You are on page 1of 810

J.R.R.

Tolkien

WADCA PIERCIENI
Tumaczya: Maria Skibniewska

Warcraft

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Trzy piercienie dla krlw elfw pod otwartym niebem,


Siedem dla wadcw krasnali w ich kamiennych paacach,
Dziewi dla miertelnikw, ludzi mierci podlegych,
Jeden dla Wadcy Ciemnoci na czarnym tronie
W krainie Mordor, gdzie zalegy cienie,
Jeden, by wszystkimi rzdzi, Jeden, by wszystkie odnale,
Jeden, by wszystkie zgromadzi i w ciemnoci zwiza
W krainie mordor, gdzie zalegy cienie.

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Wyprawa
Przedmowa
Prolog

Ksiga pierwsza
Zabawa z dawna oczekiwana
Cie przeszoci
Trzech to ju kompania
Na przeaj w pieczarki
Wykryty spisek
Stary Las
W dimu Toma Bombadila
Mga na Kurhanach
Pod Rozbrykanym Kucykiem
Oberywiat
Sztylet w ciemnoci
Bieg do brodu

Ksiga druga
Spotkanie
Narada u Elronda
Piercie rusza na poudnie
Wdrwka w ciemnociach
Most w Khazad-dumine
Lothlorien
Zwierciado Galadrieli
Wielka Rzeka
Rozstanie

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Prolog
1

W sprawie hobbitw

Ksika ta w znacznej mierze powicona jest hobbitom i z jej kartek


dowiedz si czytelnicy wiele o ich charakterze, a troch te o ich historii. Dodatkowe
informacje znale mona w wybranych fragmentach Czerwonej Ksigi Marchii
Zachodniej ogoszonych poprzednio pod tytuem Hobbit. T wczeniejsz opowie
oparem na najstarszych rozdziaach Czerwonej Ksigi, napisanych przez Bilba,
pierwszego hobbita, ktry zdoby saw w szerszym wiecie; zatytuowa on swoje
wspomnienia Tam i z powrotem, poniewa opowiedzia w nich o swojej wyprawie
na wschd i o powrocie do domu: ta wanie przygoda staa si powodem wpltania
pniej wszystkich hobbitw w doniose wypadki Trzeciej Ery, opisane w niniejszej
ksice.
Wielu czytelnikw zechce moe jednak dowiedzie si wicej o tym godnym
uwagi ludzie ju na samym pocztku tej opowieci, niektrzy za mog nie posiada
wczeniejszej ksiki. Dla tych wanie czytelnikw zamieszczam tu kilka uwag
dotyczcych waniejszych spraw zaczerpnitych z zachowanych rde, traktujcych
o hobbitach; przypominam te pokrtce przebieg wczeniejszej wyprawy.
Hobbici to lud skromny, lecz bardzo staroytny, o wiele liczniejszy ongi ni
dzi; kochaj bowiem pokj i cisz, i yzn, uprawn ziemi: najchtniej osiedlali si
w dobrze rzdzonych i dobrze zagospodarowanych rolniczych krainach. Nie
rozumiej i nigdy nie rozumieli ani nie lubili maszyn bardziej skomplikowanych ni
miechy kowalskie, myn wodny czy rczne krosna, chocia narzdziami
rzemielniczymi posugiwali si zrcznie. Nawet w staroytnych czasach oniemielali
ich Duzi Ludzie, jak nas nazywaj, teraz za unikaj ich trwonie i dlatego coraz
trudniej spotka hobbita. Hobbici odznaczaj si doskonaym suchem i bystrym
wzrokiem, a chocia s skonni do tycia i nie lubi si spieszy bez potrzeby, ruchy
maj zwinne i zgrabne. Zawsze posiadali dar szybkiego i bezszelestnego znikania,
jeli zjawia si w pobliu ktry z Duych Ludzi, a nie yczyli sobie go spotka;
udoskonalili t sztuk tak, e ludziom dzi wydaje si ona magi. W rzeczywistoci
jednak hobbici nigdy nie studiowali magii w adnej postaci, nieuchwytno
zawdziczaj jedynie zawodowej wprawie, a wskutek dziedzicznych uzdolnie,
wytrwaych wicze i serdecznego zycia si z ziemi doprowadzili j do
doskonaoci, ktrej wiksze i mniej zrczne rasy nie mog naladowa.
Hobbici s bowiem mali, mniejsi ni krasnoludy, a w kadym razie nie tak
grubi i przysadzici, nawet jeli wzrostem niewiele im ustpuj. Wzrost hobbitw
bywa rny, waha si od dwch do czterech stp naszej miary. W dzisiejszych
czasach mao ktry hobbit siga trzech stp, ale - jak twierdz - rasa skarlaa, bo
dawniej bywali wysi. Czerwona Ksiga mwi, e Bandobras Tuk (Bullroarer), syn
Isengrima Drugiego, mierzy cztery i p stopy i mg dosiada konia. Wedle
hobbickich kronik tylko dwaj sawni bohaterowie dawnych czasw przewyszali
Bullroarera; ale o tej ciekawej historii powie nam wicej niniejsza ksika.
Jeeli chodzi o hobbitw z Shireu, ktrych wanie dotyczy nasza opowie,
by to za dni pokoju i dostatkw lud wesoy. Ubierali si w jasne kolory, szczeglnie
lubili ty i zielony; rzadko nosili obuwie, poniewa stopy ich maj z natury tward,
rzemienn podeszw i obronite s, podobnie jak gowa, bujnym, kdzierzawym
wosem, zwykle kasztanowatym. Dlatego te jedynym rzemiosem
nie
3

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

praktykowanym wrd hobbitw byo szewstwo; u rk natomiast mieli dugie, zrczne


palce i umieli wytwarza mnstwo poytecznych i adnych przedmiotw. Twarze mieli
na og bardziej poczciwe ni pikne, szerokie, jasnookie, rumiane, o ustach skorych
do miechu, jedzenia i picia. Tote mieli si, jedli i pili jak najczciej i z wielkim
zapaem, lubili o kadej porze dnia artowa, a sze razy na dzie je - o ile to byo
moliwe. Byli gocinni, przepadali za zebraniami towarzyskimi, a podarki rwnie
hojnie dawali, jak chtnie przyjmowali.
Nie ulega wtpliwoci, e mimo pniejszego rozdziau, hobbici s
spokrewnieni o wiele bliej z nami ni z elfami, a nawet ni z krasnoludami. Niegdy
mwili ludzkim jzykiem, na swj sposb oczywicie, te same rzeczy co my lubili i
tych samych nie cierpieli. Ale nie sposb stwierdzi dokadnie, jakie wizao ich z
nami pokrewiestwo. Pocztki hobbitw sigaj w gb Dawnych Dni, dzi ju
zamierzchych i zapomnianych. Jedynie elfy dotd przechowuj pami minionych
czasw, lecz tradycje te ograniczaj si niemal wycznie do ich wasnej historii, w
ktrej ludzie rzadko wystpuj, o hobbitach za wcale nie ma wzmianki. Mimo to jest
rzecz jasn, e hobbici yli cicho w rdziemiu przez dugie lata, zanim inne ludy
dowiedziay si o ich istnieniu. A e wiat bd co bd roi si od rozmaitych
niezliczonych dziwnych stworze, may ludek hobbicki bardzo niewiele znaczy wrd
innych. Za ycia wszake Bilba i jego spadkobiercy, Froda, hobbici nagle, wbrew
swoim yczeniom, stali si wani, sawni i zamcili spokj narad Mdrcw oraz
Duych Ludzi.

Te czasy, Trzecia Era rdziemia, to ju dzisiaj odlega przeszo i wszystkie


kraje bardzo si od owej epoki zmieniy. Niewtpliwie jednak hobbici zamieszkiwali
wwczas te same strefy, w ktrych dotd jeszcze yj: pnocno-zachodnie kraje
starego wiata, na wschd od Morza. O pierwotnej ojczynie hobbici z epoki Bilba
nie zachowali adnych wiadomoci. Umiowanie wiedzy (z wyjtkiem badania
genealogii) nie byo wrd nich zbyt rozpowszechnione, lecz kilku hobbitw ze
starych rodw studiowao ksigi o wasnej przeszoci, a nawet zbierao u elfw,
krasnoludw i ludzi zapiski z dawnych lat i dalekich krajw. Wasne, hobbickie kroniki
nie sigay w przeszo prze osiedleniem si w Shire, a najstaroytniejsze legendy
rzadko mwiy o zdarzeniach sprzed Dni Wdrwki. Niemniej jasno wynika z tych
legend oraz z zachowanych w jzyku i obyczaju dowodw, e hobbici, podobnie jak
wiele innych ludw, przywdrowali na zachd w zamierzchych czasach.
Najdawniejsze opowieci pozwalaj domyla si, e w pewnej epoce zamieszkiwali
nad grnym biegiem Anduiny, midzy Wielkim Zielonym Lasem a Grami Mglistymi.
O powodach pniejszej cikiej i niebezpiecznej przeprawy przez gry do Eriadoru nie wiadomo dzi ju nic pewnego. rda hobbickie mwi o rozmnoeniu si tutaj
ludzi i o cieniu, ktry pad na lasy i tak je wypeni ciemnociami, e otrzymay now
nazw Mrocznej Puszczy.
Jeszcze przed przekroczeniem gr hobbici podzielili si na trzy szczepy,
rnice si do znacznie midzy sob: Hartfootw, Stoorw i Fallohidw.
Hartfootowie mieli skr bardziej smag, byli nisi i drobniejsi, nie nosili brd ani
butw; donie i stopy mieli ksztatne i zrczne; osiedlali si najchtniej w grach i na
stokach pagrkw. Stoorowie, bardziej masywni i ciszej budowy, rce i stopy mieli
wiksze, a lubili szczeglnie rwniny oraz brzegi rzek. Fallohidzi, o janiejszej cerze i
owosieniu, byli wysi i smuklejsi od innych hobbitw, a kochali si w drzewach i
lasach.

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Hartfootowie mieli ongi wiele do czynienia z krasnoludami i dugi czas przeyli


u podny gr. Wczenie wywdrowali na zachd rozpraszajc si po caym
Eriadorze a po Wichrowy Czub, gdy dwa pozostae szczepy jeszcze zamieszkiway
Dzikie Kraje. Hartfootw uzna mona za najbardziej typowych przedstawicieli
hobbitw, a take za najliczniejszych. Bardziej ni inni skaniali si do ycia
osiadego, nie lubili si przenosi z miejsca na miejsce i najduej zachowali obyczaj
przodkw zamieszkujc podziemne tunele albo nory.
Stoorowie najduej trzymali si brzegw Wielkiej Rzeki Anduiny i najmniej
stronili od ludzi. Pniej ni Hartfootowie przybyli na zachd, cignc dalej z biegiem
Grzmicej Rzeki na poudnie. Tu wikszo z nich osiada na dugi czas midzy
Tharbadem a granic Dunlandu, zanim ruszyli znowu na pnoc.
Fallohidzi, najmniej liczni, stanowili pnocn ga. Nawizali serdeczniejsz
ni inni hobbici przyja z elfami, wicej wykazywali zdolnoci do jzykw i piewu
ni do rzemiosa, a za najdawniejszych czasw woleli owy od uprawiania ziemi.
Przebyli gry na pnoc od Rivendell i powdrowali w d rzeki zwanej Szar Wod.
W Eriadorze wkrtce przemieszali si z innymi szczepami, ktre tu wczeniej od nich
osiady, lecz, jako odwaniejsi i bardziej przedsibiorczy, czsto wybijali si na
przywdcw wrd Hartfootw i Stoorw. Nawet za czasw Bilba mona byo
jeszcze zauway silne wpywy krwi fallohidzkiej w yach najznakomitszych rodw,
jak Tukowie lub dziedzice Bucklandu.
W zachodniej czci Eriadoru, midzy Grami Mglistymi a Ksiycowymi,
hobbici zastali ludzi i elfw. yy tu jeszcze niedobitki Dunedainw1, krlw wrd
ludzi, pochodzcych zza Morza, z Westernesse; lecz wymierali szybko, a ich
ogromne Pnocne Krlestwo pustoszao stopniowo. Byo a za wiele miejsca dla
nowych przybyszw i wkrtce hobbici zaludnili ten kraj tworzc porzdne osiedla.
Wikszo prymitywnych osiedli od dawna znikna i za czasw Bilba zostaa ju
zapomniana; jedno wszake z tych, ktre najwczeniej doszy do znaczenia,
przetrwao, jakkolwiek mniejsze ni ongi; znajdowao si ono w Bree, otoczone krain
zwan Zalesiem, o jakie czterdzieci mil na wschd od Shireu. Z pewnoci w tej
wanie dawnej epoce hobbici nauczyli si alfabetu i zaczli pisa wzorujc si na
Dunedainach, ktrzy z kolei nabyli t umiejtno od elfw. W tym take okresie
hobbici zapomnieli swego pierwotnego jzyka i odtd przejli Wspln Mow, zwan
inaczej jzykiem Westron, panujc we wszystkich krainach rzdzonych przez
krlw, od Arnoru do Gondoru i na wybrzeach Morza od Belfalas do Lune.
Zachowali jednak kilka sw starego jzyka, a take odrbne nazwy miesicy i dni
tygodnia oraz mnstwo imion wasnych.
Mniej wicej w tej samej epoce koczy si okres legend, a zaczyna historia
hobbitw wraz z wprowadzeniem rachuby czasu. Albowiem w tysic szeset
pierwszym roku Trzeciej Ery dwaj Fallohidzi, bracia Marcho i Blanko, wyruszyli z
Bree; uzyskawszy pozwolenie wielkiego krla w Fornocie2, przeprawili si z liczn
rzesz hobbitw przez Rzek Brunatn - Baranduin. Przeszli przez Most
Kamiennych ukw zbudowany w okresie potgi Krlestwa Pnocy i zajli na swoj
siedzib cay obszar midzy rzek a Dalekimi Wzgrzami. W zamian mieli tylko
utrzymywa w porzdku Wielki Most oraz wszystkie inne most i drogi, udziela
pomocy gocom krlewskim i uznawa zwierzchnictwo krla. W ten sposb zacza
1

Dunedainami nazway elfy jedyn ras ludzk znajc jzyk elfw. Dunedainowie, mieszkacy Numenoru,
czyli Westernesse, byli jasnowosi, wikszego wzrostu ni inni ludzie i yli trzy razy duej od nich; znakomici
eglarze, krlowali wrd ludzi.
2
Wedug kronik Gondoru by nim wwczas Argeleb II, dwudziesty wadca z dynastii Pnocnej, ktra wygasa
w trzysta lat pniej na krlu Arvedui.
5

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

si era Shireu, bo rok przekroczenia rzeki Brandywiny (jak hobbici j przezwali) sta
si pierwszym rokiem Shireu, a wszystkie pniejsze daty liczono od niego.3 Osiadli
na zachodzie hobbici natychmiast pokochali swoj now ojczyzn i pozostali w niej;
wkrtce te znw wyczyli si z historii ludzi i elfw. Pki istnia krl, byli jego
poddanymi, lecz z imienia tylko, bo naprawd rzdzili nimi wani wodzowie, a
hobbici wcale si nie mieszali do wydarze rozgrywajcych si na wiecie poza ich
krajem. Podczas ostatniej bitwy pod Fornostem przeciw czarnoksinikowi, Wadcy
Angmaru, posali na pomoc garstk ucznikw; tak przynajmniej twierdz, bo w
ludzkich kronikach brak o tym jakiejkolwiek wzmianki. Ale ta wojna przyniosa kres
Krlestwu Pnocy, a wwczas hobbici zawadnli krajem samodzielnie i wybrali
spord swoich wodzw thana, eby przej wadz po krlu, ktrego zabrako. Przez
nastpne tysice lat yli w nie zamconym niemal pokoju. Po Czarnej Pladze (37 r.
wg Kalendarza Shireu) roli w liczb i dostatki a do katastrofalnej Dugiej Zimy i
spowodowanego przez ni godu. Mnstwo ludu wtedy wygino, lecz w czasach, o
ktrych mwi ta opowie, nie pamitano ju Chudych Lat (1158 -1160), a hobbici
zdyli ponownie przywykn do dobrobytu. Ziemia bya bogata i askawa, a chocia
na dugi czas przed przybyciem hobbitw opuszczona, z dawna doskonale
zagospodarowana, tam bowiem krlowie mieli ongi swoje liczne fermy, pola zb,
winnice i lasy.
Kraj cign si na czterdzieci staj od Dalekich Wzgrz a do mostu na
Brandywinie i na pidziesit od pnocnych wrzosowisk do moczarw na poudniu.
Hobbici nazwali go Shireem; bya to kraina podlega wadzy thana, synna z adu i
spokoju; w tym miym zaktku pdzili spokojny, stateczny ywot i coraz mniej
troszczyli si o reszt wiata, po ktrym kryy ze moce, a wreszcie doszli do
przewiadczenia, e pokj i dostatek panuj wszdzie w rdziemiu i e wszystkie
rozsdne stworzenia korzystaj z tego przywileju. Zataro si w ich pamici, moe
zatarli umylnie, to, co przedtem wiedzieli - a nigdy nie wiedzieli duo - o Stranikach
i o trudach tych, ktrzy umoliwili tak dugi pokj w Shire W rzeczywistoci kto ich
chroni, lecz hobbici o tym zapomnieli.
aden szczep hobbitw i w adnej epoce dziejw nie odznacza si
wojowniczoci i nigdy hobbici nie bili si midzy sob. Dawnymi czasy oczywicie
bywali zmuszani do walki, eby utrzyma si pord nieprzyjaznego wiata, lecz w
epoce Bilba wojny te naleay ju do historii staroytnej. Nikt ze wspczesnych
Bilbowi nie mg ju pamita ostatniej bitwy, jaka rozegraa si w granicach Shireu,
kiedy to w roku 1147 (ery Shireu) Bandobras Tuk zwyciy na Zielonych Polach i
odpar najazd orkw. Nawet klimat z czasem zagodnia, a wilki, ktre ongi podczas
srogich nienych zim cigny wygodniae z pnocy, znano teraz jedynie z bajek
starcw. Chocia wic w Shire przechowywao si troch ora, suy on zazwyczaj
do ozdoby cian nad kominkami lub wystawiony by w muzeum w Michel Delving.
Muzeum to nazywano Domem Mathom, bo nazw mathom okrelali hobbici
wszelkie rzeczy doranie na nic nieprzydatne, ktrych wszake nie chcieli wyrzuca.
W hobbickich mieszkaniach gromadzio si mnstwo rnych mathom, do nich te
mona by zaliczy wikszo urodzinowych podarkw przechodzcych z rk do rk.
Mimo wszystko, wrd wygd i pokoju hobbici wci jeszcze zachowali
zadziwiajco wiele hartu. Jeeli ju dochodzio do walki, nieatwo byo ich sposzy
lub zabi; moe jedn z przyczyn - i to nie ostatni - niezmordowanego upodobania
hobbitw do dobrych rzeczy byo to, e w razie koniecznoci umieli si bez nich
3

Znaczy to, e chcc ustali jak dat wedug rachuby czasu elfw i Dunedainw, naley dodawa 1600 do
daty wedug rachuby Shireu.

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

obywa; wytrzymywali srogie mczarnie z rki wroga, bl, chody i burze tak dzielnie,
e zdumiewali tych, ktrzy nie znajc dobrze hobbitw sdzili ich z pozorw: z
tustych brzuchw i sytych twarzy. Nieskorzy do ktni, nie zabijali dla rozrywki
adnych yjcych istot, lecz przyparci do muru stawali mnie, sync z bystrego oka
i pewnoci rki. Nie tylko wtedy, gdy mieli uk i strzay. Kiedy hobbit schyla si po
kamie, kade obce stworzenie dobrze wiedziao, e lepiej zrobi, jeli szybko
uskoczy do kryjwki.
Pocztkowo wszyscy hobbici mieszkali w norach ziemnych - tak przynajmniej
powiadaj - i w tego rodzaju mieszkaniach po dzi dzie czuj si najbardziej
swojsko. Z czasem wszake musieli przyj rwnie inne formy budownictwa. Za
ycia Bilba w Shire tylko najbogatsi i najbiedniejsi przestrzegali starego obyczaju.
Biedacy mieszkali w prymitywnych jamach, w prawdziwych norach, o jednym oknie
lub bez okien w ogle; zamoni hobbici budowali sobie zbytkowne odmiany
tradycyjnych nor. Nie wszdzie jednak mona byo znale odpowiedni teren do
budowy obszernych, rozgazionych korytarzy podziemnych (zwanych po hobbicku
smajalami). W paskich, nizinnych okolicach hobbici, ktrych wci przybywao,
zaczli wznosi domy nad ziemi. A nawet w grzystych stronach i w starych
osiedlach, jak Hobbiton albo Tukon, czy te w stolicy Shireu, w Michel Delving na
Biaych Wzgrzach, powstao wiele domw z drzewa, cegy i kamienia. Szczeglnie
upodobali je sobie mynarze, kowale, powronicy i ciele oraz inni rzemielnicy;
hobbici bowiem, nawet majc nory mieszkalne, na warsztaty od dawna zwykli
budowa szopy. Podobno zwyczaj wznoszenia na fermach budynkw gospodarskich
i stod pierwsi wprowadzili mieszkacy Moczarw z nizin nad Brandywin. Hobbici z
tej czci kraju, zwanej Wschodni wiartk, byli do tdzy, nogi mieli grube i
podczas ddystej pogody nosili buty na mod krasnoludzk. Nie ulegao wszake
wtpliwoci, e w ich yach pyno duo krwi Stoorw, o czym wiadczy zarost,
hodowany przez wielu z nich na brodzie. Hartfootowie i Fallohidzi nie mieli ani ladu
zarostu. Wikszo hobbitw z Moczarw i z Bucklandu na wschodnim brzegu
Rzeki, ktrym nastpnie zawadnli, przybya pniej do Shireu z dalekiego
poudnia; trafiay si wrd nich osobliwe imiona i dziwne sowa, nie spotykane w
innych okolicach.
Moliwe, e sztuka budowlana, tak jak wiele innych rzemios, zostaa
przeszczepiona od Dunedainw. Ale mogli si jej rwnie nauczy hobbici
bezporednio od elfw, mistrzw ludzkoci w jej zaraniu. Albowiem elfy Wysokiego
Rodu nie opuciy jeszcze rdziemia i zamieszkiway podwczas w Szarej Przystani
na zachodzie oraz w innych miejscowociach niezbyt odlegych od Shireu. Za
Marchiami na zachodzie widniay trzy wiee elfw, stojce tam od niepamitnych
czasw. W blasku ksiyca lniy one daleko wok. Najwysza bya jednoczenie
najdalsz i sterczaa samotnie na zielonym wzgrzu. Hobbici z Zachodniej wiartki
utrzymywali, e z jej szczytu wida Morze, lecz aden hobbit, o ile wiadomo, nigdy
si na ten szczyt nie wdrapa. Prawd mwic, bardzo nieliczni hobbici widzieli w
yciu Morze i eglowali po nim, a jeszcze mniej byo takich, ktrzy powrcili, by o tym
opowiedzie. Na og hobbici nieufnie spogldali nawet na rzeki i dki, mao ktry
te umia pywa. Im duej trway spokojne dni Shireu, tym rzadziej hobbici wdawali
si w rozmowy z elfami, a wreszcie zaczli si ich lka i podejrzliwie traktowa
tych, ktrzy si z nimi zadawali; sama nazwa Morze staa si postrachem i wrb
mierci dla hobbitw, wic odwrcili twarze od wzgrz na zachodzie. Moe wic
nauczyli si budownictwa od elfw, a moe od ludzi, w kadym razie stosowali t
sztuk na swj wasny sposb. Nie wznosili wie. Domy hobbitw byway zazwyczaj
dugie, niskie i wygodne. Najdawniejsze stanowiy waciwie tylko pewn nadziemn

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

odmian smajalw, kryto je strzech z siana lub somy albo darnin, a cianom
nadawano ksztat nieco wypuky. Ten typ budownictwa naley jednak do wczesnego
okresu Shireu, od dawna ju hobbici zmienili je i udoskonalili dziki sposobom,
ktrych nauczyli si od krasnoludw lub ktre sami wynaleli. Najbardziej
charakterystyczn cech hobbickiej architektury pozostao upodobanie do okrgych
okien, a nawet drzwi.
Domy i nory hobbitw z Shireu byway zwykle obszerne i zamieszkae przez
liczne rodziny. (Bilbo i Frodo Baggins, jako bezenni, stanowili wyjtek, jak zreszt
pod wielu innymi wzgldami, choby pod tym, e przyjanili si z elfami). Niekiedy,
jak na przykad u Tukw z Wielkich Smajalw albo u Brandybuckw z Brandy Hallu,
kilka spokrewnionych pokole yo razem w zgodzie (mniejszej lub wikszej) w
jednej dziedzicznej siedzibie rozbudowanej w liczne boczne tunele. Wszyscy hobbici
bd co bd mieli silnie rozwinite poczucie rodowej wizi i bardzo dokadnie
orientowali si w swoich pokrewiestwach. Wywodzili dugie i zawie rodowody,
krelc drzewa genealogiczne o mnstwie rozgazie. Obcujc z hobbitami trzeba
pamita, kto z kim jest spokrewniony i w jakim stopniu. Byoby niemoliwe
pomieci w tej ksice drzewo genealogiczne obejmujce bodaj najwaniejsze rody
z epoki, o ktrej tu opowiadamy. Drzewo takie dodane na kocu Czerwonej Ksigi
Marchii Zachodniej stanowi samo w sobie spor ksieczk, ktra kademu, kto nie
jest hobbitem, wydaaby si straszliwie nudn. Hobbici przepadaj za takimi
wywodami, pod warunkiem, eby byy cise: lubi znajdowa w ksikach to, co i
bez nich dobrze wiedz, ale przedstawione jasno, prosto i bez sprzecznoci.
2

O fajkowym zielu

Jest jeszcze pewna sprawa, ktrej mwic o dawnych hobbitach nie wolno
pomin, a mianowicie dziwaczne przyzwyczajenie tego ludu: hobbici ssali czy te
wdychali za pomoc drewnianych lub glinianych fajek dym rozarzonych lici ziela,
zwanego zielem albo liciem fajkowym; bya to prawdopodobnie jaka odmiana
nicotiany. Gboka tajemnica okrywa pochodzenie tego szczeglnego zwyczaju czy
moe sztuki, jak woleli go nazywa hobbici. Wszystko, co na ten temat udao si w
staroytnoci wykry, zebra Meriadok Brandybuck (pniejszy dziedzic Bucklandu),
poniewa za i on, i tyto z Poudniowej wiartki graj pewn rol w dalszym
opowiadaniu, przytocz tu uwagi, zamieszczone na wstpie do jego Zielnika
Shireu.
Z ca pewnoci - pisze Meriadok Brandybuck - wolno nam t sztuk uzna
za nasz wasny wynalazek. Kiedy hobbici zaczli pali fajki - nie wiadomo, bo z
najdawniejszych nawet legend i kronik rodzinnych wynika, e ju w zamierzchych
czasach zwyczaj by ustalony. Od wiekw mieszkacy Shireu palili rozmaite zioa,
jedne gorsze, inne lepsze. Wszystkie jednak wiadectwa zgadzaj si co do tego, e
pierwsze prawdziwe ziele fajkowe wyhodowa Tobold Hornblower w swoich ogrodach
w Longbottom, w Poudniowej wiartce, za panowania Isengrima Drugiego, okoo
roku 1070 ery Shireu. Po dzi dzie najlepszy krajowy tyto pochodzi z tej wanie
okolicy, a najbardziej lubiane jego odmiany nosz nazwy: Licie z Longbottom, Stary
Toby i Gwiazda Poudnia.
W jaki sposb Stary Toby uzyska t rolin, nie wiadomo, bo umar nie
zwierzywszy nikomu sekretu. Zna si na zioach, nie by jednak podrnikiem.
Podobno za modu bywa czsto w Bree, w tej bowiem krainie i za naszych czasw
ronie ona bujnie na poudniowych stokach wzgrz. Hobbici z Bree twierdz, e to
oni pierwsi palili w fajkach prawdziwe fajkowe ziele. Co prawda hobbici z Bree we

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wszystkim roszcz sobie prawa do pierwszestwa przed hobbitami z Shireu


nazywajc ich kolonistami; w tym wszake szczeglnym przypadku pretensje ich
wydaj mi si do uzasadnione. Niewtpliwie nie skdind, lecz z Bree sztuka
palenia prawdziwego fajkowego ziela rozpowszechnia si w ostatnim stuleciu
midzy krasnoludami i takimi istotami, jak Stranicy, czarodzieje, rni wdrowcy, bo
ruch jest niemay przez ten kraj, ktry by z dawna wzem wielu szlakw. Tak wic
za kolebk i orodek sztuki fajkowej uzna mona star gospod w Bree Pod
Rozbrykanym Kucykiem, w ktrej od niepamitnych czasw gospodarzya rodzina
Butterburw.
Mimo to poczynione przeze mnie podczas wielu wypraw na poudnie
obserwacje przekonay mnie, e ojczyzn ziela fajkowego nie jest nasza cz
wiata, lecz e przywdrowao ono do nas z doliny Anduiny, tam za, jak
przypuszczam, przywieli je zza Morza ludzie z Westernesse. Ronie ono obficie w
Gondorze, jest tam bujniejsze i wysze ni na pnocy, gdzie nigdy nie pleni si dziko
i gdzie udaje si tylko w zacisznych zaktkach, jak wanie w Longbottom. W
Gondorze ludzie zw je pachnc psiank i ceni jedynie za wo i pikne kwiaty.
Stamtd to ziele przewoono Zielon ciek dalej w cigu dugich stuleci,
dzielcych nasze czasy od wyprawy Elendila. Lecz Dunedainowie z Gondoru
rwnie przyznaj, e to hobbici pierwsi uyli ziela do fajek. Nawet aden z
czarodziejw nie wpad wczeniej na ten pomys. Jeden wszake czarodziej, ktrego
znaem osobicie, z dawna tej sztuki si nauczy i doszed w niej do wielkiej wprawy,
jak zreszt we wszystkim, czym si zechcia bawi.
3

O ustroju Shireu

Shire dzieli si na cztery czci, na wiartki, o ktrych ju wspominaem:


Pnocn, Poudniow, Wschodni i Zachodni; te z kolei dzieliy si na krainy,
ktrych nazwy pochodziy od nazwisk znakomitych starych rodw, jakkolwiek w
epoce, gdy rozgryway si opisane w tej ksice wypadki, spotykao si czsto
hobbitw danego nazwiska poza krain niegdy do ich przodkw nalec.
Wprawdzie wszyscy niemal potomkowie rodziny Tukw mieszkali jeszcze w Tukonie,
lecz nie mona tego samego powiedzie o innych, jak na przykad Bagginsowie albo
Boffinowie. Poza wiartkami pozostaway Marchie Wschodnia i Zachodnia: Buckland
(Wyprawa, str.
) i Marchia Zachodnia, doczone do Shireu w r. 1462 wg
Kalendarza Shireu.
Shire podwczas nie mia wcale wasnego rzdu w cisym znaczeniu tego
sowa. Rody najczciej same rzdziy swoimi sprawami. Cay niemal czas
wypeniaa hobbitom produkcja ywnoci oraz jej zjadanie. Obywatele Shireu byli na
og hojni, nie apczywi, lecz powcigliwi i skonni zadowala si tym, co mieli, tote
wielkie i mniejsze gospodarstwa rolne, warsztaty i drobne przedsibiorstwa handlowe
przechodziy z pokolenia na pokolenie nie zmieniane. ya, oczywicie, starodawna
tradycja monych krlw z Fornostu, czyli z Norbury, jak hobbici nazywali t twierdz
lec na pnoc od Shireu. Lecz od tysica niemal lat nie byo ju tych krlw, a
ruiny ich stolic zarosa trawa. Mimo to hobbici mwili o dzikusach i zych stworach (na
przykad o trollach), e to s istoty, ktre nigdy nie syszay o krlu. Przypisywali
bowiem owym dawnym krlom wszystkie swoje podstawowe prawa; przestrzegali ich
zazwyczaj z dobrej woli, poniewa byy to prawa (jak powiadali) staroytne i
sprawiedliwe.

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Niewtpliwie rd Tukw przodowa wrd hobbitw z Shireu przez dugie


wieki, poniewa urzd thana przeszed na Tukw (od Oldbuckw) kilkaset lat temu i
odtd zawsze gowa tego rodu piastowaa ow godno. Than przewodniczy
sdownictwu, zwoywa wiece i dowodzi siami zbrojnymi, poniewa jednak sdy i
wiece zbieray si tylko w razie szczeglnej potrzeby, co si od dugich lat wcale nie
zdarzao, urzd thana sta si jedynie chlubnym tytuem i niczym wicej. Rodzina
Tukw cieszya si nadal wyjtkowym powaaniem, bya bowiem bardzo liczna i
bogata, a przy tym w kadym pokoleniu podzia osobnikw silnego charakteru,
skonnych do dziwactw, a nawet do awanturniczych przygd. Te ostatnie cechy co
prawda tolerowano raczej (i to tylko u bogaczy) nili pochwalano. Niemniej przetrwa
obyczaj nazywania gowy tego rodu Wielkim Tukiem i dodawania do jego imienia w
razie potrzeby numeru porzdkowego: na przykad Isengrim Drugi.
Jedynym rzeczywistym urzdem w wczesnym Shire bya godno burmistrza
miasta Michel Delving, ktrego wybierano co siedem lat podczas Wolnego Jarmarku
na Biaych Wzgrzach w dzie przesilenia, czyli w poowie lata. Obowizki
burmistrza ograniczay si niemal wycznie do przewodniczenia na bankietach
wydawanych z okazji wit hobbickich, nadzwyczaj licznych. Lecz z godnoci
burmistrza czyy si funkcje Najwyszego Poczmistrza i Pierwszego Szeryfa,
musia wic kierowa listonoszami oraz szeryfami. Byy to jedyne dwa rodzaje suby
publicznej w Shire, przy czy poczta miaa znacznie wicej do roboty ni policja. Nie
wszyscy hobbici umieli pisa, lecz ci, ktrzy t sztuk posiedli, pisali niezmordowanie
do mnstwa przyjaci (oraz do wybranych osb z rodziny), mieszkajcych w takiej
odlegoci, e spacerkiem w cigu popoudnia nie dao si do nich doj.
Szeryfami nazywali hobbici swoj policj czy cilej mwic to, co w Shire za
policj uchodzio. Szeryfowie nie nosili mundurw (o takich rzeczach hobbici nigdy
nie syszeli), wyrniali si tylko pirem na czapce; w praktyce byli raczej pastuchami
ni policjantami i zajmowali si czciej szukaniem zbkanego byda ni
pilnowaniem porzdku wrd ludnoci. W caym kraju liczono ich dwunastu, po
trzech na kad wiartk, do utrzymywania adu wewntrznego. Znacznie liczniejszy
zastp, powikszany lub zmniejszany zalenie od potrzeb, patrolowa granice
strzegc, by wszelkiego rodzaju obcokrajowcy, wielcy czy mali, nie czynili szkd. W
czasach, w ktrych zaczyna si nasza opowie, oddzia Pogranicznikw - jak ich
nazywano - znacznie wzmocniono. Kryy bowiem niepokojce wiadomoci i skargi
na dziwne stwory i osoby grasujce na pograniczu, a nawet przekraczajce granic:
znak, e co jest nie w porzdku i nie tak, jak byo dotd - natomiast tak, jak bywao
dawnymi czasy wedle wiadectwa starych bajek i legend. Mao kto zwrci uwag na
ten objaw, nawet Bilbo nie mia pojcia o jego prawdziwym znaczeniu. Szedziesit
lat upyno, odkd wyruszy na swoj pamitn wypraw; Bilbo by ju stary nawet
jak na hobbita, a hobbici nierzadko yj do stu lat; wszelkie jednak pozory
wiadczyy, e sporo mu jeszcze zostao z bogactw przywiezionych z podry. Jak
wiele czy jak mao - tego nikomu nie zwierzy, nawet ulubionemu bratankowi
imieniem Frodo. Nadal te przechowywa w tajemnicy Piercie, znaleziony podczas
wyprawy.

O znalezieniu Piercienia

10

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Opowiedziaem w ksice pod tytuem Hobbit o tym, jak pewnego dnia do


domu Bilba przyby Gandalf Szary, Czarodziej, a z nim trzynastu krasnoludw: nie
byle kto zreszt, lecz sam Thorin Dbowa Tarcza, potomek krlw, oraz dwunastu
jego towarzyszy wygnania. Z t kompani Bilbo - ku swemu nigdy nie wyczerpanemu
zdumieniu - wyruszy w kwietniowy poranek roku 1341 (wg Kalendarza Shireu) na
poszukiwanie wielkich skarbw, bogactw krasnoludw, ongi wasnoci Krlw Spod
Gry, pod Ereborem w kraju Dal, hen, na wschodzie. Skarby znaleziono, a smoka,
ktry ich strzeg, zabito. Jakkolwiek przed ostatecznym zwycistwem stoczono Bitw
Piciu Armii, jakkolwiek poleg w niej Thorin, jakkolwiek dokonano mnstwa
chwalebnych czynw - caa ta wyprawa niewiele by wpyna na dalszy bieg historii i
nie zyskaaby wicej ni par wierszy w obszernych kronikach Trzeciej ery, gdyby nie
pewien wypadek, ktry przytrafi si po drodze. Druyn Thorina cignc ku
Dzikim Krajom napadli na wysokiej przeczy w Grach Mglistych orkowie; Bilbo
przypadkiem zabka si w czarnych podziemiach orkw, wydronych gboko w
skaach, i omackiem posuwajc si w ciemnociach natrafi rk na Piercie, lecy
na dnie tunelu. Woy Piercie do kieszeni. W owym momencie wydao mu si to
po prostu szczliwym trafem. Szukajc wyjcia, Bilbo zaszed w gb, a do korzeni
gry, i tu musia si zatrzyma. Drog przecio mu lodowate jezioro, do ktrego nie
dochodzi ani promie wiata; pord tego jeziora na skalistej wysepce mieszka
Gollum. By to may, szkaradny stwr: wiosujc szerokimi, paskimi stopami pywa
po wodzie w deczce i bladymi, wieccymi oczyma wypatrywa lepych ryb, chwyta
je dugimi paluchami i poera na surowo. ar zreszt wszelkie ywe istoty, nawet
orkw, jeli zdoa ktrego zapa i udusi bez walki. Gollum mia tajemniczy skarb,
zdobyty przed wiekami, gdy jeszcze y na jasnym wiecie: zoty Piercie, ktry
czyni swego waciciela niewidzialnym. By to jedyny przedmiot mioci Golluma,
jego skarb; Gollum przemawia do niego nawet wwczas, gdy go nie mia przy sobie.
Trzyma bowiem Piercie w bezpiecznej skrytce, w skalnej szparze na swojej
wysepce, a kad tylko wybierajc si na owy albo na zwiady wrd orkw w ich
podziemiu.
Byby pewnie od razu napad na Bilba, gdyby w chwili spotkania z nim mia
Piercie przy sobie; nie mia go jednak, a hobbit ciska w garci n zrobiony przez
elfw, sucy mu za miecz. eby zyska na czasie, Gollum wyzwa Bilba na turniej
zagadek, oznajmiajc, e go zabije i zje, jeli hobbit nie odpowie na ktre jego
pytanie, jeli natomiast wygra Bilbo - speni jego yczenie i wyprowadzi go z lochw
na wiat.
Bilbo, zabkany bez nadziei w ciemnociach, nie mogc ani i naprzd, ani
si wycofa, przyj to wyzwanie. Zadali sobie nawzajem mnstwo zagadek. W
kocu Bilbo zwyciy, co zreszt zawdzicza bardziej szczciu (jak si zdawao)
ni rozumowi; nie wiedzc bowiem pod koniec gry, jak wymyli zagadk, a
natrafiwszy rk na znaleziony Piercie, wykrzykn: Co ja mam w kieszeni? Na to
oczywicie Gollum nie znalaz odpowiedzi, chocia da prawa do trzykrotnej prby.
Rzeczoznawcy rni si co prawda w opinii, czy ostatnie pytanie Bilba mona
uzna za zagadk zgodnie z ustalonymi przepisami gry, wszyscy wszake zgadzaj
si, e Gollum - skoro nie zaprotestowa od razu i trzykro prbowa odpowiedzie by zobowizany speni obietnic. Bilbo nalega, eby stwr dotrzyma danego
sowa, przyszo mu bowiem na myl, e tak olizy gad moe okaza si
przeniewierc, jakkolwiek obietnica tego rodzaju uwaana bya z dawna za wito i
tylko najprzewrotniejsze istoty miayby j zama. Lecz po wiekach samotnoci i
mrokw serce Golluma znikczemniao i wylga si w nim zdrada. Wymkn si,
wrci na swoj wysepk, o ktrej Bilbo nic nie wiedzia, a ktra sterczaa w pobliu z

11

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

czarnej wody. Gollum przypuszcza, e jego Piercie ley w kryjwce. Potwr by ju


godny i zy, a gdyby mia swj skarb przy sobie, nie lkaby si adnego ora.
Ale Piercienia nie byo na wysepce: zgin, znikn. Gollum wrzasn tak, e
ciarki przeszy po krzyach hobbitowi, chocia jeszcze nie rozumia, co si stao.
Gollum poniewczasie zgad ostatni zagadk. Co on ma w kieszeni?! - krzykn.
Zielony pomie pali si w jego lepiach, kiedy wraca, eby zamordowa Bilba i
odzyska swj skarb. Bilbo w sam por dostrzeg niebezpieczestwo i na olep
rzuci si do ucieczki korytarzem, byle dalej od jeziora. Raz jeszcze ocali go
szczliwy przypadek. Kiedy bowiem pdzc wsun rk do kieszeni, Piercie sam
wskoczy mu na palec. Dziki temu Gollum min hobbita nie widzc go wcale i
pobieg zagrodzi wyjcie, eby uniemoliwi zodziejowi ucieczk. Bilbo ostronie
spieszy za nim, gdy potwr wlokc si korytarzem kl i mwi sam do siebie o swojej
cennej zgubie. Z jego sw wreszcie nawet hobbit zrozumia ca prawd i w
ciemnociach bysna mu nadzieja: oto znalaz cudowny Piercie, mia szans
wymkn si zarwno Gollumowi, jak i orkom.
Wreszcie obaj zatrzymali si u wylotu korytarza, ktry prowadzi do niszej
bramy lochw, otwierajcej si na wschodnim stoku gry. Gollum przyczai si tutaj
wszc i nasuchujc, a Bilba korcio, eby go usiec mieczem. Przewaya jednak
lito; wprawdzie zachowa sobie Piercie, w ktrym tkwia jedyna nadzieja ratunku,
lecz nie chcia pod jego oson zabija nieszczsnego Golluma, zdanego na jego
ask. Zebra ca odwag, przeskoczy w ciemnoci nad gow Golluma i umkn w
gb korytarza, cigany krzykiem nienawici i rozpaczy: Zodziej! Zodziej! Baggins!
Nienawidzimy go na wieki!
Ot najciekawsze w tej historii jest to, e Bilbo pocztkowo opowiedzia j
swoim towarzyszom zupenie inaczej. Wedug jego relacji Gollum obieca mu w razie
wygranej prezent, ale gdy po niego poszed na wysepk, stwierdzi, e zgin mu
klejnot: magiczny Piercie, otrzymany niegdy w podarku na urodziny. Bilbo
domyli si, e to chodzi wanie o ten sam Piercie, ktry on znalaz, a ktry uzna
teraz za prawowit swoj wasno, skoro zwyciy w grze. Poniewa jednak by w
rozpaczliwym pooeniu, nic o tym Gollumowi nie powiedzia, lecz zada zamiast
prezentu - wskazania drogi z lochw na wiat. Tak przedstawi Bilbo t spraw w
swoich pamitnikach i nie zmieni zdaje si nic w swojej relacji nawet po Radzie u
Elronda. Tak te zapisana zostaa owa przygoda w Czerwonej Ksidze i w licznych
jej odpisach oraz skrtach. Niektre wszake kopie zawieraj prawdziw wersj
(podan jako alternatyw), zaczerpnit niewtpliwie ze wspomnie Froda lub Sama,
ci dwaj hobbici znali bowiem prawd, jakkolwiek niechtnie dementowali sowa,
zapisane wasn rk starego Bilba. Gandalf jednak od pierwszej chwili nie wierzy w
prawdziwo opowiadania Bilba i w dalszym cigu bardzo by ciekawy prawdy o
Piercieniu. Wielekro bra Bilba na spytki - co nawet na czas jaki ochodzio midzy
nimi przyjacielskie stosunki - a w kocu wydoby prawdziw histori. Czarodziej
przywizywa wielk wag do prawdy. Nie powiedzia tego hobbitowi, lecz niema
wag przywizywa rwnie do faktu, e zacny Bilbo wbrew swoim zwyczajom od
razu nie wyzna mu prawdy, i bardzo by tym zaniepokojony; a jednak pomys
prezentu nie wyklu si w gowie Bilba z niczego. Bilbo pniej zwierzy si
Gandalfowi, e t myl nasuny mu sowa Golluma, podsuchane w tunelu. Gollum
rzeczywicie nieraz nazywa wtedy Piercie urodzinowym prezentem. To wszake
wydao si Czarodziejowi dziwne i podejrzane, lecz nie wykry caej prawdy w owym
czasie ani przez wiele lat pniej, jak si dowiecie dalej z tej ksiki.
O pniejszych przygodach Bilba niewiele mam tu do opowiedzenia. Z
pomoc Piercienia hobbit wymkn si stray orkw u bramy i odnalaz przyjaci.

12

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Wiele razy podczas wyprawy uy Piercienia, najczciej po to, eby ratowa


towarzyszy; mimo to jak mg najduej zachowa go przed nimi w tajemnicy. Po
powrocie do domu nigdy o Piercieniu nie wspomina nikomu z wyjtkiem Gandalfa i
Froda, tote ywa dusza w Shire nie domylaa si, e skarb ten jest w posiadaniu
Bilba - tak przynajmniej on sam sdzi. Sprawozdanie w wyprawy, ktre potem spisa,
pokaza jedynie Frodowi.
Miecz swj - do - powiesi Bilbo nad kominkiem, a zbroj cudownej roboty,
dar krasnoludw wybrany ze skarbca odbitego smokowi, ofiarowa do Muzeum, do
Domu Mathom w Michel Delving. Przechowa jednak w jednej z szaf swojej nory w
Bag End stary paszcz i kaptur, ktre nosi podczas wyprawy. A Piercie,
bezpiecznie umocowany na piknym acuszku, mia stale w kieszeni.
Powrci do domu w Bag End 22 czerwca roku 1342 (ery Shireu) w wieku lat
pidziesiciu dwch. Nic godnego uwagi nie zdarzyo si w kraju a do czasu, gdy
pan Baggins rozpocz przygotowania do uroczystego obchodu swoich sto
jedenastych urodzin. I w tym momencie zaczyna si nasza opowie.
Nota do prologu
Hobbici odegrali tak wan rol w wielkich wydarzeniach, ktre pod koniec
Trzeciej Ery zostay uwieczone wcieleniem Shireu do zjednoczonego na nowo
Krlestwa, e rozbudzio to wrd nich powszechne zainteresowanie dla wasnej
historii; wiele tradycji, przekazywanych przedtem tylko ustnie, zebrano podwczas i
spisano. Czonkowie co znakomitszych rodw, powizanych rwnie ze sprawami
caego Krlestwa, studiowali te jego najdawniejsze dzieje i legendy. W pocztkach
Czwartej Ery byo ju w Shire kilka bibliotek, gdzie gromadzono liczne ksiki
historyczne i kroniki.
Najbogatsze takie zbiory znajdoway si Pod Wieami, w Wielkich Smajalach i
w Brandy Hall. Ta relacja o zdarzeniach z koca Trzeciej Ery opiera si gownie na
Czerwonej Ksidze Marchii Zachodniej. Tytu tej ksigi, stanowicej gwne rdo
dla kronikarza Wojny o Piercie, pochodzi std, e j przechowywano przez dugi
czas Pod Wieami, w siedzibie Fairnbairnw, Stranikw Zachodniej Marchii4.
Pierwotnie byy to osobiste pamitniki Bilba, zabrane przez niego do Rivendell. Frodo
przywiz je do Shireu wraz z mnstwem lunych kartek i zapiskw w latach 14201421 (ery Shireu) wypeni prawie wszystkie nie zapisane jeszcze stronice wasn
relacj z Wojny. Razem z tymi pamitnikami przechowywane byy, prawdopodobnie
we wsplnej szkaratnej tece, trzy grube tomy, oprawne w czerwon skr,
ofiarowane przez Bilba Frodowi jako poegnalny prezent. Do tych czterech tomw
doczono w Marchii Zachodniej pity, zawierajcy komentarze, genealogie i rne
inne materiay dotyczce hobbitw, ktrzy naleeli do Druyny Piercienia.
Orygina Czerwonej Ksigi nie zachowa si, lecz na szczcie sporzdzono
wiele jego kopii, szczeglnie pierwszego tomu, na uytek potomstwa dzieci Im
Samwisea Gamgee. Najbardziej interesujca kopia ma jednak inn histori.
Przechowywano j w Wielkich Samajalach, lecz przepisana zostaa w Gondorze,
zapewne na polecenie prawnuka Peregrina, a ukoczono te prac w roku 1592
wedug Kalendarza Shireu (172 Czwartej Ery). Skryba zaczy nastpujc
adnotacj: Findegil, pisarz krlewski, prace t ukoczy w 172 roku Czwartej Ery.
Jest to dokadna kopia ksigi thana z Minas Tirith, ta za bya sporzdzon na rozkaz
krla Elessara kopi Czerwonej Ksigi z Periannw, ofiarowan krlowi przez
Peregrina po jego powrocie do Gondoru w 64 roku Czwartej Ery. Tak wic bya to
4

Patrz tom III pt. Powrt Krla, Dodatek B: kronika lat 1451, 1462, 1482, i wyjanienie na kocu Dodatku C.
13

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

najwczeniejsza z kopii Czerwonej Ksigi i zawieraa wiele fragmentw pniej


pominitych lub zagubionych. W Minas Tirith wprowadzono do tekstu liczne
adnotacje i poprawiono bdy, zwaszcza w imionach wasnych, wyrazach i cytatach
z jzykw elfw; doczono rwnie w skrconej wersji te czci Opowieci o
Aragornie i Arwenie, ktre nie dotyczyy historii Wojny. Autorem penego tekstu tej
legendy by pono Barahir, wnuk namiestnika Faramira, a spisana zostaa ona w
jaki czas po zgonie krla. Najwiksza jednak warto kopii Findegila polega na tym,
e tylko w niej zamieszczono Przekady z jzyka elfw dokonane przez Bilba.
Dzieo to liczy trzy tomy i spotkao si z uznaniem, jako owoc gbokiej wiedzy i
umiejtnoci, Bilbo bowiem pracowa nad nim w latach 1403 - 1418 przebywajc w
Rivendell, gdzie mia dostp do bogatych rde zarwno w postaci przekazw
pimiennych, jak ustnych. Frodo, zajmujc si niemal wycznie histori Dawnych
Dni, mao z tej pracy krewniaka korzysta, dlatego niniejsza ksika nic wicej o niej
nie mwi.
Meriadok i Peregrin stali si gowami wielkich rodzin, utrzymujc stae i bliskie
stosunki z Rohanem i Gondorem, a biblioteki w Bucklebury i Tukonie posiaday
mnstwo materiaw nie zamieszczonych w Czerwonej Ksidze. W Brandy Hall byo
wiele dzie dotyczcych Eriadoru i historii Rohanu. Niektre z nich opracowa czy
przynajmniej zapocztkowa osobicie Meriadok, lecz w pamici ziomkw pozosta
nade wszystko autorem znakomitego Zielnika Shireu i Rachuby czasu - analizy
pokrewiestw oraz rnic midzy kalendarzem hobbitw z Shireu i Bree a
kalendarzami obowizujcymi w Rivendell, Rohanie i Gondorze. Meriadok napisa
te krtk rozpraw Stare sowa i nazwy w Shire, interesujc si szczeglnie
pokrewiestwem jzyka hobbitw z jzykiem Rohirrimw i takimi wyrazami, jak
mathom oraz pradawnymi czstkami sowotwrczymi zachowanymi w nazwach
geograficznych.
Ksigozbir w Wielkich Smajalach powicony by w mniejszym stopniu
sprawom ludu z Shireu, a w wikszym - historii szerszego wiata. Peregrin sam nie
para si pirem, lecz on, i jego nastpcy gromadzili manuskrypty pisane przez
skrybw z Gondoru, przewanie kopie lub kompilacje historii oraz legend
dotyczcych Elendila i jego spadkobiercw. Wanie w Shire znajdoway si
najbogatsze materiay do historii Numenoru i pojawienia si Saurona. Kronika
Krlestw Zachodnich5 prawdopodobnie zostaa opracowana w Wielkich Smajalach
na podstawie materiaw zebranych przez Meriadoka. Daty w niej podane s w wielu
przypadkach wtpliwe, szczeglnie w odniesieniu do Drugiej Ery, lecz mimo to
zasuguj na uwag. Meriadok zapewne korzysta z pomocy i informacji
dostarczanych z Rivendell, ktre wielokrotnie odwiedza. Elrond wprawdzie opuci t
siedzib, lecz jego synowie wraz z kilku elfami Wysokiego Rodu pozostali w niej na
dugo. Podobno w Rivendell zamieszka po odjedzie Galadrieli take Keleborn, brak
jednak cisej daty jego odejcia i nie wiadomo, kiedy wreszcie ten ostatni yjcy
wiadek Dawnych Dni rdziemia uda si do Szarej Przystani.

Zamieszczona w znacznie skrconej wersji w Dodatku B, a doprowadzona do koca Trzeciej Ery.


14

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

KSIGA PIERWSZA
Rozdzia 1
Zabawa z dawna oczekiwana

iedy pan Bilbo Baggins z Bag End oznajmi, e wkrtce zamierza dla
uczczenia sto jedenastej rocznicy swoich urodzin wyda szczeglnie
wspaniae przyjcie - w caym Hobbitonie poszy w ruch jzyki i zapanowao
wielkie podniecenie.
Bilbo by wielkim bogaczem i wielkim dziwakiem, stanowi w Shire przedmiot
powszechnego zainteresowania od szedziesiciu lat, to jest od czasu swego
zagadkowego zniknicia i niespodziewanego powrotu. O bogactwach, ktre
przywiz z podry, opowiadano w okolicy legendy i og wierzy - wbrew sowom
miejscowych starcw - e pod Pagrkiem w Bag End cign si podziemia,
wypenione skarbami. Gdyby to nie wystarczao, eby mu zdoby saw, by jeszcze
godny podziwu z innej przyczyny, poniewa mimo podeszego wieku zachowa peni
si. Czas pyn, lecz nie mia, jak si zdawao, wadzy nad panem Bagginsem. Majc
lat dziewidziesit Bilbo wyglda tak samo jak w wieku lat pidziesiciu. Gdy
skoczy dziewidziesit dziewi lat, zaczto o nim mwi, e si dobrze trzyma,
ale suszniej byoby powiedzie, e si wcale nie zmienia. Ten i w krci gow i
myla, e za wiele tego dobrego: nie zdawao im si sprawiedliwe, e kto posiada
wieczn (pozornie) modo, na dodatek do niewyczerpanych (rzekomo) bogactw.
- Bdzie musia za to kiedy zapaci - mwili. - To nie jest naturalne, wyniknie z tego
jaka bieda.

le bieda jak dotd nie wynika, a pan Baggins tak by hojny, e wikszo
hobbitw chtnie mu przebaczaa i dziwactwa, i szczcie. Bilbo wymienia od
czasu do czasu wizyty ze swymi kuzynami ( z wyjtkiem oczywicie
Bagginsw z Sackville) i mia licznych oddanych wielbicieli wrd hobbitw z mniej
dostojnych i uboszych rodzin. Nie nawiza jednak z nikim serdeczniejszej przyjani,
pki nie zaczli dorasta modsi krewniacy.
Najstarszy spord nich, mody Frodo Baggins, by ulubiecem Bilba.
Ukoczywszy dziewidziesit dziewi lat Bilbo usynowi Froda, mianowa go
swoim spadkobierc i sprowadzi na stae do Bag End; w ten sposb wszelkie
nadzieje Bagginsw z Sackville rozwiay si ostatecznie. Przypadek zrzdzi, e Bilbo
i Frodo obchodzili urodziny tego samego dnia, 22 wrzenia. Zamieszkaj ze mn,
chopcze kochany - powiedzia Bilbo do Froda. - Bdzie nam wygodniej razem
wyprawia urodziny. Frodo podwczas by jeszcze smarkaczem, jak hobbici
nazywali nieodpowiedzialnych dwudziestolatkw, ktrzy wprawdzie wyroli z
dziecistwa, lecz nie osignli penoletnoci, czyli trzydziestu trzech lat.

ino dalszych lat dwanacie. Co roku dwaj Bagginsowie urzdzali wesoe


przyjcia z okazji podwjnych urodzin, lecz tej jesieni spodziewano si
czego nadzwyczajnego: Bilbo mia skoczy sto jedenacie lat - a to liczba
do osobliwa i wiek, nawet dla hobbita, szacowny (sam stary Tuk doy tylko stu

15

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

trzydziestu lat); Frodo za koczy lat trzydzieci trzy - znamienna liczba oznaczajca
penoletno.
Nie prnoway wic jzyki w Hobbitonie i Nad Wod; pogoski o
spodziewanej uroczystoci szerzyy si po caym kraju. Dzieje i charakter pana Bilba
Bagginsa znw stay si gwnym tematem wszystkich rozmw, a starcy zauwayli,
e nagle wzrs popyt na ich wspomnienia.
Nikogo jednak nie suchano z takim skupieniem jak sdziwego Hamfasta
Gamgee, zwanego powszechnie Dziaduniem. Rozprawia on w maej gospodzie
Pod Bluszczem przy drodze Nad Wod i przemawia ze znajomoci rzeczy, bo
przez czterdzieci lat pielgnowa ogrd w Bag End, a przedtem pracowa tam jako
pomocnik ogrodnika Holmana. Teraz, gdy si postarza i koci mu zesztywniay, zda
t robot na swego najmodszego syna, Sama Gamgee. Zarwno ojciec, jak syn byli
w przyjaznych stosunkach z Bilbem i Frodem.
Mieszkali na Pagrku, tuz pod siedzib Bilba, przy ulicy Bagshot Row pod
numerem trzecim.
- Pan Bilbo to bardzo grzeczny i rozmowny hobbit, zawsze to powiadaem owiadczy Dziadunio. I mwi prawd. Bilbo traktowa go jak najgrzeczniej, zwraca
si do niego panie Hamfacie i czsto zasiga jego rad co do uprawy warzyw,
poniewa w dziedzinie rolin bulwiastych, a szczeglnie ziemniakw, dziadunio w
opinii caego ssiedztwa (i w swojej wasnej) uchodzi za najlepszego znawc.
- A jak si wam podoba ten Frodo, co z panem Bilbo mieszka? - spyta stary Noakes
z Nad Wody. - Nazywa si Baggins, ale, jak powiadaj, wicej w nim z Brandybucka
ni Bagginsa. Licho wie, dlaczego taki Baggins z Hobbitonu poszuka sobie ony a
gdzie w Bucklandzie, gdzie mieszkaj sami dziwacy.
- Nie mog by inni - wtrci si Dad Twofoot, najbliszy ssiad Dziadunia - skoro
siedz na gorszym brzegu Brandywiny i tu pod Starym Lasem. Jeeli bodaj poowa
tego, co mwi, jest prawd, musi to by ponure i ze miejsce.
- Masz racj, Dadzie - przytakn Dziadunio. - Brandybuckowie wprawdzie nie
mieszkaj w Starym Lesie, ale, jak si zdaje, rodzina jest rzeczywicie zbzikowana.
Zabawiaj si pywaniem dkami po tej wielkiej rzece, a to jest przeciw naturze. Nie
dziw, e z tego wyniko nieszczcie. No, ale swoj drog pan Frodo jest tak dobrym
modym hobbitem, e lepszego nie potrzeba. Bardzo podobny do pana Bilba, nie
tylko z wygldu. Bd co bd mia Bagginsa za ojca. Pan Drogo Baggins by
przyzwoitym, szanowanym hobbitem i nigdy o nim wiele nie mwiono, pki nie
uton.
- Uton? - powtrzyo kilka gosw. Wszyscy oczywicie znali t histori, a take
rozmaite jeszcze bardziej ponure pogoski na ten temat, ale hobbici namitnie lubi
legendy rodzinne, chcieli wic usysze ca rzecz na nowo.
- Ano, tak mwi - rzek dziadunio - wiecie, pan Drogo oeni si z t biedn pann
Primul Brandybuck. Bya ona cioteczn siostr naszego pana Bilba, po kdzieli, bo
miaa za matk najmodsz crk Starego Tuka; pan Drogo za by jego
przestryjecznym bratem. Wic panicz Frodo jest jednoczenie jego ciotecznym
siostrzecem i stryjecznym bratankiem, zaley od ktrej strony patrze, ma si
rozumie. Pan Drogo bawi w odwiedzinach u swojego tecia, starego pana
Gorbadoka, u ktrego czsto bywa od czasu oenku (lubi dobrze zje, a u starego
Gorbadoka jadao si wspaniale); wybra si dk na rzek, no i oboje z on
utonli, a nieborak Frodo, may jeszcze dzieciak, zosta sierot.
- Syszaem, e wypynli po obiedzie przy ksiycu - rzek stary Noakes - i e d
posza na dno, bo Drogo za wiele way.

16

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- A ja syszaem, e to ona go pchna do wody, a on j wcign za sob - odezwa


si Sandyman, mynarz z Hobbitonu.
- Nie powiniene sucha wszystkiego, co mwi - odpar Dziadunio, ktry niezbyt
lubi mynarza. - po co gada o popychaniu, kiedy wiadomo, e taka d to zdradliwa
sztuka, nawet jeeli kto w niej siedzi spokojnie; nie potrzeba szuka innych
przyczyn nieszczcia. Jak byo, tak byo, a Frodo zosta sierot i zabka si,
mona powiedzie, midzy tych dziwakw z Bucklandu, bo go wychowywano w
Brandy Hallu. Tok tam by jak w krliczym gniedzie. U starego pana Gorbadoka
nigdy mniej ni stu krewniakw naraz nie gocio. Pan Bilbo nie mg nic lepszego
zrobi, ni zabra malca z powrotem midzy przyzwoitych hobbitw.
Ale rozumie si, e dla Bagginsw z Sackville to by cios okropny. Ju kiedy pan
Bilbo wyjecha i wszyscy go mieli za umarego, liczyli, e dostan Bag End. A
tymczasem wrci i przepdzi ich z domu, i odtd yje i yje, i wcale nie wyglda
starzej ni przed laty... niech mu bdzie na zdrowie! Nagle znalaz sobie
spadkobierc i wszystko jak si naley zaatwi urzdowo. Bagginsowie z Sackville
nigdy ju nie zobacz domu w Bag End od rodka... Przynajmniej mam nadziej, e
do tego nie dojdzie.
- Jak mwi, w Bag End zakopany jest adny grosz - odezwa si obcy hobbit, kupiec
przybyy z Zachodniej wiartki, z miasta Michel Delving. - Wedle tego, co syszaem,
cay wierzchoek Pagrka jest wydrony w rodku i korytarze s tam zapchane
skrzyniami penymi srebra, zota i klejnotw.
- No, tocie syszeli wicej, ni ja mog powiedzie - odpar Dziadunio. - Nic nie wiem
o adnych klejnotach. Pan Bilbo nie skpi pienidzy i nie wida, eby mu ich
brakowao, ale o adnych wydronych w Pagrku tunelach nie syszaem.
Widziaem za to pana Bilba, kiedy wrci z wyprawy, szedziesit lat temu. Byem
jeszcze wtedy maym chopakiem. Dopiero w kilka lat pniej stary Holman
(cioteczny brat mojego ojca) wzi mnie do siebie na praktykanta, ale tego dnia
zawoa mnie do Bag End, ebym pomg mu pilnowa trawnikw i ogrodu od
zdeptania podczas licytacji. A tu w poowie wyprzeday pan Bilbo zjawia si na
Pagrku i prowadzi kuca objuczonego ogromnymi workami i paru skrzyniami. Nie
przecz, byy w tych bagaach na pewno skarby, ktre pan Bilbo zdoby w dalekich
krajach, gdzie, jak mwi, s cae gry zota. Ale nie byo tego tyle, eby tunele w
Pagrku wypeni. Mj chopak, Sam, wie o tych rzeczach wicej jeszcze ode mnie.
Stale si krci po Bag End. Przepada za historiami z dawnych czasw i sucha pilnie
wszystkiego, co pan Bilbo opowiada. Pan Bilbo nauczy go abecada... nie zrobi
tego, uwaacie, ze zych chci i mam nadziej, e nic zego z tego nie wyniknie.
Elfy i smoki! - powiadam mojemu synowi. - Dla ciebie i dla mnie waniejsze s
ziemniaki i kapusta. Nie mieszaj si do spraw hobbitw, co wyej ni ty stoj, bo
napytasz sobie kopotw za wielkich na twoj gow. Tak powiedziaem mojemu
chopcu i to samo mgbym kademu powtrzy - doda patrzc znaczco na obcego
i na mynarza.
Dziadunio jednak nie przekona swoich suchaczy. Legenda o bogactwach
Bilba zakorzenia si gboko w umysach modego hobbickiego pokolenia.
- Ale pewnie pan Bilbo sporo przez ten czas dooy do tego, co wtedy przywiz rzek mynarz wyraajc powszechne przewiadczenie. - Czsto wyjeda z domu.
A widzielicie te, jacy zagraniczni gocie odwiedzali go tutaj: przychodziy po
nocach krasnoludy, przychodzi ten stary wdrowny magik Gandalf i wielu innych.
Mwcie sobie, Dziaduniu, co chcecie, ale Bag End to dziwne miejsce i dziwni hobbici
tam mieszkaj.

17

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- A wy sobie mwcie, co chcecie, ale znacie si na tym tak samo, jak na egludze,
panie Sandymanie - odpar dziadunio, ktry w tej chwili czu do mynarza jeszcze
mniej sympatii ni zwykle. - Jeli to s dziwacy, oby si tacy na kamieniu rodzili w
naszych stronach. Bo nie trzeba daleko szuka hobbitw, co kufelka piwa auj
przyjacielowi, chociaby w ich norach ciany byy ze szczerego zota. Ale w Bag End
nie tacy hobbici gospodarz. Mj sam powiada, e na przyjcie wszyscy bez wyjtku
bd zaproszeni i e kady - uwaacie? - kady dostanie prezent. Czeka nas to
jeszcze w tym miesicu.
Ten miesic - to by wrzesie, pikny jak rzadko. W jakie dwa dni pniej
gruchna pogoska (zapewne rozpuszczona przez dobrze poinformowanego Sama),
e przyjcie pana Bilba uwietni fajerwerki, i to takie, jakich w Shire nie widziano od
wieku, od mierci starego Tuka.
Dni mijay, zblia si wielki dzie. Pewnego wieczora w ulice Hobbitonu
wtoczy si dziwaczny wz zaadowany dziwacznymi pakunkami i ciko wspi si
na Pagrek, do Bag End. Zaalarmowani turkotem hobbici wysuwali ciekawe gowy z
owietlonych drzwi. Na wozie, piewajc nieznane pieni, jechali zagraniczni gocie:
brodate krasnoludy w ogromnych kapturach. Kilku z nich zostao w Bag End. Pod
koniec drugiego tygodnia wrzenia, w biay dzie, od strony mostu na Brandywinie
wjechaa Nad Wod bryka. Powozi ni samotny starzec. Ubrany by w wysoki,
spiczasty niebieski kapelusz i w dugi, szary paszcz przepasany srebrn szarf. Mia
siw brod po pas, a krzaczaste brwi sterczay mu spod szerokich skrzyde
kapelusza. Mae hobbicita biegy za bryk przez cay Hobbiton a na Pagrek.
Susznie si domyliy, e bryka wiezie zapas fajerwerkw. Przed frontowymi
drzwiami Bilba starzec zacz wypakowywa swj towar: wielkie paki sztucznych
ogni, a na kadej dua czerwona litera G g , i runiczny znak elfw .
Bya to oczywicie piecz Gandalfa, a starcem tym by Gandalf, czarodziej
sawny w Shire przede wszystkim ze sztuk, jakich dokonywa z ogniem, dymem i
wiatami. W rzeczywistoci Gandalf zajmowa si o wiele trudniejszymi i
groniejszymi sprawami, lecz o tym w Shire nic nie wiedziano. Dla mieszkacw tego
kraju by on po prostu jedn wicej atrakcj Bilbowego przyjcia. Dlatego wanie
hobbicita witay go z takim zapaem. G - pewnie znaczy: gorce! - krzyczay,
staruszek za umiecha si na to. Znay go z widzenia, chocia z rzadka pokazywa
si w Hobbitonie i nigdy nie zostawa dugo; lecz ani mae hobbicita, ani ich rodzice
nie widzieli dotychczas nigdy jego fajerwerkw, bo te widowiska naleay do
legendarnej przeszoci.
Kiedy starzec z pomoc Bilba i kilku krasnoludw upora si z wyadunkiem,
Bilbo rozda malcom troch grosza, ale ku rozczarowaniu widzw adna rakieta nie
wystrzelia.
- Zmykajcie teraz - rzek Gandalf. - Napatrzycie si do, jak przyjdzie odpowiednia
pora.
I znikn we wntrzu domu wraz z Bilbem, zamykajc drzwi za sob. Mae hobbicita
chwilk jeszcze stay gapic si na drzwi, ale daremnie; wreszcie odeszy, tak
zmartwione, jakby dzie obiecanej zabawy nigdy nie mia nadej.

ymczasem w domu Bilbo i Gandalf siedzieli w maym pokoiku przy oknie


otwartym na ogrd od zachodu. Pne popoudnie byo jasne i ciche. Kwiaty
pony czerwieni i zotem; lwie pyszczki, soneczniki i nasturcje piy si pod
darniowe ciany i zaglday w okrge okna.
- Jak piknie wyglda twj ogrd! - rzek Gandalf

18

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Tak - odpar Bilbo. - Tote bardzo go lubi, jak zreszt cay kochany stary Shire.
Mimo to myl, e przydayby mi si wakacje.
- A wic trwasz w swoim zamiarze?
- Tak. Postanowiem to sobie przed kilku miesicami i dotd si nie rozmyliem.
- Dobrze. Skoro tak, nie ma o czym mwi. Wykonaj swj plan... ale pamitaj:
wykonaj go w caoci!... a mam nadziej, e wyjdzie to na dobre i tobie, i nam
wszystkim.
- Ja te si tego spodziewam. A w kadym razie chc si w czwartek zabawi i
spata wszystkim figla.
- Ciekaw jestem, kto si bdzie mia - powiedzia Gandalf krcc gow.
- Zobaczymy - rzek Bilbo.
Nazajutrz znw wozy za wozami zajeday na Pagrek. Doszoby zapewne
do szemrania, e Bilbo pomija miejscowych kupcw, ale jeszcze w tym samym
tygodniu zaczy si sypa z Bag End zamwienia na wszelkiego rodzaju prowianty
oraz przedmioty pierwszej potrzeby lub zbytku, jakie tylko mona byo znale w
Hobbitonie, Nad Wod i w okolicy. Entuzjazm ogarn obywateli, ktrzy skrelali dni
w kalendarzu i niecierpliwie wypatrywali listonosza, spodziewajc si zaprosze.
Wkrtce zaproszenia sypny si obficie, urzd pocztowy w Hobbitonie pka
od nich, a urzd pocztowy Nad Wod ton w ich powodzi, musiano wezwa do
pomocy ochotniczych listonoszy. Nieprzerwany strumie licikw pyn te z
powrotem na Pagrek, niosc w odpowiedzi setki kurtuazyjnych wariacji na ten sam
zawsze temat: Dzikuj najuprzejmiej, stawi si niezawodnie.
Na bramie Bag End ukazao si ogoszenie: Wstp wycznie dla
interesantw w sprawie urodzinowego przyjcia. Ale nawet osoby powoujce si na
rzeczywisty lub rzekomy interes w sprawie przyjcia nie zawsze wpuszczano do
wntrza. Bilbo by zajty: pisa zaproszenia, odnotowywa odpowiedzi, pakowa
prezenty i w sekrecie czyni pewne osobiste przygotowania. Od dnia przybycia
Gandalfa nikt pana Bagginsa nie widywa. Pewnego ranka hobbici zbudziwszy si
ujrzeli na rozlegym polu paliki i rozsnute sznury: tu miay stan namioty i altany. W
nasypie, oddzielajcym posiado Bilba od drogi, przekopano dogodne wejcie i
zbudowano szerokie schody pod wysok bia bram. Trzy rodziny hobbickie z
Bagshot Row, uliczki przytykajcej do terenu zabawy, ywo interesoway si tymi
robotami, a wszyscy im zazdrocili. Staruszek Gamgee ju nawet nie udawa, e
pracuje w swoim ogrdku.
Zaczy si pojawia namioty. Jedna altana, wiksza od innych, tak bya
obszerna, e cae drzewo rosnce porodku pola zmiecio si w niej i sterczao
dumnie nad gwnym stoem. Na gaziach rozwieszono lampiony. Ale najbardziej
obiecujco (dla hobbitw) wygldaa olbrzymia polowa kuchnia urzdzona w
pnocnym kcie terenu. Istna armia kucharzy, zwoanych z wszystkich gospd i
restauracji w promieniu kilku mil, przybya na pomoc krasnoludom oraz innym
niezwykym gociom kwaterujcym w Bag End. Oglne podniecenie doszo do
szczytu.
Nagle niebo si zachmurzyo. A stao si to w rod, w wigili przyjcia.
Zaniepokojono si okropnie. Wreszcie zawita czwartek, dwudziesty drugi wrzenia.
Soce wstao, chmury si rozpierzchy, wcignito flagi na maszty i zacza si
zabawa.
Bilbo nazwa to przyjciem, naprawd jednak bya to jedna wielka zabawa
zoona z mnstwa rozmaitych zabaw. Waciwie zaproszony zosta kto yw w
okolicy. Paru hobbitw, pominitych przypadkowo, i tak przyszo, wic mona ich nie
odlicza. Zaproszono te wiele osb z dalszych stron kraju, a kilka nawet z

19

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zagranicy. Bilbo osobicie wita goci (przewidzianych i dodatkowych) przy nowej


biaej bramie. Wrcza podarki wszystkim oraz wielu innym, to znaczy tym, ktrzy,
wymknwszy si furtk od tyu, po raz drugi zgaszali si u biaej bramy. Hobbici w
dzie wasnych urodzin zawsze rozdaj znajomym prezenty. Zwykle s to
niekosztowne drobiazgi i nie w takiej obfitoci, jak na przyjciu u Bilba; zwyczaj wcale
niezy. Na przykad w Hobbitonie i Nad Wod co dzie, jak rok okrgy, przypaday
czyje urodziny, wic kady hobbit w tej okolicy mia szans otrzyma co najmniej
jeden prezent tygodniowo. Ale nikt z tego powodu nie narzeka. W tym przypadku
prezenty okazay si wspanialsze ni zazwyczaj. Hobbickie dzieci tak si cieszyy, e
na chwil zapomniay niemal o jedzeniu. W yciu nie widziay podobnych zabawek,
bo wszystkie byy pikne, a niektre bez wtpienia czarodziejskie. Wikszo ich
rzeczywicie zamwi Bilbo na rok naprzd i sprowadzi z daleka, spod Gry i z Dali,
oryginalne wyroby rk krasnoludzkich. Kiedy ju wszyscy gocie przywitali si z
gospodarzem i znaleli si na jego terenie za bram, rozpoczy si piewy, tace,
muzyka, gry towarzyskie, no i oczywicie jedzenie i picie. Oficjalnie podawano trzy
posiki: lunch, podwieczorek i obiad, czyli kolacj. W rzeczywistoci lunch i
podwieczorek wyrniay si tym, e w ich porze cae towarzystwo zasiadao i jado
razem; midzy lunchem a podwieczorkiem natomiast, oraz przedtem i potem, kady
jad z osobna; trwao to od jedenastej przed poudniem do p do sidmej po
poudniu, wtedy bowiem wystrzeli pierwszy fajerwerk. Fajerwerki byy dzieem
Gandalfa. Nie tylko je tutaj przywiz, lecz take sam wymyli i zmajstrowa, a
najbardziej kunsztowne osobicie puszcza.
Nie brakowao wszake mnstwa pospolitszych rac, bombek, mynkw
iskrzcych, yrandoli, wiec krasnoludzkich, elfowych ogniotryskw, goblinowych
pukawek i brylantowych byskawic. Wszystkie byy wspaniae. Gandalf z wiekiem
coraz bardziej doskonali si w swojej sztuce.
Byy rakiety, wzbijajce si jak chmara roziskrzonych ptakw z miym
wiergotem. Byy zielone drzewa, ktrym supy czarnego dymu zastpoway pie,
licie rozwijay si nagle jakby w byskawicznym wybuchu wiosny, ze wieccych
gazi pomienne kwiaty sypay si na tum zdumionych hobbitw i w ostatniej
sekundzie, gdy ju zdawao si, e musn podniesione twarze - znikay w oboku
sodkiego zapachu. Byy fontanny motyli, ktre migocc wyfruway z korony drzew.
Byy kolumny rnobarwnych pomieni, ktre w grze zamieniay si w lecce ory,
eglujce statki lub cignce kluczem abdzie; byy czerwone byskawice i ulewy
zotego deszczu; by las srebrnych wczni, ktre znienacka wystrzeliy z krzykiem w
niebo, jak armia do ataku, a spady potem do rzeki z sykiem niby setki gorcych
wy. Bya wreszcie ostatnia niespodzianka na cze Bilba i ta najbardziej zadziwia
hobbitw, zgodnie z zamierzeniem Gandalfa. wiata zgasy. Wzbi si olbrzymi kb
dymu. Dym przybra ksztat odlegej gry, a szczyt jej zacz si arzy, po czym
wykwity z niego zielone i szkaratne pomienie. Wyfrun spord nich
czerwonozocisty smok - nie dorasta wprawdzie rzeczywistych rozmiarw Smauga,
ale wydawa si straszliwie wielki. Ogie zia z paszczy, lepia byskay ku ziemi; z
hukiem i wistem zatoczy trzykro koo nad gowami widzw. Wszyscy naraz kucnli,
a ten i w pad nawet plackiem. Smok przemkn niby pocig pospieszny, wywin
koza z oguszajcym trzaskiem i pk Nad Wod.
- To haso do kolacji - powiedzia Bilbo. Natychmiast rozwia si przykry nastrj
i strach, skuleni hobbici zerwali si na rwne nogi. Kady dosta wymienit kolacj,
a wybracy zostali zaproszeni na specjalny rodzinny obiad, podany w najwikszej
altanie, tej, w ktrej roso drzewo. Liczb zaproszonych goci ograniczono do
dwunastu tuzinw (hobbici tak ilo nazywaj grosem, ale nie bardzo wypadao

20

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

uywa tego okrelenia do osb; goci dobrano spord wszystkich rodzin,


spokrewnionych z obu solenizantami, doczajc kilku serdecznych, chocia nie
spowinowaconych przyjaci (jak na przykad Gandalf). Przyjto take do wybranego
grona wielu modych hobbitw, za pozwoleniem ich rodzicw; hobbici s pobaliwi
pod tym wzgldem dla swoich dzieci i chtnie pozwalaj im wieczorem duej si
bawi, zwaszcza gdy zdarza si sposobno bezpatnej kolacji. Hodowla modych
hobbitw wymaga wielkiej iloci paszy.
Byo mnstwo Bagginsw i Boffinw, a take wielu Tukw i Brandybuckw; nie
brakowao rozmaitych Grubbw (krewnych ze strony matki Bilba) oraz Czubbw
(powinowatych przez dziadka, wielkiego Tuka), a take wyrnionych zaproszeniem
przedstawicieli takich rodzin, jak Burrowsowie, Bolgerowie, Bracegirdleowie,
Brockhouseowie, Goodbodyowie, Hornblowerowie i Proudfootowie. Wielu z nich
czyy z Bilbem bardzo nike wizy pokrewiestwa, a niektrzy pierwszy raz
odwiedzali Hobbiton, mieszkajc w odlegych ktach kraju. Nie zapomniano rwnie
o Bagginsach z Sackville. Zasiedli do stou Otho i jego maonka Lobelia. Nie lubili
Bilba, a Froda wrcz nienawidzili, lecz zaproszenia, wypisane zotym atramentem,
wyglday tak imponujco, e nie mieli odmwi. Zreszt kuzyn Bilbo od lat
specjalizowa si w sztuce kuchennej i st jego cieszy si wielk saw.
Stu czterdziestu czterech goci liczyo wic na rozkosze uczty, jakkolwiek z
pewn obaw mylao o przemwieniu, ktre gospodarz mia wygosi przy deserze
(nieunikniony punkt programu). Mona byo spodziewa si, e Bilbo zechce uraczy
ich prbkami tego, co nazywa poezj; czsto te, po paru kieliszkach, lubi
napomyka o niedorzecznych przygodach, ktrych zazna podczas swojej
tajemniczej wyprawy. Gocie nie zawiedli si rzeczywicie: uczta okazaa si bardzo,
ale to bardzo przyjemn, wrcz pochaniajc rozrywk, bya bowiem wykwintna,
obfita i urozmaicona, a trwaa dugo. W nastpnym tygodniu zanotowano prawie
cakowity zastj w handlu produktami spoywczymi w caym okrgu, poniewa
jednak wskutek zakupw poczynionych przez Bilba wyczerpay si na razie zapasy w
skadach, piwnicach oraz domach towarowych w promieniu kilku mil dokoa chwilowy spadek popytu nie mia wikszego znaczenia.
Gdy si wszyscy (mniej lub wicej) nasycili, Bilbo zacz przemow. Ale
wikszo towarzystwa bya teraz w pobaliwym nastroju, doszedszy do
rozkosznego etapu, zwanego dopychaniem ostatnich wolnych ktw: gocie
pocigali maymi yczkami ulubione trunki, dziobali po trosze ulubione przysmaki i
zapomnieli o poprzednich obawach, skonni w tej chwili wysucha wszystkiego i
wiwatowa po kadym zdaniu mwcy.
- Mili gocie - zacz Bilbo wstajc. Suchajcie! Suchajcie! Suchajcie! zaczli gocie i powtarzali ten okrzyk chrem tak uporczywie, jakby nie zamierzali
wcale zastosowa si do wasnego wezwania. Bilbo opuci swoje miejsce za stoem
i wlaz na krzeso pod owietlonym drzewem. Blask pada z lampionw prosto na
jego rozpromienione oblicze, a zote guziki lniy u haftowanej jedwabnej kamizelki.
Wszyscy widzieli go dobrze, gdy sta tak wywyszony i gestykulowa jedn rk,
drug trzymajc w kieszeni od spodni.
- Moi kochani Bagginsowie i Boffinowie - zacz po raz wtry. - Moi drodzy Tukowie i
Brandybuckowie, Grubbowie i Czubbowie, Burrowsowie i Hornblowerowie,
Bolgerowie i Bracegirdleowie, Goodbodyowie, Brockhouseowie...
- I Proudfootowie - przypomnia starszy hobbit siedzcy w gbi altany. Nazywa si
Proudfoot, stopy mia due i bardzo kudate, a trzyma je obie na stole.

21

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Proudfootowie - powtrzy Bilbo - a take moi poczciwi Bagginsowie z Sackville,


ktrych witam nareszcie znowu w Bag End. Dzi obchodz sto jedenast rocznic
urodzin. Skoczyem sto jedenacie lat!
- Wiwat! Wiwat! Dwiecie lat! - wrzasnli wszyscy bbnic radonie piciami po
stole. Bilbo mwi doskonale. Takie wanie przemwienia lubili: krtkie i jasne.
- Mam nadziej, e wszyscy bawicie si rwnie dobrze jak ja. - Oguszajce wiwaty.
Okrzyki: Tak! (Albo: Nie!) Haas trbek, rogw, piszczaek i fujarek oraz wszelkich
innych instrumentw muzycznych. (Wrd obecnych, jak ju wspomniaem, nie
brakowao modocianych hobbitw). Strzelio par setek czekoladowych bombek.
Prawie wszystkie nosiy znak fabryczny: Dal, a chocia ta nazwa wikszoci
hobbitw niewiele mwia, przyznawali, e bombki s wspaniae. W ich wntrzu
znajdoway si instrumenty muzyczne, malekie, lecz doskonale wykoczone i
brzmice piknymi tonami. Zaraz te w jednym kcie altany kilku modych Tukw i
Brandybuckw, przekonanych, e wujaszek Bilbo skoczy mow (skoro
najoczywiciej powiedzia ju wszystko, co naleao), zorganizowao byskawicznie
orkiestr i zagrao weso melodi taneczn. May Everard Tuk i maa Melilota
Brandybuck wskoczyli na st, eby wykona hopk-galopk, taniec adny, lecz nieco
zbyt skoczny.
Bilbo wszake nie skoczy jeszcze. Wyrwawszy z rk stojcego obok modzieca
rg, zad trzykrotnie i gono. Zgiek ucich.
- Nie bd was nudzi dugo! - zawoa Bilbo. Cae zgromadzenie przyjo te sowa
wiwatami. - Wezwaem was wszystkich tutaj nie bez przyczyny! - Powiedzia to z
takim naciskiem, e nikt nie opar si wraeniu. Zalega niemal doskonaa cisza, a ten
czy w spord Tukw zastrzyg uszami.
- S nawet trzy przyczyny! Po pierwsze, chc wam owiadczy, e bardzo was
wszystkich lubi i e sto jedenacie lat wydaje mi si okresem zbyt krtkim, by
nacieszy si yciem w towarzystwie tak znakomitych i miych hobbitw. - (Burzliwy
entuzjazm). - Ani poowy spord was nie znam nawet do poowy tak dobrze, jak
bym pragn; a mniej ni poow z was lubi o poow mniej, ni zasugujecie. - To
zabrzmiao niespodziewanie i zawile. Tu i wdzie kto klasn, lecz wikszo
suchaczy gowia si, co moe znaczy to powiedzenie i czy naley je rozumie jako
komplement.
- Po drugie, wezwaem was, eby uczci swoje urodziny! - Znw buchny oklaski. Powinienem waciwie wyrazi si inaczej: nasze urodziny. Oczywicie, bo przecie
obchodzi rwnie urodziny mj spadkobierca i siostrzeniec, Frodo. Dzisiaj osiga
penoletno i obejmuje spadek. - Starsi przyklasnli do chodno, modzi wrzasnli
gono: Frodo! Frodo! Brawo, stary! Bagginsowie z Sackville skrzywili si
rozwaajc, co mia na myli Bilbo mwic: obejmuje spadek.
- Obaj razem mamy sto czterdzieci cztery lata. Was take zgromadziem w tej
znamiennej liczbie: cay gros, jeli wolno si tak wyrazi.
Nie byo braw. Bilbo si omiesza! Niektrzy gocie, a przede wszystkim
Bagginsowie z Sackville poczuli si dotknici, podejrzewajc, e zaproszono ich
wycznie dla uzupenienia liczby, jak dopakowuje si towar do paczki. Gros! Co
podobnego! Ordynarny dowcip!
- Dzisiaj take, jeli pozwolicie mi wspomnie stare dzieje, przypada rocznica mojego
wyldowania w beczce w Esgaroth, nad Dugim Jeziorem. Prawd mwic, nie
pamitaem wtedy nawet o swoich urodzinach. Koczyem pidziesit jeden lat, a w
tym wieku urodziny nie wydaj si jeszcze wane. Mimo to odbya si wspaniaa
uczta, chocia miaem taki okropny katar, e na toasty ledwie zdoaem
odpowiedzie: Dkuje badzo! Dzi mog powtrzy t odpowied poprawniej:

22

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Dzikuj wam bardzo serdecznie za przybycie na t skromn uroczysto. Goci


zdj strach, e teraz nie unikn pieni lub wiersza; zaczynao ich to przemwienie
ju nudzi. Czemu Bilbo wreszcie nie zakoczy i nie da im wypi swego zdrowia? Ale
Bilbo nie zapiewa ani nie zadeklamowa. Zrobi natomiast ma pauz.
- Po trzecie i ostatnie - rzek - pragn zoy wam pewne owiadczenie. - Wygosi te
sowa tak dononie i niespodzianie, e wszyscy - a przynajmniej ci, ktrzy jeszcze
byli do tego zdolni - wyprostowali si i skupili. - Z alem oznajmiam, e chocia, jak
ju powiedziaem, sto jedenacie lat to za mao, by si waszym towarzystwem
nacieszy, dzi nadszed kres. Odchodz. Z t chwil porzucam was. egnam!

eskoczy z krzesa i znikn. Rozbyso olepiajce wiato, gocie zmruyli


oczy, a kiedy je znw otwarli, Bilba nie byo wrd nich. Stu czterdziestu
czterech hobbitw oniemiao i osupiao. Stary Odo Proudfoot zdj nogi ze
stou i tupn. Na chwil znw zalega gucha cisza, a potem nagle Bagginsowie,
Boffinowie, Tukowie, Brandybuckowie, Grubbowie, Czubbowie, Burrowsowie,
Bolgerowie, Bracegirdleowie, Brockhouseowie, Goodbodyowie, Hornblowerowie i
Proudfootowie zaczerpnwszy tchu w puca zagadali wszyscy naraz.
Jednomylnie uchwalono, e dowcip Bilba by w jak najgorszym gucie i e
gociom naley si jeszcze troch jedzenia i picia, by mogli przyj do siebie po
doznanym przykrym wstrzsie. On ma bzika. Zawsze to mwiem - tak zapewne
brzmiaa najczciej powtarzana uwaga. Nawet Tukowie (z nielicznymi wyjtkami)
uwaali, e Bilbo zachowa si gupio. W pierwszej chwili wikszo towarzystwa
bya przewiadczona, e zniknicie gospodarza jest tylko niemdrym artem.
Ale stary Rory Brandybuck ywi co do tego pewne wtpliwoci. Ani podeszy
wiek, ani potny obiad nie zami jego umysu, tote Rory rzek do swojej synowej
Esmeraldy:
- Co mi si w tej historii nie podoba. Myl, e ten wariat Baggins znw wyruszy w
wiat. Stary, a gupi. Ale czemu mielibymy si tym przejmowa. Nie zabra przecie
z sob piwniczki. I gono zwrci si do Froda, eby kaza napeni kielichy winem.
Spord wszystkich obecnych jeden tylko Frodo nie wymwi dotd ani sowa. Jaki
czas siedzia w milczeniu obok pustego krzesa Bilba i nie odpowiada na uwagi i
pytania goci. Chocia by z gry w cay projekt wtajemniczony, figiel ubawi go
oczywicie. Z trudem powstrzyma si od miechu na widok oburzenia zaskoczonych
hobbitw. Jednoczenie wszake ogarno go gbokie wzruszenie. Nagle
uwiadomi sobie, jak bardzo kocha starego wuja. Reszta goci dalej jada, pia i
rozprawiaa o przeszych i teraniejszych dziwactwach Bilba Bagginsa, tylko
Bagginsowie z Sackville wynieli si zagniewani. Frodo nie chcia ju duej bra
udziau w zabawie. Kaza poda wino, wsta i wychyli swj kielich za zdrowie Bilba w
milczeniu, po czym wymkn si chykiem z altany.
Wracajc do samego Bilba, trzeba powiedzie, e ju podczas wygaszania
przemowy dotyka ukrytego w kieszeni zotego Piercienia, magicznego Piercienia,
ktry przechowywa w tajemnicy przez tyle lat. Zeskakujc z krzesa wsun Piercie
na palec i od tej chwili aden hobbit nie zobaczy ju Bilba Bagginsa w Hobbitonie.
Bilbo pobieg ywo do swojej norki, chwil przystan pod jej drzwiami
nasuchujc wrzawy w altanie i wesoego gwaru w caym parku. Potem wszed do
domu. Zdj odwitny strj, zoy i zawin w bibuk swoj haftowan srebrem
kamizelk i schowa j do szafy. Szybko wcign jakie stare, liche ubranie i
przepasa si wytartym skrzanym pasem. U pasa zawiesi krtki mieczyk w
zniszczonej pochwie z czarnej skry. Z zamknitej szuflady, pachncej trutk na
mole, wydoby stary paszcz i kaptur. Przechowywa je pod kluczem, jak rzeczy

23

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

drogocenne, lecz byy zniszczone i wyatane, zapewne ongi ciemnozielone, teraz tak
spowiae, e nikt by nie odgad ich pierwotnego koloru. Byy te troch na hobbita za
due. Potem Bilbo poszed do swojego gabinetu i wyj z wielkiej kasy pancernej
tumoczek owinity starym suknem oraz oprawny w skr rkopis i du wypchan
kopert. Rkopis i tumoczek wcisn na wierzch cikiego worka, ktry sta w kcie,
niemal cakowicie ju wypeniony. Zoty Piercie razem z piknym acuszkiem
wsun do koperty, zapiecztowa j i zaadresowa do Froda. Kopert najpierw
umieci na gzymsie kominka, lecz po chwili nagle zdj j stamtd i schowa do
kieszeni. W tym wanie momencie drzwi si otworzyy i szybkim krokiem wpad
Gandalf.
- A wic jeste - rzek Bilbo. - Zastanawiaem si, czy przyjdziesz.
- Rad jestem, e ci zastaem widzialnego.... - odpar Czarodziej siadajc w fotelu. Chciaem ci przyapa i zamieni z tob jeszcze kilka sw na poegnanie. Pewnie
si cieszysz, e wszystko udao si tak wspaniale i zgodnie z twoim planem?
- Owszem, ciesz si - powiedzia Bilbo. - jakkolwiek ta byskawica bya
niespodziank i zaskoczya mnie, a jeszcze bardziej oczywicie reszt towarzystwa.
To by twj wasny may dodatek, prawda?
- Tak. Mdrze zrobie zachowujc swj Piercie przez wszystkie te lata w
tajemnicy, tote sdziem, e trzeba gociom da co, co w inny sposb pozornie
wyjani im twoje nage zniknicie.
- I co popsuje efekt mojego figla. Zawsze lubisz wtrci swoje trzy grosze, Gandalfie!
- zamia si Bilbo. - Ale pewnie miae racj, jak zwykle.
- Miewam zwykle racj, jeli jestem dobrze poinformowany. Co do tej jednak sprawy
mam pewne wtpliwoci. Doszlimy w niej do ostatniego punktu. Spatae figla, jak
chciae, przestraszye i obrazie wikszo swojej rodziny, dostarczye wszystkim
mieszkacom Shireu tematu do gadania przez dziewi, a moe przez
dziewidziesit dziewi dni. Czy zamierzasz zrobi co wicej?
- Tak. Czuj potrzeb wakacji, i to bardzo dugich wakacji, zreszt ju ci o tym
mwiem. Moe bd to wakacje bezterminowe: nie myl, ebym tu kiedykolwiek
mia wrci. Prawd rzekszy, nie zamierzam wraca, w tym przewidywaniu
rozporzdziem wszystkimi swoimi sprawami. Jestem ju stary, Gandalfie. Nie
wygldam na to, ale czuj w gbi serca, e si postarzaem. Dobrze si trzyma! powiadaj. A tymczasem ja mam wraenie, e cay cieniaem, e jestem jakby
rozcignity, nie wiem, czy rozumiesz, co mam na myli: jak maso rozsmarowane na
zbyt wielkiej kromce chleba. Co tu jest nie w porzdku. Potrzebuj odmiany czy
moe czego innego w tym rodzaju.
Gandalf z ciekawoci i uwag przyglda si hobbitowi.
- Rzeczywicie, co tu jest, jak mi si zdaje, nie w porzdku - rzek z namysem. - tak,
w gruncie rzeczy uwaam twj plan za najlepsze wyjcie.
- No, ja w kadym razie powziem ju decyzj. Chc znw zobaczy gry,
Gandalfie, gry! A potem chc znale jakie miejsce, gdzie mgbym odpocz.
Odpocz w spokoju i w ciszy, z dala od tumu krewniakw wszcych dokoa mnie,
bezpieczny od nieustannej procesji goci, urywajcych dzwonek u moich drzwi.
Moe znajd miejsce, gdzie bd mg skoczy swoj ksik. Wymyliem ju dla
niej pikne zakoczenie: I odtd y szczliwy a po kres swoich dni.
Gandalf rozemia si.
- Miejmy nadziej, e bdziesz y naprawd szczliwy. Jakkolwiek jednak
zakoczysz t ksik, nikt przecie jej nie przeczyta.
- Moe kto przeczyta kiedy, po latach. Frodo czyta pocztek, tyle, ile zdyem
napisa. Bdziesz mia oko na Froda, prawda?

24

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nawet par oczu, w miar monoci.


- On by poszed oczywicie za mn, gdybym go o to poprosi. Nawet sam si z tym
ofiarowa kiedy, na krtko przed urodzinowym przyjciem. Ale w gbi serca nie
pragnie tego. Jeszcze nie. Ja chc przed mierci zobaczy znowu tamte pustkowia i
gry, ale Frodo wci jeszcze kocha Shire, tutejsze lasy, pola i rzeczki. Bdzie mu tu
chyba dobrze. Zostawiam mu wszystko prcz kilku drobiazgw. Mam nadziej, e
bdzie szczliwy, kiedy si oswoi z samodzielnoci. Czas, eby sam sobie by
panem.
- Zostawiasz wszystko? - spyta Gandalf. - Piercie take? Zgodzie si go
zostawi. Pamitasz?
- No, c... hm... chyba tak - wyjka Bilbo.
- Gdzie on jest?
- W kopercie, jeli koniecznie chcesz wiedzie - odpar Bilbo zniecierpliwiony. - Tam,
na kominku... Nie! W mojej kieszeni! - waha si chwil. - Czy to nie dziwne? szepn sam do siebie. - Ale waciwie czemu by nie? Czemu nie miabym go
zatrzyma?
Gandalf znw przyjrza si hobbitowi bardzo uwanie i bysk zapali si w jego
oczach.
- Wiesz, Bilbo - powiedzia agodnie - ja bym radzi zostawi go tutaj. Czy nie masz
ochoty?
- No... mam i nie mam. Teraz, kiedy przysza ta chwila, przykro mi si z nim rozsta,
musz to wyzna. Zreszt nie bardzo rozumiem, dlaczego powinienem to zrobi.
Dlaczego ty mnie na to namawiasz? - zapyta, a gos zmieni mu si jako dziwnie.
Zabrzmia ostro, jakby podejrzliwie i gniewnie. - Stale mnie nudzisz o ten Piercie,
chocia nigdy nie wymawiasz mi innych rzeczy, ktre przywiozem z wyprawy.
- Musiaem ci nudzi - rzek Gandalf. - Chciaem zna ca prawd. To bardzo
wane. Magiczne piercienie s... no, po prostu: magiczne; a przy tym osobliwe i
bardzo interesujce. Mona by powiedzie, e twj Piercie interesowa mnie jako
zawodowca. Interesuje mnie nadal. Chciabym wiedzie, gdzie si znajdzie, kiedy ty
ruszysz na wdrwk. Myl te, e ju do dugo miae go w swoim posiadaniu.
Jeeli si nie myl, nie bdzie ci ju wicej potrzebny.
Bilbo poczerwienia i gniew bysn w jego oczach. agodna twarz przybraa nagle
srogi wyraz.
- Dlaczego nie? - krzykn. - I co ci do tego? Czemu to chcesz koniecznie wiedzie,
co robi z moj wasnoci? To mj Piercie. Znalazem go sam. Naley do mnie.
- Tak, tak - odpar Gandalf. - Nie widz powodu do gniewu.
- Twoja wina, e mnie rozgniewae - rzek Bilbo. - Piercie jest mj, powiadam. Mj
wasny. To mj skarb. Tak, mj skarb.
Oblicze czarodzieja pozostao skupione i powane, tylko bysk w gbi oczu zdradza
zdziwienie, a nawet przestrach.
- Kto go ju tak nazywa - powiedzia. - Kto inny, nie ty.
- Ale teraz ja go tak nazwaem. Czy mi nie wolno? Nawet jeli Gollum kiedy mwi
tak samo. Teraz Piercie jest mj, nie Golluma. I powiadam ci, e mj zostanie.
Gandalf wsta. Twarz mia surow.
- Bdziesz gupcem, jeli go zatrzymasz, Bilbo - rzek. - Z kadym sowem, ktre
wypowiadasz, janiej to widz. Piercie ju ma o wiele za potn wadz nad tob.
Porzu go! A wtedy sam moesz i w wiat i bdziesz wolny.
- Zrobi, co zechc - z uporem powiedzia Bilbo.

25

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Spokojnie, spokojnie, hobbicie kochany - rzek Gandalf. - Przez cae dugie ycie
bylimy przyjacimi i zawdziczasz mi co nieco. Posuchaj mnie. Dotrzymaj
obietnicy, wyrzeknij si Piercienia.
- Przyznaj si, e sam chcesz go mie! - krzykn Bilbo. - Ale nie dostaniesz. Nie
oddam nikomu mojego skarbu. Powiedziaem! - i rk pooy na gowicy mieczyka.
Gandalfowi pomie strzeli z oczu.
- Jeszcze chwila, a z kolei ja si rozgniewam - rzek. - Jeeli powtrzysz to raz
jeszcze, na pewno si rozgniewam. A wtedy zobaczysz Gandalfa Szarego bez
paszcza.
Zrobi krok w stron hobbita i zdawao si, e urs gronie; jego cie wypeni cay
pokoik. Bilbo cofn si pod cian; dysza ciko, a rk zaciska kurczowo w
kieszeni. Stali twarz w twarz naprzeciw siebie, cisz zalega taka, e a w uszach
dzwonio. Oczy Gandalfa niewzruszenie tkwiy w oczach hobbita. Pici Bilba
zaczy si z wolna otwiera, dra na caym ciele.
- Nie rozumiem, co si z tob stao, Gandalfie - powiedzia. - Nigdy taki dawniej nie
bywae. O co ci chodzi? Mj Piercie, czy nie mj? Przecie ja go znalazem, a
Gollum zabiby mnie, gdybym wtedy Piercienia przy sobie nie zatrzyma. Nie jestem
zodziejem, chocia on tak mnie nazwa.
- Ja ci nie nazwaem tak nigdy - odpar Gandalf. - I sam te nie jestem zodziejem.
Nie usiuj ci odebra Piercienia, chc ci pomc. Dobrze by byo, gdyby mi zaufa,
jak dawniej ufae.
Odwrci gow i cie si rozwia. Zdawao si, e Czarodziej znw zmala i sta si z
powrotem siwym staruszkiem, zgarbionym i strapionym.
Bilbo przetar doni oczy.
- Przepraszam - rzek. - Co dziwnego dziao si ze mn. A przecie naprawd
odetchnbym, gdybym si pozby kopotw z Piercieniem. Ostatnio coraz natrtniej
narzuca si moim mylom. Czasami miaem wraenie, e to jest czyje oko
wpatrzone we mnie. I wiesz, wci mam ochot woy go na palec i znikn albo te
niepokoj si, czy nic si z nim zego nie stao, i wycigam go z ukrycia, eby
sprawdzi. Prbowaem go zamkn pod kluczem, ale denerwuj si okropnie, jeli
go nie mam przy sobie w kieszeni. Nie mam pojcia dlaczego. A teraz nie jestem
zdolny, jak wida, do decyzji.
- Wic polegaj na mojej - odpar Gandalf. - Jest niewzruszona. Odejd std, a
Piercie zostaw. Wyrzeknij si go. Oddaj Frodowi, a ju ja twego siostrzeca bd
pilnowa.
Bilbo sta chwil w napiciu i rozterce. Wreszcie westchn.
- Dobrze - powiedzia z wysikiem. - Tak zrobi. - Wzruszy ramionami i umiechn
si troch aonie. - Przecie w gruncie rzeczy po to urzdzaem t ca urodzinow
zabaw, eby rozda mnstwo prezentw i w ten sposb jako sobie uatwi
podarowanie take tego Piercienia. Okazao si, e to niewiele pomogo, ale
szkoda, eby wszystkie te przygotowania poszy na marne. Mj figiel spaliby na
panewce.
- Tak, pozbawiby cae przedsiwzicie jedynego sensu, jaki w nim upatrywaem rzek Gandalf.
- Wic zgoda - powiedzia Bilbo. - Frodo dostanie Piercie razem z reszt majtku. Odetchn gboko. - A teraz musz ju i, bo mnie gotw kto tutaj przyapa.
Poegnaem si, nie znisbym tej sceny po raz wtry.
Chwyci worek i ruszy ku drzwiom.
- Masz Piercie w kieszeni - zauway Czarodziej.

26

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- No, mam! - krzykn Bilbo. - Piercie, testament i mnstwo innych dokumentw.


Lepiej we to wszystko i dorcz w moim imieniu. Tak bdzie bezpieczniej.
- Nie, nie oddawaj mi Piercienia - rzek Gandalf. - Po go na kominku. Tam bdzie
lea bezpiecznie, pki nie nadejdzie Frodo. Zaczekam tu na niego.
Bilbo wyj z kieszeni kopert, ale kiedy j kad na parapecie obok zegara, rka mu
drgna i caa paczuszka spada na podog. Nim Bilbo si schyli, czarodziej go
uprzedzi, chwyci kopert i umieci na kominku. Znw skurcz gniewu przemkn po
twarzy hobbita. Nagle jednak Bilbo rozpogodzi si, odetchn z ulg i wybuchn
miechem.
- No, stao si! - rzek. - A teraz w drog!
Wyszli razem do sieni. Bilbo wzi ze stojaka ulubion lask i gwizdn. Trzech
krasnoludw przerywajc jak robot przybiego z trzech rnych pokoi.
- Czy wszystko gotowe? - spyta Bilbo. - Zapakowane i opatrzone nalepkami?
- Wszystko gotowe - odpowiedziay krasnoludy.
- A wic w drog! - I wyszed przez frontowe drzwi.
Noc bya pikna, czarne niebo usiane gwiazdami. Bilbo spojrza w gr, wcign w
nozdrza pachnce powietrze.
- Co za uciecha! Co za uciecha rusza znw w drog z krasnoludami. Do tego
wanie tskniem w gruncie rzeczy ju od lat. egnaj! - powiedzia patrzc na swj
stary dom i ukoni si jego drzwiom. - egnaj, Gandalfie!
- Do widzenia, Bilbo. Bd ostrony. Jeste chyba ju do stary i moe te do
rozumny.
- Ostrony? Co mi tam! Nie martw si o mnie. Jestem taki szczliwy, jak byem w
swoich najszczliwszych chwilach, a to znaczy: bardzo! Ale wybia godzina.
Wreszcie mnie znw nogi nios - doda, i cichutko, jakby dla siebie tylko, zapiewa w
ciemnociach:
A droga wiedzie w przd i w przd,
Skd si zacza, tu za progiem I w dal przede mn mknie na wschd,
A ja wci za ni - tak, jak mog...
Skorymi stopy za ni w lad A w szersz si rozpynie drog,
Gdzie strumie licznych drg ju wpad...
A potem dokd? - rzec nie mog.
Chwil jeszcze sta w milczeniu. Potem, nie dodajc ju ani sowa, odwrci si od
wiate i gosw bijcych z pola i z namiotw, okry swj ogrd i zbieg dug
ciek w d zbocza, a trzej towarzysze za nim. U stp Pagrka przeskoczy
ywopot w najdogodniejszym miejscu i wyszed na ki sunc pord nocy jak
szelest wiatru w trawie.
Gandalf jaki czas patrza za nim w ciemno.
- egnaj, Bilbo kochany, do zobaczenia! - szepn i wrci do norki.

iedy wkrtce potem nadszed Frodo, zasta Gandalfa siedzcego po ciemku i


pogronego w mylach.
- Poszed? - spyta.
- Tak - odpowiedzia Gandalf. - Poszed wreszcie.

27

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Wolabym... a raczej udziem si a do dzisiejszego wieczora nadziej, e to tylko


art - rzek Frodo. - Ale w gbi serca wiedziaem, e on naprawd chce odej.
Zazwyczaj artowa z powanych spraw. Szkoda, e nie przyszedem wczeniej,
eby go poegna.
- Sdz, e on wola wymkn si cichcem - odpar Gandalf. - Nie martw si, Frodo.
Teraz ju mu nic nie grozi. Zostawi dla ciebie paczuszk. Spjrz.
Frodo zdj z kominka list, przyjrza mu si, lecz nie odpiecztowa koperty.
- Znajdziesz wewntrz testament i rne inne dokumenty, o ile mi wiadomo powiedzia Czarodziej. - Od dzi jeste panem na Bag End. Zdaje mi si, e w tej
kopercie znajdziesz take zoty Piercie.
- Piercie! - wykrzykn Frodo. - A wic i to mi zostawi? Ciekaw jestem dlaczego.
No, moe mi si przyda ten dar.
- Moe tak, a moe nie - rzek Gandalf. - Na twoim miejscu nie uywabym tego
Piercienia. Ale przechowuj go w tajemnicy i strze pilnie. Teraz ju id spa.

rodo, w roli pana domu, poczuwa si do niemiego obowizku poegnania


goci. Po caym polu ju si rozeszy wieci o dziwnych wydarzeniach, lecz
Frodo nie mwi nic powtarzajc tylko formuk, e niewtpliwie jutro
wszystko si wyjani. Okoo pnocy zajechay powozy po najznakomitsze osoby.
Jeden pojazd za drugim stacza si z Pagrka uwoc sytych, ale bardzo
niezadowolonych hobbitw. Po tych goci, ktrzy niechccy zamarudzili duej,
przyszli (zamwieni w tym celu z gry) ogrodnicy z taczkami.
Noc z wolna przemijaa. Soce wsta wczeniej ni hobbici. Przed poudniem
zjawili si (wezwani) pomocnicy, eby uprztn altany, stoy, krzesa, yki, noe,
butelki, talerze, latarnie, donice z kwitncymi krzewami, okruchy, papierki od
cukierkw, zapomniane torebki, rkawiczki, chustki do nosa, a take resztki potraw
(bardzo skpe). Potem zjawili si inni hobbici (nie wzywani), a mianowicie
Bagginsowie, Boffinowie, Bolgerowie, Tukowie i przedstawiciele wszystkich rodzin
zamieszkujcych stale lub chwilowo w bliskim ssiedztwie. Okoo poudnia, gdy
nawet ci, co najwicej jedli i pili w nocy, stanli znowu na nogach, zebra si w Bag
End tum goci - nie proszonych, lecz spodziewanych. Frodo czeka na progu
umiechnity, chocia wyranie znuony i zatroskany. Wita wszystkich grzecznie,
ale nie dowiedzieli si od niego wiele wicej ni poprzednio. Na wszelkie pytania
odpowiada po prostu: Pan Bilbo Baggins wyjecha. O ile mi wiadomo - na zawsze.
Cz osb zaprosi do wntrza domu, poniewa Bilbo zostawi dla nich swko.
W sieni pitrzyy si paki i paczki rozmaitego ksztatu oraz drobniejsze meble.
Na kadej paczce i na kadym sprzcie widniaa kartka. Napisy na kartkach brzmiay
mniej wicej tak: na parasolu - Dla Adelarda Tuka, eby mia wreszcie wasny
parasol - od Bilba. Adelard bowiem wynosi zwykle z domu Bilba parasole
gospodarza lub jego goci.
Dla Dory Baggins ku pamici dugotrwaej korespondencji - od kochajcego Bilba na ogromnym koszu do papierw. Dora bya siostr Droga i najstarsz z yjcych
krewniaczek Bilba i Froda, miaa dziewidziesit lat i do p wieku zdya zapisa
cae ryzy papieru dobrymi radami.
Dla Mila Burrows, w nadziei, e mu si przyda ten prezent od B.B. - na zotym
pirze i butli atramentu. Milo z zasady nie odpowiada na listy.
Do osobistego uytku Angeliki - od wuja Bilba - na okrgym wklsym lusterku.
Moda Angelika Baggins nie taia zachwytu dla wasnej urody.

28

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Do zbiorw Hugona Bracegirdle - od jednego z ofiarodawcw - na pustej pce


bibliotecznej. Hugo czsto poycza ksiki, lecz oddawa je rzadziej jeszcze ni inni
hobbici.
Dla Lobelii Baggins z Sackville - w prezencie - na skrzynce ze srebrnymi ykami.
Bilbo podejrzewa, e lwi cz srebrnych yek, ktre zginy z domu podczas jego
poprzedniej wyprawy, wzia wanie Lobelia. Lobelia wiedziaa dobrze, jak
uzasadnione s te podejrzenia. Tote zrozumiaa przytyk byskawicznie, lecz rwnie
byskawicznie zabraa yki.
Wymienilimy tylko par wybranych podarkw spord mnstwa podobnych.
W cigu dugiego ywota Bilba w jego siedzibie nagromadzio si wiele rnych
rzeczy. Nory hobbitw zwykle zagracaj si z czasem, co w znacznej mierze
przypisa mona rozpowszechnionemu zwyczajowi obsypywania si wzajem
podarkami. Nie znaczy to oczywicie, by wszyscy bardzo si wysilali na te
urodzinowe prezenty, byway wrd nich stare mathomy niewiadomego
przeznaczenia krce po caej okolicy. Bilbo wszake dawa zazwyczaj przedmioty
specjalnie na ten cel kupione i zatrzymywa wszystko, co od innych dosta. Tego dnia
stara norka zostaa co nieco uprztnita z gratw.
Na kadym poegnalnym darze przypita bya karteczka wasnorcznie przez
Bilba wypisana, a niektre z tych bilecikw zawieray jak aluzj lub dowcip.
Przewanie jednak byy to rzeczy przydatne i dla obdarzonego mie. Bardzo dobrze
wyszli na prezentach Bilba biedacy, zwaszcza ssiedzi z Bagshot Row. Dziadunio
Gamgee dosta dwa worki ziemniakw, now opat, wenian kamizel oraz butelk
maci na obolae stawy. Sdziwy Rory Brandybuck w podzice za hojn gocinno
otrzyma tuzin butelek najszlachetniejszego trunku: mocne czerwone wino z winnic
Poudniowej wiartki, stare i doskonae, bo pochodzce jeszcze z piwniczki ojca
Bilba. Po osuszeniu pierwszej butelki Rory wybaczy Bilbowi wszystko i odtd
zawsze powtarza, e Bilbo to wspaniay hobbit.
Dla Froda zostao wszelkiego dobra pod dostatkiem. Oczywicie przypady mu
w udziale najcenniejsze sprzty, ksiki, obrazy i mnstwo mebli. Niczyje oko
wszake nie dostrzego ladu ani znaku pienidzy lub klejnotw. Wrd prezentw
nie byo najdrobniejszej bodaj monety czy choby szklanego paciorka.

rodo niemao si natrudzi tego popoudnia. Po okolicy migiem rozniosa si


plotka, e w Bag End rozdaj darmo cay dobytek. Wkrtce te cign tum
hobbitw, ktrzy nie mieli tu nic do roboty, lecz nie sposb byo si ich pozby.
Pozdzierano nalepki, pomieszano prezenty, wybuchy ktnie. Ten i w prbowa w
sieni od razu wymienia rzeczy lub handlowa, a znaleli si i tacy, ktrzy usiowali
zwdzi jakie drobiazgi nie dla nich przeznaczone lub chwytali, co im pod rk
wpado, jeli rzecz wydawaa si wzgardzona przez innych czy te po prostu nie
strzeona. Taczki i wzki zabarykadoway drog spod bramy.
Pord tego zamtu zjawili si Bagginsowie z Sackville. Frodo wanie wtedy
wycofa si na chwil pozostawiajc na stray swego przyjaciela, Merryego
Brandybucka. Gdy Otho gromkim gosem zada rozmowy z Frodem, Merry ukoni
si grzecznie.
- Frodo jest niezdrw - powiedzia. - Poszed odpocz.
- Schowa si, oczywicie - rzeka Lobelia. - Ale chcemy go widzie i nie ustpimy.
Prosz mu to powiedzie.
Merry zostawi ich na czas do dugi w sieni, zdyli wic odkry midzy
poegnalnymi prezentami yki przeznaczone dla Lobelii. Nie poprawio im to
humoru. Wreszcie zaproszono ich do gabinetu. Frodo siedzia za stoem zarzuconym

29

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

papierami. Sdzc z miny czu si rzeczywicie nieswojo - a w kadym razie tak si


poczu na widok Bagginsw z Sackville. Wsta z rk w kieszeni, co w niej jakby
wymacujc. Ale rozmawia z gomi bardzo uprzejmie. Bagginsowie z Sackville
zaczli do napastliwie. Ofiarowali Frodowi najnisze wyprzedaowe ceny (jak
przystoi midzy przyjacimi) za rozmaite cenne i nie opatrzone nalepk przedmioty.
Kiedy Frodo odpowiedzia, e rozdaje wycznie rzeczy przez Bilba na ten cel
przeznaczone, stwierdzili, e caa sprawa wydaje si mocno podejrzana.
- Jedno jest dla mnie jasne - rzek Otho - a mianowicie, e ty doskonale na tym
wyjdziesz. dam okazania mi testamentu.
Otho byby spadkobierc Bilba, gdyby stary hobbit nie usynowi Froda. Przeczyta
dokument bardzo uwanie i prychn gniewnie. Testament, na nieszczcie dla Otha,
by jednoznaczny i prawomocny (sporzdzony zgodnie z hobbickimi przepisami
prawnymi, ktre midzy innymi wymagay podpisw siedmiu wiadkw, i to
koniecznie czerwonym atramentem).
- I tym razem figa! - powiedzia do swej maonki. - Po szedziesiciu latach
oczekiwania! yki? Kpiny! - Strzepn palcami tu pod nosem Froda i wynis si
natychmiast.
Ale Lobelii trudniej byo si pozby. Gdy w jaki czas pniej Frodo wszed do hallu,
eby zobaczy, co si tam dzieje, zasta Lobeli, ktra jeszcze si tu krcia
myszkujc i wszc po ktach, i opukujc podog. Frodo stanowczo wyprowadzi j
za drzwi, uwolniwszy najpierw od brzemienia licznych drobnych (lecz cennych)
przedmiotw, ktre dziwnym trafem znalazy si w jej parasolce. Oblicze Lobelii
wykrzywio si w bolesnym napiciu, tak usilnie staraa si wymyli jak
druzgocc poegnaln zoliwo; w braku lepszego pomysu powiedziaa
odwracajc si w progu:
- Poaujesz tego jeszcze, modziecze! Dlaczego nie wyniose si razem z Bilbem?
Tutaj nie twoje miejsce. Nie jeste Bagginsem. Jeste... jeste Brandybuckiem!
- Syszae, Merry? To bya obelga - rzek Frodo zamykajc drzwi za Lobeli.
- To by komplement - odpar Merry Brandybuck. - I tak jak zwykle komplementy,
nieprawdziwy.

beszli razem ca nork i przepdzili trzech modocianych hobbitw (dwch


Boffinw i jednego Bolgera), ktrzy w jednej z piwnic zajci byli wybijaniem
dziur w cianach. Frodo stoczy te potyczk z maym Sanchem
Proudfootem (wnukiem starego Oda), ktry rozpocz wykopy w duej sypialni
twierdzc, e podoga w tym miejscu dudni pustk. Legenda o zocie Bilba
podniecaa ciekawo i nadzieje; legendarne skarby (uzyskane w sposb tajemniczy,
a kto wie, czy nie wrcz przestpczy) staj si, jak powszechnie wiadomo,
wasnoci tego, kto je znajdzie, pod warunkiem, e go nikt na poszukiwaniach nie
zaskoczy. Po zwycistwie nad Sanchem i wyrzuceniu go z domu Frodo pad w hallu
na fotel.
- Czas zamkn sklepik - rzek. - Zarygluj, Merry. Drzwi i nie otwieraj ju dzisiaj
nikomu, choby wali taranem.
I Frodo poszed do kuchni, eby si wreszcie pokrzepi filiank herbaty. Ledwie
jednak usiad, gdy u drzwi frontowych rozlego si delikatne koatanie. Pewnie
Lobelia - pomyla. - Moe przysza jej poniewczasie na myl jaka naprawd
mordercza zniewaga i wraca, eby mi j powiedzie. Ale to nic pilnego. Pi dalej
herbat. Pukanie powtrzyo si, tym razem o wiele goniejsze, lecz Frodo puszcza
je mimo uszu. Nagle w oknie ukazaa si gowa Czarodzieja.

30

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Jeeli mi nie otworzysz, Frodo, wysadz drzwi tak, e przelec przez nork na wylot
i wyskocz po drugiej stronie Pagrka.
- Gandalf! To ty, mj kochany! Ju otwieram! - krzykn Frodo pdzc do hallu. Prosz, prosz. Mylaem, e to Lobelia.
- W takim razie jeste cakowicie usprawiedliwiony. Ale widziaem j przed chwil po
drodze Nad Wod. Jechaa bryczk, a min miaa tak, e na jej widok wieo
udojone mleko skwaniaoby natychmiast.
- Ja take omal nie skwaniaem. Sowo daj: ju chciaem uy Piercienia, tak
miaem ochot znikn.
- Nie rb tego - rzek Gandalf siadajc. - Bd ostrony z tym Piercieniem. Wanie
midzy innymi po to przyszedem, eby ci jeszcze co na ten temat powiedzie.
- C wic mi powiesz?
- A co ju wiesz?
- Tylko to, co mi Bilbo opowiedzia. Syszaem od niego ca histori, jak Piercie
znalaz, jak go uywa... podczas wyprawy, oczywicie.
- Ciekaw jestem, jak wersj ci opowiedzia - rzek Gandalf.
- No nie t, ktr opowiedzia krasnoludom i powtrzy w swojej ksice - odpar
Frodo. - Mnie powiedzia wszystko wkrtce po moim tu przybyciu. Mwi mi, e ty,
Gandalfie, wymoge na nim prawd, ale e chce, abym ja zna j rwnie. Midzy
nami nie trzeba sekretw, mj Frodo - rzek - ale niech si to dalej nie rozejdzie. W
kadym razie Piercie jest moj wasnoci.
- To bardzo interesujce - rzek Gandalf. - A ty co mylisz o tym wszystkim?
- Jeeli chodzi o t zmylon wersj, jakoby dosta Piercie w prezencie, no to
myl, e prawda jest o wiele bardziej prawdopodobna, i nie rozumiem, dlaczego w
ogle j inaczej przedstawia. Nigdy bym si po Bilbie tego nie spodziewa. Wydaje
mi si, e w tym tkwi co dziwnego.
- Mnie si te tak wydaje. Ale osobom, ktre posiadaj taki skarb, zwykle zdarzaj
si dziwne rzeczy... jeli z niego robi uytek. Niech to bdzie dla ciebie przestrog i
skoni ci do wielkiej ostronoci. Piercie ma zapewne inn jeszcze wadz, nie
tylko t, e pozwala ci znika, ilekro zechcesz.
- Nie rozumiem - rzek Frodo.
- Ja take - odpar Czarodziej. - Zaczem zastanawia si nad tym dopiero od
niedawna, waciwie od wczorajszego wieczora. Martwi si nie ma powodu. Ale
jeeli zechcesz posucha mojej rady, bdziesz go uywa bardzo rzadko albo nawet
wcale. W kadym za razie, prosz ci, nie rb z niego nigdy takiego uytku, ktry by
mg wywoa plotki albo wzbudzi podejrzenia. Powtarzam raz jeszcze: pilnuj go
dobrze i zachowuj w sekrecie.
- Jaki ty dzisiaj tajemniczy, Gandalfie! Czego si boisz?
- Nie jestem zupenie pewien, dlatego wol nie mwi na razie nic. Kto wie, czy nie
bd mg powiedzie ci wicej po powrocie. Bo teraz ju odchodz. Tymczasem
niech to starczy na poegnanie.
Gandalf wsta.
- Odchodzisz ju? - zawoa Frodo. - Mylaem, e zostaniesz co najmniej przez
tydzie. Liczyem na twoj pomoc.
- Zamierzaem zosta, ale musiaem zmieni plany. Moliwe, e bd w podry
do dugo, na pewno jednak do ciebie wrc, jak si da najprdzej. Ani si
spodziewasz, kiedy mnie znw zobaczysz. Wlizn si cichcem. Nieprdko
odwiedz ten kraj jawnie. Zauwayem, e nie ciesz si tutaj zbytni popularnoci.
Hobbici powiadaj, e przysparzam im kopotw i zakcam spokj. Niektrzy nawet
oskaraj mnie o porwanie Bilba czy bodaj o gorsze jeszcze sprawki. Jeli chcesz

31

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wiedzie, to kr plotki, e uknuem do spki z tob spisek, by zawadn


majtkiem Bilba.
- Niektrzy? - krzykn Frodo. - To znaczy Otho i Lobelia. Co za nikczemno!
Oddabym chtnie Bag End i ca reszt, byle odzyska Bilba i z nim razem wczy
si po kraju. Kocham nasz Shire. Ale czasami auj, e nie poszedem w wiat z
Bilbem. Wci sobie zadaj pytanie, kiedy go znw zobacz.
- Ja take - powiedzia Gandalf. - Zadaj sobie prcz tego wiele innych pyta. Do
widzenia, Frodo! Bd ostrony. Spodziewaj si mnie szczeglnie w najbardziej
niespodziewanych momentach. Do widzenia!
Frodo odprowadzi go do drzwi. Gandalf raz jeszcze podnis rk na poegnanie i
ruszy przed siebie zdumiewajco wawym krokiem; Frodo jednak spostrzeg, e
stary Czarodziej garbi si wbrew swoim zwyczajom, jak gdyby przytoczony cikim
brzemieniem. Wieczr ju zapada i sylwetka starca w szarym paszczu szybko
roztopia si w zmierzchu. Dugi czas upyn, nim go Frodo ujrza znowu.

32

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 2
Cie przeszoci

lotki nie ucichy ani po dziewiciu, ani nawet po dziewidziesiciu dziewiciu


dniach. Przez rok z gr w Hobbitonie i w caym Shire gadano o powtrnym
znikniciu pana Bilba Bagginsa, a jeszcze duej zachowao si wspomnienie
tego wypadku. Opowiadano o nim maym hobbitom wieczorami przy kominku i
wreszcie Szalony Baggins, ktry znika w huku i bysku gromu, a wraca z workami
klejnotw i zota, sta si ulubionym bohaterem legendy i y w niej przez dugie lata,
nawet wwczas, kiedy od dawna zapomniano o wszystkich prawdziwych zwizanych
z tym zdarzeniach.
Na razie wszake powszechna opinia okolicy gosia, e Bilbo, zawsze troch
postrzelony, zwariowa w kocu do reszty i wylecia w powietrze. niewtpliwie spad
potem do stawu albo do rzeki i zgin tragiczn, aczkolwiek nie przedwczesn
mierci. Byle ten przeklty Czarodziej pozostawi Froda w spokoju, to moe
jeszcze chopak ustatkuje si i wyjdzie na rozsdnego hobbita - mwiono. Wszelkie
pozory wiadczyy, e Czarodziej rzeczywicie zostawia Froda w spokoju i e Frodo
si ustatkowa, jakkolwiek wcale nie dawa dowodw hobbickiego rozsdku.
Przeciwnie, od pocztku robi, co mg, eby odziedziczy po wuju rwnie reputacj
dziwaka. Nie chcia woy aoby i w nastpnym roku wyda przyjcie dla uczczenia
sto dwunastych urodzin Bilba. Zaprosi dwudziestu hobbitw i uraczy ich
niadaniem, obiadem, podwieczorkiem oraz kolacj, a podczas wszystkich tych
posikw - wedle hobbickiego wyraenia - jado sypao si jak lawina, a trunki lay jak
deszcz.
Niejeden hobbit gorszy si, lecz Frodo nie odstpowa od zwyczaju wicenia
co rok urodzin Bilba. Mwi, e nie przypuszcza, aby wuj umar. Gdy go pytano, gdzie
wobec tego Bilbo przebywa, wzrusza tylko ramionami.
y samotnie, wzorem Bilba, lecz mia sporo przyjaci, szczeglnie wrd
modszych hobbitw (zwaszcza midzy potomstwem Starego Tuka), ktrzy za swych
dziecinnych lat lubili Bilba i czsto odwiedzali Bag End. Do tego grona naleeli Folko
Boffin i Fredegar Bolger, ale najserdeczniejszymi druhami Froda byli Peregrin Tuk
(zwany potocznie Pippinem) i Merry Brandybuck (jego imi brzmiao waciwie
Meriadok, rzadko jednak o tym pamitano). Z nimi to Frodo wdrowa po caym kraju,
lecz czciej jeszcze wasa si samopas; ku zdumieniu rozsdnych hobbitw
spotykano go nieraz w gwiadziste noce z dala od domu pord wzgrz i lasw.
Merry i Pippin podejrzewali, e Frodo odwiedza niekiedy elfy, podobnie jak dawniej
Bilbo.
Z biegiem lat zaczto o nim mwi, e dobrze si trzyma, wyglda bowiem
wci na krzepkiego i energicznego hobbita, ktry ledwie wyrs z lat chopicych.
Jak si komu szczci, to ju we wszystkim - mwili ssiedzi. Ale dopiero gdy
Frodo zbliy si do pidziesitki, wieku u hobbitw ju wikszej statecznoci,
zaczto si dziwi na dobre.
Sam Frodo ochonwszy po wstrzsie przekona si, e samodzielno oraz
rola pana Bagginsa z Bag End to rzeczy do przyjemne. Przez kilka lat czu si
szczliwy i niewiele myla o przyszoci. Ale chocia nie zdawa sobie z tego jasno
sprawy, z kadym rokiem bardziej aowa, e nie poszed wraz z Bilbem w wiat.
Przyapywa si niekiedy - zwaszcza jesieni - na marzeniach o dzikich krajach, a w
snach zwidyway mu si dziwne gry, ktrych nidgy w rzeczywistoci nie widzia.
33

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Mwi sobie: Moe kiedy i ja przeprawi si przez Rzek. Ale druga poowa jego
duszy odpowiadaa zawsze: Jeszcze nie dzi.
Tak mina mu czterdziestka i zbliay si pidziesite urodziny;
pidziesitk uwaa za liczb znamienn (czy moe wrcz gron), bo przecie w
tym wanie wieku Bilbo da si niespodzianie porwa przygodzie. Ogarn wic
Froda niepokj, a stare cieki zdaway si mu teraz zbyt wydeptane. Przyglda si
mapom rozmylajc, co te znajduje si poza ich marginesem; na mapach,
sporzdzanych w Shire, za granicami kraju widniay tylko biae plamy. Frodo zacz
coraz dalej wypuszcza si na wdrwki i coraz czciej wczy si samotnie. Merry
i wszyscy przyjaciele obserwowali go z niepokojem. Nieraz widywano go
gawdzcego z obcymi wdrowcami, ktrzy podwczas licznie pojawiali si w Shire.

ryy pogoski, e gdzie w wiecie dziej si dziwne rzeczy. Gandalf


dotychczas, po tylu latach, nie wrci ani nie przysa wieci, Frodo wic sam
stara si jak mg o nowiny. Elfy, rzadko odwiedzajce Shire, teraz cigny
wieczorami przez lasy na zachd, ale nie widywano, by wracay; zapytywane, krciy
tylko gowami i szy dalej piewajc smtnie. Krasnoludw natomiast widywano
wicej ni kiedykolwiek.
Oczywicie, wielki szlak na zachd przecina Shire i bieg przez most na
Brandywinie, tote krasnoludy zawsze tdy od czasu do czasu chadzay. Od nich to
czerpano gwnie wiadomoci z odlegych stron - o ile hobbici w ogle raczyli si nimi
interesowa. Zwykle krasnoludy mao mwiy, a hobbici jeszcze mniej zadawali
pyta. Teraz jednak Frodo czsto spotyka dziwnych krasnali, odmiennych nieco od
znanych mu dotychczas, a przybywajcych z poudnia. Byli zatroskani, a ten i w
szepta co o Nieprzyjacielu i o Krainie Mordor.
Nazw t znali hobbici jedynie z legend ponurej przeszoci, przetrwaa ona
niby cie na dnie ich pamici, a brzmiaa zowieszczo i niepokojco. Pono ze moce,
wygnane prze Bia Rad z Mrocznej Puszczy, zebray si w wikszej jeszcze
potdze w starych warowniach Mordoru. Kryy wieci, e odbudowana zostaa
Czarna Wiea. Stamtd wadza zych si rozpocieraa si daleko i szeroko, a na
wschodzie i poudniu toczyy si wojny i rosa groza. Orkowie znw rozmnoyli si w
grach. Trolle grasoway, a nie byy ju tpe jak ongi, lecz stay si przebiege i
uzbroiy si morderczym orem. szeptano take o jaki stworach jeszcze
groniejszych, ktre nie miay nazwy.

iewiele z tego wszystkiego docierao oczywicie do uszu przecitnych


hobbitw. Lecz co nieco usyszeli nawet najbardziej gusi i najszczelniej
zamknici w swoich norach; ci za, ktrych interesy zmuszay do wypraw na
pogranicze kraju - widywali dziwne rzeczy. Rozmowa, ktra toczya si Pod
Zielonym Smokiem Nad Wod pewnego wiosennego wieczora roku pidziesitych
urodzin Froda, jest dowodem, e pogoski dotary nawet do najcichszych zaktkw
Shireu, jakkolwiek wikszo hobbitw wci jeszcze przyjmowaa je miechem. W
kcie przy oknie siedzia Sam Gamgee, a naprzeciw niego Ted Sandyman, syn
mynarza; inni hobbici, okoliczni wieniacy, przysuchiwali si ich rozmowie.
- Co tu mwi, dziwne rzeczy syszy si ostatnimi czasy - powiedzia Sam.
- Ech! - odpar Ted. - Syszy, kto chce sucha. Ja tam, jeli mi si chce dziww, wol
w domu stare gadki przy kominie i bajki dla dzieci.
- Masz racj - rzek Sam. - Wicej w tych bajkach prawdy, ni ci si zdaje. Kto je
wymyli? We na przykad smoki...

34

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Dzikuj piknie, nie wezm - odpar Ted. - Syszaem o smokach, kiedy byem
smarkaczem, ale nie ma powodu, eby w nie wierzy. Nad Wod w kadym razie
jest tylko jeden smok, i to zielony! - zakoczy wywoujc oglny miech na sali.
- Prawda! - rzek Sam miejc si razem z wszystkimi. - Ale co powiesz o tych
drzewoludach, o tych olbrzymach, czy jak ich tam nazwa? Powiadaj, e jednego
takiego widziano niedawno za Pnocnymi Moczarami i e by wyszy ni drzewa.
- Kto powiada?
- Choby mj krewniak Hal. Pracuje u pana Boffina za Pagrkiem i chadza na
polowania do Pnocnej wiartki. Hal widzia tego olbrzyma.
- Gada byle gada. Hal zawsze niby co widzi, a najpewniej to, czego nie ma.
- Ten by podobno wysoki jak wiz, a co krok zrobi, to siedem okci przeskoczy tak
lekko, jakby to by jeden cal.
- Bo te pewnie to nie by nawet jeden cal. Zao si, e chopak widzia po prostu
wielki wiz.
- Kiedy bo on szed, mwi ci! - odpar Sam. - A zreszt, na Pnocnych Moczarach
nie ma wizw.
- No, to Hal nawet wizu nie widzia - rzek Ted. Suchacze zamieli si i przyklasnli,
uwaajc, e Ted przegada Sama.
- Mw sobie, co chcesz - powiedzia Sam - ale nie zaprzeczysz, e prcz Hala inni
te widuj dziwnych podrnych, co przez Shire cign. A zauwa, e byoby ich
wicej jeszcze, gdyby wielu nie zawracano od naszej granicy. Nigdy stra graniczna
nie miaa tyle roboty, co teraz. A syszaem te, e elfy wdruj na zachd. Podobno
id do portw, gdzie a za Biae Wiee. - Mwic to Sam wskaza ramieniem jaki
niewyrany kierunek, ani on bowiem, ani nikt z obecnych nie wiedzia dokadnie, jak
daleko jest z Shireu do Morza, lecego gdzie za starymi wieami na zachd od
granic kraju. Dawna tradycja gosia jednak, e istnieje tam Szara Przysta, z ktrej
niegdy wypyny statki elfw, by nigdy ju nie powrci.
- Pyn, pyn, pyn za Morze, id na zachd i porzucaj nas - rzek Sam niemal
piewnie i potrzsn gow uroczycie i smutno.
Ale Ted si rozemia.
- Ano, to nic nowego, jeli wierzy starym bajkom. Nie wiem te, dlaczego ty albo ja
mielibymy si z tego powodu martwi. Niech sobie pyn! Zao si zreszt, e ich
na morzu nie widzia. Nikt z Shireu tego nie widzia na wasne oczy.
- Bo ja wiem... - w zamyleniu odpar Sam. Kiedy wydao mu si w lesie, e widzi
elfa, i nie straci dotychczas nadziei, e zobaczy ich jeszcze w yciu wicej. Z
wszystkich legend, jakie za modu sysza, najwiksze wraenie zrobiy na nim
strzpy na p zapomnianych opowieci o elfach, przechowujce si wrd hobbitw.
- S nawet w naszej okolicy hobbici, ktrzy przyjani si z elfami i dostaj od nich
wiadomoci - rzek. - Na przykad pan Baggins, mj pracodawca. Mwi mi, e elfy
odpywaj, a on wie o nich co nieco. Stary pan Bilbo wiedzia wicej; nieraz z nim o
tym rozmawiaem, kiedy byem maym chopcem.
- No, ci obaj maj bzika - odpar Ted. - W kadym razie stary Bilbo mia bzika, a
Frodo zaczyna bzikowa. Jeeli do nich bdziesz chodzi po wiadomoci, to ci nigdy
bajek nie zabraknie. A teraz, przyjaciele, czas mi ju do domu. Wasze zdrowie! Osuszy kufel i wyszed haaliwie.
Sam siedzia w milczeniu, nic ju wicej nie mwic. Mia o czym myle. Po
pierwsze o tym, e w ogrodzie Bag End jest duo do roboty i e czeka go nazajutrz
pracowity dzie, jeeli pogoda si poprawi. Trawa ronie szybko. Sam jednak myla
nie tylko o ogrodnictwie. Po chwili westchn, wsta i wyszed z gospody. By
pocztek kwietnia, niebo rozjanio si po deszczu. Soce ju stao nisko, chodny,

35

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

blady wieczr spokojnie roztapia si w noc. Sam szed pod pierwszymi gwiazdami
przez cay Hobbiton, a pniej na Pagrek ku domowi, z cicha, w zamyleniu
pogwizdujc.

tym wanie czasie po dugiej nieobecnoci wrci Gandalf. Od dnia


urodzinowej zabawy przez trzy lata nie pokazywa si wcale. Potem wpad
do Froda na krtko, przyjrza mu si uwanie i znw ruszy w wiat. W
cigu nastpnych dwch lat bywa do czsto, zjawia si niespodziewanie po
zmierzchu i bez poegnania znika przed witem. Nie chcia nic mwi o swoich
zajciach i podrach, zdawao si, e ciekaw jest nade wszystko bahych
wiadomoci o zdrowiu i trybie ycia Froda.
Nagle wizyty si urway. Od dziewiciu lat Frodo nie widzia Czarodzieja ani o
nim nie sysza, a wreszcie zacz podejrzewa, e Gandalf ju nigdy nie wrci, e
przesta si interesowa hobbitami. Tego wszake wieczora, kiedy Sam o zmierzchu
szed ku domowi, u okna gabinetu Froda rozlego si znajome koatanie.
Frodo powita starego przyjaciela ze zdumieniem i szczer radoci. Bacznie
przyjrzeli si sobie nawzajem.
- Wszystko w porzdku, co? - spyta Gandalf. - Nic si nie zmienie, mj Frodo.
- Ty take - odpar Frodo, ale w gbi serca pomyla, e Gandalf postarza si i twarz
ma bardziej ni dawniej zatroskan. Zacz wic nalega, by mu Czarodziej
opowiedzia o sobie i o szerokim wiecie. Wkrtce rozgadali si i do pna w noc nie
mogli si do nagada.

azajutrz po pnym niadaniu Czarodziej siedzia z Frodem pod otwartym


oknem w gabinecie. Na kominku pali si wesoo ogie, lecz soce mocno
ju przygrzewao, a wiatr dmucha od poudnia. wiat lni wieoci, moda
wiosenna ziele puszczaa si na polach i na gaziach drzew.
Gandalf myla o innej wionie, sprzed osiemdziesiciu lat, kiedy to Bilbo
wybieg ze swego domu bez chustki do nosa. Dzi Czarodziej wosy mia moe
bielsze nili wwczas, brod dusz i brwi jeszcze bardziej krzaczaste, a twarz
poznaczon zmarszczkami trosk i mdroci, lecz oczy byszczay mu tak samo, a
mi fajk i puszcza kka z dymu z nie mniejszym ni dawniej zapaem i
przyjemnoci. Pali teraz w milczeniu, a i Frodo nie odzywa si, zatopiony w
mylach. Mimo blasku poranka dostrzega czarny cie wieci, ktre przynis
Gandalf. Wreszcie przerwa cisz.
- Tej nocy zacze mi opowiada dziwne rzeczy o moim Piercieniu, Gandalfie rzek. - Potem umilke, bo, jak mwie, z takimi sprawami lepiej czeka na wiato
dzienne. Czy nie sdzisz, e powiniene teraz dokoczy historii? Powiedziae, e
Piercie jest niebezpieczny, o wiele bardziej niebezpieczny, ni przypuszczam.
Czym wic mi grozi?
- Wielu rnymi niebezpieczestwami - odpar Czarodziej. - Jest potniejszy, ni
miaem si zrazu domyla, tak potny, e w kocu owadnby kad mierteln
istot, ktra by go miaa w posiadaniu. To on by posiad swojego waciciela.
Dawnymi czasy w Eregionie wyrabiano wiele takich zaczarowanych, magicznych, jak
to si mwi, piercieni, ale byy wrd nich oczywicie rozmaite: jedne bardziej, inne
mniej potne. Te sabsze stanowiy jakby tylko wprawki w rzemiole nie rozwinitym
jeszcze w peni i byy dla kowali elfw zaledwie zabawk, lecz moim zdaniem
niebezpieczn dla zwykych miertelnikw. No, a Wielkie Piercienie, Piercienie
Wadzy, s wrcz grone. Widzisz, Frodo, miertelnik, ktry ma jeden z tych Wielkich
Piercieni, nie umiera, lecz nie ronie take ani nie zyskuje wikszej ywotnoci, po

36

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

prostu trwa, a wreszcie nuy go kada minuta. Jeeli za czsto uywa Piercienia,
eby si ukry przed wzrokiem innych stworze, w kocu zanika, staje si ju trwale
niewidzialny, yje w pmroku, widziany tylko przez ciemne moce, ktre rzdz
Piercieniami. Tak, wczeniej lub pniej - pniej, jeli od pocztku by silny i mia
dobr wol; lecz ani sia, ani dobra wola nie ostanie si w kocu, i wczeniej lub
pniej ciemne moce go pochon.
- Jakie to okropne! - rzek Frodo.
Na dug chwil zapada cisza. Z ogrodu dobiega szczk noyc, bo Sam Gamgee
strzyg trawnik.
- Od jak dawna wiesz o tym? - spyta wreszcie Frodo. - I co z tego wszystkiego
wiedzia Bilbo?
- Jestem przekonany, e Bilbo nie wiedzia nic ponad to, co ci mwi - rzek Gandalf. Z pewnoci, mimo e obiecaem mu czuwa nad tob, nie powierzyby ci nic
takiego, co uwaaby za grob dla twego bezpieczestwa. Myla, e ten Piercie
jest bardzo pikny i bardzo uyteczny w potrzebie, a siebie samego wini za to, e
dzieje si z nim co dziwnego. Powiedzia mi, e Piercie natrtnie narzuca si jego
mylom, e wci si niepokoi o ten swj skarb, ale nie podejrzewa, e to Piercie
jest sprawc za. A jednak zauway, e trzeba go pilnowa, e Piercie zmienia
rozmiar i wag, kurczy si albo rozszerza w niepojty sposb i umie nagle zsun si
z palca, ktry przedtem mocno obciska.
- Tak, ostrzeg mnie przed tym w poegnalnym licie - powiedzia Frodo - dlatego
zawsze trzymam Piercie na acuszku.
- Bardzo rozumnie - rzek Gandalf. - Lecz sprawy wasnej dugowiecznoci Bilbo
wcale nie kojarzy z tym Piercieniem. Ca zasug przypisywa swojej krzepie i
bardzo si ni chepi. Mimo to ogarn go ostatnio niepokj i czu si nieswj: cienki i
rozcignity, jak mwi. Znak, e Piercie zdobywa nad nim wadz.
- Od jak dawna wiedziae to wszystko? - spyta znowu Frodo.
- Co wiedziaem? - rzek Gandalf. - Wiedziaem o wielu rzeczach, o ktrych tylko
Mdrcy wiedz. Ale jeeli pytasz, co wiedziaem o tym wanie Piercieniu, no, to
mog si przyzna, e jeszcze i dzi nie wiem nic pewnego. Musz przeprowadzi
ostatni prb. Nie wtpi jednak, e zgadem trafnie. A kiedy zaczem si po raz
pierwszy domyla prawdy? - Czarodziej zaduma si, szukajc odpowiedzi w swej
pamici. - Zaraz... zaraz... Bilbo znalaz Piercie w tym samym roku, kiedy Biaa
Rada wygnaa ciemne moce z Mrocznej Puszczy, na krtko przed Bitw Piciu Armii.
Ju wtedy cie zakrad si do mego serca, chocia nie wiedziaem, czego waciwie
si lkam. Czsto zastanawiaem si, w jaki sposb Gollum dosta w swoje rce
Wielki Piercie, bo e to by Wielki Piercie, od pocztku zdawao si niewtpliwe.
Pniej usyszaem z ust. Bilba dziwn histori o wygraniu Piercienia i nie mogem
w ni uwierzy. Kiedy w kocu wydobyem ca prawd, zrozumiaem natychmiast,
e Bilbo stara si udowodni niezbicie swoje prawo do tego klejnotu. Tak samo jak
Gollum, ktry mwi, e dosta go w prezencie na urodziny. Podobiestwo tych
dwch kamstw nie dawao mi spokoju. Zrozumiaem, e Piercie ma w sobie
trujc moc, ktra od pierwszej chwili oddziaywa na kadego, kto go posidzie. To
byo pierwsze powane ostrzeenie, e nie wszystko jest w porzdku. Nieraz
powtarzaem twojemu wujowi, e lepiej takich piercieni nie uywa, ale przyjmowa
te rady niechtnie, a wkrtce nawet zacz si za nie gniewa. Niewiele wicej
mogem zrobi. Nie mogem odebra mu Piercienia, bo wynikyby tym gorsze
nieszczcia; zreszt nie miaem prawa. Pozostao tylko czeka i czuwa. Moe
powinienem by zasign rady u Sarumana Biaego, ale zawsze mnie co od tego
powstrzymywao.

37

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Kto to jest? - spyta Frodo. - Nigdy o nim nie syszaem.


- Moliwe - odpar Gandalf - bo on nie zajmowa si ani nie zajmuje hobbitami. To
wielka osobisto wrd Mdrcw. Gowa naszego bractwa i przewodniczcy Rady.
Ma gbok wiedz, ale dum nie mniejsz, wic nie znosi, by kto wtrca si do
jego spraw. Wiedza o zaczarowanych piercieniach, czy to wielkich, czy maych,
stanowi jego wasn dziedzin. Z dawna j studiuje poszukujc zagubionego sekretu
tej sztuki. Kiedy jednak na radzie dysputowano o Piercieniach, nie ujawni ze swej
wiedzy nic, co by potwierdzao moje obawy. To upio moje wtpliwoci, chocia nie
by to sen spokojny. Dalej czuwaem i czekaem. Bilbo, jak si zdawao, miewa si
dobrze, a lata pyny. Tak, lata pyny, lecz nie wyrzdzay mu adnej szkody. Nie
zna byo po nim podeszego wieku. Znowu cie pad na moje serce. Mwiem sobie
jednak: No, c, Bilbo przecie pochodzi po kdzieli z dugowiecznej rodziny.
Jeszcze ma czas. Czekajmy! I czekaem. A do owego wieczora, kiedy Bilbo opuci
swj dom. To, co wwczas mwi i robi, przerazio mnie tak, e ju adne sowa
Sarumana nie mogy mnie uspokoi. Wreszcie przekonaem si, e bez wtpienia
dziaa tu jaka ciemna, grona sia. Wikszo lat, ktre odtd miny, powiciem
na wykrycie prawdy.
- Ale szkoda nie jest chyba nie do naprawienia? - spyta Frodo zatroskany. - Z
czasem Bilbo wrci do siebie, prawda? Chodzi mi o to, czy odnajdzie spokj?
- Od razu poczu si lepiej - rzek Gandalf. - Ale jedna tylko na wiecie Potga wie
wszystko o Piercieniach i o ich wpywie. Nie ma za, o ile mi wiadomo, na caym
wiecie Potgi, ktra by wiedziaa wszystko o hobbitach. Pord Mdrcw tylko ja
badam sprawy hobbitw: to skromna ga wiedzy, lecz pena niespodzianek.
Hobbici s mikcy jak maso, a przecie staj si czasem twardzi jak korzenie
starego drzewa. Myl, e niektrzy z nich potrafi opiera si wadzy Piercienia
znacznie duej, ni przypuszcza wielu Mdrcw. Tote moim zdaniem nie ma
powodu martwi si o Bilba. Oczywicie, mia ten Piercie przez dugie lata i uywa
go, bdzie wic pewnie trzeba czeka do dugo, nim otrznie si cakowicie z jego
wpywu, to znaczy, nim bdzie mg bez niebezpieczestwa znw go zobaczy. Ale
poza tym moe y szczliwie przez wiele jeszcze lat, po prostu bdzie wci takim
samym hobbitem, jak w chwili rozstania z Piercieniem. Bo wyrzek si go w kocu z
wasnej woli: to bardzo wane. Nie, o Bilba ju si przestaem martwi, odkd wyzby
si Piercienia. To za ciebie czuj si teraz odpowiedzialny. Od tamtego wieczora,
gdy Bilbo odszed, z gbok trosk myl o tobie i o wszystkich uroczych,
niemdrych, bezradnych hobbitach. Bolesny by to by cios dla wiata, gdyby ciemne
moce zawadny Shireem; gdyby poczciwi, weseli, gupi Bolgerowie,
Hornblowerowie, Boffinowie, Bracegirdleowie i wszyscy inni, nie mwic ju o
miesznych Bagginsach, popadli w niewol.
Frodo zadra
- Dlaczego miaoby to nas spotka? - spyta. - Czy ON by chcia takich niewolnikw?
- Jeli chcesz wiedzie prawd - odpar Gandalf - myl, e jak dotd - zauwa: jak
dotd! - wcale nie spostrzeg istnienia hobbitw. Powinnicie si z tego cieszy. Ale
era bezpieczestwa dla was si skoczya. On was nie potrzebuje - ma do sug i to
bardziej uytecznych - lecz ju teraz o was nie zapomni. Wolaby widzie hobbitw w
nieszczciu i pod jarzmem ni szczliwych i wolnych. Pamitaj, e istnieje na
wiecie zoliwo i zemsta.
- Zemsta? - rzek Frodo. - Za co? Wci jeszcze nie rozumiem, co to ma wsplnego z
Bilbem, ze mn i z naszym Piercieniem.
- Bardzo duo - odpar Gandalf. - Nie wiesz dotychczas nic o najistotniejszym
niebezpieczestwie. Ale si dowiesz. Ja sam nie byem jeszcze tego pewien, kiedy

38

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

odwiedzaem twj dom poprzednim razem, dzi jednak pora, bym ci wszystko
powiedzia. Daj mi na chwil Piercie.

rodo wycign Piercie z kieszeni spodni, gdzie spoczywa umocowany na


acuszku zwisajcym od pasa. Odpi go i powolnym gestem poda
Gandalfowi. Piercie nagle zaciy mu na doni, jakby nie yczy sobie
dotknicia Czarodzieja... A moe to Frodo wzdraga si powierzy go staremu
przyjacielowi? Czarodziej podnis klejnot w palcach. Obrczka bya z czystego,
szlachetnego zota.
- Czy dostrzege na nim jaki znak? - spyta.
- Nie - rzek Frodo. - Nic nie ma. Gadkie zoto, nie zna na nim adnej rysy ani
ladw czasu.
- A wic patrz!
Ku zdumieniu i rozpaczy Froda Czarodziej nagle cisn Piercie w ar zgromadzony
w kcie kominka. Frodo krzykn i chwyci szczypce, ale Gandalf go powstrzyma.
- Czekaj! - rzuci tonem rozkazu i spod krzaczastych brwi ywo spojrza na Froda.
Pozornie Piercie si nie zmieni. Po jakim czasie Gandalf wsta, zamkn
okiennice, zacign zasony. W pokoju zapanowaa ciemno i cisza, tylko z ogrodu
dolatywa stumiony szczk noyc, bo Sam pracowa teraz tu pod oknem.
Czarodziej przez chwil jeszcze patrzy w ogie, wreszcie schyli si, szczypcami
wycign Piercie z paleniska i natychmiast wzi w rk. Frodo krzykn
przeraony.
- Jest zupenie chodny - rzek Gandalf. - Trzymaj!
Frodo niechtnie nadstawi do; Piercie wyda mu si ciszy i grubszy ni
przedtem.
- Podnie go wyej - rzek Gandalf - i przyjrzyj si uwanie.
Frodo usucha Czarodzieja i dostrzeg teraz zarwno na zewntrznej, jak i
wewntrznej stronie Piercienia znaki niezwykle delikatne, delikatniejsze ni pismo
najcieszego nawet pira; linie ognia ukaday si jakby w litery i wizay w tekst.
Byszczay olniewajco, a jednak wydaway si odlege, jakby wieciy z wielkiej

gbi.
- Nie umiem czyta ognistych liter - drcym gosem powiedzia Frodo.

- Nie - rzek Gandalf - ale ja umiem. To staroytny alfabet elfw, lecz sowa s w
jzyku Mordoru, ktrego tutaj nie chc uywa. Przetumaczone na Wspln Mow
znacz mniej wicej tyle:
Jeden piercie, by wszystkimi rzdzi, Jeden, by wszystkie
odnale,
Jeden, by wszystkie zgromadzi i w ciemnoci zwiza.
To dwa wiersze z prastarego poematu, znanego w tradycji elfw:
Trzy piercienie dla krlw elfw pod otwartym niebem,

39

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Siedem dla wadcw krasnali w ich kamiennych paacach,


Dziewi dla miertelnikw, ludzi mierci podlegych,
Jeden dla Wadcy Ciemnoci na czarnym tronie
W Krainie Mordor, gdzie zalegy cienie,
Jeden, by wszystkimi rzdzi, Jeden, by wszystkie odnale,
Jeden, by wszystkie zgromadzi i w ciemnoci zwiza
W Krainie Mordor, gdzie zalegy cienie.6
Gandalf umilk, a potem z wolna, z naciskiem rzek:
- To jest wanie Piercie - wadca, ten Jeden, ktry rzdzi wszystkimi. Piercie,
ktry kto zgubi przed wiekami, z wielkim uszczerbkiem dla swojej potgi. Ten kto
bardzo pragnie go odzyska, lecz nam nie wolno do tego dopuci.
Frodo milcza osupiay. Zdawao mu si, e strach wycign nad nim ogromn ap,
jakby ze wschodu nadpywaa czarna chmura, by go pochon.
- Ten Piercie! - wyjka. - Jakim cudem ten Piercie dosta si wanie mnie?
- Ach! - odpar Gandalf. - To bardzo duga historia. Jej pocztek siga w Czarne Lata,
w przeszo, ktrej dzi nikt prcz uczonych mistrzw nie pamita. Gdybym chcia
opowiedzie ci wszystko, siedzielibymy tutaj dopty, pki wiosna nie zamieniaby
si w zim. Tej nocy mwiem ci o Sauronie Wielkim, Wadcy Ciemnoci. Pogoski,
ktre doszy do twoich uszu, s prawdziwe: Sauron rzeczywicie ockn si znowu,
odzyska siy, opuci swoje lee w Mrocznej Puszczy i wrci do dawnej twierdzy, do
Czarnej Wiey w Krainie Mordor. T nazw znaj nawet hobbici, bo majaczya niby
cie na marginesach starych legend. Po kadej klsce i po latach ciszy cie
przybiera inn posta i urasta na nowo.
- Wolabym, eby si to nie zdarzyo akurat za mojego ycia - powiedzia Frodo.
- Ja take - odpar Gandalf. - Podobnie jak wszyscy, ktrym wypado y w takich
czasach. Ale nie mamy na to wpywu. Od nas zaley jedynie uytek, jaki zechcemy
zrobi z darowanych nam lat. A nas czas zapowiada si czarno! Nieprzyjaciel szybko
ronie w potg. Sdz, e plany jego jeszcze nie dojrzay, lecz ju dojrzewaj.
Czekaj nas cikie prby. Nie ominyby nas zreszt, nawet gdyby nie dotkno nas
to straszliwe zrzdzenie losu. Nieprzyjacielowi brak wci jeszcze jednej rzeczy,
ktra by mu daa si i wadz, by zmiady wszelki opr, zama ostatnie linie
obrony, po raz wtry pogry wszystkie kraje w ciemnociach. Brak mu tego
Jedynego Piercienia.
Trzy najpikniejsze ukryli przed nim wadcy elfw, tych trzech nigdy jego rka nie
dotkna i nie splamia. Siedem piercieni byo w posiadaniu krlw krasnoludzkich,
lecz trzy z nich Sauron odzyska, a cztery pozostae zniszczyy smoki. Dziewi
ofiarowa miertelnym ludziom, dumnym, monym ludziom, ktrych w ten sposb
usidli. Dawno, dawno temu ulegli oni wadcy Jedynego Piercienia i stali si
upiorami, cieniami Wielkiego Cienia, jego najokrutniejszymi sugami. Dawno, dawno
temu... Mino wiele lat od owych czasw, kiedy Dziewiciu grasowao po wiecie.
Ale kto wie? Skoro cie znowu powstanie, moe i tych Dziewiciu wrci? Jednake
nie trzeba o takich rzeczach mwi, nawet w porannym socu tego kraju.
Tak wic stoj sprawy: Dziewi piercieni podporzdkowa sobie; zawadn take
tymi spord Siedmiu, ktre nie zostay zniszczone. Trzy jeszcze s w ukryciu, lecz o
nie si nie kopocze. Poda tylko tego Jedynego, bo to jego dzieo i jego wasno,
bo w niego przela znaczn cz swojej dawnej potgi, eby dziki niemu panowa
nad pozostaymi. Jeeli odzyska ten Jedyny, bdzie mia na swoje rozkazy
6

Tumaczya Maria Skibniewska.


40

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wszystkie, gdziekolwiek si znajduj, nawet te trzy ukryte, i pozna wszystko, co


dziki nim zdziaano; Sauron bdzie wtedy potniejszy ni kiedykolwiek.
I na tym, mj Frodo, polega okropno naszego losu. On myla, e Jedyny Piercie
przepad, e elfy go zniszczyy - co powinny byy zrobi. Teraz wszake ju wie, e
w Piercie nie przepad, e go kto znalaz. Wic szuka, szuka, na tym
poszukiwaniu skupi cay umys. To jego wielka nadzieja, a nasza wielka trwoga.
- Czemu, czemu nie zniszczono tego Piercienia! - wykrzykn Frodo. - I jak to si
stao, e Nieprzyjaciel, chocia tak silny, chocia tak ten swj skarb ceni, utraci go
niegdy? - Mwic to zaciska w rku Piercie, jakby ju widzia sigajce po niego
czarne szpony.
- Odebrano mu Piercie. - rzek Gandalf. - Dawnymi czasy elfy byy silniejsze i
stawiay mu opr; ludzie wwczas take nie wszyscy stronili od elfw. Ludzie z
Westernesse pomogli elfom. Warto przypomnie ten rozdzia prastarej historii, wtedy
bowiem take panowa smutek i gromadziy si ciemne chmury, lecz byo rwnie i
wiele mstwa, i szlachetnych czynw, ktre nie poszy cakiem na marne. Moe
kiedy opowiem ci to wszystko, a moe usyszysz o tych dziejach od kogo, kto je
najlepiej zna.
Tymczasem najwaniejsze jest, eby dowiedzia si, jakim sposobem Piercie do
ciebie trafi, a e to dostatecznie duga historia, o innych sprawach nie bd ci mwi
wicej. To krl elfw, Gil-galad, i Elendil z Westernesse powalili Saurona, chocia
obaj przypacili zwycistwo yciem; Isildur, syn Elendila, odci z rki Saurona
Piercie i zabra go sobie. Duch pokonanego Saurona ulecia i kry si przez wiele
lat, dopki znowu nie przybra nowej postaci w Mrocznej Puszczy.
Piercie wszake zgin. Uton w Wielkiej Rzece, zwanej Anduin, i znikn. Isildur
bowiem maszerujc na pnoc wschodnim brzegiem rzeki wpad opodal Pl Gladden
w zasadzk orkw, ktrzy wycili cae niemal jego wojsko w pie. Isildur skoczy do
wody, ale Piercie zsun mu si z palca, orkowie zobaczyli pyncego rycerza i
zabili go strzaami z ukw.
Gandalf przerwa na chwil.
- Tam w czarnych gbiach pord Pl Gladden - podj znowu Czarodziej - Piercie
przepad, zgin z pamici i legend. Nawet te uamki jego historii, ktre ci
opowiadaem, mao kto zna, a Rada Mdrcw nic wicej odkry nie moga. Ale ja
teraz znam wreszcie dalszy cig opowieci.

nacznie pniej, lecz w bardzo odlegych od nas czasach, y na brzegach


Wielkiej Rzeki, na pograniczu Dzikich Krajw, pewien ludek o zrcznych
rkach i zwinnych nogach. Sdz, e byo to plemi z rasy hobbitw,
pokrewne praszczurom Stoorw, lubio bowiem rzek, chtnie w niej si kpao i
budowao deczki z sitowia. By w tym plemieniu rw wielkiej sawy, bo liczny i
bogatszy od innych, a rzdzia nim sdziwa babka, surowa, mdra staruszka, ktra
znaa dobrze tradycje swojego ludu. Najbardziej ciekawy i dociekliwy spord jej
wnukw mia na imi Smeagol. Interesoway go szczeglnie korzenie i pocztki
wszelkich rzeczy, nurkowa w najgbszych miejscach rzeki, podkopywa si pod
drzewa i roliny, dry tunele w zielonych wzgrzach, a odzwyczai si od
spogldania w niebo, na szczyty grskie, na licie i kwiaty rozkwitajce na drzewach:
stale mia gow i oczy spuszczone ku ziemi.
Przyjani si z niejakim Deagolem, chopcem o podobnych zamiowaniach, ktry
mia od niego wzrok bystrzejszy, lecz by mniej ni on zwinny i sabszy. Pewnego
razu popynli obaj dk w stron Pl Gladden, gdzie rosy cae kpy irysw i kwity
wanie trzciny. Smeagol wyszed na brzeg i szpera po nim, a Deagol zosta w odzi

41

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

owic ryby na wdk. Nagle jaka ogromna ryba chwycia haczyk i szarpna tak, e
nim si Deagol opatrzy, ju by w wodzie, na gbi. Co bysno mu przed oczyma w
piasku na dnie, puci wic wdzisko i wstrzymujc dech sign rk po byszczcy
przedmiot. Kiedy potem wydosta si na powierzchni, prycha wod, we wosach
mia peno wodorostw, a w garci zaciska bryk muu. Spuka mu - o dziwo! Na
doni zosta pikny zoty piercie, ktry lni i migota w socu tak, e chopcu serce
zabio z radoci. Lecz Smeagol ledzi go zza drzewa i kiedy Deagol wpatrywa si w
klejnot, Smeagol cichutko stan za jego plecami.
- Deagolu, mj miy, daj mi to - powiedzia zagldajc przez jego rami.
- Dlaczego? - spyta Deagol.
- Bo dzisiaj s moje urodziny, a bardzo chciabym to dosta - rzek Smeagol.
- Co mnie to obchodzi? - rzek Deagol. - Daem ci ju urodzinowy prezent, nawet
bardzo hojny. A to, co znalazem, zatrzymam sobie.
- Czy aby na pewno, mj miy? - odpar Smeagol, chwyci Deagola za gardo i udusi.
Zrobi to, poniewa zoto lnio zbyt piknie. Potem wsun piercie na palec.
Nikt si nigdy nie dowiedzia, jaki los spotka Deagola. Smeagol zamordowa go z
dala od domu, a cia ukry chytrze. Wrci z wycieczki sam i stwierdzi, e jeli ma
piercie na palcu, nikt z rodziny go nie widzi. Zachwycony swym odkryciem, zatai je
przed innymi. Odtd niewidzialny podpatrywa i podsuchiwa cudze sekrety,
wykorzystujc je nastpnie w sposb niecny i zoliwy. Szczeglnie wyostrzy sobie
wzrok i such na wszystko, czym mg innym dokuczy. Piercie da mu si wielk,
jak na jego wzrost. Tote nic dziwnego, e Smeagola wkrtce otoczya powszechna
niech i e caa rodzina unikaa go jak moga (o ile by widzialny). Dostawa
kopniaki, odwzajemnia si ksajc ydki. Nauczy si kra, mrucze pod nosem
sam do siebie i gulgota. Przezywano go wic Gollumem, wyklinano i przepdzano
zewszd. Stara babka pragnc przywrci spokj wykluczya go z rodziny i wygnaa
z domu.
Poszed w wiat samotnie, popakujc nad swoim zym losem, i wdrowa przeciw
biegowi Rzeki, pki nie natrafi na potok spywajcy z gr; wtedy ruszy z jego
biegiem dalej. W gbszych miejscach owi niewidzialnymi palcami ryby i zjada je na
surowo. Pewnego upalnego dnia, gdy pochyla si nad strumieniem, soce sparzyo
go swoim arem w czaszk, a blask odbity od wody bolenie olni mokre oczy.
Smeagol zdziwi si bardzo, bo niemal ju zapomnia o socu. Spojrza wwczas po
raz ostatni w niebo i pogrozi mu pici.
Ale nim znw spuci oczy, dostrzeg w dali szczyty Mglistych Gr, z ktrych
wypywa potok. I nagle przysza mu do gowy taka myl: Pod grami znajd chd i
cie. Soce mnie tam nie wytropi. Korzenie gr to najwspanialsze z korzeni. Z
pewnoci kryj si pod nimi zagrzebane tajemnice, ktrych nikt jeszcze nie odkry
od pocztku wiata.
Wdrowa wic dalej noc wrd gr i znalaz ma jaskini, z ktrej sczy si
czarny strumie; jak czerw wgryz si w cian i znikn, i nikt odtd nie wiedzia, co
si z nim stao. Piercie wraz ze Smeagolem zapad w ciemnoci, nawet jego
twrca, odzyskujcy znw po trosze wadz, nie mg si o nim niczego dowiedzie.
- Gollum! - krzykn Frodo. - Gollum! A wic to by ten stwr, z ktrym si Bilbo
spotka? Co za obrzydliwo!
- Smutna historia - rzek Czarodziej - a sdz, e co podobnego mogo si
przydarzy rwnie komu innemu, nawet ktremu z moich znajomych hobbitw.
- Nie uwierz, by Golluma czyo jakiekolwiek, choby najodleglejsze pokrewiestwo
z hobbitami - odpar zapalczywie Frodo. - To przypuszczenie oburza mnie.

42

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- A jednak to prawda - rzek Gandalf. - Bd co bd o przeszoci hobbitw wiem


troch wicej ni sami hobbici. Zreszt przygoda Bilba nasuwa rwnie myl o
pokrewiestwie. W gruncie rzeczy mieli bardzo podobne pojcia i wspomnienia.
Rozumieli si wzajem doskonale, o wiele lepiej ni na przykad hobbit z krasnoludem
lub z orkiem czy nawet z elfem. Pomyl choby o zagadkach, ktre obaj znali.
- Tak - odpar Frodo. - Ale prcz hobbitw mnstwo innych plemion zadaje zagadki
mniej wicej tego samego rodzaju. A hobbici nie zwykli oszukiwa w grze. Gollum
za przez cay czas usiowa szachrowa. Chodzio mu tylko o upienie czujnoci
biednego Bilba. Sdz, e w swej przewrotnoci bawi si gr, ktra w razie
pomylnego wyniku miaa mu da atwe zwycistwo nad ofiar, a w razie przegranej
nic by go nie kosztowaa.
- Niestety, masz wiele racji - rzek Gandalf. - Ale myl, e w tej grze tkwio co
wicej, czego nie dostrzege jeszcze. Gollum nie by do gruntu zepsuty. Okaza si
bardziej odporny, niby mg przewidzie nawet ktry z Mdrcw, tak odporny, jak
bywaj hobbici. Zachowa jak czstk wasnej duszy i promie wiata przeszoci.
Byo mu, jak sdz, naprawd przyjemnie, kiedy znw usysza czyj agodny gos,
przypominajcy powiew wiatru, drzewa, soce, traw i inne z dawna zapomniane
rzeczy.
Oczywicie, tym wikszym gniewem musiaa zapaa w nim potem gorsza czstka
jego istoty - chyba e udaoby si j przezwyciy. Chyba e udaoby si Golluma
uleczy... - Gandalf westchn. - Niestety, nie ma dla niego wielkiej nadziei. A
przecie odrobina nadziei zostaa. Tak, zostaa, chocia posiada Piercie od
bardzo dawna, niemal od niepamitnych czasw. Nie uywa go bowiem czsto
przez wiele lat, w ciemnociach rzadko go potrzebowa. To pewne, e Gollum nie
zanikn. Jest wci chudy, ale krzepki. Lecz Piercie wyniszcza go nieuchronnie i
udrka stawaa si ju niemal ponad siy.
Wszystkie wielkie tajemnice ukryte pod grami okazay si tylko pustk i noc; nic
wicej nie byo do odkrycia, nic do roboty, nic nie mia prcz wstrtnego,
zdobywanego ukradkiem jada i gorzkich wspomnie. By okropnie nieszczliwy.
Nienawidzi ciemnoci, ale jeszcze bardziej nienawidzi wiata. Nienawidzi
wszystkiego, a najgorzej Piercienia.
- Co mwisz? - zawoa Frodo. - Przecie to by jego skarb, jedyna rzecz, ktra go
obchodzia na wiecie. Jeli nienawidzi Piercienia, czemu si go nie pozby,
czemu stamtd nie odszed porzucajc go w jaskini?
- Powiniene ju troch to rozumie po tym, co usyszae - rzek Gandalf. Nienawidzi Piercienia i zarazem kocha go, tak jak siebie samego zarazem kocha i
nienawidzi. Nie mg si go wyrzec. Nie zaleao to ju od jego woli.
Pamitaj, Frodo, e Piercie Wadzy sam o sobie rozstrzyga. On moe zdradziecko
zsun si z palca waciciela, ale waciciel nie moe go porzuci. Co najwyej igra
z myl o odstpieniu go komu innemu, lecz i do tego zdolny jest tylko we
wczesnym okresie, gdy Piercie dopiero zaczyna nim wada. O ile mi wiadomo,
Bilbo pierwszy w dziejach posun si o krok dalej i naprawd odda Piercie. Ale
Bilbo take nie zrobiby tego bez mojej usilnej pomocy. A nawet z moj pomoc nie
zdobyby si na cakowite wyrzeczenie, na odrzucenie go po prostu. Wiedz, Frodo,
e nie Gollum, lecz sam Piercie rozstrzygn spraw. Piercie opuci Golluma.
- Jak to? Wanie w chwili, gdy zjawi si Bilbo? - spyta Frodo. - Czy jaki ork nie
nadawaby mu si lepiej?
- To nie arty - odpar Gandalf. - A ty szczeglnie nie powiniene z tego artowa.
Jest to bowiem najdziwniejsze zdarzenie w dotychczasowych dziejach Piercienia,
e Bilbo zjawi si w sam por i w ciemnociach, na olep, pooy na nim rk.

43

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Dziaaa tam nie jedna tylko sia. Piercie chcia wrci do swojego pana. Zsun si
z palca Isildurowi i zdradzi go; gdy pniej nadarzya si sposobno, skusi
Deagola, ktry pad ofiar morderstwa; potem Piercie dosta si Gollumowi i
zniszczy jego dusz. Wreszcie Gollum nie mg mu przyda si na nic, zbyt by may
i nikczemny, a zostajc przy nim, Piercie nigdy by si nie wydoby z podziemnych
czeluci. Jego pan tymczasem ockn si znowu i sa ku niemu z Mrocznej Puszczy
swoje czarne myli, wic Piercie opuci Golluma. I staa si rzecz najzupeniej
nieprawdopodobna: podnis go nie kto inny, lecz Bilbo, hobbit z Shireu.
Wday si w spraw inne siy, niezalene od zamysw twrcy Piercienia. Nie mog
ci tego janiej wytumaczy, wiedz tylko, e kto chcia, eby wanie Bilbo znalaz
Piercie, kto inny, nie twrca Piercienia. A z tego wynika, e ciebie te kto
wybra na nastpc Bilba. Moe myl o tym doda ci otuchy.
- Nie - odpar Frodo. - Chocia nie jestem pewien, czy ci dobrze zrozumiaem. Jakim
sposobem dowiedziae si tego wszystkiego o Piercieniu i o Gollumie? Czy wiesz
to na pewno, czy tylko si domylasz?
Gandalf popatrzy na Froda i oczy mu rozbysy.
- Wiem duo i dowiedziaem si wielu rzeczy - powiedzia - ale nie tobie bd zdawa
spraw ze swoich poczyna. Histori Elendila. Isildura i Jedynego Piercienia znaj
wszyscy Mdrcy. Choby nie byo innych dowodw, ogniste litery na twoim
Piercieniu wystarcz, eby si upewni, e to jest wanie ten Jedyny.
- A kiedy to odkrye? - przerwa mu Frodo pytaniem.
- Przed chwil, w tym pokoju - szorstko odpar Czarodziej. - Ale spodziewaem si
tego. Wrciem tutaj po cikiej wyprawie i dugich poszukiwaniach, eby dokona
ostatniej prby. Znalazem dowd niezbity i wszystko stao si nadto jasne. Trzeba
by dobrze pracowa gow, eby domyli si roli Golluma i uzupeni tym epizodem
luk w caej historii. Moe pocztkowo rzeczywicie zgadywaem tylko prawd o
Gollumie, teraz jednak ju j znam. Widziaem go.
- Widziae Golluma? - wykrzykn Frodo zdumiony.
- Tak. Bez tego nie rozwizabym zagadki, baem si jednak, e okae si to
niemoliwe. Od dawna staraem si go odnale, wreszcie mi si udao.
- Co si z nim stao po ucieczce Bilba? Czy wiesz?
- Niezupenie dokadnie. Opowiedziaem ci to, co zechcia mi wyzna Gollum,
jakkolwiek oczywicie w innej formie. Gollum to kamca, trzeba przesiewa jego
sowa. Na przykad, nazywa Piercie swoim urodzinowym prezentem i upiera si
przy tym. Twierdzi, e dosta go od babki, ktra miaa mnstwo podobnych piknych
klejnotw. mieszny pomys! Nie wtpi, e babka Smeagola bya gow rodu i na
swj sposb wielk osobistoci, ale nie do wiary, by posiadaa mnstwo
zaczarowanych piercieni i rozdawaa je w prezencie. W tym kamstwie tkwi jednak
ziarenko prawdy.
Morderstwo popenione na Deagolu nkao Golluma; eby si usprawiedliwi,
wymyli ten argument i udrczony w ciemnociach powtarza go swojemu skarbowi
wci w kko, a wreszcie sam w swoj bajk uwierzy. Tego dnia rzeczywicie
przypaday jego urodziny. Deagol powinien by mu ofiarowa Piercie, ktry
nadarzy si jako urodzinowa niespodzianka. A wic to by naprawd jego
urodzinowy prezent... i tak dalej, i tak dalej... Znosiem to cierpliwie do dugo, ale
chciaem dociec prawdy; to bya sprawa ycia lub mierci, w kocu wic musiaem
uy siy. Nastraszyem go ogniem i wycisnem z niego ca histori, sowo po
sowie, wrd mnstwa pochlipywa i pomrukw. On si uwaa za nie zrozumianego
i skrzywdzonego. Ale kiedy opowiedzia do koca gr z zagadki i ucieczk Bilba,
umilk i nic wicej nie chcia mwi, tylko napomkn tajemniczo to i owo. Kto go

44

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wida nastraszy lepiej ni ja. Mrucza co, e si odegra. Pokae, czy wolno
bezkarnie kopa go, zapdza do jaskini i potem jeszcze okrada. Ma teraz
yczliwych i potnych przyjaci, ktrzy mu pomog. Baggins dostanie za swoje. To
myl przewodnia Golluma. Znienawidzi Bilba i przekl go. Co gorsza, wie, skd
Bilbo pochodzi.
- Jake to wykry? - spyta Frodo.
- Ano, jeli chodzi o nazwisko, to Bilbo bardzo nieopatrznie sam mu si przedstawi;
a z jakiego kraju przyby, mg Gollum dowiedzie si bez trudu, gdy wreszcie
wyszed na wiat. Bo wyszed! Tsknota do Piercienia okazaa si silniejsza od
strachu przed orkami, a nawet prze wiatem. Po roku czy po dwch latach opuci
gry. Widzisz, chocia bola po stracie; ale Piercie ju go nie zera, wic Gollum
ody troch. Czu si stary, a mimo to mielszy, no i straszliwie godny.
wiata, czy to sonecznego, czy ksiycowego, nadal si lka i nienawidzi, to mu
ju pewnie na zawsze zostanie. By jednak sprytny. Przekona si, e jego wyblake,
zimne oczy pozwol mu przemyka si cicho i szybko wrd czarnej nocy, unikajc
blasku dnia i miesicznej powiaty, a take owi drobne, tchrzliwe lub nieostrone
stworzenia. Lepiej odywiony, na wieym powietrzu nabra si i odwagi. Jak mona
byo przewidzie, trafi do Mrocznej Puszczy.
- Czy tam go znalaze? - spyta Frodo.
- Tam go zobaczyem - odpar Gandalf - lecz przedtem zdy zawdrowa daleko,
tropic Bilba. Trudno od niego si dowiedzie czego pewnego, bo wci przerywa
opowie przeklestwami i pogrkami. Co on tam ma w kieszeni? - powiada. - Nic
nie wygadam, nie, mj skarbie. To oszust. Pytanie byo nieuczciwe. On pierwszy
oszuka. Zama przepisy gry. Szkoda, emy go nie udusili, mj skarbie. Ale zrobimy
to jeszcze, tak, mj skarbie... Oto maa prbka stylu Golluma. Chyba ci wystarczy,
co? Nudzi mnie tak caymi dniami. Ale z tego bekotu wyowiem troch treci i
wywnioskowaem, e Gollum doczapa na swoich paskich stopach a do Esgaroth,
a nawet azi po ulicach Dali podsuchujc i przepatrujc chykiem wszystkie kty. No,
c, wieci o doniosych wydarzeniach rozniosy si szeroko po Dzikich Krajach, imi
Bilba jest tam znane i niejeden wie, skd on przyby. Mymy zreszt nie taili, e
wracamy do ojczyzny Bilba na zachd. Tote czujne uszy Golluma wkrtce zowiy
wszystkie wiadomoci, ktrych mu byo potrzeba.
- Dlaczego w takim razie nie tropi Bilba dalej? - spyta Frodo. - Dlaczego nie
przyszed do Shireu?
- A wanie! - rzek Gandalf. - O tym z kolei chciaem mwi. Myl, e Gollum stara
si tu dosta. Ruszy w drog na zachd i dotar a do Wielkiej Rzeki. Ale znad jej
brzegu zawrci. Jestem pewien, e nie zrazia go odlego. Nie, musiao go
powstrzyma co innego. Tak sdz moi przyjaciele, ktrzy Golluma na moj prob
szukali.
Najpierw na jego lad trafiy lene elfy, a nie miay trudnego zadania, bo trop by
jeszcze wtedy wiey: prowadzi przez Mroczn Puszcz i z powrotem. Samego
Golluma jednak elfy nie spotkay. W lesie huczao od pogosek o nim, wrd zwierzt
i ptakw kryy okropne wieci. Leni ludzie opowiadali, e zjawi si nowy stwr,
upir wysysajcy krew, e wspina si na drzewa do gniazd, wpeza do nor
zwierzcych po mode, zakrada si przez okna do koysek. Ale od zachodniego
skraju Mrocznej Puszczy trop zawraca. Skrca na poudnie, wymyka si z dziedziny
dostpnej lenym elfom i gin. Wwczas popeniem wielki bd. Tak, mj Frodo,
bd nie pierwszy w moim yciu, lecz kto wie, czy nie najgorszy w skutkach.
Poniechaem na razie tej sprawy. Pozwoliem Gollumowi odej. Miaem bowiem
wtedy co innego na gowie, a poza tym ufaem jeszcze wiedzy Sarumana.

45

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Dziao si to przed laty. Zapaciem za swoj omyk wielu ponurymi i


niebezpiecznymi dniami. Trop od dawna zdy ostygn, kiedy go znowu podjem
po wyjciu Bilba z tego domu. Wszelkie poszukiwania byyby bezowocne, gdyby nie
pomoc pewnego przyjaciela, Aragorna, znakomitego podrnika i myliwego
naszych czasw. We dwch szukalimy Golluma po caych Dzikich Krajach, bez
nadziei i bez powodzenia. W kocu, gdy ju daem za wygran i ruszyem w inne
strony, Gollum si znalaz. Przyjaciel mj wrci szczliwie z niebezpiecznej
wyprawy i przyprowadzi z sob tego nieszcznika. Gollum nie chcia si przyzna,
co przez ten czas robi. Paka, zarzuca nam okruciestwo, gulgota bezustannie, a
gdy nalegalimy, skomla i asi si, zaciera dugie rce, liza palce, jakby go bolay,
jakby wspomina jakie doznane ongi mczarnie. Niestety, nie ma co wtpi, Gollum
po swojemu marudzc, skradajc si krok po kroku, mila za mil laz na poudnie, a
dolaz do Mordoru.
Pospne milczenie zalego w izbie. Frodo sysza bicie wasnego serca. Nawet
na dworze wszystko ucicho; nie dochodzi ju teraz do ich uszu szczk noyc Sama.
- Tak, do Mordoru - rzek Gandalf. - Niestety! Mordor przyciga wszystko co ze, a
ciemne moce napiy wol, by cae zo skupi tam przy sobie. Piercie
Nieprzyjaciela take przecie zostawi na Gollumie swoje pitno, otworzy jego uszy
na to wezwanie. A wszyscy wwczas szeptali o nowym cieniu, ktry wsta na
poudniu i ktry nienawidzi zachodu. Tam wanie szuka Gollum yczliwych
przyjaci, by mu pomogli wzi odwet. Nieszczsny szaleniec! W tym kraju mg si
dowiedzie wielu rzeczy, zbyt wielu, na swoj zgub. Wczeniej czy pniej,
myszkujc i szpiegujc na granicach, musia wpa im w rce i wzili go na spytki.
Kiedy go odnalelimy, wraca po dugim pobycie u nich. Wysany zapewne z jak
nikczemn misj. Ale to nie ma teraz wikszego znaczenia. Najgorsz szkod ju
wyrzdzi. Tak, niestety, dziki Gollumowi Nieprzyjaciel wie, e kto znalaz Jedyny
Piercie. Wie, e to wanie ten Jedyny, najpotniejszy, skoro obdarzy swego
posiadacza dugim yciem. Wie, e nie moe to by ktry z Trzech piercieni, bo te
nigdy nie zaginy i te nie cierpiayby adnej podoci. Wie, e nie moe to by
ktry z Siedmiu ani z Dziewiciu; co do losu tych piercieni nie byo nigdy
wtpliwoci. Wie, e to Jedyny. I nareszcie Nieprzyjaciel po raz pierwszy, jak sdz,
usysza o hobbitach i o kraju Shire. O Shire... Zapewne teraz szuka tego kraju, jeli
ju nie odkry, gdzie ley. Doprawdy, mj Frodo, lkam si, czy w jego przekonaniu
nazwisko Baggins, od tak dawna nie zwracajce niczyjej uwagi, nie nabrao dzi
wielkiego znaczenia.
- Ale to straszne! - wykrzykn Frodo. - O wiele gorsze ni wszystko, co mogem
sobie wyobrazi suchajc twoich poprzednich napomknie i przestrg. Ach,
Gandalfie, najlepszy mj przyjacielu, powiedz, co robi? Teraz bowiem naprawd
jestem przeraony. Co robi? Jaka szkoda, e Bilbo nie zadga tej poczwary, skoro
mia po temu okazj!
- Szkoda? Przecie to lito wstrzymaa wwczas jego rk. Lito i miosierdzie
przypomniay mu, e bez doranej koniecznoci nie wolno dobywa miecza. Bilbo
zosta za to hojnie wynagrodzony. Bd pewien, Frodo, e jeli Bilbo dozna tak
niewielkiej stosunkowo szkody od zych si i zdoa si w kocu uwolni, zawdzicza
to wanie temu, e tak, a nie inaczej poczyna sobie w pierwszej godzinie jako nowy
waciciel Piercienia: miosiernie.
- Wybacz - powiedzia Frodo. - Ale jestem w strachu, a zreszt nie odczuwam wcale
litoci dla Golluma.
- Nie widziae go - odpar Gandalf.

46

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie widziaem i widzie nie chc - rzek Frodo. - Nie rozumiem ci, Gandalfie. Czy
znaczy to, e wraz z elfami darowae ycie Gollumowi, ktry popeni tyle okropnych
zbrodni? Teraz przecie nie jest on lepszy od orka i sta si po prostu naszym
wrogiem. Zasuguje na mier.
- Zasuguje. Z pewnoci zasuguje. Wielu spord yjcych zasuguje na mier. A
niejeden z tych, ktrzy umieraj, zasuguje na ycie. Czy moesz ich nim obdarzy?
Nie bd wic tak pochopny w ferowaniu wyrokw mierci. Nawet bowiem
najmdrzejszy z Mdrcw nie wszystko wie. Nie mam wielkiej nadziei na wyleczenie
Golluma. Ale ta szansa mimo wszystko istnieje. Zreszt Gollum jest zwizany z
losem Piercienia. Co mi mwi, e on jeszcze odegra jak rol, zbawienn albo
zgubn - nie wiem - nim si caa sprawa zakoczy. A kiedy nadejdzie ta chwila,
moe wanie lito okazana przez Bilba rozstrzygnie o niejednym losie, a przede
wszystkim o twoim. My w kadym razie nie zabilimy Golluma: jest bardzo stary i
bardzo nieszczliwy. Lene elfy trzymaj go w niewoli, ale traktuj z ca
agodnoci, na jak sta ich mdre serca.
- Wszystko to piknie - rzek Frodo - ale szkoda, e Bilbo, skoro nie mg zabi
Golluma, zatrzyma Piercie. Wolabym, eby mj wuj nie znalaz go i eby mi go
nie przekazywa. Dlaczego pozwolie mi ten Piercie przechowywa? Dlaczego nie
kazae mi go wyrzuci lub zniszczy?
- Dlaczego ci pozwoliem? Nie kazaem? - odpar Czarodziej. - Czy nie suchae
uwanie tego wszystkiego, co ci opowiedziaem? Sam nie wiesz, co mwisz.
Wyrzucajc Piercie popenilibymy w kadym razie straszliwy bd. Tego rodzaju
rzeczy zawsze kto znajduje. A w zym rku Piercie wyrzdziby wiele zego. Co
za najgorsze, mgby wpa w rce Nieprzyjaciela. Nawet na pewno tak by si
stao, bo to jest jego Jedyny Piercie, on za wysila ca swoj potg, by t swoj
wasno odnale i ku sobie przycign. Oczywicie, mj drogi, bye w
niebezpieczestwie, i to mnie gboko niepokoio. Ale gra sza o tak wielka stawk,
e musiaem way si na pewne ryzyko... Wiedz jednak, e nawet wwczas, gdy
byem daleko std, czujne oczy strzegy tego kraju dniem i noc. Dopki go nie
uywae, mogem by spokojny, e Piercie nie wyrzdzi ci trwaej krzywdy, a
przynajmniej, e ci to nie grozi przez dugi czas. Pamitaj te, e dziewi lat temu,
kiedy ostatni raz widziaem si z tob, niewiele jeszcze sam wiedziaem na pewno.
- Ale czemu nie kazae mi go zniszczy? Mwie przecie, e naleao to zrobi
ju dawno temu! - wykrzykn znw Frodo. - Gdyby by mnie przestrzeg czy bodaj
przysa takie polecenie, bybym z nim skoczy.
- Czyby? A jakim na przykad sposobem? Czy prbowae?
- Nie. Myl jednak, e daoby si go zmiady motkiem albo stopi.
- Sprbuj! - powiedzia Gandalf. - Sprbuj zaraz!
Frodo wic po raz wtry wycign z kieszeni Piercie i przyjrza mu si uwanie:
by znw zwyczajny i gadki, nie dostrzegao si na nim adnych znakw czy
napisw. Zoto lnio jasno i czysto. Zachwyci Froda bogactwem i piknem barwy,
doskonaoci ksztatu. To by klejnot przeliczny i drogocenny. Wyjmujc Piercie z
kieszeni Frodo zamierza go cisn w sam rodek pomieni na kominku. Lecz teraz
zrozumia, e nie zdobdzie si na to, przynajmniej nie bez cikiej walki. W
rozterce way Piercie na doni i z wysikiem przywoywa na pami wszystko, co
Gandalf mu opowiedzia. Potem skupi wol i zamachn si jakby do rzutu... Ale
okazao si, e tylko woy Piercie z powrotem do kieszeni.
Gandalf zamia si ponuro.
- Widzisz? Ju i tobie nieatwo si z nim rozsta, c dopiero zniszczy go! Nie
mgbym ci do tego skoni, chyba przemoc, ale to by ciebie zamao. Piercienia

47

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

natomiast przemoc nie da si zama. Gdyby nawet wali w niego kowalskim


motem, nie zostanie na nim znaku. Ani moje, ani twoje rce nie s zdolne go
zniszczy.
Ten twj ogieniek oczywicie nie stopiby i zwykego zota. Piercie ju przez t
prb przeszed bez uszczerbku, nie rozgrza si nawet. Nie ma w Shire takiej kuni,
w ktrej by mona bodaj troch zmieni jego ksztat. Nie zdziaayby nic nawet
kowada i piece hutnicze krasnoludw. Powiadaj, e ogie smoczy mia moc
topienia i trawienia czarodziejskich piercieni, ale nie ma ju na ziemi takiego smoka,
ktry by po dawnemu zia do gorcym ogniem, nigdy zreszt nie istnia smok tak
ognisty, eby zmg ten Jedyny Piercie, rzdzcy wszystkimi innymi, dzieo
wasnych rk Saurona. Sam Ankalagon Czarny nie byby od niego mocniejszy. Jest
tylko jeden sposb: znale Szczeliny Zagady w gbiach Orodruiny, Ognistej Gry, i
tam wrzuci Piercie, jeeli naprawd chcesz go zniszczy i uchroni raz na zawsze
od powrotu w rce Nieprzyjaciela.
- Ale ja chc go zniszczy! - krzykn Frodo. - Albo raczej chc, eby zosta
zniszczony. Bo osobicie nie nadaj si do niebezpiecznych misji. Wolabym tego
Piercienia nigdy na oczy nie widzie! Czemu on mnie wanie si dosta? Czemu
to na mnie pad wybr?
- Na to pytanie nie ma odpowiedzi - rzek Gandalf. - Z pewnoci nie wybrano ci dla
jakich zalet, ktrych by innym brakowao, a w kadym razie nie dla wadzy lub
mdroci. Skoro jednak zostae wybrany, musisz da z siebie tyle siy, serca i
rozumu, na ile ci sta.
- Ale ja mam bardzo niewiele tych rzeczy! To ty jeste mdry i potny. Czy nie
zechciaby wzi Piercienia?
- Nie! - zawoa Gandalf zrywajc si na rwne nogi. - Gdybym do wasnych si
doczy jego moc, rozporzdzabym zbyt wielk, straszliw potg, a Piercie
zyskaby nade mn wadz tym wiksz, tym bardziej zabjcz. - Oczy Gandalfa
rozbysy, caa twarz sponia si, jakby od wewntrznego ognia. - Nie ku mnie! Bo
nie chc si sta podobny do Wadcy Ciemnoci. A przecie Piercie trafia do
mojego serca poprzez lito, lito dla saboci; podam siy po to, by czyni
dobrze. Nie ku mnie! Nie miem go wzi, choby tylko na przechowanie, nie do
uytku. Nie znalazbym siy, by oprze si i nie zatrzyma go. Tak bardzo bdzie mi
potrzebny! Gro mi wielkie niebezpieczestwa.
Podszed do okna, rozsun zasony, otworzy okiennice. Blask soca znowu zala
pokj. ciek przeszed pogwizdujc Sam.

-A

teraz - rzek Czarodziej zwracajc si do Froda - do ciebie naley


decyzja. Ale zawsze bd ci gotw pomc. - Pooy rk na ramieniu
hobbita. - Pomog ci dwiga to brzemi, dopki bdzie ono na tobie
ciy. Musimy jednak dziaa bez zwoki. Nieprzyjaciel nie pi.
Na dug chwil zalega cisza. Gandalf usiad i pyka fajk, jakby pogrony w
zadumie. Oczy mia z pozoru zamknite, lecz spod powiek czujnie ledzi Froda.
Frodo wpatrywa si w ar na kominku tak uparcie, e wreszcie ogie wypeni jego
wyobrani i hobbitowi zdawao si, i zaglda w pomienne czeluci. Rozmyla o
legendarnych Szczelinach Zagady i o grozie Ognistej Gry.
- No i c? - spyta w kocu Gandalf. - O czym mylisz? Czy ju postanowie, co
zrobisz?
- Nie - odpowiedzia Frodo i ocknwszy si, jakby wraca z gbi nocy, ze
zdziwieniem stwierdzi, e wcale nie jest ciemno i e za oknem wida ogrd w blasku
soca. - A moe tak. Jeeli dobrze zrozumiaem, co mi mwie, sdz, e

48

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

powinienem przynajmniej na razie zatrzyma Piercie i strzec go, nie dbajc o


szkody, jakie moe mi wyrzdzi.
- Jego wpyw, szkodliwy wpyw, bdzie oddziaywa bardzo powoli, jeeli zatrzymasz
go w takiej intencji - rzek Gandalf.
- Mam nadziej - odpar Frodo. - Ale mam te nadziej, e wkrtce znajdziesz
jakiego odpowiedniejszego stranika Piercienia. Tymczasem jednak jestem w
niebezpieczestwie i niebezpieczny dla caego otoczenia. Zatrzymujc Piercie nie
mog pozosta tutaj. Powinienem opuci ten dom i Shire, i wszystko... powinienem
odej std! - Frodo westchn. - Rad bym ocali Shire, jeeli zdoam... A przecie
byway dni, kiedy wszyscy jego mieszkacy wydawali mi si nie do zniesienia gupi i
tpi i mylaem, e przydaoby im si trzsienie ziemi albo najazd smokw. Dzisiaj
tak ju nie myl. Przeciwnie, mam uczucie, e dopki ten kraj bdzie za mn lea
bezpieczny i spokojny, atwiej znios tuaczk: ze wiadomoci, e istnieje gdzie
pewny grunt, nawet jeli ja na nim nie mog oprze stopy.
Oczywicie, nieraz marzyem o podry, ale wyobraaem j sobie jako wakacje, jako
acuch przygd, podobnych do przygd Bilba, a nawet jeszcze ciekawszych i
koczcych si szczliwie. To, co mnie teraz czeka, oznacza wygnanie, ucieczk
przed jednym niebezpieczestwem w inne, nieodstpnie cignce za mn.
Przypuszczam te, e musz ruszy w wiat sam, jeli mam wykona zadanie i
ocali Shire. Ale czuj si bardzo may, bardzo bezdomny i - co tu ukrywa! zdesperowany. Nieprzyjaciel jest tak potny i okrutny!
Nie przyzna si do tego Gandalfowi, lecz w miar jak mwi, w sercu jego
rozpalaa si coraz gortsza ochota pjcia w lady Bilba, a moe te odszukania go
w wiecie. Ch ta bya silniejsza nawet od strachu: Frodo omal nie wybieg na
gociniec tak, jak sta, natychmiast, bez kapelusza - jak zrobi Bilbo w podobny ranek
przed wielu laty.
- Frodo kochany! - zawoa Gandalf. - Hobbici to doprawdy zdumiewajce stworzenia,
co zreszt zawsze mwiem. Niby mona w cigu tygodnia pozna ich na wylot, a
przecie po stu latach znajomoci potrafi ci zaskoczy niespodziank nie do wiary!
Nawet od ciebie nie spodziewaem si takiej odpowiedzi. Ale Bilbo nie omyli si w
wyborze spadkobiercy, chocia nie zdawa sobie sprawy, jak doniose okae si to w
skutkach. Obawiam si, e masz suszno. Nie daoby si duej utrzyma w tym
kraju Piercienia w sekrecie, wic zarwno dla twego dobra, jak dla dobra innych
bdziesz musia std odej pozostawiajc tu nazwisko Bagginsa. Nie byoby
bezpiecznie nosi je poza granicami Shireu i w Dzikich Krajach. Daj ci nowe
nazwisko na czas podry. Ruszysz w wiat jako pan Underhill.
Nie sdz jednak, by musia podrowa samotnie. Moesz wzi towarzysza,
jeeli znajdziesz wrd znajomych kogo godnego zaufania, kogo, kto zechce
dotrzyma ci kompanii i kogo ty zechcesz pocign za sob w nieprzewidziane
niebezpieczestwa. Ale szukajc towarzysza, bd bardzo ostrony w wyborze.
Bd ostrony zwierzajc si bodaj najserdeczniejszemu przyjacielowi. Wrg ma
wielu szpiegw i wiele sposobw, by podsucha twoje sekrety.
Nagle Gandalf urwa, jakby czego nasuchujc. Frodo uwiadomi sobie, e w
domu i w ogrodzie jest niezwykle cicho. Gandalf przyczai si przy oknie. Znienacka
jednym susem skoczy naprzd i dug rk sign na zewntrz pod parapet.
Rozleg si pisk i ukazaa si kdzierzawa gowa Sama Gamgee, ktrego Czarodziej
cign w gr za ucho.
- Na moj brod! - rzek Gandalf. - A wic to Sam Gamgee? Co ty tutaj robi?
- Sowo daj, panie Gandalfie! - odpar Sam. - Nic nie robiem! Wanie traw
przycinaem pod oknem, o, widzi pan! - I na dowd podnis z ziemi noyce.

49

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie - surowo rzek Gandalf. - Od duszego ju czasu nie syszaem szczku twoich
noyc. Od jak dawna strzyge uszami?
- Nie uszami, tylko traw strzygem, za przeproszeniem paskim.
- Nie udawaj durnia. Mw, co sysza i dlaczego podsuchiwae? - Oczy Gandalfa
ciskay pomienie, brwi zjeyy si jak szczotki.
- Panie Frodo! - krzykn Sam drc cay. - niech mnie pan broni! Niech pan nie
pozwoli, eby on mnie przemieni w jakiego cudaka! Mj stary tatu nie przeyby
tego! Sowo daj, e nie miaem nic zego na myli!
- Gandalf nie zrobi ci krzywdy - rzek Frodo z trudem powstrzymujc si od miechu,
jakkolwiek sam by te zaskoczony i troch zbity z tropu. - Wie rwnie dobrze jak ja,
e nie miae z pewnoci zych zamiarw. Ale teraz uspokj si i dopowiadaj
uczciwie na pytania.
- Ano, prosz pana - rzek Sam dygocc z lekka - syszaem rne rzeczy, ktrych
ani w zb nie zrozumiaem, o jakim nieprzyjacielu i o piercieniach, i o panu Bilbo, i
o smokach, i o grze ognistej, i... o elfach, prosz pana! A suchaem dlatego, e nie
mogem si oderwa, pan chyba wie, jak to bywa. Okropnie lubi takie historie. I
wierz w nie wicie, niech sobie Ted gada, co chce. Najbardziej mi o te elfy chodzi.
Tak bym je chcia zobaczy! Czy nie mgby mnie pan zabra z sob i poznajomi z
elfami, panie Frodo?
Gandalf wybuchn miechem.
- Chod no tutaj! - krzykn i chwyciwszy oburcz zdumionego Sama wcign go
przez okno razem z noycami, dbami obcitej trawy i ca osob do pokoju i
postawi na posadzce. - Zabra ci do elfw, co? - rzek wpatrujc si pilnie w oczy
chopaka, lecz ju z umiechem na wargach. - Wic syszae, e pan Frodo wybiera
si w drog?
- Tak, prosz pana. I dlatego si zachysnem, a wtedy pan mnie usysza. Staraem
si powstrzyma, ale wyrwao mi si, bo okropnie si zmartwiem.
- Nie ma innej rady - ze smutkiem powiedzia Frodo. Nagle uwiadomi sobie, e
ucieczka z Shireu oznacza wiele bolesnych rozsta, a nie tylko poegnanie z
wygodnym wasnym domem w Bag End. - Musz i w wiat. Ale... - spojrza
uwanie na Sama - jeeli naprawd jeste do mnie przywizany, dotrzymasz
sekretu. Rozumiesz? Bo inaczej - gdyby chocia sowo pisn z tego, co tu
podsuchae - Gandalf pewnie by ci zmieni w nakrapian ropuch, a do ogrodu
napuciby mnstwo wy.
Sam drc pad na kolana.
- Wstawaj! - rzek Gandalf. - Wymyliem dla ciebie co lepszego, co, co ci zamknie
usta, a zarazem ukarze za podsuchiwanie. Pjdziesz razem z panem Frodo.
- Ja? Pjd? - wrzasn Sam i zacz skaka jak pies, kiedy si go zaprasza na
spacer. - Zobacz elfy i wszystko...! Hura!
I Sam rozpaka si z radoci.

50

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 3
Trzech to ju kompania

-P

owiniene wyruszy cichcem i powiniene wyruszy wkrtce - rzek


Gandalf. Mino bowiem par tygodni, a Frodo wcale nie objawia
gotowoci do podry.
- Wiem. Ale trudno speni jednoczenie oba te warunki - odpar Frodo. - Jeeli
znikn jak Bilbo, wie o tym rozniesie si w mgnieniu oka po caym kraju.
- Oczywicie, e nie moesz tak znikn - powiedzia Gandalf. - To by wcale nie byo
dobrze. Powiedziaem: wkrtce, nie: natychmiast. Jeeli nie moesz znale jakiego
sposobu, eby si wymkn po cichu, tak eby nie zwrci powszechnej uwagi, to
lepiej ju z dwojga zego odwlec troch wyjazd. Ale nie marud zbyt dugo.
- Moe by tak poczeka do jesieni albo do naszych urodzin? - spyta Frodo. - Myl,
e do tego czasu jako bym to mg urzdzi.
Prawd mwic, teraz, gdy trzeba ju byo wprowadzi zamiar w czyn, Frodo z
wielk niechci myla o podry. Bag End nigdy w cigu tych wszystkich lat nie
wydawao mu si tak mi siedzib, chcia te nacieszy si w peni ostatnim latem
spdzonym w Shire. Wiedzia, e z nadejciem jesieni bodaj poowa jego serca
chtnie skoni si do myli o wdrwce, jak zwykle o tej porze roku. W duchu ju
postanowi sobie opuci dom w dzie swoich pidziesitych - a Bilba sto
dwudziestych smych - urodzin. Ten dzie zdawa mu si najodpowiedniejszy do
rozpoczcia przygody i wstpienia w lady wuja. Myl o odszukaniu Bilba zaprztaa
go najywiej i osadzaa gorycz wyjazdu. O Piercieniu i o tym, dokd Piercie moe
go zaprowadzi, stara si myle jak najmniej. Nie wszystkie te myli zwierza
Gandalfowi. Trudno byoby powiedzie, ile z nich Czarodziej odgadywa. Przyglda
si Frodowi z umiechem.
- Zgoda - rzek. - Sdz, e to dobry pomys. Ale duej nie zwlekaj. Zaczynam si
niepokoi powanie. Tymczasem bd ostrony i nikomu ani swkiem nie wspomnij,
dokd si wybierasz. Przypilnuj te, eby Sam Gamgee nic nie wypapla. Bo inaczej
musiabym go naprawd zamieni w ropuch.
- Chobym chcia, nie mog si wygada, dokd si wybieram - rzek Frodo - bo sam
jak dotd nic pewnego nie wiem.
- Nie mw gupstw - odpar Gandalf. - Nie przestrzegam ci, eby nie zostawia
adresu w urzdzie pocztowym. Ale nikt nie powinien wiedzie, e opuszczasz Shire,
dopki nie bdziesz std daleko. A wdrowa, czy przynajmniej wyruszy, musisz na
pnoc, poudnie, zachd czy wschd, nikomu nie zdradzajc celu podry.
- Tak byem pochonity myl o rozstaniu z domem i o rozce z przyjacimi, e
nawet nie zastanawiaem si nad kierunkiem podry - rzek Frodo. - Dokd bowiem
i? Czym si kierowa? Czego waciwie szuka? Bilbo rusza po skarb, wybiera
si tam i z powrotem, ale ja mam skarb zgubi i wcale nie wraca, przynajmniej nie
widz tej moliwoci przed sob.
- Niezbyt daleko przed siebie umiesz sign wzrokiem - powiedzia Gandalf. Podobnie zreszt jak ja. Moe sam bdziesz musia odnale Szczeliny Zagady, a
moe kto inny przejmie od ciebie to zadanie. Nie wiem. W kadym razie nie jeste
jeszcze gotw do dalekiej podry.
- Nie jestem - potwierdzi Frodo. - Ale jaki kurs powinienem wzi na pocztek?
- Steruj przeciw niebezpieczestwu. Nie za pochopnie jednak i nie najprostsz drog
- odpar Czarodziej. - Jeeli chcesz usucha mojej rady, id do Rivendell. Podr

51

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

tam nie powinna by zbyt niebezpieczna, jakkolwiek droga jest teraz trudniejsza ni
dawniej, a pod jesie pogorszy si jeszcze.
- Rivendell! - rzek Frodo. - Doskonale! Rusz wic na wschd i bd zda do
Rivendell. Wezm z sob Sama w odwiedziny do elfw, chopak oszaleje z radoci.
Mwi to lekkim tonem, lecz serce drgno mu w piersi i zapragn zobaczy dom
Elronda Pelfa, odetchn powietrzem gbokiej doliny, w ktrej dotychczas
mieszkao w spokoju mnstwo elfw.

ewnego letniego wieczora zdumiewajca wie dotara Pod Bluszcz i Pod


Zielonego Smoka. Zapomniano o olbrzymach i wszystkich zowieszczych
znakach na pograniczu wobec sprawy o wiele doniolejszej: pan Frodo
sprzedaje czy nawet ju sprzeda Bag End. I to komu? Bagginsom z Sackville!
- Wzi adny grosz - mwili jedni.
- Za bezcen odda - powiadali inni. - Jakeby inaczej, skoro to pani Lobelia dobijaa
targu. (Otho zmar jaki czas przedtem, w dojrzaym, lecz niezbyt sdziwym wieku
stu dwch lat). Jeszcze wicej ni o cenie rozprawiano o przyczynach, ktre mogy
skoni pana Froda do sprzeday piknej norki. Ten i w - opierajc si na pewnych
napomknieniach i minach pana Bagginsa - twierdzi, e Frodo wyczerpa zasoby
pienine; opuszcza Hobbiton, eby osi w Bucklandzie wrd swoich krewnych
Brandybuckw i y odtd skromnie z sumy uzyskanej za Bag End.
- Byle jak najdalej od Bagginsw z Sackville - dodawali niektrzy. Lecz przekonanie o
niewyczerpanych bogactwach Bagginsw z Bag End tak byo zakorzenione, e
wikszo nie moga uwierzy w taki powd decyzji Froda i snua inne, mniej lub
bardziej nieprawdopodobne domysy z wasnej fantazji; przewanie dopatrywano si
jakiej tajemnej i nie wykrytej dotychczas intrygi Gandalfa. Jakkolwiek Czarodziej
siedzia cicho i nie wychodzi za dnia z norki - wszyscy wiedzieli, e przyczai si w
Bag End. Ale czy ta przeprowadzka naprawd dogadzaa zamiarom Czarodzieja,
czy nie, jedno byo pewne: Frodo Baggins postanowi wrci do Bucklandu.
- Tak, wyprowadzam si tej jesieni - mwi. - Merry Brandybuck szuka tam dla mnie
jakiej przyjemnej norki albo domku.

zeczywicie, za porednictwem przyjaciela ju wybra i kupi siedzib Ustro,


opodal Buckleburga. Wszystkim z wyjtkiem Sama opowiedzia, e zamierza
tam osiedli si na stae. Wpad na ten pomys ju po decyzji wyruszenia w
kierunku na wschd, Buckland bowiem lea na wschodnim pograniczu Shireu, a e
Frodo tam wanie spdzi dziecistwo, zapowied powrotu w rodzinne okolice
brzmiaa przynajmniej wiarygodnie.
Gandalf przebywa w Shire dwa miesice z gr. Wreszcie pewnego wieczora
pod koniec czerwca, wkrtce po ostatecznym ustaleniu planw Froda, Czarodziej
niespodzianie oznajmi, e nazajutrz znw rusza w wiat.
- Mam nadziej, e nie na dugo - rzek. - Id jednak a na poudniow granic
zasign jzyka, o ile to si okae moliwe. Ju i tak dugo prnowaem.
Czarodziej mwi to lekko, Frodowi jednak wyda si stroskany.
- Czy co si stao? - zapyta.
- Waciwie nic, ale doszy mnie pewne suchy, troch niepokojce i wymagajce
sprawdzenia. Gdybym doszed do wniosku, e wskazane jest, by std odszed
niezwocznie, wrc sam albo w najgorszym wypadku przyl ci swko. Na razie
trzymaj si uoonego planu, lecz postpuj jeszcze ostroniej ni dotychczas,
szczeglnie z Piercieniem. Raz jeszcze powtarzam ci, pamitaj: nie uywaj go!
Ruszy w drog o wicie.

52

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Wrc lada dzie - powiedzia. - A najpniej - na poegnalne przyjcie


urodzinowe. Biorc wszystko pod uwag sdz, e na szlaku bdzie ci potrzebne
moje towarzystwo.
Pocztkowo Frodo bardzo by zaniepokojony i czsto rozmyla, co te za
suchy mogy doj do Gandalfa; z czasem jednak niepokj stpia, a e pogoda bya
pikna, hobbit na razie odsun od siebie troski. Rzadko Shire zaznawa rwnie
pogodnego lata i rwnie urodzajnej jesieni; drzewa uginay si od jabek, mid
przelewa si z plastrw, zboa wyrosy bujnie i kosy miay cikie.
Jesie bya ju w peni, zanim Frodo znowu zacz si niepokoi o Gandalfa.
Wrzesie mija, a Czarodziej nie dawa znaku ycia. Dzie urodzin i wyprowadzki
zblia si, ale Gandalf ani si nie zjawi, ani nie przysa wieci. W Bag End
zapanowa ruch. Do pomocy w pakowaniu rzeczy przybyo kilku przyjaci Froda:
Fredegar Bolger i Folko Boffin, no i oczywicie najserdeczniejsi druhowie, Pippin Tuk
i Merry Brandybuck. Kompania ta przewracaa po prostu dom do gry nogami.
Dwudziestego wrzenia drog przez most na Brandywinie odjechay w stron
Bucklandu kryte wozy naadowane meblami i rzeczami, ktrych Frodo nie sprzeda
wraz z nork. Nazajutrz Frodo, nie na arty ju zaniepokojony, przez cay dzie
wypatrywa Gandalfa. W czwartek poranek wsta pikny i pogodny, jak ongi w dzie
wielkiej urodzinowej zabawy Bilba. Gandalf jednak si nie zjawi. Wieczorem Frodo
wyda uczt poegnaln, bardzo zreszt skromn, bo do stou siado prcz
gospodarza jedynie czterech jego pomocnikw. Frodo wszake by zatroskany i nie
w humorze. Ciya mu na sercu myl, e ju wkrtce bdzie musia rozsta si z
modymi przyjacimi. Zastanawia si te, jak im o tym powiedzie.
Ale czterej hobbici kipieli werw, tote po chwili mimo nieobecnoci Gandalfa
wesoy nastrj ogarn cae towarzystwo. Jadalnia bya ogoocona z mebli, zosta w
niej tylko st i krzesa, lecz kolacj podano wymienit, a wina najprzedniejsze, bo
Frodo wyczy swoj piwniczk z inwentarza rzeczy odstpowanych Bagginsom z
Sackville.
- Nie wiem, co si stanie z reszt mojego dobytku, kiedy wpadnie w apy nowych
gospodarzy, ale dla wina znalazem lepszy schowek! - rzek Frodo wysczajc do
dna kieliszek. Bya to ostatnia kropla wina ze starych winnic.
Przepiewali mnstwo pieni, nagadali si o wszystkich wsplnych wspomnieniach,
a wreszcie wypili zdrowie Bilba wicc urodziny wuja razem z urodzinami
siostrzeca, wedle przestrzeganego przez Froda zwyczaju. Potem, nim si pokadli
do ek, wyszli przed nork odetchn wieym powietrzem i spojrze na gwiazdy.
Poegnalna uczta Froda bya zakoczona, a Gandalf nie przyby.

azajutrz ranek przeszed im na adowaniu jeszcze jednego wozu resztkami


manatkw. Zaopiekowa si nim Merry i pojecha na wozie z Grubasem, czyli
Fredegarem Bolgerem.
- Kto musi przygotowa nowy dom na twoje przyjcie - rzek Merry. - No, do
prdkiego zobaczenia pojutrze, jeli nie zapicie w drodze!
Folko po drugim niadaniu wrci do swego domu, lecz Pippin zosta. Frodo,
niespokojny i niepewny, daremnie nadstawia ucha, czy nie usyszy pukania
Gandalfa. Postanowi czeka do zmierzchu. Gandalf, jeliby si zjawi po jego
odejciu, a chcia go pilnie widzie, mg dopdzi podrnych w Ustroni, a nawet ich
wyprzedzi. Frodo bowiem wyrusza pieszo. Zamierza - dla przyjemnoci, a bardziej
ni z innych powodw dlatego, e chcia raz jeszcze przyjrze si dobrze krajowi wdrowa z Hobbitonu do granic Buckleburga bez popiechu.

53

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Bdzie to dla mnie zarazem nieza gimnastyka - rzek przegldajc si w


zakurzonym lustrze na cianie opustoszaego hallu. Od dawna nie uprawia dalszych
marszw i wyda si sobie nieco skapcaniay. Po lunchu ku wielkiemu
niezadowoleniu Froda zjawia si Lobelia w towarzystwie swego powowosego syna,
Lotha.
- Nareszcie to wszystko jest nasze! - powiedziaa Lobelia wkraczajc do norki. Nie
byo to grzeczne odezwanie si, a ponadto, cile mwic, niezupenie zgodne z
prawd, bo umowa wchodzia w ycie dopiero z wybiciem pnocy. Lobelia
zasugiwaa jednak na pewn pobaliwo, musiaa przecie czeka na objcie Bag
End o siedemdziesit siedem lat duej, ni sobie pocztkowo obiecywaa, i
tymczasem doya setki. Jakkolwiek bd, przysza teraz dopilnowa, czy nic z tego,
za co zapacia, nie wyniesiono z norki, i zadaa kluczy. Nieprdko daa si
zaspokoi, przyniosa bowiem dokadny spis nabytych rzeczy i sprawdzaa pozycje
po pozycji. W kocu odesza ze swoim Lothem, z zapasowym kluczem oraz z
obietnic, e Frodo zostawi dla niej drugi klucz u Dziadunia Gamgee. Krzywia si co
prawda na to, niedwuznacznie dajc do zrozumienia, e nie jest wcale pewna, czy
Gamgee do rana nie spldruje norki. Frodo nie poczstowa Lobelii nawet filiank
herbaty.
Zjad podwieczorek w towarzystwie Pippina i Sama Gamgee w kuchni.
Oficjalnie ogoszono, e Sam udaje si do Bucklandu, eby nadal usugiwa panu
Frodowi i zajmowa si jego ogrdkiem; Dziadunio Gamgee popar ten projekt, nic
wszake nie mogo go pocieszy w strapieniu, o jaki przyprawiaa go myl o
ssiadowaniu odtd z Lobeli.
- Ostatni nasz posiek w Bag End! - rzek Frodo wstajc od stou. Zmywanie
pozostawili Lobelii. Pippin i Sam cisnli rzemieniami trzy podrne worki i ustawili je
na ganku. Potem Pippin po raz ostatni wyszed na spacer do ogrodu. Sam znikn.

oce zachodzio. Norka wydawaa si smutna, ponura, rozbita. Frodo kry


po znajomych pokojach patrzc, jak blask soneczny przygasa na cianach, a
cienie wypezaj z ktw. Zrobio si ciemno. Frodo wyszed na dwr a do
furtki na kocu cieki, a potem kilka krokw drog w d Pagrka. Jeszcze si udzi,
e moe zobaczy Gandalfa wspinajcego si w mroku pod gr. Niebo byo
pogodne, gwiazdy rozbyskiway jasno.
- Noc zapowiada si piknie - powiedzia Frodo gono. - To dobry pocztek. Mam
ochot ju wreszcie wyruszy. Uprzykrzyo mi si czekanie. Pjd, a Gandalf niech
mnie goni.
Zawrci, ale natychmiast stan w miejscu, bo zza zakrtu, od Bagshot Row doszy
go jakie gosy. Jeden z nich nalea niewtpliwie do Dziadunia Gamgee, drugi by
obcy i nieprzyjemny. Sw nieznajomego Frodo nie rozrnia, lecz odpowiedzi
Dziadunia, troch krzykliwe, sysza dobrze. Hamfast Gamgee zdawa si
rozdraniony.
- Nie, pana Bagginsa nie ma w domu. Dzisiaj rano wyruszy w drog, a mj Sam z
nim razem, w kadym razie wywieli wszystkie rzeczy. Tak, sprzeda gospodarstwo i
wyprowadzi si, juem mwi. Dlaczego? To ju nie moja sprawa i nie wasza.
Dokd? Owszem, wiem, to nie sekret. Do Buckleburga czy gdzie w tamte okolice.
Tak, tak, szmat drogi. Nigdy nie byem tak daleko. W Bucklandzie zreszt sami
dziwacy mieszkaj. Nie, adnej wiadomoci dla nikogo u mnie nie zostawi.
Dobranoc!
Kroki zadudniy po stoku Pagrka. Frodo zdziwi si troch, e odczu tak ulg w
sercu stwierdzajc, e oddalay si, zamiast zblia do jego norki. Pewnie dlatego,

54

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

e uprzykrzyy mi si ju pytania i dociekania na temat moich poczyna - pomyla. Ile to wcibstwa w wiecie! Przyszo mu do gowy, e moe warto spyta
Dziadunia, z kim rozmawia, ale - na swoje szczcie czy moe nieszczcie rozmyli si i szybko wrci do Bag End. Pippin siedzia pod gankiem na swoim
worku. Sama nie byo. Frodo przestpi prg norki i krzykn w ciemno: - Sam! Ju
czas w drog!
- Lec, lec, prosz pana! - odpowiedzia z gbi norki gos Sama, a w chwil pniej
ukaza si hobbit ocierajc doni usta. egna si z baryk piwa w piwnicy.
- Zaopatrzye si, co? - spyta Frodo.
- Tak, prosz pana. Na jaki czas wystarczy.
Frodo zamkn i zaryglowa okrge drzwiczki, odda klucz Samowi.
- Skocz no i odnie to ojcu, Samie - rzek. - Potem biegnij na przeaj, ebymy na
ciebie nie czekali u furtki na kocu cieki za kami. Nie bdziemy teraz noc szli
przez miasteczko. Za wiele ciekawych oczu i uszu.
Sam puci si pdem do ojcowskiego domu.
- No, wreszcie ruszamy! - rzek Frodo. Zarzucili worki na plecy i obeszli od zachodu
nork. - egnaj! - powiedzia Frodo spogldajc w ciemne, puste okna. Podnis
rk, a potem odwrci si (zupenie jak kiedy Bilbo, lecz tego Frodo nie wiedzia) i
pospieszy za Peregrinem ciek przez ogrd w d. Przeskoczyli ywopot w
miejscu, gdzie by najniszy, i jak powiew wiatru w trawach weszli w noc.

stp Pagrka od zachodniego stoku znaleli furtk prowadzc na wsk


drk. Tu zatrzymali si i przycignli rzemienie u workw. Zaraz te
biegiem zjawi si zasapany Sam; cik pak nis przytroczon wysoko na
plecach, a na gowie mia wysoki bezksztatny filcowy worek, ktry nazywa
kapeluszem. W mroku wyglda zupenie jak krasnolud.
- Jestem pewien, e najcisze rzeczy wpakowalicie do mojego worka - powiedzia
Frodo. - Wspczuje limakom i wszelkim stworzeniom, ktre dwigaj swoje domy
na wasnych grzbietach.
- Ja bym mg nie wicej rzeczy, prosz pana. Mj worek jest zupenie lekki owiadczy Sam mnie, cho zgoa niewiarygodnie.
- Nic od niego nie bierz, Samie - rzek Pippin. - Dobrze mu tak! Niesie tylko to, co
kaza zapakowa. Rozleniwi si ostatnimi czasy, ale bdzie mu wkrtce lej, jak
straci w marszu co nieco z wasnej wagi.
- Zlituj si nad biednym, starym hobbitem! - zamia si Frodo. - Z pewnoci bd
wiotki jak wierzbowa gazka, nim dotrzemy do Bucklandu. artowaem oczywicie.
Podejrzewam, e Sam wzi na siebie o wiele wicej, niby mu sprawiedliwie
powinno przypa w udziale. Zrobimy z tym porzdek na najbliszym popasie. - Uj
w gar lask. - No, skoro lubimy nocne przechadzki - powiedzia - przemaszerujmy
kilka mil przed snem.
Szli najpierw na zachd drk, lecz wkrtce j opucili i skrcili w lewo na
pola. Sunli gsiego wzdu ywopotw, skrajem zagajnikw, a noc otulaa ich
swoim mrokiem. W ciemnych paszczach stali si tak niewidzialni, jakby wszyscy
mieli czarodziejskie piercienie. Byli hobbitami, a w dodatku starali si i cicho, wic
nawet hobbit nie syszaby ich krokw, a zwierzta polne i lene zaledwie
dostrzegay, e kto przeszed obok.
Po jakim czasie przeprawili si przez Wod po wskiej kadce na zachd od
Hobbitonu. Struga cieka tutaj krt, czarn wstk midzy pochylonymi olchami. O
mil czy dwie dalej na poudnie pospiesznie przecili gociniec biegncy przez most
na Brandywinie; znaleli si wic w Tuklandzie i kierujc kroki na poudnio-wschd

55

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zaczli wspina si na Zielone Wzgrza. Std widzieli miasteczko mrugajce


wiatami w agodnej dolinie Wody. Wkrtce jednak wrd falistego, okrytego
mrokiem terenu znikn Hobbiton, a potem z kolei osiedle Nad Wod, rozcignite
wzdu szarego stawu. Kiedy wiato ostatniej zagrody zostao daleko za nimi
migocc wrd drzew, Frodo obejrza si i rk zrobi gest poegnania.
- Chciabym wiedzie, czy jeszcze kiedy w yciu zobacz t dolin - powiedzia
cicho.
Po trzech godzinach marszu zatrzymali si na odpoczynek. Noc bya jasna,
chodna, wygwiedona, lecz od strumieni i niskich k pasma mgy niby smoki pezy
na zbocza wzgrz. Przezroczyste korony brzz koysane lekkim powiewem rysoway
nad gowami wdrowcw czarn sie na tle bladego nieba. Zjedli lekk (jak na
hobbitw) kolacj i ruszyli dalej. Wkrtce trafili na wsk drog, ktra rozwijaa si
falicie to w gr, to w d i gina w ciemnej dali przed nimi: bya to droga do
Lenego Dworu i promu w Buckleburgu. Odbiegaa w gr od gwnego gocica
doliny i wijc si po zboczach Zielonych Wzgrz prowadzia do dzikiego Lenego
Zaktka Wschodniej wiartki Shireu. Po chwili zanurzyli si w gboki parw midzy
cianami smukych drzew, ktre w ciemnociach szeleciy suchymi limi. Z
pocztku gawdzili albo chrem nucili cichutko jak melodi, znaleli si bowiem
wreszcie z dala od ciekawych uszu. Pniej maszerowali w milczeniu, a Pippin
zacz odstawa od towarzyszy. W kocu, gdy wspinali si na strome zbocze,
zatrzyma si i ziewn.
- Taki jestem senny - powiedzia - e chyba przewrc si na rodek drogi. Czy
zamierzacie spa w marszu? Ju blisko pnoc.
- Zdawao mi si, e lubisz nocne spacery - rzek Frodo. - Ale nie ma po co si
zbytnio spieszy. Merry spodziewa si nas dopiero pojutrze. Zrobimy popas w
najbliszym dogodnym miejscu.
- Wiatr wieje od zachodu - powiedzia Sam. - Po tamtej stronie wzgrza bdzie
zacisznie i do przytulnie. Jeeli pami mnie nie zawodzi, jest przed nami suchy
br sosnowy.
Sam w promieniu dwudziestu mil wok Hobbitonu dobrze zna okolic, na tym
wszake koczya si jego wiedza geograficzna. Przekroczywszy szczyt pagrka
zaraz weszli w sosnowy las. Zboczyli ze cieki, zanurzyli si midzy drzewa w gb
pachncych ywic ciemnoci i nazbierali suszu oraz szyszek na ognisko. Wkrtce
pomie trzaska wesoo u stp starej sosny, a trzej podrni siedzieli przy nim
chwil, pki gowy nie zaczy im opada sennie na piersi. Wwczas zawinli si w
paszcze i koce, uoyli - kady w wybranym zagbieniu midzy potnymi
korzeniami drzewa - i niemal natychmiast zasnli. Warty nie wystawiali; nawet Frodo
nie obawia si niczego tutaj, w samym sercu Shireu. Kiedy ognisko zagaso, zbliyo
si do nich kilka zwierzt lenych. Lis, spieszcy lasem w jakich sobie tylko
wiadomych sprawach, przystan na par minut wszc. Hobbici! - pomyla. - wiat
si koczy! Syszaem, e dziwne rzeczy dziej si w tym kraju, ale pierwszy raz w
yciu widz, eby hobbit nocowa pod goym niebem u stp drzewa. Nawet trzech
hobbitw! To jest co nadzwyczajnego! Lis mia suszno; nigdy jednak nie
dowiedzia si czego wicej o tym zagadkowym przypadku.

anek wsta blady i mglisty. Frodo zbudzi si pierwszy i stwierdzi, e korze


sosny wygnit mu dziur w plecach i e kark mu zesztywnia bolenie.
Spacerek dla przyjemnoci! Czemu nie pojechaem wozem? - pomyla,

56

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

jak zwykle na pocztku kadej wycieczki. - I wszystkie moje pikne puchowe piernaty
sprzedaem Bagginsom z Sackville! W sam raz dogodziyby im korzenie sosny!
Przecign si i zawoa: - Wstawajcie, hobbici! Mamy wspaniay poranek!
- Co w nim widzisz wspaniaego? - spyta Pippin otwierajc jedno oko i zerkajc spod
koca. - Sam! niadanie na p do dziesitej, prosz. Czy woda na kpiel ju gorca?
Sam zerwa si mocno zaspany.
- Nie, prosz pana! Jeszcze nie.
Frodo cign z Pippina koc i zwin go, a potem wyszed na skraj lasu. Daleko na
wschodzie soce podnosio si czerwone z mgie zalegajcych gsto wiat. Drzewa,
mienice si karminem i zotem, jakby odcite od korzeni, pyny w morzy mgy.
Troch niej, po lewej rce Froda, droga opadaa stromo w d i znikaa w parowie.
Gdy wrci, Sam i Pippin ju rozpalili ognisko.
- Woda! - krzykn Pippin. - Gdzie jest woda?
- Nie nosz jej w kieszeniach - odpar Frodo.
- Mylelimy, e poszede szuka rda - rzek Pippin krztajc si koo zapasw i
wycigajc kubki. - Skocz no chocia teraz.
- Chodcie razem ze mn - powiedzia Frodo - i wecie wszystkie manierki.
U stp wzgrza pyn strumie. Napenili manierki a take polowy kocioek pod
maym wodospadem, gdzie woda bryzgaa z wysokoci kilku stp na prg z szarego
kamienia. Zimna bya jak ld; hobbici otrzsali si i parskali myjc w niej twarze i
rce.
Nim zjedli niadanie i zwinli bagae, mina godzina dziesita; rozpogodzio
si i pocieplao. Zbiegli ze zbocza, przeprawili si na drugi brzeg potoku w miejscu,
gdzie przepywa pod drog, potem wspili si na nastpny stok, w gr, w d, na
drugi acuch wzgrz. Paszcze, koce, woda, prowiant i wszystek sprzt znowu
zaciyy im nieznonie na grzbietach.
Marsz zapowiada si uciliwy, dzie upalny. Po kilku wszake milach droga
przestaa skaka to w gr, to w dolin; wspia si bardzo krtymi zakosami na
stromy wa i std ju ostatni raz miaa ich sprowadzi w d. Otworzy si przed nimi
widok na rozleg nizin usian kpami drzew i ginc w oddali w brunatnej lenej
mgle. Ponad Lenym Zaktkiem spogldali ku Brandywinie. Gociniec rozwija si
jak sznurek z kbka.
- Droga biegnie bez koca - rzek Pippin - ale ja nie mog biec bez odpoczynku. Pora
na drugie niadanie.
Siad na wale opodal drogi i patrza ku wschodowi na mglisty widnokrg, za ktrym
krya si rzeka i granica Shireu, kraju, gdzie spdzi cae dotychczasowe ycie. Sam
siad przy nim. Szeroko otwiera krge oczy - wypatrywa nowego horyzontu nad
nieznajom krain.
- Czy w tych lasach mieszkaj elfy? - spyta.
- O ile mi wiadomo, nie - odpar Pippin.
Frodo milcza. On take patrza na wschd i na drog, jakby j widzia po raz
pierwszy. Nagle przemwi gono, lecz jak gdyby do siebie. Recytowa z wolna:
A droga wiedzie w przd i w przd,
Skd si zacza, tu za progiem I w dal przede mn mknie na wschd,
A ja wci za ni - tak, jak mog...
Skorymi stopy za ni w lad A w szersz si rozpynie drog,

57

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Gdzie strumie licznych drg ju wpad...


A potem dokd? - rzec nie mog.
- To co jakby wiersze starego Bilba - rzek Pippin. - Czy moe to twoja wasna
przerbka? Nie brzmi te sowa zbyt zachcajco.
- Nie wiem - powiedzia Frodo. - Zdawao mi si, e sam w tej chwili ukadam te
wiersze, ale moe je syszaem dawno temu. Z pewnoci przypominaj mi ywo
Bilba z ostatnich lat przed jego znikniciem. Mawia czsto, e jest tylko jedna jedyna
droga i e jest jak wielka rzeka: rdo tryska spod kadych drzwi, a kada cieka
stanowi jego dopyw. Niebezpiecznie wychodzi za wasny prg, mj Frodo! powiada nieraz. - Trafisz na gociniec i jeeli nie powstrzymasz swoich ng, ani si
spostrzeesz, kiedy ci ponios. Czy zdajesz sobie spraw, e to jest ta sama
cieka, ktra biegnie przez Mroczn Puszcz, i e jeli jej pozwolisz, moe ci
zaprowadzi a pod Samotn Gr albo nawet dalej i w gorsze jeszcze miejsce?
Mia na myli drk zaczynajc si od drzwi w Bag End, a zwykle mwi o tym po
powrocie z dalekiej przechadzki.
- No, mnie gociniec nie porwie, przynajmniej nie wczeniej ni za godzin - rzek
Pippin zsuwajc worek z plecw. Towarzysze poszli za jego przykadem, oparli
bagae o wa i siedli z nogami wycignitymi na drog. Po odpoczynku zjedli sute
drugie niadanie, a po niadaniu znowu pozwolili sobie na odpoczynek. Soce si
zniyo i blask zachodu rozla si nad krajem, nim zeszli ze wzgrza. Dotychczas nie
spotkali po drodze ywej duszy. Szlak by mao uczszczany, bo nie nadawa si dla
wozw, a zreszt mao kto mia interes do Lenego Zaktka. Wlekli si jeszcze
godzin, a nawet duej, gdy nagle Sam przystan nadsuchujc. Byli teraz na
rwninie i droga, po wielu skrtach, saa si dalej prosto wrd k, na ktrych tu i
wdzie wystrzelay smuke drzewa, forpoczty bliskich ju lasw.
- Sycha za nami ttent kuca lub konia - rzek Sam.
Obejrzeli si, lecz zakrt przesania dalszy widok.
- Moe to Gandalf nas goni? - powiedzia Frodo, ale bez przekonania; nagle co go
tkno, eby si ukry przed oczyma tego nadcigajcego za nimi jedca. - Pewnie
przesadzam - rzek, jakby si usprawiedliwiajc - wolabym jednak nie pokazywa si
tutaj na drodze nikomu. Znudzio mnie to cige obserwowanie i roztrzsanie
kadego mojego kroku. A jeli to jest Gandalf - doda na wszelki wypadek - zrobimy
mu niespodziank, eby odpaci za spnienie. Schowajmy si teraz!
Sam i Pippin szybko skoczyli w lewo i przypadli w maej jamce opodal drogi.
Przywarli pasko do ziemi. Frodo waha si przez sekund: ch ukrycia si walczya
w jego sercu z ciekawoci czy moe jakim innym jeszcze uczuciem. Ttent kopyt
zblia si szybko. W ostatniej chwili Frodo rzuci si w gst kp trawy za drzewem
ocieniajcym drog. Unis troch gow i ostronie wyglda zza ogromnego
korzenia.
Od zakrtu na drodze ukaza si kary ko, nie hobbicki kuc, lecz rosy
wierzchowiec; na nim, jak gdyby skulony w siodle, siedzia duy mczyzna, spowity
w suty czarny paszcz z kapturem, tak e tylko buty, wsunite w strzemiona,
wyglday spod fad. Twarzy w cieniu kaptura nie mona byo dostrzec.
Gdy dojecha do drzewa, za ktrym kry si Frodo, ko stan w miejscu. Z
kaptura doby si szmer, jakby jedziec wszy usilnie jak nieuchwytn wo;
obraca przy tym gow to w jedn, to w drug stron.
Nagy lepy strach zdj Froda. Wspomnia o Piercieniu. Ledwie mia
oddycha, ale pokusa, by doby Piercienia z kieszeni ogarna go z tak si, e
zacz przesuwa z wolna rk. Czu, e byle wsun Piercie na palec - bdzie

58

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

bezpieczny. Rada Gandalfa wydawaa si niedorzeczna. Bilbo przecie uywa


Piercienia. Jestem jeszcze w Shire - pomyla Frodo, gdy do jego dotkna
acuszka, na ktrym by umocowany Piercie. W tym momencie jedziec
wyprostowa si w siodle i potrzsn uzd. Ko ruszy naprzd, z pocztku stpa,
potem wawym truchtem.
Frodo wyczoga si na skraj drogi i patrzy za jedcem, pki mu nie znikn w
oddali. Nie by pewny, lecz wydao mu si, e ko skrci ze szlaku w prawo, midzy
drzewa.
- Bardzo to dziwne i wrcz niepokojce - rzek Frodo sam do siebie, idc po
towarzyszy. Pippin i Sam cay czas leeli z gowami zanurzonymi w trawie i nic nie
widzieli. Frodo wic opisa im jedca i opowiedzia o jego niezwykym zachowaniu.
- Nie umiem wytumaczy dlaczego, ale byem przekonany, e wypatrywa, a raczej
wszy mnie. Nie miaem te wtpliwoci co do tego, e nie chc by przez niego
dostrzeony. Nigdy jeszcze w Shire nie widziaem ani nie odczuem nic podobnego.
- Ale po c by si ktry z Duych Ludzi miesza w nasze sprawy? - spyta Pippin. I co w ogle robi w naszych stronach?
- Krc si tutaj ludzie - rzek Frodo. - W Poudniowej wiartce, o ile mi wiadomo,
doszo do pewnych zatargw z nimi. Ale o jedcach takich jak ten w yciu nie
syszaem. Ciekaw jestem, skd on si tu wzi.
- Z przeproszeniem paskim - wtrci si niespodzianie Sam - ja wiem skd. Ten
Czarny Jedziec przyjecha z Hobbitonu, chyba e ich jest kilku. Wiem take, dokd
on jedzie.
- Co to znaczy? - ostro spyta Frodo, patrzc ze zdumieniem na Sama. - Dlaczego
wczeniej nic o tym nie mwie?
- Dopiero teraz sobie wszystko przypomniaem, prosz pana. To byo tak: wczoraj
wieczorem, kiedy przybiegem z kluczem do naszej norki, ojciec mi powiedzia te
sowa: To ty tutaj, Sam? Mylaem, e wyjechae rano z panem Frodo. Jaki obcy
czowiek pyta mnie o pana Bagginsa i o Bag End. Dopiero co odszed. Odesaem go
do Buckleburga. Prawd rzekszy, nie podoba mi si w go. Bardzo si zeli,
kiedym mu powiedzia, e pan Baggins ju na dobre si wyprowadzi ze swojego
starego domu. Sykn, a mnie dreszcz przeszed. Co to by za jeden? - spytaem
Dziadunia. Nic nie wiem - powiada - ale e nie hobbit, to pewne. Wysoki, czarny, z
gry na mnie patrza. Co mi si widzi, e to ktry z Duych Ludzi, zza granicy.
Mwi te jako miesznie. Wicej nie pytaem, prosz pana, spieszyem si, bo
panowie na mnie czekali. Zreszt nie przejem si wcale. Ojciec starzeje si,
niedowidzi, a musiao by ju do ciemno, kiedy ten go przyszed na Pagrek i
spotka mojego staruszka, jak wyszed odetchn troch przed dom. Mam nadziej,
e ojciec... i ja... nie napytalimy panu jakiej biedy.
- W kadym razie do Dziadunia nie mog mie pretensji - rzek Frodo. - Prawd
mwic syszaem, jak rozmawia z jakim nieznajomym, ktry o mnie si dopytywa, i
o may wos nie podszedem, eby dowiedzie si, co to za jeden. Szkoda, e tego
wwczas nie zrobiem, i szkoda, e mi ty, Samie, wczeniej o tym zdarzeniu nie
wspomnia. Bybym moe ostroniejszy na tej drodze.
- Ale moliwe te, e ten jedziec nie ma nic wsplnego z nieznajomym, ktry
nagabywa Dziadunia - powiedzia Pippin. - Opucilimy Hobbiton ukradkiem, nie
wyobraam sobie, jakim sposobem mgby trafi na nasz lad.
- Moe wchem, prosz pana - rzek Sam. - Ojciec mwi, e ten nieznajomy by cay
czarny.
- Szkoda, e nie czekaem na Gandalfa - mrukn Frodo. - No, ale kto wie, czy to nie
pogorszyoby jeszcze sprawy?

59

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- A wic co wiesz, a przynajmniej czego si domylasz o tym jedcu? - spyta


Pippin, ktry dosysza wyszeptane sowa.
- Nie wiem i wolabym si nie domyla - odpar Frodo.
- Dobrze, kuzynie. Zachowaj chwilowo sekret przy sobie, skoro lubisz tajemnice. Ale
co teraz poczniemy? Chtnie bym co przegryz, zdaje mi si jednak, e powinnimy
wynie si std co prdzej. Twoja opowie o jedcu, ktry wszy, chocia nosa
mu nie wida, mocno mnie zaniepokoia.
- Tak, ja te myl, e trzeba ruszy zaraz - rzek Frodo - ale nie pjdziemy ju
gocicem, bo jedziec mgby zawrci albo mgby nadjecha drugi. Trzeba dzi
jeszcze zrobi porzdny skok naprzd. Do Bucklandu zostao nam adnych kilka mil.
Cienie drzew leay dugie i smuke na trawie, gdy ruszali znowu. Trzymali si
teraz o rzut kamienia od gocica, po jego lewej stronie, starajc si i tak, by nikt z
drogi nie mg ich dostrzec. To wszake utrudniao marsz, bo trawa bya gsta i
spltana, grunt wyboisty, a drzewa coraz czciej zbijay si w gszcz.
Za ich plecami soce zaszo za wzgrza, wieczr nadcign, nim dotarli do
koca dugiej rwniny, przez ktr szlak bieg prosto. Dalej skrca nieco na poudnie
i wi si znowu, wchodzc w las starych dbw.
W pobliu drogi natknli si na ogromny zwalony pie, ywy jeszcze, bo licie
nie zwidy na pdach, ktre puciy si z poamanych gazi. Pie jednak sprchnia
i by pusty w rodku; olbrzymia dziupla otwieraa si wsk szczelin, niewidoczn z
gocica. Hobbici wczogali si do niej i siedli na podcice z zeschych lici i
prchna. Tu odpoczli i zjedli lekk kolacj, gawdzc z cicha i od czasu do czasu
nadstawiajc uszu. Gdy podkradli si znw ku drodze, otacza ich ju pmrok.
Zachodni wiatr wzdycha wrd gazi, licie szeptay. Wkrtce drog zacz
agodnie, lecz wytrwale ogarnia zmierzch. Na ciemniejcym wschodzie, nad
drzewami, wzesza pierwsza gwiazda. Maszerowali w szeregu, noga w nog, eby
doda sobie ducha. Po jakim czasie, kiedy gwiazdy rozmnoyy si i janiej
rozbysy na niebie, wdrowcw opuci niepokj i przestali nasuchiwa ttentu
kopyt. Zanucili cichutko, bo hobbici lubi piewa w marszu, zwaszcza gdy zbliaj
si noc po przechadzce ku domowi. Wikszo hobbitw piewa w takich razach
piosenk o kolacji albo o ku, lecz nasi trzej bohaterowie nucili piosenk o
wdrwce (jakkolwiek nie omieszkali, oczywicie, wspomnie w niej rwnie o
jedzeniu i spaniu). Jej sowa uoy Bilbo Baggins do melodii starej jak gry i nauczy
jej Froda podczas wsplnych wycieczek ciekami Doliny, gdy opowiada
siostrzecowi o swoich przygodach.
Na kominku ogie gorze,
A pod dachem ciepe oe;
Lecz, e stopy wypoczte,
Moe jeszcze za zakrtem
Ujrzym drzewo albo kamie
Przez nikogo nie widziane...
Kwiat i drzewo, trawa, li Trzeba nam i, dalej i,
Woda, niebo, wzgrze, jar Naprzd marsz, naprzd marsz.
Za zakrtem moe czeka
Droga nowa i daleka,

60

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

A cho dzi j omijamy,


Jutro tu za progiem bramy
Moe cieka nas uwiedzie,
Ktra wprost na ksiyc wiedzie...
Jabko, orzech, cier i gg Nie auj ng, nie auj ng,
Staw, dolina, piasek, gaz egnam was, egnam was.
Dom za nami, wiat przed nami,
Wielu trzeba i drogami,
By w krg nocy wkroczy godnie,
Nim zapon gwiazd pochodnie.
Wtedy znw przed nami wrota
I powraca w dom ochota...
Cie i chmura, zmierzch i mga
Niech znikn - sza, cicho - sza.
Chleb i miso, lampa, piec,
I w ko lec - w ko lec...
Pie skoczya si.
- A teraz do ka! A teraz do ka! - zapiewa Pippin na cay gos.
- Pss! - uciszy go Frodo. - Zdaje si, e znw sysz stuk podkw.
Cisi niczym cienie drzew, zatrzymali si w miejscu nasuchujc. Ttent dochodzi z
do daleka, lecz z wiatrem nis si wyranie i powoli przyblia. Hobbici szybko i
cichutko zbiegli z drogi w gbszy mrok pomidzy dby.
- Nie odchodmy zbyt daleko - rzek Frodo. - Nie chciabym, eby kto nas zobaczy,
ale chc si przekona, czy to nie drugi Czarny Jedziec.
- Dobrze - odpar Pippin. - Nie zapominaj jednak, e on wszy. Podkowy stukay ju
blisko. Nie byo czasu na szukanie kryjwki lepszej ni cie dbiny. Sam i Pippin
skulili si za grubym pniem, Frodo za podpezn z powrotem ku drodze i
przywarowa o par ledwie krokw od jej brzegu. Szara, blada kreska gocica
janiaa pord lasu. Nad ni wieciy gwiazdy, gsto rozsiane po ciemnym niebie,
lecz ksiyca nie byo.
Ttent umilk. Wytajc wzrok Frodo dostrzeg ciemn sylwetk, ktra
przemkna na tle janiejszej plamy midzy dwoma drzewami i zatrzymaa si nagle.
Wygldao to jak czarny cie konia prowadzonego przez mniejszy czarny cie.
Czarny cie sta tu obok miejsca, w ktrym hobbici opucili drog, i koysa si na
boki. Frodowi wydawao si, e syszy jakby wszenie. Cie przygi si do ziemi, a
potem zacz si czoga wprost na hobbita. I znw ogarna Froda pokusa, eby
wsun na palec Piercie, pokusa tym razem silniejsza ni poprzednio. Tak silna,
e nim hobbit uwiadomi sobie, co robi, jego rka znalaza si w kieszeni. Lecz w tej
samej chwili z lasu dolecia gwar, jakby piew i miech jednoczenie. Jasne gosy
wznosiy si i opaday w rozgwiedonej nocy. Czarny cie wyprostowa si i cofn.
Skoczy na cie konia i znikn, jak gdyby uton w ciemnoci po drugiej stronie drogi.
Frodo odetchn.
- Elfy! - krzykn ochrypym szeptem Sam. - Elfy, prosz pana!

61

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

I Sam byby si wyrwa z mroku lasu w stron, skd dolatyway gosy, gdyby
towarzysze nie odcignli go si.
- Tak, to elfy - rzek Frodo. - Spotyka si je czasami w Lenym Zaktku. Nie
mieszkaj w Shire, lecz wiosn i jesieni zdarza im si tu zawdrowa z wasnych
krajw, spoza Wieowych Wzgrz. Na szczcie! Wycie nic nie widzieli, ale Czarny
Jedziec zatrzyma si tu przy nas i wanie czoga si ku nam, kiedy zabrzmia
piew elfw. Na ich gos umkn natychmiast.
- A jak bdzie z elfami? - spyta Sam, zbyt podniecony, by przejmowa si zagadk
jedcw. - Czy nie moglibymy podej i zobaczy ich?
- Posuchaj! Id tutaj! - rzek Frodo. - Wystarczy, bymy na nich zaczekali przy
drodze.
piew si przybliy. Jeden gos wybi si wyranie z chru. piewa w piknym
jzyku elfw, w jzyku, ktry Frodo zna bardzo sabo, a ktrego dwaj pozostali
hobbici nie znali wcale. A jednak dwiki mowy stopione z melodi ukaday si w ich
mylach w sowa, na p tylko zrozumiae. Oto, co usysza Frodo:
nieyczko, pani jasna jak soce,
liczna krlowo zamorskich stref,
O, wie nam tutaj wdrujcym
Wrd pltaniny gazi i drzew!
O Gilthoniel, o Elbereth,
Oddech twj czysty, oczy janiejsze od ez!
nieko, nieyczko - nasze gosy piewaj,
Nasze gosy ci wielbi w zamorskim kraju.
O gwiazdy, ktre w bezsonecznym roku
Byszczca do jej rozsiaa wrd nieb Patrzymy na was, lecce wysoko
Jak srebrne kwiaty przez niebieski sklep!
O Elbereth, o Gilthoniel,
Wci pamitamy, mieszkacy podziemnych cel,
nieko, nieyczko - zoty blask, ktry gorza,
Twe gwiezdne wiato na zachodnich morzach!
Pie ucicha.
- To Elfy Wysokiego Rodu. Wymwiy imi Elbereth! - rzek Frodo zdumiony. - Nie
wiedziaem, e mona w Shire spotka przedstawicieli tego najpikniejszego ludu.
Niewielu ich pozostao w rdziemiu, na wschd od Wielkiego Morza. Doprawdy,
niezwykle szczliwy przypadek.
Hobbici siedli w cieniu przy gocicu. Wkrtce nadcigny elfy kierujc si ku
dolinie. Szy wolno, a hobbici zobaczyli odblask gwiazd na ich wosach i oczach. Nie
niosy pochodni, lecz wiato podobne do wietlistej obwdki, ktra skrzy si nad
grami przed wschodem ksiyca, sao im si u stp. Maszeroway teraz w
milczeniu, ale ostatni elf mijajc hobbitw obejrza si i rozemia.
- Witaj, Frodo! - krzykn. - O pnej godzinie wybrae si na przechadzk. A moe
zabdzi?
Potem zawoa gono na towarzyszy i caa gromada elfw zatrzymaa si otaczajc
hobbitw.

62

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- A to dziw nad dziwami! - mwili. - Trzech hobbitw noc w lesie! Czego


podobnego nie widzielimy, odkd Bilbo wyprowadzi si z tych stron. Co to ma
znaczy?
- Znaczy to po prostu, pikni przyjaciele - rzek Frodo - e wdrujemy t sam co i wy
drog. Lubi przechadza si pod gwiazdami. Chtnie te przyczybym si do
waszej kompanii.
- Ale nam nie potrzeba niczyjej kompanii, a zreszt hobbici s do nudni odpowiedziay elfy ze miechem. - Dlaczego twierdzisz, e nam wypada ta sama
droga, skoro nie wiesz, dokd idziemy?
- A skd wy znacie moje imi? - odwzajemni si Frodo pytaniem.
- My wiemy mnstwo rzeczy - odpowiedziay elfy. - Nieraz widzielimy ci dawnymi
czasy w towarzystwie Bilba, chocia ty nas nie widziae.
- Kto jestecie i kto wami dowodzi? - spyta Frodo.
- Nazywam si Gildor - powiedzia przywdca elfw, ten sam, ktry pierwszy
zagadn hobbitw. - Gildor Inglorion z rodu Finroda. Jestemy Wygnacami,
wikszo naszych rodakw dawno temu opucia te strony, a my take nie
zabawimy tutaj dugo, wrcim za Wielkie Morze. Ale garstka naszych
wspplemiecw nadal mieszka spokojnie w Rivendell. A teraz, Frodo, powiedz nam
co o sobie. Wiemy bowiem, e cie lku pad na ciebie.
- O, mdrzy przyjaciele! - wtrci si ywo Pippin. - Powiedzcie nam, co wiecie o
Czarnych Jedcach.
- O Czarnych Jedcach? - Elfy przyciszyy gosy. - Dlaczego nas o nich pytacie?
- Bo dwaj Czarni Jedcy dogonili nas dzisiaj na drodze... a moe to by jeden, ktry
nas dwukrotnie dopdzi - rzek Pippin. - Zaledwie przed chwil, kiedy si zblialicie,
umkn.
Elfy zrazu nie odpowiedziay porozumiewajc si cicho midzy sob we wasnym
jzyku. W kocu Gildor zwrci si do hobbitw.
- Nie bdziemy o tym rozmawiali tutaj - rzek. - Powinnicie teraz pj z nami. Nie
jest to zgodne z naszymi zwyczajami, lecz tym razem wyjtkowo gotowi jestemy
przyj was do kompanii i ugoci na dzisiejsz noc, jeeli chcecie.
- O, pikni przyjaciele! Nie spodziewaem si takiego szczcia - rzek Pippin. Sam
oniemia.
- Dzikuj ci, Gildorze Inglorionie! - powiedzia kaniajc si Frodo. - Elen sila lumenn
omentielvo - gwiazda byszczy nad godzin naszego spotkania - doda w jzyku
elfw.
- Uwaajcie, przyjaciele! - krzykn ze miechem Gildor. - Nie mwcie przy nim
sekretw! Oto hobbit uczony w Starodawnej Mowie! Bilbo by dobrym nauczycielem.
Witaj, Przyjacielu Elfw! - zwrci si do Froda z ukonem. - Chodcie teraz wszyscy i
przyczcie si do kompanii. A maszerujcie porodku kolumny, eby ktry nie
zabdzi. Zmczycie si porzdnie, zanim staniemy na popas.
- Dlaczego? Dokd si wybieracie? - spyta Frodo.
- Dzisiaj - do lasu na wzgrzach ponad Lenym Dworem. To kilka mil std, ale u celu
czeka nas wypoczynek. A jutro za to bdziecie mieli krtsz drog przed sob.
Ruszyli w milczeniu sunc jak cienie i migocc nikymi wiatekami; elfy bowiem
(jeszcze lepiej ni hobbici) umiej, jeli chc, porusza si bezszelestnie. Pippina
wkrtce ogarna senno i potkn si raz i drugi, ale smuky elf idcy przy nim
zawsze w por otacza go ramieniem i chroni od upadku. Sam u boku Froda kroczy
jak we nie, z wyrazem ni to lku, ni to oszoomienia i radoci na twarzy.

63

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

as po obu stronach drogi gstnia teraz, drzewa tu byy modsze i bogaciej


podszyte; a gdy droga opada w kotlin midzy dwoma wzgrzami, na stokach
pojawiy si bujne kpy leszczyny. Wreszcie elfy skrciy z drogi. Na prawo
odbiegaa tu zielona cieka, niemal niewidoczna w gszczu; wspili si jej krtym
tropem przez lesiste zbocze a na grzbiet wzgrza, wybiegajcego daleko w gb
nadrzecznej doliny. Nagle wychynli z cienia drzew, otwara si przed nimi rozlega
ka, szara w mroku nocy. Z trzech stron obejmoway j lasy, lecz od wschodu teren
opada stromo, tak e ciemne czuby drzew rosncych w dole koysay si u ich stp.
Dalej nizina rozpocieraa si mroczna i paska pod wygwiedonym niebem. Bliej,
w wiosce zwanej Lenym Dworem, mrugao par wiateek.
Elfy siady na trawie i zaczy po cichu naradza si midzy sob; zdawao
si, e zapomniay o hobbitach. Frodo i jego przyjaciele, bardzo senni, owinli si w
paszcze i koce. Noc zapada gboka, wiata w dolinie pogasy. Pippin usn z
gow opart o jak kp. Od wschodu wysoko na niebie pojawia si konstelacja
Remmirath Sie Gwiazd; z wolna ponad mgy wypyn czerwony Borgil,
rozarzony niby ognisty klejnot. Podmuch wiatru rozwia mgy, jakby unoszc
zason, i ukaza si Szermierz Nieba, Menelvagor, przepasany blaskiem, pncy si
na krawd wiata. Elfy wszystkie naraz wybuchny piewem. Nagle spod drzew
czerwonym wiatem wystrzeli w gr ogie.
- Chodcie! zawoay na hobbitw elfy. Chodcie! Teraz czas na rozmowy i
zabaw.
Pippin usiad trc oczy piciami. Dra z chodu.
- W paacu ogie ponie i uczta czeka na godnych goci powiedzia jeden z elfw
stajc przed nim.
U poudniowego kraca polany otwieraa si w cianie lenej przesieka. Zielony
dywan trawy wcina si w las wycieajc jakby wielk sal, nad ktr sklepiay si
gazie drzew. Po obu stronach potne pnie cigny si szeregiem niby kolumny.
Porodku palio si ognisko, a na pniach kolumnady rwnym, srebrnym i zotym
pomieniem wieciy uczywa. Elfy posiaday wok ogniska na trawie lub na piekach
po citych starych drzewach. Kilku krcio si roznoszc i napeniajc puchary, inni
podawali pene talerze i pmiski.
- Skromna to wieczerza mwili gospodarze hobbitom bo kwaterujemy tu
chwilowo wrd lasw, z dala od naszych paacw. Jeeli bdziemy was kiedy
podejmowa u siebie w domu, ugocimy was lepiej.
- Mnie si to dzisiejsze przyjcie wydaje godne urodzinowej uczty rzek Frodo.
Pippin nie mg sobie pniej przypomnie, co wwczas jad i pi, bo tak go
oczarowa blask bijcy od twarzy elfw i pikna rnorodna melodia ich gosw, e
przey t noc, jakby nic na jawie. Pamita jednak chleb, ktry smakowa mu
lepiej, ni mogaby smakowa umierajcemu z godu najbielsza buka, i jagody
sodkie jak lene poziomki, a dorodniejsze ni wszelkie owoce wypielgnowane w
ogrodach; wychyli do dna puchar aromatycznego napoju, wieego jak rdlana
woda, a zocistego jak letnie popoudnie.
Sam nigdy potem nie zdoa w sowach wyrazi ani bodaj uwiadomi sobie jasno, co
czu i myla tej nocy, chocia zachowa j w pamici wrd najdoniolejszych
wydarze swojego ycia. Najbliszy by wyraeniu swoich uczu, gdy mwi: Ano,
prosz pana, gdybym umia wyhodowa takie jabka, bybym pierwszym ogrodnikiem
na wiecie. Ale do serca bardziej ni wszystko inne trafi mi ich piew.
Frodo gawdzi, jad i pi z rozkosz; przede wszystkim jednak chon sowa. Sabo
zna jzyk elfw i przysuchiwa mu si pilnie. Od czasu do czasu odzywa si do

64

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

usugujcych elfw i dzikowa im w ich wasnej mowie. Umiechali si odpowiadajc


wesoo: Oto pera midzy hobbitami!
Wkrtce Pippin usn na dobre, odniesiono go wic na ubocze i uoono w kolibie
pod drzewami; tu na mikkim ou przespa reszt nocy. Sam nie chcia odstpowa
swego pana, tote po znikniciu Pippina skuli si u ng Froda, a w kocu skoni
gow i zamkn oczy. Frodo czuwa do pna rozmawiajc z Gildorem.

wili o wielu sprawach, dawnych i nowych, a Frodo wypytywa Gildora o


wszystko, co si dziao na szerokim wiecie poza granicami Shireu. Wieci
byy przewanie smutne i zowrbne: o wzmagajcych si ciemnociach, o
wojnach miedzy ludmi, o ucieczce elfw. W kocu Frodo zada pytanie, ktre mu
najbardziej ciyo na sercu:
- Powiedz mi, Gildorze, czy widziae Bilba po jego odejciu z Bag End?
Gildor umiechn si.
- Owszem rzek. Widziaem go dwukrotnie. Poegna si z nami tutaj, na tym
wanie miejscu. Pniej spotkaem go znowu, ale daleko std.
Wicej nic powiedzie nie chcia, Frodo za umilk.
- Nie pytae mnie o swoje wasne sprawy ani mi o nich nie opowiedziae rzek
Gildor. Ale troch ju o tym skdind syszaem, a troch czytam z twojej twarzy i
zgaduj myli, ukryte poza twoimi pytaniami. Opuszczasz Shire, ale wtpisz, czy
znajdziesz to, czego szukasz, czy spenisz, co zamierzasz, i czy w ogle wrcisz.
Prawda?
- Tak odpar Frodo. Mylaem jednak, e moja wyprawa stanowi sekret znany
poza mn tylko Gandalfowi i temu oto wiernemu chopcu doda patrzc na Sama,
ktry pochrapywa z cicha.
- My tego sekretu nie wydamy Nieprzyjacielowi rzek Gildor.
- Nieprzyjacielowi? powtrzy Frodo. A wic znasz powd, dla ktrego
opuszczam Shire?
- Nie wiem, dlaczego Nieprzyjaciel ci ciga odpowiedzia Gildor lecz wiem, e
ci tropi, jakkolwiek wydaje si to niepojte. I ostrzegam ci, e teraz
niebezpieczestwo jest zarwno przed tob, jak za tob i oskrzydla ci z wszystkich
stron.
- Mwisz o jedcach? Wanie tego si obawiaem, e to sudzy Nieprzyjaciela. Kim
s naprawd Czarni Jedcy?
- Czy Gandalf nic ci o nich nie powiedzia?
- Nie wspomina nigdy o takich istotach.
- W takim razie nie sdz, ebym powinien ci co wicej mwi, bo strach mgby ci
zniechci do dalszej podry. Zdaje mi si, e wyruszye z domu w ostatniej chwili,
jeeli nie za pno. Musisz si teraz bardzo spieszy, nie wolno ci si zatrzymywa
ani cofa. Shire bowiem nie stanowi ju dla ciebie bezpiecznego schronienia.
- Nie wyobraam sobie, eby jakiekolwiek informacje mogy mnie bardziej przerazi
ni te twoje pswka i ostrzeenia! krzykn Frodo. Oczywicie wiedziaem, e
niebezpieczestwo jest przede mn, lecz nie spodziewaem si go spotka w swoim
wasnym kraju. Czy hobbit ju nie moe spokojnie przej z Nad Wody nad Rzek?
- Ten kraj nie jest twj wasny rzek Gildor. Inne plemi mieszkao tu, nim si
zjawili hobbici, inne te bdzie tutaj yo, gdy hobbitw zabraknie. Otacza ci szeroki
wiat: moesz si w nim zamkn, lecz nie uda ci si na zawsze od niego odgrodzi.
- Wiem... a jednak ten kraj wydawa mi si zawsze bezpieczny i swojski. Co mam
pocz? Zamierzaem opuci Shire tajemnie i pody do Rivendell, a tymczasem,
zanim jeszcze dotarem do Bucklandu, wytropiono ju mj lad.

65

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Myl, e mimo to powiniene trzyma si swojego pierwotnego planu rzek


Gildor. Nie sdz, eby ta droga miaa si okaza zbyt cik prb dla twojego
mstwa. Ale jeeli pragniesz dokadniejszej rady, pro o ni Gandalfa. Nie znam
powodw twojej ucieczki, nie mog wic przewidzie, w jaki sposb twoi
przeladowcy mog ci zaatakowa. Gandalf z pewnoci to wie. Przypuszczam, e
zobaczysz si z nim jeszcze przed opuszczeniem granic Shireu?
- Mam nadzieje. Ale to wanie jeden wicej powd mojego zaniepokojenia. Od
dawna oczekiwaem Gandalfa. Trzy dni temu min ostatni wyznaczony przez niego
termin odwiedzin w Hobbitonie, lecz Gandalf nie stawi si u mnie. Ot zastanawiam
si wci, co mogo mu si przydarzy. Czy powinienem na niego czeka?
Gildor przez chwil milcza.
- To mi si nie podoba rzek wreszcie. Spnienie Gandalfa nie wry nic
dobrego. Ale przysowie mwi: Nie wtrcaj si do spraw czarodziejw, bo s chytrzy
i skorzy do gniewu. Sam musisz rozstrzygn: i dalej czy te czeka.
- Jest take inne porzekado odpar Frodo. Nie pytaj o rad elfw, bo
odpowiedz ci ni to, ni sio.
- Doprawdy? zamia si Gildor. Elfy rzadko udzielaj nieopatrznych rad, bo rada
to niebezpieczny podarunek, nawet midzy Mdrcami, a kada moe poniewczasie
okaza si za. Ale co ty sam o tym sdzisz? Nie powiedziae mi o sobie
wszystkiego, jake wic mgbym rozstrzygn lepiej od ciebie? Jeeli mimo to
prosisz o rad, udziel ci jej w imi przyjani. Myl, e powiniene ruszy w dalsz
drog, i to bez zwoki. Jeeli Gandalf nie zjawi si przedtem, radz ci, nie id sam.
We z sob przyjaci godnych zaufania i chtnych. Bd mi wdziczny, bo wbrew
zwyczajom daem ci rad. Elfy maj wasne zadania i wasne kopoty, niezbyt ich
obchodz sprawy hobbitw i wszelkich innych stworze na ziemi. Nasze cieki
rzadko si krzyuj, czy to przypadkiem, czy umylnie. W tym dzisiejszym spotkaniu
jest, by moe, co wicej ni przypadek, ale nie zupenie rozumiem jego cel i boj
si powiedzie za wiele.
- Jestem ci wdziczny z gbi serca rzek Frodo ale chciabym, eby mi wyranie
powiedzia, kim s Czarni Jedcy. Jeeli posucham twojej rady, moe nieprdko
zobacz Gandalfa, a powinienem zna niebezpieczestwo, ktre mnie ciga.
- Czy nie wystarcza ci wiedzie, e to s sudzy Nieprzyjaciela? odpar Gildor.
Uciekaj przed nimi! Nie zamieniaj z nimi ani sowa! S straszni. Wicej nie pytaj! Ale
serce mi mwi, e nim si wszystko dopeni, Frodo, syn Droga, bdzie wiedzia o
tych zowrogich sprawach wicej ni Gildor Inglorion. Niech ci Elbereth ma w swej
opiece!
- Skd mam zaczerpn odwagi? spyta Frodo. Bo niczego mi tak nie trzeba, jak
odwagi.
- Odwag mona znale w najmniej spodziewanych miejscach rzek Gildor.
Bd dobrej myli. Teraz id spa. Rano ju nas tu nie ujrzysz, ale rozelemy po
wiecie wiadomo o twojej podry. Dowiedz si o niej nasze wdrowne
kompanie, a wszystkie istoty, ktre maj tu jak wadz i su dobrym sprawom,
bd w pogotowiu. Mianuje ci Przyjacielem Elfw. Niech gwiazdy wiec u kresu
twojej drogi. Nieczsto kto obcy tak nam przypada do serca jak ty, wielka to dla nas
rado usysze Starodawn Mow w ustach innych wdrowcw na tym wiecie.
Nim jeszcze Gildor skoczy t przemow, Froda ogarna wielka senno.
- Pjd ju spa rzek.
Elf zaprowadzi go do koliby, a Frodo rzuci si na oe obok Pippina i natychmiast
zapad w gboki sen bez marze.

66

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 4
Na przeaj w pieczarki

azajutrz Frodo zbudzi si pokrzepiony. Lea w kolibie uplecionej z ywych


gazi, zwisajcych a do ziemi; oe, ucielone z paproci i mchw, byo
mikkie i wonne. Przez drce, jeszcze zielone licie przewiecao soce.
Frodo zerwa si i wyszed z koliby. Opodal skraju lasu siedzia na trawie Sam. Pippin
stojc patrza w niebo i bada pogod. Po elfach nie byo ani ladu.
- Zostawili nam owoce, chleb i piwo rzek Pippin. Zjedz niadanie. Chleb smakuje
niemal tak samo wybornie jak w nocy. Bybym nic nie zostawi dla ciebie, ale Sam
mnie pilnowa.
Frodo usiad obok Sama i zabra si do jedzenia.
- Jakie masz plany na dzisiaj? spyta Pippin.
- Doj moliwie jak najszybciej do Buckleburga odpar Frodo, po czym ca uwag
powici niadaniu.
- Jak sdzisz, czy zobaczymy znw tych jedcw? spyta Pippin beztrosko. W
porannym socu myl o spotkaniu choby armii Czarnych Jedcw nie wydawaa
mu si wcale straszna.
- Prawdopodobnie tak rzek Frodo, nierad, e mu o tym przypomniano. Mam
jednak nadziej, e przeprawimy si za rzek, nim oni nas zobacz.
- Czy Gildor co ci o nich mwi?
- Niewiele. Tylko niejasne pswka i zagadki wymijajco powiedzia Frodo.
- A czy pytae o to wszenie?
- Nie byo o tym mowy rzek Frodo majc pene usta jedzenia.
- Powiniene by spyta. To z pewnoci bardzo wane.
- Jeeli tak, to Gildor na pewno odmwiby mi wyjanie szorstko odpar Frodo. A
teraz daje mi w spokoju przekn bodaj ks. Nie mam ochoty odpowiada na ca
litani pyta podczas niadania. Chciabym pomyle.
- Wielkie nieba! krzykn Pippin. Przy niadaniu? I odszed na skraj polany.
Soneczna pogoda tego ranka zwodnicza, jak si zdawao Frodowi nie
rozproszya w duszy hobbita trwogi przed pogoni. Rozpamitywa sowa Gildora,
gdy dobieg jego uszu wesoy gos Pippina, ktry piewa biegnc przez zielon
muraw.
- Nie! powiedzia sobie Frodo. Nie mog tego zrobi. Mona wywabi modych
przyjaci na wczg po Shire, narazi na troch godu i zmczenia, po ktrym mio
zasi do stou i trafi do ka. Ale wzi ich z sob na wygnanie, moe na
beznadziejny gd i trudy to inna sprawa, choby nawet chcieli i ze mn.
Dziedzictwo tylko na mnie jednego spada. Zdaje mi si, e nawet i Sama nie
powinienem bra w t drog.
Spojrza na Sama Gamgee i spotka jego oczy wlepione w swoj twarz.
- Suchaj, Samie rzek Frodo. Jake bdzie? Musz opuci Shire, jak si da
najszybciej, postanowiem nawet nie zatrzymywa si ani dnia w Ustroni, jeeli to nie
okae si konieczne.
- Dobrze, prosz pana.
- A wic wci jeszcze trwasz w zamiarze pjcia w wiat razem ze mn?
- Tak, prosz pana.
- To bdzie bardzo niebezpieczne, Samie. To ju jest niebezpieczne!
Najprawdopodobniej aden z nas nie wrci do domu.

67

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Jeeli pan nie wrci, to na pewno nie wrc i ja rzek Sam. Nie opuszczaj go
mwiy mi. Ja miabym go opuci? odpowiedziaem. Ani mi to w gowie! Pjd
z nim, choby si na ksiyc zechcia wdrapywa. A jeeli ktry z tych Czarnych
Jedcw sprbuje go zatrzyma, zobaczy, co potrafi Sam Gamgee! Tak
powiedziaem, a one si miay.
- O kim... o czy ty mwisz?
- O elfach, prosz pana. Pogadaem z nimi tej nocy. Wiedziay, e pan wybiera si za
granic, wic nie byo sensu zaprzecza. Wspaniay lud te elfy! Wspaniay!
- To prawda przyzna Frodo. A wic elfy ci nie rozczaroway przy bliszym
poznaniu?
- Jakby to powiedzie, prosz pana? Przekonaem si, e moje lubienie albo
nielubienie wcale ich nie dosiga, za wysoko stoj z namysem odpar Sam. Nie
wydaje si wane, co ja o nich myl. Inne s, ni si spodziewaem, bardzo stare i
mode, bardzo wesoe i bardzo smutne zarazem.
Frodo popatrzy na Sama, troch zaskoczony; niemal oczekiwa, e ujrzy jakie
zewntrzne znami dziwnej odmiany, ktra si w chopaku dokonaa. Ten gos
brzmia niepodobnie do gosu Sama Gamgee, ktrego, jak mu si zdawao, zna
dobrze. Ale Sam wyglda zupenie tak samo jak zawsze, z t jedynie rnic, e na
twarzy mia wyraz niezwykej zadumy.
- Czy teraz, kiedy si ju zicio twoje yczenie i zobaczye elfy, nie mina ci ochota
do podry? spyta Frodo.
- Nie, prosz pana. Nie umiem tego wyrazi, ale po dzisiejszej nocy patrz na to
inaczej. Jak gdybym widzia drog przed sob. Wiem, e pjdziemy bardzo daleko, w
ciemno. Ale wiem te, e nie mog zawrci. Ju nie marz o zobaczeniu elfw
ani smokw, ani gr; sam nie wiem dokadnie, czego pragn, ale na pewno mam
jaki obowizek do spenienia, zanim si skoczy ta wyprawa, a czeka on na mnie
gdzie poza granicami Shireu. Musz to speni do koca... pan rozumie.
- Niezupenie. Ale rozumiem, e Gandalf wybra mi dobrego towarzysza. Ciesz si z
tego. Pjdziemy razem.
Frodo w milczeniu dokoczy niadania. Wsta, rozejrza si po okolicy i zawoa na
Pippina.
- Czy wszystko gotowe do wymarszu? spyta nadbiegajcego przyjaciela. Trzeba
rusza zaraz. Zaspalimy, a mamy przed sob adnych kilka mil drogi.
- To ty zaspae rzek Pippin. Ja od dawna jestem na nogach. Czekalimy, eby
upora si ze niadaniem i z myleniem.
- Jedno i drugie ju zaatwione. Chc i do promu jak najspieszniej. Nie zbocz z
szlaku, nie wrc na gociniec, z ktrego zeszlimy wczoraj. Pjd prosto, na
przeaj.
- To chyba zamierzasz przefrun odpar Pippin. W tych stronach nie sposb i
bezdroem.
- W kadym razie mona skrci drog rzek Frodo. Prom znajduje si na
poudnio-wschd od Lenego Dworu, ale gociniec oddala si ukiem w lewo; wida
tam, na pnocy, ptl. Okra pnocny skraj Moczarw, eby trafi na grobl
cignc si od mostu przez Supki. Ale w ten sposb nadkada si kilka mil.
Moglibymy oszczdzi jedn czwart drogi idc wprost z tego miejsca, na ktrym
stoimy, do promu.
- Kto drogi prostuje, ten w polu nocuje sprzeciwi si Pippin. Teren tu wszdzie
ciki, na Moczarach peno bagien i wszelkiego rodzaju przeszkd, znam t okolic.
A jeeli ci chodzi o Czarnych Jedcw, to nie pojmuj, dlaczego wolisz ich spotka
w lesie lub w polu ni na gocicu.

68

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- W lesie lub w polu trudniej wypatrzy kogo rzek Frodo. Przy tym wiedzc, e
zamierzaem wdrowa gocicem, bd zapewne szukali mnie na gocicu, a nie
poza nim.
- Dobrze! przysta Pippin. Pjd za tob choby przez mokrada i wyboje. Ale to
cika droga. Liczyem, e przed zachodem soca wstpimy Pod Zot Tyczk w
Supkach. Najlepsze piwo we Wschodniej wiartce, przynajmniej takie byo przed
laty, bo nie prbowaem go ju od dawna.
- Ot to! rzek Frodo. Moe prawda, e kto drogi prostuje, ten w polu nocuje, ale
i tak mniej czasu traci ni na popas w gospodzie. Za wszelk cen musimy omin z
dala Zot Tyczk. Chcemy przecie dotrze do Buckleburga przed zmrokiem. A co
ty powiesz o tym, Samie?
- Pjd z panem, panie Frodo owiadczy Sam, tajc w sercu ze przeczucia oraz
gboki al, e nie sprbuje najlepszego we Wschodniej wiartce piwa.
- Skoro mamy brn przez bagna i ciernie, ruszajmy co ywo rzek Pippin.

yo ju niemal tak gorco jak poprzedniego dnia, lecz od zachodu pyny


chmury. Wygldao na to, e dzie nie przeminie bez deszczu. Hobbici
zsunli si strom zielon skarp w d i zanurzyli w gszcz drzew.
Stosownie do obranej drogi, mieli z Lenego Dworu skrci w lewo i skosem
przeci lasy cignce si wzdu wschodniego zbocza gry, by dotrze do rwniny.
Potem mogliby ju skierowa si do promu krajem otwartym, gdzie nie spodziewali
si innych przeszkd jak poty i rowy. Frodo wyliczy, e w prostej linii maj do
przejcia osiemnacie mil. Wkrtce jednak przekona si, e gszcz jest bardziej
zbity i spltany, ni si z pozoru zdawao. Nie byo cieek, tote nie mogli posuwa
si szybko. Przedarszy si po skarpie na sam d, stanli nad strumieniem, ktry ze
wzgrz spywa w gboki parw o stromych, olizych brzegach, zaronitych
jeynami. Parw jak na zo zagradza w poprzek wybrany szlak. Nie mogli go
przeskoczy ani te przeprawi si inaczej, ni kosztem przemoknicia, mnstwa
zadrani i umazania w bocie. Stanli zastanawiajc si, co robi.
- Pierwsza przeszkoda rzek Pippin z kwanym umiechem.
Sam Gamgee spojrza w gr. Pomidzy drzewami dostrzeg skraj zielonej polany, z
ktrej przed chwil zeszli.
- Patrzcie! szepn chwytajc Froda za rami. Wszyscy podnieli wzrok i wysoko
nad sob zobaczyli rysujc si na tle nieba sylwetk konia. Obok niego staa
pochylona nad krawdzi czarna posta. Hobbitom od razu odechciao si powrotu
na gr. Frodo pierwszy ruszy naprzd, byskawicznie dajc nura w gste zarola
nad strumieniem.
- Uff! powiedzia do Pippina. Obaj mielimy racj. Prosta droga ju si nam
zapltaa; ale skrylimy si w sam por. Ty masz czujny such, Samie, czy syszysz
czyje kroki za nami?
Przystanli w ciszy, niemal wstrzymujc dech, i nasuchiwali, lecz aden szmer nie
zdradza pogoni.
- Nie wyobraam sobie, eby zechcia ryzykowa sprowadzanie konia t strom
skarp rzek Sam. Ale myl, e nas tu w dole wywszy. Zabierajmy si std co
prdzej.
Okazao si to wcale nieatwe. Wdrowcy dwigali bagae, a zarola i oyny
zagradzay im drog. Stok za ich plecami osania od wiatru, w parowie byo
nieprzewiewnie i duszno. Nim przedarli si na nieco bardziej otwarty teren, zgrzali
si, zmczyli, pokaleczyli, a co gorsze stracili orientacj i nie wiedzieli na pewno, w

69

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

jakim powinni i kierunku. Brzegi strumienia obniay si w miar, jak spywa na


rwnin, nurt rozlewa si szerzej i pycej dc ku Moczarom i Rzece.
- Ale to strumie Supianka! rzek Pippin. Jeeli chcemy wrci na szlak, musimy
zaraz przeprawi si na drugi brzeg i skrci w prawo.
W brd przeszli strumie i biegiem przebyli otwart, bezdrzewn, poronit tylko
sitowiem przestrze na jego drugim brzegu. Dopiero dalej znw trafili na piercie
drzew, przewanie wielkich dbw, midzy ktrymi tu i wdzie rs wiz lub jesion.
Grunt tutaj by do rwny, poszycie lasu skpe. Drzewa jednak stay tak gsto, e
wdrowcy nie widzieli drogi przed sob. Wiatr dmuchn nagle rozwiewajc licie i z
chmurnego nieba spady pierwsze krople deszczu. Potem wiatr ucich, a deszcz lun
rzsicie. Hobbici brnli naprzd, jak si dao najspieszniej, przez kpy traw, przez
zway uschych lici, a deszcz szumia i pluska dokoa. Nie mwili nic, ogldali si
tylko wci to za siebie, to na boki.
Po pgodzinie odezwa si Pippin:
- Mam nadziej, e nie zboczylimy zanadto na poudnie i nie idziemy wzdu lasu.
Pas drzew nie jest zbyt szeroki, o ile mi wiadomo, mierzy w najszerszym miejscu
zaledwie mil, powinni bymy ju wyj na otwarty teren.
- Na nic si zda krci zakosami powiedzia Frodo. To by nam ju teraz nie
pomogo. Trzymajmy si obranego kierunku. Nie jestem wcale pewien, czy pilno mi
znale si na odsonitej przestrzeni.
Szli wic dalej mil czy dwie nie zbaczajc z kursu. Wreszcie midzy
postrzpionymi chmurami wybyso soce, deszcz nieco zagodnia. Mino poudnie,
wdrowcy bardzo ju tsknili do obiadu. Zatrzymali si pod wizem; licie chocia
wczenie poke, byy jeszcze gste, daway wic schronienie, tym lepsze, e
ziemia pod nimi zostaa prawie sucha. Zabierajc si do posiku, hobbici stwierdzili,
e elfy napeniy im manierki przezroczystym zotawym trunkiem, ktry pachnia jak
mid zbierany z rnych kwiatw i pokrzepia cudownie. Wkrtce wszyscy trzej miali
si, lekcewaco machajc rk na deszcz i na Czarnych Jedcw. Nie wtpili, e
prdko pokonaj kilka ostatnich mil. Frodo opar si plecami o pie wizu i przymkn
oczy. Sam i Pippin siedli tu obok i zaczli nuci, a potem piewa z cicha:
Ho, ho, ho i gul-gul-gul!
By uleczy serca bl...
Deszcz niech pada, wiatr niech dmie,
A i trzeba Bg wie gdzie
Wol lee w cieniu drzewa,
A wiatr chmury niech rozwiewa...
- Ho! Ho! Ho! podjli goniej. Ale urwali natychmiast. Frodo zerwa si na rwne
nogi. Z wiatrem dolecia ich uszu przecigy skowyt, jakby krzyk jakiego zoliwego i
samotnego stworzenia. Wzbi si wyej, opad i zakoczy ostr, przenikliw nut.
Hobbici czy ktry sta, czy siedzia zastygli jak lodem cici, a tymczasem drugi
skowyt odpowiedzia pierwszemu, cichszy, dalszy, lecz tak samo mrocy krew w
yach. Potem zapada cisza, ktrej nie mcio nic prcz szelestu wiatru wrd lici.
- Jak wam si zdaje, co to byo? spyta wreszcie Pippin silc si na lekki ton,
chocia gos dra mu troch. Moe ptak, ale przyznam si, e nigdy w yciu nie
syszaem takiego wierkania w Shire.
- Nie by to ptak ani zwierz odpar Frodo ale woanie czy moe sygna. W tym
krzyku dwiczay jakie sowa, jakkolwiek nie zdoaem ich poj. W kadym razie
takiego gosu nie dobyby z siebie aden hobbit.

70

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Wicej o tym nie mwili. Wszyscy trzej pomyleli o jedcach, lecz nikt si nie
odezwa. Wzdragali si teraz zarwno przed dalszym marszem, jak przed
pozostaniem na miejscu. Wczeniej lub pniej musieli wszake przeby otwart
przestrze dzielc ich od promu, a lepiej byo zrobi to za dnia ni noc. Tote po
krtkiej chwili zaadowali worki na plecy i ruszyli znowu.

krtce stanli niespodzianie na skraju lasu. Przed ich oczyma otwary si


rozlege ki. Teraz dopiero przekonali si, i rzeczywicie zboczyli
zanadto na poudnie. W dali, nad rwnin majaczyo wzniesione za rzek
niskie wzgrze Buckleburg, nie na wprost jednak, lecz na lewo od miejsca, gdzie
wyszli z lasu. Ostronie wychynli spod drzew i co si w nogach pobiegli przez
odsonity teren.
Z pocztku ze strachem oddalali si od lenego schronu. Daleko za nimi
widniaa wysoka polana, na ktrej tego ranka jedli niadanie. Frodo niemal
spodziewa si, e na jej krawdzi zobaczy ma z tej odlegoci na tle nieba
sylwetk jedca; lecz nie byo ju po nim ani ladu. Soce zniajc si nad
wzgrza, ktre wdrowcy zostawili ju za sob, wymkno si spord rozdartych
chmur i wiecio znowu jasno. Hobbici pozbyli si strachu, ale niepokj ich nie
opuszcza. Kraj jednak zdawa si coraz mniej dziki, coraz lepiej zagospodarowany.
Po jakim czasie znaleli si wrd porzdnie uprawionych pl i k, zobaczyli
ywopoty, furtki, groble i rowy odprowadzajce wod. Wszystko tutaj tchno adem i
spokojem, jak w zwykym, cichym zaktku Shireu. Z kadym krokiem naprzd w
serca wdrowcw wstpowaa otucha. Linia rzeki przybliaa si, Czarni Jedcy
wydawali si teraz widmami straszcymi w lasach, ktre zostay daleko w tyle.
Skrajem ogromnego pola pieczarek doszli do potnej bramy. Za ni ujrzeli
bit drog biegnc midzy nisko strzyonymi ywopotami ku odlegej kpie drzew.
Pippin stan.
- Poznaj te pola i t bram! zawoa. Jestemy na terytorium Starego Maggota.
Tam, gdzie te drzewa, kryje si jego zagroda.
- Nowa bieda! rzek Frodo z min tak przeraon, jak gdyby Pippin oznajmi, e
drka prowadzi do smoczej jamy. Towarzysze spojrzeli na niego zdumieni.
- Co masz przeciwko Staremu Maggotowi? spyta Pippin. To serdeczny przyjaciel
wszystkich Brandybuckw. Oczywicie, jest postrachem dla natrtw i trzyma ze
psy, ale to zrozumiae: mieszkacy pogranicza musz si mie na bacznoci.
- Wiem odpar Frodo. Mimo to doda miejc si z zawstydzeniem boj si
Maggota i jego psw. Unikaem tej zagrody przez dugie lata. Kiedy za modu
mieszkaem w Brandy Hallu, Maggot czsto przyapywa mnie w szkodzie w swoich
pieczarkach. Za ostatnim razem spuci mi porzdne lanie, a potem przedstawi
psom: Patrzcie, dzieci powiedzia. Jeeli jeszcze kiedy noga tego smarkacza
postanie na mojej ziemi, wolno go wam zje. A teraz wyprocie go std! I psy
goniy mnie a do promu. Po dzi dzie nie ochonem z tego strachu, cho musz
przyzna, e bestie byy dobrze wytresowane i nie tkny mnie nawet.
Pippin rozemia si.
- Ano, pora, eby si z nimi pogodzi wreszcie. Tym bardziej, e masz si znw
osiedli w Bucklandzie. Stary Maggot jest naprawd zacnym ssiadem, byle nie
dobiera si do jego pieczarek. Jeeli pjdziemy drk, nie bdzie mg nas
posdza o wdzieranie si ukradkiem na jego teren. Maggot przyjani si z Merrym i
w jego towarzystwie czsto odwiedzaem ten dom.

71

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

oszli drk i wkrtce ukazaa im si wrd drzew somiana strzecha duego


domu i budynki gospodarcze. Maggotowie, podobnie jak Puddifootowie ze
Supkw i jak wikszo hobbitw z Moczarw mieszkali w domach; farma
bya porzdnie zbudowana z cegie i otoczona wysokim murem. Szeroka drewniana
brama widniaa na kocu drki.
Nagle, gdy trzej wdrowcy zbliyli si do bramy, rozlego si straszliwe wycie i
szczekanie, a donony gos krzykn:
- apaj! Trzymaj! Wilk! Do mnie, dzieci!
Frodo i Sam stanli jak wryci, lecz Pippin posun si par krokw naprzd. Brama
otwara si, trzy wielkie brytany wypady na drog i szczekajc wciekle rzuciy si na
przybyszw. Na Pippina wcale nie zwrciy uwagi, ale Sama, ktry przywar do muru,
osaczyy dwa podobne do wilkw psiska i wszc podejrzliwie szczerzyy ky, ilekro
prbowa si poruszy. Najwikszy i najgroniejszy brytan stan przed Frodem jec
sier i warczc. W bramie ukaza si tgi, przysadzisty hobbit z krg, rumian
twarz.
- Hej! Cocie za jedni i czego tu chcecie? spyta.
- Dobry wieczr, panie Maggot powiedzia Pippin.
Gospodarz spojrza na niego uwanie.
- A nieche mnie! Przecie to Pippin! Pan Peregrin Tuk, chciaem rzec... zawoa i
twarz rozchmurzya mu si w umiechu. Kop lat pana tu nie widzielimy.
Szczcie, e pana poznaem. Bybym poszczu moje pieski jak na obcych. Dziwne
rzeczy dziej si tu dzisiaj. Oczywicie, widujemy rozmaitych podrnych w tych
stronach. Za blisko std do Rzeki! rzek kiwajc gow. Ale nie zdarzyo mi si w
yciu spostrzec gocia tak dziwacznego jak ten, co dzi mi si trafi. Ju on drugi raz
nie przejdzie bez pozwolenia przez mj teren, pki ja tu gospodarz.
- O kim to mwicie?
- A wycie go nie widzieli? odpowiedzia farmer. Dopiero co tu by i odszed t
drk w stron promu. Dziwny go i dziwne zadawa pytania. Ale moe panowie
wejd do rodka, pogadamy wygodniej. Znajdzie si kropelka dobrego piwa w
beczce, jeeli pascy przyjaciele nie pogardz.
Zrozumieli, e farmer powie im cos wicej, jeeli dadz mu po temu czas i
sposobno, przyjli wic skwapliwie zaproszenie.
- A jak bdzie z psami? zaniepokoi si Frodo.
Farmer rozemia si.
- Nie zrobi nikomu krzywdy, chyba, e na mj rozkaz. Do nogi, apaj! Do nogi,
Trzymaj! krzykn. Do nogi, Wilk!
Frodo i sam odetchnli z ulg, kiedy psy odstpiy zwracajc im swobod ruchw.
Pippin przedstawi gospodarzowi obu swoich towarzyszy.
- Pan Frodo Baggins rzek. Moe go nie pamitacie, ale mieszka ongi w Brandy
Hallu.
Na dwik nazwiska Bagginsa farmer wzdrygn si i obrzuci Froda bystrym
spojrzeniem. Frodowi przemkno przez gow, e Maggot przypomnia sobie
kradzione pieczarki i zaraz poszczuje go psami. Ale Maggot uj hobbita pod rami.
- No, prosz! zakrzykn. A wic jeszcze dziwniejsza sprawa, ni mi si zdawao!
Pan Baggins! Niech panowie wejd do domu, musimy pogada.
Weszli do kuchni i siedli przy wielkim kominie. Pani Maggot przyniosa ogromny
dzban piwa i napenia cztery spore kufle. Piwo byo doskonae, tote Pippin przesta
aowa, e ominli gospod Pod Zot Tyczk. Sam sczy piwo podejrzliwie. We
krwi mia nieufno do mieszkacw innych prowincji Shireu i nie by pochopny do
zawierania przyjani z kim, kto ongi zbi jego pana, choby nie wiem ile lat temu.

72

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Po wstpnych uwagach o pogodzie i urodzajach (nie gorszych ni zazwyczaj)


Maggot odstawi kufel i powid wzrokiem po twarzach goci.
- Niech no mi pan teraz powie, panie Tuku - zwrci si do Peregrina - skd
przybywacie i dokd zmierzacie? Czy do mnie w odwiedziny? Bo jeli tak, to musz
przyzna, em was nie zauway u furty.
- Nie - odpar Pippin. - Skoro sami zgadlicie prawd, nie bd tai, e przyszlimy
drk od jej drugiego koca, przez wasze pola. Ale stao si to przypadkiem.
Zabdzilimy w lasach, idc od Lenego Dworu na przeaj do promu.
- Jeeli wam si spieszyo, byoby skuteczniej trzyma si drogi - rzek farmer. - Nie o
to wszake mi chodzi. Pan, panie Pippin, ma raz na zawsze wstp wolny na moje
pola. A pan, panie Baggins, take, chocia pewnie pan wci jeszcze lubi pieczarki. Maggot rozemia si. - Tak, tak, zapamitaem paskie nazwisko. Nie zapomniaem
tych czasw, kiedy mody Frodo Baggins by jednym z najgorszych urwisw w
Bucklandzie. Ale nie pieczarki miaem teraz na myli. Na chwil przed waszym
przyjciem syszaem paskie nazwisko, panie Baggins. Nie zgadnie pan, o co mnie
pyta tamten dziwny go.
Trzej hobbici w napiciu czekali na dalszy cig.
- Ano - podj farmer bez popiechu, rozkoszujc si efektem swoich sw podjecha na wielkim czarnym koniu do furty, ktra przypadkiem bya wanie
uchylona, i stan tuz przed drzwiami domu. Cay czarny, zawinity w paszcz z
kapturem, jakby nie chcia, eby go kto pozna. Czego u licha chce ode mnie? pomylaem. Po tej stronie granicy rzadko widujemy Duych Ludzi, a ju o nikim
podobnym do tej czarnej stwory w yciu nie syszaem. Dzie dobry - powiadam
wychodzc na prg. - Ta cieka nigdzie dalej nie prowadzi; dokdkolwiek si
wybieracie, najszybciej tam traficie, jeeli wrcicie na drog. Nie podoba mi si ten
jedziec, a kiedy si zbliy, apaj tylko raz pocign nosem i szczekn, jakby go
kto dem uku; podkuli ogon i uciek skowyczc. Czarny Jedziec ani drgn w
siodle.
Stamtd jad - rzek, wymawiajc sowa powoli i twardo, i pokaza na zachd,
ponad moim wasnym polem jakby nigdy nic. Czy nie widziae Bagginsa? - spyta
niesamowitym gosem io pochyli si ku mnie. Twarzy nie zobaczyem, bo kaptur mia
nacignity nisko, ale ciarki mi przeszy po krzyach. Wci jednak nie mogem
pogodzi si z tym, e tak bezczelnie obcy wtargn do mojej zagrody.
Zabierajcie si std! - rzekem. - Nie ma tu adnych Bagginsw. Trafilicie nie do tej
co trzeba prowincji Shireu. Wracajcie lepiej na zachd, do Hobbitonu, ale
gocicem, nie przez moje pola!
Baggins opuci Hobbiton - odpowiedzia mi szeptem. - Idzie tu, jest ju niedaleko.
Chc go odnale. Jeeli bdzie tdy przechodzi, czy mi o tym powiesz? Wrc tu
ze zotem.
Nie - odparem. - Wrcisz tam, skd przyszede, i to zaraz. Bo za minut zawoam
wszystkie moje pieski.
Na to jedziec wyda jakby syk. Moe to by miech, moe nie. Napar na mnie
koniem tak, e ledwie zdyem odskoczy. Krzyknem na psy, ale on zawrci
konia i run niby piorun przez furt, a potem drog ku grobli. No i co o tym
wszystkim mylicie?
Frodo chwile milcza wpatrujc si w ogie na kominie; myla jednak wycznie o
tym, jakim cudem zdoa dosta si do promu.
- Nie wiem, co o tym myle - powiedzia wreszcie.
- W takim razie ja wam powiem, co powinnicie myle - rzek Maggot. - Nie trzeba
byo, panie Frodo, zadawa si z mieszkacami Hobbitonu. To dziwni hobbici. - Sam

73

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wzdrygn si i popatrzy na farmera nieprzychylnym okiem. - Ale z pana zawsze by


lekkoduch. Kiedy si dowiedziaem, e pan opuci Brandybuckw i przeprowadzi si
do starego pana Bilba, od razu mwiem, e pan napyta sobie biedy. Zapamitajcie
moje sowa, cay ten kopot wynik z dziwactw pana Bilba. Gadaj, e podejrzanym
sposobem zdoby majtek w dalekich krajach. Moe kto chce si teraz dowiedzie,
co si stao ze zotem i klejnotami, zakopanymi, jak syszaem, pod Pagrkiem w
Hobbitonie?
Frodo nic na to nie odpowiedzia, zaskoczony przenikliwoci tego domysu.
- Tak, panie Frodo - cign dalej Maggot - ciesz si, e pan posucha gosu
rozsdku i wrci do Bucklandu. Radz panu z nami pozosta. I nie zadawa si z
tymi obcymi dziwakami. W naszych stronach znajdzie pan przyjaci. A gdyby ktry
z tych czarnych przybdw szuka znw pana tutaj, ju ja si z nimi rozprawi.
Powiem, e pan umar albo wyjecha z kraju, czy cos innego w tym gucie. Moe
nawet nie bdzie to kamstwo, bo kto wie, czy dopytujc si nie mieli pana Bilba na
myli.
- Moliwe - rzek Frodo unikajc wzroku farmera i uparcie patrzc w ogie.
Maggot przyglda mu si zatroskany.
- Widz, e pan ma o tym jakie wasne zdanie - powiedzia. - Jasne jak soce, e
nie przypadek sprowadzi do mnie i pana, i tego jedca w cigu jednego popoudnia.
Moe te nowiny, ktre wam opowiedziaem, wcale nie byy dla was nowe. Nie pytam
o nic takiego, co bycie woleli zachowa przy sobie, ale rozumiem, e pan jest w
jakich tarapatach. Moe pan rozmyla nad tym, jak si dosta do promu, eby po
drodze nie wpa tamtemu w apy?
- Wanie o tym mylaem - przyzna Frodo. - W kadym razie musimy zaryzykowa i
dotrze do celu. A nie osigniemy go siedzc i rozmylajc. Niestety, trzeba rusza
co prdzej. Dzikuje bardzo za yczliwo. Przez trzydzieci lat baem si naprawd
was i waszych psw, chocia mialicie si, kiedy to powiedziaem. Szkoda!
Straciem trzydzieci lat przyjani z zacnym hobbitem. Przykro mi, e tak prdko
musz si z wami dzisiaj rozsta. Wrc moe kiedy... jeeli los pozwoli.
- Bdzie pan miym gociem, kiedykolwiek si pan zjawi - odpar Maggot. - Ale mam
pomys! Soce ju zachodzi, pora na wieczerz. Zwykle kadziemy si spa zaraz po
zachodzie soca. Gdyby pan i pan Peregrin, i wasz towarzysz zechcieli przegry
co razem z nami, byoby nam bardzo przyjemnie.
- Nam tym bardziej! - rzek Frodo. - Niestety, musimy rusza w drog natychmiast.
Ju i tak nie zajdziemy przed zmrokiem do promu.
- Nieche pan poczeka chwileczk! Nie skoczyem jeszcze. Po wieczerzy mgbym
zaprzc kuce do wzka i odwie panw na miejsce. Oszczdzioby to nam czasu, a
kto wie, czy nie innych kopotw take.
Ku uciesze Pippina i Sama Frodo przyj propozycj z wdzicznoci. Soce ju si
skryo za wzgrza na zachodzie. Zmierzch szybko gstnia. Zjawili si dwaj synowie
Maggota oraz trzy jego crki, na dugim stole zastawiono sut wieczerz. W kuchni
bysny wiece, ogie na kominku rozpali si ywiej. Pani Maggot krztaa si po
domu. Nadeszo paru hobbitw, domownikw gospodarza. Wkrtce czternacie osb
siedziao za stoem. Piwa byo w brd, na pmisku pitrzya si gra pieczarek z
boczkiem, nie brakowao te innych posilnych wiejskich da. Psy leay przy ogniu
ogryzajc koci i skrki.
Po kolacji farmer z synami wyszed pierwszy, eby przy wietle latarni zaprzc
kuce. Na dziedzicu byo ju ciemno, kiedy z kolei wyszli z domu gocie. Rzucili na
wz pakunki, potem wsiedli sami. Maggot z koza smagn par tustych kucw
biczem. jego ona staa w jasnym prostokcie otwartych drzwi.

74

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Uwaaj na siebie, Maggot! - zawoaa. - Nie gadaj z obcymi i wracaj prosto do


domu!
- Dobrze, dobrze! - odpar wyjedajc z bramy. Najlejsze bodaj tchnienie wiatru nie
zakcao ciszy, noc bya pogodna i spokojna, bardzo chodna. Posuwali si wolno,
bez wiate. O mil czy dwie dalej drk przecina gboki rw, a za nim wznosi si
nasyp wysokiej grobli.
Maggot zlaz z wozu i uwanie przepatrzy drog w obie strony, na pnoc i na
poudnie, ale nic nie byo wida w ciemnociach, a ciszy nie mci aden szmer.
Cienkie pasemka mgy znad rzeki snuy si nad rowami i rozpezay po polach.
- Bdzie ciko - rzek Maggot - ale nie zapale latarni, a w powrotnej drodze. Gdyby
kto nadjeda, usyszymy go na dugo wczeniej, ni zobaczymy.
Pi mil z okadem dzielio drk Maggota od promu. Hobbici zawinli si w
paszcze, lecz wytali such, czujni na kady odgos, ktry nie by skrzypieniem k
ich wozu lub niespiesznym, rytmicznym stukiem podkw kucykw. Wz zdawa si
Frodowi lamazarny jak limak. Siedzcy obok Pippin kiwa si sennie, lecz Sam
mia oczy otwarte i utkwione we mgle unoszcej si nad drog przed nimi.
Wreszcie dotarli do alei, ktra prowadzia na prom. Dwa biae supy stojce u
wjazdu wyoniy si znienacka z ciemnoci po ich prawej rce. Maggot cign kuce,
wz zatrzyma si ze zgrzytem. Hobbici ju si zaczli z niego gramoli na ziemi,
gdy nagle usyszeli to, czego wszyscy lkali si najbardziej: ttent kopyt. Jedziec
zblia si jadc na ich spotkanie od strony rzeki.
Maggot zeskoczy z wozu i stojc przy bach swoich kucw wpatrzy si w
mrok. Klip, klap, klip, klap - dwiczao coraz bliej. Szczk podkw rozlega si
gono w ciszy i mgle.
- Niech si pan lepiej schowa, panie Frodo - powiedzia zatroskany Sam. - Niech pan
si pooy na dnie wozu i przykryje derk, a my tymczasem pozbdziemy si jako
tego jedca.
Sam zeskoczy na ziemi i stan u boku farmera. Czarni Jedcy musieliby przez
niego przeskoczy, eby si zbliy do wozu. Klip, klap, klip, klap. Jedziec by tu
przed nimi.
- Hej tam! - krzykn Maggot. Ttent urwa si, jakby ko stan w miejscu. Hobbitom
zdawao si, e rozrniaj majaczc o par krokw przed nimi we mgle posta w
ciemnym paszczu.
- Trzymaj - rzek farmer do Sama rzucajc mu lejce i wystpujc naprzd. - Ani kroku
dalej! Czego tu chcesz i dokd jedziesz?
- Szukam pana Bagginsa. Czycie go nie widzieli? - odezwa si gos przytumiony,
lecz niewtpliwie nalecy do Meriadoka Brandybucka. Snop wiata odsonitej
latarni pad prosto na zdumion twarz farmera.
- Pan Merry! - krzykn Maggot.
- Oczywicie, e ja! A za kogocie mnie wzili? - spyta Merry podchodzc bliej.
Wyoni si z mgie i w oczach hobbitw, gdy ochonli ze strachu, jakby nagle zmala
do zwyczajnego hobbickiego wzrostu. Siedzia na kucyku, a szyj i brod mia
okutan szalikiem dla ochrony przed mg. Frodo zeskoczy z wozu, by si przywita.
- Jeste nareszcie! - zawoa Merry. - Ju zaczynaem wtpi, czy si dzisiaj zjawisz, i
chciaem wraca na kolacj. Kiedy nadcigna mga, wybraem si za rzek i
podjechaem do Supianki, eby si upewni, czy nie wpade gdzie do rowu. Nie
pojmuj, jakimi drogami szede. Skdecie ich wyowili, Maggot? Moe z waszego
kaczego stawku?
- Nie. Przydybaem tych hobbitw w szkodzie. Juem chcia psy na nich poszczu.
Ale pewnie sami panu opowiedz t histori. Bo ja, z przeproszeniem pana Froda,

75

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

pana Meriadoka i caej kompanii, wolabym nie zwlekajc wraca do domu. ona si
niepokoi, a mga coraz gorsza.
Zawrci wozem.
- Dobranoc! - zawoa. - Nie ma co, dzie by niepowszedni. Ale wszystko dobre, co
si dobrze koczy... chocia tego nie powinno si mwi, pki wszyscy nie staniemy
u drzwi wasnych domw. Nie wypieram si, e bd rad, kiedy si tam wreszcie
znajd. - Zapali latarni u wozu i wsiad. Niespodzianie sign pod kozio i wydoby
stamtd spory koszyk. - O may wos bybym zapomnia - rzek. - ona kazaa mi
odda to panu Bagginsowi z pozdrowieniami od niej.
Poda Frodowi kosz i ruszy w swoj drog, egnany chrem podzikowa i ycze
dobrej nocy.
Dug chwil patrzyli na blade krgi wiata jego latarni migoccej w nocnej
mgle. Nagle Frodo wybuchn miechem: spod pokrywy kosza zapachniay mu
pieczarki.

76

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 5
Wykryty spisek

-M

y take lepiej zrobimy, jeli teraz pospieszymy do domu rzek


Merry. Widz, e jest w tej caej historii co dziwnego, ale
pomwimy o tym dopiero na miejscu.
Skrcili na ciek prost, porzdnie utrzyman, obrzeon duymi, bielonymi
kamieniami. Doprowadzia ich ona o jakie sto krokw dalej na brzeg rzeki do
przystani i szerokiego, zbitego z desek pomostu. Przycumowany do niego czeka
paski prom. Biae supy wbite nad sam wod janiay w blasku dwch wysoko
umocowanych latarni. Za plecami wdrowcw na niskich polach mga ju unosia si
nad ywopotami, lecz przed nimi woda lnia czerni, tylko w przybrzenym sitowiu
bkay si tu i wdzie skbione niby dym opary. Na drugim brzegu mga zdawaa si
rzadsza.
Merry sprowadzi wierzchowca po kadce na prom, reszta kompanii posza za
nim. Merry uj dug tyk i pchn prom w poprzek nurtu. Brandywina pyna przed
ich oczyma z wolna, szeroko rozlana. Przeciwny brzeg wznosi si stromo, od
przystani krta cieka wia si w gr ku migoccym wiatom. Dalej majaczyo
wzgrze Buck, a na nim, przewiecajc przez rozproszone mgy, byszczao
mnstwo okrgych okien, tych i czerwonych. To byy okna Brandy Hallu, starej
siedziby Brandybuckw.

rzed wiekami Gorhendad Oldbuck - gowa rodu Oldbuckw, zaliczanego do


najstarszych w prowincji Moczarw, a moe i w caym Shire - przeprawi si
przez Rzek, ktra podwczas wyznaczaa wschodni granic kraju.
Zbudowa (i wykopa) Brandy Hall, zmieni nazwisko na Brandybuck i osiad tu,
wadajc obszarem, ktry stanowi niemal samodzielne ksistewko. Rodzina
rozrastaa si i nie przestaa rozrasta si po mierci Gorhendada, a wreszcie
Brandy Hall zaj cae wzgrze, szczycc si trzema wielkimi bramami, mnstwem
bocznych drzwi i blisko setk okien.
Brandybuckowie oraz ich liczni podwadni zaczli wtedy kopa nory, a w
pniejszych czasach budowa domy wszdzie dookoa wzgrza. Tak powsta
Buckland, gsto zaludniony pas ziemi midzy Rzek a Starym Lasem, niejako
kolonia Shire'u. Gwne miasteczko, Buckleburg, tulio si na zboczach za Brandy
Hallem.
Ludno Moczarw ya z Bucklandczykami w przyjani, a farmerzy
gospodarujcy midzy Supkami a ozin dotychczas uznawali wadz Dziedzica z
Hallu - jak nazywano gow rodziny Brandybuckw. Wikszo wszake obywateli
starego Shire'u poczytywaa Bucklandczykw za dziwakw, prawie za
cudzoziemcw. W rzeczywistoci nie rnili si oni wiele od innych hobbitw z
czterech wiartek. Z jednym jedynym wyjtkiem: lubili wod, a niektrzy nawet umieli
pywa.
Kraj ich pocztkowo by bezbronny od wschodu, potem ogrodzono go z tej
strony ywopotem, zwanym Wysokim Murem. ywopot, pielgnowany stale przez
kilka pokole hobbitw, wyrs wysoko i rozkrzewi si szeroko. Zaczyna si od
mostu na Brandywinie, olbrzymim ukiem odbiega od rzeki i siga a do Ostatniej
ki (gdzie pynca z lasu Wija wpadaa do Brandywiny), mia wic ponad
dwadziecia mil dugoci. Nie zapewnia oczywicie niezawodnie bezpieczestwa.

77

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Las w wielu miejscach wysuwa si pod sam mur. Tote Bucklandczycy po zmroku
ryglowali drzwi swoich domw, co w Shire nie byo w zwyczaju.

rom sun z wolna po wodzie. Brzeg bucklandzki zblia si ku nim. Z caej


kompanii tylko Sam nigdy dotychczas nie by za rzek. Patrzc, jak leniwy
nurt z chlupotem przelewa si wzdu burty, Sam mia dziwne wraenie: ycie
zostawao za nim we mgle, a przed nim bya ciemno i przygoda. Podrapa si w
gow i przemkna mu myl, e jednak lepiej by byo, gdyby pan Frodo nadal
spokojnie siedzia w Bag End.
Czterej hobbici zeszli na ld. Merry wiza prom, a Pippin ju prowadzi kuca
ciek pod gr, gdy Sam (ktry obejrza si, jakby egnajc Shire) szepn
ochryple:
- Niech pan si obejrzy, panie Frodo. Czy pan co widzi?
Na drugim brzegu, w przystani, pod odlegymi latarniami majaczy jaki ksztat;
wygldao to jak czarny tumoczek zapomniany przez podrnych. Lecz gdy si
wpatrzyli lepiej, poruszy si, zakoysa, jakby wszc przy ziemi. Potem wyczoga
si czy moe pobieg skulony z powrotem w mrok poza krg wiata.
- A to co, u licha?! - wykrzykn Merry.
- Co, co szo naszym tropem - rzek Frodo. - O wicej na razie nie pytaj. Chodmy
std i to natychmiast.
Pospieszyli ciek na wysok skarp, lecz gdy znw z gry spojrzeli na Rzek,
drugi brzeg skry si we mgle tak, e nic wida nie byo.
- Szczcie, e na zachodnim brzegu nikt nie trzyma odzi! - powiedzia Frodo. - Czy
konno mona przeby rzek w brd?
- Mona przeprawi si mostem o dwadziecia mil na pnoc std albo przeprawi
si wpaw - odpar Merry. - Co prawda nigdy nie syszaem, eby jaki ko przepyn
Brandywin. Ale skd ci przyszy na myl konie?
- Wytumacz ci to pniej. Pogadamy w czterech cianach.
- Susznie. Obaj z Pippinem znacie drog, ja wic pojad naprzd i zawiadomi
Grubasa o waszym przybyciu. Przygotujemy kolacj i tak dalej.
- Jedlimy wczesn wieczerz u Maggota - rzek Frodo - ale znajdzie si miejsce na
drug.
- Dostaniecie j na pewno! Daj mi ten koszyk! - I Merry znikn w ciemnociach.
Od Brandywiny do nowego domu Froda w Ustroni byo do daleko. Zostawili
po lewej rce Wzgrze Buck i Brandy Hall, a minwszy Buckleburg weszli na gwny
gociniec Bucklandu biegncy od mostu na poudnie. Posuwajc si ku pnocy, o
mil dalej skrcili w prawo na boczn drk, ktra poprowadzia ich przez dalsze
dwie mile to wspinajc si w gr, to opadajc w d wrd pl.
Wreszcie stanli przed ciasn bram w gstym ywopocie. Domu w
ciemnociach nie mogli dostrzec, bo kry si w gbi, porodku wielkiego kolistego
trawnika, otoczony piercieniem karowatych drzew, posadzonych wzdu ywopotu.
Frodo wybra ten dom, poniewa sta w cichym zaktku, z dala od ruchliwych
szlakw i z dala od wszelkiego ssiedztwa. Mona tu byo wchodzi i wychodzi
niepostrzeenie. Zbudowali go przed wielu laty Brandybuckowie na siedzib dla
goci lub czonkw rodziny, ktrzy pragnli czas jaki odpocz od gwaru ludnego
Brandy Hallu. By to starowiecki wiejski dom, wzorowany jak najcilej na hobbickiej
norce: dugi, niski, bez pitra; dach mia darniowy, a okienka i drzwi okrge.
Idc spod furtki zielon ciek nie widzieli wiate. Okna byy ciemne,
zasonite okiennicami. Frodo zapuka do drzwi, otworzy mu Grubas Bolger. Z

78

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wntrza pyn strumie przyjaznego blasku. Wsunli si szybko i zaraz odgrodzili


znw drzwiami siebie i wiato od ciemnoci zewntrznych. Znaleli si w obszernej
sieni, z ktrej na dwie strony otwieray si drzwi do pokojw. Przez rodek domu bieg
korytarz.
- No, co powiesz? - spyta Merry nadchodzc z gbi korytarza. - Zrobilimy
wszystko, co si dao zrobi w tak krtkim czasie, eby ten dom zagospodarowa.
Pamitaj, e ledwie wczoraj przyjechalimy tu wraz z Grubasem na ostatnim wozie z
rzeczami. Frodo rozejrza si w koo. Dom wyglda przytulnie. Postarano si w miar
moliwoci ustawi meble tak samo, jak stay w Bag End. Byy to przewanie jego
wasne meble, a waciwie meble Bilba, i Frodowi, gdy je zobaczy w tym nowym
otoczeniu, Bilbo jak ywy stan przed oczyma. Mia, wygodna, przyjazna siedziba!
al ogarn hobbita, e nie przybywa tu po to, by osi w spokoju na stae.
Wyrzuca te sobie, e narazi przyjaci na tyle trudw, i ama sobie gow, jak im
powiedzie, e musi opuci ten dom wkrtce, a nawet - natychmiast. Ale rozumia,
e trzeba im oznajmi t z nowin jeszcze tej nocy, nim wszyscy pjd spa.
- Uroczy dom! - powiedzia, wreszcie zdobywajc si na sowa. - Mam wraenie,
jakbym si wcale nie przeprowadzi z Bag End.

odrni powiesili paszcze i zoyli bagae na pododze w sieni, a Merry


poprowadzi ich korytarzem i otworzy drzwi w gbi. Buchno zza nich ciepo
ogniska i kb pary.
- Kpiel! - krzykn Pippin. - O, zacny Meriadoku!
- W jakiej kolejnoci bdziemy si kpali? - spyta Frodo. - Czy pierwszy wejdzie
najstarszy, czy najszybszy? W kadym przypadku ty, moci Peregrinie, znajdziesz
si na szarym kocu.
- Nie znasz mnie, jeeli mylisz, e nie wymyliem lepszego rozwizania - rzek
Merry. - Nie moemy zaczyna ycia w Ustroni od ktni o wann. W tym pokoju s
trzy wanny i kocio peen wrztku. Nie brakuje te rcznikw, mat pod nogi i myda.
Idcie wszyscy trzej naraz i nie marudcie.
Merry i Grubas zajli si tymczasem ostatnimi przygotowaniami do kolacji w
kuchni, lecej po drugiej stronie korytarza. Z azienki dobiegay urywki trzech
rywalizujcych ze sob pieni, plusk i chlupotanie. Nagle jednak gos Pippina wybi
si ponad inne i rozbrzmiaa ulubiona kpielowa piewka Bilba:
Sodk kpik piewaj o zmierzchu.
Co wszelkie boto obmywa z wierzchu!
Kto nie chce piewa - z takim precz,
Gorca woda to pikna rzecz!
Sodki deszcz, ktry pluszcze powoli,
I szmer potoku, co mknie wrd dolin,
Lecz nad oboma wci wiedzie prym
Gorcej wody para i dym!
Gdy nas pragnienie mocno przyparo,
La zimn wod moemy w gardo,
Lecz lepsze piwo, gdy chce si pi,
Lub ciepej wody po plecach ni!
Czysta jest woda, co w czas poranny

79

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Strzela pod niebo snopem fontanny,


Ale nad sodki fontanny plusk
Milszy mi wody gorcej chlust!
Potem da si sysze okropny plusk i triumfalny krzyk Froda. Woda z wanny Pippina
wystrzelia na ksztat fontanny a pod sufit. Merry podszed do drzwi azienki.
- Czy wam wcale nie pilno do kolacji i kufelka piwa? - spyta.
Wyszed Frodo wyymajc mokre wosy.
- Tu jest tyle wody w powietrzu, e wol osuszy si w kuchni - owiadczy.
- Rzeczywicie! - przyzna Merry zagldajc do azienki. Kamienna podoga tona w
powodzi. - Wytrzesz to wszystko, Peregrinie, zanim dostaniesz co do jedzenia. A
spiesz si, bo nie bdziemy na ciebie czekali.

jedli kolacj w kuchni przysunwszy st do kominka.


- Mam nadziej, e z was trzech aden nie zechce je znowu pieczarek? spyta bez wielkiego przekonania Fredegar.
- Ale owszem, zechcemy! - krzykn Pippin.
- To moje pieczarki - rzek Frodo. - Nie kto inny, lecz ja dostaem je w prezencie od
pani Maggot, pery wiejskich gospody. Trzymajcie rce przy sobie, akomczuchy,
sam wydziel wam porcje.
Hobbici w upodobaniu do pieczarek przecigaj najwybredniejszych nawet
smakoszy wrd Duych Ludzi. Temu naley przypisa modziecze wyprawy Froda
na synne pola Maggota i gniew skrzywdzonego farmera. Owego wszake wieczora mimo sawnego hobbickiego apetytu - starczyo pieczarek dla wszystkich. Byy
zreszt liczne inne dania, tote koczc kolacj Grubas Bolger westchn z luboci.
Odstawili st, przycignli fotele bliej ognia.
- Sprztniemy pniej - rzek Merry. - Teraz opowiedzcie wszystko! Domylam si, e
mielicie przygody, a to nieadnie, skoro mnie z wami nie byo. dam
szczegowego sprawozdania, a zwaszcza jestem ciekaw, co ugryzo starego
Maggota, e si do mnie odezwa w ten sposb. Miaem wraenie, e by
wystraszony, o ile jest zdolny do strachu.
- Wszyscy bylimy wystraszeni - odpar Pippin. - Jeeli Frodo nie chce mwi, ja ci
opowiem ca histori od pocztku.
I opowiedzia dokadnie o podry zaczynajc od opuszczenia Hobbitonu. Sam
potwierdza jego sowa wtrcajc co chwila wykrzykniki i przytakujc. Frodo milcza.
- Mylabym, e to bajka - rzek Merry - gdybym nie widzia na wasne oczy tego
czarnego stwora w przystani i nie sysza na wasne uszy niezwykego tonu w gosie
Maggota. Co ty o tym wszystkim sdzisz, Frodo?
- Kuzyn Frodo dotychczas by bardzo tajemniczy - powiedzia Pippin. - Pora, eby
otworzy usta. Na razie nie mamy adnych danych prcz domysw Maggota, ktry
wie te wypadki z legend o bogactwach starego Bilba.
- To tylko domys - ywo odpar Frodo. - Maggot o niczym nie wie.
- Stary Maggot to bardzo tga gowa - rzek Merry. - Za t pyzat twarz kryje si
wicej rozumu, niby mona sdzi z tego, co stary farmer mwi. Syszaem, e
dawniej chadza do Starego Lasu i podobno zna si na rnych dziwnych sprawach.
Ale powiedz nam wreszcie, Frodo, czy Maggot, twoim zdaniem, odgad trafnie, czy
nie?
- Myl - powiedzia Frodo - e domys Maggota w pewnej mierze jest trafny. Istnieje
jaki zwizek midzy nasz przygod a dawnymi przygodami Bilba; jedcy szukaj
- czy moe wrcz cigaj - Bilba albo mnie. Jeeli chcecie wiedzie prawd, to boj

80

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

si, e to gra nie na arty i e nie jestem bezpieczny ani w tym domu, ani w adnym
innym.
I Frodo rozejrza si po oknach i cianach, jakby w obawie, e si nagle otworz.
Przyjaciele patrzyli na niego w milczeniu i wymieniali midzy sob porozumiewawcze
spojrzenia.
- Teraz ju wszystko si wyda - szepn Pippin do Merry'ego.
Merry skin gow.
- No, tak! - rzek wreszcie Frodo prostujc si w fotelu, jakby powzi jak wan
decyzj. - Nie bd przed wami duej tai prawdy. Mam wam co do powiedzenia.
Ale nie wiem, od czego zacz.
- Zdaje si, e bd mg ci pomc - spokojnie odezwa si Merry - mwic
przynajmniej cz za ciebie.
- Co to ma znaczy? - spyta Frodo zaniepokojony.
- To, mj drogi, e martwisz si, poniewa nie wiesz, jak nam powiedzie do
widzenia. Chciae oczywicie opuci Shire. Ale spotkae si z
niebezpieczestwem wczeniej, ni przewidywae, dlatego te postanowie ruszy
w dalsz drog bez zwoki. Wcale jednak nie masz na to ochoty. Bardzo ci wszyscy
wspczujemy.
Frodo otworzy usta, lecz zamkn je natychmiast. Jego zdumiona mina bya tak
zabawna, e przyjaciele wybuchnli miechem.
- Kochany stary Frodo! - zawoa Pippin. - Czy naprawd udzie si, e zamydlie
nam oczy? Nie, nie bye do ostrony ani do sprytny, eby nas wyprowadzi w
pole. Ju od kwietnia byo oczywiste, e zamylasz o porzuceniu Hobbitonu i
egnasz si z wszystkim, co tak lubie. Ustawicznie mruczae: "Ciekaw jestem, czy
te jeszcze kiedy w yciu zobacz t dolin!" i tym podobne rzeczy. A potem ta
komedia, e niby kocz ci si pienidze, i sprzeda ukochanej siedziby Bagginsom
z Sackville! I te cige tajne narady z Gandalfem!
- Wielkie nieba! - westchn Frodo. - Zdawao mi si, e dziaam bardzo przezornie i
chytrze. Co teraz Gandalf powie? Czy to znaczy, e cay Shire gada ju o mojej
wyprawie?
- Och, nie! - odpar Merry. - O to moesz by spokojny. Pewnie, sekret nie utrzyma
si dugo, tymczasem jednak nie zna go, jak sdz, nikt prcz nas - spiskowcw.
Pamitaj, e my bd co bd znamy cie dobrze i wiele z tob przebywamy. Zwykle
umiemy zgadywa twoje myli. Ja zreszt znaem take Bilba. Mwic szczerze,
obserwowaem ci pilnie od czasu zniknicia Bilba. Przypuszczaem, e wczeniej
lub pniej zechcesz pj za nim; a nawet spodziewaem si, e zrobisz to
wczeniej, i ostatnio wszyscy si niepokoilimy. Balimy si, eby nam nie umkn,
ruszajc w wiat znienacka i samotnie jak Bilbo. Dlatego od wiosny nie
spuszczalimy ci z oka i ze swej strony take ukadalimy rne plany. Nie, nie
uciekniesz nam tak atwo.
- Ale ja musz odej - rzek Frodo. - Nie ma innej rady, moi drodzy. Wielka to
przykro dla nas wszystkich, nie prbujcie jednak mnie zatrzyma. Skoro zgadlicie
tak wiele, pomcie mi, zamiast przeszkadza.
- Nie zrozumiae nas! - odpar Pippin. - Musisz i w wiat, a wic my take, Merry i
ja, pjdziemy z tob. Sam to wspaniay chopak, gotw z pewnoci w twojej obronie
skoczy bodaj smokowi w paszcz... chyba e potknby si przy tym o wasne nogi.
Ale w tak niebezpiecznej wyprawie bdziesz potrzebowa liczniejszej wity.
- Moi drodzy, najmilsi hobbici! powiedzia Frodo, wzruszony do gbi. Ale ja do
tego nie mog dopuci! Zreszt, dawno ju to postanowiem. Mwicie o
niebezpieczestwie, nie rozumiecie go jednak. To nie jest poszukiwanie skarbw,

81

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wyprawa tam i z powrotem. Uciekam przed jedn mierteln groz i inn mierteln
groz.
- Rozumiemy to, oczywicie! stanowczo owiadczy Merry. Wanie dlatego
zdecydowalimy si i z tob. Wiemy, e sprawa Piercienia to nie arty. Zrobimy
jednak wszystko, co w naszej mocy, eby ci pomc przeciw Nieprzyjacielowi.
- Sprawa Piercienia! powtrzy Frodo, zupenie ju teraz oszoomiony.
- Tak, Piercienia rzek Merry. Mj kochany, zapomniae o przenikliwoci twoich
przyjaci! Od wielu lat na dugo przed znikniciem Bilba wiedziaem o istnieniu
Piercienia. Poniewa jednak byo jasne, e Bilbo pragnie to zachowa w tajemnicy,
nie zdradzaem si z moimi wiadomociami, dopki nie zawizalimy naszego
spisku. Co prawda nie znaem tak dobrze Bilba jak ciebie; ja byem za mody, a Bilbo
ostroniejszy ni ty, chocia take nie do jeszcze ostrony. Jeeli chcesz, powiem
ci, w jaki sposb po raz pierwszy odkryem sekret.
- Mw! szepn Frodo.
- Zgub Bilba, jak zawsze, stali si Bagginsowie z Sackville. Pewnego dnia, na rok
przed urodzinowym przyjciem, szedem drog i zobaczyem przed sob Bilba.
Nagle w oddali ukazaa si para Bagginsw z Sackville, idcych w nasz stron;
Bilbo zwolni kroku i... hop! Znikn! Tak byem zaskoczony, e ledwie zdobyem si
w ostatniej chwili na jaki pomys, by take si schowa, chocia w bardziej naturalny
sposb. Daem nurka w ywopot i dalej posuwaem si pod jego oson wzdu
drogi. Wyjrzaem zza krzakw na drog, gdy wreszcie Bagginsowie z Sackville
przeszli, i w miejscu, w ktrym wanie zatrzymaem wzrok, wyrs znienacka Bilbo.
Dostrzegem bysk zota, kiedy wsuwa jaki may przedmiot do kieszeni spodni. Od
tego dnia miaem oczy stale otwarte. Powiem nie owijajc w bawen: szpiegowaem
Bilba. Przyznasz chyba, e zagadka bya naprawd korcca, a ja przecie byem
modzikiem. Prcz ciebie, Frodo, jestem pewnie jedynym w Shire hobbitem, ktry
widzia tajn ksig starego Bilba.
- Czytae jego ksig? krzykn Frodo. Wielkie nieba! A wic nic nie da si przed
wiatem ukry?
- Nieatwo cos ukry, jak si zdaje odpar Merry. Zdoaem tylko rzuci okiem na
t ksig, a i to przyszo mi z wielkim trudem. Bilbo nigdy nie zostawia jej na
wierzchu. Ciekaw jestem, co si z ni stao. Chtnie bym do niej zajrza znowu. Moe
ty j masz, Frodo?
- Nie. Nie byo jej w Bag End. Pewnie Bilbo wzi j z sob.
- A wic, jak mwiem cign dalej Merry trzymaem jzyk za zbami a do
wiosny tego roku, kiedy to wytworzya si ju powana sytuacja. Wwczas
zawizalimy spisek, a e my take traktowalimy spraw powanie i bylimy
zdecydowani na wszystko, nie bawilimy si w zbytnie skrupuy. Z ciebie, Frodo,
nieatwy orzech do zgryzienia, a z Gandalfa jeszcze twardszy. Jeli chcesz pozna
naszego gwnego wywiadowc, mog ci go przedstawi.
- Gdzie on jest? spyta Frodo i rozejrza si dokoa, jakby oczekiwa, e z ktrej
szafy wyoni si ponura posta szpiega w masce.
- Wystp, Sam! rzek Merry.
Sam wsta, zaczerwieniony po uszy.
- Oto nasz informator! Zapewniam ci, e dostarcza nam mnstwo wiadomoci, nim
wreszcie zosta przyapany. Wiedz, e po tym zdarzeniu zachowa si tak, jakby si
czu zwizany sowem honoru, i odtd nie wycignlimy z niego nic wicej.
- Sam! zawoa Frodo.

82

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Nic na wiecie nie mogoby go bardziej zdumie, nie umiaby te powiedzie, czy to,
co czuje, jest gniewem, zaciekawieniem, ulg czy tylko wstydem, e da si tak
wystrychn na dudka.
- Tak, prosz pana rzek Sam. Bardzo pana przepraszam. Ale naprawd nie
miaem zych zamiarw wzgldem pana i pana Gandalfa. On zreszt bardzo
rozumnie radzi. Kiedy pan mwi: Musz i sam powiedzia: Nie! We ze sob
kogo, komu moesz zaufa.
- Okazuje si jednak, e nikomu ufa nie mona odpar Frodo.
Sam spojrza na niego strapionymi oczyma.
- To zaley, czego od przyjaci oczekujesz odezwa si Merry. Moesz nam
zaufa, e ci nie opucimy w dobrej czy zej doli, choby do najgorszego koca.
Moesz nam te ufa, e strzec bdziemy twojej tajemnicy lepiej, ni ty sam jej
strzege. Ale nie licz na nas, bymy ci pozwolili samotnie stawia czoo
niebezpieczestwu i odej od nas bez sowa. Jestemy twoimi przyjacimi. A w
kadym razie tak si rzecz przedstawia: wiemy bardzo wiele z tego, co ci Gandalf
powiedzia. Wiemy duo o Piercieniu. Boimy si okropnie, ale pjdziemy z tob albo
za tob, jak psy za tropem.
- Bd co bd doda Sam powinien pan sucha rady elfw. Gildor radzi, eby
pan wzi z sob przyjaci, jeeli zechc panu towarzyszy. Nie moe pan
zaprzeczy!
- Nie przecz rzek Frodo patrzc w oczy Samowi, ktry teraz szczerzy zby w
umiechu. Nie przecz, lecz nigdy ju nie uwierz, e pisz, choby nie wiem jak
gono chrapa. Odtd, eby si upewni, bd ci czstowa w takich razach
kopniakiem.
- Banda podstpnych hultajw! krzykn zwracajc si do pozostaych. Ale niech
tam! rzek wstajc i ze miechem machajc rk. Kapituluj! Posucham rady
Gildora. Gdyby nie czyhao na nas tak grone niebezpieczestwo, skakabym z
radoci. A nawet wiedzc o niebezpieczestwie, mimo wszystko jestem szczliwy,
jak dawno ju si nie czuem. Lkaem si tego wieczora!
- Doskonale! A wic sprawa ubita. Trzy razy wiwat na cze kapitana Froda i jego
druyny! krzyknli wszyscy i zaczli taczy wok niego. Merry i Pippin zapiewali
pie, najwidoczniej przygotowan z gry na t uroczysto. Uoyli j na wzr tej
pieni krasnoludw, ktra Bilba niegdy skusia na wypraw, i piewali na t sam
melodi:
egnaj, kominku, egnaj nam, salo!
Cho wichr powieje, deszcz lunie fal,
Trzeba nam zmyka z nastaniem zrz
Przez bory, lasy i szczyty wzgrz
Do Rivendellu, gdzie jeszcze wawy
Rd elfw mieszka pod runem trawy
Przez wrzosowiska, galopem, w cwa,
A dokd kt by powiedzie chcia?
Przed nami trwogi, za nami strachy,
A nasze oe pod nieba dachem,
A wreszcie koniec znojw i ez,
A wreszcie naszej wdrwki kres.

83

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Trzeba nam zmyka, trzeba nam gna,


Nim wit zapali pochodni dnia.
- Susznie powiedzia Frodo. Ale w takim razie mamy mnstwo roboty, nim
pjdziemy do ek... bo t noc przynajmniej moemy jeszcze przespa pod dachem.
- Och, to przecie tylko poezja! zawoa Pippin. Czy naprawd zamierzasz
wyruszy przed witem?
- Nie wiem odpowiedzia Frodo. Boj si Czarnych Jedcw i jestem pewien, e
nie jest bezpiecznie zatrzymywa si duej na jednym miejscu, tym bardziej w tym
domu, skoro wszyscy wiedz, e si tu wybieraem. Gildor take przestrzega mnie
przed zwlekaniem. Ale bardzo bym chcia spotka si z Gandalfem. Zauwayem, e
nawet Gildor stropi si, kiedy mu powiedziaem, e Gandalf nie stawi si wedle
umowy. Wszystko zaley od odpowiedzi na dwa pytania: Jak prdko Czarni Jedcy
mog dosta si do Buckleburga? I jak prdko my moemy by gotowi do dalszej
podry? Wymaga to chyba wielu przygotowa.
- Na drugie pytanie zaraz ci odpowiem rzek Merry. Moglibymy wyruszy ju za
godzin. Wszystko waciwie przygotowaem. W stajni stoi sze kucw; ywno i
cay sprzt zapakowane, z wyjtkiem moe jeszcze jakich ubra i mniej trwaych
prowiantw.
- Spisek, jak widz, pracowa sprawnie rzek Frodo. Ale co powiecie o Czarnych
Jedcach? Czy mona bez ryzyka czeka bodaj dzie jeszcze na Gandalfa?
- A jak mylisz, co jedcy by zrobili, gdyby ci tutaj znaleli? Decyzja od tego
zawisa odpar Merry. Oczywicie, przyjechaliby ju do tej pory, gdyby ich nie
zatrzymano przy Pnocnej Bramie, w miejscu, gdzie mur siga brzegu rzeki, tu
przy mocie. Stra u bramy nie przepuciaby ich w nocy, jakkolwiek mogliby si
przedrze przez ywopot. Za dnia zreszt stranicy rwnie staraliby si nie
dopuci obcych jedcw, przynajmniej dopty, pki by nie wrci wysaniec z
rozkazem Dziedzica z Hallu, bo ci gocie nie wygldaj przyjanie i wzbudziliby z
pewnoci przeraenie. Ale, rzecz jasna, ten kraj nie zdoaby opiera si dugo,
gdyby napastnicy uderzyli wiksz si. Moliwe te, e rano otwarto by bram nawet
Czarnemu Jedcowi, ktry by spyta o pana Bagginsa. Wszyscy niemal wiedz, e
postanowie tu wrci i zamieszka w Ustroni.

rodo przez dug chwil milcza zamylony.


- Zdecydowaem si - rzek wreszcie. - Wyrusz jutro o brzasku. Ale nie
pojad gocicem, to byoby jeszcze mniej bezpieczne ni pozostawanie w
tym domu. Jeeli opuszcz Buckland przez Pnocn Bram, wie o tym rozejdzie
si natychmiast, a przecie mona by przynajmniej na kilka dni zatai mj wyjazd.
Poza tym most i gociniec na wschd bd niechybnie pod obserwacj, niezalenie
od tego, czy ktry z jedcw dostanie si do Bucklandu, czy te nie. Nie wiemy, ilu
ich jest: co najmniej dwch, a moe znacznie wicej. Jedyna rada - wyruszy w
kierunku zgoa nieoczekiwanym.
- Ale to by znaczyo zapuci si w Stary Las! - zawoa ze zgroz Fredegar. - Tego
chyba nie zamierzasz zrobi? Las jest rwnie grony jak Czarni Jedcy.
- Niezupenie - rzek Merry. - Plan Froda tylko pozornie wydaje si rozpaczliwy, w
gruncie rzeczy jest dobry. To rzeczywicie jedyny sposb, eby wyruszajc nie mie
od razu pocigu na karku. Przy odrobinie szczcia moemy odsadzi si do
daleko, ni si tamci spostrzeg.
- W Starym Lesie nie liczcie na szczcie - odpar Fredegar. - Tam ono nikomu nie
sprzyja. Zabdzicie na pewno. Nikt tam si nie zapuszcza.

84

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- C znowu! - zawoa Merry. - Brandybuckowie chadzaj do lasu, ilekro im


przyjdzie fantazja. Mamy swoj prywatn furtk. Przed laty Frodo take by w lesie, a
ja bywaem wiele razy, oczywicie zwykle w biay dzie, kiedy drzewa s senne i
do spokojne.
- Rbcie, jak uwaacie - powiedzia Fredegar. - Co do mnie, to bij si Starego Lasu
bardziej ni wszystkiego na wiecie. Kr o nim koszmarne historie. Ale mj gos
nie liczy si, skoro nie bior udziau w wyprawie. Mimo to rad jestem, e zostanie
tutaj kto, kto powie o waszym postanowieniu Gandalfowi, kiedy si zjawi, bo z
pewnoci zjawi si niebawem.
Grubas Bolger, chocia szczerze do Froda przywizany, nie mia wcale ochoty
porzuca Shire'u i nie by ciekawy zagranicznych krajw. Rodzina jego pochodzia ze
Wschodniej wiartki, cile mwic z Budgeford w Bridgefields, lecz Grubas nigdy
dotychczas nie przekroczy mostu na Brandywinie. Wedug pierwotnego planu
spiskowcw mia pozosta w kraju, odprawia wcibskich goci i jak najduej
podtrzymywa legend, e pan Baggins przebywa nadal w Ustroni. Grubas przywiz
tu nawet stare ubranie Froda, by tym lepiej odegra swoj rol. Nikomu do gowy nie
przyszo, e ta rola moe si okaza niebezpieczna.
- Wspaniale! rzek Frodo, gdy zorientowa si w caym planie. Inaczej nie
moglibymy przekaza Gandalfowi adnej wieci. Nie wiem, czy owi jedcy umiej
czyta, czy nie, ale nie zaryzykowabym zostawienia listu, bo a nu wtargnliby tutaj i
przeszukali dom. Skoro Grubas podejmuje si broni tej fortecy, jestem spokojny, e
Gandalf dowie si, ktr drog obraem, a to utwierdza mnie w mojej decyzji. Jutro o
wicie ruszam do Starego Lasu.
- A wic rzecz postanowiona odezwa si Pippin. Biorc wszystko w rachub,
wol swj los ni Fredegara, ktry ma tutaj czeka na Czarnych Jedcw.
- Inaczej zapiewasz, jak si znajdziesz w gbi lasu odpar Grubas. Jutro o tej
porze bdziesz aowa, e nie siedzisz tu razem ze mn.
- Nie ma ju co o tym rozprawia rzek Merry. Teraz trzeba jeszcze posprzta i
ukoczy pakowanie, a potem pjdziemy spa. Zbudz was wszystkich przed
witem.

rodo, znalazszy si wreszcie w ku, dugo nie mg zasn. Bolay go nogi.


Rad by, e nazajutrz kuc poniesie go na grzbiecie. W kocu zapad w psen i
zwidziao mu si, e przez okno patrzy z wysoka na czarne morze spltanych
drzew. W dole, midzy korzeniami, czogay si przy ziemi jakie stwory i wszyy
pilnie. Frodo by pewien, e wywsz go wczeniej czy pniej. Potem jaki haas
dobieg z oddali. Zrazu Frodo myla, e to potny wiatr nadlatuje wrd lici z gbi
lasu. Potem zrozumia, e to jest szum nie lici, lecz odlegego morza, szum, ktrego
nigdy jeszcze nie sysza, ale ktry czsto nawiedza go w niespokojnych snach.
Nagle zauway, e stoi na otwartym polu. Dokoa nie byo wcale drzew. Znalaz si
w ciemnoci wrd wrzosowisk, a powietrze miao dziwny sony zapach. Podnisszy
wzrok ujrza przed sob smuk bia wie, wystrzelajc samotnie nad wysokim
wzgrzem. Zdja go ch, by wdrapa si na szczyt wiey i zobaczy morze. Zacz
si wspina na wzgrze ku wiey, gdy nagle niebo rozbyso i hukn grzmot.

85

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 6
Stary Las

rodo zbudzi si gwatownie. W pokoju byo jeszcze ciemno. Merry sta w


progu: w jednej rce trzyma wiec, drug bbni w drzwi.
- Dobrze, ju dobrze! Co si stao? spyta Frodo, wstrznity i oszoomiony.
- Jak to co? odpar Merry. Pora wstawa. Wybio ju p do pitej, mga gsta na
dworze. Ruszaj si! Sam przygotowuje niadanie. Nawet Pippin ju wsta. Id sioda
kuce i przyprowadz tego, ktry ma dwiga juki. Zbud leniucha Fredegara.
Nieche nas przynajmniej odprowadzi.
Nieco po szstej piciu hobbitw byo gotowych do drogi. Grubas Bolger nie
przestawa ziewa. Wymknli si cicho z domu. Pierwszy szed Merry prowadzc
objuczonego kuca ciek, ktra biega za domem przez zagajnik, a potem na
przeaj polami. Licie na drzewach byszczay, z gazek kapao, trawa srebrzya si
od zimnej rosy. Byo bardzo cicho, kady gos z oddali dochodzi wyrany i czysty:
gdakanie drobiu z jakiego podwrka, trzask drzwi zamykanych w ktrym z
odlegych domw.
W stajni czekay kuce, krzepkie mae wierzchowce, takie, jakie hobbici lubi
najbardziej: niezbyt szybkie, lecz wytrwae. Skoczyli na sioda i wkrtce zanurzyli si
we mgle, ktra otwieraa si przed nimi jako opornie, a zamykaa za ich plecami
jako nieprzyjemnie. Przez godzin jechali tak, powoli i w milczeniu, gdy nagle
zamajaczy im przed oczyma Zielony Mur. By wysoki i osnuty u szczytu srebrn
pajczyn.
- Jak wy si przedostaniecie? spyta Fredegar.
- Jazda za mn rzek Merry a zaraz si przekonasz.
Skrci w lewo wzdu ywopotu i wkrtce znaleli si wszyscy w miejscu, gdzie mur
krzakw wygina si okrajc gbok kotlink. W pewnej odlegoci od muru
otwiera si wykop, agodnie opadajcy w kotlin. Z dwch stron osania go mur z
cegie, stopniowo coraz wyszy, a wreszcie sklepia si tworzc tunel, ktry wrzyna
si w gb ziemi pod ywopotem i wynurza znw poza nim w drugiej kotlinie.
Grubas Bolger wstrzyma kuca.
- egnaj, Frodo! powiedzia. Wolabym, eby nie wchodzi w las. Miejmy
nadziej, e nie bdziesz woa o ratunek, nim ten dzie przeminie. Ale ycz ci
szczcia dzisiaj i zawsze!
- Bd szczliwy odpar Frodo jeeli nie spotkam po drodze nic gorszego nili
ten Stary Las. Powiedz Gandalfowi, eby mnie goni Wschodnim Gocicem, bo
wrcimy na niego jak si da najspieszniej.
- Do widzenia! krzyknli hobbici zjedajc wykopem w d i znikajc sprzed oczu
Fredegara w tunelu.
Byo tu ciemno i wilgotno. W drugim kocu zagradzaa wylot mocna brama z
elaznej kraty. Merry zeskoczy z sioda, odryglowa bram, a gdy wszyscy znaleli
si poza ni, zatrzasn z powrotem. Rygle opady z gonym szczkiem, a dwik
ten wyda si zowrogi.
- Stao si! rzek Merry. Opucie Shire, jeste poza granic kraju, na brzegu
Starego Lasu.
- Czy to prawda, co o nim opowiadaj? spyta Pippin.
- Nie wiem, co masz na myli odpar Merry. Jeeli ci chodzi o stare bajki o
goblinach, wilkach i tym podobnych potworach, ktrymi niaki straszyy Grubasa, to
raczej nieprawda. A przynajmniej ja w te historie nie wierz. Prawda jednak, e las
86

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

jest niesamowity. Mona by powiedzie, e wszystko tam yje bujniej i ledzi czujniej
wydarzenia, ni my przywyklimy w Shire. Drzewa nie lubi obcych. Patrz na ciebie.
Zazwyczaj poprzestaj na tym i pki soce wieci, nie robi nic wicej. Tylko od
czasu do czasu ktre, bardziej od innych zoliwe, rzuci ga pod nogi, wysunie
korze na ciek, oplcze ci powojem. Noc jednak bywa podobno gorzej. Sam
ledwie raz i drugi znalazem si w lesie po zmroku, a i to na skraju, tu za murem.
Zdawao mi si, e drzewa szepc co midzy sob, przekazuj jakie nowiny,
zmawiaj si w niezrozumiaym jzyku; gazie koysay si i giy, chocia wiatru nie
byo. Powiadaj, e drzewa wrcz poruszaj si, e umiej okry i zamkn
niepodanych goci. Rzeczywicie przed laty zaatakoway kiedy nasz mur: stany
tu, schyliy si ponad nim a na drug stron. Przyszli jednak zaraz hobbici z
siekierami, wyrbali setki drzew, rozniecili wielkie ognisko w lesie, wypalili dugi pas
ziemi na wschd od muru. Drzewa ju potem nie powtrzyy napaci, ale stay si
bardzo dla nas nieyczliwe. Po dzi dzie szeroka ysina znaczy to miejsce, gdzie
podwczas pono ognisko.
- Czy tylko ze strony drzew grozi niebezpieczestwo? spyta Pippin.
- W gbi lasu i na jego dalszych kracach yj rozmaite dziwne stwory odpar
Merry. Tak przynajmniej syszaem, bo nigdy ich na wasne oczy nie widziaem.
Kto wycina cieki. Ilekro wejdziesz w las, znajdziesz otwarte przesieki, ale
niepojtym sposobem drki te przesuwaj si i zmieniaj od czasu do czasu. Nie
opodal naszego tunelu zaczyna si albo moe zaczynaa si szeroka cieka,
ktra wiedzie na polan po ognisku, a dalej mniej wicej w podanym kierunku, na
wschd i troch ku pnocy. T wanie ciek sprbuj odnale.

obbici przebywszy bram tunelu posuwali si w poprzek szerokiej kotliny.


Nika cieyna prowadzia z niej w gr do stp lasu, ktry by tutaj o dobre
sto jardw oddalony od muru. cieyna urywaa si jednak, gdy znaleli si
pod drzewami. Ogldajc si, dostrzegali poprzez gste gazie ciemn kresk
ywopotu; patrzc przed siebie, widzieli tylko pnie najrniejszych wielkoci i
ksztatw; proste lub pochye i kolawe, grube lub smuke, gadkie lub skate i
rozgazione, a wszystkie gazie byy zielone albo siwe od mchu i olizych,
kosmatych porostw.
Wrd hobbitw jeden tylko Merry zachowa do pogodn min.
- Prowad nas i znajd t ciek zwrci si do niego Frodo. Uwaajmy, eby si
nie pogubi i nie zapomnie, w ktrej stronie jest mur.
Torowali wic sobie drog wrd drzew, a kuce stpay ostronie, omijajc spltane i
wijce si po ziemi korzenie. Las nie by tu podszyty. Teren wci si wznosi ku
grze, a w miar jak wdrowcy posuwali si naprzd, drzewa zdaway si coraz
wysze, ciemniejsze i gciej zbite. Nie syszeli nic prcz szelestu kropel kapicych
od czasu do czasu z nieruchomych lici. Na razie nie zauwayli adnych szeptw ani
ruchu wrd gazi, lecz wszyscy mieli niepokojce wraenie, e kto patrzy na nich
niechtnie i e ta niech z kad chwil pogbia si, zmienia w antypati, a nawet
we wrogo. Odczuwali to coraz wyraniej, a wreszcie zaczli zerka to w gr, to
przez rami za siebie, jakby oczekujc, e lada chwila spadnie na nich znienacka
jaki cios.
cieki wci nie byo wida ani ladu, drzewa ustawicznie zastpoway im
drog. Nagle Pippin, nie mogc duej znie napicia, wybuchn niespodzianie
krzykiem:
- Hej! Hej! zawoa. Nic zego tu nie zrobi! Pozwlcie mi tylko przej!

87

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Hobbici zaskoczeni przystanli, krzyk jednak urwa si, jakby zduszony cik
zason. Nie odpowiedziao mu ani echo, ani gos aden, las wszake jakby si
jeszcze bardziej zagci i jeszcze czujniej wpatrzy w natrtw.
- Na twoim miejscu nie wrzeszczabym powiedzia Merry. Wicej to nam
zaszkodzi, nili pomoe.
Frodo zaczyna ju powtpiewa, czy mona przedrze si przez las i czy dobrze
zrobi wcigajc przyjaci w ten okropny gszcz. Merry rozglda si na wszystkie
strony i zdawao si, e ju nie jest pewny, jaki kierunek obra. Spostrzeg to Pippin.
- Prdko zdye zmyli drog rzek. W tej samej jednak chwili Merry gwizdn z
zadowolenia i wskaza co przed sob.
- No, no! powiedzia. A wic te drzewa naprawd si ruszaj.
Oto przed nami jest polana po ognisku... przynajmniej mam nadziej, e to ona... ale
cieka jakby si od niej odsuna.

miar jak szli naprzd, rozjaniao si wok nich. Nagle wydostali si


spomidzy drzew i znaleli na rozlegej kolistej polanie. Nad gowami
zobaczyli niebo bkitne i czyste, co ich zdziwio, bo pod sklepieniem lasu
nie mogli zauway, jak ranek si rozpogadza i jak mga podnosia si w gr.
Soce wszake nie stao jeszcze do wysoko, by zala blaskiem polan, chocia
jego promienie sigay ju czubw drzew. Wok polany licie byy gciejsze i
zielesze, zamykajc j nieprzeniknion prawie cian, na niej za to nie roso ani
jedno drzewo, tylko szorstka trawa i przerne zielska: badylasta, spowiaa cykuta,
dzika pietruszka, mlecze rozsiewajce puszysty popi, wybujae pokrzywy i osty.
Ponure to byo miejsce, a jednak wydawao im si uroczym, wesoym ogrodem w
porwnaniu z lenym gszczem. Hobbici nabrali otuchy i z nadziej spogldali w
niebo, po ktrym blask dnia coraz szerzej si rozlewa. W gbi polany ciana drzew
rozstpowaa si nieco, ukazujc wyran ciek. Biega w gb lasu, miejscami
szeroka i otwarta od gry, chocia tu i wdzie drzewa j zacieniay i ocieniay
puapem gazi. Pojechali t ciek. Wci pili si nieco pod gr, lecz teraz
posuwali si znacznie szybciej i raniej, myleli bowiem, e las da si uagodzi i
wreszcie przestanie im broni przejazdu.
Po chwili wszake zrobio si na ciece gorco i duszno. Drzewa z obu stron
zbiegy si ciasno i podrni znw niewiele drogi widzieli przed sob. Silniej jeszcze
ni poprzednio wyczuli otaczajc ich wrogo lasu. A las by tak cichy, e szelest
suchych lici pod kopytami kucw lub szczk podkowy o zdradzieckie korzenie
dudni w uszach. Frodo sprbowa zapiewa, eby doda towarzyszom serca, ale
wydoby zaledwie szept z garda:
O wdrownicy w krain cienia,
Nie rozpaczajcie! Cho si nie zmienia
Gsty br jednak kiedy si skoczy
I oto przestrze zalana socem,
Oto zachody soca i wschody
I po dniu starym znowu dzie mody...
Wschd, czyli zachd gdzie br si skoczy.
Ostatnie sowo rozpyno si w ciszy. Powietrze zdawao si cikie, sowa nie
chciay si klei. Tu za nimi ogromna ga nachylonego nad ciek starego
drzewa z oskotem spada na ziemi. Przed nimi las zastpowa drog.

88

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie podoba mu si twoja piosenka o tym, e si skoczy i zginie rzek Merry.


Lepiej dajmy na razie spokj piewom. Poczekajmy, a dotrzemy na skraj lasu, a
wtedy poegnamy go gromkim chrem.
Mwi to wesoo: jeli nawet czu jaki powany niepokj, nie zdradzi si niczym.
Przyjaciele nie odpowiedzieli ani sowem. Byli zgnbieni. Wielki ciar przytacza
serce Froda, ktry z kadym krokiem bardziej aowa, e wpad na pomys stawienia
czoa grozie lasu. Ale w chwili gdy ju chcia zatrzyma si i zaproponowa odwrt (o
ile to jeszcze byo moliwe), widok zmieni si nagle. cieka, dotd wci
wspinajca si do gry, biega teraz niemal poziomo. Ciemne drzewa rozstpiy si
ukazujc w perspektywie odcinek prostej drogi. W pewnym oddaleniu wznosi si
przed wdrowcami zielony pagrek, bezdrzewny, sterczcy niby ysa gowa w wiecu
drzew. cieka, jak si zdawao, wioda wprost na ten pagrek.
Przyspieszyli kroku, uradowani nadziej, e bodaj na chwil wydostan si
ponad sklepienie lasu. cieka biega w d, potem znowu w gr, a doprowadzia
ich wreszcie do stp stromego zbocza; tu pozbywaa si drzew niknc w trawie. Las
otacza wzgrze w krg, niby bujne wosy, wrd ktrych wygolono kolist ysin.

obbici poprowadzili kuce zakosami pod gr a na szczyt. Tu stanli i


rozejrzeli si wkoo. Powietrze byo pene sonecznego blasku, lecz mimo to
przymglone tak, e nie mogli sign wzrokiem daleko. W pobliu jednak
mga znikna prawie zupenie, zalegaa jeszcze tylko lene zapadliska i snua si
niby kby pary lub pasma biaego dymu w poudniowej stronie, nad gbok fad
terenu, ktra przecinaa las.
- Tam rzek Merry wskazujc rk widzicie lini rzeki Wii. Spywa ona z wydm na
poudnio-zachd rodkiem lasu, aby pod Ostatni k wpa do Brandywiny. Nie
pjdziemy tamtdy! Dolina Wii jest podobno najbardziej niesamowitym zaktkiem, jak
gdyby orodkiem, z ktrego promieniuj wszystkie lene dziwy.
Przyjaciele spojrzeli w kierunku wskazanym przez Meriadoka, lecz nie widzieli nic
prcz mgy nad wilgotn, zapad dolin; za t mg gina z oczu poudniowa cz
lasu.
Na szczycie pagrka soce przygrzewao ju mocno. Musiao by blisko
poudnia, ale jesienne opary wci jeszcze zasaniay ze wszystkich stron dalsze
widoki. Na zachodzie nie mogli odrni ani linii muru ani doliny Brandywiny. Na
pnocy, ku ktrej zwrcili wzrok z najywsz nadziej, nie zobaczyli nic, co mogoby
by Wschodnim Gocicem celem ich wdrwki. Stali na wyspie pord morza
drzew, a horyzont by ukryty za zason. Od poudnio-wschodu teren opada bardzo
stromo, jak gdyby stok wzgrza przedua si daleko w gb lasu, niby zstpujce w
morze brzegi wyspy, ktra jest w rzeczywistoci gr sterczc z gbiny. Hobbici
siedli na trawiastej krawdzi i zjedli obiad patrzc ponad las cigncy si u ich stp.
Kiedy soce wznoszc si mijao zenit, otworzy im si na chwil od wschodu widok
na odlege szarozielone kopuy Kurhanw, ktre cigny si w tej stronie za Starym
Lasem. Ucieszyli si, bo mio byo dostrzec cokolwiek poza granic drzew, nie
zamierzali jednak wdrowa t drog; Kurhany w legendach hobbitw miay saw
rwnie ponur jak Stary Las.

kocu postanowili rusza znowu. lad cieki, ktry przywid ich na


pagrek, ukazywa si dalej na pnocnym zboczu, ledwo jednak posunli
si par krokw, zauwayli, e drka odchyla si wci w prawo. Wkrtce
te zacza opada gwatownie w d i mona ju byo zorientowa si, e prowadzi
ku dolinie Wii, czyli w niepodanym zupenie kierunku. Po krtkiej naradzie

89

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zdecydowali si opuci zwodnicz ciek i skrci na pnoc, bo chocia nie


zdoali ze szczytu pagrka wypatrzy gocica, sdzili, e musi przebiega on w tej
stronie i nie dalej ni o kilka mil std. Zreszt od pnocy, po lewej stronie cieki,
teren wydawa si suchszy i bardziej dostpny, sfalowany wzgrzami, na ktrych las
by rzadszy i gdzie rosy sosny oraz wierki zamiast dbw, jesionw i przernych
dziwnych, bezimiennych drzew zaludniajcych gszcze.

ocztkowo mieli wraenie, e zrobili dobry wybr; soce, ktre od czasu do


czasu migao im w przewicie wrd gazi, niepojtym sposobem cofao si
jak gdyby ku wschodowi, a wdrowcy mogli teraz posuwa si do szybko.
Ale wkrtce drzewa znw zaczy gstnie wok nich, i to w miejscu, w ktrym z
daleka las wydawa si rzadszy i mniej ni gdzie indziej spltany. Potem
niespodzianie trafili na gbokie parowy, jakby koleiny wyobione przez koa
olbrzymich wozw lub fosy czy te zapadnite drogi z dawna nie uywane i zarose
kolczastymi chaszczami. Parowy te najczciej przecinay im drog tak, e nie chcc
zboczy z wytknitego kierunku, musieli w nie zstpowa, a pniej wdziera si
znowu pod gr, co byo uciliwe i trudne dla kucykw. Ilekro zapuszczali si w
parw, zbite zarola i skbione zielska stawiay opr, jeeli chcieli i w lewo,
rozstpoway si natomiast, kiedy skrcali w prawo; musieli te zawsze przedziera
si do dugo dnem jaru, nim znaleli moliwo wydostania si na jego drugi brzeg.
Ilekro za wychodzili z parowu, zanurzali si w gstszy jeszcze i ciemniejszy las.
Stale te co przeszkadzao i w lewo i pod gr, zmuszajc ich do zbaczania w
prawo i schodzenia w d.
Po godzinie czy moe dwch stracili zupenie orientacj, ale pewni byli, e od
dawna nie posuwaj si w kierunku pnocnym. Odcignito ich z obranego szlaku,
wytknito inny, na poudnio-wschd nie ku skrajowi lasu, lecz w jego gb.
Pnym popoudniem z trudem i mozoem zleli w parw szerszy i gebszy ni
wszystkie poprzednie. ciany mia tak strome i zaronite, e nie byo mowy o
wspinaczce w gr; ani cofn si, ani naprzd pj nie mogli, chyba e porzuciliby
tutaj kucyki i bagae. Jedyna moliwa droga wioda dnem parowu w d. Pod nogami
mieli teraz grunt mikszy, miejscami nawet grzski; na zboczach pojawiy si
strumyki i wkrtce ju wedrowali brzegiem potoku, ktry szemrzc sczy si wrd
zielska. Nagle teren zacz gwatownie opada, a potok, teraz ju obfitszy, z
pluskiem, wartko i haaliwie pdzi w d. Hobbici znaleli si w gbi mrocznego
wwozu, pod sklepieniem rosncych na jego wysokich brzegach drzew.
Czas jaki wlekli si wzdu potoku, gdy niespodzianie wynurzyli si z
ciemnoci. Jakby w wylocie bramy ujrzeli przed sob znowu blask soca.
Wydostajc si pod otwarte niebo stwierdzili, e zeszli lebem z wysokiego,
stromego zbocza, nieomal urwiska. U jego stp cigna si szeroka dolina
poronita traw i sitowiem, a w dali wida byo przeciwlegy stok, prawie rwnie
niedostpny. Zote przedwieczorne soce wypeniao sennym ciepem ukryty midzy
dwiema cianami zaktek. Przez rodek, midzy dwoma szeregami starych wierzb,
ciemna rzeka sczya leniwie bure wody; wierzby splatay nad ni korony, wierzby
zwalone zagradzay ich nurt, wierzby rzucay na ni tysice zwidych lici; ciepy,
agodny wietrzyk lekko tchn nad dolin, trzciny szeleciy, a gazki wierzbowe
skrzypiay z cicha.
- No, teraz wreszcie zaczynam rozumie, gdzie jestemy! rzek Merry. Zaszlimy
w odwrotnym kierunku, ni zamierzalimy. To jest Wija! Pjd naprzd i zbadam
teren.

90

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Wybieg w blask soneczny i znikn w wysokiej trawie. Po chwili wrci z


wiadomoci, e grunt midzy urwiskiem a rzek wydaje si do pewny i mona
znale suche przejcia a na sam brzeg.
- Co wicej doda wzdu tego brzegu wida lady jak gdyby cieki. Jeeli
skrcimy w lewo i pjdziemy t ciek, pewnie w kocu dojdziemy na wschodni
skraj lasu.
- Pewnie! rzek Pippin. Chyba e ta cieka nie prowadzi a tak daleko i po
prostu urywa si w jakim bagnie. Jak mylisz, kto wydepta ten lad i po co? Rcz
ci, e nie zrobi tego przez uprzejmo dla nas. Nauczyem si nieufnoci do tego
lasu i wszystkiego, co tu yje, zaczynam te wierzy w historie, ktre o nim
opowiadaj. Czy masz bodaj przyblione pojcie, jak dugo std bdzie trzeba i na
wschd?
- Nie odpar Merry. Nie mam pojcia. Nie wiem wcale, jak daleko std jest ujcie
rzeki, nie wiem te, kto moe chodzi tdy tak czsto, e wydepta ciek wzdu
brzegu. Ale innej drogi, by si std wydosta, nie widz ani si nie domylam.
Wobec tego ruszyli jeden za drugim, a Merry prowadzi ich ku wypatrzonej ciece.
Wszdzie trzciny i trawy byy bujne i wysokie, miejscami sigay ponad ich gowy;
lecz cieka, gdy wreszcie na ni trafili, okazaa si atwa i wyrana; wia si po
suchym gruncie, omijajc bagna i kaue. Tu i wdzie przecina j strumyk
spywajcy z lasw, pooonych wyej od rzeki, ale wszdzie w tych miejscach pnie
drzew lub wizki chrustu tworzyy wygodne kadki.
Hobbitom dokucza teraz upa. Chmary much przernych odmian brzczay
im koo uszu, a popoudniowe soce pieko w plecy. W kocu osoni ich
niespodzianie lekki cie; ogromne siwe gazie splatay si nad ciek. Z kadym
krokiem jednak trudniej byo si posuwa naprzd. Jak gdyby senna ociao
wypeza spod ziemi, lepia im si do ng, unosia si w powietrzu, ogarniaa gowy i
oczy. Frodo spostrzeg, e broda mu opada na piersi, a gowa chwieje si
bezwadnie. Idcy przed nim Pippin pad na kolana. Frodo przystan. Usysza gos
Merryego, ktry mwi:
- Nic z tego. Nie pjd ani kroku dalej, pki nie odpoczn. Musz si cho troch
przespa. Pod wierzbami jest rzeko. Mniej much.
Froda tkno ze przeczucie.
- Naprzd! krzykn. Jeszcze nam nie wolno zasn. Najpierw trzeba si
wydosta z lasu.
Tamci jednak byli zbyt senni, eby zwaa na przestrogi. Sam sta przy nich z
ogupia min, ziewajc i mruc oczy.
Nagle Froda take opanowaa senno. W gowie mu si zakrcio. Dokoa
zalega niemal zupena cisza. Muchy przestay brzcze. Tylko ledwie dosyszalny,
miy szum, jakby nika melodia szeptanej piosenki, dolatywa spomidzy gazi
sklepionych nad ciek. Frodo unis cikie powieki i zobaczy nad sob schylon
ogromn wierzb, sdziw i omsza. Wydaa mu si olbrzymia, a jej rozoyste
konary sigay ku niemu jak chciwe ramiona o stu doniach i tysicach dugich
palcw; skaty, kolawy pie zia szerokimi szczelinami, ktre trzeszczay z cicha,
ilekro poruszyy si gazie. Licie migocce na tle sonecznego nieba olniy wzrok
Froda. Potkn si i run w traw.
Merry i Pippin powlekli si par krokw dalej i pooyli, opierajc plecy o pie
wierzby. Drzewo koysao si i skrzypiao, a za sennymi hobbitami szpary rozwieray
si w pniu, jakby zapraszajc do wntrza. Popatrzyli w gr na szare i zielone licie,
drce w rozwietlonym powietrzu i piewajce cicho. Zamknli oczy i wydao im si,

91

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

e sysz sowa pieni, sowa kojce, opowiadajce o wodzie i nie. Poddali si ich
urokowi i zapadli w gboki sen u stp olbrzymiej siwej wierzby.
Frodo lec na ciece przez chwil walczy ze snem, ktry go obezwadnia.
Wreszcie przemg si i z wysikiem wsta. Nie zdoa si jednak oprze pokusie
chodnej wody.
- Poczekaj na mnie, Samie mrukn. Musz cho na minut zanurzy stopy w
rzece.
Na p przytomny posun si naprzd, obchodzc wierzb od strony rzeki w
miejscu, gdzie wielkie, krte korzenie wysuway si ku wodzie, niby skate, mae
smoki peznce do wodopoju. Siad okrakiem na jednym z tych korzeni, plusn
rozpraonymi stopami do chodnej, brunatnej wody i nagle on take zasn, oparty
plecami o drzewo.

am usiad i skrobic si po gowie ziewn szeroko. By strapiony. Wieczr si


zblia, a gwatowna senno, ktra napada ca kompani, wydaa mu si
podejrzana.
- Jest tu jaka inna przyczyna szepn do siebie nie tylko soce i upa. Nie
podoba mi si to wielkie stare drzewo, nie mam do niego zaufania. Jak to piewa! A
wci o spaniu. Nic dobrego z tego nie wyniknie.
Dwign si z trudem i powlk, eby zobaczy, co porabiaj kucyki. Stwierdzi, e
dwa odbiegy ciek daleko naprzd; zapa je i sprowadzi z powrotem, i w tym
momencie usysza dwa dziwne odgosy: jeden gwatowny, drugi agodny, lecz
wyrany. Pierwszy to by pluski, jakby co cikiego wpado do wody. Drugi
przypomina szczk zamka w zatrzaskiwanych drzwiach.
Sam skoczy na brzeg rzeki. Frodo by ju w wodzie, ale tu przy brzegu;
ogromny korze obejmowa go i wciska w gb, on jednak wcale si nie broni. Sam
chwyci go za kurtk i wycign spod korzenia, potem wyholowa na traw. Niemal
natychmiast Frodo ockn si, zakaszla, wykrztusi wod z garda.
- Czy wiesz, Samie powiedzia wreszcie e to niegodziwe drzewo wrzucio mnie
do rzeki? Czuem dobrze. Ogromny korze oplta mnie i zepchn.
- nio si panu pewnie rzek Sam. Nie trzeba sadowi si w takim miejscu, kiedy
sen ogarnia.
- A co z tamtymi dwoma? Ciekawym, co im si przynio?
Obeszli drzewo i wtedy dopiero Sam zrozumia, co to za szczk sysza przed chwil.
Pippin znikn. Szpara w pniu, przy ktrej lea, zamkna si tak, e nie zostao ani
znaku. Merry by w potrzasku: druga szpara zacisna si obejmujc go w pasie; nogi
sterczay mu na zewntrz, reszta ciaa tkwia we wntrzu pnia, a krawdzie dziupli
trzymay j niby kleszcze.
Frodo i Sam zaczli najpierw wali piciami drzewo w tym miejscu, gdzie by
uwiziony Pippin. Potem gorczkowo jli szarpa paszcz wchaniajc biedaka
Merryego, usiujc j rozewrze. Wszystko jednak na prno!
- Co za haniebny przypadek! krzykn wzburzony Frodo. Czemu nie zostalimy
w ustroni!
I kopn wierzb z rozmachem, bez litoci dla wasnej nogi. Ledwie dostrzegalny
dreszcz przebieg przez pie w gr ku koronie lici, ktre zadray i zaszeleciy,
lecz teraz ich gos zabrzmia jak cichy, odlegy wybuch miechu.
- Nie mamy chyba siekiery w naszych tobokach? spyta Sam.
- Wziem ze sob may czekanik do rbania drzewa na ognisko odpar Frodo.
Nie na wiele si zda.

92

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Chwileczk! Zawoa Sam, jakby wzmianka o ognisku natchna go jakim


pomysem. Moe by ogie co tu poradzi?
- Moe z powtpiewaniem rzek Frodo. Udaoby si nam pewnie upiec Pippina
ywcem.
- Moglibymy na pocztek sprbowa, czy drzewo zlknie si i nie ustpi z blu
zapalczywie tumaczy Sam. Jeeli nie popuci, zwal je, chobym mia gry pie
wasnymi zbami.
Pobieg do kucw i w mig wrci z krzesiwem i czekanikiem.
Szybko zgarnli such traw, licie, okruchy kory, chrustu i poamanych
patykw. Usypali stos tu pod drzewem, ale jak najdalej od dwch winiw. Ledwie
Sam skrzesa iskr na hubce, sucha trawa zaja si ogniem, buchny w gr
pomienie i dym. Gazie zatrzeszczay. Drobne piekce palce ognia zmacay such i
spkan kor sdziwego drzewa. Wierzba od korzeni po czub zadygotaa. Zdawao
si, e licie w grze sykny z blu i gniewu. Merry krzykn, a z wntrza pnia doby
si stumiony jk Pippina.
- Zgacie ogie! Zgacie! woa Merry. Przetnie mnie na p, jeeli nie
posuchacie. Tak powiedziaa.
- Co? Kto powiedzia?
- Zgacie! Zgacie! baga Merry. Wierzba gwatownie zakoysaa gaziami. Szum
si rozleg, jakby wiatr si zerwa i nis poprzez gazie wszystkich drzew wkoo
coraz dalej; rzekby kto, e cisnli kamie w upion wod i gniew marszczy morze
lasu nad ca dolin. Sam kopniakiem rozrzuci mae ognisko i zadepta ar. Frodo
tymczasem, nie bardzo wiedzc, dlaczego tak robi i co sobie po tym obiecuje,
wybieg na ciek wrzeszczc: Na pomoc! Na pomoc! Nie sysza prawie wasnego
przeraliwego krzyku, bo ledwie sowa wyfruway z jego ust, gdy wiatr huczcy wrd
wierzb porywa je i topi w szumie lici. Frodo by zrozpaczony. Straci gow i nie
widzia ratunku.
Nagle stan. Czy mu si wydao, czy te naprawd kto odpowiedzia na jego
woanie? Z daleka, z gbi lasu dolatywa jaki gos; Frodo odwrci si i wsucha; nie
mg duej wtpi: kto piewa. Gboki radosny gos piewa wesoo i beztrosko,
ale bez sensu:
Hej dol, merry dol, ...dzi-dzi-li-dzi-dillo!
Ding i dong, hop w snop wierzbo wydziwillo!
Tom Bom, zuch ten Tom, Tomek Bombadillo!
Na p z nadziej, na p ze strachem, e zjawi si nowe niebezpieczestwo, Frodo i
Sam zamarli na ciece. Nagle, po tej kaskadzie niedorzecznych jak im si
zdawao dwikw, gos wzbi si dononie i wyranie sowami takiej oto pieni:
Hej, chod, merry dol, derry serce skacze,
Lekko chodzi wiatr upierzony szpaczek,
A tu koo wzgrza lnica w blaskach soca
Na powiat gwiezdn w progu czekajca
Moja pikna pani, Rzeki crka moda
miglejsza ni witka i czystsza ni woda.
Stary Bombadil od drzewa do drzewa
Niosc wodne lilie skacze i tak piewa:
Hej, chod, merry dol, derry dol... jak modo!
Zociutka, ciutka o Zota Jagodo!

93

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Wierzba Staruszeczka ju gazki zblia,


Tom si bardzo pieszy, bo si wieczr zblia.
Tom z liliami skacze od drzewa do drzewa
Hej, chod, derry dol dong syszcie, jak piewa!
Frodo i Sam stali jak urzeczeni. Wiatr ucich. Licie znw zwisy spokojnie ze
sztywnych gazi. Nowy wybuch pieni i nagle w tanecznych podskokach wynurzy
si spord sitowia stary, pognieciony kapelusz z wysok gwk i z dugim
niebieskim pirem zatknitym za wstk. Jeszcze jeden podskok i ukaza si
czowiek czy moe kto bardzo do czowieka podobny. Kto wikszy i ciszy ni
hobbici, lecz mniejszy, ni bywaj zazwyczaj ludzie; haasowa wszake co najmniej
jak czowiek, przytupywa tgimi nogami obutymi w ogromne te buty i gna przez
trawy i trzciny jak krowa do wodopoju. Ubrany by w niebieski kubrak i mia dug
kasztanowat brod. Niebieskie oczy iskrzyy si jasno, twarz bya rumiana jak
dojrzae jabko, lecz miech rysowa na niej siatk wesoych zmarszczek. W rku
nis na szerokim liciu jak na tacy bukiecik lilii wodnych.
- Na pomoc! krzyknli Frodo i Sam biegnc na spotkanie nieznajomego z
rozpostartymi ramionami.
- Ho! Ho! Spokojnie! zawoa czowieczek podnoszc jedn rk. Stanli jak wryci.
No, co tam, malcy? Gdzie to tak pdzicie sapic niczym miechy? Co si tu dzieje?
Czy wiecie, kim jestem? Tom Bombadil. Powiedzcie, co si wam przydarzyo. Tom
si bardzo spieszy. A nie zgniecie moich lilii.
- Wierzba chwycia moich przyjaci! krzykn bez tchu Frodo.
- Pan Merry uwiziony w dziupli! krzykn Sam.
- Co takiego? zawoa Tom Bombadil podskakujc wysoko. Stara wierzba pata
figle? Nic gorszego si nie stao? No, poradzimy na to zaraz. Znam jej piosenk.
Stara, siwa wierzba! Zamro jej szpik w kociach, jeli si nie uspokoi. Tak jej
zapiewam, e korzenie trzasn, taki wicher rozkoysz, e jej licie i gazie opadn.
Starucha!
Ostronie pooy swoje lilie na trawie, podbieg do drzewa. Wwczas zobaczy nogi
Merryego sterczce jeszcze na zewntrz: reszt ju wierzba wcigna do dziupli.
Przyoy usta do szpary w pniu i zanuci cichutko. Hobbici nie mogli dosysze sw,
ale Merry najwidoczniej si oywi, bo wierzga teraz gwatownie. Tom odskoczy,
uama zwisajc ga i zacz ni chosta wierzb.
- Wypu ich, starucho! mwi. Co sobie mylisz? Niepotrzebnie si zbudzia.
Jedz ziemi! Dr gboko! Pij wod! pij! Bombadil do ciebie przemawia.
Potem chwyci Merryego za nogi i wycign go przez rozszerzon nagle szpar.
Rozleg si trzask pkajcej kory i rozwara si druga szpara; Pippin
wyskoczy tak ywo, jakby go kto z wntrza pnia wypchn kopniakiem. Potem obie
szpary znw si zamkny z oskotem. Dreszcz przebieg po drzewie od korzeni po
koron i zalega cisza.
- Dzikujemy! powiedzieli hobbici, wszyscy po kolei.
Tom Bombadil wybuchn miechem.
- A teraz, mali przyjaciele rzek schylajc si, eby im zajrze w oczy pjdziecie
ze mn do mojego domu. St czeka zastawiony t mietan, plastrami miodu,
biaym chlebem i masem. Czeka te Zota Jagoda. Bdzie do czasu na wszystkie
pytania, gdy sidziemy do wieczerzy. Idcie za mn, a wycigajcie nogi, jak umiecie.
To rzekszy Tom podnis z trawy swoje lilie, skin hobbitom rk i pobieg w
tanecznych podskokach ciek ku wschodowi, wci wypiewujc bardzo gono,
lecz od rzeczy.

94

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Hobbici tak byli zdumieni i radzi z ocalenia, e bez sowa ruszyli za nim, jak
mogli najspieszniej. Nie do jednak szybko, bo wkrtce Tom znikn im z oczu, a
piew dolatywa do ich uszu coraz cichszy i coraz odleglejszy. Nagle gos znw si
przybliy w dononym okrzyku.
Hopsa w czysty nurt Wii, hopsa, byle dalej!
Tom was, chopcy, prowadzi i wieczk zapali.
Soce wkrtce ju zajdzie i mrok was omota.
Gdy nocy cie zapadnie otworz si wrota,
Skro przez szyby zamruga pomyk migotliwy,
Nie bjcie si olszyny ani wierzby siwej,
Nie bjcie si korzeni Tom idzie przed wami
Hopsa, hej merry derry... zaczeka przed drzwiami.
Potem nie usyszeli ju nic wicej. Niemal natychmiast soce zapado za drzewa
poza plecami wdrowcw. Wspomnieli skosne wieczorne promienie lnice na
wodzie Brandywiny i okna Buckleburga odbyskujce setk wiate. Dugie cienie
przeciy ciek, pnie i gazie drzew schyliy si nad ni, czarne i grone. Biaa
mga podniosa si i skbia nad powierzchni rzeki i rozsnua wrd korzeni u jej
brzegw. Z ziemi, spod ng hobbitw, wstaway siwe opary i rozpyway si w
gstniejcym szybko zmierzchu. Teraz ju z trudem rozrniali ciek, zmogo ich
zmczenie. Nogi ciyy jak oowiane. Po obu stronach przez zarola i sitowie
przebiegay jakie dziwne, nieuchwytne szmery, a gdy hobbici podnosili wzrok w
gr, ku blademu niebu, majaczyy im w oczach osobliwe skate twarze, ciemne i
ponure w pmroku, wyzierajce z wysokich brzegw i ze skraju lasu. Wydao si
hobbitom, e caa ta kraina jest nierzeczywista, e wdruj mozolnie przez wiat
zowrogiego snu, z ktrego nie ma przebudzenia.
Nogi niosy ich coraz wolniej i wanie ju ustawali, gdy spostrzegli, e teren
zaczyna si agodnie wznosi, a woda w rzece szemra. W miejscu, gdzie rzeka
spadaa z niezbyt wysokiego progu, pord ciemnoci perlia si biaa piana.
Niespodzianie wyszli spomidzy drzew i zostawili mg za sob. Wydostali si z lasu
na rozleg, falist przestrze traw. Rzeka, tutaj wska i bystra, z wesoym pluskiem
biega na ich spotkanie, byskajc tu i wdzie odbiciem gwiazd, ktre ju wzeszy na
niebie.
Poczuli pod stopami traw gadk i nisk, jakby koszon czy strzyon.
Korony drzew na skraju lasu byy przycite regularnie na ksztat ywopotu. cieka
saa si std rwna, dobrze utrzymana, obrzeona kamieniami. Prowadzia
limakiem pod gr na trawiasty kopczyk, szary w bladym wietle gwiadzistej nocy.
Na przeciwlegym stoku, wci jeszcze wysoko nad nimi, mrugay jasne okna
jakiego domu. cieka zbiega w d, potem znw wspia si ku wiatom po
agodnym, dugim zboczu porosym muraw. Nagle z otwierajcych si drzwi
wypyn szeroki snop promieni. Dom Toma Bombadila czeka ich na stoku
nastpnego pagrka. Za nim nagi i szary teren opada do stromo, a dalej na
wschd od ta nieba odbijay czarne sylwety Kurhanw.
I hobbici, i kuce przyspieszyli kroku. Pozbyli si od razu co najmniej poowy
zmczenia i strachu. Hej! Bywajcie, wesoo, hop! pozdrawiaa ich z daleka ju
pie.
Hej tam, hop, merry dol dong stratujmy muraw!

95

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Hobbity i koniki wszak lubi zabaw.


Umiejemy si setnie zapiewamy chrem.
A potem inny jeszcze gos, mody i odwieczny zarazem, jak ywe rdo, jak radosny
piew wody spywajcej w noc z blasku grskiego poranka, zadwicza srebrzycie
na powitanie goci:
Zapiewajmy wesoo, zapiewajmy w chrze
O socu i o gwiazdach, mgach, deszczu, wichurze,
O promyku na pczkach i na pirkach rosie,
O wietrze na pagrku i dzwonkach we wrzosie,
O sitowiu nad stawem, o liliach na wodzie,
O Tomie Bombadilu i Zotej Jagodzie.
Przy wtrze tych sw hobbici stanli w progu domu i obja ich zocista fala wiata.

96

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 7
W domu Toma Bombadila

zterej hobbici przekroczyli szeroki kamienny prg i zatrzymali si olnieni.


Byli w dugiej, niskiej sali, jarzcej si wiatem lamp, ktre zwisay od belek
stropu. Na ciemnym, gadkim stole paliy si wysokie te wiece.
W gbi, twarz zwrcon ku wejciu, siedziaa w fotelu kobieta. Dugie jasne
wosy spyway jej na ramiona, sukni miaa zielon, koloru modego tataraku,
osypan srebrnym pyem jak ros, cignit zotym pasem splecionym z lilii i
wysadzanym bladoniebieskimi kamieniami na ksztat niezapominajek. U jej stp w
ogromnych zielonych glinianych misach koysay si lilie wodne, a ona sama zdawaa
si krlowa pord jeziora.
- Wejdcie, mili gocie! powiedziaa, a hobbici poznali srebrzysty gos, ktrego
piew przedtem syszeli. Niemiao posunli si par krokw naprzd i zoyli niski
ukon, zaskoczeni i zakopotani, jak kto, kto zapuka do wiejskiej chaty z prob o
szklank wody, a znalaz si przed pikn, mod krlow elfw, ustrojon w ywe
kwiaty. Nim zdobyli si na jakie sowo, kobieta lekko przeskoczya nad misami lilii i
ze miechem podbiega do goci; suknia jej w biegu szelecia mikko, jak wietrzyk w
zioach kwitncych na brzegu rzeki.
- Wejdcie, moi mili! powiedziaa ujmujc Froda za rk. miejcie si i weselcie!
Jestem Zota Jagoda, crka Rzeki! Mina ich lekkim krokiem, zamkna drzwi,
odwrcia si twarz do sali, rozpostara szeroko ramiona. Niech noc zostanie za
zamknitymi drzwiami rzeka. Bo moe wci jeszcze lkacie si mgy i cieni
drzew, i gbokiej wody, i nieoswojonych stworze. Nie bjcie si niczego! Dzisiejszej
nocy jestecie pod dachem Toma Bombadila.
Hobbici patrzyli na ni w zachwycie, ona z umiechem przyjrzaa si nawzajem
kademu z nich po kolei.
- Pikna pani! przemwi wreszcie Frodo, ktrego ogarna jaka nie znana
dotychczas rado. Sta urzeczony tak, jak nieraz, gdy sucha czarodziejskiego gosu
elfw; lecz urok, ktry nim teraz zawadn, by inny: napenia rozkosz mniej ostr i
mniej wznios, lecz gbsz i blisz miertelnemu sercu; by cudowny, ale nie obcy.
- Pikna pani! powtrzy Frodo. Teraz wreszcie lepiej rozumiemy rado, ukryt
w pieni, ktr zasyszelimy w drodze.
Ni witka wierzby miglejsza, czystsza ni woda,
Trzcino nad stawem, o Rzeki creczko moda!
O wiosno, o poro lata i znw wiosno,
Wietrze nad wod, listki miejce si gono!
Urwa nagle, zajkn si ze zdumienia, e niespodzianie dla samego siebie
przemawia takim jzykiem. Ale Zota Jagoda rozemiaa si wesoo.
- Witajcie! rzeka. Nie wiedziaam, e mieszkacy Shireu znaj tak sodk mow.
Ale ty jeste, jak widz, przyjacielem elfw: zdradza ci blask oczu i dwik gosu.
Jake mie spotkanie! Sidcie i poczekajcie na pana tego domu. Wkrtce si zjawi,
opatruje teraz wasze zmczone kucyki.
Hobbici chtnie usiedli na niskich, wyplatanych trzcin krzesekach, a Zota
Jagoda zakrztna si okoo stou. Wodzili za ni wzrokiem, bo widok smukej
postaci i zwinnych ruchw napenia im serca cichym weselem. Gdzie spoza domu

97

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

dolatywa piew. Pord licznych diri do, miri do, ring, ding, dillo owili uchem
powtarzajce si sowa:
Stary Tom Bombadil to kompan milutki,
Ma niebieski kabacik i te ma butki.
- Pikna pani zagadn po chwili Frodo jeeli to pytanie nie wydaje ci si zbyt
niedorzeczne, powiedz mi, kim jest waciwie Tom Bombadil.
- Sob odpara z umiechem Zota Jagoda przerywajc na chwil swoje zajcia.
Frodo spojrza na ni pytajco.
- Jaki taki, jakim go widzisz odpowiedziaa na to spojrzenie. Jest panem lasu,
wody i wzgrz.
- A wic do niego naley caa ta dziwna kraina?
- Och, nie! odpara i umiech znikn z jej warg. To byoby doprawdy zbyt cikie
brzemi dodaa cicho, jakby nie dla suchaczy. Drzewa, trawy, wszystko co ronie
i yje na tej ziemi, samo do siebie tylko naley. Tom Bombadil jest tutaj panem. Nikt
jeszcze nie docign starego Toma, czy chodzi on po lesie, czy brodzi po wodzie,
czy skacze po szczytach pagrkw, za dnia ani w nocy. Tom Bombadil nie zna
strachu. Jest tu panem.
Drzwi si otwary i wszed Tom Bombadil. Zdj kapelusz, na bujnych
kasztanowatych wosach mia wieniec z jesiennych lici. Ze miechem podszed do
Zotej Jagody i wzi j za rk.
- Oto moja liczna pani rzek kaniajc si hobbitom moja Zota Jagoda w srebrze
i zieleni, przepasana kwiatami. Czy st ju nakryty? Widz mietan i mid, biay
chleb i maso, mleko, ser, zioa i dojrzae jagody. Czy to wam wystarczy? Czy kolacja
gotowa?
- Tak odpowiedziaa Zota Jagoda. Ale moe gocie jeszcze niegotowi?
Tom klasn w rce i zawoa:
- Tomie, Tomie! Gocie s znueni, a ty omal nie zapomnia! Chodcie za mn,
przyjaciele, Tom pomoe wam si odwiey. Umyjcie brudne rce, opuczcie
uznojone twarze. Zrzucicie zabocone paszcze i przeczeszecie zmierzwione wosy.
Poszli za nim krtkim korytarzem, ktry skrci zaraz ostro. Znaleli si w niskiej izbie
o spadzistym stropie (bya to, jak si zdawao, mansardowa przybudwka w
pnocnym szczycie domu). Kamienne ciany niemal cakowicie giny pod zielonymi
plecionkami i tymi zasonami. Podog z pyt wysypano wieym tatarakiem. Pod
jedn cian leay cztery grube materace, a na nich nienobiaa pociel. Pod
drug, na dugiej awie, stay wielkie gliniane misy i brunatne dzbany, pene wody
zimnej albo gorcej, do wyboru. Przy kadym posaniu przygotowano mikkie zielone
pantofle.
Wkrtce przyjaciele, umyci i orzewieni, zasiedli u stou, parami z kadej
strony, a Zota Jagoda i pan domu zajli miejsca na dwch kocach. Wieczerza
trwaa dugo i bya wesoa. Czterej gocie jedli tak, jak tylko wygodzeni hobbici
potrafi, mimo to niczego nie zabrako. Napj w kubkach wyglda jak czysta zimna
woda, lecz rozgrzewa serce i gardo jak wino. Gocie ani si spostrzegli, gdy ju
piewali radonie, bo piew wyda si atwiejszy i naturalniejszy ni zwyka mowa.
Wreszcie Tom i Zota Jagoda wstali i szybko sprztnli ze stou. Gociom
zalecili siedzie spokojnie w fotelach i podsunli stoeczki pod ich znuone stopy. W
obszernym kominku zapon ogie, tak sodko pachncy, jakby we rzucono gazie
jaboni. Gdy sala bya ju uporzdkowana, zgaszono wszystkie wiata z wyjtkiem
jednej lampy i dwch wiec, rozstawionych na dwch kracach pki nad kominkiem.

