Professional Documents
Culture Documents
Tolkien
WADCA PIERCIENI
Tumaczya: Maria Skibniewska
Warcraft
Wyprawa
Przedmowa
Prolog
Ksiga pierwsza
Zabawa z dawna oczekiwana
Cie przeszoci
Trzech to ju kompania
Na przeaj w pieczarki
Wykryty spisek
Stary Las
W dimu Toma Bombadila
Mga na Kurhanach
Pod Rozbrykanym Kucykiem
Oberywiat
Sztylet w ciemnoci
Bieg do brodu
Ksiga druga
Spotkanie
Narada u Elronda
Piercie rusza na poudnie
Wdrwka w ciemnociach
Most w Khazad-dumine
Lothlorien
Zwierciado Galadrieli
Wielka Rzeka
Rozstanie
Prolog
1
W sprawie hobbitw
Dunedainami nazway elfy jedyn ras ludzk znajc jzyk elfw. Dunedainowie, mieszkacy Numenoru,
czyli Westernesse, byli jasnowosi, wikszego wzrostu ni inni ludzie i yli trzy razy duej od nich; znakomici
eglarze, krlowali wrd ludzi.
2
Wedug kronik Gondoru by nim wwczas Argeleb II, dwudziesty wadca z dynastii Pnocnej, ktra wygasa
w trzysta lat pniej na krlu Arvedui.
5
si era Shireu, bo rok przekroczenia rzeki Brandywiny (jak hobbici j przezwali) sta
si pierwszym rokiem Shireu, a wszystkie pniejsze daty liczono od niego.3 Osiadli
na zachodzie hobbici natychmiast pokochali swoj now ojczyzn i pozostali w niej;
wkrtce te znw wyczyli si z historii ludzi i elfw. Pki istnia krl, byli jego
poddanymi, lecz z imienia tylko, bo naprawd rzdzili nimi wani wodzowie, a
hobbici wcale si nie mieszali do wydarze rozgrywajcych si na wiecie poza ich
krajem. Podczas ostatniej bitwy pod Fornostem przeciw czarnoksinikowi, Wadcy
Angmaru, posali na pomoc garstk ucznikw; tak przynajmniej twierdz, bo w
ludzkich kronikach brak o tym jakiejkolwiek wzmianki. Ale ta wojna przyniosa kres
Krlestwu Pnocy, a wwczas hobbici zawadnli krajem samodzielnie i wybrali
spord swoich wodzw thana, eby przej wadz po krlu, ktrego zabrako. Przez
nastpne tysice lat yli w nie zamconym niemal pokoju. Po Czarnej Pladze (37 r.
wg Kalendarza Shireu) roli w liczb i dostatki a do katastrofalnej Dugiej Zimy i
spowodowanego przez ni godu. Mnstwo ludu wtedy wygino, lecz w czasach, o
ktrych mwi ta opowie, nie pamitano ju Chudych Lat (1158 -1160), a hobbici
zdyli ponownie przywykn do dobrobytu. Ziemia bya bogata i askawa, a chocia
na dugi czas przed przybyciem hobbitw opuszczona, z dawna doskonale
zagospodarowana, tam bowiem krlowie mieli ongi swoje liczne fermy, pola zb,
winnice i lasy.
Kraj cign si na czterdzieci staj od Dalekich Wzgrz a do mostu na
Brandywinie i na pidziesit od pnocnych wrzosowisk do moczarw na poudniu.
Hobbici nazwali go Shireem; bya to kraina podlega wadzy thana, synna z adu i
spokoju; w tym miym zaktku pdzili spokojny, stateczny ywot i coraz mniej
troszczyli si o reszt wiata, po ktrym kryy ze moce, a wreszcie doszli do
przewiadczenia, e pokj i dostatek panuj wszdzie w rdziemiu i e wszystkie
rozsdne stworzenia korzystaj z tego przywileju. Zataro si w ich pamici, moe
zatarli umylnie, to, co przedtem wiedzieli - a nigdy nie wiedzieli duo - o Stranikach
i o trudach tych, ktrzy umoliwili tak dugi pokj w Shire W rzeczywistoci kto ich
chroni, lecz hobbici o tym zapomnieli.
aden szczep hobbitw i w adnej epoce dziejw nie odznacza si
wojowniczoci i nigdy hobbici nie bili si midzy sob. Dawnymi czasy oczywicie
bywali zmuszani do walki, eby utrzyma si pord nieprzyjaznego wiata, lecz w
epoce Bilba wojny te naleay ju do historii staroytnej. Nikt ze wspczesnych
Bilbowi nie mg ju pamita ostatniej bitwy, jaka rozegraa si w granicach Shireu,
kiedy to w roku 1147 (ery Shireu) Bandobras Tuk zwyciy na Zielonych Polach i
odpar najazd orkw. Nawet klimat z czasem zagodnia, a wilki, ktre ongi podczas
srogich nienych zim cigny wygodniae z pnocy, znano teraz jedynie z bajek
starcw. Chocia wic w Shire przechowywao si troch ora, suy on zazwyczaj
do ozdoby cian nad kominkami lub wystawiony by w muzeum w Michel Delving.
Muzeum to nazywano Domem Mathom, bo nazw mathom okrelali hobbici
wszelkie rzeczy doranie na nic nieprzydatne, ktrych wszake nie chcieli wyrzuca.
W hobbickich mieszkaniach gromadzio si mnstwo rnych mathom, do nich te
mona by zaliczy wikszo urodzinowych podarkw przechodzcych z rk do rk.
Mimo wszystko, wrd wygd i pokoju hobbici wci jeszcze zachowali
zadziwiajco wiele hartu. Jeeli ju dochodzio do walki, nieatwo byo ich sposzy
lub zabi; moe jedn z przyczyn - i to nie ostatni - niezmordowanego upodobania
hobbitw do dobrych rzeczy byo to, e w razie koniecznoci umieli si bez nich
3
Znaczy to, e chcc ustali jak dat wedug rachuby czasu elfw i Dunedainw, naley dodawa 1600 do
daty wedug rachuby Shireu.
obywa; wytrzymywali srogie mczarnie z rki wroga, bl, chody i burze tak dzielnie,
e zdumiewali tych, ktrzy nie znajc dobrze hobbitw sdzili ich z pozorw: z
tustych brzuchw i sytych twarzy. Nieskorzy do ktni, nie zabijali dla rozrywki
adnych yjcych istot, lecz przyparci do muru stawali mnie, sync z bystrego oka
i pewnoci rki. Nie tylko wtedy, gdy mieli uk i strzay. Kiedy hobbit schyla si po
kamie, kade obce stworzenie dobrze wiedziao, e lepiej zrobi, jeli szybko
uskoczy do kryjwki.
Pocztkowo wszyscy hobbici mieszkali w norach ziemnych - tak przynajmniej
powiadaj - i w tego rodzaju mieszkaniach po dzi dzie czuj si najbardziej
swojsko. Z czasem wszake musieli przyj rwnie inne formy budownictwa. Za
ycia Bilba w Shire tylko najbogatsi i najbiedniejsi przestrzegali starego obyczaju.
Biedacy mieszkali w prymitywnych jamach, w prawdziwych norach, o jednym oknie
lub bez okien w ogle; zamoni hobbici budowali sobie zbytkowne odmiany
tradycyjnych nor. Nie wszdzie jednak mona byo znale odpowiedni teren do
budowy obszernych, rozgazionych korytarzy podziemnych (zwanych po hobbicku
smajalami). W paskich, nizinnych okolicach hobbici, ktrych wci przybywao,
zaczli wznosi domy nad ziemi. A nawet w grzystych stronach i w starych
osiedlach, jak Hobbiton albo Tukon, czy te w stolicy Shireu, w Michel Delving na
Biaych Wzgrzach, powstao wiele domw z drzewa, cegy i kamienia. Szczeglnie
upodobali je sobie mynarze, kowale, powronicy i ciele oraz inni rzemielnicy;
hobbici bowiem, nawet majc nory mieszkalne, na warsztaty od dawna zwykli
budowa szopy. Podobno zwyczaj wznoszenia na fermach budynkw gospodarskich
i stod pierwsi wprowadzili mieszkacy Moczarw z nizin nad Brandywin. Hobbici z
tej czci kraju, zwanej Wschodni wiartk, byli do tdzy, nogi mieli grube i
podczas ddystej pogody nosili buty na mod krasnoludzk. Nie ulegao wszake
wtpliwoci, e w ich yach pyno duo krwi Stoorw, o czym wiadczy zarost,
hodowany przez wielu z nich na brodzie. Hartfootowie i Fallohidzi nie mieli ani ladu
zarostu. Wikszo hobbitw z Moczarw i z Bucklandu na wschodnim brzegu
Rzeki, ktrym nastpnie zawadnli, przybya pniej do Shireu z dalekiego
poudnia; trafiay si wrd nich osobliwe imiona i dziwne sowa, nie spotykane w
innych okolicach.
Moliwe, e sztuka budowlana, tak jak wiele innych rzemios, zostaa
przeszczepiona od Dunedainw. Ale mogli si jej rwnie nauczy hobbici
bezporednio od elfw, mistrzw ludzkoci w jej zaraniu. Albowiem elfy Wysokiego
Rodu nie opuciy jeszcze rdziemia i zamieszkiway podwczas w Szarej Przystani
na zachodzie oraz w innych miejscowociach niezbyt odlegych od Shireu. Za
Marchiami na zachodzie widniay trzy wiee elfw, stojce tam od niepamitnych
czasw. W blasku ksiyca lniy one daleko wok. Najwysza bya jednoczenie
najdalsz i sterczaa samotnie na zielonym wzgrzu. Hobbici z Zachodniej wiartki
utrzymywali, e z jej szczytu wida Morze, lecz aden hobbit, o ile wiadomo, nigdy
si na ten szczyt nie wdrapa. Prawd mwic, bardzo nieliczni hobbici widzieli w
yciu Morze i eglowali po nim, a jeszcze mniej byo takich, ktrzy powrcili, by o tym
opowiedzie. Na og hobbici nieufnie spogldali nawet na rzeki i dki, mao ktry
te umia pywa. Im duej trway spokojne dni Shireu, tym rzadziej hobbici wdawali
si w rozmowy z elfami, a wreszcie zaczli si ich lka i podejrzliwie traktowa
tych, ktrzy si z nimi zadawali; sama nazwa Morze staa si postrachem i wrb
mierci dla hobbitw, wic odwrcili twarze od wzgrz na zachodzie. Moe wic
nauczyli si budownictwa od elfw, a moe od ludzi, w kadym razie stosowali t
sztuk na swj wasny sposb. Nie wznosili wie. Domy hobbitw byway zazwyczaj
dugie, niskie i wygodne. Najdawniejsze stanowiy waciwie tylko pewn nadziemn
odmian smajalw, kryto je strzech z siana lub somy albo darnin, a cianom
nadawano ksztat nieco wypuky. Ten typ budownictwa naley jednak do wczesnego
okresu Shireu, od dawna ju hobbici zmienili je i udoskonalili dziki sposobom,
ktrych nauczyli si od krasnoludw lub ktre sami wynaleli. Najbardziej
charakterystyczn cech hobbickiej architektury pozostao upodobanie do okrgych
okien, a nawet drzwi.
Domy i nory hobbitw z Shireu byway zwykle obszerne i zamieszkae przez
liczne rodziny. (Bilbo i Frodo Baggins, jako bezenni, stanowili wyjtek, jak zreszt
pod wielu innymi wzgldami, choby pod tym, e przyjanili si z elfami). Niekiedy,
jak na przykad u Tukw z Wielkich Smajalw albo u Brandybuckw z Brandy Hallu,
kilka spokrewnionych pokole yo razem w zgodzie (mniejszej lub wikszej) w
jednej dziedzicznej siedzibie rozbudowanej w liczne boczne tunele. Wszyscy hobbici
bd co bd mieli silnie rozwinite poczucie rodowej wizi i bardzo dokadnie
orientowali si w swoich pokrewiestwach. Wywodzili dugie i zawie rodowody,
krelc drzewa genealogiczne o mnstwie rozgazie. Obcujc z hobbitami trzeba
pamita, kto z kim jest spokrewniony i w jakim stopniu. Byoby niemoliwe
pomieci w tej ksice drzewo genealogiczne obejmujce bodaj najwaniejsze rody
z epoki, o ktrej tu opowiadamy. Drzewo takie dodane na kocu Czerwonej Ksigi
Marchii Zachodniej stanowi samo w sobie spor ksieczk, ktra kademu, kto nie
jest hobbitem, wydaaby si straszliwie nudn. Hobbici przepadaj za takimi
wywodami, pod warunkiem, eby byy cise: lubi znajdowa w ksikach to, co i
bez nich dobrze wiedz, ale przedstawione jasno, prosto i bez sprzecznoci.
2
O fajkowym zielu
Jest jeszcze pewna sprawa, ktrej mwic o dawnych hobbitach nie wolno
pomin, a mianowicie dziwaczne przyzwyczajenie tego ludu: hobbici ssali czy te
wdychali za pomoc drewnianych lub glinianych fajek dym rozarzonych lici ziela,
zwanego zielem albo liciem fajkowym; bya to prawdopodobnie jaka odmiana
nicotiany. Gboka tajemnica okrywa pochodzenie tego szczeglnego zwyczaju czy
moe sztuki, jak woleli go nazywa hobbici. Wszystko, co na ten temat udao si w
staroytnoci wykry, zebra Meriadok Brandybuck (pniejszy dziedzic Bucklandu),
poniewa za i on, i tyto z Poudniowej wiartki graj pewn rol w dalszym
opowiadaniu, przytocz tu uwagi, zamieszczone na wstpie do jego Zielnika
Shireu.
Z ca pewnoci - pisze Meriadok Brandybuck - wolno nam t sztuk uzna
za nasz wasny wynalazek. Kiedy hobbici zaczli pali fajki - nie wiadomo, bo z
najdawniejszych nawet legend i kronik rodzinnych wynika, e ju w zamierzchych
czasach zwyczaj by ustalony. Od wiekw mieszkacy Shireu palili rozmaite zioa,
jedne gorsze, inne lepsze. Wszystkie jednak wiadectwa zgadzaj si co do tego, e
pierwsze prawdziwe ziele fajkowe wyhodowa Tobold Hornblower w swoich ogrodach
w Longbottom, w Poudniowej wiartce, za panowania Isengrima Drugiego, okoo
roku 1070 ery Shireu. Po dzi dzie najlepszy krajowy tyto pochodzi z tej wanie
okolicy, a najbardziej lubiane jego odmiany nosz nazwy: Licie z Longbottom, Stary
Toby i Gwiazda Poudnia.
W jaki sposb Stary Toby uzyska t rolin, nie wiadomo, bo umar nie
zwierzywszy nikomu sekretu. Zna si na zioach, nie by jednak podrnikiem.
Podobno za modu bywa czsto w Bree, w tej bowiem krainie i za naszych czasw
ronie ona bujnie na poudniowych stokach wzgrz. Hobbici z Bree twierdz, e to
oni pierwsi palili w fajkach prawdziwe fajkowe ziele. Co prawda hobbici z Bree we
O ustroju Shireu
O znalezieniu Piercienia
10
11
12
Patrz tom III pt. Powrt Krla, Dodatek B: kronika lat 1451, 1462, 1482, i wyjanienie na kocu Dodatku C.
13
KSIGA PIERWSZA
Rozdzia 1
Zabawa z dawna oczekiwana
iedy pan Bilbo Baggins z Bag End oznajmi, e wkrtce zamierza dla
uczczenia sto jedenastej rocznicy swoich urodzin wyda szczeglnie
wspaniae przyjcie - w caym Hobbitonie poszy w ruch jzyki i zapanowao
wielkie podniecenie.
Bilbo by wielkim bogaczem i wielkim dziwakiem, stanowi w Shire przedmiot
powszechnego zainteresowania od szedziesiciu lat, to jest od czasu swego
zagadkowego zniknicia i niespodziewanego powrotu. O bogactwach, ktre
przywiz z podry, opowiadano w okolicy legendy i og wierzy - wbrew sowom
miejscowych starcw - e pod Pagrkiem w Bag End cign si podziemia,
wypenione skarbami. Gdyby to nie wystarczao, eby mu zdoby saw, by jeszcze
godny podziwu z innej przyczyny, poniewa mimo podeszego wieku zachowa peni
si. Czas pyn, lecz nie mia, jak si zdawao, wadzy nad panem Bagginsem. Majc
lat dziewidziesit Bilbo wyglda tak samo jak w wieku lat pidziesiciu. Gdy
skoczy dziewidziesit dziewi lat, zaczto o nim mwi, e si dobrze trzyma,
ale suszniej byoby powiedzie, e si wcale nie zmienia. Ten i w krci gow i
myla, e za wiele tego dobrego: nie zdawao im si sprawiedliwe, e kto posiada
wieczn (pozornie) modo, na dodatek do niewyczerpanych (rzekomo) bogactw.
- Bdzie musia za to kiedy zapaci - mwili. - To nie jest naturalne, wyniknie z tego
jaka bieda.
le bieda jak dotd nie wynika, a pan Baggins tak by hojny, e wikszo
hobbitw chtnie mu przebaczaa i dziwactwa, i szczcie. Bilbo wymienia od
czasu do czasu wizyty ze swymi kuzynami ( z wyjtkiem oczywicie
Bagginsw z Sackville) i mia licznych oddanych wielbicieli wrd hobbitw z mniej
dostojnych i uboszych rodzin. Nie nawiza jednak z nikim serdeczniejszej przyjani,
pki nie zaczli dorasta modsi krewniacy.
Najstarszy spord nich, mody Frodo Baggins, by ulubiecem Bilba.
Ukoczywszy dziewidziesit dziewi lat Bilbo usynowi Froda, mianowa go
swoim spadkobierc i sprowadzi na stae do Bag End; w ten sposb wszelkie
nadzieje Bagginsw z Sackville rozwiay si ostatecznie. Przypadek zrzdzi, e Bilbo
i Frodo obchodzili urodziny tego samego dnia, 22 wrzenia. Zamieszkaj ze mn,
chopcze kochany - powiedzia Bilbo do Froda. - Bdzie nam wygodniej razem
wyprawia urodziny. Frodo podwczas by jeszcze smarkaczem, jak hobbici
nazywali nieodpowiedzialnych dwudziestolatkw, ktrzy wprawdzie wyroli z
dziecistwa, lecz nie osignli penoletnoci, czyli trzydziestu trzech lat.
15
trzydziestu lat); Frodo za koczy lat trzydzieci trzy - znamienna liczba oznaczajca
penoletno.
Nie prnoway wic jzyki w Hobbitonie i Nad Wod; pogoski o
spodziewanej uroczystoci szerzyy si po caym kraju. Dzieje i charakter pana Bilba
Bagginsa znw stay si gwnym tematem wszystkich rozmw, a starcy zauwayli,
e nagle wzrs popyt na ich wspomnienia.
Nikogo jednak nie suchano z takim skupieniem jak sdziwego Hamfasta
Gamgee, zwanego powszechnie Dziaduniem. Rozprawia on w maej gospodzie
Pod Bluszczem przy drodze Nad Wod i przemawia ze znajomoci rzeczy, bo
przez czterdzieci lat pielgnowa ogrd w Bag End, a przedtem pracowa tam jako
pomocnik ogrodnika Holmana. Teraz, gdy si postarza i koci mu zesztywniay, zda
t robot na swego najmodszego syna, Sama Gamgee. Zarwno ojciec, jak syn byli
w przyjaznych stosunkach z Bilbem i Frodem.
Mieszkali na Pagrku, tuz pod siedzib Bilba, przy ulicy Bagshot Row pod
numerem trzecim.
- Pan Bilbo to bardzo grzeczny i rozmowny hobbit, zawsze to powiadaem owiadczy Dziadunio. I mwi prawd. Bilbo traktowa go jak najgrzeczniej, zwraca
si do niego panie Hamfacie i czsto zasiga jego rad co do uprawy warzyw,
poniewa w dziedzinie rolin bulwiastych, a szczeglnie ziemniakw, dziadunio w
opinii caego ssiedztwa (i w swojej wasnej) uchodzi za najlepszego znawc.
- A jak si wam podoba ten Frodo, co z panem Bilbo mieszka? - spyta stary Noakes
z Nad Wody. - Nazywa si Baggins, ale, jak powiadaj, wicej w nim z Brandybucka
ni Bagginsa. Licho wie, dlaczego taki Baggins z Hobbitonu poszuka sobie ony a
gdzie w Bucklandzie, gdzie mieszkaj sami dziwacy.
- Nie mog by inni - wtrci si Dad Twofoot, najbliszy ssiad Dziadunia - skoro
siedz na gorszym brzegu Brandywiny i tu pod Starym Lasem. Jeeli bodaj poowa
tego, co mwi, jest prawd, musi to by ponure i ze miejsce.
- Masz racj, Dadzie - przytakn Dziadunio. - Brandybuckowie wprawdzie nie
mieszkaj w Starym Lesie, ale, jak si zdaje, rodzina jest rzeczywicie zbzikowana.
Zabawiaj si pywaniem dkami po tej wielkiej rzece, a to jest przeciw naturze. Nie
dziw, e z tego wyniko nieszczcie. No, ale swoj drog pan Frodo jest tak dobrym
modym hobbitem, e lepszego nie potrzeba. Bardzo podobny do pana Bilba, nie
tylko z wygldu. Bd co bd mia Bagginsa za ojca. Pan Drogo Baggins by
przyzwoitym, szanowanym hobbitem i nigdy o nim wiele nie mwiono, pki nie
uton.
- Uton? - powtrzyo kilka gosw. Wszyscy oczywicie znali t histori, a take
rozmaite jeszcze bardziej ponure pogoski na ten temat, ale hobbici namitnie lubi
legendy rodzinne, chcieli wic usysze ca rzecz na nowo.
- Ano, tak mwi - rzek dziadunio - wiecie, pan Drogo oeni si z t biedn pann
Primul Brandybuck. Bya ona cioteczn siostr naszego pana Bilba, po kdzieli, bo
miaa za matk najmodsz crk Starego Tuka; pan Drogo za by jego
przestryjecznym bratem. Wic panicz Frodo jest jednoczenie jego ciotecznym
siostrzecem i stryjecznym bratankiem, zaley od ktrej strony patrze, ma si
rozumie. Pan Drogo bawi w odwiedzinach u swojego tecia, starego pana
Gorbadoka, u ktrego czsto bywa od czasu oenku (lubi dobrze zje, a u starego
Gorbadoka jadao si wspaniale); wybra si dk na rzek, no i oboje z on
utonli, a nieborak Frodo, may jeszcze dzieciak, zosta sierot.
- Syszaem, e wypynli po obiedzie przy ksiycu - rzek stary Noakes - i e d
posza na dno, bo Drogo za wiele way.
16
17
- A wy sobie mwcie, co chcecie, ale znacie si na tym tak samo, jak na egludze,
panie Sandymanie - odpar dziadunio, ktry w tej chwili czu do mynarza jeszcze
mniej sympatii ni zwykle. - Jeli to s dziwacy, oby si tacy na kamieniu rodzili w
naszych stronach. Bo nie trzeba daleko szuka hobbitw, co kufelka piwa auj
przyjacielowi, chociaby w ich norach ciany byy ze szczerego zota. Ale w Bag End
nie tacy hobbici gospodarz. Mj sam powiada, e na przyjcie wszyscy bez wyjtku
bd zaproszeni i e kady - uwaacie? - kady dostanie prezent. Czeka nas to
jeszcze w tym miesicu.
Ten miesic - to by wrzesie, pikny jak rzadko. W jakie dwa dni pniej
gruchna pogoska (zapewne rozpuszczona przez dobrze poinformowanego Sama),
e przyjcie pana Bilba uwietni fajerwerki, i to takie, jakich w Shire nie widziano od
wieku, od mierci starego Tuka.
Dni mijay, zblia si wielki dzie. Pewnego wieczora w ulice Hobbitonu
wtoczy si dziwaczny wz zaadowany dziwacznymi pakunkami i ciko wspi si
na Pagrek, do Bag End. Zaalarmowani turkotem hobbici wysuwali ciekawe gowy z
owietlonych drzwi. Na wozie, piewajc nieznane pieni, jechali zagraniczni gocie:
brodate krasnoludy w ogromnych kapturach. Kilku z nich zostao w Bag End. Pod
koniec drugiego tygodnia wrzenia, w biay dzie, od strony mostu na Brandywinie
wjechaa Nad Wod bryka. Powozi ni samotny starzec. Ubrany by w wysoki,
spiczasty niebieski kapelusz i w dugi, szary paszcz przepasany srebrn szarf. Mia
siw brod po pas, a krzaczaste brwi sterczay mu spod szerokich skrzyde
kapelusza. Mae hobbicita biegy za bryk przez cay Hobbiton a na Pagrek.
Susznie si domyliy, e bryka wiezie zapas fajerwerkw. Przed frontowymi
drzwiami Bilba starzec zacz wypakowywa swj towar: wielkie paki sztucznych
ogni, a na kadej dua czerwona litera G g , i runiczny znak elfw .
Bya to oczywicie piecz Gandalfa, a starcem tym by Gandalf, czarodziej
sawny w Shire przede wszystkim ze sztuk, jakich dokonywa z ogniem, dymem i
wiatami. W rzeczywistoci Gandalf zajmowa si o wiele trudniejszymi i
groniejszymi sprawami, lecz o tym w Shire nic nie wiedziano. Dla mieszkacw tego
kraju by on po prostu jedn wicej atrakcj Bilbowego przyjcia. Dlatego wanie
hobbicita witay go z takim zapaem. G - pewnie znaczy: gorce! - krzyczay,
staruszek za umiecha si na to. Znay go z widzenia, chocia z rzadka pokazywa
si w Hobbitonie i nigdy nie zostawa dugo; lecz ani mae hobbicita, ani ich rodzice
nie widzieli dotychczas nigdy jego fajerwerkw, bo te widowiska naleay do
legendarnej przeszoci.
Kiedy starzec z pomoc Bilba i kilku krasnoludw upora si z wyadunkiem,
Bilbo rozda malcom troch grosza, ale ku rozczarowaniu widzw adna rakieta nie
wystrzelia.
- Zmykajcie teraz - rzek Gandalf. - Napatrzycie si do, jak przyjdzie odpowiednia
pora.
I znikn we wntrzu domu wraz z Bilbem, zamykajc drzwi za sob. Mae hobbicita
chwilk jeszcze stay gapic si na drzwi, ale daremnie; wreszcie odeszy, tak
zmartwione, jakby dzie obiecanej zabawy nigdy nie mia nadej.
18
- Tak - odpar Bilbo. - Tote bardzo go lubi, jak zreszt cay kochany stary Shire.
Mimo to myl, e przydayby mi si wakacje.
- A wic trwasz w swoim zamiarze?
- Tak. Postanowiem to sobie przed kilku miesicami i dotd si nie rozmyliem.
- Dobrze. Skoro tak, nie ma o czym mwi. Wykonaj swj plan... ale pamitaj:
wykonaj go w caoci!... a mam nadziej, e wyjdzie to na dobre i tobie, i nam
wszystkim.
- Ja te si tego spodziewam. A w kadym razie chc si w czwartek zabawi i
spata wszystkim figla.
- Ciekaw jestem, kto si bdzie mia - powiedzia Gandalf krcc gow.
- Zobaczymy - rzek Bilbo.
Nazajutrz znw wozy za wozami zajeday na Pagrek. Doszoby zapewne
do szemrania, e Bilbo pomija miejscowych kupcw, ale jeszcze w tym samym
tygodniu zaczy si sypa z Bag End zamwienia na wszelkiego rodzaju prowianty
oraz przedmioty pierwszej potrzeby lub zbytku, jakie tylko mona byo znale w
Hobbitonie, Nad Wod i w okolicy. Entuzjazm ogarn obywateli, ktrzy skrelali dni
w kalendarzu i niecierpliwie wypatrywali listonosza, spodziewajc si zaprosze.
Wkrtce zaproszenia sypny si obficie, urzd pocztowy w Hobbitonie pka
od nich, a urzd pocztowy Nad Wod ton w ich powodzi, musiano wezwa do
pomocy ochotniczych listonoszy. Nieprzerwany strumie licikw pyn te z
powrotem na Pagrek, niosc w odpowiedzi setki kurtuazyjnych wariacji na ten sam
zawsze temat: Dzikuj najuprzejmiej, stawi si niezawodnie.
Na bramie Bag End ukazao si ogoszenie: Wstp wycznie dla
interesantw w sprawie urodzinowego przyjcia. Ale nawet osoby powoujce si na
rzeczywisty lub rzekomy interes w sprawie przyjcia nie zawsze wpuszczano do
wntrza. Bilbo by zajty: pisa zaproszenia, odnotowywa odpowiedzi, pakowa
prezenty i w sekrecie czyni pewne osobiste przygotowania. Od dnia przybycia
Gandalfa nikt pana Bagginsa nie widywa. Pewnego ranka hobbici zbudziwszy si
ujrzeli na rozlegym polu paliki i rozsnute sznury: tu miay stan namioty i altany. W
nasypie, oddzielajcym posiado Bilba od drogi, przekopano dogodne wejcie i
zbudowano szerokie schody pod wysok bia bram. Trzy rodziny hobbickie z
Bagshot Row, uliczki przytykajcej do terenu zabawy, ywo interesoway si tymi
robotami, a wszyscy im zazdrocili. Staruszek Gamgee ju nawet nie udawa, e
pracuje w swoim ogrdku.
Zaczy si pojawia namioty. Jedna altana, wiksza od innych, tak bya
obszerna, e cae drzewo rosnce porodku pola zmiecio si w niej i sterczao
dumnie nad gwnym stoem. Na gaziach rozwieszono lampiony. Ale najbardziej
obiecujco (dla hobbitw) wygldaa olbrzymia polowa kuchnia urzdzona w
pnocnym kcie terenu. Istna armia kucharzy, zwoanych z wszystkich gospd i
restauracji w promieniu kilku mil, przybya na pomoc krasnoludom oraz innym
niezwykym gociom kwaterujcym w Bag End. Oglne podniecenie doszo do
szczytu.
Nagle niebo si zachmurzyo. A stao si to w rod, w wigili przyjcia.
Zaniepokojono si okropnie. Wreszcie zawita czwartek, dwudziesty drugi wrzenia.
Soce wstao, chmury si rozpierzchy, wcignito flagi na maszty i zacza si
zabawa.
Bilbo nazwa to przyjciem, naprawd jednak bya to jedna wielka zabawa
zoona z mnstwa rozmaitych zabaw. Waciwie zaproszony zosta kto yw w
okolicy. Paru hobbitw, pominitych przypadkowo, i tak przyszo, wic mona ich nie
odlicza. Zaproszono te wiele osb z dalszych stron kraju, a kilka nawet z
19
20
21
22
23
drogocenne, lecz byy zniszczone i wyatane, zapewne ongi ciemnozielone, teraz tak
spowiae, e nikt by nie odgad ich pierwotnego koloru. Byy te troch na hobbita za
due. Potem Bilbo poszed do swojego gabinetu i wyj z wielkiej kasy pancernej
tumoczek owinity starym suknem oraz oprawny w skr rkopis i du wypchan
kopert. Rkopis i tumoczek wcisn na wierzch cikiego worka, ktry sta w kcie,
niemal cakowicie ju wypeniony. Zoty Piercie razem z piknym acuszkiem
wsun do koperty, zapiecztowa j i zaadresowa do Froda. Kopert najpierw
umieci na gzymsie kominka, lecz po chwili nagle zdj j stamtd i schowa do
kieszeni. W tym wanie momencie drzwi si otworzyy i szybkim krokiem wpad
Gandalf.
- A wic jeste - rzek Bilbo. - Zastanawiaem si, czy przyjdziesz.
- Rad jestem, e ci zastaem widzialnego.... - odpar Czarodziej siadajc w fotelu. Chciaem ci przyapa i zamieni z tob jeszcze kilka sw na poegnanie. Pewnie
si cieszysz, e wszystko udao si tak wspaniale i zgodnie z twoim planem?
- Owszem, ciesz si - powiedzia Bilbo. - jakkolwiek ta byskawica bya
niespodziank i zaskoczya mnie, a jeszcze bardziej oczywicie reszt towarzystwa.
To by twj wasny may dodatek, prawda?
- Tak. Mdrze zrobie zachowujc swj Piercie przez wszystkie te lata w
tajemnicy, tote sdziem, e trzeba gociom da co, co w inny sposb pozornie
wyjani im twoje nage zniknicie.
- I co popsuje efekt mojego figla. Zawsze lubisz wtrci swoje trzy grosze, Gandalfie!
- zamia si Bilbo. - Ale pewnie miae racj, jak zwykle.
- Miewam zwykle racj, jeli jestem dobrze poinformowany. Co do tej jednak sprawy
mam pewne wtpliwoci. Doszlimy w niej do ostatniego punktu. Spatae figla, jak
chciae, przestraszye i obrazie wikszo swojej rodziny, dostarczye wszystkim
mieszkacom Shireu tematu do gadania przez dziewi, a moe przez
dziewidziesit dziewi dni. Czy zamierzasz zrobi co wicej?
- Tak. Czuj potrzeb wakacji, i to bardzo dugich wakacji, zreszt ju ci o tym
mwiem. Moe bd to wakacje bezterminowe: nie myl, ebym tu kiedykolwiek
mia wrci. Prawd rzekszy, nie zamierzam wraca, w tym przewidywaniu
rozporzdziem wszystkimi swoimi sprawami. Jestem ju stary, Gandalfie. Nie
wygldam na to, ale czuj w gbi serca, e si postarzaem. Dobrze si trzyma! powiadaj. A tymczasem ja mam wraenie, e cay cieniaem, e jestem jakby
rozcignity, nie wiem, czy rozumiesz, co mam na myli: jak maso rozsmarowane na
zbyt wielkiej kromce chleba. Co tu jest nie w porzdku. Potrzebuj odmiany czy
moe czego innego w tym rodzaju.
Gandalf z ciekawoci i uwag przyglda si hobbitowi.
- Rzeczywicie, co tu jest, jak mi si zdaje, nie w porzdku - rzek z namysem. - tak,
w gruncie rzeczy uwaam twj plan za najlepsze wyjcie.
- No, ja w kadym razie powziem ju decyzj. Chc znw zobaczy gry,
Gandalfie, gry! A potem chc znale jakie miejsce, gdzie mgbym odpocz.
Odpocz w spokoju i w ciszy, z dala od tumu krewniakw wszcych dokoa mnie,
bezpieczny od nieustannej procesji goci, urywajcych dzwonek u moich drzwi.
Moe znajd miejsce, gdzie bd mg skoczy swoj ksik. Wymyliem ju dla
niej pikne zakoczenie: I odtd y szczliwy a po kres swoich dni.
Gandalf rozemia si.
- Miejmy nadziej, e bdziesz y naprawd szczliwy. Jakkolwiek jednak
zakoczysz t ksik, nikt przecie jej nie przeczyta.
- Moe kto przeczyta kiedy, po latach. Frodo czyta pocztek, tyle, ile zdyem
napisa. Bdziesz mia oko na Froda, prawda?
24
25
- Spokojnie, spokojnie, hobbicie kochany - rzek Gandalf. - Przez cae dugie ycie
bylimy przyjacimi i zawdziczasz mi co nieco. Posuchaj mnie. Dotrzymaj
obietnicy, wyrzeknij si Piercienia.
- Przyznaj si, e sam chcesz go mie! - krzykn Bilbo. - Ale nie dostaniesz. Nie
oddam nikomu mojego skarbu. Powiedziaem! - i rk pooy na gowicy mieczyka.
Gandalfowi pomie strzeli z oczu.
- Jeszcze chwila, a z kolei ja si rozgniewam - rzek. - Jeeli powtrzysz to raz
jeszcze, na pewno si rozgniewam. A wtedy zobaczysz Gandalfa Szarego bez
paszcza.
Zrobi krok w stron hobbita i zdawao si, e urs gronie; jego cie wypeni cay
pokoik. Bilbo cofn si pod cian; dysza ciko, a rk zaciska kurczowo w
kieszeni. Stali twarz w twarz naprzeciw siebie, cisz zalega taka, e a w uszach
dzwonio. Oczy Gandalfa niewzruszenie tkwiy w oczach hobbita. Pici Bilba
zaczy si z wolna otwiera, dra na caym ciele.
- Nie rozumiem, co si z tob stao, Gandalfie - powiedzia. - Nigdy taki dawniej nie
bywae. O co ci chodzi? Mj Piercie, czy nie mj? Przecie ja go znalazem, a
Gollum zabiby mnie, gdybym wtedy Piercienia przy sobie nie zatrzyma. Nie jestem
zodziejem, chocia on tak mnie nazwa.
- Ja ci nie nazwaem tak nigdy - odpar Gandalf. - I sam te nie jestem zodziejem.
Nie usiuj ci odebra Piercienia, chc ci pomc. Dobrze by byo, gdyby mi zaufa,
jak dawniej ufae.
Odwrci gow i cie si rozwia. Zdawao si, e Czarodziej znw zmala i sta si z
powrotem siwym staruszkiem, zgarbionym i strapionym.
Bilbo przetar doni oczy.
- Przepraszam - rzek. - Co dziwnego dziao si ze mn. A przecie naprawd
odetchnbym, gdybym si pozby kopotw z Piercieniem. Ostatnio coraz natrtniej
narzuca si moim mylom. Czasami miaem wraenie, e to jest czyje oko
wpatrzone we mnie. I wiesz, wci mam ochot woy go na palec i znikn albo te
niepokoj si, czy nic si z nim zego nie stao, i wycigam go z ukrycia, eby
sprawdzi. Prbowaem go zamkn pod kluczem, ale denerwuj si okropnie, jeli
go nie mam przy sobie w kieszeni. Nie mam pojcia dlaczego. A teraz nie jestem
zdolny, jak wida, do decyzji.
- Wic polegaj na mojej - odpar Gandalf. - Jest niewzruszona. Odejd std, a
Piercie zostaw. Wyrzeknij si go. Oddaj Frodowi, a ju ja twego siostrzeca bd
pilnowa.
Bilbo sta chwil w napiciu i rozterce. Wreszcie westchn.
- Dobrze - powiedzia z wysikiem. - Tak zrobi. - Wzruszy ramionami i umiechn
si troch aonie. - Przecie w gruncie rzeczy po to urzdzaem t ca urodzinow
zabaw, eby rozda mnstwo prezentw i w ten sposb jako sobie uatwi
podarowanie take tego Piercienia. Okazao si, e to niewiele pomogo, ale
szkoda, eby wszystkie te przygotowania poszy na marne. Mj figiel spaliby na
panewce.
- Tak, pozbawiby cae przedsiwzicie jedynego sensu, jaki w nim upatrywaem rzek Gandalf.
- Wic zgoda - powiedzia Bilbo. - Frodo dostanie Piercie razem z reszt majtku. Odetchn gboko. - A teraz musz ju i, bo mnie gotw kto tutaj przyapa.
Poegnaem si, nie znisbym tej sceny po raz wtry.
Chwyci worek i ruszy ku drzwiom.
- Masz Piercie w kieszeni - zauway Czarodziej.
26
27
28
29
30
- Jeeli mi nie otworzysz, Frodo, wysadz drzwi tak, e przelec przez nork na wylot
i wyskocz po drugiej stronie Pagrka.
- Gandalf! To ty, mj kochany! Ju otwieram! - krzykn Frodo pdzc do hallu. Prosz, prosz. Mylaem, e to Lobelia.
- W takim razie jeste cakowicie usprawiedliwiony. Ale widziaem j przed chwil po
drodze Nad Wod. Jechaa bryczk, a min miaa tak, e na jej widok wieo
udojone mleko skwaniaoby natychmiast.
- Ja take omal nie skwaniaem. Sowo daj: ju chciaem uy Piercienia, tak
miaem ochot znikn.
- Nie rb tego - rzek Gandalf siadajc. - Bd ostrony z tym Piercieniem. Wanie
midzy innymi po to przyszedem, eby ci jeszcze co na ten temat powiedzie.
- C wic mi powiesz?
- A co ju wiesz?
- Tylko to, co mi Bilbo opowiedzia. Syszaem od niego ca histori, jak Piercie
znalaz, jak go uywa... podczas wyprawy, oczywicie.
- Ciekaw jestem, jak wersj ci opowiedzia - rzek Gandalf.
- No nie t, ktr opowiedzia krasnoludom i powtrzy w swojej ksice - odpar
Frodo. - Mnie powiedzia wszystko wkrtce po moim tu przybyciu. Mwi mi, e ty,
Gandalfie, wymoge na nim prawd, ale e chce, abym ja zna j rwnie. Midzy
nami nie trzeba sekretw, mj Frodo - rzek - ale niech si to dalej nie rozejdzie. W
kadym razie Piercie jest moj wasnoci.
- To bardzo interesujce - rzek Gandalf. - A ty co mylisz o tym wszystkim?
- Jeeli chodzi o t zmylon wersj, jakoby dosta Piercie w prezencie, no to
myl, e prawda jest o wiele bardziej prawdopodobna, i nie rozumiem, dlaczego w
ogle j inaczej przedstawia. Nigdy bym si po Bilbie tego nie spodziewa. Wydaje
mi si, e w tym tkwi co dziwnego.
- Mnie si te tak wydaje. Ale osobom, ktre posiadaj taki skarb, zwykle zdarzaj
si dziwne rzeczy... jeli z niego robi uytek. Niech to bdzie dla ciebie przestrog i
skoni ci do wielkiej ostronoci. Piercie ma zapewne inn jeszcze wadz, nie
tylko t, e pozwala ci znika, ilekro zechcesz.
- Nie rozumiem - rzek Frodo.
- Ja take - odpar Czarodziej. - Zaczem zastanawia si nad tym dopiero od
niedawna, waciwie od wczorajszego wieczora. Martwi si nie ma powodu. Ale
jeeli zechcesz posucha mojej rady, bdziesz go uywa bardzo rzadko albo nawet
wcale. W kadym za razie, prosz ci, nie rb z niego nigdy takiego uytku, ktry by
mg wywoa plotki albo wzbudzi podejrzenia. Powtarzam raz jeszcze: pilnuj go
dobrze i zachowuj w sekrecie.
- Jaki ty dzisiaj tajemniczy, Gandalfie! Czego si boisz?
- Nie jestem zupenie pewien, dlatego wol nie mwi na razie nic. Kto wie, czy nie
bd mg powiedzie ci wicej po powrocie. Bo teraz ju odchodz. Tymczasem
niech to starczy na poegnanie.
Gandalf wsta.
- Odchodzisz ju? - zawoa Frodo. - Mylaem, e zostaniesz co najmniej przez
tydzie. Liczyem na twoj pomoc.
- Zamierzaem zosta, ale musiaem zmieni plany. Moliwe, e bd w podry
do dugo, na pewno jednak do ciebie wrc, jak si da najprdzej. Ani si
spodziewasz, kiedy mnie znw zobaczysz. Wlizn si cichcem. Nieprdko
odwiedz ten kraj jawnie. Zauwayem, e nie ciesz si tutaj zbytni popularnoci.
Hobbici powiadaj, e przysparzam im kopotw i zakcam spokj. Niektrzy nawet
oskaraj mnie o porwanie Bilba czy bodaj o gorsze jeszcze sprawki. Jeli chcesz
31
32
Rozdzia 2
Cie przeszoci
Mwi sobie: Moe kiedy i ja przeprawi si przez Rzek. Ale druga poowa jego
duszy odpowiadaa zawsze: Jeszcze nie dzi.
Tak mina mu czterdziestka i zbliay si pidziesite urodziny;
pidziesitk uwaa za liczb znamienn (czy moe wrcz gron), bo przecie w
tym wanie wieku Bilbo da si niespodzianie porwa przygodzie. Ogarn wic
Froda niepokj, a stare cieki zdaway si mu teraz zbyt wydeptane. Przyglda si
mapom rozmylajc, co te znajduje si poza ich marginesem; na mapach,
sporzdzanych w Shire, za granicami kraju widniay tylko biae plamy. Frodo zacz
coraz dalej wypuszcza si na wdrwki i coraz czciej wczy si samotnie. Merry
i wszyscy przyjaciele obserwowali go z niepokojem. Nieraz widywano go
gawdzcego z obcymi wdrowcami, ktrzy podwczas licznie pojawiali si w Shire.
34
- Dzikuj piknie, nie wezm - odpar Ted. - Syszaem o smokach, kiedy byem
smarkaczem, ale nie ma powodu, eby w nie wierzy. Nad Wod w kadym razie
jest tylko jeden smok, i to zielony! - zakoczy wywoujc oglny miech na sali.
- Prawda! - rzek Sam miejc si razem z wszystkimi. - Ale co powiesz o tych
drzewoludach, o tych olbrzymach, czy jak ich tam nazwa? Powiadaj, e jednego
takiego widziano niedawno za Pnocnymi Moczarami i e by wyszy ni drzewa.
- Kto powiada?
- Choby mj krewniak Hal. Pracuje u pana Boffina za Pagrkiem i chadza na
polowania do Pnocnej wiartki. Hal widzia tego olbrzyma.
- Gada byle gada. Hal zawsze niby co widzi, a najpewniej to, czego nie ma.
- Ten by podobno wysoki jak wiz, a co krok zrobi, to siedem okci przeskoczy tak
lekko, jakby to by jeden cal.
- Bo te pewnie to nie by nawet jeden cal. Zao si, e chopak widzia po prostu
wielki wiz.
- Kiedy bo on szed, mwi ci! - odpar Sam. - A zreszt, na Pnocnych Moczarach
nie ma wizw.
- No, to Hal nawet wizu nie widzia - rzek Ted. Suchacze zamieli si i przyklasnli,
uwaajc, e Ted przegada Sama.
- Mw sobie, co chcesz - powiedzia Sam - ale nie zaprzeczysz, e prcz Hala inni
te widuj dziwnych podrnych, co przez Shire cign. A zauwa, e byoby ich
wicej jeszcze, gdyby wielu nie zawracano od naszej granicy. Nigdy stra graniczna
nie miaa tyle roboty, co teraz. A syszaem te, e elfy wdruj na zachd. Podobno
id do portw, gdzie a za Biae Wiee. - Mwic to Sam wskaza ramieniem jaki
niewyrany kierunek, ani on bowiem, ani nikt z obecnych nie wiedzia dokadnie, jak
daleko jest z Shireu do Morza, lecego gdzie za starymi wieami na zachd od
granic kraju. Dawna tradycja gosia jednak, e istnieje tam Szara Przysta, z ktrej
niegdy wypyny statki elfw, by nigdy ju nie powrci.
- Pyn, pyn, pyn za Morze, id na zachd i porzucaj nas - rzek Sam niemal
piewnie i potrzsn gow uroczycie i smutno.
Ale Ted si rozemia.
- Ano, to nic nowego, jeli wierzy starym bajkom. Nie wiem te, dlaczego ty albo ja
mielibymy si z tego powodu martwi. Niech sobie pyn! Zao si zreszt, e ich
na morzu nie widzia. Nikt z Shireu tego nie widzia na wasne oczy.
- Bo ja wiem... - w zamyleniu odpar Sam. Kiedy wydao mu si w lesie, e widzi
elfa, i nie straci dotychczas nadziei, e zobaczy ich jeszcze w yciu wicej. Z
wszystkich legend, jakie za modu sysza, najwiksze wraenie zrobiy na nim
strzpy na p zapomnianych opowieci o elfach, przechowujce si wrd hobbitw.
- S nawet w naszej okolicy hobbici, ktrzy przyjani si z elfami i dostaj od nich
wiadomoci - rzek. - Na przykad pan Baggins, mj pracodawca. Mwi mi, e elfy
odpywaj, a on wie o nich co nieco. Stary pan Bilbo wiedzia wicej; nieraz z nim o
tym rozmawiaem, kiedy byem maym chopcem.
- No, ci obaj maj bzika - odpar Ted. - W kadym razie stary Bilbo mia bzika, a
Frodo zaczyna bzikowa. Jeeli do nich bdziesz chodzi po wiadomoci, to ci nigdy
bajek nie zabraknie. A teraz, przyjaciele, czas mi ju do domu. Wasze zdrowie! Osuszy kufel i wyszed haaliwie.
Sam siedzia w milczeniu, nic ju wicej nie mwic. Mia o czym myle. Po
pierwsze o tym, e w ogrodzie Bag End jest duo do roboty i e czeka go nazajutrz
pracowity dzie, jeeli pogoda si poprawi. Trawa ronie szybko. Sam jednak myla
nie tylko o ogrodnictwie. Po chwili westchn, wsta i wyszed z gospody. By
pocztek kwietnia, niebo rozjanio si po deszczu. Soce ju stao nisko, chodny,
35
blady wieczr spokojnie roztapia si w noc. Sam szed pod pierwszymi gwiazdami
przez cay Hobbiton, a pniej na Pagrek ku domowi, z cicha, w zamyleniu
pogwizdujc.
36
prostu trwa, a wreszcie nuy go kada minuta. Jeeli za czsto uywa Piercienia,
eby si ukry przed wzrokiem innych stworze, w kocu zanika, staje si ju trwale
niewidzialny, yje w pmroku, widziany tylko przez ciemne moce, ktre rzdz
Piercieniami. Tak, wczeniej lub pniej - pniej, jeli od pocztku by silny i mia
dobr wol; lecz ani sia, ani dobra wola nie ostanie si w kocu, i wczeniej lub
pniej ciemne moce go pochon.
- Jakie to okropne! - rzek Frodo.
Na dug chwil zapada cisza. Z ogrodu dobiega szczk noyc, bo Sam Gamgee
strzyg trawnik.
- Od jak dawna wiesz o tym? - spyta wreszcie Frodo. - I co z tego wszystkiego
wiedzia Bilbo?
- Jestem przekonany, e Bilbo nie wiedzia nic ponad to, co ci mwi - rzek Gandalf. Z pewnoci, mimo e obiecaem mu czuwa nad tob, nie powierzyby ci nic
takiego, co uwaaby za grob dla twego bezpieczestwa. Myla, e ten Piercie
jest bardzo pikny i bardzo uyteczny w potrzebie, a siebie samego wini za to, e
dzieje si z nim co dziwnego. Powiedzia mi, e Piercie natrtnie narzuca si jego
mylom, e wci si niepokoi o ten swj skarb, ale nie podejrzewa, e to Piercie
jest sprawc za. A jednak zauway, e trzeba go pilnowa, e Piercie zmienia
rozmiar i wag, kurczy si albo rozszerza w niepojty sposb i umie nagle zsun si
z palca, ktry przedtem mocno obciska.
- Tak, ostrzeg mnie przed tym w poegnalnym licie - powiedzia Frodo - dlatego
zawsze trzymam Piercie na acuszku.
- Bardzo rozumnie - rzek Gandalf. - Lecz sprawy wasnej dugowiecznoci Bilbo
wcale nie kojarzy z tym Piercieniem. Ca zasug przypisywa swojej krzepie i
bardzo si ni chepi. Mimo to ogarn go ostatnio niepokj i czu si nieswj: cienki i
rozcignity, jak mwi. Znak, e Piercie zdobywa nad nim wadz.
- Od jak dawna wiedziae to wszystko? - spyta znowu Frodo.
- Co wiedziaem? - rzek Gandalf. - Wiedziaem o wielu rzeczach, o ktrych tylko
Mdrcy wiedz. Ale jeeli pytasz, co wiedziaem o tym wanie Piercieniu, no, to
mog si przyzna, e jeszcze i dzi nie wiem nic pewnego. Musz przeprowadzi
ostatni prb. Nie wtpi jednak, e zgadem trafnie. A kiedy zaczem si po raz
pierwszy domyla prawdy? - Czarodziej zaduma si, szukajc odpowiedzi w swej
pamici. - Zaraz... zaraz... Bilbo znalaz Piercie w tym samym roku, kiedy Biaa
Rada wygnaa ciemne moce z Mrocznej Puszczy, na krtko przed Bitw Piciu Armii.
Ju wtedy cie zakrad si do mego serca, chocia nie wiedziaem, czego waciwie
si lkam. Czsto zastanawiaem si, w jaki sposb Gollum dosta w swoje rce
Wielki Piercie, bo e to by Wielki Piercie, od pocztku zdawao si niewtpliwe.
Pniej usyszaem z ust. Bilba dziwn histori o wygraniu Piercienia i nie mogem
w ni uwierzy. Kiedy w kocu wydobyem ca prawd, zrozumiaem natychmiast,
e Bilbo stara si udowodni niezbicie swoje prawo do tego klejnotu. Tak samo jak
Gollum, ktry mwi, e dosta go w prezencie na urodziny. Podobiestwo tych
dwch kamstw nie dawao mi spokoju. Zrozumiaem, e Piercie ma w sobie
trujc moc, ktra od pierwszej chwili oddziaywa na kadego, kto go posidzie. To
byo pierwsze powane ostrzeenie, e nie wszystko jest w porzdku. Nieraz
powtarzaem twojemu wujowi, e lepiej takich piercieni nie uywa, ale przyjmowa
te rady niechtnie, a wkrtce nawet zacz si za nie gniewa. Niewiele wicej
mogem zrobi. Nie mogem odebra mu Piercienia, bo wynikyby tym gorsze
nieszczcia; zreszt nie miaem prawa. Pozostao tylko czeka i czuwa. Moe
powinienem by zasign rady u Sarumana Biaego, ale zawsze mnie co od tego
powstrzymywao.
37
38
odwiedzaem twj dom poprzednim razem, dzi jednak pora, bym ci wszystko
powiedzia. Daj mi na chwil Piercie.
gbi.
- Nie umiem czyta ognistych liter - drcym gosem powiedzia Frodo.
- Nie - rzek Gandalf - ale ja umiem. To staroytny alfabet elfw, lecz sowa s w
jzyku Mordoru, ktrego tutaj nie chc uywa. Przetumaczone na Wspln Mow
znacz mniej wicej tyle:
Jeden piercie, by wszystkimi rzdzi, Jeden, by wszystkie
odnale,
Jeden, by wszystkie zgromadzi i w ciemnoci zwiza.
To dwa wiersze z prastarego poematu, znanego w tradycji elfw:
Trzy piercienie dla krlw elfw pod otwartym niebem,
39
41
owic ryby na wdk. Nagle jaka ogromna ryba chwycia haczyk i szarpna tak, e
nim si Deagol opatrzy, ju by w wodzie, na gbi. Co bysno mu przed oczyma w
piasku na dnie, puci wic wdzisko i wstrzymujc dech sign rk po byszczcy
przedmiot. Kiedy potem wydosta si na powierzchni, prycha wod, we wosach
mia peno wodorostw, a w garci zaciska bryk muu. Spuka mu - o dziwo! Na
doni zosta pikny zoty piercie, ktry lni i migota w socu tak, e chopcu serce
zabio z radoci. Lecz Smeagol ledzi go zza drzewa i kiedy Deagol wpatrywa si w
klejnot, Smeagol cichutko stan za jego plecami.
- Deagolu, mj miy, daj mi to - powiedzia zagldajc przez jego rami.
- Dlaczego? - spyta Deagol.
- Bo dzisiaj s moje urodziny, a bardzo chciabym to dosta - rzek Smeagol.
- Co mnie to obchodzi? - rzek Deagol. - Daem ci ju urodzinowy prezent, nawet
bardzo hojny. A to, co znalazem, zatrzymam sobie.
- Czy aby na pewno, mj miy? - odpar Smeagol, chwyci Deagola za gardo i udusi.
Zrobi to, poniewa zoto lnio zbyt piknie. Potem wsun piercie na palec.
Nikt si nigdy nie dowiedzia, jaki los spotka Deagola. Smeagol zamordowa go z
dala od domu, a cia ukry chytrze. Wrci z wycieczki sam i stwierdzi, e jeli ma
piercie na palcu, nikt z rodziny go nie widzi. Zachwycony swym odkryciem, zatai je
przed innymi. Odtd niewidzialny podpatrywa i podsuchiwa cudze sekrety,
wykorzystujc je nastpnie w sposb niecny i zoliwy. Szczeglnie wyostrzy sobie
wzrok i such na wszystko, czym mg innym dokuczy. Piercie da mu si wielk,
jak na jego wzrost. Tote nic dziwnego, e Smeagola wkrtce otoczya powszechna
niech i e caa rodzina unikaa go jak moga (o ile by widzialny). Dostawa
kopniaki, odwzajemnia si ksajc ydki. Nauczy si kra, mrucze pod nosem
sam do siebie i gulgota. Przezywano go wic Gollumem, wyklinano i przepdzano
zewszd. Stara babka pragnc przywrci spokj wykluczya go z rodziny i wygnaa
z domu.
Poszed w wiat samotnie, popakujc nad swoim zym losem, i wdrowa przeciw
biegowi Rzeki, pki nie natrafi na potok spywajcy z gr; wtedy ruszy z jego
biegiem dalej. W gbszych miejscach owi niewidzialnymi palcami ryby i zjada je na
surowo. Pewnego upalnego dnia, gdy pochyla si nad strumieniem, soce sparzyo
go swoim arem w czaszk, a blask odbity od wody bolenie olni mokre oczy.
Smeagol zdziwi si bardzo, bo niemal ju zapomnia o socu. Spojrza wwczas po
raz ostatni w niebo i pogrozi mu pici.
Ale nim znw spuci oczy, dostrzeg w dali szczyty Mglistych Gr, z ktrych
wypywa potok. I nagle przysza mu do gowy taka myl: Pod grami znajd chd i
cie. Soce mnie tam nie wytropi. Korzenie gr to najwspanialsze z korzeni. Z
pewnoci kryj si pod nimi zagrzebane tajemnice, ktrych nikt jeszcze nie odkry
od pocztku wiata.
Wdrowa wic dalej noc wrd gr i znalaz ma jaskini, z ktrej sczy si
czarny strumie; jak czerw wgryz si w cian i znikn, i nikt odtd nie wiedzia, co
si z nim stao. Piercie wraz ze Smeagolem zapad w ciemnoci, nawet jego
twrca, odzyskujcy znw po trosze wadz, nie mg si o nim niczego dowiedzie.
- Gollum! - krzykn Frodo. - Gollum! A wic to by ten stwr, z ktrym si Bilbo
spotka? Co za obrzydliwo!
- Smutna historia - rzek Czarodziej - a sdz, e co podobnego mogo si
przydarzy rwnie komu innemu, nawet ktremu z moich znajomych hobbitw.
- Nie uwierz, by Golluma czyo jakiekolwiek, choby najodleglejsze pokrewiestwo
z hobbitami - odpar zapalczywie Frodo. - To przypuszczenie oburza mnie.
42
43
Dziaaa tam nie jedna tylko sia. Piercie chcia wrci do swojego pana. Zsun si
z palca Isildurowi i zdradzi go; gdy pniej nadarzya si sposobno, skusi
Deagola, ktry pad ofiar morderstwa; potem Piercie dosta si Gollumowi i
zniszczy jego dusz. Wreszcie Gollum nie mg mu przyda si na nic, zbyt by may
i nikczemny, a zostajc przy nim, Piercie nigdy by si nie wydoby z podziemnych
czeluci. Jego pan tymczasem ockn si znowu i sa ku niemu z Mrocznej Puszczy
swoje czarne myli, wic Piercie opuci Golluma. I staa si rzecz najzupeniej
nieprawdopodobna: podnis go nie kto inny, lecz Bilbo, hobbit z Shireu.
Wday si w spraw inne siy, niezalene od zamysw twrcy Piercienia. Nie mog
ci tego janiej wytumaczy, wiedz tylko, e kto chcia, eby wanie Bilbo znalaz
Piercie, kto inny, nie twrca Piercienia. A z tego wynika, e ciebie te kto
wybra na nastpc Bilba. Moe myl o tym doda ci otuchy.
- Nie - odpar Frodo. - Chocia nie jestem pewien, czy ci dobrze zrozumiaem. Jakim
sposobem dowiedziae si tego wszystkiego o Piercieniu i o Gollumie? Czy wiesz
to na pewno, czy tylko si domylasz?
Gandalf popatrzy na Froda i oczy mu rozbysy.
- Wiem duo i dowiedziaem si wielu rzeczy - powiedzia - ale nie tobie bd zdawa
spraw ze swoich poczyna. Histori Elendila. Isildura i Jedynego Piercienia znaj
wszyscy Mdrcy. Choby nie byo innych dowodw, ogniste litery na twoim
Piercieniu wystarcz, eby si upewni, e to jest wanie ten Jedyny.
- A kiedy to odkrye? - przerwa mu Frodo pytaniem.
- Przed chwil, w tym pokoju - szorstko odpar Czarodziej. - Ale spodziewaem si
tego. Wrciem tutaj po cikiej wyprawie i dugich poszukiwaniach, eby dokona
ostatniej prby. Znalazem dowd niezbity i wszystko stao si nadto jasne. Trzeba
by dobrze pracowa gow, eby domyli si roli Golluma i uzupeni tym epizodem
luk w caej historii. Moe pocztkowo rzeczywicie zgadywaem tylko prawd o
Gollumie, teraz jednak ju j znam. Widziaem go.
- Widziae Golluma? - wykrzykn Frodo zdumiony.
- Tak. Bez tego nie rozwizabym zagadki, baem si jednak, e okae si to
niemoliwe. Od dawna staraem si go odnale, wreszcie mi si udao.
- Co si z nim stao po ucieczce Bilba? Czy wiesz?
- Niezupenie dokadnie. Opowiedziaem ci to, co zechcia mi wyzna Gollum,
jakkolwiek oczywicie w innej formie. Gollum to kamca, trzeba przesiewa jego
sowa. Na przykad, nazywa Piercie swoim urodzinowym prezentem i upiera si
przy tym. Twierdzi, e dosta go od babki, ktra miaa mnstwo podobnych piknych
klejnotw. mieszny pomys! Nie wtpi, e babka Smeagola bya gow rodu i na
swj sposb wielk osobistoci, ale nie do wiary, by posiadaa mnstwo
zaczarowanych piercieni i rozdawaa je w prezencie. W tym kamstwie tkwi jednak
ziarenko prawdy.
Morderstwo popenione na Deagolu nkao Golluma; eby si usprawiedliwi,
wymyli ten argument i udrczony w ciemnociach powtarza go swojemu skarbowi
wci w kko, a wreszcie sam w swoj bajk uwierzy. Tego dnia rzeczywicie
przypaday jego urodziny. Deagol powinien by mu ofiarowa Piercie, ktry
nadarzy si jako urodzinowa niespodzianka. A wic to by naprawd jego
urodzinowy prezent... i tak dalej, i tak dalej... Znosiem to cierpliwie do dugo, ale
chciaem dociec prawdy; to bya sprawa ycia lub mierci, w kocu wic musiaem
uy siy. Nastraszyem go ogniem i wycisnem z niego ca histori, sowo po
sowie, wrd mnstwa pochlipywa i pomrukw. On si uwaa za nie zrozumianego
i skrzywdzonego. Ale kiedy opowiedzia do koca gr z zagadki i ucieczk Bilba,
umilk i nic wicej nie chcia mwi, tylko napomkn tajemniczo to i owo. Kto go
44
wida nastraszy lepiej ni ja. Mrucza co, e si odegra. Pokae, czy wolno
bezkarnie kopa go, zapdza do jaskini i potem jeszcze okrada. Ma teraz
yczliwych i potnych przyjaci, ktrzy mu pomog. Baggins dostanie za swoje. To
myl przewodnia Golluma. Znienawidzi Bilba i przekl go. Co gorsza, wie, skd
Bilbo pochodzi.
- Jake to wykry? - spyta Frodo.
- Ano, jeli chodzi o nazwisko, to Bilbo bardzo nieopatrznie sam mu si przedstawi;
a z jakiego kraju przyby, mg Gollum dowiedzie si bez trudu, gdy wreszcie
wyszed na wiat. Bo wyszed! Tsknota do Piercienia okazaa si silniejsza od
strachu przed orkami, a nawet prze wiatem. Po roku czy po dwch latach opuci
gry. Widzisz, chocia bola po stracie; ale Piercie ju go nie zera, wic Gollum
ody troch. Czu si stary, a mimo to mielszy, no i straszliwie godny.
wiata, czy to sonecznego, czy ksiycowego, nadal si lka i nienawidzi, to mu
ju pewnie na zawsze zostanie. By jednak sprytny. Przekona si, e jego wyblake,
zimne oczy pozwol mu przemyka si cicho i szybko wrd czarnej nocy, unikajc
blasku dnia i miesicznej powiaty, a take owi drobne, tchrzliwe lub nieostrone
stworzenia. Lepiej odywiony, na wieym powietrzu nabra si i odwagi. Jak mona
byo przewidzie, trafi do Mrocznej Puszczy.
- Czy tam go znalaze? - spyta Frodo.
- Tam go zobaczyem - odpar Gandalf - lecz przedtem zdy zawdrowa daleko,
tropic Bilba. Trudno od niego si dowiedzie czego pewnego, bo wci przerywa
opowie przeklestwami i pogrkami. Co on tam ma w kieszeni? - powiada. - Nic
nie wygadam, nie, mj skarbie. To oszust. Pytanie byo nieuczciwe. On pierwszy
oszuka. Zama przepisy gry. Szkoda, emy go nie udusili, mj skarbie. Ale zrobimy
to jeszcze, tak, mj skarbie... Oto maa prbka stylu Golluma. Chyba ci wystarczy,
co? Nudzi mnie tak caymi dniami. Ale z tego bekotu wyowiem troch treci i
wywnioskowaem, e Gollum doczapa na swoich paskich stopach a do Esgaroth,
a nawet azi po ulicach Dali podsuchujc i przepatrujc chykiem wszystkie kty. No,
c, wieci o doniosych wydarzeniach rozniosy si szeroko po Dzikich Krajach, imi
Bilba jest tam znane i niejeden wie, skd on przyby. Mymy zreszt nie taili, e
wracamy do ojczyzny Bilba na zachd. Tote czujne uszy Golluma wkrtce zowiy
wszystkie wiadomoci, ktrych mu byo potrzeba.
- Dlaczego w takim razie nie tropi Bilba dalej? - spyta Frodo. - Dlaczego nie
przyszed do Shireu?
- A wanie! - rzek Gandalf. - O tym z kolei chciaem mwi. Myl, e Gollum stara
si tu dosta. Ruszy w drog na zachd i dotar a do Wielkiej Rzeki. Ale znad jej
brzegu zawrci. Jestem pewien, e nie zrazia go odlego. Nie, musiao go
powstrzyma co innego. Tak sdz moi przyjaciele, ktrzy Golluma na moj prob
szukali.
Najpierw na jego lad trafiy lene elfy, a nie miay trudnego zadania, bo trop by
jeszcze wtedy wiey: prowadzi przez Mroczn Puszcz i z powrotem. Samego
Golluma jednak elfy nie spotkay. W lesie huczao od pogosek o nim, wrd zwierzt
i ptakw kryy okropne wieci. Leni ludzie opowiadali, e zjawi si nowy stwr,
upir wysysajcy krew, e wspina si na drzewa do gniazd, wpeza do nor
zwierzcych po mode, zakrada si przez okna do koysek. Ale od zachodniego
skraju Mrocznej Puszczy trop zawraca. Skrca na poudnie, wymyka si z dziedziny
dostpnej lenym elfom i gin. Wwczas popeniem wielki bd. Tak, mj Frodo,
bd nie pierwszy w moim yciu, lecz kto wie, czy nie najgorszy w skutkach.
Poniechaem na razie tej sprawy. Pozwoliem Gollumowi odej. Miaem bowiem
wtedy co innego na gowie, a poza tym ufaem jeszcze wiedzy Sarumana.
45
46
- Nie widziaem i widzie nie chc - rzek Frodo. - Nie rozumiem ci, Gandalfie. Czy
znaczy to, e wraz z elfami darowae ycie Gollumowi, ktry popeni tyle okropnych
zbrodni? Teraz przecie nie jest on lepszy od orka i sta si po prostu naszym
wrogiem. Zasuguje na mier.
- Zasuguje. Z pewnoci zasuguje. Wielu spord yjcych zasuguje na mier. A
niejeden z tych, ktrzy umieraj, zasuguje na ycie. Czy moesz ich nim obdarzy?
Nie bd wic tak pochopny w ferowaniu wyrokw mierci. Nawet bowiem
najmdrzejszy z Mdrcw nie wszystko wie. Nie mam wielkiej nadziei na wyleczenie
Golluma. Ale ta szansa mimo wszystko istnieje. Zreszt Gollum jest zwizany z
losem Piercienia. Co mi mwi, e on jeszcze odegra jak rol, zbawienn albo
zgubn - nie wiem - nim si caa sprawa zakoczy. A kiedy nadejdzie ta chwila,
moe wanie lito okazana przez Bilba rozstrzygnie o niejednym losie, a przede
wszystkim o twoim. My w kadym razie nie zabilimy Golluma: jest bardzo stary i
bardzo nieszczliwy. Lene elfy trzymaj go w niewoli, ale traktuj z ca
agodnoci, na jak sta ich mdre serca.
- Wszystko to piknie - rzek Frodo - ale szkoda, e Bilbo, skoro nie mg zabi
Golluma, zatrzyma Piercie. Wolabym, eby mj wuj nie znalaz go i eby mi go
nie przekazywa. Dlaczego pozwolie mi ten Piercie przechowywa? Dlaczego nie
kazae mi go wyrzuci lub zniszczy?
- Dlaczego ci pozwoliem? Nie kazaem? - odpar Czarodziej. - Czy nie suchae
uwanie tego wszystkiego, co ci opowiedziaem? Sam nie wiesz, co mwisz.
Wyrzucajc Piercie popenilibymy w kadym razie straszliwy bd. Tego rodzaju
rzeczy zawsze kto znajduje. A w zym rku Piercie wyrzdziby wiele zego. Co
za najgorsze, mgby wpa w rce Nieprzyjaciela. Nawet na pewno tak by si
stao, bo to jest jego Jedyny Piercie, on za wysila ca swoj potg, by t swoj
wasno odnale i ku sobie przycign. Oczywicie, mj drogi, bye w
niebezpieczestwie, i to mnie gboko niepokoio. Ale gra sza o tak wielka stawk,
e musiaem way si na pewne ryzyko... Wiedz jednak, e nawet wwczas, gdy
byem daleko std, czujne oczy strzegy tego kraju dniem i noc. Dopki go nie
uywae, mogem by spokojny, e Piercie nie wyrzdzi ci trwaej krzywdy, a
przynajmniej, e ci to nie grozi przez dugi czas. Pamitaj te, e dziewi lat temu,
kiedy ostatni raz widziaem si z tob, niewiele jeszcze sam wiedziaem na pewno.
- Ale czemu nie kazae mi go zniszczy? Mwie przecie, e naleao to zrobi
ju dawno temu! - wykrzykn znw Frodo. - Gdyby by mnie przestrzeg czy bodaj
przysa takie polecenie, bybym z nim skoczy.
- Czyby? A jakim na przykad sposobem? Czy prbowae?
- Nie. Myl jednak, e daoby si go zmiady motkiem albo stopi.
- Sprbuj! - powiedzia Gandalf. - Sprbuj zaraz!
Frodo wic po raz wtry wycign z kieszeni Piercie i przyjrza mu si uwanie:
by znw zwyczajny i gadki, nie dostrzegao si na nim adnych znakw czy
napisw. Zoto lnio jasno i czysto. Zachwyci Froda bogactwem i piknem barwy,
doskonaoci ksztatu. To by klejnot przeliczny i drogocenny. Wyjmujc Piercie z
kieszeni Frodo zamierza go cisn w sam rodek pomieni na kominku. Lecz teraz
zrozumia, e nie zdobdzie si na to, przynajmniej nie bez cikiej walki. W
rozterce way Piercie na doni i z wysikiem przywoywa na pami wszystko, co
Gandalf mu opowiedzia. Potem skupi wol i zamachn si jakby do rzutu... Ale
okazao si, e tylko woy Piercie z powrotem do kieszeni.
Gandalf zamia si ponuro.
- Widzisz? Ju i tobie nieatwo si z nim rozsta, c dopiero zniszczy go! Nie
mgbym ci do tego skoni, chyba przemoc, ale to by ciebie zamao. Piercienia
47
-A
48
49
- Nie - surowo rzek Gandalf. - Od duszego ju czasu nie syszaem szczku twoich
noyc. Od jak dawna strzyge uszami?
- Nie uszami, tylko traw strzygem, za przeproszeniem paskim.
- Nie udawaj durnia. Mw, co sysza i dlaczego podsuchiwae? - Oczy Gandalfa
ciskay pomienie, brwi zjeyy si jak szczotki.
- Panie Frodo! - krzykn Sam drc cay. - niech mnie pan broni! Niech pan nie
pozwoli, eby on mnie przemieni w jakiego cudaka! Mj stary tatu nie przeyby
tego! Sowo daj, e nie miaem nic zego na myli!
- Gandalf nie zrobi ci krzywdy - rzek Frodo z trudem powstrzymujc si od miechu,
jakkolwiek sam by te zaskoczony i troch zbity z tropu. - Wie rwnie dobrze jak ja,
e nie miae z pewnoci zych zamiarw. Ale teraz uspokj si i dopowiadaj
uczciwie na pytania.
- Ano, prosz pana - rzek Sam dygocc z lekka - syszaem rne rzeczy, ktrych
ani w zb nie zrozumiaem, o jakim nieprzyjacielu i o piercieniach, i o panu Bilbo, i
o smokach, i o grze ognistej, i... o elfach, prosz pana! A suchaem dlatego, e nie
mogem si oderwa, pan chyba wie, jak to bywa. Okropnie lubi takie historie. I
wierz w nie wicie, niech sobie Ted gada, co chce. Najbardziej mi o te elfy chodzi.
Tak bym je chcia zobaczy! Czy nie mgby mnie pan zabra z sob i poznajomi z
elfami, panie Frodo?
Gandalf wybuchn miechem.
- Chod no tutaj! - krzykn i chwyciwszy oburcz zdumionego Sama wcign go
przez okno razem z noycami, dbami obcitej trawy i ca osob do pokoju i
postawi na posadzce. - Zabra ci do elfw, co? - rzek wpatrujc si pilnie w oczy
chopaka, lecz ju z umiechem na wargach. - Wic syszae, e pan Frodo wybiera
si w drog?
- Tak, prosz pana. I dlatego si zachysnem, a wtedy pan mnie usysza. Staraem
si powstrzyma, ale wyrwao mi si, bo okropnie si zmartwiem.
- Nie ma innej rady - ze smutkiem powiedzia Frodo. Nagle uwiadomi sobie, e
ucieczka z Shireu oznacza wiele bolesnych rozsta, a nie tylko poegnanie z
wygodnym wasnym domem w Bag End. - Musz i w wiat. Ale... - spojrza
uwanie na Sama - jeeli naprawd jeste do mnie przywizany, dotrzymasz
sekretu. Rozumiesz? Bo inaczej - gdyby chocia sowo pisn z tego, co tu
podsuchae - Gandalf pewnie by ci zmieni w nakrapian ropuch, a do ogrodu
napuciby mnstwo wy.
Sam drc pad na kolana.
- Wstawaj! - rzek Gandalf. - Wymyliem dla ciebie co lepszego, co, co ci zamknie
usta, a zarazem ukarze za podsuchiwanie. Pjdziesz razem z panem Frodo.
- Ja? Pjd? - wrzasn Sam i zacz skaka jak pies, kiedy si go zaprasza na
spacer. - Zobacz elfy i wszystko...! Hura!
I Sam rozpaka si z radoci.
50
Rozdzia 3
Trzech to ju kompania
-P
51
tam nie powinna by zbyt niebezpieczna, jakkolwiek droga jest teraz trudniejsza ni
dawniej, a pod jesie pogorszy si jeszcze.
- Rivendell! - rzek Frodo. - Doskonale! Rusz wic na wschd i bd zda do
Rivendell. Wezm z sob Sama w odwiedziny do elfw, chopak oszaleje z radoci.
Mwi to lekkim tonem, lecz serce drgno mu w piersi i zapragn zobaczy dom
Elronda Pelfa, odetchn powietrzem gbokiej doliny, w ktrej dotychczas
mieszkao w spokoju mnstwo elfw.
52
53
54
e uprzykrzyy mi si ju pytania i dociekania na temat moich poczyna - pomyla. Ile to wcibstwa w wiecie! Przyszo mu do gowy, e moe warto spyta
Dziadunia, z kim rozmawia, ale - na swoje szczcie czy moe nieszczcie rozmyli si i szybko wrci do Bag End. Pippin siedzia pod gankiem na swoim
worku. Sama nie byo. Frodo przestpi prg norki i krzykn w ciemno: - Sam! Ju
czas w drog!
- Lec, lec, prosz pana! - odpowiedzia z gbi norki gos Sama, a w chwil pniej
ukaza si hobbit ocierajc doni usta. egna si z baryk piwa w piwnicy.
- Zaopatrzye si, co? - spyta Frodo.
- Tak, prosz pana. Na jaki czas wystarczy.
Frodo zamkn i zaryglowa okrge drzwiczki, odda klucz Samowi.
- Skocz no i odnie to ojcu, Samie - rzek. - Potem biegnij na przeaj, ebymy na
ciebie nie czekali u furtki na kocu cieki za kami. Nie bdziemy teraz noc szli
przez miasteczko. Za wiele ciekawych oczu i uszu.
Sam puci si pdem do ojcowskiego domu.
- No, wreszcie ruszamy! - rzek Frodo. Zarzucili worki na plecy i obeszli od zachodu
nork. - egnaj! - powiedzia Frodo spogldajc w ciemne, puste okna. Podnis
rk, a potem odwrci si (zupenie jak kiedy Bilbo, lecz tego Frodo nie wiedzia) i
pospieszy za Peregrinem ciek przez ogrd w d. Przeskoczyli ywopot w
miejscu, gdzie by najniszy, i jak powiew wiatru w trawach weszli w noc.
55
56
jak zwykle na pocztku kadej wycieczki. - I wszystkie moje pikne puchowe piernaty
sprzedaem Bagginsom z Sackville! W sam raz dogodziyby im korzenie sosny!
Przecign si i zawoa: - Wstawajcie, hobbici! Mamy wspaniay poranek!
- Co w nim widzisz wspaniaego? - spyta Pippin otwierajc jedno oko i zerkajc spod
koca. - Sam! niadanie na p do dziesitej, prosz. Czy woda na kpiel ju gorca?
Sam zerwa si mocno zaspany.
- Nie, prosz pana! Jeszcze nie.
Frodo cign z Pippina koc i zwin go, a potem wyszed na skraj lasu. Daleko na
wschodzie soce podnosio si czerwone z mgie zalegajcych gsto wiat. Drzewa,
mienice si karminem i zotem, jakby odcite od korzeni, pyny w morzy mgy.
Troch niej, po lewej rce Froda, droga opadaa stromo w d i znikaa w parowie.
Gdy wrci, Sam i Pippin ju rozpalili ognisko.
- Woda! - krzykn Pippin. - Gdzie jest woda?
- Nie nosz jej w kieszeniach - odpar Frodo.
- Mylelimy, e poszede szuka rda - rzek Pippin krztajc si koo zapasw i
wycigajc kubki. - Skocz no chocia teraz.
- Chodcie razem ze mn - powiedzia Frodo - i wecie wszystkie manierki.
U stp wzgrza pyn strumie. Napenili manierki a take polowy kocioek pod
maym wodospadem, gdzie woda bryzgaa z wysokoci kilku stp na prg z szarego
kamienia. Zimna bya jak ld; hobbici otrzsali si i parskali myjc w niej twarze i
rce.
Nim zjedli niadanie i zwinli bagae, mina godzina dziesita; rozpogodzio
si i pocieplao. Zbiegli ze zbocza, przeprawili si na drugi brzeg potoku w miejscu,
gdzie przepywa pod drog, potem wspili si na nastpny stok, w gr, w d, na
drugi acuch wzgrz. Paszcze, koce, woda, prowiant i wszystek sprzt znowu
zaciyy im nieznonie na grzbietach.
Marsz zapowiada si uciliwy, dzie upalny. Po kilku wszake milach droga
przestaa skaka to w gr, to w dolin; wspia si bardzo krtymi zakosami na
stromy wa i std ju ostatni raz miaa ich sprowadzi w d. Otworzy si przed nimi
widok na rozleg nizin usian kpami drzew i ginc w oddali w brunatnej lenej
mgle. Ponad Lenym Zaktkiem spogldali ku Brandywinie. Gociniec rozwija si
jak sznurek z kbka.
- Droga biegnie bez koca - rzek Pippin - ale ja nie mog biec bez odpoczynku. Pora
na drugie niadanie.
Siad na wale opodal drogi i patrza ku wschodowi na mglisty widnokrg, za ktrym
krya si rzeka i granica Shireu, kraju, gdzie spdzi cae dotychczasowe ycie. Sam
siad przy nim. Szeroko otwiera krge oczy - wypatrywa nowego horyzontu nad
nieznajom krain.
- Czy w tych lasach mieszkaj elfy? - spyta.
- O ile mi wiadomo, nie - odpar Pippin.
Frodo milcza. On take patrza na wschd i na drog, jakby j widzia po raz
pierwszy. Nagle przemwi gono, lecz jak gdyby do siebie. Recytowa z wolna:
A droga wiedzie w przd i w przd,
Skd si zacza, tu za progiem I w dal przede mn mknie na wschd,
A ja wci za ni - tak, jak mog...
Skorymi stopy za ni w lad A w szersz si rozpynie drog,
57
58
59
60
61
I Sam byby si wyrwa z mroku lasu w stron, skd dolatyway gosy, gdyby
towarzysze nie odcignli go si.
- Tak, to elfy - rzek Frodo. - Spotyka si je czasami w Lenym Zaktku. Nie
mieszkaj w Shire, lecz wiosn i jesieni zdarza im si tu zawdrowa z wasnych
krajw, spoza Wieowych Wzgrz. Na szczcie! Wycie nic nie widzieli, ale Czarny
Jedziec zatrzyma si tu przy nas i wanie czoga si ku nam, kiedy zabrzmia
piew elfw. Na ich gos umkn natychmiast.
- A jak bdzie z elfami? - spyta Sam, zbyt podniecony, by przejmowa si zagadk
jedcw. - Czy nie moglibymy podej i zobaczy ich?
- Posuchaj! Id tutaj! - rzek Frodo. - Wystarczy, bymy na nich zaczekali przy
drodze.
piew si przybliy. Jeden gos wybi si wyranie z chru. piewa w piknym
jzyku elfw, w jzyku, ktry Frodo zna bardzo sabo, a ktrego dwaj pozostali
hobbici nie znali wcale. A jednak dwiki mowy stopione z melodi ukaday si w ich
mylach w sowa, na p tylko zrozumiae. Oto, co usysza Frodo:
nieyczko, pani jasna jak soce,
liczna krlowo zamorskich stref,
O, wie nam tutaj wdrujcym
Wrd pltaniny gazi i drzew!
O Gilthoniel, o Elbereth,
Oddech twj czysty, oczy janiejsze od ez!
nieko, nieyczko - nasze gosy piewaj,
Nasze gosy ci wielbi w zamorskim kraju.
O gwiazdy, ktre w bezsonecznym roku
Byszczca do jej rozsiaa wrd nieb Patrzymy na was, lecce wysoko
Jak srebrne kwiaty przez niebieski sklep!
O Elbereth, o Gilthoniel,
Wci pamitamy, mieszkacy podziemnych cel,
nieko, nieyczko - zoty blask, ktry gorza,
Twe gwiezdne wiato na zachodnich morzach!
Pie ucicha.
- To Elfy Wysokiego Rodu. Wymwiy imi Elbereth! - rzek Frodo zdumiony. - Nie
wiedziaem, e mona w Shire spotka przedstawicieli tego najpikniejszego ludu.
Niewielu ich pozostao w rdziemiu, na wschd od Wielkiego Morza. Doprawdy,
niezwykle szczliwy przypadek.
Hobbici siedli w cieniu przy gocicu. Wkrtce nadcigny elfy kierujc si ku
dolinie. Szy wolno, a hobbici zobaczyli odblask gwiazd na ich wosach i oczach. Nie
niosy pochodni, lecz wiato podobne do wietlistej obwdki, ktra skrzy si nad
grami przed wschodem ksiyca, sao im si u stp. Maszeroway teraz w
milczeniu, ale ostatni elf mijajc hobbitw obejrza si i rozemia.
- Witaj, Frodo! - krzykn. - O pnej godzinie wybrae si na przechadzk. A moe
zabdzi?
Potem zawoa gono na towarzyszy i caa gromada elfw zatrzymaa si otaczajc
hobbitw.
62
63
64
65
66
Rozdzia 4
Na przeaj w pieczarki
67
- Jeeli pan nie wrci, to na pewno nie wrc i ja rzek Sam. Nie opuszczaj go
mwiy mi. Ja miabym go opuci? odpowiedziaem. Ani mi to w gowie! Pjd
z nim, choby si na ksiyc zechcia wdrapywa. A jeeli ktry z tych Czarnych
Jedcw sprbuje go zatrzyma, zobaczy, co potrafi Sam Gamgee! Tak
powiedziaem, a one si miay.
- O kim... o czy ty mwisz?
- O elfach, prosz pana. Pogadaem z nimi tej nocy. Wiedziay, e pan wybiera si za
granic, wic nie byo sensu zaprzecza. Wspaniay lud te elfy! Wspaniay!
- To prawda przyzna Frodo. A wic elfy ci nie rozczaroway przy bliszym
poznaniu?
- Jakby to powiedzie, prosz pana? Przekonaem si, e moje lubienie albo
nielubienie wcale ich nie dosiga, za wysoko stoj z namysem odpar Sam. Nie
wydaje si wane, co ja o nich myl. Inne s, ni si spodziewaem, bardzo stare i
mode, bardzo wesoe i bardzo smutne zarazem.
Frodo popatrzy na Sama, troch zaskoczony; niemal oczekiwa, e ujrzy jakie
zewntrzne znami dziwnej odmiany, ktra si w chopaku dokonaa. Ten gos
brzmia niepodobnie do gosu Sama Gamgee, ktrego, jak mu si zdawao, zna
dobrze. Ale Sam wyglda zupenie tak samo jak zawsze, z t jedynie rnic, e na
twarzy mia wyraz niezwykej zadumy.
- Czy teraz, kiedy si ju zicio twoje yczenie i zobaczye elfy, nie mina ci ochota
do podry? spyta Frodo.
- Nie, prosz pana. Nie umiem tego wyrazi, ale po dzisiejszej nocy patrz na to
inaczej. Jak gdybym widzia drog przed sob. Wiem, e pjdziemy bardzo daleko, w
ciemno. Ale wiem te, e nie mog zawrci. Ju nie marz o zobaczeniu elfw
ani smokw, ani gr; sam nie wiem dokadnie, czego pragn, ale na pewno mam
jaki obowizek do spenienia, zanim si skoczy ta wyprawa, a czeka on na mnie
gdzie poza granicami Shireu. Musz to speni do koca... pan rozumie.
- Niezupenie. Ale rozumiem, e Gandalf wybra mi dobrego towarzysza. Ciesz si z
tego. Pjdziemy razem.
Frodo w milczeniu dokoczy niadania. Wsta, rozejrza si po okolicy i zawoa na
Pippina.
- Czy wszystko gotowe do wymarszu? spyta nadbiegajcego przyjaciela. Trzeba
rusza zaraz. Zaspalimy, a mamy przed sob adnych kilka mil drogi.
- To ty zaspae rzek Pippin. Ja od dawna jestem na nogach. Czekalimy, eby
upora si ze niadaniem i z myleniem.
- Jedno i drugie ju zaatwione. Chc i do promu jak najspieszniej. Nie zbocz z
szlaku, nie wrc na gociniec, z ktrego zeszlimy wczoraj. Pjd prosto, na
przeaj.
- To chyba zamierzasz przefrun odpar Pippin. W tych stronach nie sposb i
bezdroem.
- W kadym razie mona skrci drog rzek Frodo. Prom znajduje si na
poudnio-wschd od Lenego Dworu, ale gociniec oddala si ukiem w lewo; wida
tam, na pnocy, ptl. Okra pnocny skraj Moczarw, eby trafi na grobl
cignc si od mostu przez Supki. Ale w ten sposb nadkada si kilka mil.
Moglibymy oszczdzi jedn czwart drogi idc wprost z tego miejsca, na ktrym
stoimy, do promu.
- Kto drogi prostuje, ten w polu nocuje sprzeciwi si Pippin. Teren tu wszdzie
ciki, na Moczarach peno bagien i wszelkiego rodzaju przeszkd, znam t okolic.
A jeeli ci chodzi o Czarnych Jedcw, to nie pojmuj, dlaczego wolisz ich spotka
w lesie lub w polu ni na gocicu.
68
- W lesie lub w polu trudniej wypatrzy kogo rzek Frodo. Przy tym wiedzc, e
zamierzaem wdrowa gocicem, bd zapewne szukali mnie na gocicu, a nie
poza nim.
- Dobrze! przysta Pippin. Pjd za tob choby przez mokrada i wyboje. Ale to
cika droga. Liczyem, e przed zachodem soca wstpimy Pod Zot Tyczk w
Supkach. Najlepsze piwo we Wschodniej wiartce, przynajmniej takie byo przed
laty, bo nie prbowaem go ju od dawna.
- Ot to! rzek Frodo. Moe prawda, e kto drogi prostuje, ten w polu nocuje, ale
i tak mniej czasu traci ni na popas w gospodzie. Za wszelk cen musimy omin z
dala Zot Tyczk. Chcemy przecie dotrze do Buckleburga przed zmrokiem. A co
ty powiesz o tym, Samie?
- Pjd z panem, panie Frodo owiadczy Sam, tajc w sercu ze przeczucia oraz
gboki al, e nie sprbuje najlepszego we Wschodniej wiartce piwa.
- Skoro mamy brn przez bagna i ciernie, ruszajmy co ywo rzek Pippin.
69
70
Wicej o tym nie mwili. Wszyscy trzej pomyleli o jedcach, lecz nikt si nie
odezwa. Wzdragali si teraz zarwno przed dalszym marszem, jak przed
pozostaniem na miejscu. Wczeniej lub pniej musieli wszake przeby otwart
przestrze dzielc ich od promu, a lepiej byo zrobi to za dnia ni noc. Tote po
krtkiej chwili zaadowali worki na plecy i ruszyli znowu.
71
72
73
74
75
pana Meriadoka i caej kompanii, wolabym nie zwlekajc wraca do domu. ona si
niepokoi, a mga coraz gorsza.
Zawrci wozem.
- Dobranoc! - zawoa. - Nie ma co, dzie by niepowszedni. Ale wszystko dobre, co
si dobrze koczy... chocia tego nie powinno si mwi, pki wszyscy nie staniemy
u drzwi wasnych domw. Nie wypieram si, e bd rad, kiedy si tam wreszcie
znajd. - Zapali latarni u wozu i wsiad. Niespodzianie sign pod kozio i wydoby
stamtd spory koszyk. - O may wos bybym zapomnia - rzek. - ona kazaa mi
odda to panu Bagginsowi z pozdrowieniami od niej.
Poda Frodowi kosz i ruszy w swoj drog, egnany chrem podzikowa i ycze
dobrej nocy.
Dug chwil patrzyli na blade krgi wiata jego latarni migoccej w nocnej
mgle. Nagle Frodo wybuchn miechem: spod pokrywy kosza zapachniay mu
pieczarki.
76
Rozdzia 5
Wykryty spisek
-M
77
Las w wielu miejscach wysuwa si pod sam mur. Tote Bucklandczycy po zmroku
ryglowali drzwi swoich domw, co w Shire nie byo w zwyczaju.
78
79
80
si, e to gra nie na arty i e nie jestem bezpieczny ani w tym domu, ani w adnym
innym.
I Frodo rozejrza si po oknach i cianach, jakby w obawie, e si nagle otworz.
Przyjaciele patrzyli na niego w milczeniu i wymieniali midzy sob porozumiewawcze
spojrzenia.
- Teraz ju wszystko si wyda - szepn Pippin do Merry'ego.
Merry skin gow.
- No, tak! - rzek wreszcie Frodo prostujc si w fotelu, jakby powzi jak wan
decyzj. - Nie bd przed wami duej tai prawdy. Mam wam co do powiedzenia.
Ale nie wiem, od czego zacz.
- Zdaje si, e bd mg ci pomc - spokojnie odezwa si Merry - mwic
przynajmniej cz za ciebie.
- Co to ma znaczy? - spyta Frodo zaniepokojony.
- To, mj drogi, e martwisz si, poniewa nie wiesz, jak nam powiedzie do
widzenia. Chciae oczywicie opuci Shire. Ale spotkae si z
niebezpieczestwem wczeniej, ni przewidywae, dlatego te postanowie ruszy
w dalsz drog bez zwoki. Wcale jednak nie masz na to ochoty. Bardzo ci wszyscy
wspczujemy.
Frodo otworzy usta, lecz zamkn je natychmiast. Jego zdumiona mina bya tak
zabawna, e przyjaciele wybuchnli miechem.
- Kochany stary Frodo! - zawoa Pippin. - Czy naprawd udzie si, e zamydlie
nam oczy? Nie, nie bye do ostrony ani do sprytny, eby nas wyprowadzi w
pole. Ju od kwietnia byo oczywiste, e zamylasz o porzuceniu Hobbitonu i
egnasz si z wszystkim, co tak lubie. Ustawicznie mruczae: "Ciekaw jestem, czy
te jeszcze kiedy w yciu zobacz t dolin!" i tym podobne rzeczy. A potem ta
komedia, e niby kocz ci si pienidze, i sprzeda ukochanej siedziby Bagginsom
z Sackville! I te cige tajne narady z Gandalfem!
- Wielkie nieba! - westchn Frodo. - Zdawao mi si, e dziaam bardzo przezornie i
chytrze. Co teraz Gandalf powie? Czy to znaczy, e cay Shire gada ju o mojej
wyprawie?
- Och, nie! - odpar Merry. - O to moesz by spokojny. Pewnie, sekret nie utrzyma
si dugo, tymczasem jednak nie zna go, jak sdz, nikt prcz nas - spiskowcw.
Pamitaj, e my bd co bd znamy cie dobrze i wiele z tob przebywamy. Zwykle
umiemy zgadywa twoje myli. Ja zreszt znaem take Bilba. Mwic szczerze,
obserwowaem ci pilnie od czasu zniknicia Bilba. Przypuszczaem, e wczeniej
lub pniej zechcesz pj za nim; a nawet spodziewaem si, e zrobisz to
wczeniej, i ostatnio wszyscy si niepokoilimy. Balimy si, eby nam nie umkn,
ruszajc w wiat znienacka i samotnie jak Bilbo. Dlatego od wiosny nie
spuszczalimy ci z oka i ze swej strony take ukadalimy rne plany. Nie, nie
uciekniesz nam tak atwo.
- Ale ja musz odej - rzek Frodo. - Nie ma innej rady, moi drodzy. Wielka to
przykro dla nas wszystkich, nie prbujcie jednak mnie zatrzyma. Skoro zgadlicie
tak wiele, pomcie mi, zamiast przeszkadza.
- Nie zrozumiae nas! - odpar Pippin. - Musisz i w wiat, a wic my take, Merry i
ja, pjdziemy z tob. Sam to wspaniay chopak, gotw z pewnoci w twojej obronie
skoczy bodaj smokowi w paszcz... chyba e potknby si przy tym o wasne nogi.
Ale w tak niebezpiecznej wyprawie bdziesz potrzebowa liczniejszej wity.
- Moi drodzy, najmilsi hobbici! powiedzia Frodo, wzruszony do gbi. Ale ja do
tego nie mog dopuci! Zreszt, dawno ju to postanowiem. Mwicie o
niebezpieczestwie, nie rozumiecie go jednak. To nie jest poszukiwanie skarbw,
81
wyprawa tam i z powrotem. Uciekam przed jedn mierteln groz i inn mierteln
groz.
- Rozumiemy to, oczywicie! stanowczo owiadczy Merry. Wanie dlatego
zdecydowalimy si i z tob. Wiemy, e sprawa Piercienia to nie arty. Zrobimy
jednak wszystko, co w naszej mocy, eby ci pomc przeciw Nieprzyjacielowi.
- Sprawa Piercienia! powtrzy Frodo, zupenie ju teraz oszoomiony.
- Tak, Piercienia rzek Merry. Mj kochany, zapomniae o przenikliwoci twoich
przyjaci! Od wielu lat na dugo przed znikniciem Bilba wiedziaem o istnieniu
Piercienia. Poniewa jednak byo jasne, e Bilbo pragnie to zachowa w tajemnicy,
nie zdradzaem si z moimi wiadomociami, dopki nie zawizalimy naszego
spisku. Co prawda nie znaem tak dobrze Bilba jak ciebie; ja byem za mody, a Bilbo
ostroniejszy ni ty, chocia take nie do jeszcze ostrony. Jeeli chcesz, powiem
ci, w jaki sposb po raz pierwszy odkryem sekret.
- Mw! szepn Frodo.
- Zgub Bilba, jak zawsze, stali si Bagginsowie z Sackville. Pewnego dnia, na rok
przed urodzinowym przyjciem, szedem drog i zobaczyem przed sob Bilba.
Nagle w oddali ukazaa si para Bagginsw z Sackville, idcych w nasz stron;
Bilbo zwolni kroku i... hop! Znikn! Tak byem zaskoczony, e ledwie zdobyem si
w ostatniej chwili na jaki pomys, by take si schowa, chocia w bardziej naturalny
sposb. Daem nurka w ywopot i dalej posuwaem si pod jego oson wzdu
drogi. Wyjrzaem zza krzakw na drog, gdy wreszcie Bagginsowie z Sackville
przeszli, i w miejscu, w ktrym wanie zatrzymaem wzrok, wyrs znienacka Bilbo.
Dostrzegem bysk zota, kiedy wsuwa jaki may przedmiot do kieszeni spodni. Od
tego dnia miaem oczy stale otwarte. Powiem nie owijajc w bawen: szpiegowaem
Bilba. Przyznasz chyba, e zagadka bya naprawd korcca, a ja przecie byem
modzikiem. Prcz ciebie, Frodo, jestem pewnie jedynym w Shire hobbitem, ktry
widzia tajn ksig starego Bilba.
- Czytae jego ksig? krzykn Frodo. Wielkie nieba! A wic nic nie da si przed
wiatem ukry?
- Nieatwo cos ukry, jak si zdaje odpar Merry. Zdoaem tylko rzuci okiem na
t ksig, a i to przyszo mi z wielkim trudem. Bilbo nigdy nie zostawia jej na
wierzchu. Ciekaw jestem, co si z ni stao. Chtnie bym do niej zajrza znowu. Moe
ty j masz, Frodo?
- Nie. Nie byo jej w Bag End. Pewnie Bilbo wzi j z sob.
- A wic, jak mwiem cign dalej Merry trzymaem jzyk za zbami a do
wiosny tego roku, kiedy to wytworzya si ju powana sytuacja. Wwczas
zawizalimy spisek, a e my take traktowalimy spraw powanie i bylimy
zdecydowani na wszystko, nie bawilimy si w zbytnie skrupuy. Z ciebie, Frodo,
nieatwy orzech do zgryzienia, a z Gandalfa jeszcze twardszy. Jeli chcesz pozna
naszego gwnego wywiadowc, mog ci go przedstawi.
- Gdzie on jest? spyta Frodo i rozejrza si dokoa, jakby oczekiwa, e z ktrej
szafy wyoni si ponura posta szpiega w masce.
- Wystp, Sam! rzek Merry.
Sam wsta, zaczerwieniony po uszy.
- Oto nasz informator! Zapewniam ci, e dostarcza nam mnstwo wiadomoci, nim
wreszcie zosta przyapany. Wiedz, e po tym zdarzeniu zachowa si tak, jakby si
czu zwizany sowem honoru, i odtd nie wycignlimy z niego nic wicej.
- Sam! zawoa Frodo.
82
Nic na wiecie nie mogoby go bardziej zdumie, nie umiaby te powiedzie, czy to,
co czuje, jest gniewem, zaciekawieniem, ulg czy tylko wstydem, e da si tak
wystrychn na dudka.
- Tak, prosz pana rzek Sam. Bardzo pana przepraszam. Ale naprawd nie
miaem zych zamiarw wzgldem pana i pana Gandalfa. On zreszt bardzo
rozumnie radzi. Kiedy pan mwi: Musz i sam powiedzia: Nie! We ze sob
kogo, komu moesz zaufa.
- Okazuje si jednak, e nikomu ufa nie mona odpar Frodo.
Sam spojrza na niego strapionymi oczyma.
- To zaley, czego od przyjaci oczekujesz odezwa si Merry. Moesz nam
zaufa, e ci nie opucimy w dobrej czy zej doli, choby do najgorszego koca.
Moesz nam te ufa, e strzec bdziemy twojej tajemnicy lepiej, ni ty sam jej
strzege. Ale nie licz na nas, bymy ci pozwolili samotnie stawia czoo
niebezpieczestwu i odej od nas bez sowa. Jestemy twoimi przyjacimi. A w
kadym razie tak si rzecz przedstawia: wiemy bardzo wiele z tego, co ci Gandalf
powiedzia. Wiemy duo o Piercieniu. Boimy si okropnie, ale pjdziemy z tob albo
za tob, jak psy za tropem.
- Bd co bd doda Sam powinien pan sucha rady elfw. Gildor radzi, eby
pan wzi z sob przyjaci, jeeli zechc panu towarzyszy. Nie moe pan
zaprzeczy!
- Nie przecz rzek Frodo patrzc w oczy Samowi, ktry teraz szczerzy zby w
umiechu. Nie przecz, lecz nigdy ju nie uwierz, e pisz, choby nie wiem jak
gono chrapa. Odtd, eby si upewni, bd ci czstowa w takich razach
kopniakiem.
- Banda podstpnych hultajw! krzykn zwracajc si do pozostaych. Ale niech
tam! rzek wstajc i ze miechem machajc rk. Kapituluj! Posucham rady
Gildora. Gdyby nie czyhao na nas tak grone niebezpieczestwo, skakabym z
radoci. A nawet wiedzc o niebezpieczestwie, mimo wszystko jestem szczliwy,
jak dawno ju si nie czuem. Lkaem si tego wieczora!
- Doskonale! A wic sprawa ubita. Trzy razy wiwat na cze kapitana Froda i jego
druyny! krzyknli wszyscy i zaczli taczy wok niego. Merry i Pippin zapiewali
pie, najwidoczniej przygotowan z gry na t uroczysto. Uoyli j na wzr tej
pieni krasnoludw, ktra Bilba niegdy skusia na wypraw, i piewali na t sam
melodi:
egnaj, kominku, egnaj nam, salo!
Cho wichr powieje, deszcz lunie fal,
Trzeba nam zmyka z nastaniem zrz
Przez bory, lasy i szczyty wzgrz
Do Rivendellu, gdzie jeszcze wawy
Rd elfw mieszka pod runem trawy
Przez wrzosowiska, galopem, w cwa,
A dokd kt by powiedzie chcia?
Przed nami trwogi, za nami strachy,
A nasze oe pod nieba dachem,
A wreszcie koniec znojw i ez,
A wreszcie naszej wdrwki kres.
83
84
85
Rozdzia 6
Stary Las
jest niesamowity. Mona by powiedzie, e wszystko tam yje bujniej i ledzi czujniej
wydarzenia, ni my przywyklimy w Shire. Drzewa nie lubi obcych. Patrz na ciebie.
Zazwyczaj poprzestaj na tym i pki soce wieci, nie robi nic wicej. Tylko od
czasu do czasu ktre, bardziej od innych zoliwe, rzuci ga pod nogi, wysunie
korze na ciek, oplcze ci powojem. Noc jednak bywa podobno gorzej. Sam
ledwie raz i drugi znalazem si w lesie po zmroku, a i to na skraju, tu za murem.
Zdawao mi si, e drzewa szepc co midzy sob, przekazuj jakie nowiny,
zmawiaj si w niezrozumiaym jzyku; gazie koysay si i giy, chocia wiatru nie
byo. Powiadaj, e drzewa wrcz poruszaj si, e umiej okry i zamkn
niepodanych goci. Rzeczywicie przed laty zaatakoway kiedy nasz mur: stany
tu, schyliy si ponad nim a na drug stron. Przyszli jednak zaraz hobbici z
siekierami, wyrbali setki drzew, rozniecili wielkie ognisko w lesie, wypalili dugi pas
ziemi na wschd od muru. Drzewa ju potem nie powtrzyy napaci, ale stay si
bardzo dla nas nieyczliwe. Po dzi dzie szeroka ysina znaczy to miejsce, gdzie
podwczas pono ognisko.
- Czy tylko ze strony drzew grozi niebezpieczestwo? spyta Pippin.
- W gbi lasu i na jego dalszych kracach yj rozmaite dziwne stwory odpar
Merry. Tak przynajmniej syszaem, bo nigdy ich na wasne oczy nie widziaem.
Kto wycina cieki. Ilekro wejdziesz w las, znajdziesz otwarte przesieki, ale
niepojtym sposobem drki te przesuwaj si i zmieniaj od czasu do czasu. Nie
opodal naszego tunelu zaczyna si albo moe zaczynaa si szeroka cieka,
ktra wiedzie na polan po ognisku, a dalej mniej wicej w podanym kierunku, na
wschd i troch ku pnocy. T wanie ciek sprbuj odnale.
87
Hobbici zaskoczeni przystanli, krzyk jednak urwa si, jakby zduszony cik
zason. Nie odpowiedziao mu ani echo, ani gos aden, las wszake jakby si
jeszcze bardziej zagci i jeszcze czujniej wpatrzy w natrtw.
- Na twoim miejscu nie wrzeszczabym powiedzia Merry. Wicej to nam
zaszkodzi, nili pomoe.
Frodo zaczyna ju powtpiewa, czy mona przedrze si przez las i czy dobrze
zrobi wcigajc przyjaci w ten okropny gszcz. Merry rozglda si na wszystkie
strony i zdawao si, e ju nie jest pewny, jaki kierunek obra. Spostrzeg to Pippin.
- Prdko zdye zmyli drog rzek. W tej samej jednak chwili Merry gwizdn z
zadowolenia i wskaza co przed sob.
- No, no! powiedzia. A wic te drzewa naprawd si ruszaj.
Oto przed nami jest polana po ognisku... przynajmniej mam nadziej, e to ona... ale
cieka jakby si od niej odsuna.
88
89
90
91
e sysz sowa pieni, sowa kojce, opowiadajce o wodzie i nie. Poddali si ich
urokowi i zapadli w gboki sen u stp olbrzymiej siwej wierzby.
Frodo lec na ciece przez chwil walczy ze snem, ktry go obezwadnia.
Wreszcie przemg si i z wysikiem wsta. Nie zdoa si jednak oprze pokusie
chodnej wody.
- Poczekaj na mnie, Samie mrukn. Musz cho na minut zanurzy stopy w
rzece.
Na p przytomny posun si naprzd, obchodzc wierzb od strony rzeki w
miejscu, gdzie wielkie, krte korzenie wysuway si ku wodzie, niby skate, mae
smoki peznce do wodopoju. Siad okrakiem na jednym z tych korzeni, plusn
rozpraonymi stopami do chodnej, brunatnej wody i nagle on take zasn, oparty
plecami o drzewo.
92
93
94
Hobbici tak byli zdumieni i radzi z ocalenia, e bez sowa ruszyli za nim, jak
mogli najspieszniej. Nie do jednak szybko, bo wkrtce Tom znikn im z oczu, a
piew dolatywa do ich uszu coraz cichszy i coraz odleglejszy. Nagle gos znw si
przybliy w dononym okrzyku.
Hopsa w czysty nurt Wii, hopsa, byle dalej!
Tom was, chopcy, prowadzi i wieczk zapali.
Soce wkrtce ju zajdzie i mrok was omota.
Gdy nocy cie zapadnie otworz si wrota,
Skro przez szyby zamruga pomyk migotliwy,
Nie bjcie si olszyny ani wierzby siwej,
Nie bjcie si korzeni Tom idzie przed wami
Hopsa, hej merry derry... zaczeka przed drzwiami.
Potem nie usyszeli ju nic wicej. Niemal natychmiast soce zapado za drzewa
poza plecami wdrowcw. Wspomnieli skosne wieczorne promienie lnice na
wodzie Brandywiny i okna Buckleburga odbyskujce setk wiate. Dugie cienie
przeciy ciek, pnie i gazie drzew schyliy si nad ni, czarne i grone. Biaa
mga podniosa si i skbia nad powierzchni rzeki i rozsnua wrd korzeni u jej
brzegw. Z ziemi, spod ng hobbitw, wstaway siwe opary i rozpyway si w
gstniejcym szybko zmierzchu. Teraz ju z trudem rozrniali ciek, zmogo ich
zmczenie. Nogi ciyy jak oowiane. Po obu stronach przez zarola i sitowie
przebiegay jakie dziwne, nieuchwytne szmery, a gdy hobbici podnosili wzrok w
gr, ku blademu niebu, majaczyy im w oczach osobliwe skate twarze, ciemne i
ponure w pmroku, wyzierajce z wysokich brzegw i ze skraju lasu. Wydao si
hobbitom, e caa ta kraina jest nierzeczywista, e wdruj mozolnie przez wiat
zowrogiego snu, z ktrego nie ma przebudzenia.
Nogi niosy ich coraz wolniej i wanie ju ustawali, gdy spostrzegli, e teren
zaczyna si agodnie wznosi, a woda w rzece szemra. W miejscu, gdzie rzeka
spadaa z niezbyt wysokiego progu, pord ciemnoci perlia si biaa piana.
Niespodzianie wyszli spomidzy drzew i zostawili mg za sob. Wydostali si z lasu
na rozleg, falist przestrze traw. Rzeka, tutaj wska i bystra, z wesoym pluskiem
biega na ich spotkanie, byskajc tu i wdzie odbiciem gwiazd, ktre ju wzeszy na
niebie.
Poczuli pod stopami traw gadk i nisk, jakby koszon czy strzyon.
Korony drzew na skraju lasu byy przycite regularnie na ksztat ywopotu. cieka
saa si std rwna, dobrze utrzymana, obrzeona kamieniami. Prowadzia
limakiem pod gr na trawiasty kopczyk, szary w bladym wietle gwiadzistej nocy.
Na przeciwlegym stoku, wci jeszcze wysoko nad nimi, mrugay jasne okna
jakiego domu. cieka zbiega w d, potem znw wspia si ku wiatom po
agodnym, dugim zboczu porosym muraw. Nagle z otwierajcych si drzwi
wypyn szeroki snop promieni. Dom Toma Bombadila czeka ich na stoku
nastpnego pagrka. Za nim nagi i szary teren opada do stromo, a dalej na
wschd od ta nieba odbijay czarne sylwety Kurhanw.
I hobbici, i kuce przyspieszyli kroku. Pozbyli si od razu co najmniej poowy
zmczenia i strachu. Hej! Bywajcie, wesoo, hop! pozdrawiaa ich z daleka ju
pie.
Hej tam, hop, merry dol dong stratujmy muraw!
95
96
Rozdzia 7
W domu Toma Bombadila
97
dolatywa piew. Pord licznych diri do, miri do, ring, ding, dillo owili uchem
powtarzajce si sowa:
Stary Tom Bombadil to kompan milutki,
Ma niebieski kabacik i te ma butki.
- Pikna pani zagadn po chwili Frodo jeeli to pytanie nie wydaje ci si zbyt
niedorzeczne, powiedz mi, kim jest waciwie Tom Bombadil.
- Sob odpara z umiechem Zota Jagoda przerywajc na chwil swoje zajcia.
Frodo spojrza na ni pytajco.
- Jaki taki, jakim go widzisz odpowiedziaa na to spojrzenie. Jest panem lasu,
wody i wzgrz.
- A wic do niego naley caa ta dziwna kraina?
- Och, nie! odpara i umiech znikn z jej warg. To byoby doprawdy zbyt cikie
brzemi dodaa cicho, jakby nie dla suchaczy. Drzewa, trawy, wszystko co ronie
i yje na tej ziemi, samo do siebie tylko naley. Tom Bombadil jest tutaj panem. Nikt
jeszcze nie docign starego Toma, czy chodzi on po lesie, czy brodzi po wodzie,
czy skacze po szczytach pagrkw, za dnia ani w nocy. Tom Bombadil nie zna
strachu. Jest tu panem.
Drzwi si otwary i wszed Tom Bombadil. Zdj kapelusz, na bujnych
kasztanowatych wosach mia wieniec z jesiennych lici. Ze miechem podszed do
Zotej Jagody i wzi j za rk.
- Oto moja liczna pani rzek kaniajc si hobbitom moja Zota Jagoda w srebrze
i zieleni, przepasana kwiatami. Czy st ju nakryty? Widz mietan i mid, biay
chleb i maso, mleko, ser, zioa i dojrzae jagody. Czy to wam wystarczy? Czy kolacja
gotowa?
- Tak odpowiedziaa Zota Jagoda. Ale moe gocie jeszcze niegotowi?
Tom klasn w rce i zawoa:
- Tomie, Tomie! Gocie s znueni, a ty omal nie zapomnia! Chodcie za mn,
przyjaciele, Tom pomoe wam si odwiey. Umyjcie brudne rce, opuczcie
uznojone twarze. Zrzucicie zabocone paszcze i przeczeszecie zmierzwione wosy.
Poszli za nim krtkim korytarzem, ktry skrci zaraz ostro. Znaleli si w niskiej izbie
o spadzistym stropie (bya to, jak si zdawao, mansardowa przybudwka w
pnocnym szczycie domu). Kamienne ciany niemal cakowicie giny pod zielonymi
plecionkami i tymi zasonami. Podog z pyt wysypano wieym tatarakiem. Pod
jedn cian leay cztery grube materace, a na nich nienobiaa pociel. Pod
drug, na dugiej awie, stay wielkie gliniane misy i brunatne dzbany, pene wody
zimnej albo gorcej, do wyboru. Przy kadym posaniu przygotowano mikkie zielone
pantofle.
Wkrtce przyjaciele, umyci i orzewieni, zasiedli u stou, parami z kadej
strony, a Zota Jagoda i pan domu zajli miejsca na dwch kocach. Wieczerza
trwaa dugo i bya wesoa. Czterej gocie jedli tak, jak tylko wygodzeni hobbici
potrafi, mimo to niczego nie zabrako. Napj w kubkach wyglda jak czysta zimna
woda, lecz rozgrzewa serce i gardo jak wino. Gocie ani si spostrzegli, gdy ju
piewali radonie, bo piew wyda si atwiejszy i naturalniejszy ni zwyka mowa.
Wreszcie Tom i Zota Jagoda wstali i szybko sprztnli ze stou. Gociom
zalecili siedzie spokojnie w fotelach i podsunli stoeczki pod ich znuone stopy. W
obszernym kominku zapon ogie, tak sodko pachncy, jakby we rzucono gazie
jaboni. Gdy sala bya ju uporzdkowana, zgaszono wszystkie wiata z wyjtkiem
jednej lampy i dwch wiec, rozstawionych na dwch kracach pki nad kominkiem.
98
Zota Jagoda stana przed gomi ze wiec w rku yczc im dobrej nocy i
gbokiego snu.
- Moecie spa spokojnie powiedziaa a do rana. Nie zwaajcie na nocne
haasy. Przez nasze drzwi i okna nie przedostanie si nic prcz blasku ksiyca i
gwiazd, prcz podmuchu od gr. Dobranoc!
Wysza lnic i szeleszczc sukni. Syszeli jej kroki tak, jak w ciszy nocnej syszy si
szmer strumyka odpywajcego agodnie z gr po chodnych kamieniach.
Tom chwil jeszcze siedzia w milczeniu z gomi, a kady z nich usiowa
zdoby si na odwag i zada ktre z wielu pyta cisncych si na usta od
pocztku wieczerzy. Sen ju klei powieki. W kocu odezwa si Frodo:
- Czy usyszae moje woanie, czy te przypadek sprowadzi ci do nas w
najwaciwszym momencie?
Tom wzdrygn si, jakby go zbudzono z przyjemnych snw.
- Co? spyta. Czy syszaem twoje woanie? Nie, nic nie syszaem, byem zajty
piewem. Sprowadzi mnie do was przypadek, jeli tak chcecie go nazwa. Nie
odbyo si to wedug mojego planu, chocia was oczekiwaem. Doszy mnie wieci o
was i wiedzielimy, e jestecie w drodze. Zgadywalimy, e przyjdziecie niezadugo
nad rzek. Wszystkie cieki prowadz nad Wij. Stara, siwa wierzba to synna
piewaczka; nieatwo maym ludkom unikn jej chytrych puapek. Ale tom mia tam
swoje sprawy, w ktrych stara wierzba nie mie mu przeszkadza.
Tom kiwn gow, jakby go znowu sen zmorzy, zacz jednak nuci cichym gosem:
Mam tutaj zbiera licie i rwa wodne lilie,
Biae lilie, by piknej pani si podoba,
Ostatnie lilie, ktre z daleka od zimy
U stp jej bd kwitn, pki nieg nie staje.
Rokrocznie z kocem lata zrywam dla niej lilie
W wodzie czystej jak kryszta nad brzegami Wii;
Tam pierwsze kwitn z wiosn i ostatnie widn.
Kiedy tutaj znalazem pikn crk Rzeki,
liczn Zot Jagod, w szumicym sitowiu.
Jake piknie piewaa, jak bio jej serce!
Podnis powieki i spojrza na hobbitw z niespodzianie bkitnym byskiem w
oczach:
I tak dla ciebie lepiej bo ja ju nie bd
Wicej brodzi po grzskich i lenych mokradach,
Kiedy rok si starzeje... Nie bd te mija
Domu Wierzby Staruchy po tej stronie wiosny,
Pki wiosna wesoa, pki w swej urodzie
Crka Rzeki nie zejdzie, by kpa si w wodzie.
Znw umilk, lecz Frodo nie mg si powstrzyma od jednego jeszcze pytania, na
ktre najgorcej pragn odpowiedzi.
- Powiedz nam co o starej wierzbie rzek. Co to za jedna? Nigdy o niej
dotychczas nie syszaem.
- Nie! krzyknli rwnoczenie Merry i Pippin, podrywajc si nagle. Nie mw
tego! Przynajmniej nie teraz, przed noc!
99
- Macie racj odpar Stary Tom. Teraz pora na odpoczynek. Pewnych historii nie
naley sucha, pki cie ley nad wiatem. Przepijcie si do biaego dnia, zcie
gowy na poduszkach. Nie zwaajcie na haasy nocne! Nie lkajcie si siwej wierzby!
Z tymi sowami cign w d lamp, zdmuchn j, a potem niosc wiec w kadej
rce, wyprowadzi hobbitw z sali.
Materace i poduszki okazay si mikkie niby puch, koce byy z biaej weny.
Zaledwie si uoyli na swoich posaniach, ledwie nacignli na siebie lekkie
nakrycia, posnli wszyscy.
Pord najgbszej nocy ni si Frodowi sen bez wiate. Potem zobaczy
wschodzcy ksiyc, a w bladej powiacie zamajaczya czarna skaa i ziejcy w jej
cianie sklepiony otwr niby ogromna brama. Zdawao si Frodowi, e si wznosi w
gr i ponad ska widzi, e ciana jest czci piercienia gr, otaczajcych
rwnin, a porodku rwniny sterczy kamienny szczyt niby potna wiea, ktrej nie
zbudoway jednak niczyje rce. Na szczycie sta starzec. Ksiyc wznoszc si na
niebie zawis na chwil nad jego gow, a biae wosy zalniy w podmuchu wiatru. Z
dou, od rwniny, wzbijay si dzikie wrzaski i wycie wilczego stada. Nagle ogromny
cie, jakby rozpostartych skrzyde, przesun si przez tarcz ksiyca. Czowiek
podnis ramiona i z rdki, ktr trzyma w rku, wystrzelia byskawica. Olbrzymi
orze zniy si w locie i unis go z sob. Gosy z rwniny zaszlochay, wilki zawyy
aonie. Szum si zerwa, jakby wichury, a w nim zadwicza ttent kopyt
mkncych galopem od wschodu. Czarni Jedcy pomyla Frodo i zbudzi si z
echem ttentu pulsujcym jeszcze w mzgu. Zada sobie w duchu pytanie, czy
odway si jeszcze kiedykolwiek opuci schronienie kamiennych cian tego domu.
Lea bez ruchu, wsuchany w noc, ale byo ju teraz zupenie cicho, wic wreszcie
hobbit obrci si na drugi bok i znw usn czy moe raczej zawdrowa w wiat
innych snw, ktrych nie zapamita do rana.
U jego boku lea Pippin pogrony w miych marzeniach, lecz nagle co si w
nich chyba odmienio, bo picy poruszy si z jkiem. Ockn si gwatownie, a
moe tak mu si tylko zdawao, lecz sysza wci jeszcze w ciemnociach haas,
ktry zakci mu poprzednie marzenia: krk, krk, krk trzeszczenie gazek na
wietrze, palce gazi obmacujce ciany i pukajce do okien: krk, krk, krk. Prbowa
sobie przypomnie, czy w pobliu domu Toma rosn wierzby. Nagle zdj go strach,
wydao mu si, e nie znajduje si w zwykym domu, lecz we wntrzu wierzby, i
nasuchuje okropnego, suchego, skrzypliwego miechu, ktry szydzi z jego
nieszczcia. Siad w pocieli, ale poduszki mikko uginay si pod jego rk, wic
opad na nie z westchnieniem ulgi. Mia wraenie, e syszy dzwonice w uszach
echo sw: Nie bj si niczego! Nie zwaaj na nocne haasy! Moesz spa spokojnie
do rana! I usn znowu.
Merry pord spokojnego snu usysza nagle plusk wody; spywaa zrazu
agodnie, potem zacza wzbiera niepowstrzymanie, a otoczya cay dom ciemnym,
bezbrzenym jeziorem. Bulgotaa pod cianami, podnosia si z wolna, ale wytrwale
coraz wyej. Uton! pomyla Merry. Woda przedostanie si do domu, a wtedy
uton. Wydao mu si, e ley w mikkim, olizym bagnie, wic zerwa si i trafi
stop na zimn kamienn pyt podogi. Przypomnia sobie gdzie jest, pooy si z
powrotem. W uszach, a moe tylko w pamici zadwiczay mu sowa: Przez nasze
drzwi i okna nie przedostanie si nic prcz blasku ksiyca i gwiazd, prcz
podmuchu od gr. agodny powiew poruszy firankami. Merry odetchn gboko i
usn znowu.
100
am nie pamita z tej nocy nic prcz tego, e przespa j rozkosznie o ile
koda moe odczuwa rozkosz.
Zbudzili si wszyscy czterej jednoczenie w blasku poranka. Po
izdebce krci si Tom gwidc jak szpak. Kiedy usysza, e gocie ruszaj si w
kach, klasn w donie i krzykn: - O hej! Miri do, diri do! Wstawajcie najmilsi!
Rozsun te zasony i hobbici przekonali si, e kryy one okna w dwch
przeciwlegych cianach: od wschodu i od zachodu.
Zerwali si rzecy. Frodo pobieg do wschodniego okna i ujrza ogrd
warzywny siwy od rosy. Nieomal pewien by, e zobaczy muraw sigajc a pod
ciany domu, stratowan kopytami koni. W rzeczywistoci rzd smukych tyczek
oplecionych pdami fasoli zasoni mu widok na wiat. Tylko gr, w dali, dostrzeg
szare kopuy wzgrz ciemniejce na tle porannej zorzy. Ranek by przymglony, na
wschodzie poza waem chmur, rozcignitych niby dugie pasma brudnej weny
poplamionej na brzegach czerwieni, przebyskiwao te wiato. Niebo wryo
deszcz, lecz dzie rozjania si szybko, a czerwone kwiatki fasoli lniy wrd
wilgotnych zielonych listkw.
Pippin wyjrza przez zachodnie okno na jezioro mgie. Las gin w ich zasonie.
Pippin mia wraenie, e spoglda z gry na pochyy dach chmur. Przecinaa go jak
gdyby poduna fada czy wwz, nad ktrym oboki rozszczepiay si w tysice pir i
kosmykw: to bya dolina Wii. Na lewo od domu ze wzgrza spywa strumie i nikn
w mlecznym cieniu. Tu pod cian kwity kwiaty i cign si strzyony ywopot
osnuty srebrzyst pajczyn, a za nim szarzaa niska trawa, pobielona kroplami rosy.
Nigdzie w pobliu nie rosy wierzby.
- Dzie dobry, weseli przyjaciele! zawoa Tom otwierajc na ocie wschodnie
okno. Powiao chodem, zapachniao deszczem. Myl, e soce dzisiaj nie
zechce nam pokaza swojej twarzy. Chadzaem ju dzi daleko, przebiegem
wszystkie wzgrza, od pierwszego brzasku wszyem wiatr i pogod, deptaem po
mokrej trawie i skakaem pod mokrym niebem. Zbudziem Zot Jagod piewajc
pod jej oknem, ale nic nie zdoa obudzi hobbitw o wicie. May ludek zrywa si
noc ze snu, czuwa w ciemnociach, ale pi, gdy soce wstaje. Ring, ding, dillo!
Ocknijcie si wreszcie, przyjaciele! Zapomnijcie o nocnych haasach. Ring, ding, dillo
del! Najmilsi! Jeeli si pospieszycie, zastaniecie niadanie na stole. Jeeli si
spnicie, dostaniecie traw i wod deszczow!
Nie trzeba chyba zapewnia, e chocia groba Toma nie brzmiaa bardzo
powanie hobbici pospieszyli si, potem za nieprdko wstali od stou, a waciwie
dopiero wtedy, kiedy pmiski opustoszay. Ani Tom, ani Zota Jagoda nie
dotrzymywali im przy niadaniu towarzystwa. Syszeli tylko, e Tom krzta si po
domu, haasuje w kuchni, tupie na schodach biegajc to w gr, to w d i piewa to
tu, to tam. Okno jadalni wychodzio na wschd, na spowita w mgy dolin, i byo
otwarte. Z nawisej strzechy kapay krople. Nim przyjaciele skoczyli niadanie,
chmury na niebie sklepiy si w szczelny strop i deszcz zacz pada prostymi,
szarymi strugami, miarowo i wytrwale. Las ukry si cakowicie za ich szar gst
zason.
Kiedy tak patrzyli przez okno, spyn skdsi z gry jak gdyby na mikkiej fali
deszczu czysty gos Zotej Jagody. Nie rozumieli sw, ale byo dla nich oczywiste, e
to pie o deszczu, mia jak deszcz roszcy wysche pagrki, opowie o rzece
dcej z gr ku morzu. Suchali z rozkosz, a Frodo cieszy si w gbi serca,
bogosawic askaw niepogod, ktra odraczaa chwil poegnania z tym domem.
Myl o wyjedzie ciya mu od momentu przebudzenia, teraz zrozumia, e
przynajmniej tego dnia jeszcze nie bdzie musia wyrusza w dalsz drog.
101
102
103
104
105
Rozdzia 8
Mga na Kurhanach
ej nocy nie syszeli adnych haasw. Ale Frodowi sam nie wiedzia, czy we
nie, czy na jawie miy piew dzwoni w uszach; pie jak nike wiato
przebijaa zza szarej zasony deszczu, a potem tak przybraa na sile, e
zasona staa si przejrzysta, jak gdyby srebrna i szklana, a wreszcie rozsuna si
ukazujc oczom hobbita odlegy zielony kraj w blasku wschodzcego soca. Z t
wizj w oczach Frodo si zbudzi. Tom gwizda jak drzewo pene ptactwa, soce
wiecio ju nad wzgrzem i skone promienie wpaday przez otwarte okno. Na
dworze wszystko byo zielone i zociste.
Po niadaniu, ktre hobbici znw zjedli sami, zaczli si przygotowywa do
poegnania, z cikim sercem, o ile serce mogo by cikie w tak cudny ranek:
wiey, jasny, czysty pod zmytym przez deszcz jesiennym niebem z przezroczystego
bkitu. Chodny podmuch cign od pnoco-zachodu. Stateczne kucyki niemal si
rozbrykay, prychajc i drepcc niespokojnie. Tom wyszed z domu, pomacha
kapeluszem, zataczy na progu, nakaniajc hobbitw, eby ruszali w drog co
ywo.
Pojechali ciek, odbiegajc zza domu skosem ku pnocnemu kracowi
grzebienia, pod ktrym tulia si siedziba Toma Bombadila. Zeskoczyli z siode, eby
wprowadzi kucyki na ostatni stromy stok, gdy nagle Frodo si zatrzyma.
- Zota Jagoda! krzykn. Cudna pani w srebrze i zieleni! Nie poegnalimy si z
ni, nie widzielimy jej od wczorajszego wieczora!
Tak by zrozpaczony, e chcia zawrci z drogi. Lecz w tej samej chwili dobieg ich
uszu czysty, perlisty gos. Przed nimi na grani staa Zota Jagoda i gestem wzywaa
ich ku sobie; rozpuszczone wosy lniy i wieciy w socu. Taczya, a na zroszonej
trawie u jej stp wiato migotao jak na wodzie.
Spiesznie wbiegli na ostatni stromizn i bez tchu stanli przed Zot Jagod.
Skonili si, lecz ona daa im znak rk, eby si obejrzeli wkoo. Spojrzeli wic ze
szczytu na okolic w blasku poranka. W czystym powietrzu otwiera si rozlegy
widok na wiat, ktry by zasnuty mg i niewidzialny, kiedy patrzyli na w Starym
Lesie z pagrka, teraz wyaniajcego si jasnozielon kopu znad ciemnych drzew
na zachodzie. W tej stronie teren falowa lesistymi pasmami wzgrz, ktre mieniy
si, zielone, te i rude w socu, przesaniajc dolin Brandywiny. Na poudnie,
poza lini Wii, co byskao w oddali niby lustro; tam Brandywina oplataa olbrzymi
ptl nizin i odpywaa w kraj nie znany hobbitom. Na pnoc cigna si rwnina
szara, zielona i brunatna, przecita tu i wdzie garbami, i rozpywaa si na
widnokrgu w bezksztatn, ciemn plam. Od wschodu wyyna Kurhanw pitrzya
acuchy wzgrz jedne za drugimi, kryjc przed wzrokiem hobbitw zagadk
dalszego planu; ledwie odgadywali bkitniejcy, odlegy biay blask, stopiony z
rbkiem nieba, i domylali si dalekich, wysokich gr. Wcignli gboko w puca
powietrze z uczuciem, e jeden skok i kilka energicznych krokw zaprowadzioby ich
wszdzie, gdzie zechc. Wydao im si maodusznoci kluczy mozolnie
postrzpionym skrajem wyyny ku gocicowi, skoro powinni raczej, wzorem
wesoego Toma, w podskokach sadzi z pagrka na pagrek wprost ku grom.
Zota Jagoda przywoaa ich oczy i myli do rzeczywistoci.
- Jedcie, mili gocie! - rzeka. - Wytrwajcie w zamiarach! Kierujcie si na pnoc, tak
by wiatr mie od lewej strony, i niech szczcie sprzyja wszystkim waszym krokom.
106
107
azda przez wzgrza, pene odki, gorce soce i zapach trawy, troch
przydugi odpoczynek z wycignitymi nogami i z oczyma utkwionymi w niebo
nad gow - oto wystarczajce chyba wyjanienie tego, co si stao. Bo stao si
tak: ocknli si nagle i nieprzyjemnie ze snu, ktry nie wiedzie kiedy i jak zmorzy
ich wbrew woli. Kamie sterczcy za ich plecami by zimny i rzuca dugi, niky cie w
stron wschodu. Soce, blade, tawe, lnio zza mgie tu nad zachodni
krawdzi zagbienia, w ktrym leeli. Od pnocy, poudnia i wschodu zza skraju
miski podnosia si gsta, zimna biaa mga. Powietrze byo nieruchome, cikie i
lodowate. Kucyki, zbite w gromadk, stay ze zwieszonymi bami. Hobbici przeraeni
zerwali si na rwne nogi i pobiegli na wschodni stron wzgrza. Stwierdzili, e
znajduj si na wyspie pord mgy. W chwili gdy z rozpacz zwrcili wzrok na
zachd, ujrzeli, jak soce zapada w mleczne morze; jednoczenie za ich plecami
zimny, szary cie wypyn na niebo od wschodu. Mga wspia si nad brzeg
zagbienia, podniosa w gr i nad gowami hobbitw sklepia si jak dach. Znaleli
si jakby w sali, ktrej ciany i sufit stanowia mga, a sterczcy porodku gaz by
filarem podpierajcym strop.
Czuli si jak w puapce, zamykajcej si wanie wok nich; nie stracili jednak
resztki nadziei. Nie zapomnieli bowiem obiecujcego widoku, jaki im si przedtem
ukaza, i jeszcze pamitali, w ktrej stronie widzieli lini gocica. W kadym za
razie miska otaczajca gaz na szczycie wzgrza budzia w nich teraz tak wielk
odraz, e myl o zatrzymaniu si tutaj duej nawet w gowie im nie postaa.
Spakowali rzeczy jak zdoali najszybciej skostniaymi palcami. Wkrtce ju
przeprowadzali kuce przez krawd wzgrza i zaczli gsiego schodzi pnocnym
stokiem w d, w morze mgy. W miar jak spuszczali si niej, mga bya coraz
zimniejsza i bardziej wilgotna, tak e po chwili wosy w mokrych kosmykach oblepiy
im skronie. Nim doszli do stp pagrka, zzibli tak, e zatrzymali si, by wydoby z
workw paszcze i kaptury - na ktrych zreszt zaraz zalniy grube, szare krople.
Potem dosiedli kucw i ruszyli z wolna dalej, orientujc si jedynie wedle spadkw i
wzniesie terenu. Starali si w miar moliwoci kierowa w stron bramy, ktr tego
ranka dostrzegli w odlegym pnocnym kracu doliny. Liczyli, e jeli raz wydostan
si za t bram i zdoaj potem utrzyma mniej wicej prosty kurs, trafi wreszcie
niechybnie na gociniec. dalej nie wybiegali myl, mieli jednak troch nadziei, e
mga skoczy si za granic pagrkw.
108
Nie byo odpowiedzi. Zdjty strachem Frodo przebieg z powrotem przez kamienn
bram krzyczc dzikim gosem: Sam! Sam! Merry! Pippin! Kucyk skoczy w mg i
znikn. Frodowi wydao si, e gdzie daleko kto zawoa: Hej! Frodo! Hej! Frodo
sta przed sterczcym, ogromnym gazem wpatrzony, wsuchany w ciemno. Gos
szed jakby od wschodu, od lewej strony. Rzuci si w tym kierunku i biegnc
zauway, e pnie si stromo pod gr. Pi si i nie przestawa nawoywa
przyjaci, krzyczc coraz bardziej gorczkowo; jaki czas nie byo odpowiedzi,
wreszcie skdsi, z wysoka i z daleka, poprzez mg doszo sabe, nike woanie:
Frodo! Hej! i zaraz potem krzyk jakby: Ratunku! powtrzony raz, drugi i trzeci; za
ostatnim razem zabrzmiao to jak przecigy jk, nagle urwany. Frodo, kierujc si
tym gosem, par naprzd co si, lecz ciemno zapada ju zupena, noc czarna
zwieraa si wok niego, tak e nie by pewien kierunku. Mia wraenie, e idzie
nieustannie pod gr.
W pewnej chwili poczu pod stopami poziomy teren i tylko to pozwolio mu
zorientowa si, e osign wreszcie gra grzbietu czy moe szczyt pagrka. Mimo
e zmczony i spocony dra z zimna. Dokoa zalegaa nieprzenikniona ciemno.
- Gdzie jestecie?! zawoa zrozpaczony.
109
110
kiesze, ale zaraz znw zwalczy pokus. Tymczasem rka upiora podpeza bliej.
Nagle Frodo zdecydowa si, chwyci krtki mieczyk lecy u jego boku i klkn
pochylajc si nad ciaami przyjaci. Zebra wszystkie siy, na jakie go byo sta, i
rbn mieczykiem przegub skradajcej si rki. Do odpada od ramienia, ale w tym
samym momencie mieczyk hobbita pk a po rkoje. Buchn wrzask i wiato
zniko. W ciemnoci rozleg si chrapliwy pomruk.
Frodo pad na ciao Merryego, dotkn zimnej twarzy przyjaciela. I nagle
zbudzio si w nim wspomnienie, upione, odkd wkroczyli w mg, wspomnienie
domu pod wzgrzem i piewajcego Toma. Przypomnia sobie piosenk, ktrej Tom
ich nauczy. Cienkim desperackim gosem zacz: Hej, Tomie Bombadilu!, i ledwie
wymowi to imi, gos mu zmnia, nabra peni tonu i siy, a ciemna komora
rozbrzmiaa echem niby graniem trb i werblem bbnw:
Ho, ho, Tomie Bombadil, Bombadilu Tomie!
Na wierzb i na rzek, na wod i pomie,
Na soce i na ksiyc posuchaj, ssiedzie,
I przybd do nas, Tomie, bo jestemy w biedzie!
Zapada cisza tak gboka, e Frodo sysza bicie wasnego serca. I po dugiej,
nucej chwili doszed jego uszu wyrany, chocia daleki gos, jakby przedzierajcy
si przez warstwy ziemi czy przez grube mury. Gos ten piewa:
Stary Tom Bombadil to kompan milutki,
Ma niebieski kabacik i te ma butki.
Nikt go jeszcze nie zapa, bo sprytny to chopak
I w piosenkach mocniejszy, i miglejszy w stopach.
Rozleg si rumor, jak gdyby kamienie gdzie blisko toczyy si i waliy, potem nagle
w ciemno spyn strumie wiata, prawdziwego, zwykego wiate dziennego. W
gbi komory, u stp Froda, otwary si niskie drzwi; w ich obramowaniu na tle
czerwonego wschodu soca pojawia si gowa Toma kapelusz, pirko, cay Tom!
wiato pado na dno komory, na twarze trzech hobbitw lecych obok Froda. Nie
poruszyli si, ale chorobliwa blado znikna z ich policzkw. Wygldali teraz jak
pogreni w gbokim, zdrowym nie.
Tom pochyli si, zdj kapelusz, wszed do mrocznej komory piewajc:
A wstawaje, Staruchu, gi w sonecznym wietle!
Kurcz si niby mga zimna i jak wiatr lamentuj
Po jaowej krainie w dali za grami...
I nigdy ju nie wracaj! Zostaw pusty Kurhan,
I bd mi zapomniany, ciemniejszy ni ciemno,
Gdzie drzwi zamknite, pki wiat si nie poprawi...
Odpowiedzia mu krzyk i cz pieczary w gbi zapada si z oskotem. Przecigy
wrzask zamar oddalajc si w nieodgadnione czelucie i wszystko ucicho.
- Chod, Frodo - rzek Tom. - Wyjdziemy na czyst traw. Pom mi dwiga swoich
przyjaci.
We dwch wynieli Merry'ego, Pippina i Sama. Opuszczajc Kurhan Frodo po raz
ostatni odwrci si i wydao mu si, e widzi odrban do jeszcze drgajc jak
zraniony pajk, na kupie zwalonej ziemi. Kiedy Tom wrci do komory, Frodo sysza
111
gony tupot i omotanie, a kiedy wyszed, okazao si, e wydoby z Kurhanu cikie
brzemi skarbw: mnstwo przedmiotw ze zota, srebra, miedzi i brzu, drogie
kamienie, naszyjniki i rozmaite drogocenne ozdoby. Wspi si na zielony kopiec i
zoy to wszystko na szczycie w blasku soca.
Stan trzymajc kapelusz w rku, z rozwianym wosem, i spojrza w d na
trzech hobbitw, ktrzy leeli na wznak w trawie na zachodnim stoku wzgrza.
Podnis praw rk i jasnym, rozkazujcym gosem zapiewa:
Hej, wstawajcie, kompany! Posuchajcie pobudki,
Zimny kamie z was opad! Krzepcie czonki i serca!
Brama stoi otwarta - martwa rka zamana,
Noc pod Noc si wlizna - Brama stoi otworem!
Ku radoci Froda hobbici poruszyli si, wycignli ramiona, przetarli oczy i nagle
skoczyli na rwne nogi. Ze zdumieniem spojrzeli najpierw na Froda, potem na Toma,
ktry w caej okazaoci growa nad nimi ze szczytu kopca; wreszcie popatrzyli po
sobie, zobaczyli, e s ubrani w lekkie, biae szaty, ustrojeni w diademy, pasy z
bladego zota i brzczce wiecida.
- Co, u licha... - zacz Merry dotykajc zotej przepaski, ktra zsuna mu si na
jedno oko. Urwa, cie przemkn mu po twarzy, Merry zmruy powieki. Oczywicie, pamitam - rzek. - Noc dopadli nas i pokonali ludzie z Karn Dum. Ach,
to ostrze w moim sercu! - Chwyci si za pier. - Ale co ja mwi? niem widocznie.
Gdzie ty si podziewa, Frodo?
- Zdawao mi si, e zbdziem - odpar Frodo - ale wol o tym nie mwi na razie.
Zastanwmy si lepiej, co teraz zrobimy. Chodmy std!
- W tym stroju, prosz pana? - odezwa si Sam. - Gdzie moje ubranie? - Rzuci w
traw diadem, pas i piercienie, rozejrza si bezradnie, jakby w nadziei, e paszcz,
kurtka i spodnie oraz inne szczegy zwykej hobbickiej garderoby le gdzie w
pobliu.
- Nie znajdziecie ju nigdy swojego ubrania - rzek Tom zbiegajc z kopca i ze
miechem taczc wok hobbitw w blasku soca.
Mona by pomyle, e nie przeyli adnych niebezpieczestw ani okropnoci, bo
caa groza ulotnia si z ich serc, kiedy popatrzyli na Toma i zobaczyli wesoe iskry w
jego oczach.
- Jak to? - spyta Pippin na p zaintrygowany, na p ubawiony. - Dlaczego ju nie
znajdziemy?
Tom potrzsn gow.
- Odnalelicie siebie, wrcilicie z wielkich gbi. Ubranie - to maa strata, skoro
sami ocalelicie z toni. Radujcie si, moi mili, grzejcie w socu dusze i ciaa.
Zrzucie te zimne szmaty. Pobiegajcie nago po trawie, a Tom tymczasem ruszy na
owy.
W podskokach zbieg ze wzgrza, gwidc i nawoujc. Frodo ledzc go wzrokiem
stwierdzi, e Tom pdzi na poudnie wzdu zielonej rozpadliny, dzielcej ich
wzgrze od nastpnego, i usysza, jak pogwizdujc woa:
Hej, tam - ho, chodcie! Hej, gdzie to si goni?
Daleko, blisko, czy z tamtej strony?
Uszko, Ogonek i Nos - i w komplecie
Z Biaym Kopytkiem ty, miy Pulpecie!
112
113
czowiek czy inne stworzenie. W ten sposb mia zosta zniweczony zy urok
Kurhanu, by nigdy ju tutaj upir nie powrci. Dla siebie wybra ze stosu brosz, w
ktrej bkitne kamienie mieniy si rozmaitymi odcieniami, jak an lnu albo skrzyda
niebieskiego motyla. Tom dugo przyglda si broszy, jakby w nim budzia jakie
wspomnienia, i krci gow, a wreszcie powiedzia:
- Oto adna zabawka dla Toma i jego pani! Pikna bya ta, co przed laty nosia ten
klejnot na ramieniu. Teraz bdzie go nosia Zota Jagoda, ale nie zapomnimy o
tamtej pieknej pani.
Kady z hobbitw dosta sztylet, dugi, cienki jak li, ostry, cudownej roboty,
dziwerowany w zote i czerwone wowe desenie. Kiedy je Tom wyciga z czarnych
pochew, lniy, bo wykuto je z nieznanego szlachetnego kruszcu, lekkiego, a
mocnego, i ozdobiono bogato drogimi kamieniami. Czy pochwy byy szczelne, czy
dziaa tu czar Kurhanu, do e ostrza zdaway si nie tknite zbem czasu, bez
ladu rdzy, nie stpione i byszczce w socu.
- Stare noe do s dugie, eby hobbitom suy za miecze powiedzia Tom.
Warto mie u boku takie ostrze, jeli kto z Shireu wdruje na wschd lub na
poudnie, daleko, ku ciemnociom i niebezpieczestwu.
I powiedzia im, e tak bro kuli przed wiekami ludzie z zachodu, ktrzy byli
wrogami Czarnego Wadcy, lecz potem zostali pokonani przez zego krla z Karn
Dum, w Krainie Angmar.
- Mao kto w naszych czasach ich pamita mrucza Tom a przecie mona
spotka po dzi dzie synw zapomnianych krlw, samotnikw, ktrzy wdruj po
wiecie i strzeg nieopatrznych wdrowcw przed zymi siami.
Hobbici nie rozumieli tych jego sw, ale suchajc ich ujrzeli oczyma wyobrani
rozleg przestrze minionych wiekw jak szerok, zasnut cieniem rwnin, po
ktrej cwaowali mowie, roli i pospni, z mieczami lnicymi u boku, a na kocu
jecha rycerz z gwiazd na czole. Wizja znikna, ocknli si znw na sonecznym
stoku wzgrza. Pora byo rusza w drog. Spakowali manatki, osiodali kucyki. Nowe
miecze obcigay im skrzane pasy pod kurtkami i hobbici czuli si troch nieswojo,
zadajc sobie w duchu pytanie, czy ta bro zda si na co. adnemu z nich nie
przyszo dotychczas nigdy do gowy, e wrd przygd, w jakie pchnie ich ta
wyprawa, moe si take zdarzy zbrojna walka.
114
przed zapadniciem nocy. Czarna kreska, ktr brali za lini przydronych drzew,
okazaa si pasmem zaroli na skraju gbokiej fosy, odgrodzonej po drugiej stronie
murem. Tom wyjani, e ongi, bardzo dawno temu, tutaj biega granica krlestwa.
Powiedzia to tak, jakby wiza z tym miejscem jakie smutne wspomnienie i nie
chcia mwi wiele. Zjechali w fos, wspili si na przeciwlegy jej brzeg, przedostali
przez wyom w murze, a wwczas Tom skierowa pochd wprost ku pnocy, zboczyli
bowiem nieco zanadto na zachd. Teren by tutaj otwarty i do rwny, mogli wic
przyspieszy kroku, ale soce stao nisko na niebie, gdy wreszcie ujrzeli przed sob
lini strzelistych drzew i zrozumieli, e w kocu, po tylu nieprzewidzianych
przygodach, wrcili na gociniec. Ostatni odcinek przebyli galopem i zatrzymali si
dopiero w cieniu drzew. Stali na szczycie nasypu opadajcego skosem ku drodze,
ktra wia si u ich stp i umykaa w dal, szarzejc w zmierzchu. Na tym odcinku
prowadzia niemal dokadnie z poudnio-zachodu na pnoco-wschd, a na prawo od
tego miejsca opadaa stromo w rozleg kotlin. Znaczyy j gbokie koleiny, a po
niedawnej ulewie wszystkie zagbienia i wyboje zamieniy si w kaue.
Podrni zjechali z nasypu i rozejrzeli si na dwie strony. Nigdzie wszake nie
byo nic wida.
- No, jestemy wreszcie na gocicu rzek Frodo. Zdaje si, e nie stracilimy
wicej ni dwa dni na moim pomyle skrcenia drogi przez las. Ale kto wie, moe ta
zwoka wyjdzie nam na dobre, jeeli tamci zgubili dziki temu nasz lad.
Przyjaciele spojrzeli na niego. Cie strachu przed Czarnymi Jedcami nagle pad na
nich znowu. Odkd wjechali w Stary Las, myleli niemal wycznie o tym, eby si z
powrotem wydosta na gociniec; dopiero teraz, majc go ju pod stopami,
przypomnieli sobie o niebezpieczestwie, ktre ich ciga i zapewne czyha na nich w
zasadzce na tej wanie drodze. Lkliwie obejrzeli si w stron, gdzie soce
zachodzio, lecz brunatny pas gocica by pusty.
- Czy mylisz... spyta niepewnie Pippin czy mylisz, e mog nas ciga tej
nocy?
- Nie, mam nadziej, e tej nocy jeszcze was nie bd napastowa odpar Tom
Bombadil a moe i przez jutrzejszy dzie bdziecie mieli spokj. Nie ufajcie jednak
zbytnio mojej przepowiedni, bo nie twierdz tego na pewno. Na wschd std moja
wiedza zawodzi. Tom nie jest panem jedcw z Czarnego Kraju poza granicami
swojej dziedziny.
Mimo to hobbici bardzo pragnli, eby Tom pojecha z nimi dalej. Byli
przekonani, e jeli kto umie poradzi sobie z Czarnymi Jedcami to wanie
Tom. Wkrtce mieli si znale w krajach zupenie nieznanych, o ktrych ledwie
jakie niejasne, odlege echa legend docieray do Shireu, tote w zapadajcym
zmierzchu ogarna ich tsknota za domem. Poczuli si bardzo samotni i zbkani.
Stali w milczeniu, wzdragajc si przed myl o nieodwoalnym rozstaniu, i nie od
razu zrozumieli, e Tom ju si z nimi egna, zaleca uzbroi serca i jecha dalej a
do nocy bez popasu.
- Tom pokieruje wami dobr rad a do koca dzisiejszego dnia, potem musicie ju
zda si na wasne szczcie: o cztery mile std zobaczycie przy drodze miasteczko
Bree pod wzgrzem Bree, gdzie drzwi domw otwieraj si na zachd. Znajdziecie
tam star gospod Pod Rozbrykanym Kucykiem. Jej zacny gospodarz nazywa si
Barliman Butterbur. Moecie u niego przenocowa, ale nazajutrz skoro wit
pospieszcie znowu naprzd w swoj drog. Bdcie odwani, lecz i ostroni!
Zachowajcie wesele w sercu i jedcie na spotkanie swego losu.
Prosili go, eby ich odprowadzi bodaj do tej gospody i raz jeszcze wypi z nimi
strzemiennego, lecz Tom ze miechem odmwi:
115
116
Rozdzia 9
Pod Rozbrykanym Kucykiem
ree byo najwikszym miasteczkiem kraju tej samej nazwy, maego kraiku
lecego tu niby wyspa pord bezludnej okolicy. Prcz Bree istniay tu trzy
inne osiedla: Staddle na przeciwnym stoku wzgrza, Combe w gbokiej
dolinie, wysunite troch dalej na wschd, i Archet na skraju Zalesia. Wzgrze i
osiedla otacza piercie pl uprawnych i zagospodarowanych lasw, zaledwie na
par mil szeroki.
Ludzie tutejsi, ciemnowosi, tdzy, troch krpej budowy, usposobienia mieli
pogodne i niezalene; nikomu nie podlegali, lecz przyjanili si i znali z hobbitami,
krasnoludami i elfami oraz innymi mieszkacami okolicy bliej, ni to na og byo (i
jest) w ludzkim zwyczaju. Twierdzili, e s pierwotnymi mieszkacami tego kraju i
potomkami pierwszych ludzi, ktrzy zawdrowali na zachd rdziemnych terenw.
Niewielu z nich przetrwao burze Dawnych Dni, lecz kiedy krlowie powrcili znw
zza Wielkich Mrz, zastali ludzi w Bree; a nawet o wiele pniej, gdy pami o
starych krlach przemina, lud ten y jeszcze na tym samym miejscu. W owych
czasach adne inne ludzkie plemi nie obrao sobie siedziby tak daleko wysunitej
na zachd ani te nie zamieszkao bliej ni o sto staj od Shireu. Lecz na dzikich
obszarach poza Bree spotykao si tajemniczych wdrowcw. Mieszkacy Bree
nazywali ich Stranikami i nic nie wiedzieli o ich pochodzeniu. Byli od ludzi z Bree
rolejsi i bardziej smagli, podobno obdarzeni niezwyk si wzroku i suchu i znali
mow zwierzt i ptakw. Wdrowali swobodnie na poudnie i na wschd a pod Gry
Mgliste, lecz niewielu ich byo i rzadko si pokazywali. Jeeli si zjawiali, przynosili
wieci z daleka i opowiadali dziwne, zapomniane historie, ktrych suchano chciwie;
mimo to mieszkacy Bree nie zaprzyjanili si ze Stranikami.
yo te w Bree wiele rodzin hobbitw, ktrzy utrzymywali, e oni
wanie s najstarszym orodkiem hobbickim w wiecie, zaoonym przed wiekami,
zanim jeszcze plemi to przekroczyo Brandywin i skolonizowao Shire. Najwicej
hobbitw skupio si w Staddle, lecz nie brakowao ich i w samym Bree, zwaszcza
na wyszych stokach wzgrza, ponad domami ludzkimi. Duych i Maych Ludzi - jak
si wzajemnie nazywali - czyy przyjazne stosunki, kade plemi pilnowao
wasnych spraw i zaatwiao je wedle wasnego obyczaju, lecz oba uwaay si za
rwnouprawnionych i rdzennych obywateli kraju. W adnym innym kraju wiata nie
istnia tak niezwyky (a przy tym doskonay) ukad. Mieszkacy Bree - wiksi czy
mniejsi - niewiele podrowali; interesy ich ograniczay si waciwie do czterech
osiedli. Od czasu do czasu ktry z tutejszych hobbitw zapuszcza si a do
Bucklandu albo do Wschodniej wiartki. Ale hobbici z Shire'u tymi czasy bardzo
rzadko odwiedzali nawzajem ich kraik, chocia by on ledwie o dzie jazdy oddalony
od mostu na Brandywinie. Niekiedy jaki Bucklandczyk albo dny przygd Tuk
zatrzymywa si na noc lub dwie w tutejszej gospodzie, lecz i te wycieczki zdarzay
si ostatni coraz rzadziej. Hobbici z Shire'u nazywali swoich pobratymcw yjcych w
Bree i wszystkich ociennych krajach - Obcymi; mao si nimi interesowali, uwaajc
ich za tpych prostakw. Na zachodzie yo wwczas zapewne w rozproszeniu
wicej tych "obcych" hobbitw, ni przypuszczali obywatele Shire'u. Byli midzy nimi
oczywicie wczdzy, gotowi wykopa byle jak nork w jakimkolwiek pagrku i
mieszka w niej dopty, pki im si nie sprzykrzya. Ale w Bree - jeli ju nie gdzie
indziej - yli hobbici stateczni i zamoni, wcale nie gorzej okrzesani ni ich przecitni
dalecy krewniacy z Shire'u. Nie wygasa te tutaj pami czasw, kiedy midzy
117
118
- Dobrze, ju dobrze - odpar odwierny. - Nie chciaem was obrazi. Ale zapewne
przekonacie si, e nie tylko Harry spod bramy lubi zadawa pytania. Krc si tu
dziwne osoby. Jeeli zajedziecie "Pod Rozbrykanego Kucyka", nie bdziecie tam
jedynymi gomi.
yczy im dobrej nocy, oni za nie wdawali si wicej w rozmow. Frodo jednak
zauway w wietle latarni, e odwierny wci jeszcze przyglda im si ciekawie,
tote rad by, gdy usysza szczk zamykanej bramy i gdy si wszyscy od niej
wreszcie oddalili. Zastanawiaa go podejrzliwo tego czowieka; przyszo mu na
myl, e moe kto za dnia wypytywa go, czy nie widzia podrujcej kompanii
hobbitw. Moe Gandalf? Czarodziej mg przecie dotrze tutaj przez ten czas,
ktry czterej przyjaciele zmarudzili w Starym Lesie i na Kurhanach. Co jednak w
minie i gosie odwiernego niepokoio Froda.
