Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 7.8 Ziemia, planeta szczeglna. Zadziwienie kry nad wiatem, zadziwienie planetarne. Informacja mnie dopada. Ju nie wiem, obrazkowa czy literkowa. e Ziemia, matka nasza, e ten nasz kawaek podogi w nieskoczonoci e to miejsce szczeglne. e wybrane, w wyjtkowym zakamarku, e dziwnie niezwyke. I w ogle. Wiecie, ja tam swoje zdanie w sprawie wyjtkowoci mam, zwaszcza w czas porannego macania rzeczywistoci. Niby wszystko po normie i jako tako - ale tu co kapie, tam wypada, a nawet niekiedy pobolewa i si natrtnie dopomina. Dlatego rewelacyjne wieci przyjmuj na tak pewn odlego, mona powiedzie, e na jea. Co tam w niej prawd si mieci, a co pewnie takie sobie a moe i nijakie. To rnie yciowo si ma. Ale, wiecie, wiadomo bya, propagandowo wzmocniona, wykresami i profesorsko podbudowana. Wic zauwayem, przyjem na siebie i tak po caoci temat postanowiem przenikn. Tak mam. Jak mnie co na padole zami wypenionym zadziwi, zbada chc, rozumnie znicowa i wyjani musz. Bo musz. Wiecie, punkt ksikowy niedaleko by, takie miejsce dziwne, ktre si ostao w przestrzeni naszej kapitalistycznej i dobrobytu a po granice rozsdku. Jako tego przybytku informacji pogbionej nasz system lokalnej wadzy nie zdy zamkn i zlikwidowa, wida na gwce swojej powaniejsze dylematy historyczne ukada. Nic to, w tym jeszcze dziaajcym kierunku si udaem, boje informatyczne na prawo i lewo z wiedz ogln wytoczyem. Bo tak mam. I tu, wiecie, te si zadziwiem - co na tej rzeczy byo. Zerkam, rozumiecie, w jedn ksik, w drug - nawet ekranowo tak w czeluciach sieciowych sprawdziem dla tej tam pewnoci. I c, wiecie, to moje zadziwienie jakby si unioso i opada adnym sposobem chcie nie chce. A nawet twardo i prosto sterczy. Tak ono ma. Nie, myl sobie, tak nie moe by, to zudzenie optymistyczne si pewnie tak pokazuje. Przecie, myl sobie, w tym to bezkrenie tak wiecznym i wszechwiatowym kosmosie - w czym takim podobnie miych w zwyczajach planetowych globw bdzie duo i mnogo. Nie, myl, to wyjtek tutejszy bdzie, ale zarazem te pospolito powszechna w caociowym zobrazowaniu. Moe, myl sobie, gdzie tam, pod tym jego lokalnym soneczkiem, tene kto w tamtejszej zbiorowni wiedzy si zamieci i nad tamtejsz codzienn niezwykoci si gboko zaduma... Ech, wiecie, wzruszyem si. Tylko, widzicie, ta nasza i ziemska cudaczno nie dawaa spokoju, ona taka, wiecie, dziwna jest, e ho i jeszcze raz ho.