98

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Zota Jagoda stana przed gomi ze wiec w rku yczc im dobrej nocy i
gbokiego snu.
- Moecie spa spokojnie powiedziaa a do rana. Nie zwaajcie na nocne
haasy. Przez nasze drzwi i okna nie przedostanie si nic prcz blasku ksiyca i
gwiazd, prcz podmuchu od gr. Dobranoc!
Wysza lnic i szeleszczc sukni. Syszeli jej kroki tak, jak w ciszy nocnej syszy si
szmer strumyka odpywajcego agodnie z gr po chodnych kamieniach.
Tom chwil jeszcze siedzia w milczeniu z gomi, a kady z nich usiowa
zdoby si na odwag i zada ktre z wielu pyta cisncych si na usta od
pocztku wieczerzy. Sen ju klei powieki. W kocu odezwa si Frodo:
- Czy usyszae moje woanie, czy te przypadek sprowadzi ci do nas w
najwaciwszym momencie?
Tom wzdrygn si, jakby go zbudzono z przyjemnych snw.
- Co? spyta. Czy syszaem twoje woanie? Nie, nic nie syszaem, byem zajty
piewem. Sprowadzi mnie do was przypadek, jeli tak chcecie go nazwa. Nie
odbyo si to wedug mojego planu, chocia was oczekiwaem. Doszy mnie wieci o
was i wiedzielimy, e jestecie w drodze. Zgadywalimy, e przyjdziecie niezadugo
nad rzek. Wszystkie cieki prowadz nad Wij. Stara, siwa wierzba to synna
piewaczka; nieatwo maym ludkom unikn jej chytrych puapek. Ale tom mia tam
swoje sprawy, w ktrych stara wierzba nie mie mu przeszkadza.
Tom kiwn gow, jakby go znowu sen zmorzy, zacz jednak nuci cichym gosem:
Mam tutaj zbiera licie i rwa wodne lilie,
Biae lilie, by piknej pani si podoba,
Ostatnie lilie, ktre z daleka od zimy
U stp jej bd kwitn, pki nieg nie staje.
Rokrocznie z kocem lata zrywam dla niej lilie
W wodzie czystej jak kryszta nad brzegami Wii;
Tam pierwsze kwitn z wiosn i ostatnie widn.
Kiedy tutaj znalazem pikn crk Rzeki,
liczn Zot Jagod, w szumicym sitowiu.
Jake piknie piewaa, jak bio jej serce!
Podnis powieki i spojrza na hobbitw z niespodzianie bkitnym byskiem w
oczach:
I tak dla ciebie lepiej bo ja ju nie bd
Wicej brodzi po grzskich i lenych mokradach,
Kiedy rok si starzeje... Nie bd te mija
Domu Wierzby Staruchy po tej stronie wiosny,
Pki wiosna wesoa, pki w swej urodzie
Crka Rzeki nie zejdzie, by kpa si w wodzie.
Znw umilk, lecz Frodo nie mg si powstrzyma od jednego jeszcze pytania, na
ktre najgorcej pragn odpowiedzi.
- Powiedz nam co o starej wierzbie rzek. Co to za jedna? Nigdy o niej
dotychczas nie syszaem.
- Nie! krzyknli rwnoczenie Merry i Pippin, podrywajc si nagle. Nie mw
tego! Przynajmniej nie teraz, przed noc!

99

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Macie racj odpar Stary Tom. Teraz pora na odpoczynek. Pewnych historii nie
naley sucha, pki cie ley nad wiatem. Przepijcie si do biaego dnia, zcie
gowy na poduszkach. Nie zwaajcie na haasy nocne! Nie lkajcie si siwej wierzby!
Z tymi sowami cign w d lamp, zdmuchn j, a potem niosc wiec w kadej
rce, wyprowadzi hobbitw z sali.
Materace i poduszki okazay si mikkie niby puch, koce byy z biaej weny.
Zaledwie si uoyli na swoich posaniach, ledwie nacignli na siebie lekkie
nakrycia, posnli wszyscy.
Pord najgbszej nocy ni si Frodowi sen bez wiate. Potem zobaczy
wschodzcy ksiyc, a w bladej powiacie zamajaczya czarna skaa i ziejcy w jej
cianie sklepiony otwr niby ogromna brama. Zdawao si Frodowi, e si wznosi w
gr i ponad ska widzi, e ciana jest czci piercienia gr, otaczajcych
rwnin, a porodku rwniny sterczy kamienny szczyt niby potna wiea, ktrej nie
zbudoway jednak niczyje rce. Na szczycie sta starzec. Ksiyc wznoszc si na
niebie zawis na chwil nad jego gow, a biae wosy zalniy w podmuchu wiatru. Z
dou, od rwniny, wzbijay si dzikie wrzaski i wycie wilczego stada. Nagle ogromny
cie, jakby rozpostartych skrzyde, przesun si przez tarcz ksiyca. Czowiek
podnis ramiona i z rdki, ktr trzyma w rku, wystrzelia byskawica. Olbrzymi
orze zniy si w locie i unis go z sob. Gosy z rwniny zaszlochay, wilki zawyy
aonie. Szum si zerwa, jakby wichury, a w nim zadwicza ttent kopyt
mkncych galopem od wschodu. Czarni Jedcy pomyla Frodo i zbudzi si z
echem ttentu pulsujcym jeszcze w mzgu. Zada sobie w duchu pytanie, czy
odway si jeszcze kiedykolwiek opuci schronienie kamiennych cian tego domu.
Lea bez ruchu, wsuchany w noc, ale byo ju teraz zupenie cicho, wic wreszcie
hobbit obrci si na drugi bok i znw usn czy moe raczej zawdrowa w wiat
innych snw, ktrych nie zapamita do rana.
U jego boku lea Pippin pogrony w miych marzeniach, lecz nagle co si w
nich chyba odmienio, bo picy poruszy si z jkiem. Ockn si gwatownie, a
moe tak mu si tylko zdawao, lecz sysza wci jeszcze w ciemnociach haas,
ktry zakci mu poprzednie marzenia: krk, krk, krk trzeszczenie gazek na
wietrze, palce gazi obmacujce ciany i pukajce do okien: krk, krk, krk. Prbowa
sobie przypomnie, czy w pobliu domu Toma rosn wierzby. Nagle zdj go strach,
wydao mu si, e nie znajduje si w zwykym domu, lecz we wntrzu wierzby, i
nasuchuje okropnego, suchego, skrzypliwego miechu, ktry szydzi z jego
nieszczcia. Siad w pocieli, ale poduszki mikko uginay si pod jego rk, wic
opad na nie z westchnieniem ulgi. Mia wraenie, e syszy dzwonice w uszach
echo sw: Nie bj si niczego! Nie zwaaj na nocne haasy! Moesz spa spokojnie
do rana! I usn znowu.
Merry pord spokojnego snu usysza nagle plusk wody; spywaa zrazu
agodnie, potem zacza wzbiera niepowstrzymanie, a otoczya cay dom ciemnym,
bezbrzenym jeziorem. Bulgotaa pod cianami, podnosia si z wolna, ale wytrwale
coraz wyej. Uton! pomyla Merry. Woda przedostanie si do domu, a wtedy
uton. Wydao mu si, e ley w mikkim, olizym bagnie, wic zerwa si i trafi
stop na zimn kamienn pyt podogi. Przypomnia sobie gdzie jest, pooy si z
powrotem. W uszach, a moe tylko w pamici zadwiczay mu sowa: Przez nasze
drzwi i okna nie przedostanie si nic prcz blasku ksiyca i gwiazd, prcz
podmuchu od gr. agodny powiew poruszy firankami. Merry odetchn gboko i
usn znowu.

100

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

am nie pamita z tej nocy nic prcz tego, e przespa j rozkosznie o ile
koda moe odczuwa rozkosz.
Zbudzili si wszyscy czterej jednoczenie w blasku poranka. Po
izdebce krci si Tom gwidc jak szpak. Kiedy usysza, e gocie ruszaj si w
kach, klasn w donie i krzykn: - O hej! Miri do, diri do! Wstawajcie najmilsi!
Rozsun te zasony i hobbici przekonali si, e kryy one okna w dwch
przeciwlegych cianach: od wschodu i od zachodu.
Zerwali si rzecy. Frodo pobieg do wschodniego okna i ujrza ogrd
warzywny siwy od rosy. Nieomal pewien by, e zobaczy muraw sigajc a pod
ciany domu, stratowan kopytami koni. W rzeczywistoci rzd smukych tyczek
oplecionych pdami fasoli zasoni mu widok na wiat. Tylko gr, w dali, dostrzeg
szare kopuy wzgrz ciemniejce na tle porannej zorzy. Ranek by przymglony, na
wschodzie poza waem chmur, rozcignitych niby dugie pasma brudnej weny
poplamionej na brzegach czerwieni, przebyskiwao te wiato. Niebo wryo
deszcz, lecz dzie rozjania si szybko, a czerwone kwiatki fasoli lniy wrd
wilgotnych zielonych listkw.
Pippin wyjrza przez zachodnie okno na jezioro mgie. Las gin w ich zasonie.
Pippin mia wraenie, e spoglda z gry na pochyy dach chmur. Przecinaa go jak
gdyby poduna fada czy wwz, nad ktrym oboki rozszczepiay si w tysice pir i
kosmykw: to bya dolina Wii. Na lewo od domu ze wzgrza spywa strumie i nikn
w mlecznym cieniu. Tu pod cian kwity kwiaty i cign si strzyony ywopot
osnuty srebrzyst pajczyn, a za nim szarzaa niska trawa, pobielona kroplami rosy.
Nigdzie w pobliu nie rosy wierzby.
- Dzie dobry, weseli przyjaciele! zawoa Tom otwierajc na ocie wschodnie
okno. Powiao chodem, zapachniao deszczem. Myl, e soce dzisiaj nie
zechce nam pokaza swojej twarzy. Chadzaem ju dzi daleko, przebiegem
wszystkie wzgrza, od pierwszego brzasku wszyem wiatr i pogod, deptaem po
mokrej trawie i skakaem pod mokrym niebem. Zbudziem Zot Jagod piewajc
pod jej oknem, ale nic nie zdoa obudzi hobbitw o wicie. May ludek zrywa si
noc ze snu, czuwa w ciemnociach, ale pi, gdy soce wstaje. Ring, ding, dillo!
Ocknijcie si wreszcie, przyjaciele! Zapomnijcie o nocnych haasach. Ring, ding, dillo
del! Najmilsi! Jeeli si pospieszycie, zastaniecie niadanie na stole. Jeeli si
spnicie, dostaniecie traw i wod deszczow!
Nie trzeba chyba zapewnia, e chocia groba Toma nie brzmiaa bardzo
powanie hobbici pospieszyli si, potem za nieprdko wstali od stou, a waciwie
dopiero wtedy, kiedy pmiski opustoszay. Ani Tom, ani Zota Jagoda nie
dotrzymywali im przy niadaniu towarzystwa. Syszeli tylko, e Tom krzta si po
domu, haasuje w kuchni, tupie na schodach biegajc to w gr, to w d i piewa to
tu, to tam. Okno jadalni wychodzio na wschd, na spowita w mgy dolin, i byo
otwarte. Z nawisej strzechy kapay krople. Nim przyjaciele skoczyli niadanie,
chmury na niebie sklepiy si w szczelny strop i deszcz zacz pada prostymi,
szarymi strugami, miarowo i wytrwale. Las ukry si cakowicie za ich szar gst
zason.
Kiedy tak patrzyli przez okno, spyn skdsi z gry jak gdyby na mikkiej fali
deszczu czysty gos Zotej Jagody. Nie rozumieli sw, ale byo dla nich oczywiste, e
to pie o deszczu, mia jak deszcz roszcy wysche pagrki, opowie o rzece
dcej z gr ku morzu. Suchali z rozkosz, a Frodo cieszy si w gbi serca,
bogosawic askaw niepogod, ktra odraczaa chwil poegnania z tym domem.
Myl o wyjedzie ciya mu od momentu przebudzenia, teraz zrozumia, e
przynajmniej tego dnia jeszcze nie bdzie musia wyrusza w dalsz drog.

101

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

iatr dmcy gr od zachodu wznosi si, a chmury coraz gciejsze, coraz


bardziej nasike wod przetaczay si zlewajc deszczem yse gowy
kopulastych pagrkw. Wok domu nie byo wida nic prcz strug
deszczu. Frodo sta w pobliu otwartych drzwi i patrza, jak biaa wapienna cieka
zamienia si w mleczn strug i pienic si spywa ku dolinie. Zza naronika domu
wybieg Tom Bombadil. Wymachiwa rkami, jakby odpdza deszcz i rzeczywicie
wydawa si zupenie suchy, gdy wskoczy przez prg, tylko buty mia mokre.
cign je i postawi w kcie przy kominku. Siad w najwikszym fotelu zwoujc
hobbitw do siebie.
- Zota Jagoda urzdza dzisiaj pranie rzek i jesienne porzdki. Za mokro dla
hobbitw, nieche sobie odpoczn, pki mona. W sam raz dzie na dugie
opowieci, na pytania i odpowiedzi, wic Tom pierwszy ma gos.
Opowiedzia im wiele niezwykych historii, a mwi jakby do siebie, lecz od czasu do
czasu nagle podnosi na nich oczy ywe i bkitne pod krzaczastymi brwiami. Czsto
gos przechodzi w piew, nieraz te Tom zrywa si i taczy po pokoju. Opowiada o
pszczoach i kwiatach, o zwyczajach drzew, o dziwnych stworach mieszkajcych w
Starym Lesie, o zych i dobrych siach, o przyjacioach i wrogach, okrutnikach i
poczciwcach, o tajemnicach ukrytych w lenych chaszczach.
Suchajc zaczli rozumie, e las yje, niezaleny od nich, a nawet poczuli
si intruzami wrd wszystkich istot, dla ktrych las by domem. W tych opowieciach
wci powracaa stara wierzba i Frodo dowiedzia si o niej wszystkiego, co chcia
wiedzie, a nawet troch wicej, bo nie bya to przyjemna historia. W sowach Toma
objawiy si w caej nagoci serca drzew, a take ich myli, czsto pospne i
zowrogie, nabrzmiae nienawici do wszystkiego, co po ziemi chodzi wolne, moe
gry, rba, ama, pali, do niszczycieli i uzurpatorw. Stary Las nie darmo nosi
swoj nazw, by rzeczywicie bardzo stary, zachowa si jako szcztek rozlegych,
zapomnianych dzi puszcz. Przetrway w nim dotd sdziwe drzewa, starzejce si
rwnie wolno jak gry, pradziadowie dzisiejszych drzew, pamitajcy czasy, gdy las
panowa na ziemi. W cigu nieprzeliczonych lat nasyciy si dum, zakorzenion
wiedz i przebiegoci. Ale adne z drzew nie byo tak grone jak siwa wierzba:
serce jej bowiem sprchniao, podczas gdy siy pozostay modziecze. Bya
podstpna, wadaa wiatrem, jej pie i jej wola rzdziy lasem po obu brzegach rzeki.
Chciwa, posiwiaa dusza wierzby czerpaa moc z ziemi i rozpocieraa szeroko
delikatne nici korzeni pod ziemi, a niewidzialne palce lici w powietrzu, a ujarzmia
cae krlestwo drzew od muru a po Kurhany.
Nagle opowie Toma porzucia lasy i z biegiem modego strumienia poprzez
perlce si wodospady, poprzez kamienie i zwietrzae skay, midzy drobnym
kwieciem ukrytym w trawie, po wilgotnych rozpadlinach powdrowaa a na Kurhany.
Hobbici usyszeli o Wielkich Kurhanach, o zielonych kopcach, o kamiennych
koronach wieczcych pagrki, o jamach ziejcych midzy nimi. Usyszeli beczce
stada owiec. Ujrzeli mury zielone i biae. Na pagrkach wznosiy si twierdze.
Krlowie maych pastewek walczyli ze sob, a mode soce byskao ogniem w
czerwonych ostrzach ich nowych, krwioerczych mieczw. Byy zwycistwa i klski.
Wiee paday, groby pony, poary wzbijay si pod niebo. Zoto pitrzyo si na
trumnach zmarych krlw i krlowych, Kurhany kryy je w swoim wntrzu, za
zatrzanitymi kamiennymi drzwiami, a wszystko zarosa trawa. Czas jaki pasy si
tam owce, lecz wkrtce wydmy znw opustoszay. Z dalekich, ciemnych krain
nadciga cie i koci drgny w grobowcach. Po rozpadlinach zaczy si zjawia
upiory Kurhanw, na ich zimnych palcach dzwoniy piercienie, zote acuchy

102

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

pobrzkiway w podmuchach wiatru. Kamienne korony sterczay z ziemi i w


powiacie ksiyca lniy jak wyszczerbione poamane zby. Dreszcz przej
hobbitw. Pogoski o upiorach Kurhanw i o tym pustkowiu, cigncym si za Starym
Lasem, dotary nawet do Shireu. Lecz aden w wiecie hobbit nie lubi tego rodzaju
historii, choby ich sucha z daleka, przy miym kominku. Czterej przyjaciele nagle
przypomnieli sobie to, o czym w radosnym nastroju tego domu nie myleli
dotychczas: dom Toma Bombadila tuli si tu pod wysunitym ramieniem tych
straszliwych wzgrz. Zerkajc ukradkiem jeden na drugiego, krcili si niespokojnie i
zgubili na chwil wtek opowieci.
Kiedy go znowu pochwycili, Tom ju wedrowa po dziwnych krajach, poza
granicami ich pamici i poza granicami tego, co wypeniao ich myli na jawie; mwi
o czasach, kiedy wiat by wikszy, a morza sigay a po zachodnie wybrzee; ale i
wwczas Tom chadza to tu, to tam, pod odwiecznymi gwiazdami, noc, gdy czuwali
tylko praojcowie elfw. Nagle przerwa opowie i suchaczom wydao si, e usn,
bo spuci gow na piersi. Siedzieli w milczeniu, w zachwycie; a wtedy jakby pod
czarem sw Toma wiatr ucich, chmury obeschy, dzie zgas, noc nadcigna od
wschodu i od zachodu, cae za niebo zajaniao od biaego wiata gwiazd.
Frodo nie umiaby powiedzie, czy min jeden ranek i wieczr, czy te wiele
dni. Nie czu godu ani zmczenia, nie czu nic prcz ciekawoci. Gwiazdy wieciy za
oknami, cisza niebios otaczaa go dokoa. Wreszcie da wyraz temu zdumieniu i
lkowi, ktrym go nagle przeja ta cisza.
- Kim jeste, Mistrzu? spyta.
- Co takiego? rzek Tom prostujc si w fotelu i byskajc oczyma w mroku. Czy
nie znasz mojego nazwiska? W nim caa odpowied. Powiedz mi, kim ty jeste, ty
sam, bezimienny? Ale ty jeste mody, a ja stary. Najstarszy, zwacie moje sowa,
przyjaciele: Tom by tu wczeniej ni rzeka i drzewa; Tom pamita pierwsz krople
deszczu i pierwszy od. Tom budowa cieki wczeniej ni Duzi Ludzie i by tutaj,
kiedy przyszli Mali Ludkowie. By wczeniej ni krlowie i groby, i upiory Kurhanw.
Kiedy elfy wdroway na zachd, Tom ju tu by, zanim morza si cofny. Zna
ciemno gwiezdnych nocy, gdy jeszcze nie byo w nich strachu - zanim Czarny
Wadca przyby spoza Granic. Jak gdyby cie przemkn za oknem. Hobbici ywo
obejrzeli si, kiedy znowu zwrcili oczy na sal, zobaczyli w jej gbi Zot Jagod,
ktra staa na progu w aureoli wiata. Miaa w rku wiec i osaniaa pomie od
podmuchu, a blask przewieca przez do, jak soce przez bia muszl.
- Deszcz si skoczy powiedziaa. wiea woda pynie ze wzgrz pod
gwiazdami. miejmy si i weselmy!
- Jedzmy i pijmy! zawoa Tom. Dugie opowieci wysuszaj gardo. A pilni
suchacze poszcz rano, w poudnie i wieczorem!
Z tymi sowy zerwa si z fotela, podskoczy, chwyci z pki nad kominkiem wiec i
zapali j od pomienia wiecy przyniesionej przez Zot Jagod. Potem obtaczy
st wokoo, da nagle susa przez prg i znikn.
Wrci po chwili z du zastawion tac. Wraz ze Zot Jagod zabra si do
nakrywania stou, a hobbici przygldali si temu na p z zachwytem, na p ze
miechem, bo Zota Jagoda bya urocza, a podskoki Toma niezwyke i zabawne.
Kade z nich wykonywao jak gdyby wasny taniec, nie przeszkadzajc sobie
wzajemnie, to wybiegajc z pokoju, to wracajc, to okrajc st. Tym sposobem w
mig przygotowali talerze, sztuce i pmiski, a sala zajaniaa od wiec biaych i
tych. Tom ukoni si gociom.
- Prosimy na kolacj powiedziaa Zota Jagoda.

103

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Dopiero teraz hobbici zauwayli, e pani domu ma na sobie sukni srebrn


przepasan bia szarf, a na nogach trzewiczki jakby z rybich usek; Tom natomiast
ubra si na niebiesko, w strj o kolorze spukanych deszczem niezabudek, tylko
poczochy woy zielone.
Kolacja okazaa si jeszcze lepsza ni poprzedniego wieczora. Hobbici pod
urokiem opowiada Toma mogli zapomnie o obiedzie i podwieczorku, kiedy jednak
wreszcie zasiedli do stou, powetowali sobie strat tak, jakby od tygodnia nic w
ustach nie mieli. Nie piewali, nie odzywali si nawet przez do dug chwil, ca
uwag powicajc najpilniejszej sprawie. Po jakim czasie wszake, gdy pokrzepili
serca i umysy, znw zapanowa przy stole wesoy gwar i miech.
Po wieczerzy Zota Jagoda piewaa im rne pieni, a wszystkie zaczynay
si radonie na wyynach i spyway agodnie w cisz; w tych cichych pauzach
suchacze widzieli oczyma wyobrani jeziora, wody ogromne, jakich w yciu nie
spotkali, a zagldajc w nie dostrzegali niebo i gwiazdy niby klejnoty w gbinie.
Potem Zota Jagoda, tak jak poprzedniego dnia, yczya im dobrej nocy i odesza,
zostawiajc hobbitw z Tomem przy kominku. Ale Tom wyzby si teraz sennoci i
zasypa ich pytaniami.
Okazao si, e wie ju do duo o nich, o ich rodzinach, nawet o dziejach i
poczynaniach ich ojczystego kraju, i to od czasw przez samych hobbitw nieledwie
zapomnianych. Teraz jednak ju ich to nie dziwio; Tom zreszt nie tai, e najnowsze
wiadomoci zawdzicza gwnie Staremu Maggotowi, ktrego uwaa, jak si
zdawao, za osobisto znacznie waniejsz, ni sdzili hobbici.
- Maggot chodzi po ziemi, rce nurza w glinie, mdro ma w szpiku kosci, oczy
zawsze otwarte powiedzia Tom.
Jasne te byo, e Tom utrzymuje stosunki z elfami i e jakim sposobem od Gildora
dosta wieci o ucieczce Froda. Doprawdy, Tom wiedzia tyle i tak przebiegle
zadawa pytania, e Frodo ani si spostrzeg, gdy mu zwierzy histori Bilba, wasne
nadzieje i obawy, szczerzej nawet ni Gandalfowi. Tom kiwa gow i byska oczami,
kiedy usysza o Czarnych Jedcach.
- Poka mi ten bezcenny Piercie! rzek niespodzianie przerywajc Frodowi
opowiadanie. I Frodo ku swemu zdumieniu od razu wycign z kieszeni acuszek,
odczepi Piercie i poda Tomowi.
Piercie jak gdyby urs lec przez chwil na duej, niadej rce Toma.
Nagle Tom podnis go do oka i wybuchn miechem. Na jedno mgnienie hobbitom
ukaza si widok zarazem przeraajcy i komiczny: jasne, bkitne oko byszczce w
zotej oprawie. Potem Tom wsun Piercie na czubek maego palca i podnis go
pod wiato wiecy. W pierwszym momencie hobbici nie spostrzegli w tym gecie nic
niezwykego. W nastpnym dech im zaparo z wraenia. Nie przestali widzie
Toma!
Tom znw si rozemia i podrzuci Piercie w gr: bysn w powietrzu i
znik. Frodo krzykn, a Tom wychyli si z fotela i z umiechem zwrci mu klejnot.
Frodo przyjrza mu si z bliska, troch podejrzliwie jak widz, ktry podczas
przedstawienia poyczy kuglarzowi swoj wasno. To by ten sam Piercie, a
przynajmniej nie zmieni wygldu ani wagi: Frodowi zawsze wydawa si dziwnie
ciki. Co wszake kusio hobbita, eby si jeszcze upewni. Troch moe
rozdranio go zachowanie Toma, ktry tak zlekceway przedmiot, uznany przez
Gandalfa za mierteln grob. Frodo wic doczeka sposobnej chwili, kiedy
rozmowa znw si oywia, a Tom rozpowiada jak niedorzeczn histori o
borsukach i borsuczych obyczajach i wsun Piercie na palec.

104

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Merry zwrci wanie ku niemu twarz, eby o co zapyta, i wzdrygn si


tumic okrzyk. Frodo ucieszy si (w pewnym sensie): nie odmieniono mu
Piercienia! Merry patrza ogupiaym wzrokiem wprost na jego fotel i najoczywiciej
go nie widzia. Frodo wsta i bezszelestnie cofn si od kominka w stron drzwi
wejciowych.
- Eje, Frodo! krzykn Tom spogldajc na niego doskonale widzcymi, bystrymi
oczyma. Ej! Chod no tutaj! Dokd si wybierasz? Stary Tom Bombadil jeszcze nie
olep. Zdejmij twj zoty Piercie. Twoja rka jest bez niego o wiele adniejsza.
Wracaj! Daj spokj figlom i siadaj przy mnie. Musimy jeszcze troch pogawdzi i
pomyle o jutrze. Tom chce ci nauczy waciwej drogi, eby nie bdzi po
bezdroach.
Frodo zamia si (wmawiajc sobie, e jest zadowolony), zdj Piercie, usiad
znw wrd przyjaci. Tom zacz teraz mwi o tym, e spodziewa si nazajutrz
sonecznej pogody i piknego poranka, rokujcego wdrowcom jak najlepsze
nadzieje. Radzi jednak rusza wczenie, bo w tych okolicach nawet on nie mg na
pewno przepowiedzie pogody na duszy czas, zmieniaa si niekiedy tak
byskawicznie, e nie nada ze zmian ubrania.
- Nie jestem panem pogody rzek. Nie jest jej panem nikt, kto chodzi po ziemi.
Za rad Toma postanowili skierowa si z jego domu wprost na pnoc przez
zachodnie, nisze stoki wydm; w ten sposb mogli mie nadziej, e osign
Wschodni Gociniec w cigu jednego dnia i omin Kurhany. Tom mwi im, eby si
niczego nie bali, lecz wycznie zajli swoj spraw.
- Trzymajcie si zielonej trawy. Niech was nie obchodz stare kamienie, zimne
upiory, nie bdcie ciekawi ich siedzib, chyba e czujecie w sobie wielkie siy i
niezawodn odwag.
Powtarza to kilka razy i zaleci obchodzi Kurhany od zachodniej strony, gdyby
zabdzili w poblie ktrego z nich. Nauczy ich te sw piosenki, ktr mieli
piewa, jeliby nieszczliwym przypadkiem znaleli si nazajutrz w
niebezpieczestwie lub kopocie.
Ho, ho, Tomie Bombadil, Bombadilu Tomie!
Na wierzb i na rzek, na wod i pomie,
Na soce i na ksiyc posuchaj, ssiedzie,
I przybd do nas, Tomie, bo jestemy w biedzie!
Przepiewali t zwrotk chrem za przewodem Toma, potem gospodarz ze
miechem klepn kolejno kadego po opatce i ze wiec w rku zaprowadzi do
sypialni.

105

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 8
Mga na Kurhanach

ej nocy nie syszeli adnych haasw. Ale Frodowi sam nie wiedzia, czy we
nie, czy na jawie miy piew dzwoni w uszach; pie jak nike wiato
przebijaa zza szarej zasony deszczu, a potem tak przybraa na sile, e
zasona staa si przejrzysta, jak gdyby srebrna i szklana, a wreszcie rozsuna si
ukazujc oczom hobbita odlegy zielony kraj w blasku wschodzcego soca. Z t
wizj w oczach Frodo si zbudzi. Tom gwizda jak drzewo pene ptactwa, soce
wiecio ju nad wzgrzem i skone promienie wpaday przez otwarte okno. Na
dworze wszystko byo zielone i zociste.
Po niadaniu, ktre hobbici znw zjedli sami, zaczli si przygotowywa do
poegnania, z cikim sercem, o ile serce mogo by cikie w tak cudny ranek:
wiey, jasny, czysty pod zmytym przez deszcz jesiennym niebem z przezroczystego
bkitu. Chodny podmuch cign od pnoco-zachodu. Stateczne kucyki niemal si
rozbrykay, prychajc i drepcc niespokojnie. Tom wyszed z domu, pomacha
kapeluszem, zataczy na progu, nakaniajc hobbitw, eby ruszali w drog co
ywo.
Pojechali ciek, odbiegajc zza domu skosem ku pnocnemu kracowi
grzebienia, pod ktrym tulia si siedziba Toma Bombadila. Zeskoczyli z siode, eby
wprowadzi kucyki na ostatni stromy stok, gdy nagle Frodo si zatrzyma.
- Zota Jagoda! krzykn. Cudna pani w srebrze i zieleni! Nie poegnalimy si z
ni, nie widzielimy jej od wczorajszego wieczora!
Tak by zrozpaczony, e chcia zawrci z drogi. Lecz w tej samej chwili dobieg ich
uszu czysty, perlisty gos. Przed nimi na grani staa Zota Jagoda i gestem wzywaa
ich ku sobie; rozpuszczone wosy lniy i wieciy w socu. Taczya, a na zroszonej
trawie u jej stp wiato migotao jak na wodzie.
Spiesznie wbiegli na ostatni stromizn i bez tchu stanli przed Zot Jagod.
Skonili si, lecz ona daa im znak rk, eby si obejrzeli wkoo. Spojrzeli wic ze
szczytu na okolic w blasku poranka. W czystym powietrzu otwiera si rozlegy
widok na wiat, ktry by zasnuty mg i niewidzialny, kiedy patrzyli na w Starym
Lesie z pagrka, teraz wyaniajcego si jasnozielon kopu znad ciemnych drzew
na zachodzie. W tej stronie teren falowa lesistymi pasmami wzgrz, ktre mieniy
si, zielone, te i rude w socu, przesaniajc dolin Brandywiny. Na poudnie,
poza lini Wii, co byskao w oddali niby lustro; tam Brandywina oplataa olbrzymi
ptl nizin i odpywaa w kraj nie znany hobbitom. Na pnoc cigna si rwnina
szara, zielona i brunatna, przecita tu i wdzie garbami, i rozpywaa si na
widnokrgu w bezksztatn, ciemn plam. Od wschodu wyyna Kurhanw pitrzya
acuchy wzgrz jedne za drugimi, kryjc przed wzrokiem hobbitw zagadk
dalszego planu; ledwie odgadywali bkitniejcy, odlegy biay blask, stopiony z
rbkiem nieba, i domylali si dalekich, wysokich gr. Wcignli gboko w puca
powietrze z uczuciem, e jeden skok i kilka energicznych krokw zaprowadzioby ich
wszdzie, gdzie zechc. Wydao im si maodusznoci kluczy mozolnie
postrzpionym skrajem wyyny ku gocicowi, skoro powinni raczej, wzorem
wesoego Toma, w podskokach sadzi z pagrka na pagrek wprost ku grom.
Zota Jagoda przywoaa ich oczy i myli do rzeczywistoci.
- Jedcie, mili gocie! - rzeka. - Wytrwajcie w zamiarach! Kierujcie si na pnoc, tak
by wiatr mie od lewej strony, i niech szczcie sprzyja wszystkim waszym krokom.

106

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Spieszcie si, pki soce wieci! - Zwrcia si do Froda: - Do widzenia, Przyjacielu


Elfw, radosne to byo spotkanie.
Frodo nie znalaz odpowiedzi. Ukoni si nisko, dosiad wierzchowca i na czele
przyjaci ruszy z wolna agodnym zboczem w d. Dom Toma Bombadila, dolina i
las zginy im z oczu. Midzy zielonymi cianami wzgrz byo cieplej, a od murawy bi
mocny, sodki zapach. Dotarszy na dno trawiastej kotliny odwrcili si i zobaczyli
Zot Jagod, ma, smuk sylwetk na tle nieba, jak kwiat w socu; patrzaa na
odjedajcych, wycigaa do nich rce. Gdy si obejrzeli, zawoaa raz jeszcze
swoim czystym gosem, podniosa ramiona, obrcia si i znikna za wzgrzem.
cieka wia si dnem kotlinki, okraa zielone podna stromego pagrka i
zbiegaa w nastpn, gbsz i szersz dolin, potem za wydostawaa si na
grzbiety dalszych wzgrz, schodzia ich wyduonym ramieniem w d, oplataa
strome zbocza, pia si na nowe szczyty, opadaa w nowe wwozy. Nie widzieli te
nigdzie drzew ani wody, bya to kraina traw i niskiej, sprystej darni, a cisz mci
tylko szept wiatru i od czasu do czasu samotny krzyk nieznanego ptaka. Hobbici
jechali naprzd, a tymczasem soce podnosio si na niebie i grzao mocno. Na
kadym nowym grzbiecie wita ich sabszy ni na poprzednim powiew wiatru. Gdy
popatrzyli z gry na zachd, wydao im si, e daleki las dymi, jakby wczorajszy
deszcz parowa z lici, korzeni i mchw. Cie zalega teraz widnokrg mrocznym
wiecem, nad ktrym kopua nieba tkwia niby bkitna czapka, gorca i cika.
Okoo poudnia znaleli si na wzgrzu, ktrego wierzchoek by szeroki i
spaszczony, podobny do pytkiej miski o zielonych wypukych brzegach. Powietrze
stao tu nieruchome, a niebo wisiao jak gdyby tu nad gowami. Wyjechali na
przeciwleg krawd i spojrzeli ku pnocy. Otucha wstpia w ich serca, bo
wydawao si oczywiste, e przebyli ju wicej drogi, ni si spodziewali. Co prawda
dalszy widok by teraz przymglony i zwodniczy, lecz niewtpliwie znajdowali si ju
blisko granicy wydm. U ich stp duga dolina cigna si ku pnocy a do bramy
otwartej midzy dwoma stromymi grzbietami. Za ni, jak si zdawao, nie byo juz
wzgrz. Patrzc wprost na pnoc dostrzegali niewyran czarn kresk.
- To musi by linia drzew - powiedzia Merry - znaczca gociniec. Na wschd od
mostu drzewa cign si wzdu drogi przez wiele mil. Podobno zasadzono je w
dawnych czasach.
- Wspaniale! - rzek Frodo. - Jeeli w cigu popoudnia bdziemy si posuwali rwnie
szybko jak od rana, wyjedziemy poza wzgrza przed zachodem soca i bez
popiechu wyszukamy miejsce na nocleg.
Lecz nim skoczy mwi, zwrci wzrok ku wschodowi i wtedy spostrzeg, e z tej
strony wysze wzgrza pitrz si nad nimi, a kade uwieczone zielonym kopcem;
z niektrych te gazy stercz w niebo jak wyszczerbione zby z zielonych dzise.
Zaniepokoili si tym widokiem, wic odwrcili od niego oczy i zeszli z krawdzi z
powrotem w gb miski. Tu na rodku tkwi samotny wysoki gaz, a cho soce
wiecio wprost nad nim, o tej godzinie nie rzuca wcale cienia. Gaz by bezksztatny,
a mimo to wymowny jak znak graniczny, jak palec wskazujcy, a moe bardziej
jeszcze - jak przestroga. Wdrowcy wszake byli godni, a soce w zenicie
odpdzao wszelkie strachy, siedli wic, oparli si plecami o wschodni cian
kamienia, wydobyli zapasy i pod goym niebem zjedli obiad, ktry mg zadowoli
najwybredniejsze nawet podniebienia. Jedzenie bowiem i napoje pochodziy z domu
pod wzgrzem. Tom zaopatrzy ich sowicie w ywno na ten dzie. Kucyki
rozjuczone bkay si po trawie.

107

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

azda przez wzgrza, pene odki, gorce soce i zapach trawy, troch
przydugi odpoczynek z wycignitymi nogami i z oczyma utkwionymi w niebo
nad gow - oto wystarczajce chyba wyjanienie tego, co si stao. Bo stao si
tak: ocknli si nagle i nieprzyjemnie ze snu, ktry nie wiedzie kiedy i jak zmorzy
ich wbrew woli. Kamie sterczcy za ich plecami by zimny i rzuca dugi, niky cie w
stron wschodu. Soce, blade, tawe, lnio zza mgie tu nad zachodni
krawdzi zagbienia, w ktrym leeli. Od pnocy, poudnia i wschodu zza skraju
miski podnosia si gsta, zimna biaa mga. Powietrze byo nieruchome, cikie i
lodowate. Kucyki, zbite w gromadk, stay ze zwieszonymi bami. Hobbici przeraeni
zerwali si na rwne nogi i pobiegli na wschodni stron wzgrza. Stwierdzili, e
znajduj si na wyspie pord mgy. W chwili gdy z rozpacz zwrcili wzrok na
zachd, ujrzeli, jak soce zapada w mleczne morze; jednoczenie za ich plecami
zimny, szary cie wypyn na niebo od wschodu. Mga wspia si nad brzeg
zagbienia, podniosa w gr i nad gowami hobbitw sklepia si jak dach. Znaleli
si jakby w sali, ktrej ciany i sufit stanowia mga, a sterczcy porodku gaz by
filarem podpierajcym strop.
Czuli si jak w puapce, zamykajcej si wanie wok nich; nie stracili jednak
resztki nadziei. Nie zapomnieli bowiem obiecujcego widoku, jaki im si przedtem
ukaza, i jeszcze pamitali, w ktrej stronie widzieli lini gocica. W kadym za
razie miska otaczajca gaz na szczycie wzgrza budzia w nich teraz tak wielk
odraz, e myl o zatrzymaniu si tutaj duej nawet w gowie im nie postaa.
Spakowali rzeczy jak zdoali najszybciej skostniaymi palcami. Wkrtce ju
przeprowadzali kuce przez krawd wzgrza i zaczli gsiego schodzi pnocnym
stokiem w d, w morze mgy. W miar jak spuszczali si niej, mga bya coraz
zimniejsza i bardziej wilgotna, tak e po chwili wosy w mokrych kosmykach oblepiy
im skronie. Nim doszli do stp pagrka, zzibli tak, e zatrzymali si, by wydoby z
workw paszcze i kaptury - na ktrych zreszt zaraz zalniy grube, szare krople.
Potem dosiedli kucw i ruszyli z wolna dalej, orientujc si jedynie wedle spadkw i
wzniesie terenu. Starali si w miar moliwoci kierowa w stron bramy, ktr tego
ranka dostrzegli w odlegym pnocnym kracu doliny. Liczyli, e jeli raz wydostan
si za t bram i zdoaj potem utrzyma mniej wicej prosty kurs, trafi wreszcie
niechybnie na gociniec. dalej nie wybiegali myl, mieli jednak troch nadziei, e
mga skoczy si za granic pagrkw.

osuwali si bardzo wolno. Bojc si rozdzieli i zabdzi, trzymali si blisko


jeden tu za drugim; Frodo na czele, potem Sam, Pippin, a ostatni Merry.
Dolina cigna si bez koca. Nagle Frodo spostrzeg przed sob co, co
obudzio w nim nadziej: po obu stronach poprzez mg majaczyy jakie ciemniejsze
ksztaty. Mogo to znaczy, e zbliyli si wreszcie do otwartej midzy wzgrzami
pnocnej bramy. Gdyby im si udao j przeby, byliby uratowani.
- Naprzd! Za mn! krzykn przez rami do towarzyszy i popdzi kuca. Lecz
nadzieja prdko ustpia miejsca zdumieniu i rozczarowaniu. Ciemne sylwetki
wystpiy wyraniej, lecz zmalay i niespodzianie Frodo ujrza tu przed oczyma
spitrzone zowrogo i lekko pochylone ku sobie wzajem dwie wielkie sterczce skay,
niby filary nie sklepionej na grze bramy. Nic podobnego, o ile mg sobie
przypomnie, nie dostrzeg w dolinie, kiedy jej si przyglda w poudnie ze szczytu
wzgrza. Przejecha midzy skaami sam nie wiedzc kiedy i jak; natychmiast
otoczyy go ciemnoci. Kucyk chrapn i stan dba, Frodo spad z sioda. Obejrza
si i stwierdzi, e jest zupenie sam: przyjaciele gdzie zniknli.
- Sam! krzykn. Pippin! Merry! Do mnie! Czemu si nie trzymacie razem?

108

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Nie byo odpowiedzi. Zdjty strachem Frodo przebieg z powrotem przez kamienn
bram krzyczc dzikim gosem: Sam! Sam! Merry! Pippin! Kucyk skoczy w mg i
znikn. Frodowi wydao si, e gdzie daleko kto zawoa: Hej! Frodo! Hej! Frodo
sta przed sterczcym, ogromnym gazem wpatrzony, wsuchany w ciemno. Gos
szed jakby od wschodu, od lewej strony. Rzuci si w tym kierunku i biegnc
zauway, e pnie si stromo pod gr. Pi si i nie przestawa nawoywa
przyjaci, krzyczc coraz bardziej gorczkowo; jaki czas nie byo odpowiedzi,
wreszcie skdsi, z wysoka i z daleka, poprzez mg doszo sabe, nike woanie:
Frodo! Hej! i zaraz potem krzyk jakby: Ratunku! powtrzony raz, drugi i trzeci; za
ostatnim razem zabrzmiao to jak przecigy jk, nagle urwany. Frodo, kierujc si
tym gosem, par naprzd co si, lecz ciemno zapada ju zupena, noc czarna
zwieraa si wok niego, tak e nie by pewien kierunku. Mia wraenie, e idzie
nieustannie pod gr.
W pewnej chwili poczu pod stopami poziomy teren i tylko to pozwolio mu
zorientowa si, e osign wreszcie gra grzbietu czy moe szczyt pagrka. Mimo
e zmczony i spocony dra z zimna. Dokoa zalegaa nieprzenikniona ciemno.
- Gdzie jestecie?! zawoa zrozpaczony.

ikt nie odpowiedzia. Frodo nasuchiwa. Nagle uprzytomni sobie, e jest


coraz zimniej i e wiatr si podnosi, lodowaty wiatr. Pogoda si zmieniaa.
Mga przepywaa teraz koo niego poszarpana na strzpy i wkna. Widzia
par wasnego oddechu, ciemno jakby si odsuna i zrzeda. Frodo spojrza w
gr i zobaczy ze zdziwieniem, e blade gwiazdy ukazuj si midzy pasmami
pdzcych z wiatrem chmur i mgie. Wiatr ju wista w trawie.
Wydao mu si znw, e syszy stumiony krzyk, i ruszy w t stron; w tej
samej chwili mga zwina si i rozstpia, odsaniajc wygwiedone niebo. Jednym
rzutem oka Frodo zorientowa si, e zwrcony jest twarz ku poudniowi i znajduje
si na kopulastym szczycie, na ktry wspi si od pnocnego wschodu. Po prawej
rce, na tle zachodniej czci nieba, dostrzeg czarny kopiec: wznosi si tam
ogromny Kurhan.
- Gdzie jestecie?! krzykn raz jeszcze, rozdraniony i wylky.
- Tutaj! odpowiedzia gboki, zimny gos dobywajcy si jakby spod ziemi.
czekam na ciebie
- Nie! powiedzia Frodo, ale nie uciek. Kolana ugiy si pod nim, pad na ziemi.
Zrazu nic si nie stao, nie odezwa si najlejszy bodaj szmer. Kiedy jednak, drc
cay, podnis wzrok, ujrza wysok posta niby cie przesaniajc mu gwiazdy.
Posta schylia si nad nim. Zobaczy oczy, okropnie zimne, chocia rozjarzone
blaskiem, przenikajcym jak gdyby z wielkiej dali. Poczu ucisk rk, zimniejszych i
twardszych ni elazo. Od lodowatego dotknicia mrz przeszed mu po kociach i
Frodo straci przytomno.

dy j znowu odzyska, zrazu nie mg sobie przypomnie nic prcz uczucia


grozy. Potem nagle zrozumia, e jest uwiziony bez ratunku. Znalaz si
pod Kurhanem. Porwa go upir Kurhanu i zapewne ju obezwadni
strasznymi czarami, o ktrych tyle mwiy legendy, opowiadane lkliwym szeptem.
Frodo nie mia poruszy si, lea tak, jak si ockn: na wznak, z plecami
przylgnitymi do zimnego kamienia, z rkami zoonymi na piersi. Strach Froda by
tak wielki, e zdawa mu si czstk otaczajcych ciemnoci, a mimo to hobbit
wspomnia Bilba i historie, ktre wuj opowiada, wsplne wczgi po ciekach
Shireu, opowieci o wdrwkach i przygodach. Ziarnko odwagi yje utajone (nieraz,

109

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

co prawda, do gboko) w sercu najbardziej nawet spasionego i niemiaego


hobbita i czeka na moment jakiego ostatecznego i rozpaczliwego
niebezpieczestwa, eby zakiekowa. Frodo nie by ani bardzo spasiony, ani
szczeglnie niemiay; przeciwnie chocia sam o tym nie wiedzia Bilbo (i Gandalf
take) uwaa go za najdzielniejszego hobbita w kraju. Pomyla, e to koniec
przygody, koniec okropny, ale ta myl dodaa mu si. Spry si jak do skoku, nie
lea ju biernie jak bezwolna ofiara.

dy tak lec rozmyla i skupia siy, spostrzeg nagle, e ciemno zaczyna


z wolna ustpowa, a dokoa narasta blade, zielonkawe wiato. Zrazu nie
pomogo mu to w rozeznaniu miejsca, w ktrym si znajdowa, bo wiato jak
gdyby promieniowao z jego ciaa i z ziemi wok niego, nie dosigajc jeszcze stropu
ani cian. Obrci si na bok i w zimnym blasku zobaczy Sama, Pippina i Merryego.
Spoczywali tu, wycignici na plecach, twarze mieli miertelnie blade, ubrani byli w
biel. Wszdzie wkoo nich byszczay klejnoty, moe szczere zoto, chocia w tym
wietle wydawao si zimne i wcale nie pikne. Na gowach hobbitw lniy diademy,
na piersi zote acuchy, na palcach piercienie. U boku ich leay miecze, u stp
tarcze. Lecz jeden dugi, obnaony miecz lea w poprzek na szyjach wszystkich
trzech przyjaci.
Wtem rozleg si piew; zimny piewny szept to podnosi si, to opada. Gos
dochodzi jakby z bardzo daleka, chwilami brzmia wysokim tonem w powietrzu,
chwilami jcza gucho spod ziemi. Bezksztatny strumie dwikw smutnych i
przeraliwych ukada si od czasu do czasu w jakie sowa, a wszystkie ponure,
twarde, zimne, bezlitosne i pene blu. Noc zorzeczya porankowi, ktry j osieroci,
mrz przeklina ciepo, ktrego poda. Froda dreszcz przej do szpiku koci. Po
chwili pie zabrzmiaa wyraniej i hobbit z przeraeniem w sercu zrozumia, e
piew przeszed w zaklcia:
Niech bd zimne i serce, i rami,
I sen, na ktrym zimny ley kamie...
O, na kamiennym ou nigdy nie si,
Pki nie zganie i Soce, i Miesic.
W czarnej wichurze gwiazd zgasn krocie,
Lecz oni niech le tutaj na tym zocie,
Pki lord czarny nie podniesie doni
Nad suchym ldem u martwej mrz toni.
Usysza za swoj gow jaki szmer, lekkie szuranie i chrobotanie. Unoszc si na
okciu spojrza i teraz dopiero, w nikym wietle, stwierdzi, e ley wraz z
towarzyszami w jakim korytarzu, ktry tu za nimi skrca w bok. Zza tego zakrtu
wysuwaa si duga rka, przebierajc palcami peza w kierunku Sama, lecego
najbliej, i sigaa po rkoje miecza uciskajcego garda jecw.
W pierwszym momencie Frodo skamienia z trwogi, jak gdyby go obezwadni
czar zaklcia. Potem bysn mu szalony pomys ratunku. Przyszo mu do gowy, e
jeli wsunie na palec Piercie, moe skryje si przed wzrokiem upiora i znajdzie
jakie wyjcie. Biegaby znw po zielonej trawie, opakujc Merryego, Sama i
Pippina, ale ywy i wolny. Gandalf musiaby mu przyzna, e nie mg w tym
pooeniu zrobi nic innego.
Ale mstwo, ktre ockno si w hobbicie, ju zdyo okrzepn i nie
pozwolio mu porzuci przyjaci na pastw losu. Zawaha si i pomaca rk

110

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

kiesze, ale zaraz znw zwalczy pokus. Tymczasem rka upiora podpeza bliej.
Nagle Frodo zdecydowa si, chwyci krtki mieczyk lecy u jego boku i klkn
pochylajc si nad ciaami przyjaci. Zebra wszystkie siy, na jakie go byo sta, i
rbn mieczykiem przegub skradajcej si rki. Do odpada od ramienia, ale w tym
samym momencie mieczyk hobbita pk a po rkoje. Buchn wrzask i wiato
zniko. W ciemnoci rozleg si chrapliwy pomruk.
Frodo pad na ciao Merryego, dotkn zimnej twarzy przyjaciela. I nagle
zbudzio si w nim wspomnienie, upione, odkd wkroczyli w mg, wspomnienie
domu pod wzgrzem i piewajcego Toma. Przypomnia sobie piosenk, ktrej Tom
ich nauczy. Cienkim desperackim gosem zacz: Hej, Tomie Bombadilu!, i ledwie
wymowi to imi, gos mu zmnia, nabra peni tonu i siy, a ciemna komora
rozbrzmiaa echem niby graniem trb i werblem bbnw:
Ho, ho, Tomie Bombadil, Bombadilu Tomie!
Na wierzb i na rzek, na wod i pomie,
Na soce i na ksiyc posuchaj, ssiedzie,
I przybd do nas, Tomie, bo jestemy w biedzie!
Zapada cisza tak gboka, e Frodo sysza bicie wasnego serca. I po dugiej,
nucej chwili doszed jego uszu wyrany, chocia daleki gos, jakby przedzierajcy
si przez warstwy ziemi czy przez grube mury. Gos ten piewa:
Stary Tom Bombadil to kompan milutki,
Ma niebieski kabacik i te ma butki.
Nikt go jeszcze nie zapa, bo sprytny to chopak
I w piosenkach mocniejszy, i miglejszy w stopach.
Rozleg si rumor, jak gdyby kamienie gdzie blisko toczyy si i waliy, potem nagle
w ciemno spyn strumie wiata, prawdziwego, zwykego wiate dziennego. W
gbi komory, u stp Froda, otwary si niskie drzwi; w ich obramowaniu na tle
czerwonego wschodu soca pojawia si gowa Toma kapelusz, pirko, cay Tom!
wiato pado na dno komory, na twarze trzech hobbitw lecych obok Froda. Nie
poruszyli si, ale chorobliwa blado znikna z ich policzkw. Wygldali teraz jak
pogreni w gbokim, zdrowym nie.
Tom pochyli si, zdj kapelusz, wszed do mrocznej komory piewajc:
A wstawaje, Staruchu, gi w sonecznym wietle!
Kurcz si niby mga zimna i jak wiatr lamentuj
Po jaowej krainie w dali za grami...
I nigdy ju nie wracaj! Zostaw pusty Kurhan,
I bd mi zapomniany, ciemniejszy ni ciemno,
Gdzie drzwi zamknite, pki wiat si nie poprawi...
Odpowiedzia mu krzyk i cz pieczary w gbi zapada si z oskotem. Przecigy
wrzask zamar oddalajc si w nieodgadnione czelucie i wszystko ucicho.
- Chod, Frodo - rzek Tom. - Wyjdziemy na czyst traw. Pom mi dwiga swoich
przyjaci.
We dwch wynieli Merry'ego, Pippina i Sama. Opuszczajc Kurhan Frodo po raz
ostatni odwrci si i wydao mu si, e widzi odrban do jeszcze drgajc jak
zraniony pajk, na kupie zwalonej ziemi. Kiedy Tom wrci do komory, Frodo sysza

111

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

gony tupot i omotanie, a kiedy wyszed, okazao si, e wydoby z Kurhanu cikie
brzemi skarbw: mnstwo przedmiotw ze zota, srebra, miedzi i brzu, drogie
kamienie, naszyjniki i rozmaite drogocenne ozdoby. Wspi si na zielony kopiec i
zoy to wszystko na szczycie w blasku soca.
Stan trzymajc kapelusz w rku, z rozwianym wosem, i spojrza w d na
trzech hobbitw, ktrzy leeli na wznak w trawie na zachodnim stoku wzgrza.
Podnis praw rk i jasnym, rozkazujcym gosem zapiewa:
Hej, wstawajcie, kompany! Posuchajcie pobudki,
Zimny kamie z was opad! Krzepcie czonki i serca!
Brama stoi otwarta - martwa rka zamana,
Noc pod Noc si wlizna - Brama stoi otworem!
Ku radoci Froda hobbici poruszyli si, wycignli ramiona, przetarli oczy i nagle
skoczyli na rwne nogi. Ze zdumieniem spojrzeli najpierw na Froda, potem na Toma,
ktry w caej okazaoci growa nad nimi ze szczytu kopca; wreszcie popatrzyli po
sobie, zobaczyli, e s ubrani w lekkie, biae szaty, ustrojeni w diademy, pasy z
bladego zota i brzczce wiecida.
- Co, u licha... - zacz Merry dotykajc zotej przepaski, ktra zsuna mu si na
jedno oko. Urwa, cie przemkn mu po twarzy, Merry zmruy powieki. Oczywicie, pamitam - rzek. - Noc dopadli nas i pokonali ludzie z Karn Dum. Ach,
to ostrze w moim sercu! - Chwyci si za pier. - Ale co ja mwi? niem widocznie.
Gdzie ty si podziewa, Frodo?
- Zdawao mi si, e zbdziem - odpar Frodo - ale wol o tym nie mwi na razie.
Zastanwmy si lepiej, co teraz zrobimy. Chodmy std!
- W tym stroju, prosz pana? - odezwa si Sam. - Gdzie moje ubranie? - Rzuci w
traw diadem, pas i piercienie, rozejrza si bezradnie, jakby w nadziei, e paszcz,
kurtka i spodnie oraz inne szczegy zwykej hobbickiej garderoby le gdzie w
pobliu.
- Nie znajdziecie ju nigdy swojego ubrania - rzek Tom zbiegajc z kopca i ze
miechem taczc wok hobbitw w blasku soca.
Mona by pomyle, e nie przeyli adnych niebezpieczestw ani okropnoci, bo
caa groza ulotnia si z ich serc, kiedy popatrzyli na Toma i zobaczyli wesoe iskry w
jego oczach.
- Jak to? - spyta Pippin na p zaintrygowany, na p ubawiony. - Dlaczego ju nie
znajdziemy?
Tom potrzsn gow.
- Odnalelicie siebie, wrcilicie z wielkich gbi. Ubranie - to maa strata, skoro
sami ocalelicie z toni. Radujcie si, moi mili, grzejcie w socu dusze i ciaa.
Zrzucie te zimne szmaty. Pobiegajcie nago po trawie, a Tom tymczasem ruszy na
owy.
W podskokach zbieg ze wzgrza, gwidc i nawoujc. Frodo ledzc go wzrokiem
stwierdzi, e Tom pdzi na poudnie wzdu zielonej rozpadliny, dzielcej ich
wzgrze od nastpnego, i usysza, jak pogwizdujc woa:
Hej, tam - ho, chodcie! Hej, gdzie to si goni?
Daleko, blisko, czy z tamtej strony?
Uszko, Ogonek i Nos - i w komplecie
Z Biaym Kopytkiem ty, miy Pulpecie!

112

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

piewa w pdzie, podrzuca w gr kapelusz i chwyta go w powietrzu, a wreszcie


znikn za garbem terenu, tylko okrzyki: "Hej, hej!" dolatyway z wiatrem, wiejcym
teraz od poudnia.
Soce ju dobrze przygrzewao. Hobbici, posuszni radom Toma, przez dug
chwil biegali po trawie. Potem legli rozkoszujc si ciepem soca jak kto, kogo
nagle przeniesiono z kraju srogiej zimy pod askawsze niebo, albo jak chory, co po
dugim leeniu w ku budzi si niespodzianie pewnego ranka zupenie zdrw i wita
nowy dzie z nadziej.
Nim Tom wrci odzyskali siy (i apetyt). Najpierw nad krawdzi wzgrza
ukaza si kapelusz, potem cay Tom, a za nim kroczyo posusznie sze kucykw:
pi wierzchowcw hobbitw i jeden obcy. By to oczywicie stary Pulpet, kuc
wikszy, silniejszy, tuciejszy (i starszy) od pozostaych. Merry, waciciel piciu
kucw, nie nada im nigdy imion, ale od owego dnia a do koca swego ycia
przybiegay zawsze na dwik przezwisk, ktrymi je Tom obdarzy. Wywoywane
przez Toma, kolejno wspinay si na szczyt wzgrza i ustawiay w szeregu.
Tom zoy ukon hobbitom.
- Prosz, oto wasze kucyki - rzek. - Okazay si rozsdniejsze (przynajmniej pod
pewnymi wzgldami) od wdrownych hobbitw, lepszy maj wch. Wyczuy nosem
niebezpieczestwo, w ktre wy wpadlicie na olep, a ratujc si ucieczk, ucieky
we waciwym kierunku. Wybaczcie im, bo chocia serca maj wierne, nie s
stworzone do stawiania czoa przeraliwym upiorom Kurhanw. Spjrzcie, wrciy do
was i przyniosy nienaruszone bagae.
Merry, Sam i Pippin ubrali si w zapasow odzie wydobyt z workw;
wkrtce zreszt spocili si, bo musieli powkada grubsze, cieplejsze rzeczy, zabrane
w przewidywaniu bliskiej ju zimy.
- A skd si wzi ten stary kuc, w Pulpet? - spyta Frodo.
- To mj kucyk - odpar Tom - mj czworonogi przyjaciel. Rzadko co prawda go
dosiadam, najczciej wdruje sobie do woli po stokach. Wasze kucyki zawary z nim
znajomo w mojej stajni; a tej nocy zwszyy go w ciemnociach i co prdzej
pobiegy do niego. Wiedziaem, e Pulpet zaopiekuje si nimi i znajdzie sowa
mdroci, by zaegna ich strach. Teraz, mj miy Pulpecie, stary Tom pojedzie na
twoim grzbiecie. Hej! chc odprowadzi hobbitw kawaek, eby trafili na gociniec,
wic potrzeba mi wierzchowca. Bo nieatwo byoby mi rozmawia z hobbitami, gdyby
oni jechali konno, a ja gonibym za nimi na wasnych nogach.
Hobbici z radoci przyjli te sowa i zaczli Tomowi dzikowa; odpowiedzia
im ze miechem, e goci, ktrzy taki maj talent do bdzenia, musi odstawi
bezpiecznie do granic swojej krainy, bo inaczej nie zaznaby spokoju.
- A mam mnstwo roboty - rzek. - Musz si krzta, musz piewa, gada,
wdrowa, strzec okolicy. Nie zawsze bdziecie mieli Toma na zawoanie, kiedy
trzeba otwiera lochy albo dziuple w wierzbie. Tom ma wasne sprawy, a Zota
Jagoda czeka na niego w domu.
Soce jeszcze nie podnioso si zbyt wysoko, byo zapewne troch po
dziewitej, hobbici pomyleli wic o jedzeniu. Ostatnim ich posikiem by obiad
zjedzony w poudnie poprzedniego dnia pod sterczcym gazem. Teraz zjedli resztk
zapasw, ktre zabrali z domu Toma i przeznaczali na wczorajsz kolacj, z
dodatkiem prowiantw przyniesionych przez Toma. Nie za wiele tego byo
zwaywszy okolicznoci oraz hobbickie apetyty lecz pokrzepili si niele. Gdy si
tym zabawiali, Tom wszed na szczyt wzgrza i przejrza zgromadzone tam skarby.
Wikszo z nich uoy w stos, byszczcy i skrzcy si wrd trawy. Kaza im tam
czeka spokojnie na jakiegokolwiek znalazc, czy to bdzie ptak, czy zwierz, elf,

113

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

czowiek czy inne stworzenie. W ten sposb mia zosta zniweczony zy urok
Kurhanu, by nigdy ju tutaj upir nie powrci. Dla siebie wybra ze stosu brosz, w
ktrej bkitne kamienie mieniy si rozmaitymi odcieniami, jak an lnu albo skrzyda
niebieskiego motyla. Tom dugo przyglda si broszy, jakby w nim budzia jakie
wspomnienia, i krci gow, a wreszcie powiedzia:
- Oto adna zabawka dla Toma i jego pani! Pikna bya ta, co przed laty nosia ten
klejnot na ramieniu. Teraz bdzie go nosia Zota Jagoda, ale nie zapomnimy o
tamtej pieknej pani.
Kady z hobbitw dosta sztylet, dugi, cienki jak li, ostry, cudownej roboty,
dziwerowany w zote i czerwone wowe desenie. Kiedy je Tom wyciga z czarnych
pochew, lniy, bo wykuto je z nieznanego szlachetnego kruszcu, lekkiego, a
mocnego, i ozdobiono bogato drogimi kamieniami. Czy pochwy byy szczelne, czy
dziaa tu czar Kurhanu, do e ostrza zdaway si nie tknite zbem czasu, bez
ladu rdzy, nie stpione i byszczce w socu.
- Stare noe do s dugie, eby hobbitom suy za miecze powiedzia Tom.
Warto mie u boku takie ostrze, jeli kto z Shireu wdruje na wschd lub na
poudnie, daleko, ku ciemnociom i niebezpieczestwu.
I powiedzia im, e tak bro kuli przed wiekami ludzie z zachodu, ktrzy byli
wrogami Czarnego Wadcy, lecz potem zostali pokonani przez zego krla z Karn
Dum, w Krainie Angmar.
- Mao kto w naszych czasach ich pamita mrucza Tom a przecie mona
spotka po dzi dzie synw zapomnianych krlw, samotnikw, ktrzy wdruj po
wiecie i strzeg nieopatrznych wdrowcw przed zymi siami.
Hobbici nie rozumieli tych jego sw, ale suchajc ich ujrzeli oczyma wyobrani
rozleg przestrze minionych wiekw jak szerok, zasnut cieniem rwnin, po
ktrej cwaowali mowie, roli i pospni, z mieczami lnicymi u boku, a na kocu
jecha rycerz z gwiazd na czole. Wizja znikna, ocknli si znw na sonecznym
stoku wzgrza. Pora byo rusza w drog. Spakowali manatki, osiodali kucyki. Nowe
miecze obcigay im skrzane pasy pod kurtkami i hobbici czuli si troch nieswojo,
zadajc sobie w duchu pytanie, czy ta bro zda si na co. adnemu z nich nie
przyszo dotychczas nigdy do gowy, e wrd przygd, w jakie pchnie ich ta
wyprawa, moe si take zdarzy zbrojna walka.

reszcie ruszyli. Sprowadzili kuce do stp wzgrza, tam dopiero skoczyli na


sioda i pokusowali wzdu doliny. Kiedy si obejrzeli za siebie, zobaczyli
staroytny kopiec na wzgrzu i blask soca niby ty pomie bijcy od
stosu zota. Potem skrcili zwracajc si bokiem do wyyny Kurhanw i kopiec znik
im z oczu.
Frodo uwanie rozglda si na wszystkie strony, nie dostrzeg jednak ani
ladu wielkich ska sterczcych na ksztat bramy; wkrtce podrni dotarli do
pnocnego wylotu doliny, minli go szybko i zobaczyli przed sob otwarty,
opadajcy ku nizinie teren. Wesoa to bya jazda w towarzystwie Toma Bombadila,
ktry na swoim tustym kucu czsto ich wyprzedza, bo Pulpet rusza si znacznie
wawiej, niby mona si spodziewa po jego tuszy. Tom prawie nieustannie
piewa, lecz przewanie od rzeczy, albo moe tylko w niezrozumiaym dla hobbitw,
dziwnym jzyku, w staroytnym jzyku, ktrego wszystkie niemal sowa wyraay
podziw i rado.
Posuwali si naprzd rano, ale wkrtce zrozumieli, e gociniec znajduje si
o wiele dalej, ni im si wydawao. Gdyby nawet nie ogarna ich mga, po zbyt
dugiej poudniowej drzemce nie byliby zdyli poprzedniego dnia dojecha do niego

114

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

przed zapadniciem nocy. Czarna kreska, ktr brali za lini przydronych drzew,
okazaa si pasmem zaroli na skraju gbokiej fosy, odgrodzonej po drugiej stronie
murem. Tom wyjani, e ongi, bardzo dawno temu, tutaj biega granica krlestwa.
Powiedzia to tak, jakby wiza z tym miejscem jakie smutne wspomnienie i nie
chcia mwi wiele. Zjechali w fos, wspili si na przeciwlegy jej brzeg, przedostali
przez wyom w murze, a wwczas Tom skierowa pochd wprost ku pnocy, zboczyli
bowiem nieco zanadto na zachd. Teren by tutaj otwarty i do rwny, mogli wic
przyspieszy kroku, ale soce stao nisko na niebie, gdy wreszcie ujrzeli przed sob
lini strzelistych drzew i zrozumieli, e w kocu, po tylu nieprzewidzianych
przygodach, wrcili na gociniec. Ostatni odcinek przebyli galopem i zatrzymali si
dopiero w cieniu drzew. Stali na szczycie nasypu opadajcego skosem ku drodze,
ktra wia si u ich stp i umykaa w dal, szarzejc w zmierzchu. Na tym odcinku
prowadzia niemal dokadnie z poudnio-zachodu na pnoco-wschd, a na prawo od
tego miejsca opadaa stromo w rozleg kotlin. Znaczyy j gbokie koleiny, a po
niedawnej ulewie wszystkie zagbienia i wyboje zamieniy si w kaue.
Podrni zjechali z nasypu i rozejrzeli si na dwie strony. Nigdzie wszake nie
byo nic wida.
- No, jestemy wreszcie na gocicu rzek Frodo. Zdaje si, e nie stracilimy
wicej ni dwa dni na moim pomyle skrcenia drogi przez las. Ale kto wie, moe ta
zwoka wyjdzie nam na dobre, jeeli tamci zgubili dziki temu nasz lad.
Przyjaciele spojrzeli na niego. Cie strachu przed Czarnymi Jedcami nagle pad na
nich znowu. Odkd wjechali w Stary Las, myleli niemal wycznie o tym, eby si z
powrotem wydosta na gociniec; dopiero teraz, majc go ju pod stopami,
przypomnieli sobie o niebezpieczestwie, ktre ich ciga i zapewne czyha na nich w
zasadzce na tej wanie drodze. Lkliwie obejrzeli si w stron, gdzie soce
zachodzio, lecz brunatny pas gocica by pusty.
- Czy mylisz... spyta niepewnie Pippin czy mylisz, e mog nas ciga tej
nocy?
- Nie, mam nadziej, e tej nocy jeszcze was nie bd napastowa odpar Tom
Bombadil a moe i przez jutrzejszy dzie bdziecie mieli spokj. Nie ufajcie jednak
zbytnio mojej przepowiedni, bo nie twierdz tego na pewno. Na wschd std moja
wiedza zawodzi. Tom nie jest panem jedcw z Czarnego Kraju poza granicami
swojej dziedziny.
Mimo to hobbici bardzo pragnli, eby Tom pojecha z nimi dalej. Byli
przekonani, e jeli kto umie poradzi sobie z Czarnymi Jedcami to wanie
Tom. Wkrtce mieli si znale w krajach zupenie nieznanych, o ktrych ledwie
jakie niejasne, odlege echa legend docieray do Shireu, tote w zapadajcym
zmierzchu ogarna ich tsknota za domem. Poczuli si bardzo samotni i zbkani.
Stali w milczeniu, wzdragajc si przed myl o nieodwoalnym rozstaniu, i nie od
razu zrozumieli, e Tom ju si z nimi egna, zaleca uzbroi serca i jecha dalej a
do nocy bez popasu.
- Tom pokieruje wami dobr rad a do koca dzisiejszego dnia, potem musicie ju
zda si na wasne szczcie: o cztery mile std zobaczycie przy drodze miasteczko
Bree pod wzgrzem Bree, gdzie drzwi domw otwieraj si na zachd. Znajdziecie
tam star gospod Pod Rozbrykanym Kucykiem. Jej zacny gospodarz nazywa si
Barliman Butterbur. Moecie u niego przenocowa, ale nazajutrz skoro wit
pospieszcie znowu naprzd w swoj drog. Bdcie odwani, lecz i ostroni!
Zachowajcie wesele w sercu i jedcie na spotkanie swego losu.
Prosili go, eby ich odprowadzi bodaj do tej gospody i raz jeszcze wypi z nimi
strzemiennego, lecz Tom ze miechem odmwi:

115

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Tu si koczy kraj Toma, ktry std zawrci,


Bowiem w domu na czeka ju Zota Jagoda.
Obrci si na picie, podrzuci w gr kapelusz, skoczy na grzbiet Pulpeta, wjecha
na przydrony nasyp i gono piewajc ruszy w zmierzch.
Hobbici wspili si na wa, eby popatrze za odjedajcym, pki im nie
znikn z oczu.
- Szkoda, e si rozstalimy z panem Bombadilem powiedzia Sam. Dziwna z
niego osoba; sowo daj. Chobymy nie wiem jak daleko zajechali, nie spotkamy
zacniejszego przyjaciela ani wikszego cudaka. A nie wypieram si, e mi pilno
zobaczy tego Rozbrykanego Kucyka, o ktrym wspomina. Mam nadziej, e to
co w rodzaju naszego Zielonego Smoka. Kto mieszka w tym Bree?
- Hobbici odpar Merry a take i ludzie. Myl, e si tam bdziemy czuli swojsko.
Gospoda Pod Kucykiem jest na pewno bardzo porzdna. Moi krewniacy bywaj w
niej od czasu do czasu.
- Niechby nawet bya jak najmilsza rzek Frodo ale znajduje si poza granicami
Shireu. Nie pozwalajcie tam sobie jak w domu! Prosz was, pamitajcie mwi do
wszystkich! e nie wolno nikomu wymwi nazwiska Baggins. Jeeli bdzie trzeba
si przedstawi, nazywam si pan Underhill.
Dosiedli kucykw i milczc ruszyli w wieczornym zmroku. Jechali to z gry, to
pod gr; wkrtce noc zapada, a wreszcie zobaczyli w pewnym oddaleniu przed
sob migocce wiata. Zagradzao im drog wzgrze Bree, czarna sylwetka na tle
przymglonych gwiazd. Na zachodnim stoku tulio si spore miasteczko. Pospieszyli
ku niemu, stsknieni do ciepego kominka i radzi odgrodzi si zamknitymi drzwiami
od ciemnoci nocy.

116

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 9
Pod Rozbrykanym Kucykiem

ree byo najwikszym miasteczkiem kraju tej samej nazwy, maego kraiku
lecego tu niby wyspa pord bezludnej okolicy. Prcz Bree istniay tu trzy
inne osiedla: Staddle na przeciwnym stoku wzgrza, Combe w gbokiej
dolinie, wysunite troch dalej na wschd, i Archet na skraju Zalesia. Wzgrze i
osiedla otacza piercie pl uprawnych i zagospodarowanych lasw, zaledwie na
par mil szeroki.
Ludzie tutejsi, ciemnowosi, tdzy, troch krpej budowy, usposobienia mieli
pogodne i niezalene; nikomu nie podlegali, lecz przyjanili si i znali z hobbitami,
krasnoludami i elfami oraz innymi mieszkacami okolicy bliej, ni to na og byo (i
jest) w ludzkim zwyczaju. Twierdzili, e s pierwotnymi mieszkacami tego kraju i
potomkami pierwszych ludzi, ktrzy zawdrowali na zachd rdziemnych terenw.
Niewielu z nich przetrwao burze Dawnych Dni, lecz kiedy krlowie powrcili znw
zza Wielkich Mrz, zastali ludzi w Bree; a nawet o wiele pniej, gdy pami o
starych krlach przemina, lud ten y jeszcze na tym samym miejscu. W owych
czasach adne inne ludzkie plemi nie obrao sobie siedziby tak daleko wysunitej
na zachd ani te nie zamieszkao bliej ni o sto staj od Shireu. Lecz na dzikich
obszarach poza Bree spotykao si tajemniczych wdrowcw. Mieszkacy Bree
nazywali ich Stranikami i nic nie wiedzieli o ich pochodzeniu. Byli od ludzi z Bree
rolejsi i bardziej smagli, podobno obdarzeni niezwyk si wzroku i suchu i znali
mow zwierzt i ptakw. Wdrowali swobodnie na poudnie i na wschd a pod Gry
Mgliste, lecz niewielu ich byo i rzadko si pokazywali. Jeeli si zjawiali, przynosili
wieci z daleka i opowiadali dziwne, zapomniane historie, ktrych suchano chciwie;
mimo to mieszkacy Bree nie zaprzyjanili si ze Stranikami.
yo te w Bree wiele rodzin hobbitw, ktrzy utrzymywali, e oni
wanie s najstarszym orodkiem hobbickim w wiecie, zaoonym przed wiekami,
zanim jeszcze plemi to przekroczyo Brandywin i skolonizowao Shire. Najwicej
hobbitw skupio si w Staddle, lecz nie brakowao ich i w samym Bree, zwaszcza
na wyszych stokach wzgrza, ponad domami ludzkimi. Duych i Maych Ludzi - jak
si wzajemnie nazywali - czyy przyjazne stosunki, kade plemi pilnowao
wasnych spraw i zaatwiao je wedle wasnego obyczaju, lecz oba uwaay si za
rwnouprawnionych i rdzennych obywateli kraju. W adnym innym kraju wiata nie
istnia tak niezwyky (a przy tym doskonay) ukad. Mieszkacy Bree - wiksi czy
mniejsi - niewiele podrowali; interesy ich ograniczay si waciwie do czterech
osiedli. Od czasu do czasu ktry z tutejszych hobbitw zapuszcza si a do
Bucklandu albo do Wschodniej wiartki. Ale hobbici z Shire'u tymi czasy bardzo
rzadko odwiedzali nawzajem ich kraik, chocia by on ledwie o dzie jazdy oddalony
od mostu na Brandywinie. Niekiedy jaki Bucklandczyk albo dny przygd Tuk
zatrzymywa si na noc lub dwie w tutejszej gospodzie, lecz i te wycieczki zdarzay
si ostatni coraz rzadziej. Hobbici z Shire'u nazywali swoich pobratymcw yjcych w
Bree i wszystkich ociennych krajach - Obcymi; mao si nimi interesowali, uwaajc
ich za tpych prostakw. Na zachodzie yo wwczas zapewne w rozproszeniu
wicej tych "obcych" hobbitw, ni przypuszczali obywatele Shire'u. Byli midzy nimi
oczywicie wczdzy, gotowi wykopa byle jak nork w jakimkolwiek pagrku i
mieszka w niej dopty, pki im si nie sprzykrzya. Ale w Bree - jeli ju nie gdzie
indziej - yli hobbici stateczni i zamoni, wcale nie gorzej okrzesani ni ich przecitni
dalecy krewniacy z Shire'u. Nie wygasa te tutaj pami czasw, kiedy midzy
117

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

dwoma krajami ruch by bardzo oywiony. Bd co bd w yach Brandybuckw


niewtpliwie pyna krew plemienia z Bree.
Miasteczko Bree liczyo okoo setki kamiennych domw Ludzi, skupionych
przewanie nad gocicem, uczepionych stoku wzgrza i zwrconych oknami ku
zachodowi. Od tej strony bieg ukiem, niemal zamknitym koem, gboki rw,
zaczynajcy si na zboczu i na zbocze powracajcy, a na wewntrznym jego brzegu
rs ywopot. Gociniec bieg nad rowem po grobli, lecz docierajc do ywopotu
trafia na ogromn zamknit bram. Druga taka brama zagradzaa wylot gocica z
miasteczka. Obie bramy zamykano z zapadniciem nocy, lecz w maych domkach
tu za nimi czuwali odwierni.
Dalej, w miejscu gdzie gociniec okrajc wzgrze skrca w prawo, staa
obszerna gospoda. Zbudowano j ongi, kiedy ruch by znacznie bardziej oywiony.
Bree znajdowao si bowiem na skrzyowaniu starych szlakw; po zachodniej stronie
wioski opodal fosy przecinaa Wschodni Gociniec druga droga, ongi bardzo
uczszczana przez ludzi i wszelkie inne plemiona. We Wschodniej wiartce
zachowao si porzekado: "Dziwne jak nowiny z Bree", pochodzce z owych
czasw, kiedy w gospodzie mona byo posysze wieci z pnocy, z poudnia i
wschodu, a hobbici z Shire'u czsto zagldali tutaj, by si czego dowiedzie. Od
dawna wszake kraje pnocne opustoszay, a gociniec z pnocy, nie uywany,
zars traw tak, e go w Bree nazwano Zielon ciek.
Gospoda jednak staa tu nadal, a jej waciciel by wan osobistoci. W jego
domu spotykali si wszyscy prniacy, gaduy, wcibscy spord maych i duych
mieszkacw czterech osiedli; tutaj te zatrzymywali si Stranicy oraz inni
wdrowcy czy podrni (przewanie krasnoludy), ktrzy si jeszcze krcili po
Wschodnim Gocicu midzy grami a krajem hobbitw.

iemno ju byo i biae gwiazdy wieciy, gdy Frodo ze swoj kompani


dojecha wreszcie do rozdroa Zielonej cieki i zbliy si do miasteczka.
Stanli pod Zachodni Bram i zastali j zamknit, ale na progu swego
domku za bram siedzia odwierny. Zerwa si na ich widok i wznoszc do gry
latarni, ze zdumieniem spojrza poprzez bram na przybyszy.
- Czego chcecie i skd jestecie? - spyta szorstko.
- Chcemy si dosta do gospody - odpowiedzia Frodo. - Podrujemy na wschd i
nie moemy noc jecha dalej.
- Hobbici! Czterech hobbitw! A na dobitk, hobbici z Shire'u, sdzc z wymowy! rzek odwierny z cicha, jakby do siebie. Przez chwil przyglda im si ponuro,
potem niespiesznie otworzy wrota i pozwoli im wjecha. - Rzadko teraz widujemy
noc na gocicu obywateli z Shire'u - powiedzia, kiedy zatrzymali si pod drzwiami
jego domku. - Wybaczcie, ale bardzo jestem ciekawy, po co dalej wybieracie si na
wschd od Bree. Czy wolno zapyta o nazwiska?
- Po co jedziemy i jak si nazywamy, to ju nasza sprawa. Nie pora i nie miejsce na
gawdy - odpar Frodo, ktremu nie podobaa si mina i ton odwiernego.
- Pewnie, e to wasza sprawa - rzek tamten - ale moja sprawa wypytywa goci,
ktrzy przyjedaj po nocy.
- Jestemy hobbici z Bucklandu, podrujemy, bo tak nam si podoba, i chcemy
przenocowa w tej gospodzie - wtrci si Merry. - Nazywam si Brandybuck. Czy to
ci wystarczy? Mieszkacy Bree synli dawniej z grzecznoci dla podrnych, tak
przynajmniej syszaem.

118

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Dobrze, ju dobrze - odpar odwierny. - Nie chciaem was obrazi. Ale zapewne
przekonacie si, e nie tylko Harry spod bramy lubi zadawa pytania. Krc si tu
dziwne osoby. Jeeli zajedziecie "Pod Rozbrykanego Kucyka", nie bdziecie tam
jedynymi gomi.
yczy im dobrej nocy, oni za nie wdawali si wicej w rozmow. Frodo jednak
zauway w wietle latarni, e odwierny wci jeszcze przyglda im si ciekawie,
tote rad by, gdy usysza szczk zamykanej bramy i gdy si wszyscy od niej
wreszcie oddalili. Zastanawiaa go podejrzliwo tego czowieka; przyszo mu na
myl, e moe kto za dnia wypytywa go, czy nie widzia podrujcej kompanii
hobbitw. Moe Gandalf? Czarodziej mg przecie dotrze tutaj przez ten czas,
ktry czterej przyjaciele zmarudzili w Starym Lesie i na Kurhanach. Co jednak w
minie i gosie odwiernego niepokoio Froda.
Odwierny chwil patrza za hobbitami, potem wszed do wntrza swego
domu. Ledwie si odwrci, jaka ciemna posta szybko wspia si przez bram i
znikna w ciemnej uliczce osiedla.
Hobbici agodnym zboczem wjechali na wzgrze, minli kilka rozproszonych
domw i stanli przed gospod. Domy tu wydaway im si bardzo due i dziwaczne.
Samowi, gdy zobaczy trzypitrow gospod z mnstwem okien, serce si cisno.
Spodziewa si, e w tej podry spotka moe olbrzymw wyszych ni drzewa oraz
inne, jeszcze bardziej przeraajce istoty; lecz w tym momencie widok Duych Ludzi
i ich ogromnych domw zupenie mu wystarczy, a nawet przepeni miar ponurych i
nucych przey ostatnich dni. Zdawao mu si, e w ciemnych zakamarkach
dziedzica stoj w pogotowiu osiodane czarne rumaki, a Czarni Jedcy ledz
przybyszw, ukryci w ciemnych oknach na grnych pitrach gospody.
- Chyba nie zostaniemy tutaj na noc, prawda, prosz pana?! - wykrzykn. - Skoro tu
mieszkaj hobbici, czemu nie poszuka u ktrego z nich gociny? Byoby nam o
wiele bardziej swojsko.
- Co ci si nie podoba w tej gospodzie? - spyta Frodo. - Tom Bombadil j poleca.
Mam nadziej, e wntrze okae si przytulne.
Nawet i z zewntrz dla oswojonego oka gospoda wygldaa mile. Frontem
zwrcona do gocica, dwoma skrzydami wcinaa si w stok wzgrza tak, e okna,
ktre od tej strony spoglday z wysokoci drugiego pitra, od drugiej znajdoway si
na rwni z ziemi. Midzy obu skrzydami szeroka sklepiona brama, do ktrej wiodo
kilka wygodnych schodw, prowadzia na dziedziniec. Drzwi stay otworem i pyn z
nich snop wiata. Nad bram wisiaa zapalona latarnia, a niej koysa si szyld z
godem gospody: spasiony biay kucyk wspity dba. Napis wielkimi biaymi literami
gosi: "Pod Rozbrykanym Kucykiem - Gospoda Barlimana Butterbura". Z licznych
okien parteru zza grubych zason przenikao wiato.
Gdy hobbici stali w rozterce po ciemku pod bram, kto we wntrzu domu
zacz piewa wesoo i zaraz przyczy si do pieni chr rozbawionych gosw.
Podrni chwil przysuchiwali si tym wabicym dwikom, potem zsiedli z kucw.
Pie skoczya si, buchny miechy i oklaski.
Hobbici wprowadzili kucyki przez bram i zostawili je na dziedzicu, a sami
wbiegli na schody. Frodo szed pierwszy i omal nie zderzy si z maym ysym
grubasem o rumianej twarzy. Przepasany biaym fartuchem, grubas wybiega z
jednych drzwi i zmierza ku drugim niosc na tacy pene kufle.
- Czy moglibymy... - zacz Frodo.
- Chwileczk, przepraszam! - krzykn grubas przez rami i znikn w zgieku i
obokach dymu. Po minucie wrci ocierajc fartuchem rce.
- Dobry wieczr, paniczu - powiedzia kaniajc si Frodowi. - Czym moemy suy?

119

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Prosimy o nocleg dla czterech osb i stajni dla piciu kucykw, jeli to moliwe.
Czy z panem Butterburem mam przyjemno?
- Tak jest! Na imi mi Barliman. Barliman Butterbur do usug. Panowie z Shire'u, czy
tak? - To mwic nagle plasn si doni w czoo, jakby usiujc sobie co
przypomnie. - Hobbici! - zawoa. - Co mi to przypomina, ale co? Czy wolno spyta
o nazwiska?
- Pan Tuk i pan Brandybuck - rzek Frodo - a to jest Sam Gamgee. Ja nazywam si
Underhill.
- No, prosz! - krzykn pan Butterbur prztykajc palcami. - Ju miaem i znw mi
ucieko! Ale wrci, ebym tylko mia woln chwil, to pozbieram myli. Ng wprost nie
czuj, ale zrobi dla panw, co si da. Nieczsto miewamy goci z Shire'u ostatnimi
czasy, nie darowabym sobie, gdybym panw godnie nie przyj. Tylko e tok dzisiaj
w domu, jakiego ju dawno nie byo. Jak to mwi, nie ma deszczu bez ulewy... Hej!
Nob! - krzykn. - Gdzie si podziewasz, marudna niedojdo? Nob!
- Ju lec, ju lec!
Z sali wypad hobbit miej powierzchownoci i na widok podrnych stan jak wryty
wlepiajc w nich wzrok z ywym zainteresowaniem.
- Gdzie jest Bob? - spyta gospodarz. - Nie wiesz? No, to go poszukaj. Migiem! Ja
take nie mam trzech par ng ani oczu. powiedz Bobowi, e trzeba wzi pi
kucykw na stajni. Musi dla nich znale miejsce.
Nob umiechn si, mrugn porozumiewawczo i wybieg pdem.
- Zaraz, zaraz, co to ja chciaem rzec? - mwi pan Butterbur znw klepic si po
czole. - Mona powiedzie, e jedno wygania drugie z pamici. Takie mam dzi tutaj
urwanie gowy! najpierw wczoraj wieczorem przyjechaa caa kompania Zielon
ciek z poudnia, a to ju by niezwyczajny pocztek. Potem dzi po poudniu
zjawiy si wdrowne krasnoludy cignce na zachd. A teraz wy! eby nie to, ecie
hobbici, chyba bym ju was nie przyj na kwater.. Ale mam w pnocnym skrzydle
par pokoi specjalnie swego czasu dla hobbitw zbudowanych. Na parterze, jak to
hobbici lubi. Okna okrge, a wszystkie wedle hobbickiego gustu. Mam nadziej, e
wam bdzie wygodnie. Nie wtpi, e chcecie te dosta kolacj. Postaramy si co
zrobi naprdce. Prosz tdy!
Zaprowadzi ich przez krtki korytarz, otworzy jakie drzwi.
- Tu jest przyjemny salonik - rzek. - Spodziewam si, e panw zadowoli. A teraz
prosz wybaczy. Mam tyle roboty... Ani chwilki, eby porozmawia! Musz si
uwija. Za duo doprawdy na jedn par ng, a mimo to brzuch mi nie chce spa.
Zajrz tu pniej. jeliby panowie czego potrzebowali, prosz dzwoni, a Nob zaraz
przybiegnie. Gdyby nie przybieg, dzwocie i krzyczcie.
Wyszed wreszcie zostawiajc ich nieco oszoomionych. Barliman Butterbur mia
wida niewyczerpane zapasy wymowy, ktrej nawet nadmiar pracy nie mg
powstrzyma. Hobbici znaleli si w maym, przytulnym pokoju. Przy kominku, na
ktrym pon jasny ogieniek, stay wygodne niskie fotele. Okrgy st by ju nakryty
biaym obrusem, co prawda na razie figurowa na nim tylko ogromny rczny
dzwonek. Wkrtce jednak sucy hobbit, imieniem Nob, nie czekajc na dzwonek,
przybieg niosc wiece i talerze na tacy.
- Co panowie ka poda do picia? - spyta. - Moe zechc panowie obejrze
sypialnie, pki kolacja nie gotowa?
Zdyli si umy i wypi p sporego kufla piwa, nim zjawili si znowu pan
Butterbur i Nob. W mig nakryli do stou. Na kolacj bya gorca zupa, zimne miso,
ciasto z jagodami, wiey chleb, maso, twaroek - sowem, proste, smaczne

120

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

potrawy, jakich by si Shire nie powstydzi, a tak swojskie, e nieufno Sama


(znacznie ju umierzona wybornym piwem) rozwiaa si do reszty.
Gospodarz krzta si koo nich przez chwil, po czym zacz si zbiera do
odejcia.
- Nie wiem, czy panowie bd mieli ochot po kolacji przyczy si do caego
towarzystwa - rzek stojc ju w progu. - Moe wol panowie wczenie si pooy.
Gdybycie jednak zechcieli askawie, wszyscy bd wam radzi. Nieczsto widujemy
tu obcych... to jest, chciaem powiedzie, goci z Shire'u, chtnie posuchamy nowin
albo opowieci czy pieni, wszystkiego, na co panom przyjdzie ch. Oczywicie,
panw wola! Prosz dzwoni, gdyby czego brakowao.
Po kolacji (czyli po trzech kwadransach solidnej roboty, nie zakcanej
czczymi rozmowami) tak si czuli pokrzepieni i rozochoceni, e Frodo, Pippin i Sam
postanowili przyczy si do towarzystwa bawicego w gospodzie. Tylko Merry
owiadczy, e nie lubi toku.
- Posiedz sobie spokojnie przy kominku, a pniej moe wyjd odetchn wieym
powietrzem. Bdcie tam grzeczni i nie zapomnijcie, e nasza ucieczka jest pono
tajemnic, i e jestecie jeszcze w drodze, wcale niedaleko od Shire'u!
- Dobrze, dobrze! - odpar Pippin. - Ty bd te grzeczny! Nie zgub si, nie zabd i
nie zapomnij, e najbezpieczniej siedzie w czterech cianach.

aa kompania zebraa si w duej sali gospody. Towarzystwo byo liczne i


mieszane, jak stwierdzi Frodo, gdy oczy oswoiy si ze wiatem.
Dostarczay go gwnie polana ponce jasno na kominku, bo trzy lampy
zawieszone pod puapem wieciy mtnie i przesania je gsty dym. Barliman
Butterbur sta w pobliu kominka rozmawiajc z kilku krasnoludami oraz paru ludmi
dziwacznej powierzchownoci. Na awach rozsiedli si rozmaici gocie: ludzie z
Bree, gromadka miejscowych hobbitw (trzymajca si razem i zatopiona w
pogawdce), jeszcze paru krasnoludw, a take jakie niewyrane postacie, ktre
trudno byo rozpozna w mrocznych ktach.
Kiedy hobbici z Shire'u weszli, mieszkacy Bree powitali ich przyjaznym
chrem. Obcy gocie, a zwaszcza ci, ktrzy przyjechali Zielon ciek z poudnia,
przygldali im si ciekawie. Gospodarz zapozna nowo przybyych ze swoimi
rodakami, ale zaatwi to tak szybko, e nie mogli si zorientowa, ktre nazwisko do
kogo naley. Wszystkie niemal nazwiska ludzi z Bree przypominay nazwy
botaniczne i brzmiay dla uszu hobbitw z Shire'u do dziwacznie. Niektrzy
spord hobbitw nazywali si podobnie jak ludzie. Wikszo jednak nosia
zwyczajne hobbickie nazwiska, a wic Banks, Brockhouse, Longhole, Sandheaver
czy Tunnely, rozpowszechnione rwnie w Shire. Znalazo si kilki Underhillw ze
Staddle, a e nie wyobraali sobie wsplnoty nazwiska bez pokrewiestwa,
przygarnli Froda od razu jak odzyskanego kuzyna. Hobbici z Bree byli z natury
przyjacielscy i dociekliwi, tote Frodo wkrtce zrozumia, e nie wymiga si od
wyjanie na temat swoich poczyna. Wyzna wic, e interesuje si histori oraz
geografi (co przyjli kiwajc z zapaem gowami, jakkolwiek adne z tych sw nie
byo pospolite w tutejszym dialekcie). Powiedzia, e zamierza napisa ksik (na to
oniemieli ze zdumienia) i e wraz z przyjacimi zbiera wiadomoci o yciu hobbitw
poza granicami Shire'u, szczeglnie w krajach wschodnich.
Wwczas zaczli gada wszyscy naraz. Gdyby Frodo naprawd chcia
napisa ksik i gdyby mia wicej ni jedn par uszu, zebraby w cigu piciu
minut materia do kilku rozdziaw. Jeliby mu to nie wystarczyo, gotowi byli
sporzdzi dug list osb - z "kochanym starym Barlimanem" na czele - zdolnych

121

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

udzieli bardziej szczegowych informacji. Poniewa jednak Frodo nie zdradza


ochoty tworzenia swego dziea natychmiast i w sali gospody, hobbici powrcili do
pyta o nowiny z Shire'u. Frodo odpowiada niezbyt skwapliwie, tote wkrtce znalaz
si osamotniony w kcie i zacz si przysuchiwa oraz przyglda towarzystwu.
Ludzie i krasnoludy mwili przewanie o wydarzeniach odlegych i powtarzali
sobie wiadomoci, z ktrymi Frodo zdy si ju a nadto oswoi. Gdzie daleko na
poudniu szerzy si niepokj, ludzie, ktrzy przybyli Zielon ciek, wynieli si
stamtd i szukali,
jak si zdawao, kraju, gdzie mogliby osi spokojnie.
Mieszkacy Bree wprawdzie szczerze im wspczuli, lecz najwyraniej nie mieli
ochoty przyjmowa wikszej liczby cudzoziemcw do swojej maej ojczyzny. Jeden z
podrnych, czowiek szpetny i zezowaty, prorokowa na najblisz przyszo wielki
napyw zbiegw z poudnia.
- Jeeli im nie udzielicie miejsca, znajd je sobie sami. Maj takie samo prawo do
ycia jak inni - powiedzia gono.
Mieszkacy Bree kwanymi minami pokwitowali t przepowiedni. Hobbici puszczali
mimo ucha te rozmowy, ktre na razie ich nie dotyczyy. Duzi Ludzie nie mog
przecie szuka kwater w hobbickich norach. Znacznie bardziej interesowali ich Sam
i Pippin, ktrzy, zupenie ju w gospodzie zadomowieni, wesoo rozpowiadali nowiny
z Shire'u. Pippin wywoa wiele miechu historyjk o zawaleniu si stropu ratusza w
Michel Delving: burmistrz, Will Whitfoot, najgrubszy hobbit w caej Zachodniej
wiartce, zasypany zosta tynkiem tak, e wylazszy przypomina przyprszony
cukrem pczek. Zadawano jednak take pytania kopotliwe dla Froda. Jeden z
miejscowych hobbitw, ktry wida nieraz bywa w Shire, koniecznie chcia wiedzie,
gdzie mieszkaa rodzina Underhillw i jakie miaa koligacje.
Nagle Frodo spostrzeg, e siedzcy w cieniu pod cian mczyzna, z
wygldu cudzoziemiec, ogorzay od soca i wiatru przysuchuje si tej pogawdce z
niezwyk uwag. Obcy czowiek popija z wysokiego kufla i mi fajk na dugim,
dziwnie rzebionym cybuchu. Nogi wycign przed siebie pokazujc buty z
cholewami sporzdzone z mikkiej skry i zgrabnie przylegajce do ydek, lecz
mocno zniszczone i zabocone. Otulony by w dobrze wysuony, gruby,
ciemnozielony paszcz i mimo gorca w izbie nacign kaptur na gow tak, e twarz
nikna w jego cieniu, tylko bysk oczu zdradza zainteresowanie, z jakim ledzi
hobbitw.
- Co to za jeden? - spyta Frodo, gdy udao mu si szepn swko panu
Butterburowi. - Nie pamitam, ebycie go nam przedstawili.
- Ten tam? - rwnie szeptem odpowiedzia gospodarz zerkajc nieznacznie spod
oka. - Nie wiem nic pewnego. jeden z tych wdrowcw, nazywamy ich Stranikami.
Maomwny go, ale jeeli si odezwie, zawsze ma co ciekawego do
opowiedzenia. Znika na miesic albo na rok, potem znw tutaj zaglda. Wiosn
krci si tutaj ustawicznie, ale ostatnimi czasy jako go nie widziaem. Prawdziwego
jego nazwiska nigdy nie syszaem, znaj go w okolicy wszyscy z przezwiska
Obieywiat. Chodzi wielkimi krokami, nogi ma dugie, ale nikomu si nie zwierza,
dokd mu tak pilno i dlaczego. Kto by tam zreszt zrozumia dziwakw ze wschodu i
zachodu, jak si to mwi w Bree majc na myli Stranikw i hobbitw z Shire'u, z
paskim przeproszeniem. Zabawny zbieg okolicznoci, e pan o niego pyta, bo... Ale w tej chwili kto odwoa gospodarza domagajc si piwa i pan Butterbur nie
wytumaczy Frodowi, co w tym widzia zabawnego.
Frodo zauway, e Obieywiat patrzy teraz wprost na niego, jakby si
domyli, e o nim bya mowa. Skin rk i kiwn gow zapraszajc Froda do
swojego stou. Kiedy hobbit przysun si, obcy czowiek zrzuci kaptur odsaniajc

122

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

potargane bujne wosy, ciemne, lecz przetykane siwizn, i ukazujc blad, surow
twarz o bystrych, szarych oczach.
- Nazywam si Obieywiat - rzek ciszonym gosem. - Bardzo mi mio pozna pana,
panie... Underhill, jeeli stary Butterbur nie pomyli nazwiska.
- Nie pomyli - chodno odpowiedzia Frodo. Bardzo nieswojo si czu pod
przenikliwym spojrzeniem tych szarych oczu.
- Na twoim miejscu cign Obieywiat powstrzymabym modych przyjaci,
ktrzy zanadto rozpuszczaj jzyki. Piwo, ogie na kominku, przypadkowe
znajomoci to rzeczy przyjemne, ale... ale nie jestemy w Shire. Krc si tu
rozmaite dziwne figury. Pewnie mylisz, e kto jak kto, ale ja nie mam prawa tego
mwi? doda wykrzywiajc usta w umiechu, zauwaywszy wida wyraz oczu
Froda. Pokazali si w ostatnich dniach jeszcze dziwniejsi gocie w Bree
powiedzia, bystro patrzc w twarz hobbitowi.
Frodo odwrci wzrok, ale nic nie rzek, a tamten przesta nalega. Ca uwag
powici teraz Pippinowi. Frodo z przeraeniem uwiadomi sobie, e lekkomylny
mody Tuk, zachcony sukcesem, jaki odniosa jego anegdotka o grubym burmistrzu
z Michel Delving, popisuje si z kolei humorystycznym opowiadaniem o
poegnalnym przyjciu urodzinowym Bilba. Wanie naladowa Bilba
wygaszajcego mow i zblia si do najwikszego efektu tajemniczego zniknicia.
Zirytowao to Froda. Oczywicie, dla wikszoci miejscowych hobbitw bya to
do nieszkodliwa historia, po prostu jedna z wielu dykteryjek o dziwakach zza
Rzeki; lecz niektrzy z obecnych (na przykad Butterbur) mogli to i owo wiedzie,
syszeli zapewne niegdy pogoski krce wok zniknicia Bilba. Opowiadanie
Pippina przypomni im nazwisko Bagginsw, tym bardziej, jeli kto w Bree dopytywa
si o nie w ostatnich czasach.
Frodo siedzia jak na szpilkach, nie wiedzc, co pocz. Pippin by
najwidoczniej ogromnie zadowolony, e skupia na sobie powszechn uwag, i
zupenie zapomnia o niebezpieczestwie. Frodo nagle si zlk, e w tym nastroju
przyjaciel moe nawet napomkn o Piercieniu a to ju oznaczaoby niechybn
katastrof.
- Zrb co, i to zaraz! szepn Frodowi do ucha Obieywiat.
Frodo zerwa si, wskoczy na st i zabra gos. W ten sposb rozproszy uwag
suchaczy Pippina. Ten i w hobbit spojrza na Froda, rozemia si i przyklasn,
mylc, e panu Underhillowi piwo zaprszyo gow.
Frodo zaraz si speszy i jak to byo jego zwyczajem, ilekro przemawia
zacz nerwowo przebiera palcami w kieszeniach. Wymaca Piercie na acuszku
i nagle, nie wiadomo dlaczego, ogarna go ochota, eby wsun Piercie i znikn,
ratujc si w ten sposb z gupiej sytuacji. Mia niejasne wraenie, e takie wyjcie
podpowiada mu kto z zewntrz, kto czy moe co obecny w tej izbie. Opar si
pokusie stanowczo, zacisn Piercie w garci, jakby go chcia powstrzyma od
ucieczki i od wszelkich zoliwych figlw. To bd co bd dodao mu natchnienia.
Wygosi stosownie do okolicznoci sw kilkoro jak mawiano w Shire: - Wszyscy
jestemy bardzo wzruszeni serdecznoci waszego przyjcia i omielam si wyrazi
nadziej, e ta moja krtka wizyta przyczyni si do odnowienia starych wizw
przyjani midzy Shireem a Bree.
To rzekszy zawaha si i odkaszln.
- Zapiewaj! krzykn ktry z hobbitw
- Zapiewaj! Zapiewaj! podjli inni. Daleje, zapiewaj nam jak now
piosenk!

123

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Frodo chwil sta oszoomiony. Potem w desperacji zacz piewa mieszn


piosenk, ktr Bilbo lubi (ktr si wrcz chepi, bo sam uoy do niej sowa). Bya
to piosenka o gospodzie, dlatego zapewne przysza w tej chwili Frodowi na myl. Na
og pamita si dzi z niej ledwie kilka sw. Oto jej wszystkie zwrotki:
Jest taka knajpa (powiem gdzie,
Gdy kto mnie piknie zapyta)
Taki w niej warz piwny lek,
e raz z Ksiyca spad tam Czek,
By sobie popi do syta.
W tej knajpie y pijany kot,
Co gra jak szatan na skrzypkach.
Z rozmachem smyka cign wos
To piszczc piii, to burczc w gos
To z wolna grajc, to z szybka.
Gospodarz trzyma take psa,
Co strasznie lubi kaway.
Gdy nagle rs u stou gwar,
On chytrze kady owi art
I mia si, a szyby dray.
Bya i krowa (miaa co
Wielkopaskiego w postawie);
Muzyczny majc such (to fakt)
Ogonem wci machaa w takt,
Gdy hops hopsaa po trawie.
Talerzy srebrnych by te stos
I yek srebrnych i zotych.
By na niedziel serwis lni,
Polerowano go co si
Popioem kadej soboty.
Pocign yk z Ksiyca Czek,
Kot przeraliwie zamiaucza,
A talerz z yk dzy i dze,
A krowa w sadzie hop na pie,
A pies si mia (by to czau-czau).
Z Ksiyca Czek yk drugi dzban
Pod st zwalio si ciao;
I ni o piwie, i mrucza w nie,
A zblada noc na nieba dnie
I pomalutku witao.
Do kota wic gospodarz rzek:
Patrz biae konie Ksiyca
Wdzide gryz stal i r

124

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Ich pan pod stoem znalaz dom


A Soce szczerzy ju lica.
Wic zagra kot ti-dudli-da,
e oyby duch w nieboszczyku,
I smykiem w struny siek i siek,
Lecz ani drgn z Ksiyca Czek
Ju trzecia, wstawaj no, pryku.
Pod gry go ju tocz szczyt
I wio na Ksiyc, braciszku!
A konie naprzd czap, czap, czap,
A krowa w susach niby cap
I talerz w kocu szed z yk.
A skrzypce szybciej dudli-da,
Pies ryczy gronie i srodze,
Na gowie z krow staje ko,
A gocie z ek (Bg ich bro)
I w hopki po pododze.
A nagle struny pg bg prask,
A krowa hop ponad Ksiyc!
Niedzielny talerz w czworo pk,
Sobotnia yka z alu brzdk,
A pies ze miechu a rzy.
A Ksiyc stoczy si za szczyt,
Gdy soce byo ju w grze,
Wic pomylao: c to, c?
Ju w krg a zoto jest od zrz
A wszyscy kad si do ek!
Przyjto pie dugotrwaymi, gromkimi oklaskami. Frodo mia dobry gos, a sowa
przypady suchaczom do gustu.
- Gdzie jest stary Barliman? woano. Niechby tego posucha! Powinien nauczy
swojego kota gry na skrzypcach, ebymy mogli zataczy!
Wszyscy te upominali si o wicej piwa krzyczc:
- Napijemy si jeszcze! Daleje! Jeszcze jednego!
Namwili Froda na nowy kufelek, a potem uprosili, eby powtrzy piosenk, i wiele
gosw przyczyo si do chru; melodi znali z dawna, a sowa chwytali szybko.
Teraz z kolei Frodo rad by z siebie. Bryka po stole, a kiedy znw doszed do sowa
A krowa hop ponad Ksiyc!, podskoczy wysoko w powietrze. O wiele za wysoko,
bo spad na tac zastawion kuflami, polizn si, stoczy ze stou wrd oskotu,
brzku i huku. Widzowie otworzyli szeroko usta, by wybuchn miechem, i zastygli
w zdumieniu: piewak znikn. Jakby si pod ziemi zapad, chocia nie wybi dziury
w pododze.
Miejscowi hobbici chwil patrzyli na to osupiali, potem zerwali si z aw i
zaczli woa gospodarza. Wszyscy odsunli si od Pippina i Sama, osamotnionych
w kcie, i zerkali ku nim ponuro i nieufnie. Jasne byo, e wikszo obecnych

125

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

uwaaa ich teraz za kompanw wdrownego magika, ktrego wadzy ani zamiarw
nikt tutaj nie zna. Jeden tylko smagy mczyzna spoglda na nich z tak min,
jakby dobrze rozumia o co chodzi, a przy tym szyderczo, co wprawiao przyjaci
Froda w wielkie zakopotanie. Wkrtce wymkn si przez drzwi, a za nim pospieszy
zezowaty przybysz poudnia; ci dwaj zreszt szeptali z sob przez cay wieczr.
Odwierny Harry poszed zaraz w ich lady.
Frodo straci gow. Nie wiedzc, co pocz, wypezn spomidzy stow w
ciemny kt, gdzie Obieywiat siedzia nieruchomy, niczym nie zdradzajc swoich
myli. Frodo opar si o cian i zdj z palca Piercie. Nie mia pojcia, jakim
sposobem klejnot znalaz si na jego palcu. Przypuszcza, e piewajc bawi si nim
bezwiednie w kieszeni i e wsun Piercie przypadkiem, kiedy przewracajc si
szarpn rk, prbujc chwyci rwnowag. Przemkno mu te podejrzenie, czy
Piercie nie wypata mu umylnie figla: moe chcia si ujawni odpowiadajc na
yczenie albo nawet rozkaz kogo z obecnych na sali. Trzej ludzie, ktrzy opucili
przed chwil gospod, nie budzili wcale zaufania.
- No i co? spyta Obieywiat, kiedy Frodo znw si pokaza. Dlaczego to
zrobie? To to gorsze ni wszystkie gupstwa, jakie mogli paln twoi towarzysze.
Paskudnie wdepne... a raczej wetkne palec... prawda?
- Nie rozumiem, o czym mwisz rzek Frodo, zy i przestraszony.
- Ale rozumiesz doskonale! odpar Obieywiat. Teraz lepiej poczekajmy, a si
ten zgiek uciszy. A potem, jeli aska, panie Baggins, chciabym z tob zamieni
par sw na osobnoci.
- O czym? spyta Frodo, nie zdradzajc zaskoczenia na niespodziewany dwik
swego nazwiska.
- O sprawie do wanej... dla nas obu rzek Obieywiat patrzc mu prosto w
oczy. Usyszysz moe co, co ci si przyda.
- Dobrze powiedzia Frodo silc si na obojtn min. Pogadamy zatem pniej.
Tymczasem przy kominku toczy si spr. Pan Butterbur, ktry wanie
nadbieg, prbowa co zrozumie ze sprzecznych relacji goci, przekrzykujcych si
wzajem.
- Widziaem na wasne oczy! mwi jeden z hobbitw a waciwie nie widziaem,
rozumie mnie pan chyba, panie Butterbur. Znikn, mona by rzec, jakby si
rozpyn w powietrzu.
- Nie moe by, panie Mugwort! ze zdumieniem zawoa gospodarz.
- Wanie e moe, skoro byo! odpar Mugwort. Skoro mwi, to powiadam.
- Musiaa tu zaj jaka pomyka rzek Butterbur krcc gow. Pan Underhill nie
jest taki lekki, eby si rozpyn w powietrzu, z pewnoci gdzie tu si skry na sali.
- A gdzie? A gdzie? wykrzykno kilka gosw.
- Skde mam wiedzie? Wolno mu by, gdzie chce, byle rano zapaci za nocleg.
Prosz, pan Tuk jest tutaj, nie powiecie, e znikn.
- Co widziaem, to widziaem, a widziaem, e go nie byo wida upiera si
Mugwort.
- A ja mwi, e to pomyka powtrzy Butterbur zbierajc na tac potuczone kufle.
- Oczywicie, e pomyka odezwa si Frodo. Nie zniknem wcale! Jestem tutaj!
Rozmawiam sobie z Obieywiatem.
Wysun si w krg wiata padajcego od kominka, lecz wikszo towarzystwa
cofna si przed nim, jeszcze bardziej teraz zdumiona. Nie zadowolio ich
tumaczenie, e przewrciwszy si podpezn szybko pod stoami w kt. Gromada
wzburzonych i zaniepokojonych ludzi i hobbitw zaraz wyniosa si z gospody,
straciwszy ch do dalszej zabawy tego wieczora. Ten i w rzuci Frodowi

126

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

nieyczliwe spojrzenie, a wszyscy szeptali co midzy sob. Krasnoludy i obcy


ludzie, ktrych paru tu nocowao, powiedzieli dobranoc gospodarzowi, lecz Froda i
jego przyjaci zbyli milczeniem. Wkrtce tylko Obieywiat, na ktrego nikt nie
zwraca uwagi, zosta pod cian.
Pan Butterbur nie wydawa si zbytnio zmartwiony. Zapewne liczy, e w jego
gospodzie przez nastpnych kilka wieczorw bdzie peno, pki caa okolica nie
obgada gruntownie tajemniczego zdarzenia.
- No i co pan zrobi, panie Underhill? zwrci si do Froda. Wystraszy mi pan
goci i potuk kufle swoim brykaniem!
- Bardzo mi przykro, e sprawiem tyle zamieszania rzek Frodo. Doprawdy, nie
miaem wcale takich zamiarw. To bardzo nieszczliwy przypadek.
- Ju dobrze, dobrze, panie Underhill. Ale nastpnym razem, jeli pan zechce fika
kozioki czy te pokazywa magiczne sztuki, niech pan lepiej uprzedzi cae
towarzystwo, a przede wszystkim mnie. My tu troch podejrzliwie odnosimy si do
wszelkich dziwactw... czy cudw. I nie lubimy niespodzianek.
- Nic podobnego nigdy ju nie zrobi, obiecuj panu, panie Butterbur. A teraz pjd
chyba do ka. Chcemy ruszy jutro jak najwczeniej. Czy bdzie pan askaw
dopilnowa, eby kucyki byy gotowe na sm rano?
- Oczywicie. Ale nim si poegnamy, poprosz o chwilk rozmowy w cztery oczy,
panie Underhill. Co mi si wanie przypomniao, co musz panu powiedzie. Mam
nadziej, e mi pan tego nie wemie za ze. Zaatwi jeszcze to i owo, a pniej
przyjd do paskiego pokoju, jeli pan pozwoli.
- Prosz bardzo! odpar Frodo, ale serce w nim zadrao. Ciekaw by, ile jeszcze
rozmw w cztery oczy przyjdzie mu odby, zanim bdzie mg pj spa. Czyby
wszyscy sprzysigli si przeciw niemu? Zacz podejrzewa, e nawet pyzate oblicze
starego Barlimana kryje jakie zowrogie zamiary.

127

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 10
Obieywiat

rodo, Pippin i Sam powrcili do saloniku. Zalegay go ciemnoci. Merry


wyszed, a ogie na kominku przygas. Dopiero gdy hobbici rozdmuchali ar i
dorzucili par trzasek, okazao si, e Obieywiat jest tutaj take. Siedzia
sobie spokojnie tu przy drzwiach!
- Hej! zawoa Pippin. Co ty za jeden i czego tu chcesz?
- Nazywaj mnie Obieywiatem odpowiedzia a wasz przyjaciel obieca mi
chwil poufnej rozmowy, chocia moliwe, e o tym zapomnia.
- Ty mi nawzajem obieca, o ile pamitam, e usysz co, co mi si moe przyda
rzek Frodo. Co wic masz mi do powiedzenia?
- Duo rnych rzeczy odpar Obieywiat ale, oczywicie, nie za darmo.
- Co to ma znaczy? ywo spyta Frodo.
- Nie bj si! Znaczy to tylko tyle: powiem ci, co wiem, i dam ci dobr rad, ale
zadam nagrody.
- Jakiej mianowicie? spyta Frodo. Podejrzewa teraz, e trafi na otrzyka, i z
zakopotaniem uwiadomi sobie, e wzi z domu bardzo niewiele pienidzy. Caa
zawarto jego kasy nie wystarczy zapewne, by zaspokoi ajdaka, a na dalsz
podr nic nie zostanie.
- Takiej, na jak na pewno bdzie ci sta odpar Obieywiat z nikym umiechem,
jakby odgad myli Froda. Po prostu: wemiesz mnie z sob i pozwolisz sobie
towarzyszy, pki sam nie zechc ci porzuci.
- Och, doprawdy! rzek Frodo zdumiony, lecz niezbyt uspokojony. Nawet gdybym
mia zamiar powikszy kompani, musiabym wiedzie znacznie wicej, ni wiem o
tobie i twoich sprawach, zanimbym si na co podobnego zgodzi.
- wietnie! wykrzykn tamten zakadajc nog na nog i rozpierajc wygodniej w
fotelu. Widz, e odzyskae rozsdek, a to si bardzo chwali. Dotychczas bye
zbyt lekkomylny. A wic dobrze! Powiem ci, co wiem, a nagrod pozostawi do
twojego uznania. Moe bdziesz rad mi j przyzna, jak mnie wysuchasz.
- Mw zatem rzek Frodo. Co ci wiadomo?
- Wiele... a za wiele o ponurych sprawach chmurnie odpar Obieywiat. Ale jeli
o ciebie chodzi... Wsta, szybko otworzy drzwi, wyjrza na korytarz. Potem cicho
zamkn drzwi, usiad znowu i cign zniajc gos: - Mam dobry such, a chocia
nie umiem znika, duo w yciu polowaem na rozmaite dzikie i czujne stworzenia;
potrafi, jeeli chc, ukry si dobrze. Ot siedziaem za ywopotem przy gocicu
na zachd od Bree dzisiejszego wieczora, kiedy czterej hobbici nadjechali od strony
Kurhanw. Nie trzeba wam powtarza, co mwili do starego Toma Bombadila i
midzy sob, co wszake zainteresowao mnie w tych rozmowach szczeglnie.
Pamitajcie rzek jeden z nich e nie wolno wam wymienia nazwiska Baggins.
Jeeli ju koniecznie bdziemy musieli si przedstawi, jestem pan Underhill. To
mnie tak zaciekawio, e poszedem ich tropem a tutaj. Tu za nimi przemknem
przez bram. Pan Baggins ma pewnie jakie uczciwe powody, eby zgubi po
drodze swoje nazwisko, ale w takim razie doradzabym jego przyjacioom wiksz
ostrono.
- Nie rozumiem, dlaczego moje nazwisko miaoby kogokolwiek w Bree interesowa
z gniewem odpar Frodo i nie dowiedziaem si jeszcze, dlaczego interesuje ono
ciebie. Pan Obieywiat zapewne ma take jakie uczciwe powody, eby
podsuchiwa i szpiegowa, ale w takim razie doradzabym mu je wyjani.
128

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- wietna odpowied! zamia si Obieywiat. Wyjanienie jest bardzo proste:


wanie szukaem hobbita nazwiskiem Frodo Baggins. Pilno mi byo go odnale.
Dowiedziaem si bowiem, e wynosi on z Shireu pewien... pewien sekret, ktry
obchodzi mnie i moich przyjaci.
- Nie! le mnie zrozumiae! krzykn widzc, e Frodo wstaje, a Sam zrywa si z
gniewnym grymasem na twarzy. Lepiej bd strzeg tego sekretu ni wy. A musimy
go strzec pilnie! Pochyli si i spojrza im w oczy. Uwaajcie na kady cie!
szepn. Czarni Jedcy przejedali przez Bree. Syszaem, e w poniedziaek
jeden z nich nadjecha Zielon ciek od pnocy, a drugi zjawi si wkrtce po nim
od poudnia.
Zapado milczenie. Wreszcie Frodo zwrci si do Pippina i Sama:
- Powinienem by si tego domyli z tonu, jakim nas przyj odwierny przy bramie
rzek. Zdaje si, e tutejszy gospodarz take co wie. Dlaczego nalega, ebymy
si przyczyli do kompanii w gospodzie? I dlaczego, do licha, zachowalimy si tak
gupio! Trzeba byo siedzie cicho na swojej kwaterze!
- Pewnie, e to byoby lepiej rzek Obieywiat. Gdybym mg odradzabym wam
przychodzenie do wsplnej sali, ale gospodarz nie chcia mnie do was dopuci ani
przekaza wam ode mnie swka.
- Czy sdzisz, e... zacz Frodo.
- Nie, o nic zego nie posdzam starego Barlimana. Po prostu nie lubi tajemniczych
wczgw mojego pokroju. Frodo przyjrza mu si zaskoczony. No, wygldam
przecie na otrzyka, prawda? spyta Obieywiat wykrzywiajc usta i dziwnie
byskajc oczyma. Mam jednak nadziej, e si poznamy bliej, a wtedy moe
zechcesz mi wytumaczy, co si waciwie stao na zakoczenie twojej piosenki. Bo
ten wybryk...
- To by czysty przypadek! przerwa mu Frodo.
- Ciekawa rzecz! powiedzia tamten. A wic przypadek. Ale wskutek tego
przypadku znalaze si w bardzo niebezpiecznej sytuacji.
- W do niebezpiecznej sytuacji byem ju przedtem odpar Frodo. Wiedziaem,
e mnie jedcy goni. Teraz jednak zdaje si, e mnie przegapili, skoro pojechali
dalej.
- Na to nie licz! ywo zawoa Obieywiat. Wrc na pewno. Zjawi si ich nawet
wicej. Bo jest ich wicej. Wiem ilu. Znam tych jedcw! Umilk na chwil, oczy
mia zimne i srogie. S w Bree ludzie, ktrym nie wolno ufa doda. Na przykad
Bill Ferny. Ten ma z saw w caym kraju i wiadomo, e odwiedzaj go dziwni
gocie. Zauwaylicie moe Billa w gospodzie: smagy, chytrze umiechnity chop.
Kuma si z jednym spord przybyszy z poudnia i razem wymknli si z domu
zaraz po twoim przypadku. Nie wszyscy poudniowcy przyjedaj tu w dobrych
zamiarach, a Bill Ferny gotw wszystko kademu sprzeda albo dla samej zabawy
szkodzi innym.
- C tu moe Ferny sprzeda i co ma wsplnego mj przypadek z jego osob?
spyta Frodo, nadal uparcie udajc, e nie rozumie, o co tamtemu chodzi.
- Sprzeda moe wiadomo o tobie odpar Obieywiat. Opowiadanie o twoim
popisowym numerze na pewno bardzo zainteresuje pewne osoby. Jak o tym usysz,
nie bd ju nawet docieka twojego prawdziwego nazwiska. A wydaje mi si bardzo
prawdopodobne, e usysz t histori jeszcze dzisiejszej nocy. Czy to ci wystarcza?
Teraz moesz rozstrzygn o mojej nagrodzie do woli: albo we mnie za
przewodnika, albo nie. Ale musz ci jeszcze owiadczy, e dobrze znam wszystkie
kraje midzy Shireem a Grami Mglistymi, bo wdruj po nich od wielu lat. Starszy
jestem, ni wygldam. Mog si okaza uyteczny. Nie bdziesz mg odtd jecha

129

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

otwartym gocicem, bo jedcy nie spuszcz ju z niego oka w dzie ani w nocy.
Moe zdoasz umkn z Bree i pozwol ci jecha naprzd, pki soce bdzie
wysoko. Ale nie zajedziesz daleko. Zaskocz ci na pustkowiu w jakim ciemnym
kcie, gdzie nie znajdziesz ratunku. Czy chcesz, eby ci dopadli? To s straszni
jedcy.
Hobbici spojrzeli na Obieywiata i ze zdumieniem zobaczyli, e twarz mu si
cigna bolenie, a rce zacisn kurczowo na porczach fotela. W pokoju byo
bardzo cicho, wiato jak gdyby zmtniao. Obieywiat siedzia chwil,
nieprzytomnymi oczyma wpatrzony w jak odleg przeszo, a moe wsuchany w
najdalsze odgosy nocy.
- Ach, tak! wykrzykn wreszcie przecierajc doni czoo. Moe wicej wiem o
waszych przeladowcach ni wy. Boicie si ich, ale nie do jeszcze. Jutro musicie
std ucieka, jeli si uda. Obieywiat pokae wam cieki, ktrymi mao kto chodzi.
Wemiecie go z sob?
Zalego cikie milczenie. Frodo nie odpowiada, w rozterce zwtpienia i strachu.
Sam chmurnie patrza w twarz swego pana, w kocu wybuchn:
- Za pozwoleniem, panie Frodo, ja bym si nie zgodzi! Ten czowiek ostrzega nas i
powiada: strzecie si! Na to zgoda, ale zacznijmy od tego, eby si jego strzec.
Przyszed tu z pustkowi, a nic dobrego nigdy nie syszaem o przybyszach stamtd.
Co wie, to jasne, wicej nawet, nibym mu chcia powiedzie, ale to jeszcze nie
racja, ebymy go brali za przewodnika i pozwolili si prowadzi w jakie ciemne
kty, gdzie nie ma znikd ratunku, jak sam mwi.
Pippin krci si na krzele zmieszany. Obieywiat nie replikowa Samowi, ale
przenikliwy wzrok zwrci na Froda. Pod tym wejrzeniem Frodo odwrci oczy.
- Nie powiedzia. Nie zgadzam si. Myl... myl, e nie jeste tym, za kogo si
podajesz. Na pocztku mwie ze mn tak, jak mwi ludzie z Bree, ale teraz gos ci
si zmieni. Sam ma racj: nie rozumiem, jak moesz radzi nam wielk ostrono,
a jednoczenie da, ebymy tobie zawierzyli na sowo. Dlaczego si maskujesz?
Kim jeste? Co wiesz naprwd o moim... o mojej sprawie? I skd to wiesz?
- Nauka ostronoci, jak widz, nie posza w las rzek Obieywiat z pospnym
umiechem. Ale co innego ostrono, a co innego niezdolno do miaej decyzji.
Nigdy o wasnych siach nie dojedziesz do Rivendell, nie masz innego wyboru, jak
zaufa mi. Musisz si zdecydowa. Odpowiem na cz twoich pyta, jeeli to ci co
pomoe. Czemu jednak miaby uwierzy moim sowom, skoro nie ufasz temu, co
ju powiedziaem? Mimo wszystko, powiem...

tej chwili rozlego si pukanie do drzwi. Pan Butterbur zjawi si ze


wiecami w rku, a za nim Nob z dzbankami gorcej wody. Obieywiat
cofn si w najciemniejszy kt.
- Przyszedem yczy panom dobrej nocy rzek gospodarz stawiajc wiece na
stole. Nob! Zanie wod do sypialni.
I pan Butterbur zamkn za sob drzwi.
- Tak si rzecz przedstawia powiedzia z wahaniem i trosk w gosie. Jeeli
nawarzyem piwa, to bardzo mi przykro, doprawdy. Ale jedno z drugim wszystko si
plcze, wiedz panowie, jak to bywa, a ja mam tutaj istne urwanie gowy. W tym
tygodniu jednake to i owo, jak to mwi, tkno mnie, em sobie przypomnia, a
mam nadziej, e nie poniewczasie. Widzi pan, prosi mnie kto, ebym uwaa na
hobbitw, co przyjad z Shireu, a szczeglnie na jednego, nazwiskiem Baggins.
- A c to ma ze mn wsplnego? spyta Frodo.

130

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- To ju pan wie lepiej ode mnie znaczco odpar gospodarz. Nie wydam pana,
ale powiedziano mi, e w Baggins podruje pod nazwiskiem Underhill, i opisano
jego wygld, a pasuje ten opis do pana jak ula, z paskim przeproszeniem.
- Doprawdy! Jake to w hobbit mia wyglda? przerwa mu nierozwanie Frodo.
- May grubas z rumianymi policzkami owiadczy uroczycie pan Butterbur. Pippin
zachichota, ale Sam przyj to z oburzeniem. To ci, co prawda, niewiele pomoe,
Barley tak mi rzek bo wszyscy hobbici s mniej wicej tacy cign pan
Butterbur zerkajc na Pippina ale ten jest troch od innych wyszy, wosy ma
janiejsze, a w brodzie doek; bardzo wesoy, oczy mu si miej. Wybaczy pan, ale
to on powiedzia, nie ja.
- Co to za on? Kto? spyta ywo Frodo.
- Ano Gandalf, prosz pana. Czarodziej, jak mwi, ale dla mnie to bez znaczenia,
bo to mj wielki przyjaciel. Co on ze mn zrobi teraz, jak si znw zjawi, pojcia nie
mam; nie zdziwibym si, gdyby mi piwo skisi albo mnie samego w kod zamieni.
Troch jest prdki. No, ale co si stao, to si ju nie odstanie.
- A co si waciwie stao? zapyta Frodo, ktrego ju niecierpliwio, e Butterbur
tak kouje, zamiast mwi po prostu.
- O czym to ja mwiem? rzek gospodarz namylajc si i prztykajc palcami.
Aha! O Gandalfie. Wic wszed bez pukania do mojego pokoju, bdzie temu ze trzy
miesice. Barley powiada rano wyruszam w drog. Chcesz mi wywiadczy
przysug? A ja na to: Wszystko, czego sobie yczysz. Wtedy on znowu: Bardzo
mi si pieszy i nie zd zaj do Shireu, a mam tam piln wiadomo do
przesania. Mgby znale pewnego posaca, ktremu ufasz? Mog
powiedziaem. Wyl jutro albo najdalej pojutrze. Jutro, nie pniej! mwi
Gandalf. I da mi ten list.
- Adres cakiem wyrany doda pan Butterbur wycigajc list z kieszeni i z wolna, z
niejak dum (ceni sobie reputacj wyksztaconego czowieka) odczyta: - Pan
Frodo Baggins, Bag End, Hobbiton, Shire.
- List do mnie od Gandalfa! krzykn Frodo.
- Aha! rzek pan Butterbur. Wic si nazywasz Baggins?
- Tak odpar Frodo. Dawaje mi ten list co prdzej i wytumacz si, czemu go
wczeniej nie posa. Po to chyba tu przyszede, chocia trzeba przyzna, e nie
kwapie si zanadto.
Nieborak pan Butterbur zdawa si bardzo zafrasowany.
- Racja, prosz pana rzek i najmocniej za to przepraszam. Umieram ze strachu,
jak pomyl, co Gandalf powie, jeeli z tego jaka bieda wyniknie. Ale nie
przetrzymywaem listu umylnie. Schowaem go w bezpieczne miejsce. Tamtego
dnia ani nazajutrz, ani po dwch dniach nikogo nie mogem znale, kto by chcia i
do Shireu, a z moich domownikw aden od roboty nie mg si oderwa. No i tak
jedno z drugim wyleciao mi z pamici. Okropne mam tutaj urwanie gowy.
Wszystko zrobi, co bd mg, eby ten bd naprawi, a jeeli w czym mog
dopomc, niech pan mn rozporzdza. Zreszt list listem, a Gandalfowi jeszcze co
wicej obiecaem. Barley powiada ten mj przyjaciel z Shireu pewnie wkrtce
bdzie tdy jecha, moe w kompanii. Przedstawi si jako pan Underhill. Zapamitaj!
Ale nie zadawaj mu adnych pyta. Jeeli mnie przy nim nie bdzie, moe si
znale w kopotach i potrzebowa pomocy. Zrb dla niego wszystko, co moesz, a
zyskasz sobie moj wdziczno. Tak mwi. No i rzeczywicie przyjechae tutaj, a
wyglda mi na to, e kopotw take ju tylko patrze.
- Co chcesz przez to powiedzie? spyta Frodo.

131

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Jacy czarni przepytuj si o Bagginsa odpar gospodarz zniajc gos. A jeeli


oni maj dobre zamiary, to ja jestem hobbit. Kiedy pokazali si tu w poniedziaek,
wszystkie psy wyy, a gsi ggay. To jaka niesamowita historia. Przybieg Nob i
powiada, e dwaj czarni s przed drzwiami i pytaj o hobbita nazwiskiem Baggins.
Nobowi wosy dba stany na gowie. Wyprosiem tych czarnych, drzwi za nimi
zatrzasnem. Ale syszaem, e powtarzali to samo pytanie wszdzie, od domu do
domu, a do Archet. Ten Stranik, Obieywiat, take mnie bra na spytki. Chcia si
tutaj koniecznie dosta, zanim jeszcze podaem wam kolacj.
- Chcia! odezwa si znienacka Obieywiat wystpujc naprzd w krg wiata.
I wielka szkoda, e go nie dopuci, Barlimanie, oszczdziby wszystkim kopotu.
Gospodarz wzdrygn si zaskoczony.
- Ty tutaj! krzykn. Zawsze wyskakujesz, kiedy si nikt nie spodziewa. Czego tu
szukasz?
- Obieywiat jest tutaj za moim pozwoleniem owiadczy Frodo. Przyszed
zaofiarowa mi pomoc.
- No, twoja sprawa powiedzia pan Butterbur, nieufnie przygldajc si obcemu.
Ale na twoim miejscu nie bratabym si ze Stranikami.
- A z kim? spyta Obieywiat. Ze spasionym oberyst, ktry tylko dlatego nie
zapomnia jeszcze, jak si nazywa, e go przez cay dzie gocie wywouj po
nazwisku? Ci hobbici nie mog przecie ani kwaterowa Pod Kucykiem na wieki,
ani te zawrci do domu. Maj przed sob dalek podr. Czy pojedziesz z nimi i
obronisz ich od czarnych?
- Ja? Wyjecha z Bree? Nie, za adne skarby! odpar pan Butterbur, szczerze
wystraszony. Ale czemu bycie nie mieli tu posiedzie spokojnie przez jaki czas?
Co to wszystko znaczy? Czego waciwie szukaj owi czarni? Skd si tu wzili,
chciabym wiedzie?
- Niestety, nie wszystko mog ci wyjani rzek Frodo. Jestem znuony i bardzo
strapiony, a to duga historia. Ale jeli naprawd chcesz mi pomc, musz ci
ostrzec, e sam take jeste w niebezpieczestwie, pki mnie gocisz pod swoim
dachem. To s Czarni Jedcy. Nie wiem na pewno, przypuszczam jednak, e
przybyli z...
- Przybyli z Mordoru ciszajc gos dokoczy Obieywiat. Z Mordoru,
Barlimanie, chyba ci ta nazwa co mwi!
- Biada nam! krzykn pan Butterbur blednc; widocznie zna t nazw dobrze.
To najgorsza z nowin, jakie za mojego ycia dotary do Bree.
- Tak jest potwierdzi Frodo. Czy wobec tego nadal chcesz mi pomaga?
- Chc! rzek pan Butterbur. Tym bardziej! Chocia nie wyobraam sobie, co taki
czowiek jak ja moe zdziaa przeciw... przeciw... gos mu si zaama.
- Przeciw Czarnemu Wadcy spokojnie powiedzia Obieywiat. Niewiele moesz
zdziaa, ale kada pomoc jest cenna. Moesz bd co bd zatrzyma na dzisiejsz
noc w gospodzie pana Underhilla i zapomnie o nazwisku Baggins, dopki pan
Underhill nie znajdzie si daleko std.
- To oczywicie zrobi rzek Butterbur. Obawiam si jednak, e tamci bez mojej
pomocy dowiedz si o jego obecnoci. le si stao, e pan Baggins dzi
wieczorem cign na siebie wyraajc si najagodniej powszechn uwag.
Historia pana Bilba znana ju bya w Bree nie od wczoraj. Nawet mj Nob co nieco
skombinowa w swojej cikiej mzgownicy, a przecie znajd si w Bree sprytniejsi
od niego.
- No, c, miejmy nadziej, e jedcy nie zaraz tutaj wrc rzek Frodo.

132

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Miejmy nadziej! powtrzy Butterbur. W kadym za razie, czy to duchy, czy


nie duchy, ale atwo si Pod Kucyka nie dostan. Nie kopoczcie si przynajmniej
do rana. Nob o niczym swka nie pinie. A pki ja si jeszcze trzymam na nogach,
aden czarnolud nie przestpi tego progu. Bd czuwa razem z moimi domownikami
przez ca noc, ale wy lepiej przepijcie si, pki moecie.
- O wicie w kadym razie musisz nas zbudzi rzek Frodo. Trzeba nam ruszy
jak najwczeniej. Prosimy o niadanie na p do sidmej.
- Sucham pana. Przypilnuj wszystkiego! odpar gospodarz. Dobranoc, panie
Baggins... to jest Underhill, chciaem powiedzie. Dobranoc... Ale, ale! Gdzie to
paski przyjaciel, pan Brandybuck?
- Nie wiem powiedzia Frodo, tknity nagle niepokojem. Zapomnieli o Meriadoku, a
tymczasem noc zapada gboka. Obawiam si, e nie ma go w domu. Wspomnia
co, e pjdzie zaczerpn wieego powietrza.
- No, widz, e wam naprawd przyda si opieka! Zachowujecie si jak na majwce!
rzek Butterbur. Musz co prdzej zaryglowa ju teraz drzwi, ale zarzdz, eby
pana Brandybucka wpuszczono, gdyby wrci. Pol zreszt Noba, niech go
poszuka. Dobranoc! I pan Butterbur wynis si w kocu rzuciwszy jeszcze raz
podejrzliwe spojrzenie na Stranika i pokrciwszy gow. Syszeli jego oddalajce si
kroki w korytarzu.

-N

o, jake? spyta Obieywiat. Kiedy otworzysz ten list?


Frodo uwanie zbada piecz, nim j przeama. Nie ulegao
wtpliwoci, e list by od Gandalfa. Wewntrz, energicznym, lecz
zarazem piknym charakterem Czarodzieja wypisane byy nastpujce sowa:
POD ROZBRYKANYM KUCYKIEM
BREE
Dzie letniego przesilenia
Rok wg Kalendarza Shireu 1418
Kochany Frodo!
Ze wieci mnie tu dosigy. Musz natychmiast rusza w podr. Radz ci opuci
Shire co prdzej, najpniej do koca lipca. Wrc jak zdoam najspieszniej i
dogoni ci, gdyby przedtem wyjecha. Jeeli ci droga wypadnie przez Bree, zostaw
mi tutaj wiadomo. Gospodarzowi Butterburowi moesz ufa. Zapewne
spotkasz na gocicu mojego przyjaciela: chudy, ciemnowosy, wysoki czowiek, a
zw go Obieywiatem. Zna on nasze sprawy i chce ci pomc. Podaj do Rivendell.
Mam nadziej, e si tam zobaczymy. Gdybym si nie zjawi, suchaj rad Elronda.
Twj oddany, cho w wielkim popiechu
Gandalf.
P.S. Pod adnym pozorem nie uyj Go po raz wtry! Nie podruj nocami.
P.P.S. Upewnij si, czy to naprawd Obieywiat. Na gocicach wcz si rne
podejrzane typy. Prawdziwe imi Obieywiata jest Aragorn.
Nie kade zoto jasno byszczy,
Nie kady bdzi, kto wdruje,
Nie kad si staro zniszczy.
Korzeni w gbi ld nie skuje,
Z popiow strzel znw ogniska,
I mrok rozwietl byskawice.

133

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Zamany miecz sw moc odzyska,


Krl tuacz wrci na stolic.
P.P.P.S. Licz, e Butterbur wyle ten list bez zwoki. To zacny czowiek, ale w jego
pamici jak w rupieciarni: najpilniej potrzebne rzeczy zawsze s na dnie. Gdyby
przegapi t spraw, upiek go ywcem. Szczliwej drogi!
Frodo najpierw sam przeczyta list po cichu, z kolei poda go Samowi i
Pippinowi.
- Stary Butterbur rzeczywicie narobi zamieszania! - rzek. - Zasuy na roen.
Gdybym ten list dosta w por, ju bymy pewnie dzi siedzieli bezpiecznie w
Rivendell. Ale co si mogo przytrafi Gandalfowi? Pisze tak, jakby rusza na
spotkanie wielkiego niebezpieczestwa.
- Spotyka si z wielkim niebezpieczestwem stale ju od lat - powiedzia
Obieywiat.
Frodo obrci ku niemu wzrok i zamyli si nad drugim dopiskiem listu.
- Dlaczego mi od razu nie powiedzia, e jeste przyjacielem Gandalfa? - spyta. Nie tracilibymy prno czasu.
- Tak sdzisz? A czy ktry z was uwierzyby mi przedtem? - odpar Stranik. - Nic
nie wiedziaem o tym licie. Mylaem tylko, e musz was skoni, bycie mi zaufali
na sowo, bo inaczej nie bd mg wam pomc. Nie chciaem te od pocztku
mwi wam caej prawdy o sobie. Najpierw musiaem was dobrze wybada i upewni
si, z kim mam do czynienia. Nieprzyjaciel nieraz ju zastawia na mnie puapki. Ale
gotw byem wyzna wam wszystko, gdy ju pozbd si wasnych wtpliwoci. Co
prawda - doda z nieco wymuszonym miechem - spodziewaem si, e mi
uwierzycie na sowo. Czowiek cigany czuje si czsto tak zmczony nieufnoci,
e tskni za przyjani. No, ale moja powierzchowno przemawia przeciw mnie.
- To prawda... przynajmniej w pierwszej chwili - zamia si Pippin, ktremu po
przeczytaniu listu Gandalfa kamie spad z serca. - Ale pozory myl, jak powiadaj w
Shire. Zreszt my sami bdziemy wkrtce do ciebie podobni, jak spdzimy kilka dni
w rowach i pod ywopotami.
- Kilka dni ani kilka tygodni, ani nawet kilka lat wdrwki po pustkowiach nie
wystarczy, eby si upodobni do Obieywiata - odpar. - Wczeniej bycie ducha
wyzionli, chyba e ulepiono was z twardszej gliny, ni si na oko wydaje.
Pippin skapitulowa, lecz Sam, nieprzejednany w dalszym cigu, zerka na obcego
podejrzliwie.
- Skd moemy mie pewno, e to o tobie mowa w licie Gandalfa? - spyta. - Ty
o Gandalfie nie pisn sowa, pki nie przeczytalimy listu. Kto wie, czy nie grasz
komedii i nie jeste szpiegiem, ktry chce nas wywie w pole. Moe sprztn
prawdziwego Obieywiata i przebra si w jego strj? Co mi na to odpowiesz?
- e zuch z ciebie, Samie Gamgee - rzek Obieywiat - ale nic wicej nie mog ci
odpowiedzie, niestety. Gdybym zabi prawdziwego Obieywiata, mogem przecie
zabi was take. I bybym to zrobi nie gadajc tak wiele. Gdybym chcia zrabowa
Piercie, mgbym was jeszcze w tej chwili pozabija.
Wsta i nagle jakby urs: w oczach zapali mu si bysk przenikliwy i wadczy.
Odrzuci paszcz i rk pooy na gowicy miecza, ktry mia u boku ukryty pod
fadami. Hobbici nie mieli bodaj drgn. Sam otworzy usta i patrzy na Obieywiata
osupiay.

134

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Ale na szczcie jestem prawdziwym Obieywiatem - powiedzia tamten,


rozjaniajc nagle twarz umiechem. - Nazywam si Aragorn, syn Arathorna, i bd
was broni, choby za cen ycia.
Dugo trwao milczenie. Wreszcie Frodo odezwa si niepewnie:
- Uwierzyem, e jeste mi przyjacielem, zanim dostaem ten list - powiedzia - a w
kadym razie chciaem w to wierzy. Kilka razy w cigu tego wieczora przerazie
mnie, lecz nigdy tak, jak przeraaj sudzy Nieprzyjaciela... o ile mi wiadomo. Sdz,
e jego szpieg wygldaby... no, wygldaby pikniej z pozoru, ale czuoby si w nim
szpetot... Nie wiem, czy dobrze to wyraziem.
- Rozumiem! - zamia si Obieywiat. - Ja wygldam szpetnie, a czuje si we mnie
pikno! Czy tak? Nie kade zoto jasno byszczy, nie kady bdzi, kto wdruje...
- A wic to o tobie mwi ten wiersz? - spyta Frodo. - Nie mogem zgadn, do czego
si te sowa odnosz. Ale skd wiesz, e Gandalf je umieci w swoim licie, skoro
go nie czytae?
- Nie wiedziaem tego - odpar Obieywiat. - Nazywam si Aragorn, a ten wiersz
zwizany jest z moim imieniem. - Doby miecza i zobaczyli ostrze zamane poniej
rkojeci. - Widzisz, Samie, nie na wiele zda si ten miecz. Zblia si jednak dzie,
kiedy zostanie przekuty na nowo.
Sam nic nie odpowiedzia.
- A teraz - cign Obieywiat - jeli Sam si nie sprzeciwi, zakoczmy na tym
spraw. Bd waszym przewodnikiem. Czeka nas jutro cika droga. Jeeli nawet
uda nam si opuci Bree bez przeszkd, wtpi, czy wymkniemy si
niepostrzeenie. Postaram si wszake zatrze trop jak najprdzej. Znam par
cieek oprcz gwnej drogi. A jak tylko zmylimy pocig, skierujemy si na
Wichrowy Czub.
- Wichrowy Czub? - powtrzy Sam. - Co to takiego?
- Wzgrze na pnoc od gocica, w poowie mniej wicej drogi std do Rivendell.
Widok z niego jest bardzo rozlegy, bdziemy mogli rozejrze si dokoa. Gandalf,
jeliby chcia nas docign, szedby z pewnoci tamtdy. Za Wichrowym Czubem
zacznie si trudniejsza cz podry, przyjdzie nam wybiera midzy rnymi
niebezpieczestwami.
- Kiedy widziae ostatnio Gandalfa? - zagadn Frodo. - Czy wiesz, gdzie on
przebywa i co porabia?
- Nie wiem - odpar Obieywiat bardzo powanie. - Wiosn razem z nim
przyszedem na zachd. W cigu kilku ostatnich lat czsto peniem stra na
granicach Shire'u, kiedy Gandalf by zajty gdzie indziej. Rzadko pozostawia on ten
kraj bez stray. Spotkalimy si pierwszego maja u brodu Sarn, nad Brandywin.
Powiedzia mi, e zaatwi z tob spraw pomylnie i e w kocu wrzenia wyruszysz
do Rivendell. Wiedzc, e Gandalf jest z tob, oddaliem si z tych stron w swoich
osobistych interesach. Okazuje si, e le zrobiem, bo ni byem pod rk, eby mu
dopomc, kiedy dosta jakie ze nowiny. Pierwszy raz, odkd znam Gandalfa,
jestem o niego niespokojny. Nawet jeeli nie mg si stawi sam, powinnimy mie
o nim wiadomoci. Jaki czas temu, gdy tu powrciem, doszy mnie ze wieci.
Rozesza si szeroko pogoska, e Gandalf zagin i e po drogach krc si
jedcy. Mwiy mi o tym elfy z plemienia Gildora. One te pniej day mi zna, e
wyruszylicie z domu, ale na prno czekaem potem na wie, e ju opucilicie
Buckland. Czatowaem wic na Wschodnim Gocicu, peen niepokoju.
- Czy mylisz, e Czarni Jedcy maj co wsplnego z... z nieobecnoci
Gandalfa? - spyta Frodo.

135

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie wyobraam sobie, eby co innego mogo go zatrzyma, chyba sam


Nieprzyjaciel - odpar Obieywiat. - Nie tramy jednak nadziei! Gandalf jest
potniejszy, ni si zdaje wam, hobbitom z Shire'u; na og dostrzegalicie tylko
jego arty i zabawki. Ale ta nasza wyprawa bdzie najwikszym z dzie Gandalfa.
Pippin ziewn.
- Przepraszam - rzek - ale jestem miertelnie zmczony. Mimo wszelkich
niebezpieczestw i zmartwie, musz i do ka, bo inaczej usn tu, w fotelu.
Gdzie si podzia ten niemdry Merry? To by mnie ju dobio, gdybymy musieli teraz
wyj i po nocy szuka w ciemnociach.

edwie to powiedzia, gdzie w gbi domu trzasny drzwi, a potem w korytarzu


zadudniy szybkie kroki. Wpad Merry, a za nim Nob.
Merry pospiesznie zamkn drzwi i opar si o nie plecami. Przez chwil
nie mg zapa tchu. Przyjaciele patrzyli na niego przeraeni. Wreszcie Merry
przemwi zdyszanym gosem:
- Frodo, widziaem ich. Widziaem Czarnych Jedcw!
- Czarnych Jedcw! - krzykn Frodo. - Gdzie?
- Tutaj. W miasteczku. Przesiedziaem w pokoju z godzin, ale e was dugo nie byo
wida, wyszedem na may spacer. Ju wracaem, nim jednak znalazem si na
owietlonym dziedzicu, stanem, eby spojrze w gwiazdy. I nagle dreszcz mnie
przebieg, wyczuem, e koo mnie peznie jaki okropny stwr: jakby ciemniejszy
cie wrd cieniw przeczoga si w poprzek drogi, tu poza krgiem wiata
padajcego z latarni. bez szmeru wlizn si natychmiast w ciemno. Nie by to
ko.
- W ktr stron poszed? - spyta nagle i ostro Obieywiat.
Merry wzdrygn si, teraz dopiero spostrzegajc wrd przyjaci obcego czowieka.
- Moesz mwi - rzek Frodo. - To przyjaciel Gandalfa. Pniej ci wszystko
wytumacz.
- Skierowa si jak gdyby w gr gocica, na wschd - cign Merry dalej. Prbowaem go ciga. Znikn mi zaraz z oczu, ale minem zakrt i doszedem a
do ostatniego domu przy drodze.
Obieywiat spojrza na niego z uznaniem.
- Jeste odwany - rzek - ale zachowae si lekkomylnie.
- Nie wiem - powiedzia Merry. - Nie zdaje mi si, bym dziaa odwanie albo
lekkomylnie. Po prostu nie mogem nic innego zrobi. Jakby mnie co tam cigno.
W kadym razie poszedem i niespodzianie usyszaem gosy zza ywopotu. Jeden z
tych gosw brzmia jak pomruk, drugi jak szept czy nawet syk. Sw nie mogem
rozrni. Nie podsunem si bliej, bo zaczem nagle dygota na caym ciele.
Przeraziem si, zawrciem, chciaem umkn do gospody, kiedy znienacka co
stano za moimi plecami i... padem na ziemi.
- I ja go tak znalazem - uzupeni relacj Nob. - Pan Butterbur posa mnie z latarni.
Poszedem najpierw do Zachodniej Bramy, potem zawrciem ku Wschodniej. jako
niedaleko od domu Billa Ferny wydao mi si, e co ley na drodze. Przysic nie
przysign, ale wygldao to tak, jakby dwch schylonych ludzi usiowao co
dwign z ziemi. Krzyknem, ale kiedy dobiegem do tego miejsca, nie byo ju ani
ladu tamtych dwch, tylko pan Brandybuck lea przy drodze i jakby spa.
Potrzsnem nim, ockn si i mwi: "Mylaem, e wpadem do gbokiej wody". By
jaki dziwny i ledwie go rozbudziem, zaraz pogna jak zajc tu, do gospody.

136

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Boj si, to prawda - rzek Merry. - Chocia nie wiem, co mwiem Nobowi. Miaem
straszny sen, ale go nie pamitam. Zaamaem si zupenie. Nie mam pojcia, co
mnie ogarno.
- Ale ja wiem - rzek Obieywiat. - Ogarn ci Czarny Dech. Jedcy wida zostawili
konie za osiedlem i tajemnie wliznli si przez Poudniow Bram z powrotem. teraz
ju dowiedzieli si najnowszych wiadomoci, skoro byli u Billa Ferny.
Prawdopodobnie ten go z poudnia by te ich szpiegiem. Moe si co zdarzy
jeszcze tej nocy, zanim opucimy Bree.
- Co takiego? - spyta Merry. - Czy napadn gospod?
- Tego si nie spodziewam - odpar Obieywiat. - Jeszcze nie wszyscy si tu
zebrali. A zreszt to do nich niepodobne. Najpotniejsi s w ciemnociach i na
pustkowiu. Nie napadn otwarcie domu, penego ludzi i jasno owietlonego, chyba w
ostatecznoci, ale jeszcze nie teraz, gdy mamy przed sob wiele staj drogi przez
Eriador. Ich sia opiera si jednak na terrorze i ju chwycili w jego szpony kilku
mieszkacw Bree. Tych mieszkacw podjudz do jakiej zbrodni. Pewnie to
bdzie Bill Ferny, paru cudzoziemcw, moe odwierny. Rozmawiali z nim w
poniedziaek pod Zachodni Bram. Odwierny by blady i trzs si ze strachu po tej
rozmowie.
- Jak si zdaje, zewszd okraj nas wrogowie rzek Frodo. Co robi?
- Zosta tutaj, nie nocowa w sypialni! Z pewnoci wiedz, ktry pokj zajmujecie.
Izby przeznaczone dla hobbitw maj okna od pnocy i tu nad ziemi. Zostaniemy
tu wszyscy razem i zabarykadujemy drzwi i okno. Najpierw jednak Nob pomoe mi
cign tu wasze rzeczy.
Kiedy Obieywiat wyszed, Frodo pokrtce opowiedzia Meriadokowi o wszystkim,
co si zdarzyo po kolacji. Merry jeszcze by zajty odczytywaniem i rozwaaniem
listu Gandalfa, gdy Stranik i Nob powrcili.
- A wic, prosz panw oznajmi Nob rozburzyem pociel i w kadym ku
uoyem waek porodku. A pask gow, panie Bag... panie Underhill, piknie
uwinem z brzowej wenianej wycieraczki doda ze miechem.
- Bdzie jak ywa rzek. Ale co si stanie, jeli tamci poznaj si na
maskaradzie?
- Zobaczymy! powiedzia Obieywiat. Miejmy nadziej, e utrzymamy fortec do
rana.
- Dobranoc panom rzek Nob i poszed doczy si do stray czuwajcej u wejcia
gospody.
Hobbici spitrzyli swoje podrne worki i sprzt na pododze saloniku.
Zastawili drzwi niskim fotelem i zamknli okno. Wygldajc przez nie, Frodo
stwierdzi, e noc jest pogodna. Sierp7 byszcza nad ramieniem wzgrza Bree.
Zabezpieczyli okno grubymi wewntrznymi okiennicami i zacignli szczelnie
zasony. Obieywiat poprawi drwa na kominku i zdmuchn wszystkie wiece.
Hobbici uoyli si na kocach, nogami zwrceni do paleniska, ale Obieywiat
siad w fotelu pod drzwiami. Chwil jeszcze gawdzili, bo Merry stawia mnstwo
pyta.
- Przeskoczy przez ksiyc! chichota owijajc si w pled. Zbanie si, mj
Frodo! A swoj drog auj, e tego nie widziaem. Szanowni obywatele Bree bd
o tym zdarzeniu mwi przez nastpnych sto lat.
- Mam nadziej! rzek Obieywiat.
Wreszcie umilkli wszyscy i hobbici jeden po drugim zapadli w sen.
7

Sierp tak hobbici nazywaj Wielki Wz, czyli Wielk Niedwiedzic.


137

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 11
Sztylet w ciemnociach

dy hobbici w gospodzie Pod Rozbrykanym Kucykiem w Bree


przygotowywali si do snu, nad Bucklandem zalegay ciemnoci, a mga
snua si w rozpadlinach i nad rzek. Dom w Ustroni sta cichy. Grubas
Bolger ostronie uchyli drzwi i wyjrza na dwr. Przez cay dzie lk rs w jego sercu
coraz wikszy, tak e wieczorem Grubas nie mg sobie znale miejsca ani ulee
w ku. W bezwietrznej nocnej ciszy czaia si jaka groba. Grubas wpatrywa si
w pomrok i nagle zobaczy czarny cie suncy pod drzewami; furtka otwara si
jakby sama i znw zamkna bez szmeru. Strach chwyci hobbita. Cofn si i dug
chwil sta drc w sieni. Wreszcie zatrzasn i zaryglowa drzwi.
Noc trwaa. Mikko, ledwie dosyszalnie zadudniy na ciece kopyta
przeprowadzanych chykiem koni. Przy furtce zatrzymay si, a trzy czarne postacie,
trzy cienie nocne wlizny si do ogrodu. Jeden podszed do drzwi, dwa stany po
obu rogach domu. Zamarli tam niby cienie gazw, a tymczasem noc z wolna
upywaa. Dom i nieruchome drzewa jakby na co czekay wstrzymujc oddech. Lekki
powiew zaszeleci wrd lici, gdzie daleko zapia kogut. Mijaa zimna godzina
przedwitu. Posta u drzwi poruszya si, w ciemnociach tej nocy, bezksiycowej i
bezgwiezdnej, bysno dobyte ostrze, jakby kto obnay z oson lodowate wiateko.
Pod guchym, ale cikim uderzeniem drzwi si zachwiay.
- W imi Mordoru, otwiera! zawoa wysoki, grony gos.
Pod drugim uderzeniem drzwi ustpiy i runy do wntrza, belki pky, rygle
prysny. Czarne postacie byskawicznie skoczyy do sieni.
W tej samej sekundzie wrd pobliskich drzew zagra rg. Jego gos rozdar
noc jak pomie buchajcy ze szczytu gry.
- Pobudka! Gore! Gore! Do broni!
Grubas Bolger nie prnowa. Kiedy spostrzeg czarne cienie sunce przez ogrd,
zrozumia od razu, e musi umkn przed nimi albo zginie. Umkn wic przez tylne
drzwiczki, a potem ogrodem i polem. Bieg mil z okadem, nim dotar do
najbliszego domu i tam pad na progu.
- Nie, nie, nie! krzycza. Nie, to nie ja! Ja go nie mam!
Duga chwila upyna, nim kto zdoa zrozumie, o co mu chodzi. Wreszcie ssiedzi
pojli, e wrg wdar si do Bucklandu, e jaka straszna napa ze Starego Lasu
zaskoczya kraj. A wtedy zaczli dziaa nie tracc duej ani chwili.
Gore, gore, gore!
Brandybuckowie grali na rogu pobudk alarmow, ktr ostatni raz syszano
tutaj sto lat temu, kiedy to w srog zim biae wilki przeszy granic po zamarznitej
Brandywinie.
Pobudka! Pobudka!
Z daleka odezway si w odpowiedzi inne rogi. Alarm si szerzy. Czarne postacie
wybiegy z domu. Jedna z nich w pdzie upucia na progu paszcz Froda. Na
ciece znw zadudniy kopyta, konie przeszy w galop i wkrtce ttent przegrzmia i
zgin w ciemnociach. Wok Ustroni gray rogi, rozlegaa si wrzawa i tupot
spiesznych krokw. Ale Czarni Jedcy umknli jak burza w stron Pnocnej Bramy.
Niech sobie pohaasuj mae hobbity! Sauron zajmie si nimi pniej. Jedcy mieli
na razie inne zadanie: wiedzieli ju, e dom w Ustroni jest pusty, e Piercie
wywieziono gdzie dalej. Stratowali wart przy bramie i opucili granic Shireu.

138

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Noc jeszcze bya wczesna, gdy Frodo ockn si nagle, jakby go zbudzi jaki
szmer czy moe czyja obecno. Zobaczy Obieywiata, ktry czujnie
wyprostowany siedzia w fotelu; w jego oczach odbija si blask pomieni, bo ogie na
kominku, wieo wida podsycony, pali si jasno, ale Obieywiat nie drgn, nie da
Frodowi adnego znaku.
Frodo wkrtce znw usn, lecz znowu szum wiatru i ttent galopujcych koni
zakci mu sen. Wiatr jak gdyby wirowa dokoa domu i wstrzsa cianami, a gdzie,
bardzo daleko, kto rozpaczliwie d w rg. Frodo otworzy oczy i z podwrka
gospody dobiego jego uszu wesoe pianie koguta. Obieywiat rozsun zasony i z
oskotem pchn okiennice na ocie. Szary brzask wschodzcego dnia wypenia
pokj, chd cign od otwartego okna.
Zbudziwszy hobbitw, Obieywiat zaprowadzi ich zaraz do sypialni. Na jej
widok uwiadomili sobie, jak dobrze zrobili suchajc rady tego przewodnika:
wyamane okna trzaskay na wietrze, firanki opotay, ka byy w straszliwym
nieadzie, a waki rozdarte poniewieray si na ziemi; z brzowej wenianej
wycieraczki zostay tylko strzpy.
Obieywiat natychmiast pobieg po gospodarza. Nieborak pan Butterbur mia
min zaspan i przeraon. Nie zmruy oka przez ca noc jak twierdzi lecz nie
sysza adnych haasw.
- W yciu mi si nic podobnego nie zdarzyo! krzykn, wznoszc ze zgroz
ramiona. eby moi gocie nie mogli spdzi nocy w swoich kach! I takie
porzdne waki zniszczone, i wszystkie rzeczy! Do czego to dojdzie?
- Do cikich czasw rzek Obieywiat. Ale na razie odzyskasz spokj, skoro
nas si std pozbdziesz. Wyjedamy natychmiast. Nie troszcz si o niadanie,
byle co ykniemy i przeksimy, nie siadajc do stou. Za par minut bdziemy
spakowani.
Pan Butterbur wybieg, eby dopilnowa siodania kucw i przynie jak
przeksk. Wrci jednak po chwili zrozpaczony. Kuce znikny! Kto w nocy otworzy
stajni i wypusci nie tylko kucyki Merryego, lecz rwnie wszystkie wierzchowce,
jakie byy w gospodzie.
Nowina przygnbia Froda. Jake mogli liczy, e na wasnych nogach
dostan si do Rivendell, cigani przez nieprzyjaci na koniach? Rwnie dobrze
mogliby si wybiera na ksiyc. Obieywiat dug chwil milcza przygldajc si
hobbitom tak, jakby way ich siy i odwag.
- Kucyki nie pomogyby nam umkn przed komi powiedzia wreszcie, jakby
czytajc w mylach Froda. Tymi drogami, ktre zamierzam wybiera, niewiele
wolniej idzie si pieszo. Ja zreszt i tak miaem i. Martwi si tylko o prowiant i
sprzt. Nigdzie po drodze std do Rivendell nie dostaniemy nic do jedzenia prcz
tego, co bdziemy mieli ze sob. A trzeba wzi na zapas, bo moe si zdarzy
zwoka albo konieczno naoenia drogi i zboczenia daleko od prostego szlaku. Ile
gotowi jestecie dwiga na plecach?
- Ile trzeba odpar Pippin; by markotny, lecz usiowa wmwi sobie, e jest
bardziej zahartowany, ni wyglda (i ni si czuje).
- Ja mog dwiga za dwch owiadczy zuchowato Sam.
- Czy nic si nie da zrobi? zwrci si Frodo do gospodarza. Czy nie znalazoby
siwe wsi pary lub chocia jednego kuca, eby zaadowa baga? Nie moglibymy
ich najmowa, ale kupilibymy doda niepewnie, bo nie wiedzia, czy mu starczy
pienidzy.

139

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Wtpi odpar strapiony pan Butterbur. Tych kilka kucykw nadajcych si pod
wierzch, jakie Bree posiada, stao w mojej stajni; te, jak wiadomo, zginy. Poza tym
zwierzt pocigowych, czy to koni, czy kucw, jest u nas bardzo mao i nikt nie ma
ich na zbyciu. Ale zrobi, co si da. Pol Boba jak najspieszniej, eby przepyta si
wszdzie.
- Tak niechtnie zgodzi si Obieywiat. Trzeba sprbowa. Obawiam si, e
bez jednego przynajmniej kucyka nie damy sobie rady. To wszake przekrela
wszelkie nadzieje na wczesny wymarsz i na wylinicie si std ukradkiem! Jak
gdybymy odtrbili swj odjazd. Niewtpliwie tego sobie wanie tamci yczyli.
- Jest w tym jednak okruch pociechy rzek Merry a nawet, miejmy nadziej,
wicej ni okruch! Bo czekajc na kuca moemy spokojnie zasi do niadania!
Woajcie zaraz Noba!
Ostatecznie zmarudzili z gr trzy godziny. Bob wrci z wiadomoci, e ani z
mioci, ani z chciwoci nikt w okolicy nie chce sprzeda konia lub kucyka, z jednym
jedynym wyjtkiem: Bill Ferny jest, jak si zdaje, skonny do rokowa.
- To stara zagodzona szkapa powiedzia Bob ale o ile dobrze znam Billa, on jej
nie odstpi taniej ni za potrjn cen, bo wie, w jakim panowie s pooeniu.
- Bill Ferny? spyta Frodo. Czy to aby nie nowy podstp? Moe ta bestia ucieknie
z powrotem do niego z caym naszym dobytkiem albo pomoe nas wytropi, czy co
w tym rodzaju.
- Nie wiem rzek Obieywiat ale nie wyobraam sobie, eby jakiekolwiek
zwierz, raz wyzwolone, zechciao wrci do tego czowieka. Myl, e to raczej
dodatkowy pomys askawego pana Billa: zachciao mu si powikszy jeszcze w ten
sposb zysk z caej awantury. Boj si raczej tego, e to biedne stworzenie zdechnie
lada chwila. Ale nie mamy wyboru. Ile on da?
Bill Ferny da dwunastu srebrnych groszy, co stanowio co najmniej trzykrotn
cen kucyka w tych stronach. Kuc okaza si kocistym, zagodzonym, apatycznym
zwierzakiem, ale zdycha, jak si zdawao, jeszcze nie zamierza. Pan Butterbur za
niego zapaci i ofiarowa Merryemu gotwk osiemnacie srebrnych groszy jako
odszkodowanie za stracone wierzchowce. By czowiekiem uczciwym i zamonym
na miar tego kraju. Ale trzydzieci srebrnych groszy stanowio dla niego powany
ubytek, tym boleniejszy do zniesienia, e to Bill Ferny go okpi.
Jak si okazao, nie wyszed na tym w kocu le. Pniej bowiem wyjanio
si, e naprawd skradziono jednego tylko konia. Inne zwierzta wyposzono ze
stajni czy moe same w panice rozbiegy si i po kilku dniach znaleziono je bkajce
si w rnych zaktkach Bree. Kucyki Merryego ucieky na dobre, lecz day dowd
wielkiego rozumu, bo skieroway si na wydmy i odszukay Pulpeta. Przebyy wic
czas jaki pod opiek Toma Bombadila i dobrze im si dziao. Gdy jednak do uszu
Toma dosza wie o wydarzeniach w Bree, odesa on kucyki panu Butterburowi,
ktry tym sposobem zyska pi piknych wierzchowcw za bardzo umiarkowan
cen. Kuce w Bree musiay ciej pracowa, ale Bob obchodzi si z nimi jak
najlepiej. W ostatecznym obrachunku mona by powiedzie, e wygray szczliwy
los, skoro omina je ponura i niebezpieczna wyprawa. Ale te nigdy nie poznay
Rivendell!
Na razie jednak pan Butterbur nie wiedzia jeszcze tego wszystkiego i uwaa
swoje pienidze za stracone bezpowrotnie. Mia ponadto inne kopoty. Gdy bowiem
pozostali gocie zbudzili si i dowiedzieli o napadzie na gospod, powsta nie lada
zamt. Podrni z poudnia, ktrym zgino kilka koni, gono oskarali gospodarza,
pki si nie wydao, e jeden z ich wasnych kompanw znikn rwnie tej nocy: nie

140

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

kto inny, lecz zezowaty wsplnik Billa Ferny. Zaraz te cae podejrzenie spado na
niego.
- Jeeli zadajecie si z koniokradem i wprowadzacie go do mojego domu rzek z
oburzeniem pan Butterbur powinnicie z wasnej kiesy zapaci wszystkie szkody,
zamiast krzycze na mnie. Idcie i spytajcie Billa Ferny, gdzie si podziewa ten wasz
szacowny przyjaciel.
Nikt jednak nie przyznawa si do przyjani z zezowatym czowiekiem i nikt nie
mg sobie przypomnie, gdzie i kiedy doczy si on do kompanii.

o niadaniu hobbici przepakowali worki i zgromadzili wiksze zapasy


przewidujc podr dusz ni pierwotnie planowano. Dochodzia ju
godzina dziesita, kiedy wreszcie mogli ruszy w drog. Ale o tej porze cae
osiedle ju huczao podnieceniem. Sztuczka Froda, zjawienie si Czarnych
Jedcw, kradzie koni, a w dodatku wie, e Stranik zwany Obieywiatem
poczy si z tajemniczymi hobbitami wszystko to skadao si na sensacj, ktra
moga wypeni kilka ubogich w zdarzenia lat. Wikszo mieszkacw Bree i
Staddle, a nawet sporo obywateli z Combe i Archet zgromadzio si na drodze, eby
zobaczy wyjedajcych hobbitw. Gocie spod Rozbrykanego Kucyka cisnli si
w progu gospody i w jej oknach.
Obieywiat zmieni plan i postanowi wyj z Bree gocicem. Jakakolwiek
prba wymknicia si na przeaj polami pogorszyaby tylko spraw: poowa tutejszej
ludnoci poszaby za nimi, eby si przekona, jakie maj zamiary i czy nie robi
szkd na ich polach. Poegnali Noba i Boba, podzikowali serdecznie panu
Butterburowi.
- Mam nadziej rzek Frodo e si jeszcze spotkamy w weselszych
okolicznociach. Bardzo bym chcia spdzi jaki czas spokojnie w twoim domu.
Niespokojni, przygnbieni, ruszyli ledzeni przez setki oczu. W tumie nie
wszystkie twarze byy przyjazne, wrd okrzykw nie wszystkie yczliwe. Ale dla
Obieywiata wikszo tutejszych obywateli ywia, jak wida, respekt, bo kady, na
kogo spojrza, zamyka usta i wycofywa si co prdzej. Obieywiat szed na czele
wraz z Frodem, za nim Merry z Pippinem, a na kocu Sam prowadzi kucyka,
ktremu zaadowano na grzbiet tyle workw, na ile miosierdzie dla zwierzcia
pozwalao. Kucyk jednak wyglda ju mniej nieszczliwie, jak gdyby zadowolony ze
zmiany losu. Sam w zamyleniu gryz jabko. Mia kieszenie wypchane jabkami
dziki poegnalnym darom Noba i Boba.
- Nie ma jak jabka w marszu, a fajka na popasie mwi Sam. Ale zdaje si, e
wkrtce bd musia wyrzec si obu tych przyjemnoci.
Hobbici nie zwracali uwagi na wcibskich, ktrzy wygldali zza drzwi, wytykali
gowy zza murw i potw. Kiedy jednak zbliali si ju do bramy w drugim kocu
osiedla, Frodo zauway ciemny, zaniedbany dom ukryty za gstym ywopotem:
ostatni dom w Bree. W jednym z okien migna mu smaga twarz z chytrymi,
zezowatymi oczyma, lecz zaraz znikna.
A wic tu si ukrywa ten poudniowiec pomyla Frodo. Wyglda mi niemal na
goblina.
Zza ywopotu przypatrywa si podrnym zuchwale inny mczyzna. Mia
krzaczaste czarne brwi i ciemne, gniewne oczy, a grube wargi skrzywione zoliwym
umiechem; mi krtk czarn fajk. Gdy wdrowcy mijali go, wyj z ust cybuch i
splun.
- Dzie dobry, Dugonogi! powiedzia. Wczenie wstae. Znalaze sobie
wreszcie nowych przyjaci, co?

141

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Obieywiat skin gow, lecz nic nie odrzek.


- Dzie dobry, malcy! zagadn tamten do hobbitw. Mam nadziej, e wiecie,
kogo wzilicie do kompanii? To Wiercipita Obieywiat we wasnej osobie! Co
prawda znam te jego inne i mniej pikne przezwiska. Pilnujcie si zwaszcza w
nocy! A ty, Samie, nie drcz mojego biednego, starego kucyka! I splun znowu.
Sam odwrci si ywo.
- A ty, Ferny odpar zabierz std prdko swoj szpetn gb, bo ci j kto jeszcze
uszkodzi. Niespodzianie jabko strzelio z jego rki prosto w nos Billa, ktry uchyli
si, ale poniewczasie. Zza ywopotu bluzny przeklestwa. Szkoda dobrego
jabka rzek z alem Sam i pomaszerowa dalej.
W kocu miasteczko zostao za nimi. Gromada dzieciakw eskortujcych
pochd zmczya si wreszcie i zawrcia spod Poudniowej Bramy. Hobbici minli j
i szli kilka mil gocicem. Droga skrcaa w lewo, zataczaa uk okrajc wzgrze
Bree i spadaa do stromo ku lasom na wschodzie. Podrni mieli teraz po lewej
rce agodne, poudniowe stoki, na ktrych rozsypane byy domy hobbickiego osiedla
w Staddle; spogldajc ku pnocy widzieli nad gbok kotlin smugi dymu,
wskazujce, gdzie znajduje si Combe; Archet kryo si dalej w kpie drzew. Droga
sprowadzia ich w d, wzgrze Bree wznosio si teraz za ich plecami, wysokie i
brunatne, a przed nimi ukazaa si wska cieka odbiegajca od gocica ku
pnocy.
- Tu zejdziemy z otwartego traktu i zaszyjemy si w terenie oznajmi Obieywiat.
- Bylemy nie szli na skrty rzek Pippin. Nasza poprzednia prba skrcenia
drogi przez lasy omal nie skoczya si katastrof.
- Ale wtedy mnie z wami nie byo rozemia si Obieywiat. Kto ze mn drogi
prostuje, ten w polu nie nocuje.
Przepatrzy uwanie gociniec przed sob i za sob. Nie byo wida nigdzie ywego
ducha. Szybko sprowadzi hobbitw w d, ku lenej dolinie.
Nie znajc okolicy, domylali si jednak, e przewodnik zamierza najpierw
kierowa si w stron Archet, potem jednak skrci w prawo i obej wie od
wschodu, aby dalej moliwie na wprost przeby dzik krain dzielc ich od
Wichrowego Czuba. Tym sposobem o ile by si plan uda oszczdziliby sobie
sporo drogi, bo gociniec robi wielk ptl okrajc od poudnia Komarowe
Bagnisko. Co prawda musieliby wwczas przeby moczary, ktre Obieywiat opisa
im wcale nie zachcajco.
Tymczasem wszake marsz nie by przykry. A nawet, gdyby nie grone
przeycia poprzedniej nocy, mona by ten etap uzna za najmilszy z caej
dotychczasowej podry. Soce wiecio jasno, ale nie doskwierao upaem. Lasy w
dolinie jeszcze nie straciy lici i mieniy si kolorami, a wydaway si spokojne i
tchnce zdrowiem. Obieywiat bez wahania wybiera drog, sami hobbici na pewno
zabkaliby si wkrtce wrd bocznych, krzyujcych si cieek. Przewodnik
kluczy umylnie, eby zmyli pocig.
- Bill Ferny niechybnie ledzi, w ktrym miejscu opucilimy gociniec rzek. Nie
myl jednak, by szed za nami. Zna wprawdzie niele okolic, ale wie, e nie moe
si ze mn mierzy w lesie. Boj si tylko tego, e tamtym powie o nas. Bo tamci
chyba s niedaleko. Jeeli uwierz, e idziemy do Archet, tym lepiej dla nas.

oe dziki zrcznoci Obieywiata, a moe z innych przyczyn, do, e


przez cay dzie nie zobaczyli ladu ani nie usyszeli gosu ywego
stworzenia: ani dwunogiego prcz ptakw, ani czworonogiego prcz
jednego lisa i paru wiewirek. Nazajutrz skierowali si ju wyranie na wschd, ale w

142

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

dalszym cigu otaczaa ich cisza i spokj. Trzeciego dnia od opuszczenia Bree
wyszli z Zalesia. Od miejsca, w ktrym skrcili z gocica, teren wci opada, a
teraz znaleli si na rozlegej paszczynie, gdzie czekay ich wiksze trudnoci. Byli
ju daleko za granicami Bree, na bezdroach dzikiej krainy, zbliali si do
Komarowego Bagniska. Mieli tu ju pod nogami grunt podwilgy, miejscami grzski, a
tu i wdzie trafiali na rozlewiska i wielkie kpy trzcin i sitowia, pene wiergotu
drobnego, schowanego w gstwinie ptactwa. Musieli bardzo ostronie wybiera
drog, eby przej such nog, a zarazem nie zboczy z wytknitego kierunku.
Zrazu posuwali si do szybko, ale z kad godzin marsz stawa si mozolniejszy i
bardziej niebezpieczny. Moczary byy zwodnicze i zdradzieckie, nawet Stranik nie
zna wrd zmiennych trzsawisk staej cieki i musia jej za kadym razem szuka.
Wdrowcw zaczy nka muchy, w powietrzu zaroio si od chmar drobniutkich
komarw, wciskajcych si w rkawy, nogawki spodni i we wosy.
- ywcem mnie poeraj! krzycza Pippin. Komarowe Bagnisko! Wicej tu
komarw ni wody.
- Czym one si ywi, kiedy nie maj hobbitw pod rk? pyta Sam drapic si w
kark.
Spdzili bardzo niemiy dzie w pustej, brzydkiej okolicy. Obz rozbili na miejscu
podmokym, zimnym, niewygodnym, a dokuczliwe owady nie day im oka zmruy. W
trzcinach i trawach gniedziy si jakie szkaradne stworzenia, sdzc z gosw
gorsza odmiana wierszczy. Byy ich tysice, a wierkay: skr-kark, skr-kark
niezmordowanie przez ca noc, doprowadzajc hobbitw niemal do szalestwa.
Nastpny dzie czwarty nie przynis wikszej poprawy, a nocleg, rwnie
jak poprzedni, nie da wdrowcom odpoczynku. Skrcikarki jak je przezwa Sam
wprawdzie zostay za nimi, ale komary przeladoway ich dalej.
Frodo lea zmczony, lecz niezdolny oka zmruy, gdy nagle wydao mu si,
e w oddali na wschodzie niebo rozwietla si dziwnie; wiato bysno i zgaso kilka
razy. Nie mg to by blask witu, bo do rana byo jeszcze daleko.
- Co to za wiato? spyta Obieywiata, ktry podnis si i sta wpatrzony w noc.
- Nie wiem odpar tamten. Za daleko, eby cos rozezna. Wyglda jak byskawica
strzelajca ze szczytu pagrka.
Frodo pooy si znw, ale przez dug chwile widzia jeszcze biae rozbyski, a na
ich tle wysok, czarn sylwetk Obieywiata nasuchujcego czujnie wrd ciszy.
Wreszcie hobbit zapad w niespokojny sen.

itego dnia po krtkim marszu wydostali si w kocu spord rozlewisk,


sitowia i bagien. Teren przed nimi znw zacz si wznosi. Na horyzoncie, u
wschodu, dostrzegli pasmo wzgrz. Jedno z nich, odosobnione w prawym
kocu acucha, growao nad innymi. Jego wierzchoek mia ksztat spaszczonego
nieco stoka.
- To Wichrowy Czub powiedzia Obieywiat. Stary Gociniec, ktry zostawilimy
daleko po prawej rce, omija szczyt od poudnia i przebiega nie opodal jego
podny. Jeeli pjdziemy na wprost, bdziemy chyba jutro w poudnie na miejscu.
Sdz, e trzeba si o to postara.
- Co masz na myli? spyta Frodo.
- To, e wcale nie jestem pewien, co zastaniemy. Gra ley troch za blisko
gocica.
- Ale przecie mamy nadziej spotka si tam z Gandalfem?
- Owszem, lecz to saba nadzieja. Nawet jeeli Gandalf rzeczywicie wdrowa tym
szlakiem, mg omin Bree, a w takim razie nic nie wie o nas. Zreszt byby to

143

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wyjtkowy przypadek, gdybymy si wanie w tym miejscu zeszli jednoczenie;


bardziej prawdopodobne, e si rozminiemy. Ani dla niego, ani dla nas nie byoby
bezpiecznie czeka wzajem na siebie zbyt dugo. Jedcy, jeeli im si nie uda
zdyba nas na pustkowiu, zapewne take skieruj si na Wichrowy Czub. Ze szczytu
jest rozlegy widok na wszystkie strony. Kto wie, czy mnstwo tutejszych ptakw i
zwierzt nie widzi nas stamtd w tej chwili. A nie wszystkie ptaki zasuguj na
zaufanie; s te inni szpiedzy, znacznie groniejsi.
Hobbici z trwog spojrzeli na odlege wzgrza. Sam popatrzy w blade niebo, jakby
lkajc si, e ju nad nimi kr sokoy albo ory i ledz ich bystrymi,
nieprzyjaznymi oczyma.
- Bardzo mi si zrobio nieswojo po tym, co powiedzia rzek do Obieywiata.
- Co nam radzisz? spyta Frodo.
- Myl z namysem, jakby niepewnie odpar przewodnik e najlepiej bdzie i
moliwie najprostsz drog ku wschodowi, eby dotrze do wzgrz, ale nie wprost na
Wichrowy Czub. Znam tam ciek biegnc u podny acucha. Zaprowadzi nas
ona na Czub od pnocy, mniej otwartym stokiem. No, a potem zastanowimy si, co
dalej robi.

rzez cay dzie brnli naprzd, pki nie zapad wczesny, zimny wieczr.
Grunt tu ju by suchszy i mniej zaronity, ale mgy i opary zalegay nad
bagniskami, ktre wdrowcy mieli za sob. Niekiedy odzywa si piskliwie i
aonie jaki smutny ptak, lecz gdy czerwona tarcza soca z wolna skrya si w
cieniu zachodu, cay kraj ogarna gucha cisza. Hobbici myleli o miym blasku
zachodu przesianym przez wesoe okna odlegego Bag End. Pnym popoudniem
trafili na strumie spywajcy ze wzgrz i gincy w rozlewiskach moczarw; szli jego
brzegiem pod gr, pki trwa dzie. Ciemno ju byo, gdy wreszcie zatrzymali si i
rozbili obz nad strumieniem, pod skarla olch. Na tle mrocznego nieba majaczyy
im ju nagie, bezdrzewne zbocza wzgrz. Tej nocy wystawili przy obozowisku wart,
a przewodnik chyba wcale si nie kad. Ksiyc wzeszed duy i we wczeniejszych
godzinach nocnych zimna, siwa powiata zalewaa krajobraz.
Nazajutrz wyruszyli wkrtce po wschodzie soca. Powietrze byo mrone,
niebo blade, jasnobkitne. Hobbici czuli si rani, jak po dobrze przespanej nocy.
Przywykli ju do dugich marszw po krtkich popasach o wiele krtszych w
kadym razie, ni w Shire uznawano za niezbdne dla jakiego takiego pokrzepienia
si. Pippin twierdzi, e Frodo wyglda teraz na dwakro tszego hobbita ni
dawniej.
- A to dziwne odpar Frodo jeli wzi pod uwag, e jest mnie dwa razy mniej.
Spodziewam si, e kiedy wreszcie przestan chudn, bo inaczej wkrtce
zamieni si w widmo.
- Nie mw takich rzeczy! ywo przerwa mu Obieywiat z niespodziewan
surowoci.

zgrza si przybliyy. Tworzyy falisty grzebie, w wielu miejscach


wznoszcy si do tysica bez maa stp, tu i wdzie opadajcy w doliny
lub przecze, ktre otwieray drog do krajw pooonych na wschd od
grskiego acucha. Hobbici dostrzegali cignce si wzdu grani szcztki porosych
zieleni murw i fos, a w dolinach sterczay jeszcze ruiny dawnych kamiennych
budowli. Wieczorem dotarli do podny zachodnich stokw i tu zatrzymali si na
nocleg. Bya to noc pitego padziernika, a od wyruszenia z Bree upyno sze dni.

144

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rankiem zobaczyli po raz pierwszy od wyjcia z Zalesia wyran drog.


Skrcili w prawo i posuwali si ku poudniowi. Droga biega krto, jakby umylnie
kluczc, eby si skry zarwno przed obserwacj ze szczytw, jak i z rwniny, od
zachodu. Zanurzaa si w lene parowy, wspinaa si na strome skarpy, a jeli biega
bardziej paskim i otwartym terenem, osaniay j z obu stron ogromne gazy i
kamienne usypiska, za ktrymi podrni byli ukryci jak za potem.
- Ciekaw jestem, kto t ciek zbudowa i w jakim celu? rzek Merry, gdy
maszerowali takim korytarzem pod murem ze szczeglnie duych i ciasno
skupionych gazw. nie bardzo mi si to podoba. Wyglda troch jakby... jakby
kurhanowo. Czy na Wichrowym Czubie jest take kurhan?
- Nie. Ani na Wichrowym Czubie, ani na adnym z tych wzgrz nie na kurhanw
odpar Obieywiat. Ludzie z zachodu nigdy tu nie mieszkali, jakkolwiek pod koniec
swojej epoki bronili przez czas pewien tego acucha przeciw zym siom cigncym
z Angmaru. Ta cieka czya twierdze biegnc pod obronnym murem. Ale znacznie
dawniej, w pierwszych dniach Pnocnego Krlestwa, zbudowano na Wichrowym
Czubie ogromn wie stranicz i nazwano j Amon Sul. Pniej stranica spona
i rozsypaa si w gruzy, tak e dzi zostao po niej tylko koliste rumowisko, niby
surowa korona na gowie starego wzgrza. Ale niegdy bya to smuka i pikna
wiea. Pono z niej wanie Elendil wypatrywa nadejcia Gil-galada z zachodu w
czasach Ostatniego Sojuszu.
Hobbici uwanie popatrzyli na Obieywiata. Okazao si, e zna histori dawnych
lat nie gorzej ni cieki na pustkowiu.
- Kim by ten Gil-galad? spyta Merry.
Niespodzianie ciszony gos zacz szepta:
O krlu elfw Gil-galadzie
piewano smtn pie w gromadzie
Ostatni to monarchw wzr
W kraju od Morza a do Gr.
Miecz jego dugi, lanca lekka,
Hem byo wida ju z daleka
A w srebrnej tarczy lniy wraz
Odbite krocie zotych gwiazd.
Dzi go ju nie ma, cho by drzewiej
Gdzie si ukrywa nikt z nas nie wie,
Bo jego gwiazda pena lnie
W Mordoru spada wieczny cie.
Przyjaciele w zdumieniu odwrcili gowy, bo to by gos Sama.
- Mw dalej rzek Merry.
- Tylko tyle umiem wyjka czerwienic si Sam. Nauczy mnie tego pan Bilbo,
kiedy byem jeszcze maym chopcem. Nieraz mi takie historie opowiada, bo
wiedzia, e strasznie lubi sucha o elfach. To pan Bilbo take nauczy mnie czyta
i pisa. Bardzo by uczony nasz kochany stary pan Bilbo. Pisa wiersze. Ten wiersz,
ktry wam powiedziaem, take on uoy.
- Nie wymyli go sam owiadczy Stranik. To cz ballady pod tytuem Koniec
Gil-galada, w staroytnym jzyku. Bilbo widocznie j przetumaczy. Nic o tym nie
wiedziaem.

145

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Byo wicej zwrotek doda Sam a wszystkie o kraju Mordor. Ale nie nauczyem
si ich na pami, bo mnie przejmoway dreszczem. Nie mylaem, e mnie te
przypadnie tam wdrowa.
- Do Mordoru! krzykn Pippin. Mam nadziej, e do tego nie dojdzie.
- Nie wymawiaj tak gono tej nazwy! rzek Obieywiat.

oce ju stao wysoko, gdy wreszcie dotarli do poudniowego koca cieki i


ujrzeli przed sob w bladym, przeroczystym wietle padziernikowej pogody
szarozielony wa, ktry niby grobla prowadzi na pnocny stok gry.
Postanowili wej na szczyt natychmiast, za jasnego dnia. Duej kry si nie byo
sposobu, zostawaa im tylko nadzieja, e nie ledzi ich aden wrg ani szpieg. Na
wzgrzu nic si nie poruszao. Jeli nawet Gandalf by gdzie w pobliu, nie dawa
znaku ycia.
Na zachodnim ramieniu Wichrowego Czuba znaleli zaciszn kotlin, ktrej
dno miao ksztat miski wycielonej traw. Tu zostawili Sama i Pippina wraz z kucem i
wszystkimi bagaami. Obieywiat natomiast, Frodo i Merry poszli dalej ku grze. Po
pgodzinnej wspinaczce przewodnik pierwszy stan na szczycie, Frodo i Merry
podali za nim zmczeni i zdyszani. Ostatnia stromizna bya uciliwa i skalista.
Na szczycie tak jak Obieywiat zapowiada ujrzeli szeroki piercie
kamieni, szcztki dawnych murw wiey, dzi rozsypane w gruz i porose ju od
wiekw traw. Ale porodku pitrzy si stos drobniejszych kamieni, sczerniaych od
ognia. Wok dar bya wypalona do korzeni, a wszdzie wewntrz piercienia ruin
osmalona i zwida, jak gdyby pomie omit cay szczyt. Nie dostrzegali jednak
nigdzie ladu jakiejkolwiek ywej istoty. Kiedy stanli na skraju piercienia ruin,
roztoczy si przed nimi w dole rozlegy widok na obszar przewanie pusty i
monotonny, urozmaicony jedynie na poudniu plam lasu, za ktrym tu i wdzie
przebyskiwaa gdzie daleko woda. U poudniowych podny gr wi si jak wstka
Stary Gociniec; wybiega od zachodu, krci to pod gr, to w d i nikn za
ciemniejcym grzbietem na wschodzie. Gociniec by pusty. Kierujc wzrok za jego
biegiem na wschd, hobbici zobaczyli gry; ich blisze podna byy brunatne i
ciemne, dalej rysoway si wyniolejsze, szare sylwety, a zza nich wychylay si
strzeliste, biae szczyty, byskajce wrd obokw.
- No, doszlimy! rzek Merry. Bardzo ponure i niegocinne miejsce. Ani wody, ani
schronienia. Ani znaku od Gandalfa. Nie mam mu o prawda za ze, e si nie
zatrzyma... jeli rzeczywicie by tutaj.
- Nie wiem rzek Obieywiat rozgldajc si w zamyleniu. Nawet gdyby dopiero
w dzie czy dwa po naszym wymarszu znalaz si w Bree, mgby tu przyby
wczeniej od nas. Umie podrowa szybko, jeli czas nagli. Schyli si i przyjrza
kamykowi lecemu na szczycie stosu. Kamyk by paski i bielszy ni inne, jakby
unikn ognia. Obieywiat wzi go do rki i zacz bada obracajc w palcach.
Kto go musia pooy tu niedawno rzek. Co mylicie o tych znakach?
Na paskim spodzie kamienia Frodo dostrzeg jakie wydrapane rysy:
- Widz jakby kresk, kropk, trzy kreski powiedzia.
- Pierwsza kreska z lewej strony wyglda na runiczn liter G z lekko naznaczonymi
odgazieniami odpar Obieywiat. Moe to by znak zostawiony przez
Gandalfa, chocia pewnoci co do tego nie ma. Zadrapania s delikatne i

146

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

niewtpliwie wiee. Ale znaki mog by rwnie innego pochodzenia i wcale nie nas
dotyczy. Stranicy, ktrzy niekiedy tutaj bywaj, czsto uywaj runw.
- Przypumy, e te znaki wydrapa na kamieniu Gandalf. C one by znaczyy?
spyta Merry.
- Sdz odpowiedzia Obieywiat e naleaoby odczyta G3, czyli e Gandalf
by tu trzeciego padziernika, to jest trzy dni temu. Mona by te wywnioskowa, e
spieszy si i e niebezpieczestwo byo blisko; dlatego nie mia czasu i nie way si
pisa wicej i wyraniej. Ale w takim razie musimy zachowa wielk ostrono.
- Cokolwiek mwi te znaki, chciabym wiedzie na pewno, e to Gandalf je zostawi
odezwa si Frodo. Odetchnbym spokojnie, gdybym wiedzia, e Czarodziej
znajduje si gdzie na tej drodze, przed nami czy te za nami.
- Moe powiedzia Obieywiat. Co do mnie, sdz, e Gandalf by tutaj i e by w
niebezpieczestwie. Widzimy lady spalenizny, a to mi przypomina byski, ktre
przed trzema dniami zauwaylimy noc na wschodzie. Domylam si, e tu na
szczycie zosta napadnity, ale jaki by wynik walki trudno zgadn. W kadym
razie tu ju go nie ma, wic musimy sami sobie radzi i poda do Rivendell jak si
da.
- Czy std daleko do Rivendell? spyta Merry ze znueniem rozgldajc si dokoa.
Ogldany ze szczytu Wichrowego Czuba wiat zdawa si bardzo wielki i bardzo
dziki.
- O ile wiem, nikt nie mierzy tej drogi na mile dalej ni do Opuszczonej Gospody,
ktra znajduje si o dzie marszu na wschd od Bree. Jedni mwi: daleko, inni
powiadaj: blisko. Dziwna to droga, kady rad doj do celu, prdzej czy pniej.
Mog wam jednak powiedzie, ile czasu zajoby to mnie, gdybym szed przy piknej
pogodzie i nie napotka przeszkd: dwanacie dni do Brodu Bruinen, gdzie gociniec
przecina Grzmic Rzek, wypywajc z Rivendell. Mamy okoo dwch tygodni
marszu przed sob, bo nie sdz, bymy mogli i gocicem.
- Dwa tygodnie! zawoa Frodo. Ile moe si zdarzy w cigu dwch tygodni!
- Bardzo duo przyzna Obieywiat.
Jaki czas stali w milczeniu na szczycie wzgrza, tu nad poudniowym skrajem. W
tym pustkowiu Frodo po raz pierwszy w peni uwiadomi sobie swoj samotno i
groz pooenia. Gorzko aowa, e los nie pozwoli mu y spokojnie w ukochanym
Shire. Patrza z gry na nienawistny gociniec, ktry bieg wstecz na zachd, ku
rodzinnemu krajowi. Nagle spostrzeg na drodze dwa czarne punkciki posuwajce si
z wolna od wschodu na zachd. Rozgldajc si pilnie zobaczy trzy inne peznce z
zachodu na spotkanie tamtych. Krzykn i chwyci Stranika za rami.
- Patrz! rzek wskazujc palcem.
Obieywiat byskawicznie rzuci si na ziemi za waem gruzw i pocign Froda
za sob. Merry pad obok nich.
- Co to? spyta szeptem.
- Nie wiem, ale obawiam si najgorszego odpar Obieywiat.
Z wolna poczogali si znw na skraj ruin i wyjrzeli przez szpar midzy dwoma
spkanymi gazami. Powietrze byo ju teraz mniej przejrzyste, bo -po jasnym ranku
w poudnie nadcigny od wschodu chmury i dogoniy soce, gdy przechylio si
ku zachodowi. Trzy czarne punkty dostrzegali wszyscy, lecz ani Frodo, ani Merry nie
odrniali ich ksztatw wyranie. Mimo to przeczuwali, e tam, w dole, Czarni
Jedcy gromadz si na gocicu u podna gry.
- Tak rzek Obieywiat, ktry majc wzrok bystrzejszy nie mg o tym wtpi.
Nieprzyjaciel jest tu.

147

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Pospiesznie wycofali si i zeliznli po pnocnym stoku do kotlinki, w ktrej zostawili


przyjaci.

am i Peregrin tymczasem nie prnowali. Zbadali dokadnie kotlink i


najblisze zbocza. Odkryli na stoku opodal rdo czystej wody, a w jego
pobliu lady stp, do wiee, najdalej sprzed dwch dni. W samej kotlince
znaleli lady ogniska oraz inne dowody, e kto tu bardzo niedawno obozowa przez
krtki czas. Od strony szczytu na skraju kotliny sterczay skalne zomy. Sam znalaz
ukryty za nimi zapas drew, porzdnie zebranych w wizki.
- Ciekaw jestem, czy to stary Gandalf by tutaj powiedzia do Pippina. Bo ten, kto
przygotowa taki zapas, mia chyba zamiar wrci.
Obieywiat ywo zainteresowa si odkryciami hobbitw.
- Szkoda, e si nie zatrzymaem i nie zbadaem sam tej kotlinki rzek biegnc do
rda, eby obejrze lady stp.
- A wic, jak si obawiaem, Sam i Pippin zadeptali na wilgotnym gruncie wszystkie
lady, tak, e si zatary i spltay owiadczy po powrocie. Musieli tu niedawno
by Stranicy. Oni to zostawili wizki drew. S jednak wiesze jeszcze lady,
ktrych nie mogli zrobi Stranicy. W kadym razie rozrniem jeden lad, sprzed
dwch dni czy moe wczorajszy, odcisk cikich butw. Jeden taki lad jest
niewtpliwy. Co do innych nie mam pewnoci, ale zdaje si, e byo tu kilka par ng
w grubych butach. Umilk i zamyli si stroskany. Hobbitom ukazay si w
wyobrani postacie jedcw w paszczach i butach. Jeeli przeladowcy znaj t
kotlink, nieche przewodnik zdecyduje si odej dokdkolwiek, a im prdzej, tym
lepiej! Sam z gbok niechci patrza na to miejsce, odkd si dowiedzia, e
Nieprzyjaciel jest na gocicu, ledwie o kilka mil std.
- Czy nie warto by, panie Obieywiecie, wycofa si zaraz? spyta niecierpliwie.
Robi si pno, a ta dziura wcale mi si nie podoba. Sam nie wiem czemu, ale mnie
tu strach oblatuje.
- Tak, trzeba rzeczywicie podj jak decyzj nie zwlekajc zgodzi si
Obieywiat podnoszc wzrok ku niebu, eby si zorientowa w porze dnia i
pogodzie. No, tak, Samie rzek po chwili mnie te si to miejsce nie podoba, ale
nie przychodzi mi na myl adne lepsze, ktre daoby si przed noc osign. Tu
przynajmniej jestemy na razie ukryci, ale gdybymy ruszyli si, pewnie by nas
szpiedzy wypatrzyli. Nie moglibymy nic zrobi, chyba cofn si na pnoc po tej
stronie acucha wzgrz, gdzie teren jest mniej wicej taki sam jak tutaj. Gociniec
jest strzeony, a musielibymy go przeci, gdybymy chcieli zaszy si w zarola
dalej na poudniu. Po pnocnej stronie gocica za wzgrzami na wiele mil cignie
si kraj paski i odsonity.
- Czy jedcy widz? spyta Merry. Bo zauwayem, e zwykle, i to w biay dzie,
uywaj raczej nosa ni oczu i wsz jeli mona si tak wyrazi. Mimo to kazae
nam pa na ziemi, kiedy ich spostrzege tam, w dole, a teraz mwisz, e by nas
wypatrzyli gdybymy si prbowali ruszy.
- Zachowaem si nieostronie na szczycie odpar Obieywiat. Bardzo mi
zaleao na odnalezieniu jakiego znaku do Gandalfa, to jednak by bd, e we
trzech weszlimy tam i stali tak dugo. Czarne konie maj dobry wzrok, a zreszt
jedcy posuguj si ludmi albo innymi stworzeniami jako szpiegami, mielimy tego
dowd w Bree. Sami nie widz jasnego wiata tak jak my, lecz nasze postacie
rzucaj na ich myli cie, ktry tylko poudniowe soce rozprasza. W ciemnociach
natomiast jedcy dostrzegaj wiele rnych znakw i rzeczy, dla nas
niewidzialnych: dlatego noc s najgroniejsi. O kadej za porze czuj wchem

148

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

krew ywych istot, podaj jej i nienawidz zarazem. Maj te inne zmysy ni
wzrok i wch. My te wyczuwamy obecno jedcw: kiedy tu si znalelimy,
niepokj zamci nam serca, nim zobaczylimy ich na drodze. Oni wyczuwaj nasz
blisko jeszcze wyraniej. A w dodatku Obieywiat zniy gos do szeptu
Piercie ich przyciga.
- A wic nie ma ratunku? spyta Frodo rozgldajc si gorczkowo. Jeeli si
rusz, zobacz mnie i pochwyc. Jeeli tu zostan, przycign ich do siebie.
Obieywiat pooy mu rk na ramieniu.
- Zostaa jeszcze nadzieja rzek. Nie jeste sam. To drzewo, przygotowane do
rozpalenia ogniska, moemy uzna za dobry znak. Marny tu znalelimy schron i nie
do obrony, ale ogie zastpi jedno i drugie. Sauron umie posugiwa si ogniem, jak
zreszt kadym innym rodkiem, do zych celw, lecz jedcy ognia nie lubi i boj
si tych, ktrzy nim wadaj. Ogie jest naszym sprzymierzecem na pustkowiu.
- Moe mrukn Sam ale te trudno wyraniej oznajmi o naszej obecnoci,
chyba e wprost krzyknlibymy: Hola, tu jestemy!

najbardziej ukrytym kcie, na dnie kotlinki rozpalili ognisko i zgotowali


straw. Cienie ju si wyduyy, pochodniao. Hobbici nagle uwiadomili
sobie, e s okropnie godni, bo od niadania nic w ustach nie mieli, ale
nie odwayli si na sutsz wieczerz. Mieli przed sob kraj pustynny, zamieszkany
jedynie przez ptaki i zwierzta, okolic niegocinn, ktr porzuciy wszystkie
plemiona. Stranicy zapuszczali si czasem poza acuch wzgrz, lecz byo ich
niewielu i nigdy nie przebywali w tych stronach dugo. Inni podrni rzadko si trafiali
albo te naleeli do istot, ktrych lepiej nie spotyka: wasay si niekiedy trolle z
pnocnych dolin Gr Mglistych. Tylko gocicem wdrowa kto czasem, najczciej
krasnoludy, ktre miay wasne sprawy, a dla obcych skpe byy w sowa i nieskore
do pomocy.
- Nie wiem, co zrobi, eby nam prowiantu starczyo do koca rzek Frodo.
Ostatnimi dniami oszczdzalimy bardzo, dzisiejszej kolacji te nikt uczt by nie
nazwa, a mimo to zuylimy ju wicej zapasw, ni naleao, jeli pozostay nam,
skromnie liczc, dwa tygodnie marszu.
- Na pustkowiu mona znale poywienie odpar Obieywiat. Jagody, korzenie,
zioa. W razie potrzeby umiem te co upolowa. Pki zima nie nadcignie, godu si
nie lkajcie. Tylko e zbieranie ywnoci i owy zajmuj duo czasu i dodaj trudw,
a my musimy si spieszy. Zacinijcie wic pasw, a pocieszajcie si nadziej na
zastawione stoy w domu Elronda.
Z zapadniciem mroku zrobio si jeszcze zimniej. Wygldajc nad krawdzi
kotlinki hobbici nie widzieli nic prcz szarego krajobrazu, szybko zanurzajcego si w
ciemno. Na niebo, znw rozpogodzone, z wolna wypyway gwiazdy. Frodo i jego
przyjaciele kulili si przy ognisku, otuleni we wszystkie ciepe rzeczy i koce, jakie
zdoali pozbiera. Tylko Obieywiat zadowoli si jednym paszczem i siad nieco na
uboczu mic w zadumie fajk. Kiedy zapada noc, ognisko za rozpalio si ywym
blaskiem, zacz hobbitom opowiada rne historie, by oderwa ich myli od
niebezpieczestw. Zna wiele starych opowieci i legend o elfach i o ludziach, o
szlachetnych i nikczemnych czynach z Dawnych Dni. Suchajc, hobbici zastanawiali
si, ile te lat moe mie Obieywiat i gdzie nauczy si tego wszystkiego.
- Opowiedz nam o Gil-galadzie odezwa si niespodzianie Merry, gdy przewodnik
skoczy histori o krlestwach elfw. Czy znasz wicej zwrotek tej starej ballady, o
ktrej nam wspominae?

149

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Owszem, znam odpar Obieywiat. Frodo zna j take, bo ta historia wie si


z nasz spraw.
Merry i Pippin spojrzeli na Froda, zapatrzonego w ogie.
- Wiem tylko to, co mi Gandalf powiedzia rzek Frodo z namysem. Gil-galad by
ostatnim wielkim krlem elfw w rdziemiu. Gil-galad znaczy w jzyku elfw
wiato Gwiazd. Wraz z Elendilem, Przyjacielem Elfw, wybra si on do krainy...
- Nie! przerwa mu Obieywiat. tego nie trzeba opowiada dzisiejszej nocy,
kiedy sudzy Nieprzyjaciela s tu. Jeeli uda nam si dotrze do dworu Elronda,
usyszycie tam ca histori bez przemilcze.
- W takim razie opowiedz co innego o dawnych dziejach prosi Sam. Mw o
elfach sprzed zmierzchu ich krlestwa. Bardzo, bardzo bym chcia sucha historii o
elfach. Noc taka straszna tutaj!
- Opowiem wam o Tinuviel rzek Obieywiat. Opowiem w skrcie, bo to duga
historia i koca jej nikt nie zna. Prcz Elronda nikt te dzi nie pamita dokadnie, jak
j ongi opowiadano. Pikna historia, chocia smutna, jak wszystkie legendy
rdziemia, a przecie moe pokrzepi wasze serca.
Chwil milcza, a potem, zamiast mwi, zacz z cicha piewa:
Zielone licie, ziele traw,
Wysoki, jasny szalej
A na polance wiato gwiazd
Na tle cienistych alej.
Tinuviel wiedzie tutaj tan
(Ton fletni syszysz bliski),
A w jej wosach wiato gwiazd
I w sukni gwiezdne byski.
Zzibnity Beren przyszed z gr,
Wdrowa wci pod limi
A ujrza rzeki elfw brzeg
I rzek: gdzie dalej i mi?
I spojrza na szaleju li:
Na paszczu zoto soca
I fala wosw niby cie
Za gow sza taczca.
Zmczonym stopom jaki lek!
Wdrwek do bez koca!
Wic ruszy naprzd poprzez br,
Chwytajc blask miesica.
A j przez elfw mroczny las
Taczca stopa niesie
A on samotny tak jak wprzd
W milczcym bdzi lesie.
A czasem syszy szelest stp
Wrd lici lip leciutki
A czasem jak z podziemnych grot
Melodii cichej nutki.
Szaleju li ju dawno zwid,

150

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

A z bukowego drzewa
Czerwone licie lec w krg
I zimny wiatr je zwiewa.
Szuka jej wszdzie, szuka wci,
Gdzie lea li pokotem,
Gdy w mronym niebie ksiyc lni
I gwiazdy przy nim zote.
W miesicznym blasku lni jej paszcz,
Gdy na pagrku, w dali
Taczya, majc u swych stp
Srebrzyst mg z opali.
Mina zima ona znw
Sw piosnk budzi wiosn,
Jak topniejcej wody szum
I tryle z nieb radosne.
U stp jej patrz rozkwita kwiat,
Ju Beren urzeczony
Z ni taczy chciaby pord traw
I z kwiatw ple korony.
I znw ucieka Beren w gos
Tinuviel woa mia.
Mylaa, e to moe elf,
Wic gwk odwrcia.
Ten gos snad rzuci na ni czar
Stana urzeczona,
I wtedy speni si jej los,
Gdy pada mu w ramiona.
A gdy w jej oczu spojrza to,
Jak na niebieskim anie,
Oczarowany ujrza gwiazd
Srebrzyste migotanie.
Tinuviel, najpikniejsza wrd
Odwiecznych elfw grona
Zarzuca na swych wosw sie
I srebrne swe ramiona.
Dalek drog da im los
Wrd mronych gr kamieni,
Przez mrok podziemnych, guchych grot
I lasy pene cieni.
Dzieliy ich obszary mrz,
Lecz w kocu si spotkali...
I dawno zmarli... tylko pie
Pobrzmiewa w lesie dalej.
Westchn i dopiero po dugiej chwili powiedzia:

151

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- To jest pie na mod zwan przez elfw ann-thennath, ale trudno j


przetumaczy na Wspln Mow, syszelicie ledwo nieudolne echo prawdziwej
pieni. Opowiada ona o spotkaniu Berena, syna Barahira, z Luthien Tinuviel. Beren
by miertelnym czowiekiem, Luthien natomiast crk Thingola, krla wszystkich
elfw rdziemia za czasw modoci naszego globu. wiat nie zrodzi nigdy
pikniejszej dziewczyny ni Luthien. Jej uroda janiaa jak gwiazda nad mglistymi
krajami pnocy, a z twarzy bi blask. W owych czasach Wielki Nieprzyjaciel, ktrego
sug tylko by Sauron z Mordoru, mieszka w Angband, na pnocy; elfy z zachodu,
wracajc do rdziemia, wypowiedziay mu wojn, chcc odzyska zagrabione ongi
Silmarile. Praojcowie ludzi pomagali elfom. Ale Nieprzyjaciel zwyciy, Barahir
poleg, Beren za uniknwszy wielkich niebezpieczestw przyby przez Gry Zgrozy
do tajemnego krlestwa Thingola w lasach Neldoreth. Tu ujrza Luthien taczc i
piewajc na polanie nad zaczarowan rzek Esgaldun. Nazwa dziewczyn
Tinuviel, a to znaczy w staroytnym jezyku: sowik. Potem musia walczy z wielu
przeszkodami i dugo trwaa rozka tych dwojga. Tinuviel ocalia Berena z lochw
Saurona, razem przeyli mnstwo niebezpieczestw, a nawet strcili Wielkiego
Nieprzyjaciela z tronu i z jego elaznej korony wyjli jeden z trzech Silmarilw ktre
byy najcenniejszymi klejnotami wiata na dar lubny dla krla Thingola od crki. W
kocu jednak wilk, przybyy od bram Angbandu, zabi Berena; umar on w objciach
swojej Tinuviel. Ona dobrowolnie wybraa los miertelnych, zgodzia si umrze dla
wiata, eby pj za ukochanym. Pie mwi, e spotkali si znw za Morzem
Rozki i na krtko wrcili ywi do zielonych lasw, a potem razem przeszli granice
ziemskie. Tak si stao, e spord wszystkich elfw jedna jedyna Luthien Tinuviel
umara i opucia wiat, a elfy straciy t, ktr najbardziej kochay. Ale jej potomstwo
zapocztkowao dynasti wadcw elfw panujcych wrd ludzi. Po dzi dzie
yj prawnuki Luthien i powiedziane jest, e rd jej nigdy nie wyganie. Z tego rodu
wywodzi si Elrond, pan na Rivendell. Albowiem ze zwizku Berena i Luthien urodzi
si Dior, spadkobierca Thingola. Dior za spodzi Elwing Bia, ktra zalubia
Earendlila; on to poeglowa spord mgie wiata na morza niebios, majc klejnot
Silmaril na czole. Od Earendila pochodz krlowie Numenoru, czyli Westernesse.
Obieywiat mwi, a hobbici siedzieli wpatrzeni w jego niezwyk, oywion twarz,
owietlon czerwonym odblaskiem ognia. Oczy mu byszczay, gos dwicza
pieknie i powanie. Nad gow mia czarne, roziskrzone od gwiazd niebo. Nagle mda
powiata ukazaa si nad koron Wichrowego Czuba. Ksiyc z wolna wspina si
nad wzgrze, w ktrego cieniu kryli si dotd podrni, a gwiazdy nad szczytem
zblady.
Opowie bya skoczona. Hobbici poruszyli si, przecignli koci.
- Patrzcie rzek Merry. Ksiyc ju wysoko, musi by pna godzina.
Wszyscy spojrzeli w gr i w tej samej chwili zobaczyli na szczycie jaki ksztat
drobny i czarny zarysowujcy si w ksiycowym blasku. Moe zreszt by to tylko
duy kamie albo wystp skalny udzcy wzrok w tym owietleniu.
Sam i Merry wstali i odsunli si od ogniska. Frodo i Pippin siedzieli nadal
milczc. Obieywiat pilnie wpatrywa si w blask ksiycowy nad szczytem.
Wszystko dokoa wydawao si spokojne i ciche, lecz teraz, gdy Obieywiat przesta
opowiada swoje historie, Frodo uczu zimny dreszcz ogarniajcy mu serce.
Przysun si bliej do ognia. W tym momencie Sam, ktry odszed by przed chwil
na krawd kotlinki, wrci pdem.
- Nie wiem dlaczego rzek ale nagle zdj mnie strach. Za adne skarby nie
odwaybym si wyle z tej dziury. Wydao mi si, e co peznie po stoku.
- Czy cos widziae? spyta Frodo zrywajc si na rwne nogi.

152

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie, prosz pana. Nic nie widziaem, ale co prawda nie czekaem, eby si
rozejrze.
- Ja cos widziaem rzek Merry a przynajmniej takie miaem wraenie, hjakbym
tam, na zachodzie, gdzie ksiyc owietla rwnin i gdzie siga cie gr, dostrzega
par czarnych sylwetek. Zdawao mi si, e sun w nasz stron.
- Zblicie si jak najbardziej do ogniska, twarzami obrcie si na zewntrz!
krzykn przewodnik. Niech kady ma w pogotowiu dugi kij!
Wstrzymujc dech siedzieli w milczcym napiciu, plecami zwrceni do ognia,
wbijajc wzrok w cienie, ktre ich oblegay. Nic jednak si nie dziao. Nic nie drgno
ani nie odezwao si wrd nocy. Frodo poruszy si, nie mogc duej znie tej
ciszy; mia nieprzepart ch krzykn gono.
- Tss! szepn Obieywiat.
- Co to? wyjka w tej samej chwili Pippin.
Na krawdzi kotlinki, po stronie przeciwlegej do stoku, wyczuli raczej ni dostrzegli
jaki cie czy moe kilka cieni. Wytyli wzrok i wydao im si, e cienie z kad
sekund rosn. Wkrtce pozbyli si resztek wtpliwoci: trzy, cztery wysokie, czarne
postacie stay na skraju kotliny i spoglday na obozujcych z gry. Byy tak czarne,
e wyglday jak czarne dziury wybite w gstwinie cienia czajcego si za nimi.
Frodo zowi uchem niky syk, jak gdyby tchnienie zatrutego oddechu, i przeszy go
lodowaty dreszcz. Czarne postacie zaczy si z wolna przyblia.
Pippin i Merry w przeraeniu rzucili si na ziemi i przywarli do niej na pask.
Sam przyskoczy do Froda. Frodo, wcale nie mniej wystraszony od towarzyszy,
dygota jak w febrze, lecz nagle nad panik wzia gr pokusa, eby woy
Piercie na palec. Ta myl tak nim owadna, e wypara wszystkie inne. Pamita
przygod w Kurhanie, pamita nakazy Gandalfa, ale jaka sia przynaglaa go, eby
zlekceway wszystkie ostrzeenia, i Frodo pragn jej ulec. Nie dlatego, by mia
nadziej dziki temu uratowa si lub co zdziaa; po prostu co go przymuszao do
chwycenia za Piercie i wsunicia go na palec. Nie mg mwi. Zdawa sobie
spraw, e Sam patrzy na niego tak, jakby rozumia, i jego pan znalaz si w wielkiej
rozterce; lecz Frodo nie by zdolny odwrci gowy w stron Sama. Zamkn oczy i
przez chwil walczy z pokus, lecz z kad chwil opr jego sabn, a wreszcie
hobbit z wolna wycign acuszek z kieszeni i woy Piercie.
Nic si wok niego nie zmienio, otaczaa go nadal mga i mrok, ale
napastnicy ukazali mu si natychmiast ze straszliw wyrazistoci. Frodo przenika
wzrokiem przez czarne paszcze. Byo ich piciu, pi wysokich postaci; dwie stay
na krawdzi kotliny, trzy posuway si ku ognisku. W biaych twarzach pony
przenikliwe, bezlitosne oczy. Pod paszczami ubrani byli w dugie, szare szaty, na
siwych wosach mieli srebrne hemy, w kocistych rkach stalowe miecze. Przeszyli
Froda spojrzeniem i rzucili si ku niemu. W rozpaczy hobbit doby take miecza i
wydao mu si, e ostrze rozbyso czerwonym pomieniem jak pochodnia. Dwaj
napastnicy zatrzymali si. Trzeci, wyszy od innych, mia dugie, poyskliwe wosy, a
na hemie koron. W jednej rce trzyma miecz, w drugiej n, a zarwno ten n jak
dzierca go rka lniy bladym wiatem. Run naprzd prosto na Froda.
W tym samym okamgnieniu Frodo pad twarz na ziemi i usysza swj
wasny gos woajcy: O Elbereth! O Gilthoniel! Jednoczenie rbn mieczem po
stopach napastnika. Przeraliwy krzyk rozdar noc, a Frodo poczu bl, jakby sopel
lodu przebi mu lewe rami. Omdlewajc, poprzez wirujc mg ujrza jeszcze
Obieywiata, ktry wyskoczy z mroku z poncymi agwiami w obu rkach.
Ostatnim wysikiem Frodo zsun z palca Piercie i zacisn go mocno w prawej
pici.

153

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 12
Bieg do brodu

iedy Frodo odzyska przytomno, wci jeszcze trzyma Piercie w


zacinitej kurczowo garci. Lea przy ognisku, ktre teraz znowu pitrzyo
si wysoko i pono jasno. Nad sob ujrza pochylonych trzech przyjaci.
- Co si stao? Gdzie jest blady krl? - spyta gorczkowo.
Uszczliwieni, e wreszcie przemwi, zrazu nie odpowiadali, nie rozumiejc zreszt
pytania. W kocu Frodo od Sama dowiedzia si, e trzej hobbici nie zobaczyli nic
prcz mglistych cieni zbliajcych si ku nim. Sam ze zgroz spostrzeg nagle, e
jego pana nie ma przy nim, i w tym momencie czarny cie przemkn tu obok. Sam
upad. Usysza gos Froda, ale dochodzcy jakby z wielkiej odlegoci czy spod ziemi
i wymawiajcy niezrozumiae sowa. Wicej nic nie widzieli, a w kocu ktry
potkn si o ciao Froda, nieruchome jak trup, twarz obrcone ku ziemi.
Obieywiat kaza im podnie go i uoy bliej ogniska, a potem gdzie znikn. Od
tej chwili upyno ju sporo czasu.
Sam nie ukrywa, e ogarny go znw podejrzenia co do osoby przewodnika;
lecz gdy o tym rozmawiali, Obieywiat zjawi si midzy nimi, wychynwszy z
ciemnoci. Wzdrygnli si, a Sam doby miecza i zasoni sob Froda. Lecz
Obieywiat szybko uklk przy rannym.
- Nie jestem Czarnym Jedcem, Samie - rzek agodnie - ani w zmowie z Czarnymi
Jedcami. Prbowaem wytropi ich manewr, ale niczego si nie dowiedziaem. Nie
mam pojcia, dlaczego si wycofali i dlaczego nie atakuj ponownie. Ale nigdzie w
pobliu nie wyczuwa si ich obecnoci.
Wysuchawszy relacji Froda, Obieywiat bardzo si zatroska, pokiwa gow i
westchn. Poleci Pippinowi i Merry'emu zagrza tyle wody, ile zmieszcz wszystkie
podrne kocioki, i przemy ran.
- Podtrzymujcie ognisko i dbajcie, eby Frodowi byo ciepo - rzek. Po czym wsta i
odszed, przywoujc Sama. - Zdaje mi si, e teraz lepiej wszystko rozumiem powiedzia do niego ciszonym gosem. - Nieprzyjaci byo piciu, jak si zdaje.
Dlaczego nie przyszli wszyscy naraz, nie wiem. Myl, e nie spodziewali si oporu.
Tymczasem bd co bd wycofali si std. Obawiam si jednak, e niedaleko.
Jeeli nie zdoamy im umkn, wrc nastpnej nocy. Czekaj tylko, bo s
przekonani, e cel niemal ju osignli i e Piercie nie ucieknie ju dalej. Boj si,
Samie, e wedle ich mniemania twj pan otrzyma mierteln ran, ktra go podda
ich woli. Zobaczymy!
Sam zdawi szloch.
- Nie rozpaczaj! - powiedzia Obieywiat. - Musisz mi zaufa. Frodo ma wicej hartu,
ni si spodziewaem, jakkolwiek Gandalf to przewidywa. Nie zabili go i myl, e
duej bdzie stawia opr zym czarom tej rany, ni to sobie obiecuj jego wrogowie.
Zrobi wszystko, co w mojej mocy, eby mu pomc i wyleczy go. Strze go dobrze,
kiedy mnie przy nim nie bdzie.
I Obieywiat odszed, znw znikajc w ciemnociach.

rodo drzema, chocia bl w ranie stale si potgowa, a miertelny zib


promieniowa od barku na cae rami i bok. Przyjaciele czuwali nad rannym,
okrywali go ciepo i przemywali ran. Noc wloka si w udrce. Brzask ju si
rozlewa na niebie, a kotlink wypenio szare wiato, gdy wreszcie wrci
Obieywiat.

154

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Patrzcie! - krzykn i schyliwszy si podnis z ziemi czarny paszcz, dotychczas nie


zauwaony w ciemnociach. Na wysokoci mniej wicej stopy od rbka materia by
przecity. - Oto lad miecza naszego Froda - rzek. - Obawiam si, e to jedyna
szkoda, jak wyrzdzi swojemu przeciwnikowi. Miecz bowiem nie jest uszkodzony,
ostrze za, ktre by drasno straszliwego krla, musiaoby zniszcze. Bardziej
zabjczo podziaao na niego imi Elbereth. Dla Froda natomiast zabjcze byo to! Obieywiat schyli si znw, tym razem podnoszc dugi, cienki sztylet. Bi od niego
zimny blask. Gdy Stranik podnis go, zobaczyli, e ostrze jest wyszczerbione, a
sam koniec uamany. Obieywiat trzyma przez chwil sztylet i hobbici osupieli, bo
w rosncym wietle dnia ostrze zdawao si topnie, a zniko niby dym rozwiany w
powietrzu, a w rku przewodnika zosta tylko trzonek. - Niestety! - krzykn
Obieywiat. - To ten przeklty n zrani Froda. Mao kto umie dzisiaj leczy rany,
zadane tak zowrog broni. Zrobi wszake wszystko, co w mojej mocy.
Usiad na ziemi, pooy sobie trzonek sztyletu na kolanach i zanuci nad nim powoln
pie w nieznanym jzyku. Potem odoy go, schyli si nad Frodem i wymawia
agodnie jakie sowa, ktrych nie dosyszeli. Z sakwy zawieszonej u pasa wycign
podune licie.
- Po te licie - rzek - chodziem daleko, bo ziele to nie ronie na ysych wzgrzach,
lecz mona je znale w zarolach na poudnie od gocica; w ciemnociach
poznaem je po zapachu. - Skruszy li w palcach i zaraz rozszed si sodki, miy
zapach. - Szczcie, e je znalazem, bo to rolina lecznicza, a przynieli j do
rdziemia ludzie z zachodu. Nazwali j athelas. Staa si teraz rzadkoci i ronie
tylko w miejscach, gdzie ci ludzie niegdy mieszkali lub obozowali. Na pnocy nikt jej
nie zna prcz nielicznych wdrowcw, zapuszczajcych si w dzikie pustkowia. Ma
wielk si, ale na to, by uzdrowi tak ran, moe si okaza za saba. Rzuci licie
do wrztku i przemy ran Froda. Rozszed si zapach tak orzewiajcy, e wszyscy
doznali ukojenia i rozjanio im si w gowach. Ziele te miao pewien wpyw na ran,
bl zagodnia i uczucie lodowatego odrtwienia w boku stao si mniej dotkliwe;
rami jednak pozostao martwe, Frodo nie mg go podnie i nie wada rk.
Gorzko teraz aowa szalonego postpku i wyrzuca sobie sabo woli; teraz
bowiem zrozumia, e kadc Piercie posucha nie wasnej chci, lecz
narzuconego yczenia wrogw. Rozmyla z niepokojem, czy bdzie ju do koca
ycia kalek i jak podoa dalszej wdrwce. By tak saby, e nie mg utrzyma si
na nogach.
Nad tym samym pytaniem zastanawiaa si wanie reszta kompanii. Prdko
doszli do wniosku, e trzeba bez zwoki opuci Wichrowy Czub.
- Przypuszczam - mwi Obieywiat - e Nieprzyjaciel od kilku ju dni obserwowa to
wzgrze. jeeli Gandalf tu by, z pewnoci zmusili go do odejcia i ju nie wrci. W
kadym razie po zapadniciu zmroku czyha na nas tutaj wielkie niebezpieczestwo,
to jest po wczorajszej napaci niewtpliwe; na nic gorszego nie narazimy si nigdzie
indziej.
Gdy rozwidnio si na dobre, zjedli spiesznie niadanie i spakowali rzeczy.
Frodo nie by zdolny do marszu, wic rozdzielili wikszo bagaw midzy siebie, a
rannego wsadzili na kucyka. W cigu paru ostatnich dni kuc poprawi si nad podziw,
nabra tuszy i si, a przy tym zacz okazywa przywizanie do swoich nowych
panw, szczeglnie do Sama. Bill Ferny musia go rzeczywicie okrutnie traktowa,
jeeli kucykowi podr przez pustkowie wydawaa si przyjemniejsza od
dotychczasowego losu.
Ruszyli na poudnie. Pocigao to za sob konieczno przecicia w poprzek
gocica, lecz stanowio najkrtsz drog na tereny zalesione. A wdrowcy

155

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

potrzebowali opau, bo Obieywiat wci powtarza, e dla Froda niezbdne jest


ciepo, zwaszcza noc, kiedy w dodatku ognisko zapewni wszystkim jakie takie
bezpieczestwo. Obieywiat zamierza te skrci podr cinajc na przeaj
szerok ptl gocica, ktry na wschd od Wichrowego Czuba zatacza wielki uk
ku pnocy.

osuwali si z wolna i ostronie, obchodzc poudniowe stoki wzgrza, i


wkrtce znaleli si na skraju gocica. Nie byo tu ani ladu jedcw. Kiedy
jednak spiesznie przebiegali na drug stron, usyszeli dwa okrzyki w oddali:
jeden zimny gos co zawoa, drugi mu odpowiedzia. Drc skoczyli naprzd ku
gstwinie zaroli. Teren opada, lecz byo to dzikie bezdroe; krzaki i karowate
drzewa rosy zbitymi kpami, ale midzy nimi cigny si odkryte przestrzenie.
Trawa bya skpa, szorstka i szara, licie na krzewach przywide i ju przerzedzone.
Okolica ziaa smutkiem. Wdrowali przez ni mozolnie i pospnie. Wlekli si nie
mwic ze sob wiele. Frodowi serca si ciskao, gdy patrza na przyjaci idcych
ze spuszczonymi gowami, zgarbionych pod brzemieniem. Nawet Obieywiat
zdawa si zmczony i przybity.
Nim skoczy si pierwszy dzie marszu, rana znw bardzo Froda rozbolaa,
lecz przez dugi czas nic o tym nie wspomina towarzyszom. Upyny cztery dni, a
teren i krajobraz niewiele si zmieniy, tylko Wichrowy Czub stopniowo mala za nimi,
a odlege gry przed nimi majaczyy nieco bliej. Wszake od owych dwch
okrzykw nie usyszeli ani nie zobaczyli nic, co by wiadczyo, e Nieprzyjaciel
zauway ucieczk i ciga zbiegw. Lkali si ciemnoci i czuwali po dwch na
zmian przez cae noce, w kadej chwili przygotowani na to, e z szarzyzny nocnej w
mtnym wietle zasnutego chmurami ksiyca wyoni si nagle czarne cienie; nic
jednak si nie ukazao i nie zowili suchem innego szmeru prcz westchnie suchych
lici i traw. Ani razu te nie mieli takiego przeczucia obecnoci zych si, jakie ich
nawiedzio przed napaci w kotlinie. Nadzieja, e jedcy ju znw zgubili ich trop,
wydawaa si wszake nieuzasadniona. Moe Nieprzyjaciel tylko czeka,
przygotowujc zasadzk w jakim ciasnym kcie?
Pod koniec pitego dnia teren znw zacz si po trosze wznosi
wyprowadzajc ich z szerokiej, pytkiej doliny, do ktrej zeszli. Przewodnik wytyczy
teraz kurs z powrotem na pnoco-wschd i w szstym dniu osignli szczyt
wyduonego agodnego grzbietu; std zobaczyli w oddali stoczone bezadnie
zalesione wzgrza, u ich stp wijcy si doem gociniec. Po prawej rce szara rzeka
byszczaa blado w nikym socu. Gdzie bardzo daleko migotaa druga rzeka w
kamiennej dolinie na p przesonitej mg.
- Obawiam si, e bdziemy musieli wrci na pewien czas na gociniec - powiedzia
Obieywiat. - Doszlimy, jak si zdaje, nad rzek Hoarwell, ktr elfy nazywaj
Mitheithel. Wypywa ona z Wrzosowisk Etten, z krainy trollw na pnoc od Rivendell,
i dalej na poudniu wpada do Grzmicej Rzeki. Niektrzy j te nazywaj Szar
Wod. W dolnym biegu jest naprawd wielk rzek. Nie mona si przez ni
przeprawi inaczej, jak przez Ostatni Most, do ktrego prowadzi gociniec.
- A co to za rzek wida tam dalej? - spyta Merry.
- To Grzmica Rzeka, rzeka doliny Rivendell - odpar Obieywiat. - Gociniec
biegnie jej brzegiem przez wiele mil a do brodu. Ale jeszcze nie wiem, jak si przez
ni przeprawimy. Na razie wystarczy kopotu z jedn rzek. Bdziemy mieli
wyjtkowe szczcie, jeeli nie zastaniemy Ostatniego Mostu w rku wroga.
Nazajutrz wczesnym rankiem stanli znw na skraju gocica. Sam i
Obieywiat poszli przodem na zwiad, ale nie znaleli ani ladu jakichkolwiek

156

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

podrnych, pieszych czy konnych. W cieniu gr najwidoczniej pada niedawno


deszcz. Obieywiat sdzi, e musiao to by przed dwoma dniami i e ulewa zmya
wszelkie tropy. Od tego czasu, jak twierdzi, nie przeszy tdy konie. Starali si
posuwa moliwie jak najszybciej i przeszedszy niewiele ponad mil ujrzeli przed
sob Ostatni Most, ku ktremu droga opadaa krtk stromizn. Dreli, e zobacz
tam czyhajce czarne postacie, ale nie byo wida nikogo. Obieywiat kaza
hobbitom schowa si w przydronych zarolach i poszed naprzd wybada
sytuacj. Po chwili przybieg z powrotem.
- Nie widziaem ladu wroga - rzek - i bardzo mnie zastanawia, co to moe znaczy.
Znalazem natomiast co niezwykego.
Wycign rk i pokaza im na doni jasnozielony, drogocenny kamie.
- Lea w bocie na rodku mostu - rzek. - To beryl, kamie elfw. Nie mam pojcia,
czy go kto tam pooy umylnie, czy zgubi niechccy, ale to mi dodao otuchy.
Bior to za znak, e moemy i przez most, dalej jednak nie miem trzyma si
gocica, chyba e otrzymamy jak wyraniejsz zacht.

uszyli nie zwlekajc. Most przebyli bezpiecznie i prcz chlupotu wody,


obijajcej si o jego trzy wielkie sklepione uki, nic nie usyszeli. O mil dalej
stanli u wylotu ciasnego wwozu, ktry prowadzi w lewo od gocica
poprzez grzysty teren cigncy si ku pnocy. Przewodnik skrci i zaraz zapadli w
mrok midzy drzewa gsto stoczone u podny stromych zboczy.
Hobbici radzi byli, e zostawili za sob ponur krain i niebezpieczestwa
gocica, lecz ta nowa okolica wydawaa si grona i nieprzyjazna. W miar jak
posuwali si naprzd, wzgrza wok nich pitrzyy si coraz wyej. Tu i wdzie na
szczytach i graniach dostrzegali resztki starych kamiennych murw i ruiny wie:
wygldao to zowrbnie. Frodo, jadcy na kucyku, mia wicej ni inni czasu, by si
rozglda i rozmyla. Przypomnia sobie, e Bilbo, opowiadajc o swojej wyprawie,
mwi o gronych wieach na pnoc od gocica w pobliu lasu trollw, gdzie go
spotkaa pierwsza powaniejsza przygoda. Frodo zgadywa, e znaleli si w tej
samej okolicy, i zadawa sobie pytanie, czy przypadkiem nie bd przechodzili w
pobliu tamtego miejsca.
- Kto mieszka w tym kraju? - spyta. - Kto zbudowa te wiee? Czy to ziemia trollw?
- Nie - odpar Obieywiat. - Trolle nic nie buduj. Nikt tutaj nie mieszka. Ongi, przed
wiekami, yli tu ludzie, ale dzi ju ich nie ma. Legenda mwi, e pad na nich cie
Angmaru i znikczemnieli. Cay kraj spustoszono podczas wojny, ktra doprowadzia
do upadku Pnocne Krlestwo. Dziao si to jednak tak dawno, e nawet wzgrza o
ludziach zapomniay, jakkolwiek cie wci jeszcze zalega te ziemie.
- Skd znasz t histori, jeeli ten kraj opustosza i zapomnia o swojej przeszoci? zapyta Peregrin. - Zwierzta i ptaki nie opowiadaj takich rzeczy.
- Potomkowie Elendila nie zapominaj nic z tego, co przemino - rzek Obieywiat.
- O wielu rzeczach, o ktrych ja nie umiem wam opowiedzie, pamita si w
Rivendell.
- Bywae nieraz w Rivendell? - zapyta Frodo.
- Tak - odpar Obieywiat. - Mieszkaem w Rivendell czas jaki i powracam tam,
ilekro mog. Tam zostao moje serce, los jednak nie pozwala mi cieszy si
spokojem, nawet w piknym domu Elronda.

ry zacieniay swj krg dokoa wdrowcw. Gociniec w tym miejscu raz


jeszcze skrci na poudnie, ku rzece, lecz zarwno drog, jak rzek stracili
teraz z oczu. Weszli w dug dolin, wsk, gboko wcit w teren,

157

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

mroczn i cich. Pogite korzenie sdziwych drzew zwisay nad urwiskami, sosny
piy si wysoko na zbocza. Hobbitw ogarno wielkie znuenie. Posuwali si
wolno, bo musieli sobie torowa szlak przez bezdroa, wrd powalonych pni i
rumowisk skalnych. Starali si, pki mogli, unika wspinania si w gr, ze wzgldu
na Froda, a take dlatego, e byo doprawdy trudno znale jak moliw drog,
prowadzc wzwy z ciasnych dolinek. Trzeciego dnia marszu przez t okolic
zmienia si pogoda. Wiatr d stale od zachodu niosc od odlegych mrz wody,
ktre rzsistym deszczem wylewa na ciemne gowy gr. Pod wieczr wdrowcy byli
ju przemoczeni do nitki, a popas nie da im wypoczynku, bo nie mogli rozpali
ogniska. Nazajutrz gry spitrzyy si nad nimi jeszcze wyej i stromiej, tak e musieli
zboczy z wytknitego kursu bardziej ku pnocy. Przewodnik zdradza ju pewien
niepokj, bo mijao dziesi dni od zejcia z Wichrowego Czuba i zapasy prowiantw
byy na wyczerpaniu. Deszcz la cigle.
Noc biwakowali na kamiennej pce pod ska, w ktrej otwieraa si pytka
koliba, a raczej nieznaczne wgbienie w cianie. Frodo by niespokojny. Od zimna i
wilgoci rana rozbolaa go dotkliwiej ni kiedykolwiek, a bl i lodowate dreszcze
spdzay sen z oczu. Hobbit krci si i przewraca nasuchujc z trwog pospnych
nocnych szmerw: wiatru wiszczcego w rozpadlinach, kapania kropli, trzaskw i
oskotu odrywajcego si nagle i spadajcego w d kamienia. W pewnej chwili
wydao mu si, e czarne cienie pezn ukradkiem, by go zadusi, lecz gdy podnis
gow, nie zobaczy nic prcz plecw Obieywiata, ktry siedzia skulony, mi fajk
i czuwa. Frodo pooy si znw i zapad w niespokojny sen. ni, e przechadza si
po trawniku w swoim ogrodzie w Bag End, lecz cay ogrd by niky, mglisty, mniej
wyrany ni wszystkie czarne cienie ledzce go zza ywopotu.

ano budzc si stwierdzi, e deszcz usta. Chmury jeszcze zalegay niebo,


lecz ju si rozpraszay, blade smugi bkitu przewityway midzy nimi.
Wiatr znw si odmieni. Tego dnia nie wyruszyli w drog o wicie.
Natychmiast po niadaniu, ktre zjedli na zimno i bez przyjemnoci, Obieywiat sam
wypuci si na zwiady polecajc hobbitom czeka pod ochron skalnego nawisu,
dopki nie wrci. Zamierza, o ile to bdzie moliwe, wspi si na szczyt i stamtd
rozejrze w terenie. Nie przynis zbyt pocieszajcych wiadomoci.
Zaszlimy zbyt daleko na pnoc powiedzia. Musimy znale jak drog z
powrotem na poudnie. Gdybymy trzymali si tego samego co dotychczas kierunku,
znalelibymy si w kocu w Ettendales, daleko na pnoc od Rivendell. To kraj
trollw, mao mi znany. Moe zdoalibymy stamtd zawrci do Rivendell,
oznaczaoby to jednak z pewnoci wielk zwok, bo nie znam drogi, i nie
starczyoby nam prowiantu. Tote tak czy inaczej musimy odszuka Brd Bruinen.
Przez reszt dnia posuwali si mozolnie po skalistym gruncie. Znaleli
przejcie miedzy dwiema grami, ktre ich zaprowadzio do dolinki, cigncej si ku
poudnio-wschodowi, a wic w podanym kierunku. Pod wieczr jednak zagrodzi im
znowu drog wysoki grzebie grski; czarna gra jeya si na tle nieba mnstwem
skalnych zbw, co j upodabniao do tpej piy. Mieli do wyboru zawrci albo
wspi si na ten grzebie.
Wybrali drog pod gr, lecz okazaa si niezmiernie trudna. Wkrtce Frodo
musia zsi z wierzchowca i mozoli si na wasnych nogach. Mimo to nieraz tracili
nadziej, czy zdoaj wyprowadzi kucyka, a nawet czy sami jako dotr do celu,
obcieni bagaem. Zmrok ju niemal zapad i wszyscy byli do szcztu wyczerpani,
kiedy wreszcie stanli na grze. Wspili si na wskie siodo midzy dwoma zbami,
a tu przed nimi zbocze znw opadao stromo. Frodo rzuci si na ziemi i lea,

158

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wstrzsany dreszczem. Lewe rami zwisao martwo; hobbit mia takie uczucie, jakby
lodowate pazury ciskay mu bark i bok. Drzewa i skay widzia nad sob niewyranie
jak poprzez gst mg.
- Nie sposb i dalej rzek Merry do Obieywiata. Boj si, e ten marsz
zaszkodzi Frodowi. Okropnie si o niego niepokoj. Co pocz? Czy mylisz, e w
Rivendell potrafi go uzdrowi, jeeli w ogle dostaniemy si tam kiedykolwiek?
- Zobaczymy odpowiedzia przewodnik. Tu, na pustkowiu, nic wicej zrobi nie
mog, ni zrobiem. Wanie rana Froda jest gwn przyczyn, dla ktrej nagl do
popiechu. Ale przyznaj, e dzi ju dalej nie moemy i.
- Co waciwie jest mojemu panu? zapyta Sam zniajc gos i bagalnie wpatrujc
si w Obieywiata. Rana bya niewielka, ju si zablinia. Nie wida nic prcz
biaej blizny na barku.
- Froda dotkn or Nieprzyjaciela rzek Obieywiat. Dziaa tu jaka trucizna
albo moe zy urok, na ktry nie znam sposobu. Mimo to nie tra, Samie, nadziei!
Noc bya zimna na tej wysokoci. Podrni rozpalili ognisko w wykrocie pod
skatymi korzeniami sosny, wiszcymi nad pust jam; miejsce to wygldao jak
stary kamienioom. Siedzieli przytuleni do siebie. Wiatr d chodem zza przeczy, z
dou sycha byo, jak korony sosen jcz i wzdychaj. Frodo lea w pnie;
wyobraa sobie, e czarne skrzyda bezustannie trzepoc nad nim, a uczepieni na
skrzydach przeladowcy wanie jego wypatruj pord grskich rozpadlin.
wit wsta jasny i pogodny, powietrze byo czyste, a blade, przerocze wiato
rozlewao si po spukanym deszczem niebie. Wdrowcy nabrali otuchy, lecz tsknili
do soca, eby rozgrzao ich zzibnite i skostniae ciaa. Ledwie si rozwidnio,
przewodnik wzi z sob Meriadoka i poszed rozejrze si po okolicy ze wzniesienia
znajdujcego si na wschd od przeczy. Soce wiecio ju na dobre, gdy wrci z
nieco pocieszajcymi nowinami. Szli teraz mniej wicej we waciwym kierunku.
Jeeli zejd przeciwlegym stokiem w d, bd mieli gry po lewej rce. Obieywiat
dostrzeg w pewnej odlegoci lnienie Grzmicej Rzeki i wiedzia, e gociniec
prowadzcy do brodu, jakkolwiek std niewidoczny, przebiega po tamtej stronie
grzebienia w pobliu rzeki.
- Musimy znw trafi na gociniec rzek. Nie spodziewajmy si znale cieki
przez te gry. Gociniec, choby nie wiedzie jakie czekay na nim
niebezpieczestwa, jest dla nas jedyn drog do brodu.

atychmiast wic po niadaniu ruszyli znowu. Powoli zleli poudniowym


stokiem z przeczy. Zejcie okazao si jednak o wiele atwiejsze, ni
przewidywali, bo zbocze byo od tej strony nie tak strome, i Frodo wkrtce
mg znowu dosi kucyka. Biedny stary kucyk Billa Ferny okaza niezwyky talent
do wyszukiwania cieek i w miar monoci stara si oszczdzi swojemu
jedcowi wstrzsw. Nastrj caej kompanii znw si poprawi. Nawet Frodo czu si
lepiej w blasku poranka, chocia od czasu do czasu mga przesaniaa mu oczy i
przeciera je ustawicznie rk. Pippin nieco wyprzedzi towarzyszy. Nagle odwracajc
si do nich krzykn:
- Jest cieka!
Dogonili go i stwierdzili, e si nie pomyli. Tu przed nimi wyranie zaznaczaa si
cieka, ktra w skrtach wspinaa si z pooonych niej lasw ku szczytowi.
Miejscami bya zatarta i zaronita albo zagradzay j kamienne usypiska i pnie
drzew, musiaa wszake by uczszczana dawnymi czasy. Zbudoway j krzepkie
rce i udeptay cikie stopy. Tu i wdzie cito lub wyrwano stare drzewo,
rozupano lub odcignito na bok olbrzymie gazy, eby otworzy przejcie.

159

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Czas jaki szli t ciek, bo znacznie uatwiaa zejcie w d, lecz posuwali


si bardzo ostronie; zaniepokoili si jeszcze bardziej, gdy weszli w ciemny las, a
drka staa si wyraniejsza i szersza. Niespodzianie wychylajc si z krgu sosen
zbiega stromo w d i skrcia ostro w lewo, opasujc skaliste rami gry.
Doszedszy do tego zakrtu zobaczyli plaski odcinek cieki pod niewielkim
urwiskiem, nad ktrym pochylay si gazie. W kamiennej cianie wida byo drzwi
krzywo zwisajce na jednej olbrzymiej zawiasie.
Zatrzymali si pod tymi drzwiami. Stanowiy one wejcie do jamy czy skalnej
groty, lecz w mroku nic w jej wntrzu dostrzec nie mogli. Obieywiat, Sam i Merry
pchnli drzwi wsplnymi siami i zdoali je szerzej rozewrze, a wtedy przewodnik z
Merrym wsunli si do rodka. Nie zaszli daleko, bo na ziemi zobaczyli kup starych
koci, a w pobliu wejcia kilka duych, pustych dzbanw i potuczonych garnkw.
- Kiep jestem, jeeli to nie jest jaskinia trollw! zawoa Pippin. Wychodcie
stamtd i wiejmy. Teraz ju wiemy, kto zbudowa t ciek, i lepiej zrobimy
umykajc z niej co prdzej,
- Sdz, e to niepotrzebne odpar Obieywiat wychodzc z groty. Z pewnoci
jest to jaskinia trollw, ale od bardzo dawna, jak si zdaje, nie zamieszkana. Moim
zdaniem, do strachu nie ma powodu. Idmy dalej ostronie ciek, to si
przekonamy.
cieka spod drzwi skrcaa w prawo i znw biega rwno, po czym zapada w
gszcz rosncy na stoku. Pippin, nie chcc zdradzi przed Obieywiatem, e
jeszcze wci si boi, wysun si naprzd wraz z Merrym; Sam i Obieywiat szli za
nimi, majc midzy sob Froda na kucyku, bo cieka tu bya tak szeroka, e
czterech, a nawet piciu hobbitw zmiecioby si na niej w szeregu. Ledwie jednak
uszli kilka krokw, gdy Pippin podbieg do nich, a w lad za nim Merry. Obaj mieli
przeraone miny.
- Tam s trolle! bez tchu szepn Pippin. Niedaleko std, w dole, na polanie
lenej. Mignli nam midzy pniami drzew. Olbrzymy!
- Podejdziemy i przyjrzymy im si z bliska odpar przewodnik podnoszc jaki kij.
Frodo milcza, ale Sam zdawa si wystraszony.

oce byo ju wysoko i przewiecajc poprzez na p ogoocone gazie


rzucao na polan jasne plamy blasku. Wdrowcy stanli na jej skraju i
wygldajc zza pni drzew wstrzymali oddech. Na polanie rzeczywicie stay
trzy trolle, trzy olbrzymie trolle. Jeden by pochylony, dwa pozostae patrzyy na
niego.
Obieywiat jak gdyby nigdy nic ruszy naprzd.
- Wyprostuj si, stary gazie! rzek i zama kij na grzbiecie pochylonego trolla.
Nic si nie stao. Tylko hobbici zachysnli si ze zdumienia, a wwczas Frodo si
rozemia.
- Ach, tak! powiedzia. Zapomnielimy o legendzie rodzinnej. To s z pewnoci
te same trzy olbrzymy, ktre Gandalf wywid w pole, gdy si kciy, jak najlepiej
przyrzdzi trzynastu krasnoludw i jednego hobbita na kolacj.
- Nie przyszo mi na myl, e jestemy w pobliu tego wanie miejsca rzek Pippin.
Zna t histori dobrze. Bilbo i Frodo nieraz mu j opowiadali, ale prawd mwic nie
bardzo w ni dotychczas wierzy. Nawet teraz jeszcze do podejrzliwie przyglda
si kamiennym trollom, niepewny, czy jaka magiczna sia nie wskrzesi ich nagle do
ycia.
- Zapomniae nie tylko o legendzie rodzinnej, lecz take o wszystkim, co ci mwiono
o trollach powiedzia Obieywiat. Jest biay dzie, soce wieci, a ty

160

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

przybiegasz w panice i chcesz mnie nastraszy bajk o trzech ywych trollach, ktre
na nas czyhaj porodku polany! Bd co bd moge przynajmniej zauway, e
za uchem jednego z nich od dawna jaki ptak uwi sobie gniazdo. Niezwyka ozdoba
jak na trolla!
Wszyscy si rozemieli. We Froda lepszy duch wstpi; pokrzepio go wspomnienie
pierwszej niebezpiecznej, a pomylnie zakoczonej przygody Bilba. Przy tym soce
grzao mile, mga powlekajca oczy chorego hobbita rozproszya si nieco. Odpoczli
przez czas jaki na polanie i zjedli obiad w cieniu ogromnych ng trollowych.
- A moe by nam kto zapiewa, pki soce wysoko? powiedzia Merry, kiedy
skoczyli posiek. Od wielu dni nie syszelimy pieni ani opowieci.
- Od nocy na Wichrowym Czubie rzek Frodo. Przyjaciele spojrzeli na niego. Nie
martwcie si o mnie! doda. Czuj si znacznie lepiej, ale do piewu nie mam
ochoty. Moe Sam odgrzebie cos w swojej pamici.
- Daleje, Samie! zawoa Merry. Masz w gowie zapasy, ktrych nam skpisz!
- Nic o nich nie wiem odpar Sam. Ale umiem co, co by wam si spodobao. Nie
miabym tego nazwa poezj, jak to si mwi. Po prostu arty. Te stare kamienie
przypomniay mi pewn piosenk.
Wsta, zaoy rce na plecy, jak ucze w szkole, i zapiewa na star melodi:
Na gazie troll, samotny go,
Obgryza smtnie go ko.
Ju par lat tak jad i jad
(O miso byo trudno)
I prudno, i mrudno
W jaskini mieszka skromnej do,
A o miso byo trudno.
I przyszed Tom, ten may wiesz,
I spyta trolla: co ty jesz?
O, adnie wpad to wuja gnat,
Co dawno w grobie ley
I biey, i wrey
Wuj dawno umar, chcesz to wierz
Mylaem: biedak w grobie ley.
T ko ukradem troll mu rzek.
Czy ko ma w dole lee wiek?
Gdy wuj wpad w grb by z niego trup,
Nim sobie wziem udko
I prudko, i siutko
Na jego miejscu inny czek
Sam daby czowiekowi udko.
Nie wiem dlaczego odpar Tom
Swobodnie odej miaby w dom,
Zodzieju, co wzi wuja ko.
Gnat oddaj po dobroci!
I troci, i wroci
Wuj trup, lecz gnaty jego s,
Wic oddaj udo po dobroci!

161

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

A na to troll po prostu w miech


Za udko Tomw zjadbym trzech,
Bo lepszy ks wieutkich mis
Ju zby ostrz
I rostrz, i mostrz
Od starych koci czek by zdech,
A wic na ciebie zby sobie ostrz.
To mwic troll na Toma hyc,
Chce zapa aps a w rkach nic,
Wiec gwatu, w krzyk a Tom ju znik
I da mu butem kopsa.
I kropsa, i fropsa
Nauczk da mu ostry szpic,
Wic dam mu butem kopsa.
Lecz wiedz, e twardszy trolla zad
Ni gaz, na ktrym siedzi rad,
Wic pomyl wprzd, nim polesz but,
By troll go w kuprze poczu
I roczu, i loczu
Nasz Tom a sykn, krzykn, zblad,
Bo bl a w udzie poczu.
Do domu smtnie wraca sam
I pacze: sztywn nk mam...
A troll no c wrd swoich wzgrz
Wci gryzie kostk wujka
I fujka, i pstrujka
A jego zad to zdradz wam,
Wci taki sam jak kostka wujka.
- Ano, to dla nas wszystkich przestroga rozemia si Merry. Dobrze,
Obieywiacie, e uye kija, a nie rki!
- Skd ty wzie t piosenk, Samie? spyta Pippin. Nigdy nie syszaem tych
sw.
Sam mrucza co niezrozumiale pod nosem.
- Oczywicie, to twj wasny utwr! rzek Frodo. Niejednego si dowiedziaem o
Samie Gamgee podczas tej podry. Najpierw okaza si spiskowcem, a teraz
dowcipnisiem. Gotw skoczy jako czarodziej albo moe wojownik!
- Mam nadziej, e nie! odpar Sam. Wcale bym nie chcia by ani czarodziejem,
ani wojakiem.
Po poudniu zeszli niej w lasy. Zapewne trafili na ten sam szlak, ktrym przed
wielu laty wdrowa Gandalf z Bilbem i krasnoludami. O kilka mil dalej wspili si na
wysok skarp nad gocicem. Gociniec oddali si od rzeki skrcajc w wsk
dolin i w tym miejscu bieg tu u stp wzgrz, krci si i wi midzy lasem a
poronitymi wrzosem stokami dc ku grobli i grom. Obieywiat wskaza
hobbitom kamie sterczcy opodal skarpy w trawie. Mona byo na nim rozrni

162

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

jeszcze runy i znaki, wyciosane z grubsza pismem krasnoludw, lecz zatarte przez
czas.
- Patrzcie rzek Merry. To na pewno ten kamie, ktrym naznaczono miejsce,
gdzie zakopano zoto trolli. Ciekaw jestem, czy z upu Bilba duo jeszcze zostao.
Powiedz, Frodo!
Frodo patrzc na kamie aowa, e Bilbo przywiz z wyprawy co wicej ni te
nieszkodliwe skarby, co, z czym trudniej byo si rozsta.
- Nic nie zostao odpowiedzia przyjacielowi. Bilbo wszystko rozda. Mwi mi, e
nie moe uzna za swoj prawowit wasno zota, ktre pochodzi ze zbjeckich
upw.

ozgldali si za jakim miejscem przy gocicu, gdzie by mona rozbi obz


na noc, gdy doszed ich uszu odgos, ktry znowu lkiem przej wszystkie
serca: usyszeli na drodze za sob ttent kopyt. Obejrzeli si, lecz gociniec
wi si i kluczy tak, e tylko may jego odcinek obejmowali wzrokiem. Jak umieli
najspieszniej odskoczyli w bok i w gr, midzy bujne wrzosy i krzewy borwek
zarastajcych stoki, a wreszcie zaszyli si w gstej kpie leszczyny. Wygldajc z
zaroli widzieli o jakie trzydzieci stp poniej swej kryjwki gociniec, niky i szary
w zapadajcym zmierzchu. Ttent si zblia. Ko pdzi, podkowy dwiczay w
galopie. Potem niewyrany, jakby podmuch wiatru unosi go w inn stron, dobieg
stumiony dwik, niby brzczenie maych dzwoneczkw.
- To mi nie brzmi wcale jak podkowy koni Czarnych Jedcw rzek Frodo
nasuchujc pilnie.
Inni hobbici zgodzili si z nim, wyraajc nadziej, e to nie mog by Czarni
Jedcy, ale w gbi serca wszyscy zachowali wielk nieufno. Tak dugo yli w
strachu przed pocigiem, e kady szmer na gocicu za ich plecami wydawa im si
zowieszczy i wrogi. Obieywiat jednak, ktry wychyli si naprzd i osaniajc rk
ucho przytkn je do ziemi, mia na twarzy radosny umiech. Zmierzch zapad, licie
krzeww szeleciy z cicha. Coraz wyraniej, coraz bliej dwiczay dzwoneczki,
ttniy klip-klap pdzce kopyta. Nagle w polu widzenia hobbitw ukaza si na
drodze siwy ko w galopie, bielejcy wrd cieni. Wdzido i uzda byszczay w
mroku i migotay, jakby je ozdobiono drogimi kamieniami skrzcymi si niby gwiazdy.
Paszcz w pdzie trzepota za jedcem, ktry odrzuci kaptur z gowy. Wosy
rozwiane na wietrze lniy zocicie. Frodowi zdawao si, e poprzez sylwetk i
paszcz jedca, jak przez lekk zason, przewieca biae wiato.
Obieywiat wypad z ukrycia i puci si w d ku drodze, wielkimi susami
sadzc przez wrzosy i krzyczc. Nim jednak si pokaza, nim krzykn, jedziec ju
cign uzd i zatrzyma konia spogldajc w gr na kp leszczyny, w ktrej
przycupnli hobbici. Na widok Obieywiata zeskoczy z sioda i biegnc na jego
spotkanie woa: Ai na vedui Dunadan! Mea govannen! Te sowa i czysty dwik
gosu usuny resztk wtpliwoci z serc hobbitw: jedziec by elfem. Nikt inny na
caym szerokim wiecie nie mg mie tak piknego gosu. Lecz w jego woaniu
dwiczaa jaka nuta popiechu czy moe lku; zauwayli te, e spiesznie, z
naleganiem tumaczy co Obieywiatowi.
Po chwili przewodnik skin na nich i hobbici opucili zarola zbiegajc na
gociniec.
- To Glorfindel, ktry mieszka w domu Elronda przedstawi Obieywiat.
- Witaj, nareszcie si spotkalimy! rzek dostojny elf do Froda. Wysano mnie z
Rivendell, ebym ci odszuka. Obawialimy si, e jestecie w niebezpieczestwie.
- A wic Gandalf przyszed do Rivendell! radonie wykrzykn Frodo.

163

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie. Przynajmniej nie by go tam, kiedy wyjedaem, ale od tej chwili mino ju
dziewi dni odpowiedzia Glorfindel. Elrond otrzyma niepokojce wieci. Moi
wspplemiecy, podrujcy przez wasz kraj za Baranduin, zauwayli, e co si
wici, i co prdzej wysali gocw. Zawiadomili nas, e Dziewiciu znw kry po
wiecie i e ty zabdzie, wdrujc z cikim brzemieniem bez przewodnika, bo
Gandalf nie wrci. Nawet w Rivendell nie ma wielu takich, ktrzy by si mogli
mierzy w otwartym polu z Dziewiciu Jedcami; wszystkich jednak zdolnych do
tego rozesa Elrond na pnoc, zachd i poudnie. Mylelimy, e moge znacznie
zboczy ze szlaku, by unikn pogoni, i e zbkae si moe na pustkowiu.
Mnie przypado w udziale przeszukanie gocica, dojechaem tedy a do mostu na
Mitheithel i zostawiem znak, a byo to jako tydzie temu. Trzej sudzy Saurona stali
na mocie, ale pierzchli, a ja cigaem ich ku zachodowi. Natknem si na dwch
innych, ci wszake skrcili na poudnie. Odtd szukaem wci twojego tropu.
Znalazem go przed dwoma dniami i wyledziem dalej za mostem. Dzisiaj za
wytropiem, w ktrym miejscu zeszlicie znowu z gr. Ale czas w drog! Na razie
do nowin. Skoro ju tu jestemy, trzeba zaryzykowa niebezpieczestwo gocica
i pospiesza. Tamtych jest piciu, a nieche tylko raz odnajd twj lad na drodze,
pomkn jak wicher za nami. A przecie tych piciu to jeszcze nie wszyscy. Gdzie
si podziewa czterech pozostaych nie wiem. Boj si, e brd zastaniemy
obsadzony przez wroga.
Glorfindel mwi, a tymczasem mrok wieczorny gstnia dokoa. Froda
ogarno wielkie znuenie. Odkd soce zaczo si znia, mga na jego oczach
pociemniaa i czu, e cie gromadzi si midzy nim a twarzami przyjaci. Teraz bl
go chwyci i przej mrozem. Frodo zachwia si i uczepi ramienia Sama.
- Mj pan jest chory i ranny porywczo odezwa si Sam. Nie moe podrowa
noc. Trzeba mu wypoczynku.
Glorfindel podtrzyma osuwajcego si na ziemi Froda, obj go agodnie ramieniem
i z niepokojem spojrza w jego oczy. Obieywiat opowiedzia pokrtce o napadzie na
obz pod szczytem Wichrowego Czuba i o zatrutym nou. Doby z kieszeni rkoje,
ktr przechowywa, i pokaza elfowi. Glorfindel zadra biorc j do rki, lecz
obejrza bardzo uwanie.
- Straszne zaklcia wyryte s na tej rkojeci rzek chocia niewidzialne dla
waszych oczu. Zatrzymaj j, Aragornie, pki nie dostaniemy si do domu Elronda.
Bd wszake bardzo ostrony i nie dotykaj jej bez koniecznej potrzeby. Niestety!
Nie jest mi dana moc leczenia ran zadanych tym orem. Wszystko uczyni, co
potrafi, lecz tym usilniej radz pospiesza teraz w drog bez odpoczynku.
Wymaca ran na barku Froda i twarz mu spowaniaa, jakby to, co odkry, bardzo go
zatroskao. Lecz pod dotkniciem palcw elfa ld w ramieniu i boku Froda jakby
staja, ciepo przepyno od barku a do doni i bl zagodnia. Wydao mu si, e
mrok dokoa troch si rozwietli, jakby chmura odpyna. Znw wyraniej widzia
twarze przyjaci i odrobina nowej otuchy i siy wrcia mu do serca.
- Dosidziesz mojego wierzchowca powiedzia Glorfindel. Skrc strzemiona, a ty
staraj si trzyma jak najmocniej w siodle. Nie lkaj si, ten ko nie zrzuci jedca,
ktrego ja kazaem mu nie. Chd ma lekki i agodny, a gdyby niebezpieczestwo
naglio, ucieknie z tob takim cwaem, e go nawet czarne rumaki wrogw nie
docign.
- Nie ucieknie odpar Frodo i nie dosid go, jeeli w ten sposb miabym znale
si w Rivendell albo w innym bezpiecznym miejscu porzuciwszy przyjaci na pastw
niebezpieczestwa.
Glorfindel umiechn si.

164

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Wtpi rzek czy twoim przyjacioom bdzie co grozio, jeeli ciebie wrd nich
zabraknie. Nieprzyjaciel ciebie bdzie ciga, a nas pewnie zostawi w spokoju. To
wanie ty i to, co masz przy sobie, ciga na wszystkich przeladowanie.

a to Frodo nie mia odpowiedzi, da si wic przekona i dosiad biaego


wierzchowca elfa. Dziki temu kucyk mg wzi na grzbiet wikszo
bagay, a reszta kompanii, pozbywszy si brzemion, ruszya zrazu bardzo
wawo. Po jakim czasie jednak hobbici stwierdzili, e trudno dotrzyma kroku
szybkonogiemu elfowi, ktry nie zna znuenia. Glorfindel prowadzi ich wci
naprzd, w otwart paszcz ciemnoci, w chmurn gb nocy. Nie byo ksiyca ani
gwiazd. wit ju szarza, kiedy wreszcie elf pozwoli im si zatrzyma. Pippin, Sam i
Merry wlekli si ju wtedy niemal przez sen na chwiejnych nogach. Nawet
Obieywiat zdawa si zmczony, bo ramiona mu zwisy. Frodo na siodle zapada w
ponure sny.
Rzucili si wszyscy na ziemi pord wrzosw o par jardw w bok od
gocica i natychmiast usnli. Mieli wraenie, e ledwie przez chwil zmruyli
powieki, gdy Glorfindel, ktry czuwa przez cay czas nad picymi, obudzi ich
znowu. Soce stao wysoko, chmury i nocne mgy ju si rozwiay.
- Napijcie si rzek Glorfindel nalewajc kademu kolejno napoju ze swojej
srebrnej, powleczonej skr manierki. By to trunek przejrzysty jak woda rdlana i
bez smaku, w ustach wydawa si ani zimny, ani gorcy, lecz kto go ykn, czu od
razu przypyw siy i ochoty w caym ciele. Po jednym yku tego napoju, czerstwy chleb
i suszone owoce bo innego prowiantu ju podrni nie mieli zaspokoiy ich gd
lepiej ni obfite niadania w Shire.

opas trwa niespena pi godzin i znowu ruszyli gocicem. Glorfindel wci


nagli i ledwie dwa razy pozwoli na chwil wytchnienia w cigu caego dnia
marszu. Tote przeszli do zmroku prawie dwadziecia mil i znaleli si w
miejscu, gdzie gociniec skrca w prawo i stromo opada w dolin, zbliajc si
znowu do rzeki. Jak dotd hobbici nie dostrzegli ani nie dosyszeli adnego znaku
czy szmeru pogoni, lecz Glorfindel czsto przystawa i nasuchiwa, a gdy zwalniali
kroku, wyraz niepokoju zaspia mu twarz. Par razy mwi te co Obieywiatowi w
jzyku elfw. Mimo zaniepokojenia przewodnikw, nie byo rady, hobbici naprawd
nie mogli maszerowa dalej. Potykali si i zataczali z wyczerpania i nie byli ju zdolni
myle o czymkolwiek, tak ich bolay ydki i stopy. Frodo cirpia okrutnie, a w miar
jak dzie upywa, wszystko dokoa niego blado, przybierajc posta widmowych,
szarych cieni. Niemal ucieszy si, gdy zapad wieczr, bo wiat po ciemku zdawa
mu si mniej spowiay i pusty.
Hobbici nie zdyli otrzsn si ze zmczenia, gdy ju musieli nazajutrz
wyrusza znowu w drog. Od brodu dzielio ich jeszcze wiele mil, tote parli naprzd,
ile si w nogach.
- Najwiksze niebezpieczestwo grozi nam, gdy znajdziemy si nad rzek
powiedzia Glorfindel. Serce mnie ostrzega, e pogo pdzi teraz za nami, a przy
brodzie czyha by moe zasadzka.
Gociniec wci bieg w d, a jego brzegi zarastaa tu i wdzie trawa, po
ktrej hobbici maszerowali najchtniej, bo dawaa troch ulgi obolaym stopom.
Pnym popoudniem dotarli do miejsca, gdzie gociniec wpada niespodzianie w
gsty cie wysokiego boru, a potem schodzi w gboki wwz, ktrego strome
ciany z czerwonych kamieni ociekay wilgoci. Echo dudnio, kiedy biegli tdy, i
zdawao si, e niezliczone pary ng tupocz w trop za nimi. Niespodziewanie, jakby

165

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

przez bram wiata, gociniec z wylotu tunelu wynurzy si znw pod otwarte niebo.
Hobbici zobaczyli spadzisty skon, a u jego stp paski, dugi na mil odcinek drogi i
za nim brd prowadzcy do Rivendell. Na przeciwlegym brzegu wznosi si brunatny
wa, na ktry wspinaa si serpentyn cieka; w oddali pitrzyy si gry, masyw
obok masywu, szczyt za szczytem, a pod zmierzchajce niebo.
W tunelu, ktry zostawili za sob, wci jeszcze dudnio echo, jakby spieszne
kroki pocigu; rozleg si szum, jakby wiatr si zerwa i nadciga midzy gaziami
sosen. Glorfindel obejrza si, posucha przez sekund, potem z gonym okrzykiem
skoczy naprzd.
- W nogi! zawoa. W nogi! Nieprzyjaciel naciera!
Biay ko poderwa si w cwa. Hobbici pedem zbiegli po pochyoci. Glorfindel i
Obieywiat tu za nimi jako tylna stra. Byli w poowie paskiego odcinka drogi, gdy
nagle zagrzmia ttent galopujcych koni. Spod bramy drzew, ktr dopiero co
opucili, wychyn Czarny Jedziec, cign cugle i wstrzyma konia, koyszc si w
siodle. W lad za nim ukaza si drugi, potem trzeci, wreszcie dwch jeszcze
jedcw.
- Naprzd! Naprzd! krzykn Glorfindel Frodowi.
Frodo nie od razu usucha, bo zbudzi si w nim jaki niepojty sprzeciw. Zmuszajc
wierzchowca do stpa, odwrci si i obejrza. Jedcy tkwili nieruchomo w siodach
na grzbietach olbrzymich rumakw niby zowrogie posgi na cokoach, czarni i
masywni, podczas gdy cay las i cay krajobraz dokoa cofn si i przesoni mg.
Nagle Frodo zrozumia, e tamci milczco rozkazuj mu czeka. W okamgnieniu
strach i nienawi ockny si w jego sercu. Puci cugle, chwyci za rkoje miecza
i doby go, a czerwone skry poszy z ostrza.
- Naprzd! Naprzd! woa Glorfindel, a potem dononie i wyranie rozkaza
wierzchowcowi jzykiem elfw: - Noro lim, noro lim, Asfaloth!
Biay ko poderwa si natychmiast i jak wiatr pomkn przez ostatni odcinek drogi. W
tym samym momencie czarne rumaki rzuciy si w pogo w d stoku, a z piersi
jedcw wydar si straszliwy krzyk. Frodo sysza go ju kiedy, daleko std, we
Wschodniej wiartce, gdy ten sam gos napenia groz lasy. Odpowiedzia mu drugi
okrzyk i ku rozpaczy froda oraz jego towarzyszy spord drzew i ska po lewej stronie
gocica wynurzyli si w pdzie czterej nowi jedcy. Dwaj galopem gnali na
spotkanie Froda, dwaj pozostali w zawrotnym pdzie mknli ku brodowi, eby odci
hobbitowi drog ratunku. Frodo mia wraenie, e lec z wichrem, e sylwetki ich
rosn i ciemniej, z kad sekund zbliajc si do niego.
Przez rami rzuci okiem wstecz: nie dostrzeg ju przyjaci. Odlego
midzy nim a cigajcymi go jedcami rosa, ich olbrzymie rumaki nie mogy si
rwna z lotnym biaym wierzchowcem elfa. Frodo spojrza znw przed siebie i
nadzieja zgasa w jego sercu. Wydao mu si niemoliwe, by osign brd, nim dwaj
przeladowcy, ktrzy wypadli z zasadzki, odetn mu drog. Widzia ich teraz
wyranie: zrzucili chyba kaptury i czarne paszcze, bo mieli na sobie biaoszare
szaty. W sinych rkach ciskali obnaone miecze, na gowach lniy hemy. Oczy
jarzyy im si zimnym pomieniem i woali co do Froda dzikimi gosami. Strach
porazi hobbita. Teraz ju nie siga do miecza. Nie zdoby si nawet na krzyk.
Zamkn oczy i przywar do grzywy wierzchowca. Wiatr gwizda mu w uszach,
dzwoneczki przy uprzy dwiczay przenikliwie i zawrotnie. Okropny lodowaty
oddech przeszy go jak wcznia, kiedy w ostatnim zrywie czarodziejski ko niby biay
pomie wion, jak na skrzydach, tu przed twarz najdalej wysunitego Czarnego
Jedca.

166

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Frodo usysza plusk wody. Pienia si u jego stp. Ko pod hobbitem


zakoysa si, dwign w gr i Frodo zrozumia, e wierzchowiec wynosi go z rzeki
na brzeg i wspina si kamienist ciek na wysok skarp. By wic ju za brodem.
Ale przeladowcy nastpowali z bliska. Na szczycie nasypu ko zatrzyma si,
obejrza, zara dziko. W dole, na drugim brzegu Frodo zobaczy Dziewiciu
Jedcw i serce w nim zamaro na widok gronych, wzniesionych ku niemu twarzy.
Nie wyobraa sobie, by cos mogo przeszkodzi im w przeprawie, ktra jemu udaa
si tak atwo. Pomyla, e jeli dostan si na ten brzeg, daremnie prbowaby
ucieczki po dugiej, niepewnej ciece od brodu do granicy Rivendellu. A w kadym
razie czu, e potna wola nakazuje mu sta w miejscu. Nienawi znw drgna w
jego sercu, ale nie mia ju siy, eby si duej opiera.
Nagle pierwszy jedziec ubd swego wierzchowca ostrog i ruszy naprzd.
Rumak wzdrygn si przed wod i przysiad na zadzie. Frodo z najwikszym
wysikiem wyprostowa si w strzemionach i podnis miecz.
- Precz! krzykn. Precz do Mordoru, przestacie mnie ciga!
Wasny gos zabrzmia mu w uszach wto i piskliwie. Jedcy zatrzymali si, ale
Frodo nie mia wadzy Bombadila. Wrogowie odpowiedzieli mu chrapliwym,
mrocym krew w yach miechem.
- Zawracaj! Zawracaj! woali. Do Mordoru powiedziemy ci z sob!
- Precz! szepn Frodo.
- Piercie! Piercie! wrzasnli tamci morderczym gosem i w tym samym
momencie ich przywdca pchn swego rumaka w wod, a dwaj podwadni ruszyli w
lad za nim.
- Kln si na Elbereth, na Luthien najpikniejsz rzek Frodo, ostatkiem si
dwigajc miecz w gr e nigdy nie dostaniecie ani Piercienia, ani mnie.
Wtedy czarny przywdca, ktry by ju w poowie brodu, wyprostowa si gronie w
strzemionach i podnis rk. Frodo oniemia. Jzyk zamar mu w ustach, serce bio
jak motem. Miecz pk i wypad z drcej doni. Biay ko elfa stan dba i chrapn.
Pierwszy z czarnych rumakw ju niemal wspina si przednimi kopytami na brzeg.
W tej samej chwili zagrzmiao, zahuczao, rozleg si oskot i szum wodospadu
toczcego kamienn lawin. Frodo przez mg widzia, jak tam, w dole, rzeka
wezbraa, a nurtem jej przewalia si w piropuszach piany kawalkada fal. Wydao
mu si, e z fal strzelaj biae pomyki, i w wyobrani niemal dostrzeg cwaujcych
przez wod biaych rycerzy na biaych koniach o spienionych grzywach. Trzech
jedcw, ktrzy w tym momencie byli w poowie brodu, porwa prd; zniknli, nagle
zalani wzburzon pian. Inni cofnli si przeraeni.
Tracc przytomno, Frodo usysza jeszcze krzyki i mia wraenie, e widzi za
szeregiem jedcw, ktrzy zatrzymali si w rozterce nad brzegiem, posta
janiejc biaym blaskiem; za ni za drobne mgliste sylwetki miotay pomienie,
ktre byszczay czerwieni w szarzynie zasnuwajcej cay wiat.
Sza ogarn czarne rumaki, w panice runy naprzd pocigajc jedcw w
wezbran to. Przeraliwy krzyk uton w grzmocie wody, ktra uniosa ich od razu
daleko. W tym samym momencie Frodo poczu, e pada z sioda; huk i zamt nagle
spotgowa si w jego uszach i wydao mu si, e wraz ze swymi przeladowcami
sam take ginie, porwany nawanic. Wicej ju nic nie zobaczy ani nie usysza.

167

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

KSIGA DRUGA
Rozdzia 1
Spotkania

rodo zbudzi si w ku. W pierwszym momencie myla, e spa bardzo


dugo i e przeni jaki przykry sen, ktry jeszcze majaczy mu na pograniczu
pamici. A moe przeby jak chorob? Lecz sufit nad jego gow wyglda
obco; by paski, a ciemne belki mia bogato rzebione. Frodo lea jeszcze chwil
przygldajc si sonecznym plamom na cianie i nasuchujc szumu wodospadu.
- Gdzie jestem? Ktra to godzina? - rzuci gono pytanie sufitowi.
- W domu Elronda, a jest dziesita przed poudniem - odpowiedzia mu znajomy gos.
- Ranek dwudziestego czwartego padziernika, jeeli chcesz wiedzie dokadnie.
- Gandalf! - krzykn Frodo siadajc w pocieli. Rzeczywicie, w fotelu pod otwartym
oknem siedzia stary Czarodziej.
- Tak -rzek. - Jestem tutaj. A ty miae wyjtkowe szczcie, e si te tutaj
znalaze, mimo wszystkich gupstw, ktre popenie od dnia wyjazdu z domu.
Frodo opad znw na poduszki. Byo mu tak bogo i spokojnie, e nie mia
ochoty sprzecza si, wtpi zreszt, czy wygraby w tym sporze. Otrzsn si ju ze
snu zupenie i wracaa mu pami; wspomnia niefortunny skrt drogi na przeaj
przez Stary Las, przypadek w gospodzie Pod Rozbrykanym Kucykiem i
szalestwo, jakiemu uleg w kotlince pod Wichrowym Czubem kadc na palec
Piercie. Przez cay czas, gdy rozmyla o tych sprawach i na prno wysila
pami, eby przypomnie sobie, jakim sposobem znalaz si tu, w Rivendell, w
pokoju trwaa cisza, zakcana jedynie pykaniem fajki Gandalfa, ktry dmucha przez
okno biaymi kkami dymu.
- Gdzie jest Sam? - zapyta wreszcie Frodo. - Gdzie inni? Czy zdrowi?
- Wszyscy zdrowi i cali - odpar Gandalf. - Sam by przy tobie, ledwie przed
pgodzin wyprawiem go std, eby troch odpocz.
- Co si waciwie stao tam, u brodu? - zagadn Frodo. - Cae to zdarzenie wydao
mi si jako niejasne i dotychczas takie mi si wydaje.
- Nic dziwnego! Omdlae - rzek Gandalf. - Rana w kocu ci zmoga. Jeszcze kilka
godzin, a nie byoby ju dla ciebie ratunku. Ale w tobie tkwi niespoyte siy, mj
hobbicie kochany! Dowiode tego pod Kurhanem. Wtedy wayy si szale, by to
chyba najgroniejszy moment w caej podry. Szkoda, e nie wytrwae tak samo
pod Wichrowym Czubem.
- Jak widz, wiesz ju bardzo wiele - powiedzia Frodo. - A przecie nikomu nie
mwiem, jak to byo ze mn pod Kurhanem. Z pocztku dlatego, e wolaem tych
okropnoci nie wspomina, a pniej miaem do innych spraw na gowie. Skd si
o tym dowiedziae?
- Duo mwie przez sen - agodnie odpar Gandalf - i nietrudno mi byo czyta w
twoich mylach i pamici. Nie martw si, Frodo! Chocia przed chwil wyrzucaem ci
popenione gupstwa, nie mylaem tego powanie. Mam uznanie dla ciebie, a take

168

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

dla twoich towarzyszy. Niemaa to rzecz dotrze tak daleko, wrd tylu
niebezpieczestw, i nie straci Piercienia.
- Nigdy bymy tego nie dokonali bez Obieywiata - rzek Frodo. - Ale bardzo nam
ciebie brakowao. Bez ciebie nie wiedziaem, co robi.
- Zatrzymay mnie pewne przeszkody - odpar Gandalf - i to omal nie przyczynio si
do klski naszych zamierze. Zreszt nie jestem tego pewien, moe to wanie
wyszo nam na dobre.
- Prosz ci, powiedz mi, co si zdarzyo?
- Na wszystko przyjdzie pora. Dzisiaj z polecenia Elronda nie wolno ci si niczym
martwi ani duo gada.
- Ale rozmawiajc oderw si od rozmyla i docieka, ktre s co najmniej rwnie
mczce jak gadanie - rzek Frodo. - Nie chce mi si ju wcale spa, i przypominam
sobie mnstwo rzeczy, ktre domagaj si wyjanienia. jakie przeszkody ci
zatrzymay? Musisz mi chocia to powiedzie.
- Wkrtce dowiesz si wszystkiego, co ci interesuje - odpar Gandalf. - Czekamy
tylko na twoje wyzdrowienie, eby natychmiast zwoa narad. Tymczasem powiem
ci tyle, e byem w niewoli.
- Ty?! - krzykn Frodo.
- Tak. Ja, Gandalf Szary - uroczycie owiadczy Czarodziej. - Rne istniej potgi
na wiecie, na jego szczcie czy na zgub! S wrd nich mocniejsze ode mnie. S
i takie, z ktrymi si jeszcze nie mierzyem. Ale zblia si moja godzina. Morgul ze
swoimi Czarnymi Jedcami jest gotw. Nadciga wojna.
- A wic o jedcach wiedziae dawniej... nim ja si z nimi spotkaem?
- Wiedziaem. A nawet mwiem ci o nich kiedy. Bo Czarni Jedcy to nie kto inny,
lecz Upiory Piercienia, Dziewiciu Giermkw Wadcy Piercienia. Nie wiedziaem
jednak, e ju znw ruszyli w wiat, gdybym by wiedzia, uciekbym razem z tob nie
zwlekajc ani dnia. Dopiero po naszym rozstaniu w czerwcu dosza do mnie wie o
tym. Ale na reszt tej historii musisz poczeka. Na razie wyratowa nas od klski
Aragorn.
- Tak - rzek Frodo. - Obieywiat nas ocali. Z pocztku co prawda baem si go.
Sam zdaje si nigdy nie nabra do niego cakowitego zaufania, w kadym razie nie
dowierza mu, pki nie spotkalimy Glorfindela.
Gandalf umiechn si.
- Syszaem wszystko o Samie - powiedzia. - Teraz ju i on nie ma adnych
wtpliwoci.
- Cieszy mnie to - rzek Frodo - bo polubiem bardzo Obieywiata. Chocia nie...
Polubiem to nie jest odpowiednie sowo. Sta mi si drogi, mimo e jest taki dziwny,
nawet czasem ponury. Doprawdy, czsto mi ciebie przypomina. Nie wyobraaem
sobie, e ludzie bywaj tacy. Mylaem, wiesz, e s po prostu wielkiego wzrostu i
do gupi; poczciwi gupcy jak Butterbur albo nikczemni gupcy jak Bill Ferny.
Oczywicie, niewiele wiemy w Shire o ludziach, waciwie znamy tylko troch
mieszkacw Bree.
- Tych take znasz niezbyt dobrze, jeli uwaasz starego Barlimana za durnia odpar Gandalf. - Ma on do rozumu na wasne potrzeby. Wprawdzie myli mniej i
wolniej, ni gada, ale jeli chce, przez mur na wylot widzi - jak powiadaj w Bree.
Takich wszake ludzi jak Aragorn, syn Arathorna, nie zostao wielu w rdziemiu.
Potomstwo krlw zza Morza wygasa ju prawie. Kto wie, czy ta wojna o Piercie
nie bdzie ich ostatni wypraw.

169

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Czy ty powanie twierdzisz, e Obieywiat jest potomkiem dawnych krlw? spyta Frodo ze zdumieniem. - Sdziem, e od dawna nie ma ich ju na wiecie.
Mylaem, e Obieywiat jest po prostu Stranikiem.
- Po prostu Stranikiem! - wykrzykn Gandalf. - Ale, kochany Frodo, Stranicy to
wanie potomkowie krlewskiej rasy! Ostatni yjcy jeszcze na pnocy
przedstawiciele wielkiego plemienia ludzi z zachodu. Nieraz mi pomagali i znw w
bliskiej przyszoci bd potrzebowa ich pomocy; bo chocia dotarlimy do
Rivendell, Piercie nie jest jeszcze bezpieczny.
- Pewnie - rzek Frodo. - Ale dotychczas yem tylko myl o dojciu tutaj i mam
nadziej, e nie bd musia wdrowa dalej. Bardzo mi przyjemnie tak odpoczywa
beztrosko. Przez cay miesic tuaem si i uywaem przygd, uwaam, e to do,
przynajmniej jak na moje upodobania.
Umilk i zamkn oczy. Po chwili znw si odezwa.
- Prbowaem rachowa dni - rzek - ale nie mog si doliczy dwudziestego
czwartego padziernika. Wypada mi, e powinien dzisiaj by dwudziesty pierwszy.
Do brodu przecie doszlimy dwudziestego.
- I gadasz, i liczysz wicej, ni choremu przystoi - rzek Gandalf. - Jak si teraz
miewa twj bok i bark?
- Nie wiem - odpar Frodo. - Wcale ich nie czuj, ale to oczywicie ju pewien postp,
ale... - naty siy i sprbowa - ...troch mog porusza ramieniem. Tak, znowu w
nie ycie wstpuje. Nie jest zimne - doda, praw rk dotykajc lewej.
- To dobrze! - powiedzia Gandalf. - Goi si szybko. Wkrtce bdziesz zdrw
zupenie. Elrond ci wyleczy, pielgnowa ci caymi dniami, od pierwszej chwili, gdy
ci tutaj przyniesiono.
- Caymi dniami? - zdziwi si Frodo.
- Dokadnie przez cztery noce i trzy dni. Elfy przyniosy ci od brodu wieczorem
dwudziestego padziernika, od tego wanie dnia stracie rachunek czasu. Okropnie
si o ciebie niepokoilimy, a Sam nie opuszcza prawie twojego wezgowia dniem i
noc, chyba e go po co wanego posyano. Elrond to nie lada mistrz w
uzdrawianiu, ale bro naszych wrogw jest zabjcza. Prawd rzekszy nie ywiem
wielkich nadziei, bo podejrzewaem, e w zablinionej ranie zostaa jeszcze jaka
drzazga odupana z ostrza. Nie moglimy jej wszake znale a do wczorajszego
wieczora. Wreszcie Elrond usun odamek. Tkwi bardzo gboko i wchodzi coraz
gbiej w ciao.
Frodo zadra na wspomnienie okrutnego sztyletu z wyszczerbionym ostrzem, ktre
rozpyno si w rkach Obieywiata.
- Nie bj si, ju go nie ma - powiedzia Gandalf. - Stopnia. A jak wida, hobbici maj
twarde ycie. Niejednemu potnemu wojownikowi z plemienia Duych Ludzi prdko
daaby rad ta drzazga, ktr ty nosie w barku przez siedemnacie dni.
- Co by si ze mn stao? - zapyta Frodo. - Co jedcy chcieli ze mn zrobi?
- Usiowali przebi twoje serce noem Morgula, ktry zostaje w ranie. Gdyby im si to
udao, staby si do nich podobny, lecz sabszy i podlegy ich woli. Byby upiorem w
subie Czarnego Wadcy, on za drczyby ci za kar, e prbowae zatrzyma
przy sobie Piercie; co prawda za najgorsz mczarni starczyaby wiadomo, e
zrabowano ci Piercie i e tamten go nosi na palcu.
- Co za szczcie, e nie wiedziaem o tym straszliwym niebezpieczestwie! - sabym
gosem wyrzek Frodo. - Oczywicie, byem miertelnie przeraony, ale gdybym
wicej wiedzia, nie miabym nawet drgn. Istny cud, e ocalaem.
- Tak, sprzyjao ci szczcie czy moe przeznaczenie - odpar Gandalf - nie mwic
ju o mstwie. Albowiem sztylet nie tkn twego serca, przeszy jedynie bark; a stao

170

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

si tak dlatego, e do ostatka si opierae. Bye wszake ledwie o wos od klski,


jeli mona si tak wyrazi. najgorsze niebezpieczestwo grozio ci, kiedy miae
Piercie na palcu, bo wtedy przebywae ju na p w wiecie upiorw i tamci mogli
ci porwa. Widziae ich, oni za widzieli ciebie.
- Wiem - rzek Frodo. - Widziaem, a to widok straszliwy. Ale dlaczego ich
wierzchowce wszyscy widzielimy?
- Poniewa to s zwyke konie, tak samo jak czarne szaty jedcw s zwykymi
paszczami, ktre przywdziewaj, by okry swoj nico, gdy maj si spotka z
ywymi.
- Czemu wic te czarne konie cierpi takich jedcw? Wszelkie inne stworzenia,
nawet ko elfa Glorfindela, wpadaj w panik, gdy upiory si do nich zbli. Psy wyj
i gsi podnosz wrzask.
- Te konie urodziy si i wychoway w subie Czarnego Wadcy w Mordorze. Nie
wszyscy jego sudzy i nie cay dobytek naley do wiata upiorw. Su mu orkowie i
trolle, wargowie i wilkoaki; byo te i jest wielu ywych, przechadzajcych si pod
socem ludzi, wojownikw i krlw, co poddali si jego wadzy. Ich liczba ronie z
kadym dniem.
- A Rivendell? A elfy? Czy Rivendell jest bezpieczne?
- Tak. Przynajmniej do czasu, pki wszystko wok nie zostanie podbite. Elfy
wprawdzie lkaj si Czarnego Wadcy, wprawdzie przed nim uciekaj, nigdy jednak
nie dadz mu posuchu ani nie bd mu suyy. Tu, w Rivendell, przebywa kilku
najzacitszych jego przeciwnikw: mdrzy mdroci elfw wadcy Eldarw zza
najodleglejszych mrz. Nie boj si oni Upiorw Piercienia, bo kto by w
Bogosawionym Krlestwie, ten yje w obu wiatach naraz i zarwno widzialnym, jak
niewidzialnym siom moe przeciwstawi wasn wielk moc.
- Zdawao mi si, e widziaem bia posta, ktra janiaa i nie gina we mgle jak
inne. Czy to by Glorfindel?
- Tak. Przez chwil widziae go takim, jakim jest na drugim brzegu: jednym z
potnych Pierworodnych. To elf z rodu ksicego. Zaiste, s w Rivendell siy
zdolne opiera si przemocy Mordoru, przynajmniej czas jaki; a zostay te dobre
siy poza t dolin. Jest rwnie w Shire sia, chocia innego rodzaju. Wszystkie
jednak te miejsca wkrtce stan si wyspami w morzu oblegajcego za, jeeli
wypadki potocz si tak, jak si zapowiada. Czarny Wadca rzuca do walki ca
swoj potg.
- Mimo to - powiedzia wstajc nagle i wysuwajc doln szczk, tak e broda
nastroszya si i sprya jak druciana - musimy zachowa odwag. Wkrtce
wyzdrowiejesz, jeeli nie zagadam ci na mier. Jeste w Rivendell, o nic
tymczasem nie potrzebujesz si troszczy.
- Nie mam wiele odwagi do zachowania - odpar Frodo - ale na razie niczym si nie
trapi. Powiedz mi jeszcze tylko, jak si miewaj moi przyjaciele i jak zakoczyo si
starcie u brodu, a zadowol si tym na dzi. Potem chyba si znw przepi, ale nie
zmru oka, dopki nie opowiesz mi tej historii do koca.
Gandalf przysun fotel do ka i przyjrza si Frodowi uwanie. Rumiece
wrciy na twarz hobbita, oczy si rozjaniy i miay wyraz rozbudzony i zupenie
przytomny. Umiecha si i nie wyglda na powanie chorego. Lecz oko Czarodzieja
dostrzego w nim nieuchwytn zmian, jak gdyby jak przezroczysto ciaa,
zwaszcza lewej rki, ktra spoczywaa na kodrze.
No c, mona si byo tego spodziewa - rzek sobie w duchu Gandalf. - Nie
przeszed jeszcze poowy drogi, a do czego dojdzie u jej kresu - tego nawet Elrond

171

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

nie umie przewidzie. Myl jednak, e nie do czego zego. Stanie si moe dla
oczu tych, ktrzy umiej patrze, jak szklanka napeniona jasnym wiatem.
- Wygldasz wietnie - powiedzia gono. - Zaryzykuj krtk opowie nie pytajc
Elronda o pozwolenie. Ale naprawd krtk, a potem musisz zasn. Oto, co si
zdarzyo u brodu, o ile mi wiadomo. Kiedy ucieke, jedcy pognali wprost za tob.
Nie potrzebowali ju wtedy zdawa si na wzrok swoich koni, stae si dla nich
widzialny, bo znalaze si na progu ich wiata. Poza tym Piercie ich przyciga.
Twoi przyjaciele uskoczyli w bok z gocica; gdyby nie to, stratowayby ich czarne
rumaki. Wiedzieli, e jeli ci biay ko nie zdoa ocali, nie ma innego ratunku.
Jedcy byli niedocignieni i zbyt liczni, eby im stawi czoo. Pieszo nawet
Glorfindel i Aragorn nie mogliby si mierzy z Dziewiciu Jedcami naraz.
Upiory przemkny, a twoi przyjaciele pobiegli za nimi. W pobliu brodu jest przy
gocicu may wykrot pod citymi pniakami. Tam spiesznie rozpalili ognisko, bo
Glorfindel wiedzia, e przyjdzie wielka fala, jeli tamci sprbuj si przeprawi, a
wwczas trzeba bdzie odeprze atak tych jedcw, ktrzy by pozostali na brzegu.
Gdy fala runa, Glorfindel wybieg pierwszy, a za nim Aragorn i hobbici, wszyscy z
poncymi gaziami w rkach. Znalazszy si midzy ogniem a wod, zaskoczeni
widokiem dostojnego elfa, ktry im si objawi w pomieniu gniewu, przerazili si, a
ich rumaki ogarn sza. Trzech jedcw pierwszy napr wody porwa w d rzeki,
pozostaych wasne konie poniosy w to.
- Czy to oznacza koniec Dziewiciu Jedcw? - spyta Frodo.
- Nie - odpar Gandalf. - Wierzchowce zapewne zginy, a bez nich jedcy s jak
kaleki. Upiorw Piercienia tak atwo si nie unicestwia. Ale na razie bd co bd
niczego z ich strony nie naley si lka. Twoi towarzysze przeprawili si brodem,
gdy fala powodzi mina, i znaleli ci lecego twarz do ziemi, a zamany miecz
pod tob. Biay ko sta na stray u twego boku. Bye blady i zimny, zlkli si, e nie
yjesz albo stao si z tob co od mierci gorszego. Przybiegli wysacy Elronda i
zanieli ci ostronie do Rivendell.
- Kto wzburzy rzek? - spyta Frodo.
- Elrond - odpar Gandalf. - Rzeka tej doliny jest w jego wadzy i wzbiera gniewem,
gdy Elrond w cikiej potrzebie chce zagrodzi brd. Kiedy wdz upiorw wjecha do
wody, natychmiast otworzyy si upusty. Pozwol sobie wspomnie, e ja ze swej
strony przyczyniem si te pewnymi drobiazgami. Nie wiem, czy zauwaye, e
niektre fale przybray posta olbrzymich biaych rycerzy; a poza tym syszae moe
huk i zgrzyt toczonych w wodzie gazw. Przez chwil baem si nawet, czy nie
rozptalimy zbyt wciekego ywiou i czy nawaa nie wymknie si spod naszej
wadzy zmiatajc was wszystkich. Wielka jest sia wody, ktra spywa z lodowcw
Gr Mglistych.
- Tak, teraz sobie przypominam ten straszliwy huk - rzek Frodo. - Zdawao mi si, e
ton razem z przyjacimi, wrogami i caym wiatem. No, ale ju jestemy wszyscy
bezpieczni.
Gandalf ywo spojrza na Froda, lecz hobbit mia oczy zamknite.
- Tak, tymczasem jestecie wszyscy bezpieczni. Wkrtce zaczn si tu uczty i
zabawy dla uczczenia zwycistwa u Brodu Bruinen, a wy sidziecie na honorowych
miejscach za stoem.
- To wspaniale! - rzek Frodo. - Zdumiewa mnie, e Elrond, Glorfindel, takie dostojne
osoby, nie mwic ju o Obieywiacie, zadaj sobie tyle trudu i okazuj mi tak wiele
yczliwoci.

172

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Maj po temu rozmaite powody - odpar z umiechem Gandalf. - Jednym z takich


chwalebnych powodw jestem ja. Drugim - Piercie. jeste powiernikiem
Piercienia. A zarazem spadkobierc Bilba, znalazcy Piercienia.
- Kochany Bilbo! - sennie wymrucza Frodo. - Gdzie te on si podziewa? Chciabym,
eby tu by i posucha tej caej historii. Aleby si mia! Krowa przeskoczya ksiyc!
I ten stary nieborak troll!

tymi sowami Frodo zasn gboko. Czu si teraz bezpieczny w Ostatnim


Przyjaznym Domu na wschd od Morza. A by to dom, o ktrym przed laty
Bilbo napisa, e jest niezrwnany, czy kto lubi je, czy spa, czy sucha
opowieci, czy piewa, czy po prostu woli siedzie i rozmyla, czy te chciaby
wszystkie te przyjemnoci poczy. Wystarczyo pomieszka tutaj, eby wyleczy
si ze zmczenia, lku i smutku.
Pod wieczr Frodo znowu si zbudzi i stwierdzi, e nie czuje ju potrzeby snu
ani odpoczynku, natomiast chtnie by co zjad i wypi, a moe te potem zapiewa i
pogawdzi. Wsta z ka i zauway, e wada ramieniem prawie tak swobodnie jak
dawniej. Zobaczy przygotowane czyste ubranie z zielonego sukna, doskonale
pasujce na jego figur. Spojrza w lustro i zdumia si, bo odbio posta znacznie
szczuplejsz, ni przywyk oglda; z lustra patrza hobbit uderzajco podobny do
modocianego siostrzeca Bilba, ktry ze swoim wujem wczy si niegdy po Shire,
ale jego oczy miay nowy wyraz zamylenia.
- tak, tak, od tamtego dnia, kiedy ostatnim razem wyjrzae do mnie z lustra, niemao
rnych rzeczy zobaczye na wiecie! - powiedzia Frodo swojemu sobowtrowi. No, ale teraz spieszmy na wesoe spotkanie!
Przecign si w ramionach i zagwizda melodyjnie. W tym momencie rozlego si
pukanie do drzwi i wszed Sam. Podbieg do Froda, niezgrabnie i wstydliwie chwyci
jego lew rk. Pogaska j czule, zaczerwieni si i szybko odsun.
- Jak si masz, Samie! - rzek Frodo.
- Ciepa! - zwoa Sam. - Paska rka jest ciepa! A taka bya zimna przez cae dugie
noce. Zwycistwo, grajcie nam, surmy! - wykrzykn i z byszczcymi oczyma okrci
si w kko tanecznym krokiem. - Co za rado widzie pana znw na nogach i
przytomnego! Gandalf przysa mnie tutaj, ebym spyta, czy pan ju ubrany i czy
chce zej na d. Ale mylaem, e ze mnie kpi!
- Jestem gotw - rzek Frodo - chodmy, poszukajmy reszty kompanii.
- Mog pana zaprowadzi - powiedzia Sam. - To bardzo duy dom i bardzo dziwny.
Coraz to co nowego si odkrywa i nigdy nie wiadomo, jaka niespodzianka czeka za
zakrtem. A te elfy! Gdzie si ruszy - elfy. Niektre jak krlowie - grone i dostojne a inne znw wesoe jak dzieci. A muzyka, a piewy jakie! Tylko e nie miaem nawet
chci do suchania w te pierwsze dni po naszym przybyciu. Ale ju zaczynam si
oswaja ze zwyczajami w tym domu.
- Wiem, czym bye dotychczas zajty - rzek Frodo ujmujc Sama pod rami. - Dzi
za to bdziesz mg si weseli i sucha muzyki, ile dusza zapragnie. Chodmy,
prowad mnie przez tutejsze zakamarki.
Sam zaprowadzi go przez kilka korytarzy i po wielu stopniach schodw do
ogrodu, grujcego nad strom skarp wybrzea. Frodo zasta przyjaci na ganku
po tej stronie domu, ktra zwrcona bya ku wschodowi. Cie ju zalega dolin, ale
na widnokrgu ciana gr jeszcze staa w blasku. Byo ciepo, woda w rzece i w
wodospadzie pluskaa gono, powietrze wieczorne pachniao nik woni lici i
kwiatw, jak gdyby w ogrodach Elronda lato nie skoczyo si dotychczas.

173

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Hura! - krzykn zrywajc si Pippin. - Oto nasz szlachetny krewniak! Miejsce dla
Froda, Wadcy Piercienia!
- Cicho! - odezwa si Gandalf siedzcy w cieniu, w gbi ganku. - Ze siy nie maj
wstpu do tej doliny, mimo to nie naley ich wywoywa po imieniu. Wadc
Piercienia jest nie Frodo, lecz pan Czarnej Wierzy Mordoru, a jego wadza znw
rozszerza si na wiat cay. Jestemy w twierdzy. Dokoa niej gstniej ciemnoci.
- Gandalf wci nam powtarza wesoe nowiny w tym gucie - rzek Pippin. - Myli
wida, e mnie trzeba przywoywa do porzdku. Ale wydaje si niepodobiestwem
zachowa ponury nastrj i przygnbienie przebywajc w tym domu. Chtnie bym
zapiewa, gdybym zna jak pie odpowiedni na dzisiejsz uroczysto.
- Ja te mam ochot piewa - odpar ze miechem Frodo. - Chocia najpierw
wolabym co zje i wypi.
- Wkrtce stanie si zado twemu yczeniu! - rzek Pippin. - Okazae swj
przyrodzony spryt, wstajc z ka w sam por na wieczerz.
- To nie zwyka wieczerza, ale ca uczta! - powiedzia Merry. - Kiedy Gandalf
oznajmi, e wyzdrowiae, natychmiast zabrano si do przygotowa.
Jeszcze Pippin nie dokoczy zdania, gdy ju dzwonki wezway wszystkich do
wielkiej sali.

ojno byo w wielkiej sali domu Elronda. Przewaay elfy, nie brakowao jednak
rwnie przedstawicieli innych plemion. Elrond swoim zwyczajem siedzia we
wspaniaym fotelu u szczytu dugiego stou na podwyszeniu; po jednej rce
posadzi sobie Glorfindela, po drugiej - Gandalfa.
Frodo przyglda im si z podziwem, nigdy bowiem dotychczas nie widzia
Elronda, o ktrym tak wiele sysza opowieci, Glorfindel za, a nawet Gandalf, tak
dobrze, jak mu si zdawao, znajomy, ukazali si hobbitowi u boku Elronda w nowym
blasku godnoci i potgi.
Gandalf, mniej okazaej postawy ni tamci dwaj, wyglda mimo to ze swoj
bujn brod, dugimi siwymi wosami i szerokimi barami jak mdrzec-krl ze starej
legendy. W sdziwej twarzy spod krzaczastych nienobiaych brwi ciemne oczy
iskrzyy jak wgle, gotowe lada chwila buchn pomieniem.
Glorfindel by wysoki i smuky, wosy mia zociste, twarz pikn, modziecz,
nieulk i radosn, oczy jasne i ywe, a gos dwiczny jak muzyka; z jego czoa
promieniowaa mdro, z rk - sia.
Oblicze Elronda nie miao wieku, nie byo ani stare, ani mode, chocia
wypisana bya na nim pami wielu radoci i wielu trosk. Na wosach, ciemnych jak
cienie o zmierzchu, byszczaa srebrna przepaska; w oczach, szarych jak pogodny
wieczr, wieci blask, jak gdyby wiato gwiazd. Zdawa si czcigodny jak krl w
majestacie wielu lat panowania, ale zarazem krzepki jak zahartowany wojownik w
peni si. By panem na Rivendell i sprawowa wadz zarwno nad elfami, jak nad
ludmi. Porodku stou, na tle tkaniny rozpitej na cianie, sta pod baldachimem
fotel, a w nim siedziaa pani wielkiej urody, tak podobna do Elronda, jakby bya jego
sobowtrem w kobiecej postaci, tote Frodo od razu zgad, e tych dwoje czy wi
najbliszego pokrewiestwa. Zdawaa si moda i niemoda jednoczenie, bo chocia
jej ciemnych warkoczy nie pobieli jeszcze szron, a biae ramiona i jasna twarz byy
hoe i gadkie, oczy za, szare jak bezchmurna noc, byszczay niby gwiazdy, miaa
w sobie dostojestwo krlowej, a spojrzenie zadumane i rozumne jak kto, komu
dugie lata pozwoliy zazna wielu przey. Gow jej okrywa czepiec ze srebrnej
koronki usianej drogocennymi kamieniami, ktre migotay biaym ogniem, lecz

174

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

mikkiej szarej sukni nie zdobiy adne klejnoty prcz paska ze srebra, kutego w
ksztat lici.
Tak stao si, e Frodo ujrza t, ktr niewielu miertelnikw miao szczcie
oglda: Arwen, crk Elronda, w ktrej, jak mwiono, objawia si po raz wtry na
ziemi pikna Luthien. nazywano j Udomiel, Wieczorn Gwiazd swego rodu. Dugi
czas przebywaa w ojczynie matki, w Lorien, za grami, i niedawno dopiero wrcia
do ojcowskiego domu w Rivendell. Braci jej, Elladana i Elrohila, nie byo tutaj, ruszyli
wanie na jak rycersk wypraw, nieraz bowiem zapuszczali si ze Stranikami
daleko na pnoc, nie mogc zapomnie o tym, co wycierpiaa ich matka w lochach
orkw.
Istot tak wielkiej urody nigdy jeszcze Frodo nie widzia, nawet we nie,
rozglda si wic teraz zdumiony i zmieszany, e wypado mu zasi u jednego
stou z tak wspaniaymi i przepiknymi osobami. Chocia przygotowano dla niego
specjalne krzeso i podcielono mu kilka poduszek, czu si z pocztku bardzo may i
troch jak intruz; prdko wszake odzyska pewno siebie, bo uczta bya wesoa, a
sute dania mogy zadowoli najgodniejszego. Na pewien czas tak si zaj
jedzeniem, e przesta si rozglda i nawet nie spojrza na najbliszych ssiadw.
Potem dopiero zacz szuka wzrokiem przyjaci. Sam prosi, eby mu pozwolono
usugiwa swojemu panu, lecz odmwiono mu owiadczajc, e tym razem bdzie
rwnie honorowym gociem. Frodo zobaczy wic Sama siedzcego wraz z
Pippinem i Merrym u szczytu jednego z bocznych stow tu obok podwyszenia.
Obieywiata natomiast nie mg nigdzie dostrzec.
Po prawej rce Froda siedzia krasnolud godnej miny i bogato odziany. Brod
mia dug, rozczesan, bia, prawie tak nienobia jak sukno, z ktrego byo
uszyte jego ubranie. Nosi pas srebrny, a na szyi acuch ze srebra i diamentw.
Frodo przerwa jedzenie, eby mu si przyjrze.
- Witaj, rad ci spotykam! - rzek krasnolud zwracajc si do Froda. Wsta od stou i
ukoni si grzecznie. - Gloin, do twych usug - przedstawi si i pokoni jeszcze niej.
- Frodo Baggins, gotw do usug dla ciebie i caej twojej rodziny - odwzajemni si jak
przystao Frodo, zrywajc si i w oszoomieniu zrzucajc z krzesa poduszki. - Czy
si nie myl zgadujc, e mam przed sob tego Gloina, ktry nalea do dwunastu
druhw wielkiego Thorina, zwanego Dbow Tarcz?
- Nie mylisz si - odpowiedzia krasnolud zbierajc z podogi poduszki i uprzejmie
pomagajc Frodowi wgramoli si z powrotem na krzeso. - Nie pytam nawzajem, bo
ju mi powiedziano, e ty jeste krewniakiem i usynowionym spadkobierc naszego
przyjaciela, sawnego Bilba. Pozwl, e ci powinszuj szczliwego powrotu do
zdrowia.
- Dzikuj bardzo - rzek Frodo.
- Syszaem, e miae niezwyke przygody - powiedzia Gloin. - Ciekaw jestem, co
mogo skoni a czterech hobbitw do tak dalekiej podry! Nic podobnego nie
zdarzyo si od czasu, gdy Bilbo wyruszy z nami w wiat. Ale moe nie powinienem
o to pyta, skoro Elrond i Gandalf nie kwapi si do wyjanienia tej sprawy.
- Sdz, e nie bdziemy o tym mwili, przynajmniej na razie - grzecznie odpar
Frodo. Domyla si, e nawet w domu Elronda sprawa Piercienia nie powinna by
tematem potocznej rozmowy, a zreszt wola chocia na czas pewien zapomnie o
swoich troskach.
- Ja za nie mniej jestem ciekawy - doda - co sprowadzio tak dostojnego krasnoluda
z odlegej Samotnej Gry.
Gloin spojrza na niego ywo.

175

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Jeli nie wiesz, sdz, e o tym rwnie na razie nie bdziemy mwili. Wkrtce, jak
si spodziewam, Elrond zabierze nas na rad, a wtedy dowiemy si wielu rzeczy. Ale
znajdziemy z pewnoci mnstwo innych tematw do rozmowy.
Do koca wieczerzy gawdzili ze sob, ale Frodo wicej sucha, ni mwi, bo
nowiny z Shireu, jeli pomin spraw Piercienia, wydaway si bahe, odlege i
mao wane w porwnaniu z tym, co mia Gloin do powiedzenia o zdarzeniach w
pnocnych poaciach dalekich krain. Usysza wic Frodo, e Grimbeorn Stary, syn
Beorna, ma teraz pod swymi rozkazami liczne zastpy dzielnych ludzi i e do ich
kraju midzy grami a Mroczn Puszcz nie omielaj si zapdza ani orkowie, ani
wilki.
- Zaprawd - rzek Gloin - gdyby nie zastpy Beorna, nikt by ju od dawna nie mg
przej z Dali do Rivendell. Ci waleczni ludzie strzeg Wysokiej Przeczy i brodu
przy Samotnej Skale. Pobieraj jednak wygrowane myto - doda kiwajc gow - i
tak samo jak ongi Beorn niezbyt lubi nasze plemi. Bd co bd s uczciwi, a to
ju niemao znaczy w tych czasach. Nigdzie tak serdecznych przyjaci nie mamy w
ludziach jak w Dali. Dobry to lud ci Bardanie. Wada nimi wnuk Bard ucznika, Brand,
syn Baina, ktry by synem Barda. Mony krl, jego pastwo siga teraz daleko na
poudnie i wschd od Esgaroth.
- A co sycha u twego plemienia? - spyta Frodo.
- Wiele by o tym mona opowiedzie, dobrego i zego - odpar Gloin - ale wicej
dobrego. Jak dotd szczcie nam sprzyja, chocia i na nas pada cie dzisiejszych
czasw. Jeeli rzeczywicie chcesz o naszych sprawach posucha, chtnie ci
opowiem. Ale nie krpuj si i przerwij mi, gdybym ci znudzi. Powiada przysowie, e
kiedy krasnolud mwi o swoich wasnych przedsiwziciach, jzyk go ponosi.
Zastrzegszy si w ten sposb, Gloin rozpocz dugie sprawozdanie z
dziaalnoci krasnoludzkiego pastwa. Zachwycia go uprzejmo suchacza, bo
Frodo nie zdradzi znuenia ani nie prbowa zmienia tematu, jakkolwiek do
szybko straci orientacj w gszczu dziwnych imion i nazw geograficznych, o ktrych
nigdy w yciu nie sysza. Mimo to z zainteresowaniem przyj do wiadomoci, e
Dain wci jeszcze krluje Pod Gr i jest ju stary (ukoczywszy dwiecie
pidziesit lat), czcigodny i bajecznie bogaty. Spord dziesiciu druhw, ktrzy
wyszli z yciem z Bitwy Piciu Armii, siedmiu trwao dotychczas przy nim: Dwalin,
Gloin, Dori, Nori, Bifur, Bofur i Bombur. Bombur co prawda uty tak okropnie, e nie
moe o wasnych siach przej z ka do stou i szeciu modych krasnoludw musi
mu w tym pomaga.
- A co si stao z Balinem, Orim i Oinem? - spyta Frodo.
Cie przemkn po twarzy Gloina.
- Nie wiemy - odpowiedzia. - Wanie przede wszystkim w sprawie Balina przybyem
tutaj zasign rady u mieszkacw Rivendell. Ale dzi mwmy lepiej o weselszych
rzeczach.
I zacz opowiada o dzieach swojego plemienia, o wielkich pracach dokonanych w
Dali i Pod Gr.
- Niele si sprawilimy - rzek - lecz w obrbce kruszcw nie moemy sprosta
naszym ojcom, bo wiele ich tajemnic przepado wraz z nimi. Wyrabiamy dobre zbroje
i miecze, nie umiemy jednak sporzdza misiurek i ostrzy, ktre by dorwnay
dawnym, z czasw przed zjawieniem si smoka. Tylko w sztuce grniczej i
budowlanej przecignlimy tamte wieki. eby zobaczy drogi wodne w dolinie Dali,
gry i jeziora! eby zobaczy gocice wybrukowane rnokolorowymi kamieniami!
A sale, a podziemne ulice o sklepieniach rzebionych na ksztat drzew! A tarasy i
wiee na stokach gry! Musiaby przyzna, emy nie prnowali.

176

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Przyjad i wszystko to obejrz, jeli tylko bd mg - odpar Frodo. - jakeby si


zdumia Bilbo, gdyby widzia te zmiany w kraju spustoszonym przez Smauga!
Gloin popatrzy na Froda z umiechem.
- Bardzo kochae Bilba, prawda?
- Bardzo - przyzna Frodo. - Wolabym jego ujrze ni wszystkie wiee i paace
wiata.
Wreszcie uczta si skoczya. Elrond i Arwena wstali, by przej w gb
jadalni, reszta biesiadnikw ruszya za nimi w naleytym porzdku. Otwary si
podoje i wszyscy przez szeroki korytarz i nastpne drzwi przeszli do innej sali. Nie
byo tu stow, lecz ogie pon jasno na wielkim kominie, z dwch stron
obramionym przez rzebione kolumny.
Frodo szed koo Gandalfa.
- To jest Kominkowa Sala - rzek Czarodziej. - Usyszysz tu wiele pieni i opowieci,
jeli uda ci si nie zasn. Lecz z wyjtkiem dni uroczystych sala ta jest zwykle pusta
i cicha, a przychodz tu ci, ktrzy pragn spokoju w swych rozmylaniach. Ponie tu
zawsze ogie, przez okrgy rok, lecz prawie nie ma innego owietlenia.
Kiedy Elrond wszed i skierowa si ku przygotowanemu dla niego fotelowi,
minstrele powitali go muzyk. Sala wypeniaa si z wolna i Frodo z przyjemnoci
rozglda si wrd piknych twarzy elfw, ktrych tu byo tak wiele; zocisty blask
ognia rozwietla je i lni na wosach. Nagle w dalszym kcie sali nie opodal kominka
spostrzeg drobn, ciemn figurk skulon na zydelku i plecami opart o filar. Obok
na pododze sta kubek i leaa kromka chleba. Frodo pomyla, e moe to chory
(jeeli w Rivendell w ogle zdarzaj si choroby), ktry nie mg wzi udziau w
uczcie. Gowa jakby senna opadaa nieznajomemu na piersi, poa ciemnego paszcza
zasaniaa twarz.
Elrond podszed i stan przed milczc postaci.
- Zbud si, mistrzu! - powiedzia z umiechem. I zwracajc si do Froda skin na
niego. - Nadesza wreszcie godzina, do ktrej tsknie, mj Frodo! - rzek. - Oto
dawno utracony przyjaciel!
Ciemna figurka podniosa gow i odkrya twarz.
- Bilbo! - krzykn Frodo, poznajc starego hobbita, i skoczy ku niemu.
- Witaj, Frodo, chopcze kochany! - rzek Bilbo. - A wic nareszcie jeste tutaj.
Ufaem, e dojdziesz! No, no! Jak sysz, ca uroczysto odbywa si dzi na twoj
cze. Mam nadziej, e si dobrze bawisz?
- Dlaczego nie bye na uczcie? - zawoa Frodo. - Dlaczego nie pozwolono mi
wczeniej ci zobaczy?
- Poniewa spae. Co do mnie, to ju ci si napatrzyem. Siadywaem wraz z
Samem u twojego oa. Ale jeli chodzi o uczt, teraz ju niezbyt lubi takie rzeczy.
Miaem zreszt inne zajcie.
- Co robie?
- Siedziaem i mylaem. Ostatnimi czasy przewanie tym si zajmuj, a to miejsce
zwykle najlepiej si do tego nadaje. - Zbud si! Nie spaem, moci Elrondzie! Jeli
chcesz wiedzie prawd, to ci powiem, e za wczenie wstae od uczty i
przeszkodzie mi... przeszkodzie mi w uoeniu do koca pewnej pieni. Utknem
na paru linijkach i rozmylaem nad nimi, ale teraz ju chyba nigdy nie odnajd
waciwych sw. Bdzie tyle piewu, e wszystkie pomysy uciekn sposzone z
mojej gowy. Musz poprosi przyjaciela Dunadana o pomoc. Gdzie on jest?
Elrond si rozemia.
- Znajdziemy Dunadana - rzek. - Zaszyjecie si we dwch w kcie i dokoczycie
razem poemat, a pod koniec zabawy posuchamy tej pieni i wydamy o niej sd.

177

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozesano gocw na poszukiwanie przyjaciela Bilba, jakkolwiek nikt nie


wiedzia, gdzie przebywa i dlaczego nie zjawi si u stou. Tymczasem Frodo i Bilbo
siedzieli obok siebie, a wkrtce Sam rwnie usadowi si w ich pobliu. Rozmawiali
ciszonymi gosami nie zwaajc na otaczajc ich wesoo i muzyk. Bilbo
niewiele mia do opowiedzenia o sobie. Opuciwszy Hobbiton bdzi bez celu
gocicem i polami po jego obu stronach; lecz, sam nie wiedzc jak, wci dy w
kierunku Rivendell.
- Dotarem tu bez powaniejszych przygd mwi a po odpoczynku wybraem si
z krasnoludami do Dali: to bya moja ostatnia podr. Wicej ju nie bd wdrowa.
Stary Balin odszed. Wrciem wwczas tutaj i tu siedziaem. Robiem to i owo.
Napisaem dalszy cig mojej ksiki. No i oczywicie uoyem par pieni. piewaj
je niekiedy, pewnie przez grzeczno, eby mi sprawi przyjemno, bo nie s do
pikne jak na Rivendell. A ja sobie sucham i myl. Tu nie czuje si, e czas pynie:
jakby sta. Bardzo niezwyky dom.
Dochodz mnie rne wieci zza gr i z poudnia, ale rzadko co sysz o Shire.
Oczywicie, wiem o sprawie Piercienia. Gandalf bywa tu czsto. Nie mwi mi
zreszt wiele, ostatnimi laty zrobi si jeszcze bardziej skryty ni dawniej. Wicej
opowiedzia mi Dunadan. e te mj Piercie sprawi tyle zamieszania! Szkoda, e
Gandalf wczeniej nie odkry tej tajemnicy. Bybym dawno sam przywiz Piercie
tutaj i obyoby si bez tylu kopotw. Nieraz mylaem, eby wrci po niego do
Hobbitonu, ale starzej si i nie chcieli mnie std puci. Gandalf i Elrond wzbraniali.
Im si zdaje, e Nieprzyjaciel szuka mnie po caym wiecie i e posiekaby mnie na
kawaki, gdyby mnie przyapa wasajcego si po Dzikich Krajach.
Gandalf mi powiedzia: Piercie przeszed w inne rce. Nie wyszoby to ani tobie,
ani innym na dobre, gdyby prbowa znw wtrca si w jego spraw. Dziwaczne
sowa, Gandalf zawsze by dziwak. Ale zapewni mnie, e czuwa nad tob, wic
ustpiem. Nie masz pojcia, e ci widz caego i zdrowego!
Umilk i troch niepewnie spojrza na Froda.
- Masz go tu przy sobie? zapyta szeptem. Rozumiesz chyba, e po wszystkim,
co syszaem, mimo woli nabraem ciekawoci. Chciabym tylko raz jeszcze na niego
popatrze.
- Tak, mam go przy sobie odpowiedzia Frodo, tknity nagle niezrozumia
niechci. Wyglda tak samo jak zawsze.
- Chocia przez krtk chwilk daj mi na niego popatrze szepn Bilbo.
Ubierajc si Frodo stwierdzi, e podczas jego snu kto zawiesi mu Piercie
u szyi na nowym acuszku, bardzo mocnym, chocia lekkim. Z wolna doby klejnot
zza kurtki. Bilbo wycign rk. Lecz Frodo byskawicznym ruchem schowa
Piercie. Z rozpacz i zdumieniem spostrzeg, e nie widzi ju Bilba, jakby cie
nagle ich rozdzieli, lecz poprzez mg patrzy w oczy maemu, skurczonemu
stworzeniu o wygodniaej twarzy i chciwych kocistych palcach. Mia ochot
odepchn je pici.
Wydao mu si, e muzyka i piew cichy, zalega cisza. Bilbo szybko spojrza w
twarz Froda i przetar doni oczy.
- Teraz rozumiem rzek. Schowaj go! auj... auj, e na ciebie spado to
brzemi. auj wszystkiego. Czy przygody nigdy si nie kocz? Myl, e nigdy.
Kto musi zawsze cign dalej zaczty wtek. Trudno, nie ma na to rady. Pytanie,
czy przydadz si na co wysiki, eby dokoczy moj ksik? Ale dzi nie pora na
zmartwienia, powiedz mi najwaniejsze nowiny. Co sycha w Shire?

178

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

rodo schowa Piercie i cie rozwia si zostawiajc po sobie ledwie nikle


wspomnienie. Znw otoczyy ich wiata i muzyka Rivendell. Bilbo umiecha
si, a nawet mia wesoo. Kady szczeg z ycia Shireu, ktry Frodo sobie
przypomina niekiedy z pomoc Sama wtrcajcego poprawki interesowa go
ogromnie, czy chodzio o cicie jakiego drzewa, czy o psoty jakiego malca z
Hobbitonu. Tak pochony ich nowiny z Czterech wiartek, e nie zauwayli nawet,
kiedy podszed do nich mczyzna w ciemnozielonym ubraniu. Sta od paru minut
przygldajc im si z umiechem, a wreszcie Bilbo podnis na niego wzrok.
- Ach, jeste nareszcie, Dunadanie! - zawoa
- Obieywiat! krzykn Frodo. Jak widz, masz mnstwo imion.
- Imienia Obieywiata w kadym razie nigdy dotychczas nie syszaem rzek Bilbo.
Dlaczego tak go nazywacie?
- Przezwano mnie tak w Bree wyjani miejc si Aragorn. Pod tym imieniem
zostaem Frodowi przedstawiony.
- A dlaczego ty nazywasz go Dunadanem? spyta Frodo.
- Najczciej tak go tutaj nazywamy odpar Bilbo. Mylaem, e znasz na tyle
jzyk elfw, eby wiedzie, co znaczy dun-adan: czowiek z zachodu,
Numenorejczyk. Ale nie ma teraz czasu na lekcj. Zwrci si do Obieywiata: Gdziee si podziewa, przyjacielu? Czemu nie wzie udziau w uczcie? Bya tam
pani Arwena.
Obieywiat powanie spoglda z gry na Bilba.
- Wiem rzek. Nie pierwszy to raz musiaem wyrzec si radoci. Elladan i Elrohir
niespodzianie wrcili z wyprawy i chciaem przede wszystkim usysze wieci, jakie
przynosz z Dzikich Krajw.
- Ale teraz, mj drogi spyta Bilbo skoro ju znasz te wieci, czy znajdziesz
chwilk czasu dla mnie? Potrzebuj twojej pomocy bardzo pilnie. Elrond poleci mi
uoy pie, nim si skoczy dzisiejsza zabawa, a ja zaciem si w poowie.
Chodmy w jaki cichy kcik i wygadmy wsplnie te wiersze.
Obieywiat si umiechn.
- Chodmy! rzek. Chtnie posucham, co wymylie.
Frodo zosta na chwil bez towarzystwa, bo Sam usn. Czu si troch
osamotniony i markotny, chocia otacza go rj mieszkacw Rivendell. W
najbliszym ssiedztwie wszyscy milczeli, zasuchani w muzyk gosw i
instrumentw, i na nic wicej nie zwracali uwagi. Frodo take zacz si wsuchiwa.
A skoro zacz sucha, od razu pikna melodia i wplecione w ni sowa
oczaroway go, chocia niewiele rozumia z mowy elfw. Mia wraenie, e sowa
wcielaj si w ywe postacie, e otwieraj si przed nim wizje dalekich krajw i
piknych rzeczy, nie znanych dotychczas nawet w marzeniu. Blask ogniska zmieni
si w zot mg rozsnut nad morzem piany, falujcym u granic wiata. Potem czar
coraz bardziej upodabnia si do snu, a wydao si Frodowi, e przepywa nad nim
bezkresna rzeka, pena zota i srebra, skarbw tak mnogich, e nie rozrnia ju ich
ksztatw; rzeka stapiaa si z pulsujc w powietrzu muzyk, a Frodo cay ni
nasikn i zaton. Muzyka nakrya go migotliw fal i zapad na dno, w krain snu.
Bka si po niej dugo wrd melodii, ktre przeistaczay si w szum wody, a
w kocu zabrzmiay znajomym gosem. By to gos Bilba piewajcy jak pie.
Zrazu nieuchwytne, potem coraz wyraniejsze dochodziy do uszu Froda sowa:
By marynarzem Earendil,
W Arvernien mieszka miecie.
Raz d zbudowa w Nimbrethil,

179

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

By w podr ruszy nareszcie.


W aglach srebrzysta byska ni,
Gdy czas latarniom gorze Jak abd d wygina dzib,
A z masztu spywa proporzec.
W krlewski pancerz ukry pier
Zbrojny acucha piercieniem
Na tarczy tajemniczy znak,
Co wszystkie ciosy odenie.
Ze smoczych rogw jego uk,
Z hebanu wycite strzay,
Kolczug srebrny acuch splt,
A w pochwie miecz tkwi zuchway.
Z najtwardszej stali jego miecz,
A w hemie mia diamenty U czuba kit z orlich pir
I szmaragd w kolczug wpity.
I pod ksiyca pyn blask
Z dala od brzegw pnocy,
Zbkany wrd zakltych drg,
Ktrymi czowiek nie kroczy.
Od Wskich Lodw, gdzie si w cie
Mrone pagry spowiy Od pusty, ktre spali ar,
Uciek, wiosujc co siy A pync wrd bezgwiezdnych wd
Przyby do Nocy bez Granic I ominwszy czarny brzeg
Pyn nie patrzc ju na nic.
Wiatr gniewu chwyci teraz ster;
Z zachodu na wschd - szalony
Marynarz porzuciwszy cel
W rodzinne ucieka strony.
Tu Elwing z chmur przybya do I stan mrok w aureoli
Janiejszej ni diamenty skier,
Co migotay w jej kolii.
I w pier mu wpia Silmaril
Ognikiem wieczc mu czoo A nieulky skrci ster
I odzi zatoczy koo;
Z drugiego wiata, spoza Mrz
Z potwornym wichrem w zmowie
Szed z Tarmenelu grony sztorm;
Te szlaki omija czowiek...
w sztorm znosia z jkiem d,
Gdy mier tu nocn godzin

180

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Czyhaa pord szarych Mrz,


Gdy znw na zachd pyn.
Przez Wieczn Noc go znosi prd
Wrd ryku wciekego morza Z daleka omijajc brzeg,
Gdzie nigdy nie wieci zorza.
Nareszcie u perowych pla,
O ktre odzi si otar,
Ujrza byszczce pord pian
Bryy klejnotw i zota.
Ujrza, jak Gra ronie wzwy,
Gdzie zmierzch wieczorny kona A w dole Eldamaru twarz
Ku morzy wci obrcona.
Wdrowiec nocnych uszed mgie,
Zawin w spokojn przysta,
Gdzie elfw sta zielony dom,
Gdzie woda lni przeroczysta I gdzie z Ilmarinu Wzgrz
Jak zotem skrzce si kruszce
W Tirionie lniy szczyty wie
Odbite w jeziora lustrze.
Wczgi do mia Earendil,
Elfy uczyy go pieni A mdrcy brzczc w struny harf
Cudw, o ktrych nie ni.
I w elfi go ubrano biel,
I wiate wiodo go siedem,
Kiedy w ukryty oczom kraj
Wkracza odwanie sam jeden.
I w progi wszed ogromnych sal,
Gdzie potok lat wartko pynie
I gdzie panuje Wieczny Krl
Na grze w Ilmarinie.
I wiele powiedziano sw
O elfach i ludziach z ziemi,
I ukazano wiele zjaw
(Znaj je wtajemniczeni).
Z mithrilu d zrobiono dla
(Drug mi tak pokacie!),
Nie miaa wiose ani z lnu
agli na srebrnym maszcie.
Latarni by jej Silmaril,
A ywy pomie sztandarem,
Ktry zatkna Elbereth.
Dla odzi rwnie jej darem
Byy podniebne skrzyda dwa

181

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

I czaru moc, sprawiajca,


e mg si odzi wzbi do nieb
Za Ksiyc i tarcz Soca.
Z Wiecznego Mroku ciemnych wzgrz,
Gdzie m fontanny szklane,
Niosy go skrzyda - lotny blask
Za Gry potn cian.
U kresu wiata skrci ster
I po podniebnych jazdach
Zapragn znowu wrci w dom...
Ju jak palca si gwiazda
Wysoko wzbi si ponad mgy Herold sonecznej urody I bysn nim pomienny wit,
Zapali Norlandu wody.
Nad rodkiem ziemi mkna d
wiecca i skrzydlata Usysza wreszcie elfw pacz
W dawnych, minionych latach.
Lecz srogi na nim ciy czar:
Nim ksiyc zblednie - w biegu
Omija gwiazdy ziemskiej glob
I nigdy nie tkn jej brzegu.
I nowych celw szuka wci,
I nigdy ju nie odpocz,
I wci pochodni blaskw nie Pomieniec na podoboczu!
piew umilk. Frodo otworzy oczy i zobaczy Bilba siedzcego na zydelku w
krgu suchaczy, ktrzy umiechali si i klaskali.
- A teraz chcielibymy posucha raz jeszcze od pocztku! - owiadczy jeden z
elfw.
Bilbo wsta i zoy ukon.
- Pochlebia mi twoje yczenie, Lindirze - rzek - ale powtarzanie caej pieni byoby
zbyt mczce.
- Nie dla ciebie - odpar ze miechem Lindir. - Dobrze wiemy, e recytowanie
wasnych wierszy nigdy ci nie nuy. Doprawdy, nie moemy wyda sdu po
jednorazowym przesuchaniu.
- Co? - krzykn Bilbo. - Nie umiecie odrni moich zwrotek od utworw Dunadana?
- Nieatwo nam dostrzec rnic midzy dwoma miertelnikami - powiedzia elf.
- Gupstwa pleciesz, Lindirze - ofukn go Bilbo. - Jeli nie potrafisz odrni
czowieka od hobbita, nie jeste wida tak rozumny, jak przypuszczaem. S do
siebie rwnie niepodobni jak ziarnko fasoli do jabka.
- Moe. Owca zapewne rozrnia inne owoce - rozemia si Lindir. - Pasterz take.
Ale my nie powicamy tyle uwagi miertelnikom. Mamy inne sprawy na gowie.
- Nie bd si z tob sprzecza - odpar Bilbo. - Sen mnie morzy po tylu godzinach
muzyki i piewu. jeeli masz ochot, sam rozwi zagadk.
Wsta i podszed do Froda.

182

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- No, skoczyem! - szepn. - Poszo mi lepiej, ni si spodziewaem. Rzadko si


zdarza, by mnie proszono o powtrzenie pieni. A ty co o niej sdzisz?
- Nie prbuj zgadywa - odpar Frodo z umiechem.
- Nie ma potrzeby - rzek Bilbo. - Prawd mwic, ca pie sam uoyem. Aragorn
tylko upar si, eby doda szmaragd. Jego zdaniem to bardzo wany szczeg. Nie
wiem dlaczego. Poza tym uwaa, jak si zdaje, e porywam si na zbyt trudne
zadanie, i powiedzia, e jeeli omielam si wygasza swj poemat o Earendilu w
domu Elronda, musz to wzi na wasn odpowiedzialno. Moe ma racj.
- Nie jestem tego pewien - odpar Frodo. - Mnie si twj poemat wyda bardzo tutaj
odpowiedni, chocia nie umiem wyjani, na czym to polegao. Byem w pnie,
kiedy zacze pie, i miaem wraenie, e to dalszy cig moich sennych marze.
Dopiero pod koniec uwiadomiem sobie, e to ty piewasz.
- W tym domu nie przyzwyczajonemu trudno si opdzi od sennoci - rzek Bilbo. Nigdy zreszt hobbit nie dorwna elfom w ich nienasyconym apetycie na muzyk,
poezj i opowieci. Elfy lubi te zabawy na rwni z jedzeniem, a moe nawet
bardziej. Bd tu piewa jeszcze dugo w noc. Nie zechciaby wymkn si po
cichu i pogada ze mn gdzie na uboczu?
- Nie wezm nam tego za ze? - spyta Frodo.
- Co znowu! To przecie zabawa, nie obowizek. Mona wchodzi i wychodzi, jak ci
si podoba, byle nie haasowa.
Wstali i cichcem wycofali si w cie, zmierzajc ku drzwiom. Sama zostawili
upionego i bogo umiechnitego przez sen. Frodo, mimo e cieszy si
towarzystwem Bilba, z pewnym alem opuszcza sal i ognisko. Kiedy przekraczali
jej prg, czysty gos wanie podj pie:
A Elbereth Gilthoniel,
Silivren penna miriel,
O menel aglar elenath!
Na-chaered palan-diriel
O galadhremmin ennorath,
Fanuilos, le linnathon
Nef aear, si nef aearon!
Frodo na sekund przystan i obejrza si za siebie. Elrond siedzia w fotelu,
a blask ogniska rozwietla jego twarz, jak letnie soce ozaca korony drzew. Przy
nim siedziaa pani Arwena. Ze zdumieniem Frodo ujrza stojcego u jej boku
Aragorna, ktry odrzuci ciemny paszcz i mia na sobie zbroj elfw z gwiazd
byszczc na piersi. Tych dwoje rozmawiao z sob i nagle Frodowi wydao si, e
Arwena zwrcia na niego wzrok i e promienne jej spojrzenie z daleka trafio go
prosto w serce.
Sta urzeczony, a sodkie sylaby pieni elfw dzwoniy niby klejnoty, stworzone
z harmonii sw i melodii.
- To pie na cze Elbereth powiedzia Bilbo. Bd j piewa, zarwno jak inne
pieni Bogosawionego Krlestwa, po wielekro dzisiejszej nocy. Chodmy!
Zaprowadzi Froda do jego wasnej sypialenki. Okna jej wychodziy na ogrody i
wida byo std dalej na poudnie rozlegy krajobraz a poza dolin Bruinen. Czas
jaki siedzieli tutaj patrzc przez okno w jasne gwiazdy nad wspinajcym si stromo
w gr lasem i gawdzili z cicha. Nie mwili ju o bahych nowinach z odlegego
Shireu ani o czarnych cieniach i niebezpieczestwach, ktre ich zewszd osaczay,

183

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

lecz o piknych rzeczach, ktre obaj na wiecie widzieli, o elfach, o gwiazdach,


odrzewach, o agodnej pogodzie jesiennej zoccej lasy.
Wreszcie kto zapuka do drzwi.
- Przepraszam powiedzia Sam wtykajc gow. Chciaem tylko zapyta, czy
moe panom czego potrzeba.
- Nawzajem przepraszam, Samie Gamgee odpar Bilbo e zgadem, o co ci
chodzi naprawd. Pewnie uwaasz, e twojemu panu ju pora do ka.
- Bo to, prosz pana, jutro wczenie zacznie si narada, jak mi mwiono, a pan
Frodo dopiero dzisiaj podnis si pierwszy raz po chorobie.
- Susznie, Samie rozemia si Bilbo. Id i zamelduj Gandalfowi, e pacjent ju
si pooy. Dobranoc, Frodo. Nie masz pojcia, jak si ciesz, e ci znw ogldam.
Nie ma to jak hobbici do prawdziwej pogawdki. Bardzo si ju postarzaem i nieraz
sobie stawiam pytanie, czy doyje tego, bym mg czyta twoje rozdziay naszej
wsplnej historii. Dobranoc! Przejd si troch po ogrodzie i popatrz na gwiazdy
Elbereth. pij spokojnie!
Rozdzia 2
Narada u Elronda

azajutrz Frodo zbudzi si wczenie, rzeki i zdrw. Przeszed si po tarasach


nad szumic gono Bruinen i widzia, jak blade, chodne soce wstao zza
dalekich gr przebijajc si skonymi promieniami przez lekkie, srebrzyste
mgy; rosa byszczaa na pokych liciach, nici babiego lata lniy na kadym
krzewie. Sam chodzi za Frodem nic nie mwic, ale wszc w powietrzu zapachy i
co chwila wznoszc pene podziwu oczy ku spitrzonym na wschodzie grom. nieg
bieli ich szczyty.
Za zakrtem cieki niespodziewanie ujrzeli Gandalfa i Bilba siedzcych na
kamiennej awce i zagbionych w rozmowie.
- Witaj! Dzie dobry! zawoa Bilbo. Gotw jeste na wielk narad?
- Czuj si gotw na wszystko odpar Frodo. Najwiksz jednak ochot miabym
na daleki spacer i zwiedzenie doliny. Chtnie bym zajrza do tych sosnowych borw!
rzek pokazujc odleg pnocn cz Rivendell.
- Moe bdziesz mia po temu sposobno pniej powiedzia Gandalf. teraz nie
moemy jeszcze ukada adnych planw. Wiele rzeczy dzi usyszymy i niejedn
trzeba bdzie podj decyzj.

agle dobiego ich pojedyncze dwiczne uderzenie w dzwon.


- To wezwanie na narad u Elronda! zawoa Gandalf. Chodmy! Obaj, ty,
Frodo, i ty, Bilbo, bdziecie tam potrzebni.
Frodo i Bilbo pospieszyli za Czarodziejem krt ciek z powrotem ku domowi. Nie
zaproszony i na razie zapomniany Sam drepta ich ladem.
Gandalf zaprowadzi ich na ten sam ganek, gdzie poprzedniego wieczora
Frodo spotka przyjaci. Pogodny jesienny ranek wieci nad dolin. Od pienicej si
rzeki bi w gr szum i plusk. Ptaki pieway, miy spokj roztacza si nad ca
okolic.
Niebezpieczestwa ucieczki i grone wieci o potgujcych si na wiecie
ciemnociach zdaway si Frodowi ju tylko wspomnieniem zego snu, lecz gdy
weszli na sal, powitay ich zewszd twarze pene powagi.
Elrond ju tu by, a wok niego siedzieli w milczeniu inni. Frodo dostrzeg
Glorfindela i Gloina, a w kcie samotnego Obieywiata, ktry znw przywdzia stare,

184

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zniszczone w wdrwkach ubranie. Elrond wskaza Frodowi miejsce u swego boku i


przedstawi hobbita zgromadzonym mwic:
- Przyjaciele, to jest hobbit Frodo, syn Droga. Nie ma wrd nas wielu, ktrzy by
przezwyciyli gorsze niebezpieczestwa i podjli waniejsz misj ni on.
Z kolei przedstawi Frodowi tych uczestnikw narady, ktrych dotychczas hobbit nie
zna. Przy Gloinie siedzia modszy krasnolud, syn jego, imieniem Gimli. Obok
Glorfindela skupili si liczni doradcy i domownicy Elronda, ktrym przewodniczy
Erestor. Wrd nich by Galdor, elf z Szarej Przystani, przybyy z poselstwem od
Kirdana, budowniczego okrtw. By te obcy elf w zielonobruntanym stroju, legolas,
syn i wysannik Thranduila, krla elfw z pnocnej czci Mrocznej Puszczy. Nieco
na uboczu siedzia rosy mczyzna o pieknych i szlachetnych rysach, ciemnych
wosach i siwych oczach, spogldajcy dumnie i surowo. Mia paszcz i dugie buty,
jakby do konnej podry, a ten strj, chocia bogaty, zarwno jak podbity futrem
paszcz, nosi lady dugiej wdrwki. W srebrnym acuchu na szyi byszcza biay
diament, wosy sigay do ramion. U pasa zwisa oprawny w srebro rg, w tej chwili
spoczywajcy na kolanach waciciela. Nieznajomy jakby si zdumia na widok Bilba
i Froda.
- Oto rzek Elrond zwracajc si do Gandalfa Boromir, go z poudnia. Dzi o
wicie przyby tutaj szukajc rady. Poprosiem go na nasze zgromadzenie, bo tu
usyszy odpowied na wiele swoich pyta.
Nie wszystko tego, o czym mwiono i dysputowano podczas narady, wymaga
przytoczenia. Mwiono bowiem duo o wypadkach na szerokim wiecie, szczeglnie
na poudniu i w rozlegych krainach na wschd od gr. O tych zdarzeniach Frodo
sysza ju przedtem rne pogoski, nowoci jednak byo dla niego opowiadanie
Gloina, tote skupi ca uwag, kiedy zabra gos krasnolud.
- Od wielu ju lat rzek Gloin cie niepokoju pada na ycie naszego plemienia.
Skd si wzi, nie moglimy zrazu poj. Zaczo si od szeptw z ust do ust
podawanych. Powiadano, e utknlimy w zacianku, podczas gdy na szerokim
wiecie jest wicej bogactw i zaszczytw do osignicia. Kto wspomnia Mori,
potne dzieo naszych ojcw, zwane w naszej mowie Khazad-dum. Ozway si
gosy, e wreszcie do urolimy w siy i liczb, aby tam wrci.
Gloin westchn:
- Moria! Moria! Cud pnocy! Za gboko tam si wrylimy i zbudzilimy bezimienne,
straszne noce. Od wiekw stoj tam pustka rozlege paace, odkd z nich ucieky
dzieci Durina. Lecz teraz znw mwilimy o nich z utsknieniem, chocia i z trwog
zarazem; albowiem w cigu kilku pokole aden krasnolud nie way si przestpi
bramy Khazad-dumu, prcz jednego Throra, ktry t prb przypaci yciem. W
kocu wszake Balin da posuch szeptom i postanowi wyruszy do Morii. Dain
wprawdzie niechtnie mu na to pozwoli, lecz Balin wzi ze sob Oriego, Oina i wielu
innych, z ktrymi odszed na poudnie.
Byo to trzydzieci lat temu. Pocztkowo dostawalimy od nich wieci, i to do
pomylne: weszli do Morii i rozpoczli tam wielkie prace. Pniej zalega cisza i ani
sowo ju nie dotaro do nas stamtd.
Przed rokiem mniej wicej przyby do Daina wysannik, ale nie z Morii. Z Mordoru.
Przyby konno, noc, wywoa Daina do bramy. Oznajmi mu, e Sauron Wielki
pragnie naszej przyjani. Ofiarowuje w zamian piercienie, takie jakie ongi rozdawa.
I zapytuje, co nam wiadomo o hobbitach, co to za plemi i gdzie mieszka. Albowiem
Sauron wie rzek pose e niegdy znalicie dobrze pewnego hobbita.

185

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

To nas bardzo zaniepokoio i nic na to nie odpowiedzielimy. Wtedy tamten ciszy


swj dziki gos i byby go pewnie osodzi, gdyby to byo moliwe. Sauron pragnie
otrzyma od was drobny zadatek na poczet przyjani rzek prosi mianowicie,
ebycie odszukali zodzieja tak si wyrazi i odebrali mu, po dobroci albo
przemoc, pewien may piercionek, najmniejszy z piercieni, niegdy przez niego
skradziony. Znajdcie ten piercie, a zwrc wam trzy inne, te, ktre dawniej byy w
posiadaniu krasnoludzkich wadcw, i krlestwo w Morii bdzie wasze na wieki.
Znajdcie bodaj lad zodzieja, dowiedzcie si, czy yje jeszcze i gdzie przebywa, a
zdobdziecie hojn nagrod i trwa przyja Wielkiego Wadcy. Jeeli odmwicie,
moe by z wami le. Czy odmawiacie? Skoczy i syk doby mu si z piersi jak z
gniazda mij, a wszyscy stojcy w pobliu zadreli, Dain wszake odpowiedzia: Nie
mwi tak i nie mwi nie. Musz rozway twoje sowa i to, co si kryje pod ich
pikn zason.
Rozwa, ale niech to nie trwa zbyt dugo rzek tamten.
Czas, ktry powicam na rozmylanie, jest moj wasnoci odpar Dain.
Tymczasem jeszcze twoj rzuci tamten znikajc w ciemnociach.
Od tej nocy cikie brzemi nosili w sercach nasi przywdcy. Nawet gdyby w
wysannik nie ostrzeg nas zowrbnym brzmieniem gosu, poznalibymy, e w jego
sowach kryje si zarwno groba, jak podstp: bez tego wiedzielimy ju, e potga,
ktra znw zawadna Mordorem, nie zmienia si i gotuje nam zdrad, jak przed
wiekami. Dwakro pose wraca i dwakro odjeda z niczym. Po raz trzeci i ostatni
jak zapowiedzia zjawi si wkrtce, nim ten rok upynie.
Dlatego wreszcie Dain wysa mnie, abym ostrzeg Bilba, e Nieprzyjaciel go szuka, i
abym si dowiedzia, jeli to moliwe, dlaczego Czarny Wadca tak poda tego
piercienia, najmniejszego spord piercieni. Potrzeba nam take rady Elronda,
cie bowiem rozrasta si i przyblia. Odkrylimy, e pose odwiedzi rwnie krla
Branda w Dali i e Brand si przelk. Boimy si, czy nie ustpi. Ju si zanosi na
wojn u jego wschodnich granic. Jeeli nie damy odpowiedzi, Nieprzyjaciel moe
podburzy ulegych sobie ludzi do napaci na krla Branda, a take na Daina.
- Dobrze si stao, e przybye tutaj rzek Elrond. Usyszysz dzi wszystko, co
powiniene wiedzie, by zrozumie zakusy Nieprzyjaciela. Nie macie wyboru,
musicie si przeciwstawi, z nadziej lub bez nadziei. Lecz nie jestecie
osamotnieni. Wiedz, e wasza trwoga jest tylko czstk trwogi nkajcej cay
zachodni wiat. Piercie! Co zrobimy z Piercieniem, z najmniejszym piercieniem,
z tym drobiazgiem, ktrego Sauron przez kaprys tak poda? Oto sprawa, ktr
musimy rozsdzi.
W tym celu wanie zostalicie tu wezwani. Mwi: wezwani, jakkolwiek nie ja was do
swego domu zwoywaem, gocie z rnych dalekich stron! Przybylicie i spotkalicie
si wszyscy w tym samym dniu, jak gdyby przypadkiem. A jednak to nie przypadek.
Zechciejcie raczej uwierzy, e to nakaz dany wanie nam, tu zgromadzonym,
bymy znaleli rad na niebezpieczestwo groce zgub caemu wiatu.
Teraz wic bdziemy otwarcie mwili o tym, co dotychczas byo tajemnic, znan
tylko nielicznym wybranym. Przede wszystkim dowiecie si historii Piercienia, od
pocztku po dzi dzie, bez tego bowiem nie rozumielibycie, co nam zagraa.
Zaczn t histori ja, lecz dokocz jej inni mwcy.

szyscy suchali, Elrond za swoim czystym gosem opowiada o sauronie i o


Piercieniach Wadzy, wykutych dawnymi laty, w Drugiej Erze wiata.
Niejeden spord suchaczy zna cz historii, lecz nikt jej nie zna w
caoci, tote wiele par oczu zwrcio si na Elronda z trwog i zdumieniem, kiedy

186

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

mwi o elfach z Eregionu, mistrzach w obrbce kruszcw, zaprzyjanionych z


krlestwem Morii, i o ich dzy wiedzy, ktr wyzyskiwa Sauron, zastawiajc na nich
sida. W owych bowiem czasach Sauron nie by jeszcze tak jak dzi od pierwszego
wejrzenia odraajcy, wiec elfy z Eregionu przyjmoway od niego rady, by doskonali
si w swoim rzemiole, on za, poznawszy ich sekrety, zdradzi: w tajemnicy sam
wyku we wntrzu Ognistej Gry Piercie Jedyny, ktry mia wadz nad wszystkimi
piercieniami. Kelebrimor dowiedzia si jednak o tym w por i ukry trzy piercienie
swojej roboty.
Wybucha wojna, kraj zosta spustoszony i zamkny si wrota Morii.
Potem Elrond mwi o losach Piercienia w cigu nastpnych lat, poniewa
jednak dzieje te s ju gdzie indziej opowiedziane tak, jak sam Elrond je opisa w
swoich ksigach, nie bdziemy tutaj powtarzali jego sw. Bya to bowiem historia
bardzo duga, obejmujca mnstwo wielkich i strasznych zdarze, a chocia Elrond
mwi zwile, soce podnioso si wysoko i ranek przemin, nim skoczy
opowie.
Wspomnia o Krlestwie Numenoru, o jego chwale i upadku, o powrocie
krlw ludzkich przez morskie gbiny na skrzydach burzy do rdziemia. Wwczas
to Elendil Smuky i jego potni synowie, Isildur i Anarion, stali si monymi
wadcami; zaoyli w Arnorze Krlestwo Pnocy, a w Gondorze nad dolnym biegiem
Anduiny Krlestwo Poudnia. Lecz Sauron, wadca Mordoru, napastowa ich, zawarli
wic Ostatni Sojusz ludzi z elfami, a zastpy Gil-galada i Elendila zgromadziy si w
Arnorze.
W tym miejscu swojej opowieci Elrond przerwa na chwil i westchn.
- Pamitam dobrze blask ich sztandarw rzek. Przypominay mi chwa Dawnych
Dni i armi Beleriandu, bo skupio si pod nimi wielu sawnych ksit i wodzw. A
jednak byli mniej liczni i nie tak wietni jak w owym dniu, gdy run Thangorodrim,
elfy za gosiy, e zo zostao pokonane na wieki... w czym si omyliy.
- Pamitasz? odezwa si Frodo, tak zdumiony, e gono da wyraz swoim
mylom. Sdziem... zajkn si, kiedy Elrond zwrci na niego spojrzenie
sdziem, e Gil-galad poleg przed wielu wiekami.
- Bo te to prawda odpowiedzia Elrond z powag lecz ja sigam pamici w
dawne Dni. Earendil, urodzony w Gondolinie przed jego upadkiem, by moim ojcem,
matk moj bya Elwinga, crka Diora, a wnuczka piknej Luthien z Doriath.
Widziaem trzy ery zachodniego wiata, widziaem mnogie klski i wiele
bezowocnych zwycistw.
Byem heroldem Gil-galada i maszerowaem z jego wojskiem. Walczyem w bitwie
pod Dagorlad u Czarnych Wrt Mordoru, gdzie przypado nam zwyciestwo, bo nikt
nie mg si oprze wczni Gil-galada, zwanej Aiglos, ani mieczowi Elendila,
zwanemu Narsil. Widziaem ostatni walk na stokach Orodruiny, gdzie zgin Gilgalad, a Elendil pad na swj zamany miecz. Ale Sauron zosta pokonany, Isildur za
uamkiem ojcowskiego miecza odci Piercie z jego rki i zatrzyma ten klejnot przy
sobie.
W tym miejscu opowie przerwa okrzyk Boromira.
- A wic to tak byo! zawoa. Nie wiem, czy na poudnie kiedykolwiek dotara ta
historia, w kadym razie od dawna o niej nikt nie pamita. Syszaem o sawnym
Piercieniu tego, ktrego imienia nie wymawiamy nigdy; mylelimy jednak, e
Piercie w znik ze wiata, zgin w gruzach jego pierwszego krlestwa. Wic to
Isildur go zabra! Wiadomo zaiste ciekawa!
- Niestety! rzek Elrond. Isildur wzi Piercie, a nie powinien by tego uczyni.
Naleao Piercie cisn w ognie Orodruiny, tam gdzie powsta. Lecz mao kto

187

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zauway czyn Isildura. Sta on osamotniony u boku ojca w tym ostatnim miertelnym
starciu, tak jak u boku Gil-galada staem ja wraz z Kirdanem. Isildur nie chcia
sucha naszej rady. Bior ten okup za ojca i brata owiadczy. I zabra klejnot,
nie pytajc, czy si zgadzamy, czy te nie. Wkrtce wszake Piercie zdrad
przywid Isildura do mierci, tote przezwano go w pnocnych krajach zgub
Isildura. Lecz kto wie, czy mier nie bya lepsza od losu, ktry mg go spotka.
Jedynie na pnocy znana bya ta historia, a i to kilku zaledwie osobom. Nie dziw
przeto, e jej nigdy nie sysza, Boromirze. Z klski na Polach Gladden, gdzie zgin
Isildur, tylko trzech ludzi powrcio po dugiej wdrwce przez gry. Jednym z nich
by Othar ze wity Isildura; zebra on odamki Elendilowego miecza i odda je
spadkobiercy Isildura, Valandilowi, ktry by wwczas dzieckiem jeszcze i dlatego
zosta w Rivendell. Lecz Narsil by pknity, wiato jego zgaso i po dzi dzie nie
przekuto go na nowo.
Czy nazwaem zwycistwo Ostatniego Sojuszu bezowocnym? Nie, pewne owoce
przynioso, celu jednak nie osigno. Sauron ponis strat, lecz nie zosta
unicestwiony. Czarna Wiea zawalia si, lecz fundamenty przetrway, bo zbudowano
je dziki sile Piercienia i pki on istnieje, ich take nic nie naruszy. Wielu elfw,
wielu dzielnych ludzi oraz ich przyjaci pado w tej wojnie. Poleg Anarion, poleg
isildur, a Gil-galada i Elendila ju nie stao. Nigdy ju nie bdzie takiego przymierza
elfw i ludzi, bo ludzie si rozmnoyli, pierworodnych za ubywa i dwa te plemiona
coraz bardziej staj si sobie obce. Od tamtego te dnia lud Numenoru podupad i
straci przywilej dugowiecznoci.
Po wojnie i rzezi na Polach Gladden niewielu zostao na pnocy ludzi z zachodu, a
miasto ich, Annuminas nad jeziorem Evendim, rozsypao si w gruzy. Dziedzice
Valandila wynieli si do Fornostu i osiedli wrd wysokich pnocnych wzgrz, lecz
dzisiaj te ich siedziby take opustoszay. Ludzie nazwali je Szacem Umarych i boj
si owego miejsca. Albowiem rd Arnoru zmarnia, szarpany przez wrogw,
panowanie jego przemino, nie zostao nic prcz zielonych kopcw pord trawy na
wzgrzach.
Na poudniu krlestwo Gondor wytrwao dugo, a nawet czas pewien cieszyo si
saw podobn jak Numenor przed swoim upadkiem. Budowano strzeliste wiee i
fortece, i przystanie dla licznych okrtw, a ludzie rnymi jzykami oddawali cze
skrzydlatej koronie krlw. Stolica zwaa si Osgiliath Cytadela Gwiazd i
rodkiem jej pyna rzeka. Wzniesiono na wschodzie Minas Ithil Wie
Wschodzcego Miesica na ramieniu Gr Cienia; na zachodzie za u podny
Biaych Gr stana Wiea Zachodzcego Soca Minas Anor. Na krlewskim
dziedzicu roso biae drzewo wyhodowane z nasienia, ktre Isildur przewiz przez
morskie gbiny; drzewo, co dao to nasienie wyroso z ziarna przywiezionego z
Eressei, a do Eressei nasiona biaych drzew przybyy z najdalszego zachodu w
pierwszym dniu modoci wiata. Lecz lata rdziemia mkn szybko i szybko nu,
rd Meneldila, syna Anariona, wygas, Biae Drzewo uscho, do krwi
Numenorejczykw domieszaa si krew poledniejsza. Stra na murach Mordoru
spaa, a ciemne siy z powrotem wpezy do Gorgoroth. Wybia godzina, kiedy ze
moce powstay znowu i zagarny Minas Ithil, umocniy si tam i przeobraziy wie w
siedlisko grozy; odtd nazwano j Minas Morgul Wie Zych Czarw. Wwczas
Minas Anor przyja nazw Minas Tirith Wiey Czat; dwie twierdze tocz wojn, a
Osgiliath, lece midzy nimi, opustoszao i na gruzach stolicy przechadzaj si tylko
cienie.
Tak trwa od kilku ludzkich pokole. Lecz wadcy Minas Tirith walcz wci stawiajc
czoo naszym wrogom, strzegc Rzeki od Argonath a do Morza.

188

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Cz opowieci, ktra mnie przypada, dobiega koca. Albowiem za czasw Isildura


Piercie Wadzy zagin bez wieci, a trzy piercienie uwolniy si spod jego
rozkazw. W ostatnich wszake latach popady znw w niebezpieczestwo, bo na
nasz niedol Piercie Jedyny znalaz si znowu. O jego odnalezieniu powie wam
kto inny, ja bowiem odegraem w tym niewielk tylko rol.

lrond umilk, zaraz jednak Boromir, rosy i dumny, stan przed


zgromadzeniem.
- Pozwl, Elrondzie rzek bym najpierw doda sw kilka o krlestwie
Gondoru. To bowiem jest kraj, z ktrego przybywam. Wszystkim za zdadz si
wieci o tym, co si tam dzieje. Mao kto wie o naszych zasugach i dlatego nie
moecie oceni niebezpieczestwa, ktre nad wami zawinie, jeeli w kocu siy nas
zawiod.
Nie wierzcie, e w krlestwie Gondoru zabrako krwi numenorejskiej ani e lud w
zapomnia o swojej dumie i godnoci. Nasze mstwo trzyma dotd w ryzach dzikie
plemiona wschodu i przeciwstawia si grozie Morgulu. Kraje pooone dalej
zawdziczaj spokj i wolno nam, ktrzy bronimy przyczka zachodu. C si
jednak stanie, jeeli Nieprzyjaciel zdobdzie przejcie przez Rzek?
A przecie ta godzina moe ju jest niedaleka. Nieprzyjaciel, ktrego imienia nie
wymawiamy, znowu si zerwa. Znad Orodruiny, ktr my nazywamy Gr
Przeznaczenia, bije dym jak ongi. Potga Czarnego Kraju ronie, a my jestemy
osaczeni zewszd. Kiedy Nieprzyjaciel wrci, wypar nasze plemi z Ithilien,
piknych woci na wschodnim brzegu Rzeki, utrzymalimy tam jednak punkt oparcia
i zbrojn zaog. Lecz w tym roku, w czerwcu, znienacka napadnito nas z Mordoru i
zmieciono nasze oddziay. Uleglimy przewadze liczebnej, bo Mordor sprzymierzy
si z Easterlingami i okrutnymi Haradrimami; pokonaa nas jednak nie tylko liczba
wojownikw. Bya z nimi potga, ktrej dotychczas nigdy jeszcze nie odczulimy.
Mwili ludzie, e j widzieli w postaci olbrzymiego, czarnego ma na koniu, ktry jak
gsty cie pojawia si w blasku ksiyca. A gdziekolwiek si zjawia, sza ogarnia
naszych wrogw, a strach pada na najwaleczniejszych spord nas, tak e konie i
wojownicy uciekali z pola. Ledwie garstka naszych wschodnich zag wrcia do kraju
niszczc za sob ostatni most sterczcy jeszcze z gruzw Osgiliath.
Naleaem do oddziau, ktry broni mostu, pki go nie zburzono po przejciu
niedobitkw. Czterech nas tylko ocalao rzucajc si wpaw: brat mj, ja i dwch
naszych towarzyszy. Mimo to walczymy nadal strzegc zachodniego brzegu
Anduiny; ci, ktrych nasze miecze chroni, nie szczdz nam pochwa, lecz skpi
pomocy. Jedynie z Rohanu przybywaj na wezwanie konni wojownicy.
W tej zej dla nas godzinie wyprawiono mnie w niebezpieczn dalek drog do
Elronda; sto dziesi dni jechaem sam jeden. Ale nie szukam sojusznikw
wojennych. Potga Elronda, jak powiadaj, opiera si na mdroci, nie na oru.
Przybyem prosi o rad i wytumaczenie niepojtych sw. Bo w przeddzie
niespodziewanej napaci bratu mojemu przyni si dziwny sen; pniej za ten sen
powtrzy si parokro, a raz przyni si take mnie. W tym nie widziaem, jak na
wschodzie niebo si zamroczyo i rosa na nim burza, lecz na zachodzie janiao
blade wiato i z tamtej strony doszed mnie gos, daleki, ale wyrany, woajcy:
Znajd miecz, co by zamany,
Imladris kryj go jary,
Tam lepsza znajdzie si rada
Nili Morgulu czary.

189

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Tam te si znak ukae,


e bliska ju jest godzina...
Lni zguba Isildura
Nizioek si nie ugina.
Nie moglimy poj tych sw i pytalimy ojca naszego, Denethora, wadcy Minas
Tirith, uczonego w dziejach Gondoru. Rzek nam tylko tyle, e Imladris to starodawna
nazwa, ktr elfy naday odlegej pnocnej dolinie, gdzie mieszka Elrond Pelf,
najwiatlejszy z mistrzw wiedzy. Dlatego brat mj, wiadom naszego rozpaczliwego
pooenia, zapragn usucha nakazu snu i odnale Imladris; e za wyprawa
zdawaa si niepewna i niebezpieczna, ja wziem na siebie to zadanie. Wzdraga si
ojciec, nim pozwoli mi ruszy, dugo te bdziem po zapomnianych ciekach
szukajc domu Elronda, o ktrym wielu syszao, lecz do ktrego mao kto zna drog.

-I

tu, w domu Elronda, wicej si jeszcze dowiesz owiadczy Aragorn


wstajc. Rzuci swj miecz na st przed Elrondem i wszyscy zobaczyli
ostrze rozszczepione na p. Oto jest miecz, ktry zosta zamany!
- Kto ty jest i co masz do naszej Minas Tirith? spyta Boromir, ze zdumieniem
patrzc na wychud twarz i zniszczony paszcz Stranika.
- To Aragorn, syn Arathorna rzek Elrond. Potomek poprzez wiele pokole
Isildura, syna Elendila z Minas Ithil. Wdz Dunedainw pnocy, ktrych niewielu ju
tu pozostao.
- W takim razie on tobie, nie mnie si naley! krzykn Frodo oszoomiony i skoczy
na rwne nogi, jak gdyby si spodziewa, e Aragorn natychmiast zada od niego
Piercienia.
- Nie naley si adnemu z nas odpar Aragorn lecz ciebie wybrano, eby go
czas jaki przechowa.
- Poka Piercie, Frodo odezwa si Gandalf uroczystym tonem. Nadesza
chwila po temu. Podnie go w gr, eby Boromir zrozumia zagadk do koca.
Szmer przebieg po sali i wszystkie oczy zwrciy si na Froda. Hobbit zadra,
ogarnity nagle wstydem i trwog; co w nim sprzeciwio si ujawnieniu Piercienia i
czu wstrt dotykajc go rk. Mia ochot zapa si pod ziemi. Piercie skrzy si
i migota, kiedy Frodo trzyma go w drcych palcach, pokazujc zebranym.
- Spjrzcie, oto zguba Isildura! rzek Elrond.
Boromirowi oczy byszczay, kiedy patrza na zot obrczk.
- Ten nizioek! mrukn. Czy to znaczy, e wreszcie dla Minas Tirith wybia
godzina przeznaczenia? Jeli tak, po co mamy szuka jeszcze zamanego miecza?
- Nie byo powiedziane, e to godzina przeznaczenia dla Minas Tirith odezwa si
Aragorn. Lecz prawd jest, e zblia si godzina przeznaczenia i wielkich czynw.
Albowiem miecz, co zosta zamany, to miecz Elendila, or, ktry pk, kiedy Elendil
zabity upad na niego. Spadkobiercy Elendila przechowali t pamitk, chocia
stracili wszelkie inne dziedzictwo, poniewa z dawna istniaa wrd nas
przepowiednia, e ostrze miecza zronie si znowu, gdy odnajdziemy Piercie
zgub Isildura. A teraz, Boromirze, skoro znalaze miecz, ktrego szukae, czego
dasz? Czy pragniesz, by rd Elendila wrci do Gondoru?
- Nie przysano mnie z prob o jakkolwiek ask, lecz tylko po to, bym si
dowiedzia rozwizania zagadki dumnie odpar Boromir. Wszelako jestemy
przyparci do muru i miecz Elendila byby nam pomoc niespodziewanie wielk... jeli
to moliwe, by taki or mg wrci z cieniw przeszoci.
Patrza znw na Aragorna, w oczach jego odzwierciedlio si zwtpienie.

190

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Frodo zauway, e Bilbo, siedzcy tu przy nim, poruszy si niespokojnie.


Najwidoczniej nieufno okazana przyjacielowi zniecierpliwia starego hobbita.
Wstajc nagle, wybuchn:
Nie kade zoto jasno byszczy,
Nie kady bdzi, kto wdruje,
Nie kad si staro niszczy,
Korzeni w gbi ld nie skuje,
Z popiow strzel znw ogniska,
A mrok rozwietl byskawice,
Zamany miecz sw moc odzyska,
Krl tuacz wrci na stolic.
- Nie s to, by moe, dobre wiersze, lecz znaczenie ich jest jasne rzek. Jeeli
nie wystarcza ci sowo Elronda! Skoro bye gotw wdrowa przez sto dziesi dni,
aby je usysze, daje mu teraz posuch!
I Bilbo usiad prychajc gniewnie.
- Te wiersze sam uoyem dla Dunadana szepn na ucho Frodowi przed laty,
gdy pierwszy raz zwierzy mi swoj histori. Niemal auj, e min dla mnie czas
przygd i e nie mog z nim razem wyruszy, kiedy jego dzie zawita.
Aragorn umiechn si do Bilba, a potem znw zwrci si do Boromira.
- Jeeli o mnie chodzi, wybaczam ci zwtpienie powiedzia. Nie bardzo jestem
podobny do posgw Elendila i Isildura, wyobraonych w caym majestacie pord
sal paacu Denethora. Jestem dziedzicem Isildura, nie Isildurem. ycie mam za sob
dugie i cikie, setki mil dzielce nas od Gondoru to tylko znikoma czstka drg,
ktre przemierzyem w swoich wdrwkach. Przeprawiem si przez wiele gr i rzek,
zdeptaem niejedn rwnin, nawet w tak odlegych krajach, jak Rhun i Harad, nad
ktrymi inne gwiazdy wiec.
Lecz ojczyzn moj jeli mam ojczyzn jest pnoc. Tu bowiem potomkowie
Valandila yli z dawna, syn po ojcu, w dugim nieprzerwanym acuchu pokole. Dni
nasze zmierzchy, rd si przerzedzi. Zawsze jednak miecz by przekazywany w
rce nowego dziedzica. To ci jeszcze rzekn, Boromirze, nim umilkn: samotni
jestemy, my, Stranicy pustkowi, myliwcy lecz tropimy zawsze sugi
Nieprzyjaciela, bo tych znale mona wszdzie, nie tylko w Mordorze. Prawda,
Boromirze, Gondor by twierdz mstwa, my wszake te robimy, co do nas naley.
S ze siy, ktrym nie ostoj si wasze potne mury ani ostre miecze. Mao wiesz o
krainach lecych poza waszymi granicami. Pokj i wolno, powiadasz? Bez nas
pnoc by ich nie zaznaa wiele. Zniszczyby je strach. Lecz Ciemne Moce, ktre
spezaj z bezludnych gr albo wychylaj si z mrocznych lasw, uciekaj przed
nami. Jakimi drogami wayliby si wdrowa podrni, jak obron przed
niebezpieczestwem miayby noc spokojne krainy i domy poczciwych ludzi, gdyby
Dunedainowie spali albo wszyscy ju legli w grobach?
A przecie mniej jeszcze doznajemy wdzicznoci nili wy. Podrni patrz na nas
wilkiem, chopi nadaj nam szydercze przezwiska. Obieywiatem zwie mnie
tucioch, mieszkajcy o jeden zaledwie dzie marszu od siedziby wrogw, ktrzy by
zmrozili jego serce albo w perzyn obrcili jego miasteczko, gdyby nie nasza
nieustanna stra. Lecz my nie chcielibymy, eby byo inaczej. Jeeli proci ludzie
maj by wolni od troski i strachu, musz pozosta proci, a na to trzeba, eby nie
znali naszej tajemnicy. Takie zadania speniali moi wspbracia, podczas gdy rok
pyn za rokiem i trawa rosa na kach. Dzi wszake znowu wiat si odmienia.

191

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Nadchodzi nowa godzina. Znalaza si zguba Isildura. Zblia si bitwa. Miecz bdzie
przekuty. Pjd do Minas Tirith.
- Mwisz, e znalaza si zguba Isildura powiedzia Boromir. Widziaem Piercie
byszczcy w rku nizioka. Lecz Isildur poleg przed witem naszej ery, jak
syszaem. Skd wiedz Mdrcy, e to wanie jego Piercie? Jakie byy losy tego
klejnotu w cigu wielu lat, nim go tutaj przynis tak niezwyky wysannik?
- Dowiesz si tego rzek Elrond.
- Ale nie teraz, prosz ci, Elrondzie! zawoa Bilbo. Soce ju zblia si do
poudnia, czuj, doprawdy, e pora mi wreszcie nieco si posili.
- Nie wymwiem twojego imienia odpar Elrond z umiechem. Teraz jednak
wzywam ci do gosu. Opowiedz nam swoj histori. A jeeli jej nie uoye do rymu,
pozwalamy ci przemawia niewizan mow. Im treciwiej bdziesz si wyraa, tym
prdzej doczekasz si posiku.
- Dobrze zgodzi si Bilbo. Bd ci posuszny. Powiem dzisiaj ca prawd, a jeli
kto spord obecnych sysza z moich ust nieco inn relacj tych samych zdarze
tu Bilbo zerkn spod oka na Gloina prosz, niech o tym zapomni i niech mi
wybaczy. Wwczas zaleao mi po prostu na tym, eby udowodni swoje prawo do
tego skarbu i zrzuci z siebie miano zodzieja, ktre mi kto przylepi. Dzisiaj moe
lepiej pojmuj te sprawy. W kadym razie byo tak...

la czci suchaczy historia Bilba bya cakowit nowoci, tote zdumieli si,
kiedy stary hobbit, nie bez satysfakcji zreszt, opowiada swoj przygod z
Gollumem, nic nie przemilczajc. Nie pomin bodaj jednej zagadki. Chtnie
by te opisa ostatnie urodziny w Shire i scen swojego zniknicia, gdyby mu
pozwolono; lecz Elrond podnis do.
- Piknie mwie, przyjacielu rzek ale do na dzisiaj! Tymczasem wystarczy, e
wszyscy si dowiemy, i Piercie przeszed w rce twojego spadkobiercy, Froda.
Niech on powie dalszy cig.
Z kolei gos zabra Frodo, mniej ochoczo ni Bilbo, i zda spraw ze swoich
poczyna od dnia, w ktrym powierzono mu Piercie. Wypytywano go o kady krok
wdrwki z Hobbitonu do Brodu Bruinen, a kady szczeg dotyczcy Czarnych
Jedcw rozwaano geboko. Wreszcie Frodo mg znowu usi.
- Wcale niele! pochwali go Bilbo. Twoja opowie byaby doskonaa, gdyby ci
tak wci nie przerywano. Staraem si troch notowa, ale bdziemy musieli kiedy
wsplnie to sobie raz jeszcze odtworzy, jeeli mam ca histori opisa w mojej
ksice. W kilku rozdziaach ledwie si zmieszcz przygody, ktre ci spotkay, nim
tutaj dotare.
- Tak, to duga opowie odpar Frodo. A jednak nie wydaje mi si pena.
Chciabym si wielu rzeczy jeszcze dowiedzie, przede wszystkim o Gandalfie.

aldor, pose z Przystani, siedzcy opodal, dosysza te sowa.


- Z ust mi to wyje! zawoa i zwracajc si do Elronda rzek: - Mdrcy
zapewne nie bez przyczyny uwierzyli, i klejnot, znaleziony przez nizioka,
naprawd jest owym Wielkim Piercieniem, przedmiotem odwiecznych sporw,
jakkolwiek nam, mniej wiadomym, wydaje si to trudne do wiary. Czy nie
moglibycie przedstawi dowodw? Jedno chc jeszcze zada pytanie: Co si dzieje
z Sarumanem? To przecie mistrz wiedzy o Piercieniach. Czemu go nie ma wrd
nas? Jaka jest jego rada... jeeli wie o tych sprawach, o ktrych tutaj syszelimy?
- Oba twoje pytania, Galdorze, wi si ze sob odpar Elrond. Nie przez
zapomnienie pominem te punkty, bd one wyjanione. Lecz odpowied naley do

192

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Gandalfa, a wzywam go do gosu na ostatku, poniewa to jest miejsce dla mwcy


najzaszczytniejsze, a Gandalf w caej sprawie od pocztku jest naszym wodzem.
- Przyznasz, Galdorze powiedzia Gandalf e wiadomoci podane przez Gloina,
oraz przeladowania, jakie znosi Frodo, starczyyby niejednemu za dowd, i to, co
znalaz hobbit, ma wielk cen dla Nieprzyjaciela. A jest to Piercie. C z tego
wynika? Dziewi przechowuj Nazgule. Siedem porwano lub zniszczono. (Przy
tych sowach Gandalfa Gloin drgn, lecz si nie odezwa). O losie Trzech wiemy.
Ktrym wic z piercieni moe by ten, tak chciwie przez wroga podany?
To prawda, e szmat czasu dzieli Rzek od Gry, czyli chwil, gdy Piercie zosta
zgubiony, od tej, kiedy go odnaleziono. Dopiero w ostatnich latach Mdrcy zdolali
nareszcie wypeni pust kart swojej wiedzy. Niestety, za pno. Nieprzyjaciel
bowiem by ju take na tropie, i to bliej jeszcze, ni si obawiaem. Szczcie
przynajmniej, e nie wczeniej ni w tym roku tego lata, jak si zdaje dowiedzia
si wszystkiego.
Niektrzy z obecnych pamitaj zapewne, e przed laty odwayem si przestpi
bramy Czarnkosinika z Dol Guldur, potajemnie wybadaem jego sekrety i
znalazem potwierdzenie naszych obaw: Czarnoksinik to nie kto inny, lecz Sauron,
odwieczny nasz Nieprzyjaciel, ktry w kocu przybra widom posta i wzmg si na
siach. Niektrzy z obecnych przypominaj te sobie, e Saruman odradza nam
jawn walk z Sauronem i e dlatego przez dugi czas poprzestawalimy na
ledzeniu go tylko. Pniej wszake, kiedy cie rozrs si gronie, Saruman da si
przekona, Rada wystpia zbrojnie i wypara ze moce z Mrocznej Puszczy a stao
si to tego samego roku, w ktrym zosta znaleziony Piercie. Dziwny przypadek...
jeli to by przypadek!
Ale podjlimy walk za pno, co zreszt Elrond jasno przewidzia. Sauron ledzi
nas nawzajem i od dawna zbroi si do odparcia naszych ciosw, rzdzc Mordorem
z dala za porednictwem Minas Morgul, gdzie osadzi dziewiciu swoich sualcw,
dopki wszystko nie byo w pogotowiu. Cofn si przed nami, lecz to bya tylko
pozorna ucieczka, a wkrtce potem przyby do Czarnej Wiey i pokaza si jawnie.
Wwczas po raz ostatni zebraa si Rada, bo ju wiedzielimy, e Nieprzyjaciel coraz
usilniej szuka Jedynego Piercienia. Obawialimy si, e ma jakie o nim
wiadomoci, nam nie znane. Saruman wszake przeczy temu, powtarzajc to, co
zawsze mwi, i Jedynego Piercienia nikt nigdy ju nie znajdzie na obszarze
rdziemia. W najgorszym razie powiada Nieprzyjaciel wie, i my Piercienia
nie mamy i e wci jeszcze nic o nim nie wiadomo. Ale myli, e kada zguba moe
si odnale. Nie bjcie si! Zawiedzie go ta nadzieja. Czy nie zgbiem tej sprawy
do gruntu? Piercie wpad w to Wielkiej Anduiny; dawno temu, podczas gdy
Sauron spa, Rzeka zaniosa swj up do Morza. I tam niech spoczywa na wieki.

andalf umilk spogldajc z ganku na wschd, ku odlegym szczytom Gr


Mglistych, pod ktrych potnymi korzeniami przez dugie lata leao ukryte
niebezpieczestwo dla wiata.
Westchn.
- Popeniem bd rzek. Daem si upi sowami Sarumana Mdrego, a
powinienem by wczeniej dociec prawdy; wwczas mniej bylibymy zagroeni.
- Wszyscymy zbdzili rzek Elrond i gdyby nie twoja czujno, kto wie, czy
ciemnoci ju by nas nie ogarny. Ale mw dalej!
- Od pocztku nurtoway mnie wtpliwoci podj Gandalf nie uzasadnione adn
wyran przyczyn, i chciaem koniecznie dowiedzie si, jakim sposobem Gollum
zdoby Piercie i jak dugo mia go w posiadaniu. Czatowaem wic na niego,

193

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

przypuszczajc, e wkrtce wyjdzie z mrokw podziemi na poszukiwanie swojego


skrbu. Wyszed, lecz wymkn si i nie mogem go odnale. Pniej za niestety!
zaniechaem sprawy, czuwajc tylko i czekajc, jak to a nazbyt czsto czynilimy.
Czas pyn, nis z sob rozliczne troski, a wreszcie znw w moim sercu ockn si
niepokj i urs nagle do rozmiarw strachu. Skd pochodzi Piercie hobbita? A
jeli moje obawy byy suszne, co z nim zrobi? Na to pytanie musiaem sobie
odpowiedzie. Lecz nikomu jeszcze nie zwierzyem swego leku, bo rozumiaem
niebezpieczestwo sowa szepnitego nie w por i trafiajcego do niewaciwych
uszu. We wszystkich dugich wojnach z Czarn Wie najgroniejszym wrogiem bya
zawsze zdrada.

ziao si to przed siedemnastu laty. Zauwayem, e mnstwo szpiegw


wszelkiego pokroju, nawet spord zwierzt i ptakw, krci si wok kraju
hobbitw, i zlkem si tym bardziej. Wezwaem na pomoc Dunedainw,
ktrzy zdwoili czujno; otworzyem serce przed Aragornem, dziedzicem Isildura.
- A ja odezwa si Aragorn poradziem mu wsplnie szuka Golluma, chocia
mogo si wydawa, e ju na to za pno. Poniewa za uznaem za suszne, by
dziedzic Isildura przyczyni si do naprawienia bdw Isildura, udaem si wraz z
Gandalfem na dugie, beznadziejne poszukiwania.
Z kolei Gandalf opowiedzia, jak przemierzali Dzikie Kraje a po Gry Cienia i po
granice Mordoru.
- Tam doszy nas suchy o Gollumie i zgadywalimy, e musia dugi czas przebywa
w mroku gr, ale nie znalelimy go i w kocu straciem resztk nadziei. W rozpaczy
pomylaem znw o pewnej prbie, ktra by rozstrzygna moje wtpliwoci tak, e
nie potrzebowabym ju szuka Golluma. Sam Piercie mg mi powiedzie, czy jest
Jedynym. Przypomniaem sobie sowa, ktre pady na Radzie, sowa Sarumana,
wwczas puszczone mimo ucha. Nagle znw wyranie usyszaem je w gbi serca:
W kady z Dziewiciu, Siedmiu i Trzech mwi Saruman wprawiono waciwy
kamie. W Jedyny nie. Ten by gadki, nieozdobny, jak gdyby nalea do
poledniejszych piercieni. Lecz jego twrca wyry na nim znaki, ktre kto biegy w
tej sztuce umiaby dzi take dostrzec i odczyta.
Nie mwi nam, jakie to byy znaki. Kt mg to wiedzie? Twrca Piercienia. A
Saruman? Jakkolwiek wiedza jego sigaa gboko, musiaa przecie mie jakie
rdo. Czyja rka, prcz rki Saurona, dotykaa Piercienia przed jego zaginiciem?
Tylko rka Isildura. Z takimi mylami zaniechaem tropienia Golluma i spiesznie
udaem si do Gondoru. Za dawnych czasw chtnie tam witano przedstawicieli
mojego bractwa, szczeglnie Sarumana. Czsto przebywa tam dugo jako go
wadcw kraju. Lecz mnie Denethor przyj mniej yczliwie ni dawniej i niechtnie
zezwoli na zbadanie przechowywanych starych pergaminw i ksig. Jeeli
naprawd szukasz, jak powiadasz, zapiskw z dawnych czasw i wiadectw o
pocztkach tego pastwa, czytaj! rzek. Dla mnie bowiem przeszo kryje mniej
tajemnic nili przyszo, i o ni si tylko troskam. Jeeli jednak nie znasz lepiej
swojej sztuki od Sarumana, ktry dugo lcza nad tymi dokumentami, nie
znajdziesz nic, czego bym nie wiedzia ja, mistrz wiedzy o tym kraju.
Tak mi rzek Denethor. A przecie w jego archiwach byo wiele dokumentw, ktrych
dzi nikt prawie czyta nie umie, nawet najbieglejsi uczeni, bo stare pisma i jzyki
stay si niezrozumiae dla potomnych. Wiedz, Boromirze, i w Minas Tirith znajduje
si dokument, napisany wasn rk Isildura, a nie odczytany od czasw upadku
krlw przez nikogo, prcz mnie i Sarumana. Albowiem Isildur nie odszed
natychmiast po wojnie z Mordorem, jak to powszechnie si mwi.

194

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Moe tak si mwi na pnocy przerwa Gandalfowi Boromir. W Gondorze


wszyscy wiedz, e Isildur najpierw uda si do Minas Anor i tam przebywa czas
jaki ze swoim bratankiem Meneldilem pouczajc go, nim mu przekaza rzdy w
Poudniowym Krlestwie. Wtedy te posadzi ostatni szczep Biaego Drzewa na
pamitk swego brata.
- Wtedy te sporzdzi owe zapiski powiedzia Gandalf i o tym zapomniano w
Gondorze, jak si zdaje. Dokument ten dotyczy bowiem Piercienia, a napisa Isildur
te sowa:
Wielki Piercie ma pozosta odtd w dziedzictwie Pnocnego Krlestwa, lecz
wiadectwo o nim przechowywane bdzie w Gondorze, gdzie yj potomkowie
Elendila, aby nigdy pami tych wielkich spraw nie zatara si wrd ludzi.
Dalej za Isildur opisa, jak wyglda Piercie w momencie, kiedy go znalaz.
Kiedym go wzi, by gorcy, gorcy jak ogie, i sparzy mi rk tak, e nigdy ju
pono nie pozbd si w niej blu. Wszake dzi, kiedy to pisz, ostyg i, rzekby,
skurczy si, nie tracc wszake nic z piknoci ani te z doskonaoci ksztatu.
Wypisane na nim znaki, jaskrawe ongi niczym pomie, zblaky ju i nieacno je dzi
odczyta. Ryto je pismem elfw z Eregionu, bo w Mordorze nie znaj liter zdatnych
do tak delikatnej roboty, lecz w mowie dla mnie niezrozumiaej. Mniemam, e to jzyk
Czarnego Kraju, nikczemny i prostacki. Jak za kltw wyraa, nie wiem. Skopiuj
tu wszake owe znaki, nim zatr si do cna. Piercie by moe potrzebuje aru
Sauronowej rki, ktra, cho czarna, ogniem ponie, od czego zgin Gil-galad.
Myl, e pewnie pismo by wystpio znowu, gdyby zoto rozgrza. Nie zamierzam
jednak podejmowa tak wielkiego ryzyka, by nie uszkodzi klejnotu; pord dzie
Saurona to jedno jedyne wyszo z rk jego pikne. Lube mi jest, chociem je mk
srog przypaci.
Kiedy to odczytaem, nie potrzebowaem ju szuka wicej. Napis bowiem, jak
susznie si domyla Isildur, by w jzyku Mordoru i sug Czarnej Wiey. Tre jego
znalimy ju wczeniej, gdy owego dnia, gdy Sauron po raz pierwszy woy Jedyny
Piercie na palec, Kelebrimor, twrca Trzech, ledzi go i podsucha z daleka, jak
tamten wymwi owe sowa; tym sposobem wyday si od razu niecne zamiary
Saurona.
Nie zwlekajc poegnaem Denethora, lecz w drodze na pnoc otrzymaem
wiadomo z Lorien, e Aragorn tamtdy przechodzi i e odnalaz poczwar, zwan
Gollumem. Tote przede wszystkim ruszyem na spotkanie z Aragornem, ciekawy, co
mi powie. Nie miaem nawet myle o miertelnych niebezpieczestwach, ktre
musia odeprze samotnie.
- Nie trzeba o nich mwi wiele rzek Aragorn. Nie uniknie oczywicie
niebezpieczestw czowiek, ktrego mus pchnie tu pod Czarne Wrota albo mu kae
depta zioa Doliny Morgul. Ja take w kocu straciem nadziej i zawrciem ku
domowi. Wtedy jednak traf zrzdzi, e niespodzianie znalazem to, czego szukaem:
lady mikkich stp na brzegu botnistej sadzawki. Trop by wiey i wiadczy, e
Gollum spieszy si, nie szed jednak ku Mordorowi, lecz stamtd odchodzi.
cigaem go skrajem Martwych Bagien i wreszcie dopadem. Zaczaiwszy si nad
stojcym rozlewiskiem i wypatrujc w wodzie, przyapaem Golluma ciemnym
wieczorem. Cay by oblepiony zielonym muem. Obawiam si, e nigdy mnie ten
stwr nie pokocha, kiedy bowiem chcia ksa, obszedem si z nim do surowo.
Nie otworzy do mnie gby, chyba po to, eby mnie zbami naznaczy. miem rzec,
i z caej wyprawy ten marsz powrotny by najprzykrzejszy, bom tego stwora musia
przed sob pdzi z powrozem na szyi i kneblem w paszczy, pki gd i pragnienie
go nie zmogy, i tak go prowadziem ku Mrocznej Puszczy. Wreszcie dotarlimy do

195

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

niej i przekazaem Golluma elfom, jak byo umwione. Rad si pozbyem jego
towarzystwa, bo cuchn. Mam nadziej, e wicej go w yciu nie zobacz. Gandalf
wszake nadszed i znalaz si, by z nim przeprowadzi dug rozmow.
- Tak - rzek Gandalf - dug i mczc, ale nie bezowocn. Przede wszystkim jego
opowie o stracie Piercienia zgadzaa si z histori, ktr Bilbo przed chwil nam
opowiedzia, po raz pierwszy nic nie tajc. Mniejsza z tym zreszt; i tak domylaem
si prawdy. Waniejsze, e wtedy dopiero dowiedziaem si od Golluma, i znalaz
Piercie w Wielkiej Rzece opodal Pl Gladden; dowiedziaem si nadto, e mia go
bardzo dugo w swym posiadaniu: przez okres rwny yciu wielu pokole jego
gatunku. Potga Piercienia obdarzya go dugowiecznoci ponad zwyk miar, a ti
jest przywilej, ktrym darz tylko Wielkie Piercienie.
Jeeli nie do ci, Galdorze, tych dowodw, dorzuc jeszcze inny, o ktrym ju
wspominaem. Na Piercieniu, ktry przed chwil widzielicie wzniesiony w rku
Froda, na gadkiej, niczym nie ozdobionej obrczce mona po dzi dzie odczyta
sowa zapisane przez Isildura, lecz trzeba si zdoby na si woli i wrzuci klejnot na
chwil w ogie. Zrobiem to i odczytaem taki napis: Ash nazg durbatuluk, ash nazg
gimbatul, ash nazg thrakatuluk agh burzum - ishi krimpatul.
Zdumiewajca zmiana zasza w gosie Czarodzieja. Zabrzmia on nagle
gronie, potnie, twardo jak kamie. Jak gdyby cie przesun si przez tarcz
soneczn, cay ganek na mgnienie oka zalega ciemno. Wszystkich dreszcz
wstrzsn, elfy za pozatykay uszy.
- Nigdy jeszcze nikt nie way si w Imladris wymwi sowa w tym jzyku, Gandalfie
Szary! - powiedzia Elrond, kiedy cie pierzchn, a zebranym dech wrci w piersi.
- Miejmy nadziej, e nigdy wicej i nikt tym jzykiem tutaj nie przemwi - odpar
Gandalf. - Mimo to nie bd ci, Elrondzie, przeprasza za to, co zrobiem. Jeli
bowiem ta mowa nie ma rozbrzmiewa wkrtce po wszystkich zaktkach zachodu,
musicie wyzby si wszelkich wtpliwoci i by pewni, e Czarodziej nie omyli si co
do tego Piercienia: to jest klejnot Nieprzyjaciela, zawierajcy jego przewrotn moc;
w nim jest zaklty sekret jego dawnej potgi. Z tamtych Czarnych Lat doszy nas
sowa, ktre podsucha zotnik z Eregionu i ktre mu ujawniy zdrad Saurona.
jeden by wszystkimi rzdzi, Jeden, by wszystkie odnale, Jeden, by wszystkie
zgromadzi i w ciemnoci zwiza...
Wiedzcie te, przyjaciele, e nie tylko tego dowiedziaem si od Golluma. Wzdraga
si, nie chcia mwi, gmatwa swoj opowie, lecz niewtpliwie by w Mordorze, a
tam zmuszono go do wygadania wszystkiego, co mu byo wiadome. Tote
Nieprzyjaciel wie teraz, e Jedyny Piercie zosta odnaleziony, e przechowywa si
dugie lata w Shire. Sudzy Saurona tropili Piercie niemal pod sam prg tego domu,
wkrtce wic Sauron dowie si - jeli ju nie wie w tej chwili - e jego skarb jest tu,
wrd nas.

hwil trwao milczenie, potem odezwa si Boromir:


- Powiadasz, e ten Gollum to mae stworzenie? Moe, ale szkod wyrzdzi
wielk. Co si z nim stao? Na jak skazalicie go kar?
- Na nic gorszego ni uwizienie - odpar Aragorn. - Duo wycierpia. Niechybnie
brano go na tortury, miertelny strach przed Sauronem przytacza mu serce. Co do
mnie, rad jestem, e elfy trzymaj go pod kluczem w Mrocznej Puszczy. To bardzo
zoliwa sztuka, przewrotno daje mu si, jakiej by si nikt nie spodziewa w tak
wychudym i zwidym ciele. Mgby jeszcze wiele nabroi, gdyby by wolny. Nie
wtpi te, e wyprawiono go z Mordoru w jakiej nikczemnej misji.