Odwierny chwil patrza za hobbitami, potem wszed do wntrza swego
domu. Ledwie si odwrci, jaka ciemna posta szybko wspia si przez bram i
znikna w ciemnej uliczce osiedla.
Hobbici agodnym zboczem wjechali na wzgrze, minli kilka rozproszonych
domw i stanli przed gospod. Domy tu wydaway im si bardzo due i dziwaczne.
Samowi, gdy zobaczy trzypitrow gospod z mnstwem okien, serce si cisno.
Spodziewa si, e w tej podry spotka moe olbrzymw wyszych ni drzewa oraz
inne, jeszcze bardziej przeraajce istoty; lecz w tym momencie widok Duych Ludzi
i ich ogromnych domw zupenie mu wystarczy, a nawet przepeni miar ponurych i
nucych przey ostatnich dni. Zdawao mu si, e w ciemnych zakamarkach
dziedzica stoj w pogotowiu osiodane czarne rumaki, a Czarni Jedcy ledz
przybyszw, ukryci w ciemnych oknach na grnych pitrach gospody.
- Chyba nie zostaniemy tutaj na noc, prawda, prosz pana?! - wykrzykn. - Skoro tu
mieszkaj hobbici, czemu nie poszuka u ktrego z nich gociny? Byoby nam o
wiele bardziej swojsko.
- Co ci si nie podoba w tej gospodzie? - spyta Frodo. - Tom Bombadil j poleca.
Mam nadziej, e wntrze okae si przytulne.
Nawet i z zewntrz dla oswojonego oka gospoda wygldaa mile. Frontem
zwrcona do gocica, dwoma skrzydami wcinaa si w stok wzgrza tak, e okna,
ktre od tej strony spoglday z wysokoci drugiego pitra, od drugiej znajdoway si
na rwni z ziemi. Midzy obu skrzydami szeroka sklepiona brama, do ktrej wiodo
kilka wygodnych schodw, prowadzia na dziedziniec. Drzwi stay otworem i pyn z
nich snop wiata. Nad bram wisiaa zapalona latarnia, a niej koysa si szyld z
godem gospody: spasiony biay kucyk wspity dba. Napis wielkimi biaymi literami
gosi: "Pod Rozbrykanym Kucykiem - Gospoda Barlimana Butterbura". Z licznych
okien parteru zza grubych zason przenikao wiato.
Gdy hobbici stali w rozterce po ciemku pod bram, kto we wntrzu domu
zacz piewa wesoo i zaraz przyczy si do pieni chr rozbawionych gosw.
Podrni chwil przysuchiwali si tym wabicym dwikom, potem zsiedli z kucw.
Pie skoczya si, buchny miechy i oklaski.
Hobbici wprowadzili kucyki przez bram i zostawili je na dziedzicu, a sami
wbiegli na schody. Frodo szed pierwszy i omal nie zderzy si z maym ysym
grubasem o rumianej twarzy. Przepasany biaym fartuchem, grubas wybiega z
jednych drzwi i zmierza ku drugim niosc na tacy pene kufle.
- Czy moglibymy... - zacz Frodo.
- Chwileczk, przepraszam! - krzykn grubas przez rami i znikn w zgieku i
obokach dymu. Po minucie wrci ocierajc fartuchem rce.
- Dobry wieczr, paniczu - powiedzia kaniajc si Frodowi. - Czym moemy suy?
119
- Prosimy o nocleg dla czterech osb i stajni dla piciu kucykw, jeli to moliwe.
Czy z panem Butterburem mam przyjemno?
- Tak jest! Na imi mi Barliman. Barliman Butterbur do usug. Panowie z Shire'u, czy
tak? - To mwic nagle plasn si doni w czoo, jakby usiujc sobie co
przypomnie. - Hobbici! - zawoa. - Co mi to przypomina, ale co? Czy wolno spyta
o nazwiska?
- Pan Tuk i pan Brandybuck - rzek Frodo - a to jest Sam Gamgee. Ja nazywam si
Underhill.
- No, prosz! - krzykn pan Butterbur prztykajc palcami. - Ju miaem i znw mi
ucieko! Ale wrci, ebym tylko mia woln chwil, to pozbieram myli. Ng wprost nie
czuj, ale zrobi dla panw, co si da. Nieczsto miewamy goci z Shire'u ostatnimi
czasy, nie darowabym sobie, gdybym panw godnie nie przyj. Tylko e tok dzisiaj
w domu, jakiego ju dawno nie byo. Jak to mwi, nie ma deszczu bez ulewy... Hej!
Nob! - krzykn. - Gdzie si podziewasz, marudna niedojdo? Nob!
- Ju lec, ju lec!
Z sali wypad hobbit miej powierzchownoci i na widok podrnych stan jak wryty
wlepiajc w nich wzrok z ywym zainteresowaniem.
- Gdzie jest Bob? - spyta gospodarz. - Nie wiesz? No, to go poszukaj. Migiem! Ja
take nie mam trzech par ng ani oczu. powiedz Bobowi, e trzeba wzi pi
kucykw na stajni. Musi dla nich znale miejsce.
Nob umiechn si, mrugn porozumiewawczo i wybieg pdem.
- Zaraz, zaraz, co to ja chciaem rzec? - mwi pan Butterbur znw klepic si po
czole. - Mona powiedzie, e jedno wygania drugie z pamici. Takie mam dzi tutaj
urwanie gowy! najpierw wczoraj wieczorem przyjechaa caa kompania Zielon
ciek z poudnia, a to ju by niezwyczajny pocztek. Potem dzi po poudniu
zjawiy si wdrowne krasnoludy cignce na zachd. A teraz wy! eby nie to, ecie
hobbici, chyba bym ju was nie przyj na kwater.. Ale mam w pnocnym skrzydle
par pokoi specjalnie swego czasu dla hobbitw zbudowanych. Na parterze, jak to
hobbici lubi. Okna okrge, a wszystkie wedle hobbickiego gustu. Mam nadziej, e
wam bdzie wygodnie. Nie wtpi, e chcecie te dosta kolacj. Postaramy si co
zrobi naprdce. Prosz tdy!
Zaprowadzi ich przez krtki korytarz, otworzy jakie drzwi.
- Tu jest przyjemny salonik - rzek. - Spodziewam si, e panw zadowoli. A teraz
prosz wybaczy. Mam tyle roboty... Ani chwilki, eby porozmawia! Musz si
uwija. Za duo doprawdy na jedn par ng, a mimo to brzuch mi nie chce spa.
Zajrz tu pniej. jeliby panowie czego potrzebowali, prosz dzwoni, a Nob zaraz
przybiegnie. Gdyby nie przybieg, dzwocie i krzyczcie.
Wyszed wreszcie zostawiajc ich nieco oszoomionych. Barliman Butterbur mia
wida niewyczerpane zapasy wymowy, ktrej nawet nadmiar pracy nie mg
powstrzyma. Hobbici znaleli si w maym, przytulnym pokoju. Przy kominku, na
ktrym pon jasny ogieniek, stay wygodne niskie fotele. Okrgy st by ju nakryty
biaym obrusem, co prawda na razie figurowa na nim tylko ogromny rczny
dzwonek. Wkrtce jednak sucy hobbit, imieniem Nob, nie czekajc na dzwonek,
przybieg niosc wiece i talerze na tacy.
- Co panowie ka poda do picia? - spyta. - Moe zechc panowie obejrze
sypialnie, pki kolacja nie gotowa?
Zdyli si umy i wypi p sporego kufla piwa, nim zjawili si znowu pan
Butterbur i Nob. W mig nakryli do stou. Na kolacj bya gorca zupa, zimne miso,
ciasto z jagodami, wiey chleb, maso, twaroek - sowem, proste, smaczne
120
121
122
potargane bujne wosy, ciemne, lecz przetykane siwizn, i ukazujc blad, surow
twarz o bystrych, szarych oczach.
- Nazywam si Obieywiat - rzek ciszonym gosem. - Bardzo mi mio pozna pana,
panie... Underhill, jeeli stary Butterbur nie pomyli nazwiska.
- Nie pomyli - chodno odpowiedzia Frodo. Bardzo nieswojo si czu pod
przenikliwym spojrzeniem tych szarych oczu.
- Na twoim miejscu cign Obieywiat powstrzymabym modych przyjaci,
ktrzy zanadto rozpuszczaj jzyki. Piwo, ogie na kominku, przypadkowe
znajomoci to rzeczy przyjemne, ale... ale nie jestemy w Shire. Krc si tu
rozmaite dziwne figury. Pewnie mylisz, e kto jak kto, ale ja nie mam prawa tego
mwi? doda wykrzywiajc usta w umiechu, zauwaywszy wida wyraz oczu
Froda. Pokazali si w ostatnich dniach jeszcze dziwniejsi gocie w Bree
powiedzia, bystro patrzc w twarz hobbitowi.
Frodo odwrci wzrok, ale nic nie rzek, a tamten przesta nalega. Ca uwag
powici teraz Pippinowi. Frodo z przeraeniem uwiadomi sobie, e lekkomylny
mody Tuk, zachcony sukcesem, jaki odniosa jego anegdotka o grubym burmistrzu
z Michel Delving, popisuje si z kolei humorystycznym opowiadaniem o
poegnalnym przyjciu urodzinowym Bilba. Wanie naladowa Bilba
wygaszajcego mow i zblia si do najwikszego efektu tajemniczego zniknicia.
Zirytowao to Froda. Oczywicie, dla wikszoci miejscowych hobbitw bya to
do nieszkodliwa historia, po prostu jedna z wielu dykteryjek o dziwakach zza
Rzeki; lecz niektrzy z obecnych (na przykad Butterbur) mogli to i owo wiedzie,
syszeli zapewne niegdy pogoski krce wok zniknicia Bilba. Opowiadanie
Pippina przypomni im nazwisko Bagginsw, tym bardziej, jeli kto w Bree dopytywa
si o nie w ostatnich czasach.
Frodo siedzia jak na szpilkach, nie wiedzc, co pocz. Pippin by
najwidoczniej ogromnie zadowolony, e skupia na sobie powszechn uwag, i
zupenie zapomnia o niebezpieczestwie. Frodo nagle si zlk, e w tym nastroju
przyjaciel moe nawet napomkn o Piercieniu a to ju oznaczaoby niechybn
katastrof.
- Zrb co, i to zaraz! szepn Frodowi do ucha Obieywiat.
Frodo zerwa si, wskoczy na st i zabra gos. W ten sposb rozproszy uwag
suchaczy Pippina. Ten i w hobbit spojrza na Froda, rozemia si i przyklasn,
mylc, e panu Underhillowi piwo zaprszyo gow.
Frodo zaraz si speszy i jak to byo jego zwyczajem, ilekro przemawia
zacz nerwowo przebiera palcami w kieszeniach. Wymaca Piercie na acuszku
i nagle, nie wiadomo dlaczego, ogarna go ochota, eby wsun Piercie i znikn,
ratujc si w ten sposb z gupiej sytuacji. Mia niejasne wraenie, e takie wyjcie
podpowiada mu kto z zewntrz, kto czy moe co obecny w tej izbie. Opar si
pokusie stanowczo, zacisn Piercie w garci, jakby go chcia powstrzyma od
ucieczki i od wszelkich zoliwych figlw. To bd co bd dodao mu natchnienia.
Wygosi stosownie do okolicznoci sw kilkoro jak mawiano w Shire: - Wszyscy
jestemy bardzo wzruszeni serdecznoci waszego przyjcia i omielam si wyrazi
nadziej, e ta moja krtka wizyta przyczyni si do odnowienia starych wizw
przyjani midzy Shireem a Bree.
To rzekszy zawaha si i odkaszln.
- Zapiewaj! krzykn ktry z hobbitw
- Zapiewaj! Zapiewaj! podjli inni. Daleje, zapiewaj nam jak now
piosenk!
123
124
125
uwaaa ich teraz za kompanw wdrownego magika, ktrego wadzy ani zamiarw
nikt tutaj nie zna. Jeden tylko smagy mczyzna spoglda na nich z tak min,
jakby dobrze rozumia o co chodzi, a przy tym szyderczo, co wprawiao przyjaci
Froda w wielkie zakopotanie. Wkrtce wymkn si przez drzwi, a za nim pospieszy
zezowaty przybysz poudnia; ci dwaj zreszt szeptali z sob przez cay wieczr.
Odwierny Harry poszed zaraz w ich lady.
Frodo straci gow. Nie wiedzc, co pocz, wypezn spomidzy stow w
ciemny kt, gdzie Obieywiat siedzia nieruchomy, niczym nie zdradzajc swoich
myli. Frodo opar si o cian i zdj z palca Piercie. Nie mia pojcia, jakim
sposobem klejnot znalaz si na jego palcu. Przypuszcza, e piewajc bawi si nim
bezwiednie w kieszeni i e wsun Piercie przypadkiem, kiedy przewracajc si
szarpn rk, prbujc chwyci rwnowag. Przemkno mu te podejrzenie, czy
Piercie nie wypata mu umylnie figla: moe chcia si ujawni odpowiadajc na
yczenie albo nawet rozkaz kogo z obecnych na sali. Trzej ludzie, ktrzy opucili
przed chwil gospod, nie budzili wcale zaufania.
- No i co? spyta Obieywiat, kiedy Frodo znw si pokaza. Dlaczego to
zrobie? To to gorsze ni wszystkie gupstwa, jakie mogli paln twoi towarzysze.
Paskudnie wdepne... a raczej wetkne palec... prawda?
- Nie rozumiem, o czym mwisz rzek Frodo, zy i przestraszony.
- Ale rozumiesz doskonale! odpar Obieywiat. Teraz lepiej poczekajmy, a si
ten zgiek uciszy. A potem, jeli aska, panie Baggins, chciabym z tob zamieni
par sw na osobnoci.
- O czym? spyta Frodo, nie zdradzajc zaskoczenia na niespodziewany dwik
swego nazwiska.
- O sprawie do wanej... dla nas obu rzek Obieywiat patrzc mu prosto w
oczy. Usyszysz moe co, co ci si przyda.
- Dobrze powiedzia Frodo silc si na obojtn min. Pogadamy zatem pniej.
Tymczasem przy kominku toczy si spr. Pan Butterbur, ktry wanie
nadbieg, prbowa co zrozumie ze sprzecznych relacji goci, przekrzykujcych si
wzajem.
- Widziaem na wasne oczy! mwi jeden z hobbitw a waciwie nie widziaem,
rozumie mnie pan chyba, panie Butterbur. Znikn, mona by rzec, jakby si
rozpyn w powietrzu.
- Nie moe by, panie Mugwort! ze zdumieniem zawoa gospodarz.
- Wanie e moe, skoro byo! odpar Mugwort. Skoro mwi, to powiadam.
- Musiaa tu zaj jaka pomyka rzek Butterbur krcc gow. Pan Underhill nie
jest taki lekki, eby si rozpyn w powietrzu, z pewnoci gdzie tu si skry na sali.
- A gdzie? A gdzie? wykrzykno kilka gosw.
- Skde mam wiedzie? Wolno mu by, gdzie chce, byle rano zapaci za nocleg.
Prosz, pan Tuk jest tutaj, nie powiecie, e znikn.
- Co widziaem, to widziaem, a widziaem, e go nie byo wida upiera si
Mugwort.
- A ja mwi, e to pomyka powtrzy Butterbur zbierajc na tac potuczone kufle.
- Oczywicie, e pomyka odezwa si Frodo. Nie zniknem wcale! Jestem tutaj!
Rozmawiam sobie z Obieywiatem.
Wysun si w krg wiata padajcego od kominka, lecz wikszo towarzystwa
cofna si przed nim, jeszcze bardziej teraz zdumiona. Nie zadowolio ich
tumaczenie, e przewrciwszy si podpezn szybko pod stoami w kt. Gromada
wzburzonych i zaniepokojonych ludzi i hobbitw zaraz wyniosa si z gospody,
straciwszy ch do dalszej zabawy tego wieczora. Ten i w rzuci Frodowi
126
127
Rozdzia 10
Obieywiat
129
otwartym gocicem, bo jedcy nie spuszcz ju z niego oka w dzie ani w nocy.
Moe zdoasz umkn z Bree i pozwol ci jecha naprzd, pki soce bdzie
wysoko. Ale nie zajedziesz daleko. Zaskocz ci na pustkowiu w jakim ciemnym
kcie, gdzie nie znajdziesz ratunku. Czy chcesz, eby ci dopadli? To s straszni
jedcy.
Hobbici spojrzeli na Obieywiata i ze zdumieniem zobaczyli, e twarz mu si
cigna bolenie, a rce zacisn kurczowo na porczach fotela. W pokoju byo
bardzo cicho, wiato jak gdyby zmtniao. Obieywiat siedzia chwil,
nieprzytomnymi oczyma wpatrzony w jak odleg przeszo, a moe wsuchany w
najdalsze odgosy nocy.
- Ach, tak! wykrzykn wreszcie przecierajc doni czoo. Moe wicej wiem o
waszych przeladowcach ni wy. Boicie si ich, ale nie do jeszcze. Jutro musicie
std ucieka, jeli si uda. Obieywiat pokae wam cieki, ktrymi mao kto chodzi.
Wemiecie go z sob?
Zalego cikie milczenie. Frodo nie odpowiada, w rozterce zwtpienia i strachu.
Sam chmurnie patrza w twarz swego pana, w kocu wybuchn:
- Za pozwoleniem, panie Frodo, ja bym si nie zgodzi! Ten czowiek ostrzega nas i
powiada: strzecie si! Na to zgoda, ale zacznijmy od tego, eby si jego strzec.
Przyszed tu z pustkowi, a nic dobrego nigdy nie syszaem o przybyszach stamtd.
Co wie, to jasne, wicej nawet, nibym mu chcia powiedzie, ale to jeszcze nie
racja, ebymy go brali za przewodnika i pozwolili si prowadzi w jakie ciemne
kty, gdzie nie ma znikd ratunku, jak sam mwi.
Pippin krci si na krzele zmieszany. Obieywiat nie replikowa Samowi, ale
przenikliwy wzrok zwrci na Froda. Pod tym wejrzeniem Frodo odwrci oczy.
- Nie powiedzia. Nie zgadzam si. Myl... myl, e nie jeste tym, za kogo si
podajesz. Na pocztku mwie ze mn tak, jak mwi ludzie z Bree, ale teraz gos ci
si zmieni. Sam ma racj: nie rozumiem, jak moesz radzi nam wielk ostrono,
a jednoczenie da, ebymy tobie zawierzyli na sowo. Dlaczego si maskujesz?
Kim jeste? Co wiesz naprwd o moim... o mojej sprawie? I skd to wiesz?
- Nauka ostronoci, jak widz, nie posza w las rzek Obieywiat z pospnym
umiechem. Ale co innego ostrono, a co innego niezdolno do miaej decyzji.
Nigdy o wasnych siach nie dojedziesz do Rivendell, nie masz innego wyboru, jak
zaufa mi. Musisz si zdecydowa. Odpowiem na cz twoich pyta, jeeli to ci co
pomoe. Czemu jednak miaby uwierzy moim sowom, skoro nie ufasz temu, co
ju powiedziaem? Mimo wszystko, powiem...
130
- To ju pan wie lepiej ode mnie znaczco odpar gospodarz. Nie wydam pana,
ale powiedziano mi, e w Baggins podruje pod nazwiskiem Underhill, i opisano
jego wygld, a pasuje ten opis do pana jak ula, z paskim przeproszeniem.
- Doprawdy! Jake to w hobbit mia wyglda? przerwa mu nierozwanie Frodo.
- May grubas z rumianymi policzkami owiadczy uroczycie pan Butterbur. Pippin
zachichota, ale Sam przyj to z oburzeniem. To ci, co prawda, niewiele pomoe,
Barley tak mi rzek bo wszyscy hobbici s mniej wicej tacy cign pan
Butterbur zerkajc na Pippina ale ten jest troch od innych wyszy, wosy ma
janiejsze, a w brodzie doek; bardzo wesoy, oczy mu si miej. Wybaczy pan, ale
to on powiedzia, nie ja.
- Co to za on? Kto? spyta ywo Frodo.
- Ano Gandalf, prosz pana. Czarodziej, jak mwi, ale dla mnie to bez znaczenia,
bo to mj wielki przyjaciel. Co on ze mn zrobi teraz, jak si znw zjawi, pojcia nie
mam; nie zdziwibym si, gdyby mi piwo skisi albo mnie samego w kod zamieni.
Troch jest prdki. No, ale co si stao, to si ju nie odstanie.
- A co si waciwie stao? zapyta Frodo, ktrego ju niecierpliwio, e Butterbur
tak kouje, zamiast mwi po prostu.
- O czym to ja mwiem? rzek gospodarz namylajc si i prztykajc palcami.
Aha! O Gandalfie. Wic wszed bez pukania do mojego pokoju, bdzie temu ze trzy
miesice. Barley powiada rano wyruszam w drog. Chcesz mi wywiadczy
przysug? A ja na to: Wszystko, czego sobie yczysz. Wtedy on znowu: Bardzo
mi si pieszy i nie zd zaj do Shireu, a mam tam piln wiadomo do
przesania. Mgby znale pewnego posaca, ktremu ufasz? Mog
powiedziaem. Wyl jutro albo najdalej pojutrze. Jutro, nie pniej! mwi
Gandalf. I da mi ten list.
- Adres cakiem wyrany doda pan Butterbur wycigajc list z kieszeni i z wolna, z
niejak dum (ceni sobie reputacj wyksztaconego czowieka) odczyta: - Pan
Frodo Baggins, Bag End, Hobbiton, Shire.
- List do mnie od Gandalfa! krzykn Frodo.
- Aha! rzek pan Butterbur. Wic si nazywasz Baggins?
- Tak odpar Frodo. Dawaje mi ten list co prdzej i wytumacz si, czemu go
wczeniej nie posa. Po to chyba tu przyszede, chocia trzeba przyzna, e nie
kwapie si zanadto.
Nieborak pan Butterbur zdawa si bardzo zafrasowany.
- Racja, prosz pana rzek i najmocniej za to przepraszam. Umieram ze strachu,
jak pomyl, co Gandalf powie, jeeli z tego jaka bieda wyniknie. Ale nie
przetrzymywaem listu umylnie. Schowaem go w bezpieczne miejsce. Tamtego
dnia ani nazajutrz, ani po dwch dniach nikogo nie mogem znale, kto by chcia i
do Shireu, a z moich domownikw aden od roboty nie mg si oderwa. No i tak
jedno z drugim wyleciao mi z pamici. Okropne mam tutaj urwanie gowy.
Wszystko zrobi, co bd mg, eby ten bd naprawi, a jeeli w czym mog
dopomc, niech pan mn rozporzdza. Zreszt list listem, a Gandalfowi jeszcze co
wicej obiecaem. Barley powiada ten mj przyjaciel z Shireu pewnie wkrtce
bdzie tdy jecha, moe w kompanii. Przedstawi si jako pan Underhill. Zapamitaj!
Ale nie zadawaj mu adnych pyta. Jeeli mnie przy nim nie bdzie, moe si
znale w kopotach i potrzebowa pomocy. Zrb dla niego wszystko, co moesz, a
zyskasz sobie moj wdziczno. Tak mwi. No i rzeczywicie przyjechae tutaj, a
wyglda mi na to, e kopotw take ju tylko patrze.
- Co chcesz przez to powiedzie? spyta Frodo.
131
132
-N
133
134
135
136
- Boj si, to prawda - rzek Merry. - Chocia nie wiem, co mwiem Nobowi. Miaem
straszny sen, ale go nie pamitam. Zaamaem si zupenie. Nie mam pojcia, co
mnie ogarno.
- Ale ja wiem - rzek Obieywiat. - Ogarn ci Czarny Dech. Jedcy wida zostawili
konie za osiedlem i tajemnie wliznli si przez Poudniow Bram z powrotem. teraz
ju dowiedzieli si najnowszych wiadomoci, skoro byli u Billa Ferny.
Prawdopodobnie ten go z poudnia by te ich szpiegiem. Moe si co zdarzy
jeszcze tej nocy, zanim opucimy Bree.
- Co takiego? - spyta Merry. - Czy napadn gospod?
- Tego si nie spodziewam - odpar Obieywiat. - Jeszcze nie wszyscy si tu
zebrali. A zreszt to do nich niepodobne. Najpotniejsi s w ciemnociach i na
pustkowiu. Nie napadn otwarcie domu, penego ludzi i jasno owietlonego, chyba w
ostatecznoci, ale jeszcze nie teraz, gdy mamy przed sob wiele staj drogi przez
Eriador. Ich sia opiera si jednak na terrorze i ju chwycili w jego szpony kilku
mieszkacw Bree. Tych mieszkacw podjudz do jakiej zbrodni. Pewnie to
bdzie Bill Ferny, paru cudzoziemcw, moe odwierny. Rozmawiali z nim w
poniedziaek pod Zachodni Bram. Odwierny by blady i trzs si ze strachu po tej
rozmowie.
- Jak si zdaje, zewszd okraj nas wrogowie rzek Frodo. Co robi?
- Zosta tutaj, nie nocowa w sypialni! Z pewnoci wiedz, ktry pokj zajmujecie.
Izby przeznaczone dla hobbitw maj okna od pnocy i tu nad ziemi. Zostaniemy
tu wszyscy razem i zabarykadujemy drzwi i okno. Najpierw jednak Nob pomoe mi
cign tu wasze rzeczy.
Kiedy Obieywiat wyszed, Frodo pokrtce opowiedzia Meriadokowi o wszystkim,
co si zdarzyo po kolacji. Merry jeszcze by zajty odczytywaniem i rozwaaniem
listu Gandalfa, gdy Stranik i Nob powrcili.
- A wic, prosz panw oznajmi Nob rozburzyem pociel i w kadym ku
uoyem waek porodku. A pask gow, panie Bag... panie Underhill, piknie
uwinem z brzowej wenianej wycieraczki doda ze miechem.
- Bdzie jak ywa rzek. Ale co si stanie, jeli tamci poznaj si na
maskaradzie?
- Zobaczymy! powiedzia Obieywiat. Miejmy nadziej, e utrzymamy fortec do
rana.
- Dobranoc panom rzek Nob i poszed doczy si do stray czuwajcej u wejcia
gospody.
Hobbici spitrzyli swoje podrne worki i sprzt na pododze saloniku.
Zastawili drzwi niskim fotelem i zamknli okno. Wygldajc przez nie, Frodo
stwierdzi, e noc jest pogodna. Sierp7 byszcza nad ramieniem wzgrza Bree.
Zabezpieczyli okno grubymi wewntrznymi okiennicami i zacignli szczelnie
zasony. Obieywiat poprawi drwa na kominku i zdmuchn wszystkie wiece.
Hobbici uoyli si na kocach, nogami zwrceni do paleniska, ale Obieywiat
siad w fotelu pod drzwiami. Chwil jeszcze gawdzili, bo Merry stawia mnstwo
pyta.
- Przeskoczy przez ksiyc! chichota owijajc si w pled. Zbanie si, mj
Frodo! A swoj drog auj, e tego nie widziaem. Szanowni obywatele Bree bd
o tym zdarzeniu mwi przez nastpnych sto lat.
- Mam nadziej! rzek Obieywiat.
Wreszcie umilkli wszyscy i hobbici jeden po drugim zapadli w sen.
7
Rozdzia 11
Sztylet w ciemnociach
138
Noc jeszcze bya wczesna, gdy Frodo ockn si nagle, jakby go zbudzi jaki
szmer czy moe czyja obecno. Zobaczy Obieywiata, ktry czujnie
wyprostowany siedzia w fotelu; w jego oczach odbija si blask pomieni, bo ogie na
kominku, wieo wida podsycony, pali si jasno, ale Obieywiat nie drgn, nie da
Frodowi adnego znaku.
Frodo wkrtce znw usn, lecz znowu szum wiatru i ttent galopujcych koni
zakci mu sen. Wiatr jak gdyby wirowa dokoa domu i wstrzsa cianami, a gdzie,
bardzo daleko, kto rozpaczliwie d w rg. Frodo otworzy oczy i z podwrka
gospody dobiego jego uszu wesoe pianie koguta. Obieywiat rozsun zasony i z
oskotem pchn okiennice na ocie. Szary brzask wschodzcego dnia wypenia
pokj, chd cign od otwartego okna.
Zbudziwszy hobbitw, Obieywiat zaprowadzi ich zaraz do sypialni. Na jej
widok uwiadomili sobie, jak dobrze zrobili suchajc rady tego przewodnika:
wyamane okna trzaskay na wietrze, firanki opotay, ka byy w straszliwym
nieadzie, a waki rozdarte poniewieray si na ziemi; z brzowej wenianej
wycieraczki zostay tylko strzpy.
Obieywiat natychmiast pobieg po gospodarza. Nieborak pan Butterbur mia
min zaspan i przeraon. Nie zmruy oka przez ca noc jak twierdzi lecz nie
sysza adnych haasw.
- W yciu mi si nic podobnego nie zdarzyo! krzykn, wznoszc ze zgroz
ramiona. eby moi gocie nie mogli spdzi nocy w swoich kach! I takie
porzdne waki zniszczone, i wszystkie rzeczy! Do czego to dojdzie?
- Do cikich czasw rzek Obieywiat. Ale na razie odzyskasz spokj, skoro
nas si std pozbdziesz. Wyjedamy natychmiast. Nie troszcz si o niadanie,
byle co ykniemy i przeksimy, nie siadajc do stou. Za par minut bdziemy
spakowani.
Pan Butterbur wybieg, eby dopilnowa siodania kucw i przynie jak
przeksk. Wrci jednak po chwili zrozpaczony. Kuce znikny! Kto w nocy otworzy
stajni i wypusci nie tylko kucyki Merryego, lecz rwnie wszystkie wierzchowce,
jakie byy w gospodzie.
Nowina przygnbia Froda. Jake mogli liczy, e na wasnych nogach
dostan si do Rivendell, cigani przez nieprzyjaci na koniach? Rwnie dobrze
mogliby si wybiera na ksiyc. Obieywiat dug chwil milcza przygldajc si
hobbitom tak, jakby way ich siy i odwag.
- Kucyki nie pomogyby nam umkn przed komi powiedzia wreszcie, jakby
czytajc w mylach Froda. Tymi drogami, ktre zamierzam wybiera, niewiele
wolniej idzie si pieszo. Ja zreszt i tak miaem i. Martwi si tylko o prowiant i
sprzt. Nigdzie po drodze std do Rivendell nie dostaniemy nic do jedzenia prcz
tego, co bdziemy mieli ze sob. A trzeba wzi na zapas, bo moe si zdarzy
zwoka albo konieczno naoenia drogi i zboczenia daleko od prostego szlaku. Ile
gotowi jestecie dwiga na plecach?
- Ile trzeba odpar Pippin; by markotny, lecz usiowa wmwi sobie, e jest
bardziej zahartowany, ni wyglda (i ni si czuje).
- Ja mog dwiga za dwch owiadczy zuchowato Sam.
- Czy nic si nie da zrobi? zwrci si Frodo do gospodarza. Czy nie znalazoby
siwe wsi pary lub chocia jednego kuca, eby zaadowa baga? Nie moglibymy
ich najmowa, ale kupilibymy doda niepewnie, bo nie wiedzia, czy mu starczy
pienidzy.
139
- Wtpi odpar strapiony pan Butterbur. Tych kilka kucykw nadajcych si pod
wierzch, jakie Bree posiada, stao w mojej stajni; te, jak wiadomo, zginy. Poza tym
zwierzt pocigowych, czy to koni, czy kucw, jest u nas bardzo mao i nikt nie ma
ich na zbyciu. Ale zrobi, co si da. Pol Boba jak najspieszniej, eby przepyta si
wszdzie.
- Tak niechtnie zgodzi si Obieywiat. Trzeba sprbowa. Obawiam si, e
bez jednego przynajmniej kucyka nie damy sobie rady. To wszake przekrela
wszelkie nadzieje na wczesny wymarsz i na wylinicie si std ukradkiem! Jak
gdybymy odtrbili swj odjazd. Niewtpliwie tego sobie wanie tamci yczyli.
- Jest w tym jednak okruch pociechy rzek Merry a nawet, miejmy nadziej,
wicej ni okruch! Bo czekajc na kuca moemy spokojnie zasi do niadania!
Woajcie zaraz Noba!
Ostatecznie zmarudzili z gr trzy godziny. Bob wrci z wiadomoci, e ani z
mioci, ani z chciwoci nikt w okolicy nie chce sprzeda konia lub kucyka, z jednym
jedynym wyjtkiem: Bill Ferny jest, jak si zdaje, skonny do rokowa.
- To stara zagodzona szkapa powiedzia Bob ale o ile dobrze znam Billa, on jej
nie odstpi taniej ni za potrjn cen, bo wie, w jakim panowie s pooeniu.
- Bill Ferny? spyta Frodo. Czy to aby nie nowy podstp? Moe ta bestia ucieknie
z powrotem do niego z caym naszym dobytkiem albo pomoe nas wytropi, czy co
w tym rodzaju.
- Nie wiem rzek Obieywiat ale nie wyobraam sobie, eby jakiekolwiek
zwierz, raz wyzwolone, zechciao wrci do tego czowieka. Myl, e to raczej
dodatkowy pomys askawego pana Billa: zachciao mu si powikszy jeszcze w ten
sposb zysk z caej awantury. Boj si raczej tego, e to biedne stworzenie zdechnie
lada chwila. Ale nie mamy wyboru. Ile on da?
Bill Ferny da dwunastu srebrnych groszy, co stanowio co najmniej trzykrotn
cen kucyka w tych stronach. Kuc okaza si kocistym, zagodzonym, apatycznym
zwierzakiem, ale zdycha, jak si zdawao, jeszcze nie zamierza. Pan Butterbur za
niego zapaci i ofiarowa Merryemu gotwk osiemnacie srebrnych groszy jako
odszkodowanie za stracone wierzchowce. By czowiekiem uczciwym i zamonym
na miar tego kraju. Ale trzydzieci srebrnych groszy stanowio dla niego powany
ubytek, tym boleniejszy do zniesienia, e to Bill Ferny go okpi.
Jak si okazao, nie wyszed na tym w kocu le. Pniej bowiem wyjanio
si, e naprawd skradziono jednego tylko konia. Inne zwierzta wyposzono ze
stajni czy moe same w panice rozbiegy si i po kilku dniach znaleziono je bkajce
si w rnych zaktkach Bree. Kucyki Merryego ucieky na dobre, lecz day dowd
wielkiego rozumu, bo skieroway si na wydmy i odszukay Pulpeta. Przebyy wic
czas jaki pod opiek Toma Bombadila i dobrze im si dziao. Gdy jednak do uszu
Toma dosza wie o wydarzeniach w Bree, odesa on kucyki panu Butterburowi,
ktry tym sposobem zyska pi piknych wierzchowcw za bardzo umiarkowan
cen. Kuce w Bree musiay ciej pracowa, ale Bob obchodzi si z nimi jak
najlepiej. W ostatecznym obrachunku mona by powiedzie, e wygray szczliwy
los, skoro omina je ponura i niebezpieczna wyprawa. Ale te nigdy nie poznay
Rivendell!
Na razie jednak pan Butterbur nie wiedzia jeszcze tego wszystkiego i uwaa
swoje pienidze za stracone bezpowrotnie. Mia ponadto inne kopoty. Gdy bowiem
pozostali gocie zbudzili si i dowiedzieli o napadzie na gospod, powsta nie lada
zamt. Podrni z poudnia, ktrym zgino kilka koni, gono oskarali gospodarza,
pki si nie wydao, e jeden z ich wasnych kompanw znikn rwnie tej nocy: nie
140
kto inny, lecz zezowaty wsplnik Billa Ferny. Zaraz te cae podejrzenie spado na
niego.
- Jeeli zadajecie si z koniokradem i wprowadzacie go do mojego domu rzek z
oburzeniem pan Butterbur powinnicie z wasnej kiesy zapaci wszystkie szkody,
zamiast krzycze na mnie. Idcie i spytajcie Billa Ferny, gdzie si podziewa ten wasz
szacowny przyjaciel.
Nikt jednak nie przyznawa si do przyjani z zezowatym czowiekiem i nikt nie
mg sobie przypomnie, gdzie i kiedy doczy si on do kompanii.
141
142
dalszym cigu otaczaa ich cisza i spokj. Trzeciego dnia od opuszczenia Bree
wyszli z Zalesia. Od miejsca, w ktrym skrcili z gocica, teren wci opada, a
teraz znaleli si na rozlegej paszczynie, gdzie czekay ich wiksze trudnoci. Byli
ju daleko za granicami Bree, na bezdroach dzikiej krainy, zbliali si do
Komarowego Bagniska. Mieli tu ju pod nogami grunt podwilgy, miejscami grzski, a
tu i wdzie trafiali na rozlewiska i wielkie kpy trzcin i sitowia, pene wiergotu
drobnego, schowanego w gstwinie ptactwa. Musieli bardzo ostronie wybiera
drog, eby przej such nog, a zarazem nie zboczy z wytknitego kierunku.
Zrazu posuwali si do szybko, ale z kad godzin marsz stawa si mozolniejszy i
bardziej niebezpieczny. Moczary byy zwodnicze i zdradzieckie, nawet Stranik nie
zna wrd zmiennych trzsawisk staej cieki i musia jej za kadym razem szuka.
Wdrowcw zaczy nka muchy, w powietrzu zaroio si od chmar drobniutkich
komarw, wciskajcych si w rkawy, nogawki spodni i we wosy.
- ywcem mnie poeraj! krzycza Pippin. Komarowe Bagnisko! Wicej tu
komarw ni wody.
- Czym one si ywi, kiedy nie maj hobbitw pod rk? pyta Sam drapic si w
kark.
Spdzili bardzo niemiy dzie w pustej, brzydkiej okolicy. Obz rozbili na miejscu
podmokym, zimnym, niewygodnym, a dokuczliwe owady nie day im oka zmruy. W
trzcinach i trawach gniedziy si jakie szkaradne stworzenia, sdzc z gosw
gorsza odmiana wierszczy. Byy ich tysice, a wierkay: skr-kark, skr-kark
niezmordowanie przez ca noc, doprowadzajc hobbitw niemal do szalestwa.
Nastpny dzie czwarty nie przynis wikszej poprawy, a nocleg, rwnie
jak poprzedni, nie da wdrowcom odpoczynku. Skrcikarki jak je przezwa Sam
wprawdzie zostay za nimi, ale komary przeladoway ich dalej.
Frodo lea zmczony, lecz niezdolny oka zmruy, gdy nagle wydao mu si,
e w oddali na wschodzie niebo rozwietla si dziwnie; wiato bysno i zgaso kilka
razy. Nie mg to by blask witu, bo do rana byo jeszcze daleko.
- Co to za wiato? spyta Obieywiata, ktry podnis si i sta wpatrzony w noc.
- Nie wiem odpar tamten. Za daleko, eby cos rozezna. Wyglda jak byskawica
strzelajca ze szczytu pagrka.
Frodo pooy si znw, ale przez dug chwile widzia jeszcze biae rozbyski, a na
ich tle wysok, czarn sylwetk Obieywiata nasuchujcego czujnie wrd ciszy.
Wreszcie hobbit zapad w niespokojny sen.
143
rzez cay dzie brnli naprzd, pki nie zapad wczesny, zimny wieczr.
Grunt tu ju by suchszy i mniej zaronity, ale mgy i opary zalegay nad
bagniskami, ktre wdrowcy mieli za sob. Niekiedy odzywa si piskliwie i
aonie jaki smutny ptak, lecz gdy czerwona tarcza soca z wolna skrya si w
cieniu zachodu, cay kraj ogarna gucha cisza. Hobbici myleli o miym blasku
zachodu przesianym przez wesoe okna odlegego Bag End. Pnym popoudniem
trafili na strumie spywajcy ze wzgrz i gincy w rozlewiskach moczarw; szli jego
brzegiem pod gr, pki trwa dzie. Ciemno ju byo, gdy wreszcie zatrzymali si i
rozbili obz nad strumieniem, pod skarla olch. Na tle mrocznego nieba majaczyy
im ju nagie, bezdrzewne zbocza wzgrz. Tej nocy wystawili przy obozowisku wart,
a przewodnik chyba wcale si nie kad. Ksiyc wzeszed duy i we wczeniejszych
godzinach nocnych zimna, siwa powiata zalewaa krajobraz.
Nazajutrz wyruszyli wkrtce po wschodzie soca. Powietrze byo mrone,
niebo blade, jasnobkitne. Hobbici czuli si rani, jak po dobrze przespanej nocy.
Przywykli ju do dugich marszw po krtkich popasach o wiele krtszych w
kadym razie, ni w Shire uznawano za niezbdne dla jakiego takiego pokrzepienia
si. Pippin twierdzi, e Frodo wyglda teraz na dwakro tszego hobbita ni
dawniej.
- A to dziwne odpar Frodo jeli wzi pod uwag, e jest mnie dwa razy mniej.
Spodziewam si, e kiedy wreszcie przestan chudn, bo inaczej wkrtce
zamieni si w widmo.
- Nie mw takich rzeczy! ywo przerwa mu Obieywiat z niespodziewan
surowoci.
144
145
- Byo wicej zwrotek doda Sam a wszystkie o kraju Mordor. Ale nie nauczyem
si ich na pami, bo mnie przejmoway dreszczem. Nie mylaem, e mnie te
przypadnie tam wdrowa.
- Do Mordoru! krzykn Pippin. Mam nadziej, e do tego nie dojdzie.
- Nie wymawiaj tak gono tej nazwy! rzek Obieywiat.
146
niewtpliwie wiee. Ale znaki mog by rwnie innego pochodzenia i wcale nie nas
dotyczy. Stranicy, ktrzy niekiedy tutaj bywaj, czsto uywaj runw.
- Przypumy, e te znaki wydrapa na kamieniu Gandalf. C one by znaczyy?
spyta Merry.
- Sdz odpowiedzia Obieywiat e naleaoby odczyta G3, czyli e Gandalf
by tu trzeciego padziernika, to jest trzy dni temu. Mona by te wywnioskowa, e
spieszy si i e niebezpieczestwo byo blisko; dlatego nie mia czasu i nie way si
pisa wicej i wyraniej. Ale w takim razie musimy zachowa wielk ostrono.
- Cokolwiek mwi te znaki, chciabym wiedzie na pewno, e to Gandalf je zostawi
odezwa si Frodo. Odetchnbym spokojnie, gdybym wiedzia, e Czarodziej
znajduje si gdzie na tej drodze, przed nami czy te za nami.
- Moe powiedzia Obieywiat. Co do mnie, sdz, e Gandalf by tutaj i e by w
niebezpieczestwie. Widzimy lady spalenizny, a to mi przypomina byski, ktre
przed trzema dniami zauwaylimy noc na wschodzie. Domylam si, e tu na
szczycie zosta napadnity, ale jaki by wynik walki trudno zgadn. W kadym
razie tu ju go nie ma, wic musimy sami sobie radzi i poda do Rivendell jak si
da.
- Czy std daleko do Rivendell? spyta Merry ze znueniem rozgldajc si dokoa.
Ogldany ze szczytu Wichrowego Czuba wiat zdawa si bardzo wielki i bardzo
dziki.
- O ile wiem, nikt nie mierzy tej drogi na mile dalej ni do Opuszczonej Gospody,
ktra znajduje si o dzie marszu na wschd od Bree. Jedni mwi: daleko, inni
powiadaj: blisko. Dziwna to droga, kady rad doj do celu, prdzej czy pniej.
Mog wam jednak powiedzie, ile czasu zajoby to mnie, gdybym szed przy piknej
pogodzie i nie napotka przeszkd: dwanacie dni do Brodu Bruinen, gdzie gociniec
przecina Grzmic Rzek, wypywajc z Rivendell. Mamy okoo dwch tygodni
marszu przed sob, bo nie sdz, bymy mogli i gocicem.
- Dwa tygodnie! zawoa Frodo. Ile moe si zdarzy w cigu dwch tygodni!
- Bardzo duo przyzna Obieywiat.
Jaki czas stali w milczeniu na szczycie wzgrza, tu nad poudniowym skrajem. W
tym pustkowiu Frodo po raz pierwszy w peni uwiadomi sobie swoj samotno i
groz pooenia. Gorzko aowa, e los nie pozwoli mu y spokojnie w ukochanym
Shire. Patrza z gry na nienawistny gociniec, ktry bieg wstecz na zachd, ku
rodzinnemu krajowi. Nagle spostrzeg na drodze dwa czarne punkciki posuwajce si
z wolna od wschodu na zachd. Rozgldajc si pilnie zobaczy trzy inne peznce z
zachodu na spotkanie tamtych. Krzykn i chwyci Stranika za rami.
- Patrz! rzek wskazujc palcem.
Obieywiat byskawicznie rzuci si na ziemi za waem gruzw i pocign Froda
za sob. Merry pad obok nich.
- Co to? spyta szeptem.
- Nie wiem, ale obawiam si najgorszego odpar Obieywiat.
Z wolna poczogali si znw na skraj ruin i wyjrzeli przez szpar midzy dwoma
spkanymi gazami. Powietrze byo ju teraz mniej przejrzyste, bo -po jasnym ranku
w poudnie nadcigny od wschodu chmury i dogoniy soce, gdy przechylio si
ku zachodowi. Trzy czarne punkty dostrzegali wszyscy, lecz ani Frodo, ani Merry nie
odrniali ich ksztatw wyranie. Mimo to przeczuwali, e tam, w dole, Czarni
Jedcy gromadz si na gocicu u podna gry.
- Tak rzek Obieywiat, ktry majc wzrok bystrzejszy nie mg o tym wtpi.
Nieprzyjaciel jest tu.
147
148
krew ywych istot, podaj jej i nienawidz zarazem. Maj te inne zmysy ni
wzrok i wch. My te wyczuwamy obecno jedcw: kiedy tu si znalelimy,
niepokj zamci nam serca, nim zobaczylimy ich na drodze. Oni wyczuwaj nasz
blisko jeszcze wyraniej. A w dodatku Obieywiat zniy gos do szeptu
Piercie ich przyciga.
- A wic nie ma ratunku? spyta Frodo rozgldajc si gorczkowo. Jeeli si
rusz, zobacz mnie i pochwyc. Jeeli tu zostan, przycign ich do siebie.
Obieywiat pooy mu rk na ramieniu.
- Zostaa jeszcze nadzieja rzek. Nie jeste sam. To drzewo, przygotowane do
rozpalenia ogniska, moemy uzna za dobry znak. Marny tu znalelimy schron i nie
do obrony, ale ogie zastpi jedno i drugie. Sauron umie posugiwa si ogniem, jak
zreszt kadym innym rodkiem, do zych celw, lecz jedcy ognia nie lubi i boj
si tych, ktrzy nim wadaj. Ogie jest naszym sprzymierzecem na pustkowiu.
- Moe mrukn Sam ale te trudno wyraniej oznajmi o naszej obecnoci,
chyba e wprost krzyknlibymy: Hola, tu jestemy!
149
150
A z bukowego drzewa
Czerwone licie lec w krg
I zimny wiatr je zwiewa.
Szuka jej wszdzie, szuka wci,
Gdzie lea li pokotem,
Gdy w mronym niebie ksiyc lni
I gwiazdy przy nim zote.
W miesicznym blasku lni jej paszcz,
Gdy na pagrku, w dali
Taczya, majc u swych stp
Srebrzyst mg z opali.
Mina zima ona znw
Sw piosnk budzi wiosn,
Jak topniejcej wody szum
I tryle z nieb radosne.
U stp jej patrz rozkwita kwiat,
Ju Beren urzeczony
Z ni taczy chciaby pord traw
I z kwiatw ple korony.
I znw ucieka Beren w gos
Tinuviel woa mia.
Mylaa, e to moe elf,
Wic gwk odwrcia.
Ten gos snad rzuci na ni czar
Stana urzeczona,
I wtedy speni si jej los,
Gdy pada mu w ramiona.
A gdy w jej oczu spojrza to,
Jak na niebieskim anie,
Oczarowany ujrza gwiazd
Srebrzyste migotanie.
Tinuviel, najpikniejsza wrd
Odwiecznych elfw grona
Zarzuca na swych wosw sie
I srebrne swe ramiona.
Dalek drog da im los
Wrd mronych gr kamieni,
Przez mrok podziemnych, guchych grot
I lasy pene cieni.
Dzieliy ich obszary mrz,
Lecz w kocu si spotkali...
I dawno zmarli... tylko pie
Pobrzmiewa w lesie dalej.
Westchn i dopiero po dugiej chwili powiedzia:
151
152
- Nie, prosz pana. Nic nie widziaem, ale co prawda nie czekaem, eby si
rozejrze.
- Ja cos widziaem rzek Merry a przynajmniej takie miaem wraenie, hjakbym
tam, na zachodzie, gdzie ksiyc owietla rwnin i gdzie siga cie gr, dostrzega
par czarnych sylwetek. Zdawao mi si, e sun w nasz stron.
- Zblicie si jak najbardziej do ogniska, twarzami obrcie si na zewntrz!
krzykn przewodnik. Niech kady ma w pogotowiu dugi kij!
Wstrzymujc dech siedzieli w milczcym napiciu, plecami zwrceni do ognia,
wbijajc wzrok w cienie, ktre ich oblegay. Nic jednak si nie dziao. Nic nie drgno
ani nie odezwao si wrd nocy. Frodo poruszy si, nie mogc duej znie tej
ciszy; mia nieprzepart ch krzykn gono.
- Tss! szepn Obieywiat.
- Co to? wyjka w tej samej chwili Pippin.
Na krawdzi kotlinki, po stronie przeciwlegej do stoku, wyczuli raczej ni dostrzegli
jaki cie czy moe kilka cieni. Wytyli wzrok i wydao im si, e cienie z kad
sekund rosn. Wkrtce pozbyli si resztek wtpliwoci: trzy, cztery wysokie, czarne
postacie stay na skraju kotliny i spoglday na obozujcych z gry. Byy tak czarne,
e wyglday jak czarne dziury wybite w gstwinie cienia czajcego si za nimi.
Frodo zowi uchem niky syk, jak gdyby tchnienie zatrutego oddechu, i przeszy go
lodowaty dreszcz. Czarne postacie zaczy si z wolna przyblia.
Pippin i Merry w przeraeniu rzucili si na ziemi i przywarli do niej na pask.
Sam przyskoczy do Froda. Frodo, wcale nie mniej wystraszony od towarzyszy,
dygota jak w febrze, lecz nagle nad panik wzia gr pokusa, eby woy
Piercie na palec. Ta myl tak nim owadna, e wypara wszystkie inne. Pamita
przygod w Kurhanie, pamita nakazy Gandalfa, ale jaka sia przynaglaa go, eby
zlekceway wszystkie ostrzeenia, i Frodo pragn jej ulec. Nie dlatego, by mia
nadziej dziki temu uratowa si lub co zdziaa; po prostu co go przymuszao do
chwycenia za Piercie i wsunicia go na palec. Nie mg mwi. Zdawa sobie
spraw, e Sam patrzy na niego tak, jakby rozumia, i jego pan znalaz si w wielkiej
rozterce; lecz Frodo nie by zdolny odwrci gowy w stron Sama. Zamkn oczy i
przez chwil walczy z pokus, lecz z kad chwil opr jego sabn, a wreszcie
hobbit z wolna wycign acuszek z kieszeni i woy Piercie.
Nic si wok niego nie zmienio, otaczaa go nadal mga i mrok, ale
napastnicy ukazali mu si natychmiast ze straszliw wyrazistoci. Frodo przenika
wzrokiem przez czarne paszcze. Byo ich piciu, pi wysokich postaci; dwie stay
na krawdzi kotliny, trzy posuway si ku ognisku. W biaych twarzach pony
przenikliwe, bezlitosne oczy. Pod paszczami ubrani byli w dugie, szare szaty, na
siwych wosach mieli srebrne hemy, w kocistych rkach stalowe miecze. Przeszyli
Froda spojrzeniem i rzucili si ku niemu. W rozpaczy hobbit doby take miecza i
wydao mu si, e ostrze rozbyso czerwonym pomieniem jak pochodnia. Dwaj
napastnicy zatrzymali si. Trzeci, wyszy od innych, mia dugie, poyskliwe wosy, a
na hemie koron. W jednej rce trzyma miecz, w drugiej n, a zarwno ten n jak
dzierca go rka lniy bladym wiatem. Run naprzd prosto na Froda.
W tym samym okamgnieniu Frodo pad twarz na ziemi i usysza swj
wasny gos woajcy: O Elbereth! O Gilthoniel! Jednoczenie rbn mieczem po
stopach napastnika. Przeraliwy krzyk rozdar noc, a Frodo poczu bl, jakby sopel
lodu przebi mu lewe rami. Omdlewajc, poprzez wirujc mg ujrza jeszcze
Obieywiata, ktry wyskoczy z mroku z poncymi agwiami w obu rkach.
Ostatnim wysikiem Frodo zsun z palca Piercie i zacisn go mocno w prawej
pici.
153
Rozdzia 12
Bieg do brodu
154
155
156
157
mroczn i cich. Pogite korzenie sdziwych drzew zwisay nad urwiskami, sosny
piy si wysoko na zbocza. Hobbitw ogarno wielkie znuenie. Posuwali si
wolno, bo musieli sobie torowa szlak przez bezdroa, wrd powalonych pni i
rumowisk skalnych. Starali si, pki mogli, unika wspinania si w gr, ze wzgldu
na Froda, a take dlatego, e byo doprawdy trudno znale jak moliw drog,
prowadzc wzwy z ciasnych dolinek. Trzeciego dnia marszu przez t okolic
zmienia si pogoda. Wiatr d stale od zachodu niosc od odlegych mrz wody,
ktre rzsistym deszczem wylewa na ciemne gowy gr. Pod wieczr wdrowcy byli
ju przemoczeni do nitki, a popas nie da im wypoczynku, bo nie mogli rozpali
ogniska. Nazajutrz gry spitrzyy si nad nimi jeszcze wyej i stromiej, tak e musieli
zboczy z wytknitego kursu bardziej ku pnocy. Przewodnik zdradza ju pewien
niepokj, bo mijao dziesi dni od zejcia z Wichrowego Czuba i zapasy prowiantw
byy na wyczerpaniu. Deszcz la cigle.
Noc biwakowali na kamiennej pce pod ska, w ktrej otwieraa si pytka
koliba, a raczej nieznaczne wgbienie w cianie. Frodo by niespokojny. Od zimna i
wilgoci rana rozbolaa go dotkliwiej ni kiedykolwiek, a bl i lodowate dreszcze
spdzay sen z oczu. Hobbit krci si i przewraca nasuchujc z trwog pospnych
nocnych szmerw: wiatru wiszczcego w rozpadlinach, kapania kropli, trzaskw i
oskotu odrywajcego si nagle i spadajcego w d kamienia. W pewnej chwili
wydao mu si, e czarne cienie pezn ukradkiem, by go zadusi, lecz gdy podnis
gow, nie zobaczy nic prcz plecw Obieywiata, ktry siedzia skulony, mi fajk
i czuwa. Frodo pooy si znw i zapad w niespokojny sen. ni, e przechadza si
po trawniku w swoim ogrodzie w Bag End, lecz cay ogrd by niky, mglisty, mniej
wyrany ni wszystkie czarne cienie ledzce go zza ywopotu.
158
wstrzsany dreszczem. Lewe rami zwisao martwo; hobbit mia takie uczucie, jakby
lodowate pazury ciskay mu bark i bok. Drzewa i skay widzia nad sob niewyranie
jak poprzez gst mg.
- Nie sposb i dalej rzek Merry do Obieywiata. Boj si, e ten marsz
zaszkodzi Frodowi. Okropnie si o niego niepokoj. Co pocz? Czy mylisz, e w
Rivendell potrafi go uzdrowi, jeeli w ogle dostaniemy si tam kiedykolwiek?
- Zobaczymy odpowiedzia przewodnik. Tu, na pustkowiu, nic wicej zrobi nie
mog, ni zrobiem. Wanie rana Froda jest gwn przyczyn, dla ktrej nagl do
popiechu. Ale przyznaj, e dzi ju dalej nie moemy i.
- Co waciwie jest mojemu panu? zapyta Sam zniajc gos i bagalnie wpatrujc
si w Obieywiata. Rana bya niewielka, ju si zablinia. Nie wida nic prcz
biaej blizny na barku.
- Froda dotkn or Nieprzyjaciela rzek Obieywiat. Dziaa tu jaka trucizna
albo moe zy urok, na ktry nie znam sposobu. Mimo to nie tra, Samie, nadziei!
Noc bya zimna na tej wysokoci. Podrni rozpalili ognisko w wykrocie pod
skatymi korzeniami sosny, wiszcymi nad pust jam; miejsce to wygldao jak
stary kamienioom. Siedzieli przytuleni do siebie. Wiatr d chodem zza przeczy, z
dou sycha byo, jak korony sosen jcz i wzdychaj. Frodo lea w pnie;
wyobraa sobie, e czarne skrzyda bezustannie trzepoc nad nim, a uczepieni na
skrzydach przeladowcy wanie jego wypatruj pord grskich rozpadlin.
wit wsta jasny i pogodny, powietrze byo czyste, a blade, przerocze wiato
rozlewao si po spukanym deszczem niebie. Wdrowcy nabrali otuchy, lecz tsknili
do soca, eby rozgrzao ich zzibnite i skostniae ciaa. Ledwie si rozwidnio,
przewodnik wzi z sob Meriadoka i poszed rozejrze si po okolicy ze wzniesienia
znajdujcego si na wschd od przeczy. Soce wiecio ju na dobre, gdy wrci z
nieco pocieszajcymi nowinami. Szli teraz mniej wicej we waciwym kierunku.
Jeeli zejd przeciwlegym stokiem w d, bd mieli gry po lewej rce. Obieywiat
dostrzeg w pewnej odlegoci lnienie Grzmicej Rzeki i wiedzia, e gociniec
prowadzcy do brodu, jakkolwiek std niewidoczny, przebiega po tamtej stronie
grzebienia w pobliu rzeki.
- Musimy znw trafi na gociniec rzek. Nie spodziewajmy si znale cieki
przez te gry. Gociniec, choby nie wiedzie jakie czekay na nim
niebezpieczestwa, jest dla nas jedyn drog do brodu.
159
160
przybiegasz w panice i chcesz mnie nastraszy bajk o trzech ywych trollach, ktre
na nas czyhaj porodku polany! Bd co bd moge przynajmniej zauway, e
za uchem jednego z nich od dawna jaki ptak uwi sobie gniazdo. Niezwyka ozdoba
jak na trolla!
Wszyscy si rozemieli. We Froda lepszy duch wstpi; pokrzepio go wspomnienie
pierwszej niebezpiecznej, a pomylnie zakoczonej przygody Bilba. Przy tym soce
grzao mile, mga powlekajca oczy chorego hobbita rozproszya si nieco. Odpoczli
przez czas jaki na polanie i zjedli obiad w cieniu ogromnych ng trollowych.
- A moe by nam kto zapiewa, pki soce wysoko? powiedzia Merry, kiedy
skoczyli posiek. Od wielu dni nie syszelimy pieni ani opowieci.
- Od nocy na Wichrowym Czubie rzek Frodo. Przyjaciele spojrzeli na niego. Nie
martwcie si o mnie! doda. Czuj si znacznie lepiej, ale do piewu nie mam
ochoty. Moe Sam odgrzebie cos w swojej pamici.
- Daleje, Samie! zawoa Merry. Masz w gowie zapasy, ktrych nam skpisz!
- Nic o nich nie wiem odpar Sam. Ale umiem co, co by wam si spodobao. Nie
miabym tego nazwa poezj, jak to si mwi. Po prostu arty. Te stare kamienie
przypomniay mi pewn piosenk.
Wsta, zaoy rce na plecy, jak ucze w szkole, i zapiewa na star melodi:
Na gazie troll, samotny go,
Obgryza smtnie go ko.
Ju par lat tak jad i jad
(O miso byo trudno)
I prudno, i mrudno
W jaskini mieszka skromnej do,
A o miso byo trudno.
I przyszed Tom, ten may wiesz,
I spyta trolla: co ty jesz?
O, adnie wpad to wuja gnat,
Co dawno w grobie ley
I biey, i wrey
Wuj dawno umar, chcesz to wierz
Mylaem: biedak w grobie ley.
T ko ukradem troll mu rzek.
Czy ko ma w dole lee wiek?
Gdy wuj wpad w grb by z niego trup,
Nim sobie wziem udko
I prudko, i siutko
Na jego miejscu inny czek
Sam daby czowiekowi udko.
Nie wiem dlaczego odpar Tom
Swobodnie odej miaby w dom,
Zodzieju, co wzi wuja ko.
Gnat oddaj po dobroci!
I troci, i wroci
Wuj trup, lecz gnaty jego s,
Wic oddaj udo po dobroci!
161
162
jeszcze runy i znaki, wyciosane z grubsza pismem krasnoludw, lecz zatarte przez
czas.
- Patrzcie rzek Merry. To na pewno ten kamie, ktrym naznaczono miejsce,
gdzie zakopano zoto trolli. Ciekaw jestem, czy z upu Bilba duo jeszcze zostao.
Powiedz, Frodo!
Frodo patrzc na kamie aowa, e Bilbo przywiz z wyprawy co wicej ni te
nieszkodliwe skarby, co, z czym trudniej byo si rozsta.
- Nic nie zostao odpowiedzia przyjacielowi. Bilbo wszystko rozda. Mwi mi, e
nie moe uzna za swoj prawowit wasno zota, ktre pochodzi ze zbjeckich
upw.
163
- Nie. Przynajmniej nie by go tam, kiedy wyjedaem, ale od tej chwili mino ju
dziewi dni odpowiedzia Glorfindel. Elrond otrzyma niepokojce wieci. Moi
wspplemiecy, podrujcy przez wasz kraj za Baranduin, zauwayli, e co si
wici, i co prdzej wysali gocw. Zawiadomili nas, e Dziewiciu znw kry po
wiecie i e ty zabdzie, wdrujc z cikim brzemieniem bez przewodnika, bo
Gandalf nie wrci. Nawet w Rivendell nie ma wielu takich, ktrzy by si mogli
mierzy w otwartym polu z Dziewiciu Jedcami; wszystkich jednak zdolnych do
tego rozesa Elrond na pnoc, zachd i poudnie. Mylelimy, e moge znacznie
zboczy ze szlaku, by unikn pogoni, i e zbkae si moe na pustkowiu.
Mnie przypado w udziale przeszukanie gocica, dojechaem tedy a do mostu na
Mitheithel i zostawiem znak, a byo to jako tydzie temu. Trzej sudzy Saurona stali
na mocie, ale pierzchli, a ja cigaem ich ku zachodowi. Natknem si na dwch
innych, ci wszake skrcili na poudnie. Odtd szukaem wci twojego tropu.
Znalazem go przed dwoma dniami i wyledziem dalej za mostem. Dzisiaj za
wytropiem, w ktrym miejscu zeszlicie znowu z gr. Ale czas w drog! Na razie
do nowin. Skoro ju tu jestemy, trzeba zaryzykowa niebezpieczestwo gocica
i pospiesza. Tamtych jest piciu, a nieche tylko raz odnajd twj lad na drodze,
pomkn jak wicher za nami. A przecie tych piciu to jeszcze nie wszyscy. Gdzie
si podziewa czterech pozostaych nie wiem. Boj si, e brd zastaniemy
obsadzony przez wroga.
Glorfindel mwi, a tymczasem mrok wieczorny gstnia dokoa. Froda
ogarno wielkie znuenie. Odkd soce zaczo si znia, mga na jego oczach
pociemniaa i czu, e cie gromadzi si midzy nim a twarzami przyjaci. Teraz bl
go chwyci i przej mrozem. Frodo zachwia si i uczepi ramienia Sama.
- Mj pan jest chory i ranny porywczo odezwa si Sam. Nie moe podrowa
noc. Trzeba mu wypoczynku.
Glorfindel podtrzyma osuwajcego si na ziemi Froda, obj go agodnie ramieniem
i z niepokojem spojrza w jego oczy. Obieywiat opowiedzia pokrtce o napadzie na
obz pod szczytem Wichrowego Czuba i o zatrutym nou. Doby z kieszeni rkoje,
ktr przechowywa, i pokaza elfowi. Glorfindel zadra biorc j do rki, lecz
obejrza bardzo uwanie.
- Straszne zaklcia wyryte s na tej rkojeci rzek chocia niewidzialne dla
waszych oczu. Zatrzymaj j, Aragornie, pki nie dostaniemy si do domu Elronda.
Bd wszake bardzo ostrony i nie dotykaj jej bez koniecznej potrzeby. Niestety!
Nie jest mi dana moc leczenia ran zadanych tym orem. Wszystko uczyni, co
potrafi, lecz tym usilniej radz pospiesza teraz w drog bez odpoczynku.
Wymaca ran na barku Froda i twarz mu spowaniaa, jakby to, co odkry, bardzo go
zatroskao. Lecz pod dotkniciem palcw elfa ld w ramieniu i boku Froda jakby
staja, ciepo przepyno od barku a do doni i bl zagodnia. Wydao mu si, e
mrok dokoa troch si rozwietli, jakby chmura odpyna. Znw wyraniej widzia
twarze przyjaci i odrobina nowej otuchy i siy wrcia mu do serca.
- Dosidziesz mojego wierzchowca powiedzia Glorfindel. Skrc strzemiona, a ty
staraj si trzyma jak najmocniej w siodle. Nie lkaj si, ten ko nie zrzuci jedca,
ktrego ja kazaem mu nie. Chd ma lekki i agodny, a gdyby niebezpieczestwo
naglio, ucieknie z tob takim cwaem, e go nawet czarne rumaki wrogw nie
docign.
- Nie ucieknie odpar Frodo i nie dosid go, jeeli w ten sposb miabym znale
si w Rivendell albo w innym bezpiecznym miejscu porzuciwszy przyjaci na pastw
niebezpieczestwa.
Glorfindel umiechn si.
164
- Wtpi rzek czy twoim przyjacioom bdzie co grozio, jeeli ciebie wrd nich
zabraknie. Nieprzyjaciel ciebie bdzie ciga, a nas pewnie zostawi w spokoju. To
wanie ty i to, co masz przy sobie, ciga na wszystkich przeladowanie.
165
przez bram wiata, gociniec z wylotu tunelu wynurzy si znw pod otwarte niebo.
Hobbici zobaczyli spadzisty skon, a u jego stp paski, dugi na mil odcinek drogi i
za nim brd prowadzcy do Rivendell. Na przeciwlegym brzegu wznosi si brunatny
wa, na ktry wspinaa si serpentyn cieka; w oddali pitrzyy si gry, masyw
obok masywu, szczyt za szczytem, a pod zmierzchajce niebo.
W tunelu, ktry zostawili za sob, wci jeszcze dudnio echo, jakby spieszne
kroki pocigu; rozleg si szum, jakby wiatr si zerwa i nadciga midzy gaziami
sosen. Glorfindel obejrza si, posucha przez sekund, potem z gonym okrzykiem
skoczy naprzd.
- W nogi! zawoa. W nogi! Nieprzyjaciel naciera!
Biay ko poderwa si w cwa. Hobbici pedem zbiegli po pochyoci. Glorfindel i
Obieywiat tu za nimi jako tylna stra. Byli w poowie paskiego odcinka drogi, gdy
nagle zagrzmia ttent galopujcych koni. Spod bramy drzew, ktr dopiero co
opucili, wychyn Czarny Jedziec, cign cugle i wstrzyma konia, koyszc si w
siodle. W lad za nim ukaza si drugi, potem trzeci, wreszcie dwch jeszcze
jedcw.
- Naprzd! Naprzd! krzykn Glorfindel Frodowi.
Frodo nie od razu usucha, bo zbudzi si w nim jaki niepojty sprzeciw. Zmuszajc
wierzchowca do stpa, odwrci si i obejrza. Jedcy tkwili nieruchomo w siodach
na grzbietach olbrzymich rumakw niby zowrogie posgi na cokoach, czarni i
masywni, podczas gdy cay las i cay krajobraz dokoa cofn si i przesoni mg.
Nagle Frodo zrozumia, e tamci milczco rozkazuj mu czeka. W okamgnieniu
strach i nienawi ockny si w jego sercu. Puci cugle, chwyci za rkoje miecza
i doby go, a czerwone skry poszy z ostrza.
- Naprzd! Naprzd! woa Glorfindel, a potem dononie i wyranie rozkaza
wierzchowcowi jzykiem elfw: - Noro lim, noro lim, Asfaloth!
Biay ko poderwa si natychmiast i jak wiatr pomkn przez ostatni odcinek drogi. W
tym samym momencie czarne rumaki rzuciy si w pogo w d stoku, a z piersi
jedcw wydar si straszliwy krzyk. Frodo sysza go ju kiedy, daleko std, we
Wschodniej wiartce, gdy ten sam gos napenia groz lasy. Odpowiedzia mu drugi
okrzyk i ku rozpaczy froda oraz jego towarzyszy spord drzew i ska po lewej stronie
gocica wynurzyli si w pdzie czterej nowi jedcy. Dwaj galopem gnali na
spotkanie Froda, dwaj pozostali w zawrotnym pdzie mknli ku brodowi, eby odci
hobbitowi drog ratunku. Frodo mia wraenie, e lec z wichrem, e sylwetki ich
rosn i ciemniej, z kad sekund zbliajc si do niego.
Przez rami rzuci okiem wstecz: nie dostrzeg ju przyjaci. Odlego
midzy nim a cigajcymi go jedcami rosa, ich olbrzymie rumaki nie mogy si
rwna z lotnym biaym wierzchowcem elfa. Frodo spojrza znw przed siebie i
nadzieja zgasa w jego sercu. Wydao mu si niemoliwe, by osign brd, nim dwaj
przeladowcy, ktrzy wypadli z zasadzki, odetn mu drog. Widzia ich teraz
wyranie: zrzucili chyba kaptury i czarne paszcze, bo mieli na sobie biaoszare
szaty. W sinych rkach ciskali obnaone miecze, na gowach lniy hemy. Oczy
jarzyy im si zimnym pomieniem i woali co do Froda dzikimi gosami. Strach
porazi hobbita. Teraz ju nie siga do miecza. Nie zdoby si nawet na krzyk.
Zamkn oczy i przywar do grzywy wierzchowca. Wiatr gwizda mu w uszach,
dzwoneczki przy uprzy dwiczay przenikliwie i zawrotnie. Okropny lodowaty
oddech przeszy go jak wcznia, kiedy w ostatnim zrywie czarodziejski ko niby biay
pomie wion, jak na skrzydach, tu przed twarz najdalej wysunitego Czarnego
Jedca.
166
167
KSIGA DRUGA
Rozdzia 1
Spotkania
168
dla twoich towarzyszy. Niemaa to rzecz dotrze tak daleko, wrd tylu
niebezpieczestw, i nie straci Piercienia.
- Nigdy bymy tego nie dokonali bez Obieywiata - rzek Frodo. - Ale bardzo nam
ciebie brakowao. Bez ciebie nie wiedziaem, co robi.
- Zatrzymay mnie pewne przeszkody - odpar Gandalf - i to omal nie przyczynio si
do klski naszych zamierze. Zreszt nie jestem tego pewien, moe to wanie
wyszo nam na dobre.
- Prosz ci, powiedz mi, co si zdarzyo?
- Na wszystko przyjdzie pora. Dzisiaj z polecenia Elronda nie wolno ci si niczym
martwi ani duo gada.
- Ale rozmawiajc oderw si od rozmyla i docieka, ktre s co najmniej rwnie
mczce jak gadanie - rzek Frodo. - Nie chce mi si ju wcale spa, i przypominam
sobie mnstwo rzeczy, ktre domagaj si wyjanienia. jakie przeszkody ci
zatrzymay? Musisz mi chocia to powiedzie.
- Wkrtce dowiesz si wszystkiego, co ci interesuje - odpar Gandalf. - Czekamy
tylko na twoje wyzdrowienie, eby natychmiast zwoa narad. Tymczasem powiem
ci tyle, e byem w niewoli.
- Ty?! - krzykn Frodo.
- Tak. Ja, Gandalf Szary - uroczycie owiadczy Czarodziej. - Rne istniej potgi
na wiecie, na jego szczcie czy na zgub! S wrd nich mocniejsze ode mnie. S
i takie, z ktrymi si jeszcze nie mierzyem. Ale zblia si moja godzina. Morgul ze
swoimi Czarnymi Jedcami jest gotw. Nadciga wojna.
- A wic o jedcach wiedziae dawniej... nim ja si z nimi spotkaem?
- Wiedziaem. A nawet mwiem ci o nich kiedy. Bo Czarni Jedcy to nie kto inny,
lecz Upiory Piercienia, Dziewiciu Giermkw Wadcy Piercienia. Nie wiedziaem
jednak, e ju znw ruszyli w wiat, gdybym by wiedzia, uciekbym razem z tob nie
zwlekajc ani dnia. Dopiero po naszym rozstaniu w czerwcu dosza do mnie wie o
tym. Ale na reszt tej historii musisz poczeka. Na razie wyratowa nas od klski
Aragorn.
- Tak - rzek Frodo. - Obieywiat nas ocali. Z pocztku co prawda baem si go.
Sam zdaje si nigdy nie nabra do niego cakowitego zaufania, w kadym razie nie
dowierza mu, pki nie spotkalimy Glorfindela.
Gandalf umiechn si.
- Syszaem wszystko o Samie - powiedzia. - Teraz ju i on nie ma adnych
wtpliwoci.
- Cieszy mnie to - rzek Frodo - bo polubiem bardzo Obieywiata. Chocia nie...
Polubiem to nie jest odpowiednie sowo. Sta mi si drogi, mimo e jest taki dziwny,
nawet czasem ponury. Doprawdy, czsto mi ciebie przypomina. Nie wyobraaem
sobie, e ludzie bywaj tacy. Mylaem, wiesz, e s po prostu wielkiego wzrostu i
do gupi; poczciwi gupcy jak Butterbur albo nikczemni gupcy jak Bill Ferny.
Oczywicie, niewiele wiemy w Shire o ludziach, waciwie znamy tylko troch
mieszkacw Bree.
- Tych take znasz niezbyt dobrze, jeli uwaasz starego Barlimana za durnia odpar Gandalf. - Ma on do rozumu na wasne potrzeby. Wprawdzie myli mniej i
wolniej, ni gada, ale jeli chce, przez mur na wylot widzi - jak powiadaj w Bree.
Takich wszake ludzi jak Aragorn, syn Arathorna, nie zostao wielu w rdziemiu.
Potomstwo krlw zza Morza wygasa ju prawie. Kto wie, czy ta wojna o Piercie
nie bdzie ich ostatni wypraw.
169
- Czy ty powanie twierdzisz, e Obieywiat jest potomkiem dawnych krlw? spyta Frodo ze zdumieniem. - Sdziem, e od dawna nie ma ich ju na wiecie.
Mylaem, e Obieywiat jest po prostu Stranikiem.
- Po prostu Stranikiem! - wykrzykn Gandalf. - Ale, kochany Frodo, Stranicy to
wanie potomkowie krlewskiej rasy! Ostatni yjcy jeszcze na pnocy
przedstawiciele wielkiego plemienia ludzi z zachodu. Nieraz mi pomagali i znw w
bliskiej przyszoci bd potrzebowa ich pomocy; bo chocia dotarlimy do
Rivendell, Piercie nie jest jeszcze bezpieczny.
- Pewnie - rzek Frodo. - Ale dotychczas yem tylko myl o dojciu tutaj i mam
nadziej, e nie bd musia wdrowa dalej. Bardzo mi przyjemnie tak odpoczywa
beztrosko. Przez cay miesic tuaem si i uywaem przygd, uwaam, e to do,
przynajmniej jak na moje upodobania.
Umilk i zamkn oczy. Po chwili znw si odezwa.
- Prbowaem rachowa dni - rzek - ale nie mog si doliczy dwudziestego
czwartego padziernika. Wypada mi, e powinien dzisiaj by dwudziesty pierwszy.
Do brodu przecie doszlimy dwudziestego.
- I gadasz, i liczysz wicej, ni choremu przystoi - rzek Gandalf. - Jak si teraz
miewa twj bok i bark?
- Nie wiem - odpar Frodo. - Wcale ich nie czuj, ale to oczywicie ju pewien postp,
ale... - naty siy i sprbowa - ...troch mog porusza ramieniem. Tak, znowu w
nie ycie wstpuje. Nie jest zimne - doda, praw rk dotykajc lewej.
- To dobrze! - powiedzia Gandalf. - Goi si szybko. Wkrtce bdziesz zdrw
zupenie. Elrond ci wyleczy, pielgnowa ci caymi dniami, od pierwszej chwili, gdy
ci tutaj przyniesiono.
- Caymi dniami? - zdziwi si Frodo.
- Dokadnie przez cztery noce i trzy dni. Elfy przyniosy ci od brodu wieczorem
dwudziestego padziernika, od tego wanie dnia stracie rachunek czasu. Okropnie
si o ciebie niepokoilimy, a Sam nie opuszcza prawie twojego wezgowia dniem i
noc, chyba e go po co wanego posyano. Elrond to nie lada mistrz w
uzdrawianiu, ale bro naszych wrogw jest zabjcza. Prawd rzekszy nie ywiem
wielkich nadziei, bo podejrzewaem, e w zablinionej ranie zostaa jeszcze jaka
drzazga odupana z ostrza. Nie moglimy jej wszake znale a do wczorajszego
wieczora. Wreszcie Elrond usun odamek. Tkwi bardzo gboko i wchodzi coraz
gbiej w ciao.
Frodo zadra na wspomnienie okrutnego sztyletu z wyszczerbionym ostrzem, ktre
rozpyno si w rkach Obieywiata.
- Nie bj si, ju go nie ma - powiedzia Gandalf. - Stopnia. A jak wida, hobbici maj
twarde ycie. Niejednemu potnemu wojownikowi z plemienia Duych Ludzi prdko
daaby rad ta drzazga, ktr ty nosie w barku przez siedemnacie dni.
- Co by si ze mn stao? - zapyta Frodo. - Co jedcy chcieli ze mn zrobi?
- Usiowali przebi twoje serce noem Morgula, ktry zostaje w ranie. Gdyby im si to
udao, staby si do nich podobny, lecz sabszy i podlegy ich woli. Byby upiorem w
subie Czarnego Wadcy, on za drczyby ci za kar, e prbowae zatrzyma
przy sobie Piercie; co prawda za najgorsz mczarni starczyaby wiadomo, e
zrabowano ci Piercie i e tamten go nosi na palcu.
- Co za szczcie, e nie wiedziaem o tym straszliwym niebezpieczestwie! - sabym
gosem wyrzek Frodo. - Oczywicie, byem miertelnie przeraony, ale gdybym
wicej wiedzia, nie miabym nawet drgn. Istny cud, e ocalaem.
- Tak, sprzyjao ci szczcie czy moe przeznaczenie - odpar Gandalf - nie mwic
ju o mstwie. Albowiem sztylet nie tkn twego serca, przeszy jedynie bark; a stao
170
171
nie umie przewidzie. Myl jednak, e nie do czego zego. Stanie si moe dla
oczu tych, ktrzy umiej patrze, jak szklanka napeniona jasnym wiatem.
- Wygldasz wietnie - powiedzia gono. - Zaryzykuj krtk opowie nie pytajc
Elronda o pozwolenie. Ale naprawd krtk, a potem musisz zasn. Oto, co si
zdarzyo u brodu, o ile mi wiadomo. Kiedy ucieke, jedcy pognali wprost za tob.
Nie potrzebowali ju wtedy zdawa si na wzrok swoich koni, stae si dla nich
widzialny, bo znalaze si na progu ich wiata. Poza tym Piercie ich przyciga.
Twoi przyjaciele uskoczyli w bok z gocica; gdyby nie to, stratowayby ich czarne
rumaki. Wiedzieli, e jeli ci biay ko nie zdoa ocali, nie ma innego ratunku.
Jedcy byli niedocignieni i zbyt liczni, eby im stawi czoo. Pieszo nawet
Glorfindel i Aragorn nie mogliby si mierzy z Dziewiciu Jedcami naraz.
Upiory przemkny, a twoi przyjaciele pobiegli za nimi. W pobliu brodu jest przy
gocicu may wykrot pod citymi pniakami. Tam spiesznie rozpalili ognisko, bo
Glorfindel wiedzia, e przyjdzie wielka fala, jeli tamci sprbuj si przeprawi, a
wwczas trzeba bdzie odeprze atak tych jedcw, ktrzy by pozostali na brzegu.
Gdy fala runa, Glorfindel wybieg pierwszy, a za nim Aragorn i hobbici, wszyscy z
poncymi gaziami w rkach. Znalazszy si midzy ogniem a wod, zaskoczeni
widokiem dostojnego elfa, ktry im si objawi w pomieniu gniewu, przerazili si, a
ich rumaki ogarn sza. Trzech jedcw pierwszy napr wody porwa w d rzeki,
pozostaych wasne konie poniosy w to.
- Czy to oznacza koniec Dziewiciu Jedcw? - spyta Frodo.
- Nie - odpar Gandalf. - Wierzchowce zapewne zginy, a bez nich jedcy s jak
kaleki. Upiorw Piercienia tak atwo si nie unicestwia. Ale na razie bd co bd
niczego z ich strony nie naley si lka. Twoi towarzysze przeprawili si brodem,
gdy fala powodzi mina, i znaleli ci lecego twarz do ziemi, a zamany miecz
pod tob. Biay ko sta na stray u twego boku. Bye blady i zimny, zlkli si, e nie
yjesz albo stao si z tob co od mierci gorszego. Przybiegli wysacy Elronda i
zanieli ci ostronie do Rivendell.
- Kto wzburzy rzek? - spyta Frodo.
- Elrond - odpar Gandalf. - Rzeka tej doliny jest w jego wadzy i wzbiera gniewem,
gdy Elrond w cikiej potrzebie chce zagrodzi brd. Kiedy wdz upiorw wjecha do
wody, natychmiast otworzyy si upusty. Pozwol sobie wspomnie, e ja ze swej
strony przyczyniem si te pewnymi drobiazgami. Nie wiem, czy zauwaye, e
niektre fale przybray posta olbrzymich biaych rycerzy; a poza tym syszae moe
huk i zgrzyt toczonych w wodzie gazw. Przez chwil baem si nawet, czy nie
rozptalimy zbyt wciekego ywiou i czy nawaa nie wymknie si spod naszej
wadzy zmiatajc was wszystkich. Wielka jest sia wody, ktra spywa z lodowcw
Gr Mglistych.
- Tak, teraz sobie przypominam ten straszliwy huk - rzek Frodo. - Zdawao mi si, e
ton razem z przyjacimi, wrogami i caym wiatem. No, ale ju jestemy wszyscy
bezpieczni.
Gandalf ywo spojrza na Froda, lecz hobbit mia oczy zamknite.
- Tak, tymczasem jestecie wszyscy bezpieczni. Wkrtce zaczn si tu uczty i
zabawy dla uczczenia zwycistwa u Brodu Bruinen, a wy sidziecie na honorowych
miejscach za stoem.
- To wspaniale! - rzek Frodo. - Zdumiewa mnie, e Elrond, Glorfindel, takie dostojne
osoby, nie mwic ju o Obieywiacie, zadaj sobie tyle trudu i okazuj mi tak wiele
yczliwoci.
172
173
- Hura! - krzykn zrywajc si Pippin. - Oto nasz szlachetny krewniak! Miejsce dla
Froda, Wadcy Piercienia!
- Cicho! - odezwa si Gandalf siedzcy w cieniu, w gbi ganku. - Ze siy nie maj
wstpu do tej doliny, mimo to nie naley ich wywoywa po imieniu. Wadc
Piercienia jest nie Frodo, lecz pan Czarnej Wierzy Mordoru, a jego wadza znw
rozszerza si na wiat cay. Jestemy w twierdzy. Dokoa niej gstniej ciemnoci.
- Gandalf wci nam powtarza wesoe nowiny w tym gucie - rzek Pippin. - Myli
wida, e mnie trzeba przywoywa do porzdku. Ale wydaje si niepodobiestwem
zachowa ponury nastrj i przygnbienie przebywajc w tym domu. Chtnie bym
zapiewa, gdybym zna jak pie odpowiedni na dzisiejsz uroczysto.
- Ja te mam ochot piewa - odpar ze miechem Frodo. - Chocia najpierw
wolabym co zje i wypi.
- Wkrtce stanie si zado twemu yczeniu! - rzek Pippin. - Okazae swj
przyrodzony spryt, wstajc z ka w sam por na wieczerz.
- To nie zwyka wieczerza, ale ca uczta! - powiedzia Merry. - Kiedy Gandalf
oznajmi, e wyzdrowiae, natychmiast zabrano si do przygotowa.
Jeszcze Pippin nie dokoczy zdania, gdy ju dzwonki wezway wszystkich do
wielkiej sali.
ojno byo w wielkiej sali domu Elronda. Przewaay elfy, nie brakowao jednak
rwnie przedstawicieli innych plemion. Elrond swoim zwyczajem siedzia we
wspaniaym fotelu u szczytu dugiego stou na podwyszeniu; po jednej rce
posadzi sobie Glorfindela, po drugiej - Gandalfa.
Frodo przyglda im si z podziwem, nigdy bowiem dotychczas nie widzia
Elronda, o ktrym tak wiele sysza opowieci, Glorfindel za, a nawet Gandalf, tak
dobrze, jak mu si zdawao, znajomy, ukazali si hobbitowi u boku Elronda w nowym
blasku godnoci i potgi.
Gandalf, mniej okazaej postawy ni tamci dwaj, wyglda mimo to ze swoj
bujn brod, dugimi siwymi wosami i szerokimi barami jak mdrzec-krl ze starej
legendy. W sdziwej twarzy spod krzaczastych nienobiaych brwi ciemne oczy
iskrzyy jak wgle, gotowe lada chwila buchn pomieniem.
Glorfindel by wysoki i smuky, wosy mia zociste, twarz pikn, modziecz,
nieulk i radosn, oczy jasne i ywe, a gos dwiczny jak muzyka; z jego czoa
promieniowaa mdro, z rk - sia.
Oblicze Elronda nie miao wieku, nie byo ani stare, ani mode, chocia
wypisana bya na nim pami wielu radoci i wielu trosk. Na wosach, ciemnych jak
cienie o zmierzchu, byszczaa srebrna przepaska; w oczach, szarych jak pogodny
wieczr, wieci blask, jak gdyby wiato gwiazd. Zdawa si czcigodny jak krl w
majestacie wielu lat panowania, ale zarazem krzepki jak zahartowany wojownik w
peni si. By panem na Rivendell i sprawowa wadz zarwno nad elfami, jak nad
ludmi. Porodku stou, na tle tkaniny rozpitej na cianie, sta pod baldachimem
fotel, a w nim siedziaa pani wielkiej urody, tak podobna do Elronda, jakby bya jego
sobowtrem w kobiecej postaci, tote Frodo od razu zgad, e tych dwoje czy wi
najbliszego pokrewiestwa. Zdawaa si moda i niemoda jednoczenie, bo chocia
jej ciemnych warkoczy nie pobieli jeszcze szron, a biae ramiona i jasna twarz byy
hoe i gadkie, oczy za, szare jak bezchmurna noc, byszczay niby gwiazdy, miaa
w sobie dostojestwo krlowej, a spojrzenie zadumane i rozumne jak kto, komu
dugie lata pozwoliy zazna wielu przey. Gow jej okrywa czepiec ze srebrnej
koronki usianej drogocennymi kamieniami, ktre migotay biaym ogniem, lecz
174
mikkiej szarej sukni nie zdobiy adne klejnoty prcz paska ze srebra, kutego w
ksztat lici.
Tak stao si, e Frodo ujrza t, ktr niewielu miertelnikw miao szczcie
oglda: Arwen, crk Elronda, w ktrej, jak mwiono, objawia si po raz wtry na
ziemi pikna Luthien. nazywano j Udomiel, Wieczorn Gwiazd swego rodu. Dugi
czas przebywaa w ojczynie matki, w Lorien, za grami, i niedawno dopiero wrcia
do ojcowskiego domu w Rivendell. Braci jej, Elladana i Elrohila, nie byo tutaj, ruszyli
wanie na jak rycersk wypraw, nieraz bowiem zapuszczali si ze Stranikami
daleko na pnoc, nie mogc zapomnie o tym, co wycierpiaa ich matka w lochach
orkw.
Istot tak wielkiej urody nigdy jeszcze Frodo nie widzia, nawet we nie,
rozglda si wic teraz zdumiony i zmieszany, e wypado mu zasi u jednego
stou z tak wspaniaymi i przepiknymi osobami. Chocia przygotowano dla niego
specjalne krzeso i podcielono mu kilka poduszek, czu si z pocztku bardzo may i
troch jak intruz; prdko wszake odzyska pewno siebie, bo uczta bya wesoa, a
sute dania mogy zadowoli najgodniejszego. Na pewien czas tak si zaj
jedzeniem, e przesta si rozglda i nawet nie spojrza na najbliszych ssiadw.
Potem dopiero zacz szuka wzrokiem przyjaci. Sam prosi, eby mu pozwolono
usugiwa swojemu panu, lecz odmwiono mu owiadczajc, e tym razem bdzie
rwnie honorowym gociem. Frodo zobaczy wic Sama siedzcego wraz z
Pippinem i Merrym u szczytu jednego z bocznych stow tu obok podwyszenia.
Obieywiata natomiast nie mg nigdzie dostrzec.
Po prawej rce Froda siedzia krasnolud godnej miny i bogato odziany. Brod
mia dug, rozczesan, bia, prawie tak nienobia jak sukno, z ktrego byo
uszyte jego ubranie. Nosi pas srebrny, a na szyi acuch ze srebra i diamentw.
Frodo przerwa jedzenie, eby mu si przyjrze.
- Witaj, rad ci spotykam! - rzek krasnolud zwracajc si do Froda. Wsta od stou i
ukoni si grzecznie. - Gloin, do twych usug - przedstawi si i pokoni jeszcze niej.
- Frodo Baggins, gotw do usug dla ciebie i caej twojej rodziny - odwzajemni si jak
przystao Frodo, zrywajc si i w oszoomieniu zrzucajc z krzesa poduszki. - Czy
si nie myl zgadujc, e mam przed sob tego Gloina, ktry nalea do dwunastu
druhw wielkiego Thorina, zwanego Dbow Tarcz?
- Nie mylisz si - odpowiedzia krasnolud zbierajc z podogi poduszki i uprzejmie
pomagajc Frodowi wgramoli si z powrotem na krzeso. - Nie pytam nawzajem, bo
ju mi powiedziano, e ty jeste krewniakiem i usynowionym spadkobierc naszego
przyjaciela, sawnego Bilba. Pozwl, e ci powinszuj szczliwego powrotu do
zdrowia.
- Dzikuj bardzo - rzek Frodo.
- Syszaem, e miae niezwyke przygody - powiedzia Gloin. - Ciekaw jestem, co
mogo skoni a czterech hobbitw do tak dalekiej podry! Nic podobnego nie
zdarzyo si od czasu, gdy Bilbo wyruszy z nami w wiat. Ale moe nie powinienem
o to pyta, skoro Elrond i Gandalf nie kwapi si do wyjanienia tej sprawy.
- Sdz, e nie bdziemy o tym mwili, przynajmniej na razie - grzecznie odpar
Frodo. Domyla si, e nawet w domu Elronda sprawa Piercienia nie powinna by
tematem potocznej rozmowy, a zreszt wola chocia na czas pewien zapomnie o
swoich troskach.
- Ja za nie mniej jestem ciekawy - doda - co sprowadzio tak dostojnego krasnoluda
z odlegej Samotnej Gry.
Gloin spojrza na niego ywo.
175
- Jeli nie wiesz, sdz, e o tym rwnie na razie nie bdziemy mwili. Wkrtce, jak
si spodziewam, Elrond zabierze nas na rad, a wtedy dowiemy si wielu rzeczy. Ale
znajdziemy z pewnoci mnstwo innych tematw do rozmowy.
Do koca wieczerzy gawdzili ze sob, ale Frodo wicej sucha, ni mwi, bo
nowiny z Shireu, jeli pomin spraw Piercienia, wydaway si bahe, odlege i
mao wane w porwnaniu z tym, co mia Gloin do powiedzenia o zdarzeniach w
pnocnych poaciach dalekich krain. Usysza wic Frodo, e Grimbeorn Stary, syn
Beorna, ma teraz pod swymi rozkazami liczne zastpy dzielnych ludzi i e do ich
kraju midzy grami a Mroczn Puszcz nie omielaj si zapdza ani orkowie, ani
wilki.
- Zaprawd - rzek Gloin - gdyby nie zastpy Beorna, nikt by ju od dawna nie mg
przej z Dali do Rivendell. Ci waleczni ludzie strzeg Wysokiej Przeczy i brodu
przy Samotnej Skale. Pobieraj jednak wygrowane myto - doda kiwajc gow - i
tak samo jak ongi Beorn niezbyt lubi nasze plemi. Bd co bd s uczciwi, a to
ju niemao znaczy w tych czasach. Nigdzie tak serdecznych przyjaci nie mamy w
ludziach jak w Dali. Dobry to lud ci Bardanie. Wada nimi wnuk Bard ucznika, Brand,
syn Baina, ktry by synem Barda. Mony krl, jego pastwo siga teraz daleko na
poudnie i wschd od Esgaroth.
- A co sycha u twego plemienia? - spyta Frodo.
- Wiele by o tym mona opowiedzie, dobrego i zego - odpar Gloin - ale wicej
dobrego. Jak dotd szczcie nam sprzyja, chocia i na nas pada cie dzisiejszych
czasw. Jeeli rzeczywicie chcesz o naszych sprawach posucha, chtnie ci
opowiem. Ale nie krpuj si i przerwij mi, gdybym ci znudzi. Powiada przysowie, e
kiedy krasnolud mwi o swoich wasnych przedsiwziciach, jzyk go ponosi.
Zastrzegszy si w ten sposb, Gloin rozpocz dugie sprawozdanie z
dziaalnoci krasnoludzkiego pastwa. Zachwycia go uprzejmo suchacza, bo
Frodo nie zdradzi znuenia ani nie prbowa zmienia tematu, jakkolwiek do
szybko straci orientacj w gszczu dziwnych imion i nazw geograficznych, o ktrych
nigdy w yciu nie sysza. Mimo to z zainteresowaniem przyj do wiadomoci, e
Dain wci jeszcze krluje Pod Gr i jest ju stary (ukoczywszy dwiecie
pidziesit lat), czcigodny i bajecznie bogaty. Spord dziesiciu druhw, ktrzy
wyszli z yciem z Bitwy Piciu Armii, siedmiu trwao dotychczas przy nim: Dwalin,
Gloin, Dori, Nori, Bifur, Bofur i Bombur. Bombur co prawda uty tak okropnie, e nie
moe o wasnych siach przej z ka do stou i szeciu modych krasnoludw musi
mu w tym pomaga.
- A co si stao z Balinem, Orim i Oinem? - spyta Frodo.
Cie przemkn po twarzy Gloina.
- Nie wiemy - odpowiedzia. - Wanie przede wszystkim w sprawie Balina przybyem
tutaj zasign rady u mieszkacw Rivendell. Ale dzi mwmy lepiej o weselszych
rzeczach.
I zacz opowiada o dzieach swojego plemienia, o wielkich pracach dokonanych w
Dali i Pod Gr.
- Niele si sprawilimy - rzek - lecz w obrbce kruszcw nie moemy sprosta
naszym ojcom, bo wiele ich tajemnic przepado wraz z nimi. Wyrabiamy dobre zbroje
i miecze, nie umiemy jednak sporzdza misiurek i ostrzy, ktre by dorwnay
dawnym, z czasw przed zjawieniem si smoka. Tylko w sztuce grniczej i
budowlanej przecignlimy tamte wieki. eby zobaczy drogi wodne w dolinie Dali,
gry i jeziora! eby zobaczy gocice wybrukowane rnokolorowymi kamieniami!
A sale, a podziemne ulice o sklepieniach rzebionych na ksztat drzew! A tarasy i
wiee na stokach gry! Musiaby przyzna, emy nie prnowali.
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
zauway czyn Isildura. Sta on osamotniony u boku ojca w tym ostatnim miertelnym
starciu, tak jak u boku Gil-galada staem ja wraz z Kirdanem. Isildur nie chcia
sucha naszej rady. Bior ten okup za ojca i brata owiadczy. I zabra klejnot,
nie pytajc, czy si zgadzamy, czy te nie. Wkrtce wszake Piercie zdrad
przywid Isildura do mierci, tote przezwano go w pnocnych krajach zgub
Isildura. Lecz kto wie, czy mier nie bya lepsza od losu, ktry mg go spotka.
Jedynie na pnocy znana bya ta historia, a i to kilku zaledwie osobom. Nie dziw
przeto, e jej nigdy nie sysza, Boromirze. Z klski na Polach Gladden, gdzie zgin
Isildur, tylko trzech ludzi powrcio po dugiej wdrwce przez gry. Jednym z nich
by Othar ze wity Isildura; zebra on odamki Elendilowego miecza i odda je
spadkobiercy Isildura, Valandilowi, ktry by wwczas dzieckiem jeszcze i dlatego
zosta w Rivendell. Lecz Narsil by pknity, wiato jego zgaso i po dzi dzie nie
przekuto go na nowo.
Czy nazwaem zwycistwo Ostatniego Sojuszu bezowocnym? Nie, pewne owoce
przynioso, celu jednak nie osigno. Sauron ponis strat, lecz nie zosta
unicestwiony. Czarna Wiea zawalia si, lecz fundamenty przetrway, bo zbudowano
je dziki sile Piercienia i pki on istnieje, ich take nic nie naruszy. Wielu elfw,
wielu dzielnych ludzi oraz ich przyjaci pado w tej wojnie. Poleg Anarion, poleg
isildur, a Gil-galada i Elendila ju nie stao. Nigdy ju nie bdzie takiego przymierza
elfw i ludzi, bo ludzie si rozmnoyli, pierworodnych za ubywa i dwa te plemiona
coraz bardziej staj si sobie obce. Od tamtego te dnia lud Numenoru podupad i
straci przywilej dugowiecznoci.
Po wojnie i rzezi na Polach Gladden niewielu zostao na pnocy ludzi z zachodu, a
miasto ich, Annuminas nad jeziorem Evendim, rozsypao si w gruzy. Dziedzice
Valandila wynieli si do Fornostu i osiedli wrd wysokich pnocnych wzgrz, lecz
dzisiaj te ich siedziby take opustoszay. Ludzie nazwali je Szacem Umarych i boj
si owego miejsca. Albowiem rd Arnoru zmarnia, szarpany przez wrogw,
panowanie jego przemino, nie zostao nic prcz zielonych kopcw pord trawy na
wzgrzach.
Na poudniu krlestwo Gondor wytrwao dugo, a nawet czas pewien cieszyo si
saw podobn jak Numenor przed swoim upadkiem. Budowano strzeliste wiee i
fortece, i przystanie dla licznych okrtw, a ludzie rnymi jzykami oddawali cze
skrzydlatej koronie krlw. Stolica zwaa si Osgiliath Cytadela Gwiazd i
rodkiem jej pyna rzeka. Wzniesiono na wschodzie Minas Ithil Wie
Wschodzcego Miesica na ramieniu Gr Cienia; na zachodzie za u podny
Biaych Gr stana Wiea Zachodzcego Soca Minas Anor. Na krlewskim
dziedzicu roso biae drzewo wyhodowane z nasienia, ktre Isildur przewiz przez
morskie gbiny; drzewo, co dao to nasienie wyroso z ziarna przywiezionego z
Eressei, a do Eressei nasiona biaych drzew przybyy z najdalszego zachodu w
pierwszym dniu modoci wiata. Lecz lata rdziemia mkn szybko i szybko nu,
rd Meneldila, syna Anariona, wygas, Biae Drzewo uscho, do krwi
Numenorejczykw domieszaa si krew poledniejsza. Stra na murach Mordoru
spaa, a ciemne siy z powrotem wpezy do Gorgoroth. Wybia godzina, kiedy ze
moce powstay znowu i zagarny Minas Ithil, umocniy si tam i przeobraziy wie w
siedlisko grozy; odtd nazwano j Minas Morgul Wie Zych Czarw. Wwczas
Minas Anor przyja nazw Minas Tirith Wiey Czat; dwie twierdze tocz wojn, a
Osgiliath, lece midzy nimi, opustoszao i na gruzach stolicy przechadzaj si tylko
cienie.
Tak trwa od kilku ludzkich pokole. Lecz wadcy Minas Tirith walcz wci stawiajc
czoo naszym wrogom, strzegc Rzeki od Argonath a do Morza.
188
189
-I
190
191
Nadchodzi nowa godzina. Znalaza si zguba Isildura. Zblia si bitwa. Miecz bdzie
przekuty. Pjd do Minas Tirith.
- Mwisz, e znalaza si zguba Isildura powiedzia Boromir. Widziaem Piercie
byszczcy w rku nizioka. Lecz Isildur poleg przed witem naszej ery, jak
syszaem. Skd wiedz Mdrcy, e to wanie jego Piercie? Jakie byy losy tego
klejnotu w cigu wielu lat, nim go tutaj przynis tak niezwyky wysannik?
- Dowiesz si tego rzek Elrond.
- Ale nie teraz, prosz ci, Elrondzie! zawoa Bilbo. Soce ju zblia si do
poudnia, czuj, doprawdy, e pora mi wreszcie nieco si posili.
- Nie wymwiem twojego imienia odpar Elrond z umiechem. Teraz jednak
wzywam ci do gosu. Opowiedz nam swoj histori. A jeeli jej nie uoye do rymu,
pozwalamy ci przemawia niewizan mow. Im treciwiej bdziesz si wyraa, tym
prdzej doczekasz si posiku.
- Dobrze zgodzi si Bilbo. Bd ci posuszny. Powiem dzisiaj ca prawd, a jeli
kto spord obecnych sysza z moich ust nieco inn relacj tych samych zdarze
tu Bilbo zerkn spod oka na Gloina prosz, niech o tym zapomni i niech mi
wybaczy. Wwczas zaleao mi po prostu na tym, eby udowodni swoje prawo do
tego skarbu i zrzuci z siebie miano zodzieja, ktre mi kto przylepi. Dzisiaj moe
lepiej pojmuj te sprawy. W kadym razie byo tak...
la czci suchaczy historia Bilba bya cakowit nowoci, tote zdumieli si,
kiedy stary hobbit, nie bez satysfakcji zreszt, opowiada swoj przygod z
Gollumem, nic nie przemilczajc. Nie pomin bodaj jednej zagadki. Chtnie
by te opisa ostatnie urodziny w Shire i scen swojego zniknicia, gdyby mu
pozwolono; lecz Elrond podnis do.
- Piknie mwie, przyjacielu rzek ale do na dzisiaj! Tymczasem wystarczy, e
wszyscy si dowiemy, i Piercie przeszed w rce twojego spadkobiercy, Froda.
Niech on powie dalszy cig.
Z kolei gos zabra Frodo, mniej ochoczo ni Bilbo, i zda spraw ze swoich
poczyna od dnia, w ktrym powierzono mu Piercie. Wypytywano go o kady krok
wdrwki z Hobbitonu do Brodu Bruinen, a kady szczeg dotyczcy Czarnych
Jedcw rozwaano geboko. Wreszcie Frodo mg znowu usi.
- Wcale niele! pochwali go Bilbo. Twoja opowie byaby doskonaa, gdyby ci
tak wci nie przerywano. Staraem si troch notowa, ale bdziemy musieli kiedy
wsplnie to sobie raz jeszcze odtworzy, jeeli mam ca histori opisa w mojej
ksice. W kilku rozdziaach ledwie si zmieszcz przygody, ktre ci spotkay, nim
tutaj dotare.
- Tak, to duga opowie odpar Frodo. A jednak nie wydaje mi si pena.
Chciabym si wielu rzeczy jeszcze dowiedzie, przede wszystkim o Gandalfie.
192
193
194
195
niej i przekazaem Golluma elfom, jak byo umwione. Rad si pozbyem jego
towarzystwa, bo cuchn. Mam nadziej, e wicej go w yciu nie zobacz. Gandalf
wszake nadszed i znalaz si, by z nim przeprowadzi dug rozmow.
- Tak - rzek Gandalf - dug i mczc, ale nie bezowocn. Przede wszystkim jego
opowie o stracie Piercienia zgadzaa si z histori, ktr Bilbo przed chwil nam
opowiedzia, po raz pierwszy nic nie tajc. Mniejsza z tym zreszt; i tak domylaem
si prawdy. Waniejsze, e wtedy dopiero dowiedziaem si od Golluma, i znalaz
Piercie w Wielkiej Rzece opodal Pl Gladden; dowiedziaem si nadto, e mia go
bardzo dugo w swym posiadaniu: przez okres rwny yciu wielu pokole jego
gatunku. Potga Piercienia obdarzya go dugowiecznoci ponad zwyk miar, a ti
jest przywilej, ktrym darz tylko Wielkie Piercienie.
Jeeli nie do ci, Galdorze, tych dowodw, dorzuc jeszcze inny, o ktrym ju
wspominaem. Na Piercieniu, ktry przed chwil widzielicie wzniesiony w rku
Froda, na gadkiej, niczym nie ozdobionej obrczce mona po dzi dzie odczyta
sowa zapisane przez Isildura, lecz trzeba si zdoby na si woli i wrzuci klejnot na
chwil w ogie. Zrobiem to i odczytaem taki napis: Ash nazg durbatuluk, ash nazg
gimbatul, ash nazg thrakatuluk agh burzum - ishi krimpatul.
Zdumiewajca zmiana zasza w gosie Czarodzieja. Zabrzmia on nagle
gronie, potnie, twardo jak kamie. Jak gdyby cie przesun si przez tarcz
soneczn, cay ganek na mgnienie oka zalega ciemno. Wszystkich dreszcz
wstrzsn, elfy za pozatykay uszy.
- Nigdy jeszcze nikt nie way si w Imladris wymwi sowa w tym jzyku, Gandalfie
Szary! - powiedzia Elrond, kiedy cie pierzchn, a zebranym dech wrci w piersi.
- Miejmy nadziej, e nigdy wicej i nikt tym jzykiem tutaj nie przemwi - odpar
Gandalf. - Mimo to nie bd ci, Elrondzie, przeprasza za to, co zrobiem. Jeli
bowiem ta mowa nie ma rozbrzmiewa wkrtce po wszystkich zaktkach zachodu,
musicie wyzby si wszelkich wtpliwoci i by pewni, e Czarodziej nie omyli si co
do tego Piercienia: to jest klejnot Nieprzyjaciela, zawierajcy jego przewrotn moc;
w nim jest zaklty sekret jego dawnej potgi. Z tamtych Czarnych Lat doszy nas
sowa, ktre podsucha zotnik z Eregionu i ktre mu ujawniy zdrad Saurona.
jeden by wszystkimi rzdzi, Jeden, by wszystkie odnale, Jeden, by wszystkie
zgromadzi i w ciemnoci zwiza...
Wiedzcie te, przyjaciele, e nie tylko tego dowiedziaem si od Golluma. Wzdraga
si, nie chcia mwi, gmatwa swoj opowie, lecz niewtpliwie by w Mordorze, a
tam zmuszono go do wygadania wszystkiego, co mu byo wiadome. Tote
Nieprzyjaciel wie teraz, e Jedyny Piercie zosta odnaleziony, e przechowywa si
dugie lata w Shire. Sudzy Saurona tropili Piercie niemal pod sam prg tego domu,
wkrtce wic Sauron dowie si - jeli ju nie wie w tej chwili - e jego skarb jest tu,
wrd nas.
196
197
Pod koniec czerwca byem w Shire, lecz chmura niepokoju ciya nad moim
sercem, i wybraem si nad poudniow granic tego kraiku, bo przeczuwaem
niebezpieczestwo, ukryte jeszcze przede mn, ale coraz to blisze. Tam doszy
mnie wieci o wojnie i klsce w Gondorze, a gdy usyszaem o Czarnym Cieniu,
zimny dreszcz przeszy mi serce. Nie spotkaem nikogo prcz kilku uciekinierw z
poudnia, lecz miaem wraenie, e gnbi ich jaki strach, o ktrym nie chc mwi.
Pospieszyem z kolei na wschd i na pnoc, wdrujc Zielon ciek; niedaleko od
Bree natknem si na podrnego, siedzcego na przydronym wale, podczas gdy
jego wierzchowiec pas si obok na trawie. By to Radagast Bury, ktry niegdy
mieszka w Rhosgobel, niemal na skraju Mrocznej Puszczy. Naley on do tego
samego co ja bractwa, lecz nie widzielimy si od wielu lat.
Gandalf! - wykrzykn. - Wanie do ciebie jad! Nie znam jednak tych stron.
Dowiedziaem si tylko, e naley ci szuka w jakiej dzikiej okolicy, noszcej
barbarzysk nazw Shire.
Twoje informacje s zgodne z prawd - odpowiedziaem - ale prosz ci, nie
wyraaj si w ten sposb, jeeli spotkasz ktrego z tutejszych obywateli. Znajdujesz
si ju blisko granicy Shireu. Czego sobie ode mnie yczysz? Sprawa z pewnoci
jest pilna. Nigdy nie lubie podrowa, chyba e ci do tego zmuszay wane
powody.
Sprawa jest palca - odrzek mi - a nowiny ze! - Obejrza si, jakby w obawie, e
krzaki maj uszy. - Nazgule! - szepn. - Dziewiciu znw kry po wiecie.
Przeprawili si chykiem przez Rzek i skierowali ku zachodowi. Przybrali posta
jedcw w czerni.
Wtedy zrozumiaem, e tego si wanie lkaem, chocia niewiadomie.
Nieprzyjaciel wida czym si zaniepokoi i gorczkowo dy do jakiego
okrelonego celu - rzek Radagast. - Nie mog tylko zgadn, czego moe szuka w
tak dalekich i odludnych stronach.
Jakie strony masz na myli? - spytaem.
Mwiono mi, e jedcy, gdziekolwiek si zjawi, pytaj o kraj zwany Shire.
O Shire! - powtrzyem i serce mi si cisno. Bo nawet Mdrca moe strach
ogarn, jeli ma stawi czoo Dziewiciu, zjednoczonym pod rozkazami okrutnego
wodza. By on niegdy wielkim krlem i czarownikiem, a dzi wada potg
miertelnej grozy. - Kto ci to mwi i kto ci przysya? - spytaem.
Saruman Biay - odpar Radagast. - Kaza mi rzec, i gotw jest pomc, jeli ci
pomocy trzeba, ale musisz zwrci si do niego bez zwoki, nim bdzie za pno.
Te sowa wzbudziy we mnie nadziej. Albowiem Saruman Biay jest w naszym
gronie najmoniejszy. Radagast to oczywicie bardzo szanowny czarodziej, mistrz w
zmienianiu postaci i barw; zna dobrze wszelkie zioa i zwierzta, a szczeglnie
przyjani si z ptakami. Ale Saruman z dawna bada sztuki uprawiane przez
Nieprzyjaciela, dziki czemu nieraz moglimy je udaremni. Wanie rady Sarumana
pomogy nam ongi wygna Nieprzyjaciela z Dol Guldur. Przypuszczaem wic, e
moe odkry jaki or, zdolny pokona Dziewiciu.
Id do Sarumana - powiedziaem.
Nie zwlekaj ani chwili - odpar Radagast - bo straciem duo czasu na szukanie
ciebie i niewiele go ju zostao. polecono mi, ebym ci znalaz przed letnim
przesileniem, a ten dzie wanie mamy dzisiaj. Nawet jeeli natychmiast ruszysz
najkrtsz drog std, nim dojedziesz, Dziewiciu pewnie zdy odkry w
poszukiwany kraj. Co do mnie, wracam nie czekajc.
Z tymi sowy skoczy na konia i zaraz chcia ruszy w drog.
198
199
200
prawdziwe oblicze. Rozumiem ju, mam do wyboru podda si Sauronowi albo tobie.
Nie pjd adn z tych dwch drg. Czy masz trzeci do ofiarowania?
Saruman by teraz zimny i grony.
Tak odpar. Nie spodziewaem si, by wybra rozumnie, nawet we wasnym
interesie. Daem ci mimo to moliwo przyjcia mi z pomoc dobrowolnie, bo w ten
sposb oszczdziby sobie duo cierpie i kopotw. Trzecia droga? Zostaniesz
tutaj a do koca.
Do jakiego koca?
Pki nie wyznasz mi, gdzie jest Jedyny Piercie. Znajd pewnie rodki, eby ci
rozwiza jzyk. Ale dopty, dopki nie odszukam Piercienia bez twojej pomocy,
dopki pniej Wadca nie bdzie mg powici cennego czasu na atwiejsze
sprawy, takie jak na przykad obmylenie stosownej zapaty dla Gandalfa Szarego za
jego opr i zuchwalstwo.
To si moe okaza wcale nieatwe rzekem, ale on wymia mnie, wiedzc, e to
s czcze sowa.
201
202
203
zotego talara! Oby twoje piwo zyskao czarodziejskie zalety i niezrwnany smak na
siedem nastpnych lat! Dzi mog wreszcie noc przespa spokojnie, co mi si od
niepamitnych czasw ju nie zdarzyo.
Przenocowaem zatem u Butterbura rozwaajc, gdzie si podziali jedcy; w Bree
bowiem, o ile mogem si dowiedzie, dotychczas zauwaono tylko dwch. W cigu
nocy wszake zdobyem dalsze wieci. Piciu, jeli nie wicej, zjawio si od zachodu
i przemkno niby huragan przez Bree rozwalajc bramy. Po dzi dzie tamtejsza
ludno dry ze strachu i oczekuje koca wiata. Wstaem o brzasku i ruszyem za
nimi.
Pewnoci nie mam, lecz wydaje mi si niewtpliwe, e to byo tak: wdz skry si na
poudnie od Bree, wysyajc dwch jedcw do tego miasteczka, a czterech
pchnwszy do Shire. Jedni i drudzy, nie osignwszy celu ani w Bree, ani w Ustroni,
wrcili do wodza z meldunkiem o porace, wskutek czego aden z jedcw nie
pilnowa chwilowo gocica, nad ktrym czuwali tylko szpiedzy. Wdz kaza zaraz
kilku podwadnym ruszy na wschd, nie drog jednak, lecz n przeaj, sam za z
reszt oddziau cwaem pogna gocicem w wielkiej furii.
Puciem si zawrotnym galopem ku Wichrowemu Czubowi i stanem tam przed
zachodem soca drugiego dnia od wyjazdu z Bree, ale tamci mnie wyprzedzili.
Zrazu cofnli si, wyczuwajc mj gniew i nie wac si stawi mi czoa, pki soce
wiecio na niebie. Noc wszake zbliyli si i oblegli mnie na szczycie, w krgu
starych ruin Amon Sul. Przeyem tam cikie godziny. Takich byskawic i pomieni,
jak owej nocy, nie widziano na Wichrowym Czubie od zamierzchych czasw, kiedy
to zapalano na wzgrzu wojenne sygnay.
O wicie wymknem si z okrenia i uciekem na pnoc. Wicej nic zdziaa nie
mogem. Nie sposb byo odnale ci, Frodo, wrd dzikich krain, a zreszt nie
miaoby sensu szuka, skoro Dziewiciu nastpowao mi na pity. Musiaem zda
wszystko na Aragorna. Miaem nadziej, e odcign chocia paru jedcw od
pogoni za tob i e dotr wczeniej do Rivendell, by std wysa ci odsiecz.
Rzeczywicie czterech jedcw ruszyo moim tropem, wkrtce jednak zawrcili
zmierzajc, jak si zdawao, w stron brodu. Bd co bd wyszo to wam na dobre,
bo zamiast Dziewiciu, tylko Piciu wzio udzia w nocnej napaci na wasz obz.
Nadkadajc drogi, i to uciliwej, w gr brzegiem Szarej Wody, przez Wrzosowiska
Etten, a pniej z powrotem ku poudniowi, dotarem w kocu tutaj. Szedem od
Wichrowego Czuba niemal dwa tygodnie, konno bowiem nie mgbym si przedosta
przez gry i skaki trollw, tote odesaem Gryfa krlowi; zaprzyjaniem si z tym
wierzchowcem serdecznie, wiem, e stawi si na wezwanie, gdybym go znw
potrzebowa. Przybyem wic do Rivendell zaledwie o tydzie wczeniej ni wy z
Piercieniem, ale na szczcie wieci o grocych wam niebezpieczestwach ju
tutaj dotary przede mn.
Na tym, mj Frodo, kocz swoj relacj. Elronda i reszt obecnych przepraszam, e
si tak szeroko rozwiodem. Lecz po raz pierwszy zdarzyo si, e Gandalf nie
dotrzyma obietnicy i nie stawi si na umwione miejsce i por. Uwaaem, e winien
jestem usprawiedliwienie powiernikowi Piercienia z tak niezwykego wypadku. A
wic caa historia, od pocztku do koca, zostaa opowiedziana. Zebralimy si tutaj
wszyscy, a Piercie jest wrd nas. Nie zbliylimy si jednak ani o krok od
istotnego celu. Co zrobimy z Piercieniem?
204
wroga, choby w najlepszej intencji! Ale podobne zdrady i upadki znamy, niestety, z
przeszoci. Najbardziej ze wszystkich zdumiaa mnie opowie Froda. Niewiele
miaem do czynienia z hobbitami, jeli nie liczy tu obecnego Bilba. Okazuje si, e
Bilbo nie jest takim niezwykym wyjtkiem, jak sdziem dotychczas. wiat bardzo si
zmieni od czasu, gdy po raz ostatni podrowaem zachodnimi szlakami.
Upiory Kurhanw znamy pod rnymi imionami, o Starym Lesie wiele syszelimy
legend; to, co z niego po dzi dzie przetrwao, jest tylko resztk pnocnego
skrawka dawnej puszczy; byy czasy, gdy wiewirka skaczc z drzewa na drzewo
moga przewdrowa z miejsca, gdzie teraz ley Shire, do Dunlandu pooonego na
zachd od Isengardu. Ongi podrowaem po tych okolicach i widziaem tam
mnstwo strasznych i dziwnych rzeczy. Zapomniaem jednak o Bombadilu; jeli nie
myl si, chodzi o tego samego cudaka, ktry krci si po lasach i grach przed
wiekami, a wwczas ju by najstarszy wrd starcw. Nosi wtedy inne imi.
Zwalimy go Iarwain Ben-adar, co znaczy: najstarszy i nie majcy ojca. Rne
plemiona nazyway go zreszt rozmaicie: krasnoludy Fornem, a ludzie z pnocy
Oraldem, inni jeszcze inaczej. Wielki to dziwak, lecz kto wie, czy nie naleao go
wezwa na nasz Rad.
- Nie przyszedby rzek Gandalf.
- Moe nie za pno jeszcze, by posa po Bombadila goca i uzyska jego pomoc?
spyta Erestor. On, jak si zdaje, ma wadz nawet nad Piercieniem.
- Suszniej byoby powiedzie, e Piercie nad nim wadzy nie ma odpar Gandalf.
Bombadil sam jest sobie panem. Nie moe jednak odmieni istoty Piercienia ani
te unicestwi jego wadzy nad innymi. Zreszt Bombadil zamkn si w maym
kraiku, ktrego granice sam wyznaczy, chocia nikt prcz niego ich nie widzi. Moe
czeka na inne czasy, w kadym razie nie chce si poza swoj dziedzin wychyla.
- Za to w jej obrbie nic go, jak wida, nie przeraa rzek Erestor. Moe by si
zgodzi wzi Piercie na przechowanie i w ten sposb unieszkodliwi go na
zawsze.
- Nie odpar Gandalf tego chtnie si nie podejmie. Zrobiby to moe, gdyby go
wszystkie wolne plemiona wiata poprosiy, lecz nie zrozumiaby wagi zadania.
Gdybymy powierzyli mu Piercie, prdko by o nim zapomnia, a prawdopodobnie
wyrzuciby go nawet. Rzeczy tego rodzaju nie trzymaj si gowy Bombadila. Byby
bardzo niepewnym powiernikiem, a to chyba rozstrzyga.
- W kadym razie powiedzia Glorfindel przesyajc Bombadilowi Piercie
odroczylibymy tylko straszny dzie. Bombadil mieszka daleko std. Nie udaoby si
zawie tam Piercienia niepostrzeenie, ktry ze szpiegw z pewnoci by to
wyledzi. A gdyby nawet si udao, Wadca Piercienia wczeniej czy pniej wytropi
kryjwk i ca swoj potg skieruje na to miejsce. Czy Bombadil samotnie oparby
si jego potdze? Myl, e nie. Myl, e w kocu, jeli reszta wiata zostanie
podbita, ulegnie take Bombadil. Ostatni tak jak ongi by pierwszy. A wtedy
zapanuje Noc.
- Znam Iarwaina niemal tylko z imienia rzek Galdor sdz jednak, e Glorfindel
ma racj. Nie w Tomie Bombadilu znajdziemy moc zdoln pokona naszego
Nieprzyjaciela, chyba e t moc jest sama ziemia. Ale widzimy przecie, e Sauron
umie drczy i niszczy nawet gry. Ile mocy zachowao si po dzi dzie na
wiecie, tyle jej skupia si tylko w nas, zebranych w imladris, wok Kirdana w
Przystani i w Lorien. Czy jednak oni i my znajdziemy do siy, eby przeciwstawi
si Nieprzyjacielowi, kiedy Sauron z kolei zaatakuje nas, zburzywszy wszystko inne
na wiecie?
- Ani mnie, ani tamtym rzek Elrond nie starczy si.
205
nowu zapado milczenie. Nawet pod dachem tego jasnego domu, nawet
patrzc w soneczn dolin pen szumu rdlanej wody Frodo czu w sercu
miertelne ciemnoci. Boromir poruszy si i Frodo spojrza na niego: rycerz
krci w palcach ogromny rg i marszczy czoo. Wreszcie si odezwa:
206
- Nie mog tego wszystkiego poj. Saruman jest zdrajc, czy jednak nie mia
przebyskw mdroci? Dlaczego mwimy wci o ukryciu albo zniszczeniu
Piercienia? Dlaczego nie powiemy sobie, e Wielki Piercie wpad nam w rce,
aby nas wesprze w najwikszej potrzebie? Majc jego potg, Wolni Wadcy
Wolnych mogliby niechybnie pokona Nieprzyjaciela. Myl, e on tego wanie
najbardziej si lka. Ludzie z Gondoru s waleczni, nigdy si nie poddadz, lecz
przemoc wroga moe ich zmiady. Mstwu trzeba siy i ora. Nieche Piercie
bdzie naszym orem, jeeli ma t moc, ktr mu przypisujecie. Wemy go sobie i
ruszajmy miao po zwycistwo.
- Niestety! odpar Elrond. Nie moemy uy Piercienia Wadzy. Wiemy to a
nazbyt dobrze. Jest wasnoci Saurona, jego, wycznie jego dzieem, na wskro
zym. Moc Piercienia, Boromirze, tak jest wielka, e nikt nie moe nim rozporzdza
wedle swojej woli, chyba tylko ten, kto i bez niego mia wasn moc. Ale tym, co j
maj, Piercie grozi jeszcze okrutniejszym niebezpieczestwem. Ju sama ch
posiadania go upadla serce. Pomyl o Sarumanie. Gdyby ktry z Mdrcw z
pomoc Piercienia i dziki swej sztuce obali wadz Mordoru, sam zasiadby na
tronie Saurona i ujrzelibymy nowego pana Ciemnoci. Oto jeden wicej powd, dla
ktrego trzeba Piercie zniszczy, pki bowiem istnieje na wiecie, pty groba wisi
nawet nad Mdrcami. Nic nie jest ze na pocztku. Sauron sam nie zawsze by zy.
Lkam si odesa Piercie do jakiejkolwiek kryjwki. Nie wzibym go za adn
cen, by uy jego potgi.
- Ani ja rzek Gandalf.
Boromir patrza na nich z powtpiewaniem, lecz skoni gow.
- Niech tak bdzie powiedzia. A wic Gondor musi zaufa takiej broni, jak
posiada. Moe Miecz-ktry-zosta-zamany odeprze nawa, jeli rka, co nim wada,
odziedziczya nie tylko ten or, lecz take mstwo krlw wrd ludzi.
- Kt to wie? rzek Aragorn. Ale przyjdzie dzie, e poddamy j prbie.
- Oby ten dzie nie kaza nam czeka na siebie zbyt dugo odpar Boromir. Nie
prosiem o pomoc, lecz bardzo jaj nam potrzeba. Dodaaby nam otuchy myl, e inni
take walcz wszystkimi siami, jaki im s dane.
- A wic nabierzcie otuchy powiedzia Elrond. S na wiecie inne potgi i
krlestwa, o ktrych nic nie wiecie, bo s przed wami ukryte. Wielka Anduina
przepywa przez wiele krajw, nim dobiegnie do Argonath i do bram Gondoru.
- A jednak byoby moe dla wszystkich lepiej odezwa si krasnolud Gloin gdyby
wszystkie siy zjednoczyy si, a moc kadego ze sprzymierzecw posuya
wsplnym poczynaniom. S moe inne piercienie, nie tak zdradzieckie, ktrych by
mona uy w naszej sprawie. Siedem jest straconych dla nas, chyba e Balin
odnalaz piercie Throra, ostatni z Siedmiu, ten, o ktrym such zagin, odkd Thror
poleg w Morii. Mog wam teraz wyzna prawd: prcz innych pobudek wanie
nadzieja na odszukanie tego Piercienia skonia Balina do odejcia spod gry.
- Balin nie znajdzie w Morii Piercienia rzek Gandalf. Thror da go synowi
swojemu Thrainowi, lecz Thrain nie mg przekaza dziedzictwa Thorinowi, bo wrd
tortur w Dol Guldur wydarto mu Piercie. Zjawiem si za pno.
- Biada, biada! zawoa Gloin. Kiedy wybije dla nas godzina pomsty? Ale zostay
jeszcze Trzy. Co si dzieje z trzema piercieniami elfw? Byy to, jak syszaem,
bardzo potne piercienie. Czy elfy ich nie przechoway? Trzy piercienie take
przed wiekami zrobi nie kto inny, lecz Czarny Wadca. Czy te Trzy s bezczynne?
Widz tu dostojne elfy. Moe zechc mi odpowiedzie.
Elfy jednak milczay.
207
- Czy nie suchae moich sw, Gloinie? odezwa si Elrond. Trzech piercieni
nie zrobi ani nawet nigdy nie dotkn Sauron. Lecz nie wolno o nich mwi. W tej
godzinie zwtpienia pozwol sobie rzec tylko tyle: trzy piercienie nie s bezczynne.
Nie zostay jednak stworzone, by suy jako or w wojnie i dla podbojw. Takiej
mocy im nie dano. Ci, ktrzy je wykuli, pragnli nie potgi, nie wadzy, nie bogactw
lecz rozumu, umiejtnoci, sztuki twrczej, sztuki gojenia ran, aby wszystkie rzeczy
na ziemi zachowa od skazy. Elfy rdziemia osigny to w pewnej mierze,
jakkolwiek nie bez ofiar. Lecz wszystko, co sprawili ci, ktrzy rozporzdzali trzema
piercieniami, obrcioby si przeciw nim, a serca ich oraz myli zostayby przed
Sauronem odsonite gdyby Nieprzyjaciel odzyska Jedyny Piercie. A wtedy
aowalibymy, e istniay na wiecie trzy piercienie! Sauron dy do zapanowania
nad nimi.
- A co si stanie, jeli Piercie Wadzy bdzie zniszczony, tak jak radzisz? spyta
Gloin.
- Nic pewnego nie wiemy ze smutkiem rzek Elrond. Niektrzy z nas ufaj, e trzy
piercienie, nigdy przez Saurona nie dotknite, wyzwol si wwczas, a ich
waciciele bd mogli uleczy rany, zadane wiatu przez Nieprzyjaciela. Moliwe
jednak, e Trzy po znikniciu Jedynego strac swoj moc, a wwczas wiele piknych
rzeczy zganie i pjdzie w zapomnienie. Ja tak sdz.
- Mimo to wszystkie elfy zgadzaj si na ryzyko powiedzia Glorfindel jeeli za t
cen mona zama potg Saurona i na zawsze uwolni wiat od strachu przed
tyrani.
- A wic wracamy znw do tego, comy powiedzieli: Piercie trzeba zniszczy
rzek Erestor. Lecz nie zbliylimy si jeszcze ani o krok do celu. Czy starczy nam
si, by dotrze do Ognia, w ktrym Piercie zosta wypalony? To droga rozpaczy.
Powiedziabym: droga szalestwa gdyby mi tego nie wzbrania wzgld na mdro
Elronda, z dawna wyprbowan.
- Rozpacz? Szalestwo? odezwa si Gandalf. Nie, to nie rozpacz, bo rozpacza
mog tylko ci, ktrzy przewiduj koniec i nie maj co do niego adnych wtpliwoci.
Ale my nie wiemy, jaki bdzie koniec. Mdro kae ugi si przed koniecznoci,
jeli po rozwaeniu wszystkich innych drg ta jedna okazuje si nieuchronna,
jakkolwiek moe si to wyda szalestwem komu, kto udzi si zwodnicz nadziej.
A wic niech szalestwo posuy nam za paszcz i osoni nas przed wzrokiem
Nieprzyjaciela! On bowiem jest bardzo mdry i way kade dbo na szalach swojej
chytroci. Nie zna jednak innej miary jak dza wadzy i wedle niej sdzi wszystkie
serca. Do jego umysu nie znajdzie dostpu myl, e kto odrzuca pokus wadzy i
e, majc w rku Piercie, dy do jego zniszczenia. Jeli do tego bdziemy
zdali, zmylimy rachuby Saurona.
- Przynajmniej na jaki czas rzek Elrond. Wstpi na t drog musimy, lecz
bdzie bardzo trudna. I nie zaprowadzi nas po niej daleko ani mdro, ani sia. Lecz
tak wanie najczciej bywa z czynami, ktre obracaj koa wiata: dokonuj ich
mae rce, na maych spada ten obowizek, gdy oczy wielkich zwrcone s w inn
stron.
-D
208
zamknicie caej historii, nic nie szkodzi, e przede mn inni ju si nim posugiwali.
Teraz bd musia je zmieni, skoro nie ma widokw, by si te sowa sprawdziy.
Zreszt przybdzie oczywicie kilka rozdziaw... jeeli przeyj i zdoam je dopisa.
Okropnie kopotliwe! Kiedy mam wyruszy w drog?
Boromir patrza ze zdumieniem na Bilba, miech jednak zamar mu na ustach, gdy
spostrzeg, e wszyscy inni spogldaj na sdziwego hobbita z wielkim szacunkiem.
Tylko Gloin umiechn si, ale ten umiech wypyn z dawnych wspomnie.
- Oczywicie, mj kochany Bilbo powiedzia Gandalf gdyby to ty naprawd
zapocztkowa ca spraw, mona by od ciebie wymaga, by j zakoczy. Ale
dobrze wiesz ju dzisiaj, i nikt nie moe sobie roci pretensji, e to on jest sprawc
wielkich zdarze; bohater odgrywa w nich tylko skromn rol. Nie kaniaj si!
Prawda, nie przypadkiem uyem tego sowa, nie wtpimy te, e mimo artobliwego
tonu twoja przemowa wyraaa bardzo szlachetn gotowo. Lecz taki czyn
przekraczaby twoje siy, mj Bilbo. Piercie nie moe wrci do ciebie. Przeszed w
inne rce. Jeeli chcesz mojej rady, powiem ci, e twoja rola jest skoczona, zostaje
ci tylko zadanie kronikarza. Dokocz swojej ksigi i nie zmieniaj zakoczenia. Wolno
mie nadziej, e bdzie ono zgodne z prawd. Przygotuj si jednak do napisania
drugiego tomu, gdy wysacy powrc.
Bilbo rozemia si.
- Nigdy w yciu nie dae mi przyjemniejszej rady rzek. Poniewa jednak
wszystkie twoje przykre rady wyszy mi na dobre, mam pewne wtpliwoci, czy ta
mia rada nie okae si za w skutkach. Ale to prawda, e ju by mi nie starczyo ani
si, ani szczcia, by si zajmowa Piercieniem. On urs, a ja si skurczyem.
Powiedz mi jeszcze, o kim mylae, mwic: wysacy?
- O wysacach, ktrych wyprawimy z Piercieniem.
- Oczywicie. Ale kogo wyprawimy? Myl, e o tym wanie ma nasza Rada
rozstrzygn i e nic innego nie ma ju do roztrzsania. Elfy umiej y samym
gadaniem, a krasnoludy s bardzo wytrzymae, ja wszake jestem tylko starym
hobbitem i w poudnie lubi cos przegry. Czy moecie zaraz wymieni nazwiska?
Czy te pogadamy o tym pniej, po obiedzie?
Nikt mu nie odpowiedzia. Dzwon wydzwoni poudnie. Lecz i wtedy nikt si nie
odezwa. Frodo spojrza wkoo, nikt jednak nie patrza na niego. Caa Rada,
spuciwszy oczy, zatona w gbokiej zadumie. Froda ogarn strach, jak gdyby za
chwil mia usysze jaki okropny wyrok, ktrego od dawna si spodziewa,
daremnie udzc si nadziej, e jednak nigdy nie zapadnie. W sercu wezbrao mu
ogromne pragnienie odpoczynku i spokojnego ycia u boku Bilba w Rivendell.
Wreszcie amic si z sob przemwi i ze zdumieniem usysza z wasnych ust
sowa, jakby jego sabiutkim gosem kto inny wyraa swoj wol:
- Ja pjd z Piercieniem, chocia nie znam drogi.
209
nawet zebrali si wszyscy dawni przyjaciele elfw, Hador i Hurin, i Turin, i Beren,
tobie naleaoby si miejsce w ich gronie.
- Ale chyba nie wylesz go zupenie samego, mistrzu? krzykn Sam, niezdolny
duej si hamowa, wyskakujc z kta, w ktrym siedzia milczkiem.
- Nie, tego nie zrobi! odpar Elrond zwracajc si do Sama z umiechem. jeeli
nie kto inny, ty pjdziesz z nim. Okazao si, e nie sposb was rozczy, nawet gdy
Frodo jest wezwany na tajn narad, na ktr ciebie nie proszono.
Sam usiad czerwienic si i mruczc pod nosem.
- adnego piwa nawarzylimy sobie, panie Frodo! powiedzia kiwajc gow.
210
Rozdzia 3
Piercie rusza na poudnie
211
212
213
214
215
216
217
218
219
ich ramionami ley gboko w cieniu Dolina Dimrilla, przez elfy nazywana
Nanduhirion.
- Wanie do tej doliny zmierzamy - powiedzia Gandalf. - Jeeli wejdziemy na
przecz, zwan Bram Czerwonego Rogu, a znajdujc si poniej przeciwlegej
ciany Karadhrasu, zejdziemy potem Schodami Dimrilla w gb doliny krasnoludw.
Jest tam Zwierciadlane Jezioro, i tam te z lodowatych rde tryska Srebrna ya.
- Ciemne s wody Kheled-zaram - rzek Gimli. - Zimne s rda Kibil-nala. Serce we
mnie dry na myl, e moe wkrtce ju je ujrz.
- Oby nacieszy oczy ich widokiem, zacny krasnoludzie - rzek Gandalf. - Cokolwiek
wszake zrobisz, my nie m9oemy dugo bawi w owej dolinie. Trzeba nam spieszy
z biegiem Srebrnej yy do tajemnych lasw, a przez nie ku Wielkiej Rzece, potem
za... - Gandalf urwa.
- No, c potem? - spyta Merry.
- Potem do celu podry, ostatecznie - do celu! - odpar Gandalf. - Nie mona
patrze za daleko przed siebie. Cieszmy si, e pierwszy etap przebylimy
szczliwie. Myl, e tu odpoczniemy nie tylko przez dzie cay, ale take przez
noc. W Hollinie powietrze jest czyste. Sia zego potrzeba, aby kraj, w ktrym ongi
mieszkay elfy, zapomnia o nich.
- To prawda - rzek Legolas. - Elfy tutejsze byy jednak obcej nam rasy, nie z lenego
rodu, a drzewa i trawa ju o nich nie pamitaj. Tylko ja sysz skarg kamieni: Z
gbi nas dobywali, piknie nas rzebili, wysoko z nas pitrzyli mury, ale odeszli. Elfy
odeszy. Dawno, dawno temu podyy ku przystaniom.
220
ierwsza wachta przypada Samowi, lecz Aragorn czuwa razem z nim. Inni
posnli. Cisza zalega tak wielka, e nawet Sam j wyczuwa. Sycha byo
wyranie oddechy picych. Kade machnicie ogona, kade przestpienie
kopyt kuca rozlegao si gono. Sam sysza nawet, jak przy kadym ruchu
trzeszczao mu w stawach. Otaczaa ich gucha cisza, a nad wiatem rozpite byo
pogodne niebo, po ktrym soce wznosio si od wschodu. Daleko na poudniu
ukazaa si czarna plamka i rosa zbliajc si ku pnocy niby dym niesiony wiatrem.
- Co to jest? Nie wyglda na chmur - szepn Sam do Aragorna. tamten nie
odpowiedzia, z napiciem wpatrujc si w niebo. Lecz po chwili Sam bez jego
pomocy zrozumia, co si zblia od poudnia. Chmary ptactwa leciay bardzo szybko,
zataczay koa, kryy nad okolic, jakby czego szukajc. A wci zbliay si do
nich.
- Kad si na ziemi i ani drgnij! - sykn Aragorn wcigajc Sama w cie kolczolicia,
bo jeden puk ptasi odczy si nagle od gwnego trzonu armii i niskim lotem pdzi
wprost na gra. Samowi wydao si, e to jaka odmiana niezwykle duych wron.
Kiedy przelatyway nad gowami wdrowcw, tak zbit gromad, e czarny cie
przebieg ich ladem po ziemi, rozlego si pojedyncze ochrype krakanie.
Dopiero gdy zniky w oddali, na pnocy i na zachodzie, a niebo znw si
rozjanio, Aragorn wsta. Zaraz te poskoczy budzi Gandalfa.
- Zastpy czarnych wron lataj nad okolic midzy grami a Szar Wod powiedzia Czarodziejowi. - Przeleciay wanie nad Hollinem. Ptaki nietutejsze,
krebainy z Fangornu i Dunlandu. Nie wiem, co to znaczy. Moe gdzie na poudniu
wybuchy jakie niepokoje i wrony uciekaj przed nimi; ale myl, e raczej lec na
przeszpiegi. Dostrzegem te wiele sokow wysoko na niebie. Sdz, e powinnimy
std odej dzi wieczorem. Powietrze Hollinu ju nam nie suy: to miejsce jest
ledzone.
- W takim razie Brama Czerwonego Rogu jest rwnie pod obserwacj - rzek
Gandalf - a jak przez ni przej niepostrzeenie, nie mam pojcia. Co do twojej
rady, by wyruszy std co prdzej po zmierzchu, to niestety, masz suszno.
- Szczciem nasze ognisko mao dymi i zdyo przygasn, nim krebainy
nadleciay - powiedzia Aragorn. - Trzeba je zagasi i wicej ju nie roznieca.
-A
221
222
223
224
225
Frodo znuonymi oczyma patrza na patki niegu, ktre wci wiroway w powietrzu,
byskajc biel nad dogasajcym ogniskiem; do dugo jednak nie mg spostrzec
adnych oznak przycichania nieycy. Nagle, w chwili kiedy znowu sen ich ogarnia,
uwiadomi sobie, e wiatr rzeczywicie uspokoi si, a patki niegu s wiksze i
znacznie rzadsze. Powoli zaczo si nieco rozwidnia. W kocu nieg usta
zupenie.
Gdy si rozjanio, ujrzeli wiat cichy i otulony niegiem. Poniej ich schronu
pitrzyy si biae garby i kopce, ziay bezksztatne jamy: ani ladu cieki, po ktrej
wspili si tutaj poprzedniego dnia. Wyej nad nimi gry giny w zwaach chmur,
wci jeszcze cikich od groby nieycy.
Gimli spojrza w gr i potrzsn gow.
- Karadhras nam nie przebaczy - powiedzia. - Chowa jeszcze zapasy niegu, eby
nas zasypa, jeli sprbujemy wspina si wyej. Im prdzej zawrcimy z drogi i
zejdziemy w d, tym lepiej.
Na to wszyscy si godzili, lecz odwrt by nieatwy. Mg nawet okaza si
niemoliwy. O kilka ledwie krokw od popiou ogniska nieg lea na wiele stp gruby
i hobbici zapadliby si we wyej gw. Miejscami wiatr zgarn i spitrzy olbrzymie
zaspy pod cian urwiska.
- Gdyby Gandalf zechcia i przodem ze swoim potnym pomieniem, mgby
topic nieg torowa nam ciek - rzek Legolas. Zamie nie przerazia go zbytnio i
z caej kompanii elf tylko zachowa humor.
- Skoro elfy umiej fruwa nad grami, mogyby cign soce, ktre by nas
uratowao - odpowiedzia Gandalf. - Ale ja, eby roznieci ogie, potrzebuj jakiego
paliwa. Nie mog pali niegu.
- No, tak! - odezwa si Boromir. - Jeeli rozum zawodzi, minie musz pokaza, co
umiej, jak mwi w mojej ojczynie. najsilniejszy z nas powinien utorowa drog.
Spjrzcie! Wprawdzie teraz wszystko jest pod niegiem, ale pamitamy, e cieka,
ktr przyszlimy, tam w dole okra wystp skalny. W tym miejscu dopiero nieg
zacz utrudnia nam marsz. Gdyby si udao dotrze do tego zakrtu, dalej droga
okazaaby si pewnie atwiejsza. Licz, e to ju std niedaleko.
- Chodmy wic, Boromirze, we dwch przetrzemy drog - rzek Aragorn.
Aragorn by w druynie najwyszy, lecz Boromir, niewiele ustpujc mu wzrostem,
bary mia szersze i budow potniejsz. Boromir wic ruszy pierwszy, Aragorn za
nim. Posuwali si wolno, a wkrtce musieli ciko si mozoli. Tu i wdzie zapadali
w nieg po pier, Boromir nie szed, lecz jakby pyn czy ry wykop, pracujc
krzepkimi ramionami.
Legolas chwil przyglda si z umiechem, potem zwrci si do reszty kompanii:
- Powiadacie, e najsilniejszemu przystoi torowa drog? A ja wam mwi: niech
oracz orze, jeli wszake trzeba pywa, lepiej wybra wydr, a jeli biec lekka stop
po trawie, liciach lub niegu - tylko elfa!
Z tymi sowy skoczy zwinnie naprzd; Frodo, cho o tym zawsze wiedzia, teraz
dopiero zauway, e elf nie ma na nogach butw z cholewami, lecz, jak zwykle, tylko
lekkie trzewiki, a stopy jego zostawiaj na niegu lad ledwie dostrzegalny.
- Do widzenia! - zawoa Legolas do Gandalfa. - Lec po soce!
I pomkn szybko jak po ubitym piasku; przecign wkrtce obu mozolcych si
mczyzn, min ich pozdrawiajc gestem rki i pobieg naprzd znikajc za
zakrtem.
226
227
Rozdzia 4
Wdrwka w ciemnociach
228
Piercie nie znalaz si w pobliu Isengardu. Brama Rohanu jest dla nas zamknita,
pki mamy w druynie powiernika Piercienia. Jeeli chodzi o t trzeci, najdusz
drog - nie mamy do czasu! Na tak podr nie starczyoby roku i musielibymy
i przez pustkowia, gdzie nie znalelibymy adnego schronienia. Nie byyby one
bezpieczne. Czuwaj nad nimi zarwno oczy Sarumana, jak Nieprzyjaciela. Kiedy
dye na pnoc, Boromirze, bye w tych oczach tylko zbkanym wdrowcem z
poudnia i nie interesowae ich wcale, bo wszystkie myli Nieprzyjaciela skupiaj si
na poszukiwaniu Piercienia. Teraz wracasz w druynie eskortujcej Piercie i grozi
ci niebezpieczestwo, pki si z nami nie rozstaniesz. Marsz pod otwartym niebem z
kad przebyt mil staje si bardziej niebezpieczny.
Obawiam si, e ta jawna prba przedarcia si przez gry pogorszya jeszcze nasze
nike szanse. Nie widz teraz dla nas nadziei, jeeli nie znikniemy chocia na czas
jaki z oczu Nieprzyjaciela i nie zatrzemy za sob ladw. Dlatego radz i nie
przez gry i nie wzdu gr, ale pod grami. W kadym razie na tym szlaku najmniej
si nas Nieprzyjaciel spodziewa.
- Nie wiemy, czego on si spodziewa - rzek Boromir. - Moe strzee wszystkich
drg, zarwno prawdopodobnych, jak nieprawdopodobnych. A w takim razie
zapuszczajc si do Morii weszlibymy w puapk niemal tak, jak bymy z wasnej
woli zakoatali do bram Czarnej Wiey. Moria ma z saw.
- Mwisz o rzeczach, ktrych wcale nie znasz, skoro przyrwnujesz Morie do
twierdzy Saurona - odpowiedzia Gandalf. - Z was wszystkich tylko ja byem w
lochach Czarnego Wadcy, a i to w jego dawniejszej i skromniejszej siedzibie, w Dol
Guldur. Kto raz przekroczy wrota Barad-Duru, ten ju nie wraca. A nie prowadzibym
was do Morii, gdyby nie istniaa nadzieja wyjcia z niej. Jeeli tam siedz orkowie,
narazimy si na straszne spotkanie, to prawda. Lecz wikszo orkw z Gr
Mglistych posza w rozsypk, jeeli nie wygina w Bitwie Piciu Armii. Ory donosz,
e orkowie znw si zewszd gromadz, jest wszake nadzieja, e jeszcze nie zajli
Morii. A nawet mona si spodziewa, e s tam krasnoludy i e w podziemnych
paacach przodkw spotkamy Balina, syna Fundina. Nie wiemy, co nam przyszo
objawi, ale powinnimy wstpi na ciek, ktrej wybr jest nieuchronny.
- Ja na t ciek pjd z tob, Gandalfie - rzek Gimli. - Cokolwiek by mnie tam
czekao, chc zobaczy paac Durina. Ale czy znajdziesz drzwi, ktre zostay
zatrzanite?
- Dzikuj ci, Gimli - odpar Gandalf. - Dodajesz mi otuchy. Razem poszukamy
zatrzanitych drzwi. I przejdziemy przez Mori! W ruinach krasnoludzkiej siedziby
trudniej bdzie straci gow krasnoludowi ni elfom, ludziom czy hobbitom. A
przecie nie bd to moje pierwsze odwiedziny w Morii! Kiedy zagin Thrain, syn
Throra, dugo szukaem go w tych podziemiach. Przeszedem przez nie i wydostaem
si na wiat ywy.
- Ja take przekroczyem kiedy Bram Dimrilla - cicho oznajmi Aragorn - ale
chocia wrciem stamtd, zachowaem straszne wspomnienia. Nie chc po raz drugi
zej do Morii.
- A ja nie chc tam wchodzi nawet pierwszy raz - rzek Pippin.
- Ani ja - mrukn Sam.
- Oczywicie! - powiedzia Gandalf. - Kt by tego chcia? Pytanie brzmi inaczej: kto
pjdzie ze mn, jeli was tamtdy poprowadz?
- Ja! - gorliwie zawoa Gimli.
- I ja - powanie rzek Aragorn. - Ty poszed za moim przewodem niemal w mier
pord nieycy, a nie usyszaem od ciebie ani sowa wyrzutu. Pjd teraz z tob,
jeeli ta ostatnia przestroga ci nie odstraszy. Nie o Piercie i nie o nas wszystkich
229
si lkam, ale wanie o ciebie, Gandalfie. I powiadam ci: nie przestpuj progu Morii,
strze si, Gandalfie.
- Ja nie pjd - rzek Boromir - chyba e mnie caa druyna zgodnie przegosuje. Co
mwi Legolas? Co mwi nizioki? Niech rozstrzygnie powiernik Piercienia.
- Nie mam ochoty schodzi do Morii - powiedzia Legolas.
Hobbici milczeli. Sam spogld na Froda. Wreszcie przemwi Frodo.
- Nie mam ochoty tam schodzi - rzek. - Ale rwnie nie mam ochoty sprzeciwia si
radzie Gandalfa. Prosz was, odmy gosowanie i najpierw si przepijmy. Gandalf
atwiej uzyska nasz zgod w blasku poranka ni w tych zimnych ciemnociach. jak
ten wiatr okropnie wyje!
Wszyscy umilkli i pogryli si w mylach. Syszeli, jak wicher wiszcze wrd ska i
drzew, jak zewszd z pustki nocy osacza ich zawodzenie i jki.
Nagle Aragorn zerwa si na rwne nogi.
- Jake ten wiatr wyje! - zawoa. - To przecie gos wilkw! Wargowie nadcignli z
zachodnich gr!
- Czy wic trzeba z decyzj czeka do rana? - rzek Gandalf. - Sprawdziy si moje
sowa. Pocig ju idzie za nami. Nawet jeeli doyjemy witu, kto z was zechce
maszerowa na poudnie nocami ze stadem dzikich wilkw nastpujcym na pity?
- Jak daleko std do Morii? - spyta Boromir.
- Byo wejcie na poudnio-zachd od Karadhrasu, o jakie pitnacie mil lotu kruka,
a ze dwadziecia mil wilczego chodu - ponuro odpowiedzia Gimli.
- A wic ruszajmy skoro wit, jeli bdziemy jeszcze ywi - rzek Boromir. - Wilki ju
wyj, orkw natomiast boimy si, alemy ich jeszcze nie spotkali.
- To prawda p- powiedzia Aragorn sprawdzajc, czy miecz lekko wychodzi z
pochwy. - Ale gdzie wilki wyj, tam orkowie czyhaj w pobliu.
- auje, e nie posuchaem Elronda - szepn Pippin do ucha Samowi. - Teraz
widz, e nie nadaj si do takich rzeczy. Nie mam w sobie do krwi Bandobrasa
Bullroarera; to wycie mrozi mi szpik w kociach. Nie pamitam, ebym si
kiedykolwiek w yciu czu rwnie nieszczliwy.
- Mnie te dusza ucieka na rami, panie Pippin - odpar Sam. - Ale przecie nas
jeszcze wilki nie zjady, a mamy w kompanii paru chopw na schwa. Nie wiem, jaki
los grozi Gandalfowi, ale zao si, e stary Czarodziej nie trafi do wilczego odka.
230
231
Gdy druyna gotowa do odmarszu stana na skraju wzgrza, blade soce bysno
nad szczytami gr.
- Musimy dotrze do drzwi przed zachodem soca powiedzia Gandalf. Inaczej w
ogle tam nie dojdziemy. Droga niedaleka, ale moe trzeba bdzie kluczy, bo tu
Aragorn nie moe nas poprowadzi: rzadko goci w tych stronach, a ja byem tylko
raz jeden u zachodnich cian Morii, i to bardzo dawno temu. Moria jest tam! rzek
wskazujc w kierunku poudniowo-wschodnim, gdzie zbocza gr opaday stromo w
cie zalegajcy u ich podny. W dali majaczya linia nagich ska, a wrd nich,
wysza ni inne, wystrzelaa olbrzymia, lita, szara ciana. Kiedy zeszlimy z
przeczy, poprowadziem was nieco na poudnie od poprzedniego punktu wyjcia,
jak zapewne niejeden z was zauway. Dobrze zrobiem, bo dziki temu mamy teraz
drog o kilka mil skrcon, a popiech jest wskazany. Ruszajmy!
- Nie wiem, czego sobie yczy pospnie rzek Boromir. Czy eby Gandalf
znalaz to, czego szuka, czy te bymy doszedszy pod urwisko stwierdzili, e drzwi
zniky na zawsze. Jedno gorsze od drugiego, najbardziej za prawdopodobne, e
wpadniemy w potrzask midzy cian skaln a stado wilkw. Prowad, Gandalfie!
imli szed teraz na czele, u boku Czarodzieja, bo pilno mu byo ujrze Mori.
We dwch wiedli druyn z powrotem ku grom. Jedyna stara droga od
zachodniej strony biega do Morii wzdu potoku Sirannon, ktry wypywa
spod ska w pobliu drzwi. Ale czy Gandalf si omyli, czy te w ostatnich latach teren
si zmieni do, e nie mg odszuka potoku w okolicy, gdzie si go spodziewa,
o par mil na poudnie od miejsca noclegu. Soce stao wysoko, a druyna wci
jeszcze bkaa si i brna przez jaowe rumowiska czerwonych kamieni. Nigdzie nie
dostrzegali bysku wody, nie syszeli jej szmeru. Wkoo otaczao ich suche pustkowie.
Tracili te otuch. Ani ywej duszy na ziemi, ani ptaka na niebie. Nie mieli nawet
myle, co noc przyniesie, jeeli ich zaskoczy w tej guszy odcitej od wiata.
Niespodzianie Gimli, ktry wysun si naprzd, odwrci si i przywoa
towarzyszy. Sta na wzgrku i wskazywa na prawo od cieki. Podbiegli wszyscy i z
gry zobaczyli gboko wcite w teren wskie koryto rzeki. Byo suche, milczce;
ledwie nika struga wody sczya si pord brunatnych, czerwonymi plamami
poznaczonych kamieni, lecz wzdu brzegu cigna si drka, wyboista i
niewyrana, wijca si krto midzy rozwalonymi nasypami i rumowiskami niegdy
brukowanego gocica.
- Aha! Nareszcie! zawoa Gandalf. Tdy wic pyn potok. Sirannon Woda
Spod Wrt nazyway go krasnoludy. Ale co si stao z t wod? Bya ongi bystra i
haaliwa. Chodcie! Trzeba si spieszy. Ju pno.
Wszyscy mieli nogi obolae i bardzo byli zmczeni, lecz wytrwale wlekli si przez
kilka jeszcze mil uciliwej, krtej drogi. Soce mino zenit i przeszo na zachodni
stron nieba. Odpoczywali krtko, zjedli co naprdce i szli dalej. Przed nimi pitrzyy
si gry, oni jednak idc gbokim parowem widzieli tylko ich najwysze grzbiety i
odlege wierchy na wschodzie.
W kocu doszli do ostrego skrtu. Droga, ktra dotychczas prowadzia na
poudnie kluczc midzy krawdzi rzecznego koryta po prawej a stromym zboczem
po lewej stronie - tu zawracaa znowu prosto na wschd. Za zakrtem ujrzeli cian
skaln niezbyt wysok, mierzc nie wicej ni trzydzieci stp, poszczerbion u
szczytu na ksztat piy. Przez szeroki wyom, ktry zapewne wyobi sobie niegdy
potny i obfity wodospad, ciekaa ledwie nika struka.