Niby naukowi w kad stron pokazuj nieprzeliczalno planetarn,
niby po widokowy kres mrowie gwiazdowych konstrukcji, a wokoo si nich jeszcze wiksze zbiorowisko materialne krci niby w tym si tak dzieje, e losowo ad zapewnia i warunki w miar niby taka tam statystyczno gosi, e w tej przepastnoci musi si gdzie w sporej liczbie gniedzi yciowa, a nawet rozumna bytowo... ale, w tym zagwozdka niezwyka, e tego nijak nie wida. Ani ocznie si to nie pokazuje, ani inaczej. Niby, tak dalej myl, wiatowo nieco ju czasu i kilometrw si kotuje, niby po wielekro tu i tam si co powinno wyklu i jako o sobie da zna - a to sygnaem lokalizujcym, a to kawakiem tak czego nienormalnego przedstawi. A tu, sami wiecie, cisza zalega po wszystkich kanaach, mona by powiedzie, e wiekuista cisza i martwota. Co prawda w yciow okoliczno jak pierwotn, tak prostack, to w takie co to ja gboko siga nie musz, to najpewniej wszdzie si prezentuje. To si wszystkiego czepi potrafi, czy gbia, czy skalisto, czepi si i dzieli w stabilizacji. Tylko tej dalszej a wyszej rozumnoci nie wida ani sycha - i to jest dziwno taka po czubek. I wyej. A moe - pomylaem ja sobie w ten czas zadumy - e w tej cichoci co si kryje, e ta samotno obserwacyjna nasza co oznacza? e tego tak zostawi nie mona. Fakt i dobitna to prawda, e ziemska kula krci si inaczej nili wszelkie do tej pory zdybane inne planetarne wiry. Fizyczni mwi, e to banalno, e peryferyjna lokalizacja, e nie ma co si tym w ekscytacj napdza. - Ale, widzicie, lata mijaj, a podobnego po detalu globu nie pokazuj. Ja tam pojmuj, techniczno jeszcze w moliwociach si nie upowszechnia oraz drobiazgu meterialnego z daleka wypatrzy nie moe, jednak, rozumiecie, pewnikiem co ju w temacie omawia by si dao. A tu, sami wiecie, tylko dziwacznoci i odchylenia od tutejszej normy naszej. I dziwno przyspieszajco si rozrasta - i domaga si tumaczenia. Dajcie spokj, nie gadajcie, ja to wiem. Pewnikiem za chwil si w tej przepastnej czerni pokae jaki glob zdatny do uytku, ale nie o to chodzi. Nadmiarowo tego wszystkiego zastanawia, wielko i nieprzeliczalna liczba, a zarazem cisza po wszystkich kierunkach. Jakby to tak raz ciach miao si rozumem wykaza, to ju zapewne w tej dali by si odezwao - a tu nic, zupenie zerowe nic. Gadacie. - To faktem jest, e rnie by moe. A to si nie chce, a to czasu na rozruch technicznych maszyn nie byo, bo co stukno z gry, a moe dou a to co innego a losowego. Wiadomo, wiat koem si toczy, a czasami i pod koem. Ale tak nic, zupene nic? Tyle dziejw ju przeszo i nic? Nie, ja takie zdanie sobie w temacie wyrabiam, e za tym si co i oglnie, i szczegami kryje. I fundamentalnie to si z t nasz i yciorodn ziemsk opok nawizuje. W tym znaczenie jest.
Uchowaj, adne tam takie. To zawsze i tylko fizyk napdzane, e w
detalach jeszcze nie wykryte, zgoda, ale to zawsze fizyczne. Czyli trzeba tak na spraw zerkn, e wanie od fizyki naley tu wyj i jej wartoci liczbowe uwzgldni musow koniecznoci - te i w pomiary si zapatrzy oraz wnioski z tego w sprawie pocign. I co? I jak?... Powiadaj fizyczni, e Ziemia w polednim miejscu kouje - a to, na samo wstpne spojrzenie, taka sobie tam prawda, a nawet zupenie w prawdzie nieobecna. - Bo, widzicie, jak ten lokalny gwiazdowy punkt przejrze, to si okae dobitnie, e glob w rodkowym i zalecanym dla ycia rejonie si umieci. Niby na kogo w kosmicznej ruletce