196

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Biada! Biada! - krzykn Legolas, a na piknej twarzy elfa odmalowaa si gboka


troska. - Pora, widz, na nowiny, z ktrymi mnie tu przysano. Nie s pomylne, lecz
dopiero teraz zrozumiaem, jak grone wydadz si wszystkim tu zebranym.
Smeagol zwany Gollumem uciek!
- Uciek! - zawoa Aragorn. - To zaiste za nowina. Obawiam si, e gorzko tego
poaujemy. Jak si to stao, e plemi Thranduila nie dopenio powierzonego
zadania?
- Nie przez brak czujnoci - rzek Legolas - lecz, by moe, przez zbytek pobaania.
Podejrzewamy te, e jecowi dopomg kto, kto wicej o naszych poczynaniach
wie, ni bymy pragnli. Na yczenie Gandalfa strzeglimy tego stwora dniem i noc,
chocia uprzykrzy nam si bardzo ten obowizek. Gandalf jednak przekonywa nas,
e nie naley traci nadziei na uzdrowienie Golluma, wic serce nie pozwalao
trzyma go stale w podziemnych lochach, gdzie pewnie by znw opady
nieszcznika dawne czarne myli.
- Dla mnie bylicie mniej tkliwi - odezwa si Gloin, a w oczach jego zapali si bysk
na wspomnienie dawnej niewoli w podziemiach krla lenych elfw.
- Daje spokj! - rzek Gandalf. - Prosz ci, mj zacny Gloinie, nie przerywaj. Nie
wracajmy do starych nieporozumie, od lat ju wyjanionych. Jeeli wszystkie
niesnaski dzielce krasnoludy i elfw mamy wyciga na tej radzie, to lepiej od razu
j rozwimy.
Gloin wsta i ukoni si, a Legolas cign dalej:
- W dnie pogodnie wyprowadzalimy Golluma na przechadzk po lesie. Byo tam
drzewo wysokie, rosnce samotnie w pewnej odlegoci od innych, na ktre Gollum
lubi si wdrapywa. Czsto pozwalalimy mu wazi a na najwysze gazie, by
poczu wiee tchnienie wiatru; zawsze jednak zostawialimy wart pod drzewem.
Ktrego dnia Gollum nie chcia zej, a wartownicy nie kwapili si wazi po niego
na drzewo: stwr nauczy si czepia gazi stopami rwnie dobrze jak rkami.
Siedzieli wic pod drzewem do pna w noc.
Tej wanie nocy ciepej, lecz bezksiycowej i bezgwiezdnej napadli nas znienacka
orkowie. Czas jaki trwaa walka, nim ich odparlimy, byo ich bowiem wielu i
atakowali wciekle; przyszli jednak zza gr, nie umieli si porusza w puszczy. Po
bitwie stwierdzilimy, e Gollum znikn, wartownikw za wybito lub uprowadzono.
Wtedy zrozumielimy, e napa miaa na celu odbicie Golluma i e on z gry o niej
wiedzia. Jakim sposobem to uknuto, nie mamy pojcia, lecz Gollum jest przebiegy,
a Nieprzyjaciel ma wielu szpiegw. Wiele zych stworw, wypdzonych w roku
upadku Smoka, powrcio i Mroczna Puszcza znowu staa si siedliskiem za, z
wyjtkiem tej czci, ktr my wadamy.
Nie udao si nam pochwyci zbiega. Znalelimy wrd mnstwa tropw
odcinitych stopami orkw lady jego ng; prowadziy w gb puszczy, na poudnie.
Wkrtce wszake trop si urywa i nie mielimy go szuka dalej, bo zaszlimy ju w
poblie Dol Guldur, a to bardzo grone miejsce i nigdy si tam nie zapuszczamy.
- Ano tak, uciek - rzek Gandalf. - Nie mamy teraz czasu na poszukiwania. Gollum
zrobi, co zechce. Moe jednak odegra jeszcze kiedy rol, o ktrej dzi wcale nie
myli i ktrej mu Sauron nie przeznaczy.
Chc teraz odpowiedzie z kolei na drugie pytanie Galdora. Co si dzieje z
Sarumanem? Co on nam doradza w tej cikiej potrzebie? Musz opowiedzie ca
histori od pocztku, bo na razie tylko Elrond j sysza, a i to jedynie pokrtce;
zaway z pewnoci na decyzjach, ktre mamy dzi powzi. Oto ostatni rozdzia
dotychczasowej historii Piercienia.

197

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Pod koniec czerwca byem w Shire, lecz chmura niepokoju ciya nad moim
sercem, i wybraem si nad poudniow granic tego kraiku, bo przeczuwaem
niebezpieczestwo, ukryte jeszcze przede mn, ale coraz to blisze. Tam doszy
mnie wieci o wojnie i klsce w Gondorze, a gdy usyszaem o Czarnym Cieniu,
zimny dreszcz przeszy mi serce. Nie spotkaem nikogo prcz kilku uciekinierw z
poudnia, lecz miaem wraenie, e gnbi ich jaki strach, o ktrym nie chc mwi.
Pospieszyem z kolei na wschd i na pnoc, wdrujc Zielon ciek; niedaleko od
Bree natknem si na podrnego, siedzcego na przydronym wale, podczas gdy
jego wierzchowiec pas si obok na trawie. By to Radagast Bury, ktry niegdy
mieszka w Rhosgobel, niemal na skraju Mrocznej Puszczy. Naley on do tego
samego co ja bractwa, lecz nie widzielimy si od wielu lat.
Gandalf! - wykrzykn. - Wanie do ciebie jad! Nie znam jednak tych stron.
Dowiedziaem si tylko, e naley ci szuka w jakiej dzikiej okolicy, noszcej
barbarzysk nazw Shire.
Twoje informacje s zgodne z prawd - odpowiedziaem - ale prosz ci, nie
wyraaj si w ten sposb, jeeli spotkasz ktrego z tutejszych obywateli. Znajdujesz
si ju blisko granicy Shireu. Czego sobie ode mnie yczysz? Sprawa z pewnoci
jest pilna. Nigdy nie lubie podrowa, chyba e ci do tego zmuszay wane
powody.
Sprawa jest palca - odrzek mi - a nowiny ze! - Obejrza si, jakby w obawie, e
krzaki maj uszy. - Nazgule! - szepn. - Dziewiciu znw kry po wiecie.
Przeprawili si chykiem przez Rzek i skierowali ku zachodowi. Przybrali posta
jedcw w czerni.
Wtedy zrozumiaem, e tego si wanie lkaem, chocia niewiadomie.
Nieprzyjaciel wida czym si zaniepokoi i gorczkowo dy do jakiego
okrelonego celu - rzek Radagast. - Nie mog tylko zgadn, czego moe szuka w
tak dalekich i odludnych stronach.
Jakie strony masz na myli? - spytaem.
Mwiono mi, e jedcy, gdziekolwiek si zjawi, pytaj o kraj zwany Shire.
O Shire! - powtrzyem i serce mi si cisno. Bo nawet Mdrca moe strach
ogarn, jeli ma stawi czoo Dziewiciu, zjednoczonym pod rozkazami okrutnego
wodza. By on niegdy wielkim krlem i czarownikiem, a dzi wada potg
miertelnej grozy. - Kto ci to mwi i kto ci przysya? - spytaem.
Saruman Biay - odpar Radagast. - Kaza mi rzec, i gotw jest pomc, jeli ci
pomocy trzeba, ale musisz zwrci si do niego bez zwoki, nim bdzie za pno.
Te sowa wzbudziy we mnie nadziej. Albowiem Saruman Biay jest w naszym
gronie najmoniejszy. Radagast to oczywicie bardzo szanowny czarodziej, mistrz w
zmienianiu postaci i barw; zna dobrze wszelkie zioa i zwierzta, a szczeglnie
przyjani si z ptakami. Ale Saruman z dawna bada sztuki uprawiane przez
Nieprzyjaciela, dziki czemu nieraz moglimy je udaremni. Wanie rady Sarumana
pomogy nam ongi wygna Nieprzyjaciela z Dol Guldur. Przypuszczaem wic, e
moe odkry jaki or, zdolny pokona Dziewiciu.
Id do Sarumana - powiedziaem.
Nie zwlekaj ani chwili - odpar Radagast - bo straciem duo czasu na szukanie
ciebie i niewiele go ju zostao. polecono mi, ebym ci znalaz przed letnim
przesileniem, a ten dzie wanie mamy dzisiaj. Nawet jeeli natychmiast ruszysz
najkrtsz drog std, nim dojedziesz, Dziewiciu pewnie zdy odkry w
poszukiwany kraj. Co do mnie, wracam nie czekajc.
Z tymi sowy skoczy na konia i zaraz chcia ruszy w drog.

198

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Chwileczk! - zawoaem. - Bdziemy potrzebowali twojej pomocy i pomocy


wszelkich stworze dobrej woli. Rozelij wieci do zwierzt i ptakw, ktre s z tob
w przyjani. Ka im zbiera wiadomoci, majce zwizek z t spraw, i zanosi je do
Gandalfa i Sarumana. Niech przysyaj gocw do Orthanku.
Zrobi to - odpar i ruszy z kopyta, jakby go Dziewiciu gonio.

ie mogem natychmiast pj jego ladem. Miaem za sob dug jazd tego


dnia i byem zmczony nie mniej od konia, a chciaem te rozway
pooenie. Przenocowaem w Bree i doszedem do wniosku, e nie mog
traci czasu na wstpowanie do Shire'u. Nigdy w yciu nie popeniem ciszego
bdu! Napisaem jednak do Froda list i powierzyem jego wysanie wacicielowi
gospody, memu przyjacielowi. O wicie ruszyem w drog i po dugiej podry w
kocu dojechaem do siedziby Sarumana. Znajduje si ona daleko na poudniu, w
Isengardzie, w kocu acucha Gr Mglistych, opodal Bramy Rohanu. Boromir moe
nam wyjani, e jest to ogromna, otwarta dolina midzy Grami Mglistymi a
pnocnym kracem Ered Nimrais, Biaych Gr jego ojczyzny. Isengard to obrcz
nagich ska zamykajcych zwartym murem kotlin, porodku ktrej wznosi si
Kamienna Wiea zwana Orthankiem. Nie Saruman j zbudowa, lecz ludzie z
Numenoru przed wielu laty; pitrzy si wysoko i ma mnstwo skrytek, mimo to nie
wyglda na dzieo przemylnych rk. Nie ma do niej innego dostpu ni przez mur
Isengardu, w ktrym istnieje jedna jedyna brama.
Stanem u tej bramy pnym wieczorem; jest to potny sklepiony tunel w skale,
zawsze obstawiony przez strae. Wartownicy jednak byli uprzedzeni o moim
przyjedzie i oznajmili, e Saruman mnie oczekuje. Wjechaem pod sklepienie, a
kiedy brama cicho zamkna si za mn, ogarn mnie nagle strach, chocia nie
rozumiaem jego powodw.
Podjechaem pod wie, do stp schodw; Saruman wyszed na moje spotkanie i
poprosi na gr do swojej piknej komnaty. Na palcu mia piercie.
A wic jeste, Gandalfie! - rzek z powag, lecz w jego renicach bysna biaa
skra, jakby w sercu przyczai si zimny miech.
Jestem - odparem. - Przybyem po twoj pomoc, Sarumanie Biay.
Wydao mi si, e wzdrygn si gniewnie, syszc to miano.
Czy to aby prawda, Gandalfie Szary? - spyta szyderczo. - Szukasz pomocy?
Niesychana to rzecz, by o pomoc prosi Gandalf Szary, mdrzec taki uczony i
przebiegy, co zwyk krci si po wiecie i miesza do wszystkiego, do swoich i nie
swoich spraw.
Patrzyem na niego zdumiony.
Jeeli si nie myl - odpowiedziaem - dziej si teraz na wiecie rzeczy, ktre
wymaga bd zjednoczenia wszystkich naszych si.
By moe - odpar - ale poniewczasie wpade na t myl. Ciekaw jestem, od jak
dawna taisz przede mn, cho jestem gow Rady, sprawy najwyszej wagi? Co ci
dzi sprowadza z twojej kryjwki w Shire?
Dziewiciu pokazao si znw - odrzekem. - Przeprawili si przez Rzek. Tak mwi
Radagast.
Radagast Bury! - zamia si Saruman nie kryjc ju pogardy. - Radagast-ptasznik!
Radagast-prostak! Radagast-dure! A przecie starczyo mu dowcipu, eby odegra
rol, ktr mu wyznaczyem. Przybye, Gandalfie, a to wanie chciaem osign
wysyajc Radagasta. Jeste i zostaniesz tutaj, Gandalfie Szary, do koca swoich
dni. Albowiem ja jestem Saruman-Mdrzec, Saruman-twrca piercieni, Saruman
wielu barw.

199

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Spojrzaem wtedy na niego i zobaczyem, e szaty, ktre zrazu wydaway si biae,


wcale nie s biae, lecz utkane z wszystkich kolorw i mieni si, grajc barwami
olniewajco przy kadym poruszeniu fad.
Wolaem ci z bieli - powiedziaem.
Biel! - krzykn drwico. - Biel dobra jest tylko na pocztek. Bia tkanin mona
ufarbowa. Bia kartk mona zapisa. Biae wiato mona rozszczepi.
Ale wtedy przestaje by biae - odparem. - A kto psuje jak rzecz, eby lepiej
pozna jej istot, ten zbacza ze cieek mdroci.
Nie przemawiaj do mnie tak, jak zwyke mwi do gupcw, z ktrymi si
przyjanisz - powiedzia Saruman. - Nie sprowadziem ci tutaj, by sucha twoich
nauk, ale po to, eby ci da do wyboru dwie drogi.
Wyprostowa si i zacz deklamowa tak, jakby wygasza z dawna przygotowan
mow:
Dawne Dni przeminy. rednie Dni przemijaj. witaj Dni Nowe. Czas elfw ju
si skoczy, zblia si nasz czas: wiat ludzi, ktrymi my powinnimy rzdzi. Na to
wszake trzeba nam potgi, bymy we wszystkim mogli narzuci swoj wol, a to dla
dobrych celw, ktre jedynie Mdrcy umiej dostrzec.
Suchaj mnie, Gandalfie, stary przyjacielu i pomocniku mj! rzek zbliajc si do
mnie i agodzc ton gosu. Powiedziaem: my, albowiem rzdzi bdziemy obaj,
jeeli zechcesz ze mn si sprzymierzy. Nowa potga ronie. Przeciw niej dawni
sojusznicy i dawne rodki nic nie wskraj. Nie mona pokada nadziei w elfach ani
w wymierajcym Numenorze. Jedna tylko droga jest przed tob, przed nami.
Przyczmy si do nowej potgi. Tak nakazuje mdro, Gandalfie. To droga nadziei.
Lada dzie tamta potga zatryumfuje, a ci, ktrzy przyczyni si do jej zwycistwa,
otrzymaj hojne nagrody. Kiedy potga ta wzronie, wraz z ni wzrosn jej
wyprbowani sprzymierzecy, a Mdrcy, jak ty i ja, z czasem potrafi j ca
opanowa i kierowa jej dziaaniem. Bdziemy musieli przeczeka cierpliwie, tai
nasze prawdziwe myli na dnie serca, moe opakiwa niegodziwoci, ktrych nie da
si unikn po drodze, majc wszake wci na oku godny, wzniosy, ostateczny cel:
Wiedz, Wadz, ad co dotychczas daremnie usiujemy osign, bo
przeszkadzaj nam, zamiast pomaga, nasi sabi lub gnuni przyjaciele. Nie wymaga
to wikszych zmian naszych celw ktrych te nie zmienimy lecz tylko zmiany
rodkw.
Sarumanie odparem syszaem ju podobn mow, lecz jedynie w ustach
wysannikw Mordoru, ktrzy prbowali omami niewiadome umysy. Nie mog
uwierzy, e mnie sprowadzi z daleka po to tylko, by mczy moje uszy.
Spojrza na mnie z ukosa i milcza chwil, jakby si namyla.
Widz, e droga rozsdku nie zyskaa twojego uznania rzek. A moe
wstrzymujesz si z wyborem? Wstrzymujesz si, bo kto wie, czy nie ma lepszego
wyjcia? Zbliy si i pooy swoj dug do na moim ramieniu. Czemu by nie?
szepn. Piercie Wadzy! Gdybymy nim rozporzdzali, potga przeszaby w
nasze rce. Oto, po co ci naprawd wezwaem. Mam bowiem wiele par oczu na
swoje usugi i jestem przekonany, e ty wiesz, gdzie si znajduje w klejnot. Nie myl
si, prawda? Dlaczeg to Dziewiciu dopytuje si o Shire? Co ty masz wci do
roboty w tym kraiku?
Kiedy to mwi, oczy mu nagle zapony podliwoci, ktrej nie zdoa ukry.
Sarumanie powiedziaem odsuwajc si od niego. Jedynym Piercieniem moe
rozporzdza tylko jedna rka, wiesz to dobrze, nie zadawaj wic sobie trudu
mwic my. Nie, ja Piercienia nie wydam, nic ci o nim nie powiem, skoro ju
poznaem twoje myli. Bye gow Rady, lecz teraz odsonie wreszcie swoje

200

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

prawdziwe oblicze. Rozumiem ju, mam do wyboru podda si Sauronowi albo tobie.
Nie pjd adn z tych dwch drg. Czy masz trzeci do ofiarowania?
Saruman by teraz zimny i grony.
Tak odpar. Nie spodziewaem si, by wybra rozumnie, nawet we wasnym
interesie. Daem ci mimo to moliwo przyjcia mi z pomoc dobrowolnie, bo w ten
sposb oszczdziby sobie duo cierpie i kopotw. Trzecia droga? Zostaniesz
tutaj a do koca.
Do jakiego koca?
Pki nie wyznasz mi, gdzie jest Jedyny Piercie. Znajd pewnie rodki, eby ci
rozwiza jzyk. Ale dopty, dopki nie odszukam Piercienia bez twojej pomocy,
dopki pniej Wadca nie bdzie mg powici cennego czasu na atwiejsze
sprawy, takie jak na przykad obmylenie stosownej zapaty dla Gandalfa Szarego za
jego opr i zuchwalstwo.
To si moe okaza wcale nieatwe rzekem, ale on wymia mnie, wiedzc, e to
s czcze sowa.

awlekli mnie na szczyt wiey i zostawili samego na miejscu, z ktrego


Saruman zazwyczaj ledzi gwiazdy. Nie ma stamtd innego zejcia jak
wskimi schodami o tysicu szczebli, a dolina wydaje si z gry bardzo
odlega. Patrzc w ni, zobaczyem, e gdzie dawniej byo zielono i piknie, teraz
ziay szyby i dymiy kunie. Wilki i orkowie zaludnili Isengard, bo Saruman na wasn
rk gromadzi wielk armi, rywalizujc z Sauronem, ktremu jeszcze si nie odda
na sub. Znad warsztatw bi czarny dym i spowija mury wiey Orthank. Staem
samotny na wyspie pord morza chmur. Nie byo dla mnie ucieczki, dni pdziem
gorzkie w tej niewoli. Kostniaem z zimna, na ciasnym tarasie ledwie par krokw
mogem zrobi, rozmylajc w zgnbieniu o jedcach, ktrzy dyli na pnoc.
Nie wtpiem, e Dziewiciu naprawd kry po wiecie, jakkolwiek nie sowa
Sarumana, ktre mogy by kamstwem, przekonay mnie o tym. Na dugo przed
przybyciem do Isengardu spotykaem wrd swoich wdrwek znaki nieomylne.
Serce moje drczy lk o przyjaci z Shireu, a jednak nie straciem resztek nadziei.
Mylaem, e moe Frodo wyruszy w drog niezwocznie, posuszny naleganiom
mojego listu, i dotar do Rivendell, zanim okrutni przeladowcy odnaleli jego trop.
Ale zarwno lk, jak nadzieja okazay si nieuzasadnione. Nadziej bowiem
opieraem na pewnym grubasie z Bree, a lk na przewiadczeniu o chytroci
Saurona. Tymczasem grubas handlujcy piwem mia za wiele na gowie, a moc
Saurona nie bya jeszcze tak wielka, jak j mj strach malowa. Lecz zamknitemu w
murach Isengardu samotnemu winiowi nieatwo byo uwierzy, e w dalekim Shire
szczcie zawiedzie owcw, przed ktrymi wszystko, co yje, ucieka lub pada.
- Widziaem ci! krzykn Frodo. Chodzie tam i sam. Ksiyc byszcza na
twoich wosach.
Gandalf umilk i w zdumieniu spojrza na hobbita.
- Widziaem to tylko we nie rzek Frodo ale teraz nagle sobie ten sen
przypomniaem. Jako mi zupenie wylecia z pamici. Byo to do dawno, wkrtce
po opuszczeniu Shireu.
- W takim razie sen zamarudzi po drodze odpar Gandalf jak si sam za chwil
przekonasz. Znajdowaem si tedy w okropnym pooeniu. Kto mnie zna, ten
powiadczy, e nieczsto zdarzay si w moim yciu rwnie cikie terminy i e
nieatwo godz si z tak dol. Gandalf Szary zowiony niby mucha w zdradzieckie
pajcze sida! Ale nawet najsprytniejszy pajk usnuje niekiedy bodaj jedn sab
nitk.

201

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Pocztkowo lkaem si, e Radagast take si zaama; Saruman niewtpliwie


chcia mi ten lk zaszczepi. Lecz podczas krtkiego spotkania nie zauwayem w
gosie i oczach Radagasta nic podejrzanego. Gdybym co takiego wyczu, nie
kwapibym si do Isengardu wcale albo przynajmniej zachowabym wicej
ostronoci. Saruman to rozumia, tote zatai przed wysannikiem swoje prawdziwe
zamiary i oszuka go. Zreszt w aden sposb nie udaoby si zacnego Radagasta
przekabaci i namwi do zdrady. W dobrej wierze powtrzy mi wezwanie i
dlategom go posucha. Ale dziki temu rwnie cay plan Sarumana zawid.
Radagast nie widzia powodu, by nie speni mojej proby: pojecha do Mrocznej
Puszczy, gdzie z dawien dawna ma mnstwo przyjaci. Grskie ory obleciay kawa
wiata i wypatrzyy niemao: wilcze wiece, cigajce zastpy orkw i Dziewiciu
Jedcw krccych si po kraju. Zasyszay te nowin o ucieczce Golluma. No, i
wysay do mnie gocw z tymi wiadomociami.
Tak si stao, e u schyku lata pewnej ksiycowej nocy najmiglejszy z orw,
Gwaihir Pdziwiatr, nieoczekiwanie zjawi si nad Orthankiem. Ujrza mnie stojcego
na szczycie wiey. Przemwiem do niego i ptak, nim go Saruman spostrzeg, unis
mnie w powietrze; kiedy wilki i orkowie wypadli za bram w pogo, byem ju daleko
poza krgiem Isengardu.
Jak daleko moesz mnie zanie? spytaem Gwaihira.
Mog ci nie wiele mil odpar nie polec jednak z tob na koniec wiata.
Wysano mnie jako goca, nie jako tragarza.
W takim razie trzeba mi wierzchowca, ktry biega po ziemi rzekem i to lotnego,
bo nigdy jeszcze nie byo mi tak pilno, jak teraz.
Jeli tak, to zanios ci do Edoras, gdzie w paacu mieszka wadca Rohanu
powiedzia orze. To niezbyt daleko.
Ucieszyem si, bo w Riddermarchii Rohanu mieszkaj Rohirrimowie, mistrzowie
koni, i na caym wiecie nie ma lepszych wierzchowcw ni te, ktre oni hoduj w
rozlegej dolinie midzy Grami Mglistymi a Biaymi.
Jak mylisz, czy ludziom z Rohanu mona zaufa? spytaem Gwaihira, bo zdrada
Sarumana podkopaa moj ufno.
Pac haracz w koniach odpar orze i co rok l ich wiele do Mordoru. Takie
przynajmniej kr pogoski. Nie s wszake dotychczas ujarzmieni. Lecz jeli, jak
powiadasz, Saruman si sprzeniewierzy, los Rohanu pewnie wkrtce bdzie
przypiecztowany.

rzed witem Gwaihir wyldowa ze mn w Rohanie. Ale przewlekem zbytnio


moj opowie, wic dokocz jej pokrtce. W Rohanie ju si czuo wpyw
zych si i kamstw Sarumana. Krl nie chcia uwierzy w moje przestrogi.
Poprosi mnie, bym wybra sobie jednego konia i co prdzej odjecha. Wybraem
wierzchowca wedle swego gustu, lecz krlowi wcale si mj wybr nie spodoba.
Wziem bowiem najlepszego rumaka, jaki by w tym kraju, a na caym wiecie nie
spotkaem konia, ktry by si z nim mg rwna.
- Musi to by wspaniae zwierz rzek Aragorn. A chocia wam inne nowiny
wydadz si pewnie groniejsze, mnie nade wszystko smuci, e Sauron dostaje
haracz z Rohanu. Nie byo tak, gdym po raz ostatni bawi w tym kraju.
- I teraz tak nie jest odezwa si Boromir. Mog przysic! To garstwa szerzone
przez wrogw. Znam Rohaczykw, ludzi mnych i prawych, wiernych naszych
sojusznikw osiadych na ziemi przed wiekami od nas otrzymanej.
- Cie Mordoru pada daleko rzek Aragorn. Saruman ugi si pod nim. Rohan
jest zagroony. Kto wie, co tam zastaniesz po powrocie.

202

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Na pewno nie to odpar Boromir by Rohaczycy ratowali wasne ycie za cen


koni. Miuj je prawie jak rodzone dzieci. Nie bez racji, bo konie te pochodz ze
stepw pnocy, z krainy, gdzie cie nigdy nie siga, i wywodz si tak samo jak ich
panowie z prastarych czasw wolnoci.
- Prawd mwisz! rzek Gandalf. A jeden z tych koni godzien jest rebcw, jakie
si rodziy o poranku wiata. Rumaki Dziewiciu nie mog si z nim mierzy: nie zna
zmczenia, miga jak wiatr. Przezwano go Gryf. Za dnia sier jego lni srebrzycie,
a noc przybiera barw cienia, tak e ko w przemyka niewidzialny. Chd ma nad
podziw lekki. Nigdy jeszcze nie dwiga czowieka, lecz ja go oswoiem i nis mnie
tak rczo, e przybyem do Shireu w tym samym dniu, w ktrym Frodo znalaz si na
Kurhanach, chocia wyruszyem w Rohanu, kiedy on opuszcza Hobbiton.
Pdziem, ale strach rs w moim sercu. Znalazszy si na pnocy, usyszaem wieci
o jedcach, a chocia z kadym dniem zyskiwaem nad nimi przewag, wci
jeszcze mnie wyprzedzali. Wiedziaem ju, e Dziewiciu rozdzielio si: kilku zostao
pod wschodni granic, opodal Zielonej cieki, reszta wkrada si do Shireu od
poudnia. Dotarem do Hobbitonu i nie zastaem ju Froda, pogadaem tylko z
Dziadkiem Gamgee. Duo mwi, lecz nie bardzo do rzeczy. Najwicej mia do
powiedzenia o przywarach nowych wacicieli Bag End. Nie lubi zmian oznajmi
kto by je lubi w moim wieku, a ju zmian na gorsze cierpie nie mog. Na gorsze!
powtrzy kilka razy. Pewnie, e co gorsze, to ze rzekem mu wic ci ycz,
eby najgorszego nie doczeka. Z caej tej gadaniny dowiedziaem si w kocu, e
Frodo opuci dom przed niespena tygodniem i e tego samego wieczora Czarny
Jedziec by na Pagrku. Odjechaem stamtd w strachu. Dotarem do Bucklandu,
gdzie zastaem wielkie wzburzenie i ruch taki, jakby kto kij wetkn w mrowisko.
Pospieszyem do Ustroni: dom na ocie otwarty, pusty, lecz na progu lea
porzucony paszcz i poznaem w nim wasno Froda. Tracc nadziej, nie
zatrzymaem si ani dnia, by zasign jzyka, a szkoda, bo mogem usysze nieco
bardziej pocieszajce wieci. Ruszyem co prdzej ladem jedcw. Nieatwo go
byo wytropi, bo rozbiega si w rne strony i nieraz byem w rozterce. Zdawao mi
si jednak, e jeden z jedcw, a koe nawet dwch zmierzao w kierunku Bree.
Pojechaem wic tamtdy, obmylajc w duchu zniewagi, ktrymi obrzuc waciciela
gospody. Jeli z jego winy wynika ta zwoka mwiem sobie stopi na nim cae
sado. Upiek starego durnia na wolnym ogniu. On te, jak si okazao, wcale si
czego innego po mnie nie spodziewa, bo na mj widok pad plackiem i zacz
topnie w oczach.
- Co z nim zrobi? krzykn Frodo przeraony. By dla nas bardzo poczciwy i
stara si jak mg.
Gandalf si rozemia.
- Nic si nie bj! rzek. Nie gryzem, a nawet szczekaem niewiele. Tak mnie
uradoway nowiny, ktre od Butterbura usyszaem, gdy wreszcie przesta si trz,
e uciskaem poczciwca. Nie rozumiaem na razie, jak si to wszystko stao, ale
usyszaem przynajmniej, e poprzedni noc spdzie w Bree i e rankiem
wyruszye w dalsz drog w towarzystwie Obieywiata.
Obieywiat! krzyknem z uciechy.
Tak, panie, tak, niestety rzek Butterbur biorc to za okrzyk grozy. Obieywiat
wlizn si midzy nich, chocia broniem jak mogem, oni za dopucili go zaraz do
kompanii. W ogle dziwnie si zachowywali tutaj przez cay czas pobytu, miem
powiedzie, e bardzo samowolnie.
Ach, ty ole, ty gupcze! Po trzykro zacny i ukochany Barlimanie! powiedziaem.To to najpomylniejsza nowina od dnia przesilenia letniego, warta co najmniej

203

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zotego talara! Oby twoje piwo zyskao czarodziejskie zalety i niezrwnany smak na
siedem nastpnych lat! Dzi mog wreszcie noc przespa spokojnie, co mi si od
niepamitnych czasw ju nie zdarzyo.
Przenocowaem zatem u Butterbura rozwaajc, gdzie si podziali jedcy; w Bree
bowiem, o ile mogem si dowiedzie, dotychczas zauwaono tylko dwch. W cigu
nocy wszake zdobyem dalsze wieci. Piciu, jeli nie wicej, zjawio si od zachodu
i przemkno niby huragan przez Bree rozwalajc bramy. Po dzi dzie tamtejsza
ludno dry ze strachu i oczekuje koca wiata. Wstaem o brzasku i ruszyem za
nimi.
Pewnoci nie mam, lecz wydaje mi si niewtpliwe, e to byo tak: wdz skry si na
poudnie od Bree, wysyajc dwch jedcw do tego miasteczka, a czterech
pchnwszy do Shire. Jedni i drudzy, nie osignwszy celu ani w Bree, ani w Ustroni,
wrcili do wodza z meldunkiem o porace, wskutek czego aden z jedcw nie
pilnowa chwilowo gocica, nad ktrym czuwali tylko szpiedzy. Wdz kaza zaraz
kilku podwadnym ruszy na wschd, nie drog jednak, lecz n przeaj, sam za z
reszt oddziau cwaem pogna gocicem w wielkiej furii.
Puciem si zawrotnym galopem ku Wichrowemu Czubowi i stanem tam przed
zachodem soca drugiego dnia od wyjazdu z Bree, ale tamci mnie wyprzedzili.
Zrazu cofnli si, wyczuwajc mj gniew i nie wac si stawi mi czoa, pki soce
wiecio na niebie. Noc wszake zbliyli si i oblegli mnie na szczycie, w krgu
starych ruin Amon Sul. Przeyem tam cikie godziny. Takich byskawic i pomieni,
jak owej nocy, nie widziano na Wichrowym Czubie od zamierzchych czasw, kiedy
to zapalano na wzgrzu wojenne sygnay.
O wicie wymknem si z okrenia i uciekem na pnoc. Wicej nic zdziaa nie
mogem. Nie sposb byo odnale ci, Frodo, wrd dzikich krain, a zreszt nie
miaoby sensu szuka, skoro Dziewiciu nastpowao mi na pity. Musiaem zda
wszystko na Aragorna. Miaem nadziej, e odcign chocia paru jedcw od
pogoni za tob i e dotr wczeniej do Rivendell, by std wysa ci odsiecz.
Rzeczywicie czterech jedcw ruszyo moim tropem, wkrtce jednak zawrcili
zmierzajc, jak si zdawao, w stron brodu. Bd co bd wyszo to wam na dobre,
bo zamiast Dziewiciu, tylko Piciu wzio udzia w nocnej napaci na wasz obz.
Nadkadajc drogi, i to uciliwej, w gr brzegiem Szarej Wody, przez Wrzosowiska
Etten, a pniej z powrotem ku poudniowi, dotarem w kocu tutaj. Szedem od
Wichrowego Czuba niemal dwa tygodnie, konno bowiem nie mgbym si przedosta
przez gry i skaki trollw, tote odesaem Gryfa krlowi; zaprzyjaniem si z tym
wierzchowcem serdecznie, wiem, e stawi si na wezwanie, gdybym go znw
potrzebowa. Przybyem wic do Rivendell zaledwie o tydzie wczeniej ni wy z
Piercieniem, ale na szczcie wieci o grocych wam niebezpieczestwach ju
tutaj dotary przede mn.
Na tym, mj Frodo, kocz swoj relacj. Elronda i reszt obecnych przepraszam, e
si tak szeroko rozwiodem. Lecz po raz pierwszy zdarzyo si, e Gandalf nie
dotrzyma obietnicy i nie stawi si na umwione miejsce i por. Uwaaem, e winien
jestem usprawiedliwienie powiernikowi Piercienia z tak niezwykego wypadku. A
wic caa historia, od pocztku do koca, zostaa opowiedziana. Zebralimy si tutaj
wszyscy, a Piercie jest wrd nas. Nie zbliylimy si jednak ani o krok od
istotnego celu. Co zrobimy z Piercieniem?

alega cisza. Potem odezwa si Elrond.


- Za to nowina, e Saruman zdradzi rzek bo mu ufalimy i zna
najtajniejsze sprawy naszej Rady. Niebezpieczna to rzecz zgbia sztuk

204

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wroga, choby w najlepszej intencji! Ale podobne zdrady i upadki znamy, niestety, z
przeszoci. Najbardziej ze wszystkich zdumiaa mnie opowie Froda. Niewiele
miaem do czynienia z hobbitami, jeli nie liczy tu obecnego Bilba. Okazuje si, e
Bilbo nie jest takim niezwykym wyjtkiem, jak sdziem dotychczas. wiat bardzo si
zmieni od czasu, gdy po raz ostatni podrowaem zachodnimi szlakami.
Upiory Kurhanw znamy pod rnymi imionami, o Starym Lesie wiele syszelimy
legend; to, co z niego po dzi dzie przetrwao, jest tylko resztk pnocnego
skrawka dawnej puszczy; byy czasy, gdy wiewirka skaczc z drzewa na drzewo
moga przewdrowa z miejsca, gdzie teraz ley Shire, do Dunlandu pooonego na
zachd od Isengardu. Ongi podrowaem po tych okolicach i widziaem tam
mnstwo strasznych i dziwnych rzeczy. Zapomniaem jednak o Bombadilu; jeli nie
myl si, chodzi o tego samego cudaka, ktry krci si po lasach i grach przed
wiekami, a wwczas ju by najstarszy wrd starcw. Nosi wtedy inne imi.
Zwalimy go Iarwain Ben-adar, co znaczy: najstarszy i nie majcy ojca. Rne
plemiona nazyway go zreszt rozmaicie: krasnoludy Fornem, a ludzie z pnocy
Oraldem, inni jeszcze inaczej. Wielki to dziwak, lecz kto wie, czy nie naleao go
wezwa na nasz Rad.
- Nie przyszedby rzek Gandalf.
- Moe nie za pno jeszcze, by posa po Bombadila goca i uzyska jego pomoc?
spyta Erestor. On, jak si zdaje, ma wadz nawet nad Piercieniem.
- Suszniej byoby powiedzie, e Piercie nad nim wadzy nie ma odpar Gandalf.
Bombadil sam jest sobie panem. Nie moe jednak odmieni istoty Piercienia ani
te unicestwi jego wadzy nad innymi. Zreszt Bombadil zamkn si w maym
kraiku, ktrego granice sam wyznaczy, chocia nikt prcz niego ich nie widzi. Moe
czeka na inne czasy, w kadym razie nie chce si poza swoj dziedzin wychyla.
- Za to w jej obrbie nic go, jak wida, nie przeraa rzek Erestor. Moe by si
zgodzi wzi Piercie na przechowanie i w ten sposb unieszkodliwi go na
zawsze.
- Nie odpar Gandalf tego chtnie si nie podejmie. Zrobiby to moe, gdyby go
wszystkie wolne plemiona wiata poprosiy, lecz nie zrozumiaby wagi zadania.
Gdybymy powierzyli mu Piercie, prdko by o nim zapomnia, a prawdopodobnie
wyrzuciby go nawet. Rzeczy tego rodzaju nie trzymaj si gowy Bombadila. Byby
bardzo niepewnym powiernikiem, a to chyba rozstrzyga.
- W kadym razie powiedzia Glorfindel przesyajc Bombadilowi Piercie
odroczylibymy tylko straszny dzie. Bombadil mieszka daleko std. Nie udaoby si
zawie tam Piercienia niepostrzeenie, ktry ze szpiegw z pewnoci by to
wyledzi. A gdyby nawet si udao, Wadca Piercienia wczeniej czy pniej wytropi
kryjwk i ca swoj potg skieruje na to miejsce. Czy Bombadil samotnie oparby
si jego potdze? Myl, e nie. Myl, e w kocu, jeli reszta wiata zostanie
podbita, ulegnie take Bombadil. Ostatni tak jak ongi by pierwszy. A wtedy
zapanuje Noc.
- Znam Iarwaina niemal tylko z imienia rzek Galdor sdz jednak, e Glorfindel
ma racj. Nie w Tomie Bombadilu znajdziemy moc zdoln pokona naszego
Nieprzyjaciela, chyba e t moc jest sama ziemia. Ale widzimy przecie, e Sauron
umie drczy i niszczy nawet gry. Ile mocy zachowao si po dzi dzie na
wiecie, tyle jej skupia si tylko w nas, zebranych w imladris, wok Kirdana w
Przystani i w Lorien. Czy jednak oni i my znajdziemy do siy, eby przeciwstawi
si Nieprzyjacielowi, kiedy Sauron z kolei zaatakuje nas, zburzywszy wszystko inne
na wiecie?
- Ani mnie, ani tamtym rzek Elrond nie starczy si.

205

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Jeeli wic nie moemy przed wrogiem obroni Piercienia si powiedzia


Glorfindel pozostaj dwa sposoby, ktrych trzeba sprbowa: wysa Piercie za
Morze albo go zniszczy.
- Lecz Gandalf objawi nam, i adna ze znanych nam sztuk nie zdoa zniszczy
Piercienia odpar Elrond ci za, ktrzy mieszkaj za Morzem, nie zgodz si go
przyj. Na szczcie czy na zgub, Piercie naley do rdziemia. My, ktrzy po
dzi dzie tu yjemy, musimy nim rozporzdzi.
- A wic rzek Glorfindel rzumy go w odmt Morza, niech si stanie prawd
Sarumanowe kamstwo. Teraz bowiem jasno rozumiemy, e nawet wwczas, gdy
Saruman jeszcze uczestniczy w Radzie, noga jego staa ju na bdnej ciece.
Wiedzia, e Piercie nie przepad na zawsze, ale chcia, abymy w to uwierzyli,
albowiem ju wtedy zacz go poda dla siebie. Czsto wszake prawda ukrywa
si pod paszczem kamstwa: na dnie Morza Piercie bdzie bezpieczny.
- Nie na zawsze odpar Gandalf. W odmtach wd yj rne stwory, a zreszt
morza i ldy zmieniaj swoje granice. Nie jest za naszym zadaniem troska o jedno
tylko lato ani o czas kilku ludzkich pokole, ani nawet o nasz er wiata.
Powinnimy dy do zaegnania groby raz na zawsze, choby nadzieja zdawaa
si ponna.
- Nie osigniemy tego celu na szlaku do Morza powiedzia Galdor. Jeeli powrt
do Iarwaina uznalimy za nazbyt niebezpieczny, jeszcze groniejszy byby teraz bieg
ku Morzu. Serce mi szepce, e Sauron, skoro si dowie o ostatnich wydarzeniach,
bdzie nas wypatrywa na zachodnich szlakach. A dowie si wkrtce. Dziewiciu
stracio swoje rumaki, to prawda, lecz dziki temu nie zyskamy nic prcz krtkiego
wytchnienia, pki jedcy nie znajd nowych, jeszcze ciglejszych wierzchowcw.
Jedynie zachwiana potga Gondoru stoi dzi midzy nim a zwyciskim pochodem
wzdu wybrzey na pnoc. A jeli Sauron nadcignie i osaczy biae wiee oraz
przystanie, zamknie si dla elfw droga ucieczki przed rosncym cieniem, ktry
zalegnie rdziemie.
- Nieprdko wrg wyruszy w ten zwyciski pochd rzek Boromir. Gondor si
chwieje, powiadasz. Ale jeszcze trwa, a nawet u schyku swej potgi ma jeszcze
wielk si.
- Lecz strae Gondoru ju dzi nie zdoay zagrodzi drogi Dziewiciu odpar
Galdor. Nieprzyjaciel moe te znale inne drogi, nie strzeone przez Gondor.
- Zatem rzek Erestor mamy do wyboru tylko dwa sposoby, jak susznie mwi
Glorfindel: albo ukry Piercie na wieki, albo go zniszczy. Oba wszake
przerastaj nasze siy. Kt t szarad rozwie?
- Nikt z tu obecnych z powag odpar Elrond. A w kadym razie nikt nie zdoa
przepowiedzie, co nas czeka, jeli wybierzemy jeden z tych sposobw. Lecz zdaje
mi si jasne, ktr drog i powinnimy. Szlak na zachd jest z pozoru atwiejszy.
Dlatego wanie musimy si go wyrzec. Bdzie obstawiony. Zbyt wiele razy elfy
uciekay t drog. Dzi, w tej najciszej potrzebie, przystoi nam droga
najtrudniejsza, nieprzewidziana. W niej nasza nadzieja... jeeli jeszcze wolno mie
nadziej. Trzeba i prosto w paszcz niebezpieczestwu: do Mordoru. Trzeba
Piercie cisn w Ogie.

nowu zapado milczenie. Nawet pod dachem tego jasnego domu, nawet
patrzc w soneczn dolin pen szumu rdlanej wody Frodo czu w sercu
miertelne ciemnoci. Boromir poruszy si i Frodo spojrza na niego: rycerz
krci w palcach ogromny rg i marszczy czoo. Wreszcie si odezwa:

206

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie mog tego wszystkiego poj. Saruman jest zdrajc, czy jednak nie mia
przebyskw mdroci? Dlaczego mwimy wci o ukryciu albo zniszczeniu
Piercienia? Dlaczego nie powiemy sobie, e Wielki Piercie wpad nam w rce,
aby nas wesprze w najwikszej potrzebie? Majc jego potg, Wolni Wadcy
Wolnych mogliby niechybnie pokona Nieprzyjaciela. Myl, e on tego wanie
najbardziej si lka. Ludzie z Gondoru s waleczni, nigdy si nie poddadz, lecz
przemoc wroga moe ich zmiady. Mstwu trzeba siy i ora. Nieche Piercie
bdzie naszym orem, jeeli ma t moc, ktr mu przypisujecie. Wemy go sobie i
ruszajmy miao po zwycistwo.
- Niestety! odpar Elrond. Nie moemy uy Piercienia Wadzy. Wiemy to a
nazbyt dobrze. Jest wasnoci Saurona, jego, wycznie jego dzieem, na wskro
zym. Moc Piercienia, Boromirze, tak jest wielka, e nikt nie moe nim rozporzdza
wedle swojej woli, chyba tylko ten, kto i bez niego mia wasn moc. Ale tym, co j
maj, Piercie grozi jeszcze okrutniejszym niebezpieczestwem. Ju sama ch
posiadania go upadla serce. Pomyl o Sarumanie. Gdyby ktry z Mdrcw z
pomoc Piercienia i dziki swej sztuce obali wadz Mordoru, sam zasiadby na
tronie Saurona i ujrzelibymy nowego pana Ciemnoci. Oto jeden wicej powd, dla
ktrego trzeba Piercie zniszczy, pki bowiem istnieje na wiecie, pty groba wisi
nawet nad Mdrcami. Nic nie jest ze na pocztku. Sauron sam nie zawsze by zy.
Lkam si odesa Piercie do jakiejkolwiek kryjwki. Nie wzibym go za adn
cen, by uy jego potgi.
- Ani ja rzek Gandalf.
Boromir patrza na nich z powtpiewaniem, lecz skoni gow.
- Niech tak bdzie powiedzia. A wic Gondor musi zaufa takiej broni, jak
posiada. Moe Miecz-ktry-zosta-zamany odeprze nawa, jeli rka, co nim wada,
odziedziczya nie tylko ten or, lecz take mstwo krlw wrd ludzi.
- Kt to wie? rzek Aragorn. Ale przyjdzie dzie, e poddamy j prbie.
- Oby ten dzie nie kaza nam czeka na siebie zbyt dugo odpar Boromir. Nie
prosiem o pomoc, lecz bardzo jaj nam potrzeba. Dodaaby nam otuchy myl, e inni
take walcz wszystkimi siami, jaki im s dane.
- A wic nabierzcie otuchy powiedzia Elrond. S na wiecie inne potgi i
krlestwa, o ktrych nic nie wiecie, bo s przed wami ukryte. Wielka Anduina
przepywa przez wiele krajw, nim dobiegnie do Argonath i do bram Gondoru.
- A jednak byoby moe dla wszystkich lepiej odezwa si krasnolud Gloin gdyby
wszystkie siy zjednoczyy si, a moc kadego ze sprzymierzecw posuya
wsplnym poczynaniom. S moe inne piercienie, nie tak zdradzieckie, ktrych by
mona uy w naszej sprawie. Siedem jest straconych dla nas, chyba e Balin
odnalaz piercie Throra, ostatni z Siedmiu, ten, o ktrym such zagin, odkd Thror
poleg w Morii. Mog wam teraz wyzna prawd: prcz innych pobudek wanie
nadzieja na odszukanie tego Piercienia skonia Balina do odejcia spod gry.
- Balin nie znajdzie w Morii Piercienia rzek Gandalf. Thror da go synowi
swojemu Thrainowi, lecz Thrain nie mg przekaza dziedzictwa Thorinowi, bo wrd
tortur w Dol Guldur wydarto mu Piercie. Zjawiem si za pno.
- Biada, biada! zawoa Gloin. Kiedy wybije dla nas godzina pomsty? Ale zostay
jeszcze Trzy. Co si dzieje z trzema piercieniami elfw? Byy to, jak syszaem,
bardzo potne piercienie. Czy elfy ich nie przechoway? Trzy piercienie take
przed wiekami zrobi nie kto inny, lecz Czarny Wadca. Czy te Trzy s bezczynne?
Widz tu dostojne elfy. Moe zechc mi odpowiedzie.
Elfy jednak milczay.

207

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Czy nie suchae moich sw, Gloinie? odezwa si Elrond. Trzech piercieni
nie zrobi ani nawet nigdy nie dotkn Sauron. Lecz nie wolno o nich mwi. W tej
godzinie zwtpienia pozwol sobie rzec tylko tyle: trzy piercienie nie s bezczynne.
Nie zostay jednak stworzone, by suy jako or w wojnie i dla podbojw. Takiej
mocy im nie dano. Ci, ktrzy je wykuli, pragnli nie potgi, nie wadzy, nie bogactw
lecz rozumu, umiejtnoci, sztuki twrczej, sztuki gojenia ran, aby wszystkie rzeczy
na ziemi zachowa od skazy. Elfy rdziemia osigny to w pewnej mierze,
jakkolwiek nie bez ofiar. Lecz wszystko, co sprawili ci, ktrzy rozporzdzali trzema
piercieniami, obrcioby si przeciw nim, a serca ich oraz myli zostayby przed
Sauronem odsonite gdyby Nieprzyjaciel odzyska Jedyny Piercie. A wtedy
aowalibymy, e istniay na wiecie trzy piercienie! Sauron dy do zapanowania
nad nimi.
- A co si stanie, jeli Piercie Wadzy bdzie zniszczony, tak jak radzisz? spyta
Gloin.
- Nic pewnego nie wiemy ze smutkiem rzek Elrond. Niektrzy z nas ufaj, e trzy
piercienie, nigdy przez Saurona nie dotknite, wyzwol si wwczas, a ich
waciciele bd mogli uleczy rany, zadane wiatu przez Nieprzyjaciela. Moliwe
jednak, e Trzy po znikniciu Jedynego strac swoj moc, a wwczas wiele piknych
rzeczy zganie i pjdzie w zapomnienie. Ja tak sdz.
- Mimo to wszystkie elfy zgadzaj si na ryzyko powiedzia Glorfindel jeeli za t
cen mona zama potg Saurona i na zawsze uwolni wiat od strachu przed
tyrani.
- A wic wracamy znw do tego, comy powiedzieli: Piercie trzeba zniszczy
rzek Erestor. Lecz nie zbliylimy si jeszcze ani o krok do celu. Czy starczy nam
si, by dotrze do Ognia, w ktrym Piercie zosta wypalony? To droga rozpaczy.
Powiedziabym: droga szalestwa gdyby mi tego nie wzbrania wzgld na mdro
Elronda, z dawna wyprbowan.
- Rozpacz? Szalestwo? odezwa si Gandalf. Nie, to nie rozpacz, bo rozpacza
mog tylko ci, ktrzy przewiduj koniec i nie maj co do niego adnych wtpliwoci.
Ale my nie wiemy, jaki bdzie koniec. Mdro kae ugi si przed koniecznoci,
jeli po rozwaeniu wszystkich innych drg ta jedna okazuje si nieuchronna,
jakkolwiek moe si to wyda szalestwem komu, kto udzi si zwodnicz nadziej.
A wic niech szalestwo posuy nam za paszcz i osoni nas przed wzrokiem
Nieprzyjaciela! On bowiem jest bardzo mdry i way kade dbo na szalach swojej
chytroci. Nie zna jednak innej miary jak dza wadzy i wedle niej sdzi wszystkie
serca. Do jego umysu nie znajdzie dostpu myl, e kto odrzuca pokus wadzy i
e, majc w rku Piercie, dy do jego zniszczenia. Jeli do tego bdziemy
zdali, zmylimy rachuby Saurona.
- Przynajmniej na jaki czas rzek Elrond. Wstpi na t drog musimy, lecz
bdzie bardzo trudna. I nie zaprowadzi nas po niej daleko ani mdro, ani sia. Lecz
tak wanie najczciej bywa z czynami, ktre obracaj koa wiata: dokonuj ich
mae rce, na maych spada ten obowizek, gdy oczy wielkich zwrcone s w inn
stron.

-D

o, do, mistrzu Elrondzie! zawoa niespodzianie Bilbo. Moesz


ju nic wicej nie dodawa. Jasne jak soce, do czego zmierzasz. Bilbo,
niemdry hobbit, zapocztkowa ca spraw, nieche wic Bilbo j
zakoczy... albo sam zginie. Byo mi tu bardzo przyjemnie i dobrze si pracowao
nad ksik. Jeli chcecie wiedzie, wanie ju pisz ostatnie kartki. Obmyliem
take zakoczenie: i odtd y szczliwie a po kres swoich dni. To doskonae

208

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zamknicie caej historii, nic nie szkodzi, e przede mn inni ju si nim posugiwali.
Teraz bd musia je zmieni, skoro nie ma widokw, by si te sowa sprawdziy.
Zreszt przybdzie oczywicie kilka rozdziaw... jeeli przeyj i zdoam je dopisa.
Okropnie kopotliwe! Kiedy mam wyruszy w drog?
Boromir patrza ze zdumieniem na Bilba, miech jednak zamar mu na ustach, gdy
spostrzeg, e wszyscy inni spogldaj na sdziwego hobbita z wielkim szacunkiem.
Tylko Gloin umiechn si, ale ten umiech wypyn z dawnych wspomnie.
- Oczywicie, mj kochany Bilbo powiedzia Gandalf gdyby to ty naprawd
zapocztkowa ca spraw, mona by od ciebie wymaga, by j zakoczy. Ale
dobrze wiesz ju dzisiaj, i nikt nie moe sobie roci pretensji, e to on jest sprawc
wielkich zdarze; bohater odgrywa w nich tylko skromn rol. Nie kaniaj si!
Prawda, nie przypadkiem uyem tego sowa, nie wtpimy te, e mimo artobliwego
tonu twoja przemowa wyraaa bardzo szlachetn gotowo. Lecz taki czyn
przekraczaby twoje siy, mj Bilbo. Piercie nie moe wrci do ciebie. Przeszed w
inne rce. Jeeli chcesz mojej rady, powiem ci, e twoja rola jest skoczona, zostaje
ci tylko zadanie kronikarza. Dokocz swojej ksigi i nie zmieniaj zakoczenia. Wolno
mie nadziej, e bdzie ono zgodne z prawd. Przygotuj si jednak do napisania
drugiego tomu, gdy wysacy powrc.
Bilbo rozemia si.
- Nigdy w yciu nie dae mi przyjemniejszej rady rzek. Poniewa jednak
wszystkie twoje przykre rady wyszy mi na dobre, mam pewne wtpliwoci, czy ta
mia rada nie okae si za w skutkach. Ale to prawda, e ju by mi nie starczyo ani
si, ani szczcia, by si zajmowa Piercieniem. On urs, a ja si skurczyem.
Powiedz mi jeszcze, o kim mylae, mwic: wysacy?
- O wysacach, ktrych wyprawimy z Piercieniem.
- Oczywicie. Ale kogo wyprawimy? Myl, e o tym wanie ma nasza Rada
rozstrzygn i e nic innego nie ma ju do roztrzsania. Elfy umiej y samym
gadaniem, a krasnoludy s bardzo wytrzymae, ja wszake jestem tylko starym
hobbitem i w poudnie lubi cos przegry. Czy moecie zaraz wymieni nazwiska?
Czy te pogadamy o tym pniej, po obiedzie?
Nikt mu nie odpowiedzia. Dzwon wydzwoni poudnie. Lecz i wtedy nikt si nie
odezwa. Frodo spojrza wkoo, nikt jednak nie patrza na niego. Caa Rada,
spuciwszy oczy, zatona w gbokiej zadumie. Froda ogarn strach, jak gdyby za
chwil mia usysze jaki okropny wyrok, ktrego od dawna si spodziewa,
daremnie udzc si nadziej, e jednak nigdy nie zapadnie. W sercu wezbrao mu
ogromne pragnienie odpoczynku i spokojnego ycia u boku Bilba w Rivendell.
Wreszcie amic si z sob przemwi i ze zdumieniem usysza z wasnych ust
sowa, jakby jego sabiutkim gosem kto inny wyraa swoj wol:
- Ja pjd z Piercieniem, chocia nie znam drogi.

lrond podnis oczy na niego i to spojrzenie, nieoczekiwanie przenikliwe,


przeszyo mu serce.
- Jeeli dobrze zrozumiaem wszystko, co tu syszelimy powiedzia Elrond
zadanie tobie jest przeznaczone, mj Frodo. Jeeli ty nie znajdziesz drogi, nikt jej nie
znajdzie. Wybia wasza godzina, hobbici z cichych pl Shireu budz si, eby
wstrzsn twierdzami i radami monych. Kto spord Mdrcw mg to
przewidzie? Spytam raczej: kto z nich, bdc Mdrcem, mgby mie nadziej, e
si tego dowie, nim wybije godzina? Ale to cikie brzemi. Tak cikie, e nikt nie
omieliby si kogo nim obarczy. Ja te na ciebie tego brzemienia nie skadam.
Jeeli jednak wemiesz je dobrowolnie, powiem ci, e postpujesz susznie. A gdyby

209

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

nawet zebrali si wszyscy dawni przyjaciele elfw, Hador i Hurin, i Turin, i Beren,
tobie naleaoby si miejsce w ich gronie.
- Ale chyba nie wylesz go zupenie samego, mistrzu? krzykn Sam, niezdolny
duej si hamowa, wyskakujc z kta, w ktrym siedzia milczkiem.
- Nie, tego nie zrobi! odpar Elrond zwracajc si do Sama z umiechem. jeeli
nie kto inny, ty pjdziesz z nim. Okazao si, e nie sposb was rozczy, nawet gdy
Frodo jest wezwany na tajn narad, na ktr ciebie nie proszono.
Sam usiad czerwienic si i mruczc pod nosem.
- adnego piwa nawarzylimy sobie, panie Frodo! powiedzia kiwajc gow.

210

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 3
Piercie rusza na poudnie

ieco pniej tego samego dnia hobbici zebrali si we wasnym gronie w


pokoju Bilba. Merry i Pippin wybuchnli oburzeniem na wie, e sam zakrad
si na Rad i e jego wybrano na towarzysza Froda.
- To jaskrawa niesprawiedliwo! - owiadczy Pippin. - Zamiast go wyrzuci za drzwi
i oku w kajdany, Elrond nagrodzi go za t bezczelno!
- Nagrodzi? - rzek Frodo. - Nie wyobraam sobie sroszej kary. Nie zastanowie si
chyba, Pippinie. Wyrok, skazujcy na beznadziejn wypraw, uwaasz za nagrod?
A jeszcze wczoraj marzyo mi si, e dopeniem obowizku i bd teraz mg
odpoczywa tutaj przed dugie dni, moe nawet zawsze.
- Wcale ci si nie dziwi - rzek Merry. - Nie yczybym ci tego rwnie. Ale my
Samowi zazdrocimy, nie tobie. Skoro ty i musisz, dla kadego z nas bdzie sroga
kar pozosta, choby i w Rivendell. Przebylimy razem dug drog i niejedn
cik chwil. Chcemy dalej z tob wdrowa.
- Ot to! - zawoa Pippin. - My, hobbici, powinnimy i bdziemy trzyma si razem!
Pjd z tob, chyba e mnie na acuch wezm. Zreszt trzeba, eby by w kompanii
kto z olejem w gowie.
- No, w takim razie na ciebie pewnie wybr nie padnie, Peregrinie Tuku! - powiedzia
Gandalf zagldajc przez okno, niewiele nad ziemi wzniesione. - Ale nie macie
jeszcze powodu do zmartwienia. Nic dotychczas nie zostao ostatecznie
postanowione.
- Nic nie zostao postanowione? - krzykn Pippin. - Cecie wy robili przez ten cay
czas? Siedzielicie zamknici przez tyle godzin!
- Mwilimy - odpar Bilbo. - Bardzo duo mielimy sobie do powiedzenia i dla
kadego znalazo si co nowego. nawet dla starego Gandalfa. Mam na myli
wiadomoci o Gollumie, ktre przywiz Legolas. Gandalf omal pod sufit nie
podskoczy, ledwie si powstrzyma.
- Mylisz si - odpar Gandalf. - Jeste roztargniony. T wiadomo ju wczeniej
syszaem od Gwaihira. Jeli chcesz wiedzie prawd, to jedynej niespodzianki
dostarczylicie wy dwaj: ty i Frodo, a jedyn osob, ktrej to nie zaskoczyo, byem
wanie ja.
- W kadym razie - rzek Bilbo - nie postanowiono jeszcze nic prcz tego, e zadanie
ma wykona nieborak Frodo i Sam. Od pocztku obawiaem si, e do tego dojdzie,
jeli moj kandydatur Rada odrzuci. Ale myl, e Elrond doda im liczn kompani,
niech tylko wrc zwiadowcy. Czy ju wyruszyli, Gandalfie?
- Tak - odpar Czarodziej. - Kilku ju wyprawiono, a jutro pjdzie reszta. Elrond
wysya elfy, ktre nawi czno ze Stranikami, a moe te z plemieniem
Thranduila w Mrocznej Puszczy. Aragorn poszed z synami Elronda. Trzeba dobrze
przetrzsn ca okolic w promieniu wielu mil, nim podejmiemy jakie kroki.
Pociesz si, Frodo! Prawdopodobnie zostaniesz tu jeszcze do dugo!
- Aha! - mrukn pospnie Sam. - Bdziemy zwleka, a zima nadejdzie.
- Na to nie ma rady - powiedzia Bilbo. - Troch w tym twojej winy, Frodo, mj
chopcze! Czemu upare si doczeka moich urodzin? Nie mog si powstrzyma
od uwagi, e je uczcie w sposb do szczeglny. Ja nie wybrabym akurat tego
dnia na wpuszczenie kuzynki Lobelii do naszego domu! No, ale stao si. Teraz nie
sposb marudzi do wiosny, chocia z drugiej strony nie pucimy ci w drog, pki
nie zbierzemy wieci.

211

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Gdy w zimie noc szczypie mrz,


Gdy kamie pka, skrzypi wz,
Gdy drzew bezlistnych trzask wrd mgy,
To znak, e w puszczy hula Zy.
- Boj si, e taki wanie los ci przypadnie!
- Ja si te tego boj - rzek Gandalf. - Nie bdziemy mogli wyruszy, pki
zwiadowcy nie przynios dokadnych wiadomoci o jedcach.
- Mylaem, e zginli w powodzi - odezwa si Merry.
- Nie tak atwo zniszczy Upiory Piercienia - odpar Gandalf. - Tkwi w nich moc ich
wadcy, pki on jest silny, pty i one nie zgin. Mamy nadziej, e straciy konie i
zewntrzn powok, wic s chwilowo mniej grone; trzeba si jednak co do tego
upewni. Tymczasem staraj si zapomnie o troskach, mj Frodo. Nie wiem, czy
zdoam ci jako pomc, ale szepn ci co na ucho. Kto tu wspomnia, e na t
wypraw przydaby si towarzysz z olejem w gowie. Mia racj! Tote myl, e
pjd z wami.
Frodo z takim entuzjazmem przyj t nowin, e Gandalf zeskoczy z parapetu okna,
na ktrym siedzia, i zdjwszy kapelusz ukoni si hobbitowi.
- Powiedziaem: myl, e pjd. Nie licz jeszcze na nic. W tej sprawie
rozstrzygajcy gos bdzie mia Elrond i twj przyjaciel Obieywiat. Ale to mi
przypomina, e trzeba z Elrondem pogada. Musz wic was na razie poegna.
- Jak mylisz? Dugo mi tu pozwol zabawi? - spyta Frodo wuja po odejciu
Gandalfa.
- Nie mam pojcia. W Rivendell nie umiem liczy dni - odpowiedzia Bilbo. - Myl, e
do dugo. Zdymy si nagada. A moe by zechcia pomc mi w pracy nad
ksik i w przygotowaniach do drugiego tomu? Obmylie ju jakie zakoczenie?
- Owszem, nawet niejedno, ale wszystkie niewesoe - odpar Frodo.
- To na nic! - zawoa Bilbo. - Ksiki powinny koczy si dobrze. A jak by ci si
podobao takie zdanie: Odtd ustatkowali si i zawsze ju yli szczliwie wszyscy
razem.
- Bardzo pikne, oby si tylko sprawdzio! - rzek Frodo.
- Ach! - westchn Sam. - Ale gdzie osid? Czsto si nad tym zastanawiam.

zas pewien hobbici rozmawiali i myleli jeszcze o przebytej drodze i o


niebezpieczestwach, jakie na nich czyhaj, lecz dolina Rivendell taki miaa
urok, e wkrtce wszystkie strachy i niepokoje ulotniy si z ich umysw. Nie
zapominali o przeszoci, dobrej czy zej, ale stracia ona wadz nad ich
teraniejszym yciem. Pokrzepili si na zdrowiu i nabrali otuchy, cieszyli si kadym
dniem, rozkoszowali dobrym jadem, miymi pogawdkami, piknymi pieniami. Tak
pyny dni, a kady ranek wstawa pogodny, kady za wieczr zapada bezchmurny
i chodny. Lecz jesie szybko przemijaa; stopniowo zoty blask powia i srebrnia,
ostatnie licie spaday z nagich ju drzew. Od Gr Mglistych dmucha ku wschodowi
zimny wiatr. Noc na niebie ksiyc pcznia tak, e mniejsze gwiazdy umykay
przed nim. Tylko jedna byszczaa czerwono tu nad poudniowym widnokrgiem, a
kiedy ksiyc znw zacz male, rozpalaa si co noc jaskrawiej. Frodo widzia j ze
swego okna, tkwic w gbi firmamentu, ponc niby czujne oko nad lasem, ktry
si cign wzdu krawdzi doliny.

212

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

iemal dwa miesice przebywali hobbici w domu Elronda, min listopad


zabierajc z sob ostatnie lady jesieni, a grudzie mia si ju ku kocowi,
kiedy zwiadowcy zaczli wreszcie ciga z powrotem. Jedni z nich dotarli na
pnoc a powyej rde Szarej Wody na Wrzosowiska Etten; inni byli na zachodzie
i z pomoc Aragorna oraz Stranikw przeszperali okolic dolnego biegu tej rzeki a
po Tharbad, gdzie Pnocny Gociniec przecina j pod ruinami miasta. Wielu udao
si na wschd i poudnie; niektrzy z nich przez gry dostali si do Mrocznej
Puszczy, paru za wspio si na przecz do rde rzeki Gladden i zeszo po
drugiej stronie do Dzikiej Krainy, by przez Pola Gladden dotrze a do starej siedziby
Radagasta w Rhosgobel. Radagasta jednak nie zastali i wrcili przez wysok
przecz zwan Schodami Dimrilla. Synowie Elronda, Elladan i Elrohir, przybyli do
domu ostatni; zawdrowali daleko wzdu Srebrnej yy do dziwnego kraju, lecz
nikomu prcz Elronda nie chcieli zda sprawy z wynikw podry.
Wysacy nigdzie nie widzieli jedcw ani innych sug Nieprzyjaciela i nic o
nich nie usyszeli. Nawet od orw z Gr Mglistych nie dowiedzieli si adnych nowin.
O Gollumie such zagin. Wilki jednak nadal si gromadziy i zapuszczay na owy
daleko w gr Wielkiej Rzeki. Woda tu za brodem wyrzucia trzy martwe czarne
rumaki. Na skalnych progach niej odnaleziono trupy piciu innych oraz dugi czarny
paszcz, pocity i zgnieciony. Innych ladw Czarnych Jedcw nie wytropiono i
nigdzie nie czuo si ich obecnoci. Mona by pomyle, e zniknli z krain pnocy.
- A wic przynajmniej o omiu spord Dziewiciu dowiedzielimy si czego - rzek
Gandalf. - Nie naley zbyt pochopnie wyciga wnioskw, sdz jednak, e wolno
nam ywi nadziej, i Upiory Piercienia rozpierzchy si i kady na wasn rk
musia wraca jak mg do swego wadcy, do Mordoru, odarty z widomej powoki i
osaby. Jeeli tak jest, zyskujemy troch czasu, nim wznowi pocig. Nieprzyjaciel
ma oczywicie wicej sug, lecz ci musieliby przewdrowa szmat drogi do granic
Rivendell, eby tu podj nasz trop. A jeeli bdziemy ostroni, nie tak atwo go
odnajd. Lecz nie wolno nam zwleka.

lrond wezwa hobbitw do siebie. Powanie spojrza Frodowi w oczy.


- Ju czas! - rzek. - Jeeli Piercie w ogle ma ruszy w drog, nie mona
czeka duej. Ci wszake, ktrzy z nim pjd, nie powinni liczy, e w tym
zadaniu wesprze ich or albo sia. Musz si zapuci w kraj nieprzyjacielski, z dala
od wszelkiej pomocy. Czy podtrzymujesz swoje przyrzeczenie i jeste gotw nie
Piercie?
- Tak - odpar Frodo. - Pjd wraz z Samem.
- Nie mog ci wiele pomc, nawet rad - rzek Elrond. - Nie umiem przewidzie
wszystkiego, co ci spotka w tej drodze, i nie wiem, w jaki sposb bdziesz mg
wykona swoje zadanie. Cie sign ju podny gr i rozszerza si wci
docierajc do brzegw Szarej Wody. A to, co dzieje si w jego zasigu, jest dla mnie
nieprzeniknione. Spotkasz wielu wrogw, jawnych i zamaskowanych, i to w chwili,
gdy si najmniej bdziesz tego spodziewa. Rozel gocw i w miar monoci
zawiadomi wszystkich przyjaci, ktrych mam po wiecie. Lecz wszdzie wkoo tyle
jest teraz niebezpieczestw, e pewnie nie wszyscy moi wysannicy dotr do celu, a
niektrzy moe nie zdoaj ci wyprzedzi. Dobior ci towarzyszy podry, o ile
oczywicie zgodz si i z tob i jeli nic im nie przeszkodzi. Druyna powinna by
nieliczna, bo caa nadzieja w popiechu i tajemnicy. Gdybym nawet rozporzdza
zbrojnym zastpem elfw, jak za Dawnych Dni, nie przydaoby si to na wiele,
przeciwnie, zbudzioby tylko czujno potg Mordoru.

213

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Towarzyszy Piercienia bdzie dziewiciu: Dziewiciu Piechurw przeciw Dziewiciu


Jedcom. Z tob i twoim wiernym sug pjdzie Gandalf, to bowiem bdzie
Czarodzieja najwiksze dzieo, moe nawet uwieczenie trudw caego ycia.
Poza tym bd w druynie przedstawiciele wszystkich wolnych plemion wiata:
elfw, krasnoludw i ludzi. A wic elf Legolas i krasnolud Gimli, syn Gloina. Obaj
zgodzili si towarzyszy ci przynajmniej do przeczy w grach, a moe i dalej. Z
ludzi pjdzie Aragorn, syn Arathorna, poniewa Piercie Isildura jemu jest
najbliszy.
- Obieywiat! - krzykn Frodo.
- Tak - umiechn si Aragorn. - Prosiem, by mi pozwolono znw biec w wiat z
tob, Frodo.
- Sam bym cie o to prosi - rzek Frodo - ale sdziem, e wybierasz si z Boromirem
do Minas Tirith.
- Wybieram si rzeczywicie - odpar Aragorn. - Miecz, ktry by zamany, trzeba
przeku, nim rusz na wojn. Ale mamy wspln drog przez kilkaset mil. Dlatego
Boromir take przyczy si do twojej druyny. To czowiek wielkiego mstwa.
- Brakuje wic dwch jeszcze - powiedzia Elrond. - Zastanowi si nad ich wyborem.
Znajd z pewnoci wrd moich domownikw odpowiednich dla ciebie towarzyszy.
- Ale wtedy dla nas zabraknie miejsca! - krzykn z rozpacz Pippin. - Nie chcemy
zosta, jeli Frodo idzie. Chcemy i razem z nim!
- Nie rozumiecie i nie wyobraacie sobie, czym bdzie ta wyprawa - rzek Elrond.
- Frodo take nie wie - odezwa si Gandalf niespodziewanie stajc po stronie
Pippina. - Nikt z nas jasno tego sobie nie wyobraa. Prawd powiedziae, Elrondzie:
gdyby ci hobbici rozumieli niebezpieczestwo, nie mieliby odwagi wyruszy przeciw
niemu. Ale pragnliby i albo przynajmniej pragnliby mie odwag, wstydziliby si i
cierpieli. Myl, Elrondzie, e w tej sprawie lepiej zawierzy szczerej przyjani ni
wielkiej mdroci. Gdyby nawet wczy do druyny tak dostojnego elfa jak
Glorfindel, nie mgby on zdoby Czarnej Wiey ani utorowa drogi do Wielkiego
Ognia si, ktr rozporzdza.
- Wakie to sowa - odpar Elrond - lecz mam pewne wtpliwoci. Shire, jak si
obawiam, moe si znale w niebezpieczestwie. Zamierzaem tych dwch
hobbitw odesa, eby ostrzegli swoich rodakw i przedsiwzili rodki, zgodne z
miejscowymi obyczajami, by kraj zabezpieczy. W kadym razie modszego z nich,
Peregrina Tuka, zatrzymam. Serce we mnie si wzdraga przed myl, by ten modzik
mia i z wami.
- A wic zamknij mnie, Mistrzu, w wizieniu albo zwizanego w worku odelij do
domu - zawoa Pippin - bo uprzedzam ci, e pobiegn za druyn!
- Nieche wic bdzie twoja wola. Pjdziesz z Frodem - rzek Elrond z
westchnieniem. - Teraz mamy dziewiciu wybranych. Za tydzie druyna musi
wyruszy.
Patnerze elfw przekuli na nowo miecz Elendila. Na ostrzu wyryli siedem
gwiazd midzy ksiycem w nowiu a promienistym socem, wok za mnstwo
znakw runicznych, bo Aragorn, syn Arathorna, szed walczy na pogranicze
Mordoru. Miecz, znw cay, jania penym blaskiem: w socu rozbyskiwa
szkaratem, w powiacie miesicznej zimn biel, a kling mia ostr i hartown.
Aragorn obdarzy go nowym imieniem: Anduril - Pomie Zachodu. Aragorn i Gandalf
przechadzali si razem lub przesiadywali rozmawiajc o podry i
niebezpieczestwach, ktre w niej mogli spotka; rozpatrywali te mapy, opatrzone
wielu napisami i runami, oraz stare kroniki, zachowane w domu Elronda. Frodo

214

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

niekiedy przebywa z nimi, lecz zdawa si we wszystkim na ich mdro i spdza


moliwie najwicej czasu z Bilbem.
W tych ostatnich dniach hobbici suchali w kominkowej Sali rnych opowieci;
tu usyszeli midzy innymi ca histori Berena i piknej Luthien, i Wielkiego Klejnotu.
Za dnia wszake, podczas gdy Merry i Pippin krcili si to tu, to tam, Froda i Sama
mona byo najczciej zasta w pokoiku Bilba. Stary hobbit czyta im wybrane
rozdziay swojej ksiki (wci jeszcze, jak si zdawao, dalekiej od ukoczenia) albo
urywki wierszy, niekiedy te robi zapiski z przygd Froda.
Rankiem ostatniego dnia, kiedy Frodo by sam z Bilbem, stary hobbit
wycign spod ka drewnian skrzynk. Podnis wieko i zacz w niej szpera.
- Oto twj miecz - powiedzia. - Ale jest zamany, jak wiesz. Wziem go na
przechowanie, lecz zapomniaem spyta patnerzy, czy mog go naprawi? Teraz ju
za pno, przyszo mi wiec na myl, e moe by chcia mie ten, co?
I wyj ze skrzynki mieczyk w starej, wytartej skrzanej pochwie. Doby go z pochwy,
przetar polerowane, dobrze utrzymane ostrze, ktre zawiecio niespodzianie
zimnym blaskiem.
Frodo przyj dar z wdzicznoci.
- Mam tu co jeszcze - powiedzia Bilbo wyjmujc zawinitko, ktre zdawao si
bardzo cikie w stosunku do swych maych rozmiarw. Rozwin kilka zwojw
starego sukna i podnis w gr ma kolczug sporzdzon z gsto plecionej siatki,
gitkiej niemal jak ptno, lecz twardszej nili stal. Lnia niby srebro w ksiycowej
powiacie, a wysadzana bya drogimi kamieniami. By do niej take pas z pere i
krysztaw.
- Pikna, prawda? - spyta Bilbo obracajc kolczug pod wiato. - I bardzo
uyteczna. To moja krasnoludzka zbroja, dar Thorina. Odebraem j z muzeum w
Michel Delving przed opuszczeniem domu i zapakowaem midzy bagae. Wziem
z sob wszystkie pamitki z wyprawy, z wyjtkiem Piercienia. Ale nie spodziewaem
si, bym mia sposobno uywa kolczugi, a teraz nie jest mi ju wcale potrzebna,
chyba na to, eby czasem oczy nacieszy. Noszc j, nie czuje si niemal ciaru.
- Wygldabym w tym... myl, e wygldabym nieco dziwacznie - rzek Frodo.
- To samo i ja mwiem - powiedzia Bilbo. - Ale nie przejmuj si wygldem. Moesz
zreszt nosi kolczug pod wierzchnim ubraniem... Suchaj! Powiem ci co, ale niech
to zostanie midzy nami. Bd o wiele spokojniejszy wiedzc, e nosisz t zbroj.
Mam wraenie, e od niej odbiyby si nawet sztylety Czarnych Jedcw - doda
ciszajc gos.
- Dobrze wic, wezm j - odpar Frodo. Bilbo sam ubra go w kolczug i zawiesi mu
deko u pasa. Potem Frodo woy na to wszystko swoje stare, zniszczone
spodnie, bluz i kurtk.
- Wygldasz jak kady hobbit - rzek Bilbo. - Ale jest w tobie co wicej, niby si z
pozoru wydawao. Niech ci szczcie sprzyja! Odwrci si i patrzc w okno usiowa
zanuci jak melodi.
- Brak mi sw, eby ci podzikowa, ja by naleao, za te dary i za wszystkie lata
dobroci dla mnie - powiedzia Frodo.
- Nawet nie prbuj! - zawoa stary hobbit i okrciwszy si na picie trzepn Froda po
opatce. - Aj! - krzykn. - Teraz jeste za twardy na takie karesy. No, ale to ju tak
jest: hobbici musz si trzyma razem, a Bagginsowie tym bardziej. Nie wymagam
od ciebie w zamian niczego, prcz ostronoci. Uwaaj na siebie i staraj si
przywie z podry jak najwicej nowin, a take zapamitaj wszystkie stare pieni i
legendy, jakie posyszysz. Bd pracowa usilnie, eby skoczy ksik, nim
wrcisz. Chtnie bym napisa drugi tom, jeeli poyj.

215

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Urwa i znw odwrci si do okna piewajc pgosem:


Siedz przy ogniu i dumam
O tym, w co pami bogata.
O kwiatkach polnych, motylach
W dawnych, minionych latach.
O listkach tych i nitkach
Jesiennych, lekkich pajczyn.
O mgach, o socu, o wietrze,
Co wos na gowie mi pitrzy...
Siedz przy ogniu i dumam Czy te tu bdzie inaczej,
Gdy zima przyjdzie bez wiosny I czy to kiedy zobacz.
Bo rzeczy wiele jest w wiecie,
A jam ich widzia niewiele...
Na przykad w lesie co wiosny
Coraz to inna jest ziele.
Siedz przy ogniu i dumam
O dawnych i przyszych ludach I wiem - wiat nowy zobacz,
A mnie si to ju nie uda.
Lecz c... wci siedz i myl
O czasach, ktre ju przeszy...
Sucham znajomych mi krokw
I gosw sucham zamierzchych.
By zimny, szary dzie pod koniec grudnia. Wschodni wiatr szarpa nagimi gaziami
drzew i sycza wrd czarnych sosen na zboczach gr. Postrzpione ciemne chmury
pyny nisko po niebie. Gdy zapad wczesny, smutny zmierzch, druyna stana w
pogotowiu do drogi. Mieli ruszy o zmroku, bo Elrond radzi porusza si pod oson
nocy, dopki nie znajd si daleko od Rivendell.
- Trzeba si wystrzega oczu mnogich sug Saurona - mwi. - Niewtpliwie ju
usysza wie o porace jedcw i kipi gniewem. Wkrtce chmara jego szpiegw
na nogach i skrzydach pospieszy ku pnocy. Nawet nieba musicie si strzec w tej
podry.

ruyna nie wzia z sob wiele ora, bo nadziej pokadano w tajnoci


wyprawy, nie w czynach bojowych. Aragorn przypasa Andurila, lecz poza nim
nie bra adnej innej broni; woy na drog rdzawozielone i brunatne ubranie
Stranikw pustkowi. Boromir mia dugi miecz, z ksztatu podobny do Andurila, lecz
nie tak staroytny, tarcz i rg rycerski.
- Gono i czysto gra on po dolinach i grach - rzek - a na jego dwik niech umykaj
wrogowie Gondoru!

216

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Przytkn rg do ust i zad we, a echo ponioso si od skay do skay i kto yw w


Rivendell zerwa si na nogi.
- Nie bd zbyt skory do grania na tym rogu, Boromirze - powiedzia Elrond - pki
znw nie staniesz u granic swojej ojczyzny lub nie znajdziesz si w cikiej
potrzebie.
- Moe i dobrze radzisz - odpar Boromir - ale ja zawsze gosem rogu oznajmiam, e
wyruszam w drog, a chobym musia potem przemyka wrd ciemnoci, nie chc
zaczyna wyprawy milczkiem jak nocny zodziej.
Tylko krasnolud Gimli jawnie obnosi krtk, stalow kolczug, bo jego plemi
lekce sobie way wszelkie pozory. Za pas mia zatknity topr o szerokim ostrzu.
Legolas zaopatrzy si w uk i koczan, a u pasa zawiesi dugi, biay n. Dwaj modzi
hobbici uzbroili si w miecze, zabrane z Kurhanu. Frodo wszake nie mia nic prcz
deka, a zbroj, zgodnie z yczeniem Bilba, ukrywa pod ubraniem. Gandalf mia
swoj rdk, lecz do boku przypasa miecz elfw, zwany Glamdringiem, bliniaczy
or Orkrista, spoczywajcego na piersi Thorina pod Samotn Gr. Wszystkich
Elrond zaopatrzy hojnie w grub, ciep odzie, w kurty i paszcze podbite futrem.
Zapasami ywnoci, ubraniami na zmian, kocami i wszelakim sprztem objuczono
kucyka, a by to ten sam nieszczsny zwierzak, ktrego hobbici kupili w Bree. Par
miesicy w Rivendell odmienio go nad podziw: sier na nim lnia i zdawa si
tryska modziecz energi. Zabrano go na usilne nalegania Sama, ktry twierdzi,
e Bill (bo tak nazwa kuca) zatskniby si na mier, gdyby go zostawiono.
- Ten zwierzak prawie ju umie mwi - powiedzia. - eby jeszcze par tygodni tu
poby, zagadaby z pewnoci. Spojrza na mnie, jakby mwi, i to wcale nie mniej
wyranie ni pan Pippin: Jeeli mnie z sob nie wemiesz, mj Samie, pobiegn za
wami nie pytajc o pozwolenie.
Tak wic Bill wzi udzia w wyprawie w roli tragarza, a mimo to on jeden z caej
kompanii nie mia markotnej miny.

oegnali si ju z Elrondem w wielkiej Sali Kominkowej i teraz czekali tylko na


Gandalfa, ktry nie wyszed jeszcze przed dom. Z otwartych drzwi bi blask
ogniska, okna janiay agodnym wiatem. Bilbo otulony paszczem sta w progu
obok Froda. Aragorn siedzia z gow zwieszon na kolana; tylko Elrond wiedzia, co
Obieywiat przeywa w tej chwili. Sylwetki pozostaych uczestnikw wyprawy ledwie
majaczyy w mroku. Sam stan przy kucu i cmokajc wpatrywa si w ciemnoci, z
ktrych dochodzi szum rzeki pluszczcej na kamieniach. Nie czu w tej chwili wcale
dzy przygd w sercu.
- Billu, mj zuchu - rzek. - Nie powiniene by napiera si tej podry. Moge tu
zosta i pa si najprzedniejszym siankiem a do nowej trawy.
Bill machn ogonem i nic na to nie odpowiedzia. Sam poprawi worek na swoich
plecach i zastanawiajc si z niepokojem, czy czego nie pomin, zacz sobie w
duchu przypomina wszystkie rzeczy, ktre do worka wpakowa: skarb najwaniejszy
- sprzt kuchenny; ma puszk z sol, z ktr si nie rozstawa, napeniajc j przy
kadej sposobnoci; zapas ziela fajkowego spory - ale pewnie jeszcze nie
wystarczajcy; krzesiwo i hubk; bielizn pcienn i ciep wenian; rozmaite
drobiazgi pana Froda, o ktrych Frodo nie pamita, a ktre Sam wetkn midzy
wasne manatki, by we waciwej chwili z tryumfem wycign. Wszystko to po kolei i
w myli wyliczy.
- Lina! - mrukn. - Nie wziem liny. A jeszcze wczoraj wieczorem mwiem sobie:
samie, czy nie uwaasz, e przydaby si kawaek liny? Jeeli jej nie wemiesz, ani

217

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

chybi okae si potrzebna. No, bdzie potrzebna na pewno. Teraz ju po ni nie


wrc.
W tym momencie zjawi si Elrond z Gandalfem i przywoa ca kompani.
- Oto moje ostatnie sowo - rzek cichym gosem. - Powiernik Piercienia rusza na
poszukiwanie Gry Przeznaczenia. Na nim jednym spoczywa odpowiedzialno: nie
wolno mu Piercienia odrzuci ani wyda w rce Nieprzyjaciela czy ktrego z jego
sug, nie wolno dopuci, aby ktokolwiek bodaj dotkn Piercienia, chyba ktry z
czonkw druyny i Rady, ale i to tylko w ostatecznej potrzebie. Wy wszyscy
towarzyszycie powiernikowi ochotniczo, by mu dopomc. Macie prawo wycofa si
lub zawrci z drogi, lub skrci na inne cieki, jeeli nadarzy si moliwo. Im
dalej z nim pjdziecie, tym trudniej bdzie si cofn. Lecz nie wie was przysiga
ani obietnica, nie jestecie obowizani i dalej, ni zechcecie. Nie zmierzylicie
jeszcze bowiem mstwa swoich serc i nie moecie przewidzie, co kadego z was
spotka w tej wdrwce.
- Przeniewierc jest, kto porzuca towarzyszy, gdy ciemnoci zastpuj drog odezwa si Gimli.
- Moe - odpowiedzia Elrond - lecz niech nie lubuje przebrn przez ciemnoci
nocy, kto nie widzia jeszcze nawet zmroku.
- Przysiga utwierdziaby chwiejne serca - rzek Gimli.
- Albo te by je zamaa - odpar Elrond. - Nie patrzcie zbyt daleko przed siebie!
Ruszajcie z otuch w sercach! Bywajcie zdrowi, niech bogosawiestwo elfw, ludzi i
wszystkich wolnych istot bdzie wci z wami. Oby gwiazdy wieciy wam w twarze!
- Szczliwej... szczliwej drogi! - krzykn Bilbo dzwonic z zimna zbami. - Nie
przypuszczam, eby znalaz czas na prowadzenie dziennika podry, mj Frodo
kochany, ale spodziewam si dokadnego sprawozdania po powrocie. Nie ka mi za
dugo czeka! Bywaj zdrw!
Wielu domownikw Elronda, stojcych w cieniu, egnao odchodzcych i szeptem
yczyo im szczcia. Nie byo miechu ani pieni, ani muzyki. Wreszcie druyna
ruszya cicho wsikajc w mrok.
Przebyli most i z wolna zaczli si wspina dug, strom ciek na cian
jaru Rivendell, a stanli w kocu na wyynie stepowej, gdzie wiatr szeleci wrd
wrzosw. Raz jeszcze spojrzeli na ostatni przyjazny dom migoccy w dole wiatami,
a potem zanurzyli si w noc.
Przy Brodzie Bruinen opucili gociniec i skrcajc ku poudniowi weszli na
wskie drki wijce si przez falist okolic. Zaleao im na tym, by jak najduej
trzyma si zachodniej strony gr. Teren by tu bardziej wyboisty i jaowy ni w
zielonej dolinie Wielkiej Rzeki pyncej za cian grsk przez Dzik Krain, tote
marsz tdy musia by powolny; mieli jednak nadziej, e w ten sposb unikn
ciekawych a nieprzyjaznych oczu. Szpiedzy Saurona rzadko zapuszczali si na te
pustkowia, a cieek tutejszych nie zna prawie nikt prcz mieszkacw Rivendell.
Gandalf szed na czele wraz z Aragornem, ktry nawet po ciemku orientowa
si w okolicy doskonale. Reszta druyny podaa za nim gsiego, a Legolas,
obdarzony bystrym wzrokiem, zamyka pochd jako tylna stra. Pierwsza cz
podry bya bardzo uciliwa i Frodo mao co z niej zapamita prcz zimna i
wichru. Przez wiele bezsonecznych dni lodowaty podmuch d od gr na wschodzie i
okazao si, e nie ma paszcza, przez ktry by si nie przebijay jego natrtne palce.
Wdrowcom mimo dobrych podrnych ubra nieczsto udawao si zagrza, czy to
w marszu, czy to na popasie.

218

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Sypiali mao w tylko w cigu popoudniowych godzin przycupnwszy w jakiej


rozpadlinie albo kryjc si wrd chaszczy tarniny, ktra tu rosa gstymi kpami.
Pnym popoudniem wartownik budzi towarzyszy i zjadali obiad, zwykle zimny i
niezbyt pokrzepiajcy, bo rzadko odwaali si na rozniecanie ogniska. Wieczorem
ruszali znw w drog wybierajc cieki wiodce moliwie najprociej na poudnie.
Zrazu wydawao si hobbitom, e chocia maszeruj wytrwale, a do
ostatecznego zmczenia, pezn jak limaki i nigdy nigdzie nie dotr. Co dzie
ogldali krajobraz taki sam jak poprzedniego dnia. A jednak gry wci si ku nim
przybliay. Na poudnie od Rivendell acuch grski spitrza si coraz wyej i
zagina ku zachodowi, u stp gwnego masywu rozsypane byy szeroko nagie
wzgrza i gbokie jary, w ktrych pieniy si bystre potoki. Nieliczne cieki biegy
krto i czsto uryway si na krawdzi urwiska albo zdradzieckiego bagna.
Wdrowali tak przez dwa tygodnie, gdy nagle pogoda si zmienia. Wiatr
ucich, a potem znw dmuchn, lecz teraz w stron poudnia. Mknce po niebie
chmury podniosy si wyej i rozpierzchy, wyjrzao soce, blade i jasne. Po dugiej
nocy nucego marszu wit ich ogarn zimny i czysty. Stanli na niskiej grani
zwieczonej kp sdziwych kolczolici, ktrych szarozielone pnie wyglday tak,
jakby je wykuto z okolicznych ska. Ciemne licie byszczay, a jagody pony
szkaratem w promieniach witu.
Dalej ku poudniowi Frodo widzia omglon cian wyniosych gr, jak gdyby
zagradzajc drog, ktr sobie wytkna druyna. W lewej czci tego acucha
wystrzelay trzy szczyty. Najwyszy i zarazem najbliszy, ubielony niegiem, stercza
na ksztat zba; jego wielk, nag pnocn cian zalega jeszcze cie, ale tam
gdzie ju sigay ukone promienie soca, jarzya si czerwono. Gandalf u boku
Froda patrza take osaniajc oczy doni.
- Uszlimy spory kawa drogi - rzek. - Jestemy na granicy kraju, ktry ludzie
nazywaj Hollinem. Mieszka tu mnstwo elfw za dawnych, szczliwych czasw,
kiedy nazwa tego kraju brzmiaa inaczej: Eregion. Posunlimy si o czterdzieci
pi staj lotu ptaka, jakkolwiek nogi nasze przemierzyy znacznie wicej. dalej teren i
klimat bd askawsze, lecz moe tym bardziej niebezpieczne.
- Mniejsza o to, w kadym razie mio zobaczy tak pikny wschd soca - rzek
Frodo odrzucajc kaptur i wystawiajc twarz na blask ranka.
- Ale teraz gry s przed nami - zauway Pippin. - Widocznie w cigu nocy
skrcilimy na wschd.
- Nie - odpar Gandalf. - Po prostu w czystym powietrzu dalej sigamy wzrokiem. Za
tymi trzema szczytami acuch wygina si ukiem ku poudnio-zachodowi. W domu
Elronda byo mnstwo map, ale pewnie nigdy nie przyszo ci do gowy, eby im si
przyjrze.
- Owszem, czasem je ogldaem - rzek Pippin. - Nic jednak nie pamitam. Frodo ma
do takich spraw wicej zdolnoci.
- Mnie mapy nie potrzebne - odezwa si Gimli, ktry zbliy si wraz z Legolasem i
patrzy teraz przed siebie z dziwnym byskiem w gbi oczu. - To kraj, w ktrym przed
wiekami pracowali ojcowie nasi, obraz tych gr wykulimy w metalu i w kamieniu na
wielu naszych dzieach i upamitnilimy w wielu pieniach i legendach. Widujemy je,
wystrzelajce pod niebo, w naszych snach. To Baraz, Zirak i Shathur.
Na jawie widziaem je tylko raz w yciu, znam jednak ich ksztaty i nazwy, pod nimi
bowiem ley Khazad-dum, stolica krasnoludw - dzi nazwana Czarnym Szybem, a
w jzyku elfw - Mori. Oto stoi Barazinbar, Czerwony Rg, okrutny Karadhras; za
nimi szczyty: Srebrny i Chmurny - Kelebdil Biay i Fanuidhol Szary, ktry po swojemu
nazywamy Zirak-zigil, i Bundushathur. Tu Gry Mgliste rozszczepiaj si, a midzy

219

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

ich ramionami ley gboko w cieniu Dolina Dimrilla, przez elfy nazywana
Nanduhirion.
- Wanie do tej doliny zmierzamy - powiedzia Gandalf. - Jeeli wejdziemy na
przecz, zwan Bram Czerwonego Rogu, a znajdujc si poniej przeciwlegej
ciany Karadhrasu, zejdziemy potem Schodami Dimrilla w gb doliny krasnoludw.
Jest tam Zwierciadlane Jezioro, i tam te z lodowatych rde tryska Srebrna ya.
- Ciemne s wody Kheled-zaram - rzek Gimli. - Zimne s rda Kibil-nala. Serce we
mnie dry na myl, e moe wkrtce ju je ujrz.
- Oby nacieszy oczy ich widokiem, zacny krasnoludzie - rzek Gandalf. - Cokolwiek
wszake zrobisz, my nie m9oemy dugo bawi w owej dolinie. Trzeba nam spieszy
z biegiem Srebrnej yy do tajemnych lasw, a przez nie ku Wielkiej Rzece, potem
za... - Gandalf urwa.
- No, c potem? - spyta Merry.
- Potem do celu podry, ostatecznie - do celu! - odpar Gandalf. - Nie mona
patrze za daleko przed siebie. Cieszmy si, e pierwszy etap przebylimy
szczliwie. Myl, e tu odpoczniemy nie tylko przez dzie cay, ale take przez
noc. W Hollinie powietrze jest czyste. Sia zego potrzeba, aby kraj, w ktrym ongi
mieszkay elfy, zapomnia o nich.
- To prawda - rzek Legolas. - Elfy tutejsze byy jednak obcej nam rasy, nie z lenego
rodu, a drzewa i trawa ju o nich nie pamitaj. Tylko ja sysz skarg kamieni: Z
gbi nas dobywali, piknie nas rzebili, wysoko z nas pitrzyli mury, ale odeszli. Elfy
odeszy. Dawno, dawno temu podyy ku przystaniom.

ego ranka rozniecili ognisko w gbokiej rozpadlinie osonitej gszczem


kolczolici, a posiek - nie wiedzie: wieczerza czy niadanie? - upyn tak
wesoo, jak nigdy jeszcze od pocztku marszu. Nie kwapili si potem do snu,
bo mieli nadziej przespa ca noc, i nie zamierzali wyrusza w dalsz drog przed
wieczorem nastpnego dnia. Tylko Aragorn by milczcy i niespokojny. Po chwili
odczywszy si od kompanii wyszed na gra. Stan tu w cieniu drzewa rozgldajc
si na poudnie i zachd, a gow wychyli, jakby nasuchiwa. Wrci potem na
krawd rozpadliny i spojrza z gry na miejc si i rozgadan gromadk.
- Co si stao, Obiezywiacie? - zawoa Merry. - Czego szukasz? Moe ci brak
wschodniego wiatru?
- Nie - odpar Aragorn. - Czego jednak rzeczywicie mi brak. Bywaem w Hollinie o
rnych porach roku. Nie mieszkaj tu dzisiaj ani elfy, ani ludzie, lecz przecie
dawniej yy w tych stronach rne stworzenia, a przede wszystkim duo ptakw.
Teraz jednak nie sycha adnych gosw prcz waszych. Tego jestem pewien. Na
wiele mil wkoo panuje cisza, a wasze gosy echem dudni pod ziemi. Nie mog
tego zrozumie.
Gandalf nagle z zainteresowaniem podnis gow.
- Jak mylisz, dlaczego tak jest? - spyta. - Czy podejrzewasz jaki inny powd ni
zdumienie na widok czterech hobbitw, nie mwic ju o reszcie towarzystwa, w
miejscu, gdzie rzadko si kogo widuje i syszy?
- Mam nadziej, e tylko w tym ley przyczyna - rzek Aragorn. - Ale wyczuwam
jakie napicie i lk, ktrych tu nigdy przedtem nie zaznaem.
- To znaczy, ze trzeba zachowa wicej ostronoci - powiedzia Gandalf. - Skoro si
ma w kompanii Stranika, naley go sucha, tym bardziej, kiedy tym Stranikiem jest
Aragorn. Nie bdziemy ju gono gada, pooymy si cicho spa i wystawimy
wart.

220

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

ierwsza wachta przypada Samowi, lecz Aragorn czuwa razem z nim. Inni
posnli. Cisza zalega tak wielka, e nawet Sam j wyczuwa. Sycha byo
wyranie oddechy picych. Kade machnicie ogona, kade przestpienie
kopyt kuca rozlegao si gono. Sam sysza nawet, jak przy kadym ruchu
trzeszczao mu w stawach. Otaczaa ich gucha cisza, a nad wiatem rozpite byo
pogodne niebo, po ktrym soce wznosio si od wschodu. Daleko na poudniu
ukazaa si czarna plamka i rosa zbliajc si ku pnocy niby dym niesiony wiatrem.
- Co to jest? Nie wyglda na chmur - szepn Sam do Aragorna. tamten nie
odpowiedzia, z napiciem wpatrujc si w niebo. Lecz po chwili Sam bez jego
pomocy zrozumia, co si zblia od poudnia. Chmary ptactwa leciay bardzo szybko,
zataczay koa, kryy nad okolic, jakby czego szukajc. A wci zbliay si do
nich.
- Kad si na ziemi i ani drgnij! - sykn Aragorn wcigajc Sama w cie kolczolicia,
bo jeden puk ptasi odczy si nagle od gwnego trzonu armii i niskim lotem pdzi
wprost na gra. Samowi wydao si, e to jaka odmiana niezwykle duych wron.
Kiedy przelatyway nad gowami wdrowcw, tak zbit gromad, e czarny cie
przebieg ich ladem po ziemi, rozlego si pojedyncze ochrype krakanie.
Dopiero gdy zniky w oddali, na pnocy i na zachodzie, a niebo znw si
rozjanio, Aragorn wsta. Zaraz te poskoczy budzi Gandalfa.
- Zastpy czarnych wron lataj nad okolic midzy grami a Szar Wod powiedzia Czarodziejowi. - Przeleciay wanie nad Hollinem. Ptaki nietutejsze,
krebainy z Fangornu i Dunlandu. Nie wiem, co to znaczy. Moe gdzie na poudniu
wybuchy jakie niepokoje i wrony uciekaj przed nimi; ale myl, e raczej lec na
przeszpiegi. Dostrzegem te wiele sokow wysoko na niebie. Sdz, e powinnimy
std odej dzi wieczorem. Powietrze Hollinu ju nam nie suy: to miejsce jest
ledzone.
- W takim razie Brama Czerwonego Rogu jest rwnie pod obserwacj - rzek
Gandalf - a jak przez ni przej niepostrzeenie, nie mam pojcia. Co do twojej
rady, by wyruszy std co prdzej po zmierzchu, to niestety, masz suszno.
- Szczciem nasze ognisko mao dymi i zdyo przygasn, nim krebainy
nadleciay - powiedzia Aragorn. - Trzeba je zagasi i wicej ju nie roznieca.

-A

to pech! - zawoa Pippin. Pierwsze bowiem nowiny, ktre usysza


zbudzony pnym popoudniem, brzmiay: ogniska nie bdzie, noc
wymarsz. - I to wszystko przez stado wron! Cieszyem si na porzdn
kolacj dzisiejszego wieczora, marzyem, eby co ciepego do gby woy.
- Wolno ci marzy dalej - rzek Gandalf. - Kto wie, czy nie czekaj ci
niespodziewane uczty w bliskiej przyszoci. Osobicie marz o wypaleniu w spokoju
fajki i o rozgrzaniu wreszcie zmarznitych stp. Jedno wszake jest pewne: na
poudniu bdzie cieplej.
- Nie dziwibym si, gdyby nam byo a za ciepo - mrukn do Froda Sam. - Ale
myl, e pora, by nam si wreszcie ukazaa Ognista Gra i ebymy zobaczyli, by
tak rzec, kres podry. Z pocztku udziem si, e ten Czerwony Rg, czy jak mu
tam, to ju owa gra, ale kiedy Gimli wygosi swoje przemwienie, zrozumiaem
pomyk. Swoj drog na tym ich krasnoludzkim jzyku mona chyba szczk
poama.
Mapy niewiele mwiy Samowi, a wszystkie odlegoci w tych dziwnych
krajach wydaway mu si tak wielkie, e do cna si w nich zagubi.
Cay dzie przesiedzieli w kryjwce. Czarne ptaki przeleciay tam i sam par
razy, lecz gdy soce na zachodzie poczerwieniao, zniky umykajc w stron

221

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

poudnia. O zmroku druyna ruszya i skrciwszy nieco na wschd skierowaa si ku


Karadhrasowi, ktry jeszcze si w dali arzy nik czerwieni w ostatnich
promieniach niewidocznego ju soca. W miar jak niebo blado, jedna po drugiej
zapalay si na nim gwiazdy.
Idc za Aragornem trafili na wygodn ciek. Frodo przypuszcza, e to lad
starej drogi, niegdy szerokiej i porzdnie wyrwnanej, prowadzcej z Hollinu na
przecz. Ksiyc, w peni tego wieczora, pyn nad grami i w jego mdej powiacie
kady kamie rzuca czarny cie. Wiele tych kamieni, chocia teraz leay bezadnie
pord nagiego, pustego krajobrazu, wygldao tak, jakby je ociosay pracowite rce.
Bya mrona godzina przed brzaskiem, ksiyc si zniy. Frodo spojrza w
niebo. nagle zobaczy, a moe tylko wyczu cie, ktry przesun si pod gwiazdami,
tak e na jedno mgnienie jakby przygasy i zaraz rozbysy na nowo. Dreszcz
przeszed Froda.
- Czy widziae? - szepn do Gandalfa, ktry szed przed nim.
- Nie widziaem, ale co wyczuem - odpar Czarodziej. - Moe to nic nie byo, moe
tylko przelecia nad nami strzp oboku.
- Szybko lecia - odezwa si Aragorn - i nie z wiatrem.

otem nic ju si nie zdarzyo. Nazajutrz ranek zawita jeszcze pogodniejszy od


poprzedniego. Byo jednak zimno; wiatr ju znw d ku wschodowi.
Maszerowali jeszcze dwie noce, pnc si wci pod gr, ale coraz wolniej, bo
cieka wia si pord wzgrz, a szczyty pitrzyy si z kad chwil bliej.
Trzeciego ranka Karadhras wyrs tu przed nimi, potny szczyt, niby srebrem
przysypany u wierzchoka niegiem.; urwiste zbocza jednak byy nagie,
brunatnoczerwone, jakby splamione krwi.
Niebo byo ponure, soce byszczao nikle. Wiatr si odwrci ku pnocowschodowi. Gandalf wcign powietrze w nozdrza i obejrza si wstecz.
- Tam, za nami, zima na dobre cisna wiat - powiedzia cicho do Aragorna. - Dalej
na pnocy gry s bielsze ni przedtem. nieg zsun si ju nisko na ich ramiona.
Dzisiejszej nocy bdziemy szli w gr ku Bramie Czerwonego Rogu. Na wskiej
ciece szpiedzy mog nas wypatrzy i jakie licho gotowe napa; ale
najgroniejszym przeciwnikiem moe si okaza niepogoda. Co teraz sdzisz o
swojej marszrucie, Aragornie?
Frodo usysza te sowa i zrozumia, e to koniec jakiego sporu midzy Gandalfem a
Aragornem, zacztego znacznie wczeniej. Z niepokojem nadstawi uszu.
- Od pocztku i a do koca jestem jak najgorszego zdania o naszej marszrucie,
dobrze o tym wiesz, Gandalfie - odpar Aragorn. - Niebezpieczestwo - znane i
nieznane - bdzie tym wiksze, im dalej zajdziemy. Ale i naprzd musimy. Na nic
te si nie zda odwleka przepraw przez gry. Dalej na poudnie przeczy adnych
nie ma a do Wrt Rohanu. Tamtemu przejciu jednak nie ufam, od czasu gdy
usyszaem z twoich ust wieci o Sarumanie. Kto wie, po czyjej stronie stoj teraz
mistrzowie koni?
- Tak. Kto wie? - rzek Gandalf. - Jest wszake jeszcze inna droga poza przecz
Karadhrasu, ciemna, tajna droga, o ktrej kiedy rozmawialimy.
- Lepiej o niej wicej nie mwmy! Jeszcze nie dzi! Prosz ci, nie wspominaj o tym
naszym towarzyszom, pki nie przekonamy si, e nie ma wyboru.
- Trzeba si zdecydowa, nim zajdziemy dalej - odpar Gandalf.
- A wic rozwamy spraw midzy sob, kiedy druyna bdzie spaa - rzek Aragorn.

222

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

nym popoudniem, kiedy druyna koczya posiek, Gandalf i Aragorn odeszli


par krokw na bok i stanli wpatrujc si w Karadhras. Zbocza gry byy
ciemne i grone, wierzchoek ton w siwej chmurze. Frodo obserwowa dwch
przewodnikw, ciekawy wyniku narady. Kiedy wrcili do druyny, Gandalf przemwi,
a wwczas Frodo dowiedzia si, e postanowiono stawi czoo zimowej zawiei i
wyj na wysok przecz. Odetchn z ulg. Nie mia pojcia, jaka to bya owa inna
droga, ciemna i tajemna, lecz wzmianka o niej budzia, jak si Frodowi zadawao,
groz w Aragornie, wic hobbit cieszy si, e zaniechano tego pomysu.
- Ze wszystkich oznak, jakie ostatnio zauwaylimy - rzek Gandalf - wnioskuj, e
niestety Brama Czerwonego Rogu zapewne jest strzeona. Ponadto lkam si zej
pogody, cigncej za nami. Moe spa nieg. Musimy tedy pospiesza ile si w
nogach. W najlepszym razie i tak czekaj nas dwa dni marszu, nim dotrzemy na
przecz. Dzisiejszego wieczora ciemni si wczenie. Trzeba ruszy moliwie jak
najprdzej, nie marudzc z przygotowaniami.
- Jeli wolno, dodam jeszcze pewn rad - odezwa si Boromir. - Urodziem si w
cieniu Biaych Gr i wiem co nieco o wyprawach na takie wysokoci. Nim
zejdziemy po drugiej stronie w d, spotkamy pewnie mrz, jeli nie cos gorszego.
Nie pomoe nam krycie si, jeli wskutek tego uwierkniemy na mier. Jest tu
troch drzew i krzakw, niech wic odchodzc std kady wemie na grzbiet wizk
drewek, ile zdoa unie.
- A Bill mgby wzic najwiksz, prawda, mj Billuniu? - powiedzia Sam. Kucyk
spojrza na niego markotnie.
- Zgoda - rzek Gandalf - ale nie wolno nam uy tych drew, chyba e staniemy przed
wyborem: ognisko albo mier.
Ruszyli w drog zrazu do wawo, wkrtce jednak cieka staa si bardzo
stroma i uciliwa. Wijc si i pnc pod gr niemal znikaa miejscami i zagradzay j
tu i wdzie zway kamieni. Noc pod niebem zacignitym grubymi chmurami bya
ciemna cho oko wykol. Zimny wiatr kbi si wrd ska. Okoo pnocy dotarli do
kolan gry. Wska cieyna tulia si teraz do lewej strony pod strom, urwist ska,
nad ktr majaczya niewidzialna w ciemnociach, ponura ciana Kraradhrasu; po
prawej stronie ziaa czarna przepa, bo zbocze opadao niemal prostopadle w
gboki wwz.
Mozolnie wspili si na spadzisty stok i przystanli tu chwil. Frodo poczu na
twarzy mikkie dotknicie. Wycign rami i zobaczy biae patki niegu osiadajce
na rkawie.
Szli dalej. Po chwili wszake nieg zgstnia i wypeni dokoa powietrze
wirujc przed oczyma Froda. Ledwie teraz dostrzega ciemne, pochylone sylwetki
Gandalfa i Aragorna, cho byli nie dalej ni o krok przed nim.
- Wcale mi si to nie podoba - wysapa za plecami Froda Sam. - nieg bywa pikny o
jasnym ranku, ale wole go oglda za oknami lec w ku. Szkoda, e to cae
pierze nie leci na Hobbiton. Tam by si moe ucieszyli.
W Shire, poza wyyn Pnocnej wiartki, rzadko widywano porzdny nieg,
tote uwaano go za przyjemne zdarzenie i okazj do zabawy. Nikt z yjcych
hobbitw (z wyjtkiem Bilba) nie pamita srogiej zimy 1311 roku, kiedy to przez
zamarznit Brandywin biae wilki wtargny do kraju.
Gandalf przystan. nieg grubo przysypa mu kaptur i ramiona, a na ziemi
siga do kostek.
- Tego si wanie obawiaem - powiedzia. - Co ty na to, Aragornie?
- e take si tego baem - odpar Aragorn - mniej jednak ni tamtej innej drogi.
Znam niebezpieczestwo niegu, chocia nieczsto zdarzaj si wiksze opady w

223

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

kraju tak daleko wysunitym na poudnie, chyba e w wysokich grach. Ale my


jeszcze nie dotarlimy bardzo wysoko; tu, niej, cieki s zwykle dostpne przez
ca zim.
- Zastanawiam si, czy to nie jest manewr Nieprzyjaciela - rzek Boromir. - W mojej
ojczynie mwi, e on rzdzi burzami w Grach Cienia, wznoszcych si na granicy
Mordoru. Osobliw ma potg i wielu sprzymierzecw.
- Rka jego siga zaiste daleko - powiedzia Gimli - jeeli potrafi cign z pnocy
nieg, by nas drczy tutaj, o trzysta staj dalej.
- Rka jego siga daleko - rzek Gandalf.
Podczas tego krtkiego postoju wiatr ucich, a nieg, z kad chwil rzadszy, usta
zupenie. Wdrowcy ruszyli znowu. Nie uszli jednak wiele drogi, kiedy zawierucha
wrcia, atakuj ze zdwojon furi. Wicher wiszcza, a niena zawieja olepiaa.
Wkrtce nawet Boromir przyzna, e trudno i dalej. Hobbici, zgici niemal wp,
brnli za wikszymi od siebie ludmi, lecz byo niewtpliwe, e nie ujd ju daleko,
jeeli nieyca potrwa duej. Frodowi nogi ciyy jak oowiane. Pippin ledwie si
wlk. Gimli, chocia nalea do krzepkich krasnoludw, jcza prac z wysikiem
naprzd. Druyna zatrzymaa si nagle, jak gdyby bez sowa wszyscy jednoczenie
powzili to samo postanowienie. W ciemnociach zalegajcych dokoa syszeli jakie
niesamowite gosy. Moe byy to tylko sztuczki wichru wciskajcego si w szczeliny i
rysy skalnej ciany, lecz brzmiay jak przeraliwe wrzaski i dzikie wybuchy miechu.
Ze zbocza zaczy si osypywa kamienie gwidc koo uszu lub rozpryskujc si
na ciece pod nogami wdrowcw. Co chwila z guchym grzmotem toczy si z
niewidzialnych w mroku wysokoci jaki wikszy gaz.
- Nie mona dzisiejszej nocy i dalej - powiedzia Boromir. - Niech sobie kto
nazywa to zawiej, jeli taka jego wola. W powietrzu sycha straszne gosy, a
kamienie s dla nas przeznaczone.
- Ja to nazywam zawiej - rzek Aragorn - ale to wcale nie przeczy twoim sowom.
Jest na wiecie mnstwo zych i przekornych si, nieyczliwie usposobionych do istot,
co chodz na dwch nogach, si mimo to nie sprzymierzonych z Sauronem,
dziaajcych na wasn rk. Niektre z tych si istniay wczeniej ni on.
- Karadhras przezywano Okrutnikiem, zawsze mia on z saw - powiedzia Gimli nawet przed wiekami, gdy jeszcze nikt w tych stronach nie sysza o Sauronie.
- Mniejsza o to, kim jest wrg, skoro nie moemy si osta jego atakom - rzek
Gandalf.
- Co robi?! - krzykn zrozpaczony Pippin. Opiera si na Meriadoku i Frodzie,
dygocc z zimna.
- Albo zatrzyma si tutaj, albo zawrci - odpar Gandalf. - Posuwa si naprzd nie
ma sensu. Nieco wyej, jeli mnie pami nie myli, cieka odbiega spod ciany i
prowadzi do pytkiego lebu u stp stromego, wyduonego zbocza. Tam nie
znajdziemy schronienia przed niegiem, burz, kamieniami... i wszelk inn
napaci.
- Wraca podczas takiej burzy take nie ma sensu - powiedzia Aragorn. - po drodze
nie spotkalimy przecie adnego miejsca, ktre by dawao lepsz ochron ni ta
ciana tutaj nad nami.
- Ochron! - mrukn Sam. - Jeeli to jest ochrona, w takim razie jedn cian bez
dachu mona nazwa domem.
Skupili si jak najbliej ciany. Zwrcona bya na poudnie i nieco podcita,
wdrowcy liczyli wic, e ich troch osoni od pnocnego wichru i od sypicych si z
gry gazw. Lecz wiatr wirowa i d ze wszystkich stron, a nieg pada coraz
gstszy.

224

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Druyna zbia si w gromadk i przywara plecami do ciany. Kucyk Bill


cierpliwie, lecz markotnie sta przed hobbitami, troch ich sob osaniajc, ale
wkrtce nieg dosiga mu ju do kolan i z kad chwil pitrzy si wyej. Gdyby nie
wysi od nich towarzysze, hobbici dawno by ju byli zasypani z gowami. Niezmierna
senno ogarna Froda; czu, e szybko zapada si w ciep mg snu. Zdawao mu
si, e ogie grzeje jego stopy, a z mroku po drugiej stronie kominka dobiega gos
Bilba, ktry mwi: Nie bardzo jestem zachwycony twoim dziennikiem podry.
Dwunastego stycznia: zawieje niena! Z tak wiadomoci nie warto byo wraca.
Ale ja chciaem odpocz i przespa si, mj Bilbo! - sili si odpowiedzie Frodo,
lecz w tym momencie kto nim potrzsn i hobbit ockn si z przykroci. Boromir
podnis go w ramionach wycignwszy z zaspy nienej.
- To mier pewna dla niziokw - zwrci si do Gandalfa. - Na nic si nie zda
wyczekiwanie tutaj, a nas nieg z gowami zagrzebie. Musimy przedsiwzi jakie
prby ratunku.
- Daj im to - odpar Gandalf szperajc w worku i wydobywajc skrzany bukak. Kademu po yku, wicej nie trzeba. Trunek bezcenny, miruwor, kordia z Imladris.
Elrond mi go da przy poegnaniu. Pucie bukak obiegiem.
Po jednym yku gorcego aromatycznego napoju Frodo uczu now si w sercu, a
senne odrtwienie opucio go natychmiast. Inni te odyli, odzyskujc otuch i
energie. nieg wszake nie zela. Wirowa gstszymi jeszcze tumanami, a wicher
wy coraz goniej.
- Jak mylisz, czy nie warto by roznieci ognia? - spyta niespodzianie Boromir. Zdaje mi si, Gandalfie, e teraz mamy do wyboru mier albo ognisko. Jeeli nas
nieg zasypie, bdziemy niewtpliwie doskonale ukryci przed oczyma wroga, ale
niewiele nam to pomoe.
- Rozpal ogie, jeli zdoasz - odpar Gandalf. - Jeeli s tu jacy szpiedzy, ktrym
zawierucha nie przeszkadza, zobacz nas i tak, chobymy nie palili ogniska.
Ale chocia trzasek i drew dziki radzie Boromira mieli z sob pod dostatkiem, ani
elf, ani nawet krasnolud nie mogli dokaza tej sztuki, eby skrzesa pomie wrd
szalejcej zawiei i roznieci ogie z mokrych drew. Wreszcie sam Gandalf przyoy
rki, acz bardzo niechtnie. Podnisszy wizk chrustu trzyma j chwil w grze, a
potem wetkn w ni koniec swojej rdki wymawiajc zaklcie: Naur an edraith
ammen. W okamgnieniu trysn zielony i bkitny pomie, a drzewo zajo si i
sypno skrami.
- No, jeeli kto nas wypatruje, to przedstawiem mu si nieomylnie - rzek. Wywiesiem ogoszenie Gandalf jest tutaj tym sygnaem, ktry kady zna od
Rivendell a po ujcie Anduiny.
Druyna jednak nie dbaa ju o szpiegw i nieprzyjazne oczy. Serca krzepiy si
widokiem ognia. Drwa trzaskay wesoo, a cho nieg sycza i pod stopami
wdrowcw taja rozlewajc si w kaue - radzi grzali rce nad ogniskiem. Stali
krgiem, pochyleni nad roztaczonymi i buchajcymi ciepem pomykami. Czerwony
odblask pada na utrudzone i stroskane twarze, wok jednak noc bya
nieprzenikniona niby czarny mur.
Ale drwa spalay si szybko, a nieg sypa wytrwale.

gnisko przygaso, dorzucono ju ostatni wizk chrustu.


- Zrobio si bardzo zimno - rzek Aragorn. - wit musi by bliski.
- Jeli wit zdoa przebi si przez chmury - powiedzia Gimli.
Boromir wysun si z krgu i zapuci wzrok w ciemnoci.
- nieg rzednie - stwierdzi - i wiatr zacicha.

225

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Frodo znuonymi oczyma patrza na patki niegu, ktre wci wiroway w powietrzu,
byskajc biel nad dogasajcym ogniskiem; do dugo jednak nie mg spostrzec
adnych oznak przycichania nieycy. Nagle, w chwili kiedy znowu sen ich ogarnia,
uwiadomi sobie, e wiatr rzeczywicie uspokoi si, a patki niegu s wiksze i
znacznie rzadsze. Powoli zaczo si nieco rozwidnia. W kocu nieg usta
zupenie.
Gdy si rozjanio, ujrzeli wiat cichy i otulony niegiem. Poniej ich schronu
pitrzyy si biae garby i kopce, ziay bezksztatne jamy: ani ladu cieki, po ktrej
wspili si tutaj poprzedniego dnia. Wyej nad nimi gry giny w zwaach chmur,
wci jeszcze cikich od groby nieycy.
Gimli spojrza w gr i potrzsn gow.
- Karadhras nam nie przebaczy - powiedzia. - Chowa jeszcze zapasy niegu, eby
nas zasypa, jeli sprbujemy wspina si wyej. Im prdzej zawrcimy z drogi i
zejdziemy w d, tym lepiej.
Na to wszyscy si godzili, lecz odwrt by nieatwy. Mg nawet okaza si
niemoliwy. O kilka ledwie krokw od popiou ogniska nieg lea na wiele stp gruby
i hobbici zapadliby si we wyej gw. Miejscami wiatr zgarn i spitrzy olbrzymie
zaspy pod cian urwiska.
- Gdyby Gandalf zechcia i przodem ze swoim potnym pomieniem, mgby
topic nieg torowa nam ciek - rzek Legolas. Zamie nie przerazia go zbytnio i
z caej kompanii elf tylko zachowa humor.
- Skoro elfy umiej fruwa nad grami, mogyby cign soce, ktre by nas
uratowao - odpowiedzia Gandalf. - Ale ja, eby roznieci ogie, potrzebuj jakiego
paliwa. Nie mog pali niegu.
- No, tak! - odezwa si Boromir. - Jeeli rozum zawodzi, minie musz pokaza, co
umiej, jak mwi w mojej ojczynie. najsilniejszy z nas powinien utorowa drog.
Spjrzcie! Wprawdzie teraz wszystko jest pod niegiem, ale pamitamy, e cieka,
ktr przyszlimy, tam w dole okra wystp skalny. W tym miejscu dopiero nieg
zacz utrudnia nam marsz. Gdyby si udao dotrze do tego zakrtu, dalej droga
okazaaby si pewnie atwiejsza. Licz, e to ju std niedaleko.
- Chodmy wic, Boromirze, we dwch przetrzemy drog - rzek Aragorn.
Aragorn by w druynie najwyszy, lecz Boromir, niewiele ustpujc mu wzrostem,
bary mia szersze i budow potniejsz. Boromir wic ruszy pierwszy, Aragorn za
nim. Posuwali si wolno, a wkrtce musieli ciko si mozoli. Tu i wdzie zapadali
w nieg po pier, Boromir nie szed, lecz jakby pyn czy ry wykop, pracujc
krzepkimi ramionami.
Legolas chwil przyglda si z umiechem, potem zwrci si do reszty kompanii:
- Powiadacie, e najsilniejszemu przystoi torowa drog? A ja wam mwi: niech
oracz orze, jeli wszake trzeba pywa, lepiej wybra wydr, a jeli biec lekka stop
po trawie, liciach lub niegu - tylko elfa!
Z tymi sowy skoczy zwinnie naprzd; Frodo, cho o tym zawsze wiedzia, teraz
dopiero zauway, e elf nie ma na nogach butw z cholewami, lecz, jak zwykle, tylko
lekkie trzewiki, a stopy jego zostawiaj na niegu lad ledwie dostrzegalny.
- Do widzenia! - zawoa Legolas do Gandalfa. - Lec po soce!
I pomkn szybko jak po ubitym piasku; przecign wkrtce obu mozolcych si
mczyzn, min ich pozdrawiajc gestem rki i pobieg naprzd znikajc za
zakrtem.

226

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

eszta druyny czekaa zbita w gromadk, ledzc wzrokiem Boromira i


Aragorna, ktrzy z dala wygldali ju tylko jak dwa czarne punkciki wrd
bieli. Po chwili oni take zginli im z oczu. Czas si wlk. Chmury spyny
niej i pojedyncze patki niegu znw zaczy wirowa w powietrzu.
Nie mino wicej ni godzina - chocia czekajcym czas si bardzo duy gdy ukaza si wracajcy Legolas. Zaraz te Boromir i Aragorn wychynli zza zakrtu
i mozolnie zaczli pi si pod gr.
- Widzicie - krzykn biegnc ku nim Legolas - soca nie przyniosem. Spaceruje
sobie po niebieskich kach poudnia i wcale go nie wzrusza wianuszek niegu na
szczycie Czerwonego Rogu. Ale przynosz promyk nadziei dla tych, ktrzy skazani
s na chodzenie piechot po ziemi. Olbrzymia zaspa pitrzy si tu za tym zakrtem,
nasi dwaj siacze omal w niej nie ugrzli. Byli w rozpaczy, pki nie wrciem z
wieci, e zaspa nie jest wiele szersza od ciany domu, po drugiej stronie nagle
niegu ubywa, dalej za, w dole, tyle go ledwie ley, ile trzeba, eby ochodzi stopy
hobbita.
- A wic miaem racj! - mrukn Gimli. - Nie bya to zwyka zawieja. Karadhras si
zoci. Nie lubi elfw i krasnoludw, zbudowa t zasp, eby nam odci drog
powrotn.
- Szczciem ten twj Karadhras zapomnia, e macie w druynie ludzi - rzek
Boromir, ktry wanie w tej chwili nadszed. - I to nie uomkw, pozwol sobie
zauway. Co prawda kilku mniej silnych, a za to uzbrojonych w opaty, bardziej by
si wam przydao. Bd co bd przetarlimy przez zaspy drk, za ktr winni
nam s wdziczno ci wszyscy, co nie umiej stpa tak lekko jak elfy.
- Ale my nie zdoamy zej w d, nawet jeli przekopalicie w zaspie przejcie! przemwi Pippin w imieniu wszystkich hobbitw.
- Nie tracie nadziei - odpar Boromir. - Zmczyem si, ale troch siy jeszcze mi
zostao, Aragornowi pewnie te. Zniesiemy maoludw. Wszyscy po kolei
przedostaniemy si po wydeptanej ju ciece. Prosz, Peregrinie, zaczn od ciebie!
- I podnis hobbita z ziemi. - Przylgnij do moich plecw. Ramiona musz mie wolne
- rzek ruszajc naprzd. Aragorn z Meriadokiem na grzbiecie szed za nimi. Pippin
podziwia si Boromira widzc drog, ktr ten utorowa swym krzepkim ciaem, bez
pomocy jakichkolwiek narzdzi. Teraz take, mimo obcienia, otwiera przejcie dla
nastpnych wdrowcw, odpychajc nieg na obie strony. Dotarli wreszcie do
olbrzymiej zaspy. Zagradzaa ciek grsk niby prostopady, nieprzenikniony mur,
dwakro wyszy od Boromira i u szczytu zjeony jakby ostrzami noy; przecinaa j
wszake wyrbana drka, wypuka porodku jak mostek. Merry i Pippin zostali za
cian zaspy wraz z Legolasem, czekajc na reszt druyny.
Po chwili Boromir wrci niosc Sama. W lad za nim, wsk, lecz ju dobrze
wydeptan ciek, szed Gandalf prowadzc Billa, na ktrego grzbiecie midzy
jukami siedzia Gimli. Ostatni przyszed Aragorn niosc Froda. Przeszli zasp, ledwie
jednak Frodo dotkn stopami ziemi, gdy zwalia si z gry z guchym grzmotem
lawina kamieni i niegu. Biay py przesoni wiat oczom wdrowcw, ktrzy
przycupnli pod ska, a gdy znw si rozjanio, ujrzeli, e cieka za zasp
znikna pod rumowiskiem.

227

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 4

Wdrwka w ciemnociach

ieczorem, kiedy szary zmierzch dogasa szybko, zatrzymali si na nocleg.


Byli bardzo znueni. Z kad chwil gbszy mrok osnuwa gry, a wiatr
dmucha mrozem. Gandalf obdzieli znw wszystkich ykiem miruworu,
kordiau w Rivendell. Przegryli co, a potem Czarodziej zebra druyn na narad.
- Tej nocy oczywicie nie sposb i dalej - rzek. - Prba sforsowania Bramy
Czerwonego Rogu wyczerpaa nas, musimy tutaj troch odpocz.
- A pniej dokd pjdziemy? - spyta Frodo.
- Mamy wci drog przed sob i zadanie do spenienia - odpar Gandalf. - Wybiera
moemy tylko midzy dalszym marszem naprzd a odwrotem do Rivendell.
Na wzmiank o Rivendell twarz Pippina rozjania si wyranie, a Merry i Sam
podnieli gowy z byskiem nadziei w oczach. Lecz Aragorn i Boromir nie drgnli
nawet, a Frodo siedzia zatroskany.
- Chciabym znale si znw w Rivendell - powiedzia. - Ale czy mgbym wrci nie
okrywajc si wstydem... Chyba e naprawd innej drogi nie ma i musimy uzna si
ju za pokonanych?
- Masz racj, Frodo - rzek Gandalf. - Wrci oznaczaoby przyzna si do poraki i
narazic na dalsz, gorzk klsk w przyszoci. Jeeli zawrcimy z drogi, Piercie
pozostanie w Rivendell, bo drugi raz nie bdziemy ju mogli wyruszy. A wtedy
wczeniej czy pniej Rivendell znajdzie si w okreniu i po krtkim, lecz gorzkim
czasie zostanie zniszczone. Upiory Piercienia to miertelni wrogowie, lecz teraz s
jedynie cieniem potgi i grozy, ktra zapanuje, jeeli ich mistrz woy znw na swoj
rk Piercie Wadzy.
- A wic trzeba i naprzd, jeeli istnieje jeszcze jaka droga - z westchnieniem
powiedzia Frodo. Sdam skuli si znowu zgnbiony.
- Istnieje droga, ktr moglibymy zaryzykowa - rzek Gandalf. - Od pocztku, kiedy
naradzalimy si nad planami wyprawy, mylaem, e trzeba tej wanie drogi
prbowa. Ale jest bardzo przykra, wic nie chciaem wam wczeniej o niej
wspomina. Aragorn by jej przeciwny, a w kadym razie da, by najpierw
wyprbowa drog przez przecz.
- Jeeli jest gorsza ni cieka do Bramy Czerwonego Rogu, to musi by naprawd
straszna - odezwa si Merry. - Powiedz nam o niej wszystko, lepiej z gry
przygotowa si na najgorsze.
- Droga o ktrej mwi, prowadzi przez kopalni Morii - rzek Gandalf. Jeden tylko
Gimli podnis gow. W jego oczach arzy si pomie. Reszta suchaczy na
dwik tej nazwy struchlaa ze zgrozy. Nawet w hobbitach legenda Morii budzia
niejasne przeraenie.
- Droga prowadzi moe do Morii, ale czy wolno si spodziewa, e przez Mori
wyprowadzi na wiat? - pospnie spyta Aragorn.
- To miejsce zowieszcze - rzek Boromir. - Nie widz te potrzeby uycia tej drogi.
Jeeli nie mona przej tutaj grami, pomaszerujmy na poudnie a do Bramy
Rohanu, gdzie mieszkaj ludzie zaprzyjanieni z moim plemieniem, i obierzmy ten
sam szlak, ktrym ja szedem do Rivendell. Albo te powdrujmy jeszcze dalej,
przeprawmy si przez Isen do Anfalas i Lebennin; w ten sposb wkroczymy do
Gondoru przez jego nadmorskie prowincje.
- Wiele si zmienio, Boromirze, od czasu jak wyruszye na pnoc - odpar Gandalf.
- Czy nie syszae, com ci mwi o Sarumanie? Z Sarumanem zreszt jeszcze si
policz, zanimcaa sprawa dobiegnie koca. Ale wszelkich stara trzeba dooy, by

228

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Piercie nie znalaz si w pobliu Isengardu. Brama Rohanu jest dla nas zamknita,
pki mamy w druynie powiernika Piercienia. Jeeli chodzi o t trzeci, najdusz
drog - nie mamy do czasu! Na tak podr nie starczyoby roku i musielibymy
i przez pustkowia, gdzie nie znalelibymy adnego schronienia. Nie byyby one
bezpieczne. Czuwaj nad nimi zarwno oczy Sarumana, jak Nieprzyjaciela. Kiedy
dye na pnoc, Boromirze, bye w tych oczach tylko zbkanym wdrowcem z
poudnia i nie interesowae ich wcale, bo wszystkie myli Nieprzyjaciela skupiaj si
na poszukiwaniu Piercienia. Teraz wracasz w druynie eskortujcej Piercie i grozi
ci niebezpieczestwo, pki si z nami nie rozstaniesz. Marsz pod otwartym niebem z
kad przebyt mil staje si bardziej niebezpieczny.
Obawiam si, e ta jawna prba przedarcia si przez gry pogorszya jeszcze nasze
nike szanse. Nie widz teraz dla nas nadziei, jeeli nie znikniemy chocia na czas
jaki z oczu Nieprzyjaciela i nie zatrzemy za sob ladw. Dlatego radz i nie
przez gry i nie wzdu gr, ale pod grami. W kadym razie na tym szlaku najmniej
si nas Nieprzyjaciel spodziewa.
- Nie wiemy, czego on si spodziewa - rzek Boromir. - Moe strzee wszystkich
drg, zarwno prawdopodobnych, jak nieprawdopodobnych. A w takim razie
zapuszczajc si do Morii weszlibymy w puapk niemal tak, jak bymy z wasnej
woli zakoatali do bram Czarnej Wiey. Moria ma z saw.
- Mwisz o rzeczach, ktrych wcale nie znasz, skoro przyrwnujesz Morie do
twierdzy Saurona - odpowiedzia Gandalf. - Z was wszystkich tylko ja byem w
lochach Czarnego Wadcy, a i to w jego dawniejszej i skromniejszej siedzibie, w Dol
Guldur. Kto raz przekroczy wrota Barad-Duru, ten ju nie wraca. A nie prowadzibym
was do Morii, gdyby nie istniaa nadzieja wyjcia z niej. Jeeli tam siedz orkowie,
narazimy si na straszne spotkanie, to prawda. Lecz wikszo orkw z Gr
Mglistych posza w rozsypk, jeeli nie wygina w Bitwie Piciu Armii. Ory donosz,
e orkowie znw si zewszd gromadz, jest wszake nadzieja, e jeszcze nie zajli
Morii. A nawet mona si spodziewa, e s tam krasnoludy i e w podziemnych
paacach przodkw spotkamy Balina, syna Fundina. Nie wiemy, co nam przyszo
objawi, ale powinnimy wstpi na ciek, ktrej wybr jest nieuchronny.
- Ja na t ciek pjd z tob, Gandalfie - rzek Gimli. - Cokolwiek by mnie tam
czekao, chc zobaczy paac Durina. Ale czy znajdziesz drzwi, ktre zostay
zatrzanite?
- Dzikuj ci, Gimli - odpar Gandalf. - Dodajesz mi otuchy. Razem poszukamy
zatrzanitych drzwi. I przejdziemy przez Mori! W ruinach krasnoludzkiej siedziby
trudniej bdzie straci gow krasnoludowi ni elfom, ludziom czy hobbitom. A
przecie nie bd to moje pierwsze odwiedziny w Morii! Kiedy zagin Thrain, syn
Throra, dugo szukaem go w tych podziemiach. Przeszedem przez nie i wydostaem
si na wiat ywy.
- Ja take przekroczyem kiedy Bram Dimrilla - cicho oznajmi Aragorn - ale
chocia wrciem stamtd, zachowaem straszne wspomnienia. Nie chc po raz drugi
zej do Morii.
- A ja nie chc tam wchodzi nawet pierwszy raz - rzek Pippin.
- Ani ja - mrukn Sam.
- Oczywicie! - powiedzia Gandalf. - Kt by tego chcia? Pytanie brzmi inaczej: kto
pjdzie ze mn, jeli was tamtdy poprowadz?
- Ja! - gorliwie zawoa Gimli.
- I ja - powanie rzek Aragorn. - Ty poszed za moim przewodem niemal w mier
pord nieycy, a nie usyszaem od ciebie ani sowa wyrzutu. Pjd teraz z tob,
jeeli ta ostatnia przestroga ci nie odstraszy. Nie o Piercie i nie o nas wszystkich

229

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

si lkam, ale wanie o ciebie, Gandalfie. I powiadam ci: nie przestpuj progu Morii,
strze si, Gandalfie.
- Ja nie pjd - rzek Boromir - chyba e mnie caa druyna zgodnie przegosuje. Co
mwi Legolas? Co mwi nizioki? Niech rozstrzygnie powiernik Piercienia.
- Nie mam ochoty schodzi do Morii - powiedzia Legolas.
Hobbici milczeli. Sam spogld na Froda. Wreszcie przemwi Frodo.
- Nie mam ochoty tam schodzi - rzek. - Ale rwnie nie mam ochoty sprzeciwia si
radzie Gandalfa. Prosz was, odmy gosowanie i najpierw si przepijmy. Gandalf
atwiej uzyska nasz zgod w blasku poranka ni w tych zimnych ciemnociach. jak
ten wiatr okropnie wyje!
Wszyscy umilkli i pogryli si w mylach. Syszeli, jak wicher wiszcze wrd ska i
drzew, jak zewszd z pustki nocy osacza ich zawodzenie i jki.
Nagle Aragorn zerwa si na rwne nogi.
- Jake ten wiatr wyje! - zawoa. - To przecie gos wilkw! Wargowie nadcignli z
zachodnich gr!
- Czy wic trzeba z decyzj czeka do rana? - rzek Gandalf. - Sprawdziy si moje
sowa. Pocig ju idzie za nami. Nawet jeeli doyjemy witu, kto z was zechce
maszerowa na poudnie nocami ze stadem dzikich wilkw nastpujcym na pity?
- Jak daleko std do Morii? - spyta Boromir.
- Byo wejcie na poudnio-zachd od Karadhrasu, o jakie pitnacie mil lotu kruka,
a ze dwadziecia mil wilczego chodu - ponuro odpowiedzia Gimli.
- A wic ruszajmy skoro wit, jeli bdziemy jeszcze ywi - rzek Boromir. - Wilki ju
wyj, orkw natomiast boimy si, alemy ich jeszcze nie spotkali.
- To prawda p- powiedzia Aragorn sprawdzajc, czy miecz lekko wychodzi z
pochwy. - Ale gdzie wilki wyj, tam orkowie czyhaj w pobliu.
- auje, e nie posuchaem Elronda - szepn Pippin do ucha Samowi. - Teraz
widz, e nie nadaj si do takich rzeczy. Nie mam w sobie do krwi Bandobrasa
Bullroarera; to wycie mrozi mi szpik w kociach. Nie pamitam, ebym si
kiedykolwiek w yciu czu rwnie nieszczliwy.
- Mnie te dusza ucieka na rami, panie Pippin - odpar Sam. - Ale przecie nas
jeszcze wilki nie zjady, a mamy w kompanii paru chopw na schwa. Nie wiem, jaki
los grozi Gandalfowi, ale zao si, e stary Czarodziej nie trafi do wilczego odka.

eby si zabezpieczy od nocnych napaci, druyna wspia si na szczyt


wzgrza, pod ktrym si schronia z wieczora. Wieczya je kpa sdziwych
drzew o kolawych pniach, wok za krgiem leay gazy. Wdrowcy
rozniecili porodku ognisko, nie mogc i tak liczy, e ciemnoci i cisza ukryj ich
przed wilczym pocigiem. Obsiedli ognisko i ci, ktrzy nie penili warty, drzemali
niespokojnie. Kucyk Bill, nieborak, poci si i dygota. Wycie wilkw chwilami blisze,
a chwilami dalsze otaczao ich teraz zewszd. O najczarniejszej godzinie nocy
byskay na stokach roziskrzone lepia. najzuchwalsze bestie podsuway si niemal
pod sam krg gazw. W przerwie tego kamiennego muru zamajaczya w pewnej
chwili ciemna sylwetka ogromnego wilczura, ktry si wpatrywa w wdrowcw.
Dreszcz ich przeszed, gdy bestia zawya nagle, jakby przywdca wzywa sfor do
ataku.
Gandalf wsta i wysun si naprzd z rdk wzniesion do gry.
- Suchajcie, psy Saurona! - krzykn. - Gandalf jest tutaj! Jeli wam wasna parszywa
skra mia, umykajcie. Ktry si omieli przekroczy ten krg, temu sier spal od
pyska do ogona.

230

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Wilk chrapn i potnym susem skoczy naprzd. Lecz w tym okamgnieniu


zadzwonia ciciwa: Legolas wypuci strza z uku. Straszliwy skowyt przeszy
powietrze i zwierz w p skoku zwali si na ziemi. Strzaa elfa przebia mu gardziel.
Dokoa czujne lepia nagle zgasy. Gandalf i Aragorn wyszli poza krg, lecz wzgrze
byo ju puste; stado wilkw pierzcho. Wok w ciemnociach zalega cisza,
tchnienie wiatru nie nioso ju z sob adnych gosw.

oc bya gboka, wski sierp ksiyca znia si ku zachodowi, przebyskujc


spord wystrzpionych chmur. Nagle Frodo ockn si ze snu. Bez adnego
ostrzeenia znw wszdzie wok obozu buchno dzikie, zajade wycie.
Olbrzymie stado wargw zgromadzio si milczkiem i znienacka przypucio atak ze
wszystkich stron naraz.
- Dorzucie drew do ognia! krzykn hobbitom Gandalf. Dobdcie broni i
ustawcie si wsparci plecami o siebie!
Nowe gazie trysny pomieniem i w migotliwym blasku Frodo dostrzeg tum
szarych cieni przeskakujcych przez kamienny krg. Z kad sekund przybywao
ich wicej. Aragorn sztychem miecza przebi gardziel ogromnego wilczego
prowodyra. Boromir potnym rozmachem odci eb drugiego. U boku dwch
wojownikw sta Gimli, szeroko rozstawiwszy krzepkie nogi, z wzniesionym toporem.
Strzay ze wistem wylatyway z uku Legolasa.
Nagle posta Gandalfa jak gdyby urosa w migotliwym blasku ognia.
Czarodziej wyprostowa si niby grony olbrzym, kamienny posg staroytnego
wadcy na szczycie wzgrza. Pochyli si byskawicznie, chwyci ponc ga i
ruszy przeciw wilkom. Bestie cofny si przed nim. Gandalf cisn wysoko pod
niebo roziskrzon agiew. Rozpalia si biaym blaskiem niby grom, a Czarodziej
grzmicym gosem krzykn:
- Naur an edraith ammen! Naur dan i ngaurhoth!
Rozleg si huk i trzask, drzewo nad jego gow rozkwito nagle olepiajcym
bukietem ognia. Pomie nis si z drzewa na drzewo. Szczyt wzgrza zalni
jaskrawym wiatem. Miecze i sztylety obrocw zaskrzyy si pomieniami. Ostatnia
strzaa Legolasa zapalia si w locie i ponc utkwia w sercu ogromnego wilczego
przywdcy. Cae stado pierzcho.
Ogie przygasa z wolna, a zosta po nim tylko deszcz iskier i popiou. Gorcy
dym kbi si nad opalonymi kikutami drzew i czarn chmur spywa ze stokw,
kiedy pierwszy niky brzask dnia pojawi si na niebie. Odparci napastnicy nie
wracali.
- A co, nie mwiem? rzek Sam do Pippina, wsuwajc miecz w pochw. Jego
wilki nie dostan. To bya niespodzianka, ani sowa! Mao brakowao, eby mi
wszystkie wosy osmalio z gowy.
Kiedy dzie wsta, nie ujrzeli nigdzie znaku po wilkach, na prno szukali cierwa
zabitych bestii. Jedynym wiadectwem stoczonej bitwy byy opalone drzewa i strzay
Legolasa rozrzucone po wzgrzu. Wszystkie zdaway si nie tknite z wyjtkiem
jednej, z ktrej zostao tylko ostrze.
- A wic tak jak si obawiaem stwierdzi Gandalf nie byy to zwyke wilki erujce
na pustkowiu. Teraz zjedzmy co naprdce i ruszajmy std.
Tego dnia pogoda znw si odmienia, jakby posuszna rozkazom jakiej
wadzy, ktrej niena zawieja nie moga ju odda usug, potrzebne byo natomiast
jasne wiato, eby kady poruszajcy si wrd pustkowi punkcik sta si z daleka
widoczny. Wiatr w cigu nocy skrci z pnocy na poudnio-zachd, teraz za ucich
zupenie. Chmury odpyny na poudnie, niebo czyste i wysokie janiao bkitem.

231

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Gdy druyna gotowa do odmarszu stana na skraju wzgrza, blade soce bysno
nad szczytami gr.
- Musimy dotrze do drzwi przed zachodem soca powiedzia Gandalf. Inaczej w
ogle tam nie dojdziemy. Droga niedaleka, ale moe trzeba bdzie kluczy, bo tu
Aragorn nie moe nas poprowadzi: rzadko goci w tych stronach, a ja byem tylko
raz jeden u zachodnich cian Morii, i to bardzo dawno temu. Moria jest tam! rzek
wskazujc w kierunku poudniowo-wschodnim, gdzie zbocza gr opaday stromo w
cie zalegajcy u ich podny. W dali majaczya linia nagich ska, a wrd nich,
wysza ni inne, wystrzelaa olbrzymia, lita, szara ciana. Kiedy zeszlimy z
przeczy, poprowadziem was nieco na poudnie od poprzedniego punktu wyjcia,
jak zapewne niejeden z was zauway. Dobrze zrobiem, bo dziki temu mamy teraz
drog o kilka mil skrcon, a popiech jest wskazany. Ruszajmy!
- Nie wiem, czego sobie yczy pospnie rzek Boromir. Czy eby Gandalf
znalaz to, czego szuka, czy te bymy doszedszy pod urwisko stwierdzili, e drzwi
zniky na zawsze. Jedno gorsze od drugiego, najbardziej za prawdopodobne, e
wpadniemy w potrzask midzy cian skaln a stado wilkw. Prowad, Gandalfie!

imli szed teraz na czele, u boku Czarodzieja, bo pilno mu byo ujrze Mori.
We dwch wiedli druyn z powrotem ku grom. Jedyna stara droga od
zachodniej strony biega do Morii wzdu potoku Sirannon, ktry wypywa
spod ska w pobliu drzwi. Ale czy Gandalf si omyli, czy te w ostatnich latach teren
si zmieni do, e nie mg odszuka potoku w okolicy, gdzie si go spodziewa,
o par mil na poudnie od miejsca noclegu. Soce stao wysoko, a druyna wci
jeszcze bkaa si i brna przez jaowe rumowiska czerwonych kamieni. Nigdzie nie
dostrzegali bysku wody, nie syszeli jej szmeru. Wkoo otaczao ich suche pustkowie.
Tracili te otuch. Ani ywej duszy na ziemi, ani ptaka na niebie. Nie mieli nawet
myle, co noc przyniesie, jeeli ich zaskoczy w tej guszy odcitej od wiata.
Niespodzianie Gimli, ktry wysun si naprzd, odwrci si i przywoa
towarzyszy. Sta na wzgrku i wskazywa na prawo od cieki. Podbiegli wszyscy i z
gry zobaczyli gboko wcite w teren wskie koryto rzeki. Byo suche, milczce;
ledwie nika struga wody sczya si pord brunatnych, czerwonymi plamami
poznaczonych kamieni, lecz wzdu brzegu cigna si drka, wyboista i
niewyrana, wijca si krto midzy rozwalonymi nasypami i rumowiskami niegdy
brukowanego gocica.
- Aha! Nareszcie! zawoa Gandalf. Tdy wic pyn potok. Sirannon Woda
Spod Wrt nazyway go krasnoludy. Ale co si stao z t wod? Bya ongi bystra i
haaliwa. Chodcie! Trzeba si spieszy. Ju pno.
Wszyscy mieli nogi obolae i bardzo byli zmczeni, lecz wytrwale wlekli si przez
kilka jeszcze mil uciliwej, krtej drogi. Soce mino zenit i przeszo na zachodni
stron nieba. Odpoczywali krtko, zjedli co naprdce i szli dalej. Przed nimi pitrzyy
si gry, oni jednak idc gbokim parowem widzieli tylko ich najwysze grzbiety i
odlege wierchy na wschodzie.
W kocu doszli do ostrego skrtu. Droga, ktra dotychczas prowadzia na
poudnie kluczc midzy krawdzi rzecznego koryta po prawej a stromym zboczem
po lewej stronie - tu zawracaa znowu prosto na wschd. Za zakrtem ujrzeli cian
skaln niezbyt wysok, mierzc nie wicej ni trzydzieci stp, poszczerbion u
szczytu na ksztat piy. Przez szeroki wyom, ktry zapewne wyobi sobie niegdy
potny i obfity wodospad, ciekaa ledwie nika struka.
- A wic rzeczywicie wszystko tu si bardzo zmienio - rzek Gandalf. - Mimo to nie
ma wtpliwoci, trafilimy na waciwe miejsce. Nic wicej nie zostao po

232

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Wodospadzie Schodw. Jeeli mnie pami nie zawodzi, tu obok wykute s w skale
stopnie, chocia gwna droga oddala si w lewo i zakosami prowadzi na grn
platform. Od wodospadu a pod ciany Morii cigna si pytka dolina, ktrej dnem
pyn Sirannon, a wzdu jego brzegw biega droga. Wejdziemy na gr,
przekonamy si, jak teraz wyglda.
Bez trudu odszukali stopnie w skale i Gimli wspi si po nich szybko, a za nim
Gandalf i Frodo. Ale u szczytu stwierdzili, e dalej i tdy nie sposb, i zrozumieli,
dlaczego Woda Spod Wrt wyscha. Mieli za sob chodne niebo, lnice zotem
zachodzcego soca, a przed sob - ciemne, spokojne jezioro. Ani bkit nieba, ani
blask zachodu nie odbijay si w jego pospnej tafli. Wodom Sirannonu zagrodzono
ujcie tak, e rozlay si zatapiajc ca dolin. Za gron przestrzeni jeziora
potne skalne ciany, surowe i szare w gasncym wietle dnia, wznosiy si jak mur
nieprzebyty. W ponurej, litej skale Frodo prno wypatrywa bramy, pknicia czy
szczeliny.
- To ciany Morii - powiedzia Gandalf wskazujc skay za wod. - Tam byy ongi
Wrota, drzwi elfw u kresu gocica z Hollinu, ktry nas tu doprowadzi. Ale teraz ta
droga jest zamknita. Nikt z was, jak przypuszczam, nie ma ochoty rzuci si wpaw
przez t ponur wod, i to o zmierzchu. Jezioro nie wydaje si czyste.
- Musimy znale drog okrajc pnocny cypel - rzek Gimli. - Druyna powinna
nie zwlekajc i pod gr gwnym szlakiem i zbada, dokd on prowadzi. Nawet
gdyby nie byo tego jeziora, nie m9oglibymy wcign objuczonego kuca po
skalnych schodach.
- Ale w adnym przypadku nie mona by biednego zwierzaka wzi do podziemi odpar Gandalf. - Droga pod grami wiedzie wrd ciemnoci, jest miejscami bardzo
wska i stroma, kucyk nie przeszedby tam, gdzie moe nam si uda przej.
- Biedny stary Bill! - westchn Frodo. - Nie pomylaem o tym. I biedny Sam! Co te
on na to powie?
- Bardzo mi przykro - rzek Gandalf. - Biedny Bill by dobrym kompanem, serce mi si
ciska, e trzeba go teraz porzuci. Gdyby to ode mnie zaleao, nie obciabym
druyny tylu bagaami i nie brabym zwierzaka, zwaszcza Billa, ktrego Sam tak
kocha. Od pocztku obawiaem si, e bdziemy zmuszeni obra t drog.
Dzie mia si ku kocowi, zimne gwiazdy wybysy we grze ponad zachodzcym
socem, kiedy druyna, spieszc ile si w nogach, wspia si wreszcie na zbocze i
dosiga brzegu jeziora. Na oko nie mierzyo ono wicej ni parset stp w
najszerszym miejscu. Jak daleko rozlewao si ku poudniowi, trudno byo jednak
oceni w mierzchncym wietle. Pnocny brzeg dostrzegali w odlegoci nie
wikszej ni p mili, a midzy kamiennym murem zamykajcym dolin a skrajem
wody pozostawa wski rbek cieki. Bez zwoki ruszyli wic naprzd, bo mila z
okadem dzielia ich jeszcze od miejsca na przeciwlegym brzegu, do ktrego dy
Gandalf, a potem czeka ich jeszcze poszukiwanie drzwi. Kiedy dotarli do najdalej na
pnoc wysunitego cypla jeziora, zagrodzia im drog wska struga. Stojca zielona
woda wygldaa jak olize rami wycignite ku cianie gr. Nieustraszony Gimli
wszed w ni pierwszy i stwierdzi, e nie siga mu wyej kostek. Towarzysze szli za
nim gsiego, stpajc ostronie, bo pod gstym zielskiem kryy si liskie,
zdradzieckie kamienie i niespodziane wyboje. Frodo wzdrygn si z obrzydzenia,
zanurzajc stopy w ciemnej, brudnej wodzie.
W chwili gdy Sam, ktry szed ostatni, wyprowadza Billa na przeciwlegy
brzeg, rozleg si cichy szelest, wist i zaraz potem plusk, jak gdyby jaka ryba
zmcia nieruchom powierzchni. Wszyscy odwrcili si byskawicznie i zobaczyli

233

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

porodku jeziora, ktrego krace giny ju w roku, krgi rozchodzce si coraz


szerzej wok jakiego odlegego punktu na wodzie. Posyszeli jakby bulgotanie, a
potem zalega cisza. Mrok gstnia, ostatnie promienie zachodzcego soca
ugrzzy w chmurach.
Gandalf przynagla sadzc wielkimi krokami naprzd, druyna jak moga
staraa si za nim nady. Szli teraz wskim skrawkiem ldu midzy jeziorem a
urwiskiem. Przejcie byo ciasne, miejscami ledwie na kilka stp szerokie, tu i wdzie
zawalone odamkami ska i kamieniami. Posuwali si jednak, lgnc jak najbardziej do
ciany, odsuwajc si jak najbardziej od Czarnej Wody. Uszli ju z mil w kierunku
poudniowym, gdy natknli si na kp kolczolici. Pieki i suche gazie butwiay w
kauach; wygldao to na szcztki zaroli czy moe ywopotu, niegdy
osaniajcego drog, ktra przecinaa dolin, dzi zatopion w jeziorze. Lecz tu pod
skaln cian stay ywe jeszcze i krzepkie dwa drzewa, tak wysokie, e Frodo
zdumia si, bo rwnie wielkich kolczolici w yciu ani w marzeniu nie widzia. Grube
korzenie sigay spod urwiska a do wody. Z daleka, ze szczytu schodw, zdaway
si pod nawis cian mae jak zwyke krzaki, teraz jednak pitrzyy si nad gowami
wdrowcw, sztywne, ciemne, milczce i rzucay gsty, czarny cie pod ich stopy,
sterczc niby dwa filary strzegce kresu drogi.
- No, wreszcie jestemy u celu - rzek Gandalf. - Tu koczy si droga elfw z Hollinu.
Kolczoli to godo mieszkacw tej krainy, posadzili wic te drzewa jako supy
graniczne swoich woci, bo zachodnie drzwi suyy gwnie elfom z Hollinu,
utrzymujcym oywione stosunki z wadcami Morii. Byo to za dawnych,
szczliwszych czasw, kiedy jeszcze serdeczna przyja wizaa czsto istoty
rnych ras, nawet krasnoludy z elfami.
- Nie z winy krasnoludw rozwiaa si ta przyja - rzek Gimli.
- Nigdy nie syszaem, by zawiniy w tym elfy - odpar Legolas.
- A ja syszaem jedno i drugie - rzek Gandalf - i nie chc teraz rozsdza tej sprawy.
Prosz jednak was obu, Legolasie i Gimli, abycie wy przynajmiej byli przyjacimi i
wspomagali mnie wsplnie. Bo obaj jestecie mi potrzebni. Drzwi s zamknite i
ukryte, a im prdzej je odnajdziemy, tym lepiej. Noc za pasem! - I zwracajc si do
reszty kompanii doda: - Ja bd szuka drzwi, a wy tymczasem przygotujcie si do
zejcia w gb Morii. Niestety, musimy si tu rozsta z naszym jucznym kucykiem.
Odrzucie wiele rzeczy wzitych dla ochrony przed chodem, nie bd nam
potrzebne w podziemiu ani te, mam nadziej, gdy wyjdziemy po drugiej stronie i
pomaszerujemy dalej na poudnie. Reszt natomiast, a przede wszystkim ywno i
skrzane worki na wod, rozdzielcie midzy siebie.
- Mistrzu Gandalfie, nie chcesz chyba zostawi biednego Billa w tym okropnym
pustkowiu! - krzykn Sam z oburzeniem i rozpacz. - Nie zgodz si na to, nie ma
mowy! Nie porzuc Billa, ktry tak daleko zawdrowa z nami i taki by przez cay
czas poczciwy!
- Mnie te go al, Samie - odpar Czarodziej - ale gdy drzwi si otworz, wtpi, czy
zdoasz Billa wcign do wntrza, w dugie, czarne lochy Morii! Musisz wybiera
midzy Billem a swoim panem.
- Bill pjdzie za panem Frodem choby do smoczej jamy, jeeli ja go poprowadz rzek Sam nie przekonany. - Przecie oddalibymy go na niemal pewn mier w tym
kraju, gdzie wcz si stada wilkw.
- Mam nadziej, e nie spotka go mier - odpar Gandalf. Pooy rk na bie
kucyka i szepn mu co do ucha: - We z sob te sowa, niech ci strzeg i
prowadz - rzek. - Mdre z ciebie zwierz, nauczye si niemao w Rivendell.
Wybieraj drog przez krainy obfite w traw i wracaj szczliwie do domu Elronda czy

234

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

gdzie indziej, gdzie chcesz... Syszysz, Samie? Bill ma tak sam szans ocalenia z
wilczych ap i powrotu do domu jak my wszyscy.
Sam sta zgnbiony u boku Billa i nic nie odpowiedzia Gandalfowi. Kucyk, jak gdyby
rozumiejc, o co chodzi, parskn i przytkn nos do ucha Sama. zy pyny z oczu
Sama, gdy majstrowa przy jukach, zdejmujc pakunki z grzbietu kuca i zrzucajc je
na ziemi. Hobbici przegldali rzeczy i odkadali na bok wszystko, bez czego mogli
si ju teraz oby, reszt za rozdzielali midzy siebie. Kiedy si z t robot uporali,
zaczli obserwowa Gandalfa. Zdawao si, e dotychczas Czarodziej nic jeszcze
nie wskra. Sta midzy dwoma drzewami wpatrzony w nag skaln cian, jakby
spodziewa si, e oczyma wywierci w niej dziur. Gimli krci si przy nim to tu, to
tam opukujc toporkiem kamienie. Legolas przylgn do ciany nasuchujc.
- Wszystko ju gotowe - powiedzia Merry - ale gdzie s te drzwi? Nie widz ani
znaku.
- Drzwi, zrobionych przez krasnoludy, nigdy nie wida, kiedy s zamknite - odpar
Gimli. - S niewidzialne, nawet prawi waciciele nie mog ich dostrzec ani otworzy,
jeeli nie pamitaj hasa.
- Tych drzwi jednak nie strzega nigdy tajemnica dostpna wycznie krasnoludom powiedzia Gandalf oywiajc si nagle i odwracajc gow. - Jeeli nie zmienio si
wszystko cakowicie, oczy, ktre umiej patrze, mog wykry sekret.
Zbliy si do skay. Midzy dwoma drzewami, w ich cieniu, wznosia si gadka
ciana; zacz po niej wodzi rkoma szepczc co niedosyszalnie. Po chwili cofn
si nieco.
- Spjrzcie! czy widzicie?
Ksiyc rzuca teraz odblask na szar powierzchni skay, lecz nic wicej zrazu nie
spostrzegli. Potem z wolna na caej kamiennej powierzchni, wygadzonej rkami
Czarodzieja, pojawiy si nike linie, niby delikatne yy srebra. Pocztkowo tak
nieuchwytne jak blade nici babiego lata, tak cienkie, e ledwie migotay, kiedy pada
na nie blask ksiyca, stopniowo rozszerzay si i wystpoway coraz wyraniej, a
wreszcie mona byo rozpozna cay rysunek.
U gry, w miejscu, ktrego Gandalf ledwie dosign wzniesionymi rkami,
sklepia si uk spleciony z liter alfabetu elfw. Niej, zatarte co prawda, zniszczone,
rysowao si kowado i mot, a nad nim korona i siedem gwiazd. Od dou piy si
dwa drzewa, ktrych licie miay ksztaty pksiycw. Porodku, wyraniej ni
wszystko inne, janiaa na drzwiach wieloramienna gwiazda.
- To godo Durina! - krzykn Gimli.
- Drzewo Elfw Wysokiego Rodu! - zawoa Legolas.
- I gwiazda rodu Feanora - powiedzia Gandalf. - Wykuto ten rysunek z ithildinu, w
ktrym tylko wiato gwiazd i ksiyca si odbija i ktry jest martwy, pki go ni9e
wskrzesi dotkniciem kto, kto zna sowa z dawna zapomniane na obszarze
rdziemia. Od wiekw ich nie syszaem, tote musiaem gboko sign w
pami, nim je odnalazem.
- Co znaczy ten napis? - spyta Frodo, wpatrujc si pilnie w wyryte na uku
sklepienia litery. - Zdawao mi si, e znam pismo elfw, ale tego nie umiem
odczyta.
- To jzyk elfw mieszkajcych za Dawnych Dni w zachodniej czci rdziemia odpar Gandalf. - napis wszake nie mwi nic, co by nam si przyda mogo. Brzmi
po prostu tak: Drzwi Durina, Wadcy Morii. Powiedz przyjacielu i wejd. Pod
spodem maymi, ledwie widocznymi literami wypisane jest jeszcze: Zrobiem te drzwi
ja, Narwi. Znaki wyku Kelebrimbor z Hollinu.
- Co to ma znaczy: Powiedz przyjacielu i wejd? - spyta Merry.

235

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Sens do jasny - rzek Gimli. - Jeeli jeste przyjacielem, powiedz haso, a drzwi
si otworz i bdziesz mg wej.
- Tak - odezwa si Gandalf. - Te drzwi zapewne s posuszne sowom zaklcia.
Niektre drzwi krasnoludzkich siedzib otwieraj si tylko w pewnych okrelonych
porach roku czy dnia albo tylko dla pewnych osb; s i takie, ktrych nie otworzysz
nawet o waciwej godzinie i wymawiajc waciwe sowa, jeeli nie masz klucza. Ale
do tych drzwi nie potrzeba klucza. Za czasw Durina nie byy one tajne. Zazwyczaj
stay otworem i pilnowali ich odwierni. Jeeli za byy zamknite, mg je otworzy
kady, kto zna haso. Tak przynajmniej gosi tradycja. Prawda, Gimli?
- Prawda - przyzna krasnolud - ale hasa nikt nie pamita. Narwi wraz ze sw sztuk
i caym plemieniem znikn ze wiata.
- Ale ty, Gandalfie, chyba znasz haso? - spyta zdumiony Boromir.
- Nie! - odpar Czarodziej.
Wszyscy spojrzeli na niego z przeraeniem, tylko Aragorn, ktry dobrze zna
Gandalfa, nie poruszy si ani nie odezwa.
- Po co wic przyprowadzie nas w to przeklte miejsce? - krzykn Boromir ze
zgroz ogldajc si na czarne jezioro. - Mwie, e raz, kiedy, przeszede przez
Mori. Jake to moliwe, jeli nie znae sposobu, eby otworzy to wejcie?
- Na pierwsze twoje pytanie, Boromirze, odpowiadam tak: jeszcze nie znam hasa odpar Czarodziej. - Ale wkrtce je poznamy. Na drugie - cign byskajc oczyma
spod krzaczastych brwi - powiem ci, e bdziesz mia prawo pyta o cel moich
poczyna dopiero wtedy, gdy si oka niedorzeczne. Co do nastpnych pyta...
Czy wtpisz o prawdziwoci moich sw? Czy te stracie gow? Mwiem, e nie
tdy wszedem wwczas do Morii, ale od wschodu. Jeli chcesz wiedzie co wicej
jeszcze, powiem ci, e te drzwi otwieraj si na zewntrz. Od wntrza wystarczy je
pchn rk. Od tej strony nie drgn nawet, chyba e wymwisz haso. adna sia
ich nie poruszy.
- C wic zrobimy? - spyta Pippin, ktry nie ulk si zjeonych brwi Czarodzieja.
- Sprbuj przebi drzwi wasn gow, Peregrinie Tuku - rzek Gandalf. - Jeeli ich nie
rozwalisz tym sposobem, a mnie pozwolicie spokojnie si namyli, zamiast nudzi
gupimi pytaniami, bd si stara zgadn haso.
Niegdy umiaem wszystkie zaklcia we wszystkich jzykach elfw, ludzi i orkw,
uywane w podobnych przypadkach. Po dzi dzie przypominam sobie par
dziesitkw bez wysiku. Myl, e wystarczy kilka prb i e nie bd musia wzywa
Gimlego do zdradzenia pewnych sw tajnego krasnoludzkiego jzyka, ktrych jego
plemi nie zwierza nikomu. Haso byo wzite z mowy elfw, tak jak i napis na uku
sklepienia. To wydaje si niewtpliwe.
Podszed znw pod ska i lekko dotkn rdk srebrnej gwiazdy byszczcej pod
kowadem.
- Annon edhellen, edro hi ammen! Fennas nogothrim, lasto beth lammen! - zawoa
rozkazujcym tonem. Srebrne kreski przyblady, lecz szary kamie nie drgn nawet.
Po wielokro powtarza te sowa w rnej kolejnoci i w rozmaitych odmianach.
Pniej prbowa innych zakl, jedno po drugim, wymawiajc je to szybko i gono,
to powoli i cicho. Wreszcie zacz rzuca pojedyncze sowa z jzyka elfw. Nic si
nie dziao. Urwisko pitrzyo si przed nimi w ciemnociach, gwiazdy bez liku
rozbysy na niebie, wiatr dmuchn chodem, ale drzwi wci trway niewzruszone.
Gandalf raz jeszcze zbliy si do skalnej ciany, podnis ramiona i tonem
wadczym, z rosncym gniewem krzykn: - Edro! Edro! - uderzajc rdk o ska.
- Otwrz si! Otwrz! - powtarza ten sam wci rozkaz we wszystkich jzykach,

236

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

jakimi mwiono kiedykolwiek na Zachodzie rdziemia. Wreszcie rzuci rdk na


ziemi i usiad w milczeniu.
W tej samej chwili do ich czujnie nadstawionych uszu wiatr przynis z daleka
wycie wilkw. Kucyk Bill wzdrygn si ze strachu i Sam skoczy ku niemu, by
szepn jakie uspokajajce swko.
- Nie pozwl mu zbiec! - powiedzia Boromir. - Wyglda na to, e jeszcze nam bdzie
potrzebny, jeeli oczywicie wilki nas tu nie dopadn. Nienawidz tej obrzydliwej
sadzawki!
I schyliwszy si podnis duy kamie, ktry cisn z rozmachem w czarn wod.
Kamie znikn z mikkim pluskiem, lecz jednoczenie dao si sysze
winicie i bulgot. Ogromne, rozedrgane koa rozeszy si po tafli jeziora i od
miejsca, w ktrym spad kamie, zaczy powoli przyblia si do podny skay.
- Dlaczego to zrobi, Boromirze? - odezwa si Frodo. - Ja take nienawidz tego
miejsca i boj si... Nie wiem, czego si boj, nie wilkw jednak i nie ciemnoci za
tymi drzwiami. Czego innego. Boj si tej wody. Nie m jej!
- Bardzo bym chcia co prdzej wynie si std! - rzek Merry.
- Czemu ten Gandalf nie pospieszy si troch? - mrukn Pippin.
Gandalf nie zwraca na nich uwagi. Siedzia z gow zwieszon na piersi, moe
zatopiony w rozpaczy, a moe w trwonej zadumie.
Zowieszcze wycie wilkw rozlego si znowu. Krgi na wodzie rosy i drobne
fale ju lizay brzeg. Nagle Czarodziej zerwa si na rwne nogi, a byo to tak
niespodziane, e wszyscy drgnli. Gandalf si mia!
- Ju wiem! - krzykn. - Oczywicie, oczywicie! miesznie proste, jak wikszo
zagadek, jeeli si zna rozwizanie. - Podbieg do skay, dotkn jej rdk i dobitnie
wymwi: - Mellon! Gwiazda roziskrzya si i natychmiast zgasa. Bez szmeru
zarysowa si wyrany kontur drzwi, przedtem zupenie niewidoczny. Z wolna pyta
skalna rozszczepia si porodku i dwa skrzyda odchyliy si na ocie. W otworze
zamajaczyy schody prowadzce stromo pod gr. Powyej paru pierwszych stopni
tony w ciemnoci czarniejszej nili noc. Druyna patrzya na nie w osupieniu.
- A wic myliem si - rzek Gandalf. - Gimli take. Z nas wszystkich Merry wpad na
najwaciwszy trop. Haso byo wypisane na uku, widzielimy je od pierwszej chwili.
Napis trzeba tumaczy tak: Powiedz: przyjacielu i wejd. Kiedy wymwiem w
jzyku elfw sowo przyjacielu, drzwi si otwary. Po prostu! Ale to zbyt proste dla
uczonego mdrca w naszej nieufnej epoce. Tamte czasy byy szczliwsze. A teraz wchodmy!

uszy naprzd i postawi stop na najniszym stopniu schodw. Lecz w tym


momencie zaczo si dzia mnstwo rzeczy. Frodo poczu, e co chwyta go
za kostk u nogi. Krzykn i upad. Kucyk Bill zara przeraliwie i pomkn z
kopyta brzegiem jeziora, niknc w ciemnociach. Sam skoczy za nim, lecz na okrzyk
Froda zawrci natychmiast, paczc i klnc gono. Wszyscy inni obejrzeli si i
zobaczyli, e jezioro syczy, jakby caa armia wy nadpywaa od poudnia.
Z toni wypeza duga, krta macka, jasnozielona, fosforyzujca, ociekajca
wod. Oplota nog Froda i zacza wciga go do jeziora. Sam pad na klczki i
rbn rami poczwary noem. Pucia ofiar. Wierny suga odcign swego pana,
jak mg najdalej, krzyczc o pomoc. Dwadziecia nowych macek wyonio si z
wody. Czarne jezioro kipiao, w powietrzu rozszed si odraajcy smrd.
- Do bramy! Na schody! Prdko! - krzykn Gandalf, jednym susem wracajc midzy
towarzyszy, budzc ich z osupienia, ktre wszystkich prcz Sama przykuo do
miejsca, i zaganiajc w otwarte drzwi.

237

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Czas by po temu wielki! Sam i Frodo ledwie zdyli stan na pierwszym


stopniu, a Gandalf wanie znw rusza pod gr, kiedy wycignite z wody macki
poprzez wski skrawek ldu dosigy skalnej ciany i drzwi Morii. Jedna z nich
przyczogaa si a za prg, wiecc w blasku gwiazd. Gandalf zatrzyma si i
odwrci. Jeeli rozmyla, jakim zaklciem zamkn z powrotem drzwi, niepotrzebnie
si biedzi. Mnstwo wijcych si macek oploto oba ich skrzyda i zatrzasno ze
straszliw si. Huk echem roznis si wkoo, wiato dzienne znikno sprzed oczu
wdrowcw. Poprzez cik kamienn pyt dochodzi stumiony oskot. Sam
uczepiony ramienia Froda w nieprzeniknionych ciemnociach upad na stopie
schodw.
- Biedny stary Bill - powiedzia dawic si od ez. - Biedny stary Bill! Wilki i we!
Wy nie mg ju znie. A ja musiaem wybiera, panie Frodo. Musiaem pj za
panem.
Usyszeli kroki Gandalfa, ktry zszed znw w d i dotkn rdk drzwi. Drenie
przebiego przez cian i schody, lecz drzwi si nie otwary.

-N

o, tak! - rzek Czarodziej. - Teraz wyjcie na t stron zamknite jest na


zawsze, pozostaje nam jedynie drugie, na przeciwlegym stoku gry.
Sdzc z tych haasw obawiam si, e zwalono pod drzwi gazy, a
drzewa wyrwano z korzeniami i zagrodzono nimi drog. Szkoda! Pikne to byy
drzewa i stay tu od wiekw.
- Od pierwszej chwili, gdy dotknem stop wody, czuem, e w pobliu czai si co
okropnego - powiedzia Frodo. - Co to byo? Ile byo tych potworw?
- Nie wiem - odpar Gandalf - ale wszystkie te ramiona wycigay si do jednego
okrelonego celu. Co wypezo, moe zostao wypdzone z czarnej wody pod
grami. W gbinach wiata istnieje wiele starszych i gorszych jeszcze ni orkowie
stworze.
Gandalf nie chcia powiedzie gono tego, co w duchu pomyla: e kimkolwiek byy
stwory yjce na dnie jeziora, chwyciy one nieomylnie przede wszystkim Froda
spord caej druyny. Boromir mrukn do siebie, lecz echo odbite od kamiennych
cian spotgowao jego gos tak, e zabrzmia jak ochrypy szept, dosyszalny dla
caej kompanii:
- W gbinach wiata... Weszlimy w te podziemia wbrew mojej woli. Kto nas
poprowadzi przez te straszliwe ciemnoci?
- Ja! - odpar Gandalf. - Gimli za bdzie szed obok mnie. Podajcie za wiatem
mojej rdki.
Czarodziej ruszy w gr po olbrzymich schodach, a koniec rdki, ktr trzyma
wzniesion, rozbysn agodnym wiatem. Schody byy potne i nie zniszczone.
Naliczyli dwiecie stopni, szerokich i niskich, nim u szczytu stanli w sklepionym
korytarzu prowadzcym poziomo w gb ciemnoci.
- Sidmy na chwil, odpocznijmy i zjedzmy co tutaj, skoro sali jadalnej nie
spodziewamy si znale - rzek Frodo. Otrzsn si ju ze zgrozy, ktr go
napenio dotknicie olizego ramienia, i by teraz okropnie godny.
Wszyscy przyjli t propozycj jak najchtniej. Siedli na ostatnim stopniu, grupka
cieni w mroku. Kiedy si posilili, Gandalf da kademu, trzeci raz w tej wdrwce, po
yku miruworu z Rivendell.
- Nie na dugo, niestety, starczy tego trunku - powiedzia - ale uwaam, e bardzo
nam jest potrzebny teraz, po okropnociach, ktre przeylimy pod drzwiami. Co
prawda, jeli nie bdziemy mieli wyjtkowego szczcia, przyda nam si ta resztka
niejeden jeszcze raz, nim ujrzymy wyjcie po drugiej stronie. Oszczdzajcie te

238

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wody! W tych podziemiach jest wiele strumieni i rde, nie naley ich wszake
rusza. Moliwe, e nie zdarzy nam si okazja do napenienia bukakw i manierek
wczeniej ni w Dolinie Dimrilla.
- A jak dugo trzeba tam i? - spyta Frodo.
- Nie wiem - odpar Gandalf. - To zaley od rozmaitych okolicznoci. Idc prosto, bez
przeszkd i bez omyek, dojdziemy chyba po trzech albo czterech dniach marszu. Na
pewno jest co najmniej czterdzieci mil od zachodnich drzwi do wschodniej bramy w
prostej linii, ale droga moe si okaza bardzo krta.
Po krtkim odpoczynku ruszyli znowu. Wszystkim zaleao na jak
najszybszym skoczeniu tej wdrwki i pomimo zmczenia gotowi byli maszerowa
jeszcze kilka godzin. Gandalf wci kroczy na czele. W lewej rce nis roziskrzon
rdk, ktra owietlaa teren pod jego nogami, w prawej dziery miecz zwany
Glamdringiem. Za Czarodziejem szed Gimli, oczy mu byszczay w pomroce, gdy
rozglda si to w prawo, to w lewo. Nastpny w szeregu by Frodo, ktry doby z
pochwy swego krtkiego deka. Ostrza Glamdringa i deka nie rozpomieniy si
i to dodawao druynie otuchy, bo miecze, wykute ongi przez patnerzy elfw,
zapalaj si biaym wiatem, ilekro w pobliu znajd si orkowie. Za Frodem
poda Sam, potem z kolei Legolas, dwaj modzi hobbici i Boromir. W ciemnociach
zamyka pochd chmurny i milczcy Aragorn. Korytarz po licznych skrtach zacz
opada ku doowi. Dugi czas zstpowali coraz niej, nim wreszcie znw znaleli si
na paskiej drodze. Byo teraz gorco i duszno, lecz powietrze pozostao do czyste,
a od czasu do czasu wiey powiew muska im twarze, cignc pewnie od wybitych
w cianach otworw, ktrych jednak tylko si domylali w mroku. Musiao ich by
duo. W bladych promieniach czarodziejskiej rdki Frodo dostrzega niekiedy zarys
schodw, sklepie, bocznych korytarzy i tuneli, wznoszcych si ku grze lub stromo
spadajcych w d, albo ziejcych czarn pustk. Ta gmatwanina oszaamiaa i
wydawao si, e nie sposb si w niej rozezna.
Gimli niewiele mg pomc Gandlafowi, wspiera go wszake swoj
niezachwian odwag. On jeden przynajmniej nie ba si, jak wikszo druyny,
samych ciemnoci. Czsto Gandalf zasiga jego rady, gdy na rozdrou waha si,
ktre rozgazienie szlaku wybra. Ostatnie wszake sowo naleao zawsze do
Czarodzieja. Podziemia Morii byy tak olbrzymie i przejcia tak powikane, e nawet
Gimli syn Gloina, krasnolud z grskiego plemienia, nie ogarnia ich wyobrani.
Odlege wspomnienia odbytej przed laty wdrwki przez Mori nie na wiele mogy si
te Gandalfowi przyda, lecz nawet w ciemnociach i mimo licznych skrtw drogi,
Czarodziej wci jasno wiedzia, dokd zmierza, i nie zachwia si w postanowieniu,
pki mia przed sob ciek wiodc do celu.
- Nie bjcie si! - rzek Aragorn, gdy Czarodziej zatrzyma si duej ni kiedykolwiek,
szepczc co z Gimlim. Druyna stoczona za nim czekaa trwonie. - Nie bjcie si!
Odbyem z Gandalfem niejedn podr, chocia nigdy w tak czarnych ciemnociach.
W Rivendell syszaem te opowieci o jego czynach, jeszcze wspanialszych ni te
wszystkie, ktrych sam byem wiadkiem. Gandalf nie zabdzi... jeeli w ogle
istnieje jaka cieka. Wprowadzi nas tutaj na przekr naszym obawom i wywiedzie
nas znw na wiat, bodaj kosztem wasnej zguby. Lepiej umie znajdowa wrd nocy
drog do domu ni koty krlowej Beruthiel.
Wielkie to szczcie dla druyny, e miaa takiego przewodnika. Nie wzili ze
sob drew na ognisko, nie mieli z czego zrobi pochodni. W rozpaczliwym momencie
pod drzwiami zapomniano o mnstwie potrzebnych sprztw. Bez wiata wkrtce by
przepadli w podziemiu. na domiar trudnoci wyboru wrd licznych krzyujcych si
korytarzy, tu i wdzie ziay jamy i szyby, tu obok cieki rozwieray si czarne

239

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

studnie, w ktrych kroki wdrowcw dudniy guchym echem. W cianach i w


pododze byy szczeliny i zapadliska, co chwila pod stopami maszerujcych otwieray
si przepacie. Najgroniejsza mierzya z gr siedem stp szerokoci i Pippin dug
chwil musia zbiera odwag, nim przeskoczy nad straszliw otchani. Gdzie z
dou dobiega szum i plusk wody, jak gdyby olbrzymie myskie koo obracao si w
gbi podziemi.
- Lina! - mrukn Sam. - Wiedziaem, e jeli jej nie wezm, na pewno bdzie
potrzebna.

iebezpieczestwa mnoyy si, posuwali si naprzd coraz wolniej. Zdawao


im si, e id, id bez koca, a do korzeni gry. Zmczeni ju byli
bezgranicznie, a jednak nie znajdowali pociechy w myli o jakim
odpoczynku. Frodo troch si pokrzepi na duchu po uratowaniu z macek potwora,
zwaszcza gdy si najad i ykn kordiau Elronda. Teraz jednak znw ogarn go
wielki niepokj, nieomal lk. Wprawdzie w Rivendell wyleczono go z rany zadanej
sztyletem, lecz zostay po niej pewne trwae lady. Zmysy mia wyostrzone, lepiej ni
dawniej wyczuwa rzeczy niewidzialne. Wrd rnych zmian, ktre si w nim
dokonay, jedn zauway bardzo wczenie: oto widzia w ciemnociach lepiej od
innych uczestnikw wyprawy, z wyjtkiem chyba tylko Gandalfa. W kadym razie on,
nie kto inny, nis Piercie; mia go na acuszku zawieszony na piersi i chwilami
dotkliwie odczuwa jego ciar. Pewien by, e przed nimi czai si groba, lecz nic o
tym nie mwi. ciska tylko mocniej w garci rkoje mieczyka i wytrwale szed
naprzd.
Towarzysze cigncy za nim rzadko si odzywali, a i to jedynie zdyszanym
szeptem. W ciszy nic nie byo sycha prcz odgosu ich krokw: guchego dudnienia
krasnoludzkich butw Gimlego, cikiego tupotu Boromira, lekkiego stpania
Legolasa, mikkiego, nieuchwytnego szelestu stp hobbitw; na kocu kolumny
rozbrzmiewa stanowczy, rozwany, dugi krok Aragorna. Kiedy si zatrzymywali na
chwil, cisza zalegaa zupena, tylko od czasu do czasu dolatywa ich uszu szmer
niewidocznej wody i kapanie kropel. A jednak Frodo dosysza czy moe wydawao
mu si, e syszy co innego: jakby czapanie bosych stp. Nigdy te odgosy nie byy
do wyrane ani do bliskie, by mg nabra pewnoci, e je syszy rzeczywicie,
ale te nie milky nigdy, pki druyna nie stawaa w marszu. Nie byy echem, bo kiedy
si zatrzymywali, przez chwilk jeszcze si odzyway, niezalenie od ich krokw, i
dopiero potem cichy.

eszli do kopalni Morii po zapadniciu zmroku. Posuwali si przez dugie


godziny, z krtkimi tylko przerwami, nim Gandalf natkn si na pierwsz
powaniejsz przeszkod. Stan przed szerokim, ciemnym ukiem
sklepienia, pod ktrym rozbiegay si trzy korytarze; wszystkie prowadziy w zasadzie
na wschd, lecz korytarz lewy zstpowa w d, prawy pi si pod gr, a rodkowy
cign si poziomo i zdawa si gadki, chocia niezmiernie ciasny.
- Tego miejsca wcale nie pamitam - rzek Gandalf stajc w rozterce pod
sklepieniem. Podnis rdk, spodziewa si bowiem w jej blasku dostrzec jakie
znaki lub napisy, ktre by uatwiy wybr drogi. Nic jednak takiego nie znalaz. Zanadto jestem znuony, by teraz zdoby si na decyzj - powiedzia krcc gow. A wy pewnie jestecie rwnie albo nawet bardziej wyczerpani. Zatrzymajmy si wic
tutaj na reszt nocy. Oczywicie, rozumiecie mnie: jest tu zawsze jednakowo ciemno,
ale na wiecie ksiyc ju chyli si ku zachodowi i dawno mina pnoc.

240

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Biedny stary Bill! - westchn Sam. - Gdzie te on si obraca? Mam nadziej, e go


wilki nie rozszarpay.
Po lewej stronie sklepionej bramy zauwayli kamienne drzwi; byy
przymknite, lecz wystarczyo je pchn lekko, by si otworzyy. Za nimi ukazaa si
obszerna sala wykuta w kamieniu.
- Powoli! Powoli! - krzykn Gandalf, gdy Merry i Pippin skoczyli naprzd, radzi
odpocz w miejscu, ktre im si wydawao troch przytulniejsze od otwartego na
wsze strony korytarza. - Powoli! Nie wiemy przecie, co tam jest. Wejd pierwszy.
Wszed ostronie, reszta druyny wsuna si za nim gsiego.
- Patrzcie! - rzek Czarodziej wskazujc rdk rodek sali. U stp Gandalfa w
pododze rozwieraa si okrga dziura, jak gdyby otwr studni. Koo niej leay
porwane i zardzewiae acuchy zwisajc nad czarn jam. Opodal rozrzucone byy
poupane kamienie.
- Ktry z was mg wpa w t dziur i moe do dugo by lecia, nimby dosign
dna - zwrci si Aragorn do Meriadoka. - Zawsze trzeba puszcza przodem
przewodnika, jeli si go, na swoje szczcie, ma.
- To mi wyglda na wartowni dla stranikw pilnujcych trzech korytarzy powiedzia Gimli. - Dziura to pewnie studnia dostarczajca wartownikom wody.
Musiaa by ongi nakryta kamienn pokryw, teraz rozbit. Trzeba bardzo uwaa w
ciemnociach.
Pippina dziwnie cigna ta studnia. Gdy towarzysze rozkadali koce i
przygotowywali legowiska pod cianami komory jak najdalej od dziury, on podpez
na jej skraj i zajrza. Zimny dech dobywajcy si z niewidzialnych gbi owion mu
twarz. Nagle skusio modego hobbita, by chwyci kamie i wrzuci go w studni.
Czeka na odgos tak dugo, e zdy usysze kilka uderze wasnego serca. Potem
gdzie w dole rozleg si plusk, bardzo odlegy, lecz spotgowany i powtrzony
wielokrotnie w pustym szybie, jakby kamie trafi w wod na dnie ogromnej jaskini.
- A to co?! - krzykn Gandalf. Odetchn z ulg, kiedy Pippin przyzna si do swego
postpku. Rozgniewa si jednak bardzo, Pippin dostrzeg pomie w jego oczach. Zwariowany Tuk! - fukn. - To powana wyprawa, a nie hobbicka majwka. Na
przyszy raz skacz sam! Przynajmniej przestaby wreszcie dokucza nam swoimi
gupstwami. A teraz bdcie cicho!
Przez kilka minut nic nie byo sycha, potem z gbi studni dobiego ich uszu
stumione pukanie: tom - tap, tap - tom. Pukanie urwao si, ale kiedy jego echo
ucicho, powtrzyo si znowu: tap - tom, tom - tap, tap - tap, tom. Brzmiao to
niepokojco jak sygnay. Po pewnym czasie jednak wszystko umilko, tym razem ju
na dobre.
- To by stuk mota, gow daj - rzek Gimli.
- Tak - przyzna Gandalf. - I wcale mi si nie podoba. By moe nie miao to nic
wsplnego z gupim wybrykiem Peregrina, prawdopodobnie jednak ten kamie
poruszy co, co naleao w naszym wasnym interesie zostawi w spokoju. Prosz,
eby si aden z was na nic podobnego wicej nie way. Miejmy nadziej, e uda
nam si troch przespa bez nowych alarmw. Ty, Pippinie, w nagrod pierwszy
bdziesz peni wart - mrukn owijajc si w koc.
Pippin zgnbiony przysiad pod drzwiami w gbokich ciemnociach.
Ustawicznie jednak odwraca gow bojc si, e z czeluci studni wychynie jaki
nieznany stwr. Korcio go, eby nakry ziejcy otwr chociaby kocem, ale nie mia
ruszy si i zbliy do dziury, mimo e Gandalf zdawa si pogrony we nie.
Naprawd wszake Gandalf wcale nie spa, jakkolwiek lea milczcy i nieruchomy.
Zaton w mylach, usiujc przypomnie sobie wszystkie szczegy poprzedniej

241

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wdrwki przez Mori i zastanawiajc si trwonie nad wyborem dalszej drogi;


omyk mogli przecie przypaci klsk. Po godzinie Czarodziej wsta i podszed do
Pippina.
- Po si tam w kcie i przepij, chopcze rzek agodnie. - Myl, e potrzeba ci
snu. A ja i tak oka zmruy nie mog, wic chtnie ci zastpi na warcie.
- Wiem, czego mi brakuje mrukn sadowic si przy drzwiach. Fajki! Nie
powchaem jej od tamtego ranka przed nieyc.
Pippin, zanim sen sklei mu powieki, zdy jeszcze zobaczy ciemn sylwetk
Czarodzieja skulonego na pododze i osaniajcego skatymi domi odrobin aru.
Pomyk na mgnienie owietli jego spiczasty nos i kb dymu.

ie kto inny te, lecz Gandalf zbudzi druyn ze snu. Czuwa i straowa sam
przez sze godzin, nie zakcajc towarzyszom odpoczynku.
- W cigu tej bezsennej nocy powziem decyzj rzek. Nie pociga mnie
rodkowy korytarz, nie pachnie mi take lewy: cignie z niego zaduch, ktry nic
dobrego nie wry, kady przewodnik mi to przyzna. Pjdziemy prawym tunelem.
Czas, abymy zaczli wspina si znw pod gr.
Maszerowali osiem godzin, ledwie na chwil zatrzymujc si niekiedy dla
wytchnienia. Nie spotkali niebezpieczestw, nie syszeli nic i nic nie widzieli prcz
nikego wiateka czarodziejskiej rdki, migoccego jak robaczek witojaski na
czele pochodu. Korytarz, ktry obrali, prowadzi wci pod gr. O ile mogli si
zorientowa, tunel zatacza szerokie uki, a im wyej si pi, tym by wyszy i
szerszy. Nie odbiegay od niego boczne galerie ani korytarze, podog mia rwn i
gadk, wyboje i szczeliny nie utrudniay tu marszu. Najwidoczniej trafili na szlak
niegdy wielkiego znaczenia i szli teraz o wiele szybciej ni na pierwszym etapie.
W ten sposb posunli si w prostej linii o jakie pitnacie mil na wschd,
chocia przewdrowali zakosami z pewnoci wicej. W miar jak droga si
wznosia, Frodo nabiera po trosze otuchy, jakkolwiek wci jeszcze by przygnbiony
i od czasu do czasu sysza albo przynajmniej tak mu si wydawao cignce z
dala trop w trop za maszerujc druyn ciche czapanie, ktre na pewno nie byo
tylko echem.
Marsz trwa dugo, pki hobbitom si starczyo, wreszcie wszyscy ju zaczli
wypatrywa z upragnieniem miejsca na popas, lecz nagle ciany korytarza rozstpiy
si po obu stronach. Jak gdyby przeszli pod jak bram i znaleli si w czarnej,
pustej przestrzeni. W plecy dmuchao im cieplejsze powietrze, w twarze natomiast od
ciemnoci cigno chodem. Stanli i zbili si w gromad zatrwoeni. Gandalf
wszake by rad.
- Trafnie wybraem drog powiedzia. Wreszcie doszlimy do mieszkalnej czci
podziemia i mam wraenie, e jestemy teraz ju do blisko wschodnich stokw
gry. Ale wspilimy si, jeli si nie myl, znacznie ponad Bram Dimrilla. Sdzc z
przewiewu znalelimy si w wielkiej sali. Zaryzykuje troch wiksze wiato.
Podnis rdk, ktra na chwil zajaniaa niby byskawica. Wyolbrzymione cienie
podskoczyy w gr i ucieky, przez mgnienie oka wdrowcy widzieli rozpite nad
swoimi gowami ogromne sklepienie, wsparte na szeregu potnych filarw
wyciosanych ze skay. Przed nimi, a take na prawo i na lewo cigna si wielka,
pusta sala. Czarne ciany, gadkie i rwne jak szko, poyskiway i lniy. Zauwayli
te trzy inne wejcia, mroczne, sklepione otwory w cianach: rodkowe na wschd,
dwa boczne na dwie przeciwlege strony. Potem wiato zgaso.
- Na razie nie omiel si na nic wicej powiedzia Gandalf. Dawniej byy tu
wielkie okna w stoku gry, a prcz tego kominy doprowadzajce wiato z

242

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

najwyszych pokadw kopalni. Zdaje si, e to wanie tutaj, ale na wiecie jest
teraz noc i nie upewnimy si, pki dzie nie wstanie. Jeeli si nie myl, zajrzy tu do
nas jutro blask poranka. Tymczasem nie ma co wdrowa dalej. Odpocznijmy, jeli
si da. Jak dotd powiodo nam si niele, wiksz cz drogi przez ciemnoci
mamy ju za sob. Ale jeszcze z nich nie wyszlimy, czeka nas dugi marsz w d do
bramy otwartej na wiat.
Wdrowcy spdzili noc w wielkiej piwnicznej sali, przytuleni do siebie w kcie,
gdzie si schronili przed chodnym podmuchem, bo od wschodniego otworu wci
wiao zimnem. Leeli, otoczeni zewszd pust, bezbrzen ciemnoci, przytoczeni
samotnoci i ogromem wydronych w skale jaski, niezliczonych spltanych
korytarzy i schodw. Z guchych wieci, jakie do nich kiedykolwiek docieray, hobbici
wytworzyli sobie fantastyczny obraz Morii, lecz wszystko to zblado wobec gronej i
wspaniaej rzeczywistoci.
- Musiao tu kiedy roi si od krasnoludw rzek Sam. A pracowa chyba kady z
nich wytrwalej od borsuka przez piset lat, eby zbudowa takie podziemie, i to w
twardej skale! Po co oni to robili? Nie mieszkali chyba w tych ciemnych norach?
- To nie nory odpar Gimli. To wielkie krlestwo i stolica krasnoludw. Za
dawnych czasw nie byo te tutaj tak ciemno, wszdzie jarzyo si od wiate i
bogactw; pami o tym przechoway po dzi dzie nasze pieni.
Gimli wsta i w ciemnociach zacz piewa niskim gosem, ktry echo odbijao spod
wysokiego sklepienia:
Gry byy zielone, a wiat jeszcze mody,
adna plama nie mia ksiyca urody,
Ni skay, ni strumienie nie miay imienia,
Kiedy Durin si zbudzi, spojrza i oniemia.
Wic najpierw nada nazwy wzgrzom i dolinom,
Potem wod pi z rde czyst i niewinn,
A kiedy si pochyli nad tafli zwierciado,
Ujrza swoje odbicie jak cudne widziado
W gwiezdnej, lnicej koronie jak z drogich kamieni,
Ktrych blask to srebrzycie - to zotem si mieni.
wiat by pikny - a gry wysokie i gadkie
W dawnych dniach nie skalanych straszliwym upadkiem
Potnych i wszechmocnych krlw Nargothrondu
I Gondolinu - ktrzy do zamorskich ldw
Gdzie tam dawno odeszli... o, szczsna godzina,
I wiat ten jake pikny za czasw Durina!
Krl mony... na rzebionym tronie siedzia dumny
W wielkiej sali z kamienia, gdzie liczne kolumny
Podpieray dach zoty... w krg srebrna podoga,
U drzwi runy, co wiadcz, e wadza w tych progach.
Przy cianach zawieszono lampy krysztaowe,
Ktrych blask spywa mikko na krlewsk gow,
Jak srebro nocnej luny albo zoto soca,
Co nie zamione chmur wci wieci bez koca.
W piknym kraju Durina wci stukay moty,

243

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Duto rzebio w drzewie, pisa rylec zoty,


Tu kuto srebrne klingi w ognia biaym arze,
Tam domy budowali weseli murarze,
Tu w skarbcu obok pere i bladych opali
Skarbnicy kutych kolczug srebro pochowali,
Przydajc do kompanii byszczce buczucznie
Pancerze i topory, miecze oraz wcznie.
Nieznuony by - wierzcie - lud Durina krla,
Dwik harf go budzi ze snu i do snu utula,
Harfiarzom pod wtr wdziczny piewali minstrele,
A w bramach pobrzmieway trb dwiczne kapele.
Dzisiaj wiat znw szary, a grski grzbiet goy,
W kuniach dawno wyziby po ogniach popioy...
I dwiku harf nie sycha, umilka dolina
I coraz ciemniej w salach paacu Durina...
Cie na krla mogile... cisza w wiatru szumie,
Co igra bezszelestnie z cisz w Khazad-dumie,
Ale w wody zwierciadle mrocznej i upionej
Cigle jednak si jawi gwiazdy zatopione To korona krlewska, ktra oko udzi,
Pki si znw krl Durin ze snu nie obudzi.
- To pikne! - rzek Sam. - Chciabym si nauczy tej pieni. W salach paacu
Durina! Co prawda, kiedy pomyl o tych wszystkich lampach, ciemnoci wydaj mi
si jeszcze bardziej ponure. A czy stosy klejnotw i zota wci jeszcze s tutaj?
Gimli milcza. Zapiewa swoj pie, nic wicej nie chcia powiedzie.
- Stosy klejnotw? - odezwa si Gandalf. - Nie! Orkowie nieraz spldrowali Mori,
nic nie zostao w grnych salach. A po ucieczce krasnoludw nikt si nie way
szuka w gbi szybw i skarbcw u korzeni gry: zatony w wodzie albo w cieniu
strachu.
- Dlaczego wic krasnoludy pragn tu wrci? - spyta Sam.
- Bo tu jest mithril - odpar Gandalf. - Bogactwo Morii to nie zoto ani klejnoty - te
zabawki krasnoludw; nie elazo - ich suga. Prawda, mieli rwnie te skarby,
zwaszcza elazo, lecz nie potrzebowali ich kopa spod ska. Wszystko, czego
zapragnli, mogli dosta w drodze wymiany. Bo na caym wiecie tylko w Morii
znajduje si szczeglne, najszlachetniejsze srebro, zwane w jzyku elfw mithril.
Krasnoludy maj dla niego wasn nazw, ktrej nikomu nie zdradzaj. w kruszec
by dawniej dziesikro cenniejszy od zota, a dzi jest bezcenny. Niewiele go
bowiem zostao na powierzchni, a nawet orkowie nie mi szuka go w gbi. yy
cign si na pnoc ku Karadhrasowi w gb ciemnoci. Krasnoludy nie chc o tym
mwi, lecz mithril by zarwno pocztkiem ich bogactwa, jak przyczyn ich klski:
dokopywali si do niego zbyt chciwie, signli za gboko, rozjtrzyli wrog si, ktra
ich std wygnaa: to bya zguba Durina. Z tego, co krasnale dobyli na wierzch, niemal
wszystko zrabowali orkowie i zoyli jako haracz Sauronowi, ktry jest na mithril
bardzo asy.
Mithril! Wszystkie plemiona poday mithrilu. Mona go ku jak mied i polerowa
jak szko, a krasnoludy umiay z niego robi metal lekki, a mimo to twardszy od
najhartowniejszej stali. Jest pikny jak zwyke srebro, a jego pikno nie niedzieje ani

244

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

nie traci nigdy blasku. Elfy byy w nim rozmiowane i uyway go do rnych celw,
midzy innymi z niego robiy ithildin - metal gwiezdno-ksiycowy; widzielicie go na
drzwiach Morii. Bilbo mia kolczug z usek mithrilowych, dosta j od Thorina.
Ciekawe, co te si z ni stao? Pewnie dotychczas stoi pokryta kurzem w muzeum
w Michel Delving.
- Co ty powiedzia? - krzykn Gimli, nagle odzyskujc mow. - Kolczuga z mithrilu?
To to krlewski dar!
- Tak - przyna Gandalf. - Nigdy tego Bilbowi nie mwiem, ale warta jest tyle, ile cay
Shire z wszystkimi swoimi dostatkami.
Frodo zmilcza, ale wsun do pod bluz i dotkn usek kolczugi. Oszoomia go
myl, e obnosi po wiecie ukryty pod ubraniem skarb dorwnujcy wartoci caego
Shireu. Czy Bilbo to wiedzia? Frodo nie mia co do tego wtpliwoci. Krlewski
zaiste dar. I myli Froda pomkny z ciemnych podziemi daleko, do Rivendell, do
Bilba, do Bag End z owych dni, kiedy Bilbo tam jeszcze gospodarzy. Zatskni z
gbi serca do tych miejsc i do dawnych czasw, do strzyenia trawnikw i krztania
si koo kwiatw, do epoki, gdy nie wiedzia nic o Morii, mithrilu... i o Piercieniu.
Zapada gucha cisza. Wdrowcy jeden po drugim usypiali. Frodo peni wart.
Dreszcz nim wstrzsn, jak gdyby przez niewidoczne drzwi z gbokich czeluci
owia go lodowaty dech. Rce mia zimne, ale pot mu spywa z czoa. Nasuchiwa.
Na dwie wlokce si bez koca godziny zmieni si cay w such. Nie uowi jednak
adnego szmeru, nawet owego echa czapicych krokw, ktre sobie pewnie uroi.
Czas jego warty dobiega koca, kiedy mu si wydao, e z daleka, pod
sklepieniem zachodniego wyjcia, byskaj dwa wiecce punkciki, jakby para
fosforyzujcych renic. Frodo si wzdrygn. Gowa mu opada na piersi: O mao nie
usnem na warcie pomyla. Co mi si ju zaczynao ni. Wsta, przetar oczy
i ju nie usiad, wpatrujc si w ciemno, pki go nie zluzowa Legolas.
Pooywszy si usn zaraz, lecz zdawao mu si, e poprzednie senne
przywidzenie trwa dalej: sysza szepty, widzia dwa blade wiecce punkciki z wolna
zbliajce si ku niemu. Ockn si i stwierdzi, e towarzysze rozmawiaj pgosem
i e mtne wiato pada mu prosto w twarz. Z wysoka, sponad sklepienia
wschodniego wyjcia, przez wietlik wycity w stropie sczy si niky promie witu.
W drugim kocu sali pnocne drzwi take janiay mdym odlegym brzaskiem. Frodo
usiad.
- Dzie dobry! powiedzia Gandalf. Nareszcie znw dzie! Widzisz, Frodo,
miaem suszno. Znajdujemy si wysoko po wschodniej stronie Morii. Nim
dzisiejszy dzie przeminie, musimy odszuka Wielk Bram i ujrze przed sob
Zwierciadlane Jezioro w Dolinie Dimrilla.
Ledwie zjedli niadanie, Gandalf postanowi wyrusza.
- Jestemy co prawda zmczeni, ale odpoczniemy lepiej pod otwartym niebem
rzek. Nie przypuszczam, by ktry z was mia ochot spdzi jeszcze jedn noc w
Morii.
- Na pewno nie! odpar Boromir. Ktrym korytarzem pjdziemy? Tym na wschd?
- Moe powiedzia Gandalf. Ale nie wiem dokadnie, gdzie jestemy. Jeeli nie
myl si grubo, powinnimy by powyej i na pnoc od Wielkiej Bramy; zapewne nie
bdzie atwo znale najprostsz drog do niej. Moliwe, e wskazana okae si
droga wschodnim korytarzem. Nim wszake co postanowimy, trzeba si troch
rozejrze. Chodmy najpierw ku wiatu pnocnego wyjcia. Jeeli odkryjemy jakie
okno, uatwi nam to orientacj, lecz obawiam si, e to wiato dochodzi tu przez
szyb z gry.

245

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Za przewodem Czarodzieja druyna przesza pod sklepieniem pnocnego


wyjcia. Znaleli si w szerokim korytarzu. W miar jak si nim posuwali, blady
pobrzask nabiera coraz wikszej jasnoci i wkrtce przekonali si, e pynie od
prawej strony. Byy tam drzwi wysokie, pasko sklepione, a ich kamienne skrzydo
jeszcze si trzymao na zawiasach i byo nieco uchylone. wiato, do mde,
wydawao si jednak olepiajce wdrowcom, ktrzy tak dugo brnli przez zupene
ciemnoci, tote przestpujc prg wszyscy zmruyli oczy.
Spod ich stp wznis si py, grubo zalegajcy podog; potykali si o jakie
przedmioty rozrzucone pod drzwiami, nie mogc zrazu rozrni ich ksztatw.
wiato padao do wntrza sali przez szeroki komin wycity pod stropem w
przeciwlegej wschodniej cianie; komin bieg ukonie i w jego wylocie, gdzie bardzo
wysoko, dostrzegli may kwadracik bkitnego nieba. Promie wiata pada prosto na
st umieszczony porodku izby; by to lity poduny blok, wzniesiony o dwie stopy
nad podog, na nim za leaa dua pyta z biaego kamienia.
- To wyglda jak grobowiec - szepn Frodo i tknity dziwnym przeczuciem pochyli
si nad stoem, eby go obejrze z bliska.
Gandalf prdko przysun si do hobbita. Na pycie gboko ryte znaki runiczne
ukaday si w taki napis:
- To pismo Daerona, uywane ongi w Morii - powiedzia Gandalf. - W jzyku
krasnoludw i ludzi napisane jest:
BALIN, SYN FUNDINA,
WADCA MORII
- A wic umar! - rzek Frodo. - Tego si wanie obawiaem.
Gimli zasoni twarz kapturem.

246

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 5
Most w Khazad-dumie

ruyna Piercienia staa w milczeniu nad grobem Balina. Frodo wspomnia


Bilba, jego dawn przyja z krasnoludem i odwiedziny Balina w Shire przed
laty. Tu, w zakurzonej grskiej sali, wydawao mu si, e wszystko to dziao
si przed tysicem lat i na innym wiecie.
Wreszcie odstpili od grobu, rozejrzeli si wkoo i zaczli przeszukiwa sal,
majc nadziej znale co, co wyjani los, jaki spotka Balina i jego plemi. We
wschodniej cianie, poniej komina, byy drugie, mniejsze drzwi. Pod nimi, tak samo
jak pod pierwszymi, leao w pyle mnstwo koci, a wrd nich poamane miecze,
strzaskane gowice toporw, pknite tarcze i hemy. Byy te krzywe szable i bro
orkw o sczerniaych ostrzach.
Odkryli w skalnych cianach wykute nisze, w ktrych stay ogromne, elazem
okute drewniane skrzynie. Wszystkie porbane i puste. Tylko w jednej pod rozbitym
wiekiem zachoway si szcztki ksigi. Bya pocita, pokuta, czciowo spalona i tak
zamazana czarnymi i brunatnymi plamami - jakby zeschej dawno krwi - e niewiele
dao si z niej wyczyta. Gandalf wzi j do rki bardzo ostronie, lecz mimo to
kartki pkay z chrzstem, gdy j skada na pycie. Do dugo Czarodziej lcza
bez sowa nad t ksig. Frodo i Gimli stojc przy nim widzieli, gdy delikatnie
przewraca stronice, e s zapisane rnymi charakterami pisma, przewanie runami
uywanymi w Morii i w Dali, niekiedy za alfabetem elfw.
Wreszcie Gandalf podnis wzrok znad ksigi.
- To kronika plemienia Balina - rzek. - Zaczyna si, o ile rozumiem, od przybycia do
Doliny Dimrilla mniej wicej przed trzydziestu laty. Zdaje si, e cyfry na
poszczeglnych stronach oznaczaj kolejne lata pobytu w Morii. Pierwsz kartk
opatrzono cyframi 1-3, wic co najmniej dwch pocztkowych brak.
Suchajcie!
Przepdzilimy orkw z wielkiej bramy i ze stra... Zatarte, ale pewnie ma by:
stranicy. Mnstwo ich usieklimy w Sonecznej... Zaraz, zaraz... Chyba: Dolinie. Floi
poleg od strzay. On to zabi najwikszego... Potem czarna plama, a dalej: Floi
pogrzebany pod traw nad Jeziorem Zwierciadlanym. Nastpnych dwch wierszy nie
sposb odczyta. I znowu: Zajlimy dwudziest pierwsz sal w pnocnym
skrzydle. Jest tam... Nie, nie mog odcyfrowa. Wzmianka o jakim szybie... Dalej:
Balin obra na swoj sta kwater sal Mazarbul...
- Sal Kronik - rzek Gimli. - To pewnie wanie ta komnata.
- No tak... Do dugi fragment nieczytelny - cign Gandalf - widz tylko pojedyncze
wyrazy: zoto... Topr Durina... hem. A tu napisano: Balin zosta teraz wadc Morii.
Tym koczy si rozdzia. Odstp, kilka gwiazdek, pismo zmienione: znalelimy
szczere srebro, a potem... ach, tak! mithril. Ostatnie dwa wiersze wyraniejsze: ...Oin
na poszukiwanie grnej zbrojowni w trzecim podziemiu... zamazane sowo, kto
wyruszy ku zachodowi, ale nie wiadomo kto... Znw plama, potem: do Bramy
Hollinu.

andalf umilk i przerzuci kilka kartek.


- Wiele stronic podobnych do siebie, zapisanych popiesznym pismem i
bardzo uszkodzonych - rzek. - Niewiele widz w tym owietleniu. Dalej z
pewnoci sporo kartek brakuje, bo tu mamy cyfr 5, a wic chyba pity rok od
zaoenia kolonii w Morii. Nieche si przyjrz... Nie, papier zanadto jest pocity i

247

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zbrukany, nic nie odczytam. Moe przy wietle sonecznym uda si nam to lepiej.
Czekajcie! Tu co widz... Due, miae pismo, alfabetem elfw.
- To charakter pisma Oriego - odezwa si Gimli zagldajc przez rami Czarodzieja.
- Ori pisa biegle i lubi uywa pisma elfw.
- Niestety piknym pismem utrwali ze wieci - rzek Gandalf. - Pierwsze wyrane
sowo to smutek, ale dalej cay wiersz zamazany, koczy si na oraj... Tak, to z
pewnoci znaczy wczoraj, bo w nastpnym wierszu widz: to jest dziesitego
grudnia, Balin, wadca Morii, poleg w Dolinie Dimrilla. Wyszed samotnie popatrze
na Jezioro Zwierciadlane, zabi go strza ork zaczajony pod kamieniem, usieklimy
tego orka, ale wielu innych... ze wschodu, znad grnego biegu Srebrnej yy... Cay
d kartki tak jest zbutwiay, e ledwie kilka sw mog odrni: zabarykadowalimy
bramy... a potem: bdziemy mogli dugo stawia opr, jeeli... Dalej, jeli si nie
myl, jest wyraz: straszliwy... i cierpienie. Biedny Balin! Mona z tego wnioskowa,
e godno wadcy Morii piastowa przez niespena pi lat. Co te stao si pniej?
Ale nie mamy czasu na rozwizanie amigwki kilku pozostaych kartek. Wemy od
razu ostatni...
- Smutna historia - rzek wreszcie. - Obawiam si, e spotka ich okropny koniec.
Suchajcie! Nie moemy si wydosta. Nie ma wyjcia. Zajli most i drug sal. Frar,
Loni i Nali zginli. Potem cztery wiersze nieczytelne, prcz tych sw: woda siga do
murw Zachodniej Bramy. Czatownik z wody porwa Oina. Nie moemy si
wydosta. Zblia si koniec... Dalej: bbny, bbny graj w gbinach... Co to moe
znaczy? Ostatnie sowa nakrelone widocznie w popiechu, pismem elfw: ju
nadchodz... Wicej nie ma nic.
Gandalf umilk i pogry si w mylach. Wszystkich dreszcz przebieg od
grozy, jak wiao z ktw pieczary.
- Nie moemy si wydosta - mrukn Gimli. - Nam si udao, e woda troch opaa
i e czatownik zaspa u jej poudniowego brzegu.
Gandalf podnis gow i rozejrza si po sali.
- Do ostatka bronili tych dwch wej - rzek. - Ale wtedy bya ich ju tylko garstka.
Tak si skoczya prba odzyskania Morii. Prba odwana, lecz szalona. Jeszcze
nie czas na to! Teraz niestety musimy poegna Balina, syna Fundina. Niech
spoczywa w domu swoich ojcw. Wemiemy z sob t ksig, Ksig Kronik, eby
j potem dokadnie przestudiowa. Pilnuj jej, Gimli, a jsli to bdzie moliwe, oddaj j
Dainowi. Dla niego jest szczeglnie ciekawa, chocia zasmuci go bardzo. Chodmy!
Ranek ju mija.
- Ktr drog pjdziemy? - spyta Boromir.
- Wracamy do poprzedniej sali - odpar Gandalf - ale nie strwonilimy czasu na
marne odwiedzajc t. Teraz wiem, gdzie jestemy. Gimli ma racj: to jest sala
Mazarbul, a miejsce, w ktrym nocowalimy, to dwudziesta pierwsza sala
pnocnego skrzyda. Z tego wniosek, e naley z niej wyj przez wschodnie drzwi i
kierowa si na prawo, ku poudniowi, i w d. Dwudziesta pierwsza sala znajduje
si, o ile pamitam, na sidmym poziomie, to znaczy o sze piter powyej bramy.
Daleje! Wracamy do sali.

edwie Gandalf wymwi te sowa, gdy rozleg si straszliwy dwik: grzmice


dum, dum dobiego jak gdyby z gbi podziemi, a skaa zadraa pod stopami
wdrowcw. Wszyscy w przeraeniu rzucili si do drzwi. Nowy grzmot - dum,
dum - przetoczy si, jakby pici olbrzymw waliy w wydrone skay Morii niby w
ogromny bben. Potem roznis si echem gos rogu. W sali kto zad potnie w

248

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

rg, a z daleka odpowiedziay mu inne rogi i ochrype wrzaski. Korytarze zadudniy


jakby od spiesznych krokw tysicy stp.
- Nadchodz! - krzykn Legolas.
- Nie ma wyjcia - powiedzia Gimli.
- Jestemy w puapce! - zawoa Gandalf. - Ach, czemu si nie pospieszyem!
Schwytali nas w potrzask tak, jak przed laty tamtych. Ale wtedy mnie tu nie byo.
Zobaczymy jeszcze...
Dum, dum - zagrzmiay bbny, a zatrzsy si ciany komory.
- Zatrzasn drzwi i zabarykadowa! - krzykn Aragorn. - Pki si da, nie zrzucajcie
bagay, moe zdoamy si przebi.
- Nie! - rzek Gandalf. - Nie powinnimy da si tu zamkn. Niech wschodnie drzwi
zostan otwarte na ocie. tamtdy uciekniemy, jeli si uda.
Znw zagra ochryple rg i buchn przeraliwy wrzask. Z korytarza dobieg tupot
ng. Szczkny i zadzwoniy miecze, gdy je osaczeni dobywali z pochew. Glamdring
zajania bladym wiatem, ostrze deka rozbyso. Boromir podpar ramieniem
zachodnie drzwi.
- Nie zamykajcie jeszcze! - powiedzia Gandalf. Jednym skokiem znalaz si u boku
Boromira i wyprostowa si dumnie.
- Kto jestecie, e przychodzicie zakca spoczynek Balina, Wadcy Morii? krzykn dononie.
W odpowiedzi ochrypy miech zagrzechota, jakby gruz sypa si do studni. Ponad
wrzaski wzbi si gos komendy. Dum, dum, dum - grzmiay gdzie w dole bbny.
Szybkim ruchem Gandalf podsun si do wskiej szpary uchylonych drzwi i
wytkn przez ni swoj rdk. Olepiajca byskawica owietlia sal i prowadzcy
do niej korytarz. Czarodziej na sekund wychyli gow za drzwi. Jkny ciciwy, z
gbi korytarza wisny strzay, Gandalf uskoczy wstecz.
- Orkowie, ca chmar - rzek. - S midzy nimi olbrzymi, najzoliwsi, czarni
Urukowie z Mordoru. Na chwil ich wstrzymaem, ale id z nimi jeszcze jakie inne
stwory. Olbrzymi jaskiniowy troll, zdaje si, moe nawet kilku. Odwrt tdy byby
beznadziejny.
- Wszystko jest beznadziejne, jeeli id take drugim korytarzem - powiedzia
Boromir.
- Z tej strony na razie nic nie sycha - odpar Aragorn, ktry nadsuchiwa u
wschodnich drzwi. - Tu korytarz opada w d schodami i oczywicie nie prowadzi z
powrotem do sali. Ale nie ma sensu ucieka na olep, kiedy pocig jest tak blisko.
Drzwi nie moemy zabarykadowa. Klucz zgubiony, zamek strzaskany, a przy tym te
drzwi otwieraj si do wntrza. Musimy najpierw jakim sposobem wstrzyma
nieprzyjaciela w rozpdzie. Jeszcze si ta sala Mazarbul stanie dla nich postrachem!
- doda z zawzietoci, prbujc ostrze swego miecza, Andurila.

ikie kroki zadudniy w korytarzu. Boromir rzuci si na drzwi i zatrzasn je


wasnym ciarem, potem zaklinowa odamkami mieczy i kokami. Druyna
cofna si pod przeciwleg cian. Lecz nie mogli jeszcze ucieka.
Zachodnimi drzwiami wstrzsn potny cios, zaczy si z wolna uchyla, ze
zgrzytem odpychajc kliny. Przez szpar, z kad sekund szersz, wsuna si
olbrzymia rka, potem rami okryte ciemn skr i zielonkaw usk. Wielka, paska,
pozbawiona palcw stopa wdara si doem. W korytarzu zalega miertelna cisza.
Boromir skoczy naprzd i rbn z caej siy, ale miecz z brzkiem wypad mu
z drcej rki, odbiwszy si od ramienia poczwary. Ostrze byo wyszczerbione.

249

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Nagle w sercu Froda - ku jego wielkiemu zdumieniu - zawrza straszliwy


gniew.
- Za Shire! - krzykn. Jednym susem podbiegszy do Boromira schyli si i dgn
potworn stop dekiem. Rozleg si ryk, noga cofna si gwatownie, omal nie
wyrywajc mieczyka z doni hobbita. Czarna posoka ciekaa z ostrza i dymia na
pododze. Boromir napar na drzwi i zatrzasn je znowu.
- Niech yje Shire! - krzykn Aragorn. - Dobrze gryz hobbici. Masz wspania bro,
Frodo, synu Droga.
Co cikiego hukno o drzwi raz, drugi i trzeci. tarany i moty waliy w nie z
rozmachem. Drzwi trzasny, zachwiay si, otworzya si w nich szeroka szpara.
Bzykny strzay, ale odbiy si od pnocnej ciany i nie czynic nikomu szkody
spady na ziemi. Rg zagra, orkowie jeden za drugim z tupotem wskakiwali do
komory. Ilu ich byo, nikt spord druyny nie liczy. Natarli jak burza, ale nie
spodziewali si tak zacitego oporu. Legolas z uku przestrzeli niejedn gardziel.
Gimli toporem odrba nogi orkowi, ktry skoczy na grb Balina. Boromir i Aragorn
pooyli wielu. Gdy pad trzynasty, reszta umkna z wrzaskiem; obrocy nie ponieli
strat, tylko Sam mia dranit czaszk. Uratowa ycie dajc nura ku ziemi; Sam
zreszt take zabi jednego z napastnikw dgnwszy go potnie sztyletem,
zabranym spod Kurhanu. Piwne oczy Sama pony takim gniewem, e gdyby go w
tej chwili zobaczy Ted Sandyman, pewnie by si cofn z respektem.
- Teraz! - krzykn Gandalf. - W nogi, zanim troll powrci.
Nie zdyli jednak uciec daleko, Pippin i Merry nie dobrnli jeszcze do
schodw, kiedy ju ogromny przywdca orkw, wzrostem dorwnujcy niemal
ludziom, od stp do gw zakuty w czarn zbroj, wpad do sali. Za nim cisnli si w
drzwi jego podkomendni. Mia smag, szerok, pask gb, lepia jak dwa wgle,
jzor czerwony. Wymachiwa dug dzid. Wielk, obit w skr tarcz odepchn
miecz Boromira, rzuci si na wojownika i obali go. Byskawicznie, jak mija, kiedy
atakuje, uchyli si od ciosu Aragorna i natar na druyn godzc dzid prosto we
Froda. Frodo, trafiony w prawy bok, pchnity pod cian, opar si o ni jak
przygwodony. Sam z krzykiem ci drzewce dzidy; zamao si od ciosu. lecz w
momencie, gdy ork odrzucajc uamek drzewca doby krzywej szabli - na gow jego
run Anduril. Hem rozbysn jak pomie i pk na dwoje. Ork zwali si z rozpatan
czaszk. Jego podkomendni z wyciem rzucili si do ucieczki, kiedy Boromir i Aragorn
na nich natarli.
Dum, dum - odezway si w podziemiach bbny. Znowu zagrzmia potny
gos.
- Teraz! - krzykn Gandalf. - Ostatnia szansa! W nogi!
Aragorn unis w ramionach Froda, ktry lea pod cian, i ruszy w stron schodw,
popychajc przed soba Merryego i Pippina. Inni biegli za nim, ale Gimlego musia
Legolas odcign przemoc, bo nie pomnc na niebezpieczestwo krasnolud
klcza z pochylonym czoem przy grobie Balina. Boromir zamkn wschodnie drzwi,
ktre zgrzytny w zawiasach; po obu stronach opatrzone byy ogromnymi elaznymi
piercieniami, lecz nie miay zamka ani zasuwy.
- Nic mi nie jest - szepn Frodo. - Mog i sam. Pu mnie!
Aragorn ze zdumienia omal go na ziemi nie upuci.
- Mylaem, e nios trupa! - krzykn.
- Jeszcze nie! - rzek Gandalf. - Ale nie czas teraz na podziwianie tego cudu.
Naprzd, wszyscy schodami w d! Potem chwil zaczekajcie na mnie, a jelibym si
nie zjawia zbyt dugo, idcie dalej sami. Spieszcie si i wybierajcie drog wci w
prawo i w d

250

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie moemy ci zostawi, eby w pojedynk broni drzwi - powiedzia Aragorn.


- Rbcie, jak kazaem! - fukn Gandalf. - Miecze ju tu si na nic nie zdadz.
Ruszajcie!

korytarzu nie byo adnego wietlika i zalegay nieprzeniknione ciemnoci.


Omackiem zstpowali do dugo po schodach, wreszcie przystanli, by si
obejrze. Nie widzieli nic, prcz nikego wiateka rdki byskajcej gdzie
wysoko w grze. Czarodziej czuwa wida wci bez ruchu pod zamknitymi
drzwiami. Frodo ciko dyszc wspiera si na ramieniu Sama, ktry go obejmowa
wp. Stali u stp schodw wbijajc oczy w mrok rozpostarty nad ich gowami.
Frodowi zdawao si, e syszy gos Gandalfa, pomruk odbijajcy si echem niby
westchnienie od skonego stropu. Sw jednak nie mg rozrni. ciany jak gdyby
dygotay lekko. Co chwila odzyway si bbny i grzmotem przetaczao si: dum...
dum...
Nagle u szczytu schodw wystrzelia biaa byskawica. Potem rozlego si
guche dudnienie i ciki omot. Gos bbnw buchn wciekle: dum - bum, dum bum - i urwa si znienacka. Z gry pdem zbieg Gandalf i pad midzy towarzyszy
na ziemi.
- No! Skoczone! - powiedzia wstajc z wysikiem. - Zrobiem wszystko, co byo w
mojej mocy. Ale trafiem na rwnego sobie przeciwnika i omal nie zginem. Nie
stjmy tutaj! Naprzd! Na razie musicie si obej bez wiata, jestem troch
oszoomiony. Naprzd! Naprzd! Gimli, gdzie jeste? Pjdziesz na czele razem ze
mn. A wy wszyscy trzymajcie si tu za nami.
Brnli za Czarodziejem, prno amic sobie gowy, co si tam na grze
naprawd stao. Dum... dum... - gray znw bbny; ich dwik dochodzi teraz
stumiony, odlegy, ale wci bieg ladem uciekajcych. Innych sygnaw pocigu,
tupotu ng czy gosw, nie byo sycha. Gandalf nie skrca ani w lewo, ani w prawo,
bo korytarz, jak si zdawao, prowadzi wprost w kierunku, ktry sobie wytknli. Od
czasu do czasu schodami, po kilkudziesiciu stopniach, zbiega na niszy poziom.
Stanowio to najwiksze tymczasem niebezpieczestwo marszu, bo nie widzc nic w
ciemnociach tracili nagle ziemi pod nogami. Gandalf jak lepiec maca przed sob
drog rdk.
W cigu godziny uszli w ten sposb mil czy moe nieco wicej i mieli za sob
wiele piter. Wci jeszcze nie sycha byo pogoni. Zaczynaa im ju wita
odrobina nadziei. U stp sidmych schodw Gandalf przystan.
- Robi si gorco! - szepn. - Jestemy chyba teraz na poziomie bramy. Myl, e
wkrtce trzeba bdzie poszuka drogi w lewo, ku wschodowi. Spodziewam si, e to
ju niedaleko. Bardzo si czuje znuony. Musz chwil wytchn, choby wszyscy
orkowie, jakich ziemia spodzia, deptali nam po pitach.
Gimli uj Czarodzieja pod rami i pomg mu usadowi si na stopniu schodw.
- Co tam si stao pod drzwiami? - spyta. - Czy spotkae si z kapelmistrzem tej
orkiestry?
- Nie wiem - odpar Gandalf. - Stanem twarz w twarz z czym, czego w yciu
jeszcze nie spotkaem. Nie przychodzia mi na myl adna inna rada, wic
prbowaem zakl drzwi, eby si nie otwary. Znam wiele czarodziejskich formu.
Ale trzeba pewnego czasu, by czar si utrwali, zreszt nawet wtedy mona
przemoc roztrzaska drzwi.
Staem tam i syszaem gosy orkw po drugiej stronie. W pewnym momencie zdao
mi si, e ju wysadzaj drzwi. Nie mogem zrozumie, co mwili w swoim okropnym
jzyku. Uowiem wszake jedno sowo: ghasz - to znaczy ogie. Wtem co weszo

251

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

do sali, wyczuem to poprzez drzwi, a nawet orkowie struchleli ze strachu i umilkli. To


co chwycio za elazny piercie i wwczas spostrzego moj obecno i
zrozumiao, ze to mj czar trzyma drzwi.
Nie mam pojcia, co to byo, ale nigdy jeszcze nie rzucono mi rwnie gronego
wyzwania. Mojemu zaklciu przeciwstawio si inne ze straszliw moc. Omal mnie
nie zamao. Bya sekunda, gdy drzwi buntujc si przeciw mej wadzy zaczy si
uchyla. Musiaem wymwi Sowo Rozkazu. Drzwi nie wytrzymay okropnego
napicia, pky, rozpady si w kawaki. jakby czarna chmura przesonia mi
owietlon sal i odrzucia mnie a do stp schodw. Runa caa ciana i strop sali,
jak si zdaje. Obawiam si, e Balin zosta gboko zagrzebany pod gruzami, a z nim
razem co jeszcze. Nie wiem nic pewnego. W kadym razie przejcie za nami jest
zawalone. Nigdy jeszcze nie czuem si tak doszcztnie wyczerpany, ale to ju mija.
Teraz kolej na ciebie, Frodo! Jak si miewasz? Nie pamitam, ebym si
kiedykolwiek w yciu tak ucieszy, jak w chwili kiedy przemwie. Obawiaem si, e
Aragorn dwiga mnego, lecz nieywego hobbita!
- Jak si miewam? - rzek Frodo. - Jestem ywy i cay, zdaje si. Troch potuczony
tylko i obolay, ale nie za bardzo.
- Ano - odezwa si Aragorn - musz przyzna, e nie spotkaem istot ulepionych z
tak twardej gliny jak hobbici. Gdybym o tym wczeniej wiedzia, ostroniej bym do
was podchodzi w gospodzie Pod Rozbrykanym Kucykiem. Takie pchnicie dzidy
przebioby nawet odyca na wylot.
- A mnie jako nie przebio, co sobie bardzo chwal - odpar Frodo - chocia czuj si
troch tak, jakby mnie motem przyklepano do kowada.
Nic ponadto nie chcia mwi. Kady oddech sprawia mu bl.
- Odziedziczye to po wuju - rzek Gandalf. - W was obu tkwi co wicej, ni si na
pozr wydaje, dawno to zauwayem.
Frodo nie by pewien, czy i w tych sowach nie tkwio co wicej, niby si mogo na
pozr zdawa.

uszyli znowu. Po chwili Gimli, ktry nawet w ciemnociach widzia dobrze,


powiedzia:
- Jakie wiato chyba jest przed nami. Ale nie wiato dnia. Czerwone. Co to
moe by?
- Ghasz! - mrukn Gandalf. - Czy nie to wanie mieli tamci na myli? Ogie na
dolnych poziomach! Nie ma wyboru, musimy i naprzd.
Wkrtce nikt ju nie mia wtpliwoci, wszyscy dostrzegali wiato. Migotao i rzucao
odblask na ciany korytarza cigncego si przed nimi. Teraz widzieli ju drog,
ktr mieli przeby. Korytarz opada stromo, nieco dalej zarysowywa si niski uk
sklepienia, a spod niego dobywaa si jasna una. Powietrze niemal parzyo.
Kiedy zbliyli si do sklepienia, Gandalf wsun si w otwarte pod nim
przejcie, dajc towarzyszom znak, by czekali. Widzieli z daleka czerwony odblask,
ktry pad na jego twarz. Czarodziej cofn si szybko.
- Jaka nowa sztuczka diabelska - powiedzia - przygotowana na nasze powitanie,
oczywicie. Ale teraz wiem, gdzie jestemy: przy pierwszym szybie, o jeden poziom
niej od Bramy. To Druga Hala Morii, Brama ju blisko, o jakie wier mili w lewo za
skrtem na wschd. Przejdziemy mostem, szerokimi schodami pod gr, wygodn
drk przez Pierwsz Hal - i wyjdziemy z Morii! Ale spjrzcie!
Zajrzeli pod sklepienie. Przed nimi cigna si nowa wykuta w skaach hala, wysza
i dusza od tej, w ktrej poprzednio odpoczywali. Znajdowali si u wejcia do jej
wschodniego koca; zachodni gin w ciemnociach. Przez rodek bieg podwjny

252

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

szereg olbrzymich filarw. Wyciosano je na ksztat pni potnych drzew, ktrych


kamienne konary podpieray strop rozgaziajc si w wypuky wzr. Na gadkiej
czarnej powierzchni tych pni lni ciemnoczerwony odblask. W pododze tu u stp
dwch wspaniaych filarw ziaa szeroka szczelina. Bio z niej jaskrawe czerwone
wiato, a chwilami pomienie lizay jej krawdzie i piy si na cokoy filarw. Smugi
czarnego dymu snuy si w rozpraonym powietrzu.
- Gdybymy tu doszli gwn drog przez grne hale, znalelibymy si w puapce rzek Gandalf. - Miejmy nadziej, e teraz ogie odgradza nas od pogoni. Chodcie!
Nie ma czasu do stracenia.
Jeszcze nie skoczy mwi, gdy znw rozbrzmia nieprzyjacielski sygna: dum...
dum... Gdzie z gbi mrokw, z zachodniego koca hali buchny wrzaski, zagray
rogi. Dum... dum... Zdawao si, e filary dr, a pomienie trzepocz.
- Prdzej, to ostatni etap wycigu! Jeeli soce jeszcze nie zaszo na wiecie,
moemy uj cao. Za mn!
Skrci w lewo i pdem puci si przez gadk podog sali. Odlego bya wiksza,
ni si z daleka wydawao. Biegli cigani gosem bbnw i tupotem mnstwa ng.
Usyszeli przeraliwy okrzyk: a wic ich dostrzeono! Szczkna stal. Strzaa
wisna Frodowi nad gow.
Boromir rozemia si.
- Tego si nie spodziewali! - rzek. - Ogie odci im drog. Zaszlimy od
nieprzewidzianej strony.
- Uwaga! - krzykn Gandalf. - Most przed nami. Jest niebezpieczny i wski.
Nagle Frodo zobaczy u swych stp ziejc otcha. U kraca hali podoga urwaa si
nad niezgbion przepaci. Jedyn drog do zewntrznych drzwi stanowi smuky
kamienny most, bez krawnikw i porczy; wygity w uk, spinajcy dwa brzegi
czeluci, mierzy okoo pidziesiciu stp. W ten sposb przed wiekami krasnoludy
zabezpieczyy swoj siedzib od nieprzyjaci, ktrzy by wdarli si do Pierwszej Hali i
zewntrznych korytarzy. Tu mona byo i tylko pojedyncz kolumn. Na skraju
mostu Gandalf zatrzyma si, druyna skupia si za jego plecami.
- Prowad, Gimli - rzek Czarodziej. - Nastpni pjd Pippin i Merry. Prosto naprzd,
po schodach ku drzwiom.
Kilka strza pado midzy stoczon druyn. Jedna trafia Froda, ale odbia si
nie czynic mu szkody. Inna utkwia w kapeluszu Gandalfa niby czarne piro. Frodo
obejrza si: za szczelin buchajc ogniem czernia rj postaci, setki orkw.
Wymachiwali dzidami i krzywymi szablami, ktre byszczay krwawo w unie poaru.
Dum... dum... gray bbny, a gos ich potnia z kad sekund.
Legolas nacign ciciw, chocia odlego bya wielka, a jego uk may.
Zmierzy si, lecz rce mu opady, strzaa wylizna si na ziemi. Okrzyk rozpaczy i
trwogi wyrwa si z piersi Legolasa. Dwa trolle wysuny si dwigajc olbrzymie
kamienne pyty, eby przerzuci je niby kadk nad ogniem. Lecz nie trolle przeraziy
elfa. Za nimi nadchodzi kto inny. Nie byo go wida jeszcze, majaczya tylko pord
ogromnego cienia czarna sylwetka z ksztatu podobna do ludzkiej, lecz wiksza; sia i
groza tchny z tego stwora i wyprzedzay go, gdziekolwiek szed.
Zatrzyma si nad skrajem ognistej czeluci i zaraz una przygasa, jakby j
chmura otulia. potem zebra si i skoczy nad szczelin. pomienie strzeliy ku grze
jakby na powitanie i oploty go wiecem. Czarny dym zawirowa w powietrzu.
Rozwiana grzywa potwora tlia si sypic iskrami. W prawym rku mia sztylet wski i
ostry jak pomienny jzor. W lewym dziery bicz wielorzemienny.
- Aaa! - jkn Legolas. - Balrog! Balrog idzie!
Gimlemu oczy omal nie wyszy z orbit.

253

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Zguba Durina! - krzykn i wypuszczajc z garci topr ukry twarz w doniach.


- Balrog! - mrukn Gandalf. - Teraz wszystko rozumiem. - Zachwia si i ciko opar
na rdce. - Biada nam! A taki ju jestem zmczony!

zarna posta w ognistej unie pdzia ku nim. Orkowie wrd wrzaskw sypali
kamienne groble przez szczelin. Wtem Boromir podnis swj rg do ust i
zagra. Rycerskie wyzwanie zadwiczao dononie niby krzyk dobyty z wielu
piersi wzbio si pod strop pieczary. Na mgnienie oka orkowie cofnli si, a
pomienny cie przystan. Lecz echo rogu zmilko nagle jak ogie zdmuchnity
potn wichur i wrg znw ruszy naprzd.
- Za most! - krzykn Gandalf odzyskujc energi. - Uciekajcie! Z tym przeciwnikiem
aden z was nie moe si mierzy. Ja zagrodz wsk drog sam. Uciekajcie!
Aragorn i Boromir, jakby nie syszeli rozkazu Czarodzieja, trwali ramie przy ramieniu
tu za Gandalfem u drugiego koca mostu. Inni, ju w drzwiach, zawrcili, nie mogc
si zgodzi, by wdz samotnie stawia czoo nieprzyjacielowi.
Balrog ju dosign mostu. Gandalf sta teraz porodku wypukego przsa,
lew rk wsparty na rdce, w prawej wznoszc miecz; Glamdring lni zimnym,
biaym wiatem. Napastnik raz jeszcze przystan twarz w twarz z Czarodziejem.
Cie rozpostar si nad nim na ksztat dwch ogromnych skrzyde. Potwr wznis
bicz, rzemienie wisny i zachrzciy. Z nozdrzy Balroga buchn ogie. Ale
Gandalf nie drgn nawet.
- Nie przejdziesz - powiedzia. Orkowie zastygli bez ruchu, zapada gucha cisza. Jam jest suga Tajemnego Ognia, wadam pomieniem Anora. Nie przejdziesz.
Czarny ogie na nic ci si nie przyda, pomieniu z Udunu. Wracaj w cie! Nie
przejdziesz!
Balrog nie odpowiedzia. Ogie jego jakby przygas, lecz ciemnoci dokoa jeszcze
zgstniay. Z wolna wstpi na most i nagle wyrs na olbrzyma, a rozpostarte
skrzyda wypeniy przestrze od ciany do ciany. Lecz Gandalf sta wci, lnic w
mroku. Zdawa si may i bardzo samotny, siwy, zgarbiony, jak zwide drzewo
przygite pierwszym podmuchem burzy.
Z ciemnoci wybysno pomienne czerwone ostrze. Glamdring zawieci
jasno w odpowiedzi. Szczkna stal, migna biaa byskawica. Balrog pad na
wznak, jego ognisty sztylet rozprysn si w kawaki. Czarodziej chwia si porodku
przsa. Zrobi krok wstecz i znowu stan pewnie.
- Nie przejdziesz! - powtrzy.
Jednym susem Balrog zerwa si i wskoczy na most. Bicz ze wistem zawirowa w
powietrzu.
- Nie, on nie bdzie walczy tak sam jeden! - krzykn niespodzianie Aragorn i wbieg
na most od drugiego koca. - Elendil! - zawoa. - Jestem z tob, Gandalfie!
- Gondor! - hukn Boromir i rzuci si w lad za Aragornem.
W tym momencie Gandalf podnis rdk i z gonym okrzykiem smagn ni most
przed sob. Rdka pka i wypada mu z doni. Olepiajcy biay pomie buchn
w powietrze. Most zatrzeszcza i tu u stp Balroga zaama si nagle. Kamie, na
ktrym potwr opiera nog, stoczy si w przepa, druga poowa mostu zostaa,
lecz zawisa niby wysunity jzyk skay nad prni.
Z okropnym wrzaskiem Balrog run gow naprzd, a za nim zapad si jego
cie. lecz w ostatniej sekundzie potwr machn biczem; rzemienie owiny si wok
ng Czarodzieja cigajc go na krawd czeluci. Gandalf zakoysa si i run
take; usiowa chwyta si kamieni, lecz daremnie; osuwa si w otcha.
- Uciekajcie, szalecy! - krzykn jeszcze i znikn.

254

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

gnie pogasy, zalegy nieprzeniknione ciemnoci. Druyna, jakby w ska


wrosa ze zgrozy, staa wpatrzona w ziejc czelu. Ledwie Aragorn i
Boromir zdyli zbiec z mostu, resztka przsa runa z trzaskiem. Krzyk
Aragorna zbudzi druyn z osupienia.
- W drog! Teraz ja poprowadz! - zawoa. - Musimy speni jego ostatni rozkaz. Za
mn!
Rzucili si ku schodom, ktre zaraz za drzwiami sali piy si w gr. Aragorn na
czele, Boromir na kocu kolumny. U szczytu schodw ujrzeli szeroki, dudnicy
echem korytarz. Tdy pobiegli dalej. Frodo sysza tu obok szloch Sama i nagle
uwiadomi sobie, e take pacze. Dum... dum... dum... grzmiay bbny, lecz teraz
powolnym, aobnym rytmem. Dum...
Biegli bez tchu. Korytarz rozjania si, wykute w stropie kominy doprowadzay
z gry wiato. Przyspieszyli jeszcze kroku. Znaleli si w sali, penej blasku dnia,
byszczcego na wschodzie. Minli j pdem, wypadli przez ogromne wyamane
drzwi i nagle ukazaa im si Wielka Brama, otwarty wylot ku jaskrawemu wiatu. W
cieniu wielkich supw po obu stronach bramy czaili si orkowie straujcy u wyjcia.
Brama jednak bya rozbita, oba skrzyda leay strzaskane na ziemi. Aragorn powali
dowdc, ktry mu zastpi drog, inni wartownicy rozpierzchli si w panice. Caa
druyna na nic nie zwaajc mina strae. Za bram wielkimi susami zbiegli po
ogromnych, zniszczonych zbem czasu schodach, ktre stanowiy prg Morii. W ten
sposb znaleli si mimo wszystko znw pod jasnym niebem i poczuli oddech wiatru
na twarzach. Nie zatrzymali si, pki nie oddalili si tak od cian Morii, e ju nie
mogy ich dosign strzay. Otaczaa ich Dolina Dimrilla. Lea na niej cie Gr
Mglistych, lecz od wschodu zocio j wiato. Bya ledwie pierwsza po poudniu.
Soce wiecio, gr po niebie pyny biae oboki.
Spojrzeli za siebie: w cieniu gr czernia wylot bramy. Spod ziemi dobiega
odlegy, stumiony warkot bbnw: dum... Cienk smug sczy si czarny dym.
Poza tym nie byo wida nikogo i nic, dolina zdawaa si pusta. Dum... Teraz dopiero
mogli si podda rozpaczy i pakali wszyscy dugo: jedni wyprostowani i milczcy,
inni przypadszy twarz do ziemi. Dum... dum... Bbny ucichy.

255

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 6
Lothlorien

-N

iestety, nie moemy tu si duej zatrzyma - rzek Aragorn.


Popatrzy w stron gr i zasalutowa mieczem. - egnaj, Gandalfie! zawoa. - Czy ci nie powiedziaem: Jeeli przestpisz prg Morii,
strze si! Niestety! Sprawdziy si moje sowa. Jaka nam bez ciebie zostaje
nadzieja? - Odwrci si do druyny. - Musimy si obej bez nadziei. Moe
bdziemy kiedy pomszczeni. A teraz uzbrjmy si w mstwo i otrzyjmy zy.
Chodcie! Przed nami daleka droga i wiele trudw.
Rozejrzeli si wkoo. Ku pnocy dolina midzy dwoma ramionami gr zwaa
si w mroczny wwz, a nad nim sterczay trzy biae szczyty: Kelebdil, Fanuidhol i
Karadhras - acuch Morii. U wylotu wwozu potok wi si niby biaa wstka po
niezliczonych, cho niskich progach spadajc w d, a mga piany wzbijaa si u
podny gr.
- To Schody Dimrilla - rzek Aragorn pokazujc progi skalne. - Tdy, ciek, ktra
prowadzi dnem jaru wzdu potoku, doszlibymy tutaj, gdyby los okaza si dla nas
askawszy.
- Gdyby Karadhras by mniej okrutny - powiedzia Gimli. - Patrzcie, teraz umiecha
si w socu! - I pici pogrozi ostatniemu z trzech okrytych nien czap
wierchw, nim si od nich odwrci.
Na wschd wycignite rami gr urywao si nagle, a dalej majaczya
rozlega rwnina. Na poudniu jak okiem sign Gry Mgliste cigny si w dal. W
odlegoci niespena mili i nieco poniej miejsca, na ktrym stali wdrowcy, bo
zatrzymali si do wysoko na zachodnim stoku doliny, byszcza staw. Wyduony,
owalny, wyglda jak wielkie ostrze wczni wbite w gb pnocnego wwozu, tylko
jego poudniowy skraj wymyka si z cienia gr pod soneczne niebo. Woda jednak
bya ciemna, szafirowa jak firmament ogldany w pogodn noc z owietlonej lamp
izby. Spokojnej powierzchni nie mciy zmarszczki fal. Zewszd otaczaa staw ka,
agodnie zbiegajc ku nagim, rwnym brzegom.
- Oto Jezioro Zwierciadlane, gbia Kheled-zaram! - rzek Gimli ze smutkiem. pamitam jego sowa: Oby nacieszy oczy tym widokiem, ale my nie bdziemy
mogli duej si tam zatrzyma. A teraz wiem, e daleko trzeba mi wdrowa, nim
si czymkolwiek uciesz. I to ja musz std spiesznie odej, on za musi zosta!

ruyna zacza schodzi drog spod bramy. Droga, uciliwa i wyboista,


wkrtce zwzia si i zmienia w krt cieyn wrd wrzosw i kp janowca,
wyrastajcych midzy spkanymi gazami. Lecz i teraz kady by pozna, e
ongi by to wspaniay bity gociniec prowadzcy z nizin w gr, do krlestwa
krasnoludw. Tu i wdzie spotykali przy ciece ruiny kamiennych budowli, a na
zielonych kopcach rosy wysmuke brzozy lub sosny, wzdychajce na wietrze. Ostry
zakrt w lewo zbliy ich tu do ki nad jeziorem; wznosi si w tym miejscu nie
opodal cieki samotny gaz o citym pasko wierzchoku.
- Kamie Durina! - krzykn Gimli. - Nie mog std odej, pki chocia przez chwil
nie popatrz na cuda doliny.
- Dobrze, lecz pospiesz si - odpar Aragorn ogldajc si na bram. - Soce teraz
wczenie zachodzi, orkowie zapewne nie wychyn spod ziemi przed zmrokiem,
musimy jednak znale si daleko std, nim ciemnoci zapadn. Ksiyc dzi bdzie
may, noc czeka nas czarna.

256

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Chod ze mn, Frodo! - zawoa krasnolud zeskakujc w bok od drogi. - Nie


pozwol ci min Kheled-zaramu bez jednego bodaj spojrzenia w jego zwierciado.
Pobieg zielonym stokiem w d, a Frodo wolniej troch za nim, bo cigna go, mimo
ran i zmczenia, ta cicha, bkitna woda. Sam szed ladem swego pana.
Pod samotnym gazem Gimli przystan zadzierajc gow. Kamie by
spkany i zniszczony od wichrw i deszczw, a runy na jego powierzchni zatarte tak,
e nie dao si ich odczyta.
- Z tego miejsca Durin po raz pierwszy spojrza w gb stawu - rzek krasnolud. Zajrzyjmy w ni i my cho ten jeden jedyny raz, skoro musimy odej.
Nachylili si nad ciemn wod. Zrazu nie zobaczyli nic, potem z wolna ukazay im si
sylwety gr odbite w szafirowej gbinie, ze szczytami niby piropusze biaych
pomieni. Dalej rozcigaa si przestrze niebios. Jak zatopione klejnoty skrzyy si w
toni jasne gwiazdy, chocia nad dolin wiecio jeszcze soce. Nie dostrzegli tylko
cienia wasnych schylonych postaci.
- O, Kheled-zaram, pikne, cudowne Zwierciado! - westchn Gimli. - Ty
przechowujesz koron Durina, pki krl si nie zbudzi znowu! egnaj! - Skoni si,
odwrci i spiesznie ruszy z powrotem zielonym stokiem ku drodze.
- Cocie tam widzieli? - spyta Pippin Sama, lecz Sam, zatopiony w mylach, nic nie
odpowiedzia.

cieka teraz skrcaa na poudnie i opadaa stromo wymykajc si spomidzy


cian doliny. Nieco poniej jeziora napotkali gbokie rdo, czyste jak
kryszta, z ktrego przez kamienn cembrowin przelewaa si migotliwie
struga i z pluskiem spywaa w d dnem skalistej rozpadliny.
- Std bierze pocztek Srebrna ya - powiedzia Gimli. - Nie pijcie tej wody, jest
zimna jak ld.
- Troch dalej struga wyglda ju jak bystra rzeka i zbiera dopywy z wielu innych
grskich potokw - rzek Aragorn. - Bdziemy szli jej brzegiem jeszcze przez kilka
mil. Poprowadz was bowiem drog wybran przez Gandalfa i mam nadziej, e
wkrtce dojdziemy na skraj lasw - s tam, przed nami! - w ktrych Srebrna ya
wpada do Wielkiej Rzeki.
Spojrzeli w kierunku, ktry im Aragorn wskazywa, i zobaczyli, e strumie w
podskokach zbiega na dno doliny, a potem dalej ku nizinom i ginie w zocistej mgle.
- Tam le lasy Lothlorien! - zawoa Legolas. - Najpikniejsza z krain mojego
plemienia! Nie masz na wiecie caym drzew cudniejszych ni drzewa tych lasw.
Albowiem jesieni licie z nich nie opadaj, lecz powlekaj si zotem. Dopiero z
wiosn, gdy nabrzmiewaj nowe pki, stare licie lec z gazi, na ktrych rozkwitaj
tysice tych kwiatw. Zota jest ziemia w lesie, zoty strop, a filary srebrne, bo pnie
okrywa gadka, jasnoszara korona. Po dzi dzie piewamy o tym pieni w Mrocznej
Puszczy. Radowaoby si we mnie serce, gdybym mg stan na progu tych lasw
wiosn.
- Moje serce bdzie im rade nawet jesieni - rzek Aragorn. - Ale dzieli nas od nich
jeszcze wiele mil. W drog!

zas jaki Frodo i Sam nadali za innymi, lecz Aragorn prowadzi w takim
tempie, e wkrtce odstali. Od witu nic nie jedli. Cicie na czaszce Sama
pieko jak ogie, w gowie czu dziwne odurzenie. Mimo e soce grzao, wiatr
przejmowa chodem po dugim pobycie w gorcych mrokach Morii. Hobbitem trzsy
dreszcze. Frodo, z kadym krokiem bardziej zbolay, z trudem chwyta dech w piersi.

257

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Wreszcie Legolas obejrza si, a zobaczywszy ich daleko w tyle pochodu,


szepn cos Aragornowi. Wszyscy si zatrzymali, Aragorn za podbieg do dwch
maruderw przywoujc Boromira.
- Wybacz mi, Frodo! - krzykn, bardzo przejty. - Tyle si dzisiaj wydarzyo i tak
wany wydaje si popiech, e zapomniaem o twojej ranie i o ranie Sama.
Czemucie nic nie mwili? Nie opatrzylimy was, a naleao to zrobi, choby
wszyscy orkowie z Morii nas gonili. dalej! Jeszcze kilka krokw, a dojdziemy do
miejsca, gdzie bdzie mona spocz troch. Wtedy postaram si wam dopomc, ile
w moich siach. Chod no tu, Boromirze. Zaniesiemy ich.
Wkrtce stanli nad drugim z kolei strumieniem, ktry spywa z zachodnich stokw i
czy swoje sperlone wody z bystrym nurtem Srebrnej yy. Oba potoki razem ju
spaday, pienic si, z omszaego kamiennego progu w kotlink; rosy na jej skraju
jody, niskie i krzywe, a na stokach paprocie i gstwa borwek. Dno kotlinki stanowio
pask polank, ktr potok przecina pluszczc wrd lnicych, drobnych kamieni.
Tu druyna zatrzymaa si na popas. Bya trzecia po poudniu, a zaledwie o kilka mil
oddalili si od Bramy. Soce ju przechylio si ku zachodowi.
Podczas gdy Gimli i dwaj modzi hobbici rozniecali ogie z chrustu oraz
jodowych gazi i czerpali wod, Aragorn opatrzy Sama i Froda. Rana Sama nie
bya gboka, lecz jtrzya si brzydko, tote Aragorn bada j z zatroskan twarz.
Rozjani si jednak zaraz.
- Masz szczcie, Samie - rzek. - Niejeden droej przypaca zabjstwo pierwszego
w swym yciu orka. W twojej ranie nie ma trucizny, ktr czsto bywaj nasycone
szable orkw. Po moim opatrunku zgoi si bez ladu. Przemyjemy j, niech tylko
Gimli zagrzeje wod. - Otworzy sw sakw i wyj z niej kilka zeschnitych lici. - S
suche i utraciy cz swej mocy - rzek - ale mam tu jeszcze troch lici athelasu,
ktre zebraem koo Wichrowego Czuba. Rozkrusz jeden i wrzu go do wody, a
potem przemyj ran, a ja ci j przewi. A teraz na ciebie kolej, Frodo!
- Nic mi nie jest - powiedzia Frodo, nie mia bowiem ochoty zdradza, co nosi pod
kurtk. - Potrzeba mi tylko odrobiny jedzenia i odpoczynku.
- Nie! - rzek Aragorn. - Musimy przekona si, w jakim stanie wyszede spomidzy
mota a kowada. Nadziwi si nie mog, e w ogle yjesz!
Delikatnie cign z Froda star kurtk, a potem zniszczon bluz i a krzykn ze
zdumienia. W kocu wybuchn miechem.
Srebrna kolczuga lnia jak soce na migotliwym morzu. Aragorn zdj j z
hobbita ostronie i podnis do gry, a wwczas drogie kamienie bysny niby
gwiazdy, poruszone za uski zaszemray, jak krople deszczu padajce w jezioro.
- Spjrzcie, przyjaciele! - zawoa. - Oto pikna hobbicka skra, godna ksicia elfw!
Gdyby wiat wiedzia, e tak powok cielesn nosz na sobie hobbici, wszyscy
myliwcy rdziemia zbiegliby si do Shireu!
- Ale strzay wszystkich myliwcw wiata nic by nie wskray - odpar Gimli z
zachwytem ogldajc zbroj. - uska z mithrilu! Mithril! Nic rwnie piknego w yciu
nie widziaem. Czy to o tej zbroi Gandalf mwi? Jeli tak, to jej nie doceni naleycie.
No, ale dostaa si godnemu!
- Nieraz si zastanawiaem, jakie to sekrety mielicie z Bilbem, e si zamykalicie w
jego pokoiku - rzek Merry. - Zacny stary hobbit! Kocham go za ten dar tym
serdeczniej. Mam nadziej, e bdziemy mogli kiedy opowiedzie mu t histori.
Na prawym boku i na piersi Froda czernia ogromny siniec. Kolczuga bya
wprawdzie podszyta mikk skr, lecz w jednym miejscu uski przedary j i wbiy
si w ciao. Lewy bok rwnie mia Frodo podrapany i stuczony od gwatownego
uderzenia o mur. Podczas gdy cz druyny gotowaa straw, Aragorn przemy rany

258

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wod, w ktrej zaparzy licie athelas. Ostry aromat wypeni kotlin, a ci, co si
nachylili nad parujcym kociokiem, od razu poczuli si rzewiejsi i pokrzepieni.
Froda bl po chwili opuci i hobbit mg oddycha teraz bez trudu. przez kilka
dni jednak by jeszcze odrtwiay i odczuwa bolenie najlejsze nawet dotknicie.
Aragorn owin mu boki mikkim bandaem.
- Kolczuga jest lekka jak pirko - rzek. - W j z powrotem, jeeli ci zbyt nie uraa.
Spokojniejszy jestem o ciebie, skoro masz tak zbroj. Nie zdejmuj jej nawet do snu,
chyba e los zaprowadzi nas w jakie naprawd bezpieczne miejsce. Ale to rzadko
bdzie si nam zdarzao podczas tej wyprawy.

osiliwszy si druyna zacza zbiera si do dalszego marszu. Zgasili ognisko i


zatarli po nim lady. Potem wspili si na skraj kotliny i znw znaleli si na
drodze. Nie uszli daleko, a ju soce skryo si za grami na zachodzie i wielkie
cienie spezy ze stokw. Brodzili w mroku, z wszystkich zagbie terenu podnosiy
si opary. Gdzie na wschodzie blade wiato wieczoru jeszcze janiao nad
przymglon, odleg rwnin i lasem. Sam i Frodo czuli si teraz zdrowsi i silniejsi,
tote dotrzymywali kroku towarzyszom, Aragorn wic w cigu trzech godzin ledwie
raz zatrzyma druyn na krtki odpoczynek.
ciemnio si, zapada gboka noc. na niebie byszczao mnstwo gwiazd,
lecz ksiyc wzeszed wskim sierpem, i to bardzo pno. Gimli i Frodo szli ostatni
stpajc cicho i nie rozmawiajc, nasuchujc szelestw na drodze za sob.
Wreszcie Gimli przerwa milczenie.
- Nic nie sycha prcz wiatru - powiedzia. - Albo mam uszy z drewna, albo nie ma
goblinw w pobliu. Miejmy nadziej, e orkowie poprzestan na wypdzeniu nas z
Morii. Kto wie, moe o to tylko im chodzio i nie maj do nas innych pretensji, nie
wiedz o Piercieniu. Co prawda orkowie zwykle cigaj przeciwnikw milami na
rwninie, jeli maj do pomszczenia mier swego wodza.
Frodo nic nie odpowiedzia. Spojrza na deko, lecz ostrze byo matowe. A jednak
co dosysza, przynajmniej tak mu si zdawao. Ledwie cienie zalegy dokoa i droga
za ich plecami utona w mroku, doszed znw jego uszu odgos spiesznych,
czapicych krokw. W tej chwili take je sysza. Obejrza si szybko. Na drodze za
nimi byszczay dwa punkciki... ale moe mu si tylko wydao, bo zaraz przemkny
na bok i zniky.
- Co to takiego? - spyta krasnolud.
- Nie wiem - odpar Frodo. - Miaem wraenie, e sysz kroki i ze widz wiateka,
jak gdyby czyje oczy. Cigle mi si tak wydaje od chwili wejcia do Morii.
Gimli zatrzyma si i przyoy ucho do ziemi
- Nie sysz nic prcz nocnej mowy rolin i kamieni - rzek. - Ale pospieszmy si:
tamtych ju nawet nie wida.

imny nocny powiew uderzy im w twarze od wylotu doliny. Przed nimi roztacza
si szeroko siwy cie, licie szumiay nieustannie, jak topole na wietrze.
- Lothlorien! - krzykn Legolas. - Lothlorien! Dotarlimy na prg Zotego Lasu.
Niestety jest teraz zima.
W mroku nocy wysmuke drzewa sklepiay korony jak strop nad drog i strumieniem,
ktry wpada pod ich rozpostarte gazie. W nikym wietle gwiazd pnie byy szare, a
drce licie miay odcie ciemnego zota.
- Lothlorien! - rzek Aragorn. - Jake raduje uszy piew wiatru w gaziach tych
drzew! Nie uszlimy wiele ponad pi staj od bramy, lecz dalej i dzisiaj nie sposb.

259

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Ufajmy, e czar elfw ustrzee nas tej nocy od niebezpieczestwa, ktre cignie za
nami.
- Jeeli elfy jeszcze tu mieszkaj, mimo chmur nagromadzonych nad wiatem powiedzia Gimli.
- Dawno, dawno ju nikt z mojego plemienia nie trafi z powrotem do tej krainy, z
ktrej wywdrowalimy przed wiekami - rzek Legolas - lecz mielimy wieci, e
Lorien nie zostao opuszczone, bo jest w nim tajemna moc, co nie dopuszcza za w
jego granice. Jednake tutejszych mieszkacw rzadko si widuje, kto wie, czy nie
przebywaj w sercu lasw, z dala od pnocnego skraju.
- Prawda, przebywaj gboko w sercu lasw - potwierdzi Aragorn wzdychajc, jakby
wzruszony jakim wspomnieniem. - Dzisiejszej nocy sami musimy sobie radzi.
Wejdziemy w las tak, by nas zewszd otoczyy drzewa, a potem zboczymy ze cieki
i poszukamy miejsca sposobnego do odpoczynku.
Ruszy naprzd, lecz Boromir, wyranie wahajc si, nie poszed za nim.
- Czy nie ma innej drogi? - spyta.
- Czy mona wymarzy pikniejsz? - odpar Aragorn.
- Dla mnie pikniejsze s zwyke drogi, choby przez las mieczy - rzek Boromir. Dziwne drogi, ktrymi dotychczas wdrowaa druyna, nie przyniosy jej szczcia.
Mimo mego sprzeciwu poszlimy przez ciemnoci Morii i ponielimy okrutn strat.
Teraz powiadasz, e mamy i przez Zoty Las. Ale my w Gondorze syszelimy o tej
niebezpiecznej krainie, podobno mao kto z tych, co tu weszli, wychodzi znw na
wiat. A spord tych niewielu nikt nie wyszed bez skazy.
- Jeeli zamiast bez skazy powiesz nie odmieniony, bdziesz mia moe
suszno - odpar Aragorn. - Ale wida zmierzcha mdro Gondoru, jeli w stolicy
ludzi ongi wiatych dzi mwi si le o Lothlorien. Wierz mi albo nie wierz, nie ma
dla nas innej drogi, chyba e chciaby wrci pod Bram Morii albo przedrze si
przez bezdroa gr, albo przepyn samotnie Wielk Rzek.
- A wic prowad - rzek Boromir. - Lecz to jest niebezpieczna droga.
- Zaiste, niebezpieczna! - odpar Aragorn. - Niebezpieczna i cudowna, lecz ba si jej
powinni tylko li albo ci, ktrzy tu z sob zo wnosz. Za mn!
Zagbili si na jak mil w las i zobaczyli trzeci potok spywajcy z zadrzewionych
wzgrz, ktre pitrzyy si ku zachodowi w stron gr. W ciemnoci syszeli plusk
wodospadu gdzie na prawo od cieki. Ciemna, bystra woda przecinaa im drog i
uchodzia do Srebrnej yy rozlewajc si midzy korzeniami drzew sieci
zmconych sadzawek.
- To Nimrodel - rzek Legolas. - Ongi elfy lene pieway o tym strumieniu wiele
pieni, i dotychczas piewamy na pnocy o tczy nad wodospadem i o zotych
kwiatach, co pyn z jego fal. Teraz ciemno dokoa, a most na Nimrodel zerwano.
Zanurz stopy w tej wodzie, podobno koi strudzone ciao.
Pobieg naprzd, zsun si ze stromego brzegu i wszed w wod.
- Chodcie wszyscy za mn! - zawoa. - Pytko tutaj! Przejdziemy w brd! Na drugim
brzegu zatrzymamy si na odpoczynek, a szum wody upi nas i pozwoli zapomnie o
smutkach.
Jeden za drugim zeszli z wysokiej skarpy ladem Legolasa. Frodo sta chwil przy
brzegu, by woda opukaa mu zmczone nogi. Bya zimna, lecz jej dotknicie
zdawao si czyste, a gdy posun si dalej i signa mu do kolan, poczu, e spywa
z niego wraz z kurzem cae znuenie dugiej wdrwki.

260

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

iedy ju wszyscy si przeprawili na drugi brzeg, rozsiedli si, odpoczli i zjedli


co nieco; wtedy Legolas opowiedzia im wszystko, co o kraju Lorien
przechowao si w sercach elfw z Mrocznej Puszczy, o socu i gwiazdach,
co wieciy nad kami u brzegu Wielkiej Rzeki, zanim wiat cay zszarza.
W kocu umilkli i suchali muzyki wodospadu szemrzcej agodnie w mroku.
Frodowi niemal zdawao si, e w szumie wody rozrnia piew.
- Czy syszelicie gos Nimrodel? - spyta Legolas. - Zapiewam wam pie o
dziewczynie, ktra nosia to samo imi, co potok - Nimrodel - a mieszkaa nad jego
brzegiem przed wiekami. To pikna pie w naszym lenym jzyku. Ale w Rivendell
j piewaj we Wsplnej Mowie.
I cichym gosem, ktry ledwie wznosi si nad szelest lici, zacz:
Creczka elfw - to jak w dzie
Gwiazdka na niebie czystym...
W obrczkach zotych lni jej paszcz
I butki szarosrebrzyste...
Na czole gwiazdy wieci blask We wosach smuka wska
Jak w piknym kraju Lorien
Bysk soca w drzewa gazkach.
Na ustach umiech, dugi wos
I rczki biae jak mleko Na wietrze jak lipowy li
Tak unosia si lekko.
Pod wodospadem Nimrodel,
Gdzie woda lni lodowata,
Jej piewny gosik srebrniej brzmia
Ni wd srebrzysta kantata...
Gdzie ona teraz... Nie wie nikt...
W cieniu - czy w blaskach soca?
Bo Nimrodel w wwozach gr
Przepada gdzie - pluskajca.
W szarej przystani elfw d
Na elfw crk czekaa...
A obok morska grzmiaa to
I fal spienionych nawaa.
A noc nagy zawy wichr
W pnocnej elfw krainie I z nurtem fali porwa d...
O, patrzcie, patrzcie, jak pynie.
A gdy zrowi wod wit,
Brzeg znik ju z oczu - i gry,
A tylko piropusze fal

261

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Chwiay si w ryku wichury.


I spojrza Amroth poprzez nurt,
Gdzie brzeg przed chwil si bieli I d przeklina, co go gna
Daleko od Nimrodeli...
By kiedy panem elfw krl
(Ach, kime, kime jest ninie?),
Gdy zotem lniy pdy drzew
W piknej Lorienu krainie...
A nagle w morsk skoczy to,
Jak skacze strzaa z ciciwy I tak jak mewa w wod wpad
Krl elfw, wdz urodziwy.
Z rozwianym wosem igra wiatr,
Dokoa koronki piany,
Patrzcie, o patrzcie - elfw krl
Pynie jak abd wietlany...
I na tym si urywa wie,
Jakby zamkny si wrota...
Na brzegu ju nie sysza nikt
Imienia krla Amrotha.
Gos Legolasa zadra, pie si urwaa.
- Nie mog piewa wicej - powiedzia. - To tylko urywki, reszty zapomniaem. Pie
jest duga i smutna, mwi bowiem o niedoli, ktra spada na Lothlorien, gdy
krasnoludy zbudziy ze siy w grach.
- Ale krasnoludy nie stworzyy zych si! - odpar Gimli.
- Ja te tego nie mwiem - ze smutkiem rzek Legolas. - Zo wszake przyszo! A
wwczas wiele elfw z rodu Nimrodel porzucio swoje siedziby i wywdrowao, ona
za zgina gdzie daleko na poudniu, wrd Biaych Gr, i nie zjawia si na
pokadzie statku, gdzie daremnie oczekiwa jej ukochany, Amroth. Lecz wiosn, kiedy
wiatr szumi w modych lasach, mona po dzi dzie usysze gos Nimrodel nad
wodospadem jej imienia. A kiedy wiatr wieje od poudnia - niesie znad oceanu gos
Amrotha; bo potok Nimrodel pynie do Srebrnej yy, ktr elfy zw Kelebrantem. A
Kelebrant - Anduiny Wielkiej, Anduina za do zatoki Belfalas, gdzie statki elfw odbiy
od ldu. Ale Nimrodel ani Amroth nigdy nie wrcili. Powiadaj, e Nimrodel miaa
dom wrd gazi drzewa w pobliu wodospadu; elfy z Lorien zwyky bowiem
podwczas budowa domy w koronach drzew, a moe nawet i teraz jeszcze to robi.
Dlatego nazwano ich szczep Galadrimami, Ludem Drzew. W gbi lasw rosn
drzewa olbrzymie. Mieszkacy lenej krainy nie kopali sobie siedzib pod ziemi jak
krasnoludy, nie budowali te kamiennych twierdz, pki nie zapa cie.
- Nawet w naszych czasach mieszkanie na drzewach mona uwaa za
bezpieczniejsze ni siedzenie na ziemi - rzek Gimli.
Spojrza poprzez strumie ku drodze, ktra wioda z powrotem do Doliny Dimrilla, a
pniej w gr, na strop czarnych gazi nad swoj gow.

262

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Przypadkiem dae nam dobr rad, Gimli - powiedzia Aragorn.


- Nie moemy zbudowa sobie domu, ale dzisiejsz noc spdzimy wzorem plemienia
Galadrimw w koronach drzew, jeeli oczywicie zdoamy. Ju i tak duej siedzimy
przy drodze, niby nakazywaa roztropno.

eszli ze cieki i zanurzyli si w ciemn gb lasu, na zachd od grskiego


potoku, daleko od Srebrnej yy. Opodal wodospadu Nimrodel znaleli kp
drzew, ktrych gazie zwieszay si nad wod. Grube, szare pnie byy
potne, lecz wysokoci nie mogli po ciemku oceni.
- Wdrapi si na gr - rzek Legolas. - Wrd drzew jestem jak w rodzinnym domu,
czy to na korzeniach, czy na gaziach, chocia ten gatunek znam tylko z nazwy, bo
mwi o nim pieni. Wiem, e nazywaj si te drzewa mallorn i wiosn obsypane
bywaj tym kwieciem. Nigdy jednak na adne z nich si nie wspinaem. teraz
zbadam, jaki maj ksztat i wzrost.
- Mniejsza o ksztat - odezwa si Pippin. - W kadym razie drzewa te oka si
cudowne, jeli maj do zaoferowania nocleg dla kogokolwiek prcz ptakw. Co do
mnie, nie umiem spa na grzdzie.
- Wic wygrzeb sobie nork w ziemi - odpar Legolas - skoro to si bardziej godzi z
obyczajami twojego plemienia. Ale musisz kopa prdko i gboko, eby si ukry
przed orkami.
To rzekszy Legolas zwinne odbi si od ziemi i chwyci konaru wyrastajcego z pnia
wysoko nad jego gow. W teje chwili z cienia korony w grze zabrzmia
niespodzianie gos:
- Daro! - krzykn rozkazujco.
Legolas zdumiony i przeraony znalaz si natychmiast z powrotem na ziemi. Skuli
si pod drzewem.
- Stjcie! - szepn towarzyszom. - Nie rusza si i nie odzywa!
Nad ich gowami kto rozemia si z cicha. A potem drugi gos przemwi w jzyku
elfw. Frodo troch rozumia, bo mowa lenego ludu mieszkajcego na wschd od
gr podobna bya do mowy uywanej przez elfw na zachodzie. Legolas zadarszy
gow odpowiedzia w tym samym jzyku.
- Co to za jedni i czego chc? - spyta Merry.
- Elfy - odpar Sam. - Czy nie poznajesz gosw?
- tak, to elfy - powiedzia Legolas. - Mwi, e tak gono sapiecie, i trafiby was po
ciemku z uku.
Sam co prdzej zasoni usta doni.
- Ale mwi te, ebycie si ich nie bali. Od dawna zapowiedziano im nasze
przybycie. Syszeli mj gos jeszcze z tamtego brzegu Nimrodel i wiedz, e nale
do ich krewniakw z pnocy, dlatego nie przeszkadzali nam w przeprawie. Potem
syszeli moj pie. Teraz zapraszaj mnie wraz z Frodem na gr, bo doszy ich
suchy o nim i jego wyprawie. Reszta ma poczeka u stp drzewa i czuwa, pki nie
rozstrzygn, co dalej z nami robi.

ciemnoci spyna drabinka, spleciona ze sznura, srebrnoszara, byszczca w


mroku, a mimo pozorw kruchoci do mocna, eby wytrzyma ciar kilku
ludzi. Legolas wspi si lekko, Frodo szed za nim wolniej, a na kocu,
wstrzymujc oddech, skrada si Sam. Konary wyrastay z pnia niemal poziomo,
dalej jednak wyginay si ku grze, u wierzchoka za tworzyy splecion z mnstwa
gazi koron, a w niej hobbici ujrzeli drewniany pomost, czyli talan, jak podwczas

263

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

tak budowl nazyway elfy. Wchodzio si tam przez okrg dziur porodku, przez
ktr przewleczona bya drabina. Frodo wydostawszy si w kocu na w talan zasta
Legolasa ju siedzcego obok trzech obcych elfw. Tamci mieli ubrania ciemnoszare
i pki si nie poruszyli, trudno byo ich dostrzec wrd gazi. Wstali wszyscy, a
jeden z trzech odsoni latark; podnis j, wska srebrna smuga wiata pada na
twarz Froda i owietlia rwnie Sama. Elf zakry latark i powita goci w swoim
jzyku. Frodo odpowiedzia troch niepewnie.
- Witajcie - rzek wwczas elf przechodzc na Wspln Mow, z wolna wymawiajc
jej sowa. - Rzadko uywamy obcych jzykw, przesiadujc ostatnimi czasy w gbi
lasw i niechtnie zadajc si z innymi plemionami. Rozstalimy si nawet z bliskimi
krewniakami z pnocy. Ale niektrzy z nas bywaj za granic, eby zebra wieci i
tropi nieprzyjaci; ci musz zna jzyki innych ludw. Wanie ja do nich nale.
Nazywam si Haldir. Moi bracia, Rumil i Orofin, sabo wadaj wasz mow.
Wiedzielimy, e macie tu przyby, bo wysannicy Elronda szli przez Lorien wracajc
Schodami Dimrilla do domu. Od wielu ju lat nie sycha byo nic o... hobbitach, czyli
niziokach, powtpiewaem nawet, czy jeszcze mieszkaj w rdziemiu. Z oczu wam
dobrze patrzy, a e jest z wami elf z naszego plemienia, chtnie was ugocimy,
speniajc prob Elronda, chocia zazwyczaj nie pozwalamy obcym na przemarsz
przez nasze ziemie. Dzisiaj jednak musicie nocowa tutaj. Ilu was jest?
- Omiu - odpowiedzia Legolas. - Ja, czterech hobbitw, dwch ludzi - z ktrych
jeden to Aragorn, przyjaciel elfw, z ludu Westernesse.
- Imi Aragorna, syna Arathorna, nie jest w Lorien obce - odpar Haldir. - Ma on aski
u naszej pani. A wic wszystko w porzdku. Wyliczye wszake dopiero siedmiu.
- smy jest krasnoludem - rzek Legolas.
- Krasnolud! - zawoa Haldir. - To gorzej. Od Czarnych Dni nie zadajemy si z
krasnoludami. Nie maj wstpu do naszego kraju. Tego krasnoluda nie bd mg
wpuci.
- Ale to zaufany Daina z Samotnej Gry, przyjaciel Elronda! - odezwa si Frodo. Elrond go wybra na towarzysza naszej wyprawy, i susznie, bo w drodze okaza si
mny i wierny.
Elfy porozumiay si midzy sob szeptem i zaday kilka pyta Legolasowi w swoim
jzyku.
- Dobrze! - powiedzia wreszcie Haldir. - Zgadzamy si, jakkolwiek niechtnie. Skoro
Aragorn i Legolas zobowi si go pilnowa i rcz za niego, przepucimy tego
krasnoluda. Musi mie jednak oczy zasonite opask, wdrujc przez Lothlorien.
Ale do tych rokowa! Wasi towarzysze nie powinni duej sta tam, na ziemi.
Strzeemy brzegw rzek, odkd, przed wielu dniami, zauwaylimy wojska orkw
cignce skrajem gr na pnoc w stron Morii. Na pograniczach lasw sycha
wycie wilkw. Jeeli, tak jak powiadacie, idziecie z Morii, niebezpieczestwo z
pewnoci cignie waszym tropem. Jutro o wicie trzeba std ruszy dalej.
Czterej hobbici mog przyj tutaj i spdzi noc z nami. Ich si nie boimy. Na
ssiednim drzewie jest drugi talan. Reszta moe si tam schroni. Ty, Legolasie,
bdziesz wobec nas odpowiedzialny za nich. Zawoaj, gdyby si co dziao.
Krasnoluda nie spuszczaj z oka!

egolas zszed po drabinie w d, by niezwocznie powtrzy druynie polecenia


Haldira. Wkrtce potem Merry i Pippin wdrapali si na gr. Byli zdyszani i
troch wystraszeni.
- Masz! - wysapa Merry. - Przynielimy twoje koce razem z naszymi. Reszt
bagay Obieywiat schowa pod wielk kop lici.

264

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie bd wam potrzebne te rzeczy - powiedzia Haldir. - Zim bywa chodno w


koronach drzewa, chocia dzi wiatr wieje z poudnia; ale poczstujemy was takimi
potrawami, takim trunkiem, e nie poczujecie nocnego chodu, a zreszt mamy
zapasowe futra i paszcze.
Hobbici zjedli drug (i znacznie lepsz) wieczerz z radoci. Potem, zawinici
ciepo, nie tylko w futrzane paszcze elfw, lecz rwnie we wasne koce, usiowali
zasn. Lecz mimo zmczenia adnemu z nich - prcz Sama - nie przyszo to atwo.
Hobbici nie lubi wysokoci, nie sypiaj nigdy na pitrze, nawet jeli maj dom
pitrowy. Napowietrzna sypialnia wcale im nie przypada do smaku. Nie miaa ani
cian, ani bodaj bariery, nic prcz lekkiej, plecionej z trzciny przegrody, ktr si
przesuwao i zalenie od wiatru ustawiao z tej czy innej strony.
Pippinowi do dugo usta si nie zamykay.
- Mam nadziej, e nie zlec z tego poddasza, jeli wreszcie usn - mwi.
- A ja, jak zasn, to si nie obudz, chobym zlecia - owiadczy Sam. - Im za mniej
bdziesz gada, tym prdzej sobie chrapn; spodziewam si, e zrozumiae przytyk,
co?

rodo czas jaki lea bezsennie i patrza w gwiazdy poprzez blady strop
drcych lici. Sam od dawna chrapa u jego boku, nim wreszcie Frodowi sen
sklei powieki. Majaczyy mu w ciemnoci szare sylwetki dwch elfw, ktrzy
objwszy ramionami kolana siedzieli bez ruchu gawdzc szeptem. Trzeci zszed na
d, straowa na jednym z niszych konarw. W kocu, ukoysany szumem wiatru
wrd gazi i agodnym szmerem wodospadu Nimrodel, Frodo take zasn, a w
gowie piewaa mu pie Legolasa.
Ockn si pn noc. Inni hobbici spali. Elfw nie byo. Sierp ksiyca
wieci mdym blaskiem pord lici. Wiatr usta. Gdzie z bliska od ziemi dobieg
wybuch chrapliwego miechu i tupot mnstwa ng. Szczkna stal. Z wolna
wszystko ucicho, jakby oddalajc si na poudnie, w gb lasu.
Nagle w otworze porodku talana ukazaa si jaka gowa. Frodo usiad
przeraony, ale zaraz pozna szary kaptur elfa. Elf patrza na hobbitw.
- Co si stao? - spyta Frodo.
- Irch! - odpowiedzia elf wiszczcym szeptem i wcign na pomost sznurow
drabin.
- Orkowie! Co tu robi? - zdumia si Frodo, lecz elf ju znikn znowu.
Zalega cisza. Nawet licie nie szeleciy, nawet wodospad jakby stumi swj szum.
Frodo siedzia drc mimo ciepego okrycia. Wdziczny by losowi, e orkowie nie
zdybali druyny na ziemi, lecz zdawa sobie spraw, e drzewo nie jest zbyt
bezpiecznym schronem, pomaga jedynie ukry si przed wrogiem. Orkowie, jak
wiadomo, nie gorzej od goczych psw wsz tropy, a przy tym umiej wspina si
na drzewa. Frodo doby deka: bysno i zalnio bkitnym pomieniem, potem z
wolna zaczo przygasa, a zmatowiao zupenie. Mimo to przeczucie bliskiego
niebezpieczestwa, zamiast opuci Froda, spotgowao si jeszcze. Wsta,
podpezn do wazu i spojrza w d. By niemal pewny, e syszy z daleka, spod
drzewa, ukradkowe czapanie.
Nie mogy to by elfy. Lene plemi porusza si bezszelestnie. Potem Frodo
rozrni szmer jak gdyby wszenia i lekki chrobot, jakby kto skroba kor na pniu.
Wpatrzony w ciemno hobbit wstrzyma oddech.
Co lazo po pniu w gr, cichutko syczc przez zacinite zby. Kiedy
podeszo tu pod rozgazion koron, Frodo zobaczy par bladych oczu. Nie

265

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

poruszay si, spoglday w gr bez zmruenia powiek. Nagle zgasy, a ciemna


posta osuna si po pniu i znikna.
Niemal w tej samej chwili ukaza si Haldir, szybko wspinajc si wrd gazi.
- Co tu byo na drzewie, jaki stwr, ktrego w yciu jeszcze nie spotkaem powiedzia. - Nie ork. Umkn, kiedy dotknem pnia. Bardzo czujny i ma wpraw w
aeniu po drzewach, gdyby nie to, bybym go moe wzi za jednego z was,
hobbitw. Nie strzelaem i nie omieliem si krzycze, bo nie moemy ryzykowa
walki. Przeszed tdy dopiero co duy oddzia orkw. Przeprawili si w brd przez
Nimrodel - plugawymi apami zmcili jej czyst wod! - a pniej pomaszerowali
star drog wzdu rzeki. Zdaje si, e co wywszyli, przeszukiwali teren w miejscu,
gdzie biwakowalicie z wieczora. We trzech nie moglimy wypowiedzie bitwy setce,
wic zwiedlimy ich udajc rne gosy i wywabilimy tym sposobem band z lasu.
Orofin pobieg szybko do naszej gwnej siedziby z ostrzeeniem. Nigdy aden ork
nie ujdzie ywy z Lorien. Zanim jutrzejsza noc zapadnie, wzdu pnocnej granicy
przyczai si wielu elfw. Wy wszake musicie rusza na poudnie skoro wit.

zie zjawi si blady od wschodu. Rozwidniao si, a hobbici patrzc na


wiato, przesiane przez te licie drzew, mieli wraenie, e to chodny wit
w peni lata. Wrd koyszcych si gazi przewiecao jasnobkitne niebo.
Przez rozchylone licie z poudniowej krawdzi talana Frodo widzia dolin Srebrnej
yy niby morze rdzawego zota falujce w agodnym podmuchu wiatru.
Ranek by zimny i jeszcze mody, gdy druyna wyruszya w dalsz drog,
prowadzona teraz przez Haldira i jego brata Rumila.
- egnaj, mia Nimrodel! - zawoa Legolas. Frodo obejrza si i dostrzeg blask biaej
piany midzy szarymi pniami drzew.
- egnaj! - powiedzia. Zdawao mu si, e ju nigdy nie usyszy rwnie piknej
muzyki wody, wiecznie zestrajajcej tysiczne dwiki w rnorodn melodi.
Wrcili na star ciek biegnc zachodnim brzegiem Srebrnej yy i szli ni
czas jaki w kierunku poudniowym. Na ziemi peno byo ladw wydeptanych
stopami orkw. Wkrtce jednak Haldir zboczy midzy drzewa i zatrzyma si na
brzegu w ich cieniu.
- Po tamtej stronie potoku czuwa kto z naszych - rzek - chocia wy pewnie go nie
widzicie.
Gwizdn przecigle ptasim gosem i zaraz spord gstwiny modych drzew pokaza
si elf w szarym ubraniu, lecz z kapturem odrzuconym na plecy, tak e wosy lniy
zotem w porannym socu. Haldir zrcznie przerzuci nad strumieniem zwj szarego
powroza, a tamten chwyci go i owiza koniec wok pnia tu nad wod.
- Kelebrant tutaj rwie ju potnie - rzek Haldir - jest gboki, bystry i bardzo zimny.
Tak daleko na pnocy nie wchodzimy do jego wody, chyba e nie ma innej rady. Ale
w obecnych niespokojnych czasach nie budujemy rwnie mostw. Przeprawiamy
si takim oto sposobem. Idcie za mn!
Umocowa drugi koniec liny wok drzewa i przebieg po niej lekko nad strumieniem,
a potem wrci beztrosko, jakby po rwnej drodze.
- Ja przejd - powiedzia Legolas - lecz moi towarzysze tego nie potrafi. czy bd
musieli przeprawi si wpaw?
- Nie - odpar Haldir - mamy jeszcze dwie liny. Uwiemy je nad pierwsz w ten
sposb, eby jedna bieg na wysokoci ramienia, a druga na wysokoci pasa.
Trzymajc si ich obcoplemiecy zdoaj chyba przej, byle ostronie.
Kiedy chwiejny most by gotw, druyna przesza po nim, jedni w skupieniu i
powoli, inni do zwinnie. Spord hobbitw wyrni si Pippin, bieg bowiem

266

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

szybko, pewnym krokiem, trzymajc si tylko jedn rk. Oczy jednak mia przez cay
czas utkwione w przeciwlegy brzeg, nie mia spojrze w d. sam drepta, kurczowo
oburcz ciskajc lin, ale spoglda w biay wir wodny jak grsk przepa.
Odetchn z ulg, kiedy stan bezpiecznie na drugim brzegu.
- Cae ycie trzeba si uczy, jak mawia mj staruszek. Co prawda mia na myli
ogrodnictwo, a nie nauk spania na grzdzie niby ptaki albo aenia po nitce jak
pajki. Takiej sztuki nawet mj stryjaszek Andy nigdy nie dokaza.
Kiedy wreszcie wszyscy stanli na wschodnim brzegu Srebrnej yy, elfy
rozsupay wzy i zwiny liny. Rumil, ktry pozosta po drugiej stronie, wzi jeden
zwj, zarzuci go sobie na rami i poegnawszy druyn przyjacielskim gestem,
odszed z powrotem na swj posterunek u wodospadu Nimrodel.
- Teraz, przyjaciele - powiedzia Haldir - weszlicie do czci Lorien zwanej Naith,
czyli Klin, jak bycie w waszym jzyku powiedzieli, bo ten skrawek ziemi na ksztat
ostrza wczni wbija si midzy ramiona Srebrnej yy i Wielkiej Anduiny. Tajemnic
Naith nie wolno podpatrywa adnemu obcoplemiecowi. Mao komu pozwalamy
tdy przechodzi. Tak wic, jak si poprzednio umwilimy, zawi oczy
krasnoludowi. Reszta moe i jeszcze czas jaki swobodnie, pki nie znajdziemy
si w pobliu naszej siedziby w Egladil, w widach rzecznych.
Gimli jednak zaoponowa.
- Umwilicie si bez pytania o moj zgod - rzek. - Nie bd szed z zawizanymi
oczyma jak ebrak czy wizie. Nie jestem szpiegiem. Moje plemi nigdy si nie
kumao ze sugami Nieprzyjaciela. Nigdy te nie wyrzdzilimy adnej szkody elfom.
Nie zdradz was, moecie ufa rwnie dobrze mnie jak Legolasowi czy kademu
innemu spord druyny.
- Nie podejrzewam ci o nic zego - odpar Haldir - ale takie u nas obowizuje prawo.
Nie ja wadam prawami, nie wolno mi ich ama. Posunem si ju i tak daleko,
dopuszczajc ci na ten brzeg Kelebranta.
Gimli upar si. Rozstawi nogi i do pooy na trzonku topora.
- Albo pjd wolny - owiadczy - albo zawrc do ojczyzny, gdzie mnie znaj i
wierz mojemu sowu, zawrc, chobym mia zgin samotnie wrd dziczy.
- Nie moesz teraz zawrci z drogi - surowo odpowiedzia Haldir. - Skoro doszede
a tutaj, musisz stan przed obliczem naszego wadcy i naszej krlowej. Oni ci
osdz i wedle swojej woli orzekn, czy masz zosta, czy odej, gdzie zechcesz.
Nie zdoaby przeprawi si z powrotem przez rzek i nie puciyby ci ukryte po
drodze strae. Zginby, nimby je dostrzeg.
Gimli wycign topr zza pasa. Haldir i jego towarzysz napili uki.
- Do licha z krasnoludami i z ich twardym karkiem! - krzykn Legolas.
- Suchajcie! - zawoa Aragorn. - Jeli chcecie, bym dalej przewodzi druynie,
musicie robi, co wam radz. Dla krasnoluda zbyt przykre jest takie wyrnienie.
Wszyscy damy sobie oczy zawiza, nawet Legolas. Tak bdzie lepiej, chocia
marsz si przez to opni i nie zobaczymy nic ciekawego.
Gimli niespodzianie si rozemia.
- Bdziemy wyglda jak stado gupcw! - rzek. - Czy Haldir powiedzie nas na
sznurze, jak gromad lepych ebrakw, co na spk maj tylko jednego psa? Ale
zgadzam si, jeli Legolas take dostanie opask na oczy.
- Jestem elfem i krewniakiem tutejszego plemienia - odpar Legolas, ktry z kolei
zapali si gniewem.
- Krzyknijmy teraz: Do licha z elfami i ich sztywnym karkiem! - powiedzia Aragorn. Caa druyna pomaszeruje na rwnych prawach. ywo, zawi mu oczy, Haldirze!

267

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- dam odszkodowania za kadego siniaka albo zadranicie palca u nogi, jeeli


nie poprowadzisz nas troskliwie - rzek Gimli, gdy Haldir zawizywa mu chustk
oczy.
- Nie bdziesz mia powodw do skarg - odpar Haldir. - Zaopiekuj si wami dobrze,
a cieka jest gadka i rwna.
- Oto szalestwo naszych czasw! - rzek Legolas. - Wszyscy jestemy
nieprzyjacimi wsplnego nieprzyjaciela, a musimy w soneczny dzie przez lasy,
pod zotymi limi wdrowa z zawizanymi oczyma.
- Moe si to wydawa szalestwem - odpar Haldir. - Zaiste nic tak jasno nie
dowodzi potgi Czarnego Wadcy jak w rozdwik mccy przymierze midzy tymi,
ktrzy dotychczas mu si opieraj. Ale tak mao wiary i zaufania spotykamy dzi na
caym wiecie, z wyjtkiem Lothlorien, e nie miemy naraa przez wasn ufno
losw tego kraju. yjemy tu jak na wysepce pord oceanu niebezpieczestw i palce
nasze czciej teraz dotykaj ciciwy uku nili strun harfy.
Przez dugie lata broniy nas rzeki, lecz dzi ju i one nie s nam ostoj, bo cie
oblega Lothlorien od pnocy. Niektrzy mwi o porzuceniu tych stron, ale na to, za
pno. Gry na zachodzie stay si siedliskiem zych si, na wschodzie le ziemie
spustoszone, gdzie roi si od sug Saurona; chodz te suchy, e nie moglibymy
bezpiecznie przej drog na poudnie przez Rohan i e ujcie Wielkiej Rzeki jest w
rku Nieprzyjaciela. Nawet gdybymy dotarli na wybrzee, nie znajdziemy tam
schronienia. Powiadaj, ze s jeszcze przystanie Elfw Wysokiego Rodu, lecz
daleko std, na pnoco-zachodzie, za krajem niziokw. Wadca nasz i krlowa
zapewne wiedz, gdzie to jest, ale ja nie wiem.
- Powiniene si domyli na nasz widok - powiedzia Merry. - Porty elfw le na
zachd od naszego kraju, zwanego Shireem, ktry jest ojczyzn hobbitw.
- Szczliwy lud hobbitw, e mieszka w pobliu morza! - rzek Haldir. - Moi rodacy
od wiekw ju go nie widzieli, lecz wspominaj je w pieniach. Opowiesz mi po
drodze o tamtych przystaniach.
- Nie mog ci o nich nic opowiedzie - odpar Merry - bom ich nigdy w yciu nie
widzia. Pierwszy raz przekroczyem granic ojczyzny. A gdybym wiedzia, jaki jest
wiat, pewnie bym si nie zdoby na opuszczenie Shireu.
- Nawet po to, by ujrze pikne Lothlorien? - spyta Haldir. - wiat rzeczywicie peen
jest zasadzek i wiele na nim ciemnych plam; ale nie brak te jasnych, a chocia we
wszystkich krajach mio czy si dzisiaj ze smutkiem, kto wie, czy si przez to nie
pogbia jeszcze.
Niektre nasze pieni mwi, e cie kiedy si cofnie i e znowu zapanuje pokj.
Ale ja nie wierz, by wiat wok nas kiedykolwiek wrci do swojej dawnej postaci,
by soce znw zawiecio dawnym blaskiem. Obawiam si, e dla elfw bdzie to w
najlepszym razie jedynie czas rozejmu, ktry im pozwoli bez przeszkd
przewdrowa wywdrowa ku morzu i opuci rdziemie na zawsze. al
ukochanych lasw Lothlorien! Smutno byoby y w kraju, gdzie nie rosn drzewa
mallorn. A wtpi, czy s mallorny za Wielkim Morzem, bo nikt o tym dotychczas
wieci nie przynis.
Tak rozmawiajc szli z wolna jeden za drugim ciek przez las: Haldir
prowadzi, jego towarzysz zamyka pochd. Czuli pod stopami grunt gadki i mikki,
tote wkrtce wyzbyli si strachu przed skaleczeniami lub upadkiem i maszerowali
coraz swobodniej. Frodo stwierdzi, e brak wrae wzrokowych tym bardziej
wyostrzy mu such i wszystkie inne zmysy. Czu zapach drzew i trawy, po ktrej
stpa. Rozrnia mnstwo tonw w szelecie lici nad swoj gow, w szumie wody
pyncej na prawo od cieki, w czystych, wysokich gosach ptakw pod niebem.

268

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Ilekro wychodzili na otwart polan, wiedzia o tym, czujc pieszczot soca na


twarzy i rkach.
Odkd postawi stop na drugim brzegu Srebrnej yy, ogarno go dziwne
wraenie, ktre potgowao si, w miar jak wchodzi coraz dalej w gb Naith;
zdawao mu si, e przekroczy most czasu i znalaz si w zaktku Dawnych Dni, i
wdruje przez wiat ju nie istniejcy. W Rivendell przechowywano pami rzeczy
staroytnych, ale w Lorien yy one prawdziwie i na jawie. Widywano tutaj zo,
syszano o nim, znano smutki i troski, alfy bay si zewntrznego wiata, ktremu nie
ufay; wilki wyy na kresach lasw - ale cie nie pad nigdy na Lorien.

ay dzie druyna spdzia w marszu, a owion ich chd wieczoru i usyszeli


szept pierwszego nocnego wiatru wrd lici. Zatrzymali si wwczas i bez
lku przespali noc na ziemi; przewodnicy nie pozwolili im zdj opasek z
oczu, nie mogli wic wspina si na drzewa. Nazajutrz ruszyli nie spieszc si w
dalsz drog. W poudnie odpoczli, a Frodo uwiadomi sobie, e wyszli z lasu na
pene soce. Nagle otoczy ich gwar gosw. Nadcign bezgonie duy oddzia
elfw dcy ku pnocnej granicy, by jej strzec od moliwej napaci z Morii; elfy
przyniosy nowiny, ktrych cz Haldir powtrzy druynie. Grasujcych po lesie
orkw wcignito w zasadzk i wybito niemal do nogi; niedobitki ucieky na zachd,
w stron gr, lecz ruszy za nimi pocig. Wytropiono rwnie dziwnego stwora, ktry
bieg zgarbiony, niemal wlokc rce po ziemi jak zwierz, ale nie by do zwierzcia
podobny. Nie zdoano go uj, nie strzelano te do niego, nie wiedzc, czy to dobra,
czy za istota; umkn na poudnie brzegiem Srebrnej yy.
Otrzymaem te - mwi Haldir - rozkaz od wadcy i krlowej Galadrimw. mam
odsoni wam oczy, krasnoludowi rwnie. Okazuje si, e krlowa o kadym z
uczestnikw wyprawy wie, co to za jeden. Moe nadeszy nowe wieci z Rivendell .
Zdj opask z oczu Gimlego.
- Wybacz mi! - powiedzia kaniajc si nisko. - Spjrz na nas przyjaznym wzrokiem!
Spjrz i raduj si, bo jeste od Dni Durina pierwszym krasnoludem, ktry zobaczy
drzewa Lorien.
Frodo, gdy jemu z kolei odsonito oczy, rozejrza si i wraenie dech mu zaparo.
Stali na otwartej polanie. Na lewo wznosio si wysokie wzgrze porose muraw tak
zielon, jak bywaa tylko wiosn za Dawnych Dni. Szczyt wieczyy, niby podwjna
korona, dwa piercienie drzew: zewntrzny mia pnie nienobiae, a gazie
bezlistne, lecz piknie zarysowane w swej nagoci; wewntrzny skada si z
mallornw niezwykle strzelistych i jeszcze strojnych w jasnote licie. Wysoko
midzy gaziami olbrzymiego drzewa, stojcego porodku piercienia, lni biel
ogromny talan. Pod drzewami, w trawie na stokach wzgrza rozsiane byy drobne
zote kwiaty, z ksztatu podobne do gwiazd. Wrd nich koysay si na smukych
odygach inne kwiaty, biae i bladozielone: byszczay jak krople rosy w bujnej zieleni
murawy. Niebo byo bkitne, a popoudniowe soce jarzyo si nad wzgrzem
kadc dugie, zielone cienie do stp drzew.
- Patrzcie! Oto Kerin Amroth - rzek haldir. - Serce dawnego krlestwa, ktre tu
istniao przed wiekami; widzicie wzgrze Amrotha i jego podniebny dom zbudowany
w szczliwych czasach. Tu, pord nie widncej nigdy trawy, wiecznie kwitn
kwiaty zimowe: te elamory i blade nifredile. Zatrzymamy si tutaj troch, aby o
zmierzchu dotrze do stolicy Galadrimw.

269

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

ego przyjaciele zaraz poukadali si na wonnej murawie, lecz Frodo sta dug
jeszcze chwil, nie mogc ochon z zachwytu. Zdawao mu si, e przez
jakie ogromne okno wyjrza na dawny, zaginiony wiat. Nie znajdowa w
hobbickiej mowie nazwy dla wiata, ktre si tu roztaczao. Wszystko, co tu widzia,
miao pikny ksztat, tak ostro wyrzebiony, jakby go wprawdzie z gry obmylono,
lecz stworzono dopiero w chwili, kiedy hobbitowi otwarto oczy, a zarazem tak stary,
jakby przetrwa od wiekw. Znajome kolory, zoto, biel, bkit i ziele, byy tutaj tak
wiee i tak wzruszay, jakby je po raz pierwszy w yciu zobaczy i musia dla nich
znale nazwy nowe i cudowne. Nikt nie mg tu nawet zim tskni do lata i wiosny.
Na niczym, co roso na tej ziemi, nie dostrzeg znamion uwidu, choroby czy
skarlenia. kraina Lorien nie znaa skazy. Frodo odwrci si i zobaczy u swego boku
Sama, ktry rozglda si wok ze zdumieniem i przeciera oczy, jakby
podejrzewajc, e ni.
- Nie myl si, soce wieci, dzie biay - rzek. - Mylaem, e elfy cae s z
ksiyca i gwiazd, ale to przecie prawdziwszy ich wasny wiat ni wszystko, o czym
w yciu syszaem. Tak si czuj, jakbym si znalaz w pieni... nie wiem, czy mnie
rozumiecie?
Haldir popatrzy na dwch hobbitw z tak min, jakby dobrze rozumia zarwno ich
myli, jak sowa. Umiechn si.
- Jestecie pod wadz krlowej Galadrimw - rzek. - Czy macie ochot wspi si
ze mn na Kerin Amroth?
Spieszyli za nim, gdy lekko wbiega po trawiastym stoku. Frodo szed oddychajc
gboko, a dokoa ywe licie i kwiaty poruszay si pod tchnieniem tego samego
wiatru, ktry jemu chodzi twarz; czu, e jest w kraju, gdzie czas nie istnieje, gdzie
nic nie przemija, nic si nie zmienia, nic nie ginie w niepamici. Wygnaniec z Shireu
odejdzie std i znowu znajdzie si na zwykym wiecie, a jednak zawsze odtd
bdzie stpa po tej trawie, wrd kwiatw elamoru i nifredilu, w pikniej krainie
Lothlorien.
Weszli w krg biaych drzew. W tej samej chwili wiatr od poudnia owia Kerin
Amroth i westchn w koronach drzew. Frodo sta nasuchujc szumu wielkich mrz u
wybrzey, zatopionych przed wiekami, i krzyku morskich ptakw, ktrych gatunek
dawno wygin na ziemi.
Haldir wspina si teraz na podniebny taras. Frodo, gotujc si i za nim,
pooy do na pniu tu przy drabinie; nigdy jeszcze tak jasno nie uwiadomi sobie
tkanki kory i ttnicego pod ni ycia. Rozkoszowa si tym dotkniciem zupenie
inaczej ni lenik lub stolarz. Cieszya go sama istota ywego drzewa.
Kiedy wreszcie wydosta si na grujcy w koronie pomost, Haldir wzi go za
rk i obrci w stron poudnia.
- Najpierw spjrz tam! - powiedzia.
Frodo spojrza i zobaczy w do znacznej odlegoci pagrek uwieczony
mnstwem ogromnych drzew czy moe miasto wystrzelajce zielonymi wieami.
Stamtd bio potne wiato panujce nad ca krain. Zatskni nagle, eby lotem
ptaka pomkn do zielonego grodu i tam odpocz. Spojrza z kolei na wschd: tu
kraj spywa agodnie ku lnicej wstdze Anduiny, Wielkiej Rzeki. Sign wzrokiem
dalej poprzez wod na drugi brzeg - i wiato zgaso, on za znw znalaz si w
znajomym, zwykym wiecie. Za rzek cigna si pustynna paszczyzna,
bezksztatna i szara, gdzie, na dalekim widnokrgu wznoszca si znw czarn,
pospn cian. Soce, byszczce nad Lothlorien, nie miao do si, by rozjani
mroki tej odlegej wyyny.

270

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- To poudniowa warownia Mrocznej Puszczy - rzek Haldir. - Kryje si w gstwie


czarnych jode, ktre wzajem na siebie napieraj tak, e konary gnij albo schn.
Porodku na kamiennym wzgrzu stoi Dol Guldur, gdzie dugo ukrywa si
Nieprzyjaciel. Lkamy si, e Dol Guldur znw jest zamieszkana, i to przez
siedemkro potniejszego wroga. Ostatnio czsto wisi nad tym miejscem czarna
chmura. Std widzisz dwie zwalczajce si potgi. Nieustannie cieraj si z sob
si myli, lecz wiato przenika w jdro ciemnoci, a ciemno nie dociera do
wiata. Jeszcze nie.
Odwrci si i szybko zbieg na ziemi, a hobbici poszli w jego lady. U stp wzgrza
Frodo spotka Aragorna, ktry sta milczcy i nieruchomy jak drzewo, w rku trzyma
drobny, ty pk elamoru, a oczy mia pene blasku. Zdawa si zatopiony w jakim
cudownym wspomnieniu, a Frodo patrzc na zrozumia, e Aragorn widzi co, co
si na tym miejscu niegdy zdarzyo. Albowiem z twarzy jego znikno pitno
pospnych lat i wyglda jak smuky, mody krl w biaych szatach. Gono przemwi
jeykiem elfw do kogo niewidzialnego dla oczu Froda.
- Arwen vanimelda, namarie! - powiedzia; westchn gboko, ockn si z
zamylenia, zobaczy Froda i umiechn si do niego.
- Tu jest serce krlestwa elfw na ziemi - rzek. - Tu take zawsze przebywa moje
serce; gdyby nie to, nie widziabym wiata u kresu ciemnych drg, ktrymi obaj - ty i
ja - musimy jeszcze wdrowa. Chodmy!
Wzi Froda za rk i razem zeszli ze wzgrza Kerin Amroth. Nigdy ju nie mieli tu za
ycia powrci.

271

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 7
Zwierciado Galadrieli

oce zachodzio nad grami, a cie lasu pogbi si, kiedy ruszali w dalsz
drog. Noc zakrada si pod sklepienie drzew i wkrtce elfy zawieciy swoje
srebrne latarnie.
Nagle znw wyszli na otwart przestrze i zobaczyli w grze wieczorne niebo,
w ktrym ju tkwio kilka wczesnych gwiazd. Mieli przed sob szeroki, bezdrzewny
pas ziemi wygity kolicie i dwoma ramionami odbiegajcy w dal. Wzdu
wewntrznego obwody cigna si gboka fosa, ukryta w agodnym zmierzchu;
tylko trawa na jej skraju zielenia si jeszcze jasno, jakby zachowaa pami o
socu, ktre ju znikno. Za fos pitrzy si wysoki zielony mur, opasujcy zielone
wzgrze, porose gsto mallornami; tak wybujaych drzew nie widzieli nigdzie indziej
w tym kraju. Trudno byo z daleka oceni ich wysoko, lecz wyglday w zmroku jak
ywe wiee. W ich wielopitrowych koronach i pord rozedrganych lici byszczay
niezliczone wiateka, zielone, zote i srebrne. Haldir zwrci si do druyny.
- Witajcie w Karas Galadhon! rzek. Oto stolica Galadrimw, siedziba wadcy
Lorien, Keleborna, i pani Galadrieli. Nie moemy jednak wej od tej strony, bo od
pnocy nie ma bramy. Trzeba okry wzgrze od poudnia, a to do duga droga,
grd jest ogromny.

ewntrznym brzegiem fosy biega droga brukowana biaym kamieniem. Szli ni


skrciwszy ku zachodowi, wic miasto growao wci nad nimi jak zielona
chmura od lewej strony. W miar jak ciemnoci nocne gstniay, zapalao si
coraz wicej wiate, a wreszcie zdawao si, e wzgrze jarzy si od gwiazd.
Dotarli w kocu do biaego mostu, a gdy po nim przeszli, zobaczyli wielk bram,
zwrcon na poudnio-zachd, osadzon midzy dwiema zachodzcymi tu na siebie
cianami obronnego muru, wysok i potn, jasno owietlon latarniami.
Haldir zapuka i wymwi jakie haso, a wwczas brama otworzya si
bezszelestnie: stray Frodo nie zauway. Wdrowcy weszli, wrota zamkny si za
nimi. Znaleli si w niskim korytarzu midzy murami, minli go szybko i wkroczyli do
Grodu Drzew. Nie wida tu byo ywej duszy, nie sycha niczyich krokw na
ciekach, tylko z gry, jakby z powietrza, dobiega gwar niby agodny deszcz
szemrzcy wrd lici.
Szli wielu ciekami, wspinali si po wielu schodach, a gdy osignli znaczn
wysoko, zobaczyli porodku rozlegego trawnika migocce rdo. Owietlay je
srebrne latarnie, ktre koysay si nad nim na gaziach, a woda ciekaa do
srebrnej misy i z niej dopiero pyna dalej biaym strumieniem. U poudniowego
kraca trawnika roso najwiksze z wszystkich drzew; potny gadki pie poyskiwa
ciemnym srebrem, a wystrzela w gr jak wiea i wysoko nad ziemi rozpociera
pierwsze konary nakryte cienist kopu lici. Obok staa szeroka srebrna drabina, u
jej stp siedziao trzech elfw. Na widok zbliajcej si druyny zerwali si wszyscy i
wtedy dopiero Frodo stwierdzi, e wartownicy s roli i okryci zbrojami, a z ramion
ich spywaj dugie biae paszcze.
- Tu mieszkaj Keleborn i Galadriela - rzek Haldir. - ycz sobie, ebycie weszli na
gr i porozmawiali z nimi.
Jeden z wartownikw zad w may rg i na czysty jego gos odpowiedziano z korony
drzew trzema podobnymi nutami.

272

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Pjd pierwszy - powiedzia Haldir. - Nastpny niech idzie Frodo, a za nim Legolas.
Reszta w dowolnym porzdku. Dla ng nie przyzwyczajonych do takich schodw
wspinaczka jest do uciliwa, mona jednak odpocz po drodze.

nc si z wolna Frodo min mnstwo talanw: jedne umieszczone byy po


prawej, inne po lewej stronie, a niektre wok pnia, tak e drabina przechodzia
przez wycit w pomocie dziur. W kocu zatrzyma si bardzo ju wysoko na
talanie ogromnym jak pokad wielkiego okrtu. By tu zbudowany dom tak obszerny,
e mgby suy za paac ludziom na ziemi. Frodo wszed za Haldirem do owalnej
sali; porodku przebija jej podog pie olbrzymiego mallorna, wprawdzie zwajcy
si pod szczytem, lecz i tu jeszcze potny.
Komnat wypeniao agodne wiato; ciany miaa zielone i srebrne, strop
zoty. Zebraa si tu liczna gromada elfw. Pod rodkowym filarem na dwch
fotelach, nad ktrymi ywe gazie splatay si w baldachim, siedzieli tu obok siebie
Keleborn i Galadriela. Wstali na powitanie goci, bo takiego zwyczaju przestrzegaj
elfy, nawet najdostojniejsze. Oboje byli niezwykle wysokiego wzrostu, a krlowa nie
ustpowaa postaw swemu maonkowi. Oboje te byli powani i pikni. Szaty nosili
nienobiae, pani miaa wosy ciemnozote, Keleborn za srebrzyste, dugie i jasne.
Wiek nie naznaczy ich twarzy swoim pitnem, da im tylko gbi spojrzenia, tak
przenikliwego, jak ostrze wczni lub promienie gwiazd, a zarazem tak bezdennego,
jak rda odwiecznych wspomnie.
Haldir wprowadzi Froda, a wadca pozdrowi gocia w jego ojczystym jzyku.
pani Galadriela nie odezwaa si ani sowem, lecz dugo wpatrywaa si w hobbita.
- Sid u mego boku, Frodo, gociu z Shireu - rzek Keleborn. - Porozmawiamy, gdy
zbior si wszyscy.
Kadego wchodzcego czonka druyny wita uprzejmie po imieniu.
- Witaj, Aragornie, synu Arathorna! - powiedzia. - Na wiecie upyno trzydzieci
osiem lat, odkd widzielimy ci w naszym kraju, a nie byy dla ciebie lekkie te lata.
Dobry czy zy - koniec si zblia. Zrzu tu wrd nas cho na chwil swoje brzemi.
- Witaj, synu Thranduila! Nazbyt rzadko moi krewniacy z pnocy przybywaj tu w
odwiedziny!
- Witaj, Gimli, synu Gloina! Od dawna nie widzielimy potomka rodu Durina w Karas
Galdhon. Dzi wszake przeamane zostao stare prawo. Oby to byo zapowiedzi,
e chocia ciemnoci teraz zalegaj nad wiatem, zblia si czas szczliwszy i
odrodzi si przyja midzy naszymi plemionami.
Gimli skoni si nisko.
Kiedy ju wszyscy gocie siedzieli wok jego tronu, Keleborn powid po nich
wzrokiem.
- Jest was omiu - rzek. - Miao wzi udzia w wyprawie dziewiciu - takie doszy
nas wieci. Ale moe zmienio si co w postanowieniach Rady, o czym nie wiem.
Elrond mieszka daleko, midzy nami zebray si chmury, a cie rozrasta si z
kadym rokiem.
- Nie, Rada nie zmienia nic w swoich postanowieniach - odezwaa si po raz
pierwszy pani Galdriela. Gos miaa czysty i melodyjny, ale niszy, ni miewaj
zazwyczaj kobiety. - Gandalf Szary wyruszy wraz z druyn, nie przekroczy jednak
granic naszej ziemi. Powiedzcie mi, gdzie jest, bardzo chciaabym z nim si
porozumie. Lecz nie mog dostrzec go w tej dali, pki nie znajdzie si na obszarze
Lothlorien. Otacza go szara mga, jego kroki i myli zakryte s przed moimi oczyma.
- Niestety! - rzek Aragorn. - Gandalf Szary wpad w otcha cienia. Zosta w Morii,
skd nie zdoa si wymkn.

273

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Na te sowa wszystkie obecne w komnacie elfy krzykny gono z alu i zdumienia.


- Za to nowina - powiedzia Keleborn. - Najgorsza, jak syszelimy w cigu dugich
lat, wypenionych smutnymi zdarzeniami. - Zwrci si do Haldira: - Dlaczego nie
zawiadomiono mnie o tym wczeniej? - spyta w jzyku elfw.
- Nie mwilimy haldirowi nic o naszych przygodach ani o celu wyprawy - rzek
Legolas. - Zrazu bylimy zbyt znueni i zbyt blisko za nami bya pogo. Potem za
niemal zapomnielimy na chwil o smutku radujc si wdrwk przez czarowne
cieki Lorien.
- Wielki jest wszake nasz al i strata niepowetowana - powiedzia Frodo. - Gandalf
nam przewodzi i wid nas przez Mori, a gdy ju stracilimy nadziej, on nas ocali,
lecz sam zgin.
- Opowiedzcie dokadnie wszystko! - rzek Keleborn.
Wwczas Aragorn opowiedzia, co ich spotkao na przeczy Karadhrasu i w cigu
nastpnych dni. Mwi o Balinie i jego ksidze, o bitwie w komnacie Mazarbul, o
czeluci ognistej, o wskim mocie i zjawieniu si straszyda.
- Wygldao na potwora z przedwiecznego wiata, nic podobnego w yciu nie
widziaem - powiedzia. - Zarazem cie i pomie, sia i groza.
- To by Balrog, suga Morgotha - rzek Legolas. - Z nieprzyjaci elfw
najstraszliwszy po tamtym, ktry si kryje w Czarnej Wiey.
- Prawd mwisz, na mocie ujrzaem na jawie koszmar, co nawiedza najbardziej
ponure nasze sny: zgub Durina - doda cichym gosem Gimli, a w jego oczach
bysn strach.
- Niestety! - zawoa Keleborn. - Z dawna obawialimy si, e pod Karadhrasem czai
si groza. Gdybym by wiedzia, e krasnoludy zbudziy w Morii ze moce,
wzbronibym drogi przez pnocn granic zarwno tobie, Gimli, jak wszystkim,
ktrzy z tob trzymaj. Mona by rzec, gdyby taka myl bya dopuszczalna, e
Gandalf na staro z Mdrca sta si szalecem, skoro bez potrzeby wszed w
puapk Morii.
- Zbyt pochopny byby taki sd - odezwaa si z powag Galadriela. - Gandalf nic w
swym yciu nie robi bez potrzeby. Ci, co szli za jego przewodem, nie znali jego myli
i nie mog nam przedstawi w peni celu, do ktrego Czarodziej zmierza. Cokolwiek
wszake powiemy o przewodniku, nikt spord jego podwadnych nie ponosi winy.
Nie aujmy, e powitalimy przyjanie krasnoluda. Gdyby nasz lud przetrwa dugie
wygnanie z dala od Lothlorien, czy ktry z Galadrimw, bodaj sam Keleborn
Medrzec, zgodziby si omin bez jednego spojrzenia dawn swoj ojczyzn,
choby j zamieszkiway smoki?
Ciemne s wody Kheled-zaram, zimne rda Kibil-nala, a pikne byy wsparte na
kolumnach sale Khazad-dum za Dawnych Dni, przed upadkiem monych krlw
panujcych nad skaami.
Pani Galadriela spojrzaa na Gimlego, ktry siedzia smutny i wzburzony, i obdarzya
go umiechem. Krasnolud za, na dwik starych nazw w rodzinnej swojej mowie,
podnis wzrok i spotka jej oczy. Wydao mu si, e nagle zajrza w serce
przeciwnika i zobaczy w nim mio i wspczucie. Wyraz zdumienia odmieni mu
twarz i Gimli na umiech odpowiedzia umiechem. Wsta niezgrabnie i kaniajc si
krasnoludzk mod, powiedzia:
- Lecz jeszcze pikniejszy jest kraj Lorien, a pani Galadriela jego klejnotem,
cenniejszym ni wszystkie skarby podziemi.
Zapada cisza. Wreszcie znw przemwi Keleborn.
- Nie wiedziaem, e tak straszne przeylicie losy - rzek. - Niech Gimli nie pamita
mi ostrych sw! Pyny z serca przepenionego trosk. Zrobi wszystko co w mojej

274

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

mocy, by wesprze was, kadego wedle jego potrzeb i ycze, szczeglnie za tego
spord maoludw, ktry dwiga brzemi.
- Znamy cel waszej wyprawy - powiedziaa Galdriela patrzc wprost na Froda. - Nie
chcemy jednak mwi o nim tutaj wyraniej. Ale zapewne okae si, e nie na
prno przybylicie do tego kraju w poszukiwaniu pomocy, co niewtpliwie leao w
planach Gandalfa. Albowiem wadca Galadrimw zaliczany jest do najmdrzejszych
elfw rdziemia i moe was obdarzy tym, czym nie rozporzdzaj nawet potni
krlowie. Od zarania ziemi przebywa na zachodzie, ja za od niepamitnych czasw
jestem przy nim. Jeszcze przed upadkiem Nargothrondu i Gondolinu przybyam tutaj
zza gr i razem z Kelebornem przez dugie wieki walczymy, stawiajc opr zym
losom.
To ja po raz pierwszy zwoaam Bia Rad. A gdyby nie pokrzyowano moich
zamierze, kierowaby ni Gandalf Szary, wtedy za pewnie inaczej potoczyyby si
wypadki. Nawet dzi zostaa nadzieja. Nie bd wam radzia mwic: zrbcie to albo
zrbcie tamto. Bo nie czynem ani rad, ani wyborem drg mog wam by pomocna,
lecz wiedz o tym, co byo, co jest, a w pewnej mierze rwnie, co bdzie. Jedno
wam powiem: wasze zwycistwo way si na ostrzu sztyletu. Jeeli zboczycie cho o
wos, wszystko runie grzebic nas pod gruzami. Nadzieja wszake nie zganie, pki
caa druyna pozostanie wierna Sprawie.
To rzekszy zwrcia na goci przenikliwy wzrok i w milczeniu badaa twarze, jedn
po drugiej. Nikt prcz Legolasa i Aragorna nie mg dugo znie jej spojrzenia. Sam
natychmiast zaczerwieni si i zwiesi gow.
Wreszcie pani Galadriela uwolnia ich z wizi swoich oczu i umiechna si
mwic:
- Nie dopuszczajcie leku do serc! Dzisiejsz noc przepicie spokojnie.
Westchnli i nagle poczuli si zmczeni, jak po dugim, wnikliwym ledztwie, chocia
nie pado ani jedno pytania.
- Idcie teraz! - powiedzia Keleborn. - Wyczerpay was troski i trudy. Nawet gdyby cel
waszej wyprawy nie dotyczy nas z bliska, znalelibycie w tym grodzie schronienie,
pki nie odzyskacie zdrowia i si. Odpoczywajcie, na razie nie bdziemy mwili o
dalszej drodze.

noc druyna przespaa na ziemi ku wielkiemu zadowoleniu hobbitw. Elfy


rozpiy dla nich namiot wrd drzew opodal rda i wymociy im mikkie
posania, a potem, melodyjnymi swoimi gosami yczc im spokoju, zostawiy
samych. Wdrowcy czas jaki gawdzili jeszcze wspominajc poprzedni nocleg w
koronach drzew, marsz przez las oraz wizyt u Keleborna i pani Galadrieli. W dalsz
przeszo nie odwaali si jeszcze zapuszcza myl.
- Dlaczego si tak zaczerwienie, Samie? - spyta Pippin. - Zaamae si tak od
razu! Mona by ci podejrzewa o nieczyste sumienie. Mam nadziej, e nie miae
sobie do wyrzucenia nic gorszego ni ten niecny zamach na mj koc.
- Ani mi w gowie kra twj koc - odpar Sam, wcale nie skonny do artw. - Jeli
chcesz wiedzie prawd, czuem si tak, jakby mnie kto rozebra do naga, i byo mi
bardzo nieprzyjemnie. Zdawao mi si, e ona widzi we mnie wszystko przez skr i
pyta, co bym zrobi, gdyby mi daa mono powrotu do domu, do Shireu, do miej
wasnej norki z ogrdkiem.
- A to zabawne! - powiedzia Merry. - Niemal dokadnie tak samo byo ze mn, tylko
e... tylko e... Nie, wicej wol nie mwi... - zakoczy niezrcznie.
Wszyscy, jak si okazao, doznali podobnego wraenia: kady czu, e mu
ofiarowano wybr midzy ciemnoci rojc si od strachw, ktra go czeka w

275

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

dalszej podry, a czym innym, podanym gorco. Kady w wyobrani zobaczy


jasno przedmiot swoich marze, ktry by osign, gdyby zawrci z drogi, poniecha
wyprawy i pozostawi innym wojowanie z Sauronem.
- Ale mnie si te zdawao - wyzna Gimli - e wybr pozostanie tajemnic i e nikt
prcz mnie nie dowie si, co wybraem.
- Mnie si to wydao niezmiernie dziwne - rzek Boromir. - Moe to bya tylko prba,
moe ona usiowaa przenikn nasze myli dla jakich wasnych celw, ale miabym
ochot nazwa to kuszeniem: jakby nam ofiarowywaa co, czym rzekomo
rozporzdza. Nie trzeba chyba was zapewnia, e nie chciaem tego nawet sucha.
Mowie z Minas Tirith dotrzymuj sowa.
Boromir jednak nie powiedzia towarzyszom, co mianowicie wedle jego wyobraenia
ofiarowywaa mu pani Galadriela.
Frodo nic mwi nie chcia, chocia Boromir dopytywa si natarczywie.
- W ciebie, powiernika Piercienia, najduej si wpatrywaa - rzek.
- Tak - przyzna Frodo - ale to, co mi wwczas przychodzio na myl, zachowam dla
siebie.
- Bd jednak ostrony - powiedzia Boromir. - Nie wiem, czy mona cakowicie ufa
tej pani elfw i jej zamiarom.
- Nie wa si le mwi o pani Galadrieli! - surowo odezwa si Aragorn. - Sam nie
wiesz, co gadasz. Ani w niej, ani w jej kraju nie ma nic zego, chyba e kto ze sob
zo przyniesie. Ale wtedy biada mu! Dzisiejszej nocy usn bez lku po raz pierwszy
od wyjazdu z Rivendell. Obym spa gboko i zapomnia cho na tych kilka godzin o
moim blu! Zmczony jestem na ciele i na duszy.
I Aragorn rzuciwszy si na posanie natychmiast zapad w dugi sen. Towarzysze
poszli za jego przykadem, a adne haasy ani senne widziada nie mciy im
spoczynku. Kiedy si zbudzili, biay dzie wieci nad trawnikiem przed namiotem, a
woda ze rda, tryskajc w gr i opadajc, skrzya si w socu.

pdzili w Lothlorien kilka dni, o ktrych niewiele umieliby powiedzie i


zachowa w pamici. Przez cay czas soce wiecio jasno, z wyjtkiem chwil
przelotnych ciepych deszczw, po ktrych ziele zdawaa si tym czystsza i
wiesza. Powietrze byo chodne i agodne, jak wczesn wiosn, lecz wyczuwali
dokoa gbok, zamylon cisz zimy. Mieli wraenie, e nie robi nic, tylko jedz,
pij, odpoczywaj i przechadzaj si wrd drzew, i to im zupenie wystarczao.
Keleborna i pani Galadrieli nie widywali pniej, z innymi elfami mao
rozmawiali, niewielu zreszt Galadrimw znao jakikolwiek jzyk prcz wasnej lenej
mowy. Haldir poegna si z druyn i wrci na pnocne pogranicze, ktrego teraz
strzeono pilnie, wiedzc z opowiada goci, co si dzieje w Morii. Legolas
przebywa niemal stale wrd Galadrimw, a po pierwszej nocy opuci nawet
wspln kwater druyny, zjawia si jedynie na posiki i czasem na pogawdki.
Czsto wybierajc si poza miasto bra Gimlego, a towarzysze nadziwi si nie mogli
tej odmianie.
Teraz ju, przesiadujc lub spacerujc razem, druyna mwia o Gandalfie, a
gdy kady dorzuca do wspomnie, co wiedzia i w jakich okolicznociach widywa
Czarodzieja, jego posta tym ywiej stawaa wszystkim przed oczyma. W miar jak
odpoczynek koi rany i znuenie ciaa, serca boleniej odczuway al po straconym
przewodniku. Nieraz syszeli w pobliu piew elfw i wiedzieli, e Galadrimowie
ukadaj treny aobne o zgubie Gandalfa, bo wrd sodkich, smutnych sw
niezrozumiaego jzyka powtarzao si jego imi.

276

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Mithrandir, Mithrandir! - pieway elfy. - O Pilegrzymie Szary! Tak bowiem


najchtniej nazyway Czarodzieja. Legolas wszake, jeli znalaz si w takiej chwili w
druynie, nie chcia towarzyszom tumaczy sw pieni, twierdzc, e nie potrafi i e
strata, tak bardzo jeszcze wiea, w nim budzi raczej ochot do paczu ni do
piewu.
W druynie pierwszy Frodo sprbowa jak umia wyrazi w sowach swj
smutek. Rzadko braa go ochota ukada pieni i rymy. Nawet w Rivendell wola
sucha, ni piewa, chocia w pamici przechowywa mnstwo wierszy przez
innych z dawna skomponowanych. Teraz jednak, gdy przesiadywa przy rdle w
Lorien i sucha gosu elfw, myli jego mimo woli przybray ksztat pieni, ktra mu
si wydaa pikna; lecz gdy chcia j powtrzy Samowi, nie znajdowa nic prcz
strzpkw, spowiaych jak gar zwidych lici.
A kiedy wieczr szarza w krg,
Na Wzgrzu sycha byo kroki...
Odchodzi jednak skoro wit
W dalekiej drogi szare mroki.
Od Puszczy po zachodu brzeg,
Z pnocy ku poudnia wzgrzom,
Przez lea smocze, mroczny br
Szed - nie znuony sw podr.
Z hobbitem, z elfem w cieniu grot,
Z ludkiem zwyczajnych miertelnikw,
Z ptakiem czy wem pord traw
Rozmawia w tajnym ich jzyku.
Raz miecz, to znw leczca do,
Ciarem grzbiet strudzony srodze,
Palcy poar, grzmicy gos To znw znuony pielgrzym w drodze.
To sdzi, jak mdroci wzr
Do gniewu skonny i do aski To znw jak starzec donie wspar
Na penym skw drewnie laski.
Na mocie stan - ciemny Cie
I Ogie wyzywajc dumnie...
O kamie zama mu si kij,
A mdro zmara w Khazad-dumie.
- Jeszcze troch, panie Frodo, a przecigniesz pana Bilba! - rzek Sam.
- Wtpi - odpar Frodo. - Ale ten wiersz jest lepszy ni wszystkie, jakie dotychczas
uoyem.
- Wie pan co, jeeli pan znw kiedy bdzie co takiego obmyla, niech pan
koniecznie wspomni o fajerwerkach - powiedzia Sam. - Na przykad tak:
Pod niebo tryska raz po raz

277

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Fontanna kolorowych gwiazd I grzmotem wypeniwszy przestrze


Zocistych kwiatw spada deszczem.
Po prawdzie fajerwerki warte s lepszych wierszy!
- Nie, ten temat tobie zostawi, Samie. A moe Bilbowi. Ale... Nie, nie mog o tym
mwi... Trudno znie myl, e bd musia tak nowin staruszkowi powiedzie!
Pewnego dnia Frodo i Sam przechadzali si o przedwieczornym chodzie. Obu znw
nka niepokj. Nagle ogarn Froda smutek rozstania; nie wiedzia dlaczego, lecz
by pewien, e zblia si chwila, kiedy bdzie musia poegna Lothlorien.
- No, Samie, co teraz sdzisz o elfach? - spyta. - Postawiem ju raz to pytanie...
jake to si wydaje dawno temu! Ale od tamtego dnia napatrzye ich si wicej.
- e si napatrzyem, to si napatrzyem! - odpar Sam. - I widz, e s elfy i elfy.
Wszystkie najprawdziwsze, a przecie taki rne. Te na przykad, tutejsze, nie
wdruj bezdomnie, odrobink s do nas podobne, bo do tej swojej ziemi przynale
jak hobbici do Shireu. Czy to ten kraj ich przerobi, czy oni go na swj sposb
przerobili - trudno zgadn... Nie wiem, czy pan mnie rozumie? Tak tu spokojnie!
Jakby si nic nie dziao i jakby nikt adnych zdarze nie pragn. Jeli tkwi w tym
jakie czarodziejstwo, to chyba bardzo gboko, nic wymaca nie sposb, e si tak
wyra.
- Widzi si i wyczuwa czar we wszystkim dokoa - rzek Frodo.
- No, tak - powiedzia Sam - ale nie wida, eby kto czarowa. Nie puszczaj
fajerwerkw jak stary Gandalf, nieborak. Dziwi mnie te, e pana Keleborna ani pani
Galadrieli w ostatnich dniach nie spotykamy nigdzie. Myl, e pani na pewno umie
rne czary sprawia, byle zechciaa. Duo bym da, eby zobaczy sztuki elfw!
- A ja nie - odpar Frodo. - Dobrze mi tak, jak jest. I nie do fajerwerkw Gandalfa
tskni, ale do jego krzaczastych brwi, porywczego charakteru i gosu.
- Racja - przyzna Sam. - Niech pan nie myli, panie Frodo, e ja grymasz. Zawsze
marzyem, eby zobaczy czary, o ktrych stare legendy opowiadaj, a nie ma chyba
na wiecie kraju, co by lepiej ni ten nadawa si do takich rzeczy. Rozumie pan, tu
jest tak, jakby si byo u siebie w domu, a zarazem na majwce. Nie chce si std
odchodzi, ale mimo wszystko czuj, e jeli trzeba i dalej, lepiej to zrobi jak
najprdzej. Najduej trwa robota, ktrej si wcale nie zaczyna - mawia mj
staruszek. Nie zdaje mi si te, by tutejsze elfy mogy nam wiele pomc, z czarami
czy bez czarw. Myl, e dopiero za granic tego kraju najboleniej odczujemy brak
Gandalfa.
- Niestety, susznie tak mylisz - rzek Frodo. - Mam jednak nadziej, e przed
wyruszeniem zobaczymy jeszcze pani elfw.
W tej samej chwili, jakby w odpowiedzi na te sowa, ujrzeli zbliajc si Galadriel.
Smuka, biaa i pikna sza pod drzewami. Nie wymwia ani sowa, ale gestem
wezwaa hobbitw do siebie. Zawrcia i poprowadzia ich ku poudniowym stokom
wzgrza Karas Galadhon i przez wysoki zielony ywopot do zamknitego w jego
cianach ogrodu. Nie byo tu drzew, ogrd lea pod otwartym niebem. Wanie ju
wzesza gwiazda wieczorna i pona biaym ogniem nad lasami w zachodniej stronie.
Po licznych stopniach schodw pani Galadriela zesza w gbok zielon kotlin,
ktr przecina szemrzc srebrny potok, spywajcy ze rda na wzgrzu. W dole,
na podstawie wyrzebionej w ksztat korony drzewa, staa srebrna misa, wielka, lecz
pytka, obok za srebrny dzban.

278

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Galadriela napenia mis po wrby wod z potoku, odczekaa chwil, by si


woda ustaa, potem dopiero przemwia.
- To jest Zwierciado Galadrieli - rzeka. - Przyprowadziam was tutaj, bycie w nie
spojrzeli, jeli macie ochot.
W powietrzu bya cisza, mrok zalega kotlin, pani elfw zdawaa si hobbitom
bardzo wysoka i blada.
- Czego w nim mamy szuka i co zobaczymy? - spyta z trwonym szacunkiem
Frodo.
- Mog rozkaza zwierciadu, by objawio rne rzeczy - odpara Galadriela - a
niekiedy pokazuj pewnym osobom to, co sobie ycz zobaczy. Ale zwierciado
moe te z wasnej woli ukaza obrazy, o ktre je nikt nie prosi, a bywaj one czsto
niezwyke i bardziej pouczajce ni tamte, upragnione. Co ujrzysz, jeli zostawimy
swobod zwierciadu, nie wiem. Pokazuje ono czasem dzie dzisiejszy albo to, co si
moe dopiero pniej zdarzy. Lecz nawet najwikszy mdrzec nie zawsze jest
pewien, czy to, co widzi, naley do przeszoci, do teraniejszoci czy do jutra. Czy
chcesz spojrze w zwierciado?
Frodo nic nie odpowiedzia.
- A ty? - zwrcia si Galadriela do Sama. - Wiedz, e tu wchodzi w gr to, co twoje
plemi nazywa magi, chocia ja niezupenie pojmuje, co rozumiecie przez to
okrelenie: zdaje si, e tym samym sowem okrelacie podstpy Nieprzyjaciela.
Lecz jeli to chcesz nazwa magi, pamitaj, e to magia Galadrieli. Czy nie
mwie, e marzysz o zobaczeniu czarw, ktre sprawiaj elfy?
- Mwiem - przyzna Sam drc w rozterce midzy strachem a ciekawoci. - Zajrz,
jeli pozwolisz, pani.
- Chtnie bym zerkn ku domowi, co si te tam dzieje - powiedzia na stronie do
Froda. - Wydaje mi si, e wieki upyny, odkd opuciem Shire. Ale bardzo
moliwe, e nie zobacz nic prcz gwiazd albo jakiego obrazu, z ktrego nic nie
zrozumiem.
- Owszem, moliwe - odpara miejc si przyjanie Galadriela. - Zbli si jednak,
popatrz, a przekonasz si, co zobaczysz. Nie dotykaj wody!
Sam wspi si na cok i nachyli nad mis. Woda bya ciemna i zdawaa si twarda.
Odbijay si w niej gwiazdy.
- Nic, tylko gwiazdy, tak jak przepowiadaem - mrukn Sam.
Zaraz potem krzykn cicho, bo gwiazdy zniky. Jakby si ciemna zasona rozwiaa,
zwierciado z czarnego stao si szare, a pniej zupenie jasne. wiecio w nim
soce, drzewa koysay si i giy na wietrze. Zanim Sam zdy zgadn, co to
znaczy, wiato zmierzcho; teraz mia wraenie, e widzi Froda z poblad twarz,
lecego we nie pod ogromnym, ponurym urwiskiem. Z kolei zobaczy jakby siebie
samego w mrocznym tunelu, pncego si po niezliczonych stopniach krtych
schodw pod gr. Jak we nie obrazy zmieniay si i powracay: oto znw ukazay
si drzewa. Tym razem jednak nie toczyy si tak gsto i Sam mg dostrzec
wyraniej, co si wrd nich dzieje; nie koysay si na wietrze, lecz paday
roztrzaskujc si na ziemi.
- Ojej! - krzykn oburzony. - Ted Sandyman wyrbuje drzewa, ktrych nie ma prawa
rusza! Nie wolno ich cina, to przecie szpaler za mynem, ocieniajcy drog Nad
Wod. ebym tak dobra si do Teda, to jego bym rbn!
W tym momencie nagle Sam spostrzeg, e stary myn znikn, a na jego miejscu
buduje si duy dom z czerwonej cegy. Mnstwo robotnikw krcio si przy
budowie. Opodal stercza wysoki, czerwony komin. Czarny dym zasnu powierzchni
zwierciada.

279

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- W Shire jaki diabe psoci - powiedzia Sam. - Elrond mia racj, e chcia pana
Meriadoka odesa do kraju. - Naraz Sam wrzasn i odskoczy od misy. - Nie mog
tu zosta! - zawoa wzburzony. - Musz wraca do domu. Rozkopali nasz uliczk, a
stary Dziadunio zazi z Pagrka i pcha taczk z caym swoim dobytkiem. Musz
wraca!
- Nie moesz wrci sam jeden - odezwaa si pani Galadriela. - Zanim spojrzae w
zwierciado, nie chciae i do domu bez swojego pana, chocia wiedziae, e tam,
w kraju, moe si zdarzy co zego. Pamitaj, e zwierciado pokazuje rne rzeczy
i nie wszystkie maj si nieuchronnie zici. Niektre nigdy si nie urzeczywistni,
jeeli ten, komu si zjawiy w zwierciadle, nie zboczy ze swej cieki, by im zapobiec.
Zwierciado jest niebezpiecznym doradc, jeli chodzi o wybr drogi.
Sam siedzia na ziemi ciskajc oburcz gow.
- Po com ja tu przychodzi! e te mi si zachciao oglda nowe czary! - powiedzia i
znw umilk. Po chwili przemwi zdawionym gosem, jakby walczc ze zami: - Nie!
Pjd do domu, ale tylko okrn drog; albo razem z panem Frodo, albo wcale! rzek. - Mimo wszystko nie trac nadziei, e kiedy tam wrc. A jeeli to, com
widzia w wodzie, jest prawd, kto dostanie porzdnie po bie.

-C

zy teraz chcesz spojrze w zwierciado, Frodo? - spytaa pani


Galadriela. - Ty nie marzy o czarach elfw, bye zadowolony z tego,
co miae.
- Co mi radzisz? - spyta Frodo.
- Nic - odpara. - Nie radz ci ani tak, ani inaczej. Nie jestem doradc. Moesz si
czego dowiedzie, a czy to bdzie dobre, czy ze - moe ci si przyda, a moe nie.
Jasnowidzenie to przywilej zarazem cenny i niebezpieczny. Ale sdz, mj Frodo, e
masz do odwagi i rozumu, by podda si tej prbie; gdybym mylaa inaczej, nie
przyprowadziabym ci tutaj. Zrb, co chcesz!
- Zajrz - powiedzia Frodo i wspiwszy si na podstaw schyli twarz nad ciemn
wod. Zwierciado natychmiast pojaniao i hobbit zobaczy krajobraz w pmroku. W
gbi na tle bladego nieba majaczyy ponure gry. Duga, szara droga biega w dal i
gina na widnokrgu. Z bardzo daleka nadchodzia drog z wolna jaka posta,
zrazu maleka i nika, z kad sekund rosnca w miar jak si zbliaa. Nagle
Frodo uwiadomi sobie, e posta przypomina mu Gandalfa. Omal nie krzykn na
gos imienia Czarodzieja, w por jednak spostrzeg, e wdrowiec ma na sobie nie
szary, lecz biy paszcz i e ta biel wieci wrd zmierzchu nikym wiatem; w jego
rku zauway bia rdk. Posta sza ze spuszczon gow, twarzy wic Frodo
nie mg pozna, a w chwil pniej pielgrzym znikn mu z oczu za zakrtem drogi.
Zwtpienie ogarno Froda: czy to bya wizja Gandalfa sprzed wielu lat
przemierzajcego samotnie drogi wiata, czy te Saruman?
Obraz si zmieni. Na krtko i bardzo maleki, lecz wyrany, mign Frodowi
Bilbo, niespokojnie biegajcy tam i sam po swojej izdebce. Na stole pitrzyy si
porozrzucane papiery, deszcz siek w okna.
Nastpia przerwa, potem byskawicznie przesuwa si zaczy rne sceny, a
Frodo odgadywa w nich fragmenty jakiej wielkiej historii, w ktr by osobicie
wpltany. Mga si rozwiaa i zobaczy co, czego nigdy w yciu nie widzia, a co
jednak od pierwszego wejrzenia pozna: morze. Zapady ciemnoci. Straszliwa burza
rozptaa si na morzu. A na tle soca, zachodzcego krwawo w kbach chmur,
zarysowa si czarn sylwetk smuky statek z poszarpanymi aglami mkncy na
zachd. Potem Frodo zobaczy szerok rzek przepywajc przez ludne miasto.
Potem - bia, siedmiowieow twierdz. I znw ukaza si statek z czarnymi

280

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

aglami, lecz teraz by ranek, woda skrzya si w blasku dnia, a w socu byszczao
wyhaftowane na chorgwi godo, przedstawiajce biae drzewo. Dym si wzbi jakby
nad polem bitwy, soce zaszo rozarzone szkaratnie, skryo si w szarych oparach;
may stateczek migajc wiatami zanurzy si we mgle. Wszystko zniko, a Frodo
westchn i ju zamierza odsun si od misy, gdy nagle zwierciado powloko si
ciemnoci tak nieprzeniknion, jakby czarna jama otwara si w wiecie wizji i
hobbit spojrza w pustk.
W ciemnej czeluci ukazao si Oko i roso z kad sekund, a wypenio
niemal cae zwierciado. Byo tak straszne, e Frodo struchla, niezdolny krzykn ani
oderwa wzroku. W ognistym rbku Oko szklio si, te niby lepie kocura, czujne i
skupione, a czarne okienko renicy otwierao si jak otcha - w nico. Potem Oko
zaczo bdzi we wszystkie strony, jakby czego szukajc; Frodo ze zgroz, lecz
bez najmniejszej wtpliwoci zrozumia, e midzy innymi szuka rwnie jego;
wiedzia jednak, e Oko nie moe go dostrzec, jeszcze nie moe - chyba eby on
sam si na to zgodzi. Piercie zawieszony na acuszku u szyi zaciy mu jak
ogromny kamie, cignc gow hobbita w d. Zwierciado jakby rozgrzewajc si
zadymio par. Frodo osuwa si coraz niej.
- Nie dotykaj wody! - szepna pani Galadriela. Wizja rozwiaa si, Frodo patrzy w
chodne gwiazdy mrugajce w srebrnej misie.
Odsun si od zwierciada drc na caym ciele i spojrza na pani elfw.
- Wiem, co zobaczye na zakoczenie - powiedziaa - bo ten sam obraz ukaza si
moim mylom. Nie lkaj si! Wiedz, e nie tylko piew elfw wrd drzew i nawet nie
wysmuke ich uki broni krainy Lothlorien przeciw zakusom Nieprzyjaciela.
Powiadam ci, Frodo, e nawet w tej chwili, gdy z tob rozmawiam, widz Czarnego
Wadc i przenikam jego zamysy, jeli dotycz elfw. On za od wiekw usiuje
dostrzec mnie i pozna moje myli. Ale drzwi s przed nim wci jeszcze zamknite.
Podniosa biae ramiona i wycigna donie ku wschodowi takim gestem,
jakby cos odrzucaa i odpieraa. Earendil - Gwiazda Wieczorna, najmilsza sercom
elfw - jasno wiecia na niebie. W jej blasku do stp Galadrieli kad si na ziemi
mtny cie. Promie gwiazdy trafi na piercie zdobicy jej palec: polerowane zoto
zalnio srebrnym wiatem, a biay kamie rozbysn, jakby Gwiazda Wieczorna
spyna na wycignit rk pani elfw. Frodo ze czci przyglda si piercieniowi,
nagle bowiem wydao mu si, e zrozumia tajemnic.
- Tak - powiedziaa Galadriela odgadujc jego myli - nie wolno tego sekretu zdradzi
i dlatego Elrond nie mg ci nic powiedzie. Lecz nie bd taia prawdy przed
powiernikiem Piercienia, przed tym, ktry widzia Oko. A prawd jest, e w kraju
Lorien, na palcu Galadrieli przechowuje si jeden z Trzech. Nazywa si Nenya,
Diament, a powierzono go mnie.
Tamten podejrzewa prawd, lecz jej nie zna... jeszcze nie. Czy teraz pojmujesz,
dlaczego twoje przybycie oznacza dla nas, e zblia si godzina przeznaczenia?
Jeli ciebie spotka klska, bdziemy wydani bezbronni w rce Nieprzyjaciela. Jeli
uda ci si dopeni swojej misji, nasza potga zmaleje, a Lothlorien zwidnie i fala
Czasu porwie nasz kraj. Bdziemy musieli odej na zachd lub zmieni si w
zwykych wieniakw, mieszka w norach i jaskiniach, z wolna zapomnie i uton w
zapomnieniu.
Frodo schyli gow.
- A czego pragniesz ty, Galadrielo? - spyta po chwili.
- Aby si stao, co si sta musi - odpowiedziaa. - Mio elfw do rodzinnego kraju
gbsza jest ni morze, ich al nie umrze nigdy i nigdy si nie ukoi. A przecie elfy
wszystkiego si raczej wyrzekn, niby si miay podda Sauronowi: znaj go

281

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

bowiem dobrze. Ty nie dwigasz odpowiedzialnoci za losy Lothlorien, lecz masz


wasny obowizek do spenienia. Gdyby takie yczenie mogo si zici,
pragnabym, eby Piercie Jedyny nigdy nie zosta wykuty albo eby zagin na
zawsze.
- Jeste mdra, nieustraszona i pikna, pani Galadrielo - rzek Frodo. - Tobie dam
ten Piercie, jeeli o to poprosisz. Dla mnie to brzemi jest za cikie.
Galadriela niespodzianie wybuchna melodyjnym miechem.
- Mdra zapewne jest pani Galadriela naprawd - powiedziaa - lecz w tobie spotkaa
rwnego sobie w uprzejmoci partnera. Grzecznie zemcie si za prb, jakiej
poddaam twoje serce przy pierwszym spotkaniu. Zaczynasz bystro patrze na wiat.
Nie wypieram si, e gorco pragnam poprosi o to, co mi ofiarowae. Od wielu lat
rozmylam, czego bym dokazaa, gdybym dostaa w swoje rce Wielki Piercie, i
oto przyniose go! Wystarczyoby mi po niego sign! Zo, z dawna uknute, dziaa
na rozmaite sposoby, niezalenie od tego, czy Sauron tryumfuje, czy upada.
Przyznaj, e byby to szlachetny czyn do policzenia midzy zasugi Piercienia,
gdybym go przemoc albo postrachem odebraa mojemu gociowi! Nareszcie si
stao! Chcesz dobrowolnie odda mi Piercie! Na miejscu Czarnego Wadcy
postawi krlow! A ja nie bd ponura, lecz pikna i straszna jak wit i jak noc.
Czarodziejska jak morze, soce i nieg na szczytach. Grona jak burza, jak grom.
Potniejsza ni fundamenty ziemi. Wszyscy kochaliby mnie z rozpacz!
Podniosa rce i od piercienia, ktry miaa na palcu, strzeli jasny blask,
rozwietlajc tylko jej posta, a wszystko inne pograjc w ciemnoci. Wydaa si
teraz Frodowi wysoka ponad wszelk miar i nieodparcie pikna, straszna i godna
czci. Opucia ramiona, wiato przygaso, Galdriela zamiaa si znowu i - o dziwo! skurczya si, zmalaa; staa przed hobbitem znw smuka pani elfw, w prostej,
biaej sukni, a gos jej brzmia agodnie i smutno.
- Wytrzymaam prb - rzeka. - Wyrzekn si wielkoci, odejd na zachd,
pozostan Galadriel.

ug chwil trwao milczenie. Wreszcie odezwaa si znw pani elfw.


- Wracajmy! - powiedziaa. - Rankiem musicie ruszy w drog, wybr ju
dokonany, a fala losu wzbiera.
- Nim std odejdziemy, chc ci o co zapyta - rzek Frodo. - Nieraz w Rivendell
miaem ochot spyta o to Gandalfa. Pozwolono mi nosi Jedyny Piercie.
Dlaczego nie mog zobaczy wszystkich innym Piercieni i pozna myli tych, ktrzy
je nosz?
- Nie prbowae - odpara Galadriela. - Tylko trzy razy wsune na palec Piercie,
odkd dowiedziae si, co posiadasz. Nie prbuj tego! To by ci zgubio. Czy
Gandalf nie mwi ci, e kady z tych piercieni daje wadz na miar si swego
waciciela? Nimby umia uy tej wadzy, musiaby wzrosn znacznie w siy,
wywiczy wol w panowaniu nad innymi. Lecz i tak, jako powiernik Piercienia, jako
ten, ktry go mia na swym palcu i widzia rzeczy tajemne, zyskae ju bystro
wzroku. Przenikne moj myli janiej ni niejeden uznany Mdrzec. Zobaczye
Oko tego, ktry wada Siedmioma i Dziewicioma. A czy nie dostrzege i nie
poznae piercienia na moim rku? Czy ty widzia mj piercie? - zwrcia si do
Sama.
- Nie, pani - odpowiedzia Sam. - Prawd mwic, dziwiem si wanie, o czym
rozprawiacie. Widziaem tylko gwiazd przewiecajc przez palce. Ale jeli mi pani
wybaczy szczero, powiem, e mj pan mia racj. Wolabym, eby pani wzia od
niego Piercie. Zrobiaby pani porzdek z tym wszystkim. Zabroniaby pani

282

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

rozkopywa zagrod mojego staruszka i wyrzuca go na bruk. No i ukaraaby pani


niektre osoby za ich pod robot.
- Tak - powiedziaa Galadriela. - Tak wanie byoby z pocztku. Lecz, niestety, nie
skoczyoby si na tym. Nie bdziemy ju wicej o tej sprawie mwili. Chodmy!

283

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 8
Poegnanie z Lorien

ego wieczora wezwano druyn ponownie do komnaty Keleborna, gdzie oboje


wadca elfw i pani Galadriela powitali goci dwornymi sowy. Wreszcie
Keleborn zacz mwi o poegnaniu.
- Wybia godzina rzek i ci, ktrzy chc dopeni zadania, musz uzbroi swoje
serca, by opuci nasz kraj. Kto nie chce i dalej, moe zosta u nas na razie.
Lecz zarwno tym, ktrzy odejd, jak i tym, ktrzy zostan, nie wolno liczy na
spokj. Stanlimy bowiem na krawdzi i way si nasz los. Kto woli, niech tutaj
czeka na rozstrzygnicie, na dzie, gdy albo si przed nim wiat otworzy znowu, albo
wezwiemy go do walki w ostatniej potrzebie tego kraju. Wwczas si okae, czy
bdzie mg wrci do swojego domu, czy te odejdzie do ojczyzny tych wszystkich,
co polegli w boju.
Zapada cisza.
- Wszyscy postanowili i dalej oznajmia Galadriela patrzc im w oczy.
- Jeli o mnie chodzi odezwa si Boromir moja droga do domu prowadzi
naprzd, a nie wstecz.
- To prawda rzek Keleborn ale czy caa druyna pjdzie z tob do Minas Tirith?
- Jeszcze nie ustalilimy, ktrdy i odpar Aragorn. Nie wiemy, co zamierza
zrobi Gandalf po przejciu przez Lorien. Nie wiem nawet, czy mia jakie wyrane
okrelone plany.
- Moe nie mia rzek Keleborn ale opuszczajc ten kraj musicie pamieta o
Wielkiej Rzece. Niektrzy z was zapewne wiedz, e midzy Lorien a Gondorem nie
sposb przeprawi si przez ni z bagaem inaczej ni odzi. Czy mosty Osgiliath
nie zostay zerwane, czy wszystkich przepraw nie strzee Nieprzyjaciel? Ktryb
brzegiem powdrujecie? Gociniec do Minas Tirith biegnie po zachodniej stronie,
lecz prosta droga do waszego celu wiedzie na wschd od Rzeki, jej ciemniejszym
brzegiem. Ktry brzeg wybierzecie?
- Jeliby mnie pytano o zdanie, radzibym i zachodnim brzegiem, gocicem do
Minas Tirith odpar Boromir. Nie ja wszake jestem przewodnikiem druyny.
Inni milczeli, Aragorn za, jak si zdawao, by w rozterce i zakopotany.
- Widz, e nie wiecie, co robi rzek Keleborn. Nie do mnie naley wybr
waszych drg, lecz pomog wam, ile w mojej mocy. Kilku uczestnikw wyprawy umie
sobie radzi z odzi: Legolas, ktry pochodzi z plemienia spawiajcego tratwy po
Lenej Rzece, Boromir z Gondoru i Aragorn podrnik.
- No i jeden przynajmniej z hobbitw! krzykn Merry. Nie wszyscy u nas patrz
na odzie jak na dzikie konie. Mj rd mieszka nad Brandywin.
- Tym lepiej! powiedzia Keleborn. W takim razie dostarcz waszej druynie
odzi. Musz by mae i lekkie, bo jeli wypadnie wam dalej podrowa wod,
bdzie trzeba je w niektrych miejscach przenosi. Spotkacie na rzece progi Sarn
Gebir, a moe dotrzecie nawet do wielkich wodogrzmotw Rauros, gdzie woda rzuca
si gwatownie w d z Nen Hithoel. Mog si zdarzy rwnie inne przeszkody.
Dziki odziom podr bdziecie mieli przynajmniej na pocztek uatwion. Ale to nie
zwolni was od wyboru, a w kocu musicie rozsta si z odziami i z rzek, by wysi
na brzeg wschodni albo zachodni.
Aragorn podzikowa Kelebornowi stokrotnie. Dar elfw bardzo go ucieszy, w
znacznej mierze dlatego, e odwleka o kilka dni konieczno decyzji. Caa druyna
nabraa nowej otuchy. Jakiekolwiek miay czyha po drodze niebezpieczestwa,
woleli pyn na ich spotkanie z nurtem Anduiny, ni wlec si piechot z toboami na

284

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

grzbietach. Tylko Sam ywi pewne wtpliwoci: zalicza si do tych hobbitw, ktrym
odzie wydaj si rwnie ze, a moe nawet gorsze od dzikich koni, i mimo
wszystkich przeytych dotychczas niebezpieczestw nie by skonny do zmiany tej
opinii.
- Jutro przed poudniem zastaniecie w przystani wszystko gotowe rzek Keleborn.
Rano przyl wam elfw do pomocy w pakowaniu. A teraz yczymy dobrej nocy i
spokojnego snu.
- Dobranoc, przyjaciele powiedziaa Galadriela. pijcie w pokoju. Nie drczcie si
dzisiaj zbytnio myl o podry. Kto wie, moe cieki, ktrymi kady z was powinien
wdrowa, ju ciel si wam u stp, chocia ich jeszcze nie widzicie. Dobranoc!

oegnawszy si, wrcili do swojego namiotu. Legolas poszed z druyn, bo tej


ostatniej nocy w Lothlorien chcieli si wsplnie naradzi, mimo sw Galadrieli.
Dugo debatowali, co czyni i jakim sposobem najlepiej wypeni zadanie,
lecz nie doszli do adnych stanowczych wnioskw. Okazao si do jasne, e
wikszo chciaa najpierw pody do Minas Tirith i przynajmniej na razie umkn
przed groz Nieprzyjaciela. Zgodziliby si pj za przewodnikiem na drugi brzeg
rzeki i w cienie Mordoru, ale Frodo nie rzek ani sowa, Aragorn za wci by w
rozterce.
Dopki Gandalf prowadzi druyn, Aragorn zamierza towarzyszy
Boromirowi i uy swego miecza w obronie Gondoru. Wierzy bowiem, e sen
Boromira obowizuje go jako wezwanie i e wybia godzina, by potomek Elendila
wystpi jawnie i stoczy z Sauronem bj o wadz. Lecz w Morii Gandalf przekaza
swoje brzemi na jego barki i Aragorn wiedzia, e nie wolno mu poniecha
Piercienia, jeli Frodo nie zgodzi si w kocu i z Boromirem. Ale czy mg on lub
ktokolwiek z druyny udzieli Frodowi jakiej pomocy, choby brn za nim na olep
w gb ciemnoci?
- Pjd do Minas Tirith sam, jeli inaczej si nie da, bo to mj obowizek
powiedzia Boromir. Umilk na dug chwil i siedzia wlepiajc wzrok w twarz Froda,
jakby usiowa odczyta z niej jego myli. Wreszcie odezwa si znowu cichym
gosem, jakby sam sobie chcia co udowodni: - Jeli chcesz tylko zniszczy
Piercie, zbroje i miecze nie na wiele ci si przydadz. Ludzie z Minas Tirith nic ci
pomc nie mog. Ale jeeli chcesz zniszczy zbrojn potg Czarnego Wadcy,
byoby szalestwem zapuszcza si bez armii w jego dziedziny. Szalestwem te
byoby, gdyby rzuci... urwa nagle, spostrzegajc si zapewne, e zdradza ukryte
myli. Byoby szalestwem, gdyby rzuci na pastw mierci ycie swoje i
towarzyszy, chciaem rzec poprawi si zaraz. Masz do wyboru obron twierdzy
albo marsz bez broni ku niechybnej zgubie. Tak ja to przynajmniej rozumiem.
Frodo wyczu co nowego i obcego w spojrzeniu Boromira i popatrzy na niego
uwanie. Pewien by, e Boromir myla co innego, ni wyrazi w ostatnich swoich
sowach. Byoby szalestwem, gdyby rzuci... Co? Piercie Wadzy? Podobne
zdanie wygosi ju przedtem na Radzie, ale wwczas da si przekona Elrondowi.
Frodo zwrci wzrok na Aragorna, lecz ten, zatopiony we wasnych mylach, jakby
wcale nie sysza przemowy Boromira. Na tym skoczya si narada. Merry i Pippin
spali ju, Sam kiwa si sennie. Noc bya gboka.
Rankiem, gdy zabierali si do pakowania skromnego dobytku, zjawio si kilku elfw,
znajcych Wspln Mow, z mnstwem darw, zapasami jada i ubraniami na drog.
Prowiant skada si gwnie z cieniutkich sucharw z zewntrz przypieczonych i

285

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

rumianych, wewntrz jasnych jak mietana. Gimli wzi jeden z nich do rki i przyjrza
mu si z niedowierzaniem.
- Kram! szepn chrupic uamany okruch. Mina mu si rozjania i zjad cay
suchar z apetytem.
- Do! Do! ze miechem krzykny elfy. Zjade ju porcj wystarczajc na
dugi dzie marszu.
- Zdawao mi si, e to rodzaj kramw, czyli sucharw, jakie mieszkacy Dali bior
zazwyczaj na wdrwk po pustkowiach.
- Dobrze ci si zdawao odpary elfy ale my to nazywamy lembas, to znaczy chleb
podrny. Posila on lepiej ni wszystkie potrawy znane ludziom, a przy tym jest bd
co bd smaczniejszy ni kram.
- Nie da si temu zaprzeczy przyzna Gimli. Lepszy jest nawet od miodownikw,
specjalnoci plemienia Beorna, a to niemaa pochwaa, bo nie znam od nich
sawniejszych piekarzy. Co prawda ostatnimi czasy niechtnie dziel si swymi
wyrobami z podrnymi. Wy jestecie bardziej gocinni.
- Mimo to prosimy o oszczdzanie prowiantu odrzeky elfy. Jedzcie niewiele na
raz i tylko wtedy, gdy was gd przymusi. Zapas przeznaczony jest na wypadek, gdy
zawiod inne sposoby przeywienia si w drodze. Suchary nie skwaniej przez
dugi czas, jeli nie rozkruszycie ich i pozostawicie owinite w licie tak, jak je
zapakowalimy. Jeden lembas wystarczy, by pokrzepi na cay dzie cikich trudw
kadego podrnika, choby to by rosy mczyzna z Minas Tirith.
Potem elfy rozdzieliy midzy czonkw druyny przyniesione ubrania. Kady dosta
kaptur i paszcz, skrojony na miar, z lekkiego, a mimo to ciepego jedwabiu, tkanego
przez Galadrimw. Kolor tkaniny trudno by okreli, wydawaa si szara jak zmierzch
pod drzewami, ale przy poruszeniu lub zmianie wiata stawaa si zielona jak licie
w cieniu lub brunatna jak rola noc, a niekiedy matowosrebrna niby woda w blasku
gwiazd. Wszystkie paszcze spinaa u szyi klamra w ksztacie zielonego licia ze
srebrnymi ykami.
- Czy to s paszcze czarodziejskie? spyta Pippin ogldajc je z podziwem.
- Nie wiem, co masz na myli odpar przywdca elfw. To pikne paszcze z
dobrej, bo sporzdzonej w naszym kraju tkaniny, prawdziwe ubranie elfw, jeli o to
ci chodzi. Li i ga, woda i kamie barwy i uroda tego, co najbardziej kochamy w
agodnym wietle Lorien; we wszystko bowiem, co robimy, wkadamy myl o tym, co
mie naszym sercom. Ale to s paszcze, nie zbroje, nie odbij si od nich strzay ani
miecze. Bd wam jednak uyteczne: nie ci na ramionach, grzej albo chodz,
zalenie od potrzeby. Przekonacie si te, jak pomog wam ukry si przed
nieprzyjaznymi oczyma, czy bdziecie wdrowa pord kamieni, czy wrd drzew.
Wielkie macie aski u naszej pani! Ona to ze swoimi dwrkami sama tkaa ten
materia. Pierwszy raz si zdarza, e przyodzielimy obcoplemiecw w nasze stroje.

o niadaniu druyna poegnaa k nad rdem. Rozstawali si z ni z cikim


sercem, bo miejsce byo pikne i stao im si niemal domem, chocia nie umieli
policzy dni i nocy tutaj spdzonych.
Kiedy stali w blasku soca, zapatrzeni na bia wod, przez zielony trawnik
nadszed ku nim Haldir. Frodo bardzo si ucieszy.
- Wracam z pnocnej granicy rzek elf. Wezwano mnie, bym wam znw posuy
za przewodnika. W Dolinie Dimrilla kbi si opary i chmury dymu, w grach wre.
Sycha spod ziemi haasy. Gdyby ktry z was wybiera si z powrotem do kraju na
pnoc, nie przeszedby tamtdy. Ale przecie wam droga wypada teraz na poudnie.

286

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Gdy szli przez Karas Galadhon, zielone cieki byy puste, lecz z czubw
drzew dobiega gwar gosw, szepty i piewy. Wdrowcy milczeli. Haldir sprowadzi
ich poudniowym stokiem wzgrza pod wielk bram owietlon latarniami i dlaej na
biay most. Znaleli si za fos opucili grd elfw. Zboczyli z bitej drogi na
ciek, ktra zagbiaa si w gszcz mallornw, a potem wia si po lenych
pagrkach i jarach, penych srebrzystego cienia, i wreszcie opadaa ku nizinie, na
poudnio-zachd, a na brzeg rzeki.
Uszli ju z dziesi mil i zbliao si poudnie, gdy zagrodzi im drog wysoki
zielony mur. Znaleli w nim przejcie i nagle wyszli spod drzew na otwart
przestrze. Zobaczyli przed sob dugi pas ki, gadk traw usian zotymi kwiatami
elamoru, ktre byszczay w socu. ka wskim jzykiem wciskaa si midzy
rnobarwne ramy: z prawej strony od zachodu perlia si Srebrna ya, z lewej
od wschodu Wielka Rzeka toczya swe ciemne, gbokie wody. Dalej za rzek, ku
poudniowi, cigny si jak okiem sign lasy, same brzegi jednak byy nagie i
puste. Za granic Lorien ani jeden mallorn nie wyciga swoich zocistych gazi.
Na brzegu Srebrnej yy, w pewnym oddaleniu od miejsca, gdzie si zbiegay
dwa nurty, u pomostu z biaych kamieni i biaego drzewa przycumowane byy odzie i
barki. Niektre, pomalowane jaskrawo, byszczay srebrem, zotem i zieleni, ale
najwicej byo biaych i szarych. Na wdrowcw oczekiway trzy mae, szare deczki,
do ktrych elfy zaadoway ich pakunki. Dooyy rwnie zwoje lin, po trzy na kad
d. Liny wydaway si wiotkie, lecz mocne, jedwabiste w dotkniciu, z koloru
podobne do paszczy tkanych przez elfy.
- Co to jest? - spyta Sam dotykajc zwinitej liny, lecej na murawie.
- Oczywicie liny - odpar elf stojcy w odzi. - Nie wolno wybiera si w podr bez
lin, i to dugich, mocnych a lekkich. Takich jak te! Przydadz si w niejednej
przygodzie.
- Nie trzeba mi tego mwi! - powiedzia Sam. - Nie wziem z domu liny i przez ca
drog tym si martwi. Pytam, z czego te liny s skrcone, bo troch si znam na
powronictwie. Rzemioso, mona rzec, rodzinne u nas.
- Robimy je z hithlainy - odpar elf - ale teraz nie czas na nauk powronictwa.
Gdybymy wczeniej wiedzieli, e si interesujesz tym rzemiosem, pokazalibymy ci
chtnie to i owo. W tej chwili, niestety, ju za pno. Musisz si zadowoli t
darowan lin, chyba e wrcisz do nas kiedy znowu. Niech ci suy jak najlepiej!
- Daleje! - zawoa Haldir. - Wszystko ju gotowe. Wsiadajcie do odzi. Ale ostronie!
- Zapamitajcie t przestrog! - doda drugi elf. - odzie s lekkie, przemylnie
zbudowane i niepodobne do statkw innych plemion. Nawet najciej zaadowane
nigdy nie ton, ale maj swoje kaprysy i trzeba wiedzie, jak si z nimi obchodzi.
Najrozsdniej bdzie, jeeli wywiczycie si przede wszystkim we wsiadaniu i
wysiadaniu tutaj, w przystani, zanim pucicie si z nurtem.
Rozmieszczono druyn w ten sposb: do jednej odzi wsiad Aragorn, Frodo i Sam,
do drugiej Boromir, Pippin i Merry, a do trzeciej Legolas i Gimli, ostatnimi czasy
najserdeczniej z sob zaprzyjanieni. W tej te odzi zoono wiksz cz zapasw
i sprztu. Do wprawiania odzi w ruch i sterowania suyy krtkie wiosa o szerokich
pirach wycitych w ksztat licia. Gdy ukoczono przygotowania, popynli na prb
pod przewodem Aragorna w gr Srebrnej yy. Prd rwa ostro, tote posuwali si z
wolna. Sam siedzia u dzioba i kurczowo trzymajc si oburcz burt, tsknie
spoglda na brzegi. Blask soca na wodzie olepia go. Kiedy minli ki, drzewa
zstpiy tu nad wod. Gdzieniegdzie zote licie taczyy porwane w perlisty wir.
Dzie by jasny i pogodny, cisza panowaa wkoo, tylko gdzie spod nieba dolatywa
gos skowronka.

287

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Wzili ostry zakrt rzeki i zobaczyli dumnie pyncego z nurtem na ich


spotkanie ogromnego abdzia. Pod wygit, dug szyj biaa pier ptaka prua
wod, znaczc lad drobnymi falami. Dzib lni ciemnym zotem, oczy byszczay
niby dwa wgle w oprawie bursztynu, wielkie biae skrzyda byy na p rozpostarte.
Kiedy si przybliy, nad wod popyna muzyka i nagle wdrowcy zrozumieli, e to
nie abd, lecz statek, misternie przez elfw wyrzebiony na ksztat ptaka. Elfy w
biaych ubraniach pracoway czarnymi wiosami. Porodku odzi siedzia Keleborn, a
przy nim staa Galadriela, smuka, w bieli od stp do gw, tylko we wosach miaa
wianek ze zotych kwiatw, w rku za harf, na ktrej sobie wtrowaa piewajc.
Smutno i sodko brzmia jej gos w wieym, czystym powietrzu.
O zotych liciach piewam pie I oto na drzewie si zoc,
O wietrze piewam - i oto wiatr Patrz, jak gazki opoc.
Za socem soc, za lun lun,
Gdzie morze mie jest mewom,
Gdzie Ilmarinu piaszczysty brzeg Zociste wyroso drzewo...
Pod wiecznej nocy rojem gwiazd
Zocio si w Eldamarze,
Tam gdzie wysoki kryje mur
Tirionu srebrzyst pla...
Zociste listki byskay wci
Na gazistych latach A tu, za dziaem rozlegych mrz,
za elfw z z morza si brata...
A zima idzie - o, Lorien,
Bezlistne dni niby prty,
Padaj zote listki w to A rzeka gna je w odmty...
O Lorien, za dugo ju
Zwiedzaam obc t ziemi,
Wplatajc elanoru kwiat
W widncy zoty mj wieniec...
Lecz jeli mam opiewa d Jaka tu po mnie przypynie?
O jaka mnie zawiezie w dom
Po mrz dalekich gbinie?
Aragorn zatrzyma swoj d, kiedy spotkaa si z abdziem. Pani Galadriela
zakoczya pie i pozdrowia wdrowcw.
- Przypynlimy, eby raz jeszcze was poegna - rzeka - i obdarzy na drog
bogosawiestwem naszej krainy.
- Bylicie wprawdzie naszymi gomi - powiedzia Keleborn - lecz nie zasiedlimy ani
razu wsplnie do stou, teraz wic prosimy was na poegnaln uczt tutaj, midzy
ramionami rzeki, ktra was ma zanie daleko od Lorien.
abd poeglowa dostojnie ku przystani, a druyna zawrciwszy odzie podya
za nim. Tam, u granic Eglsdil, na zielonej murawie odbya si poegnalna uczta.
Frodo wszake niewiele jad i pi, zapatrzony w pikn pani i zasuchany w jej gos.

288

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Nie wydawaa mu si ju grona ani straszna, ani wadajca tajemn potg. Staa
si ju teraz w jego oczach tak istot, jak w kadym elfie widzieli ludzie
pniejszych wiekw: obecn a zarazem odleg, yw wizj wiata, ktry pozosta
daleko za nami, odrzucony przez fal Czasu.

iedy siedzc w trawie najedli si i napili, Keleborn zacz znw mwi o


czekajcej ich podry i wzniesion rk wskaza na poudnie, ku lasom za
Klinem.
- Pync z biegiem rzeki - powiedzia - zauwaycie, e wkrtce drzewa znikn, a
pojawi si wybrzea puste i nagie. Dalej bowiem rzeka pynie przez kamieniste
doliny pord stepowego wyu, a w kocu, po wielu milach, spotyka skalist wysp
Tindrock, ktr my nazywamy Tol Brandir. Obejmuje dwoma ramionami strome
brzegi tej wyspy i grzmicym wodospadem Rauros, w chmurze piany opada ku
Nindalf, krainie zwanej w waszej mowie Wetwang. S to rozlege, grzskie moczary,
przez ktre rzeka wije si krtym nurtem, rozdzielajc si na mnstwo odng. Od
zachodu z lasw Fangornu wlewa si do niej rozgazionym ujciem dopyw Rzeki
Entw. W jego dorzeczu, na zachodnim brzegu, ley Rohan; na wschd za od
Anduiny wznosz si nagie acuchy wzgrz Emyn Muil. Hula tam wiatr od wschodu,
bo od Kirith Gorgor, Czarnych Wrt Mordoru, dzieli te wzgrza tylko otwarta
przestrze Martwych Bagien i Ziemi Niczyjej.
Boromir i ci spord was, ktrzy by zmierzali z nim razem do Minas Tirith, dobrze
zrobi, jeeli opuszcz Wielk Rzek przed wodogrzmotami Rauros i przeprawi si
przez Rzek Entw powyej bagnisk. Lecz nie powinni zapuszcza si zbyt daleko w
gr tej rzeki ani ryzykowa zabkania w lasach Fangornu. Dziwne to krainy i mao
teraz znane. Nie wtpi zreszt, e Boromir i Aragorn nie potrzebuj tych przestrg.
- To prawda, w Minas Tirith syszelimy wiele o Fangornie - rzek Boromir. - Ale
wieci, ktre doszy moich uszu, uwaaem za bajki, jakimi stare niaki strasz dzieci.
Wszystkie kraje na pnoc od Rohanu tak s od nas dzisiaj odcite, e wyobrania
moe po nich bdzi do woli. Ongi Fangorn przytyka do granic naszego krlestwa,
ale od trzech pokole nikt z naszych tam nie zawdrowa, by potwierdzi lub
rozproszy legendy, odziedziczone w spadku po dawnych wiekach.
Co do mnie, to bywaem w Rohanie, lecz nigdy nie dotarem do jego pnocnych
kresw. Kiedy wyprawiono mnie z poselstwem, wybraem drog przez bram midzy
Biaymi a Mglistymi Grami, a dalej przeprawiem si przez rzek Isen, potem za
przez szar Wod na pnoc. Daleka i trudna podr. Obliczyem, e musiaem
przeby okoo czterechset staj i zajo mi to kilka miesicy; straciem bowiem konia w
Tharbadzie, u brodu Szarej Wody. Po dowiadczeniach tej wdrwki i marszu, ktry
odbyem z druyn, nie wtpi, e znajd drog przez Rohan, a jeli trzeba, rwnie
przez Fangorn.
- A wic nie dodam ju nic wicej - rzek Keleborn. - Nie gard jednak legendami,
dziedzictwem odlegych wiekw, czsto bowiem si zdarza, i stare niaki
przechowuj w pamici wiadomoci, ktre niegdy najwikszym nawet Mdrcom
odday usugi.

kolei podniosa si z trawy Galadriela i wziwszy z rk suebnej puchar,


wypenia go biaym miodem, po czym podaa Kelebornowi.
- Czas speni poegnalny puchar - rzeka. - Wypij, wadco Galadrimw! Niech
si nie smuci twoje serce, chocia noc nieuchronnie nastpi po dniu i ju bliski jest
nasz zmierzch.

289

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Obesza druyn, kademu podajc puchar i yczc szczliwej drogi. Kiedy jednak
wszyscy wypili, poprosia, eby na chwil jeszcze usiedli na trawie, dla niej za i
Keleborna przyniesiono fotele. Dworki w milczeniu otoczyy swoj pani, a Galadriela
czas jaki wpatrywaa si w twarze goci. Wreszcie przemwia znowu.
- Spenilimy puchar rozstania - powiedziaa - i cie pad midzy nas. Nim nas
opucicie, przyjmijcie dary, ktre dla was przywioza d od wadcy Galadrimw i od
ich pani na pamitk Lothlorien. Na wezwanie podchodzili do niej jeden po drugim.
- Oto dar Keleborna i Galadrieli dla przewodnika druyny - zwrcia si do Aragorna
wrczajc mu pochw, sporzdzon na miar jego miecza. Zdobi j w srebrze i
zocie ryty ornament z kwiatw i lici, a wrd niego pismem elfw z drogich kamieni
uoony by napis: imi Anduril i historia miecza. - Ostrze dobyte z tej pochwy nie
splami si ani nie zamie nawet w klsce - powiedziaa. - Ale moe pragniesz czego
wicej jeszcze w tym dniu rozki? Rozdziel nas odtd ciemnoci i kto wie, czy si
kiedy znw nie spotkamy, a moe stanie si to daleko std, na drodze, z ktrej nie
ma powrotu.
Aragorn odpowiedzia tak:
- Pani, znasz moje yczenia, z dawna stoisz na stray jedynego skarbu, ktrego
pragn. Lecz nie od twojej woli zaley, czy mnie nim obdarzysz, chocia by chciaa,
i tylko przez ciemnoci mog do niego doj.
- Moe jednak ten podarek doda twemu sercu otuchy - rzeka Galadriela - bo mi go
powierzono, abym ci oddaa, gdyby przez nasz kraj przechodzi. - To mwic
pokazaa duy, jasnozielony kamie oprawiony w srebrnej broszy, wykutej na ksztat
ora z rozpostartymi skrzydami. Kiedy podniosa klejnot w gr, bysn jak soce
przesiane przez wiosenne licie. - ten kamie daam niegdy crce Kelebrianie, ona
za przekazaa go swojej crce. dzi przyjmij go na zadatek nadziei. Przyjmij w tej
godzinie imi, ktre ci zostao wywrone: Elessar. Kamie Elfw z rodu Elendila.
Aragorn wzi z jej rk brosz i przypi do piersi, a wszyscy spojrzawszy na
zdumieli si, bo nigdy dotychczas nie zdawa si tak wysoki i nie mia tak krlewskiej
postawy; jak gdyby w tej chwili znuenie wielu lat opado z jego ramion.
- Dziki ci za te dary - rzek - o, pani Lorien, z ktrej krwi urodziy si Kelebriana i
Arwena, Gwiazda Wieczorna. Czy mgbym znale pochwa lepsz ni te sowa?
Pani Galadriela skonia gow i zwrcia si do Boromira ofiarowujc mu pas ze
zota; Merry i Pippin dostali mae srebrne pasy, ze zotymi kwiatami zamiast klamer.
Legolas otrzyma uk, jakiego uywali Galadrimowie, duszy i mocniejszy ni uki z
Mrocznej Puszczy, o ciciwie splecionej z wosw elfw; do tego koczan peen
strza.
- Dal ciebie, may ogrodniku i mioniku drzew - powiedziaa Galadriela do Sama przygotowaam tylko may podarek. - Wrczya mu skrzyneczk ze zwykego,
szarego drzewa, ozdobion jedynie srebrn runiczn liter na wieczku. - ten znak to
G, inicja Galadrieli - wyjania - lecz w twoim jzyku moe ye znaczy ogrd. W
skrzynce jest ziemia z mego sadu, a wraz z ni bogosawiestwo, na jakie sta
jeszcze Galadriel. Ten dar nie wesprze ci w drodze ani obroni od
niebezpieczestw, lecz jeeli go zachowasz i wrcisz z nim kiedy wreszcie do
domu, moe bdziesz z niego mia pociech. Choby zasta kraj zniszczony i
spustoszony, twj ogrd, jeli t ziemi w nim rozsypiesz, zakwitnie tak piknie, e
mao ktry w rdziemiu mu dorwna. Wspomnisz wwczas Galadriel i ujrzysz z
dala od Lorien widok, ktry tylko tutaj ogldae. Bo wiosna i lato nasze przeminy i
nigdy ich nikt nie zobaczy wicej na ziemi, chyba e we wspomnieniu.
Sam zaczerwieni si po uszy i mrukn co niezrozumiale, przyciskajc skrzynk do
piersi i kaniajc si jak umia najpikniej.

290

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- O jaki dar poprosi elfw krasnolud? - spytaa Galadriela Gimlego.


- Niczego wicej nie chc, pani - odpar Gimli. - Do mi szczcia, e ogldaem
pani Galadrimw i usyszaem z jej ust askawe sowa.
- Suchajcie, elfy! - zawoaa obracajc si do swego dworu. - Niech nikt nie way si
nigdy mwi, e krasnoludy to plemi chciwe i niewdziczne! Ale musi przecie
istnie co, czego pragniesz, a co mogabym ci da, Gimli, synu Gloina? Powiedz,
prosz, nie chc, eby ty jeden spord naszych goci odszed std bez podarku.
- Nic takiego nie ma - rzek Gimli z niskim ukonem i jkajc si troch. - Chyba...
chyba, eby mi wolno byo... prosi... Nie... wymieni tylko... may pukiel twoich
wosw, cenniejszych dla mnie ni cae zoto ziemi, tak jak gwiazdy s pikniejsze ni
wszystkie skarby podziemia. Ale nie prosz o taki dar. powiedziaem, bo kazaa mi
wyzna, czego pragn.
Wrd elfw ruch si zrobi i rozszed si szmer zdumienia, a Keleborn z podziwem
spojrza na krasnoluda, pani jednak umiechna si do niego.
- Powiadaj o krasnoludach, e maj rce zwinniejsze od jzykw - powiedziaa lecz nie jest to prawd, jeli o ciebie chodzi, Gimli. Nikt bowiem dotychczas nie
wystpi do mnie z prob tak zuchwa, a zarazem tak grzeczn. Jake mogabym
odmwi, skoro sama kazaam ci mwi szczerze. Ale powiedz mi najpierw, co
chcesz zrobi z moim darem?
- Przechowam go jak skarb - odpar - na pamitk sw, ktre mi rzeka przy
pierwszym naszym spotkaniu. A jeeli kiedy wrc do kuni mojego rodzinnego
plemienia, oprawi go w kryszta i przeka potomstwu w dziedzictwie, jako pork
sojuszu midzy Gr a Lasem po wieczne czasy.
Pani Galadriela rozplota dugi warkocz, odcia trzy zote wosy i zoya je w doni
krasnoluda.
- Wraz z tym darem we moje sowa - powiedziaa. - Nie wr, bo wszelkie wrby
s dzisiaj zawodne: po jednej stronie czyhaj ciemnoci, po drugiej nic nie ma prcz
nadziei. lecz jeli nas nie zwiedzie nadzieja, przepowiadam ci, Gimli, synu Gloina, e
bdziesz mia rce pene zota, a mimo to nigdy zoto nie zdobdzie nad tob wadzy.
- A teraz - zwrcia si do Froda - ciebie chc obdarzy, powierniku Piercienia, a
chocia zostawiam to na ostatek, wiedz, e nie jeste ostatni w moich mylach. Dla
ciebie przygotowaam ten oto dar. - Podniosa w gr krysztaowy flakonik; bysn w
jej rku rozsiewajc biae pomienie. - W tym krysztale zamknite jest w wodzie z
mojego rda wiato gwiazdy Earendila. Janie bdzie tym promienniej, im
gbsza noc ci otoczy. Niech ci rozwietli mrok w ponurych miejscach, gdzie
wszelkie inne wiata wygasn. Pamitaj o Galadrieli i jej zwierciadle.
Frodo wzi flakonik i przez sekund, kiedy kryszta lni midzy nimi, widzia znw
Galadriel krlow, wielk i pikn, lecz ju nie gron. Ukoni si, nie znajdujc
sw podziki.

ani wstaa, a Keleborn odprowadzi goci do przystani. Jasne poudnie zocio


traw Zielonego Klina, woda lnia srebrem. Wszystko byo ju gotowe do drogi.
Druyna zaja w odziach miejsca poprzednio wyznaczone. Wrd
poegnalnych okrzykw elfy z Lorien dugimi, szarymi tykami zepchny odzie w
nurt, a sperlona woda poniosa je z wolna dalej. Wdrowcy siedzieli bez ruchu i bez
sowa. Na zielonym brzegu, niemal na ostrzu Zielonego Klina, staa pani Galdriela,
samotna i milczca. Kiedy ja minli, odwrcili gowy i dugo jeszcze nie mogli oczu
oderwa od odpywajcej z wolna postaci. Bo wydao si, e to Lorien odpywa
wstecz, niby jasny statek, ktry zamiast masztw ma czarodziejskie drzewa i egluje

291

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

ku zapomnianym wybrzeom, podczas gdy oni siedz bezradnie na skraju szarego,


bezlistnego wiata.
Trwali w zapatrzeniu, a tymczasem Srebrna ya ju zniosa ich w nurt Wielkiej
Rzeki, odzie skrciy i pomkny na poudnie. Biaa posta Galadrieli wkrtce zmalaa
w oddali. Jeszcze wiecia, jak szyba w oknie na dalekim wzgrzu, gdy odbija
zachodzce soce, albo jak odlege jezioro widziane ze szczytu: okruch krysztau
byszczcy wrd ziemi. W pewnej chwili wydao si, e Galadriela podniosa
ramiona w ostatnim gecie poegnania i z daleka, lecz dziwnie wyranie, dobieg ich
z wiatrem jej gos. piewaa w starodawnym jzyku elfw zza morza, hobbit nie
rozumia sw, a melodia, chocia bardzo pikna, nie przynosia otuchy. Lecz taki
czar maj sowa tej mowy, e pozostay wyryte w pamici Froda i po latach
przetumaczy je sobie jak umia; mwiy, na mod wszystkich pieni elfw, o
rzeczach mao znanych mieszkacom rdziemia.
Hej, jak zoto lec z wiatrem licie! Nie zliczysz lat, jak na drzewie ptasich
skrzyde. I jak sodki nektar biaego miodu w paacach na zachodzie, pod niebieskim
stropem Vardy, gdzie gwiazdy dr na gos jej piewu, przeczysty i krlewski - tak
pyn lata. Kt dzi napeni mj puchar na nowo? Bo dzisiaj Varda, Krlowa
Gwiazd, ktra zapala noc wiata, podniosa z Wiecznie Biaej gry swe rce na
ksztat chmur i wszystkie cieki utony w cieniu, z szarej ziemi wypezy ciemnoci i
przesoniy obszar mrz, ktry nas dzieli, a mga na zawsze ju oprzda klejnoty
Kalakirii. Stracony, stracony Valimar dla tych, co zostali na wschodzie. egnaj! Moe
ty znajdziesz Valimar. Moe ty go wanie znajdziesz. egnaj! Varda - to imi tej,
ktr elfy w kraju wygnania zw imieniem Elbereth.

agle rzeka skrcia, a po obu jej stronach brzegi spitrzyy si wysoko i wiato
Lorien zniko. Nigdy ju wicej Frodo nie mia ujrze czarodziejskiej krainy.
Teraz dopiero wdrowcy zwrcili wzrok na drog przed sob; soce
wiecio im prosto w oczy, olepiajc i wyciskajc zy. Gimli zapaka jawnie.
- Wreszcie zobaczyem to, co najpikniejsze na ziemi - powiedzia do Legolasa,
dzielcego z nim d. - Odtd nic nie nazw piknym, prcz jej daru.
I rk pooy na sercu.
- Powiedz mi, Legolasie, dlaczego wziem udzia w wyprawie? Nie wiedziaem
przecie, w czym tkwi jej najwiksze niebezpieczestwo. Prawd mwi Elrond, e
nie moemy przewidzie, co nas spotka w drodze. najbardziej lkaem si udrk
ciemnoci, ale nie powstrzymywa mnie ten strach. Nigdy bym jednak nie wyruszy z
druyn, gdybym przeczu niebezpieczestwo wiata i radoci. Teraz, w chwili tego
rozstania, poniosem najcisz ran, boleniejszej nie doznam, chobym dzisiejszej
nocy ju stan przed obliczem Czarnego Wadcy. Biada Gimlemu, synowi Gloina.
- Nie - odpar Legolas. - Biada nam wszystkim! Biada wszelkiemu stworzeniu, ktre
chodzi po wiecie w tych pnych wiekach. Tak bowiem musi by: cokolwiek
znajdziesz, zgubisz - jak si wydaje eglarzom, kiedy bystry nurt niesie ich d.
Ciebie wszake, Gimli, synu Gloina, zaliczam do szczliwych, bo z wasnej wolnej
woli wyrzekasz si tego, co znalaz, a moge wybra inaczej. Nie opucie
przyjaci, nie minie ci w kadym razie ta nagroda, e wspomnienie Lorien przetrwa
w twoim sercu na zawsze czyste, nieskalane i nigdy nie zblednie ani nie zgorzknieje.
- By moe - powiedzia Gimli - i dzikuj ci za te sowa. Jest w nich prawda,
niewtpliwie, ale pociechy niewiele. Bo wspomnienie nie nasyci serca. To tylko
zwierciado, choby nawet byo pikne jak Kheled-zaram. tak przynajmniej czuje
serce krasnoluda. Dla elfw moe jest inaczej. nawet syszaem, e ich wspomnienia
s podobniejsze do jawy ni do snw. Dla krasnoludw nie! Do jednak tej

292

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

rozmowy. Popatrz na d. Za gboko si zanurza, obciona bagaem, a Wielka


Rzeka ostro rwie. Nie chciabym utopi moich smutkw w zimnej wodzie.
Chwyci za wiosa i skierowa d ku zachodniemu brzegowi naladujc Aragrona,
bo d przewodnika ju wydostaa si z gwnego nurtu.

ak druyna ruszya w sw dalek drog, niesiona przez wielk, yw wod


wci na poudnie. Nagi, bezlistny las przesania brzegi, nie mogli wic
dostrzec ukrytych za nim krajobrazw. Wiatr usta, rzeka pyna bez szmeru.
aden ptak nie mci swym piewem ciszy. W miar jak dzie si chyli, mga
osnuwaa soce, a wreszcie byszczao na bladym niebie jak daleka mleczna pera.
kiedy zniyo si na zachd, zmrok zapad wczesny, a po nim szara, bezgwiezdna
noc. Przez dugie, spokojne godziny pyni po ciemku prowadzc odzie w cieniu
schylonych nad wod lasw zachodniego brzegu. Wielkie drzewa przesuway si
obok nich jak zjawy, wycigajc poprzez mg chciwe, krte korzenie ku wodzie. Byo
ponuro i zimno. Frodo wsuchiwa si w plusk i chlupot rzeki, burzcej si wrd
korzeni i pni zwalonych przy brzegu. Wreszcie gowa zwisa mu na piersi i hobbit
zapad w niespokojny sen.