- A wic rzeczywicie wszystko tu si bardzo zmienio - rzek Gandalf. - Mimo to nie
ma wtpliwoci, trafilimy na waciwe miejsce. Nic wicej nie zostao po
232
Wodospadzie Schodw. Jeeli mnie pami nie zawodzi, tu obok wykute s w skale
stopnie, chocia gwna droga oddala si w lewo i zakosami prowadzi na grn
platform. Od wodospadu a pod ciany Morii cigna si pytka dolina, ktrej dnem
pyn Sirannon, a wzdu jego brzegw biega droga. Wejdziemy na gr,
przekonamy si, jak teraz wyglda.
Bez trudu odszukali stopnie w skale i Gimli wspi si po nich szybko, a za nim
Gandalf i Frodo. Ale u szczytu stwierdzili, e dalej i tdy nie sposb, i zrozumieli,
dlaczego Woda Spod Wrt wyscha. Mieli za sob chodne niebo, lnice zotem
zachodzcego soca, a przed sob - ciemne, spokojne jezioro. Ani bkit nieba, ani
blask zachodu nie odbijay si w jego pospnej tafli. Wodom Sirannonu zagrodzono
ujcie tak, e rozlay si zatapiajc ca dolin. Za gron przestrzeni jeziora
potne skalne ciany, surowe i szare w gasncym wietle dnia, wznosiy si jak mur
nieprzebyty. W ponurej, litej skale Frodo prno wypatrywa bramy, pknicia czy
szczeliny.
- To ciany Morii - powiedzia Gandalf wskazujc skay za wod. - Tam byy ongi
Wrota, drzwi elfw u kresu gocica z Hollinu, ktry nas tu doprowadzi. Ale teraz ta
droga jest zamknita. Nikt z was, jak przypuszczam, nie ma ochoty rzuci si wpaw
przez t ponur wod, i to o zmierzchu. Jezioro nie wydaje si czyste.
- Musimy znale drog okrajc pnocny cypel - rzek Gimli. - Druyna powinna
nie zwlekajc i pod gr gwnym szlakiem i zbada, dokd on prowadzi. Nawet
gdyby nie byo tego jeziora, nie m9oglibymy wcign objuczonego kuca po
skalnych schodach.
- Ale w adnym przypadku nie mona by biednego zwierzaka wzi do podziemi odpar Gandalf. - Droga pod grami wiedzie wrd ciemnoci, jest miejscami bardzo
wska i stroma, kucyk nie przeszedby tam, gdzie moe nam si uda przej.
- Biedny stary Bill! - westchn Frodo. - Nie pomylaem o tym. I biedny Sam! Co te
on na to powie?
- Bardzo mi przykro - rzek Gandalf. - Biedny Bill by dobrym kompanem, serce mi si
ciska, e trzeba go teraz porzuci. Gdyby to ode mnie zaleao, nie obciabym
druyny tylu bagaami i nie brabym zwierzaka, zwaszcza Billa, ktrego Sam tak
kocha. Od pocztku obawiaem si, e bdziemy zmuszeni obra t drog.
Dzie mia si ku kocowi, zimne gwiazdy wybysy we grze ponad zachodzcym
socem, kiedy druyna, spieszc ile si w nogach, wspia si wreszcie na zbocze i
dosiga brzegu jeziora. Na oko nie mierzyo ono wicej ni parset stp w
najszerszym miejscu. Jak daleko rozlewao si ku poudniowi, trudno byo jednak
oceni w mierzchncym wietle. Pnocny brzeg dostrzegali w odlegoci nie
wikszej ni p mili, a midzy kamiennym murem zamykajcym dolin a skrajem
wody pozostawa wski rbek cieki. Bez zwoki ruszyli wic naprzd, bo mila z
okadem dzielia ich jeszcze od miejsca na przeciwlegym brzegu, do ktrego dy
Gandalf, a potem czeka ich jeszcze poszukiwanie drzwi. Kiedy dotarli do najdalej na
pnoc wysunitego cypla jeziora, zagrodzia im drog wska struga. Stojca zielona
woda wygldaa jak olize rami wycignite ku cianie gr. Nieustraszony Gimli
wszed w ni pierwszy i stwierdzi, e nie siga mu wyej kostek. Towarzysze szli za
nim gsiego, stpajc ostronie, bo pod gstym zielskiem kryy si liskie,
zdradzieckie kamienie i niespodziane wyboje. Frodo wzdrygn si z obrzydzenia,
zanurzajc stopy w ciemnej, brudnej wodzie.
W chwili gdy Sam, ktry szed ostatni, wyprowadza Billa na przeciwlegy
brzeg, rozleg si cichy szelest, wist i zaraz potem plusk, jak gdyby jaka ryba
zmcia nieruchom powierzchni. Wszyscy odwrcili si byskawicznie i zobaczyli
233
234
gdzie indziej, gdzie chcesz... Syszysz, Samie? Bill ma tak sam szans ocalenia z
wilczych ap i powrotu do domu jak my wszyscy.
Sam sta zgnbiony u boku Billa i nic nie odpowiedzia Gandalfowi. Kucyk, jak gdyby
rozumiejc, o co chodzi, parskn i przytkn nos do ucha Sama. zy pyny z oczu
Sama, gdy majstrowa przy jukach, zdejmujc pakunki z grzbietu kuca i zrzucajc je
na ziemi. Hobbici przegldali rzeczy i odkadali na bok wszystko, bez czego mogli
si ju teraz oby, reszt za rozdzielali midzy siebie. Kiedy si z t robot uporali,
zaczli obserwowa Gandalfa. Zdawao si, e dotychczas Czarodziej nic jeszcze
nie wskra. Sta midzy dwoma drzewami wpatrzony w nag skaln cian, jakby
spodziewa si, e oczyma wywierci w niej dziur. Gimli krci si przy nim to tu, to
tam opukujc toporkiem kamienie. Legolas przylgn do ciany nasuchujc.
- Wszystko ju gotowe - powiedzia Merry - ale gdzie s te drzwi? Nie widz ani
znaku.
- Drzwi, zrobionych przez krasnoludy, nigdy nie wida, kiedy s zamknite - odpar
Gimli. - S niewidzialne, nawet prawi waciciele nie mog ich dostrzec ani otworzy,
jeeli nie pamitaj hasa.
- Tych drzwi jednak nie strzega nigdy tajemnica dostpna wycznie krasnoludom powiedzia Gandalf oywiajc si nagle i odwracajc gow. - Jeeli nie zmienio si
wszystko cakowicie, oczy, ktre umiej patrze, mog wykry sekret.
Zbliy si do skay. Midzy dwoma drzewami, w ich cieniu, wznosia si gadka
ciana; zacz po niej wodzi rkoma szepczc co niedosyszalnie. Po chwili cofn
si nieco.
- Spjrzcie! czy widzicie?
Ksiyc rzuca teraz odblask na szar powierzchni skay, lecz nic wicej zrazu nie
spostrzegli. Potem z wolna na caej kamiennej powierzchni, wygadzonej rkami
Czarodzieja, pojawiy si nike linie, niby delikatne yy srebra. Pocztkowo tak
nieuchwytne jak blade nici babiego lata, tak cienkie, e ledwie migotay, kiedy pada
na nie blask ksiyca, stopniowo rozszerzay si i wystpoway coraz wyraniej, a
wreszcie mona byo rozpozna cay rysunek.
U gry, w miejscu, ktrego Gandalf ledwie dosign wzniesionymi rkami,
sklepia si uk spleciony z liter alfabetu elfw. Niej, zatarte co prawda, zniszczone,
rysowao si kowado i mot, a nad nim korona i siedem gwiazd. Od dou piy si
dwa drzewa, ktrych licie miay ksztaty pksiycw. Porodku, wyraniej ni
wszystko inne, janiaa na drzwiach wieloramienna gwiazda.
- To godo Durina! - krzykn Gimli.
- Drzewo Elfw Wysokiego Rodu! - zawoa Legolas.
- I gwiazda rodu Feanora - powiedzia Gandalf. - Wykuto ten rysunek z ithildinu, w
ktrym tylko wiato gwiazd i ksiyca si odbija i ktry jest martwy, pki go ni9e
wskrzesi dotkniciem kto, kto zna sowa z dawna zapomniane na obszarze
rdziemia. Od wiekw ich nie syszaem, tote musiaem gboko sign w
pami, nim je odnalazem.
- Co znaczy ten napis? - spyta Frodo, wpatrujc si pilnie w wyryte na uku
sklepienia litery. - Zdawao mi si, e znam pismo elfw, ale tego nie umiem
odczyta.
- To jzyk elfw mieszkajcych za Dawnych Dni w zachodniej czci rdziemia odpar Gandalf. - napis wszake nie mwi nic, co by nam si przyda mogo. Brzmi
po prostu tak: Drzwi Durina, Wadcy Morii. Powiedz przyjacielu i wejd. Pod
spodem maymi, ledwie widocznymi literami wypisane jest jeszcze: Zrobiem te drzwi
ja, Narwi. Znaki wyku Kelebrimbor z Hollinu.
- Co to ma znaczy: Powiedz przyjacielu i wejd? - spyta Merry.
235
- Sens do jasny - rzek Gimli. - Jeeli jeste przyjacielem, powiedz haso, a drzwi
si otworz i bdziesz mg wej.
- Tak - odezwa si Gandalf. - Te drzwi zapewne s posuszne sowom zaklcia.
Niektre drzwi krasnoludzkich siedzib otwieraj si tylko w pewnych okrelonych
porach roku czy dnia albo tylko dla pewnych osb; s i takie, ktrych nie otworzysz
nawet o waciwej godzinie i wymawiajc waciwe sowa, jeeli nie masz klucza. Ale
do tych drzwi nie potrzeba klucza. Za czasw Durina nie byy one tajne. Zazwyczaj
stay otworem i pilnowali ich odwierni. Jeeli za byy zamknite, mg je otworzy
kady, kto zna haso. Tak przynajmniej gosi tradycja. Prawda, Gimli?
- Prawda - przyzna krasnolud - ale hasa nikt nie pamita. Narwi wraz ze sw sztuk
i caym plemieniem znikn ze wiata.
- Ale ty, Gandalfie, chyba znasz haso? - spyta zdumiony Boromir.
- Nie! - odpar Czarodziej.
Wszyscy spojrzeli na niego z przeraeniem, tylko Aragorn, ktry dobrze zna
Gandalfa, nie poruszy si ani nie odezwa.
- Po co wic przyprowadzie nas w to przeklte miejsce? - krzykn Boromir ze
zgroz ogldajc si na czarne jezioro. - Mwie, e raz, kiedy, przeszede przez
Mori. Jake to moliwe, jeli nie znae sposobu, eby otworzy to wejcie?
- Na pierwsze twoje pytanie, Boromirze, odpowiadam tak: jeszcze nie znam hasa odpar Czarodziej. - Ale wkrtce je poznamy. Na drugie - cign byskajc oczyma
spod krzaczastych brwi - powiem ci, e bdziesz mia prawo pyta o cel moich
poczyna dopiero wtedy, gdy si oka niedorzeczne. Co do nastpnych pyta...
Czy wtpisz o prawdziwoci moich sw? Czy te stracie gow? Mwiem, e nie
tdy wszedem wwczas do Morii, ale od wschodu. Jeli chcesz wiedzie co wicej
jeszcze, powiem ci, e te drzwi otwieraj si na zewntrz. Od wntrza wystarczy je
pchn rk. Od tej strony nie drgn nawet, chyba e wymwisz haso. adna sia
ich nie poruszy.
- C wic zrobimy? - spyta Pippin, ktry nie ulk si zjeonych brwi Czarodzieja.
- Sprbuj przebi drzwi wasn gow, Peregrinie Tuku - rzek Gandalf. - Jeeli ich nie
rozwalisz tym sposobem, a mnie pozwolicie spokojnie si namyli, zamiast nudzi
gupimi pytaniami, bd si stara zgadn haso.
Niegdy umiaem wszystkie zaklcia we wszystkich jzykach elfw, ludzi i orkw,
uywane w podobnych przypadkach. Po dzi dzie przypominam sobie par
dziesitkw bez wysiku. Myl, e wystarczy kilka prb i e nie bd musia wzywa
Gimlego do zdradzenia pewnych sw tajnego krasnoludzkiego jzyka, ktrych jego
plemi nie zwierza nikomu. Haso byo wzite z mowy elfw, tak jak i napis na uku
sklepienia. To wydaje si niewtpliwe.
Podszed znw pod ska i lekko dotkn rdk srebrnej gwiazdy byszczcej pod
kowadem.
- Annon edhellen, edro hi ammen! Fennas nogothrim, lasto beth lammen! - zawoa
rozkazujcym tonem. Srebrne kreski przyblady, lecz szary kamie nie drgn nawet.
Po wielokro powtarza te sowa w rnej kolejnoci i w rozmaitych odmianach.
Pniej prbowa innych zakl, jedno po drugim, wymawiajc je to szybko i gono,
to powoli i cicho. Wreszcie zacz rzuca pojedyncze sowa z jzyka elfw. Nic si
nie dziao. Urwisko pitrzyo si przed nimi w ciemnociach, gwiazdy bez liku
rozbysy na niebie, wiatr dmuchn chodem, ale drzwi wci trway niewzruszone.
Gandalf raz jeszcze zbliy si do skalnej ciany, podnis ramiona i tonem
wadczym, z rosncym gniewem krzykn: - Edro! Edro! - uderzajc rdk o ska.
- Otwrz si! Otwrz! - powtarza ten sam wci rozkaz we wszystkich jzykach,
236
237
-N
238
wody! W tych podziemiach jest wiele strumieni i rde, nie naley ich wszake
rusza. Moliwe, e nie zdarzy nam si okazja do napenienia bukakw i manierek
wczeniej ni w Dolinie Dimrilla.
- A jak dugo trzeba tam i? - spyta Frodo.
- Nie wiem - odpar Gandalf. - To zaley od rozmaitych okolicznoci. Idc prosto, bez
przeszkd i bez omyek, dojdziemy chyba po trzech albo czterech dniach marszu. Na
pewno jest co najmniej czterdzieci mil od zachodnich drzwi do wschodniej bramy w
prostej linii, ale droga moe si okaza bardzo krta.
Po krtkim odpoczynku ruszyli znowu. Wszystkim zaleao na jak
najszybszym skoczeniu tej wdrwki i pomimo zmczenia gotowi byli maszerowa
jeszcze kilka godzin. Gandalf wci kroczy na czele. W lewej rce nis roziskrzon
rdk, ktra owietlaa teren pod jego nogami, w prawej dziery miecz zwany
Glamdringiem. Za Czarodziejem szed Gimli, oczy mu byszczay w pomroce, gdy
rozglda si to w prawo, to w lewo. Nastpny w szeregu by Frodo, ktry doby z
pochwy swego krtkiego deka. Ostrza Glamdringa i deka nie rozpomieniy si
i to dodawao druynie otuchy, bo miecze, wykute ongi przez patnerzy elfw,
zapalaj si biaym wiatem, ilekro w pobliu znajd si orkowie. Za Frodem
poda Sam, potem z kolei Legolas, dwaj modzi hobbici i Boromir. W ciemnociach
zamyka pochd chmurny i milczcy Aragorn. Korytarz po licznych skrtach zacz
opada ku doowi. Dugi czas zstpowali coraz niej, nim wreszcie znw znaleli si
na paskiej drodze. Byo teraz gorco i duszno, lecz powietrze pozostao do czyste,
a od czasu do czasu wiey powiew muska im twarze, cignc pewnie od wybitych
w cianach otworw, ktrych jednak tylko si domylali w mroku. Musiao ich by
duo. W bladych promieniach czarodziejskiej rdki Frodo dostrzega niekiedy zarys
schodw, sklepie, bocznych korytarzy i tuneli, wznoszcych si ku grze lub stromo
spadajcych w d, albo ziejcych czarn pustk. Ta gmatwanina oszaamiaa i
wydawao si, e nie sposb si w niej rozezna.
Gimli niewiele mg pomc Gandlafowi, wspiera go wszake swoj
niezachwian odwag. On jeden przynajmniej nie ba si, jak wikszo druyny,
samych ciemnoci. Czsto Gandalf zasiga jego rady, gdy na rozdrou waha si,
ktre rozgazienie szlaku wybra. Ostatnie wszake sowo naleao zawsze do
Czarodzieja. Podziemia Morii byy tak olbrzymie i przejcia tak powikane, e nawet
Gimli syn Gloina, krasnolud z grskiego plemienia, nie ogarnia ich wyobrani.
Odlege wspomnienia odbytej przed laty wdrwki przez Mori nie na wiele mogy si
te Gandalfowi przyda, lecz nawet w ciemnociach i mimo licznych skrtw drogi,
Czarodziej wci jasno wiedzia, dokd zmierza, i nie zachwia si w postanowieniu,
pki mia przed sob ciek wiodc do celu.
- Nie bjcie si! - rzek Aragorn, gdy Czarodziej zatrzyma si duej ni kiedykolwiek,
szepczc co z Gimlim. Druyna stoczona za nim czekaa trwonie. - Nie bjcie si!
Odbyem z Gandalfem niejedn podr, chocia nigdy w tak czarnych ciemnociach.
W Rivendell syszaem te opowieci o jego czynach, jeszcze wspanialszych ni te
wszystkie, ktrych sam byem wiadkiem. Gandalf nie zabdzi... jeeli w ogle
istnieje jaka cieka. Wprowadzi nas tutaj na przekr naszym obawom i wywiedzie
nas znw na wiat, bodaj kosztem wasnej zguby. Lepiej umie znajdowa wrd nocy
drog do domu ni koty krlowej Beruthiel.
Wielkie to szczcie dla druyny, e miaa takiego przewodnika. Nie wzili ze
sob drew na ognisko, nie mieli z czego zrobi pochodni. W rozpaczliwym momencie
pod drzwiami zapomniano o mnstwie potrzebnych sprztw. Bez wiata wkrtce by
przepadli w podziemiu. na domiar trudnoci wyboru wrd licznych krzyujcych si
korytarzy, tu i wdzie ziay jamy i szyby, tu obok cieki rozwieray si czarne
239
240
241
ie kto inny te, lecz Gandalf zbudzi druyn ze snu. Czuwa i straowa sam
przez sze godzin, nie zakcajc towarzyszom odpoczynku.
- W cigu tej bezsennej nocy powziem decyzj rzek. Nie pociga mnie
rodkowy korytarz, nie pachnie mi take lewy: cignie z niego zaduch, ktry nic
dobrego nie wry, kady przewodnik mi to przyzna. Pjdziemy prawym tunelem.
Czas, abymy zaczli wspina si znw pod gr.
Maszerowali osiem godzin, ledwie na chwil zatrzymujc si niekiedy dla
wytchnienia. Nie spotkali niebezpieczestw, nie syszeli nic i nic nie widzieli prcz
nikego wiateka czarodziejskiej rdki, migoccego jak robaczek witojaski na
czele pochodu. Korytarz, ktry obrali, prowadzi wci pod gr. O ile mogli si
zorientowa, tunel zatacza szerokie uki, a im wyej si pi, tym by wyszy i
szerszy. Nie odbiegay od niego boczne galerie ani korytarze, podog mia rwn i
gadk, wyboje i szczeliny nie utrudniay tu marszu. Najwidoczniej trafili na szlak
niegdy wielkiego znaczenia i szli teraz o wiele szybciej ni na pierwszym etapie.
W ten sposb posunli si w prostej linii o jakie pitnacie mil na wschd,
chocia przewdrowali zakosami z pewnoci wicej. W miar jak droga si
wznosia, Frodo nabiera po trosze otuchy, jakkolwiek wci jeszcze by przygnbiony
i od czasu do czasu sysza albo przynajmniej tak mu si wydawao cignce z
dala trop w trop za maszerujc druyn ciche czapanie, ktre na pewno nie byo
tylko echem.
Marsz trwa dugo, pki hobbitom si starczyo, wreszcie wszyscy ju zaczli
wypatrywa z upragnieniem miejsca na popas, lecz nagle ciany korytarza rozstpiy
si po obu stronach. Jak gdyby przeszli pod jak bram i znaleli si w czarnej,
pustej przestrzeni. W plecy dmuchao im cieplejsze powietrze, w twarze natomiast od
ciemnoci cigno chodem. Stanli i zbili si w gromad zatrwoeni. Gandalf
wszake by rad.
- Trafnie wybraem drog powiedzia. Wreszcie doszlimy do mieszkalnej czci
podziemia i mam wraenie, e jestemy teraz ju do blisko wschodnich stokw
gry. Ale wspilimy si, jeli si nie myl, znacznie ponad Bram Dimrilla. Sdzc z
przewiewu znalelimy si w wielkiej sali. Zaryzykuje troch wiksze wiato.
Podnis rdk, ktra na chwil zajaniaa niby byskawica. Wyolbrzymione cienie
podskoczyy w gr i ucieky, przez mgnienie oka wdrowcy widzieli rozpite nad
swoimi gowami ogromne sklepienie, wsparte na szeregu potnych filarw
wyciosanych ze skay. Przed nimi, a take na prawo i na lewo cigna si wielka,
pusta sala. Czarne ciany, gadkie i rwne jak szko, poyskiway i lniy. Zauwayli
te trzy inne wejcia, mroczne, sklepione otwory w cianach: rodkowe na wschd,
dwa boczne na dwie przeciwlege strony. Potem wiato zgaso.
- Na razie nie omiel si na nic wicej powiedzia Gandalf. Dawniej byy tu
wielkie okna w stoku gry, a prcz tego kominy doprowadzajce wiato z
242
najwyszych pokadw kopalni. Zdaje si, e to wanie tutaj, ale na wiecie jest
teraz noc i nie upewnimy si, pki dzie nie wstanie. Jeeli si nie myl, zajrzy tu do
nas jutro blask poranka. Tymczasem nie ma co wdrowa dalej. Odpocznijmy, jeli
si da. Jak dotd powiodo nam si niele, wiksz cz drogi przez ciemnoci
mamy ju za sob. Ale jeszcze z nich nie wyszlimy, czeka nas dugi marsz w d do
bramy otwartej na wiat.
Wdrowcy spdzili noc w wielkiej piwnicznej sali, przytuleni do siebie w kcie,
gdzie si schronili przed chodnym podmuchem, bo od wschodniego otworu wci
wiao zimnem. Leeli, otoczeni zewszd pust, bezbrzen ciemnoci, przytoczeni
samotnoci i ogromem wydronych w skale jaski, niezliczonych spltanych
korytarzy i schodw. Z guchych wieci, jakie do nich kiedykolwiek docieray, hobbici
wytworzyli sobie fantastyczny obraz Morii, lecz wszystko to zblado wobec gronej i
wspaniaej rzeczywistoci.
- Musiao tu kiedy roi si od krasnoludw rzek Sam. A pracowa chyba kady z
nich wytrwalej od borsuka przez piset lat, eby zbudowa takie podziemie, i to w
twardej skale! Po co oni to robili? Nie mieszkali chyba w tych ciemnych norach?
- To nie nory odpar Gimli. To wielkie krlestwo i stolica krasnoludw. Za
dawnych czasw nie byo te tutaj tak ciemno, wszdzie jarzyo si od wiate i
bogactw; pami o tym przechoway po dzi dzie nasze pieni.
Gimli wsta i w ciemnociach zacz piewa niskim gosem, ktry echo odbijao spod
wysokiego sklepienia:
Gry byy zielone, a wiat jeszcze mody,
adna plama nie mia ksiyca urody,
Ni skay, ni strumienie nie miay imienia,
Kiedy Durin si zbudzi, spojrza i oniemia.
Wic najpierw nada nazwy wzgrzom i dolinom,
Potem wod pi z rde czyst i niewinn,
A kiedy si pochyli nad tafli zwierciado,
Ujrza swoje odbicie jak cudne widziado
W gwiezdnej, lnicej koronie jak z drogich kamieni,
Ktrych blask to srebrzycie - to zotem si mieni.
wiat by pikny - a gry wysokie i gadkie
W dawnych dniach nie skalanych straszliwym upadkiem
Potnych i wszechmocnych krlw Nargothrondu
I Gondolinu - ktrzy do zamorskich ldw
Gdzie tam dawno odeszli... o, szczsna godzina,
I wiat ten jake pikny za czasw Durina!
Krl mony... na rzebionym tronie siedzia dumny
W wielkiej sali z kamienia, gdzie liczne kolumny
Podpieray dach zoty... w krg srebrna podoga,
U drzwi runy, co wiadcz, e wadza w tych progach.
Przy cianach zawieszono lampy krysztaowe,
Ktrych blask spywa mikko na krlewsk gow,
Jak srebro nocnej luny albo zoto soca,
Co nie zamione chmur wci wieci bez koca.
W piknym kraju Durina wci stukay moty,
243
244
nie traci nigdy blasku. Elfy byy w nim rozmiowane i uyway go do rnych celw,
midzy innymi z niego robiy ithildin - metal gwiezdno-ksiycowy; widzielicie go na
drzwiach Morii. Bilbo mia kolczug z usek mithrilowych, dosta j od Thorina.
Ciekawe, co te si z ni stao? Pewnie dotychczas stoi pokryta kurzem w muzeum
w Michel Delving.
- Co ty powiedzia? - krzykn Gimli, nagle odzyskujc mow. - Kolczuga z mithrilu?
To to krlewski dar!
- Tak - przyna Gandalf. - Nigdy tego Bilbowi nie mwiem, ale warta jest tyle, ile cay
Shire z wszystkimi swoimi dostatkami.
Frodo zmilcza, ale wsun do pod bluz i dotkn usek kolczugi. Oszoomia go
myl, e obnosi po wiecie ukryty pod ubraniem skarb dorwnujcy wartoci caego
Shireu. Czy Bilbo to wiedzia? Frodo nie mia co do tego wtpliwoci. Krlewski
zaiste dar. I myli Froda pomkny z ciemnych podziemi daleko, do Rivendell, do
Bilba, do Bag End z owych dni, kiedy Bilbo tam jeszcze gospodarzy. Zatskni z
gbi serca do tych miejsc i do dawnych czasw, do strzyenia trawnikw i krztania
si koo kwiatw, do epoki, gdy nie wiedzia nic o Morii, mithrilu... i o Piercieniu.
Zapada gucha cisza. Wdrowcy jeden po drugim usypiali. Frodo peni wart.
Dreszcz nim wstrzsn, jak gdyby przez niewidoczne drzwi z gbokich czeluci
owia go lodowaty dech. Rce mia zimne, ale pot mu spywa z czoa. Nasuchiwa.
Na dwie wlokce si bez koca godziny zmieni si cay w such. Nie uowi jednak
adnego szmeru, nawet owego echa czapicych krokw, ktre sobie pewnie uroi.
Czas jego warty dobiega koca, kiedy mu si wydao, e z daleka, pod
sklepieniem zachodniego wyjcia, byskaj dwa wiecce punkciki, jakby para
fosforyzujcych renic. Frodo si wzdrygn. Gowa mu opada na piersi: O mao nie
usnem na warcie pomyla. Co mi si ju zaczynao ni. Wsta, przetar oczy
i ju nie usiad, wpatrujc si w ciemno, pki go nie zluzowa Legolas.
Pooywszy si usn zaraz, lecz zdawao mu si, e poprzednie senne
przywidzenie trwa dalej: sysza szepty, widzia dwa blade wiecce punkciki z wolna
zbliajce si ku niemu. Ockn si i stwierdzi, e towarzysze rozmawiaj pgosem
i e mtne wiato pada mu prosto w twarz. Z wysoka, sponad sklepienia
wschodniego wyjcia, przez wietlik wycity w stropie sczy si niky promie witu.
W drugim kocu sali pnocne drzwi take janiay mdym odlegym brzaskiem. Frodo
usiad.
- Dzie dobry! powiedzia Gandalf. Nareszcie znw dzie! Widzisz, Frodo,
miaem suszno. Znajdujemy si wysoko po wschodniej stronie Morii. Nim
dzisiejszy dzie przeminie, musimy odszuka Wielk Bram i ujrze przed sob
Zwierciadlane Jezioro w Dolinie Dimrilla.
Ledwie zjedli niadanie, Gandalf postanowi wyrusza.
- Jestemy co prawda zmczeni, ale odpoczniemy lepiej pod otwartym niebem
rzek. Nie przypuszczam, by ktry z was mia ochot spdzi jeszcze jedn noc w
Morii.
- Na pewno nie! odpar Boromir. Ktrym korytarzem pjdziemy? Tym na wschd?
- Moe powiedzia Gandalf. Ale nie wiem dokadnie, gdzie jestemy. Jeeli nie
myl si grubo, powinnimy by powyej i na pnoc od Wielkiej Bramy; zapewne nie
bdzie atwo znale najprostsz drog do niej. Moliwe, e wskazana okae si
droga wschodnim korytarzem. Nim wszake co postanowimy, trzeba si troch
rozejrze. Chodmy najpierw ku wiatu pnocnego wyjcia. Jeeli odkryjemy jakie
okno, uatwi nam to orientacj, lecz obawiam si, e to wiato dochodzi tu przez
szyb z gry.
245
246
Rozdzia 5
Most w Khazad-dumie
247
zbrukany, nic nie odczytam. Moe przy wietle sonecznym uda si nam to lepiej.
Czekajcie! Tu co widz... Due, miae pismo, alfabetem elfw.
- To charakter pisma Oriego - odezwa si Gimli zagldajc przez rami Czarodzieja.
- Ori pisa biegle i lubi uywa pisma elfw.
- Niestety piknym pismem utrwali ze wieci - rzek Gandalf. - Pierwsze wyrane
sowo to smutek, ale dalej cay wiersz zamazany, koczy si na oraj... Tak, to z
pewnoci znaczy wczoraj, bo w nastpnym wierszu widz: to jest dziesitego
grudnia, Balin, wadca Morii, poleg w Dolinie Dimrilla. Wyszed samotnie popatrze
na Jezioro Zwierciadlane, zabi go strza ork zaczajony pod kamieniem, usieklimy
tego orka, ale wielu innych... ze wschodu, znad grnego biegu Srebrnej yy... Cay
d kartki tak jest zbutwiay, e ledwie kilka sw mog odrni: zabarykadowalimy
bramy... a potem: bdziemy mogli dugo stawia opr, jeeli... Dalej, jeli si nie
myl, jest wyraz: straszliwy... i cierpienie. Biedny Balin! Mona z tego wnioskowa,
e godno wadcy Morii piastowa przez niespena pi lat. Co te stao si pniej?
Ale nie mamy czasu na rozwizanie amigwki kilku pozostaych kartek. Wemy od
razu ostatni...
- Smutna historia - rzek wreszcie. - Obawiam si, e spotka ich okropny koniec.
Suchajcie! Nie moemy si wydosta. Nie ma wyjcia. Zajli most i drug sal. Frar,
Loni i Nali zginli. Potem cztery wiersze nieczytelne, prcz tych sw: woda siga do
murw Zachodniej Bramy. Czatownik z wody porwa Oina. Nie moemy si
wydosta. Zblia si koniec... Dalej: bbny, bbny graj w gbinach... Co to moe
znaczy? Ostatnie sowa nakrelone widocznie w popiechu, pismem elfw: ju
nadchodz... Wicej nie ma nic.
Gandalf umilk i pogry si w mylach. Wszystkich dreszcz przebieg od
grozy, jak wiao z ktw pieczary.
- Nie moemy si wydosta - mrukn Gimli. - Nam si udao, e woda troch opaa
i e czatownik zaspa u jej poudniowego brzegu.
Gandalf podnis gow i rozejrza si po sali.
- Do ostatka bronili tych dwch wej - rzek. - Ale wtedy bya ich ju tylko garstka.
Tak si skoczya prba odzyskania Morii. Prba odwana, lecz szalona. Jeszcze
nie czas na to! Teraz niestety musimy poegna Balina, syna Fundina. Niech
spoczywa w domu swoich ojcw. Wemiemy z sob t ksig, Ksig Kronik, eby
j potem dokadnie przestudiowa. Pilnuj jej, Gimli, a jsli to bdzie moliwe, oddaj j
Dainowi. Dla niego jest szczeglnie ciekawa, chocia zasmuci go bardzo. Chodmy!
Ranek ju mija.
- Ktr drog pjdziemy? - spyta Boromir.
- Wracamy do poprzedniej sali - odpar Gandalf - ale nie strwonilimy czasu na
marne odwiedzajc t. Teraz wiem, gdzie jestemy. Gimli ma racj: to jest sala
Mazarbul, a miejsce, w ktrym nocowalimy, to dwudziesta pierwsza sala
pnocnego skrzyda. Z tego wniosek, e naley z niej wyj przez wschodnie drzwi i
kierowa si na prawo, ku poudniowi, i w d. Dwudziesta pierwsza sala znajduje
si, o ile pamitam, na sidmym poziomie, to znaczy o sze piter powyej bramy.
Daleje! Wracamy do sali.
248
249
250
251
252
253
zarna posta w ognistej unie pdzia ku nim. Orkowie wrd wrzaskw sypali
kamienne groble przez szczelin. Wtem Boromir podnis swj rg do ust i
zagra. Rycerskie wyzwanie zadwiczao dononie niby krzyk dobyty z wielu
piersi wzbio si pod strop pieczary. Na mgnienie oka orkowie cofnli si, a
pomienny cie przystan. Lecz echo rogu zmilko nagle jak ogie zdmuchnity
potn wichur i wrg znw ruszy naprzd.
- Za most! - krzykn Gandalf odzyskujc energi. - Uciekajcie! Z tym przeciwnikiem
aden z was nie moe si mierzy. Ja zagrodz wsk drog sam. Uciekajcie!
Aragorn i Boromir, jakby nie syszeli rozkazu Czarodzieja, trwali ramie przy ramieniu
tu za Gandalfem u drugiego koca mostu. Inni, ju w drzwiach, zawrcili, nie mogc
si zgodzi, by wdz samotnie stawia czoo nieprzyjacielowi.
Balrog ju dosign mostu. Gandalf sta teraz porodku wypukego przsa,
lew rk wsparty na rdce, w prawej wznoszc miecz; Glamdring lni zimnym,
biaym wiatem. Napastnik raz jeszcze przystan twarz w twarz z Czarodziejem.
Cie rozpostar si nad nim na ksztat dwch ogromnych skrzyde. Potwr wznis
bicz, rzemienie wisny i zachrzciy. Z nozdrzy Balroga buchn ogie. Ale
Gandalf nie drgn nawet.
- Nie przejdziesz - powiedzia. Orkowie zastygli bez ruchu, zapada gucha cisza. Jam jest suga Tajemnego Ognia, wadam pomieniem Anora. Nie przejdziesz.
Czarny ogie na nic ci si nie przyda, pomieniu z Udunu. Wracaj w cie! Nie
przejdziesz!
Balrog nie odpowiedzia. Ogie jego jakby przygas, lecz ciemnoci dokoa jeszcze
zgstniay. Z wolna wstpi na most i nagle wyrs na olbrzyma, a rozpostarte
skrzyda wypeniy przestrze od ciany do ciany. Lecz Gandalf sta wci, lnic w
mroku. Zdawa si may i bardzo samotny, siwy, zgarbiony, jak zwide drzewo
przygite pierwszym podmuchem burzy.
Z ciemnoci wybysno pomienne czerwone ostrze. Glamdring zawieci
jasno w odpowiedzi. Szczkna stal, migna biaa byskawica. Balrog pad na
wznak, jego ognisty sztylet rozprysn si w kawaki. Czarodziej chwia si porodku
przsa. Zrobi krok wstecz i znowu stan pewnie.
- Nie przejdziesz! - powtrzy.
Jednym susem Balrog zerwa si i wskoczy na most. Bicz ze wistem zawirowa w
powietrzu.
- Nie, on nie bdzie walczy tak sam jeden! - krzykn niespodzianie Aragorn i wbieg
na most od drugiego koca. - Elendil! - zawoa. - Jestem z tob, Gandalfie!
- Gondor! - hukn Boromir i rzuci si w lad za Aragornem.
W tym momencie Gandalf podnis rdk i z gonym okrzykiem smagn ni most
przed sob. Rdka pka i wypada mu z doni. Olepiajcy biay pomie buchn
w powietrze. Most zatrzeszcza i tu u stp Balroga zaama si nagle. Kamie, na
ktrym potwr opiera nog, stoczy si w przepa, druga poowa mostu zostaa,
lecz zawisa niby wysunity jzyk skay nad prni.
Z okropnym wrzaskiem Balrog run gow naprzd, a za nim zapad si jego
cie. lecz w ostatniej sekundzie potwr machn biczem; rzemienie owiny si wok
ng Czarodzieja cigajc go na krawd czeluci. Gandalf zakoysa si i run
take; usiowa chwyta si kamieni, lecz daremnie; osuwa si w otcha.
- Uciekajcie, szalecy! - krzykn jeszcze i znikn.
254
255
Rozdzia 6
Lothlorien
-N
256
zas jaki Frodo i Sam nadali za innymi, lecz Aragorn prowadzi w takim
tempie, e wkrtce odstali. Od witu nic nie jedli. Cicie na czaszce Sama
pieko jak ogie, w gowie czu dziwne odurzenie. Mimo e soce grzao, wiatr
przejmowa chodem po dugim pobycie w gorcych mrokach Morii. Hobbitem trzsy
dreszcze. Frodo, z kadym krokiem bardziej zbolay, z trudem chwyta dech w piersi.
257
258
wod, w ktrej zaparzy licie athelas. Ostry aromat wypeni kotlin, a ci, co si
nachylili nad parujcym kociokiem, od razu poczuli si rzewiejsi i pokrzepieni.
Froda bl po chwili opuci i hobbit mg oddycha teraz bez trudu. przez kilka
dni jednak by jeszcze odrtwiay i odczuwa bolenie najlejsze nawet dotknicie.
Aragorn owin mu boki mikkim bandaem.
- Kolczuga jest lekka jak pirko - rzek. - W j z powrotem, jeeli ci zbyt nie uraa.
Spokojniejszy jestem o ciebie, skoro masz tak zbroj. Nie zdejmuj jej nawet do snu,
chyba e los zaprowadzi nas w jakie naprawd bezpieczne miejsce. Ale to rzadko
bdzie si nam zdarzao podczas tej wyprawy.
imny nocny powiew uderzy im w twarze od wylotu doliny. Przed nimi roztacza
si szeroko siwy cie, licie szumiay nieustannie, jak topole na wietrze.
- Lothlorien! - krzykn Legolas. - Lothlorien! Dotarlimy na prg Zotego Lasu.
Niestety jest teraz zima.
W mroku nocy wysmuke drzewa sklepiay korony jak strop nad drog i strumieniem,
ktry wpada pod ich rozpostarte gazie. W nikym wietle gwiazd pnie byy szare, a
drce licie miay odcie ciemnego zota.
- Lothlorien! - rzek Aragorn. - Jake raduje uszy piew wiatru w gaziach tych
drzew! Nie uszlimy wiele ponad pi staj od bramy, lecz dalej i dzisiaj nie sposb.
259
Ufajmy, e czar elfw ustrzee nas tej nocy od niebezpieczestwa, ktre cignie za
nami.
- Jeeli elfy jeszcze tu mieszkaj, mimo chmur nagromadzonych nad wiatem powiedzia Gimli.
- Dawno, dawno ju nikt z mojego plemienia nie trafi z powrotem do tej krainy, z
ktrej wywdrowalimy przed wiekami - rzek Legolas - lecz mielimy wieci, e
Lorien nie zostao opuszczone, bo jest w nim tajemna moc, co nie dopuszcza za w
jego granice. Jednake tutejszych mieszkacw rzadko si widuje, kto wie, czy nie
przebywaj w sercu lasw, z dala od pnocnego skraju.
- Prawda, przebywaj gboko w sercu lasw - potwierdzi Aragorn wzdychajc, jakby
wzruszony jakim wspomnieniem. - Dzisiejszej nocy sami musimy sobie radzi.
Wejdziemy w las tak, by nas zewszd otoczyy drzewa, a potem zboczymy ze cieki
i poszukamy miejsca sposobnego do odpoczynku.
Ruszy naprzd, lecz Boromir, wyranie wahajc si, nie poszed za nim.
- Czy nie ma innej drogi? - spyta.
- Czy mona wymarzy pikniejsz? - odpar Aragorn.
- Dla mnie pikniejsze s zwyke drogi, choby przez las mieczy - rzek Boromir. Dziwne drogi, ktrymi dotychczas wdrowaa druyna, nie przyniosy jej szczcia.
Mimo mego sprzeciwu poszlimy przez ciemnoci Morii i ponielimy okrutn strat.
Teraz powiadasz, e mamy i przez Zoty Las. Ale my w Gondorze syszelimy o tej
niebezpiecznej krainie, podobno mao kto z tych, co tu weszli, wychodzi znw na
wiat. A spord tych niewielu nikt nie wyszed bez skazy.
- Jeeli zamiast bez skazy powiesz nie odmieniony, bdziesz mia moe
suszno - odpar Aragorn. - Ale wida zmierzcha mdro Gondoru, jeli w stolicy
ludzi ongi wiatych dzi mwi si le o Lothlorien. Wierz mi albo nie wierz, nie ma
dla nas innej drogi, chyba e chciaby wrci pod Bram Morii albo przedrze si
przez bezdroa gr, albo przepyn samotnie Wielk Rzek.
- A wic prowad - rzek Boromir. - Lecz to jest niebezpieczna droga.
- Zaiste, niebezpieczna! - odpar Aragorn. - Niebezpieczna i cudowna, lecz ba si jej
powinni tylko li albo ci, ktrzy tu z sob zo wnosz. Za mn!
Zagbili si na jak mil w las i zobaczyli trzeci potok spywajcy z zadrzewionych
wzgrz, ktre pitrzyy si ku zachodowi w stron gr. W ciemnoci syszeli plusk
wodospadu gdzie na prawo od cieki. Ciemna, bystra woda przecinaa im drog i
uchodzia do Srebrnej yy rozlewajc si midzy korzeniami drzew sieci
zmconych sadzawek.
- To Nimrodel - rzek Legolas. - Ongi elfy lene pieway o tym strumieniu wiele
pieni, i dotychczas piewamy na pnocy o tczy nad wodospadem i o zotych
kwiatach, co pyn z jego fal. Teraz ciemno dokoa, a most na Nimrodel zerwano.
Zanurz stopy w tej wodzie, podobno koi strudzone ciao.
Pobieg naprzd, zsun si ze stromego brzegu i wszed w wod.
- Chodcie wszyscy za mn! - zawoa. - Pytko tutaj! Przejdziemy w brd! Na drugim
brzegu zatrzymamy si na odpoczynek, a szum wody upi nas i pozwoli zapomnie o
smutkach.
Jeden za drugim zeszli z wysokiej skarpy ladem Legolasa. Frodo sta chwil przy
brzegu, by woda opukaa mu zmczone nogi. Bya zimna, lecz jej dotknicie
zdawao si czyste, a gdy posun si dalej i signa mu do kolan, poczu, e spywa
z niego wraz z kurzem cae znuenie dugiej wdrwki.
260
261
262
263
tak budowl nazyway elfy. Wchodzio si tam przez okrg dziur porodku, przez
ktr przewleczona bya drabina. Frodo wydostawszy si w kocu na w talan zasta
Legolasa ju siedzcego obok trzech obcych elfw. Tamci mieli ubrania ciemnoszare
i pki si nie poruszyli, trudno byo ich dostrzec wrd gazi. Wstali wszyscy, a
jeden z trzech odsoni latark; podnis j, wska srebrna smuga wiata pada na
twarz Froda i owietlia rwnie Sama. Elf zakry latark i powita goci w swoim
jzyku. Frodo odpowiedzia troch niepewnie.
- Witajcie - rzek wwczas elf przechodzc na Wspln Mow, z wolna wymawiajc
jej sowa. - Rzadko uywamy obcych jzykw, przesiadujc ostatnimi czasy w gbi
lasw i niechtnie zadajc si z innymi plemionami. Rozstalimy si nawet z bliskimi
krewniakami z pnocy. Ale niektrzy z nas bywaj za granic, eby zebra wieci i
tropi nieprzyjaci; ci musz zna jzyki innych ludw. Wanie ja do nich nale.
Nazywam si Haldir. Moi bracia, Rumil i Orofin, sabo wadaj wasz mow.
Wiedzielimy, e macie tu przyby, bo wysannicy Elronda szli przez Lorien wracajc
Schodami Dimrilla do domu. Od wielu ju lat nie sycha byo nic o... hobbitach, czyli
niziokach, powtpiewaem nawet, czy jeszcze mieszkaj w rdziemiu. Z oczu wam
dobrze patrzy, a e jest z wami elf z naszego plemienia, chtnie was ugocimy,
speniajc prob Elronda, chocia zazwyczaj nie pozwalamy obcym na przemarsz
przez nasze ziemie. Dzisiaj jednak musicie nocowa tutaj. Ilu was jest?
- Omiu - odpowiedzia Legolas. - Ja, czterech hobbitw, dwch ludzi - z ktrych
jeden to Aragorn, przyjaciel elfw, z ludu Westernesse.
- Imi Aragorna, syna Arathorna, nie jest w Lorien obce - odpar Haldir. - Ma on aski
u naszej pani. A wic wszystko w porzdku. Wyliczye wszake dopiero siedmiu.
- smy jest krasnoludem - rzek Legolas.
- Krasnolud! - zawoa Haldir. - To gorzej. Od Czarnych Dni nie zadajemy si z
krasnoludami. Nie maj wstpu do naszego kraju. Tego krasnoluda nie bd mg
wpuci.
- Ale to zaufany Daina z Samotnej Gry, przyjaciel Elronda! - odezwa si Frodo. Elrond go wybra na towarzysza naszej wyprawy, i susznie, bo w drodze okaza si
mny i wierny.
Elfy porozumiay si midzy sob szeptem i zaday kilka pyta Legolasowi w swoim
jzyku.
- Dobrze! - powiedzia wreszcie Haldir. - Zgadzamy si, jakkolwiek niechtnie. Skoro
Aragorn i Legolas zobowi si go pilnowa i rcz za niego, przepucimy tego
krasnoluda. Musi mie jednak oczy zasonite opask, wdrujc przez Lothlorien.
Ale do tych rokowa! Wasi towarzysze nie powinni duej sta tam, na ziemi.
Strzeemy brzegw rzek, odkd, przed wielu dniami, zauwaylimy wojska orkw
cignce skrajem gr na pnoc w stron Morii. Na pograniczach lasw sycha
wycie wilkw. Jeeli, tak jak powiadacie, idziecie z Morii, niebezpieczestwo z
pewnoci cignie waszym tropem. Jutro o wicie trzeba std ruszy dalej.
Czterej hobbici mog przyj tutaj i spdzi noc z nami. Ich si nie boimy. Na
ssiednim drzewie jest drugi talan. Reszta moe si tam schroni. Ty, Legolasie,
bdziesz wobec nas odpowiedzialny za nich. Zawoaj, gdyby si co dziao.
Krasnoluda nie spuszczaj z oka!
264
rodo czas jaki lea bezsennie i patrza w gwiazdy poprzez blady strop
drcych lici. Sam od dawna chrapa u jego boku, nim wreszcie Frodowi sen
sklei powieki. Majaczyy mu w ciemnoci szare sylwetki dwch elfw, ktrzy
objwszy ramionami kolana siedzieli bez ruchu gawdzc szeptem. Trzeci zszed na
d, straowa na jednym z niszych konarw. W kocu, ukoysany szumem wiatru
wrd gazi i agodnym szmerem wodospadu Nimrodel, Frodo take zasn, a w
gowie piewaa mu pie Legolasa.
Ockn si pn noc. Inni hobbici spali. Elfw nie byo. Sierp ksiyca
wieci mdym blaskiem pord lici. Wiatr usta. Gdzie z bliska od ziemi dobieg
wybuch chrapliwego miechu i tupot mnstwa ng. Szczkna stal. Z wolna
wszystko ucicho, jakby oddalajc si na poudnie, w gb lasu.
Nagle w otworze porodku talana ukazaa si jaka gowa. Frodo usiad
przeraony, ale zaraz pozna szary kaptur elfa. Elf patrza na hobbitw.
- Co si stao? - spyta Frodo.
- Irch! - odpowiedzia elf wiszczcym szeptem i wcign na pomost sznurow
drabin.
- Orkowie! Co tu robi? - zdumia si Frodo, lecz elf ju znikn znowu.
Zalega cisza. Nawet licie nie szeleciy, nawet wodospad jakby stumi swj szum.
Frodo siedzia drc mimo ciepego okrycia. Wdziczny by losowi, e orkowie nie
zdybali druyny na ziemi, lecz zdawa sobie spraw, e drzewo nie jest zbyt
bezpiecznym schronem, pomaga jedynie ukry si przed wrogiem. Orkowie, jak
wiadomo, nie gorzej od goczych psw wsz tropy, a przy tym umiej wspina si
na drzewa. Frodo doby deka: bysno i zalnio bkitnym pomieniem, potem z
wolna zaczo przygasa, a zmatowiao zupenie. Mimo to przeczucie bliskiego
niebezpieczestwa, zamiast opuci Froda, spotgowao si jeszcze. Wsta,
podpezn do wazu i spojrza w d. By niemal pewny, e syszy z daleka, spod
drzewa, ukradkowe czapanie.
Nie mogy to by elfy. Lene plemi porusza si bezszelestnie. Potem Frodo
rozrni szmer jak gdyby wszenia i lekki chrobot, jakby kto skroba kor na pniu.
Wpatrzony w ciemno hobbit wstrzyma oddech.
Co lazo po pniu w gr, cichutko syczc przez zacinite zby. Kiedy
podeszo tu pod rozgazion koron, Frodo zobaczy par bladych oczu. Nie
265
266
szybko, pewnym krokiem, trzymajc si tylko jedn rk. Oczy jednak mia przez cay
czas utkwione w przeciwlegy brzeg, nie mia spojrze w d. sam drepta, kurczowo
oburcz ciskajc lin, ale spoglda w biay wir wodny jak grsk przepa.
Odetchn z ulg, kiedy stan bezpiecznie na drugim brzegu.
- Cae ycie trzeba si uczy, jak mawia mj staruszek. Co prawda mia na myli
ogrodnictwo, a nie nauk spania na grzdzie niby ptaki albo aenia po nitce jak
pajki. Takiej sztuki nawet mj stryjaszek Andy nigdy nie dokaza.
Kiedy wreszcie wszyscy stanli na wschodnim brzegu Srebrnej yy, elfy
rozsupay wzy i zwiny liny. Rumil, ktry pozosta po drugiej stronie, wzi jeden
zwj, zarzuci go sobie na rami i poegnawszy druyn przyjacielskim gestem,
odszed z powrotem na swj posterunek u wodospadu Nimrodel.
- Teraz, przyjaciele - powiedzia Haldir - weszlicie do czci Lorien zwanej Naith,
czyli Klin, jak bycie w waszym jzyku powiedzieli, bo ten skrawek ziemi na ksztat
ostrza wczni wbija si midzy ramiona Srebrnej yy i Wielkiej Anduiny. Tajemnic
Naith nie wolno podpatrywa adnemu obcoplemiecowi. Mao komu pozwalamy
tdy przechodzi. Tak wic, jak si poprzednio umwilimy, zawi oczy
krasnoludowi. Reszta moe i jeszcze czas jaki swobodnie, pki nie znajdziemy
si w pobliu naszej siedziby w Egladil, w widach rzecznych.
Gimli jednak zaoponowa.
- Umwilicie si bez pytania o moj zgod - rzek. - Nie bd szed z zawizanymi
oczyma jak ebrak czy wizie. Nie jestem szpiegiem. Moje plemi nigdy si nie
kumao ze sugami Nieprzyjaciela. Nigdy te nie wyrzdzilimy adnej szkody elfom.
Nie zdradz was, moecie ufa rwnie dobrze mnie jak Legolasowi czy kademu
innemu spord druyny.
- Nie podejrzewam ci o nic zego - odpar Haldir - ale takie u nas obowizuje prawo.
Nie ja wadam prawami, nie wolno mi ich ama. Posunem si ju i tak daleko,
dopuszczajc ci na ten brzeg Kelebranta.
Gimli upar si. Rozstawi nogi i do pooy na trzonku topora.
- Albo pjd wolny - owiadczy - albo zawrc do ojczyzny, gdzie mnie znaj i
wierz mojemu sowu, zawrc, chobym mia zgin samotnie wrd dziczy.
- Nie moesz teraz zawrci z drogi - surowo odpowiedzia Haldir. - Skoro doszede
a tutaj, musisz stan przed obliczem naszego wadcy i naszej krlowej. Oni ci
osdz i wedle swojej woli orzekn, czy masz zosta, czy odej, gdzie zechcesz.
Nie zdoaby przeprawi si z powrotem przez rzek i nie puciyby ci ukryte po
drodze strae. Zginby, nimby je dostrzeg.
Gimli wycign topr zza pasa. Haldir i jego towarzysz napili uki.
- Do licha z krasnoludami i z ich twardym karkiem! - krzykn Legolas.
- Suchajcie! - zawoa Aragorn. - Jeli chcecie, bym dalej przewodzi druynie,
musicie robi, co wam radz. Dla krasnoluda zbyt przykre jest takie wyrnienie.
Wszyscy damy sobie oczy zawiza, nawet Legolas. Tak bdzie lepiej, chocia
marsz si przez to opni i nie zobaczymy nic ciekawego.
Gimli niespodzianie si rozemia.
- Bdziemy wyglda jak stado gupcw! - rzek. - Czy Haldir powiedzie nas na
sznurze, jak gromad lepych ebrakw, co na spk maj tylko jednego psa? Ale
zgadzam si, jeli Legolas take dostanie opask na oczy.
- Jestem elfem i krewniakiem tutejszego plemienia - odpar Legolas, ktry z kolei
zapali si gniewem.
- Krzyknijmy teraz: Do licha z elfami i ich sztywnym karkiem! - powiedzia Aragorn. Caa druyna pomaszeruje na rwnych prawach. ywo, zawi mu oczy, Haldirze!
267
268
269
ego przyjaciele zaraz poukadali si na wonnej murawie, lecz Frodo sta dug
jeszcze chwil, nie mogc ochon z zachwytu. Zdawao mu si, e przez
jakie ogromne okno wyjrza na dawny, zaginiony wiat. Nie znajdowa w
hobbickiej mowie nazwy dla wiata, ktre si tu roztaczao. Wszystko, co tu widzia,
miao pikny ksztat, tak ostro wyrzebiony, jakby go wprawdzie z gry obmylono,
lecz stworzono dopiero w chwili, kiedy hobbitowi otwarto oczy, a zarazem tak stary,
jakby przetrwa od wiekw. Znajome kolory, zoto, biel, bkit i ziele, byy tutaj tak
wiee i tak wzruszay, jakby je po raz pierwszy w yciu zobaczy i musia dla nich
znale nazwy nowe i cudowne. Nikt nie mg tu nawet zim tskni do lata i wiosny.
Na niczym, co roso na tej ziemi, nie dostrzeg znamion uwidu, choroby czy
skarlenia. kraina Lorien nie znaa skazy. Frodo odwrci si i zobaczy u swego boku
Sama, ktry rozglda si wok ze zdumieniem i przeciera oczy, jakby
podejrzewajc, e ni.
- Nie myl si, soce wieci, dzie biay - rzek. - Mylaem, e elfy cae s z
ksiyca i gwiazd, ale to przecie prawdziwszy ich wasny wiat ni wszystko, o czym
w yciu syszaem. Tak si czuj, jakbym si znalaz w pieni... nie wiem, czy mnie
rozumiecie?
Haldir popatrzy na dwch hobbitw z tak min, jakby dobrze rozumia zarwno ich
myli, jak sowa. Umiechn si.
- Jestecie pod wadz krlowej Galadrimw - rzek. - Czy macie ochot wspi si
ze mn na Kerin Amroth?
Spieszyli za nim, gdy lekko wbiega po trawiastym stoku. Frodo szed oddychajc
gboko, a dokoa ywe licie i kwiaty poruszay si pod tchnieniem tego samego
wiatru, ktry jemu chodzi twarz; czu, e jest w kraju, gdzie czas nie istnieje, gdzie
nic nie przemija, nic si nie zmienia, nic nie ginie w niepamici. Wygnaniec z Shireu
odejdzie std i znowu znajdzie si na zwykym wiecie, a jednak zawsze odtd
bdzie stpa po tej trawie, wrd kwiatw elamoru i nifredilu, w pikniej krainie
Lothlorien.
Weszli w krg biaych drzew. W tej samej chwili wiatr od poudnia owia Kerin
Amroth i westchn w koronach drzew. Frodo sta nasuchujc szumu wielkich mrz u
wybrzey, zatopionych przed wiekami, i krzyku morskich ptakw, ktrych gatunek
dawno wygin na ziemi.
Haldir wspina si teraz na podniebny taras. Frodo, gotujc si i za nim,
pooy do na pniu tu przy drabinie; nigdy jeszcze tak jasno nie uwiadomi sobie
tkanki kory i ttnicego pod ni ycia. Rozkoszowa si tym dotkniciem zupenie
inaczej ni lenik lub stolarz. Cieszya go sama istota ywego drzewa.
Kiedy wreszcie wydosta si na grujcy w koronie pomost, Haldir wzi go za
rk i obrci w stron poudnia.
- Najpierw spjrz tam! - powiedzia.
Frodo spojrza i zobaczy w do znacznej odlegoci pagrek uwieczony
mnstwem ogromnych drzew czy moe miasto wystrzelajce zielonymi wieami.
Stamtd bio potne wiato panujce nad ca krain. Zatskni nagle, eby lotem
ptaka pomkn do zielonego grodu i tam odpocz. Spojrza z kolei na wschd: tu
kraj spywa agodnie ku lnicej wstdze Anduiny, Wielkiej Rzeki. Sign wzrokiem
dalej poprzez wod na drugi brzeg - i wiato zgaso, on za znw znalaz si w
znajomym, zwykym wiecie. Za rzek cigna si pustynna paszczyzna,
bezksztatna i szara, gdzie, na dalekim widnokrgu wznoszca si znw czarn,
pospn cian. Soce, byszczce nad Lothlorien, nie miao do si, by rozjani
mroki tej odlegej wyyny.
270
271
Rozdzia 7
Zwierciado Galadrieli
oce zachodzio nad grami, a cie lasu pogbi si, kiedy ruszali w dalsz
drog. Noc zakrada si pod sklepienie drzew i wkrtce elfy zawieciy swoje
srebrne latarnie.
Nagle znw wyszli na otwart przestrze i zobaczyli w grze wieczorne niebo,
w ktrym ju tkwio kilka wczesnych gwiazd. Mieli przed sob szeroki, bezdrzewny
pas ziemi wygity kolicie i dwoma ramionami odbiegajcy w dal. Wzdu
wewntrznego obwody cigna si gboka fosa, ukryta w agodnym zmierzchu;
tylko trawa na jej skraju zielenia si jeszcze jasno, jakby zachowaa pami o
socu, ktre ju znikno. Za fos pitrzy si wysoki zielony mur, opasujcy zielone
wzgrze, porose gsto mallornami; tak wybujaych drzew nie widzieli nigdzie indziej
w tym kraju. Trudno byo z daleka oceni ich wysoko, lecz wyglday w zmroku jak
ywe wiee. W ich wielopitrowych koronach i pord rozedrganych lici byszczay
niezliczone wiateka, zielone, zote i srebrne. Haldir zwrci si do druyny.
- Witajcie w Karas Galadhon! rzek. Oto stolica Galadrimw, siedziba wadcy
Lorien, Keleborna, i pani Galadrieli. Nie moemy jednak wej od tej strony, bo od
pnocy nie ma bramy. Trzeba okry wzgrze od poudnia, a to do duga droga,
grd jest ogromny.
272
- Pjd pierwszy - powiedzia Haldir. - Nastpny niech idzie Frodo, a za nim Legolas.
Reszta w dowolnym porzdku. Dla ng nie przyzwyczajonych do takich schodw
wspinaczka jest do uciliwa, mona jednak odpocz po drodze.
273
274
mocy, by wesprze was, kadego wedle jego potrzeb i ycze, szczeglnie za tego
spord maoludw, ktry dwiga brzemi.
- Znamy cel waszej wyprawy - powiedziaa Galdriela patrzc wprost na Froda. - Nie
chcemy jednak mwi o nim tutaj wyraniej. Ale zapewne okae si, e nie na
prno przybylicie do tego kraju w poszukiwaniu pomocy, co niewtpliwie leao w
planach Gandalfa. Albowiem wadca Galadrimw zaliczany jest do najmdrzejszych
elfw rdziemia i moe was obdarzy tym, czym nie rozporzdzaj nawet potni
krlowie. Od zarania ziemi przebywa na zachodzie, ja za od niepamitnych czasw
jestem przy nim. Jeszcze przed upadkiem Nargothrondu i Gondolinu przybyam tutaj
zza gr i razem z Kelebornem przez dugie wieki walczymy, stawiajc opr zym
losom.
To ja po raz pierwszy zwoaam Bia Rad. A gdyby nie pokrzyowano moich
zamierze, kierowaby ni Gandalf Szary, wtedy za pewnie inaczej potoczyyby si
wypadki. Nawet dzi zostaa nadzieja. Nie bd wam radzia mwic: zrbcie to albo
zrbcie tamto. Bo nie czynem ani rad, ani wyborem drg mog wam by pomocna,
lecz wiedz o tym, co byo, co jest, a w pewnej mierze rwnie, co bdzie. Jedno
wam powiem: wasze zwycistwo way si na ostrzu sztyletu. Jeeli zboczycie cho o
wos, wszystko runie grzebic nas pod gruzami. Nadzieja wszake nie zganie, pki
caa druyna pozostanie wierna Sprawie.
To rzekszy zwrcia na goci przenikliwy wzrok i w milczeniu badaa twarze, jedn
po drugiej. Nikt prcz Legolasa i Aragorna nie mg dugo znie jej spojrzenia. Sam
natychmiast zaczerwieni si i zwiesi gow.
Wreszcie pani Galadriela uwolnia ich z wizi swoich oczu i umiechna si
mwic:
- Nie dopuszczajcie leku do serc! Dzisiejsz noc przepicie spokojnie.
Westchnli i nagle poczuli si zmczeni, jak po dugim, wnikliwym ledztwie, chocia
nie pado ani jedno pytania.
- Idcie teraz! - powiedzia Keleborn. - Wyczerpay was troski i trudy. Nawet gdyby cel
waszej wyprawy nie dotyczy nas z bliska, znalelibycie w tym grodzie schronienie,
pki nie odzyskacie zdrowia i si. Odpoczywajcie, na razie nie bdziemy mwili o
dalszej drodze.
275
276
277
278
279
- W Shire jaki diabe psoci - powiedzia Sam. - Elrond mia racj, e chcia pana
Meriadoka odesa do kraju. - Naraz Sam wrzasn i odskoczy od misy. - Nie mog
tu zosta! - zawoa wzburzony. - Musz wraca do domu. Rozkopali nasz uliczk, a
stary Dziadunio zazi z Pagrka i pcha taczk z caym swoim dobytkiem. Musz
wraca!
- Nie moesz wrci sam jeden - odezwaa si pani Galadriela. - Zanim spojrzae w
zwierciado, nie chciae i do domu bez swojego pana, chocia wiedziae, e tam,
w kraju, moe si zdarzy co zego. Pamitaj, e zwierciado pokazuje rne rzeczy
i nie wszystkie maj si nieuchronnie zici. Niektre nigdy si nie urzeczywistni,
jeeli ten, komu si zjawiy w zwierciadle, nie zboczy ze swej cieki, by im zapobiec.
Zwierciado jest niebezpiecznym doradc, jeli chodzi o wybr drogi.
Sam siedzia na ziemi ciskajc oburcz gow.
- Po com ja tu przychodzi! e te mi si zachciao oglda nowe czary! - powiedzia i
znw umilk. Po chwili przemwi zdawionym gosem, jakby walczc ze zami: - Nie!
Pjd do domu, ale tylko okrn drog; albo razem z panem Frodo, albo wcale! rzek. - Mimo wszystko nie trac nadziei, e kiedy tam wrc. A jeeli to, com
widzia w wodzie, jest prawd, kto dostanie porzdnie po bie.
-C
280
aglami, lecz teraz by ranek, woda skrzya si w blasku dnia, a w socu byszczao
wyhaftowane na chorgwi godo, przedstawiajce biae drzewo. Dym si wzbi jakby
nad polem bitwy, soce zaszo rozarzone szkaratnie, skryo si w szarych oparach;
may stateczek migajc wiatami zanurzy si we mgle. Wszystko zniko, a Frodo
westchn i ju zamierza odsun si od misy, gdy nagle zwierciado powloko si
ciemnoci tak nieprzeniknion, jakby czarna jama otwara si w wiecie wizji i
hobbit spojrza w pustk.
W ciemnej czeluci ukazao si Oko i roso z kad sekund, a wypenio
niemal cae zwierciado. Byo tak straszne, e Frodo struchla, niezdolny krzykn ani
oderwa wzroku. W ognistym rbku Oko szklio si, te niby lepie kocura, czujne i
skupione, a czarne okienko renicy otwierao si jak otcha - w nico. Potem Oko
zaczo bdzi we wszystkie strony, jakby czego szukajc; Frodo ze zgroz, lecz
bez najmniejszej wtpliwoci zrozumia, e midzy innymi szuka rwnie jego;
wiedzia jednak, e Oko nie moe go dostrzec, jeszcze nie moe - chyba eby on
sam si na to zgodzi. Piercie zawieszony na acuszku u szyi zaciy mu jak
ogromny kamie, cignc gow hobbita w d. Zwierciado jakby rozgrzewajc si
zadymio par. Frodo osuwa si coraz niej.
- Nie dotykaj wody! - szepna pani Galadriela. Wizja rozwiaa si, Frodo patrzy w
chodne gwiazdy mrugajce w srebrnej misie.
Odsun si od zwierciada drc na caym ciele i spojrza na pani elfw.
- Wiem, co zobaczye na zakoczenie - powiedziaa - bo ten sam obraz ukaza si
moim mylom. Nie lkaj si! Wiedz, e nie tylko piew elfw wrd drzew i nawet nie
wysmuke ich uki broni krainy Lothlorien przeciw zakusom Nieprzyjaciela.
Powiadam ci, Frodo, e nawet w tej chwili, gdy z tob rozmawiam, widz Czarnego
Wadc i przenikam jego zamysy, jeli dotycz elfw. On za od wiekw usiuje
dostrzec mnie i pozna moje myli. Ale drzwi s przed nim wci jeszcze zamknite.
Podniosa biae ramiona i wycigna donie ku wschodowi takim gestem,
jakby cos odrzucaa i odpieraa. Earendil - Gwiazda Wieczorna, najmilsza sercom
elfw - jasno wiecia na niebie. W jej blasku do stp Galadrieli kad si na ziemi
mtny cie. Promie gwiazdy trafi na piercie zdobicy jej palec: polerowane zoto
zalnio srebrnym wiatem, a biay kamie rozbysn, jakby Gwiazda Wieczorna
spyna na wycignit rk pani elfw. Frodo ze czci przyglda si piercieniowi,
nagle bowiem wydao mu si, e zrozumia tajemnic.
- Tak - powiedziaa Galadriela odgadujc jego myli - nie wolno tego sekretu zdradzi
i dlatego Elrond nie mg ci nic powiedzie. Lecz nie bd taia prawdy przed
powiernikiem Piercienia, przed tym, ktry widzia Oko. A prawd jest, e w kraju
Lorien, na palcu Galadrieli przechowuje si jeden z Trzech. Nazywa si Nenya,
Diament, a powierzono go mnie.
Tamten podejrzewa prawd, lecz jej nie zna... jeszcze nie. Czy teraz pojmujesz,
dlaczego twoje przybycie oznacza dla nas, e zblia si godzina przeznaczenia?
Jeli ciebie spotka klska, bdziemy wydani bezbronni w rce Nieprzyjaciela. Jeli
uda ci si dopeni swojej misji, nasza potga zmaleje, a Lothlorien zwidnie i fala
Czasu porwie nasz kraj. Bdziemy musieli odej na zachd lub zmieni si w
zwykych wieniakw, mieszka w norach i jaskiniach, z wolna zapomnie i uton w
zapomnieniu.
Frodo schyli gow.
- A czego pragniesz ty, Galadrielo? - spyta po chwili.
- Aby si stao, co si sta musi - odpowiedziaa. - Mio elfw do rodzinnego kraju
gbsza jest ni morze, ich al nie umrze nigdy i nigdy si nie ukoi. A przecie elfy
wszystkiego si raczej wyrzekn, niby si miay podda Sauronowi: znaj go
281
282
283
Rozdzia 8
Poegnanie z Lorien
284
grzbietach. Tylko Sam ywi pewne wtpliwoci: zalicza si do tych hobbitw, ktrym
odzie wydaj si rwnie ze, a moe nawet gorsze od dzikich koni, i mimo
wszystkich przeytych dotychczas niebezpieczestw nie by skonny do zmiany tej
opinii.
- Jutro przed poudniem zastaniecie w przystani wszystko gotowe rzek Keleborn.
Rano przyl wam elfw do pomocy w pakowaniu. A teraz yczymy dobrej nocy i
spokojnego snu.
- Dobranoc, przyjaciele powiedziaa Galadriela. pijcie w pokoju. Nie drczcie si
dzisiaj zbytnio myl o podry. Kto wie, moe cieki, ktrymi kady z was powinien
wdrowa, ju ciel si wam u stp, chocia ich jeszcze nie widzicie. Dobranoc!
285
rumianych, wewntrz jasnych jak mietana. Gimli wzi jeden z nich do rki i przyjrza
mu si z niedowierzaniem.
- Kram! szepn chrupic uamany okruch. Mina mu si rozjania i zjad cay
suchar z apetytem.
- Do! Do! ze miechem krzykny elfy. Zjade ju porcj wystarczajc na
dugi dzie marszu.
- Zdawao mi si, e to rodzaj kramw, czyli sucharw, jakie mieszkacy Dali bior
zazwyczaj na wdrwk po pustkowiach.
- Dobrze ci si zdawao odpary elfy ale my to nazywamy lembas, to znaczy chleb
podrny. Posila on lepiej ni wszystkie potrawy znane ludziom, a przy tym jest bd
co bd smaczniejszy ni kram.
- Nie da si temu zaprzeczy przyzna Gimli. Lepszy jest nawet od miodownikw,
specjalnoci plemienia Beorna, a to niemaa pochwaa, bo nie znam od nich
sawniejszych piekarzy. Co prawda ostatnimi czasy niechtnie dziel si swymi
wyrobami z podrnymi. Wy jestecie bardziej gocinni.
- Mimo to prosimy o oszczdzanie prowiantu odrzeky elfy. Jedzcie niewiele na
raz i tylko wtedy, gdy was gd przymusi. Zapas przeznaczony jest na wypadek, gdy
zawiod inne sposoby przeywienia si w drodze. Suchary nie skwaniej przez
dugi czas, jeli nie rozkruszycie ich i pozostawicie owinite w licie tak, jak je
zapakowalimy. Jeden lembas wystarczy, by pokrzepi na cay dzie cikich trudw
kadego podrnika, choby to by rosy mczyzna z Minas Tirith.
Potem elfy rozdzieliy midzy czonkw druyny przyniesione ubrania. Kady dosta
kaptur i paszcz, skrojony na miar, z lekkiego, a mimo to ciepego jedwabiu, tkanego
przez Galadrimw. Kolor tkaniny trudno by okreli, wydawaa si szara jak zmierzch
pod drzewami, ale przy poruszeniu lub zmianie wiata stawaa si zielona jak licie
w cieniu lub brunatna jak rola noc, a niekiedy matowosrebrna niby woda w blasku
gwiazd. Wszystkie paszcze spinaa u szyi klamra w ksztacie zielonego licia ze
srebrnymi ykami.
- Czy to s paszcze czarodziejskie? spyta Pippin ogldajc je z podziwem.
- Nie wiem, co masz na myli odpar przywdca elfw. To pikne paszcze z
dobrej, bo sporzdzonej w naszym kraju tkaniny, prawdziwe ubranie elfw, jeli o to
ci chodzi. Li i ga, woda i kamie barwy i uroda tego, co najbardziej kochamy w
agodnym wietle Lorien; we wszystko bowiem, co robimy, wkadamy myl o tym, co
mie naszym sercom. Ale to s paszcze, nie zbroje, nie odbij si od nich strzay ani
miecze. Bd wam jednak uyteczne: nie ci na ramionach, grzej albo chodz,
zalenie od potrzeby. Przekonacie si te, jak pomog wam ukry si przed
nieprzyjaznymi oczyma, czy bdziecie wdrowa pord kamieni, czy wrd drzew.
Wielkie macie aski u naszej pani! Ona to ze swoimi dwrkami sama tkaa ten
materia. Pierwszy raz si zdarza, e przyodzielimy obcoplemiecw w nasze stroje.
286
Gdy szli przez Karas Galadhon, zielone cieki byy puste, lecz z czubw
drzew dobiega gwar gosw, szepty i piewy. Wdrowcy milczeli. Haldir sprowadzi
ich poudniowym stokiem wzgrza pod wielk bram owietlon latarniami i dlaej na
biay most. Znaleli si za fos opucili grd elfw. Zboczyli z bitej drogi na
ciek, ktra zagbiaa si w gszcz mallornw, a potem wia si po lenych
pagrkach i jarach, penych srebrzystego cienia, i wreszcie opadaa ku nizinie, na
poudnio-zachd, a na brzeg rzeki.
Uszli ju z dziesi mil i zbliao si poudnie, gdy zagrodzi im drog wysoki
zielony mur. Znaleli w nim przejcie i nagle wyszli spod drzew na otwart
przestrze. Zobaczyli przed sob dugi pas ki, gadk traw usian zotymi kwiatami
elamoru, ktre byszczay w socu. ka wskim jzykiem wciskaa si midzy
rnobarwne ramy: z prawej strony od zachodu perlia si Srebrna ya, z lewej
od wschodu Wielka Rzeka toczya swe ciemne, gbokie wody. Dalej za rzek, ku
poudniowi, cigny si jak okiem sign lasy, same brzegi jednak byy nagie i
puste. Za granic Lorien ani jeden mallorn nie wyciga swoich zocistych gazi.
Na brzegu Srebrnej yy, w pewnym oddaleniu od miejsca, gdzie si zbiegay
dwa nurty, u pomostu z biaych kamieni i biaego drzewa przycumowane byy odzie i
barki. Niektre, pomalowane jaskrawo, byszczay srebrem, zotem i zieleni, ale
najwicej byo biaych i szarych. Na wdrowcw oczekiway trzy mae, szare deczki,
do ktrych elfy zaadoway ich pakunki. Dooyy rwnie zwoje lin, po trzy na kad
d. Liny wydaway si wiotkie, lecz mocne, jedwabiste w dotkniciu, z koloru
podobne do paszczy tkanych przez elfy.
- Co to jest? - spyta Sam dotykajc zwinitej liny, lecej na murawie.
- Oczywicie liny - odpar elf stojcy w odzi. - Nie wolno wybiera si w podr bez
lin, i to dugich, mocnych a lekkich. Takich jak te! Przydadz si w niejednej
przygodzie.
- Nie trzeba mi tego mwi! - powiedzia Sam. - Nie wziem z domu liny i przez ca
drog tym si martwi. Pytam, z czego te liny s skrcone, bo troch si znam na
powronictwie. Rzemioso, mona rzec, rodzinne u nas.
- Robimy je z hithlainy - odpar elf - ale teraz nie czas na nauk powronictwa.
Gdybymy wczeniej wiedzieli, e si interesujesz tym rzemiosem, pokazalibymy ci
chtnie to i owo. W tej chwili, niestety, ju za pno. Musisz si zadowoli t
darowan lin, chyba e wrcisz do nas kiedy znowu. Niech ci suy jak najlepiej!
- Daleje! - zawoa Haldir. - Wszystko ju gotowe. Wsiadajcie do odzi. Ale ostronie!
- Zapamitajcie t przestrog! - doda drugi elf. - odzie s lekkie, przemylnie
zbudowane i niepodobne do statkw innych plemion. Nawet najciej zaadowane
nigdy nie ton, ale maj swoje kaprysy i trzeba wiedzie, jak si z nimi obchodzi.
Najrozsdniej bdzie, jeeli wywiczycie si przede wszystkim we wsiadaniu i
wysiadaniu tutaj, w przystani, zanim pucicie si z nurtem.
Rozmieszczono druyn w ten sposb: do jednej odzi wsiad Aragorn, Frodo i Sam,
do drugiej Boromir, Pippin i Merry, a do trzeciej Legolas i Gimli, ostatnimi czasy
najserdeczniej z sob zaprzyjanieni. W tej te odzi zoono wiksz cz zapasw
i sprztu. Do wprawiania odzi w ruch i sterowania suyy krtkie wiosa o szerokich
pirach wycitych w ksztat licia. Gdy ukoczono przygotowania, popynli na prb
pod przewodem Aragorna w gr Srebrnej yy. Prd rwa ostro, tote posuwali si z
wolna. Sam siedzia u dzioba i kurczowo trzymajc si oburcz burt, tsknie
spoglda na brzegi. Blask soca na wodzie olepia go. Kiedy minli ki, drzewa
zstpiy tu nad wod. Gdzieniegdzie zote licie taczyy porwane w perlisty wir.
Dzie by jasny i pogodny, cisza panowaa wkoo, tylko gdzie spod nieba dolatywa
gos skowronka.
287
288
Nie wydawaa mu si ju grona ani straszna, ani wadajca tajemn potg. Staa
si ju teraz w jego oczach tak istot, jak w kadym elfie widzieli ludzie
pniejszych wiekw: obecn a zarazem odleg, yw wizj wiata, ktry pozosta
daleko za nami, odrzucony przez fal Czasu.
289
Obesza druyn, kademu podajc puchar i yczc szczliwej drogi. Kiedy jednak
wszyscy wypili, poprosia, eby na chwil jeszcze usiedli na trawie, dla niej za i
Keleborna przyniesiono fotele. Dworki w milczeniu otoczyy swoj pani, a Galadriela
czas jaki wpatrywaa si w twarze goci. Wreszcie przemwia znowu.
- Spenilimy puchar rozstania - powiedziaa - i cie pad midzy nas. Nim nas
opucicie, przyjmijcie dary, ktre dla was przywioza d od wadcy Galadrimw i od
ich pani na pamitk Lothlorien. Na wezwanie podchodzili do niej jeden po drugim.
- Oto dar Keleborna i Galadrieli dla przewodnika druyny - zwrcia si do Aragorna
wrczajc mu pochw, sporzdzon na miar jego miecza. Zdobi j w srebrze i
zocie ryty ornament z kwiatw i lici, a wrd niego pismem elfw z drogich kamieni
uoony by napis: imi Anduril i historia miecza. - Ostrze dobyte z tej pochwy nie
splami si ani nie zamie nawet w klsce - powiedziaa. - Ale moe pragniesz czego
wicej jeszcze w tym dniu rozki? Rozdziel nas odtd ciemnoci i kto wie, czy si
kiedy znw nie spotkamy, a moe stanie si to daleko std, na drodze, z ktrej nie
ma powrotu.
Aragorn odpowiedzia tak:
- Pani, znasz moje yczenia, z dawna stoisz na stray jedynego skarbu, ktrego
pragn. Lecz nie od twojej woli zaley, czy mnie nim obdarzysz, chocia by chciaa,
i tylko przez ciemnoci mog do niego doj.
- Moe jednak ten podarek doda twemu sercu otuchy - rzeka Galadriela - bo mi go
powierzono, abym ci oddaa, gdyby przez nasz kraj przechodzi. - To mwic
pokazaa duy, jasnozielony kamie oprawiony w srebrnej broszy, wykutej na ksztat
ora z rozpostartymi skrzydami. Kiedy podniosa klejnot w gr, bysn jak soce
przesiane przez wiosenne licie. - ten kamie daam niegdy crce Kelebrianie, ona
za przekazaa go swojej crce. dzi przyjmij go na zadatek nadziei. Przyjmij w tej
godzinie imi, ktre ci zostao wywrone: Elessar. Kamie Elfw z rodu Elendila.
Aragorn wzi z jej rk brosz i przypi do piersi, a wszyscy spojrzawszy na
zdumieli si, bo nigdy dotychczas nie zdawa si tak wysoki i nie mia tak krlewskiej
postawy; jak gdyby w tej chwili znuenie wielu lat opado z jego ramion.
- Dziki ci za te dary - rzek - o, pani Lorien, z ktrej krwi urodziy si Kelebriana i
Arwena, Gwiazda Wieczorna. Czy mgbym znale pochwa lepsz ni te sowa?
Pani Galadriela skonia gow i zwrcia si do Boromira ofiarowujc mu pas ze
zota; Merry i Pippin dostali mae srebrne pasy, ze zotymi kwiatami zamiast klamer.
Legolas otrzyma uk, jakiego uywali Galadrimowie, duszy i mocniejszy ni uki z
Mrocznej Puszczy, o ciciwie splecionej z wosw elfw; do tego koczan peen
strza.
- Dal ciebie, may ogrodniku i mioniku drzew - powiedziaa Galadriela do Sama przygotowaam tylko may podarek. - Wrczya mu skrzyneczk ze zwykego,
szarego drzewa, ozdobion jedynie srebrn runiczn liter na wieczku. - ten znak to
G, inicja Galadrieli - wyjania - lecz w twoim jzyku moe ye znaczy ogrd. W
skrzynce jest ziemia z mego sadu, a wraz z ni bogosawiestwo, na jakie sta
jeszcze Galadriel. Ten dar nie wesprze ci w drodze ani obroni od
niebezpieczestw, lecz jeeli go zachowasz i wrcisz z nim kiedy wreszcie do
domu, moe bdziesz z niego mia pociech. Choby zasta kraj zniszczony i
spustoszony, twj ogrd, jeli t ziemi w nim rozsypiesz, zakwitnie tak piknie, e
mao ktry w rdziemiu mu dorwna. Wspomnisz wwczas Galadriel i ujrzysz z
dala od Lorien widok, ktry tylko tutaj ogldae. Bo wiosna i lato nasze przeminy i
nigdy ich nikt nie zobaczy wicej na ziemi, chyba e we wspomnieniu.
Sam zaczerwieni si po uszy i mrukn co niezrozumiale, przyciskajc skrzynk do
piersi i kaniajc si jak umia najpikniej.
290
291
agle rzeka skrcia, a po obu jej stronach brzegi spitrzyy si wysoko i wiato
Lorien zniko. Nigdy ju wicej Frodo nie mia ujrze czarodziejskiej krainy.
Teraz dopiero wdrowcy zwrcili wzrok na drog przed sob; soce
wiecio im prosto w oczy, olepiajc i wyciskajc zy. Gimli zapaka jawnie.
- Wreszcie zobaczyem to, co najpikniejsze na ziemi - powiedzia do Legolasa,
dzielcego z nim d. - Odtd nic nie nazw piknym, prcz jej daru.
I rk pooy na sercu.
- Powiedz mi, Legolasie, dlaczego wziem udzia w wyprawie? Nie wiedziaem
przecie, w czym tkwi jej najwiksze niebezpieczestwo. Prawd mwi Elrond, e
nie moemy przewidzie, co nas spotka w drodze. najbardziej lkaem si udrk
ciemnoci, ale nie powstrzymywa mnie ten strach. Nigdy bym jednak nie wyruszy z
druyn, gdybym przeczu niebezpieczestwo wiata i radoci. Teraz, w chwili tego
rozstania, poniosem najcisz ran, boleniejszej nie doznam, chobym dzisiejszej
nocy ju stan przed obliczem Czarnego Wadcy. Biada Gimlemu, synowi Gloina.
- Nie - odpar Legolas. - Biada nam wszystkim! Biada wszelkiemu stworzeniu, ktre
chodzi po wiecie w tych pnych wiekach. Tak bowiem musi by: cokolwiek
znajdziesz, zgubisz - jak si wydaje eglarzom, kiedy bystry nurt niesie ich d.
Ciebie wszake, Gimli, synu Gloina, zaliczam do szczliwych, bo z wasnej wolnej
woli wyrzekasz si tego, co znalaz, a moge wybra inaczej. Nie opucie
przyjaci, nie minie ci w kadym razie ta nagroda, e wspomnienie Lorien przetrwa
w twoim sercu na zawsze czyste, nieskalane i nigdy nie zblednie ani nie zgorzknieje.
- By moe - powiedzia Gimli - i dzikuj ci za te sowa. Jest w nich prawda,
niewtpliwie, ale pociechy niewiele. Bo wspomnienie nie nasyci serca. To tylko
zwierciado, choby nawet byo pikne jak Kheled-zaram. tak przynajmniej czuje
serce krasnoluda. Dla elfw moe jest inaczej. nawet syszaem, e ich wspomnienia
s podobniejsze do jawy ni do snw. Dla krasnoludw nie! Do jednak tej
292
293
Rozdzia 9
Wielka Rzeka
294
295
296
297
298
299
300
301
- Moe odzie elfw naprawd nigdy nie ton - powiedzia - ale nie znaczy to, bymy
mogli w nich przepyn Sarn Gebir ywi. Nikomu dotychczas nie udaa si ta sztuka.
Ludzie z Gondoru nie budowali drg w tej okolicy, bo nawet w najwietniejszej epoce
ich krlestwo nie sigao w dorzeczu Anduiny poza wzgrza Emyn Muil. Z pewnoci
jednak istnieje cieka holownicza gdzie na zachodnim brzegu, nie wiem tylko, czy
j odnajd. Niemoliwe, by lad zatar si ju cakowicie, bo jeszcze kilka lat temu,
nim orkowie z Mordoru rozmnoyli si tak gronie, uywano lekkich odzi do eglugi z
wybrzey Dzikich Krajw do Osgiliath.
- Za mojej pamici rzadko jaka d przybywaa do nas z pnocy, orkowie za
grasuj po wybrzeach od dawna - rzek Boromir. - Nawet jeeli znajdziesz ciek,
kady krok na niej zbliy ci do niebezpieczestwa.
- Niebezpieczestwo czyha na wszystkich drogach wiodcych ku poudniowi - odpar
Aragorn. - Czekajcie na nas jeden dzie. Gdybymy nie wrcili, bdzie to znaczyo,
e spotkaa nas rzeczywicie najgorsza przygoda. Wwczas musicie wybra nowego
przewodnika i za nim i jak si da najroztropniej.
Z cikim sercem Frodo patrza na Aragorna i Legolasa, kiedy wspinali si na
strom skarp i znikali we mgle. Lecz obawy hobbita okazay si ponne. Nie
upyno par godzin, ledwie zbliao si poudnie, kiedy z mgy wyoniy si sylwetki
wracajcych zwiadowcw.
- Wszystko w porzdku - oznajmi Aragorn zsuwajc si ze skarpy. - cieka istnieje i
prowadzi do wygodnej przystani, ktra jeszcze nadaje si do uytku. Marsz nie
bdzie zbyt daleki, progi skalne zaczynaj si o p mili std i maj niewiele ponad
mil dugoci. Tu pod nimi nurt znw jest czysty i gadki, chocia do bystry.
Najciszym dla nas zadaniem bdzie przeniesienie odzi i bagau na star ciek
holownicz. Znalelimy j, lecz do daleko w gbi ldu, a biegnie pod oson
skalistej ciany kawaek drogi od wybrzea. Gdzie jest przysta pnocna, nie wiemy.
Jeeli si do naszych czasw zachowaa, musielimy j min wczoraj w nocy.
Gdybymy nawet prbowali z trudem do niej dopyn pod prd, moemy jej we mgle
nie zauway. Obawiam si, e nie ma innej rady, jak wyj na ld tutaj i
przetaszczy jako odzie na ciek.
- Nie byoby to atwe, nawet gdyby druyna skadaa si z samych Duych Ludzi powiedzia Boromir.
- Sprbujemy dokona tego z tak druyn, jak mamy - odpar Aragorn.
- Sprbujemy - rzek Gimli. - Nogi Duych Ludzi nieraz ustaj na wyboistej drodze, po
ktrej krasnolud wdruje dalej, chocia dwiga brzemi dwakro cisze ni on sam.
Wiedz o tym, moci Boromirze!
302
303
304
- Spjrzcie! To jest Tol Brandir - rzek Aragorn wskazujc wysunity szczyt. - Z lewej
strony wznosi si Amon Lhaw, z prawej - Amon hen, Gra Nasuchu i Gra
Wypatrywania. Za czasw Wielkich Krlw byy na ich szczytach stranice i trzymano
tam strae. Podobno od tych dni noga czowieka ani zwierzcia nie postaa na Tol
Brandir. Nim zapadnie noc, znajdziemy si u stp tych gr. Sysz nieustajce
woanie wodogrzmotw Rauros.
Druyna wypocza nieco, zdajc si na nurt, ktry nis odzie rodkiem
jeziora ku poudniowi. Wdrowcy poywili si, a pniej chwycili za wiosa
przyspieszajc eglug. Cie okry zbocza zachodnich gr, soce przybrao posta
czerwonej kuli. Tu i wdzie bysna przymglona gwiazda. Trzy ostre szczyty
majaczyy na wprost przed eglarzami, coraz ciemniejsze w zapadajcym zmroku.
Rauros huczay potnie. Noc ju zasnua fale rzeki, gdy wreszcie odzie znalazy si
w cieniu gr.
Skoczy si dziesity dzie spywu. Pustkowie zostao za nimi. teraz ju
musieli rozstrzygn i wybra drog: wschodni albo zachodni. Zaczyna si ostatni
etap wyprawy.
305
Rozdzia 10
Rozstanie
306
307
308
309
zaprzeda! czekae tylko na okazj, eby nas wywie w pole! Przeklte nizioki,
mier i zguba caemu waszemu plemieniu!
Nagle potkn si o kamie i pad jak dugi, twarz do ziemi. Przez chwil lea bez
ruchu i bez jku, jak gdyby dosiga go wasna kltwa, potem wybuchn paczem.
Wsta, przetar oczy pici, strzsn zy.
- Co ja powiedziaem! - krzykn. - Co ja zrobiem! Frodo! Frodo! - zawoa. - Wr!
Sza mnie ogarn, ale to ju mino. Wracaj!
Nie byo odpowiedzi. Frodo nawet nie sysza jego woania. Odbieg ju daleko, na
olep wdzierajc si ciek pod szczyt. Trzs si ze strachu i rozalenia, widzia
wci przed sob wykrzywion z wciekoci twarz Boromira, jego ponce gniewem
oczy. Wkrtce znalaz si samotny na szczycie Amon Hen i stan, chwytajc z
trudem oddech. Jak przez mg zobaczy duy, paski krg wybrukowany wielkimi
pytami i otoczony rozsypujcym si zbatym murem; porodku, wsparta na
rzebionych filarach, wznosia si stranica, do ktrej prowadziy dugie schody.
Frodo wspi si po nich i siad w staroytnym krzele; czu si jak zabkane dziecko
na tronie krlw gr.
Z pocztku niewiele widzia. Mia wraenie, e znalaz si w kraju mgie, gdzie
nie ma nic prcz cieni: mia bowiem wci na palcu Piercie. Po chwili mga si
rozwiaa i Frodo ujrza mnstwo rzeczy. Wszystko zdawao si mae, lecz ostro
zarysowane, odlege, a mimo to wyrane jak na doni. Nie sysza adnych gosw,
ale mia przed oczyma jasne, ywe obrazy. Cay wiat jakby skurczy si i oniemia.
Frodo siedzia na szczycie Amon Hen, Gry Wypatrywania, ktra bya okiem ludzi z
Numenoru. Spojrza na wschd: cigny si tam rozlege, nie naznaczone na
adnych mapach obszary, bezimienne rwniny, nie zbadane lasy. Spojrza na
pnoc: Wielka Rzeka wia si wstg po dolinie, a Gry Mgliste, mae i twarde,
sterczay niby poszczerbione zby. Spojrza na zachd: zobaczy szerokie ki
Rohanu, i dalej Orthank, iglica Isengardu jak czarny cie. Spojrza na poudnie: tu u
jego stp rzeka pitrzya si, wezbran fal przewalaa przez wysoki prg
wodogrzmotw Rauros i bryzgajc pian spadaa w przepa; jasna tcza graa
kolorami nad oparem wodospadu. Zobaczy take Ethir Anduin - ogromn delt rzeki;
miriady wodnego ptactwa wirujce niby biay kurz w socu, a pod nimi zielone i
srebrne morze, drobnymi falami uciekajce w nieskoczono.
W ktrkolwiek stron spojrza, widzia sygnay wojny. Gry Mgliste roiy si
jak mrowiska: orkowie wychodzili z tysica pieczar. Pod stropem Mrocznej Puszczy
wrzaa miertelna walka ludzi i elfw z dzikimi zwierztami. Kraj Beorningw sta w
pomieniach. Nad Mori zalegaa chmura; u granic Lorien wzbijay si dymy. Przez
pastwiska Rohanu gnali jedcy, z Isengardu skraday si stada wilkw. Z przystani
Haradu okrty wojenne wypyway na morze. Od wschodu cigny niezliczone
zastpy: ludzie zbrojni w miecze i dzidy, ucznicy na koniach, wozy dowdcw i
tabory. Czarny Wadca ruszy ca potg. Zwrciwszy znw oczy na poudnie Frodo
dostrzeg Minas Tirith. Grd zdawa si odlegy i bardzo pikny: wieci biaymi
murami, wystrzela mnstwem wie, dumny i peen czaru wznosi si na szczycie
gry; zbate blanki lniy elazem, na wieyczkach powieway rnobarwne
chorgwie. Nadzieja ockna si w sercu hobbita. lecz naprzeciw Minas Tirith staa
druga twierdza, wiksza jeszcze i potniejsza. Wbrew woli Froda wschd cign
jego oczy. Przesun wzrokiem po zburzonych mostach Osgiliath, ziejcych wrotach
Minas Morgul, po grach nawiedzanych przez upiory, i spojrza na Gorgoroth, Dolin
Grozy, w kraju zwanym Mordorem. Ciemnoci kbiy si tam pod socem. Spord
kbw dymu byskay pomienie. Gra Przeznaczenia ziaa ogniem, unosiy si nad
ni opary. Wreszcie wzrok Froda zatrzyma si: ujrza zwarte, spitrzone blanki,
310
ruyna dugo czekaa na brzegu rzeki. Przez czas jaki wszyscy milczeli,
krcc si niespokojnie, potem jednak siedli koem i zaczli rozmawia.
Starali si mwi o innych sprawach, o dugiej wdrwce i licznych
przygodach: wypytywali Aragorna o krlestwo Gondoru i jego stare dzieje, o szcztki
potnych dzie, ktre dotychczas mona byo oglda w dziwnej krainie u granic
Emyn Muil, jak na przykad kamienne posgi krlw, stranice na szczytach Lhaw i
Hen, wielkie schody przy wodogrzmotach Rauros. Lecz myli i sowa kryy uparcie
wok Froda i Piercienia. Co Frodo wybierze? Dlaczego si waha?
- Sdz, e zastanawia si, ktra z dwch drg jest bardziej rozpaczliwa - rzek
Aragorn. - Trudno mu si dziwi. droga na wschd rokuje druynie mniej nadziei ni
kiedykolwiek, skoro Gollum nas wytropi i mamy powody lka si, e tajemnica
wyprawy ju zostaa zdradzona. Ale idc do Minas Tirith nie zbliymy si do Ognia,
nie bdzie nam atwiej przez to zniszczy nasze brzemi. Moglibymy tam pozosta
311
czas jaki i mnie stawia opr. Nie ma jednak nadziei, by wadca Gondoru,
Denethor, wraz ze swymi wojownikami dokona czynu, ktry, jak sam Elrond
stwierdzi, przekracza jego siy. Nie uda si dugo utrzyma Piercienia w tajemnicy
ani oprze si Nieprzyjacielowi, jeli wystpi z ca swoj potg. Ktr drog
wybralibymy na miejscu Froda? Nie wiem. Nigdy tak bardzo nie brakowao nam
Gandalfa jak w tej chwili.
- Cika to strata! - rzek Legolas. - Musimy jednak bez jego rady rozstrzygn t
spraw. czemu nie mielibymy sami powzi decyzji i w ten sposb uly Frodowi?
Zawoajmy go i przeprowadmy gosowanie. Ja opowiem si za Minas Tirith.
- Przyczybym si do ciebie - odezwa si Gimli. - Wysano nas tylko do pomocy w
drodze powiernikowi Piercienia, nie kazano i dalej, ni sami zechcemy. aden z
nas nie zobowiza si przysig ani nie dosta rozkazu, by dotar a do Gry
Przeznaczenia. Bolesne byo dla mnie rozstanie z Lorien. Zawdrowaem jednak a
do tych miejsc i dzi mog powiedzie: teraz, gdy nadesza chwila ostatecznego
wyboru, nie waham si, nie opuszcz Froda. Wolabym pomaszerowa do Minas
Tirith, jezeli jednak on nie zechce tam i - pjd za nim.
- Ja te za nim pjd - powiedzia Legolas. - Rozsta si teraz znaczyoby zama
wiar.
- Tak, gdyby go caa druyna opucia, byoby to zdrad - rzek Aragorn. - Jeli
jednak zechce i na wschd, nie bdzie mu potrzeba tak licznej kompanii, a nawet,
moim zdaniem, nie powinni mu wszyscy towarzyszy. Przedsiwzicie jest
beznadziejne, niezalenie od tego, czy je podejmie omiu, czy trzech albo dwch,
albo wrcz jeden miaek. Gdybycie zdali si na mj wybr, wyznaczybym Frodowi
trzech towarzyszy: Sama, ktry by zreszt nie cierpia rozstania, Gimlego i siebie.
Boromir mgby wrci do ojczyzny, gdzie potrzebny jest ojcu i caemu swojemu
ludowi; niechby z nim posza reszta druyny, a w kadym razie Meriadok i Peregrin,
jeeli Legolas nie zgodzi si z nami rozcza.
- Niemoliwe! - krzykn Meriadok. - Nie opucimy Froda! Pippin i ja od dawna
postanowilimy i wszdzie, dokd on pjdzie, i nie zmienilimy zamiarw. Nie
zdawalimy sobie jednak sprawy z tego, co to oznacza. Z daleka, w Shire czy w
Rivendell, inaczej to wygldao. Bylibymy szaleni i okrutni, gdybymy Frodowi
pozwolili i do Mordoru. czy nie mona go powstrzyma?
- Trzeba go powstrzyma - rzek Pippin. - jestem pewien, e wanie ta myl go tak
drczy. Frodo rozumie, e nie zgodzimy si, by poszed sam na wschd. A nie chce,
biedaczysko, prosi kogokolwiek o dotrzymanie mu kompanii. Wyobracie to sobie:
i samotnie do Mordoru! - Pippin a si wzdrygn. - Ale nasz kochany nieborak
powinien wiedzie, e nas prosi nie trzeba. Powinien wiedzie, e jeli nie uda mu
si tych zamiarw wybi z gowy - nie opucimy go na pewno.
- Za przeproszeniem - odezwa si Sam. - Zdaje mi si, e wcale nie rozumiecie
mojego paniska. On si nie waha, ktr z dwch drg wybra. Ani mowy o tym! Jaki
tam poytek z tego Minas Tirith? To znaczy: dla pana Froda, nie obraajc pana
Boromira... - doda i obejrza si. Dzieki temu dopiero wszyscy spostrzegli, e
Boromira, ktry pocztkowo siedzia milczcy nieco na uboczu od krgu przyjaci,
nie ma ju z nimi. - Gdzie on mg si podzia? - zawoa Sam z niepokojem. Wydawa si jaki dziwny ostatnimi czasy. Zreszt, jego i tak nie dotyczy ta sprawa.
pewnie ruszy do domu, jak zapowiada. Nie mona mu tego mie za ze. pan Frodo
za to wie, e musi odnale Szczeliny Zagady, jeeli to si nie okae niemoliwe.
Ale pan Frodo si boi. Teraz, jak ju przyszo co do czego, zdj go strach. na tym
polega jego udrka. Oczywicie, przeszed ju dobr szko, e si tak wyra,
wszyscy j przeszlimy, odkd opucilimy nasze domy; gdyby nie to, byby tak
312
tej samej chwili wrci Boromir. Wychyn spomidzy drzew i nic nie
mwic zblia si do przyjaci. Twarz mia pospn i smutn. Przystan,
jakby liczc zebranych, a potem siad opodal, wbijajc wzrok w ziemi.
- Gdzie to bye, Boromirze? - spyta Aragorn. - Czy moe widziae Froda?
Boromir zawaha si na sekund.
- I tak, i nie - odpar z namysem. - tak, bo go odnalazem na zboczu gry i
rozmawiaem z nim. Nalegaem, eby poszed do Minas Tirith, zamiast i na
wschd. Wpadem z zo i Frodo mnie opuci. Znikn. Nic podobnego w yciu nie
widziaem, chocia syszaem legendy o takich sztukach. Z pewnoci woy
Piercie na palec. Nie zdoaem go ju pniej odszuka. Mylaem, e wrci do
was.
- Czy to wszystko, co masz do powiedzenia? - spyta Aragorn wpatrujc si w twarz
Boromira przenikliwym i wcale nie pobaliwym spojrzeniem.
- Wszystko - odpar Boromir. - Nic wicej teraz nie powiem.
- Co zego si dzieje! - krzykn zrywajc si Sam. - Nie wiem, co ten czowiek
nabroi. Dlaczego pan Frodo uy Piercienia? Nie powinien tego robi, a jeli woy
Piercie, mogo si nie wiedzie co zdarzy.
- Ale Frodo na pewno nie zatrzyma Piercienia dugo na rku - rzek Merry. - Z
pewnoci zdj go, skoro tylko wymkn si niepodanemu gociowi, tak
postpowa zwykle Bilbo.
- Dokd poszed? Gdzie jest? - krzykn Pippin. - Wieki miny, odkd nas opuci.
- Jak dawno widziae ostatnio Froda, Boromirze? - spyta Aragorn.
- Okoo p godziny, moe nawet godzin temu - odpar Boromir. - Jaki czas potem
bkaem si po stokach. Nie wiem! Nie wiem! - I kryjc twarz w doniach skuli si,
jakby przytoczony zgryzot.
- Godzin temu znikn! - wrzasn Sam. - Trzeba go szuka co ywo! Chodcie!
- Czekajcie! - zawoa Aragorn. - Podzielimy si na pary i zorganizujemy... Stj!
Chwileczk!
Daremne sowa! Nikt go nie sucha. Sam pdzi pierwszy, Merry i Pippin za nim i ju
zniknli wrd przybrzenych drzew krzyczc: Frodo! Frodo! - wysokimi, dononymi
313
hobbickimi gosami. Legolas i Gimli pobiegli take, jakby panika czy moe obd
ogarny druyn.
- Rozpierzchniemy si i zagubimy! - jkn Aragorn. - Boromirze! Nie wiem, jak rol
odegrae w tej zej przygodzie, ale w kadym razie pom mi teraz. Go tych dwch
modych hobbitw i przynajmniej ich strze, jeli nie zdoasz odnale Froda. Gdyby
znalaz jego lub bodaj jaki lad po nim, wracaj tutaj. Bd wkrtce znw na tym
miejscu.
Aragorn wielkimi krokami puci si w pocig za Samem. Dogoni go na czce wrd
drzew, gdy hobbit zasapany wspina si pod gr wci krzyczc: Frodo!
- Pjdziemy razem, samie - rzek Aragorn. - aden z nas nie powinien teraz bka
si samotnie. Co zego wisi w powietrzu. czuj to. Wejd na szczyt, na stranic
Amon Hen, rozejrz si, co stamtd wida. Suchaj mnie! Moje serce dobrze
przeczuo, e Frodo tam wanie poszed. Id za mn i miej oczy otwarte!
Pospieszy ciek pod gr. Sam wyciga nogi jak umia, lecz nie mg dotrzyma
kroku Obieywiatowi, tote wkrtce zosta w tyle. Nie trwao dugo, a ju Aragorn
znikn mu z oczu. Sam przystan, chwytajc oddech. Nagle paln si doni w
czoo.
- Zastanw si, Samie Gamgee! - powiedzia gono. - Skoro nogi masz za krtkie,
id po rozum do gowy. Pomyl chwil. Boromir nie e, to do niego niepodobne. Ale
nie powiedzia nam caej prawdy. Co musiao panu Frodowi napdzi porzdnego
stracha. Zebra si nagle na odwag. Postanowi w kocu, e pjdzie dalej. Dokd?
Na wschd. jak to, bez Sama? A tak, bez nikogo, nawet bez wiernego Sama. To
krzywda, okrutna krzywda!
Przetar pici oczy, ktre mu zaszy zami.
- Trzymaj si, Samie Gamgee! - rzek. - Zbierz myli do kupy. Nie mg przecie
pofrun przez rzek ani przeskoczy wodogrzmotw. Nie mia z sob nic. Ani chybi,
wrci do odzi! Do odzi! Do odzi, Samie, migiem!
Sam zawrci i pdem puci si ciek w d. Upad, rozci sobie kolano. Poderwa
si i bieg dalej. Dopad skraju ki Parth Galen nad brzegiem, gdzie stay wycignite
z rzeki odzie. Nie byo tam ywej duszy. Z lasu dobiegay niewyrane okrzyki, lecz
Sam nie zwraca na nie uwagi. Sta wytrzeszczajc oczy, osupiay, zdumiony. Jedna
z odzi, puciuteka, zsuwaa si ku wodzie jakby o wasnych siach. Sam wrzasn i
da susa przez traw. d ju koysaa si na rzece.
- Lec, panie Frodo! Lec! - zawoa Sam odbijajc si od brzegu i usiujc chwyci
za burt odpywajcej odzi. Chybi o cal, z krzykiem plusn twarz naprzd w
bystr, gbok wod.
Zabulgotao, hobbit poszed na dno, a rzeka zamkna si nad jego kdzierzaw
gow.
Z pustej odzi rozleg si okrzyk rozpaczy. Wycigno si wioso, d stana
w miejscu. W ostatniej chwili Frodo zdy ucapi Sama za wosy, gdy wierzgajc i
prychajc topielec wypyn na powierzchni. Z okrgych, piwnych oczu patrza
strach.
- Wa do odzi, chopcze - powiedzia Frodo. - Chwy si mojej rki.
- Ratunku, panie Frodo! - jkn Sam. - Utopiem si. Nie widz paskiej rki.
- Tutaj, tutaj. Nie szczyp mnie, bracie! Nie bj si, ja ci nie puszcz. Ubijaj wod
stopami i nie szamocz si tak, bo wywrcisz dk. No, tak: trzymaj si burty i pozwl
mi wiosowa.
Kilku pocigniciami wiose Frodo doprowadzi d z powrotem do brzegu; Sam
mg wreszcie wyldowa zmoknity jak szczur wodny. Frodo zdj Piercie i
wyskoczy na traw.
314
315
316
Dwie Wiee
Synopsis
Ksiga Trzecia
Poegnanie Boromira
Jedcy Rodanu
Uruk-hai
Drzewiec
Biay jedziec
Krl ze Zotego Dworu
Helmowy Jar
Droga do Isengardu
Zdobycze wojenne
Gos Sarumana
Palantir
Ksiga Czwarta
Obaskawienie Smeagola
Przez moczary
Czarna Brama jest zamknita
O zioach i potrawce z krlika
Okno na zachd
Zakazane jezioro
Ku rozstajowi Drg
Schody Kirith Ungol
Jaskinia Szeloby
Sam w rozterce
317
Synopsis
Oto druga cz trylogii Wadca Piercieni.
Cz pierwsza - zatytuowana Wyprawa - opowiada, jak Gandalf Szary
odkry, e Piercie, znajdujcy si w posiadaniu hobbita Froda, jest tym Jedynym,
ktrzy rzdzi wszystkimi Piercieniami Wadzy; jak Frodo i jego przyjaciele uciekli z
rodzinnego, cichego Shireu, cigani przez straszliwych Czarnych Jedcw
Mordoru, a w kocu, dziki pomocy Aragorna, Stranika z Eriadoru, przezwyciyli
miertelne niebezpieczestwo i dotarli do domu Elronda w dolinie Rivendell.
W Rivendell odbya si Wielka Narada, na ktrej postanowiono, e trzeba
zniszczy Piercie, Froda za mianowano powiernikiem Piercienia. Wybrano te
wwczas omiu towarzyszy, ktrzy mieli Frodowi pomc w jego misji, mia bowiem
podj prb przedarcia si do Mordoru w gb nieprzyjacielskiego kraju i odnale
Gr Przeznaczenia, poniewa tylko tam mona byo zniszczy Piercie. Do
druyny nalea Aragorn i Boromir, syn wadcy Gondoru - dwaj przedstawiciele ludzi;
Legolas, syn krla lenych elfw z Mrocznej Puszczy; Gimli, syn Gloina spod
Samotnej Gry - krasnolud; Frodo za swym sug Samem oraz dwoma modymi
krewniakami, Peregrinem i Meriadokiem - hobbici, wreszcie - Gandalf Szary,
czarodziej.
Druyna wyruszya tajemnie z Rivendell, dotara stamtd daleko na pnoc,
musiaa jednak zawrci z wysokiej przeczy Karadhrasu, niemoliwej zim do
przebycia; Gandalf, szukajc drogi pod grami, poprowadzi omiu przyjaci przez
ukryt w skale bram do olbrzymich kopal Morii, lecz w walce z potworem podziemi
run w czarn otcha. Przewodnictwo obj wwczas Aragorn, ktry okaza si
potomkiem dawnych krlw zachodu, i wywidszy druyn przez Wschodni Bram
Morii skierowa j do krainy elfw Lorien, a potem w odziach z biegiem Wielkiej
Rzeki Anduiny a do wodogrzmotw Rauros. Wdrowcy ju spostrzegli wtedy, e s
ledzeni przez szpiegw Nieprzyjaciela i e tropi ich Gollum - stwr, ktry ongi
posiada Piercie i nie przesta go poda.
Druyna nie moga duej odwleka decyzji, czy i na wschd, do Mordoru,
czy te wraz z Boromirem na odsiecz stolicy Gondoru, Minas Tirith, zagroonej
wojn, czy te rozdzieli si na dwie grupy. Kiedy stao si jasne, e powiernik
Piercienia nie odstpi od swego beznadziejnego przedsiwzicia i pjdzie dalej, a
do nieprzyjacielskiego kraju, Boromis sprbowa wydrze Frodowi Piercie
przemoc. Pierwsza cz trylogii koczy si wanie tym upadkiem Boromira,
skuszonego przez zy czar Piercienia, ucieczk i znikniciem Froda oraz Sama,
rozbiciem druyny, napadnitej znienacka przez orkw, wrd ktrych prcz
onierzy Czarnego Wadcy Mordoru byli rwnie podwadni zdrajcy Sarumana z
Isengardu. Zdawa by si mogo, e sprawa powiernika Piercienia jest ju
ostatecznie przegrana.
Z drugiej czci pod tytuem Dwie Wiee dowiemy si o losach
poszczeglnych czonkw druyny od chwili jej rozproszenia a do nadejcia wielkich
Ciemnoci i wybuchu Wojny o Piercie - o ktrej opowie cz trzecia i ostatnia.
318
KSIGA TRZECIA
Rozdzia 1
Poegnanie Boromira
320
321
- Nie zauwaylimy adnych ladw - odpar Gimli. - Orkowie zreszt zabraliby albo
zniszczyli wszystkie odzie, nie szczdzc te bagay.
- Zbadam grunt, gdy tam wrcimy - rzek Aragorn.
Zoyli Boromira na dnie odzi, ktra go miaa ponie w dal. Pod gow podcielili
szary kaptur i paszcz elfw. Dugie, czarne wosy sczesali rycerzowi na ramiona.
Zoty pas - dar z Lorien - byszcza jasno. Hem umiecili u boku, pknity rg a take
rkoje i szcztki strzaskanego miecza na piersi, or za zdobyty na wrogu - u
stp zmarego. Zwizali dwie odzie - jedna za drug - siedli do pierwszej i wypynli
na rzek. Najpierw wiosowali w milczeniu wzdu brzegu, potem trafili na rwcy ostro
nurt i wkrtce minli zielon k Parth Galen. Strome zbocza Tol Brandir stay w
blasku: soce odbyo ju p drogi od zenitu ku zachodowi. Pynli na poudnie, wic
wprost przed nimi wzbija si i migota w zocistej mgle obok piany wodogrzmotw
Rauros. pd i huk wody wstrzsa powietrzem.
Ze smutkiem odczepili aobn d: Boromir lea w niej cichy, spokojny,
ukoysany do snu na onie ywej wody. Prd porwa go, podczas gdy przyjaciele
wiosami wstrzymali wasn dk. Przepyn obok nich i z wolna oddala si, mala,
a wreszcie widzieli tylko czarny punkt wrd zotego blasku; nagle znik im z oczu.
Wodospad hucza wci jednostajnie. Rzeka zabraa Boromira, syna Denethora, i
nikt ju odtd nie ujrza go w Minas Tirith stojcego na Biaej Wiey, na ktr zwyk
by wchodzi co rano. Lecz przez dugie lata pniej opowiadano w Gondorze o odzi
elfw, co przepyna wodogrzmoty i spienione pod nimi jezioro, niosc zwoki
rycerza przez Osgiliath i dalej, rozgazionym ujciem Anduiny ku wielkiemu morzu,
pod niebo iskrzce si noc od gwiazd.
Trzej przyjaciele milczeli dug chwil gonic wzrokiem d Boromira.
Wreszcie odezwa si Aragorn.
- Bd go wypatrywali z Biaej Wiey - powiedzia - ale nie wrci ju ani od gr, ani
od morza.
I z wolna zacz piewa:
W krainie Rohan pord pl,
Wrd traw zielonoburych
Zachodni z szumem wieje wiatr
I w krg owiewa mury.
O, jak, wietrze, niesiesz wie,
Gdy dzie dobiega koca?
Czy Boromira widzia cie
W powiacie lnie miesica?
Widziaem - siedem mija rzek,
Dalekie mija bory,
A wszed w krain Pustych Ziem,
A krokiem dotar skorym
Tam, kdy pnoc rzuca cie...
Nie dojrz go ju oczy A moe sysza jego gos
daleki wiatr pnocy.
O, Boromirze, z blankw wie
Patrzyem w mroczne dale Lecz nie wrcie z Pustych Ziem,
Gdzie ludzi nie ma wcale.
322
323
- Tak by powinno - odpar Aragorn. - Ludzie z Minas Tirith cierpi wiatr od wschodu,
ale nie prosz go o wieci. Teraz jednak, gdy Boromir odszed w swoj drog,
musimy pospieszy si z wyborem wasnej. - Rozejrza si szybko, lecz uwanie po
zielonej ce, schylajc si, eby zbada grunt. - Nie byo tutaj orkw - rzek. - Nic
wicej nie mog na pewno stwierdzi. lady wszystkich czonkw druyny krzyuj
si w rne strony. Nie potrafi orzec, czy ktry z hobbitw wrci do obozu, odkd
rozbieglimy si na poszukiwanie Froda. - Zszed na sam brzeg opodal miejsca,
gdzie struga ciekaa ze rda do rzeki. - Tu widz wyrany trop - powiedzia. Hobbit zbieg tdy do wody i wrci na k; nie wiem jednak, jak dawno to mogo
by.
- Co zatem mylisz o tej zagadce? - spyta Gimli.
Aragorn zrazu nie odpowiedzia, lecz zawrci do obozowiska i przepatrzy bagae.
- Dwch workw brak - rzek. - Na pewno nie ma worka Sama: by wikszy od innych
i ciki. Mamy wic odpowied: Frodo odpyn dk, a z nim razem jego wierny
giermek. Frodo widocznie wrci tu, gdy adnego z nas nie byo w obozie. Spotkaem
Sama na stoku wzgrza i poleciem mu, eby szed za mn, ale jest oczywiste, e
tego nie zrobi. Odgad zamiary swojego pana i zdy przybiec nad rzek, nim Frodo
odpyn. Frodo zobaczy, e nie tak atwo pozby si Sama!
- Ale dlaczego nas si chcia pozby i to bez sowa? - spyta Gimli. - Postpi bardzo
dziwnie.
- I bardzo dzielnie - rzek Aragorn. - Zdaje si, e Sam mia racj. Frodo nie chcia
adnego z przyjaci pocign za sob w mier, do Mordoru. Wiedzia jednak, e
i tam musi. Gdy si z nami rozsta, przey co, co przemogo w nim strach i
wszelkie wahania.
- Moe spotka grasujcych orkw i uciek przed nimi? - powiedzia Legolas.
- To pewne, e uciek - odpar Aragorn - nie sdz jednak, by uciek przed orkami.
Nie zdradzi si z tym, co wiedzia o prawdziwej przyczynie nagej decyzji i ucieczki
Froda. Dugo zachowywa w tajemnicy ostatnie wyznanie Boromira.
- No, w kadym razie co nieco si wyjanio - rzek Legolas. - Wiemy, e Froda nie
ma ju na tym brzegu rzeki: tylko on mg zabra dk. sam jest z nim: tylko on mg
zabra swj worek.
- Mamy zatem do wyboru - powiedzia Gimli - albo si w ostatni d i ciga
Froda, albo pieszo ciga orkw. Obie drogi niewiele daj nadziei. Stracilimy ju
kilka bezcennych godzin.
- Pozwlcie mi si namyli - rzek Aragorn. - Obym wybra trafnie i przeama nie
sprzyjajcy nam dzisiaj los! - Chwile sta, milczc w zadumie. - Pjd za orkami oznajmi wreszcie. - Zamierzaem prowadzi Froda do Mordoru i wytrwa przy nim do
koca; lecz gdybym teraz chcia go szuka na pustkowiach, musiabym porzuci
wzitych do niewoli hobbitw na pastw tortur i mierci. Nareszcie serce przemwio
we mnie wyranie: los powiernika Piercienia ju nie jest w moich rkach. Druyna
wypenia swoje zadanie. Lecz nam, ktrzymy ocaleli, nie wolno opuci towarzyszy
niedoli, pki nam si starczy. W drog! Ruszajmy. Zostawcie tu wszystko prcz
rzeczy najniezbdniejszych. Trzeba bdzie pospiesza dniem i noc.
Wycignli ostatni d na brzeg i zanieli j midzy drzewa. Zoyli pod ni sprzt,
ktrego nie mogli udwign i bez ktrego mona si byo obej. Potem ruszyli z
Parth Galen. Zmierzch ju zapada, kiedy znaleli si z powrotem na polanie, gdzie
zgin Boromir. Std mieli i dalej tropem orkw, atwym zreszt do wyledzenia.
- adne inne plemi tak nie tratuje ziemi - zauway Legolas. - Orkowie znajduj jak
gdyby rozkosz w deptaniu i tpieniu ywej rolinnoci, choby im nie zagradzao
drogi.
324
325
Rozdzia 2
Jedcy Rohanu
Aragorn przeszuka teren w szerokim promieniu wok tego miejsca, lecz nie znalaz
adnych wicej ladw walki. Druyna ruszya znw naprzd. Niebo ju blado na
wschodzie, gwiazdy przygasy, a znad widnokrgu podnosi si szary brzask. Nieco
dalej na plnocy trafili na parw, w ktrym krty, bystry potoczek obi kamienist
ciek w gb doliny. na jego brzegach zieleniy si kpy zaroli i spachetki trawy.
- Nareszcie! - rzek Aragorn. - Tutaj mamy poszukiwany trop. Wiedzie w gr
strumienia. Tdy szli orkowie po zaatwieniu midzy sob krwawych porachunkw.
Zawrcili wic i ruszyli now ciek, skaczc z kamienia na kamie tak lekko, jakby
zaczynali dzie po dobrze przespanej nocy. Kiedy w kocu dotarli na gra szarego
wzgrza, nagy powiew rozburzy im wosy i zaopota poami paszczy. wit
dmuchn im chodem w twarze.
Obejrzeli si i zobaczyli za sob na drugim brzegu rzeki odlege szczyty ju
rozjarzone pierwszym blaskiem. Wstawa dzie. Czerwony rbek soca ukaza si
znad ciemnego grzbietu gr. Ale przed oczami wdrowcw, na zachodzie, wiat
wci jeszcze lea cichy, bezksztatny i szary; w miar jednak jak patrzyli, cienie
nocy rozwieway si stopniowo, ziemia budzia si odzyskujc barwy: ziele rozlaa
si po szerokich kach Rohanu, biae opary roziskrzyy si nad wodami, a gdzie
daleko po lewej stronie, o trzydzieci albo i wicej staj, Biae Gry zabysy bkitem i
purpur, wystrzelajc w niebo ostrymi szczytami, na ktrych olniewajca biel
wiecznych niegw zabarwia si teraz rumiecem jutrzenki.
- Gondor! Gondor! zawoa Aragorn. Obym ci ujrza znowu w szczliwszej
godzinie! Dzi jeszcze moja droga nie prowadzi na poudnie, ku twoim wietlistym
strumieniom.
Gondor midzy grami a morzem. Tu wiewem
D kiedy wiatr zachodni... Tu nad Srebrnym Drzewem
W dawnych krlw ogrodach deszcz wiata trzepota.
Mury, wiee, korono, o, tronie ze zota!
Czy ludzie Drzewo Srebrne ujrz, o, Gondorze,
I wiatr midzy grami d bdzie a morzem?
- Chodmy ju! rzek, odrywajc wreszcie oczy od poudnia i zwracajc je na
zachd i pnoc, gdzie wzywa go obowizek.
Gra, na ktrej stali, opadaa stromo spod ich ng. O kilkadziesit stp niej szeroka,
poszarpana pka skalna urywaa si ostr krawdzi nad przepacist, prostopad
cian: to by Wschodni Mur Rohanu. Tu koczyy si wzgrza Emyn Muil, a dalej,
jak okiem siegn, rozpocieray si ju tylko zielone rwniny Rohirrimw.
- Patrzcie! krzykn Legolas wskazujc blade niebo ponad ich gowami. Znowu
orze. Wzbi si bardzo wysoko. Wyglda mi na to, e odlatuje z powrotem na pnoc.
Mknie jak strzaa. Patrzcie!
- Nie, nawet moje oczy go nie dostrzeg, Legolasie odrzek Aragorn. Musi lecie
rzeczywicie na wielkiej wysokoci. Ciekawe, z jakim poselstwem tak spieszy, jeli to
ten sam ptak, ktrego przedtem zauwayem. Ale spjrzcie! Tu bliej widz co
bardziej niepokojcego. Jaki ruch na rwninie.
- Masz suszno odpar Legolas. Potny oddzia w marszu. Nic wicej jednak
nie mog o nim powiedzie ani rozrni, co to za plemi. Dzieli nas od nich wiele
staj, na oko wydaje si, e co najmniej dwanacie. W tym paskim krajobrazie trudno
oceni odlego.
327
328
- Miejmy nadziej, e nie przypaci zbyt drogo swej odwagi - rzek Legolas. - Dalej!
Naprzd! Serce mi si ciska na myl o tych modych, wesoych hobbitach,
pdzonych jak cielta za stadem.
Soce podnioso si do zenitu, a potem z wolna osuno si po niebie. Znad
odlegego morza, od poudnia, nadcigny lekkie oboki i odpyny z agodnym
podmuchem wiatru. Soce zaszo. Za plecami wdrowcw wyrosy cienie i coraz
duszymi ramionami sigay na wschd. Oni jednak wytrwale szli naprzd. Od
mierci Boromira mina doba, lecz orkowie wci byli daleko przed nimi. Nie mogli
ich nawet wzrokiem dosign na rozlegej, paskiej rwninie.
Kiedy zapady ciemnoci, Aragorn wstrzyma pochd. W cigu caego dnia
ledwie dwa razy popasali, i to na krtko; od wschodniej ciany gr, na ktrej stali o
wicie, dzielio ich teraz dwanacie staj.
- Pora dokona trudnego wyboru - rzek Aragorn. - Czy odpocz przez noc, czy te
i dalej, pki nam si starczy?
- Jeeli my bdziemy ca noc odpoczywa, a nieprzyjaciel nie przerwie marszu,
wyprzedzi nas znacznie - powiedzia Legolas.
- Chyba nawet orkowie nie mog maszerowa bez wytchnienia - powiedzia Gimli.
- Orkowie rzadko puszczaj si w biay dzie przez otwarte przestrzenie, a jednak
tym razem wayli si na to - odpar Legolas. - Tym bardziej nie spoczn w nocy.
- Ale noc nie moemy pilnowa ladu - rzek Gimli.
- Jak sign wzrokiem, lad wiedzie prosto, nie skrca ani w lewo, ani w prawo stwierdzi Legolas.
- Przypuszczam, e zdoabym was poprowadzi po ciemku nie zbaczajc z
waciwego kierunku - rzek Aragorn. - Jelibymy wszake zbdzili lub gdyby tamci
zboczyli ze szlaku, stracilibymy jutro duo czasu, nimby si udao odnale znowu
trop.
- W dodatku - powiedzia Gimli - tylko za dnia moemy dostrzec, czy jakie
pojedyncze lady nie odczaj si od gromady. gdyby ktry z jecw zbieg z
niewoli albo gdyby ktrego uprowadzono w bok, na wschd na przykad, w stron
Wielkiej rzeki, w stron Mordoru, moglibymy min ten lad nie domylajc si
niczego.
- To prawda - przyzna Aragorn. - Lecz jeli dobrze odczytaem poprzednie lady,
orkowie spod goda Biaej Rki wzili nad innymi gr i caa banda zmierza teraz do
Isengardu. Dotychczas wszystko potwierdza moje przypuszczenie.
- A jednak byoby nieroztropnie polega na tym - rzek Gimli. - Pamitajmy te o
moliwoci ucieczki jecw. Czy zauwaylibymy tamten trop, ktry nas doprowadzi
do klamry w trawie, gdybymy przechodzili po ciemku?
- Orkowie z pewnoci odtd zdwoili czujno, a jecy s ju bardzo zmczeni powiedzia Legolas. - Nie bd prbowali ucieczki, chyba z nasz pomoc. Jak im
pomoemy, nie sposb przewidzie, w kadym razie trzeba przede wszystkim
docign band.
- A jednak nawet ja, krasnolud, zaprawiony w wdrwkach i nie najsabszy w swoim
rodzie, nie zdoam przebiec caej drogi do Isengardu bez wypoczynku - rzek Gimli. Mnie te serce boli na myl o losie pojmanych przyjaci i gdyby to ode mnie tylko
zaleao, ruszybym wczeniej w pogo; lecz teraz musz wytchn, aby jutro biec
tym szybciej. A jeli mamy odpoczywa, ciemna noc jest po temu najsposobniejsz
por.
- Powiedziaem na pocztku, e wybr jest trudny - rzek Aragorn. - Na czym wic
zakoczymy t narad?
329
330
331
332
i jasne. Wiatr dmcy od wschodu zmit kby mgie. Rozlega kraina leaa przed
nimi naga i pusta w surowym wietle ranka.
Na wprost i ku wschodowi cigna si owiana wiatrem wyyna, paskowy
Rohanu, ktry przed kilku dniami dostrzegali z daleka pync z nurtem Wielkiej Rzeki.
Na pnoco-zachodzie czernia las Fangorn; jeszcze dziesi staj dzielio ich od
cienistego skraju tej puszczy, a gry w jej gbi giny w bkitnej dali. Za Fangornem
majaczy na widnokrgu jakby zawieszony w siwej chmurze biay czub smukego
Methedrasu, ostatniego szczytu w acuchu Gr Mglistych. Z lasu spywaa ku
wdrowcom Rzeka Entw, bystrym, wskim strumieniem toczc si midzy stromymi
brzegami. Trop orkw skrca spod wzgrz ku rzece.
ledzc wzrokiem trop biegncy nad rzek, a potem wzdu jej brzegw ku
puszczy, Aragorn dostrzeg na dalekiej zielonej ce jaki ciemny, szybko
poruszajcy si may punkcik. Rzuci si na ziemi i zacz pilnie wsuchiwa si w jej
gos. Legolas jednak, ktry sta obok wyprostowany, osaniajc smuk doni swoje
jasne oczy elfa, widzia nie punkcik, lecz chmar jedcw, drobne z oddali postacie
ludzkie na koniach, i w ostrzach wczni brzask poranka jak migotanie malekich
gwiazd niedosigych dla wzroku zwykych miertelnikw. Gdzie daleko za
pdzcym oddziaem czarny dym wzbija si wskim, krtym supem ku niebu. Cisza
panowaa nad pustk stepu taka, e Gimli sysza szelest kadej trawki.
- Jedcy! - krzykn Aragorn zrywajc si z ziemi. - Wielu jedcw na cigych
koniach zblia si do nas.
- Tak - rzek Legolas. - Jest ich stu piciu. Wosy maj jasne, a wcznie lnice.
Przewodzi im m wysokiego wzrostu.
Aragorn umiechn si.
- Bystre s oczy elfa - powiedzia.
- Niewielka sztuka - odpar Legolas. - Ci jedcy s przecie nie dalej ni o pi staj.
- O pi staj czy o jedn - odezwa si Gimli - w kadym razie nie unikniemy
spotkania na tym pustkowiu. Poczekamy na nich czy te pjdziemy w swoj drog?
- Poczekamy - rzek Aragorn. - Jestem znuony, cigamy nieprzyjaci wci
daremnie. A moe kto inny wczeniej ich dogoni? Bo przecie oddzia konny wraca
tropem orkw. Moe jedcy bd mieli dla nas jakie wane nowiny?
- Albo ostre wcznie - rzek Gimli.
- Trzy konie nios puste sioda - powiedzia Legolas - ale hobbitw midzy ludmi nie
ma.
- Nie twierdz, e bd to pomylne nowiny - odpar Aragorn - ale na dobre czy ze
trzeba tutaj poczeka.
Trzej przyjaciele opucili szczyt wzgrza, gdzie na tle jasnego nieba stanowili zbyt
dobrze widoczny z daleka cel, i z wolna zeszli pnocnym zboczem niej. Zatrzymali
si jednak nie schodzc a do podny pagrka i przycupnli na stoku w przywidej
trawie, owinici w szare paszcze. Czas pyn leniwie. Wiatr by ostry i przejmujcy.
Gimli krci si niespokojnie.
- Co ci wiadomo o tych jedcach, Aragornie? - spyta. - Moe czekamy tu na
niechybn mier?
- Przebywaem wrd nich - odpar Aragorn. - S dumni i uparci, lecz serca maj
szczere, a myl i dziaaj szlachetnie; s zuchwali, lecz nie okrutni, mdrzy, chocia
nieuczeni, nie pisz ksig, lecz piewaj wiele pieni, wzorek ludzkiego plemienia
sprzed lat Ciemnoci. Nie wiem jednak, co tutaj dziao si w ostatnich czasach i co
teraz postanowili Rohirrimowie, osaczeni z jednej strony zdrad Sarumana a z
drugiej grob Saurona. Z dawna yli w przyjani z ludmi z Gondoru, jakkolwiek nie
s tej samej co tamci krwi. W zamierzchych czasach Eorl Mody cign ich tutaj z
333
334
chya i po zby uzbrojona. gdyby ich dogoni, oni to byliby myliwcami, a ty atw
dla nich zwierzyn. Ale w tobie tkwi co dziwnego, Obieywiacie. - Rycerz zmierzy
bystrym spojrzeniem posta Aragorna. - Imi, ktre podae, nie przystao takiemu
jak ty czowiekowi. Strj take masz dziwny. Czy wyskoczye spod trawy? Jak to si
stao, emy ci wczeniej nie dostrzegli? Moe jestecie z rodu elfw?
- Nie - odpar Aragorn. - jeden z nas tylko jest elfem, Legolas z Lenego Krlestwa, z
odlegej Mrocznej Puszczy. Ale po drodze zabawilimy w Lothlorien i od pani tej
krainy otrzymalimy dary, widomy znak jej ask.
Rycerz przyjrza si trjce przyjaci z nowym podziwem, lecz w jego jasnych oczach
pojawi si twardy bysk.
- A wic w Zotym Lesie naprawd yje pani, o ktrej baj stare legendy! - rzek. - Jak
syszaem, mao kto wymyka si z jej side. Dziwne czasy! Jeeli u niej jestecie w
askach, zapewne take snujecie sieci i rzucacie czary. - Nagle zwrci zimne
spojrzenie na Legolasa i Gimlego. - Czemu to nie odzywacie si, milczkowie? spyta.
Gimli wsta, mocno zapar si na rozstawionych nogach; rk zacisn na trzonku
topora, czarne oczy zaiskrzyy mu si gniewnie.
- Powiedz mi swoje imi, mistrzu koni, a wwczas usyszysz moje i wiele innych
rzeczy na dokadk - powiedzia.
- Zwyczaj kae, by cudzoziemiec przedstawi si pierwszy - odpar rycerz, z gry
spogldajc na krasnoluda. - Mimo to, wiedz, e jestem Eomer, syn Eomunda, a
nosz tytu Trzeciego Marszaka Riddermarchii.
- A wic, Eomerze, synu Eomunda, Trzeci Marszaku Riddermarchii, przyjmij od
krasnoluda Gimlego, syna Gloina, przestrog i nie rzucaj na wiatr niewczesnych
sw. Oczerniasz bowiem t, ktrej piknoci nawet wyobrazi sobie nie umiesz.
Tylko przez wzgld na sabo umysu mona ci usprawiedliwi.
Eomerowi oczy rozbysy, a jedcy Rohanu z gronym pomrukiem zacienili krg
wok cudzoziemcw i nastawili wcznie.
- Obcibym ci gow razem z brod, moci krasnoludzie, gdyby nieco wyej
sterczaa nad ziemi - rzek Eomer.
- Gimli nie jest tu sam! - zawoa Legolas; ruchem szybszym ni tchnienie napi uk i
zaoy strza. - Zginiesz, zanim twj miecz opadnie.
Eomer podnis miecz i sprzeczka skoczyaby si krwawo, gdyby Aragorn z rk
wzniesion nie skoczy midzy przeciwnikw.
- Wybacz, Eomerze! - krzykn. - Zrozumiesz gniew moich przyjaci, gdy ci opowiem
nasz histori. Nie ywimy zych zamiarw, nie chcemy skrzywdzi Rohanu i jego
mieszkacw ludzi ani koni. Czy zgodzisz si wysucha mnie, zanim uyjesz ora?
- Zgadzam si - odpar Eomer i spuci miecz. - Lecz podrni zapuszczajc si w
tych niepewnych czasach na pola Riddermarchii powinni by mniej dufnie sobie
poczyna. Przede wszystkim wyznaj mi swoje prawdziwe imi.
- Przede wszystkim powiedz mi, komu suysz - rzek Aragorn. - Czy przyjacielem,
czy wrogiem Saurona, pospnego wadcy Mordoru?
- Jednemu tylko panu su: krlowi Marchii, Theodenowi, synowi Thengla - odpar
Eomer. - Nie suymy potdze dalekiego Czarnego Kraju, lecz nie prowadzimy te z
ni otwartej wojny. Jeli wic przed ni uciekacie, opucie lepiej nasz kraj. Na caym
pograniczu szerzy si niepokj i jestemy zagroeni; pragniemy jednak tylko
zachowa wolno i y tak, jak ylimy, poprzestajc na swoim, nie suc obcym
panom, ani dobrym, ani zym. W lepszych czasach chtnie i przyjanie witalimy
cudzoziemcw, lecz w tych niespokojnych dniach obcy, nieproszeni gocie musz
335
336
- Dziwna nazwa dziwnego plemienia - powiedzia Gimli. - Lecz ci dwaj s nam bardzo
drodzy. Moe syszelicie w Rohanie o przepowiedni, ktra zaniepokoia wadc z
Minas Tirith. Jest w niej mowa o niziokach. To wanie hobbici.
- Nizioki! - zamia si jedziec stojcy obok Eomera. - Nizioki! Ale te stworzonka
istniej tylko w starych pieniach i bajkach, przyniesionych z pnocy. Czy
znalelimy si w wiecie legend, czy te chodzimy po zielonej ziemi, w blasku dnia?
- Mona y w obu tych wiatach naraz - rzek Aragorn. - Bo nie my, lecz ci, co
przyjd po nas, stworz legend naszych czasw. Zielona ziemia, powiadasz? Jest
w niej wiele tematw dla legendy, chocia j depczesz w penym blasku dnia.
- Nie ma czasu do stracenia - rzek jedziec nie zwaajc na Aragorna. - Trzeba
spieszy na poudnie, wodzu. Zostawmy tych dziwakw razem z ich mrzonkami. Albo
te zwimy ich i zawiemy do krla.
- Milcz, Eothainie! - rozkaza mu Eomer w jzyku Rohanu. - Chc porozmawia z
nimi sam. Niech mj eored zbierze si na ciece i przygotuje do odmarszu w
kierunku Brodu Entw.
Mruczc co pod nosem Eothain oddali si i przekaza rozkaz oddziaowi. Po chwili
Eomer zosta sam z trzema wdrowcami.
- To, cos mi rzek, Aragornie, zdaje si bardzo dziwne - powiedzia. - A jednak
mwisz prawd, nie wtpi o tym. Ludzie z Marchii nie kami, tote nieatwo daj si
oszuka. Lecz nie powiedziae mi caej prawdy. Czy zechcesz teraz rzec mi co
wicej o celu waszej wyprawy, abym mg osdzi, co mi wypada uczyni?
- Wyruszyem z Imladris, jak nazywaj ten kraj stare pieni, przed wielu tygodniami odpar Aragorn. - By ze mn Boromir, rycerz z Minas Tirith. Zamierzaem
towarzyszy synowi Denethora do jego rodzinnego grodu, by pomc temu plemieniu
w wojnie z Sauronem. Ale reszta druyny, z ktr wdrowaem, miaa inne zadania
do spenienia. O tym dzi nie wolno mi jeszcze mwi. Naszym przywdc by
Gandalf Szary.
- Gandalf! - zakrzykn Eomer. - Gandalf Szary znany jest w Marchii. Musz ci
wszake przestrzec, e jego imi ju nie otwiera drogi do ask krla. Gandalf goci w
naszym kraju wielekro za pamici ludzkiej, zjawiajc si wedle woli, czasem par
razy do roku, czasem raz na wiele lat. Zawsze by zwiastunem niezwykych zdarze,
a jak teraz niektrzy twierdz, przynosi nieszczcie. To prawda, e od ostatnich
jego odwiedzin tego lata sypny si na nas niepowodzenia. Wwczas to zaczy si
kopoty z Sarumanem. Przedtem zaliczalimy go do naszych przyjaci, lecz przyby
Gandalf i ostrzeg nas, e Isengard kipi od przygotowa wojennych i e Saruman
knuje napa. Opowiada, e by wiziony w wiey Orthank i ledwie uszed z yciem.
Baga o pomoc, ale Theoden nie chcia go wysucha, wic Czarodziej opuci nasz
kraj. Nie wymawiaj imienia Gandalfa w obecnoci Theodena. Krl jest na niego
zagniewany. Gandalf bowiem wzi sobie z krlewskich stajen wierzchowca,
zwanego Gryfem, per krlewskiej stadniny, z rasy Mearasw, ktre tylko wadcom
Marchii wolno dosiada. Gryf jest potomkiem sawnego konia Eorla, ktry zna ludzk
mow. Przed tygodniem Gryf wrci, lecz to nie ugasio gniewu krla, bo ko zdzicza
i nie daje do siebie przystpu nikomu.
- A wic Gryf sam trafi do domu z dalekiej pnocy - rzek Aragorn - bo tam Gandalf
rozsta si ze swym wierzchowcem. Niestety! Gandalf ju nigdy go nie dosidzie.
padw ciemne otchanie kopalni Morii i ju si z nich nie wydosta na wiato dzienne.
- Smutna to nowina - rzek Eomer. - Smutna przynajmniej dla mnie i dla wielu
spord nas, lecz nie dla wszystkich, jak si zreszt przekonasz, gdy odwiedzisz
krlewski dwr.
337
- Nikt w waszym kraju poj nie zdoa, jak bardzo martwi si trzeba t nowin,
chocia jej skutki pewnie kady z was odczuje bolenie, zanim ten rok upynie - rzek
Aragorn. - lecz gdy wielcy polegn, mniejsi musz zastpi ich na czele pochodu.
Mnie przypado w udziale prowadzi druyn przez ca dalek drog z Morii.
Szlimy przez Lorien - kraj, o ktrym powiniene dowiedzie si czego wicej, nim
zechcesz znw o nim mwi. A potem wiele mil przepynlimy Wielk Rzek a do
wodogrzmotw Rauros. Tam wanie Boromir poleg z rk tych samych orkw,
ktrych wycie dzisiaj rozgromili.
- Same aobne wieci przynosisz nam, Aragornie! - wykrzykn Eomer z rozpacz. mier Boromira to cios dla Minas Tirith i dla nas wszystkich. Mny to by rycerz,
powszechnie go sawiono. Rzadko odwiedza Marchi, bo wiele czasu powici
wojnom na wschodniej granicy, lecz spotkaem si z nim kiedy. Bardziej mi si
wyda podobny do porywczych synw Eorla ni do statecznych mw z Gondoru, i
pewnie okazaby si wielkim wodzem swego plemienia, gdyby doczeka swojej kolei i
obj przywdztwo. Nie pojmuj, dlaczego z Gondoru nie doszy nas adne wieci o
tym nieszczciu. jak dawno si to stao?
- Dzi mija czwarty dzie od mierci Boromira - odpar Aragorn - a my wyruszylimy
spod Tol Brandir wieczorem tego pamitnego dnia.
- pieszo? - zakrzykn Eomer.
- Tak jak nas widzisz.
Eomer ze zdumienia szeroko otworzy oczy.
- Obieywiat to zbyt skromne przezwisko, synu Arathorna - powiedzia. - ja bym ci
raczej nazwa Skrzydlatym. O tym marszu trzech przyjaci bardowie powinni
piewa pieni podczas rycerskich uczt. W niespena cztery doby przemierzylicie
nogami czterdzieci pi staj. Dzielny jest rd Elendila! Teraz jednak powiedz mi,
Aragornie, czego ode mnie dasz? Trzeba mi bowiem co tchu wraca do
Theodena. W obecnoci moich podwadnych musiaem mwi ogldnie. Prawd
rzekem, nie jestemy w otwartej wojnie z Czarnym Krajem i s na dworze nikczemni
doradcy, ktrzy maj dostp do krlewskich uszu. Lecz wojna wisi w powietrzu. Nie
zaprzemy si prastarego sojuszu z plemieniem Gondoru i gdy nasi sprzymierzecy
walcz, przyjdziemy im z pomoc. tak ja powiadam i tak myl wszyscy, ktrzy ze
mn trzymaj. Jako Trzeci Marszaek mam zlecon piecz nad Wschodni Marchi.
kazaem nasze stada i pasterzy usun za Rzek Entw; tu zostan tylko strae i
zwiadowcy.
- A wic nie pacicie haraczu Sauronowi? - spyta Gimli.
- Nie, i nigdy nie pacilimy odpar Eomer z byskiem w oczach. Doszo do moich
uszu, e kto to kamstwo rozsiewa po wiecie. Przed kilku laty wadca Czarnego
Kraju chcia kupi od nas konie i ofiarowa za nie wielk cen, lecz odmwilimy, bo
zwierzta zmusza do suenia zej sprawie. Wwczas nasa bandy orkw, ktre od
tej pory rabuj, co im w rk wpadnie, a najchtniej porywaj konie czarnej maci,
tak e niewiele nam ich pozostao. To wanie jest powodem naszej zawzitej
nienawici do orkw. W tej chwili jednak najgorszych kopotw przysparza nam
Saruman. Roci sobie prawa do wadzy nad caym tym obszarem i od kilku miesicy
toczymy z nim wojn. Wzi na od orkw, wilkoakw i zych ludzi, zamkn przed
nami Bram Rohanu, tak e znalelimy si jak w kleszczach, osaczeni i od
zachodu, i od wschodu.
Trudno walczy z takim przeciwnikiem. Saruman jest przecie czarodziejem, chytrym
i biegym w swej sztuce, umie przedzierzga si w rne postacie. Mwi, e wczy
si to tu, to tam, przebrany za starca w kapturze i paszczu; bardzo przypomina z
pozoru Gandalfa, jak twierdz ci, co go pamitaj. Jego szpiedzy potrafi si
338
przelizn przez wszystkie nasze sieci, zowrbne ptaki, ktre mu su, lataj
ustawicznie nad naszym krajem. Nie wiem, na czym si to skoczy, ale w gbi serca
drcz mnie ze przeczucia; jeeli si nie myl, nie tylko w Isengardzie ma Saruman
sojusznikw. Sam zreszt przekonasz si, gdy odwiedzisz krlewski dwr. Czy
odwiedzisz go? Czy te udz si tylko nadziej, e przysano ci tutaj, aby mnie
poratowa w rozterce i cikiej potrzebie?
- Stawi si na dworze krla Theodena, jak tylko bd mg rzek Aragorn.
- Jed zaraz prosi Eomer. Dziedzic Elendila bdzie dla synw Eorla potnym
sprzymierzecem w tych gronych czasach. Na polach Zachodniego Emnetu wre w
tej chwili bitwa, boj si, e j przegramy. Wyznam ci, e podjem t wypraw na
pnoc bez wiedzy krla, gdy ja bowiem ze swym oddziaem opuciem stolic,
zostaa tam tylko nieliczna stra. Ale zwiadowcy przestrzegli mnie, e banda orkw
przed trzema dniami zesza na nasze pola ze Wschodniego Muru i e niektrzy z
napastnikw nosz biee godo Sarumana. Podejrzewajc, e stao si to, czego
najbardziej si lkam, to znaczy, e midzy Orthankiem a Czarn Wie zawarty
zosta sojusz, ruszyem na czele eoredu, oddziau zoonego z moich domownikw i
sug. Dwa dni temu o zmierzchu wytropilimy orkw w pobliu Lasu Entw.
Okrylimy band i wczoraj o wicie stoczylimy z ni bitw. Straciem w boju
pitnastu ludzi i dwanacie koni. Niestety. Banda okazaa si liczniejsza, ni
przewidywaem. Nowe posiki nadcigny bowiem ze wschodu, zza Wielkiej Rzeki,
jak wiadczy wyrany lad, ktry odkrylismy nieco dalej na pnoc std. Inne bandy
przyszy te na pomoc swoim od strony lasu: orkowie olbrzymy, rwnie znaczone
biaym godem Isengardu, a to jest szczep najgroniejszy i najdzikszy.
Mimo wszystko rozbilimy ich w puch. Lecz za dugo ju bawimy w tych okolicach.
Jestemy potrzebni na poudniu i na zachodzie. Jed z nami. Jak widziae, mamy
lune konie. Twj miecz nie bdzie prnowa. Tak, przyda si rwnie topr
Gimlego i uk Legolasa, jeli twoi przyjaciele zechc mi wybaczy zbyt pochopny sd
o Lenej Pani. Powtrzyem jedynie to, co wszyscy o niej mwi w naszym kraju,
lecz chtnie zmieni zdanie, jeli od was dowiem si, e bdziem.
- Dziki za te szlachetne sowa rzek Aragorn. Z serca pragnbym i z tob, ale
nie mog opuci przyjaci, pki zostaje cho cie nadziei, e zdoam ich ocali.
- Porzu nadziej odpar Eomer. Nie odnajdziesz swoich druhw na tym
pnocnym pograniczu.
- A jednak nasi przyjaciele nie zostali nigdzie po drodze. Opodal Wschodniego Muru
znalelimy niewtpliwy dowd, e przynajmniej jeden y jeszcze wwczas i
przechodzi tamtdy. Lecz midzy cian grsk, a tym paskowzgrzem nigdzie nie
natrafilimy na aden lad, nikt te nie odczy si od oddziau i nie zszed w bok od
szlaku, chyba e zawodzi mnie sztuka odczytywania tropw, w ktrej wiczyem si z
dawna.
- C wic mogo si z nimi sta?
- Nie wiem. Mylaem, e zginli w zamcie bitwy i ciaa ich razem z trupami orkw
spony na stosie. Lecz skoro ty powiadasz, e to niemoliwe, wyzbyem si tej
obawy. Wolno mi przypuszcza, e zawleczono ich do lasu jeszcze przed bitw,
zanim twj oddzia otoczy band. Czy mgby przysic, e z twoich sieci nie
wymkna si w ten sposb ywa dusza?
- Przysign, e ani jeden ork nie wylizn si nam od chwili, gdy wypatrzylimy
band rzek Eomer. Wczeniej ni orkowie dotarlimy na skraj lasu, potem za
nie mg przedrze si przez piercie moich onierzy nikt, kto nie umie czarowa
jak elfy.
339
- Nasi druhowie mieli takie same paszcze jak my powiedzia Aragorn. A nas
przecie mine w biay dzie nie podejrzewajc wcale naszej obecnoci.
- tak, o tym zapomniaem przyzna Eomer. Wrd tylu dziww za nic rczy nie
mona. Niepojte rzeczy dziej si teraz na wiecie. Elf z krasnoludem w parze
wdruje przez nasze stepy. Czowiek, ktry rozmawia z Len Pani, stoi przede
mn ywy i cay. Miecz zamany przed laty, zanim ojcowie naszych ojcw przybyli do
Marchii, wraca, aby znw wojowa. Jak w takich osobliwych czasach rozezna, co
si czowiekowi godzi czyni?
- W osobliwych czasach, tak samo jak w zwykych, wiadomo, co si godzi rzek
Aragorn. Dobro i zo nie zmienia si z biegiem lat. I to samo oznacza dla ludzi co
dla krasnoludw albo elfw. Czowiek musi midzy dobrem i zem wybiera zarwno
we wasnym domu jak w Zotym Lesie.
- Prawd mwisz rzek Eomer. Lecz nie o tobie wtpiem ani o wyborze mego
serca. Nie wolno mi jednak postpowa tak, jak bym sam pragn. Prawo nasze
zabrania cudzoziemcom wdrowa na wasn rk po tym kraju, chyba e krl da im
na to pozwolenie. W dzisiejszych gronych czasach zakaz przestrzegany jest
bardziej ni kiedykolwiek surowo. Prosiem was, bycie zgodzili si dobrowolnie i z
nami, lecz odmawiacie. Wzdragam si przed wszczciem bitwy w stu ludzi przeciw
trzem obcoplemiecom.
- Nie sdz, aby wasze prawo dotyczyo naszego przypadku odpar Aragorn. Nie
jestem te dla was obcoplemiecem. Bywaem w tym kraju nieraz, walczyem w
szeregach Rohirrimw, chocia pod innym imieniem i w innym stroju. Z tob nie
spotkalimy si dotychczas, ale znaem twojego ojca Eomunda i rozmawiaem z
Theodenem, synem Thengla. Nie mogo si za dawnych lat zdarzy, by szlachetny
m i dostojnik Rohanu zmusza kogokolwiek do odstpienia od takich zamiarw,
jakie ja ywi. Mj obowizek jest jasny: wytrwam przy nim. A ty, synu Eomunda,
rozstrzygnij wreszcie, co wybierasz. Pom nam albo przynajmniej zostaw nam
wolno. Albo sprbuj postpi wedle prawa. Jeli to zrobisz, ubdzie obrocw
waszych granic i krla.
Eomer chwil namyla si, w kocu rzek:
- Obaj nie mamy czasu do stracenia. Mj oddzia niecierpliwi si, by rusza w dalsz
drog, a twoja nadzieja z kad chwil blednie. Tote dokonaem wyboru.
Odejdziecie wolni. Co wicej, uycz wam koni. Prosz tylko o jedno: gdy spenisz
swoje zadanie lub gdy przekonasz si, e dalsze wysiki s daremne, przybd wraz
z komi do Meduseld, wielkiego domu w grodzie Edoras, obecnej siedzibie
Theodena. W ten sposb dasz krlowi dowd, e nie pobdziem w wyborze.
Twemu sowu zawierzam moje dobre imi, moe nawet ycie. Nie zawied mnie.
- Nie zawiod odpar Aragorn.
Rohirrimowie z oddziau Eomera zdumieli si, gdy dowdca kaza odda
zbywajce konie trzem obcoplemiecom; ten i w patrza na intruzw inieufnie spode
ba, lecz tylko Eothain omieli si odezwa gono:
- Godzi si moe da wierzchowca temu dostojnemu panu, ktry, jak powiada,
naley do plemienia Gondoru rzek ale nikt jeszcze nie sysza, eby konia z
Marchii dosiada krasnolud.
- Nikt nie sysza i nigdy nie usyszy, bd spokojny odpar Gimli. Wol chodzi
piechot, ni wdrapywa si na grzbiet takiego wielkiego zwierzaka, nawet gdyby
mnie prosi, a tym bardziej jeli mi go aujesz.
- Musisz si zgodzi, inaczej opniaby pocig rzek Aragorn.
340
- Nie trap si, Gimli, przyjacielu powiedzia Legolas. Sidziesz na jednego konia
ze mn. Tak bdzie najlepiej. Nie tobie Rohirrimowie poycz wierzchowca i nie ty
bdziesz si z nim para.
Aragorn dosiad zaraz konia szpakowatej maci, ktrego mu przyprowadzono.
- Wabi si Hasufel wyjani Eomer. Niech ci suy dobrze i z wikszym
szczciem ni poprzedniemu panu, Garulfowi.
Mniejszy i lejszy wierzchowiec, ofiarowany Legolasowi, zdawa si narowisty i
pochliwy. Na imi mia Arod. Legolas poprosi jednak Rohirrimw, eby zdjli z niego
siodo i uzd.
- Mnie tego nie potrzeba rzek wskakujc lekko na koski grzbiet.
Ku powszechnemu zdumieniu Arod nie tylko da si Legolasowi dosi bez oporu,
lecz na jedno jego sowo posusznie spenia wszelkie yczenia. Tak bowiem elfy
obaskawiaj kade szlachetne zwierz. Kiedy z kolei Gimlego posadzono na konia,
krasnolud przylgn do przyjaciela, czujc si rwnie nieswojo jak niegdy Sam
Gamgee w odzi.
- Szczliwej drogi, obycie znaleli swoj zgub! zawoa Eomer. A wracajcie jak
najprdzej i niech odtd nasze miecze byszcz ju zawsze w jednym szeregu!
- Wrc! odkrzykn Aragorn.
- ja take powiedzia Gimli. Jeszczemy z tob nie skoczyli rozmowy o Lenej
Pani. Musz wrci, eby ci nauczy grzecznoci.
- Zobaczymy odpar Eomer. Tyle dziwnych rzeczy zdarzyo si ostatnimi czasy,
e moe nie powinienem si dziwi, jeli krasnolud toporkiem chce mi wbija do
gowy cze dla piknych pa. Wracaj zdrowy!