pa musiao, niby z niepoliczalnego mrowia planet jaka w pasie o zawyonych parametrach musiaa si znale wszystko jasne, ale w odpowiadaniu o wyjtkowych faktach w niczym to nie pomaga. A nawet zamieszanie wiksze robi. Przecie gdyby ta lokalizacja si tak na kilka jednostek w kilometrach omskna, to, widzicie, nas w teraz i tutejszym by nie byo. I rozmowy by nie byo. I co? A dalsze te do mylenia daje, te domaga si uzasadnienia. Niby w galaktycznoci naszej lokalnej, tej mlecznej trasie gwiadzistej w tym te fizyczni niczego szczeglnego nie widz. Pospolitoci i poboczem to nazywaj. A jakby tak chcie si w centrum konstrukta umieci, to co? Mie to by byo? - Moe nie do koca, przyznacie. Bo to diabli wiedz, co si w tym galaktycznym centrum usadowio. To czarne, a po kres rozumowania gbokie, aroczne i zupenie w yciowych drogach niepomocne. Wic co? A i wysze oraz dalsze te cegiek do logiki lokalizacji dokada, o kolejnoci wyaniania si z niebytu pierwiastkw mwi, o cieple i chodzie w ich wanym rozoeniu wspomina, o istotnych yciowo i funkcjonalnie atomach rozprawia. Tak to losowo wszystko? Przypadek za tym tylko i chaotyczno, co? A jeszcze generalniejsze w tym zagadnienie, wszechwiatowo caa i jej niezwyko w zbiorze podobnych. To tak sobie w zbiorze si zadziao, e nam ta wygrana przypada? To tak na powanie, tak to opis ma bra i si nie zastanawia? Co? Prawda i prawd wielowiekow, fizyczni pospou z innymi czowiecz nasz konstrukcj spychali z centrum, wywaszczali usilnie, a tako i zasadnie z miejsca wyrnionego. A to ziemska kulka si okazaa by dodatkiem do soneczka, a to zbir planet gdzie brzegowo si znalaz, a i galaktyka taka jedna z niepoliczalnych. Wszystko si fizycznym zgadza prcz tego, e si zgadza nie chce. Bo oni, ci fizyk podbudowani, nawet oni, widzicie, sami ju widz dylemat i zastanawiaj si - czemu pusto, czemu nikogo, czemu cae to wszystko tak dziwacznie zestrojone. Ruszysz cyferk dalek, a w liczeniu ci wyjdzie brak moliwoci liczenia i liczcego. Wic jak tu si nie zadziwi, co? Czy ci wszelacy fizyczni, a byo ich mnogo, czy owi chwalcy tak w obserwacje skutecznie wierzcy - czy oni maj racj? A moe racja
po drugiej stronie si lokuje, tych, co to czeczyn w owym sednie
i centrum umieszczaj, moe to oni gosz suszn wiadomo? - Jak to si ksztatuje, kto zaprawd powiada? Wiecie, zadziwienie kry wiekami, raz w t, a raz na drug stron myl si przechyla - a rozwizania nie wida. Niby eksperyment szerok aw idcy mia wniosek pokaza, a tak to si porobio, e tylko temat zamiesza, atwe kiedy odpowiedzi w kierunku dziwnym dla wszystkich poprowadzi - tak e dalej nic si w sprawie nie zmienio. Tylko ilo szczegw do ogarnicia mocno wzrosa w si. Po prawdzie chwilowa dzisiejsza sytuacja taka sama jest jak wiekowych, te same dylematy uwieraj i chc objanienia. Jak z tego zestawienia ostateczn prawd wycign? Jaki mora w tej bajce dziejowej si zawiera? Powiadam, jest mora. I jedynie moliwy on jest. e prawda rodkiem si dzieje. I nie jest to banalnoci swoj ani pospolitoci swoj byle jaki wniosek. Jeeli prawda logik wsparta, tak filozoficznie gbok, jeeli w takim ujciu bytowo nasza w rodku i tylko w rodku si mieci to trzeba to w ustalaniu prawdy generalnej pod uwag i rozwag do koca bra, i nie odrzuca. Jeeli prawda fizyk wsparta, taka eksperymentem gboko na rne sposoby potwierdzona, jeeli w takim obrazie nasza bytno