293

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 9

Wielka Rzeka

budzi go Sam. Kiedy si ockn, stwierdzi, e jest troskliwie owinity w pled i


ley pod wysokim drzewem o szarej korze, w zacisznym kcie lasu na
zachodnim brzegu Wielkiej Rzeki - Anduiny. Przespa noc, mtny brzask
szarza ju midzy nagimi gaziami. Gimli krzta si opodal koo maego ogniska.
Ruszyli dalej, nim dzie zajania w peni. Co prawda wikszoci druyny
wcale nie byo pilno dosta si na poudnie; w duchu cieszyli si, e ostateczn
decyzj bd musieli podj dopiero za kilka dni, kiedy znajd si nad
wodogrzmotami Rauros, przy wyspie Tindrock. Zdawali si na rzek, nie
przynaglajc odzi, nie spieszyo im si do niebezpieczestw, ktre w dalszej drodze
czekay ich nieuchronnie na kadym szlaku. Aragorn nie sprzeciwia si yczeniom
przyjaci i pozwala dryfowa z prdem, chcia bowiem oszczdzi ich si na przysze
trudy. Nalega jednak, eby co dzie rusza o wicie i nie zatrzymywa si a
pnym wieczorem; czu, e nie ma czasu do stracenia, i obawia si, e Czarny
Wadca nie prnowa, podczas gdy druyna odpoczywaa w Lorien.
Mimo to ani pierwszego, ani drugiego dnia Nieprzyjaciel nie da znaku ycia.
Szare, monotonne godziny mijay bez zdarze. Pod koniec trzeciego dnia eglugi
krajobraz zacz si zmienia: drzewa zrzedy, potem znikny zupenie. Po lewej
stronie, na wschodnim brzegu zobaczyli dugi acuch bezksztatnych wzgrz,
cigncych si a po widnokrg; byy brunatne, zwide, jakby osmalone przez
ogie, ktry nie zostawi ani dba ywej zieleni; to bezludzie zdawao si tym
bardziej nieprzyjazne, e jego pustki nie urozmaica nawet zwalony pie lub
sterczcy kamie. Dotarli do Brunatnych Pl, rozlegej, ponurej krainy miedzy
poudniowym kracem Mrocznej Puszczy a wzgrzami Emyn Muil. Nawet Aragorn
nie wiedzia, jakie plagi, wojna czy zoliwo Nieprzyjaciela, tak wyniszczyy te
okolice.
Po prawej rce, od zachodu, brzeg, rwnie bezdrzewny, by wszake paski i
w wielu miejscach zieleniy si na nim ki. Z tej strony rzek zarasta las trzcin, tak
wysokich, e zasaniay podrnym widok, a dki z chrzstem ocieray si o t
rozchwian cian. Ciemne, zwide kity giy si i koysay w chodnym powiewie
szeleszczc cicho i smutno. Gdzieniegdzie jednak mur trzcin rozchyla si na chwil i
Frodo mg wwczas rzuci okiem na faliste ki, na spitrzone nad nimi wzgrza w
unie zachodu i na czarn kresk, znaczc u widnokrgu poudniowe rami Gr
Mglistych.
Nie spotkali tu ladw ywych stworze prcz ptactwa. Ptakw musiaa by
chmara, trzciny rozbrzmieway wierkaniem i wistem, ale rzadko udawao si
wdrowcom ktrego zobaczy. Raz i drugi usyszeli trzepot i szum wielkich skrzyde,
a podnoszc gowy dojrzeli leccy w grze klucz abdzi.
- abdzie! - zawoa Sam. - A jakie due!
- Tak - rzek Aragorn. - Czarne abdzie.
- Ogromny, pusty i smutny wydaje si ten kraj - powiedzia Frodo - dotychczas
mylaem, e wdrujc na poudnie spotyka si okolice coraz cieplejsze i coraz
weselsze, a wreszcie zim zostawia si na zawsze za sob.
- Nie zawdrowalimy jeszcze daleko na poudnie - odpar Aragorn. - Zima trwa, a do
morza std szmat drogi. Tu bywa bardzo chodno a do wiosny, ktra wybucha
nagle; moliwe nawet, e nas znowu nieg zaskoczy. Tam, daleko, nad zatok
Belfalas, gdzie Anduina uchodzi do morza, jest ciepo i wesoo, a przynajmniej byoby
tak, gdyby nie blisko Nieprzyjaciela; ale my znajdujemy si nie dalej ni o jakie

294

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

szedziesit staj poniej Poudniowej wiartki Shireu, od morza za dziel nas


steki mil. Tam, gdzie patrzysz teraz, na poudnio-zachodzie, ley rwnina
Riddermarchii, Rohan, kraj mistrzw koni. Niebawem dopyniemy ju do ujcia
Mtnej Wody, rzeki, ktra ma rdo w Fangornie i wpada do Anduiny. Stanowi ona
pnocn granic Rohanu; ongi wszystkie ziemie miedzy Mtn Wod a Biaymi
Grami naleay do Rohirrimw. To pikny i przyjemny kraj, synny z najlepszych w
wiecie pastwisk. W naszych gronych czasach nikt jednak nie mie ju mieszka
nad rzek ani zapuszcza si na jej wybrzea. Wprawdzie Anduina jest szeroka, lecz
strzay orkw dolatuj na drugi brzeg; ostatnio, jak mi mwiono, rozzuchwalili si do
tego stopnia, e ryzykuj przepraw przez rzek i napadaj stada byda i koni na
terenie Rohanu.
Sam z niepokojem wodzi wzrokiem od brzegu do brzegu. Przedtem drzewa
wydaway mu si wrogie: kto wie, czyje oczy patrzyy z ich gszczu, jakie czaiy si
tam niebezpieczestwa. Teraz aowa, e drzew ju nie ma. Rozumia, e druyna
pync na odkrytych deczkach przez nagi, pusty kraj, po rzece, ktra stanowi
granic wojny, zbyt jest zewszd widoczna.
Przez par nastpnych dni, w miar jak posuwali si z biegiem rzeki wci na
poudnie, wszyscy coraz wyraniej wyczuwali to niebezpieczestwo. Teraz ju od
witu do nocy wiosowali, spieszc naprzd. Brzegi umykay wstecz. Wkrtce rzeka
rozlaa si szerzej i pyciej, na wschodnim brzegu pojawiy si pola kamieni, pod
powierzchni wody leay zway wiru, trzeba byo sterowa ostronie, omijajc
mielizny. Brunatne Pola spitrzyy si wyej, a nad pustkowiem cign zimny wiatr
od wschodu. Po przeciwlegej stronie ki zmieniy si w wydmy porose zwid
traw, przecite pasmami trzsawisk. Frodo dra i wspomina muraw, rda, jasne
soce i perlisty deszcz z Lothlorien. W adnej odzi nie sycha byo rozmw ani
miechw. Wszyscy milczeli, zaprztnici wasnymi mylami.
Serce Legolasa bdzio pod gwiazdami, w letni noc, na polanie wrd
brzozowych lasw pnocy; Gimli w wyobrani przebiera grudki zota, zastanawiajc
si, jak da godn opraw podarunkowi pani elfw. Marry i Pippin w rodkowej odzi
czuli si nieswojo, poniewa Boromir mrucza co do siebie, to gryz paznokcie, jakby
gnbiy go jakie niepokoje i wtpliwoci, to chwyta za wiosa i dogania d
Aragorna. Przy tym Pippin, ktry siedzia u dzioba, twarz zwrcony do towarzyszy,
zauway dziwny bysk w oku Boromira, gdy ten wpatrywa si we Froda. Sam dawno
ju doszed do wniosku, e odzie, cho moe nie tak straszne, jak go od dziecistwa
przekonywano, s jednak jeszcze mniej wygodne, ni sobie wyobraa. Siedzia
skurczony, nieszczliwy, nie mia nic do roboty i tylko patrzy na przesuwajcy si
krajobraz i na szar wod przepywajc po obu stronach odzi. Inni niekiedy
przynajmniej wiosowali, Samowi nigdy nie powierzano wiose.
Czwartego dnia o wczesnym zmierzchu Sam spoglda wstecz ponad gowami
Froda i Aragorna a za pynce ich ladem odzie; morzy go sen i hobbit tskni do
popasu, by znw poczu ziemi pod stopami. nagle co niezwykego przykuo jego
bdzcy wzrok; w pierwszej chwili przyglda si z roztargnieniem, potem
wyprostowa si i przetar oczy kuakiem; lecz kiedy spojrza znw w to samo miejsce
- nic tam ju nie zobaczy.

ej nocy rozbili obz na malekiej wysepce tu pod zachodnim brzegiem. Sam,


owinity kocem, lea obok Froda.
- Przed godzin czy dwiema, nim si zatrzymalimy - rzek - miaem zabawny
sen. A moe to nie by sen? W kadym razie co zabawnego.

295

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Co takiego? - spyta Frodo, bo znajc Sama wiedzia, e si nie uspokoi, pki


swojej historii nie opowie. - Od opuszczenia Lorien nie zdarzyo mi si jeszcze
zobaczy ani pomyle nic, co by warte byo umiechu.
- Nie, to nie byo zabawne w tym znaczeniu, prosz pana. Raczej niesamowite. Jeli
nie przynio mi si, to na pewno wry co zego. Lepiej niech pan posucha. To
byo tak: widziaem kod, ktra miaa oczy.
- e widzia kod, wierz - odpar Frodo. - Kd w rzece nie brakuje. Ale przy
oczach nie upieraj si, Samie.
- Musz - powiedzia Sam. - Takie oczy, em si a poderwa w odzi. Spostrzegem
w pmroku za ruf odzi Gimlego co, co wziem za kod, ale nie zwrciem na to
specjalnej uwagi. Potem jednak wydao mi si, e koda powoli nas dogania. A to ju
mnie zdziwio, bo jeeli j prd tylko nis, a my wiosowalimy, nie miaa prawa, e
si tak wyra, pyn szybciej od nas. I w tym momencie ujrzaem oczy: dwa blade
punkciki wieciy u koca kody, gdzie stercza jakby duy sk. Co gorsza, koda
wcale nie bya kod, wiosowaa boniastymi apami podobnymi do abdzich, tylko
e wikszymi, i to si wynurzaa nad wod, to zagbiaa. Wtedy wanie poderwaem
si z miejsca i przetarem oczy; pomylaem, e jeli to co zobacz znowu po
wypdzeniu piochw z oczu, krzykn na alarm, bo ta koda-niekoda posuwaa si
szybko naprzd i ju dopdzaa ostatni d. Ale - czy te dwa lepia zauwayy moje
poruszenie i poczuy mj wzrok, czy te po prostu ja oprzytomniaem - do, e kiedy
znw spojrzaem, nie byo ju nic. Wydao mi si jednak, e ktem oka, jak to mwi,
przyapaem ciemny jaki ksztat, ktry mign prdko w cieniu pod brzegiem.
lepiw ju wtedy nie dostrzegem.
Pomylaem: Znowu ci si przynio, Samie Gamgee! - i nic nikomu na razie nie
powiedziaem. Tylko e mi to spokoju nie daje i teraz wcale nie jestem pewien, czy to
by sen. Co pan o tym sdzi, panie Frodo?
- Sdzibym, e to bya koda i zmierzch, a ty bye zaspany - odpar Frodo - gdyby ta
para oczu pojawia si po raz pierwszy i tylko tobie. Ale tak nie jest! Ja j take
widziaem na drodze za nami, kiedy wdrowalimy jeszcze pnocnymi krajami ku
Lorien. Widziaem te jakie dziwne stworzenie skradajce si po pniu, kiedy
nocowalimy na drzewie. Haldir je rwnie widzia. A czy pamitasz, co mwiy elfy,
gdy wrciy z pocigu za band orkw?
- Aha! - rzek sam - pamitam i to, i co wicej jeszcze. Wolabym si myli, ale kiedy
sobie przypomn to i owo, a w dodatku opowiadanie pana Bilbo, zdaje mi si, e
zgaduj, jak ten stwr ma na imi. paskudne imi: Gollum, co?
- Tak, tego si wanie obawiam od pewnego czasu - odpar Frodo. - Dokadnie od
noclegu na drzewie. Przypuszczam, e siedzia przyczajony w Morii i szed stamtd
trop w trop za nami. Miaem jednak nadziej, e zgubi lad dziki naszemu pobytowi
w Lorien. Nieszczsny pewnie kry si w lasach nad Srebrn y i wypatrzy nas,
kiedy ruszalimy z przystani.
- To si wydaje moliwe - rzek Sam. - Trzeba czuwa, ebymy ktrej nocy nie
zbudzili si z jego wstrtnymi paluchami na gardle, jeeli w ogle si zbudzimy w
por! Wanie o to mi chodzi. Dzi lepiej jeszcze nie alarmujmy Obieywiata ani
reszty kompanii; ja bd wartowa tej nocy. Wypi si jutro, skoro w odzi su tylko
za balast, e tak powiem.
- Owszem, powiedz tak - odpar Frodo - ale dodaj, e ten balast ma bystry wzrok.
pozwol ci peni wart pod warunkiem, e w poowie nocy zbudzisz mnie z kolei,
oczywicie jeli nic si nie zdarzy wczeniej.

296

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

rd guchej nocy Frodo zbudzi si z gbokiego snu, potrzsany przez


Sama.
- Okropnie mi przykro pana budzi - szepn Sam - ale tak pan kaza. Nic
si nie zdarzyo do tej pory, a w kadym razie nic wanego. Zdawao mi si, e
sysz cichy plusk i taki szmer, jakby kto niedaleko nas pochlipywa. Ale nad rzek
w nocy rne dziwne gosy sycha.
Sam pooy si, a Frodo usiad, owin si kocem i zacz walczy ze snem. Wloky
si minuty i godziny, a nic si nie dziao. Frodo ju mia ulec pokusie i przyoy
gow do ziemi, kiedy nagle jaki ciemny, ledwie dostrzegalny ksztat przemkn tu
obok przycumowanych odzi. Duga, biaawa rka zamajaczya w ciemnociach i
chwycia za burt. Para bladych, byszczcych niby latarki oczu zalnia zimnym
wiatem, zagldajc do wntrza odzi, a potem zwrcia si ku wysepce i spojrzaa
prosto na Froda. Dzielio go od tych lepiw ledwie par krokw i sysza cichy gwizd,
kiedy dziwny stwr wciga dech. Zerwa si na rwne nogi, dobywajc deka z
pochwy. Latarki oczu natychmiast zgasy. Do uszu Froda dobieg lekki syk, potem
plusk, a wreszcie cie, podobny do kody, da susa w wod niknc w ciemnociach.
Aragorn poruszy si przez sen, obrci na bok i usiad.
- Co to byo? - spyta zrywajc si i stajc koo Froda. - Wyczuem przez sen, e tu
si co dzieje. Dlaczego chwycie za miecz?
- To by Gollum! - odpar Frodo. - Tak mi si przynajmniej zdaje.
- Ha! - zawoa Aragorn. - A wic zauwaye tego maego zbja? Drepta za nami
przez ca Mori i potem a do Nimrodel. Odkd pyniemy rzek, ciga nas na
kodzie, wiosujc rkami i nogami. Raz i drugi prbowaem go zapa noc, ale
chytrzejszy jest od lisa, a liski jak ryba. Miaem nadziej, e go rzeka pokona, ale to
dowiadczony wodniak. Jutro trzeba bdzie przyspieszy eglug. Teraz id spa,
Frodo, a ja bd czuwa przez reszt nocy. Szkoda, e nie schwytaem nikczemnika.
Mgby nam by uyteczny. Skoro to si nie udao, trzeba mu umkn.
Niebezpieczny towarzysz podry! Nie mwic ju o tym, e zdolny jest
wasnorcznie ktrego z nas noc zamordowa, moe naprowadzi innych
nieprzyjaci na nasz trop.

oc jednak mina, a nawet cie Golluma nie zjawi si powtrnie. Odtd


druyna pilnie wypatrywaa, lecz do koca podry nikt go nie zobaczy. Jeeli
nadal tropi wdrowcw, robi to bardzo ostronie i przebiegle. Na prob
Aragorna wiosowali teraz ile si, tak e brzegi niemal migay w oczach. Krajobrazu
niewiele ogldali, bo pynli przewanie nocami i o zmroku, odpoczywajc w dzie i
starajc si kry o tyle, o ile teren pozwala. Tak mija czas bez przygd a do
sidmego dnia.
Pogoda bya jeszcze mglista i chmurna, wiatr d ze wschodu, lecz pod
wieczr niebo na zachodzie rozjanio si, a spomidzy szarych zwaw chmur
wyjrzay janiejsze, te i bladozielone plamy. Mona byo dostrzec biay rbek
modego ksiyca lnicy nad odlegymi jeziorami. Sam przygldajc mu si
zmarszczy brwi. Nazajutrz po obu stronach rzeki krajobraz zacz si szybko
zmienia. Brzegi byy wysokie i kamieniste. Wkrtce ju pynli przez kraj grzysty i
skalisty, a na wybrzeach strome zbocza giny pod gstw tarniny, splatanych jeyn
i powojw. Dalej wznosiy si niskie, skruszae urwiska i sterczay kominy z szarego,
zwietrzaego kamienia, oplecione bluszczem, a zza nich wychylay si grzbiety gr,
na ktrych rosy jody, pokrzywione od wichrw. Zbliali si widocznie do szarej
krainy wzgrz Emyn Muil, do poudniowego skraju Dzikich Krajw.

297

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Na urwiskach i skalnych kominach gniedzio si mnstwo ptakw; przez


dzie cay kryy chmarami wysoko w grze, czarne na tle bladego nieba. Kiedy
druyna rozoya si tego dnia obozem, Aragorn z niepokojem przyglda si tym
lotom, podejrzewajc, e zoliwy Gollum co knuje i e wie o podrnych ju si
szerzy na pustkowiu. Pniej, o zachodzie soca, gdy wdrowcy ju si krztali
przygotowujc do dalszej drogi, Aragorn dostrzeg w mierzchncym wietle czarny
punkt: jaki ogromny ptak najpierw koowa bardzo wysoko nad obozem, a potem z
wolna odlecia w stron poudnia.
- Co to jest, Legolasie? - spyta pokazujc niebo. - Zdaje si, e orze.
- Tak - odpar Legolas - orze. Ciekawe, co to moe znaczy? Gry przecie s
daleko.
- Nie wyruszymy, pki nie ciemni si zupenie - postanowi Aragorn.

adszed smy dzie eglugi. By spokojny i bezwietrzny, bo ostry podmuch od


wschodu ucich. Wski sierp ksiyca wczenie przygas w bladym zachodzie
soca, lecz wyej niebo byo czyste, a chocia na poudniu kbiy si grube
zway obokw, wci jeszcze rozjarzone nikym wiatem, na zachodzie ju
byszczay jasne gwiazdy.
- W drog! - rzek Aragorn. - Zaryzykujemy jeszcze raz nocn eglug. Zbliamy si
do tej czci rzeki, ktrej nie znam dobrze, bo nigdy w tych okolicach nie
podrowaem drog wodn, nie spywaem dotychczas std do progw Sarn Gebir.
Jeeli mnie wszake nie myl rachuby, dzieli nas od nich wiele mil. Lecz wczeniej
jeszcze natkniemy si na trudne miejsca, gro nam skay i kamienne wysepki
sterczce pord nurtu. Trzeba uwaa bardzo i nie mona si zbytnio rozpdza.
Samowi, pyncemu w pierwszej odzi, zlecono stra. Lec w dziobie wpatrywa si
w mrok. Noc zapada ciemna, lecz w grze gwiazdy byszczay niezwykle jasno i
powierzchnia rzeki lnia. Zbliaa si pnoc; od duszego czasu pozwalali si nie
prdowi, rzadko uywajc wiose, gdy nagle Sam krzykn. Ledwie o par krokw
przed nim zamajaczyy nad wod czarne sylwety, a do uszu wdrowcw dobieg
szum wzburzonej wody. Porywisty prd cign odzie w lewo, pod wschodni brzeg,
gdzie droga bya wolna. Zniesieni w bok, wdrowcy ujrzeli tu przy burtach bia
pian fal, rozbijajcych si o skay, wyszczerzone porodku nurtu niby rzd ostrych
zbw. Caa flotylla zbia si w ciasn gromad.
- Hej, Aragornie! - krzykn Boromir, gdy d jego uderzya o ruf odzi przewodnika.
- To szalestwo! Nie mona ryzykowa nocnej eglugi przez wodospady! Zreszt
noc czy dniem adna d jeszcze nie przedostaa si caa przez progi Sarn Gebir.
- Zawraca! Zawraca! - krzykn Aragorn. - Starajcie si zawrci! - Zanurzy wiosa,
usiujc wstrzyma d i skrci w miejscu. - le obliczyem odlego - powiedzia
do Froda. - Nie spodziewaem si, e dopyniemy dzi tak daleko. Anduina rwie
szybciej, ni mylaem. Sarn Gebir jest tu przed nami.

wielkim trudem opanowali odzie i z wolna zawrcili. Pocztkowo nie mogli


jednak przemc prdu, ktry znosi ich coraz bliej pod wschodni brzeg. A
brzeg ten pitrzy si ciemny i zowrogi w ciemnociach.
- Wszyscy do wiose! - krzycza Boromir. - Do wiose! Inaczej rozbijemy si na
mielinie.
Krzyk jeszcze nie przebrzmia, gdy Frodo poczu, e kil odzi ociera si ju ze
zgrzytem o kamienie. W tej samej chwili jkny ciciwy i rj strza wisn koo uszu
eglarzy, a kilka pao midzy nich. Jedna trafia Froda midzy opatki. Run twarz
naprzd i wrzasn, a wioso wysuno mu si z rk. Ale strzaa odbia si od

298

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

pancerza, ukrytego pod paszczem. Druga przeszya kaptur Aragorna, trzecia za


utkwia w burcie odzi tu obok rki Meriadoka. Sam mia wraenie, e dostrzega
czarne sylwetki krccych si po dugim, kamienistym wybrzeu postaci. Zdaway si
bardzo bliskie.
- Irch! - rzek Legolas wracajc do mowy swego plemienia.
- Orkowie! - krzykn Gimli.
- Zao si, e to robota Golluma - powiedzia Sam do Froda. - Dobrze sobie wybrali
miejsce! Rzeka pcha nas prosto w ich rce.
Wszyscy pochylili si i wiosowali ile si w ramionach. Nawet Sam pomaga, jak umia.
Kady wyczekiwa, e lada sekunda poczuje ukszenie czarnopirej strzay. Cay ich
rj gwizda wdrowcom nad gowami albo wpada w wod tu obok odzi. lecz nikt
wicej nie zosta trafiony. Byo wprawdzie ciemno, lecz nie za ciemno dla orkw
przywykych do nocnych wypraw, a w powiacie gwiezdnej eglarze musieli stanowi
doskonale widoczny cel dla zdradzieckich napastnikw; jedyna nadzieja, e szare
paszcze z Lorien i szare drzewo zbudowanych przez elfy odzi zmyl nawet
przebiege oczy ucznikw Mordoru.
Wytrwale cignli wiosami. W pomroce trudno byo o pewno, czy posuwaj
si rzeczywicie, lecz z wolna wiry wodne uspokajay si wok odzi, a cienie na
wschodnim brzegu topniay wrd nocy. Wreszcie, o ile mogli si zorientowa, dotarli
z powrotem na rodek rzeki i oddalili si spory kawaek drogi od sterczcych z nurtu
skalnych progw. Obracajc odzie w poprzek, pchnli je z wszystkich si pod
zachodni brzeg. W cieniu krzakw schylonych nad wod zatrzymali si wreszcie i
zaczerpnli tchu.
Legolas odoy wiosa i chwyci uk, ktry dosta w Lorien. Skoczy na brzeg i
kilku susami wspi si na skarp. Nacign uk, zaoy strza i poprzez szeroko
rzeki wbi wzrok w ciemnoci. Zza wody buchny przeraliwe wrzaski, lecz dostrzec
nic nie byo mona. Frodo spojrza w gr na smukego elfa stojcego na zboczu i
wpatrzonego w mrok, jakby wybiera cel dla strzay. Jego ciemn gow otaczaa
korona jaskrawobiaych gwiazd, migoccych w czarnej topieli nieba. Lecz nagle od
poudnia ukazay si pdzce ogromne chmury i przednie ich strae natary na
gwiadziste pole. Trwoga ogarna druyn.
- Elbereth Githoniel! - westchn Legolas, spojrzawszy w gr.
W tym samym momencie z ciemnoci od poudnia wyoni si jaki czarny ksztat, jak
chmura, lecz o wiele od chmury szybszy, i pdem zblia si nad zbite u brzegu
odzie druyny, przesaniajc wiato. Po chwili mogli ju rozrni olbrzymie
skrzyda, czarniejsze od czerni nocy. Za wod dziki wrzask powita sprzymierzeca.
Nagy lodowaty dreszcz przeszy Froda i serce w nim stao od morderczego zimna,
jak gdyby odezwaa si znw stara rana w lewym barku. Hobbit skuli si w odzi
szukajc kryjwki. Niespodzianie zadwicza ogromny uk z Lorien. Z napitej przez
elfa ciciwy wisna strzaa. Frodo podnis wzrok. Skrzydlaty stwr chwia si
niemal nad jego gow. Nagle z ostrym, ochrypym wrzaskiem run w d i znikn w
mroku na wschodnim brzegu. Niebo znw byo czyste. W dali rozleg si w
ciemnociach zgiek mnstwa gosw, przeklestw i lamentw, a potem zapada
cisza. Tej nocy nie usyszeli ju wicej ani krzyku, ani wistu strzay od wschodu.

o jakim czasie Aragorn powid odzie dalej w gr rzeki. Po omacku pynli


spory kawaek drogi wzdu brzegu, a trafili wreszcie do niewielkiej, pytkiej
zatoki. Kilka skarlaych drzew roso tuz nad wod, za nimi za wznosia si
stroma, skalista skarpa. Tu druyna postanowia zatrzyma si i przeczeka do
witu; nie sposb byo po nocy prbowa dalszej eglugi. Nie rozbijali obozu ani nie

299

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

rozniecali ogniska, skulili si na dnie odzi, zwizanych razem i przycumowanych u


brzegu.
- Chwaa ukowi Galadrieli, chwaa rce i oku elfa! - rzek Gimli ujc kawaek
lembasa. - Pikny to by strza w ciemnoci, przyjacielu.
- Kt jednak powie nam, w co moja strzaa ugodzia? - spyta Legolas.
- Ja ci tego nie powiem - odpar Gimli - lecz ciesz si, e nie pozwolie temu
cieniowi zbliy si do nas. Bardzo mi si nie podoba. Zanadto przypomina cie z
Morii... cie Balroga - dokoczy szeptem.
- To nie by Balrog - odezwa si Frodo, wci jeszcze dygocc od dreszczw, ktre
go podczas starcia napady. - To byo co zimniejszego. Myl, e mg to by... urwa i zamilk.
- Co mylisz? - skwapliwie zapyta Boromir wychylajc si ze swojej odzi, jakby
chcia koniecznie zobaczy wyraz twarzy Froda.
- Myl... Nie, nie powiem - odpar Frodo. - Cokolwiek to byo, upadek tego stwora
wzbudzi panik wrd naszych wrogw.
- Tak si zdaje - rzek Aragorn. - Nie wiemy wszake, gdzie s, ilu ich jest, co teraz
knuj. Dzisiejszej nocy nie wolno nam spa. Na razie kryj nas ciemnoci. Ale kto
wie, co dzie przyniesie? Trzymajcie bro w pogotowiu!
Sam siedzia bbnic po rkojeci miecza palcami, jakby co oblicza, i spogldajc
w niebo.
- Dziwna rzecz! - szepn. - Ksiyc wieci ten sam nad Shireem i nad Dzikimi
Krajami, tak by przynajmniej wypadao. Ale czy on drog pomyli, czy mnie si
rachunek splta, co tu si nie zgadza. Pamita pan, panie Frodo, e kiedy
nocowalimy na drzewie, ksiyc mala. By wtedy tydzie po peni, wedle moich
oblicze. Wczoraj wieczorem skoczy si tydzie naszej podry wod, a dzi prosz! - wstaje nw, roek cienki niby obrzynek paznokcia, jak gdybymy ani dnia
nie spdzili u elfw. A przecie trzy noclegi w Lorien na pewno pamitam, marzy mi
si nawet, e byo ich wicej, chocia przysigbym, e nie siedzielimy tam caego
miesica. Mona by pomyle, ze w tym kraju czas si nie liczy.
- Moe tak wanie jest naprawd - powiedzia Frodo. - Moe w tym kraju znalelimy
si w czasie, ktry gdzie indziej na wiecie dawno przemin. Zdaje mi si, e
dopiero kiedy Srebrna ya zniosa nas do Anduiny, wrcilimy w nurt czasu,
pyncego przez miertelne kraje do Wielkiego Morza. Nie pamitam, ebym widzia
ksiyc, w nowiu czy w peni, nad Karas Galadhon, tylko gwiazdy noc, a soce za
dnia.
Legolas poruszy si w odzi.
- Nie, czas nigdy nie zwalnia biegu - rzek - ale zmiany i wzrost nie s dla kadej
rzeczy i w kadym miejscu jednakie. Dla elfw te ziemia si krci, krci si zarazem
bardzo szybko i bardzo wolno. szybko, bo same elfy mao si zmieniaj, a wszystko
inne przemija dokoa, i to elfy zasmuca. Bardzo wolno, bo nie licz pyncych lat, nie
licz ich w kadym razie w swoim yciu. Nastpujce po sobie pory roku nie znacz
dla nich wicej ni wiecznie powtarzajca si fala w dugim, dugim strumieniu. Ale
wszystko pod socem musi kiedy przemin i skoczy si wreszcie.
- W Lorien jednak przemijanie odbywa si bardzo powoli - rzek Frodo. - Nad tym
krajem panuje Galadriela. Kada godzina jest bogata, chocia wydaje si krtka w
Karas Galadhon, gdzie pani Galadriela wada piercieniem elfw.
- O tym nie powiniene mwi poza granicami Lorien nawet ze mn - przerwa mu
Aragorn - pamitaj, ani sowa wicej! Ale wiedz, Samie, e to prawda: w tej krainie
stracie rachunek czasu. Tam czas przepywa obok nas, podobnie jak pynie obok
elfw. Stary ksiyc skurczy si, mody urs i z kolei zmala nad wiatem, podczas

300

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

gdy my odpoczywalimy w Lorien. Wczoraj wieczorem ksiyc by powtrnie w


nowiu. Zima si koczy. Czas pynie ku wionie, ktra niewiele niesie nam nadziei.

oc przemina w spokoju. Z drugiego brzegu nie dochodziy adne szmery ani


gosy. Wdrowcy, skuleni w odziach, zauwayli zmian pogody. pod
wilgotnymi chmurami, ktre nadcigny z poudnia od dalekich mrz,
powietrze ocieplio si i nie porusza nim najlejszy nawet podmuch. Szum wody
pdzcej wrd ska zdawa si teraz goniejszy i bliszy, z gazi nadbrzenych
drzew kapay krople rosy.
Kiedy dzie zawita, wiat cay dokoa wyda im si mikki i smutny. Z wolna
brzask przechodzi w blade, rozproszone wiato, nie podkrelone przez cienie. Nad
rzeka zalegaa mga, biae opary otulay brzeg zachodni, wschodniego za wcale nie
byo teraz wida.
- Nie cierpi mgy - oznajmi Sam - ale dzisiaj wydaje mi si podana. Moe uda si
nam wymkn std tak, e te przeklte gobliny nic nie zauwa.
- Moe - powiedzia Aragorn - ale trudno bdzie trafi na ciek, jeli pniej mga
si nie podniesie. Musimy odnale drog, inaczej nie przepyniemy przez Sarn
Gebir i nie dotrzemy do Emyn Muil.
- Nie rozumiem, dlaczego mielibymy szuka przejcia przez progi i po co pyn
dalej rzek - odezwa si Boromir. - Jeli Emyn Muil ley przed nami, lepiej byoby
porzuci te marne upiny i pomaszerowa na poudnio-zachd a do Rzeki Entw, a
potem przeprawi si na drugi jej brzeg do mojej ojczyzny.
- Tak byoby rzeczywicie lepiej - odpar Aragorn - gdybymy zdali do Minas Tirith.
Ale to nie zostao dotychczas postanowione. Zreszt ten szlak mgby si okaza
bardziej niebezpieczny, ni si wydaje z pozoru. Dolina Rzeki Entw jest niska i
bagnista, a mga to miertelny wrg podrnych wdrujcych pieszo, w dodatku z
bagaami. Wolabym nie porzuca odzi, pki si da. Rzeka bd co bd stanowi
drog, na ktrej nie mona zabdzi.
- Ale Nieprzyjaciel panuje na jej wschodnim brzegu - argumentowa Boromir. - Jeli
nawet przedostaniesz si przez Wrota Argonath i bez szwanku dopyniesz do
Tindrock, co zrobisz dalej? czy zeskoczysz z wodogrzmotw, eby wyldowa na
trzsawiskach?
- Nie - odpar Aragorn. - Myl, e naleaoby przenie odzie star ciek
omijajc Rauros i poniej wodogrzmotw znowu spuci je na rzek. Czy nie wiesz,
czy te umylnie zapominasz, Boromirze, o Pnocnych Schodach i o stranicy na
szczycie Amon Hen, zbudowanej za czasw wielkich krlw? Ja w kadym razie
postanowiem wspi si tam i rozejrze z gry, nim rozstrzygn o dalszej podry.
Moe stamtd zobaczymy jaki znak, ktry nam wskae drog.
Boromir dugo opiera si tej decyzji. Kiedy jednak zrozumia, e Frodo pjdzie za
Aragornem, gdziekolwiek ten poprowadzi - ustpi.
- Ludzie z Minas Tirith nie maj zwyczaju opuszcza przyjaci w potrzebie - rzek - a
bdzie wam potrzebna moja sia, jeeli chcecie dosta si do Tindrock. Do tej
grzystej wyspy bd wam towarzyszy, dalej - nie. Pjd do swego kraju sam, jeeli
swoj pomoc nie zasuyem na tyle bodaj nagrody, by kto z was dotrzyma mi
kompanii.

zie tymczasem pojania, mga zrzeda troch. Uradzono, e Aragorn z


Legolasem pjdzie nie zwlekajc wzdu brzegu naprzd, inni za zostan
przy odziach. Aragorn mia nadziej odnale drog, ktr by mona
przenie dki i bagae na spokojniejsze wody poniej skalnych progw.

301

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Moe odzie elfw naprawd nigdy nie ton - powiedzia - ale nie znaczy to, bymy
mogli w nich przepyn Sarn Gebir ywi. Nikomu dotychczas nie udaa si ta sztuka.
Ludzie z Gondoru nie budowali drg w tej okolicy, bo nawet w najwietniejszej epoce
ich krlestwo nie sigao w dorzeczu Anduiny poza wzgrza Emyn Muil. Z pewnoci
jednak istnieje cieka holownicza gdzie na zachodnim brzegu, nie wiem tylko, czy
j odnajd. Niemoliwe, by lad zatar si ju cakowicie, bo jeszcze kilka lat temu,
nim orkowie z Mordoru rozmnoyli si tak gronie, uywano lekkich odzi do eglugi z
wybrzey Dzikich Krajw do Osgiliath.
- Za mojej pamici rzadko jaka d przybywaa do nas z pnocy, orkowie za
grasuj po wybrzeach od dawna - rzek Boromir. - Nawet jeeli znajdziesz ciek,
kady krok na niej zbliy ci do niebezpieczestwa.
- Niebezpieczestwo czyha na wszystkich drogach wiodcych ku poudniowi - odpar
Aragorn. - Czekajcie na nas jeden dzie. Gdybymy nie wrcili, bdzie to znaczyo,
e spotkaa nas rzeczywicie najgorsza przygoda. Wwczas musicie wybra nowego
przewodnika i za nim i jak si da najroztropniej.
Z cikim sercem Frodo patrza na Aragorna i Legolasa, kiedy wspinali si na
strom skarp i znikali we mgle. Lecz obawy hobbita okazay si ponne. Nie
upyno par godzin, ledwie zbliao si poudnie, kiedy z mgy wyoniy si sylwetki
wracajcych zwiadowcw.
- Wszystko w porzdku - oznajmi Aragorn zsuwajc si ze skarpy. - cieka istnieje i
prowadzi do wygodnej przystani, ktra jeszcze nadaje si do uytku. Marsz nie
bdzie zbyt daleki, progi skalne zaczynaj si o p mili std i maj niewiele ponad
mil dugoci. Tu pod nimi nurt znw jest czysty i gadki, chocia do bystry.
Najciszym dla nas zadaniem bdzie przeniesienie odzi i bagau na star ciek
holownicz. Znalelimy j, lecz do daleko w gbi ldu, a biegnie pod oson
skalistej ciany kawaek drogi od wybrzea. Gdzie jest przysta pnocna, nie wiemy.
Jeeli si do naszych czasw zachowaa, musielimy j min wczoraj w nocy.
Gdybymy nawet prbowali z trudem do niej dopyn pod prd, moemy jej we mgle
nie zauway. Obawiam si, e nie ma innej rady, jak wyj na ld tutaj i
przetaszczy jako odzie na ciek.
- Nie byoby to atwe, nawet gdyby druyna skadaa si z samych Duych Ludzi powiedzia Boromir.
- Sprbujemy dokona tego z tak druyn, jak mamy - odpar Aragorn.
- Sprbujemy - rzek Gimli. - Nogi Duych Ludzi nieraz ustaj na wyboistej drodze, po
ktrej krasnolud wdruje dalej, chocia dwiga brzemi dwakro cisze ni on sam.
Wiedz o tym, moci Boromirze!

adanie byo rzeczywicie bardzo trudne, lecz w kocu zostao wykonane.


Bagae wyadowano z odzi i zaniesiono na szczyt skarpy, gdzie je zoono na
paskim terenie. Potem wycignito na ld i wydwigano je rwnie na gr.
Okazay si znacznie lejsze, ni przewidywali. Nawet Legolas nie wiedzia, jakiego
drzewa z kraju elfw uyto do ich budowy, lecz byo zarazem mocne i niezwykle
lekkie. Merry i Pippin mogli we dwch udwign swoj d na rwnej drodze. Ale
nawet siy Duych Ludzi ledwie starczay, by j wywindowa pod gr i pokona
trudnoci terenu, ktry druyna musiaa przeby. Brzeg wznosi si bezadnym
rumowiskiem szarych wapiennych gazw, wrd ktrych ziay dziury, podstpnie
zamaskowane gstw zielska i zaroli; trzeba si byo przedziera przez spltane,
kolczaste krzaki i strome jary, a tu i wdzie zagradzay drog grzskie bajora,
zasilane wod ciekajc z wyyny, ktra pitrzya si tarasami w gb ldu.

302

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Boromir wraz z Aragornem przenieli kolejno odzie, reszta druyny mozolia


si przez ten czas z bagaami. Wreszcie wszystko i wszyscy znaleli si na ciece.
Dalej ju bez powaniejszych przeszkd - jeli nie liczy paru miejsc zaronitych
tarnin i wielu kamieni - posuwali si zwart gromad. Mga wci jeszcze czepiaa
si pasmami zwietrzae ciany skalnej, a z lewej strony zasaniaa rzek; wdrowcy
syszeli huk i szum wody rozbijajcej si o strome progi i wyszczerzone kamienne
zby Sarn Gebir, lecz nie widzieli nic. Dwakro przeszli drog tam i z powrotem, nim
cay dobytek dotaszczyli bezpiecznie do poudniowej przystani.
W tym miejscu cieka zbliajc si do rzeki zbiegaa agodnie w d a na
pytki skraj maej zatoki. Bya ona wyobiona, jak si zdawao, nie prac rk, lecz
przez sam wod spadajc z progu Sarn Gebir na pask ska, wysunit do
daleko w poprzek nurtu. dalej brzeg wznosi si stromo szarym urwiskiem i by
niedostpny dla pieszych wdrowcw.
Krtkie popoudnie miao si ju ku kocowi i mtny, chmurny zmierzch
ogarnia wiat. Druyna siada tu nad wod wsuchujc si w huk i szum
wodospadw ukrytych we mgle. Wszyscy byli zmczeni i picy, a w sercach ich
panowa mrok rwnie ponury jak ten dogasajcy dzie.
- Ano, jestemy w przystani i tu musimy spdzi noc - stwierdzi Boromir. - Potrzeba
nam snu, a nawet gdyby Aragorn odway si noc przeprawi przez Wrota
Argonath, zbyt jestemy zmczeni wszyscy... z wyjtkiem oczywicie naszego
siacza krasnoluda.
Gimli nie odpowiedzia, drzema skulony.
- Odpocznijmy wic tutaj, jak si da - rzek Aragorn. - Jurto trzeba bdzie ruszy za
dnia. Jeeli pogoda nie zmieni si znowu i nie wypata nam zoliwego figla, mamy
szans przemkn niepostrzeenie dla oczu szpiegujcych nas ze wschodniego
brzegu. tej nocy wszake bdziemy kolejno peni wart parami. Kademu
przypadnie godzina czuwania na trzy godziny snu.

cigu nocy nie zdarzyo si nic groniejszego ni krtki deszcz przed


witem. Gdy si rozwidnio, wyruszyli. Trzymali si moliwie najbliej
zachodniego brzegu, ktrego niskie pocztkowo urwiska pitrzyy si coraz
wyej i majaczyy poprzez mg jak mur wyrastajcy wprost z bystrego nurtu rzeki.
Nim min ranek, chmury osuny si niej i spada ulewa. Wdrowcy okryli pachtami
ze skr odzie, aby deszcz ich nie zala, i zdali si na prd; poprzez gst zason
ulewy nic prawie nie widzieli przed sob. Deszcz nie trwa jednak dugo. Niebo z
wolna si przecierao, potem nagle chmury si rozszczepiy, a ich poszarpane,
wkniste strzpy odpezy ku pnocy, w gr rzeki. Mgy i opary zniky. Przed
eglarzami ukaza si szeroki wwz o wysokich skalistych zboczach, z ktrych
gdzieniegdzie na pkach i wskich rozpadlinach wystrzelay pojedyncze drzewa.
Koryto rzeczne zacienio si, prd rwa coraz ostrzej. Mknli teraz naprzd i nie
mogli liczy, by udao si wstrzyma odzie lub zawrci, nawet gdyby zasza
konieczna potrzeba. Nad ich gowami rozpociera si jasnobkitny obszar nieba, z
wszystkich stron otaczaa ich ciemna, mroczna rzeka, a przed nimi zamykaa dostp
socu ciana wzgrz Emyn Muil, w ktrej nigdzie nie byo wida wyrwy.
Frodo wypatrujc drogi ujrza w oddali dwie olbrzymie skay zbliajce si z
kad minut; wyglday jak obronne wiee lub kamienne kolumny. Smuke,
pionowe, grone, sterczay po obu stronach nurtu. Midzy nimi otwierao si ciasne
przejcie, w ktre rzeka poniosa odzie.

303

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Oto Argonath, kolumny krlw! - krzykn Aragorn. - Wkrtce je miniemy. Rwnajcie


d za odzi, ale starajcie si zachowa jak najwiksze odstpy! Trzyma si
rodka nurtu!
d rwaa z prdem, Frodo mia wraenie, e dwa ogromne supy rosn i biegn na
jej spotkanie. Te wielkie, szare bryy, milczce, lecz grone, wyday mu si par
olbrzymw. Z bliska dopiero stwierdzi, e s rzeczywicie wykute na ksztat dwch
postaci ludzkich; dawna sztuka i potga wyrzebia w nich swj lad i dotychczas,
praone socem i chostane deszczem od niepamitnych lat, zachoway
podobiestwo, ktre im ongi narzucio duto rzebiarza. Na ogromnych cokoach,
fundamentem zanurzonych w gbinie, stali dwaj kamienni krlowie; po dzi dzie
zatarte oczy i pobrudone, chmurne czoa mieli zwrcone na pnoc. Kady z nich
wznosi lew rk, ostrzegajc wymownym gestem odwrconej na zewntrz doni, w
prawej za dziery topr; na gowach mieli skruszae hemy i korony. Sia i majestat
biy od tych milczcych stranikw dawno ju nie istniejcego krlestwa. Trwona
cze zawadna sercem Froda, pochyli si i zamkn oczy, nie miejc podnie
wzroku, kiedy d zbliya si do stp posgw. Nawet Boromir skoni gow, gdy
odzie, kruche i lekkie, mkny jak drobne licie w odwiecznym cieniu tych stranikw
Numenoru. tak wpynli w ciemn czelu wrt.
Po obu stronach wznosiy si ku niezmierzonej wysokoci pionowe, straszne
skay. Niebo zdawao si mtne i bardzo odlege. Grzmot czarnej wody rozlega si
echem, a wiatr gwizda nad gowami wdrowcw. Frodo, skulony na klczkach,
sysza, jak Sam mruczy i lamentuje: Co za miejsce! Okropno! Niech si tylko
wydostan ywy z tej odzi, a nigdy palca od nogi nie zamocz nawet w sadzawce,
nie mwic ju o rzece!
- Nie lkajcie si! - odezwa si za plecami gos brzmicy obco.
Frodo obejrza si i zobaczy Obieywiata, a zarazem nie Obieywiata, bo po
ogorzaym w wdrwkach Straniku nie zostao ladu: u rufy siedzia Aragorn, syn
Arathorna, dumnie wyprostowany, sterujcy odzi wprawnymi uderzeniami wiose.
Odrzuci kaptur, wiatr rozwia mu ciemne wosy, oczy janiay blaskiem: krl wraca z
wygnania do wasnej dziedziny. - Nie lkajcie si! - powtrzy. - Od lat marzyem, by
ujrze podobizny Isildura i Anariona, moich pradziadw. W ich cieniu nic nie grozi
Elessarowi, Kamieniowi Elfw, synowi Arathorna z rodu Valandila, syna Isildura,
dziedzica Elendila.
Blask w jego oczach przygas, gdy Aragorn jakby do siebie tylko szepn:
- Gdyby tu by z nami Gandalf! Serce mi si wyrywa do Minas Anor i do murw
mojej wasnej stolicy! Lecz dokd teraz pjd?
Ciemna czelu wrt bya duga, wypenia j zgiek wichru i spienionej wody,
grzmicej po kamieniach. Skrcaa nieco ku zachodowi, tote pocztkowo odzie
pyny w mroku; wkrtce jednak Frodo dostrzeg wysoki sup blasku rosncy z kad
chwil. Sup zblia si szybko i nagle odzie wypady na jasne, szeroko rozlane
wiato.
Soce, ktre przed wielu godzinami mino ju zenit, byszczao na wietrznym
niebie. Sptany nurt wyzwala si tu i rozlewa bladym, wyduonym owalem jeziora,
zwanego Nen Hithoel i zamknitego wrd szarych wzgrz o stokach pokrytych
lasem, lecz wierzchokach ysych i lnicych zimno w promieniach soca. U ich
odlegego poudniowego kraca wystrzelay trzy ostre szczyty. rodkowy, nieco
wysunity naprzd i odosobniony, tworzy wysp objt jasnymi, poyskliwymi
ramionami rzeki. Z wiatrem nis si daleki, lecz potny huk, jakby grzmot przewala
si w oddali.

304

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Spjrzcie! To jest Tol Brandir - rzek Aragorn wskazujc wysunity szczyt. - Z lewej
strony wznosi si Amon Lhaw, z prawej - Amon hen, Gra Nasuchu i Gra
Wypatrywania. Za czasw Wielkich Krlw byy na ich szczytach stranice i trzymano
tam strae. Podobno od tych dni noga czowieka ani zwierzcia nie postaa na Tol
Brandir. Nim zapadnie noc, znajdziemy si u stp tych gr. Sysz nieustajce
woanie wodogrzmotw Rauros.
Druyna wypocza nieco, zdajc si na nurt, ktry nis odzie rodkiem
jeziora ku poudniowi. Wdrowcy poywili si, a pniej chwycili za wiosa
przyspieszajc eglug. Cie okry zbocza zachodnich gr, soce przybrao posta
czerwonej kuli. Tu i wdzie bysna przymglona gwiazda. Trzy ostre szczyty
majaczyy na wprost przed eglarzami, coraz ciemniejsze w zapadajcym zmroku.
Rauros huczay potnie. Noc ju zasnua fale rzeki, gdy wreszcie odzie znalazy si
w cieniu gr.
Skoczy si dziesity dzie spywu. Pustkowie zostao za nimi. teraz ju
musieli rozstrzygn i wybra drog: wschodni albo zachodni. Zaczyna si ostatni
etap wyprawy.

305

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 10
Rozstanie

ragorn poprowadzi ich prawym ramieniem rzeki. Na zachodnim brzegu, w


cieniu Tol Brandir, zielona ka zbiegaa od podny Amon Hen a nad skraj
wody. Za ni wznosiy si pierwsze agodne i zadrzewione zbocza gry,
szeregi drzew cigny na zachd wzdu wygitego uku jeziora. Spod gry spywa
strumyk zraszajc k.
- Tu przenocujemy - rzek Aragorn. - Widzicie k Parth Galen, ktra za dawnych
czasw bywaa latem czarownym miejscem. Miejmy nadziej, e jeszcze na ni ze
siy nie dotary.
Wycignli odzie na zielony brzeg i przy nich rozoyli si obozem. Wystawili wart,
lecz nieprzyjaci nie byo wida ani sycha. Jeeli Gollumowi udao si przepyn
tu za nimi, ukrywa si dobrze. Mimo to w miar jak noc mijaa, Aragorna ogarnia
coraz wikszy niepokj, czsto przewraca si przez sen i budzi. Przed witem wsta
i podszed do Froda, ktry wanie peni stra.
- Dlaczego nie pisz? - spyta Frodo. - Nie twoja kolej teraz wartowa.
- Nie wiem - odpar Aragorn. - Jaki cie i groba zmciy mi sen. Dobd lepiej
miecza.
- Po co? - zdziwi si Frodo. - Czy zblia si Nieprzyjaciel?
- Zobaczymy, co nam twoje deko powie - rzek Aragorn.
Frodo wycign wic or elfw z pochwy. Ku swemu przeraeniu ujrza niky blask
bijcy od ostrza w ciemnoci.
- Orkowie! - szepn. - Niezbyt blisko, ale z pewnoci za blisko.
- Tego si wanie lkaem - powiedzia Aragorn. - Moe jednak nie przeszli na t
stron rzeki. deko wieci mtnie, kto wie, czy nie zwiastuje tylko szpiegw
Mordoru, grasujcych po zboczach Amon Lhaw. Nigdy jeszcze nie syszaem, eby
orkowie zapucili si na Amon Hen. Ale trudno zgadn, co si mogo zdarzy w tych
nieszczsnych czasach, skoro twierdza Minas Tirith ju nie zabezpiecza przeprawy
przez Andiun. Musimy jutro posuwa si bardzo ostronie.
Dzie wsta w ogniu i dymie. Na wschodzie u widnokrgu legy czarne zway
chmur, niby straszliwe pogorzelisko. Soce wschodzc owietlio je od dou
smolisto-czerwonym pomieniem, wkrtce jednak wznioso si wyej i wypyno na
czyste niebo. Szczyt Tol Brandir bysn zotem. Frodo zwrci oczy na wschd
przygldajc si wyspowej grze. Podna jej wyrastay prostopadle z bystrego
nurtu. Wyej ponad urwiskiem wznosiy si strome zbocza, po ktrych wspinay si
drzewa, jedne nad drugimi, na samej za grze znw pitrzya si naga, niedostpna
ciana szarej skay, uwieczona ogromn kamienn wieyc. Kryo nad ni
mnstwo ptakw, lecz adne inne stworzenia nie daway znaku ycia.
Zjedli niadanie, po czym Aragorn zwoa ca druyn.
- Wybia w kocu godzina - rzek - godzina wyboru, z ktrym zwlekamy od tak dawna.
Co si teraz stanie z nasz druyn, dotychczas wdrujc w tak braterskiej
zgodzie? czy skrcimy wraz z Boromirem na zachd i pjdziemy wojowa w obronie
Gondoru? Czy na wschd, do Kraju Grozy i Cienia? Czy wreszcie rozbijemy druyn
i podzielimy si, a kady skieruje si w jedn lub drug stron wedle swej woli?
Cokolwiek zrobimy, trzeba dziaa szybko. Nie moemy tu dugo popasa.
Nieprzyjaciel, jak wiemy, panuje na wschodnim brzegu, lecz obawiam si, czy
orkowie nie znajduj si ju take po tej stronie Anduiny.
Dugi czas trwao milczenie, nikt nie poruszy si ani nie odezwa.

306

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- A wic - przemwi w kocu znowu Aragorn - na ciebie, mj Frodo, spada ciar


decyzji. Ty zostae przez Rad mianowany powiernikiem Piercienia. Tylko tobie
przystoi wybr wasnej drogi. Nic ci w tej sprawie doradza nie mog. Nie jestem
Gandalfem, chocia staraem si zastpi go w podry. Nie wiem, jakie zamiary i
nadzieje wiza z t godzin i czy w ogle mia jakie z gry uoone plany.
Najprawdopodobniej nawet gdyby Czarodziej by midzy nami, decyzja naleaaby w
tej chwili do ciebie. taki ju los ci przypad.
Frodo zrazu nic nie odpowiedzia. potem zacz z wolna:
- Rozumiem, e trzeba si spieszy, lecz nie mog zdoby si na rozstrzygnicie.
Brzemi jest za cikie dla mnie. Zostaw mi jeszcze godzin do namysu. Chc
zastanowi si w samotnoci.
Aragorn popatrzy na niego agodnie i ze wspczuciem.
- Zgadzam si, Frodo, synu Droga - rzek. - Daruj ci godzin, i to godzin
samotnoci. Bdziemy na ciebie tu czekali, nie odchod jednak dalej, ni sigaj
nasze gosy.
Frodo chwil siedzia ze spuszczonymi oczyma. Sam, wpatrzony w niego z wielk
trosk, potrzsn gow i mrukn:
- Jasne jak soce, ale nie wolno ci, Samie Gamgee, wtrca teraz swoich trzech
groszy.
Frodo wsta i odszed. sam zauway, e gdy wszyscy inni powcigali ciekawo i
nie patrzyli za odchodzcym hobbitem, Boromir ledzi go pilnie wzrokiem, pki nie
znikn wrd drzew u podny Amon Hen.

dzc pocztkowo na chybi trafi po lesie, Frodo wreszcie zrozumia, e nogi


same go nios ku stokom gry. Znalaz si na ciece, ktra znaczya lad
dawnej, dzi zniszczonej drogi. W miejscach bardziej stromych wykuto ongi
kamienne schody, teraz spkane i zatarte, rozsadzone przez korzenie. Jaki czas
pi si wzwy, niezbyt uwaajc na drog, a stan na trawiastej pce. Wok niej
rosy grskie jesiony, porodku lea duy, paski gaz. Ma grsk czk, otwart
na wschd, zalewa blask porannego soca. Frodo zatrzyma si i spojrza na rzek,
pync daleko w dole, na Tol Brandir i na ptaki, koujce po szerokim przestworzu,
dzielcym go od niedostpnej wyspy. Gos wodogrzmotw Rauros rozlega si
potnie gbokim, pulsujcym hukiem. Frodo siad na kamieniu, podpar brod
piciami i patrza ku wschodowi, ale nic waciwie nie widzia. Przed oczyma jego
wyobrani przesuwao si wszystko, co zdarzyo si, odkd Bilbo opuci Shire;
wspomina i rozwaa kade sowo Gandalfa, ktre utkwio mu w pamici. Czas
pyn, a Frodo nie zbliy si ani o krok do decyzji.
Nagle ockn si z zadumy: mia nieprzyjemne uczucie, e kto stoi za jego
plecami i e ledz go czyje nieyczliwe oczy. Zerwa si z kamienia i odwrci; ku
swemu zdumieniu zobaczy tylko Boromira i na jego twarzy przyjazny umiech.
- Niepokoiem si o ciebie - powiedzia Boromir zbliajc si nieco. - Jeeli Aragorn
nie myli si i orkowie rzeczywicie s tu, aden z nas, a szczeglnie ty nie
powiniene si oddala od druyny. Zbyt wiele od ciebie zawiso. Poza tym mnie
take ciko na sercu. Czy pozwolisz mi zosta i pogada z tob, skoro ci
znalazem? Rozmowa doda ci otuchy. W gromadzie kada wymiana zda zmienia
si w rozwlek narad. We dwch prdzej moe dojdziemy do najmdrzejszych
decyzji.
- Bardzo jeste poczciwy - odpar Frodo - ale nie sdz, by jakakolwiek rozmowa
moga mi pomc. Wiem bowiem, co powinienem zrobi, a wstrzymuje mnie od tego
strach. Tak, Boromirze: strach!

307

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Boromir sta w milczeniu. Wodogrzmoty huczay nieustannie. Wiatr szeleci w


gaziach drzew. Frodo zadra.
Nagle Boromir przysun si i siad obok hobbita.
- Czy nie przyszo ci na myl - rzek - e moe drczysz si niepotrzebnie?
Chciabym ci dopomc. W trudnym wyborze potrzebujesz rady. Czy przyjmiesz j
ode mnie?
- Zdaje si, e z gry wiem, jakiej mi udzielisz rady, Boromirze - odpar Frodo. Uznabym j za gos mdroci, gdyby mnie serce nie ostrzego.
- Serce ci ostrzego? Przed czym? - ywo spyta Boromir.
- Przed zwok. Przed drog z pozoru atwiejsz. Przed odrzuceniem brzemienia,
ktre mi powierzono. Przed... tak, musz i to powiedzie... przed zaufaniem sile i
szczeroci ludzi.
- A jednak ich sia z dawna bronia ci w twoim dalekim kraiku, chocia nic o tym nie
wiedziae.
- Nie wtpi o mstwie twojego plemienia. Ale wiat si zmieni. Mury grodu Minas
Tirith s mocne, nie do wszake potne. Jeli zawiod, co wtedy?
- Polegniemy mierci walecznych w boju. Lecz pozostaa nam jeszcze nadzieja, e
mury nie zawiod.
- Nie ma nadziei, pki istnieje Piercie - rzek Frodo.
- Aha! Piercie! - powiedzia z byskiem w oku Boromir. - Piercie! Dziwne
zrzdzenie losu, e tak wielka trwoga i tyle wtpliwoci drczy nas z powodu tak
drobnego przedmiotu! Tak drobnego! I ledwie raz, przez jedno mgnienie widziaem
go w domu Elronda. czy nie mgby mi go znw cho na chwil pokaza?
Frodo podnis wzrok na Boromira. nagle mrz cisn mu serce. Dojrza w oczach
wojownika dziwny bysk, jakkolwiek twarz jego wci bya agodna i przyjazna.
- Lepiej, by pozosta w ukryciu - odpar.
- Jak chcesz. Nie nalegam - powiedzia Boromir. - Moe przynajmniej mwi o nim
pozwolisz? Bo zdaje mi si, e niesusznie mylisz wycznie o jego potdze w
rkach Nieprzyjaciela, zawsze o jego zym uytku, nigdy za o dobrym. wiat si
zmienia, sam to zauwaye. Minas Tirith padnie, jeeli Piercie bdzie istnia.
Pomyl jednak! Tak by si stao, gdyby Piercie by w rku Nieprzyjaciela. Czemu
by nie miao sta si inaczej, gdyby pozosta w naszym rku?
- Bye przecie na Radzie - odpar Frodo - nie moemy go uy, a wszystko, co si
za jego spraw dokona, obraca si zawsze na ze.
Boromir wsta i zacz niespokojnie przechadza si po czce.
- A wic chcesz i dalej! - krzykn. - Gandalf, Elrond... wszyscy ci... nauczyli ci tej
piewki! Moe maj swoje wasne racje po temu. Bo dla elfw, pelfw i
czarodziejw moe to byaby rzeczywicie klska. Nieraz jednak miaem ju
wtpliwoci, czy przez ich usta przemawia mdro, czy te tylko boja! Ale niech
kady troszczy si o wasne plemi! Ludzie czystego serca nie dadz si skazi.
Nas, w Minas Tirith, zahartowaa wielowiekowa prba. Nie potgi czarodziejw
pragniemy, lecz siy do wasnej obrony, do obrony susznej sprawy. Oto w najciszej
dla nas chwili los sprawi, e znalaz si Piercie Wadzy! Powiadam ci, to dar losu,
dar dla wrogw Mordoru. Byoby szalestwem nie uy go, nie uy przeciw
Nieprzyjacielowi jego wasnej broni. Tylko nieustraszeni i bezwzgldni osigaj
zwycistwo. Ile mgby zdziaa Aragorn! A jeli on odmawia - Boromir! Piercie
daby mu potg wadzy. Jak pierzchayby przede mn zastpy Mordoru! Jak
garnliby si ludzie pod moje sztandary!
Boromir biega po ce tam i sam, krzyczc coraz goniej. Zdawao si, e niemal
zapomnia o obecnoci Froda, rozprawiajc o murach i oru, o zbrojeniu wojsk; snu

308

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

plany wielkich sojuszw i chwalebnych zwycistw, rozbija w proch i w py Mordor,


widzia siebie w glorii najmoniejszego z krlw, dobrotliwego i mdrego wadcy.
nagle przystan i zamachn rkami.
- A oni ka nam go odrzuci! - krzykn. - Nie sprzeciwiabym si, gdyby chodzio
naprawd o zniszczenie. To by moe nie byo najgorsze, gdyby rozum pozwala
ywi bodaj iskr nadziei, e si uda. Ale to si uda nie moe. Cay plan, ktry nam
narzucono, polega na tym, e nizioek pjdzie na olep do Mordoru i uatwi tym
sposobem Nieprzyjacielowi zagarnicie Piercienia. Szalestwo! Z pewnoci sam to
rozumiesz, przyjacielu - zwrci si niespodzianie znw do Froda. - Powiedziae, e
si boisz. Jeli tak, najmniejszy nawet musi wybaczy ci ten lk. Ale czy nie jest to
raczej bunt twego zdrowego rozsdku?
- Nie, to strach - odpar Frodo. - Po prostu strach. Ciesz si jednak, e przemwie
do mnie tak otwarcie. Rozjanio mi si w gowie.
- A wic pjdziesz do Minas Tirith! - zawoa Boromir. Oczy mu byszczay, twarz mia
rozognion.
- le mnie zrozumiae - rzek Frodo.
- Ale zgodzisz si pj do Minas Tirith przynajmniej na krtki czas? - nalega
Boromir. - Nasz grd ley niedaleko, niewiele te dalej z niego do Mordoru ni std.
Od dawna wdrujemy przez Dzikie Kraje i przydadz ci si najnowsze wiadomoci o
poczynaniach Nieprzyjaciela, zanim podejmiesz jaki krok ze swej strony. Chod ze
mn, Frodo! - namawia. - Powiniene nabra si przed trudnym wyczynem, jeli ju
koniecznie chcesz go dokona. - Pooy rk na ramieniu hobbita gestem
przyjacielskim, lecz drenie tej rki zdradzio Frodowi, e Boromir z trudem tumi
podniecenie. Hobbit cofn si ywo i z przeraeniem spojrza na rosego czowieka,
ktry wzrostem przewysza go niemal dwukrotnie, a si zapewne jeszcze bardziej.
- Dlaczego patrzysz na mnie tak nieyczliwie? - rzek Boromir. - Nie jestem
zodziejem ani zbjc. Potrzeba mi twego Piercienia, teraz ju o tym wiesz, ale
rcz ci sowem, e nie pragn go sobie zatrzyma. Czy nie pozwolisz, ebym bodaj
wyprbowa swj plan? Uycz mi Piercienia!
- Nie! Nie! - krzykn Frodo. - Rada mnie go powierzya.
- Wasnemu szalestwu bdziecie zawdzicza swoj klsk! - wrzasn Boromir. Krew si we mnie burzy na t myl. To obd! Uparty obd! Z wasnej woli chcesz i
na mier i zaprzepaci nasz spraw! Jeeli kto ze miertelnych moe roci
prawa do Piercienia, to raczej ludzie z Numenoru, a nie wy, nizioki! Dorwalicie si
do niego tylko wskutek nieszczliwego przypadku. Mg przecie dosta si mnie.
Powinien by mj! Oddaj mi go!
Frodo nie odpowiedzia, lecz odskoczy tak, e ogromny gaz dzieli go od Boromira.
- Zastanw si, przyjacielu - podj agodniejszym tonem Boromir. - Czy nie masz
ochoty pozby si go? Uwolniby si od rozterki i strachu! Jeli chcesz, moesz ca
odpowiedzialno na mnie zwali. Powiesz, e byem od cienie silniejszy i wziem
go przemoc. Bo jestem od ciebie silniejszy, nizioku! - krzykn i znienacka
przeskoczywszy gaz natar na Froda. Pikna zwykle i mia twarz wojownika bya w
tej chwili okropnie zmieniona, oczy pony wciekoci.
Frodo wylizn si zwinne i znowu odgrodzi od Boromira kamieniem. Nie mia
innego ratunku: w momencie gdy Boromir powtrnie da susa przez gaz, hobbit
byskawicznie wycign z kieszeni acuszek i wsun Piercie na palec. Wojownik
na sekund osupia ze zdziwienia i krzykn, potem zacz gorczkowo biega po
ce szukajc zbiega wrd ska i drzew.
- Nikczemny kuglarzu! - wrzasn. - Niech ja ci dostan w swoje rce! Teraz
przejrzaem twoje zamysy! Chcesz zanie Piercie Sauronowi i wszystkich nas

309

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zaprzeda! czekae tylko na okazj, eby nas wywie w pole! Przeklte nizioki,
mier i zguba caemu waszemu plemieniu!
Nagle potkn si o kamie i pad jak dugi, twarz do ziemi. Przez chwil lea bez
ruchu i bez jku, jak gdyby dosiga go wasna kltwa, potem wybuchn paczem.
Wsta, przetar oczy pici, strzsn zy.
- Co ja powiedziaem! - krzykn. - Co ja zrobiem! Frodo! Frodo! - zawoa. - Wr!
Sza mnie ogarn, ale to ju mino. Wracaj!
Nie byo odpowiedzi. Frodo nawet nie sysza jego woania. Odbieg ju daleko, na
olep wdzierajc si ciek pod szczyt. Trzs si ze strachu i rozalenia, widzia
wci przed sob wykrzywion z wciekoci twarz Boromira, jego ponce gniewem
oczy. Wkrtce znalaz si samotny na szczycie Amon Hen i stan, chwytajc z
trudem oddech. Jak przez mg zobaczy duy, paski krg wybrukowany wielkimi
pytami i otoczony rozsypujcym si zbatym murem; porodku, wsparta na
rzebionych filarach, wznosia si stranica, do ktrej prowadziy dugie schody.
Frodo wspi si po nich i siad w staroytnym krzele; czu si jak zabkane dziecko
na tronie krlw gr.
Z pocztku niewiele widzia. Mia wraenie, e znalaz si w kraju mgie, gdzie
nie ma nic prcz cieni: mia bowiem wci na palcu Piercie. Po chwili mga si
rozwiaa i Frodo ujrza mnstwo rzeczy. Wszystko zdawao si mae, lecz ostro
zarysowane, odlege, a mimo to wyrane jak na doni. Nie sysza adnych gosw,
ale mia przed oczyma jasne, ywe obrazy. Cay wiat jakby skurczy si i oniemia.
Frodo siedzia na szczycie Amon Hen, Gry Wypatrywania, ktra bya okiem ludzi z
Numenoru. Spojrza na wschd: cigny si tam rozlege, nie naznaczone na
adnych mapach obszary, bezimienne rwniny, nie zbadane lasy. Spojrza na
pnoc: Wielka Rzeka wia si wstg po dolinie, a Gry Mgliste, mae i twarde,
sterczay niby poszczerbione zby. Spojrza na zachd: zobaczy szerokie ki
Rohanu, i dalej Orthank, iglica Isengardu jak czarny cie. Spojrza na poudnie: tu u
jego stp rzeka pitrzya si, wezbran fal przewalaa przez wysoki prg
wodogrzmotw Rauros i bryzgajc pian spadaa w przepa; jasna tcza graa
kolorami nad oparem wodospadu. Zobaczy take Ethir Anduin - ogromn delt rzeki;
miriady wodnego ptactwa wirujce niby biay kurz w socu, a pod nimi zielone i
srebrne morze, drobnymi falami uciekajce w nieskoczono.
W ktrkolwiek stron spojrza, widzia sygnay wojny. Gry Mgliste roiy si
jak mrowiska: orkowie wychodzili z tysica pieczar. Pod stropem Mrocznej Puszczy
wrzaa miertelna walka ludzi i elfw z dzikimi zwierztami. Kraj Beorningw sta w
pomieniach. Nad Mori zalegaa chmura; u granic Lorien wzbijay si dymy. Przez
pastwiska Rohanu gnali jedcy, z Isengardu skraday si stada wilkw. Z przystani
Haradu okrty wojenne wypyway na morze. Od wschodu cigny niezliczone
zastpy: ludzie zbrojni w miecze i dzidy, ucznicy na koniach, wozy dowdcw i
tabory. Czarny Wadca ruszy ca potg. Zwrciwszy znw oczy na poudnie Frodo
dostrzeg Minas Tirith. Grd zdawa si odlegy i bardzo pikny: wieci biaymi
murami, wystrzela mnstwem wie, dumny i peen czaru wznosi si na szczycie
gry; zbate blanki lniy elazem, na wieyczkach powieway rnobarwne
chorgwie. Nadzieja ockna si w sercu hobbita. lecz naprzeciw Minas Tirith staa
druga twierdza, wiksza jeszcze i potniejsza. Wbrew woli Froda wschd cign
jego oczy. Przesun wzrokiem po zburzonych mostach Osgiliath, ziejcych wrotach
Minas Morgul, po grach nawiedzanych przez upiory, i spojrza na Gorgoroth, Dolin
Grozy, w kraju zwanym Mordorem. Ciemnoci kbiy si tam pod socem. Spord
kbw dymu byskay pomienie. Gra Przeznaczenia ziaa ogniem, unosiy si nad
ni opary. Wreszcie wzrok Froda zatrzyma si: ujrza zwarte, spitrzone blanki,

310

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

czarn niepokonan wartownie, gr elaza, stalow bram, niezdobyt wie. To


bya Barad-Dur - forteca Saurona. Nadzieja w sercu Froda zgasa.
Nagle wyczu obecno Oka. Tam, w Czarnej Wiey, czuwao bezsenne i ju
wiadome, e Frodo je widzi. Skupiaa si w nim potna wola. Skierowao si w
stron hobbita, jak wycignity palec, szukajcy ofiary. Jeszcze chwila, a znajdzie
Froda, przygwodzi go do miejsca. Musno szczyt Amon Lhaw. Dotkno szczytu
Tol Brandir... Frodo zsun si byskawicznie ze stranicy, skuli si, nakry gow
szarym kapturem.
Usysza wasny krzyk, ale nie wiedzia, czy woa: Nigdy! Przenigdy!, czy te:
Zaprawd, id do ciebie! Ju id! W tej samej sekundzie jaka inna sia
podszepna mu myl: Zdejmij go! Zdejmij, gupcze! Zdejmij Piercie!
Dwie siy zmagay si w duszy Froda. Przez chwil wi si w mce, przeszyty
dwoma ostrzami rwnej mocy. Nagle otrzewia. Nie ten gos i nie Oko, lecz on sam,
Frodo, ma wolny wybr i rozporzdza jedn, ostatni chwil, by wyboru dokona.
Zdj Piercie z palca.
Klcza u stp stranicy w blasku soca. czarny cie niby rami przesun si
nad nim, lecz omin Amon Hen, zabdzi dalej na zachd i wreszcie si rozwia.
Niebo znw byo czyste i bkitne, a na kadym drzewie pieway ptaki.
Frodo wsta. Czu si bardzo znuony, ale wol mia teraz niezachwian, a
serce lejsze. Przemwi na gos sam do siebie: - Zrobi, co do mnie naley powiedzia. - To w kadym razie jest jasne: zy czar Piercienia dziaa ju nawet
wrd druyny, wic Piercie musi j opuci, nim wyrzdzi gorsze szkody. Pjd
sam. Niektrym spord towarzyszy nie mog ufa, a ci, ktrym ufam, s mi zbyt
drodzy: biedny, poczciwy Sam, kochani Merry i Pippin, a take Obieywiat. Jemu
si przecie serce wyrywa do Minas Tirith, a bdzie tam bardzo potrzebny, skoro
Boromir uleg zej sile. Pjd sam. I to zaraz!
Szybko zbieg ciek i wrci na czk, na ktrej przedtem odnalaz go
Boromir. Zatrzyma si nasuchujc. Mia wraenie, e syszy krzyki i nawoywania od
strony lasw i znad rzeki w dole.
- Szukaj mnie - powiedzia sobie. - Ciekawe, ile czasu trwaa moja wycieczka.
Pewno kilka godzin. - Zawaha si znowu: - Co robi? - szepn. - Musz odej
teraz, inaczej nigdy moe si nie uda. Druga taka sposobno chyba si nie nadarzy.
Okropnie przykro porzuca druyn, i to bez sowa wyjanienia. Ale z pewnoci
mnie zrozumiej. Sam zrozumie. Zreszt. c mog zrobi innego?
Z wolna wycign z kieszeni Piercie i znw woy go na palec. Znikn i zszed
stokiem w d ciszej ni szelest wiatru.

ruyna dugo czekaa na brzegu rzeki. Przez czas jaki wszyscy milczeli,
krcc si niespokojnie, potem jednak siedli koem i zaczli rozmawia.
Starali si mwi o innych sprawach, o dugiej wdrwce i licznych
przygodach: wypytywali Aragorna o krlestwo Gondoru i jego stare dzieje, o szcztki
potnych dzie, ktre dotychczas mona byo oglda w dziwnej krainie u granic
Emyn Muil, jak na przykad kamienne posgi krlw, stranice na szczytach Lhaw i
Hen, wielkie schody przy wodogrzmotach Rauros. Lecz myli i sowa kryy uparcie
wok Froda i Piercienia. Co Frodo wybierze? Dlaczego si waha?
- Sdz, e zastanawia si, ktra z dwch drg jest bardziej rozpaczliwa - rzek
Aragorn. - Trudno mu si dziwi. droga na wschd rokuje druynie mniej nadziei ni
kiedykolwiek, skoro Gollum nas wytropi i mamy powody lka si, e tajemnica
wyprawy ju zostaa zdradzona. Ale idc do Minas Tirith nie zbliymy si do Ognia,
nie bdzie nam atwiej przez to zniszczy nasze brzemi. Moglibymy tam pozosta

311

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

czas jaki i mnie stawia opr. Nie ma jednak nadziei, by wadca Gondoru,
Denethor, wraz ze swymi wojownikami dokona czynu, ktry, jak sam Elrond
stwierdzi, przekracza jego siy. Nie uda si dugo utrzyma Piercienia w tajemnicy
ani oprze si Nieprzyjacielowi, jeli wystpi z ca swoj potg. Ktr drog
wybralibymy na miejscu Froda? Nie wiem. Nigdy tak bardzo nie brakowao nam
Gandalfa jak w tej chwili.
- Cika to strata! - rzek Legolas. - Musimy jednak bez jego rady rozstrzygn t
spraw. czemu nie mielibymy sami powzi decyzji i w ten sposb uly Frodowi?
Zawoajmy go i przeprowadmy gosowanie. Ja opowiem si za Minas Tirith.
- Przyczybym si do ciebie - odezwa si Gimli. - Wysano nas tylko do pomocy w
drodze powiernikowi Piercienia, nie kazano i dalej, ni sami zechcemy. aden z
nas nie zobowiza si przysig ani nie dosta rozkazu, by dotar a do Gry
Przeznaczenia. Bolesne byo dla mnie rozstanie z Lorien. Zawdrowaem jednak a
do tych miejsc i dzi mog powiedzie: teraz, gdy nadesza chwila ostatecznego
wyboru, nie waham si, nie opuszcz Froda. Wolabym pomaszerowa do Minas
Tirith, jezeli jednak on nie zechce tam i - pjd za nim.
- Ja te za nim pjd - powiedzia Legolas. - Rozsta si teraz znaczyoby zama
wiar.
- Tak, gdyby go caa druyna opucia, byoby to zdrad - rzek Aragorn. - Jeli
jednak zechce i na wschd, nie bdzie mu potrzeba tak licznej kompanii, a nawet,
moim zdaniem, nie powinni mu wszyscy towarzyszy. Przedsiwzicie jest
beznadziejne, niezalenie od tego, czy je podejmie omiu, czy trzech albo dwch,
albo wrcz jeden miaek. Gdybycie zdali si na mj wybr, wyznaczybym Frodowi
trzech towarzyszy: Sama, ktry by zreszt nie cierpia rozstania, Gimlego i siebie.
Boromir mgby wrci do ojczyzny, gdzie potrzebny jest ojcu i caemu swojemu
ludowi; niechby z nim posza reszta druyny, a w kadym razie Meriadok i Peregrin,
jeeli Legolas nie zgodzi si z nami rozcza.
- Niemoliwe! - krzykn Meriadok. - Nie opucimy Froda! Pippin i ja od dawna
postanowilimy i wszdzie, dokd on pjdzie, i nie zmienilimy zamiarw. Nie
zdawalimy sobie jednak sprawy z tego, co to oznacza. Z daleka, w Shire czy w
Rivendell, inaczej to wygldao. Bylibymy szaleni i okrutni, gdybymy Frodowi
pozwolili i do Mordoru. czy nie mona go powstrzyma?
- Trzeba go powstrzyma - rzek Pippin. - jestem pewien, e wanie ta myl go tak
drczy. Frodo rozumie, e nie zgodzimy si, by poszed sam na wschd. A nie chce,
biedaczysko, prosi kogokolwiek o dotrzymanie mu kompanii. Wyobracie to sobie:
i samotnie do Mordoru! - Pippin a si wzdrygn. - Ale nasz kochany nieborak
powinien wiedzie, e nas prosi nie trzeba. Powinien wiedzie, e jeli nie uda mu
si tych zamiarw wybi z gowy - nie opucimy go na pewno.
- Za przeproszeniem - odezwa si Sam. - Zdaje mi si, e wcale nie rozumiecie
mojego paniska. On si nie waha, ktr z dwch drg wybra. Ani mowy o tym! Jaki
tam poytek z tego Minas Tirith? To znaczy: dla pana Froda, nie obraajc pana
Boromira... - doda i obejrza si. Dzieki temu dopiero wszyscy spostrzegli, e
Boromira, ktry pocztkowo siedzia milczcy nieco na uboczu od krgu przyjaci,
nie ma ju z nimi. - Gdzie on mg si podzia? - zawoa Sam z niepokojem. Wydawa si jaki dziwny ostatnimi czasy. Zreszt, jego i tak nie dotyczy ta sprawa.
pewnie ruszy do domu, jak zapowiada. Nie mona mu tego mie za ze. pan Frodo
za to wie, e musi odnale Szczeliny Zagady, jeeli to si nie okae niemoliwe.
Ale pan Frodo si boi. Teraz, jak ju przyszo co do czego, zdj go strach. na tym
polega jego udrka. Oczywicie, przeszed ju dobr szko, e si tak wyra,
wszyscy j przeszlimy, odkd opucilimy nasze domy; gdyby nie to, byby tak

312

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

przeraony, e cisnby Piercie po prostu do rzeki i wziby nogi za pas. Bd co


bd boi si ruszy dalej. Nie o to si te martwi, czy zechcemy z nim i, czy nie, bo
dobrze wie, jakie s nasze zamiary. Co innego trapi pana Froda. Jeeli si uzbroi w
odwag i postanowi i - bdzie chcia i samotnie. Zapamitajcie moje sowa!
Bdziemy z nim mieli kopot, kiedy wrci tutaj. Bo e si zdobdzie na takie, a nie
inne postanowienie, to pewne: nie nazywaby si Baggins, gdyby byo inaczej!
- Zdaje si, e mwisz rozumniej ni my wszyscy, Samie! - rzek Aragorn. - C wic
zrobimy, jeli si okae, e masz racj?
- Zatrzymamy Froda! Nie pozwolimy mu i! - krzykn Pippin.
- Nie jestem pewien - odpar Aragorn. - Frodo jest powiernikiem Piercienia,
odpowiada za jego losy. Nie sdz te, bymy mieli prawo popycha Froda na t lub
inn drog. Nie sdz te, by si nam to udao, nawet gdybymy sprbowali tak
postpi. Dziaaj tu inne siy, o wiele potniejsze ni my.
- Ach, chciabym, eby Frodo ju si wreszcie zdoby na odwag i wrci do nas,
niechby raz klamka zapada - powiedzia Pippin. - Najgorsze takie oczekiwanie.
Chyba wyznaczony czas namysu ju upyn?
- Tak - rzek Aragorn. - Godzina dawno upyna. Poudnie si zblia. Trzeba Froda
woa z powrotem.

tej samej chwili wrci Boromir. Wychyn spomidzy drzew i nic nie
mwic zblia si do przyjaci. Twarz mia pospn i smutn. Przystan,
jakby liczc zebranych, a potem siad opodal, wbijajc wzrok w ziemi.
- Gdzie to bye, Boromirze? - spyta Aragorn. - Czy moe widziae Froda?
Boromir zawaha si na sekund.
- I tak, i nie - odpar z namysem. - tak, bo go odnalazem na zboczu gry i
rozmawiaem z nim. Nalegaem, eby poszed do Minas Tirith, zamiast i na
wschd. Wpadem z zo i Frodo mnie opuci. Znikn. Nic podobnego w yciu nie
widziaem, chocia syszaem legendy o takich sztukach. Z pewnoci woy
Piercie na palec. Nie zdoaem go ju pniej odszuka. Mylaem, e wrci do
was.
- Czy to wszystko, co masz do powiedzenia? - spyta Aragorn wpatrujc si w twarz
Boromira przenikliwym i wcale nie pobaliwym spojrzeniem.
- Wszystko - odpar Boromir. - Nic wicej teraz nie powiem.
- Co zego si dzieje! - krzykn zrywajc si Sam. - Nie wiem, co ten czowiek
nabroi. Dlaczego pan Frodo uy Piercienia? Nie powinien tego robi, a jeli woy
Piercie, mogo si nie wiedzie co zdarzy.
- Ale Frodo na pewno nie zatrzyma Piercienia dugo na rku - rzek Merry. - Z
pewnoci zdj go, skoro tylko wymkn si niepodanemu gociowi, tak
postpowa zwykle Bilbo.
- Dokd poszed? Gdzie jest? - krzykn Pippin. - Wieki miny, odkd nas opuci.
- Jak dawno widziae ostatnio Froda, Boromirze? - spyta Aragorn.
- Okoo p godziny, moe nawet godzin temu - odpar Boromir. - Jaki czas potem
bkaem si po stokach. Nie wiem! Nie wiem! - I kryjc twarz w doniach skuli si,
jakby przytoczony zgryzot.
- Godzin temu znikn! - wrzasn Sam. - Trzeba go szuka co ywo! Chodcie!
- Czekajcie! - zawoa Aragorn. - Podzielimy si na pary i zorganizujemy... Stj!
Chwileczk!
Daremne sowa! Nikt go nie sucha. Sam pdzi pierwszy, Merry i Pippin za nim i ju
zniknli wrd przybrzenych drzew krzyczc: Frodo! Frodo! - wysokimi, dononymi

313

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

hobbickimi gosami. Legolas i Gimli pobiegli take, jakby panika czy moe obd
ogarny druyn.
- Rozpierzchniemy si i zagubimy! - jkn Aragorn. - Boromirze! Nie wiem, jak rol
odegrae w tej zej przygodzie, ale w kadym razie pom mi teraz. Go tych dwch
modych hobbitw i przynajmniej ich strze, jeli nie zdoasz odnale Froda. Gdyby
znalaz jego lub bodaj jaki lad po nim, wracaj tutaj. Bd wkrtce znw na tym
miejscu.
Aragorn wielkimi krokami puci si w pocig za Samem. Dogoni go na czce wrd
drzew, gdy hobbit zasapany wspina si pod gr wci krzyczc: Frodo!
- Pjdziemy razem, samie - rzek Aragorn. - aden z nas nie powinien teraz bka
si samotnie. Co zego wisi w powietrzu. czuj to. Wejd na szczyt, na stranic
Amon Hen, rozejrz si, co stamtd wida. Suchaj mnie! Moje serce dobrze
przeczuo, e Frodo tam wanie poszed. Id za mn i miej oczy otwarte!
Pospieszy ciek pod gr. Sam wyciga nogi jak umia, lecz nie mg dotrzyma
kroku Obieywiatowi, tote wkrtce zosta w tyle. Nie trwao dugo, a ju Aragorn
znikn mu z oczu. Sam przystan, chwytajc oddech. Nagle paln si doni w
czoo.
- Zastanw si, Samie Gamgee! - powiedzia gono. - Skoro nogi masz za krtkie,
id po rozum do gowy. Pomyl chwil. Boromir nie e, to do niego niepodobne. Ale
nie powiedzia nam caej prawdy. Co musiao panu Frodowi napdzi porzdnego
stracha. Zebra si nagle na odwag. Postanowi w kocu, e pjdzie dalej. Dokd?
Na wschd. jak to, bez Sama? A tak, bez nikogo, nawet bez wiernego Sama. To
krzywda, okrutna krzywda!
Przetar pici oczy, ktre mu zaszy zami.
- Trzymaj si, Samie Gamgee! - rzek. - Zbierz myli do kupy. Nie mg przecie
pofrun przez rzek ani przeskoczy wodogrzmotw. Nie mia z sob nic. Ani chybi,
wrci do odzi! Do odzi! Do odzi, Samie, migiem!
Sam zawrci i pdem puci si ciek w d. Upad, rozci sobie kolano. Poderwa
si i bieg dalej. Dopad skraju ki Parth Galen nad brzegiem, gdzie stay wycignite
z rzeki odzie. Nie byo tam ywej duszy. Z lasu dobiegay niewyrane okrzyki, lecz
Sam nie zwraca na nie uwagi. Sta wytrzeszczajc oczy, osupiay, zdumiony. Jedna
z odzi, puciuteka, zsuwaa si ku wodzie jakby o wasnych siach. Sam wrzasn i
da susa przez traw. d ju koysaa si na rzece.
- Lec, panie Frodo! Lec! - zawoa Sam odbijajc si od brzegu i usiujc chwyci
za burt odpywajcej odzi. Chybi o cal, z krzykiem plusn twarz naprzd w
bystr, gbok wod.
Zabulgotao, hobbit poszed na dno, a rzeka zamkna si nad jego kdzierzaw
gow.
Z pustej odzi rozleg si okrzyk rozpaczy. Wycigno si wioso, d stana
w miejscu. W ostatniej chwili Frodo zdy ucapi Sama za wosy, gdy wierzgajc i
prychajc topielec wypyn na powierzchni. Z okrgych, piwnych oczu patrza
strach.
- Wa do odzi, chopcze - powiedzia Frodo. - Chwy si mojej rki.
- Ratunku, panie Frodo! - jkn Sam. - Utopiem si. Nie widz paskiej rki.
- Tutaj, tutaj. Nie szczyp mnie, bracie! Nie bj si, ja ci nie puszcz. Ubijaj wod
stopami i nie szamocz si tak, bo wywrcisz dk. No, tak: trzymaj si burty i pozwl
mi wiosowa.
Kilku pocigniciami wiose Frodo doprowadzi d z powrotem do brzegu; Sam
mg wreszcie wyldowa zmoknity jak szczur wodny. Frodo zdj Piercie i
wyskoczy na traw.

314

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Z wszystkich plag wiata najgorsz jeste ty, Samie Gamgee! - powiedzia.


- Och, panie Frodo, to krzywda! - odpar trzsc si Sam. - Krzywda, e pan chcia
odej beze mnie i bez nikogo! Gdybym si nie domyli prawdy, co by z panem
teraz byo?
- Wdrowabym sobie spokojnie dalej.
- Spokojnie! - zawoa Sam. - Samiuteki, bez mojej pomocy! Nie znisbym tego, nie
przeybym!
- Nie przeyjesz, jeli ze mn pjdziesz, samie - rzek Frodo - a tego ja znw znie
nie mog.
- Mniej pewna mier z panem ni bez pana - odpar Sam.
- Ale ja id do Mordoru!
- Wiem to dobrze, prosz pana. Nie moe by inaczej. A ja id z panem.
- Suchaj, Samie - powiedzia Frodo. - Nie przeszkadzaj mi! Lada chwila wrc tamci.
Jeli mnie tutaj przyapi, bd musia si spiera i tumaczy, a wtedy pewnie mi
zabraknie odwagi i sposobnoci, eby ruszy w drog. Musz odej natychmiast.
Nie ma wyboru.
- Racja - odpar Sam - ale nie puszcz pana samego. Albo obaj pjdziemy, albo obaj
zostaniemy. dziury we wszystkich odziach powywiercam, a pana samiutekiego nie
puszcz.
Frodo wreszcie si rozemia. Zrobio mu si nagle ciepo i radonie na sercu.
- Oszczd chocia jedn - powiedzia. - Potrzebna nam bdzie. Ale nie moesz
przecie i w drog bez sprztu, zapasw i rzeczy.
- Niech pan chwileczk poczeka! Zaraz przytaszcz swoje manatki! - krzykn z
zapaem Sam. - Wszystko mam spakowane, bo mylaem, e dzisiaj pewnie std
ruszymy.
Pomkn do obozowiska i ze stosu, ktry Frodo uoy wyadowujc z odzi baga
towarzyszy, wycign swj worek, zapa dodatkowy koc i kilka paczek ywnoci na
zapas, po czym pdem wrci do swego pana.
- A wic cay mj plan spali na panewce! rzek Frodo. Nie sposb uciec przed
tob! Ale rad jestem, Samie. Nie umiem ci powiedzie, jak bardzo jestem rad!
Pjdziesz ze mn. Widz teraz, e byo nam sdzone i razem. Ruszymy we
dwch, a reszta druyny oby trafia na bezpieczn drog! Aragorn si nimi
zaopiekuje. Nie mam nadziei, ebymy si jeszcze w yciu zobaczyli.
- Kto wie, panie Frodo, kto wie! powiedzia Sam.
Tak Frodo i Sam we dwch rozpoczli ostatni etap wyprawy. Frodo wiosowa, d
oddalaa si od brzegu, rzeka j niosa szybko w d zachodnim swoim ramieniem
pod gronym urwiskiem Tol Brandir. Huk wodogrzmotw zblia si z kad chwil.
Nawet z pomoc Sama, ktry robi, co mg, ledwie udao si przeprowadzi z
poudniowego skraju wyspy d w poprzek nurtu i skierowa j na wschd, ku
drugiemu brzegowi rzeki.
Wreszcie stanli znw na staym gruncie, pod poudniowym stokiem Amon
Lhaw. Znaleli miejsce dogodne do ldowania i wcignli d wysoko na brzeg,
ukrywajc j za ogromnym gazem. Zarzucili worki na plecy i ruszyli poszukujc
cieki, ktra by ich zawioda przez szare wzgrza Emyn Muil dalej, do krainy Cienia.
Na tym koczy si pierwsza cz historii Wojny o Piercie. Cz druga nosi tytu:
Dwie Wiee, poniewa orodkiem opowiedzianych w niej zdarze jest Orthank
warownia Sarumana i Minas Morgul forteca strzegca tajnego przejcia do
Mordoru; czytelnik dowie si z niej o przygodach wszystkich czonkw rozbitej ju

315

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

druyny i o niebezpieczestwach, z ktrymi si zmagali, pki nie nadcigny Wielkie


Ciemnoci.
Trzecia cz opowie o ostatniej walce z Cieniem i o zakoczeniu misji
powiernika Piercienia. Tytu jej brzmi: Powrt Krla.

316

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Dwie Wiee

Synopsis

Ksiga Trzecia
Poegnanie Boromira
Jedcy Rodanu
Uruk-hai
Drzewiec
Biay jedziec
Krl ze Zotego Dworu
Helmowy Jar
Droga do Isengardu
Zdobycze wojenne
Gos Sarumana
Palantir

Ksiga Czwarta
Obaskawienie Smeagola
Przez moczary
Czarna Brama jest zamknita
O zioach i potrawce z krlika
Okno na zachd
Zakazane jezioro
Ku rozstajowi Drg
Schody Kirith Ungol
Jaskinia Szeloby
Sam w rozterce

317

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Synopsis
Oto druga cz trylogii Wadca Piercieni.
Cz pierwsza - zatytuowana Wyprawa - opowiada, jak Gandalf Szary
odkry, e Piercie, znajdujcy si w posiadaniu hobbita Froda, jest tym Jedynym,
ktrzy rzdzi wszystkimi Piercieniami Wadzy; jak Frodo i jego przyjaciele uciekli z
rodzinnego, cichego Shireu, cigani przez straszliwych Czarnych Jedcw
Mordoru, a w kocu, dziki pomocy Aragorna, Stranika z Eriadoru, przezwyciyli
miertelne niebezpieczestwo i dotarli do domu Elronda w dolinie Rivendell.
W Rivendell odbya si Wielka Narada, na ktrej postanowiono, e trzeba
zniszczy Piercie, Froda za mianowano powiernikiem Piercienia. Wybrano te
wwczas omiu towarzyszy, ktrzy mieli Frodowi pomc w jego misji, mia bowiem
podj prb przedarcia si do Mordoru w gb nieprzyjacielskiego kraju i odnale
Gr Przeznaczenia, poniewa tylko tam mona byo zniszczy Piercie. Do
druyny nalea Aragorn i Boromir, syn wadcy Gondoru - dwaj przedstawiciele ludzi;
Legolas, syn krla lenych elfw z Mrocznej Puszczy; Gimli, syn Gloina spod
Samotnej Gry - krasnolud; Frodo za swym sug Samem oraz dwoma modymi
krewniakami, Peregrinem i Meriadokiem - hobbici, wreszcie - Gandalf Szary,
czarodziej.
Druyna wyruszya tajemnie z Rivendell, dotara stamtd daleko na pnoc,
musiaa jednak zawrci z wysokiej przeczy Karadhrasu, niemoliwej zim do
przebycia; Gandalf, szukajc drogi pod grami, poprowadzi omiu przyjaci przez
ukryt w skale bram do olbrzymich kopal Morii, lecz w walce z potworem podziemi
run w czarn otcha. Przewodnictwo obj wwczas Aragorn, ktry okaza si
potomkiem dawnych krlw zachodu, i wywidszy druyn przez Wschodni Bram
Morii skierowa j do krainy elfw Lorien, a potem w odziach z biegiem Wielkiej
Rzeki Anduiny a do wodogrzmotw Rauros. Wdrowcy ju spostrzegli wtedy, e s
ledzeni przez szpiegw Nieprzyjaciela i e tropi ich Gollum - stwr, ktry ongi
posiada Piercie i nie przesta go poda.
Druyna nie moga duej odwleka decyzji, czy i na wschd, do Mordoru,
czy te wraz z Boromirem na odsiecz stolicy Gondoru, Minas Tirith, zagroonej
wojn, czy te rozdzieli si na dwie grupy. Kiedy stao si jasne, e powiernik
Piercienia nie odstpi od swego beznadziejnego przedsiwzicia i pjdzie dalej, a
do nieprzyjacielskiego kraju, Boromis sprbowa wydrze Frodowi Piercie
przemoc. Pierwsza cz trylogii koczy si wanie tym upadkiem Boromira,
skuszonego przez zy czar Piercienia, ucieczk i znikniciem Froda oraz Sama,
rozbiciem druyny, napadnitej znienacka przez orkw, wrd ktrych prcz
onierzy Czarnego Wadcy Mordoru byli rwnie podwadni zdrajcy Sarumana z
Isengardu. Zdawa by si mogo, e sprawa powiernika Piercienia jest ju
ostatecznie przegrana.
Z drugiej czci pod tytuem Dwie Wiee dowiemy si o losach
poszczeglnych czonkw druyny od chwili jej rozproszenia a do nadejcia wielkich
Ciemnoci i wybuchu Wojny o Piercie - o ktrej opowie cz trzecia i ostatnia.

318

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

KSIGA TRZECIA
Rozdzia 1
Poegnanie Boromira

ragorn spiesznie wspina si na wzgrze. Od czasu do czasu schyla si


badajc grunt. Hobbici maj lekki chd i nieatwo nawet Stranikowi odszuka
ich trop, lecz nie opodal szczytu potok przecina ciek i na wilgotnej ziemi
Aragorn wypatrzy to, czego szuka.
- A wic dobrze odczytaem lady - rzek sobie. - Frodo wspi si na szczyt wzgrza.
Ciekawe, co stamtd zobaczy? Wrci jednak t sam drog i zszed na d.
Aragorn zawaha si: mia ochot take doj na szczyt, spodziewajc si, e
dostrzee z gry co, co mu uatwi trudny wybr dalszej drogi, ale czas nagli.
Decydujc si byskawicznie, skoczy naprzd, wbieg na szczyt po ogromnych
kamiennych pytach i schodami na stranic. Siad w niej i z wysoka spojrza na
wiat. Lecz soce zdawao si przymione, ziemia daleka i osnuta mg. Powid
wzrokiem wkoo - od pnocy do pnocy - nie zobaczy jednak nic prcz odlegych
gr i gdzie, w dali, ogromnego ptaka, jak gdyby ora, z wolna zataczajcego w
powietrzu szerokie krgi i zniajcego si ku ziemi.
Kiedy tak patrza, czujny jego such zowi jaki gwar dochodzcy z lasw
pooonych w dole, na zachodnim brzegu rzeki. Aragorn spry si cay: dosysza
krzyki i ze zgroz rozrni midzy nimi ochrype gosy orkw. Nagle gbokim tonem
zagra rg, a jego woanie odbite od gr roznioso si echem po zapadlinach tak
potnie, e zaguszyo grzmot wodospadu.
- Rg Boromira! - krzykn Aragorn. - Wzywa na pomoc! - Zeskoczy ze stranicy i
pdem puci si ciek w d. - Biada! Zy los przeladuje mnie dzisiaj, cokolwiek
podejmuj - zawodzi. Gdzie jest Sam?
Im niej zbiega, tym wyraniej sysza wrzaw, lecz gos rogu z kad chwil sab i
zdawa si coraz bardziej rozpaczliwy. naraz wrzask orkw buchn przeraliwie i
dziko, a rg umilk. Aragorn by ju na ostatnim tarasie zbocza, nim jednak znalaz si
u stp wzgrza, wszystko przycicho, a gdy Stranik skrciwszy w lewo pdzi w
stron, skd dobiegay gosy - zgiek ju si cofa i oddala, a w kocu Aragorn nic
ju nie mg dosysze. Doby miecza i z okrzykiem: Elendil! Elendil! pdem
pomkn przez las. O jak mil od Parth Galen, na polance nie opodal jeziora
znalaz Boromira. Rycerz siedzia oparty plecami o pie olbrzymiego drzewa, jakby
odpoczywajc. Lecz Aragorn dostrzeg kilka czarnopirych strza tkwicych w jego
piersi; Boromir nie wypuci z rki miecza, ostrze byo jednak strzaskane tu pod
rkojeci, a rg, pknity na dwoje, lea obok na ziemi. Dokoa i u stp rycerza
pitrzyy si trupy orkw.
Aragorn przyklk. Boromir odemkn oczy. Zmaga si z sob chwil, nim w
kocu zdoa szepn:
- Prbowaem odebra Frodowi Piercie. auj... Spaciem dug. - Powid
wzrokiem po trupach nieprzyjaci: pado ich co najmniej dwudziestu z jego rki. Zabrali ich... niziokw. Orkowie porwali. Myl, e jednak yj. Zwizali ich... - Umilk
i zmczone powieki opady mu na oczy. Przemwi jednak znowu: - egnaj,
Aragornie. Id do Minas Tirith, ocal mj kraj. Ja przegraem...
319

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie! - rzek Aragorn ujmujc go za rk i caujc w czoo. - Zwyciye, Boromirze.


mao kto odnis rwnie wielkie zwycistwo. Bd spokojny. Minas Tirith nie zginie.
Boromir umiechn si sabo.
- Ktrdy tamci poszli? Czy Frodo by z nimi? - spyta Aragorn.
Lecz Boromir nie powiedzia ju nic wicej.
- Biada! - zawoa Aragorn. - Tak poleg spadkobierca Denethora, wadajcego Wie
Czat. Jake gorzki koniec! Nasza druyna rozbita. To ja przegraem. Zawiodem
ufno, ktr we mnie pokada Gandalf. C poczn teraz? Boromir zobowiza
mnie, ebym poszed do Minas Tirith, a moje serce tego samego pragnie. Ale gdzie
jest Piercie, gdzie jego powiernik? Jake mam go odnale, jak ocali nasz
spraw od klski?
Klcza czas jaki i pochylony paka, wci jeszcze ciskajc rk Boromira. Tak go
zastali Legolas i Gimli. Zeszli cichcem z zachodnich stokw wzgrza, czajc si
wrd drzew jak na owach. Gimli trzyma w pogotowiu topr, Legolas - dugi sztylet,
bo strza ju zabrako w koczanie. Kiedy wychynli na polan, zatrzymali si
zdumieni; stali chwil skaniajc w blu gowy, od razu bowiem zrozumieli, co si
tutaj rozegrao.
- Niestety! - powiedzia Legolas zbliajc si do Aragorna. - cigalimy po lesie
orkw i niejednego ubilimy, lecz widz, e tu bylibymy potrzebniejsi. Zawrcilimy,
kiedy nas doszed gos rogu, za pno jednak! Obawiam si, e jeste ranny
miertelnie.
- Boromir poleg - rzek Aragorn. - Ja jestem nietknity, bo mnie tutaj nie byo przy
nim. Pad w obronie hobbitw, kiedy ja byem daleko, na szczycie wzgrza.
- W obronie hobbitw? - krzykn Gimli. - Gdzie tedy s? Gdzie Frodo?
- Nie wiem - odpar ze znueniem Aragorn. - Boromir przed mierci powiedzia mi,
e ich orkowie pojmali. Przypuszcza, e s jeszcze ywi. Wysaem go za
Meriadokiem i Pippinem. Nie zapytaem zrazu, czy Frodo i Sam byli tutaj rwnie, za
pno o tym pomylaem. Wszystko, cokolwiek dzisiaj podejmowaem, obracao si
na ze. C teraz zrobimy?
- Przede wszystkim przystoi nam pogrzeba towarzysza - rzek Legolas. - Nie godzi
si zostawia go jak padlin midzy cierwem orkw.
- Musimy si jednak pospieszy - zauway Gimli. - Boromir nie chciaby nas
zatrzyma. Trzeba ciga orkw, jeeli zostaa nadzieja, e ktry z naszych druhw
yje, chocia w niewoli.
- Ale nie wiemy, czy powiernik Piercienia jest z nimi, czy nie - odezwa si Aragorn. Mamy wic go opuci? Czy raczej jego najpierw szuka? Ciki to wybr.
- Zacznijmy od pierwszego obowizku - powiedzia Legolas. - nie ma czasu ani
narzdzi, by pogrzeba przyjaciela jak naley i usypa mu mogi. Moglibymy
jednak zbudowa kamienny kurhan.
- Duga i cika praca! kamienie trzeba by nosi a znad rzeki - stwierdzi Gimli.
- Zmy go wic w odzi wraz z jego orem i broni pobitych przez niego wrogw rzek Aragorn. - Zepchniemy d w wodogrzmoty Rauros, powierzymy Boromira
Anduinie. Rzeka Gondoru ustrzee przynajmniej jego koci od sponiewierania przez
nikczemne stwory.
Spiesznie przeszukali trupy orkw zgarniajc szable, poupane hemy i tarcze na
stos.
- Spjrzcie! - zawoa Aragorn. - Oto mamy znamienne dowody! - Ze stosu
morderczych narzdzi wycign dwa noe, o klingach wycitych w ksztat licia,
dziwerowanych w zote i czerwone wzory; szuka jeszcze chwil, a dobra do nich
pochwy, czarne, wysadzane drobymi szkaratnymi kamieniami. - Nie jest to bro

320

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

orkw - powiedzia. - musieli j nosi hobbici. Z pewnoci orkowie ograbili jecw,


lecz nie omielili si zatrzyma tych sztyletw, bo si poznali, e to robota
Numenorejczykw, a na ostrzach wyryte s zaklcia zgubne dla Mordoru. A wic
nasi przyjaciele, jeeli nawet yj, s bezbronni. Wezm te bro, ufajc przeciw
nadziei, e bd mg j kiedy zwrci prawym wacicielom.
- A ja - rzek Legolas - pozbieram jak najwicej strza, bo koczan mam pusty.
Znalaz w stosie ora i dokoa na ziemi sporo strza nie uszkodzonych, o drzewcu
duszym ni miewaj strzay, ktrymi zazwyczaj posuguj si orkowie. Przyjrza im
si uwanie. Aragorn tymczasem, patrzc na pobitych nieprzyjaci, rzek:
- Nie wszyscy z tych, co tutaj padli, pochodz z Mordoru. Znam na tyle orkw i
rozmaite ich szczepy, by odrni przybyszy z pnocy i z Gr Mglistych. Ale widz
prcz tego innych, nieznanych. Rynsztunek maj te zgoa niepodobny do
uywanego przez orkw.
Leeli rzeczywicie wrd zabitych czterej goblini wikszego ni przecitni orkowie
wzrostu, smagej cery, kosoocy, o tgich ydach i grubych apach. Uzbrojeni byli w
krtkie, szerokie miecze, nie w krzywe szable, ktrych orkowie powszechnie
uywaj, uki za mieli z cisowego drzewa, dugoci i ksztatem zblione do
ludzkich. Na tarczach widniao niezwyke godo: drobna, biaa do na czarnym polu;
elazne hemy zdobi nad czoem runiczny znak S, wykuty z jakiego biaego metalu.
- Nigdy jeszcze takich odznak nie spotkaem - powiedzia Aragorn. - Co te one
mog znaczy?
- S to inicja Saurona - rzek Gimli. - Nietrudno zgadn.
- Nie! - odpar Legolas. - Sauron nie uywa alfabetu runicznego elfw.
- Nie uywa te swego prawdziwego imienia i nie pozwala go wypisywa ani
wymawia - potwierdzi Aragorn. - Biel zreszt nie jest jego barw. Orkowie na
subie w Barad-Dur maj za godo Czerwone Oko. - Chwil milcza w zadumie,
potem rzek wreszcie: - Zgaduj, e to S jest liter Sarumana. Co zego knuje si w
Isengardzie, zachodnie kraje nie s ju bezpieczne. Sprawdziy si obawy Gandalfa:
zdrajca Saruman jakim sposobem dowiedzia si o naszej wyprawie. Zapewne wie
take o nieszczciu Gandalfa. Moe cigajcy nas wrogowie z Morii wymknli si
straom elfw z Lorien albo te ominli te krain i dotarli do Isengardu inn drog.
Orkowie umiej szybko maszerowa. Zreszt Saruman ma rozmaite sposoby
zdobywania wiadomoci. Czy pamietacie tamte ptaki?
- teraz nie ma czasu na rozwizywanie zagadek - powiedzia Gimli. - Zabierzmy std
Boromira.
- Potem jednak musimy rozwiza zagadk, jeeli mamy wybra waciw drog odpar Aragorn.
- Kto wie, moe waciwej drogi w ogle dla nas nie ma - rzek Gimli.
Krasnolud swoim toporkiem naci gazi. Powizali je ciciwami i na tych
prymitywnych noszach rozpostarli wasne paszcze. Tak przenieli nad rzek zwoki
przyjaciela wraz ze zdobycznym orem zabranym z pola jego ostatniej bitwy. Droga
bya niedaleka, okazaa si jednak uciliwa: Boromir by przecie rosym, potnym
rycerzem.
Aragorn zosta nad wod strzegc zwok, podczas gdy Legolas i Gimli pobiegli
brzegiem w gr rzeki. Do Parth Galen bya std mila z okadem, sporo wic czasu
trwao, nim zjawili si z powrotem, spywajc w dwch odziach, ostronie trzymajc
si przy samym brzegu.
- Przynosimy dziwn nowin - rzek Legolas. - Zastalimy tylko dwie odzie na czce.
Po trzeciej ani znaku.
- Czyby orkowie tam doszli? - spyta Aragorn.

321

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie zauwaylimy adnych ladw - odpar Gimli. - Orkowie zreszt zabraliby albo
zniszczyli wszystkie odzie, nie szczdzc te bagay.
- Zbadam grunt, gdy tam wrcimy - rzek Aragorn.
Zoyli Boromira na dnie odzi, ktra go miaa ponie w dal. Pod gow podcielili
szary kaptur i paszcz elfw. Dugie, czarne wosy sczesali rycerzowi na ramiona.
Zoty pas - dar z Lorien - byszcza jasno. Hem umiecili u boku, pknity rg a take
rkoje i szcztki strzaskanego miecza na piersi, or za zdobyty na wrogu - u
stp zmarego. Zwizali dwie odzie - jedna za drug - siedli do pierwszej i wypynli
na rzek. Najpierw wiosowali w milczeniu wzdu brzegu, potem trafili na rwcy ostro
nurt i wkrtce minli zielon k Parth Galen. Strome zbocza Tol Brandir stay w
blasku: soce odbyo ju p drogi od zenitu ku zachodowi. Pynli na poudnie, wic
wprost przed nimi wzbija si i migota w zocistej mgle obok piany wodogrzmotw
Rauros. pd i huk wody wstrzsa powietrzem.
Ze smutkiem odczepili aobn d: Boromir lea w niej cichy, spokojny,
ukoysany do snu na onie ywej wody. Prd porwa go, podczas gdy przyjaciele
wiosami wstrzymali wasn dk. Przepyn obok nich i z wolna oddala si, mala,
a wreszcie widzieli tylko czarny punkt wrd zotego blasku; nagle znik im z oczu.
Wodospad hucza wci jednostajnie. Rzeka zabraa Boromira, syna Denethora, i
nikt ju odtd nie ujrza go w Minas Tirith stojcego na Biaej Wiey, na ktr zwyk
by wchodzi co rano. Lecz przez dugie lata pniej opowiadano w Gondorze o odzi
elfw, co przepyna wodogrzmoty i spienione pod nimi jezioro, niosc zwoki
rycerza przez Osgiliath i dalej, rozgazionym ujciem Anduiny ku wielkiemu morzu,
pod niebo iskrzce si noc od gwiazd.
Trzej przyjaciele milczeli dug chwil gonic wzrokiem d Boromira.
Wreszcie odezwa si Aragorn.
- Bd go wypatrywali z Biaej Wiey - powiedzia - ale nie wrci ju ani od gr, ani
od morza.
I z wolna zacz piewa:
W krainie Rohan pord pl,
Wrd traw zielonoburych
Zachodni z szumem wieje wiatr
I w krg owiewa mury.
O, jak, wietrze, niesiesz wie,
Gdy dzie dobiega koca?
Czy Boromira widzia cie
W powiacie lnie miesica?
Widziaem - siedem mija rzek,
Dalekie mija bory,
A wszed w krain Pustych Ziem,
A krokiem dotar skorym
Tam, kdy pnoc rzuca cie...
Nie dojrz go ju oczy A moe sysza jego gos
daleki wiatr pnocy.
O, Boromirze, z blankw wie
Patrzyem w mroczne dale Lecz nie wrcie z Pustych Ziem,
Gdzie ludzi nie ma wcale.

322

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Z kolei podj pie Legolas:


Od morza dmie poudnia wiatr,
Od wydm i skalnej play,
Kwilenie szarych niesie mew
I szumem swym si skary.
O, jak, wietrze, niesiesz wie,
O, ulyj mej rozterce:
Czy Boromira widzia - mw,
Bo al mi ciska serce.
Nie pytaj mnie o jego los Odpowiem ci najprociej:
Pod czarnym niebem w piasku pla
Tak wiele ley koci,
Tyle ich pynie nurtem rzek
I ginie w morskiej fali!
Niech ci pnocny powie wiatr,
Jak si wieci chwali.
O, Boromirze, tyle drg
Ku poudniowi goni.
A ty nie wracasz z krzykiem mew
Od szarej morskiej toni!
I znowu zapiewa Aragorn:
Od wd krlewskich wieje wiatr
I mija wodospady Z pnocy sycha jego rg Czy przyby tu na zwiady?
O, jak mi przynosisz wie,
O, powiedz, wietrze, szczerze:
Czy Boromira widzia lad
Na lenej gdzie kwaterze?
Gdzie Amon Hen - syszaem krzyk,
Tam walczy miaek mody;
Pknita tarcza oraz miecz
U brzegw wielkiej wody.
Ach, dumn gow, pikn twarz
W modzieczych dniu urodzie
Raurosu ju unosi nurt
Po zoto lnicej wodzie.
O, Boromirze, odtd z wie
Spoglda bd oczy
Ku wodospadom grzmicych wd
Raurosu na pnocy.
Na tym skoczyli. Zawrcili i popynli, jak zdoali najspieszniej, pod prd z powrotem
do Parth Galen.
- Zostawilicie Wschodni Wiatr dla mnie - rzek Gimli - lecz ja nic o nim nie powiem.

323

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Tak by powinno - odpar Aragorn. - Ludzie z Minas Tirith cierpi wiatr od wschodu,
ale nie prosz go o wieci. Teraz jednak, gdy Boromir odszed w swoj drog,
musimy pospieszy si z wyborem wasnej. - Rozejrza si szybko, lecz uwanie po
zielonej ce, schylajc si, eby zbada grunt. - Nie byo tutaj orkw - rzek. - Nic
wicej nie mog na pewno stwierdzi. lady wszystkich czonkw druyny krzyuj
si w rne strony. Nie potrafi orzec, czy ktry z hobbitw wrci do obozu, odkd
rozbieglimy si na poszukiwanie Froda. - Zszed na sam brzeg opodal miejsca,
gdzie struga ciekaa ze rda do rzeki. - Tu widz wyrany trop - powiedzia. Hobbit zbieg tdy do wody i wrci na k; nie wiem jednak, jak dawno to mogo
by.
- Co zatem mylisz o tej zagadce? - spyta Gimli.
Aragorn zrazu nie odpowiedzia, lecz zawrci do obozowiska i przepatrzy bagae.
- Dwch workw brak - rzek. - Na pewno nie ma worka Sama: by wikszy od innych
i ciki. Mamy wic odpowied: Frodo odpyn dk, a z nim razem jego wierny
giermek. Frodo widocznie wrci tu, gdy adnego z nas nie byo w obozie. Spotkaem
Sama na stoku wzgrza i poleciem mu, eby szed za mn, ale jest oczywiste, e
tego nie zrobi. Odgad zamiary swojego pana i zdy przybiec nad rzek, nim Frodo
odpyn. Frodo zobaczy, e nie tak atwo pozby si Sama!
- Ale dlaczego nas si chcia pozby i to bez sowa? - spyta Gimli. - Postpi bardzo
dziwnie.
- I bardzo dzielnie - rzek Aragorn. - Zdaje si, e Sam mia racj. Frodo nie chcia
adnego z przyjaci pocign za sob w mier, do Mordoru. Wiedzia jednak, e
i tam musi. Gdy si z nami rozsta, przey co, co przemogo w nim strach i
wszelkie wahania.
- Moe spotka grasujcych orkw i uciek przed nimi? - powiedzia Legolas.
- To pewne, e uciek - odpar Aragorn - nie sdz jednak, by uciek przed orkami.
Nie zdradzi si z tym, co wiedzia o prawdziwej przyczynie nagej decyzji i ucieczki
Froda. Dugo zachowywa w tajemnicy ostatnie wyznanie Boromira.
- No, w kadym razie co nieco si wyjanio - rzek Legolas. - Wiemy, e Froda nie
ma ju na tym brzegu rzeki: tylko on mg zabra dk. sam jest z nim: tylko on mg
zabra swj worek.
- Mamy zatem do wyboru - powiedzia Gimli - albo si w ostatni d i ciga
Froda, albo pieszo ciga orkw. Obie drogi niewiele daj nadziei. Stracilimy ju
kilka bezcennych godzin.
- Pozwlcie mi si namyli - rzek Aragorn. - Obym wybra trafnie i przeama nie
sprzyjajcy nam dzisiaj los! - Chwile sta, milczc w zadumie. - Pjd za orkami oznajmi wreszcie. - Zamierzaem prowadzi Froda do Mordoru i wytrwa przy nim do
koca; lecz gdybym teraz chcia go szuka na pustkowiach, musiabym porzuci
wzitych do niewoli hobbitw na pastw tortur i mierci. Nareszcie serce przemwio
we mnie wyranie: los powiernika Piercienia ju nie jest w moich rkach. Druyna
wypenia swoje zadanie. Lecz nam, ktrzymy ocaleli, nie wolno opuci towarzyszy
niedoli, pki nam si starczy. W drog! Ruszajmy. Zostawcie tu wszystko prcz
rzeczy najniezbdniejszych. Trzeba bdzie pospiesza dniem i noc.
Wycignli ostatni d na brzeg i zanieli j midzy drzewa. Zoyli pod ni sprzt,
ktrego nie mogli udwign i bez ktrego mona si byo obej. Potem ruszyli z
Parth Galen. Zmierzch ju zapada, kiedy znaleli si z powrotem na polanie, gdzie
zgin Boromir. Std mieli i dalej tropem orkw, atwym zreszt do wyledzenia.
- adne inne plemi tak nie tratuje ziemi - zauway Legolas. - Orkowie znajduj jak
gdyby rozkosz w deptaniu i tpieniu ywej rolinnoci, choby im nie zagradzao
drogi.

324

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Mimo to maszeruj bardzo szybko - rzek Aragorn - i s niezmordowani. Moe te


bdziemy musieli pniej szuka cieek przez nagie, trudne tereny.
- A wic spieszmy za nimi! - powiedzia Gimli. - Krasnoludy take umiej wawo
maszerowa i nie s mniej ni orkowie wytrwali. Ale nieprdko ich dogonimy,
wyprzedzili nas znacznie.
- tak - odpar Aragorn - wszyscy musimy zdoby si na wytrwao krasnoludw. W
drog! Z nadziej czy te bez nadziei, pjdziemy tropem nieprzyjaciela. Biada mu,
jeeli okaemy si od niego szybsi! Ten pocig zasynie wrd trzech plemion: elfw,
krasnoludw i ludzi. W drog, trzej owcy!
I rczo jak jele skoczy naprzd. Biegli wrd drzew; Aragorn, odkd wyzby si
rozterki, przodowa nieznuenie i pdzi jak wiatr. Wkrtce zostawili daleko za sob
las nad jeziorem i wspili si dugim ramieniem zbocza na ciemny, ostro odcity od
ta nieba grzbiet grski, purpurowy ju w blasku zachodu. Zapad zmrok. Trzy szare
cienie wsiky w kamienny krajobraz.

325

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 2
Jedcy Rohanu

rok gstnia. W dole pord drzew zalegaa mga snujca si po bladych


brzegach Anduiny, lecz niebo byo czyste. Wzeszy gwiazdy. Malejcy ju
ksiyc eglowa od zachodu, pod skaami kady si czarne cienie.
Wdrowcy dotarli do podny skalistych gr i posuwali si teraz wolniej, bo lad ju
nie tak atwo byo wytropi. Gry Emyn Muil cigny si z pnocy na poudnie
podwjnym spitrzonym waem. Zachodnie stoki obu acuchw byy strome i
niedostpne, wschodnie za to opaday agodniej, pocite mnstwem jarw i wskich
lebw. Ca noc trzej przyjaciele przedzierali si przez ten kamienny kraj, wspinali
si pierwszy, najwyszy grzbiet, a potem w ciemnociach schodzili ku ukrytej za nim
gbokiej krtej dolinie.
Tu zatrzymali si o zimnej godzinie przedwitu na krtki popas. Ksiyc
dawno ju zaszed, niebo iskrzyo si od gwiazd, pierwszy brzask nowego dnia
jeszcze si nie pokaza zza czarnych wzgrz. Aragorn znw si waha: lady orkw
prowadziy w dolin, lecz giny tutaj.
- Jak mylisz, w ktr stron std skrcili? - spyta Legolas. - Ku pnocy, najkrtsz
drog do Isengardu lub Fangornu, jeli tam zdaj? Czy te na poudnie, ku Rzece
Entw?
- Dokdkolwiek zdaj, na pewno nie poszli ku rzece - odpar Aragorn. - Myl, e
staraj si przeci pola Rohirrimw moliwie najkrtsz drog, chyba e w Rohanie
dzieje si co niedobrego, a potga Sarumana bardzo wzrosa. Chodmy na pnoc!
Dolina wrzynaa si kamiennym korytem midzy poszarpane wzgrza, a wrd
gazw na jej dnie sczy si strumie. Z prawej strony pitrzyo si ponure urwisko, z
lewej majaczyo agodniejsze zbocze, szare ju i zatarte w cieniu wieczoru. uszli co
najmniej mil w kierunku pnocnym. Aragorn przygity do ziemi bada grunt
zapadlisk i paroww u podny zachodniego stoku. Legolas wyprzedza towarzyszy
o par krokw. nagle elf krzykn i wszyscy spiesznie podbiegli do niego.
- Patrzcie! - rzek. - Dogonilimy ju kilku z tych, ktrych cigamy. - Wskaza u stp
wzgrza szarzejce ksztaty, ktre na pierwszy rzut oka wzili za gazy, a ktre byy
skulonymi trupami orkw. Piciu z nich leao tam martwych, rozsiekanych okrutnie;
dwch miao gowy odrbane od tuowia. Ziemia wkoo nasika ciemn krwi.
- Oto nowa zagadka - rzek Gimli. - eby j rozjani, trzeba by dziennego wiata, a
nie moemy tu czeka do witu.
- Jakkolwiek odczytamy ten znak, zwiastuje nam on pewn nadziej - powiedzia
Legolas. - Wrogowie orkw powinni okaza si naszymi przyjacimi. Czy te gry s
zamieszkane?
- Nie - odpar Aragorn. - Rohirrimowie rzadko tu si zapuszczaj, a do Minas Tirith
jest std daleko. Mogo si zdarzy, e jacy ludzie wybrali si w te strony z
niewiadomych nam powodw. Ale nie przypuszczam, by tak byo.
- C zatem sdzisz? - spyta Gimli.
- Myl, e nasi nieprzyjaciele przyprowadzili z sob wasnych nieprzyjaci - odrzek
Aragorn. - Ci tutaj to orkowie z dalekiej pnocy. Nie ma wrd zabitych ani jednego
olbrzymiego orka z niezwykym godem biaej rki i runiczn liter S. Zgaduj, e
wybucha jaka ktnia, rzecz midzy dzikusami do pospolita. Moe posprzeczali
si o wybr drogi?
- A moe o jecw? - powiedzia Gimli. - Miejmy nadziej, e nasi przyjaciele nie
ponieli rwnie mierci przy tej sposobnoci.
326

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Aragorn przeszuka teren w szerokim promieniu wok tego miejsca, lecz nie znalaz
adnych wicej ladw walki. Druyna ruszya znw naprzd. Niebo ju blado na
wschodzie, gwiazdy przygasy, a znad widnokrgu podnosi si szary brzask. Nieco
dalej na plnocy trafili na parw, w ktrym krty, bystry potoczek obi kamienist
ciek w gb doliny. na jego brzegach zieleniy si kpy zaroli i spachetki trawy.
- Nareszcie! - rzek Aragorn. - Tutaj mamy poszukiwany trop. Wiedzie w gr
strumienia. Tdy szli orkowie po zaatwieniu midzy sob krwawych porachunkw.
Zawrcili wic i ruszyli now ciek, skaczc z kamienia na kamie tak lekko, jakby
zaczynali dzie po dobrze przespanej nocy. Kiedy w kocu dotarli na gra szarego
wzgrza, nagy powiew rozburzy im wosy i zaopota poami paszczy. wit
dmuchn im chodem w twarze.
Obejrzeli si i zobaczyli za sob na drugim brzegu rzeki odlege szczyty ju
rozjarzone pierwszym blaskiem. Wstawa dzie. Czerwony rbek soca ukaza si
znad ciemnego grzbietu gr. Ale przed oczami wdrowcw, na zachodzie, wiat
wci jeszcze lea cichy, bezksztatny i szary; w miar jednak jak patrzyli, cienie
nocy rozwieway si stopniowo, ziemia budzia si odzyskujc barwy: ziele rozlaa
si po szerokich kach Rohanu, biae opary roziskrzyy si nad wodami, a gdzie
daleko po lewej stronie, o trzydzieci albo i wicej staj, Biae Gry zabysy bkitem i
purpur, wystrzelajc w niebo ostrymi szczytami, na ktrych olniewajca biel
wiecznych niegw zabarwia si teraz rumiecem jutrzenki.
- Gondor! Gondor! zawoa Aragorn. Obym ci ujrza znowu w szczliwszej
godzinie! Dzi jeszcze moja droga nie prowadzi na poudnie, ku twoim wietlistym
strumieniom.
Gondor midzy grami a morzem. Tu wiewem
D kiedy wiatr zachodni... Tu nad Srebrnym Drzewem
W dawnych krlw ogrodach deszcz wiata trzepota.
Mury, wiee, korono, o, tronie ze zota!
Czy ludzie Drzewo Srebrne ujrz, o, Gondorze,
I wiatr midzy grami d bdzie a morzem?
- Chodmy ju! rzek, odrywajc wreszcie oczy od poudnia i zwracajc je na
zachd i pnoc, gdzie wzywa go obowizek.
Gra, na ktrej stali, opadaa stromo spod ich ng. O kilkadziesit stp niej szeroka,
poszarpana pka skalna urywaa si ostr krawdzi nad przepacist, prostopad
cian: to by Wschodni Mur Rohanu. Tu koczyy si wzgrza Emyn Muil, a dalej,
jak okiem siegn, rozpocieray si ju tylko zielone rwniny Rohirrimw.
- Patrzcie! krzykn Legolas wskazujc blade niebo ponad ich gowami. Znowu
orze. Wzbi si bardzo wysoko. Wyglda mi na to, e odlatuje z powrotem na pnoc.
Mknie jak strzaa. Patrzcie!
- Nie, nawet moje oczy go nie dostrzeg, Legolasie odrzek Aragorn. Musi lecie
rzeczywicie na wielkiej wysokoci. Ciekawe, z jakim poselstwem tak spieszy, jeli to
ten sam ptak, ktrego przedtem zauwayem. Ale spjrzcie! Tu bliej widz co
bardziej niepokojcego. Jaki ruch na rwninie.
- Masz suszno odpar Legolas. Potny oddzia w marszu. Nic wicej jednak
nie mog o nim powiedzie ani rozrni, co to za plemi. Dzieli nas od nich wiele
staj, na oko wydaje si, e co najmniej dwanacie. W tym paskim krajobrazie trudno
oceni odlego.

327

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Myl, e bd co bd nie potrzebujemy ju teraz wypatrywa ladw, eby


wiedzie, dokd si skierowa rzek Gimli. Szukajmy tylko cieki w d na
rwnin, i to jak najkrtszej.
- Wtpi, czy znajdziesz ciek krtsz od tej, ktr wybrali orkowie powiedzia
Aragorn.
Teraz ju cigali nieprzyjaci w penym wietle dziennym. Wszystko wskazywao, e
orkowie posuwali si w wielkim popiechu, bo druyna znajdowaa co chwila jakie
pogubione lub odrzucone przedmioty: worki po prowiancie, kromki twardego,
ciemnego chleba, achman czarnego paszcza, ciki podkuty but, zdarty na
kamieniach. Trop wid na pnoc skrajem urwiska, a w kocu zatrzymywa si nad
gbok rys, wyobion w cianie skalnej przez potok, spywajcy z gonym
pluskiem w d. Brzegiem rysy wska, stroma jak drabina cieka prowadzia a na
rwnin.
U stp tej drabiny znaleli si nagle na kach Rohanu. Jak zielone morze
faloway one u samych podny Emyn Muil. Potok grski gin w bujnych kpach
rzeuchy i wszelkiego ziela, tylko cichy plusk zdradza jego drog w szmaragdowym
tunelu; po agodnej pochyoci spywa ku moczarom doliny Rzeki Entw. Wdrowcy
mieli wraenie, e zima zostaa za nimi, lgnc do wzgrz. Tu bowiem mikkie
powietrze tchno ciepem i delikatnym zapachem i zdawao si, e wiosna jest ju
blisko, a soki w trawach i liciach zaczynaj wzbiera. Legolas odetchn gboko,
jakby po dugiej wdrwce przez jaow pustyni pi chciwie oywcz wod.
- Ach, zapach zieleni! - rzek. - Lepsze to ni dugi sen. Biegnijmy teraz!
- Lekkie stopy mog tutaj biec chyo - powiedzia Aragorn. - Szybciej pewnie ni
obcione elazem nogi orkw. teraz moe uda si nam dopdzi nieprzyjaci.
Pobiegli gsiego, mknc jak gocze psy za wieym tropem; oczy im rozbysy
nowym zapaem. Szpetny lad wydeptany przez orkw wskazywa niemal wprost na
zachd; gdziekolwiek przesza banda, sodka trawa Rohanu bya stratowana i
sczerniaa. Nagle Aragorn krzykn i zatrzyma si w miejscu.
- Stjcie! - zawoa. - na razie nie idcie za mn.
Szybko skrci w prawo od gwnego szlaku. Dostrzeg bowiem odgaziajcy si
trop: odciski drobnych, nie obutych stp. Niestety o kilka zaledwie krokw dalej trop
gubi si wrd innych, znacznie wikszych, ktre rwnie odbiegay od szlaku,
potem za znowu ku niemu powracay i giny w stratowanej zieleni. Tam, gdzie w
nowy trop si koczy, Aragorn schyli si i podnis co z trawy. Potem wrci do
przyjaci.
- Tak jest - rzek. - To niewtpliwie lady stp hobbita. Zapewne Pippina, mniejszego
od Meriadoka. Spjrzcie!
Na wycignitej doni pokaza im znaleziony przedmiot, ktry byszcza w socu.
Podobny by do ledwie rozwinitego brzozowego licia, a wyda si pikny i
niespodziewany na tej bezdrzewnej rwninie.
- Klamra od paszcza elfw! - wykrzyknli Legolas i Gimli jednoczenie.
- Licie z drzew Lorien nie opadaj na prno - rzek Aragorn. - Ten nie zosta
zgubiony przypadkiem. Pippin upuci go umylnie, eby zostawi znak dla tych,
ktrzy bd szukali porwanych hobbitw. Myl, e po to wanie Pippin odczy si
na chwil od gromady.
- A wic o nim przynajmniej wiemy, e wzito go ywcem - stwierdzi Gimli. - I e nie
straci przytomnoci umysu ani wadzy w nogach. Bd co bd jest to pewna
pociecha. Nie cigamy bandy daremnie.

328

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Miejmy nadziej, e nie przypaci zbyt drogo swej odwagi - rzek Legolas. - Dalej!
Naprzd! Serce mi si ciska na myl o tych modych, wesoych hobbitach,
pdzonych jak cielta za stadem.
Soce podnioso si do zenitu, a potem z wolna osuno si po niebie. Znad
odlegego morza, od poudnia, nadcigny lekkie oboki i odpyny z agodnym
podmuchem wiatru. Soce zaszo. Za plecami wdrowcw wyrosy cienie i coraz
duszymi ramionami sigay na wschd. Oni jednak wytrwale szli naprzd. Od
mierci Boromira mina doba, lecz orkowie wci byli daleko przed nimi. Nie mogli
ich nawet wzrokiem dosign na rozlegej, paskiej rwninie.
Kiedy zapady ciemnoci, Aragorn wstrzyma pochd. W cigu caego dnia
ledwie dwa razy popasali, i to na krtko; od wschodniej ciany gr, na ktrej stali o
wicie, dzielio ich teraz dwanacie staj.
- Pora dokona trudnego wyboru - rzek Aragorn. - Czy odpocz przez noc, czy te
i dalej, pki nam si starczy?
- Jeeli my bdziemy ca noc odpoczywa, a nieprzyjaciel nie przerwie marszu,
wyprzedzi nas znacznie - powiedzia Legolas.
- Chyba nawet orkowie nie mog maszerowa bez wytchnienia - powiedzia Gimli.
- Orkowie rzadko puszczaj si w biay dzie przez otwarte przestrzenie, a jednak
tym razem wayli si na to - odpar Legolas. - Tym bardziej nie spoczn w nocy.
- Ale noc nie moemy pilnowa ladu - rzek Gimli.
- Jak sign wzrokiem, lad wiedzie prosto, nie skrca ani w lewo, ani w prawo stwierdzi Legolas.
- Przypuszczam, e zdoabym was poprowadzi po ciemku nie zbaczajc z
waciwego kierunku - rzek Aragorn. - Jelibymy wszake zbdzili lub gdyby tamci
zboczyli ze szlaku, stracilibymy jutro duo czasu, nimby si udao odnale znowu
trop.
- W dodatku - powiedzia Gimli - tylko za dnia moemy dostrzec, czy jakie
pojedyncze lady nie odczaj si od gromady. gdyby ktry z jecw zbieg z
niewoli albo gdyby ktrego uprowadzono w bok, na wschd na przykad, w stron
Wielkiej rzeki, w stron Mordoru, moglibymy min ten lad nie domylajc si
niczego.
- To prawda - przyzna Aragorn. - Lecz jeli dobrze odczytaem poprzednie lady,
orkowie spod goda Biaej Rki wzili nad innymi gr i caa banda zmierza teraz do
Isengardu. Dotychczas wszystko potwierdza moje przypuszczenie.
- A jednak byoby nieroztropnie polega na tym - rzek Gimli. - Pamitajmy te o
moliwoci ucieczki jecw. Czy zauwaylibymy tamten trop, ktry nas doprowadzi
do klamry w trawie, gdybymy przechodzili po ciemku?
- Orkowie z pewnoci odtd zdwoili czujno, a jecy s ju bardzo zmczeni powiedzia Legolas. - Nie bd prbowali ucieczki, chyba z nasz pomoc. Jak im
pomoemy, nie sposb przewidzie, w kadym razie trzeba przede wszystkim
docign band.
- A jednak nawet ja, krasnolud, zaprawiony w wdrwkach i nie najsabszy w swoim
rodzie, nie zdoam przebiec caej drogi do Isengardu bez wypoczynku - rzek Gimli. Mnie te serce boli na myl o losie pojmanych przyjaci i gdyby to ode mnie tylko
zaleao, ruszybym wczeniej w pogo; lecz teraz musz wytchn, aby jutro biec
tym szybciej. A jeli mamy odpoczywa, ciemna noc jest po temu najsposobniejsz
por.
- Powiedziaem na pocztku, e wybr jest trudny - rzek Aragorn. - Na czym wic
zakoczymy t narad?

329

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Ty nam przewodzisz - odpar Gimli - i jeste najbardziej dowiadczonym owc.


Sam wic rozstrzygnij.
- Serce pcha mnie naprzd - powiedzia Legolas. - Musimy jednak trzyma si w
gromadzie. Zastosuj si do decyzji Aragorna.
- Szukacie rady u zego doradcy - rzek Aragorn. - Od chwili gdy przepynlimy
midzy supami Argonath, kady wybr, ktrego dokonaem, okazywa si bdny.
Umilk i dugo patrza na pnoc i na zachd, w gstniejce ciemnoci.
- Nie bdziemy szli noc - powiedzia wreszcie. - Z dwch niebezpieczestw
groniejsze wydaje si przelepienie jakiego wanego tropu czy znaku. Gdyby
ksiyc lepiej wieci, moglibymy skorzysta z jego blasku. Niestety, wschodzi teraz
pno, jest w nowiu i blady.
- Dzi na dobitk zasoni go chmury - szepn Gimli. - Szkoda, e pani z Lorien nie
daa nam w podarunku wiata, jak Frodowi.
- Temu, kto go otrzyma, dar ten bardziej si przyda - rzek Aragorn. - W jego rku los
wyprawy. Nam przypad tylko maleki udzia w wielkim dziele naszej epoki. Kto wie,
czy od pocztku cay zamiar nie jest skazany na niepowodzenie, a mj wybr, dobry
czy zy, niewiele moe tu pomc lub zaszkodzi. W kadym razie - postanowiem.
Teraz wic skorzystajmy z wypoczynku jak si da najlepiej.
Rzuci si na ziemi i usn natychmiast, bo od nocy spdzonej w cieniu Tol
Brandir nie zmruy oka. Przed witem jednak ockn si i wsta. Gimli lea jeszcze
pogrony w gbokim nie, ale Legolas czuwa wyprostowany i wpatrzony w
ciemno, zamylony i cichy jak mode drzewo w bezwietrzn noc.
- S ju bardzo daleko - powiedzia ze smutkiem zwracajc si do Aragorna. Dobrze przeczuwaem, e nie spoczn na noc. Teraz tylko orze zdoaby ich
dogoni.
- Mimo to bdziemy ich cigali w miar naszych si - odpar Aragorn. Schyli si i
dotkn ramienia krasnoluda. - Wstawaj, Gimli. Ruszamy dalej - rzek. - lad stygnie.
- Ciemno jeszcze - powiedzia Gimli. - Nawet Legolas i nawet ze szczytu wzgrza nie
dostrzegby ich, pki soce nie wzejdzie.
- Obawiam si, e za daleko odeszli, abym ich mg dostrzec ze wzgrza czy z
rwniny, przy ksiycu czy w socu - odpar Legolas.
- Kiedy oczy zawodz, ziemia moe co powie uszom - rzek Aragorn - bo z
pewnoci jczy pod ich nienawistnymi stopami.
Wycign si na trawie, przytkn ucho do ziemi. Lea bez ruchu tak dugo, e Gimli
ju zacz podejrzewa, i Aragorn omdla albo usn znowu. Niebo na wschodzie
pojaniao, siwy brzask z wolna rozprasza mrok. Kiedy wreszcie Aragorn wsta,
przyjaciele zobaczyli jego twarz poblad i zapadnit, w oczach wyczytali trosk.
- Ziemia dry od niewyranych, niezrozumiaych odgosw - rzek. - Na wiele mil
wkoo nie ma adnego oddziau w marszu. Tupot ng naszych nieprzyjaci ledwie
sycha z wielkiej dali. Natomiast gono ttni kopyta koskie. Wydaje mi si, e
syszaem je wczeniej ju, gdy spaem tej nocy na ziemi, i e ttent koni
galopujcych na zachd mci moje sny. teraz jednak oddalaj si od nas, pdz na
pnoc. Chciabym wiedzie, co te si dzieje w tamtych krajach.
- Ruszajmy! - rzek Legolas.
Tak zacz si trzeci dzie pocigu. Od rana do zmroku, to pod chmurami, to
pod arem soca, to wycignitym krokiem, to biegiem parli naprzd, jakby
gorczka trawica ich serca silniejsza bya od zmczenia. Mao ze sob rozmawiali.
Sunli przez rozlege pustkowia, a paszcze elfw wtapiay si w to szarozielonych
pl tak, e nikt prcz bystrookiego elfa nie dostrzegby ich z oddali nawet w penym

330

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

blasku poudnia. Czsto te w gbi serca dzikowali pani z Lorien za lembasy, bo


ywic si nimi w biegu, odzyskiwali nowe, niespoyte siy.
Przez cay dzie trop wskazywa prosto na pnoco-zachd, nie zbaczajc ani
nie skrcajc nigdzie. Wreszcie, kiedy poudnie chylio si ju ku wieczorowi,
wdrowcy znaleli si na dugim, bezdrzewnym zboczu; teren przed nimi wznosi si
falicie i agodnie ku majaczcym na widnokrgu kopulastym pagrkom. lad orkw
prowadzi te ku nim, skrcajc nieco bardziej na pnoc i znaczc si mniej ni
dotychczas wyranie, bo grunt by tutaj twardszy a trawa mniej bujna. daleko po
lewej rce byszczaa pord zieleni krta, srebrna nitka Rzeki Entw. Nigdzie nie
byo wida ywej duszy. Aragorn dziwi si, e nie spotykaj ladw zwierzt ani
ludzi. Siedziby Rohirrimw skupiay si co prawda o wiele mil dalej na poudnie, pod
lenym stropem Biaych Gr, ukrytych teraz we mgle i chmurach, lecz hodowcy koni
trzymali dawniej ogromne stada we Wschodnim Emnecie, kresowej prowincji
swojego krlestwa, i pasterze koczowali w tych stronach nawet zim, mieszkajc w
szaasach lub namiotach. Teraz jednak caa ta kraina opustoszaa, a cisza, jaka nad
ni panowaa, nie zdawaa si wcale boga ani spokojna.
O zmroku przyjaciele zatrzymali si znowu. Przeszli rwnin Rohanu dwakro
po dwanacie staj i ciana Emyn Muil znikna im z oczu w cieniach wschodu. Wski
sierp ksiyca wypyn na przymglone niebo, lecz wieci blado, a gwiazdy kryy si
wrd chmur.
- Teraz bardziej jeszcze auj kadej godziny, ktr stracilimy na odpoczynek i
popasy w tym marszu - rzek Legolas. - Orkowie gnaj, jakby ich Sauron osobicie
biczem popdza. Boje si, e zdyli dotrze do lasu i stokw grskich; moe w tej
chwili wanie wchodz w cie drzew.
Gimli zgrzytn zbami.
- Oto gorzki koniec naszych nadziei i trudw - powiedzia.
- Koniec nadziei - moe, ale trudw z pewnoci nie - rzek Aragorn. - Nie zawrcimy
z drogi. Chocia bardzo jestem znuony. - Obejrza si na szmat ziemi, ktry
przemierzyli, popatrza w mrok gstniejcy na wschodzie. - Co dziwnego dzieje si
w tym kraju. nie ufam tej ciszy. Nie ufam nawet blademu ksiycowi. Gwiazdy wiec
mdym blaskiem, a mnie ogarno takie znuenie, jakiego nie powinien zna Stranik
na wytyczonym tropie. Jaka potna wola dodaje w biegu si naszym wrogom, a
nam rzuca pod stopy niewidzialne zapory, obezwadnia zmczeniem serca bardziej
ni nogi.
- Prawd mwisz - rzek Legolas. - Czuem to od chwili, gdy zeszlimy z grani Emyn
Muil. Ta potna wola jest bowiem przed nami, nie za nami.
I gestem wskaza krain Rohanu ledwie rozwietlon nik ksiycow powiat i
tonc w mroku na zachodzie.
- Saruman! - mrukn Aragorn. - Nawet on nie zdoa nas zawrci z drogi. na razie
jednak musimy si zatrzyma. Spjrzcie, ju i ksiyc znika za chmurami. Lecz jutro
skoro wit ruszymy na pnoc, szlakiem midzy bagniskiem a wzgrzami.
Nazajutrz tak samo jak w poprzednich dniach Legolas pierwszy zerwa si ze snu jeeli w ogle spa tej nocy.
- Wstawa! Wstawa! - woa. - Wschd ju si rumieni. Dziwy czekaj nas w cieniu
lasu. Dobre czy ze, nie wiem, ale wzywaj w drog. Wstawa!
Tamci obaj zerwali si na rwne nogi i nie tracc ani chwili trzej przyjaciele znw
pomaszerowali przed siebie. Kady krok przyblia ich stopniowo ku wzgrzom i na
godzin przed poudniem stanli pod zielonymi stokami, ktre pitrzyy si wyej w
yse kopuy wycignite rwnym acuchem prosto na pnoc. U ich stp grunt by
suchy, poronity nisk traw, lecz midzy pasmem wzgrz a rzek, przedzierajc

331

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

si przez gszcz trzcin i sitowia, cigno si szerokie na dziesi mil zapadlisko.


Pod najdalej na poudnie wysunitym wzgrzem, u jego zachodnich podny
spostrzegli w trawie szeroki krg jakby wydeptany przez tysic cikich ng. Std
lad orkw prowadzi dalej ku pnocy skrawkami suchego terenu pod wzgrzami.
Aragorn zatrzyma si i zbada uwanie tropy.
- Popasali tu czas krtki - rzek - i nawet lad wymarszu po odpoczynku jest ju do
dawny. Niestety, przeczucie nie zawiodo ci, Legolasie, upyno trzykro dwanacie
godzin od chwili, gdy orkowie przebywali na tym miejscu, do ktrego my doszlimy
dopiero teraz. Jeeli potem nie zwolnili marszu, wczoraj o zachodzie soca osignli
skraj Fangornu.
- Patrzc na zachd i na pnoc nie widz nic prcz trawy toncej w dali we mgle rzek Gimli. - Czy ze szczytu wzgrza dostrzeglibymy las?
- Do lasu jeszcze std daleko - powiedzia Aragorn. - Jeeli pami mnie nie myli,
pasmo wzgrz siga co najmniej na osiem staj, a za nimi, na pnoco-zachd od
ujcia Rzeki Entw, trzeba przeby znw jakie pitnacie staj rwniny.
- A wic w drog! - rzek Gimli. - Moje nogi musz odzwyczai si od liczenia staj.
Byoby to dla nich atwiejsze, gdyby serce tak bardzo nie ciyo.
Soce ju si chylio, gdy wreszcie wdrowcy dotarli do ostatniego wzgrza w caym
acuchu. Przez wiele godzin maszerowali bez odpoczynku. teraz posuwali si ju
bardzo wolno, a Gimli a zgarbi si ze zmczenia. Krasnoludy maj elazn
wytrzymao w pracy i wdrwkach, lecz ten nie koczcy si pocig utrudzi
Gimlego tym bardziej, e nadzieja przygasa w jego sercu. Aragorn szed za nim w
pospnym milczeniu, od czasu do czasu schylajc si, eby zbada jaki znak albo
trop na ziemi. Tylko Legolas bieg lekko jak zawsze, ledwie muskajc stopami traw i
nie odciskajc na niej ladw; chleb elfw wystarcza mu za cay posiek, a spa
umia z otwartymi oczyma, w marszu, w penym wietle dnia; umys elfa odpoczywa
bdzc po dziwnych ciekach marze, chocia ludzie nie nazwaliby tego spaniem.
- Wejdmy na ten zielony pagrek - rzek.
Wbieg pierwszy, a dwaj przyjaciele podyli za nim wspinajc si mozolnie dugim
zboczem a na szczyt, zaokrglony na ksztat kopuy, gadki i nagi, nieco
odosobniony od innych i stanowicy ostatnie od pnocy ogniwo acucha. Soce
tymczasem zaszo, mrok wieczorny otuli wiat jak zasona. Trzej wdrowcy stali
samotnie nad bezbrzen, bezksztatn rwnin, wrd jednostajnej szarzyzny
krajobrazu. Tylko daleko na pnoco-zachodzie od ta dogasajcego nieba odcinaa
si gbsz czerni linia Gr Mglistych i ciemnego lasu u ich stp.
- Nic std nie wypatrzymy, co mogoby nam wskaza dalsz drog - powiedzia Gimli.
- W kadym razie trzeba teraz zatrzyma si na noc. Robi si bardzo zimno.
- Wiatr dmie od nienej pnocy - rzek Aragorn.
- Rano odwrci si i dmuchnie od wschodu - rzek Legolas. - Odpocznijmy, skoro
czujecie si zmczeni. Ale nie tramy nadziei. Nie wiadomo, co nas jutro czeka.
Bywa, e wraz ze wschodem soca zjawia si dobra rada.
- Trzykro ju w tej pogoni ogldalimy wschd soca, a aden nie przynis nam
rady - rzek Gimli.
Noc bya bardzo zimna. Aragorn i Gimli spali niespokojnie, a ilekro ktry z nich
budzi si, stwierdza, e Legolas czuwa u wezgowia przyjaci albo przechadza si
koo nich nucc z cicha w swoim ojczystym jzyku jak pie, a gdy elf tak piewa,
na twardym, czarnym stropie niebios rozbyskuj biae gwiazdy. W ten sposb
przesza noc. Wszyscy trzej ju rozbudzeni patrzyli, jak brzask powoli rozlewa si po
niebie, czystym teraz i bezchmurnym, a wreszcie pokazao si soce. Wstao blade

332

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

i jasne. Wiatr dmcy od wschodu zmit kby mgie. Rozlega kraina leaa przed
nimi naga i pusta w surowym wietle ranka.
Na wprost i ku wschodowi cigna si owiana wiatrem wyyna, paskowy
Rohanu, ktry przed kilku dniami dostrzegali z daleka pync z nurtem Wielkiej Rzeki.
Na pnoco-zachodzie czernia las Fangorn; jeszcze dziesi staj dzielio ich od
cienistego skraju tej puszczy, a gry w jej gbi giny w bkitnej dali. Za Fangornem
majaczy na widnokrgu jakby zawieszony w siwej chmurze biay czub smukego
Methedrasu, ostatniego szczytu w acuchu Gr Mglistych. Z lasu spywaa ku
wdrowcom Rzeka Entw, bystrym, wskim strumieniem toczc si midzy stromymi
brzegami. Trop orkw skrca spod wzgrz ku rzece.
ledzc wzrokiem trop biegncy nad rzek, a potem wzdu jej brzegw ku
puszczy, Aragorn dostrzeg na dalekiej zielonej ce jaki ciemny, szybko
poruszajcy si may punkcik. Rzuci si na ziemi i zacz pilnie wsuchiwa si w jej
gos. Legolas jednak, ktry sta obok wyprostowany, osaniajc smuk doni swoje
jasne oczy elfa, widzia nie punkcik, lecz chmar jedcw, drobne z oddali postacie
ludzkie na koniach, i w ostrzach wczni brzask poranka jak migotanie malekich
gwiazd niedosigych dla wzroku zwykych miertelnikw. Gdzie daleko za
pdzcym oddziaem czarny dym wzbija si wskim, krtym supem ku niebu. Cisza
panowaa nad pustk stepu taka, e Gimli sysza szelest kadej trawki.
- Jedcy! - krzykn Aragorn zrywajc si z ziemi. - Wielu jedcw na cigych
koniach zblia si do nas.
- Tak - rzek Legolas. - Jest ich stu piciu. Wosy maj jasne, a wcznie lnice.
Przewodzi im m wysokiego wzrostu.
Aragorn umiechn si.
- Bystre s oczy elfa - powiedzia.
- Niewielka sztuka - odpar Legolas. - Ci jedcy s przecie nie dalej ni o pi staj.
- O pi staj czy o jedn - odezwa si Gimli - w kadym razie nie unikniemy
spotkania na tym pustkowiu. Poczekamy na nich czy te pjdziemy w swoj drog?
- Poczekamy - rzek Aragorn. - Jestem znuony, cigamy nieprzyjaci wci
daremnie. A moe kto inny wczeniej ich dogoni? Bo przecie oddzia konny wraca
tropem orkw. Moe jedcy bd mieli dla nas jakie wane nowiny?
- Albo ostre wcznie - rzek Gimli.
- Trzy konie nios puste sioda - powiedzia Legolas - ale hobbitw midzy ludmi nie
ma.
- Nie twierdz, e bd to pomylne nowiny - odpar Aragorn - ale na dobre czy ze
trzeba tutaj poczeka.
Trzej przyjaciele opucili szczyt wzgrza, gdzie na tle jasnego nieba stanowili zbyt
dobrze widoczny z daleka cel, i z wolna zeszli pnocnym zboczem niej. Zatrzymali
si jednak nie schodzc a do podny pagrka i przycupnli na stoku w przywidej
trawie, owinici w szare paszcze. Czas pyn leniwie. Wiatr by ostry i przejmujcy.
Gimli krci si niespokojnie.
- Co ci wiadomo o tych jedcach, Aragornie? - spyta. - Moe czekamy tu na
niechybn mier?
- Przebywaem wrd nich - odpar Aragorn. - S dumni i uparci, lecz serca maj
szczere, a myl i dziaaj szlachetnie; s zuchwali, lecz nie okrutni, mdrzy, chocia
nieuczeni, nie pisz ksig, lecz piewaj wiele pieni, wzorek ludzkiego plemienia
sprzed lat Ciemnoci. Nie wiem jednak, co tutaj dziao si w ostatnich czasach i co
teraz postanowili Rohirrimowie, osaczeni z jednej strony zdrad Sarumana a z
drugiej grob Saurona. Z dawna yli w przyjani z ludmi z Gondoru, jakkolwiek nie
s tej samej co tamci krwi. W zamierzchych czasach Eorl Mody cign ich tutaj z

333

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

pnocy, s spokrewnieni najbliej z plemionami Barda z dali i Beorna z Lenej


Krainy, wrd ktrych czsto spotyka si po dzi dzie jasnowosych, rosych ludzi
podobnych do jedcw Rohanu. W kadym razie nie kochaj orkw.
- Ale Gandalf wspomina, e kr pogoski, jakoby pacili haracz Mordorowi - rzek
Gimli.
- Boromir w to nie uwierzy, ja take - odpar Aragorn.
- Wkrtce dowiemy si prawdy - rzek Legolas. - Ju s blisko.
Wreszcie Gimli te usysza guchy ttent galopujcych kopyt.
Jedcy wci trzymajc si tropu orkw skrcili od rzeki ku pagrkom. Pdzili
jak wiatr. Donone, rane okrzyki rozbrzmiay nad polami. Nagle jedcy wypucili
konie, a ziemia zadudnia pod kopytami; rycerz jadcy na czele, zatoczy koniem,
okrajc podne gry, i poprowadzi oddzia zachodnim jej skrajem w stron
paskowzgrza. Trop w trop za wodzem cigna duga kolumna rycerzy zbrojnych,
zwinnych, byszczcych stal; widok by grony i pikny zarazem.
Konie mieli rose, silne i ksztatne, o lnicej sierci; dugie ogony rozwieway
si na wietrze, splecione grzywy zdobiy dumne karki. jedcy zdawali si godni
szlachetnych wierzchowcw, jak one dorodni i smukli; spod lekkich hemw jasne
niby len wosy spyway im na plecy, twarze mieli surowe, spojrzenie bystre. W
rkach dzieryli dugie jesionowe wcznie, malowane tarcze zawiesili na plecach, a
miecze u boku; polerowane kolczugi sigay im po kolana.
Przemknli galopem, dwjkami, a chocia co chwila ktry prostowa si w
strzemionach i rozglda na wszystkie strony, aden, jak si zdawao, nie dostrzeg
trzech obcych wdrowcw, przycupnitych na stoku i przypatrujcych si w milczeniu
kawalkadzie. Oddzia ju mija wzgrze, gdy nagle Aragorn wsta i gromkim gosem
zawoa:
- Co sycha w krajach pnocy, jedcy Rohanu?
Byskawicznie, nad podziw sprawnie osadzili konie, zawrcili, rozwinli szereg i
cwaem natarli prosto na wzgrze. W mig trzej wdrowcy znaleli si porodku
ruchomego krgu wojownikw, ktrzy zachodzc od stoku, od podna, z bokw, ze
wszystkich stron, coraz bardziej zacieniali piercie. Aragorn sta w milczeniu, dwaj
jego towarzysze zastygli bez ruchu, czekajc w napiciu, jaki te obrt wemie to
spotkanie.
Bez sowa, bez okrzyku jedcy zatrzymali si nagle. Gszcz wczni jey si
ostrzami wymierzonymi przeciw obcym podrnym. Kilku jedcw chwycio uki i ju
nacigao je do strzau. Dowdca, grujcy wzrostem nad innymi, wysun si z
szeregu; na hemie zamiast piropusza zatknity mia biay ogon koski. Zbliy si
tak, e ledwie par cali dzielio ostrze jego wczni od piersi Aragorna. Lecz Aragorn
nie drgn nawet.
- Cocie za jedni i czego szukacie w tym kraju? - zapyta jedziec.
Mwi Wspln Mow zachodu, stylem i tonem przypominajcym mow Boromira,
rycerza Gondoru.
- Nazywaj mnie Obieywiatem - odpar Aragorn. - przybywam z pnocy. Poluj na
orkw.
Jedziec zeskoczy z sioda na ziemi. Odda wczni jednemu ze swoich
podwadnych, ktry przysunwszy si do wodza rwnie zsiad z konia; doby miecza
i stan twarz w twarz przed Aragornem przygldajc mu si uwanie i nie bez
podziwu.
Wreszcie odezwa si znowu:
- W pierwszej chwili mylaem, e sam jeste orkiem - rzek. - Teraz widz, e si
omyliem. nie znasz orkw, jeeli polujesz na nich w ten sposb. banda bya liczna,

334

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

chya i po zby uzbrojona. gdyby ich dogoni, oni to byliby myliwcami, a ty atw
dla nich zwierzyn. Ale w tobie tkwi co dziwnego, Obieywiacie. - Rycerz zmierzy
bystrym spojrzeniem posta Aragorna. - Imi, ktre podae, nie przystao takiemu
jak ty czowiekowi. Strj take masz dziwny. Czy wyskoczye spod trawy? Jak to si
stao, emy ci wczeniej nie dostrzegli? Moe jestecie z rodu elfw?
- Nie - odpar Aragorn. - jeden z nas tylko jest elfem, Legolas z Lenego Krlestwa, z
odlegej Mrocznej Puszczy. Ale po drodze zabawilimy w Lothlorien i od pani tej
krainy otrzymalimy dary, widomy znak jej ask.
Rycerz przyjrza si trjce przyjaci z nowym podziwem, lecz w jego jasnych oczach
pojawi si twardy bysk.
- A wic w Zotym Lesie naprawd yje pani, o ktrej baj stare legendy! - rzek. - Jak
syszaem, mao kto wymyka si z jej side. Dziwne czasy! Jeeli u niej jestecie w
askach, zapewne take snujecie sieci i rzucacie czary. - Nagle zwrci zimne
spojrzenie na Legolasa i Gimlego. - Czemu to nie odzywacie si, milczkowie? spyta.
Gimli wsta, mocno zapar si na rozstawionych nogach; rk zacisn na trzonku
topora, czarne oczy zaiskrzyy mu si gniewnie.
- Powiedz mi swoje imi, mistrzu koni, a wwczas usyszysz moje i wiele innych
rzeczy na dokadk - powiedzia.
- Zwyczaj kae, by cudzoziemiec przedstawi si pierwszy - odpar rycerz, z gry
spogldajc na krasnoluda. - Mimo to, wiedz, e jestem Eomer, syn Eomunda, a
nosz tytu Trzeciego Marszaka Riddermarchii.
- A wic, Eomerze, synu Eomunda, Trzeci Marszaku Riddermarchii, przyjmij od
krasnoluda Gimlego, syna Gloina, przestrog i nie rzucaj na wiatr niewczesnych
sw. Oczerniasz bowiem t, ktrej piknoci nawet wyobrazi sobie nie umiesz.
Tylko przez wzgld na sabo umysu mona ci usprawiedliwi.
Eomerowi oczy rozbysy, a jedcy Rohanu z gronym pomrukiem zacienili krg
wok cudzoziemcw i nastawili wcznie.
- Obcibym ci gow razem z brod, moci krasnoludzie, gdyby nieco wyej
sterczaa nad ziemi - rzek Eomer.
- Gimli nie jest tu sam! - zawoa Legolas; ruchem szybszym ni tchnienie napi uk i
zaoy strza. - Zginiesz, zanim twj miecz opadnie.
Eomer podnis miecz i sprzeczka skoczyaby si krwawo, gdyby Aragorn z rk
wzniesion nie skoczy midzy przeciwnikw.
- Wybacz, Eomerze! - krzykn. - Zrozumiesz gniew moich przyjaci, gdy ci opowiem
nasz histori. Nie ywimy zych zamiarw, nie chcemy skrzywdzi Rohanu i jego
mieszkacw ludzi ani koni. Czy zgodzisz si wysucha mnie, zanim uyjesz ora?
- Zgadzam si - odpar Eomer i spuci miecz. - Lecz podrni zapuszczajc si w
tych niepewnych czasach na pola Riddermarchii powinni by mniej dufnie sobie
poczyna. Przede wszystkim wyznaj mi swoje prawdziwe imi.
- Przede wszystkim powiedz mi, komu suysz - rzek Aragorn. - Czy przyjacielem,
czy wrogiem Saurona, pospnego wadcy Mordoru?
- Jednemu tylko panu su: krlowi Marchii, Theodenowi, synowi Thengla - odpar
Eomer. - Nie suymy potdze dalekiego Czarnego Kraju, lecz nie prowadzimy te z
ni otwartej wojny. Jeli wic przed ni uciekacie, opucie lepiej nasz kraj. Na caym
pograniczu szerzy si niepokj i jestemy zagroeni; pragniemy jednak tylko
zachowa wolno i y tak, jak ylimy, poprzestajc na swoim, nie suc obcym
panom, ani dobrym, ani zym. W lepszych czasach chtnie i przyjanie witalimy
cudzoziemcw, lecz w tych niespokojnych dniach obcy, nieproszeni gocie musz

335

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

si u nas spotyka z podejrzliwym i surowym przyjciem. Mwcie! Cocie za jedni?


Komu suycie? Na czyj rozkaz cigacie orkw po naszym stepie?
- Nie su adnemu wadcy - odpar Aragorn - ale sualcw Saurona cigam
wszdzie, dokdkolwiek ich trop mnie zaprowadzi. Orkw znam tak, jak mao kto
wrd miertelnych, a jeli na nich poluj w ten sposb, to dlatego, e nie mam
wyboru. Banda, ktr cigamy, porwaa dwch naszych przyjaci. W takiej potrzebie
czowiek nie zwaa, e nie ma konia, lecz idzie piechot, i nie pyta o pozwolenie,
lecz spieszy tam, gdzie lad wskazuje drog. Nie liczy te gw nieprzyjaci, chyba
ostrzem miecza. Nie jestem bezbronny.
Odrzuci paszcz z ramion. Wykuta przez elfy pochwa zalnia jasno, a kiedy Aragorn
doby z niej miecza, klinga Andurila rozbysa nagle jak biay pomie.
- Elendil! - zawoa. - Nazywam si Aragorn, syn Arathorna, a zw mnie te
Elessarem, kamieniem elfw, Dunadanem, spadkobierc Isildura, ktry by synem
Elendila, wadcy Gondoru. Oto jest miecz, niegdy zamany i na nowo dzi przekuty.
Czy chcesz mi pomc, czy te zagrodzi drog? Wybieraj!
Gimli i Legolas ze zdumieniem patrzyli na swego przewodnika, bo takim, jak w tej
chwili, jeszcze go nie widzieli. Zdawao si, e Aragorn urs nagle, podczas gdy
Eomer zmala; przez wyrazist twarz przemkn odblask siy i majestatu kamiennych
krlw. Przez okamgnienie Legolasowi zdawao si, e biay pomyk otoczy skronie
Aragorna wietlist koron.
Eomer cofn si o krok, a twarz jego przybraa wyraz trwonej czci. Spuci ku
ziemi dumne spojrzenie.
- Dziwne doprawdy czasy - mrukn. - Wcielone sny i legendy wstaj spod trawy.
Powiedz mi, panie - rzek goniej, zwracajc si do Aragorna - co ci tu do nas
sprowadza? Co znacz twoje niepojte sowa? Dawno temu Boromir, syn Denethora,
ruszy w wiat po wyjanienie tej zagadki, a ko, ktrego mu uyczylimy, wrci bez
jedca. Jaki los przyszede nam zwiastowa?
- Zwiastuj wam godzin wyboru - odpar Aragorn. - Powtrz moje sowa
Theodenowi, synowi Thengla: czeka go otwarta wojna w szeregach Saurona lub
przeciw niemu. Nikt ju dzi nie moe tak y, jak y dotychczas, i mao kto zachowa
to, co uwaa za swoj wasno. Lecz o tych doniosych sprawach porozmawiamy
pniej. Jeeli nic nie stanie na przeszkodzie, sam odwiedz waszego krla. W tej
chwili jestem w cikiej potrzebie i prosz o pomoc albo przynajmniej o rad. Jak ju
mwiem, cigamy orkw, ktrzy porwali naszych przyjaci. Co moesz mi o tej
bandzie powiedzie?
- Moesz zaniecha dalszego pocigu - odpar Eomer. - Banda jest ju rozgromiona.
- A nasi przyjaciele?
- Nie widzielimy innych istot prcz orkw.
- Dziwne, bardzo dziwne - rzek Aragorn. - Czy szukalicie wrd polegych? czy na
pobojowisku nie byo innych trupw prcz orkw? Nasi przyjaciele s maego
wzrostu, mogliby wyda si dziemi; nie nosz obuwia, paszcze mieli szare.
- Nie byo tam krasnoludw ani dzieci - odpar Eomer. - Przeliczylimy polegych i
zabralimy bro oraz upy, potem za zgromadzilimy trupy na stos i spalili, wedle
zwyczaju. Popioy jeszcze dymi.
- Nie chodzi o krasnoludw ani o dzieci - odezwa si Gimli. - Nasi przyjaciele to
hobbici.
- Hobbici? - zdziwi si Eomer. - A co to takiego? Pierwszy raz sysz t dziwn
nazw.

336

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Dziwna nazwa dziwnego plemienia - powiedzia Gimli. - Lecz ci dwaj s nam bardzo
drodzy. Moe syszelicie w Rohanie o przepowiedni, ktra zaniepokoia wadc z
Minas Tirith. Jest w niej mowa o niziokach. To wanie hobbici.
- Nizioki! - zamia si jedziec stojcy obok Eomera. - Nizioki! Ale te stworzonka
istniej tylko w starych pieniach i bajkach, przyniesionych z pnocy. Czy
znalelimy si w wiecie legend, czy te chodzimy po zielonej ziemi, w blasku dnia?
- Mona y w obu tych wiatach naraz - rzek Aragorn. - Bo nie my, lecz ci, co
przyjd po nas, stworz legend naszych czasw. Zielona ziemia, powiadasz? Jest
w niej wiele tematw dla legendy, chocia j depczesz w penym blasku dnia.
- Nie ma czasu do stracenia - rzek jedziec nie zwaajc na Aragorna. - Trzeba
spieszy na poudnie, wodzu. Zostawmy tych dziwakw razem z ich mrzonkami. Albo
te zwimy ich i zawiemy do krla.
- Milcz, Eothainie! - rozkaza mu Eomer w jzyku Rohanu. - Chc porozmawia z
nimi sam. Niech mj eored zbierze si na ciece i przygotuje do odmarszu w
kierunku Brodu Entw.
Mruczc co pod nosem Eothain oddali si i przekaza rozkaz oddziaowi. Po chwili
Eomer zosta sam z trzema wdrowcami.
- To, cos mi rzek, Aragornie, zdaje si bardzo dziwne - powiedzia. - A jednak
mwisz prawd, nie wtpi o tym. Ludzie z Marchii nie kami, tote nieatwo daj si
oszuka. Lecz nie powiedziae mi caej prawdy. Czy zechcesz teraz rzec mi co
wicej o celu waszej wyprawy, abym mg osdzi, co mi wypada uczyni?
- Wyruszyem z Imladris, jak nazywaj ten kraj stare pieni, przed wielu tygodniami odpar Aragorn. - By ze mn Boromir, rycerz z Minas Tirith. Zamierzaem
towarzyszy synowi Denethora do jego rodzinnego grodu, by pomc temu plemieniu
w wojnie z Sauronem. Ale reszta druyny, z ktr wdrowaem, miaa inne zadania
do spenienia. O tym dzi nie wolno mi jeszcze mwi. Naszym przywdc by
Gandalf Szary.
- Gandalf! - zakrzykn Eomer. - Gandalf Szary znany jest w Marchii. Musz ci
wszake przestrzec, e jego imi ju nie otwiera drogi do ask krla. Gandalf goci w
naszym kraju wielekro za pamici ludzkiej, zjawiajc si wedle woli, czasem par
razy do roku, czasem raz na wiele lat. Zawsze by zwiastunem niezwykych zdarze,
a jak teraz niektrzy twierdz, przynosi nieszczcie. To prawda, e od ostatnich
jego odwiedzin tego lata sypny si na nas niepowodzenia. Wwczas to zaczy si
kopoty z Sarumanem. Przedtem zaliczalimy go do naszych przyjaci, lecz przyby
Gandalf i ostrzeg nas, e Isengard kipi od przygotowa wojennych i e Saruman
knuje napa. Opowiada, e by wiziony w wiey Orthank i ledwie uszed z yciem.
Baga o pomoc, ale Theoden nie chcia go wysucha, wic Czarodziej opuci nasz
kraj. Nie wymawiaj imienia Gandalfa w obecnoci Theodena. Krl jest na niego
zagniewany. Gandalf bowiem wzi sobie z krlewskich stajen wierzchowca,
zwanego Gryfem, per krlewskiej stadniny, z rasy Mearasw, ktre tylko wadcom
Marchii wolno dosiada. Gryf jest potomkiem sawnego konia Eorla, ktry zna ludzk
mow. Przed tygodniem Gryf wrci, lecz to nie ugasio gniewu krla, bo ko zdzicza
i nie daje do siebie przystpu nikomu.
- A wic Gryf sam trafi do domu z dalekiej pnocy - rzek Aragorn - bo tam Gandalf
rozsta si ze swym wierzchowcem. Niestety! Gandalf ju nigdy go nie dosidzie.
padw ciemne otchanie kopalni Morii i ju si z nich nie wydosta na wiato dzienne.
- Smutna to nowina - rzek Eomer. - Smutna przynajmniej dla mnie i dla wielu
spord nas, lecz nie dla wszystkich, jak si zreszt przekonasz, gdy odwiedzisz
krlewski dwr.

337

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nikt w waszym kraju poj nie zdoa, jak bardzo martwi si trzeba t nowin,
chocia jej skutki pewnie kady z was odczuje bolenie, zanim ten rok upynie - rzek
Aragorn. - lecz gdy wielcy polegn, mniejsi musz zastpi ich na czele pochodu.
Mnie przypado w udziale prowadzi druyn przez ca dalek drog z Morii.
Szlimy przez Lorien - kraj, o ktrym powiniene dowiedzie si czego wicej, nim
zechcesz znw o nim mwi. A potem wiele mil przepynlimy Wielk Rzek a do
wodogrzmotw Rauros. Tam wanie Boromir poleg z rk tych samych orkw,
ktrych wycie dzisiaj rozgromili.
- Same aobne wieci przynosisz nam, Aragornie! - wykrzykn Eomer z rozpacz. mier Boromira to cios dla Minas Tirith i dla nas wszystkich. Mny to by rycerz,
powszechnie go sawiono. Rzadko odwiedza Marchi, bo wiele czasu powici
wojnom na wschodniej granicy, lecz spotkaem si z nim kiedy. Bardziej mi si
wyda podobny do porywczych synw Eorla ni do statecznych mw z Gondoru, i
pewnie okazaby si wielkim wodzem swego plemienia, gdyby doczeka swojej kolei i
obj przywdztwo. Nie pojmuj, dlaczego z Gondoru nie doszy nas adne wieci o
tym nieszczciu. jak dawno si to stao?
- Dzi mija czwarty dzie od mierci Boromira - odpar Aragorn - a my wyruszylimy
spod Tol Brandir wieczorem tego pamitnego dnia.
- pieszo? - zakrzykn Eomer.
- Tak jak nas widzisz.
Eomer ze zdumienia szeroko otworzy oczy.
- Obieywiat to zbyt skromne przezwisko, synu Arathorna - powiedzia. - ja bym ci
raczej nazwa Skrzydlatym. O tym marszu trzech przyjaci bardowie powinni
piewa pieni podczas rycerskich uczt. W niespena cztery doby przemierzylicie
nogami czterdzieci pi staj. Dzielny jest rd Elendila! Teraz jednak powiedz mi,
Aragornie, czego ode mnie dasz? Trzeba mi bowiem co tchu wraca do
Theodena. W obecnoci moich podwadnych musiaem mwi ogldnie. Prawd
rzekem, nie jestemy w otwartej wojnie z Czarnym Krajem i s na dworze nikczemni
doradcy, ktrzy maj dostp do krlewskich uszu. Lecz wojna wisi w powietrzu. Nie
zaprzemy si prastarego sojuszu z plemieniem Gondoru i gdy nasi sprzymierzecy
walcz, przyjdziemy im z pomoc. tak ja powiadam i tak myl wszyscy, ktrzy ze
mn trzymaj. Jako Trzeci Marszaek mam zlecon piecz nad Wschodni Marchi.
kazaem nasze stada i pasterzy usun za Rzek Entw; tu zostan tylko strae i
zwiadowcy.
- A wic nie pacicie haraczu Sauronowi? - spyta Gimli.
- Nie, i nigdy nie pacilimy odpar Eomer z byskiem w oczach. Doszo do moich
uszu, e kto to kamstwo rozsiewa po wiecie. Przed kilku laty wadca Czarnego
Kraju chcia kupi od nas konie i ofiarowa za nie wielk cen, lecz odmwilimy, bo
zwierzta zmusza do suenia zej sprawie. Wwczas nasa bandy orkw, ktre od
tej pory rabuj, co im w rk wpadnie, a najchtniej porywaj konie czarnej maci,
tak e niewiele nam ich pozostao. To wanie jest powodem naszej zawzitej
nienawici do orkw. W tej chwili jednak najgorszych kopotw przysparza nam
Saruman. Roci sobie prawa do wadzy nad caym tym obszarem i od kilku miesicy
toczymy z nim wojn. Wzi na od orkw, wilkoakw i zych ludzi, zamkn przed
nami Bram Rohanu, tak e znalelimy si jak w kleszczach, osaczeni i od
zachodu, i od wschodu.
Trudno walczy z takim przeciwnikiem. Saruman jest przecie czarodziejem, chytrym
i biegym w swej sztuce, umie przedzierzga si w rne postacie. Mwi, e wczy
si to tu, to tam, przebrany za starca w kapturze i paszczu; bardzo przypomina z
pozoru Gandalfa, jak twierdz ci, co go pamitaj. Jego szpiedzy potrafi si

338

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

przelizn przez wszystkie nasze sieci, zowrbne ptaki, ktre mu su, lataj
ustawicznie nad naszym krajem. Nie wiem, na czym si to skoczy, ale w gbi serca
drcz mnie ze przeczucia; jeeli si nie myl, nie tylko w Isengardzie ma Saruman
sojusznikw. Sam zreszt przekonasz si, gdy odwiedzisz krlewski dwr. Czy
odwiedzisz go? Czy te udz si tylko nadziej, e przysano ci tutaj, aby mnie
poratowa w rozterce i cikiej potrzebie?
- Stawi si na dworze krla Theodena, jak tylko bd mg rzek Aragorn.
- Jed zaraz prosi Eomer. Dziedzic Elendila bdzie dla synw Eorla potnym
sprzymierzecem w tych gronych czasach. Na polach Zachodniego Emnetu wre w
tej chwili bitwa, boj si, e j przegramy. Wyznam ci, e podjem t wypraw na
pnoc bez wiedzy krla, gdy ja bowiem ze swym oddziaem opuciem stolic,
zostaa tam tylko nieliczna stra. Ale zwiadowcy przestrzegli mnie, e banda orkw
przed trzema dniami zesza na nasze pola ze Wschodniego Muru i e niektrzy z
napastnikw nosz biee godo Sarumana. Podejrzewajc, e stao si to, czego
najbardziej si lkam, to znaczy, e midzy Orthankiem a Czarn Wie zawarty
zosta sojusz, ruszyem na czele eoredu, oddziau zoonego z moich domownikw i
sug. Dwa dni temu o zmierzchu wytropilimy orkw w pobliu Lasu Entw.
Okrylimy band i wczoraj o wicie stoczylimy z ni bitw. Straciem w boju
pitnastu ludzi i dwanacie koni. Niestety. Banda okazaa si liczniejsza, ni
przewidywaem. Nowe posiki nadcigny bowiem ze wschodu, zza Wielkiej Rzeki,
jak wiadczy wyrany lad, ktry odkrylismy nieco dalej na pnoc std. Inne bandy
przyszy te na pomoc swoim od strony lasu: orkowie olbrzymy, rwnie znaczone
biaym godem Isengardu, a to jest szczep najgroniejszy i najdzikszy.
Mimo wszystko rozbilimy ich w puch. Lecz za dugo ju bawimy w tych okolicach.
Jestemy potrzebni na poudniu i na zachodzie. Jed z nami. Jak widziae, mamy
lune konie. Twj miecz nie bdzie prnowa. Tak, przyda si rwnie topr
Gimlego i uk Legolasa, jeli twoi przyjaciele zechc mi wybaczy zbyt pochopny sd
o Lenej Pani. Powtrzyem jedynie to, co wszyscy o niej mwi w naszym kraju,
lecz chtnie zmieni zdanie, jeli od was dowiem si, e bdziem.
- Dziki za te szlachetne sowa rzek Aragorn. Z serca pragnbym i z tob, ale
nie mog opuci przyjaci, pki zostaje cho cie nadziei, e zdoam ich ocali.
- Porzu nadziej odpar Eomer. Nie odnajdziesz swoich druhw na tym
pnocnym pograniczu.
- A jednak nasi przyjaciele nie zostali nigdzie po drodze. Opodal Wschodniego Muru
znalelimy niewtpliwy dowd, e przynajmniej jeden y jeszcze wwczas i
przechodzi tamtdy. Lecz midzy cian grsk, a tym paskowzgrzem nigdzie nie
natrafilimy na aden lad, nikt te nie odczy si od oddziau i nie zszed w bok od
szlaku, chyba e zawodzi mnie sztuka odczytywania tropw, w ktrej wiczyem si z
dawna.
- C wic mogo si z nimi sta?
- Nie wiem. Mylaem, e zginli w zamcie bitwy i ciaa ich razem z trupami orkw
spony na stosie. Lecz skoro ty powiadasz, e to niemoliwe, wyzbyem si tej
obawy. Wolno mi przypuszcza, e zawleczono ich do lasu jeszcze przed bitw,
zanim twj oddzia otoczy band. Czy mgby przysic, e z twoich sieci nie
wymkna si w ten sposb ywa dusza?
- Przysign, e ani jeden ork nie wylizn si nam od chwili, gdy wypatrzylimy
band rzek Eomer. Wczeniej ni orkowie dotarlimy na skraj lasu, potem za
nie mg przedrze si przez piercie moich onierzy nikt, kto nie umie czarowa
jak elfy.

339

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nasi druhowie mieli takie same paszcze jak my powiedzia Aragorn. A nas
przecie mine w biay dzie nie podejrzewajc wcale naszej obecnoci.
- tak, o tym zapomniaem przyzna Eomer. Wrd tylu dziww za nic rczy nie
mona. Niepojte rzeczy dziej si teraz na wiecie. Elf z krasnoludem w parze
wdruje przez nasze stepy. Czowiek, ktry rozmawia z Len Pani, stoi przede
mn ywy i cay. Miecz zamany przed laty, zanim ojcowie naszych ojcw przybyli do
Marchii, wraca, aby znw wojowa. Jak w takich osobliwych czasach rozezna, co
si czowiekowi godzi czyni?
- W osobliwych czasach, tak samo jak w zwykych, wiadomo, co si godzi rzek
Aragorn. Dobro i zo nie zmienia si z biegiem lat. I to samo oznacza dla ludzi co
dla krasnoludw albo elfw. Czowiek musi midzy dobrem i zem wybiera zarwno
we wasnym domu jak w Zotym Lesie.
- Prawd mwisz rzek Eomer. Lecz nie o tobie wtpiem ani o wyborze mego
serca. Nie wolno mi jednak postpowa tak, jak bym sam pragn. Prawo nasze
zabrania cudzoziemcom wdrowa na wasn rk po tym kraju, chyba e krl da im
na to pozwolenie. W dzisiejszych gronych czasach zakaz przestrzegany jest
bardziej ni kiedykolwiek surowo. Prosiem was, bycie zgodzili si dobrowolnie i z
nami, lecz odmawiacie. Wzdragam si przed wszczciem bitwy w stu ludzi przeciw
trzem obcoplemiecom.
- Nie sdz, aby wasze prawo dotyczyo naszego przypadku odpar Aragorn. Nie
jestem te dla was obcoplemiecem. Bywaem w tym kraju nieraz, walczyem w
szeregach Rohirrimw, chocia pod innym imieniem i w innym stroju. Z tob nie
spotkalimy si dotychczas, ale znaem twojego ojca Eomunda i rozmawiaem z
Theodenem, synem Thengla. Nie mogo si za dawnych lat zdarzy, by szlachetny
m i dostojnik Rohanu zmusza kogokolwiek do odstpienia od takich zamiarw,
jakie ja ywi. Mj obowizek jest jasny: wytrwam przy nim. A ty, synu Eomunda,
rozstrzygnij wreszcie, co wybierasz. Pom nam albo przynajmniej zostaw nam
wolno. Albo sprbuj postpi wedle prawa. Jeli to zrobisz, ubdzie obrocw
waszych granic i krla.
Eomer chwil namyla si, w kocu rzek:
- Obaj nie mamy czasu do stracenia. Mj oddzia niecierpliwi si, by rusza w dalsz
drog, a twoja nadzieja z kad chwil blednie. Tote dokonaem wyboru.
Odejdziecie wolni. Co wicej, uycz wam koni. Prosz tylko o jedno: gdy spenisz
swoje zadanie lub gdy przekonasz si, e dalsze wysiki s daremne, przybd wraz
z komi do Meduseld, wielkiego domu w grodzie Edoras, obecnej siedzibie
Theodena. W ten sposb dasz krlowi dowd, e nie pobdziem w wyborze.
Twemu sowu zawierzam moje dobre imi, moe nawet ycie. Nie zawied mnie.
- Nie zawiod odpar Aragorn.
Rohirrimowie z oddziau Eomera zdumieli si, gdy dowdca kaza odda
zbywajce konie trzem obcoplemiecom; ten i w patrza na intruzw inieufnie spode
ba, lecz tylko Eothain omieli si odezwa gono:
- Godzi si moe da wierzchowca temu dostojnemu panu, ktry, jak powiada,
naley do plemienia Gondoru rzek ale nikt jeszcze nie sysza, eby konia z
Marchii dosiada krasnolud.
- Nikt nie sysza i nigdy nie usyszy, bd spokojny odpar Gimli. Wol chodzi
piechot, ni wdrapywa si na grzbiet takiego wielkiego zwierzaka, nawet gdyby
mnie prosi, a tym bardziej jeli mi go aujesz.
- Musisz si zgodzi, inaczej opniaby pocig rzek Aragorn.

340

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie trap si, Gimli, przyjacielu powiedzia Legolas. Sidziesz na jednego konia
ze mn. Tak bdzie najlepiej. Nie tobie Rohirrimowie poycz wierzchowca i nie ty
bdziesz si z nim para.
Aragorn dosiad zaraz konia szpakowatej maci, ktrego mu przyprowadzono.
- Wabi si Hasufel wyjani Eomer. Niech ci suy dobrze i z wikszym
szczciem ni poprzedniemu panu, Garulfowi.
Mniejszy i lejszy wierzchowiec, ofiarowany Legolasowi, zdawa si narowisty i
pochliwy. Na imi mia Arod. Legolas poprosi jednak Rohirrimw, eby zdjli z niego
siodo i uzd.
- Mnie tego nie potrzeba rzek wskakujc lekko na koski grzbiet.
Ku powszechnemu zdumieniu Arod nie tylko da si Legolasowi dosi bez oporu,
lecz na jedno jego sowo posusznie spenia wszelkie yczenia. Tak bowiem elfy
obaskawiaj kade szlachetne zwierz. Kiedy z kolei Gimlego posadzono na konia,
krasnolud przylgn do przyjaciela, czujc si rwnie nieswojo jak niegdy Sam
Gamgee w odzi.
- Szczliwej drogi, obycie znaleli swoj zgub! zawoa Eomer. A wracajcie jak
najprdzej i niech odtd nasze miecze byszcz ju zawsze w jednym szeregu!
- Wrc! odkrzykn Aragorn.
- ja take powiedzia Gimli. Jeszczemy z tob nie skoczyli rozmowy o Lenej
Pani. Musz wrci, eby ci nauczy grzecznoci.
- Zobaczymy odpar Eomer. Tyle dziwnych rzeczy zdarzyo si ostatnimi czasy,
e moe nie powinienem si dziwi, jeli krasnolud toporkiem chce mi wbija do
gowy cze dla piknych pa. Wracaj zdrowy!
Tak si rozstali. cige byy konie ze stadnin Rohanu. Gdy po krtkiej chwili
Gimli rzuci okiem wstecz, oddzia Eomera ledwie byo wida na widnokrgu. Aragorn
nie oglda si za siebie; mimo pdu pilnie wypatrywa znakw na ziemi i cwaowa
pochylony, z gow na szyi Hasufela. Wkrtce mknli brzegiem Rzeki Entw i tu
odnaleli wydeptany ze wschodu, od paskowyu, drugi szlak, o ktrym wspomina
Eomer.
Aragorn zsiad z konia i z bliska przyjrza si tropom, potem znw wskoczy na
siodo i odjecha w bok ku wschodowi, trzymajc si wci skraju wydeptanego
szlaku i uwaajc, by nie zatrze ladw. Raz jeszcze zsiad, zbada dokadnie grunt
i przeszed kawaek drogi tam i z powrotem piechot.
- Niewiele si dowiedziaem rzek powrciwszy do towarzyszy. Na gwnym
szlaku jedcy Rohanu zatarli kopytami koni lady orkw. Std banda cigna chyba
w dalsz drog bliej rzeki. Lecz trop od wschodu jest wiey i wyrany. aden lad
nie wskazuje, by kto zawrci nad Anduin. Trzeba teraz jecha wolniej i upewni
si, czy nigdzie nie wida ladw odchodzcych w bok od gromady. Orkowie, gdy tu
doszli, musieli ju wiedzie, e s cigani; moliwe, e prbowali pozby si jecw
lub zabezpieczy ich w jaki sposb, nim stawili czoo przeciwnikom.
Tymczasem pogoda zacza si psu. Niskie szare chmury nadpyny znad
paskowyu. Mga przesonia soce. Lene stoki Fangornu majaczyy coraz bliej i
coraz ciemniejsze, w miar jak soce chylio si ku zachodowi. Nie spostrzegli
nigdzie ladw oddalajcych si od szlaku w prawo czy w lewo, tylko tu i wdzie
natykali si na trupy pojedynczych orkw, ktrych mier zaskoczya w ucieczce;
siwe pira strza sterczay im z plecw lub gardzieli.
Wreszcie, dobrze ju pod wieczr, dotarli do skraju lasu i na otwartej polanie
midzy pierwszymi drzewami Fangornu ujrzeli wielkie pogorzelisko; popioy byy
jeszcze gorce i dymiy. Opodal pitrzy si stos hemw, zbroi, strzaskanych tarcz,
poamanych mieczy, ukw, strza, dzid i wszelkiego wojennego rynsztunku.

341

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Pordku tkwi zatknity na pal ogromy eb goblina; biae godo mona byo jeszcze
rozrni na popkanym hemie. Nieco dalej, w miejscu, gdzie rzeka wypywaa z
lasu, wznosi si kurhan, dopiero co, wida, usypany; bo nag ziemi okrywaa
wieo wycita dar, w ktr wbito pitnacie wczni.
Aragorn wraz z przyjacimi przeszuka dokadnie teren w szerokim promieniu
wok pobojowiska, lecz ju zmierzchao si i wkrtce wieczr zapad ciemny i
mglisty. Noc nadesza, a nie odkryli jeszcze ladu po Meriadoku i Pippinie.
- Nic wicej nie da si zrobi - rzek ze smutkiem Gimli. - Niemao zagadek
napotkalimy, odkd wyszlimy spod Tol Brandir, ale ta wydaje si jeszcze
trudniejsza do rozwizania ni wszystkie poprzednie. Myl, e spalone koci
hobbitw zmieszay si z popioami orkw. Bolesna to bdzie nowina dla Froda, jeli
doyje, by si o niej dowiedzie; bolesna te dla starego hobbita, ktry czeka w
Rivendell. Elrond sprzeciwia si udziaowi tych dwch modzikw w wyprawie.
- Ale Gandalf by za tym, eby ich zabra - powiedzia Legolas.
- Sam Gandalf te chcia i z anmi, a pierwszy zgin - odpar Gimli. - Zawiodo go
jasnowidzenie.
- Gandalf nie opiera swoich rad na pewnoci bezpieczestwa dla siebie ani dla
innych - rzek Aragorn. - S zadania, ktre lepiej podj ni odrzuci, choby u ich
kresu czekaa zguba. Ale nie zgodz si jeszcze std odej. Zreszt musimy i tak
czeka do witu.
Opodal pobojowiska wybrali na nocleg miejsce pod rozoystym drzewem, ktre
wygldao troch jak kasztan, lecz zachowao do tej pory mnstwo zeszorocznych
lici, duych i brunatnych, podobnych do wyschych doni o dugich, rozcapierzonych
palcach. Gazie szeleciy aonie w podmuchach nocnego wiatru. Gimlim dreszcz
wstrzsn. Mieli z sob ledwie po jednym kocu.
- Rozpalmy ognisko - rzek krasnolud. - Nie dbam ju o niebezpieczestwo. Niech si
orkowie zlec jak my do wiecy.
- Jeeli ci biedni hobbici bkaj si po lesie, ogie mgby ich do nas cign popar przyjaciela Legolas.
- Mgby nam cign na kark inne jeszcze stwory prcz orkw i hobbitw powiedzia Aragorn. - Niedaleko std do podgrskich dziedzin zdrajcy Sarumana.
Siedzimy na skraju Fangornu, a podobno niebezpiecznie jest rusza drzewa w tym
lesie.
- Rohirrimowie wczoraj zapalili ogromny stos - odpar Gimli - i zrbali, jak wida,
sporo drzew na to ognisko. Spdzili jednak noc spokojnie obozujc tutaj po bitwie.
- Byli w licznej kompanii - rzek Aragorn - i niestraszny im gniew Fangornu, bo rzadko
si tu zapuszczaj, a midzy drzewa nie wchodz nigdy. Lecz nas droga pewnie
zaprowadzi w samo serce lasu. Lepiej bdmy ostroni. Nie tykajmy ywych drzew.
- Nie ma potrzeby - odpar Gimli. - Rohirrimowie zostawili do drew i chrustu, peno
te na ziemi suchych gazi.
Zaraz te ruszy zbiera susz, a potem zaj si uoeniem stosu i rozpaleniem
ogniska; Aragorn siedzia tymczasem oparty plecami o potny pie i rozmyla w
milczeniu, Legolas za sta nieco dalej na otwartej przestrzeni i, wychylony naprzd,
czujnie wpatrywa si w ciemn gb lasu, jakby nasuchujc gosw wzywajcych z
oddali. Kiedy krasnolud skrzesa iskr i may stos rozbysn jasnym pomieniem,
wszyscy trzej obsiedli ognisko i skulili si nad nim w paszczach i kapturach,
odgradzajc wasnymi osobami blask od nocy. Legolas podnis gow ku rozoonej
w grze koronie drzewa.
- Spjrzcie! - powiedzia. - Drzewo ciszy si z ognia.

342

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Moe taczce cienie udziy ich wzrok, lecz wszyscy trzej mieli wraenie, e gazie
chyl si ku pomieniom, e drzewo przygina konary, aby je zbliy do ogniska;
brunatne licie zesztywniay i ocieray si o siebie, jak tum zzibnitych, szorstkich
doni stsknionych do ciepa.
Zapada cisza, bo nagle podrni odczuli mrok bliskiego a nieznanego lasu jak
obecno jakiej wielkiej, pospnej osoby, zadumanej o wasnych sprawach. po
chwili odezwa si znw Legolas.
- Keleborn ostrzega, ebymy nie zapuszczali si w gb Fangornu - rzek. - Czy nie
wiesz, dlaczego, Aragornie? jakie legendy o tych lasach zna Boromir?
- Wiele rnych legend syszaem w Gondorze - odpar Aragorn. - Lecz gdyby nie
przestrogi Keleborna, uwaabym je wszystkie za bajki, szerzce si wrd ludzi,
odkd utracili mdro prawdziw. Wanie chciaem ciebie zapyta, ile jest prawdy
w tych opowieciach. Jeeli leny elf nie wie tego, jake czowiek mgby go
pouczy?
- Wicej wiata przewdrowae ni ja - rzek Legolas. - W mojej ojczynie nic o
Fangornie nie mwiono, piewano tylko pieni o dawnych tutejszych mieszkacach,
onodrimach, ktrych ludzie zw entami. Fangorn bowiem jest lasem bardzo starym,
nawet wedle rachuby czasu elfw.
- Tak, jest rwnie stary jak las za Kurhanem, a znacznie od niego wikszy. Elrond
powiada, e istnieje midzy nimi wi rodzinna; oba stanowi ostatnie bastiony
potgi lenej z Dawnych Dni, kiedy Pierworodni wdrowali po wiecie, a plemi ludzi
jeszcze spao. Ale Fangorn ma jaki wasny sekret. Jaki - tego nie wiem.
- A ja wcale wiedzie nie chc - rzek Gimli. - Ktokolwiek tam mieszka, z mojej strony
niech si nie obawia ciekawoci.
Pocignli losy, eby ustali kolejno stray. Pierwsza warta przypada Gimlemu.
Aragorn i Legolas pooyli si i zaraz sen ich zmorzy.
- Pamitaj, Gimli - mrukn jeszcze sennie Aragorn - e niebezpiecznie jest obcina
gazie czy bodaj gazki z ywych drzew Fangornu. Nie zapuszczaj si te dalej w
las po chrust. Nawet gdyby ogie mia zgasn. A w razie czego, zbud mnie.
Z tymi sowami usn. Legolas lea bez ruchu na wznak, biae rce skrzyowa na
piersiach, oczy mia otwarte; elfy bowiem w najgbszym nie zespalaj si z yciem
nocy. Gimli przycupn koo ogniska i w zamyleniu gaska ostrze toporka. Licie
szeleciy. Poza tym nic nie mcio ciszy.
Nagle Gimli podnis wzrok. Tam, gdzie wiato bijce od ogniska wsikao w
mrok, majaczya sylwetka zgarbionego starca, opartego na lasce, otulonego
paszczem; szerokoskrzydy kapelusz mia wcinity gboko na oczy. Gimli skoczy
na rwne nogi. W pierwszym momencie ze zdumienia nie mg gosu doby, chocia
od razu bysna mu myl, ze to Saruman wytropi ich obozowisko. Zbudzeni
gwatownym ruchem krasnoluda, Aragorn i Legolas usiedli na ziemi i wbili wzrok w
zagadkow posta. Starzec nie odzywa si ani nie dawa adnych znakw.
- Czego wam potrzeba, dziadku? - spyta Aragorn zrywajc si szybko. - Zmarzlicie
moe, podejdcie, ogrzejecie si przy ogniu. - Zrobi krok naprzd, ale starzec ju
znikn. Nigdzie w pobliu nie mogli go wypatrzy, a dalej nie mieli zapuszcza si
w ciemnoci. Ksiyc zaszed i noc bya czarna jak smoa.
Nagle Legolas krzykn:
- Konie! Konie!
Konie ucieky. Wyrway paliki, do ktrych byy przywizane, i zbiegy. Przez dug
chwil przyjaciele stali bez ruchu i bez sowa, oguszeni tym nowym ciosem. Byli oto
na skraju Fangornu, niezmierzony step dzieli ich od ludzi z Rohanu, jedynych
sprzymierzecw w caej tej rozlegej, niebezpiecznej krainie. W pewnej chwili

343

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wydao im si, e z daleka, z nocnych mrokw dobiega renie i prychanie koni.


Potem znw wszystko ucicho, tylko zimny wiatr szeleci wrd lici.
- Stao si, konie umkny - rzek wreszcie Aragorn. - Ani ich znale, ani dogoni nie
zdoamy. Jeli wic nie wrc z wasnej woli, musimy si bez nich obej.
Wyruszylimy pieszo, a nogi na szczcie nam zostay.
- Nogi? - powiedzia Gimli. - Nogi moe nas ponios, ale na pewno nie nakarmi.
Dorzuci par gazek do ognia i skuli si znw przy nim.
- Zaledwie kilka godzin temu nie chciae dosi wierzchowca Rohirrimw - zamia
si Legolas. - Widz, e jeszcze z ciebie bdzie jedziec zawoany.
- Wtpi, czy zdarzy si po temu sposobno - odpar Gimli. A po duszej chwili
doda: - Jeli chcecie wiedzie, co myl, to wam powiem: myl, e to by Saruman.
Bo kt inny? Nie zapominajcie, co mwi Eomer, e wczy si po kraju w postaci
staruszka w paszczu z kapturem. Wszystko si zgadza. Zabra nam konie albo je
sposzy i popdzi w step. Piknie teraz wygldamy. Zapamitajcie moje sowa, nie
skocz si na tym nasze kopoty.
- Zapamitam twoje sowa - rzek Aragorn - ale zapamitaem te co innego: nasz
staruszek mia na gowie kapelusz, a nie kaptur. Mimo to przypuszczam, e masz
racj i e grozi nam tutaj niebezpieczestwo we dnie i w nocy. Tymczasem jednak
nic lepszego nie moemy zrobi, jak odpocz, pki si da. Z kolei ja bd trzyma
stra, a ty, Gimli, id spa. Mnie bardziej trzeba chwili namysu ni snu.
Noc wloka si leniwie. Po Aragornie obj wart Legolas, ktrego zastpi
znw Gimli, i tak czuwali na zmian. Nic si jednak nie zdarzyo do rana. Staruszek
nie pokaza si wicej, konie za nie wrciy.

344

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 3

Uruk-hai

ippina mczy ponury, koszmarny sen: zdawao mu si, e syszy wasny saby
gos, rozlegajcy si echem w ciemnym podziemiu i woajcy: Frodo! Frodo!
Lecz zamiast przyjaciela tum szkaradnych orkw szczerzy z mroku zby w
zoliwym umiechu i setki wstrtnych ap wycigay si po niego ze wszystkich stron.
Gdzie jest Merry?
Pippin zbudzi si. Zimny wiatr dmucha mu w twarz. Lea na wznak. Wieczr
zapada i niebo ju poszarzao. Hobbit odwrci gow i stwierdzi, e jawa niewiele
jest lepsza od sennego koszmaru. Rce, kolana, kostki u ng mia sptane
powrozem. Obok lea Merry, bardzo blady, z czoem przewizanym brudn szmat.
Dokoa wszdzie siedzieli lub stali orkowie, caa banda. Szcztki wspomnie zaczy
si z wolna ukada w obolaej gowie Pippinia i wreszcie hobbit zacz odrnia je
od sennych przywidze. A wic tak: pobieg wraz z Merrym w las. Co ich tam
pognao? Dlaczego rwali przed siebie nie zwaajc na woanie Obieywiata? Biegli
spory szmat drogi, wci krzyczc, lecz Pippin nie mg sobie przypomnie, dokd
si zapdzili ani jak dugo trwa ten bieg. Pamita tylko, e nagle wpadli prosto na
oddzia orkw, ktrzy stali jak gdyby nasuchujc i wcale nie spostrzegajc dwch
hobbitw, pki ci nie znaleli si niemal w ich ramionach. Wtedy dopiero wrzasnli, a
na ten krzyk kilkudziesiciu ich pobratymcw wyskoczyo z gszczu. Dwaj hobbici
chwycili za miecze, ale orkowie nie chcieli bi si z nimi, usiowali najwyraniej wzi
ich ywcem, mimo e Merry rba nie na arty. Dzielny, kochany Merry. Wtem
spomidzy drzew wypad Boromir. Zmusi orkw do walki. Usiek wielu, inni
rozpierzchli si przed nim. Trzej przyjaciele zawrcili ku rzece, lecz nie uszli nawet
kilku krokw, gdy nieprzyjaciel znw natar, tym razem ca chmar, a byli w niej
midzy innymi orkowie olbrzymiego wzrostu; deszcz strza sypn si na osaczonych
ze wszystkich stron - wszystkie za mierzyy w Boromira. Boromir zad w swj rg,
a echo poszo po lesie. Orkowie zrazu zdumieli si i cofnli, gdy jednak na ten apel
nikt nie odpowiedzia, zaatakowali ze zdwojon furi. Wicej nic z tego zdarzenia
Pippin nie pamita. Zosta mu tylko w oczach ostatni obraz: Boromir, plecami oparty
o pie drzewa, wycigajcy strza z wasnej piersi. Potem nagle ogarny hobbita
ciemnoci.
Pewnie dostaem pak po gowie - myla. - Czy Merry jest ciko ranny? Co si
stao z Boromirem? Dlaczego orkowie nas obu nie zabili? Gdzie jestemy? Dokd
idziemy?
Nie znajdowa odpowiedzi na te pytania. Dra z zimna i czu si bardzo chory.
Szkoda, e Gandalf przekona Elronda, ktry nie chcia nas puci na wypraw myla. - Na c si przydaem w tej podry? Tylko zawadzaem w marszu. Byem
pasaerem, gorzej: bagaem. A teraz mnie ukradziono i staem si tobokiem
taszczonym przez orkw. Miejmy nadziej, e Obieywiat albo ktry z przyjaci
odszuka nas i odbije. Ale czy wolno mi si tego spodziewa? Czy to nie
pokrzyowaoby naszej druynie wszystkich planw? Ach, eby tak odzyska
wolno!
Sprbowa poderwa si z ziemi, lecz daremnie. Jeden z siedzcych obok orkw
rozemia si i zaszwargota co w swoim obrzydliwym jzyku do kamrata.
- Le spokojnie, pki ci pozwalamy - zwrci si do Pippina we Wsplnej Mowie,
ktra jednak w jego ustach brzmiaa prawie tak samo szkaradnie jak bekot orkw. Le spokojnie, durny ptaku. Bo wkrtce bdziesz mia okazje rozrusza kulasy. A
nim dojdziemy do celu, poaujesz, e je masz.

345

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- ebym tak mg si z tob zabawi, jak bym chcia, to poaowaby nawet, e si


urodzie - odezwa si drugi ork. - Zapiszczaby w mojej garci jak szczur,
wyskrobku. - Pochyli si nad Pippinem szczerzc mu prosto w twarz te ky. W
rku mia dugi, zbaty n. - Le spokojnie, bo ci poechc tym cackiem - sykn. Radz ci, nie przypominaj mi o sobie, bo mgbym zapomnie, jaki dostaem rozkaz.
Zaraza na tych Isegardczykw! Ugluk u bagronk sha pushdug Saruman-glob
bubhosh skai - zacz w swoim jzyku dug, gniewn przemow, ktr wreszcie
zakoczy chrapliwym bekotem.
Pippin wystraszony lea wic odtd cicho, chocia przeguby rk i kostki ng bolay
go coraz dotkliwiej, a kamienie, na ktre go rzucono, wrzynay mu si w plecy. eby
oderwa myli od wasnej niedoli, stara si jak najczujniej wsuchiwa we wszystko,
co dochodzio do jego uszu z zewntrz. Gwar mnstwa gosw rozbrzmiewa dokoa;
wprawdzie mowa orkw zawsze zdaje si zgrzyta zoci i nienawici, lecz Pippin
zauway, e tym razem toczy si jaka sprzeczka, i to coraz gortsza.
Ku swemu zdumieniu stwierdzi, e do duo z tego rejwachu rozumie, bo
wielu orkw uywao Wsplnej Mowy. Widocznie spotkao si w bandzie kilka
rnych szczepw, ktre w swoich gwarach nie mogy si porozumie. Kcili si o
to, co dalej robi, ktr drog i i jak postpi z jecami.
- Nie ma czasu, eby ich umierci jak naley - powiedzia ktry. - Nie mona sobie
pozwoli na zabaw w tym marszu.
- Trudno - rzek inny. - Ale zabi ich raz-dwa przecie by mona? Kopot z nimi
diabelny, a nam si spieszy. Wieczr zapada, trzeba rusza w drog.
- Mamy rozkaz - odezwa si trzeci gos, zgrzytliwy bas. - Mordujcie wszystkich
prcz niziokw; tych ywcem dostawi jak najszybciej. Taki mamy rozkaz.
- Na co oni komu potrzebni? - zapytao kilku naraz. - Dlaczego ywcem? Czy te
pokraki nadaj si do jakiej szczeglnej zabawy?
- Nie! Podobno jeden z nich ma przy sobie co, co jest bardzo potrzebne na wojnie,
jaki sekret elfw. Dlatego kady hobbit bdzie brany na spytki.
- Wicej nic nie wiesz? A gdyby tak ich obszuka? Moe znalelibymy to co i
obrcili na wasny poytek?
- Bardzo ciekawy pomys - zauway drwico gos, mniej prostacki ni inne, lecz
bardziej ni wszystkie nikczemny. - Bd chyba musia o nim donie, gdzie trzeba.
Jecw nie wolno rewidowa, nie wolno im te nic zabiera. Tak ja rozkazuj.
- ja take - odezwa si ten sam bas, co poprzednio. - Powiedziano: ywcem i z tym
wszystkim, z czym ich ujto. Nie tyka niczego. Tak rozkazuj!
- Ale my nie posuchamy - zawoa ten, ktry pierwszy zada pytanie. - Idziemy szmat
drogi od kopalni po to, eby zabi, pomci swoich. Chc ich zabi i wrci na
pnoc.
- Chcie moesz, co ci si podoba - odpar mu bas. - Ale bdzie tak, jak ja ka.
Ugluk wam rozkazuje. A Ugluk wrci najkrtsz drog do Isengardu.
- Kto rzdzi, Saruman czy Wielkie Oko? - spyta gos najbardziej nikczemny. - Mamy
wraca niezwocznie do Lugburza.
- Moe bymy to zrobili - rzek inny - gdyby mona przeprawi si za Wielk Rzek.
Ale za mao nas, eby ryzykowa drog przez mosty.
- A jednak ja si przeprawiem - powiedzia nikczemny. - Skrzydalty Nazgul czeka na
pnoc std, u wschodniego brzegu.
- Pewnie, pewnie! Ty polecisz z jecami, zgarniesz w Lugburzu wszystkie nagrody i
pochway, a nas zostawisz, ebymy sobie radzili jak si da i na wasnych nogach
wdrowali przez Kraj Koni. Nie! Musimy trzyma si wszyscy razem. To
niebezpieczna okolica, roi si tu od buntownikw i zbjw.

346

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- tak, tak, musimy trzyma si razem - zachrypia Ugluk. - Nie dowierzam wam,
wintuchy, wycie odwani tylko w swoim chlewie. Gdyby nie my, ucieklibycie z
pola. To my, Uruk-hai - jestemy orki bojowe. To my zabilimy wielkiego wojownika.
To my wzielimy jecw. My, sugi Sarumana Mdrego, Biaej Rki, ktra nas karmi
ludzkim misem. My wyszlimy z Isengardu, eby was tu przyprowadzi, i my
powiedziemy was z powrotem t drog, ktr sami wybierzemy. Ja wam to mwi,
Ugluk.
- Za wiele mwisz, Ugluk - zadrwi nikczemny. - Wtpi, czy to si spodoba w
Lugburzu. Moliwe te, e kto bdzie ciekawy, skd ci przyszy do ba te osobliwe
myli. Czy moe saruman ci je podszepn? Za kogo on si uwaa, e chce rzdzi
po swojemu i w oczy kuje tym swoim plugawym biaym godem? Moe w Lugburzu
uwierz mnie, Grisznakowi, zaufanemu wysannikowi, gdy powiem: Saruman to
gupiec, a co gorsza - pody zdrajca. Ale Wielkie Oko pilnuje Sarumana.
- wintuchami nas nazwa! ten gnojek, ten pacho maego, plugawego czarodzieja!
Powiadam wam, Biaa Rka nie ludzkim, ale orkowym misem tych ajdakw pasie.
Na to ozway si zewszd wrzaski w jzyku orkw i szczkny szable, dobywane z
pochew. Pippin ostronie przeturla si na bok, eby zobaczy, co si dalej bdzie
dziao. Stranicy porzucili jecw i przyczyli si do ktni. Wytajc w zmroku oczy
Pippin dostrzeg ogromnego czarnego orka i domyli si, e to jest Ugluk. Twarz w
twarz z olbrzymem sta pokraczny, przysadzisty stwr na krzywych nogach, z
szerokimi barami i dugimi, zwisajcymi do ziemi ramionami - Grisznak. Tum
mniejszych goblinw otacza w krg dwch przywdcw. Pippin zgadywa, e
Grisznaka popiera plemi orkw z pnocy. Dobyli noy i szabel, nie mieli jednak
jeszcze natrze na Ugluka.
Ugluk krzykn. Gromada rosych orkw, niemal dorwnujcych mu wzrostem,
podbiega do swego wodza. Znienacka, bez sowa, Ugluk run do ataku i
byskawicznie rbn szabl raz i drugi; w gromadzie przeciwnikw dwie gowy
potoczyy si na ziemi. Grisznak uskoczy w bok i znikn w ciemnociach. Reszta
pierzcha. Jeden umykajc potkn si o bezwadne ciao Meriadoka. Zakl
siarczycie, ale ten przypadek ocali mu zapewne ycie, bo odacy Ugluka
przeskoczyli przez lecych na ziemi jecw, a cios szerokiej szabli, dla tamtego
przeznaczony, ci gow innemu. W tym innym Pippin pozna wartownika, ktry
przedtem straszy go swymi tymi kami. Lea teraz na nim, martwy, lecz w rku
ciska n, dugi i zbaty jak pia.
- Bro do pochew! - krzykn Ugluk. - Do tych awantur. Ruszamy prosto na
zachd, schodami w d. Potem przez paskowy i brzegiem rzeki w las.
Maszerujemy dniem i noc. Zrozumiano?
Teraz albo nigdy - pomyla Pippin. - Zanim ten szkaradny ork zaprowadzi jaki ad
w swojej bandzie, upynie troch czasu, a w takim razie - sprbuj szczcia.
Ockna si w jego sercu odrobina nadziei. Ostrze czarnego noa drasno mu rami
i osuno si ku przegubowi rki. Czu wprawdzie ciekajce na do krople krwi, ale
czu take dotknicie zimnej stali.
Orkowie zbierali si do wymarszu, cz jednak plemienia z pnocy nie
zaniechaa oporu, tak e Isengardczycy zarbali jeszcze dwch buntownikw, zanim
reszta poddaa si w kocu rozkazom Ugluka. Wkoo panowa zgiek, rozlegay si
wrzaski i przeklestwa. Przez chwil nikt nie zwaa na Pippina. Hobbit mia nogi
sptane, lecz rk, zwizanych w przegubach, nie wykrcono mu do tyu. Mg
porusza nimi, jakkolwiek wizy wpijay si bolenie w ciao.
Zepchn martwego orka na bok i cichcem, nieledwie wstrzymujc dech w
piersiach, zacz przesuwa supe postronka tam i z powrotem po klindze noa. N

347

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

by dobrze wyostrzony, a martwa rka orka trzymaa go mocno. Wizy puciy. Pippin
szybko uchwyci koniec powroza palcami, splta w lun, podwjn bransolet i
owin ni napistki. Potem znw lea nieruchomo.
- Podnie jecw z ziemi! - wrzasn Ugluk. - Tylko bez gupich figli! Jeeli nie dojd
na miejsce ywi, kto za to zapaci gardem.
Jeden z orkw chwyci Pippina, wetkn gow miedzy jego sptane rce, zarzuci go
sobie niby wr na plecy i ruszy z ciarem do szeregu. Drugi w ten sam sposb
dwign Meriadoka. Pippin mia twarz wcinit w kark swego tragarza, apy orka
niby elazne kleszcze trzymay go za ramiona, pazury wpijay si bolenie w ciao.
Przymkn oczy i zapad znw w koszmarny sen.
Nagle poczu, e znw go rzucono na tward, kamienist ziemi. Noc bya
jeszcze wczesna, lecz wski sierp ksiyca znia si ku zachodowi. Znajdowali si
na skraju urwistej gry, u ktrej stp falowao morze bladej mgy. Gdzie w pobliu
pluskaa woda.
- Zwiadowcy wrcili nareszcie - powiedzia tu przy nim ktry ork.
- Mwcie, co widzielicie? - zachrypia Ugluk.
- Jednego jedynego konnego wojownika, ktry odjecha na zachd. Droga wolna.
- Na razie. Ale czy na dugo? Gupcy! Trzeba go byo zabi. Gotw zaalarmowa
swoich. Do rana ci przeklci koniarze bd wiedzieli o nas. Musimy tym bardziej
przyspieszy pochd.
Cie jaki schyli si nad Pippiniem. By to Ugluk.
- Siadaj! - rozkaza. - Moi chopcy zmczyli si taszczeniem ci jak barana. Teraz
czeka nas zejcie z urwiska, musisz pofatygowa si na wasnych nogach. Ruszaj
si wawo. Tylko bez krzyku i nie prbuj ucieka. Potrafimy w razie potrzeby da ci
tak nauczk, e odechce ci si na zawsze gupich artw, a wcale nie stracisz
wartoci dla naszego wadcy.
Przeci mu wizy na udach i w kostkach, podnis go za wosy i postawi na nogi.
Pippin przewrci si. Ugluk znw dwign go za czupryn. Kilku orkw wybuchno
miechem. Ugluk wetkn hobbitowi manierk midzy zby i wla w gardo jaki
piekcy trunek. Ciepo rozlao si arem po wntrznociach. Bl w udach, ydkach i
stopach znikn. Pippin mg ju teraz utrzyma si na nogach.
- No, teraz nastpny! - rzek Ugluk.
Pippin zobaczy, jak olbrzymi ork zblia si do Meriadoka i kopie go. Merry jkn.
Brutalnym gestem Ugluk podnis jeca do pozycji siedzcej i zdar mu z gowy
opatrunek. Wysmarowa ran jak ciemn maci, ktr bra z drewnianego
pudeeczka. Merry krzykn i szarpn si gwatownie.
Orkowie klaskali w rce i wrzeszczeli z uciechy.
- Lekarstwa si boi! - wykrzykiwali szyderczo. - Nie rozumie, e to dla jego dobra! Hej
bdziemy mieli z nim potem zabaw!
Na razie jednak Ugluk nie myla o zabawie. Nie mia czasu do stracenia i chcia
uagodzi przymusowych uczestnikw pochodu. Leczy Meriadoka na sposb orkw,
a by to sposb rzeczywicie skuteczny. Kiedy bowiem wla przemoc w gardo jeca
yk palcego trunku ze swej manierki, przeci mu wizy na nogach i podnis go z
ziemi, Merry stan na wasnych nogach z twarz zacit i wyzywajc, lecz
najzupeniej przytomny. Nie czu ju nawet rany na czole, chocia brunatna blizna
zostaa mu na cae ycie.
- Witaj, Pippinie! - rzek. - A wic ty take bierzesz udzia w tej majwce? Gdzie
bdziemy nocowali i jedli niadanie?
- Do! - wrzasn Ugluk. - Bez gupich dowcipw. Jzyk za zbami! Nie wolno wam
z sob gada. O kadym wybryku dowie si ten, ktry na was czeka u celu pochodu,

348

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

a ju on potrafi za wszystko wam zapaci. Ugoci was, nie bjcie si, a wam ta
gocina bokiem wylezie.
Banda zacza spuszcza si ciasnym lebem w d, ku zamglonej rwninie.
Merry i Pippin, rozdzieleni przez kilkunastu co najmniej orkw, schodzili razem z
innymi. Kiedy poczuli pod nogami traw, serca zabiy im now otuch.
- A teraz prosto przed siebie! - wrzasn Ugluk. - Na zachd, nieco ku pnocy.
Prowadzi Lugdusz.
- Ale co zrobimy jak soce wzejdzie? - zaniepokoili si orkowie z pnocy.
- Bdziemy szli dalej - odpar Ugluk. - A cecie myleli? e sidziemy sobie na
trawie i poczekamy, a Biaoskrzy przyjd z nami zataczy?
- Ale my przecie nie moemy maszerowa w dziennym wietle.
- Jak mnie poczujecie za swoimi plecami, to pomaszerujecie, a si bdzie kurzyo odpar Ugluk. - Biegiem! Bo inaczej nie zobaczycie ju nigdy swoich ukochanych
jaski. Na Bia Rk! Co to by za pomys bra z sob na wypraw te grskie
pokraki, ktrych nikt przedtem nie nauczy onierskiego rzemiosa jak naley.
Biegiem, do pioruna! Biegiem, pki noc trwa!
I caa banda pucia si biegiem, sadzc zwyczajem orkw dugimi susami. Nie
pilnowali porzdku w marszu, popychali si wzajemnie, szturchali, klli w gos, ale,
przyzna trzeba, szli ostro naprzd.
Kadego hobbita pilnowao trzech stranikw. Jeden z nich mia w garci bicz.
Pippin znalaz si do daleko na tyach bandy. Z niepokojem myla, czy dugo
wytrzyma to szalone tempo; od witu nic nie jad. Tymczasem jednak czu jeszcze w
sobie ciepo orkowego napoju i myl jego pracowaa gorczkowo. Co chwila stawa
mu w pamici, chocia nie przyzywany, Obieywiat, i Pippinowi zdawao si, e
widzi go, spieszcego niestrudzenie za tropem, z twarz skupion, czujnie schylon
nad ziemi. Ale czy nawet bystre oczy Stranika dostrzeg na szlaku cokolwiek
prcz zmieszanego, spltanego ladu mnstwa orkowych stp? lady dwch
hobbitw niky, zadeptane podkutymi butami orkw, biegncych za nimi, przed nimi,
wszdzie dokoa.
Kiedy uszli niewiele ponad mil od urwiska, teren zacz opada agodnie ku
rozlegemu, pytkiemu zagbieniu, w ktrym ziemia bya mikka i wilgotna. Biy od
niej gste opary, poyskujce blado w ostatnich promieniach ksiycowego sierpa.
Ciemne sylwetki orkw na przedzie pochodu przyblaky i rozpyny si we mgle.
- Hej, czoo, zwolni kroku! - krzykn Ugluk, ktry zamyka pochd.
Naga myl bysna w mzgu Pippina i posucha tej rady natychmiast. Uskoczy w
bok, wywin si spod rki swego stranika i gow naprzd da nura w mg, a
wyldowa plackiem w trawie.
- Stj! - rykn Ugluk.
W tumie orkw zakotowao si, chwil trwa zgiek i zamt. Pippin zerwa si i
pomkn na olep. Lecz orkowie ju pdzili za nim, a kilku zabiego mu znienacka
drog.
Nie da si uciec - pomyla Pippin. - Ale przynajmniej zostawi na mokrym gruncie
kilka wyranych ladw, ktrych tamci nie zadepcz.
Zwizanymi rkami wymaca pod szyj na paszczu klamr i odpi j. Dugie
ramiona orkw ju go chwytay, lecz zdy rzuci zapink na ziemi.
Bdzie tu pewnie leaa do koca wiata - pomyla. - Nie wiem, po co to zrobiem.
Tamci, nawet jeeli ocaleli, poszli bez wtpienia za Frodem.
Bicz smagn go po ydkach, owin si wok kostek. Pippin zdusi krzyk w gardle.
- Do! - wrzasn nadbiegajc Ugluk. - Ten ajdak bdzie jeszcze potrzebowa ng
do dalszego marszu. Zmusi ich obu do biegu. Bata uywajcie tylko do poganiania.

349

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Ale nie myl, e si na tym skoczy - warkn zwracajc si do Pippina. - Nie


zapomn ci tej sztuki. Kara odwlecze si, ale nie uciecze. A teraz, w drog!
Ani Pippin, ani Merry nie zapamitali wiele z pniejszego etapu marszu.
Straszne sny i rwnie straszne przebudzenia spltay si jakby w dugim czarnym
tunelu udrki, a iskierka nadziei zostaa daleko w tyle i byszczaa coraz niklej. Biegli,
biegli wci, usiujc dotrzyma kroku orkom, smagani co chwila nahajkami, ktrych
oprawcy uywali z okrutn zrcznoci. Jeli ktry jeniec ustawa lub potyka si w
biegu, kilku orkw chwytao go za ramiona i wloko przez czas jaki przemoc.
Dobroczynne ciepo orkowego trunku wyparowao wkrtce. Pippin dygota z
zimna i sab. W pewnej chwili run nagle twarz w traw. Twarde apy wpiy si
ostrymi pazurami w jego ciao i dwigny go z ziemi. Znw ktry ork taszczy go
niby tob na plecach i znw hobbita ogarny ciemnoci, nie wiedzia jednak, czy to
nowa noc zapada nad wiatem, czy te on olep z wyczerpania.
Jak przez mg sysza wkoo gosy bagalne i jkliwe. Zrozumia, e wielu
spord orkw domaga si chwili odpoczynku. Ugluk krzycza. Pippina rzucono na
ziemi; lea tak, jak pad, i natychmiast usn kamiennym snem. Na krtko tylko
uciek od cierpie, bezlitosne apy znw porway go w elazne kleszcze. Dugo tak
znosi w odrtwieniu wstrzsy i szturchace, a stopniowo ciemnoci zrzedy, a
Pippin ockn si i otworzy oczy: by ranek. Usysza wykrzykiwane wzdu kolumny
pochodu rozkazy i znw pad, zrzucony z grzbietu orka na ziemi.
Lea dug chwil, walczc z rozpacz. W gowie mu si krcio, lecz po
gorcu rozlanym po ciele pozna, e napojono go po raz drugi palcym trunkiem.
Ktry z orkw schyli si nad nim i cisn mu kawaek chleba i surowego suszonego
misa. Hobbit zjad apczywie stchy szary chleb, lecz misa nie tkn. By godny,
lecz nie tak wygodzony, by wzi do ust ten ochap z rki orka; ze zgroz odtrci
narzucajce si pytanie, z jakiego stworzenia mogo pochodzi miso.
Usiad i rozejrza si wkoo. Merry lea niedaleko od niego. Znajdowali si na
brzegu wskiej, rwcej rzeki. Przed nimi majaczyy gry, strzelisty szczyt ju zowi
pierwsze promienie soca. Na pobliskich stokach czernia las.
W obozowisku wrzao od krzykw i sporw. Zdawao si, e lada chwila
wybuchnie znw dzika ktnia midzy plemieniem z pnocy a Isengardczykami. jedni
wskazywali na poudnie, skd przyszli, inni na wschd.
- Dobrze wic - rzek Ugluk. - Zostawcie ich mnie! Zabija nie wolno, to wam ju
mwiem. Lecz jeli chcecie porzuci zdobycz, po ktr szlimy taki szmat drogi,
zrbcie to. Ja si nimi zajm. Bojowy szczep Uruk-hai jak zawsze wemie na siebie
ca robot. Skoro boicie si Biaoskrych, umykajcie! Umykajcie! Tam jest las. W
nim wasza nadzieja. Daleje, w nogi! A pospieszcie si, zanim znw kilka bw
zetn, eby reszt rozumu nauczy.
Przez chwil trwa zgiek przeklestw i szamotanina, potem wikszo orkw z
pnocy - setka czy moe wicej - wyrwaa si z tumu i pucia przed siebie, pdzc
bezadnie brzegiem rzeki ku grom. Hobbici znaleli si wrd Isengardczykw. Byo
ich co najmniej osiem dziesitkw, a wszyscy pospni i smagli, groni, kosoocy,
uzbrojeni w ogromne uki i krtkie miecze o szerokich klingach. Garstka
najrolejszych i najodwaniejszych orkw z pnocnego szczepu zostaa przy
Ugluku.
- Teraz rozprawimy si z Grisznakiem - rzek Ugluk. Ale nawet wrd jego
wspplemiecw ten i w spoglda z niepokojem w stron poudnia.
- Wiem - mrukn Ugluk. - Przeklci koniarze zwszyli nas. To twoja wina, Snagu.
Powinienem uszy obci i tobie, i twoim zwiadowcom. Ale my jestemy bojowi Uruk-

350

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

hai. Bdziemy wkrtce ucztowa i zakosztujemy koskiego misa, a moe innego,


lepszego jeszcze.
W tym wanie momencie Pippin zrozumia, co sobie orkowie pokazywali na
wschodzie. Stamtd bowiem doleciay ochrype okrzyki i pojawi si Grisznak z
kilkudziesiciu orkami swojego szczepu, krzywonogimi poczwarami o dugich, niemal
do ziemi ramionach. Na tarczach mieli wymalowane czerwone oko. Ugluk wysun
si na ich spotkanie.
- A wic wracacie? - rzek. - Rozmylilicie si, co?
- Wrciem, eby dopilnowa wykonania rozkazw i bezpieczestwa jecw - odpar
Grisznak.
- Doprawdy? - warkn Ugluk. - Prny trud. Ja tu dowodz i rozkazy bd na pewno
wykonane. A moe wrcilicie po co wicej? Opuszczalicie nas w takim popiechu,
moe zostawilicie tu przez roztargnienie co cennego?
- Zostawilimy gupca - gniewnie odpar Grisznak. - Ale jest przy nim garstka
dzielnych orkw, ktrych szkoda byoby straci. Wiedziaem, e ich prowadzisz do
zguby. Przybyem, zeby ich ratowa.
- Pieknie! - zamia si Ugluk. - Jeli jednak nie palisz si do bitwy, obrae z drog.
Trzeba byo uciec prosto do Lugburza. Biaoskrzy ju tu nadcigaj. Gdzie si
podzia twj bezcenny Nazgul? Czyby sobie znalaz innego pasaera na lot za
rzek? A moe go przyprowadzie za sob? Bardzo by si przyda, jeli te cae
Nazgule nie s przechwalone.
- Nazgule, Nazgule! - powtrzy Grisznak drc i oblizujc wargi, jakby to sowo miao
dla niego smak przeraajcy i rozkoszny zarazem. - Mwisz o sprawach, ktrych nie
zdoasz dosign nawet swoj nikczemn wyobrani, Ugluku - rzek. - Nazgule!
Nazgule przechwalone! Poaujesz kiedy, e to powiedzia! Mapo! - warkn z
wciekoci. - Czy nie wiesz, e to ulubiecy Wielkiego Oka? Ale nie czas jeszcze
na skrzydlatych Nazgulw, jeszcze nie! Wadca nie chce, eby zobaczono ich na
drugim brzegu Wielkiej Rzeki, pki nie wybije godzina. Przeznaczeni s do wojny - i
do innych zada.
- Troch, jak si zdaje, za duo wiesz - powiedzia Ugluk. - A to, jak syszaem, bywa
niezdrowo. W Lugburzu kto moe bdzie ciekawy, skd masz tak wiele wiadomoci
i po co je zbierae. No, tak, a tymczasem szczep Uruk-hai z Isengardu jak zwykle
musi odwali najcisz robot. Nie stercz tu pytlujc jzorem na prno. Skrzyknij
ten swj motoch. Tamte wintuchy ju drauj ku lasom. Radz ci i w ich lady. Do
Wielkiej Rzeki nie dotarlibycie ywi. W drog! Prdzej! ja pocign w tylnej stray.
Dwaj Isengardczycy znw porwali Meriadoka i Pippina i zarzucili ich sobie na plecy.
Banda orkw ruszya dalej. Biegli niezmordowanie, godziny mijay bez popasu,
ledwie na chwil zwalniali niekiedy kroku, eby przekaza jecw innym tragaom.
czy to dlatego, e Isengardczycy byli szybsi i wytrwalsi, czy te Grisznak rozmylnie
o to si postara, do e wspplemiecy Ugluka stopniowo wyprzedzali odakw z
Mordoru, ktrzy wkrtce znaleli si na tyach pochodu. Malaa te stale odlego
miedzy Isengardczykami a gromad orkw z pnocy, ktrzy wczeniej pognali
naprzd. Las ciemnia coraz bliej.
Pippin by posiniaczony i podrapany, a jego obolaa gowa ustawicznie ocieraa
si o plugawe policzki i kudate uszy orka, ktry go dwiga. Przed oczyma mia
zgite plecy orkw, ich krzepkie, grube nogi przebierajce tak niestrudzenie, jakby je
ulepiono nie z ciaa i koci, lecz z drutu i rogu, wybijajce koszmarne sekundy
nieskoczenie dugiego dnia.

351

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Po poudniu oddzia Ugluka przecign szczep z pnocy. Tamci sabli w


blasku soca, ktre mimo zimowej pory jasno wiecio na bladym niebie. Gowy im
opaday na piersi, jzory wywalili na wierzch.
- Pokraki! - szydzili Isengardczycy. - Marny wasz los. Biaoskrzy przyapi was i
por. Ju s blisko!
Lecz w tym momencie Grisznak krzykn przeraliwie: zoliwy art okaza si
prawd. Tylna stra rzeczywicie dostrzega ju jedcw pdzcych co ko
wyskoczy. Byli jeszcze do daleko, lecz, szybsi od orkw, z kad chwil zwikszali
swoj przewag nad nimi tak jak fala przypywu, gdy goni na paskim brzegu ludzi,
grzzncych w sypkim piachu.
Ku zdumieniu Pippina Isengardczycy zdwoili teraz jeszcze tempo, zdobywajc
si na straszliwy chyba wysiek po tak dugim biegu. nagle zauway, e soce
zachodzi i kryje si za Gry Mgliste; cienie wyduyy si na stepie. odacy Mordoru
podnieli gowy i take przyspieszyli kroku. Czarna ciana lasu bya blisko. Ju mijali
pojedyncze drzewa, forpoczty puszczy. teren wznosi si tutaj zrazu agodnie, potem
coraz ostrzej, lecz to nie wstrzymao rozpdu orkw. Ugluk i Grisznak okrzykami
przynaglali band do ostatniego zrywu.
Gotowi si wymkn. Ocalej - myla Pippin. Udao mu si odwrci gow na tyle,
by zerkn jednym okiem przez rami wstecz. Zobaczy daleko na wschodzie
jedcw, ktrzy ju byli na tej samej linii, co orkowie, i wycignitym galopem gnali
przez rwnin. Zachodzce soce zocio ich wcznie i hemy, poyskiwao na
jasnych, rozwianych wosach. Najwyraniej okrali orkw, nie pozwalajc im si
rozproszy i zmuszajc band do trzymania si brzegu rzeki.
Pippin bardzo by ciekaw, co to za lud. aowa, e w Rivendell nie postara si
zdoby wicej wiadomoci o wiecie i nie przyjrza si pilniej mapom. Lecz wwczas
by spokojny, e plan wyprawy jest w rkach osb mdrzejszych od niego; nie
postao mu w gowie, e los moe go rozczy z Gandalfem i Obieywiatem. O
Rohanie zapamita tylko tyle, e szlachetny wierzchowiec Gandalfa, Gryf, pochodzi
z tego kraju. To zdawao si pomyln wrb, jesli wolno z jednego szczegu
wysnuwa jakie nadzieje.
Ale czy odrni nas od orkw? - myla. - Chyba nigdy tutaj nie syszano nawet o
hobbitach. Powinienem waciwie cieszy si, e okrutnym orkom grozi zagada, ale
wolabym mie nadziej na ocalenie wasnej skry.
Jednake wszystko przemawiao za tym, e jecy zgin razem ze swymi
przeladowcami, nim ludzie z Rohanu zd dwch hobbitw zauway.
Wrd jedcw byli wida ucznicy, wywiczeni w strzelaniu w penym pdzie
z konia. Wysuwajc si z szeregu posyali strzay orkom, ktrzy zamarudzili na tyach
bandy, i niejednego kadli trupem; potem szybko wycofywali si ku swoim tak, e
strzay wrogw, puszczanie na olep, nie mogy ich dosign. Powtarzali ten
manewr kilka razy, a zdarzyo si, e strzay sypny si te midzy Isengardczykw.
Ork biegncy tu przed Pippinem zachwia si, pad i nie wsta wicej.
Noc nadcigaa, lecz jedcy Rohanu nie stawali do bitwy. Wielu orkw
polego, zostao ich jednak jeszcze co najmniej dwie setki. O zmroku banda dotara
do pagrka. Skraj lasu by bardzo blisko, nie dalej chyba ni o p mili, ale orkowie
nie mogli ju posuwa si naprzd. Piercie jedcw zamkn si wok nich.
Wbrew rozkazowi Ugluka oddzia orkw sprbowa przebi si do lasu. Tylko trzech z
nich ocalao i wrcio do bandy.
- Otomy si urzdzili! - rzek szyderczo Grisznak. - Dzikujemy wspaniaemu
dowdcy. Mam nadziej, e wielki Ugluk teraz wyprowadzi nas z tych side.

352

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Zrzu niziokw na ziemi! - rozkaza Ugluk nie zwaajc na sowa Grisznaka. - Ty,
Lugduszu, dobierz sobie dwch kompanw i we trzech straujcie przy jecach. Nie
umierca ich, chyba e ci podli Biaoskrzy nas zmiad do cna. Zrozumiano? Pki
ja yj, oba nizioki s mi potrzebne. Ale nie pozwlcie im krzycze ani te nie
dopucie, eby ich tamci odbili. Spta jecom nogi.
Rozkaz speniono bezlitonie. Lecz po raz pierwszy Pippin znalaz si teraz tu obok
Meriadoka. Orkowie haasowali okropnie, wrd wrzaskw i szczku broni dwaj
przyjaciele znaleli sposobno, eby szeptem zamieni kilka sw.
- Nie mam wiele nadziei - rzek Merry. - Ledwie si w skrze trzymam. Wtpi, czy
zdoabym zawlec si daleko, nawet gdybym by wolny.
- Lembasy! - szepn Pippin. - Mam jeszcze par. A ty? Te otry chyba niczego nam
nie zabray prcz mieczy?
- Tak, zostaa mi w kieszeni paczuszka - odpar Merry - ale pewnie zmielona na
kasz. Zreszt i tak nie sign gb do kieszeni.
- Bo nie bdziesz musia. Ja...
Lecz w tym momencie brutalny kopniak powiadomi Pippina, e gwar w obozowisku
ucich i e wartownicy znw czuwaj nad jecami.
Noc bya zimna i cicha. Wok wzgrza, na ktrym skupili si orkowie,
rozbysy ze wszystkich stron mae, zotoczerwone w ciemnociach ogniska; tworzyy
zamknity krg. Znajdoway si w zasigu dobrego strzau z uku, ale aden
wojownik Rohanu nie pokaza si na tle wiata i orkowie mierzc w pomienie
zmarnowali mnstwo strza, a wreszcie Ugluk zabroni im tych daremnych prb. Od
placwek Rohirrimw nie dochodzi najlejszy bodaj szmer. Pniej, kiedy ksiyc
wypyn spord mgie, mona byo od czasu do czasu dostrzec nike cienie
przemykajce w biaawej powiacie: to kryy czujne patrole.
- Czekaj przekltnicy na wschd soca! - mrukn jeden z wartujcych przy
hobbitach orkw. - Dlaczego nie prbujemy przebi si zwart kup? Co ten Ugluk
sobie myli, chciabym wiedzie.
- Pewnie, e by chcia - zadrwi Ugluk wysuwajc si nagle zza jego plecw. - Moe
ci si zdaje, e ja w ogle nie myl, co? ajdaku! Nie lepszy od reszty hooty, od
tych niedojdw z pnocy i od map z Lugburza. czy z takim motochem mona
prbowa natarcia? Zwialiby tchrze z miejsca, a na rwninie Biaoskrzy, ktrych
jest wielka sia, roznieliby nas po prostu na kopytach. Jedno tylko trzeba tym
niedojdom z pnocy przyzna: widz po ciemku niczym dzikie koty. Ale syszaem,
e Biaoskrzy maj noc te wzrok bystrzejszy ni inni ludzie. Nie zapominaj przy
tym o ich koniach! Te zwierzaki podobno dostrzegaj nawet drenie powietrza w
ciemnociach. A jednak nie wszystko wiedz szlachetni wojacy: Mauhur ze swoim
oddziaem siedzi w lesie i lada chwila przyjdzie nam z odsiecz.
Sowa Ugluka doday otuchy Isengardczykom, lecz orkowie z innych szczepw
nadal byli zgnbieni i skonni do buntu. Wystawiono czujki, wartownicy jednak
przewanie kadli si na ziemi i odpoczywali w miych sobie ciemnociach. A noc bya
znw czarna ja smoa, bo ksiyc skry si po zachodniej stronie nieba za grub
warstw chmur. Pippin na kilka stp wok nic nie widzia. W krgu ognisk sam
pagrek pozostawa w mroku. Jedcy Rohanu nie poprzestali jednak na
oczekiwaniu witu i nie pozwolili wrogom zazna nocnego spoczynku. Nagy wrzask
od wschodniego stoku wzgrza zaalarmowa oblonych. Kilku ludzi podjechao
cichcem i, zostawiwszy konie na dole, zakrado si na skraj obozowiska, pooyo
trupem kilku orkw i umkno bezkarnie. Ugluk skoczy w t stron, by umierzy
panik.

353

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Pippin i Merry dwignli si z ziemi. Isengardczycy, ktrzy ich pilnowali,


pobiegli za Uglukiem. Lecz jeli nawet hobbitom bysna w tym momencie nadzieja
ucieczki - to prdko zgasa. Dugie kosmate apy chwyciy ich obu za karki i
pocigny wstecz. W ciemnociach zamajaczya miedzy nimi dua gowa Grisznaka
i jego ohydna twarz. Cuchncy dech owia policzki hobbitw, zimne, twarde paluchy
zaczy ich obmacywa od stp do gw. Pippinowie ciarki przeszy po krzyu.
- No, malcy - szepn agodnie Grisznak. - Jak wam si spao? Przyjemnie? Czy nie
bardzo? Troch moe niewygodny nocleg: midzy szablami i nahajami z jednej
strony a lasem brzydkich wczni z drugiej. May ludek nie powinien si miesza do
spraw, ktre s wiksze od niego.
Mwic to przebiera wci paluchami po ich ciaach. W gbi jego oczu byszczao
wiateko, blade, ale gorce.
Nagle Pippinowi zawitaa w gowie pewna myl, jakby mu j podszepna
napita wola przciwnika: Grisznak wie o Piercieniu! Szuka go korzystajc z chwili.
gdy Ugluk zajty jest czym innym. Pewnie poda go dla siebie.
Serce w nim zamaro ze strachu, lecz nie tracc jasnoci umysu zacz si
byskawicznie zastanawia, czy nie daoby si chciwoci Grisznaka obrci na
wasny poytek.
- Nie sdz, eby tym sposobem co znalaz - szepn. - Nie tak to atwo.
- Co? - spyta Grisznak. Jego palce przestay bdzi po ciele Pippina, zacisny si
mocno na jego ramieniu. - Co takiego? O czym mwisz, mj may?
Przez chwil Pippin milcza. Potem nagle w ciemnociach doby z garda bulgotliwe:
glum, glum.
- Nic szczeglnego, mj skarbie - doda.
Poczu, jak palce Grisznaka zadray.
- Aha! - sykn cichutko goblin. - A wic on o tym myli! Aha! Bardzo, bardzo
niebezpieczny pomys, moi malecy.
- By moe - odezwa si Merry, ktry w lot zrozumia myl Pippina. - By moe,
niebezpieczny nie tylko dla nas. Ale sam wiesz to najlepiej. Chcesz tego czy nie? I co
nam za to gotw jeste da w zamian?
- Czy ja go chc? Czy chc? - powiedzia Grisznak jakby zdumiony. Ale rce mu si
trzsy. - Co bym gotw za niego da? Jak to rozumiecie?
- To - odpar Pippin dobierajc starannie sw - e macaniem po ciemku niewiele
wskrasz. Moglibymy oszczdzi ci sporo czasu i trudu. Ale musiaby nam przede
wszystkim rozci wizy na nogach. Inaczej nie zrobimy nic i niczego wicej od nas
si nie dowiesz.
- Biedne mae guptasy! - zasycza Grisznak. - Wszystko, co macie, i wszystko, co
wiecie, wydusimy z was, kiedy przyjdzie na to pora. Bdziecie tylko aowali, e nie
macie wicej do powiedzenia, aby zaspokoi ledczego. Na pewno! Przekonacie si
o tym ju wkrtce. Nie bdziemy spieszyli si w ledztwie, nie! Jak wam si zdaje, po
co oszczdzilimy wasze ycie? Moecie mi wierzy, kochani, e nie zrobilimy tego
z dobroci serca. W tym wypadku nawet gupi Ugluk nie popeni bdu.
- Wierzymy ci bez trudu - odpar Merry. - Ale jeszcze nie trzymasz zdobyczy w garci.
I wcale si na to nie zanosi, eby j kiedykolwiek dosta. Jeli nas zaprowadz do
Isengardu, Grisznak dostanie fig. Wszystko zabierze Saruman. Jeli chcesz co
mie dla siebie, teraz jest ostatnia chwila, eby si z nami uoy.
Grisznak zacz traci cierpliwo. Imi Sarumana podniecao go niemal do furii.
czas upywa, zamt w obozowisku przycicha. Ugluk i jego Isengardczycy mogli
wrci lada chwila.
- Macie go przy sobie? Ma go ktry z was? - warkn.

354

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Glum, glum - odpar Pippin.


- Rozwi nam najpierw nogi - rzek Merry.
Czuli, e ramiona orka dr jak w febrze.
- Przeklte, pode, mae gady! - sykn. - Rozwiza wam nogi? Wolabym
rozszarpa was na strzpki. Czy nie rozumiecie, e mog was przeszuka a do
szpiku koci? Mao tego! Mog was posieka na miazg. Obejd si bez pomocy
waszych ng, jeli zechc was porwa i mie wycznie dla siebie!
Nagle porwa ich obu. Mia w dugich ramionach si straszliw. Wetkn sobie
hobbitw pod pachy, brutalnie przycisn do eber, cikimi domi zatka im usta.
Potem, zgity wp, skoczy naprzd. Szybko, cicho przebieg a na krawd
pagrka. Wypatrzy luk midzy straami i jak upir pomkn w ciemno, zboczem
w d, a potem na zachd, ku rzece wypywajcej z lasu. Od tej strony droga zdawaa
si wolna, ledwie jedno ognisko byszczao wrd nocy.
Po kilkunastu krokach zatrzyma si, rozejrza, posucha. Nic nie wypatrzy ani
nie usysza. Pochylony skrada si dalej. Z uchem przy ziemi, znowu nasuchiwa
chwil. Wreszcie podnis si i zaryzykowa szyki skok naprzd. Ale w tym samym
momencie tu przed nim zamajaczya sylwetka jedca. Ko chrapn i stan dba,
czowiek krzykn.
Grisznak przypad do ziemi, rozpaszczy si na niej, nakrywajc hobbitw
wasnym ciaem; potem wycign szabl. Niewtpliwie by zdecydowany raczej
zabi swoich jecw ni dopuci, by uciekli albo zostali odbici. Szabla brzkna z
cicha i mign w niej odblask ogniska, palcego si opodal. nagle z ciemnoci
wisna strzaa; moe ucznik dobrze wycelowa, a moe los kierowa strza, do
e przeszya prawe rami orka. Wrzasn i wypuci z rki szabl. W mroku zadudniy
kopyta koskie, Grisznak poderwa si z ziemi i rzuci do ucieczki, lecz niemal w tym
samym okamgnieniu pad stratowany i przygwodony wczni. Okropny,
rozedrgany jk doby si z jego garda, po czym ork znieruchomia i umilk.
Pippin i Merry leeli plackiem w trawie tak, jak ich Grisznak zostawi. Drugi
jedziec nadjecha pdem na pomoc towarzyszowi. Konie wida miay wzrok
niezwykle bystry, a moe innym zmysem wyczuway hobbitw, bo przeskoczyy
lekko nad nimi. Jedcy wszake nie dostrzegli drobnych postaci otulonych w
paszcze elfw, tak w owej chwili rozbitych, tak przeraonych, e nie miay drgn z
miejsca.
W kocu jednak Merry poruszy si i szepn cichutko:
- Jak dotd bardzo piknie, ale co robi, eby z kolei nas nie nadziali na sztych?
Odpowied zjawia si jak na zawoanie. Przedmiertny wrzask Grisznaka
zaalarmowa band. Z krzykw i zgieku, jaki powsta na wzgrzu, hobbici
zorientowali si, e orkowie spostrzegli ich zniknicie. Ugluk zapewne strca znowu
by z karkw swoich podkomendnych. Nagle od strony lasu i gr, spoza krgu ognisk
oblegajcych obozowisko, na krzyk bandy odpowiedziay gosy orkw. A wic
Mauhur przybywa Uglukowi z odsiecz i naciera na Rohirrimw! Rozleg si ttent
kopyt. Jedcy zaciskali piercie wzgrza tu u jego stp; nieustraszenie naraali
si na strzay z obozu, lecz nie zamierzali dopuci, by ktokolwiek wymkn si z
puapki. Inny oddzia tymczasem ruszy odeprze nowych napastnikw. Nagle Pippin
i Merry zrozumieli, e cho nie drgnli z miejsca, znaleli si poza krgiem oblenia;
nic nie zagradzao im drogi do ucieczki.
- Teraz - rzek Merry - moglibymy umkn, gdybymy mieli nogi i rce wolne.
Niestety, nie mog wizw ani rozsupa, ani przegry.

355

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Niepotrzebnie by si trudzi - odpar Pippin. - Chciaem wanie powiedzie, e od


dawna mam rce wolne. Te sznury zostawiem tylko dla niepoznaki. Najpierw jednak
warto by przeksi troch lembasa.
Zsun z napistkw wizy i wycign z kieszeni paczuszk. Suchary byy
pokruszone, lecz dobrze zachowane w opakowaniu z lici. Zjedli po dwa lembasy z
trzech, ktre kady mia z zapasie. Smak ich przypomnia hobbitom pikne twarze,
miechy, posilne jado, ktrym cieszyli si tak niedawno, za szczliwych dni w
Lorien. Przez chwil siedzc w ciemnociach gryli suchary w rozmarzeniu, nie
zwracajc uwagi na krzyki i zgiek pobliskiej bitwy. Pippin pierwszy ockn si i wrci
do rzeczywistoci.
- Trzeba std wia - rzek. - Ale czekaj jeszcze chwileczk!
Szabla Grisznaka leaa tu, bya jednak za cika i nieporczna dla hobbita, wic
Pippin podczoga si naprzd, odszuka trupa goblina, wycign z pochwy jego
dugi, ostry n. Za pomoc tego narzdzia szybko uwolni siebie i przyjaciela z pt.
- Teraz w drog - powiedzia. - Moe za chwil, gdy si w nas krew nieco rozgrzeje,
nogi zechc nas dwiga i pomaszerujemy. Na razie, eby nie traci czasu,
sprbujemy si czoga.
Ruszyli wic w ten sposb. Grunt by mikki, ustpliwy, co uatwiao zadanie, lecz
posuwali si niezmiernie wolno. Okryli z daleka ognisko rohaskiej stray i pezli
mozolnie krok za krokiem, pki nie dotarli na skraj nadrzecznej skarpy. Woda
pluskaa w nieprzeniknionych ciemnociach midzy wysokimi brzegami. Std hobbici
obejrzeli si za siebie.
Gwar ucich w oddali. Najwidoczniej oddzia Mauhura wycito w pie lub
przeposzono. Rohirrimowie wrcili na stanowiska i w zowrogiej ciszy otaczali obz
orkw na wzgrzu. Wkrtce zapewne sprawa rozstrzygnie si ostatecznie. Noc miaa
si ju bowiem ku kocowi. Na wschodzie bezchmurne niebo zaczynao bledn.
- Musimy si skry - powiedzia Pippin - eby nas nie wypatrzyli. Niewiele nam
pomoe, jeeli ci dzielni wojacy po naszej mierci odkryj, e nie jestemy orkami! Wsta, tupn par razy. - Powrozy pokaleczyy mi skr, ostre byy jak druty; ale
czuje ju ciepo w nogach. Zdoam chyba pokutyka. A jak ty si czujesz, Merry?
Merry wsta.
- Tak, ja te chyba zdoam pokutyka. Te lembasy rzeczywicie pokrzepiaj
nadzwyczajnie. I daj jak zdrowsz si ni rozgrzewajcy trunek orkw. Ciekawe,
z czego oni go przyrzdzaj. Lepiej moe nic o tym nie wiedzie. Napijmy si wody,
eby spuka tamto wspomnienie.
- Nie tutaj - odpar Pippin. - Tu brzeg jest za wysoki. W drog!
Powdrowali z wolna, rami przy ramieniu, wzdu rzeki. Za nimi niebo na wschodzie
z kad chwil bardziej si rozjaniao. Idc wymieniali wspomnienia i, zwyczajem
hobbitw, mwili artobliwie o wszystkim, co przeyli w niewoli u orkw.
- Spisae si dobrze, moci Tuku - rzek Merry. - Zasuye, moim zdaniem, na
osobny rozdzia w ksidze starego Bilba, jeeli oczywicie bd mia sposobno
zameldowa mu o twoich wyczynach. Pikna rozgrywka. Zaimponowae mi
szczeglnie, kiedy odgade, co knuje ten kudaty podlec, i potrafie go
zaszachowa. Ale ciekaw jestem, czy ktokolwiek natrafi na nasz lad i znajdzie twoj
zapink. Nie chciabym swojej straci, bo co do twojej, obawiam si, e ju jej nigdy
nie odzyskasz. Bd musia porzdnie wyciga nogi, eby ci dotrzyma kroku.
Odkd kuzynek Brandybuck wysuwa si na czoo pochodu. Na niego teraz kolej.
Zdaje mi si, e nie masz pojcia, gdzie jestemy. ja z wikszym poytkiem
spdzaem czas w Rivendell ni ty. Ot znajdujemy si nad Rzek Entw. mamy
przed sob ostatnie szczyty Gr Mglistych i las Fangorn.

356

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Wanie tu przed nimi wyrosa czarna ciana lasu. Noc jakby tam chronia si w cie
olbrzymich drzew uciekajc przed nadchodzcym witem.
- Prowad, moci Brandybucku, naprzd - rzek Pippin - albo wstecz! Ostrzegano nas
przed lasem Fangorn. Zreszt hobbit, ktry tyle wiedzy pokn, na pewno nie
zapomnia rwnie o tej przestrodze.
- Nie zapomniaem - odpar Merry - lecz mimo wszystko las jest dla nas mniej grony
ni powrt w sam wir bitwy.
Poprowadzi przyjaciela pod grube konary drzew. Zdaway si stare jak wiat. Gste,
spltane brody mchw i porostw zwisay z nich, koysane podmuchem wiatru.
Schowani w ich cieniu hobbici wyjrzeli na step. Dwie drobne, przyczajone w
pmroku figurki wyglday jak dzieci elfw za dawnych dni, gdy z gbi dziewiczej
puszczy po raz pierwszy patrzay zdumione na wschd soca. Daleko za Wielk
Rzek i Brunatnymi Polami, za rozpostart na wiele mil przestrzeni szarzyzny
wstawao soce, czerwone jak pomie. na jego powitanie zagray gono myliwskie
rogi. Jedcy Rohanu jakby si nagle zbudzili do ycia na gos pobudki; zewszd
odpowiedziao granie.
Merry i Pippin usyszeli wyrane w chodnym powietrzu renie bojowych koni.
Z piersi wojakw buchna chrem pie. Rbek soca pomiennym ukiem podnis
si w gr nad krawdzi ziemi. Wwczas gromkim okrzykiem jedcy Rohanu
ruszyli od wschodu do ataku. Zbroje i wcznie lniy czerwonym odblaskiem.
Orkowie wrzasnli i z wszystkich ukw, jakie im jeszcze zostay, wisn rj strza.
Hobbici widzieli, jak kilku jedcw zwalio si z koni, lecz szereg nie zaama si
prc stokiem na wzgrze, a pod szczyt, zataczajc krg, nacierajc raz jeszcze z
bliska. Niedobitki bandy rozpierzchy si na wszystkie strony; jednego po drugim
dopadali jedcy i kadli trupem. Lecz spord oglnego zamtu wysun si zwarty
oddzia i z desperack si niby czarny klin przebija si zacz ku cianie lasu. Z
impetem natar na strujcych u stp wzgrza wojownikw. par naprzd i zdawao
si, e ujdzie cao z okrenia. Ju trzech jedcw, ktrzy mu zagrodzili drog,
pado citych szablami orkw.
- Za dugo przygldalimy si tej bitwie - rzek Merry. - Patrz, to Ugluk! Nie mam
ochoty spotka si z nim znowu.
Hobbici zawrcili i pomknli w ciemn gb puszczy.
Tote nie zobaczyli ostatniego starcia, gdy jedcy dopadli Ugluka i osaczyli
go pod sam cian lasu. Poleg z rki Eomera. Trzeci Marszaek Rohanu zeskoczy
z konia i z mieczem w doni natar na uzbrojonego w szable wodza Isengardczykw.
Tymczasem bystre oczy jedcw tropiy na szerokim stepie ostatnich orkw, ktrzy
jeszcze mieli si ucieka i ktrzy wszyscy teraz padli przygwodeni wczniami.
Dopeniwszy tej krwawej roboty Rohirrimowie zebrali swoich polegych, usypali
nad ich ciaami kurhan i odpiewali aobn pie. Na ogromnym stosie spalili trupy
orkw i rozsypali prochy wrogw po pobojowisku.
Taki by koniec bandy. Ani jeden wiadek klski nie uszed, eby zanie o niej
wie do Mordoru czy Isengardu. Tylko dym znad stosu wzbi si wysoko pod niebo,
gdzie dostrzegy go liczne czujne oczy.

357

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 4

Drzewiec

waj hobbici, kierujc si na zachd, szli brzegiem strumienia, wci pod gr,
coraz dalej w gb Fangornu, przyspieszajc kroku o tyle, o ile pozwala
ciemny, spltany gszcz. Lecz w miar oddalania strach przed orkami
przygasa, a wdrowcy zwalniali tempa. Ogarna ich duszno, jakby powietrze byo
zanadto rozrzedzone lub dochodzio w gb lasu zbyt skpo.
Wreszcie Merry przystan.
- Nie sposb i dalej - wysapa. - Musz tchu chwyci.
- Napijmy si przynajmniej wody - rzek Pippin. - Zascho mi w gardle.
Wczoga si pod potny korze, ktry krtym ramieniem siga strumienia, i
zaczerpn w zoone donie troch wody. Bya czysta i zimna; wypi chciwie kilka
ykw. Merry poszed za jego przykadem. Woda odwieya ich troch i jakby dodaa
otuchy. Przez chwil siedzieli na brzegu moczc obolae stopy i nogi po kolana.
Rozgldali si te dokoa; drzewa otaczay ich milczcym krgiem, niezliczone
szeregi pni cigny si we wszystkie strony bez koca i rozpyway w siwym
pmroku.
- Mam nadziej, e nie zdye jeszcze zabdzi, przewodniku? - rzek Pippin
opierajc si o gruby pie. - W kadym razie moemy trzyma si brzegu tej rzeczki,
Rzeki Entw, czy jak tam j nazywasz, a potem wrci tam, skd przyszlimy.
- Pewnie. Jeeli nogi zechc nas nie i tchu wystarczy - odpar Merry.
- Tak, bardzo tu ciemno i duszno - przyzna Pippin. - Przypomina mi si, nie wiem
czemu, stara sala w Wielkim Dworze Tukw, w kraju, w naszym rozkosznym
Tukonie. W starej sali od wielu pokole nie przestawiano ani nie zmieniano mebli.
Tam podobno mieszka przez dugie lata sam Stary Tuk, sala niszczaa i starzaa si
z nim razem, a od jego mierci, od wieku, nikt w niej niczego nie tkn. Stary
Gerontius by moim prapradziadem, a wic ta historia siga zamierzchej przeszoci.
Lecz wydaje si bardzo moda w porwnaniu ze staroci tego lasu. Spjrz na te
brody, wsiska z mchw, jakie s powczyste, jakie bujne! A wikszo drzew pena
poszarpanych, zeschych lici, ktre nie wiadomo czemu nie spady. Bardzo tu
niechlujnie. Trudno sobie wyobrazi sobie wiosenne porzdki.
- Ale soce bd co bd musi czasem zaglda - rzek Merry. - Zupenie inaczej tu
ni w Mrocznej Puszczy, o ile pamitam opowieci Bilba. tamta jest mroczna, czarna,
gnied si w niej ponure, czarne stwory. Ta - tylko cienista i jaka strasznie
drzewna. Nie mona sobie wyobrazi, eby tu mieszkay czy przynajmniej
przebyway zwierzta.
- Albo hobbici - doda Pippin. - Wcale mi si te nie umiecha myl o wdrwce przez
ten las. Jak si zdaje, w promieniu stu mil nic tu nie znajdziemy, co by mona na zb
pooy. Jaki jest stan zapasw?
- Mizerny - odpar Merry. - Nie wzilimy z sob nic prcz kilku lembasw, wszystko
inne zostao nad Wielk Rzek. - Obejrzeli resztki prowiantu, w ktry ich zaopatrzyy
elfy: okruchy mogy starczy na pi bardzo postnych dni. - Nie mamy te kocw ani
adnych ciepych rzeczy - stwierdzi Merry. - W ktrkolwiek stron pjdziemy, w
nocy bdziemy marzli.
- Trzeba by ju teraz namyli si, dokd pjdziemy - rzek Pippin. - Czas pynie.
W tym wanie momencie zauwayli, e nieco dalej w gbi lasu pojawio si zotawe
wiato, jakby nagle promienie soneczne przebiy si przez strop lici.

358

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Oho! - powiedzia Merry. - Widocznie soce schowao si za chmur, gdy


wdrowalimy pod drzewami, a teraz znowu wyjrzao; albo moe wspio si do
wysoko, eby przez jak dziur zajrze do lasu. Chodmy tam, to niedaleko.
Okazao si jednak dalej, ni przewidywali. Teren wci wznosi si stromo i by
coraz bardziej kamienisty. W miar jak si zbliali do celu, wiato roso, a wkrtce
zobaczyli przed sob cian skaln - stok jakiego wzgrza czy moe pojedyncz
skak wystrzelajc tutaj od korzeni odlegych gr. Nie byo na niej drzew, a soce
wiecio wprost w jej nag kamienn twarz. Drzewa rosnce u stp ciany wycigay
sztywne, nieruchome gazie, jakby chciay zagrza si od jej ciepa. Las, ktry
przedtem zdawa si taki wyniszczony i szary, tu lni wszdzie soczystymi
odcieniami brzu i gadk czerni kory niby poyskliw skr. Pnie janiay mikk
zieleni jak mokra trawa. Hobbitw otoczya wiosna czy moe tylko jej przelotne
zudzenie.
W skalnej cianie dostrzegli jak gdyby schody, zapewne przez sam przyrod
wykute, wyobione przez wod i wichry w pkajcym lub zwietrzaym kamieniu, bo
kolawe i nieregularne. Wysoko w grze, niemal na rwni z czubami drzew widniaa
pod skak jak gdyby pka, naga, gdy tylko skpa trawa i troch zielska porastao
jej krawd. na niej stercza stary pie z par przygitych do dou gazi; wyglda jak
pokrcony od staroci dziadyga, wpatrzony w blask ranka.
- Idziemy na gr! - zawoa radonie Merry. - Tam odetchniemy lej i rozejrzymy si
po okolicy.
Wspili si po kamiennych schodach z pewnym trudem, bo stopnie byy ogromne,
nie na miar hobbickich ng. Zbyt przejci wspinaczk, nie zadawali sobie pytania,
jakim to zdumiewajcym sposobem rany i sice, wyniesione z niewoli u orkw, zgoiy
si tak szybko i skd nagle przybyo im nowych si. Wreszcie dotarli pod krawd
skalnej pki, niemal wprost u stp starego pniaka. Wywindowali si jednym susem
na pk, gdzie stanli, obrceni plecami do pagrka, oddychajc gboko i
spogldajc ku wschodowi. Stwierdzili, ze nie zagbili si dalej ni na jakie trzy,
cztery mile w las; przed nimi czuby drzew zstpoway po stoku w d na rwnin, a
tam, opodal skraju puszczy, wzbijay si w niebo wysokie, skudlone supy czarnego
dymu, ktry z powiewem wiatru pyn w stron Fangornu.
- Wiatr zmieni si - rzek Merry. - Dmucha znw od wschodu. Tu, w grze, jest do
chodno.
- Tak - odpar Pippin. - Boj si, e pogoda nie potrwa dugo i wszystko na nowo
zszarzeje. Szkoda! Ten stary gszcz leny zupenie inaczej wyglda w blasku
soca. Mam wraenie, jakbym go niemal polubi.
- On ma wraenie, jakby niemal polubi las! Dobre sobie! Bardzo askawie z twojej
strony - przemwi jaki dziwny, obcy gos. - Odwrcie si i pokacie mi twarze.
Mam wraenie, jakbym was obu nie lubi, ale nie chc sdzi zbyt pochopnie.
Obrcie si, ywo!
Ogromne, skate donie spady na hobbitw i agodnie, jakkolwiek stanowczo
okrciy nimi w miejscu, po czym dwie wielkie, silne rce podniosy ich w powietrze.
Ujrzeli tu przed sob zdumiewajc, niezwyk twarz. Naleaa do
olbrzymiego ni to czowieka, ni to trolla, ktry mia ze czternacie stp wzrostu, a
gow podun i osadzon niemal bezporednio na krzepkim tuowiu. Trudno byo
zgadn, czy owinity jest w paszcz z jakiej zielonoszarej, podobnej do kory
tkaniny, czy te jest to jego wasna skra. W kadym razie ramiona nieco poniej
barku nie byy pomarszczone, lecz gadkie i brunatne. U kadej stopy mia siedem
palcw. Doln cz twarzy zarastaa siwa broda, duga, gsta, krzaczasta, o
wosach u nasady prawie tak grubych jak gazki, ale na kocach cieniejcych i

359

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

puszystych niby mech. Zrazu jednak uwag hobbitw przykuy wycznie oczy
olbrzyma, ktre wpatryway si w nich bez popiechu, uroczycie, ale zarazem
bardzo przenikliwie. Oczy te byy gbokie, brzowe, rozwietlone zielonymi ctkami.
Pippin nieraz pniej usiowa opisa, jaki na nim zrobiy wraenie w pierwszej chwili:
Wyczuem poza nimi jak gdyby bezdenn studni pen odwiecznych wspomnie i
dugich, powolnych, spokojnych rozmyla; na powierzchni ich wszake iskrzyo si
odbicie teraniejszoci, jak odblask soca na liciach ogromnego drzewa albo na
zmarszczonej tafli bardzo gbokiego jeziora. Nie umiem tego wyrazi, ale wydawao
mi si, e co, co wyrasta z ziemi, by tak rzec, upione, czy te tylko siebie czujce
od korzeni po brzeek licia, midzy gbi ziemi a niebem, nagle ockno si i
patrzyo na mnie z takim samym powolnym skupieniem, z jakim od niepamitnych lat
rozwaao swoje wasne wewntrzne sprawy.
- Hm, hm - szepn gos tak niski, jakby si dobywa z drewnianej basowej trby. Dziwne, bardzo dziwne. Nie sdmy pochopnie, to moja zasada. Gdybym jednak
zobaczy was, nim usyszaem wasze gosy... bo gosy wasze spodobay mi si,
wcale przyjemne macie gosiki; co mi przypominaj, ale nie wiem co... gdybym wic,
zamiast usysze, najpierw was zobaczy, zdeptabym was pewnie, mylc, e to mali
orkowie, a dopiero poniewczasie spostrzegbym omyk. Dziwne jakie stworzenia. I
korzonki, i gazki bardzo dziwne.
Pippin, chocia oszoomiony, otrzsn si ju z lku. Pod spojrzeniem tych
niezwykych oczu dygota z ciekawoci, ale nie ze strachu.
- Prosz ci bardzo - rzek - powiedz nam, kim i czym ty jeste?
Stare oczy nagle przygasy jakby ze znuenia; bezdenna studnia zamkna si w ich
gbi.
- Hm, hm - zahucza basowy gos. - Jestem ent, tak mnie przynajmniej nazywaj.
Tak, ent. Ent nad entami, jak bycie moe po swojemu powiedzieli. Jedni nazywaj
mnie Fangornem, inni Drzewcem. Moecie mnie tak nazywa: Drzewiec.
- Ent? - spyta Merry. - Co to znaczy? A jak ty sam siebie nazywasz? Jakie jest twoje
prawdziwe imi?
- Ho, ho! - rzek Drzewiec. - Ho, ho! Dugo by trzeba o tym gada, a wam
odpowiada. Przyszlicie do mojego kraju. Kim wy jestecie? Nie mog jako
przypi was do adnego plemienia. Chyba was nie ma w starym spisie, ktrego
nauczono mnie za modych lat? Ale to byo dawno, dawno temu. Moe od tego czasu
sporzdzono nowy spis. Zastanwmy si, zastanwmy... Jak to byo?
Masz zapamita, kto yje na wiecie.
Najpierw wymienisz cztery wolne szczepy:
Najstarsze elfy, wszystkim przodujce;
Potem w podziemiach ciemnych krasnoludy;
Entowie z ziemi zrodzeni jak gry;
Ludzie miertelni, co wadaj komi...
- Hm... Hm... Hm...
Bbr budowniczy, kozio, migy skoczek,
Niedwied, pszcz zodziej, odyniec, co bodzie,
Pies zawsze godny, zajc wystraszony...
- Hm... hm...

360

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Orze na szczytach, a w na pastwisku,


Jele rogaty, sok szybki w locie,
abd najbielszy, najzimniejsza mija...
- Hm... hm... Jak to idzie dalej? Ram-tam-tam, tam-tam-tam... Bardzo duga lista. No,
ale wy nie pasujecie do adnego z tych plemion.
- Nie wiem, czemu si tak dziao, ale zawsze nas pomijano w starych spisach i w
starych legendach - rzek Merry. - A jednak yjemy na tej ziemi od do dawna.
Jestemy hobbici.
- Moe by warto dorzuci nowy wiersz do starej listy? - powiedzia Pippin. - Hobbici
niedorostki, co mieszkaj w norach. Dolicz nas do czterech wolnych szczepw,
zaraz po ludziach, po Duych Ludziach, a wszystko bdzie w porzdku.
- Hm! Nieza myl, wcale nieza - rzek Drzewiec. - To by zaatwio spraw. A wic
mieszkacie w norach? Bardzo susznie, bardzo mdrze. A kto was nazwa
hobbitami? Bo mi to nie wyglda na sowo z jzyka elfw. Wszystkie stare sowa
pochodz od elfw, bo elfy pierwsze wymyliy mow.
- Nikt inny tak nas nie nazywa, sami si nazwalimy hobbitami - odpar Pippin.
- Hm, hm! No, no. powoli, powoli! Sami si nazwalicie hobbitami? Nie powinnicie
tego tak pochopnie mwi kademu kogo spotkacie. Jeli bdziecie tacy nieostroni,
zdradzicie swoje prawdziwe imiona.
- My si z tym wcale nie kryjemy - rzek Merry. - Chtnie ci si przedstawi. Jestem
Brandybuck, Meriadok Brandybuck, ale wszyscy mwi mi po prostu Merry.
- A ja jestem Tuk, Peregrin Tuk, ale wszyscy mwi mi po prostu Pippin albo nawet
Pip.
- Hm, widz, e jestecie bardzo pochopni - rzek Drzewiec. - Zaszczyca mnie wasze
zaufanie, ale nie powinnicie tak otwarcie mwi z nieznajomymi. Entowie, trzeba
wiedzie, te bywaj rni. Istniej take inne stworzenia, ktre wygldaj podobnie
jak entowie, a wcale entami nie s. Bd was nazywa Merry i Pippin, skoro
pozwalacie. To adne imiona. Ale mojego prawdziwego imienia wam nie wyjawi,
przynajmniej jeszcze nie teraz. - Dziwne zielone wiateko rozbyso w jego oczach,
ktre przymruy na p porozumiewawczo, a na p artobliwie. - Przede wszystkim
to jest bardzo dugie imi, bo roso z czasem, a e bardzo, bardzo dugo ju yj,
wic uroso do caej historii. W moim jzyku, w starej mowie entw, jak wy bycie go
nazwali, imi zawsze zawiera histori tego, kto je nosi. To bardzo pikny jzyk, ale
trzeba mie duo czasu, eby nim co powiedzie, bo my mwimy naszym jzykiem
tylko o tym, co warto bardzo dugo opowiada i czego warto bardzo dugo sucha.
Ale teraz mwcie - doda i zwrci na nich spojrzenie prawie widrujce, tak mu oczy
pojaniay i zmalay nagle - co si dzieje? Bo widz, sysz, a take czuj nosem i
przez skr, wiele z tego... z tego... z tego a-lalla-lalla-rumba-kamanda-lind-orburume... Darujcie, to tylko cz nazwy, jak tym sprawom nadaj w swoim jzyku.
Nie mam pojcia, jak si one nazywaj w innych jzykach. Rozumiecie? To
wszystko, o czym myl, kiedy stoj w pogodny ranek i patrz w socu na step za
lasem, na konie, na chmury, na cay szeroki wiat. Co si dzieje? Jakie zamiary ma
Gandalf? A tamci... burarum... - W gardle mu zahuczao zgrzytliwie, jakby kto
uderzy faszywy akord na olbrzymich organach - ...tamci, orkowie, i mody Saruman
w swoim Isengardzie? Lubi wiedzie, co si dzieje. Tylko nie mwcie za prdko.
- Dzieje si bardzo wiele - odpar Merry. - Nawet gdybymy chcieli mwi prdko,
zajaby ta historia sporo czasu. Ale doradzae nam ostrono. czy powinnimy tak
od razu zwierza ci wszystko, co wiemy? czy obrazisz si, jeli spytamy najpierw, co
zamierzasz z nami zrobi i po czyjej stronie stoisz? Czy znasz Gandalfa?

361

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Tak, znam go, to jedyny czarodziej, ktry naprawd troszczy si o drzewa - rzek
Drzewiec. - A wy go znacie?
- Znalimy - odpar Pippin ze smutkiem. - By naszym serdecznym przyjacielem i
przewodnikiem.
- W takim razie odpowiem na pozostae wasze pytania - rzek Drzewiec. - Nic nie
zamierzam zrobi z wami, a przynajmniej nie zamierzam nic zrobi bez waszej
zgody. Wsplnie moemy zrobi wiele. Po czyjej stronie stoj? Nic mi o adnych
stronach nie wiadomo. Id swoj wasn drog, moliwe jednak, e wasza droga
przez jaki czas bdzie rwnolega do mojej. Ale dlaczego mwicie o mistrzu
Gandalfie tak, jakby nalea do historii, ktra ju si skoczya?
- Mwimy tak - odpar ze smutkiem Pippin - bo chocia historia cignie si dalej,
Gandalf z niej wypad.
- Oho, ho, hm... - rzek Drzewiec. - Hm, ha, no, no... - Umilk i przez dug chwil
przyglda si hobbitom. - Hm, ha... sam nie wiem, co powiedzie. Mwcie!
- Jeeli yczysz sobie usysze o tym co wicej - rzek Merry - opowiemy ci chtnie.
Ale to bdzie duga historia. Czy nie zechciaby nas przedtem postawi na ziemi?
Moglibymy si we trzech i grza si na socu podczas tej opowieci. Pewnie si
ju zmczye dwigajc nas na rkach.
- Czy zmczyem si? Nieatwo si mcz. I nie siadam nigdy. Nie jestem bardzo...
jak to si mwi?... gitki. Ale soce si chowa. Opumy t... zaraz, zaraz, jak wy to
miejsce nazwalicie?
- Wzgrze? - podpowiedzia Pippin.
- Pka? Szczyt schodw? - prbowa Merry.
Drzewiec w zamyleniu powtrzy ich sowa:
- Wzgrze? Niech bdzie wzgrze. Ale to o wiele za krtka nazwa na co, co tu stoi,
odkd uksztatowaa si ta cz wiata. Mniejsza z tym. Chodmy std, ruszajmy!
- Dokd? - spyta Merry.
- Do mojego domu, a raczej do jednego z moich domw.
- Daleko std?
- Bo ja wiem? Wam si wyda moe daleko. Czy to jednak ma jakie znaczenie?
- Widzisz, stracilimy wszystkie rzeczy - odpar Merry. - Nic nam prawie nie zostao z
prowiantu na drog.
- Aha! Hm... Nie troszczcie si o to - rzek Drzewiec. - Dam wam napj, od ktrego
dugo, dugo bdziecie zielenili si i roli. A jeeli postanowimy si rozsta, zanios
was za granic mojego kraju na miejsce, ktre sami wybierzecie. Chodmy!
Trzymajc hobbitw agodnie, lecz mocno w ramionach, Drzewiec unis do gry
najpierw jedn, potem drug olbrzymi nog, przysuwajc si na krawd pki.
Palcami stp jak korzeniami czepia si skay. Ostronie, statecznie schodzi stopie
po stopniu w d.
Kiedy znalaz si midzy drzewami, ruszy pewnym, dugim krokiem w gb
lasu, trzymajc si wci w pobliu strumienia, wspinajc si coraz wyej po zboczu
ku grom. Wiele drzew zdawao si jakby upionych; te nie zwracay na niego uwagi,
podobnie jak na adne przechodzce lasem stworzenie; niektre jednak dray albo
podnosiy gazie nad jego gow, kiedy si zblia. A Drzewiec idc wci co do
siebie mrucza, z jego garda pyn nieprzerwany strumie dwicznych tonw.
Hobbici czas jaki milczeli. Nie wiedzie dlaczego czuli si bezpiecznie i
bogo, a mieli o czym myle i czemu si dziwi. Wreszcie Pippin odway si
zagadn:

362

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Przepraszam - rzek. - Czy pozwolisz, e ci o co spytam, Drzewcze? Dlaczego


Keleborn ostrzega nas przed tym lasem? Mwi nam, ebymy nie naraali si na
zbkanie tutaj.
- Hm... Tak mwi? - mrukn Drzewiec. - A gdybycie szli w przeciwn stron, ja bym
was pewnie ostrzeg przed zabkaniem w jego kraju. Nie naraajcie si na
niebezpieczestwa lasw Laurelindorenan! Tak je niegdy elfy nazyway, chocia
teraz skrciy nazw na Lothlorien. Moe i susznie, moe tamte lasy widn, nie
rosn. Ongi, dawno temu, byy Dolin piewajcego Zota. Dzi s Kwiatem Marze.
No, tak. Ale to tajemniczy kraj i nie kady moe si tam zapuci bezkarnie. Bardzo
mnie dziwi, e stamtd wyszlicie cao, ale jeszcze bardziej mnie dziwi, ecie tam
weszli. Od wielu lat adnemu cudzoziemcowi nie zdarzyo si nic podobnego. Bardzo
tajemniczy kraj. Prawd rzek wam Keleborn, niejednego tutaj w naszym lesie
spotkaa za przygoda. Laurelindorenan lindelorendor malinornelion ornemalin zanuci pod nosem. - Oni si tam chyba odgrodzili od wiata - rzek. - Ani ta puszcza,
ani aden inny kraj poza Zotym Lasem nie jest ju dzisiaj taki, jakim go Keleborn
zna za modu. A przecie
Taurelilomea - tumbalemorna
Tumbaletaurea Lomeanor
- tak dawniej mawiay elfy. wiat si zmieni, lecz pozosta jeszcze gdzieniegdzie
wierny.
- Co chcesz przez to powiedzie? - spyta Pippin. - Kto jest wierny?
- Drzewa i entowie odpar Drzewiec. Sam nie wszystko z tego, co si dzieje,
rozumiem, wic nie mog wam wytumaczy. Niektrzy z nas s po dzi dzie
prawdziwymi entami i na swj sposb maj duo ycia w sobie, wielu jednak ogarnia
ju senno i drzewiej, jeli tak mona rzec. Wikszo drzew to po prostu tylko
drzewa, lecz s midzy nimi na p zbudzone. A niektre zbudziy si na dobre i s,
no... jak by to powiedzie?... entowate. I te przemiany dokonuj si cigle. Ot
przekonacie si, e niektre spord drzew maj ze serca. Nie mam na myli
sprchniaego rdzenia, nie, chodzi o co zupenie innego. Znaem na przykad kilka
zacnych starych wierzb nad Rzek Entw; niestety, od dawna ju ich nie ma! Byy do
cna zbutwiae w rodku, rozsypyway si w proch, ale zostay do koca ciche i
agodne, jak wieo rozkwity li. A s w dolinach pod grami drzewa zdrowe jak
rydz i mimo to na wskro zepsute. Szerzy si ta choroba coraz bardziej. Zawsze byy
w tym kraju bardzo niebezpieczne okolice. I s tutaj po dzi bardzo ciemne miejsca.
- Podobnie jak w Starym Lesie na pnocy, czy tak? spyta Merry.
- Tak, tak, troch podobnie, ale znacznie gorzej. Nie wtpi, e tam, na pnocy,
zostay cienie po Wielkich Ciemnociach, a take ze wspomnienia przekazane z
dawnych czasw. W naszym kraju s jednak gbokie doliny, ktrych Ciemnoci
nigdy nie opuciy, a drzewa s tam starsze ode mnie. Robimy wszake, co moemy.
Bronimy wstpu obcym i lekkoduchom. Wychowujemy, uczymy, chodzimy wszdzie i
pielemy chwasty.
My bowiem, starzy entowie, jestemy pasterzami drzew. Niewielu nas ju zostao.
Powiadaj, e z czasem owce staj si podobne do pasterzy, a pasterze do owiec;
ale przemiana odbywa si powoli, a przecie ani owce, ani ich pasterze nie yj zbyt
dugo.
Z drzewami i z entami dzieje si to szybciej i wzajemny wpyw jest silniejszy, a przy
tym wspyj z sob przez cae wieki. Entowie maj duo wsplnego z elfami; mniej
ni ludzie interesuj si sob, a za to lepiej umiej zrozumie wewntrzne ycie

363

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

innych stworze. Ale z ludmi te maj co wsplnego, bo mniej s od elfw zmienni,


a bystrzej spostrzegaj barwy i ksztaty zewntrzne. Moe te s i od elfw, i od ludzi
lepsi, poniewa wicej maj staoci; jeeli si czym raz zajm, to ju wytrwaj w
tym bardzo dugo.
Niektrzy moi wspplemiecy wygldaj dzi zupenie jak drzewa i nie lada trzeba
przyczyny, eby ich poruszy; mwi te tylko szeptem. Ale znw niektre moje
drzewa maj gazie gibkie i ruchliwe i wiele z nich umie ze mn rozmawia.
Zapocztkoway to oczywicie elfy; one to budziy drzewa, uczyy je swojej mowy i
zapoznaway si z ich jzykiem. Bo dawne elfy staray si porozumiewa z wszelkim
stworzeniem. Dopiero gdy nadcigny Wielkie Ciemnoci, elfy odpyny za Morze
albo ucieky do odlegych dolin, gdzie ukryy si, lecz dotychczas piewaj pieni o
dawnych dniach, ktre ju nigdy nie wrc. Nigdy. Tak, tak, ongi puszcza cigna
si std a po Gry Ksiycowe, a ten nasz las by tylko jej ostatnim zaktkiem na
wschodzie.
Byy to czasy swobody. Mogem wtedy cae dni przechadza si i piewa, a nie
syszaem nic, prcz echa mojego wasnego gosu odbitego od gr. Nasza puszcza
podobna bya do lasu Lothlorien, ale bujniejsza, mocniejsza, modsza. A jak
pachniao tutaj powietrze! Nieraz przez cay tydzie nie robiem nic innego, tylko
oddychaem.
Drzewiec umilk. Szed wci naprzd, lecz jego ogromne stopy posuway si niemal
bezszelestnie. Po chwili zacz znw nuci, zrazu tylko do siebie, potem coraz
goniej, a gos przeszed w piewny szept. Hobbici nastawiali uszu i w kocu
zrozumieli, e to dla nich olbrzym piewa:
Pod wierzbami, kami Tasarinan chodziem wiosn.
Pikna bya i pachnca wiosna w Nantasarion.
I rzekem sobie, e wiosna jest dobra.
Pod wizami, po lesie wdrowaem latem w Ossiriandzie.
Jasno byo, pie dzwonia latem nad Siedmiu Rzekami Ossiru.
I pomylaem, e lato od wiosny jeszcze lepsze.
Pod buki Neldoreth zaszedem jesieni.
Zota bya i czerwona, limi wzdychajca jesie
w Taur-na-neldor.
I wspanialsza mi si zdaa ni wszystko na wiecie.
Midzy sosny na wyynie Dorthonion wspiem si zim.
Wiatrem szumiaa, niegiem bielaa zima nad Orod-na Thon.
piewaem z radoci, a gos wzbija si pod niebo.
Dzi wszystkie te krainy zalaa fala,
A ja chodz po Ambaronie, Tauremornie i Aldalome,
Po ojczystym kraju moim, po Fangornie,
Gdzie korzenie w gb sigaj daleko,
Gdzie lat wicej przemino ni lici
W Tauremornalome.
Zakoczy pie i dalej szed w milczeniu, a w caym lesie zalega taka cisza, e
nawet listek nigdzie nie szeleci.
Dzie chyli si ku zachodowi, zmrok osnuwa ju pnie drzew. Wreszcie
hobbici zobaczyli majaczcy przed nimi stromy, czarny stok: znaleli si u podny
gr, u zielonych korzeni wyniosego Methedrasu. Ze swego rda pod szczytem

364

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rzeka Entw, z pluskiem przeskakujc skalne progi, biega na spotkanie


wdrowcw. Na prawo od strumienia cigno si wyduone, trawiaste zbocze,
szare w wieczornym zmierzchu. Nie rosy na nim drzewa, nic nie przesaniao nieba,
po ktrym gwiazdy ju pyny przez czyste jeziora pomidzy brzegami chmur.
Drzewiec wspina si ostro pod gr nie zwalniajc prawie kroku. Nagle
hobbici ujrzeli przed sob jakby szerokie wrota. Dwa ogromne drzewa stay z dwch
stron, niby ywe odrzwia, lecz drzwi midzy nimi nie byo, tylko splecione ze sob
gazie. Kiedy stary ent zbliy si, drzewa podniosy i rozsuny gazie, a licie ich
zadray i zaszeleciy. Bo drzewa te nie traciy o adnej porze roku lici, ciemnych i
gadkich, byszczcych w mroku. Za ow bram otwieraa si rozlega paszczyzna,
jakby posadzka wielkiej sali wykutej w zboczu gry. Po obu stronach ciany wznosiy
si stopniowo ku grze, do wysokoci okoo pitnastu stp, a wzdu nich cign si
szpaler drzew, coraz wyszych w miar jak biegy w gb, gdzie zamykaa sal
poprzeczna ciana, stroma i naga, lecz u podna wyobiona w pytk kolib,
nakryt sklepieniem; stanowio ono jedyny dach tej sali, nad ktr w gbi splatay si
korony drzew, ocieniajc cay ten zaktek tak, e tylko porodku pozostawaa odkryta
szeroka cieka. Ze rde w grze spada odgaziony od gwnego nurtu may
potoczek i szemrzc perlicie na skalnej cianie rozpryskiwa si srebrnymi kroplami
niby pikna zasona u wejcia do sklepionej koliby. Woda zbieraa si w wielkiej
kamiennej misie u stp drzew, a std przelewaa si i spywaa wzdu rodkowej
cieki, by poczy si z Rzek Entw i z ni razem dalej wdrowa przez las.
- Hm... Jestemy u celu rzek Drzewiec przerywajc dugie milczenie.
Przeszedem z wami okoo siedemdziesiciu tysicy entowych krokw; ile to wypada
w miarach waszego kraju, nie mam pojcia. W kadym razie znalelimy si blisko
korzeni Ostatniej Gry. Cz nazwy tego miejsca brzmi w tumaczeniu na wasz
jzyk: rdlana Sala. Bardzo j lubi. Spdzimy tutaj noc.
Opuci hobbitw w traw midzy szpalerami drzew i na wasnych nogach poszli za
nim ku wielkiemu sklepieniu w gbi. Teraz dopiero zauwayli, e idc Drzewiec
prawie wcale nie zgina kolan, sunie jednak krokami olbrzyma. Stpa tak, e zawsze
najpierw dotyka ziemi palcami ktre mia niezwykle due i szerokie zanim
postawi na niej ca stop.
Na chwil Drzewiec zatrzyma si pod deszczem kropel spadajcych ze ska i
gboko wcign oddech w piersi, potem zamia si i wszed pod sklepienie. Sta tu
porodku ogromny kamienny st, ale krzese nie byo. W gbi koliby panoway ju
ciemnoci. Drzewiec przynis dwie due misy i postawi na stole. Wypeniaa je, jak
si zdawao hobbitom, czysta woda, lecz kiedy Drzewiec wycign nad nimi rce,
misy zaczy lni, jedna zocistym, a druga szmaragdowym wiatem; te dwa kolory
zmieszane z sob rozjaniy grot, jakby soce zalao j blaskiem przesianym przez
wiosenne licie. Hobbici obejrzeli si i zobaczyli, e na dworze drzewa take zalniy,
zrazu nikym, lecz stopniowo rosncym blaskiem, a wkrtce licie otoczy wietlisty
rbek, zielony, zoty lub miedziany, a kady pie zdawa si kolumn wyrzebion w
roziskrzonym kamieniu.
- No, teraz moemy znw troch pogawdzi rzek Drzewiec. Pewnie jestecie
spragnieni. A moe take zmczeni. Skosztujcie naszego napoju.
Poszed w gb groty, gdzie stay, jak si okazao, wysokie kamienne dzbany
opatrzone cikimi pokrywami. Unis na jednym z nich pokryw, zanurzy wielki
czerpak i napeni trzy kubki: jeden bardzo duy i dwa mniejsze.
- To jest dom entw, nie ma w nim niestety krzese ani stokw rzek. Ale moecie
usi na stole.

365

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

I podnisszy hobbitw posadzi ich na wielkiej kamiennej pycie, wzniesionej na


sze stp ponad dno groty. Tak siedzieli z nogami dyndajcymi w powietrzu i
maymi ykami popijali z kubkw.
Pyn wyglda jak woda i smakowa te niemal tak samo jak woda, ktr
zaczerpnli z Rzeki Entw zaraz po wejciu w granice Fangornu, lecz mia jeszcze
jaki dodatkowy zapach czy moe przypraw, nie znan hobbitom. Smak ten, bardzo
zreszt niky, przypomina im wo len, pync z daleka w chodnym powiewie
nocnego wiatru. Skutek za tego napoju odczuli najpierw w palcach u ng, a potem
wraenie wieoci i niezwykej siy stopniowo ogarniao cae ich ciaa, a po czubek
gowy; tak, bo nawet wosy podniosy im si na gowach, zafaloway, zwiny si w
kdziory, zaczy rosn. Drzewiec tymczasem opuka nogi w misie pord drzew, a
potem wychyli swj kubek powoli, jednym haustem. Trwao to tak dugo, i zdawao
si, e nigdy nie oderwie od niego ust.
W kocu jednak odstawi pusty kubek.
- Aaa! westchn. Hm, hm, teraz moemy pogada swobodniej. Sidcie na
ziemi, a ja si poo. W ten sposb napj nie pjdzie mi do gowy i nie upi mnie.
Pod praw cian groty stao ogromne oe na niskich nkach, ledwie na par stp
wzniesione nad ziemi, wymoszczone grubo sianem i limi paproci. Drzewiec schyli
si nad nim powoli, niedostrzegalnie prawie gnc si w pasie, a leg na wznak, rce
podoy pod gow, oczy wbi w strop, po ktrym wiato migotao niby soce wrd
lici. Merry i Pippin przycupnli obok na poduszkach z siana.
- Teraz opowiedzcie mi swoj histori, ale nie za prdko rzek Drzewiec.
Hobbici zaczli wic opowiada o wszystkich przygodach, jakie ich spotkay, odkd
wyruszyli z Hobbitonu. Nie trzymali si zbyt cile porzdku, bo coraz to jeden
drugiemu wpada w sowo, a Drzewiec te czsto przerywa mwicemu proszc,
eby wrcili do jakiego wczeniejszego momentu lub skoczy naprzd i z gry
wyjani dalszy bieg sprawy. Jednake o Piercieniu nie wspomnieli i nie tumaczyli
ani dlaczego opucili kraj, ani dokd zmierzali. Drzewiec zreszt nie pyta o to wcale.
ywo si wszystkim, co mwili, interesowa, zarwno Czarnymi Jedcami jak
pobytem w Rivendell, wdrwk przez Stary Las, spotkaniem z Bombadilem,
przejciem przez kopalni Morii i odpoczynkiem w Lothlorien w gocinie u pani
Galadrieli. Kaza po wielokro sobie opisywa Shire i okolice. W pewnej chwili zada
im niespodziane i dziwne pytanie:
- A nigdzie w tamtych stronach nie spotkalicie... hm... hm... adnych entw? To
znaczy, chciaem rzec, entowych kobiet?
- Entowych kobiet? zdziwi si Pippin. Jake one wygldaj? Czy s do ciebie
podobne?
- Hm... hm... chyba nie bardzo. A waciwie sam nie wiem - odpar Drzewiec w
zadumie. - Przyszo mi do gowy, e moe tam s, bo tak myl, e ten wasz kraj
pewnie by si im spodoba.
Szczeglnie jednak dopytywa si o wszystko, co dotyczyo Gandalfa, a poza tym o
sprawki Sarumana. Hobbici szczerze aowali, e niewiele o tym wiedzieli, tyle tylko,
ile im Sam powtrzy z przemowy Gandalfa na naradzie u Elronda. Nie ulegao
wszake wtpliwoci, e Ugluk ze swoim oddziaem nadcign z Isengardu i e
mwi o Sarumanie jako o swoim wadcy.
- Hm... hm... - mrukn Drzewiec, gdy wreszcie w swej opowieci hobbici doszli do
bitwy midzy band orkw a jedcami Rohanu. - No, no. Niemao nowin od was
usyszaem. Nie powiedzielicie mi wszystkiego, nie, duo przemilczelicie. Ale nie
wtpi, e postpujecie tak, jak by sobie Gandalf yczy. Widz te z tego, e dziej
si wane rzeczy na wiecie, a co waciwie si dzieje, pewnie dowiem si w swoim

366

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

czasie, w dobrej albo w zej godzinie. Na korze i gazk! Dziwy, dziwy! Wyrs
nagle z ziemi may ludek, o ktrym nie ma ani sowa w starych spisach, i patrzcie!
Dziewiciu zapomnianych jedcw zjawia si znowu, eby tych malcw tropi, a
Gandalf zabiera ich na wielk wypraw, Galadriela podejmuje w Karas Galadhon,
orkowie l za nimi w pogo swoje bandy het poza granice Dzikich Krajw. Porwaa
ich w swj wir wielka burza. Miejmy nadziej, e z niej wyjd cao.
- A jak bdzie z tob? - spyta Merry.
- Hm... hm... Nie mieszaem si dotychczas do wielkich wojen. To sprawy przede
wszystkim elfw i ludzi. A take czarodziejw, bo ci zawsze troszcz si o
przyszo. Nie stoj po niczyjej waciwie stronie, bo nikt waciwie nie stoi po mojej,
jeeli rozumiecie, co chc przez to powiedzie. Nikt ju nie dba o lasy tak, jak ja,
nawet dzisiejsze elfy. Mimo to wicej ywi przyjani dla elfw ni dla innych
plemion. To elfy przed wiekami uleczyy nas z niemoty, a mowa jest wielkim darem,
nie zapomnimy im tego nigdy, chocia nasze drogi rozeszy si ju od dawna. S re
na wiecie stwory, z ktrymi na pewno nigdy si nie sprzymierz, ktrym jestem z
wszystkich si przeciwny: ci tam... burarum... - Drzewiec zamamrota basem z wielkim
obrzydzeniem. - Orkowie i wadcy, ktrym orkowie su. Niepokoiem si, kiedy cie
zalega Mroczn Puszcz, ale kiedy cofn si do Mordoru, przestaem si na jaki
czas martwi. Mordor jest daleko std. Teraz jednak zdaje mi si, e wiatr dmie od
wschodu i kto wie, moe ju zblia si koniec wszystkich lasw wiata. Stary ent nie
moe nic zrobi, eby powstrzyma burz. Musi j przetrwa albo zgin. Ale jest
jeszcze Saruman! A Saruman to nasz ssiad. Tego mi nie wolno zapomnie. Z
Sarumanem musz co zrobi. Wiele ostatnio mylaem, co by tu zrobi z
Sarumanem.
- Co to za jeden ten Saruman? - spyta Pippin. - Czy znasz jego histori?
- Saruman jest czarodziejem - odpar Drzewiec. - Wicej nic wam o nim nie umiem
powiedzie. Nie znam historii czarodziejw. Pojawili si pierwszy raz, gdy Wielkie
Okrty nadpyny zza Morza, ale czy przybyli na tych okrtach, tego nie wiem.
Saruman, jak syszaem, cieszy si midzy nimi wielkim powaaniem. Od pewnego
czasu, wedle waszej rachuby od bardzo dawna, zaniecha wdrwek i przesta
miesza si do spraw elfw i ludzi. Osiad na stae w Angrenost, czyli w Isengardzie,
jak nazywaj to miejsce ludzie z Rohanu. Z pocztku siedzia cicho, ale z biegiem lat
coraz goniej byo o nim na wiecie. Zosta podobno z wyboru gow Biaej Rady, ale
nic dobrego z jej poczyna nie wyniko. Teraz myl, e moe Saruman ju wtedy
knu jakie ciemne plany. W kadym razie ssiadom nie przyczynia kopotw. Nieraz
z nim rozmawiaem. By taki czas, gdy lubi przechadza si po moim lesie.
Grzecznie pyta wtedy zawsze o pozwolenie, przynajmniej jeli mnie spotka; sucha
pilnie wszystkiego, co mwiem, a ja mu powiedziaem wiele rzeczy, ktrych by sam
na pewno nie odkry. Nigdy mi jednak nie odwzajemnia si szczeroci za
szczero. Nie pamitam, eby mi cokolwiek powiedzia. Zamyka si w sobie coraz
bardziej. pamitam jego twarz, chocia od lat ju jej nie widziaem; staa si z
czasem jak okno w kamiennym murze, zamknite od wntrza okiennicami.
Zdaje mi si, e zgaduj, do czego Saruman teraz dy. Chce by Potg. Jemu w
gowie metale i kka, o ywe stworzenia wcale nie dba, chyba, e moe posuy si
nimi chwilowo. Dzisiaj to ju jasne jak soce, e Saruman jest nikczemnym zdrajc.
Zbrata si z najpodlejszym plemieniem, z orkami. Brm, hm... Ba, gorzej jeszcze:
odmieni orkw, zada im jaki niebezpieczny czar. Isengardczycy stali si bardzo
podobni do ludzi, ale do zych, przewrotnych ludzi. Wszelkie ze stwory, ktre su
Wielkim Ciemnociom, poznaje si po tym, e nie mog cierpie soca. Ale
orkowie Sarumana znosz je, chocia na pewno ze wstrtem. Ciekawe, jak on to

367

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zrobi? Czy Isengardczycy s ludmi, ktrych on w orkw zakl, czy te


mieszacami obu tych ras? Straszna byaby to podo Sarumana...
Drzewiec mrucza co pod nosem przez dug chwil, jakby wymawia jakie
najgbsze, podziemne przeklestwo w jzyku entw.
- Nieraz dawniej dziwio mnie, e orkowie zapuszczaj si tak miao w mj las i
przechodz tdy jakby nigdy nic - podj znowu. - Dopiero ostatnimi czasy
zrozumiaem, e to sprawka Sarumana, ktry od lat wyledzi cieki i odkry moje
tajemnice. Ten niegodziwiec i jego sugi pustosz las. Na skrajach rbi drzewa,
dobre, zdrowe drzewa. Niektre zostawiaj zwalone, eby gniy na miejscu, po
prostu ze zwykej orkowej zoliwoci. Ale wikszo pni zabieraj ze sob, eby nimi
podsyca ognie Orthanku. Znad Isengardu stale teraz wzbijaj si dymy.
Przeklte niech bd jego korzenie i gazie! Wiele spord tych drzew byo moimi
przyjacimi, znaem je od orzeszka, od nasienia. Wiele z nich mwio swoim
wasnym gosem, dzi na zawsze umilkym. Pustkowia, porby najeone pniakami i
zarose cierniem szerz si tam, gdzie ongi piewa zielony las. Za dugo si leniem.
Dopuciem do szkd. Trzeba temu kres pooy!
Gwatownym podrzutem Drzewiec zerwa si z oa, wsta i cik rk pooy
na stole, a misy wiata zadray i wystrzeliy z nich dwa supy pomieni. W oczach
olbrzyma migotay zielone ogniki, a nastroszona broda zjeya mu si niby ogromna
miota.
- Poo temu kres - mrukn basem. - Wy pjdziecie ze mn. Bdziecie mi zapewne
uyteczni. W ten sposb pomoecie te swoim przyjacioom, bo jeli nikt nie
powstrzyma Sarumana, Rohan i Gondor bd zagroone od zaplecza tak samo, jak
s od frontu. Wsplna droga przed nami: do Isengardu!
- Pjdziemy z tob - rzek Merry. - Zrobimy wszystko, co w naszej mocy.
- Tak! - rzek Pippin. - Chciabym wiedzie, jak Biaa Rka zostanie odrbana.
Chciabym przy tym by, nawet gdybym nie na wiele mg si przyda. Nigdy nie
zapomn Ugluka i tej drogi przez stepy Rohanu.
- Dobrze! Dobrze! - powiedzia Drzewiec. - Ale mwiem troch zbyt pochopnie.
Trzeba dziaa rozwanie. zanadto si rozgrzaem. Musz najpierw ochon i
pomyle. Bo atwiej krzykn "hop!" ni przeskoczy.
Podszed do wylotu groty i sta dug chwil pod rzsistym deszczem potoku.
Zamia si i otrzsn, a krople rozpryskujc si po ziemi migotay czerwonymi i
zielonymi skrami. Olbrzym wrci na oe i pogry si w milczcej zadumie.
Po jakim czasie hobbici znw usyszeli jego szept. Zdao im si, e Drzewiec
liczy co na palcach. - Fangorn, Finglas, Fladrif, tak, tak - mrucza. - Caa bieda, e
niewielu nas zostao - westchn zwracajc si do hobbitw. - Trzech ledwie spord
starych entw, ktrzy chadzali po lasach, nim nadcigny Ciemnoci: ja, czyli
Fangorn, a poza mn Finglas i Fladrif - jak brzmi nasze imiona w mowie elfw.
Moecie tych moich wspbraci nazywa Licieniem i Okorcem, jeli wolicie. Trzech
nas jest, ale Licie i Okorzec nie bardzo nadaj si do tej roboty. Licie rozespa
si, mona by rzec, zdrzewia. Stoi na p upiony i samotny przez cae lato w
wysokiej trawie po kolana. Cay obrs licianym wosem. Dawniej budzi si na zim,
ale ostatnio tak go sen zmorzy, e nawet zim daleko nie zajdzie. Okorzec mieszka
na stokach gr, na zachd od Isengardu. Tam wanie najwicej byo zniszczenia.
On sam dozna cikich ran z rki orkw, a wielu jego poddanych i pasterzy drzew
zamordowano i wytpiono. Okorzec schroni si wyej, midzy brzozy, ktre
szczeglnie kocha, i nie chce stamtd zej. Mimo to uzbiera si pewnie druyna jak
si patrzy z modszych krewniakw, jeli bd umia wytumaczy im, jaka to pilna i

368

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wsplna potrzeba. Jeli zdoam ich poruszy, bo niezbyt pochopny jest nasz rd.
Szkoda, szkoda, e tak nas mao.
- Dlaczego tak was mao, skoro od bardzo dawna zamieszkujecie ten kraj? - spyta
Pippin. - Czy tylu pomaro?
- Ej, nie! - odpar Drzewiec. - aden nie umar od rodka, e si tak wyra. Niektrzy
zginli w cigu tylu wiekw od zych przygd, to prawda. Ale jeszcze wicej po prostu
zdrzewiao. Nigdy jednak nie byo nas wielu i rd si nie rozplenia. Nie ma
potomstwa, nie ma entowych dzieci, jak bycie wy to powiedzieli, nie rodz si ju od
bardzo dawna. Trzeba wam wiedzie: stracilimy ony.
- To strasznie smutne! - powiedzia Pippin. - Wszystkie wymary?
- Wymrze nie wymary - odpar Drzewiec. - Nie mwiem przecie, e umary.
Powiedziaem: stracilimy ony. Zginy nam i nie moemy ich odnale. Westchn. - Mylaem, e wszystkie inne plemiona wiedz o tym. Wrd elfw i ludzi
w Mrocznej Puszczy i Gondorze piewano pieni o entach, ktrzy szukaj swoich
zagubionych on. Niemoliwe, eby ju wszystkie te pieni poszy w zapomnienie.
- Niestety, nie dotary wida zza gr na zachd, do Shire'u - rzek Merry. - czy nie
zechciaby nam opowiedzie o tym albo zapiewa ktrej z tych pieni?
- Chtnie, chtnie - odpar Drzewiec, najwyraniej uradowany prob hobbita. - Ale
nie bd mg opowiedzie wszystkiego dokadnie, tylko pokrtce, z grubsza. A
potem trzeba bdzie zakoczy pogawdk, bo jutro musz zwoa narad i czeka
mnie moc roboty, a kto wie, czy nie przyjdzie od razu wyruszy w drog.
- Dziwna to historia i bardzo smutna - zacz po chwili namysu. - W dawnych
czasach, kiedy wiat by mody, a puszcza rozlega i dzika, entowie wdrowali po niej
i mieszkali razem ze swoimi kobietami, a byy wrd nich take liczne mdki...
pamitam Fimbrethil, Gazink, jak lekko stpaa po lesie za tych dni modoci! Ale
nasze serca oddalay si od siebie coraz bardziej, bo entowie co innego kochali ni
ich ony. Entowie kochali wielkie drzewa, dzik puszcz, stoki wysokich gr; pili
wod z grskich potokw, a jedli tylko te owoce, ktre drzewa rzucay im pod nogi na
ciek, a gdy nauczyli si od elfw mowy, rozmawiali z drzewami. Lecz ony entw
upodobay sobie rzadkie zagajniki i soneczne ki na skrajach lasu, wypatryway
ostryn w gszczu, wiosn - kwitncych dzikich jaboni i wisien, latem - zi
pachncych nad wod, a jesieni - kosw wrd trawy. Nie chciay z tymi wszystkimi
stworzeniami rozmawia, day tylko, eby ich suchay i speniay ich wol. ony
entw kazay wszystkiemu rosn wedle swoich ycze, dostarcza sobie lici i
owocw; lubiy bowiem porzdek, dostatek i spokj, a to wedle ich rozumienia
znaczyo, e kada rzecz ma zostawa tam, gdzie one j umieciy. W ten sposb
ony entw zaoyy ogrody i zamieszkay w nich. Entowie jednak dalej wdrowali po
lasach i tylko od czasu do czasu wracali do ogrodw i do swoich on. Potem, kiedy
Ciemnoci ogarny kraje pnocy, ony entw przeprawiy si za Wielk Rzek i
zaoyy na drugim jej brzegu nowe ogrody, uprawiy nowe pola. Ju wwczas
rzadziej je widywalimy. Gdy Ciemnoci odparto, kraina entowych on rozkwita
bujnie, pola ich szumiay anami zb. Ludzie nauczyli si od naszych on niejednej
umiejtnoci i bardzo je szanowali, lecz o nas, ich mach, nic prawie nie wiedzieli;
bylimy tylko legend, tajemnic ukryt w gbi puszczy. A przecie my yjemy po
dzi dzie, gdy ogrody naszych on, z dawna ju spustoszone, zmieniy si w ugory.
Ludzie zw je teraz Brunatnymi Polami.
Pamitam, przed laty - w czasach wojny midzy Sauronem a ludmi zza Morza zatskniem za moj Fimbrethil. Kiedy j widziaem ostatni raz, wydaa mi si bardzo
pikna, chocia ju niepodobna do entowych on z dawnych czasw. Bo te nasze
ony od cikiej pracy przygarbiy si, skra im ciemniaa, wosy spowiay na socu

369

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

i nabray odcienia dojrzaego zboa, a policzki pokraniay jak jabka. Tylko oczy
zostay takie, jakie zawsze w naszym plemieniu byway. Przeprawilimy si przez
Anduin i zawdrowalimy a do kraju naszych on. Ale ujrzelimy tam pustyni,
pogorzeliska i nag ziemi. Wojna bowiem przesza tamtdy. Po naszych onach nie
znalelimy nawet ladu. Dugo nawoywalimy, dugo szukalimy. Kadego
napotkanego stworzenia pytalimy, czy nie wie, dokd wywdroway entowe ony.
Jedni powiadali, e widzieli, jak szy na zachd, inni - e na wschd, a jeszcze inni e na poudnie. Lecz szukalimy wszdzie na prno. Wielki by nasz al, lecz
puszcza wzywaa i wrcilimy do niej. Przez wiele lat wychodzilimy z lasw, wci
na nowo podejmowalimy poszukiwania, wdrowalimy daleko, we wszystkie strony,
wywoujc pikne imiona naszych on. Czas pyn, coraz rzadziej wychylalimy si
poza las, coraz bardziej skracalimy te wyprawy. Dzi po naszych onach zostao
nam tylko ju wspomnienie, brody wyrosy nam dugie i siwe. Elfy uoyy wiele pieni
o entach poszukujcych swoich on i niektre z tych pieni ludzie przetumaczyli na
swj jzyk. My piewajc nie dobieramy sw, wystarczaj nam pikne imiona, ktre
ongi nadalimy swoim onom. Wierzymy, e kiedy znw spotkamy si z nimi i moe
znajdziemy taki kraj, w ktrym bdziemy mogli y razem, ktry si i nam, i naszym
onom zarwno spodoba. Wedle starej przepowiedni stanie si to jednak dopiero
wwczas, gdy i my, i one utracimy wszystko, co dawniej posiadalimy. Kto wie, czy
ju wreszcie nie zblia si ta godzina. Bo Sauron ju dawno spustoszy ogrody
naszych on, a dzi Nieprzyjaciel grozi zniszczeniem lasw. Elfy uoyy pie, ktra
o tym mwia, jeli j dobrze zrozumiaem.
piewano j wszdzie na wybrzeach Wielkiej Rzeki. Zwacie, e nie bya to nigdy
pie entw. W naszej mowie musiaaby cign si o wiele, wiele duej. Umiemy j
jednak na pami i nucimy sobie od czasu do czasu. W waszym jzyku brzmiaaby
mniej wicej tak:
Ent
Gdy w bukach wiosn pka li
I kry sok w gazkach;
Gdy leny strumie w socu lni,
Trzepoce w wietrze wstka Gdy peny oddech, dugi krok,
A powiew w wiatr si zmienia Wr do mnie, mia, by mi rzec,
e pikna moja ziemia!
ona Enta
Gdy wiosna goci pord pl,
Gdy dbo nasieniu rade,
Gdy okwiat niby lnicy nieg
Krluje ponad sadem,
Gdy soce i wiosenny deszcz
Sad w wonny bukiet zmienia Zostan tutaj, bo i tu
Te pikna moja ziemia!
Ent

370

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Gdy lato ogarno wiat,


A w poudniowym skwarze
Pod dachem lici drzewa ni
Sen najpikniejszych marze,
Gdy w lesie groty wabi chd,
A wieczr tonie w cieniach Wr do mnie, mia, by mi rzec,
e lepsza moja ziemia!
ona Enta
Gdy lato grzeje owoc drzew
I gdy dojrzewa w liwach,
Gdy zote dbo i biay kos Gdy ju skoczone niwa,
Gdy jabko rae, sodko mid
I coraz wicej cienia Zostan tutaj, gdzie mj raj,
Bo lepsza moja ziemia.
Ent
Gdy przyjdzie zima, kiedy mrz
Pocina lodem rzeki,
Gdy wstpi noc, bezgwiezdna noc
Na nieba szlak daleki,
Gdy mierci wionie wschodni wiatr,
Zapukam do twej bramy I w mrony deszcz, o, mia ma,
Na pewno si spotkamy!
ona Enta
Gdy przyjdzie zima, cichnie pie
I wiat ogarn cienie,
Gdy ga z hukiem trzanie w p,
Zapukam wtedy do twych drzwi,
A kiedy si spotkamy,
Pjdziemy razem w mrony deszcz
Za domu twego bramy.
Oboje
Pjdziemy razem drog drg
Na zachd w obc stron I tam znajdziemy wreszcie kraj
I szczcie wymarzone.
Drzewiec umilk.

371

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Tak brzmi ta pie - rzek po chwili. - Oczywicie, elfy j uoyy po swojemu:


lekkomylnie, pochopnie. Ledwo si rozpiewasz, a ju i koniec pieni. No, ale jest
do adna, jak mi si zdaje. Entowie, gdyby mieli czas, mogliby o tym znacznie
wicej opowiedzie. Teraz jednak musz ju koniecznie wsta, eby si troch
zdrzemn. A wy gdzie macie ochot posta?
- My zwykle pimy na leco - rzek Merry. - Dobrze nam bdzie tu, gdzie jestemy.
- Na leco sypiacie? - zdziwi si Drzewiec. - A tak, tak, oczywicie! Hm... hm...
Zapomniaem. Pie przeniosa mnie w dawne czasy. Przez chwil wydawao mi si,
e mwi do maych encit. No, tak... kadcie si na ou. ja postoj pod deszczem.
Dobranoc.
Merry i Pippin wygramolili si na oe i otulili w mikkie siano i paprocie.
Posanie byo wiee, pachnce i ciepe. wiata przygasy i lnienie drzew
przyblado, lecz u wejcia do groty widzieli sylwet starego Drzewca, ktry
znieruchomia wyprostowany, z rkami wzniesionymi nad gow. Gwiazdy wzeszy na
niebie i w ich blasku krople wody lniy jak srebrne pery sypic si na jego wosy i
rce, spadajc deszczem a na stopy.
Wsuchani w szelest kropel hobbici usnli.
Kiedy si zbudzili, chodne soce rozjaniao polan i zagldao do koliby.
Gr pdziy strzpy chmur gnane ostrym wiatrem od wschodu. Drzewca nigdzie w
pobliu nie byo wida, lecz gdy Merry i Pippin kpali si w muszli przed grot,
usyszeli jego pomruk i piosenk, a wkrtce i on sam ukaza si na ciece midzy
drzewami.
- Hm, hu, ho! Dzie dobry, Merry, dzie dobry, Pippinie! - hukn na ich widok. Zaspalicie. ja tymczasem zdyem ju od rana przej dobrych parset krokw.
teraz napijemy si, a potem pjdziemy na Wiec.
Napeni dla nich kubki czerpic z kamiennej stgwi, lecz teraz z innej ni
poprzedniego wieczora. Smak napoju take by inny, bardziej jak gdyby ziemny,
pokrzepiajcy i syccy jak jado. Gdy hobbici siadszy na brzegu oa popijali i
zagryzali okruchami lembasw - raczej z rozsdku tylko i zwyczaju uzupeniajc w
ten sposb niadanie, bo nie czuli godu - Drzewiec sta podpiewujc jak pie
entw czy moe elfw, w kadym razie w niezrozumiaym jzyku, i spoglda w
niebo.
- Wysoko to na ten Wiec? - omieli si zapyta Pippin.
- Co? Na Wiec? - odpar Drzewiec obracajc si ku niemu. - Wiec to nie gra, ale
zgromadzenie entw, zreszt rzadko teraz ju zwoywane. Ale do duo wspbraci
obiecao si stawi. Spotkamy si tam, gdzie zawsze dawniej wiecowalimy, w
Zakltej Kotlinie - jak j ludzie nazwali. Ley ona na poudnie std. Musimy zdy
na miejsce, nim soce dojdzie do poowy nieba.
Wkrtce te ruszyli w drog. Drzewiec, tak samo jak poprzedniego dnia, wzi
hobbitw na rce. Od bramy rdlanej Sali skrci w prawo, przeskoczy strumie i
pomaszerowa na poudnie trzymajc si podny wysokich, stromych wzgrz, z
rzadka porosych drzewami. Wyej na ich stokach wida byo kpy brzz i jarzbin, a
ponad nimi ciemny, pncy si ku szczytom br wierkowy. Po niejakim czasie
Drzewiec spod wzgrz zboczy w gsty las: tak wysokich, rozoystych i skupionych
w zbit mas drzew jeszcze hobbici nie widzieli.
Zrazu ogarna ich duszno, podobnie jak wwczas, gdy po raz pierwszy
zagbili si w las Fangornu, lecz tym razem szybko odzyskali oddech. Drzewiec nic
do nich nie mwi. Nuci sobie co pod nosem w zamyleniu, sw jednak hobbici nie
mogli rozrni; brzmiao to jakby: bum, bum, rumbum, bur, bur, bum... i tak w kko,
tylko ton i rytm zmienia si ustawicznie. Od czasu do czasu zdawao im si, e

372

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

sysz z gbi lasu odpowied, pomruk czy drcy gos, dochodzcy jak gdyby spod
ziemi czy moe z koron lici nad ich gowami, a moe z wntrza pni. Drzewiec
wszake nie zatrzymywa si ani nie odwraca gowy.
Szed tak do dugo; Pippin prbowa liczy entowe kroki, lecz bez
powodzenia, bo ju po trzech tysicach, gdy Drzewiec nieco zwolni tempa, straci
rachunek. Nagle ent stan, opuci hobbitw w traw, podnis do ust obie donie
zwinite w trbk i zacz nawoywa po swojemu. Potne "hum, hum!" roznioso
si basem niby gos rogu po lesie i jakby echem odbio pord drzew. Z daleka, ze
wszystkich stron zabrzmiay w odpowiedzi; "hum, huum!" - wywoywane na rne
tony.
Drzewiec usadowi teraz hobbitw na swoich ramionach i ruszy znowu, co
chwila jednak przystajc i pomrukujc, a za kadym razem odpowiedzi dolatyway
blisze i goniejsze. Wreszcie stanli przed zwart, nieprzeniknion, jak si
zdawao, cian zieleni. tego gatunku drzew nigdzie dotychczas hobbici nie spotkali;
nie traciy na zim listowia, rozgaziay si tu nad ziemi, jakby od samych korzeni,
i kry je taki gszcz ciemnych, poyskliwych lici, e wyglday jak ogromne
ostrokrzewy pozbawione cierni; pord gazek sterczay sztywne pdy kwiatowe, z
nabrzmiaymi, oliwkowymi pkami.
Drzewiec skrci w lewo i po kilku zamaszystych krokach dotar do wskiego
przejcia otwartego w tym olbrzymim ywopocie. Biega tdy wydeptana cieka,
stromo opadajca w d dugim, spadzistym zboczem. Hobbici zorientowali si, e
Drzewiec niesie ich w gb wielkiej kotliny, krgej jak miska, bardzo szerokiej i
zaklsej, otoczonej na krawdzi strzelistym, ciemnozielonym murem ywopotu.
Kotlina bya wysana mikk traw i bezdrzewna, tylko porodku, na samym jej dnie,
rosy trzy pikne, smuke, srebrzyste brzozy. cieka, ktr obra Drzewiec, nie bya
jedyn drog do tego zaktka; dwie inne widy od zachodu i wschodu.
Sporo entw byo ju na miejscu, a wszystkimi trzema ciekami ju
nadcigao ich wicej. Wreszcie hobbici mogli im si przyjrze z bliska. Spodziewali
si, e zobacz gromad sobowtrw Drzewca, tak do siebie podobnych, jak hobbit
do hobbita - przynajmniej w oczach obcoplemieca - tote zdumieli si niezmiernie,
stwierdzajc, e z entami sprawa przedstawia si zupenie inaczej. Rnili si
midzy sob tak jak drzewa; niektrzy - jak drzewa tej samej nazwy, ktre jednak
inaczej wyrosy i rne przeszy koleje losu; inni - jak drzewa odmiennych gatunkw,
tak niepodobne jak brzoza do buka albo db do jody. Kilku sdziwych brodatych
entw przypominao drzewa bardzo stare, ale zawsze zdrowe i krzepkie, aden z
nich jednak nie zdawa si tak wiekowy jak Drzewiec. Entowie wysokiego wzrostu,
silni, zgrabni i gadcy jak najmodsze drzewka, byli niewtpliwie modsi, lecz dojrzali.
Dzieci, nowych pdw, prno hobbici wypatrywali w tej gromadzie. A przecie
zebrao si ju ze dwa tuziny entw na szerokiej, trawiastej polanie i drugie tyle
nadcigao stokami kotliny. W pierwszej chwili oszoomia Meriadoka i Pippina przede
wszystkim ta niezwyka rnorodno lenego plemienia, mnstwo rozmaitych
kolorw, ksztatw, sylwetek wyszych i niszych, cieszych lub grubszych w pasie,
o duszych lub krtszych ramionach i nogach, o rnej te iloci palcw u rk i stp:
od trzech do dziewiciu. Paru zdawao si najbliej spokrewnionych z Drzewcem i
przypominao buki czy moe dby. Lecz byli te zupenie inni entowie, podobni do
kasztanowcw, brunatni, na krtkich, grubych nogach, o doniach szerokich i
rozcapierzonych palcach; podobni do jesionw: smukli, wyprostowani, siwi, z
mnstwem palcw u rk i z dugimi nogami; podobni do jody - najrolejsi; podobni do
brzz, do jarzbin, do lip. Dopiero gdy entowie skupili si wok Drzewca i lekko
pochylajc gowy szeptali co dwicznymi, spokojnymi gosami, wpatrujc si

373

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

uwanie, przecigle w twarze dwch obcych goci - hobbici spostrzegli, e wszyscy


maj jakie rodzinne podobiestwo i takie same oczy, nie tak stare wprawdzie i
gbokie jak Drzewiec, lecz rwnie cierpliwe, uparte, zadumane i rozwietlone
zielonymi skrami.
Kiedy wreszcie caa gromada zebraa si w kotlinie i otoczya szerokim
krgiem Drzewca, zacza si dziwna, niezrozumiaa dla hobbitw rozmowa. Entowie
wszyscy zanucili z cicha: ktry zaintonowa pierwszy, drugi mu zawtrowa, a w
kocu wszyscy wczyli gosy go chru. Powolny piew to wznosi si, to opada,
czasem rozbrzmiewa wyraniej po jednej stronie krgu, by po chwili przycichn i
znw wezbra potnie, lecz ju od innej strony. Pippin nie mg ani zrozumie, ani
nawet odrni sw, domyla si tylko, e to jest mowa entw, i z pocztku wydaa
mu si tak adna, e sucha jej z przyjemnoci; wkrtce jednak opanowao go
roztargnienie. Czas pyn, pie wloka si bez koca, a hobbit zacz
podejrzewa, e entowie w swoim "niepochopnym jzyku" nie zdyli jeszcze
powiedzie sobie nawzajem "dzie dobry". Przyszo mu te do gowy, e jeli
Drzewiec zechce przeprowadzi apel, wymienienie imion caego pogowia entw
moe potrwa adnych kilka dni. "Ciekaw jestem, jak w ich mowie brzmi "tak" i "nie" pomyla i ziewn.
Drzewiec spostrzeg to natychmiast.
- Hm, hm, mj Pippinie! - rzek, a wszyscy entowie przerwali piew. - Zapomniaem,
e wy hobbici, naleycie do bardzo pochopnego plemienia. Zreszt kady by si
szybko znudzi suchajc przemwie, z ktrych nic nie rozumie. Moecie si troch
przej. Ju was przedstawiem entom, obejrzeli was, upewnili si, e nie jestecie
orkami, i przyznali, e naley do spisu mieszkacw ziemi doda now linijk. Wicej
jak dotd wiec nie uchwali, ale i to duo, jak na zebranie entw, szybko si dzi
posuwamy. Jeeli macie ochot, pospacerujcie po kotlinie. Znajdziecie rdo tam,
na pnocnej skarpie, woda jest czysta, napijcie si, to was odwiey. My musimy
wymieni jeszcze par wstpnych sw, zanim wiec rozpocznie si na dobre.
Odszukam was i powiadomi, jak sprawy stoj, gdy bdzie ju co postanowione.
Postawi hobbitw na ziemi. Merry i Pippin, zanim odeszli, ukonili si grzecznie. ten
gest ubawi entw ogromnie, jak mona si byo domyli z ich pomruku i z nagego
bysku w oczach; zaraz jednak podjli znw narad. Hobbici wspili si ciek,
ktra prowadzia z zachodniego stoku, i wyjrzeli przez furt za ywopot. Nad
krawdzi kotliny wznosiy si zalesione zbocza, a w oddali, nad czubami wierkw
porastajcych najdalsze wzgrza, ostro wystrzelay pod niebo nienobiae szczyty
wysokiego grskiego acucha. Patrzc w lewo, w stron poudnia, widzieli tylko
morze lasu spywajce w d i roztapiajce we mgle. na odlegym widnokrgu
przewitywaa blada ziele: stepy Rohanu - jak domyla si Merry.
- Chciabym wiedzie, gdzie jest Isengard - powiedzia Pippin.
- Nie wiem dokadnie, gdzie jestemy - odpar Merry. - Ten szczyt to zapewne
Methedras, a jeli mnie pami nie myli, krg gr otaczajcy Isengard znajduje si w
rozwidleniu czy raczej w gbokim kotle u koca grskiego acucha, a wic jest
ukryty za tym ogromnym grzbietem. Wydaje mi si nawet, e dostrzegam dym albo
jakie opary tam, na lewo od tego wierzchoka.
- Jak wyglda Isengard? - spyta Pippin. - Zastanawiam si, czy entowie w ogle
mog co zdziaa przeciw tej twierdzy Sarumana.
- Ja si te nad tym zastanawiam - rzek Merry. - Isengard to, o ile mi wiadomo,
paska przestrze otoczona krgiem ska, gr, ze sterczc porodku na wyspie czy
na kamiennym cokole wie, zwan Orthankiem. Tam mieszka Saruman. W cianie
gr jest brama, a take, jeli dobrze pamitam, przeom, przez ktry pynie rzeka.

374

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Spada ona od rde w grach ku Wrotom Rohanu. Trudno sobie wyobrazi, eby
entowie mogli by niebezpieczni dla tak warownej fortecy. Ale nie jestem tego
zupenie pewny. Entowie s troch zagadkowi, kto wie, moe groniejsi i wcale nie
tacy, powiedzmy, zabawni, jak by si z pozoru wydawao; niby powolni, cierpliwi,
dziwacy, niemal smutni. A mimo to sdz, e mona ich rozrusza. A jeeli raz si
rusz, nie chciabym by w skrze ich przeciwnikw.
- Tak! - odpar Pippin. - Rozumiem ci dobrze. Rnica mniej wicej taka, jak midzy
star krow, przeuwajc flegmatycznie traw na pastwisku, a rozjuszonym bykiem.
Zmiana moe nastpi w okamgnieniu. Ciekawe, czy Drzewiec zdoa ich rozrusza?
Sam przecie rozrusza si nagle wczoraj wieczorem, ale natychmiast zdrtwia
znowu.
Zawrcili ku kotlinie. Gosy entw w dalszym cigu to podnosiy si, to opaday:
narada trwaa. Soce stao ju tak wysoko, e zagldao ponad ywopotem i
byszczao na czubach brzz, zalewajc zwrcone na pnoc stoki chodnym zotym
wiatem. W jego blasku hobbici zauwayli mae migocce rdeko. Ruszyli w tym
kierunku krawdzi kotliny pod ywopotem - przyjemnie byo poczu znw wie
traw pod stopami i wdrowa bez popiechu - a potem zeszli w d, ku perlcej si
wodzie. Bya czysta, zimna, orzewiajca; wypili po yku i przysiedli na omszaym
kamieniu obserwujc, jak plamy soca poyskuj w trawie i jak cienie eglujcych
obokw sun przez dno kotliny. Entowie mruczeli dalej. Cay ten zaktek wyda si
hobbitom niezwyky, obcy, odlegy od wszystkiego, co kiedykolwiek przeyli. I nagle
zatsknili gorco do twarzy i gosw przyjaci, a najbardziej do Froda, Sama i
Obieywiata.
Wreszcie entowie przerwali swj piew. Podnoszc gowy hobbici zobaczyli
Drzewca idcego w ich stron z jakim drugim entem u boku.
- Hm, hm... Jestem wreszcie - rzek Drzewiec. - Znudzilicie si pewnie? Uprzykrzyo
wam si oczekiwanie, h? No, trudno, musicie si zdoby na jeszcze troch
cierpliwoci. Skoczylimy pierwsz cz narady, ale teraz musz z kolei
wytumaczy ca spraw tym, ktrzy mieszkaj daleko std i daleko od Isengardu, a
take tym, ktrych nie zdyem odwiedzi przed wiecem, no, a dopiero potem
zdecydujemy si, co robi. Jednake decyzja, co robi, nie zajmuje zwykle entom tak
wiele czasu, jak przegld wszystkich faktw oraz zdarze, ktre wymagaj
osdzenia. Mimo to nie ukrywam, e narada potrwa jeszcze do dugo, moe kilka
dni. Dlatego przyprowadziem wam kompana. W jzyku elfw jego imi brzmi
Bregalad. Ma tu w pobliu dom. Powiada, e ma ju zdanie wyrobione i nie
potrzebuje wobec tego uczestniczy w dalszym cigu wiecu. Hm, hm... Bregalad, jak
na enta, jest do pochopnego usposobienia. Powinnicie si z nim dogada. Do
widzenia!
Drzewiec obrci si i odszed. Bregalad sta przez chwil w milczeniu przygldajc
si hobbitom, a hobbici przygldali mu si nawzajem, bardzo ciekawi, kiedy
nareszcie zdradzi swoj "pochopno". Wzrostu by wysokiego i wyglda na
modego jeszcze enta, bo skr na ramionach i nogach mia gadk, wargi rumiane, a
wosy szarozielone. Gi si i koysa jak smuke drzewo na wietrze. W kocu
przemwi. Gos, chocia donony, brzmia czyciej i nie tak basowo jak w ustach
Drzewca.
- Hm, hm... Moe bymy si troch przeszli po lesie? - rzek. - Nazywam si
Bregalad, co na wasz jzyk tumaczy si: wawiec. Ale to tylko przezwisko,
oczywicie. Obdarzono mnie nim, gdy kiedy odpowiedziaem "tak!" pewnemu
starszemu entowi, zanim dokoczy pytania. Pij te szybciej od moich wspbraci i
zwykle wychodz, zanim oni zd kubek przechyli. Chodcie ze mn.

375

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Wycign smuke ramiona i kademu z hobbitw poda jedn rk. Cay dzie
wdrowali z nim po lesie piewajc i miejc si, bo wawiec lubi si mia. mia
si, kiedy soce wyjrzao zza chmur, mia si, kiedy spotkali na swej drodze potok
albo rdo; zawsze wtedy pochyla si i oblewa sobie wod stopy i gow; mia si
te z szeptw i szumu drzew. Ilekro za zobaczy jarzbin, przystawa, rozkada
ramiona i zaczyna piewa, a piewajc koysa si agodnie.
O zmroku zaprowadzi hobbitw do swego domu; co prawda by to tylko
omszay gaz sterczcy z trawy na zielonej skarpie. Wkoo rosy jarzbiny, nie
brakowao te oczywicie wody, jak zawsze w siedzibie enta: ze skarpy spywa
szumicy potok.
Gawdzili we trzech, patrzc jak noc ogarnia las. Z niezbyt odlegej kotliny
wci jeszcze dochodziy gosy wiecujcych entw, brzmiay jednak coraz niszymi
tonami i mniej ociale, a chwilami jeden wybija si nagle ponad milkncy chr
wysok, yw nut. Bregalad tymczasem po cichu, niemal szeptem wci co
opowiada w swojej rodzinnej mowie. Hobbici dowiedzieli si, e nowy przyjaciel
naley do rodu Okorca i e kraina, ktr dawniej zamieszkiwa, zostaa spustoszona.
Tote nie potrzebowali ju pyta, dlaczego wawiec jest bardziej ni inni entowie
"pochopny", przynajmniej gdy chodzi o niech do orkw.
- Rosy w moich ojczystych stronach jarzbiny - szepta Bregalad ze smutkiem drzewa, ktre zapuciy w tej ziemi korzenie, gdy byem jeszcze maym dzieckiem,
wiele, wiele lat temu, za dni pokoju. Najstarsze posadzili tam entowie, eby
przypodoba si swoim onom, one jednak obejrzawszy je oznajmiy z umiechem,
e znaj kraj, w ktrym kwitn pikniejsze kwiaty i rodz si dorodniejsze owoce. Ale
dla mnie nie ma pikniejszych drzew nad jarzbiny. Rosy tak bujnie, e cie kadej z
nich tworzy jak gdyby zielony dom, a jesieni gazie uginay si od jagd
czerwonych i piknych nad podziw. Zlatyway si do nich ptaki. Lubi ptaki, nawet
gadatliwe, a jarzbina ma owocw do, eby si z wszystkimi podzieli. Ale ptaki z
czasem stay si nieprzyjazne i apczywe, oskubyway gazie, zrzucay jagody na
ziemi, wcale ich nie jedzc. Potem przyszli orkowie z siekierami i cili moje
drzewa. Na prno wywoywaem ich najmilsze imiona, nie drgn ani jeden listek,
jarzbiny nie syszay mnie i nie odpowiaday. Leay martwe.
O, Orofarne, Lassemista, Karnimirie!
Jarzbino - kto twj dugi wos ustroi w biay kwiat.
Jarzbino moja, twj lnicy strj ozdob zotych lat.
Gazek ki i lekki li, agodny szum i szept,
Twj rudy czub poczy lub z bkitem grnych nieb.
Jarzbino - dzi ju martwy li - i kruchy, siwy wos,
Bo nadszed dzie, e skrusza pie i cich na wieki gos.
O, Orofarne, Lassemista, Karnimirie!
Hobbici usnli suchajc agodnego gosu Bregalada, jego pieni opakujcej jak
gdyby w wielu rnych jzykach mier drzew, ktre ent kocha.
Nastpny dzie spdzili rwnie w towarzystwie wawca, lecz nie oddalali si
od jego domu. Wiele godzin przesiedzieli w milczeniu w zacisznym kcie pod skarp,
wiatr bowiem dmucha chodem, a ciemne chmury nisko zawisy nad stropem lasu.
Soce z rzadka tylko przewiecao, w oddali za gosy wiecujcych entw wci to
podnosiy si, to opaday, niekiedy donone i silne, niekiedy ciche i smutne, chwilami
przyspieszajc rytm, a chwilami zwalniajc uroczycie, jakby zawodziy pie

376

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

aobn. Druga noc nadesza, lecz entowie radzili dalej pod chmurami, ktre z
wiatrem mkny po niebie, w niepewnym, mrugajcym wietle gwiazd.
Trzeci dzie wsta chodny i wietrzny. O wicie gosy wiecujcych entw wzbiy
si nagle wielkim krzykiem, lecz zaraz potem znowu cichy. W miar jak pyny
godziny poranka, wiatr uspokaja si i nad lasem powietrze stao si cikie, jakby
naadowane oczekiwaniem. Hobbici spostrzegli, e Bregalad wsuchuje si w
napiciu w dolatujce z kotliny gosy, ktre jednak im, siedzcym w zaciszu
entowego domu, wydaway si bardzo nike.
Nadeszo popoudnie i soce, wdrujc na zachd, ku grom, sao
spomidzy chmur wyduone zote supy blasku. Nagle hobbici zauwayli, e
wszystko wkoo nich znieruchomiao, jak gdyby cay las nasuchiwa w skupieniu.
Tak, to gosy entw umilky zupenie. Co moga znaczy ta cisza? Bregalad sta
wyprostowany i sprony, patrzc w stron pnocy, gdzie leaa Zaklta Kotlina.
Nagle zagrzmia potny okrzyk: Ra - hum - raa! Drzewa zadray i przygiy
si, jakby od podmuchu wichury. Znw zalega na chwil cisza, a potem odezway
si bbny uroczystym rytmem marsza i nad ich werbel wzbi si chr gosw czystych
i silnych.
Naprzd, naprzd, bben nasz gra: ta-randa randa randa ram!
Entowie ruszyli. Coraz bliej rozlegaa si pie:
Naprzd, naprzd, bben dudni i rg gra: ta-runa runa runa
ram!
Bregalad wzi hobbitw na rce i take wyruszy ze swego domu. Po chwili hobbici
ujrzeli zastp w marszu: entowie sadzili wielkimi krokami stokiem wzgrza w d. Na
czele szed Drzewiec, za nim z p setki wspbraci, ktrzy postpowali dwjkami, w
nog, wyklaskujc domi na udach regularny rytm. Byli ju tak blisko, e hobbici
widzieli bysk i zielone skry w ich oczach.
- Hum, hm! Ruszylimy hucznie, ruszylimy nareszcie! - zawoa Drzewiec
spostrzegajc Bergalada i hobbitw. - Chodcie z nami, przyczcie si do gromady.
Ruszylimy. Idziemy na Isengard!
- Na Isengard! - odkrzykny liczne gosy.
- Na Isengard!
Na Isengard, na Isengard!
Zy czeka los kamienn wo!
Cho Isengard, jak hardy czart
I gadki do, jak goa ko Dzi kady woj z nim stoczy bj
I dwignie gaz i w dwierza prask!
Ju pie si tli, pryskaj skry,
Bj wzywa nas - idziemy wraz!
Na Isengard, i mieczem w pier,
Niesiemy mier, niesiemy mier!
Tak piewali maszerujc na poudnie. Bregalad z ogniem w oczach podskoczy do
szeregu i zaj miejsce w boku Drzewca. Stary ent wzi od niego hobbitw i znw
usadowi ich sobie na ramionach. Sunli wic dumnie na czele rozpiewanego

377

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

pochodu, serca biy im mocno, gowy zadzierali wysoko. Oczekiwali, e stanie si co


niezwykego, a mimo to zdziwio ich przeobraenie entw. Jakby nagle runy upusty,
z dawna powstrzymywane przez potn zapor.
- Jednake entowie namylili si do szybko, prawda? - omieli si zagadn
Pippin, gdy po jakim czasie piew umilk i tylko tupot ng i klaskanie rk rozlegao
si w ciszy.
- Szybko? - rzek Drzewiec. - Hm... Rzeczywicie. Szybciej, ni si spodziewaem.
Od wiekw nie widziaem ich tak wzburzonych. My, entowie, nie lubimy si burzy. I
nie burzymy si nigdy, pki nie przekonamy si na pewno, ze naszym drzewom i
nam samym grozi miertelne niebezpieczestwo. Nic podobnego nie zdarzyo si w
tym lesie od czasu wojen midzy Sauronem a ludmi zza Morza. Caa wina spada na
orkw, e niszczyli las z samej zoliwoci... rarum!... bo nie maj na swoje
usprawiedliwienie nawet tego, e potrzebowali drew do podsycania ognia w swoich
piecach. To nas najbardziej zgniewao, a take zdradziecki postpek ssiada, ktry
powinien by nas wspiera. Od czarodziejw wymaga si czego wicej, i zazwyczaj
inaczej te postpuj. na tak zdrad nie ma do strasznej kltwy, do nikczemnej
nazwy w jzyku elfw, entw ani ludzi. Precz z Sarumanem!
- Czy naprawd rozwalicie bramy Isengardu? - spyta Merry.
- Hm, hm... by moe, by moe. Nie wiesz, jak mamy si. Czy syszae o
trollach? S bardzo silni. A przecie to tylko poczwary, ktre za dni Wielkich
Ciemnoci stworzy Nieprzyjaciel przedrzeniajc entw, tak samo jak na drwin z
elfw wyhodowa orkw. My jestemy od trollw silniejsi, jestemy koci z koci
Ziemi. Jak korzenie drzew, tak i my umiemy rozsadza gazy, ale robimy to szybciej
ni one, znacznie szybciej, gdy wpadniemy w gniew. Jeeli nas siekierami nie zetn,
ogniem nie spal albo nie zniszcz czarami, rozupiemy na drzazgi cay Isengard i
obrcimy jego mury w perzyn.
- Ale Saruman pewnie bdzie stara si was powstrzyma?
- Hm, ha! Pewnie, e tak. Nie zapomniaem o tym. Dugo o tym rozmylaem. Ale,
widzicie, wielu entw jest ode mnie modszych o kilka pokole drzew. Teraz wszyscy
wzburzyli si i jedno im tylko w gowie: rozbi Isengard. Wkrtce wszake zaczn
znw zastanawia si, ochon, kiedy przyjdzie pora na wieczorny kubek napoju.
Okrutnie bdziemy spragnieni. A teraz niech maszeruj ze piewem. Daleka droga
przed nami, wystarczy czasu do namysu. Najwaniejsze, e ju ruszylimy.
Przez chwil Drzewiec maszerowa piewajc razem z innymi, potem gos zniy do
szeptu i wreszcie umilk zupenie. Pippin widzia, e sdziwy ent czoa ma chmurne i
zmarszczone. Kiedy wreszcie starzec podnis wzrok, hobbit dostrzeg w jego oczach
wyraz smutku. Smutku, ale nie desperacji. wiato bowiem migotao w nich tak, jakby
zielone pomyki zapady jeszcze gbiej w ciemn studni myli.
- Oczywicie, bardzo by moe, drodzy przyjaciele - rzek wreszcie - bardzo by
moe, e idziemy ku wasnej zgubie i e to ostatni marsz entw. Gdybymy jednak
zostali w domu z zaoonymi rkoma, zguba i tak by nas tam znalaza prdzej czy
pniej. Ta myl od bardzo dawna dojrzewa w naszych sercach i dlatego wanie
ruszylimy dzisiaj. Nie waylimy si na ten krok pochopnie. Jeli to ma by ostatni
marsz entw, nieche bdzie przynajmniej wart pieni. Tak, tak - westchn - moe
chocia innym plemionom na co si przydamy, zanim przeminiemy. A swoj drog
chciabym doy tego dnia, kiedy si speni przepowiednia i entowie odnajd ony.
Radowabym si, gdybym mg znw zobaczy swoj Fimbrethil. Ale c, pieni, tak
samo jak drzewa, daj owoce dopiero wtedy, gdy si ich czas wypeni, i na swj
sposb, a bywa, e zwidn przedwczenie.

378

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Entowie maszerowali krokami olbrzymw. Przemierzyli ju dugi stok


spadajcy na poudnie i zaczli si teraz wspina wci pod gr, pod gr, na
wysoki zachodni grzbiet. Las zosta za nimi w dole, coraz rzadziej spotykali
rozrzucone kpy brzz, a wreszcie wydostali si na stok nagi, gdzie nie roso nic
prcz mizernych sosenek. Soce skryo si przed nimi za ciemny acuch gr.
Zmierzch zapad.
Pippin obejrza si za siebie. Entw przybyo... czy moe stao si co jeszcze
dziwniejszego? Szare, nagie zbocza, przez ktre dopiero co szli, faloway gstym
lasem. Ten las porusza si, sun naprzd! Czyby drzewa Fangornu obudziy si,
czyby caa puszcza ruszya ku grom na wojn? Pippin przetar oczy mylc, e
udzi go sen i zmierzch. Ale wci widzia ogromne szare postacie wytrwale
maszerujce pod gr. Szum si podnis jak w lesie, gdy wiatr szeleci w gaziach.
Entowie zbliali si do szczytu grskiego grzebienia i nikt ju teraz nie piewa. Mrok
zapad, cisza ogarna wiat. Nic nie byo sycha prcz guchego dudnienia ziemi
pod stopami gromady entw i cichego szelestu, jak gdyby tysicy spadajcych lici.
Wreszcie stanli na szczycie i spojrzeli w d, w czarn przepa: pod ich stopami u
koca grskiego acucha zia gboki kocio, Nan Kurunir, Dolina Sarumana.
- Noc ley nad Isengardem - rzek Drzewiec.

379

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 5
Biay jedziec

-P

rzemarzem do szpiku koci - powiedzia Gimli zabijajc ramiona i


przytupujc. Nareszcie wsta dzie. O wicie wdrowcy przegryli co
nieco na niadanie, a teraz, skoro si rozwidnio, zamierzali przeszuka
znw teren w nadziei, e odnajd jaki lad hobbitw.
- A nie zapominajmy o tym staruchu - rzek Gimli. - Bybym spokojniejszy, gdybym
zobaczy odcisk jego butw na ziemi.
- Dlaczego to miaoby ci uspokoi? - spyta Legolas.
- Dlatego, e staruszek, ktrego nogi odciskaj lad na trawie, jest tym, na kogo
wyglda, i niczym innym - odpar Gimli.
- Moe - powiedzia elf - ale nawet ciki but niekoniecznie zostawiby po sobie lady;
trawa jest tutaj bujna i sprysta.
- Nie zmyliaby jednak oczu Stranika - rzek Gimli. - Aragorn odczyta prawd z
jednego bodaj przygitego dba. Ale nie spodziewam si, ebymy tu znaleli
jakie lady. To, co widzielimy w nocy, byo z zjaw Sarumana. Jestem tego
pewny, nawet teraz, w wietle ranka. Moe w tej chwili take jego oczy szpieguj nas
z Fangornu.
- To do prawdopodobne - powiedzia Aragorn - lecz pewnoci nie mam. Myl o
koniach. Powiedziae tej nocy, Gimli, e kto je sposzy. Mnie si zdaje, e byo
inaczej. Czy sysza, jak uciekay, Legolasie? Czy zrobio to wraenie panicznej
ucieczki?
- Nie - odpar Legolas. - Syszaem wyranie. Gdyby nie ciemnoci i nasz wasny
strach, powiedziabym, e zwierzta oszalay z nagej radoci. Ich gosy brzmiay tak,
jak zwykle brzmi mowa koni, gdy spotykaj nie widzianego od dawna przyjaciela.
- Mnie te si tak wydao - rzek Aragorn - ale nie rozwiemy tej zagadki, chyba e
konie do nas wrc. Ruszmy si wreszcie. Dzie rozwidnia si szybko. Najpierw
zbadajmy grunt, a potem bdziemy zgadywa. Zaczniemy tutaj, w pobliu miejsca
naszego popasu; przeszukajmy dokadnie najblisz okolic, posuwajc si w gr
zbocza pod las. Cokolwiek bymy myleli o naszym nocnym gociu, mamy przed
sob waniejsze zadanie: odnale hobbitw. Jeeli szczliwym przypadkiem
zdoali uciec, musieli ukry si wrd drzew, inaczej by ich dostrzeono. Gdybymy
nie trafili na aden lad tutaj, midzy obozowiskiem a skrajem lasu, przeszukamy po
raz ostatni pobojowisko, przetrzniemy nawet popioy. Ale tam niewiele mona si
spodziewa. Jedcy Rohanu zbyt dobrze wykonali swoj robot.
Przez czas jaki wszyscy trzej czogali si obmacujc dokadnie grunt. Drzewa stay
nad nimi pospne, suche licie zwisay bezwadnie, szeleszczc na zimnym,
wschodnim wietrze. Aragorn oddala si z wolna. Doszed a do popiow po ognisku
czaty na brzegu rzeki i stamtd cofa si znw ku pagrkowi, wok ktrego toczya
si bitwa. Nagle przystan i schyli si tak nisko, e twarz niemal dotkn trawy.
Zawoa na towarzyszy. Podbiegli co prdzej.
- Nareszcie jaki trop - rzek Ararorn. Podnis w gr oddarty kawaek duego,
jasnozotawego licia, ktry widnc nabra brunatnego odcienia. - To li mallornu z
Lorien, a na nim drobne okruchy. takie same okruszyny dostrzegam w trawie. A tam,
patrzcie, strzpy przecitego powroza!
- Jest take n, ktrym powrz przecito - powiedzia Gimli. Schyli si i z kpy
trawy wycign krtki, zbaty sztylet, wdeptany w ziemi jak gdyby cikim butem.
Trzonek, z ktrego wyrwano ostrze, lea opodal. - To bro orka - rzek Gimli

380

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

trzymajc sztylet ostronie i przygldajc si z odraz rzebionemu trzonkowi.


Wyobraa szkaradn gow z kosymi oczyma i szyderczym umiechem.
- Oto najdziwniejsza z wszystkich dotychczasowych zagadek! - wykrzykn Legolas. Sptany jeniec umyka zarwno orkom jak i oblegajcym ich jedcom. Zatrzymuje
si w otwartym polu i przecina swoje pta orkowym sztyletem. Jak to zrobi?
Dlaczego? Jeeli nogi mia skrpowane, jakim sposobem doszed a tutaj? A jeeli
mia zwizane rce, jak mg posuy si noem? Gdyby nie by sptany, po c by
przecina powrozy? Zadowolony ze swej sztuczki usiad i z caym spokojem poywia
si sucharami! Gdybymy nie mieli innego dowodu, a mianowicie licia mallornu, ten
jeden wystarczyby, eby nie wtpi, e to by hobbit. Potem chyba przemieni swoje
ramiona w skrzyda i piewajc pofrun midzy drzewa. W takim razie odnajdziemy
go bez trudu, bylemy take nauczyli si lata.
- Pewnie, e musiay tu dzia si jakie czary - rzek Gimli. - Co mia tutaj ten staruch
do roboty? I co ty sdzisz, Aragornie, o domysach Legolasa? Czy moe umiesz
lepiej odczyta te lady?
- Moe umiem - odpar z umiechem Aragorn. - S bowiem dokoa inne jeszcze
lady, ktrych dotychczas nie wzilicie w rachub. Zgadzam si, e jeniec
niewtpliwie by hobbitem i e musia albo rce, albo nogi uwolni z pt, zanim tu
przyszed. Zakadam, e mia raczej rce wolne, bo w ten sposb zagadka si
upraszcza, a przy tym, sdzc ze ladw, jeniec zosta na to miejsce przyniesiony
przez jakiego orka. O kilka krokw std jest plama przelanej krwi, krwi orkowej.
Wszdzie wkoo dostrzegam gbokie odciski kopyt i pewne oznaki wskazuj, e
wleczono po trawie jaki ciki przedmiot. A wic jedcy zabili tu orka i potem
zawlekli jego ciao do ogniska. lecz hobbita nie zobaczyli; nie byo go atwo dostrzec
w ciemn noc, zreszt mia na sobie paszcz elfw. By wyczerpany, godny, nie
trzeba si zatem dziwi, e gdy przeci swoje wizy sztyletem zabitego wroga,
odpoczywa chwil i zjad co, zanim poczoga si dalej. Bardzo pocieszajcy jest
dowd, e zachowa troch lembasw w kieszeni, chocia uciek bez sprztu i
bagaw. To take charakterystyczne dla hobbita. Mwi: hobbit, ale mam nadziej,
e byli to dwaj hobbici, Pippin i Merry. Brak wszake dowodw na potwierdzenie tej
mojej nadziei.
- A jakim sposobem jeden z naszych przyjaci zdoa uwolni z pt rce? - spyta
Gimli.
- Nie wiem, jak si to stao - odpar Aragorn. - Nie wiem te, dlaczego ktry z orkw
wynis hobbitw poza obozowisko. Bo na pewno nie zamierza dopomc im w
ucieczce. Ale zaczynam teraz rozumie pewn zagadk, nad ktr od pocztku
amaem sobie gow: dlaczego po zabiciu Boromira orkowie nie nastawali na ycie
hobbitw, lecz tylko porwali ich w niewol. Nie szukali reszty druyny, nie atakowali
naszego obozu nad rzek, ale pospiesznie ruszyli w stron Isengardu. Czy
przypuszczali, e maj w rku powiernika Piercienia i jego wiernego sug? Nie
sdz. Ich wadcy nie omieliliby si da orkom tak jasnych rozkazw, nawet gdyby
sami o wszystkim dokadnie wiedzieli. Nie mwiliby im otwarcie o Piercieniu, bo nie
mog ufa orkom. Myl, e rozkazali im tylko bra kadego napotkanego hobbita
ywcem, i to za wszelk cen. Pniej kto jeszcze przed rozpoczciem bitwy
usiowa wymkn si z okrenia unoszc cennych jecw. Moe zdrajca, bo tych
nie brak w orkowym plemieniu. Ktry z wikszych i zuchwalszych orkw chcia
moe uciec i wykra up dla osobistej korzyci. Tak ja odczytuj t histori. Mona
te snu inne domysy. W kadym razie wiemy ju na pewno, e co najmniej jeden z
naszych przyjaci ocala. Musimy go odnale i dopomc mu, zanim wrcimy do

381

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rohanu. Nie wolno nam cofn si przed groz Fangornu, skoro zy los zapdzi
hobbita w ciemn gb tej puszczy.
- Wcale nie jestem pewny, czego si bardziej boj: Fangornu czy te draowania
piechot przez wiele mil stepami Rohanu - rzek Gimli.
- Chodmy wic w las! - powiedzia Aragorn.
Lecz nim doszli do lasu, Aragorn wypatrzy nowe lady. W pobliu rzeki dostrzeg
odciski stp hobbitw, tak jednak niewyrane, e niewiele z nich mona byo
odczyta. Nieco dalej, pod ogromnym drzewem na skraju puszczy, natrafi na
podobny trop. Ziemia by wszake sucha i naga, nie zachowaa innych ladw.
- Jeden hobbit niewtpliwie sta tutaj przez chwil i wyglda na step, a potem
odwrci si i poszed w las - powiedzia Aragorn.
- W takim razie my take pjdziemy w las - rzek Gimli. - Nie podoba mi si jednak
ten Fangorn. Pamitajcie, e nas przed nim ostrzegano. Wolabym, eby lad
prowadzi w inne strony.
- Mimo wszystko, co si o nim mwi, ten las nie pachnie mi le - rzek Legolas. Sta
na skraju puszczy wychylony do przodu, jak gdyby nasuchujc i przepatrujc gszcz
szeroko otwartymi oczyma. - Nie, ten las nie jest zy, a jeli nawet czai si w nim co
zego, to bardzo daleko std. Z ciemnych zaktkw, w ktrych serca drzew
sczerniay, chwytam suchem zaledwie nike echa. Nie ma podoci nigdzie w pobliu
nas, ale jest czujno i gniew.
- Na mnie las nie ma o co si gniewa - rzek Gimli. - Nie zrobiem mu adnej
krzywdy.
- Tym lepiej dla ciebie - odpar Legolas. - Mimo to las dozna krzywd. W jego wntrzu
co si dzieje albo moe stanie si niebawem. Czy nie wyczuwacie napicia? Mnie
ono a dech zapiera.
- Duszno tu - rzek krasnolud. - Ten las, chocia janiejszy od Mrocznej Puszczy,
wydaje si zatchy i zniszczony.
- Jest stary, bardzo stary - odpar elf. - Tak stary, e przy nim ja czuj si znowu
mody, a nie zdarzyo mi si to, odkd wdruj w waszym towarzystwie, mokosy.
Jest stary i peen wspomnie. Mgbym by szczliwy, gdybym trafi tu w dni pokoju.
- Pewnie, e mgby by szczliwy - mrukn Gimli. - Jeste bd co bd lenym
elfem, a zreszt wszystkie elfy s dziwakami. Dodae mi jednak ducha. Gdzie ty
idziesz, tam i ja pjd. Ale trzymaj uk w pogotowiu, a ja te wysun nieco toporek
zza pasa. Nie przeciw drzewom, nie! - doda pospiesznie, zerkajc na drzewo, pod
ktrym stali. - Po prostu na wypadek niespodzianego spotkania z tamtym staruchem
wol mie pod rk odpowied dla niego. No, chodmy!
I na tym koczc rozmow trzech wdrowcw zapucio si w las Fangornu. Legolas
i Gimli zdali szukanie tropw na Aragorna. Stranik jednak take niewiele mg tutaj
wypatrzy, bo suchy grunt zacieay grube pokady lici. Domylajc si, e zbiegli
jecy zapewne trzymali si w pobliu wody, Aragorn wci wraca nad potok. Dziki
temu natrafili wreszcie na miejsce, gdzie Merry i Pippin gasili pragnienie i chodzili
nogi. Odciski stp obu hobbitw - jedne nieco mniejsze - byy tutaj ju zupenie
wyrane dla wszystkich.
- Oto dobra nowina! - rzek Aragorn. - Ale to s lady sprzed dwch dni. Zdaje si
te, e hobbici odchodzc std oddalili si od rzeki.
- C wic teraz zrobimy? - spyta Gimli. - Nie moemy przecie ciga ich przez
dzikie ostpy Fangornu. Jeeli nie odnajdziemy ich szybko, na nic si biedakom nie
przydamy, chyba na to, eby usi przy nich i da dowd przyjani umierajc razem
z godu.

382

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Jeeli rzeczywicie nie sposb zdziaa nic wicej, zrobimy przynajmniej tyle odpar Aragorn. - W drog!
szli, a stanli przed stromym urwiskiem, z ktrego Drzewiec lubi wyglda na wiat,
i podnoszc gowy zauwayli w skalnej cianie wyciosane stopnie prowadzce na
pk. Soce przewiecao spoza wystrzpionych chmur i las zdawa si teraz mniej
szary i jakby weselszy.
- Wejdmy na gr i rozejrzyjmy si stamtd! - rzek Legolas. - Wci jeszcze trudno
mi tu oddycha. Chciabym chocia przez chwil posmakowa wieego powietrza.
Wspili si na pk skaln. Aragorn szed ostatni i pilnie przyglda si stopniom.
- Mgbym niemal rczy, e hobbici take si tdy wspinali - powiedzia. - S jednak
rwnie inne lady, bardzo osobliwe, ktrych nie rozpoznaj. Moe z pki
zobaczymy co, co pozwoli nam odgadn, jak drog dalej obrali.
Wyprostowa si i rozejrza uwanie, lecz nie dostrzeg adnych znakw. Pka
zwrcona bya na poudnie i na wschd, lecz jedynie od wschodu otwiera si szerszy
widok. Patrzc w t stron zobaczyli morze drzew zstpujcych zwartymi szeregami
ku rwninie, z ktrej tu przyszli.
- Nadoylimy sporo drogi - rzek Legolas - a moglimy znale si tutaj wszyscy
razem i bezpiecznie, gdybymy drugiego czy trzeciego dnia opucili Wielk Rzek i
skrcili na zachd. Nikt prawie nie wie, dokd go zaprowadzi droga, pki nie stanie u
celu.
- Nie chcielimy przecie trafi do Fangornu - odpar Gimli.
- A jednak trafilimy... i zapano nas zgrabnie w puapk - rzek Legolas. - Patrzcie!
- Gdzie mamy patrze? - spyta Gimli.
- Tam, midzy drzewa.
- Gdzie? Nie kady ma oczy elfa.
- Psst! Mw ciszej. Spjrz! - szepn Legolas pokazujc co palcem. - Tam w dole, w
tej stronie, skd przyszlimy. To on. Czy nie widzisz? ten staruch! Ma na sobie
brudne, szare achmany, dlatego nie spostrzeglimy go zrazu.
Aragorn spojrza i zobaczy posuwajc si z wolna przygarbion posta. Jak gdyby
stary ebrak kusztyka ciko, podpierajc si kijem. Gow mia spuszczon i nie
patrza w ich stron. W innym kraju pozdrowiliby go yczliwym sowem, tu jednak
milczeli wszyscy w penym napicia oczekiwaniu: zbliaa si do nich obca istota,
obdarzona tajemn si, a moe bardzo grona.
Staruch zblia si krok za krokiem, a Gimli, wpatrzony w niego, coraz szerzej
otwiera oczy. Nagle, nie mogc duej powstrzyma wzburzenia, wybuchn:
- Do broni, Legolasie. Napnij uk! Bd gotw! To Saruman. Nie czekaj, a przemwi,
bo rzuci na nas czar. Strzelaj!
Legolas chwyci uk. Naciga ciciw powoli, jakby zwalczajc opr jakiej obcej siy.
Trzyma w rku strza, lecz jej nie zakada. Aragorn milcza. Na twarzy mia wyraz
czujnoci i skupienia.
- Na co czekasz? Co ci si stao? - spyta Gimli wiszczcym szeptem.
- Legolas susznie si wzdraga - rzek spokojnie Aragorn. - Mimo podejrze i strachu
nie godzi si znienacka, bez ostrzeenia i bez wyzwania, zabi tego starca.
Czekajmy, co zrobi.
W tym momencie starzec przyspieszy kroku i niespodzianie wawo podbieg do stp
skalnej ciany. nagle podnis gow. Trzej wdrowcy zamarli na skalnej pce z
oczyma utkwionymi w postaci nieznajomego. Cisza bya jak makiem zasia.
Nie widzieli jego twarzy, mia bowiem kaptur nasunity gboko, a na kapturze
szerokoskrzydy kapelusz, spod ktrego ledwie wystawa czubek nosa i siwa broda.

383

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Mimo to Aragornowi wydao si, e w cieniu kaptura dostrzega jasny, przenikliwy


bysk oczu. Wreszcie starzec przemwi:
- Bardzo pomylne spotkanie, drodzy przyjaciele! - rzek. - Chciaem z wami
pogada. Czy zejdziecie na d, czy te ja mam przyj do was?
I zanim co odpowiedzieli, zacz wspina si pod gr.
- Teraz! - krzykn Gimli. - Zatrzymaj go, Legolasie!
- Mwi przecie, e chc z wami pogada - rzek starzec. - Od uk, moci elfie!
uk i strzay wysuny si z rk Legolasa, ramiona zwisy mu bezwadnie.
- A ty, moci krasnoludzie, bd askaw zdj rk z trzonka topora, pki nie przyjd
do was. Obejdziemy si bez tak mocnych argumentw.
Gimli wzdrygn si i niemal skamienia, wpatrzony w starca, ktry sadzi po wielkich
kamiennych stopniach ze zwinnoci kozicy. Poprzednia ociao jakby z niego
opada. Gdy stan na pce, szare achmany rozwiay si na mgnienie oka i bysna
spod nich olniewajca biel, trwao to jednak tak krtko, e mogo by tylko
przywidzeniem. Gimli wcign dech w puca, a wisno wrd guchej ciszy.
- Bardzo pomylne spotkanie, jak ju rzekem - powiedzia starzec podchodzc bliej.
Zatrzyma si o krok od trzech przyjaci, oparty na lasce, wychylony, z gow
wysunit naprzd, i przyjrza im si spod kaptura. - Co te robicie w tych stronach?
Elf, czowiek i krasnolud, a wszyscy w paszczach elfw! Z pewnoci kryje si za
tym jaka ciekawa historia, ktrej bym rad posucha. Nieczsto widujemy tutaj takich
goci.
- Mwisz, jakby dobrze zna Fangorn - rzek Aragorn. - Czy tak?
- Dobrze go nie znam - odpar starzec - bo trzeba by ycia kilku pokole, eby
zgbi wszystkie jego tajemnice. Ale bywaem tu od czasu do czasu.
- Czy zechcesz powiedzie nam swoje imi, a potem reszt tego, co masz do
powiedzenia? - spyta Aragorn. - ranek mija, a my mamy przed sob zadanie, ktre
nie moe czeka.
- To, co mam do powiedzenia, juem powiedzia - rzek starzec. - Spytaem, co tutaj
robicie i jak jest wasza historia. Jeli za chodzi o moje imi... - urwa i zamia si
cicho, przecigle. Na dwik tego miechu ciarki przeszy Aragorna i wstrzsn nim
dziwny, lodowaty dreszcz. A jednak nie by to strach ani zgroza, lecz taki uczucie,
jakby nagy wiey podmuch albo strumie zimnego deszczu obudzi go z
niespokojnego snu.
- Moje imi! - powtrzy starzec. - Wic nie odgadlicie go jeszcze? Obio si wam
chyba kiedy o uszy. Tak, tak, syszelicie je z pewnoci. Ale moe najpierw
opowiecie swoj histori?
Trzej wdrowcy stali bez ruchu i milczeli.
- Kto inny na moim miejscu mgby pomyle, e przyszlicie tutaj w jakim
podejrzanym celu - rzek starzec. - Ja na szczcie wiem o was co nieco. Szukacie
ladw dwch modych hobbitw, jak mi si zdaje. Tak, wanie hobbitw. Nie
wytrzeszczajcie oczu, jakbycie pierwszy raz w yciu syszeli t nazw. Znacie j
dobrze, tak jak i ja. Wiedzcie, e hobbici byli na tym miejscu przedwczoraj i spotkali
tu kogo bardzo niespodzianie. czy ta wiadomo cieszy was? Chcielibycie pewnie
dowiedzie si, dokd ich zabrano. Moliwe, e na ten temat miabym co do
powiedzenia. Ale czemu stoimy wszyscy? Wasze zadanie wcale nie jest ju takie
pilne, jak wam si zdawao. Usidmy i pogawdmy spokojnie.
Odwrci si i odszed par krokw, gdzie pod cian sterczc nad pk leao
kilka gazw i odamkw skalnych. natychmiast, jakby z nich czar zdjto, trzej
przyjaciele odetchnli i poruszyli si swobodniej. Gimli znw sign rk do trzonka
topora, Aragorn doby miecza, Legolas podnis uk.

384

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Starzec nie zwracajc na to uwagi przysiad na niskim, paskim kamieniu.


Szary paszcz rozchyli si i teraz ju bez adnych wtpliwoci zobaczyli, e
nieznajomy ma na sobie nienobia szat.
- Saruman! - krzykn Gimli i rzuci si na niego z toporem w rku.
- Gadaj! Gdzie ukrye naszych przyjaci? Co z nimi zrobi? Gadaj albo ci tak
toporkiem kapelusz naznacz, e nawet czary nie pomog!
Lecz starzec by zwinniejszy od krasnoluda. Zerwa si i jednym susem wskoczy na
szczyt skaki. Wyprostowa si, jakby urs nagle. Odrzuci szary achman i kaptur.
Stan w olniewajcej bieli. Podnis lask. Topr z gonym szczkiem wypad z
garci Gimlego na ziemi. Miecz zesztywnia w bezsilnej nagle rce Aragorna i
rozbysn pomieniem. Legolas krzykn i strzaa z jego uku wzbia si prosto w
gr, a potem rozsypaa si ognistymi skrami.
- Mithrandir! - zawoa elf. - Mithrandir!
- Mwiem przecie, e to pomylne spotkanie, Legolasie - odpar starzec.
Wszyscy wpatrzyli si w niego. Wosy mia biae jak nieg w socu. szata take
olepiaa biel. Oczy pod wysokim czoem iskrzyy si jasne i przenikliwe jak
pomienie soca. Jego rka miaa czarodziejsk wadz. W rozterce midzy
zdumieniem, radoci i trwog nie znajdowali sw.
Wreszcie ockn si pierwszy Aragorn.
- Gandalf! - rzek. - Stracilimy ju nadziej, a przecie wracasz do nas w godzinie
trudnej prby! Jakie uski zamiy mi wzrok? Gandalf!
Gimli nie rzek nic, lecz pad na kolana i zasoni doni oczy.
- Gandalf! - powtrzy starzec, jakby wywoujc z pamici dawno nie syszane sowo.
- Tak, tak brzmiao moje imi. Nazywaem si Gandalf.
Zszed ze skay i podnisszy szary paszcz okry si nim znowu. Patrzcym wydao
si, e soce nagle zaszo za chmury.
- Tak, moecie mnie znowu nazywa Gandalfem - powiedzia gosem dawnego ich
przewodnika i przyjaciela. - Wsta, mj zacny Gimli! Ani ty zawini, ani mnie
krzywda nie spotkaa. aden z was, moi drodzy, nie ma broni, ktra by moga mnie
zrani. Weselcie si, e znw jestemy razem. Odwrci si wiatr. Sroga burza
nadciga, ale wiatr si ju odmieni.
Pooy rk na gowie krasnoluda, a Gimli podnis ku niemu oczy i rozemia si
nagle.
- Gandalf! - zawoa. - To ty chodzisz teraz w bieli?
- Tak, jestem teraz biay - odpar Gandalf. - Jestem Sarumanem, mona by rzec, ale
takim, jakim Saruman by powinien. Najpierw wszake opowiedzcie mi o sobie.
Odkd rozstaem si z wami, przeszedem przez ogie i gbok wod. Zapomniaem
wiele z tego, co - jak mi si zdawao - wiedziaem; nauczyem si za to wiele z tego,
co ongi zapomniaem. Widz mnstwo rzeczy dalekich, lecz nie dostrzegam
mnstwa najbliszych. Mwcie mi o sobie!
- Co chciaby usysze? - spyta Aragorn. - Dugo trzeba opowiada o wszystkich
przygodach, ktre nas spotkay od chwili rozstania z tob na mocie. czy nie mgby
przedtem powiedzie nam, co si dzieje z hobbitami? Czy ich odnalaz? Czy s
bezpieczni?
- Nie, nie odnalazem ich - odpar Gandalf. - Ciemno byo nad dolinami Emyn Muil,
nic nie wiedziaem o ich niewoli, pki mi orze nie przynis o tym wieci.
- Orze! - zawoa Legolas. - Widziaem ora wysoko i daleko na niebie przed trzema
dniami, nad Emyn Muil.
- A tak - rzek Gandalf. - By to Gwaihir, Wadca Wichrw, ten sam, ktry mnie kiedy
wyzwoli z Orthanku. Wysaem go nad Wielk Rzek po wiadomoci. Wzrok ma

385

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

bystry, lecz nie widzi wszystkiego, co dzieje si pod grami i pod drzewami. Pewne
rzeczy wypatrzy, inne sam dostrzegem. Piercie znalaz si poza zasigiem mojej
pomocy, nikt te spord druyny, ktra ruszya wsplnie z Rivendell, nie moe go
ju ochroni. Omal nie zosta ujawniony oczom Nieprzyjaciela, ocala jednak. Troch
si do tego przyczyniem, bo znajdowaem si podwczas na wysokiej grze i
zmagaem si z Czarn Wie. Cie odstpi. Ale czuem si po tej walce straszliwie
zmczony. Dugo wdrowaem osaczony przez czarne myli.
- Wiesz zatem, co si dzieje z Frodem! - rzek Gimli. - Jak mu si wiedzie?
- Nie mog wam na to pytanie odpowiedzie. Ocala z wielkiego niebezpieczestwa,
lecz niejedno jeszcze czyha na jego drodze. Postanowi i do Mordoru i ruszy w
tamt stron. Wicej nie dowiecie si ode mnie.
- O ile nam wiadomo - rzek Legolas - Sam poszed razem z nim.
- Doprawdy? - zakrzykn Gandalf. Oczy mu rozbysy, umiechn si radonie. Doprawdy? To nowina! Lecz nie niespodzianka. To dobrze! Bardzo dobrze! Kamie
zdjlicie mi z serca. Mwcie, co jeszcze wiecie! Usidcie przy mnie i opowiedzcie
ca histori wdrwki.
Przyjaciele usiedli u jego stp i Aragorn zacz opowie. Przez dugi czas Gandalf
nie przerywa mu ani sowem, nie zada ani jednego pytania. Rce wspar o kolana i
przymkn oczy. Kiedy wreszcie Aragorn opowiedzia o mierci Boromira i o jego
ostatniej podry z biegiem Wielkiej Rzeki, starzec westchn.
- Aragornie, mj przyjacielu, nie rzeke wszystkiego, co wiesz albo czego si
domylasz - powiedzia cicho. - Biedny Boromir! Nie mogem dostrzec, co si z nim
stao. Cika to bya prba dla rycerza i wadcy wrd ludzi. Galadriela ostrzegaa
mnie, e grozi mu niebezpieczestwo. Lecz wyszed z prby mimo wszystko
zwycisko. To mnie cieszy. Nie na prno wzilimy z sob na wypraw modych
hobbitw, dziki nim Boromir zwyciy. Ale ci dwaj nie tylko t jedn rol mieli do
spenienia. Zawdrowali do Fangornu i przybycie ich poruszyo las tak, jak czasem
dwa mae kamyczki spadajc mog poruszy lawin. Nawet w tej chwili, gdy my tu z
sob rozmawiamy, sysz w oddali pierwsze grzmoty burzy. Lepiej byoby dla
Sarumana, gdyby nie wczy si poza swoj wie w chwili, gdy zapora runie!
- Pod jednym przynajmniej wzgldem wcale si nie zmienie - powiedzia Aragorn. Mwisz zagadkami!
- Co takiego? Zagadki? - odpar Gandalf. - Nie! Po prostu mwiem gono do siebie.
Prastary zwyczaj kaza zwraca si do najmdrzejszej osoby wrd obecnych, bo
dugie wyjanienia, ktrych by trzeba udziela modym, s nudne.
Rozemia si, ale teraz jego miech zdawa si ciepy i miy jak blask soca.
- Nie jestem ju mody, nawet wedle rachunku mojego dugowiecznego rodu powiedzia Aragorn. - czy nie zechcesz wyjawi mi swoich myli wyraniej?
- C ci mam powiedzie? - rzek Gandalf i zamyli si na chwil. - Przedstawi ci
pokrtce i moliwie najjaniej, jak w tej chwili wyglda moim zdaniem caa sprawa.
Nieprzyjaciel oczywicie od dawna ju wie, e Piercie jest w drodze i e niesie go
hobbit. Wie take, ilu nas wyruszyo z Rivendell i do jakich naleymy plemion. Lecz
dotychczas nie odgad jeszcze naszych zamierze. Przypuszcza, e wszyscy
zdamy do Minas Tirith, poniewa tak on sam by postpi na naszym miejscu.
Rozumie, e byby to dotkliwy cios dla jego potgi. Jest w strachu, bo sdzi, e lada
chwila moe pojawi si wadca rozporzdzajcy czarem Piercienia i wyda mu
wojn usiujc zrzuci go z tronu, eby zaj jego miejsce. Nie postaa mu w gowie
myl, e my pragniemy go strci, ale wcale nie chcemy zastpi go kim innym. A w
najczarniejszych nawet snach nie zawitao mu podejrzenie, e chcemy zniszczy
Piercie. W tym, jak atwo dostrzeesz, jest nasza szansa i caa nadzieja. Bo

386

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wyobraajc sobie, e grozi mu wojna, sam j rozpta, przekonany, e nie ma czasu


do stracenia. Wszak ten, kto na wojnie pierwszy uderzy dostatecznie mocno, moe
ju nie potrzebowa zadawa drugiego ciosu. Dlatego Nieprzyjaciel wysya do boju
swoje z dawna przygotowane siy wczeniej, ni planowa. Ale przechytrzy! Gdyby
uy wszystkich si do obrony Mordoru i zamkn tym sposobem wstp do swego
kraju, gdyby caej swej podstpnej sztuki uy do cigania Piercienia - wwczas nie
byoby dla nas nadziei. I Piercie, i powiernik Piercienia wkrtce by wpadli w jego
rce. Lecz on, zamiast pilnowa wasnego kraju, oko ma utkwione w oddali, a przede
wszystkim zwraca je na Minas Tirith. Lada dzie ca potg spadnie na ten grd jak
burza.
Ju wie, e jego wysacy, ktrzy mieli wcign nasz druyn w zasadzk, ponieli
klsk. Nie znaleli Piercienia. Nie uprowadzili te adnego hobbita jako zakadnika.
Gdyby tego dokonali, byaby to dla nas klska, nawet moe ostateczna zguba. Nie
zatruwajmy jednak sobie serc myl o prbach, ktrym w Czarnej Wiey poddano by
przyja i wierno hobbitw, gdyby wpadli w niewol. jak dotd Nieprzyjacielowi nie
udao si urzeczywistni swoich planw. Dziki Sarumanowi.
- A wic Saruman nie jest zdrajc? - spyta Gimli.
- jest zdrajc i to podwjnym - odpar Gandalf. - Czy to nie dziwne? Z wszystkich
przeciwnoci, na jakie si ostatnio natykalimy, zdrada Isengardu zdawaa si
najbardziej zowrbna. Saruman, nawet gdyby go ocenia jak zwykego wodza i
wadc, zgromadzi znaczn potg. Zagraa Rohanowi i uniemoliwia Rohirrimom
pjcie na pomoc ssiadom z Minas Tirith w momencie, gdy do ich stolicy zblia si
niebezpieczestwo od wschodu. Lecz bro zdrady zawsze jest obosieczna. Saruman
skrycie marzy o zdobyciu Piercienia na wasny uytek, a przynajmniej o porwaniu
hobbitw dla swoich nikczemnych celw. I tak si stao, e wysiki obu naszych
wrogw day tylko jeden nieoczekiwany wynik: Merry i Pippin w zdumiewajco
szybkim czasie znaleli si w puszczy Fangornu, do ktrej nigdy by innym sposobem
nie trafili!
Poza tym zrodziy si w umyle obu wrogw wtpliwoci, zakcajce ich plany.
Jedcy Rohanu postarali si, eby ani jeden wiadek bitwy nie wrci do Mordoru,
lecz Czarny Wadca wie, e w Emyn Muil wzito do niewoli dwch hobbitw i e
powleczono ich w stron Isengardu wbrew woli jego sualcw. Niebezpieczestwo
grozi mu nie tylko ze strony Minas Tirith, lecz take od Isengardu. Jeeli Minas Tirith
padnie, le bdzie z Sarumanem.
- Szkoda tylko, e pomidzy nimi dwoma s nasi przyjaciele - rzek Gimli. - Gdyby
Isengardu nie dzieli od Mordoru aden kraj, niechby si te dwie potgi tuky z sob.
Moglibymy przyglda si temu spokojnie i czeka.
- Zwycizca wyszedby z walki silniejszy ni kiedykolwiek i wolny od wtpliwoci odpar Gandalf. - Ale Isengard nie moe toczy wojny z Mordorem, jeeli Saruman
nie zdobdzie przedtem Piercienia. A ju teraz nam wiadomo, e go nigdy nie
zdobdzie. On jednak nie wie jeszcze, co mu grozi. O wielu rzeczach nie wie. Tak
pilno byo mu pooy rk na zdobyczy, e zamiast czeka w domu, wybra si na
spotkanie swoich wysannikw, chcc te wyledzi, czy wierni speniaj jego
rozkazy. Przyby za pno, bitwa skoczya si, zanim tu dotar, i nic ju nie byo do
uratowania. Nie zostawa tutaj dugo. Czytam w jego mylach i znam jego rozterk.
W lesie Saruman le si czuje. Przypuszcza, e Rohirrimowie wycili w pie i spalili
po bitwie wszystko, nikogo i niczego nie oszczdzajc. Ale nie wie, czy orkowie
uprowadzili z sob jecw. Nie wie te o ktni miedzy swoimi sugami a orkami z
Mordoru. Nie wie rwnie o Skrzydlatym Wysanniku.