Tak si rozstali. cige byy konie ze stadnin Rohanu. Gdy po krtkiej chwili
Gimli rzuci okiem wstecz, oddzia Eomera ledwie byo wida na widnokrgu. Aragorn
nie oglda si za siebie; mimo pdu pilnie wypatrywa znakw na ziemi i cwaowa
pochylony, z gow na szyi Hasufela. Wkrtce mknli brzegiem Rzeki Entw i tu
odnaleli wydeptany ze wschodu, od paskowyu, drugi szlak, o ktrym wspomina
Eomer.
Aragorn zsiad z konia i z bliska przyjrza si tropom, potem znw wskoczy na
siodo i odjecha w bok ku wschodowi, trzymajc si wci skraju wydeptanego
szlaku i uwaajc, by nie zatrze ladw. Raz jeszcze zsiad, zbada dokadnie grunt
i przeszed kawaek drogi tam i z powrotem piechot.
- Niewiele si dowiedziaem rzek powrciwszy do towarzyszy. Na gwnym
szlaku jedcy Rohanu zatarli kopytami koni lady orkw. Std banda cigna chyba
w dalsz drog bliej rzeki. Lecz trop od wschodu jest wiey i wyrany. aden lad
nie wskazuje, by kto zawrci nad Anduin. Trzeba teraz jecha wolniej i upewni
si, czy nigdzie nie wida ladw odchodzcych w bok od gromady. Orkowie, gdy tu
doszli, musieli ju wiedzie, e s cigani; moliwe, e prbowali pozby si jecw
lub zabezpieczy ich w jaki sposb, nim stawili czoo przeciwnikom.
Tymczasem pogoda zacza si psu. Niskie szare chmury nadpyny znad
paskowyu. Mga przesonia soce. Lene stoki Fangornu majaczyy coraz bliej i
coraz ciemniejsze, w miar jak soce chylio si ku zachodowi. Nie spostrzegli
nigdzie ladw oddalajcych si od szlaku w prawo czy w lewo, tylko tu i wdzie
natykali si na trupy pojedynczych orkw, ktrych mier zaskoczya w ucieczce;
siwe pira strza sterczay im z plecw lub gardzieli.
Wreszcie, dobrze ju pod wieczr, dotarli do skraju lasu i na otwartej polanie
midzy pierwszymi drzewami Fangornu ujrzeli wielkie pogorzelisko; popioy byy
jeszcze gorce i dymiy. Opodal pitrzy si stos hemw, zbroi, strzaskanych tarcz,
poamanych mieczy, ukw, strza, dzid i wszelkiego wojennego rynsztunku.
341
Pordku tkwi zatknity na pal ogromy eb goblina; biae godo mona byo jeszcze
rozrni na popkanym hemie. Nieco dalej, w miejscu, gdzie rzeka wypywaa z
lasu, wznosi si kurhan, dopiero co, wida, usypany; bo nag ziemi okrywaa
wieo wycita dar, w ktr wbito pitnacie wczni.
Aragorn wraz z przyjacimi przeszuka dokadnie teren w szerokim promieniu
wok pobojowiska, lecz ju zmierzchao si i wkrtce wieczr zapad ciemny i
mglisty. Noc nadesza, a nie odkryli jeszcze ladu po Meriadoku i Pippinie.
- Nic wicej nie da si zrobi - rzek ze smutkiem Gimli. - Niemao zagadek
napotkalimy, odkd wyszlimy spod Tol Brandir, ale ta wydaje si jeszcze
trudniejsza do rozwizania ni wszystkie poprzednie. Myl, e spalone koci
hobbitw zmieszay si z popioami orkw. Bolesna to bdzie nowina dla Froda, jeli
doyje, by si o niej dowiedzie; bolesna te dla starego hobbita, ktry czeka w
Rivendell. Elrond sprzeciwia si udziaowi tych dwch modzikw w wyprawie.
- Ale Gandalf by za tym, eby ich zabra - powiedzia Legolas.
- Sam Gandalf te chcia i z anmi, a pierwszy zgin - odpar Gimli. - Zawiodo go
jasnowidzenie.
- Gandalf nie opiera swoich rad na pewnoci bezpieczestwa dla siebie ani dla
innych - rzek Aragorn. - S zadania, ktre lepiej podj ni odrzuci, choby u ich
kresu czekaa zguba. Ale nie zgodz si jeszcze std odej. Zreszt musimy i tak
czeka do witu.
Opodal pobojowiska wybrali na nocleg miejsce pod rozoystym drzewem, ktre
wygldao troch jak kasztan, lecz zachowao do tej pory mnstwo zeszorocznych
lici, duych i brunatnych, podobnych do wyschych doni o dugich, rozcapierzonych
palcach. Gazie szeleciy aonie w podmuchach nocnego wiatru. Gimlim dreszcz
wstrzsn. Mieli z sob ledwie po jednym kocu.
- Rozpalmy ognisko - rzek krasnolud. - Nie dbam ju o niebezpieczestwo. Niech si
orkowie zlec jak my do wiecy.
- Jeeli ci biedni hobbici bkaj si po lesie, ogie mgby ich do nas cign popar przyjaciela Legolas.
- Mgby nam cign na kark inne jeszcze stwory prcz orkw i hobbitw powiedzia Aragorn. - Niedaleko std do podgrskich dziedzin zdrajcy Sarumana.
Siedzimy na skraju Fangornu, a podobno niebezpiecznie jest rusza drzewa w tym
lesie.
- Rohirrimowie wczoraj zapalili ogromny stos - odpar Gimli - i zrbali, jak wida,
sporo drzew na to ognisko. Spdzili jednak noc spokojnie obozujc tutaj po bitwie.
- Byli w licznej kompanii - rzek Aragorn - i niestraszny im gniew Fangornu, bo rzadko
si tu zapuszczaj, a midzy drzewa nie wchodz nigdy. Lecz nas droga pewnie
zaprowadzi w samo serce lasu. Lepiej bdmy ostroni. Nie tykajmy ywych drzew.
- Nie ma potrzeby - odpar Gimli. - Rohirrimowie zostawili do drew i chrustu, peno
te na ziemi suchych gazi.
Zaraz te ruszy zbiera susz, a potem zaj si uoeniem stosu i rozpaleniem
ogniska; Aragorn siedzia tymczasem oparty plecami o potny pie i rozmyla w
milczeniu, Legolas za sta nieco dalej na otwartej przestrzeni i, wychylony naprzd,
czujnie wpatrywa si w ciemn gb lasu, jakby nasuchujc gosw wzywajcych z
oddali. Kiedy krasnolud skrzesa iskr i may stos rozbysn jasnym pomieniem,
wszyscy trzej obsiedli ognisko i skulili si nad nim w paszczach i kapturach,
odgradzajc wasnymi osobami blask od nocy. Legolas podnis gow ku rozoonej
w grze koronie drzewa.
- Spjrzcie! - powiedzia. - Drzewo ciszy si z ognia.
342
Moe taczce cienie udziy ich wzrok, lecz wszyscy trzej mieli wraenie, e gazie
chyl si ku pomieniom, e drzewo przygina konary, aby je zbliy do ogniska;
brunatne licie zesztywniay i ocieray si o siebie, jak tum zzibnitych, szorstkich
doni stsknionych do ciepa.
Zapada cisza, bo nagle podrni odczuli mrok bliskiego a nieznanego lasu jak
obecno jakiej wielkiej, pospnej osoby, zadumanej o wasnych sprawach. po
chwili odezwa si znw Legolas.
- Keleborn ostrzega, ebymy nie zapuszczali si w gb Fangornu - rzek. - Czy nie
wiesz, dlaczego, Aragornie? jakie legendy o tych lasach zna Boromir?
- Wiele rnych legend syszaem w Gondorze - odpar Aragorn. - Lecz gdyby nie
przestrogi Keleborna, uwaabym je wszystkie za bajki, szerzce si wrd ludzi,
odkd utracili mdro prawdziw. Wanie chciaem ciebie zapyta, ile jest prawdy
w tych opowieciach. Jeeli leny elf nie wie tego, jake czowiek mgby go
pouczy?
- Wicej wiata przewdrowae ni ja - rzek Legolas. - W mojej ojczynie nic o
Fangornie nie mwiono, piewano tylko pieni o dawnych tutejszych mieszkacach,
onodrimach, ktrych ludzie zw entami. Fangorn bowiem jest lasem bardzo starym,
nawet wedle rachuby czasu elfw.
- Tak, jest rwnie stary jak las za Kurhanem, a znacznie od niego wikszy. Elrond
powiada, e istnieje midzy nimi wi rodzinna; oba stanowi ostatnie bastiony
potgi lenej z Dawnych Dni, kiedy Pierworodni wdrowali po wiecie, a plemi ludzi
jeszcze spao. Ale Fangorn ma jaki wasny sekret. Jaki - tego nie wiem.
- A ja wcale wiedzie nie chc - rzek Gimli. - Ktokolwiek tam mieszka, z mojej strony
niech si nie obawia ciekawoci.
Pocignli losy, eby ustali kolejno stray. Pierwsza warta przypada Gimlemu.
Aragorn i Legolas pooyli si i zaraz sen ich zmorzy.
- Pamitaj, Gimli - mrukn jeszcze sennie Aragorn - e niebezpiecznie jest obcina
gazie czy bodaj gazki z ywych drzew Fangornu. Nie zapuszczaj si te dalej w
las po chrust. Nawet gdyby ogie mia zgasn. A w razie czego, zbud mnie.
Z tymi sowami usn. Legolas lea bez ruchu na wznak, biae rce skrzyowa na
piersiach, oczy mia otwarte; elfy bowiem w najgbszym nie zespalaj si z yciem
nocy. Gimli przycupn koo ogniska i w zamyleniu gaska ostrze toporka. Licie
szeleciy. Poza tym nic nie mcio ciszy.
Nagle Gimli podnis wzrok. Tam, gdzie wiato bijce od ogniska wsikao w
mrok, majaczya sylwetka zgarbionego starca, opartego na lasce, otulonego
paszczem; szerokoskrzydy kapelusz mia wcinity gboko na oczy. Gimli skoczy
na rwne nogi. W pierwszym momencie ze zdumienia nie mg gosu doby, chocia
od razu bysna mu myl, ze to Saruman wytropi ich obozowisko. Zbudzeni
gwatownym ruchem krasnoluda, Aragorn i Legolas usiedli na ziemi i wbili wzrok w
zagadkow posta. Starzec nie odzywa si ani nie dawa adnych znakw.
- Czego wam potrzeba, dziadku? - spyta Aragorn zrywajc si szybko. - Zmarzlicie
moe, podejdcie, ogrzejecie si przy ogniu. - Zrobi krok naprzd, ale starzec ju
znikn. Nigdzie w pobliu nie mogli go wypatrzy, a dalej nie mieli zapuszcza si
w ciemnoci. Ksiyc zaszed i noc bya czarna jak smoa.
Nagle Legolas krzykn:
- Konie! Konie!
Konie ucieky. Wyrway paliki, do ktrych byy przywizane, i zbiegy. Przez dug
chwil przyjaciele stali bez ruchu i bez sowa, oguszeni tym nowym ciosem. Byli oto
na skraju Fangornu, niezmierzony step dzieli ich od ludzi z Rohanu, jedynych
sprzymierzecw w caej tej rozlegej, niebezpiecznej krainie. W pewnej chwili
343
344
Rozdzia 3
Uruk-hai
ippina mczy ponury, koszmarny sen: zdawao mu si, e syszy wasny saby
gos, rozlegajcy si echem w ciemnym podziemiu i woajcy: Frodo! Frodo!
Lecz zamiast przyjaciela tum szkaradnych orkw szczerzy z mroku zby w
zoliwym umiechu i setki wstrtnych ap wycigay si po niego ze wszystkich stron.
Gdzie jest Merry?
Pippin zbudzi si. Zimny wiatr dmucha mu w twarz. Lea na wznak. Wieczr
zapada i niebo ju poszarzao. Hobbit odwrci gow i stwierdzi, e jawa niewiele
jest lepsza od sennego koszmaru. Rce, kolana, kostki u ng mia sptane
powrozem. Obok lea Merry, bardzo blady, z czoem przewizanym brudn szmat.
Dokoa wszdzie siedzieli lub stali orkowie, caa banda. Szcztki wspomnie zaczy
si z wolna ukada w obolaej gowie Pippinia i wreszcie hobbit zacz odrnia je
od sennych przywidze. A wic tak: pobieg wraz z Merrym w las. Co ich tam
pognao? Dlaczego rwali przed siebie nie zwaajc na woanie Obieywiata? Biegli
spory szmat drogi, wci krzyczc, lecz Pippin nie mg sobie przypomnie, dokd
si zapdzili ani jak dugo trwa ten bieg. Pamita tylko, e nagle wpadli prosto na
oddzia orkw, ktrzy stali jak gdyby nasuchujc i wcale nie spostrzegajc dwch
hobbitw, pki ci nie znaleli si niemal w ich ramionach. Wtedy dopiero wrzasnli, a
na ten krzyk kilkudziesiciu ich pobratymcw wyskoczyo z gszczu. Dwaj hobbici
chwycili za miecze, ale orkowie nie chcieli bi si z nimi, usiowali najwyraniej wzi
ich ywcem, mimo e Merry rba nie na arty. Dzielny, kochany Merry. Wtem
spomidzy drzew wypad Boromir. Zmusi orkw do walki. Usiek wielu, inni
rozpierzchli si przed nim. Trzej przyjaciele zawrcili ku rzece, lecz nie uszli nawet
kilku krokw, gdy nieprzyjaciel znw natar, tym razem ca chmar, a byli w niej
midzy innymi orkowie olbrzymiego wzrostu; deszcz strza sypn si na osaczonych
ze wszystkich stron - wszystkie za mierzyy w Boromira. Boromir zad w swj rg,
a echo poszo po lesie. Orkowie zrazu zdumieli si i cofnli, gdy jednak na ten apel
nikt nie odpowiedzia, zaatakowali ze zdwojon furi. Wicej nic z tego zdarzenia
Pippin nie pamita. Zosta mu tylko w oczach ostatni obraz: Boromir, plecami oparty
o pie drzewa, wycigajcy strza z wasnej piersi. Potem nagle ogarny hobbita
ciemnoci.
Pewnie dostaem pak po gowie - myla. - Czy Merry jest ciko ranny? Co si
stao z Boromirem? Dlaczego orkowie nas obu nie zabili? Gdzie jestemy? Dokd
idziemy?
Nie znajdowa odpowiedzi na te pytania. Dra z zimna i czu si bardzo chory.
Szkoda, e Gandalf przekona Elronda, ktry nie chcia nas puci na wypraw myla. - Na c si przydaem w tej podry? Tylko zawadzaem w marszu. Byem
pasaerem, gorzej: bagaem. A teraz mnie ukradziono i staem si tobokiem
taszczonym przez orkw. Miejmy nadziej, e Obieywiat albo ktry z przyjaci
odszuka nas i odbije. Ale czy wolno mi si tego spodziewa? Czy to nie
pokrzyowaoby naszej druynie wszystkich planw? Ach, eby tak odzyska
wolno!
Sprbowa poderwa si z ziemi, lecz daremnie. Jeden z siedzcych obok orkw
rozemia si i zaszwargota co w swoim obrzydliwym jzyku do kamrata.
- Le spokojnie, pki ci pozwalamy - zwrci si do Pippina we Wsplnej Mowie,
ktra jednak w jego ustach brzmiaa prawie tak samo szkaradnie jak bekot orkw. Le spokojnie, durny ptaku. Bo wkrtce bdziesz mia okazje rozrusza kulasy. A
nim dojdziemy do celu, poaujesz, e je masz.
345
346
- tak, tak, musimy trzyma si razem - zachrypia Ugluk. - Nie dowierzam wam,
wintuchy, wycie odwani tylko w swoim chlewie. Gdyby nie my, ucieklibycie z
pola. To my, Uruk-hai - jestemy orki bojowe. To my zabilimy wielkiego wojownika.
To my wzielimy jecw. My, sugi Sarumana Mdrego, Biaej Rki, ktra nas karmi
ludzkim misem. My wyszlimy z Isengardu, eby was tu przyprowadzi, i my
powiedziemy was z powrotem t drog, ktr sami wybierzemy. Ja wam to mwi,
Ugluk.
- Za wiele mwisz, Ugluk - zadrwi nikczemny. - Wtpi, czy to si spodoba w
Lugburzu. Moliwe te, e kto bdzie ciekawy, skd ci przyszy do ba te osobliwe
myli. Czy moe saruman ci je podszepn? Za kogo on si uwaa, e chce rzdzi
po swojemu i w oczy kuje tym swoim plugawym biaym godem? Moe w Lugburzu
uwierz mnie, Grisznakowi, zaufanemu wysannikowi, gdy powiem: Saruman to
gupiec, a co gorsza - pody zdrajca. Ale Wielkie Oko pilnuje Sarumana.
- wintuchami nas nazwa! ten gnojek, ten pacho maego, plugawego czarodzieja!
Powiadam wam, Biaa Rka nie ludzkim, ale orkowym misem tych ajdakw pasie.
Na to ozway si zewszd wrzaski w jzyku orkw i szczkny szable, dobywane z
pochew. Pippin ostronie przeturla si na bok, eby zobaczy, co si dalej bdzie
dziao. Stranicy porzucili jecw i przyczyli si do ktni. Wytajc w zmroku oczy
Pippin dostrzeg ogromnego czarnego orka i domyli si, e to jest Ugluk. Twarz w
twarz z olbrzymem sta pokraczny, przysadzisty stwr na krzywych nogach, z
szerokimi barami i dugimi, zwisajcymi do ziemi ramionami - Grisznak. Tum
mniejszych goblinw otacza w krg dwch przywdcw. Pippin zgadywa, e
Grisznaka popiera plemi orkw z pnocy. Dobyli noy i szabel, nie mieli jednak
jeszcze natrze na Ugluka.
Ugluk krzykn. Gromada rosych orkw, niemal dorwnujcych mu wzrostem,
podbiega do swego wodza. Znienacka, bez sowa, Ugluk run do ataku i
byskawicznie rbn szabl raz i drugi; w gromadzie przeciwnikw dwie gowy
potoczyy si na ziemi. Grisznak uskoczy w bok i znikn w ciemnociach. Reszta
pierzcha. Jeden umykajc potkn si o bezwadne ciao Meriadoka. Zakl
siarczycie, ale ten przypadek ocali mu zapewne ycie, bo odacy Ugluka
przeskoczyli przez lecych na ziemi jecw, a cios szerokiej szabli, dla tamtego
przeznaczony, ci gow innemu. W tym innym Pippin pozna wartownika, ktry
przedtem straszy go swymi tymi kami. Lea teraz na nim, martwy, lecz w rku
ciska n, dugi i zbaty jak pia.
- Bro do pochew! - krzykn Ugluk. - Do tych awantur. Ruszamy prosto na
zachd, schodami w d. Potem przez paskowy i brzegiem rzeki w las.
Maszerujemy dniem i noc. Zrozumiano?
Teraz albo nigdy - pomyla Pippin. - Zanim ten szkaradny ork zaprowadzi jaki ad
w swojej bandzie, upynie troch czasu, a w takim razie - sprbuj szczcia.
Ockna si w jego sercu odrobina nadziei. Ostrze czarnego noa drasno mu rami
i osuno si ku przegubowi rki. Czu wprawdzie ciekajce na do krople krwi, ale
czu take dotknicie zimnej stali.
Orkowie zbierali si do wymarszu, cz jednak plemienia z pnocy nie
zaniechaa oporu, tak e Isengardczycy zarbali jeszcze dwch buntownikw, zanim
reszta poddaa si w kocu rozkazom Ugluka. Wkoo panowa zgiek, rozlegay si
wrzaski i przeklestwa. Przez chwil nikt nie zwaa na Pippina. Hobbit mia nogi
sptane, lecz rk, zwizanych w przegubach, nie wykrcono mu do tyu. Mg
porusza nimi, jakkolwiek wizy wpijay si bolenie w ciao.
Zepchn martwego orka na bok i cichcem, nieledwie wstrzymujc dech w
piersiach, zacz przesuwa supe postronka tam i z powrotem po klindze noa. N
347
by dobrze wyostrzony, a martwa rka orka trzymaa go mocno. Wizy puciy. Pippin
szybko uchwyci koniec powroza palcami, splta w lun, podwjn bransolet i
owin ni napistki. Potem znw lea nieruchomo.
- Podnie jecw z ziemi! - wrzasn Ugluk. - Tylko bez gupich figli! Jeeli nie dojd
na miejsce ywi, kto za to zapaci gardem.
Jeden z orkw chwyci Pippina, wetkn gow miedzy jego sptane rce, zarzuci go
sobie niby wr na plecy i ruszy z ciarem do szeregu. Drugi w ten sam sposb
dwign Meriadoka. Pippin mia twarz wcinit w kark swego tragarza, apy orka
niby elazne kleszcze trzymay go za ramiona, pazury wpijay si bolenie w ciao.
Przymkn oczy i zapad znw w koszmarny sen.
Nagle poczu, e znw go rzucono na tward, kamienist ziemi. Noc bya
jeszcze wczesna, lecz wski sierp ksiyca znia si ku zachodowi. Znajdowali si
na skraju urwistej gry, u ktrej stp falowao morze bladej mgy. Gdzie w pobliu
pluskaa woda.
- Zwiadowcy wrcili nareszcie - powiedzia tu przy nim ktry ork.
- Mwcie, co widzielicie? - zachrypia Ugluk.
- Jednego jedynego konnego wojownika, ktry odjecha na zachd. Droga wolna.
- Na razie. Ale czy na dugo? Gupcy! Trzeba go byo zabi. Gotw zaalarmowa
swoich. Do rana ci przeklci koniarze bd wiedzieli o nas. Musimy tym bardziej
przyspieszy pochd.
Cie jaki schyli si nad Pippiniem. By to Ugluk.
- Siadaj! - rozkaza. - Moi chopcy zmczyli si taszczeniem ci jak barana. Teraz
czeka nas zejcie z urwiska, musisz pofatygowa si na wasnych nogach. Ruszaj
si wawo. Tylko bez krzyku i nie prbuj ucieka. Potrafimy w razie potrzeby da ci
tak nauczk, e odechce ci si na zawsze gupich artw, a wcale nie stracisz
wartoci dla naszego wadcy.
Przeci mu wizy na udach i w kostkach, podnis go za wosy i postawi na nogi.
Pippin przewrci si. Ugluk znw dwign go za czupryn. Kilku orkw wybuchno
miechem. Ugluk wetkn hobbitowi manierk midzy zby i wla w gardo jaki
piekcy trunek. Ciepo rozlao si arem po wntrznociach. Bl w udach, ydkach i
stopach znikn. Pippin mg ju teraz utrzyma si na nogach.
- No, teraz nastpny! - rzek Ugluk.
Pippin zobaczy, jak olbrzymi ork zblia si do Meriadoka i kopie go. Merry jkn.
Brutalnym gestem Ugluk podnis jeca do pozycji siedzcej i zdar mu z gowy
opatrunek. Wysmarowa ran jak ciemn maci, ktr bra z drewnianego
pudeeczka. Merry krzykn i szarpn si gwatownie.
Orkowie klaskali w rce i wrzeszczeli z uciechy.
- Lekarstwa si boi! - wykrzykiwali szyderczo. - Nie rozumie, e to dla jego dobra! Hej
bdziemy mieli z nim potem zabaw!
Na razie jednak Ugluk nie myla o zabawie. Nie mia czasu do stracenia i chcia
uagodzi przymusowych uczestnikw pochodu. Leczy Meriadoka na sposb orkw,
a by to sposb rzeczywicie skuteczny. Kiedy bowiem wla przemoc w gardo jeca
yk palcego trunku ze swej manierki, przeci mu wizy na nogach i podnis go z
ziemi, Merry stan na wasnych nogach z twarz zacit i wyzywajc, lecz
najzupeniej przytomny. Nie czu ju nawet rany na czole, chocia brunatna blizna
zostaa mu na cae ycie.
- Witaj, Pippinie! - rzek. - A wic ty take bierzesz udzia w tej majwce? Gdzie
bdziemy nocowali i jedli niadanie?
- Do! - wrzasn Ugluk. - Bez gupich dowcipw. Jzyk za zbami! Nie wolno wam
z sob gada. O kadym wybryku dowie si ten, ktry na was czeka u celu pochodu,
348
a ju on potrafi za wszystko wam zapaci. Ugoci was, nie bjcie si, a wam ta
gocina bokiem wylezie.
Banda zacza spuszcza si ciasnym lebem w d, ku zamglonej rwninie.
Merry i Pippin, rozdzieleni przez kilkunastu co najmniej orkw, schodzili razem z
innymi. Kiedy poczuli pod nogami traw, serca zabiy im now otuch.
- A teraz prosto przed siebie! - wrzasn Ugluk. - Na zachd, nieco ku pnocy.
Prowadzi Lugdusz.
- Ale co zrobimy jak soce wzejdzie? - zaniepokoili si orkowie z pnocy.
- Bdziemy szli dalej - odpar Ugluk. - A cecie myleli? e sidziemy sobie na
trawie i poczekamy, a Biaoskrzy przyjd z nami zataczy?
- Ale my przecie nie moemy maszerowa w dziennym wietle.
- Jak mnie poczujecie za swoimi plecami, to pomaszerujecie, a si bdzie kurzyo odpar Ugluk. - Biegiem! Bo inaczej nie zobaczycie ju nigdy swoich ukochanych
jaski. Na Bia Rk! Co to by za pomys bra z sob na wypraw te grskie
pokraki, ktrych nikt przedtem nie nauczy onierskiego rzemiosa jak naley.
Biegiem, do pioruna! Biegiem, pki noc trwa!
I caa banda pucia si biegiem, sadzc zwyczajem orkw dugimi susami. Nie
pilnowali porzdku w marszu, popychali si wzajemnie, szturchali, klli w gos, ale,
przyzna trzeba, szli ostro naprzd.
Kadego hobbita pilnowao trzech stranikw. Jeden z nich mia w garci bicz.
Pippin znalaz si do daleko na tyach bandy. Z niepokojem myla, czy dugo
wytrzyma to szalone tempo; od witu nic nie jad. Tymczasem jednak czu jeszcze w
sobie ciepo orkowego napoju i myl jego pracowaa gorczkowo. Co chwila stawa
mu w pamici, chocia nie przyzywany, Obieywiat, i Pippinowi zdawao si, e
widzi go, spieszcego niestrudzenie za tropem, z twarz skupion, czujnie schylon
nad ziemi. Ale czy nawet bystre oczy Stranika dostrzeg na szlaku cokolwiek
prcz zmieszanego, spltanego ladu mnstwa orkowych stp? lady dwch
hobbitw niky, zadeptane podkutymi butami orkw, biegncych za nimi, przed nimi,
wszdzie dokoa.
Kiedy uszli niewiele ponad mil od urwiska, teren zacz opada agodnie ku
rozlegemu, pytkiemu zagbieniu, w ktrym ziemia bya mikka i wilgotna. Biy od
niej gste opary, poyskujce blado w ostatnich promieniach ksiycowego sierpa.
Ciemne sylwetki orkw na przedzie pochodu przyblaky i rozpyny si we mgle.
- Hej, czoo, zwolni kroku! - krzykn Ugluk, ktry zamyka pochd.
Naga myl bysna w mzgu Pippina i posucha tej rady natychmiast. Uskoczy w
bok, wywin si spod rki swego stranika i gow naprzd da nura w mg, a
wyldowa plackiem w trawie.
- Stj! - rykn Ugluk.
W tumie orkw zakotowao si, chwil trwa zgiek i zamt. Pippin zerwa si i
pomkn na olep. Lecz orkowie ju pdzili za nim, a kilku zabiego mu znienacka
drog.
Nie da si uciec - pomyla Pippin. - Ale przynajmniej zostawi na mokrym gruncie
kilka wyranych ladw, ktrych tamci nie zadepcz.
Zwizanymi rkami wymaca pod szyj na paszczu klamr i odpi j. Dugie
ramiona orkw ju go chwytay, lecz zdy rzuci zapink na ziemi.
Bdzie tu pewnie leaa do koca wiata - pomyla. - Nie wiem, po co to zrobiem.
Tamci, nawet jeeli ocaleli, poszli bez wtpienia za Frodem.
Bicz smagn go po ydkach, owin si wok kostek. Pippin zdusi krzyk w gardle.
- Do! - wrzasn nadbiegajc Ugluk. - Ten ajdak bdzie jeszcze potrzebowa ng
do dalszego marszu. Zmusi ich obu do biegu. Bata uywajcie tylko do poganiania.
349
350
351
352
- Zrzu niziokw na ziemi! - rozkaza Ugluk nie zwaajc na sowa Grisznaka. - Ty,
Lugduszu, dobierz sobie dwch kompanw i we trzech straujcie przy jecach. Nie
umierca ich, chyba e ci podli Biaoskrzy nas zmiad do cna. Zrozumiano? Pki
ja yj, oba nizioki s mi potrzebne. Ale nie pozwlcie im krzycze ani te nie
dopucie, eby ich tamci odbili. Spta jecom nogi.
Rozkaz speniono bezlitonie. Lecz po raz pierwszy Pippin znalaz si teraz tu obok
Meriadoka. Orkowie haasowali okropnie, wrd wrzaskw i szczku broni dwaj
przyjaciele znaleli sposobno, eby szeptem zamieni kilka sw.
- Nie mam wiele nadziei - rzek Merry. - Ledwie si w skrze trzymam. Wtpi, czy
zdoabym zawlec si daleko, nawet gdybym by wolny.
- Lembasy! - szepn Pippin. - Mam jeszcze par. A ty? Te otry chyba niczego nam
nie zabray prcz mieczy?
- Tak, zostaa mi w kieszeni paczuszka - odpar Merry - ale pewnie zmielona na
kasz. Zreszt i tak nie sign gb do kieszeni.
- Bo nie bdziesz musia. Ja...
Lecz w tym momencie brutalny kopniak powiadomi Pippina, e gwar w obozowisku
ucich i e wartownicy znw czuwaj nad jecami.
Noc bya zimna i cicha. Wok wzgrza, na ktrym skupili si orkowie,
rozbysy ze wszystkich stron mae, zotoczerwone w ciemnociach ogniska; tworzyy
zamknity krg. Znajdoway si w zasigu dobrego strzau z uku, ale aden
wojownik Rohanu nie pokaza si na tle wiata i orkowie mierzc w pomienie
zmarnowali mnstwo strza, a wreszcie Ugluk zabroni im tych daremnych prb. Od
placwek Rohirrimw nie dochodzi najlejszy bodaj szmer. Pniej, kiedy ksiyc
wypyn spord mgie, mona byo od czasu do czasu dostrzec nike cienie
przemykajce w biaawej powiacie: to kryy czujne patrole.
- Czekaj przekltnicy na wschd soca! - mrukn jeden z wartujcych przy
hobbitach orkw. - Dlaczego nie prbujemy przebi si zwart kup? Co ten Ugluk
sobie myli, chciabym wiedzie.
- Pewnie, e by chcia - zadrwi Ugluk wysuwajc si nagle zza jego plecw. - Moe
ci si zdaje, e ja w ogle nie myl, co? ajdaku! Nie lepszy od reszty hooty, od
tych niedojdw z pnocy i od map z Lugburza. czy z takim motochem mona
prbowa natarcia? Zwialiby tchrze z miejsca, a na rwninie Biaoskrzy, ktrych
jest wielka sia, roznieliby nas po prostu na kopytach. Jedno tylko trzeba tym
niedojdom z pnocy przyzna: widz po ciemku niczym dzikie koty. Ale syszaem,
e Biaoskrzy maj noc te wzrok bystrzejszy ni inni ludzie. Nie zapominaj przy
tym o ich koniach! Te zwierzaki podobno dostrzegaj nawet drenie powietrza w
ciemnociach. A jednak nie wszystko wiedz szlachetni wojacy: Mauhur ze swoim
oddziaem siedzi w lesie i lada chwila przyjdzie nam z odsiecz.
Sowa Ugluka doday otuchy Isengardczykom, lecz orkowie z innych szczepw
nadal byli zgnbieni i skonni do buntu. Wystawiono czujki, wartownicy jednak
przewanie kadli si na ziemi i odpoczywali w miych sobie ciemnociach. A noc bya
znw czarna ja smoa, bo ksiyc skry si po zachodniej stronie nieba za grub
warstw chmur. Pippin na kilka stp wok nic nie widzia. W krgu ognisk sam
pagrek pozostawa w mroku. Jedcy Rohanu nie poprzestali jednak na
oczekiwaniu witu i nie pozwolili wrogom zazna nocnego spoczynku. Nagy wrzask
od wschodniego stoku wzgrza zaalarmowa oblonych. Kilku ludzi podjechao
cichcem i, zostawiwszy konie na dole, zakrado si na skraj obozowiska, pooyo
trupem kilku orkw i umkno bezkarnie. Ugluk skoczy w t stron, by umierzy
panik.
353
354
355
356
Wanie tu przed nimi wyrosa czarna ciana lasu. Noc jakby tam chronia si w cie
olbrzymich drzew uciekajc przed nadchodzcym witem.
- Prowad, moci Brandybucku, naprzd - rzek Pippin - albo wstecz! Ostrzegano nas
przed lasem Fangorn. Zreszt hobbit, ktry tyle wiedzy pokn, na pewno nie
zapomnia rwnie o tej przestrodze.
- Nie zapomniaem - odpar Merry - lecz mimo wszystko las jest dla nas mniej grony
ni powrt w sam wir bitwy.
Poprowadzi przyjaciela pod grube konary drzew. Zdaway si stare jak wiat. Gste,
spltane brody mchw i porostw zwisay z nich, koysane podmuchem wiatru.
Schowani w ich cieniu hobbici wyjrzeli na step. Dwie drobne, przyczajone w
pmroku figurki wyglday jak dzieci elfw za dawnych dni, gdy z gbi dziewiczej
puszczy po raz pierwszy patrzay zdumione na wschd soca. Daleko za Wielk
Rzek i Brunatnymi Polami, za rozpostart na wiele mil przestrzeni szarzyzny
wstawao soce, czerwone jak pomie. na jego powitanie zagray gono myliwskie
rogi. Jedcy Rohanu jakby si nagle zbudzili do ycia na gos pobudki; zewszd
odpowiedziao granie.
Merry i Pippin usyszeli wyrane w chodnym powietrzu renie bojowych koni.
Z piersi wojakw buchna chrem pie. Rbek soca pomiennym ukiem podnis
si w gr nad krawdzi ziemi. Wwczas gromkim okrzykiem jedcy Rohanu
ruszyli od wschodu do ataku. Zbroje i wcznie lniy czerwonym odblaskiem.
Orkowie wrzasnli i z wszystkich ukw, jakie im jeszcze zostay, wisn rj strza.
Hobbici widzieli, jak kilku jedcw zwalio si z koni, lecz szereg nie zaama si
prc stokiem na wzgrze, a pod szczyt, zataczajc krg, nacierajc raz jeszcze z
bliska. Niedobitki bandy rozpierzchy si na wszystkie strony; jednego po drugim
dopadali jedcy i kadli trupem. Lecz spord oglnego zamtu wysun si zwarty
oddzia i z desperack si niby czarny klin przebija si zacz ku cianie lasu. Z
impetem natar na strujcych u stp wzgrza wojownikw. par naprzd i zdawao
si, e ujdzie cao z okrenia. Ju trzech jedcw, ktrzy mu zagrodzili drog,
pado citych szablami orkw.
- Za dugo przygldalimy si tej bitwie - rzek Merry. - Patrz, to Ugluk! Nie mam
ochoty spotka si z nim znowu.
Hobbici zawrcili i pomknli w ciemn gb puszczy.
Tote nie zobaczyli ostatniego starcia, gdy jedcy dopadli Ugluka i osaczyli
go pod sam cian lasu. Poleg z rki Eomera. Trzeci Marszaek Rohanu zeskoczy
z konia i z mieczem w doni natar na uzbrojonego w szable wodza Isengardczykw.
Tymczasem bystre oczy jedcw tropiy na szerokim stepie ostatnich orkw, ktrzy
jeszcze mieli si ucieka i ktrzy wszyscy teraz padli przygwodeni wczniami.
Dopeniwszy tej krwawej roboty Rohirrimowie zebrali swoich polegych, usypali
nad ich ciaami kurhan i odpiewali aobn pie. Na ogromnym stosie spalili trupy
orkw i rozsypali prochy wrogw po pobojowisku.
Taki by koniec bandy. Ani jeden wiadek klski nie uszed, eby zanie o niej
wie do Mordoru czy Isengardu. Tylko dym znad stosu wzbi si wysoko pod niebo,
gdzie dostrzegy go liczne czujne oczy.
357
Rozdzia 4
Drzewiec
waj hobbici, kierujc si na zachd, szli brzegiem strumienia, wci pod gr,
coraz dalej w gb Fangornu, przyspieszajc kroku o tyle, o ile pozwala
ciemny, spltany gszcz. Lecz w miar oddalania strach przed orkami
przygasa, a wdrowcy zwalniali tempa. Ogarna ich duszno, jakby powietrze byo
zanadto rozrzedzone lub dochodzio w gb lasu zbyt skpo.
Wreszcie Merry przystan.
- Nie sposb i dalej - wysapa. - Musz tchu chwyci.
- Napijmy si przynajmniej wody - rzek Pippin. - Zascho mi w gardle.
Wczoga si pod potny korze, ktry krtym ramieniem siga strumienia, i
zaczerpn w zoone donie troch wody. Bya czysta i zimna; wypi chciwie kilka
ykw. Merry poszed za jego przykadem. Woda odwieya ich troch i jakby dodaa
otuchy. Przez chwil siedzieli na brzegu moczc obolae stopy i nogi po kolana.
Rozgldali si te dokoa; drzewa otaczay ich milczcym krgiem, niezliczone
szeregi pni cigny si we wszystkie strony bez koca i rozpyway w siwym
pmroku.
- Mam nadziej, e nie zdye jeszcze zabdzi, przewodniku? - rzek Pippin
opierajc si o gruby pie. - W kadym razie moemy trzyma si brzegu tej rzeczki,
Rzeki Entw, czy jak tam j nazywasz, a potem wrci tam, skd przyszlimy.
- Pewnie. Jeeli nogi zechc nas nie i tchu wystarczy - odpar Merry.
- Tak, bardzo tu ciemno i duszno - przyzna Pippin. - Przypomina mi si, nie wiem
czemu, stara sala w Wielkim Dworze Tukw, w kraju, w naszym rozkosznym
Tukonie. W starej sali od wielu pokole nie przestawiano ani nie zmieniano mebli.
Tam podobno mieszka przez dugie lata sam Stary Tuk, sala niszczaa i starzaa si
z nim razem, a od jego mierci, od wieku, nikt w niej niczego nie tkn. Stary
Gerontius by moim prapradziadem, a wic ta historia siga zamierzchej przeszoci.
Lecz wydaje si bardzo moda w porwnaniu ze staroci tego lasu. Spjrz na te
brody, wsiska z mchw, jakie s powczyste, jakie bujne! A wikszo drzew pena
poszarpanych, zeschych lici, ktre nie wiadomo czemu nie spady. Bardzo tu
niechlujnie. Trudno sobie wyobrazi sobie wiosenne porzdki.
- Ale soce bd co bd musi czasem zaglda - rzek Merry. - Zupenie inaczej tu
ni w Mrocznej Puszczy, o ile pamitam opowieci Bilba. tamta jest mroczna, czarna,
gnied si w niej ponure, czarne stwory. Ta - tylko cienista i jaka strasznie
drzewna. Nie mona sobie wyobrazi, eby tu mieszkay czy przynajmniej
przebyway zwierzta.
- Albo hobbici - doda Pippin. - Wcale mi si te nie umiecha myl o wdrwce przez
ten las. Jak si zdaje, w promieniu stu mil nic tu nie znajdziemy, co by mona na zb
pooy. Jaki jest stan zapasw?
- Mizerny - odpar Merry. - Nie wzilimy z sob nic prcz kilku lembasw, wszystko
inne zostao nad Wielk Rzek. - Obejrzeli resztki prowiantu, w ktry ich zaopatrzyy
elfy: okruchy mogy starczy na pi bardzo postnych dni. - Nie mamy te kocw ani
adnych ciepych rzeczy - stwierdzi Merry. - W ktrkolwiek stron pjdziemy, w
nocy bdziemy marzli.
- Trzeba by ju teraz namyli si, dokd pjdziemy - rzek Pippin. - Czas pynie.
W tym wanie momencie zauwayli, e nieco dalej w gbi lasu pojawio si zotawe
wiato, jakby nagle promienie soneczne przebiy si przez strop lici.
358
359
puszystych niby mech. Zrazu jednak uwag hobbitw przykuy wycznie oczy
olbrzyma, ktre wpatryway si w nich bez popiechu, uroczycie, ale zarazem
bardzo przenikliwie. Oczy te byy gbokie, brzowe, rozwietlone zielonymi ctkami.
Pippin nieraz pniej usiowa opisa, jaki na nim zrobiy wraenie w pierwszej chwili:
Wyczuem poza nimi jak gdyby bezdenn studni pen odwiecznych wspomnie i
dugich, powolnych, spokojnych rozmyla; na powierzchni ich wszake iskrzyo si
odbicie teraniejszoci, jak odblask soca na liciach ogromnego drzewa albo na
zmarszczonej tafli bardzo gbokiego jeziora. Nie umiem tego wyrazi, ale wydawao
mi si, e co, co wyrasta z ziemi, by tak rzec, upione, czy te tylko siebie czujce
od korzeni po brzeek licia, midzy gbi ziemi a niebem, nagle ockno si i
patrzyo na mnie z takim samym powolnym skupieniem, z jakim od niepamitnych lat
rozwaao swoje wasne wewntrzne sprawy.
- Hm, hm - szepn gos tak niski, jakby si dobywa z drewnianej basowej trby. Dziwne, bardzo dziwne. Nie sdmy pochopnie, to moja zasada. Gdybym jednak
zobaczy was, nim usyszaem wasze gosy... bo gosy wasze spodobay mi si,
wcale przyjemne macie gosiki; co mi przypominaj, ale nie wiem co... gdybym wic,
zamiast usysze, najpierw was zobaczy, zdeptabym was pewnie, mylc, e to mali
orkowie, a dopiero poniewczasie spostrzegbym omyk. Dziwne jakie stworzenia. I
korzonki, i gazki bardzo dziwne.
Pippin, chocia oszoomiony, otrzsn si ju z lku. Pod spojrzeniem tych
niezwykych oczu dygota z ciekawoci, ale nie ze strachu.
- Prosz ci bardzo - rzek - powiedz nam, kim i czym ty jeste?
Stare oczy nagle przygasy jakby ze znuenia; bezdenna studnia zamkna si w ich
gbi.
- Hm, hm - zahucza basowy gos. - Jestem ent, tak mnie przynajmniej nazywaj.
Tak, ent. Ent nad entami, jak bycie moe po swojemu powiedzieli. Jedni nazywaj
mnie Fangornem, inni Drzewcem. Moecie mnie tak nazywa: Drzewiec.
- Ent? - spyta Merry. - Co to znaczy? A jak ty sam siebie nazywasz? Jakie jest twoje
prawdziwe imi?
- Ho, ho! - rzek Drzewiec. - Ho, ho! Dugo by trzeba o tym gada, a wam
odpowiada. Przyszlicie do mojego kraju. Kim wy jestecie? Nie mog jako
przypi was do adnego plemienia. Chyba was nie ma w starym spisie, ktrego
nauczono mnie za modych lat? Ale to byo dawno, dawno temu. Moe od tego czasu
sporzdzono nowy spis. Zastanwmy si, zastanwmy... Jak to byo?
Masz zapamita, kto yje na wiecie.
Najpierw wymienisz cztery wolne szczepy:
Najstarsze elfy, wszystkim przodujce;
Potem w podziemiach ciemnych krasnoludy;
Entowie z ziemi zrodzeni jak gry;
Ludzie miertelni, co wadaj komi...
- Hm... Hm... Hm...
Bbr budowniczy, kozio, migy skoczek,
Niedwied, pszcz zodziej, odyniec, co bodzie,
Pies zawsze godny, zajc wystraszony...
- Hm... hm...
360
361
- Tak, znam go, to jedyny czarodziej, ktry naprawd troszczy si o drzewa - rzek
Drzewiec. - A wy go znacie?
- Znalimy - odpar Pippin ze smutkiem. - By naszym serdecznym przyjacielem i
przewodnikiem.
- W takim razie odpowiem na pozostae wasze pytania - rzek Drzewiec. - Nic nie
zamierzam zrobi z wami, a przynajmniej nie zamierzam nic zrobi bez waszej
zgody. Wsplnie moemy zrobi wiele. Po czyjej stronie stoj? Nic mi o adnych
stronach nie wiadomo. Id swoj wasn drog, moliwe jednak, e wasza droga
przez jaki czas bdzie rwnolega do mojej. Ale dlaczego mwicie o mistrzu
Gandalfie tak, jakby nalea do historii, ktra ju si skoczya?
- Mwimy tak - odpar ze smutkiem Pippin - bo chocia historia cignie si dalej,
Gandalf z niej wypad.
- Oho, ho, hm... - rzek Drzewiec. - Hm, ha, no, no... - Umilk i przez dug chwil
przyglda si hobbitom. - Hm, ha... sam nie wiem, co powiedzie. Mwcie!
- Jeeli yczysz sobie usysze o tym co wicej - rzek Merry - opowiemy ci chtnie.
Ale to bdzie duga historia. Czy nie zechciaby nas przedtem postawi na ziemi?
Moglibymy si we trzech i grza si na socu podczas tej opowieci. Pewnie si
ju zmczye dwigajc nas na rkach.
- Czy zmczyem si? Nieatwo si mcz. I nie siadam nigdy. Nie jestem bardzo...
jak to si mwi?... gitki. Ale soce si chowa. Opumy t... zaraz, zaraz, jak wy to
miejsce nazwalicie?
- Wzgrze? - podpowiedzia Pippin.
- Pka? Szczyt schodw? - prbowa Merry.
Drzewiec w zamyleniu powtrzy ich sowa:
- Wzgrze? Niech bdzie wzgrze. Ale to o wiele za krtka nazwa na co, co tu stoi,
odkd uksztatowaa si ta cz wiata. Mniejsza z tym. Chodmy std, ruszajmy!
- Dokd? - spyta Merry.
- Do mojego domu, a raczej do jednego z moich domw.
- Daleko std?
- Bo ja wiem? Wam si wyda moe daleko. Czy to jednak ma jakie znaczenie?
- Widzisz, stracilimy wszystkie rzeczy - odpar Merry. - Nic nam prawie nie zostao z
prowiantu na drog.
- Aha! Hm... Nie troszczcie si o to - rzek Drzewiec. - Dam wam napj, od ktrego
dugo, dugo bdziecie zielenili si i roli. A jeeli postanowimy si rozsta, zanios
was za granic mojego kraju na miejsce, ktre sami wybierzecie. Chodmy!
Trzymajc hobbitw agodnie, lecz mocno w ramionach, Drzewiec unis do gry
najpierw jedn, potem drug olbrzymi nog, przysuwajc si na krawd pki.
Palcami stp jak korzeniami czepia si skay. Ostronie, statecznie schodzi stopie
po stopniu w d.
Kiedy znalaz si midzy drzewami, ruszy pewnym, dugim krokiem w gb
lasu, trzymajc si wci w pobliu strumienia, wspinajc si coraz wyej po zboczu
ku grom. Wiele drzew zdawao si jakby upionych; te nie zwracay na niego uwagi,
podobnie jak na adne przechodzce lasem stworzenie; niektre jednak dray albo
podnosiy gazie nad jego gow, kiedy si zblia. A Drzewiec idc wci co do
siebie mrucza, z jego garda pyn nieprzerwany strumie dwicznych tonw.
Hobbici czas jaki milczeli. Nie wiedzie dlaczego czuli si bezpiecznie i
bogo, a mieli o czym myle i czemu si dziwi. Wreszcie Pippin odway si
zagadn:
362
363
364
365
366
czasie, w dobrej albo w zej godzinie. Na korze i gazk! Dziwy, dziwy! Wyrs
nagle z ziemi may ludek, o ktrym nie ma ani sowa w starych spisach, i patrzcie!
Dziewiciu zapomnianych jedcw zjawia si znowu, eby tych malcw tropi, a
Gandalf zabiera ich na wielk wypraw, Galadriela podejmuje w Karas Galadhon,
orkowie l za nimi w pogo swoje bandy het poza granice Dzikich Krajw. Porwaa
ich w swj wir wielka burza. Miejmy nadziej, e z niej wyjd cao.
- A jak bdzie z tob? - spyta Merry.
- Hm... hm... Nie mieszaem si dotychczas do wielkich wojen. To sprawy przede
wszystkim elfw i ludzi. A take czarodziejw, bo ci zawsze troszcz si o
przyszo. Nie stoj po niczyjej waciwie stronie, bo nikt waciwie nie stoi po mojej,
jeeli rozumiecie, co chc przez to powiedzie. Nikt ju nie dba o lasy tak, jak ja,
nawet dzisiejsze elfy. Mimo to wicej ywi przyjani dla elfw ni dla innych
plemion. To elfy przed wiekami uleczyy nas z niemoty, a mowa jest wielkim darem,
nie zapomnimy im tego nigdy, chocia nasze drogi rozeszy si ju od dawna. S re
na wiecie stwory, z ktrymi na pewno nigdy si nie sprzymierz, ktrym jestem z
wszystkich si przeciwny: ci tam... burarum... - Drzewiec zamamrota basem z wielkim
obrzydzeniem. - Orkowie i wadcy, ktrym orkowie su. Niepokoiem si, kiedy cie
zalega Mroczn Puszcz, ale kiedy cofn si do Mordoru, przestaem si na jaki
czas martwi. Mordor jest daleko std. Teraz jednak zdaje mi si, e wiatr dmie od
wschodu i kto wie, moe ju zblia si koniec wszystkich lasw wiata. Stary ent nie
moe nic zrobi, eby powstrzyma burz. Musi j przetrwa albo zgin. Ale jest
jeszcze Saruman! A Saruman to nasz ssiad. Tego mi nie wolno zapomnie. Z
Sarumanem musz co zrobi. Wiele ostatnio mylaem, co by tu zrobi z
Sarumanem.
- Co to za jeden ten Saruman? - spyta Pippin. - Czy znasz jego histori?
- Saruman jest czarodziejem - odpar Drzewiec. - Wicej nic wam o nim nie umiem
powiedzie. Nie znam historii czarodziejw. Pojawili si pierwszy raz, gdy Wielkie
Okrty nadpyny zza Morza, ale czy przybyli na tych okrtach, tego nie wiem.
Saruman, jak syszaem, cieszy si midzy nimi wielkim powaaniem. Od pewnego
czasu, wedle waszej rachuby od bardzo dawna, zaniecha wdrwek i przesta
miesza si do spraw elfw i ludzi. Osiad na stae w Angrenost, czyli w Isengardzie,
jak nazywaj to miejsce ludzie z Rohanu. Z pocztku siedzia cicho, ale z biegiem lat
coraz goniej byo o nim na wiecie. Zosta podobno z wyboru gow Biaej Rady, ale
nic dobrego z jej poczyna nie wyniko. Teraz myl, e moe Saruman ju wtedy
knu jakie ciemne plany. W kadym razie ssiadom nie przyczynia kopotw. Nieraz
z nim rozmawiaem. By taki czas, gdy lubi przechadza si po moim lesie.
Grzecznie pyta wtedy zawsze o pozwolenie, przynajmniej jeli mnie spotka; sucha
pilnie wszystkiego, co mwiem, a ja mu powiedziaem wiele rzeczy, ktrych by sam
na pewno nie odkry. Nigdy mi jednak nie odwzajemnia si szczeroci za
szczero. Nie pamitam, eby mi cokolwiek powiedzia. Zamyka si w sobie coraz
bardziej. pamitam jego twarz, chocia od lat ju jej nie widziaem; staa si z
czasem jak okno w kamiennym murze, zamknite od wntrza okiennicami.
Zdaje mi si, e zgaduj, do czego Saruman teraz dy. Chce by Potg. Jemu w
gowie metale i kka, o ywe stworzenia wcale nie dba, chyba, e moe posuy si
nimi chwilowo. Dzisiaj to ju jasne jak soce, e Saruman jest nikczemnym zdrajc.
Zbrata si z najpodlejszym plemieniem, z orkami. Brm, hm... Ba, gorzej jeszcze:
odmieni orkw, zada im jaki niebezpieczny czar. Isengardczycy stali si bardzo
podobni do ludzi, ale do zych, przewrotnych ludzi. Wszelkie ze stwory, ktre su
Wielkim Ciemnociom, poznaje si po tym, e nie mog cierpie soca. Ale
orkowie Sarumana znosz je, chocia na pewno ze wstrtem. Ciekawe, jak on to
367
368
wsplna potrzeba. Jeli zdoam ich poruszy, bo niezbyt pochopny jest nasz rd.
Szkoda, szkoda, e tak nas mao.
- Dlaczego tak was mao, skoro od bardzo dawna zamieszkujecie ten kraj? - spyta
Pippin. - Czy tylu pomaro?
- Ej, nie! - odpar Drzewiec. - aden nie umar od rodka, e si tak wyra. Niektrzy
zginli w cigu tylu wiekw od zych przygd, to prawda. Ale jeszcze wicej po prostu
zdrzewiao. Nigdy jednak nie byo nas wielu i rd si nie rozplenia. Nie ma
potomstwa, nie ma entowych dzieci, jak bycie wy to powiedzieli, nie rodz si ju od
bardzo dawna. Trzeba wam wiedzie: stracilimy ony.
- To strasznie smutne! - powiedzia Pippin. - Wszystkie wymary?
- Wymrze nie wymary - odpar Drzewiec. - Nie mwiem przecie, e umary.
Powiedziaem: stracilimy ony. Zginy nam i nie moemy ich odnale. Westchn. - Mylaem, e wszystkie inne plemiona wiedz o tym. Wrd elfw i ludzi
w Mrocznej Puszczy i Gondorze piewano pieni o entach, ktrzy szukaj swoich
zagubionych on. Niemoliwe, eby ju wszystkie te pieni poszy w zapomnienie.
- Niestety, nie dotary wida zza gr na zachd, do Shire'u - rzek Merry. - czy nie
zechciaby nam opowiedzie o tym albo zapiewa ktrej z tych pieni?
- Chtnie, chtnie - odpar Drzewiec, najwyraniej uradowany prob hobbita. - Ale
nie bd mg opowiedzie wszystkiego dokadnie, tylko pokrtce, z grubsza. A
potem trzeba bdzie zakoczy pogawdk, bo jutro musz zwoa narad i czeka
mnie moc roboty, a kto wie, czy nie przyjdzie od razu wyruszy w drog.
- Dziwna to historia i bardzo smutna - zacz po chwili namysu. - W dawnych
czasach, kiedy wiat by mody, a puszcza rozlega i dzika, entowie wdrowali po niej
i mieszkali razem ze swoimi kobietami, a byy wrd nich take liczne mdki...
pamitam Fimbrethil, Gazink, jak lekko stpaa po lesie za tych dni modoci! Ale
nasze serca oddalay si od siebie coraz bardziej, bo entowie co innego kochali ni
ich ony. Entowie kochali wielkie drzewa, dzik puszcz, stoki wysokich gr; pili
wod z grskich potokw, a jedli tylko te owoce, ktre drzewa rzucay im pod nogi na
ciek, a gdy nauczyli si od elfw mowy, rozmawiali z drzewami. Lecz ony entw
upodobay sobie rzadkie zagajniki i soneczne ki na skrajach lasu, wypatryway
ostryn w gszczu, wiosn - kwitncych dzikich jaboni i wisien, latem - zi
pachncych nad wod, a jesieni - kosw wrd trawy. Nie chciay z tymi wszystkimi
stworzeniami rozmawia, day tylko, eby ich suchay i speniay ich wol. ony
entw kazay wszystkiemu rosn wedle swoich ycze, dostarcza sobie lici i
owocw; lubiy bowiem porzdek, dostatek i spokj, a to wedle ich rozumienia
znaczyo, e kada rzecz ma zostawa tam, gdzie one j umieciy. W ten sposb
ony entw zaoyy ogrody i zamieszkay w nich. Entowie jednak dalej wdrowali po
lasach i tylko od czasu do czasu wracali do ogrodw i do swoich on. Potem, kiedy
Ciemnoci ogarny kraje pnocy, ony entw przeprawiy si za Wielk Rzek i
zaoyy na drugim jej brzegu nowe ogrody, uprawiy nowe pola. Ju wwczas
rzadziej je widywalimy. Gdy Ciemnoci odparto, kraina entowych on rozkwita
bujnie, pola ich szumiay anami zb. Ludzie nauczyli si od naszych on niejednej
umiejtnoci i bardzo je szanowali, lecz o nas, ich mach, nic prawie nie wiedzieli;
bylimy tylko legend, tajemnic ukryt w gbi puszczy. A przecie my yjemy po
dzi dzie, gdy ogrody naszych on, z dawna ju spustoszone, zmieniy si w ugory.
Ludzie zw je teraz Brunatnymi Polami.
Pamitam, przed laty - w czasach wojny midzy Sauronem a ludmi zza Morza zatskniem za moj Fimbrethil. Kiedy j widziaem ostatni raz, wydaa mi si bardzo
pikna, chocia ju niepodobna do entowych on z dawnych czasw. Bo te nasze
ony od cikiej pracy przygarbiy si, skra im ciemniaa, wosy spowiay na socu
369
i nabray odcienia dojrzaego zboa, a policzki pokraniay jak jabka. Tylko oczy
zostay takie, jakie zawsze w naszym plemieniu byway. Przeprawilimy si przez
Anduin i zawdrowalimy a do kraju naszych on. Ale ujrzelimy tam pustyni,
pogorzeliska i nag ziemi. Wojna bowiem przesza tamtdy. Po naszych onach nie
znalelimy nawet ladu. Dugo nawoywalimy, dugo szukalimy. Kadego
napotkanego stworzenia pytalimy, czy nie wie, dokd wywdroway entowe ony.
Jedni powiadali, e widzieli, jak szy na zachd, inni - e na wschd, a jeszcze inni e na poudnie. Lecz szukalimy wszdzie na prno. Wielki by nasz al, lecz
puszcza wzywaa i wrcilimy do niej. Przez wiele lat wychodzilimy z lasw, wci
na nowo podejmowalimy poszukiwania, wdrowalimy daleko, we wszystkie strony,
wywoujc pikne imiona naszych on. Czas pyn, coraz rzadziej wychylalimy si
poza las, coraz bardziej skracalimy te wyprawy. Dzi po naszych onach zostao
nam tylko ju wspomnienie, brody wyrosy nam dugie i siwe. Elfy uoyy wiele pieni
o entach poszukujcych swoich on i niektre z tych pieni ludzie przetumaczyli na
swj jzyk. My piewajc nie dobieramy sw, wystarczaj nam pikne imiona, ktre
ongi nadalimy swoim onom. Wierzymy, e kiedy znw spotkamy si z nimi i moe
znajdziemy taki kraj, w ktrym bdziemy mogli y razem, ktry si i nam, i naszym
onom zarwno spodoba. Wedle starej przepowiedni stanie si to jednak dopiero
wwczas, gdy i my, i one utracimy wszystko, co dawniej posiadalimy. Kto wie, czy
ju wreszcie nie zblia si ta godzina. Bo Sauron ju dawno spustoszy ogrody
naszych on, a dzi Nieprzyjaciel grozi zniszczeniem lasw. Elfy uoyy pie, ktra
o tym mwia, jeli j dobrze zrozumiaem.
piewano j wszdzie na wybrzeach Wielkiej Rzeki. Zwacie, e nie bya to nigdy
pie entw. W naszej mowie musiaaby cign si o wiele, wiele duej. Umiemy j
jednak na pami i nucimy sobie od czasu do czasu. W waszym jzyku brzmiaaby
mniej wicej tak:
Ent
Gdy w bukach wiosn pka li
I kry sok w gazkach;
Gdy leny strumie w socu lni,
Trzepoce w wietrze wstka Gdy peny oddech, dugi krok,
A powiew w wiatr si zmienia Wr do mnie, mia, by mi rzec,
e pikna moja ziemia!
ona Enta
Gdy wiosna goci pord pl,
Gdy dbo nasieniu rade,
Gdy okwiat niby lnicy nieg
Krluje ponad sadem,
Gdy soce i wiosenny deszcz
Sad w wonny bukiet zmienia Zostan tutaj, bo i tu
Te pikna moja ziemia!
Ent
370
371
372
sysz z gbi lasu odpowied, pomruk czy drcy gos, dochodzcy jak gdyby spod
ziemi czy moe z koron lici nad ich gowami, a moe z wntrza pni. Drzewiec
wszake nie zatrzymywa si ani nie odwraca gowy.
Szed tak do dugo; Pippin prbowa liczy entowe kroki, lecz bez
powodzenia, bo ju po trzech tysicach, gdy Drzewiec nieco zwolni tempa, straci
rachunek. Nagle ent stan, opuci hobbitw w traw, podnis do ust obie donie
zwinite w trbk i zacz nawoywa po swojemu. Potne "hum, hum!" roznioso
si basem niby gos rogu po lesie i jakby echem odbio pord drzew. Z daleka, ze
wszystkich stron zabrzmiay w odpowiedzi; "hum, huum!" - wywoywane na rne
tony.
Drzewiec usadowi teraz hobbitw na swoich ramionach i ruszy znowu, co
chwila jednak przystajc i pomrukujc, a za kadym razem odpowiedzi dolatyway
blisze i goniejsze. Wreszcie stanli przed zwart, nieprzeniknion, jak si
zdawao, cian zieleni. tego gatunku drzew nigdzie dotychczas hobbici nie spotkali;
nie traciy na zim listowia, rozgaziay si tu nad ziemi, jakby od samych korzeni,
i kry je taki gszcz ciemnych, poyskliwych lici, e wyglday jak ogromne
ostrokrzewy pozbawione cierni; pord gazek sterczay sztywne pdy kwiatowe, z
nabrzmiaymi, oliwkowymi pkami.
Drzewiec skrci w lewo i po kilku zamaszystych krokach dotar do wskiego
przejcia otwartego w tym olbrzymim ywopocie. Biega tdy wydeptana cieka,
stromo opadajca w d dugim, spadzistym zboczem. Hobbici zorientowali si, e
Drzewiec niesie ich w gb wielkiej kotliny, krgej jak miska, bardzo szerokiej i
zaklsej, otoczonej na krawdzi strzelistym, ciemnozielonym murem ywopotu.
Kotlina bya wysana mikk traw i bezdrzewna, tylko porodku, na samym jej dnie,
rosy trzy pikne, smuke, srebrzyste brzozy. cieka, ktr obra Drzewiec, nie bya
jedyn drog do tego zaktka; dwie inne widy od zachodu i wschodu.
Sporo entw byo ju na miejscu, a wszystkimi trzema ciekami ju
nadcigao ich wicej. Wreszcie hobbici mogli im si przyjrze z bliska. Spodziewali
si, e zobacz gromad sobowtrw Drzewca, tak do siebie podobnych, jak hobbit
do hobbita - przynajmniej w oczach obcoplemieca - tote zdumieli si niezmiernie,
stwierdzajc, e z entami sprawa przedstawia si zupenie inaczej. Rnili si
midzy sob tak jak drzewa; niektrzy - jak drzewa tej samej nazwy, ktre jednak
inaczej wyrosy i rne przeszy koleje losu; inni - jak drzewa odmiennych gatunkw,
tak niepodobne jak brzoza do buka albo db do jody. Kilku sdziwych brodatych
entw przypominao drzewa bardzo stare, ale zawsze zdrowe i krzepkie, aden z
nich jednak nie zdawa si tak wiekowy jak Drzewiec. Entowie wysokiego wzrostu,
silni, zgrabni i gadcy jak najmodsze drzewka, byli niewtpliwie modsi, lecz dojrzali.
Dzieci, nowych pdw, prno hobbici wypatrywali w tej gromadzie. A przecie
zebrao si ju ze dwa tuziny entw na szerokiej, trawiastej polanie i drugie tyle
nadcigao stokami kotliny. W pierwszej chwili oszoomia Meriadoka i Pippina przede
wszystkim ta niezwyka rnorodno lenego plemienia, mnstwo rozmaitych
kolorw, ksztatw, sylwetek wyszych i niszych, cieszych lub grubszych w pasie,
o duszych lub krtszych ramionach i nogach, o rnej te iloci palcw u rk i stp:
od trzech do dziewiciu. Paru zdawao si najbliej spokrewnionych z Drzewcem i
przypominao buki czy moe dby. Lecz byli te zupenie inni entowie, podobni do
kasztanowcw, brunatni, na krtkich, grubych nogach, o doniach szerokich i
rozcapierzonych palcach; podobni do jesionw: smukli, wyprostowani, siwi, z
mnstwem palcw u rk i z dugimi nogami; podobni do jody - najrolejsi; podobni do
brzz, do jarzbin, do lip. Dopiero gdy entowie skupili si wok Drzewca i lekko
pochylajc gowy szeptali co dwicznymi, spokojnymi gosami, wpatrujc si
373
374
Spada ona od rde w grach ku Wrotom Rohanu. Trudno sobie wyobrazi, eby
entowie mogli by niebezpieczni dla tak warownej fortecy. Ale nie jestem tego
zupenie pewny. Entowie s troch zagadkowi, kto wie, moe groniejsi i wcale nie
tacy, powiedzmy, zabawni, jak by si z pozoru wydawao; niby powolni, cierpliwi,
dziwacy, niemal smutni. A mimo to sdz, e mona ich rozrusza. A jeeli raz si
rusz, nie chciabym by w skrze ich przeciwnikw.
- Tak! - odpar Pippin. - Rozumiem ci dobrze. Rnica mniej wicej taka, jak midzy
star krow, przeuwajc flegmatycznie traw na pastwisku, a rozjuszonym bykiem.
Zmiana moe nastpi w okamgnieniu. Ciekawe, czy Drzewiec zdoa ich rozrusza?
Sam przecie rozrusza si nagle wczoraj wieczorem, ale natychmiast zdrtwia
znowu.
Zawrcili ku kotlinie. Gosy entw w dalszym cigu to podnosiy si, to opaday:
narada trwaa. Soce stao ju tak wysoko, e zagldao ponad ywopotem i
byszczao na czubach brzz, zalewajc zwrcone na pnoc stoki chodnym zotym
wiatem. W jego blasku hobbici zauwayli mae migocce rdeko. Ruszyli w tym
kierunku krawdzi kotliny pod ywopotem - przyjemnie byo poczu znw wie
traw pod stopami i wdrowa bez popiechu - a potem zeszli w d, ku perlcej si
wodzie. Bya czysta, zimna, orzewiajca; wypili po yku i przysiedli na omszaym
kamieniu obserwujc, jak plamy soca poyskuj w trawie i jak cienie eglujcych
obokw sun przez dno kotliny. Entowie mruczeli dalej. Cay ten zaktek wyda si
hobbitom niezwyky, obcy, odlegy od wszystkiego, co kiedykolwiek przeyli. I nagle
zatsknili gorco do twarzy i gosw przyjaci, a najbardziej do Froda, Sama i
Obieywiata.
Wreszcie entowie przerwali swj piew. Podnoszc gowy hobbici zobaczyli
Drzewca idcego w ich stron z jakim drugim entem u boku.
- Hm, hm... Jestem wreszcie - rzek Drzewiec. - Znudzilicie si pewnie? Uprzykrzyo
wam si oczekiwanie, h? No, trudno, musicie si zdoby na jeszcze troch
cierpliwoci. Skoczylimy pierwsz cz narady, ale teraz musz z kolei
wytumaczy ca spraw tym, ktrzy mieszkaj daleko std i daleko od Isengardu, a
take tym, ktrych nie zdyem odwiedzi przed wiecem, no, a dopiero potem
zdecydujemy si, co robi. Jednake decyzja, co robi, nie zajmuje zwykle entom tak
wiele czasu, jak przegld wszystkich faktw oraz zdarze, ktre wymagaj
osdzenia. Mimo to nie ukrywam, e narada potrwa jeszcze do dugo, moe kilka
dni. Dlatego przyprowadziem wam kompana. W jzyku elfw jego imi brzmi
Bregalad. Ma tu w pobliu dom. Powiada, e ma ju zdanie wyrobione i nie
potrzebuje wobec tego uczestniczy w dalszym cigu wiecu. Hm, hm... Bregalad, jak
na enta, jest do pochopnego usposobienia. Powinnicie si z nim dogada. Do
widzenia!
Drzewiec obrci si i odszed. Bregalad sta przez chwil w milczeniu przygldajc
si hobbitom, a hobbici przygldali mu si nawzajem, bardzo ciekawi, kiedy
nareszcie zdradzi swoj "pochopno". Wzrostu by wysokiego i wyglda na
modego jeszcze enta, bo skr na ramionach i nogach mia gadk, wargi rumiane, a
wosy szarozielone. Gi si i koysa jak smuke drzewo na wietrze. W kocu
przemwi. Gos, chocia donony, brzmia czyciej i nie tak basowo jak w ustach
Drzewca.
- Hm, hm... Moe bymy si troch przeszli po lesie? - rzek. - Nazywam si
Bregalad, co na wasz jzyk tumaczy si: wawiec. Ale to tylko przezwisko,
oczywicie. Obdarzono mnie nim, gdy kiedy odpowiedziaem "tak!" pewnemu
starszemu entowi, zanim dokoczy pytania. Pij te szybciej od moich wspbraci i
zwykle wychodz, zanim oni zd kubek przechyli. Chodcie ze mn.
375
Wycign smuke ramiona i kademu z hobbitw poda jedn rk. Cay dzie
wdrowali z nim po lesie piewajc i miejc si, bo wawiec lubi si mia. mia
si, kiedy soce wyjrzao zza chmur, mia si, kiedy spotkali na swej drodze potok
albo rdo; zawsze wtedy pochyla si i oblewa sobie wod stopy i gow; mia si
te z szeptw i szumu drzew. Ilekro za zobaczy jarzbin, przystawa, rozkada
ramiona i zaczyna piewa, a piewajc koysa si agodnie.
O zmroku zaprowadzi hobbitw do swego domu; co prawda by to tylko
omszay gaz sterczcy z trawy na zielonej skarpie. Wkoo rosy jarzbiny, nie
brakowao te oczywicie wody, jak zawsze w siedzibie enta: ze skarpy spywa
szumicy potok.
Gawdzili we trzech, patrzc jak noc ogarnia las. Z niezbyt odlegej kotliny
wci jeszcze dochodziy gosy wiecujcych entw, brzmiay jednak coraz niszymi
tonami i mniej ociale, a chwilami jeden wybija si nagle ponad milkncy chr
wysok, yw nut. Bregalad tymczasem po cichu, niemal szeptem wci co
opowiada w swojej rodzinnej mowie. Hobbici dowiedzieli si, e nowy przyjaciel
naley do rodu Okorca i e kraina, ktr dawniej zamieszkiwa, zostaa spustoszona.
Tote nie potrzebowali ju pyta, dlaczego wawiec jest bardziej ni inni entowie
"pochopny", przynajmniej gdy chodzi o niech do orkw.
- Rosy w moich ojczystych stronach jarzbiny - szepta Bregalad ze smutkiem drzewa, ktre zapuciy w tej ziemi korzenie, gdy byem jeszcze maym dzieckiem,
wiele, wiele lat temu, za dni pokoju. Najstarsze posadzili tam entowie, eby
przypodoba si swoim onom, one jednak obejrzawszy je oznajmiy z umiechem,
e znaj kraj, w ktrym kwitn pikniejsze kwiaty i rodz si dorodniejsze owoce. Ale
dla mnie nie ma pikniejszych drzew nad jarzbiny. Rosy tak bujnie, e cie kadej z
nich tworzy jak gdyby zielony dom, a jesieni gazie uginay si od jagd
czerwonych i piknych nad podziw. Zlatyway si do nich ptaki. Lubi ptaki, nawet
gadatliwe, a jarzbina ma owocw do, eby si z wszystkimi podzieli. Ale ptaki z
czasem stay si nieprzyjazne i apczywe, oskubyway gazie, zrzucay jagody na
ziemi, wcale ich nie jedzc. Potem przyszli orkowie z siekierami i cili moje
drzewa. Na prno wywoywaem ich najmilsze imiona, nie drgn ani jeden listek,
jarzbiny nie syszay mnie i nie odpowiaday. Leay martwe.
O, Orofarne, Lassemista, Karnimirie!
Jarzbino - kto twj dugi wos ustroi w biay kwiat.
Jarzbino moja, twj lnicy strj ozdob zotych lat.
Gazek ki i lekki li, agodny szum i szept,
Twj rudy czub poczy lub z bkitem grnych nieb.
Jarzbino - dzi ju martwy li - i kruchy, siwy wos,
Bo nadszed dzie, e skrusza pie i cich na wieki gos.
O, Orofarne, Lassemista, Karnimirie!
Hobbici usnli suchajc agodnego gosu Bregalada, jego pieni opakujcej jak
gdyby w wielu rnych jzykach mier drzew, ktre ent kocha.
Nastpny dzie spdzili rwnie w towarzystwie wawca, lecz nie oddalali si
od jego domu. Wiele godzin przesiedzieli w milczeniu w zacisznym kcie pod skarp,
wiatr bowiem dmucha chodem, a ciemne chmury nisko zawisy nad stropem lasu.
Soce z rzadka tylko przewiecao, w oddali za gosy wiecujcych entw wci to
podnosiy si, to opaday, niekiedy donone i silne, niekiedy ciche i smutne, chwilami
przyspieszajc rytm, a chwilami zwalniajc uroczycie, jakby zawodziy pie
376
aobn. Druga noc nadesza, lecz entowie radzili dalej pod chmurami, ktre z
wiatrem mkny po niebie, w niepewnym, mrugajcym wietle gwiazd.
Trzeci dzie wsta chodny i wietrzny. O wicie gosy wiecujcych entw wzbiy
si nagle wielkim krzykiem, lecz zaraz potem znowu cichy. W miar jak pyny
godziny poranka, wiatr uspokaja si i nad lasem powietrze stao si cikie, jakby
naadowane oczekiwaniem. Hobbici spostrzegli, e Bregalad wsuchuje si w
napiciu w dolatujce z kotliny gosy, ktre jednak im, siedzcym w zaciszu
entowego domu, wydaway si bardzo nike.
Nadeszo popoudnie i soce, wdrujc na zachd, ku grom, sao
spomidzy chmur wyduone zote supy blasku. Nagle hobbici zauwayli, e
wszystko wkoo nich znieruchomiao, jak gdyby cay las nasuchiwa w skupieniu.
Tak, to gosy entw umilky zupenie. Co moga znaczy ta cisza? Bregalad sta
wyprostowany i sprony, patrzc w stron pnocy, gdzie leaa Zaklta Kotlina.
Nagle zagrzmia potny okrzyk: Ra - hum - raa! Drzewa zadray i przygiy
si, jakby od podmuchu wichury. Znw zalega na chwil cisza, a potem odezway
si bbny uroczystym rytmem marsza i nad ich werbel wzbi si chr gosw czystych
i silnych.
Naprzd, naprzd, bben nasz gra: ta-randa randa randa ram!
Entowie ruszyli. Coraz bliej rozlegaa si pie:
Naprzd, naprzd, bben dudni i rg gra: ta-runa runa runa
ram!
Bregalad wzi hobbitw na rce i take wyruszy ze swego domu. Po chwili hobbici
ujrzeli zastp w marszu: entowie sadzili wielkimi krokami stokiem wzgrza w d. Na
czele szed Drzewiec, za nim z p setki wspbraci, ktrzy postpowali dwjkami, w
nog, wyklaskujc domi na udach regularny rytm. Byli ju tak blisko, e hobbici
widzieli bysk i zielone skry w ich oczach.
- Hum, hm! Ruszylimy hucznie, ruszylimy nareszcie! - zawoa Drzewiec
spostrzegajc Bergalada i hobbitw. - Chodcie z nami, przyczcie si do gromady.
Ruszylimy. Idziemy na Isengard!
- Na Isengard! - odkrzykny liczne gosy.
- Na Isengard!
Na Isengard, na Isengard!
Zy czeka los kamienn wo!
Cho Isengard, jak hardy czart
I gadki do, jak goa ko Dzi kady woj z nim stoczy bj
I dwignie gaz i w dwierza prask!
Ju pie si tli, pryskaj skry,
Bj wzywa nas - idziemy wraz!
Na Isengard, i mieczem w pier,
Niesiemy mier, niesiemy mier!
Tak piewali maszerujc na poudnie. Bregalad z ogniem w oczach podskoczy do
szeregu i zaj miejsce w boku Drzewca. Stary ent wzi od niego hobbitw i znw
usadowi ich sobie na ramionach. Sunli wic dumnie na czele rozpiewanego
377
378
379
Rozdzia 5
Biay jedziec
-P
380
381
Rohanu. Nie wolno nam cofn si przed groz Fangornu, skoro zy los zapdzi
hobbita w ciemn gb tej puszczy.
- Wcale nie jestem pewny, czego si bardziej boj: Fangornu czy te draowania
piechot przez wiele mil stepami Rohanu - rzek Gimli.
- Chodmy wic w las! - powiedzia Aragorn.
Lecz nim doszli do lasu, Aragorn wypatrzy nowe lady. W pobliu rzeki dostrzeg
odciski stp hobbitw, tak jednak niewyrane, e niewiele z nich mona byo
odczyta. Nieco dalej, pod ogromnym drzewem na skraju puszczy, natrafi na
podobny trop. Ziemia by wszake sucha i naga, nie zachowaa innych ladw.
- Jeden hobbit niewtpliwie sta tutaj przez chwil i wyglda na step, a potem
odwrci si i poszed w las - powiedzia Aragorn.
- W takim razie my take pjdziemy w las - rzek Gimli. - Nie podoba mi si jednak
ten Fangorn. Pamitajcie, e nas przed nim ostrzegano. Wolabym, eby lad
prowadzi w inne strony.
- Mimo wszystko, co si o nim mwi, ten las nie pachnie mi le - rzek Legolas. Sta
na skraju puszczy wychylony do przodu, jak gdyby nasuchujc i przepatrujc gszcz
szeroko otwartymi oczyma. - Nie, ten las nie jest zy, a jeli nawet czai si w nim co
zego, to bardzo daleko std. Z ciemnych zaktkw, w ktrych serca drzew
sczerniay, chwytam suchem zaledwie nike echa. Nie ma podoci nigdzie w pobliu
nas, ale jest czujno i gniew.
- Na mnie las nie ma o co si gniewa - rzek Gimli. - Nie zrobiem mu adnej
krzywdy.
- Tym lepiej dla ciebie - odpar Legolas. - Mimo to las dozna krzywd. W jego wntrzu
co si dzieje albo moe stanie si niebawem. Czy nie wyczuwacie napicia? Mnie
ono a dech zapiera.
- Duszno tu - rzek krasnolud. - Ten las, chocia janiejszy od Mrocznej Puszczy,
wydaje si zatchy i zniszczony.
- Jest stary, bardzo stary - odpar elf. - Tak stary, e przy nim ja czuj si znowu
mody, a nie zdarzyo mi si to, odkd wdruj w waszym towarzystwie, mokosy.
Jest stary i peen wspomnie. Mgbym by szczliwy, gdybym trafi tu w dni pokoju.
- Pewnie, e mgby by szczliwy - mrukn Gimli. - Jeste bd co bd lenym
elfem, a zreszt wszystkie elfy s dziwakami. Dodae mi jednak ducha. Gdzie ty
idziesz, tam i ja pjd. Ale trzymaj uk w pogotowiu, a ja te wysun nieco toporek
zza pasa. Nie przeciw drzewom, nie! - doda pospiesznie, zerkajc na drzewo, pod
ktrym stali. - Po prostu na wypadek niespodzianego spotkania z tamtym staruchem
wol mie pod rk odpowied dla niego. No, chodmy!
I na tym koczc rozmow trzech wdrowcw zapucio si w las Fangornu. Legolas
i Gimli zdali szukanie tropw na Aragorna. Stranik jednak take niewiele mg tutaj
wypatrzy, bo suchy grunt zacieay grube pokady lici. Domylajc si, e zbiegli
jecy zapewne trzymali si w pobliu wody, Aragorn wci wraca nad potok. Dziki
temu natrafili wreszcie na miejsce, gdzie Merry i Pippin gasili pragnienie i chodzili
nogi. Odciski stp obu hobbitw - jedne nieco mniejsze - byy tutaj ju zupenie
wyrane dla wszystkich.
- Oto dobra nowina! - rzek Aragorn. - Ale to s lady sprzed dwch dni. Zdaje si
te, e hobbici odchodzc std oddalili si od rzeki.
- C wic teraz zrobimy? - spyta Gimli. - Nie moemy przecie ciga ich przez
dzikie ostpy Fangornu. Jeeli nie odnajdziemy ich szybko, na nic si biedakom nie
przydamy, chyba na to, eby usi przy nich i da dowd przyjani umierajc razem
z godu.
382
- Jeeli rzeczywicie nie sposb zdziaa nic wicej, zrobimy przynajmniej tyle odpar Aragorn. - W drog!
szli, a stanli przed stromym urwiskiem, z ktrego Drzewiec lubi wyglda na wiat,
i podnoszc gowy zauwayli w skalnej cianie wyciosane stopnie prowadzce na
pk. Soce przewiecao spoza wystrzpionych chmur i las zdawa si teraz mniej
szary i jakby weselszy.
- Wejdmy na gr i rozejrzyjmy si stamtd! - rzek Legolas. - Wci jeszcze trudno
mi tu oddycha. Chciabym chocia przez chwil posmakowa wieego powietrza.
Wspili si na pk skaln. Aragorn szed ostatni i pilnie przyglda si stopniom.
- Mgbym niemal rczy, e hobbici take si tdy wspinali - powiedzia. - S jednak
rwnie inne lady, bardzo osobliwe, ktrych nie rozpoznaj. Moe z pki
zobaczymy co, co pozwoli nam odgadn, jak drog dalej obrali.
Wyprostowa si i rozejrza uwanie, lecz nie dostrzeg adnych znakw. Pka
zwrcona bya na poudnie i na wschd, lecz jedynie od wschodu otwiera si szerszy
widok. Patrzc w t stron zobaczyli morze drzew zstpujcych zwartymi szeregami
ku rwninie, z ktrej tu przyszli.
- Nadoylimy sporo drogi - rzek Legolas - a moglimy znale si tutaj wszyscy
razem i bezpiecznie, gdybymy drugiego czy trzeciego dnia opucili Wielk Rzek i
skrcili na zachd. Nikt prawie nie wie, dokd go zaprowadzi droga, pki nie stanie u
celu.
- Nie chcielimy przecie trafi do Fangornu - odpar Gimli.
- A jednak trafilimy... i zapano nas zgrabnie w puapk - rzek Legolas. - Patrzcie!
- Gdzie mamy patrze? - spyta Gimli.
- Tam, midzy drzewa.
- Gdzie? Nie kady ma oczy elfa.
- Psst! Mw ciszej. Spjrz! - szepn Legolas pokazujc co palcem. - Tam w dole, w
tej stronie, skd przyszlimy. To on. Czy nie widzisz? ten staruch! Ma na sobie
brudne, szare achmany, dlatego nie spostrzeglimy go zrazu.
Aragorn spojrza i zobaczy posuwajc si z wolna przygarbion posta. Jak gdyby
stary ebrak kusztyka ciko, podpierajc si kijem. Gow mia spuszczon i nie
patrza w ich stron. W innym kraju pozdrowiliby go yczliwym sowem, tu jednak
milczeli wszyscy w penym napicia oczekiwaniu: zbliaa si do nich obca istota,
obdarzona tajemn si, a moe bardzo grona.
Staruch zblia si krok za krokiem, a Gimli, wpatrzony w niego, coraz szerzej
otwiera oczy. Nagle, nie mogc duej powstrzyma wzburzenia, wybuchn:
- Do broni, Legolasie. Napnij uk! Bd gotw! To Saruman. Nie czekaj, a przemwi,
bo rzuci na nas czar. Strzelaj!
Legolas chwyci uk. Naciga ciciw powoli, jakby zwalczajc opr jakiej obcej siy.
Trzyma w rku strza, lecz jej nie zakada. Aragorn milcza. Na twarzy mia wyraz
czujnoci i skupienia.
- Na co czekasz? Co ci si stao? - spyta Gimli wiszczcym szeptem.
- Legolas susznie si wzdraga - rzek spokojnie Aragorn. - Mimo podejrze i strachu
nie godzi si znienacka, bez ostrzeenia i bez wyzwania, zabi tego starca.
Czekajmy, co zrobi.
W tym momencie starzec przyspieszy kroku i niespodzianie wawo podbieg do stp
skalnej ciany. nagle podnis gow. Trzej wdrowcy zamarli na skalnej pce z
oczyma utkwionymi w postaci nieznajomego. Cisza bya jak makiem zasia.
Nie widzieli jego twarzy, mia bowiem kaptur nasunity gboko, a na kapturze
szerokoskrzydy kapelusz, spod ktrego ledwie wystawa czubek nosa i siwa broda.
383
384
385
bystry, lecz nie widzi wszystkiego, co dzieje si pod grami i pod drzewami. Pewne
rzeczy wypatrzy, inne sam dostrzegem. Piercie znalaz si poza zasigiem mojej
pomocy, nikt te spord druyny, ktra ruszya wsplnie z Rivendell, nie moe go
ju ochroni. Omal nie zosta ujawniony oczom Nieprzyjaciela, ocala jednak. Troch
si do tego przyczyniem, bo znajdowaem si podwczas na wysokiej grze i
zmagaem si z Czarn Wie. Cie odstpi. Ale czuem si po tej walce straszliwie
zmczony. Dugo wdrowaem osaczony przez czarne myli.
- Wiesz zatem, co si dzieje z Frodem! - rzek Gimli. - Jak mu si wiedzie?
- Nie mog wam na to pytanie odpowiedzie. Ocala z wielkiego niebezpieczestwa,
lecz niejedno jeszcze czyha na jego drodze. Postanowi i do Mordoru i ruszy w
tamt stron. Wicej nie dowiecie si ode mnie.
- O ile nam wiadomo - rzek Legolas - Sam poszed razem z nim.
- Doprawdy? - zakrzykn Gandalf. Oczy mu rozbysy, umiechn si radonie. Doprawdy? To nowina! Lecz nie niespodzianka. To dobrze! Bardzo dobrze! Kamie
zdjlicie mi z serca. Mwcie, co jeszcze wiecie! Usidcie przy mnie i opowiedzcie
ca histori wdrwki.
Przyjaciele usiedli u jego stp i Aragorn zacz opowie. Przez dugi czas Gandalf
nie przerywa mu ani sowem, nie zada ani jednego pytania. Rce wspar o kolana i
przymkn oczy. Kiedy wreszcie Aragorn opowiedzia o mierci Boromira i o jego
ostatniej podry z biegiem Wielkiej Rzeki, starzec westchn.
- Aragornie, mj przyjacielu, nie rzeke wszystkiego, co wiesz albo czego si
domylasz - powiedzia cicho. - Biedny Boromir! Nie mogem dostrzec, co si z nim
stao. Cika to bya prba dla rycerza i wadcy wrd ludzi. Galadriela ostrzegaa
mnie, e grozi mu niebezpieczestwo. Lecz wyszed z prby mimo wszystko
zwycisko. To mnie cieszy. Nie na prno wzilimy z sob na wypraw modych
hobbitw, dziki nim Boromir zwyciy. Ale ci dwaj nie tylko t jedn rol mieli do
spenienia. Zawdrowali do Fangornu i przybycie ich poruszyo las tak, jak czasem
dwa mae kamyczki spadajc mog poruszy lawin. Nawet w tej chwili, gdy my tu z
sob rozmawiamy, sysz w oddali pierwsze grzmoty burzy. Lepiej byoby dla
Sarumana, gdyby nie wczy si poza swoj wie w chwili, gdy zapora runie!
- Pod jednym przynajmniej wzgldem wcale si nie zmienie - powiedzia Aragorn. Mwisz zagadkami!
- Co takiego? Zagadki? - odpar Gandalf. - Nie! Po prostu mwiem gono do siebie.
Prastary zwyczaj kaza zwraca si do najmdrzejszej osoby wrd obecnych, bo
dugie wyjanienia, ktrych by trzeba udziela modym, s nudne.
Rozemia si, ale teraz jego miech zdawa si ciepy i miy jak blask soca.
- Nie jestem ju mody, nawet wedle rachunku mojego dugowiecznego rodu powiedzia Aragorn. - czy nie zechcesz wyjawi mi swoich myli wyraniej?
- C ci mam powiedzie? - rzek Gandalf i zamyli si na chwil. - Przedstawi ci
pokrtce i moliwie najjaniej, jak w tej chwili wyglda moim zdaniem caa sprawa.
Nieprzyjaciel oczywicie od dawna ju wie, e Piercie jest w drodze i e niesie go
hobbit. Wie take, ilu nas wyruszyo z Rivendell i do jakich naleymy plemion. Lecz
dotychczas nie odgad jeszcze naszych zamierze. Przypuszcza, e wszyscy
zdamy do Minas Tirith, poniewa tak on sam by postpi na naszym miejscu.
Rozumie, e byby to dotkliwy cios dla jego potgi. Jest w strachu, bo sdzi, e lada
chwila moe pojawi si wadca rozporzdzajcy czarem Piercienia i wyda mu
wojn usiujc zrzuci go z tronu, eby zaj jego miejsce. Nie postaa mu w gowie
myl, e my pragniemy go strci, ale wcale nie chcemy zastpi go kim innym. A w
najczarniejszych nawet snach nie zawitao mu podejrzenie, e chcemy zniszczy
Piercie. W tym, jak atwo dostrzeesz, jest nasza szansa i caa nadzieja. Bo
386
387
388
389
390
bezimienne stwory. nawet Saruman ich nie zna. Starsze s ni on. Ja tamtdy
przeszedem, lecz nie chc zamiewa wiata dnia ich opisem. na dnie rozpaczy
mj wrg by mi jedyn nadziej, za nim wic biegem chwyciwszy si jego stp. Tak
wywid mnie w kocu z powrotem tajemnymi ciekami Khazad-dumu, bo on zna je
wszystkie a nazbyt dobrze. Wspinalimy si wci pod gr i dotarlimy do
Nieskoczonych Schodw.
- Od dawna lad ich zagin - rzek Gimli. - Wielu twierdzio, e nigdy ich nie
zbudowano, e nigdy ich nie zbudowano, e istniej jedynie w legendzie, inni za
powiadali, e byy, ale zostay zniszczone.
- Zbudowano je i nie s zniszczone - odpar Gandalf. - Wznosz si od najniszych
lochw a po najwyszy szczyt, prowadz limakiem, wielu tysicami
nieprzerwanych stopni, na Wie Durina, wyrzebion w ywej skale Zirak-zigila, na
onieonym wierzchoku Srebrnej Gry.
Tam, w cianie Kelebdila jest okno, a przed nim wska pka, zawieszone w
powietrzu orle gniazdo grujce nad morzem mgie. Na szczycie soce wiecio
jaskrawym blaskiem, niej jednak chmury przesaniay wiat. Skoczy przez to okno,
ja za nim, ale w teje chwili on znowu stan w ogniu. Nie mielimy tam wiadka,
gdyby nie to, przez wieki piewano by pieni o tej bitwie na szczycie. - Nagle Gandalf
rozemia si. - C jednak opowiadaaby pie? Kto widziaby nas z daleka,
pomylaby, e nad wierzchokiem gry rozszalaa si burza. Syszaby grzmoty,
widziaby byskawice rozszczepiajce si na Kelebdilu i odskakujce od skay we
wstgach pomieni. Czy to nie dosy? Otoczyy nas kby dymu, oboki gorcej pary.
Sieko nas gstym gradem. Strciem przeciwnika, on za spadajc z wysokoci
rozwali w gruzy cae zbocze. Wwczas ogarna mnie ciemno, straciem
wiadomo i rachunek czasu i bkaem si dugo drogami, o ktrych wol nie
mwi.
Nagi zostaem przywrcony wiatu na krtki tylko czas, pki nie dopeni swego
zadania. Nagi leaem na szczycie Kelebdila. Wiea rozpada si za mn w proch,
okno znikno. Osmalone od ognia i pokruszone skay zawaliy przejcie schodw.
Byem sam, zapomniany, bez ratunku porzucony na kamiennym wierzchoku wiata.
Patrzaem w niebo, po ktrym przesuway si gwiazdy, a kady dzie trwa tutaj
wieki. Z dou dochodzi mnie stumiony gos wszystkich krajw ziemi: wiosennych
przebudze i mierci, pieni i paczu, a take wiekuisty jk obcionych nad miar
kamieni. A wreszcie odnalaz mnie po raz drugi Gwaihir, Wadca Wichrw, i znw
zdj mnie z wyyn, by ponie w wiat.
- Wida sdzone mi by zawsze twoim brzemieniem, przyjacielu, ktry zjawiasz si w
najgorszej godzinie! - rzekem.
- Wtedy bye brzemieniem - odpar - lecz nie dzi. Stae si lekki jak piro abdzie
w moich szponach. Soce przez ciebie przewieca. Doprawdy, nie sdz, abym ci
by potrzebny. Gdybym ci upuci, pofrunby z wiatrem.
- Lepiej mnie nie upuszczaj! - szepnem przeraony, bo ju we mnie wstpowao
nowe ycie. - nie mnie do Lothlorien.
- Tak wanie rozkazaa mi pani Galadriela, ona to bowiem przysaa mnie po ciebie odpar.
Tym sposobem przybyem do Karas Galaghon, lecz ju po waszym odejciu.
Zagojono tam moje rany i odziano w biel. Dawaem rady i suchaem rad. Potem
wdrowaem dziwnymi drogami a do tej puszczy. Kademu z was przynosz z
Lothlorien wieci. Aragornowi kazano mi powtrzy takie oto sowa:
Gdzie to Dunedainowie, o, Elessarze?
391
392
393
Rozdzia 6
394
395
396
397
398
399
- Tak - odpar Smoczy Jzyk - jest rwnie trzecia odmiana. S ci, co ogryzaj koci,
mieszaj si do cudzych spraw, drapiecy, tuczcy si na wojnach. Jak pomoc
dae nam kiedykolwiek, kruku? Jak dzisiaj przynosisz? Kiedy bye tu ostatnim
razem, szukae u nas pomocy dla siebie. Krl pozwoli ci wybra konia, byle std
odjecha. Ku powszechnemu oburzeniu omielie si wybra Gryfa. Krla bardzo
dotkno to zuchwalstwo. Lecz niejeden z nas sdzi, e warto zapaci kad cen,
eby tylko pozby si ciebie. Pewny jestem, e i tym razem wyjdzie to samo szydo z
worka i zadasz od nas pomocy zamiast jej nam udzieli. Czy przyprowadzie
wojownikw? Czy masz konie, miecze, wcznie? To bowiem byaby pomoc i tego
nam dzi potrzeba. Ale kt z tob przyszed? Trzech obdartusw w szarych
achmanach, a ty bardziej jeszcze ni oni wygldasz na ebraka!
- Widz, Theodenie, synu Thengla, e ostatnimi czasy grzeczno staniaa na twym
dworze - rzek Gandalf. - Czy wartownik, ktrego od bramy przysaem, nie
powiedzia ci imion moich towarzyszy? Rzadko wadcy Rohanu podejmowali w
swoim domu rwnie godnych goci. Or, ktry zostawilimy na twoim progu, wart
jest czci najmoniejszego nawet miertelnika. Moi przyjaciele nosz paszcze szare,
bo tak ich okryy elfy, aby mogli przemkn przez cienie straszliwych
niebezpieczestw i dotrze a do tej sali.
- A wic prawd mwi Eomer, e jestecie sojusznikami czarownicy ze Zotego
Lasu? - rzek Smoczy Jzyk. - Nie dziwi mnie to wcale, bo sieci zdrady zawsze
motano w Dwimordenie. Gimli postpi krok naprzd, lecz rka Gandalfa spada na
jego rami i powstrzymaa go w miejscu. Krasnolud stan jak skamieniay.
W Dwimordenie, w Lorienie
Rzadko ludzkie bdz cienie,
Rzadko czowiek widzi blask,
Ktry lni tam cay czas.
Galadrielo, patrz, przejrzysta
Woda w studni twej i czysta.
Biaa gwiazda w biaej doni.
Niezniszczalny, niesplamiony,
Li i kraj - o pikne ziemie
W Dwimordenie, w Lorienie,
Ponad ludzkie rozumienie!
Gandalf przepiewa z cicha, lecz wyranie t pie. nagle przeobrazi si cay.
Odrzuci achman paszcza, wyprostowa si, nie korzystajc ju z podpory laski, i
przemwi dwicznym, zimnym gosem:
- Mdry czowiek mwi tylko o tym, na czym si zna, Grimo, synu Galmoda. Ty
odezwa si jak bezrozumny gad. Milcz lepiej, trzymaj za zbami swj jadowity jzyk.
Nie po to przeszedem przez ogie i wod, eby w oczekiwaniu na grom bawi si
sporem z kamliwym sugusem.
Podnis lask. Zahucza grzmot. Soce we wschodnich oknach zgaso i noc
wypenia sal. Ogie na palenisku zblad i zszarza na popi. W mroku nie byo
wida nic prcz postaci Gandalfa, smukej i biaej, grujcej nad poczerniaym
ogniskiem. Gos Smoczego Jzyka zasycza w ciemnociach:
- Czy nie radziem ci, krlu, by zabroni mu wej z lask? Dure Hama zdradzi
nas!
Bysno, jakby piorun rozszczepi strop. Potem zalega znw cisza. Smoczy Jzyk
przypad twarz do ziemi.
400
- Czy teraz zechcesz mnie wysucha, Theodenie, synu Thengla? - spyta Gandalf. Czy przyszedem prosi was o pomoc? - Podnis lask i wskaza ni okno w stropie.
Na niebie mrok jakby si rozprasza i wysoko w grze przewiecaa ju plama
pogodnego bkitu. - Ciemnoci nie ogarny caego wiata. Nabierz ducha, wadco
Rohanu, bo lepszej pomocy prno by szuka. Nie mam rad dla tych, ktrzy
zrozpaczyli o ratunku. Ale tobie chc udzieli rady i przynosz ci sowa otuchy. Czy
chcesz je usysze? Nie dla wszystkich uszu s przeznaczone. Bagam ci, wyjd ze
mn przed prg i spjrz na swj kraj. Zbyt dugo ju lczysz w mroku dajc posuch
kamliwym wiadomociom i przewrotnym podszeptom.
Z wolna Theoden dwiga si z fotela. Nike wiato znw rozjanio sal. Kobieta w
biaej sukni pospieszya do boku krla i uja go pod rami, gdy starzec chwiejnym
krokiem zstpowa ze wzniesienia, a potem szed przez sal ku drzwiom. Smoczy
Jzyk wci lea na pododze. Gdy zbliyli si do drzwi, Gandalf zapuka w nie.
- Otwrzcie! - krzykn. - Krl idzie!
Drzwi otworzyy si, a powiew wieego powietrza ze wistem wtargn do wntrza.
Wiatr d na pagrku.
- Odelij, panie, swoj przyboczn stra na nisze stopnie schodw - rzek Gandalf. A ty, pani, zachciej nas zostawi samych z krlem. Obiecuj ci czuwa nad nim.
- Id, Eowino, crko mej siostry! - powiedzia sdziwy krl. - Czas trwogi ju
przemin.
Kobieta zawrcia wolnym krokiem do paacu. W progu obejrzaa si raz jeszcze.
Oczy miaa powane i zadumane, a na krla patrzaa ze spokojn litoci. Bya
bardzo pikna, wosy spyway na jej ramiona jak rzeka zota. W biaej sukni
przepasanej srebrem wydawaa si smuka i wiotka, lecz zarazem mocna jak stal i
dumna, jak przystao crce krlw. Tak si zdarzyo, e Aragorn w penym wietle
dnia zobaczy Eowin, ksiniczk Rohanu, pikn i chodn jak poranek wczesnej
wiosny, nie rozkwit jeszcze peni kobiecej urody. I w tej samej chwili ona
dostrzega Aragorna; spadkobierca krlewskiego rodu, mdry mdroci wielu zim,
chwa swoj kry pod szarym paszczem, lecz Eowina j wyczua. na sekund jakby
skamieniaa w bezruchu, lecz zaraz ockna si, odwrcia i szybko odesza.
- A teraz, krlu - rzek Gandalf - spjrz na swj kraj! Odetchnij znowu wieym
powietrzem!
Z podsienia na szczycie wysokiego tarasu otwiera si ponad potokiem widok na
zielony step Rohanu gincy w szarej dali. Skone smugi deszczu, smaganego
wiatrem, czyy niebo z ziemi. Od zachodu cigny ciemne chmury i gdzie daleko
wrd niewidocznych szczytw co chwila migotay byskawice. lecz wiatr ju si
zmieni, wia teraz od pnocy i burza, ktra nadesza od wschodu, cofaa si na
poudnie, ku morzu. Nagle przez rozdarte chmury przebi si snop sonecznych
promieni. Deszcz roziskrzy si jak srebro, a rzeka w oddali rozbysa jak lustrzana
tafla.
- Tutaj nie jest tak ciemno - rzek Thoeden.
- Nie jest ciemno - odpar Gandalf - a wiek nie przytacza twoich ramion tak, jak
niektrzy chcieliby ci wmwi. Odrzu lask!
Czarna laska z brzkiem wypada z rki krla na kamienie. Theoden prostowa si z
wolna, jak kto, kto odrtwia dwigajc przez dugi czas zbyt cikie brzemi. Sta
teraz prosty i wysoki, a gdy spojrza w otwarte niebo, oczy jego byy znw bkitne.
- Ponury sen drczy mnie ostatnimi czasy - powiedzia - lecz w tej chwili jakbym si
zbudzi nareszcie. szkoda, e nie przyszed wczeniej, Gandalfie. Lkam si
bowiem, e jest ju za pno i e przybye po to tylko, by ujrze ostatnie dni mojego
401
rodu. Nie bdzie ju sta dugo ten wyniosy dwr, ktry wznis Brego, syn Eorla.
Ogie zniszczy nasze grskie gniazdo. C jeszcze mona zdziaa?
- Bardzo wiele - odpar Gandalf. - Przede wszystkim przywoaj Eomera. Bo chyba
trafnie odgadem, e uwizie go za rad Grimy, ktrego wszyscy prcz ciebie zw
Smoczym Jzykiem?
- Tak jest - rzek Theoden. - Eomer zbuntowa si przeciw moim rozkazom i w moim
domu grozi Grimie mierci.
- A przecie mona kocha ciebie nie kochajc Smoczego Jzyka i jego rad - rzek
Gandalf.
- Moe masz suszno. Zrobi, czego sobie yczysz. Zawoaj tu Ham. Skoro
okaza si niegodny zaufania jako odwierny, niech bdzie gocem. Winowajca
sprowadzi drugiego winowajc na sd - rzek Theoden; chocia mwi to surowym
gosem, umiechn si do Gandalfa, a w tym umiechu sie smutnych zmarszczek
na jego twarzy wygadzia si i znikna bezpowrotnie.
Gdy Hama przywoany pobieg wypeni zlecenie, Gandalf zaprowadzi
Theodena na kamienn aw, a sam siad przy nim na najwyszym stopniu schodw.
Aragorn i jego towarzysze stali opodal.
- Nie starczy czasu, eby powiedzie ci wszystko, o czym powiniene usysze - rzek
Gandlaf. - Jeli wszake nie udzi mnie nadzieja, wkrtce bd mg z tob pomwi
obszerniej. Wiedz, krlu, e grozi ci niebezpieczestwo straszniejsze ni koszmary,
ktrymi Smoczy Jzyk osnu twoje sny. Lecz teraz ju nie spisz. yjesz! Dwa kraje Gondor i Rohan - nie s osamotnione. Sia nieprzyjaciela przerasta nasze
wyobraenie, a jednak przywieca nam nadzieja, o ktrej on nic nie wie.
Gandalf zacz mwi szybko, gosem tak ciszonym, e nikt prcz krla nie sysza
jego sw. Lecz w miar jak Czarodziej mwi, oczy Theodena zapalay si coraz
ywszym blaskiem, a wreszcie krl wsta w caej okazaoci ogromnego wzrostu,
eby z Gandalfem u boku spojrze z wyyny ku wschodowi.
- Tak jest - rzek Gandalf gosem ju teraz doniosym i wyranym - w tej stronie, gdzie
czai si najstraszniejsza groba, wita take nadzieja. Los way si na wtej nitce.
Ale nadzieja istnieje i nie zganie, jeeli przynajmniej przez krtki jeszcze czas
oprzemy si podbojowi.
Wszyscy zwrcili oczy na wschd. Ponad rozlegymi otwartymi polami, tam, dalej ni
siga wzrok, trwoga i nadzieja niosy ich myli, a za pospny wa gr, do krainy
Cieni. Gdzie by w tej chwili powiernik Piercienia? Jake wta bya ta niteczka, na
ktrej zawis los! Legolasowi, kiedy wyty swoje bystre oczy elfa, wydao si, e
dostrzega jasny bysk: odbicie soca na szczycie odlegej Wiey Czat - Minas Tirith.
A jeszcze dalej, nieskoczenie dalekie, a przecie bardzo bliskie niebezpieczestwo:
niky jzyk pomienia.
Theoden usiad ciko, jakby znuenie jeszcze wci walczyo w nim z wol
Gandalfa. Podnis oczy na swj wspaniay dom.
- Szkoda - powiedzia - e ze dni nastay za mojego wanie ycia i wtedy dopiero,
kiedy si zestarzaem i oczekiwaem zasuonego odpoczynku. Szkoda mnego
Boromira! Modzi gin, a zostaj uwidli starcy.
cisn kolana pomarszczonymi rkami.
- Twoje palce przypomn sobie dawn si, jeli dotkn znowu rkojeci miecza powiedzia Gandalf.
Theoden wsta i sign rk do boku, lecz u jego pasa nie byo miecza.
- Gdzie ten Grima schowa mj miecz? - mrukn do siebie.
- We mj, ukochany krlu! - odezwa si jasny gos. - ten miecz zawsze tobie tylko
suy!
402
Dwaj mowie cicho weszli po schodach i stali ju o par zaledwie stopni od szczytu.
Jednym z nich by Eomer. Nie mia na gowie hemu ani pancerza na piersi, lecz w
rku trzyma obnaony miecz. Przyklk i poda go rkojeci naprzd swojemu
wadcy.
- Jake si to stao? - spyta surowo Theoden. Zwrci si do Eomera, a przybysze
patrzyli zdumieni na krla, tak sta si wysoki, dumny i prosty. Gdzie podzia si
zgrzybiay starzec, ktrego tak niedawno widzieli skulonego w fotelu albo ciko
wspierajcego si na lasce?
- Moja to sprawa - odpar drc Hama. - Zrozumiaem, e Eomer ma by uwolniony.
Z nadmiaru radoci moe zbdziem. Lecz skoro odzyskuje wolno, a jest
marszakiem Rohanu, zwrciem mu jego miecz, o ktry mnie prosi.
- Po to, eby go zoy u twoich stp, krlu - rzek Eomer.
Przez chwil trwao milczenie. Theoden z gry spoglda na klczcego przed nim
rycerza. Nikt si nie poruszy.
- Krlu, czy nie wemiesz tego miecza? - spyta Gandalf.
Theoden powoli wycign rk. Kiedy palce jego dotkny rkojeci, patrzcym
wydao si, e widz, jak nowa sia wypenia zwide rami. nagle krl podnis miecz
do gry i zakrci nim myca, a sypny si skry i powietrze zafurkotao. Krzykn
gono. czystym, dwicznym gosem rozbrzmiaa w jzyku Rohirrimw pobudka do
broni:
Wstacie, jedcy Theodena!
czas drogi nadszed, chmurzy si wschd,
Siodajcie konie, dmijcie w rogi!
Naprzd, Eorla plemi!
Gwardzicie mylc, e to ich krl wzywa, pdem wbiegli po schodach. Ze
zdumieniem spojrzeli na swego wadc i jak jeden m dobyli mieczy, eby je zoy
u jego ng.
- Prowad, krlu! - krzyknli.
- Westu Theoden hal! - zawoa Eomer. - Co za rado ujrze ci znowu w peni si,
panie! Nikt ju teraz nie omieli si gada, e Gandalf nie przynosi nic prcz trosk.
- We swj miecz, Eomerze, synu mojej siostry - powiedzia krl. - A ty, Hamo,
poszukaj mojego. Grima wzi go na przechowanie. Jego te tutaj przyprowad.
Gandalfie, mwie, e masz dla mnie rad, jeli zechc j od ciebie przyj. Jaka
twoja rada?
- Jue jej posucha - odpar Gandalf - skoro zaufae Eomerowi, zamiast wierzy
tamtemu przewrotnemu doradcy. Odrzucie al i strach. Postanowie dziaa.
Wszystkich mw zdolnych dosi konia wypraw niezwocznie na zachd, jak
radzi Eomer. Trzeba zaegna grob ze strony Sarumana, pki czas. Jeeli to si
nie uda - zginiemy. Jeeli si uda, stawimy z kolei czoo nastpnemu zadaniu. Ci, co
zostan, kobiety, dzieci i starcy, niech uciekaj std do obronnych grodw, ktre
masz w grach. S pewnie przygotowani na cikie godziny, jakie si teraz zbliaj.
Powinni wzi z sob zapasy ywnoci, lecz nie wolno odkada ucieczki ani te
obcia si skarbami, czy to bogatymi, czy te skromnymi. Gra idzie o ycie.
- Rada zdaje si dobra - odpar Theoden. - Ogocie, niech lud zbiera si do drogi.
lecz wy, moi gocie... Prawd rzeke, Gandalfie, e grzeczno staniaa na moim
dworze. Jechalicie ca noc, a teraz zblia si ju poudnie. Nie pokrzepilicie si
snem ani jadem! Ka natychmiast przygotowa gospod, musicie przespa si i
naje.
403
- Nie, krlu - rzek Aragorn. - Jeszcze nie pora nam odpoczywa. Wojownicy Rohanu
siadaj na ko, z nimi bdzie nasz topr, uk i miecz. Nie po to przynielimy bro,
aby prnowaa pod cian twego domu, wadco Rohanu. Przyrzekem Eomerowi, e
u jego boku dobd miecza we wsplnej walce.
- Teraz zaprawd mamy nadziej zwycistwa - rzek Eomer.
- Nadziej mamy - powiedzia Gandalf. - Ale Isengard jest potny. Inne te
niebezpieczestwa zbliaj si ku nam. Nie zwlekaj, Theodenie, po naszym
odjedzie zaraz poprowad swj lud do Warowni Dunharrow, w gry.
- Nie, Gandalfie! - odpar krl. - Nie znasz, jak widz, siy swoich lekw. Inaczej si
stanie. Wyrusz razem z moimi wojownikami do walki i polegn w boju, jeli tak by
musi. Lepszym wwczas zasn snem.
- A wic nawet gdyby Rohan ponis klsk, pie j okryje chwa - rzek Aragorn.
Zbrojni mowie stojcy opodal dobyli broni krzyczc:
- Krl z nami! Naprzd, synowie Eorla!
- Ale nie powiniene zostawia ludu bez broni i bez pasterza - rzek Gandalf. - Kt
go poprowadzi i kto bdzie nim rzdzi?
- Pomyl o wyborze swojego zastpcy, nim wyrusz - odpar Theoden. - Oto idzie
mj doradca.
Wanie z paacu wraca Hama, a za nim, skulony midzy dwoma eskortujcymi go
ludmi, Grima Smoczy Jzyk. By bardzo blady. Wychodzc na soce zmruy oczy.
Hama uklk i poda Theodenowi dugi miecz w pochwie ze zotymi okuciami i
wysadzanej drogocennymi zielonymi kamieniami.
- Oto, krlu, Herugrim, twj staroytny or - powiedzia. - Znalazem go w skrzyni
Grimy. Wzdraga si odda mi klucze. Jest tam wiele innych rzeczy, ktre rnym
osobom zginy.
- Kamiesz! - zawoa Smoczy Jzyk. - Krl sam odda mi swj miecz na
przechowanie.
- A wic dzisiaj da zwrotu - rzek Theoden. - Czy ci to nie w smak?
- C znowu, krlu! - odpar Smoczy Jzyk. - Dbam o ciebie i twoje sprawy jak
najtroskliwiej. Lecz nie przeceniaj swoich si. Zdaj na kogo innego zabawianie tych
niemiych goci. Za chwil podadz obiad. Czy nie raczysz zasi do stou?
- Racz - rzek Theoden. - I wraz ze mn zasid gocie. Wojsko dzi rusza w pole.
Niech heroldowie otrbi pobudk. Wezwa wszystkich, kto yw w grodzie.
Mczyni, modzi chopcy, ktokolwiek zdolny jest do noszenia broni, a ma
wierzchowca, niech stawi si konno u bramy przed drug godzin popoudnia.
- Krlu miociwy! - krzykn Smoczy Jzyk. - Sprawdzaj si moje obawy. ten
czarodziej opta ci. czy nikt nie zostanie do obrony Zotego Dworu twoich
przodkw i skarbca? Nikt nie bdzie strzeg bezpieczestwa krla Rohanu?
- Jeli to optanie - odpar Theoden - wicej w nim zdrowia ni w twoich
podszeptach. Gdybym twoich lekw duej zaywa, wkrtce bym pewnie chodzi na
czworakach jak zwierz. Nie, nikt nie zostanie, nawet Grima. Grima pjdzie take.
ywo! Moe zdysz jeszcze oczyci z rdzy twj miecz.
- Litoci, panie! - jkn Smoczy Jzyk przypadajc do ziemi. - Zmiuj si nade mn!
W twojej subie strawiem wszystkie siy. Nie oddalaj mnie od siebie. Nieche
chocia ja stoj u twego boku, gdy wszyscy ci opuszcz. Nie odtrcaj swego Grimy!
- Mam nad tob lito - rzek Theoden - i nie oddalam ci od mego boku. Ja bowiem
ruszam wraz z moim wojskiem w pole. Wzywam ci, eby jecha ze mn i w ten
sposb da dowd wiernoci.
404
Smoczy Jzyk powid wzrokiem po twarzach obecnych. Oczy jego miay taki wyraz,
jak lepia zaszczutego zwierzcia, gdy szuka wyomu w piercieniu osaczajcych go
owcw. Dugim bladym jzykiem obliza wargi.
- Mona byo spodziewa si takiego postanowienia po dostojnym dziedzicu Eorla,
mimo jego sdziwych lat - rzek. - Lecz ci, ktrzy prawdziwie go miuj, powinni by
szczdzi jego staroci. Widz jednak, e za pno przyszedem. Inni doradcy,
ktrych mier mojego krla tak jak mnie nie zasmuci, ju go przecignli na swoj
stron. Skoro nie mog odrobi tego, co tamci zrobili, wysuchaj, krlu, chocia
jednej mojej proby. Zostaw w grodzie zastpc, ktry zna twoje zamysy i szanuje
twoj wol. Wyznacz godnego namiestnika. Pozwl, by twj najwierniejszy doradca,
Grima, strzeg porzdku, pki nie wrcisz - a bagam los, by da nam co rychlej ujrze
ci z powrotem, jakkolwiek zdrowy rozsdek nie usprawiedliwia tej nadziei.
Eomer rozemia si.
- A jeli twoja proba nie wystarczy, eby uchroni ci od udziau w boju, szlachetny
Grimo, jaki inny mniej zaszczytny urzd raczysz przyj? - spyta. - Moe zgodzisz
si dwiga do grskiej warowni wory z mk, jeeli oczywicie znajdzie si kto, kto
zechce je tobie powierzy.
- Nie, Eomerze, nie poje w peni myli czcigodnego Smoczego Jzyka powiedzia Gandalf zwracajc na zdrajc przenikliwe spojrzenie. - Smoczy Jzyk jest
odwany i chytry. Igra nawet w tej chwili z niebezpieczestwem i wygrywa jeden
przynajmniej rzut koci. Ju ukrada sporo mojego czasu. Na ziemi, gadzino! krzykn nagle gromkim gosem. - Brzuchem w proch! Gadaj, od jak dawna suysz
Sarumanowi? Jak ci przyrzek zapat? Kiedy inni mowie polegn, ty mia zosta
i wybra swoj cz ze skarbca, a take wzi sobie t, ktrej podasz. Zbyt dugo
przygldae si jej ukradkiem i ledzie kady jej krok.
Eomer porwa za miecz.
- Wiedziaem o tym - wyjka. - Dlatego wanie chciaem go wwczas zabi, nie
pomnc na prawa krlewskiego domu. S wszake inne jeszcze powody.
Wystpi naprzd, ale Gandalf chwyci go za rami.
- Eowina jest ju bezpieczna - rzek. - Lecz ty, Smoczy Jzyku, robie dla swojego
prawdziwego pana, co byo w twojej mocy. Zasuye na jak nagrod. Saruman
jednak atwo zapomina o przyrzeczeniach. Radzibym ci pospieszy do niego i
przypomnie mu o nich, bo moe nie zechce pamita o twoich zasugach.
- Kamiesz - powiedzia Smoczy Jzyk.
- Zbyt czsto sowo to wraca na twoje usta - rzek Gandalf. - Ja nie kami. Widzisz,
Theodenie, tego gada? Nie jest dla ciebie bezpiecznie bra go z sob ani te
pozostawia w domu. Najsuszniej byoby ci mu eb. Ale nie zawsze by podym
gadem jak dzi. Kiedy by czowiekiem i suy ci na swj sposb. Daj mu konia.
Niech natychmiast odjedzie, dokd zechce. Osdzisz go, krlu, wedle wyboru,
jakiego dokona.
- Syszysz, Smoczy Jzyku? - spyta Theoden. - Wybieraj! Jed ze mn na wojn, a
podczas bitwy przekonamy si o twojej wiernoci. Albo te jed, dokd chcesz, lecz
jeli spotkamy si kiedy znowu, nie bd mia wwczas nad tob litoci.
Smoczy Jzyk z wolna podnis si z ziemi. Popatrzy na zebranych spod cikich
powiek. Na ostatku spojrza w twarz Theodena i otworzy usta, jakby chcc co
powiedzie. nagle spry si cay. Zamacha rkami. Oczy mu rozbysy, a tyle w
nich byo zoliwoci, e wszyscy cofnli si jak przed gadem. Wyszczerzy zby,
wcign dech ze wistem i niespodziewanie strzykn lin tu pod nogi krla.
Potem odskoczy na bok i puci si pdem po schodach w d.
405
- Biegnij tam ktry za nim! - zawoa Theoden. - Przypilnowa trzeba, eby nikomu
krzywdy nie wyrzdzi, ale nie bijcie go ani nie zatrzymujcie. Da mu konia, jeli
zechce.
- I jeli ktry ko zechce go nosi - rzek Eomer.
Jeden z gwardzistw pobieg za zdrajc, inny przynis w hemie wod, zaczerpnit
ze studzienki u stp tarasu, i starannie umy kamienie, splugawione lin Smoczego
Jzyka.
- A teraz prosz do stou, mili gocie - powiedzia Theoden. - Zjemy co si da
naprdce.
Wrcili do Dworu. Z dou ju dochodziy woania heroldw i gos wojennych rogw.
Krl bowiem postanowi wyruszy, gdy tylko mowie z grodu i najbliszych osiedli
zd si uzbroi i zgromadzi.
Za stoem krlewskim zasiedli czterej gocie i Eomer, a usugiwaa krlowi
jego siostrzenica, Eowina. Jedli i pili pospiesznie. Theoden rozpytywa Gandalfa o
Sarumana, inni przysuchiwali si w milczeniu.
- Kt zgadnie, kiedy wylga si zdrada? - rzek Gandalf. - Saruman nie zawsze by
zy. Nie wtpi, e kiedy ywi szczer przyja dla Rohanu, a nawet potem, gdy ju
w nim serce stygo, sprzyja wam, poniewa bylicie mu uyteczni. Lecz ju od wielu
lat spiskowa na wasz zgub, udajc przyjaciela i cichcem gromadzc siy. Smoczy
Jzyk mia wtedy atwe zadanie, a w Isengardzie wiedziano o wszystkim, co si u
was dziao, bo kraj by otwarty, obcoplemiecy krcili si po nim do woli. Smoczy
Jzyk wci szepta swoje rady do twego, krlu, ucha i zatruwa twoje myli, mrozi
serce, osabia ciao, inni za widzieli to, lecz nic nie mogli zrobi, bo ten gad
opanowa twoj wol.
Kiedy uciekem z Orthanku i ostrzegem ci, maska opada z twarzy Sarumana,
przynajmniej w oczach tych, ktrzy chcieli dostrzec prawd. odtd gra Smoczego
Jzyka staa si niebezpieczna. Usiowa stale powstrzymywa ci od czynu, nie
dopuszcza do skupienia wszystkich si Rohanu. Zrczny by: usypia czujno albo
te podsyca strach, zalenie od okolicznoci. Czy pamitasz, jak uparcie nalega,
eby ani jednego wojownika nie wysya przeciw urojonym grobom na pnocy,
skoro bezporednie niebezpieczestwo grozi od wschodu? Wymg na tobie, e
zabronie Eomerowi cigania grasujcych po stepie orkw. gdyby nie to, e Eomer
odmwi posuchu rozkazom Smoczego Jzyka, przemawiajcego ustami krla,
orkowie dotarliby spokojnie do Isengardu razem ze swoim bezcennym upem. Nie
bya to wprawdzie zdobycz, ktrej Saruman ponad wszystko poda, ale bd co
bd dwaj czonkowie naszej druyny, uczestnicy tajemnej nadziei, o ktrej nawet
tobie, krlu, nie miem mwi otwarcie. Czy nie wzdragasz si na myl o strasznych
mkach, jakie w tej chwili ci dwaj cierpieliby z rk katw, albo na myl o tym, jakie
tajemnice wydarby z nich Saruman, ku naszej nieuchronnej zgubie?
- Wiele zawdziczam Eomerowi - rzek Theoden. - Czowiek wiernego serca nieraz
miewa krnbrny jzyk.
- Dodaj, krlu - odpar Gandalf - e prawda miewa skrzywione oblicze, jeli na ni
patrz faszywe oczy.
- Moje oczy byy zaiste niemal lepe - rzek Theoden. - Najwicej jednak
wdzicznoci tobie jestem winien, miy gociu. Tym razem znowu zjawie si w
sam por. Pragn ci ofiarowa jaki dar, zanim ruszymy w drog. Wybierz, co
chcesz. Rozporzdzaj wszystkim, co mam. jedno tylko zastrzegam: swj miecz.
- czy zjawiam si w por, to dopiero przyszo pokae - odpar Gandalf. - A co do
podarku, wybieram, krlu, to, czego bardzo mi potrzeba: szybkiego i wiernego
wierzchowca. Daj mi Gryfa. Przedtem poyczye go tylko, jeli mona to nazwa
406
407
- Nie miaem na myli Eomera - rzek Hama - i nie jest on ostatnim. Ma przecie
siostr, Eowin, crk Eomunda. To serce nieulke i szlachetne. Wszyscy j miuj.
Niech ona panuje plemieniu Eorla przez czas twojej nieobecnoci, krlu!
- Tak bdzie - odpar Theoden. - Heroldowie ogosz zaraz ludowi, e poprowadzi go
ksiniczka Eowina.
Po czym krl siad na awie przed drzwiami swego zotego domu, Eowina za uklka
i wzia z jego rk miecz oraz pikny pancerz.
- Bd zdrowa, crko mojej siostry - rzek Theoden. - W smutnej godzinie egnamy
si, lecz moe jeszcze wrcimy razem do Zotego Dworu. W warowni Dunharrow lud
dugo moe si broni, a gdybymy przegrali bitw, tam przyjd wszyscy, ktrzy nie
polegn.
- Nie mw tak, krlu! - odpowiedziaa. - Kady dzie bdzie mi si zdawa rokiem,
dopki nie powrcisz.
Ale mwic to spojrzaa na Aragorna, ktry sta obok.
- Krl wrci - rzek Aragorn. - Nie lkaj si, Eowino. Nie na zachodzie, lecz na
wschodzie los si dopeni.
Z Gandalfem u boku zszed krl po schodach, a wszyscy za nimi. Wchodzc w
bram Aragorn obejrza si raz jeszcze. Na szczycie schodw przed wejciem do
krlewskiego domu Eowina staa samotna; miecz trzymaa oparty o ziemi, donie
pooya na rkojeci. Miaa na sobie pancerz i w socu janiaa jak srebrny posg.
Gimli szed w parze z Legolasem, a topr nis na ramieniu.
- Nareszcie ruszamy! - rzek. - Ludzie nie mog obej si bez mnstwa sw, zanim
wezm si do czynu. Toporek pali mi si ju w rku. Nie wtpi, e Rohirrimowie nie
prnuj, kiedy ju raz przyjdzie do bitwy. Mimo to nie jest to wojna wedle mojego
serca. Jake dostan si na pole walki? Wolabym i na wasnych nogach, ni
trz si jak worek na siodle Gandalfa.
- Bezpieczniejsze miejsce ni inne - rzek Legolas. - Ale Gandalf z pewnoci zgodzi
si postwi ci na ziemi, kiedy zacznie si bitwa. Albo te sam Gryf o tym pomyli.
Topr nie jest odpowiedni broni dla jedca.
- A krasnolud nie jest jedcem. Chc cina gowy orkom, a nie goli gowy ludziom
- odpar Gimli poklepujc ostrze toporka.
Przed bram zastali pokany oddzia ludzi, starych i modych, a wszystkich na
koniach. Ponad tysic jedcw zgromadzio si tutaj. Wcznie jeyy si jak mody
las. Gono, wesoo pozdrowili kla. Kto poda mu konia, ktry si zwa
nienogrzywy, kto inny podprowadzi wierzchowce Aragornowi i Legolasowi. Gimli
patrzy na to spode ba, mocno zaniepokojony, lecz Eomer podszed do niego wiodc
za uzd konia.
- Witaj, Gimli, synu Gloina! - zawoa. - Nie starczyo czasu na lekcje grzecznoci pod
twoj rzg, jake mi obieca. Ale moe zgodzisz si odoy na pniej nasz spr?
W kadym razie nigdy ju nie odezw si zym sowem o pani ze Zotego Lasu, to ci
przyrzekam.
- Zapomn na razie o moim gniewie, synu Eomunda - odpar Gimli - jeli wszake
zobaczysz kiedy na wasne oczy pani Galadriel, a nie przyznasz, e jest
najpikniejsz wrd pa tego wiata, bdzie to kres naszej przyjani ju na zawsze.
- Niech tak bdzie! - rzek Eomer. - Tymczasem jednak przebacz mi, a na dowd, e
nie masz urazy, sid ze mn razem na konia. Gandalf z krlem pojedzie na czele
oddziau, ale Ognisty, mj wierzchowiec, zechce nas dwiga, byle si ty na to
zgodzi.
- Dziki ci, Eomerze - odpar Gimli, szczerze zadowolony. - Chtnie pojad z tob,
jeli Legolas, mj druh, bdzie jecha obok.
408
409
Rozdzia 7
Helmowy Jar
410
411
412
si mniejsze bandy orkw, ktrzy jednak umykali na widok Rohirrimw tak, e nie
udao si adnego dosign ani wzi jzyka.
- Obawiam si - rzek Eomer - e wiadomo o pochodzie krla na czele oddziau nie
zachowa si dugo w tajemnicy przed nieprzyjacielskim wodzem, czy jest nim sam
Saruman, czy te jaki jego namiestnik.
W stepie zgiek wojenny potnia. Syszeli ju nawet ochrype piewy. Kiedy dotarli
nad Zielon Roztok, obejrzeli si za siebie. Zobaczyli wiata pochodu, niezliczone
ogniste punkciki, rozsiane w ciemnociach jak czerwone kwiaty lub te wijce si
krtym sznurem z niziny ku grze. Tu i wdzie janiay wiksze ogniska.
- Ogromna armia ciga nas uparcie - rzek Aragorn.
- Nios z sob ogie - powiedzia Theoden - i pal po drodze wszystko: stogi,
szaasy i drzewa. To bogata dolina, wiele w niej jest ludzkich osiedli. Nieszczsny
mj lud!
- A my nie moemy po nocy spa jak burza z gry na t band! - rzek Aragorn. Boli mnie, e musimy przed nimi uchodzi.
- Nie bdziemy potrzebowali uchodzi daleko - odpar Eomer. - Helmowy Szaniec ju
blisko, stara fosa i way przecinaj w poprzek dolin, o wier mili przed Wrotami.
Tam moemy si zatrzyma i stawi czoo orkom.
- Nie, za mao nas, eby broni Szaca - rzek Theoden. - Ma on wicej ni mil
dugoci, a w dodatku przerwa midzy waami jest szeroka.
- Przerwy musi broni tylna stra, jeli nieprzyjaciel bdzie nam nastpowa na pity powiedzia Eomer.
Nie byo na niebie ani gwiazd, ani ksiyca, kiedy dojechali do przerwy w waach,
przez ktr spywa z gry potok, a jego brzegiem biega droga z Rogatego Grodu.
Szaniec zamajaczy przed jedcami znienacka niby olbrzymi cie nad czarn
czeluci. Gdy oddzia zbliy si, z waw okrzykna go stra.
- Krl Rohanu jedzie do Helmowych Wrt! - zawoa w odpowiedzi Eomer. - Mwi
Eomer, syn Eomunda.
- Oto pomylna a niespodziewana nowina! - odpar wartownik. - Pospieszajcie!
Nieprzyjaciel ju blisko!
Jedcy minli przerw midzy waami i zatrzymali si ponad ni na trawiastym
stoku. Ucieszya ich wiadomo, e Erkenbrand zostawi dla obrony Helmowych Wrt
spor zaog, do ktrej potem przyczyo si jeszcze wielu wojownikw spord
cofajcych si od brodu oddziaw.
- Zbierze si chyba tysic ludzi zdolnych do walki wrcz - powiedzia Gamling, stary
wojownik, dowdca zaogi Szaca. - Lecz wikszo z nich - jak ja - dwiga na
grzbiecie za wiele zim albo za mao - jak mj wnuk. Czy syszelicie co o
Erkenbrandzie? Wczoraj mielimy wieci, e cignie ku Helmowemu Jarowi wraz z
reszt swojej wyborowej piechoty. Dotychczas jednak nie przyby.
- Boj si, e go nie zobaczymy - odpar Eomer. - Zwiadowcy nie przynieli o nim
adnych wiadomoci, a ca dolin za nami zaj ju nieprzyjaciel.
- Bardzo bym pragn, eby Erkenbrand ocala - rzek Theoden. - To dzielny
czowiek. W nim odyo mstwo Helma, zwanego Motem. Ale nie moemy na niego
tutaj czeka. Trzeba wszystkie nasze siy skupi za murami. Czy w grodzie s
zapasy? Wieziemy z sob niewiele prowiantu, bo spodziewalimy si bitwy w
otwartym polu, a nie oblenia.
- W jaskiniach Jaru schronia si moc ludu z Zachodniej Bruzdy, starcw, dzieci i
kobiet - odrzek Gamling. - Ale zgromadzilimy take sporo ywnoci; jest nawet
bydo i pasza dla niego.
413
414
- Nieprzyjaciel tu! - woali. - Nie mamy ju ani jednej strzay w koczanach, trupami
orkw wypenia si fosa. Lecz nie na dugo ich to wstrzyma. Ju lez na wa jak
mrwki. Oduczylimy ich przynajmniej wiecenia uczywem.
Mina ju pnoc. Niebo byo zupenie czarne, a cisza w dusznym powietrzu
zapowiadaa burz. Nagle olepiajca byskawica rozdara chmury. Piorun
rozszczepi si na szczycie od wschodu. W olniewajcym rozbysku czuwajcy
zobaczyli ca przestrze midzy grodem a szacem, zalan biaym wiatem, w
ktrym kipiao i roio si mrowie orkw: jedni przysadzici, grubi, inni wysocy i chudzi,
a wszyscy w spiczastych hemach i z czarnymi tarczami. Coraz to nowe setki
wdzieray si przez Szaniec i cisny w przerwie waw. Ciemna fala wzbieraa od
skay do skay a pod mur. Po dolinie przetoczy si grzmot.
I jak deszcz gste wisny nad murem strzay, ze szczkiem i byskiem
padajc na kamienie. Niejedna trafia w ywy cel. Rozpocz si szturm na Helmowy
Jar, lecz z twierdzy nie odezwa si aden gos i nie odpowiedziano strzaami.
Napastnicy zatrzymali si zbici z tropu milczc groz ska i murw. Raz za
razem znw byskawica rozwietlaa ciemnoci. Orkowie wrzasnli, wywijajc
dzidami i szablami; nowy rj strza sypn si na obrocw muru, ktrych byskawica
ukazaa oczom napastnikw. Wojownicy z pk jak gdyby piorunem rozcity, oni
sami, odepchnici potnie, padali na miejscu trupem albo walili si z urwiska w d,
w kamienne koryto potoku. ucznicy orkw chwil jeszcze strzelali na olep, potem
uciekli take.
Eomer i Aragorn na moment zatrzymali si pod bram. Grzmot hucza teraz
gdzie bardzo daleko. Byskawice jeszcze migotay nad odlegymi grami poudnia.
Przenikliwy wiatr d od pnocy. Chmury poszarpane pyny szybko, spord nich
wyjrzay ju gwiazdy. nad wzgrzami od strony Zielonej Roztoki pokaza si ksiyc i
lni ty na zmytym przez burz niebie.
- Zjawilimy sie w sam por - rzek Aragorn przygldajc si bramie. Ogromne
zawiasy i elazne zasuwy byy poskrcane i wygite, belki w wielu miejscach pky.
- Nie moemy jednak zosta tu poza murami, eby ich broni - powiedzia Eomer. Patrz! - Wskaza grobl. Tum orkw i dzikich ludzi ju gromadzi si znowu na
drugim brzegu potoku. Gwizdny strzay i kilka z nich upado na kamienie wok
rycerzy. - Chodmy std! Trzeba od wntrza podeprze i wzmocni bram gazami i
belkami. Chodmy!
Odwrcili si i pobiegli. W tej samej chwili kilkunastu orkw, ktrzy przyczaili si
pord trupw, nagle zerwao si na nogi i milczkiem, chykiem pucio si za
rycerzami w pogo. Dwaj rzucili si na ziemi zahaczajc znienacka nogi Eomera;
pad i w okamgnieniu nakryli go swymi ciaami. Lecz nagle drobna, ciemna figurka
wyskoczya z cienia, gdzie krya si nie dostrzeona przez nikogo, i rozleg si
gardowy okrzyk: "Baruk Khazad! Khazad ai-menu!" mign w powietrzu toporek.
Potoczyy si dwie orkowe gowy. Reszta napastnikw pierzcha. Eomer dwiga si
ju z ziemi, kiedy Aragorn, zawrciwszy, bieg mu na ratunek.
Zamknito furtk, umocniono bram od wewntrznej strony elaznymi
sztabami i kamieniami. Gdy wszyscy znaleli si bezpiecznie za murem, Eomer
rzek:
- Dzikuj ci, Gimli, synu Gloina! Nie wiedziaem wcale, e brae udzia w tej naszej
wycieczce. Czsto jednak go nie zaproszony okazuje si najcenniejszym
towarzyszem. Jakim sposobem znalaze si tak w por na miejscu?
- Poszedem za wami, eby rozczmucha si ze snu - odpar Gimli - ale kiedy
zobaczyem dzikusw z gr, wydali mi si za wielcy dla mnie, wic przysiadem na
kamieniu i przygldaem si robocie waszych mieczy.
415
-D
416
417
obrocw. Jedni cofali si coraz gbiej w Jar, znaczc odwrt gstym trupem
wasnym i nieprzyjacielskim, bronic kadej pidzi i zmierzajc ku tajnym pieczarom.
Inni wyrbywali sobie drog do twierdzy.
Z Jaru na Ska a pod bram Rogatego Grodu wiody szerokie schody.
Aragorn sta na jednym z najniszych stopni. W jego rku byszcza Anduril i przez
cay czas jaka groza tego miecza wstrzymywaa nieprzyjaci, aby Rohirrimowie,
ktrzy zdoali dotrze do schodw, mogli wspi si pod bram. Wyej nieco nad
Aragornem przyklk Legolas. Nacign uk, lecz zostaa mu jedna strzaa;
wychylony naprzd czeka, gotw ustrzeli pierwszego orka, ktry omieli si zbliy
do schodw.
- Wszyscy, ktrzy tu doszli ywi, s ju bezpieczni za murem twierdzy, Aragornie! zawoa. - Chod i ty na gr!
Aragorn odwrci si i zacz biec po schodach, lecz by straszliwie zmczony i
potkn si w biegu. Natychmiast skorzysta z tego nieprzyjaciel. Orkowie z
wrzaskiem skoczyli ku rycerzowi, eby go pochwyci. Pierwszy pad z ostatni strza
Legolasa w gardle, inni jednak przesadzili jednym susem trupa i biegli dalej. Nagle
zepchnity z gry ogromny gaz run na schody i napastnicy stoczyli si w gb Jaru.
Aragorn dopad bramy i zatrzasn j za sob.
- Zy obrt bierze bitwa, przyjaciele - rzek ocierajc ramieniem pot z czoa.
- Zy, ale nie beznadziejny - odpar Legolas - pki ty jeste wrd nas. A gdzie
podzia si Gimli?
- Nie wiem - rzek Aragorn. - Widziaem go ostatni raz, jak walczy w Jarze za murem,
lecz potem nieprzyjaciel nas rozdzieli.
- Niestety! Smutna to nowina! - powiedzia Legolas.
- Gimli jest silny i dzielny - odpar Aragorn. - Miejmy nadziej, e ucieknie do pieczar.
tam byby na razie bezpieczny. Bezpieczniejszy ni my. Schron podziemny
przypadnie krasnoludowi do serca.
- T nadziej musz si pociesza - rzek Legolas. - Wolabym jednak, eby obra t
sam co my drog. Chciaem powiedzie mu, e mam ju trzydziestu dziewiciu
orkw na swoim rachunku.
- Jeeli przedrze si do pieczar, pewnie po drodze odzyska nad tob przewag zamia si Aragorn. - Nie widziaem, by kto lepiej wada toporkiem od tego
krasnoluda.
- Musz poszuka strza - rzek Legolas. - Oby wreszcie przemina ta noc! Przy
wietle dziennym celniej strzela si z uku.
Aragorn poszed do zamku. Ku wielkiej rozpaczy dowiedzia si, e Eomera nie ma w
grodzie.
- Nie, nie wrci na ska - rzek Aragornowi jeden z wojownikw z Zachodniej
Bruzdy. - Ostatni raz widziaem go, jak zbiera wok siebie ludzi i walczy u wylotu
Jaru. Byli z nim Gamling i krasnolud, ja jednak nie zdoaem si tam przedrze.
Aragorn min wewntrzny dziedziniec i wszed po schodach do komnaty
mieszczcej si wysoko w wiey. Na tle okna odcinaa si ciemna sylwetka krla,
ktry std patrza w dolin.
- Jakie wieci przynosisz, Aragornie? - zapyta.
- Mur zewntrzny wzity, wszyscy obrocy zepchnici, wielu jednak zdoao schroni
si do Grodu.
- Czy Eomer jest tutaj?
- Nie, krlu, lecz znaczna cz twoich wojownikw cofna si w gb Jaru. Podobno
midzy nimi by Eomer. W ciasnych przesmykach mog powstrzyma nieprzyjaciela i
dotrze do pieczar. Jak tam znajd nadziej ratunku, nie wiem.
418
419
420
421
Rozdzia 8
Droga do Isengardu
422
423
424
- Mylisz si, wcale nie wszelkich dwunogw nienawidz - odpar Legolas - lecz tylko
orkw. Nie znaj bowiem elfw ani ludzi, pochodzc z bardzo daleka, z gbin dolin
Fangornu. Bo widzisz, Gimli, domylam si, e wanie stamtd przyszy.
- A wic jest to najniebezpieczniejszy z wszystkich lasw rdziemia - rzek Gimli. Wdziczny jestem za to, czego dokonay, ale ich nie kocham. Moe tobie wydaj si
cudowne, ja jednak widziaem w tym kraju wikszy dziw, pikniejsz rzecz ni puszcz
i gaje caego wiata. Serce mam jeszcze pene zachwytu. C za dziwacy z tych
Duych Ludzi! Maj tu jeden z cudw pnocy, a co mwi o nim? Pieczary! Dla nich
to po prostu: pieczary! Schron podczas wojny i skad na pasz! Czy nie widziae,
mj poczciwy Legolasie, jak ogromne i wspaniae s pieczary w Helmowym Jarze?
Gdyby o tym na wiecie wiedziano, krasnoludy pielgrzymowayby tutaj tumnie, eby
je chocia zobaczy. Tak! Pacilibymy szczerym zotem za jedno krtkie spojrzenie!
- Ja bym duo zapaci, eby ich nie oglda - rzek Legolas - a gdybym tam
zabdzi, ofiarowabym podwjn cen, byle si stamtd wydosta.
- Nie widziae ich, dlatego wybacz ci te arty - odpar Gimli. - Ale mwisz gupstwa.
Czy nie jest pikny paac, w ktrym mieszka twj krl, pod gr w Mrocznej
Puszczy, i ktry krasnoludowie przed wiekami pomagali wam budowa? A to po
prostu ndzna buda w porwnaniu z tutejszymi jaskiniami! S tu olbrzymie sale,
rozbrzmiewajce wieczn muzyk wody, ktra kroplicie cieka do jezior tak
piknych, jak Kheled-zaram w blasku gwiazd. W dodatku, Legolasie, gdy zapalono
uczywa i ludzie szli po piaszczystym dnie pod dzwonicymi od ech stropami, drogie
kamienie, krysztay i yy bezcennego zota zalniy na gadkich cianach. wiato
przewieca przez bryy marmuru mienice si perowo, przeroczyste jak ywe rce
krlowej Galadrieli. Legolasie, tam s kolumny biae i szafranowe, i rowe jak
jutrzenka, obione i wygite w ksztaty z marze sennych. Wyrastaj z
rnokolorowej posadzki na spotkanie byszczcych sopli, ktre zwisaj od stropu
niby skrzyda, sznury, zasony delikatne jak zamarznity obok, wcznie, sztandary,
wieyczki napowietrznych zamkw. Ich obraz odbija si w cichych jeziorach; z
ciemnych wd, pokrytych szkem lodu, wyziera migocca blaskami kraina, jakiej
nawet Durin w najpikniejszym nie pewnie by nie wymarzy, sigajca alejami i
krugankami w gb, do ciemnych czeluci, gdzie nigdy nie dosiga wiato. Nagle plum! - spada srebrna kropla, w krgach zmarszczek na zwierciadle wiee gn si i
chwiej jak wodorosty i korale w morskiej grocie. nadchodzi wieczr, obraz blednie i
ganie, uczywa przechodz do nastpnej komnaty, ukazuje si inny sen. Otwieraj
si coraz to nowe komory, sale, kopuy, schody, krte cieki prowadz wci dalej,
a do serca gr. Pieczary! Pieczary Helmowego Jaru! Szczliwy los, ktry mnie do
nich przywid! Pakaem, kiedy musiaem je opuci.
- Skoro to dla ciebie taka rado, ycz ci, Gimli, eby wrci cay z wojny i znw te
jaskinie zobaczy - rzek elf. - Ale nie opowiadaj o nich wszystkim swoim
wspplemiecom! Sdzc z twoich sw, niewiele dla nich na wiecie zostao roboty.
Moe tutejsi ludzie mdrze robi, e nie rozgaszaj wieci o tych cudach; przecie
jedna rodzina pracowitych krasnoludw uzbrojonych w moty i duta wicej moe
zburzy, ni plemi ludzkie zbudowao przez wieki.
- Nie, nie rozumiesz nas - odpar Gimli. - Nie ma krasnoluda, ktrego by nie
wzruszyo to pikno. aden z synw Durina nie zmieniby tych pieczar w
kamienioomy ani w kopalnie kruszcu, choby kryy si w nich najcenniejsze brylanty
i zoto. Czy ciby kwitncy wiosn gaj na opa? Nie zburzylibymy tego
kamiennego grodu, roztoczylibymy nad nim opiek. Moe czasem, bardzo
ostronie, stuknlibymy motkiem i odupali ma drzazg skay tu czy tam, a w
cigu dugich lat powstayby tym sposobem nowe korytarze, otwaryby si nowe
425
komnaty, dzi jeszcze tonce w ciemnociach tak, e ledwie mona si domyla ich
istnienia, kiedy za jak szczelin w cianie wyczuwa si zionc pustk. A wiato,
Legolasie! Wprowadzilibymy tam wiato, zrobilibymy takie lampy, jakie ongi
wieciy w Khazad-dum. Moglibymy, gdybymy zechcieli, wypdzi noc, ktra tam
zalega od dnia narodzin gr.
- Wzruszasz mnie, Gimli - rzek Legolas. - Nigdy jeszcze nie syszaem z twoich ust
takich sw. Niemal auj, e nie widziaem pieczar w Helmowym Jarze. Suchaj!
Zawrzyjmy umow. Jeeli obaj ywi wyjdziemy z niebezpiecznych przygd, ktre nas
jeszcze czekaj, bdziemy jaki czas wdrowali razem po wiecie. Ty zwiedzisz ze
mn Fangorn, a potem ja z tob pjd obejrze tamte podziemia.
- Gdyby to ode mnie zaleao, wybrabym inn drog - odpar Gimli - ale dobrze,
przecierpi Fangorn, jeeli obiecasz mi, e wrcimy do pieczar i bdziesz je razem
ze mn podziwia.
- Obiecuj! - rzek Legolas. - Niestety! Na razie musimy porzuci zarwno pieczary,
jak las. Spjrz! Wyjedamy ju spord drzew. Gandalfie, jak daleko std do
Isengardu?
- Dla Sarumanowych krukw okoo pitnastu staj - odpar Gandalf. - Pi od wylotu
Zielonej Roztoki do brodw, a potem dziesi od rzeki do bram Isengardu. Ale nie
bdziemy dzisiejszej nocy odbywali caej tej drogi.
- Co zobaczymy, gdy znajdziemy si u celu? - spyta Gimli. - Ty moe wiesz, ale ja
na prno usiuj zgadn.
- Na pewno i ja tego nie wiem - odpar Czarodziej. - Byem tam wczoraj o zmierzchu,
wiele jednak mogo si zmieni od tego czasu. Mimo wszystko myl, e nie
poaujecie tej podry i nie wyda wam si daremna... chocia musielicie dla niej
porzuci Byszczce Pieczary Aglarondu.
Wreszcie wyjechali spord drzew i stwierdzili, e s na dnie Roztoki w miejscu,
gdzie droga z Helmowego Jaru rozgazia si na wschd - do Edoras - i na pnoc do brodw na Isenie. Nim oddalili si od skraju lasu, Legolas wstrzyma konia i
obejrza si z alem za siebie. nagle krzykn.
- Tam s jakie oczy! - zawoa. - Oczy patrz z mroku, spod gazi! Takich oczu
jeszcze nigdy nie widziaem.
Inni jedcy, zaskoczeni tym okrzykiem, rwnie przystanli i spojrzeli na las.
Legolas zawrci wierzchowca, gotw galopowa z powrotem.
- Nie! Nie! - wrzasn Gimli. - Rb, co chcesz, skoro jeste szalecem, ale przedtem
pozwl mi zsi z twego konia. Nie chc widzie tych dziwnych oczu.
- Zosta, Legolasie - rzek Gandalf. - Nie wracaj do lasu, teraz tam nie wracaj.
Jeszcze nie wybia twoja godzina.
W tej samej chwili spomidzy drzew wysuny si trzy niezwyke postacie. Olbrzymie
jak trolle, miay co najmniej dwanacie stp wzrostu, zdaway si krzepkie, silne jak
mode drzewa, i byy ciasno opite w szaty czy moe skr szarobrunatnego koloru.
Koczyny miay bardzo dugie, a palcw u rk mnstwo, wosy sztywne i brody
szarozielone jak mech. Spoglday powanymi oczyma, lecz wcale nie na jedcw;
wzrok miay zwrcony ku pnocy. Nagle podniosy dugie rce do ust i zaczy
nawoywa dwicznie, gosem dononym jak granie rogu, ale bardziej melodyjnym i
na rne tony. Z oddali odpowiedziay im podobne gosy; jedcy obrcili si znowu i
zobaczyli, e od pnocy przez traw maszeruje wicej takich samych postaci.
Zbliay si szybko, ruchami przypominay brodzce czaple, lecz stawiajc olbrzymie
kroki posuway si naprzd tak prdko, e czapla nie dogoniaby ich nawet na
skrzydach. Okrzyk zdumienia wydar si z piersi jedcw, a ten i w sign do
miecza.
426
- Or nie bdzie wam potrzebny - rzek Gandalf. - To przecie tylko pasterze. Nie s
naszymi przyjacimi, po prostu wcale ich nie obchodzimy.
atwo byo w to uwierzy, bo olbrzymie postacie nie spojrzawszy nawet na konny
oddzia weszy w las i znikny w jego cieniu.
- Pasterze! - powiedzia Theoden. - A gdzie trzoda? Co to za jedni, Gandalfie? Mw,
bo wida z tego, e ty jeden spord nas nie po raz pierwszy z nimi si spotykasz.
- Pasterze drzew - odpar Gandlaf. - A wic zapomniae ju bajek, ktrych suchae
w dziecistwie przy kominku? Dzieci z twojego kraju umiayby wysnu odpowied na
te pytania z zawiych wtkw legend. Widziae, krlu, entw, entw z lasu Fangorn,
ktry przecie w waszym jzyku nazywa si Lasem Entw. Czy mylisz, e ta nazwa
powstaa z samej fantazji? Nie, Theodenie, jest zupenie inaczej: to wy,
Rohirrimowie, jestecie dla nich tylko przelotn bajk. Wszystkie lata, ktre upyny
od Eorla Modego do Theodena Sdziwego wydaj si im ledwie chwil, a wszystkie
czyny twojego rodu - bahostk.
Krl milcza.
- Entowie! - rzek wreszcie. - Poprzez mroki legendy zaczyna mi wita wyjanienie
zagadki tych drzew. Dziwnych czasw doyem. Przez dugie lata hodowalimy
zwierzta, uprawiali pola, budowali domy, wyrabiali narzdzia, a gdy trzeba byo
pomc Gondorowi w jego wojnach, siadalimy na ko. I to wydawao nam si yciem
ludzi, drog tego wiata. Niewiele troszczylimy si o wszystko, co dziao si poza
granicami naszego kraju. Mwiy o tych sprawach nasze pieni, lecz my
zapominalimy o nich, a jeeli uczylimy ich nasze dzieci, robilimy to po prostu tak,
ze zwyczaju. A dzi pieni zjawiy si ywe wrd nas, przyszy ze swojej tajemniczej
krainy i w widomej postaci chodz w biay dzie po ziemi.
- Powiniene cieszy si z tego, krlu Theodenie - rzek Gandalf. - Dzi bowiem
zagroone jest nie tylko wasze bahe ludzkie ycie, ale rwnie istnienie tych, ktrych
przeczuwalicie jedynie w legendach. Nie jestecie sami, macie sprzymierzecw,
chocia ich nie znacie.
- Zarazem jednak powinienem si smuci - odpar Theoden - jakkolwiek bowiem
rozstrzygn si losy wojny, czy nie moe zakoczy si na tym, e wiele rzeczy
piknych i dziwnych na zawsze opuci rdziemie?
- Moe - rzek Gandalf. - Za, ktre Sauron sieje, nie wytpimy cakowicie i nie
zatrzemy doszcztnie jego ladw. W takich czasach kaza nam los y, na to nie ma
rady. Ale teraz jedmy dalej, skoro wybralimy drog.
Odwrciwszy si wic od Roztoki i lasu, jedcy ruszyli naprzd, ku brodom na
Isenie. Legolas niechtnie pocign za oddziaem. Soce zaszo i skryo si ju za
krawdzi ziemi, lecz kiedy wychynli z cienia gr i spojrzeli na zachd, gdzie
otwieray si Wrota Rohanu, niebo byo nad nimi jeszcze czerwone, a pod
eglujcymi gr obokami pono un. Na jej tle zobaczyli jedcy chmary czarnych
ptakw. Wiele z nich przeleciao nad nimi z pospnym krzykiem, wracajc do swoich
gniazd pomidzy skay.
- Drapiene ptaki miay duo roboty na pobojowisku - rzek Eomer.
Posuwali si teraz bez popiechu, a rwnin za nimi ogarnia mrok. Ksiyc
rosncy ku peni wzeszed leniwie i w zimnej, srebrnej powiacie sfalowany step to
wznosi si, to opada jak ogromne szare morze. Upyny ju ze cztery godziny,
odkd jedcy ruszyli z rozstaju drg, i brody byy ju bardzo blisko przed nimi.
Wyduone stoki stromo teraz spaday w d, ku rzece rozlanej szerok kamienist
pycizn pomidzy wysokimi trawiastymi tarasami. Z wiatrem dolatywao dalekie
wycie wilkw. Jedcy posuwali si z cikim sercem, bo pamitali, e wielu
Rohirrimw polego w boju na tym miejscu.
427
428
Jedcy trzymali si gocica, lecz nie jechali po nim, bo po obu jego bokach grunt
by pewny i rwny, na przestrzeni wielu mil poronity krtk, spryst traw.
Posuwali si teraz szybciej i okoo pnocy niemal pi staj dzielio ich ju od brodw.
Zatrzymali si tutaj, bo krl czu si znuony. Byli ju blisko podny Gr Mglistych,
dugie ramiona Nan Kurunir wycigay si jakby na ich spotkanie. Przed nimi dolina
tona w ciemnociach, bo ksiyc posun si na zachd i gry przesaniay jego
wiato. Lecz z gbi mrocznej doliny bi szeroki sup dymu i pary, ktry wznoszc si
nasika blaskiem zachodzcego ksiyca i rozpywa si lnicymi, czarnymi i
srebrnymi kbami po wygwiedonym niebie.
- Co o tym sdzisz, Gandalfie? - spyta Aragorn. - Mona by pomyle, e caa dolina
Sarumana ponie.
- W ostatnich czasach dym stale bije z doliny Sarumana - odezwa si Eomer - lecz
dzisiaj wyglda to inaczej ni zwykle. Kbi si nad Isengardem opary, a nie dymy.
Saruman gotuje jakie piekielne sztuki na nasze powitanie. Moe to woda Iseny kipi
tak i paruje? To by wyjanio, dlaczego rzeka wyscha.
- Moe - odpar Gandalf. - Jutro dowiemy si, co Saruman robi. teraz, pki czas,
odpocznijmy troch.
Rozbili obz nad suchym korytem Iseny. Niektrzy jedcy przespali par godzin,
lecz wrd nocy zbudzi wszystkich okrzyk wartownikw. Ksiyc znikn. W grze
wieciy gwiazdy, ale po ziemi peza ciemna chmura, ciemniejsza ni mrok nocy, i
toczya si obu brzegami rzeki ku obozowisku ludzi, sunc na pnoc.