zajmuje brzegowe i peryferyjne punkty to takie pooenie trzeba w caej generalnej konstrukcji uwzgldni jako konieczno. I odrzuca nie mona z uwagi na inne preferencje mylowe. Sowem, widzicie, w produkcji ostatecznej prawdy, tej naj i naj, w takim dziaaniu, na zasadzie dopenienia, obie strony trzeba mocno w opis wprowadzi rodkiem wniosek poprowadzi. Nie tak, e si z tego tyle, a z tego tamto zaczerpnie, ale e i jedno, i drugie w tym planie jest konieczne. Nie detalami, ale jako zasadnicze spraw postrzeganie. Mwic inaczej e obie strony maja racj. e oba ujcia cznie opisuj, oddaj to nasze tutaj. Czyli na Ziemi uoenie, ale i tej ziemskiej konstrukcji w ramach caoci. Ja, My, Ziemia, Soce, Galaktyka, Wszechwiat to wszystko toczy si rodkowo, i to maksymalnie rodkowo. Minimalne zboczenie z tej drogi - i "nie ma niczego". Logicznie, jako konstrukcja budowana w filozoficznym i przez to zewntrznym ujciu, w takim spojrzeniu ta nasza pozycja jest na zawsze w rodku, i inna by nie moe. Tylko tu s warunki do zaistnienia i do obserwacji. To nie wszechwiat w zbiorze jest taki niezwyky (co te jest prawd), ale chwila tego wszechwiata jest wyjtkowa. Nie byo takiej i nie bdzie. Dlatego te nie ma tych innych, bo mog by tylko "w bok", rwnolegle. Ale to wyklucza sygnalizacj. Fizycznie, wic w obserwacji od wewntrz, pooenie jest zupenie nieciekawe, peryferyjne, przypadkowe i tak jest. W doskonaej w
kadym kierunku mieszaninie nie ma adnego wybranego miejsca, si
wszystko od wszystkiego oddala i jest chaos. Tak jest. Tylko e to tak wyglda w obserwacji uczestniczcej, jedynie moliwej - ale to dalece nie wszystko. Ziemia, widzicie, jest planet wyjtkow, poniewa spenia duo z koniecznych warunkw, najpewniej wszystkie. W takim niepoliczalnym zbiorze na kogo pa musiao, to prawda. I pado na nas. I przez to wywouje zadziwienia. Dlaczego? Poniewa opisujemy te wspaniaoci zami i krwi mazane z pozycji osobnikw zaistniaych, ustalamy regu i warunki, swoje obserwacje odnosimy do innych, w efekcie uzyskujemy zaskoczenie i pomieszanie a do niepokoju bo ci inni nie mieli tego szczcia. Tylko e to nie bya i nie jest ruletka, jeeli bdziemy opisywali to jako kasyno, nie zrozumiemy procesw i popenimy bd. W czym sedno tego spojrzenia, w czym wyjtkowo pozycji planety i mnie, i nas? W moliwoci przeprowadzenia tego "losowania". To jest ostateczny wniosek, tak wyglda - tak musi by zapisane to, co stanowi o wyjtkowoci, czy to planety, czy innych parametrw. Chodzi o moliwo przeprowadzenia losowania. Nie ma bowiem znaczenia samo losowanie, z mojej, z naszej pozycji wic zaistniaych bytw - to zupenie niewany fakt, jestemy, wic losowanie si udao. Gdyby si nie udao, tematu by nie byo. Ale w tym czy w kolejnym - czy za iks ile tam, takie "losowanie" si by dokonao, to pewnik. Tak jak pewnikiem jest, e tutejszy obiekt wszechwiatowy musia mie tak "dobr" planet, tak samo i powyej taka regua pewnoci obowizuje. Tylko eby owo losowanie mogo biec - eby losowymi zdarzeniami si mogo w cielesno jak oblec - musi by nonik, konkret fizyczny. W/na ktrym, wedug logicznej reguy, moe zachodzi zmiana. Gdyby tego nie byo, gdyby nie byo moliwoci, to naszej rozmowy te by nie byo. Musi by nonik i regua w zmianie. Jedna, nieskoczona i wieczna. I zawsze Fizyczna. Wicej, gdyby nie byo tej moliwoci, nawet sensu by nie byo. Samo pytanie o sens byoby bez sensu.