387

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Skrzydlaty Wysannik! - zawoa Legolas. - Puciem w niego strza z uku


Galadrieli nad Sarn Gebir i strciem go z nieba. Bardzo nas przerazi. Co to za nowe
straszydo?
- Nie dosigniesz go adn strza - odpar Gandalf. - Przeszye tylko jego
wierzchowca. Dobrze zrobie, lecz jedziec wkrtce otrzyma nowego. By to
bowiem Nazgul, jeden z Dziewiciu, ktrzy teraz dosiadaj skrzydlatych koni.
Niebawem groza tych skrzyde padnie cieniem na ostatnie zastpy naszych
przyjaci i przesoni im soce. Dotychczas wszake nie pozwolono Skrzydlatym
przekroczy Wielkiej Rzeki, tote Saruman nie wie o nowej postaci, jak przybray
upiory Piercienia. Wszystkie jego myli skupiaj si na Piercieniu. czy by wrd
bitwy? czy go znaleziono? Co si stanie, jeli zdobdzie go i pozna jego moc
Theoden, wadca Riddermarchii? Tego niebezpieczestwa najbardziej si lka, tote
pospieszy z powrotem do Isengardu, eby podwoi czy nawet potroi siy, ktre
przygotowuje do napaci na Rohan. A tymczasem inne niebezpieczestwo grozi mu
tu, pod jego progiem, lecz Saruman go nie widzi, zaprztnity swymi knowaniami.
Zapomnia o Drzewcu.
- Znowu mwisz do siebie - rzek Aragorn z umiechem. - Nie znam adnego
Drzewca. Zaczynam ju rozumie podwjn zdrad Sarumana, ale wci jeszcze nie
pojmuj, jaki poytek wynikn ze zjawienia si w lesie Fangornu dwch hobbitw,
prcz tego, e nas to zmusio do uciliwego i daremnego pocigu.
- Chwileczk! - krzykn Gimli. - Pozwl, e najpierw spytam o co innego. Czy to
ciebie, Gandalfie, czy te Sarumana widzielimy wczorajszej nocy?
- Mnie z pewnoci nie widzielicie - odpar Gandalf. - A zatem trzeba si domyla,
e by to Saruman. jestemy, jak si okazuje, tak podobni do siebie, e musz ci
przebaczy nawet tj zamach na mj kapelusz.
- Nie mwmy ju o tym! - rzek Gimli. - Ciesz si, e wwczas, w nocy, to nie bye
ty.
Gandalf rozemia si znowu.
- Tak, mj zacny krasnoludzie - powiedzia - wielka to pociecha przekona si, e nie
we wszystkim si omylilimy. Wiem o tym a nadto dobrze. Oczywicie, ani przez
chwil nie miaem ci za ze nieyczliwego powitania. Jakebym mg si gniewa,
skoro sam tyle razy powtarzaem przyjacioom, eby nawet wasnym rkom nie ufali,
kiedy maj do czynienia z Nieprzyjacielem. Nie martw si, Gimli, synu Gloina! Moe
kiedy ujrzysz nas obu razem i wwczas odrnisz mnie od Sarumana.
- Ale co si dzieje z hobbitami? - wpad mu w sowa Legolas. - Przewdrowalimy
kawa wiata szukajc ich, a ty, Gandalfie, wiesz, jak si zdaje, gdzie przebywaj
Merry i Pippin. Powiedz wreszcie!
- S wrd entw, z Drzewcem - odpar Gandalf.
- Wrd entw! - wykrzykn Aragorn. - A wic prawd mwi stare banie o
mieszkacach lenych ostpw, olbrzymich pasterzach drzew! Czy entowie po dzi
dzie yj na wiecie? Mylaem, e to wspomnienia z dawnych dni, a moe tylko
legenda Rohanu.
- Legenda Rohanu! - zawoa Legolas. - Jake! Przecie kady elf w Dzikich Krajach
zna pieni o starych onodrimach i odwiecznym ich kopocie. Lecz nawet wrd elfw
yj oni jedynie we wspomnieniu. Poczubym si znw modzieniaszkiem, gdybym
spotka onodrima chodzcego po ziemi. Drzewiec to nazwa Fangornu
przetumaczona na Wspln Mow, a ty, Gandalfie, mwisz jakby nie o tej puszczy,
ale o jakiej osobie. Kt to taki?
- Nie, to za trudne pytanie! - odpar Gandalf. - Wiem o nim bardzo mao, ale nawet ta
znikoma czstka jego pradawnej i rozwlekej historii wymagaaby tak dugiej

388

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

opowieci, e nie ma na ni dzisiaj czasu. Drzewiec to Fangorn, opiekun tej puszczy,


najstarszy nie tylko z entw, ale z wszystkich istot chodzcych jeszcze pod socem
rdziemia. Mam nadziej, Legolasie, e si z nim kiedy spotkasz. Merry i Pippin
mieli szczcie, natknli si na niego tutaj, na tym wanie miejscu. Byo to przed
dwoma dniami. Drzewiec zabra ich obu do swojej siedziby, lecej u korzeni gr.
Czsto przychodzi na t skak, zwaszcza gdy nurtuje go jaki niepokj albo gdy
zaalarmuj go wieci z szerokiego wiata. Widziaem cztery dni temu, jak
przechadza si wrd drzew; pewnie zauway mnie nawzajem, bo przystan; nie
zagadaem jednak do niego, bo uginaem si pod brzemieniem cikich myli i byem
bardzo wyczerpany po walce z Okiem Mordoru. On te nie zawoa mnie po imieniu.
- Moe on te wzi ci za Sarumana - powiedzia Gimli. - Mwisz o nim jak o
przyjacielu, a ja mylaem, e Fangorn jest grony.
- Grony! - wykrzykn Gandalf. - ja take jestem grony, nawet bardzo. Z nikim
groniejszym ode mnie nigdy si nie spotkacie, chyba e staniecie przed obliczem
Czarnego Wadcy. Aragorn jest grony i Legolas jest grony. Otoczony jeste
niebezpiecznymi istotami, Gimli, synu Gloina, a sam rwnie na swj sposb jeste
grony. Las Fangorn z pewnoci jest niebezpieczny, tym bardziej dla tych, ktrzy
wymachuj zbyt pochopnie toporkiem. Sam Drzewiec te jest grony, ale zarazem
mdry i agodny. Dzi wszake jego powolny, z dawna wzbierajcy gniew kipi i
przelewa si przez brzegi, wypeniajc cay las. Przybycie hobbitw i wieci przez
nich przyniesione stay si kropl, ktra przepenia miar, wkrtce fala tego gniewu
popynie jak rzeka; lecz nurt jej skieruje si przeciw Sarumanowi i siekierom
Isengardu. Lada chwila zdarzy si co, czego nie widziano w rdziemiu od
dawnych dni: entowie zbudz si i przekonaj, e maj do jeszcze w sobie siy.
- C zatem zrobi? - spyta Legolas ze zdumieniem.
- Nie wiem - odpar Gandalf. - Myl, e oni sami tego rwnie nie wiedz. Chciabym
zgadn.
I Czarodziej umilk pochylajc w zamyleniu gow.
Przyjaciele patrzyli na niego. Spomidzy pyncych po niebie chmur promie
soca pad prosto na jego rce, spoczywajce na kolanach i odwrcone domi do
gry; wydawao si, e pene s wiata, jak miska po wrby napeniona wod.
Wreszcie podnis wzrok i spojrza ku socu.
- Poudnie blisko - rzek. - Wkrtce musimy wyruszy.
- Czy pjdziemy na poszukiwanie hobbitw i Drzewca? - spyta Aragorn.
- Nie - odpar Gandalf. - Nie tam wiedzie nasza droga. Przemawiaem sowami
nadziei. Lecz tylko nadziei. A nadzieja to jeszcze nie zwycistwo. Wojna wisi nad
nami i nad wszystkimi naszymi przyjacimi. Jedynie uycie Piercienia daoby nam
pewno zwycistwa. Przytacza mnie troska i lk, bo wiele trzeba bdzie zniszczy,
a moe te wszystko utraci. Jestem Gandalf, Gandalf Biay, lecz Czarny jest jeszcze
potniejszy ode mnie.
Wsta i osaniajc oczy popatrzy na wschd, jak gdyby widzia w oddali co, czego
aden z jego towarzyszy nie mg dostrzec. Potrzsn gow.
- Nie! - rzek z cicha. - Znalaz si ju poza naszym zasigiem. Z tego przynajmniej
powinnimy by radzi. Nie najdzie nas ju pokusa, by uy Piercienia. Pjdziemy
stawi czoo niebezpieczestwu, a cho jest ono wielkie, moemy si pociesza, e
gorsze, miertelne niebezpieczestwo odsuno si od nas.
Odwrci gow.
- Nie auj wyboru, ktrego dokonae w dolinie Emyn Muil, Aragornie, synu
Arathorna! - powiedzia. - Nie nazywaj te tego pocigu daremnym. Wrd rozterki
wybierae drog, ktra wydaa ci si suszna. Dobrze zrobie i wysiek twj zosta

389

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

uwieczony powodzeniem. Bo dziki temu spotkalimy si w por, inaczej za mogo


si to sta poniewczasie. Lecz teraz obowizek wobec hobbitw jest ju wypeniony.
Dae sowo Eomerowi, ono wytycza kierunek twojej dalszej drogi. Pjdziesz do
Edoras, odwiedzisz Theodena w jego Zotym Dworze. Tam bowiem jeste potrzebny.
Anduril musi bysn wiatem w bitwie, na ktr z dawna czeka. W Rohanie toczy
si wojna, a gorsze jeszcze od wojny zo osaczyo Theodena.
- A wic nie zobaczymy naszych modych, wesoych hobbitw? - spyta Legolas.
- tego nie powiedziaem - odpar Gandlaf. - Kto wie? Miejcie troch cierpliwoci.
Idcie, gdzie was wzywa obowizek, i zachowajcie nadziej. W drog, do Edoras! Ja
te tam si wybieram.
- Daleka to droga dla pieszych, cika zarwno dla modych, jak dla starych - rzek
Aragorn. - Obawiam si, e bitwa bdzie skoczona, zanim dotr na plac boju.
- Zobaczymy, zobaczymy - powiedzia Gandalf. - Czy zechcesz wdrowa razem ze
mn?
- Moemy razem wyruszy - odpar Aragorn - lecz nie wtpi, e mnie wyprzedzisz,
jesli taka bdzie twoja wola! - Wsta i przez dug chwil wpatrywa si w Gandalfa.
Stali tak twarz w twarz, a Legolas i Gimli w milczeniu przygldali si tej scenie.
Okryty szarym paszczem Aragorn, syn Arathorna, wysoki, powany niczym
kamienny posg, z rk na gowicy miecza, wyglda jak krl, ktry z mgie morza
wstpi na brzeg poledniejszego ludzkiego plemienia. Naprzeciw niego starzec w
bieli wieccej teraz tak, jakby j od wntrza przewietla blask, zgarbiony i sdziwy,
a przecie wadajcy si potniejsz ni wadza krlw.
- Czy prawd rzekem, Gandalfie, e moesz znale si wszdzie, gdzie zechcesz,
prdzej ni ja? - spyta wreszcie Aragorn. - A powiem ci wicej: ty jest naszym
wodzem i chorym. Czarny Wadca ma Dziewiciu. My - tylko jednego, lecz
moniejszego od nich: Biaego Jedca. Przeszed on przez pomienie otchani i
nieprzyjaciele musz dre przed nim. Pjdziemy, dokdkolwiek nas poprowadzi.
- Tak, wszyscy pjdziemy za tob - rzek Legolas. - lecz przedtem, Gandalfie,
zdjby mi kamie z serca, gdyby opowiedzia, co stao si z tob w Morii. czy
zechcesz nam to powiedzie? Czy zechcesz przynajmniej wyzna przyjacioom,
jakim sposobem zostae wyzwolony?
- Zbyt ju dugo tutaj zabawiem - odpar Gandalf. - czas nagli. lecz nawet gdybymy
mieli cay rok na rozmow, nie powiedziabym wam wszystkiego.
- Powiedz tyle, ile chcesz i na ile pozwoli czas! - odezwa si Gimli. - Prosz ci,
Gandalfie, powiedz, jak rozprawie si z Balrogiem?
- Nie wymawiaj jego imienia! - zawoa Gandalf i na moment cie blu przesoni mu
twarz. Milcza i zdawa si stary jak sama mier. - Dugo, dugo spadaem w d powiedzia wreszcie, a mwi z wolna, jakby z wysikiem odnajdywa w pamici
przeszo. - Dugo spadaem, on za spada wraz ze mn. jego pomie owiewa
mnie, przepala. Potem obaj zanurzylimy si w gbok wod i otoczyy nas
ciemnoci. Woda bya zimna jak nurt mierci, zmrozia niemal moje serce.
- Gboka jest otcha, nad ktr wznosi si most Durina, i nikt jej nie zmierzy powiedzia Gimli.
- A jednak otcha ma dno, gdzie nie siga ani wiato, ani wiedza - rzek Gandalf. Tam si znalazem, u kamiennych podstaw ziemi. On by wci ze mn. jego ogie
zgas, lecz on sam przemieni si w oliz poczwar, silniejsz ni w dusiciel.
Walczylimy z sob tam, w podziemiu ycia, gdzie nie liczy czasu. On wci mnie
trzyma w ucisku, a ja wci odpychaem go, a w kocu uciek w tunel ciemnoci.
Tych korytarzy nie budowao plemi Durinowe, wiedz o tym, Gimli, synu Gloina.
Gboko, gboko pod najgbszymi pieczarami krasnoludw dr ziemi

390

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

bezimienne stwory. nawet Saruman ich nie zna. Starsze s ni on. Ja tamtdy
przeszedem, lecz nie chc zamiewa wiata dnia ich opisem. na dnie rozpaczy
mj wrg by mi jedyn nadziej, za nim wic biegem chwyciwszy si jego stp. Tak
wywid mnie w kocu z powrotem tajemnymi ciekami Khazad-dumu, bo on zna je
wszystkie a nazbyt dobrze. Wspinalimy si wci pod gr i dotarlimy do
Nieskoczonych Schodw.
- Od dawna lad ich zagin - rzek Gimli. - Wielu twierdzio, e nigdy ich nie
zbudowano, e nigdy ich nie zbudowano, e istniej jedynie w legendzie, inni za
powiadali, e byy, ale zostay zniszczone.
- Zbudowano je i nie s zniszczone - odpar Gandalf. - Wznosz si od najniszych
lochw a po najwyszy szczyt, prowadz limakiem, wielu tysicami
nieprzerwanych stopni, na Wie Durina, wyrzebion w ywej skale Zirak-zigila, na
onieonym wierzchoku Srebrnej Gry.
Tam, w cianie Kelebdila jest okno, a przed nim wska pka, zawieszone w
powietrzu orle gniazdo grujce nad morzem mgie. Na szczycie soce wiecio
jaskrawym blaskiem, niej jednak chmury przesaniay wiat. Skoczy przez to okno,
ja za nim, ale w teje chwili on znowu stan w ogniu. Nie mielimy tam wiadka,
gdyby nie to, przez wieki piewano by pieni o tej bitwie na szczycie. - Nagle Gandalf
rozemia si. - C jednak opowiadaaby pie? Kto widziaby nas z daleka,
pomylaby, e nad wierzchokiem gry rozszalaa si burza. Syszaby grzmoty,
widziaby byskawice rozszczepiajce si na Kelebdilu i odskakujce od skay we
wstgach pomieni. Czy to nie dosy? Otoczyy nas kby dymu, oboki gorcej pary.
Sieko nas gstym gradem. Strciem przeciwnika, on za spadajc z wysokoci
rozwali w gruzy cae zbocze. Wwczas ogarna mnie ciemno, straciem
wiadomo i rachunek czasu i bkaem si dugo drogami, o ktrych wol nie
mwi.
Nagi zostaem przywrcony wiatu na krtki tylko czas, pki nie dopeni swego
zadania. Nagi leaem na szczycie Kelebdila. Wiea rozpada si za mn w proch,
okno znikno. Osmalone od ognia i pokruszone skay zawaliy przejcie schodw.
Byem sam, zapomniany, bez ratunku porzucony na kamiennym wierzchoku wiata.
Patrzaem w niebo, po ktrym przesuway si gwiazdy, a kady dzie trwa tutaj
wieki. Z dou dochodzi mnie stumiony gos wszystkich krajw ziemi: wiosennych
przebudze i mierci, pieni i paczu, a take wiekuisty jk obcionych nad miar
kamieni. A wreszcie odnalaz mnie po raz drugi Gwaihir, Wadca Wichrw, i znw
zdj mnie z wyyn, by ponie w wiat.
- Wida sdzone mi by zawsze twoim brzemieniem, przyjacielu, ktry zjawiasz si w
najgorszej godzinie! - rzekem.
- Wtedy bye brzemieniem - odpar - lecz nie dzi. Stae si lekki jak piro abdzie
w moich szponach. Soce przez ciebie przewieca. Doprawdy, nie sdz, abym ci
by potrzebny. Gdybym ci upuci, pofrunby z wiatrem.
- Lepiej mnie nie upuszczaj! - szepnem przeraony, bo ju we mnie wstpowao
nowe ycie. - nie mnie do Lothlorien.
- Tak wanie rozkazaa mi pani Galadriela, ona to bowiem przysaa mnie po ciebie odpar.
Tym sposobem przybyem do Karas Galaghon, lecz ju po waszym odejciu.
Zagojono tam moje rany i odziano w biel. Dawaem rady i suchaem rad. Potem
wdrowaem dziwnymi drogami a do tej puszczy. Kademu z was przynosz z
Lothlorien wieci. Aragornowi kazano mi powtrzy takie oto sowa:
Gdzie to Dunedainowie, o, Elessarze?

391

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Kt twoim krewnym w wdrwk i kae?


To, co zgubione, ju z mgy si wyania,
Z pnocy jedzie ju szara Kompania.
Dla ciebie mroczna cieyna, ssiedzie;
Trup strzee drogi, co ku morzu wiedzie.
A Legolasowi polecia Galadriela rzec tak:
O, Legolasie, dobrze ye w lesie
W cigej radoci. Teraz morza strze si!
Gdy krzyk usyszysz mewy o wieczorze,
Serce twe nigdy nie spocznie ju w borze!
Gandalf umilk i przymkn oczy.
- A wic dla mnie nie przyniose nic od niej? - rzek Gimli spuszczajc gow.
- Zagadkowe s jej sowa - powiedzia Legolas. - Niewiele z nich odgadn mog ci,
dla ktrych s przeznaczone.
- Maa to dla mnie pociecha - rzek Gimli.
- Jake? - odpar Legolas. - Czy chciaby, eby otwarcie mwia o twojej mierci?
- Tak, jeliby nic innego nie miaa do powiedzenia.
- O co wam chodzi? - odezwa si Gandalf odmykajc oczy. - Zdaje mi si, e
rozumiem, co chciaa przez to rzec. Wybacz, Gimli! Rozwaaem na nowo sowa
Galadrieli. Ale mam jeszcze co dla ciebie i nie jest to ani zagadka, ani smutna
przepowiednia.
"Gimlego, syna Gloina - mwia - pozdrw ode mnie. Wszdzie, gdziekolwiek jest,
moje myli biegn za nim. Niech jednak pamita zawsze uwanie obejrze drzewo,
zanim na nie podniesie swj toporek".
- W szczliw godzin powrcie do nas, Gandalfie! - wykrzykn krasnolud
skaczc i podpiewujc gono w swoim dziwnym krasnoludzkim jzyku. - Daleje!
dalej! - woa wymachujc toporkiem. - Skoro gowa Gandalfa jest wita i nietykalna,
poszukajmy innej, ktr by mi wolno byo rozupa.
- Niedaleko trzeba bdzie szuka - rzek Gandalf wstajc. - W drog! Za dugo
wicimy to przyjacielskie spotkanie. Nie wolno ju wicej traci ani chwili.
Owin si w achmany starego paszcza i ruszy pierwszy. Za nim trzej przyjaciele
zbiegli z wysokiej pki, a potem spiesznym krokiem poszli przez las w d, ku
brzegom Rzeki Entw. Nie rozmawiali z sob, pki nie stanli w trawie na skraju
Fangornu. Koni nie byo nigdzie ani ladu.
- A wic nie wrciy! - rzek Legolas. - Ciki nas czeka marsz.
- Nie pjd pieszo. Czas nagli - odpar Gandalf. Podnis gow i gwizdn przecigle,
a tak czysto i dononie, e trzej towarzysze zdumieli si syszc t modziecz nut
z ust siwobrodego starca. Po trzykro powtrzy gwizd, a od stepw doleciao wraz
ze wschodnim wiatrem nike jeszcze w oddali renie konia. Czekali w podziwie.
Wkrtce usyszeli ttent kopyt, zrazu tak stumiony jak lekkie drganie ziemi,
dosyszalne jedynie dla uszu Aragorna, gdy je przytyka do trawy, potem coraz
goniejsze, wyraniejsze, a szybkie w rytmie.
- Koni jest kilka - rzek Aragorn.
- Pewnie! - odpar Gandalf. - Za wielu nas na jednego.
- Trzy! - rzek Legolas wpatrujc si w step. - Spjrzcie, jak mkn z wichrem, Hasufel,
a przy nim mj przyjaciel Arod. Ale na przedzie cwauje inny jeszcze ko, ogromny.
Nie spotkaem jeszcze w yciu takiego rumaka.

392

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- I nie zobaczysz drugiego - powiedzia Gandalf. - To Gryf. Przywdca Mearasw,


ksit wrd koni. Nawet Theoden, krl Rohanu, nigdy lepszego rumaka nie widzia.
Byszczy jak srebro, a mknie gadko jak ywy strumie. Po mnie przybywa, to
wierzchowiec Biaego Jedca. Z nim razem rusz na wojn.
Nim Czarodziej skoczy te sowa, ogromny rumak ju zacz wspina si ku nim po
stoku wzgrza. Sier migotaa srebrem, grzywa powiewaa w pdzie. Dwa inne
konie szy jego ladem. Na widok Gandalfa Gryf zwolni kroku i zara gono. Lekkim
truchtem podbieg i schylajc dumn gow przylgn nozdrzami do szyi starca.
Gandalf pogaska go.
- Daleko std do Rivendell, przyjacielu! - rzek. - Mdrze jednak zrobie, e si
pospieszy. A teraz ju razem ruszymy dalej w ten wiat i nie rozstaniemy si wicej!
Zaraz te zbliyy si dwa pozostae konie i przystany, jakby czekajc na rozkazy.
- Udamy si co prdzej do Meduseld, na dwr waszego wadcy Theodena - zwrci
si do nich Gandalf z powag. Konie skiny gowami. - Nie ma czasu do stracenia,
wic, jeli si zgadzacie, ruszymy natychmiast. prosimy was o popiech. Hasufel
poniesie Aragorna, Arod za - Legolasa. Gimlego wezm przed siebie, Gryf zechce
askawie dwiga nas obu. Teraz tylko napijemy si wody przed drog.
- Zaczynam rozumie tajemnic wczorajszej nocy - rzek Legolas skaczc lekko na
grzbiet Aroda. - Nie wiem, czy konie nasze zbiegy w popochu, czy nie, ale to
pewne, e spotkay Gryfa, swego przywdc, i powitay go radonie. Czy wiedziae,
e on jest w pobliu, Gandalfie?
- Tak, wiedziaem - odpar Czarodziej. - Przyzywaem go myl i prosiem o popiech.
Wczoraj bowiem by jeszcze daleko std, na poudniu. Oby mnie tam jak najprdzej
zanis znowu!
Powiedzia co do wierzchowca i Gryf ruszy z miejsca galopem, lecz miarkujc krok
wedle moliwoci swoich dwch towarzyszy. W pewnej chwili skrci nagle i
wybierajc miejsce, gdzie brzegi byy nisze, przeszed w brd rzek, potem za
poprowadzi kawalkad na poudnie, krajem paskim, bezdrzewnym i otwartym. Jak
okiem sign trawa szar fal koysaa si na wietrze. aden lad nie znaczy drogi
ani szlaku, lecz Gryf nie bdzi i nie waha si ani sekundy.
- Kierujemy si na przeaj prosto ku dworowi Theodena u podny Biaych Gr - rzek
Gandalf. - W ten sposb najszybciej tam staniemy. Grunt jest pewniejszy we
Wschodnim Emnecie, kdy wiedzie gwny pnocny szlak przecinajcy rzek, ale
Gryf zna drog przez wszystkie moczary i zapadliska.
Mknli tak dugie godziny wrd k i rzecznych zaleww. W wielu miejscach trawa
rosa tak bujnie, e sigaa jedcom nad kolana, a wierzchowce zdaway si pyn
w szarozielonym morzu. Natykali si czasem na ukryte w zieleni stawy, na rozlege
any trzcin szumicych nad zdradzieckimi bagnami, lecz Gryf znajdowa wszdzie
bezpieczn ciek, a dwa konie szy za nim trop w trop. Z wolna soce chylio si
na niebie ku zachodowi. Przez chwil jedcy widzieli je w wielkiej dali nad rozlegym
stepem jak czerwony pomie zapadajcy w traw. Tu nad widnokrgiem zbocza
gr zapaliy si czerwieni. Dymy wzbiy si od ziemi przesaniajc tarcz soneczn
krwaw un , jakby zachodzc za krawd ziemi, soce podpalio stepow traw.
- Tam jest Brama Rohanu - rzek Gandalf. - Niemal dokadnie na zachd od nas. Za
ni ley Isengard.
- Widz ogromne dymy - powiedzia Legolas. - Co to moe oznacza?
- Bitw i wojn! - odpar Gandalf. - Naprzd!

393

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 6

Krl ze Zotego Dworu

waowali, a tymczasem soce zaszo, zmrok zapad z wolna i nadcigna


noc. Kiedy si wreszcie zatrzymali i zeskoczyli z siode, nawet Aragorn ciao
mia odrtwiae i by znuony. Gandalf jednak ledwie przez par godzin
pozwoli im odpoczywa. Gimli i Legolas usnli, Aragorn lea wycignity na
wznak, lecz Gandalf sta, oparty na lasce, i wpatrywa si w ciemnoci, to na wschd,
to na zachd. Cisza panowaa dokoa, nie pokazaa si i nie odezwaa adna ywa
dusza. Kiedy wdrowcy wstali znowu, chmury dugimi pasmami przekrelay niebo
sunc z chodnym podmuchem wiatru. Przy zimnej powiacie ksiyca mknli dalej
rwnie szybko jak w blasku dnia.
Godziny pyny, a jedcy pdzili wci naprzd. Gimli zdrzemn si i byby
spad z konia, gdyby Gandalf nie chwyci go w por i nie potrzsn. Dwa konie mimo
zmczenia ambitnie dotrzymyway kroku niezmordowanemu przywdcy, ktry
pomyka przed nimi jak ledwie dostrzegalny szary cie. Tak przebyli wiele mil.
Wreszcie ksiyc skry si na zachodzie w chmurach.
Dmuchno przejmujcym chodem. Powoli ciemno na wschodzie blada
przybierajc zimn, szar barw. czerwone supy blasku wystrzeliy zza czarnych
cian odlegych wzgrz Emyn Muil. wit wstawa jasny, pogodny, wiatr dmucha w
poprzek ich cieki, trawy chyliy si z szelestem. nagle Gryf stan i zara. Gandalf
wycign rk.
- Patrzcie! - zawoa. Wdrowcy podnieli zmczone oczy. Przed nimi pitrzyy si
Gry Poudnia, ubielone szczyty, poznaczone czarnymi smugami. Ziele k sigaa
wzgrz, ktre skupiy si u stp gr, a potem rozbiegaa si w mnstwo dolin, jeszcze
w tej chwili zamglonych i mrocznych, nie tknitych wiatem brzasku, wciskajcych
si krto midzy wzgrza. Tu przed wdrowcami najszersza z nich otwieraa si jak
wyduona zatoka wrd gr. W gbi majaczy zwalisty masyw grski, nad ktrym
wystrzela jeden tylko wysoki szczyt. W wylocie tej zatoki jakby na warcie stercza
samotny pagrek. U jego stp wi si srebrn nitk potok spywajcy dolin; grzbiet
pagrka owi ju zoty blask dalekiego jeszcze soca.
- Mw, Legolasie - rzek Gandalf. - Mw, co widzisz przed nami.
Legolas osoni oczy od poziomych promieni wschodu.
- Widz biay potok spywajcy ze nienych pl - powiedzia. - Tam gdzie wychyla
si z cieni doliny, od wschodniej strony zielenieje pagrek. Otacza go fosa i najeony
cierniem ywopot. Wewntrz ogrodzenia widz dachy domw, a porodku, na
zielonej terasie, dumny, wysoki, ogromny dwr, siedzib ludzi. Jeli mnie wzrok nie
myli, ten dwr kryty jest zotem. Blask od niego bije szeroko w krg. Zote s take
supy u jego bram. Czuwaj tam ludzie w byszczcych zbrojach, lecz wszyscy inni
pi jeszcze.
- Dziedziniec wok dworu zwie si Edoras - rzek Gandalf - z Zoty Dwr to
Meduseld. Mieszka w nim Theoden, syn Thengla, krl Rohanu. Przybywamy wraz ze
witem. Droga teraz przed nami prosta i widna. Musimy jednak posuwa si
ostronie, bo w tych stronach trwa wojna, a Rohirrimowie, hodowcy i mistrzowie koni,
nie pi wbrew pozorom. Radz, niech aden z was nie dobywa ora ani nie
odzywa si wyniole, pki nie staniemy przed tronem Theodena.
Ranek wieci ju jasno i ptaki pieway, gdy zajechali nad potok. Bystrym nurtem
toczy si na rwnin, a opynwszy pagrek skrca szerokim ukiem i przecina
drog wdrowcom, kierujc si ku wschodowi, eby gdzie w oddali zasili Rzek
Entw, duszc si wrd trzcin i sitowia na moczarach. Kraj zieleni si dokoa, na

394

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wilgotnych kach i trawiastych brzegach potoku gsto rosy wierzby. Tu, na


poudniu, koce wierzbowych gazek ju zabarwiay si czerwieni w przeczuciu
bliskiej wiosny. Przez potok prowadzi brd czc niskie brzegi stratowane koskimi
kopytami. Jedcy przeprawili si i na drugim brzegu trafili na szerok wyobion
drog, ktra wioda pod gr.
U stp obronnego wzgrza droga biega w cieniu wyniosych zielonych
kopcw. Ich zachodnie stoki zdaway si oprszone niegiem, tak gsto kwity na
nich niezliczone drobne, podobne do gwiazdeczek kwiaty.
- Spjrzcie! - powiedzia Gandalf. - Jak pikne s jasne oczy tych kwiatw wrd
trawy. Nazwano je niezapominki, simbelmyne w jzyku tutejszych ludzi, bo kwitn
przez cay rok na miejscu, gdzie spoczywaj zmarli. Wiedzcie, e znalelimy si
wrd kurhanw, w ktrych pi przodkowie Theodena.
- Siedem kopcw po lewej i dziewi z prawej strony - rzek Aragorn. - Wiele pokole
ludzkich przemino, odkd zbudowano Zoty Dwr.
- Piset razy czerwone licie opady z drzew w mojej ojczystej Mrocznej Puszczy od
tamtych dni - powiedzia Legolas - lecz nam ten czas zdaje si jedn chwilk.
- Ale dla Rohirrimw to okres tak dugi - rzek Aragorn - e po dniach budowy zostay
tylko wspomnienia w pieni, a lata poprzednie gin we mgle przeszoci. Dzi ten kraj
nazywaj swoj ojczyzn, ziemi rodzinn, a mow te rni si ju bardzo od
swoich pobratymcw z pnocy.
I zacz nuci jak pie w jzyku nie znanym elfowi i krasnoludowi. Suchali go
jednak chtnie, bo melodia bya pikna.
- Domylam si, e to jzyk Rohirrimw - rzek Legolas - bo przypomina ten kraj,
gdzieniegdzie bujny i rozkoysany, a gdzieniegdzie surowy i powany jak gry. Nie
mog jednak zgadn, co mwi ta pie, czuj tylko, e nabrzmiaa jest od smutku
miertelnych ludzi.
- Przetumacz j na Wspln Mow - odpar Aragorn - jak zdoam najwierniej.
Gdzie teraz jedziec i ko?
Gdzie rg, co graniem wid w pole?
Gdzie jest kolczuga i hem
I wos rozwiany na czole?
O, gdzie jest harfa i do,
Gdzie ogie zotoczerwony,
Gdzie jest czas wiosny i niw,
Gdzie zboa dojrzae i plony?
Wszystko mino jak deszcz,
Jak w polu wiatr porywisty,
Na zachd odeszy dni
Za gry mroczne i mgliste...
Kt bdzie zbiera dym
Martwego lasu, co zgorza,
Lub patrza na przepyw lat,
Co przybywaj od morza?
Uoy t pie przed wiekami zapomniany poeta Rohanu, wspominajc, jak smuky i
pikny by Eorl Mody, gdy przyby tu z pnocy. Jego wierzchowiec mia skrzyda u
ng, a nazywa si Felarof, ojciec koni. Po dzi dzie piewaj o tym ludzie
wieczorami.

395

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Tak mwi im Aragorn, a tymczasem wyjechali spomidzy milczcych


kurhanw. Droga zwinita na ksztat limaka prowadzia teraz po zielonym zboczu na
wzgrze, a wreszcie stanli przed szerok, wystawion na wiatr od stepw bram
Edorasu. Zaraz te obskoczyli ich ludzie w byszczcych zbrojach i wczniami
zagrodzili wjazd.
- Stjcie, nieznani cudzoziemcy! - krzyknli w jzyku Rohanu; po czym zaczli si
dopytywa o imiona i cel podry. W oczach ich mona byo wyczyta podziw, lecz
niezbyt przyjazny. Szczeglnie na Gandalfa spogldali podejrzliwie.
- Rozumiem wasz mow - powiedzia w tym samym jzyku Gandalf. - Ale mao kto
j zna wrd obcoplemiecw. Jeli pragniecie odpowiedzi, dlaczego nie uywacie
Wsplnej Mowy, jak jest w zwyczaju na caym zachodzie?
- Krl Theoden rozkaza nie otwiera bram nikomu, kto nie zna naszego jzyka i nie
ejst nam przyjacielem - odpar jeden z wartownikw. - Niechtnie witamy w tych
dniach wojny goci spoza wasnego plemienia, chyba e przybywaj z Mundburga, z
Gondoru. Kim jestecie, e tak beztrosko podrujecie przez step w dziwacznych
strojach, na wierzchowcach podobnych do naszych koni? Od dawna trzymamy tu
stra i wypatrzylimy was z daleka. Nigdy jeszcze nie widziano tu jedcw tak
niezwykych ani konia wspanialszego ni ten, ktrego dosiadasz. Jeeli oczu nam nie
omami jaki czar, jest to jeden z Mearasw. Moe ty czarodziej, szpieg Sarumana
albo widmo przez niego nasane? Mw, a ywo!
- Nie jestemy widmami - odezwa si Aragorn - i oczy was nie myl. To s konie z
waszych stadnin, pewnie je poznae, nim jeszcze zacze nas wypytywa. Zodziej
wszake nie wracaby z koniem do stajni waciciela. Oto Hasufel i Arod,
wierzchowce, ktrych uyczy nam ledwie przed dwoma dniami Eomer, Trzeci
Marszaek Rohanu. Odprowadzamy je tak, jak przyrzeklimy. Czy Eomer nie wrci z
wyprawy i nie zapowiedzia naszego przybycia?
Wartownik zmiesza si wyranie.
- Nic wam o Eomerze powiedzie nie mog - rzek. - Jeeli prawd mwicie, krl z
pewnoci bdzie co o tym wiedzia. Moe wasze przybycie nie jest cakiem
nieoczekiwane. Przed dwoma dniami wieczorem Smoczy Jzyk by tutaj i oznajmi,
e z woli Theodena aden obcoplemieniec nie mie odtd przestpi tej bramy.
- Smoczy Jzyk? - spyta Gandalf uwanie patrzc na wartownika. - Ani sowa
wicej! Nie do niego, ale do wadcy Rohanu mam spraw. I to piln! Czy zechcesz
i sam, czy te polesz kogo, aby o tym krlowi oznajmi?
Oczy Gandalfa byszczay, gdy pochyliwszy si, spod cignitych brwi zaglda
pilnie w twarz Rohirrima.
- Pjd sam - odpar tamten po namyle. - Ale jakie imiona mam oznajmi krlowi?
Co mu o was powiedzie? Zdajesz si stary i znuony, a jednak grony i srogi,
wbrew pozorom.
- Dobrze przyjrza si i susznie osdzi - rzek Czarodziej. - Jestem Gandalf.
Wracam. I zwa: odprowadzam krlowi konia. To Gryf Wielki, ktrego niczyja rka
prcz mojej nie okieza. Ze mn jest Aragorn, syn Arathorna, spadkobierca krlw,
ktry dy do Mundburga. A oto Legolas, elf, i Gimli, krasnolud - nasi przyjaciele. Id
i powiedz swemu panu, e stanlimy u jego bram i pragniemy z nim rozmowy, jeli
dopuci nas na swj dwr.
- Niezwyke wymienie imiona! Powtrz je wszake mojemu wadcy. Zobaczymy,
co na to krl powie! - odpar wartownik. - Czekajcie na mnie, przynios wam
odpowied, jak Theoden uzna za waciw. Nie obiecujcie sobie za wiele. czasy
mamy teraz surowe.

396

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

I odszed szybkim krokiem, pozostawiajc obcych pod czujn stra swoich


towarzyszy.
Wrci po chwili.
- Chodcie ze mn - rzek. - Theoden pozwoli was wpuci, lecz wszelk bro,
nawet kije, macie zoy u progu. Odwierny wam j przechowa.
Pospne wrota otwary si wreszcie. Wdrowcy weszli przez nie gsiego, w lad za
przewodnikiem. Znaleli si na szerokiej ulicy wybrukowanej ciosanym kamieniem,
wznoszcej si wci pod gr, niekiedy limakiem, a niekiedy kilku stopniami
starannie zbudowanych schodw. Minli mnstwo drewnianych domw i ciemnych
drzwi. Rwnolegle do ulicy perli si i szumia jasny potok, ujty w kamienne koryto.
W kocu dotarli na szczyt wzgrza. Wysoki pomost growa nad zielon teras, u
ktrej stp, spod kamienia wyrzebionego w ksztat koskiej gowy, tryskao wesoe
rdeko. Woda ciekaa z niego do wielkiego zbiornika, a dalej do potoku. Przez
teras wiody schody szerokie i ogromne, a na ostatnim stopniu stay z dwch stron
wykute w kamieniu awy. Siedzieli tam krlewscy stranicy trzymajc na kolanach
obnaone miecze. Zociste wosy mieli splecione w warkocze. Soce grao w ich
zielonych tarczach i w jasnych, polerowanych pancerzach. Gdy si podnieli z aw,
wdrowcy ujrzeli mw tak rosych, jak rzadko bywaj miertelnicy.
- Drzwi s tu na wprost - rzek przewodnik. - Ja musz wraca do bramy na sub.
egnajcie! Oby was krl raczy przyj askawie.
Zawrci i odszed spiesznie. Wdrowcy wstpowali po ogromnych stopniach pod
okiem stray. Gwardzici krla patrzyli na nich z gry bez sowa, pki Gandalf nie
stan na kamiennym tarasie u szczytu schodw. Wwczas niespodzianie pozdrowili
go chrem dwicznych gosw w swoim rodzinnym jzyku.
- Witajcie, przybysze z dalekich stron - powiedzieli zwracajc miecze rkojeci do
goci na znak pokojowych zamiarw. Zielone drogocenne kamienie zamigotay w
socu. Potem jeden z gwardzistw wystpi z szeregu i odezwa si we Wsplnej
Mowie:
- Jestem odwiernym Theodena - rzek. - Nazywam si Hama. Prosz, odcie
wszelki or, nim wejdziecie do paacu.
Pierwszy Legolas zoy w jego rce swj sztylet o srebrnym trzonku, koczan i uk.
- Strze pilnie mojej broni - powiedzia - bo pochodzi ona ze Zotego Lasu i dostaem
j w darze od Pani z Lorien.
Zdumienie bysno w oczach odwiernego. Pospiesznie odstawi bro pod mur, jak
gdyby bojc si jej dotyka.
- Obiecuj ci, e jej tu nikt nie ruszy - rzek.
Aragorn waha si przez chwil.
- Wola moja wzdraga si - rzek - przed odoeniem miecza i powierzeniem Andurila
w rce innego czowieka.
- Taka jest wola Theodena - powiedzia Hama.
- Nie mam pewnioci, czy wola Theodena, syna Thengla, jakkolwiek jest on wadc
Rohanu, powinna przewaa nad wol Aragorna, syna Arathorna, dziedzica Elendila
z Gondoru.
- Stoisz przed domem Theodena, nie za Aragorna, nawet gdyby w Aragorn by
krlem Gondoru i zasiada na stolicy Denethora - odpar Hama, szybko stajc przed
drzwiami i zagradzajc drog. Miecz zwrci teraz ostrzem ku gociom.
- Jaowy spr - wmiesza si Gandalf. - danie Theodena jest zgoa niepotrzebne,
lecz daremnie prbowabym sie sprzeciwia. Wola krla, suszna czy nie, rozstrzyga
w jego wasnym paacu.

397

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Prawda - rzek Aragorn - i chtnie spenibym yczenie gospodarza, choby nim by


drwal w swoim szaasie, gdybym nosi u pasa inny miecz. Lecz to jest Anduril.
- jakkolwiek zwie si twj or, od go tutaj - powiedzia Hama - jeli nie chcesz
walczy sam jeden przeciw wszystkim mom w Edoras.
- Nie walczyby sam jeden - odezwa si Gimli przesuwajc palcem po ostrzu toporka
i gronie spogldajc na odwiernego, jakby to byo mode drzewko, ktre nadaje si
do cicia. - Nie sam by walczy!
- Spokj, spokj! - rzek Gandalf. - Jestemy wszyscy tu przyjacimi. A przynajmniej
powinnimy by przyjacimi. Ktni nic nie zyskamy, tylko ucieszymy Mordor. Ja w
kadym razie oddaj swj miecz, strze go, moci Hamo, dobrze, bo to Glamdring,
wykuty przez elfy bardzo dawno temu. A teraz przepu mnie. Daleje, Aragornie!
Z wolna Aragorn odpi pas i sam odstawi swj miecz pod cian.
- Zostawiam Andurila tutaj - rzek - lecz nie wa si, Hamo, dotkn go ani te nie
pozwl, by go tkn ktokolwiek. W pochwie przez elfy sporzdzonej kryje si bowiem
ostrze, ktre byo zamane i zostao na nowo przekute. Ongi wyku je Telchar w
zamierzchej przeszoci. Prcz spadkobiercy Elendila kady, kto by jego miecza
doby, padnie raony mierci.
Odwierny cofn si o krok i ze zdumieniem spojrza na Aragorna.
- Rzekby kto, e przybye z niepamitnych czasw na skrzydach legendy powiedzia. - Bdzie, jak rozkazujesz.
- Ano, w towarzystwie Andurila moe i mj toporek bez wstydu odpocz - mrukn
Gimli i pooy or na ziemi. - Zrobilimy wszystko, czego od nas dae. Prowad
teraz do swego krla!
Lecz odwierny jeszcze si waha.
- Masz lask - zwrci si do Gandalfa. - Wybacz, ale kij take musisz zostawi pod
drzwiami.
- Od rzeczy gadasz! - odpar Gandalf. - Co innego przezorno, a co innego
grubiastwo. Jestem stary. Jeli nie pozwolisz mi wspiera si na lasce, sid tutaj i
poczekam, aby Theoden raczy do mnie wyj na pogawdk.
Aragorn zamia si.
- Kady ma jaki skarb, ktry zanadto miuje, by go powierzy w cudze rce. czy
kaecie starcowi wyzby si jedynej podpory? Pozwlcie nam wreszcie wej.
- Laska w rku czarodzieja to pewnie co wicej ni tylko podpora staroci - odpar
Hama. Uwanie przyjrza si jesionowej rdce, na ktrej opiera si Gandalf. - Lecz
w przypadku wtpliwym wolno uczciwemu czowiekowi powodowa si wasnym
sdem. Wierz, e jestecie nam przyjacimi, godnymi zaufania gomi, ktrzy nie
ywi zych zamiarw. Wejdcie!
Gwardzici odsunli cikie rygle i pchnli drzwi, ktre otworzyy si z wolna, ze
zgrzytem zawiasw. Gocie weszli. Wntrze wydao si ciemne i gorce w
porwnaniu z jasnoci i wieoci pagrka. Sie bya duga, obszerna, pena cieni
i pwiate. Potne filary wspieray wysoki strop. lecz tu i wdzie snopy
sonecznego blasku paday z okien zwrconych na wschd i umieszczonych w grze
pod szerokimi okapami. Przez wycity w stropie otwr smuki dymu wzbijay si ku
blademu bkitowi nieba. Gdy oczy przybyszw nawyky do pmroku, dostrzegli, e
posadzka uoona jest z rnobarwnych kamieni i e znaki runiczne oraz dziwne
napisy wij si po niej u ich stp. Zauwayli, e filary s bogato rzebione i lni
matowym zotem mienic si przygaszonymi kolorami. Na cianach wisiay rozpite
ogromne tkaniny, przedstawiajce postacie z dawnych legend, niektre spowiae ze
staroci, a niektre zatarte w mroku. Lecz jeden z tych obrazw jania w penym
sonecznym blasku; wyobraa on modego rycerza na biaym koniu. Modzieniec d

398

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

w wielki rg, a zote wosy rozwiewa mu wiatr. Ko mia gow podniesion,


czerwone nozdrza, szeroko rozdte, wszyy w oddali bitw. Pienista zielona i biaa
woda sigaa mu burzliw fal do kolan.
- Patrzcie! To Eorl Mody! - rzek Aragorn. - Tak wyglda, gdy wyrusza z pnocy,
aby stoczy bitw nad Kelebrantem.
Czterej przyjaciele szli dalej. Minli ogie poncy porodku sali na wyduonym
kamiennym palenisku. Pod przeciwleg cian domu, za ogniskiem, na wprost
wychodzcych na pnoc drzwi, trzy szerokie stopnie prowadziy na wzniesienie.
Tam, we wspaniaym zoconym fotelu siedzia starzec, tak zgarbiony pod
brzemieniem lat, e wyglda niemal jak karze. Dugie siwe wosy splecione w grube
warkocze opaday spod wskiej zotej przepaski otaczajcej mu skronie. Osadzony
porodku czoa lni jeden jedyny biay diament. Broda biaa jak nieg sigaa do
kolan starca. Oczy tylko wieciy jeszcze ywym blaskiem i roziskrzyy si, kiedy
wadca spojrza na przybyszy. Za jego fotelem staa kobieta w biaej sukni. U ng, na
stopniach wzniesienia przysiad chudy czowiek; twarz mia blad i chytr, a powieki
opuchnite.
Chwil trwaa cisza. Starzec nie drgn nawet w swoim fotelu. W kocu
odezwa si Gandalf:
- Witaj, Theodenie, synu Thengla! Wrciem. Albowiem burza nadciga i wszyscy
przyjaciele powinni trzyma si w gromadzie, eby kadego z osobna nie powalia
wichura.
Starzec z wolna dwign si na nogi, ciko oparty na krtkiej czarnej lasce z bia
kocian gak. teraz dopiero ci, co widzieli go po raz pierwszy, przekonali si, e
mimo przygarbienia, Theoden jest mem olbrzymiego wzrostu, a za modu musia
zadziwia wspania postaw.
- Witaj - rzek. - Moe oczekiwae, e powitam ci radonie. Jeli wszake mam by
szczery, twoje odwiedziny s wtpliw radoci dla tego domu, mistrzu Gandalfie.
Zawsze jeste zwiastunem nieszcz. Troski cign za tob jak kruki, a za kadym
twoim zjawieniem gorsze. Nie bd ci udzi: gdym usysza, e Gryf wrci z pustym
siodem, ucieszyem si z odzyskania rumaka, lecz jeszcze bardziej ze zguby
jedca. A gdy Eomer przynis wiadomo, e ty, Gandalfie, odszede wreszcie do
swej wiekuistej ojczyzny, nie pakaem po tobie. Lecz wieci z daleka rzadko si
sprawdzaj. Oto znw jeste tutaj! I przynosisz, jak mona si spodziewa, nowiny
jeszcze bardziej zowrbne ni poprzednio. Czemu miabym si cieszy z twego
widoku, Gandalfie, zwiastunie burzy? Odpowiedz!
I powolnym ruchem krl opad znw na swj fotel.
- Suszne s twoje sowa, panie! - odezwa si blady dworzanin siedzcy na
stopniach u ng krla. - Ledwie pi dni upyno od aobnej wieci, e na polach
Zachodniej Marchii poleg twj syn, Theodred, prawa rka krla i Drugi Marszaek
Rohanu. Eomerowi nie sposb zaufa. Gdyby on tu rzdzi, niewielu zostaoby
obrocw w murach twojej stolicy. A wanie z Gondoru doszy nas ostrzeenia, e
Czarny Wadca gotuje napa od wschodu. W takiej to godzinie ten wczga zjawia
si znw u nas. Jake moemy wita ci chtnym sercem, zwiastunie nieszczcia?
Lathspell - takie daem ci imi: Za Nowina. Zy to go, ktry ze wieci przynosi.
Zamia si szyderczo i podnoszc na moment cikie powieki bysn ku
obcoplemiecom ponurymi czarnymi oczyma.
- Uchodzisz za mdrca, Smoczy Jzyku, i niewtpliwie jeste wielk podpor krlowi
- odpar Gandalf cichym gosem. - Ale mona by zwiastunem zych wieci na rne
sposoby. Mona by ich sprawc albo te przyjacielem, ktry w szczciu opuszcza,
lecz w potrzebie zjawia si z pomoc.

399

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Tak - odpar Smoczy Jzyk - jest rwnie trzecia odmiana. S ci, co ogryzaj koci,
mieszaj si do cudzych spraw, drapiecy, tuczcy si na wojnach. Jak pomoc
dae nam kiedykolwiek, kruku? Jak dzisiaj przynosisz? Kiedy bye tu ostatnim
razem, szukae u nas pomocy dla siebie. Krl pozwoli ci wybra konia, byle std
odjecha. Ku powszechnemu oburzeniu omielie si wybra Gryfa. Krla bardzo
dotkno to zuchwalstwo. Lecz niejeden z nas sdzi, e warto zapaci kad cen,
eby tylko pozby si ciebie. Pewny jestem, e i tym razem wyjdzie to samo szydo z
worka i zadasz od nas pomocy zamiast jej nam udzieli. Czy przyprowadzie
wojownikw? Czy masz konie, miecze, wcznie? To bowiem byaby pomoc i tego
nam dzi potrzeba. Ale kt z tob przyszed? Trzech obdartusw w szarych
achmanach, a ty bardziej jeszcze ni oni wygldasz na ebraka!
- Widz, Theodenie, synu Thengla, e ostatnimi czasy grzeczno staniaa na twym
dworze - rzek Gandalf. - Czy wartownik, ktrego od bramy przysaem, nie
powiedzia ci imion moich towarzyszy? Rzadko wadcy Rohanu podejmowali w
swoim domu rwnie godnych goci. Or, ktry zostawilimy na twoim progu, wart
jest czci najmoniejszego nawet miertelnika. Moi przyjaciele nosz paszcze szare,
bo tak ich okryy elfy, aby mogli przemkn przez cienie straszliwych
niebezpieczestw i dotrze a do tej sali.
- A wic prawd mwi Eomer, e jestecie sojusznikami czarownicy ze Zotego
Lasu? - rzek Smoczy Jzyk. - Nie dziwi mnie to wcale, bo sieci zdrady zawsze
motano w Dwimordenie. Gimli postpi krok naprzd, lecz rka Gandalfa spada na
jego rami i powstrzymaa go w miejscu. Krasnolud stan jak skamieniay.
W Dwimordenie, w Lorienie
Rzadko ludzkie bdz cienie,
Rzadko czowiek widzi blask,
Ktry lni tam cay czas.
Galadrielo, patrz, przejrzysta
Woda w studni twej i czysta.
Biaa gwiazda w biaej doni.
Niezniszczalny, niesplamiony,
Li i kraj - o pikne ziemie
W Dwimordenie, w Lorienie,
Ponad ludzkie rozumienie!
Gandalf przepiewa z cicha, lecz wyranie t pie. nagle przeobrazi si cay.
Odrzuci achman paszcza, wyprostowa si, nie korzystajc ju z podpory laski, i
przemwi dwicznym, zimnym gosem:
- Mdry czowiek mwi tylko o tym, na czym si zna, Grimo, synu Galmoda. Ty
odezwa si jak bezrozumny gad. Milcz lepiej, trzymaj za zbami swj jadowity jzyk.
Nie po to przeszedem przez ogie i wod, eby w oczekiwaniu na grom bawi si
sporem z kamliwym sugusem.
Podnis lask. Zahucza grzmot. Soce we wschodnich oknach zgaso i noc
wypenia sal. Ogie na palenisku zblad i zszarza na popi. W mroku nie byo
wida nic prcz postaci Gandalfa, smukej i biaej, grujcej nad poczerniaym
ogniskiem. Gos Smoczego Jzyka zasycza w ciemnociach:
- Czy nie radziem ci, krlu, by zabroni mu wej z lask? Dure Hama zdradzi
nas!
Bysno, jakby piorun rozszczepi strop. Potem zalega znw cisza. Smoczy Jzyk
przypad twarz do ziemi.

400

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Czy teraz zechcesz mnie wysucha, Theodenie, synu Thengla? - spyta Gandalf. Czy przyszedem prosi was o pomoc? - Podnis lask i wskaza ni okno w stropie.
Na niebie mrok jakby si rozprasza i wysoko w grze przewiecaa ju plama
pogodnego bkitu. - Ciemnoci nie ogarny caego wiata. Nabierz ducha, wadco
Rohanu, bo lepszej pomocy prno by szuka. Nie mam rad dla tych, ktrzy
zrozpaczyli o ratunku. Ale tobie chc udzieli rady i przynosz ci sowa otuchy. Czy
chcesz je usysze? Nie dla wszystkich uszu s przeznaczone. Bagam ci, wyjd ze
mn przed prg i spjrz na swj kraj. Zbyt dugo ju lczysz w mroku dajc posuch
kamliwym wiadomociom i przewrotnym podszeptom.
Z wolna Theoden dwiga si z fotela. Nike wiato znw rozjanio sal. Kobieta w
biaej sukni pospieszya do boku krla i uja go pod rami, gdy starzec chwiejnym
krokiem zstpowa ze wzniesienia, a potem szed przez sal ku drzwiom. Smoczy
Jzyk wci lea na pododze. Gdy zbliyli si do drzwi, Gandalf zapuka w nie.
- Otwrzcie! - krzykn. - Krl idzie!
Drzwi otworzyy si, a powiew wieego powietrza ze wistem wtargn do wntrza.
Wiatr d na pagrku.
- Odelij, panie, swoj przyboczn stra na nisze stopnie schodw - rzek Gandalf. A ty, pani, zachciej nas zostawi samych z krlem. Obiecuj ci czuwa nad nim.
- Id, Eowino, crko mej siostry! - powiedzia sdziwy krl. - Czas trwogi ju
przemin.
Kobieta zawrcia wolnym krokiem do paacu. W progu obejrzaa si raz jeszcze.
Oczy miaa powane i zadumane, a na krla patrzaa ze spokojn litoci. Bya
bardzo pikna, wosy spyway na jej ramiona jak rzeka zota. W biaej sukni
przepasanej srebrem wydawaa si smuka i wiotka, lecz zarazem mocna jak stal i
dumna, jak przystao crce krlw. Tak si zdarzyo, e Aragorn w penym wietle
dnia zobaczy Eowin, ksiniczk Rohanu, pikn i chodn jak poranek wczesnej
wiosny, nie rozkwit jeszcze peni kobiecej urody. I w tej samej chwili ona
dostrzega Aragorna; spadkobierca krlewskiego rodu, mdry mdroci wielu zim,
chwa swoj kry pod szarym paszczem, lecz Eowina j wyczua. na sekund jakby
skamieniaa w bezruchu, lecz zaraz ockna si, odwrcia i szybko odesza.
- A teraz, krlu - rzek Gandalf - spjrz na swj kraj! Odetchnij znowu wieym
powietrzem!
Z podsienia na szczycie wysokiego tarasu otwiera si ponad potokiem widok na
zielony step Rohanu gincy w szarej dali. Skone smugi deszczu, smaganego
wiatrem, czyy niebo z ziemi. Od zachodu cigny ciemne chmury i gdzie daleko
wrd niewidocznych szczytw co chwila migotay byskawice. lecz wiatr ju si
zmieni, wia teraz od pnocy i burza, ktra nadesza od wschodu, cofaa si na
poudnie, ku morzu. Nagle przez rozdarte chmury przebi si snop sonecznych
promieni. Deszcz roziskrzy si jak srebro, a rzeka w oddali rozbysa jak lustrzana
tafla.
- Tutaj nie jest tak ciemno - rzek Thoeden.
- Nie jest ciemno - odpar Gandalf - a wiek nie przytacza twoich ramion tak, jak
niektrzy chcieliby ci wmwi. Odrzu lask!
Czarna laska z brzkiem wypada z rki krla na kamienie. Theoden prostowa si z
wolna, jak kto, kto odrtwia dwigajc przez dugi czas zbyt cikie brzemi. Sta
teraz prosty i wysoki, a gdy spojrza w otwarte niebo, oczy jego byy znw bkitne.
- Ponury sen drczy mnie ostatnimi czasy - powiedzia - lecz w tej chwili jakbym si
zbudzi nareszcie. szkoda, e nie przyszed wczeniej, Gandalfie. Lkam si
bowiem, e jest ju za pno i e przybye po to tylko, by ujrze ostatnie dni mojego

401

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

rodu. Nie bdzie ju sta dugo ten wyniosy dwr, ktry wznis Brego, syn Eorla.
Ogie zniszczy nasze grskie gniazdo. C jeszcze mona zdziaa?
- Bardzo wiele - odpar Gandalf. - Przede wszystkim przywoaj Eomera. Bo chyba
trafnie odgadem, e uwizie go za rad Grimy, ktrego wszyscy prcz ciebie zw
Smoczym Jzykiem?
- Tak jest - rzek Theoden. - Eomer zbuntowa si przeciw moim rozkazom i w moim
domu grozi Grimie mierci.
- A przecie mona kocha ciebie nie kochajc Smoczego Jzyka i jego rad - rzek
Gandalf.
- Moe masz suszno. Zrobi, czego sobie yczysz. Zawoaj tu Ham. Skoro
okaza si niegodny zaufania jako odwierny, niech bdzie gocem. Winowajca
sprowadzi drugiego winowajc na sd - rzek Theoden; chocia mwi to surowym
gosem, umiechn si do Gandalfa, a w tym umiechu sie smutnych zmarszczek
na jego twarzy wygadzia si i znikna bezpowrotnie.
Gdy Hama przywoany pobieg wypeni zlecenie, Gandalf zaprowadzi
Theodena na kamienn aw, a sam siad przy nim na najwyszym stopniu schodw.
Aragorn i jego towarzysze stali opodal.
- Nie starczy czasu, eby powiedzie ci wszystko, o czym powiniene usysze - rzek
Gandlaf. - Jeli wszake nie udzi mnie nadzieja, wkrtce bd mg z tob pomwi
obszerniej. Wiedz, krlu, e grozi ci niebezpieczestwo straszniejsze ni koszmary,
ktrymi Smoczy Jzyk osnu twoje sny. Lecz teraz ju nie spisz. yjesz! Dwa kraje Gondor i Rohan - nie s osamotnione. Sia nieprzyjaciela przerasta nasze
wyobraenie, a jednak przywieca nam nadzieja, o ktrej on nic nie wie.
Gandalf zacz mwi szybko, gosem tak ciszonym, e nikt prcz krla nie sysza
jego sw. Lecz w miar jak Czarodziej mwi, oczy Theodena zapalay si coraz
ywszym blaskiem, a wreszcie krl wsta w caej okazaoci ogromnego wzrostu,
eby z Gandalfem u boku spojrze z wyyny ku wschodowi.
- Tak jest - rzek Gandalf gosem ju teraz doniosym i wyranym - w tej stronie, gdzie
czai si najstraszniejsza groba, wita take nadzieja. Los way si na wtej nitce.
Ale nadzieja istnieje i nie zganie, jeeli przynajmniej przez krtki jeszcze czas
oprzemy si podbojowi.
Wszyscy zwrcili oczy na wschd. Ponad rozlegymi otwartymi polami, tam, dalej ni
siga wzrok, trwoga i nadzieja niosy ich myli, a za pospny wa gr, do krainy
Cieni. Gdzie by w tej chwili powiernik Piercienia? Jake wta bya ta niteczka, na
ktrej zawis los! Legolasowi, kiedy wyty swoje bystre oczy elfa, wydao si, e
dostrzega jasny bysk: odbicie soca na szczycie odlegej Wiey Czat - Minas Tirith.
A jeszcze dalej, nieskoczenie dalekie, a przecie bardzo bliskie niebezpieczestwo:
niky jzyk pomienia.
Theoden usiad ciko, jakby znuenie jeszcze wci walczyo w nim z wol
Gandalfa. Podnis oczy na swj wspaniay dom.
- Szkoda - powiedzia - e ze dni nastay za mojego wanie ycia i wtedy dopiero,
kiedy si zestarzaem i oczekiwaem zasuonego odpoczynku. Szkoda mnego
Boromira! Modzi gin, a zostaj uwidli starcy.
cisn kolana pomarszczonymi rkami.
- Twoje palce przypomn sobie dawn si, jeli dotkn znowu rkojeci miecza powiedzia Gandalf.
Theoden wsta i sign rk do boku, lecz u jego pasa nie byo miecza.
- Gdzie ten Grima schowa mj miecz? - mrukn do siebie.
- We mj, ukochany krlu! - odezwa si jasny gos. - ten miecz zawsze tobie tylko
suy!

402

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Dwaj mowie cicho weszli po schodach i stali ju o par zaledwie stopni od szczytu.
Jednym z nich by Eomer. Nie mia na gowie hemu ani pancerza na piersi, lecz w
rku trzyma obnaony miecz. Przyklk i poda go rkojeci naprzd swojemu
wadcy.
- Jake si to stao? - spyta surowo Theoden. Zwrci si do Eomera, a przybysze
patrzyli zdumieni na krla, tak sta si wysoki, dumny i prosty. Gdzie podzia si
zgrzybiay starzec, ktrego tak niedawno widzieli skulonego w fotelu albo ciko
wspierajcego si na lasce?
- Moja to sprawa - odpar drc Hama. - Zrozumiaem, e Eomer ma by uwolniony.
Z nadmiaru radoci moe zbdziem. Lecz skoro odzyskuje wolno, a jest
marszakiem Rohanu, zwrciem mu jego miecz, o ktry mnie prosi.
- Po to, eby go zoy u twoich stp, krlu - rzek Eomer.
Przez chwil trwao milczenie. Theoden z gry spoglda na klczcego przed nim
rycerza. Nikt si nie poruszy.
- Krlu, czy nie wemiesz tego miecza? - spyta Gandalf.
Theoden powoli wycign rk. Kiedy palce jego dotkny rkojeci, patrzcym
wydao si, e widz, jak nowa sia wypenia zwide rami. nagle krl podnis miecz
do gry i zakrci nim myca, a sypny si skry i powietrze zafurkotao. Krzykn
gono. czystym, dwicznym gosem rozbrzmiaa w jzyku Rohirrimw pobudka do
broni:
Wstacie, jedcy Theodena!
czas drogi nadszed, chmurzy si wschd,
Siodajcie konie, dmijcie w rogi!
Naprzd, Eorla plemi!
Gwardzicie mylc, e to ich krl wzywa, pdem wbiegli po schodach. Ze
zdumieniem spojrzeli na swego wadc i jak jeden m dobyli mieczy, eby je zoy
u jego ng.
- Prowad, krlu! - krzyknli.
- Westu Theoden hal! - zawoa Eomer. - Co za rado ujrze ci znowu w peni si,
panie! Nikt ju teraz nie omieli si gada, e Gandalf nie przynosi nic prcz trosk.
- We swj miecz, Eomerze, synu mojej siostry - powiedzia krl. - A ty, Hamo,
poszukaj mojego. Grima wzi go na przechowanie. Jego te tutaj przyprowad.
Gandalfie, mwie, e masz dla mnie rad, jeli zechc j od ciebie przyj. Jaka
twoja rada?
- Jue jej posucha - odpar Gandalf - skoro zaufae Eomerowi, zamiast wierzy
tamtemu przewrotnemu doradcy. Odrzucie al i strach. Postanowie dziaa.
Wszystkich mw zdolnych dosi konia wypraw niezwocznie na zachd, jak
radzi Eomer. Trzeba zaegna grob ze strony Sarumana, pki czas. Jeeli to si
nie uda - zginiemy. Jeeli si uda, stawimy z kolei czoo nastpnemu zadaniu. Ci, co
zostan, kobiety, dzieci i starcy, niech uciekaj std do obronnych grodw, ktre
masz w grach. S pewnie przygotowani na cikie godziny, jakie si teraz zbliaj.
Powinni wzi z sob zapasy ywnoci, lecz nie wolno odkada ucieczki ani te
obcia si skarbami, czy to bogatymi, czy te skromnymi. Gra idzie o ycie.
- Rada zdaje si dobra - odpar Theoden. - Ogocie, niech lud zbiera si do drogi.
lecz wy, moi gocie... Prawd rzeke, Gandalfie, e grzeczno staniaa na moim
dworze. Jechalicie ca noc, a teraz zblia si ju poudnie. Nie pokrzepilicie si
snem ani jadem! Ka natychmiast przygotowa gospod, musicie przespa si i
naje.

403

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie, krlu - rzek Aragorn. - Jeszcze nie pora nam odpoczywa. Wojownicy Rohanu
siadaj na ko, z nimi bdzie nasz topr, uk i miecz. Nie po to przynielimy bro,
aby prnowaa pod cian twego domu, wadco Rohanu. Przyrzekem Eomerowi, e
u jego boku dobd miecza we wsplnej walce.
- Teraz zaprawd mamy nadziej zwycistwa - rzek Eomer.
- Nadziej mamy - powiedzia Gandalf. - Ale Isengard jest potny. Inne te
niebezpieczestwa zbliaj si ku nam. Nie zwlekaj, Theodenie, po naszym
odjedzie zaraz poprowad swj lud do Warowni Dunharrow, w gry.
- Nie, Gandalfie! - odpar krl. - Nie znasz, jak widz, siy swoich lekw. Inaczej si
stanie. Wyrusz razem z moimi wojownikami do walki i polegn w boju, jeli tak by
musi. Lepszym wwczas zasn snem.
- A wic nawet gdyby Rohan ponis klsk, pie j okryje chwa - rzek Aragorn.
Zbrojni mowie stojcy opodal dobyli broni krzyczc:
- Krl z nami! Naprzd, synowie Eorla!
- Ale nie powiniene zostawia ludu bez broni i bez pasterza - rzek Gandalf. - Kt
go poprowadzi i kto bdzie nim rzdzi?
- Pomyl o wyborze swojego zastpcy, nim wyrusz - odpar Theoden. - Oto idzie
mj doradca.
Wanie z paacu wraca Hama, a za nim, skulony midzy dwoma eskortujcymi go
ludmi, Grima Smoczy Jzyk. By bardzo blady. Wychodzc na soce zmruy oczy.
Hama uklk i poda Theodenowi dugi miecz w pochwie ze zotymi okuciami i
wysadzanej drogocennymi zielonymi kamieniami.
- Oto, krlu, Herugrim, twj staroytny or - powiedzia. - Znalazem go w skrzyni
Grimy. Wzdraga si odda mi klucze. Jest tam wiele innych rzeczy, ktre rnym
osobom zginy.
- Kamiesz! - zawoa Smoczy Jzyk. - Krl sam odda mi swj miecz na
przechowanie.
- A wic dzisiaj da zwrotu - rzek Theoden. - Czy ci to nie w smak?
- C znowu, krlu! - odpar Smoczy Jzyk. - Dbam o ciebie i twoje sprawy jak
najtroskliwiej. Lecz nie przeceniaj swoich si. Zdaj na kogo innego zabawianie tych
niemiych goci. Za chwil podadz obiad. Czy nie raczysz zasi do stou?
- Racz - rzek Theoden. - I wraz ze mn zasid gocie. Wojsko dzi rusza w pole.
Niech heroldowie otrbi pobudk. Wezwa wszystkich, kto yw w grodzie.
Mczyni, modzi chopcy, ktokolwiek zdolny jest do noszenia broni, a ma
wierzchowca, niech stawi si konno u bramy przed drug godzin popoudnia.
- Krlu miociwy! - krzykn Smoczy Jzyk. - Sprawdzaj si moje obawy. ten
czarodziej opta ci. czy nikt nie zostanie do obrony Zotego Dworu twoich
przodkw i skarbca? Nikt nie bdzie strzeg bezpieczestwa krla Rohanu?
- Jeli to optanie - odpar Theoden - wicej w nim zdrowia ni w twoich
podszeptach. Gdybym twoich lekw duej zaywa, wkrtce bym pewnie chodzi na
czworakach jak zwierz. Nie, nikt nie zostanie, nawet Grima. Grima pjdzie take.
ywo! Moe zdysz jeszcze oczyci z rdzy twj miecz.
- Litoci, panie! - jkn Smoczy Jzyk przypadajc do ziemi. - Zmiuj si nade mn!
W twojej subie strawiem wszystkie siy. Nie oddalaj mnie od siebie. Nieche
chocia ja stoj u twego boku, gdy wszyscy ci opuszcz. Nie odtrcaj swego Grimy!
- Mam nad tob lito - rzek Theoden - i nie oddalam ci od mego boku. Ja bowiem
ruszam wraz z moim wojskiem w pole. Wzywam ci, eby jecha ze mn i w ten
sposb da dowd wiernoci.

404

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Smoczy Jzyk powid wzrokiem po twarzach obecnych. Oczy jego miay taki wyraz,
jak lepia zaszczutego zwierzcia, gdy szuka wyomu w piercieniu osaczajcych go
owcw. Dugim bladym jzykiem obliza wargi.
- Mona byo spodziewa si takiego postanowienia po dostojnym dziedzicu Eorla,
mimo jego sdziwych lat - rzek. - Lecz ci, ktrzy prawdziwie go miuj, powinni by
szczdzi jego staroci. Widz jednak, e za pno przyszedem. Inni doradcy,
ktrych mier mojego krla tak jak mnie nie zasmuci, ju go przecignli na swoj
stron. Skoro nie mog odrobi tego, co tamci zrobili, wysuchaj, krlu, chocia
jednej mojej proby. Zostaw w grodzie zastpc, ktry zna twoje zamysy i szanuje
twoj wol. Wyznacz godnego namiestnika. Pozwl, by twj najwierniejszy doradca,
Grima, strzeg porzdku, pki nie wrcisz - a bagam los, by da nam co rychlej ujrze
ci z powrotem, jakkolwiek zdrowy rozsdek nie usprawiedliwia tej nadziei.
Eomer rozemia si.
- A jeli twoja proba nie wystarczy, eby uchroni ci od udziau w boju, szlachetny
Grimo, jaki inny mniej zaszczytny urzd raczysz przyj? - spyta. - Moe zgodzisz
si dwiga do grskiej warowni wory z mk, jeeli oczywicie znajdzie si kto, kto
zechce je tobie powierzy.
- Nie, Eomerze, nie poje w peni myli czcigodnego Smoczego Jzyka powiedzia Gandalf zwracajc na zdrajc przenikliwe spojrzenie. - Smoczy Jzyk jest
odwany i chytry. Igra nawet w tej chwili z niebezpieczestwem i wygrywa jeden
przynajmniej rzut koci. Ju ukrada sporo mojego czasu. Na ziemi, gadzino! krzykn nagle gromkim gosem. - Brzuchem w proch! Gadaj, od jak dawna suysz
Sarumanowi? Jak ci przyrzek zapat? Kiedy inni mowie polegn, ty mia zosta
i wybra swoj cz ze skarbca, a take wzi sobie t, ktrej podasz. Zbyt dugo
przygldae si jej ukradkiem i ledzie kady jej krok.
Eomer porwa za miecz.
- Wiedziaem o tym - wyjka. - Dlatego wanie chciaem go wwczas zabi, nie
pomnc na prawa krlewskiego domu. S wszake inne jeszcze powody.
Wystpi naprzd, ale Gandalf chwyci go za rami.
- Eowina jest ju bezpieczna - rzek. - Lecz ty, Smoczy Jzyku, robie dla swojego
prawdziwego pana, co byo w twojej mocy. Zasuye na jak nagrod. Saruman
jednak atwo zapomina o przyrzeczeniach. Radzibym ci pospieszy do niego i
przypomnie mu o nich, bo moe nie zechce pamita o twoich zasugach.
- Kamiesz - powiedzia Smoczy Jzyk.
- Zbyt czsto sowo to wraca na twoje usta - rzek Gandalf. - Ja nie kami. Widzisz,
Theodenie, tego gada? Nie jest dla ciebie bezpiecznie bra go z sob ani te
pozostawia w domu. Najsuszniej byoby ci mu eb. Ale nie zawsze by podym
gadem jak dzi. Kiedy by czowiekiem i suy ci na swj sposb. Daj mu konia.
Niech natychmiast odjedzie, dokd zechce. Osdzisz go, krlu, wedle wyboru,
jakiego dokona.
- Syszysz, Smoczy Jzyku? - spyta Theoden. - Wybieraj! Jed ze mn na wojn, a
podczas bitwy przekonamy si o twojej wiernoci. Albo te jed, dokd chcesz, lecz
jeli spotkamy si kiedy znowu, nie bd mia wwczas nad tob litoci.
Smoczy Jzyk z wolna podnis si z ziemi. Popatrzy na zebranych spod cikich
powiek. Na ostatku spojrza w twarz Theodena i otworzy usta, jakby chcc co
powiedzie. nagle spry si cay. Zamacha rkami. Oczy mu rozbysy, a tyle w
nich byo zoliwoci, e wszyscy cofnli si jak przed gadem. Wyszczerzy zby,
wcign dech ze wistem i niespodziewanie strzykn lin tu pod nogi krla.
Potem odskoczy na bok i puci si pdem po schodach w d.

405

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Biegnij tam ktry za nim! - zawoa Theoden. - Przypilnowa trzeba, eby nikomu
krzywdy nie wyrzdzi, ale nie bijcie go ani nie zatrzymujcie. Da mu konia, jeli
zechce.
- I jeli ktry ko zechce go nosi - rzek Eomer.
Jeden z gwardzistw pobieg za zdrajc, inny przynis w hemie wod, zaczerpnit
ze studzienki u stp tarasu, i starannie umy kamienie, splugawione lin Smoczego
Jzyka.
- A teraz prosz do stou, mili gocie - powiedzia Theoden. - Zjemy co si da
naprdce.
Wrcili do Dworu. Z dou ju dochodziy woania heroldw i gos wojennych rogw.
Krl bowiem postanowi wyruszy, gdy tylko mowie z grodu i najbliszych osiedli
zd si uzbroi i zgromadzi.
Za stoem krlewskim zasiedli czterej gocie i Eomer, a usugiwaa krlowi
jego siostrzenica, Eowina. Jedli i pili pospiesznie. Theoden rozpytywa Gandalfa o
Sarumana, inni przysuchiwali si w milczeniu.
- Kt zgadnie, kiedy wylga si zdrada? - rzek Gandalf. - Saruman nie zawsze by
zy. Nie wtpi, e kiedy ywi szczer przyja dla Rohanu, a nawet potem, gdy ju
w nim serce stygo, sprzyja wam, poniewa bylicie mu uyteczni. Lecz ju od wielu
lat spiskowa na wasz zgub, udajc przyjaciela i cichcem gromadzc siy. Smoczy
Jzyk mia wtedy atwe zadanie, a w Isengardzie wiedziano o wszystkim, co si u
was dziao, bo kraj by otwarty, obcoplemiecy krcili si po nim do woli. Smoczy
Jzyk wci szepta swoje rady do twego, krlu, ucha i zatruwa twoje myli, mrozi
serce, osabia ciao, inni za widzieli to, lecz nic nie mogli zrobi, bo ten gad
opanowa twoj wol.
Kiedy uciekem z Orthanku i ostrzegem ci, maska opada z twarzy Sarumana,
przynajmniej w oczach tych, ktrzy chcieli dostrzec prawd. odtd gra Smoczego
Jzyka staa si niebezpieczna. Usiowa stale powstrzymywa ci od czynu, nie
dopuszcza do skupienia wszystkich si Rohanu. Zrczny by: usypia czujno albo
te podsyca strach, zalenie od okolicznoci. Czy pamitasz, jak uparcie nalega,
eby ani jednego wojownika nie wysya przeciw urojonym grobom na pnocy,
skoro bezporednie niebezpieczestwo grozi od wschodu? Wymg na tobie, e
zabronie Eomerowi cigania grasujcych po stepie orkw. gdyby nie to, e Eomer
odmwi posuchu rozkazom Smoczego Jzyka, przemawiajcego ustami krla,
orkowie dotarliby spokojnie do Isengardu razem ze swoim bezcennym upem. Nie
bya to wprawdzie zdobycz, ktrej Saruman ponad wszystko poda, ale bd co
bd dwaj czonkowie naszej druyny, uczestnicy tajemnej nadziei, o ktrej nawet
tobie, krlu, nie miem mwi otwarcie. Czy nie wzdragasz si na myl o strasznych
mkach, jakie w tej chwili ci dwaj cierpieliby z rk katw, albo na myl o tym, jakie
tajemnice wydarby z nich Saruman, ku naszej nieuchronnej zgubie?
- Wiele zawdziczam Eomerowi - rzek Theoden. - Czowiek wiernego serca nieraz
miewa krnbrny jzyk.
- Dodaj, krlu - odpar Gandalf - e prawda miewa skrzywione oblicze, jeli na ni
patrz faszywe oczy.
- Moje oczy byy zaiste niemal lepe - rzek Theoden. - Najwicej jednak
wdzicznoci tobie jestem winien, miy gociu. Tym razem znowu zjawie si w
sam por. Pragn ci ofiarowa jaki dar, zanim ruszymy w drog. Wybierz, co
chcesz. Rozporzdzaj wszystkim, co mam. jedno tylko zastrzegam: swj miecz.
- czy zjawiam si w por, to dopiero przyszo pokae - odpar Gandalf. - A co do
podarku, wybieram, krlu, to, czego bardzo mi potrzeba: szybkiego i wiernego
wierzchowca. Daj mi Gryfa. Przedtem poyczye go tylko, jeli mona to nazwa

406

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

poyczk. Teraz jednak pojad na nim w bj bardzo niebezpieczny, rzuc do gry


srebro przeciw czerni. Nie chciabym ryzykowa czym, co do mnie nie naley. A
przy tym, jest ju midzy mn a tym koniem wi przyjani.
- Dobrze wybrae - rzek Theoden. - Dam ci go bardzo chtnie. Ale to cenny dar. Nie
ma drugiego takiego konia na wiecie. W nim odrodziy si wspaniae rumaki z
dawnych dni. Lecz aden z nich nie wrci ju wicej. I ciebie, Gandalfie, i wszystkich
goci prosz, by prcz tego wybrali sobie, co wyda im si przydatne z mojej
zbrojowni. Miecz nie potrzebujecie, lecz s u nas hemy i zbroje piknej roboty, ktre
przodkowie moi dostawali w darze od ssiadw z Gondoru. Zanim ruszymy, wecie,
co wam si spodoba, i oby wam suyo na szczcie.
Zaraz te ludzie krlewscy przynieli ze skarbca sprzt wojenny i ubrali Aragorna
oraz Legolasa w lnice zbroje. Obaj te wybrali sobie hemy i krge tarcze ze
zotymi guzami, wysadzane zielonymi, czerwonymi i biaymi kamieniami. Gandalf nie
wzi zbroi, a Gimli nie potrzebowa jej, nawet gdyby si znalazo w Edoras co na
jego miar, bo prno by szuka u ludzi kolczugi lepszej ni krtki pancerz z usek,
ktry dla krasnala wykuto pod Samotn Gr na pnocy. Wybra sobie jednak
czapk z elaza i skry, dobrze pasujc na jego okrg gow, a take ma tarcz.
By na niej wymalowany biay ko w galopie na zielonym polu - godo rodu Eorla.
- Niech ci osania skutecznie! - rzek Theoden. - Zrobiono t tarcz dla mnie za
ycia krla Thengla, kiedy byem maym chopcem.
Gimli skoni si nisko.
- Z dum, krlu, bd nosi twoje godo na tarczy - powiedzia. - Wol doprawdy nosi
konia ni go dosiada. Chtniej polegam na wasnych nogach. Moe jeszcze znajd
si w takiej bitwie, gdzie bd mg walczy pieszo.
- Bardzo by moe! - odpar Theoden.
Krl wsta, Eowina za podesza do niego z pucharem penym wina.
- Ferthu Theoden hal! - powiedziaa. - Przyjmij ten kielich i wypij za pomylno
wyprawy. Jed szczliwie i wracaj w dobrym zdrowiu!
Gdy Theoden upi nieco z pucharu, ksiniczka Rohanu podawaa go kolejno
wszystkim gociom. Przed Aragornem zatrzymaa si na dug chwil i podniosa ku
niemu byszczce oczy. Aragorn spojrza z umiechem w jej pikn twarz; gdy bra
kielich, rce ich spotkay si i poczu, e ksiniczka zadraa.
- Bd zdrw, Aragornie, synu Arathorna! - powiedziaa.
- Bd zdrowa, ksiniczko Rohanu! - odpar, lecz twarz mu spochmurniaa i umiech
znikn z warg.
Wypili wszyscy, a potem krl ruszy przez sie ku drzwiom. Czekaa tam na niego
przyboczna gwardia i heroldowie, a take wszyscy dostojnicy i wodzowie, ktrzy
podwczas znaleli si w grodzie lub przybyli z najbliszych okolic.
- Suchajcie mnie uwanie! Ruszam w pole i bardzo by moe, e bdzie to moja
ostatnia wyprawa - rzek Theoden. - Nie mam dzieci. Jedyny mj syn, Theodred,
poleg. Mianuje tedy swoim dziedzicem Eomera, syna mojej siostry. Gdyby za
aden z nas dwch nie wrci, wybierzcie nowego krla wedle wasnej woli. dzi
wszake musz komu powierzy opiek nad ludem, ktry tu zostawiam, i
sprawowanie rzdw w moim imieniu. Kto z was zostaje?
aden z mw nie odezwa si na to.
- Wymiecie imi tego, kogo chcielibycie widzie jako mojego namiestnika! Komu
najbardziej ufa lud?
- Rodowi Eorla - rzek Hama.
- Eomera jednak potrzebuj na wyprawie, a zreszt nie zgodziby si zosta - odpar
krl. - On za jest ostatnim z rodu.

407

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie miaem na myli Eomera - rzek Hama - i nie jest on ostatnim. Ma przecie
siostr, Eowin, crk Eomunda. To serce nieulke i szlachetne. Wszyscy j miuj.
Niech ona panuje plemieniu Eorla przez czas twojej nieobecnoci, krlu!
- Tak bdzie - odpar Theoden. - Heroldowie ogosz zaraz ludowi, e poprowadzi go
ksiniczka Eowina.
Po czym krl siad na awie przed drzwiami swego zotego domu, Eowina za uklka
i wzia z jego rk miecz oraz pikny pancerz.
- Bd zdrowa, crko mojej siostry - rzek Theoden. - W smutnej godzinie egnamy
si, lecz moe jeszcze wrcimy razem do Zotego Dworu. W warowni Dunharrow lud
dugo moe si broni, a gdybymy przegrali bitw, tam przyjd wszyscy, ktrzy nie
polegn.
- Nie mw tak, krlu! - odpowiedziaa. - Kady dzie bdzie mi si zdawa rokiem,
dopki nie powrcisz.
Ale mwic to spojrzaa na Aragorna, ktry sta obok.
- Krl wrci - rzek Aragorn. - Nie lkaj si, Eowino. Nie na zachodzie, lecz na
wschodzie los si dopeni.
Z Gandalfem u boku zszed krl po schodach, a wszyscy za nimi. Wchodzc w
bram Aragorn obejrza si raz jeszcze. Na szczycie schodw przed wejciem do
krlewskiego domu Eowina staa samotna; miecz trzymaa oparty o ziemi, donie
pooya na rkojeci. Miaa na sobie pancerz i w socu janiaa jak srebrny posg.
Gimli szed w parze z Legolasem, a topr nis na ramieniu.
- Nareszcie ruszamy! - rzek. - Ludzie nie mog obej si bez mnstwa sw, zanim
wezm si do czynu. Toporek pali mi si ju w rku. Nie wtpi, e Rohirrimowie nie
prnuj, kiedy ju raz przyjdzie do bitwy. Mimo to nie jest to wojna wedle mojego
serca. Jake dostan si na pole walki? Wolabym i na wasnych nogach, ni
trz si jak worek na siodle Gandalfa.
- Bezpieczniejsze miejsce ni inne - rzek Legolas. - Ale Gandalf z pewnoci zgodzi
si postwi ci na ziemi, kiedy zacznie si bitwa. Albo te sam Gryf o tym pomyli.
Topr nie jest odpowiedni broni dla jedca.
- A krasnolud nie jest jedcem. Chc cina gowy orkom, a nie goli gowy ludziom
- odpar Gimli poklepujc ostrze toporka.
Przed bram zastali pokany oddzia ludzi, starych i modych, a wszystkich na
koniach. Ponad tysic jedcw zgromadzio si tutaj. Wcznie jeyy si jak mody
las. Gono, wesoo pozdrowili kla. Kto poda mu konia, ktry si zwa
nienogrzywy, kto inny podprowadzi wierzchowce Aragornowi i Legolasowi. Gimli
patrzy na to spode ba, mocno zaniepokojony, lecz Eomer podszed do niego wiodc
za uzd konia.
- Witaj, Gimli, synu Gloina! - zawoa. - Nie starczyo czasu na lekcje grzecznoci pod
twoj rzg, jake mi obieca. Ale moe zgodzisz si odoy na pniej nasz spr?
W kadym razie nigdy ju nie odezw si zym sowem o pani ze Zotego Lasu, to ci
przyrzekam.
- Zapomn na razie o moim gniewie, synu Eomunda - odpar Gimli - jeli wszake
zobaczysz kiedy na wasne oczy pani Galadriel, a nie przyznasz, e jest
najpikniejsz wrd pa tego wiata, bdzie to kres naszej przyjani ju na zawsze.
- Niech tak bdzie! - rzek Eomer. - Tymczasem jednak przebacz mi, a na dowd, e
nie masz urazy, sid ze mn razem na konia. Gandalf z krlem pojedzie na czele
oddziau, ale Ognisty, mj wierzchowiec, zechce nas dwiga, byle si ty na to
zgodzi.
- Dziki ci, Eomerze - odpar Gimli, szczerze zadowolony. - Chtnie pojad z tob,
jeli Legolas, mj druh, bdzie jecha obok.

408

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Tak postanowilimy - rzek Eomer. - Legolas pojedzie z lewej, Aragorn z prawej


strony, a nikt nam si nie oprze!
- Gdzie jest Gryf? - spyta Gandalf.
- Hasa po stepie - odparo kilku ludzi. - Nikomu nie pozwala si tkn. Patrzcie, tam
pomyka, nad brodem, jak cie midzy wierzbami.
Gandalf gwizdn i gono zawoa konia po imieniu; Gryf podnis gow i z daleka
odpowiedzia reniem. Jak strzaa puci si w stron bramy i oddziau.
- Gdyby Wiatr Zachodu przybra widom posta, nie inaczej by wyglda - rzek
Eomer, gdy ogromny rumak stan przed Czarodziejem.
- Jak si zdaje, podarunek ju sobie wzie - powiedzia krl. - Ale niech wszyscy
usysz! oto mianuj mego gocia, Gandalfa szarego, najmdrzejszego doradc,
najmilej witanego wdrowca, ksiciem Rohanu i wodzem Eorlingw, a godno t
ma piastowa, pki nasz rd nie zginie na ziemi. daj mu te w podarunku Gryfa,
ksicia wrd koni.
- Dziki, krlu Theodenie - rzek Gandalf. nagle odrzuci szary paszcz, zdj
kapelusz, skoczy na siodo. Nie mia hemu ani pancerza. niene wosy rozwiay si
na wietrze, biaa szata byszczaa olniewajco w socu.
- Patrzcie! Oto Biay Jedziec! - zawoa Aragorn, a wszyscy jli powtarza jego
okrzyk.
- Nasz krl i Biay Jedziec! - woano. - Naprzd, plemi Eorla! Zagray trby. Konie
ray i staway dba. Wcznie szczkay o tarcze. Krl podnis rk. szum powsta,
jakby wicher potny zerwa si w stepie, i ostatnia armia Rohanu niby grom runa
naprzd, na zachd.
Dugo jeszcze w oddali na rwninie Eowina widziaa bysk wczni, gdy staa bez
ruchu, samotna, przed drzwiami milczcego domu.

409

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 7
Helmowy Jar

oce miao si ju ku zachodowi, gdy wyruszali z Edoras, i wiecio im prosto


w oczy, zamieniajc szerokie stepy Rohanu w jeden ogromny, zocisty obok.
U podny Biaych Gr bieg na pnoco-zachd bity gociniec, tdy wic
jechali, to w gr, to w d zielonym, falistym krajem, przeprawiajc si czsto w brd
przez mae, lecz bystre strumienie. Daleko po prawej rce majaczyy Gry Mgliste, a
z kad przebyt mil zdaway si wysze i ciemniejsze. Przed jedcami soce z
wolna zachodzio. Za nimi nadciga wieczr.
Oddzia posuwa si szybko naprzd. Czas nagli. Bojc si zajecha na
miejsce za pno, pdzili co ko wyskoczy i popasali z rzadka. mige i wytrwae s
konie Rohanu. Lecz wiele mil miay do przebycia. Z Edoras do brodu na Isenie, gdzie
spodziewano si zasta krlewskie wojska powstrzymujce napr armii Sarumana,
byo w locie ptaka ponad czterdzieci staj.
Ciemnoci ich ju ogarny, kiedy wreszcie zatrzymali si i rozbili obz. Po
piciu godzinach jazdy znaleli si daleko na zachodniej rwninie, lecz dobre p
drogi byo jeszcze przed nimi. Rozoyli si na biwak szerokim krgiem pod
wygwiedonym niebem, w powiacie rosncego ksiyca. Ognisk nie rozpalali, bo
czas by na to zbyt niespokojny, ale wystawili wok obozowiska strae, a zwiadowcy
rozesani w step przemykali niby cienie kryjc si w bruzdach terenu. Noc wloka si
pomau bez zdarze i alarmw. O wicie zagray rogi, a w godzin pniej oddzia
szed znw naprzd.
Na niebie nie pokazay si jeszcze chmury, ale powietrze zdawao si cikie;
jak na t por roku byo niezwykle ciepo. Soce wzeszo omglone, a w lad za nim
podniosa si z ziemi ku grze ciemno, jakby wielka burza cigna od wschodu.
Daleko na pnoco-zachodzie u stp Gr Mglistych gstnia drugi wa mrokw, cie
wypezajcy powoli z Doliny Czarodzieja.
Gandalf cofn si a do szeregu, w ktrym kusowa Legolas obok Eomera.
- Masz bystre oczy swojego szlachetnego plemienia, Legolasie - rzek - na staj
odrnisz wrbla od uszczyka. Powiedz mi, czy widzisz co tam w stronie
Isengardu?
- Wiele mil nas dzieli - rzek Legolas wytajc wzrok i osaniajc oczy smuk doni.
- Widz ciemno. Poruszaj si w niej jakie postacie, ogromne postacie, ale daleko
std, na brzegu rzeki. Co to za jedni - powiedzie nie mog. Nie przesania mi oczu
mga ani chmura, lecz cie, ktry czyja potna wola rozpostara nad okolic i ktry
posuwa si z wolna z biegiem wody. Wyglda to jak pmrok wrd tysica drzew
spywajcy ze wzgrz.
- A za nami zblia si straszna burza Mordoru - powiedzia Gandalf. - Czeka nas
ciemna noc.
Drugiego dnia marszu powietrze stao si jeszcze bardziej duszne. Po
poudniu zaczy jedcw dogania czarne chmury, jakby aobny baldachim, na
brzegach skbiony i nakrapiany skrami wiata. Soce zaszo krwawo w dymicych
oparach. Ostrza wczni bysny ognicie, kiedy ostatnie promienie rozjarzyy strome
ciany Trjroga; teraz bowiem tu nad gowami wojownikw wystrzelay na tle nieba
trzy ostre, poszarpane szczyty zakaczajce od plnoco-zachodu wysunite rami
Biaych Gr. W ostatnim czerwonym blasku przednia stra dostrzega czarny punkt:
sylwetk jedca pdzcego na spotkanie oddziau. Wstrzymano konie czekajc na
wieci.

410

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Wojownik zdawa si bardzo znuony; hem mia zaklsy, najwidoczniej od


ciosu, a tarcz pknit. Z wolna osun si z konia i chwil sta chwytajc oddech,
zanim przemwi.
- Czy Eomer jest z wami? - spyta. - Nareszcie przybywacie, lecz za pno i w zbyt
maej sile. Odkd Theodred pad, wszystko si dla nas na ze obrcio. Wczoraj
odepchnito nas za Isen, ponielimy cikie straty; wielu naszych zgino podczas
przeprawy. Dzi w nocy na tamten brzeg nadcigny do nieprzyjacielskiego obozu
posiki. Isengard zosta chyba pusty. Saruman uzbroi te dzikich grali i pasterzy z
Dunlandu, zza gr; ca t zgraj rzuci przeciw nam. Zmiadyli nas liczebn
przewag, mur naszych tarcz pk pod ich naporem. Erkenbrand z Zachodniej
Bruzdy pozbiera niedobitkw i z nimi cofa si do warowni, ktr ma w Helmowym
Jarze. Reszta wojsk rozpierzcha si po stepie... Gdzie jest Eomer? Powiedzcie mu,
e nie ma po co i dalej. Niech lepiej zawrci do Edoras, pki tu nie dopadn go
wilki z Isengardu.
Theoden sucha dotychczas milczc, ukryty przed wojownikiem za szeregiem swojej
gwardii, teraz jednak pchn naprzd konia.
- Sta przede mn, Keorlu! - rzek. - Jestem i ja tutaj. Ostatnia armia Eorlingw
wyruszya w pole. Nie odstpi bez bitwy.
Twarz wojownika zajaniaa radoci i podziwem. Wyprostowa si, potem uklk i
wycign miecz, rkojeci zwrcony do krla.
- Rozkazuj, krlu! - zawoa. - Wybacz! Mylaem...
- Mylae, e zostaem w Meduseld przygity do ziemi jak stare drzewo pod
zimowym niegiem. Tak te byo naprawd, kiedy wyjedae na wojn. Ale wiatr od
zachodu potrzsn gaziami - rzek Theoden. - Dajcie temu wojownikowi
wypocztego konia! W drog, Erkenbrand czeka na odsiecz.
Gdy Theoden mwi, Gandalf wysun si z koniem nieco naprzd i dugo wpatrywa
si w stron Isengardu, na pnoc, potem za na zachd, w chylce si soce.
Teraz wrci do oddziau.
- Jed, Theodenie! - rzek. - Kieruj si do Helmowego Jaru. Nie jed do brodu na
Isenie i nie marud na otwartym stepie. Ja na czas krtki musz ci opuci. Gryf
poniesie mnie tam, gdzie wzywa pilna sprawa. - Zwracajc si do Aragorna, Eomera
i caej krlewskiej wity, krzykn: - Strzecie krla, pki nie wrc! Czekajcie na
mnie u Helmowych Wrt. A teraz, bywajcie! Szepn co Gryfowi i ogromny ko run
naprzd jak strzaa wypuszczona z uku. Zanim si wojownicy spostrzegli, ju go nie
byo, mign im jak bysk srebra w zachodzcym socu, jak wiatr w trawie, jak cie,
co umyka i ginie z oczu. nienogrzywy chrapn i wspi si, gotw skoczy za
ksiciem koni, lecz tamtego chyba tylko ptak mgby lotem dogoni.
- Co to ma znaczy? - spyta ktry z gwardzistw zwracajc si do Hamy.
- e Gandalf szary bardzo si spieszy - odpar Hama. - Zawsze odchodzi i
przychodzi niespodzianie.
- Smoczy Jzyk, gdyby tu by, pewnie bez trudu znalazby wyjanienie - rzek
gwardzista.
- Na pewno - odpar Hama. - Ale ja wol zaczeka, a znw zobacz Gandalfa.
- Moe bdziesz musia na to dugo czeka - rzek tamten.
Oddzia skrci wic z drogi prowadzcej do brodu na Isenie i skierowa si ku
poudniowi. Noc zapada, Rohirrimowie wszake nie przerwali marszu. Gry byy
blisko, lecz wysokie szczyty Trjroga ledwie majaczyy na pociemniaym niebie. O
par mil dalej, po drugiej stronie Doliny Zachodniej Bruzdy, leaa jakby zielona,
rozlega zatoka, a z niej w gb gr prowadzi wwz. Ludzie nazwali go Helmowym
Jarem, od imienia Helma, bohatera dawnych wojen, ktry to miejsce obra sobie ongi

411

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

na kryjwk. Jar zwa si i coraz bardziej stromo wspina w gr, biegnc od


pnocy w cieniu Trjroga a pod urwiste skay, ktre sterczay nad nim z obu stron
jak potne baszty, odcinajc go od wiata dziennego zupenie.
W Helmowych Wrotach, u wejcia do Jaru, pnocna skaa wysuwaa naprzd
jakby ostrog, na niej za wznosiy si wysokie mury z prastarego kamienia, a w ich
obrbie staa strzelista wiea. Ludzie mwili, e w zamierzchych latach wietnoci
Gondoru krlowie morza zbudowali t warowni rkoma olbrzymw. Nazywano j
Rogatym Grodem, a kiedy trby gray na wiey, echo odbijao gos w Jarze i zdawao
si, e to zastpy dawno zapomnianych rycerzy wyruszaj z podgrskich pieczar na
wojn. Ludzie w owych niepamitnych czasach zbudowali te mur midzy Rogatym
Grodem a poudniowym urwiskiem, zagradzajc w ten sposb wstp do wwozu.
Pod murem wybito przepust, przez ktry potok cieka dalej gbokim korytem,
wyobionym porodku szerokiego trawiastego klina, agodnie opadajcego od
Helmowych Wrt do Helmowego Szaca, a std przez Zielon Roztok w dolin
Zachodniej Bruzdy. W takiej to warowni, w Rogatym Grodzie nad Helmowymi
Wrotami, osiad teraz Erkenbrand, dziedzic Zachodniej Bruzdy na pograniczu
Rohanu. Widzc za gromadzce si nad krajem chmury i rozumiejc grob wojny,
dowiadczony ten wojownik naprawi skruszae mury i umocni twierdz.
Jedcy byli w niszej czci doliny i jeszcze nie dotarli do Zielonej Roztoki,
kiedy zwiadowcy, wysani naprzd, zaalarmowali oddzia krzykiem i graniem rogu. Z
ciemnoci wisny strzay. Jeden ze zwiadowcw wrci galopem z wieci, e
wilkoaki buszuj po dolinie i e banda orkw wraz z dzikimi ludmi cignie od brodu
na Isenie kierujc si wyranie na poudnie, ku Helmowemu Jarowi.
- Natknlimy si na liczne trupy naszych, ktrzy wida padli wycofujc si w t
stron - mwi. - Spotkalimy take rozbite oddziay, bkajce si bezadnie i bez
dowdcy. Nikt nie umie powiedzie, co si stao z Erkenbrandem. Zanim dotrze do
Helmowych Wrt, pewnie go orkowie dopadn, jeeli ju wczeniej nie poleg.
- Czy nikt nie widzia Gandalfa? - spyta Theoden.
- Owszem. Wielu ludzi widziao starca w bieli, ktry konno rwa jak wicher przez step.
Niektrzy myl, e to Saruman. Powiadaj, e nim noc zapada, znikn z oczu
pdzc w stron Isengardu. Wczeniej za dnia podobno Smoczy Jzyk w kompanii
orkw take pospieszy na pnoc.
- Biada Smoczemu Jzykowi, jeeli Gandalf go docignie! - rzek Theoden. - A wic
opucili mnie obaj doradcy, dawny i nowy. Teraz jednak nie ma wyboru, trzeba i,
tak jak Gandalf zaleca, do Helmowych Wrt, chobymy tam mieli nie zasta
Erkenbranda. Czy wiadomo, jakimi siami cignie nieprzyjaciel z pnocy?
- Bardzo znacznymi - odpar zwiadowca. - onierzowi, gdy ucieka, zawsze
przeciwnik dwoi si w oczach, lecz wypytywaem mnych wojownikw. Nie mona
wtpi, e siy wroga wielokrotnie przewyszaj nasze.
- Tym bardziej wic spieszmy - rzek Eomer. - Musimy przebi si impetem przez
nieprzyjaci, jeli ju s midzy nami a warowni. W Helmowym Jarze s pieczary,
w ktrych setki ludzi mog przyczai si w zasadzce, a stamtd s tajemne przejcia
w gry.
- Nie naley ufa tajemnym drogom - powiedzia krl. - Saruman od dawna mia
szpiegw w tym kraju. W kadym jednak razie dugo mona broni si w warowni.
Naprzd!
Aragorn i Legolas jechali teraz razem z Eomerem w przedniej stray. Posuwali si
wrd nocy wci na poudnie, lecz coraz wolniej, w miar jak ciemnoci gstniay, a
droga wspinaa si coraz wyej falistym terenem do podny gr. Wikszych si
nieprzyjacielskich nie spotkali na szlaku. Par razy co prawda dostrzegli wasajce

412

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

si mniejsze bandy orkw, ktrzy jednak umykali na widok Rohirrimw tak, e nie
udao si adnego dosign ani wzi jzyka.
- Obawiam si - rzek Eomer - e wiadomo o pochodzie krla na czele oddziau nie
zachowa si dugo w tajemnicy przed nieprzyjacielskim wodzem, czy jest nim sam
Saruman, czy te jaki jego namiestnik.
W stepie zgiek wojenny potnia. Syszeli ju nawet ochrype piewy. Kiedy dotarli
nad Zielon Roztok, obejrzeli si za siebie. Zobaczyli wiata pochodu, niezliczone
ogniste punkciki, rozsiane w ciemnociach jak czerwone kwiaty lub te wijce si
krtym sznurem z niziny ku grze. Tu i wdzie janiay wiksze ogniska.
- Ogromna armia ciga nas uparcie - rzek Aragorn.
- Nios z sob ogie - powiedzia Theoden - i pal po drodze wszystko: stogi,
szaasy i drzewa. To bogata dolina, wiele w niej jest ludzkich osiedli. Nieszczsny
mj lud!
- A my nie moemy po nocy spa jak burza z gry na t band! - rzek Aragorn. Boli mnie, e musimy przed nimi uchodzi.
- Nie bdziemy potrzebowali uchodzi daleko - odpar Eomer. - Helmowy Szaniec ju
blisko, stara fosa i way przecinaj w poprzek dolin, o wier mili przed Wrotami.
Tam moemy si zatrzyma i stawi czoo orkom.
- Nie, za mao nas, eby broni Szaca - rzek Theoden. - Ma on wicej ni mil
dugoci, a w dodatku przerwa midzy waami jest szeroka.
- Przerwy musi broni tylna stra, jeli nieprzyjaciel bdzie nam nastpowa na pity powiedzia Eomer.
Nie byo na niebie ani gwiazd, ani ksiyca, kiedy dojechali do przerwy w waach,
przez ktr spywa z gry potok, a jego brzegiem biega droga z Rogatego Grodu.
Szaniec zamajaczy przed jedcami znienacka niby olbrzymi cie nad czarn
czeluci. Gdy oddzia zbliy si, z waw okrzykna go stra.
- Krl Rohanu jedzie do Helmowych Wrt! - zawoa w odpowiedzi Eomer. - Mwi
Eomer, syn Eomunda.
- Oto pomylna a niespodziewana nowina! - odpar wartownik. - Pospieszajcie!
Nieprzyjaciel ju blisko!
Jedcy minli przerw midzy waami i zatrzymali si ponad ni na trawiastym
stoku. Ucieszya ich wiadomo, e Erkenbrand zostawi dla obrony Helmowych Wrt
spor zaog, do ktrej potem przyczyo si jeszcze wielu wojownikw spord
cofajcych si od brodu oddziaw.
- Zbierze si chyba tysic ludzi zdolnych do walki wrcz - powiedzia Gamling, stary
wojownik, dowdca zaogi Szaca. - Lecz wikszo z nich - jak ja - dwiga na
grzbiecie za wiele zim albo za mao - jak mj wnuk. Czy syszelicie co o
Erkenbrandzie? Wczoraj mielimy wieci, e cignie ku Helmowemu Jarowi wraz z
reszt swojej wyborowej piechoty. Dotychczas jednak nie przyby.
- Boj si, e go nie zobaczymy - odpar Eomer. - Zwiadowcy nie przynieli o nim
adnych wiadomoci, a ca dolin za nami zaj ju nieprzyjaciel.
- Bardzo bym pragn, eby Erkenbrand ocala - rzek Theoden. - To dzielny
czowiek. W nim odyo mstwo Helma, zwanego Motem. Ale nie moemy na niego
tutaj czeka. Trzeba wszystkie nasze siy skupi za murami. Czy w grodzie s
zapasy? Wieziemy z sob niewiele prowiantu, bo spodziewalimy si bitwy w
otwartym polu, a nie oblenia.
- W jaskiniach Jaru schronia si moc ludu z Zachodniej Bruzdy, starcw, dzieci i
kobiet - odrzek Gamling. - Ale zgromadzilimy take sporo ywnoci; jest nawet
bydo i pasza dla niego.

413

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- To si dobrze stao - powiedzia Theoden. - orkowie pal i grabi wszystko, co


znajd w dolinie.
- Jeeli si poakomi na nasze mienie przechowywane za Helmowymi Wrotami,
drogo za nie zapac - odpar Gamling.
Krl ze swoim oddziaem pojecha dalej. Przed grobl, wzniesion nad potokiem,
zsiedli z koni. Dug kolumn, gsiego, przeprowadzili wierzchowce i weszli w bram
Rogatego Grodu. Tu rwnie powitano ich okrzykami radoci i rozbudzonej na nowo
nadziei, bo dziki przybyciu krlewskiego oddziau w warowni znalazo si do ludzi,
eby obsadzi zarwno sam grd, jak i zewntrzny mur obronny.
Oddzia Eomera zaraz stan w pogotowiu. Krl ze wit zosta w Rogatym
Grodzie, podobnie jak wielu wojownikw z Zachodniej Bruzdy. Eomer jednak
rozstawi wiksz cz swoich ludzi na zewntrznym murze, w jego baszcie i tu za
nim, poniewa to miejsce byo najtrudniejsze do obrony, gdyby nieprzyjaciel natar
ca potg. Konie odesano daleko w gb Jaru z paru zaledwie ludmi, eby nie
uszczupla zaogi.
Mur mia dwadziecia stp wysokoci, a tak by szeroki, e czterech
wojownikw mogo w szeregu zmieci si na jego szczycie, osonitym parapetem,
zza ktrego najrolejszym nawet mom gowa tylko wystawaa. Tu i wdzie midzy
kamieniami ziay wskie szpary strzelnicze. Z zewntrznego dziedzica Rogatego
Grodu, a take z tyu, z Jaru, prowadziy tutaj schody, lecz od czoa mur by cakiem
gadki, a ogromne kamienie uoone tak, e nigdzie w spojeniach nie daway oparcia
stopom, u szczytu za tworzyy przewieszk nad zawrotn przepaci.
Gimli sta oparty o przedpiersie muru. Legolas siedzia wyej, na parapecie, z
ukiem gotowym do strzau, z oczyma wpatrzonymi w ciemno.
- To ju wol - powiedzia krasnolud przytupujc na kamieniach. - Zawsze serce mi
ronie, kiedy si znajd bliej gr. Skaa tu dobra. Ta ziemia ma zdrowe koci.
Poczuem je w nogach, gdy wspinalimy si od Szaca. Daj mi rok czasu i setk
moich braci do pomocy, a zrobi z tego miejsca fortec, o ktr kada armia rozbije
si jak woda.
- Wierz ci - odpar Legolas. - No, c, jeste krasnoludem, a to plemi dziwakw.
Mnie si ta okolica wcale nie podoba, a pewnie za dnia take nie wyda mi si
pikniejsza. Ale dodajesz mi otuchy, Gimli, i ciesz si, e stoisz przy mnie na
swoich krzepkich nogach, ze swoim ostrym toporkiem. szkoda, e nie ma z nami
wicej twoich wspplemiecw. Jeszcze wiksza szkoda, e nie ma chocia setki
wprawnych ucznikw z Mrocznej Puszczy. Bardzo by si przydali. Rohirrimowie na
swj sposb niele szyj z ukw, ale za mao ich, o wiele za mao.
- Dla ucznikw za ciemno teraz - rzek Gimli. - Waciwie pora nadaje si do spania.
Och, spa! Chyba jeszcze nigdy adnemu krasnoludowi nie chciao si tak spa, jak
mnie w tej chwili. Konna jazda okropnie mczy. Lecz toporek niecierpliwi si w mojej
garci. Niech sie tylko nawinie pod rk kilka orkowych karkw i niech mam miejsce,
eby si zamachn, a zaraz mnie i sen, i zmczenie odleci.
Czas wlk si leniwie. Daleko w dolinie wci pony rozproszone ogniska.
Isengardczycy posuwali si teraz wrd ciszy. wiata pochodni wspinay si pod
gr niezliczonymi krtymi sznurami. Nagle od strony Szaca buchny wrzaski
orkw i zapalczywe wojenne okrzyki ludzi. Ogniste gownie pokazay si nad
krawdzi fosy i skupiy gsto w przerwie midzy waami. Potem rozpierzchy si i
znikny. Przez pole i podjazd pod bramy Rogatego Grodu galopem gnali jedcy. To
tylna stra, zoona z wojownikw Zachodniej Bruzdy, wracaa, odepchnita, ku
swoim.

414

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nieprzyjaciel tu! - woali. - Nie mamy ju ani jednej strzay w koczanach, trupami
orkw wypenia si fosa. Lecz nie na dugo ich to wstrzyma. Ju lez na wa jak
mrwki. Oduczylimy ich przynajmniej wiecenia uczywem.
Mina ju pnoc. Niebo byo zupenie czarne, a cisza w dusznym powietrzu
zapowiadaa burz. Nagle olepiajca byskawica rozdara chmury. Piorun
rozszczepi si na szczycie od wschodu. W olniewajcym rozbysku czuwajcy
zobaczyli ca przestrze midzy grodem a szacem, zalan biaym wiatem, w
ktrym kipiao i roio si mrowie orkw: jedni przysadzici, grubi, inni wysocy i chudzi,
a wszyscy w spiczastych hemach i z czarnymi tarczami. Coraz to nowe setki
wdzieray si przez Szaniec i cisny w przerwie waw. Ciemna fala wzbieraa od
skay do skay a pod mur. Po dolinie przetoczy si grzmot.
I jak deszcz gste wisny nad murem strzay, ze szczkiem i byskiem
padajc na kamienie. Niejedna trafia w ywy cel. Rozpocz si szturm na Helmowy
Jar, lecz z twierdzy nie odezwa si aden gos i nie odpowiedziano strzaami.
Napastnicy zatrzymali si zbici z tropu milczc groz ska i murw. Raz za
razem znw byskawica rozwietlaa ciemnoci. Orkowie wrzasnli, wywijajc
dzidami i szablami; nowy rj strza sypn si na obrocw muru, ktrych byskawica
ukazaa oczom napastnikw. Wojownicy z pk jak gdyby piorunem rozcity, oni
sami, odepchnici potnie, padali na miejscu trupem albo walili si z urwiska w d,
w kamienne koryto potoku. ucznicy orkw chwil jeszcze strzelali na olep, potem
uciekli take.
Eomer i Aragorn na moment zatrzymali si pod bram. Grzmot hucza teraz
gdzie bardzo daleko. Byskawice jeszcze migotay nad odlegymi grami poudnia.
Przenikliwy wiatr d od pnocy. Chmury poszarpane pyny szybko, spord nich
wyjrzay ju gwiazdy. nad wzgrzami od strony Zielonej Roztoki pokaza si ksiyc i
lni ty na zmytym przez burz niebie.
- Zjawilimy sie w sam por - rzek Aragorn przygldajc si bramie. Ogromne
zawiasy i elazne zasuwy byy poskrcane i wygite, belki w wielu miejscach pky.
- Nie moemy jednak zosta tu poza murami, eby ich broni - powiedzia Eomer. Patrz! - Wskaza grobl. Tum orkw i dzikich ludzi ju gromadzi si znowu na
drugim brzegu potoku. Gwizdny strzay i kilka z nich upado na kamienie wok
rycerzy. - Chodmy std! Trzeba od wntrza podeprze i wzmocni bram gazami i
belkami. Chodmy!
Odwrcili si i pobiegli. W tej samej chwili kilkunastu orkw, ktrzy przyczaili si
pord trupw, nagle zerwao si na nogi i milczkiem, chykiem pucio si za
rycerzami w pogo. Dwaj rzucili si na ziemi zahaczajc znienacka nogi Eomera;
pad i w okamgnieniu nakryli go swymi ciaami. Lecz nagle drobna, ciemna figurka
wyskoczya z cienia, gdzie krya si nie dostrzeona przez nikogo, i rozleg si
gardowy okrzyk: "Baruk Khazad! Khazad ai-menu!" mign w powietrzu toporek.
Potoczyy si dwie orkowe gowy. Reszta napastnikw pierzcha. Eomer dwiga si
ju z ziemi, kiedy Aragorn, zawrciwszy, bieg mu na ratunek.
Zamknito furtk, umocniono bram od wewntrznej strony elaznymi
sztabami i kamieniami. Gdy wszyscy znaleli si bezpiecznie za murem, Eomer
rzek:
- Dzikuj ci, Gimli, synu Gloina! Nie wiedziaem wcale, e brae udzia w tej naszej
wycieczce. Czsto jednak go nie zaproszony okazuje si najcenniejszym
towarzyszem. Jakim sposobem znalaze si tak w por na miejscu?
- Poszedem za wami, eby rozczmucha si ze snu - odpar Gimli - ale kiedy
zobaczyem dzikusw z gr, wydali mi si za wielcy dla mnie, wic przysiadem na
kamieniu i przygldaem si robocie waszych mieczy.

415

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie wiem, jak ci odpac - rzek Eomer.


- Trafi si moe niejedna sposobno, zanim noc przeminie - zamia si krasnolud. Bardzo jestem rad. Dotychczas, od wyjcia z Morii, mj toporek nic nie rba prcz
drew.

-D

wch! - oznajmi Gimli klepic ostrze toporka. Wrci wanie na dawne


miejsce pod parapetem zewntrznego muru.
- Dwch? - odpar Legolas. - Ja si lepiej spisaem; teraz jednak musz
poszuka strza, bo koczan mam pusty. Myl, e pooyem co najmniej
dwudziestu. Ale to ledwie kilka listkw, a zosta cay las!
Niebo rozwidniao si szybko, a zachodzcy ksiyc wieci jasno. Lecz
wiato nioso z sob niewiele nadziei dla rycerzy Rohanu. Szeregi nieprzyjaci nie
zmalay, przeciwnie, urosy, od doliny za przez przerw w waach cisny si wci
nowe posiki. Wycieczka na ska daa obrocom tylko krtk chwil wytchnienia.
Teraz napastnicy szturmowali do bramy ze zdwojon furi. Pod zewntrznym murem
tum Isengardczykw kipia jak morze. Orkowie i dzicy grale roili si u podny
kamiennej ciany na caej jej dugoci. Liny opatrzone hakami zarzucali na parapet
tak szybko, e obrocy nie mogli nady z odcinaniem ich, setki wysokich drabin
przystawiano jednoczenie do muru. Wiele z nich strcono, lecz na miejsce kadej,
ktra runa strzaskana, wyrastaa nowa, orkowie za wspinali si zwinnie jak mapy
z ciemnych lasw poudnia. U stp muru zwa trupw, rannych i pogruchotanego
drewna pitrzy si jak awica wiru na morskim brzegu po burzy. Straszliwe te zaspy
rosy coraz wyej i wci przybywao napastnikw.
Znuenie ogarno obrocw. Zuyli ju wszystkie strzay, koczany mieli
puste, miecze wyszczerbione, tarcze spkane. Trzykro Aragorn i Eomer podrywali
ich do boju, trzykro Anduril rozpomienia si w desperackim natarciu, trzykro
odparto nieprzyjaci od muru.
Nagle z gbi Jaru buchn wrzask. Orkowie jak szczury wpezli przez
przepust, ktrym pod murem spywa potok. Zgromadzeni w cieniu urwisk czekali na
chwil, gdy walka pod szczytem muru rozgorzaa najbardziej i gdy tam skupia si
caa czujno i wszystkie siy obrony. Wtedy dopiero wyskoczyli z ukrycia. Cz
bandy wdara si w gb Jaru, gdzie byy spdzone konie, i rzucia si na pilnujcych
stadniny koniuchw.
Jednym susem Gimli skoczy w d i dziki okrzyk: "Khazad! Khazad!" echem
odbi si wrd ska. Topr mia tam wkrtce do roboty.
- Hej! Hej! - krzykn Gimli. - Orkowie za murem! Hej! Bywaj, Legolasie! Starczy ich
tutaj dla nas obu. Khazad ai-menu! Na gos krasnoluda, wzbjajcy si ponad zgiek
bitwy, stary Gamling spojrza z baszty Rogatego Grodu.
- Orkowie w Jarze! - krzykn. - Helm! Helm! Naprzd, plemi Helma!
I z tym okrzykiem pdzi po schodach ze skay, a za nim biegli wojownicy z
Zachodniej Bruzdy.
Natarli z furi i tak niespodzianie, e orkowie zaamali si pod ich naporem.
Zepchnici i osaczeni w najcianiejszym kcie Jaru napastnicy ginli od mieczy lub z
wrzaskiem umykali w boczne przesmyki, gdzie czekaa ich mier z rk stray,
strzegcych tajemnych pieczar.
- Dwudziesty pierwszy! - zawoa Gimli i zamachem obu rk pooy ostatniego orka
trupem u swoich ng. - A wic przecignem ci, moci elfie!
- Trzeba zatka t szczurz dziur - rzek Gamling. - Podobno krasnoludy s
mistrzami, gdy chodzi o budowle z kamieni. pom nam, mistrzu Gimli.

416

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie uywamy co prawda do ciosania ska wojennych toporw ani te wasnych


paznokci - odpar Gimli. - Ale zrobi, co si da.
Zgarnli gazy i odamki skalne, jakie si nawiny pod rk, i pod kierunkiem
Gimlego ludzie z Zachodniej Bruzdy zatkali wewntrzny wylot przeomu, zostawiajc
tylko wsk szpar. Potok, ktry wezbra po deszczu, kipia i bulgota, zdawiony w
ciasnej szczelinie, i z wolna rozlewa si zimnym stawem pomidzy dwoma
urwiskami.
- W grze bdzie suszej - rzek Gimli. - Chod, Gamlingu, zobaczymy, co si dzieje
na murach.
Wspi si po schodach; zasta na szczycie muru Legolasa wraz z Aragornem i
Eomerem. Elf trzyma swj dugi sztylet. Chwilowo panowa tu spokj, napastnicy, po
nieudanej prbie przedarcia si przez przeom potoku, zaniechali na razie szturmu.
- Dwudziestu jeden - oznajmi Gimli.
- Wspaniale! - odpar Legolas. - Ale ja tymczasem doliczyem ju do dwch tuzinw.
walka tutaj sza na noe.
Eomer i Aragorn znueni opierali si o miecze. W oddali, po lewej stronie, zgiek
bitwy toczonej na skale wzmg si znowu. Lecz Rogaty Grd trwa niezomnie, jak
wyspa pord morza. Bramy jego leay strzaskane, ale przez barykady z kd i
gazw nie przedosta si ani jeden nieprzyjacielski onierz.
Aragorn popatrzy w blade gwiazdy i w ksiyc, ktry zniy si teraz nad
zachodnie stoki zamykajce dolin.
- Ta noc duy si jak lata - rzek. - Kiedy nareszcie wstanie dzie?
- wit ju blisko - powiedzia Gamling, ktry rwnie wszed na mur - ale wtpi, czy
nam to pomoe.
- Jednake wit zawsze jest nadziej czowieka - rzek Aragorn.
- Sualcy Isengardu, porkowie czy gobliny, nikczemne stwory, ktre sobie
Saruman wyhodowa, nie ulkn si soca - powiedzia Gamling. - Nie boj si go
take dzicy grale. Czy nie syszycie ich gosw?
- Sysz - rzek Eomer - lecz brzmi w moich uszach jak skrzek ptasi albo ryk
zwierzcy.
- A przecie wielu onierzy Sarumana wykrzykuje w jzyku Dunlandczykw - odpar
Gamling. - Znam ich mow. To dawny jzyk ludzki, uzywany ongi w zachodnich
dolinach Riddermarchii. Posuchajcie! Nienawidz nas i ciesz si, bo nasza zguba
wydaje im si nieuchronna. "Krl! - wrzeszcz. - Krl! Wemiemy do niewoli ich krla!
mier Forgoilom! mier somianym bom! mier zbjom z pnocy!" To
przezwiska, ktre nam nadali. Po piciu wiekach nie zapomnieli i nie przebaczyli, e
wadcy Gondoru oddali Riddermarchi Eorlowi Modemu i zawarli z nim przymierze.
Saruman rozjtrzy star nienawi. To lud dziki, jeli go podburzy. Nie ustpi ani o
zmierzchu, ani o wicie, dopki nie wezm Theodena do niewoli lub nie polegn
sami.
- Mimo wszystko wit przyniesie mi nadziej - powiedzia Aragorn. Jeszcze nie
skoczy mwi, gdy nagle zagrzmiay trby. Huk si rozleg, bysny pomienie,
wzbi si obok dymu. Woda z Helmowego Potoku syczc i pienic si runa przez
przeom: tama pucia, w murze ziaa ogromna dziura. Chmara czarnych orkw ju
przez ni cisna si do Jaru.
- Oto diabelska sztuczka Sarumana! - krzykn Aragorn. - Podpezali znw do
przepustu, kiedy my tu z sob rozmawialimy, i podpalili ognie Orthanku tu u
naszych stp. Elendil! Elendil! - zawoa biegnc ku wyomowi. Lecz w tym samym
okamgnieniu sto drabin wysuno si nad parapet muru. Gr i doem zala go ostatni
szturm jak czarna fala zatapiajca piaszczyst wydm. Furia ataku zmiota

417

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

obrocw. Jedni cofali si coraz gbiej w Jar, znaczc odwrt gstym trupem
wasnym i nieprzyjacielskim, bronic kadej pidzi i zmierzajc ku tajnym pieczarom.
Inni wyrbywali sobie drog do twierdzy.
Z Jaru na Ska a pod bram Rogatego Grodu wiody szerokie schody.
Aragorn sta na jednym z najniszych stopni. W jego rku byszcza Anduril i przez
cay czas jaka groza tego miecza wstrzymywaa nieprzyjaci, aby Rohirrimowie,
ktrzy zdoali dotrze do schodw, mogli wspi si pod bram. Wyej nieco nad
Aragornem przyklk Legolas. Nacign uk, lecz zostaa mu jedna strzaa;
wychylony naprzd czeka, gotw ustrzeli pierwszego orka, ktry omieli si zbliy
do schodw.
- Wszyscy, ktrzy tu doszli ywi, s ju bezpieczni za murem twierdzy, Aragornie! zawoa. - Chod i ty na gr!
Aragorn odwrci si i zacz biec po schodach, lecz by straszliwie zmczony i
potkn si w biegu. Natychmiast skorzysta z tego nieprzyjaciel. Orkowie z
wrzaskiem skoczyli ku rycerzowi, eby go pochwyci. Pierwszy pad z ostatni strza
Legolasa w gardle, inni jednak przesadzili jednym susem trupa i biegli dalej. Nagle
zepchnity z gry ogromny gaz run na schody i napastnicy stoczyli si w gb Jaru.
Aragorn dopad bramy i zatrzasn j za sob.
- Zy obrt bierze bitwa, przyjaciele - rzek ocierajc ramieniem pot z czoa.
- Zy, ale nie beznadziejny - odpar Legolas - pki ty jeste wrd nas. A gdzie
podzia si Gimli?
- Nie wiem - rzek Aragorn. - Widziaem go ostatni raz, jak walczy w Jarze za murem,
lecz potem nieprzyjaciel nas rozdzieli.
- Niestety! Smutna to nowina! - powiedzia Legolas.
- Gimli jest silny i dzielny - odpar Aragorn. - Miejmy nadziej, e ucieknie do pieczar.
tam byby na razie bezpieczny. Bezpieczniejszy ni my. Schron podziemny
przypadnie krasnoludowi do serca.
- T nadziej musz si pociesza - rzek Legolas. - Wolabym jednak, eby obra t
sam co my drog. Chciaem powiedzie mu, e mam ju trzydziestu dziewiciu
orkw na swoim rachunku.
- Jeeli przedrze si do pieczar, pewnie po drodze odzyska nad tob przewag zamia si Aragorn. - Nie widziaem, by kto lepiej wada toporkiem od tego
krasnoluda.
- Musz poszuka strza - rzek Legolas. - Oby wreszcie przemina ta noc! Przy
wietle dziennym celniej strzela si z uku.
Aragorn poszed do zamku. Ku wielkiej rozpaczy dowiedzia si, e Eomera nie ma w
grodzie.
- Nie, nie wrci na ska - rzek Aragornowi jeden z wojownikw z Zachodniej
Bruzdy. - Ostatni raz widziaem go, jak zbiera wok siebie ludzi i walczy u wylotu
Jaru. Byli z nim Gamling i krasnolud, ja jednak nie zdoaem si tam przedrze.
Aragorn min wewntrzny dziedziniec i wszed po schodach do komnaty
mieszczcej si wysoko w wiey. Na tle okna odcinaa si ciemna sylwetka krla,
ktry std patrza w dolin.
- Jakie wieci przynosisz, Aragornie? - zapyta.
- Mur zewntrzny wzity, wszyscy obrocy zepchnici, wielu jednak zdoao schroni
si do Grodu.
- Czy Eomer jest tutaj?
- Nie, krlu, lecz znaczna cz twoich wojownikw cofna si w gb Jaru. Podobno
midzy nimi by Eomer. W ciasnych przesmykach mog powstrzyma nieprzyjaciela i
dotrze do pieczar. Jak tam znajd nadziej ratunku, nie wiem.

418

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Lepsz ni my tutaj. Mwiono mi, e w pieczarach s zgromadzone due zapasy.


Powietrze te jest zdrowe, bo dochodzi z gry, przez kominy otwarte wysoko w
skaach. Nikt nie wedrze si do tych podziemi, jeli wstpu broni mni ludzie.
Mog wytrwa bardzo dugo.
- Orkowie jednak przynieli z Orthanku diabelskie sztuki - rzek Aragorn. - Maj
ogie, co rozsadza skay: tym wanie sposobem zdobyli zewntrzny mur. Jeeli nie
zdoaj wedrze si do pieczar, gotowi zamkn ich wylot i zamurowa ludzi w
podziemiu. Ale teraz musimy wyty wszystkie siy ku wasnej obronie.
- Dusz si w tym wizieniu - rzek krl. - Gdybym mg z wczni u sioda ruszy na
czele moich wojownikw w pole, moe odnalazbym rado walki i skoczy
chwalebnie ywot. Ale tutaj nie na wiele si przydaj.
- Tutaj, krlu, jeste przynajmniej chroniony murami najpotniejszej twierdzy
Rohanu - odpar Aragorn. - Wicej masz nadziei, e si obronisz w Rogatym
Grodzie, ni w Edoras czy nawet w grach, w Warowni Dunharrow.
- Podobno nigdy jeszcze nieprzyjaciel nie zdoby Rogatego Grodu szturmem - rzek
Theoden - ale dzi drczy mnie zwtpienie. wiat zmienia si, a to, co ongi byo
potg, teraz moe okaza si sabe. Jaka baszta oprze si tak wielkiej liczbie
napastnikw i tak zuchwaej nienawici? Gdybym by wiedzia, jak bardzo Isengard
wzmg swoje siy, moe nie spieszybym tak pochopnie na ich spotkanie, mimo
wszystkich czarw Gandalfa. Jego rady teraz wydaj si mniej dobre, ni byy w
blasku poranku.
- Nie sd, krlu, mdroci Gandalfa, pki nie skoczy si rozprawa - rzek Aragorn.
- Koniec zapewne ju niedaleki - odpar Theoden. - Ale nie chc skoczy tutaj jak
stary borsuk w puapce. nienogrzywy, Hasufel i wierzchowce moich gwardzistw
s w grodzie, na zewntrznym dziedzicu. O wicie zwoam ludzi gosem
Helmowego rogu i wyjad za mury, do bitwy. Czy pojedziesz ze mn, Aragornie,
synu Arathorna? Moe sobie przerbiemy drog, a moe znajdziemy mier godn
pieni... jeeli zostanie na tej ziemi kto, kto by o nas mg piewa w przyszoci.
- Pojad z tob, krlu - rzek Aragorn.
Poegna Theodena i wrci na mury, obszed je w krg dodajc ducha wojownikom i
wspierajc obrocw tam, gdzie orkowie atakowali najzaarciej. Towarzyszy mu
Legolas. Ogniste wybuchy ustawicznie wstrzsay kamiennym murem. Zewszd na
jego szczyt zarzucano haki, przystawiano drabiny. Nieprzyjaciel co chwila wdziera
si na przedmurze, lecz za kadym razem obrocy strcali go na skay.
Wreszcie Aragorn stan ponad gwn bram, nie zwaajc na
nieprzyjacielskie strzay. Wpatrujc si przed siebie dostrzeg, e na wschodzie niebo
zaczyna bledn. Podnis nie uzbrojon rk zwracajc j doni do napastnikw na
znak, e chce parlamentowa. Orkowie odpowiedzieli szyderczym wrzaskiem.
- Zle na d! Zle! - woali. - Jeeli chcesz z nami gada, zle tutaj! A przyprowad
ze sob krla! My jestemy waleczni Uruk-hai. Wywleczemy go z nory, jeeli sam nie
wyjdzie. Przyprowad krla, niech si nie wymiguje!
- Krla wola, czy wyjdzie, czy zostanie na zamku - odpar Aragorn.
- Po co tu przyszed, jeli tak? - pytali. - Czego tam wypatrujesz? czy chcesz nas
policzy? My jestemy waleczni Uruk-hai!
- Wypatruj witu - rzek Aragorn.
- A c wam wit pomoe? - szydzili. - My jestemy waleczni Uruk-hai, nie
przerywamy walki we dnie, w pogod ani podczas burzy. Przyszlimy zabija w
wietle soca tak samo jak przy ksiycu. C wam pomoe wit?
- Nikt nie wie, co mu nowy dzie przyniesie - rzek Aragorn. - Odstpcie, zanim
wstanie dzie waszej zguby.

419

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Za albo zestrzelimy ci z muru! - wrzasnli. - Nie chcemy takiego


parlamentariusza. Nie masz nic do powiedzenia.
- Owszem, powiem wam co jeszcze - rzek Aragorn. - Nigdy w dziejach aden
nieprzyjaciel nie zdoby Rogatego Grodu. Odstpcie, jeeli nie chcecie wygin do
nogi. Anie jeden nie ujdzie z yciem, eby zanie na pnoc wie o klsce. Nie
wiecie nawet, co wam grozi.
A kiedy tak Aragorn sta na gruzach bramy, samotny wobec zgrai nieprzyjaci, bio
od niego tyle siy i majestatu, e niejeden dziki gral umilk i oglda si przez rami
na dolin albo podnosi zaniepokojone oczy w niebo. Orkowie jednak mieli si
gono. Grad pociskw i strza mign w gr ku szczytowi muru. Aragorn zeskoczy
na dziedziniec.
Huk si rozleg i buchny pomienie. Sklepienie bramy, na ktrym przed
chwil jeszcze sta rycerz, pko i runo strzaskane w proch i py. jakby piorun
roznis barykad. Aragorn pobieg do krlewskiej wiey.
Lecz w tym samym momencie, gdy runa brama, orkowie za z wrzaskiem
gotowali si do nowego natarcia, w dole za ich plecami szept si zerwa niby szelest
nadcigajcego wiatru i rs z kad sekund, a wybuchn krzykiem mnstwa
gosw, obwieszczajcych o wicie niezwyk nowin. Orkowie na skale, syszc ten
trwony zgiek, zawahali si i obejrzeli za siebie. Nagle ze szczytu wiey
nieoczekiwany i straszliwy rozbrzmia gos wielkiego rogu Helma.
Na ten gos zadreli wszyscy. Wielu orkw rzucio si na twarze zatykajc
uszy szponiastymi apami. Z gbi Jaru odpowiedziay echa, granie rogu powtarzao
si zwielokrotnione, jakby na kadym urwisku, na kadym szczycie sta wspaniay
herold. Obrocy spojrzeli z murw ku wiey i suchali w podziwie, echa bowiem nie
milky. Muzyka rogw wci rozlegaa si wrd gr, coraz blisza, coraz goniejsza,
jakby jeden drugiemu odpowiada bojowym, miaym wezwaniem.
- Helm! Helm! - krzyknli Rohirrimowie. - Helm si zbudzi i wraca do boju! Helm
walczy za krla Theodena.
Wrd tych okrzykw zjawi si krl na koniu biaym jak nieg, ze zot tarcz i dug
wczni. Po jego prawej rce jecha Aragorn, spadkobierca Elendila, za nimi dostojni rycerze rodu Eorla Modego. Niebo si rozjanio. Noc pierzcha.
- Naprzd, plemi Eorla!
Natarli z krzykiem i wielkim zgiekiem. Jak grzmot rwali od bramy, przez grobl, jak
wicher rozgarniajcy traw zmiatali ze swojej drogi zastpy Isengardu. Z gbi Jaru
buchny gromkie gosy wojownikw, ktrzy wybiegli teraz z pieczar i spychali przed
sob nieprzyjacielsk zgraj. Z grodu wysypywali si wszyscy mczyni, ktrzy
dotychczas zostawali w jego murach. A rogi wci gray i echo nioso si wrd gr.
Krl ze swoj wit gna naprzd. Dowdcy i szeregowi padali albo uciekali
przeraeni. Ani ork, ani czowiek aden nie stawi im czoa. Plecy nadstawili na
miecze i wcznie jedcw, twarze zwrcili ku dolinie. Uciekali z wrzaskiem i jkiem,
bo wraz z wstajcym nowym dniem strach pad na nich i niepojte dziwy.
Tak wjecha krl Theoden przez Helmowe Wrota i utorowa sobie przejcie a
do starego Szaca. Cay oddzia zatrzyma si tutaj. Dzie wok rozwidnia si ju
na dobre. Snopy sonecznych promieni biy znad wzgrz na wschodzie i
rozbyskiway w ostrzach wczni. Rycerze milczeli i z siode spogldali na Zielon
Roztok. Kraj si odmieni. Gdzie przedtem zielenia si dolina, trawiastymi zboczami
wspinajc si ku podnom gr, teraz czernia las. Ogromne drzew, nagie i milczce,
spltane gszczem gazi, stay w niezliczonych szeregach i wznosiy sdziwe
korony. Ich krte korzenie kryy si w bujnej trawie. Pod nimi panowa mrok. Szaniec
od tego bezimiennego lasu dzielio niecae p mili otwartego pola. tam teraz zbiy si

420

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

w popochu dumne zastpy Sarumana, zamknite midzy gronym krlem a groz


drzew. cignli spod Helmowych Wrt, caa przestrze powyej Szaca bya wolna,
oni jednak skupili si jak rj czarnych much na tym maym skrawku ziemi. daremnie
prbowali czoga si i wspina na zbocza Roztoki szukajc drogi ucieczki. Od
wschodu zbocza byy niedostpne i kamieniste, od zachodu zbliaa si ich zguba.
Nagle na grzbiecie wzgrza ukaza si jedziec w bieli, lnicy w promieniach
wschodzcego soca. Na dalszych niskich pagrkach zagray rogi. Za jedcem
wyduonymi stokami w d schodzio tysic pieszych wojownikw; miecze trzymali w
rku. Midzy nimi szed m wysokiego wzrostu, potnej budowy. Pancerz mia
czerwony. Gdy zbliy si nad krawd doliny, przytkn do ust wielki czarny rg.
Rozlega si dwiczna, silna nuta.
- Erkenbrand! - krzyknli Rohirrimowie. - Erkenbrand!
- Patrzcie! Biay Jedziec! - zawoa Aragorn. - Gandalf wraca!
- Mithrandir! Mithrandir! - krzykn Legolas. - To czary nie lada. Chodmy, chciabym
przyjrze si temu lasowi, zanim czar przeminie.
Tum onierzy Isengardu zahucza, zafalowa, w rozterce zwracajc si to ku
jednemu, to ku drugiemu niebezpieczestwu. Z wiey znw odezwa si gos rogu. Z
gry, od przerwy midzy szacami, ruszy do natarcia oddzia krla. Z gry, od strony
wzgrz, pdzi na czele swoich Erkenbrand, dziedzic Zachodniej Bruzdy. Z krawdzi
Roztoki skoczy Gryf, jak kozica pewnie mknc wd gr. Dosiada go Biay Jedziec,
a na jego widok szalestwo ogarno nieprzyjacielskie szeregi. Dzicy grale padali
przed nim na twarz. Orkowie z wyciem i wrzaskiem ciskali na ziemi szable i dzidy.
Gnali jak czarny dym pdzony gwatownym wiatrem. Z jkiem wpadali w cie drzew.
Ani jeden ju stamtd nie wyszed.

421

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 8
Droga do Isengardu

ak si stao, e w blasku pogodnego ranka krl Theoden i Gandalf, Biay


Jedziec, znowu spotkali si na zielonej trawie nad Helmowym Potokiem. Byli
te z nimi Aragorn, syn Arathorna, elf Legolas, Erkenbrand z Zachodniej
Bruzdy i dostojnicy Zotego Dworu. Otaczali ich tumnie Rohirrimowie, jedcy
Riddermarchii; zdumienie byo silniejsze jeszcze ni rado zwycistwa, tote
wszystkie oczy zwracay si na las.
Nagle rozlegy si gone okrzyki i od strony Szaca ukazaa si gromada tych
spord obrocw muru, ktrzy zepchnici przez nieprzyjaciela wycofali si
przedtem w gb Jaru. Szed wic Gamling Stary i Eomer, syn Eomunda, a z nimi
Gimli, krasnolud. Nie mia hemu na gowie, przewizanej zakrwawionym
opatrunkiem, ale gos jego dwicza dononie i mocno.
- Czterdziestu dwch, moci Legolasie! - woa. - Niestety! Toporek mi si
wyszczerbi. Czterdziesty drugi mia na szyi elazny konierz. A co ty powiesz?
- Masz o jeden punkt przewag nade mn - odpar Legolas. - lecz chtnie ci uyczam
zwycistwa, bo ciesz si bardzo, e wracasz na wasnych nogach.
- Witaj, Eomerze, synu mojej siostry! - rzek Theoden. - Wielka jest moja rado, e
cie ogldam w dobrym zdrowiu!
- Witaj, krlu! - rzek Eomer. - Ciemna noc przemina, dzie jasny znw wieci.
Dziwne ten dzie przynis nowiny! - Obejrza si i ze zdumieniem popatrza najpierw
na las, a potem na Gandalfa. - A wic i tym razem zjawie si w godzinie najciszej
prby i nieoczekiwanie! - rzek.
- Nieoczekiwanie? - powtrzy Gandalf. - Obiecaem przecie, e wrc i e si na
tym miejscu spotkamy.
- Nie wyznaczye jednak godziny i nie zapowiedziae, jakim sposobem wrcisz.
Osobliwe przyprowadzasz posiki. Wielki z ciebie czarodziej, Gandalfie Biay.
- Moe to prawda. Ale jeszcze nie pokazaem siy moich czarw. Jak dotd daem
wam tylko dobr rad w chwili niebezpieczestwa i posuyem si chyoci Gryfa.
Wicej dokonao wasze wasne mstwo, a take krzepkie nogi wojownikw z
Zachodniej Bruzdy, ktrzy maszerowali przez ca noc.
Teraz ju wszyscy patrzyli na Gandalfa z tym wikszym zdumieniem. Ten i w spode
ba zerka na las i przeciera rk czoa, jakby podejrzewajc, e oczy go myl.
Gandalf rozemia si wesoo.
- O te drzewa wam chodzi? - rzek. - Ale tak, widz je rwnie wyranie jak wy! Nie
s jednak moim dzieem. To sprawa od Rady Mdrcw niezalena. Stao si lepiej,
ni sobie uoyem i ni mogem si spodziewa.
- Czyj zatem czar to sprawi, jeeli nie twj? - spyta Theoden. - Na pewno nie
Sarumana. czyby istnia jeszcze potniejszy czarodziej, o ktrym do tej pory nic nie
wiedzielimy?
- Nie czar tutaj dziaa, lecz sia od wszystkich czarw starsza - odpar Gandalf. - Sia,
ktra na ziemi istniaa, zanim pierwszy elf zapiewa i pierwszy mot zadzwoni.
Nim kopano elazo, zanim drzewo cito,
Gdy pagrek by mody pod modym miesicem,
Zanim Piercie wykuto, wywoano bied To chodzi po lesie lat temu tysice.
- Jakie jest rozwizanie tej zagadki? - spyta Theoden.

422

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Jeeli chcesz je pozna, jed ze mn do Isengardu - odpar Gandalf.


- Do Isengardu? - zakrzyknli wszyscy.
- Tak - rzek Gandalf. - Wracam do Isengardu, a kto zechce, niech jedzie ze mn.
Napatrzymy si tam pewnie dziww.
- nawet gdybym wszystkich rozproszonych zgromadzi i wszystkich rannych uzdrowi,
nie ma w Rohanie do wojownikw, eby porwa si na warowni Sarumana powiedzia Theoden.
- A jednak ja wybieram si do Isengardu - rzek Gandalf. - nie zabawi tam dugo.
Czeka mnie droga na wschd. Wygldajcie mnie w Edoras, zanim ksiyc si
odmieni.
- Nie! - odpar Theoden. - W czarnej godzinie przed witem poddawaem si
zwtpieniu, lecz teraz nie myl rozcza si z tob. Pojedziemy razem, skoro tak
radzisz.
- Chc rozmwi si z Sarumanem moliwie najrychlej - rzek Gandalf - poniewa
za tobie, krlu, wyrzdzi on wiele za, przystoi, aby te by obecny przy tej
rozmowie. Kiedy najwczeniej mgby wyruszy i jak szybko zdoasz jecha?
- Ludzie s zmczeni po bitwie - odpar krl - a ja take. Odbyem dugi marsz i mao
spaem. Niestety! Mj sdziwy wiek nie jest tylko zudzeniem ani skutkiem
podszeptw Smoczego Jzyka. Staro to choroba, z ktrej cakowicie aden
znachor nie uleczy, nawet ty, Gandalfie.
- Pozwlmy wic wszystkim, ktrzy chc ze mn jecha, odpocz teraz - rzek
Gandalf. - Ruszymy dopiero o zmierzchu. Tak bdzie nawet lepiej, bo powinnimy od
tej chwili wszystkie nasze ruchy i posunicia zachowywa w jak najcilejszej
tajemnicy. Nie zabieraj ze sob wielu wojownikw, Theodenie. Jedziemy rokowa, a
nie walczy!
Krl wybrawszy kilku jedcw, ktrzy z bitwy wyszli nietknici i mieli cige konie,
rozesa ich po wszystkich dolinach Riddermarchii z wieci o zwycistwie oraz z
wezwaniem, aby mczyni, starzy zarwno jak modzi, zewszd pospieszyli do
Edoras. Tam bowiem nazajutrz po peni ksiyca odbdzie si pod przewodem
wadcy Riddermarchii wsplna narada wszystkich mw zdolnych do dwigania
broni. W podr do Isengardu postanowi krl wzi z sob Eomera i dwudziestu
przybocznych jedcw. Gandalfowi mieli towarzyszy Aragorn, legolas i Gimli. Mimo
ran krasnolud za nic nie chcia pozosta w obozie.
- Cios by do saby - oznajmi - a zreszt czapka mnie chronia. Czego wicej
trzeba ni takie dranicie, eby mnie powstrzyma.
- Opatrz ci t ran, nim ruszymy w drog - rzek Aragorn.
Na razie krl wrci do Rogatego Grodu i przespa si snem prawdziwie spokojnym,
jakiego od wielu lat nie zazna; wojownicy, ktrzy mieli jecha z krlem do Isengardu,
zaywali rwnie spoczynku; inni, z wyjtkiem rannych, musieli wzi si do
najciszej roboty, mnstwo bowiem polegych leao na polu albo w Jarze.
Z orkw aden nie zosta ywy, trupw ich niepodobna byo zliczy. lecz wielu
dzikich grali poddao si zwycizcom; ci bali si okropnie i bagali o ask.
Rohirrimowie odebrali im bro i zapdzili do pracy.
- Pomcie naprawi zo, do ktrego si przyczynilicie - powiedzia Erkenbrand - a
potem zoycie przysig, e nigdy wicej nie przekroczycie zbrojnie brodu na Isenie
ani te nie dacie si zacign w szeregi wrogw ludzi. Pod tym warunkiem
odzyskacie wolno i wrcicie do swojego kraju. Saruman was oszuka. Wielu z was
mierci przypacio wiar w jego obietnice; wiedzcie, e gdyby nawet on odnis
zwycistwo, nie lepsz wzilibycie zapat.

423

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Ludzie z Dunlandu dziwili si niezmiernie, bo Saruman mwi im, e Rohirrimowie s


okrutni i ywcem pal jecw.
Porodku pola u stp Rogatego Grodu usypano dwa kurhany, pod ktrymi
zoono zwoki wszystkich polegych obrocw, po jednej stronie jedcw ze
wschodnich dolin, po drugiej - wojownikw z Zachodniej Bruzdy. W osobnej mogile w
cieniu warowni spocz Hama, dowdca krlewskiej gwardii. Pad on w boju u bramy.
Ciaa orkw zgromadzono w stosy z dala od ludzkich grobw, opodaj skraju lasu.
Rohirrimowie bardzo si trapili, bo nie byo sposobu ani pochowa, ani spali tak
wielkiej iloci padliny. Drew na stos mieli mao, a nikt nie omieliby si tkn siekier
niezwykych drzew, nawet gdyby Gandalf nie ostrzeg, e skaleczenie choby
najmniejszej gazki grozi srogim niebezpieczestwem.
- Zostawmy orkw - rzek Gandalf. - Moe jutro znajdzie si na to rada.
Po poudniu krlewska kompania zacza przygotowywa si do drogi. Wtedy
te odbyy si uroczystoci pogrzebowe. Theoden z wielkim alem egna Ham i
sam rzuci pierwsz grud ziemi na jego mogi.
- Cik krzywd wyrzdzi Saruman mnie i caemu krajowi - rzek. - Bd o tym
pamita, gdy si z nim spotkamy.
Soce ju si zniyo nad wzgrza po zachodniej stronie Roztoki, gdy wreszcie
Theoden z Gandalfem i wit ruszy spod Szaca. Za nimi zebray si liczne zastpy
jedcw, a take gromada ludzi z Zachodniej Bruzdy, starcw, modziey, kobiet i
dzieci, ukrywajcych si podczas bitwy w pieczarach. Chr czystych gosw
odpiewa pie zwycistwa, potem za wszyscy ucichli i czekali, co si dalej stanie,
z trwog spogldajc na tajemnicze drzewa. Jedcy pojechali pod las i zatrzymali
si, konie bowiem zarwno jak ludzie wzdrygay si wej w jego cie. Drzewa stay
szare i grone, osnute cieniem czy moe mg. Koce dugich, powczystych gazi
zwisay jak chciwe palce, korzenie sterczay z ziemi niby odna dziwacznych
potworw, a pod nimi ziay ciemne jamy. Gandalf jednak ruszy pierwszy prowadzc
cay oddzia. W miejscu, gdzie droga z Rogatego Grodu wchodzia w las, otwara si
przed jedcami jakby olbrzymia brama pod sklepieniem grubych konarw. Gandalf
wjecha w ni, inni za nim. Ze zdumieniem przekonali si, e droga biegnie dalej
wrd drzew, obok niej pynie Helmowy Potok, a nad ni niebo wieci zotym
blaskiem. lecz po obu stronach mrok ju zalega galerie lasu, a w ich gbi panoway
nieprzeniknione ciemnoci. Jedcy syszeli stamtd trzask i szum gazi, i jakie
dalekie krzyki, gwar bez sw i gniewne pomruki. Nigdzie jednak nie byo wida
orkw ani adnej ywej duszy. Legolas i Gimli jechali teraz na jednym koniu i trzymali
si jak najbliej Gandalfa, poniewa krasnolud ba si lasu.
- Gorco tutaj - rzek Legolas do Gandalfa. - Kipi dokoa srogi gniew. czy nie czujesz,
jak powietrze pulsuje ci w uszach?
- Czuj - odpar Gandalf.
- Co si stao z tymi ajdakami orkami? - spyta Legolas.
- tego, jak mi si zdaje, nikt si nigdy nie dowie - odpar Gandalf.
Chwil posuwali si w milczeniu, Legolas jednak wci rozglda si na boki i chtnie
by przystan, eby posucha gosw z lasu, ale Gimli mu na to nie pozwala.
- W yciu nie widziaem tak dziwnych drzew - powiedzia elf - a przecie wiele dbw
znaem od odzia a do sprchniaej staroci. Chciabym midzy nimi powczy
si swobodnie; maj gos, z czasem pewnie bym si nauczy rozumie ich myli.
- Nie! Nie! - zawoa Gimli. - Wyjedmy std co prdzej. Ja rozumiem ju teraz ich
myli: nienawidz wszelkich stworze chodzcych na dwch nogach. Mwi o
miadeniu i duszeniu.

424

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Mylisz si, wcale nie wszelkich dwunogw nienawidz - odpar Legolas - lecz tylko
orkw. Nie znaj bowiem elfw ani ludzi, pochodzc z bardzo daleka, z gbin dolin
Fangornu. Bo widzisz, Gimli, domylam si, e wanie stamtd przyszy.
- A wic jest to najniebezpieczniejszy z wszystkich lasw rdziemia - rzek Gimli. Wdziczny jestem za to, czego dokonay, ale ich nie kocham. Moe tobie wydaj si
cudowne, ja jednak widziaem w tym kraju wikszy dziw, pikniejsz rzecz ni puszcz
i gaje caego wiata. Serce mam jeszcze pene zachwytu. C za dziwacy z tych
Duych Ludzi! Maj tu jeden z cudw pnocy, a co mwi o nim? Pieczary! Dla nich
to po prostu: pieczary! Schron podczas wojny i skad na pasz! Czy nie widziae,
mj poczciwy Legolasie, jak ogromne i wspaniae s pieczary w Helmowym Jarze?
Gdyby o tym na wiecie wiedziano, krasnoludy pielgrzymowayby tutaj tumnie, eby
je chocia zobaczy. Tak! Pacilibymy szczerym zotem za jedno krtkie spojrzenie!
- Ja bym duo zapaci, eby ich nie oglda - rzek Legolas - a gdybym tam
zabdzi, ofiarowabym podwjn cen, byle si stamtd wydosta.
- Nie widziae ich, dlatego wybacz ci te arty - odpar Gimli. - Ale mwisz gupstwa.
Czy nie jest pikny paac, w ktrym mieszka twj krl, pod gr w Mrocznej
Puszczy, i ktry krasnoludowie przed wiekami pomagali wam budowa? A to po
prostu ndzna buda w porwnaniu z tutejszymi jaskiniami! S tu olbrzymie sale,
rozbrzmiewajce wieczn muzyk wody, ktra kroplicie cieka do jezior tak
piknych, jak Kheled-zaram w blasku gwiazd. W dodatku, Legolasie, gdy zapalono
uczywa i ludzie szli po piaszczystym dnie pod dzwonicymi od ech stropami, drogie
kamienie, krysztay i yy bezcennego zota zalniy na gadkich cianach. wiato
przewieca przez bryy marmuru mienice si perowo, przeroczyste jak ywe rce
krlowej Galadrieli. Legolasie, tam s kolumny biae i szafranowe, i rowe jak
jutrzenka, obione i wygite w ksztaty z marze sennych. Wyrastaj z
rnokolorowej posadzki na spotkanie byszczcych sopli, ktre zwisaj od stropu
niby skrzyda, sznury, zasony delikatne jak zamarznity obok, wcznie, sztandary,
wieyczki napowietrznych zamkw. Ich obraz odbija si w cichych jeziorach; z
ciemnych wd, pokrytych szkem lodu, wyziera migocca blaskami kraina, jakiej
nawet Durin w najpikniejszym nie pewnie by nie wymarzy, sigajca alejami i
krugankami w gb, do ciemnych czeluci, gdzie nigdy nie dosiga wiato. Nagle plum! - spada srebrna kropla, w krgach zmarszczek na zwierciadle wiee gn si i
chwiej jak wodorosty i korale w morskiej grocie. nadchodzi wieczr, obraz blednie i
ganie, uczywa przechodz do nastpnej komnaty, ukazuje si inny sen. Otwieraj
si coraz to nowe komory, sale, kopuy, schody, krte cieki prowadz wci dalej,
a do serca gr. Pieczary! Pieczary Helmowego Jaru! Szczliwy los, ktry mnie do
nich przywid! Pakaem, kiedy musiaem je opuci.
- Skoro to dla ciebie taka rado, ycz ci, Gimli, eby wrci cay z wojny i znw te
jaskinie zobaczy - rzek elf. - Ale nie opowiadaj o nich wszystkim swoim
wspplemiecom! Sdzc z twoich sw, niewiele dla nich na wiecie zostao roboty.
Moe tutejsi ludzie mdrze robi, e nie rozgaszaj wieci o tych cudach; przecie
jedna rodzina pracowitych krasnoludw uzbrojonych w moty i duta wicej moe
zburzy, ni plemi ludzkie zbudowao przez wieki.
- Nie, nie rozumiesz nas - odpar Gimli. - Nie ma krasnoluda, ktrego by nie
wzruszyo to pikno. aden z synw Durina nie zmieniby tych pieczar w
kamienioomy ani w kopalnie kruszcu, choby kryy si w nich najcenniejsze brylanty
i zoto. Czy ciby kwitncy wiosn gaj na opa? Nie zburzylibymy tego
kamiennego grodu, roztoczylibymy nad nim opiek. Moe czasem, bardzo
ostronie, stuknlibymy motkiem i odupali ma drzazg skay tu czy tam, a w
cigu dugich lat powstayby tym sposobem nowe korytarze, otwaryby si nowe

425

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

komnaty, dzi jeszcze tonce w ciemnociach tak, e ledwie mona si domyla ich
istnienia, kiedy za jak szczelin w cianie wyczuwa si zionc pustk. A wiato,
Legolasie! Wprowadzilibymy tam wiato, zrobilibymy takie lampy, jakie ongi
wieciy w Khazad-dum. Moglibymy, gdybymy zechcieli, wypdzi noc, ktra tam
zalega od dnia narodzin gr.
- Wzruszasz mnie, Gimli - rzek Legolas. - Nigdy jeszcze nie syszaem z twoich ust
takich sw. Niemal auj, e nie widziaem pieczar w Helmowym Jarze. Suchaj!
Zawrzyjmy umow. Jeeli obaj ywi wyjdziemy z niebezpiecznych przygd, ktre nas
jeszcze czekaj, bdziemy jaki czas wdrowali razem po wiecie. Ty zwiedzisz ze
mn Fangorn, a potem ja z tob pjd obejrze tamte podziemia.
- Gdyby to ode mnie zaleao, wybrabym inn drog - odpar Gimli - ale dobrze,
przecierpi Fangorn, jeeli obiecasz mi, e wrcimy do pieczar i bdziesz je razem
ze mn podziwia.
- Obiecuj! - rzek Legolas. - Niestety! Na razie musimy porzuci zarwno pieczary,
jak las. Spjrz! Wyjedamy ju spord drzew. Gandalfie, jak daleko std do
Isengardu?
- Dla Sarumanowych krukw okoo pitnastu staj - odpar Gandalf. - Pi od wylotu
Zielonej Roztoki do brodw, a potem dziesi od rzeki do bram Isengardu. Ale nie
bdziemy dzisiejszej nocy odbywali caej tej drogi.
- Co zobaczymy, gdy znajdziemy si u celu? - spyta Gimli. - Ty moe wiesz, ale ja
na prno usiuj zgadn.
- Na pewno i ja tego nie wiem - odpar Czarodziej. - Byem tam wczoraj o zmierzchu,
wiele jednak mogo si zmieni od tego czasu. Mimo wszystko myl, e nie
poaujecie tej podry i nie wyda wam si daremna... chocia musielicie dla niej
porzuci Byszczce Pieczary Aglarondu.
Wreszcie wyjechali spord drzew i stwierdzili, e s na dnie Roztoki w miejscu,
gdzie droga z Helmowego Jaru rozgazia si na wschd - do Edoras - i na pnoc do brodw na Isenie. Nim oddalili si od skraju lasu, Legolas wstrzyma konia i
obejrza si z alem za siebie. nagle krzykn.
- Tam s jakie oczy! - zawoa. - Oczy patrz z mroku, spod gazi! Takich oczu
jeszcze nigdy nie widziaem.
Inni jedcy, zaskoczeni tym okrzykiem, rwnie przystanli i spojrzeli na las.
Legolas zawrci wierzchowca, gotw galopowa z powrotem.
- Nie! Nie! - wrzasn Gimli. - Rb, co chcesz, skoro jeste szalecem, ale przedtem
pozwl mi zsi z twego konia. Nie chc widzie tych dziwnych oczu.
- Zosta, Legolasie - rzek Gandalf. - Nie wracaj do lasu, teraz tam nie wracaj.
Jeszcze nie wybia twoja godzina.
W tej samej chwili spomidzy drzew wysuny si trzy niezwyke postacie. Olbrzymie
jak trolle, miay co najmniej dwanacie stp wzrostu, zdaway si krzepkie, silne jak
mode drzewa, i byy ciasno opite w szaty czy moe skr szarobrunatnego koloru.
Koczyny miay bardzo dugie, a palcw u rk mnstwo, wosy sztywne i brody
szarozielone jak mech. Spoglday powanymi oczyma, lecz wcale nie na jedcw;
wzrok miay zwrcony ku pnocy. Nagle podniosy dugie rce do ust i zaczy
nawoywa dwicznie, gosem dononym jak granie rogu, ale bardziej melodyjnym i
na rne tony. Z oddali odpowiedziay im podobne gosy; jedcy obrcili si znowu i
zobaczyli, e od pnocy przez traw maszeruje wicej takich samych postaci.
Zbliay si szybko, ruchami przypominay brodzce czaple, lecz stawiajc olbrzymie
kroki posuway si naprzd tak prdko, e czapla nie dogoniaby ich nawet na
skrzydach. Okrzyk zdumienia wydar si z piersi jedcw, a ten i w sign do
miecza.

426

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Or nie bdzie wam potrzebny - rzek Gandalf. - To przecie tylko pasterze. Nie s
naszymi przyjacimi, po prostu wcale ich nie obchodzimy.
atwo byo w to uwierzy, bo olbrzymie postacie nie spojrzawszy nawet na konny
oddzia weszy w las i znikny w jego cieniu.
- Pasterze! - powiedzia Theoden. - A gdzie trzoda? Co to za jedni, Gandalfie? Mw,
bo wida z tego, e ty jeden spord nas nie po raz pierwszy z nimi si spotykasz.
- Pasterze drzew - odpar Gandlaf. - A wic zapomniae ju bajek, ktrych suchae
w dziecistwie przy kominku? Dzieci z twojego kraju umiayby wysnu odpowied na
te pytania z zawiych wtkw legend. Widziae, krlu, entw, entw z lasu Fangorn,
ktry przecie w waszym jzyku nazywa si Lasem Entw. Czy mylisz, e ta nazwa
powstaa z samej fantazji? Nie, Theodenie, jest zupenie inaczej: to wy,
Rohirrimowie, jestecie dla nich tylko przelotn bajk. Wszystkie lata, ktre upyny
od Eorla Modego do Theodena Sdziwego wydaj si im ledwie chwil, a wszystkie
czyny twojego rodu - bahostk.
Krl milcza.
- Entowie! - rzek wreszcie. - Poprzez mroki legendy zaczyna mi wita wyjanienie
zagadki tych drzew. Dziwnych czasw doyem. Przez dugie lata hodowalimy
zwierzta, uprawiali pola, budowali domy, wyrabiali narzdzia, a gdy trzeba byo
pomc Gondorowi w jego wojnach, siadalimy na ko. I to wydawao nam si yciem
ludzi, drog tego wiata. Niewiele troszczylimy si o wszystko, co dziao si poza
granicami naszego kraju. Mwiy o tych sprawach nasze pieni, lecz my
zapominalimy o nich, a jeeli uczylimy ich nasze dzieci, robilimy to po prostu tak,
ze zwyczaju. A dzi pieni zjawiy si ywe wrd nas, przyszy ze swojej tajemniczej
krainy i w widomej postaci chodz w biay dzie po ziemi.
- Powiniene cieszy si z tego, krlu Theodenie - rzek Gandalf. - Dzi bowiem
zagroone jest nie tylko wasze bahe ludzkie ycie, ale rwnie istnienie tych, ktrych
przeczuwalicie jedynie w legendach. Nie jestecie sami, macie sprzymierzecw,
chocia ich nie znacie.
- Zarazem jednak powinienem si smuci - odpar Theoden - jakkolwiek bowiem
rozstrzygn si losy wojny, czy nie moe zakoczy si na tym, e wiele rzeczy
piknych i dziwnych na zawsze opuci rdziemie?
- Moe - rzek Gandalf. - Za, ktre Sauron sieje, nie wytpimy cakowicie i nie
zatrzemy doszcztnie jego ladw. W takich czasach kaza nam los y, na to nie ma
rady. Ale teraz jedmy dalej, skoro wybralimy drog.
Odwrciwszy si wic od Roztoki i lasu, jedcy ruszyli naprzd, ku brodom na
Isenie. Legolas niechtnie pocign za oddziaem. Soce zaszo i skryo si ju za
krawdzi ziemi, lecz kiedy wychynli z cienia gr i spojrzeli na zachd, gdzie
otwieray si Wrota Rohanu, niebo byo nad nimi jeszcze czerwone, a pod
eglujcymi gr obokami pono un. Na jej tle zobaczyli jedcy chmary czarnych
ptakw. Wiele z nich przeleciao nad nimi z pospnym krzykiem, wracajc do swoich
gniazd pomidzy skay.
- Drapiene ptaki miay duo roboty na pobojowisku - rzek Eomer.
Posuwali si teraz bez popiechu, a rwnin za nimi ogarnia mrok. Ksiyc
rosncy ku peni wzeszed leniwie i w zimnej, srebrnej powiacie sfalowany step to
wznosi si, to opada jak ogromne szare morze. Upyny ju ze cztery godziny,
odkd jedcy ruszyli z rozstaju drg, i brody byy ju bardzo blisko przed nimi.
Wyduone stoki stromo teraz spaday w d, ku rzece rozlanej szerok kamienist
pycizn pomidzy wysokimi trawiastymi tarasami. Z wiatrem dolatywao dalekie
wycie wilkw. Jedcy posuwali si z cikim sercem, bo pamitali, e wielu
Rohirrimw polego w boju na tym miejscu.

427

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Droga wrzynaa si tu gboko midzy porose muraw skarpy przebijajc si


przez tarasy nad rzek, a potem wznoszc si znowu na drugi jej brzeg. Pieszym
uatwiay przepraw trzy rzdy paskich kamieni uoonych w poprzek nurtu, midzy
nimi za byy brody dla koni sigajce od obu brzegw do nagiej wysepki porodku
rzecznego koryta. Jedcom, gdy zobaczyli z gry to znajome miejsce, wydao si
ono obce. Zwykle bowiem u brodw na kamieniach szumiaa gono woda, a dzisiaj
panowaa tu gucha cisza. oysko rzeki niemal zupenie wyscho, ukazujc nagi wir
i piasek.
- Bardzo tu teraz ponuro - rzek Eomer. - Jaka straszna choroba wycieczya t
rzek? Wiele piknych rzeczy zniszczy Saruman. Czyby poar te rda Iseny?
- Zdaje si, e tak - powiedzia Gandalf.
- Niestety! - rzek Theoden. - Czy nie moemy omin tej drogi, przy ktrej dzikie
zwierzta i ptaki poeraj ciaa tylu szlachetnych wojownikw Riddermarchii?
- Tdy nasza droga prowadzi - odpar Gandalf. - Bolesna jest mier twoich rycerzy,
krlu, przekonasz si jednak, e nie poary ich zwok wilki. Ucztuj na cierwie
swoich przyjaci orkw. Taka jest przyja midzy tymi nikczemnymi plemionami!
Jedmy! Zjechali nad rzek, lecz nim si zbliyli, wilki ucichy i umkny. Strach pad
na nie, kiedy w blasku ksiyca ujrzay Gandalfa na lnicym srebrzycie koniu.
Jedcy dotarli na wysepk. Z ciemnych brzegw ledziy ich yskajce blado wilcze
lepia.
- Patrzcie - rzek Gandalf. - dziaali tutaj wasi przyjaciele.
Porodku wysepki wznosi si kurhan uwieczony koron kamieni, najeony
zatknitymi w ziemi wczniami.
- Tu le wszyscy wojownicy Riddermarchii, ktrzy polegli w pobliu brodw - rzek
Gandalf.
- Niech pi w spokoju! - powiedzia Eomer. - A nawet wwczas, gdy wcznie ich
zbutwiej i zardzewiej, niech ta mogia strzee brodu na Isenie.
- Czy to take twoje dzieo, Gandalfie, drogi przyjacielu? - spyta Theoden. Niemaych rzeczy dokonae w cigu wieczora i jednej nocy!
- Z pomoc Gryfa... i innych - odpar Gandalf. - Szybko jechaem i dalek odbyem
drog. Lecz tu, u stp tej mogiy, chc ci, krlu, powiedzie co, co ci pocieszy.
Wielu twoich rycerzy polego w bitwie u brodw, nie tylu jednak, ilu pogrzebaa
pierwsza pogoska. Wicej ich rozpierzcho si, ni zgino. Wszystkich, ktrych
zdoaem odszuka, zgromadziem na nowo; cz odesaem do Erkenbranda,
cz wziem do tej roboty, ktrej wyniki tutaj ogldasz; ci s ju teraz z powrotem
w Edoras. Spory oddzia wyprawiem te std ju wczeniej, eby strzeg twojego
dworu. Wiedziaem, e Saruman rzuci wszystkie swoje siy przeciw tobie i e jego
sudzy zaniechali wszelkich innych spraw, aby pomaszerowa na Helmowy Jar. Kraj
zdawa si ogoocony z nieprzyjacielskich wojsk, lecz baem si, e wilkoakw i
rabusiw skusi bezbronny dwr w Meduseld. teraz myl, e moesz si tego nie
lka. Gdy wrcisz, twj dom powita ci radonie.
- A ja uraduj si nawzajem jego widokiem - odpar Theoden - chocia niedugo ju
pewnie w nim pomieszkam.
Rozstali si po tych sowach z wysepk i kurhanem, przeprawili przez rzek i wspili
na jej drugi brzeg. Ruszyli dalej wawo, radzi zostawi za sob ponure brody. Gdy
si oddalali, wycie wilkw podnioso si znw wrd nocy.
Od brodw prowadzi do Isengardu stary gociniec. Jaki czas bieg on wzdu
rzeki, razem z ni skrcajc najpierw na wschd, a potem na pnoc. Wkrtce jednak
odrywa si od Iseny i kierowa prosto do bram Isengardu, ktre znajdoway si u
stp grskiej ciany po zachodniej stronie doliny, kilkanacie mil za jej wylotem.

428

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Jedcy trzymali si gocica, lecz nie jechali po nim, bo po obu jego bokach grunt
by pewny i rwny, na przestrzeni wielu mil poronity krtk, spryst traw.
Posuwali si teraz szybciej i okoo pnocy niemal pi staj dzielio ich ju od brodw.
Zatrzymali si tutaj, bo krl czu si znuony. Byli ju blisko podny Gr Mglistych,
dugie ramiona Nan Kurunir wycigay si jakby na ich spotkanie. Przed nimi dolina
tona w ciemnociach, bo ksiyc posun si na zachd i gry przesaniay jego
wiato. Lecz z gbi mrocznej doliny bi szeroki sup dymu i pary, ktry wznoszc si
nasika blaskiem zachodzcego ksiyca i rozpywa si lnicymi, czarnymi i
srebrnymi kbami po wygwiedonym niebie.
- Co o tym sdzisz, Gandalfie? - spyta Aragorn. - Mona by pomyle, e caa dolina
Sarumana ponie.
- W ostatnich czasach dym stale bije z doliny Sarumana - odezwa si Eomer - lecz
dzisiaj wyglda to inaczej ni zwykle. Kbi si nad Isengardem opary, a nie dymy.
Saruman gotuje jakie piekielne sztuki na nasze powitanie. Moe to woda Iseny kipi
tak i paruje? To by wyjanio, dlaczego rzeka wyscha.
- Moe - odpar Gandalf. - Jutro dowiemy si, co Saruman robi. teraz, pki czas,
odpocznijmy troch.
Rozbili obz nad suchym korytem Iseny. Niektrzy jedcy przespali par godzin,
lecz wrd nocy zbudzi wszystkich okrzyk wartownikw. Ksiyc znikn. W grze
wieciy gwiazdy, ale po ziemi peza ciemna chmura, ciemniejsza ni mrok nocy, i
toczya si obu brzegami rzeki ku obozowisku ludzi, sunc na pnoc.
- Nie ruszajcie si z miejsc! - rzek Gandalf. - Nie dobywajcie broni! Czekajcie, a
chmura nas wyminie.
Wok nich zgstniaa mga. Nad ich gowami wci jeszcze migotay blado gwiazdy.
Lecz po obu stronach obozowiska wyrs mur nieprzeniknionych ciemnoci. Oddzia
znalaz si w wskim przesmyku pomidzy dwiema ruchomymi basztami cienia.
Ludzie syszeli gosy, szepty i pomruki, jakie przecige, szeleszczce westchnienia.
Ziemia draa pod nimi. Zdawao im si, e bardzo ju dugo siedz tak w trwonym
oczekiwaniu, w kocu jednak gwar ucich, a ciemno przesuna si i znika midzy
ramionami gr.
Daleko na poudniu, w Rogatym Grodzie, ludzie usyszeli o pnocy haas,
jakby wicher wtargn w dolin. Ziemia draa. Zlkli si i nikt nie mia wyj z
twierdzy na zwiady. Dopiero rankiem wyjrzeli z Jaru i stanli osupiali: wszystkie trupy
orkw znikny, a po lesie take nie zostao ladu. Tylko trawa na wielkiej
przestrzeni, a w gb Jaru, bya poamana i stratowana, jakby olbrzymi pasterze
pali tutaj swoje niezliczone trzody. O mil poniej Szaca wykopana bya w ziemi
ogromna jama i stercza spitrzony nad ni wysoki kopiec kamieni. Ludzie domylali
si, e pochowano tam orkw polegych w bitwie; czy w tym grobie znalazy si
rwnie trupy tych, ktrzy zbiegli do lasu, tego nikt si nie dowiedzia, a aden
czowiek nie odway si wstpi na t kamienn gr. Nazwano j Wzgrzem
mierci i trawa nigdy na niej nie wyrosa. Nigdy te nie zobaczono ju drzew w
Zielonej Roztoce. Noc odeszy i wrciy do odlegych dolin Fangornu. Dokonay
zemsty nad orkami.
Krl i jego wita nie zmruyli ju tej nocy oczu, ale nie zobaczyli ani nie
usyszeli wicej dziww, prcz jednego: rzeka nagle odzyskaa gos. fala wody z
szumem spyna z gry po kamieniach i od tej chwili Isena znw pluskaa i pienia
si w swoim oysku jak dawniej.
O wicie oddzia przygotowa si do wymarszu. dzie zajania szary i blady,
lecz jedcy nie widzieli wschodu soca. Powietrze wok byo duszne od mgy i
przesycone jak przykr woni. Posuwali si z wolna, teraz ju samym gocicem,

429

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

szerokim, twardym i dobrze utrzymanym. Wrd oparw od lewej strony majaczy


niewyranie dugi grzbiet grski. Znaleli si ju w Nan Kurunir - Dolinie Czarodzieja.
Dolin t z trzech stron zamykay gry, jedyny wylot z niej otwiera si na poudnie.
Niegdy zielenia si piknie, a przecinajca j przez rodek Isena ju tutaj, przed
osigniciem rwniny, bya gbok i potn rzek, bo zasilay j liczne rda i
strumienie spywajce ze zlewanych czsto deszczem gr. Wszdzie te cigny si
nad jej brzegami yzne, pogodne ziemie.
Teraz zmienio si tutaj wszystko. Pod murami Isengardu zostay spachetki
pl, uprawianych przez niewolnikw Sarumana, lecz wiksz cz doliny zarastay
chwasty i ciernie. Kolczaste pdy rozpezy si po ziemi albo wspinay na krzaki i
skarpy nadrzeczne, splatajc si w nastroszone groty, w ktrych gniedziy si
drobne zwierzta. Drzewa tu nie rosy, ale wrd wybujaej trawy sterczay
gdzieniegdzie wypalone lub zrbane pniaki, lad po dawnym lesie. Smutna to bya
kraina i cisza panowaa w niej zupena, tylko bystra woda szumiaa na kamieniach.
Dymy i opary snuy si cikimi kbami i zalegay po rozpadlinach. Jedcy posuwali
si w milczeniu. Do niejednego serca zakrado si zwtpienie i niejeden zadawa
sobie pytanie, jaki grony los czeka ich u celu tej podry. Kilka mil dalej bity
gociniec zmieni si w szerok ulic wybrukowan paskimi kamieniami, ktre
musiay obciosywa i ukada wprawne rce. Ani dba trawy nie byo wida midzy
spoistym brukiem. Po obu stronach cigny si gbokie cieki, ktrymi spywaa
woda. Nagle tu przed jedcami wyrs potny czarny sup. Tkwi na nim wielki
kamie wyrzebiony i pomalowany tak, e wyglda jak duga Biaa Rka. palce jej
wskazyway na pnoc. Bya to zapowied, e bramy Isengardu s tu przed nimi,
wic serca zaciyy tym bardziej w piersiach jedcw, chocia oczy ich nie mogy
nic dostrzec poprzez mg. Od niepamitnych lat pod ramieniem grskim w Dolinie
Czarodzieja sta grd, nazwany przez ludzi Isengardem. W znacznej mierze
uksztatoway go same gry, a niemao przyczynili si te ongi do jego zabudowy
ludzie z Westernesse, a Saruman, ktry od dawna tu zamieszkiwa, rwnie nie
prnowa.
Kiedy Saruman sta u szczytu swej potgi i uznawany by za przywdc
wszystkich czarodziejw, Isengard wyglda tak: olbrzymi piercie kamienny,
spitrzony jak urwisko, wysuwa si spod grskiej ciany i zatoczywszy krg wraca
do niej. Wejcie byo tylko jedno, przez ogromn sklepion bram w cianie
poudniowej. Brama miaa ksztat dugiego tunelu wykutego w czarnej skale i
zamknitego z obu kocw potnymi elaznymi drzwiami. Drzwi osadzone na
ogromnych zawiasach midzy stalowymi futrynami, wklinowanymi w kamienn
cian, mona byo, gdy odsunito rygle, otworzy lekkim pchniciem ramienia
zupenie bezszelestnie. kto by przez ten rozbrzmiewajcy echem tunel wydosta si
na drug stron, ujrzaby gadkie, olbrzymie koo, nieco zaklse, jak wielka, pytka
miska. Mierzyo ono w rednicy okoo mili. dawnymi czasy byo tutaj zielono od
sadw, wiy si midzy nimi pikne aleje, a liczne potoki spyway z gr do jeziora.
Lecz w pniejszym okresie panowania Sarumana wszelka ziele znikna std bez
ladu. Drogi wybrukowano czarnym, twardym kamieniem i obsadzono nie drzewami
owocowymi, lecz rzdami supw z marmuru, miedzi i elaza, czc je cikimi
acuchami.
Domy, komnaty, hale i korytarze wykuto w cianach grskich od wewntrznej
strony tak, e krg kotlin otaczay wok niezliczone okna i drzwi. Mogy si tam
pomieci tysice mieszkacw, robotnikw, sug, jecw i wojownikw, a take
wielkie zbrojownie. W gbokich jamach u podny cian trzymano wilki. Caa kotlina
bya zryta i podziurawiona. Daleko w gb ziemi sigay szyby, ktrych wyloty nakryto

430

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

niskimi kopcami lub kamiennymi kopuami; w ksiycowej powiacie Krg Isengardu


wyglda jak cmentarzysko, w ktrego grobach zbudzili si umarli, bo ziemia draa
ustawicznie. Szyby pochylniami lub krconymi schodami prowadziy do gbokich
lochw; tam Saruman mia swoje skarbce, skady, arsenay, kunie i wielkie piece.
Nieustannie obracay si elazne koa i stukay moty. Noc piropusze dymu i pary
unosiy si znad szybw, owietlone od spodu czerwonym, niebieskim lub jadowicie
zielonym blaskiem.
Wszystkie drogi zbiegay si midzy acuchami w rodku kotliny. Pitrzya si
tam wiea przedziwnego ksztatu. Wznieli j budowniczowie dawnych wiekw,
ktrzy te wyrwnali dno kotliny, ale patrzc na ni wierzy si nie chciao, e jest
dzieem rk ludzkich; zdawao si, e wyrosa z koca ziemi, gdy w pierwotnych
kataklizmach rodziy si gry. Bya to jakby skalna wyspa, czarna i poyskliwa.
Skaday si na ni cztery potne filary z kamiennych wielobokw, spojone z sob,
ale u szczytu rozchylone na ksztat wygitych rogw i zjeone wieyczkami ostrymi
jak wcznie i oszlifowanymi na kantach jak noe. Pomidzy nimi miecia si
niewielka pyta z paskich, gadkich kamieni, pokrytych tajemniczymi napisami;
stojcy tu czowiek ujrzaby z wysokoci piciuset stp ca rwnin. Tak wygldaa
cytadela Sarumana, ktrej nazwa, Orthank - moe umylnie, a moe przypadkiem miaa podwjne znaczenie. Orthank znaczy bowiem w jzyku elfw Gra-Kie, a w
mowie Rohirrimw - Chytra Gowa.
Ongi by Isengard nie tylko niezdobyt warowni, lecz rwnie bardzo pikn
siedzib; mieszkali tu wspaniali rycerze, strzegcy zachodniej granicy Gondoru, i
mdrcy ledzcy gwiazdy. Saruman jednak z czasem przeksztaci to miejsce
dostosowujc je do swoich podstpnych zamierze. Myla, e je udoskonali, myli
si wszake, bo chytre sztuki i przemylne sposoby, dla ktrych powici swoj
dawn prawdziw mdro i ktre uwaa za wasny pomys, zostay mu podsunite
z Mordoru. Cae jego dzieo byo tylko zmniejszon kopi, budowl dziecka czy
pochlebstwem niewolnika, naladownictwem olbrzymiej twierdzy, zbrojowni,
wizienia, ognistego kota, wielkiej potgi Barad-Duru, Czarnej Wiey, ktra nie
cierpiaaby rywala, miaa si z pochlebstw i czekaa spokojnie do czasu, czujc si
bezpiecznie w swojej pysze i niezmiernej sile.
Tyle o warowni Sarumana wiedzieli ludzie z Rohanu, a wiedzieli jedynie z
krcych opowieci, bo za pamici tego pokolenia nikt z ich rodakw nie
przekroczy bramy Isengardu, chyba Smoczy Jzyk, ktry tu bywa ukradkiem i
nikomu o tym, co widzia, nie opowiada.
Teraz Gandalf pierwszy dotar do kamiennego supa z Bia Rk i min go;
wtedy dopiero jedcy ze zdumieniem spostrzegli czerwone paznokcie; rka nie bya
ju wcale biaa, lecz poplamiona jak gdyby skrzep krwi. Gandalf odwanie
posuwa si naprzd we mgle, inni, chocia niechtnie, jechali za nim. Okolica
wygldaa tak, jakby przez ni przesza gwatowna powd, przy drodze rozleway
si szerokie kaue, woda wypeniaa wszystkie zagbienia i cieka strugami wrd
kamieni.
Wreszcie Gandalf zatrzyma si i skin na towarzyszy. Przed nimi mga si
rozwiaa, wiecio blade soce. Mino ju poudnie. Stanli u bram Isengardu.
Ale brama leaa na ziemi, wyamana, pogita. Wszdzie wok rozrzucone w
szerokim promieniu lub zwalone na bezadne kopce poniewieray si kamienie,
strzaskane i poupane ostre drzazgi. Ogromny sklepiony uk trzyma si jeszcze, lecz
za nim otwieraa si nie nakryta ju stropem jama; tunel by odsonity, a po obu
stronach bramy w urwistych cianach ziay ogromne wyomy i szerokie szpary.

431

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Baszty zmieniy si w kupy gruzu. Gdyby Wielkie Morze unioso si gniewem i runo
z burz na cian gr, nie dokonaoby wikszego spustoszenia.
Cay wewntrzny krg, zalany bulgocc wod, wyglda jak kocio peen
wrztku, w ktrym koysz si i miotaj przerne szcztki, belki, supy, skrzynie,
beczki i rozbite narzdzia. pogite, wyamane filary sterczay rozszczepionymi
gowicami z topieli, lecz drogi byy pod wod. Na p przesonita oparami skalista
wysepka majaczya jakby w wielkiej dali. Wci jeszcze czarna i smuka wiea
Orthank staa nie tknita przez burz. Jasna fala lizaa jej podna.
Krl i jego towarzysze patrzyli na to w osupieniu. Rozumieli ju, e potga
Sarumana lega w gruzach, lecz nie mogli poj, jak si to stao. Kiedy po chwili
odwrcili wzrok ku sklepieniu nad rozbit bram, zobaczyli tu obok olbrzymie
rumowisko, a na nim dwie drobne figurki, wycignite w swobodnych pozach, w
szarych paszczach, ledwie widoczne na kamieniach. Przy nich stay butelki, miski i
talerze, jak gdyby dopiero co zjedli obfity posiek i teraz odpoczywali po trudzie.
Jeden, jak si zdawao, spa, drugi, oparty plecami o skalny zom, zaoywszy nog
na nog, a rce pod gow, wydmuchiwa z ust dugie pasma i mae piercionki
lekkiego, niebieskiego dymu.
Theoden, Eomer i wszyscy Rohirrimowie dug chwil przygldali im si ze
zdumieniem. By to rzeczywicie niezwyky obrazek wrd spustoszenia Isengardu.
Zanim jednak krl zdy przemwi, maa osbka puszczajca kka dymu
spostrzega nagle jedcw, ktrzy nieruchomi i milczcy wyaniali si z mgy, i
zerwaa si na rwne nogi. By to jak gdyby modzieniec, lecz wzrostem dwa razy
mniejszy, ni bywaj ludzie. Gow mia odkryt ukazujc bujn kasztanowat i
kdzierzaw czupryn, ale spowija go mocno zniszczony paszcz tego samego kroju
i koloru co paszcze, w ktrych przyjaciele Gandalfa przybyli do Edoras. Ukoni si
bardzo nisko, kadc do na piersi. Potem, jak gdyby nie spostrzegajc wcale
Czarodzieja i jego towarzyszy, zwrci si do Eomera i Theodena.
- Witajcie w Isengardzie, dostojni panowie! - powiedzia. - Jestemy tu odwiernymi,
Meriadok, syn Saradoka, do usug, a oto mj przyjaciel, ktrego niestety, zmogo
zmczenie! - Tu znowu szastn nog w ukonie. - Nazywa si Peregrin, syn
Paladina, z rodu Tukw. Pochodzimy z dalekiej pnocy. Czcigodny Saruman jest w
domu, ale na razie zajty rozmow z niejakim Smoczym Jzykiem. Gdyby nie to, z
pewnoci wyszedby na powitanie tak znakomitych goci.
- Z pewnoci! - zamia si Gandalf. - Czy to Saruman kaza wam pilnowa swojej
rozwalonej bramy i wypatrywa goci w krtkich przerwach midzy jedn a drug
butelk?
- Nie, szlachetny panie, ten szczeg uszed jego uwagi - odpar Merry bardzo serio. By zajty czym innym. Rozkaz otrzymalimy od Drzewca, ktry przej zarzd
Isengardu. poleci mi przywita wadc Rohanu w stosownych sowach. Zrobiem to,
jak umiaem najlepiej.
- A nas, swoich druhw, nie witasz wcale? Mnie i Legolasowi nic nie powiesz? wybuchn Gimli, niezdolny ju duej panowa nad sob. - O ajdaki, wczykije,
powsinogi kudate! adnie nas urzdzilicie! Z drugiego koca wiata gnamy przez
bagna i puszcze, przez bitwy i mier na wasz ratunek. A wy tu sobie ucztujecie i
leycie brzuchami do gry, a na domiar wszystkiego micie fajki! Fajki! Skd
wytrzasnlicie fajkowe ziele, nicponie? Tam do licha! Tak mnie na przemian zo i
rado rozpiera, e cud bdzie, jeeli nie pkn.
- Z ust mi to wyje, Gimli - rzek miejc si Legolas. Z t rnic, e ja bym przede
wszystkim spyta, skd wytrzasnlicie wino?

432

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Czego jak czego, ale dowcipu wam przez ten czas nie przybyo - odezwa si Pippin
otwierajc jedno oko. - Zastajecie nas na polu chway, wrd dowodw zwycistwa i
zdobycznych upw, a pytacie, jak doszlimy do tej odrobiny dobrze zasuonych
pociech.
- Dobrze zasuonych? - spyta Gimli. - Trudno mi w to uwierzy.
Jedcy mieli si suchajc tej rozmowy.
- Nie ma wtpliwoci - rzek Theoden - e jestemy wiadkami spotkania
kochajcych si przyjaci. A wic to s, Gandalfie, twoi zagubieni towarzysze?
Sdzone mi w tych dniach oglda coraz to nowe dziwy. Wiele ich ju widziaem,
odkd wyruszyem z domu, a teraz oto mam przed sob jeszcze jedno plemi znane
tylko z legend. Czy si myl, czy te jestecie nizioki, a jak u was mwi:
hobbitowie?
- Hobbici, krlu, jeli aska - poprawi Pippin.
- Hobbici? - powtrzy Theoden. - Dziwnie zmieniacie wyrazy, ale ta nazwa brzmi8
do adnie. Hobbici! Wszystko, co syszaem o was, blednie wobec rzeczywistoci.
Merry ukoni si. Pippin take wsta i zoy krlowi niski ukon.
- askawy jeste dal nas, krlu! Bo mam nadziej, e tak naley sobie twoje sowa
tumaczy - rzek. - Ale mamy nowe dziwo. Przewdrowaem bowiem wiele krajw,
odkd opuciem wasny, a nie spotkaem ludu, ktry by zna jakie opowieci o
hobbitach.
- Mj lud przyby przed laty z pnocy - odpar Theoden. - Nie bd ci jednak
zwodzi: nie ma wrd nas legend o hobbitach. Mwi si tylko, e gdzie, bardzo
daleko, za grami i rzekami, yje plemi niziokw, zamieszkujce nory wykopane w
piaszczystych wydmach. Lecz legendy nie wspominaj o wspaniaych czynach tego
plemienia, poniewa wie gosi, e nie lubi ono trudzi si i schodzi z oczu ludziom,
umiejc znika byskawicznie, a take zmienia gos i wierka jak ptaki. Teraz
widz, e mona by znacznie wicej o was powiedzie.
- Z pewnoci, krlu - rzek Merry.
- Na przykad - cign Theoden - nikt mi nie mwi, e hobbici puszczaj ustami
dym.
- W tym nic dziwnego - odpar Merry - bo sztuk t uprawiamy dopiero od kilku
pokole. Tobold Hornblower z Longbottom, z Poudniowej wiartki, pierwszy
wyhodowa w swoim ogrodzie prawdziwe fajkowe ziele okoo roku 1070, wedug
naszej rachuby czasu. Jakim sposobem stary Toby to ziele zdoby...
- Nie wiesz nawet, krlu, co ci grozi - przerwa Gandalf. - Hobbici gotowi siedzc na
ruinach rozprawia o uciechach stou lub rozpamitywa szczegy z ycia swoich
ojcw, dziadkw, pra- i prapradziadkw oraz dalszych krewniakw a do kuzynw
dziewitego stopnia, jeeli zachcisz ich do tego nadmiern cierpliwoci. Odmy
histori fajkowego ziela do sposobniejszej chwili. Powiedz mi, Merry, gdzie jest
Drzewiec?
- Daleko std po stronie pnocnej - odpar Merry. - Poszed napi si wody, czystej
wody. Wikszo entw jest tam z nim, ale jeszcze nie skoczyli roboty.
Merry wskaza na dymice jezioro. Patrzc na nie, jedcy usyszeli odlegy oskot i
turkot, jakby lawina toczya si ze zbocza gr. Gdzie w oddali rozlegao si
pohukiwanie, przypominajce tryumfalny gos mnstwa rogw.
- A wic Orthank zosta bez stray? - spyta Gandalf.
- Wystarczyaby woda - rzek Merry. - Ale wawiec i paru innych entw czuwa. Nie
wszystkie supy i filary widoczne na rwninie wbi tutaj Saruman. wawiec, jeli si
nie myl, stoi pod ska, opodal podna schodw.

433

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Tak, widz tam wysokiego, siwego enta - powiedzia Legolas. - Ramiona trzyma
spuszczone i stoi nieruchomo jak sup.
- Poudnie mino - rzek Gandalf - a my od witu nic w ustach nie mielimy. Mimo to
chciabym pogada z Drzewcem moliwie bez zwoki. Czy nie zostawi dla mnie
adnych polece, czy te moe wywietrzay wam z gowy przy butelce i penej
misce?
- Zostawi - odpar Merry - i wanie miaem ci to powiedzie, ale zasypalicie mnie
innymi pytaniami. Kaza owiadczy, e jeli krl Riddermarchii i Gandalf zechc
askawie pofatygowa si pod pnocn cian, zastan tam Drzewca, ktry rad ich
powita. Od siebie dodam, e znajd tam rwnie obiad, i to najlepsze przysmaki,
specjalnie wyszukane i dobrane przez waszego tu obecnego pokornego sug zakoczy z ukonem.
Gandalf rozemia si.
- Od tego naleao zacz! - rzek. - No, co, Theodenie, czy chcesz jecha ze mn na
spotkanie z Drzewcem? Trzeba okry jezioro, ale nie bdzie to daleka droga. Od
Drzewca dowiesz si wielu ciekawych rzeczy. Bo to jest Fangorn, najstarszy i
najdostojniejszy z entw, a z jego ust usyszysz mow najstarszych istot yjcych na
wiecie.
- Pojad z tob - odpar Theoden. - Do widzenia, hobbici! Chciabym was ujrze w
swoim domu! tam sidziemy sobie wygodnie i opowiecie mi wszystko, co wam serce
podyktuje, o swoich przodkach choby od stworzenia wiata, o Toboldzie Starym i o
jego zioach. Do widzenia!
Hobbici skonili si nisko.
- A wic to jest krl Rohanu! - szepn Pippin. - Sympatyczny staruszek. Bardzo
grzeczny.

434

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 9
Zdobycze wojenne

andalf wraz z krlem odjecha skrcajc na wschd, aby okry piercie


zwalonych murw Isengardu. Aragorn, Gimli i Legolas zostali przy ruinach
bramy. Konie pucili luzem pozwalajc im poszuka sobie trawy, sami za
usiedli obok hobbitw.
- Tak, tak! - rzek Aragorn. - owy skoczone, spotkalimy si wreszcie znowu, i to w
miejscu, do ktrego aden z nas nie spodziewa si zawdrowa.
- A skoro wielcy oddalili si, eby omawia wielkie sprawy - powiedzia Legolas - my,
skromni myliwi, moe postaramy si rozwiza nasze skromne zagadki.
Odnalelimy wasz trop, ktry zaprowadzi nas do lasu, wiele jednak szczegw
pozostao niezrozumiaych i bardzo chciabym je z wami wyjani.
- My take chcielibymy dowiedzie si o was rnych szczegw - odpar Merry. Co0 nieco opowiedzia nam stary ent Drzewiec, lecz o wiele za mao.
- Zachowajmy waciwy porzdek - rzek Legolas. - Poniewa to my was tropilimy,
wic wypada, ebycie wy odpowiedzieli przede wszystkim na nasze pytania.
- Ale moe nie przed obiadem - zauway Gimli. - Mam rozbit gow i poudnie ju
mino. Suchajcie, rabusie, wiele bym wam przebaczy, gdybycie nam udzielili
jakiej czstki upw, o ktrych wspominalicie. jadem i napojem mona by
wyrwna cz porachunkw midzy nami.
- Dostaniesz je i pi - rzek Pippin. - czy wolisz, abymy ci podali obiad tutaj, czy
te z wikszymi wygodami w szcztkach Sarumanowej kordegardy, tam, pod ukiem
bramy? My musielimy przeksi pod goym niebem, eby nie spuszcza drogi z
oczu.
- O ile zauwayem, przymykalicie tu co najmniej jedno oko - odpar Gimli. - Noga
moja nie postanie w adnym orkowym domu i nie tkn misa ani niczego, co orkowie
mieli w apach.
- Nikt te od ciebie tego nie wymaga - rzek Merry. - Czy mylisz, e nam te orkowie
nie obrzydli na reszt ycia? W Isengardzie byy prcz nich rne inne plemiona.
Saruman zachowa resztki rozsdku i nie ufa orkom. Do strzeenia bramy trzyma
ludzi, wybierajc zapewne spord najwierniejszych sug. Ci mieli wyjtkowe
przywileje i dostawali dobry wikt.
- A take fajkowe ziele? - spyta Gimli.
- Nie, chyba nie! - rozemia si Merry. - To ju zupenie inna historia, ktr usyszysz
dopiero po obiedzie.
- Chodmy wic teraz na obiad! - rzek krasnolud.
Hobbici poprowadzili przyjaci pod ukiem bramy przez wielkie drzwi po lewej
stronie, a potem na gr schodami do obszernej komnaty; na wprost wejcia byy
drugie drzwi znacznie mniejsze, a pod boczn cian palenisko i komin. Komnata,
wykuta w kamieniu, musiaa dawniej by ciemna, bo okna jej wychodziy na mroczny
tunel, teraz jednak wiato wpadao tutaj przez rozwalony strop. Na kominie pono
kilka szczap drzewa.
- Zapaliem ogieniek - rzek Pippin. - Troch nas pociesza wrd tej mgy. Chrustu
mielimy mao, drewno, ktre udao si w pobliu uzbiera, byo mokre. Ale komin
cignie potnie. Wylot pewnie ma wysoko miedzy skaami, na szczcie nie
zatkany. Przyda si ten ogie. Zrobi wam kilka grzanek, bo chleb, niestety, jest
czerstwy, sprzed kilku dni.
Aragorn, Legolas i Gimli siedli przy kocu dugiego stou, a hobbici zniknli za
zewntrznymi drzwiami.

435

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Spiarnia mieci si tu na pitrze, wic powd jej nie zalaa - powiedzia Pippin,
gdy wrci obadowany talerzami, miskami, kubkami, noami i mnstwem
przernych prowiantw.
- Nie kr nosem na te przysmaki, mj Gimli - rzek Merry. To nie jest arcie orkw,
ale jado ludzkie, jak by powiedzia Drzewiec. Co wolisz, piwo czy wino? jest bardzo
przyzwoita beczuka. A tu solona wieprzowina, pierwszorzdna. Jeeli sobie yczysz,
mog przysmay par plasterkw boczku. Szkoda, e nie ma adnych jarzyn.
Dostawy ostatnimi dniami zawiody. Na wety nic ci nie mog zaofiarowa prcz
masa i miodu do chleba. czy to ci zadowoli?
- Nawet bardzo - odpar Gimli. - Skrel z twego dugu do powan sumk.
Wkrtce trzej przyjaciele zabrali si do jada. Hobbici bezwstydnie paaszowali drugi
tego dnia obiad.
- Wypada dotrzyma gociom kompanii - mwili.
- Niezwykle jestecie dzisiaj uprzejmi - zamia si Legolas. - Ale gdybymy nie
przyjechali, pewnie i tak jeden hobbit drugiemu musiaby przez grzeczno
dotrzyma kompanii w powtrnym obiedzie.
- Moe, moe. Czemu by nie? - rzek Pippin. - W niewoli u orkw podle nas
karmiono, a przedtem te od do dawna skromnie si yo. Nie pamitam ju, kiedy
ostatni raz najadem si do syta.
- Nie wida, eby wam post zaszkodzi - rzek Aragorn. - Kwitniecie zdrowiem.
- To prawda - potwierdzi Gimli, przygldajc im si znad kubka. - Wosy macie dwa
razy bujniejsze i bardziej kdzierzawe ni przy rozstaniu nad Rzek, a nawet
przysigbym, e obaj urolicie troch, jeeli to w ogle moliwe u hobbitw w tym
wieku. Drzewiec bd co bd nie zmorzy was godem.
- Nie - odpar Merry - ale entowie tylko pij, a napojami trudno si naje. Trunki
Drzewca s zapewne bardzo odywcze, hobbitowi jednak potrzeba czego
solidniejszego. Nawet lembasy mio czasem odmieni na inne potrawy.
- Pilicie wod entw, prawda? - spyta Legolas. - W takim razie oczy Gimlego nie
myl. Dziwne rzeczy opowiadaj stare pieni o wodzie Fangornu.
- Duo dziwnych legend kry o tym lesie - rzek Aragorn. - Nigdy tam nie byem.
Opowiedzcie mi o nim jak najwicej, a take o entach.
- Entowie! - rzek Pippin. - Entowie... no, tak, entowie s bardzo rozmaici. To jedno. A
poza tym maj takie oczy, takie przedziwne oczy! - Prbowa co jeszcze
powiedzie, zajkn si jednak i umilk. - Zreszt - doda - widzielicie ju kilku
entw z daleka, przynajmniej oni was dostrzegli i zawiadomili, e jestecie w drodze
do Isengardu; pewnie zobaczycie ich z bliska, nim std odejdziecie. sami sobie
wyrobicie o nich pojcie.
- Do rzeczy, do rzeczy! - powiedzia Gimli. - Zaczynamy opowie od rodka.
Chciabym j usysze po kolei, od pocztku, czyli od niesamowitego dnia, w ktrym
rozpada si nasza druyna.
- Wszystko opowiemy, jeeli czasu starczy - rzek Merry. - Najpierw jednak - skoro
skoczylicie obiad - nabijcie fajki i zapalcie. Bdzie nam si chocia przez chwil
zdawao, e wrcilimy szczliwie do Bree albo do Rivendell.
Wydoby may skrzany kapciuch peen tytoniu.
- Mamy tego dobrego w brd - powiedzia. - Jeeli chcecie, moecie, odjedajc
std, zabra, ile dusza zapragnie. Dzi rano zabawialimy si z Pippinem
wyawianiem zalanego powodzi dobytku. Pippin spostrzeg dwie niewielkie beczuki,
ktre prawdopodobnie woda wypukaa z jakiego piwnicznego skadu. Kiedy je
otworzylimy, okazao si, e jest w nich suszone ziele fajkowe najprzedniejszego
gatunku i w doskonaym stanie.

436

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Gimli wzi szczypt na do, roztar i powcha.


- Wydaje si bardzo dobre i pachnie piknie - rzek.
- Jest bardzo dobre! - odpar Merry. - Przecie to licie z Longbottom! Na beczukach
byy znaki firmowe Hornblowerw. Jakim sposobem znalazo si tutaj, pojcia nie
mam. Pewnie Saruman je sprowadza na swj osobisty uytek. Nie przypuszczaem,
e wywozi si je do tak odlegych krajw. Ale przyda si teraz, co?
- Przydaoby si - powiedzia Gimli - gdybym mia fajk. Niestety, zgubiem j w Morii
czy moe nawet jeszcze wczeniej. Nie ma tam jakiej fajeczki midzy waszymi
upami?
- Obawiam si, e nie ma - odpar Merry. - Nie znalelimy nigdzie tutaj fajki, nawet w
tej kordegardzie. Saruman wida zastrzeg takie zbytki wycznie dla siebie. A
wtpi, czy opacioby si zapuka do drzwi Orthanku i poprosi go o fajeczk. Nie
ma innej rady w tej biedzie, musimy po przyjacielsku podzieli si t jedn fajk.
- Zaraz, zaraz! - powiedzia Pippin. Wsun rk za pazuch i wycign zawieszony
na tasiemce may woreczek z mikkiej skry. - Trzymam na sercu kilka swoich
skarbw, rwnie dla mnie cennych jak Piercie. Oto jeden z nich: moja stara
drewniana fajka. Oto drugi: fajka zapasowa. Niosem j przez p wiata, sam nie
wiedzc po co. Bo nie spodziewaem si znale po drodze fajkowego ziela, kiedy
si wyczerpi podrne zapasy. A jednak przyda si teraz! - I poda Gimlemu
fajeczk z szerok, pask gwk. - czy to wyrwnuje rachunki midzy nami? spyta.
- Czy wyrwnuje? - krzykn Gimli. - Najzacniejszy z hobbitw! jestem odtd twoim
dunikiem!
- Co do mnie, chciabym wyj na wiee powietrze i sprawdzi, skd wiatr wieje i jak
niebo wyglda - rzek Legolas.
- Wyjdziemy wszyscy z tob - powiedzia Aragorn.
Wyszli i rozsiedli si na kupie gruzw przed bram. Mieli std widok daleki w dolin,
bo mga ju si podnosia i rozpywaa w lekkim wietrzyku.
- Tu sobie odpoczniemy chocia chwil rzek Aragorn. Sidziemy na ruinach i
bdziemy gadali, wedle sw Gandalfa, pki on sam zajty jest gdzie indziej.
Nieczsto w yciu bywaem tak zmczony jak dzisiaj.
Owin si szarym paszczem, zakrywajc zbroj, i rozprostowa swoje dugie nogi.
Lec na wznak wypuszcza z ust cienki supek dymu.
- Patrzcie! zawoa Pippin. Stranik Obieywiat wrci!
- Nigdy was nie opuszcza odpar Aragorn. Jestem zarazem Obieywiatem i
Dunadanem, nale zarwno do Gondoru, jak do pnocy.
Przez dug chwil w milczeniu mili fajki, a soce owietlao ich skonymi
promieniami, ktre paday w dolin spord biaych obokw pyncych wysoko po
zachodniej stronie nieba. Legolas czas jaki lea bez ruchu patrzc bez zmruenia
oka w niebo i w soce i podpiewujc z cicha. Wreszcie wsta.
- No, przyjaciele! rzek. Czas ucieka, mga si rozwiaa i powietrze byoby czyste,
gdybycie z dziwnym upodobaniem nie wdzili nas w dymie. Moe bymy zaczli
opowie?
- Moja historia zaczyna si od przebudzenia w ciemnociach, w ptach i pord
obozowiska orkw rzek Pippin. Ale jaki to dzisiaj mamy dzie?
- Pity marca wedug Kalendarza Shireu rzek Aragorn. Pippin policzy na palcach.
- A wic byo to ledwie dziewi dni temu! powiedzia. Zdawao mi si, e rok
upyn, odkd wpadlimy do niewoli. Poow tego czasu spdziem jak w
koszmarnym nie, lecz pniej nastpia najstraszniejsza jawa. Merry mnie poprawi,
jeli zapomn o jakim wanym zdarzeniu. Nie chc wdawa si w szczegy,

437

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

mwic o nahajach, brudzie i smrodzie czy tym podobnych okropnociach. Lepiej


tego nie wspomina.
I Pippin opowiedzia wszystko po kolei: ostatni walk Boromira i marsz orkw z
Emyn Muil a pod las Fangorn. Suchacze kiwaniem gowy przytakiwali, ilekro jaki
szczeg zgadza si z ich domysami.
- Zaraz odzyskacie troch utraconych skarbw rzek Aragorn. Bdziecie chyba z
tego radzi!
Rozluni pas pod paszczem i wycign dwa sztylety w pochwach.
- Patrzcie pastwo! zawoa Merry. Straciem nadziej, e je kiedykolwiek znowu
zobacz. Tym oto noem naznaczyem kilku orkw, lecz Ugluk zabra nam bro.
ypa przy tym oczyma okropnie. Mylaem, e mnie na miejscu zakuje, ale odrzuci
oba sztylety daleko, jakby go parzyy.
- Jest take twoja zapinka, Pippinie powiedzia Aragorn. Przechowaem j
troskliwie, bo to cenna rzecz.
- Wiem odpar Pippin. Rozstaem si z ni z wielkim alem, c jednak mogem
zrobi innego?
- Nic przyzna Aragorn. Kto nie umie w potrzebie rozsta si ze skarbem, jest jak
niewolnik w ptach. Dobrze postpie.
- Bardzo mi si te podoba ta sztuka z rozciciem wizw powiedzia Gimli.
Sprzyja wam szczliwy przypadek, ale te chwycilicie go, mona by rzec, obu
rkami.
- A nam zadalicie trudn zagadk doda Legolas. Zastanawiaem si, czy nie
wyrosy wam skrzyda.
- Niestety, nie! odpar Pippin. Ale nie wiecie jeszcze nic o Grisznaku.
Wstrzsn si i umilk, pozostawiajc Meriadokowi ostatni, najstraszniejsz cz
opowieci: o apach obmacujcych hobbitw, o palcym oddechu i potwornej sile
kudatych ramion Grisznaka.
- Niepokoi mnie to, co mwicie o tych orkach z Mordoru, czyli Lugburza, jak oni go
nazywaj rzek Aragorn. Czarny Wadca, a take jego sudzy, za duo ju wiedz.
Grisznak po ktni bez wtpienia wysa jakie meldunki za Rzek. Czerwone Oko z
pewnoci ledzi Isengard. Ale Saruman bd co bd wpad w puapk, ktr sam
zastawi.
- tak, ktrakolwiek strona wygra, widoki Sarumana s marne powiedzia Merry.
Sprawy przybray zy dla niego obrt, z chwil gdy orkowie weszli na ziemie Rohanu.
- Stary otr pokaza nam si pod lasem na stepie rzek Gimli. Przynajmniej tak
wynika z napomknie Gandalfa.
- Kiedy to byo? spyta Pippin.
- Pi nocy temu odpar Aragorn.
- Zastanwmy si... Ano, pora opowiedzie dalsze przygody, o ktrych jeszcze nic
nie wiecie. Nazajutrz po bitwie spotkalimy Drzewca. Noc spdzilimy w rdlanej
Sali, w jednym z domw starego enta. Nastpnego dnia poszlimy na wiec entw,
bylimy wiadkami najdziwniejszego zgromadzenia na wiecie. Trwao ono cay
dzie, a potem drugi. Noc midzy tymi dniami przespalimy u innego enta, zwanego
wawcem. Wreszcie, pnym popoudniem drugiego dnia narady, entowie ruszyli si
nagle. Byo to oszaamiajce wraenie. W lesie takie panowao napicie, jakby w nim
burza wzbieraa. Potem nastpi wybuch. Szkoda, e nie syszelicie pieni, ktr
piewali w marszu.
- Gdyby j Saruman posysza, umknby sto mil std, choby piechot doda
Pippin.

438

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Cho mocny jest i twardy, zimny jak gaz,


nagi jak ko Isengard,
Naprzd, entowie, wojna, wojna!
Rba kamienie, wali mury!
Pie bya znacznie dusza, ale przewanie obywaa si bez sw, brzmiaa jak
muzyka rogw i bbnw. Szalenie nas zaciekawia. Mylaem jednak, e po prostu
przygrywaj sobie tak do marszu i e to tylko pie. Tak mylaem, pki wraz z nimi
nie doszedem tutaj. Teraz dopiero wszystko rozumiem.
- Zeszlimy z ostatniego grzbietu do Nan Kurunir po zapadniciu nocy cign dalej
Merry. Wwczas po raz pierwszy wydao mi si, e cay las ruszy za nami w
drog. Mylaem z pocztku, e przyni mi si sen o entach, ale Pippin take
spostrzeg maszerujcy las. Bylimy obaj przeraeni, dopiero pniej wyjania nam
si caa sprawa.
Byli to huornowie, tak ich entowie nazywaj w skrconym jzyku. Drzewiec
niechtnie o nich mwi, sdz jednak, e s to entowie, ktrzy upodobnili si niemal
cakowicie do drzew, przynajmniej z wygldu. Stoj milczcy tu i wdzie wrd lasu
albo na jego skrajach i niestrudzenie czuwaj nad drzewami; w gbi ciemnych dolin
jest ich, zdaje si, wiele setek.
Tkwi w nich ogromna sia, a potrafi kry si w cieniu i trudno zobaczy ich w ruchu.
Jednake ruszaj si niekiedy. Ruszaj si nawet bardzo ywo, gdy wpadn w
gniew. Na przykad rozgldasz si po niebie albo suchasz szelestu wiatru i nagle
spostrzegasz, e otacza ci las, tum ogromnych drzew cinie si dokoa. Zachowali
dotychczas gos i mog porozumiewa si z entami, ale zdziwaczeli i zdziczeli. S
niebezpieczni. Babym si spotka z nimi, gdyby nie byo prawdziwych entw w
pobliu.
Jak wic mwiem, z wieczora dugim wwozem zesza w grny koniec Doliny
Czarodzieja gromada entw, a w lad za ni szeleszczcy tum huornw. Nie
widzielimy ich oczywicie, lecz powietrze wok pene byo skrzypienia i trzaskw.
Noc zapada ciemna i pochmurna. Huornowie po zejciu z gr posuwali si niezwykle
szybko i z gonym szumem, jakby porywistego wiatru. Ksiyc nie wypyn z chmur;
wkrtce na wszystkich pnocnych stokach w krg nad Isengardem wyrs wielki las.
Nieprzyjaciel nie pokazywa si i nie dawa znaku ycia. Tylko wysoko na wiey
wiecio si jedno okno.
Drzewiec wraz z kilku entami zaczai si w pobliu, w miejscu, z ktrego by widok na
bram. Bylimy tam obaj z Pippinem. Siedzielimy na ramionach Drzewca i
wyczuwaem, jak si stary ent pry w napiciu. Lecz entowie nawet w najwikszym
wzburzeniu zachowuj ostrono i cierpliwo. Stali wszyscy jak kamienne posgi,
ledwo oddychajc i pilnie nasuchujc.
Nagle wybuchn przeraliwy zgiek. Zagray trby i gos ich odbi si echem wrd
cian Isengardu. Mylelimy, e nas dostrzeono i e zaraz rozpocznie si bitwa. Nic
podobnego! Armia Sarumana wychodzia z twierdzy. Niewiele wiem o tej wojnie i o
jedcach Rohanu, lecz zdaje mi si, e Saruman chcia jednym potnym
uderzeniem zniszczy krla i cae jego wojsko. Ogooci Isengard z zaogi. Widziaem
przemarsz wojsk, niezliczone szeregi orkw, a midzy nimi puki jazdy na olbrzymich
wilkach. Byy te oddziay zoone z ludzi. Nieli pochodnie, wic w blasku pomieni
rozrniaem twarze. Wikszo stanowili zwykli ludzie, roli, ciemnowosi, pospni,
lecz nie zdawali si do cna li. Byli jednak take inni, straszni: ludzkiego wzrostu, ale
z gbami goblinw, smagli, kosoocy, zoliwie szczerzcy zby. Wiecie, przypomnia

439

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

mi si na ich widok od razu ten poudniowiec z Bree, chocia tamten nie by tak
wyranie podobny do orka jak wikszo tych odakw Isengardu.
- Ja te wanie o nim mylaem rzek Aragorn. W Helmowym Jarze mielimy do
czynienia z mnstwem takich porkw. Wydaje si niewtpliwe, e w poudniowiec
z Bree by szpiegiem Sarumana. Czy jednak dziaa na rzecz Czarnych Jedcw,
czy te wycznie dla Sarumana, nie wiem. Wrd tych nikczemnych istot nigdy nie
wiadomo, kto jest z kim w sojuszu i kto kogo oszukuje.
- Wszystkich razem musiao by co najmniej dziesi tysicy podj swoj
opowie Merry. Godzin trwa przemarsz przez bram. Cz posza gocicem
ku Brodom, a cz skrcia na wschd. O mile od twierdzy, w miejscu, gdzie rzeka
pynie gbokim kanaem, zbudowano most. Gdybycie wstali, dostrzeglibycie go
std.
odacy piewali ochrypymi gosami, miali si, wrzeszczeli dziko.
Pomylaem, e le moe si to skoczy dla Rohanu. Drzewiec jednak by
niewzruszony. Powiedzia: Ja mam dzisiaj rozprawi si z Isengardem, z jego ska i
kamieniem.
Nie widziaem w ciemnociach, co si dzieje, miaem jednak wraenie, e huronowie
natychmiast po zamkniciu si bramy za orkowym wojskiem ruszyli w stron
poudnia. Oni wida chcieli rozprawi si tego dnia z orkami. Rano byli ju daleko w
niszej czci doliny, tak si przynajmniej domylaem, bo cie lea tam
nieprzenikniony.
Kiedy Sarumanowa armia odmaszerowaa, przystpilimy do ataku. Drzewiec
postawi mnie i Pippina na ziemi, zbliy si do bramy i zacz w ni omota
wzywajc Sarumana. Zamiast odpowiedzi sypny si z murw strzay i kamienie.
Strzay jednak nie s grone dla entw. Kalecz ich oczywicie, a nade wszystko
drani, lecz tak jak dokuczliwe muchy. Ent nadziany strzaami jak poduszka na
szpilki wcale jeszcze nie czuje si ranny. Po pierwsze entowie nie s wraliwi na
adne jady, a po drugie skr maj grub, twardsz od kory. Trzeba nie lada topora,
eby ich naprawd zrani. Nie cierpi zreszt toporw. Ale przeciw jednemu entowi
musiaoby walczy kilkunastu topornikw, bo kto raz go zadranie, nie powtrzy
ciosu: pi enta zgniecie najhartowniejsz stal niby cienk blach. Gdy w ciele
Drzewca tkwio ju kilka strza, stary ent rozgrza si tak, e mona by go niemal
nazwa pochopnym, wedle jego ulubionego okrelenia. Krzykn gono swoje
hum, hum! i kilkunastu entw podeszo pod bram. Ent bywa straszny w gniewie.
Palczmi rk i ng wpija si w ska i drze j, jakby to bya skrka na bochnie chleba.
Widziaem, jak w cigu krtkiej chwili dokonywali niszczycielskiej roboty, na ktr
korzenie potnych drzew potrzebowayby wiekw.
Darli, cignli, rwali, trzli, tukli. Po piciu minutach olbrzymia brama ze szczkiem i
oskotem runa w gruzy. Inni tymczasem ju si wgryli w mury jak krliki w
piaszczyst wydm. Nie wiem, czy Saruman rozumia, co si dzieje, w kadym razie
nie umia na to nic poradzi. Moliwe, e ostatnio moc jego czarw osaba, myl
jednak, e przede wszystkim straci hart ducha, prociej mwic, odwag, kiedy
przeciwnik dopad go osamotnionego, bez gromady niewolnikw, odcitego od
machin i temu podobnych rzeczy. Ani si umywa do Gandalfa! Zastanawiam si, czy
caej sawy nie zawdzicza jedynie temu, e obra Isengard na swoj siedzib.
- Nie! odpar Aragorn. By kiedy wielki, godny swojej sawy. Wiedz mia
gbok, myl lotn, rce nad podziw zrczne. Posiada te niezwyk wadz nad
umysami innych istot. Mdrcw przekonywa, prostaczkw obezwadnia strachem.
T wadz z pewnoci po dzi dzie zachowa. Nawet teraz, kiedy ponis tak
cik klsk, mao kto by mu si opar, gdyby z nim porozmawia w cztery oczy.

440

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Gandalf, Elrond, Galadriela ci by mu nie ulegli, skoro jego przewrotno wysza na


jaw, lecz poza nimi mao kto.
- O entw jestem spokojny rzek Pippin. Raz, o ile mi wiadomo, dali si
obaamuci, ale nie powtrzy si to na pewno nigdy wicej. Zreszt Saruman ich nie
doceni i popeni wielki bd, nie liczc si z nimi w swoich rachubach. Pomin ich
knujc swoje plany, a kiedy stanli pod Isengardem, za pno byo, eby bd
naprawi. Gdy przypucilimy szturm, resztka szczurw kryjcych si jeszcze w
twierdzy zacza umyka wszystkimi dziurami, ktre entowie wybili w murach. Ludzi
entowie puszczali z yciem, wypytawszy przedtem kadego dokadnie; byo ich ze
dwa, trzy tuziny. Ale orkw niewielu chyba ocalao. W kadym razie adnemu nie
darowali ycia huornowie, jeli ktry na nich si natkn, a byo to niemal
nieuchronne, bo otaczali Isengard gstym lasem, pomimo e duy ich oddzia
odszed w dolin.
Kiedy pod ciosami entw wiksza cz poudniowego muru rozpada si w proch, a
reszta odakw uciekaa opuszczajc wadc, Saruman umkn w popochu. By, jak
si zdaje, przy bramie w chwili rozpoczcia szturmu, zapewne przyszed popatrze
na wymarsz swojej wspaniaej armii. Dopiero gdy entowie wtargnli do twierdzy,
wzi nogi za pas. Zrazu nikt go nie spostrzeg. Noc jednak rozpogodzia si i
gwiazdy jasno wieciy, a to wystarcza oczom entw. Nagle wawiec krzykn:
Morderca drzew! Morderca drzew! wawiec ma serce agodne, lecz dlatego wanie
paa nienawici do Sarumana, wielu bowiem jego wspbraci ucierpiao okrutnie od
orkowych toporw. Pdem rzuci si naprzd po ciece prowadzcej do
wewntrznych wrt, a biega bardzo szybko, gdy gniew go ponosi. Nika posta
czarodzieja migaa nam w oczach, to wynurzajc si, to niknc w cieniu supw;
Saruman dopad schodw pod wie w ostatnim momencie. Jeszcze chwila, a byby
go wawiec dogoni i zmiady; by o krok za nim, gdy tamten wlizn si w drzwi i
zatrzasn je byskawicznie. Saruman znalaz si wic bezpieczny w wiey i wkrtce
potem uruchomi swoje ukochane machiny. Wielu entw byo ju wwczas wewntrz
murw Isengardu; jedni pobiegli tropem wawca, inni wtargnli od pnocy i
wschodu. Buszowali po kotlinie niszczc, co si dao. Nagle buchny pomienie i
cuchnce dymy. Wszystkie otwory i szyby ziony ogniem. Niejeden ent dozna
cikich oparze. Niejaki Brzozowiec, jeli dobrze zrozumiaem jego imi, wysoki,
pikny ent, dosta si w strug tryskajcego pynnego ognia i spon jak pochodnia.
Straszny to by widok.
Entw ogarno istne szalestwo. Przedtem wydawali si wzburzeni, lecz w owej
chwili przekonaem si, e to bya tylko przygrywka. Teraz dopiero zobaczyem, jak
wyglda prawdziwy gniew entw. Zakotowao si wszystko. Ryczeli, pohukiwali,
trbili tak, e od samego zgieku kamienie pkay. My obaj z Merrym leelimy na
ziemi zatykajc paszczami uszy. Entowie za miotali si tam i sam po skaach wok
Orthanku z hukiem, szumem i wyciem huraganu druzgocc supy, lawinami gazw
zasypujc szyby; cikie kamienne pyty fruway niby licie w powietrzu. Wiea tkwia
jak gdyby w oku cyklonu. Widziaem, jak elazne belki i bryy skalne wzlatyway na
setki stp w gr walc w okna Orthanku. Drzewiec jednak nie straci gowy. Na
szczcie nie tkny go pomienie. Nie chcia, eby jego wspbracia naraali si w
furii walki na rany, i obawia si, e Saruman skorzysta z zamtu, eby uciec przez
jak dziur. Tum entw napiera, lecz skaa Orthanku nie ulega. Gadka jest i
twarda. Moe tkwi w niej jaka czarodziejska moc dawniejsza jeszcze i potniejsza
ni wadza Sarumana. To pewne, e entowie nie mogli jej pokona ani nawet
zadrasn, kaleczyli si tylko i tukli o jej ciany.

441

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Drzewiec wystpi na rodek i krzykn. Jego potny gos wybi si nad zgiek bitwy.
Nagle zapada gucha cisza. I wrd tej ciszy z grnego okna wiey rozleg si
przeraliwy, widrujcy miech. Dziwne to zrobio na entach wraenie. Przed chwil
kipieli, teraz byskawicznie ostygli, ucichli, jakby cici lodem. Opucili plac przed
wie, skupili si wok Drzewca, znieruchomieli. On za przemwi do nich w ich
wasnym jzyku; myl, e tumaczy im plan z dawna uoony w jego sdziwej
gowie. Potem wszyscy si po prostu rozpynli cicho w szarym brzasku. Bo dzie ju
wtedy wita.
Przypuszczam, e rozstawili czaty wok wiey, ale wartownicy tak si ukryli w cieniu
i tak cicho si zachowywali, e nie mogem ich dostrzec. Inni odeszli ku pnocy.
Przez cay dzie zajmowaa ich tam jaka robota i nie byo ich wida. O nas dwch
nikt si nie troszczy. Dzie wlk si ponuro. Troch krcilimy si po kotlinie, lecz
uwaajc, by nas z wiey nikt nie mg zobaczy, bo okna jej patrzay ku nam bardzo
gronie. Sporo czasu zajo nam poszukiwanie jakiego prowiantu. Gawdzilimy te
zastanawiajc si, co tymczasem dzieje si na poudniu, w Rohanie, i co mogo si
sta z reszt naszej druyny. Od czasu do czasu dochodzi do naszych uszu z oddali
grzechot walcych si kamieni i guchy oskot odbijajcy si echem wrd gr.
Po poudniu wyszlimy poza krg murw, eby zbada, co si dzieje wkoo nas. U
wylotu doliny czernia ogromny las huornw, drugi otacza pnocn cian. Nie
odwaylimy si wej w jego cie. Sycha byo w gszczu jakie haasy, co tam
rozdzierano, wleczono. Entowie i huornowie kopali ogromne jamy i rowy, budowali
zbiorniki i tamy, czyli wody Iseny i wszystkich innych potokw czy strumieni.
Zostawilimy ich przy tej robocie. O zmierzchu wrci pod bram Drzewiec.
Podpiewywa, mrucza co do siebie, zdawa si zadowolony. Przecign si,
rozprostowa dugie ramiona i nogi, odetchn gboko. Zapytaem, czy jest
zmczony.
- Zmczony? powtrzy. Zmczony? Nie, nie jestem zmczony, tylko troch
zdrtwiaem. Przydaby mi si yk wody z Rzeki Entw. Cik mielimy robot.
Przez dugie lata nie naupalimy tyle kamieni, nie przerobili tyle ziemi, co przez
dzisiejszy dzie. Ale wszystko ju prawie gotowe. Kiedy noc zapadnie, radz wam
nie krci si w pobliu bramy ani w starym tunelu. Woda pewnie signie a tutaj, a
bdzie to plugawa woda, przynajmniej na razie, dopki cay brud Sarumana nie
spynie. Wtedy Isena znowu bdzie czysta.
Mwic Drzewiec od niechcenia, jakby dla zabawy, rozbija dalej mur.
Zastanawialimy si wanie, gdzie by tu najbezpieczniej pooy si do snu, gdy
stao si co nieoczekiwanego. Od gocica zattniy koskie kopyta, jaki jedziec
zblia si galopem. Obaj z Meriadokiem leelimy cichutko, a Drzewiec schowa si
w cie pod sklepieniem bramy. Nagle midzy nas wpad niby srebrna strzaa
ogromny rumak. Mimo zmroku widziaem wyranie twarz jedca. Zdawao si, e
bije od niej blask, a caa posta ubrana bya w biel. Poderwaem si, wlepiem w
niego oczy, otwarem usta. Chciaem krzykn, lecz nie mogem doby gosu.
Dobrze, e nie krzyknem. Bo jedziec zatrzyma si tu i spojrza na nas z gry.
- Gandalf! zdoaem wreszcie wymwi, chocia tylko szeptem. Czy mylicie, e
odpowiedzia: Dobry wieczr, Pippinie! C za mia niespodzianka!? Wcale nie!
Powiedzia:
- Wstawaj, Tuku, bcwale jeden! Gdzie, u diaska, podziewa si Drzewiec wrd tego
rumowiska? Mam do niego spraw. I to piln!
Drzewiec pozna jego gos i zaraz wyszed z cienia. Osobliwe to byo spotkanie. Nie
mogem si nadziwi, e aden z nich nie by nim zdziwiony. Najwidoczniej Gandalf
spodziewa si zasta Drzewca na tym miejscu, a Drzewiec moe nawet dlatego

442

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

marudzi pod bram, e liczy na przyjazd Gandalfa. A przecie opowiedzielimy


staremu entowi o przygodzie w Morii. Przypomniaem sobie dopiero wtedy, e
suchajc tej czci naszego sprawozdania Drzewiec dziwnie na nas jako patrza.
Tylko tak mog to sobie tumaczy, e widywa si z Gandalfem albo mia o nim
wiadomoci, lecz nie chcia nam o tym przedwczenie mwi. Nie bdmy zbyt
pochopni to jego haso. Co prawda nikt, nawet elfy nie mwi o poczynaniach
Gandalfa w jego nieobecnoci.
- Hm, Gandalf! rzek Drzewiec. Ciesz si, e przyjechae. Z wod i lasem, z
korzeniami i kamieniem sam sobie poradz, tu jednak trzeba si upora z
czarodziejem.
- To ja potrzebuj twojej pomocy odpar Gandalf. Zrobie duo, ale jest wicej
jeszcze do zrobienia. Trzeba rozgromi dziesi tysicy orkw.
Odeszli na bok, eby naradzi si w jakim zaktku. Musiao to Drzewcowi wyda si
bardzo pochopne, bo Gandalfowi byo tak pilno, e zacz mwi strasznie szybko,
zanim jeszcze znaleli si poza zasigiem naszych uszu. Narada trwaa kilkanacie
minut, moe kwadrans. Potem Gandalf wrci do nas, zdawa si spokojniejszy,
niemal wes. Wtedy nareszcie powiedzia, e cieszy si ze spotkania z nami.
- Gandalfie! zawoaem. Gdziee ty bywa? Czy widziae naszych przyjaci?
- Gdziekolwiek byem, wrciem! odpar po swojemu wesoo. Tak, spotkaem si
te z innymi druhami. Ale nie czas teraz na pogawdk. Grona to noc, musz zaraz
jecha. Moe wit przyniesie odmian, a w takim razie zobaczymy si znowu.
Bdcie ostroni i trzymajcie si z dala od Orthanku. Do widzenia!
Drzewiec po odjedzie Gandalfa pogry si w zadumie. Najoczywiciej dowiedzia
si w tak krtkim czasie tylu nowin, e musia je przetrawi. Popatrzy na nas i rzek: Hm, przekonuj si, e nie jestecie tacy pochopni, jak mylaem. Powiedzielicie mi
troch mniej, ni moglicie, a na pewno nie wicej, ni wam byo wolno. Hm, nowiny,
nowiny, nie ma co mwi! No, ale teraz Drzewiec wemie si znw do roboty!
Nim nas opuci, podzieli si z nami najwieszymi wiadomociami. Nie byy zbyt
pocieszajce. Na razie jednak wicej mylelimy o was trzech ni o Frodzie i Samie
czy o biednym Boromirze. Bo wiedzielimy, e wielka bitwa ju toczy si albo
wybuchnie lada godzina i e wemiecie w niej udzia, i kto wie, czy z niej wyjdziecie
ywi.
- Huornowie pomog rzek Drzewiec. Potem odszed i nie zobaczylimy go a do
dzisiejszego ranka.
Noc bya ciemna. Lec na szczycie kamiennego usypiska nic wok nie widzielimy.
Wszystko spowijay mgy czy moe cienie jak olbrzymia zasona. Otaczao nas
powietrze gorce i cikie, pene szelestw, skrzypienia, szeptw, jakby unosiy si w
nim jakie gosy. Myl, e setki huornw przecigny koo nas spieszc na odsiecz
Rohirrimom. W pniejszych godzinach od strony poudnia grzmiao potnie i
daleko nad Rohanem, niebo byskao od piorunw. W ich wietle ukazyway nam si
od czasu do czasu odlege gry; czarne i biae szczyty nagle zjawiay si na tle nieba
i zaraz znikay w ciemnoci. Z przeciwnej strony, znad Isengardu, take znikay w
ciemnoci. Z przeciwnej strony, znad Isengardu, take rozlegay si grzmoty, ale
inne. Chwilami caa dolina graa echem.
Jako okoo pnocy entowie rozbili tamy i zgromadzona masa wody runa przez
wyrw w pnocnym murze na Isengard. Cie huornw rozproszy si, grzmot oddali.
Ksiyc znia si nad gry na zachodzie.
Czarne strugi i kaue rozpezy si po caym krgu Isengardu. Poyskujc w
ostatnich blaskach ksiyca, rozszerzay si i wypeniay kotlin. Tu i wdzie
natrafiay na otwarte szyby i wyloty podziemnych przej; wzbijay si z nich biae

443

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

syczce oboki, dym kbi si grubymi zwaami. Tryskay supy ognia. Ogromna
smuga zwenionej pary dosiga Orthanku i owina si wok wiey, ktra sterczaa
jak szczyt w chmurach, od dou rozwietlona un, od gry powiat ksiyca. Woda
tymczasem wzbieraa i toczya si dalej, a cay Isengard zamieni si w olbrzymi,
pask mis, dymic i bulgocc.
- Zeszej nocy, gdy stanlimy u wylotu Nan Kurunir, widzielimy z daleka dymy i
opary rzek Aragorn. Obawialimy si, e to Saruman przygotowuje w swoim
kotle jakie diabelskie sztuki na nasze powitanie.
- Nic podobnego! odpar Pippin. Ju wtedy nie myla o psich figlach, dusi si
pewnie z wciekoci. Rano -wczoraj rano woda wypenia wszystkie dziury i
kotlin zalega gsta mga. Schronilimy si do kordegardy w bramie, troch
wystraszeni. Jezioro przelewao si przez brzegi i stary tunel ju by pod wod, ktra
szybko wzbieraa sigajc schodw. Strach nas zdj, e wpadlimy razem z orkami
w puapk. Znalelimy jednak za spiarni drugie krcone schody, ktre nas
wyprowadziy na szczyt bramy. Ledwie si tam przecisnlimy, bo przejcia byy
zawalone kamieniami i gruzem. Wreszcie usiedlimy wysoko ponad rozlan wod i
spojrzelimy na zatopiony Isengard. Entowie wci jeszcze puszczali nowe fale
wody, pki wszystkie pieczary nie wypeniy si i wszystkie ognie nie zgasy. Opary z
wolna skupiay si i unosiy na ksztat olbrzymiego parasola z chmur, sterczcego co
najmniej na mil ponad ziemi. Wieczorem nad wschodni cian gr pokazaa si
ogromna tcza, a potem rzsisty deszcz spad na przeciwlege stoki i przesoni
zachodzce soce. Zrobio si cicho, tylko gdzie daleko wyy wilki. W nocy entowie
zamknli upusty i zawrcili Isen w jej dawne oysko. Byo po wszystkim.
Potem wody zaczy opada. Pod ziemi musi by chyba jaki odpyw z lochw.
Jeeli Saruman wyglda ktrym oknem z wiey, zobaczy ponury, brudny mietnik.
Czulimy si bardzo samotni. Wrd gruzw nie pokaza si ani jeden ent, nie byo z
kim pogada ani od kogo dowiedzie si nowin. Spdzilimy bezsenn noc na
szczycie bramy, drc z zimna i wilgoci. Mielimy wraenie, e lada chwila stanie si
co niezwykego. Saruman dotychczas jest w swojej wiey. W nocy syszelimy
haas, jakby wicher d w dolinie. Myl, e to huornowie, ktrzy przedtem odeszli,
powrcili; nie mam jednak pojcia, dokd chadzali. By mglisty, ddysty ranek, kiedy
wreszcie zeszlimy na d i rozejrzeli si wkoo; nikogo jednak nie byo w pobliu.
Wicej ju chyba nie mam nic do opowiedzenia. Teraz, po wczorajszym zgieku i
zamcie, Isengard wydaje mi si niemal zupenie spokojny, a w dodatku bezpieczny,
skoro Gandalf jest znw z nami. Chtnie bym si przespa.
Wszyscy na chwil umilkli. Gimli po raz drugi napcha tytoniem fajk.
- Jednej jeszcze rzeczy nie rozumiem rzek krzeszc iskr za pomoc hubki i
krzesiwa. Mwie Theodenowi, e Smoczy Jzyk jest u Sarumana. Jak si tam
dosta?
- Rzeczywicie, zapomniaem opowiedzie o tym odpar Pippin. Przyszed
dopiero dzisiaj rano. Rozpalilimy wanie ogie i zjedli jakie takie niadanie, kiedy
zjawi si Drzewiec. Usyszelimy jego gos, bo pohukiwa i woa nas po imieniu.
- Przybywam, eby sprawdzi, co porabiacie rzek no i wyjani wam, co si
dzieje. Huornowie wrcili. Wszystko poszo dobrze, tak, tak, nawet bardzo dobrze!
ze miechem poklepa si po udach. Nie ma ju w Isengardzie orkw, nie ma
iskier! A zanim ten dzie przeminie, bdziemy mieli goci z poudnia, miedzy nimi
takich, ktrymi bardzo si ucieszycie.
Ledwie skoczy mwi, na gocicu zattniy kopyta. Wybieglimy przed bram;
wypatrywaem oczy, bo mylaem, e ujrz cwaujcych na czele armii Gandalfa i
Obieywiata. Zamiast nich wychyn z mgy nieznajomy czowiek na starej,

444

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zmczonej szkapie, troch pokraczny. Jecha sam. Kiedy mga przed nim si
rozstpia, zobaczy nagle bram w gruzach i rozwalony mur, wic stan jak wryty, a
twarz mu niemal pozieleniaa. Tak by oszoomiony, e zrazu wcale nas nie
zauway. Dopiero po chwili spojrza na nas, wrzasn i chcia zawrci konia, eby
zwia. Drzewiec jednak zrobi trzy kroki naprzd, wycign swoje dugie rami i zdj
go z sioda. Ko przeraony da szczupaka, czowiek znalaz si na ziemi. Lec
plackiem przedstawi si jako Grima, przyjaciel i doradca krla; twierdzi, e Theoden
przysa go z wanym poselstwem do Sarumana.
- Nikt inny nie odwayby si jecha przez otwarty step, rojcy si od orkw mwi.
Dlatego musiaem si tego podj sam. Jestem godny i znuony po
niebezpiecznej podry. Nadoyem wiele drogi skrcajc na pnoc, bo cigay
mnie wilki.
Przyapaem jednak spojrzenie, ktre rzuca ukradkiem na Drzewca, i powiedziaem
sobie: To kamca. Drzewiec przyglda mu si dug chwil, po swojemu uparcie i
przecigle, a nieszcznik wi si pod tym wzrokiem jak piskorz. Wreszcie eny
przemwi:
- Ha, hm... Spodziewaem si ciebie, Smoczy Jzyku! Tamten wzdrygn si
syszc to przezwisko. Gandalf przyby przed tob. Dziki niemu wiem o tobie tyle,
ile wiedzie naley, i wiem te, jak z tob postpi. Zamknij wszystkie szczury w
jednej puapce radzi mi Gandalf. Posucham jego rady. Isengardem ja teraz
rzdz, lecz Saruman jest w swojej wiey. Moesz i tam do niego i powiedzie mu
wszystko, co ci na myl przyjdzie.
- Przepu mnie! rzek Smoczy Jzyk. Znam drog.
- Znae j, o tym nie wtpi odpar Drzewiec. Ale troch si tutaj ostatnio
zmienio. Wejd i zobacz!
Przepuci go. Smoczy Jzyk pokusztyka pod bram, a my szlimy za nim. Kiedy
znalaz si wewntrz krgu murw i zobaczy spustoszenie, ktre dzielio go od
Orthanku, odwrci si do nas.
- Pozwlcie mi std odej! zaskomli. Pozwlcie mi odej! Moje poselstwo nie
ma ju teraz celu.
- To prawda przyzna Drzewiec. Ale masz do wyboru albo czeka ze mn na
przybycie Gandalfa i twojego krla, albo przeprawi si przez ten zalew. Co wolisz?
Smoczy Jzyk zadra na wspomnienie krla i postpi krok naprzd zanurzajc
jedn nog w wodzie. Zatrzyma si jednak.
- Nie umiem pywa rzek.
- Woda nie jest gboka odpar Drzewiec. Bardzo tylko brudna, ale to nie powinno
ci przeszkadza. Daleje!
Wtedy nieszcznik wlaz w topiel. Zanim go straciem z oczu, nurza si ju po
brod. Potem znw mign mi z daleka, przylepiony do jakiej starej beczki czy moe
kody. Drzewiec wszake wszed za nim do wody i ledzi t eglug.
- No, dosta si do Ortahanku powiedzia, gdy wrci do nas. Widziaem, jak
wczogiwa si na schody niby zmoky szczur. Kto czuwa w wiey, bo wycigna si
z niej rka i wcigna gocia do wntrza. Jest wic w Orthanku i mam nadziej, e
przyjto go tam mile. Ale teraz musz si opuka ze szlamu i brudu. Gdyby kto o
mnie pyta, bd na pnocnym stoku. Tutaj nie ma wody do czystej, eby ent mg
si napi albo wykpa. Prosz was, trzymajcie tymczasem stra przy bramie, a
wypatrujcie goci. Bdzie midzy nimi wadca stepw Rohanu. Powinnicie go
przywita, jak umiecie najgodniej. Pamitajcie, e jego wojsko stoczyo wielk bitw z
orkami. Myl, e lepiej ni entowie znacie sowa, ktrymi wypada przyj tak
dostojnego krla. Odkd yj, wielu wadcw panowao nad zielonymi kami tego

445

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

kraju, ale nie nauczyem si nigdy ich mowy ani nie zapamitaem imion. Bdzie
trzeba poczstowa ich ludzkim jedzeniem, a na tym take znacie si z pewnoci
lepiej ode mnie. Postarajcie si znale prowianty stosowne, waszym zdaniem, dla
krla.
Na tym koniec opowieci. Z kolei moe wy mnie powiecie, co to za jeden w Smoczy
Jzyk. Czy naprawd by krlewskim doradc?
- Tak odpar Aragorn ale zarazem szpiegiem Sarumana i jego sug w Rohanie.
Los obszed si z nim surowo, lecz zasuy sobie na to. Sam widok ruin tej potgi,
ktr uwaa za niezwycion i wspania, jest chyba dostateczn dla niego kar.
Obawiam si jednak, e czeka go jeszcze gorsza.
- I ja myl, e Drzewiec wyprawiajc go do Orthanku nie zrobi tego z dobroci serca
powiedzia Merry. Miaem wraenie, e znajduje w tym jak ponur uciech, bo
mia si do siebie odchodzc na poszukiwanie napoju i kpieli. Mielimy potem
pene rce roboty wyawiajc z wody co si dao i szperajc po okolicy. W rnych
miejscach nie opodal znalelimy par spiarni wzniesionych ponad poziom zalewu.
Ale Drzewiec przysa entw, ktrzy zabrali sporo zapasw i wszelkiego dobra.
- Potrzebujemy ludzkiego jedzenia dla dwudziestu piciu ludzi oznajmili. Z tego
wida, e policzyli krlewsk kompani dokadnie jeszcze przed waszym przybyciem.
Was trzech zamierzano oczywicie podejmowa razem z najdostojniejszymi gomi.
Nie stracilicie jednak ucztujc z nami. Zatrzymalimy na wszelki wypadek poow
zapasw. Nawet lepsz poow, bo w tamtej nie byo wina.
- Wemiecie trunki? spytaem entw.
- W Isenie jest woda odpowiedzieli. To wystarczy dla entw i ludzi.
Mam nadziej, e entowie zdyli przyprawi po swojemu napoje z grskich rde i
e Gandalf wrci do nas z brod bujniejsz i kdzierzaw. Po odejciu entw
czulimy si bardzo zmczeni i godni, lecz nie narzekalimy, bo nasz trud przynis
obfite owoce. Wanie przy poszukiwaniu prowiantw dla ludzi Pippin odkry
najcenniejszy up: beczuki z pieczciami Hornblowerw. Fajka smakuje najlepiej po
dobrym obiedzie stwierdzi. W ten sposb doszo do sytuacji, w ktrej nas
zastalicie.
- Teraz wszystko doskonale rozumiemy rzek Gimli.
- Z wyjtkiem jednego szczegu powiedzia Aragorn. Jakim sposobem licie z
Poudniowej wiartki dostay si do Isengardu? Im duej si nad tym zastanawiam,
tym bardziej mnie to dziwi. W Isengardzie co prawda nigdy przedtem nie byem, ale
znam dobrze wszystkie kraje lece midzy Rohanem a Shireem. Od wielu lat nie
wedruj t drog ani podrni, ani towary, chyba e ukradkiem. Obawiam si, e
Saruman ma w Shire jakiego potajemnego sojusznika. Nie tylko na dworze krla
Theodena mona spotka Smocze Jzyki! Czy na beczukach byy wypisane jakie
daty?
- Byy odpar Pippin. Licie pochodz z roku 1417, czyli z ostatnich zbiorw... Co
te ja mwi! Z zeszego roku. Urodzaj by wtedy pikny.
- No, tak. Jeli krya si w tym jaka nikczemno, naley ju bd co bd do
przeszoci, a w kadym razie nie moemy na ni teraz zaradzi rzek Aragorn.
Mimo wszystko wspomn o tym Gandalfowi, chocia wrd jego wielkich spraw ten
szczeg moe wyda si bahy.
- Ciekawe, co Gandalf tam robi tak dugo zastanawia si Merry. Wieczr si
zblia. Chodmy si przej troch. Skoro nigdy tu nie bye, Obieywiacie, masz
teraz, jeli chcesz, wolny wstp do Isengardu. Uprzedzam ci, e widok jest
niewesoy.

446

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 10
Gos Sarumana

rzeszli przez zburzony tunel i stanli na stosie gruzw, eby przyjrze si


czarnej skale Orthanku i jej niezliczonym oknom, wci jeszcze wznoszcym si
jak groba nad okolicznym spustoszeniem. Woda niemal zupenie ju opada.
Tu i wdzie zostay ciemne kaue pene szumowin i szcztkw, lecz wiksza cz
ogromnego krgu rozpocieraa si znw naga, oliza od muu, zasypana
rumowiskiem, podziurawiona lecymi bezadnie i pogitymi supami czy filarami. Na
krawdzi tej strzaskanej misy pitrzyy si rozlege stoki i kopce jak zway wiru i
piargu wyrzuconego na brzeg przez straszliw burz. Dalej zielona i krta dolina
zwaa si w dugi, czarny wwz, objty dwoma ciemnymi ramionami gr.
rodkiem spustoszonej kotliny przedzieraa si grupa jedcw; zmierzali od pnocy
i byli ju blisko Orthanku.
- To Gandalf i Theoden ze swoj kompani rzek Legolas. Chodmy do nich!
- Uwaajcie! ostrzeg Merry. Trzeba i bardzo ostronie. Peno tu chwiejnych
pyt, jeli na ktr nastpicie, moe was odrzuci prosto w jak dziur!
Trzymali si ladw dawnej drogi wiodcej od bramy do wiey i posuwali si wolno,
bruk bowiem by spkany i olizy. Jedcy spostrzegszy idcych wstrzymali konie w
cieniu skay i czekali, a Gandalf wysun si na ich spotkanie.
- Odbyem z Drzewcem bardzo interesujc rozmow i uoylimy dalsze plany
powiedzia. Zaylimy te bardzo podanego odpoczynku. Czas rusza znw w
drog. Mam nadziej, e wy rwnie najedlicie si i odpoczli?
- Owszem odpar Merry. Ale nasze rozmowy zaczy si od fajki i na fajce si
skoczyy. Mimo to nasza zo na Sarumana nieco ostyga.
- Doprawdy? rzek Gandalf. Moja jest rwnie gorca jak przedtem. Zanim std
odjad, musz dopeni jednego jeszcze obowizku: zo Sarumanowi poegnaln
wizyt. Niebezpieczna i prawdopodobnie daremna prba, lecz nie wolno jej
zaniecha. Kto ma ochot, moe mi towarzyszy, pamitajcie jednak bez artw.
Nie pora na to.
- Ja pjd rzek Gimli. Chc go zobaczy i przekona si, czy rzeczywicie jest
do ciebie podobny.
- Jake si o tym przekonasz, moci krasnoludzie? odpowiedzia Gandalf.
Saruman moe dla twoich oczu upodobni si do mnie, jeli to uzna za potrzebne,
eby ci uy do swoich planw. Czy zmdrza ju na tyle, eby pozna si na jego
oszustwach? Ano, zobaczymy. Moliwe te, e nie zechce pokaza si tak wielu
rnym oczom naraz. Poleciem jednak entom usun si tak, eby ich nie widzia,
moe wic da si namwi i wyjdzie z wiey.
- Na czym polega niebezpieczestwo? spyta Pippin. Czy bdzie do nas strzela
albo pray ogniem z okien, czy te rzuci urok z daleka?
- To ostatnie niebezpieczestwo jest najbardziej prawdopodobne, jeeli podejdziesz
pod jego prg z lekkim sercem odpar Gandalf. Nie sposb wszake przewidzie,
jak ma jeszcze moc i czego zechce prbowa. Osaczona bestia zawsze jest
grona. A Saruman rozporzdza wadz, o jakiej wy nie macie nawet pojcia.
Strzecie si jego gosu!
Stanli u stp Orthanku. Wznosi si czarny, a skaa lnia wilgoci. ciany
kamiennego wieloboku miay krawdzie ostre, jak gdyby wieo wyszlifowane.
Wcieky atak entw zostawi na nich ledwie par szram i odupanych, drobnych jak
uska drzazg w podstawie wiey.

447

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Od wschodu, w naroniku utworzonym przez dwa filary, byy ogromne drzwi,


wzniesione wysoko nad ziemi. Ponad nimi zasoniete okiennic okno otwierao si
na ganek, chroniony elazn krat. Dwadziecia siedem szerokich stopni, wykutych
niezwyk sztuk w jednym czarnym kamieniu, prowadzio na prg. Byo to jedyne
wejcie do wiey, lecz mnstwo okien wyzierao z gbokich wnk na caej wysokoci
cian; najwysze wyglday niby oczy otwarte w gadkiej powierzchni wygitego na
ksztat rogw szczytu. U stp schodw Gandalf i krl zsiedli z koni.
- Ja wejd wyej rzek Gandalf. Byem w Orthanku i zdaj sobie spraw z
niebezpieczestwa, jaki mi tutaj grozi.
- Pjd z tob owiadczy krl. Jestem stary i nie lkam si ju niczego. Chc
rozmwi si z przeciwnikiem, ktry wyrzdzi mi tyle zego. Eomer bdzie mi
towarzyszy, wspierajc, gdyby moje stare nogi zawiody.
- Twoja wola odpar Gandalf. Ze mn pjdzie Aragorn. Inni niech czekaj u stp
schodw. Bd z tego miejsca syszeli i widzieli do, jeeli w ogle bdzie czego
sucha i na co patrze.
- Nie! zaprotestowa Gimli. Obaj z Legolasem chcemy wszystko widzie z bliska.
Jestemy tu jedynymi przedstawicielami naszych plemion. Pjdziemy za tob.
- A wic dobrze! zgodzi si Gandalf. Zacz wspina si po schodach, a krl szed
u jego boku.
Jedcy Rohanu, zgrupowani po obu stronach schodw, niespokojnie krcili si w
siodach i pospnie patrzyli na wie, lkajc si o los swojego krla. Merry i Pippin
przycupneli na najniszym stopniu; nie czuli si tutaj ani potrzebni, ani bezpieczni.
- Std do bramy jest co najmniej p mili mrukn Pippin. Chtnie bym ukradkiem
pomkn do naszej kordegardy. Po comy tu przyszli? Nikt nas nie potrzebuje.
Gandalf stan przed drzwiami Orthanku i zapuka w nie rdk. Drzwi zadudniy
gucho.
- Sarumanie! Sarumanie! krzykn Gandalf gono i rozkazujco. Wyjd do nas,
Sarumanie!
Dugo nie byo odpowiedzi. Wreszcie w oknie nad wejciem uchyliy si okiennice,
lecz nikt nie pokaza si w ciemnym otworze.
- Kto tam? zapyta kto z wntrza. Czego chcecie?
Theoden wzdrygn si.
- Poznaj ten gos rzek. Przeklinam dzie, w ktrym go po raz pierwszy
posuchaem.
- Sprowad Sarumana, skoro zostae teraz jego sugusem, Grimo, Smoczy Jzyku!
zawoa Gandalf. Nie tra na prno czasu.
Okno zamkno si znowu. Czekali. Nagle z wiey przemwi inny gos, niski i
melodyjny; samo jego brzmienie rzucao czar. Kto sucha nieopatrznie tego gosu,
nie umia zwykle powtrzy zasyszanych sw, a jeli je powtarza, ze zdziwieniem
stwierdza, e w jego wasnych ustach niewiele zachoway siy. Najczciej pamieta
jedynie, e suchanie ich sprawiao mu rozkosz, e zdaway si mdre i suszne i e
gorliwie pragn im przytakiwa, by okaza si rwnie mdrym. Wszystko, co mwili
inni, brzmiao przez kontrast szorstko i prostacko, a jeli sprzeciwiao si gosowi
Sarumana, wzniecao gniew w sercu oczarowanego. Nad niektrymi suchaczami
czar panowa tylko dopty, dopki Saruman mwi do nich, kiedy za zwraca si do
innych, umiechali si jak kto, kto przejrza na wylot sztuki kuglarza, budzce
zachwyt i zdumienie w niedowiadczonych widzach. Wielu jednak sam dwik tego
gosu ujarzmia, a jeli czar nimi zawadn, nawet z dala od Sarumana syszeli wci
jego sodkie podszepty i natrtne polecenia. Nikt w kadym razie nie mg sucha

448

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

tego gosu obojtnie. Nikt nie mg bez wielkiego wysiku umysu i woli odtrci jego
prb czy rozkazw, dopki Saruman wada swoim czarodziejskim gosem.
- O co chodzi? zapyta bardzo agodnie. Dlaczego zakcacie mj spoczynek?
Czy nie dacie mi chwili spokoju w dzie ani w nocy?
Mwi to wszystko tonem istoty dobrotliwej, rozalonej niezasuon zniewag.
Zaskoczeni spojrzeli na wie, bo nie syszeli adnego szmeru, kiedy Saruman
wychodzi na ganek. Sta u kraty, przygldajc im si z gry, spowity w obszerny
paszcz, ktrego koloru nie umieli okreli, bo mieni si w ich oczach za kadym
poruszeniem coraz inn barw. Saruman twarz mi dug, czoo wysokie, oczy
gbokie i ciemne, nieodgadnione, w tej chwili jednak zdaway si powane, yczliwe
i troch znuone. W siwych wosach i brodzie pozostay jeszcze koo ust i uszu
ciemne pasma.
- Podobny i niepodobny mrukn Gimli.
- Porozmawiajmy jednak cign dalej agodny gos. Dwch przynajmniej z was
znam z imienia. Gandalfa znam nawet tak dobrze, e nie udz si nadziej, i szuka
u mnie pomocy lub rady. Lecz ty, Theodenie, wadco Rohanu, syniesz ze
szlachetnych czynw, a bardziej jeszcze z piknej odwagi, cnoty rodu Eorla. O,
godny synu Thengla, po trzykro wsawionego! Czemu nie przybye tu wczeniej i
jako przyjaciel? Gorco pragnem ujrze ci, najpotniejszy krlu zachodnich
krajw, szczeglnie ostatnimi laty, chciaem bowiem ostrzec ci przed nieroztropnymi
i zymi doradcami, ktrzy ci otoczyli. Czy dzi jest ju za pno? Mimo krzywd, ktre
mi wyrzdzono, a do ktrych, niestety, ludzie z Rohanu przyoyli rwnie rki, gotw
jestem ratowa ci i ocali od zguby, nieuchronnej, jeeli nie zawrcisz z obranej na
swoje nieszczcie drogi. Wierz mi, tylko ja mog ci teraz pomc.
Theoden ju otworzy usta, eby co odpowiedzie, lecz rozmyli si wida, bo nie
rzek nic. Podnis wzrok w gr i popatrzy na wychylon z ganku twarz Sarumana,
w jego ciemne, powane oczy; potem spojrza na stojcego tu obok Gandalfa.
Wida byo, e krl jest w rozterce. Gandalf jednak nie drgn nawet. Sta milczcy,
skamieniay, jak kto, kto cierpliwie czeka na wezwanie. Jedcy poruszyli si w
siodach, zaczli szepta midzy sob, pochwalajc sowa Sarumana, ale po chwili
umilkli i znieruchomieli urzeczeni. Myleli, e Gandalf nigdy nie przemawia do ich
krla tak piknie i tak grzecznie. Wydao im si, e od pocztku traktowa Theodena
szorstko i dumnie. Cie zakrad si do ich serc, strach przed okropnym
niebezpieczestwem, przed zagad Rohanu, przed ciemnoci, ku ktrej popycha
ich Gandalf, podczas gdy Saruman stoi u jedynych drzwi prowadzcych do
szczliwej przyszoci i uchyla je, aby przepuci promie nadziei. Zapado cikie
milczenie.
Przerwa je nagle krasnolud Gimli.
- Ten czarodziej uywa mowy na opak mrukn ciskajc trzonek toporka w garci.
W jzyku Orthanku pomoc znaczy zguba, a ratowa znaczy zabija, to jasne. Ale
my nie przyszlimy tu ebra.
- Spokojnie rzek Saruman i na krtk chwil gos jego straci sodycz, a w oczach
bysny pomyki. Tymczasem nie mwi jeszcze do ciebie, Gimli, synu Gloina.
Ojczyzna twoje ley daleko std i mao ci obchodz sprawy tej krainy. Lecz wiem,
e nie z wasnej ochoty zostae w nie uwikany, nie bd wic potpia ci za rol,
ktr odegrae, zreszt bardzo mnie, o tym nie wtpi. Prosz ci jednak, nie
przeszkadzaj, gdy rozmawiam z krlem Rohanu, moim ssiadem i do niedawna
przyjacielem.
C mi odpowiesz, Theodenie? Czy pragniesz pokoju midzy nami i wszelkiej
pomocy, jakiej moe ci udzieli moja mdro, oparta na wiekowym dowiadczeniu?

449

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Czy chcesz, abymy wsplnie naradzili si, jak dziaa w tych dniach grozy, jak
naprawi wyrzdzone sobie wzajemnie krzywdy i dooy najlepszej woli, eby oba
nasze pastwa rozkwity pikniej ni kiedykolwiek?
Theoden i tym razem nie odpowiedzia. Trudno byo odgadn, czy zmaga si z
gniewem, czy te z wtpliwociami. Odezwa si natomiast Eomer.
- Posuchaj mnie, krlu rzek. Zawiso nad nami niebezpieczestwo, przed ktrym
nas przestrzegano. Czy po to walczylimy i zwyciyli, eby da si teraz obaamuci
staremu kamcy, ktry miodem posmarowa swj jadowity jzyk? Tak samo
przemawiaby wilk, osaczony przez sfor, gdyby umia mwi. Jak pomoc moe ci
ofiarowa? Chodzi mu jedynie o to, by ocali wasn skr z tej klski. Czy zgodzisz
si rokowa z tym oszustem i morderc? Wspomnij mogi Hamy w Helmowym
Jarze.
- Skoro mowa o jadowitych jzykach, c powiedzie o twoim, moda mijo? rzek
Saruman i tym razem pomie gniewu jeszcze wyraniej bysn w jego renicach.
Ale nie unomy si, Eomerze, synu Eomunda doda agodzc znw gos. Kady
ma swoje pole dziaania. Tobie przystoj zbrojne czyny i zasuye nimi na
najwysz cze. Nie mieszaj si wszake do polityki, na ktrej si nie znasz. Moe,
gdy sam zostaniesz krlem, zrozumiesz, e wadca musi by bardzo ostrony w
wyborze przyjaci. Nie godzi wam si lekkomylnie odtrca Sarumana i potgi
Orthanku, choby midzy nami byy w przeszoci urazy, suszne czy urojone.
Wygralicie bitw, lecz nie wojn, a i to z pomoc sprzymierzeca, na ktrego nie
moecie nadal liczy. Kto wie, czy nie ujrzycie wkrtce cieni lasu u wasnych progw.
Las jest kapryny i bezrozumny, nie kocha te wcale ludzi.
Czy zasuguj na miano mordercy, krlu Rohanu, dlatego tylko e w boju zginli twoi
mni wojownicy? Skoro podje wojn niepotrzebnie, bo ja jej nie chciaem
musiay by ofiary. Jeeli mnie z tego powodu uznasz za morderc, odpowiem, e ta
sama plama ciy na caym rodzie Eorla. Czy bowiem rd ten nie toczy wielu
wojen, czy nie zwalcza tych, ktrzy mu si przeciwstawiali? A przecie z niejednym
przeciwnikiem zawiera po wojnie pokj i nie wychodzi le na takiej polityce. Raz
jeszcze pytam, krlu Theodenie, czy chcesz pokoju i przyjani ze mn? Od ciebie to
tylko zaley.
- Chcemy pokoju rzek wreszcie Theoden, gosem zdawionym, jakby z wysikiem.
Kilku jedcw krzykno radonie. Lecz krl podnis rk. Chcemy pokoju
powtrzy czystym ju gosem i bdziemy go mieli, gdy rozgromimy ciebie i
udaremnimy wszystkie zamysy twoje i twego ponurego wadcy, ktremu chcesz nas
wyda w rce. Jeste kamc, Sarumanie, i trucicielem serc ludzkich. Wycigasz do
mnie rk, lecz ja widz, e to s szpony Mordoru, okrutne i zimne! Choby by
dziesiciokrotnie mdrzejszy, ni jeste, i tak nie miaby prawa rzdzi mn i moim
ludem ku wasnej korzyci, jak to sobie planowae. Nie bya wic sprawiedliwa
wojna, ktr przeciw mnie wszcze; lecz nawet gdyby jej cel umia usprawiedliwi,
jak wytumaczysz si z poogi, w ktrej spony osiedla Zachodniej Bruzdy, jak
zadouczynisz za mier pomordowanych tam dzieci? Twoi siepacze porbali
martwe ju ciao Hamy, lece u bram Rogatego Grodu. Zawr pokj z tob i z
Orthankiem dopiero wtedy, kiedy zawiniesz na haku w oknie swojej wiey, wydany
na pastw drapienych ptakw, ktre ci dzisiaj su. Tak ci odpowiadam w imieniu
rodu Eorla. Jestem tylko maym potomkiem wielkich krlw, lecz nie bd liza twojej
rki. Gdzie indziej szukaj sug. Obawiam si jednak, e twj gos straci czarodziejsk
moc.
Jedcy patrzyli na Theodena, jakby ich nagle zbudzi z marze. Jego gos po
muzyce sw Sarumana zabrzmia w ich uszach niby krakanie sdziwego kruka. Lecz

450

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Saruman na chwil da si ponie zoci. Wychyli si przez kraty gwatownie, jakby


chcia krla uderzy sw rdk. Niektrym spord wiadkw tej sceny wydao si,
e widz mij, spron i gotow ksa.
- Szubienice i wrony! sykn, a dreszcz przej suchaczy, zaskoczonych tak nag
i okropn zmian. Brednie starego ramola! Czyme jest dwr Eorla? Chaup, w
ktrej zbje wdz si w dymie i pij, a ich bachory tarzaj si po pododze razem z
psami. To was zbyt dugo omija stryczek. Ale ju zaciska si ptla, powoli j
zarzucano, ale mocno i twardo cinie was w kocu. Bdziesz wisia, skoro chciae.
W miar jak mwi, gos mu znowu agodnia. Saruman wida odzyskiwa zimn
krew. Nie wiem, dlaczego okazuj wam tyle cierpliwoci i tak dugo was
przekonuj. Nie jeste mi przecie potrzebny ani ty, Theodenie, mistrzu koni, ani
twoja banda, rwnie skora do galopu w ucieczce jak w marszu naprzd. Przed laty
ofiarowaem ci wspaniae pastwo, dar ponad miar twoich zasug i rozumu.
Ofiarowaem ci je teraz powtrnie, eby podwadni, ktrych prowadzisz ku zgubie,
jasno uwiadomili sobie, midzy jakimi dwiema drogami masz wybr.
Odpowiedziae mi przechwakami i obelgami. Niech tak bdzie. Wracajcie do swoich
chaup!
Ale ty, Gandalfie! Twoja postawa naprawd mnie zasmuca i boli mnie twoje
ponienie. Jake moesz cierpie tak kompani? Jeste przecie dumny,
Gandalfie, i susznie, bo masz umys szlachetny, a wzrokiem sigasz gboko i
daleko. Czy nawet teraz nie zechcesz posucha mojej rady?
Gandalf drgn i podnis wzrok.
- Czy masz dzisiaj do powiedzenia co wicej ni podczas naszej ostatniej rozmowy?
spyta. A moe chciaby odwoa co z tego, co wwczas mwie?
Saruman milcza przez chwil.
- Odwoa? powtrzy po namyle, jakby niezmiernie zdziwiony. Odwoa?
Usiowaem radzi ci dale twojego dobra, lecz ty nie chciae mnie nawet wysucha.
Jeste dumny, nie lubisz rad, majc zaprawd do wasnego rozumu. W tym
przypadku jednak popenie bd, jak mi si zdaje, przez upr przekrcajc moje
intencje. Niestety, tak bardzo pragnem ci przekona, e w zapale straciem
cierpliwo. auj tego szczerze. Nie yczyem ci le, nawet teraz le ci nie ycz,
chocia wrcie w kompanii gwatownikw i nieukw. Jake mgbym? Czy nie
naleymy do tego samego staroytnego i zaszczytnego bractwa, do grona
najdostojniejszego na obszarze rdziemia? Obaj skorzystamy, jeli zawrzemy
przyja. Razem moemy zdziaa wiele i uleczy rany wiata. My dwaj zrozumiemy
si na pewno, a podlejszych ras nie bdziemy pytali o zdanie. Niech czekaj na
nasze rozkazy. W imi wsplnego dobra gotw jestem wymaza dawne spory i
przyj ci w swoim domu.
Czy zechcesz naradzi si ze mn? Czy wejdziesz do Orthanku?
Tyle byo mocy w tych sowach Sarumana, e nikt nie mg sucha ich bez
wzruszenia. Lecz czar teraz dziaa w inny sposb. Zdawao si wszystkim, e s
wiadkami agodnych wymwek, ktre dobrotliwy krl robi swojemu zbkanemu, ale
kochanemu dworzaninowi. Nie ich dotyczya ta przemowa, suchali nie dla nich
przeznaczonych argumentw, jak le wychowane dzieci albo gupi sucy, gdy
podsuchuj pod drzwiami i podchwytuj oderwane sowa ze sporu dorosych czy
zwierzchnikw, usiujc odgadn, jak wpynie on na ich wasny los. Ze
szlachetniejszej ni oni gliny ulepieni byli dwaj czarodzieje, czcigodni mdrcy. Nie
dziw, e zawr sojusz. Gandalf wejdzie do wiey, aby w grnych komnatach
Orthanku radzi z Sarumanem o doniosych sprawach, niepojtych dla umysw
zwykych ludzi. Drzwi si zatrzasn przed nimi i bd czekali, by wyznaczono im

451

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

prac albo wymierzono kar. Nawet przez gow Theodena przemkna cieniem
zwtpienia myl:
Gandalf zdradzi nas, wejdzie, bdziemy zgubieni.
Nagle Gandalf wybuchn miechem. Czar rozwia si jak dym.
- Ach, Sarumanie, Sarumanie! mwi wci miejc si Gandalf. Rozmine si
z powoaniem. Powiniene zosta krlewskim trefnisiem, zarobiby na chleb, a moe
take na zaszczyty, przedrzeniajc doradcw krla. Mwisz cign dalej,
opanowujc wesoo e my dwaj zrozumiemy si z pewnoci. Obawiam si, e
ty mnie nigdy nie zrozumiesz. Ale ja widz ci teraz na wylot. Dokadniej pamitam
twoje argumenty i postpki, ni ci si wydaje. Kiedy odwiedziem ci poprzednio,
bye dozorc wiziennym Mordoru i tam zamierzae mnie odesa. Nie! Go, ktry
raz uciek z twojej wiey przez dach, dobrze si namyli, zanim wejdzie do niej
powtrnie przez drzwi. Nie, nie przyjm twego zaproszenia. Ale ostatni raz pytam:
czy nie zejdziesz tu midzy nas? Isengard, jak widzisz, jest mniej potny, ni si
spodziewae i ni sobie uroie. Podobnie mog zawie ci inne potgi, ktrym dzi
jeszcze ufasz. Moe warto by je opuci na czas jaki? Zwrci si ku nowym?
Zastanw si dobrze, Sarumanie. Czy zejdziesz?
Cie przemkn po twarzy Sarumana, a potem okrya j miertelna blado. Nim
zdy znw przybra mask, wszyscy dostrzegli i zrozumieli, e Saruman nie mie
pozosta w wiey, lecz jednoczenie boi si opuci to schronienie. Przez chwil
waha si, a wszyscy wstrzymali dech w piersiach. Gdy wreszcie przemwi, gos
zabrzmia ostro i zimno. Pycha i nienawi wziy gr.
- Czy zejd? powtrzy szyderczo. Czy bezbronny czowiek wyszedby paktowa
ze zbjami przed swj prg? Std sysz doskonale, co macie mi do powiedzenia.
Nie jestem gupcem i nie ufam ci, Gandalfie. Dzikie lene potwory nie stoj
wprawdzie jawnie na schodach mojej wiey, lecz wiem, gdzie si czaj z twojego
rozkazu.
- Zdrajcy zwykle bywaj podejrzliwi odpar Gandalf ze znueniem. Ale moesz
by spokojny o swoj skr. Nie chc ci zabi ani zrani, powiniene o tym
wiedzie, gdyby naprawd mnie rozumia. Mam moc, eby ci obroni. Daj ci
ostatni szans. Jeeli si zgodzisz, wolny opucisz Orthank.
- To brzmi piknie! zadrwi Saruman. Jak przystoi sowom Gandalfa Szarego,
nader askawie i dobrotliwie. Nie wtpi, e odchodzc uatwibym twoje plany i e w
Orthanku znalazby wygodn siedzib. Ale nic mnie do odejcia std nie skania.
Nie wiem te, co w twoich ustach znaczy wolny. Przypuszczam, e postawiby
pewne warunki, czy tak?
- Do odejcia mgby ci skoni choby widok, ktry ogldasz ze swoich okien
powiedzia Gandalf. Inne powody rwnie chyba znajdziesz, jeli si zastanowisz.
Sudzy twoi padli albo poszli w rozsypk. Z ssiadw zrobie sobie wrogw, a
nowego swego pana oszukae albo zamierzae oszuka. Gdy zwrci w t stron
oko, bdzie ono z pewnoci czerwone od krwawego gniewu. Mwic wolny
miaem na myli wolno prawdziw, bez wizw, bez acuchw i bez rozkazw.
Pozwol ci odej, dokd chcesz, choby do Mordoru, jeeli taka jest twoja wola,
Sarumanie. Przedtem oddasz mi tylko klucz Orthanku i swoj rdk. Zatrzymam je
jako zastaw i zwrc pniej, jeeli swoim zachowaniem na to zasuysz.
Sarumanowi twarz posiniaa i wykrzywia si ze zoci, w oczach mu rozbysy
czerwone wiateka. Zamia si dziko.
- Pniej! zawoa podnoszc gos do krzyku. Pniej! Pewnie wtedy, kiedy
zdobdziesz rwnie klucze do Barad-Duru, a moe take korony siedmiu krlw i
rdki piciu czarodziejw, kiedy kupisz sobie buty znacznie wiksze od tych, w

452

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

ktrych teraz chodzisz. Skromne plany! Spenisz je bez mojej pomocy. Mam co
innego do roboty. Nie bd gupcem. Jeeli chcesz ze mn rokowa, pki jeszcze
czas, odejd i wr, gdy wytrzewiejesz. I nie cignij za sob tych mordercw i caej
tej haastry, ktra trzyma si twojej poy. Do widzenia!
Odwrci si i znik z balkonu.
- Wracaj, Sarumanie! rzek Gandalf tonem rozkazu. Ku zdumieniu wiadkw
Saruman ukaza si znw na balkonie, lecz tak wolno podchodzi do elaznej kraty i
tak ciko dysza opierajc si o ni, jakby jaka obca sia przywloka go tutaj wbrew
jego woli. Twarz mia cignit i pooran zmarszczkami. Palce jak szpony wpija w
masywn czarn laske.
- Nie pozwoliem ci oddali si surowo rzek Gandalf. Nie skoczyem jeszcze.
Oszalae, Sarumanie, lecz budzisz we mnie lito. Mgby nawet teraz porzuci
szalestwo i zo i odda usugi dobrej sprawie. Wolisz zosta w swojej wiey i
przeuwa resztki swoich dawnych zdradzieckich planw. Sied wic tam!
Ostrzegam ci jednak, e nieatwo ci bdzie wyj pniej. Chyba e ciemne rce
sug Saurona dosign ci i wywlok. Suchaj, Sarumanie! krzykn gosem
potnym i wadczym. Nie jestem ju Gandalfem Szarym, ktrego zdradzie. Stoi
przed tob Gandalf Biay, ktry powrci z krainy mierci. Ty nie masz ju teraz
wasnej barwy, tote wykluczam ci z bractwa i Rady! Podnis rk i z wolna
jasnym, chodnym gosem powiedzia: - Sarumanie, twoja rdka jest zamana!
Rozleg si trzask i rdka pka w rku Sarumana, a gwka jej upada do stp
Gandalfowi. Precz! zawoa Gandalf.
Saruman krzykn, cofn si i wyczoga z ganku. W tej samej chwili ciki kulisty
pocisk cinity z gry bysn w powietrzu, trci elazn krat, od ktrej ledwie
zdy odsun si Saruman, przelecia o wos od gowy Gandalfa i run na stopie
schodw, tu pod stopy Czarodzieja. elazna krata zaamaa si ze szczkiem.
Stopie rozsypa si w roziskrzone kamienne drzazgi. Lecz ciemna krysztaowa kula
przewiecajca pomiennym jdrem, nie uszkodzona, spadaa po schodach niej.
Kiedy w podskokach toczya si do rozlanej kauy, Pippin puci si za ni w pogo i
chwyci j.
- otr! Skrytobjca! krzykn Eomer.
Gandalf jednak sta niewzruszony w miejscu.
- Nie, tego pocisku nie rzuci ani te nie kaza rzuci Saruman rzek. Kula spada
ze znacznie wyszego pitra. Jeli si nie myl, by to poegnalny strza Smoczego
Jzyka, ale chybi celu.
- Chybi pewnie dlatego, e nie mg si zdecydowa, kogo bardziej nienawidzi,
ciebie czy Sarumana powiedzia Aragorn.
- Bardzo moliwe odpar Gandalf. Ci dwaj niewiele znajd pociechy w
przymusowym sam na sam; bd si wzajem ranili zym sowem. Ale suszna
spotyka ich kara. Jeeli Smoczy Jzyk ujdzie z Orthanku ywy, bdzie mia
szczcie, na ktre nie zasuy.
- Eje, hobbicie, oddaj mi to! zawoa odwracajc nagle gow i spostrzegajc, e
Pippin wspina si po schodach z wolna, jak gdyby nis niezwykle cikie brzemi.
Nie prosiem ci, eby to podnosi! Zbieg na spotkanie hobbita, spiesznie wzi z
jego rk ciemn kul, owin j w po paszcza. Ju ja si ni zaopiekuj rzek.
Saruman z wasnej woli nigdy by jej nie wyrzuci.
- Ale moe ma co innego do wyrzucenia powiedzia Gimli. Jeeli skoczye
rozmow, wolabym odsun si stamtd co najmniej o rzut kamienia!
- Skoczyem odpar Gandalf. Chodmy!

453

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Odwrcili si plecami do drzwi Orthanku i zeszli w d. Jedcy powitali swego krla


z radoci, a Gandalfa z szacunkiem. Czar Sarumana prysn. Wszyscy bowiem
widzieli, jak na rozkaz Gandalfa stawi si, a potem, odprawiony przez niego,
posusznie odszed.
- No, tak, jedno zadanie spenione rzek Gandalf. Teraz musz odszuka
Drzewca i opowiedzie mu, jaki jest wynik rokowa.
- Chyba sam odgad powiedzia Merry. Czy mona byo spodziewa si czego
innego?
- Nadzieja bya niewielka odpar Gandalf chocia wos mg przeway szal.
Miaem jednak swoje powody, by mimo wszystko prbowa, niektre wielkoduszne,
inne mniej. Po pierwsze przekonaem Sarumana, e czar jego gosu sabnie. Nie
mona by zarazem tyranem i doradc. Spisek, gdy dojrzeje, nie da si utrzyma w
tejemnicy. Jednake Saruman wpad w puapk i usiowa kad z upatrzonych ofiar
omotywa z osobna, podczas gdy inne przysuchiway si temu. Po drugie daem mu
po raz ostatni mono wyboru, i to uczciwie; zaproponowaem, eby poniecha
zarwno sojuszu z Mordorem jak wasnych planw i naprawi bdy pomagajc nam
w naszych zamierzeniach. Zna nasze trudnoci lepiej ni ktokolwiek. Mgby odda
nam wielkie usugi. Lecz wola odmwi i zachowa panowanie nad Orthankiem. Nie
chce suy, lecz rzdzi. Dry teraz ze strachu przed cieniem Mordoru, ale wci
jeszcze udzi si, e przetrzyma nawanic. Nieszczsny szaleniec! Potga Mordoru
zmiady go, jeeli jej rami dosignie Isengardu. My z zewntrz nie moemy
zburzy Orthanku, ale Sauron... Kto wie, jak on moc rozporzdza?
- Ale jeeli Sauron nie zwyciy? Co zrobisz z Sarumanem? spyta Pippin.
- Ja? Nic mu nie zrobi odpar Gandalf. Nic. Nie pragn wadzy. Co si z nim
wszake stanie? Nie wiem. Boli mnie, e tyle siy, niegdy dobrej, teraz w zej subie
niszczeje w tej wiey. Dla nas jednak uoyy si sprawy do pomylnie. Dziwnie
toczy si koo losu. Czsto nienawi sama sobie zadaje rany. Myl, e nawet
gdybymy zajli Orthank, nie znalelibymy tam skarbu cenniejszego ni ta kula,
ktr Smoczy Jzyk rzuci, chcc nas ugodzi.
Przeraliwy krzyk dobieg z otwartego wysoko w wiey okna.
- Jak si zdaje, Saruman jest tego samego zdania rzek Gandalf. Zostawmy tych
dwch wsplnikw samych.
Powrcili do zburzonej bramy. Ledwie wydostali si za ni, z cienia pod stosem
rumowisk wychyn Drzewiec, a za nim kilkunastu entw. Aragorn, Gimli i Legolas
patrzyli na nich z podziwem.
- Oto moi towarzysze rzek Gandalf zwracajc si do Drzewca. Mwiem ci o nich,
lecz jeszcze ich nie widziae.
I wymieni kolejno imiona przyjaci.
Stary ent badawczo i dugo przyglda si kademu z osobna, witajc kilku sowy.
Ostatniego zagadn Legolasa:
- A wic przybye do nas z Mrocznej Puszczy, szlachetny elfie? Wielki to by kiedy
las.
- Wielki pozosta do dzi odpar elf. Lecz adnemu z jego mieszkacw nie
uprzykrzyy si mimo to drzewa i wszyscy chtnie ogldaj nowe. Bardzo bym chcia
pozna lepiej las Fangorna. Wdrowaem ledwie jego skrajem, a ju al byo mi go
opuszcza. Oczy Drzewca bysny z radoci.
- Mam nadziej, e speni si twoje yczenie, zanim te gry zd si postarze
powiedzia.

454

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Przyjd, jeeli los okae si askawy rzek Legolas. Zawarem umow z


przyjacielem, e jeli wszystko pjdzie szczliwie, razem odwiedzimy Fangorn,
oczywicie za twoim przyzwoleniem.
- Kady elf, ktrego przyprowadzisz, bdzie dla nas miym gociem powiedzia
Drzewiec.
- Przyjaciel, o ktrym mwi, nie jest elfem odpar Legolas. To Gimli, syn Gloina.
Gimli skoni si nisko i przy tym gecie toporek wysun mu si zza pasa, z gonym
brzkiem padajc na ziemi.
- Hm, hum. Aha. Krasnolud z toporem! rzek Drzewiec. Hm... Lubie elfy, ale ty za
wiele ode mnie dasz. Osobliwa to przyja.
- Moe wydaje si osobliwa powiedzia Legolas pki wszake Gimli yje, nie
przyjd sam do Fangornu, wadco lasu. Ten krasnolud ci w bitwie czterdzieci dwa
orkowe by.
- Ho, ho! Tak powiadaj rzek Drzewiec. To mi si podoba. No, zobaczymy, co
bdzie, to bdzie, nie trzeba si spieszy ani wyprzedza wypadkw. Teraz musimy
znw rozsta si na czas jaki. Dzie chyli si ku wieczorowi, Gandalf mwi, e chce
wyruszy przed zmrokiem, a krlowi Rohanu take pilno wraca do domu.
- tak, musimy jecha, i to zaraz rzek Gandalf. Wybacz, e zabior twoich
odwiernych. Mam jednak nadziej, e jako sobie bez nich poradzisz?
- Moe sobie poradz powiedzia Drzewiec ale bdzie mi ich brakowao. Chyba
na staro staj si pochopny, bo zaprzyjaniem si z nimi bardzo, mimo krtkiej
znajomoci; wida z wiekiem modo wraca. Co prawda od wielu, wielu lat nie
spotkaem nic nowego pod socem lub pod ksiycem, pki nie zobaczyem tych
hobbitw. Nigdy te o nich nie zapomn. Ju doczyem ich imi do Dugiego Spisu.
Entowie bd ich pamita.
Entowie z ziemi zrodzeni, starzy jak gry,
Co chodz lasami i wod si poj,
I wesoe hobbity, aroczne jak myliwi,
Skore do miechu, a mae jak dzieci.
Przyja midzy nami przetrwa, pki na wiecie bd si licie zieleniy co wiosn.
Bywajcie zdrowi! Gdybycie w swoim miym ojczystym kraju zasyszeli jakie nowiny,
przylijcie mi swko. Rozumiecie chyba, o co mi chodzi: czy nie widziano tam gdzie
entowych on. A jeli zdarzy si sposobno, odwiedcie mnie koniecznie.
- Odwiedzimy Fangorn na pewno! jednoczenie odpowiedzieli Merry i Pippin, po
czym szybko odwrcili oczy. Drzewiec dug chwil patrza na nich w milczeniu i
kiwa gow. Wreszcie zagadn Gandalfa:
- A wic Saruman nie chce opuci Orthanku? Niczego innego nie spodziewaem si
po nim. Serce ma zbutwiae jak czarny huorn. Swoj drog przyznam si, e gdyby
mnie pokonano i wycito wszystkie drzewa, ja te bym nie odszed, pki zostaaby mi
chocia jedna ciemna kryjwka.
- Tak, ale ty nie knue spiskw, eby cay wiat obsadzi drzewami i zdusi wszelkie
inne ycie na ziemi odpar Gandalf. Saruman zosta, by dalej hodowa swoj
nienawi i w miar monoci snu nowe sieci zdrady. Ma klucz Orthanku. Lecz nie
dajcie mu uciec.
- Nie damy. Entowie go przypilnuj rzek Drzewiec. Saruman bez mego
pozwolenia kroku nie zrobi poza t ska. Entowie bd trzymali stra.
- Dobrze! powiedzia Gandalf. Na to liczyem. Mog wic opuci Isengard i zaj
si innymi sprawami zrzuciwszy t trosk z serca. Musicie jednak czuwa pilnie.

455

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Woda ju opada. Strae wok wiey nie wystarcz. Na pewno s jakie podziemne
lochy, ktrymi Saruman zechce moe wkrtce wydosta si niepostrzeenie. Jeeli
nie wzdragacie si przed t cik prac, prosz was, zalejcie kotlin znowu wod i
utrzymujcie powd, dopki Isengard nie zamieni si w stojc sadzawk albo
dopki nie odkryjecie tajemnych przej. Jeeli podziemia bd zalane, a wyjcia
zabarykadowane, Saruman bdzie musia siedzie na grze i tylko wyglda przez
okna na wiat.
- Zdaj to na entw rzek Drzewiec. Zbadamy dolin od szczytw do dna i
zajrzymy pod kady kamie. Wrc do niej znw drzewa. Nazwiemy to miejsce
Lasem Stranikw. Nawet wiewirka nie przemknie si tdy bez mojej wiedzy. Zdaj
to na entw. Pki nie upynie siedemkro tyle lat, ile Saruman nas drczy, nie
zejdziemy z warty.

456

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 11
Palantir

oce ju zachodzio za wyduone rami gr, gdy Gandalf ze swoj druyn i


krl ze swymi jedcami wyruszyli wreszcie z Isengardu. Gandalf wzi na
konia Meriadoka, Aragorn za Pippina. Dwaj krlewscy wojownicy
wyprzedzajc oddzia pucili si zaraz za bram w cwa i wkrtce zniknli
towarzyszom z oczu. Reszta posuwaa si bez zbytniego popiechu.
Entowie ustawili si szpalerem po obu stronach bramy wznoszc dugie
ramiona poegnalnym gestem, lecz zachowali milczenie. Gdy ujechali krt drog
do daleko w gr doliny, hobbici obejrzeli si za siebie. Na niebie jeszcze wiecio
soce, ale nad Isengardem rozpostary si cienie i szare gruzy ledwie majaczyy w
mroku. Drzewiec sta przed bram samotnie i z daleka wyglda jak pie starego
drzewa. Hobbitom ten widok przypomnia pierwsze spotkanie z entem na sonecznej
pce skalnej u skraju Fangornu. Zbliali si do supa z godem Biaej Rki. Sup sta
po dawnemu, lecz rzebiona rka leaa strzaskana na ziemi. Porodku drogi biela
dugi kamienny palec wskazujcy, a niegdy czerwony paznokie teraz pociemnia i
sczernia.
- Entowie nie pomijaj najdrobniejszych nawet szczegw rzek Gandalf.
Ruszyli dalej wrd gstniejcych ciemnoci.
- Czy bdziemy jechali przez ca noc? spyta po jakim czasie Merry. Nie wiem,
Gandalfie, jak ty si czujesz z uczepion twojej poy haastr, ale haastra chetnie by
si odczepia i pooya spa.
- A wic syszae te obelgi? odpar Gandalf. Nie pozwl im jtrzy si w swoim
sercu. Bd zadowolony, e Saruman nie poczstowa was duszym
przemwieniem. Nigdy przedtem nie spotka hobbitw i nie wiedzia, w jaki ton
uderzy zwracajc si do nich. Dobrze jednak wam si przyjrza. Jeeli to moe by
plastrem na twoj zranion dum, to wiedz, e w tej chwili pewnie wicej myli o
tobie i Pippinie ni o nas wszystkich. Kim jestecie? Jak si dostalicie do Isengardu
i po co? Ile wiecie? Czy bylicie w niewoli, a jeli tak, jakim sposobem uratowalicie
ycie, skoro orkowie wyginli co do nogi? Nad tymi zagadkami biedzi si teraz mdra
gowa Sarumana. Szyderstwo z tych ust, Meriadoku, jest zaszczytem, jeli cenisz
sobie jego zainteresowanie.
- Dzikuj ci odpar Merry ale najwikszym zaszczytem jest dla mnie czepianie
si twojej poy, Gandalfie. Po pierwsze dlatego, e dziki temu mog powtrzy raz
jeszcze to samo pytanie: czy bdziemy jechali przez ca noc?
Gandalf rozemia si.
- Nie pozwolisz nikomu wykrci si sianem. Kady czarodziej powinien mie hobbita
albo kilku hobbitw stale u boku; ju oni by go nauczyli wyraa si cile i nie buja
w obokach. Przepraszam ci, Merry. Dobrze wic, pomwmy wic o tych
przyziemnych szczegach. Bdziemy jechali jeszcze par godzin, bez popiechu
zreszt, a do wylotu doliny. Jutro ruszymy szybciej. Zamierzaem z Isengardu
wraca prosto przez step do krlewskiego domu w Edoras, ale po namyle
zmienilimy plany. Wysalimy gocw do Helmowego Jaru, eby zapowiedzieli tam
na jutro powrt krla. Stamtd Theoden z liczniejsz wit pojedzie do Warowni
Dunharrow przebierajc si ciekami przez gry. Odtd bowiem nie bdziemy si w
wikszej gromadzie pokazywa na otwartym polu we dnie ani w nocy, chyba e nie
daoby si tego w aden sposb unikn.

457

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Z tob tak zawsze: albo nic, albo wszystko na raz rzek Merry. Mnie tymczasem
interesowa tylko dzisiejszy nocleg. Gdzie jest w Helmowy Jar i co to za miejsce?
Pamietaj, e nie znam wcale tych okolic.
- A wic warto, by si o nich czego dowiedzia, jeeli chcesz zrozumie, co si
dokoa nas dzieje. Ale nie ode mnie si tego dowiesz i nie w tej chwili. Za duo mam
teraz pilnych spraw do przemylenia.
- Dobrze, wezm na spytki Obieywiata podczas najbliszego popasu. On jest mniej
obraliwy od ciebie. Ale powiedz mi przynajmniej, dlaczego musimy si kry?
Mylaem, e wygralimy bitw.
- Owszem, wygralimy, lecz to dopiero pierwsze zwycistwo, a odnisszy je, tym
bardziej jestemy zagroeni. Midzy Isengardem a Mordorem istnieje jaka czno,
ktrej nie podejrzewaem. Nie wiem dokadnie, w jaki sposb si porozumiewaj, lecz
na pewno wymieniali wiadomoci. Oko Barad-Duru bdzie, jak sdz, z
niecierpliwoci wpatrywao si w Dolin Czarodzieja, a take w stepy Rohanu. Im
mniej zobaczy, tym dla nas lepiej.
Z wolna posuwali si krt drog w d doliny. Isena w swoim kamiennym korycie to
przybliaa si, to znw oddalaa. Noc zesza z gr. Mga ustpia ju zupenie.
Dmuchn chodny wiatr. Ksiyc, bliski tego wieczora peni, rozlewa na wschodniej
czci nieba blad, zimn powiat. Z prawej strony ramiona gry zniyy si
opadajc nagimi stokami. Przed podrnymi ukazaa si szeroka, szara rwnina.
Wreszcie zatrzymali si, a potem skrcili z gocica na mikk traw
paskowyu. Przejechali niewiele ponad mil w kierunku na wschd i znaleli si w
maej dolince, otwartej od poudnia, a wspartej o zbocza ostatniego w poudniowym
acuchu kopulastego wzgrza Dol Baran, zanurzonego w zieleni i zwieczonego u
szczytu kpami wrzosw. Stoki dolinki zarasta gszcz zeszorocznych paproci,
wrd ktrych mocno zwinite wiosenne pdy ledwie si przebijay przez pachnc
wieoci ziemi. Niej krzewiy si bujnie kolczaste zarola i w ich cieniu wdrowcy
rozbili obz na dwie godziny przed pnoc. Rozpalili ognisko w wykrocie midzy
rozcapierzonymi korzeniami gogu, wysokiego jak drzewo, pokrzywionego ze
staroci, ale zdrowego i krzepkiego. Na kadej jego gazce ju nabrzmieway
pczki.
Wyznaczono strae, po dwch na kad wart. Reszta kompanii zjadszy
wieczerz owina si w paszcze i posna. Hobbici leeli nieco odosobnieni w
jakim zaktku na podcice z suchych paproci. Merry by senny, lecz Pippina
ogarn dziwny niepokj. Paprocie trzeszczay i szeleciy pod nim, gdy krci si i
przewraca ustawicznie.
- Co ci jest? spyta Merry. Moe trafi na mrowisko?
- Nie odpar Pippin ale okropnie mi niewygodnie. Usiuj sobie przypomnie,
kiedy ostatni raz spaem w ku.
Merry ziewn.
- Policz na palcach rzek. Chyba wiesz, ile czasu upyno, odkd opucilimy
Lorien?
- Ech, to si nie liczy powiedzia Pippin. Myl o prawdziwej sypialni i ku.
- W takim razie trzeba liczy od pobytu w Rivendell rzek Merry. Ale ja usnbym
dzisiaj na kadym posaniu.
- Szczciarz z ciebie odezwa si po chwili milczenia Pippin ciszonym gosem
jechae razem z Gandalfem.
- No to co z tego?
- Moe z niego wydobye jakie wiadomoci i nowiny?

458

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nawet mnstwo. Wicej ni kiedykolwiek. Chyba jednak syszae, co mwi, bo


jechalicie blisko nas, a my nie robilimy z nasze rozmowy sekretu. Skoro mylisz, e
dowiesz si od Gandalfa wicej ni ja, usid jutro na jego konia. Oczywicie, jeeli
Gandalf zgodzi si na zamian pasaera.
- Ustpisz mi miejsca? wietnie. Ale Gandalf jest okropnie skryty. Nic si nie zmieni,
prawda?
- Owszem, zmieni si odpar Merry, trzewiejc ze snu i troch ju zaniepokojony
pytaniami przyjaciela. Jak gdyby urs. Jest zarazem bardziej dobrotliwy i bardziej
grony, i weselszy, i uroczystszy ni dawniej. Zmieni si, ale dotychczas nie
mielimy sposobnoci przekona si, jak gboko ta zmiana siga. Przypomnij sobie
zakoczenie rozprawy z Sarumanem. Przecie Saruman by dawniej zwierzchnikiem
Gandalfa, gow Rady... chocia nie wiem dokadnie, co to waciwie znaczy. By
Sarumanem Biaym. A teraz Gandalf chodzi w bieli. Saruman stawi si na jego
wezwanie, straci swoj rdk, a potem na jedno sowo Gandalfa wycofa si
posusznie.
- No tak, troch moe si Gandalf zmieni, ale skrytoci si nie oduczy, przeciwnie,
nabra jej jeszcze wicej odpar Pippin. Na przykad ta historia ze szklan kul.
Wida byo po nim, e si z tej zdobyczy ucieszy. Cos o niej wie albo przynajmniej
czego si domyla. Ale czy nam co powiedzia? Ani swka. A przecie to ja j
podniosem, gdyby nie ja, stoczyaby si do wody. Eje, hobbicie, oddaj mi to i na
tym koniec. Ciekawa rzecz, co to za kula. Wydaa mi si okropnie cika.
Ostatnie sowa Pippin wyszepta cichutko, jakby mwi do siebie.
- Aha! rzek Merry. Wic to ci tak korci. Mj Pippinku kochany, przypomnij sobie,
co Gildor powiedzia, a co Sam lubi powtarza. Nie wtrcaj si do spraw
czarodziejw, bo s chytrzy i skorzy do gniewu.
- Ale my od wielu miesicy nie robimy nic innego, tylko wtrcamy si do spraw
czarodziejw odpar Pippin. Chtnie bym si narazi na niewielkie
niebezpieczestwo, byle si czego dowiedzie. Chciabym te przyjrze si lepiej tej
kuli.
- pij wreszcie rzek Merry. Prdzej czy pniej dowiesz si wszystkiego.
Zapewniam ci, e nigdy Tuk nie przewyszy Brandybucka ciekawoci, ale
przyznaj, e teraz nie pora na te dociekania.
- Dobrze. Ale c szkodzi przyzna si, e chciabym przyjrze si lepiej tej kuli?
Wiem, e to niemoliwe. Gandalf siedzi na niej jak kokosz na jajach. Niewielka
jednak dla mnie pociecha, kiedy od ciebie sysz, e skoro nie mog mie tego, o
czym marz, powinienem i spa.
- A c innego mog ci odpowiedzie? rzek Merry. Przykro mi, ale doprawdy
musisz poczekac do rana. Po niadaniu bd nie mniej od ciebie zaciekawiony t
tajemnic i pomog ci, jak bd umia, w wydobyciu od Czarodzieja jakiego
wyjanienia. Tymczasem zanadto mi si oczy klej. Jeeli ziewn jeszcze raz, gba
mi pknie od ucha do ucha. Dobranoc.
Pippin nic ju na to nie odpowiedzia. Lea cicho, ale spa nie chciao mu si ani
troch, nie dziaa nawet dobry przykad Meriadoka, ktry obok oddycha rwno i
spokojnie, pogrony w gbokim nie. W ciszy nocnej myl o czarnej kuli opanowaa
Pippina jeszcze natrtniej. Hobbit czu znowu ciar krysztau w rku, widzia
tajemnicze czerwone jdro, ktre przez krtk chwil bysno mu z gbi. Krci si i
przewraca z boku na bok, daremnie usiujc myle o czym innym.
Wreszcie nie mg ju znie tej udrki. Wsta i rozejrza si dokoa. Ksiyc
rozjania dolink zimn, bia powiat, pod krzewami leay czarne cienie. Wszyscy
w obozie spali. Dwch wartownikw nie byo wida w pobliu; czuwali pewnie wyej

459

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

na pagrku albo schowali si w paprociach. Sam nie rozumiejc, co go popycha,


Pippin cichcem podkrad si do Gandalfa. Chwile patrza na niego. Czarodziej, jak si
zdawao, spa, lecz powieki mia na p tylko przymknite; oczy przebyskiway spod
dugich rzs. Pippin cofn si szybko. Gandalf jednak nie drgn nawet, wic hobbit
raz jeszcze, niemal wbrew swojej woli, pchany nieodpart jak si, podpezn,
zachodzc Czarodzieja od tyu, zatrzyma si o krok od jego gowy. Gandalf by
spowity kocem, a paszcz rozpostar na wierzchu; midzy zgitym w okciu ramieniem
a prawym bokiem zarysowywa si kulisty ksztat jakiego przedmiotu zawinitego w
ciemne sukno; do Czarodzieja jakby wanie przed chwil osuna si z zawinitka
i leaa tu obok na ziemi.
Wstrzymujc dech w piersiach, Pippin ostronie przybliy si do picego.
Wreszcie uklk przy nim. Wycign rce i ukradkiem, powolutku zacz podnosi
zawinitko do gry. Byo mniej cikie, ni si spodziewa. Pewnie jakie rupiecie
pomyla z dziwnym uczuciem ulgi. Lecz nie odoy zawinitka z powrotem na
miejsce. Sta chwil tulc je w rkach. W gowie zawita mu nowy pomys. Wycofa
si na palcach, wyszuka spory kamie i wrci z nim. Szybko rozmota paczuszk,
zawin w sukno kamie i przyklkajc pooy go u boku Czarodzieja. Dopiero wtedy
spojrza na wydobyty z zawinitka przedmiot. Tak, to byo to, czego pragn: gadka
krysztaowa kula, teraz ciemna i martwa, leaa w trawie u jego kolan. Podnis j
spiesznie, owin po wasnego paszcza i wanie odwraca si, eby pobiec ze
zdobycz na swoje wasne legowisko, gdy nagle Gandalf poruszy si we nie i
mrukn co z cicha; Pippin mia wraenie, e byy to sowa jakiej obcej mowy. Rka
Czarodzieja trafia po omacku na zawinity w sukno kamie i zacisna si na nim.
Gandalf westchn i znieruchomia znowu.
Gupcze! szepn sam do siebie Pippin. Chcesz sobie napyta biedy? Od to
natychmiast. Lecz kolana mu si trzsy, nie mia zbliy si do Czarodzieja ani
sign po zawinitko. Nie uda mi si teraz pomyla zbudz Gandalfa z
pewnoci. A w takim razie mog tymczasem rzuci na ni okiem. Jednake nie
tutaj. Wymkn si cichcem i przysiad na zielonej kepie nie opodal swego
legowiska. Ksiyc wieci nad krawdzi dolinki.
Pippin przykucn podcignwszy wysoko kolana i cisn kul midzy nimi.
Pochylony nad ni chciwie, wyglda jak akome dziecko, ktre z pen misk ucieko
w kt z dala od rwienikw. Odwin paszcz i spojrza. Powietrze dokoa jakby
zastygo i stao, pene napicia. Zrazu kula bya ciemna, czarna jak agat, tylko jej
powierzchnia lnia odblaskiem ksiyca. Potem w rodku kuli co drgno i rozjayo
si lekko, a wietliste jdro przykuo wzrok hobbita tak, e ju nie mg oderwa
oczu. Wkrtce cae wntrze pono, Pippin mia wraenie, e albo kula wiruje, albo
te wiata w niej obracaj si z zawrotn szybkoci. Nagle wszystko zgaso. Hobbit
krzykn, szarpn si, lecz na prno; nie mg wyprostowa grzbietu, zgity wp
ciska oburcz kryszta. Schyla si coraz niej, a w kocu zdrtwia zupenie.
Dug chwil porusza wargami, nim doby gosu. Z krtkim, zdawionym okrzykiem
pad na wznak.
Krzyk zabrzmia przeraliwie. Wartownicy pdem zbiegli ze zboczy. Cay obz
zerwa si na rwne nogi.
- Mamy zodzieja! rzek Gandalf. Spiesznie zarzuci paszcz na lec w trawie
kul. I to ty, mj Pippinie! Bardzo przykra niespodzianka. Uklk przy zemdlonym
hobbicie, ktry wycignity na wznak, nieprzytomnym wzrokiem patrza w niebo.
Co za ajdactwo! Jak to bied cign na siebie i na nas ten nieborak?
Czarodziej mwi z twarz chmurn i zatroskan. Uj rce Pippina, schyli si nad
nim nadsuchujc oddechu, potem pooy do na jego czole. Hobbit zadra.

460

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Zamkn oczy. Krzykn, usiad i ze zdumieniem powid wzrokiem po twarzach


otaczajcych go przyjaci, bladych w ksiycowym wietle.
- Nie dla ciebie, Sarumanie! zawoa przenikliwym, bezdwicznym gosem,
odsuwajc si od Gandalfa. Przyl po ni wkrtce. Zrozumiae? Powtrz tylko
tyle.
Szarpn si usiujc wsta i uciec, lecz Gandalf powstrzyma go agodnie, chocia
stanowczo.
- Peregrinie Tuku! rzek. Wr! Hobbit rozpry si i opad na ziemi,
chwytajc za rk Czarodzieja.
- Gandalfie! krzykn. Gandalfie! Przebacz!
- Mam ci przebaczy? odpar Czarodziej. Najpierw powiedz, co waciwie
zrobie?
- Wziem... wziem kul i patrzaem w ni wyjka Pippin i zobaczyem co, co
mnie przerazio. Chciaem uciec, ale nie mogem. A wtedy przyszed on i zacz mi
zadawa pytania. Patrza na mnie i... i wicej nic nie pamitam.
- Tym si nie wykrcisz rzek Gandalf surowo. Co widzia i co mu powiedziae?
Pippin przymkn oczy i zadra, lecz nie odpowiedzia. Wszyscy w milczeniu
wpatrywali si w niego, jeden tylko Merry odwrci wzrok. Twarz Gandalfa nie
zagodniaa jednak.
- Mw! rozkaza.
Pippin zacz gosem cichym i niepewnym, lecz w miar jak mwi, uspokaja si, a
sowa jego brzmiay coraz wyraniej i dononiej.
- Zobaczyem ciemne niebo i wysokie obronne mury rzek. i malekie gwiazdy.
Wszystko zdawao si bardzo dalekie i dawne, mimo to jasne i ostre. W pewnej chwili
gwiazdy zaczy to znika, to znw si pojawia, bo pod nimi przelatyway jakie
skrzydlate stwory. Olbrzymie, jak mi si zdawao, chocia w krysztale wygldy nie
wiksze ni nietoperze krce wok wiey. Jeli si nie myl, byo ich dziewi.
Jeden lecia prosto na mnie, rs mi w oczach... Mia straszliwe... nie, nie! Nie mog o
tym mwi. Chciaem uciec, bo miaem wraenie, e ten stwr wyfrunie z kuli, ale gdy
przesoni ca jej powierzchni, nagle znikn. I wtedy przyszed on. Mwi do mnie,
lecz nie syszaem gosu ani sw. Po prostu patrza, a ja czytaem w jego wzroku
pytanie: A wic wrcie? Dlaczego nie zgaszae si tak dugo? Nic nie
odpowiedziaem. Znowu spyta: Kto ty jest? Nie odpowiadaem, ale to bya mka,
on nalega, cisn mnie, a w kocu rzekem: Hobbit.
Jak gdyby dopiero wtedy mnie zobaczy, rozemia si szyderczo, okrutnie. Jakby
mnie noami dga. Prbowaem si wyrwa. Ale on powiedzia: Czekaj no chwil.
Spotkamy si znw niebawem. Powiedz Sarumanowi, e to cacko nie jest dla niego.
Przyl po nie lada dzie. Zrozumiae? Powtrz tylko tyle. Wpija si we mnie
wzrokiem. Miaem wraenie, e rozsypuj si w proch. Nie, nie! Wicej nic nie
pamitam.
- Spjrz na mnie! rzek Gandalf.
Pippin spojrza mu prosto w oczy. Czarodziej przez dug chwil w milczeniu
wpatrywa si w niego. Potem twarz mu zagodniaa, ukaza si na niej cie
umiechu. Mikkim gestem pooy do na gowie hobbita.
- W porzdku powiedzia. Moesz nic wicej nie mwi. Nie odniose
powaniejszej szkody. Nie ma w twoich oczach kamstwa, a tego si najbardziej
baem. Za krtko tamten z tob rozmawia. Zawsze bye postrzelony, ale jeste w
dalszym cigu postrzelecem uczciwym, Peregrinie Tuku. Niejeden mdrzejszy od
ciebie gorzej by wyszed pokiereszowany z takiego spotkania. Bd jednak ostrony.
Ocalae, a wraz z tob ocaleli twoi przyjaciele jedynie szczliwym trafem, jak si to

461

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

potocznie mwi. Nie licz drugi raz na podobne szczcie. Gdyby ci wzi na spytki,
niemal pewne, e powiedziaby mu wszystko, co wiesz, na nasz wspln zgub.
On jednak nie wypytywa ci zbyt natarczywie. Bardziej ni o wiadomoci chodzio
mu o ciebie, chcia jak najszybciej dosign ci, cign do Czarnej Wiey i tam
bez popiechu wydoby z ciebie wszystko. Nie dryj. Skoro wtrcasz si do spraw
czarodziejw, musisz by przygotowany na takie przygody. No, niech tam.
Przebaczam ci, Pippinie. Gowa do gry, bd co bd uniknlimy najgorszego.
agodnie dwign Pippina i zanis go na poprzednie legowisko. Merry szed krok w
krok za nim i usiad przy wezgowiu przyjaciela.
- Le i odpoczywaj, a jeli moesz, zanij rzek Gandalf. Zaufaj mi. Jeli znw
palce ci bd wierzbi, powiedz mi o tym. S na to lekarstwa. A w kadym razie
prosz ci, mj hobbicie, nie wtykaj mi nigdy pod okie twardego kamienia.
Tymczasem zostawiam was tu we dwch.
To rzekszy Gandalf odszed i wrci do towarzyszy, wci jeszcze stojcych w
zadumie i niepokoju nad krysztaem Orthanku.
- Niebezpieczestwo zjawia si noc i w chwili, gdy go nie oczekiwalimy rzek.
Bylimy o wos od zguby.
- Jak si czuje Pippin? spyta Aragorn.
- Myl, e nic mu nie bdzie odpar Gandalf. Zbyt krtko by w mocy tamtego, a
zreszt hobbici maj zadziwiajc odporno. Wspomnienie, a przynajmniej jego
groza szybko zapewne zblednie. Nawet za szybko. Czy zgodzisz si, Aragornie,
wzi kryszta Orthanku pod swoj opiek? Wiedz, e to niebezpieczne zadanie.
- Niebezpieczne z pewnoci, ale nie dla wszystkich rzek Aragorn. Jest kto, kto
ma do tego krysztau niezaprzeczalne prawo. Bo to przecie bez wtpienia palantir
ze skarbca Elendila, powierzony stranicy Orthanku przez krlw Gondoru. Zblia si
moja godzina. Tak, wezm palantir i bd go strzeg.
Gandalf spojrza na Aragorna, a potem ku zdumieniu wiadkw podnis zawinity w
paszcz kryszta i poda rycerzowi z niskim ukonem.
- Przyjmij go, dostojny panie rzek jako zadatek innych skrbw, ktre bd ci
zwrcone. Lecz jeeli pozwolisz, bym ci radzi w sprawach twojej niezaprzeczalnej
wasnoci, posuchaj mnie i nie uywaj go, przynajmniej nie teraz jeszcze. Bd
ostrony!
- Czy byem kiedykolwiek niecierpliwy i nieostrony, ja, ktry czekaem i
przygotowywaem si przez tak dugie lata? odpar Aragorn.
- To prawda. Uwaaj wic, aby nie potkn si u kresu drogi rzek Gandalf.
Zachowaj sekret! O to prosz te wszystkich obecnych. Nikt, a przede wszystkim
Peregrin, nie powinien wiedzie, kto przechowuje kryszta. Pokusa moe wrci, bo
hobbit niestety mia kul w rku i zaglda w ni, a to nie powinno byo si zdarzy.
le si stao, e dotkn jej wtedy w Isengardzie; wyrzucam sobie, em nie do
szybko mu j odebra. Byem jednak zaprztnity mylami o Sarumanie i za pno
odgadem, jak moc ma pocisk, ktry zrzucono nam z wiey. Dopiero teraz wiem to
na pewno.
- Tak, nie ma co do tego wtpliwoci rzek Aragorn. Nareszcie wiemy, w jaki
sposb Isengard utrzymywa czno z Mordorem. Wiele zagadek si wyjanio.
- Zadziwiajca jest potga naszych wrogw i rwnie zadziwiajce s ich saboci
powiedzia Theoden. Istnieje co prawda stare przysowie: zo czsto sama siebie
zoci niszczy.
- Nieraz tak bywao rzek Gandalf lecz tym razem los szczeglnie nam sprzyja.
Kto wie, moe hobbit uchroni mnie przed gronym bdem. Zastanawiaem si
bowiem, czyby nie wyprbowa tego krysztau, eby odkry, do czego suy.

462

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Gdybym to zrobi, ujawnibym si przed wrogiem. A nie jestem jeszcze gotw do tej
prby, nie wiem nawet, czy kiedykolwiek bd do niej dostatecznie przygotowany.
Nawet gdyby starczyo mi si, eby si w por cofn, on by mnie zobaczy, a to
oznaczaoby dla nas klsk. Nie powinien o mnie nic wiedzie, pki nie wybije
godzina, gdy tajemnica nie bdzie ju na nic potrzebna.
- Myl, e ta godzina ju nadesza rzek Aragorn.
- Jeszcze nie odpar Gandalf. Pozostaje krtki czas niepewnoci, ktr musimy
wykorzysta. Nieprzyjaciel, to jasne, przypuszcza, e kryszta znajduje si w
Orthanku. Skd mgby wiedzie, e jest inaczej? Sdzi wic, e hobbit tam
przebywa uwiziony i e Saruman torturujc jeca zmusi go do spojrzenia w
kryszta. W jego ponurym umyle utkwi gos i obraz hobbita, oczekuje teraz na skutki
wydanych polece. Upynie troch czasu, nim zrozumie swoj omyk. Nie wolno
nam tego czasu zmarnowa. Zbyt dugo zwlekamy. Trzeba si pospieszy. Nie
naley marudzi w takim bliskim ssiedztwie Isengardu. Co do mnie, rusz std
natychmiast i wezm z sob Peregrina Tuka. Lepiej, eby podrowa ze mn,
zamiast lee w ciemnociach i czuwa wrd picych towarzyszy.
- Ja zatrzymam Eomera i dziesiciu jedcw rzek krl. O wicie pojedziemy
dalej. Aragorn niech obejmie dowdztwo nad reszt i rozstrzygnie, kiedy chce z nimi
wyruszy.
- Twoja wola, Theodenie odpar Gandalf. Ale staraj si jak najprdzej schroni
wrd gr, w Helmowym Jarze.
Jeszcze nie skoczy tych sw, gdy dziwny cie pad na dolink. Co nagle
odgrodzio jasny ksiyc od ziemi. Kilku jedcw krzykno i przysiado na trawie,
osaniajc gowy rkami, jakby z gry zagraa cios; zimny dreszcz przej wszystkich
i porazi trwog. Przyczajeni spojrzeli ukradkiem w niebo. Ogromny skrzydlaty ksztat
niby czarna chmura przesuwa si na tle tarczy ksiyca. Zatoczy uk i skrci na
pnoc lecc szybciej ni najszybsze wichry rdziemia. Gwiazdy przy nim gasy.
Znikn. Ludzie w dolince podnieli si z ziemi oszoomieni. Gandalf wci patrza w
niebo, ramiona wycign sztywno przed siebie i zaciska splecione donie.
- Nazgul! krzykn. Wysannik Mordoru. Burza jest ju blisko. Nazgule przebyy
granic Wielkiej Rzeki. W drog! W drog! Nie czekajcie witu! Nie ogldajcie si na
maruderw! W drog!
Odskoczy od gromady i biegnc przyzywa Gryfa. Aragorn pospieszy za
Czarodziejem, ktry tymczasem dopad do legowiska hobbitw i podnis w
ramionach Pippina.
- Pojedziesz teraz ze mn rzek. Przekonasz si, jak niesie Gryf.
Pedem wrci na miejsce, gdzie przedtem spa. Gryf ju tam na niego czeka.
Zarzuciwszy na rami ma torb, w ktrej mieci si cay jego podrny dobytek,
Czarodziej skoczy na konia. Aragorn poda mu Pippina, a Gandalf usadowi przed
sob hobbita, otulonego w paszcz i pled.
- Bdcie zdrowi! Pospieszajcie za mn! zawoa Gandalf. Ruszaj, Gryfie!
Wspaniay rumak potrzasn bem, machn rozwianym ogonem, bysn srebrzycie
w wietle ksiyca i skoczy naprzd, a grudki ziemi bryzny spod kopyt. mign z
miejsca jak grski wiatr.
- Pikna noc i znakomity odpoczynek powiedzia Merry zwracajc si do Aragorna.
S na wiecie szczciarze! Pippin nie chcia spa, a mia ochot na jazd z
Gandalfem. No i prosz! Pojecha, zamiast obrci si w kamie i stercze tu ku
przestrodze potomnoci.
- A gdyby tak ty, nie Pippin, podnis kryszta Orthanku, kto wie, co by si stao
rzek Aragorn. Moe spisaby si jeszcze gorzej? Nic nie wiadomo... Teraz wic

463

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

bdziesz podrowa na moim siodle. Jedziemy natychmiast dalej. Przygotuj si i


pozbieraj wszystkie manatki Pippina. A pospiesz si, mj hobbicie.
Gryf gna przez rwnin i nie trzeba byo nim kierowa ani te go popdza. W
niespena godzin dotarli do brodw na Isenie i przeprawili si na drugi brzeg. Minli
Kurhan Rohirrimw zjeony zimn stal wczni.
Pippinowi siy wracay. Byo mu ciepo, lecz wiatr rzewi jego twarz chodem.
Czu blisko Gandalfa. Groza krysztau i przeraajcego cienia, ktry zami nad
dolink ksiyc, blada w jego pamici jak co, co zostao daleko we mgle gr albo
zdarzyo si tylko we nie. Odetchn gboko.
- Nie wiedziaem, e jedzisz na oklep, gandalfie rzek. Nie masz ani sioda, ani
uzdy.
- Na og nie jed na mod elfw, ale inna sprawa, gdy dosiadam Gryfa odpar
Gandalf. Ten ko nie znisby wdzida. Nikt nie jest jego panem, niesie tylko tego,
kogo chce nosi. A jeli chce, niczego wicej nie trzeba. Sam przypilnuje, ebys
utrzyma si na jego grzbiecie, chyba e wyskoczyby w powietrze dobrowolnie.
- Z jak szybkoci biegnie? spyta Pippin. Sdzc z podmuchu wiatru, mknie
bardzo prdko, ale nie czuje si zupenie wstrzsw. Jake lekki ma chd.
- Pdzi teraz tak, e najciglejszy ko z trudem dotrzymywaby mu kroku w penym
galopie odrzek Gandalf lecz dla Gryfa to fraszka. Teren tutaj wznis si nieco i
jest mniej rwny ni za rzek. Spjrz jednak na Biae Gry, jak zdaj si ju bliskie
pod gwiazdami. Tam niby czarne wcznie stercz szczyty Trjroga. Wkrtce
znajdziemy si u rozstajnych drg i w Zielonej Rozterce, gdzie przed dwoma dniami
rozegraa si bitwa.
Pippin jeszcze przez dug chwil milcza. Sysza, e Gandalf co sobie z cicha nuci
i mruczy jakie urywki wierszy w rnych jzykach. Tymczasem ziemia mila za mil
umykaa spod koskich kopyt. Wreszcie Czarodziej zapiewa goniej, tak e hobbit
zrozumia sowa pieni; kilka linijek wyranie dobiego do jego uszu poprzez szum
wiatru:
Wysokie statki, wysocy krle,
Trzy razy trzy,
C to przywieli z zapadych krain
Przez morskie mgy?
Siedem gwiazdeczek, siedem kamieni,
Drzewo, co biel gazek lni.
- Co mwisz, Gandalfie? spyta Pippin.
- Przepowiadaem sobie z pamici par zwrotek Pieni Dziejw odpar Czarodziej.
Hobbici pewnie o niej zapomnieli, jeli w ogle kiedykolwiek j znali.
- Nie, nie zapomnielimy rzek Pippin. Mamy te podobne wasne pieni, chocia
moe ciebie by one nie interesoway. Tej jednak, ktr nucie, nigdy nie syszaem.
O czym to jest? Co to za siedem gwiazd i siedem kamieni?
- Pie mwi o palantirach dawnych krlw powiedzia Gandalf.
- Palantiry? Co to takiego?
- Nazwa ta znaczy ten, ktry widzi daleko. Jednym z palantirw jest kryszta
Orthanku.
- A wic nie jest dzieem... Pippin zajkn si nie jest dzieem Nieprzyjaciela?
- Nie odpar Gandalf. Ani te Sarumana. Bo ani jemu, ani Sauronowi nie
starczyoby na to wiedzy i wadzy. Palantiry pochodz z dalekiego kraju, z Eldamaru.
S dzieem Noldorw, moe nawet samego Feanora, ale to byo tak dawno temu, e

464

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

nie sposb nawet przemierzy tego czasu latami. Nie ma jednak takiej rzeczy pod
socem, ktrej by Sauron nie mg obrci na zy uytek. Na nieszczcie dla
Sarumana! To bowiem, jak teraz zrozumiaem, przywiodo go do upadku. Dla
kadego z nas niebezpieczne s narzdzia wiedzy gbszej ni ta, ktr sami
posiadamy. Ale Saruman zawini take. Szalony! Chcia zachowa kryszta w
tajemnicy, dla wasnej tylko korzyci. Nigdy ani sowem o nim nie wspomnia nikomu
z czonkw Rady. Nie wiedzielimy wcale, e jeden z palantirw ocala z klski
Gondoru. Poza Rad wszyscy wrd ludzi i elfw zapomnieli, e takie rzeczy istniay
kiedy, jedynie rd Aragorna przechowa o nich pami w swojej Pieni Dziejw.
- Do czego ludzie w dawnych czasach uywali tych palantirw? spyta Pippin,
zachwycony i zdziwiony, e otrzymuje odpowiedzi na tak wiele pyta, i ciekawy, czy
ten humor Czarodzieja dugo potrwa.
- Widzieli za ich pomoc na wielk odlego i mogli wymienia z sob myli odpar
Gandalf. Dziki temu przez dugie wieki strzegli bezpieczestwa i jednoci
krlestwa Gondoru. Rozmiecili po jednym krysztale w Minas Anor, w Minas Ithil i w
Orthanku, w krgu Isengardu. Najwaniejszy palantir, panujcy nad innymi,
znajdowa si pod Gwiadzist Kopu, dopki nie zburzono Osgiliath, a trzy
pozostae w bardzo odlegych krajach. Dzi mao kto wie, gdzie mianowicie, bo tego
adna pie nie wyjawia. Lecz w domu Elronda powiadaj, e te trzy
przechowywano w Annuminas, na Amon Sul i jednym z Wieowych Wzgrz,
zwrconych ku Zatoce Ksiycowej, gdzie szare okrty miay swoj przysta.
Kady palantir mg nawiza czno z drugim palantirem, lecz tylko kryszta z
Osgiliath panowa nad wszystkimi jednoczenie. Okazuje si, e palantir z Orthanku
przetrwa na miejscu po dzi dzie, poniewa ta skaa opara si burzom dziejowym.
Lecz sam, wobec zaginicia innych krysztaw, nie na wiele si zda, pokazywa
jedynie malekie obrazy rzeczy odlegych i czasw zamierzchych. Niewtpliwie by
uyteczny Sarumanowi, ale to go nie zadowalao. Siga poprzez palantir wzrokiem
coraz dalej, a dosign Barad-Duru. W ten sposb wpad pod wadz Saurona.
Kto wie, gdzie podziay si palantiry Gondoru i Arnoru, strzaskane, zakopane pod
ziemi czy moe zatopione w gbinach? Lecz jeden co najmniej dosta si w rce
Saurona, ktry posuguje si nim do wasnych celw. Przypuszczam, e to jest
kryszta z Minas Ithil, bo t fortec od bardzo dawna zawadn i przeobrazi j w
siedlisko za, zwane teraz Minas Morgul.
atwo wyobrazi sobie, jak si stao, e zabkane oczy Sarumana trafiy do puapki,
z ktrej ju nie mg si wyrwa; jak z dala nim kierowano, najpierw perswazj, a jeli
nie skutkowaa perswazja postrachem. Nosi wilk, ponieli wilka! Sok wpad w
szpony ora, pajk uwika si w stalowej sieci. Ciekaw jestem, od jak dawna by ju
zmuszany zgasza si regularnie za porednictwem palantiru do apelu i po rozkazy;
od jak dawna kryszta Orthanku tak cile by poczony z Barad-Durem, e
kiedykolwiek w niego spojrza, jeli nie opar si niezomn si woli, przenosi si
byskawicznie myl i spojrzeniem do twierdzy Czarnego Wadcy. A jak ten kryszta
przyciga! Czy sam nie znaem jego siy? Nawet w tej chwili kusi mnie, eby
wyprbowa potgi mojej woli, przekona si, czy nie zdoam go wyrwa spod
wadzy Nieprzyjaciela i skierowa tam, gdzie pragn, ponad morzami wody i czasu
zobaczy Tiriona Piknego, pozna niezgbion mdro Feanora i podpatrzy
mistrzostwo jego rki przy pracy, ujrze wiat z tamtych dni, kiedy zarwno Biae jak
Zote Drzewa kwity!
Gandalf westchn i umilk.
- Szkoda, e wczeniej tego wszystkiego nie wiedziaem rzek Pippin. Nie miaem
pojcia, co robi!

465

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Owszem, pewne pojcie miae odpar Gandalf. Wiedziae, e postepujesz le


i gupio. Nawet mwie to sobie, ale sam siebie nie chciae sucha. A ja nie
powiedziaem ci o tym wczeniej dlatego, e dopiero teraz, przed chwil, rozwaajc
wszystkie zdarzenia ostatnich dni zrozumiaem jasno ca histori. Ale gdybym nawet
przestrzeg ci zawczasu, nie uchronibym ci od pokusy ani nie uatwi jej odparcia.
Przeciwnie! Musiae sparzy si, eby zapamita, e pomie piecze. Dopiero
teraz przestroga przed ogniem trafia ci do rozumu.
- Trafia przyzna Pippin. Choby przede mn pooono siedem krysztaw,
zamknbym oczy i schowa rce do kieszeni.
- Znakomicie! powiedzia Gandalf. Tego si wanie spodziewaem.
- Chciabym jednak wiedzie... zacz Pippin.
- Litoci! wykrzykn Gandalf. Jeeli na to, eby ci oduczy wcibstwa, musz
odpowiada na wszystkie twoje pytania, nie bd mia ju do koca ycia czasu na
adne inne zajcie. C ty chcesz jeszcze wiedzie?
- Imiona wszystkich gwiazd i wszystkich stworze yjcych na wiecie, ca histori
rdziemia, a take Krain nadniebnych i Mrz Rozki zamia si Pippin.
Oczywicie! Czy mgbym chcie mniej? Ale nie spieszy mi si, nie dam tego
wszystkiego dzisiejszej nocy. Na razie interesuje mnie gwnie Czarny Cie.
Syszaem, jak krzyczae: Wysannik Mordoru! Kto to by? Po co spieszy do
Isengardu?
- To by Czarny Jedziec uskrzydlony, Nazgul odpar Gandalf. Chcia zabra ci
do Czarnej Wiey.
- Ale jego przecie nie po mnie wysano? drcym gosem spyta Pippin. Chyba
nie wiedzia, e to wanie ja dorwaem si do...
- Nie wiedzia rzek Gandalf. Lotem ptaka z Barad-Duru do Orthanku jest dwie
setki staj, a moe wicej, nawet Nazgul na przebycie tej drogi potrzebuje kilku
godzin. Ale Saruman od dnia, w ktrym wyprawi orkw na wojn, nieraz pewnie
zaglda w kryszta i wicej tego tajnych myli odczytano po drugiej stronie, ni
zamierza ujawni. Wysano posa, eby zbada, co Saruman robi. A po zdarzeniach
ostatniego wieczora przybdzie, jak sdz, nastpny wysannik, i to niebawem.
Zaciska si potrzask, w ktry Saruman nieopatrznie wsadzi rce. Nie ma jeca,
ktrego obieca dostarczy. Nie ma krysztau, a wic nie moe ani zobaczy, co si w
oddali dzieje, ani odpowiedzie na wezwania wadcy. Sauron podejrzewa, e
Saruman jeca zatrzyma sobie i e uchyla si od spojrzenia w kryszta. Nie uatwi to
Sarumanowi rozmowy z posem. Jakkolwiek bowiem Isengard ley w gruzach, on
cay i ywy siedzi w nietknitej wiey Orthank. Czy chce, czy nie chce, wyglda w
oczach Saurona na buntownika. A przecie odtrci nasze propozycje, eby tego
wanie unikn! Jak wybrnie z tych tarapatw, nie mam pojcia. Myl, e pki
siedzi w Orthanku, ma do si, eby oprze si Dziewiciu Jedcom. Moliwe, e
sprbuje oporu. Moliwe, e uwizi Nazgula albo przynajmniej zabije jego
skrzydlatego wierzchowca. A wtedy Rohan niech dry o bezpieczestwo swoich
stadnin!
Nie umiem przewidzie, czy wyjdzie to nam na dobre, czy te na ze. Moe wa z
Sarumanem pokrzyuje lub nawet unicestwi plany Nieprzyjaciela. Zapewne Sauron
dowie si, e ja byem w Isengardzie i staem na schodach Orthanku, z hobbitami
uczepionymi mojej poy. Tego najbardziej si lkam. Wiedz, e uciekajc przed
jednym niebezpieczestwem pdzimy na spotkanie drugiego, jeszcze groniejszego.
Kady skok Gryfa zblia nas do Krainy Cienia, Peregrinie Tuku!
Pippin nie odpowiedzia, lecz zatuli si paszczem, jakby go nagle dreszcz przeszed.
A tymczasem szara ziemia umykaa spod kopyt rumaka.

466

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Spjrz! powiedzia Gandalf. Doliny Zachodniej Bruzdy otwieraj si przed nami.


Wrcilimy na drog, ktra prowadzi ku wschodowi. Ta ciemna plama to wylot
Zielonej Roztoki. Tam ley Aglarond i Kolorowe Groty. Ale o nich nie ja ci opowiem!
Zapytaj Gimlego, a przynajmniej raz w yciu usyszysz odpowied zancznie
obszerniejsz, niby pragn. Nie zobaczysz jednak grot, w kadym razie nie w tej
jeszcze podry. Zostawimy je wkrtce za sob.
- Mylaem, e zatrzymamy si w Helmowym Jarze! rzek Pippin. Dokd
zmierzamy?
- Do Minas Tirith, pki tej twierdzy morze wojny nie ogarnie.
- Ha! A daleko std do Minas Tirith?
- Wiele, wiele staj odpar Gandalf. Trzy razy dalej ni do dworu krla Theodena, a
jego stolica znajduje si o sto mil na wschd std, w linii powietrznej, na przykad dla
skrzydlatych posw Mordoru. Nasz Gryf musi biec dusz drog. Kto okae si
szybszy? Nie zatrzymamy si do witu, to znaczy jeszcze przez par godzin. Potem
nawet niestrudzony Gryf bdzie musia odpocz w jakiej kotlinie grskiej, a moe w
Edoras. Radz ci, przepij si, jeli zdoasz teraz usn. Kto wie, czy w pierwszych
promieniach brzasku nie ujrzysz zotego dachu dworu Eorla. A za dwa dni zobaczysz
fioletowy cie pod gr Mindolluin i biae ciany wiey Denethora w blasku poranka.
Naprzd, Gryfie! Pd, mj dzielny, jak nigdy jeszcze nie pdzie w yciu! Jestemy
ju na twojej rodzinnej ziemi, znasz tutaj kady kamie. Pd, bo caa nadzieja w
popiechu!
Gryf podnis eb i zara gono, jakby usysza trby bitewne. Skoczy naprzd. Skry
sypny si spod podkw, pru ciemno nocy jak byskawica.
Zapadajc z wolna w sen Pippin mia dziwne wraenie, jak gdyby Gandalf z
nim razem zastyg w kamienn posta na posgu pdzcego konia, a wiat cay
ucieka im spod stp w potnym szumie wichru.

467

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

KSIGA CZWARTA
Rozdzia 1
Obaskawienie Smeagola

-N

o, prosz pana, le z nami rzek Sam Gamgee. Sta zrozpaczony


kulc si obok Froda i wytrzeszczonymi oczyma wpatrywa si w mrok.
By wieczr trzeciego dnia ucieczki Froda z obozowiska druyny, tak
przynajmniej im si zdawao, bo niemal stracili rachunek czasu, wytrwale wspinajc
si i trudzc wrd nagich, kamienistych zboczy acucha Emyn Muil, czsto
zawracajc, bo droga urywaa si przed nimi, nieraz stwierdzajc, e zatoczywszy
krg znaleli si na tym samym miejscu, z ktrego przed wielu godzinami wyszli.
Mimo wszystko posunli si znacznie na wschd, starali si wci w miar monoci
trzyma zewntrznej krawdzi spltanego dziwacznie wza gr. Jednak najczciej
zewntrzne zbocza okazyway si strome, wyniose, niedostpne, spitrzone nad
rozleg rwnin; u ich stp spod rumowiska osypanych ska cigny si w sinych
oparach zgnie bagna, na ktrych oko nie dostrzegao ladu ycia, nawet
przelatujcego ptaka.
Hobbici stali na skraju wysokiego, nagiego i ponurego urwiska, ktrego
podna giny we mgle; za plecami wdrowcw wznosia si poszarpana ciana
gr, nad nimi pyny chmury. Zimny wiatr d od wschodu. Wieczr ju zapada nad
pospn okolic, zgnia ziele trzsawisk nabieraa o zmroku szarobrunatnej barwy.
Po prawej stronie Anduina, ktra za dnia, ilekro soce przedzierao si przez
chmury, poyskiwaa z oddali, teraz ukrya si w ciemnociach. Lecz wzrok hobbitw
nie zwraca si na rzek ani wstecz, ku Gondorowi, ku przyjacioom i krajom
yczliwych ludzi. Spogldali na poudnie i na wschd, gdzie na granicy nadcigajcej
nocy rysowa si ciemny wa, jakby odlege pasmo gr albo nieruchoma smuga
dymu. Od czasu do czasu w miejscu, gdzie ziemia spotykaa si z niebem, wzbijao
si w gr czerwone wiateko.
- Ale le z nami! powtrzy Sam. Z wszystkich krajw wiata, o ktrych
syszelimy, tego jednego wolelibymy nigdy z bliska nie oglda. I wanie tam
musimy si dosta. Co prawda bieda w tym, e chyba si nie dostaniemy. Co mi si
zdaje, e wybralimy z drog. Zej na d nie sposb, a gdybymy nawet jako
zleli, zao si, e pod t zieleni czeka nas paskudne bagno. Fe! Czuje pan,
panie Frodo, jak cuchnie?
Sam pocign nosem pod wiatr.
- Czuj odpar Frodo, nie poruszy si jednak ani nie oderwa oczu od ciemnego
wau na widnokrgu i od migoccych na jego tle pomykw. Mordor! szepn
ledwie dosyszalnie. Skoro ju musz tam i, chciabym jak najprdzej znale si
u celu i niechby si wreszcie to wszystko skoczyo. Zadra. Wiatr by lodowaty, a
przy tym przesycony zimnym smrodem zgnilizny. No trudno rzek odwracajc w
kocu wzrok czy z nami le, czy dobrze, w kadym razie nie moemy tu sta do
rana. Trzeba wyszuka jaki zaciszniejszy kt i jedn wicej noc spdzi na biwaku.
Moe jutro w wietle dnia znajdziemy ciek.

468

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Moe jutro, a moe pojutrze albo popojutrze mrukn Sam a moe nigdy.
Poszlimy z drog.
- Nie wiem odpar Frodo. Myl, e skoro los chce, ebym zawdrowa do Krainy
Cienia, droga si znajdzie. Ale czy pokae mi j przyjaciel, czy wrg? Jeli jest dla
nas jaka nadzieja, to jedynie w popiechu. Kada chwila zwoki przewaa szal na
korzy nieprzyjaciela i jak na zo wci wstrzymuj mnie rne przeszkody. Czy
moe to wola Czarnej Wiey kieruje tak naszymi krokami? Wszystkie moje
dotychczasowe decyzje okazay si bdne. Powinienem by znacznie wczeniej
porzuci druyn, zaj od pnocy wschodnim brzegiem Anduiny i wschodnim
skrajem gr Emyn Muil, przez twardy grunt rwniny, ktr nazwano Polem Bitwy,
prosto do bram Mordoru. Teraz jednak nie odnajdziemy drogi powrotnej, a zreszt na
wschodnim brzegu grasuj bandy orkw. Kady upywajcy dzie to strata cennego
czasu. Jestem bardzo znuony, Samie. Nie wiem, co robi. Czy mamy jeszcze jakie
zapasy ywnoci?
- Tylko te, jak je tam zw, lembasy. Nawet sporo ich jeszcze zostao. Lepsze to bd
co bd ni nic. Kiedy pierwszy raz wziem je do ust, nie mylaem, ze kiedykolwiek
mi si uprzykrz. Ale teraz chtnie bym zjad dla odmiany choby kromk zwykego
chleba z kwaterk czy niechby pkwaterkiem piwa dla spukania garda. Zabraem z
ostatniego obozu cay sprzt kuchenny i taszcz go na plecach, ale, jak wida,
niepotrzebnie. Przede wszystkim nie ma z czego ogniska rozpali, a poza tym nie ma
nic, co by si dao do garnka woy, nawet trawy!
Zawrcili, wyszukali kamienist jamk i zeszli na jej dno. Chmury przesaniay
zachodzce soce, wic noc szybko zapada. Noc spdzili jak si dao, kulc si z
zimna i przewracajc z boku na bok wrd ogromnych kamiennych drzazg
sterczcych ze zwietrzaej skay. Bd co bd w zapadlinie byli osonici od
wschodniego wiatru.
- Widzia je pan znowu, panie Frodo? spyta Sam, gdy zdrtwiali i zzibnici
podnieli si w szary chodny poranek i siedzieli ujc lembasy.
- Nie odpar Frodo. Nic nie syszaem i nic nie widziaem ju od dwch nocy.
- Ja te mwi Sam. Brr! Ciarki po mnie chodz, jak wspomn te lepia. Moe w
kocu pozbylimy si tego paskudnego szpiega. Gollum! Ju on by zagulgota,
ebym tak kiedy dobra si pazurami do jego gardzieli.
- Mam nadziej, e nigdy nie bdziesz musia do niego si dobiera powiedzia
Frodo. Nie wiem, jakim sposobem nas przedtem wytropi, ale moliwe, e, jak
powiadasz, pozbylimy si go teraz. W tym suchym, jaowym kraju nie zostawiamy
ladw stp na ziemi ani adnych tropw, ktre mgby wywszy swoim czujnym
nosem.
- Oby tak byo! rzek Sam. Chciabym, eby odczepi si od nas raz na zawsze.
- Pewnie, e chciabym tego rwnie powiedzia Frodo ale nie Gollum jest moim
najwikszym zmartwieniem. Przede wszystkim marz, eby wydosta si z tych gr.
Nie cierpi ich. Tak si czuj, jakbym sta nagi, odsonity od wschodu, z dala
widoczny na tej wysokoci, oddzielony tylko pust paszczyzn od Krainy Cienia.
Stamtd przecie wypatruje mnie wrogie Oko. No, w drog! Musimy dzi jakim
sposobem zej na d.
Lecz dzie upyn, popoudnie chylio si ku wieczorowi, a dwaj hobbici wci
wdrowali grzbietem gr nie mogc znale zejcia. Niekiedy wydawao im si, e w
ciszy pustkowia sysz jakie szmery za sob, szelest osuwajcego si kamienia czy
te moe czapice kroki wrd ska. Gdy jednak zatrzymywali si i wytali such,
nic ju nie mogli zowi uchem prcz westchnie wiatru ocierajcego si o kamienn
gra, ale ten gos przypomina im take oddech wiszczcy midzy ostrymi zbami.

469

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Tego jednak dnia zauwayli, e w miar jak posuwaj si mozolnie naprzd,


acuch Emyn Muil stopniowo, lecz wyranie skrca na pnoc. Grzbiet by tutaj do
szeroki, paski, zasypany rumowiskiem zwietrzaych ska, poprzeynany lebami,
wskimi jak fosa, ostro opadajcymi po urwistej cianie w d. eby przedosta si
przez coraz czstsze i coraz gbsze szczerby, Frodo i Sam musieli obchodzi je od
lewej strony, oddalajc si od zewntrznej krawdzi; uszli par mil, nim si
spostrzegli, e z wolna wprawdzie, lecz stale schodz coraz niej; gra bya lekko
pochylona.
Wreszcie musieli si zatrzyma. Grzbiet w tym miejscu ostro skrca ku
pnocy, a przed hobbitami zia wwz groniejszy ni wszystkie dotychczasowe. Po
drugiej stronie pitrzya si nad wwozem ciana, prg na kilkadziesit stp wysoki i
niedostpny, ogromna, szara skaa podcita ostro, jakby j kto noem odrba. Nie
sposb byo i naprzd, mieli do wyboru pj na zachd albo na wschd. Ale
wybierajc zachd musieliby si liczy z dalsz utrudzajc wspinaczk i strat
czasu, bo wrciliby ku sercu gr. Od wschodu natomiast otwieraa si przepa.
- Nie ma innej rady, trzeba spuci si w gb tego lebu, mj Samie rzek Frodo.
Zobaczymy, dokd nas on zaprowadzi.
- Zao si, e do jakiej paskudnej dziury odpar Sam.
leb okaza si duszy i gbszy, ni si zrazu wydawao. Zszedszy nieco niej,
napotkali kp skarlaych i kolawych drzew; byy to od kilku dni pierwsze drzewa na
ich drodze, przewanie mizerne brzozy, ale trafia si wrd nich od czasu do czasu
take wierk. Wiele midzy nimi byo martwych, wyschych, do rdzenia przeartych
ostrym wschodnim wichrem. Kiedy, za lepszych dni musia tu szumie pikny, bujny
las, teraz jednak ledwie garstka drzew zostaa, tylko stare, sprchniae pieki
sterczay niemal a po krawd urwiska. leb cign si wzdu skalnego uskoku,
dno mia piaryste i ostro spada w d. Kiedy doszli wreszcie do jego koca, Frodo
przykucn i pochyli si nad krawdzi.
- Popatrz! rzek do Sama. Albo uszlimy spory kawa drogi, albo te skaa si
obniya. Std wydaje si znacznie bliej do rwniny i zejcie atwiejsze.
Sam przyklkn obok Froda i bardzo niechtnie spojrza w d. Potem podnis
wzrok na urwisko spitrzone nad ich gowami po lewej stronie.
- atwiejsze! mrukn. No, z dwojga zego rzeczywicie atwiej zle ni wdrapa
si na t gr. Kto nie umie fruwa, zawsze potrafi skoczy.
- Skok rzeczywicie niemay powiedzia Frodo. Chwil mierzy wzrokiem cian.
Bdzie ze sto, sto dziesi stp na oko. Nie wicej.
- Wystarczy rzek Sam. Uf! Nie cierpi nawet patrze z wysokoci w d. A
przecie patrze atwiej ni zazi.
- Mimo wszystko myl, e tutaj mona by zle odpar Frodo. Patrz, ciana inna
ni na caej dotychczasowej dugoci grzbietu. Nieco nachylona i popkana.
Rzeczywicie krawd w tym miejscu nie obrywaa si prostopadle, lecz opadaa
nieco ukonie, jak olbrzymi wa ochronny lub falochron, pod ktrym fundamenty si
osuny i wskutek tego w nieregularnej, skrzywionej cianie powstay rysy, ostre
szczerby, gdzieniegdzie tak niemal szerokie jak stopnie schodw.
- Ale jeli chcemy dzisiaj sprbowa szczcia, nie ma na co czeka. ciemnia si
dzisiaj wczenie. Mam wraenie, e zbiera si na burz.
Osnuty dymem wa gr na wschodzie gin w gbszej ni zwykle ciemnoci, ktra
ju wycigaa dugie ramiona ku zachodowi. Z daleka dochodzi stumiony jeszcze,
guchy pomruk burzy. Frodo wystawi nos pod wiatr i nieufnie popatrza na niebo.
Zacisn pas na paszczu i umocowa lekki worek na plecach, potem zbliy si do
krawdzi.

470

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Sprbuj powiedzia.
- Niech bdzie! markotnie rzek Sam. Ale ja pjd pierwszy.
- Ty? zdziwi si Frodo. Czemu to zmienie tak nagle zdanie?
- Wcale nie zmieniem zdania, ale rozsdek dyktuje, e pierwszy musi i ten, kto
najpewniej na eb na szyj poleci. Nie chc spa na pana, panie Frodo, po co
jednym strzaem dwch od razu zabija.
I zanim Frodo zdy go powstrzyma, Sam usiad, przerzuci nogi przez krawd,
odwrci si i zawisn na rkach szukajc stopami jakiego punktu oparcia. Nigdy w
yciu chyba nie zdoby si z zimn krwi na czyn rwnie bohaterski i rwnie
niemdry.
- Nie! Nie! Samie, kochany stary ole! zawoa Frodo. Zabijesz si niechybnie
zac w ten sposb, nawet nie wypatrzywszy przedtem drogi. Wracaj natychmiast!
Chwyci Sama pod pachy i wywindowa z powrotem. Czekaj chwil, cierpliwoci!
rzek. Pooy si na skale, wychyli gow i uwanie popatrzy w d. Soce jeszcze
nie zaszo, lecz ciemniao si szybko dokoa. Myl, e damy rad powiedzia
Frodo. Ja w kadym razie zlez, a ty take pod warunkiem, e nie stracisz gowy i
bdziesz ostronie szed moim ladem.
- Boj si, e pan jest zbyt pewny siebie, panie Frodo odpar Sam. Przecie w tej
ciemnoci nawet nie wida, co pod nami. A jeli pan niej trafi na takie miejsce, gdzie
nie bdzie o co ani ng, ani rk zaczepi?
- No, to wrc na gr rzek Frodo.
- atwo powiedzie! westchn Sam. Ja radz czeka do rana, a si rozwidni.
- Nie! To ju byaby ostateczno! unis si nagle Frodo. Szkoda kadej godziny,
kadej minuty. Zlez troch niej, zbadam drog. Ty nie id za mn, pki nie
zawoam.
Wczepi palce w kamienny prg i ostronie spuszcza si po cianie; ramiona ju mia
wyprone w caej dugoci, gdy wreszcie zmaca stop may wystp skalny.
- Pierwszy krok zrobiony! owiadczy. Ta peczka rozszerza si ku prawej
stronie! Tam bd mg stan bez pomocy rk. Zaraz... Urwa nagle.
Ciemno gstniejca z kad sekund gnaa z wiatrem od wschodu i ju ogarna
cae niebo. Tu nad ich gowami suchy trzask gromu rozdar powietrze. Wraz z
gwatownym podmuchem wichury, zmieszany z jej szumem rozleg si wysoki,
przenikliwy okrzyk. Hobbici znali ten gos: syszeli go z oddali na Moczarach
uchodzc z Hobbitonu, a nawet tam, w swojskich lasach rodzinnego kraju mrozi im
krew w yach. Tu, daleko od ojczyzny, na pustkowiu, zabrzmia jeszcze straszniej,
przeszy ich zimnym ostrzem grozy i rozpaczy. Na chwil zabrako im tchu, serca
jakby ustay w piersiach. Sam pad plackiem na ziemi. Frodo mimo woli oderwa
rce od skay, eby zasoni sobie uszy. Zachwia si, polizn i z przecigym
jkiem osun w d.
Sam usysza jk i podczoga si na sam skraj urwiska.
- Panie Frodo! woa. Panie Frodo!
Nie byo odpowiedzi. Sam trzs si cay, ale nabra tchu w puca i znowu krzykn: Panie! Wiatr wpycha mu gos z powrotem do garda, lecz wrd huku i szumu,
rozbijajcego si echem po grach, do uszu Sama dolecia niky, znajomy gos.
- W porzdku, w porzdku. Jestem tutaj. Ale nic nie widz. Frodo ledwie dobywa
gosu. Nie by wcale daleko. Nie spad, lecz tylko osun si i wyldowa wprawdzie
brutalnie, lecz na rwne nogi i na szerszej peczce skalnej, ledwie o kilkanacie stp
niej. Szczciem ciana w tym miejscu bya odchylona, a wiatr przycisn do niej
hobbita tak, e nie run w przepa. Chwil odpoczywa tulc twarz do zimnego
kamienia; serce walio mu jak motem, nie rozumia, czy zapady nagle

471

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

nieprzeniknione ciemnoci, czy tylko jemu mi si w oczach. Otaczaa go zewszd


czarna noc. Przemkno mu przez myl, e olep. Zaczerpn w puca powietrze.
- Niech pan wraca! Niech pan wraca! w ciemnoci, gdzie nad nim woa Sam.
- Nie mog odpowiedzia. Nic nie widz. Nie znajduj adnego uchwytu w skale.
Nie mog si na razie ruszy.
- Jak panu pomc? Co robi?! krzycza Sam wychylajc si z naraeniem ycia
przez krawd. Dlaczego Frodo nic nie widzia? Byo do ciemno, nie tak jednak, by
nie mc rozezna najbliszego otoczenia. Sam widzia Froda, ma, samotn figurk
przytulon do ciany. Nie mg jednak dosign go pomocnym ramieniem.
Znw trzasn piorun i lun deszcz. Gste strugi ulewy zmieszanej z gradem
smagay cian lodowatym biczem.
- Zejd do pana! krzykn Sam, chocia nie mia pojcia, jakim sposobem zdoa
pomc Frodowi.
- Nie! Nie! Czekaj! odkrzykn Frodo mocniejszym ju gosem. Ju troch wracam
do siebie. Czekaj! Bez liny i tak mi nic nie pomoesz.
- Lina! zawoa Sam. Rozgorczkowany i nagle podniesiony na duchu, zacz
gada do siebie: - Zasuyem, eby zadynda na linie ku przestrodze innym
pgwkom. Gb z ciebie, Samie Gamgee, susznie mi to mj Dziadunio powtarza,
wite jego sowa. Lina!
- Przesta ple! krzykn Frodo, odzyskujc na tyle siy, by zarazem zirytowa si i
rozemia. Daj spokj swojemu Dziaduniowi. Czy chcesz wmwi sobie i mnie, e
masz lin w kieszeni? Jeli tak, dawaj j tu!
- Wanie, prosz pana, e mam w worku lin. Taszcz j setki mil, a na mier o niej
zapomniaem.
- No, to rusz si wreszcie i spu mi j prdko!
Sam co prdzej rozwiza toboek i zacz w nim szpera. Rzeczywicie na dnie
wymaca zwj jedwabistej szarej liny skrconej przez elfy z Lorien. Rzuci jej koniec
Frodowi. W tym samym momencie albo ciemnoci zrzedy, albo hobbitowi w oczach
pojaniao. Widzia szary sznur koyszcy si w powietrzu, a nawet wydao mu si, e
dostrzega bijcy od niego niky srebrzysty blask. Mia ju punkt janiejszy wrd
nocy, na ktrym mg wzrok skupi, i dziki temu zaraz przestao mu si w gowie
krci. Odklei si od ciany, owiza w pasie lin, chwyci si jej mocno oburcz.
Sam cofn si o krok czy dwa od krawdzi i zapar nogami o sterczcy pieniek.
Troch o wasnych siach, a przede wszystkim cignity na linie, Frodo wreszcie
wywindowa si na gr i pad na ziemi obok przyjaciela.
Grzmoty przetaczay si ju gdzie dalej, deszcz jednak wci la jak z cebra.
Hobbici podpezli w gb lebu, lecz i tam nie znaleli zbyt zacisznego schronienia.
Zewszd cieky strugi wody, wkrtce dnem lebu pyn bystry, spieniony na
kamieniach potok i przelewajc si przez krawd chlusta jak z rynny olbrzymiego
dachu.
- Zalaoby mnie albo spukao w przepa, gdybym zosta na tej pce rzek Frodo.
Co za szczcie, e milimy lin!
- Byoby jeszcze wiksze szczcie, gdybym sobie o niej w czas przypomnia
powiedzia Sam. Moe pan pamita, e gdy opuszczalimy Lorien, elfy day do
kadej odzi zwj liny. Tak mi si ta lina spodobaa, e jeden zwj wpakowaem do
swojego worka. Zdaje si, e to byo nie wiedzie ile lat temu! Moe wam si
przyda w niejednej potrzebie powiedzia ktry z elfw, Haldir chyba. Mia racj!
- Szkoda, e nie przyszo mi na myl zabra jeszcze drugiego zwoju rzek Frodo.
Rozstawaem si z druyn w takim popiechu i zamcie, e o tym nie pomylaem.

472

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Gdybymy mieli wicej liny, moglibymy jej uy do zjazdu w d. Ciekaw jestem, ile
ta twoja lina ma dugoci?
Sam z wolna zacz rozwija lin mierzc j ramieniem.
- Pi, dziesi, dwadziecia... bdzie ze trzydzieci okci mniej wicej oznajmi.
- No, no! Kto by si spodziewa! wykrzykn Frodo.
- Ha! odpar Sam. Elfy to wspaniae plemi. Lina zdaje si cienka, ale jest bardzo
mocna, a przy tym mikka i nie drapie rki. Zwija si ciasno, a lekka jak pirko.
Wspaniae plemi, ani sowa!
- Trzydzieci okci! w zamyleniu powtrzy Frodo. To chyba wystarczy. Jeeli
burza ucichnie przed noc, sprbuj dzi jeszcze.
- Deszcz prawie ju usta powiedzia Sam ale niech pan po ciemku nie ryzykuje,
panie Frodo. Nie wiem, czy pan ju zapomnia, ale ja jeszcze mam w uszach krzyk,
ktry z wichrem do nas dolecia. Taki gos maj Czarni Jedcy, ale ten chyba w
powietrzu galopowa, bo krzyk szed znad gr. Na mj rozum trzeba w tej dziurze
przeczeka do rana.
- A na mj rozum ani chwili duej nie wolno marudzi na tym grzbiecie, gdzie nas
oczy, patrzce z Czarnego Kraju poprzez bagniska, jak na doni zobacz odpar
Frodo.
Z tymi sowy zerwa si i znowu zszed na skraj wwozu. Wyjrza przez krawd. Na
wschodzie niebo si ju przetaro. Boczne skrzyda burzy, postrzpione i mokre,
rozpraszay si; gwna bitwa stoczona zostaa na szerokim froncie ponad
acuchem Emyn Muil, gdzie zatrzymay si duej ponure myli Saurona. Std
poszo natarcie na dolin Anduiny, zasypujc j gradem i piorunami, potem czarny
cie grob wojny pad na Minas Tirith. Wreszcie burza osuna si z gr i
skbionymi chmurami przepyna z wolna nad Gondorem i pograniczem Rohanu;
rycerze Theodena jadc na zachd widzieli z daleka nad rwnin jej czarne, pionowe
smugi jak wiee sunce za socem. Tu jednak, nad pustkowiem bagien, otworzyo
si czyste, ciemnoszafirowe wieczorne niebo i kilka bladych gwiazd bysno niby
malekie, biae okienka w baldachimie rozpitym nad sierpem ksiyca.
- Jak przyjemnie znw oglda wiat! powiedzia Frodo, wzdychajc gboko.
Wyobra sobie, przez chwil miaem wraenie, e straciem wzrok. Od pioruna czy
moe od gorszego jeszcze wstrzsu. Nic a nic nie widziaem, dopki nie spucie mi
liny. Ta lina jakby wiecia wrd nocy.
- Tak, w ciemnoci lni srebrem. Przedtem nigdy tego nie zauwayem. Co prawda
nie pamitam, ebym si jej kiedy przyglda, odkd j zwinit wpakowaem do
worka. Ale jeeli pan si upiera zjeda na linie, jak to zrobimy? Trzydzieci okci, to
mniej wicej tyle, na ile pan oceni wysoko ciany, prawda?
Frodo chwil si namyla.
- Umocujesz lin wok tego pieka rzek. Tym razem speni twoje yczenie i
pozwol ci zjecha pierwszemu. Bd po trochu zwalnia lin, a ty musisz tylko
odpycha si rkami i stopami od skay. Swoj drog bd ci wdziczny, jeeli od
czasu do czasu ulysz mi, stajc o wasnych siach na ktrej peczce. Jak ju
bdziesz na dole, zjad do ciebie. Czuj si znw w dobrej formie.
- Dobrze odpar Sam niezbyt ochoczo. Raz kozie mier.
Owiza lin wok pnia sterczcego tu nad krawdzi. Drugim kocem owin si w
pasie. Markotnie zwrci si ku przepaci, gotw po raz drugi przekroczy jej prg.
Zjazd okaza si jednak mniej straszny, ni si Sam spodziewa. Lina jakby mu
dodawaa ducha, chocia co prdzej zamyka oczy, ilekro zerkn w d. Jedno
miejsce byo szczeglnie przykre; nie mg zmaca stopami adnej szczeliny w
stromej, a nawet podcitej cianie; obsun si i zawis na srebrnej nici. Lecz Frodo

473

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

opuszcza lin agodnie i pewnie, tak e wreszcie powietrzna jazda skoczya si


szczliwie. Najbardziej lka si Sam, e liny nie starczy i e znajdzie si wwczas
bezradny midzy niebem a ziemi; lecz Frodo mia jeszcze spor ptl w rku, gdy
Sam stan u podna ciany i krzykn: Wyldowaem! Gos zabrzmia wyranie,
Frodo jednak nie widzia przyjaciela, bo szary paszcz elfw stopi si ze zmierzchem.
Frodowi zejcie zajo nieco wicej czasu. Zwj liny owin sobie w pasie,
umocowa koniec wok pnia, tak miarkujc dugo, eby go podtrzymywaa, zanim
stopami dotknie gruntu. Nie ryzykowa jednak zbytnio, stara si raczej schodzi ni
zjeda, bo nie mia tej wiary co Sam w niezawodn moc cienkiej liny. Mimo to
dwakro po drodze trafi na takie miejsce, gdzie musia cakowicie jej zaufa, bo na
gadkiej cianie nawet krzepkie hobbickie palce nie znajdoway nic, czego by si
mogy uczepi, a pki byy zbyt odlege jedna od drugiej. W kocu Frodo take
stan na rwninie.
- Udao si! krzykn. Umknlimy grom Emyn Muil. Pytam, co dalej? Kto wie,
czy wkrtce nie zatsknimy do twardej skay pod nogami.
Lecz Sam nie odpowiada; patrza uparcie do gry, ku szczytowi urwiska.
- Och, pgwek ze mnie! Gamo! jkn. Moja pikna lina! Uwizana tam w
grze do pnia, a my tutaj na dole! Nie moglimy dostarczy wygodniejszej drabiny
dla tego szpiega Golluma! Ju lepiej byo postawi drogowskaz z napisem Tdy
droga! Przeczuwaem, e jakie szydo wylezie z worka, za atwo nam poszo.
- Jeeli masz sposb, eby zjecha na linie i mie j nadal przy sobie, moesz mi
odstpi tytu pgwka i gamonia, a take wszystkie inne, jakimi ci Dziadunio
obdarzy rzek Frodo. Wle z powrotem na gra, odwi lin i zjed raz jeszcze,
prosz bardzo.
Sam podrapa si w gow.
- Niech pan wybaczy, panie Frodo, nie znam takiego sposobu odpar. Ale przykro
mi t lin zostawi mimo wszystko. Pogaska koniec liny i potrzsn ni z lekka.
Ciko rozsta si z kad rzecz, ktra pochodzi z kraju elfw. Moe Galadriela
sama sznur plota? Galadriela! szepn, ze smutkiem kiwajc gow. Spojrza znw
do gry i po raz ostatni, jakby na poegnanie, pocign lin.
Ku zdumieniu hobbitw wze puci. Sam pad na wznak, a dugie szare zwoje cicho
osuny si i uoyy na jego brzuchu. Frodo wybuchn miechem.
- Kto zacign tak dobrze wze? spyta. Szczcie, e nie puci wczeniej!
Pomyle, e zawierzyem twojemu supekowi ca moj yw wag.
Sam jednak nie mia si wcale.
- Zgoda, prosz pana, e po grach wspina si nie umiem rzek uraonym tonem
ale na linach i wzach znam si naprawd. To u nas, e tak powiem, rodzinne
rzemioso. Mj dziadek, a po nim stryj Andy, najstarszy brat Dziadunia, prowadzili
warsztat powroniczy przez dugie lata. Ani w Shire, ani gdzie indziej na wiecie nie
ma mistrza, ktry by lepszy wze zaoy na ten pniak, ni ja zaoyem.
- W takim razie lina musiaa si zerwa, przetrze na ostrej krawdzi skay
powiedzia Frodo.
- Zao si, e nie odpar Sam, jeszcze bardziej tym drugim przypuszczeniem
dotknity. Nie, nie zerwaa si, nie przetara nawet jedna nitka.
- A wic jednak supe zawini.
Sam potrzsn gow nic nie odpowiadajc. W zamyleniu przesuwa lin w
palcach.
- Niech pan mwi, co chce, panie Frodo powiedzia wreszcie ale ja myl, e lina
sama z siebie przybiega, kiedy na ni zawoaem.
Zwin lin i pieczoowicie schowa do worka.

474

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Jakimkolwiek sposobem to si stao, najwaniejsze, e jest stwierdzi Frodo.


Teraz jednak trzeba si zastanowi nad nastpnym krokiem. Wkrtce noc zapadnie.
Jakie liczne gwiazdy! Jaki pikny ksiyc!
- To dodaje otuchy, prawda? rzek Sam podnoszc wzrok ku niebu. Gwiazdy
przypominaj o elfach. Ksiyc ronie. Nie widzielimy go przez dwie ostatnie noce,
bo byo chmurno. Teraz ju do jasno wieci.
- Tak powiedzia Frodo ale w peni bdzie dopiero za kilka dni. Nie sdz, bymy
mogli wdrowa przez bagnisko przy wietle pksiyca.
Z zapadniciem nocnego mroku rozpoczli nowy etap marszu. Po jakim czasie sam
obejrza si na przebyt drog. Wylot lebu znaczy si czarn plam na szarym
urwisku.
- Ciesz si, e cignlimy lin powiedzia. Przynajmniej zadalimy tej pokrace
niez zagadk. Niech poprbuje czapa swoim sposobem z pki na pk po
skalnej cianie.
Od podny urwiska poszli dzikim pustkowiem, kluczc wrd gazw i kamieni,
mokrych i olizych po ulewnym deszczu. Teren wci jeszcze opada do stromo.
Nie oddalili si od gr wicej ni kilkadziesit krokw, gdy drog zagrodzia im
szczelina, ktra znienacka ukazaa si tu przed nimi, ziejc czarn gbi. Nie bya
zbyt szeroka, lecz nie tak wska, by odwayli si przez ni przeskoczy, i to po
ciemku. Wydawao im si, e sysz bulgot wody na dnie. Na lewo od nich szczelina
skrcaa ku pnocy, z powrotem pod gry, tdy wic w aden sposb i nie mogli,
przynajmniej dopki noc trwaa.
- Trzeba chyba zawrci na poudnie wzdu urwiska rzek Sam. Moe
znajdziemy jaki zaciszny kt albo nawet jaskini czy co w tym rodzaju.
- Masz racj odpar Frodo. Jestem zmczony i nie miabym siy duej le wrd
kamieni po nocy, mimo e kada chwila droga. Gdyby tak mie rwn ciek przed
sob, maszerowabym, pki by si pode mn nogi nie ugiy!
Droga wzdu podny Emyn Muil nie okazaa si wcale mniej uciliwa. Nie znaleli
te nigdzie przytulnego schronu, nic prcz nagich kamiennych stokw, coraz
wyszych i bardziej stromych w miar, jak cofali si na poudnie. W kocu
wyczerpani rzucili si po prostu na ziemi pod oson gazu, sterczcego niemal u
stp urwiska. Jaki czas siedzieli skuleni i smutni drc z zimna na kamieniach, lecz
potem sen ich zmg, mimo e usiowali si przed nim broni. Ksiyc pyn wysoko
po bezchmurnym ju niebie. Nika biaa powiata rozjaniaa skalne stoki i zalewaa
chodnym blaskiem urwisko pod lebem tak, e ogromna ciana zdawaa si
jasnoszar pacht poznaczon gdzieniegdzie czarnymi plamami.
- Wiesz co, Samie rzek w pewnej chwili Frodo wstajc i otulajc si szczelniej
paszczem przepij si troch i we tymczasem rwnie mj koc, a ja pospaceruj i
bd peni wart. Nagle wzdrygn si i chwyci Sama za rkaw. Co to?
szepn. Spjrz na urwisko!
Sam spojrza i zachysn si z wraenia.
- Tss! rzek. To on. Gollum. Do stu mij i padalcw! A ja si cieszyem, e
zadalimy mu zagadk i e nie bdzie umia zle ze skay! Niech pan patrzy! Lezie
jak obrzydy pajk po cianie.
Po prostopadej i zupenie gadkiej, jak si zdawao w bladym wietle ksiyca,
cianie spuszcza si may, ciemny stwr, lgnc do skay rozcapierzonymi
koczynami. Moe jego mikkie, czepliwe rce i palce u ng znajdoway szpary i
chwyty, ktrych aden hobbit nie zmacaby ani nie umia wykorzysta, wygldao to
jednak tak, jakby speza po prostu na lepkich apach niby olbrzymi drapieny owad.
Laz gow w d, wszc drog przed sob. Od czasu do czasu z wolna podnosi

475

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

gow, obraca j na dugiej, chudej szyi, a wwczas hobbitom migay dwa blade,
lnice wiateka: oczy Golluma na jedno mgnienie byskajce w powiacie ksiyca,
co prdzej znw zasonite powiekami.
- Czy pan myli, e on nas widzi? spyta Sam.
- Nie wiem odpar Frodo cichutko sdz, e nie. Nawet przyjaznym oczom trudno
rozrni w zmroku paszcze elfw. Ja ledwie dostrzegam ci z odlegoci dwch
krokw. Syszaem te, e on nie znosi soca ani ksiyca.
- To czemu zazi wanie w tym miejscu? spyta Sam.
- Cicho! ostrzeg Frodo. Moliwe, e nas wyczu nosem. Such ma te, zdaje si,
bystry jak elfy. Myl, e co usysza, moe nasze gosy. Nakrzyczelimy si
niemao schodzc z gry, a przed chwil take gono gadalimy.
- No, ja mam go ju wyej uszu rzek Sam. Tym razem przebra miark i w kocu
powiem mu swko prawdy, jeeli go dopadn. I tak ju nie zdoalibymy wymkn
mu si niepostrzeenie.
I Sam nacignwszy szary kaptur na twarz zakrad si chykiem pod urwisko.
- Ostronie! szepn Frodo idc za nim. Nie sposz go. Jest groniejszy, niby
mona przypuszcza.
Spezajcy czarny stwr mia ju za sob trzy czwarte drogi, znajdowa si o jakie
pitnacie stp czy moe nawet mniej od podna ciany. Hobbici, przyczajeni bez
ruchu w cieniu wielkiego gazu, nie odrywali od Golluma oczu. Syszeli sapanie, a
nawet od czasu do czasu wiszczcy oddech, ktry brzmia jak przeklestwa. Kiedy
podnosi gow, wydao im si, e pluje. Potem znw ruszy dalej w d. By ju tak
blisko, e skrzekliwy, wiszczcy gos dochodzi zupenie wyranie.
- Sss! Ostronie, mj skarbie! Spiesz si powoli. Nie wolno nam naraa karku, mj
skarbie, nie! Glum, glum! Znw podnis gow, zamruga w blasku ksiyca i
szybko zamkn lepia. Wstrtne, wstrtne, zimne wiato... sss... szpieguje ci,
mj skarbie, rani ci oczy.
Im niej si opuszcza, tym lepiej rozrniali w jego syku sowa.
- Gdzie si podzia mj skarb, mj ssskarb? Bo to nasz ssskarb, nasz wasssny,
musimy go odebra. Zodzieje, zodzieje, wstrtne mae zodziejaszki. Gdzie si
ssschowali z moim ssskarbem? Niech ich licho. Nienawidzimy ich.
- Z tego by wynikao, e nie wie, gdzie jestemy szepn Sam. Co on nazywa
swoim skarbem? Czyby...?
- Cicho! szepn Frodo. Zblia si, mgby ju dosysze nasze szepty.
Gollum rzeczywicie zatrzyma si nagle i chwia ogromn gow na chudej szyi z
boku na bok, jakby nasuchujc. Na wp odemkn blade lepia. Sam pohamowa
si, chocia rka go wierzbia. Z gniewem i wstrtem wlepi wzrok w obrzydego
stwora, ktry znw si ruszy nie przestajc mrucze i sycze pod nosem. W kocu
znajdowa si ju tylko o kilka stp od ziemi, wprost nad gowami hobbitw. ciana w
tym miejscu opadaa gwatownie i bya podcita, nawet Gollum nie mg w niej
znale punktu oparcia. Hobbici mieli wraenie, e potwr chce si odwrci gow
ku grze, lecz w tym momencie odpad od ciany, run w d z przeraliwym
wiszczcym wrzaskiem. Skuli si w powietrzu jak pajk, gdy pknie ni pajczyny,
na ktrej zwisa. Sam poderwa si byskawicznie z kryjwki i w paru susach dopad
podna urwiska. Nim Gollum dwign si z ziemi, hobbit siedzia mu na karku. Lecz
Gollum, nawet zaskoczony znienacka i rozbity, okaza si gronym przeciwnikiem.
Sam nie zdy przycisn stwora, gdy ju tamten oplt go dugimi ramionami i
nogami, obezwadniajc rce, obejmujc mikkim, lecz straszliwym uchwytem,
zacieniajc z wolna oplot jak stryczek; lepkie palce sigay hobbitowi do garda,
ostre zby wpijay mu si w rami. Sam, nie mogc si broni inaczej, usiowa

476

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

przynajmniej tuc okrg, tward gow w twarz Golluma. Stwr sycza i plu, ale nie
rozlunia uchwytu.
le zapewne skoczyaby si dla Sama ta przygoda, gdyby nie Frodo, ktry
skoczy naprzd z obnaonym dekiem w garci. Lew rk zapa Golluma za
rzadkie wosy, tak by blade, zionce jadem zoci oczy musiay spojrze prosto w
niebo.
- Pu mego przyjaciela, Gollumie rzek. To jest do. Jue je w yciu widzia
przed laty. Pu mego przyjaciela, bo inaczej poznasz si z tym dekiem z bliska.
Utn ci eb.
Gollum nagle opad z si, zmik niby mokry postronek. Sam wsta obmacujc
posiniaczone ramiona. Oczy pony mu gniewem, lecz nie mg si zemci, gdy
nieszczsny przeciwnik lea na kamieniach kulc si i skamlc.
- Nie rb nam krzywdy! Nie pozwl mu skrzywdzi nas, mj ssskarbie! Nie zechc
nas przecie skrzywdzi dobre mae hobbity? Nie mielimy zych zamiarw, to oni
rzucili si na nas jak kocury na biedn mysz. My tacy biedni, samotni, glum, glum.
Bdziemy grzeczni, bardzo grzeczni, jeli mae hobbity dla nas bd take
grzeczne...
- No i co z tym paskudztwem zrobimy? spyta Sam. Ja radz spta dobrze nogi,
eby nie mg duej za nami czapa.
- Ale to byaby dla nas mier, mier chlipa Gollum. Okrutne mae hobbity.
Spta nas chc i porzuci wrd zimnych kamieni, glum, glum.
kanie bulgotao mu w gardle.
- Nie! rzek Frodo. Jelibymy musieli go zabi, to jednym ciosem, na miejscu.
Ale w tej sytuacji nie moemy go zabi. Nieszczsny stwr! Ostatecznie nic zego
nam nie zrobi.
- Jak to? odpar Sam rozcierajc obolae rami. W kadym razie na pewno mia
ku temu jak najlepsze chci, a zao si, e je ma w dalszym cigu. Udusi nas, gdy
poniemy, o tym tylko marzy.
- Zapewne masz suszno rzek Frodo. Ale nie w tym rzecz. Zamyli si na
dug chwil. Gollum lea cicho, przesta chlipa. Sam sta nad nim, nie spuszczajc
go z oczu.
A Frodowi zabrzmiay w uszach wyrane, chocia odlege gosy przeszoci:
Szkoda, e Bilbo nie przebi mieczem podego stwora, skoro mia sposobno!
Szkoda: lito wstrzymaa jego rk. Lito i miosierdzie nie pozwoliy mu zabija
bez koniecznej potrzeby. Nie czuj litoci dla Golluma. Zasuy na mier. Zasuy!
Racja. Wielu z tych, ktrzy yj, zasuyo na mier. Niejeden te z tych, ktrzy
zasuyli na ycie, umar. Czy moesz tym umarym zwrci ycie? Nie szafuj wic
pochopnie mierci w imi sprawiedliwoci, bo narazisz wasne bezpieczestwo.
Nawet najmdrzejsi mdrcy nie wszystko wiedz.
- Dobrze odpowiedzia gono i opuci miecz. Boj si, ale jak widzisz, nie tkn
tego stwora. Teraz, gdy go zobaczyem, poczuem nad nim lito.
Sam zdziwiony patrza na swego pana, ktry przemawia jakby do kogo
niewidzialnego. Gollum podnis gow.
- Tak, tak, jestemy nieszczliwi zaskomla. Litoci, litoci! Hobbici nas nie
zabij, dobrzy mali hobbici.
- Nie zabijemy ci rzek Frodo lecz nie pucimy ci take na wolno. Bo po tobie
mona si spodziewa tylko podstpw i zoliwoci, Gollumie. Pjdziesz z nami,
bdziemy ci mieli na oku. Nic gorszego ci nie spotka, ale musisz nam pomc w
miar swoich moliwoci. Odpa nam, emy ci darowali ycie.

477

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Tak, tak, odpacimy zasycza Gollum. Zacne mae hobbity! Pjdziemy z nimi.
Znajdziemy w ciemnociach bezpieczne cieki. Ale dokd to spieszycie przez te
dzikie pustkowia, bardzo jestemy ciekawi, bardzo ciekawi?
Podnis wzrok na hobbitw i chytry, ywy bysk mign mu w bladych,
przymruonych oczach.
Sam zmarszczy brew i zagryz usta. Czu jednak, e w postawie Froda jest
co niezwykego i e adnym argumentem nie zmusi go do zmiany decyzji. Mimo
wszystko zdumiaa go odpowied Froda.
Frodo patrzy prosto w oczy Gollumowi, a nieszczsny stwr kuli si i wi pod
tym spojrzeniem.
- Wiesz duo albo przynajmniej domylasz si, Smeagolu, wielu rzeczy powiedzia
surowym, spokojnym tonem. Zdamy oczywicie do Mordoru. A ty, jeli si nie
myl, znasz drog do tego kraju.
- Ach! Sss! sykn Gollum zatykajc uszy rkami, jak gdyby ta otwarta mowa, te
gono wymawiane imiona raniy go. Domylalimy si, domylali szepn. I nie
chcielimy, eby hobbici tam doszli. Nie, ssskarbie, mae, dobre hobbity nie powinny
tam i. Popioy, popioy, prochy, susza, kopalnie, szyby, orkowie, tysice orkw.
Dobre hobbity niech tam nie id, nie, to nie jest miejsce dla nich.
- A wic ty tam bye? nalega Frodo. I cignie ci tam znowu, co?
- Tak. Tak. Nie! wrzasn Gollum. Raz zaszlimy przypadkiem, prawda, mj
skarbie, e to by przypadek? Ale nie wrcimy ju, nie! Nagle zmieni gos, a take
jzyk i szlochajc mwi jak gdyby nie do hobbitw: - Zostaw mnie w spokoju, glum!
Och, jak boli. Moje biedne rce, glum! Ja... my... ja nie chc wraca. Nie mog go
odnale. Jestem zmczony. Ja... my nie moemy go znale, glum, glum, nigdzie
go nie ma. Tamci czuwaj nieustannie. Krasnoludy, ludzie, elfy, straszliwe elfy ze
wietlistymi oczyma. Nie mog. Ach! Wsta i zaciskajc dugie rce w kocisty,
bezcielesny wze potrzsa nimi w stron wschodu. Nie! krzykn. Nie dla
ciebie! Znw osab. Glum, glum zachlipia przypadajc twarz do ziemi. Nie
patrz na nas! Odejd! Id spa!
- On nie odejdzie ani te nie zanie na twj rozkaz, Smeagolu rzek Frodo. Ale
jeli naprawd chcesz si od niego znw uwolni, musisz mi pomc. W tym celu,
niestety, trzeba znale najpierw ciek prowadzc do niego. Nie bd jednak od
ciebie wymaga, eby szed z nami a do koca, a za bram tego kraju.
Gollum usiad i popatrza na Froda spod przymruonych powiek.
- On jest tam zaskrzecza. Jak zawsze. Orkowie zaprowadz ci na miejsce.
Orkw bez trudu spotkasz na wschodnim brzegu rzeki. Nie pro o to Smeagola.
Biedny, biedny Smeagol odszed bardzo dawno temu. Zabrali mu jego skarb i
Smeagol jest zgubiony.
- Moe go odnajdziemy, jeli pjdziesz z nami powiedzia Frodo.
- Nie, nie, przenigdy! Straci swj skarb odpar Gollum.
- Wsta! rozkaza Frodo.
Gollum wsta i cofn si pod urwisko.
- Mw! rzek Frodo. Czy atwiej ci wskaza nam drog za dnia, czy te noc?
Jestemy zmczeni, ale jeli wolisz noc, ruszymy natychmiast.
- Wielkie wiata ra nasze oczy, to boli jkn Gollum. Ta biaa twarz na niebie
take przeszkadza, ale wkrtce schowa si za gry, wtedy pjdziemy. Teraz niech
sobie dobre hobbity chwil odpoczn.
- Siadaj wic i nie wa si ruszy rzek Frodo.
Hobbici usiedli przy nim, biorc go midzy siebie; plecami oparli si o kamienn
cian, nogi rozprostowali swobodnie. Obeszo si bez sw, obaj rozumieli, e

478

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

adnemu z nich nie wolno oka zmruy ani na chwil. Ksiyc sun leniwie po
niebie. Cie od gr wydua si i zatapia cay krajobraz przed nimi w mroku, ale nad
ich gowami gsto i jasno wieciy gwiazdy. Wszyscy trzej trwali bez ruchu. Gollum,
skulony, opiera brod o kolana, paskie donie i stopy pooy na ziemi, oczy mia
zamknite; hobbici spostrzegli jednak, e stwr czuwa w napiciu, rozmylajc i
nasuchujc. Frodo chykiem spojrza na Sama. Oczy ich spotkay si i porozumiay.
Osunli si, odchylili gowy wstecz, przymruyli powieki. Po chwili ju obaj oddychali
rwno, gono. Gollumowi rce zadray lekko. Niemal niedostrzegalnym ruchem
obrci gow w lewo, w prawo, odemkn najpierw jedno, potem drugie oko. Hobbici
nie drgnli nawet.
Nagle ze zdumiewajc zwinnoci i szybkoci Gollum da susa, podrywajc
si jak pasikonik czy te aba jednym zamachem z ziemi, i skoczy w ciemno. Ale
Frodo i Sam na to wanie czekali. Gollum nie zdy zrobi drugiego kroku, gdy Sam
ju siedzia mu na karku, a Frodo nadbiegajc szarpn go za nog i powali.
- Twoja lina przyda nam si, Samie powiedzia.
Sam wydoby lin z toboka.
- Dokd to pan si wybiera w tej kamienistej i zimnej okolicy, panie Gollumie?
mrukn. Bardzo jestemy tego ciekawi, bardzo ciekawi. Pewnie chciae poszuka
swoich kumotrw orkw, co? Obrzydy zdrajco! Zasuye, eby ci sznur na szyj
zaoy i przycign ptl.
Gollum lea cicho i nie prbowa stawia oporu. Za ca odpowied rzuci Samowi
szybkie, nienawistne spojrzenie.
- Chodzi tylko o to, eby nam nie umkn powiedzia Frodo. Chcemy, eby szed
z nami, wic nie mona pta mu ng ani rk, bo uywa ich na rwni niemal z
nogami. Zawi mu w kostce jeden koniec liny, a drugi trzymaj mocno w garci.
Sta nad Gollumem, podczas gdy Sam zaciga wze. Skutek tego zabiegu by dla
obu hobbitw zgoa niespodziany: Gollum zacz wrzeszcze cienkim,
rozdzierajcym gosem, trudnym dla suchaczy do zniesienia. Zwija si, usiowa
zbami dosign kostki i przegry sznur. Krzycza coraz okropniej. Wreszcie Frodo
musia uwierzy, e stwr naprawd cierpi nad siy. Nie mogy jednak sprawia mu
takiego blu wizy. Frodo zbada je uwanie, ptla nie bya wcale zbyt ciasno
zacinita, a nawet zdawaa si zupenie luna. Sam mia rce znacznie agodniejsze
ni jzyk.
- Co ci jest? spyta Frodo. Skoro prbowae uciec, musimy ci zwiza, ale nie
chcemy ci drczy.
- Boli, boli! chlipa Gollum. Mrozem przejmuje, gryzie! Robota elfw, przekltych
elfw! Och, niedobre, okrutne hobbity! Wanie dlatego chcielimy od nich uciec, mj
skarbie. Przeczuwalimy, e to s okrutne, ze hobbity. Zadaj si z elfami, ze
strasznym elfami, ktre maj wietliste oczy. Zdejmijcie to! Boli!
- Nie, nie zdejm z ciebie wizw odpar Frodo chyba e... urwa i namyla si
przez chwil chyba e istnieje taka przysiga, ktrej mgbym, gdyby j zoy,
zaufa.
- Przysigniemy, e bdziemy robili, co kaesz, tak, tak! powiedzia Gollum, wci
wijc si i chwytajc za sptan kostk u nogi. Boli!
- Przysigniesz? spyta Frodo.
- Smeagol rzek Gollum niespodzianie wyranym gosem, otwierajc szeroko oczy i
patrzc na Froda z dziwnym byskiem w renicach Smeagol przysignie na swj
skarb.
Frodo wyprostowa si i gdy przemwi, znowu zdumia Sama treci i surowym
tonem swoich sw.

479

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Na skarb? Czyby si omieli? rzek. Pomyl!


Jeden, by wszystkimi rzdzi i w ciemnoci zwiza.
- Czy zechcesz wobec niego zobowiza si, Smeagolu? Taka przysiga zwie ci
na pewno. Ale on jest bardziej jeszcze nili ty zdradziecki. Moe przekrci twoje
sowa. Strze si, Smeagolu.
Gollum skuli si na ziemi.
- Na skarb! Na skarb! powtarza.
- A co przysigniesz? spyta Frodo.
- e bd dobry, bardzo dobry! odpar Gollum. Czoga si u ng Froda, wi si,
szepta ochrypym gosem, dygota, jakby do szpiku koci przejty groz wasnych
sw: - Smeagol przysignie, e nigdy, nigdy nie dopuci, eby go Tamten dosta.
Nigdy. Smeagol was ocali. Ale musi przysic na swj skarb.
- Nie! odpar Frodo spogldajc na Golluma z gry okiem surowym, lecz penym
litoci. Chodzi ci tylko o to, eby go zobaczy i dotkn, chocia wiesz, e to ci
moe przyprawi o szalestwo. Nie! Przysigniesz, ale tylko w jego obecnoci, nie
kadc na nim rki. Wiesz, gdzie on jest. Wiesz, Smeagolu. Masz go przed sob.
Przez moment zdawao si Samowi, e jego pan urs, a Gollum si skurczy.
Wysoki, powany cie, wadca, ukrywajcy blask swej potgi pod szarym obokiem; u
jego stp za may, skomlcy psiak. Lecz nie byli sobie mimo wszystko obcy, istniao
midzy nimi dziwne jakie podobiestwo i rozumieli nawzajem swoje myli. Gollum
podnis si i zacz siga rkoma do piersi Froda, aszc si u jego kolan.
- apy przy sobie! rozkaza Frodo. Z teraz przyrzeczenie.
- Przyrzekamy, tak, przyrzekamy powiedzia Gollum suy panu mojego skarbu.
Pan dobry, Smeagol dobry, glum, glum.
Nagle si rozpaka chwytajc zbami kostk u swej nogi.
- Zdejmij wizy, Samie rzek Frodo.
Sam posucha, chocia niechtnie. Gollum wyprostowa si byskawicznie jak zbity
kundel, co suy na dwch apach, kiedy pan go wreszcie pogaszcze. Od tej chwili
dokonaa si w nim jakby przemiana, ktra utrwalia si na pewien czas. Mniej
sycza, mniej chlipa, mwi wprost do hobbitw, a nie do siebie nazywajc si
skarbem. Kurczy si i cofa, gdy zbliali si do niego lub sposzyli go jakim ywszym
ruchem, unika zetknicia z paszczami elfw, lecz zdawa si przyjazny i
rozbrajajco zabiega o ich aski. Ilekro ktry z hobbitw zaartowa lub gdy Frodo
odezwa si do niego agodnie, Gollum wybucha gdaczcym miechem i bryka z
radoci, a najlejsz nagan z ust Froda oblewa zami. Sam rzadko si do niego
odzywa. Ufa mu jeszcze mniej ni przedtem, ten odmieniony Smeagol budzi w nim
gorsze obrzydzenie ni dawny Gollum.
- Ano, Gollumie, czy jak ci tam zw rzek jazda! Ksiyc zaszed, noc upywa.
Ruszajmy.
- Tak, tak przytakn Gollum podrygujc gorliwie. Idziemy. Jest tylko jedno
przejcie midzy pnocnym a poudniowym trzsawiskiem. Ja je wypatrzyem.
Orkowie tamtdy nie chodz, nie znaj cieki. Orkowie nie przeprawiaj si przez
bagna, wol je okra na mile wkoo. Szczcie, e przyszlicie t wanie drog.
Szczcie, e spotkalicie Smeagola. Smeagol was poprowadzi!
Odbieg par krokw i obejrza si pytajco, jak pies, gdy zaprasza swego pana na
przechadzk.
- Czekaje! krzykn Sam. Nie wyprzedzaj nas zanadto. Bd ci depta po
pitach, a link mam w pogotowiu.

480

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie, nie! powiedzia Gollum. Smeagol przyrzek.


Ruszyli w gbok noc pod jasnymi, surowymi gwiazdami. Zrazu Gollum prowadzi na
pnoc, z powrotem drog, ktr tu przyszli, potem skrci skonie w prawo,
oddalajc si od stromej krawdzi Emyn Muil piarystym stokiem, ktry zbiega ku
rozlegym bagnom cigncym si w dole. Szybko, cicho sunli przez ciemnoci.
Czarna cisza zalegaa ogromne pustkowia na przedprou Mordoru.

481

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 2
Przez moczary

ollum szed rano, wysuwa szyj i gow naprzd, czsto pomaga sobie
rkami. Frodo i Sam musieli dobrze wyciga nogi, eby mu dotrzyma
kroku; zdawao si jednak, e stwr ju nie myli ucieka, ilekro bowiem
hobbici zostali w tyle, przystawa i czeka na nich. Po pewnym czasie doprowadzi ich
na skraj tej samej rozpadliny, ktr ju raz napotkali na swej drodze, lecz teraz w
miejscu bardziej oddalonym od gr.
- Tutaj! wykrzykn Gollum. Tak, tu jest cieka w d. Tdy dojdziemy a tam,
daleko! tumaczy pokazujc na poudniowschd, ku trzsawiskom. Bi od nich
smrd ciki i przykry nawet w chodnym nocnym powietrzu.
Gollum krci si tam i sam wzdu krawdzi rozpadliny, wreszcie zawoa:
- Tutaj! Mona zej. Smeagol raz ju przeszed t ciek. Schowa si przed
orkami.
Schodzi pierwszy, a hobbici za nim w gb ciemnego parowu. Zejcie okazao si
nietrudne, bo rozpadlina miaa tu nie wicej ni pitnacie stp gbokoci, a ze
dwanacie szerokoci. Na dnie pyna woda, jedna z wielu maych rzeczuek
ciekajcych z gr do stojcych staww i rozlewisk na moczarach. Gollum skrci w
prawo, mniej wicej na poudnie, i brn pytkim kamienistym potokiem czapic
paskimi stopami. Cieszy si wod, chichota do siebie, a nawet prbowa
skrzeczcym gosem nuci jak niby piosenk:

Ziemia zmarznita
Stopy nam pta
I rani rce.
Gazy jak gnaty,
Ktre przed laty
Byy czym wicej
Lecz w stawie woda
C za ochoda
Rkom i stopom.
Naszym yczeniem...
- Aha! Czego sobie yczymy? rzek zerkajc z ukosa na hobbitw. Zaraz
powiemy! zagdaka. On to kiedy odgad, Baggins odgad.
Oczy mu zalniy, a Samowi, ktry spostrzeg ten bysk w ciemnociach, nie wyda on
si wcale przyjemny.
Nie dyszy pier,
Zimny jak mier;
Nie aknie, a pije wci wicej,
W kolczudze elazem nie brzczy;
Sucha ziemia on tonie,
Wyspa a on w tej stronie
Widzi olbrzymi gr;
Fontanna tryska w chmur
On okiem swym
482

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

W fontannie widzi dym.


O, c to za wesele!
A dla nas chyba
Jaka by ryba
Poaskotaa gardziele...
Piosenka przypomniaa Samowi natrtnie pewn trosk, ktra nkaa go ju od
chwili, gdy zrozumia, e jego pan chce Golluma wzi za przewodnika: spraw
wyywienia. Nie przypuszcza, eby Frodo o tym myla, lecz podejrzewa, e Gollum
myli na pewno. Czym ten stwr ywi si przez cay czas samotnej wdrwki? Nie
jada za dobrze mwi sobie Sam wyglda na godomora. Nie jest wybredny, na
bezrybiu zgodziby si sprbowa, jak smakuje hobbit, gdyby mu si udao przyapa
nas we nie. Ale nie przyapie, chyba eby tu Sama Gamgee nie byo.
Maszerowali ciemnym, krtym wwozem do dugo, a przynajmniej marsz zdawa
si dugi znuonym stopom Sama i Froda. Wwz skrca ku wschodowi, rozszerza
si stopniowo i coraz by pytszy. Wreszcie niebo nad nimi zblado pierwszym szarym
brzaskiem przedwitu. Gollum dotychczas nie zdradza zmczenia, teraz jednak
podnis wzrok w gr i przystan.
- Dzie ju bliski szepn, jakby dzie uwaa za niebezpieczn istot, ktra moe
podsucha jego sowa i rzuci mu si do garda. Smeagol tu zostanie, ja tu
zostan, eby ta Twarz mnie nie dostrzega.
- Chtnie bymy zobaczyli soce rzek Frodo ale zostaniemy z tob, zbyt
jestemy zmczeni, eby i dalej bez odpoczynku.
- Niemdrze mwisz, e chtnie bycie zobaczyli t Twarz powiedzia Gollum.
Ona by was pokazaa innym. Dobre, roztropne hobbity zostan ze Smeagolem. Tu
wkoo peno orkw i zych stworze. Maj dobre oczy. Schowajcie si razem ze mn.
Przycupnli wszyscy trzej pod skalist cian wwozu, ktra tutaj nie bya wysza od
rosego czowieka; u jej podny leay kamienie paskie i suche; potok pyn
wskim korytem bliej przeciwlegej ciany. Frodo i Sam siedli na jednym kamieniu,
plecami oparci o ska. Gollum z pluskiem brodzi po wodzie.
- Trzeba co przegry rzek Frodo. Pewnie jeste godny, Smeagolu? Niewiele
mamy prowiantu, ale podzielimy si z tob, czym moemy.
Na dwik sowa: godny zielonkawe wiateka bysny w bladych oczach Golluma,
wytrzeszczonych tak, e niemal z orbit wyaziy pord mizernej, chudej twarzy. Na
chwil wrci do dawnego swojego jzyka:
- Godni jestemy, godni, mj ssskarbie zasycza. Co te oni jadaj? Moe maj
sssmaczne rybki?
Wysun jzyk spomidzy ostrych, tych zbw i obliza bezkrwiste wargi.
- Nie, ryb nie mamy odpar Frodo. Tylko to rzek pokazujc kawaek lembasa
no i wod, jeli tutejsza woda nadaje si do picia.
- Tak, tak, dobra woda powiedzia Gollum. Pijcie, pijcie, pki moecie. Ale co oni
tam maj, mj ssskarbie? Czy to kruche? Czy smaczne?
Frodo uama ks suchara i poda mu na liciu, w ktry lembas by zawinity. Gollum
powcha li i nagle zmieni si na twarzy; grymas obrzydzenia wykrzywi mu usta, w
oczach mign wyraz dawnej zoliwoci.
- Smeagol zna ten zapach! rzek. Licie z lasu elfw, fu! Cuchn. Smeagol wlaz
tam na drzewo i nie mg pniej zmy zapachu z rk, ze swoich biednych, z
naszych biednych rk.
Odrzucajc li ukruszy odrobin lembasa i woy do ust. Splun natychmiast i
zanis si kaszlem.

483

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Och, nie! krzykn plujc i prychajc. Chcecie otru, zadusi biednego


Smeagola. Kurz, popi, tego nie moemy je. Smeagol musi godowa. Trudno, nie
bdziemy si gniewa. Hobbity dobre. Smeagol przyrzek. Umrzemy z godu. Nie
moemy je hobbickiego jedzenia. Umrzemy z godu. Biedny, chudy Smeagol.
- Bardzo mi przykro powiedzia Frodo nic jednak nie mog na to poradzi. Myl,
e te suchary poszyby ci na zdrowie, gdyby ich zechcia sprbowa. Ale pewnie
nawet sprbowa nie moesz, jeszcze na to nie czas.
Hobbici w milczeniu uli lembasy. Samowi od dawna smak ich nie wydawa si tak
znakomity jak tego ranka, moe dlatego, e dziwne zachowanie si Golluma
przypomniao mu o niezwykych waciwociach sucharw. Czu si jednak
skrpowany, bo Gollum przeprowadza wzrokiem kady ks, ktry hobbici nieli do
ust, niczym pies czekajcy pod stoem na resztki z obiadu pana. Dopiero gdy
skoczyli posiek i zaczli si ukada na spoczynek, Gollum uwierzy wreszcie, e
nie schowali przed nim adnych smakoykw. Oddali si o par krokw i siad
samotnie, chlipic z cicha.
- Prosz pana! szepn Sam do Froda, niezbyt zreszt dbajc, czy Gollum te dwa
sowa usyszy, czy nie. Musimy troch si przespa koniecznie, ale nie obaj naraz,
skoro jest tu obok ten stwr, bo przyrzeczenie przyrzeczeniem, a gd godem.
Zao si, e chocia z Golluma przezwa si Smeagolem, lepszych obyczajw tak
prdko nie nabierze. Niech pan teraz pi, panie Frodo, zbudz pana, kiedy ju w
aden sposb nie bd mg oczu trzyma otwartych. On si przecie krci i wije tak
samo jak przedtem, a jest nie uwizany.
- Masz racj, Samie odrzek Frodo nie zniajc gosu. Zmieni si, nie jestem
jednak pewny, jak gboko ta zmiana siga. W gruncie rzeczy myl, e nie ma
powodu do obaw, przynajmniej tymczasem. Czuwaj, jeli chcesz. Pozwl mi
przespa dwie godziny, nie wicej, a potem mnie obud.
Frodo by tak zmczony, e zanim skoczy mwi, gowa ju mu opada na piersi i
zasn natychmiast. Gollum jak gdyby wyzby si strachu. Zwinity w kbek, uoy
si do snu nie pytajc o nic wicej. Oddycha z lekkim powistem przez zacite eby,
lea jednak nieruchomo jak gaz. Sam zlk si po chwili, e regularne oddechy
towarzyszy ukoysz jego take do snu, wic wsta i zacz si przechadza. Trci
Golluma lekko nog. Tamtemu tylko rce drgny i rozwar zwinite pici, zaraz
jednak znieruchomia znowu. Sam pochyli si i prosto w ucho szepn mu: - Ryba!
lecz Gollum i na to haso ani si nie odezwa, ani nawet nie sapn goniej.
Sam podrapa si w gow.
- Chyba rzeczywicie pi mrukn do siebie. Gdybym ja by taki jak Gollum, nie
zbudziby si ju nieborak nigdy.
Zawitaa mu myl o mieczu i powrozie, lecz odtrci j i usiad u boku swego pana.
Kiedy si ockn, niebo w grze byo szare i ciemniejsze ni wwczas, gdy
jedli niadanie. Sam zerwa si na rwne nogi. Zdziwi si, e jest taki wawy i
godny, a nagle zrozumia, e przespa cay dzie, co najmniej dziewi godzin.
Frodo, wci jeszcze pogrony we nie, lea obok wycignity jak dugi. Golluma
nigdzie w pobliu nie byo wida. Sam, czerpic z Dziaduniowego skarbca wyzwisk,
robi sobie gorzkie wyrzuty, lecz pocieszy si myl, e Frodo, jak si okazao, mia
suszno: na razie Gollum nie by niebezpieczny. Bd co bd obaj hobbici yli i
nikt im we nie garde nie podern.
- Biedaczysko! powiedzia z niejakim zawstydzeniem. Ciekawe, gdzie si
podziewa?
- Niedaleko, niedaleko! odpowiedzia mu gos z gry. Sam podnis wzrok i
zobaczy na tle wieczornego nieba wielk gow Golluma i jego odstajce uszy.