- Nie ruszajcie si z miejsc! - rzek Gandalf. - Nie dobywajcie broni! Czekajcie, a
chmura nas wyminie.
Wok nich zgstniaa mga. Nad ich gowami wci jeszcze migotay blado gwiazdy.
Lecz po obu stronach obozowiska wyrs mur nieprzeniknionych ciemnoci. Oddzia
znalaz si w wskim przesmyku pomidzy dwiema ruchomymi basztami cienia.
Ludzie syszeli gosy, szepty i pomruki, jakie przecige, szeleszczce westchnienia.
Ziemia draa pod nimi. Zdawao im si, e bardzo ju dugo siedz tak w trwonym
oczekiwaniu, w kocu jednak gwar ucich, a ciemno przesuna si i znika midzy
ramionami gr.
Daleko na poudniu, w Rogatym Grodzie, ludzie usyszeli o pnocy haas,
jakby wicher wtargn w dolin. Ziemia draa. Zlkli si i nikt nie mia wyj z
twierdzy na zwiady. Dopiero rankiem wyjrzeli z Jaru i stanli osupiali: wszystkie trupy
orkw znikny, a po lesie take nie zostao ladu. Tylko trawa na wielkiej
przestrzeni, a w gb Jaru, bya poamana i stratowana, jakby olbrzymi pasterze
pali tutaj swoje niezliczone trzody. O mil poniej Szaca wykopana bya w ziemi
ogromna jama i stercza spitrzony nad ni wysoki kopiec kamieni. Ludzie domylali
si, e pochowano tam orkw polegych w bitwie; czy w tym grobie znalazy si
rwnie trupy tych, ktrzy zbiegli do lasu, tego nikt si nie dowiedzia, a aden
czowiek nie odway si wstpi na t kamienn gr. Nazwano j Wzgrzem
mierci i trawa nigdy na niej nie wyrosa. Nigdy te nie zobaczono ju drzew w
Zielonej Roztoce. Noc odeszy i wrciy do odlegych dolin Fangornu. Dokonay
zemsty nad orkami.
Krl i jego wita nie zmruyli ju tej nocy oczu, ale nie zobaczyli ani nie
usyszeli wicej dziww, prcz jednego: rzeka nagle odzyskaa gos. fala wody z
szumem spyna z gry po kamieniach i od tej chwili Isena znw pluskaa i pienia
si w swoim oysku jak dawniej.
O wicie oddzia przygotowa si do wymarszu. dzie zajania szary i blady,
lecz jedcy nie widzieli wschodu soca. Powietrze wok byo duszne od mgy i
przesycone jak przykr woni. Posuwali si z wolna, teraz ju samym gocicem,
429
430
431
Baszty zmieniy si w kupy gruzu. Gdyby Wielkie Morze unioso si gniewem i runo
z burz na cian gr, nie dokonaoby wikszego spustoszenia.
Cay wewntrzny krg, zalany bulgocc wod, wyglda jak kocio peen
wrztku, w ktrym koysz si i miotaj przerne szcztki, belki, supy, skrzynie,
beczki i rozbite narzdzia. pogite, wyamane filary sterczay rozszczepionymi
gowicami z topieli, lecz drogi byy pod wod. Na p przesonita oparami skalista
wysepka majaczya jakby w wielkiej dali. Wci jeszcze czarna i smuka wiea
Orthank staa nie tknita przez burz. Jasna fala lizaa jej podna.
Krl i jego towarzysze patrzyli na to w osupieniu. Rozumieli ju, e potga
Sarumana lega w gruzach, lecz nie mogli poj, jak si to stao. Kiedy po chwili
odwrcili wzrok ku sklepieniu nad rozbit bram, zobaczyli tu obok olbrzymie
rumowisko, a na nim dwie drobne figurki, wycignite w swobodnych pozach, w
szarych paszczach, ledwie widoczne na kamieniach. Przy nich stay butelki, miski i
talerze, jak gdyby dopiero co zjedli obfity posiek i teraz odpoczywali po trudzie.
Jeden, jak si zdawao, spa, drugi, oparty plecami o skalny zom, zaoywszy nog
na nog, a rce pod gow, wydmuchiwa z ust dugie pasma i mae piercionki
lekkiego, niebieskiego dymu.
Theoden, Eomer i wszyscy Rohirrimowie dug chwil przygldali im si ze
zdumieniem. By to rzeczywicie niezwyky obrazek wrd spustoszenia Isengardu.
Zanim jednak krl zdy przemwi, maa osbka puszczajca kka dymu
spostrzega nagle jedcw, ktrzy nieruchomi i milczcy wyaniali si z mgy, i
zerwaa si na rwne nogi. By to jak gdyby modzieniec, lecz wzrostem dwa razy
mniejszy, ni bywaj ludzie. Gow mia odkryt ukazujc bujn kasztanowat i
kdzierzaw czupryn, ale spowija go mocno zniszczony paszcz tego samego kroju
i koloru co paszcze, w ktrych przyjaciele Gandalfa przybyli do Edoras. Ukoni si
bardzo nisko, kadc do na piersi. Potem, jak gdyby nie spostrzegajc wcale
Czarodzieja i jego towarzyszy, zwrci si do Eomera i Theodena.
- Witajcie w Isengardzie, dostojni panowie! - powiedzia. - Jestemy tu odwiernymi,
Meriadok, syn Saradoka, do usug, a oto mj przyjaciel, ktrego niestety, zmogo
zmczenie! - Tu znowu szastn nog w ukonie. - Nazywa si Peregrin, syn
Paladina, z rodu Tukw. Pochodzimy z dalekiej pnocy. Czcigodny Saruman jest w
domu, ale na razie zajty rozmow z niejakim Smoczym Jzykiem. Gdyby nie to, z
pewnoci wyszedby na powitanie tak znakomitych goci.
- Z pewnoci! - zamia si Gandalf. - Czy to Saruman kaza wam pilnowa swojej
rozwalonej bramy i wypatrywa goci w krtkich przerwach midzy jedn a drug
butelk?
- Nie, szlachetny panie, ten szczeg uszed jego uwagi - odpar Merry bardzo serio. By zajty czym innym. Rozkaz otrzymalimy od Drzewca, ktry przej zarzd
Isengardu. poleci mi przywita wadc Rohanu w stosownych sowach. Zrobiem to,
jak umiaem najlepiej.
- A nas, swoich druhw, nie witasz wcale? Mnie i Legolasowi nic nie powiesz? wybuchn Gimli, niezdolny ju duej panowa nad sob. - O ajdaki, wczykije,
powsinogi kudate! adnie nas urzdzilicie! Z drugiego koca wiata gnamy przez
bagna i puszcze, przez bitwy i mier na wasz ratunek. A wy tu sobie ucztujecie i
leycie brzuchami do gry, a na domiar wszystkiego micie fajki! Fajki! Skd
wytrzasnlicie fajkowe ziele, nicponie? Tam do licha! Tak mnie na przemian zo i
rado rozpiera, e cud bdzie, jeeli nie pkn.
- Z ust mi to wyje, Gimli - rzek miejc si Legolas. Z t rnic, e ja bym przede
wszystkim spyta, skd wytrzasnlicie wino?
432
- Czego jak czego, ale dowcipu wam przez ten czas nie przybyo - odezwa si Pippin
otwierajc jedno oko. - Zastajecie nas na polu chway, wrd dowodw zwycistwa i
zdobycznych upw, a pytacie, jak doszlimy do tej odrobiny dobrze zasuonych
pociech.
- Dobrze zasuonych? - spyta Gimli. - Trudno mi w to uwierzy.
Jedcy mieli si suchajc tej rozmowy.
- Nie ma wtpliwoci - rzek Theoden - e jestemy wiadkami spotkania
kochajcych si przyjaci. A wic to s, Gandalfie, twoi zagubieni towarzysze?
Sdzone mi w tych dniach oglda coraz to nowe dziwy. Wiele ich ju widziaem,
odkd wyruszyem z domu, a teraz oto mam przed sob jeszcze jedno plemi znane
tylko z legend. Czy si myl, czy te jestecie nizioki, a jak u was mwi:
hobbitowie?
- Hobbici, krlu, jeli aska - poprawi Pippin.
- Hobbici? - powtrzy Theoden. - Dziwnie zmieniacie wyrazy, ale ta nazwa brzmi8
do adnie. Hobbici! Wszystko, co syszaem o was, blednie wobec rzeczywistoci.
Merry ukoni si. Pippin take wsta i zoy krlowi niski ukon.
- askawy jeste dal nas, krlu! Bo mam nadziej, e tak naley sobie twoje sowa
tumaczy - rzek. - Ale mamy nowe dziwo. Przewdrowaem bowiem wiele krajw,
odkd opuciem wasny, a nie spotkaem ludu, ktry by zna jakie opowieci o
hobbitach.
- Mj lud przyby przed laty z pnocy - odpar Theoden. - Nie bd ci jednak
zwodzi: nie ma wrd nas legend o hobbitach. Mwi si tylko, e gdzie, bardzo
daleko, za grami i rzekami, yje plemi niziokw, zamieszkujce nory wykopane w
piaszczystych wydmach. Lecz legendy nie wspominaj o wspaniaych czynach tego
plemienia, poniewa wie gosi, e nie lubi ono trudzi si i schodzi z oczu ludziom,
umiejc znika byskawicznie, a take zmienia gos i wierka jak ptaki. Teraz
widz, e mona by znacznie wicej o was powiedzie.
- Z pewnoci, krlu - rzek Merry.
- Na przykad - cign Theoden - nikt mi nie mwi, e hobbici puszczaj ustami
dym.
- W tym nic dziwnego - odpar Merry - bo sztuk t uprawiamy dopiero od kilku
pokole. Tobold Hornblower z Longbottom, z Poudniowej wiartki, pierwszy
wyhodowa w swoim ogrodzie prawdziwe fajkowe ziele okoo roku 1070, wedug
naszej rachuby czasu. Jakim sposobem stary Toby to ziele zdoby...
- Nie wiesz nawet, krlu, co ci grozi - przerwa Gandalf. - Hobbici gotowi siedzc na
ruinach rozprawia o uciechach stou lub rozpamitywa szczegy z ycia swoich
ojcw, dziadkw, pra- i prapradziadkw oraz dalszych krewniakw a do kuzynw
dziewitego stopnia, jeeli zachcisz ich do tego nadmiern cierpliwoci. Odmy
histori fajkowego ziela do sposobniejszej chwili. Powiedz mi, Merry, gdzie jest
Drzewiec?
- Daleko std po stronie pnocnej - odpar Merry. - Poszed napi si wody, czystej
wody. Wikszo entw jest tam z nim, ale jeszcze nie skoczyli roboty.
Merry wskaza na dymice jezioro. Patrzc na nie, jedcy usyszeli odlegy oskot i
turkot, jakby lawina toczya si ze zbocza gr. Gdzie w oddali rozlegao si
pohukiwanie, przypominajce tryumfalny gos mnstwa rogw.
- A wic Orthank zosta bez stray? - spyta Gandalf.
- Wystarczyaby woda - rzek Merry. - Ale wawiec i paru innych entw czuwa. Nie
wszystkie supy i filary widoczne na rwninie wbi tutaj Saruman. wawiec, jeli si
nie myl, stoi pod ska, opodal podna schodw.
433
- Tak, widz tam wysokiego, siwego enta - powiedzia Legolas. - Ramiona trzyma
spuszczone i stoi nieruchomo jak sup.
- Poudnie mino - rzek Gandalf - a my od witu nic w ustach nie mielimy. Mimo to
chciabym pogada z Drzewcem moliwie bez zwoki. Czy nie zostawi dla mnie
adnych polece, czy te moe wywietrzay wam z gowy przy butelce i penej
misce?
- Zostawi - odpar Merry - i wanie miaem ci to powiedzie, ale zasypalicie mnie
innymi pytaniami. Kaza owiadczy, e jeli krl Riddermarchii i Gandalf zechc
askawie pofatygowa si pod pnocn cian, zastan tam Drzewca, ktry rad ich
powita. Od siebie dodam, e znajd tam rwnie obiad, i to najlepsze przysmaki,
specjalnie wyszukane i dobrane przez waszego tu obecnego pokornego sug zakoczy z ukonem.
Gandalf rozemia si.
- Od tego naleao zacz! - rzek. - No, co, Theodenie, czy chcesz jecha ze mn na
spotkanie z Drzewcem? Trzeba okry jezioro, ale nie bdzie to daleka droga. Od
Drzewca dowiesz si wielu ciekawych rzeczy. Bo to jest Fangorn, najstarszy i
najdostojniejszy z entw, a z jego ust usyszysz mow najstarszych istot yjcych na
wiecie.
- Pojad z tob - odpar Theoden. - Do widzenia, hobbici! Chciabym was ujrze w
swoim domu! tam sidziemy sobie wygodnie i opowiecie mi wszystko, co wam serce
podyktuje, o swoich przodkach choby od stworzenia wiata, o Toboldzie Starym i o
jego zioach. Do widzenia!
Hobbici skonili si nisko.
- A wic to jest krl Rohanu! - szepn Pippin. - Sympatyczny staruszek. Bardzo
grzeczny.
434
Rozdzia 9
Zdobycze wojenne
435
- Spiarnia mieci si tu na pitrze, wic powd jej nie zalaa - powiedzia Pippin,
gdy wrci obadowany talerzami, miskami, kubkami, noami i mnstwem
przernych prowiantw.
- Nie kr nosem na te przysmaki, mj Gimli - rzek Merry. To nie jest arcie orkw,
ale jado ludzkie, jak by powiedzia Drzewiec. Co wolisz, piwo czy wino? jest bardzo
przyzwoita beczuka. A tu solona wieprzowina, pierwszorzdna. Jeeli sobie yczysz,
mog przysmay par plasterkw boczku. Szkoda, e nie ma adnych jarzyn.
Dostawy ostatnimi dniami zawiody. Na wety nic ci nie mog zaofiarowa prcz
masa i miodu do chleba. czy to ci zadowoli?
- Nawet bardzo - odpar Gimli. - Skrel z twego dugu do powan sumk.
Wkrtce trzej przyjaciele zabrali si do jada. Hobbici bezwstydnie paaszowali drugi
tego dnia obiad.
- Wypada dotrzyma gociom kompanii - mwili.
- Niezwykle jestecie dzisiaj uprzejmi - zamia si Legolas. - Ale gdybymy nie
przyjechali, pewnie i tak jeden hobbit drugiemu musiaby przez grzeczno
dotrzyma kompanii w powtrnym obiedzie.
- Moe, moe. Czemu by nie? - rzek Pippin. - W niewoli u orkw podle nas
karmiono, a przedtem te od do dawna skromnie si yo. Nie pamitam ju, kiedy
ostatni raz najadem si do syta.
- Nie wida, eby wam post zaszkodzi - rzek Aragorn. - Kwitniecie zdrowiem.
- To prawda - potwierdzi Gimli, przygldajc im si znad kubka. - Wosy macie dwa
razy bujniejsze i bardziej kdzierzawe ni przy rozstaniu nad Rzek, a nawet
przysigbym, e obaj urolicie troch, jeeli to w ogle moliwe u hobbitw w tym
wieku. Drzewiec bd co bd nie zmorzy was godem.
- Nie - odpar Merry - ale entowie tylko pij, a napojami trudno si naje. Trunki
Drzewca s zapewne bardzo odywcze, hobbitowi jednak potrzeba czego
solidniejszego. Nawet lembasy mio czasem odmieni na inne potrawy.
- Pilicie wod entw, prawda? - spyta Legolas. - W takim razie oczy Gimlego nie
myl. Dziwne rzeczy opowiadaj stare pieni o wodzie Fangornu.
- Duo dziwnych legend kry o tym lesie - rzek Aragorn. - Nigdy tam nie byem.
Opowiedzcie mi o nim jak najwicej, a take o entach.
- Entowie! - rzek Pippin. - Entowie... no, tak, entowie s bardzo rozmaici. To jedno. A
poza tym maj takie oczy, takie przedziwne oczy! - Prbowa co jeszcze
powiedzie, zajkn si jednak i umilk. - Zreszt - doda - widzielicie ju kilku
entw z daleka, przynajmniej oni was dostrzegli i zawiadomili, e jestecie w drodze
do Isengardu; pewnie zobaczycie ich z bliska, nim std odejdziecie. sami sobie
wyrobicie o nich pojcie.
- Do rzeczy, do rzeczy! - powiedzia Gimli. - Zaczynamy opowie od rodka.
Chciabym j usysze po kolei, od pocztku, czyli od niesamowitego dnia, w ktrym
rozpada si nasza druyna.
- Wszystko opowiemy, jeeli czasu starczy - rzek Merry. - Najpierw jednak - skoro
skoczylicie obiad - nabijcie fajki i zapalcie. Bdzie nam si chocia przez chwil
zdawao, e wrcilimy szczliwie do Bree albo do Rivendell.
Wydoby may skrzany kapciuch peen tytoniu.
- Mamy tego dobrego w brd - powiedzia. - Jeeli chcecie, moecie, odjedajc
std, zabra, ile dusza zapragnie. Dzi rano zabawialimy si z Pippinem
wyawianiem zalanego powodzi dobytku. Pippin spostrzeg dwie niewielkie beczuki,
ktre prawdopodobnie woda wypukaa z jakiego piwnicznego skadu. Kiedy je
otworzylimy, okazao si, e jest w nich suszone ziele fajkowe najprzedniejszego
gatunku i w doskonaym stanie.
436
437
438
439
mi si na ich widok od razu ten poudniowiec z Bree, chocia tamten nie by tak
wyranie podobny do orka jak wikszo tych odakw Isengardu.
- Ja te wanie o nim mylaem rzek Aragorn. W Helmowym Jarze mielimy do
czynienia z mnstwem takich porkw. Wydaje si niewtpliwe, e w poudniowiec
z Bree by szpiegiem Sarumana. Czy jednak dziaa na rzecz Czarnych Jedcw,
czy te wycznie dla Sarumana, nie wiem. Wrd tych nikczemnych istot nigdy nie
wiadomo, kto jest z kim w sojuszu i kto kogo oszukuje.
- Wszystkich razem musiao by co najmniej dziesi tysicy podj swoj
opowie Merry. Godzin trwa przemarsz przez bram. Cz posza gocicem
ku Brodom, a cz skrcia na wschd. O mile od twierdzy, w miejscu, gdzie rzeka
pynie gbokim kanaem, zbudowano most. Gdybycie wstali, dostrzeglibycie go
std.
odacy piewali ochrypymi gosami, miali si, wrzeszczeli dziko.
Pomylaem, e le moe si to skoczy dla Rohanu. Drzewiec jednak by
niewzruszony. Powiedzia: Ja mam dzisiaj rozprawi si z Isengardem, z jego ska i
kamieniem.
Nie widziaem w ciemnociach, co si dzieje, miaem jednak wraenie, e huronowie
natychmiast po zamkniciu si bramy za orkowym wojskiem ruszyli w stron
poudnia. Oni wida chcieli rozprawi si tego dnia z orkami. Rano byli ju daleko w
niszej czci doliny, tak si przynajmniej domylaem, bo cie lea tam
nieprzenikniony.
Kiedy Sarumanowa armia odmaszerowaa, przystpilimy do ataku. Drzewiec
postawi mnie i Pippina na ziemi, zbliy si do bramy i zacz w ni omota
wzywajc Sarumana. Zamiast odpowiedzi sypny si z murw strzay i kamienie.
Strzay jednak nie s grone dla entw. Kalecz ich oczywicie, a nade wszystko
drani, lecz tak jak dokuczliwe muchy. Ent nadziany strzaami jak poduszka na
szpilki wcale jeszcze nie czuje si ranny. Po pierwsze entowie nie s wraliwi na
adne jady, a po drugie skr maj grub, twardsz od kory. Trzeba nie lada topora,
eby ich naprawd zrani. Nie cierpi zreszt toporw. Ale przeciw jednemu entowi
musiaoby walczy kilkunastu topornikw, bo kto raz go zadranie, nie powtrzy
ciosu: pi enta zgniecie najhartowniejsz stal niby cienk blach. Gdy w ciele
Drzewca tkwio ju kilka strza, stary ent rozgrza si tak, e mona by go niemal
nazwa pochopnym, wedle jego ulubionego okrelenia. Krzykn gono swoje
hum, hum! i kilkunastu entw podeszo pod bram. Ent bywa straszny w gniewie.
Palczmi rk i ng wpija si w ska i drze j, jakby to bya skrka na bochnie chleba.
Widziaem, jak w cigu krtkiej chwili dokonywali niszczycielskiej roboty, na ktr
korzenie potnych drzew potrzebowayby wiekw.
Darli, cignli, rwali, trzli, tukli. Po piciu minutach olbrzymia brama ze szczkiem i
oskotem runa w gruzy. Inni tymczasem ju si wgryli w mury jak krliki w
piaszczyst wydm. Nie wiem, czy Saruman rozumia, co si dzieje, w kadym razie
nie umia na to nic poradzi. Moliwe, e ostatnio moc jego czarw osaba, myl
jednak, e przede wszystkim straci hart ducha, prociej mwic, odwag, kiedy
przeciwnik dopad go osamotnionego, bez gromady niewolnikw, odcitego od
machin i temu podobnych rzeczy. Ani si umywa do Gandalfa! Zastanawiam si, czy
caej sawy nie zawdzicza jedynie temu, e obra Isengard na swoj siedzib.
- Nie! odpar Aragorn. By kiedy wielki, godny swojej sawy. Wiedz mia
gbok, myl lotn, rce nad podziw zrczne. Posiada te niezwyk wadz nad
umysami innych istot. Mdrcw przekonywa, prostaczkw obezwadnia strachem.
T wadz z pewnoci po dzi dzie zachowa. Nawet teraz, kiedy ponis tak
cik klsk, mao kto by mu si opar, gdyby z nim porozmawia w cztery oczy.
440
441
Drzewiec wystpi na rodek i krzykn. Jego potny gos wybi si nad zgiek bitwy.
Nagle zapada gucha cisza. I wrd tej ciszy z grnego okna wiey rozleg si
przeraliwy, widrujcy miech. Dziwne to zrobio na entach wraenie. Przed chwil
kipieli, teraz byskawicznie ostygli, ucichli, jakby cici lodem. Opucili plac przed
wie, skupili si wok Drzewca, znieruchomieli. On za przemwi do nich w ich
wasnym jzyku; myl, e tumaczy im plan z dawna uoony w jego sdziwej
gowie. Potem wszyscy si po prostu rozpynli cicho w szarym brzasku. Bo dzie ju
wtedy wita.
Przypuszczam, e rozstawili czaty wok wiey, ale wartownicy tak si ukryli w cieniu
i tak cicho si zachowywali, e nie mogem ich dostrzec. Inni odeszli ku pnocy.
Przez cay dzie zajmowaa ich tam jaka robota i nie byo ich wida. O nas dwch
nikt si nie troszczy. Dzie wlk si ponuro. Troch krcilimy si po kotlinie, lecz
uwaajc, by nas z wiey nikt nie mg zobaczy, bo okna jej patrzay ku nam bardzo
gronie. Sporo czasu zajo nam poszukiwanie jakiego prowiantu. Gawdzilimy te
zastanawiajc si, co tymczasem dzieje si na poudniu, w Rohanie, i co mogo si
sta z reszt naszej druyny. Od czasu do czasu dochodzi do naszych uszu z oddali
grzechot walcych si kamieni i guchy oskot odbijajcy si echem wrd gr.
Po poudniu wyszlimy poza krg murw, eby zbada, co si dzieje wkoo nas. U
wylotu doliny czernia ogromny las huornw, drugi otacza pnocn cian. Nie
odwaylimy si wej w jego cie. Sycha byo w gszczu jakie haasy, co tam
rozdzierano, wleczono. Entowie i huornowie kopali ogromne jamy i rowy, budowali
zbiorniki i tamy, czyli wody Iseny i wszystkich innych potokw czy strumieni.
Zostawilimy ich przy tej robocie. O zmierzchu wrci pod bram Drzewiec.
Podpiewywa, mrucza co do siebie, zdawa si zadowolony. Przecign si,
rozprostowa dugie ramiona i nogi, odetchn gboko. Zapytaem, czy jest
zmczony.
- Zmczony? powtrzy. Zmczony? Nie, nie jestem zmczony, tylko troch
zdrtwiaem. Przydaby mi si yk wody z Rzeki Entw. Cik mielimy robot.
Przez dugie lata nie naupalimy tyle kamieni, nie przerobili tyle ziemi, co przez
dzisiejszy dzie. Ale wszystko ju prawie gotowe. Kiedy noc zapadnie, radz wam
nie krci si w pobliu bramy ani w starym tunelu. Woda pewnie signie a tutaj, a
bdzie to plugawa woda, przynajmniej na razie, dopki cay brud Sarumana nie
spynie. Wtedy Isena znowu bdzie czysta.
Mwic Drzewiec od niechcenia, jakby dla zabawy, rozbija dalej mur.
Zastanawialimy si wanie, gdzie by tu najbezpieczniej pooy si do snu, gdy
stao si co nieoczekiwanego. Od gocica zattniy koskie kopyta, jaki jedziec
zblia si galopem. Obaj z Meriadokiem leelimy cichutko, a Drzewiec schowa si
w cie pod sklepieniem bramy. Nagle midzy nas wpad niby srebrna strzaa
ogromny rumak. Mimo zmroku widziaem wyranie twarz jedca. Zdawao si, e
bije od niej blask, a caa posta ubrana bya w biel. Poderwaem si, wlepiem w
niego oczy, otwarem usta. Chciaem krzykn, lecz nie mogem doby gosu.
Dobrze, e nie krzyknem. Bo jedziec zatrzyma si tu i spojrza na nas z gry.
- Gandalf! zdoaem wreszcie wymwi, chocia tylko szeptem. Czy mylicie, e
odpowiedzia: Dobry wieczr, Pippinie! C za mia niespodzianka!? Wcale nie!
Powiedzia:
- Wstawaj, Tuku, bcwale jeden! Gdzie, u diaska, podziewa si Drzewiec wrd tego
rumowiska? Mam do niego spraw. I to piln!
Drzewiec pozna jego gos i zaraz wyszed z cienia. Osobliwe to byo spotkanie. Nie
mogem si nadziwi, e aden z nich nie by nim zdziwiony. Najwidoczniej Gandalf
spodziewa si zasta Drzewca na tym miejscu, a Drzewiec moe nawet dlatego
442
443
syczce oboki, dym kbi si grubymi zwaami. Tryskay supy ognia. Ogromna
smuga zwenionej pary dosiga Orthanku i owina si wok wiey, ktra sterczaa
jak szczyt w chmurach, od dou rozwietlona un, od gry powiat ksiyca. Woda
tymczasem wzbieraa i toczya si dalej, a cay Isengard zamieni si w olbrzymi,
pask mis, dymic i bulgocc.
- Zeszej nocy, gdy stanlimy u wylotu Nan Kurunir, widzielimy z daleka dymy i
opary rzek Aragorn. Obawialimy si, e to Saruman przygotowuje w swoim
kotle jakie diabelskie sztuki na nasze powitanie.
- Nic podobnego! odpar Pippin. Ju wtedy nie myla o psich figlach, dusi si
pewnie z wciekoci. Rano -wczoraj rano woda wypenia wszystkie dziury i
kotlin zalega gsta mga. Schronilimy si do kordegardy w bramie, troch
wystraszeni. Jezioro przelewao si przez brzegi i stary tunel ju by pod wod, ktra
szybko wzbieraa sigajc schodw. Strach nas zdj, e wpadlimy razem z orkami
w puapk. Znalelimy jednak za spiarni drugie krcone schody, ktre nas
wyprowadziy na szczyt bramy. Ledwie si tam przecisnlimy, bo przejcia byy
zawalone kamieniami i gruzem. Wreszcie usiedlimy wysoko ponad rozlan wod i
spojrzelimy na zatopiony Isengard. Entowie wci jeszcze puszczali nowe fale
wody, pki wszystkie pieczary nie wypeniy si i wszystkie ognie nie zgasy. Opary z
wolna skupiay si i unosiy na ksztat olbrzymiego parasola z chmur, sterczcego co
najmniej na mil ponad ziemi. Wieczorem nad wschodni cian gr pokazaa si
ogromna tcza, a potem rzsisty deszcz spad na przeciwlege stoki i przesoni
zachodzce soce. Zrobio si cicho, tylko gdzie daleko wyy wilki. W nocy entowie
zamknli upusty i zawrcili Isen w jej dawne oysko. Byo po wszystkim.
Potem wody zaczy opada. Pod ziemi musi by chyba jaki odpyw z lochw.
Jeeli Saruman wyglda ktrym oknem z wiey, zobaczy ponury, brudny mietnik.
Czulimy si bardzo samotni. Wrd gruzw nie pokaza si ani jeden ent, nie byo z
kim pogada ani od kogo dowiedzie si nowin. Spdzilimy bezsenn noc na
szczycie bramy, drc z zimna i wilgoci. Mielimy wraenie, e lada chwila stanie si
co niezwykego. Saruman dotychczas jest w swojej wiey. W nocy syszelimy
haas, jakby wicher d w dolinie. Myl, e to huornowie, ktrzy przedtem odeszli,
powrcili; nie mam jednak pojcia, dokd chadzali. By mglisty, ddysty ranek, kiedy
wreszcie zeszlimy na d i rozejrzeli si wkoo; nikogo jednak nie byo w pobliu.
Wicej ju chyba nie mam nic do opowiedzenia. Teraz, po wczorajszym zgieku i
zamcie, Isengard wydaje mi si niemal zupenie spokojny, a w dodatku bezpieczny,
skoro Gandalf jest znw z nami. Chtnie bym si przespa.
Wszyscy na chwil umilkli. Gimli po raz drugi napcha tytoniem fajk.
- Jednej jeszcze rzeczy nie rozumiem rzek krzeszc iskr za pomoc hubki i
krzesiwa. Mwie Theodenowi, e Smoczy Jzyk jest u Sarumana. Jak si tam
dosta?
- Rzeczywicie, zapomniaem opowiedzie o tym odpar Pippin. Przyszed
dopiero dzisiaj rano. Rozpalilimy wanie ogie i zjedli jakie takie niadanie, kiedy
zjawi si Drzewiec. Usyszelimy jego gos, bo pohukiwa i woa nas po imieniu.
- Przybywam, eby sprawdzi, co porabiacie rzek no i wyjani wam, co si
dzieje. Huornowie wrcili. Wszystko poszo dobrze, tak, tak, nawet bardzo dobrze!
ze miechem poklepa si po udach. Nie ma ju w Isengardzie orkw, nie ma
iskier! A zanim ten dzie przeminie, bdziemy mieli goci z poudnia, miedzy nimi
takich, ktrymi bardzo si ucieszycie.
Ledwie skoczy mwi, na gocicu zattniy kopyta. Wybieglimy przed bram;
wypatrywaem oczy, bo mylaem, e ujrz cwaujcych na czele armii Gandalfa i
Obieywiata. Zamiast nich wychyn z mgy nieznajomy czowiek na starej,
444
zmczonej szkapie, troch pokraczny. Jecha sam. Kiedy mga przed nim si
rozstpia, zobaczy nagle bram w gruzach i rozwalony mur, wic stan jak wryty, a
twarz mu niemal pozieleniaa. Tak by oszoomiony, e zrazu wcale nas nie
zauway. Dopiero po chwili spojrza na nas, wrzasn i chcia zawrci konia, eby
zwia. Drzewiec jednak zrobi trzy kroki naprzd, wycign swoje dugie rami i zdj
go z sioda. Ko przeraony da szczupaka, czowiek znalaz si na ziemi. Lec
plackiem przedstawi si jako Grima, przyjaciel i doradca krla; twierdzi, e Theoden
przysa go z wanym poselstwem do Sarumana.
- Nikt inny nie odwayby si jecha przez otwarty step, rojcy si od orkw mwi.
Dlatego musiaem si tego podj sam. Jestem godny i znuony po
niebezpiecznej podry. Nadoyem wiele drogi skrcajc na pnoc, bo cigay
mnie wilki.
Przyapaem jednak spojrzenie, ktre rzuca ukradkiem na Drzewca, i powiedziaem
sobie: To kamca. Drzewiec przyglda mu si dug chwil, po swojemu uparcie i
przecigle, a nieszcznik wi si pod tym wzrokiem jak piskorz. Wreszcie eny
przemwi:
- Ha, hm... Spodziewaem si ciebie, Smoczy Jzyku! Tamten wzdrygn si
syszc to przezwisko. Gandalf przyby przed tob. Dziki niemu wiem o tobie tyle,
ile wiedzie naley, i wiem te, jak z tob postpi. Zamknij wszystkie szczury w
jednej puapce radzi mi Gandalf. Posucham jego rady. Isengardem ja teraz
rzdz, lecz Saruman jest w swojej wiey. Moesz i tam do niego i powiedzie mu
wszystko, co ci na myl przyjdzie.
- Przepu mnie! rzek Smoczy Jzyk. Znam drog.
- Znae j, o tym nie wtpi odpar Drzewiec. Ale troch si tutaj ostatnio
zmienio. Wejd i zobacz!
Przepuci go. Smoczy Jzyk pokusztyka pod bram, a my szlimy za nim. Kiedy
znalaz si wewntrz krgu murw i zobaczy spustoszenie, ktre dzielio go od
Orthanku, odwrci si do nas.
- Pozwlcie mi std odej! zaskomli. Pozwlcie mi odej! Moje poselstwo nie
ma ju teraz celu.
- To prawda przyzna Drzewiec. Ale masz do wyboru albo czeka ze mn na
przybycie Gandalfa i twojego krla, albo przeprawi si przez ten zalew. Co wolisz?
Smoczy Jzyk zadra na wspomnienie krla i postpi krok naprzd zanurzajc
jedn nog w wodzie. Zatrzyma si jednak.
- Nie umiem pywa rzek.
- Woda nie jest gboka odpar Drzewiec. Bardzo tylko brudna, ale to nie powinno
ci przeszkadza. Daleje!
Wtedy nieszcznik wlaz w topiel. Zanim go straciem z oczu, nurza si ju po
brod. Potem znw mign mi z daleka, przylepiony do jakiej starej beczki czy moe
kody. Drzewiec wszake wszed za nim do wody i ledzi t eglug.
- No, dosta si do Ortahanku powiedzia, gdy wrci do nas. Widziaem, jak
wczogiwa si na schody niby zmoky szczur. Kto czuwa w wiey, bo wycigna si
z niej rka i wcigna gocia do wntrza. Jest wic w Orthanku i mam nadziej, e
przyjto go tam mile. Ale teraz musz si opuka ze szlamu i brudu. Gdyby kto o
mnie pyta, bd na pnocnym stoku. Tutaj nie ma wody do czystej, eby ent mg
si napi albo wykpa. Prosz was, trzymajcie tymczasem stra przy bramie, a
wypatrujcie goci. Bdzie midzy nimi wadca stepw Rohanu. Powinnicie go
przywita, jak umiecie najgodniej. Pamitajcie, e jego wojsko stoczyo wielk bitw z
orkami. Myl, e lepiej ni entowie znacie sowa, ktrymi wypada przyj tak
dostojnego krla. Odkd yj, wielu wadcw panowao nad zielonymi kami tego
445
kraju, ale nie nauczyem si nigdy ich mowy ani nie zapamitaem imion. Bdzie
trzeba poczstowa ich ludzkim jedzeniem, a na tym take znacie si z pewnoci
lepiej ode mnie. Postarajcie si znale prowianty stosowne, waszym zdaniem, dla
krla.
Na tym koniec opowieci. Z kolei moe wy mnie powiecie, co to za jeden w Smoczy
Jzyk. Czy naprawd by krlewskim doradc?
- Tak odpar Aragorn ale zarazem szpiegiem Sarumana i jego sug w Rohanie.
Los obszed si z nim surowo, lecz zasuy sobie na to. Sam widok ruin tej potgi,
ktr uwaa za niezwycion i wspania, jest chyba dostateczn dla niego kar.
Obawiam si jednak, e czeka go jeszcze gorsza.
- I ja myl, e Drzewiec wyprawiajc go do Orthanku nie zrobi tego z dobroci serca
powiedzia Merry. Miaem wraenie, e znajduje w tym jak ponur uciech, bo
mia si do siebie odchodzc na poszukiwanie napoju i kpieli. Mielimy potem
pene rce roboty wyawiajc z wody co si dao i szperajc po okolicy. W rnych
miejscach nie opodal znalelimy par spiarni wzniesionych ponad poziom zalewu.
Ale Drzewiec przysa entw, ktrzy zabrali sporo zapasw i wszelkiego dobra.
- Potrzebujemy ludzkiego jedzenia dla dwudziestu piciu ludzi oznajmili. Z tego
wida, e policzyli krlewsk kompani dokadnie jeszcze przed waszym przybyciem.
Was trzech zamierzano oczywicie podejmowa razem z najdostojniejszymi gomi.
Nie stracilicie jednak ucztujc z nami. Zatrzymalimy na wszelki wypadek poow
zapasw. Nawet lepsz poow, bo w tamtej nie byo wina.
- Wemiecie trunki? spytaem entw.
- W Isenie jest woda odpowiedzieli. To wystarczy dla entw i ludzi.
Mam nadziej, e entowie zdyli przyprawi po swojemu napoje z grskich rde i
e Gandalf wrci do nas z brod bujniejsz i kdzierzaw. Po odejciu entw
czulimy si bardzo zmczeni i godni, lecz nie narzekalimy, bo nasz trud przynis
obfite owoce. Wanie przy poszukiwaniu prowiantw dla ludzi Pippin odkry
najcenniejszy up: beczuki z pieczciami Hornblowerw. Fajka smakuje najlepiej po
dobrym obiedzie stwierdzi. W ten sposb doszo do sytuacji, w ktrej nas
zastalicie.
- Teraz wszystko doskonale rozumiemy rzek Gimli.
- Z wyjtkiem jednego szczegu powiedzia Aragorn. Jakim sposobem licie z
Poudniowej wiartki dostay si do Isengardu? Im duej si nad tym zastanawiam,
tym bardziej mnie to dziwi. W Isengardzie co prawda nigdy przedtem nie byem, ale
znam dobrze wszystkie kraje lece midzy Rohanem a Shireem. Od wielu lat nie
wedruj t drog ani podrni, ani towary, chyba e ukradkiem. Obawiam si, e
Saruman ma w Shire jakiego potajemnego sojusznika. Nie tylko na dworze krla
Theodena mona spotka Smocze Jzyki! Czy na beczukach byy wypisane jakie
daty?
- Byy odpar Pippin. Licie pochodz z roku 1417, czyli z ostatnich zbiorw... Co
te ja mwi! Z zeszego roku. Urodzaj by wtedy pikny.
- No, tak. Jeli krya si w tym jaka nikczemno, naley ju bd co bd do
przeszoci, a w kadym razie nie moemy na ni teraz zaradzi rzek Aragorn.
Mimo wszystko wspomn o tym Gandalfowi, chocia wrd jego wielkich spraw ten
szczeg moe wyda si bahy.
- Ciekawe, co Gandalf tam robi tak dugo zastanawia si Merry. Wieczr si
zblia. Chodmy si przej troch. Skoro nigdy tu nie bye, Obieywiacie, masz
teraz, jeli chcesz, wolny wstp do Isengardu. Uprzedzam ci, e widok jest
niewesoy.
446
Rozdzia 10
Gos Sarumana
447
448
tego gosu obojtnie. Nikt nie mg bez wielkiego wysiku umysu i woli odtrci jego
prb czy rozkazw, dopki Saruman wada swoim czarodziejskim gosem.
- O co chodzi? zapyta bardzo agodnie. Dlaczego zakcacie mj spoczynek?
Czy nie dacie mi chwili spokoju w dzie ani w nocy?
Mwi to wszystko tonem istoty dobrotliwej, rozalonej niezasuon zniewag.
Zaskoczeni spojrzeli na wie, bo nie syszeli adnego szmeru, kiedy Saruman
wychodzi na ganek. Sta u kraty, przygldajc im si z gry, spowity w obszerny
paszcz, ktrego koloru nie umieli okreli, bo mieni si w ich oczach za kadym
poruszeniem coraz inn barw. Saruman twarz mi dug, czoo wysokie, oczy
gbokie i ciemne, nieodgadnione, w tej chwili jednak zdaway si powane, yczliwe
i troch znuone. W siwych wosach i brodzie pozostay jeszcze koo ust i uszu
ciemne pasma.
- Podobny i niepodobny mrukn Gimli.
- Porozmawiajmy jednak cign dalej agodny gos. Dwch przynajmniej z was
znam z imienia. Gandalfa znam nawet tak dobrze, e nie udz si nadziej, i szuka
u mnie pomocy lub rady. Lecz ty, Theodenie, wadco Rohanu, syniesz ze
szlachetnych czynw, a bardziej jeszcze z piknej odwagi, cnoty rodu Eorla. O,
godny synu Thengla, po trzykro wsawionego! Czemu nie przybye tu wczeniej i
jako przyjaciel? Gorco pragnem ujrze ci, najpotniejszy krlu zachodnich
krajw, szczeglnie ostatnimi laty, chciaem bowiem ostrzec ci przed nieroztropnymi
i zymi doradcami, ktrzy ci otoczyli. Czy dzi jest ju za pno? Mimo krzywd, ktre
mi wyrzdzono, a do ktrych, niestety, ludzie z Rohanu przyoyli rwnie rki, gotw
jestem ratowa ci i ocali od zguby, nieuchronnej, jeeli nie zawrcisz z obranej na
swoje nieszczcie drogi. Wierz mi, tylko ja mog ci teraz pomc.
Theoden ju otworzy usta, eby co odpowiedzie, lecz rozmyli si wida, bo nie
rzek nic. Podnis wzrok w gr i popatrzy na wychylon z ganku twarz Sarumana,
w jego ciemne, powane oczy; potem spojrza na stojcego tu obok Gandalfa.
Wida byo, e krl jest w rozterce. Gandalf jednak nie drgn nawet. Sta milczcy,
skamieniay, jak kto, kto cierpliwie czeka na wezwanie. Jedcy poruszyli si w
siodach, zaczli szepta midzy sob, pochwalajc sowa Sarumana, ale po chwili
umilkli i znieruchomieli urzeczeni. Myleli, e Gandalf nigdy nie przemawia do ich
krla tak piknie i tak grzecznie. Wydao im si, e od pocztku traktowa Theodena
szorstko i dumnie. Cie zakrad si do ich serc, strach przed okropnym
niebezpieczestwem, przed zagad Rohanu, przed ciemnoci, ku ktrej popycha
ich Gandalf, podczas gdy Saruman stoi u jedynych drzwi prowadzcych do
szczliwej przyszoci i uchyla je, aby przepuci promie nadziei. Zapado cikie
milczenie.
Przerwa je nagle krasnolud Gimli.
- Ten czarodziej uywa mowy na opak mrukn ciskajc trzonek toporka w garci.
W jzyku Orthanku pomoc znaczy zguba, a ratowa znaczy zabija, to jasne. Ale
my nie przyszlimy tu ebra.
- Spokojnie rzek Saruman i na krtk chwil gos jego straci sodycz, a w oczach
bysny pomyki. Tymczasem nie mwi jeszcze do ciebie, Gimli, synu Gloina.
Ojczyzna twoje ley daleko std i mao ci obchodz sprawy tej krainy. Lecz wiem,
e nie z wasnej ochoty zostae w nie uwikany, nie bd wic potpia ci za rol,
ktr odegrae, zreszt bardzo mnie, o tym nie wtpi. Prosz ci jednak, nie
przeszkadzaj, gdy rozmawiam z krlem Rohanu, moim ssiadem i do niedawna
przyjacielem.
C mi odpowiesz, Theodenie? Czy pragniesz pokoju midzy nami i wszelkiej
pomocy, jakiej moe ci udzieli moja mdro, oparta na wiekowym dowiadczeniu?
449
Czy chcesz, abymy wsplnie naradzili si, jak dziaa w tych dniach grozy, jak
naprawi wyrzdzone sobie wzajemnie krzywdy i dooy najlepszej woli, eby oba
nasze pastwa rozkwity pikniej ni kiedykolwiek?
Theoden i tym razem nie odpowiedzia. Trudno byo odgadn, czy zmaga si z
gniewem, czy te z wtpliwociami. Odezwa si natomiast Eomer.
- Posuchaj mnie, krlu rzek. Zawiso nad nami niebezpieczestwo, przed ktrym
nas przestrzegano. Czy po to walczylimy i zwyciyli, eby da si teraz obaamuci
staremu kamcy, ktry miodem posmarowa swj jadowity jzyk? Tak samo
przemawiaby wilk, osaczony przez sfor, gdyby umia mwi. Jak pomoc moe ci
ofiarowa? Chodzi mu jedynie o to, by ocali wasn skr z tej klski. Czy zgodzisz
si rokowa z tym oszustem i morderc? Wspomnij mogi Hamy w Helmowym
Jarze.
- Skoro mowa o jadowitych jzykach, c powiedzie o twoim, moda mijo? rzek
Saruman i tym razem pomie gniewu jeszcze wyraniej bysn w jego renicach.
Ale nie unomy si, Eomerze, synu Eomunda doda agodzc znw gos. Kady
ma swoje pole dziaania. Tobie przystoj zbrojne czyny i zasuye nimi na
najwysz cze. Nie mieszaj si wszake do polityki, na ktrej si nie znasz. Moe,
gdy sam zostaniesz krlem, zrozumiesz, e wadca musi by bardzo ostrony w
wyborze przyjaci. Nie godzi wam si lekkomylnie odtrca Sarumana i potgi
Orthanku, choby midzy nami byy w przeszoci urazy, suszne czy urojone.
Wygralicie bitw, lecz nie wojn, a i to z pomoc sprzymierzeca, na ktrego nie
moecie nadal liczy. Kto wie, czy nie ujrzycie wkrtce cieni lasu u wasnych progw.
Las jest kapryny i bezrozumny, nie kocha te wcale ludzi.
Czy zasuguj na miano mordercy, krlu Rohanu, dlatego tylko e w boju zginli twoi
mni wojownicy? Skoro podje wojn niepotrzebnie, bo ja jej nie chciaem
musiay by ofiary. Jeeli mnie z tego powodu uznasz za morderc, odpowiem, e ta
sama plama ciy na caym rodzie Eorla. Czy bowiem rd ten nie toczy wielu
wojen, czy nie zwalcza tych, ktrzy mu si przeciwstawiali? A przecie z niejednym
przeciwnikiem zawiera po wojnie pokj i nie wychodzi le na takiej polityce. Raz
jeszcze pytam, krlu Theodenie, czy chcesz pokoju i przyjani ze mn? Od ciebie to
tylko zaley.
- Chcemy pokoju rzek wreszcie Theoden, gosem zdawionym, jakby z wysikiem.
Kilku jedcw krzykno radonie. Lecz krl podnis rk. Chcemy pokoju
powtrzy czystym ju gosem i bdziemy go mieli, gdy rozgromimy ciebie i
udaremnimy wszystkie zamysy twoje i twego ponurego wadcy, ktremu chcesz nas
wyda w rce. Jeste kamc, Sarumanie, i trucicielem serc ludzkich. Wycigasz do
mnie rk, lecz ja widz, e to s szpony Mordoru, okrutne i zimne! Choby by
dziesiciokrotnie mdrzejszy, ni jeste, i tak nie miaby prawa rzdzi mn i moim
ludem ku wasnej korzyci, jak to sobie planowae. Nie bya wic sprawiedliwa
wojna, ktr przeciw mnie wszcze; lecz nawet gdyby jej cel umia usprawiedliwi,
jak wytumaczysz si z poogi, w ktrej spony osiedla Zachodniej Bruzdy, jak
zadouczynisz za mier pomordowanych tam dzieci? Twoi siepacze porbali
martwe ju ciao Hamy, lece u bram Rogatego Grodu. Zawr pokj z tob i z
Orthankiem dopiero wtedy, kiedy zawiniesz na haku w oknie swojej wiey, wydany
na pastw drapienych ptakw, ktre ci dzisiaj su. Tak ci odpowiadam w imieniu
rodu Eorla. Jestem tylko maym potomkiem wielkich krlw, lecz nie bd liza twojej
rki. Gdzie indziej szukaj sug. Obawiam si jednak, e twj gos straci czarodziejsk
moc.
Jedcy patrzyli na Theodena, jakby ich nagle zbudzi z marze. Jego gos po
muzyce sw Sarumana zabrzmia w ich uszach niby krakanie sdziwego kruka. Lecz
450
451
prac albo wymierzono kar. Nawet przez gow Theodena przemkna cieniem
zwtpienia myl:
Gandalf zdradzi nas, wejdzie, bdziemy zgubieni.
Nagle Gandalf wybuchn miechem. Czar rozwia si jak dym.
- Ach, Sarumanie, Sarumanie! mwi wci miejc si Gandalf. Rozmine si
z powoaniem. Powiniene zosta krlewskim trefnisiem, zarobiby na chleb, a moe
take na zaszczyty, przedrzeniajc doradcw krla. Mwisz cign dalej,
opanowujc wesoo e my dwaj zrozumiemy si z pewnoci. Obawiam si, e
ty mnie nigdy nie zrozumiesz. Ale ja widz ci teraz na wylot. Dokadniej pamitam
twoje argumenty i postpki, ni ci si wydaje. Kiedy odwiedziem ci poprzednio,
bye dozorc wiziennym Mordoru i tam zamierzae mnie odesa. Nie! Go, ktry
raz uciek z twojej wiey przez dach, dobrze si namyli, zanim wejdzie do niej
powtrnie przez drzwi. Nie, nie przyjm twego zaproszenia. Ale ostatni raz pytam:
czy nie zejdziesz tu midzy nas? Isengard, jak widzisz, jest mniej potny, ni si
spodziewae i ni sobie uroie. Podobnie mog zawie ci inne potgi, ktrym dzi
jeszcze ufasz. Moe warto by je opuci na czas jaki? Zwrci si ku nowym?
Zastanw si dobrze, Sarumanie. Czy zejdziesz?
Cie przemkn po twarzy Sarumana, a potem okrya j miertelna blado. Nim
zdy znw przybra mask, wszyscy dostrzegli i zrozumieli, e Saruman nie mie
pozosta w wiey, lecz jednoczenie boi si opuci to schronienie. Przez chwil
waha si, a wszyscy wstrzymali dech w piersiach. Gdy wreszcie przemwi, gos
zabrzmia ostro i zimno. Pycha i nienawi wziy gr.
- Czy zejd? powtrzy szyderczo. Czy bezbronny czowiek wyszedby paktowa
ze zbjami przed swj prg? Std sysz doskonale, co macie mi do powiedzenia.
Nie jestem gupcem i nie ufam ci, Gandalfie. Dzikie lene potwory nie stoj
wprawdzie jawnie na schodach mojej wiey, lecz wiem, gdzie si czaj z twojego
rozkazu.
- Zdrajcy zwykle bywaj podejrzliwi odpar Gandalf ze znueniem. Ale moesz
by spokojny o swoj skr. Nie chc ci zabi ani zrani, powiniene o tym
wiedzie, gdyby naprawd mnie rozumia. Mam moc, eby ci obroni. Daj ci
ostatni szans. Jeeli si zgodzisz, wolny opucisz Orthank.
- To brzmi piknie! zadrwi Saruman. Jak przystoi sowom Gandalfa Szarego,
nader askawie i dobrotliwie. Nie wtpi, e odchodzc uatwibym twoje plany i e w
Orthanku znalazby wygodn siedzib. Ale nic mnie do odejcia std nie skania.
Nie wiem te, co w twoich ustach znaczy wolny. Przypuszczam, e postawiby
pewne warunki, czy tak?
- Do odejcia mgby ci skoni choby widok, ktry ogldasz ze swoich okien
powiedzia Gandalf. Inne powody rwnie chyba znajdziesz, jeli si zastanowisz.
Sudzy twoi padli albo poszli w rozsypk. Z ssiadw zrobie sobie wrogw, a
nowego swego pana oszukae albo zamierzae oszuka. Gdy zwrci w t stron
oko, bdzie ono z pewnoci czerwone od krwawego gniewu. Mwic wolny
miaem na myli wolno prawdziw, bez wizw, bez acuchw i bez rozkazw.
Pozwol ci odej, dokd chcesz, choby do Mordoru, jeeli taka jest twoja wola,
Sarumanie. Przedtem oddasz mi tylko klucz Orthanku i swoj rdk. Zatrzymam je
jako zastaw i zwrc pniej, jeeli swoim zachowaniem na to zasuysz.
Sarumanowi twarz posiniaa i wykrzywia si ze zoci, w oczach mu rozbysy
czerwone wiateka. Zamia si dziko.
- Pniej! zawoa podnoszc gos do krzyku. Pniej! Pewnie wtedy, kiedy
zdobdziesz rwnie klucze do Barad-Duru, a moe take korony siedmiu krlw i
rdki piciu czarodziejw, kiedy kupisz sobie buty znacznie wiksze od tych, w
452
ktrych teraz chodzisz. Skromne plany! Spenisz je bez mojej pomocy. Mam co
innego do roboty. Nie bd gupcem. Jeeli chcesz ze mn rokowa, pki jeszcze
czas, odejd i wr, gdy wytrzewiejesz. I nie cignij za sob tych mordercw i caej
tej haastry, ktra trzyma si twojej poy. Do widzenia!
Odwrci si i znik z balkonu.
- Wracaj, Sarumanie! rzek Gandalf tonem rozkazu. Ku zdumieniu wiadkw
Saruman ukaza si znw na balkonie, lecz tak wolno podchodzi do elaznej kraty i
tak ciko dysza opierajc si o ni, jakby jaka obca sia przywloka go tutaj wbrew
jego woli. Twarz mia cignit i pooran zmarszczkami. Palce jak szpony wpija w
masywn czarn laske.
- Nie pozwoliem ci oddali si surowo rzek Gandalf. Nie skoczyem jeszcze.
Oszalae, Sarumanie, lecz budzisz we mnie lito. Mgby nawet teraz porzuci
szalestwo i zo i odda usugi dobrej sprawie. Wolisz zosta w swojej wiey i
przeuwa resztki swoich dawnych zdradzieckich planw. Sied wic tam!
Ostrzegam ci jednak, e nieatwo ci bdzie wyj pniej. Chyba e ciemne rce
sug Saurona dosign ci i wywlok. Suchaj, Sarumanie! krzykn gosem
potnym i wadczym. Nie jestem ju Gandalfem Szarym, ktrego zdradzie. Stoi
przed tob Gandalf Biay, ktry powrci z krainy mierci. Ty nie masz ju teraz
wasnej barwy, tote wykluczam ci z bractwa i Rady! Podnis rk i z wolna
jasnym, chodnym gosem powiedzia: - Sarumanie, twoja rdka jest zamana!
Rozleg si trzask i rdka pka w rku Sarumana, a gwka jej upada do stp
Gandalfowi. Precz! zawoa Gandalf.
Saruman krzykn, cofn si i wyczoga z ganku. W tej samej chwili ciki kulisty
pocisk cinity z gry bysn w powietrzu, trci elazn krat, od ktrej ledwie
zdy odsun si Saruman, przelecia o wos od gowy Gandalfa i run na stopie
schodw, tu pod stopy Czarodzieja. elazna krata zaamaa si ze szczkiem.
Stopie rozsypa si w roziskrzone kamienne drzazgi. Lecz ciemna krysztaowa kula
przewiecajca pomiennym jdrem, nie uszkodzona, spadaa po schodach niej.
Kiedy w podskokach toczya si do rozlanej kauy, Pippin puci si za ni w pogo i
chwyci j.
- otr! Skrytobjca! krzykn Eomer.
Gandalf jednak sta niewzruszony w miejscu.
- Nie, tego pocisku nie rzuci ani te nie kaza rzuci Saruman rzek. Kula spada
ze znacznie wyszego pitra. Jeli si nie myl, by to poegnalny strza Smoczego
Jzyka, ale chybi celu.
- Chybi pewnie dlatego, e nie mg si zdecydowa, kogo bardziej nienawidzi,
ciebie czy Sarumana powiedzia Aragorn.
- Bardzo moliwe odpar Gandalf. Ci dwaj niewiele znajd pociechy w
przymusowym sam na sam; bd si wzajem ranili zym sowem. Ale suszna
spotyka ich kara. Jeeli Smoczy Jzyk ujdzie z Orthanku ywy, bdzie mia
szczcie, na ktre nie zasuy.
- Eje, hobbicie, oddaj mi to! zawoa odwracajc nagle gow i spostrzegajc, e
Pippin wspina si po schodach z wolna, jak gdyby nis niezwykle cikie brzemi.
Nie prosiem ci, eby to podnosi! Zbieg na spotkanie hobbita, spiesznie wzi z
jego rk ciemn kul, owin j w po paszcza. Ju ja si ni zaopiekuj rzek.
Saruman z wasnej woli nigdy by jej nie wyrzuci.
- Ale moe ma co innego do wyrzucenia powiedzia Gimli. Jeeli skoczye
rozmow, wolabym odsun si stamtd co najmniej o rzut kamienia!
- Skoczyem odpar Gandalf. Chodmy!
453
454
455
Woda ju opada. Strae wok wiey nie wystarcz. Na pewno s jakie podziemne
lochy, ktrymi Saruman zechce moe wkrtce wydosta si niepostrzeenie. Jeeli
nie wzdragacie si przed t cik prac, prosz was, zalejcie kotlin znowu wod i
utrzymujcie powd, dopki Isengard nie zamieni si w stojc sadzawk albo
dopki nie odkryjecie tajemnych przej. Jeeli podziemia bd zalane, a wyjcia
zabarykadowane, Saruman bdzie musia siedzie na grze i tylko wyglda przez
okna na wiat.
- Zdaj to na entw rzek Drzewiec. Zbadamy dolin od szczytw do dna i
zajrzymy pod kady kamie. Wrc do niej znw drzewa. Nazwiemy to miejsce
Lasem Stranikw. Nawet wiewirka nie przemknie si tdy bez mojej wiedzy. Zdaj
to na entw. Pki nie upynie siedemkro tyle lat, ile Saruman nas drczy, nie
zejdziemy z warty.
456
Rozdzia 11
Palantir
457
- Z tob tak zawsze: albo nic, albo wszystko na raz rzek Merry. Mnie tymczasem
interesowa tylko dzisiejszy nocleg. Gdzie jest w Helmowy Jar i co to za miejsce?
Pamietaj, e nie znam wcale tych okolic.
- A wic warto, by si o nich czego dowiedzia, jeeli chcesz zrozumie, co si
dokoa nas dzieje. Ale nie ode mnie si tego dowiesz i nie w tej chwili. Za duo mam
teraz pilnych spraw do przemylenia.
- Dobrze, wezm na spytki Obieywiata podczas najbliszego popasu. On jest mniej
obraliwy od ciebie. Ale powiedz mi przynajmniej, dlaczego musimy si kry?
Mylaem, e wygralimy bitw.
- Owszem, wygralimy, lecz to dopiero pierwsze zwycistwo, a odnisszy je, tym
bardziej jestemy zagroeni. Midzy Isengardem a Mordorem istnieje jaka czno,
ktrej nie podejrzewaem. Nie wiem dokadnie, w jaki sposb si porozumiewaj, lecz
na pewno wymieniali wiadomoci. Oko Barad-Duru bdzie, jak sdz, z
niecierpliwoci wpatrywao si w Dolin Czarodzieja, a take w stepy Rohanu. Im
mniej zobaczy, tym dla nas lepiej.
Z wolna posuwali si krt drog w d doliny. Isena w swoim kamiennym korycie to
przybliaa si, to znw oddalaa. Noc zesza z gr. Mga ustpia ju zupenie.
Dmuchn chodny wiatr. Ksiyc, bliski tego wieczora peni, rozlewa na wschodniej
czci nieba blad, zimn powiat. Z prawej strony ramiona gry zniyy si
opadajc nagimi stokami. Przed podrnymi ukazaa si szeroka, szara rwnina.
Wreszcie zatrzymali si, a potem skrcili z gocica na mikk traw
paskowyu. Przejechali niewiele ponad mil w kierunku na wschd i znaleli si w
maej dolince, otwartej od poudnia, a wspartej o zbocza ostatniego w poudniowym
acuchu kopulastego wzgrza Dol Baran, zanurzonego w zieleni i zwieczonego u
szczytu kpami wrzosw. Stoki dolinki zarasta gszcz zeszorocznych paproci,
wrd ktrych mocno zwinite wiosenne pdy ledwie si przebijay przez pachnc
wieoci ziemi. Niej krzewiy si bujnie kolczaste zarola i w ich cieniu wdrowcy
rozbili obz na dwie godziny przed pnoc. Rozpalili ognisko w wykrocie midzy
rozcapierzonymi korzeniami gogu, wysokiego jak drzewo, pokrzywionego ze
staroci, ale zdrowego i krzepkiego. Na kadej jego gazce ju nabrzmieway
pczki.
Wyznaczono strae, po dwch na kad wart. Reszta kompanii zjadszy
wieczerz owina si w paszcze i posna. Hobbici leeli nieco odosobnieni w
jakim zaktku na podcice z suchych paproci. Merry by senny, lecz Pippina
ogarn dziwny niepokj. Paprocie trzeszczay i szeleciy pod nim, gdy krci si i
przewraca ustawicznie.
- Co ci jest? spyta Merry. Moe trafi na mrowisko?
- Nie odpar Pippin ale okropnie mi niewygodnie. Usiuj sobie przypomnie,
kiedy ostatni raz spaem w ku.
Merry ziewn.
- Policz na palcach rzek. Chyba wiesz, ile czasu upyno, odkd opucilimy
Lorien?
- Ech, to si nie liczy powiedzia Pippin. Myl o prawdziwej sypialni i ku.
- W takim razie trzeba liczy od pobytu w Rivendell rzek Merry. Ale ja usnbym
dzisiaj na kadym posaniu.
- Szczciarz z ciebie odezwa si po chwili milczenia Pippin ciszonym gosem
jechae razem z Gandalfem.
- No to co z tego?
- Moe z niego wydobye jakie wiadomoci i nowiny?
458
459
460
461
potocznie mwi. Nie licz drugi raz na podobne szczcie. Gdyby ci wzi na spytki,
niemal pewne, e powiedziaby mu wszystko, co wiesz, na nasz wspln zgub.
On jednak nie wypytywa ci zbyt natarczywie. Bardziej ni o wiadomoci chodzio
mu o ciebie, chcia jak najszybciej dosign ci, cign do Czarnej Wiey i tam
bez popiechu wydoby z ciebie wszystko. Nie dryj. Skoro wtrcasz si do spraw
czarodziejw, musisz by przygotowany na takie przygody. No, niech tam.
Przebaczam ci, Pippinie. Gowa do gry, bd co bd uniknlimy najgorszego.
agodnie dwign Pippina i zanis go na poprzednie legowisko. Merry szed krok w
krok za nim i usiad przy wezgowiu przyjaciela.
- Le i odpoczywaj, a jeli moesz, zanij rzek Gandalf. Zaufaj mi. Jeli znw
palce ci bd wierzbi, powiedz mi o tym. S na to lekarstwa. A w kadym razie
prosz ci, mj hobbicie, nie wtykaj mi nigdy pod okie twardego kamienia.
Tymczasem zostawiam was tu we dwch.
To rzekszy Gandalf odszed i wrci do towarzyszy, wci jeszcze stojcych w
zadumie i niepokoju nad krysztaem Orthanku.
- Niebezpieczestwo zjawia si noc i w chwili, gdy go nie oczekiwalimy rzek.
Bylimy o wos od zguby.
- Jak si czuje Pippin? spyta Aragorn.
- Myl, e nic mu nie bdzie odpar Gandalf. Zbyt krtko by w mocy tamtego, a
zreszt hobbici maj zadziwiajc odporno. Wspomnienie, a przynajmniej jego
groza szybko zapewne zblednie. Nawet za szybko. Czy zgodzisz si, Aragornie,
wzi kryszta Orthanku pod swoj opiek? Wiedz, e to niebezpieczne zadanie.
- Niebezpieczne z pewnoci, ale nie dla wszystkich rzek Aragorn. Jest kto, kto
ma do tego krysztau niezaprzeczalne prawo. Bo to przecie bez wtpienia palantir
ze skarbca Elendila, powierzony stranicy Orthanku przez krlw Gondoru. Zblia si
moja godzina. Tak, wezm palantir i bd go strzeg.
Gandalf spojrza na Aragorna, a potem ku zdumieniu wiadkw podnis zawinity w
paszcz kryszta i poda rycerzowi z niskim ukonem.
- Przyjmij go, dostojny panie rzek jako zadatek innych skrbw, ktre bd ci
zwrcone. Lecz jeeli pozwolisz, bym ci radzi w sprawach twojej niezaprzeczalnej
wasnoci, posuchaj mnie i nie uywaj go, przynajmniej nie teraz jeszcze. Bd
ostrony!
- Czy byem kiedykolwiek niecierpliwy i nieostrony, ja, ktry czekaem i
przygotowywaem si przez tak dugie lata? odpar Aragorn.
- To prawda. Uwaaj wic, aby nie potkn si u kresu drogi rzek Gandalf.
Zachowaj sekret! O to prosz te wszystkich obecnych. Nikt, a przede wszystkim
Peregrin, nie powinien wiedzie, kto przechowuje kryszta. Pokusa moe wrci, bo
hobbit niestety mia kul w rku i zaglda w ni, a to nie powinno byo si zdarzy.
le si stao, e dotkn jej wtedy w Isengardzie; wyrzucam sobie, em nie do
szybko mu j odebra. Byem jednak zaprztnity mylami o Sarumanie i za pno
odgadem, jak moc ma pocisk, ktry zrzucono nam z wiey. Dopiero teraz wiem to
na pewno.
- Tak, nie ma co do tego wtpliwoci rzek Aragorn. Nareszcie wiemy, w jaki
sposb Isengard utrzymywa czno z Mordorem. Wiele zagadek si wyjanio.
- Zadziwiajca jest potga naszych wrogw i rwnie zadziwiajce s ich saboci
powiedzia Theoden. Istnieje co prawda stare przysowie: zo czsto sama siebie
zoci niszczy.
- Nieraz tak bywao rzek Gandalf lecz tym razem los szczeglnie nam sprzyja.
Kto wie, moe hobbit uchroni mnie przed gronym bdem. Zastanawiaem si
bowiem, czyby nie wyprbowa tego krysztau, eby odkry, do czego suy.
462
Gdybym to zrobi, ujawnibym si przed wrogiem. A nie jestem jeszcze gotw do tej
prby, nie wiem nawet, czy kiedykolwiek bd do niej dostatecznie przygotowany.
Nawet gdyby starczyo mi si, eby si w por cofn, on by mnie zobaczy, a to
oznaczaoby dla nas klsk. Nie powinien o mnie nic wiedzie, pki nie wybije
godzina, gdy tajemnica nie bdzie ju na nic potrzebna.
- Myl, e ta godzina ju nadesza rzek Aragorn.
- Jeszcze nie odpar Gandalf. Pozostaje krtki czas niepewnoci, ktr musimy
wykorzysta. Nieprzyjaciel, to jasne, przypuszcza, e kryszta znajduje si w
Orthanku. Skd mgby wiedzie, e jest inaczej? Sdzi wic, e hobbit tam
przebywa uwiziony i e Saruman torturujc jeca zmusi go do spojrzenia w
kryszta. W jego ponurym umyle utkwi gos i obraz hobbita, oczekuje teraz na skutki
wydanych polece. Upynie troch czasu, nim zrozumie swoj omyk. Nie wolno
nam tego czasu zmarnowa. Zbyt dugo zwlekamy. Trzeba si pospieszy. Nie
naley marudzi w takim bliskim ssiedztwie Isengardu. Co do mnie, rusz std
natychmiast i wezm z sob Peregrina Tuka. Lepiej, eby podrowa ze mn,
zamiast lee w ciemnociach i czuwa wrd picych towarzyszy.
- Ja zatrzymam Eomera i dziesiciu jedcw rzek krl. O wicie pojedziemy
dalej. Aragorn niech obejmie dowdztwo nad reszt i rozstrzygnie, kiedy chce z nimi
wyruszy.
- Twoja wola, Theodenie odpar Gandalf. Ale staraj si jak najprdzej schroni
wrd gr, w Helmowym Jarze.
Jeszcze nie skoczy tych sw, gdy dziwny cie pad na dolink. Co nagle
odgrodzio jasny ksiyc od ziemi. Kilku jedcw krzykno i przysiado na trawie,
osaniajc gowy rkami, jakby z gry zagraa cios; zimny dreszcz przej wszystkich
i porazi trwog. Przyczajeni spojrzeli ukradkiem w niebo. Ogromny skrzydlaty ksztat
niby czarna chmura przesuwa si na tle tarczy ksiyca. Zatoczy uk i skrci na
pnoc lecc szybciej ni najszybsze wichry rdziemia. Gwiazdy przy nim gasy.
Znikn. Ludzie w dolince podnieli si z ziemi oszoomieni. Gandalf wci patrza w
niebo, ramiona wycign sztywno przed siebie i zaciska splecione donie.
- Nazgul! krzykn. Wysannik Mordoru. Burza jest ju blisko. Nazgule przebyy
granic Wielkiej Rzeki. W drog! W drog! Nie czekajcie witu! Nie ogldajcie si na
maruderw! W drog!
Odskoczy od gromady i biegnc przyzywa Gryfa. Aragorn pospieszy za
Czarodziejem, ktry tymczasem dopad do legowiska hobbitw i podnis w
ramionach Pippina.
- Pojedziesz teraz ze mn rzek. Przekonasz si, jak niesie Gryf.
Pedem wrci na miejsce, gdzie przedtem spa. Gryf ju tam na niego czeka.
Zarzuciwszy na rami ma torb, w ktrej mieci si cay jego podrny dobytek,
Czarodziej skoczy na konia. Aragorn poda mu Pippina, a Gandalf usadowi przed
sob hobbita, otulonego w paszcz i pled.
- Bdcie zdrowi! Pospieszajcie za mn! zawoa Gandalf. Ruszaj, Gryfie!
Wspaniay rumak potrzasn bem, machn rozwianym ogonem, bysn srebrzycie
w wietle ksiyca i skoczy naprzd, a grudki ziemi bryzny spod kopyt. mign z
miejsca jak grski wiatr.
- Pikna noc i znakomity odpoczynek powiedzia Merry zwracajc si do Aragorna.
S na wiecie szczciarze! Pippin nie chcia spa, a mia ochot na jazd z
Gandalfem. No i prosz! Pojecha, zamiast obrci si w kamie i stercze tu ku
przestrodze potomnoci.
- A gdyby tak ty, nie Pippin, podnis kryszta Orthanku, kto wie, co by si stao
rzek Aragorn. Moe spisaby si jeszcze gorzej? Nic nie wiadomo... Teraz wic
463
464
nie sposb nawet przemierzy tego czasu latami. Nie ma jednak takiej rzeczy pod
socem, ktrej by Sauron nie mg obrci na zy uytek. Na nieszczcie dla
Sarumana! To bowiem, jak teraz zrozumiaem, przywiodo go do upadku. Dla
kadego z nas niebezpieczne s narzdzia wiedzy gbszej ni ta, ktr sami
posiadamy. Ale Saruman zawini take. Szalony! Chcia zachowa kryszta w
tajemnicy, dla wasnej tylko korzyci. Nigdy ani sowem o nim nie wspomnia nikomu
z czonkw Rady. Nie wiedzielimy wcale, e jeden z palantirw ocala z klski
Gondoru. Poza Rad wszyscy wrd ludzi i elfw zapomnieli, e takie rzeczy istniay
kiedy, jedynie rd Aragorna przechowa o nich pami w swojej Pieni Dziejw.
- Do czego ludzie w dawnych czasach uywali tych palantirw? spyta Pippin,
zachwycony i zdziwiony, e otrzymuje odpowiedzi na tak wiele pyta, i ciekawy, czy
ten humor Czarodzieja dugo potrwa.
- Widzieli za ich pomoc na wielk odlego i mogli wymienia z sob myli odpar
Gandalf. Dziki temu przez dugie wieki strzegli bezpieczestwa i jednoci
krlestwa Gondoru. Rozmiecili po jednym krysztale w Minas Anor, w Minas Ithil i w
Orthanku, w krgu Isengardu. Najwaniejszy palantir, panujcy nad innymi,
znajdowa si pod Gwiadzist Kopu, dopki nie zburzono Osgiliath, a trzy
pozostae w bardzo odlegych krajach. Dzi mao kto wie, gdzie mianowicie, bo tego
adna pie nie wyjawia. Lecz w domu Elronda powiadaj, e te trzy
przechowywano w Annuminas, na Amon Sul i jednym z Wieowych Wzgrz,
zwrconych ku Zatoce Ksiycowej, gdzie szare okrty miay swoj przysta.
Kady palantir mg nawiza czno z drugim palantirem, lecz tylko kryszta z
Osgiliath panowa nad wszystkimi jednoczenie. Okazuje si, e palantir z Orthanku
przetrwa na miejscu po dzi dzie, poniewa ta skaa opara si burzom dziejowym.
Lecz sam, wobec zaginicia innych krysztaw, nie na wiele si zda, pokazywa
jedynie malekie obrazy rzeczy odlegych i czasw zamierzchych. Niewtpliwie by
uyteczny Sarumanowi, ale to go nie zadowalao. Siga poprzez palantir wzrokiem
coraz dalej, a dosign Barad-Duru. W ten sposb wpad pod wadz Saurona.
Kto wie, gdzie podziay si palantiry Gondoru i Arnoru, strzaskane, zakopane pod
ziemi czy moe zatopione w gbinach? Lecz jeden co najmniej dosta si w rce
Saurona, ktry posuguje si nim do wasnych celw. Przypuszczam, e to jest
kryszta z Minas Ithil, bo t fortec od bardzo dawna zawadn i przeobrazi j w
siedlisko za, zwane teraz Minas Morgul.
atwo wyobrazi sobie, jak si stao, e zabkane oczy Sarumana trafiy do puapki,
z ktrej ju nie mg si wyrwa; jak z dala nim kierowano, najpierw perswazj, a jeli
nie skutkowaa perswazja postrachem. Nosi wilk, ponieli wilka! Sok wpad w
szpony ora, pajk uwika si w stalowej sieci. Ciekaw jestem, od jak dawna by ju
zmuszany zgasza si regularnie za porednictwem palantiru do apelu i po rozkazy;
od jak dawna kryszta Orthanku tak cile by poczony z Barad-Durem, e
kiedykolwiek w niego spojrza, jeli nie opar si niezomn si woli, przenosi si
byskawicznie myl i spojrzeniem do twierdzy Czarnego Wadcy. A jak ten kryszta
przyciga! Czy sam nie znaem jego siy? Nawet w tej chwili kusi mnie, eby
wyprbowa potgi mojej woli, przekona si, czy nie zdoam go wyrwa spod
wadzy Nieprzyjaciela i skierowa tam, gdzie pragn, ponad morzami wody i czasu
zobaczy Tiriona Piknego, pozna niezgbion mdro Feanora i podpatrzy
mistrzostwo jego rki przy pracy, ujrze wiat z tamtych dni, kiedy zarwno Biae jak
Zote Drzewa kwity!
Gandalf westchn i umilk.
- Szkoda, e wczeniej tego wszystkiego nie wiedziaem rzek Pippin. Nie miaem
pojcia, co robi!
465
466
467
KSIGA CZWARTA
Rozdzia 1
Obaskawienie Smeagola
-N
468
- Moe jutro, a moe pojutrze albo popojutrze mrukn Sam a moe nigdy.
Poszlimy z drog.
- Nie wiem odpar Frodo. Myl, e skoro los chce, ebym zawdrowa do Krainy
Cienia, droga si znajdzie. Ale czy pokae mi j przyjaciel, czy wrg? Jeli jest dla
nas jaka nadzieja, to jedynie w popiechu. Kada chwila zwoki przewaa szal na
korzy nieprzyjaciela i jak na zo wci wstrzymuj mnie rne przeszkody. Czy
moe to wola Czarnej Wiey kieruje tak naszymi krokami? Wszystkie moje
dotychczasowe decyzje okazay si bdne. Powinienem by znacznie wczeniej
porzuci druyn, zaj od pnocy wschodnim brzegiem Anduiny i wschodnim
skrajem gr Emyn Muil, przez twardy grunt rwniny, ktr nazwano Polem Bitwy,
prosto do bram Mordoru. Teraz jednak nie odnajdziemy drogi powrotnej, a zreszt na
wschodnim brzegu grasuj bandy orkw. Kady upywajcy dzie to strata cennego
czasu. Jestem bardzo znuony, Samie. Nie wiem, co robi. Czy mamy jeszcze jakie
zapasy ywnoci?
- Tylko te, jak je tam zw, lembasy. Nawet sporo ich jeszcze zostao. Lepsze to bd
co bd ni nic. Kiedy pierwszy raz wziem je do ust, nie mylaem, ze kiedykolwiek
mi si uprzykrz. Ale teraz chtnie bym zjad dla odmiany choby kromk zwykego
chleba z kwaterk czy niechby pkwaterkiem piwa dla spukania garda. Zabraem z
ostatniego obozu cay sprzt kuchenny i taszcz go na plecach, ale, jak wida,
niepotrzebnie. Przede wszystkim nie ma z czego ogniska rozpali, a poza tym nie ma
nic, co by si dao do garnka woy, nawet trawy!
Zawrcili, wyszukali kamienist jamk i zeszli na jej dno. Chmury przesaniay
zachodzce soce, wic noc szybko zapada. Noc spdzili jak si dao, kulc si z
zimna i przewracajc z boku na bok wrd ogromnych kamiennych drzazg
sterczcych ze zwietrzaej skay. Bd co bd w zapadlinie byli osonici od
wschodniego wiatru.
- Widzia je pan znowu, panie Frodo? spyta Sam, gdy zdrtwiali i zzibnici
podnieli si w szary chodny poranek i siedzieli ujc lembasy.
- Nie odpar Frodo. Nic nie syszaem i nic nie widziaem ju od dwch nocy.
- Ja te mwi Sam. Brr! Ciarki po mnie chodz, jak wspomn te lepia. Moe w
kocu pozbylimy si tego paskudnego szpiega. Gollum! Ju on by zagulgota,
ebym tak kiedy dobra si pazurami do jego gardzieli.
- Mam nadziej, e nigdy nie bdziesz musia do niego si dobiera powiedzia
Frodo. Nie wiem, jakim sposobem nas przedtem wytropi, ale moliwe, e, jak
powiadasz, pozbylimy si go teraz. W tym suchym, jaowym kraju nie zostawiamy
ladw stp na ziemi ani adnych tropw, ktre mgby wywszy swoim czujnym
nosem.
- Oby tak byo! rzek Sam. Chciabym, eby odczepi si od nas raz na zawsze.
- Pewnie, e chciabym tego rwnie powiedzia Frodo ale nie Gollum jest moim
najwikszym zmartwieniem. Przede wszystkim marz, eby wydosta si z tych gr.
Nie cierpi ich. Tak si czuj, jakbym sta nagi, odsonity od wschodu, z dala
widoczny na tej wysokoci, oddzielony tylko pust paszczyzn od Krainy Cienia.
Stamtd przecie wypatruje mnie wrogie Oko. No, w drog! Musimy dzi jakim
sposobem zej na d.
Lecz dzie upyn, popoudnie chylio si ku wieczorowi, a dwaj hobbici wci
wdrowali grzbietem gr nie mogc znale zejcia. Niekiedy wydawao im si, e w
ciszy pustkowia sysz jakie szmery za sob, szelest osuwajcego si kamienia czy
te moe czapice kroki wrd ska. Gdy jednak zatrzymywali si i wytali such,
nic ju nie mogli zowi uchem prcz westchnie wiatru ocierajcego si o kamienn
gra, ale ten gos przypomina im take oddech wiszczcy midzy ostrymi zbami.
469
470
- Sprbuj powiedzia.
- Niech bdzie! markotnie rzek Sam. Ale ja pjd pierwszy.
- Ty? zdziwi si Frodo. Czemu to zmienie tak nagle zdanie?
- Wcale nie zmieniem zdania, ale rozsdek dyktuje, e pierwszy musi i ten, kto
najpewniej na eb na szyj poleci. Nie chc spa na pana, panie Frodo, po co
jednym strzaem dwch od razu zabija.
I zanim Frodo zdy go powstrzyma, Sam usiad, przerzuci nogi przez krawd,
odwrci si i zawisn na rkach szukajc stopami jakiego punktu oparcia. Nigdy w
yciu chyba nie zdoby si z zimn krwi na czyn rwnie bohaterski i rwnie
niemdry.
- Nie! Nie! Samie, kochany stary ole! zawoa Frodo. Zabijesz si niechybnie
zac w ten sposb, nawet nie wypatrzywszy przedtem drogi. Wracaj natychmiast!
Chwyci Sama pod pachy i wywindowa z powrotem. Czekaj chwil, cierpliwoci!
rzek. Pooy si na skale, wychyli gow i uwanie popatrzy w d. Soce jeszcze
nie zaszo, lecz ciemniao si szybko dokoa. Myl, e damy rad powiedzia
Frodo. Ja w kadym razie zlez, a ty take pod warunkiem, e nie stracisz gowy i
bdziesz ostronie szed moim ladem.
- Boj si, e pan jest zbyt pewny siebie, panie Frodo odpar Sam. Przecie w tej
ciemnoci nawet nie wida, co pod nami. A jeli pan niej trafi na takie miejsce, gdzie
nie bdzie o co ani ng, ani rk zaczepi?
- No, to wrc na gr rzek Frodo.
- atwo powiedzie! westchn Sam. Ja radz czeka do rana, a si rozwidni.
- Nie! To ju byaby ostateczno! unis si nagle Frodo. Szkoda kadej godziny,
kadej minuty. Zlez troch niej, zbadam drog. Ty nie id za mn, pki nie
zawoam.
Wczepi palce w kamienny prg i ostronie spuszcza si po cianie; ramiona ju mia
wyprone w caej dugoci, gdy wreszcie zmaca stop may wystp skalny.
- Pierwszy krok zrobiony! owiadczy. Ta peczka rozszerza si ku prawej
stronie! Tam bd mg stan bez pomocy rk. Zaraz... Urwa nagle.
Ciemno gstniejca z kad sekund gnaa z wiatrem od wschodu i ju ogarna
cae niebo. Tu nad ich gowami suchy trzask gromu rozdar powietrze. Wraz z
gwatownym podmuchem wichury, zmieszany z jej szumem rozleg si wysoki,
przenikliwy okrzyk. Hobbici znali ten gos: syszeli go z oddali na Moczarach
uchodzc z Hobbitonu, a nawet tam, w swojskich lasach rodzinnego kraju mrozi im
krew w yach. Tu, daleko od ojczyzny, na pustkowiu, zabrzmia jeszcze straszniej,
przeszy ich zimnym ostrzem grozy i rozpaczy. Na chwil zabrako im tchu, serca
jakby ustay w piersiach. Sam pad plackiem na ziemi. Frodo mimo woli oderwa
rce od skay, eby zasoni sobie uszy. Zachwia si, polizn i z przecigym
jkiem osun w d.
Sam usysza jk i podczoga si na sam skraj urwiska.
- Panie Frodo! woa. Panie Frodo!
Nie byo odpowiedzi. Sam trzs si cay, ale nabra tchu w puca i znowu krzykn: Panie! Wiatr wpycha mu gos z powrotem do garda, lecz wrd huku i szumu,
rozbijajcego si echem po grach, do uszu Sama dolecia niky, znajomy gos.
- W porzdku, w porzdku. Jestem tutaj. Ale nic nie widz. Frodo ledwie dobywa
gosu. Nie by wcale daleko. Nie spad, lecz tylko osun si i wyldowa wprawdzie
brutalnie, lecz na rwne nogi i na szerszej peczce skalnej, ledwie o kilkanacie stp
niej. Szczciem ciana w tym miejscu bya odchylona, a wiatr przycisn do niej
hobbita tak, e nie run w przepa. Chwil odpoczywa tulc twarz do zimnego
kamienia; serce walio mu jak motem, nie rozumia, czy zapady nagle
471
472
Gdybymy mieli wicej liny, moglibymy jej uy do zjazdu w d. Ciekaw jestem, ile
ta twoja lina ma dugoci?
Sam z wolna zacz rozwija lin mierzc j ramieniem.
- Pi, dziesi, dwadziecia... bdzie ze trzydzieci okci mniej wicej oznajmi.
- No, no! Kto by si spodziewa! wykrzykn Frodo.
- Ha! odpar Sam. Elfy to wspaniae plemi. Lina zdaje si cienka, ale jest bardzo
mocna, a przy tym mikka i nie drapie rki. Zwija si ciasno, a lekka jak pirko.
Wspaniae plemi, ani sowa!
- Trzydzieci okci! w zamyleniu powtrzy Frodo. To chyba wystarczy. Jeeli
burza ucichnie przed noc, sprbuj dzi jeszcze.
- Deszcz prawie ju usta powiedzia Sam ale niech pan po ciemku nie ryzykuje,
panie Frodo. Nie wiem, czy pan ju zapomnia, ale ja jeszcze mam w uszach krzyk,
ktry z wichrem do nas dolecia. Taki gos maj Czarni Jedcy, ale ten chyba w
powietrzu galopowa, bo krzyk szed znad gr. Na mj rozum trzeba w tej dziurze
przeczeka do rana.
- A na mj rozum ani chwili duej nie wolno marudzi na tym grzbiecie, gdzie nas
oczy, patrzce z Czarnego Kraju poprzez bagniska, jak na doni zobacz odpar
Frodo.
Z tymi sowy zerwa si i znowu zszed na skraj wwozu. Wyjrza przez krawd. Na
wschodzie niebo si ju przetaro. Boczne skrzyda burzy, postrzpione i mokre,
rozpraszay si; gwna bitwa stoczona zostaa na szerokim froncie ponad
acuchem Emyn Muil, gdzie zatrzymay si duej ponure myli Saurona. Std
poszo natarcie na dolin Anduiny, zasypujc j gradem i piorunami, potem czarny
cie grob wojny pad na Minas Tirith. Wreszcie burza osuna si z gr i
skbionymi chmurami przepyna z wolna nad Gondorem i pograniczem Rohanu;
rycerze Theodena jadc na zachd widzieli z daleka nad rwnin jej czarne, pionowe
smugi jak wiee sunce za socem. Tu jednak, nad pustkowiem bagien, otworzyo
si czyste, ciemnoszafirowe wieczorne niebo i kilka bladych gwiazd bysno niby
malekie, biae okienka w baldachimie rozpitym nad sierpem ksiyca.
- Jak przyjemnie znw oglda wiat! powiedzia Frodo, wzdychajc gboko.
Wyobra sobie, przez chwil miaem wraenie, e straciem wzrok. Od pioruna czy
moe od gorszego jeszcze wstrzsu. Nic a nic nie widziaem, dopki nie spucie mi
liny. Ta lina jakby wiecia wrd nocy.
- Tak, w ciemnoci lni srebrem. Przedtem nigdy tego nie zauwayem. Co prawda
nie pamitam, ebym si jej kiedy przyglda, odkd j zwinit wpakowaem do
worka. Ale jeeli pan si upiera zjeda na linie, jak to zrobimy? Trzydzieci okci, to
mniej wicej tyle, na ile pan oceni wysoko ciany, prawda?
Frodo chwil si namyla.
- Umocujesz lin wok tego pieka rzek. Tym razem speni twoje yczenie i
pozwol ci zjecha pierwszemu. Bd po trochu zwalnia lin, a ty musisz tylko
odpycha si rkami i stopami od skay. Swoj drog bd ci wdziczny, jeeli od
czasu do czasu ulysz mi, stajc o wasnych siach na ktrej peczce. Jak ju
bdziesz na dole, zjad do ciebie. Czuj si znw w dobrej formie.
- Dobrze odpar Sam niezbyt ochoczo. Raz kozie mier.
Owiza lin wok pnia sterczcego tu nad krawdzi. Drugim kocem owin si w
pasie. Markotnie zwrci si ku przepaci, gotw po raz drugi przekroczy jej prg.
Zjazd okaza si jednak mniej straszny, ni si Sam spodziewa. Lina jakby mu
dodawaa ducha, chocia co prdzej zamyka oczy, ilekro zerkn w d. Jedno
miejsce byo szczeglnie przykre; nie mg zmaca stopami adnej szczeliny w
stromej, a nawet podcitej cianie; obsun si i zawis na srebrnej nici. Lecz Frodo
473
474
475
gow, obraca j na dugiej, chudej szyi, a wwczas hobbitom migay dwa blade,
lnice wiateka: oczy Golluma na jedno mgnienie byskajce w powiacie ksiyca,
co prdzej znw zasonite powiekami.
- Czy pan myli, e on nas widzi? spyta Sam.
- Nie wiem odpar Frodo cichutko sdz, e nie. Nawet przyjaznym oczom trudno
rozrni w zmroku paszcze elfw. Ja ledwie dostrzegam ci z odlegoci dwch
krokw. Syszaem te, e on nie znosi soca ani ksiyca.
- To czemu zazi wanie w tym miejscu? spyta Sam.
- Cicho! ostrzeg Frodo. Moliwe, e nas wyczu nosem. Such ma te, zdaje si,
bystry jak elfy. Myl, e co usysza, moe nasze gosy. Nakrzyczelimy si
niemao schodzc z gry, a przed chwil take gono gadalimy.
- No, ja mam go ju wyej uszu rzek Sam. Tym razem przebra miark i w kocu
powiem mu swko prawdy, jeeli go dopadn. I tak ju nie zdoalibymy wymkn
mu si niepostrzeenie.
I Sam nacignwszy szary kaptur na twarz zakrad si chykiem pod urwisko.
- Ostronie! szepn Frodo idc za nim. Nie sposz go. Jest groniejszy, niby
mona przypuszcza.
Spezajcy czarny stwr mia ju za sob trzy czwarte drogi, znajdowa si o jakie
pitnacie stp czy moe nawet mniej od podna ciany. Hobbici, przyczajeni bez
ruchu w cieniu wielkiego gazu, nie odrywali od Golluma oczu. Syszeli sapanie, a
nawet od czasu do czasu wiszczcy oddech, ktry brzmia jak przeklestwa. Kiedy
podnosi gow, wydao im si, e pluje. Potem znw ruszy dalej w d. By ju tak
blisko, e skrzekliwy, wiszczcy gos dochodzi zupenie wyranie.
- Sss! Ostronie, mj skarbie! Spiesz si powoli. Nie wolno nam naraa karku, mj
skarbie, nie! Glum, glum! Znw podnis gow, zamruga w blasku ksiyca i
szybko zamkn lepia. Wstrtne, wstrtne, zimne wiato... sss... szpieguje ci,
mj skarbie, rani ci oczy.
Im niej si opuszcza, tym lepiej rozrniali w jego syku sowa.
- Gdzie si podzia mj skarb, mj ssskarb? Bo to nasz ssskarb, nasz wasssny,
musimy go odebra. Zodzieje, zodzieje, wstrtne mae zodziejaszki. Gdzie si
ssschowali z moim ssskarbem? Niech ich licho. Nienawidzimy ich.
- Z tego by wynikao, e nie wie, gdzie jestemy szepn Sam. Co on nazywa
swoim skarbem? Czyby...?
- Cicho! szepn Frodo. Zblia si, mgby ju dosysze nasze szepty.
Gollum rzeczywicie zatrzyma si nagle i chwia ogromn gow na chudej szyi z
boku na bok, jakby nasuchujc. Na wp odemkn blade lepia. Sam pohamowa
si, chocia rka go wierzbia. Z gniewem i wstrtem wlepi wzrok w obrzydego
stwora, ktry znw si ruszy nie przestajc mrucze i sycze pod nosem. W kocu
znajdowa si ju tylko o kilka stp od ziemi, wprost nad gowami hobbitw. ciana w
tym miejscu opadaa gwatownie i bya podcita, nawet Gollum nie mg w niej
znale punktu oparcia. Hobbici mieli wraenie, e potwr chce si odwrci gow
ku grze, lecz w tym momencie odpad od ciany, run w d z przeraliwym
wiszczcym wrzaskiem. Skuli si w powietrzu jak pajk, gdy pknie ni pajczyny,
na ktrej zwisa. Sam poderwa si byskawicznie z kryjwki i w paru susach dopad
podna urwiska. Nim Gollum dwign si z ziemi, hobbit siedzia mu na karku. Lecz
Gollum, nawet zaskoczony znienacka i rozbity, okaza si gronym przeciwnikiem.
Sam nie zdy przycisn stwora, gdy ju tamten oplt go dugimi ramionami i
nogami, obezwadniajc rce, obejmujc mikkim, lecz straszliwym uchwytem,
zacieniajc z wolna oplot jak stryczek; lepkie palce sigay hobbitowi do garda,
ostre zby wpijay mu si w rami. Sam, nie mogc si broni inaczej, usiowa
476
przynajmniej tuc okrg, tward gow w twarz Golluma. Stwr sycza i plu, ale nie
rozlunia uchwytu.
le zapewne skoczyaby si dla Sama ta przygoda, gdyby nie Frodo, ktry
skoczy naprzd z obnaonym dekiem w garci. Lew rk zapa Golluma za
rzadkie wosy, tak by blade, zionce jadem zoci oczy musiay spojrze prosto w
niebo.
- Pu mego przyjaciela, Gollumie rzek. To jest do. Jue je w yciu widzia
przed laty. Pu mego przyjaciela, bo inaczej poznasz si z tym dekiem z bliska.
Utn ci eb.
Gollum nagle opad z si, zmik niby mokry postronek. Sam wsta obmacujc
posiniaczone ramiona. Oczy pony mu gniewem, lecz nie mg si zemci, gdy
nieszczsny przeciwnik lea na kamieniach kulc si i skamlc.
- Nie rb nam krzywdy! Nie pozwl mu skrzywdzi nas, mj ssskarbie! Nie zechc
nas przecie skrzywdzi dobre mae hobbity? Nie mielimy zych zamiarw, to oni
rzucili si na nas jak kocury na biedn mysz. My tacy biedni, samotni, glum, glum.
Bdziemy grzeczni, bardzo grzeczni, jeli mae hobbity dla nas bd take
grzeczne...
- No i co z tym paskudztwem zrobimy? spyta Sam. Ja radz spta dobrze nogi,
eby nie mg duej za nami czapa.
- Ale to byaby dla nas mier, mier chlipa Gollum. Okrutne mae hobbity.
Spta nas chc i porzuci wrd zimnych kamieni, glum, glum.
kanie bulgotao mu w gardle.
- Nie! rzek Frodo. Jelibymy musieli go zabi, to jednym ciosem, na miejscu.
Ale w tej sytuacji nie moemy go zabi. Nieszczsny stwr! Ostatecznie nic zego
nam nie zrobi.
- Jak to? odpar Sam rozcierajc obolae rami. W kadym razie na pewno mia
ku temu jak najlepsze chci, a zao si, e je ma w dalszym cigu. Udusi nas, gdy
poniemy, o tym tylko marzy.
- Zapewne masz suszno rzek Frodo. Ale nie w tym rzecz. Zamyli si na
dug chwil. Gollum lea cicho, przesta chlipa. Sam sta nad nim, nie spuszczajc
go z oczu.
A Frodowi zabrzmiay w uszach wyrane, chocia odlege gosy przeszoci:
Szkoda, e Bilbo nie przebi mieczem podego stwora, skoro mia sposobno!
Szkoda: lito wstrzymaa jego rk. Lito i miosierdzie nie pozwoliy mu zabija
bez koniecznej potrzeby. Nie czuj litoci dla Golluma. Zasuy na mier. Zasuy!
Racja. Wielu z tych, ktrzy yj, zasuyo na mier. Niejeden te z tych, ktrzy
zasuyli na ycie, umar. Czy moesz tym umarym zwrci ycie? Nie szafuj wic
pochopnie mierci w imi sprawiedliwoci, bo narazisz wasne bezpieczestwo.
Nawet najmdrzejsi mdrcy nie wszystko wiedz.
- Dobrze odpowiedzia gono i opuci miecz. Boj si, ale jak widzisz, nie tkn
tego stwora. Teraz, gdy go zobaczyem, poczuem nad nim lito.
Sam zdziwiony patrza na swego pana, ktry przemawia jakby do kogo
niewidzialnego. Gollum podnis gow.
- Tak, tak, jestemy nieszczliwi zaskomla. Litoci, litoci! Hobbici nas nie
zabij, dobrzy mali hobbici.
- Nie zabijemy ci rzek Frodo lecz nie pucimy ci take na wolno. Bo po tobie
mona si spodziewa tylko podstpw i zoliwoci, Gollumie. Pjdziesz z nami,
bdziemy ci mieli na oku. Nic gorszego ci nie spotka, ale musisz nam pomc w
miar swoich moliwoci. Odpa nam, emy ci darowali ycie.
477
- Tak, tak, odpacimy zasycza Gollum. Zacne mae hobbity! Pjdziemy z nimi.
Znajdziemy w ciemnociach bezpieczne cieki. Ale dokd to spieszycie przez te
dzikie pustkowia, bardzo jestemy ciekawi, bardzo ciekawi?
Podnis wzrok na hobbitw i chytry, ywy bysk mign mu w bladych,
przymruonych oczach.
Sam zmarszczy brew i zagryz usta. Czu jednak, e w postawie Froda jest
co niezwykego i e adnym argumentem nie zmusi go do zmiany decyzji. Mimo
wszystko zdumiaa go odpowied Froda.
Frodo patrzy prosto w oczy Gollumowi, a nieszczsny stwr kuli si i wi pod
tym spojrzeniem.
- Wiesz duo albo przynajmniej domylasz si, Smeagolu, wielu rzeczy powiedzia
surowym, spokojnym tonem. Zdamy oczywicie do Mordoru. A ty, jeli si nie
myl, znasz drog do tego kraju.
- Ach! Sss! sykn Gollum zatykajc uszy rkami, jak gdyby ta otwarta mowa, te
gono wymawiane imiona raniy go. Domylalimy si, domylali szepn. I nie
chcielimy, eby hobbici tam doszli. Nie, ssskarbie, mae, dobre hobbity nie powinny
tam i. Popioy, popioy, prochy, susza, kopalnie, szyby, orkowie, tysice orkw.
Dobre hobbity niech tam nie id, nie, to nie jest miejsce dla nich.
- A wic ty tam bye? nalega Frodo. I cignie ci tam znowu, co?
- Tak. Tak. Nie! wrzasn Gollum. Raz zaszlimy przypadkiem, prawda, mj
skarbie, e to by przypadek? Ale nie wrcimy ju, nie! Nagle zmieni gos, a take
jzyk i szlochajc mwi jak gdyby nie do hobbitw: - Zostaw mnie w spokoju, glum!
Och, jak boli. Moje biedne rce, glum! Ja... my... ja nie chc wraca. Nie mog go
odnale. Jestem zmczony. Ja... my nie moemy go znale, glum, glum, nigdzie
go nie ma. Tamci czuwaj nieustannie. Krasnoludy, ludzie, elfy, straszliwe elfy ze
wietlistymi oczyma. Nie mog. Ach! Wsta i zaciskajc dugie rce w kocisty,
bezcielesny wze potrzsa nimi w stron wschodu. Nie! krzykn. Nie dla
ciebie! Znw osab. Glum, glum zachlipia przypadajc twarz do ziemi. Nie
patrz na nas! Odejd! Id spa!
- On nie odejdzie ani te nie zanie na twj rozkaz, Smeagolu rzek Frodo. Ale
jeli naprawd chcesz si od niego znw uwolni, musisz mi pomc. W tym celu,
niestety, trzeba znale najpierw ciek prowadzc do niego. Nie bd jednak od
ciebie wymaga, eby szed z nami a do koca, a za bram tego kraju.
Gollum usiad i popatrza na Froda spod przymruonych powiek.
- On jest tam zaskrzecza. Jak zawsze. Orkowie zaprowadz ci na miejsce.
Orkw bez trudu spotkasz na wschodnim brzegu rzeki. Nie pro o to Smeagola.
Biedny, biedny Smeagol odszed bardzo dawno temu. Zabrali mu jego skarb i
Smeagol jest zgubiony.
- Moe go odnajdziemy, jeli pjdziesz z nami powiedzia Frodo.
- Nie, nie, przenigdy! Straci swj skarb odpar Gollum.
- Wsta! rozkaza Frodo.
Gollum wsta i cofn si pod urwisko.
- Mw! rzek Frodo. Czy atwiej ci wskaza nam drog za dnia, czy te noc?
Jestemy zmczeni, ale jeli wolisz noc, ruszymy natychmiast.
- Wielkie wiata ra nasze oczy, to boli jkn Gollum. Ta biaa twarz na niebie
take przeszkadza, ale wkrtce schowa si za gry, wtedy pjdziemy. Teraz niech
sobie dobre hobbity chwil odpoczn.
- Siadaj wic i nie wa si ruszy rzek Frodo.
Hobbici usiedli przy nim, biorc go midzy siebie; plecami oparli si o kamienn
cian, nogi rozprostowali swobodnie. Obeszo si bez sw, obaj rozumieli, e
478
adnemu z nich nie wolno oka zmruy ani na chwil. Ksiyc sun leniwie po
niebie. Cie od gr wydua si i zatapia cay krajobraz przed nimi w mroku, ale nad
ich gowami gsto i jasno wieciy gwiazdy. Wszyscy trzej trwali bez ruchu. Gollum,
skulony, opiera brod o kolana, paskie donie i stopy pooy na ziemi, oczy mia
zamknite; hobbici spostrzegli jednak, e stwr czuwa w napiciu, rozmylajc i
nasuchujc. Frodo chykiem spojrza na Sama. Oczy ich spotkay si i porozumiay.
Osunli si, odchylili gowy wstecz, przymruyli powieki. Po chwili ju obaj oddychali
rwno, gono. Gollumowi rce zadray lekko. Niemal niedostrzegalnym ruchem
obrci gow w lewo, w prawo, odemkn najpierw jedno, potem drugie oko. Hobbici
nie drgnli nawet.
Nagle ze zdumiewajc zwinnoci i szybkoci Gollum da susa, podrywajc
si jak pasikonik czy te aba jednym zamachem z ziemi, i skoczy w ciemno. Ale
Frodo i Sam na to wanie czekali. Gollum nie zdy zrobi drugiego kroku, gdy Sam
ju siedzia mu na karku, a Frodo nadbiegajc szarpn go za nog i powali.
- Twoja lina przyda nam si, Samie powiedzia.
Sam wydoby lin z toboka.
- Dokd to pan si wybiera w tej kamienistej i zimnej okolicy, panie Gollumie?
mrukn. Bardzo jestemy tego ciekawi, bardzo ciekawi. Pewnie chciae poszuka
swoich kumotrw orkw, co? Obrzydy zdrajco! Zasuye, eby ci sznur na szyj
zaoy i przycign ptl.
Gollum lea cicho i nie prbowa stawia oporu. Za ca odpowied rzuci Samowi
szybkie, nienawistne spojrzenie.
- Chodzi tylko o to, eby nam nie umkn powiedzia Frodo. Chcemy, eby szed
z nami, wic nie mona pta mu ng ani rk, bo uywa ich na rwni niemal z
nogami. Zawi mu w kostce jeden koniec liny, a drugi trzymaj mocno w garci.
Sta nad Gollumem, podczas gdy Sam zaciga wze. Skutek tego zabiegu by dla
obu hobbitw zgoa niespodziany: Gollum zacz wrzeszcze cienkim,
rozdzierajcym gosem, trudnym dla suchaczy do zniesienia. Zwija si, usiowa
zbami dosign kostki i przegry sznur. Krzycza coraz okropniej. Wreszcie Frodo
musia uwierzy, e stwr naprawd cierpi nad siy. Nie mogy jednak sprawia mu
takiego blu wizy. Frodo zbada je uwanie, ptla nie bya wcale zbyt ciasno
zacinita, a nawet zdawaa si zupenie luna. Sam mia rce znacznie agodniejsze
ni jzyk.
- Co ci jest? spyta Frodo. Skoro prbowae uciec, musimy ci zwiza, ale nie
chcemy ci drczy.
- Boli, boli! chlipa Gollum. Mrozem przejmuje, gryzie! Robota elfw, przekltych
elfw! Och, niedobre, okrutne hobbity! Wanie dlatego chcielimy od nich uciec, mj
skarbie. Przeczuwalimy, e to s okrutne, ze hobbity. Zadaj si z elfami, ze
strasznym elfami, ktre maj wietliste oczy. Zdejmijcie to! Boli!
- Nie, nie zdejm z ciebie wizw odpar Frodo chyba e... urwa i namyla si
przez chwil chyba e istnieje taka przysiga, ktrej mgbym, gdyby j zoy,
zaufa.
- Przysigniemy, e bdziemy robili, co kaesz, tak, tak! powiedzia Gollum, wci
wijc si i chwytajc za sptan kostk u nogi. Boli!
- Przysigniesz? spyta Frodo.
- Smeagol rzek Gollum niespodzianie wyranym gosem, otwierajc szeroko oczy i
patrzc na Froda z dziwnym byskiem w renicach Smeagol przysignie na swj
skarb.
Frodo wyprostowa si i gdy przemwi, znowu zdumia Sama treci i surowym
tonem swoich sw.
479
480
481
Rozdzia 2
Przez moczary
ollum szed rano, wysuwa szyj i gow naprzd, czsto pomaga sobie
rkami. Frodo i Sam musieli dobrze wyciga nogi, eby mu dotrzyma
kroku; zdawao si jednak, e stwr ju nie myli ucieka, ilekro bowiem
hobbici zostali w tyle, przystawa i czeka na nich. Po pewnym czasie doprowadzi ich
na skraj tej samej rozpadliny, ktr ju raz napotkali na swej drodze, lecz teraz w
miejscu bardziej oddalonym od gr.
- Tutaj! wykrzykn Gollum. Tak, tu jest cieka w d. Tdy dojdziemy a tam,
daleko! tumaczy pokazujc na poudniowschd, ku trzsawiskom. Bi od nich
smrd ciki i przykry nawet w chodnym nocnym powietrzu.
Gollum krci si tam i sam wzdu krawdzi rozpadliny, wreszcie zawoa:
- Tutaj! Mona zej. Smeagol raz ju przeszed t ciek. Schowa si przed
orkami.
Schodzi pierwszy, a hobbici za nim w gb ciemnego parowu. Zejcie okazao si
nietrudne, bo rozpadlina miaa tu nie wicej ni pitnacie stp gbokoci, a ze
dwanacie szerokoci. Na dnie pyna woda, jedna z wielu maych rzeczuek
ciekajcych z gr do stojcych staww i rozlewisk na moczarach. Gollum skrci w
prawo, mniej wicej na poudnie, i brn pytkim kamienistym potokiem czapic
paskimi stopami. Cieszy si wod, chichota do siebie, a nawet prbowa
skrzeczcym gosem nuci jak niby piosenk:
Ziemia zmarznita
Stopy nam pta
I rani rce.
Gazy jak gnaty,
Ktre przed laty
Byy czym wicej
Lecz w stawie woda
C za ochoda
Rkom i stopom.
Naszym yczeniem...
- Aha! Czego sobie yczymy? rzek zerkajc z ukosa na hobbitw. Zaraz
powiemy! zagdaka. On to kiedy odgad, Baggins odgad.
Oczy mu zalniy, a Samowi, ktry spostrzeg ten bysk w ciemnociach, nie wyda on
si wcale przyjemny.
Nie dyszy pier,
Zimny jak mier;
Nie aknie, a pije wci wicej,
W kolczudze elazem nie brzczy;
Sucha ziemia on tonie,
Wyspa a on w tej stronie
Widzi olbrzymi gr;
Fontanna tryska w chmur
On okiem swym
482
483
484
485
486
487
wiateka. Rece trzyma sztywno opuszczone wzdu ciaa, kapao z nich boto i
woda.
- Panie Frodo, chodmy rzek Sam. Nie wolno na nie patrze, Gollum mwi, e
nie wolno. Musimy trzyma si Golluma i nie ustawa, pki nie przebrniemy przez te
przeklte moczary... jeli w ogle przez nie przebrniemy.
- Dobrze odpar Frodo, jakby zbudzony ze snu. Chodmy!
Wracajc pospiesznie, sam potkn si zahaczywszy nog o jaki stary korze czy o
sterczc kp. Upad ciko, wycigajc przed siebie rce, ktre zapady gboko w
gst ma; twarz jego znalaza si tu nad powierzchni czarnego rozlewiska.
Rozleg si syk, wiono cuchncym oparem, wiateka zamigotay, zataczyy,
zawiroway. Przez jedno okamgnienie czarna tafla wody wydaa si oknem
powleczonym ciemn, brudn glazur, przez ktre zajrza do wntrza. Wyszarpn
rce z bota i odskoczy z krzykiem.
- Tam s pod wod umarli! powiedzia ze zgroz. Trupie twarze!
Gollum rozemia si.
- Tak, tak, Martwe Bagna, przecie tak si nazywaj! zaskrzecza. Nie trzeba w
nie zaglda, kiedy si wiece pal.
- Kto tam jest? Co? pyta Sam dygocc i odwracajc si do Froda, ktry sta teraz
tu za nim.
- Nie wiem odpar Frodo sennym gosem. Ale ja take co widziaem. W stawach,
kiedy si wiece pal. Gboko, gboko pod czarn wod wida wszdzie blade
oblicza. Widziaem. Twarze pospne, ze, inne za szlachetne i smutne. Wiele
dumnych i piknych, wodorosty wpltay si w ich srebrzyste wosy. Ale wszystkie
martwe, rozkadajce si, zgnie. Jarz si okropnym wiatem. Frodo zakry domi
oczy. Nie wiem, kto to jest, zdawao mi si, e rozrniam ludzi i elfw, ale prcz
nich take orkw.
- Tak, tak rzek Gollum. Wszyscy martwi, wszyscy zgnili. Elfy, ludzie, orkowie.
Martwe Bagna. Dawno, dawno temu odbya si tutaj wielka bitwa, opowiadano o niej
Smeagolowi, kiedy by may, kiedy byem may, zanim skarb si znalaz. Wielka
bitwa. Duzi ludzie, miecze, straszliwe elfy, wrzask orkw. Bili si na rwninie pod
Czarn Bram przez dugie dni, przez cae miesice. Ale od tamtych czasw
moczary rozlay si szerzej i pochony groby; wci dalej si rozlewaj, wci dalej.
- Ale wieki miny od tamtej bitwy powiedzia Sam. Umarli nie mog naprawd
by po dzi dzie tutaj. To chyba jakie ze czary Krainy Cienia?
- Kto wie? Smeagol nie wie powiedzia Gollum. Nie mona ich dosign, nie
mona ich dotkn. Prbowalimy kiedy, mj skarbie. Ja kiedy sprbowaem, ale
nie mogem ich dosign. To s cienie, mona je tylko widzie, nie mona dotkn.
Nie, mj skarbie. Oni wszyscy umarli.
Sam ponuro spojrza na niego i wzdrygn si, bo mia wraenie, e odgad, po co
Gollum usiowa dosign tych cieni.
- Wolabym ich nie widzie nigdy wicej! owiadczy. Czy nie mylisz, e warto by
prdzej std odej?
- Tak, tak, chodmy, ale powolutku, powolutku odpar Gollum. Bardzo ostronie!
Bo inaczej hobbici zapadn si w bagna i przycz si do umarych, i zapal swoje
wieczki. Trzymajcie si Smeagola! Nie patrzcie na wiata!
Czogajc si skrci w prawo w poszukiwaniu cieki okrajcej rozlan wod.
Hobbici szli tu za nim, przychyleni do ziemi, czsto jego wzorem uciekajc si do
pomocy rk. Jeli to potrwa duej, bdzie z nas trzech licznych Gollumw
suncych gsiego myla Sam.
488
489
Frodo i sam wstali przecierajc oczy, jak dzieci zbudzone z koszmarnego snu,
i ze zdumieniem stwierdzili, e noc spokojna i zwyczajna trwa nad wiatem. Gollum
jednak lea wci na ziemi jakby oguszony. Z trudem go dwignli, lecz przez dug
chwil jeszcze nie chcia podnie twarzy, klcza podpierajc si na okciach i
wielkimi paskimi domi ciska gow.
- Upiory! jcza. Skrzydlate upiory! Skarb jest ich panem. Widz wszystko,
wszystko. Nic si przed nimi nie ukryje. Przeklta Biaa Twarz! I wszystko powiedz
jemu. On widzi, on wie. Och, glum, glum, glum!
Dopiero gdy ksiyc zaszed i skry si za Tolbrandirem, nieszczsny Gollum omieli
si wsta i poruszy.
Od tej przygody Sam zauway, e Gollum znowu si zmienia. asi si
jeszcze gorliwiej i udawa yczliwo, lecz Sam spostrzeg ukradkowe, niewyrane
spojrzenia, ktre rzuca niekiedy na hobbitw, szczeglnie na Froda, A poza tym
Gollum znw bekota i uywa swoich dziwacznych wyrae. Nie byo to jedyne
zmartwienie Sama: Frodo zdawa si bardzo zmczony, bliski zupenego
wyczerpania. Nic nie mwi o tym, bo w ogle rzadko teraz si odzywa, nie skary
si, lecz robi wraenie istoty obarczonej za cikim i z kad chwil ciszym
brzemieniem. Wlk si teraz coraz wolniej, tak e Sam musia czsto prosi
Golluma, eby zatrzyma si i poczeka, inaczej bowiem Frodo zostaby samotny na
pustkowiu.
Frodo rzeczywicie czu, jak z kadym krokiem zbliajcym go do bram
Mordoru ronie i przytacza go do ziemi ciar Piercienia, ktry nis na acuszku u
szyi. Bardziej jeszcze ni to brzemi gnbia go myl o Oku, bo tak sobie nazwa
Nieprzyjaciela. Nie tylko Piercie zgina mu kark, zmusza do kulenia si i garbienia
w marszu. Oko! Coraz wyraniej, z coraz wiksz groz wyczuwa wrog, napit
potnie wol, usiujc przebi ciemno i chmury, ziemi i ciao, eby go dostrzec,
spta morderczym spojrzeniem, obnay i obezwadni. Osony, ktre go jeszcze
dotychczas chroniy, stay si bardzo cienkie i sabe. Frodo wiedzia dokadnie, gdzie
jest siedlisko i orodek tej woli. Wiedzia to tak, jak czowiek z zamknitymi oczyma
umie pokaza, gdzie jest soce. Sta twarz w twarz z obc potg, promienie bijce
od niej paday wprost na jego czoo.
Gollum zapewne czu co bardzo podobnego. Lecz hobbici nie mogli zgadn,
co si dzieje w jego udrczonym sercu, gdy si szamocze midzy rozkazami Oka,
podliwoci, ktr budzi w nim blisko Piercienia, i wizami obietnicy, danej pod
naciskiem strachu, pod groz miecza. Frodo o tym nie myla, a Sam przede
wszystkim troszczy si o swego pana i nie zwaa nawet na ciemn chmur, ktra
okrya jego wasne serce. Pilnowa, eby Frodo szed zawsze przed nim, nie
spuszcza go ani na chwil z oka, gotw chwiejcego si podtrzyma ramieniem,
pokrzepi zacnym, cho nieudolnym sowem.
Gdy wreszcie zawita dzie, hobbici ze zdumieniem zobaczyli, jak bardzo
zbliyy si do nich zowrogie gry. Byo zimno, w do czystym powietrzu ciany
Mordoru, jakkolwiek wci jeszcze odlege, nie majaczyy mglist grob na
widnokrgu, lecz pitrzyy si czarnymi wieami u drugiego kraca ponurego
pustkowia. Doszli do granicy bagien, ktre tu przechodziy w rozleg paszczyzn
torfowisk i wyschego, spkanego bota. Teren nieco si podnosi i wyduonymi,
niskimi fadami, jaowy i bezlitosny cign si a ku pustkowiu, lecemu u bram
Saurona.
Pki szary dzie nie przemin, kryli si skuleni jak robaki pod czarnym
kamieniem, eby nie wypatrzy ich okrutnymi oczyma przelatujcy skrzydlaty potwr.
Reszta wdrwki zapada w cie strachu, w ktrym pami nie odnajdywaa pniej
490
adnego janiejszego momentu. Dwie noce jeszcze brnli przez puste bezdroa.
Powietrze, jak im si zdawao, nabrao dziwnej ostroci i przesycone byo gorzkim,
przykrym zapachem, dusznym i wysuszajcym garda.
Wreszcie pitego ranka wsplnego marszu z Gollumem zatrzymali si znw
na popas. Przed nimi w nikym wietle brzasku olbrzymie gry sigay puapu chmur i
dymw. Od ich podny wysuway si potne szkarpy i skalne rumowiska; od
najbliszych z nich nie dzielio hobbitw wicej ni kilkanacie mil. Frodo ze zgroz
rozglda si wok. Straszne byy Martwe Bagna i jaowe pustkowia Ziemi Niczyjej,
lecz jeszcze okropniej przedstawia si kraj, ktry wstajcy dzie z wolna odsania
przed jego przeraonymi oczyma. Nawet na rozlewiskach topielcw musiao o swojej
porze zjawia si blade widmo wiosny, ale tutaj z pewnoci nigdy nie moga
zakwitn wiosna ani lato. Nie byo ani ladu ycia, nawet marnych porostw czy
grzybw, karmicych si zgnilizn. Sadzawki dymiy oparami, zasypane popioem i
pene bota, sinobiae i szare, jakby gry wszystkie nieczystoci ze swoich trzewi
wyrzygay na okoliczne pola. Wysokie kopuy spkanej i pokruszonej skay, olbrzymie
stoki ziemi poznaczone ognistymi pitnami rdzy i trujcych jadw wznosiy si niby
potworne nagrobki niezliczonymi szeregami, ktre wyaniay si stopniowo, w miar
jak rozjania si z wolna dzie. Dotarli na granic spustoszonej ziemi u wrt
Mordoru, by to wieczny pomnik niszczycielskiej pracy dokonanej przez niewolnikw
Czarnego Wadcy, pomnik, ktry mia przetrwa nawet wwczas, gdy inne jego
dziea zostan unicestwione; kraj splugawiony i skaony nieodwracalnie, chyba e
Wielkie Morze wtargnoby tutaj i zatopio t ziemi w falach niepamici.
- Mdli mnie od tego widoku powiedzia Sam.
Frodo milcza. Dug chwil stali tak, jak ludzie zatrzymuj si na krawdzi snu, w
ktrym czaj si okropne koszmary, wiedzc jednak, e tylko przez ich mroki
prowadzi droga do nastpnego jasnego ranka. Dzie rozwidnia si coraz
ostrzejszym wiatem. Ziejce rozpadliny i zatrute wzgrza ukazay si w okrutnej
jasnoci. Soce wzeszo wysoko, posuwao si wrd chmur i kbw dymu, lecz
nawet blask soneczny by tutaj bezsilny. Hobbici nie powitali wiata z radoci,
zdawao si bowiem nieprzyjazne, ujawniajce ca ich bezsilno; byli jak mae,
kwilce widma zabkane wrd popielisk Czarnego Wadcy.
Zbyt znueni, eby i dalej, wyszukali jakie zaciszniejsze miejsce na
odpoczynek. Chwil siedzieli w milczeniu pod kopcem ula, lecz wypezay z niego
cuchnce dymy, ktre wgryzay si w garda i zapieray oddech. Gollum wsta
pierwszy. Splun, zakl i odsun si na czworakach bez sowa, bez spojrzenia w
stron hobbitw. Frodo i Sam powlekli si za nim. Trafili na szeroki, niemal dokadnie
kolisty lej, odgrodzony od zachodu wysok skarp. Ziao z niego chodem i pustk, a
na dnie staa gsta, cuchnca, mienica si tczowo oleista ma. W tym wstrtnym
dole ukryli si majc nadziej, e nie dosignie ich tutaj czujne Oko.
Dzie upywa leniwie. Wdrowcom dokuczao pragnienie, lecz wypili tylko po
kilka kropel wody z manierek, napenionych przed czterema dniami w wwozie, ktry
teraz, gdy go wspominali, zdawa im si zacisznym i piknym zaktkiem. Hobbici
kolejno penili wart. Zrazu mimo zmczenia obaj czuli, e nie zasn, ale potem, gdy
soce zaczo si znia wrd powolnie przepywajcych chmur, Sam zdrzemn
si wreszcie. Frodo mia czuwa. Lea oparty plecami o zbocze leja, ciar jednak
nie zela wcale na jego piersi. Frodo patrzy w gr na zasnute dymami niebo i
widzia na nim dziwne zjawy, ciemne sylwety jedcw, twarze znajome z
przeszoci. Straci rachub czasu, chwil waha si midzy snem a jaw, a w kocu
zapad w sen.
491
492
493
Nic nie pomagay proby ani agodne sowa. Dopiero gdy Frodo gniewnym tonem
wyda rozkaz i rk opar na gowicy miecza, Gollum dwign si z ziemi, ale burcza
pod nosem i szed przed hobbitami niby obity pies.
Tak wlekli si do koca ponurej nocy, pki nie zawita nowy dzie trwogi; szli
w milczeniu, ze spuszczonymi gowami, nie widzc nic, nie syszc nic prcz wichru
wiszczcego im koo uszu.
494
Rozdzia 3
Czarna Brama jest zamknita
495
496
497
- Smeagolu, raz jeszcze ci zaufam. Zdaje si, e to los kae mi przyj pomoc od
ciebie, od istoty, od ktrej najmniej tego oczekiwaem, a tobie kae, by udzieli
pomocy hobbitowi, ktrego tak dugo tropie z jak najgorszymi zamiarami. Jak dotd
oddae mi wielk przysug i dotrzymae wiernie obietnicy. Tak, gotw jestem to
potwierdzi doda zerkajc na Sama bo dwakro bylimy zdani na twoje wol i
nie zrobie nam krzywdy. Nie prbowae nawet odebra mi tego, czego szukae i
pragne od dawna. Oby po raz trzeci udaa si sztuka! Ostrzegam ci jednak,
Smeagolu: jeste w niebezpieczestwie.
- Tak, tak, panie! odpar Gollum. W okropnym niebezpieczestwie! Smeagol
trzsie si cay ze strachu, ale nie ucieka. Musi pomc dobremu panu.
- Nie mam na myli niebezpieczestwa, ktre nam wszystkim trzem grozi
powiedzia Frodo. Jest inne, ktre ciebie wycznie dotyczy. Zaprzysige na to, co
nazywasz swoim skarbem. Pamitaj! Sia tego skarbu wie ci i zmusza do
dotrzymania sowa, ale bdzie staraa si na swj przewrotny sposb zwie ci, ku
twej zgubie. Ju si dae uwie. I gupio si z tym zdradzie. Powiedziae: zwr
skarb Smeagolowi. Nigdy wicej nie powtrz tego! Nie pozwalaj tej myli
zagniedzi si w twojej gowie. Nie odzyskasz go nigdy. Ale jeli bdziesz go
poda, moesz bardzo le skoczy. Powiadam ci: nie odzyskasz go nigdy. W
ostatecznym niebezpieczestwie wo go na palec, Smeagolu, on za, ktry tak
dugo mia nad tob wadz, ujarzmi ci znowu. Cokolwiek ci wwczas rozka,
posuchasz mnie, skoczysz w przepa albo rzucisz si w ogie. Bo taki dam rozkaz.
Ostrzegam ci, pamitaj Smeagolu!
Sam spojrza na Froda z uznaniem a zarazem ze zdumieniem, bo takiego wyrazu na
jego twarzy nigdy jeszcze nie widzia i nigdy nie sysza takiego tonu w jego gosie.
Zawsze w gbi duszy myla, e niepojta dobro pana Froda wypywa z pewnego
zalepienia. Oczywicie, nie wtpi mimo to, wbrew logice, e pan Frodo jest
najmdrzejsz osob pod socem, ma si rozumie, jeli pomin Gandalfa i
starego pana Bilba. Tym bardziej mg podobn omyk popeni Gollum, ktry Froda
zna krcej i atwo da si zudzi biorc dobro za zalepienie. Niespodziane sowa
hobbita przeraziy go i zgnbiy. Przypad do ziemi i bekota niezrozumiale, wci
tylko powtarzajc: dobry pan!
Frodo chwil czeka cierpliwie, potem odezwa si nieco mniej surowo:
- A teraz, Gollumie czy Smeagolu, jeli wolisz to imi, powiedz, jaka jest ta inna
droga, i wytumacz mi, jeli moesz, czy daje ona do nadziei, ebym mia prawo
zboczy dla niej z prostej cieki. Mw, bo czas nagli!
Lecz Gollum by zanadto oszoomiony, pogrka z ust Froda zamcia mu w gowie
zupenie. Trudno byo wydoby od niego jakie zrozumiae wyjanienie, tak chlipa,
skrzecza, urywa w p sowa, czogajc si u ng hobbitw i bagajc ich obu o
lito nad biednym maym Smeagolem. Dopiero po dugiej chwili, gdy si nieco
uspokoi, Frodo zdoa z jego bekotu zrozumie, e idc drog skrcajc ku
zachodowi od Gr Cienia trafi wreszcie na rozdroe w krgu ciemnych drzew.
Stamtd w prawo wiedzie droga do Osgiliath i mostu na Anduinie; druga za droga,
rodkowa, prowadzi daleko na poudnie.
- Daleko, daleko, daleko mwi Gollum. Nigdy t drog nie szlimy, ale mwi, e
biegnie sto mil, a nad wielk wod, ktra nigdy nie przestaje si burzy. Tam jest
mnstwo ryb i ogromnych ptakw, ktre jedz ryby. Dobre ptaki. Ale mymy tam
nigdy nie byli, niestety, nie! Nie mielimy tego szczcia. A jeszcze dalej podobno s
kraje, gdzie ta Twarz bardzo mocno grzeje, gdzie rzadko wida chmury, gdzie
mieszkaj ludzie o ciemnych twarzach, wielcy wojownicy. Nie chcemy wcale pozna
tych krajw.
498
499
500
- Moe, moe. W tym kraju nie ma bezpiecznych miejsc - odpar ponuro Gollum. - Nie
ma. Ale pan musi albo sprbowa tej cieki, albo zawrci do domu. Innej drogi nie
ma.
Wicej nic z niego nie zdoali wydoby. Nie umia czy te moe nie chcia powiedzie,
jak si nazywa to straszliwe miejsce i przecz pod nim.
A nazywao si Kirith Ungol i miao okropn saw. Aragorn mgby hobbitom
pewnie t nazw wyjawi i wytumaczy jej znaczenie. Gandalf ostrzegby ich przed
ni. Lecz tu byli zdani na wasne siy, Aragorn przebywa bardzo daleko, Gandalf sta
wrd ruin Isengardu i zmaga si ze zdrajc Sarumanem, ktry umylnie stara si
go jak najduej przetrzyma. Co prawda nawet w chwili gdy wymawia ostatnie
sowa do Sarumana, gdy palantir pad krzeszc skry na schodach pod Orthankiem,
Gandalf pamita o Frodzie i samie, poprzez wielkie dzielce ich przestrzenie sa ku
nim myli, usiujc natchn hobbitw nadziej i wesprze wspczuciem. Moe
Frodo wyczu to bezwiednie, tak jak przedtem na Amon Hen, chocia myla, e
Gandalf odszed na zawsze w ciemnoci Morii, w najdalsz drog. Hobbit siedzia na
ziemi dug chwil i z gow spuszczon na piersi w milczeniu usiowa przypomnie
sobie wszystko, co Gandalf mu kiedykolwiek mwi. Lecz nie mg w pamici
odnale nic, co by mu teraz pomogo w wyborze. Za wczenie zabrako im
przewodnictwa Gandalfa, o wiele za wczenie, nim jeszcze zbliyli si do Czarnego
Kraju. Gandalf nie pouczy ich, jakim sposobem maj wej w jego granice. Moe
sam nie wiedzia. Do pnocnej twierdzy Nieprzyjaciela, Dol Guldur, Gandalf kiedy
dotar. Czy jednak zawdrowa do Mordoru, na Gr Ognia, do Barad-Duru, odkd
Czarny Wadca wzmg si ponownie na siach? Frodo przypuszcza, e raczej nie. I
oto on, may nizioek z Shire'u, prosty hobbit z cichego kraiku, mia znale drog, na
ktr nie umia czy nie way si wstpi nikt z wielkich. Srogi mu przypad los. Lecz
Frodo zgodzi si na ten los dobrowolnie, wtedy, we wasnym domu, owego dnia
zeszorocznej wiosny, tak dzi odlegej, jak rozdzia z legendy o modoci wiata,
kiedy to zote i srebrne drzewa kwity na ziemi. Wybr by trudny. Ktr drog
powinien pj? A jeli obie prowadz w groz i mier, czy warto zastanawia si
nad wyborem?
Dzie upywa. Gboka cisza zalegaa nad ma, szar jamk, w ktrej
przycupnli, tu nad granic krainy trwogi; cisza niemal namacalna, jak gsta
zasona oddzielajca ich od reszty wiata. Blada kopua nieba poznaczona smugami
dymu zdawaa si wysoka i odlega, jakby ku niej spogldali z wielkiej gbi, poprzez
cikie od smutnych myli powietrze. Nawet orze, gdyby zawis pod socem, nie
wypatrzyby w tej kryjwce hobbitw, skulonych pod brzemieniem losu, milczcych,
nieruchomych, owinitych w cienkie, szare paszcze. Moe przez jedno mgnienie
zatrzymaby wzrok na drobnej, pasko na ziemi rozpostartej postaci Golluma, lecz
wziby j pewnie za szkielet zamorzonego godem ludzkiego dziecka, okrytego
resztk achmanw, z nogami i ramionami bielejcymi jak ko i wychudymi do
koci; ta odrobina misa niewarta bya nawet dziobnicia.
Frodo skoni twarz na kolana, ale Sam lea na wznak, podoywszy rce pod
gow, i spod kaptura patrza w pustk nieba. Bo niebo przez duszy czas byo
puste. Nagle Samowi wydao si, e dostrzega ciemn sylwetk ptaka, ktry zatacza
koa w promieniu dostpnym jego oczom, zawisa w powietrzu, kry znowu, oddala
si, wraca. Potem przyczy si do niego drugi ptak, trzeci, czwarty... Z daleka
wydaway si malekie, lecz Sam poznawa, chocia nie wiedzia po czym, e s
olbrzymie, skrzyda maj szeroko rozpite i lataj bardzo wysoko. Zasoni oczy i
skurczy si, przywar do ziemi. Zdj go ten sam strach, ktry kiedy ostrzeg
hobbitw o zblianiu si Czarnych Jedcw, to samo bezradna przeraenie, ktrym
501
przej ich okrzyk, niesiony wiatrem, i cie migajcy na tle ksiycowej tarczy. Tym
razem jednak strach by nie tak przytaczajcy, mniej natarczywy. Niebezpieczestwo
grozio z dala. Grozio wszake niechybnie. Frodo rwnie je wyczu. Myli zmciy
si w jego gowie. Poruszy si, zadra, lecz nie podnis oczu. Gollum zwin si w
kbek jak sposzony pajk. Skrzydlate stwory zatoczyy koo i zniajc ostro lot
zawrciy do Mordoru. Sam odetchn gboko.
- Jedcy znowu si krc, ale teraz w powietrzu - powiedzia ochrypym szeptem. Widziaem ich. czy mylisz, e mogli nas dostrzec? Byli bardzo wysoko. Jeeli to s
ci sami Czarni Jedcy, nie widz dobrze przy wietle dziennym, prawda?
- Nie, chyba niewiele widz - odpar Frodo. - Ale ich wierzchowce widz. Te
skrzydlate stwory, ktrych teraz dosiadaj, zapewne maj wzrok bystrzejszy ni
wszystkie inne istoty na wiecie. To jakby olbrzymie drapiene ptaki. Czego
szukaj, obawiam si, e Nieprzyjaciel jest zaalarmowany.
Uczucie grozy mino, lecz zasona ciszy pka. Przez pewien czas hobbici czuli si
odcici od wiata jak gdyby na niewidzialnej wyspie; teraz znw byli odsonici,
wystawieni na niebezpieczestwo. Mimo to Frodo nie odzywa si do Golluma, nie
oznajmia, co postanowi. Przymkn oczy, jakby drzema albo zaglda w gb
wasnego serca i pamici. W kocu otrzsn si i wsta; Sam by pewien, e jego
pan wymwi rozstrzygajce sowo, lecz Frodo niespodziane szepn:
- Suchaj. Co to jest?
Na nowo ogarn ich strach. Usyszeli piew i chrypliwe krzyki. Zrazu zdaway si
bardzo dalekie, rosy jednak z kad chwil i wyranie zbliay si ku nim. Wszystkim
trzem bysna myl, e Czarne Skrzyda wyledziy ich i nasay zbrojnych onierzy,
by ich porwali w niewol. Dla straszliwych sug Saurona nie istniay przecie
odlegoci ani przeszkody. Hobbici i Gollum przywarli do ziemi nasuchujc. Gosy i
szczk ora dochodziy ju z bardzo bliska. Frodo i sam wysunli mieczyki z
pochew. O ucieczce nie byo co myle.
Gollum podnis si z wolna i jak robak wypez na krawd rozpadliny.
Ostronie, cal za calem posuwa si w gr, a znalaz miejsce, gdzie mg wyjrze
na wiat spomidzy dwch odamkw skay. Dug chwil trwa bez ruchu,
wstrzymujc niemal oddech. Zgiek teraz znw si oddala i cichn stopniowo.
daleko, na murach Morannonu zadto w rg. Gollum bezszelestnie osun si z
powrotem na dno kryjwki.
- To ludzie. Nowe wojska przybyy do Mordoru - rzek cicho. - Ciemne Twarze. takich
ludzi nigdy jeszcze nie widzielimy, nie, Smeagol nie widzia. S straszni. Maj
czarne oczy i dugie czarne wosy, i zote kolczyki w uszach. Tak, duo piknego
zota. Niektrzy s wymalowani na policzkach czerwon farb i ubrani w czerwone
paszcze. Nios czerwone chorgwie i wcznie z czerwonymi ostrzami. Tarcze maj
okrge, te i czarne, najeone mnstwem wielkich kolcw. Niedobrzy ludzie.
Okrutni, li ludzie. Prawie tak samo dzicy jak orkowie, ale jeszcze wiksi od orkw.
Smeagol myli, e to ludzie z poudnia, zza ujcia Wielkiej Rzeki, bo przyjechali
drog z tamtej strony. Ju s za Czarn Bram, ale mog nadcign inni, ludzie
wci przybywaj do Mordoru. Kiedy wszyscy tam si znajd.
- A czy widziae olifanty? - spyta Sam, z ciekawoci zapominajc o strachu, bo
zawsze by chciwy wiadomoci o dalekich krajach.
- A co to jest te olifanty? - odpowiedzia Gollum pytaniem. sam wsta, zaoy rce za
plecy, jak zawsze, gdy deklamowa wiersze, i zacz:
Szary jestem jak szczur,
Wielki - jak mur,
502
503
najbliej kamienia. Przepijcie si, pki ta Twarz nie zniknie. potem pjdziemy
prdziutko. Cicho, prdko, musimy biec jak cienie.
504
Rozdzia 4
O zioach i potrawce z krlika
dpoczywali przez par godzin, pki trwa dzie, przesuwajc si w miar, jak
soce wdrowao po niebie, a wreszcie cie zachodniej krawdzi wyduy
si i wypeni mrokiem ca rozpadlin. Wwczas hobbici zjedli po ksku
lembasa i popili odrobin wody. Gollum nie jad nic, lecz wod przyj chtnie.
- Wkrtce bdzie wiea woda - powiedzia oblizujc wargi. - Dobra woda pynie
potokami do Wielkiej Rzeki, smaczna jest woda w okolicach, do ktrych teraz
idziemy. Moe Smeagol znajdzie te co do jedzenia. Jest godny, bardzo godny,
glum, glum.
Przycisn wielkie, paskie donie do zapadnitego brzucha, a w jego oczach zatlio
si zielone wiateko.
Mrok by gsty, kiedy wreszcie ruszyli wypezajc z rozpadliny przez
zachodni krawd i znikajc niby zjawy w nierwnym terenie na skraju drogi. Do
peni brakowao ju tylko trzech dni, ale ksiyc dopiero okoo pnocy wychyn zza
gr i noc bya bardzo ciemna. Wysoko na jednej z wie, zwanych Zbami Mordoru,
byszczao samotne czerwone wiateko, lecz poza tym aden sygna ani gos nie
zdradza, e na Morannonie czuwa bezsenna stra.
Przez wiele mil cigao ich jakby czerwone oko, gdy biegli potykajc si wrd
kamieni i rumowisk zalegajcych t jaow ziemi. Nie odwayli si i drog, lecz
trzymali si jej lewego skraju i w miar monoci starali si posuwa rwnolegle do
niej w pewnym nieznacznym oddaleniu. Wreszcie pod koniec nocy, kiedy wdrowcy
porzdnie ju byli zmczeni, bo pozwalali sobie na krtkie tylko chwile wytchnienia w
marszu, oko zmalao, zmienio si w drobny ognisty punkcik, a potem zniko:
znaczyo to, e okryli ju ciemne pnocne rami gr i skrcili wprost na poudnie.
Zatrzymali si na odpoczynek z uczuciem dziwnej ulgi w sercach, lecz nie na
dugo. Gollum nagli do popiechu. Wedle jego rachuby od Morannonu do rozdroa
nad Osgiliathem byo okoo trzydziestu staj i mia nadziej, e przebd je w cigu
czterech nocy. Znowu wic ruszyli i szli, pki brzask nie zacz z wolna rozlewa si
nad szerokim, szarym pustkowiem. Przebyli prawie osiem staj, hobbici wyczerpani
nie mogli duej maszerowa, nawet gdyby si nie lkali wiata dziennego.
Kiedy si rozwidnio, zobaczyli wok krajobraz mniej tutaj nagi i spustoszony
ni na pnocy. Gry gronie pitrzyy si po lewej stronie, lecz bliej wia si droga
na poudnie, w tym miejscu do oddalona od podny grskiego acucha i skosem
odbiegajca nieco ku zachodowi. Za ni, na zboczach, drzewa ciemniay niby
chmury, po drugiej jednak stronie falowa step porosy wrzosem, ostr traw i
rozmaitymi krzewami, ktrych nawet hobbici nie znali. Tu i wdzie wystrzelay kpy
smukych sosen. Mimo zmczenia wdrowcom znowu raniej si troch zrobio na
sercu; powietrze, wiee i wonne, przypominao im wyyn dalekiej Pnocnej
wiartki. Czuli si tak, jakby cicy nad nimi wyrok odroczono, i cieszy ich widok
krainy, ktra od kilku lat dopiero znalazszy si pod jarzmem Czarnego Wadcy nie
ulega jeszcze spustoszeniu. Nie zapomnieli jednak o niebezpieczestwie i o Czarnej
Bramie, przesonitej ponur cian, lecz bardzo bliskiej. Rozejrzeli si za jak
kryjwk, aby si schroni przed wrogimi oczyma, dopki noc nie zapadnie.
Dzie spdzili niezbyt wygodnie. Leeli w bujnych wrzosach liczc wlokce si
leniwie godziny nie przynoszce prawie zmian; byli jeszcze wci pod oson Gr
Cienia, soce wiecio blado. Frodo od czasu do czasu zasypia gboko i spokojnie;
moe ufa Gollumowi, a moe po prostu zanadto by zmczony, eby si o cokolwiek
505
troszczy. Sam jednak ledwie si troch zdrzemn, usn nie mg nawet wtedy,
gdy si upewni, e Gollum pi jak suse, pochlipujc i drc, jakby go drczyy
koszmary. Nieufno, a bardziej jeszcze gd spdzay sen z powiek hobbita; od
dawna tskni do porzdnego, ciepego posiku.
Kiedy z nadejciem wieczoru wszystko wok poszarzao i zataro si w mroku,
ruszyli znowu. Wkrtce Gollum wyprowadzi ich na poudniow drog i odtd mimo
zwikszonego niebezpieczestwa posuwali si szybciej. Pilnie nadstawiali uszu, czy
za sob lub przed sob nie usysz ttentu kopyt, lecz noc mina, a nie pojawi si w
zasigu ich wzroku i suchu ani pieszy, ani konny nieprzyjaciel.
Drog t zbudowano w zamierzchych czasach; na odcinku trzydziestu mil od
Morannonu bya widocznie naprawiona niedawno, lecz im dalej na poudnie, tym
bardziej dzika przyroda braa gr nad dzieem ludzi z pradawnych pokole. lad ich
sztuki mona byo jeszcze odnale w prostej, pewnie wytyczonej linii tego szlaku,
ktry tu i wdzie przecina stok wzgrza lub miaym ukiem mosty przeprawia si
nad strumieniem. Lecz w miar jak hobbici posuwali si naprzd, coraz rzadziej
natrafiali na resztki kamiennej budowy, a w kocu nie zostao z niej nic prcz
zgruchotanych supw sterczcych spord gszczu krzeww lub omszaego bruku
przewiecajcego gdzieniegdzie spod zielska i mchu. Wrzosy, drzewa, paprocie
zarosy skarpy, a nawet wdzieray si na rodek drogi. Zwaa si wreszcie tak, e
wygldaa na rzadko uywan polna drk, lecz nie krya i nie bdzia, biega w
dalszym cigu prosto i najkrtszym szlakiem prowadzia podrnych do celu. Tak
dotarli do pnocnego pogranicza kraju, ktry ludzie niegdy nazywali Ithilien,
piknego kraju wzgrz, lasw i bystrych potokw. Noc rozpogodzia si, bysny
gwiazdy, ksiyc wieci peni, a hobbitom zdawao si, e powietrze pachnie coraz
pikniej i coraz mocniej. Z pomrukw i sapania Golluma wywnioskowali, e on take
to czuje i e wcale si z tego nie cieszy. O pierwszym brzasku zatrzymali si znowu.
Doszli do koca gbokiego i dugiego wwozu, ktrym droga wrzynaa si midzy
stromymi cianami w kamienny grzbiet grski. Wspili si na zachodni skarp, eby
wyjrze na okolic.
Niebo ju si rozwidniao i w rannym wietle hobbici stwierdzili, e znacznie
oddalili si od gr, ktre wygitym ukiem cofay si ku wschodowi i giny z oczu na
widnokrgu. Zwracajc si na zachd widzieli agodne wzgrza opadajce ku
odlegej rwninie owianej zocist mg. Wok widzieli niewielkie laski, rozdzielone
duymi polanami, a wrd pachncych ywic drzew prcz jode, cedrw i cyprysw
rozrniali inne jeszcze odmiany, nie znane w Shire; wszdzie te roso mnstwo
wonnych zi i krzeww. Duga wdrwka z Rivendell przywioda ich daleko na
poudnie od ojczystego kraju, lecz dopiero w tej bardziej odsonitej okolicy hobbici
odczuli rnic klimatu. Tutaj wiosna ju si zacza, mode pdy wystrzelay spord
mchw i darni, modrzewiom rosy jasnozielone palce, drobne kwiatki otwieray si w
trawie, ptaki pieway. Ithilien, ogrd Gondoru, dzi wyludniony, zachowa mimo
opustoszenia urok driady.
Od poudnia i zachodu zwrcony ku ciepym dolinom Anduiny, od wschodu
osonity cian Efel Duathu, lecz na tyle od niej odlegy, e nie paday na cienie
gr, od pnocy chroniony przez pasmo Emyn Muil, kraj ten sta otworem dla
powieww poudnia i wilgotnych wiatrw od dalekiego morza. Wiele olbrzymich
drzew, zasadzonych w niepamitnej przeszoci, starzao si bez opieki wrd tumu
swego niedbaego potomstwa; w zarolach i gajach stay zbit gstw tamaryszki,
aromatyczne drzewa terpentynowe, oliwki i wawrzyny. Rs take jaowiec i mirt,
tymianek krzewi si bujnie i rozpeza zdrewniaymi pdami wrd kamieni okrywajc
je grubym kobiercem; rozmaite odmiany szawi kwity bkitem, czerwieni lub jasn
506
zieleni; obok majeranku i pietruszki Sam dostrzega rozmaite wonne zika, ktrych
nie spotka w swojej ogrodniczej praktyce w ojczynie. ciany i rozpadliny pstrzyy
si od rozpezych skalnych pnczy. Prymule i anemony kwity wrd poszycia
lenego, asfodele i rne kwiaty liliowate koysay w trawie na p otwartymi
koronami, a ciemniejsza ziele otaczaa jeziorka, rozlane w miejscach, gdzie
spadajce z gr potoki zatrzymyway si w chodnych zagbieniach na swej drodze
ku Anduinie.
Wdrowcy odwrcili si od drogi i zeszli niej. Kiedy przedzierali si przez
zarola i brodzili w trawie, sodkie zapachy biy im w nozdrza. Gollum krztusi si i
prycha, ale hobbici wcigali powietrze w puca jak mogli najgbiej, a Sam w pewnej
chwili zamia si w gos, po prostu z nadmiaru radoci. Trzymali si biegu
strumienia, ktry rano spywa w d, a doprowadzi ich do czystego jeziorka w
pytkiej kotlinie; woda lnia wrd ruin starego kamiennego zbiornika, jego rzebione
obmurowanie zaroso niemal cakowicie mchem i gogiem. Kosace otaczay je wkoo
kwiecistymi szablami, lilie wodne rozkaday paskie licie na ciemnej, porysowanej
drobnymi zmarszczkami tafli; jezioro byo gbokie i chodne, a u jego drugiego koca
nurt odpywa dalej przez kamienny prg.
Hobbici umyli si i napili do syta czystej, wieej wody. Potem zaczli
rozglda si za jakim zacisznym schronieniem, bo chocia ten kraj tchn jeszcze
takim urokiem, nalea ju teraz do terytorium Nieprzyjaciela. Wdrowcy nie odeszli
daleko od drogi, a przecie nawet na tej niewielkiej przestrzeni natknli si na lady
dawnych wojen i na wiee rany, zadane tej ziemi przez orkw i innych nikczemnych
sualcw Czarnego Wadcy: jam odkryt, pen nieczystoci i mieci, drzewa
podcite w niszczycielskiej pasji i zostawione na pastw powolnej mierci, inne
naznaczone runami lub zowieszczym godem Oka wyrytym na ywej korze.
Sam zapuci si poniej ujcia jeziora wchajc i ogldajc nieznane kwiaty i
drzewa; nie myla przez t chwil o Mordorze, lecz niebezpieczestwo przypominao
mu o swej bliskiej obecnoci. Natrafi niespodzianie na krg wypalonej trawy, a
porodku zobaczy stos osmalonych, potrzaskanych koci i czaszek. Bujnie
krzewice si ciernie, gogi i powoje ju zdyy przesoni zieleni to straszliwe
miejsce rzezi i uczty, lecz lady ognia byy do wiee. Sam popiesznie wrci do
towarzyszy, nic im jednak o swoim odkryciu nie powiedzia. Wola, eby koci
zostawiono w spokoju i eby w nich Gollum nie przebiera apami.
- Poszukajmy jakiego kta, gdzie by si pooy rzek ale nie w dole, raczej tam,
w grze.
Nieco powyej jeziora znaleli mikkie posanie w kpie suchych zeszorocznych
paproci. Nad ni gszcz drzew laurowych o lnicych ciemnych liciach pi si po
stromym zboczu uwieczonym gajem starych cedrw. Tu hobbici postanowili spdzi
dzie, ktry zapowiada si pogodny i ciepy. W taki dzie mio byoby spacerowa po
lasach i polankach Ithilien, lecz orkowie, chocia boj si sonecznego blasku, mogli
mie tu swoje kryjwki i strae, a prcz orkw wiele innych wrogich oczu zapewne
czuwao nad t krain. Sauron ma mnstwo rnych sug. Gollum w kadym razie
nie zgodziby si ruszy, pki wiecia ta Twarz. Soce wkrtce miao wyjrze zza
ciemnego grzbietu gr, a wtedy Gollum osabnie i skuli si unikajc wiata i ciepa.
Sam ju od dawna powanie si niepokoi o zaopatrzenie w ywno. Teraz,
kiedy groza niedostpnej Bramy zostaa daleko za nimi, Sam nie by ju tak jak pan
oboejetny na wszystko, co moe si z nimi zdarzy po dopenieniu misji; w kadym
razie rozsdek nakazywa oszczdza chleba elfw na najgorsze godziny, ktre ich
jeszcze czekay. Tydzie prawie min od dnia, gdy Sam wyliczy, e nawet przy
wielkiej oszczdnoci lembasw nie starczy na duej ni trzy tygodnie.
507
508
- Wiesz co, Gollum - rzek. - Mam dla ciebie nastpn robot. Id i zaczerpnij wody
do tych rondelkw.
- Smeagol przyniesie wod, tak - odpar Gollum. - Ale na co hobbitowi woda? Napi
si ju i umy.
- Mniejsza z tym - powiedzia Sam, - Jeeli nie zgade, to dowiesz si wkrtce. Im
prdzej wrcisz z wod, tym wczeniej bdziesz to wiedzia. I nie zgub ani nie rozbij
mi garnkw, bo ci posiekam na kotlety.
Gollum znikn, a Sam znowu popatrzy na swego pana. Frodo spa w dalszym cigu
spokojnie, lecz Sama uderzya niezwyka chudo jego twarzy i rk. "Chudy,
wymizerowany - mrukn do siebie. - Czy to tak hobbit powinien wyglda? Jak tylko
ugotuj potrawk, zbudz go".
Zgarn kopczyk najsuchszych paproci, nazbiera na pobliskim stoku troch chrustu i
drewek, na wierzch stosu przeznaczy zaman ga cedrow, ktra moga dugo
podtrzyma ogie. Wszystko to umieci w wygrzebanym u stp zbocza doku, z dala
od kpy uschych paproci. Wprawnie, szybko skrzesa ogie za pomoc hubki i
krzesiwa. May ogieniek nie dymi prawie wcale, za to roztacza miy zapach. Sam
wanie klcza pochylony nad ogniem osaniajc go i dokadajc po trosze drewek
coraz grubszych, gdy zjawi si Gollum; nis ostronie rondle pene wody i mamrota
co do siebie.
Postawi rondle na ziemi i nagle zobaczy dzieo Sama. Krzykn cienkim,
skrzeczcym gosem, jakby przeraony i gniewny.
- Och! Sss! - sycza. - Nie! Niemdre hobbity, nieroztropne, tak, nieroztropne! Nie
trzeba tego robi.
- Czego nie trzeba robi? - zdziwi si Sam.
- Tych wstrtnych czerwonych jzorw! - sykn Gollum. - Ogie! Ogie! To bardzo
niebezpieczne. pali, zabija. I moe cign nieprzyjaci, tak, tak!
- Chyba nie - odpar Sam. - Nie powinno si to zdarzy, jeli nie dooysz do ognia
mokrych lici, bo wtedy by si dymio. Zreszt niech si dzieje co chce. zaryzykuj.
Musz ugotowa krliki.
- Ugotowa? - jkn Gollum z rozpacz. - Zepsu dobre miso, ktre Smeagol wam
odda, biedny godny Smeagol! I po co? Po co, gupi hobbicie? Krliki s mode,
mikkie, smaczne. Zjedz je, zjedz je tak.
Chwyci krlika, ju odartego ze skry i lecego przy ognisku.
- Uspokj si - rzek Sam. - Co jednemu mid, drugiemu trucizna. Tobie w gardle
staje nasz chleb, a nam twoje surowe miso. Jeeli dajesz mi w prezencie krlika,
wolno mi go ugotowa, skoro tak chc. Nikt ci nie kae przyglda si, jak bd go
zjada. Zap sobie drugiego i zjedz po swojemu, w jakim kcie, aby nie na moich
oczach. Ty nie bdziesz widzial ognia, a ja nie bd widzia ciebie, co nam obu
sprawi przyjemno. Przypilnuj, eby ognisko nie dymio, jeeli ci na tym zaley.
Gollum oddali si mruczc i znikn w paprociach. sam zaj si garnkami.
"Hobbitowi do potrawki z krlika - myla - potrzeba troch zieleniny i przypraw
korzennych, a jeszcze bardziej ziemniakw, nie mwic ju o chlebie. Tym razem
musz, zdaje si, poprzesta na zioach".
- Gollum! - zawoa z cicha. - Mam do ciebie trzeci prob. Poszukaj zi!
Gollum wytkn gow z paproci, lecz min mia nieprzyjazn i najwyraniej nie by
skory do pomocy.
- Par listkw laurowych, troch tymianku i szawi wystarczy, ale chc je mie, zanim
si woda zagotuje.
509
- Nie! - odpar Gollum. - To si Smeagolowi wcale nie podoba. Smeagol nie lubi
pachncych zi. Nie jada trawy ani korzeni, nie, mj skarbie, chyba e umiera z
godu albo jest bardzo chory, biedny Smeagol.
- Ugotuj Smeagola na mikko w tym garnku, jeeli nie zrobi tego, o co go grzecznie
prosz - fukn Sam. - Sam wpakuj twj eb do wrztku, mj skarbie. Gdyby nie
pora roku nieodpowiednia, posabym biednego Smeagola rwnie po rzep,
ziemniaki i marchew. Zao si, e w tym kraju rosn dziko rne dobre jarzynki. A
duo bym da za kilka ziemniakw.
- Smeagol nie pjdzie, nie, mj skarbie, teraz nie - zasycza Gollum. - Smeagol boi
si i jest bardzo zmczony, hobbit niedobry, nie, niedobry. Smeagol nie bdzie kopa
korzeni, marchwi ani ziemniakw. A co to jest, mj skarbie, ziemniaki?
- Ziemniaku, czyli kartofelki - odpar Sam - to ulubiona potrawa Dziadunia i najlepszy
sposb zapenienia pustego odka. Tu i teraz na pewno by ich nie znalaz, wic
nie szukaj. Bd tylko askaw przynie troch zieleniny, a nabior o tobie lepszej
opinii. Co wicej, jezeli si poprawisz i wytrwasz w dobrych obyczajach, obiecuj ci
kiedy ugotowa ziemniaki tak, e bdziesz palce liza. Smaone ziemniaki i rybka to
specjalno Sama Gamgee. Zao si, e nie pogardziby tym daniem.
- Owszem, pogardzibym! Zepsuby smaczn rybk smac j na patelni. Daj mi
ryb na surowo, a te ziemniaki zjedz sobie sam.
- Nie ma na ciebie rady - rzek Sam. - Id spa.
W kocu musia obej si bez pomocy Golluma, ale nie chodzi daleko po
upragnione zioa, znalaz je na szczcie w pobliu, gdy nie chcia spuszcza z oka
picego Froda. Jaki czas siedzia pilnujc ognia i czekajc, eby woda zakipiaa.
Godziny pyny, dzie by jasny i ciepy, rosa wyscha na trawie i liciach. Wkrtce
potrawka z krlika gotowaa si w rondelkach wraz z pczkiem zi. Sam niemal
drzema. Zostawi garnki na ogniu przez godzin bez maa, prbujc od czasu do
czasu widelcem, czy miso zmiko, a yk, czy sos smaczny.