484

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Eje, co ty tam robisz? krzykn Sam, bo na ten widok nieufno ockna si


znowu w jego sercu.
- Smeagol jest godny rzek Gollum. Wkrtce wrci.
- Wracaj natychmiast! krzykn Sam. Eje! Wracaj!
Ale Gollum ju znikn.
Krzyk obudzi Froda. Usiad trc oczy piciami.
- Co tam znowu? spyta. Czy si co zego stao? Ktra to godzina?
- Nie wiem odpar Sam. Po zachodzie soca, jak si zdaje. Gollum poszed
sobie. Mwi, e jest godny.
- Nie martw si rzek Frodo. Nic na to nie poradzimy. Zobaczysz, on wrci.
Przyrzeczenie jeszcze go jaki czas bdzie wizao. Zreszt nie zechce rozsta si
ze swoim skarbem.
Frodo wcale si nie przej, gdy mu Sam powiedzia, e obaj spali jak susy przez
wiele godzin tu obok Golluma, w dodatku zgodniaego i nie sptanego.
- Nie przemawiaj do siebie jzykiem swego Dziadunia rzek. Bye wyczerpany, a
wreszcie wszystko dobrze si skoczyo: obaj jestemy wypoczci. Czeka nas
cika, najcisza droga.
- Myl, jak bdzie z zaprowiantowaniem rzek Sam. Ile czasu zajmie nam
doprowadzenie naszej sprawy do koca? I co potem zrobimy, jak ju wykonamy
zadanie? Ten chleb podrny elfw rzeczywicie krzepi nadzwyczajnie, ale, e tak
powiem, brzucha nie napenia jak naley; przynajmniej mojego, bez obrazy
szanownych osb, co te sucharki pieky. W kadym razie cho po trosze je co
dzie trzeba, a lembasw nie przybywa. Licz, e zapas starczy najwyej na jakie
trzy tygodnie, i to jeli bdziemy zaciskali pasw. Dotychczas szafowalimy jadem
troch zbyt hojnie.
- Nie wiem, ile czasu zajmie nam doprowadzenie sprawy do... do koca odpar
Frodo. Zamarudzilimy niestety w grach. Ale, Samie Gamgee, hobbicie kochany,
najukochaszy, najlepszy z przyjaci, nie sdz, ebymy potrzebowali troszczy
si o to, co bdzie potem. Powiedziae: wykona zadanie. Czy wolno nam ywi
nadziej, e je wykonamy kiedykolwiek? A jeli nawet to si uda, kto wie, co z tego
wyniknie? Kiedy Jedyny zginie, a my zostaniemy w pobliu Ognia? Zastanw si,
Samie, czy jest prawdopodobne, eby nam wwczas by chleb potrzebny? Myl, e
nie. Zebra siy, eby dotrze do Gry Przeznaczenia oto wszystko, czego moemy
od siebie wymaga. Ale to duo, obawiam si nawet, e za duo, przynajmniej dla
mnie.
Sam skin gow w milczeniu. Uj rk Froda, pochyli si nad ni. Nie pocaowa
jej, lecz skropi zami. Potem odwrci si, otar nos rkawem, wsta, przeszed par
krokw usiujc pogwizdywa i powtarzajc co chwila midzy jednym a drugim
gwizdem: - Gdzie si ta pokraka zawieruszya?
Gollum zreszt zjawi si wkrtce z powrotem, nadszed jednak cichcem, tak e
usyszeli go dopiero wwczas, gdy stan przed nimi. Palce i gb mia umazane
botem. lini si i u jeszcze, ale co u hobbici nie pytali, a nawet woleli si nad
tym nie zastanawia.
Jakie gady, robaki, czy inne olize paskudztwa z bagien pomyla Sam. Brr!
Obrzydliwy stwr. Nieszczsna pokraka. Gollum nic nie mwi, dopki nie napi si
wody i nie umy w strudze. Potem zbliy si do hobbitw, oblizujc wargi.
- Teraz mi lepiej powiedzia. Czy wypoczlimy? Czymy gotowi do drogi? Dobre
hobbity, spay smacznie. Ufaj Smeagolowi, prawda? To dobrze, to bardzo dobrze.
Nastpny etap marszu podobny by do poprzedniego. W miar jak si
posuwali, wwz stawa si coraz pytszy, zbiega w d coraz agodniej. Dno byo nie

485

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

tak ju kamieniste, grunt pod nogami mikszy, ciany zmieniy si w niewysokie


ziemne skarpy. Wwz wi si i skrca. Noc miaa si ku kocowi, lecz chmury
zasoniy i gwiazdy, i ksiyc tak, e wdrowcy poznawali blisko witu jedynie po
rozlewajcym si z wolna nikym szarym brzasku. O zimnej godzinie przedwitu
doszli do koca strumienia. Brzegi tu wznosiy si paskimi, porosymi mchem
wzgrkami. Przez kamienny, wyszczerbiony prg strumie z bulgotem spada w
brunatne bagnisko i gin. Suche trawy chwiay si i szeleciy, chocia wdrowcy nie
czuli wcale wiatru.
Na prawo, na lewo i na wprost jak okiem sign cigny si w mtnym
pwietle w stron poudnia i wschodu moczary i bagna. Znad czarnych,
cuchncych rozlewisk podnosiy si kby mgy i oparw. Nieruchome powietrze
nasycone byo duszcym smrodem. Daleko, niemal dokadnie na poudniu, majaczyy
grskie ciany Mordoru niby czarny wa postrzpionych chmur zbitych nad gronym,
zasnutym mg morzem.
Hobbici byli teraz cakowicie zdani na ask i nieask Golluma. Nie wiedzieli i
nie mogli zgadn w nikym, mtnym wietle, e znaleli si ledwie na pnocnym
skraju bagien, ktrych gwny obszar cign si dalej na poudnie std. Gdyby znali
okolic, mogliby, nieco opniajc marsz, zawrci, skrci na wschd i dotrze po
twardym gruncie do jaowej rwniny Dagorlad, gdzie ongi rozegraa si wielka bitwa
pod bramami Mordoru. Co prawda niewiele ta droga dawaa im nadziei. Nie byo si
gdzie ukry na otwartej, kamienistej paszczynie, przez ktr prowadzi szlak orkw i
onierzy nieprzyjacielskiej armii. Nawet paszcze z Lorien nie stanowiyby tutaj dla
hobbitw ochrony.
- Jaki teraz kurs obierzemy, Smeagolu? spyta Frodo. Czy musimy brn przez te
cuchnce moczary?
- Nie musimy odpar Gollum. Nie musimy, jeeli hobbici chc jak najszybciej doj
do ciemnych gr i stan przed Wadc. Mona si troch cofn, obej koo
zatoczy chudym ramieniem od pnocy na wschd i tward, zimn drog
dojdziemy wprost do bram jego kraju. Tam mnstwo sug gospodarza wypatruje
goci i z radoci prowadzi ich od razu do niego. Tak, tak. Jego Oko strzee tej drogi
nieustannie. Dawno, dawno temu dostrzego na niej Smeagola. Gollum zadra.
Ale od tego czasu Smeagol nie prnowa, tak, tak, pracoway moje oczy, nogi, nos.
Teraz znam inne drogi. Trudniejsze, dalsze, powolniejsze, ale lepsze, jeeli nie
chcemy, eby Tamten nas zobaczy. Idcie za Smeagolem! On was poprowadzi
przez moczary, przez mgy, przez dobre, gste mgy. Idcie za Smeagolem
ostronie, a moe zajdziecie daleko, bardzo daleko, zanim Tamten was zapie.
Dzie ju by niemal biay, ranek bezwietrzny i pospny, nad bagnami kbiy si
cikie opary. Ani jeden promie soca nie przebija niskiego puapu chmur, a
Gollum przynagla, eby maszerowa dalej nie zwlekajc ani chwili. Tote po krtkim
popasie ruszyli znw i zanurzyli si w ciemnym, milczcym wiecie, tracc z oczu
wszystkie inne krainy, gry, z ktrych niedawno zeszli, i gry, ku ktrym zdali. Szli
cicho, pojedynczym szeregiem: pierwszy Gollum, potem Sam, na kocu Frodo.
Frodo zdawa si najbardziej zmczony i chocia posuwali si wolno, czsto
zostawa w tyle. Hobbici wkrtce przekonali si, e obszar, ktry z dala wyglda jak
jedno ogromne trzsawisko, jest w rzeczywistoci pokryty niezmierzon siatk
rozlanych wd, mikkich bot i krtych, ledwie ciekncych strumieni. Bystre oko i
zwinne nogi mogy wrd nich odnale ciek. Gollum z pewnoci mia i wzrok
bystry, i nogi zwinne, i bardzo mu te przymioty byy tutaj uyteczne. Ustawicznie
krci gow to w prawo, to w lewo, wszy i mrucza co pod nosem. Niekiedy

486

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

podnosi rk zatrzymujc hobbitw, a sam szed naprzd na czworakach, prbujc


gruntu rkami i stopami lub nasuchujc z uchem przycinitym do ziemi.
Krajobraz by ponury i monotonny. Chodna, lepka zima trwaa jeszcze na tym
pustkowiu. Nic si nie zielenio, prcz bladego koucha wodorostw na ciemnych
zwierciadach mtnych, gstych wd. Zwida trawa i butwiejce trzciny sterczay z
morza mgy jak ndzne pamitki po zapomnianym od dawna lecie.
Okoo poudnia dzie si nieco rozwidni, a mgy podniosy wyej,
rozcieczone i troch bardziej przejrzyste. Wysoko ponad zgnilizn i oparami tej
krainy zote soce wdrowao piknym wiatem, ktrego fundament stanowiy
olniewajce biae oboki, lecz tu, w dole, wdrowcy dostrzegali jedynie wyblake,
nike, bezbarwne wiato, nie dajce ciepa. Gollum wszake krzywi si i kuli nawet
przed tak wtym dowodem obecnoci soca. Wstrzyma pochd, przycupnli na
odpoczynek niby mae, zaszczute zwierztka na skraju wielkiej, brunatnej kpy
sitowia. Cisza panowaa dokoa gboka, ledwie mci jej powierzchni kruchy szelest
pustych piropuszy trzcin i poamanych traw, koyszcych si w lekkim podmuchu,
niedostrzegalnym przez hobbitw.
- Ani ptaszka! markotnie zauway Sam.
- Ani ptaszka! powtrzy Gollum. Ptaszki dobre! Obliza si. Tu nie ma
ptaszkw. S tylko we, gady, robaki w kauach. Mnstwo stworze, paskudnych
stworze. Ale ptaszkw nie ma zakoczy aonie.
Sam spojrza na niego z obrzydzeniem.
Tak min trzeci dzie wdrwki hobbitw z Gollumem. Zanim w
szczliwszych krajach wyduyy si wieczorne cienie, ruszyli dalej; posuwali si
wytrwale naprzd, rzadko i na krtko zatrzymujc si w marszu, a i to nie tyle dla
odpoczynku, ile przez wzgld na Golluma, bo tutaj ju i on musia by bardzo
ostrony, i czsto waha si dug chwil nad wyborem drogi. Znaleli si w samym
sercu Martwych Bagien i w zupenych ciemnociach. Szli wolno, pochyleni, jeden tu
za drugim, naladujc pilnie kady ruch przewodnika. Teren by coraz bardziej
podmoky, wszdzie dokoa rozleway si wielkie stojce kaue i z kadym krokiem
trudniej byo miedzy nimi trafi na pewny grunt, gdzie by mona postawi nog nie
zapadajc si w chlupoczce boto. Gdyby nie to, e wszyscy trzej wdrowcy nie
wayli wiele, aden by nie przebrn przez trzsawisko.
Noc zapada gboka, nawet powietrze wydawao si czarne i tak gste, e
zapierao dech w piersiach. Gdy zjawiy si wiateka, Sam przetar oczy,
podejrzewajc, e mu si co przywidziao ze zmczenia. Najpierw ktem lewego
oka zobaczy jedno wiateko, bladozielony ognik, ktry zgas zaraz w oddali; potem
wszake rozbysy nowe, niektre jak dym przewiecajcy czerwieni, inne jak
przymglone pomyki rozchwiane nad niewidzialn wiec; tu i wdzie rozpocieray
si nagle szeroko, jakby widmowe rce strzepyway je z upiornych caunw. Lecz ani
Frodo, ani Gollum nie odzywali si sowem. Sam nie mg duej znie milczenia.
- Co to jest? spyta szeptem Golluma. Co to za wiata? Otaczaj nas ze
wszystkich stron. Czy to puapka? Kto j zastawia?
Gollum podnis gow. Przed nim rozlewaa si ciemna woda, czoga si na
czworakach to w jedn, to w drug stron, szukajc drogi.
- Tak, otaczaj nas odszepn. Bdne ogniki. wiece umarych, tak, tak. Nie
zwracaj na nie uwagi. Nie patrz na nie! Nie go ich! Gdzie jest pan?
Sam obejrza si i stwierdzi, e Frodo znowu zamarudzi. Nie byo go wida wrd
nocy. Sam cofn si o kilka krokw, nie miejc jednak oddala si ani nawoywa
gono; ochrypym gosem powtarza tylko imi swego pana. Niespodzianie natkn
si na niego w ciemnoci. Frodo sta zatopiony w mylach, wpatrzony w blade

487

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wiateka. Rece trzyma sztywno opuszczone wzdu ciaa, kapao z nich boto i
woda.
- Panie Frodo, chodmy rzek Sam. Nie wolno na nie patrze, Gollum mwi, e
nie wolno. Musimy trzyma si Golluma i nie ustawa, pki nie przebrniemy przez te
przeklte moczary... jeli w ogle przez nie przebrniemy.
- Dobrze odpar Frodo, jakby zbudzony ze snu. Chodmy!
Wracajc pospiesznie, sam potkn si zahaczywszy nog o jaki stary korze czy o
sterczc kp. Upad ciko, wycigajc przed siebie rce, ktre zapady gboko w
gst ma; twarz jego znalaza si tu nad powierzchni czarnego rozlewiska.
Rozleg si syk, wiono cuchncym oparem, wiateka zamigotay, zataczyy,
zawiroway. Przez jedno okamgnienie czarna tafla wody wydaa si oknem
powleczonym ciemn, brudn glazur, przez ktre zajrza do wntrza. Wyszarpn
rce z bota i odskoczy z krzykiem.
- Tam s pod wod umarli! powiedzia ze zgroz. Trupie twarze!
Gollum rozemia si.
- Tak, tak, Martwe Bagna, przecie tak si nazywaj! zaskrzecza. Nie trzeba w
nie zaglda, kiedy si wiece pal.
- Kto tam jest? Co? pyta Sam dygocc i odwracajc si do Froda, ktry sta teraz
tu za nim.
- Nie wiem odpar Frodo sennym gosem. Ale ja take co widziaem. W stawach,
kiedy si wiece pal. Gboko, gboko pod czarn wod wida wszdzie blade
oblicza. Widziaem. Twarze pospne, ze, inne za szlachetne i smutne. Wiele
dumnych i piknych, wodorosty wpltay si w ich srebrzyste wosy. Ale wszystkie
martwe, rozkadajce si, zgnie. Jarz si okropnym wiatem. Frodo zakry domi
oczy. Nie wiem, kto to jest, zdawao mi si, e rozrniam ludzi i elfw, ale prcz
nich take orkw.
- Tak, tak rzek Gollum. Wszyscy martwi, wszyscy zgnili. Elfy, ludzie, orkowie.
Martwe Bagna. Dawno, dawno temu odbya si tutaj wielka bitwa, opowiadano o niej
Smeagolowi, kiedy by may, kiedy byem may, zanim skarb si znalaz. Wielka
bitwa. Duzi ludzie, miecze, straszliwe elfy, wrzask orkw. Bili si na rwninie pod
Czarn Bram przez dugie dni, przez cae miesice. Ale od tamtych czasw
moczary rozlay si szerzej i pochony groby; wci dalej si rozlewaj, wci dalej.
- Ale wieki miny od tamtej bitwy powiedzia Sam. Umarli nie mog naprawd
by po dzi dzie tutaj. To chyba jakie ze czary Krainy Cienia?
- Kto wie? Smeagol nie wie powiedzia Gollum. Nie mona ich dosign, nie
mona ich dotkn. Prbowalimy kiedy, mj skarbie. Ja kiedy sprbowaem, ale
nie mogem ich dosign. To s cienie, mona je tylko widzie, nie mona dotkn.
Nie, mj skarbie. Oni wszyscy umarli.
Sam ponuro spojrza na niego i wzdrygn si, bo mia wraenie, e odgad, po co
Gollum usiowa dosign tych cieni.
- Wolabym ich nie widzie nigdy wicej! owiadczy. Czy nie mylisz, e warto by
prdzej std odej?
- Tak, tak, chodmy, ale powolutku, powolutku odpar Gollum. Bardzo ostronie!
Bo inaczej hobbici zapadn si w bagna i przycz si do umarych, i zapal swoje
wieczki. Trzymajcie si Smeagola! Nie patrzcie na wiata!
Czogajc si skrci w prawo w poszukiwaniu cieki okrajcej rozlan wod.
Hobbici szli tu za nim, przychyleni do ziemi, czsto jego wzorem uciekajc si do
pomocy rk. Jeli to potrwa duej, bdzie z nas trzech licznych Gollumw
suncych gsiego myla Sam.

488

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Wreszcie dotarli do koca czarnego rozlewiska i przeprawili si za nie peznc


lub skaczc z jednej zdradzieckiej kpy na drug. Czsto musieli brodzi po wodzie
cuchncej jak gnojwka, czsto wpadali w ni po kolana lub nurzali w niej rce, a
wreszcie byli od stp do gw umazani lepkim botem i kady czu, e jego
towarzysze mierdz.
Noc miaa si ku kocowi, gdy nareszcie wydostali si na pewny grunt. Gollum
sycza i szepta do siebie, lecz zdawa si zadowolony; tajemniczym sposobem,
dziki poczonym zmysom dotyku i powonienia, a take dziki niezwykej pamici
odtwarzajcej w ciemnociach ksztaty raz widziane, poznawa miejsce, na ktrym
si znaleli, i znw bez wahania wskazywa dalsz drog.
- Teraz naprzd! powiedzia. Dobre hobbity! Dzielne hobbity! Bardzo, bardzo
zmczone, pewnie, e zmczone. My take, mj skarbie. Ale trzeba jak najprdzej
wyprowadzi naszego pana spord tych wiate, tak, tak, trzeba koniecznie!
I z tymi sowy ruszy niemal biegiem, skrcajc w dug jak gdyby miedz, ktra
dzielia dwie ciany wysokich trzcin. Hobbici podali za nim jak mogli najspieszniej.
Gollum jednak po chwili przystan nagle i zacz podejrzliwie wszy wkoo, syczc i
znw objawiajc niepokj czy moe niezadowolenie.
- Co tam znowu? fukn Sam, faszywie tumaczc sobie to zachowanie Golluma.
Czemu krcisz nosem? Nawet zatykajc nos o mao nie mdlej od tego smrodu.
Cuchniesz ty, cuchnie pan Frodo, wszystko tutaj cuchnie.
- Tak, tak, Sam take cuchnie. Biedny Smeagol czuje, ale dobry Smeagol znosi to
cierpliwie. Chce pomc dobremu panu. Nie o to chodzi. Wiatr si odwrci, pogoda
si zmienia. Smeagol niepokoi si, martwi.
Ruszy znw naprzd, ale wyranie by zaniepokojony, co chwila przystawa,
prostowa grzbiet, krci szyj obracajc twarz to na wschd, to na poudnie. Hobbici
jednak wci jeszcze nie syszeli ani nie czuli nic, co by tumaczyo obawy Golluma.
Nagle stanli wszyscy trzej jak wryci i wytyli such. Frodowi i Samowi wydao si,
e z daleka dolatuje przecigy, ponury krzyk, wysoki, przenikliwy i okrutny. Zadreli.
W tym samym momencie wyczuli jaki ruch w powietrzu. Zrobio si bardzo zimno.
Gdy stali tak, nadstawiajc uszu, usyszeli szum, jakby z oddali nadciga wicher.
wiata we mgle zachybotay si, przymiy, zgasy.
Gollum nie rusza si z miejsca. Trzs si i bekota cos do siebie, dopki
podmuch wiatru nie owia ich wiszczc i huczc nad moczarami. Rozwidnio si na
tyle, e widzieli, cho niewyranie, bezksztatne smugi mgy kbice si i
przewalajce nad ich gowami. Podnieli wzrok i stwierdzili, e powaa chmur pka i
rozprasza si szybko. Od poudnia spord strzpkw pdzcej chmury wychyn
jasny ksiyc.
Zrazu jego widok ucieszy Froda i Sama, lecz Gollum skuli si przy ziemi
przeklinajc Bia Twarz. I wtedy hobbici patrzc w niebo i chciwie wdychajc
wieszy powiew zobaczyli may oboczek nadlatujcy od wrogich gr, czarny cie
oderwany od ciemnoci Mordoru, zowieszczy, skrzydlaty ksztat. Przemkn na tle
ksiycowej tarczy i ze straszliwym okrzykiem oddali si na wschd przecigajc w
pdzie wiatr.
Padli na twarze, odruchowo przywarli do zimnej ziemi. Lecz grony cie
zatoczy krg i wrci przelatujc tym razem niej, wprost nad nimi, zgarniajc
potwornymi skrzydami cuchnce opary bagniska. Potem znikn, odlecia z
powrotem do Mordoru, jakby gnany gniewem Saurona. Za nim z szumem pomkn
wiatr opuszczajc ziemne pustkowie Martwych Bagien. Nag paszczyzn jak okiem
sign, a po odleg gron cian gr, zalaa zwodnicza ksiycowa powiata.

489

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Frodo i sam wstali przecierajc oczy, jak dzieci zbudzone z koszmarnego snu,
i ze zdumieniem stwierdzili, e noc spokojna i zwyczajna trwa nad wiatem. Gollum
jednak lea wci na ziemi jakby oguszony. Z trudem go dwignli, lecz przez dug
chwil jeszcze nie chcia podnie twarzy, klcza podpierajc si na okciach i
wielkimi paskimi domi ciska gow.
- Upiory! jcza. Skrzydlate upiory! Skarb jest ich panem. Widz wszystko,
wszystko. Nic si przed nimi nie ukryje. Przeklta Biaa Twarz! I wszystko powiedz
jemu. On widzi, on wie. Och, glum, glum, glum!
Dopiero gdy ksiyc zaszed i skry si za Tolbrandirem, nieszczsny Gollum omieli
si wsta i poruszy.
Od tej przygody Sam zauway, e Gollum znowu si zmienia. asi si
jeszcze gorliwiej i udawa yczliwo, lecz Sam spostrzeg ukradkowe, niewyrane
spojrzenia, ktre rzuca niekiedy na hobbitw, szczeglnie na Froda, A poza tym
Gollum znw bekota i uywa swoich dziwacznych wyrae. Nie byo to jedyne
zmartwienie Sama: Frodo zdawa si bardzo zmczony, bliski zupenego
wyczerpania. Nic nie mwi o tym, bo w ogle rzadko teraz si odzywa, nie skary
si, lecz robi wraenie istoty obarczonej za cikim i z kad chwil ciszym
brzemieniem. Wlk si teraz coraz wolniej, tak e Sam musia czsto prosi
Golluma, eby zatrzyma si i poczeka, inaczej bowiem Frodo zostaby samotny na
pustkowiu.
Frodo rzeczywicie czu, jak z kadym krokiem zbliajcym go do bram
Mordoru ronie i przytacza go do ziemi ciar Piercienia, ktry nis na acuszku u
szyi. Bardziej jeszcze ni to brzemi gnbia go myl o Oku, bo tak sobie nazwa
Nieprzyjaciela. Nie tylko Piercie zgina mu kark, zmusza do kulenia si i garbienia
w marszu. Oko! Coraz wyraniej, z coraz wiksz groz wyczuwa wrog, napit
potnie wol, usiujc przebi ciemno i chmury, ziemi i ciao, eby go dostrzec,
spta morderczym spojrzeniem, obnay i obezwadni. Osony, ktre go jeszcze
dotychczas chroniy, stay si bardzo cienkie i sabe. Frodo wiedzia dokadnie, gdzie
jest siedlisko i orodek tej woli. Wiedzia to tak, jak czowiek z zamknitymi oczyma
umie pokaza, gdzie jest soce. Sta twarz w twarz z obc potg, promienie bijce
od niej paday wprost na jego czoo.
Gollum zapewne czu co bardzo podobnego. Lecz hobbici nie mogli zgadn,
co si dzieje w jego udrczonym sercu, gdy si szamocze midzy rozkazami Oka,
podliwoci, ktr budzi w nim blisko Piercienia, i wizami obietnicy, danej pod
naciskiem strachu, pod groz miecza. Frodo o tym nie myla, a Sam przede
wszystkim troszczy si o swego pana i nie zwaa nawet na ciemn chmur, ktra
okrya jego wasne serce. Pilnowa, eby Frodo szed zawsze przed nim, nie
spuszcza go ani na chwil z oka, gotw chwiejcego si podtrzyma ramieniem,
pokrzepi zacnym, cho nieudolnym sowem.
Gdy wreszcie zawita dzie, hobbici ze zdumieniem zobaczyli, jak bardzo
zbliyy si do nich zowrogie gry. Byo zimno, w do czystym powietrzu ciany
Mordoru, jakkolwiek wci jeszcze odlege, nie majaczyy mglist grob na
widnokrgu, lecz pitrzyy si czarnymi wieami u drugiego kraca ponurego
pustkowia. Doszli do granicy bagien, ktre tu przechodziy w rozleg paszczyzn
torfowisk i wyschego, spkanego bota. Teren nieco si podnosi i wyduonymi,
niskimi fadami, jaowy i bezlitosny cign si a ku pustkowiu, lecemu u bram
Saurona.
Pki szary dzie nie przemin, kryli si skuleni jak robaki pod czarnym
kamieniem, eby nie wypatrzy ich okrutnymi oczyma przelatujcy skrzydlaty potwr.
Reszta wdrwki zapada w cie strachu, w ktrym pami nie odnajdywaa pniej

490

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

adnego janiejszego momentu. Dwie noce jeszcze brnli przez puste bezdroa.
Powietrze, jak im si zdawao, nabrao dziwnej ostroci i przesycone byo gorzkim,
przykrym zapachem, dusznym i wysuszajcym garda.
Wreszcie pitego ranka wsplnego marszu z Gollumem zatrzymali si znw
na popas. Przed nimi w nikym wietle brzasku olbrzymie gry sigay puapu chmur i
dymw. Od ich podny wysuway si potne szkarpy i skalne rumowiska; od
najbliszych z nich nie dzielio hobbitw wicej ni kilkanacie mil. Frodo ze zgroz
rozglda si wok. Straszne byy Martwe Bagna i jaowe pustkowia Ziemi Niczyjej,
lecz jeszcze okropniej przedstawia si kraj, ktry wstajcy dzie z wolna odsania
przed jego przeraonymi oczyma. Nawet na rozlewiskach topielcw musiao o swojej
porze zjawia si blade widmo wiosny, ale tutaj z pewnoci nigdy nie moga
zakwitn wiosna ani lato. Nie byo ani ladu ycia, nawet marnych porostw czy
grzybw, karmicych si zgnilizn. Sadzawki dymiy oparami, zasypane popioem i
pene bota, sinobiae i szare, jakby gry wszystkie nieczystoci ze swoich trzewi
wyrzygay na okoliczne pola. Wysokie kopuy spkanej i pokruszonej skay, olbrzymie
stoki ziemi poznaczone ognistymi pitnami rdzy i trujcych jadw wznosiy si niby
potworne nagrobki niezliczonymi szeregami, ktre wyaniay si stopniowo, w miar
jak rozjania si z wolna dzie. Dotarli na granic spustoszonej ziemi u wrt
Mordoru, by to wieczny pomnik niszczycielskiej pracy dokonanej przez niewolnikw
Czarnego Wadcy, pomnik, ktry mia przetrwa nawet wwczas, gdy inne jego
dziea zostan unicestwione; kraj splugawiony i skaony nieodwracalnie, chyba e
Wielkie Morze wtargnoby tutaj i zatopio t ziemi w falach niepamici.
- Mdli mnie od tego widoku powiedzia Sam.
Frodo milcza. Dug chwil stali tak, jak ludzie zatrzymuj si na krawdzi snu, w
ktrym czaj si okropne koszmary, wiedzc jednak, e tylko przez ich mroki
prowadzi droga do nastpnego jasnego ranka. Dzie rozwidnia si coraz
ostrzejszym wiatem. Ziejce rozpadliny i zatrute wzgrza ukazay si w okrutnej
jasnoci. Soce wzeszo wysoko, posuwao si wrd chmur i kbw dymu, lecz
nawet blask soneczny by tutaj bezsilny. Hobbici nie powitali wiata z radoci,
zdawao si bowiem nieprzyjazne, ujawniajce ca ich bezsilno; byli jak mae,
kwilce widma zabkane wrd popielisk Czarnego Wadcy.
Zbyt znueni, eby i dalej, wyszukali jakie zaciszniejsze miejsce na
odpoczynek. Chwil siedzieli w milczeniu pod kopcem ula, lecz wypezay z niego
cuchnce dymy, ktre wgryzay si w garda i zapieray oddech. Gollum wsta
pierwszy. Splun, zakl i odsun si na czworakach bez sowa, bez spojrzenia w
stron hobbitw. Frodo i Sam powlekli si za nim. Trafili na szeroki, niemal dokadnie
kolisty lej, odgrodzony od zachodu wysok skarp. Ziao z niego chodem i pustk, a
na dnie staa gsta, cuchnca, mienica si tczowo oleista ma. W tym wstrtnym
dole ukryli si majc nadziej, e nie dosignie ich tutaj czujne Oko.
Dzie upywa leniwie. Wdrowcom dokuczao pragnienie, lecz wypili tylko po
kilka kropel wody z manierek, napenionych przed czterema dniami w wwozie, ktry
teraz, gdy go wspominali, zdawa im si zacisznym i piknym zaktkiem. Hobbici
kolejno penili wart. Zrazu mimo zmczenia obaj czuli, e nie zasn, ale potem, gdy
soce zaczo si znia wrd powolnie przepywajcych chmur, Sam zdrzemn
si wreszcie. Frodo mia czuwa. Lea oparty plecami o zbocze leja, ciar jednak
nie zela wcale na jego piersi. Frodo patrzy w gr na zasnute dymami niebo i
widzia na nim dziwne zjawy, ciemne sylwety jedcw, twarze znajome z
przeszoci. Straci rachub czasu, chwil waha si midzy snem a jaw, a w kocu
zapad w sen.

491

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Sam zbudzi si nagle: wydao mu si, e jego pan go woa. By wieczr.


Frodo nie mg woa, bo spa i we nie osun si niej, niemal na dno leja. Gollum
przysiad obok niego. Sam w pierwszej chwili myla, e Gollum usiuje obudzi
Froda, lecz wkrtce spostrzeg, e dzieje si co zupenie innego. Gollum gada sam
ze sob. Smeagol toczy spr z jak tkwic w nim drug istot, ktra przemawiaa
jego wasnym gosem, ale nadajc mu skrzeczce i syczce brzmienie.
- Smeagol przyrzek mwi jeden gos.
- Tak, tak, mj skarbie zasycza drugi.
- Przyrzeklimy, eby ocali skarb, nie dopuci do oddania go w rce Tamtego. Ale
on do Tamtego zda. Tak, kady krok zblia go do Tamtego. Co hobbit zamierza
zrobic ze skarbem, chcielibymy wiedzie, bardzo bymy chcieli wiedzie.
- Nie wiem. Nic nie poradz. Pan ma go przy sobie. Smeagol przyrzek dopomc
panu.
- Tak, tak, bo to pan skarbu. Ale jeli to my bdziemy panem skarbu, moglibymy
dotrzyma przyrzeczenia pomagajc sami sobie.
- A Smeagol obieca, e bdzie bardzo, bardzo dobry. Hobbit dobry. Zdj okrutny
powrz z nogi Smeagola. Zawsze do niego przemawia grzecznie.
- Bardzo, bardzo dobry, mj skarbie! Bdmy dobrzy, dobrzy jak ryby, ale sami dla
siebie. Nic zego nie zrobimy hobbitom, nie.
- Ale skarb dotrzymuje przyrzeczenia powiedzia Smeagol.
- Wic go sobie we odpar drugi gos. Wtedy my bdziemy panem skarbu, glum!
Niech przed nami peza na brzuchu ten drugi hobbit, ten niemiy, podejrzliwy hobbit,
glum!
- Ale tego dobrego hobbita nie bdziemy kara?
- Jeeli nie masz ochoty, to nie. Jednake to jest Baggins, mj skarbie, tak, Baggins.
A Baggins ci okrad. Znalaz skarb i nie przyzna si do tego. Nienawidzimy
Bagginsa.
- Nie, nie tego przecie.
- Tak, tak, kadego Bagginsa. Kadego, kto ma w rku skarb. Musimy skarb
odzyska.
- Tamten zobaczy. Tamten si dowie. Tamten zabierze nam go znowu.
- Tamten widzi. Wie. Sysza, jak skadalimy to gupie przyrzeczenie wbrew jego
rozkazom. Musimy skarb odzyska. Upiory go szukaj. Trzeba go wzi.
- Nie dla Tamtego.
- Nie, mj najmilszy. Pomyl, skarbie, jak bdziesz go mia, moesz uciec, nawet
przed Tamtym. Moe nabierzemy te siy wielkiej, wikszej, ni maj Upiory. Ksi
Smeagol. Gollum Wielki. Sawny Gollum. Co dzie wiea ryba, trzy razy dziennie
wiee ryby, prosto z morza. Mj przeliczny Gollumku! Musisz go dosta. Chcemy,
chcemy, chcemy go mie.
- Hobbitw jest dwch. Obudz si przed czasem i zabij nas jkn Smeagol,
sprzeciwiajc si ostatnim jeszcze wysikiem. Nie dzi. Nie teraz.
- Chcemy go mie! Ale... Gos urwa i dug chwil milcza, nim podj znowu: - Nie
teraz? Moe racja. Ona mogaby nam potem pomc. Mogaby, tak, tak.
- Nie, nie! Nie chc w ten sposb! zaskomli Smeagol.
- Tak! Chcemy go mie! Chcemy!
Za kadym razem, gdy przemawia ten drugi skrzeczcy gos, dugie ramie Golluma
wysuwao si z wolna naprzd, peznc ku piersi Froda, lecz cofao si gwatownie,
gdy odzywa si gos Smeagola. W kocu obie rce z drgajcymi, zakrzywionymi
palcami signy hobbitowi do garda.

492

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Sam lea bez ruchu zafascynowany tym dwugosem, lecz spod


pprzymknitych powiek czujnie ledzi kady ruch Golluma. W prostocie ducha
uwaa dotychczas, e Gollum moe by niebezpieczny tylko dlatego, poniewa by
godny; ba si, e stwr zechce wreszcie zje hobbitw. Dopiero teraz zrozumia,
e nie na tym polega groba. Gollum odczuwa straszliwy czar Piercienia. Tamten
to by oczywicie Czarny Wadca, ale kogo mia na myli Gollum mwic: ona
pomoe? Zapewne w swoich wdrwkach zawar przyja z jak nikczemn
poczwar. Sam nie mia jednak czasu zastanawia si duej nad t zagadk, bo
sytuacja staa si zbyt grona. Musia dziaa. Ciki bezwad przykuwa go do ziemi,
ale hobbit zdoby si na wysiek i usiad. Instynkt ostrzeg go, e trzeba zachowa
wielk ostrono i nie wolno zdradzi, e sysza narad Golluma ze Smeagolem.
Westchn gono i ziewn potnie.
- Ktra to godzina? spyta zaspanym gosem.
Gollum sykn przez zby przecigle. Zerwa si i chwil sta napity, grony, potem
zwiotcza nagle, opad na czworaki i dopezn na skraj leja.
- Dobre hobbity! powiedzia. Dobry Sam. piochy, piochy. Spay pod opiek
Smeagola. Ale ju jest wieczr. Ciemno. Czas rusza.
Wielki czas! pomyla Sam. Czas te, ebymy si rozstali.
Ale potem przyszo mu do gowy, e Gollum bkajcy si po wiecie nie bdzie dla
hobbitw mniej niebezpieczny ni w roli przewodnika i towarzysza wdrwki. Licho
go nadao! Szkoda, e si wasn lina nie udawi mrukn Sam. Zsun si po
zboczu niej i obudzi swego pana.
Ku wasnemu zdziwieniu Frodo czu si znacznie pokrzepiony. Mia sny.
Czarny Cie oddali si, a hobbita na tej spustoszonej ziemi nawiedzia wietlista
zjawa. Nic z niej nie zostao w jego pamici, mimo to byo mu weselej i lej na sercu.
Brzemi nie ciyo tak strasznie jak przedtem. Gollum powita przebudzenie Froda
radonie, jak pies powracajcego pana. Chichota, gada, prztyka w palce, ociera si
o kolana hobbita. Frodo umiechn si do niego.
- Suchaj no! rzek. Bye przewodnikiem dobrym i wiernym. Zaczyna si ostatni
etap wdrwki. Poprowad nas do Bramy, niczego wicej od ciebie nie bdziemy
dali. Podprowad nas do Bramy, a potem id, dokd chcesz, byle nie do naszych
wrogw.
- Do Bramy? zaskrzecza Gollum, jakby zdziwiony i przeraony. Do Bramy,
powiada nasz pan? Tak, tak powiedzia. Dobry Smeagol robi wszystko, co pan kae.
Tak. Ale jak podejdziemy bliej, zobaczymy, zobaczymy, co wtedy pan powie. Nie
bdzie to pikny widok, nie, o nie!
- Przesta skrzecze rzek Sam i ruszajmy wreszcie.
O zmierzchu wygramolili si z gbi leja i z wolna zaczli torowa sobie drog przez
martwy kraj. Wkrtce jednak ogarn ich znw ten sam lk, ktrego zaznali, kiedy
skrzydlaty upir przelecia nad bagniskiem. Zatrzymali si, przypadli do cuchncej
ziemi, lecz nie zobaczyli nic na ponurym wieczornym niebie i groza szybko
przemina; potwr lecia zapewne bardzo wysoko i spieszy si, wysany z jakim
rozkazem z Barad-Duru. Po chwili Gollum wsta i pomrukujc, drc na caym ciele
powlk si dalej.
W godzin mniej wicej po pnocy cie grozy spad na nich po raz trzeci, lecz
zdawa si jeszcze bardziej odlegy, jakby przemkn nad chmurami pdzc ze
straszliw szybkoci ku zachodowi. Golluma jednak obezwadni lk, nieszcznik
trzs si, przewiadczony, e s ledzeni i e Nieprzyjaciel wie o ich obecnoci.
- Trzy razy! chlipa. Trzy razy to ostrzeenie. Wyczu nas, wyczuli skarb. Skarb
jest ich panem. Nie mona dalej i t drog. Nie mona, nie!

493

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Nic nie pomagay proby ani agodne sowa. Dopiero gdy Frodo gniewnym tonem
wyda rozkaz i rk opar na gowicy miecza, Gollum dwign si z ziemi, ale burcza
pod nosem i szed przed hobbitami niby obity pies.
Tak wlekli si do koca ponurej nocy, pki nie zawita nowy dzie trwogi; szli
w milczeniu, ze spuszczonymi gowami, nie widzc nic, nie syszc nic prcz wichru
wiszczcego im koo uszu.

494

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 3
Czarna Brama jest zamknita

im zawita nowy dzie, skoczyli swj marsz do Mordoru. Za sob mieli


bagna i pustkowia. Przed sob potne, czarne gry, hardo wznoszce gowy
na tle bladego nieba.
Od zachodu strzeg Mordoru mroczny acuch Efel Duath, Gr Cienia, od
pnocy - poszarpane szczyty i yse grzbiety Ered Lithui, Gr Popielnych, szare jak
popi. Dwa te acuchy stanowiy dwie ciany jednego muru opasujcego pospne
rwniny Lithlad i Gorgoroth wraz z rozlanym pord nich olbrzymim gorzkim jeziorem
czy morzem wewntrznym Nurnen, w miejscu za, gdzie si stykay, wysuway dugie
ramiona ku pnocy; midzy tymi ramionami otwiera si gboki wwz. To by Kirith
Gorgor, Straszny Przesmyk, wejcie do kraju Nieprzyjaciela. Z dwch stron pitrzyy
si nad nim urwiska, a wstpu broniy dwie pionowe skay, czarne i nagie. Na nich
sterczay Zby Mordoru, dwie potne, wysokie wiee. Ongi wznieli je ludzie z
Gondoru, dumni i silni po obaleniu Saurona i jego ucieczce; z tych wie miay czuwa
strae, by go nie dopuci, gdyby kiedykolwiek prbowa wrci do swego krlestwa.
Lecz potga Gondoru zmierzcha, ludzie zgnunieli, na wiele lat wiee opustoszay.
Wwczas powrci Sauron. Rozsypujce si w gruzy stranice odbudowa, uzbroi,
obsadzi czujn zaog. Z kamiennych cian czarne okna patrzay na pnoc, na
wschd i zachd, a w kadym z nich zawsze czuway bystre oczy.
Wylot wwozu od urwiska zagrodzi Czarny Wadca kamiennym szacem.
Bya w nim jedna jedyna brama, caa z elaza, a po jej blankach nieustannie
przechadzali si stranicy. W skale u podny gr wywiercono z obu stron setki
jaski i lochw, w ktrych czaiy si zastpy orkw, gotowe na jeden znak Wadcy
wypezn niby armie czarnych mrwek na wojn. Zby Mordoru zmiadyyby
kadego, kto by sprbowa midzy nimi si przemkn, chyba e szedby na
wezwanie Saurona lub zna tajemne haso, otwierajce Morannon, Czarn Bram
tego krlestwa.
Frodo i Sam z rozpacz patrzyli na wiee i obronny szaniec. Nawet z dala i w
mtnym porannym wietle wida byo ruch czarnych stranikw na murach i warty
pod bram. Hobbici wygldali zza krawdzi skalistej rozpadliny, gdzie leeli ukryci w
cieniu najdalej na pnoc wysunitej skarpy Gr Cienia. Kruk mknc przez zamglone
powietrze z tej kryjwki wprost na czarny szczyt najbliszej wiey miaby mniej ni
wier mili do przelecenia. Cienka, krta smuga dymu bia z niej w gr, jakby u jej
fundamentw we wntrzu skay tli si ogie.
Dzie wsta, zblake soce ukazao si zza martwego grzbietu Gr
Popielnych. Nagle wrzask buchn z mosinych gardzieli trb, z wie straniczych
odezwa si hejna, a zewszd z tajemnych kazamat i wysunitych placwek
odpowiedziano trbieniem; w dali za, odlege, lecz gbokie i zowieszcze, zadudniy
zwielokrotnione echem wrd wydronych gr bbny i zagray wojenne rogi BaradDuru. Nowy dzie trwogi i trudu wita dla Mordoru; nocne strae odwoane zeszy do
swoich podziemnych kwater, a na ich miejsca nadcignli odacy o srogich,
okrutnych oczach i objli wart. Blanki warownej bramy zalniy stal.
- Ano, doszlimy! - rzek Sam. - Jestemy pod Bram, ale zdaje mi si, e dalej nie
zajdziemy. Aleby mi Dziadunio wygarn sowa prawdy, gdyby mnie tu zobaczy.
Nieraz powtarza, e le skocz, jeeli nie bd ostroniejszy. Co prawda wtpi,
czy jeszcze w yciu z Dziaduniem si spotkam. Straci okazj tryumfowania "a co, nie
mwiem"? Szkoda. Chtnie bym si zgodzi wysucha wszystkiego, co miaby do

495

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

powiedzenia, niechby gdera ile si w pucach, bylebym znw mg popatrze w twarz


mojego staruszka. Musiabym tylko wykpa si przedtem, boby mnie nie pozna...
Myl, e nie trzeba ju pyta, ktrdy dalej pjdziemy; nie ruszymy ani kroku dalej,
chyba e poprosimy orkw o pomoc.
- Nie, nie! na nic! - powiedzia Gollum. - Nie mona i dalej. Smeagol wam to mwi:
dojdziemy do Bramy, a tam zobaczymy. Zobaczylimy. Tak, tak, mj skarbie,
zobaczylimy. Smeagol z gry wiedzia, e hobbici tdy przej nie mog. tak, tak,
Smeagol wiedzia.
- To po jakie licho tutaj nas przyprowadzie? - rzek Sam, zbyt rozalony, eby si
zdoby na rozsdek i sprawiedliwo.
- Pan kaza. Pan powiedzia: prowad do Bramy. Dobry Smeagol posucha pana.
Pan kaza, pan mdry.
- Kazaem - przyzna Frodo. Twarz jego miaa wyraz surowy i zacity, ale nieulky.
By brudny, wyndzniay, ledwie ywy ze zmczenia, lecz trzyma si teraz prosto i
oczy wieciy mu jasno. - Kazaem, bo postanowiem wej do Mordoru, a nie znam
innej drogi. Tote pjd przez Bram. adnego z was nie prosz, eby mi
towarzyszy.
- Nie, nie, panie! - jkn Gollum wycigajc do niego rce z rozpacz. - Tdy nie
mona! To na nic! Nie zano skarbu Tamtemu! Tamten wszystkich nas pore, jeli
dostanie skarb, pore cay wiat. zachowaj skarb, dobry panie, i zlituj si nad
Smeagolem. Nie oddawaj skarbu Tamtemu. Albo odejdmy std, powdrujemy do
piknych krajw, a skarb zwr maemu Smeagolowi. Tak, tak, panie, zwr skarb
Smeagolowi! Smeagol bdzie go strzeg pilnie. Zrobi wiele dobrego, a najwicej
dobrym hobbitom. Hobbici niech id do domu. Niech si nie zbliaj do tej Bramy!
- Kazano nam i do Mordoru, wic pjd - rzek Frodo. - Jeli jest tylko jedna jedyna
droga, nie mam wyboru. Niech si stanie, co si sta musi.
Sam milcza. Patrzc w twarz Froda zrozumia, e sowa na nic si nie zdadz. W
gruncie rzeczy od pocztku nie mia nadziei na szczliwe zakoczenie wyprawy,
lecz jako dzielny i pogodny hobbit obywa si bez nadziei, dopki mg odsuwa od
siebie rozpacz. Teraz nadszed kres wysikw. Sam przez ca drog wytrwa wiernie
przy swoim panu, po to waciwie z nim poszed, by wic zdecydowany nie opuci
go do koca. jego pan nie pjdzie do Mordoru samotnie. On bdzie mu towarzyszy,
tyle przynajmniej zyskaj, e pozbd si wreszcie Golluma.
Gollum jednak wcale nie chcia si z nimi rozsta, jeszcze nie. Uklk przed
Frodem zaamujc rce i skrzeczc.
- Nie tdy, panie! - baga. - Jest inna droga. Naprawd jest! Inna, ciemniejsza,
trudniejsza do odszukania, bardziej ukryta. Ale Smeagol j wam wskae.
- Inna droga? - z powtpiewaniem spyta Frodo patrzc z gry badawczo w oczy
Golluma.
- Tak, tak! naprawd! Bya inna droga. Smeagol j znalaz. Chodmy, przekonamy
si, czy jeszcze jest.
- Nic o tym przedtem nie wspominae.
- Nie. Pan nie pyta. Pan nie mwi, jakie ma zamiary. Nic nie mwi biednemu
Smeagolowi. Powiedzia: zaprowad do Bramy, a potem id, gdzie chcesz. Smeagol
mgby teraz odej, uczciwie mgby odej. Ale teraz pan mwi: postanowiem
pj do Mordoru przez Bram. Wic Smeagol bardzo si przestraszy. Nie chce
straci dobrego pana. Obieca, pan mu kaza obieca, e ocali skarb. Ale pan chce
skarb zanie Tamtemu, i prosto w czarne rce Tamtego. Smeagol musi ocali i
pana, i skarb, dlatego przypomnia sobie o innej drodze, ktra kiedy na pewno bya.
Dobry pan. Smeagol take dobry, bardzo dobry, zawsze pomaga.

496

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Sam zmarszczy brwi. Gdyby mg wzrokiem przewierci Golluma na wylot, stwr


byby ju dziurawy jak sito. Hobbita osaczyy wtpliwoci. Pozory przemawiay za
tym, e Gollum jest szczerze zrozpaczony i gorco pragnie pomc Frodowi. Lecz
Sam pamita podsuchany dwugos i nie mg uwierzy, by Smeagol, przez tak
dugie lata ujarzmiany, wzi teraz gr nad Gollumem. Nie jego przecie gos
wypowiedzia ostatnie sowo w dyspucie. Sam przypuszcza, e dwie poowy tego
stwora, Smeagol i Gollum (czy te Krtacz i mierdziel, jak ich w mylach przezwa),
zawary rozejm i chwilowy sojusz. aden z nich nie chcia, eby Piercie dosta si
Nieprzyjacielowi. Obaj chcieli ustrzec Froda od wpadnicia Tamtemu w rce i woleli
nie spuszcza go z oka jak najduej, w kadym razie dopty, pki Gollumowi nie uda
si zdoby skarbu. W istnienie innej drogi do Mordoru Sam nie bardzo wierzy.
"Dobrze chocia, e ani jedna, ani druga poowa tego starego otra nie wie, co pan
Frodo naprawd zamierza zrobi - myla. - Gdyby Gollum wiedzia, e pan Frodo
bdzie si stara zniszczy ten jego skarb raz na zawsze, niedugo czekalibymy na
awantur. mierdziel tak si trzsie ze strachu przed Nieprzyjacielem - a w jaki
sposb jest czy przynajmniej by od jego rozkazw zaleny - e raczej nas zdradzi,
ni da si przyapa na udzielaniu nam pomocy, a moe te bdzie wola nas wyda
tamtemu w apy, ni pozwoli, by jego skarb stopnia w ogniu. Na mj rozum tak to
wyglda. Miejmy nadziej, e pan Frodo namyli si, zanim co postanowi. Rozumu
przecie mu nie brakuje, tylko serce ma za mikkie. aden Gamgee nie zgadnie, co
panu Frodowi moe przyj do gowy".
Frodo nie od razu odpowiedzia Gollumowi. Podczas gdy Sam w swojej sprytnej, lecz
nieco powolnej mzgownicy rozwaa te wtpliwoci, Frodo sta z oczyma
zwrconymi ku czarnym urwiskom Kirith Gorgor. Rozpadlina, do ktrej si schronili,
bya wydrona w stoku niewielkiego wzgrza, nieco powyej poziomu rwniny.
Midzy wzgrzem a wysunit skarp grskiej ciany cigna si duga na ksztat
rowu dolina. W wietle ranka wyranie std byo wida szare, zapylone drogi
zbiegajce si pod Bram Mordoru; jedna z nich wia si krto na pnoc, druga
zbaczaa ku wschodowi w mg czepiajc si podny Gr Popielnych; trzecia za
ostrym ukiem otaczaa zachodni wie stranicz, a potem prowadzia wzdu
doliny do stp pagrka, na ktrego zboczu przyczaili si hobbici, i przebiegaa o kilka
zaledwie stp pod ich kryjwk. Nieco dalej skrajem grskiego ramienia skrcaa na
poudnie w gboki cie osaniajcy cay zachodni skon Gr Cienia i gina z oczu na
wskim pasie ziemi, dzielcym acuch gr od Wielkiej Rzeki.
Patrzc tak Frodo wyczu niezwyky ruch na rwninie. Jak gdyby caa ogromna
armia ruszya przez ni marszem, lecz ukryta za zason oparw i dymw
unoszcych si nad bagniskiem i pustkowiem. Tu i wdzie przebyskiway jednak
wcznie i hemy, a paskimi polami wzdu drg przemykay oddziay konne. Frodowi
stan w pamici widok ogldany z Amon Hen ledwie kilka dni temu, chocia tamta
godzina zdawaa mu si teraz odlega o lata cae. Zrozumia, e nadzieja, ktra na
krtk chwil oszoomia jego serce, bya zwodnicza. Trby zagray nie na pobudk
do boju, lecz na powitanie. To nie zastpy ludzi z Gondoru nacieray na twierdz
Czarnego Wadcy, to nie polegli przed wiekami mni rycerze szukali pomsty za
dawn klsk. Ludzie z obcych plemion, osiadych na rozlegych przestrzeniach
wschodu, zbierali si na rozkaz swego wodza; armie, ktre obozoway przez noc u
jego Bramy, teraz miay wej przez ni, by powikszy jeszcze rosnc potg
Mordoru. Jakby nagle uwiadamiajc sobie groz pooenia i teraz dopiero
spostrzegajc, e stoi w wietle ranka tak blisko straszliwego Nieprzyjaciela, Frodo
szybko nacign cienki szary kaptur na gow i cofn si w gb rozpadliny. Zwrci
si do Golluma:

497

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Smeagolu, raz jeszcze ci zaufam. Zdaje si, e to los kae mi przyj pomoc od
ciebie, od istoty, od ktrej najmniej tego oczekiwaem, a tobie kae, by udzieli
pomocy hobbitowi, ktrego tak dugo tropie z jak najgorszymi zamiarami. Jak dotd
oddae mi wielk przysug i dotrzymae wiernie obietnicy. Tak, gotw jestem to
potwierdzi doda zerkajc na Sama bo dwakro bylimy zdani na twoje wol i
nie zrobie nam krzywdy. Nie prbowae nawet odebra mi tego, czego szukae i
pragne od dawna. Oby po raz trzeci udaa si sztuka! Ostrzegam ci jednak,
Smeagolu: jeste w niebezpieczestwie.
- Tak, tak, panie! odpar Gollum. W okropnym niebezpieczestwie! Smeagol
trzsie si cay ze strachu, ale nie ucieka. Musi pomc dobremu panu.
- Nie mam na myli niebezpieczestwa, ktre nam wszystkim trzem grozi
powiedzia Frodo. Jest inne, ktre ciebie wycznie dotyczy. Zaprzysige na to, co
nazywasz swoim skarbem. Pamitaj! Sia tego skarbu wie ci i zmusza do
dotrzymania sowa, ale bdzie staraa si na swj przewrotny sposb zwie ci, ku
twej zgubie. Ju si dae uwie. I gupio si z tym zdradzie. Powiedziae: zwr
skarb Smeagolowi. Nigdy wicej nie powtrz tego! Nie pozwalaj tej myli
zagniedzi si w twojej gowie. Nie odzyskasz go nigdy. Ale jeli bdziesz go
poda, moesz bardzo le skoczy. Powiadam ci: nie odzyskasz go nigdy. W
ostatecznym niebezpieczestwie wo go na palec, Smeagolu, on za, ktry tak
dugo mia nad tob wadz, ujarzmi ci znowu. Cokolwiek ci wwczas rozka,
posuchasz mnie, skoczysz w przepa albo rzucisz si w ogie. Bo taki dam rozkaz.
Ostrzegam ci, pamitaj Smeagolu!
Sam spojrza na Froda z uznaniem a zarazem ze zdumieniem, bo takiego wyrazu na
jego twarzy nigdy jeszcze nie widzia i nigdy nie sysza takiego tonu w jego gosie.
Zawsze w gbi duszy myla, e niepojta dobro pana Froda wypywa z pewnego
zalepienia. Oczywicie, nie wtpi mimo to, wbrew logice, e pan Frodo jest
najmdrzejsz osob pod socem, ma si rozumie, jeli pomin Gandalfa i
starego pana Bilba. Tym bardziej mg podobn omyk popeni Gollum, ktry Froda
zna krcej i atwo da si zudzi biorc dobro za zalepienie. Niespodziane sowa
hobbita przeraziy go i zgnbiy. Przypad do ziemi i bekota niezrozumiale, wci
tylko powtarzajc: dobry pan!
Frodo chwil czeka cierpliwie, potem odezwa si nieco mniej surowo:
- A teraz, Gollumie czy Smeagolu, jeli wolisz to imi, powiedz, jaka jest ta inna
droga, i wytumacz mi, jeli moesz, czy daje ona do nadziei, ebym mia prawo
zboczy dla niej z prostej cieki. Mw, bo czas nagli!
Lecz Gollum by zanadto oszoomiony, pogrka z ust Froda zamcia mu w gowie
zupenie. Trudno byo wydoby od niego jakie zrozumiae wyjanienie, tak chlipa,
skrzecza, urywa w p sowa, czogajc si u ng hobbitw i bagajc ich obu o
lito nad biednym maym Smeagolem. Dopiero po dugiej chwili, gdy si nieco
uspokoi, Frodo zdoa z jego bekotu zrozumie, e idc drog skrcajc ku
zachodowi od Gr Cienia trafi wreszcie na rozdroe w krgu ciemnych drzew.
Stamtd w prawo wiedzie droga do Osgiliath i mostu na Anduinie; druga za droga,
rodkowa, prowadzi daleko na poudnie.
- Daleko, daleko, daleko mwi Gollum. Nigdy t drog nie szlimy, ale mwi, e
biegnie sto mil, a nad wielk wod, ktra nigdy nie przestaje si burzy. Tam jest
mnstwo ryb i ogromnych ptakw, ktre jedz ryby. Dobre ptaki. Ale mymy tam
nigdy nie byli, niestety, nie! Nie mielimy tego szczcia. A jeszcze dalej podobno s
kraje, gdzie ta Twarz bardzo mocno grzeje, gdzie rzadko wida chmury, gdzie
mieszkaj ludzie o ciemnych twarzach, wielcy wojownicy. Nie chcemy wcale pozna
tych krajw.

498

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie! rzek Frodo. Ale do rzeczy. Dokd prowadzi trzecia droga?


- Tak, tak, jest trzecia droga przyzna Gollum. Skrca w lewo. Od razu wspina si
pod gr, wije si i pnie ku ogromnym cieniom. A kiedy okry czarn ska,
zobaczysz, nagle zobaczysz tu nad sob i zechcesz si schowa choby pod
ziemi.
- Co zobacz? Co takiego?
- Star, bardzo star twierdz, teraz bardzo straszn. Syszelimy opowieci o niej
od podrnych z poudnia, dawno temu, kiedy Smeagol by mody. Tak, tak,
suchalimy wielu opowieci wieczorami, siedzc nad brzegiem Wielkiej Rzeki w
cieniu wierzb, kiedy rzeka take bya jeszcze moda, glum, glum.
Zacz paka i mrucze. Hobbici czekali cierpliwie.
- Opowieci z poudnia - podj znowu Gollum - o wysokich ludziach z byszczcymi
oczyma, o domach jak gry z kamieni, o srebrnej koronie krla i o jego Biaym
Drzewie. Pikne opowieci! Duzi Ludzie budowali wysokie wiee; jedna bya
srebrnobiaa, przechowywano w niej kamie jasny jak ksiyc, a dokoa opasyway j
grube mury. Tak, mnstwo opowieci syszelimy o Ksiycowej Wiey.
- To pewnie Minas Ithil, wiea, ktr zbudowa Isildur, syn Elendila - rzek Frodo. Isildur wanie obci palec Nieprzyjacielowi.
- Tak, tak, ma tylko cztery palce u Czarnej Rki, ale i cztery mu wystarczaj powiedzia wzdrygajc si Gollum. - Znienawidzi grd Isildura.
- Czy on nie nienawidzi wszystkiego? - rzek Frodo. - Ale co ma wsplnego Wiea
Ksiycowa z nasz drog?
- Wiea, panie, bya i jest, wielka wiea, biae domy i mury, ale teraz ju nie pikne,
nie dobre. Tamten podbi je dawno temu. Teraz to okropne miejsce. Podrni dr na
jego widok, uciekaj, unikaj nawet jego cienia. Ale pan musiaby tamtdy i. To
jedyna inna droga. Bo tam gry s nisze, a stara droga pnie si wyej, wyej, a na
ciemn przecz i potem spada w d, w d, znowu do Gorgoroth. - Gollum zniy
gos do szeptu i dygota cay.
- Co to nam pomoe? - spyta Sam. - Nieprzyjaciel z pewnoci zna swoje gry i
strzee tej drugiej drogi, tak jak i tej przez Bram. Wiea chyba nie stoi pustk?
- O, nie, nie! - odpar Gollum. - Wydaje si pusta, ale nie jest, nie! Mieszkaj w niej
okropne stwory, orkowie, tak, orkowie, s tam zawsze, ale prcz nich gorsze stwory,
gorsze s tam take. Droga wspina si prosto w cie murw i prowadzi przez bram.
Nikt na niej kroku nie zrobi, eby go nie dostrzegli. Ci, co siedz w wiey, wszystko
widz. Milczcy Wartownicy.
- A wic ty radzisz odby nowy dugi marsz na poudnie po to, eby wpa w taka
sam albo gorsz puapk jak tutaj - rzek Sam. - Jeeli w ogle doszlibymy tak
daleko.
- Nie, nie! - powiedzia Gollum. - Hobbici musz si zastanowi, zrozumie. Tamten
nie spodziewa si ataku od strony Ksiycowej Wiey. Jego Oko jest okrge, ale
niektrych miejsc pilnuje czujniej ni innych. Wszystkiego naraz nie moe widzie,
nie, jeszcze nie moe. Podbi cay kraj na zachd od Gr Cienia a po Rzek i ma w
swoim rku mosty. Myl, e nikt nie moe podej pod Wie Ksiycow bez
wielkiej bitwy na mostach albo te bez odzi, ktre on by na Rzece zawczasu
dostrzeg.
- Ty, jak si zdaje, wiesz duo o nim i jego mylach - rzek Sam. - Czy z nim
niedawno rozmawia? Czy te nasuchae si plotek od swoich kumotrw orkw?
- Niedobry hobbit, nieroztropny - odpar Gollum, z gniewem odwracajc si od Sama
do Froda. - Smeagol rozmawia z orkami, tak, rozmawia, zanim spotka pana,
rozmawia z rnymi stworami. Mwi to, co sysza od wielu. Najwiksze

499

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

niebezpieczestwo grozi Tamtemu od pnocy, wic nam take tu


najniebezpieczniej. Tamten wyjdzie przez Czarn Bram, moe ju wkrtce, lada
dzie. Tylko tdy moe wyj wielkie wojsko. Ale od zachodu Tamten niczego si nie
boi, tam czuwaj Milczcy Wartownicy.
- Ot to! - powiedzia Sam nie dajc si zbi z tropu. - A my pjdziemy tam,
zapukamy do bramy i spytamy grzecznie, czy jestemy na waciwej drodze do
Mordoru. Czy moe ci wartownicy s tak milczcy, e nic nam nie odpowiedz?
Bzdura. Z tym samym powodzeniem moemy tutaj prbowa szczcia, przynajmniej
ng oszczdzimy.
- Nie kpij - sykn Gollum. - To nie arty, nie, nie zabawa. W ogle nie trzeba
wchodzi do Mordoru. Ale jeeli pan powiada, e musi tam wej, e chce, to trzeba
prbowa jakiej drogi. Ale pan nie powinien i do tych strasznych wie. Nie, nie! I
w tym pomoe mu Smeagol, dobry Smeagol, chocia nikt mu nie chce wytumaczy,
po co to wszystko. Smeagol raz jeszcze pomoe. Smeagol znalaz. Wie.
- Co znalaze? - spyta Frodo.
Gollum skuli si i znw zniy gos do szeptu.
- Ma cieynk, ktra prowadzi pod gr, a potem schody, wskie schodki, tak, tak,
bardzo dugie, bardzo wskie. I jeszcze jedne schody. A potem - szepta coraz ciszej
- tunel, ciemny tunel i w kocu ma szczelin i ciek wysoko nad przecz.
tamtdy Smeagol wydosta si z ciemnoci. Ale to byo dawno, dawno temu. Moe
cieki ju nie ma. A moe, moe jest...
- Wszystko to wcale mi si nie podoba - rzek Sam. - Nie moe to by takie atwe, jak
gadasz. Jeeli cieka po dzi dzie istnieje, na pewno jest strzeona. czy dawniej
nie bya strzeona? Mw, Gollumie!
Gdy to mwi, spostrzeg, czy moe wydao mu si, e w oczach Golluma bysno
zielone wiateko. Gollum mrucza, lecz nie odpowiada.
- Czy nie jest strzeona? - spyta surowo Frodo. - Czy to prawda, e ty, Smeagolu,
ucieke z kraju ciemnoci? Czy nie wyszede raczej za pozwoleniem i z polecenia
Nieprzyjaciela? tak przecie sdzi Aragorn, ktry ci przed paru laty odnalaz na
Martwych Bagnach.
- Kamstwo! - sykn Gollum, a na dwik imienia Aragorna znw oczy zawieciy mu
zoci. - On nakama o mnie, tak, nakama. Uciekem o wasnych siach, biedny
Smeagol uciek. Kazano mi szuka skarbu, to prawda, tote szukaem, szukaem. Ale
nie dla Czarnego, nie dla Tamtego. Skarb jest nasz, by mj, przecie ci to mwiem.
Uciekem.
Frodo by dziwnie przewiadczony, e w tym wypadku Gollum nie odbiega od prawdy
tak daleko, jak mona by z pozoru przypuszcza; wierzy, e Gollum znalaz drog do
Mordoru, czy te przynajmniej udzi si, e wydosta si stamtd dziki wasnej
przemylnoci. Przede wszystkim Frodo zauway, e Gollum powiedzia "ja", a to
byo oznak rzadk , lecz do pewn, e resztki dawnej prawdomwnoci bior w
nim chwilowo gr nad znikczemnieniem. Ale nawet gdyby Gollumowi mona byo co
do tego szczegu zaufa, Frodo nie zapomnia o podstpach Nieprzyjaciela.
Moliwe, e czuwajcy w Czarnej Wiey wadca umylnie pozwoli Gollumowi uciec
albo nawet sam t ucieczk uoy i wszystko o niej wiedzia. W kadym razie Gollum
na pewno wiele zatai.
- Raz jeszcze pytam - rzek - czy owa tajemna droga nie bya strzeona?
Gollum jednak, odkd wspomniano Aragorna, zaci si i straci ch do rozmowy.
Mia obraon min kamcy, ktremu nie wierz, gdy raz wyjtkowo powiedzia
prawd czy przynajmniej cz prawdy. Nie odpowiada.
- Czy nie jest strzeona? - powtrzy Frodo.

500

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Moe, moe. W tym kraju nie ma bezpiecznych miejsc - odpar ponuro Gollum. - Nie
ma. Ale pan musi albo sprbowa tej cieki, albo zawrci do domu. Innej drogi nie
ma.
Wicej nic z niego nie zdoali wydoby. Nie umia czy te moe nie chcia powiedzie,
jak si nazywa to straszliwe miejsce i przecz pod nim.
A nazywao si Kirith Ungol i miao okropn saw. Aragorn mgby hobbitom
pewnie t nazw wyjawi i wytumaczy jej znaczenie. Gandalf ostrzegby ich przed
ni. Lecz tu byli zdani na wasne siy, Aragorn przebywa bardzo daleko, Gandalf sta
wrd ruin Isengardu i zmaga si ze zdrajc Sarumanem, ktry umylnie stara si
go jak najduej przetrzyma. Co prawda nawet w chwili gdy wymawia ostatnie
sowa do Sarumana, gdy palantir pad krzeszc skry na schodach pod Orthankiem,
Gandalf pamita o Frodzie i samie, poprzez wielkie dzielce ich przestrzenie sa ku
nim myli, usiujc natchn hobbitw nadziej i wesprze wspczuciem. Moe
Frodo wyczu to bezwiednie, tak jak przedtem na Amon Hen, chocia myla, e
Gandalf odszed na zawsze w ciemnoci Morii, w najdalsz drog. Hobbit siedzia na
ziemi dug chwil i z gow spuszczon na piersi w milczeniu usiowa przypomnie
sobie wszystko, co Gandalf mu kiedykolwiek mwi. Lecz nie mg w pamici
odnale nic, co by mu teraz pomogo w wyborze. Za wczenie zabrako im
przewodnictwa Gandalfa, o wiele za wczenie, nim jeszcze zbliyli si do Czarnego
Kraju. Gandalf nie pouczy ich, jakim sposobem maj wej w jego granice. Moe
sam nie wiedzia. Do pnocnej twierdzy Nieprzyjaciela, Dol Guldur, Gandalf kiedy
dotar. Czy jednak zawdrowa do Mordoru, na Gr Ognia, do Barad-Duru, odkd
Czarny Wadca wzmg si ponownie na siach? Frodo przypuszcza, e raczej nie. I
oto on, may nizioek z Shire'u, prosty hobbit z cichego kraiku, mia znale drog, na
ktr nie umia czy nie way si wstpi nikt z wielkich. Srogi mu przypad los. Lecz
Frodo zgodzi si na ten los dobrowolnie, wtedy, we wasnym domu, owego dnia
zeszorocznej wiosny, tak dzi odlegej, jak rozdzia z legendy o modoci wiata,
kiedy to zote i srebrne drzewa kwity na ziemi. Wybr by trudny. Ktr drog
powinien pj? A jeli obie prowadz w groz i mier, czy warto zastanawia si
nad wyborem?
Dzie upywa. Gboka cisza zalegaa nad ma, szar jamk, w ktrej
przycupnli, tu nad granic krainy trwogi; cisza niemal namacalna, jak gsta
zasona oddzielajca ich od reszty wiata. Blada kopua nieba poznaczona smugami
dymu zdawaa si wysoka i odlega, jakby ku niej spogldali z wielkiej gbi, poprzez
cikie od smutnych myli powietrze. Nawet orze, gdyby zawis pod socem, nie
wypatrzyby w tej kryjwce hobbitw, skulonych pod brzemieniem losu, milczcych,
nieruchomych, owinitych w cienkie, szare paszcze. Moe przez jedno mgnienie
zatrzymaby wzrok na drobnej, pasko na ziemi rozpostartej postaci Golluma, lecz
wziby j pewnie za szkielet zamorzonego godem ludzkiego dziecka, okrytego
resztk achmanw, z nogami i ramionami bielejcymi jak ko i wychudymi do
koci; ta odrobina misa niewarta bya nawet dziobnicia.
Frodo skoni twarz na kolana, ale Sam lea na wznak, podoywszy rce pod
gow, i spod kaptura patrza w pustk nieba. Bo niebo przez duszy czas byo
puste. Nagle Samowi wydao si, e dostrzega ciemn sylwetk ptaka, ktry zatacza
koa w promieniu dostpnym jego oczom, zawisa w powietrzu, kry znowu, oddala
si, wraca. Potem przyczy si do niego drugi ptak, trzeci, czwarty... Z daleka
wydaway si malekie, lecz Sam poznawa, chocia nie wiedzia po czym, e s
olbrzymie, skrzyda maj szeroko rozpite i lataj bardzo wysoko. Zasoni oczy i
skurczy si, przywar do ziemi. Zdj go ten sam strach, ktry kiedy ostrzeg
hobbitw o zblianiu si Czarnych Jedcw, to samo bezradna przeraenie, ktrym

501

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

przej ich okrzyk, niesiony wiatrem, i cie migajcy na tle ksiycowej tarczy. Tym
razem jednak strach by nie tak przytaczajcy, mniej natarczywy. Niebezpieczestwo
grozio z dala. Grozio wszake niechybnie. Frodo rwnie je wyczu. Myli zmciy
si w jego gowie. Poruszy si, zadra, lecz nie podnis oczu. Gollum zwin si w
kbek jak sposzony pajk. Skrzydlate stwory zatoczyy koo i zniajc ostro lot
zawrciy do Mordoru. Sam odetchn gboko.
- Jedcy znowu si krc, ale teraz w powietrzu - powiedzia ochrypym szeptem. Widziaem ich. czy mylisz, e mogli nas dostrzec? Byli bardzo wysoko. Jeeli to s
ci sami Czarni Jedcy, nie widz dobrze przy wietle dziennym, prawda?
- Nie, chyba niewiele widz - odpar Frodo. - Ale ich wierzchowce widz. Te
skrzydlate stwory, ktrych teraz dosiadaj, zapewne maj wzrok bystrzejszy ni
wszystkie inne istoty na wiecie. To jakby olbrzymie drapiene ptaki. Czego
szukaj, obawiam si, e Nieprzyjaciel jest zaalarmowany.
Uczucie grozy mino, lecz zasona ciszy pka. Przez pewien czas hobbici czuli si
odcici od wiata jak gdyby na niewidzialnej wyspie; teraz znw byli odsonici,
wystawieni na niebezpieczestwo. Mimo to Frodo nie odzywa si do Golluma, nie
oznajmia, co postanowi. Przymkn oczy, jakby drzema albo zaglda w gb
wasnego serca i pamici. W kocu otrzsn si i wsta; Sam by pewien, e jego
pan wymwi rozstrzygajce sowo, lecz Frodo niespodziane szepn:
- Suchaj. Co to jest?
Na nowo ogarn ich strach. Usyszeli piew i chrypliwe krzyki. Zrazu zdaway si
bardzo dalekie, rosy jednak z kad chwil i wyranie zbliay si ku nim. Wszystkim
trzem bysna myl, e Czarne Skrzyda wyledziy ich i nasay zbrojnych onierzy,
by ich porwali w niewol. Dla straszliwych sug Saurona nie istniay przecie
odlegoci ani przeszkody. Hobbici i Gollum przywarli do ziemi nasuchujc. Gosy i
szczk ora dochodziy ju z bardzo bliska. Frodo i sam wysunli mieczyki z
pochew. O ucieczce nie byo co myle.
Gollum podnis si z wolna i jak robak wypez na krawd rozpadliny.
Ostronie, cal za calem posuwa si w gr, a znalaz miejsce, gdzie mg wyjrze
na wiat spomidzy dwch odamkw skay. Dug chwil trwa bez ruchu,
wstrzymujc niemal oddech. Zgiek teraz znw si oddala i cichn stopniowo.
daleko, na murach Morannonu zadto w rg. Gollum bezszelestnie osun si z
powrotem na dno kryjwki.
- To ludzie. Nowe wojska przybyy do Mordoru - rzek cicho. - Ciemne Twarze. takich
ludzi nigdy jeszcze nie widzielimy, nie, Smeagol nie widzia. S straszni. Maj
czarne oczy i dugie czarne wosy, i zote kolczyki w uszach. Tak, duo piknego
zota. Niektrzy s wymalowani na policzkach czerwon farb i ubrani w czerwone
paszcze. Nios czerwone chorgwie i wcznie z czerwonymi ostrzami. Tarcze maj
okrge, te i czarne, najeone mnstwem wielkich kolcw. Niedobrzy ludzie.
Okrutni, li ludzie. Prawie tak samo dzicy jak orkowie, ale jeszcze wiksi od orkw.
Smeagol myli, e to ludzie z poudnia, zza ujcia Wielkiej Rzeki, bo przyjechali
drog z tamtej strony. Ju s za Czarn Bram, ale mog nadcign inni, ludzie
wci przybywaj do Mordoru. Kiedy wszyscy tam si znajd.
- A czy widziae olifanty? - spyta Sam, z ciekawoci zapominajc o strachu, bo
zawsze by chciwy wiadomoci o dalekich krajach.
- A co to jest te olifanty? - odpowiedzia Gollum pytaniem. sam wsta, zaoy rce za
plecy, jak zawsze, gdy deklamowa wiersze, i zacz:
Szary jestem jak szczur,
Wielki - jak mur,

502

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Mj nos jak w, jak trba.


Kiedy rd trawy stpam,
Dokoa ziemia dry
I drzewa trzeszcz.
W pysku mi byszcz ky
Zowieszczo,
A uszy kapi - kap,
Gdy na poudnie czapi - czap!
Od ilu, ilu lat
Przemierzam wiat Lecz nawet w mierci chwili,
Gdy mi si eb pochyli Nikt mnie nie ujrzy, bym si kad!
Ja jestem O-li-fant,
Pustyni pan,
Olbrzymi, stary Olifant...
Kto raz mnie ujrza, taki czek,
Zachowa obraz mj przez wiek.
Kto mnie nie widzia, bdmy szczerzy W istnienie moje nie uwierzy,
Bom Olifant, co rzadziej
Wdruje, ni si kadzie.
- To jest wierszyk, ktry wszyscy znaj w Shire - owiadczy na zakoczenie. - Moe
gupstwo, a moe nie. Mamy swoje legendy i take co nieco syszelimy o krajach
na poudniu. Za dawnych dni hobbici od czasu do czasu wypuszczali si w szeroki
wiat. Nie wszyscy i nie we wszystko, co opowiadano, wierzyli. Jest nawet
porzekado: "nowinki z Bree" i "tyle prawdy, ile w plotkach z Shire". Ale syszaem
opowieci o duych ludziach z poudnia. Nazywamy ich Swertami w tych legendach.
Podobno dosiadaj olifantw, kiedy jad na wojn. na grzbietach olifantw stawiaj
domy i wiee, i rne rzeczy, a te olifanty wyrywaj drzewa i skay i rzucaj nimi.
Wic kiedy powiedziae, e jad ludzie z poudnia w czerwieni i w zocie, spytaem,
czy widziae te olifanty. Bo gdyby one tam byy, niech tam, zaryzykowabym i
wytknbym gow, eby je zobaczy. No, ale pewnie ju nie bd mia w yciu
okazji. Moe zreszt wcale nie ma adnych olifantw.
I Sam westchn.
- Nie, nie ma olifantw - rzek Gollum. - Smeagol nigdy o nich nie sysza. Nie chce
ich widzie. Nie chce, eby byy na wiecie. Smeagol chce odej std i schowa si
w bezpieczniejszym miejscu. Smeagol chce, eby pan std odszed. Dobry pan, czy
nie pjdzie za Smeagolem?
Frodo wsta. Kiedy Sam recytowa stary wierszyk, tylekro powtarzany w Shire
wieczorem przy kominku, Frodo mimo wszystkich trosk mia si szczerze, a miech
wyzwoli go z rozterki.
- Szkoda, e nie mamy tysica olifantw, a na ich czele Gandalfa na biaym olifancie
- rzek. - Wtedy moe bymy sobie utorowali drog do tego zego kraju. Ale nie mamy
nic prcz wasnych zmczonych ng. Trudno. No, Smeagolu, do trzech razy sztuka,
moe ta trzecia prba okae si z wszystkich najpomylniejsza. Pjd za tob.
- Dobry pan, mdry pan, miy pan! - krzykn uradowany Gollum gaszczc kolana
Froda. - Dobry pan. Niech teraz dobre hobbity odpoczn w cieniu tego kamienia, jak

503

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

najbliej kamienia. Przepijcie si, pki ta Twarz nie zniknie. potem pjdziemy
prdziutko. Cicho, prdko, musimy biec jak cienie.

504

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 4
O zioach i potrawce z krlika

dpoczywali przez par godzin, pki trwa dzie, przesuwajc si w miar, jak
soce wdrowao po niebie, a wreszcie cie zachodniej krawdzi wyduy
si i wypeni mrokiem ca rozpadlin. Wwczas hobbici zjedli po ksku
lembasa i popili odrobin wody. Gollum nie jad nic, lecz wod przyj chtnie.
- Wkrtce bdzie wiea woda - powiedzia oblizujc wargi. - Dobra woda pynie
potokami do Wielkiej Rzeki, smaczna jest woda w okolicach, do ktrych teraz
idziemy. Moe Smeagol znajdzie te co do jedzenia. Jest godny, bardzo godny,
glum, glum.
Przycisn wielkie, paskie donie do zapadnitego brzucha, a w jego oczach zatlio
si zielone wiateko.
Mrok by gsty, kiedy wreszcie ruszyli wypezajc z rozpadliny przez
zachodni krawd i znikajc niby zjawy w nierwnym terenie na skraju drogi. Do
peni brakowao ju tylko trzech dni, ale ksiyc dopiero okoo pnocy wychyn zza
gr i noc bya bardzo ciemna. Wysoko na jednej z wie, zwanych Zbami Mordoru,
byszczao samotne czerwone wiateko, lecz poza tym aden sygna ani gos nie
zdradza, e na Morannonie czuwa bezsenna stra.
Przez wiele mil cigao ich jakby czerwone oko, gdy biegli potykajc si wrd
kamieni i rumowisk zalegajcych t jaow ziemi. Nie odwayli si i drog, lecz
trzymali si jej lewego skraju i w miar monoci starali si posuwa rwnolegle do
niej w pewnym nieznacznym oddaleniu. Wreszcie pod koniec nocy, kiedy wdrowcy
porzdnie ju byli zmczeni, bo pozwalali sobie na krtkie tylko chwile wytchnienia w
marszu, oko zmalao, zmienio si w drobny ognisty punkcik, a potem zniko:
znaczyo to, e okryli ju ciemne pnocne rami gr i skrcili wprost na poudnie.
Zatrzymali si na odpoczynek z uczuciem dziwnej ulgi w sercach, lecz nie na
dugo. Gollum nagli do popiechu. Wedle jego rachuby od Morannonu do rozdroa
nad Osgiliathem byo okoo trzydziestu staj i mia nadziej, e przebd je w cigu
czterech nocy. Znowu wic ruszyli i szli, pki brzask nie zacz z wolna rozlewa si
nad szerokim, szarym pustkowiem. Przebyli prawie osiem staj, hobbici wyczerpani
nie mogli duej maszerowa, nawet gdyby si nie lkali wiata dziennego.
Kiedy si rozwidnio, zobaczyli wok krajobraz mniej tutaj nagi i spustoszony
ni na pnocy. Gry gronie pitrzyy si po lewej stronie, lecz bliej wia si droga
na poudnie, w tym miejscu do oddalona od podny grskiego acucha i skosem
odbiegajca nieco ku zachodowi. Za ni, na zboczach, drzewa ciemniay niby
chmury, po drugiej jednak stronie falowa step porosy wrzosem, ostr traw i
rozmaitymi krzewami, ktrych nawet hobbici nie znali. Tu i wdzie wystrzelay kpy
smukych sosen. Mimo zmczenia wdrowcom znowu raniej si troch zrobio na
sercu; powietrze, wiee i wonne, przypominao im wyyn dalekiej Pnocnej
wiartki. Czuli si tak, jakby cicy nad nimi wyrok odroczono, i cieszy ich widok
krainy, ktra od kilku lat dopiero znalazszy si pod jarzmem Czarnego Wadcy nie
ulega jeszcze spustoszeniu. Nie zapomnieli jednak o niebezpieczestwie i o Czarnej
Bramie, przesonitej ponur cian, lecz bardzo bliskiej. Rozejrzeli si za jak
kryjwk, aby si schroni przed wrogimi oczyma, dopki noc nie zapadnie.
Dzie spdzili niezbyt wygodnie. Leeli w bujnych wrzosach liczc wlokce si
leniwie godziny nie przynoszce prawie zmian; byli jeszcze wci pod oson Gr
Cienia, soce wiecio blado. Frodo od czasu do czasu zasypia gboko i spokojnie;
moe ufa Gollumowi, a moe po prostu zanadto by zmczony, eby si o cokolwiek

505

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

troszczy. Sam jednak ledwie si troch zdrzemn, usn nie mg nawet wtedy,
gdy si upewni, e Gollum pi jak suse, pochlipujc i drc, jakby go drczyy
koszmary. Nieufno, a bardziej jeszcze gd spdzay sen z powiek hobbita; od
dawna tskni do porzdnego, ciepego posiku.
Kiedy z nadejciem wieczoru wszystko wok poszarzao i zataro si w mroku,
ruszyli znowu. Wkrtce Gollum wyprowadzi ich na poudniow drog i odtd mimo
zwikszonego niebezpieczestwa posuwali si szybciej. Pilnie nadstawiali uszu, czy
za sob lub przed sob nie usysz ttentu kopyt, lecz noc mina, a nie pojawi si w
zasigu ich wzroku i suchu ani pieszy, ani konny nieprzyjaciel.
Drog t zbudowano w zamierzchych czasach; na odcinku trzydziestu mil od
Morannonu bya widocznie naprawiona niedawno, lecz im dalej na poudnie, tym
bardziej dzika przyroda braa gr nad dzieem ludzi z pradawnych pokole. lad ich
sztuki mona byo jeszcze odnale w prostej, pewnie wytyczonej linii tego szlaku,
ktry tu i wdzie przecina stok wzgrza lub miaym ukiem mosty przeprawia si
nad strumieniem. Lecz w miar jak hobbici posuwali si naprzd, coraz rzadziej
natrafiali na resztki kamiennej budowy, a w kocu nie zostao z niej nic prcz
zgruchotanych supw sterczcych spord gszczu krzeww lub omszaego bruku
przewiecajcego gdzieniegdzie spod zielska i mchu. Wrzosy, drzewa, paprocie
zarosy skarpy, a nawet wdzieray si na rodek drogi. Zwaa si wreszcie tak, e
wygldaa na rzadko uywan polna drk, lecz nie krya i nie bdzia, biega w
dalszym cigu prosto i najkrtszym szlakiem prowadzia podrnych do celu. Tak
dotarli do pnocnego pogranicza kraju, ktry ludzie niegdy nazywali Ithilien,
piknego kraju wzgrz, lasw i bystrych potokw. Noc rozpogodzia si, bysny
gwiazdy, ksiyc wieci peni, a hobbitom zdawao si, e powietrze pachnie coraz
pikniej i coraz mocniej. Z pomrukw i sapania Golluma wywnioskowali, e on take
to czuje i e wcale si z tego nie cieszy. O pierwszym brzasku zatrzymali si znowu.
Doszli do koca gbokiego i dugiego wwozu, ktrym droga wrzynaa si midzy
stromymi cianami w kamienny grzbiet grski. Wspili si na zachodni skarp, eby
wyjrze na okolic.
Niebo ju si rozwidniao i w rannym wietle hobbici stwierdzili, e znacznie
oddalili si od gr, ktre wygitym ukiem cofay si ku wschodowi i giny z oczu na
widnokrgu. Zwracajc si na zachd widzieli agodne wzgrza opadajce ku
odlegej rwninie owianej zocist mg. Wok widzieli niewielkie laski, rozdzielone
duymi polanami, a wrd pachncych ywic drzew prcz jode, cedrw i cyprysw
rozrniali inne jeszcze odmiany, nie znane w Shire; wszdzie te roso mnstwo
wonnych zi i krzeww. Duga wdrwka z Rivendell przywioda ich daleko na
poudnie od ojczystego kraju, lecz dopiero w tej bardziej odsonitej okolicy hobbici
odczuli rnic klimatu. Tutaj wiosna ju si zacza, mode pdy wystrzelay spord
mchw i darni, modrzewiom rosy jasnozielone palce, drobne kwiatki otwieray si w
trawie, ptaki pieway. Ithilien, ogrd Gondoru, dzi wyludniony, zachowa mimo
opustoszenia urok driady.
Od poudnia i zachodu zwrcony ku ciepym dolinom Anduiny, od wschodu
osonity cian Efel Duathu, lecz na tyle od niej odlegy, e nie paday na cienie
gr, od pnocy chroniony przez pasmo Emyn Muil, kraj ten sta otworem dla
powieww poudnia i wilgotnych wiatrw od dalekiego morza. Wiele olbrzymich
drzew, zasadzonych w niepamitnej przeszoci, starzao si bez opieki wrd tumu
swego niedbaego potomstwa; w zarolach i gajach stay zbit gstw tamaryszki,
aromatyczne drzewa terpentynowe, oliwki i wawrzyny. Rs take jaowiec i mirt,
tymianek krzewi si bujnie i rozpeza zdrewniaymi pdami wrd kamieni okrywajc
je grubym kobiercem; rozmaite odmiany szawi kwity bkitem, czerwieni lub jasn

506

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zieleni; obok majeranku i pietruszki Sam dostrzega rozmaite wonne zika, ktrych
nie spotka w swojej ogrodniczej praktyce w ojczynie. ciany i rozpadliny pstrzyy
si od rozpezych skalnych pnczy. Prymule i anemony kwity wrd poszycia
lenego, asfodele i rne kwiaty liliowate koysay w trawie na p otwartymi
koronami, a ciemniejsza ziele otaczaa jeziorka, rozlane w miejscach, gdzie
spadajce z gr potoki zatrzymyway si w chodnych zagbieniach na swej drodze
ku Anduinie.
Wdrowcy odwrcili si od drogi i zeszli niej. Kiedy przedzierali si przez
zarola i brodzili w trawie, sodkie zapachy biy im w nozdrza. Gollum krztusi si i
prycha, ale hobbici wcigali powietrze w puca jak mogli najgbiej, a Sam w pewnej
chwili zamia si w gos, po prostu z nadmiaru radoci. Trzymali si biegu
strumienia, ktry rano spywa w d, a doprowadzi ich do czystego jeziorka w
pytkiej kotlinie; woda lnia wrd ruin starego kamiennego zbiornika, jego rzebione
obmurowanie zaroso niemal cakowicie mchem i gogiem. Kosace otaczay je wkoo
kwiecistymi szablami, lilie wodne rozkaday paskie licie na ciemnej, porysowanej
drobnymi zmarszczkami tafli; jezioro byo gbokie i chodne, a u jego drugiego koca
nurt odpywa dalej przez kamienny prg.
Hobbici umyli si i napili do syta czystej, wieej wody. Potem zaczli
rozglda si za jakim zacisznym schronieniem, bo chocia ten kraj tchn jeszcze
takim urokiem, nalea ju teraz do terytorium Nieprzyjaciela. Wdrowcy nie odeszli
daleko od drogi, a przecie nawet na tej niewielkiej przestrzeni natknli si na lady
dawnych wojen i na wiee rany, zadane tej ziemi przez orkw i innych nikczemnych
sualcw Czarnego Wadcy: jam odkryt, pen nieczystoci i mieci, drzewa
podcite w niszczycielskiej pasji i zostawione na pastw powolnej mierci, inne
naznaczone runami lub zowieszczym godem Oka wyrytym na ywej korze.
Sam zapuci si poniej ujcia jeziora wchajc i ogldajc nieznane kwiaty i
drzewa; nie myla przez t chwil o Mordorze, lecz niebezpieczestwo przypominao
mu o swej bliskiej obecnoci. Natrafi niespodzianie na krg wypalonej trawy, a
porodku zobaczy stos osmalonych, potrzaskanych koci i czaszek. Bujnie
krzewice si ciernie, gogi i powoje ju zdyy przesoni zieleni to straszliwe
miejsce rzezi i uczty, lecz lady ognia byy do wiee. Sam popiesznie wrci do
towarzyszy, nic im jednak o swoim odkryciu nie powiedzia. Wola, eby koci
zostawiono w spokoju i eby w nich Gollum nie przebiera apami.
- Poszukajmy jakiego kta, gdzie by si pooy rzek ale nie w dole, raczej tam,
w grze.
Nieco powyej jeziora znaleli mikkie posanie w kpie suchych zeszorocznych
paproci. Nad ni gszcz drzew laurowych o lnicych ciemnych liciach pi si po
stromym zboczu uwieczonym gajem starych cedrw. Tu hobbici postanowili spdzi
dzie, ktry zapowiada si pogodny i ciepy. W taki dzie mio byoby spacerowa po
lasach i polankach Ithilien, lecz orkowie, chocia boj si sonecznego blasku, mogli
mie tu swoje kryjwki i strae, a prcz orkw wiele innych wrogich oczu zapewne
czuwao nad t krain. Sauron ma mnstwo rnych sug. Gollum w kadym razie
nie zgodziby si ruszy, pki wiecia ta Twarz. Soce wkrtce miao wyjrze zza
ciemnego grzbietu gr, a wtedy Gollum osabnie i skuli si unikajc wiata i ciepa.
Sam ju od dawna powanie si niepokoi o zaopatrzenie w ywno. Teraz,
kiedy groza niedostpnej Bramy zostaa daleko za nimi, Sam nie by ju tak jak pan
oboejetny na wszystko, co moe si z nimi zdarzy po dopenieniu misji; w kadym
razie rozsdek nakazywa oszczdza chleba elfw na najgorsze godziny, ktre ich
jeszcze czekay. Tydzie prawie min od dnia, gdy Sam wyliczy, e nawet przy
wielkiej oszczdnoci lembasw nie starczy na duej ni trzy tygodnie.

507

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Nie zanosi si na to, ebymy w tym czasie doszli na Gr Ognia myla. A


moe jednak zechcemy wrci. Kto wie?
W dodatku po caonocnym marszu, po kpieli i odwieeniu garda Sam by jeszcze
bardziej godny ni zwykle. Marzyo mu si porzdne niadanie czy raczej kolacja w
starej kuchni domku przy Bagshot Row. Zawita mu w gowie pewien pomys, wic
ywo zwrci si do Golluma. Gollum wanie swoim zwyczajem wymyka si
chykiem na czworakach przez paprocie.
- Ej! Gollumie! zawoa Sam. Dokd si wybierasz? Na polowanie? Suchaj, stary
grymaniku, tobie nie smakuj nasze suchary, ale wiedz, e ja take chtnie bym dla
odmiany co innego wzi na zb. Twoje najnowsze haso brzmi: zawsze do usug
gotowy. Czy nie mgby znale czego odpowiedniejszego dla godnego hobbita?
- Tak, tak, moe znajd odpar Gollum. Smeagol zawsze pomaga, jeeli go
prosz... grzecznie prosz.
- No, dobrze powiedzia Sam prosiem ci grzecznie, a jeli to jeszcze za mao,
prosz unienie.
Gollum znikn. Nie byo go przez czas duszy; Frodo zjad par okruchw lembasa,
zakopa si gboko w brunatne paprocie i usn. Sam przyjrza si swemu panu.
wiato dnia ledwie dosigao cienia pod drzewami, lecz widzia bardzo wyranie
twarz Froda i rce nieruchomo spoczywajce na ziemi po obu jego bokach.
Przypomniay mu si tamte dni, kiedy Frodo lea upiony w domu Elronda. Ju
wtedy czuwajc przy nim Sam spostrzeg, e od czasu do czasu ciao hobbita
przewieca jak gdyby od wewntrz nike wiateko; teraz wiato byo jeszcze
janiejsze i silniejsze. Frodo twarz mia spokojn, wyraz lku i troski znik z niej
zupenie; wydawaa si jednak stara, stara i pikna, jakby dugie lata wyrzebiy j
delikatnym dutem i wydobyy niewidoczne przedtem szlachetne rysy, chocia w
zasadzie twarz si nie zmienia. Sam Gamgee co prawda nie okreli tej zmiany tak
wymylnie. Pokiwa gow, jakby sowa nic tu nie mogy pomc, i szepn do siebie:
Kocham go. Jest, jaki jest, a czasem przewieca dziwnie. Ale tak czy owak, kocham
go.
Gollum wrci cichcem i zajrza przez rami Sama. Popatrza na Froda,
przymkn lepia i wycofa si bezszelestnie. Sam poszed za nim. Zasta go
ujcego co i mamroczcego pod nosem. Na ziemi przy nim leay dwa mae krliki,
na ktre Gollum zerka chciwie.
- Smeagol zawsze pomaga rzek. Przynis krliki, dobre krliki. Ale pan pi, Sam
pewnie take chce spa. Sam pewnie nie chce ju teraz je krlikw? Smeagol
stara si pomc, ale nie moe upolowa zwierzyny na zawoanie.
Sam jednak wcale nie uwaa, e ju za pno na niadanie, i jasno to
Gollumowi oznajmi. Zwaszcza jeli s widoki na potrawk z krlika! Wszyscy
hobbici umiej oczywicie gotowa, bo t sztuk wpajaj im rodzice jeszcze przed
abecadem - do abecada zreszt nie kady dochodzi - Sam wszake by wyjtkowo
dobrym kucharzem nawet wrd hobbitw i naby dodatkowej wprawy przyrzdzajc
polowym sposobem posiki w czasie wdrwki, ilekro mia co do garnka woy. Nie
tracc nadziei wci nosi w swoim worku sprzt kuchenny: hubk, dwa mae pytkie
rondelki tak dobrane, e jeden mieci si w drugim, a prcz tego drewnian yk,
krtki dwuzbny widelec i par szpikulcw; na dnie toboka w paskim drewnianym
pudeeczku mia schowany skarb, cenny i ju mocno nadszarpnity: szczypt soli.
Potrzebowa jeszcze ognia i pewnych dodatkw. Wycign n, otar go do czysta,
naostrzy na kamieniu i zacz oprawia krliki zastanawiajc si, co dalej zrobi. Nie
chcia zostawi picego Froda samego ani na chwil.

508

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Wiesz co, Gollum - rzek. - Mam dla ciebie nastpn robot. Id i zaczerpnij wody
do tych rondelkw.
- Smeagol przyniesie wod, tak - odpar Gollum. - Ale na co hobbitowi woda? Napi
si ju i umy.
- Mniejsza z tym - powiedzia Sam, - Jeeli nie zgade, to dowiesz si wkrtce. Im
prdzej wrcisz z wod, tym wczeniej bdziesz to wiedzia. I nie zgub ani nie rozbij
mi garnkw, bo ci posiekam na kotlety.
Gollum znikn, a Sam znowu popatrzy na swego pana. Frodo spa w dalszym cigu
spokojnie, lecz Sama uderzya niezwyka chudo jego twarzy i rk. "Chudy,
wymizerowany - mrukn do siebie. - Czy to tak hobbit powinien wyglda? Jak tylko
ugotuj potrawk, zbudz go".
Zgarn kopczyk najsuchszych paproci, nazbiera na pobliskim stoku troch chrustu i
drewek, na wierzch stosu przeznaczy zaman ga cedrow, ktra moga dugo
podtrzyma ogie. Wszystko to umieci w wygrzebanym u stp zbocza doku, z dala
od kpy uschych paproci. Wprawnie, szybko skrzesa ogie za pomoc hubki i
krzesiwa. May ogieniek nie dymi prawie wcale, za to roztacza miy zapach. Sam
wanie klcza pochylony nad ogniem osaniajc go i dokadajc po trosze drewek
coraz grubszych, gdy zjawi si Gollum; nis ostronie rondle pene wody i mamrota
co do siebie.
Postawi rondle na ziemi i nagle zobaczy dzieo Sama. Krzykn cienkim,
skrzeczcym gosem, jakby przeraony i gniewny.
- Och! Sss! - sycza. - Nie! Niemdre hobbity, nieroztropne, tak, nieroztropne! Nie
trzeba tego robi.
- Czego nie trzeba robi? - zdziwi si Sam.
- Tych wstrtnych czerwonych jzorw! - sykn Gollum. - Ogie! Ogie! To bardzo
niebezpieczne. pali, zabija. I moe cign nieprzyjaci, tak, tak!
- Chyba nie - odpar Sam. - Nie powinno si to zdarzy, jeli nie dooysz do ognia
mokrych lici, bo wtedy by si dymio. Zreszt niech si dzieje co chce. zaryzykuj.
Musz ugotowa krliki.
- Ugotowa? - jkn Gollum z rozpacz. - Zepsu dobre miso, ktre Smeagol wam
odda, biedny godny Smeagol! I po co? Po co, gupi hobbicie? Krliki s mode,
mikkie, smaczne. Zjedz je, zjedz je tak.
Chwyci krlika, ju odartego ze skry i lecego przy ognisku.
- Uspokj si - rzek Sam. - Co jednemu mid, drugiemu trucizna. Tobie w gardle
staje nasz chleb, a nam twoje surowe miso. Jeeli dajesz mi w prezencie krlika,
wolno mi go ugotowa, skoro tak chc. Nikt ci nie kae przyglda si, jak bd go
zjada. Zap sobie drugiego i zjedz po swojemu, w jakim kcie, aby nie na moich
oczach. Ty nie bdziesz widzial ognia, a ja nie bd widzia ciebie, co nam obu
sprawi przyjemno. Przypilnuj, eby ognisko nie dymio, jeeli ci na tym zaley.
Gollum oddali si mruczc i znikn w paprociach. sam zaj si garnkami.
"Hobbitowi do potrawki z krlika - myla - potrzeba troch zieleniny i przypraw
korzennych, a jeszcze bardziej ziemniakw, nie mwic ju o chlebie. Tym razem
musz, zdaje si, poprzesta na zioach".
- Gollum! - zawoa z cicha. - Mam do ciebie trzeci prob. Poszukaj zi!
Gollum wytkn gow z paproci, lecz min mia nieprzyjazn i najwyraniej nie by
skory do pomocy.
- Par listkw laurowych, troch tymianku i szawi wystarczy, ale chc je mie, zanim
si woda zagotuje.

509

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie! - odpar Gollum. - To si Smeagolowi wcale nie podoba. Smeagol nie lubi
pachncych zi. Nie jada trawy ani korzeni, nie, mj skarbie, chyba e umiera z
godu albo jest bardzo chory, biedny Smeagol.
- Ugotuj Smeagola na mikko w tym garnku, jeeli nie zrobi tego, o co go grzecznie
prosz - fukn Sam. - Sam wpakuj twj eb do wrztku, mj skarbie. Gdyby nie
pora roku nieodpowiednia, posabym biednego Smeagola rwnie po rzep,
ziemniaki i marchew. Zao si, e w tym kraju rosn dziko rne dobre jarzynki. A
duo bym da za kilka ziemniakw.
- Smeagol nie pjdzie, nie, mj skarbie, teraz nie - zasycza Gollum. - Smeagol boi
si i jest bardzo zmczony, hobbit niedobry, nie, niedobry. Smeagol nie bdzie kopa
korzeni, marchwi ani ziemniakw. A co to jest, mj skarbie, ziemniaki?
- Ziemniaku, czyli kartofelki - odpar Sam - to ulubiona potrawa Dziadunia i najlepszy
sposb zapenienia pustego odka. Tu i teraz na pewno by ich nie znalaz, wic
nie szukaj. Bd tylko askaw przynie troch zieleniny, a nabior o tobie lepszej
opinii. Co wicej, jezeli si poprawisz i wytrwasz w dobrych obyczajach, obiecuj ci
kiedy ugotowa ziemniaki tak, e bdziesz palce liza. Smaone ziemniaki i rybka to
specjalno Sama Gamgee. Zao si, e nie pogardziby tym daniem.
- Owszem, pogardzibym! Zepsuby smaczn rybk smac j na patelni. Daj mi
ryb na surowo, a te ziemniaki zjedz sobie sam.
- Nie ma na ciebie rady - rzek Sam. - Id spa.
W kocu musia obej si bez pomocy Golluma, ale nie chodzi daleko po
upragnione zioa, znalaz je na szczcie w pobliu, gdy nie chcia spuszcza z oka
picego Froda. Jaki czas siedzia pilnujc ognia i czekajc, eby woda zakipiaa.
Godziny pyny, dzie by jasny i ciepy, rosa wyscha na trawie i liciach. Wkrtce
potrawka z krlika gotowaa si w rondelkach wraz z pczkiem zi. Sam niemal
drzema. Zostawi garnki na ogniu przez godzin bez maa, prbujc od czasu do
czasu widelcem, czy miso zmiko, a yk, czy sos smaczny.
Gdy uzna, e potrawka gotowa, odstawi j i wczoga si midzy paprocie do
Froda. Frodo na p odemkn oczy, kiedy Sam nad nim stan, a potem zbudzi si
ze snu; a mia sen miy, bezpowrotnie stracony sen o spokoju.
- Co tam, Samie? - spyta. - czemu nie pisz? Czy co si stao? Ktra godzina?
- Ranek ju biay - odpar Sam. - Wedle zegara w Shire byoby pewnie p do
dziesitej. Nic si nie stao zego, ale najlepiej te nie jest, bo nie ma cebulki, talerzy
ani ziemniakw. Zaraz panu podam potrawk i zup, to panu dobrze zrobi. Bdzie
pan musia je z kubka albo prosto z garnka, jak troch ostygnie. Nie wziem z
sob porcelany ani nakry jak si naley.
Frodo przecign si i ziewn.
- Powinien by si przespa - powiedzia. - Nie trzeba byo rozpala tu ogniska. Ale
godny jestem porzdnie. Hm... Co to tak pachnie? Co ty ugotowa?
- Prezent od Smeagola - odpar Sam - par modych krlikw; zdaje si, e Gollum
auje teraz swojej szczodrobliwoci. Tylko e do potrawki nic nie ma prcz zieleniny.
Siedli razem w gszczu paproci i jedli potrawk prosto z rondli, dzielc si starym
widelcem i yk. Pozwolili sobie zagry kawakiem lemabasa. dawno nie zaznali
podobnej uczty.
- Hej, Gollum! - zawoa Sam i gwizdn z cicha. - Chod no tutaj. Ostatnia chwila,
eby si rozmyli. Zostao troch potrawki, jeeli chcesz skosztowa.
Nie byo odpowiedzi.
- No, trudno, pewnie poszed, eby co sobie upolowa. Skoczymy bez niego - rzek
Sam.
- A potem musisz si przespa - powiedzia Frodo.

510

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Ale niech pan si nie zdrzemnie, pki ja bd spa. Nie jestem cakiem pewny
Smeagola, ten drugi, mierdziel, wci w nim tkwi i znowu chyba bierze gr. A
jakby co do czego przyszo, zao si, e mnie pierwszego by udusi. Niedobrana z
nas para, Smeagol nie lubi Sama, nie, mj skarbie, wcale go nie lubi.
Zjedli wszystko i sam poszed nad strumyk, eby umy naczynia. Kiedy si
wyprostowa po tej robocie i odwrci, spojrza w gr na stok. Wanie soce
podnioso si znad oparw czy mgie, czy moe cieni zalegajcych widnokrg na
wschodzie i promienie zociy drzewa i polany dokoa. nagle Sam spostrzeg cienk
smug niebieskawego dymu, doskonale widoczn w blasku sonecznym, bijc w
niebo znad gszczu na zboczu. Z przeraeniem uwiadomi sobie, e to jego
kuchenka polowa dymi, poniewa zaniedba wygaszenia ognia.
- adna historia! Kto by si spodziewa, e tak bdzie dymio! - mrukn i pdem
puci si z powrotem na gr. Lecz nagle stan i nadstawi uszu. Czy mu si
zdawao, czy kto gwizdn? Moe to by gos jakiego nieznanego ptaka? Gwizd w
kadym razie dochodzi nie od zaroli, w ktrych siedzia Frodo. Znowu kto gwizdn
z innej strony. sam pobieg, ile si w nogach. Stwierdzi, e od gazi sterczcej z
ogniska zapalia si sucha papro, a z kolei od niej zatlia si trawa. Co prdzej
zadepta resztk ognia, rozmit popi, przykry cae to miejsce wilgotn darni.
Potem wlaz midzy paprocie do legowiska Froda.
- Sysza pan ten gwizd przed chwil i drugi, ktry mu odpowiedzia? - spyta. Miejmy nadziej, e to byy ptaki, ale gos brzmia na mj rozum tak, jakby kto
naladowa ptaka. Niestety, mj ogieniek narobi troch dymu. Jeeli cignem na
nas bied przez swoje niedbalstwo, nigdy sobie tego nie daruj. Pewnie zreszt nie
bd ju mia okazji, nawet ebym chcia.
- Cicho! - szepn Frodo. - Zdaje mi si, e sysz jakie gosy.
Dwaj hobbici zwinli toboki, eby byy gotowe na wypadek ucieczki, i wpezli gbiej
w paprocie. Tu przycupnli nasuchujc. Nie mogli duej wtpi, gosy dochodziy
wyranie, przyciszone i ostrone, ale bliskie, coraz blisze.
- Tu! Std podnosi si dym! - mwi kto. - na pewno w tym miejscu. W tym gszczu
paproci wemiemy ich jak krliki w potrzask. Przekonamy si, co to za jedni.
- I dowiemy si, co wiedz - doda drugi gos.
Czterech ludzi naraz weszo z czterech stron w paprocie. Ani uciec, ani ukrywa si
duej nie byo sposobu, wic Frodo i Sam zerwali si na rwne nogi, wsparli o siebie
plecami i dobyli mieczykw.
Widok, ktry im si ukaza, bardzo ich zdziwi, ale napastnicy zdumieli si
jeszcze bardziej. Czterech rosych ludzi stano przed hobbitami. Dwch miao w
rkach wcznie osadzone na grubym jasnym drzewcu, dwch nioso uki niemal tak
wysokie jak oni sami, w koczanach za dugie strzay z jasnozielonymi pirami.
Wszyscy mieli u boku miecze; ubrani byli w kolory zielone i brunatne rnych odcieni,
jakby po to, eby niepostrzeenie przemyka przez polany Ithilien. Donie te niky w
zielonych rkawicach, a twarze pod kapturami i zielonymi maskami, tylko oczy z nich
wieciy jasne i bystre. Frodowi stan w pamici Boromir, bo ludzie ci byli do niego
podobni ze wzrostu i postawy, a take z mowy.
- Nie to znalelimy, czegomy szukali rzek jeden z nich. Ale co waciwie
znalelimy?
- Nie orkw powiedzia drugi zdejmujc rk z gowicy miecza, do ktrej sign,
gdy mu bysno deko Froda.
- Elfy? z powtpiewaniem spyta trzeci.

511

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie! Nie elfy odpar czwarty, najwyszy i jak si zdawao najstarszy midzy nimi
rang. Elfy nie chadzaj teraz po Ithilien. Elfy zreszt, jak syszaem, s bardzo
pikne.
- Czyli e my urod nie grzeszymy, jeli dobrze zrozumiaem rzek Sam.
Dzikujemy za komplement. Jak skoczycie t rozmow na nasz temat, bdcie
askawi nam powiedzie, kto wy jestecie i dlaczego zakcacie odpoczynek
strudzonym podrnym?
Wysoki zielony czowiek zamia si ponuro.
- Nazywam si Faramir, kapitan wojsk Gondoru owiadczy. Ale w tym kraju nie
bywaj podrni, s tylko sudzy wiey Czarnej albo Biaej.
- My nie jestemy niczyimi sugami odezwa si Frodo. Jestemy podrnymi,
chocia kapitan Faramir nie chce w to, jak widz, uwierzy.
- Powiedzcie wic prdko, jak si zwiecie i po cocie przyszli? rzek Faramir.
Mamy swoj robot, nie czas i nie miejsce tutaj na zagadki i pogawdki. Mwcie!
Gdzie jest trzeci wasz kompan?
- Trzeci?
- Tak, ten, co si tam czai nad wod, e ledwie mu nos wystawa. le mu z oczu
patrzao. Pewnie szpieg, jaka odmiana orkowego plemienia albo ich suga.
Wylizn nam si lisim sposobem.
- Nie wiem, gdzie si podzia odpar Frodo. To przypadkowy towarzysz podry,
ktrego spotkalimy po drodze; za niego nie mog odpowiada. Jeeli go zapiecie,
prosz, nie rbcie mu krzywdy. Przyprowadcie albo przylijcie do nas. Nieszczsny,
ndzny stwr, ale chwilowo poczuwam si do opieki nad nim. Co do nas, jestemy
hobbici z Shireu, z dalekiego kraju na pnoco-zachodzie, zza wielu rzek. Ja
nazywam si Frodo, syn Droga, a to jest Sam, syn Hamfasta, zacny hobbit na
subie u mnie. Odbylimy dug drog z Rivendell, czyli Imladris, jak t dolin zw
niektrzy. Gdy Frodo wymwi t nazw, Faramir drgn, wyranie poruszony.
Mielimy siedmiu towarzyszy; jednego stracilimy w Morii, z innym rozstalimy si na
ce Parth Galen, nad wodogrzmotami Rauros, a byli wrd nich dwaj nasi
wspplemiecy, jeden krasnolud, jeden elf i dwch ludzi: Aragorn i Boromir, ktry
pochodzi z Minas Tirith, z grodu na poudniu.
- Boromir! krzyknli wszyscy czterej ludzie naraz.
- Boromir, syn Denethora? spyta Faramir, a twarz jego przybraa dziwnie powany
wyraz. Wdrowalicie z Boromirem? Wielka to nowina, jeli prawdziwa. Wiedzcie,
mali cudzoziemcy, e Boromir, syn Denethora, by Najwyszym Stranikiem Biaej
Wiey, naszym wodzem. Bardzo go opakujemy. Cocie wy za jedni i co mielicie z
nim wsplnego? Mwcie ywo, bo soce ju wysoko.
- Czy znane wam s zagadkowe sowa, ktrych wyjanienia Boromir szuka w
Rivendell? spyta Frodo.
Znajd miecz, ktry by zamany,
Szukaj go w Imladris.
- Znamy te sowa odpar Faramir zdumiony. A jeli wy znacie je rwnie, to ju
niejako dowd, e mwicie prawd.
- Aragorn, ktrego wymieniem przed chwil, nosi u boku miecz, ktry by zamany
rzek Frodo. My jestemy nizioki, o ktrych wspomina pie.
- To widz powiedzia z namysem Faramir. A przynajmniej widz, e przystaje do
was ta nazwa. A co jest Zgub Isildura?

512

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- To jeszcze wci tajemnica odpar Frodo lecz niewtpliwie ona te wyjani si z


czasem.
- Musimy dowiedzie si czego wicej o tym i o sprawach, ktre was sprowadziy
tak daleko na wschd, a pod ten cie rzek wskazujc gry, lecz nie wymieniajc
ich nazwy. Lecz teraz nie czas po temu. Mamy piln robot. Jestecie w
niebezpieczestwie, nie zaszlibycie dzisiaj daleko ani drog ani bezdroem. Nim
bowiem dzie ten dojrzeje do poudnia, niedaleko std rozegra si ostra bitwa.
Wybr mielibycie midzy mierci albo szybk ucieczk z powrotem nad Anduin.
Zostawi dwch ludzi przy was na stray, zarwno dla waszego jak i dla mojego
bezpieczestwa. Rozum wzbrania ufa zbytnio obcym, spotkanym przypadkowo w
tych okolicach. Jeeli wrc, pogadamy.
- Wracaj szczliwie rzek Frodo kaniajc si nisko. Cokolwiek mylisz o mnie,
jestem przyjacielem nieprzyjaci naszego jedynego Nieprzyjaciela. Poszlibymy z
tob razem, gdybymy mogli spodziewa si, e mae nizioki przydadz si
dzielnym i silnym duym ludziom, i gdyby pozwala na to mj obowizek. Niech
soce wieci w waszych mieczach.
- Niewiele wiem o niziokach, ale widz, e plemi wasze zna rycerskie obyczaje
odpar Faramir bdcie zdrowi.
Hobbici znowu usiedli, lecz milczeli, nie dzielc si mylami i wtpliwociami. Tu
obok w koronkowym cieniu laurowego drzewa zostali dwaj wartownicy. Co chwila
zdejmowali zielone maski dla ochody, bo dzie by ju gorcy, Frodo wic zobaczy
ich twarze, smutne, dumne i dobrotliwe, jasn cer, ciemne wosy i siwe oczy.
Rozmawiali midzy sob przyciszonym gosem, zrazu we Wsplnej Mowie, ale jakby
starowieckim stylem, potem przeszli na wasny jzyk, a Frodo ze zdumieniem
stwierdzi, e niewiele si on rni od jzyka elfw; spojrza na wartownikw z
podziwem, zrozumia bowiem, e musz to by Dunedainowie z poudnia, ludzie z
plemienia nad Westernesse.
Po jakim czasie sprbowa ich zagadn, odpowiadali jednak powcigliwie i
ostronie. Przedstawili si jako Mablung i Damrod, onierze Gondoru, wyznaczeni
do straowania w Ithilien, bo przodkowie ich tutaj mieszkali, dopki kraju nie zagarn
Nieprzyjaciel. Z takich to ludzi krl Denethor tworzy oddziay, ktre przeprawiay si
tajemnie przez Anduin (ale jakim sposobem, nie chcieli hobbitom wyjawi), by
nka orkw i inne nieprzyjacielskie bandy grasujce midzy rzek a Grami Cienia.
- Std do wschodniego brzegu Anduiny jest bez maa dziesi staj rzek Mablung.
Nieczsto zapuszczamy si tak daleko. Tym razem wszake otrzymalimy
szczeglne zadanie. Mamy czeka w zasadzce na ludzi z Haradu. Bodaj ich pieko
pochono!
- Przeklci poudniowcy! doda Damrod. Pono midzy Gondorem a krlami
Haradu z dalekiego poudnia bya ongi ssiedzka zayo, chocia nigdy do wielkiej
przyjani nie doszo. Nasze granice podwczas sigay na poudniu za ujcie
Anduiny, Umbar za, najblisze z tamtejszych krlestw, uznawao nasze
zwierzchnictwo. Lecz to dawne czasy. Wiele pokole ludzkich przemino, odkd
witalimy u siebie ostatnich goci z tamtych krajw lub ktry z naszych do nich si
udawa. Ostatnio doszy nas suchy, e Nieprzyjaciel by u nich i e przeszli czy moe
wrcili na jego stron, poniewa zawsze atwo ulegali jego woli, jak zreszt wiele
plemion na wschodzie. Nie wtpi, e dni Gondoru s policzone, mury Minas Tirith
skazane na zagad, wielka jest bowiem potga i przewrotno Czarnego Wadcy.
- Mimo to nie zamierzamy siedzie z zaoonymi rkami i nie pozwolimy mu na
wszystko, czego by pragn rzek Mablung. Przeklci poudniowcy cign star
drog, eby wzmocni zaog Czarnej Wiey. Tak, uyli do tego drogi zbudowanej

513

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

niegdy przez budowniczych Gondoru. Maszeruj, jak nam powiadano, bez stray,
dufni, e potga ich nowego pana tak jest wielka, i sam cie jego gr starczy im za
ochron. Przybylimy, eby da im nauczk. Par dni temu donieli nam zwiadowcy,
e liczne puki d ku pnocy. Jeden z nich, wedle naszych oblicze, przejdzie
jeszcze przed poudniem grnym szlakiem, ktry przecina drog ukryt w wwozie.
Na tym rozstaju bd mieli niespodziank. Nie przejd, pki kapitan Faramir stoi na
czele swego oddziau. On teraz zawsze prowadzi na najniebezpieczniejsze wyprawy.
Jego ycia broni jaki czar, moe te los szczdzi go w boju, przeznaczajc mu inny
koniec.
Rozmowa urwaa si, ludzie i hobbici milczeli nasuchujc. Wkoo panowaa cisza
pena jakby napicia. Sam przycupnwszy na skraju gstwiny paproci wyjrza na
swiat. Bystrym okiem dostrzeg w pobliu wielu onierzy. Skradali si na stokach w
pojedynk lub dugimi szeregami, zawsze w cieniu drzew i krzeww, niekiedy
peznc w trawie i paprociach, gdzie w swej zielonobrunatnej odziey byli prawie
niewidzialni. Wszyscy mieli kaptury, maski i rkawice, uzbrojenie za takie jak
Faramir i jego towarzysze. Wkrtce zniknli posuwajc si dalej. Soce ju niemal
dosigo szczytu nieba. Cienie skurczyy si znacznie.
Ciekawe, gdzie si ten zatracony Gollum podziewa? myla Sam czogajc si z
powrotem w gb chaszczy. atwo moe si zdarzy, e wezm go za orka albo e
go ta Twarz ywcem upiecze. Da sobie chyba rad bez mojej pomocy. Uoy si
obok Froda i zasn.
Ockn si pod wraeniem, e zbudzio go granie rogw. Usiad. Byo samo
poudnie. Stranicy czujni i wypreni stali w cieniu laurowych drzew. Nagle rogi
odezway si wyraniej, a gos ich dochodzi bez wtpienia z gry, zza szczytu
wzgrza. Samowi wydao si, e syszy rwnie krzyki i dzikie wycie, ale bardzo
nike, jakby dobywajce si z odlegej jaskini. Potem zgiek bitewny wybuchn tu
nad kryjwk hobbitw. Sam odrnia wyranie zgrzyt stali cierajcej si ze stal,
szczk mieczy spadajcych na elazne hemy, guchy dwik ostrza napotykajcego
opr tarczy. Ludzie krzyczeli, a jeden jasny gos wzbija si nad innymi woajc: Gondor! Gondor!
- Mylaby kto, e stu kowali naraz kuje na kowadle powiedzia Sam do Froda.
Wolabym, eby bliej ju si do nas nie przysuwali.
Lecz zgiek zblia si coraz bardziej.
- Id! krzykn Damrod. Patrzcie! Gromada poudniowcw wyrwaa si z puapki i
pdzi do drogi. Ku nam id! Nasi za nimi, a kapitan na przedzie.
Sam, ciekawy widoku, przyczy si do stranikw. Wdrapa si nawet na ga
rozoystego lauru. Migay mu przed oczyma smage twarze ludzi w czerwieni
mkncych w d stokiem, a w pewnej odlegoci za nimi zielone ubrania cigajcych,
mccych w pdzie mieczami. Strzay gsto wiszczay w powietrzu. Nagle ktry
wojownik run z krawdzi wzgrza, osaniajcej kryjwk w paprociach, i druzgocc
swoim ciarem wte krzewy zwali si niemal wprost na hobbitw. Pad o par stp
od nich w gszcz paproci, twarz do ziemi. Spod zotego konierza sterczaa mu na
karku strzaa z zielonym pirem. Szkaratny kaftan by podarty, pancerz z
mosinych usek pogity i spkany; czarne wosy przeplecione zotymi nimi w
warkocze, nasiky krwi. W brunatnej doni ciska jeszcze rkoje zamanego
miecza. Sam po raz pierwszy w yciu widzia walk ludzi z ludmi i widok ten nie
przypad mu wcale do smaku. Rad by, e przynajmniej nie zobaczy twarzy zabitego.
Jakie tez imi nosi ten czowiek, skd pochodzi, czy naprawd mia serce do gruntu
ze, czy te moe kamstwa lub groby wywabiy go z domu w ren daleki marsz? Kto
wie, czy nie wolaby gdyby mia wybr zosta spokojnie wrd swoich? Wszystkie

514

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

te pytania przemkny Samowi przez gow, lecz nie zadomowiy si w niej, bo


wanie w chwili, gdy Mablung zrobi krok naprzd, eby podej do lecego
poudniowca, buchna na nowo wrzawa. Rozlegy si krzyki i nawoywania, a wrd
nich Sam dosysza przenikliwy ryk, jakby trby. Potem ziemia zadraa i zadudnia
gucho jak pod ciosami olbrzymich taranw.
- Czuwaj! Czuwaj!- krzykn Damrod do swego towarzysza. Oby ich Valarowie
odpdzili w bok! Mumak! Mumak!
Ku zdumieniu, zgrozie, a wreszcie i radoci Sama spomidzy drzew wychyn
ogromny zwierz i puci si pdem ze wzgrza w d. Wielki, wikszy ni dom,
znacznie wikszy wyda si hobbitowi; szara ruchoma gra. Strach i podziw, by
moe, powikszay stwora w oczach Sama, lecz mumak z Haradu by naprawd
olbrzymi besti; na caym rdziemiu nie spotyka si nic podobnego. Dzi yjce
jego potomstwo daje ledwie sabe wyobraenie o wzrocie i majestacie przodkw.
Bieg prosto na kryjwk hobbitw, w ostatniej chwili zakoysa si i odsun
byskawicznie, mijajc ich ledwie o par krokw. Ziemia pod nim draa, nogi mia
grube jak drzewa, uszy rozpostarte niby agle, nos wyduony na ksztat wa
prcego si do skoku, mae czerwone oczka ponce gniewem. Wygite, podobne
do rogw ky byy ozdobione zotymi wstgami, lecz ociekay krwi. Czaprak ze
szkaratu i zota zwisa na boki w strzpach. Ruiny jakby wiey wojennej chwiay mu
si na grzbiecie i rozsypyway coraz bardziej, gdy wciekle pdzc przeciska si
midzy drzewami. Lecz wysoko na karku tkwia jeszcze aosna, drobna posta
ciao krzepkiego wojownika, ktry wrd Swertw uchodzi za wielkoluda.
Olbrzymi zwierz par przed siebie jak burza, olepiony gniewem nie zwaa na
gszcze ani rozlewiska. Strzay odbijay si bezsilne od jego grubej skry. Ludzie
pierzchali przed nim na wszystkie strony, wielu wszake dopdzi i zmiady
wdeptujc w ziemi. Wkrtce znikn hobbitom z oczu, tylko gos trby i grzmot
krokw dugo dochodzi jeszcze z oddali. Sam nigdy nie dowiedzia si, jaki los
spotka potem mumaka, czy uszed i czas jaki y na swobodzie, pki nie zgin z
dala od ojczystego kraju lub nie wpad w jak gbok jam; czy moe w szale rzuci
si w wody Wielkiej Rzeki i zaton.
Sam westchn gono.
- Olifant! powiedzia. A wic olifanty istniej i jednego z nich widziaem na wasne
oczy. Co za wiat! Ale w domu i tak nikt mi nie uwierzy. No, skoczyo si widowisko,
teraz si troch przepi.
- pij, pki mona rzek Mablung. Wkrtce kapitan nadejdzie, jeli wyszed z
bitwy cao. A wtedy pewnie zaraz kae nam std rusza. Bo gdy wie o zasadzce
dotrze do Nieprzyjaciela, niechybnie wyle za nami pocig. Nie mamy czasu do
stracenia.
- Idcie, skoro musicie rzek Sam. Ale mnie nie potrzebujecie z tego powodu
budzi. Ca noc maszerowaem.
Mablung odpowiedzia miechem.
- Nie myl, eby kapitan chcia was tutaj zostawi rzek. Zobaczymy!

515

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 5
Okno na zachd

am mia wraenie, e ledwie zdy si zdrzemn, kiedy ju go zbudzono;


popoudnie miao si ku kocowi, Faramir nie tylko wrci, lecz przyprowadzi z
sob gromad ludzi. Wszyscy uczestnicy wyprawy, ktrzy z niej uszli z
yciem, zebrali si na pobliskim zboczu; byo ich dwie, a moe trzy setki. Rozsiedli
si szerokim pokrgiem, a w jego ramionach Faramir siad na ziemi, Frodo za sta
przed nim. Wygldao to prawie jak przesuchanie jeca.
Sam wypez z gszczu paproci, nikt jednak nie zwrci na niego uwagi, zaj
wic miejsce u koca pkola, tak by wszystko dobrze widzie i sysze. Patrza i
sucha pilnie, gotw w kadej chwili skoczy na pomoc swemu panu, gdyby zasza
potrzeba. Widzia twarz Faramira, bo rycerz zdj mask; miaa wyraz surowy i
wadczy, a w przenikliwym spojrzeniu jarzyo si wiato bystrego rozumu. Szare oczy
nieufnie wpatryway si we Froda. Sam prdko zrozumia, e kapitan nie jest
przekonany opowieci Froda i e wiele szczegw budzi jego podejrzenia;
wypytywa, jak rol Frodo gra w druynie, ktra wyruszya z Rivendell, dlaczego
rozsta si z Boromirem, dokd teraz zmierza. Ze szczegln natarczywoci wraca
wci do zagadki Zguby Isildura. Najwyraniej wyczu, e Frodo zataja przed nim
jak niezwykle donios spraw.
- Przecie wanie z pojawieniem si niziokw Zguba Isildura miaa znw nam
zagrozi, tak trzeba wnioskowa ze sw przepowiedni nalega. Jeli wic wy
jestecie owymi niziokami, z pewnoci przynielicie z sob ow rzecz, cho nie
wiem, co to by moe, na Rad u Elronda, o ktrej wspominae. Tak wic musia j
Boromir widzie. Czy zaprzeczasz temu?
Frodo nie odpowiedzia.
- A wic tak! rzek Faramir. Z kolei chc si od ciebie czego wicej dowiedzie.
Wszystko bowiem, co dotyczy Boromira, bardzo mnie obchodzi. Stare opowieci
mwi, e Isildura zabia strzaa z orkowego uku. Lecz takich strza s tysice, widok
jednej z nich nie mg by poczytany za zapowied Losu przez Boromira, ksicia
Gondoru. Czy t rzecz masz przy sobie? Powiedziae, e jest ukryta. Czy moe z
wasnej woli j ukrywasz?
- Nie odpar Frodo nie moja w tym wola. Ta rzecz nie naley do mnie. Nie naley
do nikogo ze miertelnych, wielkich czy maych. Gdyby ktokolwiek mg do niej roci
prawa, to chyba tylko Aragorn, syn Arathorna, ktrego te wymieniem jako
przywdc druyny na drodze z Morii do wodogrzmotw Rauros.
- Dlaczego nie przewodzi wam Boromir, ksi kraju, ktry zaoyli sdziowie
Elendila?
- Poniewa Aragorn wywodzi si w prostej linii od Isildura, syna Elendila. Miecz, ktry
nosi u boku, otrzyma w dziedzictwie po Elendilu.
Szmer zdziwienia obieg krg ludzki. Ten i w gono wykrzykiwa:
- Miecz Elendila! Miecz Elendila wraca do Minas Tirith! Wielka to nowina.
Lecz twarz Faramira pozostaa niewzruszona.
- Moe to prawda rzek lecz Aragorn, jeli przybdzie rzeczywicie do Minas
Tirith, bdzie musia tak wysokie roszczenia uzasadni i poprze niezbitymi
dowodami. Wyruszyem z grodu przed szeciu dniami i wiem, e do tego czasu ani
on si nie zjawi, ani aden z twoich towarzyszy.
- Boromir nie wtpi o prawach Aragorna odrzek Frodo. Gdyby Boromir tu by,
odpowiedziaby na wszystkie twoje pytania. Przed kilku dniami dotar do

516

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wodogrzmotw Rauros i zamierza stamtd prosto i do waszego grodu; myl


wic, e gdy tam wrcisz, niezadugo zaspokoisz ciekawo. Boromir wie, tak samo
jak wszyscy uczestnicy wyprawy, jak w niej miaem rol do spenienia, gdy
wyznaczy mi j Elrond, dziedzic Imladris, w obecnoci caej Rady. Powierzono mi
obowizek i on to przywid mnie w te strony, lecz nie wolno mi go wyjawi nikomu,
prcz czonkw druyny. Powiem ci tylko, e kto walczy z Nieprzyjacielem, nie
powinien stawia przeszkd na mojej drodze.
Cokolwiek dziao si w sercu Froda, gos jego brzmia bardzo godnie, i Sam
podziwia swego pana. Faramira wszake dumny ton nie zaspokoi.
- A wic tak! rzek. Innymi sowy radzisz mi, ebym pilnowa wasnych spraw i
odszed do domu, tobie za pozwoli i swoj drog. Boromir, gdy wrci, wyjani
wszystko. Gdy wrci, powiadasz. Czy bye Boromirowi przyjacielem?
Frodowi stana ywo w pamici napa Boromira i zawaha si na chwil. Faramir
surowo patrza mu w twarz.
- Boromir by mnym towarzyszem naszej wyprawy powiedzia wreszcie Frodo.
Tak, byem mu przyjacielem.
Faramir umiechn si pospnie.
- A wic zmartwiaby ci wiadomo, e Boromir nie yje?
- Zmartwiaby mnie bardzo rzek Frodo, lecz nagle czytajc w oczach Faramira,
zajkn si i powtrzy: - Nie yje? Czy to znaczy, e Boromir nie yje? Wiesz, e on
nie yje? Czy te zastawiasz tylko puapk ze sw i drwisz ze mnie? A moe chcesz
mnie kamstwem usidli?
- Nawet orka nie usidlabym kamstwem rzek Faramir. - Jak mierci zgin, tego
spodziewamy si dowiedzie od przyjaciela i towarzysza jego ostatniej drogi.
- By zdrw i krzepki, gdy si rozstawalimy. Wedle moich wiadomoci powinien y
w dobrym zdrowiu. Lecz wiele niebezpieczestw czyha na wiecie.
- Wiele niebezpieczestw rzek Faramir a zdrada nie jest wrd nich
najmniejszym.
Sama, gdy sucha tej rozmowy, coraz wiksza ogarniaa niecierpliwo i zo.
Ostatnie sowo przebrao miar i nie mogc ju si pohamowa Sam skoczy na
rodek krgu i podbieg do pana.
- Z przeproszeniem paskim, panie Frodo rzek ale za dugo ju przeciga si ta
gawda. Ten czowiek nie ma prawa odzywa si do pana tym tonem. Mao to pan
wycierpia dla jego dobra, dla dobra wszystkich Duych Ludzi, jak i dla innych
plemion. A pan, panie kapitanie, niech posucha! To mwic Sam stan przed
Faramirem z zadart gow, z rkoma na biodrach, z tak min, jakby przemawia do
modocianego hobbita, ktry omieli si odpowiedzie mu zuchwale na pytanie,
dlaczego si krci po cudzym sadzie. Pomruk oburzenia da si sysze wrd ludzi,
lecz niejeden umiechn si, bo widok kapitana siedzcego na ziemi oko w oko z
hobbitem, ktry mocno rozparszy krtkie nogi kipia gniewem, by rzeczywicie
niecodzienny.
- Niech pan sucha, kapitanie! rzek Sam. Do czego pan zmierza? Skoczmy z
tym, zanim wszystkie orki z Mordoru na kark nam spadn. Jeeli pan podejrzewa, e
mj pan zabi Boromira i uciek, to pan ma le w gowie, ale przynajmniej niech pan
mwi otwarcie, co pan myli. I niech pan otwarcie powie, co pan chce z nami zrobi.
Bardzo to smutne, e ludzie, ktrzy podobno zwalczaj Nieprzyjaciela,
przeszkadzaj innym w przyoeniu na swj sposb rki do tej walki i chc
koniecznie wtrca si w ich sprawy. Tamten pewnie by si ucieszy, gdyby nas tu w
tej chwili zobaczy. Pomylaby, e zyska nowego sprzymierzeca.

517

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Uspokj si! odpar Faramir, lecz bez gniewu. Nie zabieraj gosu w obecnoci
swego pana, bo on jest od ciebie mdrzejszy. Od adnego z was nie potrzebuj
przypomnienia o niebezpieczestwie. Nie mam wiele czasu, lecz nie auje go na
sprawiedliwe rozpatrzenie trudnej sprawy. Gdybym by tak niecierpliwy jak ty, od razu
bym was umierci, bez dugich namysw. Mam bowiem rozkaz nie ywi nikogo, kto
po tym kraju wczy si bez pozwolenia wadcy Gondoru. Nie zabijam jednak ani
ludzi, ani zwierzt bez potrzeby, a nawet gdy musz, nie sprawia mi to przyjemnoci.
Nie rzucam te sw na wiatr. Bd spokojny. Sid obok swego pana i milcz.
Sam, mocno zaczerwieniony, usiad ciko. Faramir zwrci si znowu do Froda.
- Pytae, skd wiem, e syn Denethora nie yje. aobne wieci maj wiele skrzyde.
Noc czsto przynosi ze nowiny, powiada przysowie. Boromir by moim bratem.
Cie smutku przemkn przez jego twarz.
- Czy pamitasz jaki szczeglny znak, ktry Boromir nosi przy sobie?
Frodo zastanawia si chwil, bojc si nowej puapki i zadajc sobie pytanie, jak si
skoczy ta rozprawa. Z trudem zdoa obroni Piercie przed dumn zachannoci
Boromira, ale czy oprze si takiej przewadze ludzi zbrojnych i silnych? W gbi serca
jednak czu, e Faramir, chocia bardzo do brata podobny, jest od niego mniej
zarozumiay, moe surowszy, lecz take mdrzejszy.
- Pamitam, e Boromir nosi rg u pasa - rzek wreszcie.
- Dobrze to zapamita, musiae go widzie rzeczywicie - powiedzia Faramir. Sprbuj przywoa przed oczy pamici ten wielki rg bawoli, okuty srebrem i
zapisany staroytnym pismem. Rg ten przechodzi w naszym rodzie z ojca na
najstarszego syna od wielu pokole. Legenda mwi, e jeli zagra gdziekolwiek na
obszarach dawnego krlestwa Gondoru, wzywajc w potrzebie na pomoc, gos jego
musz usysze przyjaciele.
Na pi dni przed wyruszeniem na t wypraw, a wic dokadnie co do godziny
jedenacie dni temu, usyszaem gos tego rogu; granie dolatywao od pnocy,
stumione, jakby echo tylko odbijao je w moich mylach. Obaj z ojcem przyjlimy to
za zy omen, tym bardziej e Boromir ani razu nie da znaku ycia, odkd opuci
dom, a strae nie spostrzegy go nigdzie, gdy przekracza granice. W trzy dni pniej
zdarzyo mi si co jeszcze dziwniejszego. Pnym wieczorem, w szarej pomroce
przy ksiycowym nowiu, siedziaem nad Anduin patrzc w jej wiecznie toczcy si
naprzd nurt; trzciny szeleciy smutno. Zawsze noc straujemy pod Osgiliath nad
rzek, bo nieprzyjaciel opanowa czciowo drugi brzeg i czsto stamtd le napaci,
by upi nowe ziemie. Lecz owego dnia o pnocy wiat cay spa wrd ciszy. I wtedy
zobaczyem, a przynajmniej wydao mi si, e zobaczyem, ma, poyskujc szar
dk dziwacznego ksztatu, z wysoko wzniesion ruf; spywaa z nurtem, u wiose
ani u steru nie byo w niej nikogo. Zdj mnie lk, bo otaczao j blade wiato.
Zszedem ze skarpy na sam brzeg, a potem do wody, bo ta d cigna mnie
nieodparcie. Zbliya si, wolniuteko przesuna si koo mnie tak blisko, e mogem
j rk dosign, lecz nie miaem dotkn burty. Zanurzaa si gboko, jakby
bardzo obciona, i wydao mi si, e jest niemal pena przeroczej wody, od ktrej
bije blask, w tej wodzie za spoczywa upiony rycerz.
Na kolanach jego lea zamany miecz. Ciao okryte byo mnstwem ran. To by
Boromir, mj brat, martwy. Poznaem zbroj i miecz, poznaem jego kochan twarz.
Brakowao tylko rogu; jedna rzecz w jego stroju zdaa mi si obca: pikny pas, jakby
spleciony ze zotych lici. Boromirze! - zawoaem. - Gdzie zgubie rg? Dokd
pyniesz? O, Boromirze! Lecz on ju znikn. d porwana prdem oddalaa si
wiecc w ciemnociach. By to jak gdyby sen, ale nie sen, bom si po nim nie
zbudzi. I nie wtpi, e brat mj umar i popyn z biegiem rzeki na morze.

518

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Niestety! - powiedzia Frodo. - Musia to by naprawd Boromir, opis si zgadza.


Zoty pas dosta w Lorien od pani Galadrieli. Ona bowiem przyodziaa nas w szare
paszcze, ktre widzisz. Klamra przy nich take jest roboty elfw.
Pokaza zielonosrebrny li spinajcy mu paszcz pod szyj. Faramir obejrza klejnot
z bliska.
- Pikne! - rzek. - Tak, to robota tych samych mistrzw. A wic przechodzilicie
przez Lorien? Z dawnych lat nazywalimy t krain Laurelindorenan, od wiekw
wszake ludzie nic ju o niej nie wiedz - doda agodniej, patrzc na Froda z nowym
podziwem w oczach. - Zaczynam rozumie rne rzeczy, ktre w tobie zdaway mi
si niepojte. Czy zechcesz opowiedzie co wicej? Gorzka bowiem jest dla mnie
myl, e Boromir zgin tak blisko granic swego ojczystego kraju.
- Niemal wszystko, co mogem, ju ci opowiedziaem - odpar Frodo. - Lecz twoja
opowie przeja mnie trwog. Myl, e bya to zjawa tylko, cie zego losu, ktry
czai si w przyszoci lub ju si dopeni. A moe nawet kamstwo, podsunite
czarami Nieprzyjaciela. Na Martwych Bagnach widziaem w rozlewiskach pod wod
twarze szlachetnych rycerzy z dawnych czasw, lecz to take byo moe zudzenie,
ktre tamten swoj zowieszcz sztuk wywoa.
- Nie - rzek Faramir. - Zjawy, ktre tamten zsya, napeniaj serca wstrtem, lecz
moje serce wezbrao alem i litoci.
- Jake jednak mogo si to zdarzy prawdziwie? - spyta Frodo. - Zalana d nie
przebyaby kamiennych progw poniej Tolbrandiru. Boromir zreszt zamierza i
do domu przeprawiajc si przez Rzek Entw, a potem stepami Rohanu. Czy d
mogaby spyn przez spienione, olbrzymie wodospady, nie zaton w kipieli u ich
stp, tym bardziej e, jak powiadasz, bya pena wody?
- Nie wiem - odpar Faramir. - Skd pochodzia d?
- Z Lorien - przyzna Frodo. - W trzech takich odziach spynlimy Anduin a po
wodogrzmoty. odzie rwnie byy przez elfy budowane.
- Przeszede przez Ukryty Kraj - powiedzia Faramir - ale zdaje si, e niewiele
poj z jego czarw. Ludzie, ktrzy maj do czynienia z Mistrzyni Magii mieszkajc
z Zotym Lesie, wiedz, e czeka ich mnstwo dziwnych zdarze. Niebezpiecznie
jest dla miertelnego czowieka wychodzi poza granice podsonecznego wiata,
dawnymi laty mao kto wraca stamtd nieodmieniony, jak u nas mwi... Boromirze!
Boromirze! - krzykn nagle. - C rzeka ci pikna pani, nad ktr mier nie ma
wadzy? Co ci przepowiedziaa? Co zbudzia w twoim sercu? Czemu zabdzie do
Laurelindorenan zamiast prost, wasn drog pocwaowa konno przez step
Rohanu i stan o poranku w progu rodzinnego domu?
Znw zwracajc si do Froda mwi agodnym ju teraz gosem:
- Myl, e na te pytania mgby mi odpowiedzie, Frodo, synu Droga. Moe jednak
nie teraz i nie tutaj. eby nie sdzi, e wszystko, co ci mwiem, byo
przywidzeniem, wiedz, e rg Boromira w kocu wrci do kraju, a to ju dowd, ktry
mona wzi w rk. Rg wrci, lecz pknity na p, jakby rozrbany toporem czy
mieczem. Dwie jego czci osobno wyrzucia woda na brzeg; jedn znaleziono w
sitowiu, gdzie kryli si na czatach onierze Gondoru, na pnocnej granicy, poniej
ujcia Rzeki Entw. Drug dostrzeg pync na fali jeden z naszych wartownikw
strzegcych rzeki. najdziwniejszymi sposobami zbrodnia zawsze na jaw wychodzi.
Teraz strzaskany rg, dziedzictwo pierworodnego syna, ley na kolanach Denethora,
ktry w swojej stolicy czeka dalszych wieci. Czy o tym strzaskanym rogu nic mi nie
moesz powiedzie?
- Od ciebie dopiero usyszaem, e zosta strzaskany - odpar Frodo. - Jeli wszake
nie mylisz si w rachunku, syszae gos rogu tego samego wanie dnia, w ktrym

519

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

rozczylimy si, w ktrym ja z Samem opuciem druyn. Tote groz przejmuje


mnie twoja opowie, skoro bowiem Boromir znalaz si wwczas w
niebezpieczestwie i poleg, lkam si, e zginli wszyscy moi towarzysze. A byli to
moi bliscy krewni i przyjaciele. Czy teraz zgodzisz si zaniecha podejrze i zwolnisz
mnie, abym mg odej swoj drog? Jestem zmczony, zbolay, wylky. Mam
jednak do spenienia zadanie; moe nie zdoam go wykona, musz jednak
przynajmniej sprbowa, zanim take zgin. Tym bardziej powinienem si spieszy,
jeeli z caej druyny tylko my dwaj, hobbici, pozostalimy ywi. Wracaj do swego
kraju, dzielny kapitanie Gondoru, bro swego grodu, a mnie pozwl odej tam,
gdzie los wzywa.
- Ja nie znalazem pociechy w rozmowie z tob - rzek Faramir - ty jednak wycigasz
z niej wnioski znacznie gorsze, niby naleao. Kt bowiem zoy Boromira w odzi?
Nie myl, eby przyszy odda mu t ostatni posug elfy z Lorien, na pewno te
nie zrobili tego orkowie ani sudzy Tamtego. A wic musia wyj z yciem kto z
twojej druyny.
Cokolwiek wszake stao si tam, na naszym pnocnym pograniczu, nie ywi ju
podejrze co do twojej roli, mj Frodo. Gorzkie dowiadczenie nauczyo mnie sdzi
sprawiedliwie ludzi z ich sw i z twarzy; myl, e na niziokach take umiem si
pozna. Co prawda - doda z umiechem - jest w tobie co niesamowitego, Frodo,
co z elfa. Lecz z tej naszej rozmowy wicej wyniko, ni si spodziewaem.
Powinienem was teraz zabra z sob do Minas Tirith, abycie zoyli zeznania
Denethorowi; jeeli to, co dzisiaj postanowi, wyjdzie na zgub mego kraju, nara
te wasne ycie. Nie chc wic rozstrzyga pochopnie, co dalej robi. Std wszake
trzeba rusza nie zwlekajc.
Zerwa si i wyda rozkazy. onierze natychmiast rozdzielili si na mae grupki i
zaczli si rozprasza rnymi drogami, znikajc szybko w cieniu ska i drzew.
Wkrtce zostali tylko Mablung i Damrod.
- Wy pjdziecie ze mn i z moj przyboczn stra - rzek Faramir do Froda i Sama. Gocicem poudniowym i tak nie moglibycie i, jeli nawet tamtdy prowadzi
wasza droga. Przez kilka najbliszych dni byoby to zbyt niebezpieczne, po naszej
dzisiejszej zasadzce Nieprzyjaciel strzec bdzie tego szlaku ze zdwojon czujnoci.
Zreszt nie zaszlibycie dzi daleko, jestecie bardzo zmczeni. My rwnie.
Zdamy do kryjwki, ktr mamy o niespena dziesi mil std. Orkowie i szpiedzy
Nieprzyjaciela nic jak dotd o niej nie wiedz, a gdyby j nawet odkryli, moglibymy
broni si tam dugo przeciw wielkiej sile. Przepimy si, odpoczniemy wszyscy, wy
razem z nami. Jutro rano rozsdz, co powinienem uczyni dal swojego i waszego
dobra.
Frodo nie mia wyboru, musia zgodzi si na to zaproszenie, ktre byo waciwie
rozkazem. Co prawda na razie nic lepszego nie mgby zrobi, bo po wypadzie
wojownikw Gondoru droga przez Ithilien grozia wikszym ni kiedykolwiek
niebezpieczestwem.
Ruszyli niezwocznie, Mablung i Damrod szli pierwsi, a hobbici z Faramirem za
nimi. Okrywszy jezioro od tej strony, po ktrej poprzednio wdrowcy kpali si i
czerpali wod, przeprawili si przez strumie, wspili na wyduony stok i zagbili w
zielony cie lasu, opadajcego ku zachodowi. Pospieszajc o tyle, o ile hobbici mogli
ludziom nady, rozmawiali ciszonym gosem.
- Przerwaem dzi z wami rozpraw - rzek Faramir - nie tylko dlatego, e czas nagli,
jak susznie Sam Gamgee przypomnia, lecz rwnie dlatego, e zbliylimy si do
sedna spraw, ktrych nie trzeba roztrzsa otwarcie w obecnoci zbyt wielu
wiadkw. Z tego wanie powodu zwrciem rozmow na inne tory i mwiem o

520

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

moim bracie zamiast wypytywa o Zgub Isildura. Nie bye ze mn cakiem szczery,
Frodo!
- Nie powiedziaem kamstwa, a prawdy wyjawiem tyle, ile mi byo wolno - odpar
Frodo.
- Nie mam ci tego za ze - rzek Faramir. - W najtrudniejszym momencie znajdowae
sowa zrczne i rozumne, jak mi si wydaje. Lecz dowiedziaem si z nich lub
domyliem wicej, ni pozornie mwiy. Nie byo przyjani midzy tob a Boromirem,
a w kadym razie nie rozstalicie si jak przyjaciele. I ty, i Sam Gamgee taicie jak
uraz. Kochaem mojego brata serdecznie i rad bym pomci jego mier, lecz
znaem go dobrze. Zguba Isildura... Jestem pewny, e Zguba Isildura staa si koci
niezgody i przyczyn sporw w waszej druynie. Cenne to dziedzictwo, a takie
rzeczy czsto maca zgod midzy sprzymierzecami; pouczaj nas o tym stare
opowieci. Czy trafiem w sedno?
- Blisko odpar Frodo lecz jeszcze nie w sedno. W druynie do sporw nie doszo,
bya jedynie rozterka, bo nie wiedzielimy, jak dalsz drog obra z Emyn Muil.
Cokolwiek si wwczas stao, pamitajmy przestrog starych opowieci i nie
rzucajmy zbyt pochopnie sw, gdy chodzi o sprawy takie, jak dziedzictwo.
- A wic zgadem! Z samym tylko Boromirem miae kopoty. Brat mj chcia pewnie,
eby w przedmiot zanis do Minas Tirith. Niestety. Przewrotny los pieczci
tajemnicy zamyka usta tego wanie, kto ostatni rozmawia z Boromirem, i kae mu
ukry przede mn wiadomo najbardziej upragnion: co dziao si w sercu i
mylach mego brata w przedmiertnej godzinie. Nawet jeli Boromir zbdzi, jestem
przewiadczony, e umar dobr mierci, speniajc jaki szlachetny czyn. Twarz
bowiem mia pikniejsz ni za ycia.
Wybacz mi, Frodo, e zrazu tak nalegaem, by mwi mi, co wiesz o Zgubie Isildura.
Nieroztropnie zrobiem, nie byo to miejsce ani pora stosowna. Nie miaem czasu
zastanowi si spokojnie. Stoczylimy srog bitw, o niczym innym nie mogem
przez dzie cay myle. Lecz ju podczas rozmowy z tob, gdy wyczuem, e
zbliam si do sedna sprawy, umylnie od niego odbiegem. Trzeba ci bowiem
wiedzie, e wrd rzdzcych naszym krajem przechowao si wiele ze starodawnej
tajemnej wiedzy, o ktrej poza naszymi granicami nikt nie ma pojcia. Nasz rd nie
wywodzi si od Elendila, jakkolwiek w yach naszych pynie krew numenorejska.
Przodkiem naszym by Mardil, godny namiestnik, ktry rzdzi w zastpstwie krla,
gdy ten wyrusza na wojn. Mardil piastowa wadz w imieniu Earnura, ktry nie
wrci nigdy z wyprawy i nie zostawi potomstwa, tak e na nim wygasa linia
Anariona. Odtd, to znaczy od wielu ju pokole ludzkich, po dzi dzie pastwem
naszym rzdz namiestnicy.
Pamitam, jak w dziecistwie, gdy obaj uczylimy si historii naszego rodu i kraju,
Boromir zyma si gniewnie, e nasz ojciec nie jest krlem. Ile wiekw trzeba
czeka, eby namiestnik mg zosta krlem, jeli krl nie wraca? spyta. W
innych krajach krlowie s mniej dostojni, wystarczyoby pewnie kilka lat
odpowiedzia mu ojciec. W Gondorze i dziesiciu tysicleci byoby mao. Biedny
Boromir. Przyznaj, e to wspomnienie z jego chopicych lat mwi o nim wiele.
- Tak rzek Frodo. Mimo to zawsze odnosi si z nalen czci do Aragorna.
- Nie wtpi powiedzia Faramir. Jeli przekonano go, jak mwie, o susznoci
praw Aragorna, musia go czci gboko. Lecz nie doszo do najciszej prby. Nie
wkroczyli razem do Minas Tirith ani te nie wspzawodniczyli z sob w boju na czele
wojsk Gondoru... Znw jednak odbiegam od rzeczy. Ot w rodzie Denethora z
dawnej tradycji wiemy duo o tajemnej staroytnej wiedzy, a ponadto w skarbcu
przechowujemy ksigi, tablice, zke pergaminy, a take kamienie, ba, nawet

521

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

srebrne i zote licie pokryte napisami w rnych jzykach, znakami rnych


alfabetw. S wrd nich takie, ktrych nikt dzi odczyta nie potrafi, reszta za
dostpna jest dla nielicznych tylko uczonych. Mnie uczono tej sztuki, lecz jedynie
cz starych dokumentw zdoam odcyfrowa. Wanie te zgromadzone u nas
pamitki zwabiy do Gondoru Szarego Pielgrzyma. Pierwszy raz zobaczyem go, gdy
byem maym chopcem, potem dwa czy moe trzy razy goci u nas znowu.
- Szary Pielgrzym? spyta Frodo. Czy mia jakie imi?
- Na mod elfw nazywalimy go Mithrandirem odpar Faramir i to mu si
podobao. Wiele mam rnych imion w wielu rnych krajach mwi. Mithrandir
dla elfw, Tharkun dla krasnoludw; Olorinem zwano mnie za niepamitnych czasw
mojej modoci na dalekim zachodzie; Inkanusem na poudniu, Gandalfem na
pnocy. Na wschd za nie zapuszczaem si nigdy.
- Gandalf! rzek Frodo. Tak te mylaem. Gandalf Szary, ukochany doradca,
przewodnik wyprawy, zgin w Morii.
- Mithrandir zgin? zakrzykn Faramir. Zy los, jak widz, przeladowa wasz
druyn. Uwierzy trudno, e mdrzec tak wielkiej wiedzy i potgi bo niezwykych
rzeczy dokazywa w naszym kraju mg zgin! Z nim razem zabraknie wiatu
znajomoci wielu tajemnic. Czy jeste pewny, e Mithrandir zgin? Moe tylko
porzuci was odchodzc swoj wasn drog?
- Niestety! odpar Frodo. Widziaem, jak run w otcha.
- Straszliw i gron histori masz, jak widz, do opowiedzenia rzek Faramir
lepiej wszake nie mwi o tym przed noc. Teraz dopiero zrozumiaem, e
Mithrandir by nie tylko mistrzem tajemnej wiedzy, lecz rwnie przywdc, ktry
kierowa wielkimi dzieami naszych czasw. Gdyby przebywa w naszym kraju, gdy
biedzilimy si nad zagadk snu, ktry nas nawiedzi, wyjaniby nam z pewnoci
wszystko i nie musielibymy wyprawia Boromira z poselstwem. Moe jednak
Mithrandir nic by nam nie powiedzia, bo podr bya sdzona Boromirowi. Mithrandir
nigdy nie odsania przed nami tajemnic przyszoci ani nie zwierza si ze swoich
planw. Nie wiem, jakim sposobem uzyska od Denethora wstp do naszego
skarbca; co nieco skorzystaem z jego poucze, chocia rzadko mi ich chcia
udziela. Bardzo by zajty badaniem dokumentw i wypytywa nas przede
wszystkim o Wielk Bitw, stoczon na polach Dagorladu w czasach, gdy powstao
krlestwo Gondoru, a Tamten, ktrego imienia nie wymawiamy, strcony zosta ze
swego tronu. Bardzo by ciekawy historii o Isildurze, lecz o tym niewiele moglimy mu
powiedzie; nic pewnego nie wiadomo o jego mierci. Faramir zniy gos do
szeptu. Czego jednak dowiedziaem si lub domyliem, a strzegem pilnie sekretu
tego odkrycia: Isildur zabra jaki przedmiot, zanim opuci Gondor, by nigdy ju nie
ukaza si wrd miertelnych ludzi. Myl, e to jest wanie odpowied na pytania
Mithrandira. Lecz wwczas zdawao mi si, e to sprawa wana jedynie dla badaczy
starej tajemnej wiedzy. Nawet wtedy, gdy roztrzsalimy zagadk sw zasyszanych
we nie, nie przyszo mi do gowy, e chodzi o Zgub Isildura. Wedle bowiem jedynej
legendy, ktr znalimy, Isildur zgin od strzay orka, a Mithrandir nic wicej o tym
mi nie powiedzia. Wci jeszcze nie odgadem, co to naprawd jest, lecz musi to by
dziedzictwo zwizane z wielk wadz i z wielkim niebezpieczestwem. Moe jaka
straszliwa bro wynaleziona przez Wadc Ciemnoci. Jeli to jest co, co daje
przewag w boju, atwo zrozumie, e Boromir, dumny i nieustraszony, popdliwy,
spragniony zwycistwa dla Minas Tirith a take wraz z chwa ojczyzny wasnej
chway mg tej rzeczy poda i e go ona kusia. Nieszczsny dzie, gdy
wyruszy w sw podr. Wybr ojca padby z pewnoci na mnie, lecz Boromir sam

522

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

si ofiarowa, przypominajc, e jest starszy i dzielniejszy, co zreszt prawda, i nie


chcia ustpi.
Lecz teraz moesz si wyzby lku. Ja tej rzeczy nie wezm, nie schylibym si po
ni, gdyby leaa na gocicu. Nawet gdyby Minas Tirith chwiaa si w posadach i
gdybym ja tylko mg j uratowa uywajc ora Czarnego Wadcy dla jej dobra i ku
wasnej sawie. Nie, nie pragn takich tryumfw, wiedz o tym, Frodo, synu Droga.
- Nie pragna ich rwnie Rada rzek Frodo i nie pragn ja. Wolabym nic nie
mie wsplnego z takimi sprawami.
- Co do mnie - powiedzia Faramir - pragnbym tylko ujrze znw Biae Drzewo,
kwitnce na dziedzicu krlewskim, powrt Srebrnej Korony i Minas Tirith
zaywajc pokoju; chciabym, eby Minas Anor jak ongi janiaa wiatem, smuka i
pikna, jak krlowa wrd innych krlowych; nie chciabym, eby bya pani mnstwa
niewolnikw, nawet gdyby bya agodn pani dobrowolnych niewolnikw. Wojna jest
nieuchronna, skoro trzeba broni ycia przed niszczycielem, ktry wszystkich nas by
poar; ale nie kocham lnicego miecza za ostro jego stali, nie kocham strzay za
jej chyo ani onierza za wojenn saw. Kocham tylko to, czego broni miecze,
strzay i onierze: kraj ludzi z Numenoru. I chc, eby go kochano za jego
przeszo, za staroytno, za pikno i za dzisiejsz mdro. Nie chc, eby si go
lkano, chyba tak tylko, jak lkaj si ludzie czcigodnego, rozumnego starca.
Nie bj si mnie. Nie dam, by mi wicej wyjawi. Nie prosz nawet, eby mi
powiedzia, czy teraz zbliyem si do sedna sprawy. Jeli wszake zaufasz mi, moe
bd mg suy ci rad w trudnym zadaniu, ktre stoi przed tob, nie pytajc, na
czym ono polega; kto wie, moe nawet mgbym ci pomc.
Frodo nie odpowiedzia. Omal nie uleg tsknocie do pomocy i rady, mia ochot
wyzna wszystko temu powanemu modziecowi, ktrego sowa zdaway si mdre
i szlachetne. Co jednak wstrzymao go w ostatniej chwili. Na sercu ciyo mu
brzemi trwogi i troski. Jeeli z dziewiciu pieszych wdrowcw tylko on i Sam
pozostali na wiecie - jak mona byo si obawia - nikt prcz niego nie zna w peni
tajemnicy jego posannictwa. Lepiej zawini niesuszn podejrzliwoci ni
pochopnymi sowy. Wspomnienie Boromira i okropnej przemiany, ktrej uleg rycerz
pod wpywem uroku Piercienia, oyo w pamici Froda, gdy patrza na Faramira i
sucha jego gosu, bo Faramir, chocia tak bardzo rni si od brata, by przecie do
niego jak brat podobny.
Szli przez dug chwil w milczeniu wrd szarych i zielonych cieni u stp
starych drzew, przemykajc bez szelestu midzy pniami; nad ich gowami
wiergotao mnstwo ptakw, soce zocio wypolerowany strop ciemnych lici w
wiecznie zielonych lasach Ithilien.
Sam nie bra udziau w rozmowie, chocia przysuchiwa jej si, nadstawiajc
jednoczenie swoich czujnych hobbickich uszu na agodne gosy lenej krainy.
Zauway, e midzy Faramirem a Frodem nie pado ani razu imi Golluma. Sam by
z tego rad, ale czu, e udziby si prn nadziej, gdyby myla, e nigdy wicej o
Gollumie nie usyszy. Wkrtce te zorientowa si, e jakkolwiek wdruj sami z
Faramirem, w pobliu jest mnstwo ludzi, nie mwic ju o Damrodzie i Mablungu,
ktrzy to wynurzali si, to znikali w cieniu przed nimi; po obu stronach lasem
przemykali si onierze, wszyscy dc spiesznie tajnymi ciekami do jakiego
wytknitego wsplnego celu.
W pewnej chwili obejrza si nagle, jakby na karku poczu ukucie
szpiegujcego spojrzenia, i wydao mu si, e dostrzeg drobn, ciemn sylwetk
przyczajon za pniem drzewa. Otworzy usta, eby powiedzie o tym Frodowi, ale
rozmyli si mwic sobie: Nie jestem pewny, czy mi si nie przywidziao. Po co

523

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

przypomina o starym ajdaku, jeeli pan Frodo i Faramir wol o nim nie pamita?
Szkoda, e ja nie mog take zapomnie.
Wreszcie las dokoa zrzed, a teren zacz coraz stromiej opada. Skrcili w
prawo i po kilku krokach znaleli si nad maym strumieniem pyncym w wskim
jarze. By to ten sam strumie, ktry daleko w grze wypywa z kolistego jeziora; tu
nabra rozpdu i bystrym nurtem rwa przez kamienne, gboko wcite oysko, nad
ktrym rozpocieray cienie skalne dby i ciemne krzewy bukszpanu. Patrzc ku
zachodowi wdrowcy widzieli w wietlistych oparach cignc si w dole nizin i
rozlege ki, a w wielkiej dali byszczc w ostatnich promieniach soca szerok
wstg Anduiny.
- Teraz, niestety, musz uchybi grzecznoci - rzek Faramir. - Mam jednak nadziej,
e wybaczycie to czowiekowi, ktry dotychczas wbrew rozkazom okaza wam tyle
wzgldw, e ani gw wam nie uci, ani nie spta was jako jecw. Nie wolno
bowiem nikomu, nawet Rohirrimom, walczcym u naszego boku, wstpi na ciek,
ktr odtd pjdziemy, z nie zawizanymi oczyma. Musz wam da przepaski na
oczy.
- Twoja wola - odpar Frodo. - Nawet elfy tak postpuj niekiedy; z zawizanymi
oczyma przeprowadzono nas przez granic piknego Lothlorien. Krasnolud Gimli
bardzo si burzy, ale hobbici znieli to cierpliwie.
- Ja prowadz was do mniej piknego schronienia - rzek Faramir - lecz rad jestem,
e si zgadzacie po dobroci, bo przykro byoby zadawa wam gwat.
Zawoa z cicha, natychmiast spord drzew wysunli si Damrod i Mablung
podbiegajc do kapitana.
- Zawicie gociom naszym oczy - powiedzia Faramir. - Szczelnie, ale tak, by im
przepaska nie dokuczaa. Rk nie trzeba im pta. Dadz sowo, e nie bd si
starali nic podpatrzy. Mgbym im zaufa, e nie otworz oczu nawet bez opaski,
ale oczy same mrugaj, kiedy noga si potyka. Prowadcie ich ostronie, eby nie
ucierpieli w drodze.
Stranicy zawizali hobbitom oczy zielonymi chustkami i nasunli im kaptury na
twarze. Potem Mablung wzi jednego, a Damrod drugiego pod rk i ruszyli
naprzd. O ostatniej mili wdrwki Sam i Frodo wiedzieli wic tylko tyle, ile odgadli
po omacku. Wkrtce zauwayli, e cieka ostro opada w d; po jakim czasie tak
si zwaa, e trzeba byo posuwa si gsiego, stranicy wic kierowali krokami
jecw idc za nimi i trzymajc rce na ich ramionach. Niekiedy w najtrudniejszych
miejscach podnosili hobbitw w powietrze, by po chwili znw postawi na ziemi.
szum wody wci dochodzi od prawej strony, coraz bliszy i goniejszy. W kocu
pochd si zatrzyma. Mablung i Damrod obrcili hobbitw kilka razy w kko,
wskutek czego jecy stracili cakowicie orientacj. Potem jeszcze wspinali si nieco
ku grze; owia ich chd, a szum potoku przycich. Znowu stranicy chwycili ich w
ramiona i nieli po schodach dugo, dugo, w d, a nastpnie wzili ostry zakrt.
Nagle usyszeli plusk i szum, bardzo gony i bliski. Mieli wraenie, ze woda otacza
ich zewszd, na doniach i policzkach czuli drobniutkie krople deszczu. Znowu
postawiono ich na ziemi. Chwil stali oszoomieni, troch wystraszeni, nie majc
pojcia, gdzie si znajduj. Nikt si nie odzywa. Wtem gos Faramira zabrzmia tu
za nimi.
- Zdj opaski! - rozkaza.
Stranicy rozsupali zielone chusty i odsunli im z twarzy kaptury. Hobbici olnieni a
zachysnli si z podziwu.
Stali na mokrych, wypolerowanych kamieniach jak gdyby w progu wyciosanej
w skale bramy, ktrej czarny otwr zia za ich plecami. Przed nimi zwisaa przerocza

524

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zasona wody, tak blisko, e Frodo mg jej dosign rk. Brama otwieraa si ku
zachodowi. Poziome promienie zachodzcego soca paday na wodn kurtyn i
czerwone wiato rozszczepiao si w kroplach na migotliwe tczowe kolory.
Hobbitom zdawao si, ze stoj w oknie zaczarowanej wiey elfw przed zason
usnut z drogocennych klejnotw, ze srebra, zota, rubinw, szafirw i ametystw,
arzc si zimnym ogniem.
- Szczliwym przypadkiem zdylimy na t por, by piknym widokiem nagrodzi
wasz cierpliwo - rzek Faramir. - To jest Okno Zachodzcego Soca, Henneth
Annun, najpikniejszy wodospad Ithilien, krainy tysica rde. Mao kto spord
cudzoziemcw oglda ten cud. aden paac krlewski nie moe si z nim rwna.
Wejdcie.
Ledwie skoczy mwi, gdy soce si skryo, ogie zgas w strumieniach wody.
Hobbici odwrcili si i przeszli pod niskim, gronym ukiem bramy. Znaleli si w
komorze skalnej, rozlegej, topornie wyciosanej pod nierwnym, nawisym stropem.
Kilka pochodni rozjaniao mtnym wiatem poyskliwe ciany. Byo tu ju mnstwo
ludzi, a wci nowi przybywali po dwch, po trzech zza wskich drzwiczek
widocznych w jednej ze cian. Gdy wzrok ich oswoi si z ciemnoci, hobbici
stwierdzili, e pieczara jest wiksza, ni im si zrazu wydao, i e peno w niej ora,
a take zapasw.
- Oto nasz schron rzek Faramir. Nie ma tu wielkich wygd, lecz noc mona
spdzi bezpiecznie, jest sucho i nie brak jada, chocia ognia nie rozpalimy. Niegdy
woda pyna tymi lochami i wydostawaa si przez bram, lecz nasi sprawni
robotnicy zmienili jej bieg przed wiekami, ujmujc nurt u rde, kierujc wwozem i z
dwakro wikszej wysokoci spuszczajc wodospadem ku nowemu oysku. Potem
uszczelnili wszystkie drogi wiodce do tej groty tak, e ani woda, ani aden
nieprzyjaciel wtargn tu nie moe. Zostay dwa tylko wyjcia: przez korytarz, ktrym
was przeprowadzilimy, i przez okno zasonite wodn kurtyn, ale pod nim w
gbokiej niecce penej wody je si ostre jak noe skaki. Odpocznijcie chwil,
zanim przygotuj nam wieczerz.
Odprowadzono hobbitw w zaciszny kt i wskazano niskie ko, na ktrym mogli
odpocz. Ludzie tymczasem sprawnie i szybko krztali si po pieczarze. Spod cian
wysunito lekkie stoy na kozach i nakryto je do posiku. Zastawa bya skromna,
przewanie nieozdobna, lecz porzdna i starannie wykonana: okrge pmiski, kubli
i talerze z polewanej brunatnej gliny lub wytoczone z bukszpanowego drzewa,
gadkie i czyste. Tu i wdzie byszcza puchar lub miska z lnicego brzu, a przed
miejscem kapitana, porodku gwnego stou, kielich ze srebra. Faramir przechadza
si midzy wojownikami, kadego nowego przybysza wypytujc ciszonym gosem.
Wracali ci, ktrzy cigali rozproszonych przeciwnikw, na kocu za zjawili si
zwiadowcy, pozostawieni do ostatka na stray przy drodze. Wszystkich
poudniowcw wytropiono, lecz nikt nie odnalaz mumaka, czyli olifanta, i nie
wiedziano, co si z nim stao. Nie zauwaono te adnych ruchw nieprzyjacielskich,
nawet szpiegw w okolicy nie byo wida.
- Nic nie widziae ani nie syszae, Anbornie? spyta Faramir ostatniego
wchodzcego do pieczary onierza.
- Nie, kapitanie odpar. W kadym razie nie wypatrzyem ani jednego orka. Lecz
widziaem lub zdawao mi si, e widz, jakie dziwaczne stworzenie. Zdarzyo si to
o szarej godzinie, kiedy wszystko wydaje si oczom wiksze, ni jest naprawd.
Moliwe, e bya to po prostu wiewirka.
Na te sowa onierza Sam nadstawi uszu.

525

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Jeeli wiewirka, to czarna i bez ogona cign dalej Anborn. Migno mi co


niby cie przy samej ziemi, skryo si za pniem drzewa, gdy podszedem bliej, i
pomkno midzy gazie w gr tak zwinnie jak wiewirka. Nie pozwalasz nam
zabija bez potrzeby zwierzt lenych, wic nie uyem uku. Zreszt w zmroku strza
byby niepewny, tym bardziej e stworzenie to w okamgnieniu skryo si wrd lici.
Staem jednak do dugo pod drzewem, bo rzecz wydaa mi si dziwna, wreszcie
odszedem. Kiedy si odwrciem, miaem wraenie, e z drzewa dochodzi jakby syk.
Moe to bya dua wiewirka. Moe w cieniu Nienazwanego jakie zwierzaki z
Mrocznej Puszczy zakrady si do naszych lasw. Tam podobno yj wielkie, czarne
wiewirki.
- Moe powiedzia Faramir ale zy byby to omen, gdyby trafnie odgad. Nie
chcemy zbiegw z Mrocznej Puszczy w Ithilien.
Samowi wydao si, e mwic to Faramir z ukosa spojrza w stron hobbitw.
aden z nich jednak nie odezwa si; obaj leeli jaki czas na wznak patrzc na
ponce uczywa i na krztajcych si i porozumiewajcych szeptem ludzi. W pewnej
chwili Frodo nagle zasn.
Sam w rozterce mwi sobie w duchu: Moe to czowiek uczciwy, a moe nie.
Pikne sowa kryj czasem niepikne serce. Ziewn. Tydzie mgbym przespa i
jeszcze nie miabym do. Czy zda si na co czuwanie? Ja jeden, a tych duych
ludzi caa gromada. Pewnie, e nie dabym rady. Mimo to, Samie Gamgee, bdziesz
czuwa, nie wolno ci usn. Udao mu si odpdzi sen. W bramie pieczary wiato
przygaso, szara zasona wody zmtniaa i znika w mroku. Tylko szum wodospadu
trwa niezmienny, monotonny, rankiem taki sam jak wieczorem czy noc. Szemra
mile i namawia do snu. Sam wetkn kuaki do oczu, eby si nie zamkny.
Zapalono wicej pochodni. Przytoczono beczk wina spod wodospadu, niektrzy
myli rce. Faramirowi przyniesiono mosin miednic i biay rcznik.
- Zbudcie goci rozkaza i dajcie im take wod, niech si umyj. Czas si do
stou.
Frodo siad na posaniu, przecign si i ziewn. Sam, nie przyzwyczajony, eby
mu usugiwano, ze zdumieniem spojrza na rosego onierza, ktry pochyliwszy si
w ukonie trzyma przed nim miednic.
- Prosz, niech pan to postawi na ziemi rzek hobbit. Bdzie nam obu wygodniej.
Ku zdumieniu i wesooci ludzi zanurzy gow w zimnej wodzie, zla ni kark i uszy.
- Czy w waszym kraju jest taki zwyczaj, eby przed wieczerz my gowy? spyta
onierz usugujcy hobbitom.
- Nie, robimy to raczej przed pierwszym niadaniem odpar Sam. Ale
niewyspanego zimna woda rzewi jak deszcz zwid saat. No, teraz mam nadziej
nie zasn, nim si najem.
Usadowiono ich obok Faramira, na okrytych skrami barykach, znacznie wyszych
ni awy dla ludzi, tak e hobbici w sam raz wygodnie sigali do stou. Kapitan i
wszyscy wojownicy przed zabraniem si do jedzenia chwil stali milczc, zwrceni
ku zachodowi. Faramir da znak obu gociom, e powinni w tym naladowa ludzi.
- Zawsze tak robimy rzek, gdy znowu usiedli. Zwracamy oczy w stron
Numenoru, ktry przemin, poza Numenor ku ojczynie elfw i dalej jeszcze, poza
ni, ku tej krainie, ktra nie przemija. Czy wasze plemi nie zna tego zwyczaju?
- Nie odpar Frodo, ktry nagle poczu si nieokrzesanym prostakiem. Ale gdy
jestemy w gocinie, kaniamy si gospodarzowi, a wstajc po jedzeniu dzikujemy
mu.
- Tak my rwnie postpujemy rzek Faramir.

526

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Po dugiej wdrwce i popasach pod goym niebem, po tylu dniach spdzonych na


odludnych pustkowiach wieczerza wydaa si hobbitom wspania uczt; pili bowiem
jasnozociste, chodne i aromatyczne wino, jedli chleb z masem, solone miso,
suszone owoce, doskonay czerwony ser, a w dodatku mieli czyste rce, czyste noe
i czyste talerze. Ani Frodo, ani Sam nie odmwili adnego dania, ktrym ich
czstowano, nie uchylili si nawet od drugiej i trzeciej porcji. Wino rozgrzao krew w
yach rozpywajc si po zmczonych czonkach, serca poweselay; hobbici nabrali
humoru, jakiego nie mieli jeszcze od dnia opuszczenia Lorien. Po wieczerzy Faramir
zaprowadzi ich w gb pieczary do wnki, czciowo odgrodzonej zason.
Przyniesiono tu fotel i dwa stoki. W niszy staa zapalona gliniana lampka.
- Wkrtce pewnie zechcecie spa powiedzia Faramir zwaszcza poczciwy Sam,
ktry przed posikiem oka nie zmruy nie wiem, czy dlatego, e lka si straci
wspaniay apetyt, czy te ze strachu przede mn. Nie jest zdrowo spa natychmiast
po jedzeniu, tym bardziej gdy si jado pierwszy raz do syta po dugim pocie.
Pogawdzimy troch. Wdrujc z Rivendell przeylicie niewtpliwie mnstwo
przygd wartych opowieci. Wy ze swej strony na pewno te pragniecie od nas
dowiedzie si czego o krajach, do ktrych trafilicie. Mwcie jak najwicej o moim
bracie Boromirze, o starym Mithrandirze, o szlachetnym plemieniu z Lothlorien.
Frodo, ju wyspany, by chtny do rozmowy. Ale cho jedzenie i wino rozwizay mu
jzyk, nie wyzby si cakowicie ostronoci. Sam umiecha si i nuci pod nosem,
gdy jednak Frodo zacz mwi, przysuchiwa si milczc i tylko czasem dorzuca
jaki wykrzyknik na potwierdzenie sw swego pana.
Frodo opowiada rne historie, wci jednak omija spraw Piercienia i
zadania, ktrego podja si druyna, szeroko natomiast rozwodzi si nad mstwem
Boromira i podkrela oddane przez niego usugi czy to podczas spotkania z wilkami,
czy w zaspach nienych pod Karadhrasem, a take w walce z orkami w kopalni
Morii, gdzie zgin Gandalf. Najbardziej wzruszya Faramira opowie o walce na
mocie.
- Musiao to wzburzy Boromira, e przyszo mu ucieka przed orkami rzek czy
nawet przed straszliwym potworem, ktrego nazywacie Balrogiem. Boromir musia
kipie gniewem, mimo e uciek ostatni.
- Ostatni przyzna Frodo. Pamita jednak trzeba, e Aragorn nie mia prawa
naraa si, on jeden bowiem po stracie Gandalfa zna drog i mg wyprowadzi
nas z podziemi. Gdyby nie byo nas, maoludw, ktrymi musieli opiekowa si,
rcz, e nie uciekby wwczas z pola bitwy ani Boromir, ani Aragorn.
- Moe byoby dla Boromira lepiej, gdyby by tam poleg razem z Mithrandirem
powiedzia Faramir zamiast i dalej na spotkanie losu, ktry go czeka nad
wodogrzmotami Rauros.
- Moe. Ale teraz opowiedz mi o swoich przygodach rzek Frodo, znowu
odwracajc rozmow od niebezpiecznego tematu. Chciabym co wicej wiedzie
o Minas Ithil, Osgiliath i niezdobytej Minas Tirith. Jakie macie nadzieje na utrzymanie
grodu w razie dugiej wojny?
- Jakie mamy nadzieje? odpar Faramir. Od dawna poniechalimy wszelkiej
nadziei. Miecz Elendila, jeeli powrci, moe na nowo jej iskr wykrzesze, lecz nie
sdz, by zdziaa co wicej ponad to, e odroczy dzie klski; chyba e zjawi si
inna jeszcze nieoczekiwana pomoc ze strony elfw albo ludzi. Nieprzyjaciel bowiem
wzrasta w siy, a my wci sabniemy. Nard nasz przeywa zmierzch, jesie, po
ktrej ju nie rozkwitnie wiosna. Ludzie z Numenoru yli na rozlegych obszarach
wybrzey i nadmorskich krajw, lecz w wikszoci popadli w zepsucie i szalestwa.
Wielu rozmiowao si w ciemnociach i czarnej magii. Niektre plemiona cakowicie

527

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

odday si prniactwu i uciechom ycia, inne za biy si midzy sob, a wreszcie


osabionymi przez lenistwo lub niezgod zawadny ze, dzikie ludy.
Nikt nie powie, e w Gondorze kiedykolwiek praktykowano czarn magi lub
wymawiano bodaj z czci imi Nienazwanego. Dawna mdro i pikno przyniesione
z zachodu dugo yy w krlestwie synw Elendila i po dzi dzie tam przetrway.
Lecz nawet sam Gondor take cign na siebie upadek, gnuniejc po trosze i
udzc si, e Nieprzyjaciel pi, podczas gdy on by wprawdzie przepdzony z tych
stron, wcale jednak nie zmiadony. mier wci bya wrd nas, poniewa
Numenorejczycy, jak zawsze, jak za dawnych lat krlestwa, ktre wskutek tego
utracili, marzyli o nie koczcym si i niezmiennym yciu. Krlowie budowali
grobowce wspanialsze nili domy dla yjcych, z wiksz radoci wymawiali
prastare imiona swoich przodkw ni imiona potomkw. Bezdzietni wadcy zasiadali
w starodawnych paacach rozmylajc o zamierzchej wietnoci swego rodu. W
tajemnych komnatach uczeni przyrzdzali potne czarodziejskie napoje lub z
wysokoci smukych zimnych wie rzucali pytania gwiazdom. Ostatni krl z linii
Anariona nie zostawi dziedzica.
Namiestnicy wszake byli roztropniejsi i szczliwsi. Roztropniejsi, bo werbowali do
si zbrojnych ludzi z krzepkich plemion nadmorskich i dzielnych grali z Ered Nimrais.
Zawarli te sojusz z dumnym ludem pnocy, ktry czsto szarpa nasze granice i by
wojowniczy, ale z dawna zwizany z nami pokrewiestwem, nie tak obcy jak dzicy
Easterlingowie lub okrutni Haradrimowie. Dziki temu za czasw Kiriona,
Dwunastego Namiestnika (ojciec mj jest dwudziestym szstym z kolei), pobratymcy
z pnocy przybyli nam z odsiecz i brali udzia w wielkiej bitwie na polach
Kelebrantu, kiedy to zniszczylimy nieprzyjaci, ktrzy zagarnli nasze pnocne
prowincje. Tych sojusznikw nazywamy Rohirrimami, mistrzami koni; odstpilimy im
prowincj Kalenardhon, ktra odtd zwie si Rohanem. Kraj ten bowiem przez dugie
wieki by niemal bezludnym pustkowiem. Rohirrimowie stali si naszymi
sprzymierzecami, zoyli wiele dowodw wiernoci, wspierajc nas w potrzebie i
strzegc pnocnego pogranicza oraz Wrt Rohanu.
Przejli z naszych obyczajw i nauk, ile chcieli, co dostojniejsi wrd nich wadaj
nasz mow, lecz na og trzymaj si we wszystkim wzorw, ktre im zostawili
przodkowie, i wasnych tradycji, mwi za swoim jzykiem, przyniesionym z
pnocy. S nam mili ci roli mowie i pikne niewiasty, nie mniej dzielne od
mw, plemi zotowose, jasnookie i krzepkie. Przypominaj nam modo
czowiecz z Dawnych Dni. Nasi uczeni w ksigach powiadaj, e czy nas z
Rohirrimami prastare pokrewiestwo, nale bowiem do jednego z tych samych
Trzech Rodw co Numenorejczycy, pochodz wszake nie od Hadora Zotowosego,
Przyjaciela Elfw, lecz od jednego z jego synowcw czy krewnych, ktrzy nie
wywdrowali za morze uchylajc si od wezwania.
My bowiem w naszych dziejach rozrniamy ludzi Wyyn, albo ludzi Zachodu, czyli
Numenorejczykw; ludzi rednich, albo ludzi Pmroku, i do tych zaliczamy
Rohirrimw oraz pokrewne im plemiona zamieszkujce po dzi dzie na dalekiej
pnocy; wreszcie Dzikich, czyli ludzi Ciemnoci.
Teraz wszake, gdy Rohirrimowie pod wielu wzgldami do nas si zbliyli, wywiczyli
w rnych umiejtnociach i ogadzili obyczaje, my za upodobnilimy si do nich,
nie moemy ju roci prawa do nazwy ludzi Wyyn. Jestemy dzi rednimi ludmi,
ludmi Pmroku, lecz przechowujemy pami lepszych dni. Tak samo jak
Rohirrimowie kochamy obecnie wojn i odwag dla nich samych, zarwno ze
wzgldu na cel, ktremu su, jak na radoci, ktrych pozwalaj nam zaznawa.
Wprawdzie wci jeszcze wierzymy, e wojownik powinien mie inn jeszcze wiedz

528

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

i umiejtnoci prcz wadania bron i onierskiego rzemiosa, lecz cenimy onierzy


ponad ludzi trudzcych si innymi sprawami. Taki jest nakaz chwili. Tote Boromir
dla swego wojennego mstwa cieszy si w Gondorze najwyszym uznaniem. By
naprawd dzielny. Od dawna Minas Tirith nie miao dziedzica rwnie wytrwaego na
trudy i rwnie mnego w boju; nikt te tak potnie jak on nie umia zad w Wielki
Rg.
Faramir westchn i umilk na dug chwil.
- Mao byo o elfach w tych wszystkich opowieciach odezwa si Sam, nagle
nabierajc odwagi. Zauway, e Faramir wspomina elfy zawsze z szacunkiem, i to
przejednao Sama, uspokajajc jego podejrzliwo skuteczniej ni grzeczne sowa,
jado i wino.
- Mao rzek Faramir bo nie zgbiaem historii elfw i niewiele wiem o tym
plemieniu. To wanie jedna z tych zmian, jakie zaszy w nas, kiedy z Numenoru
przesiedlilimy si do rdziemia. Skoro Mithrandir by towarzyszem waszej wyprawy
i rozmawialicie po drodze z Elrondem, wiecie zapewne, e przodkowie
Numenorejczykw walczyli u boku elfw w zamierzchych wojnach, za co w nagrod
otrzymali krlestwo pord morza, w zasigu spojrzenia z Ojczyzny Elfw. Lecz na
obszarach rdziemia za dni ciemnoci ludzie stracili czno z elfami na skutek
podstpw Nieprzyjaciela a take z powodu nurtu czasu, ktry nis kade plemi w
inn stron po jego wasnej drodze. Dzi ludzie lkaj si elfw i nie ufaj im,
niewiele o nich wiedzc. My za w Gondorze tak samo jak Rohirrimowie stalimy si
podobni do innych ludzi. Rohirrimowie bowiem, chocia s wrogami Wadcy
Ciemnoci, nie ufaj elfom i mwi o Zotym Lesie ze zgroz.
Jednake s jeszcze wrd nas ludzie podtrzymujcy z elfami w miar monoci
znajomo i niekiedy ten i w wymyka si potajemnie do Lorien, a mao ktry wraca.
Ja do tych miakw nie nale. Sdz, e w naszych czasach niebezpiecznie jest
dla miertelnikw z wasnej woli szuka porozumienia z Najstarszym Plemieniem. Ale
zazdroszcz tym, ktrzy widzieli Bia Pani.
- Pani z Lorien! Galadriel! wykrzykn Sam. Ach, gdyby j pan mg ujrze! Ja,
prosz pana, jestem prosty hobbit, ogrodnik z zawodu, nie znam si na poezji, w
kadym razie nie umiem wierszy ukada, chyba e jaki arcik rymowany mi si uda,
a i to rzadko, na prawdziwy poemat nigdy bym si nie zdoby... No, wic nie umiem
powiedzie tego, co bym chcia. To trzeba zapiewa. eby tu by Obieywiat, czyli,
chciaem rzec, Aragorn, albo stary pan Bilbo, ci by umieli! Szkoda, e nie potrafi o
niej uoy pieni. Jest pikna, urocza! Czasem jak ogromne drzewo w kwiatach,
czasem jak biay narcyz, drobny i smuky. Twarda jak diament, agodna jak wiato
ksiyca. Ciepa jak promie soca, zimna jak gwiazda. Dumna i daleka jak szczyt w
niegach, wesoa jak wiejska dziewczyna, ktra wiosn wplata stokrotki w warkocze.
Ale ja gadam i gadam, a wszystkich sw za mao, eby jej odda sprawiedliwo.
- Musi by naprawd urocza rzek Faramir. Niebezpiecznie pikna.
- Nic nie wiem o tym, eby bya niebezpieczna odpar Sam. Uwaam, e ludzie
bior niebezpieczestwo z sob do Lorien, znajduj tam tylko to, co sami przynieli.
Moe zreszt susznie widz w niej istot niebezpieczn, bo ma w sobie wielk si.
Mona si o ni rozbi jak d na skale, mona zaton jak hobbit w rzece; ale czy
wolno wini ska albo rzek? A wanie Boro...
Sam urwa i obla si rumiecem.
- Tak? Boromir? Co chciae powiedzie? podchwyci Faramir. Czy Boromir z
sob przynis do Lorien niebezpieczestwo?
- Tak, z przeproszeniem paskim, przynis je z sob, chocia taki by z niego
wspaniay czowiek, jeli wolno tak si wyrazi. Pan zreszt od pocztku by na

529

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

tropie. Dobrze si Boromirowi przygldaem i pilnie go suchaem przez cay czas


wdrwki z Rivendell. Musiaem strzec mego pana, rozumie si, nie znaczy to wcale,
ebym do Boromira nie mia zaufania. I myl, e wanie w Lorien Boromir jasno
zrozumia to, czego ja si ju przedtem domyliem, i zrozumia to, czego pragnie. A
pragn Piercienia, pragn go, odkd go zobaczy.
- Sam! krzykn Frodo przeraony. Zamyli si na dug chwil i nagle ockn z
zadumy, lecz ju poniewczasie.
- Rety! jkn Sam blednc i zaraz potem czerwieniejc gwatownie. Znowu
palnem gupstwo. Racj mia Dziadunio, kiedy mwi: Ile razy otworzysz usta,
lepiej zatkaj je prdko, choby wasn pit. O, rety, rety!
- Niech pan sucha, kapitanie zwrci si do Faramira zbierajc ca odwag, na
jak go byo sta. Prosz, niech pan nie wykorzysta przeciw mojemu panu gupoty
jego sugi. Pan tak piknie mwi o elfach i tak dalej, e zapomniaem si wreszcie.
Ale nie sztuka piknie mwi, trzeba piknie postpowa jak powiada hobbickie
przysowie. To bdzie prba paskiej wspaniaomylnoci.
- Tak i ja sdz odpar Faramir z wolna i bardzo agodnie, umiechajc si dziwnie.
A wic mamy rozwizanie wszystkich zagadek. Jedyny Piercie, o ktrym
mniemano, e zgin raz na zawsze dla wiata. I Boromir chcia go odebra
przemoc? A ty uciek? Biege tyle mil, eby wpa prosto w moje rce! W grach,
na pustkowiu, mam was w swojej mocy, dwch niziokw przeciw setce onierzy,
ktrych mog skrzykn w jednej chwili, i Piercie nad piercieniami. Pikny dar
losu! Faramir, kapitan Gondoru, ma w tej prbie da miar swej wspaniaomylnoci.
Ha!
Wsta, wyprostowa si, ogromny, a szare jego oczy rozbysy. Frodo i Sam zerwali
si ze stokw, skoczyli pod cian, wsparli si o ni plecami; rce ich gorczkowo
signy mieczy. Zapada cisza. Wszyscy zebrani w pieczarze wojownicy przerwali
rozmowy i ze zdumieniem patrzyli na hobbitw. Lecz Faramir usiad z powrotem,
zamia si z cicha i zaraz znowu spowania.
- Biedny Boromir! Za cika dla niego bya ta prba! odezwa si w kocu.
Dorzucilicie jeszcze cisze brzemi do mego alu, dziwni przybysze z dalekich
krajw, przynoszcy niebezpieczestwo midzy ludzi! Ale okazuje si, e ja lepiej
umiaem pozna si na niziokach ni nizioki na czowieku. My, ludzie z Gondoru,
jestemy prawdomwni. Rzadko si chepimy, a jeli co przyrzekamy, raczej
zginiemy, ni zamiemy sowo. Powiedziaem: Nie schylibym si po niego, nawet
gdyby lea na gocicu. Tote nawet gdybym by czowiekiem zdolnym poda
takiej rzeczy, i jakkolwiek mwic to nie wiedziaem jeszcze, czym ona jest
naprawd, uwaabym, e te sowa mnie wi, i nie postpibym wbrew wasnemu
owiadczeniu.
Mnie jednak wcale nie kusi ta rzecz. Moe po prostu do mam wiedzy, eby
rozumie, i s pewne niebezpieczestwa, od ktrych czowiek powinien ucieka.
Siadajcie, bdcie spokojni. Pociesz si, Samie. Wygadae si mimo woli, widocznie
los tego chcia. Serce masz mdre zarwno jak wierne, ono widzi janiej ni twoje
oczy. Bo jakkolwiek wyda wam si to dziwne, nie narazilicie si na adne
niebezpieczestwo, wyjawiajc mi t tajemnic. Kto wie, Samie, moe wanie tym
sposobem pomoge swemu panu, ktrego tak kochasz. Twj bd wyjdzie wam na
dobre, o ile to ode mnie bdzie zaleao. Pociesz si, samie. Lecz nigdy wicej nie
wymawiaj nazwy tej rzeczy gono. Ten jeden raz wystarczy.
Hobbici wrcili na swoje miejsca i siedzieli cichutko. onierze znowu zajli si
popijaniem wina i rozmow, sdzc, e ich dowdca artowa z gomi i e ta
zabawa si skoczya.

530

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Teraz nareszcie rozumiemy si wzajemnie dobrze, mj Frodo! rzek Faramir.


Jeeli wzie t rzecz w powiernictwo, nie pragnc jej, posuszny probie innych
osb, zasuye na mj szacunek i na moje wspczucie. Podziwiam ci te, e
trzymasz j w ukryciu i nie uywasz jej. Jestecie dla mnie istotami z nieznanego
plemienia i nieznanego wiata. Czy wszyscy wasi wspplemiecy s do was
podobni? Wasz kraj musi by dziedzin spokoju i pogody, ogrodnicy za ciesz si
pewnie wielkim powaaniem.
- Nie wszystko jest u nas doskonae odpar Frodo lecz ogrodnikw rzeczywicie
bardzo szanujemy.
- Nawet tam, w swoich ogrodach, znacie pewnie zmczenie, jak kada istota pod
socem. C dopiero tutaj, z dala od domu i po dugiej podry. Do na dzisiaj
rozmw. Unijcie obaj spokojnie, jeli zdoacie. Nie bjcie si, ja nie chc tej rzeczy
zobaczy ani dotkn, nie chc te wiedzie o niej wicej, nie wiem (wiem ju za
wiele!), aby nie skusia mnie podstpem i abym si w tej prbie nie okaza gorszy ni
Frodo, syn Droga. Idcie teraz spocz, lecz przedtem powiedzcie tylko, jeeli
moecie, dokd zamierzacie std si uda i co robi. Ja bowiem musz czuwa,
czeka, rozmyla. Czas upywa. Rankiem kady z nas pospieszy swoj drog.
Frodo po pierwszym wstrzsie strachu przez dug chwil dra cay. Teraz ogromne
zmczenie mg przysonio mu oczy. Nie mia ju siy duej udawa i opiera si
pytaniom.
- Szukaem drogi do Mordoru powiedzia sabym gosem. Szedem ku Gorgoroth.
Musz odnale Gr Ognia i rzuci t rzecz w Szczeliny Zagady. Tak kaza
Gandalf. Ale myl, e nigdy nie dojd do celu.
Faramir chwil patrza na niego z powag i zdumieniem. Widzc, e hobbit chwieje
si na nogach, dwign go agodnie w ramionach, zanis na legowisko i otuli
ciepo. Frodo natychmiast zapad w gboki sen. Tu obok ustawiono drugie ko dla
jego sugi. Sam zawaha si na moment, po czym z niskim ukonem zwrci si do
Faramira:
- Dobranoc! Wygrae, szlachetny panie.
- Doprawdy? spyta Faramir.
- Kruszec okaza si najwyszej prby.
Faramir przyj to z umiechem.
- miaego sug ma Frodo! rzek. Ale niech tam! Pochwaa z zacnych ust jest
najwysz nagrod. Nie zasuyem na ni jednak. Nie miaem bowiem pokusy ani
chci postpi inaczej.
- Wierz odpar Sam. Powiedziae, szlachetny panie, e mj pan ma w sobie
co z elfa. To prawda. Ja wszake powiem, e w tobie, panie, jest te co, co mi
przypomina... no tak! Czarodzieja Gandalfa!
- To moliwe rzek Faramir. Moe wyczuwasz daleki wiew powietrza Numenoru.
Dobranoc!

531

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 6
Zakazane jezioro

udzc si Frodo ujrza schylonego nad sob Faramira. Na mgnienie oka


zawadn nim dawny strach i hobbit usiad cofajc si pod cian.
- Nie masz si czego obawia rzek Faramir.
- Czy to ju rano? spyta ziewajc Frodo.
- Jeszcze nie, lecz noc ma si ku kocowi, a ksiyc zachodzi. Czy chcesz go
zobaczy? Chciabym te w pewnej sprawie zasign twojej rady. Przykro mi, e
musiaem przerwa ci spoczynek. Czy pjdziesz ze mn?
- Pjd odpar Frodo wstajc. Dreszcz nim wstrzsn, gdy wychyn z ciepych
kocw i futer. Zimno byo w pieczarze, gdzie nie palono ogniska. Szum wody rozlega
si gono wrd ciszy. Hobbit zarzuci paszcz i poszed za Faramirem.
Sam budzc si nagle, jakby ostrzeony czujnym instynktem, od razu spojrza na
puste legowisko swego pana i zerwa si na rwne nogi. Zobaczy dwie ciemne
sylwetki, Froda i wysokiego mczyzny rysujce si na tle sklepionej bramy, ktr
teraz wypeniao blade, biaawe wiato. Pobieg ku nim midzy rzdami wojownikw,
picych na siennikach wzdu cian. Mijajc bram spostrzeg, e Zasona wyglda
teraz jak olniewajcy welon jedwabny, przetykany perami i srebrem, jak topniejce
sople ksiycowej powiaty. Nie zatrzyma si jednak, eby podziwia ten widok, i
skrci za swoim panem w wskie drzwiczki, otwarte w cianie pieczary.
Szli najpierw ciemnym korytarzem, potem po mokrych stopniach schodw w
gr, a znaleli si na maej, paskiej platformie wyciosanej w skale i rozjanionej
bladym wiatem, pyncym z nieba przez otwr wycity wysoko u szczytu dugiego
szybu. Std schody rozchodziy si: jedne, jak si zdawao, prowadziy na stromy
brzeg potoku, drugie zwrcone byy w lewo. Tam wanie prowadzi hobbitw
Faramir. Schody zbudowane byy jak w wiey, na ksztat zwinitej spirali.
Wreszcie wydostali si z ciemnoci kamiennych cian i rozejrzeli wkoo. Stali
na szerokiej, paskiej skale, niczym nie ogrodzonej. Z prawej strony, od wschodu,
potok z pluskiem zeskakiwa z nielicznych tarasw, dalej za spywa po strominie
gadko wyobionym korytem; ciemna, wzburzona woda pienia si i toczya wrd
wirw niemal tu u ich stp i znikaa na podcitej krawdzi przepaci, ktra ziaa po
prawej stronie. Nad jej brzegiem zapatrzony w jej gb sta milczcy wojownik.
Frodo przez chwil ledzi wzrokiem krte i strome przesmyki wodne, potem
spojrza gr w dal. wiat by cichy, chodny, jakby zblia si ju brzask. Nad
zachodnim widnokrgiem ksiyc znia si, peny i jasny. Blade opary migotay w
rozlegej dolinie; szeroki parw kipia srebrn mg, a jego dnem toczyy si w
nocnym chodzie fale Anduiny. Za rzek kbiy si czarne ciemnoci, a w nich tu i
wdzie poyskiway zimne, ostre, obce i biae jak zby upiora szczyty Ered Nimrais,
Biaych Gr Krlestwa Gondoru, okryte wiecznym niegiem.
Dug chwil Frodo sta na tym kamiennym wzniesieniu i dreszcz przej go na
myl, e moe tam, pord przesonitych ciemnoci rozlegych przestrzeni, jego
przyjaciele wdruj lub moe pi, jeli nie le martwi pod caunem mgy. Po co
Faramir przywid go tutaj i wyrwa z bogiego zapomnienia snu?
Sam stawia sobie rwnie to pytanie i nie mg powstrzyma si od
szepnicia paru sw, udzc si, e nikt prcz Froda ich nie usyszy:
- Pikny widok, panie Frodo, trudno zaprzeczy, ale zib przejmuje do koci, nie
mwic ju o sercu. Co si dzieje?
Faramir usysza i odpowiedzia:

532

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Ksiyc zachodzi nad Gondorem. Pikny Ithil, opuszczajc rdziemie, spoglda


raz jeszcze na biae kdziory sdziwej Mindolluiny. Widok wart jest paru dreszczy.
Lecz nie dla tego widoku sprowadziem was tutaj, a prawd mwic, sama w ogle
nie prosiem na t przechadzk: jeli mu zimno, paci cen wasnej zbytniej czujnoci.
yk wina szybko was potem rozgrzeje. Patrzcie!
Posun si na krawd przepaci i stan obok wartownika. Frodo poszed za nim,
lecz Sam nie ruszy si z miejsca. Nawet z dala od brzegu, na tej wilgotnej, wysokiej
platformie czu si nieswojo.
Faramir i Frodo patrzyli w d. Daleko pod stopami widzieli bia wod, ktra
wlewaa si do ogromnej, kipicej misy i wirowaa w przepacistym owalnym
zagbieniu pord ska, pki nie znalaza ujcia przez wski przesmyk; tdy uciekaa
z szumem i pluskiem ku spokojniejszym, bardziej rwninnym okolicom. Skone
promienie ksiyca sigay jeszcze podna wodospadu i lniy na sfalowanej tafli
jeziora. Nagle Frodo spostrzeg na bliszym jego brzegu skulonego, maego stwora,
lecz w teje chwili stwr da nura do wody i znikn tu pod kipiel wodospadu,
rozcinajc czarn to tak cicho i gadko jak strzaa z uku lub oby kamyk.
Faramir zagadn wartownika:
- Co teraz powiesz o tym, Anbornie? Wiewirka czy zimorodek? Czy nad ciemnymi
sadzawkami Mrocznej Puszczy yj czarne zimorodki?
- Nie wiem, co to za stwr, lecz z pewnoci nie ptak odpar Anborn. Ma cztery
apy i nurkuje na sposb czowieczy. Trzeba przyzna, e mistrz w tej sztuce nie
lada! Czego on szuka? Drogi poprzez Zason do naszej pieczary? Zdaje si, e tym
razem nasz schron zosta wykryty. Mam z sob uk, a na obu brzegach rozstawiem
te co najlepszych ucznikw. Czekamy tylko na twj rozkaz, eby wypuci strzay,
kapitanie.
- Co powiesz? Mamy strzela? spyta Faramir odwracajc si ywo do Froda.
Frodo przez chwil nie odpowiada.
- Nie! rzek wreszcie. Nie! Prosz was, nie strzelajcie!
Samowi nie ochoty, lecz miaoci zabrako, eby goniej i szybciej krzykn: Tak!
Nie widzia wprawdzie stwora, o ktrym bya mowa, lecz bez trudu odgad, kogo
Frodo zobaczy w dole.
- A wic znasz tego stwora? powiedzia Faramir. teraz, skoro go obaj widzielimy,
wytumacz, dlaczego, twoim zdaniem, naley go oszczdzi. W dugich rozmowach
tylko jeden raz wspomniae o trzecim, przygodnym towarzyszu, a ja chwilowo nie
wypytywaem o niego. Czekaem, a go moi ludzie schwyc i sprowadz do mnie.
Wysaem najlepszych owcw na poszukiwania, on wszake wszystkim si wymyka
tak, e nikt go nawet nie widzia prcz tu obecnego Anborna, ktremu wczoraj
wieczorem mign o zmroku. Dzi jednak w otrzyk dopuci si gorszego
przestpstwa nili owienie na wyynie krlikw w sida: omieli si wtargn do
Henneth Annun. Przypaci zuchwalstwo yciem. Nie pojmuj tego stwora! Tak skryty
i zmylny, a przychodzi kpa si w jeziorku pod naszym oknem. Czy myli, e ludzie
noc pi nie rozstawiajc wart? Dlaczego on to zrobi?
- Mona da na to pytanie dwie odpowiedzi odpar Frodo. Po pierwsze, nie zna
ludzi, a chocia jest chytry, moe wcale nie wie, e tu si ukrywacie; wasz schron
dobrze jest zamaskowany. Po drugie, przypuszczam, e cigno go tutaj
nieodparte podanie, silniejsze od przezornoci.
- Mwisz, e go tutaj co przyciga? spyta Faramir ciszajc gos. czy to
moliwe, eby wiedzia o brzemieniu, ktre dwigasz?
- Tak. Poniewa on dwiga je przez dugie lata.

533

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- On je dwiga? powtrzy Faramir tumic okrzyk zdumienia. Sprawa wika si w


coraz to nowe zagadki! A wic czyha na t rzecz?
- By moe. Jest mu droga i cenna. Ale nie to miaem na myli.
- Czeg zatem szuka tutaj?
- Ryb rzek Frodo. Patrz!
Spojrzeli w d ku ciemnemu jezioru. U dalekiego brzegu ukazaa si maa, czarna
gowa, ledwie wychylona z gbokiego cienia pod skaami. Mign srebrzysty bysk,
drobniutkie krgi rozeszy si po wodzie. Stwr dopyn do brzegu i z
nieprawdopodobn zwinnoci jak aba wyskoczy z wody na wysok skarp. Usiad
i zacz si wgryza w may, srebrzysty przedmiot, ktry poyskiwa przy kadym
ruchu jego palcw, bo ostatnie promienie ksiyca paday spoza kamiennej ciany
na ten koniec jeziora.
Faramir rozemia si z cicha.
- Ryb! powiedzia. Ten gd jest mniej niebezpieczny. A moe nie! Ryby z jeziorka
Henneth Annun mog kosztowa go bardzo drogo.
- Mam go na ostrzu strzay odezwa si Anborn. czy nie wolno mi jej wypuci,
kapitanie? Prawo karze mierci kadego, kto bez pozwolenia wejdzie w t dolin.
- Czekaj, Anbornie odpar Faramir. Sprawa jest trudniejsza, ni ci si zdaje. Co
powiesz, Frodo? Dlaczego mamy go oszczdzi?
- Jest nieszczliwy i godny powiedzia Frodo i nic nie wie o grocym
niebezpieczestwie. Gandalf, wasz Mithrandir, prosiby ci, eby mu darowa ycie,
choby dla tych powodw, zarwno jak dla innych jeszcze. Elfom zaleci go
oszczdzi. Nie wiem dokadnie, dlaczego: troch si domylam, lecz nie mog teraz
o tym mwi. Ten stwr jest w jaki sposb zwizany z moim zadaniem. Dopki nas
nie wykry i nie uprowadzi z sob, on by naszym przewodnikiem.
- Przewodnikiem? zdumia si znw Faramir. Nowe dziwy! Na wiele jestem dla
ciebie gotw, mj Frodo, tego jednak nie mog zrobi; jeli zostawi na wolnoci
chytrego wczg i pozwol mu i, gdzie zechce, moe przyczy si do ciebie w
dalszej drodze, a moe wpadnie w apy orkw, ktrym wypiewa pod groz tortur
wszystko, co wie. Trzeba go zabi albo wzi do niewoli. Zabi, jeeli nie da si
szybko pochwyci. Jake jednak docign stwora tak zwinnego i przemylnego
inaczej ni strza z uku?
- Pozwl, ebym cichutko zszed do niego rzek Frodo. Trzymajcie uki napite i
zastrzelcie przynajmniej mnie, jeeli mj sposb zawiedzie. Na pewno nie uciekn.
- Id, a pospiesz si! odpar Faramir. Jeeli wyjdzie z tej przygody ywy, powinien
ci wiernie suy do koca swych ndznych dni. Anbornie, sprowad Froda na d,
ale idcie bardzo ostronie. Ten stwr ma wch i such. Wezm twj uk.
Anborn mrucza z niezadowolenia, lecz poprowadzi hobbita krtymi schodami na
nisz platform, a z niej drugimi schodami dalej, a doszli do wskiego wyjcia
zaronitego gstw krzakw. Frodo bezszelestnie przedar si przez nie i stan na
wysokim poudniowym brzegu grujcym nad jeziorem. Byo ju teraz ciemno,
wodospad przyblad i zszarza, odzwierciedlajc ledwie niky pobrzask, ktry ksiyc
zostawi na zachodnim niebie. Golluma std nie widzia. Posun si kilka krokw
naprzd. Anborn cicho szed za nim.
- Dalej! szepn Frodowi do ucha. Uwaaj, po prawej stronie brzeg. Jeeli
wpadniesz do wody, nikt ci nie wyratuje, chyba twj przyjaciel zimorodek. Pamitaj,
e ucznicy stoj bardzo blisko, chocia ich pewnie nie widzisz.
Frodo wzorujc si na Gollumie, pomaga sobie rkami, eby pewniej trzyma si
gruntu i wymacywa przed sob drog. Skay byy tu przewanie paskie i gadkie,

534

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

lecz liskie. Zatrzyma si i nasuchiwa. Zrazu nie sysza nic prcz nieustannego
szumu wodospadu za sob.. nagle blisko przed nim rozleg si wiszczcy szept:
- Ryby, dobre ryby. Biaa twarz znika, mj skarbie, wreszcie znika, tak. Teraz
moemy spokojnie zje rybk. Nie, nie, mj skarbie, nie, spokojnie! Bo zgin nam
skarb. Zgin. Pode hobbity, zoliwe hobbity. Poszy sobie, zostawiy nas samych,
glum. Zabray skarb. Biedny Smeagol samiuteki. Nie ma skarbu. li ludzie zabior
go, ukradn mj skarb. Zodzieje. Nienawidzimy ich. Ryby, dobre ryby. Dodadz nam
si. Bdziemy mieli bystre oczy, mocne palce, tak, tak. Zadusimy ich wszystkich,
ebymy tylko mieli sposobno. Dobre ryby, dobre ryby!
Ten jego pomruk by niemal tak nieustanny jak szum wody, przerywany jedynie
mlaskaniem i bulgotem. Frodo suchajc tych odgosw wzdryga si z litoci i
wstrtu. Marzy, by ten bekot usta wreszcie, by nie musia go nigdy ju sucha.
Anborn przyczai si tu. Wystarczyoby cofn si do niego, szepn, eby kaza
ucznikom wypuci strzay. Nie chybiliby pewnie, bo Gollum, jedzc apczywie, nie
myla o ostronoci. Jeden trafny strza i Frodo na zawsze pozbyby si tego
nieszczsnego, wstrtnego gosu. Ale nie mg tego zrobi. Gollum mia pewne
prawo do jego opieki. Suga ma prawo do opieki pana, nawet jeli suy pod
przymusem strachu. Gdyby nie Gollum, hobbici zginliby na Martwych Bagnach.
Frodo czu w gbi serca, e Gandalf na pewno nie yczyby sobie takiego postpku.
- Smeagolu! - zawoa cicho.
- Ryby, dobre ryby - sycza Gollum.
- Smeagolu! - troch goniej powtrzy Frodo. Gollum umilk. - Smeagolu, twj pan
przyszed po ciebie. Twj pan jest tutaj. Zbli si, Smeagolu.
Zamiast odpowiedzi usysza lekki syk, jakby Gollum przez zby wciga oddech. Chod tutaj, Smeagolu - rzek Frodo. - Jestemy w niebezpieczestwie. Ludzie zabij
ci, jeeli tu ci znajd. Chod prdko, jeeli chcesz unikn mierci. Chod do
swego pana.
- Nie! - odpar gos. - Pan niedobry. Porzuci Smeagola i odszed z nowymi
przyjacimi. teraz niech pan czeka. Smeagol nie skoczy ryby.
- Nie ma czasu do stracenia! - rzek Frodo. - We ryb z sob i chod.
- Nie. Musz skoczy ryb.
- Smeagolu! - zawoa Frodo z rozpacz. - Skarb si na ciebie pogniewa. Powiem
skarbowi: spraw, eby pokn o i udawi si na mier. Nigdy wicej nie
skosztujesz ryb. Chod, skarb na ciebie czeka!
Rozleg si przenikliwy syk. Z ciemnoci wypezn na czworakach Gollum niby pies
przywoany z wczgi do nogi pana. Jedn na p zjedzon ryb trzyma w zbach,
drug ciska w garci. Zbliy si do Froda niemal nos w nos i obwcha go. Blade
oczy lniy. Nagle wyj z ust ryb i wyprostowa si przed hobbitem.
- Dobry pan! - szepn. - Dobry hobbit, wrci po biednego Smeagola. Dobry
Smeagol przyszed do pana. Chodmy teraz prdko, tak. Midzy drzewami, pki obie
Twarze nie wiec. tak, chodmy!
- Pjdziemy - odpar Frodo - ale nie zaraz. Pjd z tob tak, jak przyrzekem.
Powtarzam obietnic! Ale nie zaraz. Jeszcze nie jeste bezpieczny. Uratuj ci,
musisz jednak mi zaufa.
- Zaufa mojemu panu? - nieufnie spyta Gollum. - Dlaczego? Gdzie jest ten drugi
hobbit, ten zy, ordynarny hobbit? Gdzie on jest?
- Tam na grze - odpar Frodo wskazujc wodospad. - Nie zostawi go tutaj samego.
Musimy po niego wrci.
Serce mu si cisno. Te namowy zbyt byy podobne do wcigania w puapk. Nie
obawia si, co prawda, eby Faramir pozwoli zabi Golluma, lecz przypuszcza, e

535

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

kae go uwizi i spta, a wwczas nieszczsny, zdradziecki stwr na pewno


poczuje si zdradzony przez hobbita. Nigdy moe nie zrozumie ani nie uwierzy, e
Frodo ocali mu ycie i e nie byo innego sposobu ratunku. C bowiem mg zrobi
Frodo, jeli chcia obu stronom w miar monoci dochowa wiary?
- Chod, Smeagolu - rzek - bo skarb rozgniewa si, jeli mnie nie posuchasz.
Wracamy w gr strumienia. Id pierwszy.
Gollum przepezn kawaek drogi tu nad krawdzi, chlipic i wszc podejrzliwie.
nagle zatrzyma si i podnis gow.
- Tu kto jest! - powiedzia. - Nie tylko hobbit. - Odwrci si znienacka. W
wyupiastych oczach migotao zielone wiateko. - Niedobry pan! - sykn. - Zy!
Podstpny! Faszywy! - Splun i wycign dugie rami zakoczone biaymi,
chwytliwymi palcami.
W tym samym okamgnieniu ogromna, ciemna sylwetka Anborna wynurzya si tu za
nim. Czowiek dopad Golluma, siln, cik rk chwyci go za kark i przygi do
ziemi. Stwr byskawicznie skrci si cay; wilgotny i olizy wi si niczym wgorz, a
gryz i drapa napastnika jak kot. Lecz z mroku ju wybiego dwch onierzy spieszc
z pomoc Anbornowi.
- Ani si rusz - powiedzia jeden z nich do Golluma - bo naszpikujemy ci tak, e si
w jea zmienisz. Ani si rusz!
Gollum opad bezsilnie, jczc i paczc. Ludzie zwizali go do brutalnie.
- Nie tak ostro! - odezwa si Frodo. - ten biedak nie moe si z wami mierzy na siy.
Starajcie si nie sprawia mu blu. On wwczas take spokojniej si zachowa.
Smeagolu! Nie bj si, oni ci nic zego nie zrobi. Pjd razem z tob, nie spotka ci
od ludzi adna krzywda. Chyba e ja take zgin z ich rk. Zaufaj swojemu panu.
Gollum odwrci si i splun hobbitowi pod nogi. onierze podnieli go z ziemi,
nasunli mu na gow kaptur i powlekli z sob. Frodo szed za nimi, bardzo
zgnbiony. Przez ukryty w gszczu otwr, a potem schodami i korytarzami wrcili do
pieczary. Pono kilka pochodni, ludzie krztali si, ju zbudzeni. Sam, ktry tu
czeka na Froda, obrzuci zagadkowym spojrzeniem bezwadny tumok wleczony
przez onierzy.
- Zapali go? - spyta.
- Tak. Waciwie nie. Nie zapali - odpar Frodo. - Przyszed dobrowolnie do mnie, bo
zaufa memu sowu. Nie chciaem, eby go tak porwano zwizanego. Mam nadziej,
e wszystko si dobrze skoczy, ale przykro mi okropnie, ze tak si to odbywa.
- Mnie te przykro - rzek Sam - ale z t nieszczsn pokraka nic si nie moe
odbywa przyzwoicie.
Jeden z onierzy skin na nich i zaprosi do wnki w gbi pieczary. Faramir siedzia
w fotelu, a nad jego gow wiecia umieszczona w niszy latarnia. Wskaza hobbitom
stoki, a gdy siedli, rzek do podwadnego:
- Podaj gociom wino i ka przyprowadzi jeca.
Przyniesiono wino, a po chwili zjawi si Anborn niosc w ramionach Golluma. Zdj z
jego gowy kaptur, postawi go na ziemi i zosta przy nim, by go podtrzymywa na
nogach. Gollum mruy oczy maskujc chytre spojrzenie pod cikimi, bladymi
powiekami. Wyglda aonie, przemoczony do nitki, ocieka wod i cuchn rybami;
jedn z nich ciska wci jeszcze w garci. Rzadki kosmyki jak zbutwiae wodorosty
zwisay mu nad kocistym czoem i pociga zasmarkanym nosem.
- Rozwicie! Rozwicie! - bekota. - Sznur nas rani, tak, rani nas, a przecie nic
zego nie zrobilimy.
- Nic zego nie zrobie? - rzek Faramir patrzc na nieszcznika przenikliwie, lecz z
kamienn twarz, w ktrej nie byo ani gniewu, ani zdumienia czy te litoci. - Tak

536

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

powiadasz? Nigdy nie popenie nic takiego, eby zasuy na wizy lub jeszcze
cisz kar? Jednake nie do mnie naley sd nad tob za tamte sprawy. Dzi
ujlimy ci tam, gdzie nie wolno wchodzi pod groz mierci. Za ryby z tej sadzawki
trzeba drogo paci.
Gollum wypuci ryb z rki.
- Nie chc ryb - powiedzia.
- cena nie jest naoona na ryby - rzek Faramir. - Karzemy mierci za wtargnicie w
ten zaktek gr, za jedno spojrzenie na jezioro. Darowaem ci dotychczas ycie na
prob Froda, ktry twierdzi, e ma wobec ciebie jakie dugi wdzicznoci. Ale
musisz si przede mn usprawiedliwi. Jak si nazywasz? Skd przyszede? Dokd
idziesz? Czego szukasz?
- Zabkani jestemy, zabkani - odpar Gollum. - Nie mamy imienia, niczego nie
szukamy, stracilimy skarb, nie zostao nam nic. Tylko pustka. Tylko gd, tak, gd.
Za kilka rybek, za marne ociste rybki, chc biedne stworzenie kara mierci. taka
jest ich mdro, taka sprawiedliwo, taka wielka sprawiedliwo.
- Moe nie jestemy bardzo mdrzy - powiedzia Faramir - ale sprawiedliwi z
pewnoci na tyle, na ile nasza niewielka mdro pozwala. Rozwi mu pta,
Frodo!
Faramir wycign zza pasa may noyk i poda go Frodowi. Gollum, na swj sposb
rozumiejc ten gest, wrzasn i pad na ziemi.
- Spokojnie, Smeagolu! - rzek Frodo. - Powiniene mi zaufa. Nie opuszcz ci w
biedzie. Odpowiadaj na pytania, jak umiesz najuczciwiej. To ci nie zaszkodzi, lecz
wanie pomoe.
Przeci powrz krpujcy napistki i kostki Golluma, podnis go z ziemi.
- Podejd bliej! - rozkaza Faramir. - Patrz mi w oczy! Czy wiesz, jak si nazywa to
miejsce? Czy bye tu ju kiedy?
Gollum z wolna podnis powieki, niechtnie zwrci ku Faramirowi lepia; nie tlia si
w nich teraz ani odrobina wiata, blade i matowe spoglday przez chwil w jasne,
nieustraszone oczy rycerza z Gondoru. Zalega gucha cisza. Nagle Gollum spuci
gow, skurczy si i przypad do ziemi dygocc na caym ciele.
- Nie wiemy, nie chcemy wiedzie - zajcza. - Nigdy tu nie bylimy. Nigdy wicej nie
przyjdziemy.
- S w twoim umyle zatrzanite drzwi i zamknite okna, a za nimi ciemne komory rzek Faramir. - Powiedziae jednak, jak sdz, prawd. Na twoje szczcie. Jak
przysig zoysz, eby mi zarczy, e nigdy tutaj nie wrcisz i e nigdy sowem ani
znakiem nie wskaesz drogi do tego miejsca adnemu ywemu stworzeniu?
- Mj pan wie - odpar Gollum zerkajc z ukosa na Froda. - Tak, pan wie.
Przyrzeklimy naszemu panu, jeli nas uratuje. Przysigniemy skarbowi, tak! Przyczoga si do stp Froda. - Uratuj nas, dobry panie! - zaskomla. - Smeagol
obiecuje skarbowi, obiecuje uczciwie. Nigdy nie wrci, nie powie ani sowa. Tak,
skarbie!
- czy tobie to wystarcza, Frodo? - spyta Faramir.
- Tak - rzek Frodo. - Masz do wyboru albo zadowoli si t przysig, albo postpi,
jak wymaga twoje prawo. Nic bowiem innego od tego jeca nie usyszysz. lecz ja mu
przyrzekem, e nie dozna krzywdy, jeli pjdzie ze mn. Nie chciabym, eby si
zawid na moim sowie.
Faramir dug chwil milcza zamylony.
- Dobrze - powiedzia wreszcie. - Oddaj ci w rce twojego pana. Frodo, syn Droga,
niech powie, co chce z tob zrobi.

537

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Ale ty, szlachetny kapitanie, jeszcze nie powiedziae, co zamierzasz zrobi z


Frodem! - odpar z ukonem hobbit. - Pki za Frodo nie zna twojej woli, nie moe
ukada planw dla siebie i swoich towarzyszy. Odroczye wyrok do rana, lecz dzie
ju wita.
- Ogosz wic swoj wol - rzek Faramir. - Co do ciebie, Frodo, to na mocy wadzy,
udzielonej mi przez mego wadc, przyznaj ci swobod ruchw w granicach
Gondoru a po najdalsze kresy starego krlestwa. zastrzegam jedynie, e ani ty, ani
aden z twych towarzyszy nie ma prawa bez wyranego wezwania powrci do tej
kryjwki. Daj ci ten przywilej na jeden rok i jeden dzie od dzi, potem nie bdzie ci
ju przysugiwa, chyba e przed upywem wyznaczonego terminu stawisz si w
Minas Tirith przed obliczem wadcy, namiestnika krlestwa. Wtedy bowiem poprosz
go, by zatwierdzi i przeduy na cae twe ycie przywilej, ktry ode mnie otrzymae.
Tymczasem kady, kogo wemiesz pod sw opiek, bdzie mia we mnie rwnie
opiekuna, a tarcze Gondoru go osoni. Czy to ci starczy za odpowied?
Frodo ukoni si nisko.
- Tak jest - rzek - i oddaj si na twoje usugi, jeli mog one mie jak cen w
oczach tak szlachetnego i wielkiego rycerza.
- Cenie je wysoko - odpar Faramir. - A teraz powiedz: czy bierzesz pod opiek tego
oto Smeagola?
- Bior Smeagola pod swoj opiek - owiadczy Frodo. Sam westchn gono. Nie
by to objaw zniecierpliwienia wobec przydugiej wymiany uprzejmoci, bo Sam, jak
przystao hobbitowi, pochwala ceremonie tego rodzaju. Podobna rozmowa w Shire
nie obeszaby si bez wikszej jeszcze iloci sw i ukonw.
- A wic suchaj!~- zwrci si Faramir do Golluma. - Zapad nad tob wyrok mierci,
lecz pki bdziesz si trzyma Froda, wos ci nie spadnie z gowy, a przynajmniej nikt
z nas ci nie tknie. Gdyby wszake spotka ci ktry z onierzy Gondoru
wasajcego si bez Froda, wykona wyrok. I niechaj ci mier dosignie, w
granicach tego krlestwa lub poza nim, jeeli bdziesz le suy swojemu panu.
Teraz odpowiedz: dokd zamierzasz i? Frodo powiadczy, e bye jego
przewodnikiem. Dokd go prowadzisz?
Gollum milcza.
- Musz to wiedzie - rzek Faramir. - Odpowiedz albo odwoam uaskawienie.
Gollum wci milcza.
- Ja odpowiem za niego - odezwa si Frodo. - Na moje danie zaprowadzi mnie do
Czarnej Bramy, lecz okazao si, e nie mona jej przekroczy.
- Nie ma otwartych wrt do Bezimiennego Kraju - powiedzia Faramir.
- Widzc to zawrcilimy na drog poudniow - cign dalej Frodo - przewodnik
bowiem mwi, e jest, a przynajmniej moe by, cieka dostpna w pobliu Minas
Ithil.
- Minas Morgul - rzek Faramir.
- Nie wiem dokadnie - powiedzia Frodo - lecz podobno cieka wspina si pod gr
pnocnym stokiem doliny, nad ktr stoi stary grd. Wznosi si na wysok przecz,
a potem schodzi do... do krainy lecej za grami.
- Czy znasz nazw tej przeczy? - spyta Faramir.
- Nie - odpar Frodo.
- To jest Kirith Ungol.
Gollum sykn przenikliwie i zacz mamrota pod nosem.
- czy tak brzmi nazwa przeczy? - spyta Faramir zwracajc si do niego.

538

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie! - wrzasn Gollum piskliwie, jakby go ukuto. - Tak, tak, syszelimy kiedy t
nazw. Ale c dla nas nazwa znaczy? Pan powiedzia, e musimy si tam dosta.
Trzeba szuka jakiej drogi. A nie ma innej, nie, nie ma.
- Nie ma innej? - rzek Faramir. - Skd wiesz? Kto zbada wszystkie pogranicza
krlestwa ciemnoci? Dugo, z namysem przyglda si Gollumowi. Potem odezwa
si znowu: - Odprowad jeca, Anbornie. Traktuj go agodnie, lecz nie spuszczaj z
oka. A ty, Smeagolu, nie prbuj skaka w wodospad. Skay tam maja tak ostre zby,
e zginby przedwczenie. Id std, a we t swoj ryb.
Anborn wyszed popychajc przed sob skulonego Golluma. Nad wejciem do wnki
zacignito zason.
- Myl, mj Frodo, e nieroztropnie postpujesz - rzek Faramir. - Nie powiniene
trzyma przy sobie tego przewodnika. To stwr nikczemny.
- Nie, nie jest nikczemny na wskro - odpar Frodo.
- Moe nie na wskro - powiedzia Faramir - lecz zo przeera go jak rak, coraz
gbiej. On ci nie doprowadzi do niczego dobrego. Jeeli si z nim rozstaniesz, dam
mu list elazny i eskort do tego miejsca na granicy Gondoru, ktre sobie sam
wybierze.
- Nie zgodziby si na to - odpar Frodo. - Poszedby za mn tak, jak idzie ju od
dawna moim tropem. Przyrzekem zreszt i wiele razy powtrzyem przyrzeczenie, e
wezm go w opiek i pjd, dokd mnie prowadzi. Nie dasz chyba ode mnie,
abym zama sowo?
- Nie - rzek Faramir. - Lecz serce moje tego pragnie. Co innego samemu nie
dochowa wiary, a co innego radzi przyjacielowi, aby zama sowo, szczeglnie,
kiedy bezwiednie na wasn zgub zwiza si przyrzeczeniem. Ale - nie! Musisz
Golluma cierpie przy sobie, jeli zechce i z tob. Nie sdz wszake, aby by
obowizany do wyboru drogi przez przecz Kirith Ungol, o ktrej twj przewodnik nie
powiedzia ci wszystkiego, co wie. To wyczytaem jasno w jego mylach. Nie id na
Kirith Ungol.
- Gdzie wic mam i? - spyta Frodo. - Z powrotem do Czarnej Bramy i zda si na
ask lub nieask wartownikw? Co wiesz o tej przeczy, e nazwa jej budzi w tobie
tyle grozy?
- Nie wiem nic pewnego - odpar Faramir. - My, ludzie z Gondoru, nie zapuszczamy
si tymi czasy na wschd od gocica, nikt spord modego, mojego pokolenia tak
daleko nie by ani te nie wspina si na Gry Cienia. Znamy je tylko ze starych
opowieci i pogosek, ktre przetrway z dawnych lat. To jednak pewne, e na
przeczach nad Minas Morgul czyhaj jakie zowrogie, straszne moce. Starcy i
uczeni, ktrzy zbadali tajniki wiedzy, bledn i milkn na dwik nazwy Kirith Ungol.
Dolina pod Minas Morgul bardzo dawno temu popada we wadz zych si; nawet
wwczas, gdy wygnany Nieprzyjaciel przebywa jeszcze daleko, a wiksza cz
Ithilien naleaa do nas, stamtd wiao groz i strachem. Jak ci wiadomo, sta tam
ongi grd pikny i warowny, Minas Ithil, blini brat naszej stolicy. Zawadnli nim
jednak ludzie nikczemni i dzicy, ktrych Nieprzyjaciel w pierwszym okresie swojej
potgi ujarzmi i wzi na sub; ci po jego upadku bkali si bezdomni i bezpascy.
Mwi, e przywdcami ich byli Numenorejczycy o spodlonych sercach;
Nieprzyjaciel obdarzy ich piercieniami wadzy i wyniszczy tak, e zmienili si w
ywe upiory, straszne i ze. Po jego wygnaniu zajli Minas Ithil, osiedli tam, obrcili
grd i ca okolic w ruin. Zdawaa si pusta, lecz wrd gruzw y strach. Tych
dziewiciu wodzw przygotowao skrycie powrt swego wadcy i pomogo mu; sami
te wzmogli si znw na siach. Dziewiciu Jedcw wyruszyo w wiat przez
straszn bram, a my nie moglimy im zagrodzi drogi. Nie zbliaj si do ich

539

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

twierdzy! Bdziesz ledzony nieustannie. tam czuwa nigdy nie usypiajca za moc,
stamtd patrzy sto par nigdy nie przymykajcych si oczu. Nie id t drog.
- Dokd wic radzisz i? - spyta Frodo. - Powiedziae, e nie moesz mi wskaza
ani cieki ku grom, ani przej przez gry. lecz ja musz si poza ich wa dosta,
bo zobowizaem si uroczycie wobec caej Rady, e znajd drog lub szukajc jej
zgin. Gdybym zawrci wzdragajc si przed ostatni, najcisz prb, jake
mgbym stan przed elfami i ludmi? Czy przyjby mnie w Gondorze, gdybym
tam zjawi si z tym brzemieniem, ktre nosz i ktre optao szalestwem twojego
brata? Jaki urok rzucioby na Minas Tirith? kto wie, czy wwczas dwie wiee Minas
Morgul nie spogldayby ku sobie ponad spustoszonym, zalanym zgnilizn krajem.
- Tego bym nie chcia - rzek Faramir.
- C wic chcesz, abym zrobi? - spyta Frodo.
- Nie wiem. Ale nie chc, eby szed na mier lub mk. Nie myl te, by
Mithrandir wybra dla ciebie t drog.
- Skoro on zgin, musz sam i jedyn ciek, ktr znalazem. Nie mam czasu
na szukanie lepszej.
- Srogi przypad ci los, beznadziejne zadanie - rzek Faramir. - Pamitaj przynajmniej
moj przestrog: nie ufaj przewodnikowi, nie ufaj temu Smeagolowi. ma ju na
sumieniu morderstwo. Wyczytaem to w jego oczach. - Faramir westchn. - Tak wic
spotka si nasze cieki i znw si rozchodz, Frodo, synu Droga. Ciebie nie trzeba
udzi prnymi sowy. Wiedz, e nie mam nadziei ujrze ci kiedykolwiek pod
socem tej ziemi. Bd jednak odtd przyjacielem twoim i caego twojego plemienia.
A teraz odpocznij, my tymczasem przygotujemy ci prowiant na drog.
Bardzo jestem ciekaw, jakim sposobem ten pokurcz Smeagol znalaz si w
posiadaniu owego skarbu, o ktrym wspominae, i jak go pniej straci; nie bd
jednak trudzi ci wypytujc dzi o te sprawy. Jeeli mimo wszystko wrcisz do krainy
ywych i sidziesz pod cian w blasku soca miejc si z minionych trosk,
bdziesz musia mi opowiedzie ca histori dokadnie. Pki nie nadejdzie ten dzie
lub jaki inny, ktrego nawet czarodziejski kryszta Numenoru nie moe nam objawi,
egnaj.
Faramir wsta, ukoni si nisko Frodowi i rozsuwajc zason przeszed do pieczary.

540

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 7
Ku Rozstajowi Drg

rodo i Sam wrcili do swoich legowisk i czas jaki odpoczywali w milczeniu;


dzie ju si zaczyna i ludzie krztali si dokoa. Wreszcie przyniesiono
hobbitom wod do mycia i zaproszono do stou nakrytego na trzy osoby.
Faramir siad z nimi do niadania. Nie kad si ani na chwil od poprzedniego dnia,
w ktrym jego oddzia stoczy bitw, lecz nie zdawa si wcale zmczony. Gdy si
posilili, wsta.
- Gd nie dokuczy wam w drodze - rzek. - Wasze zapasy wyczerpay si, ale troch
prowiantu, stosownego w podry, kazaem zapakowa wam do workw. Na brak
wody nie bdziecie si uskara, pki bdziecie szli przez Ithilien, nie pijcie jednak
ze strumieni, ktre spywaj z Imlad Morgul, z Doliny ywej mierci. Chc wam
jeszcze co powiedzie: Moi zwiadowcy i stranicy wrcili wszyscy, a niektrzy z nich
dotarli w poblie Morannonu. Przynieli dziwne wieci. Caa okolica w krg
opustoszaa. Na drogach nie widzieli ywej duszy, nie syszeli krokw, gosu rogu ani
nawet dwiku naciganej ciciwy. Cisza pena oczekiwania zalega nad
Bezimiennym Krajem. Nie wiem, co to znaczy. Na pewno jednak zblia si moment
wielkiej rozprawy. Nadciga burza. Spieszcie pki czas! Jeeli jestecie gotowi,
wyruszymy natychmiast. Wkrtce soce zawieci nad krlestwem cienia.
Przyniesiono hobbitom ich toboki, znacznie teraz cisze, a take dwie grube laski z
wygadzonego drzewa, okute elazem i opatrzone rzebionymi gwkami, przez ktre
przecignite byy rzemienne paski.
- Nie mam dla was darw godnych tej chwili poegnania - rzek Faramir - wecie
jednak te laski. Mog si przyda w wdrwce przez gry i puszcze. Takich kijw
uywaj mieszkacy Biaych Gr, lecz te przycito na wasz miar i okuto na nowo.
Zrobiono je z piknego drzewa lebethron, ktre jest ulubionym tworzywem naszych
stolarzy i cieli, a maj one ten dar, e zgubione wracaj zawsze do wacicieli. Oby
nie straciy tej zalety i nie zawiody was w mrocznej krainie, do ktrej idziecie!
Hobbici skonili si w pas.
- Najgocinniejszy gospodarzu! - rzek Frodo. - Elrond Pelf przepowiedzia mi, e w
podroy spotkam przyja ukryt w gbi serca i nieoczekiwan. Prawd mwi, bo
nie mogem spodziewa si od ciebie tyle przyjani, ile mi okazae. dziki tej
niespodziance ze zej przygody wyniko wiele dobrego.
Zaczli si zbiera do wymarszu. Z jakiego zakamarka przyprowadzono Golluma,
ktry wyranie nabra ju otuchy, chocia w dalszym cigu trzyma si jak najbliej
Froda unikajc wzroku Faramira.
- Twemu przewodnikowi musimy zawiza oczy - rzek Faramir - tobie jednak
zarwno jak twojemu sucemu chtnie oszczdzimy tej przykroci, jeli sobie tak
yczycie.
Gollum skrzecza, wykrca si, czepia Froda, kiedy onierze podeszli, by zawiza
mu oczy. Frodo wic powiedzia:
- Zacie nam wszystkim trzem opaski, a zacznijcie ode mnie, wwczas Smeagol
przekona si, e nie macie zych zamiarw.
Tak te zrobiono, po czym wyprowadzono ca trjk z Henneth Annun. Jaki czas
wdrowali przez korytarze i schody, a w pewnej chwili owiaa ich rzeka, mia
wieo poranka. Szli dalej, wci jeszcze nic nie widzc, pod gr i znowu
agodnym skonem w d. Wreszcie Faramir kaza im odsoni oczy.

541

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Stali znowu pod sklepieniem lasu. Szum wodospadu nie dochodzi do ich
uszu, bo od rozpadliny, w ktrej pyn potok, dzielio ich wycignite na poudnie
dugie rami wzgrza. Od zachodu pomidzy drzewami przewitywao wiato, jakby
tam, za lasem, wiat si koczy i poza jego krawdzi nie byo nic prcz nieba.
- Tu ostatecznie rozchodz si nasze drogi - rzek Faramir. - Jeeli posuchacie mojej
rady, nie skrcicie std zaraz na wschd. Pjdziecie prosto, w ten sposb bowiem
wiele jeszcze mil przebdziecie pod oson lasu. Od zachodu teren obrywa si nad
dolinami niekiedy stromo, niekiedy agodniej, wyduonym, pochyym zboczem.
Trzymajcie si wci w pobliu tej krawdzi i skraju lasu. Zrazu moecie, jak sdz,
wdrowa nawet w wietle dziennym. Caa okolica jest upiona i pozornie spokojna,
ze oczy na chwil odwrciy si od niej. Bdcie zdrowi i pospieszajcie, pki mona.
Ucisn hobbitw, zwyczajem swego plemienia pochylajc si nad nimi, kadc rce
na ich ramiona i caujc w czoa.
- yczliwa myl wszystkich ludzi dobrej woli towarzyszy wam w drodze! - powiedzia.
Ukonili si a do ziemi. Faramir zawrci i nie ogldajc si ju za siebie odszed ku
dwm onierzom, ktrzy czekali w pewnym oddaleniu. Hobbici z podziwem patrzyli,
jak szybko umiej porusza si ci ludzie w zielonych ubraniach, zniknli bowiem
niemal w okamgnieniu wrd drzew. W miejscu, gdzie jeszcze przed chwil sta
Faramir, teraz by tylko las, pusty i pospny; mona by myle, e rycerz Gondoru
przywidzia im si we nie.
Frodo westchn i odwrci si twarz na poudnie. Gollum, jakby umylnie
okazujc wzgard dla poegnalnych ceremonii, rozgrzebywa ziemi pod korzeniem
drzewa. "mierdziel ju znowu chyba godny? - pomyla Sam. - Ano, zaczyna si
caa zabawa od nowa."
- Poszli sobie nareszcie? - spyta Gollum. - li, wstrtni ludzie. Smeagola jeszcze
kark boli, tak, boli jeszcze. Chodmy std!
- Chodmy - rzek Frodo. - Ale jeli umiesz tylko zorzeczy ludziom, od ktrych
doznae aski, nie mw lepiej nic.
- Mj pan dobry - zaskrzecza Gollum. - Smeagol artowa. Zawsze przebacza, nie
chowa urazy, tak, nawet do dobrego pana, ktry go zawid. Tak, pan dobry,
Smeagol te dobry.
Ani Frodo, ani Sam nic na to nie odpowiedzieli. Zarzucili toboki na plecy, cisnli kije
w garci i ruszyli naprzd przez las Ithilien. Dwakro w cigu tego dnia odpoczywali
posilajc si odrobin prowiantu, ktry do ich workw kaza zapakowa Faramir. Byli
zaopatrzeni w suszone owoce i solone miso na czas duszy, chleba za dostali
tyle, ile mogli zje przez pierwsze dni, pki nie straci wieoci. Gollum nie tkn
jada.
Soce podnosio si na niebie i przesuno nad stropem lasu niewidzialne,
potem zaczo si chyli zocc pnie drzew od zachodniej strony, a wdrowcy wci
szli w chodnym zielonym cieniu, w niezmconej ciszy. Nawet ptakw nie byo
sycha, jakby wszystkie std odleciay albo oniemiay.
Zmrok wczenie ogarn milczce lasy; wdrowcy zatrzymali si jeszcze przed
zapadniciem nocy, bardzo zmczeni, bo przebyli co najmniej siedem staj od wyjcia
z pieczary. Frodo przespa noc na mikkiej ziemi pod starym drzewem. Sam lea
obok niego, lecz nie zazna spokoju, budzi si, co chwila rozglda i nasuchiwa.
Gollum znikn chykiem, gdy hobbici rozoyli si na spoczynek. Nie przyzna si,
czy zasn w jakiej pobliskiej norze, czy te bka si polujc wrd ciemnoci po
lesie, w kadym razie o pierwszym brzasku wrci i obudzi hobbitw.
- Trzeba wstawa, tak, trzeba wstawa! - mwi. - Mamy jeszcze dalek drog, na
poudnie i na wschd. Hobbici musz si spieszy!

542

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zie przemin niemal tak samo jak poprzedni, z t jedynie rnic, e cisza
zdawaa si wok jeszcze gbsza, a powietrze bardziej parne i w lesie
zrobio si duszno. Zbierao si jakby na burz. Gollum czsto przystawa
wszc, mrucza co pod nosem i przynagla do popiechu.
Na trzecim etapie dziennego marszu, pod wieczr, weszli w rzadszy las, gdzie
drzewa rosy wiksze, lecz rozproszone. Ogromne dby skalne o potnych pniach
stay, cieniste i godne, pord szerokich polanek, tu i wdzie przemieszane z
sdziwymi jesionami i olbrzymimi dbami, na ktrych wanie rozkwitay
brunatnozielone pki. U ich stp w jasnej, modej trawie bielay kwiaty jaskczego
ziela i anemonw, o tej porze zamykajce ju kielichy do snu. Na mil w krg
zieleniy si licie lenych hiacyntw, smuke odyki kwiatw ju przebijay si przez
pulchn gleb. Nie byo wida nigdzie ywej duszy, zwierzyny ani ptactwa, mimo to
Golluma na otwartej przestrzeni zdj strach i wdrowcy posuwali si bardzo
ostronie, chykiem przebiegajc od drzewa do drzewa.
Dzie ju dogasa, kiedy dotarli na skraj lasu. Usiedli pod starym, skatym
dbem, ktry wyciga pokrtne niby we korzenie w d po stromej, osypujcej si
skarpie. Mieli przed sob gbok, mroczn dolin. Na jej przeciwlegym brzegu las
znowu sta si gsty, szarobkitny w pospnym wieczornym zmierzchu i cign si
a po widnokrg na poudnie. Po prawej stronie, na zachodzie, majaczyy odlege
gry Gondoru rozjarzone odblaskiem uny, zalewajcej niebo. Z lewej strony
panowaa ju noc i pitrzya si czarna ciana Mordoru. Z ciemnoci wyaniaa si
duga dolina i opadaa stromo rozszerzajcym si stopniowo korytem ku Anduinie.
Dnem jej pyn bystry potok. Frodo sysza jego kamienny gos, wyrany w
wieczornej ciszy. Wzdu potoku, na drugim jego brzegu wia si krt, blad
wstk droga ginc w zimnej szarej mgle, ktrej nie przenikay promienie
zachodzcego soca. Hobbitowi zdawao si, e rozrnia w oddali wyrastajce
jakby z morza cieni omglone szczyty i poszczerbione wieyczki prastarych twierdz,
ciemnych i opustoszaych. Odwrci si do Golluma.
- Czy wiesz, gdzie jestemy? - spyta.
- Tak, panie. W niebezpiecznym miejscu. To droga z Wiey Ksiycowej do
zburzonego grodu nad Rzek; zburzony grd, tak, tak, ze miejsce, pene
nieprzyjaci. Niedobrze zrobilimy suchajc rady tamtego czowieka. Hobbici
oddalili si bardzo od cieki. teraz musz i w stron majaczcego w zmierzchu
acucha grskiego. - Nie mona i t drog. Nie. T drog spod Wiey chodz
okrutni nieprzyjaciele.
Frodo spojrza z gry na drog. W tej chwili w kadym razie nie byo na niej nikogo.
Zdawaa si bezludna, opuszczona, a zbiegaa w d ku pustce ruin ukrytych we
mgle. Lecz co zego czaio si nad ni w powietrzu, jakby rzeczywicie snuy si tam
jakie niedostrzegalne dla oczu istoty. Froda dreszcz przebieg, gdy spojrza znowu
na ledwie ju widoczne w ciemnoci odlege wiee, a plusk wody wyda mu si zimny
i okrutny; by to przecie gos Morgulduiny, zatrutego potoku spywajcego z Doliny
Upiorw.
- Co teraz zrobimy? - spyta. - Przeszlimy dzi wiele mil. Moe cofniemy si w las i
poszukamy jakiego zaktka, eby odpocz w ukryciu?
- W nocy kry si nie trzeba odpar Gollum. To w dzie hobbici musz si odtd
chowa, tak, w dzie.
- Daje spokj! powiedzia Sam. Musimy troch odpocz, chobymy nawet
mieli ruszy znw po pnocy. Bdziemy wtedy mieli jeszcze wiele godzin do witu,
zdymy przej porzdny kawa drogi, oczywicie jeeli t drog znasz.

543

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Gollum zgodzi si niechtnie na popas i zawrci pomidzy drzewa kierujc si na


wschd skrajem lasu. Nie pozwoli hobbitom rozoy si do snu na ziemi w tak
bliskim ssiedztwie drogi, wic po krtkiej naradzie postanowili wspi si wszyscy
trzej na pie ogromnego dbu i usadowi w rozwidleniu konarw; grube, rozoyste
gazie osaniay ich dobrze, a kryjwka stanowia zarazem do wygodne
schronienie. Gdy noc zapada, pod koron drzewa ciemno bya nieprzenikniona.
Frodo i Sam napili si wody i przegryli chlebem oraz suszonymi owocami, lecz
Gollum od razu zwin si w kbek i usn. Hobbici nie zmruyli tej nocy oczu.
Jako wkrtce po pnocy Gollum si zbudzi; nagle bysn ku nim bladymi
otwartymi lepiami. Chwil nasuchiwa i wszy, tym bowiem sposobem, jak ju
zauwayli od dawna, rozpoznawa zwykle por dnia.
- Czy odpoczlimy? Czy wyspalimy si dobrze? spyta. Idziemy!
- Nie odpoczlimy i nie spalimy odburkn Sam. Ale pjdziemy, skoro trzeba.
Gollum skoczy zwinnie z gazi spadajc na cztery apy, hobbici nieco wolniej
zsunli si po pniu.
Ledwie stanli na ziemi, ruszyli w drog za przewodnictwem Golluma, kierujc si w
ciemnociach opadajcym w d zboczem ku wschodowi. Niewiele widzieli, noc
bowiem bya tak gboka, e nieraz dopiero w ostatniej chwili dostrzegali pie
drzewa, nim si na niego natknli. Teren by nierwny, marsz utrudniony, lecz
Gollum szed pewnie. Prowadzi hobbitw przez gszcze i kolczaste zarola, czasem
skrajem gbokiej rozpadliny albo czarnej jamy, czasem osuwajc si w gb
ciemnego, zarosego krzakami jaru, by potem wspina si na jego drugi brzeg.
Schodzili niekiedy w d, lecz kady nastpny stok growa nad poprzednim i by od
niego bardziej stromy. Tote wznosili si coraz wyej. Na pierwszym postoju, gdy
obejrzeli si za siebie, ledwie dostrzegli strop lasu, z ktrego wyszli, rozpostarty niby
gsty, ogromny cie, plama nocy ciemniejcej pod mrocznym, pospnym niebem.
Od wschodu peza z wolna jak gdyby ogromna czarna chmura pochaniajc nike,
przymione gwiazdy. Ksiyc chylc si ku zachodowi umkn przed jej pocigiem,
lecz spowijaa go w krg obwdka zgniotej mgy. W kocu Gollum odwrci si do
hobbitw.
- Dzie ju blisko rzek. Hobbici musz si spieszy. Nie jest bezpiecznie sta tak
na otwartym miejscu w tej okolicy. Prdzej!
Przyspieszy kroku, oni za mimo znuenia podali za nim. Wkrtce zaczli wspina
si na ogromny grzbiet pagrka, poronitego gszczem kolczolici, borwek i
niskiej, szorstkiej tarniny; gdzieniegdzie tylko otwieray si w zieleni yse polany,
wypalone wieo ogniem. Im bliej szczytu, tym wicej byo kolczastych krzeww,
bardzo starych i wysokich, od dou nagich i wtych, lecz w grze rozronitych
bujnie i ju rozkwitajcych tymi pczkami, ktre janiay wrd ciemnoci i
rozsieway delikatn, sodk wo. Pierwsze gazie wyrastay z pni tak wysoko, e
hobbici mogli i przez te zarola wyprostowani, jak przez dugie galerie wysane
suchym, grubym, szorstkim chodnikiem. Gdy dotarli do koca szerokiego grzbietu,
zatrzymali si i szukajc kryjwki wpezli pod zbity wa tarniny. Jej powykrcane
gazie zwisay a do ziemi, a z ziemi piy si na nie spltan mas dzikie gogi.
Gboko w tym gszczu otwieraa si pusta przestrze, jak gdyby altana podparta
suchymi gaziami i nakryta stropem modych lici oraz wiosennych pdw. Tu
wdrowcy leeli dug chwil, zbyt zmczeni, eby myle o jedzeniu, i przez
otwierajce si w cianach schronu szpary patrzyli, jak z wolna wita nowy dzie.
Lecz dzie nie zawita jasny, po niebie rozla si tylko bury, pospny pmrok.
Na wschodzie ciemnoczerwona una wiecia pod niskim puapem chmur; nie bya to
zorza poranna. Oddzielone od nich szerok, strom dolin pitrzyy si gry Efel

544

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Duath, czarne i bezksztatne u podny, osonitych nieprzemijajc noc, ostre,


poszarpane i zjeone gronie u szczytw, widocznych na tle krwawego blasku. Dalej
na prawo czerniao pord mroku ogromne rami grskie, wysunite ku wschodowi.
- Ktrdy std pjdziemy? spyta Frodo. Czy tam, za tym czarnym masywem
otwiera si zejcie do doliny Morgul?
- Po co teraz o tym myle? odpar Sam. Z pewnoci nie ruszymy si z miejsca
przed kocem dnia, jeeli w ogle mona to dniem nazwa.
- Moe, moe powiedzia Gollum. Ale musimy spieszy si do Rozstaja Drg.
Tak, tak, do Rozstaja. Tamtdy pjdziemy, tak, tamtdy mj pan pjdzie.
Czerwona una przygasa nad Mordorem. Pmrok zgstnia, gdy ze wschodu
podniosy si opary i zasnuy ca okolic. Frodo i Sam zjedli co nieco i uoyli si
do snu, lecz Gollum krci si niespokojnie. Nie chcia tkn jada, przyj od nich
tylko yk wody, a potem czoga si wrd krzakw wszc i pomrukujc. W pewnej
chwili znikn nagle.
- Poszed pewnie na polowanie rzek Sam ziewajc. Wedle umowy on teraz mia
si przespa, wkrtce te zapad w gboki sen. nio mu si, e jest w Bag End i
szuka czego w ogrodzie, ale ma na plecach ciki wr, ktry go przygniata do
ziemi. Ogrd by zachwaszczony i zaronity, ciernie i paprocie wtargny na grzdki
pod ywopotem u stp pagrka.
- Tyle roboty, a ja taki zmczony mwi sobie. Naraz przypomniao mu si, czego
szuka. Gdzie moja fajka? powiedzia i obudzi si w tym momencie.
- Ole! rzek sam do siebie otwierajc oczy i dziwic si, dlaczego ley w krzakach.
Masz j przecie w swoim toboku!
Wtedy dopiero uprzytomni sobie po pierwsze, e wprawdzie fajka jest w toboku, ale
ziela do niej nie ma, a po drugie, e setki mil dziel go od ogrodu w Bag End. Usiad.
Byo niemal ciemno. Dlaczego Frodo pozwoli mu spa duej, ni wypadao z
umowy, a do wieczora?
- Pan wcale si nie przespa, panie Frodo? spyta. Ktra to godzina? Musi by ju
bardzo pno?
- Nie, ale dzie zamiast si rozjania, ciemnieje coraz bardziej odpar Frodo.
Jeli si nie myl, nie ma jeszcze poudnia, a ty spae zaledwie trzy godziny.
- Nie rozumiem, co si wici rzek Sam. Moe zbiera si na burz. W takim razie
bdzie to burza nie na arty. Lepiej by nam byo w jakiej gbokiej norce ni w tych
krzakach! Nasuchiwa chwil. Co to jest? Grzmot, warkot bbnw czy jeszcze
co innego?
- Nie wiem powiedzia Frodo. Sysz to od dawna. Czasem mam wraenie, e
ziemia dry, czasem, e to parne powietrze tak dudni w uszach.
Sam rozejrza si wkoo.
- Gdzie Gollum? spyta. Czy jeszcze nie wrci?
- Nie odpar Frodo. Nie pokaza si i nie odezwa dotychczas.
- Prawd mwic nie tskni do niego rzek Sam. Nigdy chyba nie miaem z sob
w podry nic takiego, co bym porzuci z mniejszym alem na drodze. Ale to wanie
do niego podobne, eby po przejciu tylu mil znikn teraz, kiedy najbardziej jest
potrzebny... oczywicie, jeeli mona w ogle spodziewa si jakiego poytku z tej
pokraki, o czym miem wtpi.
- Zapominasz, jak byo na Bagnach! rzek Frodo. Mam nadziej, e nie spotkao
go nic zego.
- A ja mam nadziej, e nie spata nam psiego figla powiedzia Sam. Bd co
bd nie chciabym, eby wpad tamtym w apy. Bo wtedy z nami byoby krucho.

545

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Nagle odgos grzmotw czy bbnw rozleg si goniejszy i gbszy. Zdawao si, e
ziemia dry pod hobbitami.
- Ju jest z nami krucho powiedzia Frodo. Obawiam si, e zblia si kres naszej
wdrwki.
- Moe odpar Sam ale pki ycia, pty nadziei, jak mawia mj Dziadunio, a
czsto dodawa: i pty je trzeba. Niech pan co przegryzie, panie Frodo, a potem
si przepi.
Popoudnie, o ile Sam dobrze orientowa si w czasie, dobiegao koca.
Wygldajc z gszczu widzia tylko pospny krajobraz bez wiate i cieni, z wolna
zanurzajcy si w bezksztatnym i beznadziejnym zmierzchu. Byo duszno, ale nie
gorco. Frodo spa niespokojnie przewracajc si i szamoczc we nie, czasem co
szepczc z cicha. Dwa razy Sam mia wraenie, e syszy w tym szepcie imi
Gandalfa. Czas wlk si nieznonie. Nagle Sam usysza syk i gdy si obejrza,
zobaczy Golluma, ktry na czworakach wpatrywa si w hobbitw wieccymi
oczyma.
- Wstawa! Wstawa, piochy! szepn. Wstawa. Nie ma czasu do stracenia.
Musimy i zaraz. Nie ma czasu do stracenia.
Sam popatrza na niego nieufnie. Gollum zdawa si wystraszony czy moe
podniecony.
- I? Zaraz? Cos ty wykombinowa? Jeszcze nie pora. Nikt nawet jeszcze nie je
podwieczorku, oczywicie w przyzwoitych krajach, gdzie si w ogle jada
podwieczorki.
- Gupi hobbit! sykn Gollum. Nie jestemy w przyzwoitym kraju. Czas ucieka,
tak, ucieka szybko. Nie ma chwili do stracenia. Trzeba rusza. Niech mj pan zbudzi
si wreszcie!
Szarpn Froda, a hobbit poderwa si z ziemi, usiad i chwyci go za rami. Gollum
wyrwa mu si i odskoczy.
- Nie bdcie gupi sycza. Trzeba i. Nie ma czasu do stracenia.
Nic wicej nie mogli si od niego dowiedzie. Nie chcia powiedzie, gdzie chadza
ani te co go skania do popiechu. Sam by peen podejrze i okazywa je
niedwuznacznie, lecz Frodo niczym nie zdradzi swoich myli. Westchn, zarzuci
toboek na plecy i gotw by wyruszy wrd gstniejcego mroku.
Gollum prowadzc ich po zboczu w d zachowywa szczegln ostrono,
stara si trzyma osony krzeww, a przez otwarte przestrzenie bieg zgity niemal
przy ziemi. Wieczr co prawda tak by ciemny, e najbystrzejsze nawet oko nie
dostrzegoby hobbitw otulonych w kaptury i szare paszcze, najczujniejszy zwierz
nie usyszaby ich cichych krokw. Ani gazka nie trzasna, ani li nie zaszeleci,
gdy przemykali si lekko i szybko.
Szli tak godzin, wci w milczeniu, gsiego, przygnbieni mrokiem i guch
cisz, ktr zakca tylko od czasu do czasu daleki grzmot czy moe warkot bbnw
dochodzcy spomidzy gr. Zeszli ju znacznie poniej kryjwki w tarninie i skrcili
na poudnie starajc si trzyma prosto wytknitego kierunku, o ile na to pozwala
dugi, wyboisty stok wznoszcy si ku cianie gr. W niewielkim oddaleniu przed nimi
czarnym murem rysowa si pas drzew. Podchodzc bliej stwierdzili, e drzewa s
olbrzymie, bardzo stare i wystrzelaj wysoko, chocia czuby maj poamane i
ogoocone, jak gdyby burza z piorunami przesza nad nimi, lecz nie zdoaa ich zabi
ani wstrzsn korzeni sigajcych gboko w ziemi.
- Rozstaje, tak szepn Gollum. Byo to pierwsze sowo, ktre wymwi, odkd
wychynli z gstwy cierni. T drog trzeba i.

546

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Skrci teraz na wschd i prowadzi pod gr. Nagle ukazaa si Poudniowa Droga
okrajca podna gr i niknca w wielkim piercieniu drzew.
- To jedyna droga szepn Gollum. Nie ma cieki, tylko ta droga. Nie ma cieki.
Trzeba i do Rozstaja. Prdko! Cicho!
Skradajc si, jak zwiadowcy do obozu nieprzyjaciela, zsunli si ku drodze i
pomknli jej zachodnim brzegiem pod kamienn skarp, szare sylwetki wrd
szarych gazw, stpajce bezszelestnie niby koty na owach. Wreszcie dotarli do
drzew, otaczajcych wielki, otwarty pod ciemnym niebem krg; przestrze midzy
potnymi pniami tworzya jakby olbrzymie sklepione okna zburzonej paacowej sali.
Porodku krzyoway si cztery drogi. Wdrowcy mieli za sob drog z Morannonu,
ktra std wybiegaa naprzd daleko na poudnie; z prawej strony wspinaa si droga
ze starego grodu Osgiliath i przeciwszy skrzyowanie wioda ku wschodowi, w
ciemno. T wanie drog mieli pj.
Frodo dug chwil sta u Rozstaja przejty groz, gdy nagle spostrzeg
wiato. Jego odblask pada na twarz Sama. Szukajc rda wiata Frodo poprzez
okno sklepione z konarw zwrci wzrok na drog do Osgiliath, ktra niby napita
tama opadaa w d ku zachodowi. Na dalekim widnokrgu, poza smutn ziemi
Gondoru otulon w mrok, zachodzce soce trafio wreszcie na skrawek nieba nie
zasonity przez ogromny skbiony caun chmur i wiecc zowieszcz poog
zniao si ku nieskalanemu jeszcze morzu. Blask owietli na chwil ogromny posg
przedstawiajcy siedzcego mczyzn, dostojnego i spokojnego jak kamienni
krlowie z Argonath. Zb czasu skruszy ten pomnik i okaleczyy go brutalne rce.
Zamiast gowy kto na drwin umieci okrgy, grubo ciosany gaz i namalowa na
nim niezdarnie twarz wyszczerzon w szyderczym umiechu, z jednym jedynym
wielkim czerwonym okiem porodku czoa. Nagryzmolone i wydrapane napisy,
bezmylne zygzaki i wstrtne goda, rozpowszechnione wrd dalekich ludw
Mordoru, pokryway kolana, wspaniay tron i cok posgu.
Nagle ostatnie poziome promienie soca wskazay Frodowi odrban gow
kamiennego krla: poniewieraa si opodal drogi na ziemi.
- Spjrz, Samie! krzykn Frodo zdumiony. Spjrz! Krl odzyska koron!
Oczodoy ziay pustk, rzebione kdziory brody byy spkane, lecz wysokie surowe
czoo otaczaa srebrna i zota korona. Pncze o drobnych, biaych, podobnych do
gwiazd kwiatach oploty skronie, jak gdyby skadajc hod obalonemu wadcy, a
wrd kamiennych pukli wosw kwity te rozchodniki.
- Nie zosta pokonany na zawsze! rzek Frodo.
W tym momencie ostatni promie zgas. Soce zanurzyo si w morzu i zniko; jakby
kto zdmuchn lampk nad wiatem, od razu zapada czarna noc.

547

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 8
Schody Kirith Ungol

ollum cign Froda za po paszcza syczc ze strachu i niecierpliwoci.


- Trzeba i mwi. Nie mona tutaj sta. Prdzej!
Frodo niechtnie odwrci si od zachodu i poszed za przewodnikiem w
ciemno, na wschd. Wyszli z krgu drzew i posuwali si wzdu drogi prowadzcej
ku grom. Droga z pocztku biega prosto, potem jednak wygia si nieco na
poudnie i wkrtce przywioda wdrowcw tu pod ogromne skaliste rami gr, ktre
od dawna widzieli z daleka. Czarny, niedostpny grzbiet pitrzy si teraz nad ich
gowami mas zagszczonego mroku na tle mrocznego nieba. Droga cigna si w
jego cieniu i okrajc go skrcaa znw wprost na wschd, ostro pod gr.
Frodo i Sam szli z wysikiem, serca ciyy im tak, e nie mogli ju nawet
myle o grocych niebezpieczestwach. Frodo mia gow spuszczon; brzemi,
ktre nis, znw cigno go ku ziemi. Pki przebywali w Ithilien, nie czu prawie
ciaru Piercienia, odkd jednak minli Rozstaje, Piercie zdawa si z kad
chwil przybiera na wadze. Wyczuwajc pod stopami coraz ostrzejsz stromizn,
hobbit dwign zmczon gow, by spojrze na czekajc go ciek. Wwczas
tak jak mu to Gollum przepowiedzia ujrza nagle grd Upiorw. Skuli si
przywierajc do kamiennej skarpy.
Duga, stromo wznoszca si dolina wspinaa si gbokim ciemnym
wwozem w gry. U jej dalekiego koca, midzy jej dwoma ramionami, wysoko na
czarnym skalistym cokole pod szczytami Gr Cienia wznosiy si mury i wiea Minas
Morgul. Niebo i ziemia dokoa tony w ciemnoci, lecz z wiey bio wiato. Nie bya
to powiata miesiczna, uwiziona wrd marmurowych cian dawnej Minas Ithil,
Wiey Ksiyca, pikna i radosna, rozjaniajca ongi ten zaktek gr. To wiato
zdawao si bledsze ni ksiyc zamierajcy na powolne zamienie, rozchwiane i
mtne jak opar nad zgniym bagnem; trupie wiato, ktre nie owietlao niczego. W
murach i w wiey mnstwo okien otwierao si niezliczonymi czarnymi dziurami, za
ktrymi ziaa pustka. Lecz sam szczyt wiey obraca si to w jedn, to w drug stron
niby ogromna upiorna gowa wypatrujca czego wrd nocy. Przez chwil trzej
wdrowcy stali w osupieniu; wiea przykuwaa ich oczy. Pierwszy ockn si Gollum.
Znw szarpn hobbitw za paszcze, tym razem jednak bez sowa. Nieomal
pocign ich przemoc z miejsca. Nogi odmawiay posuszestwa, czas jak gdyby
zwolni biegu, zdawao si, e midzy oderwaniem stopy a postawieniem jej znw na
ziemi potrzeba kilku minut, by zwalczy opory.
Z wolna dowlekli si do biaego mostu. Tu droga, poyskujca nikym wiatem,
przeprawiaa si przez potok pyncy rodkiem doliny i biega dalej zakosami pod
gr ku bramie grodu, otwierajcej si czarn czeluci w zewntrznym piercieniu
murw od pnocy. Z obu stron potoku szerokim pasem cigny si cieniste ki,
usiane biaawymi kwiatami. Kwiaty te rwnie lniy wiatem i byy pikne, lecz
zarazem straszne, jak bywaj przedmioty obdnie znieksztacone w koszmarnym
nie. Unosia si nad nimi mda, trupia wo, wszystko wok cuchno rozkadem.
Most spina dwie ki. U jego przyczkw stay posgi zmylnie wyrzebione w
ksztat ludzi lub zwierzt, lecz okaleczone i szkaradne. Woda pyna cicho i
parowaa, para wszake kbica si i snujca nad mostem bya lodowato zimna.
Frodowi krcio si w gowie, czu, e traci przytomno. Nagle, jakby pchnity jak
si niezalen od jego woli, poderwa si, zacz biec przed siebie, z wycignitymi
w ciemno rkoma; gowa chwiaa mu si bezwadnie na karku. Sam i Gollum

548

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

dogonili go. Wierny suga chwyci pana w ramiona, gdy ten potkn si i omal nie
upad na progu mostu.
- Nie tdy! Nie tdy! zasycza przewodnik, lecz oddech dobywajc si spomidzy
zbw rozdar cisz tak przenikliwym powistem, e wystraszony Gollum przypad do
ziemi.
- Niech si pan wstrzyma, panie Frodo! szepn Sam na ucho swemu panu.
Niech pan wraca! Nie tdy droga! Gollum tak mwi, a ja wyjtkowo tym razem
zgadzam si z nim.
Frodo przetar rk czoo i oderwa wzrok od wzniesionego na skale grodu. wietlisty
szczyt wiey urzeka go i hobbit musia z wszystkich si walczy z szalonym
pragnieniem, ktre cigno go na lnic drog, ku bramie. Wreszcie przezwyciy
si, zawrci, chocia w tym momencie Piercie zaciy mu straszliwie i stawiajc
opr zacisn acuch na jego szyi. Oczy te, gdy je odwrci od wiey, zabolay go i
jak gdyby na chwil olepy. Mia przed sob nieprzeniknion noc.
Gollum, czogajc si po ziemi niby przeraone zwierz, ju znika w
ciemnociach. Sam podtrzymujc i prowadzc chwiejcego si Froda poda za
przewodnikiem jak mg najspieszniej. Niedaleko od brzegu strumienia w kamiennym
murze nad drog otwieraa si szczelina. Przedostali si przez ni na wsk ciek,
ktra na pocztku lnia nikle, tak jak gwna droga, dalej jednak, gdy wspia si
ponad k trupich kwiatw, przygasa i ciemniaa, wijc si w skrtach pod gr na
pnocne zbocze doliny.
T ciek wlekli si dwaj hobbici rami przy ramieniu, lecz Golluma, ktry
szed przodem, nie widzieli przed sob; tylko od czasu do czasu, gdy odwraca si,
eby ich przywoa, dostrzegali jego oczy wiecce jasnozielonymi pomykami
moe odbiciem strasznego blasku Morgulu, a moe jakim wewntrznym,
wzbudzonym przez ten blask ogniem. Frodo i Sam wci czuli obecno tego
trupiego blasku i spojrzenie czarnych oczodow, tote ustawicznie z lkiem ogldali
si za siebie, ustawicznie wytali wzrok wypatrujc przed sob cieki w ciemnoci.
Z wolna brnli naprzd. Kiedy wspili si wyej, ponad cuchncy opar zatrutego
strumienia, odetchnli lej i rozjanio im si troch w gowach; byli jednak zmczeni
tak okrutnie, jakby przez noc ca maszerowali z wielkim ciarem na plecach lub
pynli przeciw potnemu nurtowi rzeki. Wreszcie musieli zatrzyma si na
odpoczynek. Frodo przysiad na jakim kamieniu. Znajdowali si na szczycie
wysokiego garbu nagiej skay. Przed nimi w zboczu doliny otwieraa si jakby wklsa
zatoka i jej brzegiem biega cieka tworzc wziutk pk, nad citym z prawej
strony urwiskiem; cieka pia si dalej stromo po zwrconej ku poudniowi litej
cianie gry i znikaa gdzie wysoko w gstych ciemnociach.
- Musz chwilk odpocz, Samie szepn Frodo. Nie umiem ci powiedzie,
chopcze kochany, jak strasznie ciy mi moje brzemi. Zaczynam wtpi, czy dugo
jeszcze zdoam je nie. W kadym razie musz odpocz, zanim sprbuj i dalej,
tam!
I wskaza wsk, strom ciek pod gr.
- Tss! Tss! sykn Gollum wracajc spiesznie do hobbitw. Palec trzyma na
ustach, trzs gow, przynaglajc bez sw do popiechu; chwyta Froda za rkaw i
wskazywa drog, lecz hobbit nie ruszy si z miejsca.
- Za chwil! mwi. Za chwil! Przytaczao go zmczenie i nie tylko zmczenie;
jakby urok obezwadni jego ciao i ducha. Musz odpocz mrucza.
Golluma jednak, kiedy usysza t odpowied, ogarn taki strach, e w podnieceniu
zagada syczc i przesaniajc usta rk, jakby chcia zatai sowa przed
niewidzialnymi, rozproszonymi wok suchaczami.

549

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie tu! Nie wolno odpoczywa tutaj! Gupcy! Tu widz nas Oczy. Przyjd na most i
zobacz nas! Chodcie std! Pod gr, pod gr! Prdko!
- Niech pan wstanie, panie Frodo rzek Sam. Ta pokraka znowu ma racj. Nie
mona tu marudzi.
- Dobrze odpar Frodo gosem pprzytomnym, jakby przez sen. Sprbuj.
I z wysikiem dwign si z kamienia.
Lecz byo ju za pno. W tym samym bowiem momencie skaa zakoysaa si i
zadraa pod ich stopami. Potny grzmicy huk, goniejszy ni wszystkie
poprzednie, przetoczy si w gbi ziemi i rozbi echem wrd gr. Wielka czerwona
byskawica rozjarzya si znienacka. Strzelia w niebo daleko spoza wschodniej
ciany gr i rozbryzna szkaratn un po niskim puapie chmur. W tej dolinie cieni i
zimnego trupiego wiata czerwie byskawicy zdawaa si nie do zniesienia jaskrawa
i okrutna. Na pomiennym tle czarne kamienne szczyty rysoway si niby zbate noe
wbite w krwawice niebo nad rwnin Gorgoroth. Potem z oguszajcym trzaskiem
spad piorun.
Twierdza Minas Morgul odpowiedziaa. Z wiey i otaczajcych j szczytw
strzeliy ku pospnym chmurom byskawice i rozdwojone jzyki bkitnych pomieni.
Ziemia jkna, zza murw grodu rozleg si krzyk. Zmieszany z ostrym, wysokim
wizgiem drapienych ptakw, z przenikliwym reniem koni, oszalaych z gniewu i
strachu, krzyk ten rozdziera uszy, potnia z kad chwil i wznosi si ku
przeraliwej najwyszej nucie, ju niedostpnej suchowi miertelnikw. Hobbici padli
na ziemi zatykajc uszy.
Straszliwy krzyk, opadajc przecigym skowytem, umilk wreszcie; Frodo
podnis z wolna gow. Po drugiej stronie wskiej doliny, niemal na wysokoci oczu
hobbita, wznosiy si mury zowrogiego grodu, a czelu bramy, na ksztat paszczy
rozdziawionej i zjeonej zbami, staa teraz otworem. Z bramy cigny zastpy
wojska. Wszyscy onierze ubrani na czarno, mroczni jak noc. Na tle szarawych
murw i wieccego bruku gocica Frodo widzia drobne czarne sylwetki,
maszerujce w szeregach krokiem cichym i spiesznym, wypywajce z bram twierdzy
nie koczcym si strumieniem. Piechot poprzedza liczny oddzia konnych suncy
niby chmara widm w szyku bojowym, a na czele jecha jedziec od wszystkich
rolejszy, cay w czerni, tylko na okrytej kapturem gowie poyskiwa zowrogim
blaskiem hem na ksztat korony. Zblia si ju do mostu w dole; Frodo ledzi go
szeroko otwartymi oczyma, niezdolny przymkn powiek ani odwrci spojrzenia.
Czy nie by to wdz Dziewiciu Jedcw, ktry powrci na ziemi, eby
poprowadzi upiorne wojsko do bitwy? Tak, Frodo nie mg wtpi. Widzia znw
tego samego widmowego krla, ktrego lodowata rka ugodzia powiernika
Piercienia morderczym sztyletem. Bl ody w starej ranie, zimny dreszcz dosign
serca Froda.
W momencie, gdy myli te przemykay przez gow hobbita i przeszyway go
zgroz, jedziec tu przed mostem zatrzyma si nagle, a cae wojsko
znieruchomiao za jego plecami. Zalega miertelna cisza. Moe Wdz Upiorw
dosysza zew Piercienia i zawaha si na chwil wyczuwajc obecno drugiej,
obcej potgi w dolinie. Ciemna gowa w hemie i koronie grozy obrcia si w prawo,
potem w lewo, niewidzce oczy przeszukay ciemnoci dokoa. Frodo nie mg si
poruszy, czeka jak ptak, do ktrego zblia si mija. Nigdy jeszcze tak silnie jak w
tej chwili nie czu pokusy wsunicia Piercienia na palec. Lecz mimo natarczywoci
pokusy nie by skonny jej ulec. Wiedzia, e Piercie z pewnoci oszukaby go
tylko, a nawet gdyby go woy, nie miaby siy zmierzy si z krlem Morgulu,
jeszcze nie! Mimo poraenia strachem, wola jego nie odpowiadaa ju teraz na

550

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

rozkaz, ktry hobbit odczuwa jedynie jako atak potnej siy z zewntrz. Ta obca sia
zawadna jego rk; nie przyzwalajc, lecz w napiciu oczekujc, co si stanie, tak
jakby patrza na akcj rozgrywajc si gdzie bardzo daleko i bardzo dawno temu,
Frodo ledzi ruch wasnej doni zbliajcej si z wolna do zawieszonego na szyi
acuszka. Lecz w tym momencie ockna si w nim wola; przemoc, wbrew
oporowi, cofn rk, skierowa j ku innemu celowi, ku drobnemu przedmiotowi,
ktry mia na piersi. Przedmiot w wyda mu si twardy i zimny, kiedy wreszcie
zacisn na nim palce: by to dar Galadrieli, flakonik, od tak dawna pieczoowicie
przechowywany i niemal zapomniany a do tej chwili. Kiedy go dotkn, wszystkie
myli o Piercieniu rozpierzchy si, hobbit odetchn i schyli gow.
W tym samym okamgnieniu Krl Upiorw odwrci si, spi wierzchowca
ostrog i ruszy na most, a caa armia za nim. Moe kaptur elfw ochroni Froda
przed jego wzrokiem, moe pokrzepiona wola maego przeciwnika odpara atak
wrogiej woli. Jedziec spieszy si, godzina ju wybia, grony Wadca rozkaza
wojenny pochd na zachd.
Wkrtce znikn niby cie rozpywajc si wrd cieni na krtej drodze, a
czarne szeregi przeszy jego ladem przez most. Od czasw wietnoci Isildura
nigdy jeszcze rwnie potna armia nie przekroczya progw tej doliny; nigdy jeszcze
rwnie dzikie i rwnie grone zbrojne zastpy nie dotary nad brzegi Anduiny; a
przecie bya to tylko jedna z wielu armii, ktre Mordor pcha do walki, wcale nie
najwiksza z wszystkich.
Frodo drgn. Nagle wspomnia Faramira i serce mu zabio silniej. A wic
burza wreszcie wybucha pomyla. ten las wczni i mieczy cignie pod
Osgiliath. Czy Faramir zdy uj za rzek? Przewidywa wojn, czy jednak
przewidzia j co do godziny? Kto obroni przepraw przez Anduin teraz, gdy Krl
Upiorw zblia si nad jej brzegi? Za tymi pierwszymi pjd dalsze puki. Zapniem
si w drodze. Wszystko stracone. Zanadto marudziem. Wszystko stracone. Nawet
jeli speni zadanie, nikt si ju o tym nigdy nie dowie. Nie pozostanie nikt, komu
bym mg o swoim wyczynie opowiedzie. Cay trud pjdzie na marne.
Ogarna go sabo i zapaka. A tymczasem zastpy Mordoru wci szy przez
most. W tej jednak chwili z wielkiej dali, jakby w gbi wspomnie o kraju rodzinnym,
o sonecznych porankach w Shire, gdy dzie wstawa i drzwi si otwieray, dobieg do
uszu Froda gos Sama:
- Niech si pan zbudzi, panie Frodo! Niech si pan zbudzi!
Frodo nawet by si nie zdziwi, gdyby Sam doda: niadanie na stole! Sam nalega:
- Niech si pan zbudzi, panie Frodo! Tamci ju przeszli, nam te pora w drog. Kto
tam jeszcze zosta w starym grodzie, kto, kto ma oczy albo inny sposb ledzenia
okolicy. Im duej bdziemy tkwili na jednym miejscu, tym prdzej nas wytropi.
Chodmy std, panie Frodo!
Frodo podnis gow, a potem wsta. Rozpacz nie opucia go, lecz moment saboci
przemin. Zdoby si nawet na niewesoy umiech; przez chwile przewiadczony by
o czym wrcz przeciwnym, teraz jednak nie mniej jasno rozumia, e to, do czego
si zobowiza, musi speni, e musi do tego dy w miar si i e nie jest wcale
wane, czy Faramir, Aragorn, Elrond, Galadriela, Gandalf lub ktokolwiek inny na
wiecie pozna kiedykolwiek jego histori. cisn lask w jednej rce, a flakonik w
drugiej. Gdy zobaczy, e jasne wiato ju przebija poprzez jego palce, ukry flakonik
pod kurtk, na sercu. Odwracajc si od Wiey Morgul, ktra teraz ledwie szar
powiat majaczya nad ciemn dolin, hobbit gotw by wspina si dalej.

551

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Gollum w momencie, gdy bramy Minas Morgul otwarto, poczoga si skrajem


pki skalnej wstecz i znikn w mroku zostawiajc hobbitw samych. Teraz wychyn
znw z ciemnoci dzwonic zbami i wyamujc palce.
- Szalecy! Gupcy! sycza. Prdzej! Niech si hobbici nie udz, e
niebezpieczestwo mino. Nie! Prdzej!
Nie odpowiedzieli mu nic, ale pospieszyli za jego przewodem strom pk pod gr.
Wspinaczka, nawet po tylu niebezpiecznych dowiadczeniach, nie wydaa im si
atwa, lecz na szczcie nie trwaa dugo. Wkrtce pka skalna doprowadzia ich na
szeroki kolisty zakrt, za ktrym stok znw zagodnia, po czym niespodziewanie
znaleli si przed wsk szczelin w cianie gry. Bya to pierwsza cz schodw,
o ktrych wspomina im Gollum. Panoway tu niemal zupene ciemnoci, wzrok
hobbitw nie przenika ich dalej ni na odlego wycignitej rki. Lecz lepia
Golluma lniy blado o kilka stp nad nimi, gdy przewodnik odwrci si szepczc:
- Ostronie! Schody. Mnstwo schodw. Trzeba bardzo uwaa.
Rzeczywicie ostrono bya konieczna. Z pocztku Frodo i Sam czuli si nieco
pewniej majc po obu stronach ciany skalne, schody jednak byy strome jak
drabina, a im wyej si po nich wspinali, tym przykrzejsza stawaa si wiadomo
ziejcej u ich stp czarnej przepaci. Stopnie przy tym byy wskie, nieregularne,
czsto zdradzieckie, starte na krawdziach i olize, niekiedy spkane, niekiedy tak
kruche, e trcone nog rozsypyway si w gruz. Hobbici szli mozolnie naprzd, a
wreszcie musieli czepia si rozpaczliwie palcami rk stopni nad swymi gowami i
podciga z wysikiem obolae, zesztywniae w kolanach nogi. W miar za jak
schody wrzynay si coraz gbiej w stok gry, skaliste ciany pitrzyy si po obu
stronach coraz wyej.
W kocu ogarno ich takie znuenie, e nie czuli si ju zdolni i dalej, lecz
w tej chwili wanie Gollum znw odwrci si i bysn ku nim lepiami.
- Koniec! szepn. Pierwsze schody ju za nami. Dzielni hobbici zaszli bardzo
wysoko. Jeszcze par krokw i koniec!
Saniajc si z wyczerpania, Sam i Frodo przeczogali si przez ostatnie stopnie i
usiedli, rozcierajc kolana i ydki. Gollum wszake nie pozwoli im odpoczywa dugo.
- Przed nami nastpne schody powiedzia. Jeszcze dusze. Odpoczniecie, kiedy
je przejdziemy. Nie teraz!
Sam jkn.
- Jeszcze dusze, powiadasz? spyta.
- Tak, tak, jeszcze dusze odpar Gollum. Ale nie takie trudne. Hobbici ju
przeszli Proste Schody. Teraz bd Krte Schody.
- A potem? spyta Sam.
- Potem zobaczymy odpar Gollum. O, tak, zobaczymy.
- Jeli si nie myl, mwie co o tunelu rzek Sam. Jest jaki tunel czy co w
tym rodzaju, prawda?
- Tak, tak, jest tunel powiedzia Gollum. Ale hobbici bd mogli odpocz, zanim
sprbujemy tamtdy si przedosta. A jeeli si przedostaniemy, bd ju blisko
szczytu. Bardzo blisko. Jeeli si przedostaniemy. Tak, tak!
Froda dreszcz przeszed. Spoci si podczas wspinaczki, lecz teraz ciao mia
zzibnite i lepkie, a ciemnym korytarzem cign od niedostrzegalnych szczytw
mrony podmuch. Wsta i otrzsn si energicznie.
- Chodmy! powiedzia. Tutaj rzeczywicie nie mona siedzie.
Korytarz cign si mile cae, a zimny powiew nie ustawa, lecz w miar jak si
posuwali, d coraz silniej i przenika mrozem. Zdawao si, e gry chc miakw
poskromi swoim zabjczym tchnieniem, nie dopuci do tajemnic wyyn i strci z

552

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

powrotem w ciemne przepacie. Wdrowcy byli bliscy ostatecznego wyczerpania,


gdy nagle wyczuli, e po prawej rce nie ma ju ciany. Nie widzieli nic prawie.
Olbrzymie, czarne, bezksztatne bryy i gbokie, szare cienie wznosiy si nad nimi i
wok nich, lecz od czasu do czasu mtne, czerwonawe wiato migotao pod niskimi
chmurami i w jego przebyskach hobbici dostrzegli przed sob i po obu bokach
wyniose szczyty niby filary podpierajce rozlegy, zaklsy strop. Znaleli si na
wysokoci kilkuset stp, na szerokiej platformie. Od lewej strony pitrzyo si nad ni
urwisko, od prawej ziaa przepa.
Gollum prowadzi tu pod urwiskiem. Nie musieli teraz wspina si pod gr,
lecz marsz po nierwnym, wyboistym terenie grozi w ciemnociach mnstwem
niebezpieczestw, a gazy i rumowiska skalne zagradzay drog. Posuwali si z
wolna i ostronie. Ani Sam, ani Frodo nie zdawali ju sobie sprawy, ile godzin
upyno, odkd weszli do Doliny Morgul. Noc duya si bez koca.
Wreszcie znowu zamajaczya przed nimi ciana i otwary si drugie schody.
Stanli na chwil, potem rozpoczli wspinaczk, dug i bardzo mozoln, lecz tym
razem schody nie wrzynay si lebem w masyw gry. Stok tutaj by podcity, a
cieka jak w wia si po nim w skrtach. W pewnym momencie spezaa na sam
krawd czarnej otchani, a Frodo zerkajc w d ujrza u swych stp kotlin u kraca
Doliny Morgul, rozwart niby ogromna bezdenna studnia. W jej gbi byszczaa jakby
usiana wietlikami zaczarowana upiorna droga z Martwego Grodu na Bezimienn
Przecz. Frodo co prdzej odwrci oczy.
Schody wiy si wci pod gr, a w kocu ostatni ich odcinek, krtki i prosty,
wyprowadza na nastpn platform. cieka, oddalona ju znacznie od gwnego
szlaku przez wielki jar, biega swoim wasnym niebezpiecznym torem po dnie
mniejszego lebu ku najwyszym strefom Gr Cienia. Hobbici z trudem rozrniali w
ciemnociach wysokie filary i postrzpione kamienne ostrza sterczce po obu
stronach, a midzy nimi szerokie rozpadliny i szczeliny, czerniejce wrd nocy,
zasypane rumowiskiem gazw, ktre nigdy nie ogldajc soca skruszay i rozpady
si, rzebione od zamierzchych czasw dutem nieprzemijajcej zimy. Teraz
czerwone wiato janiej rozbyso na niebie, lecz wdrowcy nie wiedzieli, czy to
surowy poranek wita naprawd nad t krain cienia, czy te j rozwietlaj
pomienie, ktre Sauron roznieci w swoich straszliwych kuniach na paszczynie
Gorgoroth za grami. Bardzo jeszcze daleko przed sob i nad sob Frodo
podnoszc wzrok zobaczy, jak mu si zdawao, kres i szczyt uciliwej cieki. Na
tle matowej czerwieni wschodniego nieba rysowaa si w najwyszym grzbiecie
grskim szczelina wska, wcita gboko midzy dwa czarne ramiona; z kadego z
nich sterczaa jak zb ostra skaa.
Frodo przystan i rozejrza si uwaniej. Skaa na lewym ramieniu bya
wysoka, smuka i jarzya si czerwonym wiatem, albo moe to una znad
pooonego za grami kraju przewiecaa przez jej szczeliny. Hobbit uwiadomi
sobie, e to jest Czarna Wiea czuwajca nad przecz. Dotkn ramieniem Sama i
pokaza mu palcem ska.
- To mi si bardzo nie podoba rzek Sam. A wic ta twoja tajemna droga jest
jednak strzeona mrukn zwracajc si do Golluma. Pewnie wiedziae o tym od
pocztku.
- Wszystkie drogi s strzeone, tak, tak odpar Gollum. Pewnie, e s strzeone.
Ale hobbici musz ktrej z tych drg sprbowa. Ta jest moe najmniej strzeona.
Moe caa zaoga posza na wielk wojn. Moe!
- Moe! gniewnie powtrzy Sam. W kadym razie jeszcze to do daleko przed
nami i do wysoko trzeba si wspi, zanim tam dojdziemy. Czeka nas te przejcie

553

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

przez tunel. Uwaam, e powinien pan teraz odpocz, panie Frodo. Nie mam
pojcia, ktra jest godzina dnia czy nocy, ale to wiem, e maszerujemy od wielu
godzin.
- Tak, trzeba odpocz rzek Frodo. Znajdmy sobie jaki kcik zasonity od
wiatru i zbierzmy siy przed ostatnim skokiem.
Tak bowiem w tym momencie ocenia sytuacj. Niebezpieczestwa krainy za grami
i zadania, ktre tam mia speni, zdaway mu si jeszcze odlege, zbyt dalekie, eby
si o nie ju teraz troszczy. Wszystkie myli skupia na trudnociach przejcia przez
ten niedostpny mur i ominicia czuwajcych na nim stray. Gdyby si udao
dokona tej nieprawdopodobnej sztuki, dalsz cz misji speni tak czy inaczej tak
mu si przynajmniej zdawao w owej cikiej godzinie, gdy znuony pi si z trudem
wrd kamiennych cieni pod Kirith Ungol.
Usiedli w ciemnej szczelinie midzy dwoma wielkimi filarami skalnymi. Frodo i
Sam usadowili si w gbi, Gollum przycupn w pobliu wylotu rozpadliny. Hobbici
zjedli co nieco mylc, e pewnie ostatni to posiek przed zejciem w Bezimienn
Krain, a moe w ogle ostatni wsplny na tej ziemi. Zjedli troch prowiantu
otrzymanego od ludzi z Gondoru i troch podrnego chleba elfw, popili wod.
Wody jednak bardzo oszczdzali, pozwolili sobie ledwie zwily zeschnite wargi.
- Ciekawe, gdzie w dalszej drodze znajdziemy wod zastanawia si Sam. Chyba
nawet w tym kraju mieszkacy co pij. Orkowie przecie pij.
- Tak rzek Frodo. Ale nie mwmy o tym. Nie dla nas ich napoje.
- Tym bardziej wobec tego warto by napeni manierki stwierdzi Sam. Tu co
prawda nigdzie nie wida rde, nie sycha szumu potokw. Faramir zreszt
ostrzega przed wod Morgulu.
- Nie pijcie wody pyncej z Imlad Morgul, tak powiedzia rzek Frodo. teraz ju
jestemy ponad dolin, gdybymy spotkali strumie, pynby do niej, a nie z niej.
- Nie miabym i tak do tej wody zaufania odpar Sam wolabym umrze z
pragnienia. Caa ta okolica wydaje si zatruta. I pocigajc nosem doda: - Pachnie
te brzydko, stchlizn. Wcale mi si tu nie podoba.
- Mnie te, wcale a wcale rzek Frodo. Nie podoba mi si ziemia ani kamienie,
powietrze ani niebo. Wszystko wydaje si przeklte. Ale c robi, skoro tu nas
przyprowadzia cieka.
- No, tak przyzna Sam. Pewnie te nigdy bymy si tu nie znaleli, gdybymy
przed ruszeniem na wypraw wiedzieli wicej o tych krajach. Chyba tak zawsze si
dzieje. Wspaniae czyny, o ktrych mwi legendy, przygody, jak je niegdy
nazywaem, tak wanie wyglday naprawd. Dawniej mylaem, e dzielni
bohaterowie legend specjalnie owych przygd szukali, e ich pragnli, bo s
ciekawe, a zwyke ycie bywa troch nudne, e uprawiali je, e tak powiem, dla
rozrywki. Ale w tych legendach, ktre maj gbszy sens i pozostaj w pamici,
prawda wyglda inaczej. Bohaterw zwykle los mimo ich woli wciga w przygod,
doprowadza ich do niej cieka, jak pan to wyrazi. Pewnie kady z nich podobnie jak
my mia po drodze mnstwo okazji, eby zawrci, lecz nie zrobi tego. Gdyby ktry
zawrci w p drogi, no, to bymy nic o tym nie wiedzieli, pami by o nim zagina.
Wiadomo tylko o tych, ktrzy wytrwali do koca, cho nie zawsze ten koniec by
szczliwy, przynajmniej w oczach uczestnikw, bo stojc z boku nieraz widzi si
rzecz inaczej ni biorc w niej udzia. Na przykad jeli kto jak stary pan Bilbo z
wyprawy wrci cay, zostanie wszystko niby w porzdku, chocia niezupenie takie,
jak przedtem byo. Dla suchaczy czsto nie te historie s najciekawsze, ktre
bohaterom najlepiej si powiody. Ciekaw jestem, w jaki rodzaj historii my dwaj si
zapltalimy?

554

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Ja te jestem tego ciekawy rzek Frodo ale nie wiem. I tak by musi w
prawdziwej historii. W jednej z tych, ktre zawsze szczeglnie lubie. Suchacze
opowieci mog wiedzie czy przynajmniej zgadywa z gry, jak si ona rozwinie,
czy skoczy si pomylnie, czy te smutno, lecz bohaterowie jej nic o tym nie
wiedz; nikt nawet by nie chcia, eby wiedzieli.
- Pewnie, prosz pana. Na przykad Berenowi nawet w gowie nie witao, e
zdobdzie Silmaril z elaznej korony w Thangorodrimie, a przecie go zdoby i
znalaz si w gorszym jeszcze kraju i w groniejszym niebezpieczestwie ni my
tutaj. Ale to duga historia, mieci si w niej i szczcie, i smutki, i co wicej jeszcze,
a potem Silmaril dosta si do rk Earendila. A na dobitk... e te mi to wczeniej na
myl nie przyszo! Przecie my... pan, panie Frodo, ma czstk jego wiata w tym
gwiedzistym szkieku, ktre daa panu Galadriela. A wic my jestemy bohaterami
dalszego cigu tej samej historii! Czy wielkie historie nigdy si nie kocz?
Sama historia nie koczy si odpar Frodo lecz osoby, biorce w niej udzia,
odchodz, gdy skoczy si ich rola. Nasza rola take si skoczy, prdzej czy
pniej.
- A wwczas bdziemy mogli odpocz i wyspa si wreszcie rzek Sam. Zamia
si ponuro. Dosownie: tego tylko pragn, odpocz i wyspa si najzwyczajniej w
wiecie, a potem zbudzi si i zabra do roboty w ogrodzie. Zdaje si, e przez cay
czas o niczym innym nie marzyem. Nie nadaj si do wielkich, wanych spraw. Ale
mimo wszystko ciekaw jestem, czy bd kiedy o nas opowiadali legendy albo
piewali pieni. Oczywicie, e uczestniczymy w niezwykej historii, ale nie wiadomo,
czy z tego powstanie opowie, powtarzana przy kominku albo zapisana czarnymi
literami w grubej ksidze i odczytywana po wielu, wielu latach. Moe kiedy hobbici
bd mwili: Opowiedz histori Froda i Piercienia, a jaki malec zawoa: Tak, tak,
to moja ulubiona historia. Frodo by bardzo dzielny, prawda, tatusiu? Oczywicie,
synku, Frodo jest najsawniejszy wrd hobbitw, a to co znaczy!
- Gruba przesada! odpar Frodo miejc si gono i serdecznie. Takiego miechu
nie syszano w tych okolicach, odkd Sauron zjawi si w rdziemiu. Samowi
wydao si, e wszystkie kamienie nasuchuj i e szczyty pochyliy si
zaciekawione. Frodo jednak na nic nie zwaajc mia si dalej. Wiesz, Samie
powiedzia kiedy sucham twoich sw, ogarnia mnie taka wesoo, jakby caa
historia ju bya opisana w ksidze. Ale zapomniae o jednej z czoowych postaci, o
mnym Samie. Tatusiu, opowiedz co wicej o samie. Dlaczego w legendzie tak
mao zapisano jego przemwie? Strasznie je lubi, zawsze mona si z nich
pomia. Prawda, tatusiu, e Frodo niedaleko by zaszed bez Sama?
- Nie powinien pan obraca tego w art, panie Frodo rzek Sam. Ja mwiem
powanie.
- Ja take powiedzia Frodo. Jak najpowaniej. Ale obaj troch si
zagalopowalimy. Na razie tkwimy w najgorszym miejscu caej historii i bardzo jest
prawdopodobne, e kiedy w przyszoci may hobbit powie: Zamknij, tatusiu,
ksik, nie chc sucha dalszego cigu.
- Moe odpar Sam ale ja na jego miejscu tak bym nie powiedzia. Dawne,
minione dzieje, gdy si stan czci historii, przedstawiaj si zupenie inaczej. Kto
wie, moe nawet Gollum wyda si w opowieci dobry, w kadym razie lepszy ni jest.
Jeeli mona mu wierzy, podobno kiedy lubi legendy. Ciekaw, czy uwaa si za
bohatera, czy za czarny charakter? Ej, Gollumie! zawoa. Chciaby by
bohaterem? Ale gdzie on si znowu podziewa?
Ani u wejcia do szczeliny, ani nigdzie w pobliu nie byo wida Golluma. Jak zwykle
nie przyj od hobbitw prowiantu, wypi tylko troch wody, a potem skuli si na

555

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

ziemi jakby do snu. Gdy poprzedniego dnia znikn na czas duszy, hobbici
pocieszali si, e jeli nie wycznym, to przynajmniej gwnym celem jego wyprawy
byo poszukiwanie odpowiedniego jada. Dzi najoczywiciej wymkn si znowu, gdy
si zagadali. Po co tym razem?
- Nie lubi, kiedy si tak wymyka bez sowa rzek Sam. Zwaszcza tutaj i teraz. Tu
przecie nie moe spodziewa si, e upoluje co do jedzenia, chyba e ma apetyt
na kamienie. Nawet dba mchu nie znajdzie.
- Nie ma co martwi si teraz o niego odpar Frodo. Nie dotarlibymy tak daleko,
nie zobaczylibymy w ogle tej przeczy, gdyby nie Gollum, musimy wic pogodzi
si z jego dziwnymi obyczajami. Jeli jest faszywy, no, to trudno.
- Mimo wszystko wolabym go mie stale na oku rzek Sam. Tym bardziej, jeeli
jest faszywy. Pamita pan, e on za nic nie chcia powiedzie, czy to przejcie jest
strzeone. Teraz widzimy wie nad przecz, moe przez Nieprzyjaciela
opuszczon, a moe nie. Nie przypuszcza pan, e poszed tam, eby cign nam
na kark orkw czy inne poczwary?
- Nie, tego nie przypuszczam odpar Frodo. nawet jeli rzeczywicie knuje jak
zoliwo, co wydaje mi si do prawdopodobne. Ale nie myl, eby ta zoliwo
na tym miaa polega. Nie, nie sprowadzi orkw ani innych sug Nieprzyjaciela.
Gdyby takie mia zamiary, po c czekaby tak dugo, trudzi si mozoln wspinaczk
i podchodzi tak blisko do kraju, ktrego si straszliwie boi? Odkd si z nim
spotkalimy, mia z pewnoci wiele okazji, eby nas zdradzi i wyda orkom. Nie!
Myl, e ma raczej jaki wasny plan, ktrego tajemnicy z nikim nie chce dzieli.
- Myl, e pan ma racj rzek Sam ale niewielka to pociecha. Nie udz si,
wiem, e mnie wydaby orkom z pocaowaniem rczek. Ale pamitajmy o skarbie.
Jemu od pocztku i zawsze chodzi przede wszystkim o to, eby biedny Smeagol
odzyska swj skarb. Nie wiem, jakie psie figle knuje, ale na pewno we wszystkich
ten jeden cel mu przywieca. Chocia doprawdy nie pojmuj, dlaczego nas a tak
daleko przyprowadzi. Czyby to mu uatwiao spraw?
- On sam pewnie te tego nie pojmuje rzek Frodo. Wtpi, eby w jego
zmtniaym umyle powsta jaki jasno okrelony plan. Sdz, e po prostu stara si,
pki moe, nie dopuci, by skarb wpad w rce Nieprzyjaciela. To bowiem byoby
dla niego take ostateczn klsk. A poza tym gra na zwok i czeka na okazj.
- Krtacz i mierdziel, zawsze to wiedziaem rzek Sam. Im bliej do wrogiego
kraju, tym gorzej Krtacz mierdzi. Niech pan zapamita moje sowa: jeeli w ogle
dobrniemy na przecz, nie pozwoli nam zanie skarbu w granice
nieprzyjacielskiego kraju bez jakiej grubszej awantury.
- Jeszczemy do tej granicy nie dobrnli powiedzia Frodo.
- Nie, ale trzeba ju teraz oczy mie wci otwarte. mierdziel prdko by sobie z
nami poradzi, gdyby nas zaskoczy we nie. Mimo to moe pan si na razie
zdrzemn bezpiecznie. Byle tu przy mnie! Chciabym bardzo, eby pan troch
odpocz. Bd nad panem czuwa pilnie, a jeli pan pooy si bliziutko, ebym mg
pana obj ramieniem, nie uda si nikomu tkn pana bez mojej wiedzy.
- Spa! westchn Frodo z utsknieniem, jakby na pustyni ujrza mira zielonej
oazy. Och, tak, mgbym usn nawet tutaj!
- Nieche pan pi! A gow niech pan pooy na moich kolanach.
Tak zasta hobbitw Gollum, gdy po kilku godzinach wrci chykiem, skradajc si
ciek w d z ciemnych szczytw. Sam siedzia opary o gaz, z gow przechylon
na bok, oddychajc ciko. Na jego kolanach spoczywaa gowa upionego Froda;
suga jedn niad rk trzyma na bladym czole, drug na piersi swego pana. Na
twarzach obu malowa si spokj.

556

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Gollum patrza na nich. Dziwny wyraz przemkn przez jego chud,


wygodnia twarz. wiateka w renicach przygasy, oczy zmatowiay, nagle
poszarzae, stare i znuone. Gollum skuli si w bolesnym skurczu, odszed par
krokw spogldajc w stron przeczy i trzsc gow, jakby szarpany wewntrzn
rozterk. Potem wrci, wycign z wolna drc rk i bardzo ostronie, niemal
pieszczotliwie dotkn kolana Froda. Gdyby w tym okamgnieniu ktry ze picych
ockn si i zobaczy Golluma, pomylaby zrazu, e stoi przed nim bardzo sdziwy,
zmczony hobbit, skurczony ze staroci, ktra przecigna ponad miar jego ycie,
tak e osta si poza swoj epok, bez przyjaci i krewnych, z dala od k i strumieni
modoci biedny, aosny, zagodzony staruszek.
Lecz pod jego dotkniciem Frodo poruszy si i z cicha krzykn przez sen, a
Sam natychmiast wytrzewia z drzemki. Zobaczy Golluma dobierajcego si jak
pomyla do pana Froda.
- Eje! powiedzia ostro. Co robisz?
- Nic, nic agodnie odpowiedzia Gollum. Pan dobry.
- Myl, e dobry rzek Sam ale gdziee ty si wczy? Wymkne si jak
zodziej i jak zodziej wrcie, stary ajdaku.
Gollum cofn si, zielone wiateka bysny pod jego cikimi powiekami. Teraz,
gdy przycupn na zgitych nogach i wytrzeszczy oczy, wyglda niemal jak pajk.
Dobra przelotna chwila mina bezpowrotnie.
- Jak zodziej! Jak zodziej! sykn. Hobbici zawsze s grzeczni. Och, dobrzy
hobbici! Smeagol prowadzi ich tajemnymi drogami, ktrych nikt prcz niego nigdy nie
znalaz. Pomaga im, wyszukuje cieki, a za to oni mwi: zodziej! Dobrzy
przyjaciele, mj skarbie, tak, tak, dobrzy!
Sam mia lekkie wyrzuty sumienia, ale w dalszym cigu nie ufa Gollumowi.
- Przepraszam! powiedzia. Przepraszam, ale zaskoczye mnie znienacka we
nie. Nie powinienem by zasn, dlatego obudziem si troch zy. Pan Frodo jest
taki zmczony, e prosiem go, by si przespa. No i tak si to zoyo jedno z drugim.
Przepraszam. Ale gdziee bywa?
- Na zodziejskiej wyprawie odpar Gollum. Zielone wiateka nie znikay z jego
renic.
- Nie chcesz odpowiedzie, to nie rzek Sam. Zreszt pewnie niedalekie to od
prawdy. A teraz wymknijmy si po zodziejsku wszyscy razem. Ktra to godzina? Czy
to jeszcze dzi, czy ju jutro?
- Jutro rzek Gollum. Byo ju jutro, kiedy hobbici posnli. Bardzo niemdrze,
bardzo niebezpiecznie, gdyby biedny Smeagol nie czuwa w pobliu swoim
zodziejskim sposobem.
- Chyba wszystkim nam ju si to swko uprzykrzyo rzek Sam. Ale mniejsza o
to. Trzeba zbudzi pana.
Delikatnie odgarn Frodowi wosy z czoa i pochylajc si szepn agodnie:
- Niech si pan zbudzi, panie Frodo, niech si pan zbudzi!
Frodo drgn, otworzy oczy i na widok twarzy Sama schylonej nad nim
umiechn si przyjanie.
- Tak wczenie mnie budzisz, Samie rzek. Przecie jeszcze ciemno.
- Tutaj zawsze ciemno odpar Sam. Ale Gollum wrci, prosz pana, i mwi, e
ju jest jutro. Trzeba rusza w drog. Ostatni skok!
Frodo odetchn gboko i usiad.
- Ostatni skok! powtrzy. Witaj, Smeagolu! Znalaze co do jedzenia?
Odpocze?

557

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Ani jada, ani snu, niczego Smeagol nie uy powiedzia Gollum. Jest
zodziejem.
Sam achn si zniecierpliwiony, lecz pohamowa gniew i zmilcza.
- Nie nadawaj sobie przezwisk, Smeagolu rzek Frodo prawdziwych ani
faszywych. Nie trzeba!
- Smeagol przyj, czym go obdarzono odpar Gollum. askawy pan Sam,
przemdrzay hobbit, da mu to przezwisko.
Frodo spojrza na Sama.
- Tak, prosz pana rzek Sam. Wypsno mi si to swko, kiedy nagle zbudzony
ze snu zobaczyem go przy nas. Przeprosiem, ale, jak tak dalej pjdzie, moe i
odwoam przeprosiny.
- Wic lepiej zapomnijmy o tym rzek Frodo. Suchaj, Smeagolu, musimy si
rozmwi. Powiedz mi, czy moemy reszt drogi znale sami? Przecz ju std
wida, jest niedaleko, jeeli zdoamy trafi sami, moemy uzna nasz umow za
dopenion. Dotrzymae obietnicy, jeste wolny, moesz wrci do krajw, gdzie nie
zabraknie ci jedzenia ani snu, dokdkolwiek, byle nie do sug Nieprzyjaciela. Moe
kiedy bd mg ci nagrodzi, a jeli nie ja, to kto z przyjaci, kto bdzie mnie
pamita.
- Nie, nie, jeszcze nie! jkn Gollum. Nie! Hobbici sami nie znajd drogi, nie!
Teraz trzeba i przez tunel. Smeagol musi pj z wami dalej. Nie wolno mu spa.
Nie wolno mu je. Jeszcze nie!

558

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 9
Jaskinia Szeloby

oliwe, e by ju dzie, jak twierdzi Gollum, ale hobbici nie dostrzegali


miedzy dniem a noc wikszej rnicy, chyba tylko t, e cikie niebo
zdawao si nieco mniej czarne i przypominao raczej strop gstego dymu, a
zamiast nieprzeniknionej nocy, zalegajcej wci jeszcze w szczelinach i
zagbieniach, szary, metny cie osnuwa cay kamienny wiat dokoa. Gollum szed
przodem, hobbici za nim rami przy ramieniu, i tak wspinali si dugim wwozem
pomidzy filarami i kolumnami poszarpanych, zwietrzaych ska, sterczcych po obu
stronach niby olbrzymie bezksztatne posgi. Cisza panowaa zupena. O mile mniej
wicej przed sob widzieli ogromn szar cian, ostatnie wielkie spitrzenie
grskiego acucha. ciana ta odcinaa si ciemniejsz plam na tle mroku i rosa, w
miar jak si do niej zbliali, a wreszcie spitrzya si tu przed nimi przesaniajc
cakowicie widok krainy, ukrytej za grami. Gboki cie zalega u jej stp. Sam
pokrci nosem.
- Uf! Co za smrd! mrukn. Cuchnie tu coraz potniej.
Stali w cieniu skay i zobaczyli porodku niej otwarty wylot jaskini.
- Tedy droga cicho szepn Gollum. To wejcie do tunelu.
Nie powiedzia im jego nazwy: Torech Ungol Jaskinia Szeloby. Bi od niej smrd,
gorszy ni mdy zaduch zgnilizny na polach Morgulu, ohydna wo, jakby w mrocznym
wntrzu nagromadziy si grube zway nieopisanego plugastwa.
- Czy to jedyna droga, Smeagolu? spyta Frodo.
- Tak, tak odpar Gollum. Tak, trzeba i tdy.
- czy rzeczywicie przeszede kiedy przez te lochy? spyta Sam. No c, tobie
pewnie smrd nie przeszkadza.
Gollumowi oczy rozbysy.
- Hobbit nam nie dowierza, mj skarbie sykn. Nie chce nam wierzy. Ale
Smeagol duo zniesie. Ta. Przeszed tdy, tak, a na drug stron. To jedyna droga.
- Co tam tak cuchnie? dziwi si Sam. Przypomina... Nie, lepiej nie mwi o tym.
Wstrtna jaskinia orkw, moim zdaniem, z nagromadzonym od setek lat orkowym
paskudztwem.
- Niech tam rzek Frodo. Czy siedz w niej orkowie, czy nie, skoro innej drogi nie
ma, musimy i tdy.
Zaczerpnli tchu i weszli do jaskini. Ledwie posunli si kilka krokw, gdy ogarna
ich czarna, nieprzenikniona noc. Frodo i Sam w yciu swoim nie spotkali tak
straszliwych ciemnoci, bo nawet w pozbawionych wiata korytarzach Morii mrok nie
by tak gboki i gsty. Tam przynajmniej przewiew porusza niekiedy powietrzem,
odzywao si echo, wdrowcy wyczuwali wok siebie przestrze. Tu powietrze
nieruchome i cikie tumio kady dwik. Szli jak gdyby w czarnych oparach,
unoszcych si z samego jdra ciemnoci, a gdy je z oddechem wcigali w puca,
zdawao im si, e lepota opanowuje nie tylko ich oczy, lecz take umysy, tak i
nawet wspomnienie barw, ksztatw i wiata zamiera w ich pamici. Noc bya
zawsze i nigdy nie przeminie, nie istnieje nic prcz nocy. Zrazu jednak nie stracili
cakowicie czucia, a nawet przeciwnie, zmys dotyku w ich stopach i palcach
zaostrzy si niemal do blu. Ku swemu zdumieniu stwierdzili, e ciany tunelu s
gadkie, a dno, na og wyrwnane, wznosi si regularnie do stromo ku grze;
czasem tylko pochylnie przerywao par stopni schodw. Korytarz by tak wysoki i
559

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

szeroki, e hobbici ledwie dosigali wycignitymi rkami cian, a chocia szli obok
siebie, mieli wraenie, e s rozdzieleni i odcici od siebie, kady zdany na samotny
marsz w ciemnociach.
Gollum wyprzedzi ich, lecz zdawao im si, e jest tu, o par krokw przed
nimi. Dopki jeszcze byli zdolni zwraca uwag na takie szczegy, syszeli jego
wiszczcy i zachystujcy si oddech w pobliu. Po pewnym wszake czasie zmysy
ich jakby odrtwiay, zarwno such jak dotyk stpia, a jeli szli wytrwale po omacku
dalej, to jedynie wysikiem woli, ktra kazaa im przekroczy prg jaskini, dy
wytrwale do celu, do wyniosej bramy za grami. Stracili ju rachub czasu i
orientacj w przestrzeni, zapewne jednak nie uszli zbyt daleko, gdy Sam pod praw
rk zamiast ciany wyczu pustk, otwarte w t stron boczne przejcie; na krtk
chwil owiono go nieco wiesze powietrze, lecz nie zatrzymujc si poszed dalej.
- Jest tu wicej korytarzy szepn z wysikiem, bo dobycie dwiku z garda
zdawao si tutaj nieatw sztuk. Ani chybi, jaskinia orkw.
Potem zmaca jeszcze jedn przerw w cianie z prawej strony, Frodo za z lewej
natrafi na drug, a w miar jak si posuwali na kilka nastpnych, szerszych lub
wszych; nie wahali si jednak w wyborze drogi, bo korytarz, ktrym szli, by prosty,
nie zakrca nigdzie i ustawicznie wznosi si pod gr. Ale nie mieli pojcia, jak jest
dugi, ile jeszcze bd musieli wycierpie i czy im starczy si. Im wyej si wspinali,
tym byo duszniej, a niekiedy mieli wraenie, e walcz z oporem jakiej materii
bardziej zgszczonej ni cuchnce powietrze. Brnc przez ni naprzd czuli od
czasu do czasu na gowach i rkach municie jakby ocierajcych si macek czy
moe zwisajcych z puapu porostw. Ohydna wo dokuczaa coraz bardziej.
Potgowaa si z kad chwil i zdawao si hobbitom, e spord wszystkich
zmysw zachowali jedynie powonienie, lecz zmienio si ono dla nich w narzdzie
tortur. Nie zdawali sobie sprawy, ile czasu trwa ten marsz przez ciemne lochy;
godzin, dwie czy trzy... Godziny duyy si jak dni cae, jak tygodnie. Sam
odsuwajc si od cian tunelu przylgn do Froda, chwycili si za rce i szli odtd
trzymajc si jak najbliej siebie. W kocu Frodo wymacujc lew rk cian natrafi
nagle znw na pustk. Omal nie wpad w ni z rozpdu. Otwr w skale by tym razem
znacznie szerszy od wszystkich poprzednich; a cign z niego smrd tak odraajcy
i tchna obecno tak napitej zoliwej woli e Frodo dozna zawrotu gowy.
Jednoczenie Sam zachwia si i pad twarz naprzd; usiujc opanowa sabo i
strach Frodo chwyci Sama za rk.
- Wstawaj! szepn ochryple, niemal bezgonie. Cay smrd i niebezpieczestwo
skupione s wanie tutaj, w tym bocznym korytarzu. Prdko! Dalej!
Zbierajc resztki si i odwagi dwign Sama i postawi na nogi; zmusi wasne
omdlae ciao do marszu. Sam potykajc si szed u jego boku. Jeden krok, drugi,
trzeci... Sze! Nie wiedzieli, czy minli wylot niewidzialnego korytarza, lecz nagle
odzyskali swobod ruchw, jakby wroga wola na chwil rozlunia narzucone im
pta. Brnli naprzd, wci trzymajc si za rce.
Raptem jednak natknli si na now przeszkod. Tunel rozwidla si, a
przynajmniej tak im si zdawao, w kadym razie po ciemku nie mogli si
zorientowa, ktry z dwch korytarzy jest szerszy i ktry bliszy wytknitego kursu.
Gdzie powinni skrci, w prawo czy w lewo? Nie mieli adnych wskazwek, wybra
musieli na olep, a przecie zdawali sobie spraw, e bd w wyborze oznacza
niechybn mier.
- Ktrym korytarzem poszed Gollum? szepn bez tchu Sam. Dlaczego na nas
nie poczeka?
- Smeagolu! sprbowa zawoa Frodo. Smeagolu!

560

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Ale gos zaamywa si w gardle, imi Smeagola ledwie dosyszalne dobyo si z jego
ust. Nikt nie odpowiedzia, nawet echo, powietrze wok nie drgno.
- Tym razem, jak mi si zdaje, odszed ju na dobre mrukn Sam. Moe z gry
uplanowa sobie, e wanie w to miejsce nas zapdzi. Gollum! Jeli kiedy dostan
go w swoje rce, gorzko zapacze pokraka.
Wreszcie stwierdzili obmacujc w ciemnociach ciany, e korytarz odbiegajcy w
lewo jest zablokowany albo stanowi lepka wnk, albo te zagrodzi go jaki
zwalony wielki gaz.
- Droga nie moe prowadzi tamtdy szepn Frodo. Musimy i w prawo, nie ma
wyboru.
- Chodmy, i to prdko wysapa Sam. Tutaj czai si jaki stwr gorszy od
Golluma. Czuj, e kto na nas patrzy.
Nie uszli daleko, gdy dogoni ich niezwyky gos, niespodziany i przeraajcy w tej
guchej ciszy: jak gdyby bekot i bulgot, przecigy zoliwy syk. Odwrcili si, lecz nie
zobaczyli za sob nic. Osupiali, przykuci do miejsca, wpatrywali si w mrok czekajc
nie wiedzie na co.
- To puapka rzek Sam i pooy rk na gowicy miecza. Wspomnia przy tym
ciemno Kurhanu, z ktrego or pochodzi. Ach gdyby teraz Tom Bombadil by
gdzie w pobliu! pomyla. Gdy tak sta, otoczony noc, z sercem penym czarnej
rozpaczy i gniewu, wydao mu si nagle, e dostrzega wiato, lecz widzia je tylko
oczyma duszy; zrazu olnio go, jak promie soca olepia wzrok winia po dugim
przebywaniu w lochu bez okien. Potem rozszczepio si na kolory i zagrao zieleni,
zotem, srebrem, biel. W dali, jak gdyby na malekim obrazku wymalowanym
zrcznymi palcami elfa, zobaczy pani Galadriel stojc na ce Lorien z
podarunkami w rkach. Dla ciebie, powierniku Piercienia usysza jej gos,
odlegy, lecz wyrany przygotowaam ten oto dar.
Bekotliwy syk zblia si, a towarzyszyo mu skrzypienie, jakby w mroku jaki
olbrzymi stawong o skrzypicych stawach sun z wolna, lecz zdecydowanie
naprzd, lc przed siebie fale odraajcej woni.
- Panie Frodo! Panie Frodo! krzykn Sam odzyskujc nagle gos i energi. Dar
pani Galadrieli! Gwiadziste szkieko! wiato, ktre ci zawieci w ciemnoci, jak
obiecaa pani elfw. Gwiadziste szkieko!
- Gwiadziste szkieko? powtrzy Frodo jakby przez sen, nie bardzo rozumiejc, o
czym Sam mwi. Ach, prawda! Jak mogem o nim zapomnie! wiato, gdy
wszystkie inne wiata zgasn. Tak, teraz tylko wiato moe nam dopomc.
Z wolna wsun rk za pazuch i z wolna wydoby flakonik Galadrieli. Kryszta
chwilk lni blado niby gwiazda, gdy wschodzi i z trudem przebija gste mgy
zalegajce nad ziemi, potem, w miar jak wzmagaa si moc zaczarowanego
szkieka, a jednoczenie nadzieja krzepa w sercu Froda, rozarzy si, zapon
srebrnym pomieniem jak malekie serduszko olniewajcego blasku; mona by
pomyle, e to Earendil we wasnej osobie zstpi ze swoich sonecznych,
podniebnych szlakw z ostatnim Silmarilem wieccym nad czoem. Ciemno
cofaa si przed blaskiem bijcym z wntrza krysztaowej, czarodziejskiej kuli, a rka,
ktra j trzymaa, iskrzya si biaym ogniem.
Frodo z podziwem patrza na ten cudowny podarunek, ktry nosi od tak
dawna na sercu, nie znajc jego wielkiej wartoci i mocy. Rzadko myla o nim w
podry, dopki nie znalaz si w Dolinie Morgul, i nigdy go nie uy dotychczas,
bojc si, e wiato zdradzi ich przed oczyma nieprzyjaci. Aiya Earendil Elenion
Ankalima! krzykn nie zdajc sobie sprawy z wymawianych sw, jakby czyj obcy

561

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

gos przemwi przez jego usta, dwiczny, nie stumiony cikim, zatrutym
powietrzem lochw.
Ale istniej w rdziemiu inne siy, potgi nocy, prastare i bardzo mocne. Ta,
ktra skradaa si w ciemnociach ku hobbitom, znaa sprzed wiekw haso elfw,
lecz nie lkaa si go nigdy, a teraz take nie daa si nim poskromi. Okrzyk jeszcze
nie przebrzmia, gdy Frodo poczu skupion na sobie zoliw wol i mordercze
spojrzenie. W tunelu, midzy hobbitami a wylotem korytarza, przed ktrym obaj
zachwiali si i omdleli, zabysy oczy, dwa grona maych oczek, kade zoone z
wielu renic; czajce si niebezpieczestwo wreszcie pokazao swoje oblicze. Blask
gwiezdnego szkieka zaama si odbity od tysica owadzich oczu, lecz powierzchnia
ich lnia morderczym biaym ogniem, pomieniem rozarzonym w otchaniach
przewrotnej, zoliwej myli. Byy to oczy potworne, odraajce, bestialskie, zarazem
pene skupionej woli i wstrtnej radoci, wpatrzone z okrutn rozkosz w ofiary,
zamknite w puapce, z ktrej nie istniaa moliwo ucieczki.
Frodo i Sam w przeraeniu zaczli si cofa, nie mogc oderwa wzroku od
straszliwych zowrogich oczu poczwary; w miar jednak, jak si cofali, straszne oczy
posuway si naprzd. Frodowi rka, trzymajca wietlisty flakonik, omdlaa i z wolna
opada. Potem nagle oczy jakby dla zabawy zwolniy ich na chwil z uwizi i hobbici
obaj odwrciwszy si przebiegli w lepej panice kilkanacie krokw naprzd. Frodo
jednak w biegu obejrza si i ze zgroz stwierdzi, e oczy zbliaj si do nich
gwatownymi skokami. Owion ich trupi zaduch.
- Stj! Stj! krzykn w rozpaczy. Ucieczka nie zda si na nic.
Oczy skraday si coraz bliej.
- Galadrielo! zawoa i zbierajc resztki odwagi podnis znw w gr krysztaowy
flakonik. Oczy si zatrzymay. Na moment spojrzenie ich przygaso, jakby zmcone
przelotnym zwtpieniem. Wwczas w piersi Froda serce zapono mstwem i hobbit
bez namysu, nie zastanawiajc si, czy to, co robi, jest szalestwem, aktem
rozpaczy czy mstwa, chwyci flakonik w lew rk, a praw wycign z pochwy
mieczyk. deko zabyso, ostra stal elfw roziskrzya si srebrnym wiatem, lecz z
klingi wystrzeliy niebieskie pomyki. Z czarodziejskim krysztaem wzniesionym nad
gow, z mieczem w doni Frodo, hobbit z dalekiego, cichego kraju, szed
nieustraszenie na spotkanie wrogich oczu.
Oczy zadray. Im bliej byo wiato, tym wyraniej mtniay w rozterce. Nigdy
jeszcze nie olni ich rwnie potny blask. Od soca, ksiyca i gwiazd kryy si
zawsze pod ziemi, teraz jednak gwiazda zesza w gb lochw. Zbliaa si cigle,
oczy ulky si jej. Ju zgasy wszystkie. Ogromne cielsko zawrcio w tunelu
uchodzc poza zasig wiata, zagradzajc mu drog swoim olbrzymim cieniem.
Oczy znikny.
- Panie Frodo! Panie Frodo! krzykn Sam. Szed krok w krok za swym panem,
rwnie z obnaonym mieczem w rku. Chwaa gwiazdom! Ale pikn pie
uoyyby o tym spotkaniu elfy, gdyby si o nim dowiedziay. Obym doy tej chwili,
eby im opowiedzie wszystko, a potem posucha ich piewu. Niech si ju pan
zatrzyma, panie Frodo! Niech pan nie idzie w gb jamy! Teraz mamy ostatni
szans. Umykajmy z tej wstrtnej nory!
Raz jeszcze zawrcili, z pocztku idc, potem biegnc; tunel wznosi si ostro w gr
i z kadym krokiem wydobywali si wyej ponad ohydny zaduch bijcy od ukrytego w
ciemnoci legowiska poczwary, tote nowa otucha i nowe siy wstpoway w serca
hobbitw. W pewnej chwili na ich spotkanie dmuchn powiew chodnego
rozrzedzonego powietrza. Wylot, drugi koniec tunelu, mieli wreszcie tu przed sob.
Zdyszani, stsknieni do nieba nad gow, rzucili si naprzd, lecz nagle ku swemu

562

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zdumieniu zachwiali si i cofnli. Wylot by zamknity, chocia nie przywalony


kamieniem; zagradzaa go mikka, jak si z pozoru zdawao do ustpliwa, lecz w
rzeczywistoci mocna i nieprzenikniona zasona; powietrze przedostawao si przez
ni, ale nie dopuszczaa promieni wiata. Raz jeszcze hobbici natarli na przeszkod
i znw zostali odepchnici. Podnoszc w gr krysztaowy flakonik Frodo zobaczy
szar zason; blask gwiezdnego szkieka nie przebija jej i nie rozwietla, bya jak
gdyby utkana z cienia, ktry nie powsta ze wiata i ktrego wiato nie mogo
rozproszy. W poprzek, na ca wysoko tunelu, rozsnuta bya ogromna tkanina
podobna w regularnym rysunku do sieci olbrzymiego pajka, lecz gstsza i wiksza,
a nici jej miay grubo postronkw.
Sam zamia si ponuro.
- Pajczyna! rzek.- Tylko pajczyna! Ale c za pajk j osnu! Naprzd,
zniszczmy j co prdzej!
Z furi zacz rba mieczem, ale nici nie pkay pod ciosami. Uginay si lekko i
wracay na swoje miejsce niby ciciwy uku, odpychajc bro i dzierce j rami.
Trzykro Sam naciera z wszystkich si, a wreszcie jedna jedyna spord
niezliczonych nici pka i zwina si, ze wistem przecinajc powietrze. Luny jej
koniec chlasn Sama po rku. Hobbit krzykn z blu, odskoczy i odruchowo
przytkn rk de ust.
- Tym sposobem nie otworzymy sobie drogi nawet przez tydzie - rzek. - Co robi?
Czy te lepia znw nas goni?
- Nie wida ich - odpar Frodo - ale czuj, e patrz na mnie albo cigaj mnie myl.
Pewnie poczwara knuje nowy podstp. Gdyby wiato osabo albo zgaso, wrciaby
na pewno w jednej chwili.
- Zapali nas w ostatnim momencie w potrzask! - z gorycz stwierdzi Sam; gniew
znw bra w nim gr nad zmczeniem i rozpacz. - Jak muchy w sieci! Oby kltwa
Faramira dosiga Golluma i to jak najprdzej.
- Nam by to w tej chwili nie pomogo - rzek Frodo. - Daleje! Sprbujmy, czego
deko dokae w potrzebie. Przecie to ostrze elfw. W ciemnych jarach
Beleriandu, gdzie je wykuto, byy take straszliwe pajczyny. Ty, Samie, pilnuj
tymczasem, eby oczy si nie zbliyy. Masz tu gwiezdne szkieko. Nie bj si,
trzymaj je wysoko i czuwaj.
Frodo podsunwszy si pod szar pajcz zason rbn z caych si i jednym
zamachem przeci ostrzem przez cay splot gsto usnutej sieci, po czym odskoczy
szybko. Bkitnawe, lnice ostrze przeszo przez sie jak kosa przez an trawy, a
szare postronki drgny gwatownie, zwiny si i zwisy. W zasonie otworzya si
spora dziura. Cios za ciosem zadawa hobbit, pki ostatnia pajcza ni w zasigu
jego ramienia nie zostaa przecita. Grna cz rozdartej zasony powiewaa luno
jak welon na wietrze. Potrzask by otwarty.
- naprzd! - krzykn Frodo. - naprzd!
Szalona rado, e oto wymykaj si z rozpaczliwej puapki, napenia nagle jego
serce. W gowie zaszumiao mu jak od mocnego wina. Krzyczc, jednym susem
wypad z jaskini.
Po kilku godzinach spdzonych w samym siedlisku nocy wiat wyda si jego
oczom niemal jasny. Ogromne dymy podnosiy si ku grze i przerzedziy, koczy
si wanie mroczny dzie; krwawa una Mordoru zblada w pospnym zmierzchu,
Frodowi jednak zdawao si, e przed nim wita poranek nieoczekiwanej nadziei.
Dotar niemal na szczyt grskiego wau. Jeszcze jedno tylko ostatnie wzniesienie.
Widzia przed sob przecz Kirith Ungol jak ciemn szczerb wycit w czarnym

563

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

grzbiecie, a po obu jej stronach sterczce ku niebu zjeone skay. Krtki bieg, ostatni
wysiek i znajdzie si poza cian gr.
- Przecz, Samie! - krzykn nie zwaajc na to, e jego gos, wyzwolony wreszcie z
zaduchu podziemi, rozlega si przenikliwie i dononie. - Przecz! Biegiem! Za chwile
bdziemy po drugiej stronie, nikt nas ju teraz nie zdoa powstrzyma!
Sam poda za swym panem ile si w nogach, lecz mimo radoci wyzwolenia z
lochu nie czu si wcale bezpieczny i wci zerka przez rami ku czarnej bramie
jaskini, w strachu, e oczy lub jaki niewiadomy koszmarny stwr lada chwila
wyskoczy z niej w pogo za uciekinierami. Ani on, ani jego pan nie znali siy i
przebiegoci Szeloby. Miaa ona niejedno wyjcie ze swego legowiska. Mieszkaa tu
od wiekw ta za istota, odmiana olbrzymiej pajczycy, z gatunku
rozpowszechnionego ongi w kraju elfw na zachodzie, teraz zatopionym przez
morze; z takimi wanie pajkami walczy Beren w Grach Zgrozy, w Doriath, i
podczas jednej z tych swoich wypraw przed laty ujrza na zielonej polanie midzy
modrzewiami pikn Luthien w blasku ksiyca. Nie wiadomo, jakim sposobem
Szeloba uciekszy spord ruin zawdrowaa w te strony, bo z Czarnych Lat niewiele
zachowao si opowieci. W kadym razie mieszkaa tu od dawna, zanim jeszcze
zjawi si Sauron i pooono pierwsze kamienie pod mury Barad-Duru. Nie suya
nikomu, tylko sobie samej, pia krew ludzi i elfw, pucha i tya trawic gnunie swoje
samotne uczty i snujc w cieniu sieci; kade ywe stworzenie byo jej straw, a
rzygaa czarn ciemnoci. Sabsze od matki liczne dzieci, bkarty spodzone z
nieszczsnymi samcami, ktrych mordowaa, yy rozproszone po dolinach Gr
Cienia a po dalekie gry na wschodzie, po Dol Guldur i dzikie ostpy Mrocznej
Puszczy. aden wszake z potomkw nie mg si rwna z Szelob Wielk,
ostatni crk Ungolianta, ktra przetrwaa na nieszczcie dla wiata.
Przed laty spotka si z ni Gollum, trafi do niej Smeagol zamiowany w
szperaniu po najciemniejszych jaskiniach, i wwczas ju, za dawnych dni, zoy jej
pokon i odda hod; odtd jej przewrotna wola i zowrogie siy towarzyszyy mu stale
w tuaczce nie dopuszczajc do niego wiata ani skruchy. Przyrzek jej dostarcza
eru. Lecz nie podziela jej akomstwa. Szeloba nie wiedziaa bowiem nic o wieach,
piercieniach i przemylnych dzieach ludzkich rk, nie dbaa o te rzeczy, pragna
tylko dla wszystkich innych istot mierci, mierci na ciele i duszy, dla siebie za
samotnego ycia i sytoci; chciaa je i puchn, tuczy si, tak by wreszcie gry
nie mogy jej pomieci ani ciemnoci obj. Ale do spenienia tych marze byo
jeszcze daleko, od dawna godowaa kryjc si w swojej jaskini, podczas gdy moc
Saurona rosa, a wszelkie yjce stworzenia unikay jego krainy. Grody nad dolin
stay martwe, nie zblia si tutaj czowiek ani elf, czasem tylko zabkany ork trafia
w sieci Szeloby. Marna to bya strawa i nieatwa do zowienia. Pajczyca musiaa co
je, chocia wic orkowie pracowicie budowali coraz to nowe zawie cieki z
przeczy do swojej Wiey, umiaa zawsze jakim podstpem usidli ofiary. Tsknia
jednak do smaczniejszego misa. I wreszcie Gollum dostarczy jej upragnionych
przysmakw.
- Zobaczymy, zobaczymy - powtarza, ilekro wpada w najgorszy humor podczas
wdrwki z wzgrz Emyn Muil do Doliny Morgul. - Zobaczymy. Kto wie, tak, moe si
zdarzy, kiedy ona odrzuci koci i puste ubrania, e znajdziemy nasz skarb, zapat
dla biednego Smeagola za smaczne jado. Uratujemy skarb, dotrzymamy
przyrzeczenia. Tak, tak. A kiedy skarb bdziemy mieli zabezpieczony, ona te dowie
si o tym, jej take odpacimy z nawizk.

564

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Tak rozmyla w najskrytszym zaktku chytrego mzgu, spodziewajc si, e zdoa


przed Szelob zatai wasne plany, gdy korzystajc ze snu hobbitw poszed, eby
si przed ni pokoni.
Co do Saurona, to wiedzia on, gdzie si gniedzi Szeloba. By zadowolony, e
osiedlia si w bliskoci jego twierdzy, godna, lecz nieposkromiona w swej
przewrotnoci; strzega starej cieki do jego kraju lepiej ni wszystkie strae i
zapory, jakie by mg tam postawi. Orkw jej nie aowa, bo chocia jako
niewolnicy byli mu uyteczni, mia ich niezliczone tysice. jeli od czasu do czasu
Szeloba zowia ktrego, eby zaspokoi swj apetyt, Sauron nie ywi do niej
pretensji, jeden ork wicej czy mniej nic nie znaczy. Jak czowiek rzuca niekiedy
ochap swojej kocicy (nazywajc j "swoj" kotk, lecz nawzajem nie przyznajc jej
prawa do siebie), tak Sauron czasem posya Szelobie w darze jecw, z ktrych nie
mg mie adnego poytku. Kaza nieszcznikw wrzuca do jaskini i opowiada
sobie potem, jak si pajczyca z nimi zabawiaa. yli wic oboje, kade zajte
wasnymi planami, nie lkajc si napaci, buntu ani wstrzsu, ktry by mg ich
nikczemnej wadzy pooy kres. Nigdy jeszcze nawet mucha nie wymkna si z
sieci Szeloby, a w ostatnich czasach pajczyca bya bardziej ni kiedykolwiek
rozjuszona i godna.
Biedny sam nic jednak nie wiedzia o zych siach, ktre przeciw sobie
rozptali, czu tylko rosncy strach przed niewidzialnym niebezpieczestwem; ten
strach tak mu ciy, e bieg uginajc si pod jego brzemieniem i nogi mia jak z
oowiu.
Zewszd otaczaa go groza, przed nim na przeczy czuway nieprzyjacielskie
strae, a ukochany pan pdzi jak urzeczony na ich spotkanie, nie zachowujc
adnych ostronoci. Odwracajc wzrok od cieni, ktre zostawia za sob, i od
gbokiego mroku zalegajcego po urwiskiem od lewej strony, sam spojrza przed
siebie i zobaczy dwie rzeczy, ktre tym bardziej spotgoway jego trwog.
Spostrzeg, e miecz, wci obnaony i wzniesiony w rku Froda, lni bkitnym
pomieniem, spostrzeg te, e chocia niebo w oddali ciemniao, w oknie wiey
byszczy krwawe wiato.
- Orkowie! - jkn Sam. - Przebojem nic tu nie zwojujemy. Wkoo peno orkw, a
moe gorszych jeszcze potworw.
Szybko nawracajc do starego nawyku skrytoci, zacisn pi na cennym flakoniku
Galadrieli, ktry wci trzyma w rku. Do przez chwil przebyskiwaa czerwieni
ywej krwi. Hobbit jednak zaraz wsun wieccy zdradziecko kryszta gboko do
kieszeni na piersi i zatuli si szczelnie szarym paszczem elfw. Sprbowa
przyspieszy kroku. Odlego midzy nim a Frodem rosa, ju ich dzielio ze
dwadziecia dugich krokw; Frodo mkn jak cie, jeszcze chwila, a zniknie swemu
sudze z oczu roztapiajc si w szarzynie wiata. Ledwie sam zdy ukry blask
gwiezdnego szkieka, gdy pojawia si Szeloba. Nieco na lewo przed sob ujrza Sam
znienacka najobrzydliwsz stwor, jak z yciu spotka, okropniejsz od
najstraszliwszych sennych koszmarw. Z budowy podobna do pajka, lecz wiksza
od najwikszych drapienych zwierzt, zdawaa si bardziej od nich przeraajca,
poniewa w jej bezlitosnych oczach czai si zowrogi, wiadomy zamys. Oczy,
wbrew zudzeniom hobbitw nieposkromione i nieulke, wieciy znowu zym
blaskiem. Biega z wysunit naprzd gow, z ktrej sterczay wielkie rogi; za krtk,
masywn szyj cign si ogromny, spczniay kadub z wypitym, wydtym
brzuchem, obwisym i koyszcym si miedzy nogami. Cielsko cae byo czarne,
upstrzone sinymi plamami, lecz brzuch, biaawy i wieccy, zia okropnym smrodem.
Nogi miaa przygite, z wielkimi supami staww sterczcymi a ponad grzbiet,

565

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

owosione szczecin tward jak stalowe kolce, a na kadej ostry pazur. Gdy raz
zdoaa przecisn mikki, rozpuchy kadub i pogite koczyny przez grny wylot
swej jaskini, poruszaa si z przeraajc zwinnoci, to biegnc na skrzypicych
nogach, to sadzc susami. Znalaza si midzy Samem a jego panem. Albo nie
spostrzega Sama, albo wolaa go na razie pomin jako tego, ktry mia przy sobie
wieccy kryszta, bo wszystkie siy skupia na pocigu za jedn ofiar, za Frodem,
pozbawionym wieccego szkieka i biegncym zuchwale rodkiem cieki,
niewiadomym jeszcze grocego niebezpieczestwa. Pdzi, ale Szeloba bya
szybsza od niego. Jeszcze par susw, a pochwyci go niechybnie.
Sam jkn i dobywajc resztek si z piersi wrzasn:
- Uwaga! Panie Frodo, niech pan si obejrzy! Ja...
Nagle gos uwiz samowi w gardle. Duga, lepka rka zatkaa mu usta, jakie macki
oploty mu nogi. Zaskoczony pad wstecz, prosto w ramiona napastnika.
- Mamy go! sykn Gollum nad jego uchem. Wreszcie go mamy, mj skarbie,
mamy w garci wstrtnego hobbita. Tego sobie zatrzymamy. Ona wemie drugiego.
Tak, tak, jego wemie Szeloba, nie Smeagol, bo Smeagol przyrzek, e nie tknie, nie
skrzywdzi dobrego pana. Ale ciebie Smeagol ma w garci, wstrtny, pody zodzieju.
I plun na kark Samowi.
Oburzony zdrad, zrozpaczony, e wstrzymano go w pdzie, gdy bieg na
ratunek zagroonemu miertelnie panu, Sam znalaz w sobie zapa i siy, ktrych
Gollum nigdy si nie spodziewa po flegmatycznym, gupim hobbicie, za jakiego go
uwaa. Nawet Gollum nie umiaby zwinniej wywija si z ucisku i zawziciej
walczy ni Sam w tej chwili. Szarpn gow wyzwalajc si od kneblujcej usta
apy, da nura i znw rzuci si gwatownie naprzd usiujc uwolni si od drugiej
apy Golluma, zacinitej na jego karku. Miecz trzyma wci w garci, a na lewym
ramieniu, zawieszon na rzemiennej ptli, mia lask od Faramira. Rozpaczliwie
prbowa odwrci si i dgn sztychem przeciwnika, lecz Gollum by bardzo
zwinny. Byskawicznie wycign prawe rami i chwyci Sama za przegub rki. Palce
mia twarde jak elazne kleszcze; z wolna, nieubaganie zgina do hobbita, a Sam
z okrzykiem blu wypuci miecz na ziemi. Druga rka Golluma przez cay czas
zaciskaa si na jego gardle.
Wwczas Sam sprbowa fortelu. Odchyli si od Golluma i z wszystkich si
zapar si nogami o ziemi, po czym nagle odpychajc si stopami od gruntu run z
rozmachem na plecy. Nie spodziewajc si tak prostej sztuki, Gollum pchnity
znienacka pad take, a krpy hobbit caym swoim ciarem przycisn mu brzuch.
Gollum sykn przeraliwie i na okamgnienie rozluni uchwyt palcw na gardle
Sama, lecz nie puci przegubu jego prawej rki. Sam szarpn si, odsun
przeciwnika, wsta, okrci si byskawicznie wok rki, uwizionej w ucisku
Golluma. Lew rk chwyci lask i mign ni z rozmachem po wycignitym
ramieniu przeciwnika trafiajc go tu pod okciem.
Gollum zawy i wypuci z garci napistek Sama. Wtedy Sam przeszed do
ataku. Nie tracc czasu na przerzucanie laski z lewej do prawej rki, rbn z furi po
raz drugi. Gollum zwinny jak jaszczurka skrci si cay, tote cios przeznaczony dla
jego gowy spad na grzbiet. Laska pka z trzaskiem. Tego ju byo Gollumowi za
wiele. Z dawna wywiczy si w napaciach zza plecw i rzadko zawodzia go ta
sztuka. Tym razem zalepiony zoci popeni bd: pozwoli sobie gada i chepi
si, nim obie rce zacisn ofierze na gardle. Cay jego pikny plan zaama si,
odkd w ciemnociach niespodzianie bysno straszliwe wiato. A teraz znalaz si
twarz w twarz z rozwcieczonym przeciwnikiem, niewiele od niego mniejszym. Nie
lubi takiej walki. Sam chwyci z ziemi miecz i podnis go w gr. Gollum wrzasn i

566

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

odskakujc na czworakach w bok, da susa niby aba. Zanim Sam do niego dobieg,
ju by daleko pdzc z zawrotn szybkoci z powrotem w stron tunelu. Z
mieczem w rku Sam ruszy za nim. Przez chwil zapomnia o caym wiecie,
czerwona mga przesonia mu oczy, wiedzia tylko jedno: e chce zabi Golluma.
Lecz Gollum znikn. Dopiero na widok czarnego wylotu jamy i owiany bijcym z niej
smrodem, sam nagle oprzytomnia. Jak piorun porazia go myl o Frodzie ciganym
przez poczwar. Zawrci na picie i co si w nogach puci si ciek pod gr
wykrzykujc imi pana. Ale ju byo za pno. Przynajmniej ta cz planu Golluma
nie zawioda.

567

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 10
Sam w rozterce

rodo lea twarz do ziemi, a poczwara schylaa si nad nim, tak


zajta jecem, e nie zwracaa uwagi na krzyk Sama, pki hobbit
nie znalaz si tu przy niej. Nadbiegajc stwierdzi, e Frodo ju
jest zwizany postronkami, oplatajcymi go od kostek do ramion, a
poczwara ogromnymi przednimi koczynami ju go dwiga, eby powlec
do swej jamy.
Miecz roboty elfw byszcza u boku Froda na ziemi, tak jak wypad mu z rki,
nim zdy sprbowa obrony. Sam nie mia czasu zastanawia si, co robi, ani te
stawia sobie pytania, czy popycha go do czynu mstwo, wierno wobec Froda, czy
te wcieky gniew. Z wrzaskiem skoczy naprzd, chwyci lew rk miecz swego
pana. Wtedy natar. Takiej furii nie widzia chyba nigdy wiat nawet wrd zwierzt,
gdy doprowadzone do rozpaczy mae stworzonka uzbrojone ledwie w kilka zbw
rzuca si samotnie na okrytego rogow usk i grub skr smoka, ktry stoi nad
jego powalonym towarzyszem.
Jakby zbudzona tym wtym okrzykiem z lubienego rozmarzenia, Szeloba z
wolna obrcia na Sama okrutne, zoliwe spojrzenie. Lecz zanim zdya zrozumie,
e czeka j rozprawa z mstwem, jakiego od niepamitnych czasw nie spotkaa u
swych przeciwnikw, lnice ostrze dosigo jej stopy odrbujc pazur. Sam skoczy
midzy nogi poczwary i byskawicznym ruchem dgn w straszliwe oko, ktrego
mg dosign, bo poczwara miaa gow pochylon. Jedno oko zgaso.
May przeciwnik znalaz si wic pod jej kadubem i na razie nie moga go
dosign dem ani pazurami. Ogromny jej brzuch lni nad hobbitem, a bijcy od
cielska pajczycy smrd przyprawia go niemal o omdlenie. Starczyo mu mimo to
zaciekoci na jeden jeszcze cios, a potem, nim Szeloba moga zmiady go i
zdusi w nim wraz z yciem pomie jego odwagi, Sam z si rozpaczy chlasn
drug rk, w ktrej dziery wasny mieczyk, po podbrzuszu poczwary.
Ale Szeloba nie miaa, jak smoki, nie opancerzonych miejsc na swym ciele
prcz oczu. Jej skra w cigu wiekw okrya si obrzydliwymi guzami, lecz wskutek
nawarstwienia caych pokadw naroli staa si jeszcze grubsza. Ostrze naznaczyo
skr okropn szram, lecz jej odraajcych fadw nie moga przebi sia czowieka,
nie dokonaaby tego nawet rka Berena czy Turina uzbrojona w stal wykut w
kuniach elfw lub krasnoludw. Szeloba wzdrygna si pod ciosem i zakoysaa
olbrzymim worem brzucha wysoko nad gow Sama. Z rany wysczy si kroplisty,
spieniony jad. Rozsuwajc nogi poczwara opucia kadub, eby zmiady miaka.
Lecz pospieszya si zanadto. Sam trzyma si jeszcze prosto na nogach i
porzuciwszy wasny miecz chwyci oburcz miecz elfw, nastawi go ostrzem do gry,
by przebi nim potworny strop nad swoj gow; Szeloba w morderczych zamiarach
opucia tuw i z impetem, jakiego by nie mia cios wymierzony przez
najpotniejszego nawet wojownika, sama nadziaa si na ostry stalowy kolec. Wpija
si on coraz gbiej w jej cielsko, w miar jak hobbit, z wolna przyciskany, chyli si
ku ziemi. W cigu wiekw swego przewrotnego ywota Szeloba nigdy nie zaznaa
rwnie okrutnego blu ani nawet nie wyobraaa sobie podobnego cierpienia.
Najtsi rycerze prastarego Gondoru, najdziksi zowieni w sie orkowie nigdy nie
zadali jej takiego ciosu i nikt dotd nie wrazi ostrego elaza w to cielsko, ktre

568

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

poczwara kochaa i pielgnowaa. Dreszcz j przebieg. Dwigajc znw kadub w


gr, usiujc uciec od blu, przygia nogi i konwulsyjnym susem odskoczya
wstecz.
Sam pad na kolana tu obok gowy Froda. Zmysy mci mu ohydny zaduch,
ale ciska wci oburcz gowic miecza. Przez mg zasaniajc oczy widzia
niewyranie twarz Froda i uporczywie walczy teraz z wasn saboci, eby
otrzsn si z omdlenia. Powoli unis gow i zobaczy, e Szeloba zatrzymaa si
o kilka zaledwie krokw od niego, ledzc go wzrokiem; z pyska kapay jej krople
jadu, z ranionego oka ciekaa zielona ropa. Przycupna, rozdygotanym, mikkim
cielskiem przylgna do ziemi, pogite nogi dray. Zbieraa si do skoku, tym razem
gotowa jednym zamachem zmiady i zaku na mier przeciwnika. Zwykle
wsczaa tylko ma dawk trucizny w ciao ofiary, eby j obezwadni, lecz dzi
pona przede wszystkim dz mordu, by dopiero martwe ciao rozedrze na sztuki.
Sam take przysiad i patrza, widzc niechybn mier wyzierajc z oczu
poczwary. W tym momencie zawitaa mu pewna myl, jakby podszepnita z oddali
przez czyj obcy gos; sign lew rk za pazuch i znalaz to, czego szuka:
zimny, twardy, oporny wyda mu si pod palcami krysztaowy flakonik Galadrieli,
kiedy go cisn w rku pord koszmarw tego zowrogiego kraju.
- Galadrielo! szepn sabo i usysza gosy odlege, lecz czyste i wyrane: okrzyki
elfw wdrujcych pod gwiazdami w miych, cienistych lasach Shireu, muzyk elfw
przygrywajc mu niegdy do snu w domu Elronda.
Gilthoniel A Elbereth!
Jzyk mu si rozluni, sam zawoa w mowie elfw, chocia wcale nie wiedzia, e j
zapamita:
A Elbereth Gilthoniel
O menel palan-diriel,
Le nallon si dinguruthos!
A tiro nin, Fanuilos!
Z tym woaniem dwign si, stan i znw by sob, hobbitem, Samem, synem
Hamfasta.
- Chod no tu, wstrtna poczwaro! krzykn. Zrania mego pana, bestio,
zapacisz mi za to. Pilno nam w dalsz drog, ale z tob rozprawimy si zaraz.
Chod no, niech ci jeszcze poechc tym dekiem.
Flakonik Galadrieli nagle rozjarzy si niby biaa pochodnia w jego rku, jakby
nieujarzmiony duch hobbita udzieli mu swego aru. Kryszta pon jak gwiazda, gdy
spadajc rozcina ciemno nocy olniewajcym blaskiem. Nigdy jeszcze tak grony
ogie z niebios nie zawieci Szelobie w oczy. Jego pomienie przenikajc do
zranionej gowy pajczycy pieky nieznonie, a groza wiata wzmagaa si
pomnoona w mnstwie renic. Szeloba cofna si trzepic przednimi koczynami
w okropnych mczarniach. Wreszcie odwrcia zbola gow, odsuna si na bok,
drapic pazurami ska zacza si czoga ku ziejcemu w czarnym urwisku
wylotowi jaskini.
Sam szed za ni. Zatacza si jak pijany, ale szed wytrwale. Szeloba,
wreszcie poskromiona, skurczona ze strachu, podrygiwaa i miotaa si usiujc jak
najprdzej uciec przed hobbitem. Dotara do wylotu nory i wcisna si do wntrza
znaczc lad tozielon posok; nim znika, sam zdoa jeszcze raz rbn

569

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

mieczem po wlokcych si za kadubem tylnych odnach. Potem wyczerpany pad


na ziemi.
Szeloba znikna. Nie naley do tej historii opowie o dalszych jej losach:
moe przetrwaa w swej kryjwce dugie lata, wcieka i nieszczliwa, a z wolna
wrd nocy zagoiy si jej wntrznoci, wyzdrowiay oczy, a wwczas miertelny gd
znw kaza jej snu straszliwe sieci na ciekach i w dolinach Gr Cienia.
Sam zosta na pobojowisku, a kiedy wieczr Bezimiennego Kraju zapad,
powlk si do swego pana.
- Panie Frodo, ukochany mj panie! woa, lecz Frodo nie odzywa si ani sowem.
Kiedy bowiem bieg upojony wolnoci, Szeloba dopdzia go i byskawicznie wbia
zatrute do w jego kark. Lea teraz blady, nie sysza nic, nie porusza si wcale.
- Panie, ukochany mj panie! powtrzy Sam i dug chwil czeka wrd ciszy na
odpowied. Na prno!
Wwczas jak mg najprdzej poprzecina obezwadniajce Froda wizy i przytkn
twarz najpierw do jego piersi, potem do ust; nie wyczu jednak tchnienia ycia ani
najlejszego bodaj drgnicia serca. Ustawicznie rozciera mu rce i stopy, dotyka
czoa, lecz czoo Froda pozostao zimne.
- Frodo! Panie Frodo! woa. Nie opuszczaj mnie! Usysz, to twj Sam ci wzywa!
Nie odchod tam, dokd nie mog i z tob. Zbud si! Zbud si, kochany panie
Frodo! Zbud si, wsta!
Gniew zakipia w sercu Sama, hobbit zacz si miota wok ciaa swego pana z
furi siekc mieczem powietrze, rbic kamienie, krzykiem wyzywajc nieprzyjaci.
Wreszcie wrci do Froda, pochyli si i zapatrzy w jego twarz blad w szarzynie
zmierzchu. Nagle spostrzeg, e jest w tej chwili postaci z obrazu, ktry mu objawio
kiedy zwierciado Galadrieli w Lorien. Widzia przecie wtedy Froda pobladego,
pogronego w gbokim nie pod ogromnym urwiskiem skalnym. Wwczas myla,
e Frodo pi. Ale on umar! powiedzia sobie teraz. To nie sen, to mier! I w
tym momencie, jakby tymi sowami wspomg si trucizny, wydao si Samowi, e
blado na twarzy Froda przybraa sinozielony odcie.
Ogarna go czarna rozpacz. Skuli si na ziemi, nasun szary kaptur na
czoo, noc zawadna jego sercem i straci przytomno. Gdy wreszcie ta czarna noc
przemina, sam otworzy oczy: otaczay go cienie i nie wiedzia, ile minut czy moe
godzin upyno na wiecie od tamtego momentu. Siedzia na tym samym miejscu; a
Frodo lea obok niego martwy. Gry nie zawaliy si, ziemia nie rozsypaa si w
gruzy.
- Co teraz poczn, co poczn! rzek. czy zaszedem tak daleko za moim panem
na prno?
Nagle zabrzmia mu w uszach wasny gos wymawiajcy sowa, ktrych podwczas
na pocztku wyprawy nie mg zrozumie: Zanim si skoczy wdrwka, bd mia
ja take co do zrobienia. Musz by z panem do koca, niech pan to wie, panie
Frodo!
- Ale co mog zrobi? Zostawi pana Froda martwego, bez pogrzebu, tu, wrd gr, i
wraca do domu? Czy i dalej? Dalej? powtarza; na chwil opanoway go
zwtpienie i strach. I dalej? Czy to powinienem zrobi? Opuci Froda?
W kocu zacz paka. Uoy ciao Froda jak do wiecznego spoczynku, skrzyowa
jego zimne rce na piersi, owin paszczem, wasny miecz da mu do boku, a z
drugiej strony lask dan na drog przez Faramira.
- Jeli mam i dalej powiedzia musz wzi paski miecz, panie Frodo, niech
mi pan wybaczy. Swj za to poo przy panu, wedle obyczaju dawnych krlw
picych pod Kurhanami. Ma pan te na sobie pikn zbroj z mithrilu, dar starego

570

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

pana Bilba. Gwiezdne szkieko, ktrego mi pan uyczy, zatrzymam, bdzie mi


bardzo potrzebne, bo odtd zawsze ju bd szed w ciemnociach. To dar zbyt
pikny dla mnie, pani Galadriela daa go panu, panie Frodo, ale moe zrozumie i
wybaczy. Pan wybacza, prawda? Musz przecie i dalej.
Nie mg si jednak zdoby na wyruszenie w dalsz drog, jeszcze nie. Klcza
trzymajc Froda za rk, nie wypuszcza jej z ucisku. Czas pyn, a Sam trwa tak
na klczkach tulc do swego pana, z rozterk w duszy.
Usiowa zebra siy, eby oderwa si i ruszy na samotn wdrwk w
imi zemsty. Gdyby raz wyruszy z miejsca, gniew nisby go wszystkimi drogami
wiata, dopki nie odnalazby w kocu Golluma. Wtedy Gollum zginby z jego rki.
Ale przecie nie po to podjto wypraw. Dla takiego celu nie byoby warto opuszcza
Froda. Zemsta go nie wskrzesi. Nic go ju nie wskrzesi. Lepiej umrze z nim razem.
Ale to by take oznaczao samotn dalek podr.
Spojrza na lnicy koniec miecza. Pomyla o miejscach w grach, gdzie
spod czarnej krawdzi otwiera si pustka przepaci. Nie, to nie bya droga ucieczki.
To by oznaczao wyrzeczenie si wszelkiego czynu, a nawet aoby. Nie po to Sam
wyruszy z domu.
- Co pocz?! krzykn gono i wydao mu si, e syszy wyranie odpowied:
wytrwa do koca. I dalej w now samotn drog, gorsz ni wszystkie
dotychczasowe.
Jak to? Samotnie i do Szczelin Zagady? Wzdraga si przed t decyzj, ale ju
mu si narzucaa z ca si. jak to? Zabra panu Frodowi Piercie? Ja? Przecie
Rada jemu go powierzya!
Lecz odpowied nasuna si byskawicznie: Rada przydaa mu te towarzyszy
podry, aby zadanie zostao spenione bez zawodu. Ty jeste ostatnim
towarzyszem, ktry przy nim wytrwa. Zadanie musi by spenione.
- Czemu to ja zostaem z nim jako ostatni towarzysz! jkn Sam. Czemu nie
stary Gandalf lub kto inny z kompanii! Czemu to ja wanie musz rozstrzyga
teraz o wszystkim bez niczyjej pomocy i rady! Z pewnoci omyl si w wyborze.
Wcale te si nie godzi, ebym to ja nis Piercie i siga po pierwsz rol!
Ale to nie ty po ni signe, to los wypchn ci na czoowe miejsce. Racja, e
nie jeste do wan i odpowiedni osob, ale nie by ni te, prawd rzekszy, ani
Frodo, ani Bilbo. Nie z wasnej ochoty wzili na siebie ten obowizek.
- No, niech bdzie. Musz si wic zdecydowa. Zdecyduj co. Ale z pewnoci
pobdz. Sam Gamgee nie ma gowy do takich spraw.
Zastanwmy si: jeeli tu przyapi mnie albo znajd pana Froda i przy nim
Piercie, zagarnie go Nieprzyjaciel. To by oznaczao koniec dla nas wszystkich, dla
Lorien, Rivendell, Shireu i reszty naszego wiata. Nie ma czasu do stracenia, bo tak
czy owak wszystko si zawali. Wojna ju zaczta, a bardzo prawdopodobne, e
Nieprzyjaciel bierze w niej gr. Nie mog wrci po rad i penomocnictwa. Mam do
wyboru albo siedzie tu i czeka, a otry przyjd i zabij mnie nad ciaem mego
pana, a Piercie zabior, albo wzi Piercie i z nim pomaszerowa dalej. Sam
westchn gboko. No, wic bior go i ruszam w drog.
Schyli si nad Frodem. Delikatnym gestem rozpi mu klamr u szyi i wsun rk
pod kurtk; drug rk unis jego gow, ucaowa zimne czoo i ostronie zdj
acuszek. Uoy znw gow jak do snu. Spokojna twarz Froda nie drgna, i to
bardziej ni wszystkie inne objawy przekonao Sama, e jego pan naprawd umar i
zaniecha swojej misji.
- egnaj, mj panie ukochany! szepn. Przebacz swojemu Samowi. Sam wrci
tutaj, gdy speni zadanie... jeeli je zdoa speni! Wwczas ju ci nie opuci. pij

571

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

spokojnie, pki nie wrc. Mam nadziej, e nie zbliy si tu do ciebie adne
nikczemne stworzenie. Jeli pani Galadriela syszy mnie i zechce speni moje
yczenie, to mam tylko jedno jedyne: ebym mg wrci i odnale ciebie. egnaj!
Schylajc gow zarzuci sobie acuszek na szyj. W pierwszej chwili a przygi si
pod brzemieniem, Piercie niby ciki kamie cign go ku ziemi. Z wolna jednak
ciar mala czy moe Samowi si przybywao, do e wyprostowa gow, a potem z
wysikiem podnis si na nogi. Stwierdzi, e moe si porusza i e udwignie
brzemi. Na chwilk wyj z ukrycia gwiezdne szkieko i spojrza na swego pana; dar
Galadrieli jania agodnym blaskiem, jak wieczorna gwiazda w noc letni, w tym
wietle twarz Froda miaa znw pikn barw, blad, lecz, podobnie jak twarze
elfw, szlachetn bladoci istot, ktre odbyy dug wdrwk przez ciemnoci.
Unoszc w sercu aosn pociech tego ostatniego spojrzenia, Sam odwrci si,
schowa kryszta i ruszy naprzd w gstniejcy mrok. Nie mia dalekiej drogi. Tunel
zosta za nim, a przed nim ciemnia leb odlegy o kilkaset zaledwie krokw. ciek
widzia wyranie, wydeptana od wiekw wrzynaa si gbok kolein wrd ska i
wznosia si agodnie dugim jarem midzy urwistymi cianami. Jar zwa si
znienacka. Sam znalaz si u stp szerokich schodw o do niskich stopniach.
Wiea orkw pitrzya si teraz wprost nad jego gow, grona i czarna, z jednym
jedynym wieccym czerwono okiem. Hobbita na razie kry jej cie. Wspi si na
szczyt schodw i wreszcie stan na przeczy.
- Postanowiem nieodwoalnie powtarza sobie, ale nie mg si wyzby
wtpliwoci. Przemyla decyzj jak umia najsumienniej, to wszake, co robi,
sprzeciwiao si jego najgbszej naturze. Moe si omyliem? mrucza. Jak
naleao postpi?
Gdy strome ciany lebu zamykay si wok niego, zanim dotar na waciwy szczyt i
spojrza wreszcie na ciek, ktra miaa go sprowadzi w d na drug stron gr,
do Bezimiennego Kraju, odwrci si raz jeszcze. Przez chwil znieruchomia
szarpany rozterk i patrza na przebyt drog. Widzia std jeszcze wylot tunelu niby
czarny punkcik w narastajcych ciemnociach; mia wraenie, e dostrzega te albo
przynajmniej odgaduje miejsce, gdzie ley Frodo; zdawao mu si, ze tam na ziemi
co lni jasno, moe jednak wprowadziy go w bd zy, wzbierajce w oczach, gdy
patrza na ten kamienny, wzniesiony wysoko skrawek ziemi, na ktrym cae jego
ycie rozsypao si w proch.
- eby chocia spenio si moje yczenie! westchn. ebym chocia mg tam
wrci i odnale Froda.
Wreszcie odwrci si twarz do czekajcej go dalszej cieki i postpi kilka krokw
naprzd; nigdy jeszcze aden krok w yciu nie kosztowa go tyle wysiku.
Tylko kilka krokw, jeszcze kilka nastpnych, a zacznie schodzi w d i nigdy
ju nie ujrzy tego kamiennego wzniesienia pod urwiskiem. Nagle usysza jakie
gosy i krzyki. Stan jak wryty. To byy gosy orkw. Musieli by wszdzie: przed nim
i za nim. Tupot ng i ochrype wrzaski: orkowie podchodzili na przecz od drugiego
stoku, zapewne od ktrej z bram wiey. Tupot ng i nawoywania od drugiej strony.
Sam odwrci si w miejscu. Zobaczy czerwone wiateka, pochodnie migocce
daleko w dole: orkowie wychodzili z tunelu. Puapka si zamyka. A wic czerwone
oko wiey nie byo lepe. Sam zrozumia, e jest zgubiony.
Chybotliwe wiata pochodni i szczk stali zbliay si do niego od drugiego
stoku bardzo szybko. Za chwil znajd si na szczycie i pochwyc go. Za wiele
czasu straci na namysy, teraz wszystko przepado. Jake zdoa si wymkn,
uratowa siebie i Piercie? Piercie! Sam nie uwiadamia sobie adnych myli,
nie podejmowa wiadomie decyzji. Nie wiedzc kiedy i jak, cign przez gow

572

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

acuszek i wzi Piercie do rki. Tu przed nim ukazay si ju zza grzbietu gry
pierwsze szeregi orkw. I w tym momencie Sam wsun Piercie na palec.
wiat si nagle odmieni, w jednej sekundzie przemkny hobbitowi przez
gow myli dugiej godziny. Zda sobie spraw, e such ma teraz wyostrzony, a
wzrok przymiony, lecz inaczej ni podczas wdrwki przez jaskini Szeloby.
Wszystko wkoo wydawao si nie ciemne jak przedtem, lecz mtne. Znajdowa si w
wiecie szarej mgy jak czarny solidny kamie, a Piercie obciajcy jego lew
rk by jak gdyby krkiem rozpalonego zota. Sam nie czu si niewidzialny, lecz
przeciwnie, przeraajco, cakowicie odsonity. Zrozumia, e gdzie czuwa Oko,
ktre go szuka.
Sysza trzask pkajcych kamieni i szmer wody w odlegej Dolinie Morgul, i z
oddali, spod ziemi, skowyt nieszczsnej Szeloby bkajcej si na olep po
zakamarkach tunelu; sysza gosy z lochw Wiey i krzyki orkw wychodzcych z
jaskini, i oguszajcy, dudnicy w uszach tupot ng, i rozdzierajcy zgiek orkw,
ktrzy cignli ku niemu zza gr. Przylgn do ciany urwiska. Tamci tymczasem
maszerowali jak zastp upiorw; szare, zamazane sylwetki, niosce blade pomienie,
zdaway si we mgle widmami strachu. Gdy przechodzili obok niego, sam skulony
usiowa wcisn si w jak szczelin i znikn.
Nasuchiwa. Orkowie cigncy od strony tunelu i drugi oddzia, schodzcy
dug kolumn z przeczy na spotkanie pierwszego, zobaczyli si wzajemnie i z
krzykiem biegli ku sobie. Sysza wyranie ich gosy i rozumia, co woali. Moe
Piercie pozwala rozumie wszystkie jzyki, a moe tylko przenika myli,
zwaszcza sug Saurona, swego twrcy, w kadym razie Sam, jeli chcia, rozumia i
tumaczy sobie na wasn mow to, co tamci krzyczeli. Piercie wida nabra tym
wikszej potgi znalazszy si tak blisko miejsca, z ktrego pochodzi, ale nie mia
mocy obdarzenia tego, kto go nosi, cnot odwagi. Sam w tej chwili myla wycznie
o tym, eby si ukry, przyczai i przeczeka, pki nie wrci cisza i spokj. Z trwog
wyta such. Nie umia okreli, z jakiej odlegoci dochodz gosy orkw, zdawao
mu si, e ich sowa rozbrzmiewaj w jego uszach.
- Hej, Gorbag. Co tu robisz w grach? Czy ci si ju sprzykrzya wojna?
- Taki dostaem rozkaz, durny Szagracie. A co ty tutaj robisz! Znudzio ci si siedzie
w murach? Zachciao ci si wojowa?
- Nic ci do tego. Tu na przeczy ja rozkazuj, wic odzywaj si grzeczniej. Co masz
do zameldowania?
- Nic.
- Hej! Hej! Hoj! wrzask przerwa rozmow dwch dowdcw. Orkowie, ktrzy zeszli
pod przecz, zauwayli co niezwykego. Pucili si nagle pdem. Inni pobiegli ich
ladem.
- Hej! Hola! Tu co jest! Cos ley na drodze. Szpieg! Szpieg!
Zagray zgrzytliwe rogi, podnis si zgiek i wrzawa. Jakby piorun zbudzi Sama z
osupienia. Orkowie spostrzegli Froda! Co z nim zrobi? Nieraz sysza o orkach
opowieci mroce krew w yach. Nie, do tego nie mona dopuci! W okamgnieniu
Sam wyrzek si podjtej misji, wszystkich niedawnych postanowie, a razem z nimi
wyzby si nagle strachu i zwtpienia. Ju wiedzia, gdzie jest jego miejsce: u boku
kochanego pana, jakkolwiek nie mia pojcia, co bdzie mg zrobi w jego obronie.
Zbieg szybko po stopniach i dalej ciek z powrotem w d.
"Ilu ich jest? - myla. - Trzydziestu, czterdziestu w oddziale z Wiey, wicej ni
drugie tyle w tym, ktry nadszed z tunelu. Ilu zdoam ukatrupi, zanim mnie
obezwadni? Gdy wycign miecz z pochwy, zobacz jego bysk i prdzej czy
pniej zapi mnie. Ciekawe, czy te kiedy jaka pie wspomni, jak Sam poleg na

573

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

grskiej przeczy kadc wa z trupw nieprzyjaci wok zwok swojego pana. Nie,
nie bdzie takiej pieni. Oczywicie! Orkowie znajd Piercie i nie bdzie ju na
wiecie adnych pieni. Trudno. Moje miejsce jest przy panu. Musz to zrozumie
wszyscy: Elrond, caa Rada, wielcy rycerze i panie, s przecie mdrzy. Ich plany
zawiody. ja nie nadaj si na powiernika Piercienia. Bez pana Froda jestem do
niczego".
Tymczasem orkowie zniknli sprzed jego zamglonych oczu. sam dotd nie
zwaa na wasne zmczenie, lecz nagle uwiadomi sobie, e jest niemal u kresu si.
Nogi odmawiay mu posuszestwa. Posuwa si o wiele za wolno. Mia wraenie, e
cieka wycigna si na cae mile przed nim. Gdzie w tej mgle podziali si
orkowie? Zobaczy ich znowu po chwili. Byli ju daleko. Ca gromad cisnli si
wok lezcego na ziemi ciaa. Kilku rozbiego si na wszystkie strony jak psy
wszce trop. Sam z trudem poderwa si do szybszego biegu.
- ywo, Samie - mwi sobie - bo znw si spnisz!
Obluni miecz w pochwie. Za chwil dobdzie go, a wtedy... Buchn dziki wrzask,
pohukiwania i miechy; orkowie dwigali ciao z ziemi.
- Ya hoi! Ya horri hoi! Nue!
Potem pojedynczy gos krzykn:
- Bierzcie go! najkrtsz drog do Dolnej Bramy. Szeloba z pewnoci nie bdzie
nam dzi przeszkadzaa.
Orkowie ca band ruszyli z miejsca. Porodku czterech nioso wysoko w ramionach
ciao Froda.
- Ya hoi!
Zabrali Froda. Zniknli. sam nie mg ich docign. Wlk si z wysikiem za nimi,
lecz orkowie ju dotarli do wylotu tunelu i wchodzili w podziemia: czterech
dwigajcych ciao hobbita na przedzie, reszta za nimi cisnc si i toczc bezadnie.
Sam wci brn naprzd. Doby miecza, ktry bkitnym blaskiem wieci w jego
drcej rce, ale orkowie nic nie spostrzegli. kiedy bez tchu Sam dobiego wreszcie
do wylotu tunelu, ostatni szereg orkw ju znika w czarnej jamie.
Przez chwil Sam sta dyszc ciko i rk przyciskajc serce. Potem
przesun rkawem po twarzy ocierajc kurz, pot i zy.
- otry przeklte! - jkn i skoczy za nimi w ciemno. Teraz jednak ciemno
tunelu nie wydaa mu si tak czarna jak poprzednio, mia tylko wraenie, e z lekkiej
mgy wszed w gciejsz. Z kad chwil bardziej czu si znuony, ale zacina si
tym mocniej w uporze. Zdawao mu si, e dostrzega przed sob do niedaleko
pochodnie, lecz mimo wysikw nie mg ich dogoni. Orkowie poruszaj si
szczeglnie zwinnie w podziemiach, a ten tunel w dodatku znali dobrze, bo mimo
strachu przed Szelob czsto musieli go uywa jako najkrtszej drogi z Martwego
Grodu na drug stron gr. Nie wiedzieli, jak dawno w zamierzchej przeszoci
powsta gwny tunel i wielki okrgy szyb, ktry od wiekw Szeloba obraa sobie za
siedzib; sami jednak zbudowali liczne boczne korytarze i wyjcia na rne strony,
eby umoliwi sobie ratunek przed napaci pajczycy, gdy z rozkazu swego
wadcy musieli tdy przechodzi. tego wieczora nie zamierzali zapuszcza si daleko
w gb jaskini, spieszyli prosto do korytarza, ktry prowadzi do wiey straniczej na
urwisku. Wikszo cieszya si i gono tryumfowaa z powodu dokonanego
odkrycia, tote biegnc, zgodnie ze zwyczajem swojego plemienia, objawiaa rado
bekotem i wrzaskiem. Sam sysza gwar ochrypych gosw, bezdwiczny i
stumiony w nieruchomym zaduchu podziemi, i rozrnia pord chru dwa gosy
prowadzce z sob rozmow. Gosy te brzmiay dononiej i bliej ni inne. Dowdcy
obu oddziaw zamykali najwidoczniej pochd gawdzc w marszu.

574

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- czy nie mgby uciszy tej swojej hooty, Szagracie? - gniewnie mwi pierwszy
gos. - cign nam Szelob na kark.
- Daje spokj, Gorbagu. Twoi haasuj tak samo jak moi - odpar drugi gos. - Niech
si chopcy naciesz. Na razie, o ile mi wiadomo, Szeloba nie jest grona. Jak si
zdaje, siada na gwodziu. Nie bdziemy z tego powodu pakali, co? Czy nie
zauway ladw posoki na caej drodze od wejcia a do tej przekltej dziury? Ten
jeden raz pozwlmy si chopakom pobawi. Niech si miej. Mielimy szczcie,
wreszcie znalelimy co, czego Lugburz szuka.
- Lugburz tego szuka, naprawd? A co to waciwie za stwr? Troche wyglada na
elfa, ale za may. Czy taki pokurcz moe by niebezpieczny?
- Nie wiem, pki mu si lepiej nie przyjrz.
- Aha! Wic nie powiedziano ci wyranie, czego masz szuka? Nam nie mwi si
nigdy wszystkiego. Nawet poowy tego, co wiedz zwierzchnicy. Ale i oni czasem si
myl, nawet ci najwysi.
- Ciszej, Gorbacie! Szagrat zniy gos tak, e Sam mimo niezwykle wyostrzonego
suchu ledwie go sysza. Moe si czasem myl, ale wszdzie maj oczy i uszy,
dbym gow, e nie brak ich nawet wrd naszych onierzy. Jedno jest pewne, e
zwierzchnicy maj jakie kopoty. Wedle wieci, ktre przyniose z dolin, Nazgulowie
s zaniepokojeni, a ja wiem, e w Lugburzu take si czym kopocz. Co omal
nam si nie wymkno.
- Omal, powiadasz! rzek Gorbag.
- Tak, ale pogadamy o tym pniej odpar Szagrat. Poczekaj, a znajdziemy si
na Dolnej ciece. Tam jest taki kcik, gdzie mona bezpiecznie pogawdzi, kiedy
chopcy pjd naprzd.
W chwil potem uczywa znikny sprzed oczu Sama. Co zgrzytno i hukno, a
gdy Sam podbieg bliej, rozleg si guchy oskot. Domyla si, e orkowie skrcili i
poszli tym samym bocznym korytarzem, na ktry hobbici natknli si w drodze przez
tunel stwierdzajc, e jest zawalony ogromnym gazem. Gaz by w dalszym cigu na
miejscu.
Orkowie jednak ominli go jakim sposobem, bo sycha byo ich gosy w
korytarzu. Biegli naprzd, coraz dalej w gb gry, wracajc do Wiey. Sama
ogarna rozpacz. Unosili przecie ciao jego pana, z pewnoci w nikczemnych
zamiarach, a on nie mg za nimi pody. Rzuci si na gaz prbujc go
odepchn, lecz przeszkoda nie ustpia. Nagle po drugiej stronie, bardzo blisko, jak
si wydao hobbitowi, zabrzmiay znw gosy dwch dowdcw, cigncych sw
pogawdk. Sam znieruchomia i nadstawi uszu w nadziei, e z tej rozmowy dowie
si czego uytecznego. Myla te, e Gorbag, ktry nalea, jak wynikao z jego
sw, do zaogi Minas Morgul, zechce moe wrci i wwczas otworzy mu drog do
korytarza.
- Nie wiem mwi Gorbag. Na og wiadomoci dochodz szybciej, niby ptak
dolecia. Nie pytaem jednak, jakim sposobem to si dzieje. Bezpieczniej nie pyta.
Brr! Ciarki po mnie chodz, kiedy widz tych Nazgulw. Jak spojrz na ciebie, to
masz wraenie, e ci oczyma ze skry obupili, e si znalaze na zimnie i w
ciemnociach, z dala od swoich. Ale on ich lubi, to teraz jego ulubiecy, wic nie
pomog skargi. Powiadam ci, suba w stolicy to dzisiaj ciki kawaek chleba.
- Sprbowaby ycia w tych grach, w najbliszym ssiedztwie Szeloby! odpar
Szagrat.
- Wolabym si znale z dala i od Nazgulw, i od niej. Ale teraz mamy wojn, potem
moe bdzie lej.
- Na wojnie dobrze si nam wiedzie, jak mwi.

575

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Mwi, co chc mrukn Gorbag. Zobaczymy. W kadym razie, jeli powiedzie


si rzeczywicie, bdzie dla nas wicej miejsca na wiecie. Jak mylisz, gdyby si
trafia sposobno, warto by we dwch wywdrowa cichcem z kilku dobranymi,
zaufanymi chopakami i na wasn rk urzdzi si w jakim wygodnym zaktku,
gdzie o up atwo, a wielcy zwierzchnicy nie depc po pitach.
- Ha! rzek Szagrat. Przypomniayby si dawne czasy.
- Wanie. Nie ciesz si jednak przedwczenie. Troch jestem niespokojny. Jak ci
mwiem, nawet najwysi zwierzchnicy... Gorbag zniy gos do szeptu: - Tak,
nawet ci na samej grze mog si pomyli. Powiedziae, e co omal nam si nie
wymkno. A ja ci powiadam, e co nam si wymkno na dobre. Musimy tego teraz
szuka. Kiedy trzeba naprawia czyje bdy, zawsze biednych Urukw gna si do
najciszej roboty i nawet nie podzikuje im nikt, jak by naleao. Pamitaj te, e
przeciwnicy nienawidz nas tak samo jak jego, i jeliby go zwyciyli, czeka nas
marny koniec... Powiedz no, kiedy dostae rozkaz, eby wyj z oddziaem na
przecz?
- Przed godzin, na krtko przed naszym spotkaniem. Przysano wiadomo.
Nazgul zaniepokojony. Niebezpieczestwo szpiegw na Schodach. Zdwoi
czujno. Wysa zwiad na szczyt Schodw. No, wic ruszyem z onierzami
natychmiast.
- Co tu jest nie w porzdku rzek Gorbag. Wiem na pewno, e nasi Milczcy
wartownicy ju dwa dni temu, jeli nie dawniej, byli zaniepokojeni. Ale mnie
wyprawiono z patrolem wczoraj dopiero i nie wysano adnego raportu do Lugburza;
moe dlatego, e wcignito na maszt Wielki Sygna, e Najwyszy Nazgul wyrusza
na wojn i tak dalej. Podobno Lugburz nie przyjmowa adnych wiadomoci przez
do dugi czas.
- Oko byo zajte czym innym zapewne rzek Szagrat. Mwi, e na zachodzie
dziej si wane rzeczy.
- To wiadomo mrukn Gorbag ale tymczasem nieprzyjaciele zakradli si na
Schody. Co ty robi na swojej wiey! Masz przecie obowizek trzyma stra nad
przecz, nie czekajc na szczeglne rozkazy. Od czego jeste?
- Daj spokj. Nie prbuj mnie uczy moich obowizkw. Nie pimy na wiey,
wiedzielimy, e dzieje si co dziwnego.
- Nawet bardzo dziwnego!
- No tak, zauwaylimy wiato i krzyki. Ale Szeloba wylaza z jaskini. Moi chopcy
widzieli j i jej Suk.
- Jej Suk? Co za jeden?
- Chyba go znasz: may, czarny, chudy stwr, troch take do pajka podobny, ale
bardziej jeszcze do zagodzonej aby. By u nas ju kiedy. Przed laty po raz
pierwszy wyszed z Lugburza i mielimy rozkaz od najwyszego dowdztwa, eby go
przepuci. Potem wraca par razy na Schody, ale go nie zaczepialimy: zawar
chyba jaki ukad z Jej Ksic Moci. Przypuszczam, e nie nadaje si do
jedzenia, bo w przeciwnym razie Szeloba nie uszanowaaby rozkazw naszych
wadz. Czuwalimy jednak nad dolin pilnie, wiemy, e Suka Szeloby odwiedzi j w
przeddzie caej tej awantury. Widzielimy go wczoraj z wieczora, przed noc. Moi
zwiadowcy donieli, e Jej Ksica Mo czeka goci i przygotowuje si tam
zabawa; zadowoliem si t wiadomoci, pki nie dostaem rozkazu z gry.
Mylaem, e Suka postara si dla niej o rozrywk albo moe wy z dolin
przysalicie jej podarunek, jeca wojennego czy co w tym rodzaju. Nie wtrcam si
do jej zabaw. Wiadomo, e kiedy Szeloba poluje, adna zwierzyna nie wymknie si
ywa z tunelu.

576

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Tak mylisz? Czy nie widzia tego pokurcza pod urwiskiem? Powtarzam ci: jestem
mocno zaniepokojony. Nie wiem, co to za jeden, ale skoro doszed do Schodw,
wydosta si wida ywy z tunelu i umkn sprzed nosa Szelobie. Przeci zapor z
pajczyny i wyszed z jaskini. To daje do mylenia, przyznaj.
- W kocu przecie go dopada.
- Dopada go? Tego malca? Gdyby prcz niego nie byo nikogo, zawlokaby go od
razu do swojej spiarni i tam by zosta. A skoro z Lugburza upominaj si o niego,
musiaby go tam szuka. Nie zazdrocibym ci zadania! Nie, z pewnoci byo ich
wicej.
Sam w tym momencie zainteresowa si rozmow orkw i przycisn ucho do
kamienia.
- Kto przeci pta, ktrymi go Szeloba omotaa, Szagracie? Ten sam, kto przeci
pajczyn w drzwiach. Czy to nie bije w oczy? Kto wbi szpikulec w brzuch Jej
Ksicej Moci? Wci ten sam miaek. A gdzie on si podzia? Mw, gdzie on
jest, Szagracie!
Szagrat nie odpowiedzia.
- Warto si nad tym zastanowi, to nie przelewki. Wiesz chyba rwnie dobrze jak ja,
e nikt dotychczas nie zdoa wbi Szelobie szpilki pod skr. Pewnie, trudno
ubolewa, e to j spotkao, ale to znaczy, e kry tu gdzie nieprzyjaciel
groniejszy od wszystkich buntownikw, jacy od dni wielkiego oblenia pokazali si
na naszym pograniczu. Co nam si wymkno!
- Ale co to jest? stkn Szagrat.
- Sdzc z oznak, kapitanie Szagracie, jest to wielki wojownik, najprawdopodobniej
elf, w kadym razie uzbrojony w miecz elfw, a moe te w topr. Kry cay i zdrw
po okolicy, nad ktr powierzono ci stra, a ty go nie wytropi. Bardzo dziwna
sprawa! Gorbag splun, a Sam umiechn si niewesoo syszc ten swj rysopis.
- Ty zawsze wszystko widzisz w czarnych kolorach rzek Szagrat. Oznaki mona
sobie rozmaicie tumaczy, tak jak ty je odczytae albo zupenie inaczej.
Rozstawiem warty wszdzie dokoa i bd wszystkie sprawy zaatwia po kolei. Na
razie musz si zaj tym intruzem, ktrego zapaem, a potem dopiero zaczn si
martwi o innych.
- Jeli si nie myl, nie bdzie wielkiej korzyci z tego przyapanego jeca rzek
Gorbag. Moe on nie ma nic wsplnego z waciw spraw. Tamten siacz z
mieczem nie przywizywa wida wagi do osoby tego malca, skoro go zostawi
nieprzytomnego pod urwiskiem. To na pewno podstp, jak znam elfw.
- Zobaczymy. Teraz czas w drog. Za dugo gadamy. Chodmy i przyjrzyjmy si
lepiej jecowi.
- Co z nim zamierzasz zrobi? Nie zapominaj, e to ja pierwszy go spostrzegem.
Jeeli bdzie wolno z nim pohula, ja i moi chopcy musimy mie take udzia w
zabawie.
- Poczekaj, poczekaj! odburkn Szagrat. Mam wyrane rozkazy. A za ich
zamanie odpowiadabym wasn skr i twoj take. Kady obcy wczga ujty
przez nasze strae ma by ywcem przetrzymany w wiey. Jeca mam zrewidowa,
odebra mu wszystko, co przy nim znajd. Dokadny opis kadego przedmiotu,
czci odziey, broni, listw, piercieni czy drobiazgw musz przesa natychmiast
do Lugburza i tylko tam. Jeca nie wolno tkn pod kar mierci, gow rcz za jego
cao wszyscy dozorcy, pki on nie przyle po niego albo nie przybdzie osobicie,
eby go wybada. Rozkaz jasny, wykonam go oczywicie.
- Masz go do naga obedrze? rzek Gorbag. Take z zbw, paznokci i wosw,
co?