Gdy uzna, e potrawka gotowa, odstawi j i wczoga si midzy paprocie do
Froda. Frodo na p odemkn oczy, kiedy Sam nad nim stan, a potem zbudzi si
ze snu; a mia sen miy, bezpowrotnie stracony sen o spokoju.
- Co tam, Samie? - spyta. - czemu nie pisz? Czy co si stao? Ktra godzina?
- Ranek ju biay - odpar Sam. - Wedle zegara w Shire byoby pewnie p do
dziesitej. Nic si nie stao zego, ale najlepiej te nie jest, bo nie ma cebulki, talerzy
ani ziemniakw. Zaraz panu podam potrawk i zup, to panu dobrze zrobi. Bdzie
pan musia je z kubka albo prosto z garnka, jak troch ostygnie. Nie wziem z
sob porcelany ani nakry jak si naley.
Frodo przecign si i ziewn.
- Powinien by si przespa - powiedzia. - Nie trzeba byo rozpala tu ogniska. Ale
godny jestem porzdnie. Hm... Co to tak pachnie? Co ty ugotowa?
- Prezent od Smeagola - odpar Sam - par modych krlikw; zdaje si, e Gollum
auje teraz swojej szczodrobliwoci. Tylko e do potrawki nic nie ma prcz zieleniny.
Siedli razem w gszczu paproci i jedli potrawk prosto z rondli, dzielc si starym
widelcem i yk. Pozwolili sobie zagry kawakiem lemabasa. dawno nie zaznali
podobnej uczty.
- Hej, Gollum! - zawoa Sam i gwizdn z cicha. - Chod no tutaj. Ostatnia chwila,
eby si rozmyli. Zostao troch potrawki, jeeli chcesz skosztowa.
Nie byo odpowiedzi.
- No, trudno, pewnie poszed, eby co sobie upolowa. Skoczymy bez niego - rzek
Sam.
- A potem musisz si przespa - powiedzia Frodo.
510
- Ale niech pan si nie zdrzemnie, pki ja bd spa. Nie jestem cakiem pewny
Smeagola, ten drugi, mierdziel, wci w nim tkwi i znowu chyba bierze gr. A
jakby co do czego przyszo, zao si, e mnie pierwszego by udusi. Niedobrana z
nas para, Smeagol nie lubi Sama, nie, mj skarbie, wcale go nie lubi.
Zjedli wszystko i sam poszed nad strumyk, eby umy naczynia. Kiedy si
wyprostowa po tej robocie i odwrci, spojrza w gr na stok. Wanie soce
podnioso si znad oparw czy mgie, czy moe cieni zalegajcych widnokrg na
wschodzie i promienie zociy drzewa i polany dokoa. nagle Sam spostrzeg cienk
smug niebieskawego dymu, doskonale widoczn w blasku sonecznym, bijc w
niebo znad gszczu na zboczu. Z przeraeniem uwiadomi sobie, e to jego
kuchenka polowa dymi, poniewa zaniedba wygaszenia ognia.
- adna historia! Kto by si spodziewa, e tak bdzie dymio! - mrukn i pdem
puci si z powrotem na gr. Lecz nagle stan i nadstawi uszu. Czy mu si
zdawao, czy kto gwizdn? Moe to by gos jakiego nieznanego ptaka? Gwizd w
kadym razie dochodzi nie od zaroli, w ktrych siedzia Frodo. Znowu kto gwizdn
z innej strony. sam pobieg, ile si w nogach. Stwierdzi, e od gazi sterczcej z
ogniska zapalia si sucha papro, a z kolei od niej zatlia si trawa. Co prdzej
zadepta resztk ognia, rozmit popi, przykry cae to miejsce wilgotn darni.
Potem wlaz midzy paprocie do legowiska Froda.
- Sysza pan ten gwizd przed chwil i drugi, ktry mu odpowiedzia? - spyta. Miejmy nadziej, e to byy ptaki, ale gos brzmia na mj rozum tak, jakby kto
naladowa ptaka. Niestety, mj ogieniek narobi troch dymu. Jeeli cignem na
nas bied przez swoje niedbalstwo, nigdy sobie tego nie daruj. Pewnie zreszt nie
bd ju mia okazji, nawet ebym chcia.
- Cicho! - szepn Frodo. - Zdaje mi si, e sysz jakie gosy.
Dwaj hobbici zwinli toboki, eby byy gotowe na wypadek ucieczki, i wpezli gbiej
w paprocie. Tu przycupnli nasuchujc. Nie mogli duej wtpi, gosy dochodziy
wyranie, przyciszone i ostrone, ale bliskie, coraz blisze.
- Tu! Std podnosi si dym! - mwi kto. - na pewno w tym miejscu. W tym gszczu
paproci wemiemy ich jak krliki w potrzask. Przekonamy si, co to za jedni.
- I dowiemy si, co wiedz - doda drugi gos.
Czterech ludzi naraz weszo z czterech stron w paprocie. Ani uciec, ani ukrywa si
duej nie byo sposobu, wic Frodo i Sam zerwali si na rwne nogi, wsparli o siebie
plecami i dobyli mieczykw.
Widok, ktry im si ukaza, bardzo ich zdziwi, ale napastnicy zdumieli si
jeszcze bardziej. Czterech rosych ludzi stano przed hobbitami. Dwch miao w
rkach wcznie osadzone na grubym jasnym drzewcu, dwch nioso uki niemal tak
wysokie jak oni sami, w koczanach za dugie strzay z jasnozielonymi pirami.
Wszyscy mieli u boku miecze; ubrani byli w kolory zielone i brunatne rnych odcieni,
jakby po to, eby niepostrzeenie przemyka przez polany Ithilien. Donie te niky w
zielonych rkawicach, a twarze pod kapturami i zielonymi maskami, tylko oczy z nich
wieciy jasne i bystre. Frodowi stan w pamici Boromir, bo ludzie ci byli do niego
podobni ze wzrostu i postawy, a take z mowy.
- Nie to znalelimy, czegomy szukali rzek jeden z nich. Ale co waciwie
znalelimy?
- Nie orkw powiedzia drugi zdejmujc rk z gowicy miecza, do ktrej sign,
gdy mu bysno deko Froda.
- Elfy? z powtpiewaniem spyta trzeci.
511
- Nie! Nie elfy odpar czwarty, najwyszy i jak si zdawao najstarszy midzy nimi
rang. Elfy nie chadzaj teraz po Ithilien. Elfy zreszt, jak syszaem, s bardzo
pikne.
- Czyli e my urod nie grzeszymy, jeli dobrze zrozumiaem rzek Sam.
Dzikujemy za komplement. Jak skoczycie t rozmow na nasz temat, bdcie
askawi nam powiedzie, kto wy jestecie i dlaczego zakcacie odpoczynek
strudzonym podrnym?
Wysoki zielony czowiek zamia si ponuro.
- Nazywam si Faramir, kapitan wojsk Gondoru owiadczy. Ale w tym kraju nie
bywaj podrni, s tylko sudzy wiey Czarnej albo Biaej.
- My nie jestemy niczyimi sugami odezwa si Frodo. Jestemy podrnymi,
chocia kapitan Faramir nie chce w to, jak widz, uwierzy.
- Powiedzcie wic prdko, jak si zwiecie i po cocie przyszli? rzek Faramir.
Mamy swoj robot, nie czas i nie miejsce tutaj na zagadki i pogawdki. Mwcie!
Gdzie jest trzeci wasz kompan?
- Trzeci?
- Tak, ten, co si tam czai nad wod, e ledwie mu nos wystawa. le mu z oczu
patrzao. Pewnie szpieg, jaka odmiana orkowego plemienia albo ich suga.
Wylizn nam si lisim sposobem.
- Nie wiem, gdzie si podzia odpar Frodo. To przypadkowy towarzysz podry,
ktrego spotkalimy po drodze; za niego nie mog odpowiada. Jeeli go zapiecie,
prosz, nie rbcie mu krzywdy. Przyprowadcie albo przylijcie do nas. Nieszczsny,
ndzny stwr, ale chwilowo poczuwam si do opieki nad nim. Co do nas, jestemy
hobbici z Shireu, z dalekiego kraju na pnoco-zachodzie, zza wielu rzek. Ja
nazywam si Frodo, syn Droga, a to jest Sam, syn Hamfasta, zacny hobbit na
subie u mnie. Odbylimy dug drog z Rivendell, czyli Imladris, jak t dolin zw
niektrzy. Gdy Frodo wymwi t nazw, Faramir drgn, wyranie poruszony.
Mielimy siedmiu towarzyszy; jednego stracilimy w Morii, z innym rozstalimy si na
ce Parth Galen, nad wodogrzmotami Rauros, a byli wrd nich dwaj nasi
wspplemiecy, jeden krasnolud, jeden elf i dwch ludzi: Aragorn i Boromir, ktry
pochodzi z Minas Tirith, z grodu na poudniu.
- Boromir! krzyknli wszyscy czterej ludzie naraz.
- Boromir, syn Denethora? spyta Faramir, a twarz jego przybraa dziwnie powany
wyraz. Wdrowalicie z Boromirem? Wielka to nowina, jeli prawdziwa. Wiedzcie,
mali cudzoziemcy, e Boromir, syn Denethora, by Najwyszym Stranikiem Biaej
Wiey, naszym wodzem. Bardzo go opakujemy. Cocie wy za jedni i co mielicie z
nim wsplnego? Mwcie ywo, bo soce ju wysoko.
- Czy znane wam s zagadkowe sowa, ktrych wyjanienia Boromir szuka w
Rivendell? spyta Frodo.
Znajd miecz, ktry by zamany,
Szukaj go w Imladris.
- Znamy te sowa odpar Faramir zdumiony. A jeli wy znacie je rwnie, to ju
niejako dowd, e mwicie prawd.
- Aragorn, ktrego wymieniem przed chwil, nosi u boku miecz, ktry by zamany
rzek Frodo. My jestemy nizioki, o ktrych wspomina pie.
- To widz powiedzia z namysem Faramir. A przynajmniej widz, e przystaje do
was ta nazwa. A co jest Zgub Isildura?
512
513
niegdy przez budowniczych Gondoru. Maszeruj, jak nam powiadano, bez stray,
dufni, e potga ich nowego pana tak jest wielka, i sam cie jego gr starczy im za
ochron. Przybylimy, eby da im nauczk. Par dni temu donieli nam zwiadowcy,
e liczne puki d ku pnocy. Jeden z nich, wedle naszych oblicze, przejdzie
jeszcze przed poudniem grnym szlakiem, ktry przecina drog ukryt w wwozie.
Na tym rozstaju bd mieli niespodziank. Nie przejd, pki kapitan Faramir stoi na
czele swego oddziau. On teraz zawsze prowadzi na najniebezpieczniejsze wyprawy.
Jego ycia broni jaki czar, moe te los szczdzi go w boju, przeznaczajc mu inny
koniec.
Rozmowa urwaa si, ludzie i hobbici milczeli nasuchujc. Wkoo panowaa cisza
pena jakby napicia. Sam przycupnwszy na skraju gstwiny paproci wyjrza na
swiat. Bystrym okiem dostrzeg w pobliu wielu onierzy. Skradali si na stokach w
pojedynk lub dugimi szeregami, zawsze w cieniu drzew i krzeww, niekiedy
peznc w trawie i paprociach, gdzie w swej zielonobrunatnej odziey byli prawie
niewidzialni. Wszyscy mieli kaptury, maski i rkawice, uzbrojenie za takie jak
Faramir i jego towarzysze. Wkrtce zniknli posuwajc si dalej. Soce ju niemal
dosigo szczytu nieba. Cienie skurczyy si znacznie.
Ciekawe, gdzie si ten zatracony Gollum podziewa? myla Sam czogajc si z
powrotem w gb chaszczy. atwo moe si zdarzy, e wezm go za orka albo e
go ta Twarz ywcem upiecze. Da sobie chyba rad bez mojej pomocy. Uoy si
obok Froda i zasn.
Ockn si pod wraeniem, e zbudzio go granie rogw. Usiad. Byo samo
poudnie. Stranicy czujni i wypreni stali w cieniu laurowych drzew. Nagle rogi
odezway si wyraniej, a gos ich dochodzi bez wtpienia z gry, zza szczytu
wzgrza. Samowi wydao si, e syszy rwnie krzyki i dzikie wycie, ale bardzo
nike, jakby dobywajce si z odlegej jaskini. Potem zgiek bitewny wybuchn tu
nad kryjwk hobbitw. Sam odrnia wyranie zgrzyt stali cierajcej si ze stal,
szczk mieczy spadajcych na elazne hemy, guchy dwik ostrza napotykajcego
opr tarczy. Ludzie krzyczeli, a jeden jasny gos wzbija si nad innymi woajc: Gondor! Gondor!
- Mylaby kto, e stu kowali naraz kuje na kowadle powiedzia Sam do Froda.
Wolabym, eby bliej ju si do nas nie przysuwali.
Lecz zgiek zblia si coraz bardziej.
- Id! krzykn Damrod. Patrzcie! Gromada poudniowcw wyrwaa si z puapki i
pdzi do drogi. Ku nam id! Nasi za nimi, a kapitan na przedzie.
Sam, ciekawy widoku, przyczy si do stranikw. Wdrapa si nawet na ga
rozoystego lauru. Migay mu przed oczyma smage twarze ludzi w czerwieni
mkncych w d stokiem, a w pewnej odlegoci za nimi zielone ubrania cigajcych,
mccych w pdzie mieczami. Strzay gsto wiszczay w powietrzu. Nagle ktry
wojownik run z krawdzi wzgrza, osaniajcej kryjwk w paprociach, i druzgocc
swoim ciarem wte krzewy zwali si niemal wprost na hobbitw. Pad o par stp
od nich w gszcz paproci, twarz do ziemi. Spod zotego konierza sterczaa mu na
karku strzaa z zielonym pirem. Szkaratny kaftan by podarty, pancerz z
mosinych usek pogity i spkany; czarne wosy przeplecione zotymi nimi w
warkocze, nasiky krwi. W brunatnej doni ciska jeszcze rkoje zamanego
miecza. Sam po raz pierwszy w yciu widzia walk ludzi z ludmi i widok ten nie
przypad mu wcale do smaku. Rad by, e przynajmniej nie zobaczy twarzy zabitego.
Jakie tez imi nosi ten czowiek, skd pochodzi, czy naprawd mia serce do gruntu
ze, czy te moe kamstwa lub groby wywabiy go z domu w ren daleki marsz? Kto
wie, czy nie wolaby gdyby mia wybr zosta spokojnie wrd swoich? Wszystkie
514
515
Rozdzia 5
Okno na zachd
516
517
- Uspokj si! odpar Faramir, lecz bez gniewu. Nie zabieraj gosu w obecnoci
swego pana, bo on jest od ciebie mdrzejszy. Od adnego z was nie potrzebuj
przypomnienia o niebezpieczestwie. Nie mam wiele czasu, lecz nie auje go na
sprawiedliwe rozpatrzenie trudnej sprawy. Gdybym by tak niecierpliwy jak ty, od razu
bym was umierci, bez dugich namysw. Mam bowiem rozkaz nie ywi nikogo, kto
po tym kraju wczy si bez pozwolenia wadcy Gondoru. Nie zabijam jednak ani
ludzi, ani zwierzt bez potrzeby, a nawet gdy musz, nie sprawia mi to przyjemnoci.
Nie rzucam te sw na wiatr. Bd spokojny. Sid obok swego pana i milcz.
Sam, mocno zaczerwieniony, usiad ciko. Faramir zwrci si znowu do Froda.
- Pytae, skd wiem, e syn Denethora nie yje. aobne wieci maj wiele skrzyde.
Noc czsto przynosi ze nowiny, powiada przysowie. Boromir by moim bratem.
Cie smutku przemkn przez jego twarz.
- Czy pamitasz jaki szczeglny znak, ktry Boromir nosi przy sobie?
Frodo zastanawia si chwil, bojc si nowej puapki i zadajc sobie pytanie, jak si
skoczy ta rozprawa. Z trudem zdoa obroni Piercie przed dumn zachannoci
Boromira, ale czy oprze si takiej przewadze ludzi zbrojnych i silnych? W gbi serca
jednak czu, e Faramir, chocia bardzo do brata podobny, jest od niego mniej
zarozumiay, moe surowszy, lecz take mdrzejszy.
- Pamitam, e Boromir nosi rg u pasa - rzek wreszcie.
- Dobrze to zapamita, musiae go widzie rzeczywicie - powiedzia Faramir. Sprbuj przywoa przed oczy pamici ten wielki rg bawoli, okuty srebrem i
zapisany staroytnym pismem. Rg ten przechodzi w naszym rodzie z ojca na
najstarszego syna od wielu pokole. Legenda mwi, e jeli zagra gdziekolwiek na
obszarach dawnego krlestwa Gondoru, wzywajc w potrzebie na pomoc, gos jego
musz usysze przyjaciele.
Na pi dni przed wyruszeniem na t wypraw, a wic dokadnie co do godziny
jedenacie dni temu, usyszaem gos tego rogu; granie dolatywao od pnocy,
stumione, jakby echo tylko odbijao je w moich mylach. Obaj z ojcem przyjlimy to
za zy omen, tym bardziej e Boromir ani razu nie da znaku ycia, odkd opuci
dom, a strae nie spostrzegy go nigdzie, gdy przekracza granice. W trzy dni pniej
zdarzyo mi si co jeszcze dziwniejszego. Pnym wieczorem, w szarej pomroce
przy ksiycowym nowiu, siedziaem nad Anduin patrzc w jej wiecznie toczcy si
naprzd nurt; trzciny szeleciy smutno. Zawsze noc straujemy pod Osgiliath nad
rzek, bo nieprzyjaciel opanowa czciowo drugi brzeg i czsto stamtd le napaci,
by upi nowe ziemie. Lecz owego dnia o pnocy wiat cay spa wrd ciszy. I wtedy
zobaczyem, a przynajmniej wydao mi si, e zobaczyem, ma, poyskujc szar
dk dziwacznego ksztatu, z wysoko wzniesion ruf; spywaa z nurtem, u wiose
ani u steru nie byo w niej nikogo. Zdj mnie lk, bo otaczao j blade wiato.
Zszedem ze skarpy na sam brzeg, a potem do wody, bo ta d cigna mnie
nieodparcie. Zbliya si, wolniuteko przesuna si koo mnie tak blisko, e mogem
j rk dosign, lecz nie miaem dotkn burty. Zanurzaa si gboko, jakby
bardzo obciona, i wydao mi si, e jest niemal pena przeroczej wody, od ktrej
bije blask, w tej wodzie za spoczywa upiony rycerz.
Na kolanach jego lea zamany miecz. Ciao okryte byo mnstwem ran. To by
Boromir, mj brat, martwy. Poznaem zbroj i miecz, poznaem jego kochan twarz.
Brakowao tylko rogu; jedna rzecz w jego stroju zdaa mi si obca: pikny pas, jakby
spleciony ze zotych lici. Boromirze! - zawoaem. - Gdzie zgubie rg? Dokd
pyniesz? O, Boromirze! Lecz on ju znikn. d porwana prdem oddalaa si
wiecc w ciemnociach. By to jak gdyby sen, ale nie sen, bom si po nim nie
zbudzi. I nie wtpi, e brat mj umar i popyn z biegiem rzeki na morze.
518
519
520
moim bracie zamiast wypytywa o Zgub Isildura. Nie bye ze mn cakiem szczery,
Frodo!
- Nie powiedziaem kamstwa, a prawdy wyjawiem tyle, ile mi byo wolno - odpar
Frodo.
- Nie mam ci tego za ze - rzek Faramir. - W najtrudniejszym momencie znajdowae
sowa zrczne i rozumne, jak mi si wydaje. Lecz dowiedziaem si z nich lub
domyliem wicej, ni pozornie mwiy. Nie byo przyjani midzy tob a Boromirem,
a w kadym razie nie rozstalicie si jak przyjaciele. I ty, i Sam Gamgee taicie jak
uraz. Kochaem mojego brata serdecznie i rad bym pomci jego mier, lecz
znaem go dobrze. Zguba Isildura... Jestem pewny, e Zguba Isildura staa si koci
niezgody i przyczyn sporw w waszej druynie. Cenne to dziedzictwo, a takie
rzeczy czsto maca zgod midzy sprzymierzecami; pouczaj nas o tym stare
opowieci. Czy trafiem w sedno?
- Blisko odpar Frodo lecz jeszcze nie w sedno. W druynie do sporw nie doszo,
bya jedynie rozterka, bo nie wiedzielimy, jak dalsz drog obra z Emyn Muil.
Cokolwiek si wwczas stao, pamitajmy przestrog starych opowieci i nie
rzucajmy zbyt pochopnie sw, gdy chodzi o sprawy takie, jak dziedzictwo.
- A wic zgadem! Z samym tylko Boromirem miae kopoty. Brat mj chcia pewnie,
eby w przedmiot zanis do Minas Tirith. Niestety. Przewrotny los pieczci
tajemnicy zamyka usta tego wanie, kto ostatni rozmawia z Boromirem, i kae mu
ukry przede mn wiadomo najbardziej upragnion: co dziao si w sercu i
mylach mego brata w przedmiertnej godzinie. Nawet jeli Boromir zbdzi, jestem
przewiadczony, e umar dobr mierci, speniajc jaki szlachetny czyn. Twarz
bowiem mia pikniejsz ni za ycia.
Wybacz mi, Frodo, e zrazu tak nalegaem, by mwi mi, co wiesz o Zgubie Isildura.
Nieroztropnie zrobiem, nie byo to miejsce ani pora stosowna. Nie miaem czasu
zastanowi si spokojnie. Stoczylimy srog bitw, o niczym innym nie mogem
przez dzie cay myle. Lecz ju podczas rozmowy z tob, gdy wyczuem, e
zbliam si do sedna sprawy, umylnie od niego odbiegem. Trzeba ci bowiem
wiedzie, e wrd rzdzcych naszym krajem przechowao si wiele ze starodawnej
tajemnej wiedzy, o ktrej poza naszymi granicami nikt nie ma pojcia. Nasz rd nie
wywodzi si od Elendila, jakkolwiek w yach naszych pynie krew numenorejska.
Przodkiem naszym by Mardil, godny namiestnik, ktry rzdzi w zastpstwie krla,
gdy ten wyrusza na wojn. Mardil piastowa wadz w imieniu Earnura, ktry nie
wrci nigdy z wyprawy i nie zostawi potomstwa, tak e na nim wygasa linia
Anariona. Odtd, to znaczy od wielu ju pokole ludzkich, po dzi dzie pastwem
naszym rzdz namiestnicy.
Pamitam, jak w dziecistwie, gdy obaj uczylimy si historii naszego rodu i kraju,
Boromir zyma si gniewnie, e nasz ojciec nie jest krlem. Ile wiekw trzeba
czeka, eby namiestnik mg zosta krlem, jeli krl nie wraca? spyta. W
innych krajach krlowie s mniej dostojni, wystarczyoby pewnie kilka lat
odpowiedzia mu ojciec. W Gondorze i dziesiciu tysicleci byoby mao. Biedny
Boromir. Przyznaj, e to wspomnienie z jego chopicych lat mwi o nim wiele.
- Tak rzek Frodo. Mimo to zawsze odnosi si z nalen czci do Aragorna.
- Nie wtpi powiedzia Faramir. Jeli przekonano go, jak mwie, o susznoci
praw Aragorna, musia go czci gboko. Lecz nie doszo do najciszej prby. Nie
wkroczyli razem do Minas Tirith ani te nie wspzawodniczyli z sob w boju na czele
wojsk Gondoru... Znw jednak odbiegam od rzeczy. Ot w rodzie Denethora z
dawnej tradycji wiemy duo o tajemnej staroytnej wiedzy, a ponadto w skarbcu
przechowujemy ksigi, tablice, zke pergaminy, a take kamienie, ba, nawet
521
522
523
przypomina o starym ajdaku, jeeli pan Frodo i Faramir wol o nim nie pamita?
Szkoda, e ja nie mog take zapomnie.
Wreszcie las dokoa zrzed, a teren zacz coraz stromiej opada. Skrcili w
prawo i po kilku krokach znaleli si nad maym strumieniem pyncym w wskim
jarze. By to ten sam strumie, ktry daleko w grze wypywa z kolistego jeziora; tu
nabra rozpdu i bystrym nurtem rwa przez kamienne, gboko wcite oysko, nad
ktrym rozpocieray cienie skalne dby i ciemne krzewy bukszpanu. Patrzc ku
zachodowi wdrowcy widzieli w wietlistych oparach cignc si w dole nizin i
rozlege ki, a w wielkiej dali byszczc w ostatnich promieniach soca szerok
wstg Anduiny.
- Teraz, niestety, musz uchybi grzecznoci - rzek Faramir. - Mam jednak nadziej,
e wybaczycie to czowiekowi, ktry dotychczas wbrew rozkazom okaza wam tyle
wzgldw, e ani gw wam nie uci, ani nie spta was jako jecw. Nie wolno
bowiem nikomu, nawet Rohirrimom, walczcym u naszego boku, wstpi na ciek,
ktr odtd pjdziemy, z nie zawizanymi oczyma. Musz wam da przepaski na
oczy.
- Twoja wola - odpar Frodo. - Nawet elfy tak postpuj niekiedy; z zawizanymi
oczyma przeprowadzono nas przez granic piknego Lothlorien. Krasnolud Gimli
bardzo si burzy, ale hobbici znieli to cierpliwie.
- Ja prowadz was do mniej piknego schronienia - rzek Faramir - lecz rad jestem,
e si zgadzacie po dobroci, bo przykro byoby zadawa wam gwat.
Zawoa z cicha, natychmiast spord drzew wysunli si Damrod i Mablung
podbiegajc do kapitana.
- Zawicie gociom naszym oczy - powiedzia Faramir. - Szczelnie, ale tak, by im
przepaska nie dokuczaa. Rk nie trzeba im pta. Dadz sowo, e nie bd si
starali nic podpatrzy. Mgbym im zaufa, e nie otworz oczu nawet bez opaski,
ale oczy same mrugaj, kiedy noga si potyka. Prowadcie ich ostronie, eby nie
ucierpieli w drodze.
Stranicy zawizali hobbitom oczy zielonymi chustkami i nasunli im kaptury na
twarze. Potem Mablung wzi jednego, a Damrod drugiego pod rk i ruszyli
naprzd. O ostatniej mili wdrwki Sam i Frodo wiedzieli wic tylko tyle, ile odgadli
po omacku. Wkrtce zauwayli, e cieka ostro opada w d; po jakim czasie tak
si zwaa, e trzeba byo posuwa si gsiego, stranicy wic kierowali krokami
jecw idc za nimi i trzymajc rce na ich ramionach. Niekiedy w najtrudniejszych
miejscach podnosili hobbitw w powietrze, by po chwili znw postawi na ziemi.
szum wody wci dochodzi od prawej strony, coraz bliszy i goniejszy. W kocu
pochd si zatrzyma. Mablung i Damrod obrcili hobbitw kilka razy w kko,
wskutek czego jecy stracili cakowicie orientacj. Potem jeszcze wspinali si nieco
ku grze; owia ich chd, a szum potoku przycich. Znowu stranicy chwycili ich w
ramiona i nieli po schodach dugo, dugo, w d, a nastpnie wzili ostry zakrt.
Nagle usyszeli plusk i szum, bardzo gony i bliski. Mieli wraenie, ze woda otacza
ich zewszd, na doniach i policzkach czuli drobniutkie krople deszczu. Znowu
postawiono ich na ziemi. Chwil stali oszoomieni, troch wystraszeni, nie majc
pojcia, gdzie si znajduj. Nikt si nie odzywa. Wtem gos Faramira zabrzmia tu
za nimi.
- Zdj opaski! - rozkaza.
Stranicy rozsupali zielone chusty i odsunli im z twarzy kaptury. Hobbici olnieni a
zachysnli si z podziwu.
Stali na mokrych, wypolerowanych kamieniach jak gdyby w progu wyciosanej
w skale bramy, ktrej czarny otwr zia za ich plecami. Przed nimi zwisaa przerocza
524
zasona wody, tak blisko, e Frodo mg jej dosign rk. Brama otwieraa si ku
zachodowi. Poziome promienie zachodzcego soca paday na wodn kurtyn i
czerwone wiato rozszczepiao si w kroplach na migotliwe tczowe kolory.
Hobbitom zdawao si, ze stoj w oknie zaczarowanej wiey elfw przed zason
usnut z drogocennych klejnotw, ze srebra, zota, rubinw, szafirw i ametystw,
arzc si zimnym ogniem.
- Szczliwym przypadkiem zdylimy na t por, by piknym widokiem nagrodzi
wasz cierpliwo - rzek Faramir. - To jest Okno Zachodzcego Soca, Henneth
Annun, najpikniejszy wodospad Ithilien, krainy tysica rde. Mao kto spord
cudzoziemcw oglda ten cud. aden paac krlewski nie moe si z nim rwna.
Wejdcie.
Ledwie skoczy mwi, gdy soce si skryo, ogie zgas w strumieniach wody.
Hobbici odwrcili si i przeszli pod niskim, gronym ukiem bramy. Znaleli si w
komorze skalnej, rozlegej, topornie wyciosanej pod nierwnym, nawisym stropem.
Kilka pochodni rozjaniao mtnym wiatem poyskliwe ciany. Byo tu ju mnstwo
ludzi, a wci nowi przybywali po dwch, po trzech zza wskich drzwiczek
widocznych w jednej ze cian. Gdy wzrok ich oswoi si z ciemnoci, hobbici
stwierdzili, e pieczara jest wiksza, ni im si zrazu wydao, i e peno w niej ora,
a take zapasw.
- Oto nasz schron rzek Faramir. Nie ma tu wielkich wygd, lecz noc mona
spdzi bezpiecznie, jest sucho i nie brak jada, chocia ognia nie rozpalimy. Niegdy
woda pyna tymi lochami i wydostawaa si przez bram, lecz nasi sprawni
robotnicy zmienili jej bieg przed wiekami, ujmujc nurt u rde, kierujc wwozem i z
dwakro wikszej wysokoci spuszczajc wodospadem ku nowemu oysku. Potem
uszczelnili wszystkie drogi wiodce do tej groty tak, e ani woda, ani aden
nieprzyjaciel wtargn tu nie moe. Zostay dwa tylko wyjcia: przez korytarz, ktrym
was przeprowadzilimy, i przez okno zasonite wodn kurtyn, ale pod nim w
gbokiej niecce penej wody je si ostre jak noe skaki. Odpocznijcie chwil,
zanim przygotuj nam wieczerz.
Odprowadzono hobbitw w zaciszny kt i wskazano niskie ko, na ktrym mogli
odpocz. Ludzie tymczasem sprawnie i szybko krztali si po pieczarze. Spod cian
wysunito lekkie stoy na kozach i nakryto je do posiku. Zastawa bya skromna,
przewanie nieozdobna, lecz porzdna i starannie wykonana: okrge pmiski, kubli
i talerze z polewanej brunatnej gliny lub wytoczone z bukszpanowego drzewa,
gadkie i czyste. Tu i wdzie byszcza puchar lub miska z lnicego brzu, a przed
miejscem kapitana, porodku gwnego stou, kielich ze srebra. Faramir przechadza
si midzy wojownikami, kadego nowego przybysza wypytujc ciszonym gosem.
Wracali ci, ktrzy cigali rozproszonych przeciwnikw, na kocu za zjawili si
zwiadowcy, pozostawieni do ostatka na stray przy drodze. Wszystkich
poudniowcw wytropiono, lecz nikt nie odnalaz mumaka, czyli olifanta, i nie
wiedziano, co si z nim stao. Nie zauwaono te adnych ruchw nieprzyjacielskich,
nawet szpiegw w okolicy nie byo wida.
- Nic nie widziae ani nie syszae, Anbornie? spyta Faramir ostatniego
wchodzcego do pieczary onierza.
- Nie, kapitanie odpar. W kadym razie nie wypatrzyem ani jednego orka. Lecz
widziaem lub zdawao mi si, e widz, jakie dziwaczne stworzenie. Zdarzyo si to
o szarej godzinie, kiedy wszystko wydaje si oczom wiksze, ni jest naprawd.
Moliwe, e bya to po prostu wiewirka.
Na te sowa onierza Sam nadstawi uszu.
525
526
527
528
529
530
531
Rozdzia 6
Zakazane jezioro
532
533
534
lecz liskie. Zatrzyma si i nasuchiwa. Zrazu nie sysza nic prcz nieustannego
szumu wodospadu za sob.. nagle blisko przed nim rozleg si wiszczcy szept:
- Ryby, dobre ryby. Biaa twarz znika, mj skarbie, wreszcie znika, tak. Teraz
moemy spokojnie zje rybk. Nie, nie, mj skarbie, nie, spokojnie! Bo zgin nam
skarb. Zgin. Pode hobbity, zoliwe hobbity. Poszy sobie, zostawiy nas samych,
glum. Zabray skarb. Biedny Smeagol samiuteki. Nie ma skarbu. li ludzie zabior
go, ukradn mj skarb. Zodzieje. Nienawidzimy ich. Ryby, dobre ryby. Dodadz nam
si. Bdziemy mieli bystre oczy, mocne palce, tak, tak. Zadusimy ich wszystkich,
ebymy tylko mieli sposobno. Dobre ryby, dobre ryby!
Ten jego pomruk by niemal tak nieustanny jak szum wody, przerywany jedynie
mlaskaniem i bulgotem. Frodo suchajc tych odgosw wzdryga si z litoci i
wstrtu. Marzy, by ten bekot usta wreszcie, by nie musia go nigdy ju sucha.
Anborn przyczai si tu. Wystarczyoby cofn si do niego, szepn, eby kaza
ucznikom wypuci strzay. Nie chybiliby pewnie, bo Gollum, jedzc apczywie, nie
myla o ostronoci. Jeden trafny strza i Frodo na zawsze pozbyby si tego
nieszczsnego, wstrtnego gosu. Ale nie mg tego zrobi. Gollum mia pewne
prawo do jego opieki. Suga ma prawo do opieki pana, nawet jeli suy pod
przymusem strachu. Gdyby nie Gollum, hobbici zginliby na Martwych Bagnach.
Frodo czu w gbi serca, e Gandalf na pewno nie yczyby sobie takiego postpku.
- Smeagolu! - zawoa cicho.
- Ryby, dobre ryby - sycza Gollum.
- Smeagolu! - troch goniej powtrzy Frodo. Gollum umilk. - Smeagolu, twj pan
przyszed po ciebie. Twj pan jest tutaj. Zbli si, Smeagolu.
Zamiast odpowiedzi usysza lekki syk, jakby Gollum przez zby wciga oddech. Chod tutaj, Smeagolu - rzek Frodo. - Jestemy w niebezpieczestwie. Ludzie zabij
ci, jeeli tu ci znajd. Chod prdko, jeeli chcesz unikn mierci. Chod do
swego pana.
- Nie! - odpar gos. - Pan niedobry. Porzuci Smeagola i odszed z nowymi
przyjacimi. teraz niech pan czeka. Smeagol nie skoczy ryby.
- Nie ma czasu do stracenia! - rzek Frodo. - We ryb z sob i chod.
- Nie. Musz skoczy ryb.
- Smeagolu! - zawoa Frodo z rozpacz. - Skarb si na ciebie pogniewa. Powiem
skarbowi: spraw, eby pokn o i udawi si na mier. Nigdy wicej nie
skosztujesz ryb. Chod, skarb na ciebie czeka!
Rozleg si przenikliwy syk. Z ciemnoci wypezn na czworakach Gollum niby pies
przywoany z wczgi do nogi pana. Jedn na p zjedzon ryb trzyma w zbach,
drug ciska w garci. Zbliy si do Froda niemal nos w nos i obwcha go. Blade
oczy lniy. Nagle wyj z ust ryb i wyprostowa si przed hobbitem.
- Dobry pan! - szepn. - Dobry hobbit, wrci po biednego Smeagola. Dobry
Smeagol przyszed do pana. Chodmy teraz prdko, tak. Midzy drzewami, pki obie
Twarze nie wiec. tak, chodmy!
- Pjdziemy - odpar Frodo - ale nie zaraz. Pjd z tob tak, jak przyrzekem.
Powtarzam obietnic! Ale nie zaraz. Jeszcze nie jeste bezpieczny. Uratuj ci,
musisz jednak mi zaufa.
- Zaufa mojemu panu? - nieufnie spyta Gollum. - Dlaczego? Gdzie jest ten drugi
hobbit, ten zy, ordynarny hobbit? Gdzie on jest?
- Tam na grze - odpar Frodo wskazujc wodospad. - Nie zostawi go tutaj samego.
Musimy po niego wrci.
Serce mu si cisno. Te namowy zbyt byy podobne do wcigania w puapk. Nie
obawia si, co prawda, eby Faramir pozwoli zabi Golluma, lecz przypuszcza, e
535
536
powiadasz? Nigdy nie popenie nic takiego, eby zasuy na wizy lub jeszcze
cisz kar? Jednake nie do mnie naley sd nad tob za tamte sprawy. Dzi
ujlimy ci tam, gdzie nie wolno wchodzi pod groz mierci. Za ryby z tej sadzawki
trzeba drogo paci.
Gollum wypuci ryb z rki.
- Nie chc ryb - powiedzia.
- cena nie jest naoona na ryby - rzek Faramir. - Karzemy mierci za wtargnicie w
ten zaktek gr, za jedno spojrzenie na jezioro. Darowaem ci dotychczas ycie na
prob Froda, ktry twierdzi, e ma wobec ciebie jakie dugi wdzicznoci. Ale
musisz si przede mn usprawiedliwi. Jak si nazywasz? Skd przyszede? Dokd
idziesz? Czego szukasz?
- Zabkani jestemy, zabkani - odpar Gollum. - Nie mamy imienia, niczego nie
szukamy, stracilimy skarb, nie zostao nam nic. Tylko pustka. Tylko gd, tak, gd.
Za kilka rybek, za marne ociste rybki, chc biedne stworzenie kara mierci. taka
jest ich mdro, taka sprawiedliwo, taka wielka sprawiedliwo.
- Moe nie jestemy bardzo mdrzy - powiedzia Faramir - ale sprawiedliwi z
pewnoci na tyle, na ile nasza niewielka mdro pozwala. Rozwi mu pta,
Frodo!
Faramir wycign zza pasa may noyk i poda go Frodowi. Gollum, na swj sposb
rozumiejc ten gest, wrzasn i pad na ziemi.
- Spokojnie, Smeagolu! - rzek Frodo. - Powiniene mi zaufa. Nie opuszcz ci w
biedzie. Odpowiadaj na pytania, jak umiesz najuczciwiej. To ci nie zaszkodzi, lecz
wanie pomoe.
Przeci powrz krpujcy napistki i kostki Golluma, podnis go z ziemi.
- Podejd bliej! - rozkaza Faramir. - Patrz mi w oczy! Czy wiesz, jak si nazywa to
miejsce? Czy bye tu ju kiedy?
Gollum z wolna podnis powieki, niechtnie zwrci ku Faramirowi lepia; nie tlia si
w nich teraz ani odrobina wiata, blade i matowe spoglday przez chwil w jasne,
nieustraszone oczy rycerza z Gondoru. Zalega gucha cisza. Nagle Gollum spuci
gow, skurczy si i przypad do ziemi dygocc na caym ciele.
- Nie wiemy, nie chcemy wiedzie - zajcza. - Nigdy tu nie bylimy. Nigdy wicej nie
przyjdziemy.
- S w twoim umyle zatrzanite drzwi i zamknite okna, a za nimi ciemne komory rzek Faramir. - Powiedziae jednak, jak sdz, prawd. Na twoje szczcie. Jak
przysig zoysz, eby mi zarczy, e nigdy tutaj nie wrcisz i e nigdy sowem ani
znakiem nie wskaesz drogi do tego miejsca adnemu ywemu stworzeniu?
- Mj pan wie - odpar Gollum zerkajc z ukosa na Froda. - Tak, pan wie.
Przyrzeklimy naszemu panu, jeli nas uratuje. Przysigniemy skarbowi, tak! Przyczoga si do stp Froda. - Uratuj nas, dobry panie! - zaskomla. - Smeagol
obiecuje skarbowi, obiecuje uczciwie. Nigdy nie wrci, nie powie ani sowa. Tak,
skarbie!
- czy tobie to wystarcza, Frodo? - spyta Faramir.
- Tak - rzek Frodo. - Masz do wyboru albo zadowoli si t przysig, albo postpi,
jak wymaga twoje prawo. Nic bowiem innego od tego jeca nie usyszysz. lecz ja mu
przyrzekem, e nie dozna krzywdy, jeli pjdzie ze mn. Nie chciabym, eby si
zawid na moim sowie.
Faramir dug chwil milcza zamylony.
- Dobrze - powiedzia wreszcie. - Oddaj ci w rce twojego pana. Frodo, syn Droga,
niech powie, co chce z tob zrobi.
537
538
- Nie! - wrzasn Gollum piskliwie, jakby go ukuto. - Tak, tak, syszelimy kiedy t
nazw. Ale c dla nas nazwa znaczy? Pan powiedzia, e musimy si tam dosta.
Trzeba szuka jakiej drogi. A nie ma innej, nie, nie ma.
- Nie ma innej? - rzek Faramir. - Skd wiesz? Kto zbada wszystkie pogranicza
krlestwa ciemnoci? Dugo, z namysem przyglda si Gollumowi. Potem odezwa
si znowu: - Odprowad jeca, Anbornie. Traktuj go agodnie, lecz nie spuszczaj z
oka. A ty, Smeagolu, nie prbuj skaka w wodospad. Skay tam maja tak ostre zby,
e zginby przedwczenie. Id std, a we t swoj ryb.
Anborn wyszed popychajc przed sob skulonego Golluma. Nad wejciem do wnki
zacignito zason.
- Myl, mj Frodo, e nieroztropnie postpujesz - rzek Faramir. - Nie powiniene
trzyma przy sobie tego przewodnika. To stwr nikczemny.
- Nie, nie jest nikczemny na wskro - odpar Frodo.
- Moe nie na wskro - powiedzia Faramir - lecz zo przeera go jak rak, coraz
gbiej. On ci nie doprowadzi do niczego dobrego. Jeeli si z nim rozstaniesz, dam
mu list elazny i eskort do tego miejsca na granicy Gondoru, ktre sobie sam
wybierze.
- Nie zgodziby si na to - odpar Frodo. - Poszedby za mn tak, jak idzie ju od
dawna moim tropem. Przyrzekem zreszt i wiele razy powtrzyem przyrzeczenie, e
wezm go w opiek i pjd, dokd mnie prowadzi. Nie dasz chyba ode mnie,
abym zama sowo?
- Nie - rzek Faramir. - Lecz serce moje tego pragnie. Co innego samemu nie
dochowa wiary, a co innego radzi przyjacielowi, aby zama sowo, szczeglnie,
kiedy bezwiednie na wasn zgub zwiza si przyrzeczeniem. Ale - nie! Musisz
Golluma cierpie przy sobie, jeli zechce i z tob. Nie sdz wszake, aby by
obowizany do wyboru drogi przez przecz Kirith Ungol, o ktrej twj przewodnik nie
powiedzia ci wszystkiego, co wie. To wyczytaem jasno w jego mylach. Nie id na
Kirith Ungol.
- Gdzie wic mam i? - spyta Frodo. - Z powrotem do Czarnej Bramy i zda si na
ask lub nieask wartownikw? Co wiesz o tej przeczy, e nazwa jej budzi w tobie
tyle grozy?
- Nie wiem nic pewnego - odpar Faramir. - My, ludzie z Gondoru, nie zapuszczamy
si tymi czasy na wschd od gocica, nikt spord modego, mojego pokolenia tak
daleko nie by ani te nie wspina si na Gry Cienia. Znamy je tylko ze starych
opowieci i pogosek, ktre przetrway z dawnych lat. To jednak pewne, e na
przeczach nad Minas Morgul czyhaj jakie zowrogie, straszne moce. Starcy i
uczeni, ktrzy zbadali tajniki wiedzy, bledn i milkn na dwik nazwy Kirith Ungol.
Dolina pod Minas Morgul bardzo dawno temu popada we wadz zych si; nawet
wwczas, gdy wygnany Nieprzyjaciel przebywa jeszcze daleko, a wiksza cz
Ithilien naleaa do nas, stamtd wiao groz i strachem. Jak ci wiadomo, sta tam
ongi grd pikny i warowny, Minas Ithil, blini brat naszej stolicy. Zawadnli nim
jednak ludzie nikczemni i dzicy, ktrych Nieprzyjaciel w pierwszym okresie swojej
potgi ujarzmi i wzi na sub; ci po jego upadku bkali si bezdomni i bezpascy.
Mwi, e przywdcami ich byli Numenorejczycy o spodlonych sercach;
Nieprzyjaciel obdarzy ich piercieniami wadzy i wyniszczy tak, e zmienili si w
ywe upiory, straszne i ze. Po jego wygnaniu zajli Minas Ithil, osiedli tam, obrcili
grd i ca okolic w ruin. Zdawaa si pusta, lecz wrd gruzw y strach. Tych
dziewiciu wodzw przygotowao skrycie powrt swego wadcy i pomogo mu; sami
te wzmogli si znw na siach. Dziewiciu Jedcw wyruszyo w wiat przez
straszn bram, a my nie moglimy im zagrodzi drogi. Nie zbliaj si do ich
539
twierdzy! Bdziesz ledzony nieustannie. tam czuwa nigdy nie usypiajca za moc,
stamtd patrzy sto par nigdy nie przymykajcych si oczu. Nie id t drog.
- Dokd wic radzisz i? - spyta Frodo. - Powiedziae, e nie moesz mi wskaza
ani cieki ku grom, ani przej przez gry. lecz ja musz si poza ich wa dosta,
bo zobowizaem si uroczycie wobec caej Rady, e znajd drog lub szukajc jej
zgin. Gdybym zawrci wzdragajc si przed ostatni, najcisz prb, jake
mgbym stan przed elfami i ludmi? Czy przyjby mnie w Gondorze, gdybym
tam zjawi si z tym brzemieniem, ktre nosz i ktre optao szalestwem twojego
brata? Jaki urok rzucioby na Minas Tirith? kto wie, czy wwczas dwie wiee Minas
Morgul nie spogldayby ku sobie ponad spustoszonym, zalanym zgnilizn krajem.
- Tego bym nie chcia - rzek Faramir.
- C wic chcesz, abym zrobi? - spyta Frodo.
- Nie wiem. Ale nie chc, eby szed na mier lub mk. Nie myl te, by
Mithrandir wybra dla ciebie t drog.
- Skoro on zgin, musz sam i jedyn ciek, ktr znalazem. Nie mam czasu
na szukanie lepszej.
- Srogi przypad ci los, beznadziejne zadanie - rzek Faramir. - Pamitaj przynajmniej
moj przestrog: nie ufaj przewodnikowi, nie ufaj temu Smeagolowi. ma ju na
sumieniu morderstwo. Wyczytaem to w jego oczach. - Faramir westchn. - Tak wic
spotka si nasze cieki i znw si rozchodz, Frodo, synu Droga. Ciebie nie trzeba
udzi prnymi sowy. Wiedz, e nie mam nadziei ujrze ci kiedykolwiek pod
socem tej ziemi. Bd jednak odtd przyjacielem twoim i caego twojego plemienia.
A teraz odpocznij, my tymczasem przygotujemy ci prowiant na drog.
Bardzo jestem ciekaw, jakim sposobem ten pokurcz Smeagol znalaz si w
posiadaniu owego skarbu, o ktrym wspominae, i jak go pniej straci; nie bd
jednak trudzi ci wypytujc dzi o te sprawy. Jeeli mimo wszystko wrcisz do krainy
ywych i sidziesz pod cian w blasku soca miejc si z minionych trosk,
bdziesz musia mi opowiedzie ca histori dokadnie. Pki nie nadejdzie ten dzie
lub jaki inny, ktrego nawet czarodziejski kryszta Numenoru nie moe nam objawi,
egnaj.
Faramir wsta, ukoni si nisko Frodowi i rozsuwajc zason przeszed do pieczary.
540
Rozdzia 7
Ku Rozstajowi Drg
541
Stali znowu pod sklepieniem lasu. Szum wodospadu nie dochodzi do ich
uszu, bo od rozpadliny, w ktrej pyn potok, dzielio ich wycignite na poudnie
dugie rami wzgrza. Od zachodu pomidzy drzewami przewitywao wiato, jakby
tam, za lasem, wiat si koczy i poza jego krawdzi nie byo nic prcz nieba.
- Tu ostatecznie rozchodz si nasze drogi - rzek Faramir. - Jeeli posuchacie mojej
rady, nie skrcicie std zaraz na wschd. Pjdziecie prosto, w ten sposb bowiem
wiele jeszcze mil przebdziecie pod oson lasu. Od zachodu teren obrywa si nad
dolinami niekiedy stromo, niekiedy agodniej, wyduonym, pochyym zboczem.
Trzymajcie si wci w pobliu tej krawdzi i skraju lasu. Zrazu moecie, jak sdz,
wdrowa nawet w wietle dziennym. Caa okolica jest upiona i pozornie spokojna,
ze oczy na chwil odwrciy si od niej. Bdcie zdrowi i pospieszajcie, pki mona.
Ucisn hobbitw, zwyczajem swego plemienia pochylajc si nad nimi, kadc rce
na ich ramiona i caujc w czoa.
- yczliwa myl wszystkich ludzi dobrej woli towarzyszy wam w drodze! - powiedzia.
Ukonili si a do ziemi. Faramir zawrci i nie ogldajc si ju za siebie odszed ku
dwm onierzom, ktrzy czekali w pewnym oddaleniu. Hobbici z podziwem patrzyli,
jak szybko umiej porusza si ci ludzie w zielonych ubraniach, zniknli bowiem
niemal w okamgnieniu wrd drzew. W miejscu, gdzie jeszcze przed chwil sta
Faramir, teraz by tylko las, pusty i pospny; mona by myle, e rycerz Gondoru
przywidzia im si we nie.
Frodo westchn i odwrci si twarz na poudnie. Gollum, jakby umylnie
okazujc wzgard dla poegnalnych ceremonii, rozgrzebywa ziemi pod korzeniem
drzewa. "mierdziel ju znowu chyba godny? - pomyla Sam. - Ano, zaczyna si
caa zabawa od nowa."
- Poszli sobie nareszcie? - spyta Gollum. - li, wstrtni ludzie. Smeagola jeszcze
kark boli, tak, boli jeszcze. Chodmy std!
- Chodmy - rzek Frodo. - Ale jeli umiesz tylko zorzeczy ludziom, od ktrych
doznae aski, nie mw lepiej nic.
- Mj pan dobry - zaskrzecza Gollum. - Smeagol artowa. Zawsze przebacza, nie
chowa urazy, tak, nawet do dobrego pana, ktry go zawid. Tak, pan dobry,
Smeagol te dobry.
Ani Frodo, ani Sam nic na to nie odpowiedzieli. Zarzucili toboki na plecy, cisnli kije
w garci i ruszyli naprzd przez las Ithilien. Dwakro w cigu tego dnia odpoczywali
posilajc si odrobin prowiantu, ktry do ich workw kaza zapakowa Faramir. Byli
zaopatrzeni w suszone owoce i solone miso na czas duszy, chleba za dostali
tyle, ile mogli zje przez pierwsze dni, pki nie straci wieoci. Gollum nie tkn
jada.
Soce podnosio si na niebie i przesuno nad stropem lasu niewidzialne,
potem zaczo si chyli zocc pnie drzew od zachodniej strony, a wdrowcy wci
szli w chodnym zielonym cieniu, w niezmconej ciszy. Nawet ptakw nie byo
sycha, jakby wszystkie std odleciay albo oniemiay.
Zmrok wczenie ogarn milczce lasy; wdrowcy zatrzymali si jeszcze przed
zapadniciem nocy, bardzo zmczeni, bo przebyli co najmniej siedem staj od wyjcia
z pieczary. Frodo przespa noc na mikkiej ziemi pod starym drzewem. Sam lea
obok niego, lecz nie zazna spokoju, budzi si, co chwila rozglda i nasuchiwa.
Gollum znikn chykiem, gdy hobbici rozoyli si na spoczynek. Nie przyzna si,
czy zasn w jakiej pobliskiej norze, czy te bka si polujc wrd ciemnoci po
lesie, w kadym razie o pierwszym brzasku wrci i obudzi hobbitw.
- Trzeba wstawa, tak, trzeba wstawa! - mwi. - Mamy jeszcze dalek drog, na
poudnie i na wschd. Hobbici musz si spieszy!
542
zie przemin niemal tak samo jak poprzedni, z t jedynie rnic, e cisza
zdawaa si wok jeszcze gbsza, a powietrze bardziej parne i w lesie
zrobio si duszno. Zbierao si jakby na burz. Gollum czsto przystawa
wszc, mrucza co pod nosem i przynagla do popiechu.
Na trzecim etapie dziennego marszu, pod wieczr, weszli w rzadszy las, gdzie
drzewa rosy wiksze, lecz rozproszone. Ogromne dby skalne o potnych pniach
stay, cieniste i godne, pord szerokich polanek, tu i wdzie przemieszane z
sdziwymi jesionami i olbrzymimi dbami, na ktrych wanie rozkwitay
brunatnozielone pki. U ich stp w jasnej, modej trawie bielay kwiaty jaskczego
ziela i anemonw, o tej porze zamykajce ju kielichy do snu. Na mil w krg
zieleniy si licie lenych hiacyntw, smuke odyki kwiatw ju przebijay si przez
pulchn gleb. Nie byo wida nigdzie ywej duszy, zwierzyny ani ptactwa, mimo to
Golluma na otwartej przestrzeni zdj strach i wdrowcy posuwali si bardzo
ostronie, chykiem przebiegajc od drzewa do drzewa.
Dzie ju dogasa, kiedy dotarli na skraj lasu. Usiedli pod starym, skatym
dbem, ktry wyciga pokrtne niby we korzenie w d po stromej, osypujcej si
skarpie. Mieli przed sob gbok, mroczn dolin. Na jej przeciwlegym brzegu las
znowu sta si gsty, szarobkitny w pospnym wieczornym zmierzchu i cign si
a po widnokrg na poudnie. Po prawej stronie, na zachodzie, majaczyy odlege
gry Gondoru rozjarzone odblaskiem uny, zalewajcej niebo. Z lewej strony
panowaa ju noc i pitrzya si czarna ciana Mordoru. Z ciemnoci wyaniaa si
duga dolina i opadaa stromo rozszerzajcym si stopniowo korytem ku Anduinie.
Dnem jej pyn bystry potok. Frodo sysza jego kamienny gos, wyrany w
wieczornej ciszy. Wzdu potoku, na drugim jego brzegu wia si krt, blad
wstk droga ginc w zimnej szarej mgle, ktrej nie przenikay promienie
zachodzcego soca. Hobbitowi zdawao si, e rozrnia w oddali wyrastajce
jakby z morza cieni omglone szczyty i poszczerbione wieyczki prastarych twierdz,
ciemnych i opustoszaych. Odwrci si do Golluma.
- Czy wiesz, gdzie jestemy? - spyta.
- Tak, panie. W niebezpiecznym miejscu. To droga z Wiey Ksiycowej do
zburzonego grodu nad Rzek; zburzony grd, tak, tak, ze miejsce, pene
nieprzyjaci. Niedobrze zrobilimy suchajc rady tamtego czowieka. Hobbici
oddalili si bardzo od cieki. teraz musz i w stron majaczcego w zmierzchu
acucha grskiego. - Nie mona i t drog. Nie. T drog spod Wiey chodz
okrutni nieprzyjaciele.
Frodo spojrza z gry na drog. W tej chwili w kadym razie nie byo na niej nikogo.
Zdawaa si bezludna, opuszczona, a zbiegaa w d ku pustce ruin ukrytych we
mgle. Lecz co zego czaio si nad ni w powietrzu, jakby rzeczywicie snuy si tam
jakie niedostrzegalne dla oczu istoty. Froda dreszcz przebieg, gdy spojrza znowu
na ledwie ju widoczne w ciemnoci odlege wiee, a plusk wody wyda mu si zimny
i okrutny; by to przecie gos Morgulduiny, zatrutego potoku spywajcego z Doliny
Upiorw.
- Co teraz zrobimy? - spyta. - Przeszlimy dzi wiele mil. Moe cofniemy si w las i
poszukamy jakiego zaktka, eby odpocz w ukryciu?
- W nocy kry si nie trzeba odpar Gollum. To w dzie hobbici musz si odtd
chowa, tak, w dzie.
- Daje spokj! powiedzia Sam. Musimy troch odpocz, chobymy nawet
mieli ruszy znw po pnocy. Bdziemy wtedy mieli jeszcze wiele godzin do witu,
zdymy przej porzdny kawa drogi, oczywicie jeeli t drog znasz.
543
544
545
Nagle odgos grzmotw czy bbnw rozleg si goniejszy i gbszy. Zdawao si, e
ziemia dry pod hobbitami.
- Ju jest z nami krucho powiedzia Frodo. Obawiam si, e zblia si kres naszej
wdrwki.
- Moe odpar Sam ale pki ycia, pty nadziei, jak mawia mj Dziadunio, a
czsto dodawa: i pty je trzeba. Niech pan co przegryzie, panie Frodo, a potem
si przepi.
Popoudnie, o ile Sam dobrze orientowa si w czasie, dobiegao koca.
Wygldajc z gszczu widzia tylko pospny krajobraz bez wiate i cieni, z wolna
zanurzajcy si w bezksztatnym i beznadziejnym zmierzchu. Byo duszno, ale nie
gorco. Frodo spa niespokojnie przewracajc si i szamoczc we nie, czasem co
szepczc z cicha. Dwa razy Sam mia wraenie, e syszy w tym szepcie imi
Gandalfa. Czas wlk si nieznonie. Nagle Sam usysza syk i gdy si obejrza,
zobaczy Golluma, ktry na czworakach wpatrywa si w hobbitw wieccymi
oczyma.
- Wstawa! Wstawa, piochy! szepn. Wstawa. Nie ma czasu do stracenia.
Musimy i zaraz. Nie ma czasu do stracenia.
Sam popatrza na niego nieufnie. Gollum zdawa si wystraszony czy moe
podniecony.
- I? Zaraz? Cos ty wykombinowa? Jeszcze nie pora. Nikt nawet jeszcze nie je
podwieczorku, oczywicie w przyzwoitych krajach, gdzie si w ogle jada
podwieczorki.
- Gupi hobbit! sykn Gollum. Nie jestemy w przyzwoitym kraju. Czas ucieka,
tak, ucieka szybko. Nie ma chwili do stracenia. Trzeba rusza. Niech mj pan zbudzi
si wreszcie!
Szarpn Froda, a hobbit poderwa si z ziemi, usiad i chwyci go za rami. Gollum
wyrwa mu si i odskoczy.
- Nie bdcie gupi sycza. Trzeba i. Nie ma czasu do stracenia.
Nic wicej nie mogli si od niego dowiedzie. Nie chcia powiedzie, gdzie chadza
ani te co go skania do popiechu. Sam by peen podejrze i okazywa je
niedwuznacznie, lecz Frodo niczym nie zdradzi swoich myli. Westchn, zarzuci
toboek na plecy i gotw by wyruszy wrd gstniejcego mroku.
Gollum prowadzc ich po zboczu w d zachowywa szczegln ostrono,
stara si trzyma osony krzeww, a przez otwarte przestrzenie bieg zgity niemal
przy ziemi. Wieczr co prawda tak by ciemny, e najbystrzejsze nawet oko nie
dostrzegoby hobbitw otulonych w kaptury i szare paszcze, najczujniejszy zwierz
nie usyszaby ich cichych krokw. Ani gazka nie trzasna, ani li nie zaszeleci,
gdy przemykali si lekko i szybko.
Szli tak godzin, wci w milczeniu, gsiego, przygnbieni mrokiem i guch
cisz, ktr zakca tylko od czasu do czasu daleki grzmot czy moe warkot bbnw
dochodzcy spomidzy gr. Zeszli ju znacznie poniej kryjwki w tarninie i skrcili
na poudnie starajc si trzyma prosto wytknitego kierunku, o ile na to pozwala
dugi, wyboisty stok wznoszcy si ku cianie gr. W niewielkim oddaleniu przed nimi
czarnym murem rysowa si pas drzew. Podchodzc bliej stwierdzili, e drzewa s
olbrzymie, bardzo stare i wystrzelaj wysoko, chocia czuby maj poamane i
ogoocone, jak gdyby burza z piorunami przesza nad nimi, lecz nie zdoaa ich zabi
ani wstrzsn korzeni sigajcych gboko w ziemi.
- Rozstaje, tak szepn Gollum. Byo to pierwsze sowo, ktre wymwi, odkd
wychynli z gstwy cierni. T drog trzeba i.
546
Skrci teraz na wschd i prowadzi pod gr. Nagle ukazaa si Poudniowa Droga
okrajca podna gr i niknca w wielkim piercieniu drzew.
- To jedyna droga szepn Gollum. Nie ma cieki, tylko ta droga. Nie ma cieki.
Trzeba i do Rozstaja. Prdko! Cicho!
Skradajc si, jak zwiadowcy do obozu nieprzyjaciela, zsunli si ku drodze i
pomknli jej zachodnim brzegiem pod kamienn skarp, szare sylwetki wrd
szarych gazw, stpajce bezszelestnie niby koty na owach. Wreszcie dotarli do
drzew, otaczajcych wielki, otwarty pod ciemnym niebem krg; przestrze midzy
potnymi pniami tworzya jakby olbrzymie sklepione okna zburzonej paacowej sali.
Porodku krzyoway si cztery drogi. Wdrowcy mieli za sob drog z Morannonu,
ktra std wybiegaa naprzd daleko na poudnie; z prawej strony wspinaa si droga
ze starego grodu Osgiliath i przeciwszy skrzyowanie wioda ku wschodowi, w
ciemno. T wanie drog mieli pj.
Frodo dug chwil sta u Rozstaja przejty groz, gdy nagle spostrzeg
wiato. Jego odblask pada na twarz Sama. Szukajc rda wiata Frodo poprzez
okno sklepione z konarw zwrci wzrok na drog do Osgiliath, ktra niby napita
tama opadaa w d ku zachodowi. Na dalekim widnokrgu, poza smutn ziemi
Gondoru otulon w mrok, zachodzce soce trafio wreszcie na skrawek nieba nie
zasonity przez ogromny skbiony caun chmur i wiecc zowieszcz poog
zniao si ku nieskalanemu jeszcze morzu. Blask owietli na chwil ogromny posg
przedstawiajcy siedzcego mczyzn, dostojnego i spokojnego jak kamienni
krlowie z Argonath. Zb czasu skruszy ten pomnik i okaleczyy go brutalne rce.
Zamiast gowy kto na drwin umieci okrgy, grubo ciosany gaz i namalowa na
nim niezdarnie twarz wyszczerzon w szyderczym umiechu, z jednym jedynym
wielkim czerwonym okiem porodku czoa. Nagryzmolone i wydrapane napisy,
bezmylne zygzaki i wstrtne goda, rozpowszechnione wrd dalekich ludw
Mordoru, pokryway kolana, wspaniay tron i cok posgu.
Nagle ostatnie poziome promienie soca wskazay Frodowi odrban gow
kamiennego krla: poniewieraa si opodal drogi na ziemi.
- Spjrz, Samie! krzykn Frodo zdumiony. Spjrz! Krl odzyska koron!
Oczodoy ziay pustk, rzebione kdziory brody byy spkane, lecz wysokie surowe
czoo otaczaa srebrna i zota korona. Pncze o drobnych, biaych, podobnych do
gwiazd kwiatach oploty skronie, jak gdyby skadajc hod obalonemu wadcy, a
wrd kamiennych pukli wosw kwity te rozchodniki.
- Nie zosta pokonany na zawsze! rzek Frodo.
W tym momencie ostatni promie zgas. Soce zanurzyo si w morzu i zniko; jakby
kto zdmuchn lampk nad wiatem, od razu zapada czarna noc.
547
Rozdzia 8
Schody Kirith Ungol
548
dogonili go. Wierny suga chwyci pana w ramiona, gdy ten potkn si i omal nie
upad na progu mostu.
- Nie tdy! Nie tdy! zasycza przewodnik, lecz oddech dobywajc si spomidzy
zbw rozdar cisz tak przenikliwym powistem, e wystraszony Gollum przypad do
ziemi.
- Niech si pan wstrzyma, panie Frodo! szepn Sam na ucho swemu panu.
Niech pan wraca! Nie tdy droga! Gollum tak mwi, a ja wyjtkowo tym razem
zgadzam si z nim.
Frodo przetar rk czoo i oderwa wzrok od wzniesionego na skale grodu. wietlisty
szczyt wiey urzeka go i hobbit musia z wszystkich si walczy z szalonym
pragnieniem, ktre cigno go na lnic drog, ku bramie. Wreszcie przezwyciy
si, zawrci, chocia w tym momencie Piercie zaciy mu straszliwie i stawiajc
opr zacisn acuch na jego szyi. Oczy te, gdy je odwrci od wiey, zabolay go i
jak gdyby na chwil olepy. Mia przed sob nieprzeniknion noc.
Gollum, czogajc si po ziemi niby przeraone zwierz, ju znika w
ciemnociach. Sam podtrzymujc i prowadzc chwiejcego si Froda poda za
przewodnikiem jak mg najspieszniej. Niedaleko od brzegu strumienia w kamiennym
murze nad drog otwieraa si szczelina. Przedostali si przez ni na wsk ciek,
ktra na pocztku lnia nikle, tak jak gwna droga, dalej jednak, gdy wspia si
ponad k trupich kwiatw, przygasa i ciemniaa, wijc si w skrtach pod gr na
pnocne zbocze doliny.
T ciek wlekli si dwaj hobbici rami przy ramieniu, lecz Golluma, ktry
szed przodem, nie widzieli przed sob; tylko od czasu do czasu, gdy odwraca si,
eby ich przywoa, dostrzegali jego oczy wiecce jasnozielonymi pomykami
moe odbiciem strasznego blasku Morgulu, a moe jakim wewntrznym,
wzbudzonym przez ten blask ogniem. Frodo i Sam wci czuli obecno tego
trupiego blasku i spojrzenie czarnych oczodow, tote ustawicznie z lkiem ogldali
si za siebie, ustawicznie wytali wzrok wypatrujc przed sob cieki w ciemnoci.
Z wolna brnli naprzd. Kiedy wspili si wyej, ponad cuchncy opar zatrutego
strumienia, odetchnli lej i rozjanio im si troch w gowach; byli jednak zmczeni
tak okrutnie, jakby przez noc ca maszerowali z wielkim ciarem na plecach lub
pynli przeciw potnemu nurtowi rzeki. Wreszcie musieli zatrzyma si na
odpoczynek. Frodo przysiad na jakim kamieniu. Znajdowali si na szczycie
wysokiego garbu nagiej skay. Przed nimi w zboczu doliny otwieraa si jakby wklsa
zatoka i jej brzegiem biega cieka tworzc wziutk pk, nad citym z prawej
strony urwiskiem; cieka pia si dalej stromo po zwrconej ku poudniowi litej
cianie gry i znikaa gdzie wysoko w gstych ciemnociach.
- Musz chwilk odpocz, Samie szepn Frodo. Nie umiem ci powiedzie,
chopcze kochany, jak strasznie ciy mi moje brzemi. Zaczynam wtpi, czy dugo
jeszcze zdoam je nie. W kadym razie musz odpocz, zanim sprbuj i dalej,
tam!
I wskaza wsk, strom ciek pod gr.
- Tss! Tss! sykn Gollum wracajc spiesznie do hobbitw. Palec trzyma na
ustach, trzs gow, przynaglajc bez sw do popiechu; chwyta Froda za rkaw i
wskazywa drog, lecz hobbit nie ruszy si z miejsca.
- Za chwil! mwi. Za chwil! Przytaczao go zmczenie i nie tylko zmczenie;
jakby urok obezwadni jego ciao i ducha. Musz odpocz mrucza.
Golluma jednak, kiedy usysza t odpowied, ogarn taki strach, e w podnieceniu
zagada syczc i przesaniajc usta rk, jakby chcia zatai sowa przed
niewidzialnymi, rozproszonymi wok suchaczami.
549
- Nie tu! Nie wolno odpoczywa tutaj! Gupcy! Tu widz nas Oczy. Przyjd na most i
zobacz nas! Chodcie std! Pod gr, pod gr! Prdko!
- Niech pan wstanie, panie Frodo rzek Sam. Ta pokraka znowu ma racj. Nie
mona tu marudzi.
- Dobrze odpar Frodo gosem pprzytomnym, jakby przez sen. Sprbuj.
I z wysikiem dwign si z kamienia.
Lecz byo ju za pno. W tym samym bowiem momencie skaa zakoysaa si i
zadraa pod ich stopami. Potny grzmicy huk, goniejszy ni wszystkie
poprzednie, przetoczy si w gbi ziemi i rozbi echem wrd gr. Wielka czerwona
byskawica rozjarzya si znienacka. Strzelia w niebo daleko spoza wschodniej
ciany gr i rozbryzna szkaratn un po niskim puapie chmur. W tej dolinie cieni i
zimnego trupiego wiata czerwie byskawicy zdawaa si nie do zniesienia jaskrawa
i okrutna. Na pomiennym tle czarne kamienne szczyty rysoway si niby zbate noe
wbite w krwawice niebo nad rwnin Gorgoroth. Potem z oguszajcym trzaskiem
spad piorun.
Twierdza Minas Morgul odpowiedziaa. Z wiey i otaczajcych j szczytw
strzeliy ku pospnym chmurom byskawice i rozdwojone jzyki bkitnych pomieni.
Ziemia jkna, zza murw grodu rozleg si krzyk. Zmieszany z ostrym, wysokim
wizgiem drapienych ptakw, z przenikliwym reniem koni, oszalaych z gniewu i
strachu, krzyk ten rozdziera uszy, potnia z kad chwil i wznosi si ku
przeraliwej najwyszej nucie, ju niedostpnej suchowi miertelnikw. Hobbici padli
na ziemi zatykajc uszy.
Straszliwy krzyk, opadajc przecigym skowytem, umilk wreszcie; Frodo
podnis z wolna gow. Po drugiej stronie wskiej doliny, niemal na wysokoci oczu
hobbita, wznosiy si mury zowrogiego grodu, a czelu bramy, na ksztat paszczy
rozdziawionej i zjeonej zbami, staa teraz otworem. Z bramy cigny zastpy
wojska. Wszyscy onierze ubrani na czarno, mroczni jak noc. Na tle szarawych
murw i wieccego bruku gocica Frodo widzia drobne czarne sylwetki,
maszerujce w szeregach krokiem cichym i spiesznym, wypywajce z bram twierdzy
nie koczcym si strumieniem. Piechot poprzedza liczny oddzia konnych suncy
niby chmara widm w szyku bojowym, a na czele jecha jedziec od wszystkich
rolejszy, cay w czerni, tylko na okrytej kapturem gowie poyskiwa zowrogim
blaskiem hem na ksztat korony. Zblia si ju do mostu w dole; Frodo ledzi go
szeroko otwartymi oczyma, niezdolny przymkn powiek ani odwrci spojrzenia.
Czy nie by to wdz Dziewiciu Jedcw, ktry powrci na ziemi, eby
poprowadzi upiorne wojsko do bitwy? Tak, Frodo nie mg wtpi. Widzia znw
tego samego widmowego krla, ktrego lodowata rka ugodzia powiernika
Piercienia morderczym sztyletem. Bl ody w starej ranie, zimny dreszcz dosign
serca Froda.
W momencie, gdy myli te przemykay przez gow hobbita i przeszyway go
zgroz, jedziec tu przed mostem zatrzyma si nagle, a cae wojsko
znieruchomiao za jego plecami. Zalega miertelna cisza. Moe Wdz Upiorw
dosysza zew Piercienia i zawaha si na chwil wyczuwajc obecno drugiej,
obcej potgi w dolinie. Ciemna gowa w hemie i koronie grozy obrcia si w prawo,
potem w lewo, niewidzce oczy przeszukay ciemnoci dokoa. Frodo nie mg si
poruszy, czeka jak ptak, do ktrego zblia si mija. Nigdy jeszcze tak silnie jak w
tej chwili nie czu pokusy wsunicia Piercienia na palec. Lecz mimo natarczywoci
pokusy nie by skonny jej ulec. Wiedzia, e Piercie z pewnoci oszukaby go
tylko, a nawet gdyby go woy, nie miaby siy zmierzy si z krlem Morgulu,
jeszcze nie! Mimo poraenia strachem, wola jego nie odpowiadaa ju teraz na
550
rozkaz, ktry hobbit odczuwa jedynie jako atak potnej siy z zewntrz. Ta obca sia
zawadna jego rk; nie przyzwalajc, lecz w napiciu oczekujc, co si stanie, tak
jakby patrza na akcj rozgrywajc si gdzie bardzo daleko i bardzo dawno temu,
Frodo ledzi ruch wasnej doni zbliajcej si z wolna do zawieszonego na szyi
acuszka. Lecz w tym momencie ockna si w nim wola; przemoc, wbrew
oporowi, cofn rk, skierowa j ku innemu celowi, ku drobnemu przedmiotowi,
ktry mia na piersi. Przedmiot w wyda mu si twardy i zimny, kiedy wreszcie
zacisn na nim palce: by to dar Galadrieli, flakonik, od tak dawna pieczoowicie
przechowywany i niemal zapomniany a do tej chwili. Kiedy go dotkn, wszystkie
myli o Piercieniu rozpierzchy si, hobbit odetchn i schyli gow.
W tym samym okamgnieniu Krl Upiorw odwrci si, spi wierzchowca
ostrog i ruszy na most, a caa armia za nim. Moe kaptur elfw ochroni Froda
przed jego wzrokiem, moe pokrzepiona wola maego przeciwnika odpara atak
wrogiej woli. Jedziec spieszy si, godzina ju wybia, grony Wadca rozkaza
wojenny pochd na zachd.
Wkrtce znikn niby cie rozpywajc si wrd cieni na krtej drodze, a
czarne szeregi przeszy jego ladem przez most. Od czasw wietnoci Isildura
nigdy jeszcze rwnie potna armia nie przekroczya progw tej doliny; nigdy jeszcze
rwnie dzikie i rwnie grone zbrojne zastpy nie dotary nad brzegi Anduiny; a
przecie bya to tylko jedna z wielu armii, ktre Mordor pcha do walki, wcale nie
najwiksza z wszystkich.
Frodo drgn. Nagle wspomnia Faramira i serce mu zabio silniej. A wic
burza wreszcie wybucha pomyla. ten las wczni i mieczy cignie pod
Osgiliath. Czy Faramir zdy uj za rzek? Przewidywa wojn, czy jednak
przewidzia j co do godziny? Kto obroni przepraw przez Anduin teraz, gdy Krl
Upiorw zblia si nad jej brzegi? Za tymi pierwszymi pjd dalsze puki. Zapniem
si w drodze. Wszystko stracone. Zanadto marudziem. Wszystko stracone. Nawet
jeli speni zadanie, nikt si ju o tym nigdy nie dowie. Nie pozostanie nikt, komu
bym mg o swoim wyczynie opowiedzie. Cay trud pjdzie na marne.
Ogarna go sabo i zapaka. A tymczasem zastpy Mordoru wci szy przez
most. W tej jednak chwili z wielkiej dali, jakby w gbi wspomnie o kraju rodzinnym,
o sonecznych porankach w Shire, gdy dzie wstawa i drzwi si otwieray, dobieg do
uszu Froda gos Sama:
- Niech si pan zbudzi, panie Frodo! Niech si pan zbudzi!
Frodo nawet by si nie zdziwi, gdyby Sam doda: niadanie na stole! Sam nalega:
- Niech si pan zbudzi, panie Frodo! Tamci ju przeszli, nam te pora w drog. Kto
tam jeszcze zosta w starym grodzie, kto, kto ma oczy albo inny sposb ledzenia
okolicy. Im duej bdziemy tkwili na jednym miejscu, tym prdzej nas wytropi.
Chodmy std, panie Frodo!
Frodo podnis gow, a potem wsta. Rozpacz nie opucia go, lecz moment saboci
przemin. Zdoby si nawet na niewesoy umiech; przez chwile przewiadczony by
o czym wrcz przeciwnym, teraz jednak nie mniej jasno rozumia, e to, do czego
si zobowiza, musi speni, e musi do tego dy w miar si i e nie jest wcale
wane, czy Faramir, Aragorn, Elrond, Galadriela, Gandalf lub ktokolwiek inny na
wiecie pozna kiedykolwiek jego histori. cisn lask w jednej rce, a flakonik w
drugiej. Gdy zobaczy, e jasne wiato ju przebija poprzez jego palce, ukry flakonik
pod kurtk, na sercu. Odwracajc si od Wiey Morgul, ktra teraz ledwie szar
powiat majaczya nad ciemn dolin, hobbit gotw by wspina si dalej.
551
552
553
przez tunel. Uwaam, e powinien pan teraz odpocz, panie Frodo. Nie mam
pojcia, ktra jest godzina dnia czy nocy, ale to wiem, e maszerujemy od wielu
godzin.
- Tak, trzeba odpocz rzek Frodo. Znajdmy sobie jaki kcik zasonity od
wiatru i zbierzmy siy przed ostatnim skokiem.
Tak bowiem w tym momencie ocenia sytuacj. Niebezpieczestwa krainy za grami
i zadania, ktre tam mia speni, zdaway mu si jeszcze odlege, zbyt dalekie, eby
si o nie ju teraz troszczy. Wszystkie myli skupia na trudnociach przejcia przez
ten niedostpny mur i ominicia czuwajcych na nim stray. Gdyby si udao
dokona tej nieprawdopodobnej sztuki, dalsz cz misji speni tak czy inaczej tak
mu si przynajmniej zdawao w owej cikiej godzinie, gdy znuony pi si z trudem
wrd kamiennych cieni pod Kirith Ungol.
Usiedli w ciemnej szczelinie midzy dwoma wielkimi filarami skalnymi. Frodo i
Sam usadowili si w gbi, Gollum przycupn w pobliu wylotu rozpadliny. Hobbici
zjedli co nieco mylc, e pewnie ostatni to posiek przed zejciem w Bezimienn
Krain, a moe w ogle ostatni wsplny na tej ziemi. Zjedli troch prowiantu
otrzymanego od ludzi z Gondoru i troch podrnego chleba elfw, popili wod.
Wody jednak bardzo oszczdzali, pozwolili sobie ledwie zwily zeschnite wargi.
- Ciekawe, gdzie w dalszej drodze znajdziemy wod zastanawia si Sam. Chyba
nawet w tym kraju mieszkacy co pij. Orkowie przecie pij.
- Tak rzek Frodo. Ale nie mwmy o tym. Nie dla nas ich napoje.
- Tym bardziej wobec tego warto by napeni manierki stwierdzi Sam. Tu co
prawda nigdzie nie wida rde, nie sycha szumu potokw. Faramir zreszt
ostrzega przed wod Morgulu.
- Nie pijcie wody pyncej z Imlad Morgul, tak powiedzia rzek Frodo. teraz ju
jestemy ponad dolin, gdybymy spotkali strumie, pynby do niej, a nie z niej.
- Nie miabym i tak do tej wody zaufania odpar Sam wolabym umrze z
pragnienia. Caa ta okolica wydaje si zatruta. I pocigajc nosem doda: - Pachnie
te brzydko, stchlizn. Wcale mi si tu nie podoba.
- Mnie te, wcale a wcale rzek Frodo. Nie podoba mi si ziemia ani kamienie,
powietrze ani niebo. Wszystko wydaje si przeklte. Ale c robi, skoro tu nas
przyprowadzia cieka.
- No, tak przyzna Sam. Pewnie te nigdy bymy si tu nie znaleli, gdybymy
przed ruszeniem na wypraw wiedzieli wicej o tych krajach. Chyba tak zawsze si
dzieje. Wspaniae czyny, o ktrych mwi legendy, przygody, jak je niegdy
nazywaem, tak wanie wyglday naprawd. Dawniej mylaem, e dzielni
bohaterowie legend specjalnie owych przygd szukali, e ich pragnli, bo s
ciekawe, a zwyke ycie bywa troch nudne, e uprawiali je, e tak powiem, dla
rozrywki. Ale w tych legendach, ktre maj gbszy sens i pozostaj w pamici,
prawda wyglda inaczej. Bohaterw zwykle los mimo ich woli wciga w przygod,
doprowadza ich do niej cieka, jak pan to wyrazi. Pewnie kady z nich podobnie jak
my mia po drodze mnstwo okazji, eby zawrci, lecz nie zrobi tego. Gdyby ktry
zawrci w p drogi, no, to bymy nic o tym nie wiedzieli, pami by o nim zagina.
Wiadomo tylko o tych, ktrzy wytrwali do koca, cho nie zawsze ten koniec by
szczliwy, przynajmniej w oczach uczestnikw, bo stojc z boku nieraz widzi si
rzecz inaczej ni biorc w niej udzia. Na przykad jeli kto jak stary pan Bilbo z
wyprawy wrci cay, zostanie wszystko niby w porzdku, chocia niezupenie takie,
jak przedtem byo. Dla suchaczy czsto nie te historie s najciekawsze, ktre
bohaterom najlepiej si powiody. Ciekaw jestem, w jaki rodzaj historii my dwaj si
zapltalimy?
554
- Ja te jestem tego ciekawy rzek Frodo ale nie wiem. I tak by musi w
prawdziwej historii. W jednej z tych, ktre zawsze szczeglnie lubie. Suchacze
opowieci mog wiedzie czy przynajmniej zgadywa z gry, jak si ona rozwinie,
czy skoczy si pomylnie, czy te smutno, lecz bohaterowie jej nic o tym nie
wiedz; nikt nawet by nie chcia, eby wiedzieli.
- Pewnie, prosz pana. Na przykad Berenowi nawet w gowie nie witao, e
zdobdzie Silmaril z elaznej korony w Thangorodrimie, a przecie go zdoby i
znalaz si w gorszym jeszcze kraju i w groniejszym niebezpieczestwie ni my
tutaj. Ale to duga historia, mieci si w niej i szczcie, i smutki, i co wicej jeszcze,
a potem Silmaril dosta si do rk Earendila. A na dobitk... e te mi to wczeniej na
myl nie przyszo! Przecie my... pan, panie Frodo, ma czstk jego wiata w tym
gwiedzistym szkieku, ktre daa panu Galadriela. A wic my jestemy bohaterami
dalszego cigu tej samej historii! Czy wielkie historie nigdy si nie kocz?
Sama historia nie koczy si odpar Frodo lecz osoby, biorce w niej udzia,
odchodz, gdy skoczy si ich rola. Nasza rola take si skoczy, prdzej czy
pniej.
- A wwczas bdziemy mogli odpocz i wyspa si wreszcie rzek Sam. Zamia
si ponuro. Dosownie: tego tylko pragn, odpocz i wyspa si najzwyczajniej w
wiecie, a potem zbudzi si i zabra do roboty w ogrodzie. Zdaje si, e przez cay
czas o niczym innym nie marzyem. Nie nadaj si do wielkich, wanych spraw. Ale
mimo wszystko ciekaw jestem, czy bd kiedy o nas opowiadali legendy albo
piewali pieni. Oczywicie, e uczestniczymy w niezwykej historii, ale nie wiadomo,
czy z tego powstanie opowie, powtarzana przy kominku albo zapisana czarnymi
literami w grubej ksidze i odczytywana po wielu, wielu latach. Moe kiedy hobbici
bd mwili: Opowiedz histori Froda i Piercienia, a jaki malec zawoa: Tak, tak,
to moja ulubiona historia. Frodo by bardzo dzielny, prawda, tatusiu? Oczywicie,
synku, Frodo jest najsawniejszy wrd hobbitw, a to co znaczy!
- Gruba przesada! odpar Frodo miejc si gono i serdecznie. Takiego miechu
nie syszano w tych okolicach, odkd Sauron zjawi si w rdziemiu. Samowi
wydao si, e wszystkie kamienie nasuchuj i e szczyty pochyliy si
zaciekawione. Frodo jednak na nic nie zwaajc mia si dalej. Wiesz, Samie
powiedzia kiedy sucham twoich sw, ogarnia mnie taka wesoo, jakby caa
historia ju bya opisana w ksidze. Ale zapomniae o jednej z czoowych postaci, o
mnym Samie. Tatusiu, opowiedz co wicej o samie. Dlaczego w legendzie tak
mao zapisano jego przemwie? Strasznie je lubi, zawsze mona si z nich
pomia. Prawda, tatusiu, e Frodo niedaleko by zaszed bez Sama?
- Nie powinien pan obraca tego w art, panie Frodo rzek Sam. Ja mwiem
powanie.
- Ja take powiedzia Frodo. Jak najpowaniej. Ale obaj troch si
zagalopowalimy. Na razie tkwimy w najgorszym miejscu caej historii i bardzo jest
prawdopodobne, e kiedy w przyszoci may hobbit powie: Zamknij, tatusiu,
ksik, nie chc sucha dalszego cigu.
- Moe odpar Sam ale ja na jego miejscu tak bym nie powiedzia. Dawne,
minione dzieje, gdy si stan czci historii, przedstawiaj si zupenie inaczej. Kto
wie, moe nawet Gollum wyda si w opowieci dobry, w kadym razie lepszy ni jest.
Jeeli mona mu wierzy, podobno kiedy lubi legendy. Ciekaw, czy uwaa si za
bohatera, czy za czarny charakter? Ej, Gollumie! zawoa. Chciaby by
bohaterem? Ale gdzie on si znowu podziewa?
Ani u wejcia do szczeliny, ani nigdzie w pobliu nie byo wida Golluma. Jak zwykle
nie przyj od hobbitw prowiantu, wypi tylko troch wody, a potem skuli si na
555
ziemi jakby do snu. Gdy poprzedniego dnia znikn na czas duszy, hobbici
pocieszali si, e jeli nie wycznym, to przynajmniej gwnym celem jego wyprawy
byo poszukiwanie odpowiedniego jada. Dzi najoczywiciej wymkn si znowu, gdy
si zagadali. Po co tym razem?
- Nie lubi, kiedy si tak wymyka bez sowa rzek Sam. Zwaszcza tutaj i teraz. Tu
przecie nie moe spodziewa si, e upoluje co do jedzenia, chyba e ma apetyt
na kamienie. Nawet dba mchu nie znajdzie.
- Nie ma co martwi si teraz o niego odpar Frodo. Nie dotarlibymy tak daleko,
nie zobaczylibymy w ogle tej przeczy, gdyby nie Gollum, musimy wic pogodzi
si z jego dziwnymi obyczajami. Jeli jest faszywy, no, to trudno.
- Mimo wszystko wolabym go mie stale na oku rzek Sam. Tym bardziej, jeeli
jest faszywy. Pamita pan, e on za nic nie chcia powiedzie, czy to przejcie jest
strzeone. Teraz widzimy wie nad przecz, moe przez Nieprzyjaciela
opuszczon, a moe nie. Nie przypuszcza pan, e poszed tam, eby cign nam
na kark orkw czy inne poczwary?
- Nie, tego nie przypuszczam odpar Frodo. nawet jeli rzeczywicie knuje jak
zoliwo, co wydaje mi si do prawdopodobne. Ale nie myl, eby ta zoliwo
na tym miaa polega. Nie, nie sprowadzi orkw ani innych sug Nieprzyjaciela.
Gdyby takie mia zamiary, po c czekaby tak dugo, trudzi si mozoln wspinaczk
i podchodzi tak blisko do kraju, ktrego si straszliwie boi? Odkd si z nim
spotkalimy, mia z pewnoci wiele okazji, eby nas zdradzi i wyda orkom. Nie!
Myl, e ma raczej jaki wasny plan, ktrego tajemnicy z nikim nie chce dzieli.
- Myl, e pan ma racj rzek Sam ale niewielka to pociecha. Nie udz si,
wiem, e mnie wydaby orkom z pocaowaniem rczek. Ale pamitajmy o skarbie.
Jemu od pocztku i zawsze chodzi przede wszystkim o to, eby biedny Smeagol
odzyska swj skarb. Nie wiem, jakie psie figle knuje, ale na pewno we wszystkich
ten jeden cel mu przywieca. Chocia doprawdy nie pojmuj, dlaczego nas a tak
daleko przyprowadzi. Czyby to mu uatwiao spraw?
- On sam pewnie te tego nie pojmuje rzek Frodo. Wtpi, eby w jego
zmtniaym umyle powsta jaki jasno okrelony plan. Sdz, e po prostu stara si,
pki moe, nie dopuci, by skarb wpad w rce Nieprzyjaciela. To bowiem byoby
dla niego take ostateczn klsk. A poza tym gra na zwok i czeka na okazj.
- Krtacz i mierdziel, zawsze to wiedziaem rzek Sam. Im bliej do wrogiego
kraju, tym gorzej Krtacz mierdzi. Niech pan zapamita moje sowa: jeeli w ogle
dobrniemy na przecz, nie pozwoli nam zanie skarbu w granice
nieprzyjacielskiego kraju bez jakiej grubszej awantury.
- Jeszczemy do tej granicy nie dobrnli powiedzia Frodo.
- Nie, ale trzeba ju teraz oczy mie wci otwarte. mierdziel prdko by sobie z
nami poradzi, gdyby nas zaskoczy we nie. Mimo to moe pan si na razie
zdrzemn bezpiecznie. Byle tu przy mnie! Chciabym bardzo, eby pan troch
odpocz. Bd nad panem czuwa pilnie, a jeli pan pooy si bliziutko, ebym mg
pana obj ramieniem, nie uda si nikomu tkn pana bez mojej wiedzy.
- Spa! westchn Frodo z utsknieniem, jakby na pustyni ujrza mira zielonej
oazy. Och, tak, mgbym usn nawet tutaj!
- Nieche pan pi! A gow niech pan pooy na moich kolanach.
Tak zasta hobbitw Gollum, gdy po kilku godzinach wrci chykiem, skradajc si
ciek w d z ciemnych szczytw. Sam siedzia opary o gaz, z gow przechylon
na bok, oddychajc ciko. Na jego kolanach spoczywaa gowa upionego Froda;
suga jedn niad rk trzyma na bladym czole, drug na piersi swego pana. Na
twarzach obu malowa si spokj.
556
557
- Ani jada, ani snu, niczego Smeagol nie uy powiedzia Gollum. Jest
zodziejem.
Sam achn si zniecierpliwiony, lecz pohamowa gniew i zmilcza.
- Nie nadawaj sobie przezwisk, Smeagolu rzek Frodo prawdziwych ani
faszywych. Nie trzeba!
- Smeagol przyj, czym go obdarzono odpar Gollum. askawy pan Sam,
przemdrzay hobbit, da mu to przezwisko.
Frodo spojrza na Sama.
- Tak, prosz pana rzek Sam. Wypsno mi si to swko, kiedy nagle zbudzony
ze snu zobaczyem go przy nas. Przeprosiem, ale, jak tak dalej pjdzie, moe i
odwoam przeprosiny.
- Wic lepiej zapomnijmy o tym rzek Frodo. Suchaj, Smeagolu, musimy si
rozmwi. Powiedz mi, czy moemy reszt drogi znale sami? Przecz ju std
wida, jest niedaleko, jeeli zdoamy trafi sami, moemy uzna nasz umow za
dopenion. Dotrzymae obietnicy, jeste wolny, moesz wrci do krajw, gdzie nie
zabraknie ci jedzenia ani snu, dokdkolwiek, byle nie do sug Nieprzyjaciela. Moe
kiedy bd mg ci nagrodzi, a jeli nie ja, to kto z przyjaci, kto bdzie mnie
pamita.
- Nie, nie, jeszcze nie! jkn Gollum. Nie! Hobbici sami nie znajd drogi, nie!
Teraz trzeba i przez tunel. Smeagol musi pj z wami dalej. Nie wolno mu spa.
Nie wolno mu je. Jeszcze nie!
558
Rozdzia 9
Jaskinia Szeloby
szeroki, e hobbici ledwie dosigali wycignitymi rkami cian, a chocia szli obok
siebie, mieli wraenie, e s rozdzieleni i odcici od siebie, kady zdany na samotny
marsz w ciemnociach.
Gollum wyprzedzi ich, lecz zdawao im si, e jest tu, o par krokw przed
nimi. Dopki jeszcze byli zdolni zwraca uwag na takie szczegy, syszeli jego
wiszczcy i zachystujcy si oddech w pobliu. Po pewnym wszake czasie zmysy
ich jakby odrtwiay, zarwno such jak dotyk stpia, a jeli szli wytrwale po omacku
dalej, to jedynie wysikiem woli, ktra kazaa im przekroczy prg jaskini, dy
wytrwale do celu, do wyniosej bramy za grami. Stracili ju rachub czasu i
orientacj w przestrzeni, zapewne jednak nie uszli zbyt daleko, gdy Sam pod praw
rk zamiast ciany wyczu pustk, otwarte w t stron boczne przejcie; na krtk
chwil owiono go nieco wiesze powietrze, lecz nie zatrzymujc si poszed dalej.
- Jest tu wicej korytarzy szepn z wysikiem, bo dobycie dwiku z garda
zdawao si tutaj nieatw sztuk. Ani chybi, jaskinia orkw.
Potem zmaca jeszcze jedn przerw w cianie z prawej strony, Frodo za z lewej
natrafi na drug, a w miar jak si posuwali na kilka nastpnych, szerszych lub
wszych; nie wahali si jednak w wyborze drogi, bo korytarz, ktrym szli, by prosty,
nie zakrca nigdzie i ustawicznie wznosi si pod gr. Ale nie mieli pojcia, jak jest
dugi, ile jeszcze bd musieli wycierpie i czy im starczy si. Im wyej si wspinali,
tym byo duszniej, a niekiedy mieli wraenie, e walcz z oporem jakiej materii
bardziej zgszczonej ni cuchnce powietrze. Brnc przez ni naprzd czuli od
czasu do czasu na gowach i rkach municie jakby ocierajcych si macek czy
moe zwisajcych z puapu porostw. Ohydna wo dokuczaa coraz bardziej.
Potgowaa si z kad chwil i zdawao si hobbitom, e spord wszystkich
zmysw zachowali jedynie powonienie, lecz zmienio si ono dla nich w narzdzie
tortur. Nie zdawali sobie sprawy, ile czasu trwa ten marsz przez ciemne lochy;
godzin, dwie czy trzy... Godziny duyy si jak dni cae, jak tygodnie. Sam
odsuwajc si od cian tunelu przylgn do Froda, chwycili si za rce i szli odtd
trzymajc si jak najbliej siebie. W kocu Frodo wymacujc lew rk cian natrafi
nagle znw na pustk. Omal nie wpad w ni z rozpdu. Otwr w skale by tym razem
znacznie szerszy od wszystkich poprzednich; a cign z niego smrd tak odraajcy
i tchna obecno tak napitej zoliwej woli e Frodo dozna zawrotu gowy.
Jednoczenie Sam zachwia si i pad twarz naprzd; usiujc opanowa sabo i
strach Frodo chwyci Sama za rk.
- Wstawaj! szepn ochryple, niemal bezgonie. Cay smrd i niebezpieczestwo
skupione s wanie tutaj, w tym bocznym korytarzu. Prdko! Dalej!
Zbierajc resztki si i odwagi dwign Sama i postawi na nogi; zmusi wasne
omdlae ciao do marszu. Sam potykajc si szed u jego boku. Jeden krok, drugi,
trzeci... Sze! Nie wiedzieli, czy minli wylot niewidzialnego korytarza, lecz nagle
odzyskali swobod ruchw, jakby wroga wola na chwil rozlunia narzucone im
pta. Brnli naprzd, wci trzymajc si za rce.
Raptem jednak natknli si na now przeszkod. Tunel rozwidla si, a
przynajmniej tak im si zdawao, w kadym razie po ciemku nie mogli si
zorientowa, ktry z dwch korytarzy jest szerszy i ktry bliszy wytknitego kursu.
Gdzie powinni skrci, w prawo czy w lewo? Nie mieli adnych wskazwek, wybra
musieli na olep, a przecie zdawali sobie spraw, e bd w wyborze oznacza
niechybn mier.
- Ktrym korytarzem poszed Gollum? szepn bez tchu Sam. Dlaczego na nas
nie poczeka?
- Smeagolu! sprbowa zawoa Frodo. Smeagolu!
560
Ale gos zaamywa si w gardle, imi Smeagola ledwie dosyszalne dobyo si z jego
ust. Nikt nie odpowiedzia, nawet echo, powietrze wok nie drgno.
- Tym razem, jak mi si zdaje, odszed ju na dobre mrukn Sam. Moe z gry
uplanowa sobie, e wanie w to miejsce nas zapdzi. Gollum! Jeli kiedy dostan
go w swoje rce, gorzko zapacze pokraka.
Wreszcie stwierdzili obmacujc w ciemnociach ciany, e korytarz odbiegajcy w
lewo jest zablokowany albo stanowi lepka wnk, albo te zagrodzi go jaki
zwalony wielki gaz.
- Droga nie moe prowadzi tamtdy szepn Frodo. Musimy i w prawo, nie ma
wyboru.
- Chodmy, i to prdko wysapa Sam. Tutaj czai si jaki stwr gorszy od
Golluma. Czuj, e kto na nas patrzy.
Nie uszli daleko, gdy dogoni ich niezwyky gos, niespodziany i przeraajcy w tej
guchej ciszy: jak gdyby bekot i bulgot, przecigy zoliwy syk. Odwrcili si, lecz nie
zobaczyli za sob nic. Osupiali, przykuci do miejsca, wpatrywali si w mrok czekajc
nie wiedzie na co.
- To puapka rzek Sam i pooy rk na gowicy miecza. Wspomnia przy tym
ciemno Kurhanu, z ktrego or pochodzi. Ach gdyby teraz Tom Bombadil by
gdzie w pobliu! pomyla. Gdy tak sta, otoczony noc, z sercem penym czarnej
rozpaczy i gniewu, wydao mu si nagle, e dostrzega wiato, lecz widzia je tylko
oczyma duszy; zrazu olnio go, jak promie soca olepia wzrok winia po dugim
przebywaniu w lochu bez okien. Potem rozszczepio si na kolory i zagrao zieleni,
zotem, srebrem, biel. W dali, jak gdyby na malekim obrazku wymalowanym
zrcznymi palcami elfa, zobaczy pani Galadriel stojc na ce Lorien z
podarunkami w rkach. Dla ciebie, powierniku Piercienia usysza jej gos,
odlegy, lecz wyrany przygotowaam ten oto dar.
Bekotliwy syk zblia si, a towarzyszyo mu skrzypienie, jakby w mroku jaki
olbrzymi stawong o skrzypicych stawach sun z wolna, lecz zdecydowanie
naprzd, lc przed siebie fale odraajcej woni.
- Panie Frodo! Panie Frodo! krzykn Sam odzyskujc nagle gos i energi. Dar
pani Galadrieli! Gwiadziste szkieko! wiato, ktre ci zawieci w ciemnoci, jak
obiecaa pani elfw. Gwiadziste szkieko!
- Gwiadziste szkieko? powtrzy Frodo jakby przez sen, nie bardzo rozumiejc, o
czym Sam mwi. Ach, prawda! Jak mogem o nim zapomnie! wiato, gdy
wszystkie inne wiata zgasn. Tak, teraz tylko wiato moe nam dopomc.
Z wolna wsun rk za pazuch i z wolna wydoby flakonik Galadrieli. Kryszta
chwilk lni blado niby gwiazda, gdy wschodzi i z trudem przebija gste mgy
zalegajce nad ziemi, potem, w miar jak wzmagaa si moc zaczarowanego
szkieka, a jednoczenie nadzieja krzepa w sercu Froda, rozarzy si, zapon
srebrnym pomieniem jak malekie serduszko olniewajcego blasku; mona by
pomyle, e to Earendil we wasnej osobie zstpi ze swoich sonecznych,
podniebnych szlakw z ostatnim Silmarilem wieccym nad czoem. Ciemno
cofaa si przed blaskiem bijcym z wntrza krysztaowej, czarodziejskiej kuli, a rka,
ktra j trzymaa, iskrzya si biaym ogniem.
Frodo z podziwem patrza na ten cudowny podarunek, ktry nosi od tak
dawna na sercu, nie znajc jego wielkiej wartoci i mocy. Rzadko myla o nim w
podry, dopki nie znalaz si w Dolinie Morgul, i nigdy go nie uy dotychczas,
bojc si, e wiato zdradzi ich przed oczyma nieprzyjaci. Aiya Earendil Elenion
Ankalima! krzykn nie zdajc sobie sprawy z wymawianych sw, jakby czyj obcy
561
gos przemwi przez jego usta, dwiczny, nie stumiony cikim, zatrutym
powietrzem lochw.
Ale istniej w rdziemiu inne siy, potgi nocy, prastare i bardzo mocne. Ta,
ktra skradaa si w ciemnociach ku hobbitom, znaa sprzed wiekw haso elfw,
lecz nie lkaa si go nigdy, a teraz take nie daa si nim poskromi. Okrzyk jeszcze
nie przebrzmia, gdy Frodo poczu skupion na sobie zoliw wol i mordercze
spojrzenie. W tunelu, midzy hobbitami a wylotem korytarza, przed ktrym obaj
zachwiali si i omdleli, zabysy oczy, dwa grona maych oczek, kade zoone z
wielu renic; czajce si niebezpieczestwo wreszcie pokazao swoje oblicze. Blask
gwiezdnego szkieka zaama si odbity od tysica owadzich oczu, lecz powierzchnia
ich lnia morderczym biaym ogniem, pomieniem rozarzonym w otchaniach
przewrotnej, zoliwej myli. Byy to oczy potworne, odraajce, bestialskie, zarazem
pene skupionej woli i wstrtnej radoci, wpatrzone z okrutn rozkosz w ofiary,
zamknite w puapce, z ktrej nie istniaa moliwo ucieczki.
Frodo i Sam w przeraeniu zaczli si cofa, nie mogc oderwa wzroku od
straszliwych zowrogich oczu poczwary; w miar jednak, jak si cofali, straszne oczy
posuway si naprzd. Frodowi rka, trzymajca wietlisty flakonik, omdlaa i z wolna
opada. Potem nagle oczy jakby dla zabawy zwolniy ich na chwil z uwizi i hobbici
obaj odwrciwszy si przebiegli w lepej panice kilkanacie krokw naprzd. Frodo
jednak w biegu obejrza si i ze zgroz stwierdzi, e oczy zbliaj si do nich
gwatownymi skokami. Owion ich trupi zaduch.
- Stj! Stj! krzykn w rozpaczy. Ucieczka nie zda si na nic.
Oczy skraday si coraz bliej.
- Galadrielo! zawoa i zbierajc resztki odwagi podnis znw w gr krysztaowy
flakonik. Oczy si zatrzymay. Na moment spojrzenie ich przygaso, jakby zmcone
przelotnym zwtpieniem. Wwczas w piersi Froda serce zapono mstwem i hobbit
bez namysu, nie zastanawiajc si, czy to, co robi, jest szalestwem, aktem
rozpaczy czy mstwa, chwyci flakonik w lew rk, a praw wycign z pochwy
mieczyk. deko zabyso, ostra stal elfw roziskrzya si srebrnym wiatem, lecz z
klingi wystrzeliy niebieskie pomyki. Z czarodziejskim krysztaem wzniesionym nad
gow, z mieczem w doni Frodo, hobbit z dalekiego, cichego kraju, szed
nieustraszenie na spotkanie wrogich oczu.
Oczy zadray. Im bliej byo wiato, tym wyraniej mtniay w rozterce. Nigdy
jeszcze nie olni ich rwnie potny blask. Od soca, ksiyca i gwiazd kryy si
zawsze pod ziemi, teraz jednak gwiazda zesza w gb lochw. Zbliaa si cigle,
oczy ulky si jej. Ju zgasy wszystkie. Ogromne cielsko zawrcio w tunelu
uchodzc poza zasig wiata, zagradzajc mu drog swoim olbrzymim cieniem.
Oczy znikny.
- Panie Frodo! Panie Frodo! krzykn Sam. Szed krok w krok za swym panem,
rwnie z obnaonym mieczem w rku. Chwaa gwiazdom! Ale pikn pie
uoyyby o tym spotkaniu elfy, gdyby si o nim dowiedziay. Obym doy tej chwili,
eby im opowiedzie wszystko, a potem posucha ich piewu. Niech si ju pan
zatrzyma, panie Frodo! Niech pan nie idzie w gb jamy! Teraz mamy ostatni
szans. Umykajmy z tej wstrtnej nory!
Raz jeszcze zawrcili, z pocztku idc, potem biegnc; tunel wznosi si ostro w gr
i z kadym krokiem wydobywali si wyej ponad ohydny zaduch bijcy od ukrytego w
ciemnoci legowiska poczwary, tote nowa otucha i nowe siy wstpoway w serca
hobbitw. W pewnej chwili na ich spotkanie dmuchn powiew chodnego
rozrzedzonego powietrza. Wylot, drugi koniec tunelu, mieli wreszcie tu przed sob.
Zdyszani, stsknieni do nieba nad gow, rzucili si naprzd, lecz nagle ku swemu
562
563
grzbiecie, a po obu jej stronach sterczce ku niebu zjeone skay. Krtki bieg, ostatni
wysiek i znajdzie si poza cian gr.
- Przecz, Samie! - krzykn nie zwaajc na to, e jego gos, wyzwolony wreszcie z
zaduchu podziemi, rozlega si przenikliwie i dononie. - Przecz! Biegiem! Za chwile
bdziemy po drugiej stronie, nikt nas ju teraz nie zdoa powstrzyma!
Sam poda za swym panem ile si w nogach, lecz mimo radoci wyzwolenia z
lochu nie czu si wcale bezpieczny i wci zerka przez rami ku czarnej bramie
jaskini, w strachu, e oczy lub jaki niewiadomy koszmarny stwr lada chwila
wyskoczy z niej w pogo za uciekinierami. Ani on, ani jego pan nie znali siy i
przebiegoci Szeloby. Miaa ona niejedno wyjcie ze swego legowiska. Mieszkaa tu
od wiekw ta za istota, odmiana olbrzymiej pajczycy, z gatunku
rozpowszechnionego ongi w kraju elfw na zachodzie, teraz zatopionym przez
morze; z takimi wanie pajkami walczy Beren w Grach Zgrozy, w Doriath, i
podczas jednej z tych swoich wypraw przed laty ujrza na zielonej polanie midzy
modrzewiami pikn Luthien w blasku ksiyca. Nie wiadomo, jakim sposobem
Szeloba uciekszy spord ruin zawdrowaa w te strony, bo z Czarnych Lat niewiele
zachowao si opowieci. W kadym razie mieszkaa tu od dawna, zanim jeszcze
zjawi si Sauron i pooono pierwsze kamienie pod mury Barad-Duru. Nie suya
nikomu, tylko sobie samej, pia krew ludzi i elfw, pucha i tya trawic gnunie swoje
samotne uczty i snujc w cieniu sieci; kade ywe stworzenie byo jej straw, a
rzygaa czarn ciemnoci. Sabsze od matki liczne dzieci, bkarty spodzone z
nieszczsnymi samcami, ktrych mordowaa, yy rozproszone po dolinach Gr
Cienia a po dalekie gry na wschodzie, po Dol Guldur i dzikie ostpy Mrocznej
Puszczy. aden wszake z potomkw nie mg si rwna z Szelob Wielk,
ostatni crk Ungolianta, ktra przetrwaa na nieszczcie dla wiata.
Przed laty spotka si z ni Gollum, trafi do niej Smeagol zamiowany w
szperaniu po najciemniejszych jaskiniach, i wwczas ju, za dawnych dni, zoy jej
pokon i odda hod; odtd jej przewrotna wola i zowrogie siy towarzyszyy mu stale
w tuaczce nie dopuszczajc do niego wiata ani skruchy. Przyrzek jej dostarcza
eru. Lecz nie podziela jej akomstwa. Szeloba nie wiedziaa bowiem nic o wieach,
piercieniach i przemylnych dzieach ludzkich rk, nie dbaa o te rzeczy, pragna
tylko dla wszystkich innych istot mierci, mierci na ciele i duszy, dla siebie za
samotnego ycia i sytoci; chciaa je i puchn, tuczy si, tak by wreszcie gry
nie mogy jej pomieci ani ciemnoci obj. Ale do spenienia tych marze byo
jeszcze daleko, od dawna godowaa kryjc si w swojej jaskini, podczas gdy moc
Saurona rosa, a wszelkie yjce stworzenia unikay jego krainy. Grody nad dolin
stay martwe, nie zblia si tutaj czowiek ani elf, czasem tylko zabkany ork trafia
w sieci Szeloby. Marna to bya strawa i nieatwa do zowienia. Pajczyca musiaa co
je, chocia wic orkowie pracowicie budowali coraz to nowe zawie cieki z
przeczy do swojej Wiey, umiaa zawsze jakim podstpem usidli ofiary. Tsknia
jednak do smaczniejszego misa. I wreszcie Gollum dostarczy jej upragnionych
przysmakw.
- Zobaczymy, zobaczymy - powtarza, ilekro wpada w najgorszy humor podczas
wdrwki z wzgrz Emyn Muil do Doliny Morgul. - Zobaczymy. Kto wie, tak, moe si
zdarzy, kiedy ona odrzuci koci i puste ubrania, e znajdziemy nasz skarb, zapat
dla biednego Smeagola za smaczne jado. Uratujemy skarb, dotrzymamy
przyrzeczenia. Tak, tak. A kiedy skarb bdziemy mieli zabezpieczony, ona te dowie
si o tym, jej take odpacimy z nawizk.
564
565
owosione szczecin tward jak stalowe kolce, a na kadej ostry pazur. Gdy raz
zdoaa przecisn mikki, rozpuchy kadub i pogite koczyny przez grny wylot
swej jaskini, poruszaa si z przeraajc zwinnoci, to biegnc na skrzypicych
nogach, to sadzc susami. Znalaza si midzy Samem a jego panem. Albo nie
spostrzega Sama, albo wolaa go na razie pomin jako tego, ktry mia przy sobie
wieccy kryszta, bo wszystkie siy skupia na pocigu za jedn ofiar, za Frodem,
pozbawionym wieccego szkieka i biegncym zuchwale rodkiem cieki,
niewiadomym jeszcze grocego niebezpieczestwa. Pdzi, ale Szeloba bya
szybsza od niego. Jeszcze par susw, a pochwyci go niechybnie.
Sam jkn i dobywajc resztek si z piersi wrzasn:
- Uwaga! Panie Frodo, niech pan si obejrzy! Ja...
Nagle gos uwiz samowi w gardle. Duga, lepka rka zatkaa mu usta, jakie macki
oploty mu nogi. Zaskoczony pad wstecz, prosto w ramiona napastnika.
- Mamy go! sykn Gollum nad jego uchem. Wreszcie go mamy, mj skarbie,
mamy w garci wstrtnego hobbita. Tego sobie zatrzymamy. Ona wemie drugiego.
Tak, tak, jego wemie Szeloba, nie Smeagol, bo Smeagol przyrzek, e nie tknie, nie
skrzywdzi dobrego pana. Ale ciebie Smeagol ma w garci, wstrtny, pody zodzieju.
I plun na kark Samowi.
Oburzony zdrad, zrozpaczony, e wstrzymano go w pdzie, gdy bieg na
ratunek zagroonemu miertelnie panu, Sam znalaz w sobie zapa i siy, ktrych
Gollum nigdy si nie spodziewa po flegmatycznym, gupim hobbicie, za jakiego go
uwaa. Nawet Gollum nie umiaby zwinniej wywija si z ucisku i zawziciej
walczy ni Sam w tej chwili. Szarpn gow wyzwalajc si od kneblujcej usta
apy, da nura i znw rzuci si gwatownie naprzd usiujc uwolni si od drugiej
apy Golluma, zacinitej na jego karku. Miecz trzyma wci w garci, a na lewym
ramieniu, zawieszon na rzemiennej ptli, mia lask od Faramira. Rozpaczliwie
prbowa odwrci si i dgn sztychem przeciwnika, lecz Gollum by bardzo
zwinny. Byskawicznie wycign prawe rami i chwyci Sama za przegub rki. Palce
mia twarde jak elazne kleszcze; z wolna, nieubaganie zgina do hobbita, a Sam
z okrzykiem blu wypuci miecz na ziemi. Druga rka Golluma przez cay czas
zaciskaa si na jego gardle.
Wwczas Sam sprbowa fortelu. Odchyli si od Golluma i z wszystkich si
zapar si nogami o ziemi, po czym nagle odpychajc si stopami od gruntu run z
rozmachem na plecy. Nie spodziewajc si tak prostej sztuki, Gollum pchnity
znienacka pad take, a krpy hobbit caym swoim ciarem przycisn mu brzuch.
Gollum sykn przeraliwie i na okamgnienie rozluni uchwyt palcw na gardle
Sama, lecz nie puci przegubu jego prawej rki. Sam szarpn si, odsun
przeciwnika, wsta, okrci si byskawicznie wok rki, uwizionej w ucisku
Golluma. Lew rk chwyci lask i mign ni z rozmachem po wycignitym
ramieniu przeciwnika trafiajc go tu pod okciem.
Gollum zawy i wypuci z garci napistek Sama. Wtedy Sam przeszed do
ataku. Nie tracc czasu na przerzucanie laski z lewej do prawej rki, rbn z furi po
raz drugi. Gollum zwinny jak jaszczurka skrci si cay, tote cios przeznaczony dla
jego gowy spad na grzbiet. Laska pka z trzaskiem. Tego ju byo Gollumowi za
wiele. Z dawna wywiczy si w napaciach zza plecw i rzadko zawodzia go ta
sztuka. Tym razem zalepiony zoci popeni bd: pozwoli sobie gada i chepi
si, nim obie rce zacisn ofierze na gardle. Cay jego pikny plan zaama si,
odkd w ciemnociach niespodzianie bysno straszliwe wiato. A teraz znalaz si
twarz w twarz z rozwcieczonym przeciwnikiem, niewiele od niego mniejszym. Nie
lubi takiej walki. Sam chwyci z ziemi miecz i podnis go w gr. Gollum wrzasn i
566
odskakujc na czworakach w bok, da susa niby aba. Zanim Sam do niego dobieg,
ju by daleko pdzc z zawrotn szybkoci z powrotem w stron tunelu. Z
mieczem w rku Sam ruszy za nim. Przez chwil zapomnia o caym wiecie,
czerwona mga przesonia mu oczy, wiedzia tylko jedno: e chce zabi Golluma.
Lecz Gollum znikn. Dopiero na widok czarnego wylotu jamy i owiany bijcym z niej
smrodem, sam nagle oprzytomnia. Jak piorun porazia go myl o Frodzie ciganym
przez poczwar. Zawrci na picie i co si w nogach puci si ciek pod gr
wykrzykujc imi pana. Ale ju byo za pno. Przynajmniej ta cz planu Golluma
nie zawioda.
567
Rozdzia 10
Sam w rozterce
568
569
570
571
spokojnie, pki nie wrc. Mam nadziej, e nie zbliy si tu do ciebie adne
nikczemne stworzenie. Jeli pani Galadriela syszy mnie i zechce speni moje
yczenie, to mam tylko jedno jedyne: ebym mg wrci i odnale ciebie. egnaj!
Schylajc gow zarzuci sobie acuszek na szyj. W pierwszej chwili a przygi si
pod brzemieniem, Piercie niby ciki kamie cign go ku ziemi. Z wolna jednak
ciar mala czy moe Samowi si przybywao, do e wyprostowa gow, a potem z
wysikiem podnis si na nogi. Stwierdzi, e moe si porusza i e udwignie
brzemi. Na chwilk wyj z ukrycia gwiezdne szkieko i spojrza na swego pana; dar
Galadrieli jania agodnym blaskiem, jak wieczorna gwiazda w noc letni, w tym
wietle twarz Froda miaa znw pikn barw, blad, lecz, podobnie jak twarze
elfw, szlachetn bladoci istot, ktre odbyy dug wdrwk przez ciemnoci.
Unoszc w sercu aosn pociech tego ostatniego spojrzenia, Sam odwrci si,
schowa kryszta i ruszy naprzd w gstniejcy mrok. Nie mia dalekiej drogi. Tunel
zosta za nim, a przed nim ciemnia leb odlegy o kilkaset zaledwie krokw. ciek
widzia wyranie, wydeptana od wiekw wrzynaa si gbok kolein wrd ska i
wznosia si agodnie dugim jarem midzy urwistymi cianami. Jar zwa si
znienacka. Sam znalaz si u stp szerokich schodw o do niskich stopniach.
Wiea orkw pitrzya si teraz wprost nad jego gow, grona i czarna, z jednym
jedynym wieccym czerwono okiem. Hobbita na razie kry jej cie. Wspi si na
szczyt schodw i wreszcie stan na przeczy.
- Postanowiem nieodwoalnie powtarza sobie, ale nie mg si wyzby
wtpliwoci. Przemyla decyzj jak umia najsumienniej, to wszake, co robi,
sprzeciwiao si jego najgbszej naturze. Moe si omyliem? mrucza. Jak
naleao postpi?
Gdy strome ciany lebu zamykay si wok niego, zanim dotar na waciwy szczyt i
spojrza wreszcie na ciek, ktra miaa go sprowadzi w d na drug stron gr,
do Bezimiennego Kraju, odwrci si raz jeszcze. Przez chwil znieruchomia
szarpany rozterk i patrza na przebyt drog. Widzia std jeszcze wylot tunelu niby
czarny punkcik w narastajcych ciemnociach; mia wraenie, e dostrzega te albo
przynajmniej odgaduje miejsce, gdzie ley Frodo; zdawao mu si, ze tam na ziemi
co lni jasno, moe jednak wprowadziy go w bd zy, wzbierajce w oczach, gdy
patrza na ten kamienny, wzniesiony wysoko skrawek ziemi, na ktrym cae jego
ycie rozsypao si w proch.
- eby chocia spenio si moje yczenie! westchn. ebym chocia mg tam
wrci i odnale Froda.
Wreszcie odwrci si twarz do czekajcej go dalszej cieki i postpi kilka krokw
naprzd; nigdy jeszcze aden krok w yciu nie kosztowa go tyle wysiku.
Tylko kilka krokw, jeszcze kilka nastpnych, a zacznie schodzi w d i nigdy
ju nie ujrzy tego kamiennego wzniesienia pod urwiskiem. Nagle usysza jakie
gosy i krzyki. Stan jak wryty. To byy gosy orkw. Musieli by wszdzie: przed nim
i za nim. Tupot ng i ochrype wrzaski: orkowie podchodzili na przecz od drugiego
stoku, zapewne od ktrej z bram wiey. Tupot ng i nawoywania od drugiej strony.
Sam odwrci si w miejscu. Zobaczy czerwone wiateka, pochodnie migocce
daleko w dole: orkowie wychodzili z tunelu. Puapka si zamyka. A wic czerwone
oko wiey nie byo lepe. Sam zrozumia, e jest zgubiony.
Chybotliwe wiata pochodni i szczk stali zbliay si do niego od drugiego
stoku bardzo szybko. Za chwil znajd si na szczycie i pochwyc go. Za wiele
czasu straci na namysy, teraz wszystko przepado. Jake zdoa si wymkn,
uratowa siebie i Piercie? Piercie! Sam nie uwiadamia sobie adnych myli,
nie podejmowa wiadomie decyzji. Nie wiedzc kiedy i jak, cign przez gow
572
acuszek i wzi Piercie do rki. Tu przed nim ukazay si ju zza grzbietu gry
pierwsze szeregi orkw. I w tym momencie Sam wsun Piercie na palec.
wiat si nagle odmieni, w jednej sekundzie przemkny hobbitowi przez
gow myli dugiej godziny. Zda sobie spraw, e such ma teraz wyostrzony, a
wzrok przymiony, lecz inaczej ni podczas wdrwki przez jaskini Szeloby.
Wszystko wkoo wydawao si nie ciemne jak przedtem, lecz mtne. Znajdowa si w
wiecie szarej mgy jak czarny solidny kamie, a Piercie obciajcy jego lew
rk by jak gdyby krkiem rozpalonego zota. Sam nie czu si niewidzialny, lecz
przeciwnie, przeraajco, cakowicie odsonity. Zrozumia, e gdzie czuwa Oko,
ktre go szuka.
Sysza trzask pkajcych kamieni i szmer wody w odlegej Dolinie Morgul, i z
oddali, spod ziemi, skowyt nieszczsnej Szeloby bkajcej si na olep po
zakamarkach tunelu; sysza gosy z lochw Wiey i krzyki orkw wychodzcych z
jaskini, i oguszajcy, dudnicy w uszach tupot ng, i rozdzierajcy zgiek orkw,
ktrzy cignli ku niemu zza gr. Przylgn do ciany urwiska. Tamci tymczasem
maszerowali jak zastp upiorw; szare, zamazane sylwetki, niosce blade pomienie,
zdaway si we mgle widmami strachu. Gdy przechodzili obok niego, sam skulony
usiowa wcisn si w jak szczelin i znikn.
Nasuchiwa. Orkowie cigncy od strony tunelu i drugi oddzia, schodzcy
dug kolumn z przeczy na spotkanie pierwszego, zobaczyli si wzajemnie i z
krzykiem biegli ku sobie. Sysza wyranie ich gosy i rozumia, co woali. Moe
Piercie pozwala rozumie wszystkie jzyki, a moe tylko przenika myli,
zwaszcza sug Saurona, swego twrcy, w kadym razie Sam, jeli chcia, rozumia i
tumaczy sobie na wasn mow to, co tamci krzyczeli. Piercie wida nabra tym
wikszej potgi znalazszy si tak blisko miejsca, z ktrego pochodzi, ale nie mia
mocy obdarzenia tego, kto go nosi, cnot odwagi. Sam w tej chwili myla wycznie
o tym, eby si ukry, przyczai i przeczeka, pki nie wrci cisza i spokj. Z trwog
wyta such. Nie umia okreli, z jakiej odlegoci dochodz gosy orkw, zdawao
mu si, e ich sowa rozbrzmiewaj w jego uszach.
- Hej, Gorbag. Co tu robisz w grach? Czy ci si ju sprzykrzya wojna?
- Taki dostaem rozkaz, durny Szagracie. A co ty tutaj robisz! Znudzio ci si siedzie
w murach? Zachciao ci si wojowa?
- Nic ci do tego. Tu na przeczy ja rozkazuj, wic odzywaj si grzeczniej. Co masz
do zameldowania?
- Nic.
- Hej! Hej! Hoj! wrzask przerwa rozmow dwch dowdcw. Orkowie, ktrzy zeszli
pod przecz, zauwayli co niezwykego. Pucili si nagle pdem. Inni pobiegli ich
ladem.
- Hej! Hola! Tu co jest! Cos ley na drodze. Szpieg! Szpieg!
Zagray zgrzytliwe rogi, podnis si zgiek i wrzawa. Jakby piorun zbudzi Sama z
osupienia. Orkowie spostrzegli Froda! Co z nim zrobi? Nieraz sysza o orkach
opowieci mroce krew w yach. Nie, do tego nie mona dopuci! W okamgnieniu
Sam wyrzek si podjtej misji, wszystkich niedawnych postanowie, a razem z nimi
wyzby si nagle strachu i zwtpienia. Ju wiedzia, gdzie jest jego miejsce: u boku
kochanego pana, jakkolwiek nie mia pojcia, co bdzie mg zrobi w jego obronie.
Zbieg szybko po stopniach i dalej ciek z powrotem w d.
"Ilu ich jest? - myla. - Trzydziestu, czterdziestu w oddziale z Wiey, wicej ni
drugie tyle w tym, ktry nadszed z tunelu. Ilu zdoam ukatrupi, zanim mnie
obezwadni? Gdy wycign miecz z pochwy, zobacz jego bysk i prdzej czy
pniej zapi mnie. Ciekawe, czy te kiedy jaka pie wspomni, jak Sam poleg na
573
grskiej przeczy kadc wa z trupw nieprzyjaci wok zwok swojego pana. Nie,
nie bdzie takiej pieni. Oczywicie! Orkowie znajd Piercie i nie bdzie ju na
wiecie adnych pieni. Trudno. Moje miejsce jest przy panu. Musz to zrozumie
wszyscy: Elrond, caa Rada, wielcy rycerze i panie, s przecie mdrzy. Ich plany
zawiody. ja nie nadaj si na powiernika Piercienia. Bez pana Froda jestem do
niczego".
Tymczasem orkowie zniknli sprzed jego zamglonych oczu. sam dotd nie
zwaa na wasne zmczenie, lecz nagle uwiadomi sobie, e jest niemal u kresu si.
Nogi odmawiay mu posuszestwa. Posuwa si o wiele za wolno. Mia wraenie, e
cieka wycigna si na cae mile przed nim. Gdzie w tej mgle podziali si
orkowie? Zobaczy ich znowu po chwili. Byli ju daleko. Ca gromad cisnli si
wok lezcego na ziemi ciaa. Kilku rozbiego si na wszystkie strony jak psy
wszce trop. Sam z trudem poderwa si do szybszego biegu.
- ywo, Samie - mwi sobie - bo znw si spnisz!
Obluni miecz w pochwie. Za chwil dobdzie go, a wtedy... Buchn dziki wrzask,
pohukiwania i miechy; orkowie dwigali ciao z ziemi.
- Ya hoi! Ya horri hoi! Nue!
Potem pojedynczy gos krzykn:
- Bierzcie go! najkrtsz drog do Dolnej Bramy. Szeloba z pewnoci nie bdzie
nam dzi przeszkadzaa.
Orkowie ca band ruszyli z miejsca. Porodku czterech nioso wysoko w ramionach
ciao Froda.
- Ya hoi!
Zabrali Froda. Zniknli. sam nie mg ich docign. Wlk si z wysikiem za nimi,
lecz orkowie ju dotarli do wylotu tunelu i wchodzili w podziemia: czterech
dwigajcych ciao hobbita na przedzie, reszta za nimi cisnc si i toczc bezadnie.
Sam wci brn naprzd. Doby miecza, ktry bkitnym blaskiem wieci w jego
drcej rce, ale orkowie nic nie spostrzegli. kiedy bez tchu Sam dobiego wreszcie
do wylotu tunelu, ostatni szereg orkw ju znika w czarnej jamie.
Przez chwil Sam sta dyszc ciko i rk przyciskajc serce. Potem
przesun rkawem po twarzy ocierajc kurz, pot i zy.
- otry przeklte! - jkn i skoczy za nimi w ciemno. Teraz jednak ciemno
tunelu nie wydaa mu si tak czarna jak poprzednio, mia tylko wraenie, e z lekkiej
mgy wszed w gciejsz. Z kad chwil bardziej czu si znuony, ale zacina si
tym mocniej w uporze. Zdawao mu si, e dostrzega przed sob do niedaleko
pochodnie, lecz mimo wysikw nie mg ich dogoni. Orkowie poruszaj si
szczeglnie zwinnie w podziemiach, a ten tunel w dodatku znali dobrze, bo mimo
strachu przed Szelob czsto musieli go uywa jako najkrtszej drogi z Martwego
Grodu na drug stron gr. Nie wiedzieli, jak dawno w zamierzchej przeszoci
powsta gwny tunel i wielki okrgy szyb, ktry od wiekw Szeloba obraa sobie za
siedzib; sami jednak zbudowali liczne boczne korytarze i wyjcia na rne strony,
eby umoliwi sobie ratunek przed napaci pajczycy, gdy z rozkazu swego
wadcy musieli tdy przechodzi. tego wieczora nie zamierzali zapuszcza si daleko
w gb jaskini, spieszyli prosto do korytarza, ktry prowadzi do wiey straniczej na
urwisku. Wikszo cieszya si i gono tryumfowaa z powodu dokonanego
odkrycia, tote biegnc, zgodnie ze zwyczajem swojego plemienia, objawiaa rado
bekotem i wrzaskiem. Sam sysza gwar ochrypych gosw, bezdwiczny i
stumiony w nieruchomym zaduchu podziemi, i rozrnia pord chru dwa gosy
prowadzce z sob rozmow. Gosy te brzmiay dononiej i bliej ni inne. Dowdcy
obu oddziaw zamykali najwidoczniej pochd gawdzc w marszu.
574
- czy nie mgby uciszy tej swojej hooty, Szagracie? - gniewnie mwi pierwszy
gos. - cign nam Szelob na kark.
- Daje spokj, Gorbagu. Twoi haasuj tak samo jak moi - odpar drugi gos. - Niech
si chopcy naciesz. Na razie, o ile mi wiadomo, Szeloba nie jest grona. Jak si
zdaje, siada na gwodziu. Nie bdziemy z tego powodu pakali, co? Czy nie
zauway ladw posoki na caej drodze od wejcia a do tej przekltej dziury? Ten
jeden raz pozwlmy si chopakom pobawi. Niech si miej. Mielimy szczcie,
wreszcie znalelimy co, czego Lugburz szuka.
- Lugburz tego szuka, naprawd? A co to waciwie za stwr? Troche wyglada na
elfa, ale za may. Czy taki pokurcz moe by niebezpieczny?
- Nie wiem, pki mu si lepiej nie przyjrz.
- Aha! Wic nie powiedziano ci wyranie, czego masz szuka? Nam nie mwi si
nigdy wszystkiego. Nawet poowy tego, co wiedz zwierzchnicy. Ale i oni czasem si
myl, nawet ci najwysi.
- Ciszej, Gorbacie! Szagrat zniy gos tak, e Sam mimo niezwykle wyostrzonego
suchu ledwie go sysza. Moe si czasem myl, ale wszdzie maj oczy i uszy,
dbym gow, e nie brak ich nawet wrd naszych onierzy. Jedno jest pewne, e
zwierzchnicy maj jakie kopoty. Wedle wieci, ktre przyniose z dolin, Nazgulowie
s zaniepokojeni, a ja wiem, e w Lugburzu take si czym kopocz. Co omal
nam si nie wymkno.
- Omal, powiadasz! rzek Gorbag.
- Tak, ale pogadamy o tym pniej odpar Szagrat. Poczekaj, a znajdziemy si
na Dolnej ciece. Tam jest taki kcik, gdzie mona bezpiecznie pogawdzi, kiedy
chopcy pjd naprzd.
W chwil potem uczywa znikny sprzed oczu Sama. Co zgrzytno i hukno, a
gdy Sam podbieg bliej, rozleg si guchy oskot. Domyla si, e orkowie skrcili i
poszli tym samym bocznym korytarzem, na ktry hobbici natknli si w drodze przez
tunel stwierdzajc, e jest zawalony ogromnym gazem. Gaz by w dalszym cigu na
miejscu.
Orkowie jednak ominli go jakim sposobem, bo sycha byo ich gosy w
korytarzu. Biegli naprzd, coraz dalej w gb gry, wracajc do Wiey. Sama
ogarna rozpacz. Unosili przecie ciao jego pana, z pewnoci w nikczemnych
zamiarach, a on nie mg za nimi pody. Rzuci si na gaz prbujc go
odepchn, lecz przeszkoda nie ustpia. Nagle po drugiej stronie, bardzo blisko, jak
si wydao hobbitowi, zabrzmiay znw gosy dwch dowdcw, cigncych sw
pogawdk. Sam znieruchomia i nadstawi uszu w nadziei, e z tej rozmowy dowie
si czego uytecznego. Myla te, e Gorbag, ktry nalea, jak wynikao z jego
sw, do zaogi Minas Morgul, zechce moe wrci i wwczas otworzy mu drog do
korytarza.
- Nie wiem mwi Gorbag. Na og wiadomoci dochodz szybciej, niby ptak
dolecia. Nie pytaem jednak, jakim sposobem to si dzieje. Bezpieczniej nie pyta.
Brr! Ciarki po mnie chodz, kiedy widz tych Nazgulw. Jak spojrz na ciebie, to
masz wraenie, e ci oczyma ze skry obupili, e si znalaze na zimnie i w
ciemnociach, z dala od swoich. Ale on ich lubi, to teraz jego ulubiecy, wic nie
pomog skargi. Powiadam ci, suba w stolicy to dzisiaj ciki kawaek chleba.
- Sprbowaby ycia w tych grach, w najbliszym ssiedztwie Szeloby! odpar
Szagrat.
- Wolabym si znale z dala i od Nazgulw, i od niej. Ale teraz mamy wojn, potem
moe bdzie lej.
- Na wojnie dobrze si nam wiedzie, jak mwi.
575
576
- Tak mylisz? Czy nie widzia tego pokurcza pod urwiskiem? Powtarzam ci: jestem
mocno zaniepokojony. Nie wiem, co to za jeden, ale skoro doszed do Schodw,
wydosta si wida ywy z tunelu i umkn sprzed nosa Szelobie. Przeci zapor z
pajczyny i wyszed z jaskini. To daje do mylenia, przyznaj.
- W kocu przecie go dopada.
- Dopada go? Tego malca? Gdyby prcz niego nie byo nikogo, zawlokaby go od
razu do swojej spiarni i tam by zosta. A skoro z Lugburza upominaj si o niego,
musiaby go tam szuka. Nie zazdrocibym ci zadania! Nie, z pewnoci byo ich
wicej.
Sam w tym momencie zainteresowa si rozmow orkw i przycisn ucho do
kamienia.
- Kto przeci pta, ktrymi go Szeloba omotaa, Szagracie? Ten sam, kto przeci
pajczyn w drzwiach. Czy to nie bije w oczy? Kto wbi szpikulec w brzuch Jej
Ksicej Moci? Wci ten sam miaek. A gdzie on si podzia? Mw, gdzie on
jest, Szagracie!
Szagrat nie odpowiedzia.
- Warto si nad tym zastanowi, to nie przelewki. Wiesz chyba rwnie dobrze jak ja,
e nikt dotychczas nie zdoa wbi Szelobie szpilki pod skr. Pewnie, trudno
ubolewa, e to j spotkao, ale to znaczy, e kry tu gdzie nieprzyjaciel
groniejszy od wszystkich buntownikw, jacy od dni wielkiego oblenia pokazali si
na naszym pograniczu. Co nam si wymkno!
- Ale co to jest? stkn Szagrat.
- Sdzc z oznak, kapitanie Szagracie, jest to wielki wojownik, najprawdopodobniej
elf, w kadym razie uzbrojony w miecz elfw, a moe te w topr. Kry cay i zdrw
po okolicy, nad ktr powierzono ci stra, a ty go nie wytropi. Bardzo dziwna
sprawa! Gorbag splun, a Sam umiechn si niewesoo syszc ten swj rysopis.
- Ty zawsze wszystko widzisz w czarnych kolorach rzek Szagrat. Oznaki mona
sobie rozmaicie tumaczy, tak jak ty je odczytae albo zupenie inaczej.
Rozstawiem warty wszdzie dokoa i bd wszystkie sprawy zaatwia po kolei. Na
razie musz si zaj tym intruzem, ktrego zapaem, a potem dopiero zaczn si
martwi o innych.
- Jeli si nie myl, nie bdzie wielkiej korzyci z tego przyapanego jeca rzek
Gorbag. Moe on nie ma nic wsplnego z waciw spraw. Tamten siacz z
mieczem nie przywizywa wida wagi do osoby tego malca, skoro go zostawi
nieprzytomnego pod urwiskiem. To na pewno podstp, jak znam elfw.
- Zobaczymy. Teraz czas w drog. Za dugo gadamy. Chodmy i przyjrzyjmy si
lepiej jecowi.
- Co z nim zamierzasz zrobi? Nie zapominaj, e to ja pierwszy go spostrzegem.
Jeeli bdzie wolno z nim pohula, ja i moi chopcy musimy mie take udzia w
zabawie.
- Poczekaj, poczekaj! odburkn Szagrat. Mam wyrane rozkazy. A za ich
zamanie odpowiadabym wasn skr i twoj take. Kady obcy wczga ujty
przez nasze strae ma by ywcem przetrzymany w wiey. Jeca mam zrewidowa,
odebra mu wszystko, co przy nim znajd. Dokadny opis kadego przedmiotu,
czci odziey, broni, listw, piercieni czy drobiazgw musz przesa natychmiast
do Lugburza i tylko tam. Jeca nie wolno tkn pod kar mierci, gow rcz za jego
cao wszyscy dozorcy, pki on nie przyle po niego albo nie przybdzie osobicie,
eby go wybada. Rozkaz jasny, wykonam go oczywicie.
- Masz go do naga obedrze? rzek Gorbag. Take z zbw, paznokci i wosw,
co?
577
578
579
Powrt Krla
Synopsis
Ksiga pita
Minas Tirih
Szara Druyna
Przegld si Rodanu
Oblenie Gondoru
Droga Rohirrimw
Bitwa na polach Pelennoru
Stos Denethora
Domy Uzdrowie
Ostatnia narada
Czarna Brama
Ksiga szsta
Wiea nad Kirith Ungol
Kraina Ciemnoci
Gra Przeznaczenia
Na polach Kormallen
Namiestnik i krl
Wiele poegna
Do domu!
Porzdki w Shire
Szara przysta
580
Synopsis
Oto trzeci tom Wadcy Piercieni.
W tomie pierwszym, zatytuowanym Wyprawa, opowiedzielimy, jak Gandalf
Szary odkry, e Piercie, ktry znalaz si w posiadaniu hobbita Froda Bagginsa,
jest ni mniej, ni wicej tylko Jedynym Piercieniem, rzdzcym wszystkimi
Piercieniami Wadzy. Opisalimy te, jak Frodo i jego towarzysze z cichego
ojczystego Shireu musieli ucieka przed groz Czarnych Jedcw Mordoru i jak w
kocu z pomoc Aragorna, Stranika z Eriadoru, dotarli mimo straszliwych
niebezpieczestw do domu Elronda w Rivendell.
Tam odbya si Wielka Narada i uchwalono podj prb zniszczenia
zowrogiego klejnotu, a Frodo zosta wybrany na powiernika Piercienia. Potem
wyznaczono uczestnikw wyprawy, ktrzy mieli pomc Frodowi w trudnym zadaniu;
musia bowiem przedosta si do Mordoru, kraju Nieprzyjaciela, i na Gr Ognia,
jedyne w wiecie miejsca, gdzie Piercie mg by unicestwiony. Do Druyny
nalea Aragorn, a take Boromir, syn Wadcy Gondoru, przedstawiciel Duych
Ludzi; Legolas, syn krla elfw z Mrocznej Puszczy reprezentant elfw; Gimli, syn
Gloina spod Samotnej Gry krasnolud; Frodo wraz ze swym sug Samem i dwaj
jego modzi krewniacy, Meriadok i Peregrin czterej hobbici; wreszcie czarodziej
Gandalf Szary.
Druyna przemykajc si chykiem zawdrowaa z Rivendell daleko na pnoc,
a gdy nie udao si wrd zawiei nienej przeby grskiej przeczy Karadhrasu,
Gandalf poprowadzi towarzyszy do ukrytej bramy olbrzymich Lochw Morii, by
sprbowa drogi pod grami. Niestety w walce ze zowrogim potworem podziemnego
wiata Gandalf wpad w czarn przepa. Z kolei na czele wyprawy stan Aragorn,
ktry ju ujawni si jako spadkobierca staroytnych krlw Zachodu; Aragorn
wywid Druyn przez wschodnie wrota Morii i Krain Elfw, Lorien, nad Wielk
Rzek Anduin. Z jej nurtem spynli a nad wodogrzmoty Rauros. Wszyscy
uczestnicy wyprawy wwczas ju wiedzieli, e s ledzeni przez szpiegw i e
Gollum, szkaradny stwr, ktry ongi by wacicielem Piercienia, idzie trop w trop za
nimi.
Wybia godzina decyzji: czy skrci na wschd do Mordoru, czy te wraz z
Boromirem pospieszy do Minas Tirith, stolicy Gondoru, by dopomc ludziom w
nadcigajcej wojnie, czy te rozdzieli si na dwie grupy. Gdy stao si jasne, e
powiernik Piercienia za nic nie zrezygnuje z dalszej beznadziejnej wdrwki di
nieprzyjacielskiego kraju, Boromir sprbowa mu wydrze Piercie przemoc.
Pierwsza cz koczy si upadkiem Boromira optanego zym czarem, ucieczk i
znikniciem Froda oraz jego wiernego giermka Sama, rozproszeniem pozostaych
czonkw Druyny zaatakowanych przez orkw z plemion sucych bd samemu
Czarnemu Wadcy Mordoru, bd te zdrajcy Sarumanowi z Isengardu. Zdawao si,
e sprawa Piercienia jest raz na zawsze przegrana.
W drugim tomie Dwie Wiee zoonym z dwch ksig, trzeciej i czwartej,
dowiadujemy si o dalszych losach rozbitej Druyny. Ksiga trzecia opowiada o
skrusze i mierci Boromira, ktrego ciao przyjaciele zoyli w odzi i oddali w opiek
rzece; o niewoli Meriadoka i Peregrina, ktrych okrutni orkowie pdzili przez stepy
Rohanu w stron Isengardu, podczas gdy przyjaciele Aragorn, Legolas i Gimli
starali si odnale i ocali porwanych hobbitw.
W tym momencie pojawiaj si jedcy Rohanu. Oddzia konny pod wodz
Eomera otacza orkw i rozbija ich w puch na pograniczu puszczy Fangorn; hobbici
581
582
Mordoru, spod wiey wieczcej Kirith Ungol nadciga patrol orkw. Niewidzialny
dziki czarom Piercienia, sam podsuchuje rozmow odakw i dowiaduje si, e
Frodo, wbrew jego przypuszczeniom yje, jest tylko upiony trucizn. Sam nie moe
dogoni orkw, unoszcych ciao Froda przez tunel do podziemnego wejcia fortecy.
Pada zemdlony przed zatrzanit elazn bram.
Trzeci i ostatni tom trylogii opowie o rozgrywce strategicznej midzy
Gandalfem a Sauronem, zakoczonej rozpdzeniem Ciemnoci, zwycionych raz
na zawsze. Wrmy wic do wacych si losw bitwy na zachodzie.
583
KSIGA PITA
Rozdzia 1
Minas Tirith
584
budzi Pippina gwar licznych gosw. A wic przemina znw jedna doba,
dzie w ukryciu i noc w podry. Szarzao ju, zblia si chodny brzask,
zimne szare mgy spowijay wiat. Gryf parowa, zgrzany po galopie, lecz
szyj trzyma dumnie podniesion i nie zdradza zmczenia. Dokoa stali roli ludzie
w grubych paszczach, a za nimi majaczy we mgle kamienny mur. Zdawa si
czciowo zburzony, lecz mimo wczesnej pory krztali si przy nim robotnicy,
sycha byo stuk motw, szczk kielni, skrzyp k. Tu i wdzie przez mg
przebyskiway nike wiata pochodni i latarni. Gandalf pertraktowa z ludmi, ktrzy
mu zastpili drog, a przysuchujc si Pippin stwierdzi, e mowa wanie o nim.
- Ciebie, Mithrandirze, znamy powiedzia przywdca ludzi zreszt ty znasz haso
Siedmiu Bram, wolno ci wic jecha dalej. O twoim towarzyszu wszake nic nam nie
wiadomo. Co to za jeden? Karze z gr pnocy? Nie chcemy w dzisiejszych czasach
mie w swoim kraju obcych goci, chyba e s to mni i zbrojni wojownicy, na
ktrych pomocy i wiernoci moemy polega.
- Porcz za niego przed tronem Denethora odpar Gandalf. A co do mstwa, nie
trzeba go mierzy wzrostem. Mj towarzysz ma za sob wicej bitew i
niebezpiecznych przygd ni ty, Ingoldzie, chocia jeste od niego dwakro wyszy.
Przybywa prosto ze zdobytego Isengardu, o ktrego upadku przywozimy wam
nowin; jest bardzo utrudzony, gdyby nie to, zaraz bym go obudzi. Nazywa si
Peregrin; to m wielkiej walecznoci.
- M? z powtpiewaniem rzek Ingold, a inni zamiali si drwico.
- M! krzykn Pippin, nagle trzewiejc ze snu. M! Nic podobnego! Jestem
hobbitem, nie czowiekiem i nie wojownikiem, chocia zdarzao mi si wojowa, gdy
innej rady nie byo. Nie dajcie si Gandalfowi zbaamuci!
- Niejeden zasuony w bojach nie umiaby pikniej si przedstawi powiedzia
Ingold. C to znaczy: hobbit?
- Nizioek odpar Gandalf, a spostrzegajc wraenie, jakie ta nazwa wywara na
ludziach, wyjani: - Nie, nie ten, lecz jego wspplemieniec.
- I towarzysz jego wyprawy doda Pippin. By te z nami Boromir, wasz rodak; on
to mnie ocali wrd niegw pnocy, a potem zgin w mojej obronie stawiajc
czoo przewadze napastnikw.
585
586
Dalej jeszcze, w lennej krainie Belfalas mieszka w zamku Dol Amroth nad Morzem
ksi Imrahil, potomek wielkiego rodu, a cae jego plemi rosych ludzi miao oczy
szarozielone jak morskie fale.
Gandalf jecha czas jaki, a niebo rozwidnio si zupenie, Pippin za, wybity
wreszcie ze snu, rozglda si wkoo. Po lewej rce widzia tylko jezioro mgie
wzbijajcych si ku zowrogim cieniom wschodu, po prawej natomiast spitrzony od
zachodu acuch grski urywa si nagle, jak gdyby ksztatujca ten teren potna
Rzeka przerwaa olbrzymi zapor i wyobia szerok dolin, ktra miaa si sta
pniej polem bitew i koci niezgody. Tam za, gdzie Biae Gry, Ered Nimrais,
koczyy si, ujrza Pippin wedle zapowiedzi Gandalfa ciemn bry gry Mindolluiny,
fioletowe cienie w gbi wysoko pooonych wwozw i strzelist cian bielejc w
blasku wstajcego dnia. Na wysunitym ramieniu tej gry stao miasto, strzeone
przez siedem krgw kamiennych murw, tak stare i potne, e zdawao si nie
zbudowane, lecz wyrzebione przez olbrzymw w kocu ziemi.
Pippin patrza z podziwem, gdy nagle szare mury zbielay i zarumieniy si od
porannej zorzy, soce wychyno nad cienie wschodu i wizka promieni obja grd.
Hobbit krzykn z zachwytu, bo wiea Ektheliona, wystrzelajca pord ostatniego i
najwyszego obrbu murw, rozbysa na tle nieba jak iglica z pere i srebra, smuka,
pikna, ksztatna, uwieczona szczytem iskrzcym si jak kryszta. Z blankw
powiay biae chorgwie trzepoczc na rannym wietrze, a z wysoka i z daleka dobieg
gos dwiczny jakby srebrnych trb.
Tak Gandalf i Peregrin o wschodzie soca wjechali pod Wielkie Wrota
Gondoru i elazne drzwi otwary si przed Gryfem.
- Mithrandir! Mithrandir! zawoali ludzie. A wic burza jest naprawd ju blisko.
- Burza nadciga odpar Gandalf. Przylatuj na jej skrzydach. Musz stan
przed waszym wadc Denethorem, pki trwa jego namiestnictwo. Cokolwiek bowiem
si zdarzy, zblia si koniec Gondoru takiego, jaki znalicie dotychczas. Nie
zatrzymujcie mnie!
Ludzie na rozkaz posusznie odstpili od niego i nie zadawali wicej pyta, chocia
ze zdziwieniem przygldali si hobbitowi siedzcemu przed nim na siodle, a take
wspaniaemu wierzchowcowi. Mieszkacy grodu nie uywali bowiem koni i rzadko
widywano je na ulicach, chyba e niosy gocw Denethora. Tote ludzie mwili
midzy sob:
- To z pewnoci ko ze sawnych stajen krla Rohanu. Moe Rohirrimowie wkrtce
przybd na pomoc.
Gryf tymczasem dumnie stpa po dugiej, krtej drodze pod gr.
Grd Minas Tirith rozsiad si na siedmiu poziomach, z ktrych kady wrzyna
si w zbocze gry i otoczony by murem, w kadym za murze bya brama. Pierwsza,
Wielkie Wrota, otwieraa si w dolnym krgu murw od wschodu, nastpna odsunita
bya nieco na poudnie, trzecia na pnoc, i tak dalej, a po szczyt, tak e
brukowana droga wspinajca si ku twierdzy przecinaa stok zygzakiem to w t, to w
drug stron. Ilekro za znalaza si nad Wielkimi Wrotami, wchodzia w sklepiony
tunel, przebijajcy olbrzymi filar skalny, ktrego potny, wystajcy blok dzieli
wszystkie krgi grodu z wyjtkiem pierwszego. Czciowo uksztatowaa tak gr
sama przyroda, czciowo praca i przemylno ludzi sprzed wiekw, do e na
tyach rozlegego dziedzica za Wrotami pitrzy si bastion kamienny, ostr niby kil
statku krawdzi zwrcony ku wschodowi. Wznosi si a do najwyszego krgu,
gdzie wieczya go obmurowana galeria; obrocy twierdzy mogli wic jak zaoga
olbrzymiego okrtu z bocianiego gniazda spoglda z wysoka na Wrota, lece o
siedemset stp niej. Wejcie do twierdzy rwnie otwierao si od wschodu, lecz
587
byo wgbione w rdze skay; std dugi, owietlony latarniami skon prowadzi pod
Sidm Bram. Za ni dopiero znajdowa si Najwyszy Dziedziniec i Plac
Wodotrysku u stp Biaej Wiey. Wiea ta, pikna i wyniosa, mierzya pidziesit
sni od podstawy do szczytu, z ktrego flaga Namiestnikw powiewaa na
wysokoci tysica stp ponad rwnin. Bya to doprawdy potna warownia, nie do
zdobycia dla najwikszej nawet nieprzyjacielskiej armii, jeli w murach znaleli si
ludzie zdolni do noszenia broni; napastnicy mogliby wtargn atwiej od tyu,
wspinajc si po niszych od tej strony zboczach Mindolluiny, a na wskie rami,
ktre czya Gr Stray z gwnym masywem. Lecz rami to, wzniesione do
wysokoci pitego muru, zagradzay mocne szace wsparte o urwist, przewieszon
nad nim cian skaln. Tutaj w sklepionych grobowcach spoczywali dawni krlowie i
wadcy, na zawsze milczcy midzy gr a wie.
588
rzwi si otwary, lecz nikogo za nimi nie byo. Pippin ujrza ogromn sal.
wiato docierao do niej przez okna, gboko wcite w grube mury dwch
bocznych naw, odgrodzonych od rodkowej rzdami wysmukych kolumn
podpierajcych strop. Kolumny z litego czarnego marmuru rozkwitay u szczytw
kapitelami wyrzebionymi w dziwne postacie zwierzt i licie osobliwego ksztatu.
Wysoko w grze ogromne sklepienie poyskiwao w pmroku matowym zotem,
inkrustowanym w rnobarwny dese. W tej dugiej, uroczystej sali nie byo zason
ani dywanw, adnych tkanin ani drewnianych sprztw, tylko pomidzy kolumnami
mnstwo milczcych posgw wykutych w zimnym kamieniu.
Pippin nagle przypomnia sobie wyciosane w skale Argonath pomniki i z
trwon czci spojrza w perspektyw tego szpaleru dawno zmarych krlw. W
gbi, wzniesiony na kilku stopniach sta wysoki tron pod baldachimem z marmuru
rzebionym na ksztat ukoronowanego hemu. Za nim na cianie mozaika z
drogocennych kamieni przedstawiaa kwitnce drzewo. Tron by pusty. U podna
wzniesienia, na najniszym stopniu, szerokim i wysokim, umieszczono kamienny
fotel, czarny i gadki, a na nim siedzia stary czowiek ze spuszczonymi oczyma. W
rku trzyma bia rdk opatrzon zot gak. Nie podnis wzroku. Dwaj
przybysze z wolna szli ku niemu, a stanli o trzy kroki przed kamiennym fotelem.
Wwczas Gandalf przemwi:
- Witaj, Wadco i Namiestniku Minas Tirith, Denethorze, synu Ektheliona! Przynosz
ci rad i wieci w tej cikiej godzinie.
589
Dopiero wtedy stary czowiek dwign gow. Pippin zobaczy rzebion piknie
twarz, dumne rysy, cer koloru koci soniowej, dugi, orli nos pomidzy ciemnymi,
gboko osadzonymi oczyma. Wydaa mu si bardziej podobna do Aragorna ni do
Boromira.
- Godzina jest zaprawd cika rzek starzec a ty masz zwyczaj zjawia si w
takich wanie chwilach, Mithrandirze. Lecz chocia wszystkie znaki zwiastuj nam,
e wkrtce los Gondoru si przesili, mniej ciy mojemu sercu ta sprawa nili wasne
nieszczcie. Powiedziano mi, e przywiz kogo, kto by wiadkiem zgonu mojego
syna. Czy to ten twj towarzysz?
- Tak jest odpar Gandalf. Jeden z dwch wiadkw. Drugi zosta u boku
Theodena, krla Rohanu, i niebawem zapewne te przybdzie. S to, jak widzisz,
nizioki, lecz aden z nich nie jest tym, o ktrym mwi przepowiednia.
- Bd co bd nizioki pospnie stwierdzi Denethor a niezbyt mia jest dla mnie
ta nazwa, odkd zowieszcze sowa zakciy spokj tego dworu i popchny mojego
syna do szaleczej wyprawy, w ktrej znalaz mier. Mj Boromir! Jake nam go
dzisiaj brak! To Faramir powinien by i zamiast niego.
- I poszedby chtnie rzek Gandalf. Nie bd niesprawiedliwy w swoim alu.
Boromir domaga si tej misji dla siebie i za nic nie zgadza si, by go kto inny
zastpi. Mia charakter wadczy, zagarnia to, czego pragn. Dugo wdrowaem w
jego towarzystwie i dobrze go poznaem. Ale mwisz o jego mierci. Wic ta
wiadomo dosza do ciebie wczeniej ni my?
- Doszo do moich rk to powiedzia Denethor i odkadajc rdk podnis ze
swych kolan przedmiot, w ktry si wpatrywa, gdy gocie zbliali si do tronu. W
kadej rce trzyma poow duego, pknitego na dwoje, bawolego rogu, okutego
srebrem.
- To rg, ktry Boromir nosi zawsze przy sobie! wykrzykn Pippin.
- Tak jest rzek Denethor. W swoim czasie i ja go nosiem, jak wszyscy
pierworodni synowie w moim rodzie od zamierzchych czasw, jeszcze sprzed
upadku krlw, od czasw, gdy Vorondil, ojciec Mardila, polowa na biae bawoy
Arawa na dalekich stepach Rhun. Trzynacie dni temu usyszaem znad pnocnego
pogranicza ciszony gos tego rogu, potem za Rzeka przyniosa mi go, lecz
zamany; nigdy ju wicej nie zagra. Denethor umilk i zapada pospna cisza.
Nagle zwrci czarne oczy na Pippina. Co powiesz na to, nizioku?
- Trzynacie dni temu... wyjka Pippin. Tak, to si zgadza. Staem przy nim, gdy
zad w rg. Lecz pomoc nie nadesza. Tylko nowe bandy orkw.