577

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie. Przecie ci powiedziaem, e jeniec naley do Lugburza. Ma by tam


dostarczony ywy i cay.
- Troch bdzie trudno wykona ten rozkaz zamia si Gorbag. To ju zimne
cierwo. Co w Lugburzu zrobi z tak zdobycz, nie mam pojcia. Rwnie dobrze
mona go wsadzi do garnka.
- Gupcze! mrukn Szagrat. Gadasz niby mdrze, ale nie wszystkie rozumy
zjade, nie wiesz nawet tego, co prawie kady ork wie. Trafisz do garnka Szeloby,
jeli bdziesz taki nieostrony. cierwo! A wic nie znasz sztuczek Jej Ksicej
Moci? Kiedy peta ofiar, to znaczy, e przeznacza j do zjedzenia. A Szeloba nie
jada cierwa i nie pije krwi trupw. Ten pokurcz jest ywy.
Sam zachwia si i opar o gaz. Wydao mu si, e cay czarny wiat zakoysa si i
zawirowa wok niego. Wstrzs by tak silny, e hobbit omal nie pad zemdlony;
walczc z ogarniajc go saboci mwi sobie w gbi duszy: Ach, gupi Samie,
przecie serce szeptao ci, e on yje, a ty uwierzye, e umar. Nigdy nie ufaj swojej
gowie, bo ta najmniej udana cz twego ciaa. W tym rzecz, e od pocztku nie
miae nadziei. Co teraz robi? Chwilowo nic, wystarcza oprze si o ten nieruchomy
gaz i posucha jeszcze wstrtnych orkowych gosw.
- Ba! mwi Szagrat. Szeloba ma niejedn trucizn. Kiedy poluje, zwykle tylko raz
dgnie ofiar dem w kark, a to wystarcza, eby kade stworzenie zmiko jak ryba
po wyjciu oci i eby moga z nim zrobi, co chce. Pamitasz starego Uftaka?
Zgin i nie wraca od wielu dni. Znalelimy go w kcie jaskini: wisia, ale by
przytomny i oczy mia otwarte. Ale si wtedy umialimy! Szeloba pewnie o nim
zapomniaa, mimo to wolelimy go nie rusza, eby si nie naraa na jej gniew. Ten
may pokurcz zbudzi si za kilka godzin zdrw zupenie, co najwyej bdzie go na
razie troch mdlio. No i zdrw zostanie, dopki si nim w Lugburzu nie zajm. Nie
bdzie nic wiedzia, gdzie si znajduje i co si z nim stao.
- I nie przeczuje, co go czeka! zamia si Gorbag. Jeeli nie wolno nic wicej,
opowiemy mu przynajmniej par historyjek na ten temat. Nigdy pewnie dotychczas
nie by w piknym Lugburzu, wic nie wyobraa sobie, jakich tam zazna
przyjemnoci. Zabawa bdzie lepsza, ni si spodziewaem. Chodmy!
- Powiadam ci, e adnej zabawy nie bdzie odpar Szagrat. Jecowi wos z
gowy spa nie moe albo my obaj poegnamy si z gowami.
- No, niech tam. Ale ja na twoim miejscu wolabym schwyta tamtego siacza, ktry
umkn, zanimbym wysa meldunek do Lugburza. Nie ma si czym chwali, e
zapae koci, jeli lew uciek.
Gosy zaczy si oddala. Sam sysza cichncy tupot ng. Otrzsn si z
pierwszego oszoomienia i z kolei ogarn go dziki gniew.
- Wszystko popltaem! krzycza. Wiedziaem, e tak bdzie. Teraz porwali Froda,
maj go w swoich apach otry przeklte. Nigdy, nigdy nie wolno sudze opuszcza
pana! Tej zasady nie powinienem by ama. Czuem to w gbi serca. Czy mj pan
mi przebaczy? Musz go wyzwoli. Tak czy inaczej, musz!
Znw doby miecza i prbowa stuka w kamie rkojeci, lecz gaz jkn tylko
gucho i nie drgn z miejsca. Ostrze za to rozbyso tak jasno, e hobbit mg si
lepiej rozejrze po jaskini. Ze zdumieniem stwierdzi, e kamie ma ksztat cikich
drzwi, dwa razy niemal wyszych od niego. W grze miedzy grn krawdzi gazu a
niskim stropem korytarza ziaa szeroka szpara. Drzwi miay zapewne chroni orkw
od napaci Szeloby i byy od wntrza zamknite na zasuw i rygle, ktrych pajczyca
mimo swej chytroci nie moga dosign ani otworzy. Resztkami si Sam
podskoczy i uchwyci si grnej krawdzi gazy, wlaz na ni i spuci si na drug
stron. Z lnicym mieczem w rku pobieg na olep przez krty korytarz.

578

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Wiadomo, e pan jego yje, pobudzia Sama do ostatniego zrywu i kazaa mu


zapomnie o zmczeniu.
Nie widzia drogi przed sob, bo nowe korytarze wci wiy si i skrcay, lecz
zdawao mu si, e ju dogania dwch orkw, bo ich gosy sysza wyraniej, jak
gdyby z bardzo bliska.
- Tak zrobi mwi Szagrat gniewnym tonem. Wpakuj go do najwyszej izby.
- Dlaczego? mrukn Gorbag. Czy nie macie zamykanych lochw?
- Musz go strzec, ju ci tumaczyem odpar Szagrat. Nie rozumiesz? To cenny
jeniec. Nie ufam ani moim, ani twoim chopcom, ani nawet tobie, bo zanadto lubisz
zabaw. Umieszcz go tam, gdzie chc i gdzie ty si nie dostaniesz, jeli nie
bdziesz si zachowywa przyzwoicie. Na samej grze. Tam bdzie bezpieczny.
- Czyby? powiedzia Sam. Zapomniae o wielkim siaczu, o elfie, ktry kry w
pobliu!
Z tym sowy obieg pdem ostatni zakrt; niestety przekona si, e zwid go chytrze
zbudowany tunel lub moe wyostrzony dziki Piercieniowi such i e omyli si w
ocenie odlegoci.
Dwaj orkowie byli jeszcze daleko przed nim. Widzia ich czarne sylwetki na tle
czerwonego blasku. Korytarz bieg tutaj nareszcie prosto i wznosi si pod gr. U
jego koca widniay otwarte na ocie szerokie dwuskrzydowe drzwi prowadzce
zapewne do gbokich podziemnych komr pod wysok wie. Orkowie nioscy
jeca ju weszli do wntrza. Gorbag i Szagrat ju osignli prg. Sam z krzykiem
wywija dekiem, lecz jego saby gos gin w straszliwej wrzawie. Nikt na niego nie
zwrci uwagi. Wielkie drzwi zatrzasny si z oskotem: bum! elazne sztaby zapady
si ze szczkiem. Brama bya zamknita. Sam z impetem rzuci si na zaryglowan
spiow zapor i pad zemdlony. Lea pod drzwiami wrd ciemnoci. Frodo y, ale
by jecem Nieprzyjaciela.

579

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Powrt Krla

Synopsis

Ksiga pita
Minas Tirih
Szara Druyna
Przegld si Rodanu
Oblenie Gondoru
Droga Rohirrimw
Bitwa na polach Pelennoru
Stos Denethora
Domy Uzdrowie
Ostatnia narada
Czarna Brama

Ksiga szsta
Wiea nad Kirith Ungol
Kraina Ciemnoci
Gra Przeznaczenia
Na polach Kormallen
Namiestnik i krl
Wiele poegna
Do domu!
Porzdki w Shire
Szara przysta

580

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Synopsis
Oto trzeci tom Wadcy Piercieni.
W tomie pierwszym, zatytuowanym Wyprawa, opowiedzielimy, jak Gandalf
Szary odkry, e Piercie, ktry znalaz si w posiadaniu hobbita Froda Bagginsa,
jest ni mniej, ni wicej tylko Jedynym Piercieniem, rzdzcym wszystkimi
Piercieniami Wadzy. Opisalimy te, jak Frodo i jego towarzysze z cichego
ojczystego Shireu musieli ucieka przed groz Czarnych Jedcw Mordoru i jak w
kocu z pomoc Aragorna, Stranika z Eriadoru, dotarli mimo straszliwych
niebezpieczestw do domu Elronda w Rivendell.
Tam odbya si Wielka Narada i uchwalono podj prb zniszczenia
zowrogiego klejnotu, a Frodo zosta wybrany na powiernika Piercienia. Potem
wyznaczono uczestnikw wyprawy, ktrzy mieli pomc Frodowi w trudnym zadaniu;
musia bowiem przedosta si do Mordoru, kraju Nieprzyjaciela, i na Gr Ognia,
jedyne w wiecie miejsca, gdzie Piercie mg by unicestwiony. Do Druyny
nalea Aragorn, a take Boromir, syn Wadcy Gondoru, przedstawiciel Duych
Ludzi; Legolas, syn krla elfw z Mrocznej Puszczy reprezentant elfw; Gimli, syn
Gloina spod Samotnej Gry krasnolud; Frodo wraz ze swym sug Samem i dwaj
jego modzi krewniacy, Meriadok i Peregrin czterej hobbici; wreszcie czarodziej
Gandalf Szary.
Druyna przemykajc si chykiem zawdrowaa z Rivendell daleko na pnoc,
a gdy nie udao si wrd zawiei nienej przeby grskiej przeczy Karadhrasu,
Gandalf poprowadzi towarzyszy do ukrytej bramy olbrzymich Lochw Morii, by
sprbowa drogi pod grami. Niestety w walce ze zowrogim potworem podziemnego
wiata Gandalf wpad w czarn przepa. Z kolei na czele wyprawy stan Aragorn,
ktry ju ujawni si jako spadkobierca staroytnych krlw Zachodu; Aragorn
wywid Druyn przez wschodnie wrota Morii i Krain Elfw, Lorien, nad Wielk
Rzek Anduin. Z jej nurtem spynli a nad wodogrzmoty Rauros. Wszyscy
uczestnicy wyprawy wwczas ju wiedzieli, e s ledzeni przez szpiegw i e
Gollum, szkaradny stwr, ktry ongi by wacicielem Piercienia, idzie trop w trop za
nimi.
Wybia godzina decyzji: czy skrci na wschd do Mordoru, czy te wraz z
Boromirem pospieszy do Minas Tirith, stolicy Gondoru, by dopomc ludziom w
nadcigajcej wojnie, czy te rozdzieli si na dwie grupy. Gdy stao si jasne, e
powiernik Piercienia za nic nie zrezygnuje z dalszej beznadziejnej wdrwki di
nieprzyjacielskiego kraju, Boromir sprbowa mu wydrze Piercie przemoc.
Pierwsza cz koczy si upadkiem Boromira optanego zym czarem, ucieczk i
znikniciem Froda oraz jego wiernego giermka Sama, rozproszeniem pozostaych
czonkw Druyny zaatakowanych przez orkw z plemion sucych bd samemu
Czarnemu Wadcy Mordoru, bd te zdrajcy Sarumanowi z Isengardu. Zdawao si,
e sprawa Piercienia jest raz na zawsze przegrana.
W drugim tomie Dwie Wiee zoonym z dwch ksig, trzeciej i czwartej,
dowiadujemy si o dalszych losach rozbitej Druyny. Ksiga trzecia opowiada o
skrusze i mierci Boromira, ktrego ciao przyjaciele zoyli w odzi i oddali w opiek
rzece; o niewoli Meriadoka i Peregrina, ktrych okrutni orkowie pdzili przez stepy
Rohanu w stron Isengardu, podczas gdy przyjaciele Aragorn, Legolas i Gimli
starali si odnale i ocali porwanych hobbitw.
W tym momencie pojawiaj si jedcy Rohanu. Oddzia konny pod wodz
Eomera otacza orkw i rozbija ich w puch na pograniczu puszczy Fangorn; hobbici

581

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

uciekaj do lasu i tam spotykaj enta Drzewca, tajemniczego wadc Fangornu. U


jego boku s wiadkami wzburzenia lenego ludu i marszu entw na Isengard.
Tymczasem Aragorn z dwoma towarzyszami spotyka Eomera powracajcego
po bitwie. Eomer uycza wdrowcom koni, aby mogli prdzej dotrze do lasu. Prno
szukaj tam zaginionych hobbitw, lecz niespodzianie zjawia si Gandalf, ktry
wyrwa si z krainy mierci i jest teraz Biaym Jedcem, chocia ukrytym jeszcze
pod szarym paszczem. Razem udaj si na dwr krla Rohanu, Theodena. Gandalf
uzdrawia sdziwego krla i wyzwala go od zego doradcy, Smoczego Jzyka, ktry
okazuje si tajnym sprzymierzecem Sarumana. Z krlem i jego wojskiem ruszaj na
wojn przeciw potdze Isengardu i bior udzia w rozpaczliwej, lecz ostatecznie
zwyciskiej bitwie o Rogaty Grd. Potem Gandalf wiedzie ich do Isengardu, gdzie
zastaj warowni w gruzach, zburzon przez entw, a Sarumana i Smoczego Jzyka
oblonych w niezdobytej Wiey Orthank.
Podczas rokowa u stp wiey Saruman nie skruszony stawia opr, Gandalf
wyklucza go wic z Biaej Rady czarodziejw i amie jego rdk, po czym zostawia
go pod stra entw. Smoczy Jzyk ciska z okna wiey kamie, chcc ugodzi
Gandalfa, lecz pocisk chybia celu; Peregrin podnosi tajemnicz kul, ktra jest, jak
si okazuje, jednym z trzech palantirw Numenoru krysztaw jasnowidzenia.
Pniej tej samej nocy Peregrin ulegajc czarodziejskiej sile krysztau wykrada go, a
kiedy si w niego wpatruje, mimo woli nawizuje czno z Sauronem. Ksiga
trzecia koczy si w chwili przelotu nad stepami Rohanu Nazgula, skrzydlatego
Upiora Piercienia zwiastujcego blisk ju groz wojny. Gandalf oddaje palantir
Aragornowi, a Peregrina bierze na swoje siodo jadc do Minas Tirith.
Ksiga czwarta zawiera histori Froda i Sama, zabkanych wrd nagich ska
Emyn Muil. Dwaj hobbici przedostaj si wreszcie przez gry, lecz dogania ich
Smeagol Gollum. Frodo obaskawia Golluma i niemal zwycia jego zoliwo, tak
e stwr staje si przewodnikiem wdrowcw przez Martwe Bagna i spustoszony
kraj w drodze do Morannonu, Czarnych Wrt Mordoru na pnocy.
Nie sposb jednak przez t bram przej, Frodo wic za rad Golluma
postanawia sprbowa tajemnej cieki, znanej rzekomo przewodnikowi, a pncej
si za zachodni mur Mordoru nieco dalej na poudnie wrd Gr Cienia. W drodze
natykaj si na zwiadowcw armii Gondoru, ktrymi dowodzi Faramir, brat Boromira.
Faramir zgaduje cel wyprawy, lecz opiera si pokusie, ktrej uleg Boromir, i pomaga
hobbitom, gdy chc pospieszy ku przeczy Kirith Ungol, strzeonej przez ukryt w
lochu potworn pajczyc. Faramir jednak ostrzega Froda, e na tej ciece, o ktrej
Gollum nie powiedzia im wszystkiego, co sam wie, grozi miertelne
niebezpieczestwo. U rozstajnych drg przed wstpieniem na ciek do
zowrogiego grodu Minas Morgul ogarniaj hobbitw wielkie ciemnoci pynce z
Mordoru i zalegajce ca okolic. Pod oson ciemnoci Sauron wysya z warowni
pierwsze swoje puki, z krlem Upiorw na czele. Wojna o Piercie ju si zacza.
Gollum prowadzi Froda i Sama na tajemn ciek omijajc Minas Morgul i
noc podchodz wreszcie pod Kirith Ungol. Gollum znw dostaje si we wadz
zych si i prbuje zaprzeda hobbitw potwornej straniczce przeczy, Szelobie.
Zdradzieckie zamiary udaremnia bohaterski Sam, odpierajc napa Golluma i
ranic Szelob.
Czwarta ksiga koczy si w chwili, gdy Sam musi dokona trudnego wyboru.
Frodo, zatruty jadem Szeloby, ley jak gdyby martwy. Trzeba wic albo pogrzeba
spraw Piercienia, albo Sam opuciwszy swego pana wemie na siebie jego misj.
Sam decyduje si przej Piercie i bez nadziei, bez pomocy znikd, donie go do
Szczelin Zagady. W ostatnim jednak momencie, gdy Sam ju schodzi z przeczy do

582

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Mordoru, spod wiey wieczcej Kirith Ungol nadciga patrol orkw. Niewidzialny
dziki czarom Piercienia, sam podsuchuje rozmow odakw i dowiaduje si, e
Frodo, wbrew jego przypuszczeniom yje, jest tylko upiony trucizn. Sam nie moe
dogoni orkw, unoszcych ciao Froda przez tunel do podziemnego wejcia fortecy.
Pada zemdlony przed zatrzanit elazn bram.
Trzeci i ostatni tom trylogii opowie o rozgrywce strategicznej midzy
Gandalfem a Sauronem, zakoczonej rozpdzeniem Ciemnoci, zwycionych raz
na zawsze. Wrmy wic do wacych si losw bitwy na zachodzie.

583

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

KSIGA PITA
Rozdzia 1
Minas Tirith

ippin wyjrza spod osony Gandalfowego paszcza. Nie by pewny, czy si ju


zbudzi, czy te pi dalej i przebywa wrd migoccych szybko wizji sennych,
ktre go otaczay, odkd zacza si ta oszaamiajca jazda. W ciemnociach
wiat cay zdawa si pdzi wraz z nim, a wiatr szumia mu w uszach. Nie widzia nic
prcz suncych po niebie gwiazd i olbrzymich gr poudnia majaczcych gdzie
daleko, po prawej stronie na widnokrgu, i take umykajcych wstecz. Ospale
prbowa wyliczy czas i poszczeglne etapy podry, lecz pami, otpiaa od snu,
zawodzia. Przypomnia sobie pierwszy zawrotny pd bez wytchnienia, a potem o
brzasku niky blask zota i przybycie do milczcego miasta i wielkiego pustego domu
na wzgrzu. Ledwie si pod dach tego domu schronili, gdy znw Skrzydlaty Cie
przelecia nad nimi, a ludzie pobledli z trwogi. Gandalf wszake przemwi do hobbita
paru agodnymi sowy i Pippin usn w ktku, znuony, lecz niespokojny, jak przez
mg syszc dokoa krztanin i rozmowy, a take rozkazy wydawane przez
Czarodzieja. Po zmierzchu ruszyli dalej. Bya to druga... nie, trzecia ju noc od
przygody z palantirem. Na to okropne wspomnienie Pippin otrzsn si ze snu i
zadra, a szum wiatru rozbrzmia gronymi gosami.
wiato rozbyso na niebie, jakby una ognia spoza czarnego wau. Pippin
skuli si zrazu przestraszony, zadajc sobie pytanie, do jakiej zowrogiej krainy
wiezie go Gandalf. Przetar oczy i wwczas zobaczy, e to tylko ksiyc, teraz ju
niemal w peni, wstaje na mrocznym niebie u wschodu. A wic noc dopiero si
zacza, jazda w ciemnociach potrwa jeszcze wiele godzin. Hobbit poruszy si i
zapyta:
- Gdzie jestemy, Gandalfie?
- W krlestwie Gondoru odpar Czarodziej. Jedziemy wci jeszcze przez
Anorien.
Na chwil zapado milczenie. Potem Pippin krzykn nagle i chwyci kurczowo za
paszcz Gandalfa.
- Co to jest?! zawoa. Spjrz! Pomie, czerwony pomie! Czy w tym kraju s
smoki? Patrz, drugi!
Zamiast odpowiedzie hobbitowi, Gandalf krzykn gono do swego wierzchowca:
- Naprzd, Gryfie! Trzeba si spieszy. Czas nagli. Patrz! W Gondorze zapalono
wojenne sygnay, wzywaj pomocy. Wojna ju wybucha. Patrz, pon ogniska na
Amon Din, na Eilenach, zapalaj si coraz dalej na zachodzie! Rozbyska Nardol,
Erelas, Min-Rimmon, Kalenhad, a take Halifirien na granicy Rohanu.
Lecz Gryf zwolni biegu i poszed w stpa, a potem zadar eb i zara. Z ciemnoci
odpowiedzia mu renie innych koni, zagrzmia ttent kopyt, trzej jedcy niby widma
przemknli pdem w powiacie ksiyca i zniknli na zachodzie. Dopiero wtedy Gryf
zebra si w sobie i skoczy naprzd, a noc jak burza huczaa wok pdzcego
rumaka.

584

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Pippin znw poczu si senny i niezbyt uwanie sucha, co Gandalf opowiada


mu o zwyczajach Gondoru. Wszdzie tu na szczytach najwyszych gr wzdu
granic rozlegego kraju byy przygotowane stosy i czuway posterunki z wypocztymi
komi, by na rozkaz wadcy w kadej chwili mc rozpali wici i rozesa gocw na
pnoc do Rohanu i na poudnie do Belfalas.
- Od dawna ju nie zapalano tych sygnaw mwi Gandalf. Za staroytnych
czasw Gondoru nie byo to potrzebne, bo krlowie zachodu mieli siedem palantirw!
Na te sowa Pippin wzdrygn si niespokojnie, wic Czarodziej szybko doda: pij, nie bj si niczego. Nie podasz jak Frodo do Mordoru, lecz do Minas Tirith,
tam za bdziesz bezpieczny o tyle, o ile w dzisiejszych czasach mona by
gdziekolwiek bezpiecznym. Jeli Gondor upadnie albo te Piercie dostanie si w
rce Nieprzyjaciela, wtedy nawet Shire nie zapewni spokojnego schronienia.
- adnie mnie pocieszy mrukn Pippin, lecz mimo to senno ogarna go
znowu. Zanim pogry si w gbokim nie, migny mu w oczach biae szczyty
wynurzone jak pywajce wyspy z morza chmur i wiecce blaskiem zachodzcego
ksiyca. Zdy pomyle o przyjacielu pytajc sam siebie, czy Frodo ju dotar do
Mordoru i czy yje. Nie wiedzia, e Frodo z daleka patrza na ten sam ksiyc
zniajcy si nad Gondorem przed witem nowego dnia.

budzi Pippina gwar licznych gosw. A wic przemina znw jedna doba,
dzie w ukryciu i noc w podry. Szarzao ju, zblia si chodny brzask,
zimne szare mgy spowijay wiat. Gryf parowa, zgrzany po galopie, lecz
szyj trzyma dumnie podniesion i nie zdradza zmczenia. Dokoa stali roli ludzie
w grubych paszczach, a za nimi majaczy we mgle kamienny mur. Zdawa si
czciowo zburzony, lecz mimo wczesnej pory krztali si przy nim robotnicy,
sycha byo stuk motw, szczk kielni, skrzyp k. Tu i wdzie przez mg
przebyskiway nike wiata pochodni i latarni. Gandalf pertraktowa z ludmi, ktrzy
mu zastpili drog, a przysuchujc si Pippin stwierdzi, e mowa wanie o nim.
- Ciebie, Mithrandirze, znamy powiedzia przywdca ludzi zreszt ty znasz haso
Siedmiu Bram, wolno ci wic jecha dalej. O twoim towarzyszu wszake nic nam nie
wiadomo. Co to za jeden? Karze z gr pnocy? Nie chcemy w dzisiejszych czasach
mie w swoim kraju obcych goci, chyba e s to mni i zbrojni wojownicy, na
ktrych pomocy i wiernoci moemy polega.
- Porcz za niego przed tronem Denethora odpar Gandalf. A co do mstwa, nie
trzeba go mierzy wzrostem. Mj towarzysz ma za sob wicej bitew i
niebezpiecznych przygd ni ty, Ingoldzie, chocia jeste od niego dwakro wyszy.
Przybywa prosto ze zdobytego Isengardu, o ktrego upadku przywozimy wam
nowin; jest bardzo utrudzony, gdyby nie to, zaraz bym go obudzi. Nazywa si
Peregrin; to m wielkiej walecznoci.
- M? z powtpiewaniem rzek Ingold, a inni zamiali si drwico.
- M! krzykn Pippin, nagle trzewiejc ze snu. M! Nic podobnego! Jestem
hobbitem, nie czowiekiem i nie wojownikiem, chocia zdarzao mi si wojowa, gdy
innej rady nie byo. Nie dajcie si Gandalfowi zbaamuci!
- Niejeden zasuony w bojach nie umiaby pikniej si przedstawi powiedzia
Ingold. C to znaczy: hobbit?
- Nizioek odpar Gandalf, a spostrzegajc wraenie, jakie ta nazwa wywara na
ludziach, wyjani: - Nie, nie ten, lecz jego wspplemieniec.
- I towarzysz jego wyprawy doda Pippin. By te z nami Boromir, wasz rodak; on
to mnie ocali wrd niegw pnocy, a potem zgin w mojej obronie stawiajc
czoo przewadze napastnikw.

585

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Bd cicho! przerwa mu Gandalf. T aobn wie wypada najpierw oznajmi


jego ojcu.
- Ju si jej domylamy odpar Ingold bo dziwne znaki przestrzegay nas
ostatnimi czasy. Skoro tak, jedcie nie zwlekajc do grodu. Wadca Minas Tirith
zechce pewnie co prdzej wysucha tego, kto mu przynosi ostatnie poegnanie od
syna, niechby to by czowiek czy te...
- Hobbit rzek Pippin. Niewielkie usugi mog odda waszemu Wadcy, lecz przez
pami dzielnego Boromira zrobi wszystko, co w mojej mocy.
- Bdcie zdrowi powiedzia Ingold. Ludzie rozstpili si przed Gryfem, ktry
wszed zaraz w wsk bram otwart w murach. Oby wspar Denethora dobr
rad w godzinie cikiej dla niego i dla nas wszystkich, Mithrandirze! zawoa
Ingold. Szkoda, e znw przynosisz wieci o aobie i niebezpieczestwie, jak to
jest podobno twoim zwyczajem.
- Rzadko si bowiem zjawiam i tylko wtedy, gdy potrzebna jest moja pomoc odpar
Gandalf. Jeli chcesz mojej rady, to sdz, e za pno bierzecie si do naprawy
murw wok Pelennoru. Przeciw burzy, ktra si zblia, najlepsz obron bdzie
wam wasna odwaga, a take nadzieja, ktr wam przynosz. Nie same tylko ze
wieci wioz! Zaniechajcie kielni, pora ostrzy miecze!
- Te roboty skoczymy dzi przed wieczorem rzek Ingold. Naprawiamy ju
ostatni cz muru, najmniej zreszt naraon, bo zwrcon w stron
sprzymierzonego z nami Rohanu. Czy wiesz co o Rohaczykach? Czy stawi si
na wezwanie? Jak sdzisz?
- Tak jest, przyjd. Ale stoczyli ju wiele bitew na waszym zapleczu. Ta droga,
podobnie jak wszystkie inne, dzi ju nie prowadzi w bezpieczne strony. Czuwajcie!
Gdyby nie Gandalf, kruk zych wieci, zobaczylibycie cignce od Anorien zastpy
Nieprzyjaciela zamiast jedcw Rohanu. Nie wiem na pewno, czy tak si mimo
wszystko nie stanie. egnajcie i pamitajcie, e trzeba mie oczy otwarte!
Gandalf wjecha wic w szeroki pas ziemi za Rammas Echor tak Gondorczycy
nazwali zewntrzny mur, wzniesiony niemaym trudem, gdy Ithilien znalazo si w
zasigu wrogiego cienia. Mur ten mia ponad dziesi staj dugoci i odbiegajc od
stp gr wraca ku nim zatoczywszy szeroki krg wok pl Pelennoru; pikne, yzne
podgrodzie rozpocierao si na wyduonych zboczach i terasach, ktre opaday ku
gbokiej dolinie Anduiny. W najdalej na pnoco-wschd wysunitym punkcie mur
odlegy by od Wielkich Wrt stolicy o cztery staje; w tym miejscu szczeglnie wysoki
i potny, growa na urwistej skarpie ponad pasmem nadrzecznej rwniny; tu
bowiem na podmurowanej grobli biega od brodw i mostw Osgiliathu droga
przechodzca midzy warownymi wieami przez strzeon bram. Na poudniozachodzie odlego midzy murem a miastem wynosia najmniej, bo tylko jedn
staj; tam Anduina, opywajc szerokim zakolem gry Emyn Arnen w poudniowym
Ithilien, skrcaa ostro na zachd, a zewntrzny mur pitrzy si tu nad jej brzegiem,
gdzie cigny si bulwary i przysta Harlond dla odzi przybywajcych pod prd
Rzeki z poudniowych prowincji. Podegrodzie byo bogate w pola uprawne i sady,
koo domw stay szopy i spichrze, owczarnie i obory; liczne potoki, perlc si,
spyway z gr do Anduiny. Niewielu wszake pasterzy i rolnikw yo na tym
obszarze, wikszo ludnoci Gondoru skupiaa si w siedmiu krgach stolicy lub w
wysoko pooonych dolinach na podgrzu, w Lossarnach czy te dalej na poudnie w
piknej krainie Lebennin, nad jej piciu bystrymi strumieniami. Dzielne plemi osiado
midzy grami a Morzem. Uwaano ich za Gondorczykw, lecz mieli w yach krew
mieszan, byli przewanie krpej budowy i smagej cery; wywodzili si od dawno
zapomnianego ludu, ktry y w cieniu gr za Czarnych Lat, przed nastaniem krlw.

586

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Dalej jeszcze, w lennej krainie Belfalas mieszka w zamku Dol Amroth nad Morzem
ksi Imrahil, potomek wielkiego rodu, a cae jego plemi rosych ludzi miao oczy
szarozielone jak morskie fale.
Gandalf jecha czas jaki, a niebo rozwidnio si zupenie, Pippin za, wybity
wreszcie ze snu, rozglda si wkoo. Po lewej rce widzia tylko jezioro mgie
wzbijajcych si ku zowrogim cieniom wschodu, po prawej natomiast spitrzony od
zachodu acuch grski urywa si nagle, jak gdyby ksztatujca ten teren potna
Rzeka przerwaa olbrzymi zapor i wyobia szerok dolin, ktra miaa si sta
pniej polem bitew i koci niezgody. Tam za, gdzie Biae Gry, Ered Nimrais,
koczyy si, ujrza Pippin wedle zapowiedzi Gandalfa ciemn bry gry Mindolluiny,
fioletowe cienie w gbi wysoko pooonych wwozw i strzelist cian bielejc w
blasku wstajcego dnia. Na wysunitym ramieniu tej gry stao miasto, strzeone
przez siedem krgw kamiennych murw, tak stare i potne, e zdawao si nie
zbudowane, lecz wyrzebione przez olbrzymw w kocu ziemi.
Pippin patrza z podziwem, gdy nagle szare mury zbielay i zarumieniy si od
porannej zorzy, soce wychyno nad cienie wschodu i wizka promieni obja grd.
Hobbit krzykn z zachwytu, bo wiea Ektheliona, wystrzelajca pord ostatniego i
najwyszego obrbu murw, rozbysa na tle nieba jak iglica z pere i srebra, smuka,
pikna, ksztatna, uwieczona szczytem iskrzcym si jak kryszta. Z blankw
powiay biae chorgwie trzepoczc na rannym wietrze, a z wysoka i z daleka dobieg
gos dwiczny jakby srebrnych trb.
Tak Gandalf i Peregrin o wschodzie soca wjechali pod Wielkie Wrota
Gondoru i elazne drzwi otwary si przed Gryfem.
- Mithrandir! Mithrandir! zawoali ludzie. A wic burza jest naprawd ju blisko.
- Burza nadciga odpar Gandalf. Przylatuj na jej skrzydach. Musz stan
przed waszym wadc Denethorem, pki trwa jego namiestnictwo. Cokolwiek bowiem
si zdarzy, zblia si koniec Gondoru takiego, jaki znalicie dotychczas. Nie
zatrzymujcie mnie!
Ludzie na rozkaz posusznie odstpili od niego i nie zadawali wicej pyta, chocia
ze zdziwieniem przygldali si hobbitowi siedzcemu przed nim na siodle, a take
wspaniaemu wierzchowcowi. Mieszkacy grodu nie uywali bowiem koni i rzadko
widywano je na ulicach, chyba e niosy gocw Denethora. Tote ludzie mwili
midzy sob:
- To z pewnoci ko ze sawnych stajen krla Rohanu. Moe Rohirrimowie wkrtce
przybd na pomoc.
Gryf tymczasem dumnie stpa po dugiej, krtej drodze pod gr.
Grd Minas Tirith rozsiad si na siedmiu poziomach, z ktrych kady wrzyna
si w zbocze gry i otoczony by murem, w kadym za murze bya brama. Pierwsza,
Wielkie Wrota, otwieraa si w dolnym krgu murw od wschodu, nastpna odsunita
bya nieco na poudnie, trzecia na pnoc, i tak dalej, a po szczyt, tak e
brukowana droga wspinajca si ku twierdzy przecinaa stok zygzakiem to w t, to w
drug stron. Ilekro za znalaza si nad Wielkimi Wrotami, wchodzia w sklepiony
tunel, przebijajcy olbrzymi filar skalny, ktrego potny, wystajcy blok dzieli
wszystkie krgi grodu z wyjtkiem pierwszego. Czciowo uksztatowaa tak gr
sama przyroda, czciowo praca i przemylno ludzi sprzed wiekw, do e na
tyach rozlegego dziedzica za Wrotami pitrzy si bastion kamienny, ostr niby kil
statku krawdzi zwrcony ku wschodowi. Wznosi si a do najwyszego krgu,
gdzie wieczya go obmurowana galeria; obrocy twierdzy mogli wic jak zaoga
olbrzymiego okrtu z bocianiego gniazda spoglda z wysoka na Wrota, lece o
siedemset stp niej. Wejcie do twierdzy rwnie otwierao si od wschodu, lecz

587

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

byo wgbione w rdze skay; std dugi, owietlony latarniami skon prowadzi pod
Sidm Bram. Za ni dopiero znajdowa si Najwyszy Dziedziniec i Plac
Wodotrysku u stp Biaej Wiey. Wiea ta, pikna i wyniosa, mierzya pidziesit
sni od podstawy do szczytu, z ktrego flaga Namiestnikw powiewaa na
wysokoci tysica stp ponad rwnin. Bya to doprawdy potna warownia, nie do
zdobycia dla najwikszej nawet nieprzyjacielskiej armii, jeli w murach znaleli si
ludzie zdolni do noszenia broni; napastnicy mogliby wtargn atwiej od tyu,
wspinajc si po niszych od tej strony zboczach Mindolluiny, a na wskie rami,
ktre czya Gr Stray z gwnym masywem. Lecz rami to, wzniesione do
wysokoci pitego muru, zagradzay mocne szace wsparte o urwist, przewieszon
nad nim cian skaln. Tutaj w sklepionych grobowcach spoczywali dawni krlowie i
wadcy, na zawsze milczcy midzy gr a wie.

ippin z coraz wikszym podziwem patrza na ogromne kamienne miasto;


nawet we nie nie widzia dotd nic rwnie wielkiego i wspaniaego. Ten grd
by od Isengardu nie tylko rozleglejszy i potniejszy, lecz znacznie
pikniejszy. Niestety, wszystkie oznaki wskazyway, e podupada z roku na rok, i
ya w nim ju teraz ledwie poowa ludzi, ktrych by mg wygodnie pomieci. Na
kadej ulicy jedcy mijali wielkie domy i dziedzice, a nad ukami bram Pippin
spostrzega rzebione piknie litery dziwnego i starodawnego pisma; domyla si, e
to nazwiska dostojnych mw i rodw, zamieszkujcych tu niegdy; teraz siedziby
ich stay opuszczone, na bruku wspaniaych dziedzicw nie dwiczay niczyje
kroki, gos aden nie rozbrzmiewa w salach, ani jedna twarz nie ukazywaa si w
drzwiach czy te w pustych oknach. Wreszcie znaleli si przed Sidm Bram, a
ciepe soce, to samo, ktre lnio za Rzek, gdy Frodo wdrowa dolinkami Ithilien,
byszczao tu na gadkich cianach, na mocno osadzonych w skale filarach i na
ogromnym sklepieniu, ktrego zwornik wyrzebiony by na ksztat ukoronowanej,
krlewskiej gowy. Gandalf zeskoczy z sioda, bo koni nie wpuszczano do wntrza
twierdzy, a Gryf, zachcony agodnym szeptem swego pana, pozwoli si
odprowadzi na bok.
Stranicy u bramy mieli czarne paszcze, a hemy niezwyke, bardzo wysokie,
nisko zachodzce na policzki i ciasno obejmujce twarze; hemy te, ozdobione nad
skroni biaym skrzydem mewy, byszczay jak srebrne pomienie, byy bowiem
wykute ze szczerego mithrilu i stanowiy dziedzictwo z dni dawnej chway. Na
czarnych pancerzach widniao wyhaftowane biaym jak nieg jedwabiem kwitnce
drzewo, a nad nim srebrna korona i gwiazdy. By to tradycyjny strj potomkw
Elendila i nikt go ju nie nosi w Gondorze prcz stranikw twierdzy pilnujcych
wstpu na Plac Wodotrysku, gdzie ongi roso Biae Drzewo.
Wie o przybyciu goci musia ich zapewne wyprzedzi, bo otwarto bram
natychmiast, o nic nie pytajc. Gandalf szybkim krokiem wszed na wybrukowany
biaymi pytami dziedziniec. Urocza fontanna tryskaa tu w blasku porannego soca;
otaczaa j wiea ziele, lecz porodku, schylone nad basenem, stao Martwe
Drzewo, a krople smutnie spaday z jego nagich, poamanych gazi z powrotem w
czyst wod.
Pippin zerkn na nie, spieszc za Gandalfem. Wydao mu si ponure i zdziwi
si, e zostawiono uschnite drzewo w tak porzdnie utrzymanym otoczeniu.
Siedem gwiazd, siedem kamieni i jedno biae drzewo.
Przypomnia sobie te sowa, wyszeptane kiedy przez Gandalfa. Lecz ju sta u drzwi
wielkiej sali pod janiejc wie; w lad za Czarodziejem min rosych, milczcych
odwiernych i znalaz si w chodnym, cienistym, dzwonicym echami wntrzu

588

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

kamiennego domu. W dugim, pustym, wyoonym pytami korytarzu Gandalf po


cichu przemwi do Pippina:
- Rozwaaj kade sowo, moci Peregrinie! Nie miejsce to i nie pora na hobbickie
gadulstwo. Theoden to dobrotliwy staruszek. Denethor jest z innej zgoa gliny, dumny
i przebiegy, znacznie te wspanialszego rodu i moniejszy, chocia nie tytuuj go
krlem. Bdzie przede wszystkim zwraca si do ciebie i zada ci mnstwo pyta,
skoro moesz mu wiele powiedzie o jego synu Boromirze. Kocha go bardzo, moe
za bardzo; tym bardziej, e wcale do siebie nie byli podobni. Lecz zapewne uyje
osony mioci, eby dowiedzie si wszystkiego, co chce, liczc, e atwiej si tego
dowie od ciebie ni ode mnie. Nie mw nic ponad to, co konieczne, a zwaszcza nie
wspominaj o misji Froda. Ja sam to wyjani we waciwej chwili. Jeli si da, nie
mw te nic o Aragornie.
- Dlaczego? Co zawini Obieywiat? szepn Pippin. Chcia przecie take
przyj tutaj, prawda? I niechybnie wkrtce zjawi si we wasnej osobie.
- Moe, moe odpar Gandalf. Jeli si jednak zjawi, nadejdzie pewnie inn
drog, ni mylimy, inn, ni myli sam Denethor. Tak bdzie lepiej. W kadym razie
nie my zapowiemy jego przybycie. Gandalf zatrzyma si przed wysokimi drzwiami z
polerowanego metalu.
- Widzisz, mj Pippinie, brak mi czasu na wykad z historii Gondoru, chocia wielka
szkoda, e si czego wicej nie nauczy za modu, zamiast pldrowa ptasie
gniazda po drzewach i wagarowa w lasach Shireu. Posuchaj jednak mojej rady.
Nie byoby mdrze przynoszc potnemu wadcy wie o mierci spadkobiercy
opowiada szeroko o bliskim nadejciu kogo, kto jeli przyjdzie ma prawo
zada tronu. Zrozumiae?
- Tronu? powtrzy oszoomiony Pippin.
- Tak jest rzek Gandalf. Jeeli dotychczas wdrowae po wiecie z zatkanymi
uszami i upionym umysem, obud si wreszcie!
I zapuka do drzwi.

rzwi si otwary, lecz nikogo za nimi nie byo. Pippin ujrza ogromn sal.
wiato docierao do niej przez okna, gboko wcite w grube mury dwch
bocznych naw, odgrodzonych od rodkowej rzdami wysmukych kolumn
podpierajcych strop. Kolumny z litego czarnego marmuru rozkwitay u szczytw
kapitelami wyrzebionymi w dziwne postacie zwierzt i licie osobliwego ksztatu.
Wysoko w grze ogromne sklepienie poyskiwao w pmroku matowym zotem,
inkrustowanym w rnobarwny dese. W tej dugiej, uroczystej sali nie byo zason
ani dywanw, adnych tkanin ani drewnianych sprztw, tylko pomidzy kolumnami
mnstwo milczcych posgw wykutych w zimnym kamieniu.
Pippin nagle przypomnia sobie wyciosane w skale Argonath pomniki i z
trwon czci spojrza w perspektyw tego szpaleru dawno zmarych krlw. W
gbi, wzniesiony na kilku stopniach sta wysoki tron pod baldachimem z marmuru
rzebionym na ksztat ukoronowanego hemu. Za nim na cianie mozaika z
drogocennych kamieni przedstawiaa kwitnce drzewo. Tron by pusty. U podna
wzniesienia, na najniszym stopniu, szerokim i wysokim, umieszczono kamienny
fotel, czarny i gadki, a na nim siedzia stary czowiek ze spuszczonymi oczyma. W
rku trzyma bia rdk opatrzon zot gak. Nie podnis wzroku. Dwaj
przybysze z wolna szli ku niemu, a stanli o trzy kroki przed kamiennym fotelem.
Wwczas Gandalf przemwi:
- Witaj, Wadco i Namiestniku Minas Tirith, Denethorze, synu Ektheliona! Przynosz
ci rad i wieci w tej cikiej godzinie.

589

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Dopiero wtedy stary czowiek dwign gow. Pippin zobaczy rzebion piknie
twarz, dumne rysy, cer koloru koci soniowej, dugi, orli nos pomidzy ciemnymi,
gboko osadzonymi oczyma. Wydaa mu si bardziej podobna do Aragorna ni do
Boromira.
- Godzina jest zaprawd cika rzek starzec a ty masz zwyczaj zjawia si w
takich wanie chwilach, Mithrandirze. Lecz chocia wszystkie znaki zwiastuj nam,
e wkrtce los Gondoru si przesili, mniej ciy mojemu sercu ta sprawa nili wasne
nieszczcie. Powiedziano mi, e przywiz kogo, kto by wiadkiem zgonu mojego
syna. Czy to ten twj towarzysz?
- Tak jest odpar Gandalf. Jeden z dwch wiadkw. Drugi zosta u boku
Theodena, krla Rohanu, i niebawem zapewne te przybdzie. S to, jak widzisz,
nizioki, lecz aden z nich nie jest tym, o ktrym mwi przepowiednia.
- Bd co bd nizioki pospnie stwierdzi Denethor a niezbyt mia jest dla mnie
ta nazwa, odkd zowieszcze sowa zakciy spokj tego dworu i popchny mojego
syna do szaleczej wyprawy, w ktrej znalaz mier. Mj Boromir! Jake nam go
dzisiaj brak! To Faramir powinien by i zamiast niego.
- I poszedby chtnie rzek Gandalf. Nie bd niesprawiedliwy w swoim alu.
Boromir domaga si tej misji dla siebie i za nic nie zgadza si, by go kto inny
zastpi. Mia charakter wadczy, zagarnia to, czego pragn. Dugo wdrowaem w
jego towarzystwie i dobrze go poznaem. Ale mwisz o jego mierci. Wic ta
wiadomo dosza do ciebie wczeniej ni my?
- Doszo do moich rk to powiedzia Denethor i odkadajc rdk podnis ze
swych kolan przedmiot, w ktry si wpatrywa, gdy gocie zbliali si do tronu. W
kadej rce trzyma poow duego, pknitego na dwoje, bawolego rogu, okutego
srebrem.
- To rg, ktry Boromir nosi zawsze przy sobie! wykrzykn Pippin.
- Tak jest rzek Denethor. W swoim czasie i ja go nosiem, jak wszyscy
pierworodni synowie w moim rodzie od zamierzchych czasw, jeszcze sprzed
upadku krlw, od czasw, gdy Vorondil, ojciec Mardila, polowa na biae bawoy
Arawa na dalekich stepach Rhun. Trzynacie dni temu usyszaem znad pnocnego
pogranicza ciszony gos tego rogu, potem za Rzeka przyniosa mi go, lecz
zamany; nigdy ju wicej nie zagra. Denethor umilk i zapada pospna cisza.
Nagle zwrci czarne oczy na Pippina. Co powiesz na to, nizioku?
- Trzynacie dni temu... wyjka Pippin. Tak, to si zgadza. Staem przy nim, gdy
zad w rg. Lecz pomoc nie nadesza. Tylko nowe bandy orkw.
- A wic bye przy tym rzek Denethor patrzc pilnie w twarz hobbita. Opowiedz
mi wszystko. Dlaczego pomoc nie nadesza? Jakim sposobem ty ocalae, a poleg
Boromir, m tak wielkiej siy, majc tylko gar orkw przeciw sobie?
Pippin zaczerwieni si i zapomnia o strachu.
- Najsilniejszy m zgin moe od jednej strzay odpar a Boromira przeszy cay
rj strza. Gdy go ostatni raz widziaem, osun si pod drzewo i wyciga ze swojego
boku czarnopiry grot. Co do mnie, omdlaem w tym momencie i wzito mnie do
niewoli. Pniej ju nie widziaem Boromira i nic wicej o nim nie syszaem. Ale
czcz jego pami, bo to by mny czowiek. Umar, eby nas ocali, mnie i mego
wspplemieca Meriadoka; odacy czarnego Wadcy porwali nas obu i powlekli w
lasy. Chocia nie zdoa nas obroni, nie umniejsza to mojej wdzicznoci.
Pippin spojrza Denethorowi prosto w oczy, bo zbudzia si w nim jaka dziwna duma
i zrani go ton wzgardy czy podejrzenia w zimnym gosie starca.

590

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Wiem, e tak monemu wadcy ludzi nie na wiele si przydadz usugi hobbita,
nizioka z dalekiego pnocnego kraju, lecz to, na co mnie sta, ofiarowuj ci na
spat mego dugu.
I odrzucajc z ramion szary paszcz Pippin doby mieczyka, by zoy go u ng
Denethora.
Niky umiech, jak chodny bysk soca w zimowy wieczr, przemkn po
starczej twarzy; Denethor spuci jednak gow i wycign rk odkadajc na bok
szcztki Boromirowego rogu.
- Podaj mi swj or! rzek. Pippin podnis mieczyk i poda wadcy rkojeci do
przodu.
- Skd go masz? spyta Denethor. Wiele, wiele lat przetrwaa ta stal. To
niewtpliwie ostrze wykute przez nasze plemi na pnocy w niepamitnej
przeszoci.
- Bro ta pochodzi z Kurhanw, ktre wznosz si na pograniczu mojego kraju
odpar Pippin. Lecz dzi mieszkaj tam jedynie zoliwe upiory i wolabym o nich
nie mwi wicej.
- Dziwne legendy kr o was rzek Denethor. Raz jeszcze sprawdza si
przysowie, e nie naley sdzi czowieka lub nizioka po pozorach. Przyjmuj
twoje usugi. Nieatwo ci bowiem nastraszy sowami i umiesz przemawia dworn
mow, chocia brzmi ona niezwykle w uszach ludw poudnia. Nadchodz czasy,
gdy potrzebni nam bd pomocnicy rycerskich obyczajw, mali czy wielcy.
Przysignij mi teraz wierno.
- Ujmij rkoje miecza pouczy hobbita Gandalf i powtarzaj za Denethorem
przysig, jeli nie zmienie postanowienia.
- Nie zmieniem rzek Pippin.
Starzec pooy mieczyk na swych kolanach i zacz recytowa formu przysigi,
Pippin za, z rk na gardzie, powtarza z wolna sowo po sowie.
- lubuj wierno i sub Gondorowi i Namiestnikowi wadajcemu tym
krlestwem. Jemu posuszny, bd usta otwiera lub zamyka, czyni lub wstrzymywa
si od czynw, pjd, gdzie mi rozkae, lub wrc na jego wezwanie, suy mu
bd w biedzie lub w dostatku, w czas pokoju lub wojny, yciem lub mierci, od tej
chwili, a dopki mj pan mnie nie zwolni lub mier nie zabierze, lub wiat si nie
skoczy. Tak rzekem ja, Peregrin, syn Paladina, nizioek z Shireu.
- Przyjem te sowa, ja, Denethor, syn Ektheliona, Wadca Gondoru, Namiestnik
wielkiego krla, i nie zapomn ich ani te nie omieszkam wynagrodzi sprawiedliwie:
wierno mioci, mstwa czci, wiaroomstwa pomst.
Po czym Pippin otrzyma z powrotem swj mieczyk i wsun go do pochwy.
- A teraz rzek Denethor daj ci pierwszy rozkaz: mw i nie przemilczaj prawdy.
Opowiedz mi ca histori, przypomnij sobie wszystko, co wiesz o moim synu
Boromirze. Sid i zaczynaj!
Mwic to uderzy w may srebrny gong stojcy obok jego podnka i natychmiast
zjawili si sudzy. Pippin zrozumia, e stali od pocztku w niszach po obu stronach
drzwi, gdzie ani on, ani Gandalf nie mogli ich widzie.
- Przyniecie wino, jado i krzesa dla goci rzek Denethor i pilnujcie, by nikt nam
nie przeszkodzi w cigu nastpnej godziny.
- Tyle tylko czasu mog wam powici doda zwracajc si do Gandalfa bo
wiele spraw ciy na mojej gowie. Moe nawet waniejszych, lecz mniej dla mnie
pilnych. Ale jeli si da, porozmawiamy znowu dzi wieczorem.
- Mam nadziej, e wczeniej jeszcze odpar Gandalf. Spieszyem bowiem z
wiatrem na wycigi z odlegego o sto pidziesit staj Isengardu nie tylko po to, by ci

591

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

przywie jednego maego wojaka, choby najdworniejszych obyczajw. Czy nie ma


dla ciebie wagi wiadomo, e Theoden stoczy wielk bitw, e Isengard pad i e
zamaem rdk Sarumana?
- Nowiny bardzo wane, lecz wiedziaem o tym bez ciebie, do by powzi wasne
plany ku obronie od groby ze wschodu.
Denethor zwrci ciemne oczy na Gandalfa, a Pippin nagle spostrzeg midzy nimi
dwoma jakie podobiestwo i wyczu napicie dwch si, jak gdyby tlcy si lont
czy dwie pary oczu i lada chwila mg buchn pomieniem.
Denethor nawet bardziej wyglda na czarodzieja ni Gandalf, wicej mia w
sobie majestatu, urody i siy. Zdawa si starszy. Lecz inny jaki zmys na przekr
wzrokowi upewni Peregrina, e Gandalf posiada wiksz moc, gbsz mdro i
majestat wspanialszy, chocia ukryty. Na pewno te by starszy. Ile on moe mie
lat? myla Pippin i dziwi si, e nigdy dotychczas nie zada sobie tego pytania.
Drzewiec mrucza co o czarodziejach, lecz suchajc go hobbit nie pamita, e to
dotyczy rwnie Gandalfa. Kim jest naprawd Gandalf? W jakiej odlegej przeszoci,
w jakim kraju przyszed na wiat? Kiedy go opuci? Pippin ockn si z zadumy.
Denethor i Gandalf wci patrzyli sobie w oczy, jakby nawzajem czytajc swe myli.
Lecz Denethor pierwszy odwrci twarz.
- Tak powiedzia. Krysztay jasnowidzenia podobno zaginy, mimo to wadcy
Gondoru maj wzrok bystrzejszy ni pospolici ludzie i wiele nowin dociera do nich.
Ale teraz prosz, sidcie.

udzy przynieli fotel i niskie krzeseko, podali na tacy srebrny dzban, kubki i
biae ciasto. Pippin usiad, lecz nie mg oderwa oczu od starego wadcy.
Czy mu si zdawao, czy te rzeczywicie mwic o krysztaach Denethor z
nagym byskiem w oczach spojrza na niego.
- Opowiedz swoj histori, mj wasalu rzek Denethor na p artobliwie, a na p
drwico. Cenne s dla mnie sowa tego, kto przyjani si z moim synem.
Pippin na zawsze zapamita t godzin spdzon w ogromnej sali pod przenikliwym
spojrzeniem Wadcy Gondoru, w ogniu coraz to nowych podchwytliwych pyta, z
Gandalfem u boku przysuchujcym si czujnie i powcigajcym hobbit wyczuwa
to nieomylnie gniewn niecierpliwo. Kiedy min wyznaczony czas i Denethor
znw zadzwoni w gong, Pippin by bardzo znuony.
Jest chyba niewiele po dziewitej myla. Mgbym teraz zje trzy niadania za
jednym zamachem.
- Zaprowadcie dostojnego Mithrandira do przygotowanego dla domu powiedzia
Denethor do sug. Jego towarzysz moe, jeli sobie yczy, zamieszka tymczasem
razem z nim. Ale wiedzcie, e zaprzysig mi sub; nazywa si Peregrin, syn
Paladina; trzeba go wtajemniczy w pomniejsze hasa. Zawiadomcie dowdcw, e
maj si stawi tutaj u mnie moliwie zaraz po wybiciu trzeciej godziny. Ty,
czcigodny Mithrandirze, przyjd rwnie, jeli i kiedy ci si spodoba. O kadej porze
masz do mnie wstp wolny, z wyjtkiem krtkich godzin mego snu. Ocho z gniewu,
ktry w tobie wzbudzio szalestwo starca, i wr, by mnie wesprze rad i pociech.
- Szalestwo? powtrzy Gandalf. O, nie! Prdzej umrzesz, ni stracisz rozum,
dostojny panie. Umiesz nawet aoby uy jako paszcza. Czy sdzisz, e nie
zrozumiaem, dlaczego przez godzin wypytywae tego, ktry wie mniej, chocia ja
siedziaem obok?
- Jeli zrozumiae, moesz by zadowolony odpar Denethor. Szalestwem
byaby duma, ktra by wzgardzia pomoc i rad w potrzebie; lecz ty udzielasz tych
darw wedle wasnych zamysw. Wadca Gondoru nie bdzie nigdy narzdziem

592

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

cudzych planw, choby najszlachetniejszych. W jego bowiem oczach aden cel na


tym wiecie nie moe growa nad spraw Gondoru. A Gondorem ja rzdz, nikt
inny, chyba e wrc krlowie.
- Chyba e wrc krlowie? powtrzy Gandalf. Susznie, czcigodny Namiestniku,
twoim obowizkiem jest zachowa krlestwo na ten przypadek, ktrego dzi ju mao
kto si spodziewa. I w tym zadaniu uycz ci wszelkiej pomocy, jak zechcesz ode
mnie przyj. Ale powiem jasno: nie rzdz adnym krlestwem, Gondorem ani
innym pastwem, wielkim czy maym. Obchodzi mnie wszake kade dobro
zagroone niebezpieczestwem na tym dzisiejszym wiecie. W moim sumieniu nie
uznam, e nie speniem obowizku, choby Gondor zgin, jeli przetrwa t noc co
innego, co moe jutro rozkwitn i przynie owoce. Ja bowiem take jestem
namiestnikiem. Czy o tym nie wiedzia?
I rzekszy to odwrci si, a Pippin bieg za nim do wyjcia usiujc dotrzyma mu
kroku.
Gandalf nie spojrza na hobbita ani si nie odezwa do niego przez ca drog.
Przewodnik wprowadzi ich od drzwi sali przez Plac Wodotrysku na uliczk midzy
wysokie kamienne budynki. Skrcali par razy, nim wreszcie zatrzymali si przed
domem w pobliu muru strzegcego twierdzy od pnocnej strony, opodal ramienia,
ktre czyo grd z gwnym masywem gry. Weszli po szerokich rzebionych
schodach na pitro, gdzie znaleli si w piknym pokoju, jasnym i przestronnym,
ozdobionym zasonami z gadkiej, lnicej, zocistej tkaniny. Sprztw byo tu
niewiele, nic prcz stolika, dwch krzese i awy, ale po obu stronach w nie
zasonitych alkowach przygotowano ka z porzdn pociel, a take miski i
dzbany z wod do mycia. Trzy wysokie, wskie okna otwieray widok na pnoc,
ponad szerok ptl Anduiny, wci jeszcze osnutej mg, ku odlegym wzgrzom
Emyn Muil i wodogrzmotom Rauros. Pippin musia wle na aw i wychyli si
poprzez szeroki kamienny parapet, by wyjrze na wiat.
- Czy gniewasz si na mnie, Gandalfie? spyta, gdy przewodnik pozostawi ich
samych i zamkn drzwi. Zrobiem, co mogem.
- Bez wtpienia! odpar Gandalf wybuchajc nagle miechem; podszed do Pippina,
obj go ramieniem i take popatrza przez okno. Pippin zerkn na twarz Czarodzieja
grujc tu nad jego gow, troch zaskoczony, bo miech zabrzmia beztrosko i
wesoo. A jednak porysowana zmarszczkami twarz Gandalfa wydaa mu si w
pierwszej chwili zakopotana i smutna; dopiero po duszej obserwacji dostrzeg pod
t mask wyraz wielkiej radoci, ukryte rdo wesela, tak bogate, e mogoby
miechem wypeni cae krlestwo, gdyby trysno swobodnie.
- Niewtpliwie zrobie, co moge rzek Czarodziej. Mam nadziej, e nieprdko
po raz drugi znajdziesz si w rwnie trudnym pooeniu, midzy dwoma tak gronymi
starcami. Mimo wszystko Wadca Gondoru dowiedzia si od ciebie wicej, ni
przypuszczasz, Pippinie. Nie zdoae ukry przed nim, e nie Boromir przewodzi
Druynie po wyjciu z Morii i e by wrd was kto niezwykle dostojny, kto wkrtce
przybdzie do Minas Tirith, i e ten kto ma u boku legendarny miecz. Ludzie w
Gondorze myl wiele o starych legendach, a Denethor, odkd Boromir ruszy na
wypraw, nieraz rozwaa sowa wyroczni i zastanawia si, co miaa znaczy zguba
Isildura.
To czowiek niepospolity wrd ludzi tych czasw, Pippinie; kimkolwiek byli jego
przodkowie, niemal najczystsza krew Westernesse pynie w yach Denethora, tak
jak i w yach jego modszego syna, Faramira; Boromir, ktrego ojciec najbardziej
kocha, by jednak inny. Denethor siga wzrokiem daleko. Jeli wyty wol, moe

593

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wyczyta wiele z tego, co inni myl, nawet jeli przebywaj w odlegym kraju.
Nieatwo go oszuka i niebezpiecznie byoby tego prbowa.
Pamitaj o tym, Pippinie. Zaprzysige mu bowiem sub. Nie wiem, skd ci ten
pomys przyszed do gowy czy moe do serca. Ale dobrze postpie. Nie
przeszkodziem ci w tym, bo zimny rozsdek nie powinien nigdy hamowa
szlachetnych poryww. Nie tylko wprawie go w dobry humor, ale wzruszye jego
serce. Zyskae za przynajmniej swobod poruszania si do woli po Minas Tirith
gdy nie bdziesz na subie. Medal ma bowiem drug stron. Oddae si pod
rozkazy Denethora; on o tym nie zapomni. Bd nadal ostrony!
Gandalf umilk i westchn.
- No tak, ale nie trzeba zbyt wiele myle o jutrze. Przede wszystkim dlatego, e
kady nastpny dzie przez dugi czas jeszcze bdzie przynosi gorsze troski ni
poprzedni. A ja nie bd ci mg teraz w niczym pomc. Szachownica jest
zastawiona, figury ju poszy w ruch; jedn z nich bardzo chciabym odnale, a
mianowicie Faramira, ktry jest obecnie spadkobierc Denethora. Nie sdz, by
przebywa w stolicy, ale nie miaem czasu na zasignicie jzyka. Musz ju i,
Pippinie. Musz wzi udzia w naradzie dowdcw i dowiedzie si z niej jak
najwicej. Teraz jednak kolej na ruch przeciwnika, ktry lada chwila otworzy wielk
gr. A pionki zagraj w niej role nie mniejsze ni figury, Peregrinie, synu Paladina,
onierzu Gondoru. Wyostrz swj miecz!
Gandalf podszed do drzwi, lecz odwrci si od progu raz jeszcze.
- Spiesz si, Pippinie rzek. Oddaj mi pewn przysug, gdy wyjdziesz na
miasto. Zrb to, zanim pooysz si na spoczynek, jeli nie jeste zanadto zmczony.
Odszukaj Gryfa i sprawd, jak go zaopatrzono. Tutejsi ludzie s dobrzy dla zwierzt,
bo to zacne i rozumne plemi, ale nie umiej obchodzi si z komi tak jak
Rohirrimowie.

tym sowy Gandalf wyszed, a w teje chwili z wiey fortecznej rozleg si gos
dzwonu, czysty i dwiczny. Trzy uderzenia srebrzycie rozbrzmiay w
powietrzu i umilky: wybia godzina trzecia po wschodzie soca.
Pippin wkrtce potem zbieg ze schodw i rozejrza si po ulicy. Soce
wiecio jasne i ciepe, wiee i wysokie domy rzucay wyduone, ostre cienie w
stron zachodu. W grze pod bkitem szczyt Mindolluiny wznosi kopak i okryte
nienym paszczem ramiona. Wszystkimi ulicami grodu zbrojni mowie dyli w
rnych kierunkach, jakby z wybiciem trzeciej godziny spieszyli zmieni strae i obj
posterunki.
- W Shire liczylibymy godzin dziewit stwierdzi gono sam do siebie Pippin.
Pora smacznego niadania i otwarcia okna na blask wiosennego soca. Ach, jak
chtnie bym zjad niadanie! Ciekawe, czy ci ludzie tutaj w ogle znaj ten zwyczaj;
moe u nich ju dawno po niadaniu? Kiedy te podaj obiad i gdzie?
W tym momencie zobaczy mczyzn w czarno-biaej odziey zbliajcego si
wsk uliczk od orodka twierdzy. Pippin czu si samotny, postanowi wic
zagadn nieznajomego, gdy ten bdzie go mija; okazao si to jednak
niepotrzebne, bo mczyzna podszed wprost do niego.
- Ty jeste nizioek Peregrin? spyta. Powiedziano mi, e zoye przysig na
sub wadcy tego grodu. Witaj! Wycign rk, ktr Pippin ucisn.
Nazywam si Beregond, syn Baranora. Mam wolne przedpoudnie, wic zlecono mi
wyuczy ci hase i wyjani przynajmniej cz tego, co z pewnoci chciaby
wiedzie. Ja ze swej strony te spodziewam si nauczy od ciebie niejednego. Nigdy
bowiem jeszcze nie widzielimy w tym kraju nizioka, a cho doszy nas rne suchy

594

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

o waszym plemieniu, stare historie, ktre si u nas zachoway, nic prawie o was nie
mwi. Co wicej, jeste przyjacielem Mithrandira. Czy znasz go dobrze?
- Jak by ci rzec? odpar Pippin. Nasuchaem si o nim wiele przez cae moje
krtkie ycie, ostatnio za odbyem dug podr w jego towarzystwie. Ale w tej
ksidze czyta by mona dugo, a ja nie mog si chwali, e poznaem z niej wicej
ni jedn, moe dwie kartki. Myl jednak, e mao kto zna go lepiej. Na przykad w
naszej kompanii tylko Aragorn zna go naprawd.
- Aragorn? spyta Beregond. Co to za jeden?
- Hm... zajkn si Pippin. Czowiek, ktry z nami wdrowa. Zdaje si, e teraz
bawi w Rohanie.
- Ty rwnie, jak mi mwiono, bye w Rohanie. Chtnie bym ci o ten kraj take
wypytywa, bo znaczn cz tej nikej nadziei, jaka nam zostaa, w nim wanie
pokadamy. Ale zaniedbuj swe obowizki, przede wszystkim bowiem miaem
odpowiada na twoje pytania. Czeg pragniesz si dowiedzie, Peregrinie?
- Jeli wolno... hm... najpierw chciabym zada pytanie do dla mnie w tej chwili
palce, w sprawie niadania i rzeczy temu podobnych. Mwic prociej, ciekaw
jestem, w jakich porach jada si u was, a take gdzie mieci si sala jadalna, jeli w
ogle istnieje. A gospody? Rozgldaem si jadc pod gr, lecz nic w tym rodzaju
nie dostrzegem, chocia dobrze krzepia mnie nadzieja na yk dobrego piwa, ktry
spodziewaem si dosta w tej siedzibie mdrych i uprzejmych ludzi.
Beregond popatrza na niego z powag.
- Stary wojak z ciebie, jak widz rzek. Powiadaj, e onierze na wyprawie
wojennej zawsze rozgldaj si pilnie za okazj do jada i napitku; nie wiem, czy to
prawda, bo sam niewiele po wiecie podrowaem. A wic nic jeszcze dzisiaj w
ustach nie miae?
- eby nie skama, musz przyzna, e miaem odpar Pippin ale tylko kubek
wina i kawaek ciasta, z aski waszego wadcy, ktry mnie przy tym poczstunku tak
wyyowa pytaniami, e mi si jeszcze bardziej je zachciao.
Beregond mia si serdecznie.
- Jest u nas gadka, e mali ludzie najwikszych przy stole przecigaj. Wiedz, e nie
gorsze jade niadanie ni reszta zaogi w grodzie, chocia bardziej zaszczytne.
yjemy w warowni, w wiey straniczej i w stanie wojennego pogotowia. Wstajemy
wczeniej ni soce, przegryzamy byle czym o brzasku i obejmujemy sub wraz ze
witem. Ale nie rozpaczaj! Zamia si znowu, widzc, jak Pippinowi mina zrzeda.
Ci, ktrzy wykonuj cikie prace, posilaj si dodatkowo w cigu przedpoudnia.
Potem jemy niadanie w poudnie lub pniej, jak komu obowizki pozwol; a po
zachodzie soca zbieramy si na gwny posiek i zabawiamy si wtedy, o tyle, o ile
jeszcze w tych czasach zabawia si mona. A teraz chodmy! Oprowadz ci po
grodzie, postaramy si o jaki prowiant i zjemy na murach, cieszc si piknym
porankiem.
- Zaraz, zaraz! odpar rumienic si Pippin. akomstwo czy te gd, jeli
zechcesz askawie tak to nazwa, wymazao z mej pamici waniejsz spraw.
Gandalf Mithrandir jak wy go nazywacie poleci mi, bym odwiedzi jego
wierzchowca, Gryfa, wspaniaego rumaka z Rohanu, per krlewskiej stadniny,
ktrego mimo to krl Theoden podarowa Mithrandirowi za jego zasugi. Zdaje mi si,
e nowy waciciel kocha to zwierz serdeczniej ni niejednego czowieka, jeli wic
chcecie go sobie zjedna, potraktujcie Gryfa z wszelkimi honorami, w miar
monoci lepiej nawet ni hobbita...
- Hobbita? przerwa mu Beregond.
- Tak my siebie nazywamy wyjani Pippin.

595

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Ciesz si, e mnie tej nazwy nauczy rzek Beregond bo teraz mog
powiedzie, e obcy akcent nie szpeci piknej wymowy, a hobbici to plemi bardzo
wymowne. Chodmy! Zapoznasz mnie z tym szlachetnym koniem. Lubi zwierzta,
niestety rzadko je widuj w naszym kamiennym grodzie; wychowaem si gdzie
indziej, w dolinie pod grami, a rodzina moja pochodzi z Ithilien. Bd wszake
spokojny! Zoymy Gryfowi krtk wizyt, tyle tylko, ile grzeczno wymaga, potem
za pospieszymy do spiarni.

ippin zasta Gryfa w porzdnej stajni i dobrze opatrzonego. W szstym


bowiem krgu poza murami warowni byo kilka stajen, gdzie trzymano rcze
wierzchowce w pobliu kwatery gocw Namiestnika; gocy czuwali, gotowi
zawsze do drogi na rozkaz Denethora lub ktrego z najwyszych dowdcw. Tego
jednak ranka wszyscy ci ludzie ich konie byli poza grodem na subie. Gryf na widok
Pippina zara i zwrci ku niemu eb.
- Dzie dobry! powiedzia Pippin. Gandalf przyjdzie, jak tylko bdzie mia chwil
woln. Jest zajty, ale przysya ci pozdrowienia oraz mnie, ebym sprawdzi, czy ci
czego nie brakuje i czy ju odpocz po trudach.
Gryf zadziera eb i grzeba nog, lecz pozwoli Beregondowi pogaska si lekko po
karku.
- Wyglda, jakby rwa si do wycigu, a nie jakby wanie przyby z dalekiej drogi
rzek Beregond. Silny i dumny ko. A gdzie siodo i uzda? Naleaby mu si strj
bogaty i pikny.
- Nie ma do bogatego i piknego rzdu dla takiego konia odpar Pippin. Nie
znisby te wdzida. Jeli zgodzi si nie jedca, niczego wicej nie trzeba; jeli
nie zechce, nie zmusisz go wdzidem, ostrog ani biczem. Do widzenia, Gryfie.
Bd cierpliwy. Bitwa ju blisko.
Rumak zadar eb i zara tak potnie, e mury stajni zatrzsy si, a Beregond i
Pippin zatkali uszy. Sprawdzili jeszcze, czy w obie jest do obroku, i wreszcie
poegnali Gryfa.
- A teraz poszukajmy obroku dla siebie rzek Beregond prowadzc Pippina z
powrotem do twierdzy, pod bram w pnocnym murze ogromnej wiey. Std zeszli
po dugich schodach w szeroki chodny korytarz owietlony latarniami. Po obu jego
stronach widniay szeregi drzwi, a jedne z nich byy wanie otwarte.
- Tu mieszcz si skady i spiarnie mojego oddziau powiedzia Beregond. Witaj,
Targonie! zawoa przez uchylone drzwi. Wczenie jeszcze, ale przyprowadziem
gocia, ktrego Denethor przyj dzi do suby. Przybywa z daleka, wypoci si w
drodze, ranek spdzi na cikiej pracy i jest godny. Daj nam, co tam masz pod rk.
Dostali chleb, maso, ser i jabka z resztek zimowego zapasu, pomarszczone, lecz
zdrowe i sodkie, a take skrzany bukak z modym piwem oraz drewniane talerze i
kubki. Wszystko to zapakowali do ozinowego koszyka i wyszli znowu na soneczny
wiat. Beregond zaprowadzi teraz Pippina na wschodni kraniec wielkiego,
wysunitego niby rami muru, gdzie bya wnka strzelnicza, a pod jej parapetem
kamienna awa. Otwiera si std szeroki widok na okolic zalan wiatem poranka.
Zjedli i wypili, a potem gawdzili troch o Gondorze, o tutejszym yciu i
obyczajach, a take troch o dalekiej ojczynie Pippina i o dziwnych krajach, ktre w
swych wdrwkach pozna. Beregond bimba w powietrzu krtkimi nogami siedzc
na kamiennej awie lub wazi na ni i wspina si na palce, aby wyjrze na kraj
rozpostarty u stp fortecy.
- Nie chc tai przed tob, zacny Pippinie rzek wreszcie e wrd nas wygldasz
jak dziecko, nie jeste wikszy ni nasi chopcy w dziewitym roku ycia; a mimo to

596

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zaznae tylu niebezpieczestw i widziae takie rne cuda, e niewielu siwych i


brodatych starcw mogoby si podobnymi przygodami pochwali. Mylaem, e dla
kaprysu nasz wadca chce wzi sobie szlachetnie urodzonego pazia, jak podobno
mieli dawni krlowie w zwyczaju. Widz jednak, e si myliem i przepraszam ci za
t omyk.
- Wybaczam ci - odpar Pippin - tym bardziej e si niewiele pomyli. W mojej
ojczynie uchodzibym za wyrostka, cztery lata brakuje mi jeszcze do penoletnoci,
jak j w Shire licz. Lecz nie mwmy wci o mnie. Rozejrzyjmy si razem po okolicy
i objanij mi askawie, co std wida.
Soce stao ju do wysoko na niebie, mga z nizin podniosa si w gr, a resztki
jej pyny nad gowami jak biae strzpy oboku przynaglanego od wschodu wiatrem,
ktry wzmg si teraz i opota w biaych flagach i sztandarach na wiey. W dole, na
dnie doliny, o jakie pi staj w linii prostej od wylotu strzelnicy, poyskiway szare
wody Wielkiej Rzeki, ktra pync od pnoco-zachodu zataczaa szeroki uk na
poudnie i z powrotem na zachd, by zgin w omglonym blasku, kryjcym odlege o
kilkadziesit staj Morze. Pippin obejmowa wzrokiem cay obszar Pelennoru, usiany
w dali mnstwem zagrd wiejskich; widzia niskie murki, stodoy i obory, lecz nigdzie
nie dostrzega byda ani zwierzt domowych. Drogi i cieki gst sieci przecinay
ziele pl i ruch na nich panowa oywiony; sznury wozw cigny ku Wielkiej
Bramie lub spod niej w gb kraju. Od czasu do czasu u Bramy zjawia si jedziec,
zeskakiwa z sioda i spieszy do grodu. najbardziej uczszczany zdawa si gwny
gociniec prowadzcy na poudnie, przecinajcy rzek skrconym szlakiem u
podna gr i gincy szybko z oczu. Gociniec by szeroki, porzdnie wybrukowany,
a jego wschodnim skrajem pod wysokim murem biega Zielona cieka dla konnych.
Tdy jedcy pdzili w obu kierunkach, lecz due kryte budami wozy, tumnie
zapeniajce bity szlak, kieroway si wszystkie na poudnie. Przyjrzawszy si
uwaniej Pippin stwierdzi, e ruch odbywa si w wielkim porzdku, wozy tocz si
trzema kolumnami; w pierwszej suny najszybsze wozy, cignione przez konie, w
drugiej - wielkie furgony okryte rnobarwnymi budami, zaprzone w powolne woy;
w trzeciej, na zachodnim skraju, ludzie popychali lekkie, mae wzki.
- Ta droga prowadzi do dolin Tumladen i Lossarnach, a take do wiosek grskich,
dalej za do Lebennin - powiedzia Beregond. - Wozami odjedaj ostatni ju
wyprawiani dla bezpieczestwa z grodu starcy i dzieci, a z nimi kobiety, niezbdne
jako ich opiekunki. Do poudnia musz wszyscy znale si poza Bram i
oswobodzi drog na dugoci jednej stai; taki jest rozkaz. Smutna konieczno! westchn. - Wielu z tych, ktrzy dzi si rozstali, nigdy ju si z sob w yciu nie
spotka. Zawsze bya za mao dzieci w naszym miecie, teraz nie ma ich ju wcale, z
wyjtkiem garstki chopcw, ktrzy nie zgodzili si opuci grodu i dla ktrych
znajdzie si jakie zadania. Midzy nimi zosta mj syn.
Na chwil zalego milczenie. Pippin z niepokojem spoglda na wschd, jakby
w obawie, e lada chwila ujrzy tysiczne bandy orkw nacierajce stamtd na
zielone pola.
- A co tam wida? - spyta wskazujc co porodku wielkiego uku Anduiny. - Drugi
grd chyba?
- By to niegdy najwspanialszy grd Gondoru, a tam, gdzie si znajdujemy, bya
jedynie jego twierdza - odpar Beregond. - Dzi po obu stronach Rzeki pitrz si
tylko ruiny Osgiliathu, zdobytego i spalonego przez Nieprzyjaciela wiele lat temu. W
czasach modoci Denethora odbilimy te ruiny, nie zamierzajc zreszt wskrzesza
miasta; utrzymalimy tam jednak wysunit placwk i odbudowalimy most, po

597

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

ktrym nasze wojska mogy si przeprawia. Ale potem z Minas Morgul wysano
Okrutnych Jedcw.
- Czarnych Jedcw - rzek Pippin, a jego oczy rozszerzyy si i pociemniay od
rozbudzonej na nowo dawnej grozy.
- Tak - przyzna Beregond. - Widz, e wiesz o nich co nieco, chocia nic nie
wspominae o tym w swoich opowieciach.
- Wiem o nich rne rzeczy - odszepn Pippin - ale nie chc mwi tego tutaj, tak
blisko... tak blisko... - Urwa, podnis wzrok ku drugiemu brzegowi Rzeki i wydawao
mu si, e nie widzi tam nic prcz ogromnego, zowrogiego cienia. Moe by to
majaczcy na widnokrgu acuch gr, ktrych poszarpane szczyty z odlegoci
przeszo dwudziestu staj rozpyway si niejako we mgle. Pippin jednak mia
wraenie, e mrok ronie w jego oczach, gstnieje powoli, wzbierajc, by zala
soneczn krain.
- Tak blisko Mordoru? - spokojnie skoczy za niego Beregond. - Tak, tam ley
Mordor. Rzadko wymieniamy t nazw, lecz od dawna widzimy wci ten cie nad
nasz granic; niekiedy wydaje si bledszy i bardziej odlegy, niekiedy przyblia si i
ciemnieje. teraz ronie i zagszcza si coraz bardziej, a wraz z nim ronie nasz
niepokj i strach. Niespena rok temu Okrutni Jedcy znw zawadnli przepraw
przez Rzek. Wielu naszych najdzielniejszych rycerzy polego wwczas w boju.
Boromir odpar nieprzyjaciela przynajmniej z zachodniego brzegu i utrzymalimy po
dzi dzie blisz poow Osgiliathu. Na razie. czeka nas bowiem lada chwila nowa
bitwa na tym polu. Bdzie to moe najwaniejsza bitwa wojny ktra rozegra si
wkrtce.
- Kiedy? - spyta Pippin. - Skd wiecie? Widziaem tej nocy rozpalone wici i
pdzcych gocw. Gandalf wyjani mi, e to s sygnay rozpocztej ju wojny.
Spieszy tu, jakby kada chwila rozstrzygaa o yciu lub mierci. Dzi jednak nie
widz tu gorczkowego popiechu.
- Tylko dlatego, e wszystko ju gotowe - rzek Beregond. - nabieramy tchu przed
wielkim skokiem.
- Czemu wic ogniska na wzgrzach pony tej nocy?
- Za pno wzywa na pomoc, gdy ju si jest osaczonym - odpar Beregond. - Nie
znam jednak zamysw wadcy i jego wodzw. Maj oni rne sposoby zdobywania
wieci. Nasz Denethor nie jest zwykym czowiekiem, wzrok jego siga daleko.
Powiadaj, e gdy noc w swojej komnacie na wiey skupia myl - odgaduje
przyszo; czyta nawet w mylach Nieprzyjaciela, zmagajc si z jego wol. Dlatego
wanie postarza si i wyniszczy przedwczenie. Nie wiem, ile jest w tym prawdy,
ale wiem, e dowdca mj, Faramir, przebywa daleko za Anduin na niebezpiecznej
wyprawie; moe to on nadsya Namiestnikowi nowiny.
Powiem ci jednak szczerze, Pippinie, czego si domylam: wici kazano rozpali z
powodu wieci, jakie wczoraj z wieczora nadeszy z Lebennin. W pobliu ujcia
Anduiny zgromadzia si wielka flota, a zaoga rekrutuje si z korsarzy,
Umbarczykw z poudnia. Od dawna rozbjnicy ci przestali ba si potgi Gondoru i
zawarli sojusz z Nieprzyjacielem, teraz za gotuj si zada nam cios, by wesprze
jego spraw. Napa ich zwie znaczn cz si Lebennin i Belfalasu, na ktrych
pomoc liczylimy, bo tamtejsze plemiona s liczne i dzielne. Z tym wikszym
niepokojem zwracamy oczy na pnoc, ku Rohanowi, i tym bardziej raduje nas wie
o zwycistwie, ktr nam przynosicie.
A jednak... - Beregond urwa i wsta, by si rozejrze na trzy strony wiata. - A
jednak wydarzenia, ktre si rozegray w Isengardzie, powinny przestrzec nas, e ju
si wok nas zamyka wielka sie, e zaczyna si wielka gra. To ju nie utarczki na

598

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

przeprawach i rabunkowe najazdy. To wielka, z dawna zaplanowana wojna, w ktrej


my - cokolwiek by nam duma podszeptywaa - jestemy tylko jednym z pionkw.
Zwiadowcy donosz, e wszdzie wszcz si ruch: daleko na wschodzie poza
Morzem Wewntrznym, na pnocy w Mrocznej Puszczy i poza ni, na poudniu w
Haradzie. wszystkie krlestwa stoj wobec rozstrzygajcej prby, opr si lub run, a
wtedy wpadn pod wadz Ciemnoci.
Jednake, mj Peregrinie, przypad nam zaszczyt, e nas pierwszych i z najwiksz
si atakuje zawsze nienawi Czarnego Wadcy, nienawi zrodzona w gbi wiekw
za gbin Morza. Na ten kraj spadnie najcisze uderzenie mota. Dlatego wanie
Mithrandir dy tu z takim popiechem. Jeli my si zaamiemy, ktrz si ostoi? Czy
dostrzegasz, Peregrinie, chocia iskr nadziei, e zdoamy si obroni?
Pippin nie odpowiedzia. Patrzy na grube mury, na wiee i dumne proporce, na
soce wzniesione wysoko na niebie, a potem spojrza na zbierajcy si u wschodu
mrok i pomyla o chciwych palcach Cienia, o bandach orkw czajcych si w lasach
i wrd gr, o zdradzie Isengardu, o szpiegujcych ptakach, o Czarnych Jedcach
zapdzajcych si a na cieki Shire'u - i o skrzydlatych posacach strachu, o
Nazgulach. Dreszcz go przej, nadzieja przygasa w sercu. I w tym momencie
soce na chwil zamio si, jakby je zasoni cie przelatujcego czarnego skrzyda.
Pippinowi wydao si, e syszy niemal nieuchwytny dla ucha, daleki, z wysoka
dolatujcy krzyk, stumiony, lecz mrocy krew w yach, okrutny i zimny. Poblad i
skuli si pod cian.
- Co to byo? - spyta Beregond. - czy ty take co wyczu?
- Tak - szepn Pippin. - To zwiastun naszej klski, Cie Przeznaczenia, Okrutny
Jedziec cwaujcy w powietrzu.
- tak, Cie Przeznaczenia - rzek Beregond. - Boj si, e Minas Tirith padnie.
Nadciga noc. Mam wraenie, jakby krew we mnie zastyga.
Czas jaki siedzieli spuciwszy gowy, bez sowa. Potem Pippin nagle podnis
wzrok: soce wiecio znowu, flagi powieway na wietrze. Otrzsn si z
przygnbienia.
- Przelecia - rzek. - Nie, nie straciem jeszcze nadziei. Gandalf run w przepa,
lecz powrci i jest z nami. Ostoimy si, choby na jednej tylko nodze, a w
najgorszym razie przetrwamy na klczkach.
- Dobrze mwisz! - zawoa Beregond; wsta i zacz przechadza si tam i sam. Kada rzecz na wiecie osiga kres w swoim czasie, lecz Gondor nie zginie jeszcze
teraz. Nawet jeli zuchway Nieprzyjaciel wedrze si na mury, cielc pod nimi zway
trupw. mamy inne twierdze, s te tajemne drogi ucieczki w gry. nadzieja i pami
przetrwaj w jakiej ukrytej dolince, gdzie trawa zieleni si wieoci.
- Bd co bd, wolabym, eby ju byo po wszystkim, wz albo przewz powiedzia Pippin. - Nie jestem wojakiem, nie lubi myle o wojnie. A nie ma chyba
nic gorszego ni oczekiwanie na blisk bitw, ktrej nie sposb unikn. Jake si
duy ten dzie dzisiaj. Lej byoby mi na duszy, gdybymy nie musieli sta z
zaoonymi rkoma, lecz zamiast czeka, uderzyli pierwsi. Jeli si nie myl, Rohan
te by si nie ruszy, gdyby nie Gandalf.
- Ot to, dotkne naszej ukrytej rany - rzek Beregond. - Moe jednak wszystko si
zmieni, gdy powrci Faramir. On ma odwag, ma wicej odwagi, ni ludzie sdz; w
naszych bowiem czasach ludziom trudno uwierzy, e taki mdrzec, uczony badacz
starych ksig i pieni, jak Faramir, moe by zdolnym do szybkich, miaych decyzji
w polu. Faramir jest takim wodzem. Mniej zuchway i porywczy ni Boromir,
dorwnuje mu wszake mstwem. C jednak moe zrobi? Nie sposb zaatakowa
gr tamtego... tamtego krlestwa. Za krtkie mamy rami, nie moemy uderzy, pki

599

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Nieprzyjaciel nie stanie na naszej ziemi. Ale wwczas trzeba bdzie mie cik
rk.
To mwic Beregond pooy do na rkojeci miecza. Pippin spojrza na niego; by
wysoki, dumny, szlachetny jak wszyscy ludzie spotykani w tym kraju; na myl o bitwie
oczy mu si iskrzyy.
"Niestety moja rka nie wicej way ni pirko - pomyla hobbit. - jak to mwi
Gandalf? Pionek? Moe, ale ustawiony na niewaciwym polu szachownicy".
Rozmawiali tak z sob, pki soce nie dosigo zenitu i nie odezway si nagle
dzwony ogaszajce poudnie. Ruch powsta w grodzie, wszyscy bowiem z wyjtkiem
wartownikw spieszyli na obiad.
- Pjdziesz ze mn? - spyta Beregond. - Mgby dzisiaj przyczy si do naszego
stou; nie wiem, w ktrej kompanii masz suy; kto wie, czy Namiestnik nie zatrzyma
ci przy sobie do szczeglnych porucze. Moi towarzysze z pewnoci przyjm ci
mile. Warto te, by pozna tu jak najwicej ludzi, pki jeszcze mamy troch wolnego
czasu.
- Chtnie pjd z tob - odpar Pippin. - Prawd rzekszy czuj si nieco
osamotniony. Najbliszy mj przyjaciel zosta w Rohanie, nie mam z kim pogawdzi
i poartowa. czy nie mgbym dosta si do twojej kompanii na sub? Czy ty ni
dowodzisz? W takim razie zechcesz mnie chyba przyj albo przynajmniej poprze
moj prob?
- Nie, nie! - zamia si Beregond. - Nie jestem dowdc. Nie mam wysokiej rangi,
nie piastuj adnych urzdw ani godnoci, jestem prostym onierzem w Trzeciej
Kompanii twierdzy. Ale wiedz, Peregrinie, e by prostym onierzem gwardii
strzegcej tej wiey to nie lada zaszczyt w naszym grodzie; cay kraj patrzy na takich
ludzi ze czci.
- W gowie mi si to wszystko nie mieci - rzek Pippin. - Zaprowad mnie najpierw na
nasz kwater, a jeli nie zastaniemy tam Gandalfa, pjd z tob, gdzie zechcesz, i
bd twoim gociem.
Nie zastali Gandalfa ani adnych od niego polece, Pippin poszed wic z
Beregondem na obiad i zawar znajomo z Trzeci Kompani. Dozna tam
przyjcia, ktre pochlebio nie tylko jemu, lecz rwnie Beregondowi,
wprowadzajcemu tak podanego gocia. W grodzie bowiem rozeszy si ju
pogoski o przyjacielu Mithrandira i o dugiej rozmowie, jak z nim Namiestnik stoczy
w czterech cianach swego dworu. Opowiadano w miecie, e ksi niziokw
przyby z pnocy, by ofiarowa Gondorowi usugi i pi tysicy zbrojnych. Kto puci
nawet plotk, e gdy nadjad Rohirrimowie, kady z nich na siodle przywiezie
jednego nizioka, wprawdzie maego wzrostu, lecz dzielnego onierza. Pippin, cho z
alem, musia rozwia te zudne nadzieje, lecz tytu ksicia przylgn do niego na
dobre; w pojciu bowiem Gondorczykw musia by co najmniej ksiciem, skoro
przyjani si z Boromirem i zosta z honorami potraktowany przez Denethora.
Dzikowali mu wic za przybycie, chonli z zapartym tchem kade sowo jego
opowiada o nieznanych krajach, karmic przy tym gocia i pojc obficie. Jeli mu
czego do szczcia brakowao, to tylko swobody, musia bowiem pamita o
doradzanej przez Gandalfa ostronoci i nie pozwala sobie rozpuci jzyka, jak by
to chtnie zrobi w zaufanym hobbickim towarzystwie.

reszcie Beregond wsta.


- Czas si poegna, Peregrinie - rzek. - Teraz bowiem na mnie, a jak si
zdaje na ca kompani rwnie, kolej obj sub a do zachodu soca.
Jeli dokucza ci samotno, moe chciaby mie wesoego przewodnika. Syn mj

600

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

chtnie pokae ci miasto. To dobry chopiec. Jeli spodoba ci si tam myl, zejd w
najniszy krg i spytaj o drog do Starej Gospody przy ulicy Kelerdain, czyli
Latarnikw. Zastaniesz tam mojego syna wraz z wszystkimi chopcami, ktrzy nie
opucili miasta. Myl, e ciekawych rzeczy napatrzysz si przy Wielkiej Bramie,
zanim j dzisiaj na noc zamkn.
Beregond wyszed, a wkrtce rozesza si te reszta kompanii. Dzie wci by
pogodny, chocia nieco mglisty i jak na t por roku niezwykle gorcy, nawet w tym
poudniowym kraju. Pippina troch sen morzy, lecz w pustych pokojach czu si
nieswojo, postanowi zatem wyj i zwiedzi miasto. Zanis Gryfowi par
zaoszczdzonych smacznych kskw, ktre rumak przyj wdzicznie, chocia na
niczym mu w gocinie nie zbywao. Opuciwszy stajni hobbit skierowa si krtymi
ulicami w d. Ludzie pilnie mu si przygldali. Kaniali si z powag, bardzo
grzecznie, zwyczajem Gondoru pochylajc gowy i krzyujc rce na piersi, lecz za
jego plecami wymieniali rne uwagi, a niejeden stojc na progu lub w oknie
przywoywa z wntrza reszt domownikw, by take zobaczyli ksicia niziokw,
przybyego wraz z Mithrandirem. Wikszo ludzi uywaa tu jzyka rnego od
Wsplnej Mowy, ale Pippin wkrtce oswoi si z nim przynajmniej na tyle, e
odrnia nadawany mu tytu: Ernil i Feriannath, przekonujc si w ten sposb, e
pogoska o rzekomym jego dostojestwie ju obiega miasto.
Idc tak pod sklepionymi krugankami przez pikne aleje i place znalaz si w
kocu w najniszym i najwikszym krgu grodu; wskazano mu ulic Latarnikw,
szerok drog wiodc do Wielkiej Bramy, a przy niej Star Gospod, duy budynek
z szarego kamienia, na ktrym czas odcisn swoje pitno; dwa skrzyda, zwrcone
bokiem do ulicy, obejmoway z dwch stron wski trawnik, w gbi za byszcza
mnstwem okien dom z wspartym na kolumnach podcieniem, cigncym si wzdu
caej fasady i schodami zbiegajcymi wprost na muraw. Wrd kolumn bawili si
chopcy. Pippin dotychczas nie widzia w Minas Tirith dzieci, z tym wiksz wic
ciekawoci przystan, aby si im przyjrze. W pewnej chwili jeden z chopcw
zauway go i z gonym okrzykiem puci si pdem przez trawnik ku ulicy. Inni
pobiegli za przywdc. Stanli gromad naprzeciw Pippina mierzc go wzrokiem od
stp do gw.
- Witamy! - powiedzia pierwszy chopak. - Skd przybywasz? Bo jeste nietutejszy.
- Byem nietutejszy - odpar Pippin - a do dzisiaj, teraz jednak zostaem onierzem
Gondoru.
- Patrzcie pastwo! - zawoa chopiec. - Wszyscy jestemy onierzami Gondoru. Ile
masz lat i jak si nazywasz? Bo ja mam dziesi lat i mao mi ju brakuje wzrostu do
piciu stp. Jestem wyszy od ciebie. Co prawda mj ojciec suy w gwardii i naley
do najrolejszych w swojej kompanii. A co robi twj ojciec?
- na ktre pytanie mam najpierw odpowiedzie? - spyta Pippin. - Zaczn od koca.
Ojciec mj gospodaruje nad Biaym rdem, pod Tukonem, w Shire. Kocz lat
dwadziecia dziewi, bij ci wic w tym punkcie. Mierz natomiast tylko cztery
stopy i nie spodziewam si ju urosn, chyba wszerz.
- Dwadziecia dziewi! - gwizdn z podziwu chopiec. - Stary chop! Jeste w wieku
mojego wuja, Jorlasa. Mimo to - doda dufnie - mgbym postawi ci na gowie albo
pooy na opatki.
- Mgby, gdybym ci pozwoli - odpar Pippin ze miechem. - Pewnie te ja mgbym
ci si odwzajemni; znamy rne chwyty walki zapaniczej w naszym kraiku. Wiedz
te, e w mojej ojczynie uchodz za wyjtkowo rosego i silnego; nigdy jeszcze
nikomu nie udao si postawi mnie na gowie. Jeliby ty chcia sprbowa tej
sztuki, gotw bym ci zabi, gdyby inne sposoby zawiody. jak bdziesz starszy,

601

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

przekonasz si, e nie trzeba nikogo sdzi z pozorw; wzie mnie za obcego
chopca i niedojd, za atw ofiar, ale musz ci ostrzec: mylisz si, jestem
niziokiem, silnym, odwanym i zym niziokiem.
To mwic Pippin zrobi tak srog min, e chopiec cofn si o krok, zaraz jednak
znw podszed bliej z zacinitymi piciami i wojowniczym byskiem w oczach.
- Nie! - zamia si Pippin. - Nie trzeba wierzy we wszystko, co obcy opowiadaj o
sobie! Nie jestem wcale zabijak! Ale byoby grzeczniej, gdyby wyzywajc do walki
przedstawi si najpierw.
Chopak wyprostowa si dumnie.
- Jestem Bergil, syn Beregonda, onierza gwardii - owiadczy.
- Domylaem si tego - rzek Pippin - bo bardzo podobny do ojca. Znam go i
wanie on mnie tutaj do ciebie przysa.
- Dlaczego od razu tego nie powiedziae? - odpar Bergil i nagle spochmurnia. Chyba ojciec nie rozmyli si i nie chce mnie wyprawi z miasta razem z
dziewcztami? Nie, to niemoliwe, ostatnie wozy ju odjechay.
- Polecenie, ktre przynosz od ojca, nie jest a tak przykre, chocia moe nie
bdzie ci mie - rzek Pippin. - Ojciec twj radzi, eby zamiast ka mnie na opatki,
oprowadzi mnie po miecie i pocieszy troch w samotnoci. Odwdzicz ci si
opowieci o rnych dalekich krajach.
Bergil klasn w rce i rozemia si z ulg.
- wietnie! - wykrzykn. - Zgoda! Zamierzalimy wanie wybra si pod Bram i
popatrze. Pjdziemy zaraz.
- A c tam dzieje si ciekawego?
- Spodziewamy si, e przed zachodem soca nadcign Poudniowym Gocicem
wodzowie z zaprzyjanionych ociennych krajw. Chod z nami, zobaczysz.

ergil okaza si miym kompanem, najmilszym, jakim Pippina los obdarzy od


rozki z Meriadokiem; wkrtce obaj miali si i gawdzili wesoo, idc ulicami
i nie zwaajc na zaciekawione spojrzenia, ktrymi ich obrzucano. Niebawem
znaleli si w tumie ludzi dcych ku Wielkiej Bramie. Tu Pippin zyska sobie
szacunek Bergila, gdy bowiem przedstawi si i wymwi haso, stranicy
zasalutowali i przepucili go natychmiast, a co waniejsze, pozwolili rwnie przej
jego towarzyszowi.
- To si udao! - stwierdzi Bergil. - nas, chopcw, nie wypuszczaj teraz za Bram
bez opieki dorosego mczyzny. Std bdziemy widzieli lepiej.
Za Bram wzdu drogi i wok brukowanego placu, gdzie zbiegay si wszystkie
drogi prowadzce do Minas Tirith, ludzie cisnli si gstym szpalerem. Wszystkie
oczy zwrcone byy w stron poudnia i wkrtce rozlegy si szepty:
- tam, tam, ju si podnosi tuman pyu! Id!
Pippin i Bergil przecisnli si do pierwszego szeregu i czekali wraz z innymi. Z oddali
dobieg gos rogw, a zgiek powitalnych okrzykw zblia si jak wzbierajca
wichura. Potem trbka zagraa przecigle i krzyk rozleg si tu koo ich uszu.
- Forlong! Forlong!
Syszc te powtarzajce si woania, Pippin zapyta swego przewodnika:
- O czym oni mwi?
- Forlong przyby! - odpar Bergil. - Stary Forlong Gruby, wadca Lossarnach, krainy,
gdzie mieszkaj moi dziadkowie. Hura! Forlong jedzie, zacny stary Forlong!
Pierwszy jecha na ogromnym, grubokocistym koniu barczysty, opasy mczyzna,
stary ju, z brod siw, ale w zbroi, w czarnym hemie na gowie i z dug, cik
wczni u sioda. za nim w oboku pyu maszerowali dumnie wojownicy dobrze

602

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

uzbrojeni, z potnymi wojennymi toporami w rkach; twarze mieli pospne, byli


niszego wzrostu i smaglejszej cery ni ludzie, ktrych Pippin dotychczas spotyka w
Gondorze.
- Forlong! - krzycza tum. - Wierne serce, wierny przyjaciel! Forlong!
Kiedy jednak oddzia przeszed, odezway si szepty:
- Tylko ta garstka! C znacz dwie setki topornikw! Spodziewalimy si
dziesikro liczniejszych posikw. Oto skutek wieci o gromadzeniu si korsarskiej
floty opodal ujcia Anduiny. Nasi sojusznicy mogli nam uyczy ledwie dziesitej
czci swoich si. No, trudno, kady onierz si przyda.

a tym pierwszym nadcigay inne oddziay, a wszystkie, pozdrawiane


okrzykami, przekraczay Bram; ludzie z ociennych krajw szli broni stolicy
Gondoru w godzinie niebezpieczestwa, lecz wszystkie kraje nadesay posiki
mniej liczne, ni oczekiwano i ni wymagaa cika potrzeba. Syn wadcy doliny
Ringlo, Dervorin, prowadzi trzy setki pieszych. Z wyyny Morthrondu, z wielkiej
Doliny Czarnego Korzenia, smuky Duinhir, z synami Duilinem i Derufinem, wid
piciuset ucznikw. Z Anfalas, z odlegego Dugiego Wybrzea przymaszerowali
rozcignit kolumn myliwcy, pasterze, ludzie z wiosek, lecz z wyjtkiem
przybocznej stray wadcy Golasgila ndznie odziani i uzbrojeni. Z Lamedonu
przysza garstka zawzitych grali, bez wodza. Z Ethiru ponad setka rybakw, tylu,
ilu mona byo zwolni ze suby na wojennych statkach. Hirluin Pikny z Pinnath
Gelin, z Zielonych Gr, przywid trzystu dzielnych wojakw w zielonych mundurach.
Ostatni zjawi si najdumniejszy ksi Dol Amrothu, Imrahil, krewny Namiestnika,
pod zocistymi chorgwiami, na ktrych byszczay goda jego rodu: Okrt i Srebrny
abd, z pocztem rycerzy w penych zbrojach, na siwych koniach; za nimi z pieni
na ustach szo siedmiuset pieszych, a wszyscy wysokiego wzrostu jak ich ksi,
siwoocy i ciemnowosi.
Na tym si skoczyo, naliczono razem nie wicej ni trzy tysice onierzy.
nie byo ju na co czeka. Gwar i tupot ng przebrzmia oddalajc si ku miastu, a
ucich zupenie. Tum sta jeszcze chwil w milczeniu. Kurz wisia w powietrzu, bo
wiatr usta i wieczr by duszny. Zbliaa si godzina zamknicia Bramy, czerwona
tarcza soca skrya si za gr Mindolluin. Cie zapad nad grodem. Pippin
podnis wzrok i wydao mu si, e niebo ma kolor popiou, jakby ogromna chmura
pyu i dymu rozpostara si w grze przymiewajc wiato dzienne. Tylko na
zachodzie gasnce soce rozjarzyo opary pomienn czerwieni i Mindolluina
rysowaa si czarn bry na przydymionym, iskrzcym si jeszcze tu i wdzie tle.
- Tak wic koczy si pikny dzie poog! - szepn Pippin zapominajc o chopcu,
ktry sta przy nim.
- Dla mnie te le si skoczy, jeli nie wrc przed wieczornym dzwonieniem odpar Bergil. - Chodmy! Ju trbi na zamknicie Bramy.

rzymajc si za rce wrcili do grodu i ostatni przekroczyli Bram, zanim j


zamknito, a gdy weszli na ulic Latarnikw, odezwa si z wie uroczysty
gos dzwonw. W oknach zabysy wiata, z domw i kwater onierskich
rozmieszczonych pod murami rozlegy si piewy.
- Na razie egnaj - powiedzia Bergil. - Pozdrw ode mnie ojca i podzikuj w moim
imieniu za przysanie tak miego towarzysza. Mam nadziej, e wkrtce znw mnie
odwiedzisz. Niemal wolabym, eby nie doszo do wojny, bo moglibymy we dwch
bawi si wspaniale. Pojechalibymy na przykad do Lossarnach, do moich
dziadkw; piknie tam jest wiosn, kiedy w lasach i na kach peno kwiatw. Ale kto

603

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wie, moe kiedy znajdziemy si tam razem. Nikt przecie nie pokona naszego
wadcy, a mj ojciec jest bardzo dzielnym onierzem. egnaj i do zobaczenia!
Rozstali si i Pippin pospieszy do twierdzy. Droga wydaa mu si daleka, bo by
zgrzany i bardzo godny. Noc zapadaa szybko. Ani jedna gwiazda nie wypyna na
niebo. Hobbit spni si na wspln wieczerz, lecz Beregond powita go z radoci,
zrobi mu miejsce przy stole obok siebie i wypytywa o syna. Po wieczerzy Pippin
gawdzi chwil z kompani, lecz poegna j do prdko, poniewa ogarn go
dziwny niepokj i pragn co rychlej spotka si znw z Gandalfem.
- Czy trafisz sam do swojej kwatery? - spyta Beregond zatrzymujc si na progu
maej sali pod pnocn cian twierdzy, gdzie spdzili wieczr. - Noc dzisiaj ciemna,
tym ciemniejsza, e nakazano przymi wiata w miecie, a nie zapala ich w ogle
po zewntrznej stronie murw. Mam te dal ciebie nowin: jutro wczesnym rankiem
zostaniesz wezwany do Denethora. Obawiam si, e Namiestnik nie przydzieli ci do
Trzeciej Kompanii. Mimo to spotkamy si chyba jeszcze. Do widzenia, pij spokojnie!
Na kwaterze panoway ciemnoci, ledwie rozproszone wiatem stojcej na stole
maej latarni. Gandalfa nie byo. Pippin czu si coraz bardziej przygnbiony. Wspi
si na awk i usiowa wyjrze przez okno, lecz mia wraenie, e patrzy w kau
atramentu. Zlaz wic, zamkn okiennice i pooy si do ka. czas jaki
nasuchiwa, tsknic do powrotu Gandalfa, potem zapad w niespokojny sen.
W nocy obudzio go wiato. Przez szpar w kotarze osaniajcej alkow
zobaczy Gandalfa przechadzajcego si tam i sam po pokoju. Na stole pony
wiece i leay zwoje pergaminu. czarodziej westchn i szepn:
- Kiedy wreszcie powrci Faramir!
- Hej, Gandalfie! - zawoa Pippin wytykajc gow za kotar. - Mylaem, e o mnie
cakiem zapomnia. Ciesz si, e ci w kocu widz. Dzie bez ciebie duy mi si
bardzo.
- Noc za to bdzie krtka - odpar Gandalf. - Wrciem, bo musz namyli si w
spokoju i samotnoci. pij, pki moesz wylegiwa si w ku. O wicie zaprowadz
ci znowu do Denethora. A raczej nie o wicie, lecz gdy przyjdzie wezwanie. Zapady
ju Ciemnoci. Nie bdzie witu.

604

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 2
Szara Druyna

andalf odjecha, a ttent kopyt Gryfa ucich wrd nocy, gdy Merry wrci do
Aragorna. Nis tylko lekkie zawinitko, straci bowiem worek podrny w
Parth Galen i nie mia nic, prcz kilku najniezbdniejszych rzeczy
pozbieranych wrd ruin Isengardu. Hasufel ju czeka osiodany. Legolas i
Gimli stali obok ze swoim wierzchowcem.
- A wic zostao nas czterech rzek Aragorn. Pojedziemy dalej razem. Nie sami
wszake, jak przedtem mylaem. Krl chce wyruszy nie zwlekajc. Gdy przelecia
nad nami Skrzydlaty Cie, Theoden zmieni plany i postanowi wraca pod oson
nocy do swoich grskich gniazd.
- A z nich dokd? spyta Legolas.
- Tego nie wiem jeszcze odpar Aragorn. Krl pody do Edoras, tam bowiem za
cztery dni ma si odby na jego rozkaz wielki przegld si. Myl, e skoro nadejd
wieci o wojnie, jedcy Rohanu rusz na pomoc do Minas Tirith. Jeli o mnie chodzi
i o tych, ktrzy zechc dalej trzyma si ze mn...
- Ja pierwszy! krzykn Legolas.
- A Gimli drugi! zawoa krasnolud.
- Ot jeli chodzi o mnie, nic jeszcze nie wiem cign dalej Aragorn. Musz
take spieszy do Minas Tirith, lecz nie widz przed sob drogi. Zblia si z dawna
dojrzewajca godzina.
- Wecie i mnie odezwa si Merry nie na wiele si przydaem do tej pory, ale nie
chc by odstawiony w kt niby toboek, ktry odbiera si z przechowalni dopiero
wtedy, gdy ju jest po wszystkim. Rohirrimowie pewnie teraz nie mieliby ochoty
taszczy mnie z sob. Co prawda krl wspomnia, e gdy wrci do domu, pragnie
mnie mie u swego boku, ebym mu opowiedzia o naszym Shire.
- Tak rzek Aragorn. Myl, e twoja droga wiedzie u boku krla. Nie spodziewaj
si jednak u jej celu samych radoci. Duo wody upynie, zanim Theoden znw
zasidzie spokojnie w Meduseld. Wiele nadziei zwarzy ta sroga wiosna.
Wkrtce byli gotowi do drogi wszyscy: dwadziecia cztery konie, a na jednym z nich
Gimli siedzia za Legolasem, na drugim Merry przed Aragornem w siodle. Pomknli
wrd nocy. Nie ujechali wszake daleko za brd na Isenie, gdy jedziec zamykajcy
pochd dopad galopem pierwszego szeregu meldujc krlowi:
- Miociwy panie, jacy jedcy goni nas. Ju podczas przeprawy przez rzek
wydawao mi si, e ich sysz. Teraz jestem pewny. Dopdzaj nas, jad ostro.
Theoden natychmiast wstrzyma pochd. Rohirrimowie zawrcili komi i chwycili za
wcznie. Aragorn zeskoczy z sioda, zsadzi Meriadoka na ziemi i dobywszy
miecza stan tu przy krlewskim strzemieniu. Eomer ze swoim giermkiem cwaem
wrci do tylnej stray. Merry czu si bardziej ni kiedykolwiek niepotrzebnym
tobokiem i zastanawia si gorczkowo, jak si powinien zachowa w razie bitwy.
C by si z nim stao, gdyby nieliczna krlewska eskorta ulega nieprzyjacielskiej
przewadze, on za zdoaby umkn w ciemnociach? Jak poradziby sobie sam na
pustkowiach Rohanu, nie majc pojcia, gdzie si znajduje wrd bezbrzenych
stepw?
le ze mn pomyla. Wycign mieczyk i zacisn pasa.
Przez chwil chmura przesonia zniajcy si ju ksiyc, ktry teraz wypyn i
zawieci jasno. Wszyscy ju syszeli narastajcy grzmot koskich kopyt, a w tym
momencie ujrzeli pdzce ciek od strony brodu ciemne postacie. Ostrza wczni

605

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

poyskiway w ksiycowym blasku. Liczb napastnikw trudno byo ustali, zdawao


si jednak, e jest ich co najmniej tylu, ilu obrocw ma krl w swojej wicie. Gdy
zbliyli si na pidziesit krokw, Eomer krzykn gromkim gosem:
- Stj! Stj! Kto jedzie przez pola Rohanu?
Tamci osadzili wierzchowce w miejscu. Zapada cisza, a potem Rohirrimowie w
wietle ksiyca dostrzegli, e jeden z jedcw zeskakuje z konia i wolno podchodzi
ku nim. Wycign bia w mroku rk, otwart doni do gry, na znak pokojowych
zamiarw, lecz ludzie krlewscy nie zniyli wczni. Nieznajomy zatrzyma si o
dziesi krokw przed nimi. Widzieli smuk, wyprostowan sylwetk. Potem
usyszeli dwiczny gos.
- Pola Rohanu? Pola Rohanu, powiadasz. Dobra to dla nas nowina. Z daleka
jedziemy i pilno nam wanie do tego kraju.
- To Rohan odpowiedzia Eomer. Weszlicie w jego granice, gdy przeprawilicie
si brodem przez rzek. Ale to jest ziemia krla Theodena. Nikt nie mie jej depta
bez krlewskiego zezwolenia. Cocie za jedni? Dlaczego tak spieszycie?
- Jestem Halbarad Dunadan, Stranik Pnocy! krzykn tamten. Szukamy
Aragorna, syna Arathorna, a doszy nas wieci, e przebywa w Rohanie.
- Znalelicie go! zawoa Aragorn. Rzuci uzd Meriadokowi, podbieg do
Halbarada i pad mu w ramiona.
- Halbarad! Wszystkiego raczej si spodziewaem ni tej radoci!
Merry odetchn. Obawia si, e to ostatni podstp Sarumana, by zaskoczy krla w
szczerym polu, z garstk ledwie ludzi u boku; przyszoby wtedy hobbitowi pewnie
polec w obronie majestatu, ale, jak si okazao, jeszcze ta godzina nie wybia.
Wsun wic mieczyk do pochwy.
- Wszystko w porzdku oznajmi Aragorn powracajc do orszaku. To moi
krewniacy z dalekiego kraju, gdzie dotd mieszkaem. Ale dlaczego tu przybywaj i w
jakiej sile, powie nam sam Halbarad.
- Wybrao si ze mn trzydziestu rzek Halbarad. Tylu, ilu z naszego rodu dao si
skrzykn naprdce; ale przyczyli si potem bracia Elladan i Elrohir, pragnc wzi
udzia w wojnie. Spieszylimy co tchu i ruszylimy natychmiast po otrzymaniu
twojego wezwania.
- Ale ja was nie wzywaem! rzek Aragorn. Chyba tylko w gbi serca. Myli moje
czsto zwracay si ku wam, a ju najbardziej uporczywie tej ostatniej nocy, nie
wysaem jednak do was goca. Nie pora wszake o tym rozprawia. Spotkalicie
nas w podry pilnej i niebezpiecznej. Jedcie razem z nami, jeli krl zezwoli.
Theoden przyj propozycj z radoci.
- Dobrze si stao rzek. Jeli twoi krewniacy podobni s do ciebie, Aragornie,
trzydziestu takich rycerzy to potga, ktrej nie da si oceni wedle pogowia.
Ruszono wic w dalsz drog razem; Aragorn czas jaki jecha wrd Dunedainw,
a gdy ju wymienili najwaniejsze wiadomoci z pnocy i poudnia, Elrohir odezwa
si do niego:
- Ojciec kaza ci powtrzy te sowa: Dni s policzone. Jeli si spieszysz, pamitaj
o ciece Umarych.
- Zawsze dni zdaway mi si za krtkie, by wypeni moje zadanie odpar Aragorn.
Bardzo jednak musiabym si spieszy, eby wybra t ciek.
- Wkrtce rzecz si wyjani powiedzia Elrohir. Teraz, w otwartym polu, nie
mwmy lepiej o tym.
Aragorn zwrci si do Halbarada:

606

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Co to wieziesz z sob, krewniaku? spyta widzc, e Stranik zamiast wczni ma


dugie drzewce, jak gdyby chorgiew, lecz zwinit i szczelnie okryt czarnym
suknem, mocno cignitym rzemieniami.
- Wioz podarek dla ciebie od Pani z Rivendell odpar Halbarad. Przygotowaa go
w tajemnicy i wiele godzin pracowaa nad nim. Przysya ci rwnie te sowa: Dni s
ju policzone. Zblia si spenienie naszej nadziei lub kres wszelkiej nadziei wiata.
Dlatego l ci ten dar, robot wasnych mych rk. Bd zdrw, Kamieniu Elfw!
- Wiem, co to jest rzek Aragorn ale prosz ci, zatrzymaj ten dar przez krtki
czas przy sobie.
Odwrci si i spojrza w stron pnocy, gdzie wieciy wielkie gwiazdy, a potem
zamyli si i od tej chwili milcza a do koca nocnej jazdy.

oc przemijaa, niebo szarzao na wschodzie, gdy wreszcie wyjechali z


Zielonej Roztoki i znaleli si znw w Rogatym Grodzie. Tu mieli wytchn,
przespa si troch i naradzi.
Merry spa dugo, a w kocu Legolas i Gimli obudzili go.
- Soce ju wysoko rzek elf. Wszyscy dawno s na nogach. Wstawaj, leniuchu,
nie tra okazji i obejrzyj warowni.
- Przed trzema dniami toczya si tu bitwa powiedzia Gimli a my z Legolasem
stanlimy do zawodw, wygraem, chocia miaem tylko o jednego orka wicej w
swoim rachunku. Chod, opowiemy ci jak to byo. A jakie tu s groty, jakie cudowne
groty! Czy moglibymy je zwiedzi, jak mylisz, Legolasie?
- Nie, na to nie ma czasu odpar elf. W popiechu nie docenia si cudw. Daem
ci sowo, e kiedy tutaj wrc z tob, jeli nastan dni pokoju i wolnoci. Teraz
jednak poudnie ju blisko, a w poudnie zjemy obiad i zaraz potem ruszymy, jak
syszaem, dalej.
Merry wsta ziewajc. Kilka godzin snu nie zadowolio go wcale, by zmczony i
troch niespokojny. Brakowao mu Pippina, czu si pitym koem u wozu, podczas
gdy wszystkich towarzyszy zaprztay plany doniosego przedsiwzicia, ktrego
celu i wagi hobbit nie pojmowa.
- Gdzie jest Aragorn? spyta.
- W grnej komnacie grodu odpar Legolas. O ile mi wiadomo, nie spa ani nie
odpoczywa wcale. Poszed na gr przed paru godzinami mwic, e musi zebra
myli; tylko jego krewniak Halbarad dotrzymuje mu towarzystwa. Czuj, e nkaj go
jakie wtpliwoci czy moe troski!
- Dziwni ludzie ci jego pobratymcy powiedzia Legolas. Postaw maj tak
wspania, e jedcy Rohanu wygldaj przy nich niemal na modzieniaszkw, a
twarze surowe, zniszczone niby skaa od wichrw i soty, podobnie jak Aragorn, i
przewanie milcz.
- Ale podobnie jak Aragorn, jeli si odzywaj, mwi bardzo dwornie rzek
Legolas. Czy zwrcie uwag na braci Elladana i Elrohira? Ci nosz janiejsze
paszcze, a pikni s i pogodni jak ksita elfw. Nic w tym zreszt dziwnego, to
przecie synowie Elronda z Rivendell.
- Dlaczego oni take przybyli tutaj? Moe wiesz, Legolasie? spyta Merry. By ju
ubrany i zarzuci na ramiona swj szary paszcz. Wszyscy trzej poszli w stron
rozwalonej bramy grodu.
- Syszae, e stawili si na wezwanie rzek Gimli. Powiadaj, e w Rivendell
otrzymano wiadomo: Aragorn potrzebuje wsparcia swoich krewniakw. Niech

607

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Dunedainowie pospiesz do Rohanu. Skd jednak ta wie nadesza, nie wiadomo


na pewno. Ja myl, ze przysa j Gandalf.
- Nie, raczej Galadriela powiedzia Legolas. Czy nie zapowiadaa przez usta
Gandalfa przybycia Szarej Druyny z pnocy?
- Masz suszno przyzna Gimli. Pikna Pani ze Zotego Lasu! Galadriela umie
czyta w sercach i zgaduje ich pragnienia. Szkoda, e my te nie wezwalimy
tajemnie naszych wspplemiecw, Legolasie!
Legolas sta przed bram i wpatrywa si bystrymi oczyma w dal, na pnoc i na
wschd; pikn twarz powlk mu teraz cie smutku. Myl, e nie przyszliby i tak
odpar. Po c mieliby spieszy na spotkanie wojny, skoro wojna ju wkracza w
ich wasne granice.

ug chwil rozmawiali, przechadzajc si, o rnych momentach pamitnej


bitwy, a potem zeszli spod rozbitej bramy i minwszy usypane wzdu drogi
mogiy polegych wspili si na Helmowy szaniec i spojrzeli z gry na Zielon
Roztok. Kopiec mierci ju wznosi si pord rwniny, czarny, ogromny,
kamienisty, a wok trawa sczerniaa, stratowana cikimi stopami Huornw.
Dunlendingowie i inni ludzie pracowali naprawiajc zburzone way, usuwajc
szkody na polach i w zewntrznych murach obronnych. Mimo tej krztaniny dziwny
spokj panowa w okolicy, jakby zmczona dolina odpoczywaa po straszliwej burzy.
Trzej przyjaciele wkrtce musieli wraca na obiad do sali zamkowej.
Krl ju tam by, a gdy weszli, zawoa Meriadoka i wyznaczy mu miejsce obok
siebie.
- Inaczej to sobie planowaem rzek bo nie jest tutaj tak piknie, jak w moim
paacu w Edoras, a przy tym brakuje twego przyjaciela, ktrego pragnbym rwnie
mie przy sobie. Ale nieprdko pewnie bdziemy mogli zasi razem za stoem w
Meduseld. Nawet gdy tam wrc, nie pora bdzie na uczty. Tymczasem wic tutaj
jedzmy, pijmy i rozmawiajmy, pki czas pozwala. Potem za pojedziesz ze mn.
- Doprawdy? wykrzykn Merry zaskoczony i uradowany. To wspaniale! Nigdy
chyba nie by rwnie wdziczny za askawe sowo. Obawiam si, e tylko
zawadzam w tej wyprawie wyjka ale chciabym si przyda i gotw bym
wszystko zrobi, wszystko!
- Nie wtpi rzek krl. Kazaem przygotowa dla ciebie dzielnego grskiego
kucyka. Nie da si on przecign duym koniom na drogach, ktre nas czekaj.
Pojad bowiem std grskimi ciekami, nie za przez rwnin, tak e po drodze do
Edoras zawadzimy o Dunharrow, gdzie czeka n mnie Eowina. Jeli chcesz, bdziesz
moim giermkiem. Czy znajdzie si w tutejszej warowni zbroja stosowna dla mego
przybocznego giermka, Eomerze?
- Zbrojownia tu skromna odpar Eomer ale moe si dobierze lekki hem; zbroi ani
miecza nie mamy na jego miar.
- Miecz mam owiadczy Merry zsuwajc si ze stoka i dobywajc z czarnej
pochwy mae, byszczce ostrze. W nagym porywie czuoci do dostojnego starca
przyklk na jedno kolano i ucaowa krlewsk rk. Krlu Theodenie! zawoa.
Czy pozwolisz bym na twoich kolanach zoy miecz Meriadoka z Shireu? Czy
przyjmiesz moje usugi?
- Szczerym sercem przyjmuj odpar krl i kadc dugie, starcze donie na ciemnej
czuprynie hobbita pobogosawi go uroczycie. Wsta, Meriadoku, rycerzu
Rohanu, domowniku krlewskiego dworu w Meduseld! rzek. We swj miecz i
niech ci suy szczliwie i sawnie.
- Bdziesz mi ojcem, miociwy krlu powiedzia Meriadok.

608

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Przez krtki ju tyko czas odpar Theoden.


Tak rozmawiali przy stole, a wreszcie Eomer powiedzia:
- Krlu, zblia si godzina, ktr wyznaczye. Czy mam rozkaza, by zagray rogi?
Gdzie si podziewa Aragorn? Miejsce jego jest puste, nie jad nic.
- Przygotujmy si do odjazdu odrzek Theoden ale uprzedcie zaraz Aragorna, e
wkrtce pora wyrusza.
Krl ze sw wit i z Meriadokiem u boku zszed spod bramy grodu na bonia, gdzie
zgromadzili si jedcy. Wielu ju siedziao na koniach. Zastp by liczny, bo krl
zostawia w grodzie tylko niezbdn, szczup zaog, wszyscy inni cignli do
Edoras na wielki przegld si zbrojnych. Tysic wcznikw odmaszerowao ju noc,
lecz okoo piciuset miao towarzyszy krlowi, w wikszoci ludzie z pl i dolin
Zachodniej Bruzdy.
Stranicy trzymali si nieco na uboczu, w porzdnym szyku, milczcy,
uzbrojeni we wcznie, uki i miecze. Ubrani byli w ciemnoszare paszcze, z
kapturami nacignitymi na hemy. Konie, mocne i szlachetnej krwi, sier jednak
miay szorstk i nie wypielgnowan; jeden z pustym siodem czeka na jedca
wierzchowiec Aragorna, Roheryn, ktrego stranicy przywiedli z pnocy. W
rynsztunku ludzi ani te w rzdach koskich nie lniy drogie kamienie, zoto czy inne
ozdoby; Dunedainowie nie mieli gode ani oznak, z wyjtkiem srebrnej klamry w
ksztacie promienistej gwiazdy spinajcej paszcze na lewym ramieniu.
Krl dosiad nienogrzywego, a Merry wskoczy na grzbiet kucyka, ktry si
wabi Stybba. W tej samej chwili od strony bramy ukaza si Eomer, a z nim Aragorn i
Halbarad, z dugim drzewcem omotanym czarn pacht w rku, oraz dwaj wysmukli
rycerze, ktrzy zdawali si ani starzy, ani modzi. Synowie Elronda tak byli do siebie
podobni, e mao kto ich odrnia; obaj mieli ciemne wosy, siwe oczy i pikne rysy
elfw, ubrani za byli jednakowo, w lnice kolczugi pod srebrzystoszarymi
paszczami. Za nimi szli Legolas i Gimli. Merry jednak nie mg oczu oderwa od
Aragorna zdumiewajc si zmian, jaka w nim zasza, jak gdyby w cigu jednej nocy
przybyo mu wiele lat. Twarz mia pospn, zszarza i znuon.
- Drczy mnie rozterka, krlu rzek przystajc obok krlewskiego wierzchowca.
Otrzymaem dziwn rad i widz przed sob nowe niebezpieczestwa. Dugo biem
si z mylami i musz niestety zmieni poprzednie plany. Powiedz mi, krlu
Theodenie, jak dugo potrwa marsz std do Dunharrow?
- Od poudnia upyna ju godzina odpowiedzia za krla Eomer. Dojedziemy do
warowni przed wieczorem trzeciego dnia. Bdzie wtedy pierwsza noc po peni
ksiyca, a nastpnego dnia zbior si wezwane przez krla do Edoras wojska. Nic
si w tym planie przyspieszy nie da, jeli mamy zgromadzi wszystkie siy Rohanu.
Aragorn chwil milcza.
- Trzy dni szepn wreszcie zanim si rozpocznie przegld si. Rozumiem jednak,
e nie mona tych terminw skrci. Podnis wzrok i atwo byo zgadn, e
powzi jak decyzj, bo twarz mu si rozjania. Wobec tego, za twoim, krlu,
pozwoleniem, musz wytyczy sobie i swoim pobratymcom inne plany. Pojedziemy
wasn drog i ju nie bdziemy si duej kryli. Skoczy si dla mnie czas dziaania
w ukryciu. Pospiesz na wschd najkrtsz droga, ciek Umarych.
- ciek Umarych! powtrzy Theoden i zadra. Dlaczego o niej wspominasz?
Eomer odwrci si i spojrza Aragornowi w oczy; Merry mia wraenie, e twarze
stojcych w pobliu rycerzy, ktrzy dosyszeli te sowa, poblady nagle. Jeli
rzeczywicie istnieje ta cieka cign Theoden jej brama jest w Dunharrow, ale
nikt z yjcych t drog nie przejdzie.

609

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Niestety! Aragornie, przyjacielu, miaem nadziej, e ramie przy ramieniu


wyruszymy na wojn odezwa si Eomer lecz skoro wybrae ciek Umarych,
musimy si rozsta i mao jest prawdopodobne, bymy kiedykolwiek znw spotkali
si na sonecznym wiecie.
- Mimo to poszukam tej drogi odpar Aragorn. Lecz nie wtpi, e w boju
znajdziemy si, Eomerze, znw razem, choby caa potga Mordoru stana midzy
nami.
- Zrb wedle swojej woli, Aragornie powiedzia Theoden. Moe twj los kae ci
wanie obiera cieki, na ktre inni nie wa si wstpi. Rozka z tob zasmuca
mnie i uszczupla moje siy. Teraz jednak czas rusza grskimi drogami, nie ma czasu
do stracenia. Bd zdrw, Aragornie.
- Bd zdrw, krlu Theodenie. Jed po now saw. Bd zdrw, Merry. Zostawiam
ci w dobrych rkach, nie mogem spodziewa si dla ciebie tak pomylnej odmiany,
gdy cigalimy band orkw a pod las Fangorn. Legolas i Gimli bd nadal
wdrowa ze mn, ale nie zapomnimy o tobie.
- Do widzenia! powiedzia Merry. Nie mg wyksztusi nic wicej. Czu si bardzo
may, wszystkie te pospne sowa brzmiay dla niego zagadkowo i przygnbiay go.
Bardziej ni kiedykolwiek tskni za niewyczerpanym humorem wesoego Pippina.
Jedcy byli ju gotowi, konie zniecierpliwione taczyy w miejscu. Hobbit take ju
czeka niecierpliwie, eby wreszcie skoczya si scena poegnania.
Z kolei Theoden da rozkaz Eomerowi; ten podnis rk i krzykn gono.
Oddzia ruszy. Wyjechali jarem i dalej przez Zielon Roztok, a potem skrcili ostro
ku wschodowi na ciek, ktra na odcinku mniej wicej mili biega wzdu podny
grskiego acucha, nastpnie za zataczaa uk ku poudniowi i znikaa wrd gr.
Aragorn z szaca patrza za oddalajcym si krlewskim pocztem. Kiedy oddzia
zgin mu z oczu, zwrci si do Halbarada.
- Poegnaem trzech przyjaci, ktrych wszystkich kocham, a najmniejszego z nich
nie mniej ni wielkich rzek. Nie wie on, ku jakiemu losowi poda, lecz gdyby
wiedzia, nie cofnby si na pewno.
- Ludek z Shireu jest may wzrostem, ale wielkie ma zalety powiedzia Halbarad.
Nic prawie nie wie o dugich latach naszych trudw na stray jego granicy, nie al mi
jednak, e si dla niego trudziem.
- Losy nasze s teraz zwizane odpar Aragorn a mimo to trzeba si byo dzisiaj
rozsta. Teraz musze co zje naprdce i nie zwlekajc ruszymy take. Chod,
Legolasie. Chod, Gimli. Chc z wami porozmawia.

azem wrcili do fortecy, lecz przy stole Aragorn dugo milcza, a dwaj
przyjaciele nie odzywali si czekajc, by przemwi pierwszy. W kocu
Legolas przerwa milczenie.
- Mw! powiedzia do Aragorna. Zrzu z serca, co na nim ciy, otrznij si ze
smutku. Co si stao przez tych kilka godzin, ktre upyny od szarego brzasku,
odkd wrcilimy do tej pospnej twierdzy?
- Stoczyem walk cisz dla mnie ni wielka bitwa o Rogaty Grd odpar Aragorn.
Zajrzaem w kryszta Orthanku.
- Zajrzae w ten przeklty zaczarowany kryszta! krzykn Gimli z trwog i
zdumieniem. Czy to znaczy, e widziae... Jego? Nawet Gandalf ba si tego
spotkania.
- Zapominasz, z kim mwisz surowo odpar Aragorn i oczy mu rozbysy. czy u
bram Edoras nie rozgosiem przysugujcego mi tytuu? Nie, mj Gimli cign
agodniejszym ju tonem; twarz mu si rozpogodzia, lecz wyglda jak kto, kto wiele

610

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

nocy spdzi bezsennie na cikiej pracy. Nie, moi przyjaciele, jestem prawowitym
panem tego krysztau, mam zarwno prawo, jak i si, by go uy. Tak przynajmniej
sdziem. Co do prawa, nie mona go poda w wtpliwo. Ale siy zaledwie
starczyo na t prb.
Odetchn gboko.
- Bya to straszna walka i zmczenie po niej jeszcze nie mino. Nie odezwaem si
do Tamtego ani sowem i w kocu zmusiem kryszta do posuszestwa mojej woli.
Ju to samo bdzie dla Nieprzyjaciela przykr porak. Poza tym zobaczy mnie.
Tak, Gimli, zobaczy mnie, ale w innej postaci, ni ty mnie widzisz w tej chwili. Jeli to
wyjdzie mu na poytek, zrobiem bd. Myl jednak, e nie. Wiadomo, e yj
dotychczas i chodz po ziemi, jest dla niego bolesnym ciosem. Nie wiedzia bowiem
o tym do dzi. Nie zapomnia wszake Isildura i miecza Elendila. Teraz, w
rozstrzygajcej godzinie, gdy przystpuje do urzeczywistnienia wielkiego planu,
ukaza mu si spadkobierca Isildura i jego miecz; pokazaem mu bowiem ostrze
przekute na nowo do walki z nim. Nie jest tak potny, by nie zna lku; nie, jego
take nkaj wtpliwoci.
- Ale wada potnym pastwem rzek Gimli i teraz pewnie tym szybciej uderzy.
- Pospieszne ciosy zwykle chybiaj celu odpar Aragorn. Musimy naciska wroga,
ju nie pora czeka biernie na jego pierwszy ruch. Wiedzcie te, przyjaciele, e
patrzc w kryszta dowiedziaem si wielu rzeczy. Dostrzegem powane
niebezpieczestwo groce Gondorowi z nieoczekiwanej strony, od poudnia; dzieje
si tam co, co odcignie znaczn cz si od obrony Minas Tirith. Jeeli nie
zaegnamy tej groby, lkam si, e grd upadnie, zanim upynie dziesi dni
- A wic musi upa powiedzia Gimli. jakiej bowiem pomocy moemy mu udzieli
z takiej odlegoci? Jak moglibymy zdy na czas?
- Nie mog wysa posikw, a wic musz i sam odpar Aragorn. Jest tylko
jedna droga przez gry, ktra zaprowadzi nas do nadbrzenych krain, zanim los
Minas Tirith bdzie przesdzony: cieka Umarych.
- cieka Umarych powtrzy Gimli. Okropna nazwa. Zauwayem te, e
Rohirrimowie bardzo jej nie lubi. Czy ywi mog uy tej drogi i nie zgin na niej?
A nawet jeli przejdziemy, c znaczy nas trzech przeciw potdze Mordoru?
- Nikt z ywych nie zapuszcza si na t ciek, odkd Rohirrimowie osiedli w tym
kraju powiedzia Aragorn. jest bowiem dla nich zamknita. Lecz w czarnej
godzinie spadkobierca Isildura moe jej uy, jeli mu starczy odwagi. Suchajcie.
Oto, jak rad przynieli mi synowie Elronda z Rivendell od swego ojca,
najznakomitszego mdrca uczonego w ksigach dziejw: Niech Aragorn pamita o
sowach wrby i o ciece Umarych.
- Jak brzmi sowa wrby? spyta Legolas.
- Wieszczek Malbeth za czasw Arvedui, ostatniego krla na Fornocie,
przepowiedzia tak:
Nad krajem wielki zaleg Cie,
Na zachd czarnym skrzydem siga,
Dr mury wiey; ku monarchw grobom
Nadciga zguba. Budz si umarli.
Bije godzina dla wiaroomcw,
Aby stanli znw u Gazu Erech,
Gdzie im gos rogu echo gr przyniesie.
Czyj to rg zagra? Kto rzuci wezwanie
I lud z pomroki wskrzesi zapomniany?

611

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Potomek tego, komu przysigli,


Z pnocy przyjdzie w wyrocznej godzinie,
I drzwi przekroczy na ciece Umarych.
- Tajemnicza cieka, ale dla mnie rwnie tajemnicze s te wiersze rzek Gimli.
- Jeeli je mimo to troch rozumiesz, prosz ci, chod ze mn t ciek, ktr
obraem powiedzia Aragorn. Nie wstpuj na ni chtnie, zmusza mnie do tego
konieczno. Ty jednak, jeeli pjdziesz, musisz to zrobi z wasnej dobrej woli,
inaczej nie zgodz si wzi ci ze sob; wiedz, e czeka ci zarwno wiele trudu,
jak strachu, a moe co jeszcze gorszego.
- Pjd z tob nawet ciek Umarych i wszdzie, gdzie poprowadzisz rzek Gimli.
- Ja take pjd z tob powiedzia Legolas elf bowiem nie lka si Umarych.
- Mam nadziej, e lud zapomniany nie zapomnia sztuki wojennej doda Gimli. W
przeciwnym razie daremnie bymy go trudzili.
- Przekonamy si, gdy staniemy na Erech, jeeli w ogle tam dojdziemy odpar
Aragorn. Przysiga, ktr zamali, obowizywaa ich do walki z Sauronem, musz
wic walczy, aby jej dopeni. Na Erech stoi Czarny Gaz, przywieziony, jak mwi,
przez Isildura z Numenoru. Ustawiono go na szczycie i tu krl Gr przysig
Isildurowi sub w zaraniu krlestwa Gondoru. Kiedy Sauron powrci i odzyska
potg, Isildur wezwa lud Gr do wypenienia zobowiza przysigi. Grale wszake
odmwili, poniewa ongi, za Czarnych Lat, hodowali Sauronowi. Wwczas Isildur
powiedzia krlowi Gr: Bdziesz ostatnim krlem swego plemienia. Jeli Numenor
okae si potniejszy od Czarnego Wadcy, niechaj na lud twj spadnie ta kltwa:
oby nigdy nie zazna spoczynku, pki nie uczyni zado przysidze. Wojna bowiem
potrwa przez niezliczone wieki, a nim si zakoczy, bdziecie raz jeszcze wezwani
do walki. Grale uciekli przed gniewem Isildura i nie omielili si wzi udziau w
wojnie po stronie Saurona. Kryli si po tajemnych zaktkach grskich, unikajc
spotka z innymi plemionami i wycofujc si coraz wyej, midzy nagie szczytu, a
wyginli z czasem. Ale groza Umarych, co nie zaznali spoczynku, przetrwaa na
Erech i wszdzie, gdzie kiedy y ten lud. Tam wic musz i, skoro spord
yjcych nikt mi nie moe pomc.
Aragorn wsta.
- W drog! zawoa dobywajc miecza, ktry bysn w pmroku zamkowej sali.
Do Gazu na Erech! Szukam cieki Umarych. Kto gotw, za mn!
Legolas i Gimli bez sowa wstali take i wyszli za Aragornem z sali. Na boniu czekali
milczcy i nieruchomi zakapturzeni Stranicy. Legolas i Gimli dosiedli konia. Aragorn
skoczy na grzbiet Roheryna. Halbarad podnis wielki rg, a gos jego rozleg si
echem w Helmowym Jarze. Ludzie z zaogi twierdzy patrzyli z podziwem, jak oddzia
Aragorna ruszy z miejsca galopem i niby burza przemkn przez Zielon Roztok.

odczas gdy Theoden posuwa si z wolna grskimi drkami, Szara Druyna


szybko przebya rwnin i nazajutrz po poudniu stana w Edoras;
odpoczywaa tu krtko i zaraz pocigna dalej w gr doliny, by dotrze
tego wieczora do Dunharrow.
Eowina powitaa ich z radoci, cieszc si z takich goci, bo nie spotkaa w
yciu wspanialszych rycerzy ni Dunedainowie i pikni synowie Elronda, lecz
najczciej wzrok jej zatrzymywa si na twarzy Aragorna. Posadzia go po swej
prawej rce przy stole i rozmawiali z sob wiele; dowiedziaa si wszystkich
szczegw wydarze, ktre si rozegray od chwili wyjazdu Theodena, a ktre znaa
dotd jedynie ze skpo nadsyanych wieci; oczy jej byszczay, gdy suchaa o bitwie

612

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

w Helmowym Jarze, o rozgromieniu napastnikw i o wyprawie, ktr krl podj na


czele swych rycerzy. W kocu powiedziaa jednak:
- Zmczeni jestecie, zacni panowie, powinnicie teraz odpocz; naprdce
przygotowalimy dla was posania niezbyt wygodne, ale jutro postaramy si dla
miych goci o lepsze kwatery.
- Nie troszcz si o nas, pani odpar Aragorn. Wystarczy, jeli pozwolisz nam
przespa t noc i posili si jutro rano. Pilna sprawa zmusza mnie do wielkiego
popiechu, skoro wit wyruszymy std dalej.
Eowina umiechna si do niego mwic:
- Bardzo to askawie z twojej strony, e zechciae trudzi si nakadajc tyle mil,
eby przywie Eowinie wieci i pocieszy biedn wygnank.
- Nie ma w wiecie mczyzny, ktry by taki trud uwaa za stracony odpar
Aragorn lecz nie przybybym tutaj, gdyby nie to, e droga, ktr wypado mi obra,
prowadzi przez Dunharrow.
Wida byo, e nie w smak posza jej ta odpowied.
- W takim razie zabdzie, panie. Z Harrowdale nie ma drogi ani na wschd, ani na
poudnie; bdziesz musia zawrci t sam, ktra ci tu przywioda.
- Nie, nie zabdziem. Znam t ziemi, po ktrej chodziem, zanim ty, o pani,
urodzia si ku jej ozdobie. Jest droga z tej doliny i t drog wybraem. Jutro pojad
ciek Umarych.
Spojrzaa na niego jakby obuchem raona i poblada bardzo; dugi czas nie odzywaa
si, a wszyscy wkoo milczeli take.
- Czy mierci szukasz, Aragornie? spytaa wreszcie. Nic bowiem innego nie
znajdziesz na tej ciece. Umarli nie pozwalaj przej nikomu z yjcych.
- Mnie jednak moe przepuszcz powiedzia Aragorn. Bd co bd
postanowiem zaryzykowa. Innej drogi dla mnie nie ma.
- Ale to szalestwo! zawoaa. S z tob sawni i mni rycerze, ktrych nie w
cie mierci godzi si prowadzi, lecz na pole walki, gdzie bardziej s potrzebni.
Bagam ci, zosta. Pojedziesz do Edoras wraz z moim bratem. Twoja obecno
pokrzepi serca i doda nam wszystkim nadziei.
- Nie popeniam szalestwa odpar Aragorn bo wstpuj na ciek, na ktr
zostaem wezwany. Lecz ci, ktrzy id ze mn, robi to z wasnej, nieprzymuszonej
woli. Oni wic, jeli chc, mog zosta i wyruszy z Rohirrimami na wojn. Ja pjd
swoj drog choby sam, jeli tak si stanie.
Na tym skoczya si rozmowa i reszta wieczerzy upyna w milczeniu, lecz Eowina
nie odrywaa oczu od Aragorna w jawnym wzburzeniu i rozterce. Wreszcie wszyscy
wstali od stou, skonili si przed pani domu, podzikowali za gocinno i rozeszli
si na spoczynek.
Gdy wszake Aragorn zblia si do namiotu, gdzie mia nocowa wraz z
Legolasem i Gimlim, ktrzy wczeniej ju tam si udali, usysza gos Eowiny. Biega
za nim woajc go po imieniu. Odwrci si i zobaczy w ciemnoci blask biaej sukni i
rozognionych oczu.
- Aragornie, dlaczego chcesz i drog mierci? spytaa.
- Musz odpar. Inaczej nie ma nadziei, bym speni swoje zadanie w walce z
Sauronem. Nie wybieram cieek niebezpieczestwa, Eowino. Gdybym mg i
tam, gdzie zostao moje serce, poszedbym na dalek pnoc i przebywabym dzi w
piknej Dolinie Rivendell.
Przez chwil Eowina nie odzywaa si, jakby rozwaajc, co miay znaczy te sowa.
Nagle pooya rk na jego ramieniu.

613

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Jeste surowy i stanowczy powiedziaa. Tacy zdobywaj saw. Umilka,


potem jednak podja znowu: - Jeli musisz tamt drog i, pozwl mi przyczy
si do twojej wity. Zbrzydo mi ju to czajenie si w grskich kryjwkach, chc
stawi czoo niebezpieczestwu w otwartej walce.
- Masz obowizek zosta ze swoim ludem odpar.
- Wci tylko sysz o swoich obowizkach! krzykna. Czy nie jestem crk
rodu Eorla, ktrej przystoi walka i zbroja bardziej ni niaczenie niedogw i
pieluchy? Do ju dugo czekaam i uginaam kolana. Teraz, gdy wreszcie mocno
stoj na nogach, czy mi nie wolno rozporzdzi swoim yciem tak, jak sama chc?
- Innej kobiecie przyniosaby zaszczyt taka wola odpar. Ty jednak wzia na
siebie piecz i wadz nad ludem, pki nie wrci krl. Gdyby nie wybrano ciebie,
ktry z marszakw lub dowdcw znalazby si na twoim miejscu i nie wayby si
opuci posterunku, choby mu zbrzydo podjte zadanie.
- Czy zawsze na mnie pada bdzie wybr? spytaa z gorycz. Czy zawsze mam
zostawa w domu, gdy jedcy ruszaj w pole, pilnowa gospodarstwa, gdy oni
zdobywaj saw, czeka na ich powrt przygotowujc dla nich jado i kwatery?
- Wkrtce moe nadejdzie taki dzie, e nie wrci aden z tych, co ruszyli w pole
powiedzia Aragorn. Wtedy potrzebne bdzie mstwo bez sawy, bo nikt nie
zapamita czynw dokonanych w ostatniej obronie naszych domw. Ale brak chway
nie ujmie tym czynom mstwa.
- Pikne sowa, lecz naprawd znacz tylko tyle: jeste kobiet, sied w domu
odpowiedziaa Eowina. Kiedy mowie polegn na polu chway, bdzie ci wolno
podpali dom, na nic im ju nie potrzebny, i spon z nim razem. Ale jam z rodu
Eorla, a nie dziewka suebna. Umiem dosiada konia i wada mieczem, nie boj si
trudu ani mierci.
- A czego si boisz, Eowino? zapyta.
- Klatki odpowiedziaa. Czekania za kratami, a zmczenie i staro ka si z
nimi pogodzi, a wszelka nadzieja wielkich czynw nie tylko przepadnie, lecz straci
powab.
- I mimo to radzia mi, ebym si wyrzek obranej drogi, poniewa jest
niebezpieczna?
- Innym mona dawa takie rady odpara. Nie namawiam ci jednak, eby
ucieka przed niebezpieczestwem, lecz eby stan do bitwy, w ktrej moesz
mieczem zasuy na zwycistwo i saw. cierpie nie mog, gdy wyrzuca si na
marne rzecz cenn i doskona.
- ja take bym tego nie cierpia rzek Aragorn. Tote powiadam ci, Eowino:
zosta! Nie masz obowizku do spenienia na poudniu.
- Jedcy, ktrzy ci towarzysz, take nie maj tego obowizku. Jad, poniewa nie
chc rozsta si z tob, poniewa ci kochaj.
Odwrcia si i znika wrd nocy.

dy niebo pojaniao, chocia soce jeszcze nie wyjrzao znad wysokiej


krawdzi gr na wschodzie, Aragorn kaza przygotowa si do odjazdu.
Druyna ju dosiaa koni, on za wanie mia skoczy na siodo, kiedy
nadesza Eowina, eby ich poegna. Miaa na sobie strj jedca i miecz u pasa. W
rku trzymaa puchar, z ktrego upia yk wina yczc swym gociom szczliwej
drogi, po czym podaa go Aragornowi, a ten wychyli kielich mwic:
- egnaj, ksiniczko Rohanu. Pij za pomylno twego rodu, twoj i caego
plemienia. Powtrz swojemu bratu te sowa: na drugim brzegu ciemnoci spotkamy
si znowu!

614

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Gimlemu i Legolasowi, stojcym tu obok, zdawao si, e Eowina jest bliska ez, i
wzruszy ich jej smutek tym bardziej, e zazwyczaj bya tak dumna i dzielna. Spytaa
jednak tylko:
- Wic jedziesz, Aragornie?
- Jad, ksiniczko.
- I nie pozwolisz mi jecha w swojej wicie, jakem ci prosia?
- Nie, ksiniczko. Nie mog ci na to pozwoli bez wiedzy twego ojca i brata, ktrzy
nie zjawi si tutaj wczeniej ni jutro wieczorem. Ja za nie mam teraz ani godziny,
ani chwili do stracenia. Bd zdrowa!
Wtedy pada na kolana mwic:
- Bagam ci, Aragornie!
- Nie, ksiniczko! odpar i ujwszy Eowin za rce podnis j, ucaowa jej do,
skoczy na siodo i ruszy nie ogldajc si ju za siebie. Tylko ci, ktrzy najlepiej go
znali i byli najbliej, rozumieli, jak bardzo cierpia.
Lecz Eowina staa niby posg kamienny, opuciwszy ramiona, i zaciskajc pici
patrzya za odjedajcymi, pki nie skryli si w cieniu pod czarn cian
Dwimorbergu, Nawiedzanej Gry, w ktrej otwieraa si Brama Umarych. Kiedy znikli
jej z oczu, zawrcia i potykajc si jak lepiec posza ku domowi. Nikt jednak z jej
ludu niw widzia tego poegnania, bo wszyscy pochowali si wystraszeni i nie chcieli
wyj ze swych ktw, pki dzie nie rozjani si na dobre i nie opuszcz Dunharrow
obcy, nieulkli gocie.
Ten i w mwi:
- To nasienie elfw. Nieche jad tam, gdzie ich miejsce, w jakie ciemne krainy, i
nigdy do nas nie wracaj. I bez nich do mamy biedy.

echali w szarym pmroku, bo soce jeszcze nie podnioso si nad wysoki


czarny grzbiet Nawiedzanej Gry spitrzonej przed nimi. Dreszcz ich przeszed,
gdy midzy dwoma rzdami starych gazw zbliali si do Dimholt. Tu pod
czarnymi drzewami, ktrych pospny cie nawet Legolas znosi z trudem, odszukali
jam otwart u korzeni gry, a porodku cieki ujrzeli samotny olbrzymi gaz
sterczcy gronie jak palec ostrzegajcy przed zgub.
- Krew marznie mi w yach powiedzia Gimli, inni wszake milczeli, a gos
krasnoluda zabrzmia gucho, jakby si zapad w wilgotn cik wierkowych igie
pod ich stopami. Konie wzdragay si przej obok zowrbnego kamienia, wic
jedcy zsiedli i poprowadzili wierzchowce za uzd. Tak zeszli w gb jamy i stanli
przed nag cian skaln, w ktrej Czarne Wrota ziay jak paszcza nocy. Wyryte na
ogromnym uku sklepienia znaki i cyfry tak si zatary zbiegiem lat, ze byy ju
nieczytelne, lecz groza je spowijaa niby czarny obok.
Druyna zatrzymaa si i pewnie nie byo w tej gromadzie ani jednego serca, ktre by
nie zadrao z trwogi, prcz serca Legolasa, bo elfy nie boj si ludzkich upiorw.
- To straszne Czarne Wrota powiedzia Halbarad czuj, e za nimi czai si moja
mier. Mimo to wejd w nie, ale konie wej nie zechc.
- Musimy wej, a wic konie musz pj z nami odpar Aragorn. Jeli bowiem
uda nam si przebrn przez ciemnoci, bdziemy mieli jeszcze wiele staj drogi
przed sob, a kada chwila zwoki przybliaaby tryumf Saurona. Za mn!
Wszed pierwszy, a taka bya potga jego woli w tej godzinie, e wszyscy
Dunedainowie poszli za nim, a ich wierzchowce day si im wprowadzi. Konie
Stranikw tak bowiem kochay swoich panw, e gotowe byy przezwyciy nawet
groz tych Czarnych Wrt, gdy wyczuway spokj w sercach ludzi. Lecz Arod, ko z
Rohanu, nie chcia przekroczy progu ciemnoci i stan, zlany potem i dygoccy z

615

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

przeraenia tak, e budzi lito. Wwczas Legolas zasoni mu rkoma oczy i zanuci
kilka sw, ktre agodnie zadwiczay w mroku; ko podda si i poszed z nim
razem. Gimli zosta sam. Kolana uginay si pod nim i zy by na siebie.
- Niesychana rzecz powiedzia. Elf wchodzi do podziemi, a krasnolud wzdraga
si wej!
Z tymi sowy skoczy naprzd. Ale zdawao mu si, e wlecze przez prg nogi cikie
jak z oowiu, i ogarny go ciemnoci tak nieprzeniknione, e nawet on, Gimli, syn
Gloina, ktry bez trwogi przemierza najgbsze lochy wiata jakby olep nagle.
Aragorn zaopatrzy si w Dunharrow w uczywa i teraz idc na czele trzyma
jedno z nich wzniesione nad gow; drugie nis Elladan, ktry szed ostatni za grup
Stranikw; Gimli potykajc si usiowa go dopdzi. Nie widzia nic prcz
dymicych pomieni pochodni, lecz kiedy Druyna stana na chwil, mia wraenie,
e otacza go ze wszystkich stron szmer nieustannego szeptu, ciszony gwar sw w
jzyku, ktrego nigdy jeszcze nie sysza w yciu.
Nikt ich nie napastowa, adne przeszkody nie hamoway marszu, a mimo to
strach rosncy z kad chwil ogarnia krasnoluda; przede wszystkim wiedzia, e
nie ma z tej drogi powrotu, bo czu za swymi plecami tum niewidzialnej armii prcej
w ciemnociach naprzd trop w trop za Druyn.
Tak szli czas jaki, a wreszcie Gimli ujrza widok, ktrego nigdy pniej nie
mg wspomnie bez zgrozy. cieka, o ile si orientowa, bya od pocztku do
szeroka, lecz w pewnej chwili ciany z obu stron jakby si rozstpiy i Druyna
wydostaa si niespodzianie na rozleg pust przestrze. Strach niemal obezwadni
krasnoluda. Daleko po lewej rce co zalnio w ciemnociach w wietle uczywa, z
ktrym zblia si tam wanie Aragorn. Najwidoczniej chcia zbada w lnicy
przedmiot.
- e te on si nie boi mrukn krasnolud. W kadej innej pieczarze Gimli, syn
Gloina, pierwszy pobiegby za przebyskiem zota. Ale nie tutaj! Niechby zostao tu w
spokoju!
Mimo wszystko podsun si bliej i zobaczy, e Aragorn klczy, Elladan za
przywieca mu dwiema pochodniami. Przed nimi widnia szkielet ogromnego
mczyzny, w kolczudze, obok niego za bro, nie zniszczona, bo w jaskini byo
niezwykle sucho, a zmary mia zbroj i or pozacan, pas zoty wysadzany
granatami i bogato zdobiony zotem hem wcinity na trupi czaszk; lea twarz
do ziemi. Upad pod odsunit w gb cian. Wpatrujc si Gimli dostrzeg w tej
cianie zamknite kamienne drzwi; palce trupa czepiay si zarysowanej w ich
szczeliny, a wyszczerbiony miecz, porzucony u jego boku, wiadczy, e rycerz w
miertelnej rozpaczy prbowa wyrba sobie przejcie w skale.
Aragorn nie dotkn szkieletu, ale dugo przyglda mu si w milczeniu, potem
za wsta i westchn gboko.
- Temu nieborakowi kwiaty simbeline nie zakwitn do koca wiata! szepn.
Dziewi Kurhanw i siedem mogi zieleni si o tej porze pod socem, on jednak
przelea dugie lata pod drzwiami, ktrych nie zdoa otworzy. Dokd prowadz?
Dlaczego chcia przez nie przej? Nikt nigdy si nie dowie.
- To nie moja sprawa! krzykn, odwracajc si ku rozszeptanym ciemnociom
podziemi. -Zachowajcie swoje skarby i swoje tajemnice zrodzone w Czarnych
Latach! Ja nie dam niczego prcz popiechu. Dajcie nam przej i przybywajcie,
wzywam was pod Gaz na Erech.

616

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

ikt mu nie odpowiedzia, chyba e odpowiedzi bya gucha cisza, bardziej


jeszcze przeraajca ni poprzednie szepty; potem mrony podmuch wion
podziemiem, pomienie uczywa zachybotay si, zgasy i nie day si ju na
nowo zapali. Z tego, co si dziao przez nastpn godzin, Gimli niewiele
zapamita. Druyna para naprzd, on jednak wci bieg ostatni, gnany lkiem
przed czajc si groz, wci pod wraeniem, e niewidzialny tum nastpuje mu
niemal na pity; sysza za swymi plecami szelest, jakby widmowe kroki niezliczonych
stp. Potyka si, osuwa na czworaki jak zwierz, mylc w trwodze, e nie zniesie
duej tej mczarni, e jeli nie nastpi wkrtce jej koniec, oszalay ze strachu
zawrci i ucieknie prosto w ramiona cigajcej go zmory.
Nagle usysza szmer wody, twardy i czysty dwik jak odgos kamienia
spadajcego w senn czarn studni. Rozwidnio si i Druyna niespodzianie
przekroczya drug bram, sklepion wysokim i szerokim ukiem; obok nich pyn
potok, a pod nimi rysowaa si cieka stromo opadajca pomidzy cianami urwiska
spitrzonego ostrymi jak noe szczytami a pod niebo. Wwz by tak gboki i
wski, e niebo zdawao si ciemne i byszczay na nim malekie gwiazdy. A
przecie jak si pniej Gimli dowiedzia brakowao jeszcze dwch godzin do
zachodu soca i do wieczora tego dnia, w ktrym wyruszyli z Dunharrow; w tym
jednak momencie uwierzyby, gdyby mu powiedziano, e to zmierzch dnia w wiele lat
pniej lub nad innym wiatem.
Jedcy znw dosiedli koni, Gimli wraz z Legolasem wsplnego wierzchowca.
Jechali dwjkami, a tymczasem wieczr zapad i otoczy ich ciemnoszafirowym
zmrokiem. Strach ciga ich wci. Kiedy Legolas odwrci si mwic co do
krasnoluda i spojrza wstecz, Gimli dostrzeg dziwny blask w jasnych oczach elfa. Za
nimi cwaowa Elladan, ostatni z Druyny, lecz nie ostatni z wdrowcw spieszcych
t drog ku nizinom.
- Umarli cign za nami rzek Legolas. Widz sylwetki ludzi i koni, widz
sztandary biae jak strzpy obokw, wcznie jak nagi zimowy las we mgle. Umarli
cign za nami.
- Tak jest potwierdzi Elladan. Usuchali wezwania.

ychynli wreszcie z wwozu, a stao si to tak nagle, jakby przez szczelin


w murze wypadli na otwart przestrze. Przed nimi leaa grna cz
wielkiej doliny, a pyncy obok potok z zimnym pluskiem spada z jej
progw w d...
- W jakim miejscu rdziemia jestemy teraz? spyta Gimli.
- Zjechalimy wwozem od rda Morthondy, dugiej i zimnej rzeki, ktra daleko std
wpada do Morza obmywajcego skay Dol Amrothu. Nie bdziesz ju musia pyta,
bo sam rozumiesz, dlaczego ludzie nazwali j Czarnym Korzeniem.
Dolina Morthondy tworzya szerokie zakole sigajc a pod urwist poudniow
cian gr. Strome stoki porastaa trawa, zdaway si jednak szare o tej porze, bo
soce ju zaszo i daleko w dole w oknach siedzib ludzkich migotay wiateka.
Dolina bya yzna i miaa wielu mieszkacw.
W pewnej chwili Aragorn nie odwracajc si zawoa tak dononie, e wszyscy
go usyszeli:
- Przyjaciele, zapomnijcie o zmczeniu! Naprzd! Naprzd! Trzeba nam stan przy
Gazie na Erech, zanim ten dzie si skoczy, a droga jeszcze daleka.
Nie ogldajc si wic na nic mknli przez grskie hale, a trafili na most
przerzucony nad wezbranym potokiem, a std na drog prowadzc ku nizinom.

617

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

W domach wiosek, ktre mijali, wiata gasy, drzwi si zatrzaskiway, a ludzie,


jeli byli w polu, uciekali przed nimi z krzykiem, sposzeni jak cigane sarny. W
gstniejcym mroku coraz rozlegay si te same okrzyki:
- Krl Umarych! Krl Umarych najecha nasz krain!
Gdzie w dole dzwony uderzyy na trwog; nie byo czowieka, ktry by na widok
Aragorna nie umyka w popochu. Ale Szara Druyna pdzia niby gromada
myliwych za zwierzyn, a wreszcie konie znuone zaczy potyka si i ustawa.
Tu przed pnoc, wrd ciemnoci rwnie czarnych, jak pod ziemi w grskich
pieczarach, znaleli si na Szczycie Erech.

dawna groza Umarych panowaa nad tym wzgrzem i nad pustk


okolicznych pl. Na szczycie bowiem sta Czarny Gaz, utoczony na ksztat
olbrzymiej kuli, ktrej wierzchoek siga na wysoko rosego mczyzny,
chocia do poowy zagrzebana bya w ziemi. Wygldaa niesamowicie, jak gdyby
spada tutaj z nieba; niektrzy nawet twierdzili, e tak wanie byo, lecz inni,
pamitajcy jeszcze stare dzieje Westernesse, powiadali, e przywieziono w Gaz z
ruin Numenoru i e to Isildur po wyldowaniu na tym wybrzeu kaza go tutaj ustawi.
Ludzie z doliny nie mieli do niego si zblia ani osiedla si w jego bliskim
ssiedztwie, mwic, e na tym miejscu wyznaczaj sobie spotkania cienie ludzkie,
by w dniach trwogi cisnc si wok Gazu toczy szeptem narady.
Do tego to Gazu dotara Druyna i przy nim zatrzymaa si wrd guchej
nocy. Elrohir poda srebrny rg Aragornowi, ktry podnis go do ust i zagra; stojcy
wok wydao si, e sysz odzew wielu innych rogw, jakby echo z gbi odlegych
pieczar. Innych gosw nie syszeli, mimo to czuli obecno wielkiej armii
zgromadzonej wok wzgrza; mrony wiatr niby tchnienie upiorw cign od
szczytw. Aragorn zsiad z konia i stojc tu przy Gazie krzykn dononie:
- Wiaroomcy, po cocie tu przyszli?
Z ciemnoci, jak gdyby z bardzo daleka nadesza odpowied:
- Aby dopeni przysigi i odzyska spokj.
Wwczas Aragorn rzek:
- Wybia dla was wreszcie ta godzina. Jad do Pelargiru nad Anduin, wy za
pojedziecie za mn. I dopiero gdy cay ten kraj zostanie oczyszczony ze sug
Saurona, uznam, e dotrzymalicie przysigi; wtedy odejdziecie, by na zawsze
odnale spokj. Jam jest Elessar, spadkobierca Isildura z Gondoru.
To rzekszy kaza Halbaradowi rozwin wielk chorgiew, ktr przywiz z
Rivendell. O dziwo, bya caa czarna, jeli za na niej wyszyto jakie znaki czy sowa,
nikt ich nie mg w ciemnoci dostrzec. Potem zalega cisza, ktrej przez dugie
godziny nocy nie zmci nawet szept ani westchnienie. Druyna rozbia obz przy
Gazie, lecz niewiele zaznaa snu, bo zgroza osaczajcych wzgrze Widmowych
Zastpw nie pozwalaa zmruy oczu.
Gdy zajania wit, blady i zimny, Aragorn zerwa si i powid Druyn w
dalsz drog, marszem tak forsownym i nucym, e nawet dla zahartowanych
wdrowcw niesychanym; sam tylko Aragorn jakby nie zna zmczenia i jego wola
wszystkich podtrzymywaa. Nikt z ludzi miertelnych nie znisby takich trudw prcz
Dunedainw z pnocy i dwch ich towarzyszy: elfa Legolasa i krasnoluda Gimlego.
Przesmykiem Tarlanga wydostali si do Lamedonu, a Zastp Cieni wci
pdzi ich tropem, przed nimi za biega trwoga, a wreszcie dotarli do Kalembel,
grodu pooonego nad rzek Kiril, skd ujrzeli soce zachodzce krwawo za Pinnath
Gelin, ktre zostawili daleko za sob. Miasta i brody na rzece zastali opustoszae, bo
wikszo mczyzn ruszya na wojn, reszta za ludnoci zbiega w gry na wie,

618

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

e zblia si Krl Umarych. Nastpnego dnia brzask nie rozjani nieba, Szar
Druyn ogarny ciemnoci Mordoru tak, e znikna sprzed oczu ludzkich. Ale
Umarli cignli wci trop w trop.

619

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 3
Przegld si Rohanu

szystkie drogi zbiegay si w jedn zmierzajc ku wschodowi na spotkanie


bliskiej ju wojny i napaci zowrogiego Cienia. W tej samej chwili, gdy
Pippin patrza na ksicia Dol Amrothu wjedajcego w opocie
sztandarw przez Wielk Bram grodu, krl Rohanu wyprowadzi swj poczet
jedcw spord gr. Dzie chyli si ku wieczorowi. W ostatnich promieniach
soca wyduone spiczaste cienie jedcw kady si przed nimi na ziemi. Pod
szumice wierki, ktre porastay strome grskie zbocza, zakrad si ju zmrok. Krl
jecha teraz wolno po caym dniu marszu. cieka wanie okrya ogromne, nagie
rami skalne, zanurzajc si w cie i agodny poszum drzew. Duga kolumna
jedcw krt ciek zjedaa wci w d. Kiedy wreszcie znaleli si u wylotu
wwozu, wieczr ju panowa na nizinie. Soce znikno. Zmierzch przesoni
wodospady.
Przez cay dzie widzieli pod swymi stopami bystry potok spywajcy z
wysokiej przeczy, ktra zostaa za nimi, wrzynajcy si wskim korytem midzy
poronite lasem zbocza; tu, w dole, potok przelewa si przez kamienn bram w
szersz dolin. Jedcy posuwajc si teraz wzdu jego brzegu ujrzeli nagle
Harrowdale i usyszeli gony szum wody wrd ciszy wieczoru. Tdy bowiem biay
nieny Potok zgarniajc z obu stron mniejsze strumienie mkn pienic si po
kamieniach ku Edoras, ku zielonym wzgrzom i rwninom. Daleko na prawo u
przyczka wielkiej doliny majaczy potny Nagi Wierch, spitrzony na szerokim
cokole spowitym w chmury; tylko poszarpany szczyt ubielony wiecznym niegiem
lni ponad wiatem, okryty od wschodu niebieskim cieniem, od zachodu za
migoccy czerwonym odblaskiem chylcego si soca.
Merry z podziwem przyglda si nieznanej krainie, o ktrej nasucha si wiele
podczas dugiej podry. By to wiat bez nieba, gdzie oko poprzez mtne topiele
mglistego powietrza bdzio tylko wrd coraz wyej wznoszcych si zboczy i
gronych przepaci, osnutych biaym oparem. Hobbit siedzia dug chwil
rozmarzony, wsuchujc si w szum wody, w szepty ciemnych drzew, w trzask
kamieni, w ogromn cisz przyczajon jakby w oczekiwaniu pod tymi wszystkimi
gosami. Kocha gry, a raczej kocha ich obraz ukazujcy si na marginesach
opowieci przyniesionych z dalekich stron, teraz jednak przytacza go nad miar
wielki ciar rdziemia i Merry zatskni, by odci si od tych ogromw czterema
cianami i zasi w zacisznym pokoju przy kominku.
By zmczony, bo chocia posuwali si z wolna, rzadko bardzo popasali.
Przez trzy dugie dni godzina po godzinie trzs si na siodle, to wspinajc si pod
gr, to zjedajc w d, przez przecze, przez doliny, w brd przez niezliczone
potoki. Czasem, gdy cieka rozszerzaa si, jecha obok krla, nie spostrzegajc
umiechw, z jakimi inni jedcy przygldali si dziwnej parze: hobbitowi na maym,
kudatym, siwym kucyku i Wadcy Rohanu na ogromnym biaym koniu. Gawdzi
wtedy z Theodenem, opowiadajc mu o swojej ojczynie i zwyczajach mieszkacw
Shireu albo suchajc opowieci o Riddermarchii i jej dawnych bohaterach.
Najczciej jednak, zwaszcza ostatniego dnia, trzyma si samotnie tu za krlem
milczc i starajc si zrozumie powoln dwiczn mow Rohanu, ktr posugiwali
si wok niego ludzie. Mia wraenie, e jest w tym jzyku wiele sw znajomych,
jakkolwiek brzmicych w ustach Rohirrimw soczyciej i mocniej ni w Shire; nie
620

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

mg jednak powiza tych wyrazw w zdania. Niekiedy ktry z jedcw piewa


czystym gosem jak wzruszajc pie, a wwczas serce hobbita bio ywiej, mimo
e nie rozumia treci.
Bd co bd czu si osamotniony, a teraz, pod koniec podry, bardziej
jeszcze ni na pocztku. Zastanawia si, gdzie pord tego dziwnego wiata obraca
si Pippin, co dzieje si z Aragornem, Legolasem i Gimlim. W pewnej chwili mrz
przej mu serce, gdy nagle stan mu w pamici Frodo i Sam. Zapomniaem o nich!
powiedzia do siebie z wyrzutem. A przecie oni dwaj waniejsi s od nas
wszystkich. Wyruszyem z domu, eby im pomc, a teraz s gdzie daleko, o setki
mil ode mnie, jeli w ogle jeszcze yj. I na t myl zadra.
- Wreszcie Harrowdale przed nami! rzek Eomer. Jestemy niemal u celu.
Zatrzymali si; cieka opadaa wskim jarem stromo w d. W omglonej dali ledwie
may wycinek wielkiej doliny ukazywa si jak gdyby przez wysokie okno; nad rzek
mrugao jedno jedyne wiateko.
- Na dzi podr si koczy rzek Theoden ale przede mn droga jeszcze daleka.
Zeszej nocy ksiyc by w peni, jutro o wicie rusz wic do Edoras na wielki zlot
wojownikw Marchii.
- Jeli jednak posuchasz mojej rady, krlu powiedzia zniajc gos Eomer
wrcisz po przegldzie znowu tutaj, by przeczeka, a wojna si rozstrzygnie
zwycistwem albo klsk.
Theoden umiechn si na to.
- Nie, mj synu bo pozwl, e tak bd ci teraz nazywa nie scz ospaych
swek Smoczego Jzyka w moje starcze uszy! Wyprostowa si w siodle i obejrza
szeregi rozcignitej za nim kolumny jedcw, gincej dalej w mroku. Zdaje mi
si, e lata cae przeyem w cigu tych dni, ktre upyny, odkd wyruszyem na
zachd, lecz nigdy ju nie bd wspiera si ciko na lasce. Jeeli wojn
przegramy, c mi pomoe kry si wrd gr? Jeli za wygramy, kt by si
martwi, chobym zgin strawiwszy dla zwycistwa resztk si? Na razie wszake nie
bdziemy o tym rozprawiali. T noc spdz w Warowni Dunharrow. Przynajmniej ten
jeden wieczr pozosta nam jeszcze. Naprzd!

gstniejcym zmierzchu zagbili si w dolin. nieny Potok pyn tu


pod zachodnimi jej cianami; cieka wkrtce doprowadzia jedcw do
brodu, gdzie pytko rozlana woda pluskaa gono wrd kamieni. Brd by
strzeony. Gdy oddzia zbliy si, spod ska, gdzie kryli si w cieniu, wyskoczyli
zbrojni ludzie, lecz poznajc krla zakrzyknli z radoci:
- Krl Theoden! Krl Theoden! Krl Marchii wrci!
Potem ktry z nich zad w rg. Echo poszo po dolinie. Inne rogi odpowiedziay na
apel i na drugim brzegu rozbysy wiata. Nagle z gry, jakby z ukrytej wrd
szczytw kotliny, zabrzmiay trby; gosy ich poczone w zgodny chr rozlegay si
dononie, odbite od kamiennych cian.
Tak krl Marchii wrci zwycisko z wyprawy na zachd do Warowni
Dunharrow u podny Biaych Gr. Zasta tu zgromadzon ju reszt wojownikw ze
swego plemienia, bo na wie o jego pochodzie dowdcy pospieszyli na spotkanie
krla do brodu przynoszc zlecone przez Gandalfa rady. Przewodzi im Dunhern,
wdz ludu zamieszkujcego Harrowdale.
- Trzy dni temu o wicie Gryf przygna jak wiatr z zachodu do Edoras mwi
Dunhern. Gandalf, ku wielkiej naszej radoci, przywiz nowin o twoim, krlu,
zwycistwie. Przywiz take twj rozkaz, by przyspieszy zlot zbrojnych jedcw w
stolicy. Potem wszake zjawi si Skrzydlaty Cie.

621

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Skrzydlaty Cie? powiedzia Theoden. Widzielimy go take, lecz w ciemn


noc, przed rozstaniem z Gandalfem.
- By moe, krlu odpar Dunhern. Lecz ten sam Cie lub moe drugi, zupenie
do tamtego podobny, zowroga ciemna chmura w postaci olbrzymiego ptaka
przeleciaa dzi rano nad Edoras, a na wszystkich ludzi pada wielka trwoga.
Nurkujc bowiem nad paacem Meduseld zniy si tak, e niemal musn szczyt
dachu, i wyda okrzyk, od ktrego serca w nas zamary. Wwczas to Gandalf poradzi
nam nie gromadzi si na przegld w otwartym polu, lecz spotka ci, krlu, tutaj, w
dolinie pod grami. Zaleca te nie zapala ognisk i wiate, prcz
najniezbdniejszych. Tak te robilimy. Gandalf przemawia bowiem bardzo
stanowczo. Ufamy, e nie sprzeciwia si to twoim krlewskim zamiarom. W
Harrowdale nie zauwaono adnych zowrbnych znakw.
- Dobrze zrobilicie rzek Theoden. Pojad teraz do Warowni i tam przed
udaniem si na spoczynek chc naradzi si z marszakami i dowdcami. Niech wic
wszyscy stawi si jak najrychlej.

roga prowadzia na wschd w poprzek doliny, ktra w tym miejscu miaa


nieco ponad p mili szerokoci. Wkoo cigna si rwnina, ka poronita
szorstk traw, szar w zapadajcym zmroku, lecz w dali, u drugiego kraca
doliny Merry dostrzeg surow cian, ostatni wysunit stra olbrzymich korzeni
Nagiego Wierchu, w ktrej rzeka przebia sobie wyom przed niezliczonymi wiekami.
Wszdzie, gdzie teren by bardziej wyrwnany, roio si od ludzi. Niektrzy cisnli si
na skraju drogi witajc z radosnymi okrzykami krla i jedcw wracajcych z
zachodu. Za tym jednak szpalerem cigny si jak okiem sign regularne rzdy
namiotw i szaasw, szeregi uwizanych przy palikach koni, stosy broni, pki
wczni zatknite w ziemi i zjeone niby gszcz modego lasu. Cae to wielkie
zgromadzenie tono w mroku, lecz mimo nocnego chodu wiejcego od gr nigdzie
nie byszczay latarnie ani te nie rozpalono ognisk. Wartownicy otuleni w grube
paszcze przechadzali si tam i sam wok obozowiska.
Merry zastanawia si, ilu te jedcw pomiecia dolina. W mroku nie mg
oceni dokadnie liczby, mia jednak wraenie, e jest tu ogromna, wielotysiczna
armia. Rozglda si ciekawie na wszystkie strony i ani si spostrzeg, gdy oddzia
krlewski dotar pod nawise gronie urwisko u wschodniej ciany doliny; cieka
nagle zacza pi si stromo pod gr, Merry za podnisszy wzrok osupia z
podziwu. Takiej drogi nigdy jeszcze w yciu nie spotka; musiao to by dzieo
potnych ludzkich rk z czasw dawniejszych ni najdawniejsze pieni. Droga wijc
si jak w wrzynaa si w nag ska. Stroma jak schody skrcaa to w jedn, to w
drug stron, wstpujc coraz wyej. Mogy po niej i konie, mogy nawet powoli
wjeda wozy, lecz jeliby obrocy czuwali na grze, nieprzyjaciel nie zdoaby jej
pokona, chyba lotem ptaka. U kadego zakrtu stercza wielki kamie, wyrzebiony
na podobiestwo ludzkiej postaci, z grubo ciosanymi koczynami; jakby olbrzym
kamienny przycupn krzyujc potne, niezdarne uda i spltszy krtkie, tpe rce
na tustym brzuchu. Wielu z nich czas zatar oblicza pozostawiajc tylko ciemne jamy
oczu, ktre smutnie patrzyy na jadcych drog podrnych. Jedcy prawie ich nie
widzieli, nazywali ich Pukelami i nie zwracali na nich uwagi, stracili bowiem od dawna
odstraszajc moc; Merry jednak przyglda im si z podziwem i niemal z litoci, tak
aonie wydali mu si wrd zmierzchu.
Kiedy po chwili obejrza si za siebie, stwierdzi, e jest ju o parset stp
ponad dolin, lecz wci jeszcze, cho z dala, dostrzega w mroku krt kolumn

622

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

jedcw przeprawiajcych si przez brody i cigncych ku przygotowanemu dla


nich obozowisku. Tylko krl z przyboczn gwardi jecha w gr do Warowni.
Wreszcie poczet krlewski dotar na ostr gra, skd droga, wrzynajc si
midzy ciany skalne, wioda krtkim zboczem na rozleg platform. Ludzie zwali j
Firienfeld, a bya to zielona hala porosa traw i wrzosem, grujca nad gbokim
korytem nienego Potoku, wsparta o zbocza ogromnych gr, ktre j osaniay; od
poudnia pitrzy si nad ni Nagi Wierch, od pnocy za zbaty jak pia grzbiet
Dwimorbergu, Nawiedzanej Gry, wystrzelajcej ponad zalesione ciemnymi
wierkami stoki. Dwa szeregi sterczcych pionowo, bezksztatnych gazw dzieliy
paszczyzn na p, niknc w oddali w mroku i w cieniu drzew. Kto by si odway i
t drog, zaprowadziaby go wkrtce do czarnego lasu Dimholt pod Nawiedzan
Gr, przed ostrzegawczy kamienny sup i ziejc ciemn paszcz zakazanych
drzwi.
Tak wygldaa Warownia Dunharrow, dziao dawno zapomnianego
plemienia. Zagino w niepamici nawet jego imi, nie zachowane w adnej pieni
ani legendzie. Nikt te nie wiedzia, jakiemu celowi suyo pierwotnie to obronne
miejsce, czy byo tu ongi miasto, czy moe tajemna witynia, czy te grobowiec
krla. Ludzie trudzili si ociosujc tu skay za Czarnych Lat, zanim pierwszy statek
przybi do zachodnich wybrzey, zanim Dunedainowie zaoyli pastwo Gondoru; nie
zostao po dawnych mieszkacach innych ladw prcz kamiennych posgw
wytrwale strzegcych kadego zakrtu drogi.
Merry przyglda si szpalerowi kamieni; byy czarne i poszczerbione
zbem czasu, niektre pochyliy si, inne pady na ziemi, jeszcze inne popkay i
rozsypay si w gruzy. Wyglday jak rzdy starych drapienych zbw.
Zastanawiajc si, jakie mogo by ich przeznaczenie, hobbit mia nadziej, e krl
nie zamierza jecha wytyczonym przez nie szlakiem dalej w noc. Nagle spostrzeg po
obu stronach kamiennej drogi zgrupowane namioty i szaasy, wszystkie jednak
odsunite nieco od drzew i skupione raczej w pobliu krawdzi urwiska. Wiksza ich
cz znajdowaa si na prawo od drogi, tam bowiem Firienfeld rozpocierao si
szerzej; na lewo rozbity by mniejszy obz, pord ktrego wznosi si wysoki namiot.
Z tej wanie strony na spotkanie skrcajcych z drogi przybyszw wyjecha jedziec.
Jedziec okaza si kobiet, jak Merry stwierdzi podjedajc bliej; w mroku
lniy dugie warkocze, chocia gow okrywa rycerski hem, a pier zbroja, u pasa
za zwisa miecz.
- Witaj, Wadco Marchii! krzykna. Serce moje raduje si z twojego powrotu.
- Witaj, Eowino! odpar Theoden. Wszystko w porzdku?
- W porzdku odpowiedziaa, lecz Merry mia wraenie, e gos kamie sowom i e
moda pani jest spakana, jeli mona posdza o zy kobiet o tak mnym obliczu.
Wszystko dobrze. Cika to bya wyprawa dla ludzi oderwanych znienacka od
rodzinnych domw. Doszo do sprzeczek i narzeka, bo przecie dawno ju wojna
nie wypdzaa nas z naszych zielonych pl. Teraz jednak panuje zgoda i porzdek,
jak widzisz. Mieszkanie dla ciebie przygotowane, doszy mnie bowiem wieci, e
wracasz, i oczekiwaam ci wanie o tej godzinie.
- A wic Aragorn dojecha pomylnie rzek Eomer. Czy jest moe jeszcze tutaj?
- Nie, ju go nie ma odpara Eowina odwracajc twarz i patrzc na gry,
ciemniejce od wschodu i poudnia.
- Dokd pojecha? spyta Eomer.
- Nie wiem odpara. Przyby pnym wieczorem i ruszy dalej wczoraj o wicie,
zanim soce wyjrzao zza szczytw.

623

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Widz, e jeste zmartwiona, moja crko rzek Theoden. Co si stao? Powiedz,


czy mwi ci o tej ciece? Wskaza Nawiedzan Gr majaczc u koca
kamiennej drogi, ktra ju gina w mroku. -czy wspomnia o ciece Umarych?
- Tak, krlu odpara Eowina. Przekroczy prg ciemnoci, z ktrych nikt nigdy
jeszcze nie powrci. Nie mogam go od tego powstrzyma. Poszed tam.
- A wic rozstay si nasze drogi powiedzia Eomer. Aragorn zgin. Musimy dalej
jecha bez niego i z mniejsz nadziej w sercu.
Posuwali si z wolna przez niskie wrzosy i traw, nie rozmawiajc ju wicej, a
znaleli si przed namiotem krlewskim. Wszystko byo na przyjcie goci gotowe, a
Merry przekona si, e nie zapomniano nawet o nim. Tu obok krlewskiej siedziby
wzniesiono namiocik, z ktrego hobbit, siedzc samotnie, obserwowa ludzi
wchodzcych do wielkiego namiotu i wychodzcych z niego po otrzymaniu od krla
rozkazw. Noc zapada, gwiazdy uwieczyy ledwie widoczne szczyty grskie na
zachodzie, lecz na wschodzie niebo byo czarne i puste. Szpaler kamieni gin
sprzed oczu, za nim jednak majaczya czarniejsza ni ciemno nocy ogromna i
zwalista brya Nawiedzanej Gry.
- cieka Umarych mrukn do siebie Merry. cieka Umarych? Co to znaczy?
Wszyscy mnie porzucili. Wszyscy poszli na spotkanie gronego losu: Gandalf i
Pippin na wschd, na wojn, Sam i Frodo do Mordoru, a Legolas z Gimlim na
ciek Umarych. Ale teraz pewnie przyjdzie wkrtce kolej i na mnie. Ciekawe, o
czym oni tak dokoa tu rozprawiaj i co krl zamierza robi. Bo oczywicie wypadnie
mi pj tam, dokd on pjdzie.
Wrd tych pospnych rozmyla nagle przypomnia sobie, e jest okropnie godny,
wsta wic, eby rozejrze si po dziwnym obozowisku, czy nie znajdzie si w nim
nikt, kto by podziela jego apetyt. W tej samej jednak chwili zagraa trbka i przed
namiocikiem stan goniec wzywajc Theodenowego giermka do suby przy
krlewskim stole.

orodku namiotu odgrodzono haftowanymi zasonami niewielk przestrze i


wysano j skrami. Tam przy maym stole zasiad Theoden z Eowin,
Eomerem i Dunhernem, wodzem ludzi z Harrowdale. Merry stan za
krzesem krla, aby mu suy, lecz po chwili starzec ocknwszy si z zadumy
zwrci si do niego z umiechem:
- Nie, moci Meriadoku rzek nie bdziesz tak sta. Moesz siedzie obok mnie
zawsze, dopki jestemy w granicach mego krlestwa, i masz rozwesela mnie
opowieciami.
Zrobiono hobbitowi miejsce po lewej rce krla, nikt jednak nie prosi go o opowieci.
Mao rozmawiano w ogle, wszyscy jedli i pili w milczeniu, a w kocu zbierajc si
na odwag Merry zada pytanie, ktre drczyo go od dawna.
- Miociwy panie, dwakro ju przy mnie wspomniano o ciece Umarych rzek.
Co to za szlak? Gdzie jest Obieywiat, czyli chciaem powiedzie dostojny Aragorn?
Dokd si uda?
Krl westchn, nikt jednak nie kwapi si z odpowiedzi, dopiero po duszej chwili
odezwa si Eomer:
- Nie wiemy i bardzo jestemy stroskani. A co do cieki Umarych, to ty sam,
Meriadoku, postawie ju na niej pierwsze kroki. Nie, nie chc ci przeraa z
wrb! Po prostu droga, ktr wspinalimy si tutaj, prowadzi dalej pod Drzwi,
otwierajce si w lesie Dimholt. Co jednak za nimi si znajduje, nikt nie wie.
- Nikt nie wie rzek Theoden lecz stare legendy, rzadko dzi opowiadane, mwi
o tym co nieco. Jeli nie kami te pradawne opowieci, ktre w rodzie Eorla

624

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

przekazywano z ojca na syna, za drzwiami pod Nawiedzan Gr istnieje tajemna


cieka prowadzca pod ziemi ku nieznanemu celowi. Nie znalaz si miaek, ktry
by odway si zbada jej sekrety, od czasu gdy Baldor, syn Brega, przekroczy owe
drzwi, by nigdy nie wrci pomidzy yjcych. Podczas uczty, ktr Brego wyprawi z
okazji uroczystego otwarcia paacu Meduseld, Baldor rozgrzany winem zoy
pochopnie przysig, e wyjani tajemnic tej drogi. Tak stao si, i nigdy nie
zasiad na tronie, przeznaczonym mu z prawa dziedzictwa. Ludzie mwi, e cieki
tej strzee plemi Umarych z czasw Czarnych Lat i e ci stranicy nie dopuszczaj
nikogo z yjcych do swojej tajemnej siedziby, lecz sami niekiedy pokazuj si w
postaci cieni przemykajcych spod drzwi wzdu kamiennej drogi. Mieszkacy
Harrowdale zamykaj wtedy na trzy spusty drzwi swych domw, zasaniaj okna i
dr ze strachu. Ale Umarli rzadko wychodz z podziemi, zdarza si to tylko w
czasach wielkiego niepokoju i miertelnego zagroenia.
- Mwi jednak w Harrowdale powiedziaa Eowina ciszajc gos e niedawno w
bezksiycow noc widziano przecigajce tdy wielkie wojska w dziwnych zbrojach.
Skd ta armia przybya, nie wiadomo, lecz dya kamienn drog pod gr i
znikna w jej wntrzu, jakby spieszc na umwione spotkanie.
- Dlaczego wic Aragorn obra t drog? spyta Merry. Czy nikt nie moe tego
wyjani?
- Jeli tobie, jako przyjacielowi, nic o tym nie powiedzia odpar Eomer nikt z ludzi
yjcych nie wie, czym si kierowa i do czego zmierza.
- Wyda mi si bardzo zmieniony od owego dnia, gdy go pierwszy raz ujrzaam w
krlewskim paacu powiedziaa Eowina bardziej pospny i starszy. Mona by
myle, e go co urzeko, jak bywa z ludmi, ktrych wzywaj Umarli.
- Moe go wezwali odpar Theoden. Serce mi mwi, e ju go wicej w yciu nie
zobacz. Ale to m krlewskiej krwi, powoany do wielkich przeznacze. Tym si
pociesz, crko, bo widz, e zasmuca ci jego los i potrzebujesz pociechy. Legendy
mwi, e kiedy potomkowie Eorla po przybyciu z pnocy przeprawili si przez
nieny Potok szukajc obronnych miejsc i schronw na dni grozy, Brego ze swoim
synem Baldorem wspi si po skalnych schodach do tej Warowni i tdy doszed do
Drzwi Umarych. W progu siedzia starzec, ktrego lat nie da si zliczy wedle naszej
rachuby czasu; by wysoki, krlewskiej postawy, lecz zmurszay jak odwieczny gaz.
Tote w pierwszej chwili wzili go za stary kamie, bo nie porusza si i nie odzywa,
dopki nie sprbowali wymin go i wej do pieczary. Wtedy z jego piersi jak spod
ziemi doby si gos i ku ich zdumieniu przemwi w jzyku zachodnich plemion:
Droga jest zamknita.
Zatrzymali si wic, spojrzeli na niego uwaniej i dopiero wwczas zrozumieli, e to
ywy czowiek. On jednak nie patrzy na nich. Droga jest zamknita powtrzy.
Zbudowali j ci, ktrzy dzi s umarli, oni te jej strzeg, pki si czas nie dopeni.
Droga jest zamknita.
A kiedy czas si dopeni? spyta Baldor. Nie usysza jednak odpowiedzi. W tym
bowiem momencie starzec pad martwy, twarz ku ziemi. Nigdy nikt w naszym
plemieniu nie zdoby wicej wiadomoci o dawnych mieszkacach tych gr. Kto wie,
moe dzi wanie wybia zapowiedziana godzina i zamknita droga otworzy si
przed Aragornem.
- Jake jednak inaczej przekona si, czy ju czas si dopeni, jeli nie prbujc
przekroczy progu? rzek Eomer. Nie, ja nie zrobibym tego, choby mnie cigaa
caa armia Mordoru, chobym by sam i nie mia innej drogi ucieczki. Wielkie to
nieszczcie, e na wezwanie Umarych odpowiedzia m tak wspaniaego mstwa,

625

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

tak potrzebny w cikiej naszej godzinie. Czy nie do zych istot nawiedzio wiat,
by szuka ich jeszcze pod ziemi? Wojna przecie wybuchnie lada dzie.
Umilk, bo w tym momencie z dworu dobieg gwar: kto wywoywa imi Theodena, a
wartownik przed namiotem broni wstpu.

owdca stray rozchyli zason.


- Konny wysaniec Gondoru, miociwy panie zameldowa. Prosi, eby
mg bez zwoki stan przed tob.
- Wprowadzi go! rzek Theoden.
Wszed smuky mczyzna. Merry omal nie krzykn gono, bo w pierwszej chwili
wydao mu si, e to Boromir wskrzeszony powrci z zawiatw. Potem
przyjrzawszy si lepiej stwierdzi, e nie jest to Boromir, lecz kto tak do niego
podobny jak bliski krewny: wysoki, z siwymi oczyma, dumnej postawy. Mia na sobie
strj jedca i ciemnozielony paszcz zarzucony na kolczug piknej roboty. Hem
nad czoem zdobia maa srebrna gwiazda. W rku trzyma strza, opatrzon
czarnym pirem i stalowym ostrzem, pomalowanym na kocu czerwon farb.
Przyklk na jedno kolano pokazujc Theodenowi strza.
- Pozdrawiam ci, Wadco Rohirrimw, przyjacielu Gondoru rzek. Nazywam si
Hirgon, jestem gocem Denethora, ktry przysya ci ten znak wojny. Gondor pilnie
potrzebuje pomocy. Rohirrimowie wspierali nas nieraz, dzi jednak pan nasz,
Denethor, wzywa ich, aby przybyli w jak najwikszej sile i jak najspieszniej, inaczej
bowiem Gondor zginie.
- Czerwona Strzaa! powiedzia Theoden biorc z rk goca strza. Wida byo po
nim, e z dawna oczekiwa tego znaku, a mimo to nie mg obroni si od zgrozy,
gdy go ujrza. Rka mu draa. Nigdy jeszcze za moich dni nie zjawia si w Marchii
Czerwona Strzaa! A wic do tego ju doszo! Na jakie posiki, na jaki popiech z
mojej strony liczy moe Denethor?
- To ju sam wiesz najlepiej, miociwy krlu odpar Hirgon. Lecz wkrtce moe
si zdarzy, e Minas Tirith bdzie ze wszech stron otoczone, jeli wic nie
rozporzdzasz tak potg, by przebi si przez piercie wielu oblegajcych grd
armii, wadca nasz, Denethor, poleci mi oznajmi, e w takim przypadku wedle jego
mniemania lepiej byoby, aby siy zbrojne Rohanu znalazy si w obrbie fortecznych
murw, nie za poza nimi.
- Lecz wadca wasz z pewnoci wie, e Rohirrimowie przywykli raczej bi si konno
i w otwartym polu, a take to, e plemi nasze yje w rozproszeniu i trzeba czasu,
eby zgromadzi wszystkich jedcw. Czy myl si, Hirgonie, sdzc e Wadca
Minas Tirith wicej wie, ni powiedzia w swoim wezwaniu? Sam chyba widzisz, e
my ju toczymy wojn i e nie zastae nas cakowicie nie przygotowanych. By u nas
Gandalf Szary, a dzi wanie zebralimy si tutaj na przegld si przed wyruszeniem
do boju na wschd.
- Nie mog ci odpowiedzie, krlu, na pytanie, co nasz wadca wie o tych sprawach i
czego si domyla odpar Hirgon. To wszake pewne, e jestemy w
rozpaczliwym pooeniu. Mj wadca nie przysya rozkazw, lecz prosi, aby
wspomnia na dawn przyja i na z dawna wice ci przysigi i uczyni wszystko,
co w twojej mocy, zarwno dla naszego, jak i dla wasnego dobra. Doszy nas wieci,
e wielu krlw ze wschodu cignie ze swoimi zastpami, by odda si na sub
Mordorowi. Od pnocy do pl Dagorladu wszdzie ju tocz si utarczki i sycha
zgiek wojenny. Na poudniu ruszyli si Haradrimowie i strach pad na cae
zaprzyjanione z nami nadbrzene plemiona, tak e niewiele od nich moemy
oczekiwa posikw. Pospieszaj, krlu! Nie gdzie indziej bowiem, lecz pod murami

626

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Minas Tirith rozstrzygnie si los dzisiejszego wiata, a jeli tam nie powstrzymamy
fali, zaleje ona wkrtce pikne stepy Rohanu i nawet ta Warownia wrd gr nie
bdzie bezpiecznym schronieniem.
- Straszne przynosisz wieci, lecz nie wszystkie one s dla nas niespodziank rzek
Theoden. Powiedz Denethorowi, e nawet gdyby Rohan nie czu si sam
zagroony i tak przyszedby mu z pomoc. Lecz ponielimy srogie straty w bitwie ze
zdrajc Sarumanem i musimy pamita zarwno o naszych pnocnych, jak i
wschodnich granicach; przypominaj nam o tym nowiny przez Denethora nadesane.
Moe si te zdarzy wobec wielkiej potgi, jak teraz Wadca Ciemnoci
rozporzdza, e nas okry, zanim dotrzemy do waszego grodu, i e natrze
przewaajcymi siami zza rzeki nie dopuszczajc do Krlewskiej Bramy.
Ale do na dzi tych sw rozwagi. Pjdziemy wam na pomoc. Jutro ma si odby
przegld broni. Potem wydam rozkazy i wyruszymy w drog. Mylaem, e bd
mg wysa stepem na postrach wrogowi dziesi tysicy wczni. Teraz niestety
widz, e bdzie ich mniej; nie miem bowiem zostawi moich warowni bez obrony.
Sze tysicy wszake poprowadz pod Minas Tirith. To powiedz Denethorowi, e w
cikiej godzinie krl Marchii sam spieszy do Gondoru, cho pewnie ywy nie wrci z
tej wyprawy. Ale to daleka droga, przy tym ludzie i konie musz doj na miejsce w
peni si do walki. Od jutrzejszego ranka upynie tydzie, zanim usyszycie bojowy
okrzyk synw Eorla nadcigajcych z pnocy.
- Tydzie! powiedzia Hirgon. Musimy si z tym pogodzi, skoro inaczej by nie
moe. Ale kto wie, czy przybywajc za siedem dni nie ujrzycie ju tylko zburzonych
murw, jeli nie zjawi si wczeniej jaka inna pomoc z nieoczekiwanej strony.
Nawet jednak w najgorszym razie dobrze si stanie, e zakcicie orkom i Dzikim
Ludziom ich tryumfaln uczt wrd ruin Biaej Wiey.
- Tyle przynajmniej zrobimy na pewno rzek Theoden. Teraz wybacz, jestem
znuony po niedawnej bitwie i dugim marszu, musz odpocz. Zosta tutaj na te
jedn noc. Jutro zobaczysz przegld si Rohanu i napatrzywszy si im odjedziesz z
lejszym sercem i tym wawiej po wypoczynku. Ranek nieraz przynosi rad, a noc
czsto odmienia myli.
Krl podnis si i wszyscy wstali ze swoich miejsc.
- Rozejdcie si i pijcie dobrze powiedzia krl. Ciebie, mj Meriadoku, nie bd
ju dzi potrzebowa. Bd jednak gotw na wezwanie o wschodzie soca.
- Bd gotw odpar Merry choby mi, krlu, kaza za sob jecha ciek
Umarych.
- Nie wymawiaj tych zowrbnych sw! rzek krl. Niejedn bowiem ciek
mona by takim mianem nazwa. Nie powiedziaem te wcale, e wezm ci z sob
w dalsz drog. Dobranoc!

-N

ie chc zosta i czeka, a przypomn sobie o mnie po wszystkim


rzek Merry. Nie chc zosta, nie chc!
I tak powtarzajc wci w kko ten protest usn wreszcie pod swoim
namiotem. Zbudzi go jaki czowiek potrzsajc za ramiona.
- Wstawaj, wstawaj, moci nizioku! krzycza. Merry w kocu ockn si z
gbokiego snu i zerwa z posania. Stwierdzi, e jest jeszcze bardzo ciemno.
- Co si stao? zapyta.
- Krl ci wzywa.
- Soce przecie nie wzeszo jeszcze.
- Nie i nie wzejdzie dzisiaj. Wyglda na to, e nigdy go ju nie zobaczymy zza tej
chmury. Ale czas nie zatrzyma si, chocia zagubi soce. Pospiesz si, ywo!

627

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Chwytajc szybko paszcz Merry wyjrza z namiotu. wiat by mroczny. Nawet


powietrze zdawao si jakie bure, wszystko wokoo czarne i szare, a aden ksztat
nie rzuca na ziemi cienia; cisza panowaa zupena. Nie wida byo zarysw chmury,
tylko gdzie w dali rozpostarty szeroko na wschodzie mrok wysuwa przed siebie jak
gdyby apczywe palce, midzy ktrymi przewiecaa odrobina wiata. Wprost nad
gow hobbita zawis ciki strop bezksztatnych ciemnoci, a wiato zamiast si
potgowa przygasao z kad chwil.
Na polanie dostrzeg mnstwo ludzi, a wszyscy patrzyli w gr i co mruczeli z
cicha; twarze mieli smutne i zszarzae, niektrzy wyranie dreli z lku. Ze cinitym
sercem szed Merry do krla. Hirgon, goniec z Gondoru, wyprzedzi hobbita, a
towarzyszy mu drugi czowiek, podobny do niego z rysw i ubioru, lecz niszy i
tszy. Gdy Merry wchodzi do krlewskiego namiotu, Gondorczyk rozmawia z
Theodenem.
- Ciemno przysza z Mordoru mwi. Nadcigna wczoraj o zachodzie soca.
Ze wzgrz Wschodniej Bruzdy twojego krlestwa widziaem, jak si podnosi i peznie
po niebie. Teraz ogromna chmura zawisa nad ca krain pomidzy nami a Grami
Cienia i coraz bardziej si rozrasta. Wojna ju si zacza.

rzez chwil krl milcza. Wreszcie przemwi:


- A wic stao si! Ju wybucha ta Wielka Bitwa naszych czasw, ktra
przyniesie kres wielu rzeczy. Bd co bd nie pora ju ukrywa si duej.
Pojedziemy najprostsz drog, otwarcie, ile si w koniach. Przegld zacznie si
natychmiast, nie bdziemy czekali na maruderw. Czy macie w Minas Tirith
przygotowane zapasy? Jeli bowiem mamy ruszy spiesznym marszem, nie moemy
obcia si niczym, wemiemy tyle tylko wody i chleba, eby przey do pierwszej
bitwy.
- Mamy wielkie zapasy z dawna przygotowane odpar Hirgon. Jedcie bez jukw i
pospieszajcie.
- Zawoaj, Eomerze, trbaczy powiedzia Theoden. Niech jedcy stan w
ordynku.
Eomer wyszed i niemal zaraz potem w Warowni rozlega si pobudka, a w dolinie
odpowiedziay na ni gosy trbek; nie zabrzmiay jednak teraz w uszach Meriadoka
tak czysto i miao jak poprzedniego wieczora. W cikim powietrzu gray gucho i
ochryple, zowieszczo i jkliwie.
Krl zwrci si do hobbita:
- Jad na wojn, mj Meriadoku rzek. Ruszam za chwil w drog. Zwalniam ci
ze suby, chocia nie cofam ci przyjani. Zostaniesz tutaj i jeeli zechcesz, bdziesz
suy ksiniczce Eowinie, ktra w moim zastpstwie sprawowa ma rzdy nad
naszym ludem.
- Ale... ale... krlu wyjka Merry ofiarowaem ci przecie mj miecz... Nie chc
rozsta si z tob w ten sposb, krlu Theodenie. Wszyscy moi przyjaciele wezm
udzia w tej walce, wstydzibym si zosta na tyach.
- Jedziemy na duych i migych koniach - powiedzia Theoden - a ty, chocia serce
masz dzielne, nie moesz dosi takiego wierzchowca.
- Wic mnie przywi do sioda albo powie na strzemieniu. Zrb, co chcesz, byle
mnie wzi z sob - odpar Merry. - Droga daleka, ale ja musz j przeby. Jeli nie
konno, to piechot, chobym mia nogi zedrze i przyj o par tygodni za pno.
Theoden umiechn si na to.
- Wolabym wzi ci na siodo nienogrzywego wraz z sob, ni pozwoli na co
podobnego. W kadym razie pojedziesz ze mn do Edoras i zobaczysz Meduseld.

628

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Tamtdy bowiem wiedzie nasza droga. Do Edoras doniesie ci twj Stybba, wielki
bieg zacznie si dopiero potem, na rwninie.
- Chod ze mn, Meriadoku - odezwaa si wstajc Eowina. - Pokae ci zbroj, ktr
kazaam dla ciebie przygotowa.
Wyszli wic we dwoje.
- O jedno tylko prosi mnie Aragorn - powiedziaa Eowina prowadzc hobbita midzy
namiotami. - O to, ebym ci uzbroia do bitwy. Obiecaam mu zrobi wszystko, co w
mojej mocy. Serce mi mwi, e bdzie ci potrzebna zbroja, zanim ta wojna si
skoczy.
Stanli przed szaasem pord stanowisk krlewskiej gwardii. Zbrojmistrz wynis z
wntrza may hem, okrg tarcz i inne czci bojowego rynsztunku.
- Nie znalaza si u nas kolczuga na twoj miar - powiedziaa Eowina - i nie byo
czasu, eby wyku dla ciebie now; jest za to mocna kurtka ze skry, pas i n.
Miecz masz wasny.
Merry skoni si, a ksiniczka pokazaa mu tarcz, podobn do tej, ktr dosta
Gimli, i naznaczon godem Biaego Konia.
- We to wszystko - powiedziaa - i niech ci suy szczliwie. Bd zdrw,
Meriadoku. Myl, e jeszcze spotkamy si w yciu.

ak wic w gstniejcym mroku krl Marchii gotowa si do wyruszenia na


czele swoich jedcw ku wschodowi. Serca ludziom ciyy, niejeden kuli si
z trwogi przed ciemnoci. Ale by to lud mny, wierny swemu krlowi, tote
niewiele syszao si paczu i szemrania, nawet w obozowisku Warowni, gdzie
schronili si uchodcy z Edoras, kobiety, dzieci i starcy. Zowrogi los zawis nad nimi,
stawiali mu jednak czoo bez skarg.
Dwie godziny przemkny szybko i krl ju siedzia na swoim siwym koniu
lnicym w pmroku. Zdawa si dumny i wielki, chocia spod wysokiego hemu
wosy spyway mu na ramiona biae jak nieg. Ten i w, spogldajc na niego z
podziwem, nabiera otuchy widzc, e krl jest nieugity i niestrudzony.
Na rozlegej paszczynie za huczcym potokiem ustawiy si w porzdku
zastpy wojska, okoo piciu i p tysica jedcw w penym uzbrojeniu, dalej za
kilkuset luzakw z zapasowymi komi, lekko objuczonymi. Zagraa jedna tylko
trbka. Krl podnis rk i armia Marchii w guchej ciszy ruszya z miejsca. Najpierw
jechao dwunastu przybocznych krlewskich gwardzistw, doborowi, najsawniejsi
jedcy; potem sam krl z Eomerem u boku. Poegna si z Eowin na grze, w
Warowni, i pami tej chwili bolaa go jeszcze, ale ju zwraca myl ku drodze, ktra
leaa przed nim. Tu za krlem czapa na kucyku Merry wrd dwch gocw
Gondoru, a za nimi znw dwunastu krlewskich gwardzistw. Jechali zrazu midzy
dugim podwjnym szpalerem onierzy, czekajcych z surowymi, niewzruszonymi
twarzami. Dopiero gdy dosigli niemal koca wycignitych szeregw, jeden z ludzi
spojrza uwanie i przenikliwie na hobbita. Odwzajemniajc spojrzenie Merry
zobaczy modego, jak mu si wydao, jedca, mniejszego i szczuplejszego ni inni.
Dostrzeg bysk jasnoszarych oczu i zadra, bo nagle zrozumia, e to jest twarz
czowieka, ktry rusza w drog bez nadziei, szukajc mierci.
Zjedali w d drog wzdu nienego Potoku rwcego kamienistym
oyskiem, przez wioski Podskale i Przyrzecze, gdzie z uchylonych drzwi ciemnych
chat patrzyy na nich smutne kobiety; bez grania rogw, bez muzyki i bez piewu
zaczynaa si ta pamitna wyprawa na wschd, ktr potem przez wiele pokole
sawi miaa pie Rohanu:

629

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Z mrokw Dunharrow, przez poranek szary


jecha syn Thengla wraz z druyn sw:
do Edoras przyby, do zasnutych mg
staroytnych siedzib Rohanu stranikw;
pozociste bramy w ciemnej stay mgle.
Poegna ju by swj rodzinny dom,
tron i lud swj wolny, miejsca uwicone,
gdzie dugo, a wiata poblady, witowa.
Naprzd jecha krl, strach pozosta za nim,
los nieznany przed nim. Wierno z sob wzi;
zoone przysigi wypeni do cna.
Naprzd jecha Theoden. Pi nocy i dni
na wschd, wci na wschd pr Eorlingowie
przez Bruzdy, przez Bagna i lasy
w sze tysicy wczni, a do Sunlending,
do Mundburga mocy pod Mindolluin,
miasta krlw Morza w Krlestwie Poudnia,
ktre obleg wrg i ogniem otoczy.
Los tak ich tam gna. Ciemno niosa ich,
i konie, i jedcw; koskich kopyt stuk
ton w ciszy: tyle powiada nam pie.
Krl wjeda do Edoras w samo poudnie, lecz mrok coraz ciemniejszy zalega nad
wiatem. Theoden zatrzyma si w stolicy krtko i wzmocni swj zastp o kilka
dziesitkw jedcw, ktrzy nie zdyli stawi si na przegld wojsk. Posiliwszy si
gotw by do dalszej drogi, zechcia jednak przedtem askawie poegna swego
giermka. Merry raz jeszcze sprbowa ubaga krla, eby mu pozwoli towarzyszy
sobie w wyprawie.
- Czeka nas droga, ktrej na takim wierzchowcu, jak Stybba, nie zdoaby przeby odpar Theoden. - C by zreszt robi w bitwie, ktr mamy stoczy na polach
Gondoru, mj dzielny Meriadoku, mimo e nosisz miecz i e serce masz wielkie w
maym ciele?
- Nikt tego z gry nie wie, co zrobi w bitwie - rzek Merry. - Ale po co, miociwy
panie, przyje mnie na giermka, jeli nie po to, ebym by zawsze u twego boku?
Nie chc, eby kiedy w pieni wspomniano o mnie tylko jako o tym, ktry stale
zostawa w domu.
- Powierzono mi ci w opiek - odpowiedzia Theoden - i zdano twj los na moj
wol. aden z mych jedcw nie moe wzi dodatkowego ciaru na siodo.
Gdyby bitwa rozgrywaa si tutaj, u naszych bram, kto wie, czy nie dokonaby
czynw, godnych uwiecznienia w pieniach; ale od Mundburga, stolicy Denethora,
dzieli nas przeszo sto staj. To moje ostatnie sowo, Meriadoku.
Merry skoni si i odszed zrozpaczony, by jeszcze przyjrze si ustawionym w
szeregach jedcom. Kompanie przygotowyway si do wymarszu, ludzie ciskali
poprgi, opatrywali sioda, poklepywali konie; ten i w niespokojnie zerka na nisko
nawise chmury. nagle jeden z jedcw chykiem przysun si do hobbita.
- Gdzie nie brak chci, tam sposb zawsze si znajdzie - szepn mu do ucha. Dlatego na twojej drodze ja si znalazem. - Merry spojrza mu w twarz i pozna
modego rycerza, ktry rano zwrci jego uwag. - Chcesz jecha tam, dokd wybiera
si Wadca Marchii, czytam to z twoich oczu.
- Tak - przyzna Merry.

630

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- A wic pojedziesz ze mn - rzek mody jedziec. - Wezm ci przed siebie na


siodo i ukryj pod paszczem, pki nie bdziemy daleko std, na stepie, wrd
bardziej jeszcze nieprzeniknionych ciemnoci. Takiej dobrej woli, jak ty masz, nie
wolno si sprzeciwia. Nie mw nic nikomu i chod za mn.
- Dzikuj ci, dzikuj z caego serca - powiedzia Merry. - Nie znam jednak twojego
imienia.
- Nie znasz? - z cicha odpar jedziec. - Moesz mnie nazywa Dernhelmem.

ak stao si, e gdy krl wyrusza w dalszy pochd, na siodle przed


Dernhelmem jecha z nim hobbit Meriadok, a rosy siwy wierzchowiec
Windfola nie czu nawet dodatkowego ciaru; Dernhelm bowiem, chocia
zwinny i zgrabnej budowy, way mnie ni wikszo rycerzy.
Cwaowali wrd mrokw. na noc rozbili obz w gstwie wierzb opodal ujcia
nienego Potoku do Rzeki Entw, o dwanacie staj na wschd od Edoras. O wicie
ruszyli dalej przez Bruzd, a potem przez Bagna, gdzie po ich prawej rce wielkie
lasy dbowe piy si na podna gr w cieniu Halifirien, wznoszcej si na
pograniczu Gondoru, po lewej za mgy zasnuway trzsawiska cignce si nad
dolnym biegiem Rzeki. W drodze doszy ich pogoski o wojnie na pnocy. Samotni
jedcy pdzcy co ko wyskoczy zatrzymywali si, by krlowi meldowa o napaci
na wschodnie granice, o bandzie orkw, ktra wtargna na paskowy Rohanu.
- Naprzd! Naprzd! - woa Eomer. - nie czas ju oglda si na boki. Moczary
nadrzeczne musz strzec naszych flankw. Nam nie wolno traci ani chwili. Naprzd!
Krl Theoden porzuci wic wasne krlestwo, oddala si od niego mila za mil, pod
dugiej drodze wijcej si na wschd, i mija w pochodzie kolejne wzgrza ognistych
wici: Kalenhad, Min-Rimmon, Erelas, Nardol. Ale ogniska na szczytach ju wygasy.
Kraj wok by szary i cichy, tylko w miar jak si posuwali, cie gstnia, a nadzieja
saba we wszystkich sercach.

631

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 4
Oblenie Gondoru

ippina obudzi Gandalf. W izbie paliy si wiece, bo przez okna sczy si


ledwie mtny pmrok. Powietrze byo parne jak przed burz.
- Ktra godzina? - spyta ziewajc Pippin.
- Mina druga - odpar Gandalf. - Pora, eby wsta i ubra si przyzwoicie. Wzywa
ci wadca grodu; zaczniesz si uczy swoich nowych obowizkw.
- A czy wadca da mi niadanie?
- Nie, ale ja ci tu przygotowaem co do przegryzienia. To musi ci wystarczy do
poudnia. Wydano rozkaz oszczdzania prowiantw.
Pippin markotnie spojrza na skp kromk chleba i zupenie - jego zdaniem niedostateczn porcj masa, przygotowane obok kubka cienkiego mleka.
- Ach, po c mnie tu przywioze! - westchn.
- Dobrze wiesz, po co - odpar Gandalf. - eby ci ustrzec od gorszych tarapatw. A
jeli ci si tutaj nie podoba, nie zapominaj, e sam sobie napytae biedy.
Pippin ucich od razu.

krtce potem znw szed wraz z Gandalfem przez zimne korytarze do


drzwi Sali Wieowej. Denethor siedzia tam w szarym pmroku "jak stary,
cierpliwy pajk" - pomyla Pippin; mona by uwierzy, e nie ruszy si z
tego miejsca od wczoraj. Wskaza Gandalfowi krzeso, ale na stojcego przed nim
Pippina przez dusz chwile nie zwraca jakby uwagi. Wreszcie zwrci si do niego
mwic:
- No, moci Peregrinie, mam nadziej, e dzie wczorajszy spdzie poytecznie i
przyjemnie? Obawiam si tylko, e wikt w naszym miecie jest nieco za skromny jak
na twoje upodobania.
Pippin dozna niemiego wraenia, e wadca grodu jakim sposobem zna wszystkie
jego sowa i uczynki, a nawet zgaduje myli. Nic nie odpowiedzia.
- Co chcesz robi w mojej subie?
- Mylaem, miociwy panie, e ty wyznaczysz mi obowizki.
- Tak te zrobi, ale najpierw musz si dowiedzie, do czego si nadajesz - odpar
Denethor. - A dowiem si tego wczeniej, jeeli zatrzymam ci przy sobie. Wanie
mj przyboczny giermek paacowy poprosi o zwolnienie, eby przyczy si do
zaogi na murach, wezm wic ciebie tymczasem na jego miejsce. Bdziesz mi
usugiwa, chodzi na posyki i zabawia mnie rozmow, jeeli wojna i narady
pozostawi na to czas wolny. Czy umiesz piewa?
- Owszem - odrzek Pippin. - To znaczy, e umiaem piewa do dobrze w swoim
kku, ale my, w Shire, nie znamy pieni stosownych do wielkich paacw ani te na
cikie czasy, miociwy panie. Wikszo naszych piosenek mwi o rzeczach
zabawnych, z ktrych mona si pomia, albo o jedzeniu i piciu.
- Czemu by takie pieni miay by niestosowne na moim dworze i w dzisiejszych
czasach? ylimy tak dugo pod groz Cienia, e tym chtniej posuchamy echa z
kraju, ktry tych trosk nie zazna. Moe wtedy lepiej zrozumiemy, e czuwalimy tutaj
nie na prno, chocia ci, ktrzy z tego korzystali, nie wiedzieli, komu swoje
szczcie zawdziczaj.
Pippin zmarkotnia. Nie zachwycaa go myl o piewaniu Wadcy Minas Tirith
piosenek z Shire'u, a zwaszcza piosenek artobliwych, ktre umia najlepiej;
wydaway mu si zanadto prostackie na tak uroczyst okazj. na razie jednak cika

632

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

prba zostaa mu oszczdzona. Denethor nie zada piewu. Zwrci si do


Gandalfa wypytujc o Rohirrimw, o ich zamiary i o stanowisko Eomera,
krlewskiego siostrzeca. Pippin nie mg si nadziwi, e Denethor, ktry z
pewnoci od wielu lat nie wydala si poza granice pastwa, tyle ma wiadomoci o
narodzie mieszkajcym tak daleko od jego stolicy.
W pewnej chwili wadca skin na hobbita i znw go odprawi.
- Id do zbrojowni w Twierdzy - rzek. - Dostaniesz tam ubir i bro jak wszyscy,
ktrzy peni sub w Wiey. Zastaniesz te rzeczy przygotowane. Wczoraj daem
odpowiednie rozkazy. Przebierz si i wracaj do mnie.
Wszystko byo rzeczywicie gotowe i wkrtce Pippin ujrza si w niezwykym stroju caym z czerni i srebra. Maa kolczuga, z piercieni, jak si zdawao, stalowych, bya
czarna jak agat; wysoki hem zdobiy z obu stron mae skrzyda krucze, nad czoem
za srebrna gwiazda wpisana w koo. Zbroj przykrywaa krtka czarna kurtka z
wyhaftowanym na piersi srebrnym godem Drzewa. Stare ubranie hobbita zwinito i
odoono do magazynw, pozwolono mu tylko zatrzyma szary paszcz, dar z Lorien,
chocia mia go uywa jedynie poza sub. Pippin oczywicie tego nie wiedzia, ale
wyglda w tym stroju doprawdy jak Ernil i Feriannath, ksi niziokw, jak go w
Gondorze przezywano; czu si jednak bardzo nieswojo. Ponury mrok dziaa na
niego przygnbiajco. Przez cay dzie byo ciemno i chmurno. Od bezsonecznego
witu do wieczora cie gstnia coraz bardziej, a wszystkie serca w grodzie ciskay
si od zych przeczu. Od Kraju Ciemnoci gr peza z wolna na zachd ogromna
chmura, ktra pochaniaa wiato i posuwaa si wraz z wichrem wojny; w dole
jednak powietrze byo jeszcze ciche i spokojne, jak gdyby caa Dolina Anduiny
czekaa na nadejcie niszczycielskiej burzy.

koo jedenastej, nareszcie zwolniony na chwil ze suby, Pippin wyszed na


poszukiwanie ksa strawy i kropli napoju, by rozpogodzi serce i skrci
czas nieznonego oczekiwania. W onierskiej kantynie spotka znw
Beregonda, ktry powrci wanie z Pelennoru, gdzie go wysano z rozkazami do
wie straniczych czuwajcych na Wielkiej Grobli. We dwch wic wyszli na mury, bo
Pippin czu si wrd cian jak w wizieniu i duszno mu byo nawet pod wysokimi
stropami Wiey. Siedli znw w niszy otwartej ku wschodowi, na tym samym miejscu,
gdzie posilali si i gawdzili poprzedniego dnia.
Miao si ku zachodowi, lecz caun cieni rozpostar si daleko i soce w
ostatniej chwili, ju zanurzajc si w Morzu, zdoao przed noc przemyci kilka
poegnalnych promieni, tych wanie, ktre Frodo ujrza zocce gow obalonego
krla u Rozstaja Drg. Na pola Pelennoru jednak, okryte cieniem Mindolluiny, nie
sign nawet ten przelotny blask; pozostay brunatne i pospne.
Pippin mia wraenie, e lata upyny od tej chwili, gdy siedzia tutaj po raz pierwszy,
w jakiej odlegej na p zapomnianej epoce, gdy by jeszcze hobbitem,
lekkomylnym wdrowcem, ktrego serce ledwie po wierzchu musny wszystkie
przebyte niebezpieczestwa. teraz sta si maym onierzem w grodzie
przygotowujcym si do odparcia straszliwej napaci, nosi dumny, lecz ponury strj
stranikw Wiey.
W innym czasie i na innym miejscu Pippin moe by si bawi nowym
przebraniem, lecz rozumia, e tu nie w zabawie bierze udzia, e jest naprawd w
subie pospnego wadcy i zwiza si ze sprawami miertelnej powagi. Kolczuga
uwieraa go, hem ciy na gowie. Paszcz pooy obok na kamiennej awie.
Odwrci zmczony wzrok od ciemniejcych na dole pl, ziewn i westchn.
- Zmczy ci dzisiejszy dzie? - spyta Beregond.

633

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Bardzo! - odpar Pippin. - Zmczyo mnie prniactwo i oczekiwanie. Obijaem pity


o zamknite drzwi komnaty mojego pana, podczas gdy on przez dugie godziny
toczy narady z Gandalfem, z ksiciem i innymi dostojnymi osobami. Wiedz te,
Beregondzie, e nie przywykem z pustym brzuchem usugiwa ludziom, kiedy jedz.
To jest dla hobbita za cika prba. Ty zapewne uwaasz, e powinienem sobie
wyej ceni ten zaszczyt. Ale co po takich zaszczytach? Wicej powiem, co po jadle i
napitkach pod groz tego nadpezajcego cienia? Co to za cie? Powietrze samo
zdaje si gste i bure. czy macie czsto takie ponure mgy, kiedy wiatr wieje od
wschodu?
- Nie - odrzek Beregond. - To nie jest zwyka niepogoda. To zoliwy podstp
Tamtego, ktry znad Gry Ognia le jakie trucizny i dymy, eby zamroczy serca i
rozumy. Bardzo skutecznie zreszt. Chciabym, eby ju wrci Faramir. On nie
poddaby si lkowi. Ale kto wie, czy Faramir zdoa w ogle powrci zza Rzeki
pord tych Ciemnoci?
- Tak, Gandalf take jest zaniepokojony - rzek Pippin. - Zdaje mi si, e nieobecno
Faramira odczu jako dotkliwy zawd. Gdzie si podziewa Gandalf? Opuci narad u
wadcy przez poudniowym posikiem, i to bardzo, jak widziaem, chmurn min.
Moe ma ze przeczucia albo dosta niepomylne wiadomoci?
Nagle rozmowa urwaa si, obaj oniemieli, zastygli nasuchujc. Pippin przycupn na
kamieniach zaciskajc piciami uszy, lecz Beregond, ktry mwic o Faramirze
podszed do parapetu i wyglda zza niego ku wschodowi, pozosta w tej postawie,
wpatrzony wytonym wzrokiem przed siebie. Pippin zna przeraajcy krzyk, ktry
przed chwil rozdar im uszy; sysza go ongi w Marish, w kraju Shire, lecz gos od
tamtego dnia spotnia, nabrzmia bardziej jeszcze nienawici, przeszywa serca i
sczy w nie jad rozpaczy.
Wreszcie Beregond otrzsn si i z trudem znowu przemwi:
- Nadlecieli! Zdobd si na odwag i spjrz! Zobaczysz okrutne potwory.
Pippin niechtnie wdrapa si na kamienn aw i wyjrza zza muru. U jego stp
majaczyy w mroku pola Pelennoru ginc na linii Wielkiej Rzeki, ktr odgadywa
raczej, ni dostrzega w oddali. lecz na poredniej wysokoci, pomidzy szczytem
Mindolluiny a rwnin, kryy szybko, niby cienie nocy, olbrzymie, podobne do
ptakw stwory, odraajce jak spy, lecz wiksze ni ory, a bezlitosne jak sama
mier. To przybliay si zuchwale niemal na odlego strzay z uku, to oddalay
zataczajc szersze krgi.
- Czarni Jedcy - szepn Pippin. - Czarni Jedcy w powietrzu! Ale spjrz,
Beregondzie! - krzykn nagle. - Oni czego szukaj! Spjrz, jak kouj i zniaj lot
wci nad jednym miejscem. Czy widzisz? Tam co rusza si na ziemi. Drobne,
ciemne figurki... Tak, to ludzie na koniach! Czterech, piciu konnych. Ach, nie mog
na to patrze! Gandalfie! Gandalfie, ratuj!
Po raz drugi rozleg si okropny, przecigy okrzyk, a Pippin odskoczy od parapetu i
skuli si za murem dyszc jak cigane zwierz. Niky, stumiony przez tamten
straszliwy gos, przebi si z dou sygna trbki zakoczony dug, wysok nut.
- Faramir! Nasz Faramir! To jego sygna! - krzykn Beregond. - On si nie ulk. Ale
jake utoruje sobie drog do Bramy, jeli te piekielne ptaki maj inn bro prcz
strachu! Patrz! Nasi jedcy nie cofnli si, dotr do Bramy... Nie! Konie uciekaj
sposzone. Patrz! Jedcy zeskoczyli z siode, biegn pieszo ku Bramie. Jeden zosta
na koniu, ale i on spieszy za innymi. To kapitan. Jego suchaj zwierzta i ludzie.
Ach! Potwr znia si, godzi w niego! Ratunku! ratunku! Czy nikt nie przyjdzie mu z
pomoc? Faramir!

634

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

I Beregond z tym imieniem na ustach pobieg po murze, znikn w ciemnoci.


Zawstydzony, e ba si o wasn skr, gdy Beregond przede wszystkim myla o
ukochanym dowdcy, Pippin podnis si i znw wyjrza zza parapetu. W tej samej
chwili od pnocy migna mu jakby biaa i srebrna gwiazdka pord ciemnych pl.
Mkna jak strzaa i zbliajc si rosa zmierzajc w trop za czterema ludmi w stron
Bramy. Pippinowi zdawao si, e gwiazdka promieniuje bladym wiatem i e czarne
cienie ustpuj przed ni, a gdy ju znalaza si blisko, posysza niby echo odbite od
murw potne woanie.
- Gandalf! - krzykn Pippin. - Gandalf! On zawsze si zjawia w najczarniejszej
godzinie. Naprzd, naprzd, Biay Jedcze! Gandalf! Gandalf! - wykrzykiwa
gorczkowo jak widzowie podczas wielkich wycigw zagrzewajcy gosem
zawodnika, ktry wcale ich zachty nie potrzebuje.
Teraz ju czarne, krce w powietrzu cienie dostrzegy take nowego przeciwnika.
Jeden skrci i zniy si nad nim, lecz w tym okamgnieniu Biay Jedziec podnis
rk i Pippinowi wydao si, e strzelia z niej w gr wizka jasnych promieni.
Nazgul z przecigym jkliwym okrzykiem poszybowa chwiejnie wstecz, a czterej inni
zawahali si, potem za, szybkimi spiralami wzbijajc si wyej, odlecieli na wschd i
zniknli w nawisej na widnokrgu czarnej chmurze. Przez chwil nad Pelennorem
mrok troch pojania.
Pippin patrza, jak konny rycerz spotka si z Biaym Jedcem, jak obaj
zatrzymali si czekajc na pieszych. Z grodu biegli teraz ku nim ludzie. Wkrtce
zewntrzny mur przesoni ich tak, e hobbit nie widzia ju nikogo, wiedzia jednak,
e weszli pod Bram i zgadywa, e udadz si prosto do Wiey i do Namiestnika.
Zbieg wic szybko z murw podajc ku Bramie twierdzy. Znalaz si w tumie,
wszyscy bowiem, ktrzy z murw obserwowali wycig i szczliwy jego wynik,
spieszyli wita ocalonych.
Wie o caym zdarzeniu rozesza si w lot po miecie i na ulicach, wiodcych
od zewntrznych jego krgw ku grze, zgromadzili si ludzie wiwatujc i
wykrzykujc imiona Faramira i Mithrandira. Wreszcie Pippin zobaczy pochodnie i na
czele cisncego si tumu dwch jedcw posuwajcych si stpa; jeden, cay w
bieli, nie jania ju blaskiem, blady zdawa si w pmroku, jakby walka wyczerpaa
lub stumia jego ogie; drugi, w ciemnej odziey, jecha z gow pochylon na piersi.
Zsiedli z koni, ktre zaraz stajenni wzili pod opiek, i ruszyli pieszo ku posterunkom
strzegcym wejcia do Cytadeli. Gandalf szed pewnym krokiem; szary paszcz
odrzuci z ramion, w oczach tli mu si jeszcze ar. Drugi przybysz, w zielonym
paszczu, szed powoli, chwiejc si troch na nogach, jak gdyby bardzo znuony
albo ranny.
Pippin przecisn si do pierwszego szeregu wiwatujcych i w wietle latarni
pod sklepieniem Bramy spojrza z bliska w blad twarz Faramira. Z wraenie a mu
dech zaparo. Bya to bowiem twarz czowieka, ktry przey okropny strach czy
moe bl, i opanowa je wielkim wysikiem. Dumny i powany sta przez chwil
rozmawiajc z wartownikiem; Pippin przyglda mu si i dostrzeg teraz niezwyke
jego podobiestwo do Boromira, ktrego hobbit od pierwszej chwili bardzo lubi,
podziwiajc jego troch wielkopask, cho dobrotliw postaw. lecz Faramir zbudzi
w nim niespodzianie jakie nie znane dotychczas uczucie. Ten rycerz Gondoru mia
w sobie dziwne dostojestwo; takie jakie niekiedy objawiao si w Aragornie, nie tak
moe wzniose, ale te mniej nieobliczalne i niedostpne; by to jeden z tych krlw
ludzkich, urodzonych w tej pnej epoce, lecz tchna od niego zarazem mdro i
smutek starszych braci ludzkiego rodu - elfw. Pippin zrozumia, dlaczego Beregond

635

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wymawia imi Faramira z tak mioci. Za tym dowdc chtnie szli onierze, za
nim nawet hobbit poszedby bez wahania, choby w cie czarnych skrzyde.
- Faramir! - krzykn Pippin wraz z innymi. - Faramir!
Faramir dosysza ten gos odmienny w chrze Gondorczykw, odwrci si i
spojrzawszy z gry na Pippina zdziwi si bardzo.
- A ty skd si tutaj wzie? - zapyta. - Nizioek w barwach wieowej stray! Skd?
W tej chwili Gandalf podszed do niego i wyjani:
- Przyby wraz ze mn z ojczyzny niziokw - rzek. - Ja go tu przywiodem. Ale nie
marudmy duej. Wiele mamy do omwienia i zrobienia, a ty jeste zmczony.
Nizioek pjdzie zreszt z nami. Musi, jeli bowiem pamita nie gorzej ode mnie o
swoich nowych obowizkach, wie, e powinien stawi si do suby przy swoim
panu. Chod, Pippinie!

reszcie wic dotarli do osobistej komnaty wadcy grodu. Przed kominkiem,


na ktrym tli si ar, ustawiono gbokie fotele; podano wino, ale Pippin,
stojc za plecami Denethora, nawet nie spojrza na nie i nie pamita ju o
zmczeniu, tak ciekawie sucha, co mwiono.
Faramir zjad kromk biaego chleba, wypi yk wina i usiad na niskim fotelu po
lewej rce swego ojca. Po drugiej stronie, troch na uboczu, zaj miejsce na
rzebionym krzele Gandalf; z pocztku zdawa si drzema. Faramir bowiem zacz
od relacji ze swej wyprawy, na ktr go posa wadca przed dziesiciu dniami;
przekazywa wiadomoci z Ithilien, mwi o ruchach Nieprzyjaciela i jego
sprzymierzecw, o walce stoczonej na gocicu, o rozbiciu oddziau ludzi z Haradu,
ktrzy z sob sprowadzili straszliwe bestie olifanty; sowem, byo to jedno z tych
sprawozda, ktre wadca zapewne nieraz ju sysza z ust swoich wysannikw,
opowie o pogranicznych utarczkach, tak czstych, e ju si im nie dziwiono i nie
przywizywano do nich wikszej wagi.
Nagle Faramir spojrza na Pippina.
- Teraz zaczyna si dziwna cz mojej relacji - rzek. - Albowiem ten giermek nie
jest pierwszym niziokiem, ktry z pnocnych legend zawdrowa w nasze
poudniowe kraje.
Gandalf ockn si, wyprostowa i mocno zacisn rce na porczach krzesa. Nie
rzek jednak nic i wzrokiem nakaza Pippinowi milczenie. Denethor spojrza na nich
obu i skin gow na znak, e wiele z tych nowin zna, zanim mu je oznajmiono.
Wszyscy wic milczeli, a Faramir z wolna snu sw opowie, nie spuszczajc niemal
oczu z twarzy Gandalfa, chyba po to, by zerkn od czasu do czasu na Pippina, jak
gdyby chcia odwiey w pamici obraz niziokw spotkanych za Wielk Rzek.
Gdy mwi o spotkaniu z Frodem i jego wiernym sug, a potem o
wydarzeniach w Henneth Annun, Pippin zauway, e rce Gandalfa, zacinite na
porczach fotela, dr. Wydaway si teraz biae, bardzo stare, i hobbit z nagym
dreszczem przeraenia zrozumia, e Gandalf - nawet Gandalf! - jest zakopotany,
moe nawet przestraszony. W pokoju byo duszno i cicho. Wreszcie, gdy Faramir
opowiedzia, jak rozsta si z wdrowcami, ktrzy postanowili i na przecz Kirith
Ungol, gos mu si zaama, rycerz potrzsn gow i westchn. Gandalf poderwa
si z miejsca.
- Kirith Ungol? Dolina Morgulu? - zawoa. - Kiedy to byo, Faramirze? Powiedz
dokadnie, kiedy si z nimi poegnae? Kiedy mogli dotrze do tej przekltej doliny?
- Rozstalimy si rankiem dwa dni temu - odpar Faramir. - Jeli szli wprost na
poudnie, mieli stamtd do Doliny Morgulduiny pitnacie staj, a potem jeszcze pi
na wschd do przekltej wiey. Nawet najpieszniejszym marszem nie mogli wic

636

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

doj wczeniej ni dzi, a moe do tej pory jeszcze nie doszli. Rozumiem, czego si
lkasz. Ale ciemnoci nie s skutkiem ich wyprawy. Zaczy si bowiem gromadzi
wczoraj wieczorem i cae Ithilien ogarny w cigu ostatniej nocy. Jasne jest dla
mnie, e Nieprzyjaciel z dawna planowa napa na nas i wyznaczy godzin ataku,
zanim jeszcze wypuciem tych wdrowcw spod mojej stray.
Gandalf przemierza nerwowo komnat.
- Rankiem przed dwoma dniami, blisko trzy dni marszu! Jak daleko std do miejsca,
w ktrym si rozstalicie?
- Okoo dwudziestu piciu staj lotem ptaka - odpar Faramir. - Nie mogem przyby
wczeniej. Wczoraj zatrzymaem oddzia na Kair Andros, na dugiej wyspie pord
rzeki, gdzie trzymamy stay posterunek. Konie zostawilimy na drugim brzegu. Gdy
nadcigny ciemnoci, wiedziaem, e trzeba si spieszy, wic nie czekajc na
reszt ruszyem z trzema jedcami, ktrzy mieli wierzchowce pod rk. Oddziaowi
kazaem i na poudnie, aby wzmocni zaog bronic Brodu pod Osgiliath. Mam
nadziej, e nie popeniem bdu? - spyta patrzc na ojca.
- Dlaczego pytasz?! - krzykn Denethor z nagym byskiem w oczach. - Ty jeste
dowdc, tobie podlega oddzia. A moe chcesz usysze mj sd o wszystkich
innych swoich poczynaniach? W mojej obecnoci zachowujesz si pokornie, ale od
dawna ani razu nie zawrcie z wasnej drogi, eby mnie pyta o rad. Przed chwil
mwie tak zrcznie, jak zwykle. Widziaem jednak, e wpija oczy w twarz
Mithrandira, szukajc w niej potwierdzenia, czy dobrze przedstawiasz spraw, czy
nie za wiele powiedzia. Od dawna Mithrandir panuje nad twoim sercem. Tak, synu,
ojciec jest stary, lecz wiek nie zami jego umysu. Wzrok i such mam bystry jak za
modu. Nic z tego, czego nie dopowiedzia lub co pomine milczeniem, nie uszo
mojej uwagi. Znam rozwizanie wielu zagadek. Biada mi, biada, em straci
Boromira!
- W czym ci nie zadowoliem, ojcze? spyta spokojnie Faramir. Bolej, e nie
mogem zasign twojej rady, nim musiaem wzi na swoje barki brzemi tak
wielkiej odpowiedzialnoci.
- Czy zmieniby swoje zdanie pod moim wpywem? odpar Denethor. Z
pewnoci postpiby i tak wedle wasnego rozumu. Znam ci na wylot. Zawsze
chcesz wyda si wielkoduszny i wspaniaomylny jak dawni krlowie, askawy i
agodny. Moe to przystoi potomkowi wielkiego rodu, wadajcemu w czasach
pokoju. Ale w godzinie rozpaczliwego niebezpieczestwa agodno czsto
przypaca si yciem.
- Gotw jestem zapaci rzek Faramir.
- Gotw jeste?! krzykn Denethor. Ale nie twoje tylko ycie postawie na kart,
Faramirze! Take ycie swego ojca i caego plemienia, ktrego masz obowizek
broni dzi, skoro zabrako Boromira.
- aujesz, ojcze, e nie mnie spotka los Boromira? spyta Faramir.
- Tak! odpar Denethor. Poniewa Boromir by mi wiernym synem, a nie
wychowankiem czarodzieja. On pamitaby, w jakiej cikiej potrzebie znalaz si
ojciec, i nie roztrwoniby skarbu, ktry mu przypadek da w rce. Przynisby ten
wspaniay dar ojcu.
Na chwil Faramir da si ponie wzburzeniu.
- Zechciej przypomnie sobie, ojcze, dlaczego nie mj brat, lecz ja wanie znalazem
si w Ithilien. Rozstrzygna o tym twoja wola. Wadca grodu sam wybra Boromira
na wysannika w tamtej misji.
- Nie poruszaj goryczy w tym pucharze, ktry sam sobie przyrzdziem rzek
Denethor. Czy nie czuj smaku jej w ustach od wielu nocy lkajc si, e

637

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

najgorsza trucizna czeka mnie jeszcze w mtach na dnie? I dzi sprawdzaj si moje
obawy. Czemu si tak stao! Czemu nie dostaem tego skarbu w swoje rce!
- Pociesz si odezwa si Gandalf bo w adnym przypadku Boromir nie
przynisby ci tego skarbu. Zgin, zgin szlachetn mierci, niech pi w pokoju. Ale
ty si udzisz, Denethorze. Gdyby Boromir sign po ten skarb i posiad go,
zatraciby si na zawsze. Zatrzymaby skarb dla siebie i gdyby z nim tutaj wrci, nie
poznaby wasnego syna.
Denethor zachowa twarz zimn i zacit:
- Tobie nie udao si Boromira nagi do swej woli, prawda, Mithrandirze? odpar z
cicha. Ale ja, rodzony jego ojciec, powiadam ci, e Boromir oddaby mi na pewno
w skarb. Moe jeste mdry, ale mimo caej swojej chytroci nie zjade wszystkich
rozumw. S rady i sposoby inne ni sieci intryg snute przez czarodziejw i ni
pochopne zuchwalstwa gupcw. Wiem o tych sprawach wicej, ni ci si wydaje.
- C zatem wiesz? spyta Gandalf.
- Do, eby rozumie, i dwch bdw naleao si wystrzega. Posugiwa si
owym skarbem jest niebezpiecznie. Ale w tej gronej godzinie posa go pod opiek
gupiego nizioka do kraju Nieprzyjaciela, jak to zrobie ty, Mithrandirze, do spki z
moim synem to szalestwo.
- A jak postpiby mdry Denethor?
- Nie popeniby ani pierwszego, ani drugiego z tych bdw. Ale przede wszystkim z
pewnoci nie daby si adnym argumentem skoni do tego ryzykownego kroku,
ktremu szaleniec tylko moe rokowa jakie szanse powodzenia, a ktry tym si
skoczy, e Nieprzyjaciel odzyska swoj zgub, to za oznacza bdzie nasz
ostateczn klsk. Ten skarb naleao zatrzyma wrd nas, ukry jak najgbiej i jak
najtajniej. Nie uy go, chyba w najbardziej rozpaczliwej potrzebie, ale zabezpieczy
tak, eby Nieprzyjaciel nie mg go wydrze, chyba po zwycistwie druzgoccym
wszystko; wtedy jednak nic by nas ju to nie obchodzio, poniewa nie zostalibymy
ywi na wiecie.
- Mylisz, jak wadcy Gondoru przystoi, o swoim tylko kraju rzek Gandalf. Ale s
inne plemiona, inni ludzie i wiat si nie koczy na dniu dzisiejszym. Co do mnie,
lituj si nawet nad niewolnikami Tamtego.
- A dokd zwrc si inni ludzie o pomoc, jeli Gondor upadnie? spyta Denethor.
Gdybym mia t rzecz teraz ukryt w gbokich lochach mojej fortecy, nie drelibymy
z lku przed cieniem, nie balibymy si najgorszego, moglibymy naradzi si w
spokoju. Jeeli nie ufasz, e wyszedbym z tej prby zwycisko, nie znasz mnie,
Gandalfie.
- Mimo wszystko nie ufam ci, Denethorze odpar Gandalf. Gdyby nie to,
przysabym skarb tutaj na przechowanie oszczdzajc sobie i innym wielu trudw.
Syszc za, co dzi mwisz, tym mniej mog ci ufa, podobnie jak nie mogem ufa
Boromirowi. Ale nie uno si gniewem! W tej sprawie sobie samemu take nie ufam,
odmwiem przyjcia tego skarbu, chocia mi go dobrowolnie ofiarowywano. Jeste
silny, Denethorze, i wiem, e wadasz sob w pewnych sprawach. Gdyby jednak
dosta w skarb, on by tob zawadn. Choby go zagrzeba pod korzeniami
Mindolluiny, paliby twoje serce, spalaby je w miar, jak narastayby okrutne
zdarzenia, ktre nas czekaj ju wkrtce.
Na moment oczy Denethora rozbysy znowu, gdy wadca zwrci twarz ku
Gandalfowi, i Pippin wyczu znw napite, zmagajce si z sob siy dwch starcw,
lecz tym razem spojrzenia jak sztylety godziy w siebie i skrzyy si ogniem gniewu.
Pippin dra oczekujc jakiego straszliwego ciosu. Nagle jednak Denethor przygas i
twarz mu zlodowaciaa znowu. Wzruszy ramionami.

638

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Gdybym go dosta! Gdyby ty go zatrzyma! powiedzia. Gdyby... Prne sowa.


Odszed do kraju ciemnoci, i tylko czas moe nam objawi, jaki los czeka jego i nas.
Czas ju niedugi. W te dni, ktre nam zostay, nieche wszyscy walczcy, chocia
rnymi sposobami, z wsplnym Nieprzyjacielem maj nadziej, pki jeszcze mie j
wolno, a gdy nadzieja zganie, niech starczy im mstwa, eby umrze jak wolni
ludzie. Zwrci si do Faramira. Co sdzisz o zaodze w Osgiliath?
- Nie jest do silna odpar Faramir. Posaem oddzia z Ithilien, eby j
wzmocni, jak ju mwiem.
- Te posiki nie wystarcz, moim zdaniem rzek Denethor. Osgiliath musi
wytrzyma pierwszy impet napaci. Trzeba by tam najdzielniejszego dowdcy.
- I tam, i w wielu innych miejscach powiedzia z westchnieniem Faramir. Niestety,
brak mego brata, ktrego ja te serdecznie kochaem! Wsta. Czy wolno mi
poegna ci, ojcze?
To mwic zachwia si i musia szuka oparcia o krzeso.
- Jeste, jak widz, bardzo znuony rzek Denethor. Za szybko jechae, za
daleko si zapucie pod groz Cienia i zych potg powietrza.
- Nie mwmy teraz o tym powiedzia Faramir.
- Jak sobie yczysz odpar Denethor. Id, odpocznij, pki mona. Jutro czeka ci
dzie ciszy jeszcze ni dzisiejszy.

szyscy poegnali Wadc i odeszli, by odpocz, korzystajc z ostatnich


chwil ciszy przed bitw. Na dworze noc bya czarna i bezgwiezdna, kiedy
Gandalf z Pippinem, ktry przywieca Czarodziejowi uczywem, wracali na
swoj kwater. Nie rozmawiali, pki nie znaleli si za zamknitymi drzwiami. Wtedy
dopiero hobbit chwyci Gandalfa za rk.
- Powiedz mi prosi czy jest bodaj iskra nadziei? Chodzi mi o Froda, a
przynajmniej najbardziej o Froda.
Gandalf pooy do na jego gowie.
- Od pocztku nie byo wiele nadziei powiedzia. Tylko szaleniec mg rokowa
szans powodzenia caemu przedsiwziciu jak nam przed chwil powiedziano.
Ale kiedy usyszaem o Kirith Ungol... Urwa i podszed do okna, jakby chcc
wzrokiem przebi noc czarniejsz na wschodzie. Kirith Ungol szepn.
Dlaczego obra t drog? Odwrci si do hobbita. Wiedz, Pippinie, e na dwik
tej nazwy serce omal nie zamaro we mnie. A jednak mwi ci prawd, e w
wieciach przyniesionych przez Faramira upatruj pewn nadziej. Wynika z nich
bowiem jasno, e Nieprzyjaciel rozpocz pierwsze wojenne kroki, gdy Frodo jeszcze
chodzi wolny po wiecie. A wic Oko przez kilka dni na pewno bdzie zwrcone w
innym kierunku, poza granice Kraju Ciemnoci. Wyczuwam jednak z daleka niepokj
i popiech Nieprzyjaciela. Zacz rozgrywk wczeniej, ni zamierza. Musiao si
zdarzy co, co go przynaglio.
Przez chwil Gandalf rozmyla w milczeniu.
- Moe szepn. Moe nawet twj szaleczy wybryk pomg w tym troch,
Pippinie. Zastanwmy si: jakie pi dni temu odkry zapewne, e rozgromilimy
Sarumana i zabrali z Orthanku kryszta. Ale c z tego? Nie bardzo moglibymy si
nim posugiwa bez wiedzy Nieprzyjaciela. A moe... Moe Aragorn? Jego dzie si
przyblia. On jest silny i surowy, miay i stanowczy, zdolny do powzicia wasnej
decyzji i zaryzykowania w potrzebie najwyszej stawki. To wydaje si
prawdopodobne. Aragorn mg zajrze w kryszta i ukaza si Nieprzyjacielowi, aby
mu rzuci wyzwanie. Ciekawe! Ano, nie dowiemy si prawdy, dopki nie przybd

639

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

jedcy Rohanu... jeli nie przybd za pno! Czekaj nas ze dni. pijmy dzi,
skoro jeszcze mona.
- Ale... zacz Pippin.
- O co chodzi? Na dzi wypraszam sobie wicej ale.
- Ale Gollum! powiedzia Pippin. Jake to moliwe, e Frodo i Sam wdruj
razem z Gollumem, a nawet za jego przewodem? Wyczuem, e droga, ktr obrali,
przeraa Faramira nie mniej ni ciebie. Co na niej grozi?
- Tego ci nie mog dzisiaj wytumaczy odpar Gandalf ale serce moje z dawna
przeczuwao, e Frodo spotka si z Gollumem, zanim dopeni swojej misji. Na
szczcie albo na zgub. O Kirith Ungol na razie nie chc nic mwi. Boj si zdrady
ze strony tego nieszczsnego stwora. Tak jednak musi by. Pamitajmy, e czsto
zdrajca sam siebie zdradza i mimo woli oddaje usugi dobrej sprawie. Bywa tak,
bywa. Dobranoc, Pippinie!
Nazajutrz poranek by szary jak zmierzch, a w sercach ludzkich otucha, na
krtko oywiona dziki powrotowi Faramira, znw zamara. Skrzydlatych Cieni nie
ujrzano tego dnia nad grodem, lecz raz po raz z wysoka dochodzi uszu
mieszkacw niky okrzyk, i kady, kto go usysza, kuli si na chwil z przeraenia,
a co sabsi duchem jczeli i pakali.
Faramir znw opuci stolic. Nie daj mu wytchn szemrali ludzie.
Wadca zbyt wiele wymaga od swego syna; obcia go podwjnymi obowizkami,
skoro drugi syn zgin. Wszyscy te wypatrywali od pnocy przybycia sojusznikw
pytajc: Gdzie s jedcy Rohanu?
Faramir nie wyjecha z wasnej ochoty. Wadca grodu zazwyczaj narzuca swoj wol
Radzie, a w owych dniach mniej ni kiedykolwiek skonny by ulega cudzemu
zdaniu. Wczesnym rankiem zwoa Rad. Podczas niej wszyscy dowdcy stwierdzili
zgodnie, e wobec zagroenia od poudnia siy ich s niedostateczne i nie mog ze
swej strony podj adnych krokw wojennych, dopki nie przybd jedcy
Rohanu. Na razie trzeba tylko obsadzi mury wojskiem i czeka.
- Mimo wszystko rzek Denethor nie wolno lekkomylnie opuszcza zewntrznych
placwek obronnych, murw Rammas z tak wielkim nakadem pracy pobudowanych.
Nieprzyjaciel musi drogo zapaci za przekroczenie Rzeki. Nie moe za tego
dokona w wikszej sile, zdolnej zagrozi naszemu grodowi, ani od pnocy w Kair
Andros, gdzie chroni przeprawy bagna, ani te od poudnia w okolicy Lebennin,
gdzie Rzeka jest bardzo szeroka i potrzebowaby wielkiej floty, aby j przeby.
Uderzy z pewnoci caym impetem na Osgiliath, jak niegdy, kiedy Boromir
zagrodzi mu skutecznie drog.
- To bya tylko prba powiedzia Faramir. Teraz gdyby nawet przeprawa
kosztowaa Nieprzyjaciela dziesikro wicej ni nas, i tak byby to dla nas opakany
rachunek. On bowiem mniej ucierpi na stracie caej armii ni my na stracie jednej
kompanii. A ci, ktrych pozostawimy na tak daleko wysunitych placwkach, bd
mieli odwrt odcity, gdy nieprzyjacielskie wojska wedr si w gb granic.
- Co stanie si z Kair Andros? spyta ksi. Te stranic koniecznie trzeba
utrzyma, jeli chcemy obroni Osgiliath. Nie zapominajmy o niebezpieczestwie
grocym od lewego skrzyda. Rohirrimowie moe nadejd, a moe nie. Faramir
powiadomi nas, jak wielka potga zgromadzia si za Czarn Bram. Niejedna armia
stamtd wyruszy i nie w jednym tylko miejscu sprbuje zapewne przekroczy Rzek.
- na wojnie nie obdzie si bez wielkiego ryzyka odpar Denethor. W Kair Andros
mamy zaog, wikszych posikw nie moemy posa na tak odleg placwk. Ale
nie oddam linii Rzeki ani Pelennoru bez walki, chyba eby zabrako dowdcy,
gotowego speni mnie rozkaz swego Wadcy.

640

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Na te sowa umilkli wszyscy. Po dugiej chwili odezwa si Faramir:


- Nie sprzeciwi si twojej woli, ojcze. Skoro los zabra Boromira, pjd, gdzie
rozkaesz, i zrobi, co w mojej mocy, aby go zastpi. Czy taka jest twoja decyzja?
- Tak powiedzia Denethor.
- A wic egnaj, ojcze rzek Faramir. Jeeli wrc, moe wtedy zechcesz mnie
sdzi askawiej.
- To bdzie zaleao od tego, z czym powrcisz odpar Denethor.
Ostatni rozmawia z Faramirem Gandalf, zanim syn Namiestnika wyruszy na
wschd.
- Nie szukaj pochopnie i w rozgoryczeniu mierci powiedzia. Bdziesz potrzebny
tutaj do innych zada ni wojenne. Ojciec kocha ci, Faramirze, i z pewnoci o tym
sobie przypomni w ostatniej chwili. Bywaj zdrw!
Tak wic Faramir znw odjecha biorc z sob garstk onierzy, ktrych mona byo
uj zaodze stolicy i ktrzy chcieli w tej wyprawie wzi udzia. Z murw Gondoru
ludzie spogldali ku zburzonej twierdzy Osgiliath usiujc odgadn, co si tam
dzieje, i nic nie widzc w pomroce. Inni patrzyli wci ku pnocy liczc staje dzielce
ich grd od Rohanu i jedcw Theodena. Czy przybdzie? Czy nie zapomnia o
dawnym przymierzu? pytali z niepokojem.
- Tak, przybdzie odpowiada Gandalf. Nawet gdyby mia przyby za pno. Ale
zastanwcie si: Czerwona Strzaa moga doj do jego rk w najlepszym razie
przed dwoma dniami, a droga z Edoras daleka.

owin doczekali si dopiero w nocy. Od brodw na rzece przygna konny


wysaniec z wieci, e z Minas Morgul wysza wielka armia i cignie na
Osgiliath; s w niej puki okrutnych rosych ludzi z poudnia, Haradrimw.
- Dowiedzielimy si mwi wysaniec e dowodzi nimi znowu Czarny Wdz, a
imi jego szerzy postrach na wybrzeach Rzeki.
Tymi zowieszczymi sowy zakoczy si trzeci dzie pobytu Pippina w Minas Tirith.
Mao kto zasn tej nocy w grodzie, wszyscy bowiem rozumieli, e nadzieja jest
znikoma i e nawet Faramir nie utrzyma dugo brodw na Anduinie.

azajutrz, chocia ciemnoci osigny ju swoj peni i nie mogy si


bardziej jeszcze pogbia, ciyy coraz dotkliwszym brzemieniem w
sercach ludzkich, przejtych trwog. Znowu nadeszy ze nowiny.
Nieprzyjaciel przekroczy Anduin. Faramir cofa si ku murom Pelennoru cigajc
swe oddziay do Stranic na Grobli, ale napastnik rozporzdza dziesikro
wikszymi siami ni obrocy.
- Jeli Faramir przedrze si przez pola Pelennoru, Nieprzyjaciel bdzie mu
nastpowa na pity mwi goniec. Przeprawa kosztowaa go drogo, nie tak
jednak drogo, jak si spodziewalimy. Plan napaci by doskonale obmylony. Teraz
dopiero wydao si, e od dawna we wschodnim Osgiliath budowano potn flot i
przygotowano mnstwo odzi. Przepynli Rzek caym mrowiem. Ale zgub nasz
jest Czarny Wdz. Mao kto chce mu stawia czoo, a wielu ucieka na sam dwik
jego imienia. Wani jego podwadni dr przed nim, kady gotw podern sobie
gardo na jedno jego sowo.
- Bardziej tam jestem potrzebny ni tutaj owiadczy Gandalf i natychmiast skoczy
na Gryfa. Jak byskawica mign na polach i znik z oczu. A Pippin przez ca noc
samotny czuwa na murach wytajc wzrok w stron wschodu.

641

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

nowu ozway si dzwony oznajmiajce wit nowego dnia, jak na urgowisko,


bo ciemnoci nie ustpiy; w tej samej chwili Pippin dostrzeg w oddali ognie
rozbyskujce to tu, to tam na majaczcej niewyranie linii zewntrznych
murw Pelennoru. Wartownicy krzyknli gono, wszyscy onierze grodu stanli w
pogotowiu bojowym. Czerwone pomienie mnoyy si na widnokrgu i poprzez
duszne powietrze ju dochodziy guche grzmoty wybuchw.
- Zdobyli mury! woali ludzie. Wysadzaj je w powietrze, by otworzy wyomy!
Nadchodz!
- Gdzie Faramir?! krzykn z rozpacz Beregond. - Nie mwcie mi, e zgin!
Pierwsze dokadniejsze wiadomoci przywiz Gandalf. Wraz z kilku jedcami zjawi
si przed poudniem eskortujc kolumn krytych budami wozw. Na wozach
przywieziono rannych, niedobitkw straszliwej walki stoczonej w Stranicach na
Grobli. Gandalf uda si natychmiast do Denethora. Wadca siedzia w komnacie na
szczycie Biaej Wiey, nad wielk sal, a Pippin sta u jego boku; patrzc przez
mtne okna to na pnoc, to na poudnie, to na wschd Denethor wyta swe
ciemne oczy, usiujc przebi zowrogie ciemnoci otaczajce grd ze wszystkich
stron. Najczciej zwraca wzrok ku pnocy i nasuchiwa, jak gdyby jego uszy znay
jak starodawn sztuk i umiay zowi z daleka ttent kopyt na rwninie.
- Czy Faramir wrci? spyta.
- Nie odrzek Gandalf. Ale y jeszcze, kiedym si z nim rozstawa. Postanowi
zosta z tyln stra, aby odwrt przez pola Pelennoru nie zmieni si w paniczn
ucieczk. Moe uda mu si utrzyma onierzy dostatecznie dugo w karnoci, nie
jestem tego jednak pewien. Ma przeciw sobie druzgocc przewag. Pojawi si
bowiem kto, kogo najbardziej lkaem si ujrze na czele nieprzyjacielskich wojsk.
- Czy... czy to sam Wadca Ciemnoci?! krzykn Pippin, z przeraenia
zapominajc, gdzie jest i co mu wolno.
Denethor zamia si z gorycz.
- Nie, jeszcze nie, moci Peregrinie! On zjawi si dopiero po zwycistwie, eby nade
mn tryumfowa. Do walki uywa innych, swoich narzdzi. Ta postpuj wszyscy
wielce wadcy, jeli maj rozum, wiedz o tym, nizioku. Gdyby nie to, czy ja
siedziabym w swojej Wiey i rozmyla, i wypatrywa, i czeka, powicajc nawet
wasnych synw? Wszake sam umiem jeszcze wada orem!
Wsta i odrzuci dugi czarny paszcz, pod ktrym ukazaa si zbroja i zawieszony u
pasa miecz o wielkiej gardzie, ukryty w czarno-srebrnej pochwie.
- W takim odzieniu chadzam i sypiam od wielu lat powiedzia aby z wiekiem ciao
nie zmiko i nie stracio hartu.
- Mimo to w tej chwili zewntrzne mury twojego kraju zdoby w imieniu Wadcy BaradDuru najokrutniejszy z jego wodzw rzek Gandalf ten, ktry niegdy by krlem
Angmaru, Czarnoksinikiem, Upiorem Piercienia, a teraz jest dowdc Nazgulw,
biczem postrachu w rku Saurona, Cieniem Rozpaczy.
- W takim razie masz wreszcie, Mithrandirze, godnego siebie przeciwnika odpar
Denethor. Co do mnie, to od dawna wiedziaem, kto jest naczelnym wodzem si
Czarnej Wiey. Czy wrcie tylko po to, eby mnie o tym powiadomi? Czy te moe
wycofae si ze starcia, poniewa zostae ju pokonany?
Pippin zadra, bojc si, e Gandalf pod wpywem zniewagi wpadnie w gniew, lecz
obawy hobbita okazay si ponne.
- Mogoby si to sta odpar agodnie Gandalf ale nie doszo jeszcze do prby si
miedzy nami. Jeeli jednak wierzy starym przepowiedniom, ten mj przeciwnik nie
zginie z rki mczyzny, ale jaki spotka go los, tego aden z mdrcw nie wie. W
kadym razie Wdz Rozpaczy nie wysuwa si na czoo w walce. Trzyma si raczej

642

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zasady, o ktrej wspomniae, Denethorze, i z zaplecza kieruje swoimi podwadnymi


zagrzewajc ich do morderczego marszu naprzd.
Powrciem tu przede wszystkim po to, eby ochrania w drodze transport rannych,
ktrych mona jeszcze uratowa. Wyomy poczynione w zewntrznych szacach s
szerokie i liczne, wkrtce armia Morgulu wtargnie przez nie w wielu miejscach naraz.
Chciaem ci te jedn jeszcze da rad, Denethorze. Lada godzina bitwa rozegra si
na tych polach. Trzeba przygotowa zbrojn wycieczk za mury grodu. Najlepiej
oddzia konny. W konnicy nasza caa nadzieja, bo to jedyna bro, na ktrej
Nieprzyjacielowi zbywa.
- My jej take nie mamy wiele. Teraz ju licz chwile do zjawienia si jedcw
Rohanu rzek Denethor.
- Wczeniej zapewne doczekamy si innych goci odpar Gandalf. Uchodcy z
Kair Andros ju s w grodzie. Wyspa zdobyta. Inna armia wymaszerowaa z Czarnej
Bramy i okrya nas od pnoco-wschodu.
- Zarzucano ci, Mithrandirze, jakoby lubi przynosi ze wieci powiedzia Denethor
lecz ta nie jest dla mnie nowin. Znam j od wczorajszego wieczora. Co do
zbrojnej wycieczki, ju o niej pomylaem. A teraz zejdmy na d.

zas pyn. Wkrtce stranicy z murw zobaczyli wycofujce si ku grodowi


zaogi pogranicznych placwek. Najpierw pojawiy si bezadne drobne grupy
znuonych, a czsto te rannych onierzy; wielu z nich biego w panice, jak
gdyby ich cigano. W oddali na wschodzie migotay pomienie; potem zaczy si
rozpeza coraz szerzej i bliej po rwninie. Paliy si domy i spichrze. Wreszcie z
wielu punktw rozbiegy si szybkie, mae struki ognia, znaczc si czerwieni w
szarym zmroku, dc wszystkie na lini szerokiego gocica, ktry od bramy grodu
prowadzi do Osgiliath.
- Nieprzyjaciel! szeptali ludzie. Grobla zdobyta. Wdzieraj si przez jej wyomy w
gb kraju. Nios, jak si zdaje, agwie. Gdzie podziewaj si nasi?
Wedle zegarw by wczesny wieczr, lecz ciemnio si tak, e nawet
najbystrzejsze oczy nie mogy wiele dostrzec z tego, co si rozgrywao na
przedpolach, prcz linii ognia, ktre rozszerzay si i przysuway coraz szybciej. W
kocu w odlegoci niespena mili od grodu pojawi si do znaczny oddzia,
maszerujc w porzdku, nie biegncy, trzymajcy si w zwartej grupie.
Obserwatorzy na murach krzyknli bez tchu:
- Faramir! To Faramir z pewnoci ich prowadzi! Jego suchaj ludzie i zwierzta.
Faramir mimo wszystko opanuje sytuacj.
Gwna kolumna cofajcych si wojsk znalaza si ju o niespena wier mili od
murw. Z ciemnoci wyoni si w galopie may konny oddzia, resztka stray tylnej.
Raz jeszcze jedcy zawrcili pkolem i stawili czoo nadcigajcej ognistej linii.
Nagle wzbi si w niebo zgiek dzikich okrzykw. Zjawia si nieprzyjacielska konnica.
Linie ognia zlay si w wezbrany potok, szereg za szeregiem parli naprzd orkowie z
zapalonymi agwiami, dzicy poudniowcy pod czerwonymi chorgwiami wykrzykujcy
co w swoim chrapliwym jzyku, a cay ten tum rs w oczach i ju wyprzedza
oddzia Gondorczykw w odwrocie. I w tym momencie z przenikliwym wrzaskiem
spady na spod nieba Skrzydlate Cienie; Nazgule nurkoway nad polem szerzc
mier.
Odwrt zamieni si w panik. Szeregi zaamay si, ludzie w obdzie
rozbiegli si na wszystkie strony, rzucajc bro, z okrzykiem strachu padajc na
ziemi.

643

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Wtedy z wyyn twierdzy zagraa trbka. Denethor wreszcie wysa odzia


zbrojnych na odsiecz. onierze od dawna czekali na sygna ukryci pod Bram lub w
cieniu zewntrznego krgu murw. Zebrano tu wszystkich konnych, jacy byli w
grodzie. Skoczyli naprzd, sformowali si w szyku, pomknli galopem i natarli z
gonym okrzykiem. Z murw odpowiedzia im krzyk wspplemiecw; na czele
bowiem rycerzy spod znaku abdzia cwaowa ksi Dol Amrothu, a nad nim
powiewaa bkitna chorgiew.
- Amroth z Gondorem! woali ludzie. Amroth z Faramirem!
Jak grom runli na obu skrzydach okrajcych oddzia w odwrocie. Lecz jeden
jedziec wszystkich innych wyprzedzi, szybszy ni wiatr w stepie: nis go Gryf.
Blask bi od Gandalfa, byskawice strzelay w gr z podniesionej rki. Nazgule z
wrzaskiem odleciay na wschd, bo wdz ich nie przyby jeszcze, eby si zmierzy z
biaym ogniem swego wroga. Bandy Morgulu, zaprztnite walk, zaskoczone
znienacka, rozpierzchy si jak iskry rozniesione przez wichur. Oddziay
Gondorczykw wiwatujc gono rzuciy si z kolei w pocig za nimi. Zwierzyna
przeobrazia si w myliwych. Odwrt zamieni si w krwawe zwycistwo. Trupy
orkw i ludzi zasay pole, nad ktrym z porzuconych agwi wiy si supy
cuchncego dymu. Jedcy z ksiciem na czele gnali za pierzchajcym
nieprzyjacielem. Denethor jednak nie pozwoli im zapdzi si daleko. Wprawdzie
napa bya na razie powstrzymana i odparta, lecz od wschody cigny nowe i
potne siy. Raz jeszcze zagraa trbka, tym razem wzywajc do powrotu. Jedcy
Gondoru wstrzymali konie. Za ich oson oddziay ze straconych pogranicznych
placwek sformoway szeregi. Teraz maszerowali w stron grodu pewnym krokiem.
Dosigli Bramy i przeszli przez ni dumnie. Z dum te patrzyli na nich ludzie z
grodu, sawic ich mstwo okrzykami, lecz serca ciska smutek. Szeregi bowiem
powracajcych byy bardzo przerzedzone. Faramir straci jedn trzeci swego
wojska. I gdzie by Faramir?
Przyby ostatni. Wszyscy jego onierze ju si znaleli za Bram. Nadjechali
te konni, a na kocu pod bkitn chorgwi ksi Dol Amrothu; obejmowa przed
sob na siodle ciao swego krewniaka, Faramira, syna Denethora, zebrane z
pobojowiska.
- Faramir! Faramir! z paczem woali zgromadzeni na ulicach ludzie. Nie mg im
odpowiedzie. Tum odprowadza go krtymi drogami a pod Wie, dom jego ojca.
W momencie kiedy Nazgule rozpierzchy si przed Biaym Jedcem, mordercza
strzaa z gry dosiga Faramira, ktry wanie stacza pojedynek z olbrzymim
jedcem Haradu. Syn Denethora pad na ziemi. Tylko szara konnicy Dol Amrothu
ocalia go od dzikich poudniowcw, ktrzy niechybnie dobiliby rannego. Ksi
Imrahil wnis Faramira do Biaej Wiey.
- Syn twj wrci, Denethorze oznajmi. Dokona czynw godnych bohatera.
I opowiedzia o wszystkim, co na wasne oczy widzia. Denethor wsta, spojrza w
twarz swego syna i nie wyrzek ani sowa. Wreszcie kaza zoy Faramira na
posaniu w swojej komnacie i odprawi wszystkich. Sam za uda si do tajemnej izby
pod szczytem Wiey; ktokolwiek w tym czasie podnis wzrok ku grze, mg
obserwowa nike wiato byszczce i mrugajce przez chwil w wskich oknach, a
potem rozbysk i ciemno. Kiedy Denethor zeszed i usiad milczc przy wezgowiu
Faramira, poszarzaa twarz ojca zdawaa si wyraniej naznaczona pitnem mierci
ni twarz syna.

644

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

iasto byo teraz oblone, zamknite w piercieniu wrogich wojsk.


Zewntrzne szace pky. Cay Pelennor znalaz si w rku napastnika.
Ostatnie wieci, jakie dotary spoza murw, przynieli przed zamkniciem
Bramy uciekinierzy, ktrzy przybyli drog z pnocy. Bya to garstka onierzy
ocalaych z pogromu placwki, strzegcej miejsca, gdzie szlaki z Anorien i Rohanu
wychodziy na przedpola grodu. Prowadzi ich Ingold, ten sam, ktry ledwie pi dni
temu, gdy jeszcze soce wiecio i ranek darzy nadziej, przepuci przez
zewntrzn Bram Gandalfa i Pippina.
- O Rohirrimach ani sychu powiedzia. Teraz ju nie mona ich oczekiwa. A
nawet gdyby przybyli, na nic to si ju nie zda. Wyprzedzio ich inne wojsko, ktre,
jak nam mwiono, przeprawio si przez rzek koo Kair Andros. Potna armia, s w
niej puki orkw z godem Oka, a prcz nich zastpy ludzi nie znanego dotychczas
plemienia. Niewysocy, ale krzepcy i okrutni, brody nosz jak krasnoludy i uzbrojeni
s w cikie topory. Przybyli pono z jakiego dzikiego kraju daleko na Wschodzie. Ci
panuj nad szlakami pnocnymi, a wielu przeszo te do Anorien. Rohirrimowie nie
mog przyby.

amknito Bram. Przez ca noc stranicy na murach syszeli, jak na polach


mrowi si nieprzyjacielskie wojska, palc zboa i drzewa, nie szczdzc
nikogo, ywych ani umarych. W ciemnociach trudno byo odgadn, ilu
napastnikw ju przeprawio si na ten brzeg Anduiny, lecz rankiem, a raczej w
bledszej nieco pomroce za dnia, przekonano si, e strach nocny niewiele
wyolbrzymi gron prawd. Na rwninie a czarno byo od maszerujcych
oddziaw, a jak wzrokiem sign otaczao miasto mrowie czarnych lub
ciemnoczerwonych namiotw, niby potworne grzyby, co wyrosy w cigu jednej nocy
na polach.
Pracowici jak mrwki orkowie krztali si, kopali w olbrzymim krgu gbokie
rowy, na strza z uku odlege od murw grodu; gdy rowy byy gotowe, zapalono w
nich ognie, nie wiadomo jak sztuk czy diabelskim czarem, bo nie gromadzono ani
nie dorzucano drew czy te innego paliwa. Przez cay dzie nie ustawaa robota, a
ludzie z Minas Tirith przygldali si jej bezsilnie, nie mogc w niczym przeszkodzi.
Kiedy wszystkie rowy osigny wyznaczon dugo, nadjechay ogromne kryte
wozy. Wkrtce nowe oddziay nieprzyjacielskie zaczy si spiesznie krzta
ustawiajc pod oson okopw wielkie machiny do miotania pociskw. W grodzie nie
byo machin rwnie potnych, zdolnych sign pociskiem tak daleko i zahamowa
zowrogie przygotowania.
Z pocztku ludzie mieli si i nie bardzo bali si tych dziwnych wynalazkw.
Gwny bowiem mur twierdzy by wysoki i gruby na podziw, zbudowany jeszcze za
dawnych czasw, nim ludzie z Numenoru zatracili na wygnaniu pierwotne swoje siy i
umiejtnoci. Zewntrzna ciana, twarda i czarna jak Wiea Orthanku, moga si
oprze stali i pomieniom; eby j rozbi trzeba by wstrzsn chyba fundamentem
ziemi, na ktrej staa.
- Nie! mwili Gondorczycy. Nawet gdyby Bezimienny we wasnej osobie
przyszed tu, nie wdarby si przez nasze mury, pki my yjemy.
Ten i w jednak odpowiada:
- Pki my yjemy? A czy poyjemy dugo? Nieprzyjaciel rozporzdza broni, ktra ju
niejedn najpotniejsz twierdz przywioda do upadku, odkd wiat istnieje: gd.
Wszystkie drogi odcite. Rohan nie przyjdzie z odsiecz.
Machiny nie trwoniy jednak pociskw na niezwycion cian. Atakiem na
najwikszego wroga Wadcy Mordoru nie kierowa przecie prosty zbj ani te dziki

645

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

ork, lecz umys mdry w swej zoliwoci. Gdy wrd wielu okrzykw, skrzypienia lin i
blokw ustawiono wreszcie potne katapulty, zaczy one zaraz miota kule bardzo
wysoko, tak e przelatyway tu nad blankami i spaday z hukiem na pierwszy krg
grodu; wiele z nich dziki jakiemu tajemnemu wynalazkowi wybuchao ogniem
jeszcze przed upadkiem.
Wkrtce niebezpieczestwo poarw zagrozio miastu i wszyscy wolni od
innych pilnych obowizkw mieli pene rce roboty, gaszc pomienie wytryskujce
wci w nowych punktach grodu. Potem wrd ciszych bomb sypn si grad
pociskw mniej zabjczych, ale bardziej jeszcze przeraajcych. Ulice i zauki za
murami usay dziwne niewielkie kule, ktre nie buchay ogniem. Gdy jednak ludzie
nadbiegli, by zbada nowe, nieznane niebezpieczestwo, rozlegy si jki i gony
pacz: Nieprzyjaciel ciska na miasto gowy polegych w walkach pod Osgiliath, na
granicznym murze i na przedpolach grodu. Straszny to by widok; wiele gw
rozrbanych okrutnie, zmiadonych i bezksztatnych, wiele jednak zachowao
rozpoznawalne rysy i twarze wiadczce o przedmiertnej mce; wszystkie nosiy
wypalone zowrogie pitno: Oko bez powiek. Niejednokrotnie w tych skalanych i
zbezczeszczonych szcztkach poznawano twarze przyjaci, ktrzy niedawno
jeszcze chodzili dumni i zbrojni po miecie, uprawiali okoliczne pola albo przyjedali
tu w dni witeczne na zabawy z zielonych dolin pord gr.
Ludzie w bezsilnym gniewie wygraali pici okrutnemu wrogowi,
oblegajcemu czarnym mrowiem Bram. Tamci nie syszeli przeklestw albo ich nie
rozumieli, nie znajc jzyka zachodu, porozumiewajc si wrzaskliwie ochrypymi
gosami jak dzikie zwierzta lub drapiene ptaki erujce na padlinie. Wkrtce te w
Minas Tirith mao kto mia jeszcze do odwagi, by pokaza si na murach i wyzywa
napastnikw. Wadca Czarnej Wiey posiada bowiem bro zwyciajc szybciej ni
gd: strach i rozpacz. Pojawiy si znw Nazgule, a e Wadca Ciemnoci wzrs w
siy i potg, gosy skrzydlatych potworw, ktre wyraay tylko jego wol i
zoliwo, take nabrzmiay wiksz jeszcze zoci i groz. Nazgule kryy wci
nad miastem niby spy w oczekiwaniu uczty z cia skazanych na mier ludzi. Latay
poza zasigiem wzroku i strza, stale jednak obecne, a zabjczy ich krzyk rozdziera
powietrze. Nikt si z nim nie mg oswoi, kady nastpny krzyk przeraa bardziej
jeszcze ni poprzedni. Wreszcie nawet najodwaniejsi padali na ziemi, gdy nad nimi
przelatywa niewidoczny morderca, albo te stawali osupiali wypuszczajc z
bezwadnych rk or, a w zamroczonych gowach gasa myl o walce, ustpujc
miejsca mylom o kryjwce, pokornym pezaniu, o mierci.

rzez cay ten ponury dzie Faramir lea na posaniu w komnacie Biaej
Wiey, majaczc w straszliwej gorczce; kto powiedzia: Umiera i
wkrtce wszdzie na murach i na ulicach z ust do ust podawano sobie t
wie: Umiera. Ojciec siedzia, wpatrzony w niego bez sowa, nie troszczc si ju o
obron grodu. Gorszych godzin nie przey Pippin nawet w pazurach dzikich Urukhai. Obowizek nakazywa mu usugiwa wadcy, ktry jak gdyby o nim zapomnia,
wic hobbit sta u drzwi nie owietlonej komnaty, starajc si w miar swych si
panowa nad strachem. Zdawao mu si, gdy patrza na Denethora, e w jego
oczach wadca starzeje si z kad chwil, jakby pka spryna jego dumnej woli i
zamia si jasno surowego umysu. Zapewne drczy go al i wyrzuty sumienia.
Hobbit dostrzeg bowiem zy spywajce po tej tak zawsze zimnej twarzy, i przeraziy
go one bardziej ni poprzednie wybuchy gniewu.
- Nie pacz, panie wyszepta. Moe jeszcze wyzdrowieje. Czy prosie o rad
Gandalfa?

646

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie prbuj mnie pociesza imieniem Czarodzieja odpar Denethor. Szalecza


nadzieja zawioda. Nieprzyjaciel dosta w swe rce skarb, wadza jego wzrasta; czyta
nawet nasze myli, a wszystko, co podejmujemy, obraca si na nasz zgub.
Wysaem syna bez dobrego sowa, bez bogosawiestwa, naraziem go
niepotrzebnie; oto ley przede mn, a w jego yach pynie trucizna. Nie, nie,
jakiekolwiek bd losy tej wojny, mj rd wygasa, koczy si dynastia namiestnikw.
Samozwacy bd odtd rzdzili resztk krlewskiego plemienia, kryjcego si
pord gr, dopki ostatni Gondorczyk nie zostanie wytropiony.
Coraz to pod drzwi Wiey przybiega kto, domagajc si z krzykiem, by wadca
wyszed i wyda rozkazy.
- Nie wyjd odpowiada Denethor. Musz czuwa przy moim synu. Moe
przemwi przed mierci. A mier jest ju blisko. Suchajcie, kogo chcecie, choby
Szarego Szaleca, jakkolwiek jego nadzieja zawioda. Ja tutaj zostan.

ak wic Gandalf obj dowdztwo w rozpaczliwej obronie stolicy Gondoru.


Gdziekolwiek si pojawia, ludziom serca rosy i zapominali o grozie
Skrzydlatych Cieni. Niezmordowanie stary czarodziej przemierza wci drog
z Cytadeli do Bramy, z pnocy na poudnie wzdu murw grodu, a z nim razem
ksi Dol Amrothu w swej byszczcej zbroi. On bowiem i jego rycerze wytrwali w
dumnej postawie szczerych potomkw Numenoru. Ludzie na jego widok szeptali:
Prawd mwi stare legendy, krew elfw pynie w yach tego plemienia; przecie
lud Nimrodel dugo przemieszkiwa ongi w ich kraju. I czsto kto wrd zmroku
zaczyna nuci strofki o Nimrodel albo inne pieni z zamierzchej przeszoci Doliny
Wielkiej Rzeki.
Ale kiedy ci dwaj odchodzili, cie znw ogarnia ludzi, serca stygy, mstwo
Gondoru rozsypywao si w proch. Tak z wolna mija mroczny dzie trwogi i
nastawaa ciemna noc rozpaczy. Poary ju nieposkromione szalay w najniszym
krgu grodu, zaoga pierwszego muru bya w wielu miejscach odcita bez moliwoci
odwrotu. Co prawda niewielu onierzy wytrwao wiernie na tych posterunkach,
wikszo zbiega za Drug Bram.

ymczasem na zapleczu bitwy przez Rzek przerzucono zbudowane


pospiesznie mosty i w cigu caego dnia napyway zza niej nowe
nieprzyjacielskie wojska oraz sprzt wojenny. Wreszcie okoo pnocy
rozpocz si szturm na miasto. Przednie strae wysuny si przed zasieki ognia, w
ktrych pozostawiono liczne, chytrze obmylone przejcia. odacy Mordoru szli
naprzd zuchwale, bezadn kup zbliyli si na odlego strzay. Na murach jednak
niewielu zostao obrocw, zdolnych wyrzdzi w ich szeregach powaniejsze
szkody, chocia napastnicy w wietle pomieni stanowili atwy cel, a Gondor niegdy
szczyci si mistrzostwem swoich ucznikw. Widzc, e duch ju w oblonym
grodzie podupad, niewidzialny wdz rzuci do walki gwne swoje siy. Olbrzymie
wiee oblnicze zbudowane w Osgiliath toczyy si w ciemnociach ku murom.

nw gocy zakoatali do drzwi Biaej Wiey, i to tak natarczywie, e Pippin


wpuci ich do komnaty. Denethor powoli odwrci wzrok od twarzy Faramira i
w milczeniu spojrza na natrtw.
- Pierwszy krg miasta ponie mwili. Jakie s twoje rozkazy? Jeste przecie
wadc i Namiestnikiem. Nie wszyscy chc i pod komend Mithrandira. Ludzie
uciekaj z murw pozostawiajc je bez obrony.

647

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Dlaczego? Dlaczego ci gupcy uciekaj? odpowiedzia Denethor. Skoro musimy


spon, czy nie lepiej spon od razu? Wracajcie w ogie. A ja? Ja zbuduj sobie
wasny stos. Wstpi na stos. Nie bdzie grobowcw Denethora i Faramira. Nie chc
grobowcw ani dugiego snu zabalsamowanej mierci. My dwaj sponiemy jak
pogascy krlowie z dawnych czasw, przed pojawieniem si pierwszych okrtw z
zachodu. Zachd ginie. Wracajcie w ogie.
Wysacy bez ukonu i bez odpowiedzi uciekli.
Denethor wsta, wypuci z ucisku rozgorczkowan do Faramira, ktr
dotychczas wci trzyma w swych rkach.
- On ju ponie, ju ponie rzek ze smutkiem. Dom jego ju si wali. Podszed
bliej do Pippina i spojrza na niego z gry. egnaj! powiedzia. egnaj,
Peregrinie, synu Paladina. Krtko trwaa twoja suba u mnie i ju dobiega koca.
Zwalniam ci od tej chwili na t niewielk resztk ycia, jaka ci zostaje. Id umrze
mierci, ktra wyda ci si najlepsza. Id, z kim chcesz, choby z tym przyjacielem,
ktrego szalestwo masz przypaci yciem. Przylij mi tutaj pachokw, a sam
odejd. egnaj.
_ nie, nie egnam si z tob, mj panie odpar Pippin przyklkajc. Lecz nagle
ockna si w nim hobbicka czupurno; wyprostowa si i spojrza prosto w oczy
Staremu Wadcy. Odejd teraz rzek poniewa chc koniecznie porozumie si
z Gandalfem. Nie jest on szalecem, a ja nie chc myle o mierci, pki on nie
straci nadziei na ycie. Nie bd si te czu zwolniony z mego sowa i od suby,
dopki ty, panie, yjesz. A jeli nieprzyjaciele wtargn do tej Wiey, mam nadziej,
e bd u twego boku i moe oka si godny tej zbroi, ktr z twojej aski
otrzymaem.
- Zrb, jak ci si podoba, moci nizioku rzek Denethor ale wiedz, e moje ycie
jest ju zamane. Zawoaj tu sugi.
I z tymi sowy wrci do wezgowia Faramira.

ippin wybieg i zawoa sugi paacowe, szeciu pachokw krzepkich i


dorodnych, ktrzy mimo to zadreli syszc wezwanie. Denethor wszake
agodnym tonem poleci im okry Faramira ciepymi derkami i wynie go
wraz z oem. Spenili rozkaz, dwignli oe i wynieli z komnaty. Stpali ostronie,
by pogrony w gorczce chory jak najmniej odczu wstrzsy; za nim zgarbiony i
wsparty na lasce szed Denethor, na kocu za Pippin. Niby orszak pogrzebowy
wyszli z Biaej Wiey w ciemn noc, pod nawise cikie chmury rozwietlane od dou
czerwonymi migoccymi skrami. Z wolna minli Najwyszy Dziedziniec, gdzie na
skinienie Denethora przystanli pod Martwym Drzewem. Z niszych krgw grodu
dochodzi zgiek wojenny, tu jednak panowaa taka cisza, e sycha bya smutny
szelest kropel spadajcych z uschych gazi do czarnego jeziorka. Potem wyszli za
bram Cytadeli, odprowadzani zdumionym i zrozpaczonym wzrokiem wartownika.
Skrcili na zachd i wreszcie dotarli do drzwi w wewntrznej cianie szstego muru.
Zwano je Fen Hollen i otwierano jedynie podczas pogrzebw; wolno byo tedy
przechodzi tylko wadcy i ludziom noszcym odznak suby grobowej, utrzymujcej
w porzdku Domy Umarych. Za drzwiami krya si cieka zstpujca limakiem w
d ku wskiemu skrawkowi ki, na ktrej w cieniu urwistej ciany Mindolluiny stay
grobowce zmarych krlw oraz krlewskich Namiestnikw.
Odwierny, siedzcy przed maym domkiem przy drodze, na widok
nadchodzcych zerwa si wystraszony, z latarni wzniesion w rku. Na rozkaz
wadcy otworzy drzwi, ktre odchyliy si bezszelestnie. Przeszli przez nie wziwszy
od odwiernego latarni. Na stromej drodze midzy starymi murami byo ciemno,

648

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

tylko snop wiata rzucany przez rozkoysan latarni wydobywa z mroku po obu
stronach filarki dugich rzebionych balustrad. Schodzili wci w d, a powolne ich
kroki rozlegay si echem w tym kamiennym korytarzu, a w kocu znaleli si w
Rath Dinen ulicy Milczenia midzy bielejcymi niewyranie kopuami, pustymi
paacami i posgami z dawna umarych ludzi. Weszli do Domu Namiestnikw i tu
postawili ko z rannym Faramirem na pododze.
Rozgldajc si z niepokojem wkoo, Pippin ujrza du sklepion komnat,
ozdobion jak gdyby draperiami ogromnych cieni, ktre maa latarka rzucaa na obite
kirem ciany. W mroku rozrni szeregi rzebionych marmurowych stow, a na
kadym z nich posta spoczywajc jakby we nie, z rkoma skrzyowanymi na
piersi, z gow opart na kamiennej poduszce. Lecz jeden wielki st, najbliszy, by
pusty. Tam na rozkaz Denethora zoono Faramira; ojciec wycign si obok niego,
a sudzy nakryli obu jednym caunem i stanli chylc gowy jak aobnicy nad oem
mierci. Denethor ciszonym gosem powiedzia:
- Tu bdziemy czekali. Nie przysyajcie mistrzw balsamowania. Przyniecie drzewo
wysuszone dobrze, podcie kody wok nas i pod tym stoem, oblejcie wszystko
oliw. A kiedy dam znak, wrzucicie w stos zapalon agiew. Tak wam rozkazuj. Nic
ju teraz nie mwcie do mnie. egnajcie!
- Przepraszam, miociwy panie, ale teraz musz ci opuci! zawoa Pippin,
zawrci na picie i w panice umkn z tego domu mierci. Biedny Faramir! myla.
Trzeba co prdzej odnale Gandalfa. Biedny Faramir! Prawdopodobnie bardziej
przydayby mu si lekarstwa ni zy. Och, gdzie szuka Gandalfa? Pewnie tam, gdzie
najgorcej kipi walka. Nie bdzie moe mia czasu do stracenia dla umierajcych
albo obkanych.
W drzwiach zagadn jednego z pachokw, ktrego zostawiono tutaj na stray.
- Twj pan nie wie, co czyni powiedzia. Zwlekajcie z wykonaniem jego rozkazw.
Nie podpalajcie stosu, dopki Faramir yje. Nie rbcie nic, czekajcie, a przyjdzie
Gandalf.
- kto rzdzi w Minas Tirith? Nasz pan, Denethor, czy ten szary Wczga? odpar
suga.
- jak si zdaje, Szary Wczga i nikt poza nim odpowiedzia Pippin i puci si ile
si w nogach z powrotem krt drog pod gr, min zdumionego odwiernego,
wypad za wrota i pdzi dalej, dalej, a znalaz si wreszcie w pobliu bramy
twierdzy. Wartownik krzykn na niego i Pippin pozna gos Beregonda.
- Dokd tak pdzisz, moci Peregrinie?
- Szukam Mithrandira! odkrzykn Pippin.
- Zapewne wadca wysa ci w pilnych sprawach i nie chciabym ci w wykonaniu jego
zlece przeszkadza rzek Beregond lecz jeli moesz, powiedz mi pokrtce, co
si waciwie dzieje? Dokd uda si Namiestnik? Dopiero co objem wart, ale
syszaem, e poszed ku Zamknitej Furcie, a sudzy nieli przed nim Faramira.
- Tak odpar Pippin. Poszed na ulic Milczenia.
Beregond zwiesi gow na piersi, by ukry zy.
- Mwili ludzie, e umiera westchn. A wic naprawd umar!
- Nie! zaprzeczy Pippin. Jeszcze nie! I myl, e nawet teraz mona by go od
mierci ocali. Ale wadca grodu podda si, Beregondzie, zanim wrg zdoby jego
grd. Popad w niebezpieczny obd. Szybko opowiedzia Beregondowi o dziwnych
sowach i postpkach Denethora. Musz natychmiast odnale Gandalfa
zakoczy.
- W takim razie musisz i w najgortszy wir bitwy.

649

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Wiem. Denethor zwolni mnie ze suby. Tymczasem, Beregondzie, bagam ci,


zrb co w twojej mocy, eby nie dopuci do spenienia tych okropnoci.
- Wadca nie pozwala tym, ktrzy nosz barwy czarne i srebrne, opuszcza
posterunkw pod adnym pozorem, chyba jego osobisty rozkaz.
- A wic wybieraj midzy wiernoci rozkazom a yciem Faramira powiedzia
Pippin. A poza tym jestem przekonany, e w tej chwili nie mamy ju do czynienia z
wadc, lecz z obkanym starcem. Ale na mnie czas. Wrc, gdy bd mg.
Pobieg w d w stron zewntrznych krgw miasta. Spotyka ludzi uciekajcych z
poncych dzielnic, a niektrzy na widok jego barw odwracali si krzyczc obelgi,
lecz hobbit nie zwaa na nic. Wreszcie min Drug Bram, za ktr spomidzy
murw wszdzie buchay pomienie. Mimo to panowaa niesamowita cisza. Nie
dochodzi tu zgiek bitwy ani krzyki walczcych, ani szczk broni. Nagle rozleg si
okropny wrzask, ziemia zadraa od potnego wstrzsu, da si sysze gboki,
grzmicy oskot. Przezwyciajc strach, ktry go ogarn i niemal rzuci dygoccego
ze zgrozy na kolana, Pippin wypad zza zakrtu na duy otwarty plac tu za Bram
grodu. Stan jak wryty. Odnalaz Gandalfa, lecz cofn si skulony w cie muru.

d pnego wieczora nieprzerwanie trwa szturm na miasto. Grzmiay werble.


Od pnocy i od poudnia Nieprzyjaciel rzuca coraz to nowe puki do walki
pod mury. Olbrzymie bestie Haradu, mumakile, niby ruchome domy w
czerwonym blasku migotliwych pomieni przesuway si pomidzy wieami
oblniczymi i miotajcymi ogie machinami. Wdz Mordoru nie dba o to, jak walcz
jego podwadni i ilu ich zginie. Wysa ich do boju tylko po to, by wyprbowa siy
obrocw i rozproszy je na caej dugoci murw. Gwne natarcie przygotowywa
na Bram grodu. Bya potna, wykuta ze stali i elaza, broniona przez wiee i
bastiony z niewzruszonego kamienia, lecz stanowia klucz, najsabszy punkt w
nieprzeniknionym krgu murw.
Werble odezway si goniej. Pomienie wystrzeliy w gr. Cikie machiny
ruszyy przez pole; midzy nimi ogromy taran, niby pie olbrzymiego drzewa dugi na
sto stp, koysa si na acuchach. Od dawna wykuwano go pracowicie z elaza w
pospnych kuniach Mordoru; potworna gowica odlana bya z czarnej stali na ksztat
wilczego ba szczerzcego zby, a na niej wypisane byy zowieszcze runiczne
zaklcia. Zwano ten taran Grond, na pamitk legendarnego Mota pradawnych
podziemnych krajw. Cigny go olbrzymie mumakile, otaczay go tumy orkw, a na
kocu szli trolle z gr, siacze, ktrzy umieli si nim posugiwa.
Mot pezn naprzd. Ogie go si nie ima. Ogromne bestie cignce taran
wpaday niekiedy w sza i tratoway stoczonych wok orkw szerzc wrd nich
mier, lecz nikt si tym nie wzrusza; odsuwano tylko z drogi trupy i zaraz miejsce
pomordowanych zajmowali nowi odacy.
Mot pezn naprzd. Werble dudniy dzikim rytmem. Nad zwaami trupw
zjawia si straszliwa posta: wysoki jedziec z twarz ukryt w kapturze, spowity
czarnym paszczem. Z wolna, miadc pod kopytami wierzchowca ciaa polegych,
zblia si nie zwaajc na niebezpieczestwo strza. Zatrzyma konia i podnis
dugi, blady miecz. Strach porazi wszystkich, zarwno napastnikw, jak obrocw;
ludziom na murach rce zwisy bezwadnie, ani jedna strzaa nie migna w
powietrzu. Na chwil zalega gucha cisza.
Werble wci gray. Z potnym rozmachem rce olbrzymw pchny naprzd
elazny Mot. Dosign Bramy. Zakoysa si, uderzy. Gboki huk przetoczy si
nad miastem jak grzmot w chmurach. Ale elazne drzwi i stalowe filary wytrzymay
cios. Wtedy Czarny Wdz stan w strzemionach i straszliwym gosem krzykn w

650

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

jakim zapomnianym jzyku sowa wadcze i grone, zaklcie burzce serca i


kamienie.
Trzykro powtarza okrzyk. Trzykro wielki taran uderza w Bram. I nagle za
trzecim ciosem Brama Gondoru pka. Jakby j rozpruo niewidzialne zaczarowane
ostrze, w olepiajcych iskrach byskawicy rozpada si w bezadny stos elastwa.

jecha do grodu Wdz Nazgulw. Olbrzymi czarn sylwetk na tle uny


poarw growa nad wszystkim, urasta do symbolu grozy i rozpaczy. Pod
sklepieniem murw, ktrych nigdy jeszcze nie przekroczy Nieprzyjaciel,
wjecha do grodu Wdz Nazgulw, a kto yw, umkn albo pad na twarz.
Z jednym wyjtkiem. Na pustym placu za Bram czeka Gandalf na swoim
Gryfie; spord wolnych koni na caej ziemi tylko Gryf nie ugi si przed strachem,
niewzruszony, spokojny, jak kamienny posg rumaka z Rath Dinen.
- Nie wejdziesz! powiedzia Gandalf, a czarny olbrzymi cie zatrzyma si w
miejscu. Wracaj do swojej otchani. Wracaj tam! Rozwiej si w nico, ktra czeka
ciebie i twojego pana. Precz std!
Czarny Jedziec zrzuci kaptur i oto ukazaa si krlewska korona; nie byo jednak
pod ni widzialnej gowy. Midzy koron a ramionami, okrytymi szerokim czarnym
paszczem, wieciy czerwone pomienie. Z niewidzialnych ust doby si miech
mrocy krew w yach.
- Stary gupcze! wyrzek upir. Stary gupcze! Dzi wybia moja godzina. Czy nie
poznajesz mierci, kiedy patrzysz w jej oblicze? Daremne s twoje zaklcia. Umrzesz
w tej chwili.
Podnis swj dugi miecz, pomienie przebiegy po klindze. Gandalf nie drgn. W
tym samym momencie gdzie daleko, na ktrym podwrku wiejskim zapia kogut.
Przenikliwie, dononie, ptak nie wiedzcy nic o czarach pozdrawia nowy dzie, ktry
wysoko ponad mrokami mierci wstawa wraz ze witem na niebie. Jak gdyby w
odpowiedzi z daleka odezway si inne gosy: granie rogw. Echo roznioso ich
muzyk po ciemnych zboczach Mindolluiny. Sawne rycerskie rogi pnocy gray
pobudk do boju. Rohan wreszcie przyby z odsiecz.

651

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 5
Droga Rohirrimw

ciemnociach, lec na ziemi i okryty derk, Merry nic nie widzia, ale
chocia noc bya parna i bezwietrzna, wszdzie dokoa niewidoczne
drzewa wzdychay z cicha. Merry podnis gow. Wci sysza ten sam
dwik, jak gdyby nike dudnienie bbnw dochodzce z zalesionych podgrzy i
stokw grskich. Dudnienie to milko nagle, to odzywao si znowu w innym miejscu,
raz bliej, raz dalej. Hobbit zada sobie pytanie, czy wartownicy rwnie sysz te
dziwne odgosy.
Nie widzia ich, ale wiedzia, e wszdzie wok obozuj Rohirrimowie. Czu w
ciemnoci zapach koni, sysza, jak przestpuj z nogi na nog albo uderzaj
kopytem o mikk iglast cik. Jedcy rozbili biwak w sosnowym borze pod
wzgrzem ognistych wici zwanym Eilenach, wystrzelajcym nad dugim grzbietem
lasu Druadan, ktry opodal gocica cign si do wschodniego Anorien.
Mimo zmczenia Merry nie mg spa. Wdrowa na koskim grzbiecie od
czterech dni, a pogbiajcy si mrok przytacza go coraz bardziej. Hobbit zacz ju
nawet dziwi si sam sobie, dlaczego tak si upiera, eby wzi udzia w tej
wyprawie, skoro wszystko, nawet krlewski rozkaz, upowaniao go do pozostania w
Edoras. Zastanawia si, czy stary krl wie o jego nieposuszestwie i czy bardzo si
gniewa. Moe wcale nie? Wydawao si, e istnieje jakie ciche porozumienie
midzy Dernhelmem a dowdc eoredu, Elfhelmem, ktry, podobnie jak wszyscy inni
Rohirrimowie, jak gdyby nie widzia i nie sysza hobbita. Traktowali go, jakby by
dodatkowym workiem przytroczonym do sioda Dernhelma. W Dernhelmie nie znalaz
Merry pocieszyciela, bo mody jedziec okaza si bardzo maomwny. Hobbit czu
si may, nikomu niepotrzebny i osamotniony. W powietrzu wisia niepokj, dokoa
czaio si bliskie ju niebezpieczestwo. Niespena dzie marszu dzieli teraz
Rohirrimw od zewntrznych murw Minas Tirith, opasujcych szeroki krg
podgrodzia. Wysano naprzd zwiadowcw. Niektrzy w ogle nie wrcili, inni
przynieli wieci, e dalsza droga jest odcita. O trzy mile na zachd od Amon Din
rozbia po obu jej stronach obz nieprzyjacielska armia, silne patrole zapuszczaj si
wzdu drogi w gb kraju, dochodzc na odlego nie wiksz ni trzy staje pod
biwak Rohanu. Po grach i lasach okolicznych grasuj orkowie. Krl i Eomer
naradzali si do pna w noc.
Merry tskni za towarzyszem, z ktrym by mg pogada, i wiele myla o
Pippinie. Ale te myli jeszcze potgoway jego niepokj. Biedny Pippin, zamknity w
wielkim kamiennym miecie, samotny i przeraony. Merry aowa, e nie jest duym
jedcem, jak Eomer, bo wwczas zadby w rg, daby przyjacielowi jaki sygna i
galopem pomknby na jego ratunek. Usia nasuchujc gosu bbnw, ktre teraz
dudniy gdzie bliej. W tej samej chwili tu obok niego odezway si przyciszone
gosy ludzkie i zamajaczya na p osonita latarka posuwajca si wrd drzew.
Obozujcy w pobliu ludzie zaczli krzta si niepewnie po ciemku. Jaka wysoka
posta wychyna z mroku, potkna si o lecego hobbita, mrukna co o
przekltych korzeniach, o ktre czowiek nogi moe poama. Merry pozna gos
Elfhelma, dowdcy szwadronu, z ktrym wdrowa.
- Nie jestem korzeniem, poruczniku, ani workiem powiedzia tylko posiniaczonym
hobbitem. Naley mi si dla zadouczynienia przynajmniej informacja, co si
waciwie wici.

652

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nikt tego dokadnie nie wie w tych diabelskich ciemnociach odpar oficer.
Dostaem jednak rozkaz, abymy byli w pogotowiu, bo w kadej chwili mona si
spodziewa wymarszu.
- Czy nieprzyjaciel si zblia? spyta zaalarmowany Merry. Co to za bbny tak
graj? Ju mylaem, e mnie such udzi, bo nikt prcz mnie na to bbnienie nie
zwraca uwagi.
- Nie, nie uspokoi go Elfhelm. Nieprzyjaciel jest na drodze, nie wrd gr.
Syszysz bbny Wosw, Dzikich Lenych Ludzi, oni w ten sposb porozumiewaj si
midzy sob na odlego. Podobno zamieszkuj jeszcze lasy Druadan. To ju tylko
szcztek prastarego plemienia, niewielu ich jest i yj w ukryciu, dzicy i czujni jak
lene zwierzta. Nie bior udziau w wojnach przeciw Gondorowi lub Marchii. Teraz
zaniepokoiy ich ciemnoci i nadejcie w te strony band orkw; boj si powrotu
Czarnych Lat, ktry wydaje si do prawdopodobny. Dzikujmy losowi, e nie na
nas poluj, maj bowiem zatrute strzay, a jak chodz suchy, myliwcy z nich s
niezrwnani. Ale ofiarowali swoje usugi Theodenowi. Wanie w tej chwili ich
przywdc prowadz na rozmow z krlem. O, tam id ze wiatami. Tyle wiem, nic
ponadto. Zbierz si do kupy, moci worku. Teraz musz si zaj wypenieniem
krlewskich rozkazw.
Elfhelm znikn w ciemnoci. Merry niezbyt by podniesiony na duchu
opowiadaniem o zatrutych strzaach i Dzikich Ludziach, lecz niezalenie od tego
nka go szczeglny niepokj. Oczekiwanie przewlekao si nieznonie. Hobbit
niecierpliwi si, bardzo chcia wreszcie wiedzie, co najblisza przyszo mu gotuje.
Wsta i markotnie powlk si za wiatekiem ostatniej latarki, zanim znikna pord
drzew.

yszed na polan, gdzie pod wielkim drzewem ustawiono may namiot


krla. Z konara zwisaa dua, nakryta od gry latarnia, rzucajc na traw
krg bladego wiata. Tam siedzia Theoden z Eomerem, przed nim za na
ziemi przycupn dziwaczny, krpy czowiek, obronity jak stary gaz, z rzadk
brod zjeon niby suchy mech na masywnej szczce. Nogi mia krtkie, ramiona
grube, misiste i toporne, odziany za by jedynie w spdniczk z traw okrywajc
biodra. Merry mia wraenie, e go ju gdzie w yciu widzia, i nagle przypomnia
sobie figurki Pukelw w Dunharrow. Oto mia teraz przed oczyma jakby oywiony
tamten posek lub moe istot w prostej linii pochodzc od tych, ktre posuyy za
wzr rzebiarzowi w zamierzchej przeszoci. Gdy Merry przemyka bliej, panowao
wanie milczenie, po chwili jednak Dziki Leny Czowiek przemwi, jakby
odpowiadajc na zadane pytanie. Gos mia gruby i gardowy, lecz ku zdumieniu
hobbita posugiwa si Wspln Mow, jakkolwiek troch zajkliwie i mieszajc od
czasu do czasu jakie barbarzyskie wyrazy.
- Nie, ojcze jedcw mwi. Nie prowadzimy wojny. Polujemy tylko. Zabijamy w
lesie gorguny, nienawidzimy orkw. Wy take nienawidzicie gorgunw. Pomagamy,
jak moemy. Dzicy Ludzie maj bystre oczy, czujne uszy; znaj wszystkie cieki.
Dzicy Ludzie byli tu wczeniej ni kamienne domy, zanim Duzi Ludzie przypynli zza
Wielkiej Wody.
- Nam trzeba pomocy w bitwie odpar Eomer. Jak moe nam da twj lud?
- Moemy dostarcza wieci powiedzia Dziki Czowiek. Wypatrujemy ze
szczytw gr. Wspinamy si wysoko i spogldamy w doliny. Kamienne miasto jest
otoczone. Dokoa niego ogie, a teraz wida ju take pomienie w samym miecie.
Chcecie tam dojecha? Musicie si spieszy. Ale gorguny i ludzie stamtd machn

653

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

krtkim, skatym ramieniem w stron wschodu obsadzili gociniec. Jest ich duo,
wicej ni waszych jedcw.
- Skd to wiesz? zapyta Eomer.
Ani paska twarz starca, ani jego ciemne oczy nie zmieniy wyrazu, lecz w gosie
zabrzmiaa uraza:
- Dzicy Ludzie s dzicy i wolni, ale nie s dziemi odpar. Ja wrd nich jestem
wielkim naczelnikiem, nazywaj mnie Ghan-buri-Ghan. Umiem liczy rne rzeczy:
gwiazdy na niebie, licie na drzewach i ludzi w ciemnoci. Was jest dziesi i pi
razy po dwadziecia dwudziestek. Tamtych duo wicej. Wielka bitwa. Kto wygra? A
wok murw kamiennego miasta zebrao si te duo wojska.
- Niestety, mdrze mwi ten czowiek powiedzia Theoden. Zwiadowcy donieli,
e Nieprzyjaciel zrobi wykopy i palisady w poprzek drogi. Nie bdziemy mogli
zaskoczy przeciwnikw i zgnie impetem natarcia.
- Mimo to trzeba si spieszy rzek Eomer. Mundburg ponie.
- Pozwlcie, eby Ghan-buri-Ghan dokoczy odezwa si Dziki Czowiek. On zna
niejedn drog. Poprowadzi was na tak, na ktrej nie ma wilczych dow, po ktrej
nie chodz gorguny, a tylko Dzicy Ludzie i zwierzta. Za czasw, gdy ludzie z
kamiennych domw byli silniejsi, pobudowali duo rnych cieek. wiartowali
skay tak, jak myliwy ubitego zwierza. Dzicy Ludzie myl, e si ywili kamieniami.
Jedzili przez Druadan do Rimmonu wielkimi wozami. Teraz ju nie jed.
Zapomnieli o tej drodze, ale Dzicy Ludzie pamitaj o niej. Biegnie ona nad gr i za
gr w trawie, pord drzew, za Rimmonem w d ku Din i zawraca znw do Szlaku
Jedcw. Dzicy Ludzie poka wam t drog. Pozabijacie gorguny, rozpdzicie te
brzydkie ciemnoci jasnymi mieczami, a Dzicy Ludzie bd mogli znowu spa
spokojnie w dzikim lesie.
Eomer wymieni z krlem kilka zda w jzyku Rohanu. Wreszcie Theoden zwrci si
do Dzikiego Czowieka.
- Przyjmujemy twoj propozycj powiedzia. Wprawdzie zostawimy w ten sposb
za swoimi plecami powane siy nieprzyjacielskie, ale to ju nie ma znaczenia. Jeli
Kamienne Miasto upadnie, i tak nie bdzie dla nas odwrotu. Jeli za ocaleje, bandy
orkw znajd si w potrzasku. Oka si wiernym, Ghan-buri-Ghanie, a przyrzekam ci
moj sowit nagrod i przyja Marchii na wieki.
- Umarli nie mog by przyjacimi ywych ani obdarza ich podarkami odrzek
Dziki Czowiek. Lecz jeli bdziesz ywy po przeminiciu ciemnoci, zostaw
Dzikich Ludzi w spokoju w lasach i nie poluj na nich jak na zwierzyn. Ghan-buriGhan nie zwabi ci w puapk. Sam pjdzie razem z Ojcem Jedcw, a gdyby
prowadzi le, moesz go zabi.
- A wic umowa zawarta! powiedzia Theoden.
- Ile trzeba czasu, eby wymin nieprzyjaci i powrci na szlak? spyta Eomer.
Bdziemy musieli jecha stpa, skoro bdziesz szed przed nami. A droga z
pewnoci jest wska.
- Dzicy Ludzie chodz szybko. Droga w Dolinie Kamiennych Wozw jest do
szeroka, by mogo ni jecha czterech konnych obok siebie odpar Ghan i wskaza
w stron poudnia. Ale na pocztku i na kocu bardzo wska. Dzicy Ludzie, jeli
std wyjd o wicie, s w Din o poudniu.
- Mona wic spodziewa si, e czoo pochodu dojdzie w siedem godzin rzek
Eomer. Dla caego wojska trzeba jednak liczy okoo dziesiciu godzin. Mog te
by jakie nieprzewidziane przeszkody, a e kolumna bdzie bardzo rozcignita,
musimy mie sporo czasu na sformowanie szyku, gdy wyjdziemy z gr. Ktra jest
teraz godzina?

654

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Kt to zgadnie? powiedzia Theoden. Teraz noc trwa ca dob.


- Jest ciemno, ale ju nie noc stwierdzi Ghan. Kiedy soce wschodzi, czujemy
je, chocia si ukrywa. Ju si wznosi nad Wschodnie Gry. Wysoko na niebie dzie
si wanie zaczyna.
- Skoro tak, trzeba rusza nie zwlekajc rzek Eomer. Wtpi jednak, czy nawet
przy najwikszym popiechu zdymy jeszcze dzi przyj Gondorowi z pomoc.

erry nie czeka duej, wymkn si i zacz przygotowywa do wymarszu. A


wic koczy si ostatni popas przed bitw. Hobbit nie mia nadziei, by wielu
z nich j przeyo, lecz myl o Pippinie i o poncym grodzie Minas Tirith tak
go pochaniaa, e zapomnia o wasnym strachu.
Wszystko tego dnia poszo gadko, nie widzieli te ani nie syszeli nieprzyjaci
czyhajcych w zasadzce na drodze. Dzicy Ludzie rozstawili dla osony
dowiadczonych myliwcw wzdu szlaku, ktrym mia cign oddzia, aby aden
ork ani te inny szpieg nie zauway ruchu w grach. Mrok gstnia w miar, jak
przyblia si do oblonego miasta, jedcy sunli dug kolumn niby cienie ludzi i
koni. Na czele kadego szwadronu szed przewodnik, Leny Czowiek, a stary Ghan
trzyma si u boku krla. Z pocztku posuwali si wolniej, ni przewidywali, bo
jedcy musieli zsi z koni i prowadzi je za uzdy wyszukujc przej w gstwinie
na stoku wznoszcym si nad miejscem biwaku i potem schodzc w d, ku ukrytej
Dolinie Kamiennych Wozw. Pnym popoudniem czoo pochodu dotaro do szarych
zaroli za wschodnim zboczem Amon Din, maskujcym szerok wyrw w acuchu
gr, ktre cigny si z zachodu na wschd od Nardol do Din. Przez t wyrw
zapomniana stara droga koowa zbiegaa ku niej pooonemu gwnemu szlakowi
dla konnych, czcemu grd z prowincj Anorien; od wielu pokole ludzkich miejsce
to byo zaniedbane, wyrosy wic gsto drzewa, potworzyy si zapadliska i wyboje,
licie niezliczonych jesieni usay grub warstw ziemi. Lecz wanie ta gstwina
dawaa jedcom ostatni szans ukrycia si przed wystpieniem do otwartej walki,
dalej bowiem cign si szlak konny i rozpocieraa si rwnina Anduiny, a od
wschodu i poudnia wznosiy si nagie skaliste stoki, gdy tu gry skupiay si i
pitrzyy bastion za bastionem ku rozoystym ramionom i potnemu masywowi
Mindolluiny.
Czoo pochodu zatrzymao si czekajc, by wszystkie szwadrony nadeszy z
gbi doliny i rozstawiy w porzdku pod szarymi drzewami. Krl wezwa dowdcw
na odpraw. Eomer rozesa zwiadowcw, eby przepatrzyli szlak, ale stary Ghan
krci na to gow.
- Nie ma po co wysya jedcw rzek. Dzicy Ludzie ju wypatrzyli wszystko, co
mona dostrzec w tej ciemnoci. Przyjd tu wkrtce, eby zda mi spraw.
Dowdcy zebrali si wok krla, a w tym samym momencie spord drzew
wychyno ostronie kilka stworw, tak podobnych do Ghana, e Merryemu trudno je
byo od niego odrni. Zaszeptali co do swego naczelnika w dziwnym, chrapliwym
jzyku. Ghan zwrci si do krla:
- Dzicy Ludzie mwi wiele rnych rzeczy powiedzia. Po pierwsze: bdcie
ostroni! O niespena godzin marszu std w obozowisku za Dinem jest jeszcze
duo nieprzyjacielskich onierzy. Wskaza w kierunku czarnego szczytu. Ale nie
ma nikogo pomidzy nami a nowymi murami Kamiennych Ludzi; tam jest wielki ruch.
Mury s obalone. Gorguny zabijaj je za pomoc podziemnych piorunw i drgw z
czarnego elaza. Na nic nie zwaaj, nie ogldaj si za siebie. Myl, e ich
przyjaciele dobrze pilnuj wszystkich drg!

655

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

To mwic stary Ghan wydawa z garda dziwne bulgocce gosy, zapewne


oznaczajce miech.
- Dobra nowina! zawoa Eomer. Mimo mrokw znowu nam wita nadzieja.
Podstpy wroga na przekr jego zamiarom wyjd nam na poytek. Nawet te
przeklte ciemnoci posuyy nam za oson. A burzc w niszczycielskim zapale
mury Gondoru orkowie usunli przeszkod, ktrej si najbardziej obawiaem. Mogliby
nas dugo przetrzyma za zewntrznymi murami. Teraz przedostaniemy si przez nie
bez trudu... jeli zdoamy si do nich przebi.
- Raz jeszcze dzikuje ci, Ghan-buri-Ghanie, dzielny czowieku z lasw rzek
Theoden za dobre wieci i przewodnictwo.
- Zabijcie gorgunw! Zabijcie orkw! Niczym innym nie ucieszycie Dzikich Ludzi
odpar Ghan. Rozpdcie z pogod i ciemnoci jasnymi mieczami!
- Po to wanie przybylimy tutaj z daleka - powiedzia krl - i sprbujemy tego
dokona. Czy nam si uda, jutro dopiero pokae.
Ghan-buri-Ghan skuli si i swoim twardym czoem dotkn ziemi na znak
poegnania. Potem wsta i ju mia ochot si oddali, gdy nagle zatrzyma si i
podnis gow jak lene zwierz wszc ze zdziwieniem jaki osobliwy zapach.
Oczy mu rozbysy.
- Wiatr si zmienia! - krzykn. Z tymi sowy Ghan i jego wspplemiecy zniknli w
okamgnieniu w cieniu drzew i aden z jedcw Rohanu w yciu ju ich nie spotka.
Wkrtce potem daleko na wschodzie znowu odezwao si nike dudnienie bbnw.
Lecz w niczyjej gowie nie powstaa myl, e Dzicy Ludzie mogliby okaza si
zdrajcami, chocia tak dziwaczni i brzydcy z pozoru.
- teraz ju nie potrzeba nam przewodnikw - rzek Elfhelm - s bowiem midzy nami
jedcy, ktrzy nieraz za dni pokoju odbywali drog do Mundburga. Na przykad ja
sam. Gdy znajdziemy si na szlaku w miejscu, gdzie skrca on ku poudniowi,
bdziemy mieli jeszcze siedem staj do zewntrznych murw podgrodzia. Po obu
stronach drogi cign si bujne ki. Na tym odcinku konni posacy Gondoru
osigaj zwykle najlepsze tempo. My te moemy tam puci si galopem nie
czynic haasu.
- Wwczas bdziemy musieli najbardziej wystrzega si zasadzek i by w peni si powiedzia Eomer. - Moim zdaniem powinnimy tutaj odpocz i ruszy noc
obliczajc tak, by rozpocz bj na polach pod grodem z pierwszym brzaskiem dnia,
chocia zapewne niewiele on da nam wiata, lub te w kadej chwili na znak dany
przez krla.
Krl przychyli si do tej rady i dowdcy si rozeszli. Po chwili jednak Elfhelm wrci.
- Zwiadowcy nic godnego uwagi nie spostrzegli poza granic szarego lasu - oznajmi
krlowi - prcz dwch trupw ludzkich i dwch koskich.
- jak to sobie tumaczy? - spyta Eomer.
- Zabici to dwaj gocy Gondoru, jednym z nich by zapewne Hirgon. Tak
przypuszczam, bo w rku ciska jeszcze Czerwon Strza, ale gow odrbali mu
zbje. Mona te wnosi z rnych oznak, e gocy polegli uciekajc na zachd.
Myl, e wracajc po spenieniu poselstwa zastali nieprzyjaci ju na zewntrznym
murze lub tez na wanie nacierajcych; musiao to si dzia wieczorem dwa dni
temu, jeli uyli rozstawnych koni, jak to maj w zwyczaju. Niemoliwe, eby dotarli
do grodu i zawrcili stamtd.
- A wic Denethor nie doczeka si wiadomoci, e Rohan rusza mu z odsiecz rzek Theoden - i nie moe pokrzepia si nadziej na pomoc z naszej strony.

656

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Dwakro daje, kto w por daje - powiedzia Eomer - ale te lepiej pno ni nigdy.
Kto wie, czy tym razem stare przysowie nie okae si bardziej ni kiedykolwiek
prawdziwe.

ya noc. Jedcy Rohanu mknli bezszelestnie w trawie po obu stronach


drogi. Wanie tu szlak, okrajc wysunite podne Mindolluiny, skrca na
poudnie. W oddali, na wprost przed nimi, czerwona una wiecia pod
czarnym niebem, a na jej tle rysoway si ciemne zbocza ogromnej gry. Zbliali si
do zewntrznych murw opasujcych Pelennor, ale dzie jeszcze nie wita.
Krl jecha w czoowym oddziale, otoczony przez stra przyboczn. Nastpnie
cign eored Elfhelma; Merry zauway, e Dernhelm opuci swoje miejsce w
szeregach i pod oson ciemnoci wysuwa si stale ku przodowi, a wreszcie
wmiesza si pomidzy stra krlewskiego pocztu. W pewnej chwili czoo pochodu
zatrzymao si nagle. Merry usysza prowadzon ciszonym gosem rozmow. To
wysani naprzd zwiadowcy, ktrzy dotarli niemal pod same mury, powrcili z
wiadomociami. Zdawali spraw krlowi.
- Wida wielkie poary - mwi jeden. - Miasto cae zdaje si objte pomieniami, a
pola wok roj si od nieprzyjacielskich wojsk. Wszystkie siy, jak mona
przypuszcza, cignli do oblenia. Przy zewntrznych murach zostao niewielu
onierzy, a ci, zajci burzeniem, na nic poza tym nie zwaaj.
- Pamitasz, miociwy panie, sowa Dzikiego Czowieka? - zapyta drugi goniec. - Ja
w czasach pokojowych mieszkam na otwartej wyynie, nazywam si Widfara i umiem
z powietrza owi wiadomoci. Wiatr si zmienia. Tchnienie cignie od poudnia, jest
w nim zapach Morza, niky, ale nieomylny. Ranek przyniesie zmiany. Ponad dymami
zobaczymy wit, gdy przejdziemy za mury.
- Jeli to prawda, bd bogosawiony za tak nowin do koca swoich dni, Widfaro! odpar krl. Odwrci si do skupionych najbliej ludzi z przybocznej stray i
przemwi tak dononie, e usyszao go wielu jedcw z pierwszego eoredu: Teraz bije nasza godzina, jedcy Marchii, synowie Eorla! Przed wami Nieprzyjaciel,
za wami daleko wasze rodzinne domy. Pamitajcie, e chocia walczy bdziecie na
obcym polu, sawa, ktr si okryjecie, do was bdzie naleaa na wieki. Zoylicie
przysig, dzisiaj j wypenimy wszyscy, wierni swemu wadcy, krajowi i sojuszowi
przyjani.
Jedcy uderzyli wczniami o tarcze.
- Eomerze, synu mj! Ty poprowadzisz pierwszy eored - rzek Theoden - ktry uderzy
pod krlewskim sztandarem porodku; Elfhelm zaraz po przebyciu muru powiedzie
swoich na prawe skrzydo. Grimbold na lewe. Nastpne eoredy pjd ladem trzech
pierwszych, jak im si uda. Nacierajcie wszdzie, gdzie skupia si Nieprzyjaciel.
cilejszych planw teraz nie bdziemy robi, nie wiedzc, co dzieje si na polach
Pelennoru. Naprzd i nie lkajcie si ciemnoci.

ddzia czoowy ruszy, jak mg najspieszniej, byo bowiem wci bardzo


ciemno, mimo przepowiedni Widfary. Merry siedzia na koniu za
Dernhelmem, jedn rk trzymajc si mocno sioda, drug usiujc
rozluni miecz w pochwie. Gorzko w tej chwili odczuwa prawd krlewskich sw:
"W takiej bitwie, c by zdziaa, Meriadoku?" "Tylko tyle - myla zrozpaczony
hobbit - e przeszkadzam jedcowi, a w najlepszym razie mog mie nadziej, e
utrzymam si na koniu i nie dam si stratowa na miazg pod kopytami w galopie".

657

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

ie wicej ni staja dzielia ich od linii, na ktrej dawniej cigny si


zewntrzne mury. Tote osignli je prdko, a za prdko jak na yczenie
Meriadoka. Buchn dziki wrzask, tu i wdzie wywizaa si potyczka, ale
trwao to wszystko bardzo krtko. Garstk orkw, zaprztnitych swoj
niszczycielsk robot i zaskoczonych znienacka, rozniesiono i wybito niemal
byskawicznie. Nad gruzami pnocnej bramy murw Pelennoru krl zatrzyma si
przez chwil. Pierwszy eored osoni go od tyu i otoczy z dwch stron. Dernhelm nie
dostpowa krla, chocia oddzia Elfhelma skrci w prawo. Jedcy pod wodz
Grimbolda zawrcili w lewo i przeszli przez szeroki wyom otwarty nieco dalej na
wschd.
Merry wyjrza spoza plecw Dernhelma. Daleko, o jakie dziesi mil std,
wida byo ogromny poar, lecz midzy nim a krlewskim wojskiem pony wszdzie
linie ognia wygite w ksztat pksiyca, a najblisza znajdowaa si nie dalej ni o
staj. Hobbit niewiele poza tym mg dostrzec na ciemnej rwninie i jak dotd nie
widzia nadziei poranka ani te nie czu powiewu wiatru, z tej czy innej strony.
W ciszy jedcy Rohanu wtargnli na pola Gondoru, sunc naprzd z wolna,
lecz wytrwale niby wezbrana fala przypywu, gdy raz przerwie tamy, ktre ludziom
zdaway si niezwycione. Umys i wola Czarnego Wodza skupiy si wycznie na
walce o grd; dotychczas nie dosigo ich adne ostrzeenie o niespodziance, ktra
moga pokrzyowa jego zamiary.
Po jakim czasie krl poprowadzi swj oddzia nieco ku wschodowi, aby si
znale midzy ogniem oblenia a zewntrznym polem. Wci jeszcze posuwali si
bez zaczepki i Theoden nie dawa rozkazu natarcia. Wreszcie znw si zatrzyma.
Grd by ju bliej. W powietrzu czuo si swd spalenizny i przyczajony cie mierci.
Konie si niepokoiy. Krl jednak siedzia na swym wierzchowcu nieporuszony i
patrza na agoni Minas Tirith, jakby nagle porazi go zy urok zgrozy czy moe lku.
Zdawao si, e zmala, przytoczony wiekiem. Merry te podda si grozie i
zwtpieniu. Serce w jego piersi zwolnio ttno. Mia wraenie, e czas zatrzyma si i
zawaha. Przybyli za pno! Za pno to gorzej ni nigdy. Moe Theoden zapacze,
skoni sdziw gow, zawrci i wylinie si, eby szuka schronienia w grach.
Nagle Merry wyczu zmian, tym razem bez wtpliwoci. Wiatr dmucha mu
prosto w twarz. Dzie si rozwidnia. Daleko, bardzo daleko na poudniu mona byo
rozrni chmury, majaczce niewyranie odlege szare ksztaty, skbione,
podnoszce si ku grze; za nimi jania poranek.
Lecz w tym momencie trysno wiato, jakby byskawica strzelia z ziemi pod
grodem. Przez krtk wstrzsajc chwil miasto ukazao si w olniewajcym
blasku, czarne i biae, z wie na szczycie niby roziskrzona iglica; potem zasona
ciemnoci zapada z powrotem, a ciki grzmot przetoczy si nad polami. Zgarbiona
sylwetka krla wyprostowaa si nagle. Zdawaa si znw wysmuka i dumna.
Theoden stan w strzemionach i gosem jasnym, jakiego nigdy chyba aden z
obecnych nie sysza dotd z ust miertelnika, zakrzykn:
Zbudcie si, jedcy Theodena!
Srogi was czeka bj, ogie i rze!
Niejedna wcznia wypadnie z rk,
Niejedna pknie tarcza,
Czerwonym byskiem miecz
Rozjani dzie przed witem.
Naprzd, naprzd, do Gondoru!

658

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Chwyci z rk chorego Guthlafa wielki rg i zad we tak potnie, e rg pk na


dwoje. Natychmiast wszystkie rogi podjy muzyk i pie Rohanu rozlega si nad
polami jak burza, echo za grzmotem odbio j wrd gr.
Naprzd, naprzd, do Gondoru!
Krl krzykn co nienogrzywemu i ko skoczy naprzd. Za nim trzepotaa na
wietrze chorgiew, godo biaego konia na zielonym polu, lecz krl j wyprzedzi. Za
nim mknli rycerze przyboczni, lecz ich take wyprzedzi krl. Eomer spi swego
wierzchowca ostrog, biay ogon koski na hemie rozwia si w pdzie, cay
pierwszy eored gna w grzmocie podkw jak spieniona fala z szumem atakujca
brzeg, lecz krla nikt nie przecign. Zdawa si urzeczony, a moe w jego yach
zakipiaa bojowa furia praojcw, bo dawa si ponosi nienogrzywemu, a wyglda
jak dawny bg, jak Orome Wielki walczcy w wojnie Valarw w owych dalekich
czasach, gdy wiat by jeszcze mody. Odsonita zota tarcza byszczaa odbiciem
soca i trawa janiaa wie zieleni pod biaymi nogami krlewskiego rumaka. Bo
oto wsta ranek i wiatr dmuchn od Morza. Ciemnoci rozpierzchy si, jk przebieg
przez zastpy Mordoru, zdjci przeraeniem wojownicy Czarnego Wodza uciekali i
ginli pod kopytami rozjtrzonych bitw koni. Z szeregw Rohanu buchna chralna
pie; piewali zadajc mier, bo rado bitwy przepeniaa ich serca, a pikny i
grony gos pieni dosign uszu obrocw oblonego miasta.

659

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 6
Bitwa na polach Pelennoru

le napaci na Gondor nie kierowa prostak, herszt orkw, ani te zwyky


zbjca. Ciemnoci ustpiy za wczenie, przed terminem, ktry im wyznaczy
ich wadca. Szczcie zawiodo go na chwil, wiat obrci si przeciw niemu,
zwycistwo wymykao si w momencie, gdy go ju niemal dosiga rk. Mia jednak
dugie rami. Dowodzi armi, rozporzdza wielk potg. Krl Upiorw Piercienia,
Wdz Nazgulw wada niejedn broni. Opuci Bram i znikn.
Krl Marchii Theoden dotar do drogi, biegncej spod Bramy ku Rzece, i
zwrci si w stron miasta, odlegego ju tylko o niespena mil. Wstrzyma nieco
wierzchowca rozgldajc si za nowym przeciwnikiem, a wtedy wreszcie dopdzili
go jego rycerze; midzy nimi by te Dernhelm. Dalej na przedzie, a bliej murw
grodu, jedcy Elfhelma szaleli wrd machin oblniczych rbic, siekc,
zapdzajc nieprzyjacielskich odakw w ziejce ogniem rowy. Caa prawie
pnocna poa Pelennoru bya oczyszczona z wroga, obz nieprzyjacielski pon,
orkowie uciekali ku Rzece jak zwierzyna cigana przez myliwcw; wszdzie tam
Rohirrimowie panowali nad polem bitwy. Lecz nie rozbili jeszcze oblenia, nie
zdobyli Bramy. Pod ni zostay znaczne siy przeciwnika, a na drugiej poowie pola
zgromadziy si nie tknite jeszcze, niezliczone zastpy Mordoru. Na poudnie od
drogi skupi si trzon armii Haradrimw, ich konnica otaczaa chorgiew dowdcy.
Ten dostrzeg w jasnym ju teraz wietle dziennym sztandar krla, powiewajcy w tej
chwili z dala od gwnego wiru walki pord garstki jedcw. Wdz Haradrimw
zapon wciekym gniewem, krzykn, rozwin swoj chorgiew, Czarnego Wa
na krwawym szkaracie, i run do ataku na sztandar Biaego Konia i zieleni, a za nim
gna tum Haradrimw; wzniesione w gr krzywe ich szable migotay niby rj
gwiazd.
Theoden zobaczy go, a nie chcc czeka biernie na napa, pomkn na
spotkanie przeciwnika. Starli si ze straszliwym impetem. Lecz biaa furia rycerzy
pnocy rozgorzaa gorcej, lepiej te znali wojenne rzemioso, bieglej i bardziej
zabjczo wadali dugimi wczniami. Mniej ich byo, lecz rbali sobie drog przez
tum Haradrimw niby przesiek w lesie. W najgstszym bitewnym wirze przecisn
si Theoden, syn Thengla. Wcznia jego migna w powietrzu godzc w
nieprzyjacielskiego dowdc. Byskawicznie doby miecza i jednym ciosem
rozszczepi drzewce chorgwi wraz z ciaem chorego; Czarny W opad na
ziemi. Resztka rozgromionej konnicy Haradrimw umkna w popochu.

ecz nagle w tym momencie tryumfu zota tarcza krla przygasa. Jasny
poranek znikn z nieba. Przesoni go znowu mrok. Konie zaray stajc dba.
Ludzie spadali z siode.
- Do mnie! Do mnie! krzykn Theoden. Naprzd, dzieci Eorla! Nie lkajcie si
ciemnoci!
Ale oszalay ze strachu nienogrzywy wspi si na zadnie nogi, jakby walczc z
powietrzem, i z gonym reniem zwali si na bok, przeszyty czarn strza. Krl
run wraz z koniem, przygnieciony jego ciarem.
Czarny cie zniy si jak chmura oderwana od stropu nieba. Nie, to nie bya
chmura. Dziwna skrzydlata poczwara, jeli ptak to wikszy ni wszystkie znane
ptaki wiata i nagi, nie upierzony; skrzyda mia wielkie, z grubej bony rozpitej
midzy zrogowaciaymi palcami. Stwr, by moe, z dawnego wiata, z gatunku,

660

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

ktry przetrwa w zaktku niezbadanych, zimnych gr pod ksiycem duej ni jego


epoka i w jakim ohydnym gniedzie na szczytach wyhodowa to ostatnie zapniona
potomstwo, zwyrodniae i zowieszcze. Czarny Wadca wzi je pod swoj opiek,
wykarmi ochapami misa, a potwr wyrs ponad miar wszelkich innych
latajcych istot. Wtedy Czarny Wadca podarowa go swemu sudze jako
wierzchowca. Skrzydlaty stwr spuci si na ziemi, zwin boniaste skrzyda, wyda
z siebie okropny chrapliwy wrzask i usiad na ciele nienogrzywego wpijajc w nie
szpony i wyginajc w d dug, nag szyj.
Dosiada go jedziec w czarnym paszczu, olbrzymi i grony, w stalowej
koronie, lecz midzy jej obrcz a zapiciem paszcza ziaa pustka, pord ktrej
wieciy tylko morderczym blaskiem oczy. Wdz Nazgulw! Gdy rozwiay si
ciemnoci, znikn z pola, aby przywoawszy swego wierzchowca powrci i znw
szerzy mier, zmieni nadziej w rozpacz, zwycistwo w pogrom. W rku trzyma
wielk czarn buaw.
Lecz Theoden nie by przez wszystkich opuszczony. Wprawdzie przyboczni
rycerze albo polegli przy nim, albo nie zdoali opanowa oszalaych koni, ktre
ponosiy ich dalej w pole, jeden wszake pozosta przy krlu: mody Dernhelm,
nieustraszony w swojej wiernoci, paka nad lecym starcem, ktrego snad kocha
jak ojca. Przez cay czas walki Merry siedzc za Dernhelmem nie dozna adnego
szwanku, dopki nie nadcigny ponownie Ciemnoci, wtedy bowiem Windfola w
panice stajc dba zrzuci obu jedcw i uciek. Merry czoga si teraz na
czworakach jak oszoomiony zwierzak, olepy i bezwadny ze zgrozy.
Giermek krlewski! Giermek krlewski! powtarza sobie w duchu. Musisz
wytrwa przy krlu. Sam powiedziae, e bdziesz go czci jak rodzonego ojca.
Lecz wola nie odpowiadaa gosowi serca, a cae ciao dygotao ze strachu. Merry nie
mia otworzy oczu i spojrze. W pewnej chwili wydao mu si, e syszy gos
Dernhelma, lecz bardzo dziwny, podobny do gosu innej, spotkanej kiedy osoby.
- Precz std, odmiecze, wodzu spw. Zostaw umarych w spokoju.
Lodowaty gos odpowiedzia:
- Nie wtrcaj si midzy Nazgula a jego up. Ukarze ci gorzej ni mierci. Zabierze
ci do kraju rozpaczy, na dno ciemnoci, gdzie staniesz si bezcielesnym upiorem,
gdzie Oko bez powiek przejrzy na wylot kad twoj myl.
Szczkn wycigany z pochwy miecz.
- Moesz grozi, czym chcesz, ale ja zrobi wszystko, co w mojej mocy, eby ci w
spenieniu groby przeszkodzi.
- Przeszkodzi? Mnie? Gupcze! adnemu najwaleczniejszemu nawet mowi wiata
nie uda si nigdy i w niczym mi przeszkodzi.
Wtedy Merry usysza co, czego najmniej si w tej gronej chwili spodziewa:
miech. Dernhelm mia si, a jego czysty gos dwicza jak stal.
- Ale ja nie jestem adnym z mw tego wiata! Masz przed sob kobiet. Jestem
Eowina, crka Eomunda. Bronisz mi dostpu do mojego krla i zarazem ukochanego
wuja. Id precz, chyba e pewny swej niemiertelnoci. Czymkolwiek bowiem
jeste, yw istot czy te chodzcym trupem, miecz mj spadnie na ciebie, jeeli
tkniesz krla.
Skrzydlaty potwr krzykn, lecz Upir Piercienia nic nie odpowiedzia, umilk, jakby
nagle ogarny go wtpliwoci. Zdumienie i ciekawo pomogy hobbitowi
przezwyciy na chwil strach. Otworzy oczy, czarna zasona lku ju mu nie
przesaniaa widoku. O par krokw przed nim siedziaa olbrzymia poczwara, a nad
ni niby cie rozpaczy growa Wdz Nazgulw. Nieco w lewo, twarz do nich
zwrcona staa ta, ktr Merry do niedawna nazywa Dernhelmem. Nie kry ju jej

661

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

twarzy hem, jasne wosy uwolnione spyway na ramiona lnic bladym zotem.
Szare jak morze oczy spoglday surowo i gniewnie, a mimo to zy spyway z nich na
policzki. W rku trzymaa miecz, wzniesion tarcz osaniaa si od okropnego
spojrzenia wroga.
To bya Eowina i Dernhelm zarazem, Merry bowiem w przebysku
wspomnienia ujrza twarz, ktra zwrcia jego uwag przy wyjedzie z Dunharrow,
twarz modego rycerza, ruszajcego na spotkanie mierci, bez nadziei w sercu. Wraz
z podziwem ockna si w hobbicie lito i waciwe temu plemieniu nieskore
mstwo. Zacisn pici. Nie mg pozwoli, by ta pikna, zrozpaczona ksiniczka
zgina. Przynajmniej nie dopuci, by zgina sama i bez obrony.
Twarz wroga bya od niego odwrcona, pomimo to Merry nie mia poruszy
si, eby nie cign na siebie morderczego spojrzenia tych okropnych oczu. Z
wolna zacz czoga si w trawie. Lecz Czarny Wdz, z wahaniem i zoci
wpatrzony w kobiet, ktra mu stawia czoo, nie zwaa na hobbita bardziej ni na
robaka pezncego w bocie.
Nagle ohydny smrd wion powietrzem; to skrzydlaty potwr zatrzepota
skrzydami, poderwa si w gr i byskawicznie rzuci si na Eowin, z przeraliwym
wrzaskiem godzc w ni dziobem i szponami.
Eowina nie drgna nawet: ksiniczka Rohirrimw, crka krlw, smuka, lecz
silna jak stal, pikna, lecz grona. Zadaa cios z rozmachem, potny i celny. Miecz
przeci wycignit szyj potwora, odrbana gowa jak kamie spada na ziemi.
Eowina odskoczya wstecz przed walcym si olbrzymim cielskiem, ktre z
rozpostartymi skrzydami runo w traw. W tym samy momencie rozwia si cie.
wiato zalao posta ksiniczki, a jasne jej wosy rozbysy w rannym socu.
Lecz znad cierwa zabitego wierzchowca dwign si Czarny Jedziec,
straszny, olbrzymi, grujcy nad smuk przeciwniczk. Z okrzykiem nabrzmiaym
tak nienawici, e sam dwik jego gosu rozdziera uszy i zatruwa serca, podnis
cik buaw i uderzy. Tarcza Eowiny rozsypaa si w kawaki, strzaskane rami
opado bezsilnie. Ksiniczka osuna si na kolana. Upir schyli si nad ni,
przesoni j jak chmura; oczy paay mu ogniem. Znw podnis buaw, tym razem,
eby dobi ofiar.
Nagle zachwia si z jkiem blu, cios chybi, koniec buawy zary w ziemi. To
Merry, zaszedszy z tyu, mign mieczykiem i przebijajc czarny paszcz przeci
nie chronione kolczug cigno pod kolanem.
- Eowino! Eowino! krzykn Merry.
Eowina dwigna si z trudem i ostatkiem si rbna mieczem midzy paszcz a
koron, nad schylonymi ku niej potnymi ramionami. Miecz sypic skry rozpad si
w drzazgi. Korona z brzkiem potoczya si po ziemi. Eowina pada twarz naprzd
na trupa przeciwnika. O dziwo! Paszcz i kolczuga kryy pustk. Leay jak achman w
trawie, a w grze nad polem rozleg si krzyk, przechodzcy w jk coraz cichszy,
oddalajcy si z wiatrem, w gos bezcielesny i wty, ktry zamiera, gin, by nigdy
ju wicej nie odezwa si nad wiatem.
Meriadok sta porodku zasanego trupami pobojowiska mruc oczy jak sowa
w blasku dnia, bo zy olepiy go zupenie. Przez mg widzia pikn gow Eowiny,
znieruchomiaej, wycignitej w trawie, a tu obok oblicze krla Theodena polegego
w chwale. nienogrzywy w drgawkach agonii zsun si z ciaa swego pana,
ktrego zabi mimo woli.
Merry schyli si i podnis krlewsk rk, eby na niej zoy pocaunek,
wtedy jednak Theoden otworzy oczy; patrzay przytomnie, a gos zabrzmia
spokojnie, chocia sabo, gdy krl przemwi:

662

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- egnaj, zacny hobbicie. Moje ciao zdruzgotane. Odchodz do ojcw. Lecz nawet
w ich dostojnym towarzystwie nie bd si teraz musia wstydzi. Powaliem
czarnego wa. Po mrocznym ranku wsta dzie jasny i zawiecio zote soce.
Merry nie mg mwi, paka znw gorzko.
- Przebacz mi, krlu wyjka wreszcie e zamaem twj zakaz, chocia nie mog
ci odda innych usug, prcz tych ez na poegnanie.
Sdziwy krl odpowiedzia umiechem.
- Nie martw si, hobbicie. Przebaczam ci nieposuszestwo. Szczerego serca nikt nie
odtrci. Oby y dugo i szczliwie, a kiedy w czasach pokoju sidziesz mic fajk
przy kominku, wspomnij o mnie! Ja bowiem nie bd mg ju dotrzyma obietnicy i
w Meduseld nauczy si od ciebie sztuki fajkowego ziela. Przymkn powieki,
Merry za schyli si nad nim. Po chwili krl odezwa si znowu: - Gdzie jest Eomer?
Ciemno zasnuwa mi oczy, a chciabym go ujrze jeszcze przed mierci. On ma
by po mnie krlem. Przeka te sowa poegnania Eowinie. Wzdrygaa si rozsta
ze mn... Teraz ju nigdy nie zobacz tej, ktr kochaem bardziej ni rodzon crk.
- Krlu, krlu zacz urywanym gosem Merry. Eowina...
Lecz w tym momencie rozlega si wrzawa, jakby dokoa wszystkie rogi i trby
zagray naraz. Merry rozejrza si po polu. Zapomnia o wojnie, o caym wiecie;
zdawao mu si, e od chwili gdy krl ruszy do swego ostatniego boju, mino wiele
godzin, w rzeczywistoci jednak cay dramat rozegra si w cigu kilku minut. Teraz
hobbit zrozumia, e grozi im niebezpieczestwo, bo mog znale si w sercu bitwy,
ktra rozgorzeje lada chwila z now si.
Wrg rzuca do walki wiee puki sprowadzone pospiesznie drog znad
Rzeki; spod murw grodu zbliay si zastpy Morgulu, od poudnia cigna
piechota Haradu, poprzedzana przez konnic, za ni za wida byo z daleka
ogromne grzbiety mumakilw, dwigajcych wiee oblnicze. Od pnocy natomiast
biaa kita na hemie Eomera powiewaa na czele Rohirrimw, sformowanych znw w
szyku bojowym, a z grodu wyszli na pole wszyscy zdolni jeszcze do broni mczyni,
ktrym przewodzi Srebrny abd Dol Amrothu i ktrzy zdoali odeprze
napastnikw spod Bramy. Przez gow hobbita przemkna myl: Gdzie jest
Gandalf? Czy nie ma go tutaj? On moe umiaby ocali krla i Eowin. W tym
samym momencie nadjecha w galopie Eomer, a z nim garstka niedobitkw wity,
przybocznych rycerzy krla, ktrzy zdoali wreszcie opanowa sposzone
wierzchowce. Patrzyli teraz zdumieni na cielsko ubitej poczwary; konie nie chciay
podej do niej bliej. Eomer zeskoczy z sioda, a bl i al odmaloway si na jego
twarzy, gdy zobaczy krla i stan w milczeniu nad jego bezwadnym ciaem.
Jeden z rycerzy wyj krlewsk chorgiew z zacinitej doni polegego
chorego Guthlafa i podnis j w gr. Theoden z wolna otworzy oczy. Widzc
wzniesione godo da znak, by je oddano Eomerowi.
- Witaj, krlu Marchii powiedzia. Ruszaj teraz po zwycistwo! Poegnaj ode mnie
Eowin!
Z tym sowy skona nie wiedzc, e Eowina ley tu obok. Otaczajcy go ludzie
pakali woajc: Krl Theoden! Nasz Krl Theoden! Wtedy przemwi do nich
Eomer:
Nie wylewajcie prnych ez. Odszed mny
I chlubn poleg mierci. Nad jego kurhanem
Niech zapacz kobiety. Nas dzi wzywa bj!

663

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Lecz sam mwic to paka.


- Niechaj giermkowie krlewscy zostan tutaj rzek i wynios ze czci zwoki krla
z pola, ktre lada chwila ogarn moe znowu bitwa. S te inni polegli ze wity
Theodena.
Spojrza na lece wkoo trupy, poznajc i nazywajc po imieniu towarzyszy broni.
Nagle ujrza swoj siostr Eowin lec opodal. Stan bez tchu jak czowiek, ktry
w p krzyku oniemia trafiony strza prosto w serce; miertelna blado powleka
jego oblicze, a gniew zmrozi mu krew w yach tak, e dugo nie mg doby sowa z
garda. Jakby sza nim zawadn.
- Eowino! Eowino! krzykn wreszcie. Eowino, skd si tutaj wzia? Czy to
obd, czy zy czar mami moje oczy? mierci, mierci, mierci! mierci, zabierz nas
wszystkich!
I bez namysu, nie czekajc, a zbliy si oddzia wysany z grodu, skoczy na konia,
pogna sam przeciw caej nieprzyjacielskiej armii dmc w rg i gonym okrzykiem
wzywajc swoich do natarcia. Nad polem rozbrzmia jego czysty donony gos:
- mierci! Naprzd, po mier, po koniec wiata!
Wojsko ruszyo za nim. Rohirrimowie ju teraz nie piewali idc do walki. Tylko
zowieszczy okrzyk: mierci! towarzyszy ttentowi kopyt, gdy fala jedcw mijajc
polegego krla runa na spotkanie nieprzyjaci ku poudniowemu kracowi pola.

hobbit Meriadok wci jeszcze sta lepy od ez na tym samym miejscu; nikt
do niego nie odezwa si, nikt chyba nawet go nie zauway. Otar oczy, schyli
si, eby podnie zielon tarcz dar Eowiny i zarzuci j sobie na plecy.
Potem rozejrza si za mieczykiem, ktry zgubi, w chwili bowiem gdy zadawa cios
Czarnemu Wodzowi, rami nagle mu cierpo i odtd mg posugiwa si jedynie
lew rk. Znalaz swj or, lecz ze zdumieniem ujrza, e ostrze dymi niby sucha
ga wyjta z pomieni, patrza na nie, jak gio si i kurczyo, a cae je strawi
ogie.
Taki by koniec miecza wykutego ongi przez ludzi z Westernesse i
znalezionego przez hobbita pod Kurhanem. Lecz dumny z jego losu byby patnerz,
ktry go przed wiekami wykuwa cierpliwie w Krlestwie Pnocnym, gdy
Dunedainowie byli modym plemieniem, a najzawzitszym ich wrogiem byo
straszliwe krlestwo Angmar i jego krl, Czarnoksinik. aden inny or, chocia w
mocniejszych rkach, nie zada wrogowi rwnie dotkliwej rany, rozdzierajc upiorne
ciao, niszczc zy urok, ktry niewidzialne cigna czy ze rdem woli.

ycerze z wczni nakrytych paszczami sporzdzili naprdce nosze i dwignli


krla niosc go w stron grodu, podczas gdy inni nieli za nim ostronie
Eowin. Nie mogli jednak zabra wszystkich polegych z krlewskiej wity,
siedmiu bowiem gwardzistw pado obok swego pana, a miedzy nimi Deorwin,
dowdca gwardii. Tych wic zoyli Rohirrimowie z dala od trupw nieprzyjacielskich i
od zabitej skrzydlatej bestii i zatknli wok nich wcznie. Pniej wrcili na to
miejsce i spalili cierwo poczwary, dla nienogrzywego wszake wykopali grb i
naznaczyli go kamieniem, na ktrym w dwch jzykach Marchii i Gondoru wyryto
napis:
nienogrzywy, ko lotny i wiernego serca
Z wyrokw losu pana wasnego morderca.

664

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Zielona i bujna trawa wyrosa na mogile nienogrzywego, lecz na zawsze czarna i


jaowa pozostaa ziemia w miejscu, gdzie spalono skrzydlat besti.

owoli wlk si smutny Merry obok noszy, nie zwaajc wcale na toczc si
jeszcze bitw. By znuony, zbolay, dra jak w febrze. Wiatr od Morza przynis
rzsisty deszcz i zdawao si, e cay wiat pacze po Theodenie i Eowinie,
gaszc poary w grodzie potokami szarych ez. Jak przez mg zobaczy hobbit
zbliajce si pierwsze szeregi obrocw Gondoru. Imrahil, ksi Dol Amrothu,
zatrzyma konia na widok smutnego orszaku.
- Kogo niesiecie, przyjaciele z Rohanu? zapyta.
- Krla Theodena odpowiedzieli. Krl Theoden poleg. Ale krl Eomer walczy,
poznacie go po biaej kicie na hemie.
Ksi zsiad z konia, uklk przy noszach, oddajc hod zmaremu krlowi i jego
bohaterskiej mierci, i zapaka. Potem wsta, a widzc na drugich noszach Eowin
zdumia si bardzo.
- Przecie to kobieta rzek. Czy kobiety Rohirrimw take chwyciy za or w
naszej obronie?
- Nie, tylko ta jedna odpowiedzieli Rohirrimowie. Ksiniczka Eowina, siostra
Eomera. Nie wiedzielimy, e bya miedzy nami, dopki nie znalelimy jej na
pobojowisku, i opakujemy j gorzko.
Pikno jej twarzy, chocia bladej i zimnej, wzruszya ksicia, pochyli si, by z
bliska przyjrze si ksiniczce, i dotkn jej rki.
- Przyjaciele! krzykn. Czy nie ma miedzy wami lekarzy? Ksiniczka jest ranna,
moe miertelnie, ale jeszcze yje!
Zsun z ramienia polerowany naramiennik i przytkn go do zimnych warg Eowiny;
lekka, prawie niedostrzegalna mgieka oddechu przymia blask metalu.
- Nie ma chwili do stracenia powiedzia wyprawiajc konnego goca z powrotem do
grodu z wieci, e ranna potrzebuje pilnie pomocy. Sam jednak skoni si raz
jeszcze polegemu krlowi i rannej ksiniczce, poegna Rohirrimw, wskoczy na
siodo i pomkn na czele swoich do bitwy.

itwa rozgorzaa teraz wcieka na polach Pelennoru, szczk ora wzbija si


ku niebu wraz z krzykiem ludzi i reniem koni. Gray rogi i trby, ryczay
mumakile pdzone do boju. Pod poudniowym murem grodu piechota
Gondoru natara na skupione tu jeszcze znaczne siy Morgulu. Jedcy wszake
pognali ku wschodniej stronie pola, na pomoc Eomerowi: Hurin Smuky, Stranik
Kluczy i ksi Lossarnach, Hirluin z Zielonych Wzgrz i pikny ksi Imrahil w
otoczeniu swoich onierzy.
W sam por zjawia si ta pomoc dla Rohirrimw, szala bowiem przewaaa
na stron Nieprzyjaciela, a zapa bojowy Eomera obrci si przeciw niemu. Furia
pierwszego natarcia zmiadya pierwsze nieprzyjacielskie szeregi, jedcy Rohanu
szerokimi klinami wbili si w gb tumu poudniowcw, zrzucajc z siode konnych,
tratujc pieszych. Tam wszake, gdzie byy mumakile, konie i nie chciay, staway
dba i uskakiway na boki; olbrzymie zwierzta, nie atakowane, groway nad bitw
niby fortece, a Haradrimowie skupili si wok nich. Jeli od pocztku Rohirrimowie
mieli przeciw sobie trzykrotn liczebn przewag samych tylko Haradrimw, teraz
stosunek si jeszcze si pogorszy na ich niekorzy, nowie bowiem zastpy wroga
cigay od strony Osgiliathu. Zebrano je na zapleczu, aby na ostatku rzuci na
zdobyty grd, ktry miay spldrowa i zupi; czekay tylko na rozkaz swego wodza.
Wdz zgin, lecz teraz Gothmog, dowdca wojsk Morgulu, poprowadzi ich w wir

665

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

bitwy; szli za nim ludzie ze wschodu zbrojni w topory, Wariagowie z Khandu,


poudniowcy w szkaratnej odziey i wojownicy z Dalekiego Haradu, podobni do
trollw, byskajcy biakami oczu i czerwieni jzykw w czarnych twarzach. Cz
tej armii okrya Rohirrimw od tyu, cz stana na wschodnim skrzydle, by
powstrzyma oddziay Gondoru i nie dopuci do ich poczenia z jedcami
Rohanu.
W tym samym momencie, gdy na polu zarysowaa si tak grona dla
obrocw sytuacja i zwtpienie zakrado si znw do serc, krzyk rozleg si w
grodzie, bo wtedy wanie, pnym przedpoudniem, wiatr dmuchn silniej, unoszc
deszcz ku pnocy, soce bysno i w jego blasku wartownicy murw dostrzegli w
oddali nowe niebezpieczestwo, niweczce resztk nadziei.
Anduina, zataczajca uk od Haradu, widoczna bya z miasta na do
znacznym odcinku swego biegu i bystre oczy dostrzegy pynce po niej statki.
Wytajc wzrok stranicy krzyknli z rozpaczy, bo na tle lnicej wstgi Rzeki
ukazaa im si sunca z wiatrem grona flotylla: galery wojenne pchane wielu parami
wiose i okrty o czarnych aglach wydtych bryz.
- Korsarze z Umbaru! woali ludzie. Korsarze z Umbaru! Patrzcie! Korsarze z
Umbaru przybywaj. A wic Belfalas pad, Ethir i Lebennin w rku wroga. Korsarze
cign tutaj. To ostatni cios, jestemy zgubieni.
Ten i w bez rozkazu, bo w grodzie zabrako dowdcy bieg do dzwonw i
uderza na alarm; inni chwyciwszy trby zagrali sygna do odwrotu.
- Na mury! krzyczeli. Wracajcie na mury! Wracajcie do grodu, zanim was do
szcztu rozgromi.
Ale paniczny krzyk rozwiewa si z wiatrem, ktry gna ku miastu obce okrty.
Rohirrimom zreszt ostrzeenie nie byo potrzebne. A za dobrze sami widzieli
czarne agle. Eomer bowiem zapdzi si tak, e dzielia go od Harlondu niespena
mila, na ktrej midzy nim a przystani skupiy si nieprzyjacielskie siy odparte z
przedpola miasta, podczas gdy inne zaroiy si za plecami Rohirrimw odcinajc ich
od oddziau ksicia Imrahila. Teraz Eomer spojrza na Rzek i nadzieja zgasa w jego
sercu; przeklina wiatr, dotychczas bogosawiony. Natomiast w odakw Mordoru
nowy duch wstpi i z furi, z tryumfalnym wrzaskiem natarli na jedcw. Eomer
ochon ju z oszoomienia, myla trzewo i jasno. Kaza zad w rogi i zwoa
ludzi, by kady, kto tylko zdoa, stan przy sztandarze krlewskim. Postanowi
bowiem tutaj wznie z tarcz ostatni mur obronny i bi si, pki tchu w piersi, stoczy
walk godn legendy i pieni, chociaby nikt nie mia pozosta na tych ziemiach, kto
by zachowa pami o ostatnim krlu Marchii. Wjecha na zielony pagrek, tu zatkn
trzepoczcy na wietrze sztandar z godem Biaego Konia.
Po zwtpieniach i mroku przedwitu
Pieni i nagim mieczem powitaem soce.
Walczyem do kresu nadziei, w aobie serca,
Noc zajdzie w krwawej unie nad ostatni klsk.
Ale ze miechem wygasza t strof pieni. Znw bowiem porwa go zapa wojenny;
oszczdziy go dotychczas miecze i dzidy, by mody i przewodzi dzielnemu
plemieniu. Wyzywajc pieni niebezpieczestwo spojrza na czarne okrty i
podnis miecz. Nagle zobaczy co, co zdumiao go i napenio radoci. Podrzuci
miecz w blask soca, chwyci zrcznie nie przerywajc piewu. Wszystkie oczy
zwrciy si w lad za jego spojrzeniem. W tym momencie na gwnym maszcie

666

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

pierwszego statku, skrcajcego wanie ku przystani w Harlondzie, wiatr rozwia


flag. Kwito w niej Biae Drzewo Gondoru, lecz otaczao je Siedem Gwiazd i w grze
nad nim byszczaa korona godo Elendila, krlewskie godo, ktrego tu nikt nie
widzia od niepamitnych lat. Gwizdy skrzyy si w socu, bo Arwena, crka Elronda,
wyszya ten sztandar drogimi kamieniami; korona z mithrilu i zota janiaa w blasku
dnia. Aragorn, syn Arathorna, Elessar, spadkobierca Isildura, przeby ciek
Umarych i teraz z wiatrem od Morza zblia si do Gondoru. Wesoo Rohirrimw
wybuchna w miechu i szczku ora, a rado miasta rozpiewaa si fanfarami
trb i muzyk dzwonw. Ale odacy Mordoru zdjci trwog nie mogli poj, jaki czar
sprawi, e na okrtach ich sprzymierzecw zjawili si wrogowie, i drc zrozumieli,
e los odwrci si przeciw nim i e musz zgin.
Rycerze Dol Amrothu pdzili teraz przed sob na wschd rozbite zastpy
trollw, Wariagw i orkw, ktrzy nie znosz blasku soca. Eomer ze swoimi
jedcami pomkn w stron poudnia, a Nieprzyjaciel, znalazszy si niejako midzy
motem a kowadem, ucieka w popochu. Bo ju ze statkw na nabrzea Harlondu
wysypywa si zbrojny oddzia i jak burza par na pnoc. W pierwszych szeregach
biegli Legolas i Gimli z toporkiem w rku, Dunedainowie, Stranicy Pnocy, o
krzepkich rkach, a za nimi dzielny lud z Lebennin i Lamedon i z innych lennych
krajw poudnia. Prowadzi ich wszystkich Aragorn, wznoszc w rku Pomie
Zachodu, Anduril, miecz ognisty, przekuty na nowo stary Narsil, nie mniej ni ongi
grony. Na czole Aragorna wiecia Gwiazda Elendila.
Tak si stao, e spotkali si wrd bitwy Eomer i Aragorn; wsparci na
mieczach spojrzeli sobie w oczy z radoci.
- A wic spotkalimy si znw, chocia nas rozdzieliy wszystkie zastpy Mordoru
rzek Aragorn. Czy nie obiecaem ci tego, wwczas, w Rogatym Grodzie?
- Tak! odpar Eomer ale nadzieja czsto zawodzi, nie wiedziaem, e umiesz
przepowiada przyszo. Podwjnym bogosawiestwem jest pomoc, gdy zjawia si
nieoczekiwana. Nigdy chyba dwaj przyjaciele nie radowali si tak bardzo ze
spotkania! Ucisnli sobie rce, po czym Eomer doda: - Nigdy te chyba nie
spotkali si tak bardzo w por. Przybye w ostatniej chwili. Ponielimy cikie
straty.
- A wic pomcijmy je, zanim mi o nich opowiesz odpar Aragorn i rami przy
ramieniu ruszyli obaj do bitwy.

roga jeszcze czekaa ich walka i wiele trudw, poudniowcy bowiem byli
plemieniem bitnym i dzielnym, a rozpacz dodawaa im mstwa, wojownicy za
z krain wschodu przeszli dobr szko wojenn w Mordorze i aden z nich nie
myla si poddawa. Wszdzie wic na rozlegym polu, na zgliszczach zagrd i
spichrzw, na pagrkach, pod murami skupiay si gromady nieprzyjaci, gotowych
walczy do ostatka, i bitwa przecigaa si do wieczora.
Wreszcie soce skryo si za Mindolluin rozlewajc na niebie ogromn un,
tak e wzgrza i szczyty gr zarumieniy si krwawym odblaskiem. Rzeka zdawaa
si pon, a trawa nabraa odcienia rudej czerwieni. Wraz z zachodem soca
skoczya si wielka bitwa pod Minas Tirith i ani jeden nieprzyjaciel nie zosta ywy w
krgu zewntrznych murw Pelennoru. Wybito ich co do nogi, a ci, ktrzy zbiegli,
mieli niemal wszyscy wygin z ran lub uton w spienionych nurtach Rzeki. Ledwie
garstka niedobitkw wrcia do Morgulu lub Mordoru, a do Haradu dotara tylko
legenda o strasznej zemcie i potdze napadnitego Gondoru.

667

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

ragorn, Eomer i Imrahil razem wracali ku Bramie grodu, tak zmczeni, e


niezdolni zarwno do radoci, jak do smutku. Wszyscy trzej wyszli z bitwy nie
dranici nawet, bo sprzyjao im szczcie, chronia moc ramienia i
niezawodny or; mao kto omiela si stawia im czoo lub bodaj spojrze w twarze,
rozognione gniewem. Lecz wielu innych rycerzy polego na polu chway albo odnioso
cikie rany. Forlong walczc samotnie po utracie konia pad od ciosw topora;
Duilin z Morthondu i brat jego stratowani zostali na mier, gdy prowadzili do ataku
na mumakile ucznikw, ktrzy z bliska puszczali strzay w lepia bestii. Nigdy nie
mia wrci do ojczystego Pinnath Gelin pikny Hirluin ani te Grimbold do swego
domu w Grimslade, ani krzepki Stranik Halbarad do swego rodzinnego kraju na
dalekiej pnocy. Niemao polego bojownikw sawnych i bezimiennych, dowdcw i
onierzy. Bya to wielka bitwa i nikt jeszcze nie opowiedzia caej jej historii. W wiele
lat pniej piewak z Rohanu tak mwi o tym w swej pieni o wzgrzach
Mundburga:
Syszelimy o brzmicych rogach pord wzgrz,
mieczach poyskujcych w Krlestwie Poudnia.
Rumaki popdziy jak poranny wiatr
do Stoninglandu. Rozgorzaa wojna.
I zgin Theoden, potny Thengling,
pan zbrojnych zastpw, do zotych paacw,
zielonych k pnocy nie powrci nigdy.
Harding i Guthlaf, Dundern i Deorwin,
dzielny Grimbold, Herefara, Herubrand i Horn,
i Fastred walczyli i polegli tam,
w kraju dalekim: w grobowcach Mundburga
spoczywaj pospou z panami Gondoru,
swymi sprzymierzecami. Szlachetny Hirluin
do nadmorskich wzgrz ani Forlong stary
do kwitncych dolin Arnachu ju nigdy
nie powrc w tryumfie; ani smukli ucznicy,
Derufin i Duilin, nie wrc do czarnych
jezior Morthondu ukrytych wrd gr.
mier rankiem i kiedy ju koczy si dzie
panw braa i sugi. Od dawna ju pi
pod traw Gondoru, gdzie brzeg Wielkiej Rzeki,
teraz szarej jak zy, srebrem poyskliwej.
Wtedy byy czerwone jej pieniste wody:
krwi barwione gorzay w zachodzcym socu;
niby wici pony gry o wieczorze;
czerwie ros spadaa na Rammas Echor.

668

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 7
Stos Denethora

iedy pospny cie cofn si sprzed Bramy, Gandalf przez dug jeszcze
chwil trwa nieruchomo pord dziedzica. Pippin natomiast zerwa si
byskawicznie i wyprostowa, jak gdyby kto zdj nieznone brzemi z jego
ramion; sta nasuchujc grania rogw i rado rozpieraa mu serce. Zawsze odtd,
nawet po latach, zy napyway mu do oczu na dwik odzywajcego si w oddali
rogu. Teraz jednak przypomnia sobie nagle, z jak wieci spieszy do Gandalfa.
Podbieg wic do niego w momencie, gdy Czarodziej, ktry wanie ockn si z
zadumy i szepn co Gryfowi nad uchem, zamierza wanie wyjecha poza Bram.
- Gandalfie! Gandalfie! krzykn Pippin.
Gryf przystan w miejscu.
- A ty co tutaj robisz? spyta Gandalf. O ile wiem, wedle praw grodu, tym, ktrzy
nosz srebrno-czarne barwy, nie wolno opuszcza Cytadeli bez specjalnego
pozwolenia.
- Denethor zwolni mnie ze suby odpar Pippin. Odprawi mnie, Gandalfie, dr z
przeraenia. Tam, na grze, mog si sta okropne rzeczy. Denethor popad w
obd, jak mi si wydaje. Boj si, e chce zabi nie tylko siebie, ale take Faramira.
Czy nie mgby temu przeszkodzi?
Gandalf patrza przed siebie, w wylot otwartej Bramy. Z pola ju dobiega wzmoony
zgiek bitwy. Czarodziej zacisn pici.
- Musz i tam, gdzie toczy si bitwa powiedzia. Czarny Jedziec kry wolny
po polu, moe cign na nas zgub. Nie mam teraz czasu na nic innego.
- Ale co bdzie z Faramirem? krzykn Pippin. On yje! Denethor gotw go spali
ywcem, jeli nikt go nie powstrzyma.
- Spali ywcem? powtrzy Gandalf. O czym ty mwisz? Wytumacz mi, ale
prdko!
- Denethor wszed do grobowca i zabra z sob Faramira. Mwi, e i tak wszyscy
sponiemy, wic nie chce duej na to czeka; kaza zbudowa stos i zamierza na nim
spon razem z Faramirem. Posa pachokw po drzewo i oliw. Ostrzegem
Beregonda, ale nie jestem pewny, czy on omieli si opuci posterunek, bo wanie
stoi u drzwi Wiey na warcie. Zreszt c Beregond moe tu pomc? Pippin
jednym tchem wyrecytowa swoj opowie, a na zakoczenie wycign bagalnie
ramiona i drcymi palcami dotkn kolan Gandalfa. Czy nie moesz ocali
Faramira?
- Moe bym mg odpar Gandalf lecz jeli nim si zajm, obawiam si, e
tymczasem pogin inni. No tak, pjd z tob, skoro Faramirowi nikt prcz mnie
pomc nie moe. Ale wynikn z tego nieuchronnie rzeczy ze i smutne. Nieprzyjaciel
swoim jadem dosiga w samo serce grodu, jego to bowiem wola dziaa w tej okrutnej
sprawie.
Skoro raz powzi decyzj, szybko j w czyn zamieni. Podnis Pippina z ziemi, wzi
przed siebie na konia, jednym sowem da Gryfowi znak, by zawrci do grodu. Pili
si spiesznie stromymi ulicami Minas Tirith, ktrych bruk dzwoni pod kopytami
rumaka, a z pola dolatywa coraz goniejszy zgiek bitwy. Zewszd biegli ludzie,
zbudzeni z rozpaczy i drtwoty, chwytajc za bro i nawoujc jedni drugich:
- Rohan przyby z odsiecz!
Dowdcy wykrzykiwali rozkazy, oddziay ustawiay si w szyku i cigny w d ku
Bramie. W drodze spotka Gandalf ksicia Imrahila, ktry go zagadn:

669

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Dokd spieszysz, Mithrandirze? Rohirrimowie walcz na polach Gondoru! Teraz


trzeba skupi wszystkie nasze siy.
- Wiem, kade rce teraz bd potrzebne odpar Gandalf. Tote wrc na pole,
gdy tylko bd mg. Ale teraz mam do Denethora spraw, ktra nie cierpi zwoki.
Obejmij dowdztwo w nieobecnoci Namiestnika.
Jechali dalej, a im byli bliej Cytadeli, tym wyraniej czuli na twarzach powiew wiatru
i dostrzegali blask poranka na rozjaniajcym si u wschodu niebie. Niewiele jednak
dodawao im to nadziei, nie wiedzieli bowiem, co zastan na grze i czy nie zjawi
si na ratunek poniewczasie.
- Ciemnoci przemijaj powiedzia Gandalf ale nad miastem jeszcze ciy mrok.
U drzwi Cytadeli nie byo warty.
- A wic Beregond poszed do Denethora stwierdzi troch pocieszony Pippin.
Skrcili spod Wiey i pospieszyli drog ku Zamknitej Furcie. Staa otworem,
odwierny lea przed jej progiem zabity; nie mia klucza w rku.
- To take robota Nieprzyjaciela rzek Gandalf. Nic go tak nie cieszy, jak
bratobjcza walka, niezgoda posiana miedzy wierne serca, ktre nie mog rozezna
drogi obowizku. Zsiad z konia, poleci Gryfowi wrci do stajni. Powinnimy
obaj, przyjacielu, od dawna by na polu bitwy rzek do niego lecz wstrzymuj
mnie inne sprawy. Przybiegnij szybko, gdy ci zawoam!
Przeszli Furt i zbiegli krt ciek w d. Rozwidnio si, smuke kolumny i
rzebione posgi po obu stronach zdaway si sun obok niech jak szare zjawy.
Nagle cisz zakciy krzyki i szczk broni, dochodzce z dou zgiek, jakiego
nigdy od dnia zbudowania grodu nie syszao to uwicone miejsce. Wreszcie
znaleli si na ulicy Milczenia, przed Domem Namiestnikw majaczcym w pmroku
pod ogromn kopu.
- Wstrzymajcie si! krzykn Gandalf. Wstrzymajcie si, szalecy!
Albowiem w progu pachokowie Denethora z mieczami i agwiami w rkach nacierali
na Beregonda, ktry sam jeden w swoich srebrno-czarnych barwach gwardii sta na
najwyszym stopniu schodw pod sklepionym gankiem i broni przystpu do drzwi.
Dwch ludzi ju pado od jego miecza, plamic krwi wito grobowca, inni miotali
przeklestwa, nazywajc Beregonda wyrzutkiem i zdrajc, zbuntowanym przeciw
wasnemu panu.
Podbiegajc Gandalf i Pippin usyszeli z wntrza Domu Umarych gos
Denethora nawoujcy do popiechu:
- Prdzej! Prdzej! Rbcie, co wam rozkazaem. Zabijcie tego zdrajc albo te sam
go ukarz.
Drzwi, ktre Beregond usiowa podeprze lew rk, otworzyy si nagle i w progu
ukaza si Wadca grodu, wspaniay i grony. Oczy skrzyy mu si gorczkowo,
obnaony miecz wznosi si do ciosu.
Lecz Gandalf jednym susem znalaz si na schodach. Sudzy rozstpili si
przed nim osaniajc oczy, bo Czarodziej wdar si midzy nich jak lnienie biaej
byskawicy w ciemnoci, cay rozpomieniony gniewem. Podnis rami i w tym
samym okamgnieniu miecz zawaha si w rku Denethora, wysun si z bezsilnej
doni starca i pad na posadzk mrocznej sieni. Denethor jakby olepiony cofn si
przed Gandalfem.
- Co tu si dzieje, Denethorze? spyta Czarodziej. Dom Umarych nie jest
miejscem dla ywych. Dlaczego twoi sudzy bij si pord grobw, gdy pod Bram
grodu toczy si rozstrzygajca walka? Czyby Nieprzyjaciel dotar a tu, na ulic
Milczenia?

670

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Odkd to Wadca Gondoru obowizany jest zdawa ci spraw ze swoich


zarzdze? spyta Denethor. Czy ju nie wolno mi rozkazywa wasnym
pachokom?
- Wolno ci, Denethorze odpar Gandalf ale wolno te ludziom przeciwstawi si
twoim rozkazom, jeli s szalecze i ze. Gdzie jest twj syn, Faramir?
- Tu, we wntrzu Domu Namiestnikw powiedzia Denethor. Ponie, ju ponie!
Ju podoyli ogie pod jego ciao. Wkrtce sponiemy wszyscy. Zachd ginie. Chc
odej std w wielkim ognistym caopaleniu, niech wszystko skoczy si w ogniu, w
popiele, w supie dymu, ktry odleci z wiatrem.
Gandalf widzc, e Wadc sza opta, zlk si, czy starzec nie wprowadzi ju w
czyn swoich okrutnych zamiarw, rzuci si wic naprzd, a za nim pobiegli Pippin i
Beregond. Denethor cofn si tymczasem i stan przy marmurowym stole w wielkiej
sali. Faramir lea tam, pogrony w gorczkowym nie, lecz ywy jeszcze. Pod jego
posaniem i dokoa niego pitrzy si stos z suchego drewna oblanego oliw, ktr
przesycona bya take odzie Faramira i okrywajca go pachta. Stos by gotw, ale
nie zapalono go jeszcze. W tym momencie Gandalf okaza si, ktra w nim tkwia,
podobnie jak blask czarodziejskiej mocy, ukryta pod szarym paszczem. Skoczy na
spitrzone kody, chwyci rannego na rce, zeskoczy na podog i pdem puci si
wraz ze swym cennym brzemieniem do wyjcia. Faramir jkn i przez sen wymieni
imi swego ojca.
Denethor jakby si nagle ockn z osupienia; oczy mu przygasy, spyny z
nich zy.
- Nie odbierajcie mi syna! On mnie woa! powiedzia.
- Tak odpar Gandalf. Syn ci woa, lecz jeszcze nie moesz si do niego zbliy.
Faramir stoi na progu mierci, ale, by moe, nie przekroczy go, moe uda si go
uzdrowi. Ty za powiniene teraz by na polu bitwy pod Bram twojego grodu,
gdzie moe czeka ci mier. Sam o tym wiesz w gbi serca.
- Faramir ju si nie obudzi odpar Denethor a walka jest daremna. Dlaczeg
miabym pragn przeduenia ycia? Dlaczego nie mielibymy umrze razem?
- Ani tobie, ani adnemu wadcy na ziemi nie przysuguj prawo wyznaczenia godziny
wasnej mierci rzek Gandalf. Tylko pogascy krlowie w czasach Ciemnoci
sami sobie zadawali mier, zalepieni pych i rozpacz, zabijajc te swoich
najbliszych, aby lej im byo rozsta si z tym wiatem.
Wynis Faramira z Domu Umarych, zoy go na tym samym ou, na ktrym go tu
przyniesiono, a ktre stao w sieni. Denethor szed za Czarodziejem, zatrzyma si
jednak w progu i drc wpatrywa si z wyrazem tsknoty w twarz syna. Wszyscy
umilkli i znieruchomieli w obliczu widocznej udrki starca, ktry sta dug chwil
niezdecydowany.
- Pjd z nami, Denethorze powiedzia wreszcie Gandalf. Obaj jestemy w
grodzie potrzebni. Moesz jeszcze wiele dokona.
Nagle Denethor wybuchn miechem. Wyprostowa si znw dumnie, szybko wbieg
do sali i chwyci ze stou poduszk, na ktrej przedtem opiera gow. Wracajc do
drzwi odsoni powoczk: by pod ni ukryty palantir! Starzec podnis go w gr i
wiadkom tej sceny wydao si, e krysztaowa kula w ich oczach rozarza si
wewntrznym pomieniem, rzucajc czerwony odblask na wychud twarz
Namiestnika, na rysy jakby wyrzebione w kamieniu, ostro podkrelone cieniami,
szlachetne, dumne i grone. Oczy mu znw si roziskrzyy.
- Pycha i rozpacz! krzykn. Czy mylisz, e na Biaej Wiey oczy byy lepe? Nie,
widziay wicej, ni ty z ca swoj mdroci dostrzegasz, Szary Gupcze! Twoja
nadzieja polega na niewiedzy. Id, prbuj uzdrawia umarych. Id i walcz! Wszystko

671

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

daremne! Na krtko, na jeden dzie moe zatryumfujesz na polu bitwy. Ale przeciw
potdze, ktra rozrosa si w Czarnej Wiey, nic nie wskrasz. Tylko jeden palec tej
potgi sign po nasz grd. Cay wschd rusza na podbj. Ten wiatr, ktry zudzi
ci nadziej, pdzi po Anduinie flot czarnych agli. Zachd ginie. Pora, by wszyscy,
ktrzy nie chc by niewolnikami, odeszli ze wiata.
- Gdybymy suchali takich rad, rzeczywicie oddalibymy zwycistwo
Nieprzyjacielowi powiedzia Gandalf.
- A wic ud si dalej nadziej! zamia si Denethor. Czy nie znam ci,
Mithrandirze? Masz nadziej, e obejmiesz po mnie wadz, e staniesz za tronami
wszystkich wadcw pnocy, poudnia i zachodu. Czytam w twoich mylach,
przeniknem twoje plany. Wiem, e temu niziokowi kaza przemilcze prawd. e
go wprowadzi do mnie jako swojego szpiega. Mimo to z rozmw z nim dowiedziaem
si imion i zamiarw wszystkich twoich sojusznikw. Tak! Jedn rk chciae mnie
pchn przeciw Mordorowi, bym ci posuy za tarcz, drug za cigae tutaj
owego Stranika Pnocy, aby zaj moje miejsce. Ale powiadam ci, Gandalfie
Mithrandirze, nie bd w twoim rku narzdziem! Jestem Namiestnikiem rodu
Anariona. Nie dam si poniy do roli zgrzybiaego szambelana na dworze byle
przybdy. Nawet gdyby udowodni swoje prawa, jest tylko dalekim potomkiem
Isildura. Nie skonie gowy przed ostatnim z rodu od dawna wyzutego z wadzy i
godnoci.
- Jake by wic chcia uoy sprawy, Denethorze, gdyby mg przeprowadzi
swoj wol? zapyta Gandalf.
- Chciabym, aby wszystko pozostao tak, jak byo za dni mego ycia a po dzi
odpar Denethor i za dni moich pradziadw; chciabym w pokoju wada grodem i
przekaza rzdy synowi, ktry by mia wasn wol, a nie ulega podszeptom
czarodzieja. Jeli tego mi los odmawia, niech raczej wszystko przepadnie, nie chc
ycia ponionego, mioci podzielonej, czci uszczuplonej.
- W moim przewiadczeniu Namiestnik, ktry wiernie zwraca wadz prawowitemu
krlowi, nie traci mioci ani czci rzek Gandalf. W kadym za razie nie
powiniene swego syna pozbawia prawa wyboru, gdy jeszcze nie zgasa nadzieja,
e moe unikn mierci.
Ale na te sowa pomie gniewu znw si rozjarzy w oczach Denethora; wsunwszy
sobie kryszta pod rami, starzec doby sztyletu i podszed do noszy. Beregond
jednak uprzedzi go byskawicznym skokiem i zasoni Faramira wasnym ciaem.
- A wic to tak! krzykn Denethor. Ju mi ukrade poow synowskiego serca.
Teraz okradasz mnie take z mioci moich sug, aby ci pomogli obrabowa mnie
nawet ze szcztkw mego syna. W jednym przynajmniej nie zdoasz mi
przeszkodzi, umr tak, jak postanowiem. Do mnie! zawoa na sugi. Do mnie!
Czy sami tylko zaprzacy zostali midzy wami?
Dwch pachokw wbiego po schodach na rozkaz swego Wadcy. Denethor wyrwa
jednemu z nich agiew i uskoczy w gb domu. Nim Gandalf zdy go powstrzyma,
cisn ponc agiew na stos, ktry natychmiast gwatownie zaj si ogniem.
Denethor wskoczy na st; stojc tak w ognistym wiecu podnis swoje
namiestnikowskie bero i zama je na kolanie. Rzuci je w ogie, a sam pooy si na
stole, oburcz przyciskajc palantir do piersi. Wie gosi, e odtd ktokolwiek
spojrza w kryszta, jeli nie mia do potnej woli, by go do swoich celw nakoni,
widzia w nim tylko dwie starcze donie trawione arem pomieni.
Gandalf w blu i zgrozie odwrci twarz i zamkn drzwi. Chwil sta zamylony
i milczcy w progu; z wntrza grobowego domu sycha byo szum rozszalaego

672

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

ognia. Potem Denethor krzykn wielkim gosem jeden jedyny raz i umilk na zawsze.
Nikt ze miertelnych nie ujrza go ju nigdy.
- Tak zgin Denethor, syn Ektheliona rzek Gandalf. Zwrci si do Beregonda i do
pachokw, osupiaych z przeraenia. I z nim razem skoczyy si dni Gondoru,
takiego, jaki znalicie cae swoje ycie. Wszystko bowiem, dobre czy ze, kiedy si
koczy. Bylimy tu wiadkami wielu niecnych czynw, ale wyzbdcie si wrogich
uczu, ktre was dziel, bo wszystko to stao si za spraw Nieprzyjaciela i on to
posuy si wami do wasnych celw. Wpadlicie w sieci sprzecznych obowizkw,
lecz nie wasze rce t sie usnuy. Pamitajcie, wierni sudzy Denethora, lepi w
swym posuszestwie, e gdyby nie zdrada Beregonda Faramir, dowdca stray
Biaej Wiey, ju byby tylko garstk popiou. Zabierzcie z tego nieszczsnego
miejsca ciaa waszych zabitych towarzyszy. My za poniesiemy Faramira,
Namiestnika Gondoru, tam, gdzie bdzie mg spa spokojnie lub umrze, jeli tak
los kae.
Gandalf i Beregond dwignli nosze i ruszyli w stron Domw Uzdrowie.
Pippin szed za nimi z gow zwieszon na piersi. Ale pachokowie Denethora jakby
w ziemi wroli zapatrzeni w Dom Umarych; Gandalf by ju u wylotu ulicy Milczenia,
gdy rozleg si gony oskot. Ogldajc si za siebie zobaczyli, e kopua Domu
Namiestnikw pka i kby dymu wydobywaj si z niej ku niebu; zapadaa si ze
straszliwym rumorem walcych si kamieni, lecz na gruzach wci jeszcze pegay
ywe pomienie. Dopiero wtedy pachokowie zdjci strachem uciekli w lad za
Czarodziejem ku furcie.

iedy przed ni stanli, Beregond z gorzkim alem spojrza na martwego


odwiernego.
- Ten swj uczynek bd opakiwa do mierci powiedzia ale sza mnie
ogarn, czas nagli, on za nie chcia sucha moich baga i wycign miecz.
Kluczem, wyrwanym przedtem z rk wartownika, zamkn furt. Teraz klucz ten
nalee bdzie do Faramira powiedzia.
- Pod nieobecno Namiestnika wadz peni tymczasem ksi Dol Amrothu rzek
Gandalf. Skoro go nie ma tutaj, pozwol sobie rozstrzygn t spraw. Prosz ci,
Beregondzie, zachowaj ten klucz i strze go, dopki w miecie nie zapanuje na nowo
porzdek.
Wreszcie znaleli si w grnych krgach grodu i w blasku dnia szli dalej ku Domom
Uzdrowie; byy to pikne domy przeznaczone w czasach pokoju dla ciko chorych,
teraz jednak przygotowane dla rannych z pola bitwy. Stay w pobliu Bramy Cytadeli,
w szstym krgu, opodal poudniowego muru, otoczone ogrodem i k usian
drzewami, w jedynym zielonym zaktku grodu. Krztao si tu kilka kobiet, ktrym
pozwolono zosta w Minas Tirith, poniewa byy biege w sztuce leczniczej i
wywiczone w posugach dla chorych.
Gandalf ze swymi towarzyszami wanie wchodzi przez gwne wejcie do
ogrodu, gdy z pola pod Bram wzbi si przeraliwy gony krzyk, przemkn z
wiatrem nad ich gowami i zamar w oddali. Gos brzmia tak okropnie, e na chwil
stanli oszoomieni, lecz gdy przemin, wstpia nagle w ich serca otucha, jakiej nie
byo w nich od dnia, kiedy ciemnoci nadcigny od wschodu. Wydawao im si, e
dzie rozwidni si nagle i e soce przebio si spoza chmur.

ecz twarz Gandalfa zachowa wyraz powagi i smutku: Czarodziej poleci


Beregondowi i Pippinowi wnie Faramira do Domu Uzdrowie, sam za
wybieg na najbliszy mur. Stan tam jak biay posg i w wieym blasku

673

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

sonecznym wyjrza na pole. Obj wzrokiem wszystko, co si tam rozgrywao, i


dostrzeg Eomera, ktry jadc do walki zatrzyma si przy polegych i rannych.
Gandalf z westchnieniem owin si znw szarym paszczem i zbieg z muru.
Beregond i Pippin wychodzc z Domu Uzdrowie zastali go zadumanego przy
wejciu. Patrzyli na pytajco, lecz Czarodziej dug chwil milcza. Wreszcie
przemwi:
- Przyjaciele moi i wy wszyscy, obywatele tego grodu i mieszkacy zachodnich
krajw! Zdarzyo si dzi wiele rzeczy bolesnych i wiele chlubnych. Czy powinnimy
paka, czy te si radowa? Stao si co, czego w najmielszych nadziejach nie
moglimy si spodziewa, zgin bowiem Wdz wrogiej armii; syszelimy echo jego
ostatniego rozpaczliwego krzyku. Lecz tryumf ten przypacony zosta cik aob i
wielk strat. Mogem jej zapobiec, gdyby nie szalestwo Denethora. A tak daleko
w gb naszego obozu signa wadza Nieprzyjaciela! Dzi dopiero zrozumiaem w
peni, jakim sposobem zdoa swoj wol narzuci tu, w samym sercu grodu.
Namiestnicy przypuszczali, e nikt nie zna ich sekretu, ja jednak od dawna
wiedziaem, e w Biaej Wiey, podobnie jak w Orthanku, przechowa si jeden z
Siedmiu Krysztaw. Za dni swej mdroci Denethor nie way si nim posugiwa ani
wyzywa Saurona, zdajc sobie spraw z granicy wasnych si. Lecz rozum starca
osab. Gdy niebezpieczestwo zagrozio bezporednio jego krlestwu, spojrza w
kryszta i da si oszuka; po wyprawieniu Boromira na pnoc robi to zapewne coraz
czciej. By zbyt wielkoduszny, aby si podda woli Wadcy Ciemnoci, lecz widzia
w krysztale tylko to, co tamten mu dojrze pozwoli. Zdobywa dziki temu bez
wtpienia wiadomoci nieraz poyteczne, jednake wizje ogromnej potgi Mordoru,
ktre mu wci podsuwano, rozjtrzyy w jego sercu rozpacz, a w kocu zamiy
jego umys.
- Teraz wyjania si zagadka, nad ktr si gowiem powiedzia Pippin, drc na
samo wspomnienie przeytych okropnoci. Denethor wyszed na czas pewien z
komnaty, w ktrej lea Faramir, i dopiero po powrocie wyda mi si odmieniony,
zgrzybiay i zamany.
- Wkrtce potem jak wniesiono Faramira do Wiey, ludzie zauwayli dziwne wiato w
najwyszym jej oknie odezwa si Beregond. Widywalimy co prawda takie
wiata nieraz i od dawna w grodzie kryy pogoski, e Namiestnik zmaga si myl
z Nieprzyjacielem.
- Niestety, byy to trafne przypuszczenia rzek Gandalf. T drog wola Saurona
wdara si do Minas Tirith. Dlatego te ja zamiast by w polu, tu musiaem pozosta.
I teraz jeszcze odej std nie mog, bo wkrtce oprcz Faramira bd mia innych
rannych i chorych pod opiek. Pjd na ich spotkanie. Zobaczyem z murw widok
bardzo dla mego serca bolesny, kto wie, czy nie czekaj nas dotkliwsze jeszcze
troski. Chod ze mn, Pippinie. A ty, Beregondzie, powiniene wrci do Cytadeli i
zda dowdcy spraw z wszystkiego, co zaszo. Obawiam si, e uzna za swj
obowizek wykluczy ci z gwardii. Powiedz mu jednak, e jeli zechce si liczy z
moim zdaniem radz mu odesa ci do Domw Uzdrowie, aby suy tam
swojemu choremu Wadcy i znalaz si przy nim, gdy ocknie si ze snu jeli w
ogle kiedy si ocknie. Tobie bowiem zawdzicza, e nie spon ywcem. Id,
Beregondzie. Co do mnie, powrc tu niebawem.
Z tym sowy ruszy ku niszym krgom grodu w towarzystwie Pippina. Szli przez
miasto, gdy zacz pada rzsisty deszcz gaszc wszystkie poary, tak e tylko
ogromne kby dymu wzbijay si wszdzie przed nimi wrd ulic.

674

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 8
Domy Uzdrowie

mczenie i zy przesaniay mg oczy Meriadoka, kiedy si zblia do


zburzonej Bramy Minas Tirith. Hobbit prawie nie widzia ruin i trupw
zalegajcych pole. Powietrze gste byo od ognia, dymu i zaduchu, wiele
bowiem machin wojennych spono lub zawalio si w huczce pomieniami rowy,
gdzie spad te niejeden trup ludzki lub zwierzcy. Tu i wdzie leay ogromne
martwe cielska poudniowych mumakilw na p zwglone albo zmiadone
kamiennymi pociskami, z oczyma wykutymi przez celne strzay ucznikw z
Morthondu; wszdzie w dolnych dzielnicach grodu cuchno spalenizn.
Ludzie ju krztali si na przedpolach oczyszczajc drog przez pobojowisko,
a z Bramy wyniesiono nosze. Zoono Eowin ostronie na mikkich poduszkach,
zwoki za krla okryto wspaniaym zocistym caunem; otoczyli je Rohirrimowie z
zapalonymi pochodniami w rku i blade w sonecznym blasku pomyki chwiay si na
wietrze.
Tak wkroczyli do grodu krl Theoden i Eowina, a kady na ich widok odkrywa
gow i schyla j ze czci. Niesiono ich wrd pogorzelisk i dymw spalonego krgu
przez kamienne ulice ku grze. Meriadokowi duy si ten marsz nieznonie, szed
jak w koszmarnym, niezrozumiaym nie, wspinajc si mozolnie do jakiego
odlegego celu, ktrego nie mg odnale w pamici. Coraz niklej przebyskiway
przed jego oczyma wiata pochodni, a wreszcie pogasy zupenie i hobbit wlk si
w ciemnociach mylc: To podziemny korytarz, wiodcy do grobu, w ktrym
zostaniemy ju na zawsze. Nagle w jego sen wtargn czyj ywy gos:
- Merry! Nareszcie! Co za szczcie, e ci odnalazem!
Podnis wzrok i mga przesaniajca mu oczy przerzedzia si nieco. Zobaczy
Pippina! Stali twarz w twarz porodku wskiej uliczki, gdzie prcz nich dwch nie
byo nikogo. Merry przetar oczy.
- Gdzie jest krl? spyta. Gdzie Eowina?
Zachwia si, przysiad na jakim progu i rozpaka si znowu.
- Ponieli ich na gr, do Cytadeli odpar Pippin. Zdaje si, e idc usne i
zabdzie na ktrym zakrcie. Kiedy stwierdzilimy, e nie ma ci w krlewskim
orszaku, Gandalf wysa mnie na poszukiwania. Biedaczysko! Jake si ciesz, e
ci znowu widz. Ale ty jeste okropnie wyczerpany, teraz nie bd ci mczy
rozmow. Powiedz tylko, czy jeste ranny? Skaleczony?
- Nie powiedzia Merry. Zdaje si, e nie. Ale wiesz, Pippinie, od chwili kiedy
zraniem tamtego, straciem wadz w prawym ramieniu, a mj miecz spali si do
szcztu jak kawaek drewna.
Na twarzy Pippina odmalowao si zaniepokojenie.
- Myl, e powiniene teraz i ze mn, jak moesz najspieszniej rzek. Niestety,
nie mog ci zanie. Bo widz, e ledwie powczysz nogami. Szkoda, e nie wzili
ci od razu na nosze, trzeba im to jednak wybaczy: za wiele strasznych rzeczy
zdarzyo si dzi w grodzie, nic dziwnego, e przegapiono maego biednego hobbita
wracajcego z pola bitwy.
- Czasem mona na takim przegapieniu wygra odpar Merry. Nie dostrzeg mnie
przecie w por... Nie! Nie mog o tym teraz mwi. Pom mi, Pippinie. Ciemno mi
w oczach, a rami mam zimne jak ld.