- A wic bye przy tym rzek Denethor patrzc pilnie w twarz hobbita. Opowiedz
mi wszystko. Dlaczego pomoc nie nadesza? Jakim sposobem ty ocalae, a poleg
Boromir, m tak wielkiej siy, majc tylko gar orkw przeciw sobie?
Pippin zaczerwieni si i zapomnia o strachu.
- Najsilniejszy m zgin moe od jednej strzay odpar a Boromira przeszy cay
rj strza. Gdy go ostatni raz widziaem, osun si pod drzewo i wyciga ze swojego
boku czarnopiry grot. Co do mnie, omdlaem w tym momencie i wzito mnie do
niewoli. Pniej ju nie widziaem Boromira i nic wicej o nim nie syszaem. Ale
czcz jego pami, bo to by mny czowiek. Umar, eby nas ocali, mnie i mego
wspplemieca Meriadoka; odacy czarnego Wadcy porwali nas obu i powlekli w
lasy. Chocia nie zdoa nas obroni, nie umniejsza to mojej wdzicznoci.
Pippin spojrza Denethorowi prosto w oczy, bo zbudzia si w nim jaka dziwna duma
i zrani go ton wzgardy czy podejrzenia w zimnym gosie starca.
590
- Wiem, e tak monemu wadcy ludzi nie na wiele si przydadz usugi hobbita,
nizioka z dalekiego pnocnego kraju, lecz to, na co mnie sta, ofiarowuj ci na
spat mego dugu.
I odrzucajc z ramion szary paszcz Pippin doby mieczyka, by zoy go u ng
Denethora.
Niky umiech, jak chodny bysk soca w zimowy wieczr, przemkn po
starczej twarzy; Denethor spuci jednak gow i wycign rk odkadajc na bok
szcztki Boromirowego rogu.
- Podaj mi swj or! rzek. Pippin podnis mieczyk i poda wadcy rkojeci do
przodu.
- Skd go masz? spyta Denethor. Wiele, wiele lat przetrwaa ta stal. To
niewtpliwie ostrze wykute przez nasze plemi na pnocy w niepamitnej
przeszoci.
- Bro ta pochodzi z Kurhanw, ktre wznosz si na pograniczu mojego kraju
odpar Pippin. Lecz dzi mieszkaj tam jedynie zoliwe upiory i wolabym o nich
nie mwi wicej.
- Dziwne legendy kr o was rzek Denethor. Raz jeszcze sprawdza si
przysowie, e nie naley sdzi czowieka lub nizioka po pozorach. Przyjmuj
twoje usugi. Nieatwo ci bowiem nastraszy sowami i umiesz przemawia dworn
mow, chocia brzmi ona niezwykle w uszach ludw poudnia. Nadchodz czasy,
gdy potrzebni nam bd pomocnicy rycerskich obyczajw, mali czy wielcy.
Przysignij mi teraz wierno.
- Ujmij rkoje miecza pouczy hobbita Gandalf i powtarzaj za Denethorem
przysig, jeli nie zmienie postanowienia.
- Nie zmieniem rzek Pippin.
Starzec pooy mieczyk na swych kolanach i zacz recytowa formu przysigi,
Pippin za, z rk na gardzie, powtarza z wolna sowo po sowie.
- lubuj wierno i sub Gondorowi i Namiestnikowi wadajcemu tym
krlestwem. Jemu posuszny, bd usta otwiera lub zamyka, czyni lub wstrzymywa
si od czynw, pjd, gdzie mi rozkae, lub wrc na jego wezwanie, suy mu
bd w biedzie lub w dostatku, w czas pokoju lub wojny, yciem lub mierci, od tej
chwili, a dopki mj pan mnie nie zwolni lub mier nie zabierze, lub wiat si nie
skoczy. Tak rzekem ja, Peregrin, syn Paladina, nizioek z Shireu.
- Przyjem te sowa, ja, Denethor, syn Ektheliona, Wadca Gondoru, Namiestnik
wielkiego krla, i nie zapomn ich ani te nie omieszkam wynagrodzi sprawiedliwie:
wierno mioci, mstwa czci, wiaroomstwa pomst.
Po czym Pippin otrzyma z powrotem swj mieczyk i wsun go do pochwy.
- A teraz rzek Denethor daj ci pierwszy rozkaz: mw i nie przemilczaj prawdy.
Opowiedz mi ca histori, przypomnij sobie wszystko, co wiesz o moim synu
Boromirze. Sid i zaczynaj!
Mwic to uderzy w may srebrny gong stojcy obok jego podnka i natychmiast
zjawili si sudzy. Pippin zrozumia, e stali od pocztku w niszach po obu stronach
drzwi, gdzie ani on, ani Gandalf nie mogli ich widzie.
- Przyniecie wino, jado i krzesa dla goci rzek Denethor i pilnujcie, by nikt nam
nie przeszkodzi w cigu nastpnej godziny.
- Tyle tylko czasu mog wam powici doda zwracajc si do Gandalfa bo
wiele spraw ciy na mojej gowie. Moe nawet waniejszych, lecz mniej dla mnie
pilnych. Ale jeli si da, porozmawiamy znowu dzi wieczorem.
- Mam nadziej, e wczeniej jeszcze odpar Gandalf. Spieszyem bowiem z
wiatrem na wycigi z odlegego o sto pidziesit staj Isengardu nie tylko po to, by ci
591
udzy przynieli fotel i niskie krzeseko, podali na tacy srebrny dzban, kubki i
biae ciasto. Pippin usiad, lecz nie mg oderwa oczu od starego wadcy.
Czy mu si zdawao, czy te rzeczywicie mwic o krysztaach Denethor z
nagym byskiem w oczach spojrza na niego.
- Opowiedz swoj histori, mj wasalu rzek Denethor na p artobliwie, a na p
drwico. Cenne s dla mnie sowa tego, kto przyjani si z moim synem.
Pippin na zawsze zapamita t godzin spdzon w ogromnej sali pod przenikliwym
spojrzeniem Wadcy Gondoru, w ogniu coraz to nowych podchwytliwych pyta, z
Gandalfem u boku przysuchujcym si czujnie i powcigajcym hobbit wyczuwa
to nieomylnie gniewn niecierpliwo. Kiedy min wyznaczony czas i Denethor
znw zadzwoni w gong, Pippin by bardzo znuony.
Jest chyba niewiele po dziewitej myla. Mgbym teraz zje trzy niadania za
jednym zamachem.
- Zaprowadcie dostojnego Mithrandira do przygotowanego dla domu powiedzia
Denethor do sug. Jego towarzysz moe, jeli sobie yczy, zamieszka tymczasem
razem z nim. Ale wiedzcie, e zaprzysig mi sub; nazywa si Peregrin, syn
Paladina; trzeba go wtajemniczy w pomniejsze hasa. Zawiadomcie dowdcw, e
maj si stawi tutaj u mnie moliwie zaraz po wybiciu trzeciej godziny. Ty,
czcigodny Mithrandirze, przyjd rwnie, jeli i kiedy ci si spodoba. O kadej porze
masz do mnie wstp wolny, z wyjtkiem krtkich godzin mego snu. Ocho z gniewu,
ktry w tobie wzbudzio szalestwo starca, i wr, by mnie wesprze rad i pociech.
- Szalestwo? powtrzy Gandalf. O, nie! Prdzej umrzesz, ni stracisz rozum,
dostojny panie. Umiesz nawet aoby uy jako paszcza. Czy sdzisz, e nie
zrozumiaem, dlaczego przez godzin wypytywae tego, ktry wie mniej, chocia ja
siedziaem obok?
- Jeli zrozumiae, moesz by zadowolony odpar Denethor. Szalestwem
byaby duma, ktra by wzgardzia pomoc i rad w potrzebie; lecz ty udzielasz tych
darw wedle wasnych zamysw. Wadca Gondoru nie bdzie nigdy narzdziem
592
593
wyczyta wiele z tego, co inni myl, nawet jeli przebywaj w odlegym kraju.
Nieatwo go oszuka i niebezpiecznie byoby tego prbowa.
Pamitaj o tym, Pippinie. Zaprzysige mu bowiem sub. Nie wiem, skd ci ten
pomys przyszed do gowy czy moe do serca. Ale dobrze postpie. Nie
przeszkodziem ci w tym, bo zimny rozsdek nie powinien nigdy hamowa
szlachetnych poryww. Nie tylko wprawie go w dobry humor, ale wzruszye jego
serce. Zyskae za przynajmniej swobod poruszania si do woli po Minas Tirith
gdy nie bdziesz na subie. Medal ma bowiem drug stron. Oddae si pod
rozkazy Denethora; on o tym nie zapomni. Bd nadal ostrony!
Gandalf umilk i westchn.
- No tak, ale nie trzeba zbyt wiele myle o jutrze. Przede wszystkim dlatego, e
kady nastpny dzie przez dugi czas jeszcze bdzie przynosi gorsze troski ni
poprzedni. A ja nie bd ci mg teraz w niczym pomc. Szachownica jest
zastawiona, figury ju poszy w ruch; jedn z nich bardzo chciabym odnale, a
mianowicie Faramira, ktry jest obecnie spadkobierc Denethora. Nie sdz, by
przebywa w stolicy, ale nie miaem czasu na zasignicie jzyka. Musz ju i,
Pippinie. Musz wzi udzia w naradzie dowdcw i dowiedzie si z niej jak
najwicej. Teraz jednak kolej na ruch przeciwnika, ktry lada chwila otworzy wielk
gr. A pionki zagraj w niej role nie mniejsze ni figury, Peregrinie, synu Paladina,
onierzu Gondoru. Wyostrz swj miecz!
Gandalf podszed do drzwi, lecz odwrci si od progu raz jeszcze.
- Spiesz si, Pippinie rzek. Oddaj mi pewn przysug, gdy wyjdziesz na
miasto. Zrb to, zanim pooysz si na spoczynek, jeli nie jeste zanadto zmczony.
Odszukaj Gryfa i sprawd, jak go zaopatrzono. Tutejsi ludzie s dobrzy dla zwierzt,
bo to zacne i rozumne plemi, ale nie umiej obchodzi si z komi tak jak
Rohirrimowie.
tym sowy Gandalf wyszed, a w teje chwili z wiey fortecznej rozleg si gos
dzwonu, czysty i dwiczny. Trzy uderzenia srebrzycie rozbrzmiay w
powietrzu i umilky: wybia godzina trzecia po wschodzie soca.
Pippin wkrtce potem zbieg ze schodw i rozejrza si po ulicy. Soce
wiecio jasne i ciepe, wiee i wysokie domy rzucay wyduone, ostre cienie w
stron zachodu. W grze pod bkitem szczyt Mindolluiny wznosi kopak i okryte
nienym paszczem ramiona. Wszystkimi ulicami grodu zbrojni mowie dyli w
rnych kierunkach, jakby z wybiciem trzeciej godziny spieszyli zmieni strae i obj
posterunki.
- W Shire liczylibymy godzin dziewit stwierdzi gono sam do siebie Pippin.
Pora smacznego niadania i otwarcia okna na blask wiosennego soca. Ach, jak
chtnie bym zjad niadanie! Ciekawe, czy ci ludzie tutaj w ogle znaj ten zwyczaj;
moe u nich ju dawno po niadaniu? Kiedy te podaj obiad i gdzie?
W tym momencie zobaczy mczyzn w czarno-biaej odziey zbliajcego si
wsk uliczk od orodka twierdzy. Pippin czu si samotny, postanowi wic
zagadn nieznajomego, gdy ten bdzie go mija; okazao si to jednak
niepotrzebne, bo mczyzna podszed wprost do niego.
- Ty jeste nizioek Peregrin? spyta. Powiedziano mi, e zoye przysig na
sub wadcy tego grodu. Witaj! Wycign rk, ktr Pippin ucisn.
Nazywam si Beregond, syn Baranora. Mam wolne przedpoudnie, wic zlecono mi
wyuczy ci hase i wyjani przynajmniej cz tego, co z pewnoci chciaby
wiedzie. Ja ze swej strony te spodziewam si nauczy od ciebie niejednego. Nigdy
bowiem jeszcze nie widzielimy w tym kraju nizioka, a cho doszy nas rne suchy
594
o waszym plemieniu, stare historie, ktre si u nas zachoway, nic prawie o was nie
mwi. Co wicej, jeste przyjacielem Mithrandira. Czy znasz go dobrze?
- Jak by ci rzec? odpar Pippin. Nasuchaem si o nim wiele przez cae moje
krtkie ycie, ostatnio za odbyem dug podr w jego towarzystwie. Ale w tej
ksidze czyta by mona dugo, a ja nie mog si chwali, e poznaem z niej wicej
ni jedn, moe dwie kartki. Myl jednak, e mao kto zna go lepiej. Na przykad w
naszej kompanii tylko Aragorn zna go naprawd.
- Aragorn? spyta Beregond. Co to za jeden?
- Hm... zajkn si Pippin. Czowiek, ktry z nami wdrowa. Zdaje si, e teraz
bawi w Rohanie.
- Ty rwnie, jak mi mwiono, bye w Rohanie. Chtnie bym ci o ten kraj take
wypytywa, bo znaczn cz tej nikej nadziei, jaka nam zostaa, w nim wanie
pokadamy. Ale zaniedbuj swe obowizki, przede wszystkim bowiem miaem
odpowiada na twoje pytania. Czeg pragniesz si dowiedzie, Peregrinie?
- Jeli wolno... hm... najpierw chciabym zada pytanie do dla mnie w tej chwili
palce, w sprawie niadania i rzeczy temu podobnych. Mwic prociej, ciekaw
jestem, w jakich porach jada si u was, a take gdzie mieci si sala jadalna, jeli w
ogle istnieje. A gospody? Rozgldaem si jadc pod gr, lecz nic w tym rodzaju
nie dostrzegem, chocia dobrze krzepia mnie nadzieja na yk dobrego piwa, ktry
spodziewaem si dosta w tej siedzibie mdrych i uprzejmych ludzi.
Beregond popatrza na niego z powag.
- Stary wojak z ciebie, jak widz rzek. Powiadaj, e onierze na wyprawie
wojennej zawsze rozgldaj si pilnie za okazj do jada i napitku; nie wiem, czy to
prawda, bo sam niewiele po wiecie podrowaem. A wic nic jeszcze dzisiaj w
ustach nie miae?
- eby nie skama, musz przyzna, e miaem odpar Pippin ale tylko kubek
wina i kawaek ciasta, z aski waszego wadcy, ktry mnie przy tym poczstunku tak
wyyowa pytaniami, e mi si jeszcze bardziej je zachciao.
Beregond mia si serdecznie.
- Jest u nas gadka, e mali ludzie najwikszych przy stole przecigaj. Wiedz, e nie
gorsze jade niadanie ni reszta zaogi w grodzie, chocia bardziej zaszczytne.
yjemy w warowni, w wiey straniczej i w stanie wojennego pogotowia. Wstajemy
wczeniej ni soce, przegryzamy byle czym o brzasku i obejmujemy sub wraz ze
witem. Ale nie rozpaczaj! Zamia si znowu, widzc, jak Pippinowi mina zrzeda.
Ci, ktrzy wykonuj cikie prace, posilaj si dodatkowo w cigu przedpoudnia.
Potem jemy niadanie w poudnie lub pniej, jak komu obowizki pozwol; a po
zachodzie soca zbieramy si na gwny posiek i zabawiamy si wtedy, o tyle, o ile
jeszcze w tych czasach zabawia si mona. A teraz chodmy! Oprowadz ci po
grodzie, postaramy si o jaki prowiant i zjemy na murach, cieszc si piknym
porankiem.
- Zaraz, zaraz! odpar rumienic si Pippin. akomstwo czy te gd, jeli
zechcesz askawie tak to nazwa, wymazao z mej pamici waniejsz spraw.
Gandalf Mithrandir jak wy go nazywacie poleci mi, bym odwiedzi jego
wierzchowca, Gryfa, wspaniaego rumaka z Rohanu, per krlewskiej stadniny,
ktrego mimo to krl Theoden podarowa Mithrandirowi za jego zasugi. Zdaje mi si,
e nowy waciciel kocha to zwierz serdeczniej ni niejednego czowieka, jeli wic
chcecie go sobie zjedna, potraktujcie Gryfa z wszelkimi honorami, w miar
monoci lepiej nawet ni hobbita...
- Hobbita? przerwa mu Beregond.
- Tak my siebie nazywamy wyjani Pippin.
595
- Ciesz si, e mnie tej nazwy nauczy rzek Beregond bo teraz mog
powiedzie, e obcy akcent nie szpeci piknej wymowy, a hobbici to plemi bardzo
wymowne. Chodmy! Zapoznasz mnie z tym szlachetnym koniem. Lubi zwierzta,
niestety rzadko je widuj w naszym kamiennym grodzie; wychowaem si gdzie
indziej, w dolinie pod grami, a rodzina moja pochodzi z Ithilien. Bd wszake
spokojny! Zoymy Gryfowi krtk wizyt, tyle tylko, ile grzeczno wymaga, potem
za pospieszymy do spiarni.
596
597
ktrym nasze wojska mogy si przeprawia. Ale potem z Minas Morgul wysano
Okrutnych Jedcw.
- Czarnych Jedcw - rzek Pippin, a jego oczy rozszerzyy si i pociemniay od
rozbudzonej na nowo dawnej grozy.
- Tak - przyzna Beregond. - Widz, e wiesz o nich co nieco, chocia nic nie
wspominae o tym w swoich opowieciach.
- Wiem o nich rne rzeczy - odszepn Pippin - ale nie chc mwi tego tutaj, tak
blisko... tak blisko... - Urwa, podnis wzrok ku drugiemu brzegowi Rzeki i wydawao
mu si, e nie widzi tam nic prcz ogromnego, zowrogiego cienia. Moe by to
majaczcy na widnokrgu acuch gr, ktrych poszarpane szczyty z odlegoci
przeszo dwudziestu staj rozpyway si niejako we mgle. Pippin jednak mia
wraenie, e mrok ronie w jego oczach, gstnieje powoli, wzbierajc, by zala
soneczn krain.
- Tak blisko Mordoru? - spokojnie skoczy za niego Beregond. - Tak, tam ley
Mordor. Rzadko wymieniamy t nazw, lecz od dawna widzimy wci ten cie nad
nasz granic; niekiedy wydaje si bledszy i bardziej odlegy, niekiedy przyblia si i
ciemnieje. teraz ronie i zagszcza si coraz bardziej, a wraz z nim ronie nasz
niepokj i strach. Niespena rok temu Okrutni Jedcy znw zawadnli przepraw
przez Rzek. Wielu naszych najdzielniejszych rycerzy polego wwczas w boju.
Boromir odpar nieprzyjaciela przynajmniej z zachodniego brzegu i utrzymalimy po
dzi dzie blisz poow Osgiliathu. Na razie. czeka nas bowiem lada chwila nowa
bitwa na tym polu. Bdzie to moe najwaniejsza bitwa wojny ktra rozegra si
wkrtce.
- Kiedy? - spyta Pippin. - Skd wiecie? Widziaem tej nocy rozpalone wici i
pdzcych gocw. Gandalf wyjani mi, e to s sygnay rozpocztej ju wojny.
Spieszy tu, jakby kada chwila rozstrzygaa o yciu lub mierci. Dzi jednak nie
widz tu gorczkowego popiechu.
- Tylko dlatego, e wszystko ju gotowe - rzek Beregond. - nabieramy tchu przed
wielkim skokiem.
- Czemu wic ogniska na wzgrzach pony tej nocy?
- Za pno wzywa na pomoc, gdy ju si jest osaczonym - odpar Beregond. - Nie
znam jednak zamysw wadcy i jego wodzw. Maj oni rne sposoby zdobywania
wieci. Nasz Denethor nie jest zwykym czowiekiem, wzrok jego siga daleko.
Powiadaj, e gdy noc w swojej komnacie na wiey skupia myl - odgaduje
przyszo; czyta nawet w mylach Nieprzyjaciela, zmagajc si z jego wol. Dlatego
wanie postarza si i wyniszczy przedwczenie. Nie wiem, ile jest w tym prawdy,
ale wiem, e dowdca mj, Faramir, przebywa daleko za Anduin na niebezpiecznej
wyprawie; moe to on nadsya Namiestnikowi nowiny.
Powiem ci jednak szczerze, Pippinie, czego si domylam: wici kazano rozpali z
powodu wieci, jakie wczoraj z wieczora nadeszy z Lebennin. W pobliu ujcia
Anduiny zgromadzia si wielka flota, a zaoga rekrutuje si z korsarzy,
Umbarczykw z poudnia. Od dawna rozbjnicy ci przestali ba si potgi Gondoru i
zawarli sojusz z Nieprzyjacielem, teraz za gotuj si zada nam cios, by wesprze
jego spraw. Napa ich zwie znaczn cz si Lebennin i Belfalasu, na ktrych
pomoc liczylimy, bo tamtejsze plemiona s liczne i dzielne. Z tym wikszym
niepokojem zwracamy oczy na pnoc, ku Rohanowi, i tym bardziej raduje nas wie
o zwycistwie, ktr nam przynosicie.
A jednak... - Beregond urwa i wsta, by si rozejrze na trzy strony wiata. - A
jednak wydarzenia, ktre si rozegray w Isengardzie, powinny przestrzec nas, e ju
si wok nas zamyka wielka sie, e zaczyna si wielka gra. To ju nie utarczki na
598
599
Nieprzyjaciel nie stanie na naszej ziemi. Ale wwczas trzeba bdzie mie cik
rk.
To mwic Beregond pooy do na rkojeci miecza. Pippin spojrza na niego; by
wysoki, dumny, szlachetny jak wszyscy ludzie spotykani w tym kraju; na myl o bitwie
oczy mu si iskrzyy.
"Niestety moja rka nie wicej way ni pirko - pomyla hobbit. - jak to mwi
Gandalf? Pionek? Moe, ale ustawiony na niewaciwym polu szachownicy".
Rozmawiali tak z sob, pki soce nie dosigo zenitu i nie odezway si nagle
dzwony ogaszajce poudnie. Ruch powsta w grodzie, wszyscy bowiem z wyjtkiem
wartownikw spieszyli na obiad.
- Pjdziesz ze mn? - spyta Beregond. - Mgby dzisiaj przyczy si do naszego
stou; nie wiem, w ktrej kompanii masz suy; kto wie, czy Namiestnik nie zatrzyma
ci przy sobie do szczeglnych porucze. Moi towarzysze z pewnoci przyjm ci
mile. Warto te, by pozna tu jak najwicej ludzi, pki jeszcze mamy troch wolnego
czasu.
- Chtnie pjd z tob - odpar Pippin. - Prawd rzekszy czuj si nieco
osamotniony. Najbliszy mj przyjaciel zosta w Rohanie, nie mam z kim pogawdzi
i poartowa. czy nie mgbym dosta si do twojej kompanii na sub? Czy ty ni
dowodzisz? W takim razie zechcesz mnie chyba przyj albo przynajmniej poprze
moj prob?
- Nie, nie! - zamia si Beregond. - Nie jestem dowdc. Nie mam wysokiej rangi,
nie piastuj adnych urzdw ani godnoci, jestem prostym onierzem w Trzeciej
Kompanii twierdzy. Ale wiedz, Peregrinie, e by prostym onierzem gwardii
strzegcej tej wiey to nie lada zaszczyt w naszym grodzie; cay kraj patrzy na takich
ludzi ze czci.
- W gowie mi si to wszystko nie mieci - rzek Pippin. - Zaprowad mnie najpierw na
nasz kwater, a jeli nie zastaniemy tam Gandalfa, pjd z tob, gdzie zechcesz, i
bd twoim gociem.
Nie zastali Gandalfa ani adnych od niego polece, Pippin poszed wic z
Beregondem na obiad i zawar znajomo z Trzeci Kompani. Dozna tam
przyjcia, ktre pochlebio nie tylko jemu, lecz rwnie Beregondowi,
wprowadzajcemu tak podanego gocia. W grodzie bowiem rozeszy si ju
pogoski o przyjacielu Mithrandira i o dugiej rozmowie, jak z nim Namiestnik stoczy
w czterech cianach swego dworu. Opowiadano w miecie, e ksi niziokw
przyby z pnocy, by ofiarowa Gondorowi usugi i pi tysicy zbrojnych. Kto puci
nawet plotk, e gdy nadjad Rohirrimowie, kady z nich na siodle przywiezie
jednego nizioka, wprawdzie maego wzrostu, lecz dzielnego onierza. Pippin, cho z
alem, musia rozwia te zudne nadzieje, lecz tytu ksicia przylgn do niego na
dobre; w pojciu bowiem Gondorczykw musia by co najmniej ksiciem, skoro
przyjani si z Boromirem i zosta z honorami potraktowany przez Denethora.
Dzikowali mu wic za przybycie, chonli z zapartym tchem kade sowo jego
opowiada o nieznanych krajach, karmic przy tym gocia i pojc obficie. Jeli mu
czego do szczcia brakowao, to tylko swobody, musia bowiem pamita o
doradzanej przez Gandalfa ostronoci i nie pozwala sobie rozpuci jzyka, jak by
to chtnie zrobi w zaufanym hobbickim towarzystwie.
600
chtnie pokae ci miasto. To dobry chopiec. Jeli spodoba ci si tam myl, zejd w
najniszy krg i spytaj o drog do Starej Gospody przy ulicy Kelerdain, czyli
Latarnikw. Zastaniesz tam mojego syna wraz z wszystkimi chopcami, ktrzy nie
opucili miasta. Myl, e ciekawych rzeczy napatrzysz si przy Wielkiej Bramie,
zanim j dzisiaj na noc zamkn.
Beregond wyszed, a wkrtce rozesza si te reszta kompanii. Dzie wci by
pogodny, chocia nieco mglisty i jak na t por roku niezwykle gorcy, nawet w tym
poudniowym kraju. Pippina troch sen morzy, lecz w pustych pokojach czu si
nieswojo, postanowi zatem wyj i zwiedzi miasto. Zanis Gryfowi par
zaoszczdzonych smacznych kskw, ktre rumak przyj wdzicznie, chocia na
niczym mu w gocinie nie zbywao. Opuciwszy stajni hobbit skierowa si krtymi
ulicami w d. Ludzie pilnie mu si przygldali. Kaniali si z powag, bardzo
grzecznie, zwyczajem Gondoru pochylajc gowy i krzyujc rce na piersi, lecz za
jego plecami wymieniali rne uwagi, a niejeden stojc na progu lub w oknie
przywoywa z wntrza reszt domownikw, by take zobaczyli ksicia niziokw,
przybyego wraz z Mithrandirem. Wikszo ludzi uywaa tu jzyka rnego od
Wsplnej Mowy, ale Pippin wkrtce oswoi si z nim przynajmniej na tyle, e
odrnia nadawany mu tytu: Ernil i Feriannath, przekonujc si w ten sposb, e
pogoska o rzekomym jego dostojestwie ju obiega miasto.
Idc tak pod sklepionymi krugankami przez pikne aleje i place znalaz si w
kocu w najniszym i najwikszym krgu grodu; wskazano mu ulic Latarnikw,
szerok drog wiodc do Wielkiej Bramy, a przy niej Star Gospod, duy budynek
z szarego kamienia, na ktrym czas odcisn swoje pitno; dwa skrzyda, zwrcone
bokiem do ulicy, obejmoway z dwch stron wski trawnik, w gbi za byszcza
mnstwem okien dom z wspartym na kolumnach podcieniem, cigncym si wzdu
caej fasady i schodami zbiegajcymi wprost na muraw. Wrd kolumn bawili si
chopcy. Pippin dotychczas nie widzia w Minas Tirith dzieci, z tym wiksz wic
ciekawoci przystan, aby si im przyjrze. W pewnej chwili jeden z chopcw
zauway go i z gonym okrzykiem puci si pdem przez trawnik ku ulicy. Inni
pobiegli za przywdc. Stanli gromad naprzeciw Pippina mierzc go wzrokiem od
stp do gw.
- Witamy! - powiedzia pierwszy chopak. - Skd przybywasz? Bo jeste nietutejszy.
- Byem nietutejszy - odpar Pippin - a do dzisiaj, teraz jednak zostaem onierzem
Gondoru.
- Patrzcie pastwo! - zawoa chopiec. - Wszyscy jestemy onierzami Gondoru. Ile
masz lat i jak si nazywasz? Bo ja mam dziesi lat i mao mi ju brakuje wzrostu do
piciu stp. Jestem wyszy od ciebie. Co prawda mj ojciec suy w gwardii i naley
do najrolejszych w swojej kompanii. A co robi twj ojciec?
- na ktre pytanie mam najpierw odpowiedzie? - spyta Pippin. - Zaczn od koca.
Ojciec mj gospodaruje nad Biaym rdem, pod Tukonem, w Shire. Kocz lat
dwadziecia dziewi, bij ci wic w tym punkcie. Mierz natomiast tylko cztery
stopy i nie spodziewam si ju urosn, chyba wszerz.
- Dwadziecia dziewi! - gwizdn z podziwu chopiec. - Stary chop! Jeste w wieku
mojego wuja, Jorlasa. Mimo to - doda dufnie - mgbym postawi ci na gowie albo
pooy na opatki.
- Mgby, gdybym ci pozwoli - odpar Pippin ze miechem. - Pewnie te ja mgbym
ci si odwzajemni; znamy rne chwyty walki zapaniczej w naszym kraiku. Wiedz
te, e w mojej ojczynie uchodz za wyjtkowo rosego i silnego; nigdy jeszcze
nikomu nie udao si postawi mnie na gowie. Jeliby ty chcia sprbowa tej
sztuki, gotw bym ci zabi, gdyby inne sposoby zawiody. jak bdziesz starszy,
601
przekonasz si, e nie trzeba nikogo sdzi z pozorw; wzie mnie za obcego
chopca i niedojd, za atw ofiar, ale musz ci ostrzec: mylisz si, jestem
niziokiem, silnym, odwanym i zym niziokiem.
To mwic Pippin zrobi tak srog min, e chopiec cofn si o krok, zaraz jednak
znw podszed bliej z zacinitymi piciami i wojowniczym byskiem w oczach.
- Nie! - zamia si Pippin. - Nie trzeba wierzy we wszystko, co obcy opowiadaj o
sobie! Nie jestem wcale zabijak! Ale byoby grzeczniej, gdyby wyzywajc do walki
przedstawi si najpierw.
Chopak wyprostowa si dumnie.
- Jestem Bergil, syn Beregonda, onierza gwardii - owiadczy.
- Domylaem si tego - rzek Pippin - bo bardzo podobny do ojca. Znam go i
wanie on mnie tutaj do ciebie przysa.
- Dlaczego od razu tego nie powiedziae? - odpar Bergil i nagle spochmurnia. Chyba ojciec nie rozmyli si i nie chce mnie wyprawi z miasta razem z
dziewcztami? Nie, to niemoliwe, ostatnie wozy ju odjechay.
- Polecenie, ktre przynosz od ojca, nie jest a tak przykre, chocia moe nie
bdzie ci mie - rzek Pippin. - Ojciec twj radzi, eby zamiast ka mnie na opatki,
oprowadzi mnie po miecie i pocieszy troch w samotnoci. Odwdzicz ci si
opowieci o rnych dalekich krajach.
Bergil klasn w rce i rozemia si z ulg.
- wietnie! - wykrzykn. - Zgoda! Zamierzalimy wanie wybra si pod Bram i
popatrze. Pjdziemy zaraz.
- A c tam dzieje si ciekawego?
- Spodziewamy si, e przed zachodem soca nadcign Poudniowym Gocicem
wodzowie z zaprzyjanionych ociennych krajw. Chod z nami, zobaczysz.
602
603
wie, moe kiedy znajdziemy si tam razem. Nikt przecie nie pokona naszego
wadcy, a mj ojciec jest bardzo dzielnym onierzem. egnaj i do zobaczenia!
Rozstali si i Pippin pospieszy do twierdzy. Droga wydaa mu si daleka, bo by
zgrzany i bardzo godny. Noc zapadaa szybko. Ani jedna gwiazda nie wypyna na
niebo. Hobbit spni si na wspln wieczerz, lecz Beregond powita go z radoci,
zrobi mu miejsce przy stole obok siebie i wypytywa o syna. Po wieczerzy Pippin
gawdzi chwil z kompani, lecz poegna j do prdko, poniewa ogarn go
dziwny niepokj i pragn co rychlej spotka si znw z Gandalfem.
- Czy trafisz sam do swojej kwatery? - spyta Beregond zatrzymujc si na progu
maej sali pod pnocn cian twierdzy, gdzie spdzili wieczr. - Noc dzisiaj ciemna,
tym ciemniejsza, e nakazano przymi wiata w miecie, a nie zapala ich w ogle
po zewntrznej stronie murw. Mam te dal ciebie nowin: jutro wczesnym rankiem
zostaniesz wezwany do Denethora. Obawiam si, e Namiestnik nie przydzieli ci do
Trzeciej Kompanii. Mimo to spotkamy si chyba jeszcze. Do widzenia, pij spokojnie!
Na kwaterze panoway ciemnoci, ledwie rozproszone wiatem stojcej na stole
maej latarni. Gandalfa nie byo. Pippin czu si coraz bardziej przygnbiony. Wspi
si na awk i usiowa wyjrze przez okno, lecz mia wraenie, e patrzy w kau
atramentu. Zlaz wic, zamkn okiennice i pooy si do ka. czas jaki
nasuchiwa, tsknic do powrotu Gandalfa, potem zapad w niespokojny sen.
W nocy obudzio go wiato. Przez szpar w kotarze osaniajcej alkow
zobaczy Gandalfa przechadzajcego si tam i sam po pokoju. Na stole pony
wiece i leay zwoje pergaminu. czarodziej westchn i szepn:
- Kiedy wreszcie powrci Faramir!
- Hej, Gandalfie! - zawoa Pippin wytykajc gow za kotar. - Mylaem, e o mnie
cakiem zapomnia. Ciesz si, e ci w kocu widz. Dzie bez ciebie duy mi si
bardzo.
- Noc za to bdzie krtka - odpar Gandalf. - Wrciem, bo musz namyli si w
spokoju i samotnoci. pij, pki moesz wylegiwa si w ku. O wicie zaprowadz
ci znowu do Denethora. A raczej nie o wicie, lecz gdy przyjdzie wezwanie. Zapady
ju Ciemnoci. Nie bdzie witu.
604
Rozdzia 2
Szara Druyna
andalf odjecha, a ttent kopyt Gryfa ucich wrd nocy, gdy Merry wrci do
Aragorna. Nis tylko lekkie zawinitko, straci bowiem worek podrny w
Parth Galen i nie mia nic, prcz kilku najniezbdniejszych rzeczy
pozbieranych wrd ruin Isengardu. Hasufel ju czeka osiodany. Legolas i
Gimli stali obok ze swoim wierzchowcem.
- A wic zostao nas czterech rzek Aragorn. Pojedziemy dalej razem. Nie sami
wszake, jak przedtem mylaem. Krl chce wyruszy nie zwlekajc. Gdy przelecia
nad nami Skrzydlaty Cie, Theoden zmieni plany i postanowi wraca pod oson
nocy do swoich grskich gniazd.
- A z nich dokd? spyta Legolas.
- Tego nie wiem jeszcze odpar Aragorn. Krl pody do Edoras, tam bowiem za
cztery dni ma si odby na jego rozkaz wielki przegld si. Myl, e skoro nadejd
wieci o wojnie, jedcy Rohanu rusz na pomoc do Minas Tirith. Jeli o mnie chodzi
i o tych, ktrzy zechc dalej trzyma si ze mn...
- Ja pierwszy! krzykn Legolas.
- A Gimli drugi! zawoa krasnolud.
- Ot jeli chodzi o mnie, nic jeszcze nie wiem cign dalej Aragorn. Musz
take spieszy do Minas Tirith, lecz nie widz przed sob drogi. Zblia si z dawna
dojrzewajca godzina.
- Wecie i mnie odezwa si Merry nie na wiele si przydaem do tej pory, ale nie
chc by odstawiony w kt niby toboek, ktry odbiera si z przechowalni dopiero
wtedy, gdy ju jest po wszystkim. Rohirrimowie pewnie teraz nie mieliby ochoty
taszczy mnie z sob. Co prawda krl wspomnia, e gdy wrci do domu, pragnie
mnie mie u swego boku, ebym mu opowiedzia o naszym Shire.
- Tak rzek Aragorn. Myl, e twoja droga wiedzie u boku krla. Nie spodziewaj
si jednak u jej celu samych radoci. Duo wody upynie, zanim Theoden znw
zasidzie spokojnie w Meduseld. Wiele nadziei zwarzy ta sroga wiosna.
Wkrtce byli gotowi do drogi wszyscy: dwadziecia cztery konie, a na jednym z nich
Gimli siedzia za Legolasem, na drugim Merry przed Aragornem w siodle. Pomknli
wrd nocy. Nie ujechali wszake daleko za brd na Isenie, gdy jedziec zamykajcy
pochd dopad galopem pierwszego szeregu meldujc krlowi:
- Miociwy panie, jacy jedcy goni nas. Ju podczas przeprawy przez rzek
wydawao mi si, e ich sysz. Teraz jestem pewny. Dopdzaj nas, jad ostro.
Theoden natychmiast wstrzyma pochd. Rohirrimowie zawrcili komi i chwycili za
wcznie. Aragorn zeskoczy z sioda, zsadzi Meriadoka na ziemi i dobywszy
miecza stan tu przy krlewskim strzemieniu. Eomer ze swoim giermkiem cwaem
wrci do tylnej stray. Merry czu si bardziej ni kiedykolwiek niepotrzebnym
tobokiem i zastanawia si gorczkowo, jak si powinien zachowa w razie bitwy.
C by si z nim stao, gdyby nieliczna krlewska eskorta ulega nieprzyjacielskiej
przewadze, on za zdoaby umkn w ciemnociach? Jak poradziby sobie sam na
pustkowiach Rohanu, nie majc pojcia, gdzie si znajduje wrd bezbrzenych
stepw?
le ze mn pomyla. Wycign mieczyk i zacisn pasa.
Przez chwil chmura przesonia zniajcy si ju ksiyc, ktry teraz wypyn i
zawieci jasno. Wszyscy ju syszeli narastajcy grzmot koskich kopyt, a w tym
momencie ujrzeli pdzce ciek od strony brodu ciemne postacie. Ostrza wczni
605
606
607
608
609
azem wrcili do fortecy, lecz przy stole Aragorn dugo milcza, a dwaj
przyjaciele nie odzywali si czekajc, by przemwi pierwszy. W kocu
Legolas przerwa milczenie.
- Mw! powiedzia do Aragorna. Zrzu z serca, co na nim ciy, otrznij si ze
smutku. Co si stao przez tych kilka godzin, ktre upyny od szarego brzasku,
odkd wrcilimy do tej pospnej twierdzy?
- Stoczyem walk cisz dla mnie ni wielka bitwa o Rogaty Grd odpar Aragorn.
Zajrzaem w kryszta Orthanku.
- Zajrzae w ten przeklty zaczarowany kryszta! krzykn Gimli z trwog i
zdumieniem. Czy to znaczy, e widziae... Jego? Nawet Gandalf ba si tego
spotkania.
- Zapominasz, z kim mwisz surowo odpar Aragorn i oczy mu rozbysy. czy u
bram Edoras nie rozgosiem przysugujcego mi tytuu? Nie, mj Gimli cign
agodniejszym ju tonem; twarz mu si rozpogodzia, lecz wyglda jak kto, kto wiele
610
nocy spdzi bezsennie na cikiej pracy. Nie, moi przyjaciele, jestem prawowitym
panem tego krysztau, mam zarwno prawo, jak i si, by go uy. Tak przynajmniej
sdziem. Co do prawa, nie mona go poda w wtpliwo. Ale siy zaledwie
starczyo na t prb.
Odetchn gboko.
- Bya to straszna walka i zmczenie po niej jeszcze nie mino. Nie odezwaem si
do Tamtego ani sowem i w kocu zmusiem kryszta do posuszestwa mojej woli.
Ju to samo bdzie dla Nieprzyjaciela przykr porak. Poza tym zobaczy mnie.
Tak, Gimli, zobaczy mnie, ale w innej postaci, ni ty mnie widzisz w tej chwili. Jeli to
wyjdzie mu na poytek, zrobiem bd. Myl jednak, e nie. Wiadomo, e yj
dotychczas i chodz po ziemi, jest dla niego bolesnym ciosem. Nie wiedzia bowiem
o tym do dzi. Nie zapomnia wszake Isildura i miecza Elendila. Teraz, w
rozstrzygajcej godzinie, gdy przystpuje do urzeczywistnienia wielkiego planu,
ukaza mu si spadkobierca Isildura i jego miecz; pokazaem mu bowiem ostrze
przekute na nowo do walki z nim. Nie jest tak potny, by nie zna lku; nie, jego
take nkaj wtpliwoci.
- Ale wada potnym pastwem rzek Gimli i teraz pewnie tym szybciej uderzy.
- Pospieszne ciosy zwykle chybiaj celu odpar Aragorn. Musimy naciska wroga,
ju nie pora czeka biernie na jego pierwszy ruch. Wiedzcie te, przyjaciele, e
patrzc w kryszta dowiedziaem si wielu rzeczy. Dostrzegem powane
niebezpieczestwo groce Gondorowi z nieoczekiwanej strony, od poudnia; dzieje
si tam co, co odcignie znaczn cz si od obrony Minas Tirith. Jeeli nie
zaegnamy tej groby, lkam si, e grd upadnie, zanim upynie dziesi dni
- A wic musi upa powiedzia Gimli. jakiej bowiem pomocy moemy mu udzieli
z takiej odlegoci? Jak moglibymy zdy na czas?
- Nie mog wysa posikw, a wic musz i sam odpar Aragorn. Jest tylko
jedna droga przez gry, ktra zaprowadzi nas do nadbrzenych krain, zanim los
Minas Tirith bdzie przesdzony: cieka Umarych.
- cieka Umarych powtrzy Gimli. Okropna nazwa. Zauwayem te, e
Rohirrimowie bardzo jej nie lubi. Czy ywi mog uy tej drogi i nie zgin na niej?
A nawet jeli przejdziemy, c znaczy nas trzech przeciw potdze Mordoru?
- Nikt z ywych nie zapuszcza si na t ciek, odkd Rohirrimowie osiedli w tym
kraju powiedzia Aragorn. jest bowiem dla nich zamknita. Lecz w czarnej
godzinie spadkobierca Isildura moe jej uy, jeli mu starczy odwagi. Suchajcie.
Oto, jak rad przynieli mi synowie Elronda z Rivendell od swego ojca,
najznakomitszego mdrca uczonego w ksigach dziejw: Niech Aragorn pamita o
sowach wrby i o ciece Umarych.
- Jak brzmi sowa wrby? spyta Legolas.
- Wieszczek Malbeth za czasw Arvedui, ostatniego krla na Fornocie,
przepowiedzia tak:
Nad krajem wielki zaleg Cie,
Na zachd czarnym skrzydem siga,
Dr mury wiey; ku monarchw grobom
Nadciga zguba. Budz si umarli.
Bije godzina dla wiaroomcw,
Aby stanli znw u Gazu Erech,
Gdzie im gos rogu echo gr przyniesie.
Czyj to rg zagra? Kto rzuci wezwanie
I lud z pomroki wskrzesi zapomniany?
611
612
613
614
Gimlemu i Legolasowi, stojcym tu obok, zdawao si, e Eowina jest bliska ez, i
wzruszy ich jej smutek tym bardziej, e zazwyczaj bya tak dumna i dzielna. Spytaa
jednak tylko:
- Wic jedziesz, Aragornie?
- Jad, ksiniczko.
- I nie pozwolisz mi jecha w swojej wicie, jakem ci prosia?
- Nie, ksiniczko. Nie mog ci na to pozwoli bez wiedzy twego ojca i brata, ktrzy
nie zjawi si tutaj wczeniej ni jutro wieczorem. Ja za nie mam teraz ani godziny,
ani chwili do stracenia. Bd zdrowa!
Wtedy pada na kolana mwic:
- Bagam ci, Aragornie!
- Nie, ksiniczko! odpar i ujwszy Eowin za rce podnis j, ucaowa jej do,
skoczy na siodo i ruszy nie ogldajc si ju za siebie. Tylko ci, ktrzy najlepiej go
znali i byli najbliej, rozumieli, jak bardzo cierpia.
Lecz Eowina staa niby posg kamienny, opuciwszy ramiona, i zaciskajc pici
patrzya za odjedajcymi, pki nie skryli si w cieniu pod czarn cian
Dwimorbergu, Nawiedzanej Gry, w ktrej otwieraa si Brama Umarych. Kiedy znikli
jej z oczu, zawrcia i potykajc si jak lepiec posza ku domowi. Nikt jednak z jej
ludu niw widzia tego poegnania, bo wszyscy pochowali si wystraszeni i nie chcieli
wyj ze swych ktw, pki dzie nie rozjani si na dobre i nie opuszcz Dunharrow
obcy, nieulkli gocie.
Ten i w mwi:
- To nasienie elfw. Nieche jad tam, gdzie ich miejsce, w jakie ciemne krainy, i
nigdy do nas nie wracaj. I bez nich do mamy biedy.
615
przeraenia tak, e budzi lito. Wwczas Legolas zasoni mu rkoma oczy i zanuci
kilka sw, ktre agodnie zadwiczay w mroku; ko podda si i poszed z nim
razem. Gimli zosta sam. Kolana uginay si pod nim i zy by na siebie.
- Niesychana rzecz powiedzia. Elf wchodzi do podziemi, a krasnolud wzdraga
si wej!
Z tymi sowy skoczy naprzd. Ale zdawao mu si, e wlecze przez prg nogi cikie
jak z oowiu, i ogarny go ciemnoci tak nieprzeniknione, e nawet on, Gimli, syn
Gloina, ktry bez trwogi przemierza najgbsze lochy wiata jakby olep nagle.
Aragorn zaopatrzy si w Dunharrow w uczywa i teraz idc na czele trzyma
jedno z nich wzniesione nad gow; drugie nis Elladan, ktry szed ostatni za grup
Stranikw; Gimli potykajc si usiowa go dopdzi. Nie widzia nic prcz
dymicych pomieni pochodni, lecz kiedy Druyna stana na chwil, mia wraenie,
e otacza go ze wszystkich stron szmer nieustannego szeptu, ciszony gwar sw w
jzyku, ktrego nigdy jeszcze nie sysza w yciu.
Nikt ich nie napastowa, adne przeszkody nie hamoway marszu, a mimo to
strach rosncy z kad chwil ogarnia krasnoluda; przede wszystkim wiedzia, e
nie ma z tej drogi powrotu, bo czu za swymi plecami tum niewidzialnej armii prcej
w ciemnociach naprzd trop w trop za Druyn.
Tak szli czas jaki, a wreszcie Gimli ujrza widok, ktrego nigdy pniej nie
mg wspomnie bez zgrozy. cieka, o ile si orientowa, bya od pocztku do
szeroka, lecz w pewnej chwili ciany z obu stron jakby si rozstpiy i Druyna
wydostaa si niespodzianie na rozleg pust przestrze. Strach niemal obezwadni
krasnoluda. Daleko po lewej rce co zalnio w ciemnociach w wietle uczywa, z
ktrym zblia si tam wanie Aragorn. Najwidoczniej chcia zbada w lnicy
przedmiot.
- e te on si nie boi mrukn krasnolud. W kadej innej pieczarze Gimli, syn
Gloina, pierwszy pobiegby za przebyskiem zota. Ale nie tutaj! Niechby zostao tu w
spokoju!
Mimo wszystko podsun si bliej i zobaczy, e Aragorn klczy, Elladan za
przywieca mu dwiema pochodniami. Przed nimi widnia szkielet ogromnego
mczyzny, w kolczudze, obok niego za bro, nie zniszczona, bo w jaskini byo
niezwykle sucho, a zmary mia zbroj i or pozacan, pas zoty wysadzany
granatami i bogato zdobiony zotem hem wcinity na trupi czaszk; lea twarz
do ziemi. Upad pod odsunit w gb cian. Wpatrujc si Gimli dostrzeg w tej
cianie zamknite kamienne drzwi; palce trupa czepiay si zarysowanej w ich
szczeliny, a wyszczerbiony miecz, porzucony u jego boku, wiadczy, e rycerz w
miertelnej rozpaczy prbowa wyrba sobie przejcie w skale.
Aragorn nie dotkn szkieletu, ale dugo przyglda mu si w milczeniu, potem
za wsta i westchn gboko.
- Temu nieborakowi kwiaty simbeline nie zakwitn do koca wiata! szepn.
Dziewi Kurhanw i siedem mogi zieleni si o tej porze pod socem, on jednak
przelea dugie lata pod drzwiami, ktrych nie zdoa otworzy. Dokd prowadz?
Dlaczego chcia przez nie przej? Nikt nigdy si nie dowie.
- To nie moja sprawa! krzykn, odwracajc si ku rozszeptanym ciemnociom
podziemi. -Zachowajcie swoje skarby i swoje tajemnice zrodzone w Czarnych
Latach! Ja nie dam niczego prcz popiechu. Dajcie nam przej i przybywajcie,
wzywam was pod Gaz na Erech.
616
617
618
e zblia si Krl Umarych. Nastpnego dnia brzask nie rozjani nieba, Szar
Druyn ogarny ciemnoci Mordoru tak, e znikna sprzed oczu ludzkich. Ale
Umarli cignli wci trop w trop.
619
Rozdzia 3
Przegld si Rohanu
621
622
623
624
625
tak potrzebny w cikiej naszej godzinie. Czy nie do zych istot nawiedzio wiat,
by szuka ich jeszcze pod ziemi? Wojna przecie wybuchnie lada dzie.
Umilk, bo w tym momencie z dworu dobieg gwar: kto wywoywa imi Theodena, a
wartownik przed namiotem broni wstpu.
626
Minas Tirith rozstrzygnie si los dzisiejszego wiata, a jeli tam nie powstrzymamy
fali, zaleje ona wkrtce pikne stepy Rohanu i nawet ta Warownia wrd gr nie
bdzie bezpiecznym schronieniem.
- Straszne przynosisz wieci, lecz nie wszystkie one s dla nas niespodziank rzek
Theoden. Powiedz Denethorowi, e nawet gdyby Rohan nie czu si sam
zagroony i tak przyszedby mu z pomoc. Lecz ponielimy srogie straty w bitwie ze
zdrajc Sarumanem i musimy pamita zarwno o naszych pnocnych, jak i
wschodnich granicach; przypominaj nam o tym nowiny przez Denethora nadesane.
Moe si te zdarzy wobec wielkiej potgi, jak teraz Wadca Ciemnoci
rozporzdza, e nas okry, zanim dotrzemy do waszego grodu, i e natrze
przewaajcymi siami zza rzeki nie dopuszczajc do Krlewskiej Bramy.
Ale do na dzi tych sw rozwagi. Pjdziemy wam na pomoc. Jutro ma si odby
przegld broni. Potem wydam rozkazy i wyruszymy w drog. Mylaem, e bd
mg wysa stepem na postrach wrogowi dziesi tysicy wczni. Teraz niestety
widz, e bdzie ich mniej; nie miem bowiem zostawi moich warowni bez obrony.
Sze tysicy wszake poprowadz pod Minas Tirith. To powiedz Denethorowi, e w
cikiej godzinie krl Marchii sam spieszy do Gondoru, cho pewnie ywy nie wrci z
tej wyprawy. Ale to daleka droga, przy tym ludzie i konie musz doj na miejsce w
peni si do walki. Od jutrzejszego ranka upynie tydzie, zanim usyszycie bojowy
okrzyk synw Eorla nadcigajcych z pnocy.
- Tydzie! powiedzia Hirgon. Musimy si z tym pogodzi, skoro inaczej by nie
moe. Ale kto wie, czy przybywajc za siedem dni nie ujrzycie ju tylko zburzonych
murw, jeli nie zjawi si wczeniej jaka inna pomoc z nieoczekiwanej strony.
Nawet jednak w najgorszym razie dobrze si stanie, e zakcicie orkom i Dzikim
Ludziom ich tryumfaln uczt wrd ruin Biaej Wiey.
- Tyle przynajmniej zrobimy na pewno rzek Theoden. Teraz wybacz, jestem
znuony po niedawnej bitwie i dugim marszu, musz odpocz. Zosta tutaj na te
jedn noc. Jutro zobaczysz przegld si Rohanu i napatrzywszy si im odjedziesz z
lejszym sercem i tym wawiej po wypoczynku. Ranek nieraz przynosi rad, a noc
czsto odmienia myli.
Krl podnis si i wszyscy wstali ze swoich miejsc.
- Rozejdcie si i pijcie dobrze powiedzia krl. Ciebie, mj Meriadoku, nie bd
ju dzi potrzebowa. Bd jednak gotw na wezwanie o wschodzie soca.
- Bd gotw odpar Merry choby mi, krlu, kaza za sob jecha ciek
Umarych.
- Nie wymawiaj tych zowrbnych sw! rzek krl. Niejedn bowiem ciek
mona by takim mianem nazwa. Nie powiedziaem te wcale, e wezm ci z sob
w dalsz drog. Dobranoc!
-N
627
628
Tamtdy bowiem wiedzie nasza droga. Do Edoras doniesie ci twj Stybba, wielki
bieg zacznie si dopiero potem, na rwninie.
- Chod ze mn, Meriadoku - odezwaa si wstajc Eowina. - Pokae ci zbroj, ktr
kazaam dla ciebie przygotowa.
Wyszli wic we dwoje.
- O jedno tylko prosi mnie Aragorn - powiedziaa Eowina prowadzc hobbita midzy
namiotami. - O to, ebym ci uzbroia do bitwy. Obiecaam mu zrobi wszystko, co w
mojej mocy. Serce mi mwi, e bdzie ci potrzebna zbroja, zanim ta wojna si
skoczy.
Stanli przed szaasem pord stanowisk krlewskiej gwardii. Zbrojmistrz wynis z
wntrza may hem, okrg tarcz i inne czci bojowego rynsztunku.
- Nie znalaza si u nas kolczuga na twoj miar - powiedziaa Eowina - i nie byo
czasu, eby wyku dla ciebie now; jest za to mocna kurtka ze skry, pas i n.
Miecz masz wasny.
Merry skoni si, a ksiniczka pokazaa mu tarcz, podobn do tej, ktr dosta
Gimli, i naznaczon godem Biaego Konia.
- We to wszystko - powiedziaa - i niech ci suy szczliwie. Bd zdrw,
Meriadoku. Myl, e jeszcze spotkamy si w yciu.
629
630
631
Rozdzia 4
Oblenie Gondoru
632
633
634
635
wymawia imi Faramira z tak mioci. Za tym dowdc chtnie szli onierze, za
nim nawet hobbit poszedby bez wahania, choby w cie czarnych skrzyde.
- Faramir! - krzykn Pippin wraz z innymi. - Faramir!
Faramir dosysza ten gos odmienny w chrze Gondorczykw, odwrci si i
spojrzawszy z gry na Pippina zdziwi si bardzo.
- A ty skd si tutaj wzie? - zapyta. - Nizioek w barwach wieowej stray! Skd?
W tej chwili Gandalf podszed do niego i wyjani:
- Przyby wraz ze mn z ojczyzny niziokw - rzek. - Ja go tu przywiodem. Ale nie
marudmy duej. Wiele mamy do omwienia i zrobienia, a ty jeste zmczony.
Nizioek pjdzie zreszt z nami. Musi, jeli bowiem pamita nie gorzej ode mnie o
swoich nowych obowizkach, wie, e powinien stawi si do suby przy swoim
panu. Chod, Pippinie!
636
doj wczeniej ni dzi, a moe do tej pory jeszcze nie doszli. Rozumiem, czego si
lkasz. Ale ciemnoci nie s skutkiem ich wyprawy. Zaczy si bowiem gromadzi
wczoraj wieczorem i cae Ithilien ogarny w cigu ostatniej nocy. Jasne jest dla
mnie, e Nieprzyjaciel z dawna planowa napa na nas i wyznaczy godzin ataku,
zanim jeszcze wypuciem tych wdrowcw spod mojej stray.
Gandalf przemierza nerwowo komnat.
- Rankiem przed dwoma dniami, blisko trzy dni marszu! Jak daleko std do miejsca,
w ktrym si rozstalicie?
- Okoo dwudziestu piciu staj lotem ptaka - odpar Faramir. - Nie mogem przyby
wczeniej. Wczoraj zatrzymaem oddzia na Kair Andros, na dugiej wyspie pord
rzeki, gdzie trzymamy stay posterunek. Konie zostawilimy na drugim brzegu. Gdy
nadcigny ciemnoci, wiedziaem, e trzeba si spieszy, wic nie czekajc na
reszt ruszyem z trzema jedcami, ktrzy mieli wierzchowce pod rk. Oddziaowi
kazaem i na poudnie, aby wzmocni zaog bronic Brodu pod Osgiliath. Mam
nadziej, e nie popeniem bdu? - spyta patrzc na ojca.
- Dlaczego pytasz?! - krzykn Denethor z nagym byskiem w oczach. - Ty jeste
dowdc, tobie podlega oddzia. A moe chcesz usysze mj sd o wszystkich
innych swoich poczynaniach? W mojej obecnoci zachowujesz si pokornie, ale od
dawna ani razu nie zawrcie z wasnej drogi, eby mnie pyta o rad. Przed chwil
mwie tak zrcznie, jak zwykle. Widziaem jednak, e wpija oczy w twarz
Mithrandira, szukajc w niej potwierdzenia, czy dobrze przedstawiasz spraw, czy
nie za wiele powiedzia. Od dawna Mithrandir panuje nad twoim sercem. Tak, synu,
ojciec jest stary, lecz wiek nie zami jego umysu. Wzrok i such mam bystry jak za
modu. Nic z tego, czego nie dopowiedzia lub co pomine milczeniem, nie uszo
mojej uwagi. Znam rozwizanie wielu zagadek. Biada mi, biada, em straci
Boromira!
- W czym ci nie zadowoliem, ojcze? spyta spokojnie Faramir. Bolej, e nie
mogem zasign twojej rady, nim musiaem wzi na swoje barki brzemi tak
wielkiej odpowiedzialnoci.
- Czy zmieniby swoje zdanie pod moim wpywem? odpar Denethor. Z
pewnoci postpiby i tak wedle wasnego rozumu. Znam ci na wylot. Zawsze
chcesz wyda si wielkoduszny i wspaniaomylny jak dawni krlowie, askawy i
agodny. Moe to przystoi potomkowi wielkiego rodu, wadajcemu w czasach
pokoju. Ale w godzinie rozpaczliwego niebezpieczestwa agodno czsto
przypaca si yciem.
- Gotw jestem zapaci rzek Faramir.
- Gotw jeste?! krzykn Denethor. Ale nie twoje tylko ycie postawie na kart,
Faramirze! Take ycie swego ojca i caego plemienia, ktrego masz obowizek
broni dzi, skoro zabrako Boromira.
- aujesz, ojcze, e nie mnie spotka los Boromira? spyta Faramir.
- Tak! odpar Denethor. Poniewa Boromir by mi wiernym synem, a nie
wychowankiem czarodzieja. On pamitaby, w jakiej cikiej potrzebie znalaz si
ojciec, i nie roztrwoniby skarbu, ktry mu przypadek da w rce. Przynisby ten
wspaniay dar ojcu.
Na chwil Faramir da si ponie wzburzeniu.
- Zechciej przypomnie sobie, ojcze, dlaczego nie mj brat, lecz ja wanie znalazem
si w Ithilien. Rozstrzygna o tym twoja wola. Wadca grodu sam wybra Boromira
na wysannika w tamtej misji.
- Nie poruszaj goryczy w tym pucharze, ktry sam sobie przyrzdziem rzek
Denethor. Czy nie czuj smaku jej w ustach od wielu nocy lkajc si, e
637
najgorsza trucizna czeka mnie jeszcze w mtach na dnie? I dzi sprawdzaj si moje
obawy. Czemu si tak stao! Czemu nie dostaem tego skarbu w swoje rce!
- Pociesz si odezwa si Gandalf bo w adnym przypadku Boromir nie
przynisby ci tego skarbu. Zgin, zgin szlachetn mierci, niech pi w pokoju. Ale
ty si udzisz, Denethorze. Gdyby Boromir sign po ten skarb i posiad go,
zatraciby si na zawsze. Zatrzymaby skarb dla siebie i gdyby z nim tutaj wrci, nie
poznaby wasnego syna.
Denethor zachowa twarz zimn i zacit:
- Tobie nie udao si Boromira nagi do swej woli, prawda, Mithrandirze? odpar z
cicha. Ale ja, rodzony jego ojciec, powiadam ci, e Boromir oddaby mi na pewno
w skarb. Moe jeste mdry, ale mimo caej swojej chytroci nie zjade wszystkich
rozumw. S rady i sposoby inne ni sieci intryg snute przez czarodziejw i ni
pochopne zuchwalstwa gupcw. Wiem o tych sprawach wicej, ni ci si wydaje.
- C zatem wiesz? spyta Gandalf.
- Do, eby rozumie, i dwch bdw naleao si wystrzega. Posugiwa si
owym skarbem jest niebezpiecznie. Ale w tej gronej godzinie posa go pod opiek
gupiego nizioka do kraju Nieprzyjaciela, jak to zrobie ty, Mithrandirze, do spki z
moim synem to szalestwo.
- A jak postpiby mdry Denethor?
- Nie popeniby ani pierwszego, ani drugiego z tych bdw. Ale przede wszystkim z
pewnoci nie daby si adnym argumentem skoni do tego ryzykownego kroku,
ktremu szaleniec tylko moe rokowa jakie szanse powodzenia, a ktry tym si
skoczy, e Nieprzyjaciel odzyska swoj zgub, to za oznacza bdzie nasz
ostateczn klsk. Ten skarb naleao zatrzyma wrd nas, ukry jak najgbiej i jak
najtajniej. Nie uy go, chyba w najbardziej rozpaczliwej potrzebie, ale zabezpieczy
tak, eby Nieprzyjaciel nie mg go wydrze, chyba po zwycistwie druzgoccym
wszystko; wtedy jednak nic by nas ju to nie obchodzio, poniewa nie zostalibymy
ywi na wiecie.
- Mylisz, jak wadcy Gondoru przystoi, o swoim tylko kraju rzek Gandalf. Ale s
inne plemiona, inni ludzie i wiat si nie koczy na dniu dzisiejszym. Co do mnie,
lituj si nawet nad niewolnikami Tamtego.
- A dokd zwrc si inni ludzie o pomoc, jeli Gondor upadnie? spyta Denethor.
Gdybym mia t rzecz teraz ukryt w gbokich lochach mojej fortecy, nie drelibymy
z lku przed cieniem, nie balibymy si najgorszego, moglibymy naradzi si w
spokoju. Jeeli nie ufasz, e wyszedbym z tej prby zwycisko, nie znasz mnie,
Gandalfie.
- Mimo wszystko nie ufam ci, Denethorze odpar Gandalf. Gdyby nie to,
przysabym skarb tutaj na przechowanie oszczdzajc sobie i innym wielu trudw.
Syszc za, co dzi mwisz, tym mniej mog ci ufa, podobnie jak nie mogem ufa
Boromirowi. Ale nie uno si gniewem! W tej sprawie sobie samemu take nie ufam,
odmwiem przyjcia tego skarbu, chocia mi go dobrowolnie ofiarowywano. Jeste
silny, Denethorze, i wiem, e wadasz sob w pewnych sprawach. Gdyby jednak
dosta w skarb, on by tob zawadn. Choby go zagrzeba pod korzeniami
Mindolluiny, paliby twoje serce, spalaby je w miar, jak narastayby okrutne
zdarzenia, ktre nas czekaj ju wkrtce.
Na moment oczy Denethora rozbysy znowu, gdy wadca zwrci twarz ku
Gandalfowi, i Pippin wyczu znw napite, zmagajce si z sob siy dwch starcw,
lecz tym razem spojrzenia jak sztylety godziy w siebie i skrzyy si ogniem gniewu.
Pippin dra oczekujc jakiego straszliwego ciosu. Nagle jednak Denethor przygas i
twarz mu zlodowaciaa znowu. Wzruszy ramionami.
638
639
jedcy Rohanu... jeli nie przybd za pno! Czekaj nas ze dni. pijmy dzi,
skoro jeszcze mona.
- Ale... zacz Pippin.
- O co chodzi? Na dzi wypraszam sobie wicej ale.
- Ale Gollum! powiedzia Pippin. Jake to moliwe, e Frodo i Sam wdruj
razem z Gollumem, a nawet za jego przewodem? Wyczuem, e droga, ktr obrali,
przeraa Faramira nie mniej ni ciebie. Co na niej grozi?
- Tego ci nie mog dzisiaj wytumaczy odpar Gandalf ale serce moje z dawna
przeczuwao, e Frodo spotka si z Gollumem, zanim dopeni swojej misji. Na
szczcie albo na zgub. O Kirith Ungol na razie nie chc nic mwi. Boj si zdrady
ze strony tego nieszczsnego stwora. Tak jednak musi by. Pamitajmy, e czsto
zdrajca sam siebie zdradza i mimo woli oddaje usugi dobrej sprawie. Bywa tak,
bywa. Dobranoc, Pippinie!
Nazajutrz poranek by szary jak zmierzch, a w sercach ludzkich otucha, na
krtko oywiona dziki powrotowi Faramira, znw zamara. Skrzydlatych Cieni nie
ujrzano tego dnia nad grodem, lecz raz po raz z wysoka dochodzi uszu
mieszkacw niky okrzyk, i kady, kto go usysza, kuli si na chwil z przeraenia,
a co sabsi duchem jczeli i pakali.
Faramir znw opuci stolic. Nie daj mu wytchn szemrali ludzie.
Wadca zbyt wiele wymaga od swego syna; obcia go podwjnymi obowizkami,
skoro drugi syn zgin. Wszyscy te wypatrywali od pnocy przybycia sojusznikw
pytajc: Gdzie s jedcy Rohanu?
Faramir nie wyjecha z wasnej ochoty. Wadca grodu zazwyczaj narzuca swoj wol
Radzie, a w owych dniach mniej ni kiedykolwiek skonny by ulega cudzemu
zdaniu. Wczesnym rankiem zwoa Rad. Podczas niej wszyscy dowdcy stwierdzili
zgodnie, e wobec zagroenia od poudnia siy ich s niedostateczne i nie mog ze
swej strony podj adnych krokw wojennych, dopki nie przybd jedcy
Rohanu. Na razie trzeba tylko obsadzi mury wojskiem i czeka.
- Mimo wszystko rzek Denethor nie wolno lekkomylnie opuszcza zewntrznych
placwek obronnych, murw Rammas z tak wielkim nakadem pracy pobudowanych.
Nieprzyjaciel musi drogo zapaci za przekroczenie Rzeki. Nie moe za tego
dokona w wikszej sile, zdolnej zagrozi naszemu grodowi, ani od pnocy w Kair
Andros, gdzie chroni przeprawy bagna, ani te od poudnia w okolicy Lebennin,
gdzie Rzeka jest bardzo szeroka i potrzebowaby wielkiej floty, aby j przeby.
Uderzy z pewnoci caym impetem na Osgiliath, jak niegdy, kiedy Boromir
zagrodzi mu skutecznie drog.
- To bya tylko prba powiedzia Faramir. Teraz gdyby nawet przeprawa
kosztowaa Nieprzyjaciela dziesikro wicej ni nas, i tak byby to dla nas opakany
rachunek. On bowiem mniej ucierpi na stracie caej armii ni my na stracie jednej
kompanii. A ci, ktrych pozostawimy na tak daleko wysunitych placwkach, bd
mieli odwrt odcity, gdy nieprzyjacielskie wojska wedr si w gb granic.
- Co stanie si z Kair Andros? spyta ksi. Te stranic koniecznie trzeba
utrzyma, jeli chcemy obroni Osgiliath. Nie zapominajmy o niebezpieczestwie
grocym od lewego skrzyda. Rohirrimowie moe nadejd, a moe nie. Faramir
powiadomi nas, jak wielka potga zgromadzia si za Czarn Bram. Niejedna armia
stamtd wyruszy i nie w jednym tylko miejscu sprbuje zapewne przekroczy Rzek.
- na wojnie nie obdzie si bez wielkiego ryzyka odpar Denethor. W Kair Andros
mamy zaog, wikszych posikw nie moemy posa na tak odleg placwk. Ale
nie oddam linii Rzeki ani Pelennoru bez walki, chyba eby zabrako dowdcy,
gotowego speni mnie rozkaz swego Wadcy.
640
641
642
643
644
645
ork, lecz umys mdry w swej zoliwoci. Gdy wrd wielu okrzykw, skrzypienia lin i
blokw ustawiono wreszcie potne katapulty, zaczy one zaraz miota kule bardzo
wysoko, tak e przelatyway tu nad blankami i spaday z hukiem na pierwszy krg
grodu; wiele z nich dziki jakiemu tajemnemu wynalazkowi wybuchao ogniem
jeszcze przed upadkiem.
Wkrtce niebezpieczestwo poarw zagrozio miastu i wszyscy wolni od
innych pilnych obowizkw mieli pene rce roboty, gaszc pomienie wytryskujce
wci w nowych punktach grodu. Potem wrd ciszych bomb sypn si grad
pociskw mniej zabjczych, ale bardziej jeszcze przeraajcych. Ulice i zauki za
murami usay dziwne niewielkie kule, ktre nie buchay ogniem. Gdy jednak ludzie
nadbiegli, by zbada nowe, nieznane niebezpieczestwo, rozlegy si jki i gony
pacz: Nieprzyjaciel ciska na miasto gowy polegych w walkach pod Osgiliath, na
granicznym murze i na przedpolach grodu. Straszny to by widok; wiele gw
rozrbanych okrutnie, zmiadonych i bezksztatnych, wiele jednak zachowao
rozpoznawalne rysy i twarze wiadczce o przedmiertnej mce; wszystkie nosiy
wypalone zowrogie pitno: Oko bez powiek. Niejednokrotnie w tych skalanych i
zbezczeszczonych szcztkach poznawano twarze przyjaci, ktrzy niedawno
jeszcze chodzili dumni i zbrojni po miecie, uprawiali okoliczne pola albo przyjedali
tu w dni witeczne na zabawy z zielonych dolin pord gr.
Ludzie w bezsilnym gniewie wygraali pici okrutnemu wrogowi,
oblegajcemu czarnym mrowiem Bram. Tamci nie syszeli przeklestw albo ich nie
rozumieli, nie znajc jzyka zachodu, porozumiewajc si wrzaskliwie ochrypymi
gosami jak dzikie zwierzta lub drapiene ptaki erujce na padlinie. Wkrtce te w
Minas Tirith mao kto mia jeszcze do odwagi, by pokaza si na murach i wyzywa
napastnikw. Wadca Czarnej Wiey posiada bowiem bro zwyciajc szybciej ni
gd: strach i rozpacz. Pojawiy si znw Nazgule, a e Wadca Ciemnoci wzrs w
siy i potg, gosy skrzydlatych potworw, ktre wyraay tylko jego wol i
zoliwo, take nabrzmiay wiksz jeszcze zoci i groz. Nazgule kryy wci
nad miastem niby spy w oczekiwaniu uczty z cia skazanych na mier ludzi. Latay
poza zasigiem wzroku i strza, stale jednak obecne, a zabjczy ich krzyk rozdziera
powietrze. Nikt si z nim nie mg oswoi, kady nastpny krzyk przeraa bardziej
jeszcze ni poprzedni. Wreszcie nawet najodwaniejsi padali na ziemi, gdy nad nimi
przelatywa niewidoczny morderca, albo te stawali osupiali wypuszczajc z
bezwadnych rk or, a w zamroczonych gowach gasa myl o walce, ustpujc
miejsca mylom o kryjwce, pokornym pezaniu, o mierci.
rzez cay ten ponury dzie Faramir lea na posaniu w komnacie Biaej
Wiey, majaczc w straszliwej gorczce; kto powiedzia: Umiera i
wkrtce wszdzie na murach i na ulicach z ust do ust podawano sobie t
wie: Umiera. Ojciec siedzia, wpatrzony w niego bez sowa, nie troszczc si ju o
obron grodu. Gorszych godzin nie przey Pippin nawet w pazurach dzikich Urukhai. Obowizek nakazywa mu usugiwa wadcy, ktry jak gdyby o nim zapomnia,
wic hobbit sta u drzwi nie owietlonej komnaty, starajc si w miar swych si
panowa nad strachem. Zdawao mu si, gdy patrza na Denethora, e w jego
oczach wadca starzeje si z kad chwil, jakby pka spryna jego dumnej woli i
zamia si jasno surowego umysu. Zapewne drczy go al i wyrzuty sumienia.
Hobbit dostrzeg bowiem zy spywajce po tej tak zawsze zimnej twarzy, i przeraziy
go one bardziej ni poprzednie wybuchy gniewu.
- Nie pacz, panie wyszepta. Moe jeszcze wyzdrowieje. Czy prosie o rad
Gandalfa?
646
647
648
tylko snop wiata rzucany przez rozkoysan latarni wydobywa z mroku po obu
stronach filarki dugich rzebionych balustrad. Schodzili wci w d, a powolne ich
kroki rozlegay si echem w tym kamiennym korytarzu, a w kocu znaleli si w
Rath Dinen ulicy Milczenia midzy bielejcymi niewyranie kopuami, pustymi
paacami i posgami z dawna umarych ludzi. Weszli do Domu Namiestnikw i tu
postawili ko z rannym Faramirem na pododze.
Rozgldajc si z niepokojem wkoo, Pippin ujrza du sklepion komnat,
ozdobion jak gdyby draperiami ogromnych cieni, ktre maa latarka rzucaa na obite
kirem ciany. W mroku rozrni szeregi rzebionych marmurowych stow, a na
kadym z nich posta spoczywajc jakby we nie, z rkoma skrzyowanymi na
piersi, z gow opart na kamiennej poduszce. Lecz jeden wielki st, najbliszy, by
pusty. Tam na rozkaz Denethora zoono Faramira; ojciec wycign si obok niego,
a sudzy nakryli obu jednym caunem i stanli chylc gowy jak aobnicy nad oem
mierci. Denethor ciszonym gosem powiedzia:
- Tu bdziemy czekali. Nie przysyajcie mistrzw balsamowania. Przyniecie drzewo
wysuszone dobrze, podcie kody wok nas i pod tym stoem, oblejcie wszystko
oliw. A kiedy dam znak, wrzucicie w stos zapalon agiew. Tak wam rozkazuj. Nic
ju teraz nie mwcie do mnie. egnajcie!
- Przepraszam, miociwy panie, ale teraz musz ci opuci! zawoa Pippin,
zawrci na picie i w panice umkn z tego domu mierci. Biedny Faramir! myla.
Trzeba co prdzej odnale Gandalfa. Biedny Faramir! Prawdopodobnie bardziej
przydayby mu si lekarstwa ni zy. Och, gdzie szuka Gandalfa? Pewnie tam, gdzie
najgorcej kipi walka. Nie bdzie moe mia czasu do stracenia dla umierajcych
albo obkanych.
W drzwiach zagadn jednego z pachokw, ktrego zostawiono tutaj na stray.
- Twj pan nie wie, co czyni powiedzia. Zwlekajcie z wykonaniem jego rozkazw.
Nie podpalajcie stosu, dopki Faramir yje. Nie rbcie nic, czekajcie, a przyjdzie
Gandalf.
- kto rzdzi w Minas Tirith? Nasz pan, Denethor, czy ten szary Wczga? odpar
suga.
- jak si zdaje, Szary Wczga i nikt poza nim odpowiedzia Pippin i puci si ile
si w nogach z powrotem krt drog pod gr, min zdumionego odwiernego,
wypad za wrota i pdzi dalej, dalej, a znalaz si wreszcie w pobliu bramy
twierdzy. Wartownik krzykn na niego i Pippin pozna gos Beregonda.
- Dokd tak pdzisz, moci Peregrinie?
- Szukam Mithrandira! odkrzykn Pippin.
- Zapewne wadca wysa ci w pilnych sprawach i nie chciabym ci w wykonaniu jego
zlece przeszkadza rzek Beregond lecz jeli moesz, powiedz mi pokrtce, co
si waciwie dzieje? Dokd uda si Namiestnik? Dopiero co objem wart, ale
syszaem, e poszed ku Zamknitej Furcie, a sudzy nieli przed nim Faramira.
- Tak odpar Pippin. Poszed na ulic Milczenia.
Beregond zwiesi gow na piersi, by ukry zy.
- Mwili ludzie, e umiera westchn. A wic naprawd umar!
- Nie! zaprzeczy Pippin. Jeszcze nie! I myl, e nawet teraz mona by go od
mierci ocali. Ale wadca grodu podda si, Beregondzie, zanim wrg zdoby jego
grd. Popad w niebezpieczny obd. Szybko opowiedzia Beregondowi o dziwnych
sowach i postpkach Denethora. Musz natychmiast odnale Gandalfa
zakoczy.
- W takim razie musisz i w najgortszy wir bitwy.
649
650
651
Rozdzia 5
Droga Rohirrimw
ciemnociach, lec na ziemi i okryty derk, Merry nic nie widzia, ale
chocia noc bya parna i bezwietrzna, wszdzie dokoa niewidoczne
drzewa wzdychay z cicha. Merry podnis gow. Wci sysza ten sam
dwik, jak gdyby nike dudnienie bbnw dochodzce z zalesionych podgrzy i
stokw grskich. Dudnienie to milko nagle, to odzywao si znowu w innym miejscu,
raz bliej, raz dalej. Hobbit zada sobie pytanie, czy wartownicy rwnie sysz te
dziwne odgosy.
Nie widzia ich, ale wiedzia, e wszdzie wok obozuj Rohirrimowie. Czu w
ciemnoci zapach koni, sysza, jak przestpuj z nogi na nog albo uderzaj
kopytem o mikk iglast cik. Jedcy rozbili biwak w sosnowym borze pod
wzgrzem ognistych wici zwanym Eilenach, wystrzelajcym nad dugim grzbietem
lasu Druadan, ktry opodal gocica cign si do wschodniego Anorien.
Mimo zmczenia Merry nie mg spa. Wdrowa na koskim grzbiecie od
czterech dni, a pogbiajcy si mrok przytacza go coraz bardziej. Hobbit zacz ju
nawet dziwi si sam sobie, dlaczego tak si upiera, eby wzi udzia w tej
wyprawie, skoro wszystko, nawet krlewski rozkaz, upowaniao go do pozostania w
Edoras. Zastanawia si, czy stary krl wie o jego nieposuszestwie i czy bardzo si
gniewa. Moe wcale nie? Wydawao si, e istnieje jakie ciche porozumienie
midzy Dernhelmem a dowdc eoredu, Elfhelmem, ktry, podobnie jak wszyscy inni
Rohirrimowie, jak gdyby nie widzia i nie sysza hobbita. Traktowali go, jakby by
dodatkowym workiem przytroczonym do sioda Dernhelma. W Dernhelmie nie znalaz
Merry pocieszyciela, bo mody jedziec okaza si bardzo maomwny. Hobbit czu
si may, nikomu niepotrzebny i osamotniony. W powietrzu wisia niepokj, dokoa
czaio si bliskie ju niebezpieczestwo. Niespena dzie marszu dzieli teraz
Rohirrimw od zewntrznych murw Minas Tirith, opasujcych szeroki krg
podgrodzia. Wysano naprzd zwiadowcw. Niektrzy w ogle nie wrcili, inni
przynieli wieci, e dalsza droga jest odcita. O trzy mile na zachd od Amon Din
rozbia po obu jej stronach obz nieprzyjacielska armia, silne patrole zapuszczaj si
wzdu drogi w gb kraju, dochodzc na odlego nie wiksz ni trzy staje pod
biwak Rohanu. Po grach i lasach okolicznych grasuj orkowie. Krl i Eomer
naradzali si do pna w noc.
Merry tskni za towarzyszem, z ktrym by mg pogada, i wiele myla o
Pippinie. Ale te myli jeszcze potgoway jego niepokj. Biedny Pippin, zamknity w
wielkim kamiennym miecie, samotny i przeraony. Merry aowa, e nie jest duym
jedcem, jak Eomer, bo wwczas zadby w rg, daby przyjacielowi jaki sygna i
galopem pomknby na jego ratunek. Usia nasuchujc gosu bbnw, ktre teraz
dudniy gdzie bliej. W tej samej chwili tu obok niego odezway si przyciszone
gosy ludzkie i zamajaczya na p osonita latarka posuwajca si wrd drzew.
Obozujcy w pobliu ludzie zaczli krzta si niepewnie po ciemku. Jaka wysoka
posta wychyna z mroku, potkna si o lecego hobbita, mrukna co o
przekltych korzeniach, o ktre czowiek nogi moe poama. Merry pozna gos
Elfhelma, dowdcy szwadronu, z ktrym wdrowa.
- Nie jestem korzeniem, poruczniku, ani workiem powiedzia tylko posiniaczonym
hobbitem. Naley mi si dla zadouczynienia przynajmniej informacja, co si
waciwie wici.
652
- Nikt tego dokadnie nie wie w tych diabelskich ciemnociach odpar oficer.
Dostaem jednak rozkaz, abymy byli w pogotowiu, bo w kadej chwili mona si
spodziewa wymarszu.
- Czy nieprzyjaciel si zblia? spyta zaalarmowany Merry. Co to za bbny tak
graj? Ju mylaem, e mnie such udzi, bo nikt prcz mnie na to bbnienie nie
zwraca uwagi.
- Nie, nie uspokoi go Elfhelm. Nieprzyjaciel jest na drodze, nie wrd gr.
Syszysz bbny Wosw, Dzikich Lenych Ludzi, oni w ten sposb porozumiewaj si
midzy sob na odlego. Podobno zamieszkuj jeszcze lasy Druadan. To ju tylko
szcztek prastarego plemienia, niewielu ich jest i yj w ukryciu, dzicy i czujni jak
lene zwierzta. Nie bior udziau w wojnach przeciw Gondorowi lub Marchii. Teraz
zaniepokoiy ich ciemnoci i nadejcie w te strony band orkw; boj si powrotu
Czarnych Lat, ktry wydaje si do prawdopodobny. Dzikujmy losowi, e nie na
nas poluj, maj bowiem zatrute strzay, a jak chodz suchy, myliwcy z nich s
niezrwnani. Ale ofiarowali swoje usugi Theodenowi. Wanie w tej chwili ich
przywdc prowadz na rozmow z krlem. O, tam id ze wiatami. Tyle wiem, nic
ponadto. Zbierz si do kupy, moci worku. Teraz musz si zaj wypenieniem
krlewskich rozkazw.
Elfhelm znikn w ciemnoci. Merry niezbyt by podniesiony na duchu
opowiadaniem o zatrutych strzaach i Dzikich Ludziach, lecz niezalenie od tego
nka go szczeglny niepokj. Oczekiwanie przewlekao si nieznonie. Hobbit
niecierpliwi si, bardzo chcia wreszcie wiedzie, co najblisza przyszo mu gotuje.
Wsta i markotnie powlk si za wiatekiem ostatniej latarki, zanim znikna pord
drzew.
653
krtkim, skatym ramieniem w stron wschodu obsadzili gociniec. Jest ich duo,
wicej ni waszych jedcw.
- Skd to wiesz? zapyta Eomer.
Ani paska twarz starca, ani jego ciemne oczy nie zmieniy wyrazu, lecz w gosie
zabrzmiaa uraza:
- Dzicy Ludzie s dzicy i wolni, ale nie s dziemi odpar. Ja wrd nich jestem
wielkim naczelnikiem, nazywaj mnie Ghan-buri-Ghan. Umiem liczy rne rzeczy:
gwiazdy na niebie, licie na drzewach i ludzi w ciemnoci. Was jest dziesi i pi
razy po dwadziecia dwudziestek. Tamtych duo wicej. Wielka bitwa. Kto wygra? A
wok murw kamiennego miasta zebrao si te duo wojska.
- Niestety, mdrze mwi ten czowiek powiedzia Theoden. Zwiadowcy donieli,
e Nieprzyjaciel zrobi wykopy i palisady w poprzek drogi. Nie bdziemy mogli
zaskoczy przeciwnikw i zgnie impetem natarcia.
- Mimo to trzeba si spieszy rzek Eomer. Mundburg ponie.
- Pozwlcie, eby Ghan-buri-Ghan dokoczy odezwa si Dziki Czowiek. On zna
niejedn drog. Poprowadzi was na tak, na ktrej nie ma wilczych dow, po ktrej
nie chodz gorguny, a tylko Dzicy Ludzie i zwierzta. Za czasw, gdy ludzie z
kamiennych domw byli silniejsi, pobudowali duo rnych cieek. wiartowali
skay tak, jak myliwy ubitego zwierza. Dzicy Ludzie myl, e si ywili kamieniami.
Jedzili przez Druadan do Rimmonu wielkimi wozami. Teraz ju nie jed.
Zapomnieli o tej drodze, ale Dzicy Ludzie pamitaj o niej. Biegnie ona nad gr i za
gr w trawie, pord drzew, za Rimmonem w d ku Din i zawraca znw do Szlaku
Jedcw. Dzicy Ludzie poka wam t drog. Pozabijacie gorguny, rozpdzicie te
brzydkie ciemnoci jasnymi mieczami, a Dzicy Ludzie bd mogli znowu spa
spokojnie w dzikim lesie.
Eomer wymieni z krlem kilka zda w jzyku Rohanu. Wreszcie Theoden zwrci si
do Dzikiego Czowieka.
- Przyjmujemy twoj propozycj powiedzia. Wprawdzie zostawimy w ten sposb
za swoimi plecami powane siy nieprzyjacielskie, ale to ju nie ma znaczenia. Jeli
Kamienne Miasto upadnie, i tak nie bdzie dla nas odwrotu. Jeli za ocaleje, bandy
orkw znajd si w potrzasku. Oka si wiernym, Ghan-buri-Ghanie, a przyrzekam ci
moj sowit nagrod i przyja Marchii na wieki.
- Umarli nie mog by przyjacimi ywych ani obdarza ich podarkami odrzek
Dziki Czowiek. Lecz jeli bdziesz ywy po przeminiciu ciemnoci, zostaw
Dzikich Ludzi w spokoju w lasach i nie poluj na nich jak na zwierzyn. Ghan-buriGhan nie zwabi ci w puapk. Sam pjdzie razem z Ojcem Jedcw, a gdyby
prowadzi le, moesz go zabi.
- A wic umowa zawarta! powiedzia Theoden.
- Ile trzeba czasu, eby wymin nieprzyjaci i powrci na szlak? spyta Eomer.
Bdziemy musieli jecha stpa, skoro bdziesz szed przed nami. A droga z
pewnoci jest wska.
- Dzicy Ludzie chodz szybko. Droga w Dolinie Kamiennych Wozw jest do
szeroka, by mogo ni jecha czterech konnych obok siebie odpar Ghan i wskaza
w stron poudnia. Ale na pocztku i na kocu bardzo wska. Dzicy Ludzie, jeli
std wyjd o wicie, s w Din o poudniu.
- Mona wic spodziewa si, e czoo pochodu dojdzie w siedem godzin rzek
Eomer. Dla caego wojska trzeba jednak liczy okoo dziesiciu godzin. Mog te
by jakie nieprzewidziane przeszkody, a e kolumna bdzie bardzo rozcignita,
musimy mie sporo czasu na sformowanie szyku, gdy wyjdziemy z gr. Ktra jest
teraz godzina?
654
655
656
- Dwakro daje, kto w por daje - powiedzia Eomer - ale te lepiej pno ni nigdy.
Kto wie, czy tym razem stare przysowie nie okae si bardziej ni kiedykolwiek
prawdziwe.
657
658
659
Rozdzia 6
Bitwa na polach Pelennoru
ecz nagle w tym momencie tryumfu zota tarcza krla przygasa. Jasny
poranek znikn z nieba. Przesoni go znowu mrok. Konie zaray stajc dba.
Ludzie spadali z siode.
- Do mnie! Do mnie! krzykn Theoden. Naprzd, dzieci Eorla! Nie lkajcie si
ciemnoci!
Ale oszalay ze strachu nienogrzywy wspi si na zadnie nogi, jakby walczc z
powietrzem, i z gonym reniem zwali si na bok, przeszyty czarn strza. Krl
run wraz z koniem, przygnieciony jego ciarem.
Czarny cie zniy si jak chmura oderwana od stropu nieba. Nie, to nie bya
chmura. Dziwna skrzydlata poczwara, jeli ptak to wikszy ni wszystkie znane
ptaki wiata i nagi, nie upierzony; skrzyda mia wielkie, z grubej bony rozpitej
midzy zrogowaciaymi palcami. Stwr, by moe, z dawnego wiata, z gatunku,
660
661
twarzy hem, jasne wosy uwolnione spyway na ramiona lnic bladym zotem.
Szare jak morze oczy spoglday surowo i gniewnie, a mimo to zy spyway z nich na
policzki. W rku trzymaa miecz, wzniesion tarcz osaniaa si od okropnego
spojrzenia wroga.
To bya Eowina i Dernhelm zarazem, Merry bowiem w przebysku
wspomnienia ujrza twarz, ktra zwrcia jego uwag przy wyjedzie z Dunharrow,
twarz modego rycerza, ruszajcego na spotkanie mierci, bez nadziei w sercu. Wraz
z podziwem ockna si w hobbicie lito i waciwe temu plemieniu nieskore
mstwo. Zacisn pici. Nie mg pozwoli, by ta pikna, zrozpaczona ksiniczka
zgina. Przynajmniej nie dopuci, by zgina sama i bez obrony.
Twarz wroga bya od niego odwrcona, pomimo to Merry nie mia poruszy
si, eby nie cign na siebie morderczego spojrzenia tych okropnych oczu. Z
wolna zacz czoga si w trawie. Lecz Czarny Wdz, z wahaniem i zoci
wpatrzony w kobiet, ktra mu stawia czoo, nie zwaa na hobbita bardziej ni na
robaka pezncego w bocie.
Nagle ohydny smrd wion powietrzem; to skrzydlaty potwr zatrzepota
skrzydami, poderwa si w gr i byskawicznie rzuci si na Eowin, z przeraliwym
wrzaskiem godzc w ni dziobem i szponami.
Eowina nie drgna nawet: ksiniczka Rohirrimw, crka krlw, smuka, lecz
silna jak stal, pikna, lecz grona. Zadaa cios z rozmachem, potny i celny. Miecz
przeci wycignit szyj potwora, odrbana gowa jak kamie spada na ziemi.
Eowina odskoczya wstecz przed walcym si olbrzymim cielskiem, ktre z
rozpostartymi skrzydami runo w traw. W tym samy momencie rozwia si cie.
wiato zalao posta ksiniczki, a jasne jej wosy rozbysy w rannym socu.
Lecz znad cierwa zabitego wierzchowca dwign si Czarny Jedziec,
straszny, olbrzymi, grujcy nad smuk przeciwniczk. Z okrzykiem nabrzmiaym
tak nienawici, e sam dwik jego gosu rozdziera uszy i zatruwa serca, podnis
cik buaw i uderzy. Tarcza Eowiny rozsypaa si w kawaki, strzaskane rami
opado bezsilnie. Ksiniczka osuna si na kolana. Upir schyli si nad ni,
przesoni j jak chmura; oczy paay mu ogniem. Znw podnis buaw, tym razem,
eby dobi ofiar.
Nagle zachwia si z jkiem blu, cios chybi, koniec buawy zary w ziemi. To
Merry, zaszedszy z tyu, mign mieczykiem i przebijajc czarny paszcz przeci
nie chronione kolczug cigno pod kolanem.
- Eowino! Eowino! krzykn Merry.
Eowina dwigna si z trudem i ostatkiem si rbna mieczem midzy paszcz a
koron, nad schylonymi ku niej potnymi ramionami. Miecz sypic skry rozpad si
w drzazgi. Korona z brzkiem potoczya si po ziemi. Eowina pada twarz naprzd
na trupa przeciwnika. O dziwo! Paszcz i kolczuga kryy pustk. Leay jak achman w
trawie, a w grze nad polem rozleg si krzyk, przechodzcy w jk coraz cichszy,
oddalajcy si z wiatrem, w gos bezcielesny i wty, ktry zamiera, gin, by nigdy
ju wicej nie odezwa si nad wiatem.
Meriadok sta porodku zasanego trupami pobojowiska mruc oczy jak sowa
w blasku dnia, bo zy olepiy go zupenie. Przez mg widzia pikn gow Eowiny,
znieruchomiaej, wycignitej w trawie, a tu obok oblicze krla Theodena polegego
w chwale. nienogrzywy w drgawkach agonii zsun si z ciaa swego pana,
ktrego zabi mimo woli.
Merry schyli si i podnis krlewsk rk, eby na niej zoy pocaunek,
wtedy jednak Theoden otworzy oczy; patrzay przytomnie, a gos zabrzmia
spokojnie, chocia sabo, gdy krl przemwi:
662
- egnaj, zacny hobbicie. Moje ciao zdruzgotane. Odchodz do ojcw. Lecz nawet
w ich dostojnym towarzystwie nie bd si teraz musia wstydzi. Powaliem
czarnego wa. Po mrocznym ranku wsta dzie jasny i zawiecio zote soce.
Merry nie mg mwi, paka znw gorzko.
- Przebacz mi, krlu wyjka wreszcie e zamaem twj zakaz, chocia nie mog
ci odda innych usug, prcz tych ez na poegnanie.
Sdziwy krl odpowiedzia umiechem.
- Nie martw si, hobbicie. Przebaczam ci nieposuszestwo. Szczerego serca nikt nie
odtrci. Oby y dugo i szczliwie, a kiedy w czasach pokoju sidziesz mic fajk
przy kominku, wspomnij o mnie! Ja bowiem nie bd mg ju dotrzyma obietnicy i
w Meduseld nauczy si od ciebie sztuki fajkowego ziela. Przymkn powieki,
Merry za schyli si nad nim. Po chwili krl odezwa si znowu: - Gdzie jest Eomer?
Ciemno zasnuwa mi oczy, a chciabym go ujrze jeszcze przed mierci. On ma
by po mnie krlem. Przeka te sowa poegnania Eowinie. Wzdrygaa si rozsta
ze mn... Teraz ju nigdy nie zobacz tej, ktr kochaem bardziej ni rodzon crk.
- Krlu, krlu zacz urywanym gosem Merry. Eowina...
Lecz w tym momencie rozlega si wrzawa, jakby dokoa wszystkie rogi i trby
zagray naraz. Merry rozejrza si po polu. Zapomnia o wojnie, o caym wiecie;
zdawao mu si, e od chwili gdy krl ruszy do swego ostatniego boju, mino wiele
godzin, w rzeczywistoci jednak cay dramat rozegra si w cigu kilku minut. Teraz
hobbit zrozumia, e grozi im niebezpieczestwo, bo mog znale si w sercu bitwy,
ktra rozgorzeje lada chwila z now si.
Wrg rzuca do walki wiee puki sprowadzone pospiesznie drog znad
Rzeki; spod murw grodu zbliay si zastpy Morgulu, od poudnia cigna
piechota Haradu, poprzedzana przez konnic, za ni za wida byo z daleka
ogromne grzbiety mumakilw, dwigajcych wiee oblnicze. Od pnocy natomiast
biaa kita na hemie Eomera powiewaa na czele Rohirrimw, sformowanych znw w
szyku bojowym, a z grodu wyszli na pole wszyscy zdolni jeszcze do broni mczyni,
ktrym przewodzi Srebrny abd Dol Amrothu i ktrzy zdoali odeprze
napastnikw spod Bramy. Przez gow hobbita przemkna myl: Gdzie jest
Gandalf? Czy nie ma go tutaj? On moe umiaby ocali krla i Eowin. W tym
samym momencie nadjecha w galopie Eomer, a z nim garstka niedobitkw wity,
przybocznych rycerzy krla, ktrzy zdoali wreszcie opanowa sposzone
wierzchowce. Patrzyli teraz zdumieni na cielsko ubitej poczwary; konie nie chciay
podej do niej bliej. Eomer zeskoczy z sioda, a bl i al odmaloway si na jego
twarzy, gdy zobaczy krla i stan w milczeniu nad jego bezwadnym ciaem.
Jeden z rycerzy wyj krlewsk chorgiew z zacinitej doni polegego
chorego Guthlafa i podnis j w gr. Theoden z wolna otworzy oczy. Widzc
wzniesione godo da znak, by je oddano Eomerowi.
- Witaj, krlu Marchii powiedzia. Ruszaj teraz po zwycistwo! Poegnaj ode mnie
Eowin!
Z tym sowy skona nie wiedzc, e Eowina ley tu obok. Otaczajcy go ludzie
pakali woajc: Krl Theoden! Nasz Krl Theoden! Wtedy przemwi do nich
Eomer:
Nie wylewajcie prnych ez. Odszed mny
I chlubn poleg mierci. Nad jego kurhanem
Niech zapacz kobiety. Nas dzi wzywa bj!
663
hobbit Meriadok wci jeszcze sta lepy od ez na tym samym miejscu; nikt
do niego nie odezwa si, nikt chyba nawet go nie zauway. Otar oczy, schyli
si, eby podnie zielon tarcz dar Eowiny i zarzuci j sobie na plecy.
Potem rozejrza si za mieczykiem, ktry zgubi, w chwili bowiem gdy zadawa cios
Czarnemu Wodzowi, rami nagle mu cierpo i odtd mg posugiwa si jedynie
lew rk. Znalaz swj or, lecz ze zdumieniem ujrza, e ostrze dymi niby sucha
ga wyjta z pomieni, patrza na nie, jak gio si i kurczyo, a cae je strawi
ogie.
Taki by koniec miecza wykutego ongi przez ludzi z Westernesse i
znalezionego przez hobbita pod Kurhanem. Lecz dumny z jego losu byby patnerz,
ktry go przed wiekami wykuwa cierpliwie w Krlestwie Pnocnym, gdy
Dunedainowie byli modym plemieniem, a najzawzitszym ich wrogiem byo
straszliwe krlestwo Angmar i jego krl, Czarnoksinik. aden inny or, chocia w
mocniejszych rkach, nie zada wrogowi rwnie dotkliwej rany, rozdzierajc upiorne
ciao, niszczc zy urok, ktry niewidzialne cigna czy ze rdem woli.
664
owoli wlk si smutny Merry obok noszy, nie zwaajc wcale na toczc si
jeszcze bitw. By znuony, zbolay, dra jak w febrze. Wiatr od Morza przynis
rzsisty deszcz i zdawao si, e cay wiat pacze po Theodenie i Eowinie,
gaszc poary w grodzie potokami szarych ez. Jak przez mg zobaczy hobbit
zbliajce si pierwsze szeregi obrocw Gondoru. Imrahil, ksi Dol Amrothu,
zatrzyma konia na widok smutnego orszaku.
- Kogo niesiecie, przyjaciele z Rohanu? zapyta.
- Krla Theodena odpowiedzieli. Krl Theoden poleg. Ale krl Eomer walczy,
poznacie go po biaej kicie na hemie.
Ksi zsiad z konia, uklk przy noszach, oddajc hod zmaremu krlowi i jego
bohaterskiej mierci, i zapaka. Potem wsta, a widzc na drugich noszach Eowin
zdumia si bardzo.
- Przecie to kobieta rzek. Czy kobiety Rohirrimw take chwyciy za or w
naszej obronie?
- Nie, tylko ta jedna odpowiedzieli Rohirrimowie. Ksiniczka Eowina, siostra
Eomera. Nie wiedzielimy, e bya miedzy nami, dopki nie znalelimy jej na
pobojowisku, i opakujemy j gorzko.
Pikno jej twarzy, chocia bladej i zimnej, wzruszya ksicia, pochyli si, by z
bliska przyjrze si ksiniczce, i dotkn jej rki.
- Przyjaciele! krzykn. Czy nie ma miedzy wami lekarzy? Ksiniczka jest ranna,
moe miertelnie, ale jeszcze yje!
Zsun z ramienia polerowany naramiennik i przytkn go do zimnych warg Eowiny;
lekka, prawie niedostrzegalna mgieka oddechu przymia blask metalu.
- Nie ma chwili do stracenia powiedzia wyprawiajc konnego goca z powrotem do
grodu z wieci, e ranna potrzebuje pilnie pomocy. Sam jednak skoni si raz
jeszcze polegemu krlowi i rannej ksiniczce, poegna Rohirrimw, wskoczy na
siodo i pomkn na czele swoich do bitwy.
665
666
roga jeszcze czekaa ich walka i wiele trudw, poudniowcy bowiem byli
plemieniem bitnym i dzielnym, a rozpacz dodawaa im mstwa, wojownicy za
z krain wschodu przeszli dobr szko wojenn w Mordorze i aden z nich nie
myla si poddawa. Wszdzie wic na rozlegym polu, na zgliszczach zagrd i
spichrzw, na pagrkach, pod murami skupiay si gromady nieprzyjaci, gotowych
walczy do ostatka, i bitwa przecigaa si do wieczora.
Wreszcie soce skryo si za Mindolluin rozlewajc na niebie ogromn un,
tak e wzgrza i szczyty gr zarumieniy si krwawym odblaskiem. Rzeka zdawaa
si pon, a trawa nabraa odcienia rudej czerwieni. Wraz z zachodem soca
skoczya si wielka bitwa pod Minas Tirith i ani jeden nieprzyjaciel nie zosta ywy w
krgu zewntrznych murw Pelennoru. Wybito ich co do nogi, a ci, ktrzy zbiegli,
mieli niemal wszyscy wygin z ran lub uton w spienionych nurtach Rzeki. Ledwie
garstka niedobitkw wrcia do Morgulu lub Mordoru, a do Haradu dotara tylko
legenda o strasznej zemcie i potdze napadnitego Gondoru.
667
668
Rozdzia 7
Stos Denethora
iedy pospny cie cofn si sprzed Bramy, Gandalf przez dug jeszcze
chwil trwa nieruchomo pord dziedzica. Pippin natomiast zerwa si
byskawicznie i wyprostowa, jak gdyby kto zdj nieznone brzemi z jego
ramion; sta nasuchujc grania rogw i rado rozpieraa mu serce. Zawsze odtd,
nawet po latach, zy napyway mu do oczu na dwik odzywajcego si w oddali
rogu. Teraz jednak przypomnia sobie nagle, z jak wieci spieszy do Gandalfa.
Podbieg wic do niego w momencie, gdy Czarodziej, ktry wanie ockn si z
zadumy i szepn co Gryfowi nad uchem, zamierza wanie wyjecha poza Bram.
- Gandalfie! Gandalfie! krzykn Pippin.
Gryf przystan w miejscu.
- A ty co tutaj robisz? spyta Gandalf. O ile wiem, wedle praw grodu, tym, ktrzy
nosz srebrno-czarne barwy, nie wolno opuszcza Cytadeli bez specjalnego
pozwolenia.
- Denethor zwolni mnie ze suby odpar Pippin. Odprawi mnie, Gandalfie, dr z
przeraenia. Tam, na grze, mog si sta okropne rzeczy. Denethor popad w
obd, jak mi si wydaje. Boj si, e chce zabi nie tylko siebie, ale take Faramira.
Czy nie mgby temu przeszkodzi?
Gandalf patrza przed siebie, w wylot otwartej Bramy. Z pola ju dobiega wzmoony
zgiek bitwy. Czarodziej zacisn pici.
- Musz i tam, gdzie toczy si bitwa powiedzia. Czarny Jedziec kry wolny
po polu, moe cign na nas zgub. Nie mam teraz czasu na nic innego.
- Ale co bdzie z Faramirem? krzykn Pippin. On yje! Denethor gotw go spali
ywcem, jeli nikt go nie powstrzyma.
- Spali ywcem? powtrzy Gandalf. O czym ty mwisz? Wytumacz mi, ale
prdko!
- Denethor wszed do grobowca i zabra z sob Faramira. Mwi, e i tak wszyscy
sponiemy, wic nie chce duej na to czeka; kaza zbudowa stos i zamierza na nim
spon razem z Faramirem. Posa pachokw po drzewo i oliw. Ostrzegem
Beregonda, ale nie jestem pewny, czy on omieli si opuci posterunek, bo wanie
stoi u drzwi Wiey na warcie. Zreszt c Beregond moe tu pomc? Pippin
jednym tchem wyrecytowa swoj opowie, a na zakoczenie wycign bagalnie
ramiona i drcymi palcami dotkn kolan Gandalfa. Czy nie moesz ocali
Faramira?
- Moe bym mg odpar Gandalf lecz jeli nim si zajm, obawiam si, e
tymczasem pogin inni. No tak, pjd z tob, skoro Faramirowi nikt prcz mnie
pomc nie moe. Ale wynikn z tego nieuchronnie rzeczy ze i smutne. Nieprzyjaciel
swoim jadem dosiga w samo serce grodu, jego to bowiem wola dziaa w tej okrutnej
sprawie.
Skoro raz powzi decyzj, szybko j w czyn zamieni. Podnis Pippina z ziemi, wzi
przed siebie na konia, jednym sowem da Gryfowi znak, by zawrci do grodu. Pili
si spiesznie stromymi ulicami Minas Tirith, ktrych bruk dzwoni pod kopytami
rumaka, a z pola dolatywa coraz goniejszy zgiek bitwy. Zewszd biegli ludzie,
zbudzeni z rozpaczy i drtwoty, chwytajc za bro i nawoujc jedni drugich:
- Rohan przyby z odsiecz!
Dowdcy wykrzykiwali rozkazy, oddziay ustawiay si w szyku i cigny w d ku
Bramie. W drodze spotka Gandalf ksicia Imrahila, ktry go zagadn:
669
670
671
daremne! Na krtko, na jeden dzie moe zatryumfujesz na polu bitwy. Ale przeciw
potdze, ktra rozrosa si w Czarnej Wiey, nic nie wskrasz. Tylko jeden palec tej
potgi sign po nasz grd. Cay wschd rusza na podbj. Ten wiatr, ktry zudzi
ci nadziej, pdzi po Anduinie flot czarnych agli. Zachd ginie. Pora, by wszyscy,
ktrzy nie chc by niewolnikami, odeszli ze wiata.
- Gdybymy suchali takich rad, rzeczywicie oddalibymy zwycistwo
Nieprzyjacielowi powiedzia Gandalf.
- A wic ud si dalej nadziej! zamia si Denethor. Czy nie znam ci,
Mithrandirze? Masz nadziej, e obejmiesz po mnie wadz, e staniesz za tronami
wszystkich wadcw pnocy, poudnia i zachodu. Czytam w twoich mylach,
przeniknem twoje plany. Wiem, e temu niziokowi kaza przemilcze prawd. e
go wprowadzi do mnie jako swojego szpiega. Mimo to z rozmw z nim dowiedziaem
si imion i zamiarw wszystkich twoich sojusznikw. Tak! Jedn rk chciae mnie
pchn przeciw Mordorowi, bym ci posuy za tarcz, drug za cigae tutaj
owego Stranika Pnocy, aby zaj moje miejsce. Ale powiadam ci, Gandalfie
Mithrandirze, nie bd w twoim rku narzdziem! Jestem Namiestnikiem rodu
Anariona. Nie dam si poniy do roli zgrzybiaego szambelana na dworze byle
przybdy. Nawet gdyby udowodni swoje prawa, jest tylko dalekim potomkiem
Isildura. Nie skonie gowy przed ostatnim z rodu od dawna wyzutego z wadzy i
godnoci.
- Jake by wic chcia uoy sprawy, Denethorze, gdyby mg przeprowadzi
swoj wol? zapyta Gandalf.
- Chciabym, aby wszystko pozostao tak, jak byo za dni mego ycia a po dzi
odpar Denethor i za dni moich pradziadw; chciabym w pokoju wada grodem i
przekaza rzdy synowi, ktry by mia wasn wol, a nie ulega podszeptom
czarodzieja. Jeli tego mi los odmawia, niech raczej wszystko przepadnie, nie chc
ycia ponionego, mioci podzielonej, czci uszczuplonej.
- W moim przewiadczeniu Namiestnik, ktry wiernie zwraca wadz prawowitemu
krlowi, nie traci mioci ani czci rzek Gandalf. W kadym za razie nie
powiniene swego syna pozbawia prawa wyboru, gdy jeszcze nie zgasa nadzieja,
e moe unikn mierci.
Ale na te sowa pomie gniewu znw si rozjarzy w oczach Denethora; wsunwszy
sobie kryszta pod rami, starzec doby sztyletu i podszed do noszy. Beregond
jednak uprzedzi go byskawicznym skokiem i zasoni Faramira wasnym ciaem.
- A wic to tak! krzykn Denethor. Ju mi ukrade poow synowskiego serca.
Teraz okradasz mnie take z mioci moich sug, aby ci pomogli obrabowa mnie
nawet ze szcztkw mego syna. W jednym przynajmniej nie zdoasz mi
przeszkodzi, umr tak, jak postanowiem. Do mnie! zawoa na sugi. Do mnie!
Czy sami tylko zaprzacy zostali midzy wami?
Dwch pachokw wbiego po schodach na rozkaz swego Wadcy. Denethor wyrwa
jednemu z nich agiew i uskoczy w gb domu. Nim Gandalf zdy go powstrzyma,
cisn ponc agiew na stos, ktry natychmiast gwatownie zaj si ogniem.
Denethor wskoczy na st; stojc tak w ognistym wiecu podnis swoje
namiestnikowskie bero i zama je na kolanie. Rzuci je w ogie, a sam pooy si na
stole, oburcz przyciskajc palantir do piersi. Wie gosi, e odtd ktokolwiek
spojrza w kryszta, jeli nie mia do potnej woli, by go do swoich celw nakoni,
widzia w nim tylko dwie starcze donie trawione arem pomieni.
Gandalf w blu i zgrozie odwrci twarz i zamkn drzwi. Chwil sta zamylony
i milczcy w progu; z wntrza grobowego domu sycha byo szum rozszalaego
672
ognia. Potem Denethor krzykn wielkim gosem jeden jedyny raz i umilk na zawsze.
Nikt ze miertelnych nie ujrza go ju nigdy.
- Tak zgin Denethor, syn Ektheliona rzek Gandalf. Zwrci si do Beregonda i do
pachokw, osupiaych z przeraenia. I z nim razem skoczyy si dni Gondoru,
takiego, jaki znalicie cae swoje ycie. Wszystko bowiem, dobre czy ze, kiedy si
koczy. Bylimy tu wiadkami wielu niecnych czynw, ale wyzbdcie si wrogich
uczu, ktre was dziel, bo wszystko to stao si za spraw Nieprzyjaciela i on to
posuy si wami do wasnych celw. Wpadlicie w sieci sprzecznych obowizkw,
lecz nie wasze rce t sie usnuy. Pamitajcie, wierni sudzy Denethora, lepi w
swym posuszestwie, e gdyby nie zdrada Beregonda Faramir, dowdca stray
Biaej Wiey, ju byby tylko garstk popiou. Zabierzcie z tego nieszczsnego
miejsca ciaa waszych zabitych towarzyszy. My za poniesiemy Faramira,
Namiestnika Gondoru, tam, gdzie bdzie mg spa spokojnie lub umrze, jeli tak
los kae.
Gandalf i Beregond dwignli nosze i ruszyli w stron Domw Uzdrowie.
Pippin szed za nimi z gow zwieszon na piersi. Ale pachokowie Denethora jakby
w ziemi wroli zapatrzeni w Dom Umarych; Gandalf by ju u wylotu ulicy Milczenia,
gdy rozleg si gony oskot. Ogldajc si za siebie zobaczyli, e kopua Domu
Namiestnikw pka i kby dymu wydobywaj si z niej ku niebu; zapadaa si ze
straszliwym rumorem walcych si kamieni, lecz na gruzach wci jeszcze pegay
ywe pomienie. Dopiero wtedy pachokowie zdjci strachem uciekli w lad za
Czarodziejem ku furcie.
673
674
Rozdzia 8
Domy Uzdrowie
675
676
sowo zasyszane z ust chorych. Tak mija tutaj dzie, podczas gdy na polu wielka
bitwa toczya si wrd zmiennego szczcia i dziwnych niespodzianek. Wreszcie
czerwony blask zachodu rozla si po niebie i przez okna dosign poszarzaych
twarzy chorych. Tym, ktrzy wtedy przy nich czuwali, wydawao si, e rumiece
zdrowia wracaj na wyndzniae policzki, ale bya to zwodnicza nadzieja.
Patrzc na pikne oblicze Faramira najstarsza z posugujcych w Domach
Uzdrowie kobiet, Joreth, zapakaa, bo wszyscy w grodzie kochali modego rycerza.
- Wielkie to bdzie nieszczcie, jeli nam umrze! powiedziaa. Gdyby byli na
wiecie krlowie Gondoru, jak za dawnych czasw! Stare ksigi mwi, e rce
krla maj moc uzdrawiania. Po tym wanie rozpoznawano zawsze prawowitych
krlw.
Gandalf, ktry sta obok, odpowiedzia jej:
- Oby ludzie zapamitali twoje sowa, Joreth! W nich bowiem jest nadzieja. Moe
naprawd krl wrci do Gondoru. Czy nie syszaa dziwnych wieci, ktre kr w
grodzie?
- Miaam tu pene rce roboty, nie suchaam, co krzycz albo szepcz odpara
staruszka. A co do nadziei, to spodziewam si przynajmniej tego, e ci mordercy
nie wtargn do naszych Domw i nie zakc spokoju chorych.
Gandalf wyszed spiesznym krokiem. una ju dopalaa si na niebie, rozarzone
szczyty gr zblady, szary jak popi wieczr rozpez si po nizinie.
Po zachodzie soca Aragorn, Eomer i ksi Imrahil nadcignli wraz ze
swymi dowdcami i rycerzami pod miasto, a gdy znaleli si pod Bram, Aragorn
przemwi:
- Spjrzcie na ten poar, ktry rozniecio zachodzce soce! To znak kresu i upadku
wielu rzeczy i zmiany w biegu spraw na tym wiecie. Grd ten pozostawa pod
wadz Namiestnikw przez tak dugie wieki, i lkam si, e gdybym do niego
wkroczy nieproszony, wybuchyby spory i wtpliwoci, bardzo niepodane w czasie
wojny. Nie wejd wic do stolicy ani nie zgosz swoich roszcze do tronu, pki nie
rozstrzygnie si ostatecznie, kto zwyciy: my czy te Mordor. Ka rozbi swj
namiot na polu i tutaj bd czeka, a wezwie mnie z dobrej woli Wadca grodu.
- Ju podniose sztandar krlewski i objawie goda rodu Elendila odpar Eomer.
Czy cierpisz, by kto odmwi im nalenej czci?
- Nie powiedzia Aragorn ale czas nie dojrza jeszcze, a ja nie chc starcia z
nikim, chyba z Nieprzyjacielem i jego sugami.
Zabra z kolei gos ksi Imrahil:
- Jeeli pozwolisz, by swoje zdanie wyrazi bliski krewny Denethora, wiedz, e twoje
postanowienie wydaje mi si mdre. Denethor jest uparty i dumny, ale stary. Odkd
ujrza syna ciko rannego, zachowuje si bardzo dziwnie. Nie godzi si jednak,
aby pozosta jak ebrak przed Bram.
- Nie jak ebrak odpar Aragorn ale jak dowdca Stranikw, ktrzy nie przywykli
do miast i domw z kamienia.
Kaza zwin swj sztandar, a przedtem zdj z niego gwiazd Pnocnego
Krlestwa i odda j na przechowanie synom Elronda.
677
678
679
680
681
wrd crek krlewskich. Nie wiem zreszt, jak j osdzi. Kiedy pierwszy raz
zobaczyem t ksiniczk i zrozumiaem jej smutek, zdawao mi si, e patrz na
biay kwiat smuky i dumny, uroczy jak lilia, a zarazem wyczuwaem w nim hart, jakby
go elfy wyrzebiy ze stali. A moe to mrz ci lodem jego soki i dlatego kwiat
wyprostowany jeszcze, sodki i gorzki jednoczenie, pikny z pozoru, by ju we
wntrzu swym zraniony, skazany na wczesne zwidnicie i mier? Choroba zacza
j nurtowa bardzo dawno, prawda, Eomerze?
- Dziwi si, e mnie wanie pytasz o to, miociwy panie odpar Eomer. Nie
obwiniam ci w tej sprawie ani w adnej innej, lecz wiem, e Eowiny, mojej siostry,
nie zmrozi nigdy zowrogi dreszcz, pki ciebie nie ujrzaa. ywia pewne troski i
obawy, ktrymi dzielia si ze mn, za czasw, gdy Smoczy Jzyk wada umysem
naszego krla i trzyma go pod swoim zym urokiem. Czuwa nad Theodenem z coraz
wikszym niepokojem. Ale nie to przecie doprowadzio j do tak cikiej choroby.
- Przyjacielu! rzek Gandalf. Ty miae konie, zbrojne wyprawy, swobod
otwartych stepw, ale twoja siostra urodzia si z ciaem piknej dziewczyny, chocia
duch w niej y nie mniej mny od twego. Przypado jej w udziale pielgnowanie
starca, ktrego kochaa jak ojca, i czuwanie, aby nie zhabi swej sawy poddajc si
niedostwu staroci. W tej roli czua si czym mniej wanym ni laska, na ktrej
wspiera si sdziwy krl. Czy mylisz, e Smoczy Jzyk sczy trucizn tylko w uszy
Theodena? Stary niedojda! Dwr potomkw Eorla to kryta strzech stodoa, gdzie
zbjcy ucztuj w zadymionej izbie, a bkarty ich tarzaj si razem z psami po
pododze. Czy nie sysza kiedy tych obelg? Tak mwi Saruman, mistrz
Smoczego Jzyka. Nie wtpi oczywicie, e Smoczy Jzyk wyraa ten sd bardziej
ogldnie i podstpnie pod dachem Theodena. Gdyby mio do ciebie, Eomerze, i
wierno obowizkom nie zamykay jej ust, usyszaby moe od swojej siostry i takie
sowa. Ale kto wie, co mwia w ciemnoci, gdy bya sama, w gorzkie bezsenne
noce, mylc o swoim yciu, z kadym dniem uboszym, w czterech cianach
pokoju, w ktrym czua si uwiziona jak lene zwierztko w ciasnej klatce.
Eomer nic nie odpowiedzia. Patrza na swoj siostr, jakby teraz w innym wietle
zobaczy wszystkie dni dziecistwa i modoci przeyte z ni razem.
- Wiem o tym, co ty odgad, Eomerze odezwa si Aragorn. Wrd ciosw, ktre
nam los gotuje na tym wiecie, mao jest rwnie gorzkich i tak zawstydzajcych dla
mskiego serca, jak mio ofiarowana przez pikn i godn czci dziewczyn, gdy jej
nie mona odpowiedzie wzajemnoci. Bl i al ani na chwil nie opuciy mnie,
odkd w Dunharrow poegnaem ksiniczk tak gboko zrozpaczon, aby
przemierzy ciek Umarych, i aden strach na tej ciece nie stumi we mnie lku
o dalsze losy Eowiny. A jednak, Eomerze, wiem, e ciebie ona kocha gbiej ni
mnie. Ciebie bowiem zna dobrze, we mnie za pokochaa tylko cie i marzenie,
nadziej sawy i wielkich czynw, urok nieznanych krajw, odlegych od stepw
Rohanu,
Moe mam moc, by uzdrowi jej ciao i przywoa je do powrotu z mrocznych dolin.
Ale nie wiem, do czego si zbudzi: do nadziei, do zapomnienia czy te do rozpaczy.
Jeliby si zbudzia w rozpaczy, umrze, chyba e uzdrowi j inne lekarstwo, ktrym
ja nie rozporzdzam. Byaby to wielka strata, tym bardziej e twoja pikna siostra
zdobya ostatnimi czynami miejsce wrd najsawniejszych ksiniczek wiata.
Aragorn pochyli si, zajrza w jej twarz bia jak lilie, cit lodem, zastyg niby
kamienna rzeba. Pocaowa jej czoo szepczc agodnie:
- Zbud si, Eowino, crko Eomunda! Twj nieprzyjaciel zgin z twojej rki!
Nie poruszya si, lecz zacza oddycha gbiej, tak e wida byo jak pod biaym
przecieradem pier podnosi si i opada miarowo. Znowu wic Aragorn skruszy
682
dwa licie ziela athelas i rzuci je na kipic wod: przemy naparem czoo chorej i
prawe rami, zimne i bezwadnie spoczywajce na kodrze.
Moe Aragorn rzeczywicie posiada jak zapomnian czarodziejsk moc
dawnego plemienia Dunedainw, a moe sowa jego wzruszyy suchaczy, do, e
gdy sodki zapach ziela rozszed si po izbie, wszystkim zebranym wydao si, e od
okna powia wiey wiatr, ktry nie nis z sob adnych woni, lecz powietrze wiee,
czyste, mode, nie skaone oddechem adnego ywego stworzenia, pynce prosto z
onieonych szczytw, spod kopuy gwiazd albo z dalekich wybrzey obmywanych
srebrn pian morza.
- Zbud si, Eowino, ksiniczko Rohanu! powtrzy Aragorn ujmujc jej praw
rk w swoj do. Zbud si! Cie przemin, ciemnoci rozwiay si, wiat jest
znowu jasny. Cofn si, powierzajc rk chorej Eomerowi. Zawoaj j, Eomerze
powiedzia i cicho wyszed z pokoju.
- Eowino! Eowino! krzykn Eomer z paczem.
Ksiniczka otworzya oczy.
- Eomer! Co za szczcie! Mwili mi, e poleg. Ach nie, to mi tylko podszeptyway
ze gosy we nie. Czy dugo spaam?
- Niedugo, siostro odpar Eomer. Nie myl ju o tym.
- Jestem dziwnie zmczona powiedziaa. Musz chwil odpocz. Ale powiedz
mi, co si stao z krlem Marchii? Niestety, wiem, e to nie by sen, nie prbuj mnie
udzi. Zgin, sprawdziy si moje przeczucia.
- Umar powiedzia Eomer lecz przed mierci przekaza sowa poegnania dla
Eowiny, droszej mu ni rodzona crka. Spoczywa w chwale w wielkiej Sali
Wieowej Gondoru.
- Bolesna nowina, a mimo to dobra ponad spodziewanie; o takiej mierci dla niego
nie miaam marzy w ponurych latach, gdy zdawao si, e Dom Eorla mniej godny
si sta chway ni najndzniejsza pasterska chata. A co si stao z giermkiem krla,
niziokiem? Wiesz, Eomerze, zasuy sobie, eby go mianowa rycerzem Marchii.
Mnie stawa w polu.
- Ley tu obok, chory. Zaraz do niego pjd wtrci si Gandalf. Ty, Eomerze,
zosta tu jeszcze chwil. Nie rozmawiajcie jednak o wojnie i smutkach, pki Eowina
nie odzyska si. Cieszmy si wszyscy, e si zbudzia, znw zdrowa i pena nadziei,
najwaleczniejsza z ksiniczek!
- Zdrowa? Moe. Przynajmniej dopty, dopki bd moga na pustym siodle zastpi
w szeregach Rohanu polegego jedca. Ale pena nadziei? Nie, nie wiem, czy
odzyskam nadziej odpara Eowina.
andalf i Pippin weszli do pokoju, gdzie lea Merry, i zastali tu, przy
wezgowiu hobbita, Aragorna.
- Mj biedny, kochany Merry! zawoa Pippin podbiegajc do ka, wydao
mu si bowiem, e przyjaciel wyglda gorzej ni przedtem, twarz jego przybraa
szary odcie i jakby postarzaa, napitnowana trosk i smutkiem. Strach zdj nagle
Pippina, e Merry umiera.
- Nie bj si uspokoi go Aragorn. Zjawiem si w por, przywoaem go ju z
powrotem do ycia. Jest bardzo zmczony i zasmucony; odnis tak sam ran jak
Eowina, bo odway si zada cios straszliwemu przeciwnikowi. Ale te rany zagoj
si, zwyciy je ten silny i wesoy duch, ktry w nim tkwi. O przeytym smutku Merry
ju nie zapomni, lecz nie straci wesela w sercu, bdzie tylko odtd mdrzejszy.
Aragorn pooy do na czole Meriadoka, pogadzi agodnie ciemn czupryn,
dotkn powiek i zawoa hobbita po imieniu. A gdy aromat krlewskich lici rozszed
683
684
685
Rozdzia 9
Ostatnia narada
686
687
688
689
Tej nocy odpoczywalimy, gdy inni pracowali. Uwolniono wielu jecw i niewolnikw,
wrd ktrych nie brakowao Gondorczykw, pojmanych w czasie upieczych
wypadw; wkrtce te zgromadzio si mnstwo ludzi z Lebennin i Ethiru; przyby
Angbor z Lamedonu prowadzc tylu jedcw, ilu zdoa zebra. Skoro strach
posiany przez Zastp Cieni rozwia si, przyszli nam na pomoc i pragnli zobaczy
spadkobierc Isildura, ktrego imi byo ju na ustach wszystkich i przycigao tumy
niby ogie wieccy w ciemnoci.
Opowie nasza dobiega koca. Wieczorem bowiem i noc przygotowano okrty do
dalszej drogi i obsadzono zaog, a ze witem flota popyna w gr Rzeki. Wydaje
si, e to ju bardzo dawna historia, a przecie dziao si to zaledwie przedwczoraj,
rankiem szstego dnia od wyruszenia z Dunharrow. Aragorn wci przynagla do
popiechu bojc si przyby pod Minas Tirith za pno.
Czterdzieci dwie staje dziel Pelargir od przystani w Harlond powiedzia. A
musimy tam dopyn jutro. Inaczej wszystko bdzie stracone.
Przy wiosach siedzieli teraz wolni ludzie i pracowali dzielnie. Posuwalimy si jednak
wolno, bo pod prd, a chocia tu, w dolnym biegu Rzeki nie jest on zbyt ostry, nie
wspiera nas w egludze wiatr. Tote mimo zwycistwa odniesionego w Pelargirze
ciko byoby mi na sercu, gdyby Legolas nie rozemia si nagle. Podnie brod do
gry, synu Durina! zawoa. Przypomnij sobie przysowie: Kiedy jest najciemniej,
wtedy byska znw nadzieja. Nie chcia mi wszake powiedzie, w czym upatruje
nadziej. Noc nie bya ciemniejsza od dnia, a nas palia niecierpliwo, bo w dali na
pnocy zobaczylimy pod chmurami ogromn un, Aragorn za rzek: Minas Tirith
ponie! Lecz okoo pnocy rzeczywicie zjawia si nadzieja. Dowiadczeni eglarze
z Ethiru spogldajc na poudnie przepowiadali zmian pogody i wiatr od Morza.
Daleko jeszcze byo do witu, gdy na maszty wcignito agle i statki popyny
szybciej, tak e o brzasku dzioby ich pruy ostro bia pian wody. Dalszy cig znasz:
okoo trzeciej godziny poranka przy pomylnym wietrze i sonecznej pogodzie
wpynlimy do przystani Harlond i rozwinlimy sztandar idc do bitwy. Wielki to by
dzie, pamitna zostanie ta godzina, cokolwiek miaoby si w przyszoci zdarzy.
- Cokolwiek si zdarzy, wielkich czynw nic nie umniejszy powiedzia Legolas.
Przejcie cieki Umarych byo wielkim czynem i wielkim czynem zostanie, choby
w Gondorze zabrako kiedy ludzi, aby o nim wypiewali pie.
- Kto wie, czy nie dojdzie do tego rzek Gimli. Aragorn i Gandalf miny maj
zatroskane. Ciekaw jestem, co tam uradz pod namiotem w polu. Zgadzam si z
Meriadokiem i take bym pragn, eby tym naszym zwycistwem zakoczya si ju
wojna. Ale jeeli zostao jeszcze co do zrobienia, chciabym w tym wzi udzia dla
honoru plemienia spod Samotnej Gry.
- A ja dla honoru plemienia z Wielkiego Lasu powiedzia Legolas i z mioci do
Wadcy Krainy Biaego Drzewa.
Przyjaciele umilkli, chocia dugo jeszcze siedzieli w tym grujcym nad polami
ogrodzie, kady zatopiony we wasnych mylach. A dowdcy tymczasem toczyli
narad.
690
rozrosa si w Czarnej Wiey, nic nie wskrasz. Nie wzywam was, za jego
przykadem, do rozpaczy, ale do rozwaenia zawartej w tych sowach prawdy.
Krysztay nie kami, nawet wadca Barad-Duru do tego zmusi ich nie umie. Moe
jednak podsuwa sabszemu duchem czowiekowi te widoki, ktre sam wybierze, lub
te narzuci mu bdne ich rozumienie. Mimo wszystko nie wtpi, e Denethor, gdy
zobaczy potne siy zgromadzone przeciw nam w Mordorze i wci narastajce
zobaczy rzeczy prawdziwe.
Ledwie nam starczyo si, eby odepchn pierwsze powane natarcie. Nastpne
bdzie z pewnoci jeszcze groniejsze. W tej wojnie, jak susznie mwi Denethor,
nie mamy nadziei na ostateczne zwycistwo. Nie da si osign go zbrojnie czy to
siedzc w grodzie i wytrzymujc jedno oblenie po drugim, czy to ruszajc w
otwarte pole za Rzek, gdzie musielibymy ulec miadcej przewadze. Moemy
wybiera midzy tymi dwiema moliwociami, a obie s ze. Ostrono radziaby
umocni posiadane fortece i czeka na napa. W ten sposb przeduylibymy
czas, jaki nam zosta jeszcze do ycia.
- A wic radzisz zamkn si w Minas Tirith czy te w Dol Amroth albo w Dunharrow i
siedzie tam jak dzieci w zamku z piasku, gdy nadciga fala przypywu? zapyta
Imrahil.
- Nie byoby to nic nowego odpar Gandalf. Czy wiele wicej robilicie przez cay
czas panowania Denethora? Ale ja tego nie radz. Powiedziaem, e tak radziaby
ostrono. Nie jestem zwolennikiem ostronoci. Stwierdziem, e nie da si
osign zwycistwa czynem zbrojnym. Wierz nadal w zwycistwo, nie licz tylko
na si ora. Pamitajmy, e gwn spryn wojennych poczyna Mordoru jest
Piercie Wadzy, fundament siy Barad-Duru, nadzieja Saurona.
Wszyscy tu obecni wiedz o tej sprawie do, by jasno rozumie pooenie nasze i
Saurona. Jeeli Nieprzyjaciel odzyska Piercie, na nic si nie zda nasze mstwo;
Sauron odniesie zwycistwo szybkie i tak pene, e nikt nie mgby spodziewa si
koca jego tryumfw, pki trwa bdzie ten wiat. Jeli Piercie zostanie
zniszczony, Sauron upadnie, i to tak gboko, e nie sposb przewidywa, by
kiedykolwiek powsta. Straci bowiem najcenniejsz czstk swojej potgi, t, ktra
mia na pocztku, ktra bya nieodczna od jego istoty; wszystko, cokolwiek z jej
pomoc zdziaa i rozpocz zwali si wtedy w gruzy, on za na zawsze bdzie
pokonany, zmieni si w ndznego zego ducha, ktry w ciemnociach sam siebie
zera, nie mogc na nowo przybra ksztatu ani rosn. Wtedy wiat byby uwolniony
od wielkiego za.
Inne ze siy mog si pojawi, bo Sauron te jest tylko sug i wysannikiem. Ale nie
do nas naley panowanie nad wszystkimi falami przepywajcymi przez ten wiat; my
mamy za zadanie zrobi, co w naszej mocy, dla tej epoki, w ktrej yjemy, wytrzebi
chwasty ze znanego nam pola, aby przekaza nastpcom rol czyst, gotow do
uprawy. Jaka im bdzie sprzyjaa pogoda, to ju nie nasza rzecz i na to nie moemy
mie wpywu.
Sauron wszystko to dobrze wie i wie, e skarb, ktry niegdy utraci, zosta
odnaleziony. Nie wie jednak, gdzie jest ten skarb... przynajmniej mam nadziej, e
tego jeszcze nie wie. Tote drcz go wtpliwoci. Gdyby Piercie by w naszym
posiadaniu, s midzy nami ludzie do silni, by nim si posuy. To rwnie wie
Sauron. Nie myl si chyba, Aragornie, zgadujc, e pokazae mu si w krysztale
Orthanku?
- tak, zrobiem to przed wyjazdem z Rogatego Grodu odpar Aragorn. Osdziem,
e czas dojrza do tego i e kryszta nie przypadkiem wpad mi w rce. Byo to w
dziesi dni po wyruszeniu powiernika Piercienia znad wodogrzmotw Rauros na
691
wschd; uwaaem, e trzeba odcign Oko Saurona od jego wasnej krainy. Zbyt
nieliczni byli miakowie, ktrzy odwaali si rzuca mu wyzwanie, odkd powrci do
Czarnej Wiey. Gdybym jednak by przewidzia, jak byskawicznie odpowie
przyspieszeniem napaci, moe bym si nie omieli mu pokaza. O may wos, a nie
zdybym z odsiecz do Minas Tirith.
- Nie rozumiem odezwa si Eomer. Powiedziae, Gandalfie, e wszelkie wysiki
byyby daremne, gdyby Sauron odzyska Piercie. Czyby on nie zaniecha
daremnej napaci, gdyby podejrzewa, e my posiadamy Piercie?
- Nie jest pewny odpar Gandalf i nie budowa swojej potgi na biernym
oczekiwaniu, a przeciwnik umocni swoje stanowisko, jak to my robilimy. Wie te,
e z dnia na dzie nie nauczylibymy si wykorzystywa w peni wadzy Piercienia.
Piercie moe mie jednego tylko pana, nigdy kilku naraz. Moe Sauron czyha na
wybuch sporu midzy nami; gdyby jeden z najsilniejszych wrd nas zagarn skarb
poniajc innych, Sauron mgby moe co na tym zyska, gdyby si w por
zorientowa.
Tote czuwa i ledzi nas. Duo widzi, duo syszy. Nazgule wci kr nad
wiatem. Dzisiaj przed wschodem soca przelatyway nad tym polem, chocia mao
kto z utrudzonych i picych ludzi to zauway. Bada znaki: miecz, ktry ongi zabra
mu Piercie i ktry teraz przekuto na nowo; wiatr, ktry si obrci na nasz
korzy; niespodziewan porak pierwszego natarcia; upadek swego wielkiego
wodza.
Przez ten czas, gdy tutaj obradujemy, jego wtpliwoci jeszcze si wzmogy. Oko
wysilone ledzi nas, niemal lepe na wszystko inne. Musimy je na sobie jak najduej
skupi. W tym caa nadzieja. Moja rada jest wic taka: Nie mamy Piercienia.
Mdro czy te szalestwo kazao nam wysa go tam, gdzie moe zosta
zniszczony, zamiast czeka, by nas zniszczy. Bez niego nie moemy si
przeciwstawi si potdze Saurona. Ale musimy za wszelk cen odwrci uwag
Oka od istotnego niebezpieczestwa, ktre mu grozi. Nie moemy zwyciy
orem, lecz walk orn moemy wzmocni t nik szans, jedyn szans, jak
ma powiernik Piercienia, by speni swoj misj.
Trzeba podj to, co zacz Aragorn, zmusi Saurona do wypuszczenia ostatniej
strzay z koczana. Wywabi do walki wszystkie jego siy, aby z nich ogooci wasny
kraj. Ruszymy na spotkanie z Nieprzyjacielem natychmiast. Staniemy si przynt,
chocia pewnie wpadniemy w jego paszcz. Chwyci t przynt jako jedyn szans
albo z chciwoci, pomyli bowiem, e nasze zuchwalstwo jest dowodem zaufania
nowego posiadacza Piercienia. Powie sobie: A wic tak! Zbyt pospiesznie i za
daleko nowy wadca wysuwa gow. Niech no podejdzie bliej, a ju ja go przyapi w
potrzask, z ktrego si nie wymknie. Zmiad go, a skarb, ktry mia czelno
zagarn, znw bdzie mj i to na wieki!
Musimy z otwartymi oczyma wle do puapki, odwanie, bez wielkiej nadziei na
wasne ocalenie. Bardzo wydaje si prawdopodobne, e zginiemy w boju z
ciemnoci, w krainie cieni, z dala od ojczyzny i przyjaci; nawet jeeli Barad-Dur
rozsypie si w gruzy, my nie doyjemy moe nowych, lepszych czasw. Mimo to
uwaam, e obowizek nakazuje nam tak wanie postpi. Zreszt lepiej zgin w
ten sposb ni inaczej, bo zguba nieuchronnie spotkaaby nas i tak, gdybymy
bezczynnie tutaj czekali, ale wtedy ginlibymy wiedzc, e nowy, lepszy dzie nigdy
nad wiatem nie wzejdzie.
Dug chwil trwao milczenie. Wreszcie odezwa si Aragorn.
- Skoro zaczem, pjd a do koca t drog. Stanlimy teraz na krawdzi, gdzie
si spotyka nadzieja z rozpacz; wahajc si, na pewno runiemy w przepa. Nie
692
wolno dzi odrzuca rady Gandalfa, bo prowadzona przez niego od lat walka z
Sauronem teraz dojrzaa do ostatecznej prby. Gdyby nie Gandalf, dawno wszystko
byoby stracone. Jednake nie chc nikomu narzuca mojej woli. Niech kady sam
dokona wyboru.
Zabra gos Elrohir:
- Po to wdrowalimy a tutaj z dalekiej pnocy i tak sam rad przynielimy od
naszego ojca Elronda. Nie zawrcimy z drogi.
- Co do mnie rzek Eomer niewiele wiem o tych trudnych i tajemniczych
sprawach. Ale te nie potrzebna mi gbsza wiedza. Wystarczy mi wiedzie, e mj
przyjaciel Aragorn ocali mnie i mj lud. Pjd za jego wezwaniem.
- Ja za uwaam si za lennika krla Aragorna, czy on tego da, czy nie
powiedzia ksi Imrahil. Jego yczenie jest dla mnie rozkazem. Pjd za nim.
Tymczasem jednak zastpuj Namiestnika Gondoru i winienem przede wszystkim
myle o plemieniu, ktre mi powierzono w opiek. Nie wolno zaniedba cakowicie
ostronoci. Musimy by przygotowani zarwno na nieszczliwy, jak i pomylny
wynik przedsiwzicia. Zostaje mimo wszystko iskra nadziei, e zwyciymy, a w
takim razie Gondor warto zabezpieczy. Nie chciabym wrci zwyciski do
zburzonego grodu i wyniszczonego kraju. A mogoby si to sta za naszymi plecami.
Rohirrimowie donieli, e na prawym skrzydle zostaa armia nieprzyjacielska jeszcze
nie tknita.
- To prawda rzek Gandalf. Nie radz te wcale, aby grd ogooci z zaogi. Nie
potrzebna nam w tej wyprawie na wschd armia, ktra by moga powanie zagrozi
Mordorowi, lecz taka, ktra wystarczy, by skusi Nieprzyjaciela do stoczenia bitwy.
Wany jest te popiech. Pytam wic dowdcw wojskowych, jakie siy mog zebra
i mie gotowe do wymarszu najdalej za dwa dni? Musz to by ludzie mni,
wiadomi niebezpieczestwa i gotowi zmierzy si z nim dobrowolnie.
- Wszyscy s strudzeni, wielu jest ciej lub lej rannych powiedzia Eomer.
Ponielimy due straty w koniach, co dotkliwie umniejsza gotowo naszych
oddziaw. Jeli mamy ruszy ju za dwa dni, nie spodziewam si zgromadzi wicej
ni dwa tysice jedcw, tym bardziej e trzeba przecie drugie tyle zostawi do
obrony grodu.
- Moemy liczy nie tylko na oddziay, ktre walczyy pod Minas Tirith rzek
Aragorn. Nowe nadcign z poudniowych krajw lennych, skoro ju wybrzee
zostao wyzwolone od Nieprzyjaciela. Cztery tysice ludzi wysaem z Pelargiru przez
Lossarnach dwa dni temu, prowadzi je nieustraszony Angbor. Jeli wyruszymy
dopiero za dwa dni, zd tu na czas. Poza tym liczniejsze jeszcze zastpy
wezwaem do przybycia drog wodn, wszelkimi statkami i barkami, jakimi mog
rozporzdza, wiatr jest pomylny, wiec przypyn wkrtce, wiele statkw ju si
zjawio w Harlond. Myl, e zbierzemy okoo siedmiu tysicy konnych i pieszych i
mimo to zostawimy w grodzie silniejsz zaog, ni miao Minas Tirith w momencie
pierwszej napaci.
- Brama zburzona przypomnia Imrahil. Gdzie znale rzemielnikw, zdolnych j
odbudowa jak naley?
- W Ereborze, w krlestwie Daina odpar Aragorn. Jeli nasze nadzieje nie
zawiod, wyl pniej Gimlego, syna Gloina, z prob o uyczenie nam biegych
robotnikw spod Samotnej Gry. Ludzie jednak wicej znacz ni najmocniejsze
bramy; nie wstrzyma Nieprzyjaciela adna brama, jeli opuszcz j obrocy.
693
694
Rozdzia 10
Czarna Brama
695
gocicem, ktry za dobrych czasw czy pikn Wie Soca ze strzelist Wie
Ksiyca, dzi przezwan Minas Morgul i sterczc nad przeklt dolin. O pi mil
za Osgiliath rozbito obz koczc marsz dzienny.
Jedcy wszake pocwaowali dalej, by przed wieczorem stan u Rozstaja
Drg. W wielkim krgu drzew cisza panowaa zupena; nie wida byo nigdzie w
pobliu nieprzyjaci, nie sycha byo krzykw ani woania, adna strzaa nie
wisna spord skalnych zomisk czy te z gstwy zaroli, a mimo to w miar
posuwania si naprzd wszyscy wyczuwali czujne napicie caej okolicy. Drzewa,
kamienie i licie jak gdyby nasuchiway. Ciemnoci rozproszyy si i soce
zachodzio w blasku nad dolin Anduiny, a biae szczyty gr rumieniy si w
niebieskiej dali, lecz nad Ered Duath zalega cie i mrok.
Aragorn rozstawi trbaczy na kadej z czterech drg rozbiegajcych si z
krgu drzew, by zagrali gon fanfar, po czym heroldowie obwiecili dononie:
"Prawi wadcy Gondoru powrcili i obejmuj znw w posiadanie podlegy sobie kraj!"
Strcono i rozbito szkaradny eb orka sterczcy na kamiennym posgu i osadzono z
powrotem na swym miejscu gow krla, nie tykajc jednak wieca biaych i
zocistych kwiatw, ktre j oploty koron; ludzie zmyli i zatarli te bluniercze znaki,
ktrymi orkowie splugawili kamienny cok.
Podczas narady byy gosy, aby zacz od ataku na Minas Morgul, gdyby za
udao si wie zdoby, zburzy j doszcztnie. "Kto wie - mwi Imrahil - czy droga
prowadzca stamtd na przecz nie okae si dogodniejsza do gwnego natarcia
na siedzib Nieprzyjaciela ni Czarna Brama od pnocy". Gandalf jednak sprzeciwia
si temu stanowczo z uwagi na z saw tej doliny, ktrej okropno przyprawiaa
ludzi o obd, a take z powodu wiadomoci dostarczonych przez Faramira. Jeli
bowiem powiernik Piercienia rzeczywicie t drog obra, nie wolno byo na ni
cign uwagi czujnego Oka Mordoru. Gdy wic nazajutrz caa armia doczya si
do przedniej stray, rozstawiono silne warty na Rozstaju Drg, aby broni tego
miejsca w wypadku gdyby Nieprzyjaciel prbowa przez przecz Morgul wysa
jakie wojska lub cign tdy posiki z poudnia. Do tej suby przeznaczono
najlepszych ucznikw znajcych teren w Ithilien; mieli oni ukryci w lesie i na stokach
czuwa wok Rozstaja Drg. Gandalf i Aragorn wraz z czoowym oddziaem
podjechali jednak do wylotu doliny Morgul, eby spojrze z dala na przeklt fortec.
Ukazaa im si ciemna i cicha, bo orkowie oraz inni poledniejsi sudzy Wadcy
Ciemnoci, zazwyczaj stanowicy jej zaog, wyginli w bitwie. Nazgulw za nie
byo teraz w tych stronach. Mimo to powietrze doliny zadawao si cikie od grozy i
wrogoci. Gondorczycy rozwalili most i podpalili cuchnce ki, po czym opucili to
miejsce.
696
697
obowizek nie przekraczajcy ich si, odeszli. Poniewa za spory oddzia zosta ju
przedtem na stray Rozstaja, ledwie sze tysicy ruszyo teraz do boju o Czarn
Bram przeciw potdze Mordoru.
698
Zapada cisza i przez dug chwil aden gos, okrzyk ani szmer nie odpowiedzia na
wyzwanie. Sauron wszystko jednak z gry obmyli i zamierza okrutnie poigra z
mysz, nim zada jej miertelny cios. Kiedy dowdcy chcieli zawrci spod Bramy,
nagle cisz zakci przecigy werbel niby grzmot toczcy si wrd gr, a potem ryk
rogw tak potny, e kamienie zadray, a ludzie zdrtwieli oguszeni. Jedne drzwi
Czarnej Bramy otwary si z gonym brzkiem i ukazao si w nich poselstwo,
wysane z Czarnej Wiey. Na czele jecha wysoki m, odraajcej postaci, na
czarnym koniu, jeli godzi si nazwa koniem ogromn, wstrtn besti o
straszliwym pysku, z bem podobnym do trupiej koskiej czaszki, ziejc pomieniem
z oczodow i nozdrzy. Jedziec, owinity czarnym paszczem, w wysokim czarnym
szyszaku, nie by jednak upiorem, lecz ywym czowiekiem. Imienia tego
penomocnika Barad-Duru nie zachowaa adna pie ani legenda, on sam bowiem
go zapomnia, kiedy przedstawiajc si rzek:
- Jestem rzecznikiem Saurona.
Mwiono jednak, e by to odszczepieniec z plemienia tak zwanych Czarnych
Numenorejczykw, ktrzy osiedli w rdziemiu za czasw potgi Saurona i oddawali
mu cze, poniewa rozmiowali si w tajemnej wiedzy czarnoksistwa. Ten czowiek
odda si subie Czarnej Wiey natychmiast po odrodzeniu si jej potgi, a dziki
chytroci pi si coraz wyej w hierarchii sug Saurona i pozyska jego aski. Zgbi
te sztuk czarnoksisk i zna do dobrze zamysy swego pana, w okruciestwie
za nie ustpowa orkom. Takiego parlamentariusza wysa Sauron w otoczeniu kilku
tylko na czarno odzianych onierzy, z czarn flag naznaczon czerwonym godem
straszliwego Oka. Zatrzymawszy si w odlegoci paru krokw od grupy Aragorna,
pose Mordoru zmierzy wzrokiem przeciwnikw i rozemia si gono.
- Czy jest w tej zgrai kto na tyle powany, by ze mn prowadzi rokowania? - spyta.
- Albo przynajmniej do rozgarnity, eby mnie zrozumie? Chyba nie ty? - zadrwi
zwracajc si do Aragorna. - eby uchodzi za krla, nie wystarczy przypi sobie
szkieko elfw i otoczy si zbrojn haastr. No c, kady rozbjnik z gr moe
poszczyci si podobn band.
Aragorn nic nie odpowiedzia, lecz spojrza tamtemu w oczy i nie odrywa wzroku
przez dug chwil; zmagali si spojrzeniem, a chocia Aragorn nie poruszy si ani
rk nie sign broni, wysannik Mordoru zachwia si i cofn, jakby pod groz
ciosu.
- Jestem heroldem i posem, nie godzi si mnie tkn! krzykn.
- Tam gdzie tego rodzaju prawa s w poszanowaniu, pose zazwyczaj nie pozwala
sobie na tak obelywy ton odpar Gandalf. Nikt jednak tutaj nie zamierza ci
tkn. Nie obawiaj si z naszej strony niczego, dopki penisz swoj misj poselsk.
Potem wszake, jeli twj pan nie okae rozsdku, wszyscy jego sudzy z tob
wcznie znajd si rzeczywicie w wielkim niebezpieczestwie.
- Ach tak! rzek pose Mordoru. A wic ty jeste rzecznikiem tej zgrai, siwy
brodaczu! Od dawna ci znamy, wiemy wszystko o twoich podrach, o spiskach i
zoliwych przeciw nam intrygach, ktre knujesz, sam jednak trzymajc si zwykle w
bezpiecznej odlegoci. Tym razem nareszcie wysune swj wcibski nos za
daleko, Gandalfie, przekonasz si, co spotyka tych, ktrzy omielaj si w swym
szalestwie spiskowa przeciw Wielkiemu Sauronowi. Mam tutaj kilka drobiazgw,
ktre on poleci wanie tobie przekaza, gdyby omieli si przyj pod jego Bram.
To rzekszy skin na jednego ze swoich onierzy, ktry wystpi niosc zawinitko
okryte czarn pacht.
Wysannik Mordoru rozwin je; ku swemu zdumieniu i rozpaczy towarzysze
Aragorna zobaczyli w rku strasznego posa najpierw krtki mieczyk, ktry zwyk by
699
nosi przy boku Sam, potem szary paszcz spity klamr elfw, wreszcie kolczug z
mithrilu, ktr Frodo ukrywa pod zniszczonym wierzchnim ubraniem. Na ten widok
pociemniao im w oczach; mieli wraenie, e przez chwil napitej ciszy wiat
zatrzyma si w biegu, serca w ich piersi zamary i ostatni iskra nadziei zgasa. Pippin
stojcy za ksiciem Imrahilem skoczy naprzd z okrzykiem blu.
- Spokj! surowo rozkaza Gandalf osadzajc hobbita w miejscu.
Wysannik Mordoru rozemia si szyderczo.
- A wic przyprowadzilicie z sob wicej tych pokurczw! zawoa. Trudno poj,
jaki z nich poytek, w kadym razie wysanie ich jako szpiegw do Mordoru to pomys
przekraczajcy nawet granice waszego znanego szalestwa. Mimo wszystko,
dzikuj temu smykowi, bo dostarczy mi dowodu, e nie pierwszy raz widzi te
rzeczy; prno teraz wypieralibycie si, e je znacie.
- Nie myl si tego wypiera odpar Gandalf. Tak jest, znam te rzeczy i ca ich
histori; ty natomiast mimo swej pychy, nikczemny rzeczniku Mordoru, niewiele o
nich wiesz. Dlaczego je tutaj przyniose?
- Zbroja krasnoludw, paszcz elfw, miecz dawno obalonych wadcw Zachodu i
szpieg z ndznego kraiku zwanego Shireem... Wzdrygne si? Tak, tak, o tym
kraiku take nam wszystko wiadomo. A wic mamy niezbite dowody spisku. Moe
ten, ktry te rzeczy nosi, jest wam obojtny i jego los wcale was nie wzrusza, a
moe przeciwnie, jest wam bardzo drogi? Jeli tak, radz wam i po rozum do
gowy, po t resztk rozumu, jaka wam zostaa. Sauron nie cacka si ze szpiegami, a
los tego pokurcza zawis od tego, co teraz postanowicie.
Nikt mu nie odpowiedzia, ale rzecznik Mordoru spostrzeg blado na ich twarzach i
wyraz grozy w oczach; rozemia si znowu, rad z celnoci zadanego ciosu.
- A wic tak! powiedzia. Jest wam drogi, to jasne. Albo moe zadanie, ktre mu
wyznaczylicie, miao dla was szczegln wag? Nie speni go oczywicie. Teraz
poniesie kar, powoln, na wiele lat rozoon tortur, wedle sztuki, z ktrej synie
nasza Wspaniaa Wiea, i nigdy nie wyjdzie na wolno, chyba po to, eby si wam
pokaza tak odmieniony i zamany, i poaujecie wasnego szalestwa. To si
stanie, jeeli nie przyjmiecie warunkw mojego Wadcy.
- Wymie je rzek Gandalf gosem stanowczym, lecz ci, ktrzy stali blisko niego,
widzieli na twarzy Czarodzieja wyraz tajonej udrki i wyda im si nagle bardzo
starym, bardzo znuonym czowiekiem, przybitym i ostatecznie pokonanym. Nikt nie
wtpi, e Gandalf przyjmie podyktowane warunki.
- Oto one powiedzia wysannik Saurona i ze zoliwym umiechem powid
spojrzeniem po twarzach przeciwnikw. Banda Gondoru i jego obaamuconych
sprzymierzecw wycofa si natychmiast poza Anduin zoywszy przedtem
przysig, e nigdy wicej nie omieli si napastowa Wielkiego Saurona zbrojnie,
jawnie ani te skrycie. Wszystkie ziemie na wschd od Anduiny nalee bd do
Saurona odtd i na wieki. Kraj pooony na zachodnim brzegu Anduiny a po Gry
Mgliste i Wrota Rohanu bdzie stanowi lenno Mordoru; ludziom tam zamieszkaym
nie wolno bdzie posiada broni, lecz zarzd sprawami wewntrznymi w tych krajach
pozostanie w ich rkach. Pomog w odbudowie Isengardu, ktry tak bezmylnie
zniszczyli, a ktry odtd nalee bdzie do Saurona; mj wadca osadzi tam swego
penomocnika, nie Sarumana, lecz kogo bardziej godnego zaufania.
Suchacze patrzc w oczy wysannika Mordoru odgadli jego myl. On to mia by
penomocnikiem Mordoru w Isengardzie i stamtd sprawowa wadz nad
niedobitkami zachodu; mia by ich tyranem, oni za jego niewolnikami.
- Wysoka cena za jednego jeca odpar Gandalf. Twj wadca chciaby w zamian
za niego otrzyma to wszystko, co inaczej musiaby zdobywa w wielu cikich
700
701
702
KSIGA SZSTA
Rozdzia 1
Wiea nad Kirith Ungol
703
704
705
706
707
ciosu lub strzay, inni parami, spleceni z sob w walce, jeszcze inni gromadnie,
zastygli w dzikich gestach, wzajemnie duszc si, gryzc, dgajc noami. kamienie
stay si liskie od rozlanej ciemnej posoki.
Sam rozrnia na odziey martwych orkw dwa goda, Znak Czerwonego
Oka i Znak Ksiyca, znieksztaconego ohydn trupi mask; nie zatrzymywa si
jednak, aby zbada rzecz z bliska. W gbi dziedzica u stp Wiey drzwi byy
uchylone i z wntrza sczyo si czerwone wiato. W progu lea trup ogromnego
orka. Sam przeskoczy przez niego i stan rozgldajc si bezradnie. Od drzwi ku
stokom gry bieg szeroki, dzwonicy echem korytarz. Owietlay go mtnie
migocce pochodnie, zatknite w specjalnych podstawkach na cianach, lecz gb
korytarza nikna w ciemnoci. Po obu stronach hobbit dostrzega mnstwo drzwi;
nigdzie nie byo ywej duszy, tylko kilka trupw poniewierao si po ziemi. Z tego, co
zasysza, sam wiedzia, e Frodo - ywy czy umary - najprawdopodobniej zamknity
jest w grnej komorze na szczycie wysokiej Wiey, mgby jednak szuka przez cay
dzie, zanimby odkry waciw drog.
- Wejcie musi by chyba gdzie w gbi - powiedzia sobie Sam. - Caa Wiea
spitrza si jakby na tyach. W kadym razie najlepiej kierowa si wiatami.
Posuwa si naprzd korytarzem, ale bardzo wolno; z kad chwil musia
przezwycia wikszy opr. Znowu ogarn go strach. W guchej ciszy jego kroki
wyolbrzymione echem rozlegay si gono, mona by pomyle, e to jaki olbrzym
klepie pask doni kamienie. Trupy, pustka, wilgotne ciany jak gdyby ociekajce
krwi, strach przed nag mierci, moe przyczajon za najbliszymi drzwiami lub w
ciemnym zakamarku, wiadomo, e za plecami w Bramie czuwa i czeka
tajemnicza za sia - za wiele tego byo na jednego hobbita. Wola stoczy walk byle nie z ca zgraj nieprzyjaci naraz - ni cierpie t okropn, ponur
niepewno. Stara si skupia myl na przyjacielu, udrczonym, a moe martwym i
lecym gdzie wrd tych gronych murw. Szed wytrwale dalej. Ju za nim
zostaa owietlona uczywami cz korytarza, ju prawie dotar do wielkich
sklepionych drzwi w gbi, ktre, jak si domyla, stanowiy wewntrzny wylot
podziemnej bramy, gdy nagle z gry dobieg do jego uszu przeraliwy, zduszony
krzyk. Sam stan jak wryty. Usysza tupot zbliajcych si krokw. Kto pdzi w d
po schodach, ktre musiay by blisko, bo tupot rozlega si tu nad gow hobbita.
Wola bya w nim zbyt saba i nie dziaaa do szybko, eby powstrzyma
rk, ktra signa do acuszka i szukaa Piercienia. Sam jednak nie woy go na
palec; w momencie gdy ju zamyka na nim do, zobaczy biegncego przeciwnika.
Ork wyskoczy z ciemnego otworu ziejcego w prawej cianie i bieg prosto na niego;
Sam sysza zdyszany oddech i widzia bysk w przekrwionych oczach. Ork zatrzyma
si osupiay. Ujrza bowiem nie maego wystraszonego hobbita, z trudem
utrzymujcego miecz w drcej rce, lecz wielk milczc posta, spowit w szary
cie, rysujc si gronie na tle migotliwego wiata pochodni; posta ta wznosia
bro, ktrej blask zadawa bl oczom orka, drug za rk zaciskaa na piersi, kryjc
jaki tajemniczy or, rdo wielkiej i zabjczej mocy.
Ork skuli si, wrzasn z przeraenia, zawrci i uciek tam, skd przyszed.
Nigdy jeszcze aden pies na widok umykajcej zwierzyny nie wpad w taki bojowy
sza, jak Sam wobec tego nieoczekiwanego zwycistwa. Z krzykiem puci si w
pogo.
- Tak! - woa. - Elf, niezwyciony wojownik, wtargn do waszej twierdzy. Naprzd!
Poka mi drog na szczyt Wiey, jeli nie chcesz, ebym ci ze skry obupi,
ajdaku!
708
Ale ork by na wasnym znanym terenie, przy tym zwinny i dobrze odywiony, Sam
natomiast nie zna tego miejsca, by godny i wyczerpany. Schody wiy si stromo,
stopnie miay bardzo wysokie; wkrtce hobbit zasapa si na nich. Ork znikn mu z
oczu, tupot jego ng dochodzi coraz cichszy, z coraz wyszych piter. Jeszcze od
czasu do czasu echo nioso wrd murw jego przenikliwe wrzaski. Potem wszystko
ucicho.
Sam brn dalej. czu, e jest na waciwej drodze, i nabra otuchy. Odtrci
rk Piercie, zacisn pasa, "Dobra nasza - rzek sobie. - Jeeli wszyscy orkowie
tak nie lubi mnie i mego da, moe caa sprawa lepiej si zakoczy, ni
przewidywaem. Jak si zdaje, Szagrat, Gorbag i ich kamraci odwalili za mnie lwi
cz roboty. Z wyjtkiem tego sposzonego szczura, nie ma chyba ju w fortecy
ywej duszy".
Ledwie to wymwi, zdrtwia i stan, jakby gow wyrn o kamienn cian.
Uprzytomni sobie nagle sens ostatniego zdania. Nie ma ju ywej duszy! Czyj to
przedmiertny jk sysza przed chwil? Frodo! Frodo! - zaszlocha Sam. - Mj pan
kochany! Jeli ciebie zabili, co zrobi? Id, id na szczyt Wiey, musz si
dowiedzie caej prawdy, choby najgorszej.
709
progiem padli od strza. Widziaem wszystko z okna dokadnie. Ci dwaj byli ostatni z
naszych.
- A wic musisz i. Ja musz zosta. Zreszt jestem ranny. eby Czarna Otcha
poara tego przekltego buntownika Gorbaga! - Szagrat bluzn potokiem
najplugawszych wyzwisk i kltw. - Daem mu wicej, ni sam wziem, a ten otr
dgn mnie noem, zanim zdyem go udusi. Musisz i, jeli nie chcesz, ebym
ci tu na mier zagryz. Trzeba przekaza zaraz wiadomo do Lugburza, inaczej
obu nas czeka Czarna Otcha. Tak, tak, ciebie te! Nie wymigasz si, jeli bdziesz
tu duej tkwi, tchrzu.
- Nie zejd po raz drugi po tych schodach - warkn Snaga - choby mi dziesiciu
dowdcw rozkazywao. Rzu ten n, bo ci wpakuj strza w brzuch. Niedugo
bdziesz komendantem, jak si w Lugburzu dowiedz, co tu si dziao. Ja zrobiem
swoje, biem si z tymi morgulskimi szczurami w obronie Wiey, ale wy, obaj
dowdcy, adnego piwa nawarzylicie kcc si o upy.
- Nie pyskuj! - ofukn go Szagrat. - Trzymaem si rozkazw. To Gorbag zacz
bjk, bo chcia przywaszczy sobie t pikn kolczug.
- Ale ty go rozjtrzy dmc si i chepic. On zreszt okaza si mdrzejszy od
ciebie. Powtarza ci par razy, e najgroniejszy szpieg pozosta na wolnoci, a ty
nie chcia uwierzy. Gorbag mia racj. Krci si tutaj wielki wojownik, przeklty elf
czy te tark. Powiadam ci, e idzie tu na gr. Syszae przecie dzwon. Przeszed
midzy Wartownikami, a to mogo si uda tylko tarkowi. Jest na schodach. I dopki
z nich nie zejdzie, ja nie pjd na d. Choby by nie orkiem, ale Nazgulem, nie
pjd.
- Tak gadasz?! - wrzasn Szagrat. - To zrobisz, tamtego nie zrobisz? A jak ten
wojownik zjawi si tutaj, umkniesz i zostawisz mnie samego? Niedoczekanie twoje!
Przedtem ci flaki wypruj.
Z wieyczki wyskoczy mniejszy ork, za nim Szagrat, rosy ork z dugimi rkami, ktre
sigay do ziemi, gdy bieg zgarbiony. Lecz jedno rami zwisao mu bezwadnie i
krwawio, pod drugim za trzyma spory toboek, owinity w czarn pacht. Sam
przykucn za drzwiami; dostrzeg w przelocie owietlon czerwon un wstrtn,
wykrzywion z wciekoci twarz, pooran jakby pazurami i umazan krwi;
pomidzy wyszczerzonymi kami pienia si lina, z garda dobywa si zwierzcy ryk.
O ile Sam ze swego ukrycia mg obserwowa t scen, Szagrat ciga Snag
wok tarasu, a w kocu mniejszy ork wymigujc si z ap wikszego da nura z
powrotem do wntrza wieyczki i znikn. Szagrat nie pobieg za nim. Przez
wschodnie drzwi Sam zobaczy go stojcego przy parapecie, zasapanego, bezsilnie
poruszajcego lew doni. Ork odoy toboek na podog, praw rk wycign
dugi czerwony sztylet i splun na ostrze. Wychylajc si przez parapet spoglda w
d na dziedziniec przed Bram. Dwakro krzykn, lecz nikt mu nie odpowiedzia.
Gdy Szagrat sta tak pochylony, odwrcony plecami do tarasu, Sam ku swemu
zdumieniu spostrzeg, e jeden z rzekomych trupw porusza si, czoga, wysuwa
chciwe szpony i chwyta czarne zawinitko, a potem dwiga si na chwiejne nogi.
Mia w rku dzid o szerokim ostrzu i krtkim zamanym trzonku. Zamierzy si, eby
przebi ni plecy Szagrata, lecz w tym momencie sykn z blu czy moe z
nienawici. Szagrat, zwinny jak jaszczurka, uchyli si byskawicznie, okrci si na
picie i wbi sztylet w gardo napastnika.
- Masz za swoje, Gorbagu! - krzykn. - A wic jeszcze nie zdeche? No, teraz
wykoczyem ci wreszcie.
Skoczy na pier trupa i z furi tratowa, miady martwe ju ciao, przysiadajc co
chwila, by raz jeszcze dgn je noem. W kocu nasyci si zemst, odrzuci wstecz
710
711
obojtne, co zrobi Szagrat, Snaga i wszyscy orkowie, ilu ich ziemia nosia. Pragn
tylko jednego: odnale swego pana, spojrze w jego twarz, dotkn jego rki.
W kocu zmczony, z poczuciem ostatecznej poraki, siad na stopniu poniej
korytarza i ukry twarz w doniach. Otaczaa go cisza, zowrbna cisza. Pochodnia,
ktra ju si dopalaa w chwili, gdy tu przyszed, sykna i zgasa. Ciemnoci jak fala
przypywu zalay hobbita. I nagle, ku wasnemu zdumieniu, siedzc tak bezradnie u
kresu dugiej daremnej wdrwki, przytoczony smutkiem - Sam zacz piewa,
posuszny jakiemu niezrozumiaemu podszeptowi z gbi serca.
Gos brzmia sabo i drc w zimnej, ciemnej Wiey; by to gos zabkanego i
znuonego hobbita, aden obdarzony uszami ork nie mgby si pomyli i wzi tego
piewu za hymn wspaniaego Ksicia Elfw. Sam nuci stare dziecinne piosenki
Shire'u i urywki wierszy ukadanych przez Bilba, ktre mu nasuway wspomnienie
dalekiej ojczyzny. Niespodzianie wstpiy w niego nowe siy i gos zmnia, a sowa
nieproszone cisny si na usta w rytm prostej melodii:
W zachodnich krajach, w socu wiosny
kwiaty si budz, kwitn drzewa,
ruszaj wody, piew radosny
ptakw, by moe, tam rozbrzmiewa.
Lub moe tam, bezchmurn noc
buki wiatrami koysane,
Elficznych gwiazd klejnoty rodz
w gazie ich wczesane.
Tutaj, u kresu mej podry,
spoczywam pogrony w mroku
z dala od wie dumnych i duych,
z dala od gr wysokich;
tam nad cieniami soca blask
i gwiazd tam milion lni:
lecz ja nie egnam wiata gwiazd,
ani sonecznych dni.
- Z dala od wie dumnych i duych - powtrzy i urwa. Wydao mu si bowiem, e
usysza niky gos odpowiadajcy piewem na piew. Ale na prno teraz wyta
such. Owszem, sysza co, lecz wcale nie piew: kroki, coraz blisze. Kto cicho
otworzy drzwi do korytarza na grze; skrzypny zawiasy. sam przyczai si
nadstawiajc uszu. Drzwi zamkny si z guchym oskotem i rozleg si chrapliwy
gos orka:
- Hola! Suchaj no, przeklty szczurze, co tam siedzisz w puapce! Przesta piszcze,
bo przyjd i naucz ci rozumu. Syszae?
Nikt nie odpowiedzia.
- Nie chcesz gada, dobrze - warkn Snaga. - Zajrz wobec tego do ciebie i
sprawdz, co tam wyprawiasz.
Znw skrzypny zawiasy i Sam wysuwajc z kcika gow nad ostatni stopie
schodw zobaczy wiateko migajce w otwartych drzwiach i niewyran sylwetk
wychodzcego z nich orka. Nis co na ramieniu, jak gdyby drabin. teraz Sam
wszystko zrozumia. Do izby na szczycie Wiey mona byo wej tylko przez klap
umieszczon w suficie korytarza. Snaga przystawi drabin, umocowa j, a potem
712
upenie nagi lea jakby omdlay na stosie brudnych szmat; ramieniem osania
gow, na jego boku widnia wiey lad nahajki.
- Frodo, Frodo, mj panie ukochany! - krzykn Sam, nie widzc prawie nic
przez zy. - To ja, Sam, przyszedem do pana.
Podnis go, przytuli do piersi. Frodo otworzy oczy.
- Czy ja ni jeszcze? - szepn. - Ale tamte sny byy wszystkie okropne.
- Nie, nie ni pan, panie Frodo - odpar Sam. - Przyszedem naprawd. To ja, Sam.
Jestem przy panu.
- Trudno mi w to uwierzy - powiedzia Frodo chwytajc go za ramiona. - By tu jaki
ork z nahajk, a teraz nagle zmieni si w Sama. A wic nie przynio mi si tylko, e
sysz z dou piew? Prbowaem odpowiedzie. To ty piewae?
- Ja, panie Frodo. Ju waciwie straciem nadziej. Nie mogem pana odnale.
- Ale w kocu odnalaze, Samie, mj najmilszy samie - rzek Frodo i uoy si w
objciach Sama zamykajc oczy jak dziecko uspokojone, gdy czyja agodna,
kochajca rka lub znajomy gos rozproszy nocne strachy.
Sam chtnie by tak siedzia w bogim nastroju do koca wiata, ale rozumia, e nie
wolno mu teraz marudzi. Nie do byo odnale Froda, naleao go jeszcze
wyzwoli i uratowa. Pocaowa go w czoo.
- Niech pan si zbudzi, panie Frodo, trzeba wstawa - powiedzia starajc si nada
tym sowom pogodny ton, jakiego zwykle uywa, gdy w letni poranek rozsuwa
zasony w oknach sypialni w Bag End.
Frodo usiad z westchnieniem.
- Gdzie jestemy? Skd ja si tutaj wziem? - zapyta.
- Nie ma czasu na wyjanienia, pki si std nie wydostaniemy - odpar Sam. Jestemy na szczycie Wiey, ktr obaj widzielimy z dou, kiedy wyszlimy z tunelu
i zanim pana orki porway. Jak dawno to si stao, nie wiem dokadnie. Chyba mina
przeszo doba od tego czasu.
713
714
najprdzej. Przedtem jednak trzeba zdoby jakie ubranie dla pana i bro, a take
co do jedzenia. najatwiej bdzie o ubranie. Skoro jestemy w Mordorze, najlepiej
przyodzia si wedle tutejszej mody; zreszt nie ma wyboru. Nie znajd nic innego
jak achy orka, niestety. Ja te si tak przebior. Wdrujc razem trzeba wyglda na
dobran par. na razie niech pan si tym okryje.
Zdejmujc z siebie szary paszcz sam zarzuci go Frodowi na ramiona. Doby do z
pochwy. Zaledwie nike lnienie mona byo dostrzec na ostrzu.
- Zapomniaem o tym, panie Frodo - rzek. - Pan mi przecie poyczy swego miecza,
pewnie pan pamita, a take szkieka Galadrieli. Mam jedno i drugie. Ale niech mi
pan je zostawi jeszcze na chwil. Rozejrz si, moe znajd to, czego nam potrzeba.
Pan tu na mnie poczeka. Nie bd dugo marudzi. Nie odejd daleko.
- Uwaaj, Samie - powiedzia Frodo - i pospiesz si; kto wie, czy jakie niedobitki
orkw nie czaj si tutaj po ktach.
- Nie ma rady, trzeba zaryzykowa - odpar Sam. Zsun si po drabinie w d. W
minut pniej wytkn znw gow z wazu. Rzuci na podog dugi sztylet.
- Moe si przyda - rzek. - Ten ork, ktry pana bi nahajk, ju nie yje. Z nadmiaru
popiechu skrci kark. Niech pan wcignie drabin, jeeli panu starczy na to si, i nie
spuszcza jej, pki nie zawoam hasa: Elbereth. To sowo elfw, aden ork na pewno
go nie wymwi.
715
pewnoci niech pan jeszcze si tym okryje - doda podajc mu suty czarny paszcz. Teraz pan gotw. Po drodze wemiemy jeszcze jak tarcz.
- A ty, Samie? - spyta Frodo. - Miae si przebra ze mn do pary.
- Wie pan, zastanowiem si, e byoby nieostronie zostawia tu moje wasne achy,
a zniszczy ich nie ma sposobu - odpar Sam. - Nie mog na to wszystko woy
orkowej kolczugi, po prostu zawin si w jaki paszcz.
Przyklk i starannie zoy paszcz elfw. Paczuszka okazaa si zdumiewajco
maa. Wsun j do toboka lecego na pododze. Wsta, zarzuci toboek na plecy,
woy na gow hem orka, okry si cay czarnym paszczem.
- Tak! - powiedzia. - Teraz do siebie mniej wicej pasujemy. Trzeba rusza w drog.
- Nie bd mia siy, eby biec dugo - rzek Frodo z markotnym umiechem. - Mam
nadziej, e rozpytae o najlepsze gospody na szlaku? Czy te zapomniae o jadle
i napoju?
- Niech mnie kule bij, zapomniaem rzeczywicie! - odpar Sam. Gwizdn z
desperacji. - teraz, kiedy pan o tym przypomnia, gd mi kiszki skrca i gardo pali z
pragnienia. Nie wiem, kiedy ostatni raz miaem co w ustach. Przez to szukanie pana
wszystko inne wyleciao mi z gowy. Zaraz, zaraz... Niedawno przecie sprawdzaem,
e lembasy i to, co nam da na drog Faramir, przy oszczdnej gospodarce
utrzymaj mnie na nogach przez par tygodni. W manierce za to ledwie kropelka
zostaa na dnie. Dla dwch nie starczy, mowy nie ma. Czy te orki nie jedz ani nie
pij? Czy karmi si tylko cuchncym powietrzem i trucizn?
- Jedz i pij, Samie - odpar Frodo. - Cie, ktry ich wyhodowa, moe tylko
przedrzenia, ale nie stwarza; wrd jego dzie nie ma nic naprawd nowego.
Myl, e orkw take nie powoa do ycia, on tylko ich zatru i zaprawi do
nikczemnoci. Skoro yj, musz je tak jak wszelkie ywe istoty. Zadowalaj si
brudn wod i wstrtnym jadem, lecz nie znieliby trucizny. Karmili mnie, tote
jestem lepiej odywiony ni ty. Na pewno s jakie zapasy w Wiey.
- Ale czasu nie ma na szukanie - stwierdzi Sam.
- Sprawa przedstawia si lepiej, ni mylisz - powiedzia Frodo. - Podczas twej
nieobecnoci zrobiem pomylne odkrycie. Rzeczywicie nie zabrali mi wszystkiego.
Midzy szmatami na pododze znalazem swj chlebak. Oczywicie przetrznity,
ale orkowie nienawidz widoku i zapachu lembasw jeszcze serdeczniej ni Gollum.
Rozsypali mj zapas, podeptali czciowo i pokruszyli, troch jednak zebraem.
Niewiele jestem od ciebie biedniejszy pod tym wzgldem. ywno od Faramira
zrabowali i rozbili moj manierk.
- No, to nie ma co duej dyskutowa - rzek Sam. - Mamy do jada na pocztek.
Gorzej bdzie z wod. Chodmy. Jeli bdziemy marudzili, nie pomoe nam nawet
jezioro przy drodze.
- Musisz najpierw posili si chocia troch - odpar Frodo. - Inaczej nie rusz si z
miejsca. Masz tu kawaek chleba elfw, popij go resztk wody ze swej manierki. Caa
sprawa jest beznadziejna, nie ma sensu troszczy si o jutro. Prawdopodobnie jutra
w ogle nie bdzie.
716
znowu byli ze wszystkich stron odsonici, wrd murw tchncych okropn groz.
Wszystko wymaro w Wiey na Kirith Ungol, lecz pozosta w niej ywy strach i
przyczajona wroga sia.
W kocu dotarli do drzwi prowadzcych na zewntrzny dziedziniec i tu
zatrzymali si na chwil. Nawet z tej odlegoci obezwadnia ich zy czar
Wartownikw, dwch czarnych milczcych postaci, ktre czuway po obu stronach
Bramy na tle widocznej w jej wylocie, przymionej uny Mordoru. Torujc sobie drog
przez usany ohydnymi trupami orkw dziedziniec, z kadym krokiem musieli
pokonywa wikszy opr. Zanim jeszcze osignli sklepiony tunel Bramy, stanli
wyczerpani. Posunicie si bodaj o cal dalej wymagao przezwycienia
nieznonego blu we wszystkich czonkach i wytenia osabej woli. Frodo nie mia
si do takiej walki. Osun si na ziemi.
- Nie mog i dalej, Samie - szepn. - Zdaje si, e zemdlej. Nie wiem, co si ze
mn dzieje.
- Ale ja wiem, prosz pana. Niech pan si trzyma! Brama przed nami. To z niej bij
jakie diabelskie czary. A jednak tamtdy dostaem si do twierdzy i tamtdy teraz
wyjdziemy. Nie moe to by bardziej niebezpieczne, ni byo przed godzin.
Naprzd!
Doby zza pazuchy szkieko Galadrieli. Jakby w nagrod za mstwo Sama i na
chwa tej wiernej, niadej hobbickiej rki, ktra dokonaa tylu niezwykych czynw,
krysztaowy flakonik zajania natychmiast i cay mroczny dziedziniec zalao wiato
olniewajce i nage jak byskawica, lecz trwalsze od niej.
- Gilthoniel, A Elbereth! - krzykn Sam. Nie wiedzia dlaczego, ale w tym momencie
stany mu przed oczyma elfy spotkane w lasach Shire'u i zabrzmiaa w uszach
pie, ktra sposzya kiedy Czarnego Jedca.
- Aiya elenion ankalima! - zawoa Frodo podajc znw za nim.
Wola Wartownikw zaamaa si tak gwatownie, jak pka czasem nacignita
struna; Frodo i Sam szli, a potem nawet biegli naprzd. Minli Bram i dwie siedzce
w niej postacie z roziskrzonymi oczyma. Rozleg si huk. Niemal tu za ich plecami
zwornik sklepienia run i caa Brama rozsypaa si w gruzy. mier niemal musna
hobbitw. Odezwa si dzwon. Wartownicy wydali przeraliwy, wysoki w tonie jk. Z
ciemnoci kbicych si w grze nadesza odpowied. Z czarnego nieba jak pocisk
spad Skrzydlaty Cie z upiornym krzykiem rozdzierajc chmury.
717
Rozdzia 2
Kraina Ciemnoci
718
719
- Prosz, niech pan wemie mj paszcz - rzek Sam rozwijajc toboek i wycigajc z
niego paszcz elfw. - jak si panu podoba? Moe pan ten orkowy ach cisn
paskiem, a ten paszcz woy na wierzch. Nie bardzo pasuje do orkowego stroju, za
to ogrzeje pana z pewnoci, a spodziewam si te, e lepiej ni wszystkie zbroje
ochroni od zej przygody. Przecie utkaa go Pani ze Zotego Lasu.
Frodo owin si paszczem i spi go pod brod klamr.
- Teraz znacznie mi lepiej - owiadczy. - Czuj si duo lejszy. Mog i dalej. Ale
te okropne ciemnoci jakby wdzieray si do mojego serca. W wizieniu prbowaem
przypomnie sobie Brandywin, Leny Zaktek i rzek pync pod mynem w
Hobbitonie. Nie mog jednak teraz wyobrazi sobie tamtych widokw.
- No, prosz, i kto tym razem zacz mwi o wodzie? - spyta Sam. - Gdyby
Galadriela moga nas widzie i sysze, powiedziabym jej: "Pani! O nic nie prosimy,
tylko o wiato i wod, czyst wod i zwyke wiato dzienne, cenniejsze ni klejnoty,
jeli mi wolno mie o tym wasne zdanie". Niestety, Lorien zostao tam, daleko std.
Sam westchn i machn rk w stron szczytw Efel Duathu, ktre na tle czarnego
nieba majaczyy jeszcze czarniejsz plam.
720
okropnie zmczony. A Piercie bardzo mi ciy, Samie. Teraz wci stoi mi przed
oczyma jak ogromne ogniste koo.
Rado Sama zgasa natychmiast. Z niepokojem przyjrza si swemu panu i wzi go
za rk.
- Gowa do gry, panie Frodo rzek. Jedn z tych rzeczy, do ktrych tsknilimy,
ju mamy: odrobin wiata. Do, eby nam uatwi wdrwk, ale pewnie te do,
eby narazi nas na niebezpieczestwo. Sprbujmy jeszcze troch dalej si
posun, a potem pooymy si i odpoczniemy. Niech pan jednak zje najpierw ks
chleba elfw, moe to pana pokrzepi.
721
oryto rzeki leao w tym miejscu nieco poniej cieki. Zleli w nie i zaczli
przecina w poprzek. Ku swemu zdumieniu natrafili na ciemne kaue
zasilane strukami wody, ktra cieka z jakiego rda tryskajcego w grnej
czci doliny. Skraj Mordoru pod zachodni cian granicznych gr by krain
zamierajc, lecz jeszcze niezupenie martw. Rosy tu jakie trawy i krzewy,
szorstkie, poskrcane, gorzkie, ciko walczce o ycie. W dolinkach Morgai po
drugiej stronie doliny niskie, rozoyste drzewa czepiay si ziemi, kpy szarej, ostrej
trawy wyzieray spomidzy gazw, na ktrych pleni si suchy mech, wszdzie za
rozpezay si wrd kamieni kolczaste, spltane zarola. Niektre krzaki miay
dugie, spiczaste ciernie, inne zakrzywione jak haczyki i tnce jak sztylety kolce.
Zwide, skurczone, zeszoroczne licie chrzciy i szeleciy smutno, nowe pczki,
ju zarte przez robactwo, wanie si otwieray. Szare, bure i czarne muchy
naznaczone jak orkowie plam podobn do czerwonego Oka brzczay wkoo i kuy
bolenie; nad gstwin cierni taczyy rozbrzczane chmary wygodniaych komarw.
- Zbroja orkw na nic si nie zda rzek Sam opdzajc si rkami. Szkoda, e nie
mamy orkowej skry.
W kocu Frodowi zabrako si. Wspili si ju wysoko wskim lebem, ale dugi,
mozolny marsz dzieli ich jeszcze od miejsca, z ktrego mogliby chocia dostrzec
ostatni postrzpiony grzbiet grski.
- Musz odpocz, Samie, i przespa si, jeli to bdzie moliwe powiedzia Frodo.
Rozejrza si, lecz na tym okropnym pustkowiu nie byo przytulnego schronienia czy
bodaj jamki, do ktrej mgby wpezn zwierz. Wreszcie hobbici, wyczerpani,
wliznli si pod zason spltanych cierni, zwisajcych niby mata z niskiego
wystpu skalnego.
Siedzc tam poywili si ze swych skpych zapasw. Odkadajc cenne
lembasy na przewidywane najcisze dni, zjedli poow zachowanych w chlebaku
Sama resztek prowiantw od Faramira: po garstce suszonych owocw i po maym
plasterku wdzonego misa, popijajc to wod. W drodze przez dolin pili
parokrotnie, lecz pragnienie cigle im dokuczao. Powietrze Mordoru miao gorzki
posmak wysuszajcy gardo. Na myl o wodzie nawet optymizm Sama przygasa. Za
grami Morgai czeka ich przecie marsz przez straszliw rwnin Gorgoroth.
- Niech pan si przepi pierwszy, panie Frodo rzek Sam. Znowu si robi ciemno.
Pewnie to ju wieczr.
722
Frodo westchn i usn, zanim Sam zakoczy to zdanie. Wierny giermek usiowa
przezwyciy wasn senno i siedzc tu obok swego pana trzyma go za rk;
wytrwa tak, dopki noc nie zapada na dobre. Wtedy wreszcie, by si nieco
otrzewi, wypezn z kryjwki i rozejrza si wkoo. W ciemnoci ustawicznie
rozlegay si jakie szelesty, trzaski i szmery, lecz nie byo sycha gosw ani
krokw. W oddali na zachodzie nad Efel Duath nocne niebo wci jeszcze szarzao
blado. W tej stronie, wysoko nad sterczcym szczytem grskim biaa gwiazda
wyjrzaa wanie spord rozdartych chmur. Gdy j tak ujrza zagubiony w przekltym
wrogim kraju, wzruszyo go jej pikno, a nadzieja wstpia znw w jego serce. Jak
chodny, jasny promie olnia go bowiem nagle myl, e bd co bd Cie jest
czym maym i przemijajcym; istnieje wiato i pikno, ktrego nigdy nie dosignie.
Jeli Sam piewa w Wiey na Kirith Ungol, to pie jego raczej oznaczaa wyzwanie
ni nadziej, poniewa wtedy myla o sobie. Teraz na chwil przesta si troszczy o
wasny los, a nawet o los ukochanego pana. Wczoga si z powrotem pod zason
cierni i wolny od wszelkich strachw zasn gbokim, spokojnym snem.
723
niewolnikw oraz swoje armie. Bo mia armie wszdzie; gdziekolwiek zwrcili oczy,
wzdu acucha Morgai i dalej na poudniu, dostrzegali obozy wojskowe, niektre
pod namiotami, inne zabudowane porzdnie jak miasteczka. Jeden z najwikszych
mieli tu u swoich stp. O mil niespena oddalony od ciany gr, podobny by do
ogromnego gniazda owadw, przecity regularnymi monotonnymi ulicami, przy
ktrych cigny si szeregi bud i dugich, niskich, brzydkich domw. Na polach
wok niego panowa oywiony ruch i krztay si jakie postacie; szeroka droga
biega std na poudnio-wschd ku gwnemu gocicowi, prowadzcemu do
Morgulu, i cigny po niej spiesznie liczne kolumny czarnych, drobnych w oddali
figurek.
- Wcale mi si to nie podoba rzek Sam. Sprawa wyglda beznadziejnie, cho z
drugiej strony trzeba si spodziewa, e gdzie tyle wojska, tam musz by rda lub
studnie, nie mwic ju o ywnoci. Jeli mnie wzrok nie myli, to nie orkowie, ale
ludzie.
Hobbici nic nie wiedzieli o rozlegych uprawianych przez niewolnikw polach w
poudniowej czci ogromnego pastwa, ukrytych za dymic gr nad smutnymi
ciemnymi wodami jeziora Nurnen; nie wiedzieli te o szerokich bitych drogach
czcych Mordor z krajami hodowniczymi na wschodzie i poudniu, skd odacy
Czarnej Wiey sprowadzali cae karawany wozw naadowanych rozmaitym dobrem i
upami, a ponadto coraz to nowe zastpy niewolnikw. W pnocnych prowincjach
znajdoway si kopalnie i kunie; tu take wiczono puki do z dawna
przygotowywanej wojny; tu Czarny Wadca, przesuwajc cae armie niby pionki na
szachownicy, gromadzi swoje siy zbrojne. Pierwsze ich ruchy, pierwsze posunicia
majce na celu wyprbowanie sprawnoci, trafiy na opr caej linii zachodniej, na
pnocy zarwno, jak na poudniu. Wycofa si wic je chwilowo i cign nowe
armie skupiajc je wszystkie w pobliu Kirith Gorgor, aby std rzuci do nastpnej,
odwetowej kampanii. Nawet gdyby dziaa celowo, nie mgby lepiej zagrodzi
przeciwnikom dostpu do Gry Ognistej.
- Co prawda, choby mieli tam najwspanialsze zapasy jada i trunkw, my tych
smakoykw nie skosztujemy. Nie widz sposobu, eby std zej na d. A zreszt
nawet gdybymy jako zleli, nie moglibymy maszerowa przez otwarte pola rojce
si od nieprzyjaci.
- A jednak musimy tego sprbowa odpar Frodo. Sytuacja nie jest gorsza, ni
przewidywaem. Nigdy nie miaem nadziei, e si przez ten kraj przedr. Nie mam jej
rwnie teraz. Mimo to musz zrobi wszystko, co w mojej mocy. W tej chwili
najwaniejsze zadanie, to wymigiwa si moliwie jak najduej z ich ap. Trzeba
wic, jak mi si zdaje, i dalej na pnoc i zbada, jak rzecz wyglda tam, gdzie
otwarta rwnina jest najwsza.
- Domylam si z gry powiedzia Sam. Gdzie rwnina jest najwsza, tam cisk
orkw i ludzi bdzie najgorszy. Przekona si pan, panie Frodo.
- Z pewnoci, jeeli w ogle dojdziemy tak daleko odpar Frodo i zawrci ku
pnocy.
Wkrtce stwierdzili, e nie sposb i grani Morgai ani nawet pod ni, bo wysze
stoki gr byy niedostpne, najeona skaami i poprzerzynane gbokimi szczelinami.
Hobbibi musieli ostatecznie zej z powrotem tym samym lebem, ktrym wspili si
przedtem i szuka drogi wzdu doliny. Brnli bezdroem, nie mieli bowiem
przeprawia si na drug stron, ku ciece pod zachodnimi zboczami. O mil mniej
wicej na pnoc zobaczyli przyczajon forteczk orkw, ktrej istnienia w pobliu
przedtem ju si domylali. Mur i kamienne szaasy otaczay czarny wylot pieczary.
Nie zauwayli adnego ruchu, mimo to czogali si bardzo ostronie i nie wychylali z
724
gszcza cierni, ktre tu rosy bujnie na obu brzegach wyschego strumienia. Tak
posuwali si o nastpnych par mil i forteczka orkw znikna za nimi z pola
widzenia. Ju zaczli znw swobodniej oddycha, gdy nagle dobiegy ich uszu
chrapliwe, donone gosy. W okamgnieniu obaj hobbici dali nura w brunatne
karowate zarola. Gosy przybliay si szybko. Po chwili ukazali si dwaj orkowie.
Jeden w obszarpanej burej kurcie, uzbrojony w uk, drobnej budowy, ciemnoskry, z
szerokimi, rozdtymi nozdrzami; niewtpliwie tropiciel. Drugi z rolejszej rasy
wojownikw, jak podwadni Szagrata, z godem Oka na hemie. Ten rwnie mia
przez plecy przewieszony uk, a w rku krtk dzid z szerokim ostrzem. Jak zwykle
kcili si, a e naleeli do dwch rnych szczepw, porozumiewali si Wspln
Mow.
O niespena dwadziecia krokw od kryjwki hobbitw mniejszy ork
przystan.
- Do! warkn. Wracam do domu! wskaza w gb doliny, ku forteczce. Nie
myl duej obija nosa o kamienie. Powiadam ci, e trop si urwa. Straciem go
przez ciebie, dlatego e ci ustpiem. Trop prowadzi w gry, nie wzdu doliny, ja
miaem racj, a nie ty.
- Niewielki poytek z takich ptakw wszycieli odci si drugi. Wicej warte
nasze oczy ni te wasze zasmarkane nochale.
- A ce ty wypatrzy tymi swoimi lepiami? odpar pierwszy. Nawet nie wiesz,
czego szukasz.
- Czyja to wina? spyta wojownik. Nie moja przecie. Z dowdztwa dostaem
baamutne rozkazy. Najpierw mwili o wielkim elfie w byszczcej zbroi, potem o
karowatym czowieczku, a w kocu o bandzie zbuntowanych Uruk-hai czy moe o
wszystkich naraz.
- W dowdztwie potracili gowy rzek tropiciel. A niektrzy dowdcy pewnie je
strac naprawd, jeeli potwierdz si pogoski, ktre kr, e nieprzyjaciel
wtargn do Wiey, e setki twoich kamratw polegy i e jeniec uciek. Skoro tak si
sprawiacie, wy, bojowi orkowie, nic dziwnego, e z pola bitwy nadchodz ze nowiny.
- Kto powiedzia, e nowiny s ze? rykn wojownik.
- A kto mwi, e s dobre?
- To s plotko szerzone przez buntownikw! Przesta pyskowa, bo ci noem
dgn. Zrozumiano?
- Zrozumiano, zrozumiano. Pary z gby nie puszcz, ale co myl, to myl.
Ciekawe, co wsplnego z t ca hec ma tamten may krtacz. Ten arok z apami
jak petwy.
- Nie wiem. Moe nic. Ale na pewno co knuje, bo krci si i nos wcibia, gdzie nie
trzeba. Niech go zaraza udusi! Ledwie nam si z rk wylizn i umkn, natychmiast
przyszed rozkaz, eby go ywcem zapa, i to prdko.
- Mam nadziej, e go zapi, i e dostanie nauczk mrukn tropiciel. To on
zmyli lady, bo ubra si w kolczug, ktr znalaz porzucon, i zadepta cae to
miejsce, zanim przyszlimy.
- Kolczuga t pokrak uratowaa powiedzia bojowy ork. Jeszcze nie miaem
rozkazu, eby bra jeca ywcem, i postrzeliem go z odlegoci pidziesiciu
krokw w plecy, ale nie upad i pobieg dalej.
- Bo spudowa odpar tropiciel. Strzelasz le, ruszasz si za wolno, a potem
cigasz biednego tropiciela na pomoc. Mam tego wyej uszu.
Obrci si na picie i puci biegiem w drug stron.
- Wracaj! wrzasn bojowy ork. Bo zamelduj, e zdezerterowa!
725
- Komu? Chyba nie twojemu sawnemu Szagratowi. Ten ju nie bdzie nami
dowodzi.
- Podam twoje imi i numer Nazgulom odpowiedzia bojownik zniajc gos do
syczcego szeptu. Jeden z nich obj komend na Wiey.
Mniejszy ork zatrzyma si. Gos mu dra z wciekoci i strachu.
- Ty ajdaku, zdrajco, donosicielu! krzykn. Nie znasz swego rzemiosa, a tak
jeste pody, e wasne plemi by zaprzeda. Dobrze, id do tych krzykaczy, niech ci
zmro krew w yach. Jeeli przedtem tamci ich nie sprztn. Pierwszego, jak
syszaem, sprztnli. Mam nadziej, e to prawdziwa pogoska.
Duy ork z dzid w rku rzuci si za nim w pogo. Lecz tropiciel uskoczy kryjc si
za jakim gazem, podnis byskawicznie uk i puci strza prosto w oko
przeciwnika, ktry zwali si ciko na ziemi. Mniejszy ork umkn i znikn w gbi
doliny.
726
yruszyli, cho nie byo jeszcze cakiem ciemno. Szli do pna w noc.
Godziny mijay, a dwaj hobbici wlekli si wytrwale, z rzadka pozwalajc
sobie na krtkie wytchnienie. Kiedy pierwszy niky lad szarego brzasku
pojawi si na skraju ciemnego stropu nieba, zapadli znw w jak nor pod
wystpem skalnym.
Rozwidniao si powoli i dzie wstawa janiejszy ni wszystkie poprzednie.
Silny zachodni wiatr zmiata dymy Mordoru nawet z grnych warstw nieba. Wkrtce
hobbici mogli ju rozrni zarysy krajobrazu na kilka mil wkoo. Parw, dzielcy
graniczny acuch od pasma Morgai, wspina si coraz wyej i stopniowo zacienia,
a wreszcie wewntrzny grzbiet grski przeobrazi si w pk skaln na stromym
zboczu Efel Duathu; od wschodu opada jednak ku paszczynie Gorgoroth niemal
prostopad cian. oysko potoku koczyo si w grze pod spkanymi stopniami
skalnymi, tu bowiem od gwnego masywu gr wysoka, naga ostroga wybiegaa niby
mur obronny ku wschodowi. Szary zamglony acuch pnocny, Ered Lithui, wyciga
na jej spotkanie dugie, potne rami tak, e pozostawa midzy nimi tylko wski
przesmyk - Karach Angren, elazna Paszcza; za t bram skaln leaa gboka
Dolina Udun. Tutaj, za Morannonem, kryy si podziemne zbrojownie, przygotowane
przez sualcw Mordoru dla obrony Czarnej Bramy, otwierajcej dostp do ich kraju.
Tutaj te Czarny Wadca gromadzi obecnie w popiechu wielkie siy, by odeprze
najazd wodzw Zachodu. Na wysunitych ostrogach grskich wzniesiono forty i
wiee, rozpalono ognie stranicze, a przesmyk zagrodzono waem ziemnym i
przepacist fos, nad ktr przerzucono jeden tylko most.
O par mil dalej na pnoc, w zaomie, gdzie od gwnego acucha
odgaziaa si zachodnia ostroga, sta wysoko wrd szczytw dawny zamek
Durthang, zamieniony teraz na jedn z trzech twierdz strzegcych Doliny Udun. Z
miejsca, na ktrym znaleli si hobbici, wida ju byo w potgujcym si wietle
727
poranka drog wijc si od zamku w d; o jak mil lub dwie std droga ta
skrcaa na wschd i biega po wykutej w zboczu ostrogi pce, zniajc si
stopniowo ku rwninie, a potem przez ni zmierzajc do elaznej Paszczy.
Hobbici, rozgldajc si z ukrycia, musieli doj do wniosku, e ca t
uciliw wdrwk na pnoc odbyli daremnie. Dolina, rozcielajca si na prawo
od nich, bya mroczna i zadymiona, nie dostrzegali w niej obozw ani te ruchu
wojsk, lecz grujca nad ni forteca Karach Angren dobrze jej strzega.
- Zabdzilimy w lep uliczk, Samie - rzek Frodo. - Jeli pjdziemy dalej pod
gr, trafimy prosto do twierdzy orkw; w d nie mona zej inaczej ni drog,
ktra spod tej twierdzy biegnie. Nie pozostaje nam nic, tylko zawrci, skd
przyszlimy. Std nie zdoamy wspi si na zachodni grzbiet ani te zej z
wschodniego.
- W takim razie trzeba i drog - odpar Sam. - Musimy zaryzykowa i liczy na
szczcie, jeli w Mordorze szczcie w ogle mieszka! Nie sposb bka si duej
ani te prbowa odwrotu; to ju lepiej byoby od razu si podda. Prowiant nam si
koczy. Skoro innej rady nie ma, idziemy naprzd, i to biegiem!
- Zgoda, Samie - rzek Frodo. - Prowad! Dopki masz bodaj odrobin nadziei... Mnie
ju jej zabrako. Ale biec naprawd nie mog. Bd si w najlepszym razie wlk za
tob.
- Nawet eby si wlec, potrzeba panu najpierw troch snu i jedzenia. Skorzystamy z
jednego i drugiego w miar monoci.
Odda Frodowi manierk z wod i dodatkowy kawaek chleba elfw, a potem zwin
swj paszcz i wsun go pod gow ukochanemu panu. Frodo by zanadto
zmczony, eby protestowa; zreszt nie zorientowa si, e wypi ostatni kropl
wody i zjad, prcz swojej, porcj wiernego giermka. Gdy Frodo usn, Sam
pochylony nad nim wsuchiwa si w jego oddech i wpatrywa w jego twarz; mimo
wychudzenia i gbokich bruzd wydaa mu si pogodna i nieustraszona. "Ano, nie ma
rady, mj panie! - szepn w duchu Sam. - Musz ci na chwilk opuci i sprbowa
szczcia. Bez wody nie zajdziemy nigdzie".
Wymkn si i skaczc z kamienia na kamie z ostronoci nawet dla hobbita
niezwyk, zbieg w d ku wyschemu oysku strumienia, potem za zacz wspina
si jego brzegiem na pnoc, a pod stopnie skalne, po ktrych niewtpliwie musiaa
ongi spywa kaskad tryskajca ze rda woda. Teraz miejsce to zdawao si
suche i martwe. Sam jednak nie dajc za wygran schyli si i przytkn niemal ucho
do ska; ku swej wielkiej radoci usysza niky szmer kropel. Wdrapa si jeszcze
troch wyej i trafi na wsk struk ciemnej wody ciekajc ze zbocza do maego
zagbienia, skd rozlewaa si znowu ginc pod kamieniami. Sam skosztowa wody.
Wydaa mu si wcale nieza. Napi si do syta i napeni manierk, lecz w momencie,
gdy odwraca si od rda, migna mu wrd ska opodal kryjwki Froda jaka
czarna posta czy moe cie. Stumi okrzyk, ktry mu si rwa na usta, jednym
susem znalaz si u stp skalnego progu i sadzc w skokach przez kamienie
pomkn ile si w nogach. Stwr by czujny, kry si zrcznie, ale Sam rozpozna go
niemal na pewno i rce go wierzbiy, eby je zacisn na gardle zdrajcy. Tamten
jednak usysza kroki hobbita i wylizn si zrcznie. Sam mia wraenie, e raz
jeszcze dostrzeg wytknit nad krawdzi wschodniej przepaci gow, ktra
natychmiast znika.
- Ano, szczcie mnie nie opucio - mrukn Sam - ale mao brakowao! Nie do, e
tysice orkw mamy na karku, jeszcze ten mierdziel przyszed tutaj wszy. e te
ajdaka jeszcze ziemia nosi!
728
Usiad obok Froda, lecz nie zaalarmowa go od razu. Ba si jednak usn, a kiedy w
kocu zrozumia, e duej si od snu nie obroni, bo oczy same si klej, zbudzi
agodnie przyjaciela.
- Gollum si znowu koo nas krci, prosz pana - rzek. - A jeli to nie on, to wida
ma sobowtra. Poszedem szuka wody i na mgnienie oka dostrzegem odwracajc
si od rda, jak si czai i podglda nas. Uwaam, e nie byoby bezpiecznie,
gdybymy obaj spali, a z przeproszeniem paskim oczy mi si ju klej okropnie.
- Samie kochany! Po si i przepij, naley ci si to od dawna - odpar Frodo. - Z
dwojga zego wol Golluma ni orkw. Bd co bd on teraz nie wyda nas w ich
apy, chyba eby sam w nie wpad.
- Ale wasn ap moe si dopuci grabiey, a nawet morderstwa - mrukn Sam. Niech pan ma oczy otwarte! Prosz, tu jest manierka pena wody. Moe pan pi
miao. Zanim std ruszymy, napeni j na nowo.
I z tymi sowy Sam zasn.
iedy si zbudzi, zapada znowu mrok. Frodo siedzia oparty plecami o ska i
spa. Manierka bya pusta. Gollum si nie pokaza. Ciemnoci Mordoru
powrciy, tylko ognie stranicze na szczytach wieciy jaskraw czerwieni,
gdy hobbici rozpoczynali ostatni, najgroniejszy etap wdrwki. Najpierw poszli do
rda, a potem, mozolnie pnc si pod gr, dotarli do drogi w miejscu, gdzie
zakrcaa na wschd ku odlegemu o dwadziecia mil przesmykowi elaznej
Paszczy. Droga bya niezbyt szeroka, nie zabezpieczona murem ani porcz,
chocia biega skrajem przepaci, pogbiajcej si z kad chwil. Hobbici
nasuchiwali chwil, lecz nie syszc adnych podejrzanych szmerw, pucili si
energicznym krokiem w kierunku wschodnim.
Dopiero po dwunastu mniej wicej milach przystanli. Przed chwil minli
zakrt drogi, ktra tu zbaczaa nieco ku pnocy, tote nie mogli obserwowa
przebytego ju odcinka. Okazao si to dla nich zgubne. Ledwie bowiem odpoczli
kilka minut, gdy nagle w ciszy nocnej dobieg ich uszu odgos, ktrego najbardziej si
w gbi serc lkali: tupot maszerujcych onierzy. Przeciwnicy byli jeszcze do
daleko, ale o mil niespena zza zakrtu byskay ju wiata pochodni i zbliay si
szybko, tak szybko, e Frodo nie mia szansy uciec przed nimi biegnc naprzd
drog.
- Tego si wanie baem - powiedzia. - Zaufalimy szczciu i szczcie nas
zawiodo. Jestemy w puapce! - Rozejrza si gorczkowo po niedostpnej cianie
skalnej, ktr dawni budowniczowie ociosali i wygadzili na wiele sni w gr ponad
drog. Przebieg na drug stron i wyjrza poza krawd w gb ciemnej przepaci. Jestemy w puapce! - powtrzy. Osun si na ska i zwiesi gow na piersi.
- Zdaje si, e tak - powiedzia Sam. - Ano, trzeba czeka. Zobaczymy, co dalej si
stanie.
Siad obok Froda w cieniu urwiska.
Nie czekali dugo. Orkowie maszerowali bardzo szybko. onierze z pierwszych
szeregw nieli zapalone uczywa. Zbliali si, czerwone pomienie rosy w
ciemnociach z kad sekund. Teraz ju Sam take zwiesi gow, w nadziei, e w
ten sposb ukryje twarz, gdy padnie na nich blask pochodni. tarcze ustawili oparte o
kolana tak, by zasaniay hobbickie stopy.
"Moe w popiechu zostawi dwch zmczonych maruderw w spokoju" - myla.
Rzeczywicie zdawao si to moliwe. Pierwsi onierze minli ich zdyszani, ze
spuszczonymi gowami. Bya to banda mniejszych orkw pdzonych wbrew ich woli
do walki za spraw Czarnego Wadcy; tych nic nie obchodzio, myleli tylko o tym,
729
eby wreszcie skoczy si ten marsz i eby unikn chosty. Wzdu kolumny uwijali
si dwaj ogromni dzicy Uruk-hai wymachujc nahajami i pokrzykujc. szereg za
szeregiem sun drog, niebezpieczne uczywa ju znalazy si do daleko na
przedzie. Sam wstrzyma oddech. Poowa kolumny ju przesza. nagle jeden z
poganiaczy zauway dwie postacie przytulone do skalnej ciany. wisn nahajem
nad nimi i wrzasn:
- Hej, wstawa, pokurcze!
Nie odpowiedzieli. Ork krzykn komend i zatrzyma oddzia.
- Ruszcie si, lenie przeklte! - wrzasn. - Teraz nie pora spa. - Przysun si o
krok bliej i mimo mroku rozpozna goda na tarczach. - Dezerterzy, co? - warkn. Zachciao wam si wia? Wszyscy z waszego szczepu powinni ju od wczorajszego
wieczora by w Dolinie Udun. Wiecie to dobrze. Daleje, wstawa! Do szeregu!
Prdzej, bo podam wasze numery dowdcy.
Dwignli si ciko, zgarbieni, i kulejc jak znueni forsownym marszem onierze
powlekli si do ostatniego szeregu.
- Nie tam! - hukn poganiacz. - W trzecim szeregu od koca! A nie prbujcie wia,
bo bd mia na was oko.
Duga nahajka wisna nad ich gowami, potem strzelia drugi raz, gdy Uruk-hai
krzykiem ponagla cay oddzia do biegu. Nawet Sam, nieborak, wyczerpany dug
podr, z trudem nada, ale Frodo cierpia mki, ktre wkrtce spotgoway si w
istn tortur. Zaci eby, usiowa stumi wszelkie myli, rozpaczliwie par naprzd.
Dusi si od wstrtnego smrodu spoconych orkw, omdlewa niemal z pragnienia.
Biegli, biegli wci; Frodo z najwikszym wysikiem chwyta dech w puca, zmusza
nogi do marszu; nie mia odgadywa, do jakiego strasznego celu tak si spieszy.
Nie byo nadziei, eby udao im si wymkn. Poganiacz co chwila podbiega do
tylnych szeregw i sprawdza, jak si zachowuj.
- Biegiem! - wrzeszcza miejc si i smagajc ich nahajem przez ydki. - Pod batem
kady siy znajdzie. Prdzej, pokurcze! Dabym wam lepsz nauczk, ale i tak
dostaniecie za swoje, jak si stawicie z opnieniem do obozu. Dobrze wam to zrobi.
Nie wiecie moe, e jest wojna?
Przebiegli kilka mil. Frodo ju goni ostatkiem si i wola w nim saba, gdy wreszcie
droga zacza opada wyduonym stokiem ku rwninie. Frodo zatacza si i potyka.
Sam zrozpaczony stara si pomaga mu, podtrzymywa go, chocia jemu take
brako ju tchu i nogi si pod nim uginay. Przeczuwa, e lada chwila nastpi
katastrofa, Frodo zemdleje albo upadnie, wszystko si wyda, a cay morderczy
wysiek okae si daremny. "Ale z tym drabem poganiaczem jeszcze si przedtem
porachuj" - myla.
Ju siga do rkojeci mieczyka, kiedy zjawi si nieoczekiwany ratunek. Byli ju na
rwninie i do blisko wejcia do Udunu. Nieco przed nimi, przed bram i
przyczkiem mostu, droga wschodnia czya si z innymi, prowadzcymi z poudnia
i od Barad-Duru. Wszystkimi tymi drogami cigny wojska, bo zastpy Gondoru
posuway si naprzd i Wadca Ciemnoci pcha swoje armie na pnoc. Zdarzyo si
wanie, e u zbiegu drg, w ciemnociach, gdzie nie dochodzio wiato rozpalonych
na skaach ognisk, spotkao si kilka oddziaw. Powsta zamt i zgiek, rozlegy si
wrzaski i kltwy, bo kady oddzia chcia pierwszy dotrze do celu odpychajc inne.
na prno poganiacze krzyczeli i wymachiwali nahajkami; midzy orkami wybuchy
bjki, ten i w wycign nawet miecz z pochwy. Puk uzbrojonych po zby cikich
Uruk-hai z Barad-Duru natar na maszerujc spod zamku Durthang kolumn.
Szeregi zaamay si i rozpierzchy pod tym naporem.
730
731
Rozdzia 3
Gra Przeznaczenia
am wsun swj podarty czarny paszcz orkw pod gow pana i nakry si z
nim razem szarym paszczem elfw, a gdy to robi, myli jego pobiegy do
piknego Lorien i do jego mieszkacw, a w serce wstpia otucha, e
tkanina ich rkami usnuta osoni wdrowcw w beznadziejnym pooeniu, w tym
okropnym kraju. Zgiek i wrzask przycicha stopniowo, puki orkw przeszy za
elazn Paszcz. Mona byo pociesza si, e w zamcie i przemieszaniu rnych
oddziaw nie zauwaono braku dwch maruderw, przynajmniej na razie.
Sam wypi ledwie jeden yk wody, lecz swojego pana napoi obficie, a gdy
Frodo wreszcie odzyska troch si, nakoni go do zjedzenia caego kawaka
nieocenionego chleba elfw. Potem, tak wyczerpani, e nawet nie czuli strachu,
wycignli si na ziemi. Spali czas jaki, ale niespokojnie, budzc si czsto i drc,
bo obsychajcy na ciaach pot przejmowa ich chodem, a na twardych kamieniach
bolay wszystkie koci. Z pnocy, od Czarnej Bramy przez Kirith Ungol cign przy
ziemi mrony powiew.
Rankiem znw zajaniao szare pwiato, gdy gr po niebie wci jeszcze
d zachodni wiatr, niej wszake, w wewntrznym krgu gr, na kamiennej rwninie
Kraju Ciemnoci powietrze zdawao si niemal martwe, jednoczenie duszne i zimne.
Sam wyjrza z jamy. Otaczay ich pospne, paskie, szarobure pola. Na pobliskiej
drodze wszelki ruch usta, lecz Sam lka si czujnych oczu wypatrujcych ze
stranic nad elazn Paszcz, ktra otwieraa si nie dalej ni o wier mili na
pnoc std. Na poudnio-wschd w oddali Gra Ognista majaczya niby ogromny
wzniesiony nad horyzontem cie. Biy znad jej wierzchoka dymy, ktrych cz,
uniesiona wzwy, pyna ku wschodowi, cz za skbionymi zwaami osuwaa si
po stokach i rozpezaa po okolicy. O kilka mil na pnoco-wschd ciemniay szare
podna Gr Popielnych, a za nimi omglona pnocna gra niby odlega chmura
wisiaa w powietrzu, ledwie troch ciemniejsza na tle niskiego puapu nieba.
Sam usiowa zorientowa si w odlegociach i wybra waciw drog.
- Co najmniej pidziesit mil - mrucza zatroskany, patrzc na zowrog Gr - czyli
dobry tydzie marszu, wobec stanu biednego pana Froda.
Tak kalkulujc potrzsa z powtpiewaniem gow, ktr z wolna opanowyway
czarne myli. W jego dzielnym sercu nadzieja nie zamieraa nigdy i dotychczas
zawsze mimo wszystko troszczy si o drog powrotn. Dopiero w tej chwili
uprzytomni sobie jasno gorzk prawd: zapasy starcz z trudem na dojcie do celu.
Potem, po spenieniu misji, musz obaj z Frodem zgin, samotni, bezdomni, godni
pord okrutnego pustkowia. Nie ma dla nich powrotu.
"A wic na tym polega zadanie, ktre wziem na siebie wyruszajc w t drog myla Sam. - Mam wspomaga pana Froda do ostatka, a potem umrze razem z
nim. Ano trudno, jeli tak jest, musz zrobi, co do mnie naley. Ale bardzo bym
chcia zobaczy jeszcze w yciu Dom Nad Wod, Ryczk Cotton i jej braci, i
Dziadunia, i Marigold, i wszystkich ssiadw z Hobbitonu. Jako nie mog uwierzy,
eby Gandalf wyprawi pana Froda w t podr, gdyby nie byo odrobiny nadziei, e z
niej powrci. Caa sprawa przybraa zy obrt, odkd Gandalf zgin w Morii. Szkoda!
On by nas z pewnoci wyratowa".
Ale nawet teraz, gdy nadzieja naprawd, czy moe tylko pozornie, zgasa,
przeobrazia si w jego duszy w nowe mstwo. Pospolita twarz Sama przybraa
wyraz surowy, niemal pospny. Obudzia si w hobbicie zawzito, dreszcz
przebieg jego ciao, jak gdyby zmienia si w istot, ktrej ani rozpacz, ani
732
zmczenie, ani cignca si bez koca wdrwka przez pustkowia nie moe
pokona.
Z nowym poczuciem odpowiedzialnoci zwrci teraz oczy na otaczajc ich
blisz okolic zastanawiajc si nad nastpnym krokiem. Tymczasem rozwidnio si
troch i Sam ku swemu zdziwieniu stwierdzi, e okolica, ktra z daleka wydawaa si
monotonn, wielk paszczyzn, jest w rzeczywistoci pokryta wybojami,
rumowiskiem i usypiskami. Caa rozlega rwnina Gorgoroth zryta bya ogromnymi
jamami, mona by pomyle, e niegdy zalega j mikki mu, na ktry spad z procy
olbrzymw grad kamiennych pociskw. Najwiksze zapadliska otacza wa gruzw
skalnych i we wszystkie strony rozbiegay si od nich promienicie szerokie
szczeliny. W takim terenie mona byo przekrada si od kryjwki do kryjwki bez
obawy wytropienia przez najczujniejsze nawet oczy; mona byo, co prawda pod
warunkiem, e miao si na to do si i duo czasu. Dla wdrowcw zgodniaych i
znuonych, ktrzy musieli odby dalek drog, zanim wyczerpi resztk zapasw i
si, zadanie przedstawiao si niemal beznadziejnie.
Rozwaajc te sprawy Sam wrci do Froda. Nie potrzebowa go budzi.
Frodo lea na wznak z otwartymi oczyma i wpatrywa si w chmurne niebo.
- Ano, prosz pana - rzek Sam - rozejrzaem si troch i namyliem. na drogach
cisza, trzeba rusza, pki to moliwe. Da pan rad?
- Dam - odpar Frodo. - Musz.
Znowu wic ruszyli naprzd, peznc od jamy do jamy, wykorzystujc kad oson,
jaka si nastrczaa, i wci kierujc si na przeaj ku podnom pnocnego
acucha gr. najdalej na wschd wysunita droga biega zrazu rwnolegle do szlaku
hobbitw, a wreszcie tulc si do podny gr zanurzya si w ich cieniu. Na jej
paskiej szarej tamie pusto byo i cicho, bo przemarsze armii Mordoru ju si niemal
cakowicie skoczyy, a przy tym Wadca Ciemnoci nawet w obrbie swego
warownego pastwa wola przesuwa puki pod oson nocy, obawiajc si wichrw
ze wiata, ktre obrciy si przeciw niemu i rozdzieray dymy; niepokoiy te
Saurona pogoski o zuchwaych szpiegach, ktrzy przedarli si przez granice.
Po kilku w trudzie przebytych milach hobbici zatrzymali si, eby wytchn.
Frodo by u kresu si. sam rozumia, e wiele dalej nie zajd w ten sposb, to
czogajc si, to zgici wp, to wlokc si i niepewnie wymacujc drog, to biegnc
wrd wybojw.
- Wracajmy na drog, pki jest jasno, prosz pana - rzek. - Zaufajmy raz jeszcze
szczciu. Omal nas nie opucio w ostatniej przygodzie, a jednak nie zawiodo. Kilka
mil dobrego marszu i bdziemy mogli odpocz.
Ryzyko byo wiksze, ni przypuszcza, lecz Frodo, zajty brzemieniem, ktre
dwiga, i wewntrzn rozterk, przy tym ostatecznie ju zdesperowany, zgadza si
na wszystko. Wspili si na nasyp i poszli dalej tward, okrutn drog, wiodc
wprost do Czarnej Wiey. Szczcie jednak nadal im sprzyjao, bo do wieczora nie
spotkali ywego ducha, a w nocy skryy ich Ciemnoci. Cay kraj przyczai si w ciszy
jak przed srog burz; wodzowie Zachodu minli ju Rozstaje Drg i pomie wojny
szerzy si na strasznych polach Imlad Morgul.
Tak trwaa rozpaczliwa wdrwka, Piercie dy na poudnie, a sztandary
krlewskie na pnoc. Kady dzie i kada mila potgoway udrk hobbitw, siy
bowiem wyczerpyway si, a wrogi kraj stawa si coraz groniejszy. Za dnia nie
spotykali nieprzyjaci. W nocy, kryjc si i drzemic niespokojnie w jakiej jamie
opodal drogi, syszeli wrzaski i tupot wielu stp albo spieszny ttent bezlitonie
poganianych koni. Gorsza jednak od tych niebezpieczestw bya groza tego miejsca,
do ktrego zmierzali, groza tej potgi, zatopionej w swych mylach, bezsennie
733
734
735
chcia ich zostawia na pustkowiu, w miejscu otwartym, gdzie atwo mgby je kto
zauway. mierdziel znalaz kolczug, jak si zdaje, nie trzeba, eby na dodatek
uzbroi si w miecz. Z goymi apami do jest niebezpieczny. I niedoczekanie jego,
eby mia dotyka moich rondli! Zanis wszystko nad jedn z licznych szczelin,
ziejcych w ziemi, i cisn w gb. Brzk cennych rondli spadajcych w czarn
czelu zabrzmia w uszach Sama jak dzwony pogrzebowe.
Wrci do Froda, odci kawaek liny elfw, opasa ni swego pana i owiza na
nim ciasno szary paszcz. Reszt liny zwin starannie i schowa do swego toboka.
Zatrzyma prcz niej tylko resztki lembasw, manierk i do, nadal wiszce mu u
pasa. Gboko w kieszeni na piersiach mia te schowany krysztaowy flakonik
Galadrieli i ma szkatuk, ktr od niej dosta w darze.
736
737
-W
738
Sam nie widzia tego odcinka, ktry przebiega tu nad miejscem, gdzie sta w
tym momencie, poniewa stromy tutaj stok zasania mu widok; domyla si jednak,
e gdyby wydostali si nieco wyej, trafiliby na dogodn drog. Znowu odya
iskierka nadziei. Zdobycie szczytu wydao si moliwe. Jakby kto umylnie
podsun nam ciek powiedzia sobie Sam. Gdyby jej tutaj nie byo, musiabym
uzna, e u kresu podry zostalimy pokonani. Ale cieki tej nie zbudowano
umylnie dla Sama. Nic o tym nie wiedzc hobbit oglda drog Saurona czc
Barad-Dur z Sammath Naur Komorami Ognia. Z ogromnej zachodniej bramy
Czarnej Wiey biega ta cieka po elaznym mocie ponad gbok przepaci, a
dalej po rwninie midzy dwiema dymicymi otchaniami ku dugiej, pochyej grobli
wspinajcej si na wschodnie zbocze Ognistej Gry. Wijc si od poudnia na pnoc
opasywaa potne jej podna i docieraa wysoko na wieczcy j stoek, lecz nie
sigaa do dyszcego ogniem szczytu, zmierzajc ku ciemnemu otwartemu w stoku
wylotowi, zwrconemu na wschd, wprost ku temu oknu spowitej w cie twierdzy, z
ktrego patrzao straszne Oko Saurona. Wybuchy Ognistej Gry czsto zasypyway i
niszczyy ciek kamiennymi pociskami, lecz niezliczone zastpy roboczych orkw
naprawiay j prdzej i utrzymyway stale w porzdku.
Sam nabra tchu w puca. A wic istniaa cieka; nie wiedzia jednak, jak si
na ni dosta. Przede wszystkim musia da troch odpoczynku obolaym plecom.
Lea czas jaki obok Froda. aden z nich si nie odzywa. Tymczasem rozwidniao
si z wolna. Nagle Sam, nie rozumiejc dlaczego, poczu, e trzeba si spieszy.
Jakby mu kto krzykn nad uchem: Naprzd! Prdko! Za chwil bdzie za pno!
Zebra siy i wsta. Frodo chyba take usysza wezwanie, bo dwign si na klczki.
- Poczogam si dalej, Samie szepn.
Niby szare mrwki pezli stokiem pod gr. Dotarli na ciek; bya szeroka,
wybrukowana tuczonym kamieniem i pokryta ubitym popioem. Frodo stan na niej i
jakby pod przymusem z wolna obrci twarz ku wschodowi. W dali snuy si w
powietrzu cienie Saurona, lecz rozdarta pod tchnieniem wiatru z innych krain zasona
otwara si na chwil: Frodo zobaczy czarne, ciemniejsze ni otaczajce j ogromne
ciemnoci, grone iglice i elazn koron na szczycie najwyszej wiey Barad-Duru.
Trwao to ledwie chwil, lecz z jakiego wielkiego okna grujcego na niewiarygodnej
wysokoci migna lecc na pnoc czerwona byskawica, pomienne przeszywajce
spojrzenie okrutnego Oka. Potem cienie znowu si zwary i przesoniy ten straszliwy
widok. Oko nie byo zwrcone na hobbitw, patrzao na pnoc, gdzie u bram
Krlestwa Ciemnoci stanli wodzowie Zachodu; tam take kieroway si wszystkie
nienawistne myli Saurona, zamierzajcego wanie zada przeciwnikom miertelny
cios. Mimo to Frodo, jakby poraony pomienn wizj, pad na ziemi. Rka jego
szarpaa zwisajcy u szyi acuszek.
Sam uklk przy nim. Sabym, prawie niedosyszalnym gosem Frodo szepn:
- Pom, Samie! Pom! Zatrzymaj moj rk. Ja ju nie mog...
Sam uj obie rce swego pana, zoy je razem, do na doni i ucaowa, a potem
agodnie przytrzyma. Nagle zawitaa mu w gowie myl: Wytropi nas! Wszystko
przepado albo przepadnie za chwil. Teraz, Samie Gamgee, koniec z wami! Znowu
wic wzi swego pana na plecy, lecz pozwoli ju nogom Froda zwisa bez podpory,
bo rkoma przyciska jego zoone donie do swojej piersi. Z pochylon gow
wspina si mozolnie ciek pod gr. Nie byo to tak atwe, jak si spodziewa.
Szczciem wybuch, ktry Sam obserwowa niedawno z przeczy Kirith Ungol,
wyrzuci swoje ogniste potoki gwnie na poudniowe i zachodnie zbocze, cieka
wic z tej strony nie zostaa zniszczona. W wielu wszake miejscach zapada si
albo przecinay j rozwarte szczeliny. Czas jaki prowadzia wprost na wschd, po
739
-T
740
- Nie zabijaj nas! chlipa. Nie ra nas tym wstrtnym, okrutnym elazem. Pozwl
nam y jeszcze troch, chocia troch duej. Zgubieni, jestemy zgubieni! Jeeli
skarb przepadnie, umrzemy, tak, umrzemy, rozsypiemy si w proch! Dugimi
kocistymi palcami rozdrapywa na ciece popi. Proch! sycza.
Samowi rka zadraa. Hobbit kipia gniewem, rozjtrzony wspomnieniem doznanych
od Golluma krzywd. Postpiby sprawiedliwie zabijajc t zdradzieck pokrak, tego
morderc, ktry po stokro na mier zasuy; rozsdek mwi mu, e powinien to
zrobi dla bezpieczestwa Froda i we wasnej obronie. Lecz w gbi, na dnie serca
tkwio co, co go powstrzymywao: nie mg uderzy lecego w prochu,
zabkanego, pokonanego ndzarza. Nis na piersi, jakkolwiek przez bardzo krtki
okres, brzemi Froda i niejasno rozumia mk znikczemniaej duszy i zabiedzonego
ciaa Golluma, niewolnika Piercienia, tak optanego przez zy czar, e nie byo ju
dla niego spokoju ani ycia na ziemi. Sam jednak nie umia swoich uczu wyraa w
sowach.
- A niech ci licho porwie, mierdzielu rzek. Jazda std! Niech ci nie widz. Nie
ufam ci, brzydzibym si dotkn ci, choby po to, eby ci da kopniaka. Jazda! Bo
ci poaskocz tym brzydkim, okrutnym elazem!
Gollum na czworakach wycofa si na odlego kilku krokw, a potem odwrci si i
widzc, e Sam ma zamiar poegna go jednak kopniakiem, umkn ciek w d.
Sam przesta si nim interesowa. Przypomnia sobie nagle o swoim panu. Spojrza
w gr, ale nie dostrzeg na ciece Froda. Ile si w nogach puci si w stron
szczytu. Gdyby si obejrza, pewnie by zauway, e Gollum o par stp niej
zawrci i z rozpomienionymi szalestwem oczyma wspina si ostronie, lecz bardzo
szybko na stoek Orodruiny, przemykajc niby cie pord kamieni.
741
742
drzwi. I tutaj, u progu ciemnoci Sammath Naur, wysoko ponad rwninami Mordoru,
ogarn hobbita taki podziw i taka groza, ze zapominajc o wszystkim stan
osupiay.
Ujrza bowiem na mgnienie oka wielk wirujc chmur, a porodku niej wiee
i fortece, potne jak gry, wzniesione jak na wspaniaym cokole ponad
niezgbionymi przepaciami; dziedzice i bastiony, wizienia o murach nagich i
lepych jak skay, otwarte na ocie stalowe, niezdobyte bramy. Potem wszystko
zniko. Wiee runy, gry si zapady, ciany rozsypay si w proch i py; ogromne
spirale dymw i supy pary skbiy si w powietrzu i wzbijay si coraz wyej i wyej,
a spitrzona olbrzymia fala z postrzpion dziko grzyw przewalia si nagle i
opada z powrotem na ziemi. Wtedy dopiero przez cay ogromy obszar przetoczy
si guchy pomruk potniejc do oguszajcego huku i grzmotu. Ziemia draa,
rwnina wzdymaa si i pkaa, Orodruina chwiaa si jakby podcita u korzeni.
Ogie tryska z jej rozupanego wierzchoka. Pioruny byskawicami przeszyway
niebo. Czarne strugi deszczu jak bicze smagay ziemi. I w to serce nawanicy z
krzykiem, ktry wzbija si ponad cay ten zgiek, rozdzierajc skrzydami chmury
wtargny jak ogniste pociski Nazgule, a porwane w wir walcych si gr i
rozszalaego nieba one take rozprysy si, spopieliy, zginy.
-K
743
Rozdzia 4
Na polach Kormallen
-O
744
-C
745
Frodo i Sam nie byli zdolni do dalszego marszu. Resztki si ducha i ciaa
topniay w nich szybko. Dotarli na niski, usypany z popiou wzgrek u stp Orodruiny,
ale std nie widzieli drogi ratunku. Byli jak gdyby na wyspie, ktra nie moga dugo
oprze si atakom rozszalaej burzy. Wszdzie dokoa ziemia pkaa, z rozwartych
gbokich szczelin i lejw ziay dymy i opary. Za nimi Gra dygotaa w konwulsjach,
na zboczach otwieray si rozpadliny, po wyduonych stokach spezy leniwie rzeki
ognia zmierzajc w stron ich schronienia. Rozumieli, e wkrtce zaleje ich ta fala.
Na gowy sypa si gorcy deszcz popiou.
Stali na pagrku; Sam wci tuli rk Froda do piersi. Westchn.
- Trzeba przyzna, e wzilimy udzia w bardzo piknej historii, prawda, prosz
pana? rzek. Szkoda, e nie usysz, jak j bd sobie na wiecie opowiadali.
Pewnie kto zapowie: A teraz kolej na histori Froda Dziewiciopalcego i Piercienia
Wadzy. Wszyscy ucichn jak my w Rivendell, kiedy czekalimy na opowie o
Berenie Jednorkim i Klejnocie. Chciabym to usysze. I bardzo jestem ciekawy
nastpnego rozdziau, ju bez nas.
Mwi to, starajc si do ostatka broni przed strachem, lecz jednoczenie wzrok
kierowa na pnoc, pod wiatr, gdzie niebo nad widnokrgiem byo czyste, bo zimny
podmuch, urastajcy do huraganowej siy, odpycha ciemno i kby wzburzonych
chmur.
ak hobbitw dostrzegy bystre oczy Gwaihira; zniy lot i mimo wichury, nie
zwaajc na grone burzliwe niebo, okry w powietrzu pagrek: dwie
drobne, ciemne i osamotnione postacie stay trzymajc si za rce na
niewielkim wzniesieniu; ziemia draa pod ich stopami ziejc dymem, rzeki ogniste
zbliay si ku nim. W chwili gdy orze wypatrzy ich i opuszcza si ju na skrzydach
w d, obaj zachwiali si i upadli, moe mdlejc z wyczerpania, a moe duszc si od
oparw i gorca albo poddajc si w kocu rozpaczy i nie chcc spojrze w oczy
nieuchronnej mierci. Leeli obok siebie. A tymczasem spyn na ziemi Gwaihir i
Landrowal, i chyy Meneldor; we nie, niewiadomych swego losu, ory uniosy
hobbitw wysoko w przestworza, daleko od Krainy Ciemnoci i ognia.
746
748
I rozpaka si nagle. A z nim razem miao si i pakao cae wojsko i dopiero gdy
wrd miechu i ez czysty gos minstrela wzbi si dwikiem zota i srebra, ucichli
wszyscy. Minstrel piewa to w jzyku elfw, to we Wsplnej Mowie, a serca
suchaczy poruszone sodycz sw wypeniy si radoci ostr jak miecze i myl ich
uleciaa w krain, gdzie bl i szczcie stapiaj si w jedno, a zy poj weselem jak
wino.
Wreszcie, kiedy ju soce zaczo si znia, a cienie drzew wyduyy si,
minstrel zakoczy pie. Chwaa im! rzek przyklkajc. Wwczas Aragorn wsta,
cae wojsko ruszyo z pola i wszyscy podyli do zastawionych pod namiotami
stow, aby je, pi i weseli si, pki dnia starczyo.
Froda i Sama zaprowadzono do namiotu, gdzie zdjli stare ubrania, lecz
usugujcy im ludzie zoyli je starannie i zachowali z szacunkiem; hobbici dostali
czyst bielizn, po czym zjawi si Gandalf przynoszc, ku zdumieniu Froda, miecz,
paszcz elfw i kolczug z mithrilu rzeczy zrabowane jecowi Mordoru. Dla Sama
znalaza si kolczuga ze zoconej siatki, a paszcz jego, naprawiony i oczyszczony,
znw wyglda jak nowy.
Wreszcie pooy przed nimi dwa miecze.
- Nie, nie chc miecza rzek Frodo.
- Jednake dzi powiniene go mie u boku odpar Gandalf.
Frodo wzi wic krtki mieczyk, ktry nalea do Sama i ktry wierny giermek
zostawi swemu panu odchodzc z Kirith Ungol.
- do darowaem Samowi powiedzia.
- Och nie, panie Frodo! Pan Bilbo da go panu razem z kolczug. Z pewnoci nie
chcia, eby ktokolwiek inny nosi t bro!
Frodo ustpi, a Gandalf, klknwszy jak giermek, przypasa im bro, po czym
powsta i naoy im na skronie srebrne przepaski.
Kiedy hobbici byli gotowi, udali si na krlewsk uczt, gdzie za stoem
zasiedli wraz z nimi, prcz krla Aragorna, Gandalf, Eomer, krl Rohanu, ksi
Imrahil, najdostojniejsi spord dowdcw, a take Gimli i Legolas.
Gdy po chwili uroczystego milczenia napeniano kielichy winem, Sam
spostrzeg dwch giermkw, ktrzy, jak sdzi, przyszli posugiwa swym wadcom;
jeden nosi czarno-srebrne barwy gwardii z Minas Tirith, drugi biae i zielone. Sam
w pierwszej chwili zdziwi si, e takich modzieniaszkw przyjto do suby w armii,
pomidzy rosych mw. Gdy si jednak zbliyli i przyjrza im si lepiej, wykrzykn:
- Panie Frodo, niech no pan patrzy! Przecie to Pippin! Czyli pan Peregrin Tuk,
chciaem powiedzie, i pan Meriadok. Jak wyroli! A nieche to! Widz, e nie my
jedni mamy ciekaw histori do opowiadania.
- Rzeczywicie odpar Pippin odwracajc si do niego. I chtnie j opowiemy
zaraz po uczcie. Tymczasem sprbuj pocign za jzyk Gandalfa. Nie jest ju teraz
taki skryty jak dawniej, chocia wicej si mieje, ni mwi. Na razie obaj z
Meriadokiem mamy pene rce roboty. Ja jestem giermkiem Gondoru, a Merry
Rohanu, jak ju pewnie si domylie.
749
750
751
Rozdzia 5
Namiestnik i krl
752
753
754
ten paszcz i sam go narzuci na jej ramiona; paszcz ten utkano niegdy dla jego
matki, Finduilasy z Amrothu, zmarej przedwczenie; by wic dla Namiestnika
pamitk po szczciu dziecistwa i pierwszym w jego yciu smutku i zdawa mu si
strojem najstosowniejszym dla uroczej i smutnej ksiniczki.
Lecz mimo gwiadzistego paszcza Eowina zadraa patrzc ponad szarymi
polami pod wiatr ku pnocy, gdzie nad widnokrgiem niebo janiao czyste i surowe.
- Co tam widzisz, Eowino? - spyta Faramir.
- Tam, na wprost, jest Czarna Brama, prawda? - odpowiedziaa. - Ju pewnie do niej
dotar. Tydzie upyn, odkd wyruszy.
- Tydzie - potwierdzi Faramir. - Nie myl o mnie le, jeli ci powiem, e ten tydzie
przynis mi zarazem rado i bl, jakich dotychczas nie znaem. Rado, e ci
widz; bl - poniewa lk i zwtpienie tych dni zaciyy mi na sercu tym dotkliwiej.
Eowino, nie chciabym, eby wiat si skoczy, nie chciabym tak prdko utraci
tego, co dopiero teraz znalazem.
- Utraci, co znaleze? - spytaa. Spojrzaa mu w oczy powanie i agodnie. - Nie
wiem, co mgby w tych dniach znale i co obawiasz si straci. Nie, nie mwmy o
tym, przyjacielu. Nie mwmy o niczym! Stoj na jakiej okropnej krawdzi, ciemnoci
nieprzeniknione wypeniaj otcha u moich stp, i nie wiem, czy za mn jest jakie
wiato. Nie mog si jeszcze odwrci. czekam na dopenienie si losu.
- Wszyscy na to czekamy - rzek Faramir. Nie rozmawiali ju wicej; wydao im si,
gdy tak stali na murach, e wiatr usta, dzie zmierzch, soce zblado, a wszystkie
gosy w grodzie i na polach dokoa cichy. Nie syszeli ani szumu wiatru, ani szelestu
lici, ani gosw ludzkich, ani wiergotu ptakw, nawet bicia wasnych serc. Czas si
zatrzyma.
Rce ich si spotkay i objy, ale oni jakby o tym nie wiedzieli. Zastygli w
oczekiwaniu, sami nie rozumiejc, na co czekaj. W pewnej chwili wydao im si, e
nad acuchem odlegych gr wzbia si inna gra, olbrzymia gra ciemnoci,
wzbierajca niby fala, ktra gotuje si zala wiat, roziskrzona od byskawic. Potem
drenie przebiego ziemi, a wzdrygny si mury grodu. Jak gdyby kraj cay dokoa
westchn, im za serca znw zabiy ywiej.
- To przypomina mi Numenor - rzek Faramir i ze zdziwieniem usysza wasny gos
wypowiadajcy te sowa.
- Numenor? - spytaa Eowina.
- Tak, zaginiony kraj Westernesse i wielk czarn fal, ktra podniosa si nad
zielone pola i ponad gry, wszystko zatapiajc nieuchronnie w Ciemnociach. Czsto
ni o tym.
- A wic mylisz, e zbliaj si Ciemnoci? Nieuchronne Ciemnoci? - I mwic to
przytulia si bliej do niego.
- Nie - odpar Faramir patrzc jej w oczy. - To tylko obraz, ktry si zjawi w mojej
wyobrani. Nie wiem, co si dzieje. Trzewy rozum mwi mi, e stao si co bardzo
zego i e doszlimy do kresu naszych dni. Ale serce temu zaprzecza, czuj si lekki,
ogarnia mnie rado i nadzieja, ktrych rozum nie moe zwyciy. Eowino, biaa
ksiniczko Rohanu, w tej chwili nie wierz, by Ciemnoci mogy zatryumfowa.
I schylajc si ucaowa jej czoo.
Stali na murach grodu i znw wiatr dmuchn potnie, a krucze i zote wosy
rozwiane podmuchem spltay si z sob w powietrzu. Cie znikn, soce wyjrzao
na niebo, jasne wiato zalao wiat; wody Anduiny zalniy srebrem, we wszystkich
domach ludzie zaczli piewa z radoci, ktra z nieodgadnionych rde spyna do
ich serc.
755
Ledwie soce mino zenit, gdy od wschodu nadlecia olbrzymi orze niosc
od wodzw armii Gondoru wieci ponad wszelkie spodziewanie pomylne.
piewajcie, ludzie z Wiey Anora,
Bo ju skruszona moc Saurona
I w proch upada Czarna Wiea.
piewajcie, ludzie ze Stranicy,
Bo niedaremna wasza stra,
Pka elazna Czarna Brama,
Przekroczy j zwyciski krl.
piewajcie, wolnych krajw dzieci
Bo wkrtce wrci do was krl
I bdzie mieszka w swej stolicy
Odtd na zawsze ju,
Drzewo, co zwido, znw rozkwitnie,
Krlewsk rk zasadzone,
A grd szczliwe pozna dni.
piewajcie wszyscy rado wasz!
piew rozbrzmia na wszystkich ulicach grodu.
astay potem dni zote, wiosna poczya si z latem i umaia pola Gondoru.
Gocy na cigych koniach przybyli z Kair Andros z nowinami, miasto
zakipiao od przygotowa na przyjcie krla. Meriadoka wyprawiono z
wozami penymi prowiantu do Kair Andros, skd statki miay je powie do Osgiliath.
Faramir zosta w Minas Tirith, bo, ju uzdrowiony zupenie, obj urzd Namiestnika,
jakkolwiek na krtki czas, eby w porzdku przekaza powiernictwo prawemu
wadcy.
Zostaa te Eowina, mimo e brat wzywa j na pola Kormallen. Jej decyzja
zdziwia Faramira. Zajty doniosymi obowizkami, rzadko j w tych dniach widywa;
ksiniczka przebywaa nadal w Domach Uzdrowie, samotnie przechadzajc si po
ogrodzie, i znw przyblada. W caym miecie ona jedna zdawaa si cierpica i
smutna.
Kiedy j Faramir odwiedzi, wyszli raz jeszcze we dwoje na mury.
- Eowino, dlaczego zostaa tutaj i nie pospieszya na radosne uroczystoci do
obozu za Kair Andros, gdzie oczekuje ci brat? - spyta.
- Czy nie wiesz, dlaczego? - odpara.
- Mog by dwie przyczyny, nie wiem, ktra jest prawdziwa.
- Nie chc si bawi w zagadki, Faramirze. Mw janiej.
- Skoro kaesz, ksiniczko, powiem, co myl. Nie pospieszya na pola Kormallen,
bo tylko brat ci wezwa, a widok tryumfujcego Aragorna, spadkobiercy Elendila, nie
sprawiby ci radoci. Albo dlatego, e ja tam nie jad, a pragniesz by bliej mnie. A
moe dla obu tych powodw naraz i sama nie wiesz, ktry jest dla ciebie waniejszy.
Czy nie kochasz mnie, czy nie chcesz mnie pokocha, Eowino?
- Chciaam by kochana przez kogo innego - odpara. - Ale od nikogo nie pragn
litoci.
- Wiem. Chciaa zdoby mio krla Aragorna. Poniewa by wspaniay i potny, a
ty pragna sawy i chway, i wyniesienia ponad wszelkie ndzne, pezajce po ziemi
i nikczemne robactwo. Olniewa ci, jak wielki wdz modego onierza. Jest bowiem
naprawd wadc wrd ludzi, najwikszym dzi na ziemi. Ale gdy ofiarowa ci tylko
756
szystko ju byo gotowe, a wie rozesza si szeroko po kraju, od MinRimmon a po Pinnath Gelin i po dalekie wybrzea morskie; kto yw,
spieszy do grodu i zebraa si moc ludzi. Miasto znw zaroio si od kobiet
i licznych dzieci, ktre wracay do domw z narczami kwiatw; z Dol Amrothu
cignli harfiarze, pierwsi mistrzowie muzyki w Gondorze; byli te inni muzykanci, z
wiolami, fletami i rogami ze srebra, a take piewacy z dolin Lebennin obdarzeni
najpikniejszym gosem.
Nadszed wreszcie wieczr, gdy ju z murw ujrzano rozbity na polach obz;
wiata w domach nie pogasy przez noc ca, bo wszyscy czuwali w oczekiwaniu
witu. Soce wstao jasne nad grami od wschodu, gdzie ju nie zalegay cienie.
Uderzono w dzwony, rozwinite sztandary zaopotay na wietrze, a nad Bia Wie
po raz ostatni ukazaa si biaa chorgiew Namiestnikw bez gode i hase iskrzc si
srebrzycie niby nieg w sonecznym blasku. Wodzowie wiedli sw armi ku miastu,
a lud patrza, jak zbliaj si szereg za szeregiem, lnicy w promieniach witu i
migoccy jak srebro. Podeszli pod Bram i zatrzymali si w odlegoci kilkudziesiciu
757
krokw od murw. Ale Bramy nie odbudowano jeszcze po bitwie, tylko wejcie
zagrodzono w poprzek barier i postawiono po obu jej stronach gwardzistw w
srebrno-czarnych barwach, z obnaonymi dugimi mieczami. Za barier czeka
Faramir, Namiestnik Gondoru, Hurin, Stranik Kluczy, Eowina, ksiniczka Rohanu,
Elfhelm, marszaek, i grono rycerzy Marchii. Dalej za cisn si zewszd tum
strojny, rnokolorowy, niosc wiece i girlandy kwiatw.
Utworzya si wiec pod murami Minas Tirith wolna przestrze otoczona w krg
przez rycerstwo i onierzy Gondoru oraz Rohanu, przez lud miejski i przybyszw z
caego kraju. Cisza zalega w tumie, gdy z szeregw wystpili Dunedainowie, w
strojach szarych ze srebrem, a na ich czele Aragorn. Ubrany by w czarn kolczug,
ze srebrnym pasem, i dugi, nienobiay paszcz, spity pod szyj duym zielonym
kamieniem, ktry skrzy si z daleka. Gow mia odsonit. Towarzyszyli mu Eomer
z Rohanu, ksi Imrahil, Gandalf, cay w bieli, oraz cztery drobne postacie, ktrych
widok wielu zadziwi.
- Nie, krewniaczko, to nie chopcy - tumaczya Joreth stojcej obok niej kobiecie z
Imloth Melui. - To Perianie z dalekiego kraju niziokw; podobno s ksitami
wielkiej sawy wrd swoich. Dobrze wiem, bo jednego z nich pielgnowaam w
Domach Uzdrowie. Mali s, lecz dzielni. Nie uwierzysz, ale jeden z nich zapuci si
sam, z giermkiem tylko, do Kraju Ciemnoci i pobi Czarnego Wadc, i podpali
Czarn Wie. tak przynajmniej opowiadaj w naszym miecie. To ten, ktry idzie
teraz razem z Kamieniem Elfw. S, jak syszaam, w serdecznej przyjani.
Wspaniay jest nasz krl, niezbyt moe uprzejmy, za to rce ma zote; wszyscy to
mwi. A jego rce uzdrawiaj. "Rce krla maj moc uzdrawiania" - powiedziaam
im. W ten sposb wszystko si wykryo. A Mithrandir rzek na to: "Joreth, ludzie dugo
bd pamitali twoje sowa". No i...
Joreth nie moga duej poucza swojej krewniaczki, bo w tym momencie
zagraa trbka i zapada wielka cisza. Z bramy wyszed Faramir, majc u boku
jedynie Stranika Kluczy Hurina; za nimi szli czterej mowie w wysokich hemach i
zbrojach niosc du szkatu z czarnego drzewa lebethron, okut srebrem.
Faramir i Aragorn spotkali si porodku wolnej przestrzeni. Faramir
przyklknwszy rzek:
- Ostatni Namiestnik Gondoru prosi, by mu zezwoli zda namiestnictwo!
I poda krlowi bia rdk, lecz Aragorn zwrci mu j natychmiast.
- Zadanie twoje nie jest jeszcze skoczone powiedzia. Bdziesz nadal piastowa
t godno, ty, a po tobie twoi potomkowie, dopki mj rd nie wyganie. A teraz
wypenij swoj powinno.
Faramir wsta i dononym gosem zawoa:
- Ludu Gondoru, suchaj, co mwi Namiestnik krlestwa! Nareszcie przyby prawy
krl, by upomnie si o swoje dziedzictwo. Oto Aragorn, syn Arathorna, pierwszy
wrd Dunedainw z Arnoru, wdz armii Zachodu, rycerz z Gwiazd Pnocy, ktry
wada mieczem na nowo przekutym, zwyciski w boju, uzdrowiciel, Kamie Elfw,
Elessar z rodu Valandila, syna Isildura z Numenoru. Czy chcecie go na swego krla?
Czy chcecie, aby wkroczy do grodu i po wsze czasy osiad na swej stolicy?
Cae wojsko i lud cay jednym gosem wykrzyknli; Tak! Joreth za wyjania
krewniaczce:
- Taka ceremonia jest u nas w stolicy w zwyczaju, ale jak ci ju mwiam, Kamie
Elfw ju raz wszed do grodu i powiedzia do mnie...
Ale znw bya zmuszona przerwa, poniewa zabra gos Faramir:
- Ludu Gondoru! Uczeni nasi powiadaj, e wedle starego obyczaju krl powinien
otrzyma koron od ojca, przed jego zgonem; gdyby za to byo niemoliwe, sam ma
758
759
760
761
762
Rozdzia 6
Wiele poegna
ak jak krl zapowiedzia, w trzy dni potem przyby Eomer na czele eoredu
najznakomitszych rycerzy Rohanu. Powitano go jak przystao, a kiedy
wszyscy zasiedli do stou w Merethrond, w Wielkiej Sali Uczt, i Eomer
zobaczy krlow Arwen i pani Galadriel, zdziwi si bardzo; nim odszed na sw
kwater, zawoa krasnoluda Gimlego, by mu rzec:
- Gimli, synu Gloina, czy masz pod rk swj topr?
- Nie, ale mog po niego skoczy, jeli trzeba odpar Gimli.
- Zaraz si to okae! powiedzia Eomer. Ja bowiem oznajmiam, e nie pani
Galadriela jest najpikniejsza na ziemi.
763
764
765
spdzili dugie godziny; gorzkie musiao by dla nich rozstanie, ktre miao
przecign si do koca i poza koniec wiata.
Wreszcie, nim gocie ruszyli, Eomer i Eowina przyszli do Meriadoka, by mu
rzec:
- egnaj, Meriadoku, rycerzy Shireu i Wielki Podczaszy Marchii! Szczliwej drogi!
Uradujesz nas, jeli prdko znw przybdziesz w odwiedziny.
- Dawni krlowie obdarzyliby ci za zasugi na polach Mundburga skarbami, ktrych
najwikszy wz by nie pomieci; ale ty nie chcesz nagrody prcz zbroi, ktr nosie
tak chlubnie doda Eomer. Musz si na to zgodzi, skoro nie mam nic, co by
godne byo ciebie. Siostra moja prosi jednak, aby przyj ten drobiazg na pamitk
Dernhelma i muzyki rogw, ktre w Marchii witaj kady poranek.
Eowina podaa hobbitowi staroytny rg, may, ale misternej roboty, srebrny, na
zielonej tamie; zotnik wyrzebi na nim jedcw pdzcych konno w szeregu, i ten
ornament wi si w srebrze od ustnika do wylotu rogu, a wplecione we byy runiczne
znaki przynoszce szczcie.
- Rg ten by z dawna w naszym rodzie powiedziaa Eowina. Wyrzebiy go
krasnoludy, pochodzi ze skarbca smoka Skata. Eorl przywiz go z pnocy. Kto w
potrzebie zadmie w ten rg, porazi strachem serca wrogw, a radoci napeni serca
przyjaci, ktrzy przybiegn zaraz na jego gos.
Merry przyj rg, takiego bowiem daru nie godzio si odrzuca, i ucaowa rk
Eowiny. Raz jeszcze Eomer ucisn hobbita i na tym si rozstali.
Na odjezdnym wychylono strzemiennego, po czym podrni ruszyli w stron
Helmowego Jaru, gdzie odpoczywali znw dwa dni. Legolas dotrzymujc zawartej z
Gimlim umowy zwiedzi z nim Byszczce Pieczary. Wrci milczcy, nie chcia nic
opowiada twierdzc, e tylko Gimli znajduje w tym przypadku odpowiednie sowa.
- Nigdy si jeszcze dotychczas nie zdarzyo, aby krasnolud krasomwstwem
przewysza elfa rzek. Tote musimy z kolei powdrowa do lasw Fangornu,
tam pewnie wyrwnam rachunek.
Z Zielonej Roztoki skierowali si na Isengard, gdzie gospodarowali teraz
entowie. Zburzyli i usunli kamienny krg, kotlin ca zamienili w ogrd zielony od
sadw i lasu, przecity strumieniem. Porodku janiao wszake jezioro, a z niego
wyrastaa Wiea Orthank, wci jeszcze wyniosa i niezdobyta, a czarne jej ciany
przeglday si w lustrze wody.
Wdrowcy odpoczywali chwil w miejscu, gdzie przedtem staa Brama
Isengardu, dzi natomiast dwa smuke drzewa strzegy wejcia na zielon ciek
wiodc do Orthanku. Podziwiali dokonane tu prace, tym bardziej zdumiewajce, e
przez czas duszy nie byo wida nigdzie ani ywej duszy. Wreszcie doszo ich uszu
znajome chrzkanie: Hm, hm i na ciece ukaza si Drzewiec w towarzystwie
wawca spieszcy na powitanie goci.
- Witajcie w Ogrodzie Orthanku! rzek. Wiedziaem, e przyjedziecie, ale miaem
robot dalej w dolinie. Duo jest jeszcze tutaj roboty! Wy te nie prnowalicie w
dalekich krajach na poudniu i wschodzie, jak syszaem; same dobre rzeczy o was
syszaem, tak, tak!
Chwali ich czyny, o ktrych, jak si okazao, wiedzia wszystko, a w kocu urwa i
zatrzyma wzrok na twarzy Gandalfa.
- A ty co powiesz? spyta. Dowiode, e jeste mocniejszy od innych, i wszystko,
co zamierzae, udao ci si dokona. Dokd si teraz wybierasz? I po co tutaj
przybye?
- eby zobaczy, jak sobie radzicie, przyjacielu odpar Gandalf i eby
podzikowa wam za pomoc.
766
767
mwili. Wiea Orthank jednak wraca teraz we wadanie krla, do ktrego z prawa
naley. Jakkolwiek pewnie mu nie bdzie potrzebna...
- Czas to okae powiedzia Aragorn. Ca t dolin oddaj w kadym razie
entom, niech gospodaruj wedle swej woli, byle strzegli Wiey i nie wpucili tam
nikogo bez mego pozwolenia.
- Jest zamknita rzek Drzewiec. Kazaem Sarumanowi zamkn i odda klucze.
wawiec je przechowuje.
wawiec skoni si jak drzewo przygite wiatrem, wrczajc Aragornowi dwa wielkie
czarne klucze wycite w zawie ksztaty i poczone stalowym kkiem.
- Jeszcze raz dzikuj wam powiedzia Aragorn. Tymczasem egnajcie! Oby las
rs znowu w spokoju. Gdyby wam w dolinie zrobio si kiedy ciasno, jest do
miejsca na zachd od gr, gdzie mieszkali niegdy entowie.
Drzewiec posmutnia.
- Lasy pewnie si rozrosn rzek. Ale entowie si nie rozrodz. Nie ma ju maych
encit.
- Moe jednak teraz bdziecie mogli wznowi poszukiwania z wiksz nadziej
powiedzia Aragorn. Otwary si przed wami rne krainy na wschodzie, ktre
dotychczas byy niedostpne.
- Za daleka droga! odpar Drzewiec potrzsajc gow. I za wiele mieszka dzi
wszdzie ludzi... Ale ja tu gadam i zaniedbuj obowizki grzecznoci. Czy zechcecie
askawie goci u nas duej? A moe kto z was chciaby przej przez Fangorn i
skrci sobie w ten sposb drog do domu?
Pytajco spoglda na Keleborna i Galadriel, wszyscy jednak owiadczyli, e musz
niestety poegna si i bez zwoki rusza dalej na poudnie lub na zachd. Tylko
Legolas zakrzykn:
- Syszysz, Gimli? Za pozwoleniem samego Fangorna moemy obaj zapuci si w
gb jego lasw; zobaczymy drzewa, jakich nigdzie indziej nie ma w rdziemiu.
Dotrzymasz chyba umowy i pjdziesz ze mn? Bdziemy razem wdrowali a do
naszych ojczystych krajw, do Mrocznej Puszczy i poza ni.
Gimli zgodzi si, lecz bez wielkiego, jak si zdawao, zapau.
- Tak w kocu rozwizuje si ostatecznie Druyna Piercienia powiedzia Aragorn.
Ale mam nadziej, e wkrtce zobacz was w moim kraju. Obiecalicie przecie
pomc w odbudowie.
- Przyjdziemy, jeli nasi wadcy nam pozwol odpar Gimli. No, egnajcie,
hobbici! Teraz chyba zawdrujecie bez przygd do domu; nareszcie bd mg spa
spokojnie zamiast martwi si o was. Przy pierwszej okazji przyl wam swko, a
myl, e bdziemy si od czasu do czasu widywali. Ale obawiam si, e caa
kompania ju si nigdy nie zgromadzi.
768
Ostatni egnali si z Drzewcem Merry i Pippin. Stary ent powesela patrzc na nich.
- No i co, weseli ludkowie, czy nie napijecie si ze mn na poegnanie? spyta.
- Bardzo chtnie! zawoali.
Drzewiec zaprowadzi ich par krokw w bok, gdzie w cieniu drzew sta ogromny
kamienny dzban. Napeni trzy kubki i pili wszyscy trzej; hobbici zauwayli, e ent
znad swego kubka przyglda si im bacznie swoimi dziwnymi oczyma.
- Uwaajcie, uwaajcie! powiedzia. Bardzo ju urolicie od ostatniego
spotkania.
miejc si wychylili napj do dna.
- Do widzenia! Nie zapominajcie przysa mi swka, gdybycie w waszej ojczynie
usyszeli co o onach entowych powiedzia Drzewiec. Macha wielkimi rkami na
poegnanie kompanii, kiedy ruszya w drog, a potem zawrci i znikn midzy
drzewami.
769
770
771
772
773
- Co mi si zdaje, prosz pana, e pan Bilbo niewiele napisa przez czas naszej
nieobecnoci. Chyba ju nie napisze naszej historii.
Bilbo otworzy oczy, jak gdyby usysza t uwag. Wsta.
- No, widzicie, znowu mi si chce spa powiedzia. Jeeli mam czas na pisanie,
lubi naprawd tylko ukada wiersze. Chciaem si zapyta, czy bardzo wielki
sprawioby ci kopot, mj Frodo kochany, gdyby troch uporzdkowa moje papiery,
zanim odjedziesz? To znaczy, gdyby pozbiera zapiski i lune kartki i zabra je z
sob. Rozumie si, jeli masz ochot. Widzisz, ja ju nie mam do czasu, eby
wybra co trzeba i skomponowa, i tak dalej. Sam mgby ci pomc, a jak to
wszystko jako uadzisz, przywieziesz mi do przejrzenia. Obiecuj, e nie bd
krytykowa zbyt surowo.
- Oczywicie, zrobi to chtnie odpar Frodo. Oczywicie, przyjad wkrtce
znowu, teraz podr nie grozi ju niebezpieczestwami. Mamy przecie nowego
krla, ju on zaprowadzi spokj i porzdek na drogach.
- Dzikuj ci, mj drogi powiedzia Bilbo. Zdejmujesz wielki ciar z mego serca.
I Bilbo znw zasn gboko.
774
Rozdzia 7
Do domu!
eraz wreszcie jechali prosto do domu. Pilno im byo zobaczy znowu Shire,
ale z pocztku posuwali si do wolno, bo Frodo czu si nieswj. Gdy
przybyli do Brodu Bruinen, zatrzyma ca kompani i najwyraniej wzdraga
si przed wejciem w wod. Przyjaciele zauwayli, e przez chwil wzrok mia
nieprzytomny, jakby nie widzia ich i caego otoczenia. Do wieczora milcza potem.
By to dzie szsty padziernika.
- Czy ci co dolega? spyta Gandalf z cicha, przysuwajc si z koniem do Froda.
- Tak odpar Frodo. Rami. Stara rana boli, a wspomnienie Ciemnoci ciy na
sercu. Dzi wanie rocznica.
- Niestety, s rany, ktre nigdy si cakowicie nie goj powiedzia Gandalf.
- Obawiam si, e moja rana do takich naley odpar Frodo. Nie ma w gruncie
rzeczy powrotu. Moe nawet dojad do Shireu, ale nic ju nie bdzie takie, jak
dawniej, bo ja jestem inny. Skaleczyy mnie sztylet, jadowite do, ostre zby, dugo
dwigane brzemi. Gdzie znajd spoczynek?
Gandalf nie odpowiedzia.
775
776
oczywicie za mao na nasze potrzeby. Z Shireu teraz nie sposb co dosta. Ale
postaram si w miar monoci.
Poszed i w chwil pniej wrci z wizk nie pokrajanych lici, ktre mogy im
wystarczy na jakie dwa dni do fajek.
- Najlepsze, jakie mam, nieze, ale nie umywaj si do lici z Poudniowej wiartki,
zawsze to mwiem, chocia na og, za przeproszeniem, wol Bree od Shireu.
Przysunli dla gospodarza obszerny fotel do kominka, Gandalf usadowi si
naprzeciwko, hobbici za na niskich krzesekach miedzy nimi; przegadali nie jedn
pgodzink, ale kilka, wymieniajc nowiny, ktrych Butterbur chcia sucha albo
nawzajem udziela. Niemal wszystko, co opowiadali wdrowcy, zdumiewao starego
Barlimana i nie miecio mu si w gowie, tote nie doczekali si innych uwag z jego
ust jak wielokrotne okrzyki powtarzane tak, jakby zacny Butterbur nie ufa wasnym
uszom: Co ja sysz, panie Baggins, a raczej panie Underhill? Bo ju mi si
popltao z kretesem... Co ja sysz, mistrzu Gandalfie? Nie do wiary! Kto by to
pomyla! W naszych czasach!
Butterbur take mia niemao do opowiadania. W Bree wcale nie byo
spokojnie. Interesy szy marnie, a prawd rzekszy, nawet cakiem kiepsko.
- Nikt z zagranicy nie przybywa ju do nas mwi. Miejscowi siedz w domach
zamknici na cztery spusty. Wszystko przez tych obcych przybyszy, wczgw, co
do nas zaczli ciga Zielon ciek przed rokiem, jak pewnie pamitacie; potem
zjawio si ich coraz wicej, cae gromady. Trafiali si midzy nimi po prostu biedacy,
uciekajcy przed burz, ale wikszo to byli li ludzie, zodzieje i podstpni zbjcy.
Doszo u nas w Bree do bardzo przykrych rzeczy, nawet do prawdziwej potyczki, w
ktrej pado kilku zabitych, na mier zabitych! Sowo daj, nie przesadzam.
- Wierz powiedzia Gandalf. Ilu?
- Trzech i dwch odpar Butterbur, oddzielnie liczc duych ludzi i hobbitw.
Nieborak Mat Heathertoes, Rowlie Appledore i may Tom Pickhorn zza Wzgrza, a
take Willie Banks i jeden z Underhillw ze Staddle. Wszystko zacne dusze, po
ktrych stracie nie pocieszylimy si dotd. A Harry, ten, co by odwiernym przy
zachodniej bramie, i Bill Ferny przeszli na stron obcych przybdw i potem razem z
nimi uciekli; myl, e to oni wpucili napastnikw do miasta tej nocy, kiedy wybucha
bjka. Na krtko przedtem, jako pod koniec roku pokazalimy im bramy i
wyrzucilimy ich bez ceregieli, a zaraz po Nowym Roku, kiedy spady due niegi,
zdarzyy si te awantury.
Harry i Bill poszli na rozbj i teraz siedz w lasach za wiosk Archet albo na
pustkowiach, gdzie na pnoc od Wzgrza. Zupenie jak w strasznych czasach, o
ktrych opowiadaj stare bajki. Na gocicach nikt si nie czuje bezpieczny, wszyscy
unikaj dalszych podry i co wieczr wczenie zamykaj si w domach. Musimy
trzyma warty wszdzie wzdu ywopotu i obsadzilimy bramy wzmocnionymi
straami.
- Nas jako nikt nie zaczepia rzek Pippin chocia jechalimy powoli i bez
ubezpieczenia. Mylelimy, e wszystkie kopoty zostay ju za nami.
- Oj, nie, nie, panie Peregrinie, kopotw jeszcze do przed wami odpar Butterbur.
Nic te dziwnego, e was zbje nie napastowali. Woleli nie porywa si na
zbrojnych, ktrzy maj miecze, hemy, tarcze i tak dalej. Kady by si dwa razy
namyli, zanimby was zaczepi. Prawd mwic ja te na wasz widok troch si
wystraszyem.
Nagle hobbici zrozumieli, e jeli miejscowa ludno przygldaa im si ze
zdumieniem, to nie tyle dziwia si ich powrotowi, ile ich zbrojom. Sami tak si ju
oswoili z wojennym rynsztunkiem, obracajc si wrd dobrze uzbrojonych plemion,
777
e nie pomyleli, jak niezwyke wraenie w ich ojczystych stronach zrobi kolczugi
byszczce spod paszczy, hemy Gondorczykw i Rohirrimw oraz tarcze zdobione
piknymi godami. A na domiar wszystkiego Gandalf jecha na wielkim siwym koniu,
cay w bieli, okryty sutym paszczem mienicym si od bkitu i srebra, z dugim
mieczem Glamdringiem u pasa.
- A to dobre sobie! zamia si Gandalf. Jeli nasza pitka napdza im stracha, to
pocieszmy si, bo gorszych przeciwnikw spotykalimy w naszej wdrwce.
Przynajmniej moesz by spokojny, e nie sprbuj ci napada, pki my tu
jestemy.
- Ale czy to dugo potrwa? rzek Butterbur. Nie przecz, chtnie bym was
zatrzyma tutaj na jaki czas. Bo to, jak wiecie, mymy do takich bjek nie przywykli,
a Stranicy podobno wynieli si z naszych stron wszyscy. Widz dopiero teraz, e
dawniej nie docenialimy, ile im zawdziczamy. Bo krc si dokoa groniejsi
jeszcze od zbjw wrogowie. Zeszej zimy wilki wyy pod ywopotem. W lesie czaj
si jakie ciemne stwory, tak okropne, e na sam myl o nich krew w yach
zastyga. Doprawdy bardzo, bardzo to wszystko byo niepokojce.
- Rzeczywicie przyzna Gandalf. Wszystkie prawie kraje przeyway ostatnio
wielki niepokj. Ale pociesz si, Barlimanie. Bree znalazo si na krawdzi bardzo
cikich kopotw i z ulg stwierdzam, e nie wpado w nie gbiej. witaj teraz
lepsze czasy. Tak dobrych czasw nikt ju pewnie tu nie pamita! Stranicy wrcili.
My wrcilimy wraz z nimi. I znowu mamy krla, Barlimanie; krl wkrtce przypomni
sobie o tej czci swojego krlestwa. Oyje Zielona cieka, gocy krlewscy bd
po niej mknli tam i z powrotem, a ze stwory znikn, wyparte z lasw i pustkowi.
Pustkowie zaludni si i zamieni w pola uprawne.
Butterbur kiwa gow.
- Pewnie, troch uczciwych podrnych na gocicach nikomu nie zaszkodzi. Ale nie
yczmy sobie wicej nicponiw i zabijakw. Nie chcemy widzie obcych w Bree ani
nawet w pobliu Bree. Niech nas zostawi w spokoju. Nie chc, eby tum obcych
tutaj si panoszy i osiedla, karczujc puszcz dokoa.
- Bdziecie mieli spokj, Barlimanie odpar Gandalf. Dla wszystkich starczy
miejsca pomidzy Isen a Szar Wod lub te na poudniowym brzegu Brandywiny;
nikt nie bdzie si cisn pod same granice Bree. Niegdy mnstwo ludzi mieszkao
na pnocy, o sto mil albo dalej std, u koca Zielonej cieki, na Pnocnych
Wzgrzach i nad Jeziorem Evendim.
- Na pnocy, za Szacem Umarych? z rosncym powtpiewaniem odrzek
Butterbur. To s podobno kraje nawiedzane przez upiory. Nikt prcz zbjcw tam
si nie zapuci.
- A jednak Stranicy tam bywaj powiedzia Gandalf. Mwisz: Szaniec Umarych.
Tak rzeczywicie zw to miejsce od wielu lat; prawdziwa jednak dawna nazwa brzmi
Fornost Erain, Norbury, Pnocny Grd Krlw. I pewnego dnia krl tam powrci, a
wtedy zobaczysz na gocicu wspaniaych podrnych.
- No, tak, to ju daje troch lepsze widoki na przyszo rzek Butterbur i mona
by si wtedy spodziewa poprawy interesw. Byle ten krl zostawi Bree w spokoju.
- Na pewno zostawi odpar Gandalf. Zna wasz kraj i kocha.
- A to jakim cudem? zdziwi si Butterbur. Nie rozumiem. Skoro siedzi sobie na
wspaniaym tronie w potnym zamku o setki mil std, skde by mg nas zna?
Pewnie pija wino ze zotych pucharw. C dla niego znaczy moja gospoda i piwo w
kuflach? Chocia co do piwa, to nie moesz, Gandalfie, zaprzeczy, e jest dobre.
Nabrao wymienitego smaku od jesieni zeszego roku, kiedy nas odwiedzi i
778
obdarzy je askawym sowem. To bya jedyna dla mnie pociecha w tych cikich
czasach.
- Krl mwi, e zawsze u ciebie piwo byo dobre wtrci si Sam.
- Krl?
- A jake! Przecie to Obieywiat! Wdz Stranikw. Czy jeszcze nic ci w gowie nie
wita?
Zawitao i Butterbur zbarania ze zdziwienia. Oczy mu omal z orbit nie wyskoczyy,
rozdziawi usta i sapa gono.
- Obieywiat! krzykn wreszcie odzyskujc dech. Obieywiat w koronie, ze
zotym pucharem! Czego to doylimy!
- Lepszych czasw, w kadym razie dla Bree rzek Gandalf.
- Pewnie, pewnie, teraz ju w to wierz odpar Butterbur. No, wiecie pastwo, od
dawna nie gadao mi si z nikim tak mio jak z wami. Szczerze powiem, e tej nocy
zasn z lejszym sercem. Jest o czym myle po tej rozmwce, ale odo to do
jutra. Teraz cignie mnie ju do ka, a was z pewnoci take. Hej, Nob! zawoa
podchodzc do drzwi. Nob, niezguo! Paln si rk w czoo. - ... Zaraz, zaraz...
Nob? Co mi to przypomina, ale co?
- Moe znw jaki zapomniany list? spyta Merry.
- Nieadnie, e mi pan jeszcze nie wybaczy starej historii, panie Meriadoku! Przerwa
mi pan wtek. Na czym to stanem? Nob... stajnia... Aha! Mam tu na przechowaniu
co, co jest wasz wasnoci. Jeeli pamitacie Billa Ferny, tego koniokrada, i
kucyka, ktrego Bill wam sprzeda, no to wanie o niego chodzi. Kucyk wrci do
mnie sam, dobrowolnie. Skd? To ju wy lepiej wiecie ni ja. Przyszed kudaty jak
stare psisko i chudy jak patyk, ale ywy. Nob go tutaj pielgnuje.
- Nie moe by! Mj Bill! wrzasn Sam. W czepku si urodziem, niech Dziadunio
mwi, co chce. Znowu spenione yczenie! Gdzie on jest?
Sam nie chcia si pooy, dopki nie odwiedzi kucyka w stajni.
779
780
781
Rozdzia 8
Porzdki w Shire
782
- Billu Ferny! rzek Merry. Jeeli w cigu dziesiciu sekund nie otworzysz bramy,
gorzko poaujesz. Naucz ci posuchu tym oto elazem. Otwrz bram i wyno si
za ni. ebym ci tu wicej nie spotka, otrzyku, zbju!
Bill Ferny skuli si, powlk pod bram, otworzy rygle.
- Oddaj klucz! powiedzia Merry.
Ale zbj cisn mu klucze w twarz i da nura w ciemno. Kiedy mija kuce, jeden z
nich wierzgn i trafi go kopytami w przelocie. Bill Ferny zawy i znikn w mroku.
Nigdy nikt wicej o nim nie posysza.
- Brawo, Billy pochwali kucyka Sam.
- A wic wasz Duy Czowiek ju zaatwiony rzek Merry. Z Wodzem policzymy
si w swoim czasie. Na razie potrzebujemy na noc kwatery, a e, jak widz,
zburzylicie gospod, ktra staa przy mocie, i zamiast niej pobudowali te szkaradne
domy, musicie nas jako w nich umieci.
- Bardzo przepraszam, panie Meriadoku, ale to zabronione odpar Hob.
- Co jest zabronione?
- Przyjmowanie podrnych, jedzenie poza porami regularnych posikw i w ogle
rne takie rzeczy.
- Co si tu dzieje? spyta Merry. Czy mielicie w tym roku klsk nieurodzaju?
Zdawao mi si, e lato byo pikne i zbiory bogate.
- Owszem, rok by do dobry odpar Hob. Zebralimy duo plonw, ale nie
wiadomo dokadnie, co si z nimi stao. Rozeszo si chyba midzy rozmaitych
poborcw i szafarzy, co to chodz po kraju, licz, mierz i odstawiaj wszystko do
skadw. Wicej zbieraj, ni rozdzielaj i prawie nic z tego potem do nas nie wraca.
- Sowo daj, to takie nudne, e nie ma siy sucha duej po nocy rzek Pippin
ziewajc. Mamy prowianty w workach podrnych. Dajcie nam byle jak izb,
ebymy mogli gowy skoni. Nocowao si ju gorzej po drodze!
783
- Nie dowiedziaby si, gdyby midzy wami nie byo lizusw odpar zapalczywie
Hob.
- Spokojnie, spokojnie! rzek Sam. Wiemy ju do. Nie trzeba ani sowa wicej,
gocinnoci nie ma, piwa nie ma, ziela do fajki nie ma, za to przepisw w brd i
ktnie jak wrd orkw. Spodziewaem si, e odpoczn wreszcie, ale widz, e
czekaj nas nowe trudy i kopoty. Tymczasem chodmy spa i odmy te sprawy do
rana.
784
- Nie mog, prosz pana. Gospoda zamknita. Jest tylko dom szeryfw na drugim
kocu wsi. Tam was zaprowadz.
- Zgoda powiedzia Frodo. Id naprzd, jedziemy za tob.
785
Wod, nie wprost do wizienia. Wdz chce widocznie rozprawi si z wami jak
najprdzej.
- Odechce mu si, jak pan Frodo z nim pogada rzek Sam.
Dom szeryfw w abiej ce nie by lepszy od kordegardy przy mocie. Nie
mia pietra, lecz okna rwnie wskie, i zbudowany by z brzydkiej, szarej cegy,
niedbale kadzionej. Wntrze okazao si wilgotne i ponure, a kolacj podano na
dugim stole z nie heblowanych desek, ktrych na dobitk od dawna nikt porzdnie
nie wyszorowa. Jado byo zreszt niegodne lepszego stou. Podrni nie mieli
ochoty zatrzymywa si tu duej, a e od Wody dzielio ich jeszcze okoo
osiemnastu mil, ruszyli o dziesitej rano w drog. Wyruszyliby znacznie wczeniej,
gdyby nie to, e zwoka wyranie zocia dowdc szeryfw. Wiatr skrci z zachodu
na pnoc, pochodniao, lecz deszcz nie pada.
Kawalkada opuszczajc wie wygldaa do zabawnie, mimo to kilku
tutejszych mieszkacw, ktrzy wylegli z domw, eby popatrze na odjazd
podrnych, wahao si, nie wiedzc, czy miech jest dozwolony. Dwunastu
szeryfom kazano eskortowa winiw, lecz Merry zmusi ich, eby maszerowali na
czele, podczas gdy Frodo ze sw kompani jecha za nimi. Merry, Pippin i Sam
mieli si, piewali i gawdzili swobodnie, szeryfowie natomiast kroczyli sztywno,
usiujc nada sobie surowy i powany wygld. Frodo milcza, zdawa si smutny i
zamylony. Ostatni osob, ktr we wsi mijali, by krzepki staruszek zajty wanie
strzyeniem ywopotu.
- Hola, hola! zawoa na ich widok. Kto tu waciwie kogo aresztowa?
Dwaj szeryfowie odczajc si natychmiast od oddziau skierowali si ku niemu.
- Panie oficerze! krzykn Merry. Prosz natychmiast przywoa swoich
podwadnych do porzdku, jeli nie chcesz, ebym ja to zrobi.
Dwaj hobbici na ostry rozkaz dowdcy wrcili z ponurymi minami do szeregu.
- Naprzd, marsz! zakomenderowa Merry.
Jedcy postarali si, eby piesza eskorta musiaa dobrze wyciga nogi. Soce
wyjrzao zza chmur i mimo chodnego wiatru szeryfowie zasapali si i spocili
porzdnie.
Przy kamieniu Trzech wiartek dali za wygran. Przebiegli blisko czternacie
mil z jednym tylko popasem w poudnie. Teraz bya ju godzina trzecia. Godni, z
poobijanymi nogami, nie mogli duej dotrzyma kroku kucykom.
- No, trudno, przyjdziecie za nami, kiedy zdoacie rzek Merry. My jedziemy dalej.
- Do widzenia, Robinku! powiedzia Sam. Czekam ci przed Zielonym
Smokiem, jeli nie zapomniae drogi do gospody. Nie marud za dugo!
- Aresztanci uciekajc ami znw przepisy markotnie stwierdzi dowdca. Ja za
to nie chc bra odpowiedzialnoci.
- Nie bj si, zamiemy jeszcze niejeden bez twojego pozwolenia odpar Pippin.
ycz szczcia!
786
drzewa. Dzi wszystkie znikny. Patrzc z rozpacz w stron Bag End ujrzeli w
oddali wysoki komin z cegy. Plu czarnym dymem pod wieczorne niebo. Sam nie
posiada si z oburzenia.
- Nie wytrzymam, panie Frodo! krzykn. Jad tam! Musz przekona si, co to
znaczy. Musz odszuka Dziadunia.
- Najpierw trzeba si dowiedzie, co nas tam czeka rzek Merry. Wdz pewnie
ma pod rk band swoich zbirw. Powinnimy przede wszystkim znale kogo, kto
nam wyjani, jak sprawy stoj.
Ale Nad Wod wszystkie domy i norki byy zamknite, nikt nie wyszed powita
wdrowcw. Dziwio ich to, wkrtce jednak zrozumieli przyczyn. Kiedy bowiem
dojechali do gospody Pod Zielonym Smokiem, mieszczcej si w ostatnim domu
przy drodze do Hobbitonu, martwym teraz i ziejcym powybijanymi szybami
zobaczyli pod cian zaczajon grup Duych Ludzi, rosych i zowrogich. Mieli
skone oczy i niad cer.
- Przypomina si Bill Ferny z Bree rzek Sam.
- I wielu jego wspplemiecw z Isengardu mrukn Merry.
Zbje mieli paki w rkach i rogi u pasa, lecz poza tym o ile hobbici mogli dostrzec z
tej odlegoci nie byli uzbrojeni. Kiedy podrni zbliali si, tamci wyskoczyli na
gociniec i zagrodzili przejazd.
- Dokd to? spyta jeden z nich, najwikszy i najszpetniejszy ze wszystkich. Dalej
jechac nie wolno. Gdzie si podziaa wasza sawetna eskorta?
- Id za nami odpar Merry. Troch ich ju nogi bol. Obiecalimy, e tu na nich
zaczekamy.
- A co, nie mwiem? rzek zbj zwracajc si do swych kamratw. Od razu
powiedziaem Sharkeyowi, e tym maym durniom ufa nie mona. Powinien by
wysa paru naszych.
- Na to samo by wyszo powiedzia Merry. Co prawda nie przywyklimy do
pieszych rozbjnikw w naszym kraju, ale potrafimy sobie i z nimi da rad.
- Rozbjnikw? Tak si o nas mwi? Radz ci zmieni ton po dobroci, bo inaczej z
tob pogadam. Przewrcio si pokurczom w gowach. Nie liczcie zanadto na mikkie
serce Wodza. Jest teraz Sharkey i Wdz zrobi to, co mu Sharkey kae.
- A c on kae? spyta spokojnie Frodo.
- Ten kraj trzeba obudzi i nauczy praw owiadczy zbj. Sharkey to zrobi i nie
bdzie si z wami cacka, jeli go rozgniewacie. Wam trzeba wikszego wadcy. I
bdziecie go mieli, nim ten rok upynie, jeli nie przestaniecie si buntowa. Dostanie
nauczk ten szczurzy pomiot.
- Ach, tak! Dobrze, e mi wyjanie plany rzek Frodo. Jad wanie do pana
Lotho, ktry pewnie rwnie si nimi zainteresuje.
Zbir wybuchn miechem.
- Lotho! Lotho je zna. Nie martw si o niego. Lotho posucha Sharkeya. Bo jeli Wdz
grymasi, to zmienia si Wodza. Rozumiesz? A jeli may ludek prbuje miesza si
do nie swoich spraw, to si go unieszkodliwia. Rozumiesz?
- Owszem rzek Frodo. Po pierwsze widz, e bardzo tu jestecie opnieni i nie
wiecie nic o tym, co si na szerokim wiecie dzieje. A tymczasem na poudniu wiele
si zmienio, odkd je opucie. Skoczyy si twoje czasy, czasy zbjcw. Czarna
Wiea pada, w Gondorze panuje krl. Isengard zburzony, twj sawetny mistrz bdzi
po pustkowiu i jest ebrakiem. Minem go po drodze. Teraz ju nie otrzykowie z
Isengardu, ale wysacy krla bd przybywali do nas Zielon ciek.
Zbj patrzy na Froda z szyderczym umiechem.
787
788
- Mam pomys! rzek Sam. Chodmy do starego Toma Cottona. Mieszka przy
Poudniowej ciece i zawsze by zacnym hobbitem. Ma te kup synw, a wszyscy
moi przyjaciele.
- Nie! odpar Merry. Nie zda si na nic szuka schronienia. Tak wanie
postpowa zazwyczaj tutejszy ludek, i to uatwia spraw zbirom. Przyjd po nas w
przewaajcej sile, osacz w kryjwce i albo z niej wypdz, albo spal z ni razem.
Nie, musimy dziaa, nie zwlekajc.
- Jak? spyta Pippin.
- Wznieci w Shire powstanie rzek Merry. Zaraz! Budcie hobbitw! Oni wszyscy
nienawidz nowych porzdkw, to jasne. Wszyscy z wyjtkiem moe paru ajdakw i
paru gupcw, ktrzy chc w ten sposb zdoby stanowiska, nie rozumiejc wcale,
co si naprawd dzieje. Ale hobbici w Shire tak dugo cieszyli si spokojem i
wygodami, e teraz nie wiedz, co robi. Wystarczy jednak przytkn agiew, a kraj
stanie w ogniu. Ludzie Wodza pewnie to wiedz. Bd prbowali nas zdepta i
zgasi moliwie szybko. Nie ma chwili do stracenia. Samie, jeli chcesz, skocz na
farm Cottona. To najbardziej szanowany gospodarz w okolicy i najdzielniejszy.
ywo! Zadm w rg Rohanu. Jeszcze tu nie syszano takiej muzyki.
789
790
przeciwstawi. Razem nie ma tych ajdakw wicej ni trzy setki w caym Shire, a
moe troch mniej. Damy im rad, jeli wemiemy si do kupy.
- Bro maj? spyta Merry.
- Nahajki, noe i paki. To im wystarcza do tej brudnej roboty. Z inn broni jak dotd
jeszcze si nie zdradzili odpar Cotton ale myl, e sign po co wicej, jeli
przyjdzie do walki. Niektrzy maj na pewno uki. Ustrzelili paru hobbitw.
- A widzisz, Frodo! zawoa Merry. Mwiem ci, e bez walki si nie obejdzie.
Tamci pierwsi zaczli zabija.
- Niezupenie wyjani Cotton. W kadym razie nie oni zaczli strzelanin, ale
Tukowie. Paski ojciec, panie Peregrinie, od pocztku nie chcia si z Lothem
zadawa, mwi, e jeli kto ma w naszych czasach rzdzi Shireem, to chyba tylko
prawowity than, a nie samozwaniec. A kiedy Lotho nasa na niego swoich ludzi, pan
Tuk nie da sobie dmucha w kasz. Tukowie to szczciarze, maj w Zielonych
Wzgrzach gbokie nory, Wielkie Smajale i tak dalej, wic zbiry nie mogy si do
nich dobra, a Tukowie nie chc nawet wpuszcza ajdakw na swoj ziemi. Jeli
ktry si tam zapdzi wyganiaj. Trzech, ktrych przyapali na rabunku, ustrzelili.
Odtd zbiry tym gorzej si rozsierdziy. I maj oko na Tukw. Nikt tam teraz nie
dostanie si ani stamtd nie wyjdzie.
- Gr Tukowie! zawoa Pippin. Ale kto jednak do Tukonu si dostanie. Jad do
Smajalw. Kto ze mn?
Zgosio si kilku modzikw na kucach i Pippin ruszy wraz z nimi.
- Do prdkiego zobaczenia! krzykn na odjezdnym. Na przeaj mamy nie wicej
ni czternacie mil. Jutro rano stawi si z ca armi Tukw.
Merry zad w rg, gdy znikali w gstym ju zmroku. Hobbici wszyscy krzykneli im na
wiwat.
- Mimo wszystko rzek Frodo do stojcych najbliej przyjaci nie chc zabijania,
oszczdzajcie nawet zbirw, chyba e nie byoby innego sposobu obrony ycia
hobbitw.
- Dobrze odpar Merry. Ale moemy lada chwila spodziewa si odwiedzin tej
bandy z Hobbitonu. Nie przyjd na pogawdk. Bdziemy starali si potraktowa ich
wspaniaomylnie, musimy jednak by przygotowani na najgorsze. Mam pewien plan.
- Zgoda rzek Frodo. Ty zarzd wszystko.
W tej wanie chwili nadbiego paru hobbitw wysanych przedtem na zwiady w
stron Hobbitonu.
- Id ju! oznajmi. Okoo dwudziestu zbirw, moe wicej. Ale dwaj skrcili przez
pola na zachd.
- Z pewnoci do Rozdroa powiedzia Cotton po posiki. Bd co bd maj
pitnacie mil w kad stron do przebycia. Na razie moemy si o to nie martwi.
Merry pospieszy wyda rozkazy. Tom Cotton oczyci drog odsyajc do domu
wszystkich z wyjtkiem starszych hobbitw zaopatrzonych w jak bro. Nie czekali
dugo. Wkrtce usyszeli donone gosy, a potem tupot cikich stp. Zaraz te cay
oddzia zbirw pokaza si na drodze. Na widok zapory wybuchnli miechem. Nie
wyobraali sobie, eby w tym kraiku znalaz si kto, kto stawi czoo dwom
dziesitkom Duych Ludzi.
Hobbici otworzyli zapor i ustawili si na skraju drogi.
- Dzikujemy! szyderczo zawoali Ludzie. A teraz jazda std do domw, pod
pierzyn, jeli nie chcecie dosta lania. I maszerujc przez ulic wsi, wrzeszczeli: Gasi wiata! Wszyscy do domw, niech nikt nie way si nosa wytkn. W razie
nieposuszestwa wemiemy pidziesiciu tutejszych hobbitw na rok do Lochw.
Do domw! Naczelnik traci ju cierpliwo.
791
Nikt nie zwaa na te rozkazy, lecz gdy oddzia przeszed, hobbici sformowali si w
szeregi i ruszyli za nim. Przy ognisku zbiry zastay samotnego Toma Cottona
grzejcego sobie rce.
- Jak si zwiesz i co tu robisz? spyta dowdca zbirw.
Tom Cotton z wolna podnis na niego wzrok.
- Wanie o to samo chciaem was zapyta powiedzia. To nie wasz kraj i nikt was
tu sobie nie yczy.
- Ale my yczymy sobie ciebie obejrze z bliska odpar dowdca. Bra go,
chopcy! Do Lochw z nim! A po drodze dajcie nauczk, eby si uspokoi.
Paru zbirw podbiego ku niemu, lecz od razu stanli jak wryci. Zewszd wkoo
rozlegy si gosy i napastnicy zrozumieli nagle, e stary farmer nie jest tu sam. Byli
otoczeni. W mroku, na skraju wiata promieniujcego od ogniska, stali krgiem
hobbici, ktrzy cichcem podpezli pod oson ciemnoci. Byo ich prawie dwustu i
wszyscy uzbrojeni.
Wystpi Merry.
- Spotkalimy si ju raz i ostrzegaem ci, eby si wicej tu nie pokazywa rzek
do dowdcy. Ostrzegam ci po raz wtry; stoisz w penym wietle, a nasi ucznicy
wzili ci na cel. Jeli ktry z was tknie tego gospodarza czy te innego hobbita,
padn strzay. Odrzucie wszelk bro, jak macie przy sobie.
Dowdca zbirw rozejrza si wkoo. By w puapce. Nie zlk si jednak, czu si
pewnie majc dwudziestu kamratw u boku. Za mao zna hobbitw, eby doceni
niebezpieczestwo. W swym zalepieniu postanowi walczy. Wydawao mu si, e
bdzie bardzo atwo przebi si przez szeregi oblegajcych.
- Bi ich, chopcy! krzykn. Bi, nie aowa!
Z dugim noem w jednej rce, z kijem w drugiej, rzuci si na krg hobbitw chcc
przedosta si z powrotem do Hobbitonu. Napotka na swej drodze Meriadoka i z
furi zamachn si na niego kijem. Lecz w tym samym momencie pad martwy,
przeszyty czterema strzaami.
Nauka nie posza w las. Reszta zbirw poddaa si hobbitom. Odebrano im
bro, zwizano powrozami w szeregi i zaprowadzono do pustego budynku, ktry
sami sobie zbudowali; tam sptanych zostawiono pod kluczem i pod stra. Zabitego
dowdc pochowano opodal drogi.
- A za atwo poszo, prawda? rzek Cotton. Przepowiadaem, e damy im rad.
Potrzebny by nam tylko sygna. Wrcilicie w sam por, panie Merry!
- Jeszcze mamy sporo do zrobienia odpar Merry. Jeeli twj rachunek by
suszny, unieszkodliwilimy dopiero dziesit cz przeciwnikw. Ale teraz ju
ciemno. Trzeba chyba z nastpnym krokiem czeka do rana. Wtedy zoymy wizyt
Wodzowi.
- Czemu nie zaraz? spyta Sam. Ledwie szsta godzina. A mnie pilno zobaczy
Dziadunia. Czy nie wie pan, co u niego sycha, panie Cotton?
- Nic dobrego, ale te nic bardzo zego odpowiedzia farmer. Rozkopali ca
skarp nad Bagshot, a to by dla Dziadunia ciki cios. Musia przenie si do
jednego z nowych domw, ktre pobudowali Ludzie Wodza w tym okresie, kiedy
jeszcze zajmowali si czym poza paleniem i kradzie; mieszka teraz o niespena
mil od granicy wsi Nad Wod. Odwiedza mnie przy kadej sposobnoci; wydaje si
lepiej odywiony ni wielu innych biedakw. Tak jak wszyscy jest przeciwnikiem
nowych porzdkw. Zaprosibym go na stae do siebie, ale to wzbronione.
- Dzikuj, panie Cotton, nigdy panu tego nie zapomn rzek Sam. Chc
koniecznie zobaczy Dziadunia. Ten cay Wdz i jego Sharkey, czy jak go tam zw,
mogliby w cigu nocy uknu jakie otrostwo.
792
- Rb, jak uwaasz, Samie odpar Cotton. Dobierz sobie do kompanii chopaka
albo ze dwch i sprowadcie Dziadunia do mego domu. Nie bdziesz musia wcale
zblia si do starego Hobbitonu Nad Wod. Jolly pokae ci drog.
Sam wybra si niezwocznie. Merry rozesa zwiady w okolic wsi i rozstawi
na noc warty przy zaporach. Potem wraz z Frodem poszed do domu Cottona.
Siedzieli w gronie jego rodziny w ciepej kuchni; Cottonowie grzecznie zadali kilka
pyta o histori ich podry, ale suchali odpowiedzi jednym uchem, zanadto
pochonici wydarzeniami w kraju.
- Zaczo si wszystko przez tego Pypcia, jak przezwalimy Lotha mwi Cotton. I
zaczo si wkrtce po paskim odejciu, panie Frodo. Pype mia dziwne pomysy.
Wszystko chcia zagarn, a potem rzdzi wszystkimi. Prdko si wydao, e ju od
dawna nagromadzi wielki majtek, co mu wcale na zdrowie nie wyszo. Ale dalej
skupowa coraz wicej, chocia nie wiadomo, skd bra na to pienidze. Ju mia
myny i browary, i gospody, i farmy, i plantacje fajkowego ziela. Podobno jeszcze
zanim si sprowadzi do Bag End, kupi od Sandymana myn.
Oczywicie, od pocztku mia po ojcu due dobra w Poudniowej wiartce i
sprzedawa, jak chodziy suchy, najlepsze licie za granic, wywoc je cichcem ju
od dwch lat. Pod koniec zeszego roku zacz wysya ju nie licie, ale
przygotowane ziele i to caymi karawanami wozw. Zaczo ziela w kraju brakowa,
a na domiar zego zbliaa si zima. Hobbici burzyli si na to, lecz umia ich uspokoi.
Na wozach zjechaa gromada Duych Ludzi, przewanie zbjw; niektrzy mieli si
zaj przewoeniem towaru na poudnie, inni zostali na dobre w Shire. Potem
cigno ich jeszcze wicej. Zanim si opatrzylimy, ju ich byo peno wszdzie;
wycinali drzewa, kopali, budowali sobie szopy i domy, robili, co chcieli. Zrazu Pype
paci za wyrzdzone przez nich szkody, ale wkrtce rozpanoszyli si tak, e po
prostu brali, co im si podobao.
W kraju zaczto szemra, nie do jednak gono. Stary burmistrz, Will, wybra
si z protestem, ale nie doszed do Bag End. Po drodze opady go zbiry, zawloky do
Lochw w Michel Delving i tam po dzi dzie biedak siedzi. Stao si to jako zaraz
po Nowym Roku, a gdy zabrako burmistrza, Pype ogosi si Naczelnym Szeryfem i
odtd rzdzi samowolnie wszystkim. Kto si omieli, jak to oni nazywaj, na
krnbrno, tego spotyka los Willa. Z kadym dniem byo gorzej. Ziela do fajek nikt
nie mia prcz Ludzi Wodza; Wdz nie lubi piwa, wic go hobbitom odmwi,
pozwalajc pi tylko swoim Ludziom; wszystkiego byo coraz mniej, tylko przepisw
coraz wicej, eby nikt nie mg nic z wasnego dobra zachowa, gdy zbiry
pldroway dom po domu niby to dokonujc sprawiedliwego rozdziau, w
rzeczywistoci brali wszystko dla siebie, a hobbitom nie dawali nic, prcz resztek,
ktre mona naby w domach szeryfw, ale to paskudztwo nie do strawienia. le si
dziao. Odkd jednak zjawi si Sharkey, nastaa istna klska.
- Kto zacz ten Sharkey? spyta Merry. Jeden ze zbirw co nam o nim
wspomina.
- Zbir nad zbirami, o ile mi wiadomo odpar Cotton. Pierwszy raz usyszelimy
jego imi mniej wicej w okresie niw, jako pod koniec wrzenia. Nigdymy go nie
widzieli; podobno mieszka w Bag End. On to, jak si domylam, jest teraz
prawdziwym naszym wadc. Zbiry wykonuj jego wol, a on kae rba, pali,
burzy. Ostatnio take zabija. Ju w tym nie sposb dopatrzy si sensu, bodaj
nawet zoliwego. Wal drzewa i zostawiaj na miejscu, eby gniy. Pal domy i
przestali nowe budowa.
Posuchajcie, jak byo z mynem Sandymana. Pype go zburzy, jak tylko
sprowadzi si do Bag End. Potem sprowadzi band Duych Ludzi, z minami
793
794
azajutrz rodzina Cottonw i jej gocie wstali o wicie. Noc mina spokojnie,
ale mona byo spodziewa si, e dzie przyniesie z pewnoci niejedn
przygod.
- Tak wyglda, jakby w Bag End nie byo ju zbirw rzek stary Cotton ale banda
z Rozdroa zjawi si lada chwila.
Ledwie zjedli niadanie, nadjecha goniec z Tukonu. By peen zapau.
- Than zerwa na nogi cay kraj powiedzia. Wie szerzy si wszdzie jak poar,
zbje, ktrzy pilnowali Tukonu, a raczej ci z nich, ktrzy uszli z yciem, zbiegli na
poudnie. Than ciga ich, eby nie dopuci do poczenia si na drodze z wielk
band. Pana Peregrina jednak odesa z tylu hobbitami, ilu mogli ze swego oddziau
bez naraenia wyprawy odstpi.
Nastpna nowina bya mniej pomylna. Merry, ktry ca noc spdzi na koniu,
przyjecha okoo dziesitej do farmy.
- Silna banda nadciga, s nie dalej ni o cztery mile std oznajmi. Id
gocicem od Rozdroa, ale po drodze przyczyli si do nich ludzie z rnych
oddziaw. Bdzie razem koo stu, a wszystko, co im si nawinie w marszu,
podpalaj. ajdacy!
- Ha! Ci nie bd si wdawali w ukady, id zabija rzek stary Cotton. Jeli
Tukowie nie zjawi si wczeniej ni oni, musimy si ukry i z zasadzki strzela bez
ostrzeenia. Nie obejdzie si bez walki, zanim przywrcimy ad, panie Frodo!
Tukowie jednk wyprzedzili nieprzyjaci. Przymaszerowaa z Tukonu i Zielonych
Wzgrz setka dziarskich hobbitw z Pippinem na czele. Merry mia teraz do
podkomendnych, eby rozprawi si ze zbirami. Zwiadowcy donieli, e przeciwnicy
trzymaj si zwart kup. Wiedzieli ju, e kraj powsta przeciw nim, i najwyraniej
zamierzali stumi bunt bez litoci, przecie Nad Wod by gwny orodek ruchu.
Banda zdawaa si grona i zawzita, brakowao jej wszake dowdcy biegego w
sztuce wojennej. W marszu nie zachowywaa adnych ostronoci. Merry szybko
powzi plan dziaania.
795
rodo by w tej bitwie, lecz nie doby miecza z pochwy; rola jego polegaa
gwnie na tym, e powciga hobbitw, uniesionych gniewem i blem wobec
straty tylu przyjaci, i nie dopuci, by ktokolwiek tkn przeciwnika zdajcego
si na ask zwycizcw. Po bitwie i pogrzebaniu ofiar Merry, Pippin i Sam wraz z
Frodem ruszyli z powrotem do zagrody Cottonw. Gdy zjedli obiad, Frodo westchn
i rzek:
- Teraz, jak myl, pora rozprawi si z Wodzem.
- Tak jest, im prdzej, tym lepiej powiedzia Merry. I nie bd zbyt agodny! To on
przecie jest odpowiedzialny za sprowadzenie do Shireu zbirw i za wszystkie
krzywdy, ktre w kraju wyrzdzili.
Stary Cotton zebra wit zoon z dwudziestu kilku dzielnych hobbitw.
- Przypuszczamy, e w Bag End nie ma ju zbirw rzek ale na pewno tego nie
wiadomo.
Oddzia wymaszerowa; Frodo, Sam, Merry i Pippin prowadzili. Byy to
najsmutniejsze godziny w ich yciu. Przed nimi stercza w niebo olbrzymi komin, a
gdy si zbliali do starego osiedla, pooonego na drugim brzegu Wody, idc drog
pomidzy dwoma rzdami nowych, lichych domw, zobaczyli nowy myn w caej jego
zowrogiej i brudnej brzydocie: duy budynek z cegy okracza rzeczk i plugawi jej
nurt wylewajc we potoki dymicej i cuchncej cieczy. Wszdzie wzdu drogi
cito drzewa.
Kiedy przeszli przez most i podnieli oczy na Pagrek, wraenie dech im
zaparo w piersi. Nawet wizja, ktra Samowi ukazaa si w Zwierciadle Galadrieli, nie
796
797
- Gorsze to ni Mordor powiedzia Sam. Tak, duo gorsze, bardziej rani serce, bo
to przecie dom rodzinny, ktry pamitamy z dawnych dni, zanim go zniszczono.
- To jest Mordor powiedzia Frodo. - Jedno z dzie Mordoru. Saruman dla Mordoru
pracowa nawet wtedy, gdy mu si zdawao, e dy do wasnych celw. Tak samo
jak wszyscy, ktrzy dali si Sarumanowi opta, na przykad Lotho.
Merry rozglda si z rozpacz i wstrtem.
- Wyjdmy std! rzek. Gdybym wiedzia o wszystkim, co tutaj nabrojono,
wepchnbym Sarumanowi sakiewk z zielem pici do garda.
- Pewnie, pewnie! Ale tego nie zrobi, dziki czemu mog ci dzi tutaj powita!
W progu sta Saruman we wasnej osobie, dobrze odywiony i zadowolony; oczy mu
byszczay zoliwoci i rozbawieniem. Frodo w nagym olnieniu zrozumia.
- Sharkey! krzykn.
Saruman zamia si gono.
- A wic syszae ju moje imi? Tak mnie nazywali podwadni jeszcze w
Isengardzie. Myl, e w dowd przywizania9. Oczywicie nie spodziewae si
spotka mnie w Bag End.
- Nie odpar Frodo. A mogem by to przewidzie. Maa, nikczemna zoliwo!
Gandalf ostrzega mnie, e do tego jeszcze zachowae zdolno.
- Cakowit rzek Saruman. Zdolny jestem nawet do wcale niemaych zoliwoci.
mie mi si chciao, kiedy patrzaem na was, hobbiccy ppankowie, jak jedziecie w
orszaku wielkich ludzi tacy dufni, tacy zadowoleni ze swoich maych osbek.
Zdawao wam si, e caa ta historia ju si szczliwie zakoczya i e po prostu
spacerkiem pojedziecie do swego kraju, gdzie reszt ycia spdzicie mio i wygodnie.
Mona byo zburzy dom Sarumanowi i wygna go na tuaczk, ale mowy o tym by
nie moe, by kto naruszy ten wasz dom. Co to, to nie! Przecie wami opiekuje si
Gandalf - Saruman znw si zamia. Ale nie znacie Gandalfa. Skoro narzdzia
w jego rku wykonay robot, rzuca je w kt. Wycie jednak czepiali si go nadal,
marudzc, gadajc, podrujc okrn drog, dwa razy dusz od prostej. Jeli s
tak gupi pomylaem wyprzedz ich i dam nauczk. Wet za wet, z kolei ja
sprawi im niespodziank. Nauczka byaby jeszcze lepsza, gdybycie mi zostawili
troch wicej czasu i gdybym mia wicej ludzi na dwoje usugi. Ale i tak zdziaaem
sporo, przekonacie si, nie starczy wam ycia, eby to wszystko naprawi albo
odrobi. Mia to dla mnie myl, znajd w niej pewne zadouczynienie za swoje
krzywdy.
- Jeli w tym znajdujesz przyjemno, al mi ci, Sarumanie rzek Frodo.
Obawiam si zreszt, e wkrtce zostanie ci po tej przyjemnoci co najwyej
wspomnienie. A teraz odejd std i nie wracaj nigdy.
Hobbici z wiosek zauwayli Sarumana wychodzcego z ktrej szopy i natychmiast
zbiegli si tumnie pod drzwi. Gdy usyszeli rozkaz Froda, zaczli szemra gniewnie:
- Nie wypuszcza go z yciem! Zabi go! To otr i morderca. Zabi!
Saruman powid wzrokiem po wrogich twarzach i umiechn si szyderczo.
- Zabi? rzek. Sprbujcie, jeli wam si zdaje, e macie do si, eby si porwa
na to, moi poczciwi hobbici! Wyprostowa si i wbi w nich spojrzenie pospnych
czarnych oczu. Ale nie mylcie, e wraz z caym mieniem utraciem ca moc.
Ktokolwiek podniesie na mnie rk, cignie na siebie kltw. A jeli moja krew
splami Shire, ziemia ta zwidnie i nigdy ju nie zagoi swoich ran.
Hobbici cofnli si, a Frodo rzek:
- Nie wierzcie mu! Straci moc, zachowa tylko gos, ktry bdzie was straszy i
oszukiwa, jeli mu si poddacie. Nie chc jednak, bycie go zabijali. Na nic si nie
9
Wyraz ten prawdopodobnie pochodzi z jzyka orkw, w ktrym sharku znaczy staruszek.
798
zda zemst paci za zemst, tak nie zbuduje si nic dobrego. Odejd, Sarumanie,
odejd jak najprdzej.
- Smoku, Smoku! zawoa Saruman. Z ssiedniej szopy pezn, paszczc si jak
pies Smoczy Jzyk. Znowu ruszamy w drog, Smoku! powiedzia Saruman. Ci
szlachetni hobbici i ppankowie wypdzaj nas znw na tuaczk. Chodmy!
Saruman odwrci si i ruszy, a Smoczy Jzyk poczapa za nim. Lecz gdy mijali
Froda, w rku Sarumana znienacka bysn n. Dgn byskawicznie. Ostrze
wygio si na ukrytej pod paszczem kolczudze i pko. Kilkunastu hobbitw z
Samem na czele skoczyo naprzd, obalio otra na ziemi. Sam wycign miecz.
- Stj, Samie! krzykn Frodo. Nawet teraz nie zabijaj! Nie zrani mnie. A w
kadym razie nie pozwol, by go zabi w taj haniebny sposb. By kiedy wielki,
nalea do szlachetnego bractwa, przeciw ktremu aden z nas nie miaby podnie
rki. Upad, nie w naszej mocy go dwign. Ale oszczdmy jego ycie w nadziei,
e znajdzie si kto, kto go bdzie umia podwign.
Saruman wsta i popatrzy na Froda. Oczy jego miay zagadkowy wyraz podziwu,
szacunku i nienawici zarazem.
- Wyrose, nizioku powiedzia. Tak, tak, bardzo wyrose. Jeste mdry i
okrutny. Odare moj zemst ze sodyczy i musz std odej z gorzkim poczuciem,
e zawdziczam ycie twojej litoci. Nienawidz ciebie. Odchodz, nie bd ci
wicej niepokoi. Nie spodziewaj si jednak ode mnie ycze zdrowia i dugiego
ycia. Nie bdziesz si cieszy ani jednym, ani drugim. Ale to ju nie za moj spraw.
Ja tylko przepowiadam.
Gdy odchodzi, hobbici rozstpili si otwierajc mu przejcie, lecz tak silnie ciskali w
garci bro, e kostki na rkach im zbielay. Smoczy Jzyk waha si chwil, potem
ruszy za swym panem.
- Smoczy Jzyku! zawoa Frodo. Nie jeste zmuszony i za nim. O ile mi
wiadomo, nie wyrzdzie mi nic zego. Moesz odpocz i odywi si tutaj, a gdy
nabierzesz si, pj wasn drog.
Smoczy Jzyk przystan i obejrza si na Froda, jak gdyby prawie ju zdecydowany
pozosta. Lecz Saruman odwrci si szybko.
- Nic zego ci nie wyrzdzi? zaskrzecza. Och, nie! Nawet gdy si wymyka po
nocach, chcia tylko popatrze na gwiazdy. Ale czy mi si zdawao, czy te kto pyta,
gdzie schowa si biedny Lotho? Ty co o tym wiesz, Smoku, prawda? Moe im
powiesz?
Smoczy Jzyk skuli si i wyjka:
- Nie, nie!
- A wic ja powiem rzek Saruman. Smoczy Jzyk zabi waszego Wodza,
biednego malca, poczciwego naczelnika. Prawda, Smoku? Zadgae go picego,
jak przypuszczam. I pochowae, mam nadziej; chocia nie wiem, bo Smok by
ostatnio bardzo zgodniay. Nie, Smok nie jest przyjemn osobistoci. Radz wam
odda go pod moj opiek.
Dzika nienawi zabysa w przekrwionych oczach Smoczego Jzyka.
- To ty mi kaza, ty mnie zmusi sykn.
- A ty zawsze robisz, co Sharkey kae, czy tak? zamia si Saruman. Wic teraz
powiadam ci: chod ze mn.
Kopn w twarz kulcego si na ziemi niewolnika, odwrci si i ju mia odej, gdy
nagle Smoczy Jzyk, jakby na sprynie, zerwa si i wycignwszy ukryty w fadach
odziey sztylet skoczy Sarumanowi na kark, szarpn wstecz gow i podern
gardziel, po czym z krzykiem pomkn ciek w d. Zanim Frodo zdy
799
800
Rozdzia 9
Szara Przysta
801
802
803
804
zas pyn, zacz si rok 1421. W marcu Frodo znw zachorowa, lecz
wielkim wysikiem woli zatai to przed Samem, ktry wanie mia zgoa co
innego w gowie. Dwudziestego pitego marca bowiem, w dniu odtd dla
Sama pamitnym, Ryczka urodzia mu pierwsze dziecko.
- Jestemy w kopocie, prosz pana oznajmi Frodowi bo zamierzalimy da mu
imi Frodo, za pozwoleniem paskim. A tymczasem zamiast syna przysza na wiat
crka. Zreszt liczne dziewcztko jak rzadko, wzia na szczcie pikno nie z
ojca, ale z matki. No i teraz nie wiemy, jak j nazwa.
- A czemu by nie trzyma si starych dobrych zwyczajw? odpar Frodo.
Wybierz imi kwiatu, jak na przykad Ra. Poowa dziewczt w Shire nosi takie
imiona, c znajdziesz lepszego?
- Moe i racja, prosz pana rzek Sam. Syszaem co prawda wdrujc po wiecie
wiele piknych imion, ale troch, e tak powiem, za wspaniaych na powszedni
uytek. Dziadunio powiada: Daj jej krtkie imi, eby dla wygody nie potrzebowa
go do poowy obcina. Jeli jednak bdzie to nazwa kwiatu, nie bd si troszczy
nawet o jej krtko. Musi to by pikny kwiat, bo ta maa, prosz pana, wydaje mi
si bardzo adna, a z pewnoci wyronie jeszcze pikniejsza.
Frodo chwil si namyla.
- A jak by ci si podobao imi Elanor, co znaczy gwiazda soneczna; pamitasz
chyba te drobne kwiatki w trawach Lothlorien?
- Jak zawsze utrafi pan w sedno! odpar Sam zachwycony. Wanie to, co mi si
marzyo.
Maa Elanor miaa sze miesicy i rok 1421 chyli si ku jesieni, gdy pewnego
dnia Frodo wezwa Sama do swej pracowni.
- W czwartek przypadaj urodziny Bilba powiedzia. Przecignie starego Tuka.
Koczy sto trzydzieci jeden lat!
- Brawo! rzek Sam. Pan Bilbo jest nadzwyczajny.
- W zwizku z tym, mj Samie, chciabym, eby porozmawia z R i spyta, czy
obejdzie si bez ciebie przez czas jaki, aeby mg ze mn pojecha w ma
podr. Oczywicie, teraz nie moesz wybiera si daleko ani na dugo doda
Frodo z lekk nutk alu w gosie.
- Rzeczywicie, prosz pana, trudno by mi byo.
- Rozumiem. Nie o to jednak chodzi. Chciabym tylko, eby mi towarzyszy kawaek
drogi. Powiedz Ry, e twoja nieobecno nie przecignie si ponad dwa tygodnie i
e wrcisz na pewno cay.
- Chtnie pojechabym z panem a do Rivendell i rad bym zobaczy pana Bilba
rzek Sam. A przecie naprawd chc przebywa tylko w jednym miejscu na
wiecie, to znaczy tutaj. Rozdarty jestem na dwoje.
- Biedny Samie! Obawiaem si, e bdziesz si tak czu powiedzia Frodo. Ale
wkrtce si z tego wyleczysz. Stworzony jeste na zdrowego i silnego hobbita z
jednej bryy i takim te bdziesz.
Przez par dni Frodo wraz z Samem przeglda papiery i zapiski, a potem przekaza
wiernemu giermkowi klucze. Najwaniejsz cz jego dobytku stanowia gruba
ksiga oprawna w gadk czerwon skr; niemal wszystkie jej stronice byy ju
zapisane, pierwsze chwiejn nieco rk Bilba, ale wikszo energicznym
charakterem Froda. Cao dzielia si na rozdziay, osiemdziesity rozdzia by
jednak nie dokoczony i pozostao jeszcze kilka biaych kartek. Na pierwszej stronie
kilka tytuw kolejno wykrelono, a brzmiay one tak:
Mj dziennik. Niespodziewana podr. Tam i z powrotem. Co si stao pniej.
Przygody piciu hobbitw. Historie Wielkiego Piercienia, zebrane przez Bilba
805
808
KONIEC
809