675

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Oprzyj si na mnie, Merry, przyjacielu kochany! Chodmy! Powolutku dojdziemy. To


ju niedaleko.
- Czy wyprawisz mi pogrzeb? spyta Merry.
- Co ty pleciesz! zaprotestowa Pippin, silc si na wesoo, chocia serce
ciskao mu si ze strachu i litoci. Idziemy do Domw Uzdrowie.
Z uliczki, biegncej miedzy rzdem wysokich kamienic a zewntrznym murem
czwartego krgu, skrcili na gwn ulic, ktra wspinaa si ku Cytadeli. Posuwali
si krok za krokiem, Merry chwia si na nogach i mrucza co jak gdyby przez sen.
Nigdy w ten sposb nie dojdziemy martwi si w duchu Pippin. Czy nikt mi nie
pomoe? Nie mog przecie biedaka zostawi ani na chwil samego.
Ledwie to pomyla, niespodziewanie dogoni ich biegncy chyo chopiec, a gdy ich
mija, Pippin pozna Bergila, syna Beregonda.
- Hej, Bergilu! zawoa. Dokd pdzisz? Ciesz si, e ci znw spotykam, caego
i zdrowego.
- Jestem Gocem Uzdrowicieli oznajmi Bergil. Nie mog si zatrzyma.
- Nie trzeba! powiedzia Pippin. Powiedz tylko lekarzom, e mam tutaj chorego
hobbita, periana, jak wy nas zwiecie, ktry wraca z pola bitwy. Zdaje si, e nie
zajdzie o wasnych siach tak daleko. Jeeli jest tam Mithrandir, uradujesz go t
nowin.
Bergil pobieg naprzd.
Lepiej bdzie, jeli tutaj poczekamy na pomoc myla Pippin. agodnie usadowi
Meriadoka na krawdzi chodnika w sonecznym miejscu i siadszy obok niego uoy
gow chorego przyjaciela na wasnych kolanach. Ostronie obmaca ciao i uj jego
rce w swoje donie. Prawa rka bya zimna jak ld.
Wkrtce zjawi si Gandalf we wasnej osobie. Pochyli si nad Meriadokiem i
pogaska jego czoo, potem dwign chorego w ramionach.
- Naleaby mu si tryumfalny wjazd do grodu powiedzia. Nie zawid mego
zaufania, gdyby bowiem Elrond nie ustpi moim naleganiom, aden z was, moi
hobbici, nie wziby udziau w tej wyprawie i ponielibymy dzi cisze jeszcze
straty. Czarodziej westchn i doda: - No i mam jednego wicej chorego na gowie,
a tymczasem los bitwy wci way si na szali.
Wreszcie wszyscy: Faramir, Eowina i Merry, znaleli si w kach, w Domach
Uzdrowie, pod troskliw opiek. Wprawdzie w tych czasach dawna wiedza nie
janiaa ju peni wiata, jak w odlegej przeszoci, lecz sztuka lekarska staa
jeszcze w Gondorze wysoko, umiano leczy rany i wszelkie choroby, ktrym
podlegali ludzie na wschodnich wybrzeach Morza. Oprcz staroci. Na ni nie
znano lekarstwa i tutejsi ludzie yli teraz niewiele duej ni inne plemiona, a
szczliwcw, ktrzy w peni si przekraczali setk lat, mona byo na palcach zliczy,
z wyjtkiem rodw najczystszej krwi. Ostatnio wszake sztuka uzdrowicieli
zawodzia, szerzya si bowiem nowa choroba, na ktr nie znano rady. Nazwano j
Czarnym Cieniem, poniewa jaj sprawcami byy Nazgule. Dotknici ni chorzy
zapadali stopniowo w coraz gbszy sen, potem milkli i miertelny chd ogarnia ich
ciaa, w kocu umierali. Lekarze i pielgniarki w Domu Uzdrowie podejrzewali, e
wanie ta straszna choroba nka nizioka i ksiniczk Rohanu. Przed poudniem
oboje chorzy jeszcze mwili, szepczc co jakby we nie; opiekunowie pilnie si
temu przysuchiwali w nadziei, e dowiedz si moe czego, co pomoe w
zrozumieniu ich cierpie i znalezieniu nas nie ratunku. Lecz chorzy wkrtce umilkli,
zasnli gbiej, a gdy soce schylio si ku zachodowi, szary cie powlk ich twarze.
Faramira natomiast spalaa gorczka, ktrej adne rodki nie mogy umierzy.
Gandalf chodzi od jednego do drugiego oa, a pielgniarki powtarzay mu kade

676

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

sowo zasyszane z ust chorych. Tak mija tutaj dzie, podczas gdy na polu wielka
bitwa toczya si wrd zmiennego szczcia i dziwnych niespodzianek. Wreszcie
czerwony blask zachodu rozla si po niebie i przez okna dosign poszarzaych
twarzy chorych. Tym, ktrzy wtedy przy nich czuwali, wydawao si, e rumiece
zdrowia wracaj na wyndzniae policzki, ale bya to zwodnicza nadzieja.
Patrzc na pikne oblicze Faramira najstarsza z posugujcych w Domach
Uzdrowie kobiet, Joreth, zapakaa, bo wszyscy w grodzie kochali modego rycerza.
- Wielkie to bdzie nieszczcie, jeli nam umrze! powiedziaa. Gdyby byli na
wiecie krlowie Gondoru, jak za dawnych czasw! Stare ksigi mwi, e rce
krla maj moc uzdrawiania. Po tym wanie rozpoznawano zawsze prawowitych
krlw.
Gandalf, ktry sta obok, odpowiedzia jej:
- Oby ludzie zapamitali twoje sowa, Joreth! W nich bowiem jest nadzieja. Moe
naprawd krl wrci do Gondoru. Czy nie syszaa dziwnych wieci, ktre kr w
grodzie?
- Miaam tu pene rce roboty, nie suchaam, co krzycz albo szepcz odpara
staruszka. A co do nadziei, to spodziewam si przynajmniej tego, e ci mordercy
nie wtargn do naszych Domw i nie zakc spokoju chorych.
Gandalf wyszed spiesznym krokiem. una ju dopalaa si na niebie, rozarzone
szczyty gr zblady, szary jak popi wieczr rozpez si po nizinie.
Po zachodzie soca Aragorn, Eomer i ksi Imrahil nadcignli wraz ze
swymi dowdcami i rycerzami pod miasto, a gdy znaleli si pod Bram, Aragorn
przemwi:
- Spjrzcie na ten poar, ktry rozniecio zachodzce soce! To znak kresu i upadku
wielu rzeczy i zmiany w biegu spraw na tym wiecie. Grd ten pozostawa pod
wadz Namiestnikw przez tak dugie wieki, i lkam si, e gdybym do niego
wkroczy nieproszony, wybuchyby spory i wtpliwoci, bardzo niepodane w czasie
wojny. Nie wejd wic do stolicy ani nie zgosz swoich roszcze do tronu, pki nie
rozstrzygnie si ostatecznie, kto zwyciy: my czy te Mordor. Ka rozbi swj
namiot na polu i tutaj bd czeka, a wezwie mnie z dobrej woli Wadca grodu.
- Ju podniose sztandar krlewski i objawie goda rodu Elendila odpar Eomer.
Czy cierpisz, by kto odmwi im nalenej czci?
- Nie powiedzia Aragorn ale czas nie dojrza jeszcze, a ja nie chc starcia z
nikim, chyba z Nieprzyjacielem i jego sugami.
Zabra z kolei gos ksi Imrahil:
- Jeeli pozwolisz, by swoje zdanie wyrazi bliski krewny Denethora, wiedz, e twoje
postanowienie wydaje mi si mdre. Denethor jest uparty i dumny, ale stary. Odkd
ujrza syna ciko rannego, zachowuje si bardzo dziwnie. Nie godzi si jednak,
aby pozosta jak ebrak przed Bram.
- Nie jak ebrak odpar Aragorn ale jak dowdca Stranikw, ktrzy nie przywykli
do miast i domw z kamienia.
Kaza zwin swj sztandar, a przedtem zdj z niego gwiazd Pnocnego
Krlestwa i odda j na przechowanie synom Elronda.

si Imrahil i Eomer poegnali wic Aragorna i bez niego weszli do grodu,


aby wrd wiwatujcych na ulicach ludzi wspi si na gr do Cytadeli. Tu w
sali Wieowej spodziewali si zasta Namiestnika, lecz zobaczyli jego fotel
pusty, a porodku, pod baldachimem, spoczywajce na wspaniaym ou zwoki
Theodena, krla Marchii. Dwanacie pochodni pono wok niego i dwunastu
rycerzy, z Rohanu i Gondoru, penio stra. oe udrapowano barwami bia i

677

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zielon, lecz caun, okrywajcy krla po pier, by ze zotogowiu, na nim za


byszcza nagi miecz i u stp zmarego leaa jego tarcza. Siwe wosy w migotliwym
wietle pochodni lniy jak krople wody w socu, pikna twarz zdawaa si moda,
chocia bi z niej spokj, jakiego nie zna modo. Mona by pomyle, e sdziwy
krl pi.
Dug chwil stali w milczeniu przed zmarym krlem, wreszcie odezwa si
ksi Imrahil:
- Gdzie jest Namiestnik? Gdzie Mithrandir?
Odpowiedzia mu jeden z penicych wart rycerzy:
- Namiestnik Gondoru przebywa w Domu Uzdrowie.
- A gdzie moja siostra Eowina? spyta Eomer. Zasuya na miejsce obok krla w
nie mniejszej chwale. Dokd j zabrano?
- Ale ksiniczka ya, gdy j podniesiono z pobojowiska! odpar ksi Imrahil.
Czy nie wiedziae o tym, Eomerze?
Tak wic nie spodziewana ju nadzieja powrcia w serce Eomera, a wraz z ni
nowe troski i obawy. Bez sowa Eomer wyszed z sali; ksi pody za nim. Na
dworze wieczr ju zapad i rj gwiazd wieci na niebie. U drzwi Domw Uzdrowie
spotkali Gandalfa, ktremu towarzyszy jaki czowiek, spowity szarym paszczem.
Powitali Czarodzieja mwic:
- Szukamy Namiestnika. Powiedziano nam, e znajduje si w tych Domach. Czy
odnis jakie rany? I gdzie jest Eowina?
- Eowin znajdziecie tutaj odpar Gandalf. Nie umara, lecz bliska jest mierci.
Faramir, zraniony zatrut strza, take tu ley chory. On jest teraz Namiestnikiem
Gondoru. Denethor odszed do swych przodkw, jego domem jest gar popiow.
Z blem i zdumieniem suchali, gdy opowiada im o mierci Starego Wadcy.
- A wic wicimy zwycistwo bez radoci rzek ksi Imrahil okupione wielk
cen, skoro w jednym dniu zarwno Rohan, jak Gondor utraci Wadc. Rohirrimom
przewodzi Eomer. Kto bdzie tymczasem rzdzi w grodzie? Czy nie naleaoby
posa po Aragorna?
- Jest ju midzy wami odezwa si czowiek w szarym paszczu. Postpi krok
naprzd i w wietle latarni wiszcej nad drzwiami poznali Aragorna, ktry na zbroj
narzuci szary paszcz z Lorien i z wszystkich gode zachowa tylko zielony kamie
Galadrieli. Przyszedem na gorc prob Gandalfa cign dalej Aragorn ale
jedynie jako dowdca Dunedainw z Anoru. Rzdy w grodzie nale do ksicia Dol
Amrothu, dopki Faramir nie odzyska przytomnoci. Moim wszake zdaniem
wszyscy powinnimy w najbliszych dniach odda si pod rozkazy Gandalfa w
naszej wsplnej walce z Nieprzyjacielem.
- Przede wszystkim nie stjmy duej pod tymi drzwiami rzek Gandalf. Nie ma
chwili do stracenia. Wejdmy do rodka, bo w Aragornie caa nadzieja ratunku dla
chorych, lecych w tym domu. Tak powiedziaa Joreth, dowiadczona stara kobieta:
Rce krlewskie maj moc uzdrawiania, po tym poznaje si prawowitego krla.

ragorn wszed pierwszy, inni za nim. W progu czuwao dwch gwardzistw w


srebrno-czarnych barwach Biaej Wiey. Jeden z nich by rosym mczyzn,
drugi mia wzrost maego chopca. Ten wanie na widok wchodzcych
krzykn gono ze zdziwienia i radoci:
- Obieywiat! Co za spotkanie! Wiesz, od razu zgadem, e to ty pyniesz na
czarnym okrcie. Ale wszyscy krzyczeli: Korsarze!, i nikt nie chcia mnie sucha.
Jake tego dokona?
Aragorn ze miechem ucisn rk hobbita.

678

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Ja te si ciesz z tego spotkania rzek. Teraz jednak nie ma czasu na


opowieci o przygodach w podry.
Imrahil zwrci si do Eomera:
- Czy tak rozmawiacie ze swymi krlami? spyta. Spodziewam si, e
ukoronujemy go pod innym imieniem!
Aragorn usysza t uwag i odpowiedzia ksiciu:
- Z pewnoci. W szlachetnym dawnym jzyku nazywam si Elessar, Kamie Elfw, i
Envinyatar, Odnowiciel! To mwic wskaza zielony kamie przypity do piersi.
Ale rd mj jeli w ogle zao rd przyjmie nazwisko Obieywiata. W mowie
Numenoru nie bdzie to brzmiao le: Telkontar. Takie imi przeka mojemu
potomstwu.
Z tymi sowami wszed do Domu Uzdrowie, a zanim doszli do pokoju, gdzie leeli
chorzy, Gandalf opowiedzia mu o czynach Eowiny i Meriadoka na polu bitwy.
- Dugo czuwaem u ich wezgowi rzek. Z pocztku wiele mwili przez sen, zanim
popadli w mierteln drtwot. Reszt wiem, poniewa dany mi jest dar widzenia
rzeczy odlegych.
Aragorn pospieszy najpierw do Faramira, potem do Eowiny, na kocu do Meriadoka.
Gdy przyjrza si ich twarzom i ranom, westchn.
- Musz tu uy caej mocy i wiedzy, jak rozporzdzam powiedzia. Szkoda, e
nie ma wrd nas Elronda, on bowiem jest najstarszy w naszym plemieniu i
najpotniejszy.
Eomer widzc, e obaj Gandalf i Aragorn zdaj si zatroskani i zmczeni, rzek:
- Czy nie powinnicie najpierw odpocz i posili si troch?
- Nie, dla tych trojga, a szczeglnie dla Faramira, kada chwila moe rozstrzygn o
yciu odpar Aragorn. Nie wolno zwleka.
Przywoa star Joreth i zapyta:
- Ty masz piecz nad zapasami zi w tym domu, prawda?
- Tak, panie odpowiedziaa ale nie starczy nam zi dla wszystkich, ktrzy
potrzebuj leczenia. Nie wiem, skd wzi ich wicej, bo w miecie po tych
okropnych zdarzeniach niczego si nie znajdzie, ogie zniszczy wiele domw,
chopcw na posyki mamy niewielu, a drogi odcite. Od niepamitnych dni nie
przybywaj z Lossarnach wozy z dostawami na rynek. Gospodarujemy tym, co tu
mamy, jak si da najlepiej, dostojny pan moe mi wierzy.
- Uwierz, gdy zobacz powiedzia Aragorn. Brak nie tylko zi, ale rwnie czasu
na dusze gawdy. Czy macie licie athelas?
- Nie wiem, dostojny panie odpara Joreth. W kadym razie nie znam takiej
nazwy. Zapytam mistrza zielarza, on zna stare nazwy.
- Niekiedy zw je rwnie krlewskimi limi wyjani Aragorn moe pod tym
mianem o nich syszaa, bo tak je lud w pniejszych czasach przezwa.
- Ach, te licie! zdziwia si Joreth. Owszem, gdyby wielmony pan od razu tak je
nazwa, mogabym odpowiedzie bez namysu. Nie, nie mamy ich tutaj. Nigdy te nie
syszaam, eby miay jakie uzdrawiajce wasnoci; czsto nawet mwiam
siostrom, kiedy spotykaymy to ziele w lesie: To s krlewskie licie. Tak
mwiam. Dziwaczna nazwa, ciekawe, dlaczego je tak nazwano, bo gdybym ja bya
krlem, hodowaabym pikniejsze roliny w swoim ogrodzie. Ale przyznaj, e
pachn bardzo przyjemnie, gdy je zmi w rku. Moe zreszt le si wyraziam, nie
tyle przyjemnie, ile orzewiajco.
- Bardzo orzewiajco rzek Aragorn. Ale teraz, jeli kochasz Faramira, pu w
ruch nogi zamiast jzyka i pobiegnij po te zioa. Przetrznij cae miasto i przynie
choby jeden li.

679

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- A jeeli nie znajdzie si nic w grodzie wtrci si Gandalf pogalopuj do


Lossarnach i wezm z sob Joreth, eby tym razem nie swoim siostrom, ale mnie
pokazaa w lesie owe licie. W zamian Gryf pokae jej, jak si naley spieszy w
potrzebie.
Po odprawieniu Joreth poleci Aragorn innym kobietom, eby zagrzay wod, sam
za siad przy Faramirze i jedn rk ujwszy do chorego, drug pooy na jego
czole. Byo zroszone obficie potem; Faramir nie porusza si, nie zareagowa na
dotknicie, ledwie oddycha.
- Resztki si z niego uchodz rzek Aragorn zwracajc si do Gandalfa. Nie sama
rana jest jednak tego przyczyn. Spjrz, goi si dobrze. Gdyby go ugodzia strzaa
Nazgula, jak przypuszczae, ju by nie przey tej nocy. Musia go zrani z uku jaki
poudniowiec. Kto wycign strza? Czy j zachowano?
- Strza wycignem ja powiedzia Imrahil i zaoyem pierwszy opatrunek. Nie
zachowaem jej wszake, bo dziao si to wrd gorczki bitwy. Wygldaa, jei mnie
pami nie myli, jak zwyke strzay uywane przez poudniowcw. Myl jednak, e
zesa j z powietrza Skrzydlaty Cie, jake bowiem inaczej tumaczy sobie t
uporczyw gorczk i ca chorob; rana nie jest przecie gboka, nie zostay
naruszone adne wane narzdy ciaa. Jak to wyjanisz?
- Wszystko si tutaj razem sprzgo: utrudzenie, bl z powodu ojcowskiej nieaski,
rana, a co najgorsze tchnienie Ciemnych Si odpar Aragorn. Faramir ma wiele
hartu, lecz jeszcze przed bitw o zewntrzne mury Pelennoru przebywa dugi czas w
cieniu nieprzyjacielskiego kraju. Stopniowo cie go przenika, nawet w momentach
najgortszej walki. Wielka szkoda, e nie mogem tu przyby wczeniej!

teje chwili wszed do pokoju mistrz zielarstwa.


- Dostojny pan zapytywa o krlewskie licie, jak je lud nazywa, czyli athelas
w jzyku uczonych lub tych, ktrzy maj niejakie pojcie o mowie Valinoru...
- Tak, pytaem i jest mi obojtne, czy nazwiecie to ziele asea aranion czy krlewskim
liciem, byem je dosta przerwa mu Aragorn.
- Prosz mi wybaczy, dostojny panie odpar zielarz. Widz, e mam przed sob
czowieka uczonego, nie za zwykego wojaka. Niestety, nie trzymamy tego ziela w
naszych Domach Uzdrowie, gdzie pielgnujemy wycznie powanie rannych lub
chorych. Ziele to bowiem nie posiada, o ile nam wiadomo, cennych waciwoci poza
t, e odwiea powietrze i rozprasza przelotne uczucie znuenia. Chyba e kto
daje wiar starym porzekadom, ktre powtarzaj po dzi dzie babinki takie jak
Joreth, nie rozumiejc nawet, co mwi:
Przeciw czarnych potg tchnieniu,
Gdy zabjcze rosn cienie,
Gdy ostatni promie zgas,
Ty nas ratuj, athelas!
Rk krla li podany
Wraca ycie, goi rany!
Ale moim zdaniem to zwyka bajka, tkwica w pamici przesdnych kobiet. Dostojny
pan sam osdzi, jaki z niej wycign wniosek i czy w ogle na ona sens. Starzy
ludzie rzeczywicie pij wywar z tego ziela, ktry rzekomo pomaga im na ble gowy.
- A wic w imieniu krla id i poszukaj jakiego starego czowieka, mniej uczonego,
ale za to rozumniejszego od mdrcw rzdzcych w tym domu! krzykn Gandalf.

680

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

ragorn uklk przy ku Faramira trzymajc wci rk na jego czole.


Wszyscy obecni wyczuli, e toczy si tutaj jaka cika walka. Twarz
Aragorna bowiem poblada z wysiku; powtarza imi Faramira, lecz gos jego
coraz sabiej dochodzi do uszu wiadkw tej sceny, jak gdyby Aragorn oddala si od
nich i zagbia w jak ciemn dolin nawoujc zabkanego w niej przyjaciela.
Wreszcie nadbieg Bergil niosc sze lici zawinitych w chustk.
- Prosz, oto krlewskie licie oznajmi. Niestety, nie s wiee. Zerwano je przed
dwoma co najmniej tygodniami. Mam nadziej, e pomimo to przydadz si na co.
I spojrzawszy na Faramira chopiec wybuchn paczem. Aragorn wszake
umiechn si do niego.
- Przydadz si na pewno! powiedzia. Najgorsze ju przemino. Zosta tutaj i
bd dobrej myli.
Wybra dwa licie, pooy na swej doni, chuchn na nie, a potem skruszy je w rku;
natychmiast oywcza wo napenia pokj, jakby powietrze samo zbudzio si i
zaperlio radoci. Aragorn rzuci ziele do misy z wrzc wod, ktr przed nim
postawiono. W serca wszystkich wstpia nagle otucha, zapach ten bowiem kademu
przynis jak gdyby wspomnienie byszczcych od rosy wiosennych porankw pod
bezchmurnym niebem, w krainie, ktra sama jest wiosn, przelotnym wspomnieniem
pikniejszego wiata. Aragorn wsta jak gdyby pokrzepiony na nowo, z umiechem w
oczach podsun mis przed upion twarz Faramira.
- Patrzcie pastwo! powiedziaa Joreth do stojcej obok kobiety. Kt by si
spodziewa? Lepsze to ziele, ni mylaem. Przypomina mi re z Imloth Melui, ktre
widziaam, kiedy byam jeszcze mod dziewczyn; sam krl nie mgby da
wspanialszego zapachu.
Faramir poruszy si, otworzy oczy i spojrza na schylonego nad oem Aragorna
wzrokiem przytomnym i penym mioci, mwic z cicha:
- Woae mnie, krlu. Jestem. Co mj krl rozkae?
- Aby si duej nie bka w ciemnociach. Zbud si, Faramirze! odpar Aragorn.
Jeste zmczony. Odpocznij, posil si i bd gotw, gdy po ciebie wrc.
- Bd gotw, miociwy panie rzek Faramir. Kt chciaby lee bezczynnie w
chwili, gdy krl powraca?
- Tymczasem egnaj! powiedzia Aragorn. Musz i do innych, ktrzy take
mnie potrzebuj.
Wyszed wraz z Gandalfem i Imrahilem, Beregond jednak i jego syn pozostali przy
Faramirze; nie usiowali nawet tai swej radoci. Pippin idc za Gandalfem usysza,
nim zamkn drzwi, okrzyk starej Joreth:
- Krl! Syszelicie? A co, nie mwiam? Rce krlewskie maj moc uzdrawiania.
Dawno to wiedziaam!
Wie obiega byskawic Dom Uzdrowie i wkrtce rozesza si po caym grodzie
nowina, e krl prawowity wrci i uzdrawia tych, ktrzy w bitwie odnieli rany.

ragorn tymczasem stan nad oem Eowiny i orzek:


- Cikie to rany, okrutny cios porazi ksiniczk. Zamane rami opatrzono
jak naley i powinno zrosn si z czasem, jeli chora okae si do silna, by
przey. W rce lewej, ktra trzymaa tarcz, ko strzaskana, ale gwnym rdem
choroby jest prawa, ktra wadaa mieczem; chocia w niej ko nie zostaa
naruszona, zdaje si martwa. Eowina walczya z przeciwnikiem potnym nad miar
jej si cielesnych i duchowych. Kto na takiego wroga chce podnie miecz, musi by
twardszy nili stal; inaczej zabije go sam wstrzs starcia. Zy los postawi tego
nieprzyjaciela na jej drodze. A przecie to moda dziewczyna i pikna, najpikniejsza

681

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wrd crek krlewskich. Nie wiem zreszt, jak j osdzi. Kiedy pierwszy raz
zobaczyem t ksiniczk i zrozumiaem jej smutek, zdawao mi si, e patrz na
biay kwiat smuky i dumny, uroczy jak lilia, a zarazem wyczuwaem w nim hart, jakby
go elfy wyrzebiy ze stali. A moe to mrz ci lodem jego soki i dlatego kwiat
wyprostowany jeszcze, sodki i gorzki jednoczenie, pikny z pozoru, by ju we
wntrzu swym zraniony, skazany na wczesne zwidnicie i mier? Choroba zacza
j nurtowa bardzo dawno, prawda, Eomerze?
- Dziwi si, e mnie wanie pytasz o to, miociwy panie odpar Eomer. Nie
obwiniam ci w tej sprawie ani w adnej innej, lecz wiem, e Eowiny, mojej siostry,
nie zmrozi nigdy zowrogi dreszcz, pki ciebie nie ujrzaa. ywia pewne troski i
obawy, ktrymi dzielia si ze mn, za czasw, gdy Smoczy Jzyk wada umysem
naszego krla i trzyma go pod swoim zym urokiem. Czuwa nad Theodenem z coraz
wikszym niepokojem. Ale nie to przecie doprowadzio j do tak cikiej choroby.
- Przyjacielu! rzek Gandalf. Ty miae konie, zbrojne wyprawy, swobod
otwartych stepw, ale twoja siostra urodzia si z ciaem piknej dziewczyny, chocia
duch w niej y nie mniej mny od twego. Przypado jej w udziale pielgnowanie
starca, ktrego kochaa jak ojca, i czuwanie, aby nie zhabi swej sawy poddajc si
niedostwu staroci. W tej roli czua si czym mniej wanym ni laska, na ktrej
wspiera si sdziwy krl. Czy mylisz, e Smoczy Jzyk sczy trucizn tylko w uszy
Theodena? Stary niedojda! Dwr potomkw Eorla to kryta strzech stodoa, gdzie
zbjcy ucztuj w zadymionej izbie, a bkarty ich tarzaj si razem z psami po
pododze. Czy nie sysza kiedy tych obelg? Tak mwi Saruman, mistrz
Smoczego Jzyka. Nie wtpi oczywicie, e Smoczy Jzyk wyraa ten sd bardziej
ogldnie i podstpnie pod dachem Theodena. Gdyby mio do ciebie, Eomerze, i
wierno obowizkom nie zamykay jej ust, usyszaby moe od swojej siostry i takie
sowa. Ale kto wie, co mwia w ciemnoci, gdy bya sama, w gorzkie bezsenne
noce, mylc o swoim yciu, z kadym dniem uboszym, w czterech cianach
pokoju, w ktrym czua si uwiziona jak lene zwierztko w ciasnej klatce.
Eomer nic nie odpowiedzia. Patrza na swoj siostr, jakby teraz w innym wietle
zobaczy wszystkie dni dziecistwa i modoci przeyte z ni razem.
- Wiem o tym, co ty odgad, Eomerze odezwa si Aragorn. Wrd ciosw, ktre
nam los gotuje na tym wiecie, mao jest rwnie gorzkich i tak zawstydzajcych dla
mskiego serca, jak mio ofiarowana przez pikn i godn czci dziewczyn, gdy jej
nie mona odpowiedzie wzajemnoci. Bl i al ani na chwil nie opuciy mnie,
odkd w Dunharrow poegnaem ksiniczk tak gboko zrozpaczon, aby
przemierzy ciek Umarych, i aden strach na tej ciece nie stumi we mnie lku
o dalsze losy Eowiny. A jednak, Eomerze, wiem, e ciebie ona kocha gbiej ni
mnie. Ciebie bowiem zna dobrze, we mnie za pokochaa tylko cie i marzenie,
nadziej sawy i wielkich czynw, urok nieznanych krajw, odlegych od stepw
Rohanu,
Moe mam moc, by uzdrowi jej ciao i przywoa je do powrotu z mrocznych dolin.
Ale nie wiem, do czego si zbudzi: do nadziei, do zapomnienia czy te do rozpaczy.
Jeliby si zbudzia w rozpaczy, umrze, chyba e uzdrowi j inne lekarstwo, ktrym
ja nie rozporzdzam. Byaby to wielka strata, tym bardziej e twoja pikna siostra
zdobya ostatnimi czynami miejsce wrd najsawniejszych ksiniczek wiata.
Aragorn pochyli si, zajrza w jej twarz bia jak lilie, cit lodem, zastyg niby
kamienna rzeba. Pocaowa jej czoo szepczc agodnie:
- Zbud si, Eowino, crko Eomunda! Twj nieprzyjaciel zgin z twojej rki!
Nie poruszya si, lecz zacza oddycha gbiej, tak e wida byo jak pod biaym
przecieradem pier podnosi si i opada miarowo. Znowu wic Aragorn skruszy

682

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

dwa licie ziela athelas i rzuci je na kipic wod: przemy naparem czoo chorej i
prawe rami, zimne i bezwadnie spoczywajce na kodrze.
Moe Aragorn rzeczywicie posiada jak zapomnian czarodziejsk moc
dawnego plemienia Dunedainw, a moe sowa jego wzruszyy suchaczy, do, e
gdy sodki zapach ziela rozszed si po izbie, wszystkim zebranym wydao si, e od
okna powia wiey wiatr, ktry nie nis z sob adnych woni, lecz powietrze wiee,
czyste, mode, nie skaone oddechem adnego ywego stworzenia, pynce prosto z
onieonych szczytw, spod kopuy gwiazd albo z dalekich wybrzey obmywanych
srebrn pian morza.
- Zbud si, Eowino, ksiniczko Rohanu! powtrzy Aragorn ujmujc jej praw
rk w swoj do. Zbud si! Cie przemin, ciemnoci rozwiay si, wiat jest
znowu jasny. Cofn si, powierzajc rk chorej Eomerowi. Zawoaj j, Eomerze
powiedzia i cicho wyszed z pokoju.
- Eowino! Eowino! krzykn Eomer z paczem.
Ksiniczka otworzya oczy.
- Eomer! Co za szczcie! Mwili mi, e poleg. Ach nie, to mi tylko podszeptyway
ze gosy we nie. Czy dugo spaam?
- Niedugo, siostro odpar Eomer. Nie myl ju o tym.
- Jestem dziwnie zmczona powiedziaa. Musz chwil odpocz. Ale powiedz
mi, co si stao z krlem Marchii? Niestety, wiem, e to nie by sen, nie prbuj mnie
udzi. Zgin, sprawdziy si moje przeczucia.
- Umar powiedzia Eomer lecz przed mierci przekaza sowa poegnania dla
Eowiny, droszej mu ni rodzona crka. Spoczywa w chwale w wielkiej Sali
Wieowej Gondoru.
- Bolesna nowina, a mimo to dobra ponad spodziewanie; o takiej mierci dla niego
nie miaam marzy w ponurych latach, gdy zdawao si, e Dom Eorla mniej godny
si sta chway ni najndzniejsza pasterska chata. A co si stao z giermkiem krla,
niziokiem? Wiesz, Eomerze, zasuy sobie, eby go mianowa rycerzem Marchii.
Mnie stawa w polu.
- Ley tu obok, chory. Zaraz do niego pjd wtrci si Gandalf. Ty, Eomerze,
zosta tu jeszcze chwil. Nie rozmawiajcie jednak o wojnie i smutkach, pki Eowina
nie odzyska si. Cieszmy si wszyscy, e si zbudzia, znw zdrowa i pena nadziei,
najwaleczniejsza z ksiniczek!
- Zdrowa? Moe. Przynajmniej dopty, dopki bd moga na pustym siodle zastpi
w szeregach Rohanu polegego jedca. Ale pena nadziei? Nie, nie wiem, czy
odzyskam nadziej odpara Eowina.

andalf i Pippin weszli do pokoju, gdzie lea Merry, i zastali tu, przy
wezgowiu hobbita, Aragorna.
- Mj biedny, kochany Merry! zawoa Pippin podbiegajc do ka, wydao
mu si bowiem, e przyjaciel wyglda gorzej ni przedtem, twarz jego przybraa
szary odcie i jakby postarzaa, napitnowana trosk i smutkiem. Strach zdj nagle
Pippina, e Merry umiera.
- Nie bj si uspokoi go Aragorn. Zjawiem si w por, przywoaem go ju z
powrotem do ycia. Jest bardzo zmczony i zasmucony; odnis tak sam ran jak
Eowina, bo odway si zada cios straszliwemu przeciwnikowi. Ale te rany zagoj
si, zwyciy je ten silny i wesoy duch, ktry w nim tkwi. O przeytym smutku Merry
ju nie zapomni, lecz nie straci wesela w sercu, bdzie tylko odtd mdrzejszy.
Aragorn pooy do na czole Meriadoka, pogadzi agodnie ciemn czupryn,
dotkn powiek i zawoa hobbita po imieniu. A gdy aromat krlewskich lici rozszed

683

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

si w powietrzu niby zapach sadw i wrzosowiska brzczcego od pszcz w dzie


soneczny, Merry ockn si nagle i powiedzia:
- Je mi si chce. Ktra to godzina?
- Pora kolacji mina odpar Pippin ale postaram si przynie ci co do
przegryzienia, jeli mi tutejsi ludzie nie odmwi.
- Nie odmwi z pewnoci rzek Gandalf. Wszystko, co si znajdzie w Minas
Tirith, dadz chtnie dla tego rycerza Rohanu, ktrego imi cieszy si wielk saw.
- wietnie! wykrzykn Merry. W takim razie prosz najpierw o kolacj, a potem o
fajk... Spochmurnia nagle. Nie, fajki nie chc. Nie bd ju chyba nigdy pali
fajkowego ziela.
- Dlaczego? spyta Pippin.
- Dlatego z wolna odpowiedzia Merry e stary krl nie yje. Teraz wszystko sobie
przypomniaem. egnajc mnie aowa, e nie mia sposobnoci pogawdzi ze
mn o sztuce palenia fajki. To byy niemal ostatnie jego sowa. Nigdy bym nie mg
zapali fajki bez wspomnienia o nim, Pippinie, i o tym dniu, gdy przyby do Isengardu
i potraktowa nas tak askawie.
- A wic pal fajk i wspominaj krla Theodena! rzek Aragorn. Mia zacne serce i
by wielkim krlem; dotrzyma przysigi i wydwign si z mrokw w ostatni, pikny,
soneczny poranek. Krtko trwaa twoja suba przy nim, ale powinno ci po niej
zosta wspomnienie mie i chlubne do koca twoich dni.
Merry umiechn si na to.
- A wic dobrze powiedzia. Jeeli Obieywiat dostarczy mi wszystkiego, co
trzeba, bd mi fajeczk mylc o krlu Theodenie. Miaem w swoim toboku gar
fajkowego ziela, najprzedniejszego z zapasw Sarumana, ale nie wiem, gdzie si po
bitwie moje bagae podziay.
- Grubo si mylisz, moci Meriadoku, jeeli sdzisz, e przedarem si przez gry i
przemierzyem pola Gondoru torujc sobie drog ogniem i mieczem po to, eby
zaopatrzy w fajkowe ziele niedbaego onierza, ktry zgubi cay swj ekwipunek
odpar Aragorn. Albo si twj toboek odnajdzie, albo bdziesz musia zwrci si
do tutejszego mistrza zielarza. On powie ci, e nic mu nie wiadomo, jakoby to
podane przez ciebie ziele posiadao jakie zalety, wie natomiast, e nazywa si
ono wulgarnie fajkowym liciem, naukowo galen, a w mowie rnych plemion tak
czy owak; uraczy ci starym rymowanym porzekadem, ktrego sensu sam nie
rozumie, po czym z ubolewaniem owiadczy, e ziela tego w Domu Uzdrowie nie
ma ani na lekarstwo, ty za bdziesz mg si pocieszy rozmylaniem o historii
jzykw. Ale teraz musz ci poegna. Nie spaem w takim ku, w jakim ty si
wylegujesz, odkd opuciem Dunharrow, a od wczorajszego wieczora nic w ustach
nie miaem.
Merry chwyci jego rk i ucaowa.
- Przepraszam, e ci zatrzymaem powiedzia. Id, nie zwlekajc duej. Od
tamtej nocy w gospodzie Pod Rozbrykanym Kucykiem w Bree wiecznie ci tylko
przysparzamy kopotw. Ale my, hobbici, taki ju mamy zwyczaj, ze w chwilach
wzruszenia uciekamy si do bahych sw i mniej mwimy, ni czujemy. Boimy si
powiedzie za duo. Dlatego brak nam waciwych sw, gdy nie wypada artowa.
- Wiem o tym, znam was dobrze odpar Aragorn. Gdyby nie to, nie odpacabym
wam czsto t sam monet. Niech yje Shire i nigdy nie straci humoru!
Pocaowa Meriadoka i wyszed zabierajc z sob Gandalfa.
Pippin zosta z przyjacielem.
- Kogo w wiecie mona porwna z Aragornem? powiedzia. Chyba jednego
Gandalfa. Myl, e midzy nimi jest jakie pokrewiestwo. Suchaj, gapo, przecie

684

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

twj toboek ley pod kiem; miae go na plecach, kiedy ci spotkaem.


Obieywiat oczywicie widzia go przez cay czas, kiedy z tob rozprawia. Zreszt
ja te mam zapasik fajkowego ziela. Nie auj sobie! Licie z Poudniowej wiartki
Shireu! Nabij fajk, a ja tymczasem skocz poszuka czego do zjedzenia. A potem
wreszcie pogadamy zwyczajnie jak hobbici. U licha! My, Tukowie i Brandybuckowie,
nie umiemy dugo y na wyynach.
- Nie umiemy przyzna Merry. Przynajmniej ja. Jeszcze nie. Ale bd co bd
umiemy je teraz ju dostrzec i uczci. Myl, e najlepiej jest, kiedy si po prostu
kocha to, do czego serce samo od urodzenia cignie; od czego przecie trzeba
zacz, a gleba w Shire jest gboka. Ale istniej rzeczy gbsze i wysze. I gdyby
nie one, aden Dziadunio w naszym kraju nie mgby uprawia swego ogrdka
cieszc si pokojem czy tym, co mu si pokojem wydaje. Ciesz si, e teraz o
tych rzeczach co nieco wiem. Ale po co ja o tym gadam. Daj no te licie. I wyjmij z
toboka moj fajk, jeli si nie poamaa.

ragorn i Gandalf poszli do Gwnego Opiekuna Domu Uzdrowie i poradzili


mu, eby Faramira i Eowin zatrzyma jeszcze przez czas duszy pielgnujc
troskliwie.
- Ksiniczka Eowina powiedzia Aragorn bdzie si rwaa z ka i zechce
wkrtce wyj na wiat, ale nie trzeba jej na to pozwoli, jeli da si przekona, co
najmniej przez dziesi dni.
- Co do Faramira doda Gandalf bdzie musia wkrtce dowiedzie si o mierci
ojca. Nie naley jednak opowiada mu caej prawdy o szalestwie Denethora, pki
nie wyzdrowieje zupenie i nie przyjdzie pora na objcie przez niego nowych
obowizkw. Trzeba dopilnowa, eby Beregond i nizioek, perian, ktrzy byli
wiadkami tych strasznych zdarze, nie wygadali si przed czasem.
- A jak mam postpi z drugim perianem, z tym, ktry ley rwnie chory? spyta
Opiekun.
- Prawdopodobnie zechce ju jutro na chwil wsta odpar Aragorn. Mona mu
na to pozwoli, jeli bdzie mia ochot. Niech si troch przespaceruje pod opiek
przyjaci.
- Bardzo dziwne plemi stwierdzi Opiekun krcc gow. Kijem ich nie dobije!
U wejcia do Domw Uzdrowie tum si zgromadzi czekajc na Aragorna i pobieg
za nim. Gdy wreszcie zjad wieczerz, zaczli go nagabywa rni ludzie proszc,
eby uzdrowi temu krewniaka, a innemu przyjaciela niebezpiecznie rannego lub
zatrutego przez zowrogi cie. Aragorn wezwa do pomocy synw Elronda i we trzech
do pna w noc odwiedzali chorych. Po caym grodzie rozesza si nowina: Krl
wrci naprawd. Gondorczycy nazwali go Kamieniem Elfw, z powodu zielonego
klejnotu, ktry lni na jego piersi, i w ten sposb od wasnego ludu otrzyma imi,
ktre przepowiedziano mu niegdy w dniu jego urodzenia.
Gdy w kocu zabrako mu si, owin si paszczem i wymkn cichaczem z
grodu, aby pod namiotem przespa cho par godzin do witu. Rankiem na Wiey
powiewaa flaga Dol Amrothu, biay okrt niby abd koysa si na bkitnej fali, a
lud spogldajc na dziwi si i pyta sam siebie, czy powrt krla nie by tylko
przywidzeniem sennym.

685

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 9
Ostatnia narada

azajutrz po bitwie dzie wsta pogodny, lekkie biae oboczki pyny po


niebie, a wiatr obrci si ku wschodowi. Legolas i Gimli wczenie byli na
nogach i wyjednali sobie pozwolenie na pjcie do grodu, chcieli bowiem co
prdzej zobaczy Meriadoka i Pippina.
- Ciesz si, e obaj yj powiedzia Gimli. Duo mielimy z nimi kopotw w
marszu przez Rohan, dobrze, e przynajmniej tyle trudu nie poszo na marne.
Razem wkroczyli do Minas Tirith elf z krasnoludem, a Gondorczycy na ulicach ze
zdziwieniem patrzyli na t osobliw par, bo Legolas jania nie spotykan wrd
ludzi urod i piewa idc w porannym blasku jak pie elfw czystym i
dwicznym gosem, Gimli za drepta u jego boku gadzc brod i rozgldajc si
ciekawie wkoo.
- Znaj si na kamieniarskiej robocie orzek przyjrzawszy si murom ale czasem
partacz. Jak Aragorn obejmie gospodarstwo, zaofiaruj mu usugi naszych
kamieniarzy spod Gry; ju my zbudujemy mu stolic, ktr bdzie mg si
szczyci.
- Przydaoby si tu wicej ogrodw zauway Legolas. Domy s martwe, za mao
ywej zieleni, ktra ronie i cieszy si z ycia. Jeli Aragorn obejmie gospodarstwo,
Lene Plemi przyle mu piewajce ptaki i drzewa, ktre nie umieraj zim.

tanli wreszcie przed ksiciem Imrahilem. Legolas przyjrza mu si i zoy


niski ukon, bo pozna czowieka, w ktrego yach pyna krew elfw.
- Witaj! powiedzia. Dawno ju potomkowie Nimrodel opucili lasy Lorien, a
jednak nie wszyscy, jak wida, poeglowali z przystani Amroth na zachd, za wielk
wod.
- Tak mwi stare legendy mojej ojczyzny odpar ksi ale nigdy jeszcze od
niepamitnych lat nie zjawi si w tych stronach syn najpikniejszego plemienia.
Dziwi mnie to spotkanie pord trosk i wojny. Czego szukasz tutaj?
- Jestem jednym z dziewiciu uczestnikw wyprawy, ktr Mithrandir podj
wyruszajc z Imladris przedstawi si Legolas i przybyem tu wraz z moim
przyjacielem, tym oto krasnoludem, w wicie Aragorna. Chcielibymy zobaczy si z
naszymi druhami, Meriadokiem i Peregrinem, ktrzy, jak nam mwiono, s twoimi
podkomendnymi.
- Znajdziecie ich obu w Domach Uzdrowie. Chtnie was tam zaprowadz odpar
ksi.
- Wystarczy, jeli bdziesz askaw da nam jakiego mniej dostojnego przewodnika
rzek Legolas. Przyniosem bowiem wezwanie od Aragorna; nie chce on teraz
powraca do grodu, ale poniewa trzeba, eby dowdcy naradzili si niezwocznie,
zaprasza ciebie i Eomera do swego namiotu. Mithrandir ju tam jest, Aragornowi
zaley na popiechu.
- Pjdziemy zaraz odrzek Imrahil i rozstali si wymieniajc jeszcze na poegnanie
uprzejme sowa
- Szlachetny ksi i wielki wdz stwierdzi Legolas. Jeli Gondor takich mw
ma jeszcze dzi, o zmierzchu swojej historii, jake wspaniay musia by ten kraj w
chwale swego witu.

686

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- W kamieniu te wtedy dobrze pracowali zauway Gimli. Najlepsza robota w


najwczeniejszych budowlach. Tak to jest z ludmi; zaczynaj gorliwie, ale wiosn
zdarzaj si przymrozki, a latem burze i pniejsze dzieo nie dotrzymuje pierwszych
obietnic.
- Rzadko jednak ziarno obumiera cakowicie powiedzia Legolas. Czeka nieraz w
pyle i zgnilinie, by wykiekowa mimo wszystko w czasie i w miejscu
nieprzewidzianym. Dziea ludzkie przeyj nas, mj Gimli.
- A przecie w kocu oka si tylko cieniem tego, co by mogo rzek krasnolud.
- Na to elfy nie znaj odpowiedzi odpar Legolas.
Nadszed wyznaczony przez ksicia suga, aby ich zaprowadzi do Domw
Uzdrowie, gdzie zastali w ogrodzie swych przyjaci. Radosne to byo spotkanie;
chwil przechadzali si razem, korzystajc z krtkiego odpoczynku w spokoju i ciszy
poranka, chonc wiey powiew w tych grnych, wystawionych na wiatr krgach
grodu. Potem, gdy Merry zmczy si, zasiedli na murze, plecami odwrceni do
zielonej oazy otaczajcej Domy Uzdrowie, twarzami za na poudnie, ku lnicej w
socu Anduinie, ktra pyna w oddali tak, e nawet bystre oczy Legolasa nie
widziay jej wyranie, i gina pord rozlegych rwnin i przymglonej zieleni Lebennin
i Poudniowego Ithilien.
Legolas milcza, gdy inni gawdzili, wpatrzony w dal, a dostrzeg w socu
biae morskie ptaki lecce w gr Rzeki.
- Patrzcie! zawoa. Mewy! Lec w gb ldu. Dziwi mnie to i niepokoi. Nigdy
jeszcze nie spotkaem ich, dopki nie dotarlimy do Pelargiru, a i tam syszaem tylko
ich okrzyk w powietrzu, kiedy pynlimy do bitwy na okrtach. Wtedy na moment
zapomniaem o wojnie na obszarach rdziemia, bo ich aosny gos mwi mi o
Morzu. Morze! Niestety, nie widziaem go. Ale gboko w sercach moich
wspplemiecw drzemie tsknota do Morza, ktr niebezpiecznie jest budzi.
Mewy j we mnie zbudziy. Nie zaznam ju spokoju pod dbami i bukami w lesie.
- Nie mw tak! odpar Gimli. Zostao nam jeszcze w rdziemiu mnstwo rzeczy
do zobaczenia i wiele do zrobienia. Gdyby wszystkie elfy odpyny z Przystani, wiat
byby mniej pikny dla tych, ktrzy musz tutaj trwa dalej.
- Mniej pikny i straszny powiedzia Merry. Nie myl o Szarej Przystani,
Legolasie. Zawsze bd rne istoty, due albo mae, a nawet przemdrzae
krasnoludy, ktrym bdziesz bardzo potrzebny. Przynajmniej tak mam nadziej.
Chocia czasem myl, e najgorsze dni tej wojny s jeszcze przed nami. Jakebym
chcia, eby si wreszcie skoczya i eby si skoczya dobrze.
- Nie kracz! zawoa Pippin. Soce wieci, jestemy razem dzi, a pewnie potrwa
to jeszcze co najmniej par dni. Opowiedzmy sobie o swoich przygodach. Mw,
Gimli! Obaj z Legolasem dzi od rana wiele razy napomykalicie o dziwnej podry,
ktr odbylicie z Obieywiatem, ale nie opowiedzielicie waciwie nic o niej.
- Tu wprawdzie soce wieci rzek Gimli ale zachowaem po tej podry
wspomnienia, ktrych wol nie wywoywa z mroku. Gdybym by z gry wiedzia, co
mnie tam czeka, nawet najserdeczniejsza przyja nie skoniaby mnie chyba do
wstpienia na ciek Umarych.
- cieka Umarych! powtrzy Pippin. Syszaem, jak Aragorn wspomina t
nazw, i dziwiem si, co to znaczy. Czy moesz mi wytumaczy?
- Niechtnie odpar Gimli. Spotka mnie na tej ciece wstyd. Ja, Gimli, syn
Gloina, ktry siebie uwaaem za odwaniejszego i wytrwalszego od ludzi, a w
podziemiach nawet od elfw, zawiodem si na sobie. Tylko wola Aragorna trzymaa
mnie podczas tej podry.

687

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Wola Aragorna i twoja mio do niego powiedzia Legolas. Ktokolwiek bowiem


go pozna, musi go pokocha na swj sposb, nawet ta zimna ksiniczka
Rohirrimw. Opuszczalimy Dunharrow o wicie w wigili tego dnia, w ktrym ty
przybye tam, Merry; strach tak porazi ludzi, e nikt nie zjawi si, by nas poegna,
prcz tej piknej dziewczyny, ktra teraz ley tutaj ciko ranna. Rozstanie byo
bolesne, i mnie, gdym na nie patrza, te serce bolao.
- Ja niestety miaem do wasnych zmartwie owiadczy Gimli. Nie, nie chc
mwi o tej podry.
Umilk, ale Pippin i Merry tak dopominali si o opowie, e w kocu Legolas rzek:
- Powiem wam tyle, ile trzeba, eby zaspokoi na razie wasz ciekawo. Co do
mnie, widma ludzi nie budziy we mnie zgrozy ani strachu, wydaway mi si bowiem
bezsilne i wte.
Pokrtce opowiedzia o upiornej drodze pod grami, o spotkaniu przy Gazie Erech, o
spiesznym marszu do odlegego o dziewidziesit trzy staje stamtd Pelargiru nad
Anduin.
- Cztery dni i cztery noce jechalimy bez spoczynku do Czarnego Gazu, a pitego
dnia, kiedy znalelimy si w Cieniu Mordoru, wstpia we mnie otucha, bo w
ciemnociach Widmowe Wojsko jak gdyby nabrao wicej si i wygldao znacznie
groniej. Byli tam wojownicy na koniach i piesi, wszyscy jednak posuwali si rwnie
szybko. Milczeli, ale oczy im byszczay. Na wyynie Lamedonu przecignli naszych
jedcw i otoczyli nas, byliby bez nas poszli naprzd, gdyby ich Aragorn nie
wstrzyma. Na jego rozkaz cofnli si natychmiast. Nawet widma umarych ludzi s
posuszne jego woli pomylaem. Mog nam jeszcze odda due usugi. Min
jeden dzie jasny i drugi, w ktrym soce nie wzeszo, a my jechalimy wci dalej,
przeprawiajc si przez rzeki Kiril i Ringlo. Trzeciego dnia dotarlimy do Linhiru, przy
ujciu Gilrainy. Tam ludzie z Lamedonu bronili brodw przed zbjcami z Umbaru i
Haradu, ktrzy napynli z dolnego biegu rzeki. Ale zarwno obrocy, jak napastnicy
porzucili bitw i uciekli na nasz widok, krzyczc, e zjawi si Krl Umarych. Tylko
wadca Lamedonu, Angbor, odway si czeka na niezwykych goci. Aragorn
poleci mu zebra znw swoich wojownikw i po przejciu widmowego wojska
pocign za nami, jeli im starczy odwagi. W Pelargirze spadkobierca Isildura
bdzie was potrzebowa rzek Aragorn.
Przeprawilimy si wic przez Gilrain, pdzc wystraszonych sojusznikw
Mordoru przed sob, a na drugim brzegu odpoczlimy chwil. Wkrtce bowiem
Aragorn zerwa si mwic: Minas Tirith ju jest oblone! Lkam si, e grd
padnie, zanim przybdziemy z odsiecz. Nie czekajc, a noc minie, skoczylimy
znw na sioda i pomknli ile si w koniach przez rwniny Lebenninu.
Legolas przerwa, westchn i zwracajc wzrok na poudnie zapiewa z cicha:
Srebrem pyn rzeki od Kelos do Erui
Przez zielone ki Lebenninu!
Bujna ronie trawa, na wietrze od Morza
Lilie si koysz.
Dzwoni zote dzwonki, mallos i alfirin,
Na wietrze od Morza.
- W pieniach elfw ki Lebenninu s zielone, wtedy jednak zalega nad nimi mrok i
zdaway si szare wrd czarnej nocy. Po caym ich rozlegym obszarze, depcc
kwiaty i traw, cigalimy nieprzyjaci od rana i przez nastpny dzie, a wieczorem
dotarlimy nad Wielk Rzek.

688

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Serce mi mwio, e Morze std niedaleko, woda rozlewaa si w ciemnoci szeroka i


niezliczone chmary ptactwa gniedziy si po wybrzeach. Tam na swoj niedol
usyszaem krzyk mew. Czy pikna Pani z Lorien nie ostrzegaa mnie przed nim?
Odtd ju go nie mog zapomnie.
- Co do mnie, to nie zwracaem na ptactwo uwagi rzek Gimli bo tam nareszcie
zacza si na dobre bitwa. W przystani Pelargiru staa gwna flota Umbaru,
pidziesit duych okrtw i mniejszych statkw bez liku. Wielu uchodzcych przed
nami nieprzyjaci dobiego wczeniej ju do Pelargiru siejc tam panik. Niektre
okrty wypyny z przystani, prbujc uciec w d Rzeki albo schroni si przy
odlegym przeciwlegym brzegu., a sporo mniejszych statkw podpalono, by ich nie
odda w nasze rce. Ale Haradrimowie, przycinici niejako do muru, zdecydowali
si stawi nam czoo i bili si z desperack furi. Ze miechem natarli na nasz may
oddzia, bo mieli ogromn jeszcze wci przewag liczebn. Wtedy jednak Aragorn
stan w strzemionach, obrci si i potnym gosem krzykn: Do mnie. Na Czarny
Gaz zaklinam, do mnie! I nagle Zastp Cieni, ktry trzyma si dotychczas za nami,
run naprzd niby szara fala przypywu, zmiatajc wszystko, co napotka na swej
drodze. Syszaem stumione woania, niky gos rogw, szept niezliczonych ust;
brzmiao to jak echo jakiej zapomnianej bitwy z dawnych zamierzchych Czarnych
Lat. Byskay blade miecze, ale nie dowiedziaem si, czy ostrza ich nie stpiay po
wiekach, bo Umarli nie potrzebowali uywa innego ora prcz strachu. Nikt nie
omieli si im przeciwstawi. Najpierw wpadli na okrty przycumowane przy brzegu,
potem zagarnli te, ktre stay na kotwicy porodku nurtu; zaoga, oszalaa z
przeraenia, skakaa za burty z wyjtkiem niewolnikw przykutych do wiose. Bez
przeszkd, rozbijajc w puch resztki uciekajcych nieprzyjaci, osignlimy brzeg
Rzeki. Na kady z duych okrtw posa Aragorn jednego z Dunedainw, ktrzy
uspokoili wylkych galernikw i uwolnili ich z acuchw. Zanim si ten mroczny
dzie skoczy, zabrako nam przeciwnikw do walki; kto z nich nie zgin lub nie
uton, ten umyka na poudnie w nadziei, e pieszo uda mu si dotrze do swej
ojczyzny. Dziwne i niepojte wydao mi si, e zamiary Mordoru pokrzyowane
zostay za spraw upiorw szerzcych postrach i wylgych z ciemnoci.
Pokonalimy Nieprzyjaciela jego wasn broni.
- Tak, to dziwna rzecz przyzna Legolas. Patrzaem wtedy na Aragorna i
mylaem, jak wielkim i gronym wadc mgby si sta czowiek o takiej sile woli,
gdyby zatrzyma dla siebie Piercie Wadzy. Nie na prno Mordor tak przed nim
dry. Ale to duch szlachetniejszy, ponad pojcie Saurona; czy nie jest z rodu
piknej Luthien? Nigdy potomstwo jej nie wyginie, choby nieprzeliczone lata
przeszy nad wiatem.
- Takie przepowiednie sigaj dalej ni wzrok krasnoludw rzek Gimli ale to
prawda, e wspaniay i potny wyda nam si Aragorn owego dnia. Caa czarna flota
znalaza si w jego rku; wybra sobie najwikszy okrt i wszed na jego pokad.
Kaza zagra na wszystkich surmach zdobytych na Nieprzyjacielu; na ten sygna
Zastp Cieni wycofa si na brzeg. Umarli stanli tam w ciszy; nie byo wida nic
prcz ich oczu, wieccych czerwonym odblaskiem poaru okrtw. Aragorn
przemwi do nich grzmicym gosem: Suchajcie, co wam oznajmia spadkobierca
Isildura! Dopenilicie przysigi. Wracajcie do swej siedziby i nigdy wicej nie
nawiedzajcie dolin. Odejdcie w pokoju!
Krl Umarych wystpi naprzd, zama wczni i rzuci jej szcztki na ziemi.
Skoni si nisko, odwrci i szara chmura jego wojownikw zacza oddala si, a
znika niby mga rozwiana gwatownym podmuchem wiatru. Miaem wraenie, e
budz si ze snu.

689

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Tej nocy odpoczywalimy, gdy inni pracowali. Uwolniono wielu jecw i niewolnikw,
wrd ktrych nie brakowao Gondorczykw, pojmanych w czasie upieczych
wypadw; wkrtce te zgromadzio si mnstwo ludzi z Lebennin i Ethiru; przyby
Angbor z Lamedonu prowadzc tylu jedcw, ilu zdoa zebra. Skoro strach
posiany przez Zastp Cieni rozwia si, przyszli nam na pomoc i pragnli zobaczy
spadkobierc Isildura, ktrego imi byo ju na ustach wszystkich i przycigao tumy
niby ogie wieccy w ciemnoci.
Opowie nasza dobiega koca. Wieczorem bowiem i noc przygotowano okrty do
dalszej drogi i obsadzono zaog, a ze witem flota popyna w gr Rzeki. Wydaje
si, e to ju bardzo dawna historia, a przecie dziao si to zaledwie przedwczoraj,
rankiem szstego dnia od wyruszenia z Dunharrow. Aragorn wci przynagla do
popiechu bojc si przyby pod Minas Tirith za pno.
Czterdzieci dwie staje dziel Pelargir od przystani w Harlond powiedzia. A
musimy tam dopyn jutro. Inaczej wszystko bdzie stracone.
Przy wiosach siedzieli teraz wolni ludzie i pracowali dzielnie. Posuwalimy si jednak
wolno, bo pod prd, a chocia tu, w dolnym biegu Rzeki nie jest on zbyt ostry, nie
wspiera nas w egludze wiatr. Tote mimo zwycistwa odniesionego w Pelargirze
ciko byoby mi na sercu, gdyby Legolas nie rozemia si nagle. Podnie brod do
gry, synu Durina! zawoa. Przypomnij sobie przysowie: Kiedy jest najciemniej,
wtedy byska znw nadzieja. Nie chcia mi wszake powiedzie, w czym upatruje
nadziej. Noc nie bya ciemniejsza od dnia, a nas palia niecierpliwo, bo w dali na
pnocy zobaczylimy pod chmurami ogromn un, Aragorn za rzek: Minas Tirith
ponie! Lecz okoo pnocy rzeczywicie zjawia si nadzieja. Dowiadczeni eglarze
z Ethiru spogldajc na poudnie przepowiadali zmian pogody i wiatr od Morza.
Daleko jeszcze byo do witu, gdy na maszty wcignito agle i statki popyny
szybciej, tak e o brzasku dzioby ich pruy ostro bia pian wody. Dalszy cig znasz:
okoo trzeciej godziny poranka przy pomylnym wietrze i sonecznej pogodzie
wpynlimy do przystani Harlond i rozwinlimy sztandar idc do bitwy. Wielki to by
dzie, pamitna zostanie ta godzina, cokolwiek miaoby si w przyszoci zdarzy.
- Cokolwiek si zdarzy, wielkich czynw nic nie umniejszy powiedzia Legolas.
Przejcie cieki Umarych byo wielkim czynem i wielkim czynem zostanie, choby
w Gondorze zabrako kiedy ludzi, aby o nim wypiewali pie.
- Kto wie, czy nie dojdzie do tego rzek Gimli. Aragorn i Gandalf miny maj
zatroskane. Ciekaw jestem, co tam uradz pod namiotem w polu. Zgadzam si z
Meriadokiem i take bym pragn, eby tym naszym zwycistwem zakoczya si ju
wojna. Ale jeeli zostao jeszcze co do zrobienia, chciabym w tym wzi udzia dla
honoru plemienia spod Samotnej Gry.
- A ja dla honoru plemienia z Wielkiego Lasu powiedzia Legolas i z mioci do
Wadcy Krainy Biaego Drzewa.
Przyjaciele umilkli, chocia dugo jeszcze siedzieli w tym grujcym nad polami
ogrodzie, kady zatopiony we wasnych mylach. A dowdcy tymczasem toczyli
narad.

si Imrahil poegnawszy Gimlego i Legolasa natychmiast wysa goca po


Eomera i razem z nim wyszed z grodu spieszc ku namiotowi Aragorna,
ustawionemu na polu niedaleko od miejsca, gdzie poleg krl Theoden. Zastali
tam prcz Aragorna i Gandalfa synw Elronda, rwnie wezwanych na narad.
- Najpierw chc wam przekaza ostatnie sowa Namiestnika Gondoru, ktre przed
zgonem w mojej obecnoci wypowiedzia zagai Gandalf. Denethor rzek: Na
krtko, na jeden dzie moe zatryumfujesz na polu bitwy. Ale przeciw potdze, ktra

690

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

rozrosa si w Czarnej Wiey, nic nie wskrasz. Nie wzywam was, za jego
przykadem, do rozpaczy, ale do rozwaenia zawartej w tych sowach prawdy.
Krysztay nie kami, nawet wadca Barad-Duru do tego zmusi ich nie umie. Moe
jednak podsuwa sabszemu duchem czowiekowi te widoki, ktre sam wybierze, lub
te narzuci mu bdne ich rozumienie. Mimo wszystko nie wtpi, e Denethor, gdy
zobaczy potne siy zgromadzone przeciw nam w Mordorze i wci narastajce
zobaczy rzeczy prawdziwe.
Ledwie nam starczyo si, eby odepchn pierwsze powane natarcie. Nastpne
bdzie z pewnoci jeszcze groniejsze. W tej wojnie, jak susznie mwi Denethor,
nie mamy nadziei na ostateczne zwycistwo. Nie da si osign go zbrojnie czy to
siedzc w grodzie i wytrzymujc jedno oblenie po drugim, czy to ruszajc w
otwarte pole za Rzek, gdzie musielibymy ulec miadcej przewadze. Moemy
wybiera midzy tymi dwiema moliwociami, a obie s ze. Ostrono radziaby
umocni posiadane fortece i czeka na napa. W ten sposb przeduylibymy
czas, jaki nam zosta jeszcze do ycia.
- A wic radzisz zamkn si w Minas Tirith czy te w Dol Amroth albo w Dunharrow i
siedzie tam jak dzieci w zamku z piasku, gdy nadciga fala przypywu? zapyta
Imrahil.
- Nie byoby to nic nowego odpar Gandalf. Czy wiele wicej robilicie przez cay
czas panowania Denethora? Ale ja tego nie radz. Powiedziaem, e tak radziaby
ostrono. Nie jestem zwolennikiem ostronoci. Stwierdziem, e nie da si
osign zwycistwa czynem zbrojnym. Wierz nadal w zwycistwo, nie licz tylko
na si ora. Pamitajmy, e gwn spryn wojennych poczyna Mordoru jest
Piercie Wadzy, fundament siy Barad-Duru, nadzieja Saurona.
Wszyscy tu obecni wiedz o tej sprawie do, by jasno rozumie pooenie nasze i
Saurona. Jeeli Nieprzyjaciel odzyska Piercie, na nic si nie zda nasze mstwo;
Sauron odniesie zwycistwo szybkie i tak pene, e nikt nie mgby spodziewa si
koca jego tryumfw, pki trwa bdzie ten wiat. Jeli Piercie zostanie
zniszczony, Sauron upadnie, i to tak gboko, e nie sposb przewidywa, by
kiedykolwiek powsta. Straci bowiem najcenniejsz czstk swojej potgi, t, ktra
mia na pocztku, ktra bya nieodczna od jego istoty; wszystko, cokolwiek z jej
pomoc zdziaa i rozpocz zwali si wtedy w gruzy, on za na zawsze bdzie
pokonany, zmieni si w ndznego zego ducha, ktry w ciemnociach sam siebie
zera, nie mogc na nowo przybra ksztatu ani rosn. Wtedy wiat byby uwolniony
od wielkiego za.
Inne ze siy mog si pojawi, bo Sauron te jest tylko sug i wysannikiem. Ale nie
do nas naley panowanie nad wszystkimi falami przepywajcymi przez ten wiat; my
mamy za zadanie zrobi, co w naszej mocy, dla tej epoki, w ktrej yjemy, wytrzebi
chwasty ze znanego nam pola, aby przekaza nastpcom rol czyst, gotow do
uprawy. Jaka im bdzie sprzyjaa pogoda, to ju nie nasza rzecz i na to nie moemy
mie wpywu.
Sauron wszystko to dobrze wie i wie, e skarb, ktry niegdy utraci, zosta
odnaleziony. Nie wie jednak, gdzie jest ten skarb... przynajmniej mam nadziej, e
tego jeszcze nie wie. Tote drcz go wtpliwoci. Gdyby Piercie by w naszym
posiadaniu, s midzy nami ludzie do silni, by nim si posuy. To rwnie wie
Sauron. Nie myl si chyba, Aragornie, zgadujc, e pokazae mu si w krysztale
Orthanku?
- tak, zrobiem to przed wyjazdem z Rogatego Grodu odpar Aragorn. Osdziem,
e czas dojrza do tego i e kryszta nie przypadkiem wpad mi w rce. Byo to w
dziesi dni po wyruszeniu powiernika Piercienia znad wodogrzmotw Rauros na

691

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wschd; uwaaem, e trzeba odcign Oko Saurona od jego wasnej krainy. Zbyt
nieliczni byli miakowie, ktrzy odwaali si rzuca mu wyzwanie, odkd powrci do
Czarnej Wiey. Gdybym jednak by przewidzia, jak byskawicznie odpowie
przyspieszeniem napaci, moe bym si nie omieli mu pokaza. O may wos, a nie
zdybym z odsiecz do Minas Tirith.
- Nie rozumiem odezwa si Eomer. Powiedziae, Gandalfie, e wszelkie wysiki
byyby daremne, gdyby Sauron odzyska Piercie. Czyby on nie zaniecha
daremnej napaci, gdyby podejrzewa, e my posiadamy Piercie?
- Nie jest pewny odpar Gandalf i nie budowa swojej potgi na biernym
oczekiwaniu, a przeciwnik umocni swoje stanowisko, jak to my robilimy. Wie te,
e z dnia na dzie nie nauczylibymy si wykorzystywa w peni wadzy Piercienia.
Piercie moe mie jednego tylko pana, nigdy kilku naraz. Moe Sauron czyha na
wybuch sporu midzy nami; gdyby jeden z najsilniejszych wrd nas zagarn skarb
poniajc innych, Sauron mgby moe co na tym zyska, gdyby si w por
zorientowa.
Tote czuwa i ledzi nas. Duo widzi, duo syszy. Nazgule wci kr nad
wiatem. Dzisiaj przed wschodem soca przelatyway nad tym polem, chocia mao
kto z utrudzonych i picych ludzi to zauway. Bada znaki: miecz, ktry ongi zabra
mu Piercie i ktry teraz przekuto na nowo; wiatr, ktry si obrci na nasz
korzy; niespodziewan porak pierwszego natarcia; upadek swego wielkiego
wodza.
Przez ten czas, gdy tutaj obradujemy, jego wtpliwoci jeszcze si wzmogy. Oko
wysilone ledzi nas, niemal lepe na wszystko inne. Musimy je na sobie jak najduej
skupi. W tym caa nadzieja. Moja rada jest wic taka: Nie mamy Piercienia.
Mdro czy te szalestwo kazao nam wysa go tam, gdzie moe zosta
zniszczony, zamiast czeka, by nas zniszczy. Bez niego nie moemy si
przeciwstawi si potdze Saurona. Ale musimy za wszelk cen odwrci uwag
Oka od istotnego niebezpieczestwa, ktre mu grozi. Nie moemy zwyciy
orem, lecz walk orn moemy wzmocni t nik szans, jedyn szans, jak
ma powiernik Piercienia, by speni swoj misj.
Trzeba podj to, co zacz Aragorn, zmusi Saurona do wypuszczenia ostatniej
strzay z koczana. Wywabi do walki wszystkie jego siy, aby z nich ogooci wasny
kraj. Ruszymy na spotkanie z Nieprzyjacielem natychmiast. Staniemy si przynt,
chocia pewnie wpadniemy w jego paszcz. Chwyci t przynt jako jedyn szans
albo z chciwoci, pomyli bowiem, e nasze zuchwalstwo jest dowodem zaufania
nowego posiadacza Piercienia. Powie sobie: A wic tak! Zbyt pospiesznie i za
daleko nowy wadca wysuwa gow. Niech no podejdzie bliej, a ju ja go przyapi w
potrzask, z ktrego si nie wymknie. Zmiad go, a skarb, ktry mia czelno
zagarn, znw bdzie mj i to na wieki!
Musimy z otwartymi oczyma wle do puapki, odwanie, bez wielkiej nadziei na
wasne ocalenie. Bardzo wydaje si prawdopodobne, e zginiemy w boju z
ciemnoci, w krainie cieni, z dala od ojczyzny i przyjaci; nawet jeeli Barad-Dur
rozsypie si w gruzy, my nie doyjemy moe nowych, lepszych czasw. Mimo to
uwaam, e obowizek nakazuje nam tak wanie postpi. Zreszt lepiej zgin w
ten sposb ni inaczej, bo zguba nieuchronnie spotkaaby nas i tak, gdybymy
bezczynnie tutaj czekali, ale wtedy ginlibymy wiedzc, e nowy, lepszy dzie nigdy
nad wiatem nie wzejdzie.
Dug chwil trwao milczenie. Wreszcie odezwa si Aragorn.
- Skoro zaczem, pjd a do koca t drog. Stanlimy teraz na krawdzi, gdzie
si spotyka nadzieja z rozpacz; wahajc si, na pewno runiemy w przepa. Nie

692

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wolno dzi odrzuca rady Gandalfa, bo prowadzona przez niego od lat walka z
Sauronem teraz dojrzaa do ostatecznej prby. Gdyby nie Gandalf, dawno wszystko
byoby stracone. Jednake nie chc nikomu narzuca mojej woli. Niech kady sam
dokona wyboru.
Zabra gos Elrohir:
- Po to wdrowalimy a tutaj z dalekiej pnocy i tak sam rad przynielimy od
naszego ojca Elronda. Nie zawrcimy z drogi.
- Co do mnie rzek Eomer niewiele wiem o tych trudnych i tajemniczych
sprawach. Ale te nie potrzebna mi gbsza wiedza. Wystarczy mi wiedzie, e mj
przyjaciel Aragorn ocali mnie i mj lud. Pjd za jego wezwaniem.
- Ja za uwaam si za lennika krla Aragorna, czy on tego da, czy nie
powiedzia ksi Imrahil. Jego yczenie jest dla mnie rozkazem. Pjd za nim.
Tymczasem jednak zastpuj Namiestnika Gondoru i winienem przede wszystkim
myle o plemieniu, ktre mi powierzono w opiek. Nie wolno zaniedba cakowicie
ostronoci. Musimy by przygotowani zarwno na nieszczliwy, jak i pomylny
wynik przedsiwzicia. Zostaje mimo wszystko iskra nadziei, e zwyciymy, a w
takim razie Gondor warto zabezpieczy. Nie chciabym wrci zwyciski do
zburzonego grodu i wyniszczonego kraju. A mogoby si to sta za naszymi plecami.
Rohirrimowie donieli, e na prawym skrzydle zostaa armia nieprzyjacielska jeszcze
nie tknita.
- To prawda rzek Gandalf. Nie radz te wcale, aby grd ogooci z zaogi. Nie
potrzebna nam w tej wyprawie na wschd armia, ktra by moga powanie zagrozi
Mordorowi, lecz taka, ktra wystarczy, by skusi Nieprzyjaciela do stoczenia bitwy.
Wany jest te popiech. Pytam wic dowdcw wojskowych, jakie siy mog zebra
i mie gotowe do wymarszu najdalej za dwa dni? Musz to by ludzie mni,
wiadomi niebezpieczestwa i gotowi zmierzy si z nim dobrowolnie.
- Wszyscy s strudzeni, wielu jest ciej lub lej rannych powiedzia Eomer.
Ponielimy due straty w koniach, co dotkliwie umniejsza gotowo naszych
oddziaw. Jeli mamy ruszy ju za dwa dni, nie spodziewam si zgromadzi wicej
ni dwa tysice jedcw, tym bardziej e trzeba przecie drugie tyle zostawi do
obrony grodu.
- Moemy liczy nie tylko na oddziay, ktre walczyy pod Minas Tirith rzek
Aragorn. Nowe nadcign z poudniowych krajw lennych, skoro ju wybrzee
zostao wyzwolone od Nieprzyjaciela. Cztery tysice ludzi wysaem z Pelargiru przez
Lossarnach dwa dni temu, prowadzi je nieustraszony Angbor. Jeli wyruszymy
dopiero za dwa dni, zd tu na czas. Poza tym liczniejsze jeszcze zastpy
wezwaem do przybycia drog wodn, wszelkimi statkami i barkami, jakimi mog
rozporzdza, wiatr jest pomylny, wiec przypyn wkrtce, wiele statkw ju si
zjawio w Harlond. Myl, e zbierzemy okoo siedmiu tysicy konnych i pieszych i
mimo to zostawimy w grodzie silniejsz zaog, ni miao Minas Tirith w momencie
pierwszej napaci.
- Brama zburzona przypomnia Imrahil. Gdzie znale rzemielnikw, zdolnych j
odbudowa jak naley?
- W Ereborze, w krlestwie Daina odpar Aragorn. Jeli nasze nadzieje nie
zawiod, wyl pniej Gimlego, syna Gloina, z prob o uyczenie nam biegych
robotnikw spod Samotnej Gry. Ludzie jednak wicej znacz ni najmocniejsze
bramy; nie wstrzyma Nieprzyjaciela adna brama, jeli opuszcz j obrocy.

693

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

a tym skoczya si narada dowdcw. Postanowiono wyruszy w dwa dni


pniej, w sile siedmiu tysicy, jeeli uda si tyle onierzy zebra; znaczn
cz miaa stanowi piechota, bo grzysty kraj, do ktrego si wybierano, nie
nadawa si dla konnicy. Aragorn mia zgromadzi okoo dwch tysicy spord
zwerbowanych na poudniu lennikw; Imrahil przyrzek trzy i p tysica wojownikw,
Eomer piciuset Rohirrimw, ktrzy stracili konie, lecz byli zdolni do walki; sam za
mia stan na czele piciuset doborowych jedcw; w drugim oddziale jazdy,
rwnie zoonym z piciuset konnych, mieli jecha Dunedainowie i rycerze z Dol
Amrothu; w sumie sze tysicy pieszych i tysic konnych. Gwne siy Rohirrimw,
ktrzy mieli wierzchowce i sami byli w peni zdolni do wadania broni, okoo trzech
tysicy jedcw, miay strzec Zachodniego Szlaku przed nieprzyjacielsk armi z
Anorien. Natychmiast rozesano zwiadowcw na pnoc i na wschd, eby
przepatrzyli kraj midzy Osgiliath a drog do Minas Morgul.
Gdy zakoczono obrachunek si, zarzdzono przygotowania do wyprawy i
opracowano marszrut, nagle Imrahil wybuchn miechem.
- Doprawdy! wykrzykn. To najwspanialszy art w dziejach Gondoru. Ruszamy w
siedem tysicy, z oddziaem, godnym stanowi w najlepszym razie tylko przedni
stra tej armii, ktr rozporzdzalimy za dni naszej potgi, aby sforsowa cian gr
i niezdobyt Czarn Bram! Rwnie dobrze mogoby dziecko napa na zakutego w
zbroj rycerza, majc uk ze sznurka i strza z wierzbowej gazki. Jeeli Wadca
Ciemnoci rzeczywicie tak duo wie, jak nam to mwie, Mithrandirze, to pewnie
zamiast dre ze strachu umiecha si w tej chwili, pewny, e zgniecie nas jednym
palcem niby natrtn os, ktra go chciaa uku.
- Nie. Bdzie prbowa zowi os, eby jej wyrwa do odpar Gandalf. S te
wrd nas tacy, ktrych imi wicej na wojnie znaczy ni tysic zakutych w zbroj
rycerzy. Nie. Sauron nie bdzie si umiecha.
- Ani my powiedzia Aragorn. jeli to art, to zbyt gorzki, by pobudza do
umiechw. Ale to nie art, lecz ostatnie posunicie, ktre rozstrzygnie i tak czy
owak zakoczy bardzo gron gr. Doby Andurila i podnis go w blask soca.
Nie wrcisz ju do pochwy, pki nie rozegra si ostatnia bitwa! rzek.

694

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 10
Czarna Brama

W dwa dni pniej armia gotowa do wymarszu zebraa si na polach


Pelennoru. Banda ludzi i orkw sucych Sauronowi posuna si z
Anorien ku grodowi, lecz zaatakowana i rozbita przez Rohirrimw pierzcha
niemal bez walki w stron Kair Andros; kiedy wic to zagroenie zniko i nadeszy
posiki z poudnia, grd by do dobrze zabezpieczony. Zwiadowcy stwierdzili, e na
wschodnim szlaku a po Rozstaje Drg przy pomniku obalonego krla nigdzie nie
ma nieprzyjacielskich wojsk. Wszystko byo gotowe do ostatniej prby, Legolas i
Gimli na jednym koniu jechali w oddziale Aragorna; Gandalf, Dunedainowie i synowie
Elronda naleeli do jego przedniej stray. Ale Merry ku swemu wielkiemu
zawstydzeniu nie uczestniczy w wyprawie.
- Brak ci jeszcze si do takiej podry - powiedzia Aragorn - nie masz si jednak
czego wstydzi. Gdyby nawet w tej wojnie nic wicej nie zdziaa, ju zdobye
prawo do najwikszej chluby. Peregrin bdzie z nami jako przedstawiciel plemienia
hobbitw z Shire'u. Nie zazdro mu tego niebezpiecznego zaszczytu, bo chocia
sprawia si dzielnie, o tyle, o ile mu na to pozwalay okolicznoci, nie dorwna
jeszcze twoim wyczynom. Wiedz te, e w gruncie rzeczy wszyscy s jednako
naraeni. Moe nam przyjdzie zgin pod Bram Mordoru, a wwczas ty bdziesz
walczy na ostatniej placwce, czy tutaj, czy gdziekolwiek ci nawaa ciemnoci
dosignie. Bywaj zdrw!
Sta wic Merry zrozpaczony i patrza na wycignite w szyku szeregi. Towarzyszy
mu Bergil, rwnie smutny, bo ojciec jego mia maszerowa w oddziale ochotnikw z
grodu, nie mogc powrci do krlewskiej gwardii, pki nie zostanie osdzony. Do
tego samego oddziau wczono Pippina jako onierza Gondoru. Merry widzia go z
do bliska, ma, lecz dzielnie spron figurk midzy rosymi ludmi z Minas
Tirith.
Zagray trby i armia ruszya w pochd. Puk za pukiem, kompania za
kompani przesuway si dc na wschd. Dawno ju zniknli z oczu na drodze
wiodcej ku Grobli, a Merry wci sta zamylony na miejscu. Ostatni odblask
porannego soca zamigota w grotach wczni i hemach i zgas w oddali., lecz
hobbit nie mg si zdecydowa na powrt do miasta; zwiesi gow, zasmucony
rozk z przyjacimi i bardzo samotny. Wszyscy najblisi sercu odeszli i zniknli we
mgle osnuwajcej widnokrg na wschodzie, nie byo te wielkiej nadziei, e
kiedykolwiek w yciu zobaczy ich znowu. Jak gdyby rozbudzony przez ten bolesny
nastrj, bl w rce odezwa si na nowo; Merry czu si stary i saby, a soce
zdawao mu si dziwnie blade. Ockn si, gdy Bergil dotkn jego ramienia.
- Chodmy, dzielny perianie - powiedzia chopiec. - jeste jeszcze cierpicy, jak
widz. Odprowadz ci do Domw Uzdrowie. Nic si nie bj! Nasi wrc. Nikt nie
pokona ludzi z Minas Tirith, tym bardziej teraz, kiedy jest z nimi Kamie Elfw, no i
gwardzista Beregond!

rzed poudniem armia dotara do Osgiliath. Krztali si tam robotnicy i


rzemielnicy, ilu ich zdoano zgromadzi. jedni wzmacniali promy i zwizane z
czen mosty, ktre nieprzyjaciel zbudowa, a potem przed ucieczk
czciowo zniszczy; inni porzdkowali w skadach zapasy i zdobycze, a jeszcze inni
na wschodnim brzegu Rzeki sypali pospiesznie obronne szace. Czoo pochodu
mino ruiny Dawnego Gondoru i przeprawiwszy si przez Anduin pocigno dalej

695

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

gocicem, ktry za dobrych czasw czy pikn Wie Soca ze strzelist Wie
Ksiyca, dzi przezwan Minas Morgul i sterczc nad przeklt dolin. O pi mil
za Osgiliath rozbito obz koczc marsz dzienny.
Jedcy wszake pocwaowali dalej, by przed wieczorem stan u Rozstaja
Drg. W wielkim krgu drzew cisza panowaa zupena; nie wida byo nigdzie w
pobliu nieprzyjaci, nie sycha byo krzykw ani woania, adna strzaa nie
wisna spord skalnych zomisk czy te z gstwy zaroli, a mimo to w miar
posuwania si naprzd wszyscy wyczuwali czujne napicie caej okolicy. Drzewa,
kamienie i licie jak gdyby nasuchiway. Ciemnoci rozproszyy si i soce
zachodzio w blasku nad dolin Anduiny, a biae szczyty gr rumieniy si w
niebieskiej dali, lecz nad Ered Duath zalega cie i mrok.
Aragorn rozstawi trbaczy na kadej z czterech drg rozbiegajcych si z
krgu drzew, by zagrali gon fanfar, po czym heroldowie obwiecili dononie:
"Prawi wadcy Gondoru powrcili i obejmuj znw w posiadanie podlegy sobie kraj!"
Strcono i rozbito szkaradny eb orka sterczcy na kamiennym posgu i osadzono z
powrotem na swym miejscu gow krla, nie tykajc jednak wieca biaych i
zocistych kwiatw, ktre j oploty koron; ludzie zmyli i zatarli te bluniercze znaki,
ktrymi orkowie splugawili kamienny cok.
Podczas narady byy gosy, aby zacz od ataku na Minas Morgul, gdyby za
udao si wie zdoby, zburzy j doszcztnie. "Kto wie - mwi Imrahil - czy droga
prowadzca stamtd na przecz nie okae si dogodniejsza do gwnego natarcia
na siedzib Nieprzyjaciela ni Czarna Brama od pnocy". Gandalf jednak sprzeciwia
si temu stanowczo z uwagi na z saw tej doliny, ktrej okropno przyprawiaa
ludzi o obd, a take z powodu wiadomoci dostarczonych przez Faramira. Jeli
bowiem powiernik Piercienia rzeczywicie t drog obra, nie wolno byo na ni
cign uwagi czujnego Oka Mordoru. Gdy wic nazajutrz caa armia doczya si
do przedniej stray, rozstawiono silne warty na Rozstaju Drg, aby broni tego
miejsca w wypadku gdyby Nieprzyjaciel prbowa przez przecz Morgul wysa
jakie wojska lub cign tdy posiki z poudnia. Do tej suby przeznaczono
najlepszych ucznikw znajcych teren w Ithilien; mieli oni ukryci w lesie i na stokach
czuwa wok Rozstaja Drg. Gandalf i Aragorn wraz z czoowym oddziaem
podjechali jednak do wylotu doliny Morgul, eby spojrze z dala na przeklt fortec.
Ukazaa im si ciemna i cicha, bo orkowie oraz inni poledniejsi sudzy Wadcy
Ciemnoci, zazwyczaj stanowicy jej zaog, wyginli w bitwie. Nazgulw za nie
byo teraz w tych stronach. Mimo to powietrze doliny zadawao si cikie od grozy i
wrogoci. Gondorczycy rozwalili most i podpalili cuchnce ki, po czym opucili to
miejsce.

astpnego dnia, trzeciego od wyruszenia z Minas Tirith, armia rozpocza


marsz gocicem na pnoc. T drog byo od Rozstaja do Morannonu okoo
stu mil, nikt te nie mg przewidzie, co ich czeka, zanim do celu dotr.
Posuwali si jawnie, chocia ostronie, poprzedzani przez konnych zwiadowcw i
strzeeni z obu stron gocica, zwaszcza od wschodu, przez pieszych; tu bowiem
bieg wzdu drogi ciemny gszcz, teren by zryty rozpadlinami zjeony skakami, nad
ktrymi pitrzy si wyduony, ponury grzbiet Efel Duath. Pogoda bya do pikna,
wiatr wci dmucha od zachodu, lecz nic nie mogo rozwia mrokw i pospnych
mgie lgncych do zboczy Gr Cienia; zza ich ciany wzbijay si niekiedy supy
gstego dymu tworzc ciemne chmury wysoko na niebie.

696

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Od czasu do czasu na rozkaz Gandalfa heroldowie powtarzali zawoanie:


"Wadcy Gondoru wracaj! Niech bezprawni posiadacze opuszcza ten kraj i oddadz
go prawowitemu gospodarzowi".
- Nie powinni woa: "Wadcy Gondoru", lecz "Krl Elessar powrci" - rzek Imrahil. To przecie prawda, chocia krl jeszcze nie obj tronu, a na Nieprzyjacielu wiksze
zrobi wraenie, jeli heroldowie bd rozgasza to imi.
Odtd wic trzy razy dziennie heroldowie oznajmiali pochd krla Elessara. Nikt
jednak nie odpowiedzia na to wyzwanie.
Jakkolwiek posuwali si pozornie bez przeszkd, ciar niepokoju przytacza
wszystkie serca, od najwyszych dowdcw do ostatniego onierza, z kad za
przebyt mil potgoway si ze przeczucia. Pod koniec drugiego dnia od wymarszu
z Rozstaja Drg po raz pierwszy nadarzya si sposobno do starcia z
Nieprzyjacielem. Silny oddzia orkw i ludzi z dalekich wschodnich krajw sprbowa
wcign przedni stra w zasadzk. Stao si to w tym samym miejscu, gdzie
Faramir zaskoczy kiedy wojska Haradu; droga tu wcinaa si gboko pomidzy
wysunite ramiona grskiego acucha. Lecz zwiadowcy, dowiadczeni onierze z
Henneth Annun prowadzeni przez Mablunga, w por ostrzegli o niebezpieczestwie,
a zasadzka zmienia si w puapk dla orkw. Jedcy bowiem ominli to miejsce
szerokim ukiem od zachodu i natarli z flanki na nieprzyjaci kadc wikszo
trupem, a niedobitkw przepdzajc ku wschodowi i grom. Zwycistwo to niezbyt
jednak podnioso na duchu dowdcw.
- To by podstp - rzek Aragorn - ktry mia na celu, jak przypuszczam, omamienie
nas rzekom saboci przeciwnika, nie za powane przeszkodzenie nam w
marszu.
Od tego wieczora pojawiay si Nazgule i ledziy wszystkie ruchy armii. Latay wci
wysoko, niedostrzegalne dla oczu sabszych ni oczy elfa Legolasa, lecz ludzie
poznawali ich obecno po gstnieniu cieni i zamgleniu soca, a chocia Upiory
Piercienia nie zniay si nad wojskiem i milczay, nie trwoc ludzi krzykiem, siay
strach, z ktrego trudno byo si otrzsn.

ak mija czas i cign si beznadziejny marsz. Czwartego dnia po


opuszczeniu Rozstaja, a szstego od wyjcia z Minas Tirith dotarli do kresu
krain kwitncych yciem i wkroczyli na ziemie spustoszone, lece przed
wrotami przeczy Kirith Gorgor; std widzieli bagniska i pustkowia, ktre cigny si
na pnoc i wschd a do Emyn Muil. By to kraj tak pospny i tchncy tak okropn
groz, e co sabszym ludziom zabrako odwagi, by i lub jecha dalej ku pnocy.
Aragorn patrzy na nich raczej ze smutkiem ni z gniewem, byli to bowiem
modzi chopcy z Rohanu, z odlegej Zachodniej Bruzdy, albo te rolnicy z
Lossarnach, ktrzy od dziecistwa przywykli Mordor uwaa nie za kraj istniejcy
rzeczywicie, lecz za symbol za, za legend, nie majc nic wsplnego z ich
powszednim yciem. Teraz nagle koszmarny sen okaza si okrutn jaw, a
nieszcznicy nie rozumieli ani sensu tej wojny, ani dlaczego los ich wanie w jej
wiry zepchn.
- Wracajcie - powiedzia im Aragorn - ale zachowajcie przynajmniej tyle honoru, aby
nie ucieka w panice. Moecie te speni pewne zadanie, aby unikn ostatecznej
haby. Kierujcie si na poudniowy zachd, by trafi do Kair Andros, a jeli ta
placwka, jak przypuszczam, jest w rku wroga, odbijcie j, bo to si wam moe
uda, i utrzymujcie do koca dla ochrony Gondoru i Rohanu.
Niektrzy, zawstydzeni litoci wodza, przezwyciyli swj strach i zostali, by dalej
uczestniczy w wyprawie; inni, oywieni now nadziej, e maj do spenienia

697

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

obowizek nie przekraczajcy ich si, odeszli. Poniewa za spory oddzia zosta ju
przedtem na stray Rozstaja, ledwie sze tysicy ruszyo teraz do boju o Czarn
Bram przeciw potdze Mordoru.

osuwali si wolno, oczekujc lada chwila jakiej odpowiedzi na rzucone


wyzwanie, i trzymali si w zwartej kolumnie, bo wysyanie zwiadowcw lub
maych patroli zdawao si prn strat, osabiajc tylko gwne siy.
Wieczorem pitego dnia marszu z doliny Morgul rozbili ostatni obz i rozpalili ogniska
z suchych gazi i wrzosw, z trudem zebranych na tej jaowej ziemi. Noc spdzili
czuwajc, na p wiadomi obecnoci rnych stworw, ktre czaiy si wok, i
nasuchujc wycia wilkw. Wiatr usta, powietrze znieruchomiao. Nic prawie nie byo
wida, mimo czystego nieba i rosncego od czterech nocy ksiyca, bo dymy i opary
snuy si nad ziemi, a ksiyc przesaniaa mga Mordoru. Zrobio si zimno. Nad
ranem wiatr si znw podnis, lecz wia teraz z pnocy i wkrtce zmieni si w ostry,
chodny podmuch. Nocne stwory znikny, okolica wydawaa si pusta. Na pnocy
wrd cuchncych jam pokazay si pierwsze ogromne usypiska ulu, rumowisk
skalnych, spopielaej ziemi - lady kreciej roboty niewolnikw Mordoru; na poudniu i
znacznie ju bliej pitrzy si potny mur Kirith Gorgor, z Czarn Bram porodku,
z dwiema wysokimi, ponurymi Zbatymi Wieami z obu stron. Na ostatnim bowiem
etapie marszu dowdcy sprowadzili swoj armi ze starego gocica w miejscu,
gdzie skrca na wschd, i uniknwszy w ten sposb zdradzieckich pagrkw zbliali
si teraz do Morannonu od pnoco-zachodu, podobnie jak przedtem Frodo.
Ujrzeli dwoje ogromnych drzwi Czarnej Bramy, zamknitych szczelnie pod
surowymi ukami sklepie. Na wieach nie byo wida ywej duszy. Panowaa cisza,
ale cisza pena napicia. Doszli wic do celu szaleczej wyprawy i stanli bezradnie,
zzibnici w szarym brzasku dnia, przed fortec i murami tak potnymi, e nie mogli
mie nadziei prbujc je atakowa, nawet gdyby przyprowadzili z sob machiny
oblnicze i gdyby Nieprzyjaciel rozporzdza tylko garstk obrocw, wystarczajc
zaledwie do obsadzenia samej Bramy. A przecie, jak wiedzieli, gry i skay nad
Morannonem roiy si od ukrytych nieprzyjacielskich onierzy, a w ciemnym wwozie
z wydronymi tunelami czyhay wrogie siy. Zobaczyli te wszystkie Nazgule
krce niby spy w powietrzu nad Zbatymi Wieami, wiedzieli, e s ledzeni, lecz
wci jeszcze Nieprzyjaciel nie dawa znaku ycia.
Nie mieli wyboru, musieli do koca prowadzi rozpoczt gr. Aragorn ustawi
swoj armi w takim porzdku, na jaki teren pozwala; szeregi skupiy si na dwch
duych pagrkach, utworzonych ze zgruchotanych kamieni i ziemi podczas dugich
lat mozolnej pracy orkw. Przed nimi ku Mordorowi cigno si niby fosa rozlege
bagnisko, pene cuchncego bota i zgniych rozlewisk. Gdy skoczono
przygotowania, grupa dowdcw wysuna si pod Czarn Bram w otoczeniu
przybocznej stray, z chorgwi, heroldami i trbaczami. Byli w tej grupie Gandalf,
jako gwny herold, Aragorn, synowie Elronda, Eomer z Rohanu i ksi Imrahil;
doczono te Legolasa, Gimlego oraz Pippina, eby wszystkie plemiona walczce z
Mordorem miay swoich wiadkw w tym poselstwie.
Zbliyli si do Morannonu na odlego gosu, rozwinli sztandar i zadli w
trby; heroldowie wysunli si naprzd, by dononymi gosami dosign uszu
ukrytych za murami.
- Pokacie si! - krzyknli. - Niech Wadca Kraju Ciemnoci wyjdzie do nas na
rozmow! Przybywamy wymierzy sprawiedliwo. Albowiem winien jest napaci na
Gondor i zniszczenia tego kraju. Krl Gondoru da, aby naprawi wyrzdzone
szkody i wycofa si na zawsze. Wyjdcie do nas na rozmow!

698

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Zapada cisza i przez dug chwil aden gos, okrzyk ani szmer nie odpowiedzia na
wyzwanie. Sauron wszystko jednak z gry obmyli i zamierza okrutnie poigra z
mysz, nim zada jej miertelny cios. Kiedy dowdcy chcieli zawrci spod Bramy,
nagle cisz zakci przecigy werbel niby grzmot toczcy si wrd gr, a potem ryk
rogw tak potny, e kamienie zadray, a ludzie zdrtwieli oguszeni. Jedne drzwi
Czarnej Bramy otwary si z gonym brzkiem i ukazao si w nich poselstwo,
wysane z Czarnej Wiey. Na czele jecha wysoki m, odraajcej postaci, na
czarnym koniu, jeli godzi si nazwa koniem ogromn, wstrtn besti o
straszliwym pysku, z bem podobnym do trupiej koskiej czaszki, ziejc pomieniem
z oczodow i nozdrzy. Jedziec, owinity czarnym paszczem, w wysokim czarnym
szyszaku, nie by jednak upiorem, lecz ywym czowiekiem. Imienia tego
penomocnika Barad-Duru nie zachowaa adna pie ani legenda, on sam bowiem
go zapomnia, kiedy przedstawiajc si rzek:
- Jestem rzecznikiem Saurona.
Mwiono jednak, e by to odszczepieniec z plemienia tak zwanych Czarnych
Numenorejczykw, ktrzy osiedli w rdziemiu za czasw potgi Saurona i oddawali
mu cze, poniewa rozmiowali si w tajemnej wiedzy czarnoksistwa. Ten czowiek
odda si subie Czarnej Wiey natychmiast po odrodzeniu si jej potgi, a dziki
chytroci pi si coraz wyej w hierarchii sug Saurona i pozyska jego aski. Zgbi
te sztuk czarnoksisk i zna do dobrze zamysy swego pana, w okruciestwie
za nie ustpowa orkom. Takiego parlamentariusza wysa Sauron w otoczeniu kilku
tylko na czarno odzianych onierzy, z czarn flag naznaczon czerwonym godem
straszliwego Oka. Zatrzymawszy si w odlegoci paru krokw od grupy Aragorna,
pose Mordoru zmierzy wzrokiem przeciwnikw i rozemia si gono.
- Czy jest w tej zgrai kto na tyle powany, by ze mn prowadzi rokowania? - spyta.
- Albo przynajmniej do rozgarnity, eby mnie zrozumie? Chyba nie ty? - zadrwi
zwracajc si do Aragorna. - eby uchodzi za krla, nie wystarczy przypi sobie
szkieko elfw i otoczy si zbrojn haastr. No c, kady rozbjnik z gr moe
poszczyci si podobn band.
Aragorn nic nie odpowiedzia, lecz spojrza tamtemu w oczy i nie odrywa wzroku
przez dug chwil; zmagali si spojrzeniem, a chocia Aragorn nie poruszy si ani
rk nie sign broni, wysannik Mordoru zachwia si i cofn, jakby pod groz
ciosu.
- Jestem heroldem i posem, nie godzi si mnie tkn! krzykn.
- Tam gdzie tego rodzaju prawa s w poszanowaniu, pose zazwyczaj nie pozwala
sobie na tak obelywy ton odpar Gandalf. Nikt jednak tutaj nie zamierza ci
tkn. Nie obawiaj si z naszej strony niczego, dopki penisz swoj misj poselsk.
Potem wszake, jeli twj pan nie okae rozsdku, wszyscy jego sudzy z tob
wcznie znajd si rzeczywicie w wielkim niebezpieczestwie.
- Ach tak! rzek pose Mordoru. A wic ty jeste rzecznikiem tej zgrai, siwy
brodaczu! Od dawna ci znamy, wiemy wszystko o twoich podrach, o spiskach i
zoliwych przeciw nam intrygach, ktre knujesz, sam jednak trzymajc si zwykle w
bezpiecznej odlegoci. Tym razem nareszcie wysune swj wcibski nos za
daleko, Gandalfie, przekonasz si, co spotyka tych, ktrzy omielaj si w swym
szalestwie spiskowa przeciw Wielkiemu Sauronowi. Mam tutaj kilka drobiazgw,
ktre on poleci wanie tobie przekaza, gdyby omieli si przyj pod jego Bram.
To rzekszy skin na jednego ze swoich onierzy, ktry wystpi niosc zawinitko
okryte czarn pacht.
Wysannik Mordoru rozwin je; ku swemu zdumieniu i rozpaczy towarzysze
Aragorna zobaczyli w rku strasznego posa najpierw krtki mieczyk, ktry zwyk by

699

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

nosi przy boku Sam, potem szary paszcz spity klamr elfw, wreszcie kolczug z
mithrilu, ktr Frodo ukrywa pod zniszczonym wierzchnim ubraniem. Na ten widok
pociemniao im w oczach; mieli wraenie, e przez chwil napitej ciszy wiat
zatrzyma si w biegu, serca w ich piersi zamary i ostatni iskra nadziei zgasa. Pippin
stojcy za ksiciem Imrahilem skoczy naprzd z okrzykiem blu.
- Spokj! surowo rozkaza Gandalf osadzajc hobbita w miejscu.
Wysannik Mordoru rozemia si szyderczo.
- A wic przyprowadzilicie z sob wicej tych pokurczw! zawoa. Trudno poj,
jaki z nich poytek, w kadym razie wysanie ich jako szpiegw do Mordoru to pomys
przekraczajcy nawet granice waszego znanego szalestwa. Mimo wszystko,
dzikuj temu smykowi, bo dostarczy mi dowodu, e nie pierwszy raz widzi te
rzeczy; prno teraz wypieralibycie si, e je znacie.
- Nie myl si tego wypiera odpar Gandalf. Tak jest, znam te rzeczy i ca ich
histori; ty natomiast mimo swej pychy, nikczemny rzeczniku Mordoru, niewiele o
nich wiesz. Dlaczego je tutaj przyniose?
- Zbroja krasnoludw, paszcz elfw, miecz dawno obalonych wadcw Zachodu i
szpieg z ndznego kraiku zwanego Shireem... Wzdrygne si? Tak, tak, o tym
kraiku take nam wszystko wiadomo. A wic mamy niezbite dowody spisku. Moe
ten, ktry te rzeczy nosi, jest wam obojtny i jego los wcale was nie wzrusza, a
moe przeciwnie, jest wam bardzo drogi? Jeli tak, radz wam i po rozum do
gowy, po t resztk rozumu, jaka wam zostaa. Sauron nie cacka si ze szpiegami, a
los tego pokurcza zawis od tego, co teraz postanowicie.
Nikt mu nie odpowiedzia, ale rzecznik Mordoru spostrzeg blado na ich twarzach i
wyraz grozy w oczach; rozemia si znowu, rad z celnoci zadanego ciosu.
- A wic tak! powiedzia. Jest wam drogi, to jasne. Albo moe zadanie, ktre mu
wyznaczylicie, miao dla was szczegln wag? Nie speni go oczywicie. Teraz
poniesie kar, powoln, na wiele lat rozoon tortur, wedle sztuki, z ktrej synie
nasza Wspaniaa Wiea, i nigdy nie wyjdzie na wolno, chyba po to, eby si wam
pokaza tak odmieniony i zamany, i poaujecie wasnego szalestwa. To si
stanie, jeeli nie przyjmiecie warunkw mojego Wadcy.
- Wymie je rzek Gandalf gosem stanowczym, lecz ci, ktrzy stali blisko niego,
widzieli na twarzy Czarodzieja wyraz tajonej udrki i wyda im si nagle bardzo
starym, bardzo znuonym czowiekiem, przybitym i ostatecznie pokonanym. Nikt nie
wtpi, e Gandalf przyjmie podyktowane warunki.
- Oto one powiedzia wysannik Saurona i ze zoliwym umiechem powid
spojrzeniem po twarzach przeciwnikw. Banda Gondoru i jego obaamuconych
sprzymierzecw wycofa si natychmiast poza Anduin zoywszy przedtem
przysig, e nigdy wicej nie omieli si napastowa Wielkiego Saurona zbrojnie,
jawnie ani te skrycie. Wszystkie ziemie na wschd od Anduiny nalee bd do
Saurona odtd i na wieki. Kraj pooony na zachodnim brzegu Anduiny a po Gry
Mgliste i Wrota Rohanu bdzie stanowi lenno Mordoru; ludziom tam zamieszkaym
nie wolno bdzie posiada broni, lecz zarzd sprawami wewntrznymi w tych krajach
pozostanie w ich rkach. Pomog w odbudowie Isengardu, ktry tak bezmylnie
zniszczyli, a ktry odtd nalee bdzie do Saurona; mj wadca osadzi tam swego
penomocnika, nie Sarumana, lecz kogo bardziej godnego zaufania.
Suchacze patrzc w oczy wysannika Mordoru odgadli jego myl. On to mia by
penomocnikiem Mordoru w Isengardzie i stamtd sprawowa wadz nad
niedobitkami zachodu; mia by ich tyranem, oni za jego niewolnikami.
- Wysoka cena za jednego jeca odpar Gandalf. Twj wadca chciaby w zamian
za niego otrzyma to wszystko, co inaczej musiaby zdobywa w wielu cikich

700

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wyprawach wojennych. Czy moe na polach Gondoru zgubi wiar w wojenne


zwycistwa i woli od walki przetargi? Gdybymy nawet byli gotowi zapaci tak drogo
za tego jeca, jakie mamy gwarancje, e Sauron, nikczemny mistrz oszustwa,
dotrzyma ze swej strony umowy? Gdzie jest ten jeniec? Przyprowad go i oddaj nam,
dopiero wwczas zastanowimy si nad twoimi daniami.
Gandalf nie spuszcza wzroku z twarzy wysannika Mordoru, czujny jak szermierz w
miertelnym pojedynku, i wydawao mu si, e na jedno okamgnienie tamten
zawaha si nie znajdujc odpowiedzi, szybko jednak zapanowa nad sob i
wybuchn miechem.
- Nie rzucaj sw na wiatr, kiedy mwisz do rzecznika Wielkiego Saurona! krzykn.
Wymagasz gwarancji? Sauron ci ich nie da. Skoro uciekasz si do jego aski,
musisz mu wierzy na sowo. Znacie warunki. Moecie je przyj lub odrzuci.
- Przyjmiemy to! niespodzianie krzykn Gandalf. Rozchyli paszcz i biae wiato
rozbyso jak ostrze miecza na tle czarnych murw. Wysannik Mordoru cofn si
przed podniesion rk Czarodzieja, a Gandalf szybko chwyci paszcz elfw,
kolczug z mithrilu i miecz Sama. -To przyjmiemy na pamitk po naszych
przyjacioach! zawoa. Ale wasze warunki odrzucamy bez namysu! Moesz
odej, twoje poselstwo skoczone, a mier stoi ju blisko przy tobie. Nie
przyszlimy tutaj, by traci sowa na rokowania z Sauronem, przekltym wiaroomc,
a tym bardziej nie chcemy rokowa z jego niewolnikami. Id precz!
Wysannik Mordoru ju si teraz nie mia. Zdumienie i zo wykrzywiy mu twarz;
wyglda jak dziki zwierz, ktry w ostatniej chwili, kiedy ju wpija pazury w ofiar,
dosta nagle rozpalonym prtem przez pysk. Wcieky, trzscymi si konwulsyjnie
wargami rzuci jakie niezrozumiae przeklestwo, z trudem dobywajc gosu z
zacinitego garda. Spojrza w srogie twarze i byszczce gniewem oczy towarzyszy
Gandalfa i strach zatryumfowa w nim nad zoci. Z krzykiem odwrci si, skoczy
na swego wierzchowca i galopem ruszy z powrotem w stron Kirith Gorgor, a caa
jego wita za nim. Lecz zawracajc onierze Mordoru zdyli zatrbi, dajc
umwiony z gry sygna. Nim jeszcze dopadli Bramy, Sauron otworzy przygotowan
puapk.

agrzmiay bbny, wystrzeliy w gr pomienie. Wszystkie drzwi Morannonu


rozwary si nagle na ocie. Runy przez nie zbrojne oddziay, jak fala przez
otwarte luzy.
Aragorn ze sw wit odjecha sprzed Bramy, egnany wrzaskiem dzikich
odakw Mordoru. Kurz wzbi si chmur w powietrze spod ng maszerujcego
puku Easterlingw, ktrzy na sygna wyszli z cienia Ered Lithui, wznoszcego si za
dalsz Wie. Niezliczone zastpy orkw zbiegay po zboczach gr po obu stronach
Morannonu. Armia Gondoru znalaza si w potrzasku; wok szarych pagrkw, na
ktrych si skupia, wkrtce zamkn si krg wojsk nieprzyjacielskich, dziesikro
co najmniej liczniejszych. Sauron chwyci przynt w stalowe szczki.
Niewiele czasu mia Aragorn na ustawienie swojej armii do bitwy. Sam sta na
pagrku wraz z Gandalfem pod chorgwi z Drzewem i Gwiazdami, ktr kaza
rozwin w piknym i desperackim gecie. Na drugim pagrku janiay sztandary
Rohanu i Dol Amrothu, Biay Ko i Srebrny abd. Wok kadego wzgrza stan
ywy mur wojownikw, twarzami zwrconych na wszystkie strony wiata, zbrojnych
we wcznie i miecze. Na wprost Bramy Mordoru, skd mia przyj pierwszy
najzacitszy atak, stali synowie Elronda majc po lewej rce Dunedainw, a po
prawej ksicia Imrahila i smukych rycerzy Dol Amrothu oraz wybranych
najdzielniejszych gwardzistw z Minas Tirith.

701

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Zad wiatr, zagray surmy, wisny strzay; soce podnoszce si ku


zenitowi przesoniy dymy Mordoru i w tej zowrogiej aureoli wiecio z daleka ciemn
czerwieni, jakby ju zblia si koniec wszystkich jasnych dni wiata. W
gstniejcym mroku ukazay si Nazgule i rozleg si ich mrocy krew w yach
morderczy krzyk; nadzieja zamara w sercach.
Pippin skuli si ze zgrozy, gdy usysza, jak Gandalf odrzuca warunki Nieprzyjaciela,
skazujc Froda na tortury Czarnej Wiey; pokona jednak rozpacz i sta teraz obok
Beregonda w pierwszym szeregu Gondorczykw wraz z rycerzami Dol Amrothu.
Uzna bowiem, e gdy wszystko zawiodo, trzeba co rychlej przypiecztowa
mierci t gorzk histori ycia.
- Szkoda, e nie ma tutaj Meriadoka! usysza swj wasny gos. Myli roiy si w
jego gowie, gdy ledzi ruchy przeciwnika, posuwajcego si ju do natarcia. Teraz
dopiero zaczynam rozumie biednego Denethora. Moglibymy przynajmniej razem
zgin, Merry i ja, skoro i tak zgin trzeba. No, ale Merry jest daleko std, miejmy
wic nadziej, e przypadnie mu w udziale mier mniej okrutna. Bd co bd,
musz sprzeda ycie jak najdroej.
Wycign miecz i przyjrza si splecionym na ostrzu czerwonym i zotym
liniom; pikne pismo Numenoru lnio ognicie w stali. Wykuto t bro na t wanie
godzin myla Pippin. Gdyby mi si udao zabi tego nikczemnego wysannika,
dorwnabym niemal Meriadokowi. No, kogo z tej podej zgrai na pewno umierc,
zanim sam padn. Szkoda, e nigdy ju nie zobacz jasnego soca i wieej trawy!
W tym momencie pierwsza fala natarcia uderzya o mur obrocw. Orkowie,
nie mogc si przedosta przez bagnisko, lece u stp pagrka, zatrzymali si na
brzegu i stamtd sypnli strzaami. Lecz przez band orkw przecisn si duy
oddzia grskich trollw z Gorgoroth. Biegli ryczc jak dzikie bestie; wiksi i tsi ni
ludzie, okryci tylko przylegajc ciasno do ciaa usk, ktra moe bya ich zbroj, a
moe wasn potworn skr, mieli wielkie, krge, czarne tarcze i w skatych
potnych rkach nieli wzniesione do ciosu cikie moty. Bez wahania skoczyli w
botniste rozlewiska i brnli przez nie wrd oguszajcego wrzasku. Jak burza spadli
na zwarte szeregi Gondoru druzgocc hemy i czaszki, ramiona i tarcze, niby kowale
kujcy rozgrzane i mikkie elazo.
U boku Pippina Beregond zachwia si i pad. Olbrzymi przywdca trollw
pochyli si nad lecym wycigajc chciwe pazury, bo te bestie miay zwyczaj
przegryza garda pokonanych przeciwnikw. Pippin dgn w pasji mieczem;
pokryte runami ostrze przebio uski i dosigo trzewi trolla. Trysna czarna posoka.
Olbrzym jak podcita skaa run naprzd grzebic pod swoim cielskiem hobbita.
Pippin przygnieciony jkn z blu; otoczya go ciemno, wstrtny smrd zapar mu
oddech; traci przytomno, zapada w czarn otcha.
A wic koniec taki, jak przewidziaem podszepna mu ostatnia umykajca myl i
zdy jeszcze zamia si w gbi duszy, bo wydao mu si niemal radosne, e
wyzwala si wreszcie z resztek wtpliwoci, trosk i strachu. Ale pograjc si w
niepamici usysza gosy i rozrni w nich sowa, jak gdyby wracajce z dalekiego,
zapomnianego wiata: Ory! Ory nadlatuj! Na mgnienie oka Pippin zawaha si na
krawdzi ciemnoci. Bilbo! przemkno mu przez gow. Ale nie! To dziao si w
jego historii, dawno, dawno temu. A teraz rozgrywa si, a waciwie koczy si moja
historia. egnajcie! Myli ucieky gdzie bardzo daleko, oczy zamkny si w
ciemnoci.

702

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

KSIGA SZSTA
Rozdzia 1
Wiea nad Kirith Ungol

am z trudem dwign si z ziemi. W pierwszym momencie nie mg si


zorientowa, gdzie jest, ale po chwili przypomnia sobie wszystko, ca
beznadziejn i rozpaczliw prawd. Znajdowa si przed doln Bram
orkowej fortecy; spiowe drzwi byy zamknite. Musia zemdle, gdy prbowa je
otworzy naporem wasnego ciaa, ale nie wiedzia, jak dugo lea nieprzytomny.
Przedtem by rozgorczkowany, zdesperowany i wcieky, teraz dygota z zimna.
Przyczoga si pod drzwi i przytkn do nich ucho.
Z daleka dochodzia wrzawa i zmieszane gosy orkw, lecz coraz niklejsze,
oddalajce si, a wreszcie ucichy zupenie. Gowa bolaa Sama, przed oczyma
migotay w ciemnoci skry, stara si jednak pozbiera myli. Jedno zdawao si bd
co bd jasne: e przez te drzwi nie dostanie si do fortecy orkw. Musiaby czeka
na ich otwarcie kto wie ile dni, a na to nie mg sobie pozwoli, kada chwila bya
rozpaczliwie cenna. Nie mia ju wtpliwoci, co jest jego pierwszym obowizkiem;
wiedzia, e musi ocali Froda, choby mu przyszo t prb przypaci wasnym
yciem.
Najbardziej prawdopodobne, e zgin, to zreszt najatwiejsze powiedzia sobie
markotnie, chowajc do do pochwy i odwracajc si od spiowych drzwi. Z wolna
wlk si w gr ciemnym tunelem nie odwaajc si uy wiata elfw. Idc
usiowa w gowie uporzdkowa wszystkie zdarzenia od pocztku wdrwki z
Rozstaja Drg. Nie mg si zorientowa w porze dnia; przypuszcza, e jest noc, ale
nawet rachunek dni myli mu si teraz. W tym kraju ciemnoci gubio si dni, tak jak
gubi si kady, kto tutaj zabdzi.
Ciekawe, czy te przyjaciele w ogle o nas pamitaj myla i co si z nimi
dzieje tam, w ich wiecie? Niezdecydowanym gestem wskaza przed siebie, nie
wiedzc, e kierujc si znw do tunelu Szeloby jest zwrcony twarz ku poudniowi,
nie ku zachodowi, jak sdzi. Na jasnym wiecie soce stao blisko zenitu i by dzie
czternastego marca wedug Kalendarza Shireu; Aragorn wanie pyn na czele
czarnej floty z Pelargiru, Merry z Rohirrimami cwaowa przez Dolin Kamiennych
Wozw, a w Minas Tirith szerzyy si poary i Pippin z przeraeniem ledzi coraz
wyraniejszy obd w oczach Denethora. Ale wrd wszystkich trosk i
niebezpieczestw myli przyjaci wci zwracay si do Froda i Sama. Nie byli
zapomniani, ale znaleli si poza zasigiem bratniej pomocy, a najyczliwsza myl
nie moga poratowa w tym momencie Sama, syna Hamfasta. By zdany wycznie
na siebie.
Dotar wreszcie do kamiennych drzwi zagradzajcych wejcie orkowego
korytarza, a nie mogc wykry zamka ani skobla, przelaz tak jak poprzednio gr i
zgrabnie zsun si znw na ziemi. Ostronie przekrad si obok wylotu tunelu
Szeloby, gdzie w zimnym przecigu powieway szcztki podartej ogromnej sieci
pajczej. Po cuchncym cieple w gbszym korytarzu, tutaj owia Sama przejmujcy
chd, lecz to orzewio go nieco. Chykiem wypezn na otwart ciek.

703

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Panowaa tu zowroga cisza. Nie byo janiej, ni zazwyczaj bywa o zmierzchu


chmurnego dnia. Ogromne kby pary wzbijajce si znad Mordoru pyny nisko nad
jego gow w stron zachodu, tworzc puap z dymu i chmur owietlony od spodu
pospnym krwawym blaskiem.
Sam podnis wzrok na Wie orkw i nagle z jej wskich okien bysny
wiata jak mae czerwone oczy. Mg to by jaki sygna. Strach przed orkami, na
czas pewien przytumiony gniewem i rozpacz, znowu ogarn hobbita. Nie widzia
innej rady, musia szuka gwnego wejcia do strasznej Wiey, lecz kolana uginay
si pod nim i dygota z przeraenia. Odwracajc oczy w d od Wiey i sterczcych
nad wwozem urwisk, zmusi oporne nogi do posuszestwa i nasuchujc pilnie,
wpatrzony w gsty mrok skupiony pod skalnymi cianami po obu stronach drogi, z
wolna zawrci, min miejsce, gdzie przedtem lea Frodo i gdzie jeszcze przetrwa
wstrtny smrd Szeloby, poszed dalej, pod gr, a dotar znw do tej samej wnki,
w ktrej ukry si przed orkami kadc na palec Piercie i skd obserwowa
przemarsz oddziau Szagrata. Przystan, usiad; na razie nie mg zdoby si na
dalsz wdrwk. Rozumia, e jeli przejdzie szczyt przeczy, nastpny krok
zaprowadzi go ju naprawd do Mordoru i e bdzie to krok nieodwoalny. Nie
mgby marzy o odwrocie. Bez wyranego celu wsun znowu Piercie na palec.
Natychmiast poczu ogromny ciar tego brzemienia i jeszcze silniej, jeszcze bardziej
palco ni przedtem zoliwo Oka Mordoru; szukao skarbu, usiowao przenikn
ciemnoci, ktre Nieprzyjaciel dla wasnej osony zesa, lecz ktre mu teraz
przeszkadzay, potgujc jego niepokj i wtpliwoci.
I znowu Sam stwierdzi, e nagle such mu si wyostrzy, lecz wszystkie
przedmioty wiata przedstawiaj si jego oczom blado i niewyranie. Widzia ciany
skalne jak przez mg, za to z wielkiej odlegoci sysza bekot nieszczsnej Szeloby,
a jak gdyby tu obok ostre, wyrane krzyki i szczk metalu. Zerwa si i przylgn
pasko do skay przy ciece. Na szczcie mia Piercie na palcu, bo nadcigaa
nowa banda orkw. Tak mu si przynajmniej w pierwszej chwili zdawao. Potem
jednak zrozumia omyk; wyczulony such wprowadzi go w bd. Wrzaski orkw
pochodziy z wntrza Wiey, ktrej najwyszy rg stercza wprost nad nim, po lewej
stronie skalnej wnki.
Dra, walczy z sob, eby zmusi si do dziaania. Z pewnoci w Wiey
rozgryway si jakie okropne rzeczy. Moe wbrew rozkazom orkowie ulegli
wrodzonemu okruciestwu i torturuj Froda, moe rozszarpuj go na sztuki. Sam
wyty such; odzyska odrobin nadziei. Niewtpliwie w Wiey toczya si walka,
orkowie bili si z sob, doszo do bjki midzy Szagratem i Gorbagiem. Nadzieja,
jak ten domys natchn hobbita, bya bardzo znikoma, a jednak wystarczya, eby
go zagrza do czynu. W niezgodzie orkw upatrywa pewn szans. Nad wszystkimi
mylami zatryumfowaa mio do Froda i zapominajc o niebezpieczestwach Sam
krzykn w gos: Id, panie Frodo! Pdem wbieg na przecz i przekroczy j. Droga
skrcaa w lewo i opadaa stromo w d. Sam by w Mordorze.
Zdj Piercie; zrobi to za podszeptem jakiego bardzo gboko ukrytego
przeczucia groby, ale zdawao mu si, e po prostu chce widzie janiej. Lepiej
nawet najgorszej prawdzie patrze w oczy mrukn do siebie. Nic nie warte takie
bdzenie we mgle.
Surowy, okrutny i przykry widok ukaza si oczom hobbita. Spod jego stp
najwysza gra Efel Duath opadaa stromo w ciemno jaru, za ktrym wznosia si
gra nastpna, znacznie nisza, poszarpana i najeona turniami sterczcymi niby
czarne ky na tle bastionu Mordoru. Dalej, bardzo jeszcze daleko, lecz niemal na
wprost, za rozlanym jeziorem ciemnoci przetkanej rozbyskujcymi tu i wdzie

704

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

pomieniami arzya si ogromna una; strzelay z niej wielkie supy dymu


ciemnoczerwone u podstawy, a czarne w grze, tam gdzie czyy si w skbiony
baldachim rozpity nad ca t przeklt krain.
Sam widzia przed sob Orodruin, Gr Ognia. Wieczne, niewyczerpane
ogniska, zagrzebane gboko pod stokiem popiow, rozpalay si wci na nowo,
wzbieray i z oskotem wyrzucay potoki spienionej skay przez pknicia i szczeliny
ziejce na zboczach. Jedne z nich spyway ku Barad-Durowi szerokimi kanaami,
inne wiy si torujc sobie drog przez kamienist rwnin, a wreszcie ochodzone
zastygay w dziwne ksztaty, niby potworne smoki wyplute z gbi udrczonej ziemi.
W takim to momencie ujrza Sam Gr Przeznaczenia, a jej zowrogi blask,
przesonity wysokim grzbietem Efel Duath przed wzrokiem tych, co wspinali si
ciek od zachodu, teraz ukaza si hobbitowi wrd nagich skalnych cian, jak
gdyby skpanych we krwi.
Sam olniony tym wiatem osupia ze zgrozy, bowiem po swej lewej rce
zobaczy w caej okazaoci Wie Kirith Ungol. Sterczcy rg, ktry przedtem widzia
z tamtej strony przeczy, by tylko jej szczytow iglic. Wschodnia ciana wznosia
si trzema kondygnacjami nad pk skaln, wysunit ze zbocza daleko w dole; od
tyu wsparta o potn ska, wyrastaa z niej obronnymi bastionami, ktre spitrzone
jeden nad drugim zway si ku grze i zwracay na pnoco-wschd oraz na
poudnio-wschd olbrzymie mury, wygadzone przez dobrze w swej sztuce
wywiczonych kamieniarzy. Wok dolnej kondygnacji o dwiecie stp poniej
miejsca, gdzie sta Sam, wznosi si grony mur opasujcy wski dziedziniec. Od
poudnio-wschodu otwieraa si brama, a prowadzia ku niej szeroka droga, ktrej
zewntrzny parapet bieg skrajem przepaci, a ktra dalej skrcaa na poudnie i
zygzakami schodzia w mroczn dolin, gdzie czya si z drog zstpujc z
Przeczy Morgul, potem za cigna si dnem lebu w stoku Morgai a w Dolin
Gorgoroth i tdy do Barad-Duru. Wska grska droga, na ktrej sta Sam, zniaa si
gwatownie schodami i strom ciek ku gwnej drodze i spotykaa z ni w cieniu
gronych murw opodal Bramy Wieowej.
Sam dozna niemal wstrzsu, gdy nagle zrozumia, e t twierdz zbudowano
nie po to, by do niej nie dopuci przeciwnikw, lecz by ich w niej zatrzyma. Bya
dzieem ludzi z Gondoru, ich wysunit najdalej na wschd placwk suc
obronie Ithilien; wzniesiono j, gdy po zawarciu ostatniego Przymierza wszystkie
plemiona Westernesse wsplnie trzymay stra nad zowrogim krajem Saurona,
ktrego poplecznicy jeszcze si tutaj czaili wrd gr. Lecz podobnie jak w dwch
Zbatych Wieach, Narchost i Karchost, czujno tutaj zawioda, zdrada wydaa
Wie Wodzowi Upiorw Piercienia i odtd przez dugie wieki pozostawaa ta
forteca we wadaniu si ciemnoci. Sauron po powrocie do Mordoru uzna, e bdzie
mu bardzo uyteczna, mia bowiem niewiele oddanych mu sug, mnstwo natomiast
niewolnikw trzymanych postrachem; tote gwnym celem twierdzy byo teraz tak
jak ongi zapobieganie ucieczkom z Mordoru. Na wszelki jednak wypadek, gdyby
znalaz si miaek, ktry zdoaby zakra si w granice tej krainy, czuwaa tu
ostatnia, bezsenna stra, aby uj zuchwalca, jeliby nawet wymkn si wszystkim
innym granicznym posterunkom i uszed z yciem z tunelu Szeloby.
Z rozpaczliw jasnoci Sam uwiadomi sobie, jak beznadziejne byyby prby
przelinicia si pod murem strzeonym przez tyle par oczu i pod Bram, gdzie z
pewnoci czuway warty. Gdyby wbrew prawdopodobiestwu tego dokona, nie
zaszedby daleko; nawet czarne cienie zalegajce wszdzie tam, gdzie nie siga
czerwony blask uny, nie ukryyby go przed orkami, lepiej widzcymi w nocy ni w

705

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

dzie. A przecie obowizek narzuca mu jeszcze trudniejsze zadanie, kaza nie


unika Bramy, nie ucieka od Wiey jak najdalej, lecz wej samotnie do jej wntrza.

spomnia o Piercieniu, ale w tej myli zamiast pociechy znalaz strach i


nowe zagroenie. Odkd zobaczy ponc w oddali Gr Przeznaczenia,
Piercie zaciy mu z now si. W miar zbliania si do wielkich
ognisk, w ktrych ongi, w zamierzchej przeszoci, zosta wykuty i uksztatowany.
Piercie wzmaga swoj wadz i przewrotno tak, e opanowa go mogaby tylko
bardzo potna wola. Sam nie mia go na palcu, lecz na acuszku zaoonym na
szyj; mimo to czu si jak gdyby sztucznie powikszony, spowity we wasny rozdty
cie, i sta niby ogromny, grony siacz na murach Mordoru. Czu, e ma teraz do
wyboru tylko dwie drogi: albo sprzeciwi si pokusie Piercienia, chocia oznaczao to
znoszenie okrutnej mczarni, albo przywaszczy go sobie i wyzwie potg zaczajon
w ponurej fortecy w dolinie ciemnoci. Piercie kusi go, kruszy jego wol,
zamiewa umys. W gowie roiy si hobbitowi fantastyczne wizje; widzia ju siebie,
Sama Potnego, Bohatera Historii, kroczcego z pomiennym mieczem przez
mroczny kraj na czele armii, ktra zgromadzia si na jedno jego skinienie,
maszerujcego na podbj Barad-Duru. A gdyby zwyciy, wszystkie chmury
rozpierzchyby si, zajaniaoby soce, na rozkaz tryumfatora Dolina Gorgoroth
zmieniaby si w kwitncy ogrd peen drzew owocujcych obficie. Wystarczyoby
wsun Piercie na palec i przej go na wasno, a spenioby si fantastyczne
marzenie.
W tej godzinie prby najwicej pomoga mu mio do Froda, ale poza tym
tkwicy w jego naturze, mocno zakorzeniony, wci ywy i niezwyciony zdrowy
hobbicki rozsdek. Sam w gbi serca wiedzia, e nie dors do udwignicia takiego
brzemienia, nawet wiedzia, e nie dors do udwignicia takiego brzemienia, nawet
gdyby uwodzicielskie wizje nie byy tylko zud podsunit umylnie i zdradziecko,
aby go zmami. Zdawa sobie spraw, e w gruncie rzeczy potrzebuje do szczcia i
powinien pragn jedynie maego ogrdka, w ktrym by mg gospodarowa
swobodnie, nie za olbrzymiego krlestwa; rozumia, e jego zadaniem jest praca
wasnych rk, a nie rozporzdzanie trudem rk cudzych.
"Zreszt wszystko to jest oszustwo - powiedzia sobie. - Tamten wytropiby mnie i
zgnit, zanimbym zdy krzykn. Tutaj, w Mordorze, znalazby mnie w
okamgnieniu, gdybym teraz woy Piercie na palec. No c, trzeba przyzna, e
moje pooenie jest beznadziejne jak przymrozek na wiosn. Wanie teraz, kiedy
najbardziej przydaaby mi si niewidzialno, nie wolno mi uy Piercienia! A jeeli
nawet zdoam posun si dalej w gb kraju, Piercie nie tylko nic mi nie pomoe,
ale na dobitk z kadym krokiem gorzej bdzie mi ciy i okrutniej bdzie mnie
drczy. Co robi?"
Naprawd jednak nie mia wtpliwoci. Wiedzia, e musi zej do Bramy nie
ocigajc si duej. Wzruszy ramionami, jakby otrzsajc z siebie cie i
przywidzenia, i z wolna ruszy w d. Mia wraenie, e z kadym krokiem maleje.
Wkrtce ju czu si znowu bardzo maym i przestraszonym hobbitem. Znalaz si tu
pod cian Wiey i wrzaski oraz zgiek bjki sysza wyranie nawet bez pomocy
Piercienia. teraz zgiek dochodzi z bliska, z dziedzica, zza zewntrznego muru.

am by w poowie zbiegajcej stromo w d cieki, kiedy z ciemnej Bramy


wypado dwch orkw. Pdzili jednak nie w jego stron; zmierzali ku gwnej
drodze; niespodzianie jeden, potem drugi potkn si, pad i znieruchomia.
Sam nie widzia strza, ale odgad, e to orkowie ukryci na murze lub w cieniu Bramy

706

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

strzelili za wasnymi kamratami. szed dalej tulc si do ciany lewym ramieniem.


Jedno spojrzenie w gr przekonao go, e o wspiciu si na mur nie ma mowy.
Gadki kamie bez szczelin i pkni wznosi si na trzydzieci stp ku
przewieszonym skonie blankom. Nie byo innej drogi do wntrza ni przez Bram.
Peznc wytrwale naprzd, sam zastanawia si, ilu orkw siedzi w Wiey, ilu
ma pod swoj komend Szagrat, a ilu Gorbag i o co si dwaj dowdcy pokcili - jeli
rzeczywicie, jak przypuszcza, wybucha miedzy nimi ktnia. Oddzia Szagrata liczy
okoo czterdziestu onierzy, a Gorbaga dwakro wicej, ale Szagrat prowadzi
oczywicie na patrol tylko cz zaogi twierdzy. Niemal pewny by, e posprzeczali
si o Froda i upy. Tknity nag myl Sam a zatrzyma si na chwil; zrozumia
wszystko jasno, jakby caa scena rozegraa si na jego oczach. Kolczuga z mithrilu!
Frodo przecie mia j na sobie, musieli j znale. Z tego za, co Sam podsucha,
wynikao, e Gorbag bardzo chcia t kolczug zagarn. Jedyn obron Froda byy
rozkazy z Czarnej Wiey, jeli dowdca orkw je zamie, Frodo moe zgin w
kadej chwili.
Prdzej, nikczemny leniu! - przynagli sam siebie i dobywajc da pobieg do
otwartej Bramy. Lecz gdy mia ju przej pod ciemnym ukiem wielkiego sklepienia,
poczu wstrzs, jakby si natkn na pajcz zason Szeloby, tym razem jednak
niewidzialn. Nie widzia przeszkody, ktra zagradzaa mu drog, silniejsza od jego
woli, niepokonana. Rozejrza si i w mroku Bramy zobaczy dwch Wartownikw.
Niby olbrzymie posgi siedzieli na wysokich tronach. Kady mia trzy zronite
tuowia i trzy gowy, zwrcone ku wntrzu dziedzica, ku rodkowi Bramy i ku drodze.
Byy to gowy spw, a zoone na kolanach rce miay palce na ksztat szponw.
Jakby wyrzebieni z ogromnego bloku skalnego Wartownicy siedzieli nieruchomo, a
jednak czuwali; tkwia w nich jaka straszliwa, czujna sia, poznajca nieprzyjaci.
Widzialna czy niewidzialna istota nie moga przemkn obok nich nie dostrzeona.
Nie pozwalali ani wej, ani uciec nikomu.
Wytajc wol Sam raz jeszcze rzuci si naprzd i znw stan chwiejc si
na nogach, jakby odepchnity potnym ciosem, ktry go trafi w pier i gow. Nie
mogc nic innego wymyli, w porywie odwagi wycign zza kurtki flakonik
Galadrieli i podnis go w gr. Biae wiato rozbyso natychmiast, rozpraszajc
mroki pod Bram. Potworni Wartownicy, zimni i niewzruszeni, ukazali si teraz w
caej okropnoci. Lnienie ich czarnych kamiennych oczu miao w sobie tak straszny
adunek wrogiej siy, e Sam na moment skuli si z przeraenia: lecz zdawa sobie
spraw, e z kad chwil wola potworw sabnie i zaamuje si w lku.
Jednym susem przemkn midzy nimi, ale gdy jeszcze w pdzie chowa znw
flakonik za pazuch, odczu wyranie, e Wartownicy znw si ocknli i jakby
stalowa sztaba zapada za jego plecami w Bramie. Z potwornych gw doby si
wysoki, widrujcy w uszach krzyk, ktry echo roznioso wrd murw Wiey przed
nim. Gdzie w grze odpowiedziao na sygna pojedyncze ochrype uderzenie
dzwonu.

u po mnie! - pomyla Sam. - Jakbym zadzwoni do frontowych drzwi.


- No, wychod tam ktry! - krzykn. - Zamelduj kapitanowi Szagratowi, e
wielki wojownik, elf, przyszed z wizyt i ma w garci miecz elfw!
Nie doczeka si odpowiedzi. Bieg dalej. do lnio bkitnie w jego rku.
Dziedziniec ton w mroku, mimo to Sam zauway gsto rozrzucone na kamiennym
bruku trupy. Niemal potkn si o ciaa dwch orkw - ucznikw, z ktrych plecw
sterczay sztylety. Im dalej, tym byo ich wicej; jedni leeli samotnie, tak jak padli od

707

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

ciosu lub strzay, inni parami, spleceni z sob w walce, jeszcze inni gromadnie,
zastygli w dzikich gestach, wzajemnie duszc si, gryzc, dgajc noami. kamienie
stay si liskie od rozlanej ciemnej posoki.
Sam rozrnia na odziey martwych orkw dwa goda, Znak Czerwonego
Oka i Znak Ksiyca, znieksztaconego ohydn trupi mask; nie zatrzymywa si
jednak, aby zbada rzecz z bliska. W gbi dziedzica u stp Wiey drzwi byy
uchylone i z wntrza sczyo si czerwone wiato. W progu lea trup ogromnego
orka. Sam przeskoczy przez niego i stan rozgldajc si bezradnie. Od drzwi ku
stokom gry bieg szeroki, dzwonicy echem korytarz. Owietlay go mtnie
migocce pochodnie, zatknite w specjalnych podstawkach na cianach, lecz gb
korytarza nikna w ciemnoci. Po obu stronach hobbit dostrzega mnstwo drzwi;
nigdzie nie byo ywej duszy, tylko kilka trupw poniewierao si po ziemi. Z tego, co
zasysza, sam wiedzia, e Frodo - ywy czy umary - najprawdopodobniej zamknity
jest w grnej komorze na szczycie wysokiej Wiey, mgby jednak szuka przez cay
dzie, zanimby odkry waciw drog.
- Wejcie musi by chyba gdzie w gbi - powiedzia sobie Sam. - Caa Wiea
spitrza si jakby na tyach. W kadym razie najlepiej kierowa si wiatami.
Posuwa si naprzd korytarzem, ale bardzo wolno; z kad chwil musia
przezwycia wikszy opr. Znowu ogarn go strach. W guchej ciszy jego kroki
wyolbrzymione echem rozlegay si gono, mona by pomyle, e to jaki olbrzym
klepie pask doni kamienie. Trupy, pustka, wilgotne ciany jak gdyby ociekajce
krwi, strach przed nag mierci, moe przyczajon za najbliszymi drzwiami lub w
ciemnym zakamarku, wiadomo, e za plecami w Bramie czuwa i czeka
tajemnicza za sia - za wiele tego byo na jednego hobbita. Wola stoczy walk byle nie z ca zgraj nieprzyjaci naraz - ni cierpie t okropn, ponur
niepewno. Stara si skupia myl na przyjacielu, udrczonym, a moe martwym i
lecym gdzie wrd tych gronych murw. Szed wytrwale dalej. Ju za nim
zostaa owietlona uczywami cz korytarza, ju prawie dotar do wielkich
sklepionych drzwi w gbi, ktre, jak si domyla, stanowiy wewntrzny wylot
podziemnej bramy, gdy nagle z gry dobieg do jego uszu przeraliwy, zduszony
krzyk. Sam stan jak wryty. Usysza tupot zbliajcych si krokw. Kto pdzi w d
po schodach, ktre musiay by blisko, bo tupot rozlega si tu nad gow hobbita.
Wola bya w nim zbyt saba i nie dziaaa do szybko, eby powstrzyma
rk, ktra signa do acuszka i szukaa Piercienia. Sam jednak nie woy go na
palec; w momencie gdy ju zamyka na nim do, zobaczy biegncego przeciwnika.
Ork wyskoczy z ciemnego otworu ziejcego w prawej cianie i bieg prosto na niego;
Sam sysza zdyszany oddech i widzia bysk w przekrwionych oczach. Ork zatrzyma
si osupiay. Ujrza bowiem nie maego wystraszonego hobbita, z trudem
utrzymujcego miecz w drcej rce, lecz wielk milczc posta, spowit w szary
cie, rysujc si gronie na tle migotliwego wiata pochodni; posta ta wznosia
bro, ktrej blask zadawa bl oczom orka, drug za rk zaciskaa na piersi, kryjc
jaki tajemniczy or, rdo wielkiej i zabjczej mocy.
Ork skuli si, wrzasn z przeraenia, zawrci i uciek tam, skd przyszed.
Nigdy jeszcze aden pies na widok umykajcej zwierzyny nie wpad w taki bojowy
sza, jak Sam wobec tego nieoczekiwanego zwycistwa. Z krzykiem puci si w
pogo.
- Tak! - woa. - Elf, niezwyciony wojownik, wtargn do waszej twierdzy. Naprzd!
Poka mi drog na szczyt Wiey, jeli nie chcesz, ebym ci ze skry obupi,
ajdaku!

708

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Ale ork by na wasnym znanym terenie, przy tym zwinny i dobrze odywiony, Sam
natomiast nie zna tego miejsca, by godny i wyczerpany. Schody wiy si stromo,
stopnie miay bardzo wysokie; wkrtce hobbit zasapa si na nich. Ork znikn mu z
oczu, tupot jego ng dochodzi coraz cichszy, z coraz wyszych piter. Jeszcze od
czasu do czasu echo nioso wrd murw jego przenikliwe wrzaski. Potem wszystko
ucicho.
Sam brn dalej. czu, e jest na waciwej drodze, i nabra otuchy. Odtrci
rk Piercie, zacisn pasa, "Dobra nasza - rzek sobie. - Jeeli wszyscy orkowie
tak nie lubi mnie i mego da, moe caa sprawa lepiej si zakoczy, ni
przewidywaem. Jak si zdaje, Szagrat, Gorbag i ich kamraci odwalili za mnie lwi
cz roboty. Z wyjtkiem tego sposzonego szczura, nie ma chyba ju w fortecy
ywej duszy".
Ledwie to wymwi, zdrtwia i stan, jakby gow wyrn o kamienn cian.
Uprzytomni sobie nagle sens ostatniego zdania. Nie ma ju ywej duszy! Czyj to
przedmiertny jk sysza przed chwil? Frodo! Frodo! - zaszlocha Sam. - Mj pan
kochany! Jeli ciebie zabili, co zrobi? Id, id na szczyt Wiey, musz si
dowiedzie caej prawdy, choby najgorszej.

spina si coraz wyej. Otaczay go ciemnoci, tylko z rzadka rozproszone


wiatem uczywa na zakrcie lub przy wejciu na nastpne pitra Wiey.
Prbowa liczy schody, lecz po dwustu straci rachunek. Posuwa si teraz
ostronie, bo mia wraenie, e gdzie w grze sycha gosy, jakby rozmow.
Znaczyoby to, e nie jeden szczur pozosta ywy w twierdzy.
W chwili gdy ju desperowa, nie mogc tchu zapa i udwign zmczonych
ng, schody skoczyy si niespodzianie. Sam przystan. Rozmowa dochodzia
teraz wyranie do jego uszu. Rozejrza si wkoo. Sta na paskim dachu trzeciej,
najwyszej kondygnacji Wiey, na otwartym tarasie, szerokoci okoo dwudziestu
krokw, skd dwoje niskich drzwi prowadzio na wschd i zachd. Na wschodzie
widzia Sam cignc si w dole rozleg, ciemn rwnin Mordoru i w oddali
buchajc ogniem gr. Wanie znw zakipiaa w swych przepacistych gbiach,
bo nowe ogniste potoki wylay si z jej wntrza tak rozarzone, e una dosigaa
nawet na t odlego i oblewaa czerwonym blaskiem szczyt Wiey. Widok na
zachd przesania cok potnej iglicy sterczcej na tyach grnego tarasu; jej
zagity rg wznosi si nad grzbietami okolicznych gr, a z wskiego okna sczyo
si wiato. Drzwi do niej znajdoway si nie dalej ni o dziesi krokw od miejsca,
gdzie sta Sam; byy ciemne, lecz otwarte, i zza nich dobiegay gosy.
Zrazu Sam nie sucha rozmowy, lecz wysunwszy si z wschodnich drzwi
wyjrza na taras. Od jednego rzutu oka stwierdzi, e tutaj
rozegraa si
najzawzitsza walka. Taras usany by trupami orkw, odrbanymi gowami, rkami,
nogami. Zaduch mierci unosi si nad tym pobojowiskiem. Nagle Sam uskoczy pod
oson kopuy, sposzony chrapliwym warkniciem, po ktrym zaraz rozleg si oskot
i wrzask. Hobbit pozna podniesiony, gniewny gos, ostry, brutalny i zimny gos
Szagrata, komendanta Wiey.
- A wic powiadasz, Snago, e nie wrcisz na d? Pody tchrzu! Jeeli ci si zdaje,
e ju mi nie starczy si, eby si z tob rozprawi, to mylisz si grubo. Chod no
bliej. Wyupie ci oczy, tak jak przed chwil Radbugowi. A jak przybiegn inni, ka
im rzuci ci na pastw Szeloby.
- Nikt nie przyjdzie, a w kadym razie ty ju tego nie doyjesz odpar zuchwale
Snaga. Czy ci nie mwiem, e ajdak Gorbag pierwszy dopad Bramy i aden z
naszych przez ni si nie wydosta? Lagduf i Muzgasz wyskoczyli, ale zaraz za

709

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

progiem padli od strza. Widziaem wszystko z okna dokadnie. Ci dwaj byli ostatni z
naszych.
- A wic musisz i. Ja musz zosta. Zreszt jestem ranny. eby Czarna Otcha
poara tego przekltego buntownika Gorbaga! - Szagrat bluzn potokiem
najplugawszych wyzwisk i kltw. - Daem mu wicej, ni sam wziem, a ten otr
dgn mnie noem, zanim zdyem go udusi. Musisz i, jeli nie chcesz, ebym
ci tu na mier zagryz. Trzeba przekaza zaraz wiadomo do Lugburza, inaczej
obu nas czeka Czarna Otcha. Tak, tak, ciebie te! Nie wymigasz si, jeli bdziesz
tu duej tkwi, tchrzu.
- Nie zejd po raz drugi po tych schodach - warkn Snaga - choby mi dziesiciu
dowdcw rozkazywao. Rzu ten n, bo ci wpakuj strza w brzuch. Niedugo
bdziesz komendantem, jak si w Lugburzu dowiedz, co tu si dziao. Ja zrobiem
swoje, biem si z tymi morgulskimi szczurami w obronie Wiey, ale wy, obaj
dowdcy, adnego piwa nawarzylicie kcc si o upy.
- Nie pyskuj! - ofukn go Szagrat. - Trzymaem si rozkazw. To Gorbag zacz
bjk, bo chcia przywaszczy sobie t pikn kolczug.
- Ale ty go rozjtrzy dmc si i chepic. On zreszt okaza si mdrzejszy od
ciebie. Powtarza ci par razy, e najgroniejszy szpieg pozosta na wolnoci, a ty
nie chcia uwierzy. Gorbag mia racj. Krci si tutaj wielki wojownik, przeklty elf
czy te tark. Powiadam ci, e idzie tu na gr. Syszae przecie dzwon. Przeszed
midzy Wartownikami, a to mogo si uda tylko tarkowi. Jest na schodach. I dopki
z nich nie zejdzie, ja nie pjd na d. Choby by nie orkiem, ale Nazgulem, nie
pjd.
- Tak gadasz?! - wrzasn Szagrat. - To zrobisz, tamtego nie zrobisz? A jak ten
wojownik zjawi si tutaj, umkniesz i zostawisz mnie samego? Niedoczekanie twoje!
Przedtem ci flaki wypruj.
Z wieyczki wyskoczy mniejszy ork, za nim Szagrat, rosy ork z dugimi rkami, ktre
sigay do ziemi, gdy bieg zgarbiony. Lecz jedno rami zwisao mu bezwadnie i
krwawio, pod drugim za trzyma spory toboek, owinity w czarn pacht. Sam
przykucn za drzwiami; dostrzeg w przelocie owietlon czerwon un wstrtn,
wykrzywion z wciekoci twarz, pooran jakby pazurami i umazan krwi;
pomidzy wyszczerzonymi kami pienia si lina, z garda dobywa si zwierzcy ryk.
O ile Sam ze swego ukrycia mg obserwowa t scen, Szagrat ciga Snag
wok tarasu, a w kocu mniejszy ork wymigujc si z ap wikszego da nura z
powrotem do wntrza wieyczki i znikn. Szagrat nie pobieg za nim. Przez
wschodnie drzwi Sam zobaczy go stojcego przy parapecie, zasapanego, bezsilnie
poruszajcego lew doni. Ork odoy toboek na podog, praw rk wycign
dugi czerwony sztylet i splun na ostrze. Wychylajc si przez parapet spoglda w
d na dziedziniec przed Bram. Dwakro krzykn, lecz nikt mu nie odpowiedzia.
Gdy Szagrat sta tak pochylony, odwrcony plecami do tarasu, Sam ku swemu
zdumieniu spostrzeg, e jeden z rzekomych trupw porusza si, czoga, wysuwa
chciwe szpony i chwyta czarne zawinitko, a potem dwiga si na chwiejne nogi.
Mia w rku dzid o szerokim ostrzu i krtkim zamanym trzonku. Zamierzy si, eby
przebi ni plecy Szagrata, lecz w tym momencie sykn z blu czy moe z
nienawici. Szagrat, zwinny jak jaszczurka, uchyli si byskawicznie, okrci si na
picie i wbi sztylet w gardo napastnika.
- Masz za swoje, Gorbagu! - krzykn. - A wic jeszcze nie zdeche? No, teraz
wykoczyem ci wreszcie.
Skoczy na pier trupa i z furi tratowa, miady martwe ju ciao, przysiadajc co
chwila, by raz jeszcze dgn je noem. W kocu nasyci si zemst, odrzuci wstecz

710

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

gow i straszliwym, ochrypym gosem wrzasn tryumfalnie. Obliza ostrze sztyletu,


chwyci go w zby, porwa zawinitko i puci si pdem w stron drzwi
prowadzcych na schody.
Sam nie mia czasu, eby si zastanawia. Mg by wymkn si przez drugie
drzwi, lecz prawie na pewno ork by go spostrzeg i niedugo trwaaby zabawa w
chowanego midzy hobbitem a dwoma okrutnymi orkami. Sam zrobi wic to, co mia
najlepszego do zrobienia. Z gonym krzykiem wyskoczy z ukrycia, by zastpi
Szagratowi drog. Nie trzyma ju rki na Piercieniu, ale mia na piersi t ukryt
bro, ujarzmiajc postrachem niewolnikw Mordoru, a z wzniesionego w prawej
rce miecza bi blask i rani oczy orka jak bezlitosne wiato gwiazd ze straszliwego
kraju elfw, ktrego wspomnienie wystarczao, eby zmrozi krew w yach
nikczemnych sug ciemnoci. Szagrat nie mg przyj walki nie porzucajc cennego
upu. Zatrzyma si warczc zowrogo i szczerzc ky. Potem znw z waciw orkom
zwinnoci da susa w bok, a gdy Sam skoczy naprzd do ataku, Szagrat uy
cikiego toboka za tarcz i za or zarazem, ciskajc go z rozmachem w twarz
przeciwnika. Sam zachwia si i nim odzyska rwnowag, Szagrat przemkn obok
niego i zbieg po schodach w d. Sam klnc puci si w pogo, ale po paru krokach
da za wygran. Przede wszystkim musia ratowa Froda; przypomnia sobie, e
drugi ork wrci do wieyczki. Raz jeszcze trzeba byo wybiera, a Sam nie mia ani
chwili do namysu. Jeli pozwoli uciec Szagratowi, dowdca orkw sprowadzi
kamratw i wrci na czele caej zgrai. Jeli go bdzie goni, mniejszy ork moe
tymczasem dokona straszliwej zbrodni. Zreszt Sam nie mg by pewny, czy zdoa
dogoni Szagrata i czy nie polegnie w walce z nim. Zawrci wic na gr. Moe
znw robi bd - westchn - ale cokolwiek potem si stanie, teraz powinienem jak
najszybciej odnale Froda.
Szagrat wic bez przeszkd zbieg po schodach, przemkn przez dziedziniec
i wypad za Bram, tulc pod pach czarne zawinitko. Gdyby Sam to widzia, gdyby
mg wiedzie, jakie skutki wynikn z ucieczki Szagrata, pewnie by zadra. lecz Sam
by zajty wycznie swoim bezporednim zadaniem na tym ostatnim etapie drogi do
uwizionego przyjaciela. Ostronie podszed do drzwi wieyczki i przekroczy ich
prg. Byo ciemno, lecz z prawej strony zauway mtne wiato pynce z wylotu
wskiej klatki schodowej; krte schody biegy wok cian ku szczytowi wieyczki.
Wysoko w grze migota pomie uczywa.
Sam zacz si wspina jak umia najciszej. Dotar do pochodni, dopalajcej
si nad drzwiami z lewej strony, naprzeciw wskiego jak strzelnica okna zwrconego
na zachd: a wic to byo jedno z tych czerwonych oczu, ktre wraz z Frodem
zobaczyli z dou, gdy wybiegli z tunelu. Szybko min drzwi i pospieszy na nastpne
pitro, drc ze strachu, e lada chwila wrg napadnie go znienacka od tyu i
zacinie palce na jego gardle. Nastpne okno wychodzio na wschd i znw
naprzeciw niego pona pochodnia nad drzwiami prowadzcymi do korytarza, ktry
przecina wieyczk wzdu rednicy. Drzwi byy otwarte, korytarz ciemny,
rozjaniony tylko odblaskiem uczywa i czerwonej uny wieccej przez szczelin
okna. Schody tutaj si koczyy. Sam ostronie wlizn si na korytarz. Po obu
stronach zobaczy niskie drzwi, zamknite i zaryglowane. Panowaa tu gucha cisza.
Zapdziem si w lep uliczk - pomyla Sam. - I po to wdarem si na tyle piter!
Niemoliwe, eby to by szczyt wieyczki. Co teraz robi?
Wrci na nisze pitro i sprbowa pchn drzwi. Nie drgny nawet. Wbieg
znw wyej. Pot kroplisty spywa mu po twarzy. Zdawa sobie spraw, e kada
minuta jest bezcenna, lecz traci ich wiele na daremnych wci prbach. Ju mu byo

711

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

obojtne, co zrobi Szagrat, Snaga i wszyscy orkowie, ilu ich ziemia nosia. Pragn
tylko jednego: odnale swego pana, spojrze w jego twarz, dotkn jego rki.
W kocu zmczony, z poczuciem ostatecznej poraki, siad na stopniu poniej
korytarza i ukry twarz w doniach. Otaczaa go cisza, zowrbna cisza. Pochodnia,
ktra ju si dopalaa w chwili, gdy tu przyszed, sykna i zgasa. Ciemnoci jak fala
przypywu zalay hobbita. I nagle, ku wasnemu zdumieniu, siedzc tak bezradnie u
kresu dugiej daremnej wdrwki, przytoczony smutkiem - Sam zacz piewa,
posuszny jakiemu niezrozumiaemu podszeptowi z gbi serca.
Gos brzmia sabo i drc w zimnej, ciemnej Wiey; by to gos zabkanego i
znuonego hobbita, aden obdarzony uszami ork nie mgby si pomyli i wzi tego
piewu za hymn wspaniaego Ksicia Elfw. Sam nuci stare dziecinne piosenki
Shire'u i urywki wierszy ukadanych przez Bilba, ktre mu nasuway wspomnienie
dalekiej ojczyzny. Niespodzianie wstpiy w niego nowe siy i gos zmnia, a sowa
nieproszone cisny si na usta w rytm prostej melodii:
W zachodnich krajach, w socu wiosny
kwiaty si budz, kwitn drzewa,
ruszaj wody, piew radosny
ptakw, by moe, tam rozbrzmiewa.
Lub moe tam, bezchmurn noc
buki wiatrami koysane,
Elficznych gwiazd klejnoty rodz
w gazie ich wczesane.
Tutaj, u kresu mej podry,
spoczywam pogrony w mroku
z dala od wie dumnych i duych,
z dala od gr wysokich;
tam nad cieniami soca blask
i gwiazd tam milion lni:
lecz ja nie egnam wiata gwiazd,
ani sonecznych dni.
- Z dala od wie dumnych i duych - powtrzy i urwa. Wydao mu si bowiem, e
usysza niky gos odpowiadajcy piewem na piew. Ale na prno teraz wyta
such. Owszem, sysza co, lecz wcale nie piew: kroki, coraz blisze. Kto cicho
otworzy drzwi do korytarza na grze; skrzypny zawiasy. sam przyczai si
nadstawiajc uszu. Drzwi zamkny si z guchym oskotem i rozleg si chrapliwy
gos orka:
- Hola! Suchaj no, przeklty szczurze, co tam siedzisz w puapce! Przesta piszcze,
bo przyjd i naucz ci rozumu. Syszae?
Nikt nie odpowiedzia.
- Nie chcesz gada, dobrze - warkn Snaga. - Zajrz wobec tego do ciebie i
sprawdz, co tam wyprawiasz.
Znw skrzypny zawiasy i Sam wysuwajc z kcika gow nad ostatni stopie
schodw zobaczy wiateko migajce w otwartych drzwiach i niewyran sylwetk
wychodzcego z nich orka. Nis co na ramieniu, jak gdyby drabin. teraz Sam
wszystko zrozumia. Do izby na szczycie Wiey mona byo wej tylko przez klap
umieszczon w suficie korytarza. Snaga przystawi drabin, umocowa j, a potem

712

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wspi si na ni i znikn z pola widzenia Sama. Hobbit usysza stuk odciganych


rygli, a potem ten sam ochrypy gos.
- Le spokojnie, bo jak nie, to inaczej si z tob rozprawi. Nie zostawi ci tu dugo
w spokoju, o ile mi wiadomo, a jeli nie chcesz, eby zabawa rozpocza si ju
teraz, radz ci nie rusza drzwi puapki. eby zapamita nauk, masz tu may
zadatek.
wisna nahajka. Wcieky gniew zakipia w sercu Sama. Zerwa si i cicho jak kot
wbieg na drabin. Kiedy wytkn gow, stwierdzi, e wylot wazu znajduje si
porodku duej, okrgej izby. Z jej stropu zwisaa czerwona latarnia, wysokie,
wskie, zwrcone na zachd okno byo ciemne. Na pododze pod cian opodal
okna lea wizie; ork sta nad nim rozkraczony i wanie podnosi nahajk do
nastpnego ciosu. Lecz cios ten nie spad nigdy.
Sam z okrzykiem skoczy ku oknu ciskajc mieczyk w garci. Ork odwrci si
szybko, nie zdy jednak zrobi adnego gestu, bo Sam byskawicznie chlasn go
swoim dem po rce uzbrojonej w nahajk. Wyjc z blu i przeraenia, ale z
odwag rozpaczy ork zaatakowa zgity wp, gow podany naprzd. Drugi zamach
Sama trafi w prni, a hobbit straciwszy rwnowag przewrci si na wznak
usiujc przytrzyma napastnika, ktry zwali si na niego. zanim Sam zdoa si
dwign, rozleg si wrzask i oskot. Ork w lepej panice potkn si o wystajcy z
wazu ostatni szczebel drabiny i run przez otwr w d. Sam nie interesowa si
jego losem. Podbieg do lecego winia. By nim Frodo.

upenie nagi lea jakby omdlay na stosie brudnych szmat; ramieniem osania
gow, na jego boku widnia wiey lad nahajki.
- Frodo, Frodo, mj panie ukochany! - krzykn Sam, nie widzc prawie nic
przez zy. - To ja, Sam, przyszedem do pana.
Podnis go, przytuli do piersi. Frodo otworzy oczy.
- Czy ja ni jeszcze? - szepn. - Ale tamte sny byy wszystkie okropne.
- Nie, nie ni pan, panie Frodo - odpar Sam. - Przyszedem naprawd. To ja, Sam.
Jestem przy panu.
- Trudno mi w to uwierzy - powiedzia Frodo chwytajc go za ramiona. - By tu jaki
ork z nahajk, a teraz nagle zmieni si w Sama. A wic nie przynio mi si tylko, e
sysz z dou piew? Prbowaem odpowiedzie. To ty piewae?
- Ja, panie Frodo. Ju waciwie straciem nadziej. Nie mogem pana odnale.
- Ale w kocu odnalaze, Samie, mj najmilszy samie - rzek Frodo i uoy si w
objciach Sama zamykajc oczy jak dziecko uspokojone, gdy czyja agodna,
kochajca rka lub znajomy gos rozproszy nocne strachy.
Sam chtnie by tak siedzia w bogim nastroju do koca wiata, ale rozumia, e nie
wolno mu teraz marudzi. Nie do byo odnale Froda, naleao go jeszcze
wyzwoli i uratowa. Pocaowa go w czoo.
- Niech pan si zbudzi, panie Frodo, trzeba wstawa - powiedzia starajc si nada
tym sowom pogodny ton, jakiego zwykle uywa, gdy w letni poranek rozsuwa
zasony w oknach sypialni w Bag End.
Frodo usiad z westchnieniem.
- Gdzie jestemy? Skd ja si tutaj wziem? - zapyta.
- Nie ma czasu na wyjanienia, pki si std nie wydostaniemy - odpar Sam. Jestemy na szczycie Wiey, ktr obaj widzielimy z dou, kiedy wyszlimy z tunelu
i zanim pana orki porway. Jak dawno to si stao, nie wiem dokadnie. Chyba mina
przeszo doba od tego czasu.

713

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Tylko doba? - zdziwi si Frodo. - Mylaem, e kilka tygodni. Musisz mi o tym


wszystkim opowiedzie, jeli bdziemy mieli jeszcze sposobno do pogawdki. Co
mnie uderzyo w gow, prawda? Zapadem w ciemno, pen zych snw, a kiedy
si ocknem, jawa okazaa si gorsza od sennych koszmarw. Otacza mnie tum
orkw. Zdaje si, e wlewali mi w gardo jaki wstrtny, piekcy napj. Rozjanio mi
si w gowie, ale czuem si strasznie zmczony i obolay. Obdarli mnie do naga;
dwaj orkowie, wielkie brutalne bestie, pokcili si midzy sob; o moje rzeczy, jeli
dobrze zrozumiaem. Leaem tutaj przeraony. A potem zapada gucha cisza,
bardziej jeszcze przeraajca ni zgiek.
- Tak, zdaje si, e wybucha ktnia midzy orkami - rzek Sam. - Musiao by w
Wiey par setek tego plugastwa. Sia zego na jednego Sama Gamgee, trzeba
przyzna. Ale wyrczyli mnie i pozabijali si nawzajem. Wielkie to dla nas szczcie,
ale piosenka jest za duga, eby j teraz ca wypiewa, dopki tutaj tkwimy. Co
dalej? Pan, panie Frodo, nie moe przecie spacerowa nagi po tym kraju.
- Zabrali mi wszystko - rzek Frodo. - Wszystko, co miaem. Rozumiesz, Samie?
Wszystko! - Skuli si znw na pododze i zwiesi gow, jakby przy tych sowach
uprzytomni sobie ogrom klski i podda si rozpaczy. - Wyprawa koczy si porak,
Samie. Chobym si std wydosta, nie uciekniemy. Tylko elfy ocalej. Uciekn
daleko z rdziemia, za Morze. Ale moe i tam Czarny Cie signie.
- Nie, nie wszystko panu zabrali, panie Frodo - odpar Sam. - Wyprawa nie koczy
si klsk, a przynajmniej jeszcze si nie skoczya. To ja zabraem Piercie, niech
mi pan wybaczy. Przechowaem go bezpiecznie. Mam go na szyi, bardzo mi ciy. To mwic Sam dotkn przez kurtk acuszka. - Teraz chyba musz go panu
zwrci.
Ale czu dziwn niech, gdy przysza chwila pozbycia si tego brzemienia i
obcienia nim znowu Froda.
- Masz go na sobie?! - zawoa zdumiony Frodo. - Masz go tutaj? Samie, jeste
nieoceniony! - Nagle gos mu si zmieni. - Oddaj go zaraz! - krzykn wstajc i
wycigajc rozdygotane rce. - Oddaj natychmiast. Nie wolno ci go trzyma.
- Dobrze, ju oddaj - odpar Sam troch zaskoczony. - Prosz. - Z wolna wycign
Piercie zza pazuchy i zdj przez gow acuszek. - Ale jestemy w Mordorze,
prosz pana; jak std wyjdziemy, zobaczy pan Gr Ognist i cay ten kraj. Piercie
bdzie teraz bardzo niebezpieczny i ciki do dwigania. To przykry obowizek. Czy
nie mgbym z panem dzieli jego trudw?
- Nie! - krzykn Frodo chwytajc Piercie i acuszek z rk Sama. - Nie, nie
dostaniesz go, zodzieju! - Bez tchu patrza na Sama oczyma rozszerzonymi z trwogi
i zoci. nagle zaciskajc Piercie w stulonej pici znieruchomia. zamglony przed
chwil wzrok rozjani si; Frodo przetar doni obolae czoo. By wci jeszcze
oszoomiony od rany i przeytego strachu, wstrtna wizja wydaa mu si niezwykle
realna. sam na jego oczach przeobrazi si w orka sigajcego apczywie po skarb,
w nikczemnie maego stwora z akomym spojrzeniem i olinion gb. Ale wizja
znikna. Znw przed nim klcza Sam, z twarz skurczon z blu, jakby trafiony
prosto w serce; oczy mia pene ez.
- Ach, Samie! - krzykn Frodo. - Co ja powiedziaem? Jak mogem! Przebacz mi! Po
wszystkim, co ty dla mnie zrobi! To potworna wadza tego Piercienia. Bodajby nikt
go nigdy nie odnalaz. Nie gniewaj si na mnie, Samie. Musz dwiga brzemi do
koca. Nie da si w tym nic ju odmieni. Nie moesz stan midzy mn a
przeznaczeniem.
- Dobrze, dobrze, panie Frodo kochany - odpar Sam ocierajc rkawem zy. Rozumiem. Ale pomc mog, prawda? Musz pana std wyprowadzi. I to jak

714

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

najprdzej. Przedtem jednak trzeba zdoby jakie ubranie dla pana i bro, a take
co do jedzenia. najatwiej bdzie o ubranie. Skoro jestemy w Mordorze, najlepiej
przyodzia si wedle tutejszej mody; zreszt nie ma wyboru. Nie znajd nic innego
jak achy orka, niestety. Ja te si tak przebior. Wdrujc razem trzeba wyglda na
dobran par. na razie niech pan si tym okryje.
Zdejmujc z siebie szary paszcz sam zarzuci go Frodowi na ramiona. Doby do z
pochwy. Zaledwie nike lnienie mona byo dostrzec na ostrzu.
- Zapomniaem o tym, panie Frodo - rzek. - Pan mi przecie poyczy swego miecza,
pewnie pan pamita, a take szkieka Galadrieli. Mam jedno i drugie. Ale niech mi
pan je zostawi jeszcze na chwil. Rozejrz si, moe znajd to, czego nam potrzeba.
Pan tu na mnie poczeka. Nie bd dugo marudzi. Nie odejd daleko.
- Uwaaj, Samie - powiedzia Frodo - i pospiesz si; kto wie, czy jakie niedobitki
orkw nie czaj si tutaj po ktach.
- Nie ma rady, trzeba zaryzykowa - odpar Sam. Zsun si po drabinie w d. W
minut pniej wytkn znw gow z wazu. Rzuci na podog dugi sztylet.
- Moe si przyda - rzek. - Ten ork, ktry pana bi nahajk, ju nie yje. Z nadmiaru
popiechu skrci kark. Niech pan wcignie drabin, jeeli panu starczy na to si, i nie
spuszcza jej, pki nie zawoam hasa: Elbereth. To sowo elfw, aden ork na pewno
go nie wymwi.

rodo przez chwil siedzia drc cay; przez gow przemykay mu


gorczkowe, okropne myli. Wreszcie wsta, owin si paszczem elfw, i
eby odpdzi strach, zacz przechadza si tam i sam po izbie, zagldajc
we wszystkie kty swego wizienia.
W trwodze kada minuta duya si jak godzina, ale wkrtce doczeka si
powrotu Sama, ktry z korytarza zawoa z cicha:
Elbereth, Elbereth! Frodo spuci lekk drabin. sam wygramoli si zasapany, nis
na gowie spory toboek. Z oskotem cisn go na podog.
- A teraz prdko, panie Frodo - powiedzia. - Straciem troch czasu, zanim
znalazem rzeczy jako tako odpowiednie na nasz miar. Musimy si tym zadowoli
w barku czego lepszego. Trzeba si bardzo spieszy. Nie spotkaem ywej duszy,
nic nie widziaem alarmujcego, ale jestem niespokojny. Mam wraenie, e kto to
miejsce ledzi. Nie umiem tego wytumaczy, po prostu czuj, e gdzie w pobliu,
moe na ciemnym niebie, gdzie cho oko wykol nic nie mona dostrzec, krci si
jeden z tych okropnych latajcych jedcw.
Rozwin toboek, Frodo z obrzydzeniem patrza na jego zawarto, ale nie byo rady,
musia albo ubra si w te wstrtne rzeczy, albo chodzi nago. Sam przynis dugie,
kosmate spodnie zrobione z futra jakiego wstrtnego zwierzaka i brudn skrzan
kurtk. Frodo woy to wszystko, a na wierzch kolczug z mocnych metalowych
obrczek, krtk zapewne na rosym orku, lecz dla hobbita za dug i cik.
cign j pasem, u ktrego w krtkiej pochwie wisia sztylet o szerokim ostrzu.
Sam dostarczy rwnie do wyboru kilka hemw. jeden z nich jako tako pasowa na
Froda; bya to czarna czapka z elaznym rondem i elazn obcignit skr
przepask, a nad sterczcym niby dzib drapienego ptaka nanonikiem widniao
czerwone godo potwornego Oka.
- Rzeczy z godami Morgulu, nalece do onierzy Gorbaga, s mniejsze i
porzdniejsze - powiedzia Sam - ale po tej bjce, ktra si tutaj odbya, nie byoby
bezpiecznie paradowa w nich po Mordorze. Niech si panu przyjrz, panie Frodo.
Istny mody ork, za przeproszeniem, a raczej wygldaby pan na prawdziwego orka,
gdyby panu twarz zasoni mask, przysztukowa rce i wykolawi nogi. Dla

715

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

pewnoci niech pan jeszcze si tym okryje - doda podajc mu suty czarny paszcz. Teraz pan gotw. Po drodze wemiemy jeszcze jak tarcz.
- A ty, Samie? - spyta Frodo. - Miae si przebra ze mn do pary.
- Wie pan, zastanowiem si, e byoby nieostronie zostawia tu moje wasne achy,
a zniszczy ich nie ma sposobu - odpar Sam. - Nie mog na to wszystko woy
orkowej kolczugi, po prostu zawin si w jaki paszcz.
Przyklk i starannie zoy paszcz elfw. Paczuszka okazaa si zdumiewajco
maa. Wsun j do toboka lecego na pododze. Wsta, zarzuci toboek na plecy,
woy na gow hem orka, okry si cay czarnym paszczem.
- Tak! - powiedzia. - Teraz do siebie mniej wicej pasujemy. Trzeba rusza w drog.
- Nie bd mia siy, eby biec dugo - rzek Frodo z markotnym umiechem. - Mam
nadziej, e rozpytae o najlepsze gospody na szlaku? Czy te zapomniae o jadle
i napoju?
- Niech mnie kule bij, zapomniaem rzeczywicie! - odpar Sam. Gwizdn z
desperacji. - teraz, kiedy pan o tym przypomnia, gd mi kiszki skrca i gardo pali z
pragnienia. Nie wiem, kiedy ostatni raz miaem co w ustach. Przez to szukanie pana
wszystko inne wyleciao mi z gowy. Zaraz, zaraz... Niedawno przecie sprawdzaem,
e lembasy i to, co nam da na drog Faramir, przy oszczdnej gospodarce
utrzymaj mnie na nogach przez par tygodni. W manierce za to ledwie kropelka
zostaa na dnie. Dla dwch nie starczy, mowy nie ma. Czy te orki nie jedz ani nie
pij? Czy karmi si tylko cuchncym powietrzem i trucizn?
- Jedz i pij, Samie - odpar Frodo. - Cie, ktry ich wyhodowa, moe tylko
przedrzenia, ale nie stwarza; wrd jego dzie nie ma nic naprawd nowego.
Myl, e orkw take nie powoa do ycia, on tylko ich zatru i zaprawi do
nikczemnoci. Skoro yj, musz je tak jak wszelkie ywe istoty. Zadowalaj si
brudn wod i wstrtnym jadem, lecz nie znieliby trucizny. Karmili mnie, tote
jestem lepiej odywiony ni ty. Na pewno s jakie zapasy w Wiey.
- Ale czasu nie ma na szukanie - stwierdzi Sam.
- Sprawa przedstawia si lepiej, ni mylisz - powiedzia Frodo. - Podczas twej
nieobecnoci zrobiem pomylne odkrycie. Rzeczywicie nie zabrali mi wszystkiego.
Midzy szmatami na pododze znalazem swj chlebak. Oczywicie przetrznity,
ale orkowie nienawidz widoku i zapachu lembasw jeszcze serdeczniej ni Gollum.
Rozsypali mj zapas, podeptali czciowo i pokruszyli, troch jednak zebraem.
Niewiele jestem od ciebie biedniejszy pod tym wzgldem. ywno od Faramira
zrabowali i rozbili moj manierk.
- No, to nie ma co duej dyskutowa - rzek Sam. - Mamy do jada na pocztek.
Gorzej bdzie z wod. Chodmy. Jeli bdziemy marudzili, nie pomoe nam nawet
jezioro przy drodze.
- Musisz najpierw posili si chocia troch - odpar Frodo. - Inaczej nie rusz si z
miejsca. Masz tu kawaek chleba elfw, popij go resztk wody ze swej manierki. Caa
sprawa jest beznadziejna, nie ma sensu troszczy si o jutro. Prawdopodobnie jutra
w ogle nie bdzie.

reszcie wyruszyli. Spucili si po drabinie, ktr Sam cign i pooy w


korytarzu obok skulonego ciaa zabitego orka. Na schodach byo ciemno,
lecz paski dach owietlaa jeszcze wci una Ognistej Gry, chocia ju
teraz dogasajca w ponurej, brudnej czerwieni. Hobbici wybrali jeszcze dwie tarcze i
uzupeniwszy w ten sposb przebrania poszli dalej.
Mozolnie zeszli schodami. Grna izba Wiey, w ktrej si odnaleli i ktr
zostawili za sob, wydawaa im si niemal przytulnym schronieniem. Teraz bowiem

716

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

znowu byli ze wszystkich stron odsonici, wrd murw tchncych okropn groz.
Wszystko wymaro w Wiey na Kirith Ungol, lecz pozosta w niej ywy strach i
przyczajona wroga sia.
W kocu dotarli do drzwi prowadzcych na zewntrzny dziedziniec i tu
zatrzymali si na chwil. Nawet z tej odlegoci obezwadnia ich zy czar
Wartownikw, dwch czarnych milczcych postaci, ktre czuway po obu stronach
Bramy na tle widocznej w jej wylocie, przymionej uny Mordoru. Torujc sobie drog
przez usany ohydnymi trupami orkw dziedziniec, z kadym krokiem musieli
pokonywa wikszy opr. Zanim jeszcze osignli sklepiony tunel Bramy, stanli
wyczerpani. Posunicie si bodaj o cal dalej wymagao przezwycienia
nieznonego blu we wszystkich czonkach i wytenia osabej woli. Frodo nie mia
si do takiej walki. Osun si na ziemi.
- Nie mog i dalej, Samie - szepn. - Zdaje si, e zemdlej. Nie wiem, co si ze
mn dzieje.
- Ale ja wiem, prosz pana. Niech pan si trzyma! Brama przed nami. To z niej bij
jakie diabelskie czary. A jednak tamtdy dostaem si do twierdzy i tamtdy teraz
wyjdziemy. Nie moe to by bardziej niebezpieczne, ni byo przed godzin.
Naprzd!
Doby zza pazuchy szkieko Galadrieli. Jakby w nagrod za mstwo Sama i na
chwa tej wiernej, niadej hobbickiej rki, ktra dokonaa tylu niezwykych czynw,
krysztaowy flakonik zajania natychmiast i cay mroczny dziedziniec zalao wiato
olniewajce i nage jak byskawica, lecz trwalsze od niej.
- Gilthoniel, A Elbereth! - krzykn Sam. Nie wiedzia dlaczego, ale w tym momencie
stany mu przed oczyma elfy spotkane w lasach Shire'u i zabrzmiaa w uszach
pie, ktra sposzya kiedy Czarnego Jedca.
- Aiya elenion ankalima! - zawoa Frodo podajc znw za nim.
Wola Wartownikw zaamaa si tak gwatownie, jak pka czasem nacignita
struna; Frodo i Sam szli, a potem nawet biegli naprzd. Minli Bram i dwie siedzce
w niej postacie z roziskrzonymi oczyma. Rozleg si huk. Niemal tu za ich plecami
zwornik sklepienia run i caa Brama rozsypaa si w gruzy. mier niemal musna
hobbitw. Odezwa si dzwon. Wartownicy wydali przeraliwy, wysoki w tonie jk. Z
ciemnoci kbicych si w grze nadesza odpowied. Z czarnego nieba jak pocisk
spad Skrzydlaty Cie z upiornym krzykiem rozdzierajc chmury.

717

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 2
Kraina Ciemnoci

am zachowa tyle przytomnoci umysu, e prdko wsun flakonik pod kurtk


na piersi.
- Biegiem, panie Frodo! - krzykn. - Nie, nie tdy. Tam zaraz za murem
przepa. Za mn!
Pomknli drog spod Bramy. O pidziesit krokw od niej droga zataczaa uk
wok wystajcego, wzniesionego na urwisku bastionu, dziki czemu znaleli si
poza polem widzenia z Wiey. Na razie byli ocaleni. Lgnc do ska zatrzymali si, by
zaczerpn tchu, i nagle serca w nich znowu zamary. Z muru obok zburzonej Bramy
Nazgul wysa w wiat swj morderczy sygna. Echo odbio si od gr.
Hobbici odrtwiali z przeraenia powlekli si dalej. Nowy ostry skrt drogi ku
wschodowi wyda ich z powrotem na pastw wrogich oczu z Wiey. Przez t
straszliw chwil, gdy biegli bez osony, zdyli obejrze si i zobaczy ogromn
czarn sylwetk nad blankami murw; wpadli znw midzy wysokie skalne ciany
lebu, opadajcego stromo ku drodze do Morgulu. Dotarli do skrzyowania drg.
Nigdzie nie natknli si na lad orkw, nikt nie odpowiedzia na krzyk Nazgula; mimo
to wiedzieli, e cisza nie potrwa dugo i e lada moment ruszy za nimi pocig.
- To na nic, Samie - rzek Frodo. - Gdybymy naprawd byli orkami, pdzilibymy w
stron Wiey zamiast od niej ucieka. Pierwszy napotkany nieprzyjaciel pozna nas.
Musimy zej z tej drogi.
- Ale nie moemy tego zrobi - odpar Sam. - Chyba ebymy mieli skrzyda.
Wschodnie ciany Efel Duathu opaday niemal prostopadle nagimi skaami,
wrd urwisk i przepaci, ku czarnemu wwozowi, ktry je oddziela od nastpnego
acucha grskiego. Za skrzyowaniem drg i krtk stromizn natknli si na
mostek przerzucony nad otchani i skrtem prowadzcy ku gronym grzbietom i
dolinom Morgai. Frodo i Sam z odwag rozpaczy pucili si na ten most, ledwie
jednak dosignli drugiego brzegu, gdy wrzaski i wycia rozdary powietrze. Wiea
Kirith Ungol majaczya ju daleko za nimi i wysoko ponad zboczem, na ktrym si
znaleli. Jej kamienne ciany lniy ponuro. Dzwon jkn ochryple i gos jego
rozsypa si drcym echem. Zagray rogi. Zza mostu buchny w odpowiedzi
okrzyki. Do ciemnego wwozu nie dochodzi gasncy ju blask Orodruiny, hobbici nie
mogli wic nic dostrzec przed sob, lecz syszeli tupot podkutych elazem butw i
szczk podkw wybijajcych spieszny rytm na kamiennej drodze.
- Prdko! Skaczemy! - zawoa Frodo. Przeleli przez nisk barier mostu. Na
szczcie nie mieli pod stopami przepaci, bo zbocza Morgai w tym miejscu wznosiy
si prawie do poziomu drogi. Byo jednak tak ciemno, e nie mogli si zorientowa,
jak daleko wylduj skaczc.
- No, to ju mnie nie ma! - odkrzykn Sam. - Do widzenia, panie Frodo.
Skoczy pierwszy. Frodo za nim. Padajc syszeli grzmot kopyt pdzcych po
mocie, a potem kroki pieszego oddziau orkw. Mimo to Sam z trudem powstrzyma
si od miechu. Ryzykujc bowiem zamanie karku na nieznanych skaach, hobbici
doznali miej niespodzianki, gdy zaledwie o kilkanacie stp niej z guchym oskotem
i chrzstem amanych gazek wpadli w gst kp kolczastych krzakw. Sam lea
w nich teraz ssc podrapan rk. Po chwili, gdy ucich ttent i tupot, omieli si
szepn:
- A to dopiero, panie Frodo! Nigdy bym si nie spodziewa, e w Mordorze jest jaka
rolinno. Gdybymy celowali, nie moglibymy lepiej trafi. Ale te ciernie maj

718

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

chyba po stopie dugoci, sdzc ze skutkw. Przebiy na wylot wszystkie achy,


ktre na siebie powkadaem. Szkoda, e nie poyczyem od orkw kolczugi.
- Na te ciernie kolczuga orkw te by ci nie pomoga - odpar Frodo. - nawet skrzany
kaftan od nich nie chroni.

trudem wypltali si z gszczu. Ciernie i kolczaste gazie byy twarde jak


druty i czepiay si wszystkiego jak szpony. Hobbici podarli w strzpy
paszcze, zanim si wreszcie uwolnili.
- Teraz idziemy w d - szepn Frodo. - Co prdzej w dolin, a potem ile si w
nogach na pnoc.
Na jasnym wiecie wstawa nowy dzie i gdzie daleko, poza ciemnociami
Mordoru, soce podnosio si nad wschodni krawd rdziemia, ale tutaj
panowaa noc. Gra dymia, ognie jej wygasy. czerwony odblask przyblad na
urwistych cianach ska. Wschodni wiatr, ktry d nieustannie, odkd opucili
Ithilien, ucich zupenie. Powoli, mozolnie zazili w d; podpierajc si na rkach,
potykajc, kluczc wrd gazw, kujcych zaroli i zwalonych pni, na olep w mroku
wymacujc drog, schodzili coraz niej, a do wyczerpania ostatnich si.
Wreszcie zatrzymali si i usiedli obok siebie, plecami oparci o wielki kamie.
Obaj byli mokrzy od potu.
- Nawet gdyby sam Szagrat poczstowa mnie szklank wody, przyjbym z ukonem
- westchn Sam.
- Nie mw o wodzie - odpar Frodo. - Na samo wspomnienie jeszcze gorzej pi si
zachciewa. - Wycign si na ziemi; oszoomiony i zmczony, przez dug chwil
milcza. Potem z wysikiem dwign si na nogi. Ku swemu zdumieniu spostrzeg, e
Sam pi. - Zbud si, Samie - powiedzia. - Wstawaj! Trzeba i dalej!
Sam podnis si ciko.
- No wiecie pastwo! - rzek. - Zdrzemnem si chyba. Prawd mwic od dawna
ju nie spaem jak naley; oczy same musiay mi si sklei.

eraz prowadzi Frodo, starajc si kierowa moliwie wprost na pnoc pord


kamieni i zomisk zacielajcych gsto dno wielkiego jaru. Nagle stan.
- Nic z tego nie bdzie - rzek. - Nie dam rady. Nie wytrzymam w tej kolczudze.
Zanadto osabem. nawet moja wasna kolczuga z mithrilu ciya mi bardzo, kiedy
byem zmczony. A ta jest o wiele cisza. Zreszt, co mi po niej? Na zwycistwo w
walce i tak nie moemy liczy.
- Ale moemy liczy, e do walki dojdzie - odpar Sam. - Nie zapominajmy te o
sztyletach i zabkanych strzaach. No i ten ajdak Gollum chodzi jeszcze po wiecie.
Nie mgbym by spokojny, gdzyby midzy pask skr i zdradzieckim ciosem nie
byo nic prcz tej cienkiej osiowej kurty.
- Zrozum, Samie, kochany przyjacielu - odpar Frodo. - Jestem zmczony,
wyniszczony, straciem nadziej. Ale dopki si mog porusza, bd usiowa
dotrze do Gry. Brzemi Piercienia wystarcza. Kade dodatkowe obcienie jest
zabjcze. Musz je zrzuci. Nie posdzaj mnie o niewdziczno. nie mog bez
drenia myle, e podje tak odraajc robot, obdzierajc trupy, byle mi
dostarczy tych rzeczy.
- Nie mwmy o tym, prosz pana. Przecie ja bym chtnie ponis pana na plecach,
gdyby to byo moliwe. Dobrze wic, niech pan zdejmie z siebie, co chce.
Frodo zdj paszcz, a potem kolczug, ktr odrzuci daleko. Dra troch.
- Przydaoby mi si natomiast co ciepego - powiedzia. - Albo zrobio si tu zimno,
albo ja mam dreszcze.

719

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Prosz, niech pan wemie mj paszcz - rzek Sam rozwijajc toboek i wycigajc z
niego paszcz elfw. - jak si panu podoba? Moe pan ten orkowy ach cisn
paskiem, a ten paszcz woy na wierzch. Nie bardzo pasuje do orkowego stroju, za
to ogrzeje pana z pewnoci, a spodziewam si te, e lepiej ni wszystkie zbroje
ochroni od zej przygody. Przecie utkaa go Pani ze Zotego Lasu.
Frodo owin si paszczem i spi go pod brod klamr.
- Teraz znacznie mi lepiej - owiadczy. - Czuj si duo lejszy. Mog i dalej. Ale
te okropne ciemnoci jakby wdzieray si do mojego serca. W wizieniu prbowaem
przypomnie sobie Brandywin, Leny Zaktek i rzek pync pod mynem w
Hobbitonie. Nie mog jednak teraz wyobrazi sobie tamtych widokw.
- No, prosz, i kto tym razem zacz mwi o wodzie? - spyta Sam. - Gdyby
Galadriela moga nas widzie i sysze, powiedziabym jej: "Pani! O nic nie prosimy,
tylko o wiato i wod, czyst wod i zwyke wiato dzienne, cenniejsze ni klejnoty,
jeli mi wolno mie o tym wasne zdanie". Niestety, Lorien zostao tam, daleko std.
Sam westchn i machn rk w stron szczytw Efel Duathu, ktre na tle czarnego
nieba majaczyy jeszcze czarniejsz plam.

uszyli znw w drog. Wkrtce jednak Frodo przystan.


- Czarny Jedziec jest gdzie nad nami powiedzia. Czuj go. Lepiej
przeczekajmy chwil.
Skuleni pod wielkim gazem siedzieli patrzc ku zachodowi i milczc do dugo.
Wreszcie Frodo odetchn z ulg.
- Odlecia! rzek.
Wstali i nagle obaj osupieli ze zdumienia. Po lewej stronie, od poudnia, niebo
szarzao, a szczyty i grzbiety ogromnego acucha grskiego rysoway si na nim
czarn, wyran sylwet. Na wschodzie rozwidniao si, wiato dnia z wolna pezo
ku pnocy. Gdzie wysoko w przestworzach toczya si bitwa. Skbione chmury
Mordoru byy w odwrocie, brzegi ich strzpiy si pod tchnieniem wiatru, ktry wia z
ywego wiata wypierajc dymy i cikie opary w gb czarnego kraju. Ponury strop
ciemnoci podnosi si z wolna, a zza niego przezierao nike wiato sczc si do
Mordoru jak blady poranek przez mtne okno wizienia.
- Widzi pan, panie Frodo? rzek Sam. Widzi pan? Wiatr si odmieni. Co si
dzieje. Nie wszystko idzie po myli Nieprzyjaciela. Ciemnoci rozpraszaj si nad
wiatem. Ach, eby tak wiedzie, co si tam dzieje!
By to poranek pitnastego marca, nad dolin Anduiny wstawao soce,
przezwyciajc noc Mordoru, i wiatr d od poudnio-zachodu. Theoden kona na
polach Pelennoru.
Na oczach hobbitw rbek wiata rozcign si nad ca lini Efel Duathu i
nagle ujrzeli jaki ksztat mkncy w powietrzu od zachodu; zrazu widzieli tylko czarny
punkcik na tle wietlistej wstki nieba rozpitej ponad grskim acuchem, lecz
punkcik ten rs z kad sekund, a wpad jak pocisk w czarne kbowisko chmur i
przelecia wysoko nad gowami wdrowcw. W locie wyda dugi przenikliwy okrzyk,
okrzyk Nazgula, lecz teraz gos ten nie przej ich groz, bo brzmiaa w nim rozpacz i
skarga, zowieszcze nowiny dla Czarnej Wiey. Wdz Upiornych Jedcw wraca
pokonany.
- A co, nie mwiem! wykrzykn Sam. Co si stao. Szagrat twierdzi, e na
wojnie powodzi im si znakomicie, ale Gorbag mia co do tego wtpliwoci. I
susznie! Karta si odwrcia, panie Frodo. Czy wci nie ma pan ani dba nadziei?
- Nie mam jej wiele westchn Frodo. Moe dzieje si co pomylnego, ale
daleko std, za grami. My natomiast idziemy na wschd, nie na zachd. Jestem te

720

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

okropnie zmczony. A Piercie bardzo mi ciy, Samie. Teraz wci stoi mi przed
oczyma jak ogromne ogniste koo.
Rado Sama zgasa natychmiast. Z niepokojem przyjrza si swemu panu i wzi go
za rk.
- Gowa do gry, panie Frodo rzek. Jedn z tych rzeczy, do ktrych tsknilimy,
ju mamy: odrobin wiata. Do, eby nam uatwi wdrwk, ale pewnie te do,
eby narazi nas na niebezpieczestwo. Sprbujmy jeszcze troch dalej si
posun, a potem pooymy si i odpoczniemy. Niech pan jednak zje najpierw ks
chleba elfw, moe to pana pokrzepi.

odzielili si kawakiem lembasa i ujc go z trudem w zaschnitych ustach,


powlekli si dalej. Nie byo janiej, ni bywa o chmurnym zmierzchu, bd co
bd mogli zorientowa si, e s w gbokiej dolinie midzy grami. Dolina
wznosia si agodnie ku pnocy, a jej dno stanowio oysko wyschego ju
strumienia. Wzdu kamienistego koryta biega, wijc si u podny zachodnich
urwisk, wydeptana cieka. Gdyby o niej wiedzieli, mogliby wczeniej ju do niej
dotrze, bo skrcaa z gwnego gocica do Morgulu przy zachodnim kracu mostu
i prowadzia wykutymi w skale dugimi schodami w dolin. Suya patrolom i gocom
spieszcym do mniejszych stranic i twierdz na pnocy, wznoszcych si midzy
Kirith Ungol a przesmykiem Isen, czyli elazn Paszcz, zwan Karach Angren.
Hobbici wiele ryzykowali zapuszczajc si na t ciek, lecz zaleao im na
popiechu, a Frodo czu, e nie starczyoby mu si, eby wspina si mozolnie wrd
gazw albo bezdroami brn przez dolinki Morgai. Zdawao mu si te, e
przeladowcy bd go szukali raczej na innych szlakach ni na tym, ktry wid
wprost ku pnocy. Zapewne przede wszystkim tropi go na drodze po wschodniej
stronie rwniny albo na przeczy otwierajcej drog ku zachodowi. Tote zamierza
najpierw posun si daleko na pnoc od Wiey i dopiero potem szuka drogi, ktra
by go zaprowadzia na wschd, i rozpocz ostatni beznadziejny etap wyprawy.
Przeszli wic na drugi brzeg suchego koryta i ruszyli dalej ciek orkw, ktrej
trzymali si przez czas jaki. Od lewej strony nawisy skalne osaniay hobbitw przed
oczyma tych, ktrzy by mogli ich tropi z gry, lecz cieka miaa wiele ostrych
zakrtw, a przed kadym wdrowcy zaciskali rce na gowniach mieczy i skradali
si jak najostroniej.
Dzie nie rozwidnia si bardziej, bo Orodruina wci ziaa gstym dymem,
ktry, odpychany przez nieprzychylny mu wiatr, wzbija si coraz wyej, a dosign
strefy bezwietrznej i tam rozpostar si niby olbrzymi strop podparty w rodku
niedostrzegalnym w ciemnej dali filarem. Szli dobr godzin, gdy usyszeli dziwny
szmer, ktry przyku ich do miejsca. Nie do wiary, a jednak such nie mg ich myli.
Gdzie w pobliu pluskaa woda. Ze lebu w prawej cianie, tak wskiego i ostrego,
jak gdyby kto olbrzymim toporem rozupa czarne urwisko, sczya si woda, moe
ostatnie krople jakiego oywczego deszczu, ktry trafi nieszczliwie do skalistego
Kraju Ciemnoci, eby po daremnej wdrwce wsikn w jaowe popioy. Tutaj
cieka spomidzy ska wskim strumykiem, przecinajc ciek zawraca na
poudnie i prdko umyka ginc wrd martwych gazw. Sam skoczy ku niemu.
Jeli kiedy jeszcze spotkam pani Galadriel, podzikuj jej! krzykn. wiato, a
teraz woda! Nagle zatrzyma si w biegu. Niech pan pozwoli, e ja napij si
pierwszy powiedzia.
- Dobrze, ale miejsca jest do dla dwch.

721

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie o to mi chodzi odpar Sam. Myl, e moe by zatruta albo co w tym


rodzaju i e to si od razu pokae. Lepiej, eby na pado ni na pana, chyba mnie
pan rozumie.
- Rozumiem. Sdz jednak, e powinnimy obaj zaufa naszemu szczciu czy
moe zesanemu darowi. Uwaaj tylko, czy nie za zimna.
Woda bya wiea, lecz nie lodowata i smak miaa nieprzyjemny, jednoczenie gorzki
i oleisty. Tak by j ocenili w Shire. Tu wszake nie znajdowali dla niej do pochwa i
zapomnieli o wszelkiej ostronoci. Ugasili pragnienie i napenili manierk Sama.
Frodo poczu si zaraz lepiej, tote maszerowali kilka mil bez odpoczynku, a
wreszcie cieka rozszerzya si, a na krawdzi cian ponad ni ukaza si pocztek
surowego muru znak ostrzegawczy, e w pobliu jest jaka warownia orkw.
- Tu wic skrcimy ze cieki powiedzia Frodo. I trzeba skrci na wschd!
Westchn spogldajc na pospne urwiska spitrzone po drugiej stronie doliny.
Wystarczy mi jeszcze si, eby tam, na grze, poszuka jakiej nory. Potem musz
troch odpocz.

oryto rzeki leao w tym miejscu nieco poniej cieki. Zleli w nie i zaczli
przecina w poprzek. Ku swemu zdumieniu natrafili na ciemne kaue
zasilane strukami wody, ktra cieka z jakiego rda tryskajcego w grnej
czci doliny. Skraj Mordoru pod zachodni cian granicznych gr by krain
zamierajc, lecz jeszcze niezupenie martw. Rosy tu jakie trawy i krzewy,
szorstkie, poskrcane, gorzkie, ciko walczce o ycie. W dolinkach Morgai po
drugiej stronie doliny niskie, rozoyste drzewa czepiay si ziemi, kpy szarej, ostrej
trawy wyzieray spomidzy gazw, na ktrych pleni si suchy mech, wszdzie za
rozpezay si wrd kamieni kolczaste, spltane zarola. Niektre krzaki miay
dugie, spiczaste ciernie, inne zakrzywione jak haczyki i tnce jak sztylety kolce.
Zwide, skurczone, zeszoroczne licie chrzciy i szeleciy smutno, nowe pczki,
ju zarte przez robactwo, wanie si otwieray. Szare, bure i czarne muchy
naznaczone jak orkowie plam podobn do czerwonego Oka brzczay wkoo i kuy
bolenie; nad gstwin cierni taczyy rozbrzczane chmary wygodniaych komarw.
- Zbroja orkw na nic si nie zda rzek Sam opdzajc si rkami. Szkoda, e nie
mamy orkowej skry.
W kocu Frodowi zabrako si. Wspili si ju wysoko wskim lebem, ale dugi,
mozolny marsz dzieli ich jeszcze od miejsca, z ktrego mogliby chocia dostrzec
ostatni postrzpiony grzbiet grski.
- Musz odpocz, Samie, i przespa si, jeli to bdzie moliwe powiedzia Frodo.
Rozejrza si, lecz na tym okropnym pustkowiu nie byo przytulnego schronienia czy
bodaj jamki, do ktrej mgby wpezn zwierz. Wreszcie hobbici, wyczerpani,
wliznli si pod zason spltanych cierni, zwisajcych niby mata z niskiego
wystpu skalnego.
Siedzc tam poywili si ze swych skpych zapasw. Odkadajc cenne
lembasy na przewidywane najcisze dni, zjedli poow zachowanych w chlebaku
Sama resztek prowiantw od Faramira: po garstce suszonych owocw i po maym
plasterku wdzonego misa, popijajc to wod. W drodze przez dolin pili
parokrotnie, lecz pragnienie cigle im dokuczao. Powietrze Mordoru miao gorzki
posmak wysuszajcy gardo. Na myl o wodzie nawet optymizm Sama przygasa. Za
grami Morgai czeka ich przecie marsz przez straszliw rwnin Gorgoroth.
- Niech pan si przepi pierwszy, panie Frodo rzek Sam. Znowu si robi ciemno.
Pewnie to ju wieczr.

722

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Frodo westchn i usn, zanim Sam zakoczy to zdanie. Wierny giermek usiowa
przezwyciy wasn senno i siedzc tu obok swego pana trzyma go za rk;
wytrwa tak, dopki noc nie zapada na dobre. Wtedy wreszcie, by si nieco
otrzewi, wypezn z kryjwki i rozejrza si wkoo. W ciemnoci ustawicznie
rozlegay si jakie szelesty, trzaski i szmery, lecz nie byo sycha gosw ani
krokw. W oddali na zachodzie nad Efel Duath nocne niebo wci jeszcze szarzao
blado. W tej stronie, wysoko nad sterczcym szczytem grskim biaa gwiazda
wyjrzaa wanie spord rozdartych chmur. Gdy j tak ujrza zagubiony w przekltym
wrogim kraju, wzruszyo go jej pikno, a nadzieja wstpia znw w jego serce. Jak
chodny, jasny promie olnia go bowiem nagle myl, e bd co bd Cie jest
czym maym i przemijajcym; istnieje wiato i pikno, ktrego nigdy nie dosignie.
Jeli Sam piewa w Wiey na Kirith Ungol, to pie jego raczej oznaczaa wyzwanie
ni nadziej, poniewa wtedy myla o sobie. Teraz na chwil przesta si troszczy o
wasny los, a nawet o los ukochanego pana. Wczoga si z powrotem pod zason
cierni i wolny od wszelkich strachw zasn gbokim, spokojnym snem.

budzili si obaj jednoczenie, zczeni uciskiem doni. Sam czu si niemal


rzeki, gotw na trudy nowego dnia, lecz Frodo wzdycha. Noc spdzi
niespokojnie, we nie wci widzia ogie, a przebudzenie te nie przynioso
mu ukojenia. Mimo wszystko sen zawsze krzepi, Frodo odzyska nieco si i zdolnoci
do podjcia brzemienia na nastpnym etapie wdrwki. Nie orientowali si w porze
dnia i nie wiedzieli, jak dugo spali; przegryli co, wypili yk wody i ruszyli dalej w
gr lebem, ktry doprowadzi ich wreszcie do stromego zbocza zasypanego
piargiem i osuwajcym si spod ng wirem. Tu ju nawet najbardziej uparte ycie
nie mogo si osta; ogoocone z krzeww i trawy szczyty Morgai byy nagie,
poszarpane i martwe.
Po do dugim bdzeniu i poszukiwaniach znaleli moliwe wejcie, chocia
ostatnie sto stp wzniesienia pokonali z trudem, czepiajc si rkami skay. Znaleli
si w szczerbie dzielcej dwie czarne turnie, a kiedy j przebyli, stanli na krawdzi
ostatniego obronnego wau Mordoru. Przed nimi o jakie tysic piset stp niej, jak
okiem sign, rozpocieraa si wewntrzna rwnina i roztapiaa si na widnokrgu
we mgle i mroku. Wiatr wia teraz ze wiata od zachodu, olbrzymie chmury pyny
wysoko w grze ku wschodowi, ale do ponurych pl Gorgorothu docierao wci tylko
mtne, szarawe pwiato. Dymy snuy si przy ziemi i zbieray w zagbieniach
terenu, a ze szczelin i rozpadlin biy opary.
Wci jeszcze daleka, o czterdzieci co najmniej mil odlega, ukazaa si
hobbitom Gra Przeznaczenia; podna jej grzzy w usypisku popiow, ogromy
stoek pitrzy si pod niebo, szczyt ton w oboku cuchncych wyzieww. Ogie w
tej chwili przygas, gra tlia si ledwie, grona jednak i podstpna jak upiona bestia.
Za ni niby zowroga chmura burzowa rozlewa si szeroko cie, przesaniajc
Barad-Dur, Czarn Wie wzniesion tam, w dali, na dugiej ostrodze Gr
Popielnych, wysunitej z pnocy ku rodkowi rwniny. Wadca Ciemnoci pogrony
by w mylach, przymkn Oko, rozwaajc nowiny zagadkowe i niebezpieczne;
skupi wzrok na obrazie lnicego miecza i surowego, krlewskiego oblicza;
wszystko w potnej warowni Mordoru, niezliczone bramy i wiee, spowija pospny,
senny mrok.
Frodo i Sam patrzyli ze wstrtem i zarazem z podziwem na ten znienawidzony
kraj. Midzy sob a dymic gr, a take wszdzie na pnocy i poudniu nie
widzieli nic prcz ruin i martwoty, pustkowia wypalonego i dusznego od dymw.
Zastanawiali si, jakim sposobem Wadca tego krlestwa utrzymuje i ywi swych

723

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

niewolnikw oraz swoje armie. Bo mia armie wszdzie; gdziekolwiek zwrcili oczy,
wzdu acucha Morgai i dalej na poudniu, dostrzegali obozy wojskowe, niektre
pod namiotami, inne zabudowane porzdnie jak miasteczka. Jeden z najwikszych
mieli tu u swoich stp. O mil niespena oddalony od ciany gr, podobny by do
ogromnego gniazda owadw, przecity regularnymi monotonnymi ulicami, przy
ktrych cigny si szeregi bud i dugich, niskich, brzydkich domw. Na polach
wok niego panowa oywiony ruch i krztay si jakie postacie; szeroka droga
biega std na poudnio-wschd ku gwnemu gocicowi, prowadzcemu do
Morgulu, i cigny po niej spiesznie liczne kolumny czarnych, drobnych w oddali
figurek.
- Wcale mi si to nie podoba rzek Sam. Sprawa wyglda beznadziejnie, cho z
drugiej strony trzeba si spodziewa, e gdzie tyle wojska, tam musz by rda lub
studnie, nie mwic ju o ywnoci. Jeli mnie wzrok nie myli, to nie orkowie, ale
ludzie.
Hobbici nic nie wiedzieli o rozlegych uprawianych przez niewolnikw polach w
poudniowej czci ogromnego pastwa, ukrytych za dymic gr nad smutnymi
ciemnymi wodami jeziora Nurnen; nie wiedzieli te o szerokich bitych drogach
czcych Mordor z krajami hodowniczymi na wschodzie i poudniu, skd odacy
Czarnej Wiey sprowadzali cae karawany wozw naadowanych rozmaitym dobrem i
upami, a ponadto coraz to nowe zastpy niewolnikw. W pnocnych prowincjach
znajdoway si kopalnie i kunie; tu take wiczono puki do z dawna
przygotowywanej wojny; tu Czarny Wadca, przesuwajc cae armie niby pionki na
szachownicy, gromadzi swoje siy zbrojne. Pierwsze ich ruchy, pierwsze posunicia
majce na celu wyprbowanie sprawnoci, trafiy na opr caej linii zachodniej, na
pnocy zarwno, jak na poudniu. Wycofa si wic je chwilowo i cign nowe
armie skupiajc je wszystkie w pobliu Kirith Gorgor, aby std rzuci do nastpnej,
odwetowej kampanii. Nawet gdyby dziaa celowo, nie mgby lepiej zagrodzi
przeciwnikom dostpu do Gry Ognistej.
- Co prawda, choby mieli tam najwspanialsze zapasy jada i trunkw, my tych
smakoykw nie skosztujemy. Nie widz sposobu, eby std zej na d. A zreszt
nawet gdybymy jako zleli, nie moglibymy maszerowa przez otwarte pola rojce
si od nieprzyjaci.
- A jednak musimy tego sprbowa odpar Frodo. Sytuacja nie jest gorsza, ni
przewidywaem. Nigdy nie miaem nadziei, e si przez ten kraj przedr. Nie mam jej
rwnie teraz. Mimo to musz zrobi wszystko, co w mojej mocy. W tej chwili
najwaniejsze zadanie, to wymigiwa si moliwie jak najduej z ich ap. Trzeba
wic, jak mi si zdaje, i dalej na pnoc i zbada, jak rzecz wyglda tam, gdzie
otwarta rwnina jest najwsza.
- Domylam si z gry powiedzia Sam. Gdzie rwnina jest najwsza, tam cisk
orkw i ludzi bdzie najgorszy. Przekona si pan, panie Frodo.
- Z pewnoci, jeeli w ogle dojdziemy tak daleko odpar Frodo i zawrci ku
pnocy.
Wkrtce stwierdzili, e nie sposb i grani Morgai ani nawet pod ni, bo wysze
stoki gr byy niedostpne, najeona skaami i poprzerzynane gbokimi szczelinami.
Hobbibi musieli ostatecznie zej z powrotem tym samym lebem, ktrym wspili si
przedtem i szuka drogi wzdu doliny. Brnli bezdroem, nie mieli bowiem
przeprawia si na drug stron, ku ciece pod zachodnimi zboczami. O mil mniej
wicej na pnoc zobaczyli przyczajon forteczk orkw, ktrej istnienia w pobliu
przedtem ju si domylali. Mur i kamienne szaasy otaczay czarny wylot pieczary.
Nie zauwayli adnego ruchu, mimo to czogali si bardzo ostronie i nie wychylali z

724

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

gszcza cierni, ktre tu rosy bujnie na obu brzegach wyschego strumienia. Tak
posuwali si o nastpnych par mil i forteczka orkw znikna za nimi z pola
widzenia. Ju zaczli znw swobodniej oddycha, gdy nagle dobiegy ich uszu
chrapliwe, donone gosy. W okamgnieniu obaj hobbici dali nura w brunatne
karowate zarola. Gosy przybliay si szybko. Po chwili ukazali si dwaj orkowie.
Jeden w obszarpanej burej kurcie, uzbrojony w uk, drobnej budowy, ciemnoskry, z
szerokimi, rozdtymi nozdrzami; niewtpliwie tropiciel. Drugi z rolejszej rasy
wojownikw, jak podwadni Szagrata, z godem Oka na hemie. Ten rwnie mia
przez plecy przewieszony uk, a w rku krtk dzid z szerokim ostrzem. Jak zwykle
kcili si, a e naleeli do dwch rnych szczepw, porozumiewali si Wspln
Mow.
O niespena dwadziecia krokw od kryjwki hobbitw mniejszy ork
przystan.
- Do! warkn. Wracam do domu! wskaza w gb doliny, ku forteczce. Nie
myl duej obija nosa o kamienie. Powiadam ci, e trop si urwa. Straciem go
przez ciebie, dlatego e ci ustpiem. Trop prowadzi w gry, nie wzdu doliny, ja
miaem racj, a nie ty.
- Niewielki poytek z takich ptakw wszycieli odci si drugi. Wicej warte
nasze oczy ni te wasze zasmarkane nochale.
- A ce ty wypatrzy tymi swoimi lepiami? odpar pierwszy. Nawet nie wiesz,
czego szukasz.
- Czyja to wina? spyta wojownik. Nie moja przecie. Z dowdztwa dostaem
baamutne rozkazy. Najpierw mwili o wielkim elfie w byszczcej zbroi, potem o
karowatym czowieczku, a w kocu o bandzie zbuntowanych Uruk-hai czy moe o
wszystkich naraz.
- W dowdztwie potracili gowy rzek tropiciel. A niektrzy dowdcy pewnie je
strac naprawd, jeeli potwierdz si pogoski, ktre kr, e nieprzyjaciel
wtargn do Wiey, e setki twoich kamratw polegy i e jeniec uciek. Skoro tak si
sprawiacie, wy, bojowi orkowie, nic dziwnego, e z pola bitwy nadchodz ze nowiny.
- Kto powiedzia, e nowiny s ze? rykn wojownik.
- A kto mwi, e s dobre?
- To s plotko szerzone przez buntownikw! Przesta pyskowa, bo ci noem
dgn. Zrozumiano?
- Zrozumiano, zrozumiano. Pary z gby nie puszcz, ale co myl, to myl.
Ciekawe, co wsplnego z t ca hec ma tamten may krtacz. Ten arok z apami
jak petwy.
- Nie wiem. Moe nic. Ale na pewno co knuje, bo krci si i nos wcibia, gdzie nie
trzeba. Niech go zaraza udusi! Ledwie nam si z rk wylizn i umkn, natychmiast
przyszed rozkaz, eby go ywcem zapa, i to prdko.
- Mam nadziej, e go zapi, i e dostanie nauczk mrukn tropiciel. To on
zmyli lady, bo ubra si w kolczug, ktr znalaz porzucon, i zadepta cae to
miejsce, zanim przyszlimy.
- Kolczuga t pokrak uratowaa powiedzia bojowy ork. Jeszcze nie miaem
rozkazu, eby bra jeca ywcem, i postrzeliem go z odlegoci pidziesiciu
krokw w plecy, ale nie upad i pobieg dalej.
- Bo spudowa odpar tropiciel. Strzelasz le, ruszasz si za wolno, a potem
cigasz biednego tropiciela na pomoc. Mam tego wyej uszu.
Obrci si na picie i puci biegiem w drug stron.
- Wracaj! wrzasn bojowy ork. Bo zamelduj, e zdezerterowa!

725

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Komu? Chyba nie twojemu sawnemu Szagratowi. Ten ju nie bdzie nami
dowodzi.
- Podam twoje imi i numer Nazgulom odpowiedzia bojownik zniajc gos do
syczcego szeptu. Jeden z nich obj komend na Wiey.
Mniejszy ork zatrzyma si. Gos mu dra z wciekoci i strachu.
- Ty ajdaku, zdrajco, donosicielu! krzykn. Nie znasz swego rzemiosa, a tak
jeste pody, e wasne plemi by zaprzeda. Dobrze, id do tych krzykaczy, niech ci
zmro krew w yach. Jeeli przedtem tamci ich nie sprztn. Pierwszego, jak
syszaem, sprztnli. Mam nadziej, e to prawdziwa pogoska.
Duy ork z dzid w rku rzuci si za nim w pogo. Lecz tropiciel uskoczy kryjc si
za jakim gazem, podnis byskawicznie uk i puci strza prosto w oko
przeciwnika, ktry zwali si ciko na ziemi. Mniejszy ork umkn i znikn w gbi
doliny.

rzez chwil hobbici siedzieli w milczeniu. Wreszcie Sam ockn si pierwszy.


- Ano, bardzo piknie - rzek. - Jeli takie przyjazne stosunki panuj
powszechnie w Mordorze, bdziemy mieli spraw znacznie uatwion.
- Bd cicho, Samie! - szepn Frodo. - Mog si tu krci inni w okolicy. Mao
brakowao, a byoby po nas; pocig jest na tropie i bliej, ni przypuszczalimy. Ale
tak, taki w Mordorze duch panuje, e do kadego zaktka tego kraju wciska si
niezgoda. Jeli wierzy starym legendom, orkowie zawsze mieli takie zwyczaje,
nawet gdy sami rzdzili jeszcze u siebie. Nie naley jednak w tym pokada wielkich
nadziei. Nade wszystko nienawidz nas, i to take od wiekw. Gdyby ci dwaj nas
dostrzegli, przestaliby si kci, dopki by nas nie zabili.
Znowu zapado milczenie. Przerwa je tym razem take Sam, ale ju szeptem.
- Sysza pan, co gadali o tym aroku, panie Frodo? Mwiem panu, e Gollum yje.
- Pamitam. Dziwiem si, e to odgad - rzek Frodo. - Nie powinnimy std
wychyla si przed noc. Mamy wic troch czasu i moesz mi wreszcie
opowiedzie, skd wiesz o Gollumie i co si z tob dziao, gdy bylimy rozczeni.
Ale nie narb haasu!
- Postaram si - odpar Sam. - Co prawda, gdy myl o tym mierdzielu, krew mnie
zalewa i mam ochot krzycze.
Przesiedzieli wic pod oson kolczastych krzakw czekajc, by mtne wiato dnia
zamienio si z wolna w czarn i bezgwiezdn noc Mordoru; Sam opowiedzia na
ucho Frodowi wszystko, co zdoa w sowach wyrazi, o zdradzieckiej napaci
Golluma, o potwornej Szelobie i o wasnych przygodach z orkami. Gdy skoczy,
Frodo w milczeniu ucisn jego rk. Dopiero po chwili rzek:
- Teraz chyba pora wyruszy. Ciekaw jestem, jak dugo uda nam si wymyka, kiedy
skoczy si wreszcie to skradanie i przelizgiwanie si chykiem, caa ta mka, w
dodatku daremna! - Wsta. - Ciemno okropnie, a szkieka Galadrieli nie moemy
uy. Przechowuj je dla mnie, Samie. Ja nie miabym gdzie go teraz ukry, chyba w
garci, a bd potrzebowa obu rk, eby drog maca po nocy. Co do da, to daj
ci je na zawsze. Mam miecz orkw, ale myl, e nie wypadnie mi ju nigdy walczy
tak broni.

rudno byo i niebezpiecznie wdrowa po bezdroach, z wolna jednak,


potykajc si czsto, hobbici brnli godzin za godzin coraz dalej na pnoc,
wzdu wschodniego brzegu kamiennej doliny. Kiedy blade, szare wiato
rozpezo si po zachodnich zboczach w grze, w par godzin po wzejciu dnia nad
innymi krajami, wdrowcy znw przycupnli w ukryciu i przespali si kolejno,

726

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

czuwajc na zmian. Podczas swojej warty Sam rozmyla o sprawach aprowizacji.


Gdy Frodo zbudzi si i powiedzia, e trzeba co przegry i przygotowa si do
dalszych trudw, Sam zada mu pytanie, ktre go od dawna mocno niepokoio:
- Za przeproszeniem paskim, czy pan ma chocia jakie pojcie, jak dugo jeszcze
musimy maszerowa?
- Bardzo niedokadne - odpar Frodo. - W Rivendell, zanim ruszylimy na wypraw,
pokazano mi map Mordoru, sporzdzon przed powrotem Nieprzyjaciela do tego
kraju, ale nie zapamitaem jej dobrze. To jedno wiem, e jest takie miejsce, gdzie
oba grskie acuchy, zachodni i pnocny, wysuwaj ku rodkowi rwniny ramiona,
ktre si niemal z sob stykaj. Miejsce to musi by odlege co najmniej o
dwadziecia staj od mostu pod Wie. Tam chyba najlepiej prbowa przeprawy
przez rwniny. Oczywicie, w ten sposb oddalimy si znacznie od Gry Ognistej,
pewnie o jakie szedziesit mil. Licz, e od mostu uszlimy ze dwanacie staj na
pnoc. Nawet gdyby wszystko ukadao si pomylnie, prdzej ni za tydzie nie
dotr do Gry. Obawiam si, mj Samie, e brzemi stanie si bardzo cikie, a ja
bd si wlk coraz wolniej w miar zbliania si do celu.
Sam westchn.
- Tego si wanie baem - rzek. - Ano, nie mwic ju o wodzie, musimy, prosz
pana, albo je odtd jeszcze mniej, albo przyspieszy kroku; w kadym razie teraz,
pki idziemy dolin. Jedna przekska i zapasy si skocz, zostanie tylko troch
chleba elfw.
- Bd si stara i troch prdzej - odpar Frodo nabierajc tchu w puca. - A teraz,
w drog. Zaczynamy nowy marsz.

yruszyli, cho nie byo jeszcze cakiem ciemno. Szli do pna w noc.
Godziny mijay, a dwaj hobbici wlekli si wytrwale, z rzadka pozwalajc
sobie na krtkie wytchnienie. Kiedy pierwszy niky lad szarego brzasku
pojawi si na skraju ciemnego stropu nieba, zapadli znw w jak nor pod
wystpem skalnym.
Rozwidniao si powoli i dzie wstawa janiejszy ni wszystkie poprzednie.
Silny zachodni wiatr zmiata dymy Mordoru nawet z grnych warstw nieba. Wkrtce
hobbici mogli ju rozrni zarysy krajobrazu na kilka mil wkoo. Parw, dzielcy
graniczny acuch od pasma Morgai, wspina si coraz wyej i stopniowo zacienia,
a wreszcie wewntrzny grzbiet grski przeobrazi si w pk skaln na stromym
zboczu Efel Duathu; od wschodu opada jednak ku paszczynie Gorgoroth niemal
prostopad cian. oysko potoku koczyo si w grze pod spkanymi stopniami
skalnymi, tu bowiem od gwnego masywu gr wysoka, naga ostroga wybiegaa niby
mur obronny ku wschodowi. Szary zamglony acuch pnocny, Ered Lithui, wyciga
na jej spotkanie dugie, potne rami tak, e pozostawa midzy nimi tylko wski
przesmyk - Karach Angren, elazna Paszcza; za t bram skaln leaa gboka
Dolina Udun. Tutaj, za Morannonem, kryy si podziemne zbrojownie, przygotowane
przez sualcw Mordoru dla obrony Czarnej Bramy, otwierajcej dostp do ich kraju.
Tutaj te Czarny Wadca gromadzi obecnie w popiechu wielkie siy, by odeprze
najazd wodzw Zachodu. Na wysunitych ostrogach grskich wzniesiono forty i
wiee, rozpalono ognie stranicze, a przesmyk zagrodzono waem ziemnym i
przepacist fos, nad ktr przerzucono jeden tylko most.
O par mil dalej na pnoc, w zaomie, gdzie od gwnego acucha
odgaziaa si zachodnia ostroga, sta wysoko wrd szczytw dawny zamek
Durthang, zamieniony teraz na jedn z trzech twierdz strzegcych Doliny Udun. Z
miejsca, na ktrym znaleli si hobbici, wida ju byo w potgujcym si wietle

727

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

poranka drog wijc si od zamku w d; o jak mil lub dwie std droga ta
skrcaa na wschd i biega po wykutej w zboczu ostrogi pce, zniajc si
stopniowo ku rwninie, a potem przez ni zmierzajc do elaznej Paszczy.
Hobbici, rozgldajc si z ukrycia, musieli doj do wniosku, e ca t
uciliw wdrwk na pnoc odbyli daremnie. Dolina, rozcielajca si na prawo
od nich, bya mroczna i zadymiona, nie dostrzegali w niej obozw ani te ruchu
wojsk, lecz grujca nad ni forteca Karach Angren dobrze jej strzega.
- Zabdzilimy w lep uliczk, Samie - rzek Frodo. - Jeli pjdziemy dalej pod
gr, trafimy prosto do twierdzy orkw; w d nie mona zej inaczej ni drog,
ktra spod tej twierdzy biegnie. Nie pozostaje nam nic, tylko zawrci, skd
przyszlimy. Std nie zdoamy wspi si na zachodni grzbiet ani te zej z
wschodniego.
- W takim razie trzeba i drog - odpar Sam. - Musimy zaryzykowa i liczy na
szczcie, jeli w Mordorze szczcie w ogle mieszka! Nie sposb bka si duej
ani te prbowa odwrotu; to ju lepiej byoby od razu si podda. Prowiant nam si
koczy. Skoro innej rady nie ma, idziemy naprzd, i to biegiem!
- Zgoda, Samie - rzek Frodo. - Prowad! Dopki masz bodaj odrobin nadziei... Mnie
ju jej zabrako. Ale biec naprawd nie mog. Bd si w najlepszym razie wlk za
tob.
- Nawet eby si wlec, potrzeba panu najpierw troch snu i jedzenia. Skorzystamy z
jednego i drugiego w miar monoci.
Odda Frodowi manierk z wod i dodatkowy kawaek chleba elfw, a potem zwin
swj paszcz i wsun go pod gow ukochanemu panu. Frodo by zanadto
zmczony, eby protestowa; zreszt nie zorientowa si, e wypi ostatni kropl
wody i zjad, prcz swojej, porcj wiernego giermka. Gdy Frodo usn, Sam
pochylony nad nim wsuchiwa si w jego oddech i wpatrywa w jego twarz; mimo
wychudzenia i gbokich bruzd wydaa mu si pogodna i nieustraszona. "Ano, nie ma
rady, mj panie! - szepn w duchu Sam. - Musz ci na chwilk opuci i sprbowa
szczcia. Bez wody nie zajdziemy nigdzie".
Wymkn si i skaczc z kamienia na kamie z ostronoci nawet dla hobbita
niezwyk, zbieg w d ku wyschemu oysku strumienia, potem za zacz wspina
si jego brzegiem na pnoc, a pod stopnie skalne, po ktrych niewtpliwie musiaa
ongi spywa kaskad tryskajca ze rda woda. Teraz miejsce to zdawao si
suche i martwe. Sam jednak nie dajc za wygran schyli si i przytkn niemal ucho
do ska; ku swej wielkiej radoci usysza niky szmer kropel. Wdrapa si jeszcze
troch wyej i trafi na wsk struk ciemnej wody ciekajc ze zbocza do maego
zagbienia, skd rozlewaa si znowu ginc pod kamieniami. Sam skosztowa wody.
Wydaa mu si wcale nieza. Napi si do syta i napeni manierk, lecz w momencie,
gdy odwraca si od rda, migna mu wrd ska opodal kryjwki Froda jaka
czarna posta czy moe cie. Stumi okrzyk, ktry mu si rwa na usta, jednym
susem znalaz si u stp skalnego progu i sadzc w skokach przez kamienie
pomkn ile si w nogach. Stwr by czujny, kry si zrcznie, ale Sam rozpozna go
niemal na pewno i rce go wierzbiy, eby je zacisn na gardle zdrajcy. Tamten
jednak usysza kroki hobbita i wylizn si zrcznie. Sam mia wraenie, e raz
jeszcze dostrzeg wytknit nad krawdzi wschodniej przepaci gow, ktra
natychmiast znika.
- Ano, szczcie mnie nie opucio - mrukn Sam - ale mao brakowao! Nie do, e
tysice orkw mamy na karku, jeszcze ten mierdziel przyszed tutaj wszy. e te
ajdaka jeszcze ziemia nosi!

728

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Usiad obok Froda, lecz nie zaalarmowa go od razu. Ba si jednak usn, a kiedy w
kocu zrozumia, e duej si od snu nie obroni, bo oczy same si klej, zbudzi
agodnie przyjaciela.
- Gollum si znowu koo nas krci, prosz pana - rzek. - A jeli to nie on, to wida
ma sobowtra. Poszedem szuka wody i na mgnienie oka dostrzegem odwracajc
si od rda, jak si czai i podglda nas. Uwaam, e nie byoby bezpiecznie,
gdybymy obaj spali, a z przeproszeniem paskim oczy mi si ju klej okropnie.
- Samie kochany! Po si i przepij, naley ci si to od dawna - odpar Frodo. - Z
dwojga zego wol Golluma ni orkw. Bd co bd on teraz nie wyda nas w ich
apy, chyba eby sam w nie wpad.
- Ale wasn ap moe si dopuci grabiey, a nawet morderstwa - mrukn Sam. Niech pan ma oczy otwarte! Prosz, tu jest manierka pena wody. Moe pan pi
miao. Zanim std ruszymy, napeni j na nowo.
I z tymi sowy Sam zasn.

iedy si zbudzi, zapada znowu mrok. Frodo siedzia oparty plecami o ska i
spa. Manierka bya pusta. Gollum si nie pokaza. Ciemnoci Mordoru
powrciy, tylko ognie stranicze na szczytach wieciy jaskraw czerwieni,
gdy hobbici rozpoczynali ostatni, najgroniejszy etap wdrwki. Najpierw poszli do
rda, a potem, mozolnie pnc si pod gr, dotarli do drogi w miejscu, gdzie
zakrcaa na wschd ku odlegemu o dwadziecia mil przesmykowi elaznej
Paszczy. Droga bya niezbyt szeroka, nie zabezpieczona murem ani porcz,
chocia biega skrajem przepaci, pogbiajcej si z kad chwil. Hobbici
nasuchiwali chwil, lecz nie syszc adnych podejrzanych szmerw, pucili si
energicznym krokiem w kierunku wschodnim.
Dopiero po dwunastu mniej wicej milach przystanli. Przed chwil minli
zakrt drogi, ktra tu zbaczaa nieco ku pnocy, tote nie mogli obserwowa
przebytego ju odcinka. Okazao si to dla nich zgubne. Ledwie bowiem odpoczli
kilka minut, gdy nagle w ciszy nocnej dobieg ich uszu odgos, ktrego najbardziej si
w gbi serc lkali: tupot maszerujcych onierzy. Przeciwnicy byli jeszcze do
daleko, ale o mil niespena zza zakrtu byskay ju wiata pochodni i zbliay si
szybko, tak szybko, e Frodo nie mia szansy uciec przed nimi biegnc naprzd
drog.
- Tego si wanie baem - powiedzia. - Zaufalimy szczciu i szczcie nas
zawiodo. Jestemy w puapce! - Rozejrza si gorczkowo po niedostpnej cianie
skalnej, ktr dawni budowniczowie ociosali i wygadzili na wiele sni w gr ponad
drog. Przebieg na drug stron i wyjrza poza krawd w gb ciemnej przepaci. Jestemy w puapce! - powtrzy. Osun si na ska i zwiesi gow na piersi.
- Zdaje si, e tak - powiedzia Sam. - Ano, trzeba czeka. Zobaczymy, co dalej si
stanie.
Siad obok Froda w cieniu urwiska.
Nie czekali dugo. Orkowie maszerowali bardzo szybko. onierze z pierwszych
szeregw nieli zapalone uczywa. Zbliali si, czerwone pomienie rosy w
ciemnociach z kad sekund. Teraz ju Sam take zwiesi gow, w nadziei, e w
ten sposb ukryje twarz, gdy padnie na nich blask pochodni. tarcze ustawili oparte o
kolana tak, by zasaniay hobbickie stopy.
"Moe w popiechu zostawi dwch zmczonych maruderw w spokoju" - myla.
Rzeczywicie zdawao si to moliwe. Pierwsi onierze minli ich zdyszani, ze
spuszczonymi gowami. Bya to banda mniejszych orkw pdzonych wbrew ich woli
do walki za spraw Czarnego Wadcy; tych nic nie obchodzio, myleli tylko o tym,

729

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

eby wreszcie skoczy si ten marsz i eby unikn chosty. Wzdu kolumny uwijali
si dwaj ogromni dzicy Uruk-hai wymachujc nahajami i pokrzykujc. szereg za
szeregiem sun drog, niebezpieczne uczywa ju znalazy si do daleko na
przedzie. Sam wstrzyma oddech. Poowa kolumny ju przesza. nagle jeden z
poganiaczy zauway dwie postacie przytulone do skalnej ciany. wisn nahajem
nad nimi i wrzasn:
- Hej, wstawa, pokurcze!
Nie odpowiedzieli. Ork krzykn komend i zatrzyma oddzia.
- Ruszcie si, lenie przeklte! - wrzasn. - Teraz nie pora spa. - Przysun si o
krok bliej i mimo mroku rozpozna goda na tarczach. - Dezerterzy, co? - warkn. Zachciao wam si wia? Wszyscy z waszego szczepu powinni ju od wczorajszego
wieczora by w Dolinie Udun. Wiecie to dobrze. Daleje, wstawa! Do szeregu!
Prdzej, bo podam wasze numery dowdcy.
Dwignli si ciko, zgarbieni, i kulejc jak znueni forsownym marszem onierze
powlekli si do ostatniego szeregu.
- Nie tam! - hukn poganiacz. - W trzecim szeregu od koca! A nie prbujcie wia,
bo bd mia na was oko.
Duga nahajka wisna nad ich gowami, potem strzelia drugi raz, gdy Uruk-hai
krzykiem ponagla cay oddzia do biegu. Nawet Sam, nieborak, wyczerpany dug
podr, z trudem nada, ale Frodo cierpia mki, ktre wkrtce spotgoway si w
istn tortur. Zaci eby, usiowa stumi wszelkie myli, rozpaczliwie par naprzd.
Dusi si od wstrtnego smrodu spoconych orkw, omdlewa niemal z pragnienia.
Biegli, biegli wci; Frodo z najwikszym wysikiem chwyta dech w puca, zmusza
nogi do marszu; nie mia odgadywa, do jakiego strasznego celu tak si spieszy.
Nie byo nadziei, eby udao im si wymkn. Poganiacz co chwila podbiega do
tylnych szeregw i sprawdza, jak si zachowuj.
- Biegiem! - wrzeszcza miejc si i smagajc ich nahajem przez ydki. - Pod batem
kady siy znajdzie. Prdzej, pokurcze! Dabym wam lepsz nauczk, ale i tak
dostaniecie za swoje, jak si stawicie z opnieniem do obozu. Dobrze wam to zrobi.
Nie wiecie moe, e jest wojna?
Przebiegli kilka mil. Frodo ju goni ostatkiem si i wola w nim saba, gdy wreszcie
droga zacza opada wyduonym stokiem ku rwninie. Frodo zatacza si i potyka.
Sam zrozpaczony stara si pomaga mu, podtrzymywa go, chocia jemu take
brako ju tchu i nogi si pod nim uginay. Przeczuwa, e lada chwila nastpi
katastrofa, Frodo zemdleje albo upadnie, wszystko si wyda, a cay morderczy
wysiek okae si daremny. "Ale z tym drabem poganiaczem jeszcze si przedtem
porachuj" - myla.
Ju siga do rkojeci mieczyka, kiedy zjawi si nieoczekiwany ratunek. Byli ju na
rwninie i do blisko wejcia do Udunu. Nieco przed nimi, przed bram i
przyczkiem mostu, droga wschodnia czya si z innymi, prowadzcymi z poudnia
i od Barad-Duru. Wszystkimi tymi drogami cigny wojska, bo zastpy Gondoru
posuway si naprzd i Wadca Ciemnoci pcha swoje armie na pnoc. Zdarzyo si
wanie, e u zbiegu drg, w ciemnociach, gdzie nie dochodzio wiato rozpalonych
na skaach ognisk, spotkao si kilka oddziaw. Powsta zamt i zgiek, rozlegy si
wrzaski i kltwy, bo kady oddzia chcia pierwszy dotrze do celu odpychajc inne.
na prno poganiacze krzyczeli i wymachiwali nahajkami; midzy orkami wybuchy
bjki, ten i w wycign nawet miecz z pochwy. Puk uzbrojonych po zby cikich
Uruk-hai z Barad-Duru natar na maszerujc spod zamku Durthang kolumn.
Szeregi zaamay si i rozpierzchy pod tym naporem.

730

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Oszoomiony blem i zmczeniem Sam ockn si i byskawicznie


wykorzystujc okazj rzuci si na ziemi; pocign Froda za sob. Orkowie wrd
przeklestw i wrzaskw potykali si o nich, przewracali jedni na drugich. Hobbici
czogajc si na czworakach zdoali z wolna wydosta si z toku i niepostrzeenie
dotarli wreszcie na skraj drogi. Uoono na jej brzegu wysoki krawnik, eby
dowdcom uatwi orientacj w ciemne noce lub we mgle, a rwnina cigna si pod
nim o kilka zaledwie stp niej.
Chwil leeli nieruchomo. Za ciemno byo, eby rozglda si za kryjwk, a
zreszt pewnie by jej w tych okolicach nie znaleli. Sam jednak rozumia, e trzeba
odsun si jak najdalej od szlaku i poza krg wiata pochodni.
- Naprzd, panie Frodo - szepn. - Podpeznijmy cho par krokw, a potem pan
bdzie mg odpocz.
Frodo ostatnim desperackim wysikiem przeczoga si o jakie dwadziecia krokw
w bok od drogi i nagle natrafi na pytki d, nieoczekiwanie ziejcy pord pola.
Zapad we i leg na dnie, miertelnie wyczerpany.

731

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 3
Gra Przeznaczenia

am wsun swj podarty czarny paszcz orkw pod gow pana i nakry si z
nim razem szarym paszczem elfw, a gdy to robi, myli jego pobiegy do
piknego Lorien i do jego mieszkacw, a w serce wstpia otucha, e
tkanina ich rkami usnuta osoni wdrowcw w beznadziejnym pooeniu, w tym
okropnym kraju. Zgiek i wrzask przycicha stopniowo, puki orkw przeszy za
elazn Paszcz. Mona byo pociesza si, e w zamcie i przemieszaniu rnych
oddziaw nie zauwaono braku dwch maruderw, przynajmniej na razie.
Sam wypi ledwie jeden yk wody, lecz swojego pana napoi obficie, a gdy
Frodo wreszcie odzyska troch si, nakoni go do zjedzenia caego kawaka
nieocenionego chleba elfw. Potem, tak wyczerpani, e nawet nie czuli strachu,
wycignli si na ziemi. Spali czas jaki, ale niespokojnie, budzc si czsto i drc,
bo obsychajcy na ciaach pot przejmowa ich chodem, a na twardych kamieniach
bolay wszystkie koci. Z pnocy, od Czarnej Bramy przez Kirith Ungol cign przy
ziemi mrony powiew.
Rankiem znw zajaniao szare pwiato, gdy gr po niebie wci jeszcze
d zachodni wiatr, niej wszake, w wewntrznym krgu gr, na kamiennej rwninie
Kraju Ciemnoci powietrze zdawao si niemal martwe, jednoczenie duszne i zimne.
Sam wyjrza z jamy. Otaczay ich pospne, paskie, szarobure pola. Na pobliskiej
drodze wszelki ruch usta, lecz Sam lka si czujnych oczu wypatrujcych ze
stranic nad elazn Paszcz, ktra otwieraa si nie dalej ni o wier mili na
pnoc std. Na poudnio-wschd w oddali Gra Ognista majaczya niby ogromny
wzniesiony nad horyzontem cie. Biy znad jej wierzchoka dymy, ktrych cz,
uniesiona wzwy, pyna ku wschodowi, cz za skbionymi zwaami osuwaa si
po stokach i rozpezaa po okolicy. O kilka mil na pnoco-wschd ciemniay szare
podna Gr Popielnych, a za nimi omglona pnocna gra niby odlega chmura
wisiaa w powietrzu, ledwie troch ciemniejsza na tle niskiego puapu nieba.
Sam usiowa zorientowa si w odlegociach i wybra waciw drog.
- Co najmniej pidziesit mil - mrucza zatroskany, patrzc na zowrog Gr - czyli
dobry tydzie marszu, wobec stanu biednego pana Froda.
Tak kalkulujc potrzsa z powtpiewaniem gow, ktr z wolna opanowyway
czarne myli. W jego dzielnym sercu nadzieja nie zamieraa nigdy i dotychczas
zawsze mimo wszystko troszczy si o drog powrotn. Dopiero w tej chwili
uprzytomni sobie jasno gorzk prawd: zapasy starcz z trudem na dojcie do celu.
Potem, po spenieniu misji, musz obaj z Frodem zgin, samotni, bezdomni, godni
pord okrutnego pustkowia. Nie ma dla nich powrotu.
"A wic na tym polega zadanie, ktre wziem na siebie wyruszajc w t drog myla Sam. - Mam wspomaga pana Froda do ostatka, a potem umrze razem z
nim. Ano trudno, jeli tak jest, musz zrobi, co do mnie naley. Ale bardzo bym
chcia zobaczy jeszcze w yciu Dom Nad Wod, Ryczk Cotton i jej braci, i
Dziadunia, i Marigold, i wszystkich ssiadw z Hobbitonu. Jako nie mog uwierzy,
eby Gandalf wyprawi pana Froda w t podr, gdyby nie byo odrobiny nadziei, e z
niej powrci. Caa sprawa przybraa zy obrt, odkd Gandalf zgin w Morii. Szkoda!
On by nas z pewnoci wyratowa".
Ale nawet teraz, gdy nadzieja naprawd, czy moe tylko pozornie, zgasa,
przeobrazia si w jego duszy w nowe mstwo. Pospolita twarz Sama przybraa
wyraz surowy, niemal pospny. Obudzia si w hobbicie zawzito, dreszcz
przebieg jego ciao, jak gdyby zmienia si w istot, ktrej ani rozpacz, ani

732

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zmczenie, ani cignca si bez koca wdrwka przez pustkowia nie moe
pokona.
Z nowym poczuciem odpowiedzialnoci zwrci teraz oczy na otaczajc ich
blisz okolic zastanawiajc si nad nastpnym krokiem. Tymczasem rozwidnio si
troch i Sam ku swemu zdziwieniu stwierdzi, e okolica, ktra z daleka wydawaa si
monotonn, wielk paszczyzn, jest w rzeczywistoci pokryta wybojami,
rumowiskiem i usypiskami. Caa rozlega rwnina Gorgoroth zryta bya ogromnymi
jamami, mona by pomyle, e niegdy zalega j mikki mu, na ktry spad z procy
olbrzymw grad kamiennych pociskw. Najwiksze zapadliska otacza wa gruzw
skalnych i we wszystkie strony rozbiegay si od nich promienicie szerokie
szczeliny. W takim terenie mona byo przekrada si od kryjwki do kryjwki bez
obawy wytropienia przez najczujniejsze nawet oczy; mona byo, co prawda pod
warunkiem, e miao si na to do si i duo czasu. Dla wdrowcw zgodniaych i
znuonych, ktrzy musieli odby dalek drog, zanim wyczerpi resztk zapasw i
si, zadanie przedstawiao si niemal beznadziejnie.
Rozwaajc te sprawy Sam wrci do Froda. Nie potrzebowa go budzi.
Frodo lea na wznak z otwartymi oczyma i wpatrywa si w chmurne niebo.
- Ano, prosz pana - rzek Sam - rozejrzaem si troch i namyliem. na drogach
cisza, trzeba rusza, pki to moliwe. Da pan rad?
- Dam - odpar Frodo. - Musz.
Znowu wic ruszyli naprzd, peznc od jamy do jamy, wykorzystujc kad oson,
jaka si nastrczaa, i wci kierujc si na przeaj ku podnom pnocnego
acucha gr. najdalej na wschd wysunita droga biega zrazu rwnolegle do szlaku
hobbitw, a wreszcie tulc si do podny gr zanurzya si w ich cieniu. Na jej
paskiej szarej tamie pusto byo i cicho, bo przemarsze armii Mordoru ju si niemal
cakowicie skoczyy, a przy tym Wadca Ciemnoci nawet w obrbie swego
warownego pastwa wola przesuwa puki pod oson nocy, obawiajc si wichrw
ze wiata, ktre obrciy si przeciw niemu i rozdzieray dymy; niepokoiy te
Saurona pogoski o zuchwaych szpiegach, ktrzy przedarli si przez granice.
Po kilku w trudzie przebytych milach hobbici zatrzymali si, eby wytchn.
Frodo by u kresu si. sam rozumia, e wiele dalej nie zajd w ten sposb, to
czogajc si, to zgici wp, to wlokc si i niepewnie wymacujc drog, to biegnc
wrd wybojw.
- Wracajmy na drog, pki jest jasno, prosz pana - rzek. - Zaufajmy raz jeszcze
szczciu. Omal nas nie opucio w ostatniej przygodzie, a jednak nie zawiodo. Kilka
mil dobrego marszu i bdziemy mogli odpocz.
Ryzyko byo wiksze, ni przypuszcza, lecz Frodo, zajty brzemieniem, ktre
dwiga, i wewntrzn rozterk, przy tym ostatecznie ju zdesperowany, zgadza si
na wszystko. Wspili si na nasyp i poszli dalej tward, okrutn drog, wiodc
wprost do Czarnej Wiey. Szczcie jednak nadal im sprzyjao, bo do wieczora nie
spotkali ywego ducha, a w nocy skryy ich Ciemnoci. Cay kraj przyczai si w ciszy
jak przed srog burz; wodzowie Zachodu minli ju Rozstaje Drg i pomie wojny
szerzy si na strasznych polach Imlad Morgul.
Tak trwaa rozpaczliwa wdrwka, Piercie dy na poudnie, a sztandary
krlewskie na pnoc. Kady dzie i kada mila potgoway udrk hobbitw, siy
bowiem wyczerpyway si, a wrogi kraj stawa si coraz groniejszy. Za dnia nie
spotykali nieprzyjaci. W nocy, kryjc si i drzemic niespokojnie w jakiej jamie
opodal drogi, syszeli wrzaski i tupot wielu stp albo spieszny ttent bezlitonie
poganianych koni. Gorsza jednak od tych niebezpieczestw bya groza tego miejsca,
do ktrego zmierzali, groza tej potgi, zatopionej w swych mylach, bezsennie

733

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

knujcej przewrotne plany w okrytej zason ciemnoci stolicy. Im bliej do niej


podchodzili, tym bardziej zowrogi wydawa si jej czarny cie jak ciana nocy na
ostatniej granicy wiata.
Nadszed wreszcie najstraszniejszy wieczr; w tej samej chwili, gdy armie
Gondoru dotara do kresu ywych ziem, dwaj wdrowcy przeywali czarn godzin
rozpaczy. Cztery dni miny, odkd uciekli z szeregw orkw, lecz ten cay okres
zdawa im si stopniowym pograniem w gb koszmarnego snu. Czwartego dnia
Frodo prawie si nie odzywa, szed zgarbiony wp i potyka si czsto, jak gdyby
nie widzc ju drogi pod stopami. Sam domyla si, e wrd wsplnie znoszonych
cierpie Frodowi przypado najdotkliwsze: rosncy ustawicznie ciar Piercienia,
nieznone brzemi dla ciaa i udrka dla duszy. Z niepokojem wierny giermek
obserwowa, e Frodo czsto podnosi lew rk, jakby bronic si od ciosu, lub
osania przeraone oczy przed okrutnym, szukajcym go spojrzeniem zego Oka.
Czasem te prawa rka Froda skradaa si do zawieszonego na piersiach
Piercienia, sigaa chciwie po niego i w ostatnim momencie opadaa, ulegajc
nakazowi woli.
Gdy teraz wrciy nocne ciemnoci, Frodo siad z gow wtulon midzy
kolana, rce zwiesi bezwadnie ku ziemi, tylko palce dray mu lekko. Sam czuwa
patrzc na niego, pki noc nie ogarna ich tak, e nie mogli widzie si nawzajem.
Sam nie znajdowa ju sw pociechy, pogry si wic we wasnych niewesoych
mylach. On te by zmczony i dra z lku, ale zachowa troch si. Lembasy miay
niezwyk moc krzepic, gdyby nie to, obaj hobbici dawno ju ustaliby w drodze i
poddali si mierci. Lembasy nie zaspokajay jednak apetytu, tote Sam nieraz
wspomina tsknie rne potrawy i marzy o zwykym chlebie i misie. Mimo to chleb
elfw mia potne dziaanie, tym potniejsze, e wdrowcy posilali si nim teraz
wycznie, obywajc si bez innego jada. ywi ich, dawa si do przetrwania,
krzepi do wysiku, na jaki adna miertelna istota nie zdobyaby si bez takiej
pomocy. W tej chwili jednak musieli powzi now decyzj. Nie mogli duej i t
drog, wioda bowiem na wschd w samo serce ciemnoci, podczas gdy Gra
Ognista, do ktrej powinni zmierza, wznosia si na prawo od nich, niemal wprost na
poudnie. Dzielia ich od niej jeszcze rozlega przestrze martwego, dymicego,
pocitego rozpadlinami i zasypanego popioem kraju.
- Wody! Wody! - szepn Sam. Skpi sobie kadej kropli, w zaschnitych ustach
jzyk stwardnia mu i spuch z pragnienia; mimo tej oszczdnoci zostao im ledwie
p manierki, a mieli przed sob jeszcze kilka dni wdrwki. Dawno wyczerpaliby
skromne zapasy, gdyby nie omielili si pj drog orkw. Przy niej bowiem w do
znacznych odstpach byy zbiorniki, przygotowane dla wojska na wypadek
spiesznego marszu przez bezwodne pustkowia. W jednym z nich Sam zaczerpn
troch wody, zatchej, zmconej, ale bd co bd zdatnej do uycia w ostatniej
potrzebie. Zdarzyo si to jednak przed dwoma dniami. W przyszoci nie mogli liczy
na podobne szczcie.
W kocu zmczony pospnymi rozmylaniami Sam zdrzemn si, rezygnujc
z troski o jutro, skoro nie mg na razie i tak nic przedsiwzi. Sen i jawa mieszay
si w jego zgorczkowanej gowie. Widzia wiata, jak gdyby rozjarzone lepia, i
skradajce si cienie; sysza gosy jak gdyby dzikich zwierzt i okropne krzyki
torturowanych, ale gdy zrywa si ze snu, stwierdza, e otacza go ciemno, pustka i
cisza. Raz tylko stojc i rozgldajc si pilnie dokoa, mia wraenie, chocia na
pewno w tym momencie nie spa, e dostrzega blady bysk dwojga oczu, ktre
jednak natychmiast przygasy i znikny.

734

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Okropna noc wloka si nieznonie. wit nasta mtny, bo w pobliu Gry


Ognistej panowa zawsze mrok i sigay tutaj macki ciemnoci, ktre Sauron
rozsnuwa wok swojej Czarnej Wiey. Frodo lea bez ruchu na wznak, Sam sta
nad nim; niechtnie zabiera gos, ale rozumia, e teraz jest to jego obowizkiem i e
musi skoni swego pana do nowego wysiku. Pochyli si i gaszczc czoo Froda
szepn mu do ucha:
- Panie Frodo, prosz wstawa! Pora rusza w drog!
Frodo podnis si zaraz, jakby zbudzony nagym dwikiem dzwonka, i spojrza w
stron poudnia. Gdy wszake zobaczy Gr i pustkowie, cofn si i skuli.
- Nie mog, Samie rzek. Nie udwign tego ciaru, to nad moje siy.
Sam wiedzia, e to, co powie, bdzie daremne i e sowa te wicej wyrzdz
szkody, ni pomog, lecz zdjty litoci nie mg ich przemilcze.
- Niech pan pozwoli, ebym ja go teraz chwil dwiga powiedzia. Pan przecie
wie, e zrobi wszystko, dopki tej resztki si mi starczy.
Oczy Froda rozbysy gwatownym gniewem.
- Nie zbliaj si do mnie! Nie dotykaj mnie! krzykn. On jest mj. Precz! Rk
szuka gowicy miecza. Nagle gos mu zagodnia: - Ach, nie, Samie rzek ze
smutkiem. Staraj si mnie zrozumie. To moje brzemi, nikt inny nie moe go
nie. Za pno ju, Samie, przyjacielu kochany. W ten sposb nie moesz mi teraz
pomc. Jestem ju niemal cakowicie w jego wadzy. Nie mog odda Piercienia
nikomu, a gdyby chcia mi go odebra, oszalabym chyba.
Sam skin gow.
- Rozumiem odpar. Ale myl, prosz pana, e moemy si pozby innych
ciarw. Czemu by nie uly sobie cho troch? Pjdziemy std moliwie
najprostsz drog do celu. Wskaza Gr. Nie warto bra rzeczy, ktre zapewne
nie bd nam potrzebne.
Frodo spojrza znw w stron Gry.
- Susznie rzek. Niewielu rzeczy bdziemy odtd potrzebowali w drodze. U celu
nic ju nam nie bdzie potrzebne. Chwyci tarcz orkw, odrzuci j daleko od
siebie, a potem cisn te za ni hem. Zdj paszcz, rozpi ciki pas i pozwoli mu
opa na ziemi razem z mieczem, ukrytym w pochwie. Czarny paszcz podar na
strzpy i rozsypa je wkoo.
- Nie bd udawa orka! zawoa. Pjd dalej bez broni, czy to szlachetnej, czy to
nikczemnej. Niech mnie zabij, jeli chc.
Sam poszed za jego przykadem, pozby si orkowego przebrania i ora; wycign
te z toboka wasne rzeczy. Dziwnie stay mu si mie, moe po prostu dlatego, e
dwiga je z tak daleka w niemaym trudzie. Najboleniej byo mu rozsta si z
przyborami kuchennymi. zy stany mu w oczach, kiedy je odrzuca.
- Pamita pan t potrawk z krlika, panie Frodo? spyta. Ten zaktek z
nagrzan od soca skarp w kraju Faramira w dniu, kiedy zobaczylimy olifanta?
- Niestety, Samie odpar Frodo nic ju nie pamitam, a raczej wiem, e to
przeyem, ale nie widz tego oczyma pamici. Nie zostao mi nic, zgubiem smak
jada, wieo wody, szum wiatru, wspomnienie drzew, trawy i kwiatw, obraz
ksiyca i gwiazd. Jestem nagi wrd ciemnoci, adna zasona nie dzieli mnie od
ognistego koa. Widz je teraz ju nawet na jawie, otwartymi oczyma, a wszystko
inne zanika we mgle.
Sam pocaowa jego rk.
- A wic trzeba si spieszy, im prdzej pozbdziemy si brzemienia, tym prdzej
bdzie pan mg odpocz mwi rwcym si gosem, nie znajdujc lepszych sw
pociechy. Gadaniem nic tu nie pomog myla zbierajc porzucone rzeczy. Nie

735

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

chcia ich zostawia na pustkowiu, w miejscu otwartym, gdzie atwo mgby je kto
zauway. mierdziel znalaz kolczug, jak si zdaje, nie trzeba, eby na dodatek
uzbroi si w miecz. Z goymi apami do jest niebezpieczny. I niedoczekanie jego,
eby mia dotyka moich rondli! Zanis wszystko nad jedn z licznych szczelin,
ziejcych w ziemi, i cisn w gb. Brzk cennych rondli spadajcych w czarn
czelu zabrzmia w uszach Sama jak dzwony pogrzebowe.
Wrci do Froda, odci kawaek liny elfw, opasa ni swego pana i owiza na
nim ciasno szary paszcz. Reszt liny zwin starannie i schowa do swego toboka.
Zatrzyma prcz niej tylko resztki lembasw, manierk i do, nadal wiszce mu u
pasa. Gboko w kieszeni na piersiach mia te schowany krysztaowy flakonik
Galadrieli i ma szkatuk, ktr od niej dosta w darze.

reszcie ruszyli, twarzami zwrceni ku Grze, nie kryjc si ju teraz,


walczc ze zmczeniem i skupiajc sabnc wol na jednym zadaniu,
byle i naprzd. W mroku pospnego dnia nawet w tym dobrze
strzeonym kraju trudno byoby szpiegom wypatrzy hobbitw, chyba z bliska.
Spord wszystkich niewolnikw Czarnego Wadcy tylko Nazgule mogyby go
ostrzec o tych niebezpiecznych wdrowcach, maych, lecz nieugitych, wlokcych
si wytrwale w gb obronnego Krlestwa Ciemnoci. Nazgule jednak poszyboway
na swych czarnych skrzydach daleko std, bo wyznaczono im inn sub: ledziy
marsz armii krlewskiej cigncej z zachodu pod bramy Mordoru; w tamt stron
zwrcia si te caa uwaga Czarnej Wiey.
Tego dnia Samowi zdawao si, e Frodo ody, i dziwio go to, bo przecie
uj swemu panu tylko drobn cz ciaru. Zrazu wic szli znacznie szybciej, ni
Sam przewidzia. Teren by trudny, okolica wroga, mimo to posunli si na
pierwszym etapie marszu tak, e Gra wyaniaa si przed nimi do ju bliska. Ale
dzie min; wczenie, za wczenie zmierzcho mtne wiato dzienne, Frodo znw
si zgarbi i zacz si chwia na nogach, jakby w tym ostatnim zrywie zuy resztki
si. Gdy zatrzymali si na popas, osun si na ziemi mwic:
- Pi mi si chce, Samie.
Potem umilk. Sam da mu yk wody. W manierce zostao tylko kilka kropel, wierny
giermek odmwi ich sobie. Tote gdy raz noc Mordoru zamkna si wok
wdrowcw, Sam nie mg myle o niczym innym, prcz wody; wszystkie rzeki,
strumienie i potoki, jakie w yciu widzia, jedne byszczce w socu, inne ocienione
limi wierzb, ze szmerem i pluskiem przepyway przed jego udrczonymi oczyma.
Czu pod stopami chodny piasek na dnie stawu nad Wod, gdzie brodzi w
dziecistwie z Jollym Cottonem i Tomem, i Nibsem, i ma ich siostr, Ryczk. Ale
to byo dawno westchn i daleko! Droga powrotna, jeli w ogle istnieje,
prowadzi przez t Gr.
Nie mg zasn i dyskutowa sam z sob.
Ano przyznaj, e jak dotd lepiej nam si powiodo, ni si spodziewae pociesza
si w duchu. Bd co bd pocztek wcale niezy. Chyba przeszlimy poow
drogi, znim ustalimy w kocu. Jeszcze jeden dzie i bdzie po wszystkim.
Nie bd gupi, Samie Gamgee zareplikowa po chwili namysu. Frodo drugiego
dnia takiego marszu nie wytrzyma, a moe nie bdzie mg nawet wyruszy z
miejsca. Ty take nie zajdziesz daleko, jeeli bdziesz mu odstpowa swoje porcje
chleba i wody.
Mog jeszcze i dalej i zajd.
Dokd?
Na Gr, oczywicie.

736

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

A co potem, Samie Gamgee? Co potem? Co zrobisz, jeli nawet sam dojdziesz?


Frodo o wasnych siach niczego nie zdziaa.
Z rozpacz Sam stwierdzi, e na to nie znajduje odpowiedzi. Nie mia pojcia, co
naley zrobi. Frodo niewiele mwi mu o swojej misji, Sam wiedzia tylko tyle, e
Piercie trzeba w jaki sposb wrzuci w ogie. Szczeliny Zagady mrukn, bo
nazwa ta wypyna nagle z gbi jego pamici. Pan Frodo pewnie wie, jak je
znale, ale ja nie wiem.
A widzisz! odpowiedzia sobie. Wszystko na nic. Frodo te tak mwi. Jeste
gupi, e udzisz si nadziej i nie przestajesz si tak mczy daremnie. eby nie
twj upr, od dawna ju pooylibycie si obaj w jakiej dziurze i zasnli na dobre.
mier was i tak nie minie albo spotka was co gorszego od mierci. Lepiej da za
wygran i nie wstawa ju wicej. Nigdy nie zdoacie wedrze si na ten szczyt.
Dojd na szczyt, chobym mia tam tylko wasne koci dowlec odpar. I zanios
pana Froda, choby mi grzbiet mia od tego pkn razem z sercem. Przesta mi si
sprzeciwia, bo nie ustpi.
W tej chwili Sam poczu pod swymi plecami drenie ziemi i usysza jakby daleki
grzmot przetaczajcy si w jej gbi. Pod chmurami bysn czerwony pomie i zaraz
przygas. Gra Ognista take miaa sen niespokojny.

acz si ostatni etap wdrwki i okaza si tak uciliwy, e Sam nie mg


poj, jakim cudem znosi t mk. Wyczerpany, obolay, cierpia okropne
pragnienie i przez zaschnite gardo nie mg ju przepchn ani ksa chleba.
Byo ciemno, nie tylko z powodu bijcych znad Gry dymw; zbierao si na burz, a
w oddali na poudnio-wschodzie byskawice migotay po czarnym niebie. Co
najgorsze, powietrze tak byo przesycone oparami, e hobbici z trudem chwytali
oddech; w gowach im si krcio, zataczali si i przewracali coraz czciej. A jednak
z niezachwian wol brnli dalej.
Gra z wolna przybliaa si, a w pewnym momencie, gdy dwignli ociae
gowy, ujrzeli j tu nad sob; ogromny jej masyw przesoni im wiat. Pitrzya si
usypana z popiou, ulu i przepalonej skay, stromy jej stoek gin w chmurach.
Zanim dogas pmrok dzienny i zapada prawdziwa noc, hobbici dowlekli si na
chwiejnych nogach a do samego jej podna.
Frodo z jkiem pad na ziemi. Sam usiad przy nim. Ku swemu zdumieniu
mimo zmczenia czu si jakby lejszy i myli rozjaniy mu si w gowie. Nie nkaa
go ju rozterka. Zna wszystkie argumenty rozpaczy i nie chcia ich sucha. Zawzi
si, tylko mier moga zama jego wol. Otrzsn si z sennoci, rozumia, e musi
czuwa. Wiedzia, e wszystkie groby i niebezpieczestwa skupiaj si teraz w
jednym punkcie: nastpny dzie bdzie rozstrzygajcy, jutro dopeni si los, jutro
czeka ich ostatni wysiek albo klska i kres.
Ale kiedy nadejdzie to jutro? Noc wloka si w nieskoczono, jakby czas
zastyg; minuty upyway w martwocie i skaday si na martwe godziny, nie
przynoszce adnej zmiany. Sam ju zacz przypuszcza, e rozpocza si nowa
era ciemnoci i dzie nie zawita nigdy. Po omacku poszuka rki Froda. Bya zimna i
draa. Frodo dygota wstrzsany dreszczami.
- le zrobiem, e wyrzuciem swj koc mrukn Sam i pooy si obok Froda, obj
biedaka usiujc rozgrza go wasnym ciepem. W kocu Sama zmorzy sen, a mtny
brzask ostatniego dnia wdrwki zasta obu hobbitw picych rami przy ramieniu.
Wiatr, ktry poprzedniego dnia ucich, wzmaga si teraz i wia ju nie z zachodu,
lecz z pnocy; z wolna wiato niewidocznego soca przedaro si przez cienie do
legowiska wdrowcw.

737

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

-W

drog! Do ostatniego skoku! zawoa Sam dwigajc si z ziemi.


agodnie zbudzi swego pana. Frodo jkn; ogromnym wysikiem
woli zdoa wsta, lecz natychmiast pad znowu na kolana. Podnis
z trudem oczy na czarne stoki Gry Przeznaczenia, ktra pitrzya si nad nimi, i
zacz rozpaczliwie czoga si na czworakach naprzd.
Samowi, gdy patrza na to, serce pkao z alu, lecz ani jedna za nie spyna
z suchych, przekrwionych oczu. Powiedziaem, e go zanios na grzbiecie, choby
mi grzbiet mia pkn pomyla. Tak te i zrobi.
- Nie mog przej paskiego brzemienia, ale pana mog przecie nie z nim
razem! krzykn. Niech pan wazi mi na plecy, mj panie Frodo kochany, Sam
posuy panu za konika. Powie pan tylko, dokd i, i zajedzie pan, gdzie pan
zechce.
Frodo przylgn do plecw Sama, rkami lekko obejmujc go za szyj, a Sam mocno
przycisn ramionami nogi Froda do swych bokw i przez chwil sta bardzo
niepewnie; brzemi okazao si jednak zdumiewajco lekkie. Sam troch wtpi, czy
mu starczy si, eby dwign Froda, bojc si, e odczuje dodatkowy,
przytaczajcy ciar przekltego Piercienia. Stao si inaczej. Moe Frodo by tak
wyniszczony przez dugotrwae trudy, ran zadan sztyletem, jad wsczony przez
Szelob, smutki, trwog i bezdomne, wdrowne ycie, a moe Sam w tej chwili
otrzyma w darze wyjtkow si, do e podnis swego pana tak swobodnie, jakby
wzi na barana jakie hobbicitko bawic si z dziemi na zielonym trawniku albo
na ce w Shire. Nabra tchu i pomaszerowa przed siebie.
Podeszli do Gry od pnocnego zbocza, w jego zachodniej czci;
wyduony, szary skon, chocia poszarpany, nie by zbyt stromy. Frodo milcza, wic
Sam, zdany na wasn orientacj, kierowa si tylko jedn myl: chcia jak
najprdzej doj jak najwyej, zanim go siy opuszcz lub wola zawiedzie. Szed
uparcie pod gr, zakosami, by zagodzi stromizn, czsto potykajc si, padajc
na kolana, w kocu peznc jak limak z cik muszl na grzbiecie. Wreszcie wola
w nim omdlaa, minie odmwiy posuszestwa i Sam zatrzyma si skadajc
Froda ostronie na ziemi.
Frodo otworzy oczy i westchn. Tu, na wysokoci, atwiej byo oddycha, bo
cuchnce opary spyway po zboczach i gromadziy si u podny Gry.
- Dzikuj ci, Samie szepn ochryple. Czy std daleko jeszcze mam i?
- Nie wiem odpar Sam bo nie mam pojcia, dokd idziemy.

pojrza w d, spojrza w gr i zdziwi si, e ten ostatni wysiek tak wysoko


ich doprowadzi. Orodruina, odosobniona i grona, zdawaa si z dou bardziej
wyniosa, ni bya w rzeczywistoci. Sam przekona si dopiero teraz, e jest
nisza od przeczy w acuchu Efel Duath, ktr przedtem z Frodem pokonali.
Nieregularne, rozoyste ramiona ogromnej podstawy wznosiy si na jakie trzy
tysice stp ponad rwnin, a wyrastajcy z nich smuky gwny szczyt w ksztacie
stoka mia ledwie poow tej wysokoci i przypomina olbrzymi komin chmielarni z
otwartym porodku kraterem o poszarpanych brzegach. Hobbici przebyli ju wicej
ni p drogi na zboczu podstawy; rwnina Gorgoroth nikna we mgle u ich stp,
spowita w dymy i cienie. Spogldajc w gr Sam omal nie krzykn; z zaschnitego
garda nie mg jednak doby gosu. Zobaczy wyranie biegnc midzy garbami i
zapadliskami stoku ciek. Wspinaa si od zachodu i w skrtach wia po zboczu,
dosigaa od wschodu podny stoka i potem gina z oczu okrajc go z drugiej
strony.

738

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Sam nie widzia tego odcinka, ktry przebiega tu nad miejscem, gdzie sta w
tym momencie, poniewa stromy tutaj stok zasania mu widok; domyla si jednak,
e gdyby wydostali si nieco wyej, trafiliby na dogodn drog. Znowu odya
iskierka nadziei. Zdobycie szczytu wydao si moliwe. Jakby kto umylnie
podsun nam ciek powiedzia sobie Sam. Gdyby jej tutaj nie byo, musiabym
uzna, e u kresu podry zostalimy pokonani. Ale cieki tej nie zbudowano
umylnie dla Sama. Nic o tym nie wiedzc hobbit oglda drog Saurona czc
Barad-Dur z Sammath Naur Komorami Ognia. Z ogromnej zachodniej bramy
Czarnej Wiey biega ta cieka po elaznym mocie ponad gbok przepaci, a
dalej po rwninie midzy dwiema dymicymi otchaniami ku dugiej, pochyej grobli
wspinajcej si na wschodnie zbocze Ognistej Gry. Wijc si od poudnia na pnoc
opasywaa potne jej podna i docieraa wysoko na wieczcy j stoek, lecz nie
sigaa do dyszcego ogniem szczytu, zmierzajc ku ciemnemu otwartemu w stoku
wylotowi, zwrconemu na wschd, wprost ku temu oknu spowitej w cie twierdzy, z
ktrego patrzao straszne Oko Saurona. Wybuchy Ognistej Gry czsto zasypyway i
niszczyy ciek kamiennymi pociskami, lecz niezliczone zastpy roboczych orkw
naprawiay j prdzej i utrzymyway stale w porzdku.
Sam nabra tchu w puca. A wic istniaa cieka; nie wiedzia jednak, jak si
na ni dosta. Przede wszystkim musia da troch odpoczynku obolaym plecom.
Lea czas jaki obok Froda. aden z nich si nie odzywa. Tymczasem rozwidniao
si z wolna. Nagle Sam, nie rozumiejc dlaczego, poczu, e trzeba si spieszy.
Jakby mu kto krzykn nad uchem: Naprzd! Prdko! Za chwil bdzie za pno!
Zebra siy i wsta. Frodo chyba take usysza wezwanie, bo dwign si na klczki.
- Poczogam si dalej, Samie szepn.
Niby szare mrwki pezli stokiem pod gr. Dotarli na ciek; bya szeroka,
wybrukowana tuczonym kamieniem i pokryta ubitym popioem. Frodo stan na niej i
jakby pod przymusem z wolna obrci twarz ku wschodowi. W dali snuy si w
powietrzu cienie Saurona, lecz rozdarta pod tchnieniem wiatru z innych krain zasona
otwara si na chwil: Frodo zobaczy czarne, ciemniejsze ni otaczajce j ogromne
ciemnoci, grone iglice i elazn koron na szczycie najwyszej wiey Barad-Duru.
Trwao to ledwie chwil, lecz z jakiego wielkiego okna grujcego na niewiarygodnej
wysokoci migna lecc na pnoc czerwona byskawica, pomienne przeszywajce
spojrzenie okrutnego Oka. Potem cienie znowu si zwary i przesoniy ten straszliwy
widok. Oko nie byo zwrcone na hobbitw, patrzao na pnoc, gdzie u bram
Krlestwa Ciemnoci stanli wodzowie Zachodu; tam take kieroway si wszystkie
nienawistne myli Saurona, zamierzajcego wanie zada przeciwnikom miertelny
cios. Mimo to Frodo, jakby poraony pomienn wizj, pad na ziemi. Rka jego
szarpaa zwisajcy u szyi acuszek.
Sam uklk przy nim. Sabym, prawie niedosyszalnym gosem Frodo szepn:
- Pom, Samie! Pom! Zatrzymaj moj rk. Ja ju nie mog...
Sam uj obie rce swego pana, zoy je razem, do na doni i ucaowa, a potem
agodnie przytrzyma. Nagle zawitaa mu w gowie myl: Wytropi nas! Wszystko
przepado albo przepadnie za chwil. Teraz, Samie Gamgee, koniec z wami! Znowu
wic wzi swego pana na plecy, lecz pozwoli ju nogom Froda zwisa bez podpory,
bo rkoma przyciska jego zoone donie do swojej piersi. Z pochylon gow
wspina si mozolnie ciek pod gr. Nie byo to tak atwe, jak si spodziewa.
Szczciem wybuch, ktry Sam obserwowa niedawno z przeczy Kirith Ungol,
wyrzuci swoje ogniste potoki gwnie na poudniowe i zachodnie zbocze, cieka
wic z tej strony nie zostaa zniszczona. W wielu wszake miejscach zapada si
albo przecinay j rozwarte szczeliny. Czas jaki prowadzia wprost na wschd, po

739

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

czym zawracaa pod ostrym ktem z powrotem na zachd. Na zakrcie zagradza j


do poowy ogromny zmurszay gaz, wypluty ongi z krateru podczas jakiej
gwatownej eksplozji. Zgity pod brzemieniem Sam wanie znalaz si w tym
miejscu, gdy nagle ktem oka dostrzeg, e z gazu spada co, jak gdyby czarny
kamyk; zdy pomyle, e to on go pewnie strci przechodzc, lecz w tym
okamgnieniu silne uderzenie zwalio go z ng. Sam run na twarz kaleczc sobie
rce, z ktrych nie wypuci doni Froda. Wtedy dopiero zrozumia, co si stao, bo
tu nad uchem usysza znajomy, znienawidzony gos.
- Zy hobbit! sycza ten gos. Zy! Oszuka nasss! Oszuka Smeagola, glum, glum!
Nie wolno i tam. Nie wolno gubi skarbu. Oddaj go Smeagolowi, oddaj, oddaj...
Sam gwatownym ruchem zdoa si poderwa z ziemi. Byskawicznie wycign
miecz. Nie mg jednak go uy. Gollum i Frodo byli spleceni z sob. Gollum szarpa
Froda usiujc chwyci acuszek i Piercie. Nic innego nie wskrzesioby tak
zamierajcej w sercu Froda woli i nie zbudzioby w nim resztek si; broni si z furi,
ktra zdziwia nie tylko Sama, ale take Golluma. Mimo to walka przybraaby pewnie
inny obrt, gdyby Gollum rwnie nie zmieni si tak bardzo w ostatnich czasach;
niewiadome cieki, po ktrych od tak dawna bka si samotny, bez jada i wody,
trawiony podliwoci i nkany strachem, wycisny na nieszczniku aosne
pitno. By teraz chudym, zagodzonym, wyndzniaym stworzeniem, pod zwiotcza
taw skr zostay mu tylko koci. Oczy byszczay dziko, ale zo i chytro nie
miay ju do rozporzdzenia dawnej siy chwytliwych rk. Frodo strci go z siebie i
wsta, cay drcy.
- Precz! Precz! krzykn rwcym si gosem i rk zacisn na piersi, poprzez
skrzany kaftan zamykajc z doni Piercie. Precz, podstpny gadzie, precz z
mojej drogi! Skoczyy si twoje czasy. Teraz nie moesz ju mnie zdradzi ani
zabi!
Nagle znw, jak kiedy pod cian Emyn Muil, ukazaa si Samowi inna zupenie
wizja tych dwch rywali. Jeden, skulony na ziemi, by ledwie cieniem ywej istoty,
wyniszczonej do cna i pokonanej, a jednak dyszcej podaniem i wciekoci;
drugi sta nad nim, niedostpny teraz litoci, spowity biaym paszczem, ale przyciska
do piersi ogniste koo. Z pomieni dobywa si rozkazujcy gos:
- Id precz i nie wa si przeszkadza mi duej. Jeeli mnie chocia raz jeszcze
sprbujesz tkn, ciebie take pochonie ogie zagady.
Skulony stwr cofa si mruc przeraone oczy, w ktrych jednak palia si wci
gorczka podania.
Wizja zgasa. Sam znowu widzia Froda stojcego z rk na piersi, dyszcego
ciko, a Golluma u jego stp na kolanach, wspartego szeroko rozstawionymi
paskimi domi o ziemi.
- Uwaga! krzykn Sam. On skoczy! Zrobi krok naprzd z mieczem
podniesionym do ciosu. Panie Frodo, prdko! jkn. Naprzd, naprzd! Nie ma
chwili do stracenia. Ja si z nim rozprawi. Naprzd!
Frodo spojrza na niego jakby z wielkiej dali.
- Tak, trzeba i naprzd powiedzia. egnaj, Samie. To ju nareszcie koniec
wszystkiego. Na Grze Przeznaczenia los si dopeni. egnaj!
Odwrci si i z wolna, lecz wyprostowany, odszed ciek pod gr.

-T

eraz wreszcie mog porachowa si z tob! rzek Sam i z obnaonym


mieczem natar na Golluma. Ale Gollum nie skoczy mu do garda. Lea
rozpaszczony na ziemi i paka.

740

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie zabijaj nas! chlipa. Nie ra nas tym wstrtnym, okrutnym elazem. Pozwl
nam y jeszcze troch, chocia troch duej. Zgubieni, jestemy zgubieni! Jeeli
skarb przepadnie, umrzemy, tak, umrzemy, rozsypiemy si w proch! Dugimi
kocistymi palcami rozdrapywa na ciece popi. Proch! sycza.
Samowi rka zadraa. Hobbit kipia gniewem, rozjtrzony wspomnieniem doznanych
od Golluma krzywd. Postpiby sprawiedliwie zabijajc t zdradzieck pokrak, tego
morderc, ktry po stokro na mier zasuy; rozsdek mwi mu, e powinien to
zrobi dla bezpieczestwa Froda i we wasnej obronie. Lecz w gbi, na dnie serca
tkwio co, co go powstrzymywao: nie mg uderzy lecego w prochu,
zabkanego, pokonanego ndzarza. Nis na piersi, jakkolwiek przez bardzo krtki
okres, brzemi Froda i niejasno rozumia mk znikczemniaej duszy i zabiedzonego
ciaa Golluma, niewolnika Piercienia, tak optanego przez zy czar, e nie byo ju
dla niego spokoju ani ycia na ziemi. Sam jednak nie umia swoich uczu wyraa w
sowach.
- A niech ci licho porwie, mierdzielu rzek. Jazda std! Niech ci nie widz. Nie
ufam ci, brzydzibym si dotkn ci, choby po to, eby ci da kopniaka. Jazda! Bo
ci poaskocz tym brzydkim, okrutnym elazem!
Gollum na czworakach wycofa si na odlego kilku krokw, a potem odwrci si i
widzc, e Sam ma zamiar poegna go jednak kopniakiem, umkn ciek w d.
Sam przesta si nim interesowa. Przypomnia sobie nagle o swoim panu. Spojrza
w gr, ale nie dostrzeg na ciece Froda. Ile si w nogach puci si w stron
szczytu. Gdyby si obejrza, pewnie by zauway, e Gollum o par stp niej
zawrci i z rozpomienionymi szalestwem oczyma wspina si ostronie, lecz bardzo
szybko na stoek Orodruiny, przemykajc niby cie pord kamieni.

cieka pia si wzwy. Wkrtce znw skrcaa na wschd i std ju prosto,


przecinajc zbocze stoka, biega ku ciemnym wrotom gry, ku drzwiom do
Sammath Naur. W oddali soce wznoszc si ju ku zenitowi przebijao si
przez dymy i opary zowrogim blaskiem zaczerwienionej, przymionej tarczy. Wok
Orodruiny rozpociera si kraj martwy, milczcy, osnuty cieniem, przyczajony do
straszliwego ciosu.
Sam podszed do ziejcej jamy i zajrza. Gb jej bya ciemna i gorca; guchy
podziemny grzmot wstrzsn powietrzem.
- Panie Frodo! Frodo! zawoa Sam. Nikt mu nie odpowiedzia. Sam sta chwil,
serce walio mu w piersi, oszalae ze strachu; potem wszed. Cie pomkn jego
ladem.
Zrazu nie widzia nic. W tej cikiej potrzebie zdecydowa si wycign znw
szkieko Galadrieli, lecz pozostao blade i zimne w jego drcych rkach i nie
rozwietlio dusznych ciemnoci. Sam znalaz si w samym sercu krlestwa Saurona,
w kuni jego dawnej potgi, panujcej nad caym rdziemiem, nad wszystkimi
innymi ujarzmionymi krajami. Posun si lkliwie o par krokw dalej wrd mrokw,
gdy nagle czerwona byskawica trysna z dou pod wysoki czarny puap. W jej
wietle Sam zorientowa si, e jest w dugiej pieczarze czy moe w tunelu
wydronym w trzonie Gry i prowadzcym do jej dymicego stoka. Nieco dalej dno
i ciany z obu stron przecinaa gboka szczelina, z ktrej bi czerwony ar, to
wystrzelajcy pomieniem, to zapadajcy w gb ciemnoci; a przez cay czas z dou
dochodzi jakby warkot i drganie ttnicych ruchem wielkich machin.
Znw bysno wiato i Sam ujrza wreszcie Froda; na samej krawdzi
otchani rysowaa si jego czarna sylwetka, wyranie odcita na tle uny,
wyprostowana, napita, ale nieruchoma, jakby skamieniaa.

741

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Panie Frodo! krzykn Sam.


Frodo drgn. Gdy si odezwa, gos jego wyda si Samowi tak dwiczny i donony
jak nigdy; poprzez zgiek i zamt Orodruiny sowa rozbrzmieway wyranie pod
stropem i midzy cianami tunelu.
- Przyszedem powiedzia Frodo. Ale nie speni tego, po co tu dyem. Nie
zrobi tego. Piercie naley do mnie.
I nagle wsun Piercie na palec niknc Samowi sprzed oczu. Sam otworzy usta i
nabra tchu, lecz nie zdy krzykn, bo w tym momencie stao si co dziwnego i
wypadki potoczyy si byskawicznie.
Sam poczu gwatowne uderzenie w plecy, kto podci mu nogi i przewrci,
potem odepchn na bok tak, e hobbit gow rbn o kamienn podog. Jaki cie
przeskoczy przez niego. Sam na krtk chwil zapad w czarn noc.
W tej samej sekundzie, gdy Frodo stojc w sercu Krlestwa Ciemnoci woy
na palec Piercie oznajmiajc, e przejmuje go na wasno, daleko w Barad-Durze
zakoysaa si ziemia i Czarna Wiea zadraa od posad a po dumn i straszn
koron. Teraz Sauron zrozumia wszystko; jego Oko przebijajc cienie spojrzao
ponad rwnin na drzwi, ktre sam przecie stworzy. W byskawicznym olnieniu
ujrza ogrom wasnego bdu i jasny sta si dla niego podstp przeciwnikw. Gniew
jego zapon niszczycielskim ogniem, ale strach wzbi si olbrzymi czarn chmur
dymu i zapar mu dech w piersi. Wadca wiedzia, e grozi mu ostateczne
niebezpieczestwo i e los jego zawis na wtej niteczce.
Umys kierujcy potg ciemnoci otrzsn z siebie w tej chwili wszystkie
plany wojenne, ca sie uplecion chytrze z postrachu i zdrady; dreszcz przebieg
przez krlestwo Mordoru, niewolnicy zadreli, dowdcy nagle zbici z tropu zachwiali
si bezwolni, ogarnici rozpacz. Wadca bowiem zapomnia o nich. Myl i wola,
potga, ktra nimi wadaa, odbiega ich, by skupi si na szczycie Ognistej Gry. Na
jej wezwanie Nazgule, Upiory Piercienia, poszyboway z szumem skrzyde, z
rozdzierajcym krzykiem na poudnie, przecigajc wiatr w ostatniej, desperackiej
gonitwie.

am dwign si na nogi. By oguszony, krew z rozbitej gowy ciekaa mu do


oczu. Po omacku brn przed siebie i wreszcie zobaczy dziwn i okropn
scen. Na skraju otchani Gollum walczy jak optaniec z niewidzialnym
przeciwnikiem. Chwia si to w przd, to w ty, niekiedy tak blisko krawdzi, e jeden
krok tylko dzieli go od zguby, niekiedy odsuwajc si od niej, padajc na ziemi,
wstajc, padajc znw. I przez cay czas sycza, chocia nie wymawia adnych sw.
Podziemne ognie rozbudziy si gniewne, czerwony ar buchn wypeniajc
pieczar blaskiem i gorcem. Nagle Sam spostrzeg, e Gollum podnosi swoje dugie
rce do ust; bysny biae ky i zwary si ze szczkiem. Frodo krzykn. Sam
zobaczy go znw, klczcego na krawdzi otchani. Gollum wirujc w szaleczym
tacu trzyma we wzniesionej rce Piercie, razem z palcem Froda, tkwicym
jeszcze z zotej obrczce. Piercie lni jak ywy pomie.
- Mj skarb, mj skarb, mj skarb! wykrzykiwa Gollum. Mj skarb! Och, mj
skarb!
Tak krzyczc, wpatrzony chciwie w swoj zdobycz, zrobi o jeden krok za wiele,
potkn si, przez sekund chwia si na krawdzi, potem z przeraliwym wrzaskiem
run w ognist czelu. Ostatni przecigy jk: Mj skarb! dobieg z otchani.
Gollum znikn. Rozleg si grzmot, straszliwy zgiek rozpta si wkoo. Ognie
wystrzelajc z gbi lizay puap jaskini. Drenie ziemi wzmogo si gwatownie, Gra
zatrzsa si w posadach. Sam podbieg do Froda, chwyci go w ramiona, wywlk za

742

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

drzwi. I tutaj, u progu ciemnoci Sammath Naur, wysoko ponad rwninami Mordoru,
ogarn hobbita taki podziw i taka groza, ze zapominajc o wszystkim stan
osupiay.
Ujrza bowiem na mgnienie oka wielk wirujc chmur, a porodku niej wiee
i fortece, potne jak gry, wzniesione jak na wspaniaym cokole ponad
niezgbionymi przepaciami; dziedzice i bastiony, wizienia o murach nagich i
lepych jak skay, otwarte na ocie stalowe, niezdobyte bramy. Potem wszystko
zniko. Wiee runy, gry si zapady, ciany rozsypay si w proch i py; ogromne
spirale dymw i supy pary skbiy si w powietrzu i wzbijay si coraz wyej i wyej,
a spitrzona olbrzymia fala z postrzpion dziko grzyw przewalia si nagle i
opada z powrotem na ziemi. Wtedy dopiero przez cay ogromy obszar przetoczy
si guchy pomruk potniejc do oguszajcego huku i grzmotu. Ziemia draa,
rwnina wzdymaa si i pkaa, Orodruina chwiaa si jakby podcita u korzeni.
Ogie tryska z jej rozupanego wierzchoka. Pioruny byskawicami przeszyway
niebo. Czarne strugi deszczu jak bicze smagay ziemi. I w to serce nawanicy z
krzykiem, ktry wzbija si ponad cay ten zgiek, rozdzierajc skrzydami chmury
wtargny jak ogniste pociski Nazgule, a porwane w wir walcych si gr i
rozszalaego nieba one take rozprysy si, spopieliy, zginy.

-K

oniec, Samie Gamgee odezwa si gos tu obok niego. Frodo, blady


i zmczony, by jednak znowu sob. W oczach mia spokj; napicie
woli, szalestwo i strach znikny z nich wreszcie. Frodo uwolni si od
brzemienia. U boku Sama sta jego ukochany pan z dawnych, miych dni w
Hobbitonie.
- O mj panie kochany! rykn Sam padajc na kolana. Pord ruin wiata
przeywa w tej chwili najczystsz, wielk rado. Zadanie zostao wykonane, Frodo
ocalony, taki jak dawniej, wolny. Lecz potem wzrok Sama pad na jego okaleczon i
krwawic rk.
- Pan jest ranny powiedzia. A ja nic nie mam tutaj, eby ran przewiza i
opatrzy! Wolabym temu ajdakowi swoj ap podarowa a po rami. Ale ju po
nim, nie zobaczymy go nigdy.
- Tak odpar Frodo. Czy pamitasz sawa Gandalfa: Nawet Gollum moe jeszcze
przyczyni si do naszej sprawy. Gdyby nie on, nie mgbym zniszczy Piercienia.
Caa wyprawa byaby daremna, mimo e doszlimy do celu z taki trudem.
Przebaczmy wic Gollumowi. Zadanie wykonane, wszystko skoczone. Ciesz si,
e jeste tutaj ze mn, Samie. Tutaj, w ostatniej godzinie wiata.

743

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 4
Na polach Kormallen

szdzie wok pagrkw roio si od wojsk Mordoru. Wzbierajce morze


nieprzyjacielskiej armii niemal zalewao wodzw Gondoru. Soce wiecio
czerwono, a spod skrzyde Nazgulw czarne cienie mierci paday na
ziemi. Aragorn stojc pod sztandarem, milczcy i surowy, zdawa si zatopiony w
mylach o sprawach bardzo dawnych lub dalekich, lecz oczy mu byszczay jak
gwiazdy, tym bardziej promienne, im noc gbsza. Gandalf na samym szczycie
wzgrza jania biel i zotem; jego cie nie dosiga. Ataki rozbijay si niby fale o
zbocza obleganych pagrkw, pord walki i szczku ora zgiek gosw hucza jak
morze w godzinie przypywu. Gandalf drgn, jakby oczom jego objawi si nagle
niezwyky widok; obrci si ku pnocy, gdzie niebo byo blade i czyste. Potem unis
rce i dononym gosem przekrzykujc wrzaw bitwy zawoa: - Ory nadlatuj!
Natychmiast inni podjli ten okrzyk: Ory, ory nadlatuj! onierze Mordoru patrzyli
w niebo zaskoczeni, nie wiedzc, co moe znaczy ten znak z nieba. Lecieli ku nim
Gwaihir, Wadca Wichrw, i brat jego, Landrowal, najwspanialsze z orw pnocy,
szlachetnych potomkw starego Thorondora, ktry gniazda swe zbudowa na
szczytach gr w zaraniu rdziemia. Za nim gnane wzmagajcym si wiatrem
mkny szeregi ich wasali z gr pnocnych. Ory nagle zniajc lot spady z wysoka
na kark Nazgulom, ogromne ich skrzyda jak huragan zamioty powietrze.
Lecz Nazgule syszc w tym momencie straszliwy gos, ktry ich wzywa z
Czarnej Wiey, pierzchy i znikny w cieniu Mordoru, jednoczenie dreszcz przebieg
przez wszystkie szeregi armii ciemnoci, zwtpienie ogarno serca, dziki miech
zamar na ustach, z trzscych si rk wypada bro, kolana ugiy si pod
niewolnikami Saurona. Wadca, ktrego moc pchaa ich do walki, ktry natchn ich
nienawici i furi, zawaha si, przesta ich wspiera swoj wol. Tote patrzc w
oczy przeciwnikowi zobaczyli teraz zabjcz wiato i zlkli si jej.
Wodzowie Zachodu krzyknli tryumfalnie, bo wrd mrokw nowa nadzieja
zawitaa im w sercach. Rycerze Gondoru, jedcy Rohanu, Dunedainowie pnocy
w zwartych szeregach ruszyli z oblonych pagrkw do ataku na oszoomione
zastpy wroga, ostrzem wczni torujc sobie drog wrd tumu. Lecz Gandalf
podnis ramiona i znw krzykn wielkim gosem:
- Stjcie! Stjcie i czekajcie! Wybia godzina przeznaczenia!
Nim przebrzmiao to woanie, grunt zakoysa si pod ich stopami. W oddali, za
wieami Czarnej Bramy, wysoko ponad szczyty gr wystrzelia ku niebu olbrzymia
ciemna chmura iskrzca si od pomieni. Ziemia jczaa i draa. Zbate wiee
Morannonu zachwiay si, zatrzsy i runy; potny mur rozsypa si w gruzy,
Czarna Brama lega w prochu; z wikszej jeszcze dali, to cichszy, to goniejszy, to
wzbijajcy si a pod oboki dobieg oskot, huk, zwielokrotniony przez echo grzmot
jakby kamiennej lawiny.

-O

to koniec krlestwa Saurona! rzek Gandalf. Powiernik Piercienia


speni swoj misj!
A kiedy patrzyli na poudnie, na krain Mordoru, wydao im si, e
widz, jak na tle bladego oboku wznosi si ogromny ksztat ciemny, nieprzenikniony,
uwieczony koron byskawic, wypeniajcy cae niebo. Zawis nad wiatem olbrzymi
i potworny, wycign ku nim dug rk, jak gdyby groc, zowrogi, ale bezsilny; w
chwili bowiem gdy si nad nimi zniy, silny podmuch wiatru porwa go i unis gdzie
w dal. Potem wszystko ucicho.

744

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

odzowie Gondoru pochylili czoa, a gdy je znw podnieli, zdumieli si, bo


oto wroga armia uciekaa w rozsypce, a potga Ciemnoci rozwiaa si jak
kurz na wietrze. Kiedy mier porazi obrzmia, podn istot,
zamieszkujc porodku mrowiska i rzdzc caym rojem, mrwki rozbiegaj si
bezradne i niedone, sabn i mr; tak te i sudzy Saurona orkowie, trolle i
ujarzmione zym czarem zwierzta rozpierzchli si ogupiali nagle i krcili si bez
sensu to tu, to tam. Niektrzy sami sobie zadawali mier, rzucajc si na ostrza
wasnych dzid lub w przepacie, inni z wrzaskiem uciekali, by skry si w norach i
ciemnych podziemiach, gdzie nie siga wiato ani nadzieja. Lecz ludzie z Rhun i z
Haradu, Easterlingowie i poudniowcy ujrzeli jasno klsk swego wadcy i wielki
majestat wodzw Gondoru. Ci spord nich, ktrzy najduej suyli Sauronowi i do
gbi byli zatruci nienawici, a mimo to zachowali dum i odwag, zebrali si razem,
aby stoczy ostatni, rozpaczliw bitw. Wikszo wszake uciekaa w panice na
wschd, a byo wielu takich, ktrzy porzucajc or bagali o ask.
Wwczas Gandalf, pozostawiajc wszystkie sprawy wojenne i dowdztwo
Aragornowi oraz jego sprzymierzecom, stan na szczycie pagrka i krzykn
gono; spod nieba spyn na to wezwanie wspaniay orze, Gwaihir, Wadca
Wichrw.
- Dwakro nosie mnie, Gwaihirze, mj przyjacielu rzek Gandalf. Trzeci raz
ukoronujesz swoj przyja, jeli zechcesz mi usuy. Przekonasz si, e nie jestem
o wiele ciszy ni wtedy, gdy mnie zabrae z Zirakzigil, gdzie przepalio si w
pomieniach moje dawne ycie.
- Ponios ci, dokd chcesz, choby by ciki jak kamie odpar Gwaihir.
- A wic lemy! We te z sob brata i kilku swoich najlotniejszych wspplemiecw,
Gwaihirze. Musimy przecign nie tylko wiatr, ale take skrzyda Nazgulw.
- Wiatr wieje z pnocy, ale my go przecigniemy odpar Gwaihir.
Unis Gandalfa i pomkn na poudnie, a z nim Landrowal i Meneldor, orze mody i
chyy. Kiedy lecieli nad Dolin Udun i nad rwninami Gorgorothu, mieli pod sob
cay kraj w gruzach i w zamcie, przed sob za Gr Przeznaczenia ziejc
ogniem.

-C

iesz si, e jeste tutaj ze mn, Samie powiedzia Frodo. Tutaj, w


ostatniej godzinie wiata.
- Tak, jestem z panem, panie Frodo odpar Sam kadc okaleczon
rk Froda ostronie na swojej piersi. I pan jest ze mn. Wdrwka skoczona. Ale
skoro doszlimy tak daleko, nie mam ochoty dawa teraz za wygran. To do mnie
niepodobne, prosz pana, pan mnie przecie zna.
- Moe to do ciebie niepodobne, ale tak wanie jest na tym wiecie rzek Frodo.
Nadzieje zawodz. Wszystko ma swj kres. Teraz ju nie bdziemy dugo czeka.
Zabkalimy si midzy ruiny i wiat si wkoo nas wali, nie ma dla nas ratunku.
- Bd co bd, prosz pana, moglibymy troch oddali si z tego niebezpiecznego
miejsca, od tej Szczeliny Zagady, jak j podobno nazywaj. Tyle przecie moemy
zrobi, prawda? Zejdmy przynajmniej ciek w d.
- Dobrze, Samie. Jeli chcesz, pjd z tob.
Zaczli z wolna schodzi krt drk, a w momencie kiedy znaleli si wreszcie u
rozedrganych podny Gry, nagle z wrt Sammath Naur buchn dym i para,
zbocze stoka pko na dwoje, rzygna z niego ognista struga, ktra grzmic
kaskad stoczya si po wschodnim stoku Orodruiny.

745

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Frodo i Sam nie byli zdolni do dalszego marszu. Resztki si ducha i ciaa
topniay w nich szybko. Dotarli na niski, usypany z popiou wzgrek u stp Orodruiny,
ale std nie widzieli drogi ratunku. Byli jak gdyby na wyspie, ktra nie moga dugo
oprze si atakom rozszalaej burzy. Wszdzie dokoa ziemia pkaa, z rozwartych
gbokich szczelin i lejw ziay dymy i opary. Za nimi Gra dygotaa w konwulsjach,
na zboczach otwieray si rozpadliny, po wyduonych stokach spezy leniwie rzeki
ognia zmierzajc w stron ich schronienia. Rozumieli, e wkrtce zaleje ich ta fala.
Na gowy sypa si gorcy deszcz popiou.
Stali na pagrku; Sam wci tuli rk Froda do piersi. Westchn.
- Trzeba przyzna, e wzilimy udzia w bardzo piknej historii, prawda, prosz
pana? rzek. Szkoda, e nie usysz, jak j bd sobie na wiecie opowiadali.
Pewnie kto zapowie: A teraz kolej na histori Froda Dziewiciopalcego i Piercienia
Wadzy. Wszyscy ucichn jak my w Rivendell, kiedy czekalimy na opowie o
Berenie Jednorkim i Klejnocie. Chciabym to usysze. I bardzo jestem ciekawy
nastpnego rozdziau, ju bez nas.
Mwi to, starajc si do ostatka broni przed strachem, lecz jednoczenie wzrok
kierowa na pnoc, pod wiatr, gdzie niebo nad widnokrgiem byo czyste, bo zimny
podmuch, urastajcy do huraganowej siy, odpycha ciemno i kby wzburzonych
chmur.

ak hobbitw dostrzegy bystre oczy Gwaihira; zniy lot i mimo wichury, nie
zwaajc na grone burzliwe niebo, okry w powietrzu pagrek: dwie
drobne, ciemne i osamotnione postacie stay trzymajc si za rce na
niewielkim wzniesieniu; ziemia draa pod ich stopami ziejc dymem, rzeki ogniste
zbliay si ku nim. W chwili gdy orze wypatrzy ich i opuszcza si ju na skrzydach
w d, obaj zachwiali si i upadli, moe mdlejc z wyczerpania, a moe duszc si od
oparw i gorca albo poddajc si w kocu rozpaczy i nie chcc spojrze w oczy
nieuchronnej mierci. Leeli obok siebie. A tymczasem spyn na ziemi Gwaihir i
Landrowal, i chyy Meneldor; we nie, niewiadomych swego losu, ory uniosy
hobbitw wysoko w przestworza, daleko od Krainy Ciemnoci i ognia.

am zbudzi si na mikkim posaniu. Nad nim koysay si agodnie grube


gazie buku, przez mode licie przewieca blask soca, zielony i zoty,
powietrze pachniao sodkim, zoonym z wielu woni zapachem.
Sam pozna ten zapach, zapach k Ithilien. A to pioch ze mnie pomyla. _
jak te dugo spaem? Zdawao mu si bowiem, e trwa jeszcze tamten dzie, kiedy
to roznieci mae ognisko pod ciep od soca skarp; wszystko, co si potem
zdarzyo, uleciao na razie z jego nie cakiem jeszcze rozbudzonej pamici.
Przecign si i odetchn gboko. Ale te miaem sen! myla. Dobrze, em
si wreszcie zbudzi. Usiad i wtedy dopiero spostrzeg Froda lecego obok i
picego spokojnie, z jedn rk zarzucon nad gow, z drug zoon na kodrze.
Bya to prawa rka i brakowao u niej serdecznego palca.
Samowi nagle wrcia pami. Krzykn gono:
- To nie by sen! Ale w takim razie gdzie jestemy?
Kto stojc za jego plecami odpowiedzia uprzejmie:
- W Ithilien, pod opiek krla, ktry na was czeka. Gandalf ukaza si w biaym
paszczu, z brod wiecc jak czysty nieg w przesianym przez licie socu. Jak
si czujesz, Samie Gamgee? spyta.
Ale Sam opad na posanie i do dugo lea z otwartymi ustami, oniemiay, zanadto
zdumiony i zarazem szczliwy, by przemwi. W kocu szepn:

746

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Gandalf! A ja mylaem, e nie yjesz. Co prawda o sobie te byem tego zdania.


Czy wszystkie zmartwienia oka si pomyk? Co si stao?
- Wielki Cie znikn odpar Gandalf i zamia si, a zabrzmiao to jak muzyka. Albo
jak szmer wody na wyschym pustkowiu; Sam uprzytomni sobie, e od niezliczonych
dni nie sysza miechu, tej czystej melodii wesela. Dwiczaa mu teraz w uszach
echem wszystkich radoci, jakich w yciu zazna. Ale niespodzianie w odpowiedzi na
ni zapaka. Dopiero po chwili tak jak po ciepym deszczu wiatr wiosenny rozpdza
chmury i soce obmyte tym janiej wieci zy wyschy, a w piersi Sama wezbra
miech. Ze miechem hobbit zerwa si z ka.
- Jak si czuj? zawoa. Nie, tego si nie da powiedzie! Czuj si... czuj...
Rozgarn ramionami powietrze. Czuj si jak wiosna po zimie, jak soce wrd
lici, jak fanfara trb, jak piew harfy, jak wszystkie pieni wiata... Urwa i zwrci
si do swego pana. Ale jak czuje si pan Frodo? spyta. al tej jego biednej
rki. Mam nadziej, e poza tym jest zdrw i cay. Okropne rzeczy musia
przecierpie.
- Tak, poza tym jestem zdrw oznajmi Frodo podnoszc si i take wybuchajc
miechem. Usnem po raz drugi czekajc na ciebie, Samie, niepoprawny piochu.
Zbudziem si o wicie, a teraz pewnie ju blisko poudnie.
- Poudnie? powtrzy Sam usiujc obliczy czas. Poudnie, ale ktrego dnia?
- Czternastego po Nowym Roku odpar Gandalf albo, jeli wolisz, smy kwietnia
wedug Kalendarza Shireu8. W Gondorze zawsze odtd Nowy Rok bdzie zaczyna
si dwudziestego pitego marca, na pamitk dnia, w ktrym zaamaa si potga
Saurona, a wy dwaj zostalicie uratowani z ognia i przyniesieni do krla. On to was
pielgnowa, a teraz wzywa przed swoje oblicze. Z nim razem sidziecie do stou.
Zaprowadz was, gdy bdziecie gotowi.
- Krl? spyta Sam. Co za krl? Kto?
- Krl Gondoru, wadca wszystkich krain zachodnich rzek Gandalf ktry obj z
powrotem we wadanie swoje dawne krlestwo. Wkrtce pojedzie do stolicy na
koronacj, ale czeka na was.
- W czym mu si pokaemy? zapyta Sam, nie widzc nic prcz starych i podartych
achw, w ktrych odbyli wdrwk i ktre leay zoone obok ich ek.
- W tych ubraniach, w ktrych wdrowalicie do Mordoru odpar Gandalf. nawet
te achy orka, ktre musiae, Frodo, przywdzia w Krainie Ciemnoci, przechowamy
z szacunkiem. Jedwab ani ptno, zbroja ani herby nie mogyby wam przynie
wicej zaszczytu. A potem oczywicie pomylimy o innych strojach.
Wycign do nich rce i zobaczyli, e z doni jego promieniuje wiato.
- Co ty tam masz, Gandalfie?! krzykn Frodo. Czy moliwe, e...
- Przyniosem wam dwa skarby. Znalelimy je ukryte pod kurtk Sama, gdy ory was
uratoway. Dary pani Galadrieli, flakonik Froda i szkatuka Sama. Mio wam chyba je
odzyska.
Umyli si, przyodziali, zjedli lekki posiek i wreszcie poszli za Gandalfem.
Wyprowadzi ich z bukowego lasku, gdzie odpoczywali, przez dugi pas zielonej,
zalanej socem ki ku grupie majestatycznych drzew o ciemnych liciach i
czerwonych kwiatach. Gdzie za sob hobbici syszeli szum wodospadu, strumie
spywa midzy kwitncymi brzegami dc do lasu zamykajcego k w gbi i
wpada pod strop gazi i lici, lecz daleko pomidzy drzewami przebyskiwaa znw
wstka wody.
Hobbici znaleli si na polanie i ze zdumieniem ujrzeli tu rycerzy w lnicych
zbrojach, rosych gwardzistw w czerni i srebrze, oczekujcych, by powita
8

Marzec po hobbicku Rethe liczy wedle Kalendarza Shireu trzydzieci dni.


747

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wdrowcw z honorami, nisko kaniajc si przed nimi. Potem zagraa przecigle


trbka i ruszyli dalej wycit wrd lasu alej, wzdu rozpiewanego strumienia. Tak
doszli na rozlege zielone pole; dalej wida byo szerok rzek w srebrzystej mgiece,
nad ktr wyrastaa duga, zalesiona wyspa, i przy brzegu stojce liczne statki. Na
polu wycignite w szeregach stay w blasku soca puki wielkiej armii. Kiedy hobbici
zbliyli si, rozbysy wycignite miecze, szczkny wcznie, zagray rogi i trby, a
chr wielogosowy i rnojzyczny zakrzykn na powitanie:
Niech yj nizioki! Chwaa im!
Kuio i Feriain anann! Aglarni Feriannath!
Sawa Frodowi i Samowi!
Daur a Berhael, Konin en Annun! Eglerio!
Chwaa im!
Eglerio!
A laita te, laita te! Andave laituvalmet!
Chwaa!
Kormakolindor, a laita tarienna!
Chwaa im! Powiernikom Piercienia sawa na wieki!
Tak Frodo i Sam, oszoomieni, w rumiecach bijcych im na policzki, z byszczcymi
oczyma, szli pord wiwatujcych wojsk ku trzem siedziskom wzniesionym z darni.
Nad fotelem z prawego brzegu powiewa sztandar z biaym koniem na zielonym polu;
z lewej za strony ze srebrnym okrtem, o wyrzebionym w ksztat abdzia
dziobie, na bkitnym morzu; lecz nad najwyszym tronem porodku rozpostarty na
wietrze ogromny czarny sztandar rozkwita biaym drzewem z koron i siedmiu
roziskrzonymi gwiazdami. Na tronie siedzia m w kolczudze, z wielkim mieczem
zoonym na kolanach, bez hemu. Wsta, gdy podeszli. Wtedy poznali go, chocia
bardzo si zmieni; zdawa si wspaniay ten wadca ludzi, ciemnowosy z siwymi
oczyma, z twarz promienn, prawdziwie krlewsk.
Frodo puci si ku niemu biegiem, Sam za nim.
- To ju szczyt wszystkiego! zawoa. Obieywiat, jeli mnie oczy nie myl!
- Tak, Samie, Obieywiat odpar Aragorn. Dalek drog odbylimy z Bree, gdzie
w gospodzie przy pierwszym spotkaniu wcale ci si nie spodobaem, prawda? Dla
wszystkich bya to droga daleka, ale najcisza dla was dwch.
Ku zdumieniu i wielkiemu zmieszaniu Sama, krl zgi przed nimi kolano; uj ich za
rce, poprowadzi do tronu i usadowi Froda po prawej, a Sama po lewej jego stronie;
po czym zwrci si do zebranych dowdcw i rycerzy, woajc gosem dononym,
tak by wszyscy na polu go usyszeli:
- Chwaa niziokom! Sawa!
Gromki okrzyk wzbi si z tysicy piersi, a kiedy ucich, wystpi ku wielkiemu
zadowoleniu i najczystszej radoci Sama minstrel Gondoru, przyklkn i poprosi o
zezwolenie na odpiewanie pieni. Oto, jak zacz:
- Wzywam was, rycerze i wojownicy o nieulkych sercach, krlowie i ksita,
szlachetni mowie Gondoru, jedcy Rohanu, i wy, synowie Elronda, i
Dunedainowie pnocy, elfie i krasnoludzie, i dzielni synowie Shireu. Wszystkie
wolne ludy, suchajcie mojej pieni! Albowiem piewa bd o sawnych czynach
Froda Dziewiciopalcego i o Piercieniu Wadzy.
Syszc to Sam wybuchn miechem uszczliwiony i zrywajc si z miejsca
krzykn:
- Jak to wspaniale, jak piknie! Wszystkie moje yczenia speniy si teraz.

748

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

I rozpaka si nagle. A z nim razem miao si i pakao cae wojsko i dopiero gdy
wrd miechu i ez czysty gos minstrela wzbi si dwikiem zota i srebra, ucichli
wszyscy. Minstrel piewa to w jzyku elfw, to we Wsplnej Mowie, a serca
suchaczy poruszone sodycz sw wypeniy si radoci ostr jak miecze i myl ich
uleciaa w krain, gdzie bl i szczcie stapiaj si w jedno, a zy poj weselem jak
wino.
Wreszcie, kiedy ju soce zaczo si znia, a cienie drzew wyduyy si,
minstrel zakoczy pie. Chwaa im! rzek przyklkajc. Wwczas Aragorn wsta,
cae wojsko ruszyo z pola i wszyscy podyli do zastawionych pod namiotami
stow, aby je, pi i weseli si, pki dnia starczyo.
Froda i Sama zaprowadzono do namiotu, gdzie zdjli stare ubrania, lecz
usugujcy im ludzie zoyli je starannie i zachowali z szacunkiem; hobbici dostali
czyst bielizn, po czym zjawi si Gandalf przynoszc, ku zdumieniu Froda, miecz,
paszcz elfw i kolczug z mithrilu rzeczy zrabowane jecowi Mordoru. Dla Sama
znalaza si kolczuga ze zoconej siatki, a paszcz jego, naprawiony i oczyszczony,
znw wyglda jak nowy.
Wreszcie pooy przed nimi dwa miecze.
- Nie, nie chc miecza rzek Frodo.
- Jednake dzi powiniene go mie u boku odpar Gandalf.
Frodo wzi wic krtki mieczyk, ktry nalea do Sama i ktry wierny giermek
zostawi swemu panu odchodzc z Kirith Ungol.
- do darowaem Samowi powiedzia.
- Och nie, panie Frodo! Pan Bilbo da go panu razem z kolczug. Z pewnoci nie
chcia, eby ktokolwiek inny nosi t bro!
Frodo ustpi, a Gandalf, klknwszy jak giermek, przypasa im bro, po czym
powsta i naoy im na skronie srebrne przepaski.
Kiedy hobbici byli gotowi, udali si na krlewsk uczt, gdzie za stoem
zasiedli wraz z nimi, prcz krla Aragorna, Gandalf, Eomer, krl Rohanu, ksi
Imrahil, najdostojniejsi spord dowdcw, a take Gimli i Legolas.
Gdy po chwili uroczystego milczenia napeniano kielichy winem, Sam
spostrzeg dwch giermkw, ktrzy, jak sdzi, przyszli posugiwa swym wadcom;
jeden nosi czarno-srebrne barwy gwardii z Minas Tirith, drugi biae i zielone. Sam
w pierwszej chwili zdziwi si, e takich modzieniaszkw przyjto do suby w armii,
pomidzy rosych mw. Gdy si jednak zbliyli i przyjrza im si lepiej, wykrzykn:
- Panie Frodo, niech no pan patrzy! Przecie to Pippin! Czyli pan Peregrin Tuk,
chciaem powiedzie, i pan Meriadok. Jak wyroli! A nieche to! Widz, e nie my
jedni mamy ciekaw histori do opowiadania.
- Rzeczywicie odpar Pippin odwracajc si do niego. I chtnie j opowiemy
zaraz po uczcie. Tymczasem sprbuj pocign za jzyk Gandalfa. Nie jest ju teraz
taki skryty jak dawniej, chocia wicej si mieje, ni mwi. Na razie obaj z
Meriadokiem mamy pene rce roboty. Ja jestem giermkiem Gondoru, a Merry
Rohanu, jak ju pewnie si domylie.

koczy si wreszcie ten szczliwy dzie, a gdy soce zaszo i pyzaty


ksiyc z wolna wypyn z mgie nad Anduin siejc przez licie srebrn
powiat, Frodo i Sam siedzieli pod szeleszczcymi drzewami cieszc si
wonnym powietrzem piknej ziemi Ithilien. Do pnej nocy gawdzili z Meriadokiem,
Pippinem i Gandalfem, a wkrtce przyczyli si do nich Gimli i Legolas. Frodo i Sam
dowiedzieli si wielu rzeczy o losach Druyny po jej rozproszeniu w pamitnym,

749

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

nieszczsnym dniu na wybrzeu Parth Galen u wodogrzmotw Rauros, lecz pyta i


odpowiedzi nie mogli wci jeszcze wyczerpa.
Orkowie, gadajce drzewa, mile stepu, jedcy w galopie, byszczce od
klejnotw groty, biae wiee i zote paace, bitwy, smuke statki z rozpitymi aglami,
wszystko to przesuwao si przed oczyma wyobrani Sama i wprawiao go w
oszoomienie. Wrd tylu dziww wraca uparcie do jednego, nie mogc poj, jakim
sposobem Merry i Pippin tak wyroli. Ustawia ich plecy w plecy to z Frodem, to z
sob, mierzy, drapa si w gow.
- Nie rozumiem, jak to si w waszym wieku mogo zdarzy - rzek w kocu. - Ale fakt:
mierzycie o trzy cale wicej, ni si hobbitom naley, albo te ja jestem krasnolud.
- Na pewno nie - odpar Gimli. - Czy nie mwiem? miertelnik nie moe pi wody
entw i udzi si, e nie wyniknie z tego nic innego ni z wychylenia kufla piwa.
- Woda entw? - spyta Sam. - Wci wspominacie o jaki entach, ale niech mnie
zabij, jeli wiem, co to za jedni. Bdzie trzeba kilka tygodni przegada, zanim
wszystko sobie nawzajem wyjanimy.
- Co najmniej kilka tygodni - przyzna Pippin. - A Froda zamkniemy chyba w wiey w
Minas Tirith, eby wszystkie swoje przygody opisa. Inaczej gotw poow zapomnie
i zrobiby ogromny zawd biednemu Bilbowi.

kocu Gandalf wsta.


- Rce krla maj moc uzdrawiania - rzek - ale wy, moi przyjaciele,
stalicie na progu mierci, zanim was przywoa z powrotem, uywajc
caej swojej wadzy, i obdarzy sodkim zapomnieniem snu. Spalicie wprawdzie
dugo i spokojnie, przyda wam si jednak teraz znowu troch odpoczynku.
- Nie tylko Frodowi i Samowi, tobie take, Pippinie - powiedzia Gimli. - Pokochaem
ci, choby za to, e mnie wiele fatygi kosztowa, czego ci nie zapomn nigdy. Tak
samo jak nie zapomn chwili, kiedy ci znalazem na wzgrzu po ostatniej bitwie.
Gdyby nie Gimli, zginby niechybnie. Nauczyem si przy tej sposobnoci, jak
wyglda stopa hobbita, gdy z z caej jego osoby tylko ona sterczy spod zwau trupw.
A kiedy cignem wreszcie z ciebie cielsko trolla, byem pewny, e ju nie yjesz.
O mao sobie brody nie wyrwaem z rozpaczy. Ledwie dzie min, odkd si
dwigne z ka. Pora, eby do niego wrci na chwilk. Ja te chtnie to zrobi.
- A ja - odezwa si Legolas - przejd si troch po lasach tej piknej krainy; to
bdzie najlepszy dla mnie odpoczynek. W przyszoci, jeli krl nasz si zgodzi,
cign tutaj cz naszego plemienia, a wtedy Ithilien stanie si krajem
szczliwym... na czas jaki... moe na miesic, moe na okres pokolenia, moe na
sto czowieczych lat. Anduina blisko, Anduina, ktra jest drog do Morza. Do Morza!
Na Morze, na Morze! Krzycz mewy biae,
Dmie wicher i pian rozpryskuj fale.
Na zachd, gdzie krge zapada si soce!
Statku, o szary statku, syszysz woajce
Gosy tych, co odeszli, ktrych jestem bratem?
Nasze dni ju si kocz, ju nam ci lata,
Odejd i opuszcz las, ktry mnie zrodzi.
Przepyn wielkie wody w mej samotnej odzi.
Na Brzeg Ostatni fale szeroko si nios,
Brzmi sodko na Utraconej Wyspie gosy
W Eressei, w Kraju Elfw dla ludzi nie znanym,
Gdzie li z drzewa nie spada, gdzie lud mj kochany!

750

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Ze piewem Legolas zszed ze wzgrza w las.


Potem rozeszli si te inni, a Frodo i Sam zasnli na swoich posaniach.
Nazajutrz zbudzili si peni nadziei i spokoju. Tak spdzili w Ithilien wiele dni. Pola
Kormallen, gdzie obozowao wojsko, leay w pobliu Henneth Annun; noc sycha
tu byo szum strumienia, ktry spywa kaskad z jej wysokoci, przez skalne wrota
ku kwitncym kom, by koo wyspy Kair Andros wpa do Anduiny. Hobbici bkali
si po okolicy odwiedzajc miejsca, ktre przedtem w swej wdrwce poznali. Sam
nie traci nadziei, e gdzie w cieniu lasu albo w ukrytej dolince mignie mu moe
znw olbrzymi olifant. A gdy si dowiedzia, e podczas oblenia Gondoru wiele
tych bestii przyprowadzili nieprzyjaciele pod mury grodu, lecz wszystkie wyginy w
bitwie - bardzo si zmartwi.
- Nie mona by wszdzie jednoczenie - westchn. - Ale, jak wida, straciem wiele
na tym, e mnie tu wtedy nie byo.

ymczasem wojsko gotowe ju byo powraca do stolicy. Znuenie mino, rany


si zagoiy. Niektre bowiem oddziay bardzo byy utrudzone zawzit walk z
najupartszymi niedobitkami armii Saurona, ktrych ostatecznie wszystkich
pokonano. Najpniej cignli do obozu ci, ktrzy zapdzili si a w gb Mordoru,
eby zburzy fortece w pnocnej czci Sauronowego pastwa.
W kocu kwietnia wodzowie dali wreszcie rozkaz odwrotu i statki uniosy ich z
Kair Andros nurtem Anduiny do Osgiliath; tam popasano dzie jeden, a nastpnego
wieczora caa armia wraz ze wit krlewsk dotara na zielone pola Pelennoru i
ujrzaa znw biae wiee pod szczytem wyniosej Mindolluiny, grd Gondoru, ostatni
placwk ludzi z Westernesse, ktra po przejciu przez noc i ogie doczekaa witu
nowych dni.
Pord pl rozbito namioty, by spdzi noc pod nimi; nazajutrz bowiem by
pierwszy dzie maja i wraz ze wschodem soca krl mia przekroczy bram swojej
stolicy.

751

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 5
Namiestnik i krl

miecie panowao zwtpienie i trwoga. Pikna pogoda i jasne soce


zdaway si ludziom drwin z ich losu w owych dniach, gdy nadziei nie
mieli wiele, oczekujc lada godzina wieci o klsce. Wadca ich umar,
ciao jego spono; w sali na Wiey spoczyway miertelne szcztki krla Rohanu, a
nowy krl, ktry zjawi im si noc, odszed znw na wojn z potg tak straszn i
z, e daremne zdaway si przeciw niej wysiki najmniejszych nawet rycerzy.
Wieci nie nadchodziy. Odkd wojska Gondoru opuciy Dolin Morgul i ruszyy dalej
na pnoc w cie gr, nie przyby do grodu aden goniec i nie dotara adna pogoska
o losach wojny toczcej si w dalekim kraju.
W dwa dni po wyruszeniu armii ksiniczka Eowina kazaa przynie sobie
szaty i nie suchajc perswazji pielgnujcych j kobiet wstaa z ka; ubrana, z rk
na temblaku z ptna, udaa si do Gwnego Opiekuna majcego nadzr nad
Domami Uzdrowie.
- Drczy mnie wielki niepokj - oznajmia mu - i nie mog duej lee bezczynnie.
- Nie jeste zdrowa, ksiniczko - odpar. - Polecono mi otoczy ci szczegln
opiek. Nie powinna wstawa przez tydzie jeszcze, tak mi nakazano. Prosz ci,
wr do ka.
- Jestem ju zdrowa - powiedziaa. - Przynajmniej na ciele, z wyjtkiem lewej rki, w
ktrej jednak te czuj du popraw. Ale rozchoruj si na nowo, jeli nie bd
moga w niczym przyczyni si do naszej sprawy. Czy nie ma wieci z pola? Kobiety
nic nie umiej mi o tym powiedzie.
- Wieci nie ma - odpar Opiekun - prcz tej, e wojska weszy w Dolin Morgul.
Podobno dowodzi nimi nowy wdz przybyy z pnocy. Dostojny m i uzdrowiciel; to
wanie najbardziej mnie dziwi, e rka, ktra uzdrawia, umie te wada orem.
Tego w Gondorze za naszych czasw si nie spotyka, cho dawniej tak bywao, jeli
wierzy starym legendom. Od wielu lat my, uzdrowiciele, zajmowalimy si tylko
gojeniem ran, zadawanych przez tych, ktrzy mieczem wojuj. Co prawda i bez tego
mielibymy do roboty. Wiele jest na wiecie chorb i nieszcz nawet bez wojny,
ktra je mnoy.
- Wystarczy niekiedy, eby jeden z przeciwnikw chcia wojny - odpara Eowina - a ci,
ktrzy mieczem nie wojuj, te czsto od miecza gin. czy zgodziby si, aby
Gondorczycy tylko zioa zbierali, gdy Wadca Ciemnoci gromadzi armie? Nie zawsze
te uzdrowienie ciaa jest szczciem. Podobnie jak nie zawsze jest nieszczciem
polec w bitwie, choby w mce. Gdyby mi zostawiono wybr w tej czarnej godzinie,
wolaabym mier w boju.
Opiekun przyjrza si jej uwanie. Staa przed nim wysmuka, z oczyma wieccymi
w bladej twarzy, z rkoma splecionymi, zapatrzona w okno wychodzce na wschd.
Westchn i pokiwa gow. Po chwili Eowina podja znowu:
- Czy nie ma dla mnie adnego zadania? - spytaa. - Kto rzdzi w grodzie?
- Nie wiem dokadnie - odpar. - Nie zajmuj si takimi sprawami. Jedcy Rohanu
maj swego dowdc, a Hurin, jak mi mwiono, rozkazuje Gondorczykom. Ale
prawowitym Namiestnikiem jest Faramir.
- Gdzie mam go szuka?
- W tym domu, ksiniczko. Odnis cikie rany, ale wraca ju po trosze do zdrowia.
Nie wiem jednak...
- Zaprowadcie mnie do niego, a bdziecie wiedzieli.

752

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

aramir przechadza si samotnie po ogrodzie wrd Domw Uzdrowie;


soce grzao i czu, e nowe ycie wstpuje w niego, lecz ciko mu byo na
sercu i wci spoglda zza murw ku wschodowi. Tak zasta go Opiekun
przychodzc, by powtrzy danie ksiniczki. Zawoany, Faramir odwrci si i
ujrza ksiniczk Rohanu. Widzc j blad i rann, wzruszy si tym bardziej, e
bystre jego oczy dostrzegy jej niepokj i smutek.
- Panie! - rzek Opiekun. - Oto ksiniczka Rohanu, Eowina. Walczya u boku krla i
leczy si u nas z cikich ran. Nie jest jednak z pobytu w tych domach zadowolona i
chce rozmawia z Namiestnikiem Gondoru.
- Chciej mnie dobrze zrozumie - powiedziaa Eowina. - Nie skar si na brak
troskliwej opieki. Nigdzie nie mogoby by lepiej komu, kto pragnie ozdrowienia. Ale
ja nie znosz bezczynnoci, prniactwa, zamknicia w klatce. Szukaam mierci na
polu bitwy. Nie znalazam jej, a wojna jeszcze trwa.
Na znak dany przez Faramira Opiekun skoni si i oddali.
- Co chcesz, abym dla ciebie uczyni? - spyta Faramir. - Ja te jestem winiem
lekarzy. - Patrzy na ni, a e mia serce wraliwe, pikno i smutek ksiniczki
raniy je bolenie. Wychowana pord wojownikw, Eowina wiedziaa, e ma przed
sob rycerza, ktrego aden z jedcw Rohanu nie przewyszyby mstwem w
bitwie, a mimo to w jego powanym spojrzeniu dostrzega tkliwo. - Czego dasz
ode mnie? - spyta raz jeszcze. - Wszystko, co w mojej mocy, zrobi dla ciebie.
- Rozka Opiekunowi tego domu, eby mnie std wypuci - odpara, ale chocia
sowa jej byy dumne, serce ju si zawahao i po raz pierwszy Eowina zwtpia o
sobie. Zrozumiaa, e temu rycerzowi, tak powanemu i agodnemu zarazem, moe
si to wyda po prostu kaprysem, zachciank dziecka, ktre nie ma do hartu, eby
wytrwa w nudnym obowizku do koca.
- Ja sam jestem pod wadz Opiekuna - rzek Faramir. - Nie objem te jeszcze
rzdw w grodzie. Ale nawet gdybym je sprawowa, suchabym rad lekarza i w
sprawach, na ktrych on zna si lepiej, nie sprzeciwiabym si jego woli, chyba w
ostatecznej potrzebie.
- Ale ja nie pragn uzdrowienia - powiedziaa Eowina. - Chc wzi udzia w wojnie,
jak mj brat Eomer, a raczej jak krl Theoden, bo on poleg, zyskujc saw i spokj
zarazem.
- Za pno, ksiniczko, nie dogoniaby ju naszych wojsk, choby ci si na t
wypraw starczyo - odpar Faramir. - mier w boju moe jednak spotka nas
rwnie tutaj, czy pragniemy jej, czy te nie. Bdziesz umiaa lepiej stawi jej czoo,
jeli teraz, pki czas jeszcze, posuchasz rady lekarza. Oboje musimy cierpliwie
znie godziny oczekiwania.
Nic na to nie odpowiedziaa, lecz kiedy na ni spojrza, wydao mu si, e wyraz jej
oczu zmik nieco, jakby srogie lody tajay pod pierwszym nikym powiewem
przedwionia. za bysna w jej oku i spyna po policzku lnic jak kropla rosy.
Dumna gowa pochylia si lekko. Potem spokojnie, bardziej do siebie ni do niego,
powiedziaa:
- Lekarze chcieliby mnie jeszcze przez cay tydzie trzyma w ku. A z mego
pokoju okna wychodz na inn stron, nie ma wschd.
Gos jej zabrzmia teraz dziewczco i smutno.
Faramir umiechn si, chocia serca w nim topniao z litoci.
- Okno nie wychodzi na wschd? Znajdzie si na to rada. - rzek. - W tej sprawie
mog wyda rozkaz Opiekunowi. Jeli zgodzisz si, ksiniczko, pozosta w tym
domu pod nasz opiek i odpoczywa tutaj, bdziesz moga do woli przechadza si
w socu po tym ogrodzie i spoglda ku wschodowi, gdzie wszystkie twoje nadzieje

753

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

odbiegy. W ogrodzie za spotkasz zawsze mnie, bo ja te przechadzam si tutaj


chtnie i spogldam na wschd. Osodzisz mi trosk, jeli zechcesz ze mn
pogawdzi i znosi moje towarzystwo.
Podniosa czoo i znw spojrzaa mu w oczy; lekki rumieniec zabarwi jej policzki.
- Jake mogabym osodzi twoje troski? - powiedziaa. - Nie pragn zreszt rozmw
z yjcymi.
- Czy chcesz, abym ci odpowiedzia szczerze, ksiniczko?
- Tak.
- A wic powiem ci, Eowino, e jeste pikna. W dolinach pord naszych gr rosn
przeliczne jasne kwiaty, a pikniejsze od nich s nasze dziewczta. Ale aden kwiat
i adna dziewczyna, ktre dotd zaznaem, rwna si nie mog z ksiniczk, ktr
teraz spotkaem w Gondorze, urocz i smutn. Kto wie, moe zaledwie kilka dni nam
zostao, moe wkrtce Ciemnoci ogarn nasz wiat; gdy si to stanie, mam
nadziej, e mnie spojrz w twarz klsce; byoby mi jednak lej na sercu, gdybym
mg napatrze si tobie, dopki jeszcze soce wieci. Oboje nas musn swym
skrzydem straszny Cie i ta sama rka zawrcia nas na drog ycia.
- Niestety, mnie Cie nie opuci dotychczas - odpara. - Ode mnie nie oczekuj
uzdrowienia. Przywykam do miecza i tarczy, rk mam tward. Ale dzikuj ci, e
nie bd musiaa lee zamknita w czterech cianach. Z aski Namiestnika bd
przechadzaa si po ogrodzie.
Zoya mu dworny ukon i odesza ku domowi. Faramir dugo potem samotnie bdzi
po ogrodzie, ale wzrok jego czciej zwraca si na okna domu ni na wschodnie
mury.

o powrocie do wasnej komnaty wezwa Opiekuna i kaza mu opowiedzie


wszystko, co wiedzia o ksiniczce Rohanu.
- Nie wtpi - rzek Opiekun na zakoczenie - e wicej o niej moe
powiedzie nizioek, ktry tu rwnie przebywa, bra bowiem udzia w wyprawie krla
Theodena i do koca bitwy nie odstpowa podobno ksiniczki.
Musia wic Merry stawi si u Faramira. Na rozmowie zszed im czas do
wieczora; mody Namiestnik wiele si dowiedzia, wicej nawet, ni Merry umia w
sowach wyrazi, i lepiej zrozumia smutek i niepokj Eowiny. Wieczorem we dwch z
Meriadokiem przechadzali si znw po ogrodzie, lecz Eowina nie przyczya si do
nich.
Nazajutrz jednak, gdy Faramir wyszed przed dom, zobaczy j na murach;
biaa jej suknia janiaa w socu. Zawoa j po imieniu i Eowina zesza do ogrodu;
przechadzali si po trawie, odpoczywali w cieniu drzew, troch milczc, a troch
rozmawiajc. odtd spdzali w ten sposb dzie po dniu. Opiekun patrza na nich z
okna z zadowoleniem, ciszyo bowiem lekarza, e cho lk i troska przytaczay
wwczas wszystkie ludzkie serca, tych dwoje, powierzonych jego pieczy, z kadym
dniem nabierao wyranie wicej si i otuchy.
Mino ju pi dni od pierwszego spotkania ksiniczki z Faramirem. Stali
wanie na murach grodu wygldajc na wiat. Wieci nadal nie byo adnych, ludzie
w miecie pospnieli coraz bardziej. Pogoda take si popsua. Byo zimno. W nocy
zerwa si wiatr z pnocy, a w cigu dnia wzmaga si stale; kraj wkoo by szary i
pospny.
Faramir i Eowina mieli na sobie ciepe ubrania i grube paszcze; ksiniczka
narzucia na ramiona suty paszcz, szafirowy jak niebo w noc letni, z gwiazdami
wyhaftowanymi srebrem na rbku szyi. Faramirowi wydaa si pikna i
majestatyczna w tych szatach. Specjalnie dla niej sprowadzi do Domu Uzdrowie

754

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

ten paszcz i sam go narzuci na jej ramiona; paszcz ten utkano niegdy dla jego
matki, Finduilasy z Amrothu, zmarej przedwczenie; by wic dla Namiestnika
pamitk po szczciu dziecistwa i pierwszym w jego yciu smutku i zdawa mu si
strojem najstosowniejszym dla uroczej i smutnej ksiniczki.
Lecz mimo gwiadzistego paszcza Eowina zadraa patrzc ponad szarymi
polami pod wiatr ku pnocy, gdzie nad widnokrgiem niebo janiao czyste i surowe.
- Co tam widzisz, Eowino? - spyta Faramir.
- Tam, na wprost, jest Czarna Brama, prawda? - odpowiedziaa. - Ju pewnie do niej
dotar. Tydzie upyn, odkd wyruszy.
- Tydzie - potwierdzi Faramir. - Nie myl o mnie le, jeli ci powiem, e ten tydzie
przynis mi zarazem rado i bl, jakich dotychczas nie znaem. Rado, e ci
widz; bl - poniewa lk i zwtpienie tych dni zaciyy mi na sercu tym dotkliwiej.
Eowino, nie chciabym, eby wiat si skoczy, nie chciabym tak prdko utraci
tego, co dopiero teraz znalazem.
- Utraci, co znaleze? - spytaa. Spojrzaa mu w oczy powanie i agodnie. - Nie
wiem, co mgby w tych dniach znale i co obawiasz si straci. Nie, nie mwmy o
tym, przyjacielu. Nie mwmy o niczym! Stoj na jakiej okropnej krawdzi, ciemnoci
nieprzeniknione wypeniaj otcha u moich stp, i nie wiem, czy za mn jest jakie
wiato. Nie mog si jeszcze odwrci. czekam na dopenienie si losu.
- Wszyscy na to czekamy - rzek Faramir. Nie rozmawiali ju wicej; wydao im si,
gdy tak stali na murach, e wiatr usta, dzie zmierzch, soce zblado, a wszystkie
gosy w grodzie i na polach dokoa cichy. Nie syszeli ani szumu wiatru, ani szelestu
lici, ani gosw ludzkich, ani wiergotu ptakw, nawet bicia wasnych serc. Czas si
zatrzyma.
Rce ich si spotkay i objy, ale oni jakby o tym nie wiedzieli. Zastygli w
oczekiwaniu, sami nie rozumiejc, na co czekaj. W pewnej chwili wydao im si, e
nad acuchem odlegych gr wzbia si inna gra, olbrzymia gra ciemnoci,
wzbierajca niby fala, ktra gotuje si zala wiat, roziskrzona od byskawic. Potem
drenie przebiego ziemi, a wzdrygny si mury grodu. Jak gdyby kraj cay dokoa
westchn, im za serca znw zabiy ywiej.
- To przypomina mi Numenor - rzek Faramir i ze zdziwieniem usysza wasny gos
wypowiadajcy te sowa.
- Numenor? - spytaa Eowina.
- Tak, zaginiony kraj Westernesse i wielk czarn fal, ktra podniosa si nad
zielone pola i ponad gry, wszystko zatapiajc nieuchronnie w Ciemnociach. Czsto
ni o tym.
- A wic mylisz, e zbliaj si Ciemnoci? Nieuchronne Ciemnoci? - I mwic to
przytulia si bliej do niego.
- Nie - odpar Faramir patrzc jej w oczy. - To tylko obraz, ktry si zjawi w mojej
wyobrani. Nie wiem, co si dzieje. Trzewy rozum mwi mi, e stao si co bardzo
zego i e doszlimy do kresu naszych dni. Ale serce temu zaprzecza, czuj si lekki,
ogarnia mnie rado i nadzieja, ktrych rozum nie moe zwyciy. Eowino, biaa
ksiniczko Rohanu, w tej chwili nie wierz, by Ciemnoci mogy zatryumfowa.
I schylajc si ucaowa jej czoo.
Stali na murach grodu i znw wiatr dmuchn potnie, a krucze i zote wosy
rozwiane podmuchem spltay si z sob w powietrzu. Cie znikn, soce wyjrzao
na niebo, jasne wiato zalao wiat; wody Anduiny zalniy srebrem, we wszystkich
domach ludzie zaczli piewa z radoci, ktra z nieodgadnionych rde spyna do
ich serc.

755

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Ledwie soce mino zenit, gdy od wschodu nadlecia olbrzymi orze niosc
od wodzw armii Gondoru wieci ponad wszelkie spodziewanie pomylne.
piewajcie, ludzie z Wiey Anora,
Bo ju skruszona moc Saurona
I w proch upada Czarna Wiea.
piewajcie, ludzie ze Stranicy,
Bo niedaremna wasza stra,
Pka elazna Czarna Brama,
Przekroczy j zwyciski krl.
piewajcie, wolnych krajw dzieci
Bo wkrtce wrci do was krl
I bdzie mieszka w swej stolicy
Odtd na zawsze ju,
Drzewo, co zwido, znw rozkwitnie,
Krlewsk rk zasadzone,
A grd szczliwe pozna dni.
piewajcie wszyscy rado wasz!
piew rozbrzmia na wszystkich ulicach grodu.

astay potem dni zote, wiosna poczya si z latem i umaia pola Gondoru.
Gocy na cigych koniach przybyli z Kair Andros z nowinami, miasto
zakipiao od przygotowa na przyjcie krla. Meriadoka wyprawiono z
wozami penymi prowiantu do Kair Andros, skd statki miay je powie do Osgiliath.
Faramir zosta w Minas Tirith, bo, ju uzdrowiony zupenie, obj urzd Namiestnika,
jakkolwiek na krtki czas, eby w porzdku przekaza powiernictwo prawemu
wadcy.
Zostaa te Eowina, mimo e brat wzywa j na pola Kormallen. Jej decyzja
zdziwia Faramira. Zajty doniosymi obowizkami, rzadko j w tych dniach widywa;
ksiniczka przebywaa nadal w Domach Uzdrowie, samotnie przechadzajc si po
ogrodzie, i znw przyblada. W caym miecie ona jedna zdawaa si cierpica i
smutna.
Kiedy j Faramir odwiedzi, wyszli raz jeszcze we dwoje na mury.
- Eowino, dlaczego zostaa tutaj i nie pospieszya na radosne uroczystoci do
obozu za Kair Andros, gdzie oczekuje ci brat? - spyta.
- Czy nie wiesz, dlaczego? - odpara.
- Mog by dwie przyczyny, nie wiem, ktra jest prawdziwa.
- Nie chc si bawi w zagadki, Faramirze. Mw janiej.
- Skoro kaesz, ksiniczko, powiem, co myl. Nie pospieszya na pola Kormallen,
bo tylko brat ci wezwa, a widok tryumfujcego Aragorna, spadkobiercy Elendila, nie
sprawiby ci radoci. Albo dlatego, e ja tam nie jad, a pragniesz by bliej mnie. A
moe dla obu tych powodw naraz i sama nie wiesz, ktry jest dla ciebie waniejszy.
Czy nie kochasz mnie, czy nie chcesz mnie pokocha, Eowino?
- Chciaam by kochana przez kogo innego - odpara. - Ale od nikogo nie pragn
litoci.
- Wiem. Chciaa zdoby mio krla Aragorna. Poniewa by wspaniay i potny, a
ty pragna sawy i chway, i wyniesienia ponad wszelkie ndzne, pezajce po ziemi
i nikczemne robactwo. Olniewa ci, jak wielki wdz modego onierza. Jest bowiem
naprawd wadc wrd ludzi, najwikszym dzi na ziemi. Ale gdy ofiarowa ci tylko

756

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wyrozumiao i wspczucie, odtrcia to wszystko i nie pragna ju niczego


prcz chwalebnej mierci w boju. Spjrz na mnie, Eowino!
Patrzaa mu w oczy dugo i bez drenia. Faramir podj znowu:
- Nie pogardzaj litoci, gdy pynie ze szlachetnego serca, Eowino! Ale ja nie lito ci
ofiarowuj. Jeste ksiniczk wielkiego rodu i mstwa, zdobya saw, ktrej wiat
nie zapomni. Jeste te pikna ponad wszelki wyraz najpikniejszego jzyka elfw.
Kocham ci. W pierwszej chwili litowaem si nad twoim smutkiem. Teraz jednak
kochabym ci, nawet gdyby bya wolna od smutku, trwogi i tsknoty, nawet gdyby
janiaa szczciem na tronie Gondoru. Czy nie pokochasz mnie, Eowino?
Nagle serce jej odmienio si, a moe tylko w tym momencie zrozumiaa, e
odmienio si ju przedtem. W nim take zima ustpia wionie.
- Stoj na murach Minas Anor, Wiey Soca - powiedziaa. - Cie znikn. Nie bd
ju dziewiczym rycerzem, nie rusz w pole z jedcami Rohanu, nie znajd
szczcia w bojowych pieniach. Bd uzdrowicielk, pokocham wszystko, co ronie
i co nie jest jaowe. - Spojrzaa znw w oczy Faramira. - Nie pragn ju by krlow.
Faramir rozemia si wesoo.
- To dobrze! Bo ja nie jestem krlem. Ale bd mem Biaej Ksiniczki Rohanu,
jeli si na to zgodzi. Pojedziemy za Rzek, w szczliwej przyszoci zamieszkamy
w Ithilien i tam, na tej piknej ziemi, zaoymy ogrd. Wszystko bdzie roso i
radowao si z przybycia Biaej Ksiniczki.
- A wic musz porzuci wasny lud, Gondorczyku? - spytaa. - Chcesz, eby twoje
dumne plemi mwio o tobie: Oto nasz wdz zalubi dzik ksiniczk z pnocy.
Czy nie mg znale sobie ony wrd Numenorejczykw?
- Tak, tego chc! - odpar Faramir biorc j w ramiona. Caowa j pod sonecznym
niebem, nie dbajc o to, e wielu ludzi moe ich zobaczy, stojcych na wysokim
murze. rzeczywicie widziao ich wielu i wtedy, i pniej, gdy promieniujc radoci
szli trzymajc si za rce ku Domom Uzdrowie.
- Ksiniczka Rohanu jest ju uzdrowiona - oznajmi Faramir Opiekunowi.
- A wic zwalniam j spod mojej pieczy i egnajc ycz, aby nigdy wicej nie
cierpiaa ran ani choroby. Powierzam j opiece Namiestnika Gondoru a do powrotu
jej brata - odpar Opiekun.
- Teraz, kiedy wolno mi odej, wolaabym zosta. ten dom bowiem sta mi si od
wszystkich innych milszy - powiedziaa Eowina. Zostaa w Domu Uzdrowie a do
przyjazdu krla.

szystko ju byo gotowe, a wie rozesza si szeroko po kraju, od MinRimmon a po Pinnath Gelin i po dalekie wybrzea morskie; kto yw,
spieszy do grodu i zebraa si moc ludzi. Miasto znw zaroio si od kobiet
i licznych dzieci, ktre wracay do domw z narczami kwiatw; z Dol Amrothu
cignli harfiarze, pierwsi mistrzowie muzyki w Gondorze; byli te inni muzykanci, z
wiolami, fletami i rogami ze srebra, a take piewacy z dolin Lebennin obdarzeni
najpikniejszym gosem.
Nadszed wreszcie wieczr, gdy ju z murw ujrzano rozbity na polach obz;
wiata w domach nie pogasy przez noc ca, bo wszyscy czuwali w oczekiwaniu
witu. Soce wstao jasne nad grami od wschodu, gdzie ju nie zalegay cienie.
Uderzono w dzwony, rozwinite sztandary zaopotay na wietrze, a nad Bia Wie
po raz ostatni ukazaa si biaa chorgiew Namiestnikw bez gode i hase iskrzc si
srebrzycie niby nieg w sonecznym blasku. Wodzowie wiedli sw armi ku miastu,
a lud patrza, jak zbliaj si szereg za szeregiem, lnicy w promieniach witu i
migoccy jak srebro. Podeszli pod Bram i zatrzymali si w odlegoci kilkudziesiciu

757

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

krokw od murw. Ale Bramy nie odbudowano jeszcze po bitwie, tylko wejcie
zagrodzono w poprzek barier i postawiono po obu jej stronach gwardzistw w
srebrno-czarnych barwach, z obnaonymi dugimi mieczami. Za barier czeka
Faramir, Namiestnik Gondoru, Hurin, Stranik Kluczy, Eowina, ksiniczka Rohanu,
Elfhelm, marszaek, i grono rycerzy Marchii. Dalej za cisn si zewszd tum
strojny, rnokolorowy, niosc wiece i girlandy kwiatw.
Utworzya si wiec pod murami Minas Tirith wolna przestrze otoczona w krg
przez rycerstwo i onierzy Gondoru oraz Rohanu, przez lud miejski i przybyszw z
caego kraju. Cisza zalega w tumie, gdy z szeregw wystpili Dunedainowie, w
strojach szarych ze srebrem, a na ich czele Aragorn. Ubrany by w czarn kolczug,
ze srebrnym pasem, i dugi, nienobiay paszcz, spity pod szyj duym zielonym
kamieniem, ktry skrzy si z daleka. Gow mia odsonit. Towarzyszyli mu Eomer
z Rohanu, ksi Imrahil, Gandalf, cay w bieli, oraz cztery drobne postacie, ktrych
widok wielu zadziwi.
- Nie, krewniaczko, to nie chopcy - tumaczya Joreth stojcej obok niej kobiecie z
Imloth Melui. - To Perianie z dalekiego kraju niziokw; podobno s ksitami
wielkiej sawy wrd swoich. Dobrze wiem, bo jednego z nich pielgnowaam w
Domach Uzdrowie. Mali s, lecz dzielni. Nie uwierzysz, ale jeden z nich zapuci si
sam, z giermkiem tylko, do Kraju Ciemnoci i pobi Czarnego Wadc, i podpali
Czarn Wie. tak przynajmniej opowiadaj w naszym miecie. To ten, ktry idzie
teraz razem z Kamieniem Elfw. S, jak syszaam, w serdecznej przyjani.
Wspaniay jest nasz krl, niezbyt moe uprzejmy, za to rce ma zote; wszyscy to
mwi. A jego rce uzdrawiaj. "Rce krla maj moc uzdrawiania" - powiedziaam
im. W ten sposb wszystko si wykryo. A Mithrandir rzek na to: "Joreth, ludzie dugo
bd pamitali twoje sowa". No i...
Joreth nie moga duej poucza swojej krewniaczki, bo w tym momencie
zagraa trbka i zapada wielka cisza. Z bramy wyszed Faramir, majc u boku
jedynie Stranika Kluczy Hurina; za nimi szli czterej mowie w wysokich hemach i
zbrojach niosc du szkatu z czarnego drzewa lebethron, okut srebrem.
Faramir i Aragorn spotkali si porodku wolnej przestrzeni. Faramir
przyklknwszy rzek:
- Ostatni Namiestnik Gondoru prosi, by mu zezwoli zda namiestnictwo!
I poda krlowi bia rdk, lecz Aragorn zwrci mu j natychmiast.
- Zadanie twoje nie jest jeszcze skoczone powiedzia. Bdziesz nadal piastowa
t godno, ty, a po tobie twoi potomkowie, dopki mj rd nie wyganie. A teraz
wypenij swoj powinno.
Faramir wsta i dononym gosem zawoa:
- Ludu Gondoru, suchaj, co mwi Namiestnik krlestwa! Nareszcie przyby prawy
krl, by upomnie si o swoje dziedzictwo. Oto Aragorn, syn Arathorna, pierwszy
wrd Dunedainw z Arnoru, wdz armii Zachodu, rycerz z Gwiazd Pnocy, ktry
wada mieczem na nowo przekutym, zwyciski w boju, uzdrowiciel, Kamie Elfw,
Elessar z rodu Valandila, syna Isildura z Numenoru. Czy chcecie go na swego krla?
Czy chcecie, aby wkroczy do grodu i po wsze czasy osiad na swej stolicy?
Cae wojsko i lud cay jednym gosem wykrzyknli; Tak! Joreth za wyjania
krewniaczce:
- Taka ceremonia jest u nas w stolicy w zwyczaju, ale jak ci ju mwiam, Kamie
Elfw ju raz wszed do grodu i powiedzia do mnie...
Ale znw bya zmuszona przerwa, poniewa zabra gos Faramir:
- Ludu Gondoru! Uczeni nasi powiadaj, e wedle starego obyczaju krl powinien
otrzyma koron od ojca, przed jego zgonem; gdyby za to byo niemoliwe, sam ma

758

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

j wzi z rk ojca spoczywajcego w grobie. Dzi wszake wadz Namiestnika


zarzdziem inaczej. Przynosz z Rath Dinen koron Earnura, ostatniego krla, ktry
panowa przed wiekiem, za praojcw naszych.
Wystpili czterej gwardzici, Faramir otworzy szkatu i wyj z niej staroytn
koron. Ksztatem podobna do hemu gwardzistw Wiey, bya jednak jeszcze
wysza i biaa, umieszczone za na niej po obu bokach srebrne i wysadzane perami
skrzyda przypominay skrzyda morskiej mewy, ptaka, ktry by godem krlw
przybyych ongi zza Morza. Siedem diamentw zdobio opask na czole, jeden za,
ze wszystkich najwspanialszy, byszcza jak pomie u szczytu hemu.
Aragorn wzi z rk Faramira koron i podnisszy j w gr rzek:
- Et Earello Endorenna utulien. Sinome maruvan ar Hildinyar tenn Ambar-metta!
Byy to sowa, ktre Elendil wymwi, gdy na skrzydach wiatru przyby na to
wybrzee: Zza wielkiego Morza przybyem do rdziemia. Tu pozostan i tu y
bd potomkowie moi a do koca wiata.
Ku zdumieniu obecnych Aragorn nie woy korony na gow, lecz odda j znw
Faramirowi mwic:
- Dziedzictwo swe odzyskaem dziki trudom i mstwu wielu przyjaci. Na znak
wdzicznoci ycz sobie, eby koron przynis mi powiernik Piercienia, a
Mithrandir, jeli si zgodzi, niech woy j na moj gow. On bowiem by dusz
wszystkiego, co przedsiwzilimy, i on to odnis zwycistwo, ktre dzi wicimy.
Frodo wzi od Faramira koron i poda j Gandalfowi. Aragorn uklk, a Gandalf
woy mu na skronie bia koron mwic:
- Oto nastay dni krla, oby upyway w szczciu, dopki trwa bd trony Valarw.
Lecz kiedy Aragorn wsta, wszyscy patrzc na niego umilkli, bo wydao im si, e go
widz po raz pierwszy. Wysmuky jak dawni zamorscy krlowie, growa nad ca
wit; zdawa si dostojny wiekiem, a zarazem w kwiecie lat mskich, mdro
wypisana bya na jego czole, rce mia silne i obdarzone wadz uzdrawiania, od
caej za postaci bi jasny blask.
- Oto nasz krl rzek wreszcie Faramir.
Wszystkie trby naraz zagray fanfar, krl Elessar zbliy si do bariery, ktr
Stranik Kluczy Hurin usun przed nim. Wrd muzyki harf, wioli i fletw, wrd
chru czystych gosw krl przeszed ukwieconymi ulicami a do Wiey i wkroczy do
jej wntrza. Na szczycie pojawi si rozwiany sztandar z biaym drzewem i siedmiu
gwiazdami i rozpoczo si panowanie Elessara, opiewane w tysicu pieni.
Grd wwczas sta si pikniejszy ni kiedykolwiek w swej historii, pikniejszy
nawet ni za czasw pierwszej wietnoci. Pojawiy si w nim drzewa i fontanny,
bramy wykute z mithrilu i stali, ulice wybrukowane biaym marmurem; plemiona z gr
pracoway nad upikszeniem stolicy, a plemiona z lasw odwiedzay j chtnie.
Wszystkie szkody naprawiono i wynagrodzono, domy zapeniy si szczliwymi
ludmi i rozbrzmieway miechem dzieci, ani jedno okno nie pozostao lepe, ani
jeden dziedziniec nie wieci pustkami. A gdy skoczya si Trzecia Era wiata,
pami o chwale tych lat przesza w wiek nastpny.

rl po koronacji przez kilka dni rozsdza sprawy i ogasza wyroki siedzc na


swym tronie w Wielkiej Sali Biaej Wiey. Przyjmowa te poselstwa od wielu
krajw i ludw, ze wschodu i poudnia, z pogranicza Mrocznej Puszczy i z
Dunlandu na zachodzie. Wybaczy Easterlingom, ktrzy zdali si na jego ask;
odesa ich wolnych do ojczyzny, zawierajc pokj rwnie z poudniowcami z
Haradu. Wyzwoli niewolnikw Mordoru i da im na wasno kraj lecy wok jeziora
Nurnen. Przyprowadzono te do krla dzielnych onierzy, by z jego rk otrzymali

759

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

nagrod i pochwa za mstwo. Na ostatku za dowdca gwardii przywid na sd


Beregonda.
- Beregondzie! - rzek krl. - Ty mieczem swoim rozla krew w miejscu uwiconym,
gdzie nie wolno dobywa ora. Opucie te posterunek bez pozwolenia
Namiestnika lub swego dowdcy. Stare prawa za takie przewiny daj kary mierci.
Musz wic wyda na ciebie wyrok. Suchaj! Wszystkie kary odpuszczam ci za
mstwo w boju, a take dlatego, e to wszystko czyni z mioci do Faramira.
Jednake musisz opuci szeregi gwardii i grd Minas Tirith.
Krew ucieka Beregondowi z twarzy, z sercem cinitym blem zwiesi gow. Lecz
krl mwi dalej:
- Tak by musi, poniewa odtd bdziesz nalea do Biaej Kompanii, do gwardii
przybocznej Faramira, ksicia Ithilien; bdziesz dowdc tej gwardii i zamieszkasz w
Emyn Arnen, w sawie i spokoju. Suy bdziesz Faramirowi, dla niego bowiem,
eby go wyrwa mierci, wszystko postawie na jedn kart.
Wtedy Beregond rozumiejc nareszcie, jak sprawiedliwie i askawie krl go osdzi,
uklk, ucaowa krlewsk rk i odszed z radoci w sercu. Aragorn da Faramirowi
krain Ithilien jako udzielne ksistwo proszc, by osiedli si wrd gr Emyn Arnen,
w zasigu spojrzenia z Wiey.
- Minas Ithil w Dolinie Morgul bdzie zburzone doszcztnie - rzek - a chocia z
casem kraj ten si oczyci, nikt tam mieszka nie powinien przez dugie jeszcze lata.
W kocu Aragorn wezwa Eomera, ucisn go i powiedzia:
- Midzy nami nie potrzeba sw ani nagrd, bo jestemy brami. W szczliwy dzie
przyby Eorl z pnocy! wiat nie zna pomylniejszego sojuszu, nili sojusz Gondoru
z Rohanem, nigdy bowiem aden z tych sprzymierzonych nie zawid si i nigdy si
nie zawiedzie na drugim. oylimy Theodena Sawnego w grobowcu pomidzy
krlami Gondoru i tam zostanie, jeli taka jest twoja wola. Lecz jeli pragniesz, aby
zwoki jego wrciy do Rohanu, odprowadzimy je tam ze czci.
- Od chwili gdy mi si pierwszy raz ukazae wstajc z trawy na wzgrzach,
pokochaem ci i na pewno nie zawiedziesz si na moim sercu. Teraz jednak musz
pospieszy na czas jaki do mego krlestwa, gdy wiele spraw wymaga naprawy i
uporzdkowania. Co do polegego krla, wrc po niego, gdy wszystko przygotuj na
jego przyjcie. Tymczasem niech tutaj pi w spokoju.
Eowina rzeka Faramirowi:
- Ja te musz wrci do ojczyzny i raz jeszcze spojrze na ni, a take pomc bratu
w jego obowizkach; gdy jednak ten, ktrego kochaam jak ojca, spocznie w
rodzinnej ziemi, powrc do ciebie.
Tak przeminy te szczliwe dni. Jedcy Rohanu przygotowali si do
podry i ruszyli szlakiem pnocnym; od bram grodu a w gb pl Pelennoru jechali
midzy szpalerem Gondorczykw, ktrzy zbiegli si, by ich poegna z
wdzicznoci i czci. Wszyscy przybysze z dalekich stron wracali z radoci do
swoich domw. W grodzie jednak wrzaa robota, do ktrej wielu ochoczo przykadao
rki, odbudowujc, naprawiajc, zacierajc blizny wojenne i wspomnienie Ciemnoci.
Hobbici przebywali nadal w Minas Tirith, wraz z Legolasem i Gimlim, bo
Aragornowi al byo rozsta si z Druyn.
- Wszystko ma swj koniec rzek ale poczekajcie jeszcze troch, a dopeni si
caa historia, w ktrej tak dzielnie bralicie udzia. Zblia si dzie, do ktrego
tskniem przez dugie lata, odkd wyrosem z modzieca na ma, a gdy nadejdzie,
chciabym mie przyjaci u swego boku.
Nie wyjani im wszake, o jaki dniu mwi.

760

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Czonkowie Druyny Piercienia mieszkali wwczas w piknym domu razem z


Gandalfem, swobodnie przechadzajc si po grodzie.
- Czy nie wiesz, jaki to dzie Aragorn mia na myli? spyta Frodo Czarodzieja.
Dobrze nam tu i nie rw si do wyjazdu, lecz czas upywa, Bilbo czeka, a mj dom
jest w Shire.
- Jeli o Bilba ci chodzi odpar Gandalf to on rwnie na ten dzie czeka i wie, co
was tutaj zatrzymuje. Czas rzeczywicie pynie, lecz mamy dopiero maj, jeszcze
daleko do peni lata. Wprawdzie wydaje si nam, e wszystko bardzo si zmienio,
jak gdyby zamkn si stary wiek wiata, ale dla drzew i trawy nie min jeszcze rok,
odkd wyruszye z domu.
- Pippinie! rzek Frodo. Mwie, e Gandalf jest mniej skryty ni dawniej.
Widocznie by zrazu zbyt zmczony po trudach kampanii. Teraz wraca do siebie.
- Wiele osb lubi z gry wiedzie, co znajdzie si na stole odpar Gandalf lecz ci,
ktrzy pracowali nad przygotowaniem uczty, lubi zachowa do koca swj sekret,
bo niespodzianka budzi tym goniejsze pochway. Zreszt Aragorn take czeka na
znak.
Pewnego wieczora Gandalf znikn i przyjaciele gowili si, co to moe
znaczy. A Gandalf wyprowadzi tymczasem Aragorna za miasto, do poudniowych
podny Mindolluiny, i odnaleli tam we dwch ciek, zbudowan przed wiekami,
po ktrej dzi nikt prawie nie mia chodzi. Wioda bowiem ku wyynom, gdzie tylko
krlowie mieli prawo przebywa. Pili si stromo pod gr, a stanli na wysokiej hali
pod onieonym szczytem, skd otwiera si widok na przepa po drugiej stronie
Mindolluiny. witao ju, widzieli wic pola rozpostarte w dole i tu u swoich stp
miasto, wiee sterczce niby biae pira w socu, ca dolin Anduiny kwitnc jak
ogrd i na widnokrgu Gry Mgliste z zotej mgiece. W jedn stron wzrok siga
szarych wzgrz Emyn Muil, a wodogrzmoty Rauros byszczay niby gwiazdy w oddali;
patrzc w drug stron dostrzegali Wielk Rzek niby wstk wijc si a po
Pelargir, a za ni wietlisty rbek pod niebem przypomina o dalekim Morzu.
- Oto twoje krlestwo, zarodek jeszcze wikszego krlestwa przyszoci powiedzia
Gandalf. Trzecia Era wiata skoczya si, nowa era si zaczyna. Twoim zadaniem
jest pokierowa tym pocztkiem i zachowa to, co na trwanie zasuguje. Wiele
bowiem ocalilimy, lecz wiele rwnie musi teraz znikn. Wadza Trzech Piercieni
take si skoczya. Wszystkie kraje, ktre std ogldasz, i inne, dalsze jeszcze,
bd siedzibami ludzi. Nadchodzi czas panowania czowieka. Najstarsze Plemi
zwidnie lub odejdzie.
- Wiem to dobrze, mj przyjacielu odpar Aragorn ale potrzeba mi wci jeszcze
twoich rad.
- Niedugo bd ci mg nimi suy rzek Gandalf. Trzecia Era bya moj epok.
Byem Nieprzyjacielem Saurona, speniem swoje zadanie. Wkrtce odejd. Brzemi
przejmiesz ty i twoje plemi.
- Ale ja umr powiedzia Aragorn. Jestem miertelnym czowiekiem, a chocia
mam w yach czyst krew Numenoru i poyj znacznie duej ni inni ludzie, to nie
mam ju wiele czasu przed sob; gdy ci, ktrzy s jeszcze w onach matek, urodz
si i postarzej, ja take bd stary. Jeli nie speni si moje marzenie, kto wtedy
bdzie rzdzi Gondorem i tym wszystkimi ludami, ktre na nasz grd patrz jak na
swoj krlow? Drzewo na Placu Wodotrysku jest wci jeszcze suche i jaowe.
Kiedy otrzymam znak, e to si wreszcie zmieni?
- Odwr twarz od zielonego wiata i spjrz tam, gdzie wszystko wydaje si jaowe i
zimne rzek Gandalf.

761

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Aragorn odwrci si i spojrza na kamieniste zbocze opadajce spod granicy


niegw. Wrd martwoty jedna jedyna istota bya tutaj ywa. Wspi si ku niej. Na
samym skraju niegu wyrastao na trzy stopy w gr modziutkie drzewko. Ju
wypucio wiee licie, podune, ksztatne, ciemne z wierzchu, a srebrne od spodu;
na smukej koronie rozkwit bukiecik kwiatw, ktrych biae patki miay blask niegu
w socu.
- Ye! Utuvienyes! wykrzykn Aragorn. Znalazem! Oto latorol najstarszego z
drzew! Skd si tu wzia? Nie ma chyba jeszcze siedmiu lat.
Gandalf podszed, przyjrza si drzewku i rzek:
- Tak, to latorol z rodu Nimloth Piknej z nasienia Galathiliona, z owocu Telperiona
o wielu imionach, najstarszego z drzew wiata. Kt zgadnie, skd si wzio, gdy
nadesza ta godzina? Ale to jest miejsce prastare i uwicone, zapewne kto zasia
tutaj ziarno, zanim zabrako krlw i zanim Biae Drzewo zwido. Chocia bowiem
owoc jego rzadko, jak mwi, dojrzewa, lecz ziarno zachowuje utajone ycie przez
wiele lat i nigdy nie mona przewidzie, kiedy si zbudzi i oyje. Pamitaj o tym.
Ilekro owoc jaki dojrzeje, trzeba posia ziarno, aby rd nie wymar. To nasienie
przetrwao ukryte wrd gr, podobnie jak potomkowie Elendila na pustkowiach
pnocy. Ale rd Nimloth starszy jest nili twj, krlu Elessarze!
Aragorn ostronie uj drzewko rk i okazao si, e ledwie trzymao si ziemi, bo
dao mu si z niej wycign lekko i bez szkody; krl zanis je do grodu. Wykopano
zwide drzewo, ale z caym szacunkiem; nie spalono go, lecz zoono na spoczynek
w ciszy Rath Dinen. Aragorn posadzi na Placu Wodotrysku mode drzewko, ktre
szybko i zdrowo zaczo si tu rozrasta, a w czerwcu okryo si kwiatem.
- Otrzymaem znak. Mj dzie jest ju bliski rzek Aragorn i rozstawi na murze
czaty.
W przeddzie najduszego dnia roku przybiegli do grodu gocy z Amon Din z
wieci, e od pnocy nadciga orszak elfw i ju zblia si do murw Pelennoru.
- Nareszcie! powiedzia krl. Niech miasto przygotuje si na powitanie goci.
W wigili wic peni lata, gdy niebo przybrao barw szafiru i biae gwiazdy rozbysy
na wschodzie, lecz zachd zoci si jeszcze od soca, gocicem pnocnym pod
bram Minas Tirith nadjecha orszak konny. Prowadzili go Elrohir i Elladan pod
srebrn chorgwi, za nimi jecha Glorfindel i Erestor, i wszyscy domownicy dworu w
Rivendell, a dalej pani Galadriela z Kelebornem, wadc Lorien, na biaych
wierzchowcach, w otoczeniu mnstwa przedstawicieli najpikniejszego plemienia
elfw, w szarych paszczach i z biaymi klejnotami we wosach; wreszcie Elrond,
szanowany wrd elfw i ludzi, z berem Annuminasu w rku; a u jego boku na
siwym koniu Arwena, crka Elronda, Gwiazda Wieczorna swego plemienia. Frodo z
zachwytem patrza n ni, gdy si zbliaa janiejca wrd zmierzchu, z gwiazdami
nad czoem, w oboku sodkich woni.
- Teraz wreszcie rozumiem, na comy czekali rzek do Gandalfa. Teraz dopiero
koczy si nasza historia. Odtd nie tylko dzie bdzie miy, ale noc take pikna i
szczliwa, wolna od lku.
Krl przywita goci, ktrzy zsiedli z koni. Elrond odda Aragornowi bero i
poczy do swej crki z doni krla; wszyscy razem podyli w gr ku Biaej
Wiey pod niebem roziskrzonym od gwiazd. Aragorn, krl Elessar, zalubi Arwen
Undomiel w swej stolicy, w najduszym dniu lata. Tak zakoczya si historia
dugiego oczekiwania i tsknoty.

762

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 6
Wiele poegna

iedy miny dni wesela, a przyjaciele wreszcie zaczli myle o powrocie do


swoich wasnych domw, Frodo uda si do krla, ktry odpoczywa przy
fontannie pod rozkwitym bujnie drzewem suchajc pieni, piewanej przez
krlow Arwen. Aragorn wsta na powitanie hobbita i rzek:
- Wiem, co chcesz mi powiedzie, Frodo! Pragniesz wraca do domu. Tak,
przyjacielu kochany, kade drzewo najlepiej ronie w ziemi swoich przodkw;
pamitaj jednak, e wszystkie kraje krlestwa zawsze bd przed tob otwarte. A
chocia twoje plemi dotychczas niewiele zajmowao miejsca w bohaterskich
legendach wikszych ludw, odtd cieszy si bdzie saw, jak nie kade potne
krlestwo moe si poszczyci.
- Tak, pragn wrci do Shireu odpar Frodo przedtem jednak musz wstpi do
Rivendell. Jeli bowiem czego mi brak w tych dniach szczcia, to tylko obecnoci
Bilba. Zmartwiem si, gdy nie zobaczyem go w orszaku Elronda.
- Czy to ci zdziwio, powierniku Piercienia? odezwaa si Arwena. Znasz
przecie moc tego klejnotu, ktry dziki tobie zosta unicestwiony; wszystko, co z
jego wadzy powstao, dzi przemija. Twj wuj posiada Piercie duej ni ty. Doy
wieku sdziwego, wedle miary czasu swego plemienia. Czeka na ciebie, ale sam ju
nie wybierze si w dalek podr... chyba w ostatni.
- Pozwl wic, krlu, ebym ruszy natychmiast rzek Frodo.
- Za tydzie ruszymy razem odpar Aragorn. Wypada nam wsplna droga a do
Rohanu. Za trzy dni Eomer wrci po zwoki Theodena, bdziemy towarzyszyli im do
Marchii, eby uczci polegego krla. Nim jednak opucisz nas, chc potwierdzi
sowo Faramira, ktry przyrzek tobie i twoim wszelk swobod ruchu i pomoc w
granicach Gondoru. Gdybym rozporzdza nagrod godn twoich zasug, pewnie
bym ci jej nie skpi. Wemiesz std, co zechcesz, wyjedziesz egnany z honorami,
strojny i zbrojny jak ksi.
- Ja mam dla ciebie dar powiedziaa Arwena. Jestem przecie crk Elronda. Nie
odjad z nim, gdy bdzie udawa si do Szarej Przystani, ja bowiem wybraam tak jak
ongi Luthien los sodki i gorzki zarazem. Odstpuj ci moje miejsce, powierniku
Piercienia; gdy wybije twoja godzina, bdziesz mg jeli zechcesz odpyn z
elfami za Morze. Jeeli ci bd jeszcze bolay stare rany i zaciy pami tego, co
dwiga, wolno ci odej na daleki zachd, po ukojenie blu i znuenia. A to no na
pamitk Kamienia Elfw i Gwiazdy Wieczornej, z ktrymi ci ycie zwizao.
To mwic zawiesia mu na szyi zdjty z wasnej piersi biay klejnot lnicy na
srebrnym acuszku jak gwiazda.
- W tym znajdziesz obron, ilekro ci nka bdzie wspomnienie strachu i
ciemnoci rzeka.

ak jak krl zapowiedzia, w trzy dni potem przyby Eomer na czele eoredu
najznakomitszych rycerzy Rohanu. Powitano go jak przystao, a kiedy
wszyscy zasiedli do stou w Merethrond, w Wielkiej Sali Uczt, i Eomer
zobaczy krlow Arwen i pani Galadriel, zdziwi si bardzo; nim odszed na sw
kwater, zawoa krasnoluda Gimlego, by mu rzec:
- Gimli, synu Gloina, czy masz pod rk swj topr?
- Nie, ale mog po niego skoczy, jeli trzeba odpar Gimli.
- Zaraz si to okae! powiedzia Eomer. Ja bowiem oznajmiam, e nie pani
Galadriela jest najpikniejsza na ziemi.

763

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- W takim razie biegn po toporek rzek Gimli.


- Pozwl, e najpierw sprbuj si usprawiedliwi powiedzia Eomer. Gdybym j
ujrza w innym otoczeniu, przyznabym ci pewnie wszystko, czego by da. Ale dzi
oddaj pierwszestwo krlowej Arwenie, Gwiedzie Wieczornej, i gotw jestem
stan na ubitej ziemi przeciw kademu, kto mi zaprzeczy. Czy mam doby miecza?
Gimli ukoni si w pas.
- Jeste usprawiedliwiony w moich oczach, krlu rzek. Wybrae Wieczr, gdy ja
pokochaem Poranek. Ale serce mi mwi, e ten Poranek wkrtce przeminie.

reszcie nadszed dzie wyjazdu na pnoc i rycerski orszak przygotowa si


do opuszczenia grodu. Krlowie Gondoru i Rohanu udali si do grobw
krlewskich przy Rath Dinen. Na zotych marach niesiono krla Theodena
przez milczce miasto. Zoono zwoki bohatera na wspaniaym wozie; rozwinito
sztandar, jedcy Rohanu otoczyli wz, a Merry jako giermek Theodena siedzia przy
nim trzymajc miecz i tarcz zmarego.
Dla innych czonkw Druyny przygotowano wierzchowce stosowne do
wzrostu; Frodo i Sam jechali u boku Aragorna, Gandalf dosiad Gryfa, Pippin
przyczy si do rycerstwa Gondoru. Legolasa za z Gimlim po dawnemu nis Arod.
Jechali te w orszaku krlowa Arwena, Keleborn i Galadriela z gromadk
elfw, Elrond i jego synowie, ksita Dol Amrothu i Ithilien, oraz wielu dowdcw i
rycerzy. Nigdy jeszcze aden krl Marchii nie mia w podry takiej wity, jak
Theoden, syn Thengla, gdy wraca spocz w ziemi swych ojcw.
Bez popiechu, spokojnie minli Anorien i zatrzymali si pod Szarym Lasem u
stp Amon Din; syszeli tu wrd gr dudnienie bbnw, lecz nie zobaczyli ywego
ducha. Aragorn kaza zad w trby; heroldowie zakrzyknli:
- Suchajcie! Przyby krl Elessar! Oddaje lasy Druadanu w wieczyste wadanie
Ghanowi-buri-ghanowi i ludowi jego! Noga adnego czowieka nie postanie odtd na
tej ziemi bez pozwolenia Ghan-buri-ghana i jego ludu!
Bbny zagray goniej i umilky.

reszcie po dwch tygodniach podry przez zielone stepy Rohanu wz


krla Theodena dotar do Edoras i tu orszak cay zatrzyma si na duej.
Zoty Dwr, przystrojony kobiercami, jarzy si od wiate; gotw by na
uroczysto, jakiej nie pamitay te mury od dnia, gdy je wzniesiono. W trzy dni
pniej zoono bowiem zwoki krla Theodena w kamiennym grobowcu wraz ze
zbroj, orem i wielu piknymi przedmiotami, ktre mu suyy za ycia; usypano
nad grobem wysoki kopiec, pokryty darni i usiany biaymi gwiazdkami
niezapominajek. Tak wic osiem Kurhanw wznosio si teraz po wschodniej stronie
Mogilnego Pola.
Jedcy z krlewskiej gwardii na biaych koniach otoczyli w krg Kurhan i
zapiewali pie o Theodenie, synu Thengla, ktr uoy krlewski bard Gleowin,
nigdy ju odtd nie skadajc innych wierszy. Gbokie gosy jedcw poruszyy
wszystkie serca, nawet tych, ktrzy nie rozumieli mowy Rohirrimw; lecz synom
Marchii, gdy suchali tych sw, rozbysy oczy i zdawao im si, e sysz ttent koni
pdzcych z pnocy i gos Eorla wydajcego rozkazy w bitwie na Srebrnym Polu; w
pieni bowiem zawarta bya legenda krlw, rg Helma echem rozbrzmiewa wrd
gr, nadcigay Ciemnoci, krl Theoden zrywa si do boju z Cieniem i Ogniem,
gin w chwale, a soce, wbrew rozpaczy, wracao nad wiat i ranek byszcza nad
Mindolluin.

764

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Po zwtpieniu, po nocy, na spotkanie witu


Jecha z pieni ku socu z nagim mieczem w doni,
Wskrzesi zmar nadziej i z nadziej zgin.
Pokona mier i trwog, i losu wyroki,
A za cen ywota saw zdoby wieczn.
Merry u stp zielonego Kurhanu paka, a gdy pie ucicha, zawoa:
- Krlu Theodenie, krlu Theodenie! egnaj! Bye mi ojcem, na krtki czas
zwrconym. egnaj!

iedy skoczyy si obrzdy pogrzebowe i ucich pacz kobiet, Theoden zosta


samotny pod Kurhanem, a lud zgromadzi si w Zotym Dworze na wielkie
wito, wolny ju od aoby; krl Theoden doy przecie sdziwej staroci i
poleg chlubnie jak najsawniejsi jego przodkowie. Wedle obyczaju Marchii godzio si
po upywie kilku dni uczci zmarego pucharem wina. Ksiniczka Rohanu, Eowina,
w szatach mienicych si zotem soca i biel niegu, podaa pierwszy puchar
Eomerowi.
Wystpi bard i kronikarz Rohanu, by wymieni we waciwej kolejnoci imiona
wszystkich wadcw Marchii: Eorla Modego, Brega, ktry wznis Dwr, Aldora, brata
nieszcznika Baldora; Frea, Freawina, Goldowina i Deora, Grama i Helma, ktry si
schroni w swej kryjwce wrd Biaych Gr, kiedy wrg zagarn kraj; tych
dziewiciu spao snem wiecznym pod Dziewiciu Kurhanami po zachodniej stronie
Mogilnego Pola, na Helmie bowiem koczya si dynastia, a now rozpoczyna,
zoony po wschodniej stronie Frealaf, siostrzeniec Helma, a dalej szli: Brytta, Walda,
Folka, Folkwin, Fengel, Thengel i ostatni Theoden. Gdy pado to imi, Eowina
kazaa subie napeni znw winem puchary, wszyscy wstali i pijc zdrowie nowego
krla krzyknli:
- Niech yje Eomer, krl Marchii!
Wreszcie pod koniec uroczystoci przemwi Eomer:
- Zebralimy si na t uczt aobn ku czci krla Theodena, lecz nim si
rozejdziemy, chc wam oznajmi radosn nowin, wiem bowiem, e zmary krl nie
miaby mi tego za ze, kochajc siostr moj Eowin ojcowsk mioci. Wiedzcie
tedy, szlachetni gocie z Lorien i innych krlestw, najdostojniejsi, jakich Dwr ten
kiedykolwiek mia zaszczyt wita! Faramir, Namiestnik Gondoru i ksi Ithilien, prosi
o rk Eowiny, ksiniczki Rohanu. Ona za zgodzia si zosta jego on. Teraz
wanie w obecnoci waszej odbd si ich zarczyny.
Faramir i Eowina podali sobie rce, a wszyscy wypili ich zdrowie.
- Tym bardziej si ciesz rzek Eomer e nowe te wizy zacieni jeszcze
przyja midzy Marchi a Gondorem.
- Szczodry z ciebie przyjaciel, Eomerze, skoro ofiarowujesz Gondorowi to, co w
twoim krlestwie najpikniejsze! powiedzia Aragorn.
Eowina za patrzc Aragornowi prosto w oczy rzeka:
- Krlu, uzdrowicielu mj, ycz mi dzi szczcia.
- Zawszem co go yczy odpar od pierwszej chwili, gdy ci ujrzaem. A widok
twojej radoci uzdrowi moje serce.
Skoczyy si wita, a ci, ktrzy mieli przed sob dalsz podr, poegnali
krla Eomera. Gotowali si w drog Aragorn i rycerze Gondoru, elfy z Lorien i rd
Elronda z Rivendell, lecz Faramir i ksi Imrahil zostawali w Edoras. Zostawaa te
Arwena, Gwiazda Wieczorna, tote musiaa poegna si ze swymi brami. Nikt nie
by wiadkiem jej ostatniej rozmowy z ojcem, poszli bowiem we dwoje w gry i tam

765

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

spdzili dugie godziny; gorzkie musiao by dla nich rozstanie, ktre miao
przecign si do koca i poza koniec wiata.
Wreszcie, nim gocie ruszyli, Eomer i Eowina przyszli do Meriadoka, by mu
rzec:
- egnaj, Meriadoku, rycerzy Shireu i Wielki Podczaszy Marchii! Szczliwej drogi!
Uradujesz nas, jeli prdko znw przybdziesz w odwiedziny.
- Dawni krlowie obdarzyliby ci za zasugi na polach Mundburga skarbami, ktrych
najwikszy wz by nie pomieci; ale ty nie chcesz nagrody prcz zbroi, ktr nosie
tak chlubnie doda Eomer. Musz si na to zgodzi, skoro nie mam nic, co by
godne byo ciebie. Siostra moja prosi jednak, aby przyj ten drobiazg na pamitk
Dernhelma i muzyki rogw, ktre w Marchii witaj kady poranek.
Eowina podaa hobbitowi staroytny rg, may, ale misternej roboty, srebrny, na
zielonej tamie; zotnik wyrzebi na nim jedcw pdzcych konno w szeregu, i ten
ornament wi si w srebrze od ustnika do wylotu rogu, a wplecione we byy runiczne
znaki przynoszce szczcie.
- Rg ten by z dawna w naszym rodzie powiedziaa Eowina. Wyrzebiy go
krasnoludy, pochodzi ze skarbca smoka Skata. Eorl przywiz go z pnocy. Kto w
potrzebie zadmie w ten rg, porazi strachem serca wrogw, a radoci napeni serca
przyjaci, ktrzy przybiegn zaraz na jego gos.
Merry przyj rg, takiego bowiem daru nie godzio si odrzuca, i ucaowa rk
Eowiny. Raz jeszcze Eomer ucisn hobbita i na tym si rozstali.
Na odjezdnym wychylono strzemiennego, po czym podrni ruszyli w stron
Helmowego Jaru, gdzie odpoczywali znw dwa dni. Legolas dotrzymujc zawartej z
Gimlim umowy zwiedzi z nim Byszczce Pieczary. Wrci milczcy, nie chcia nic
opowiada twierdzc, e tylko Gimli znajduje w tym przypadku odpowiednie sowa.
- Nigdy si jeszcze dotychczas nie zdarzyo, aby krasnolud krasomwstwem
przewysza elfa rzek. Tote musimy z kolei powdrowa do lasw Fangornu,
tam pewnie wyrwnam rachunek.
Z Zielonej Roztoki skierowali si na Isengard, gdzie gospodarowali teraz
entowie. Zburzyli i usunli kamienny krg, kotlin ca zamienili w ogrd zielony od
sadw i lasu, przecity strumieniem. Porodku janiao wszake jezioro, a z niego
wyrastaa Wiea Orthank, wci jeszcze wyniosa i niezdobyta, a czarne jej ciany
przeglday si w lustrze wody.
Wdrowcy odpoczywali chwil w miejscu, gdzie przedtem staa Brama
Isengardu, dzi natomiast dwa smuke drzewa strzegy wejcia na zielon ciek
wiodc do Orthanku. Podziwiali dokonane tu prace, tym bardziej zdumiewajce, e
przez czas duszy nie byo wida nigdzie ani ywej duszy. Wreszcie doszo ich uszu
znajome chrzkanie: Hm, hm i na ciece ukaza si Drzewiec w towarzystwie
wawca spieszcy na powitanie goci.
- Witajcie w Ogrodzie Orthanku! rzek. Wiedziaem, e przyjedziecie, ale miaem
robot dalej w dolinie. Duo jest jeszcze tutaj roboty! Wy te nie prnowalicie w
dalekich krajach na poudniu i wschodzie, jak syszaem; same dobre rzeczy o was
syszaem, tak, tak!
Chwali ich czyny, o ktrych, jak si okazao, wiedzia wszystko, a w kocu urwa i
zatrzyma wzrok na twarzy Gandalfa.
- A ty co powiesz? spyta. Dowiode, e jeste mocniejszy od innych, i wszystko,
co zamierzae, udao ci si dokona. Dokd si teraz wybierasz? I po co tutaj
przybye?
- eby zobaczy, jak sobie radzicie, przyjacielu odpar Gandalf i eby
podzikowa wam za pomoc.

766

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Hm, susznie, enty zrobiy, co do nich naleao powiedzia Drzewiec.


Rozprawilimy si nie tylko z tym tu... hm... przekltym morderc drzew, ale take z
ca band burarum, szpetnookich-czarnorkich-krzywonogich-cuchncych i
krwioerczych morimaitesinkahonda... hm... No tak, caa nazwa tych wstrtnych
orkw byaby dla uszu waszych pochopnych plemion za duga, nie moglibycie jej
zapamita. Przyszli band z pnocy okrajc las Laurelindorenan, bo tam nie
zdoali si wedrze dziki potdze Wielkich Osb, ktre tu mam zaszczyt oglda.
To mwic skoni si przed Kelebornem i Galadriel, wadcami Lorien, po czym
cign dalej. Podli orkowie bardzo si zdziwili spotykajc nas tutaj, bo nigdy
jeszcze nie syszeli o entach, chocia co prawda wiele przyzwoitszych stworze
take nie wie nic o nas. I niewielu orkw bdzie nas pamita, bo mao kto z tej
bandy ocala, wikszo ich pokna Rzeka. Wasze szczcie, bo eby na nas si
nie natknli, krl stepw niedaleko by zajecha, a w kadym razie nie miaby ju po
co do swego domu wraca.
- Wiemy o tym rzek Aragorn i nigdy nie zapomnimy w Minas Tirith ani w Edoras.
- Nigdy to za dugo nawet dla mnie odpar Drzewiec. Chciae powiedzie: pki
wasze krlestwa przetrwaj. Bd musiay trwa dugo, eby entom wyda si ten
czas naprawd dugi.
- Zaczyna si Nowa Era powiedzia Gandalf i moe si okaza, e krlestwa
czowieka przetrwaj nawet ciebie, przyjacielu Fangornie. Ale teraz powiedz, jak si
wywizae z zadania, ktre ci wyznaczyem. Co si dzieje z Sarumanem? Czy
jeszcze mu si nie znudzi Orthank? Bo nie sdz, eby go bawi widok, ktry
urzdzie pod jego oknami.
Drzewiec rzuci Gandalfowi przecige spojrzenie, prawie chytre jak stwierdzi
Merry.
- Ha! powiedzia. Spodziewaem si tych pyta od ciebie. Czy mu si znudzi
Orthank? Bardzo, ale nie tak bardzo jak mj gos. Hm... Opowiedziaem mu kilka
do dugich historii, przynajmniej do dugich wedle waszych poj.
- Dlaczego wic sucha? Czy go odwiedza w Wiey? spyta Gandalf.
- Hm, nie, ja do Wiey nie wchodziem, ale on sta w oknie i sucha, bo innym
sposobem nie mgby si dowiedzie adnych nowin, a chocia te nowiny byy mu
niemie, chciwie na nie czeka. Ju ja dopilnowaem, eby go nie ominy co
weselsze. I od siebie sporo dodawaem takich rzeczy, ktre uwaaem, ze wyjd mu
na zdrowie, jak si nad nimi zastanowi. Znudzi si z czasem. Zawsze by zanadto
pochopny. To go wanie zgubio.
- Spostrzegam, kochany Fangornie, e wci mwisz: sucha, znudzi si, by.
Ani razu nie powiedziae: jest. Czyby umar?
- Hm, nie, nie umar, o ile mi wiadomo. Ale si std wynis. Tak, poszed sobie.
Wypuciem go. Zreszt niewiele z niego zostao, jak zobaczyem, kiedy z Wiey
wylaz, a ten gad, ktry mu dotrzymywa towarzystwa, wyglda po prostu jak cie.
Prosz ci, Gandalfie, nie mw, e obiecaem go pilnowa, bo sam pamitam to
dobrze. Ale wiele si od tego czasu zmienio. Trzymaem go tutaj, pki grozio, e
moe nam zaszkodzi. Powiniene wiedzie, e nie cierpi wizi ywych istot i
nawet takiego podego stwora nie mogem wizi w klatce duej, ni to byo
konieczne. Nawet mij, gdy jej wyrwano jadowite zby, mona wypuci na
wolno, niech peza, gdzie jej si podoba.
- Moe masz racj odpar Gandalf ale tej mii zosta, jak mi si zdaje, jeszcze
jeden zb. Trucizna bya w jego gosie, myl, e nawet ciebie umia nim zbaamuci,
znajc sab stron twego serca. Ale trudno, stao si, nie bdziemy wicej o tym

767

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

mwili. Wiea Orthank jednak wraca teraz we wadanie krla, do ktrego z prawa
naley. Jakkolwiek pewnie mu nie bdzie potrzebna...
- Czas to okae powiedzia Aragorn. Ca t dolin oddaj w kadym razie
entom, niech gospodaruj wedle swej woli, byle strzegli Wiey i nie wpucili tam
nikogo bez mego pozwolenia.
- Jest zamknita rzek Drzewiec. Kazaem Sarumanowi zamkn i odda klucze.
wawiec je przechowuje.
wawiec skoni si jak drzewo przygite wiatrem, wrczajc Aragornowi dwa wielkie
czarne klucze wycite w zawie ksztaty i poczone stalowym kkiem.
- Jeszcze raz dzikuj wam powiedzia Aragorn. Tymczasem egnajcie! Oby las
rs znowu w spokoju. Gdyby wam w dolinie zrobio si kiedy ciasno, jest do
miejsca na zachd od gr, gdzie mieszkali niegdy entowie.
Drzewiec posmutnia.
- Lasy pewnie si rozrosn rzek. Ale entowie si nie rozrodz. Nie ma ju maych
encit.
- Moe jednak teraz bdziecie mogli wznowi poszukiwania z wiksz nadziej
powiedzia Aragorn. Otwary si przed wami rne krainy na wschodzie, ktre
dotychczas byy niedostpne.
- Za daleka droga! odpar Drzewiec potrzsajc gow. I za wiele mieszka dzi
wszdzie ludzi... Ale ja tu gadam i zaniedbuj obowizki grzecznoci. Czy zechcecie
askawie goci u nas duej? A moe kto z was chciaby przej przez Fangorn i
skrci sobie w ten sposb drog do domu?
Pytajco spoglda na Keleborna i Galadriel, wszyscy jednak owiadczyli, e musz
niestety poegna si i bez zwoki rusza dalej na poudnie lub na zachd. Tylko
Legolas zakrzykn:
- Syszysz, Gimli? Za pozwoleniem samego Fangorna moemy obaj zapuci si w
gb jego lasw; zobaczymy drzewa, jakich nigdzie indziej nie ma w rdziemiu.
Dotrzymasz chyba umowy i pjdziesz ze mn? Bdziemy razem wdrowali a do
naszych ojczystych krajw, do Mrocznej Puszczy i poza ni.
Gimli zgodzi si, lecz bez wielkiego, jak si zdawao, zapau.
- Tak w kocu rozwizuje si ostatecznie Druyna Piercienia powiedzia Aragorn.
Ale mam nadziej, e wkrtce zobacz was w moim kraju. Obiecalicie przecie
pomc w odbudowie.
- Przyjdziemy, jeli nasi wadcy nam pozwol odpar Gimli. No, egnajcie,
hobbici! Teraz chyba zawdrujecie bez przygd do domu; nareszcie bd mg spa
spokojnie zamiast martwi si o was. Przy pierwszej okazji przyl wam swko, a
myl, e bdziemy si od czasu do czasu widywali. Ale obawiam si, e caa
kompania ju si nigdy nie zgromadzi.

rzewiec poegna kadego z osobna, a przed Kelebornem i Galadriel trzy


razy kiwn si z wolna w pokonie z wielkim szacunkiem.
- Dawno, dawno to byo, kiedy si poznalimy u korzeni i u fundamentw
powiedzia. A vanimar, vanimalion nostari! Smutno, e spotykamy si po raz drugi
dopiero teraz, kiedy wszystko si koczy. Bo wiat si zmienia. Czuj to w smaku
wody i ziemi, i powietrza. Nie mam nadziei, ebymy si jeszcze kiedy mogli
zobaczy.
- Nie wiem, co ci odpowiedzie, Najstarszy! rzek Keleborn.
- Nie spotkamy si w rdziemiu powiedziaa Galadriela dopki ziemia, ktr
nakryy fale, nie wydwignie si znowu. Wtedy moe si spotkamy wiosn pod
wierzbami na kach Tasarinan. egnaj, Najstarszy!

768

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Ostatni egnali si z Drzewcem Merry i Pippin. Stary ent powesela patrzc na nich.
- No i co, weseli ludkowie, czy nie napijecie si ze mn na poegnanie? spyta.
- Bardzo chtnie! zawoali.
Drzewiec zaprowadzi ich par krokw w bok, gdzie w cieniu drzew sta ogromny
kamienny dzban. Napeni trzy kubki i pili wszyscy trzej; hobbici zauwayli, e ent
znad swego kubka przyglda si im bacznie swoimi dziwnymi oczyma.
- Uwaajcie, uwaajcie! powiedzia. Bardzo ju urolicie od ostatniego
spotkania.
miejc si wychylili napj do dna.
- Do widzenia! Nie zapominajcie przysa mi swka, gdybycie w waszej ojczynie
usyszeli co o onach entowych powiedzia Drzewiec. Macha wielkimi rkami na
poegnanie kompanii, kiedy ruszya w drog, a potem zawrci i znikn midzy
drzewami.

echali jeszcze szybciej zmierzajc ku Bramie Rohanu. Aragorn poegna si z


nimi wreszcie opodal miejsca, w ktrym ongi Pippin zajrza w kryszta Orthanku.
Hobbitw zasmucao rozstanie. Aragorn przecie nigdy ich nie zawid w adnej
potrzebie i pod jego przewodem wyszli cao z wielu niebezpieczestw.
- Chciabym mie taki kryszta, w ktrym mona widzie wszystkich przyjaci - rzek
Pippin. - Chciabym zna sposb, eby z wszystkimi rozmawia choby z daleka.
- Jeden tylko zosta teraz kryszta, ktrego mgby uywa - odpar Aragorn. - Tego
bowiem, co pokazaby ci kryszta z Minas Tirith, z pewnoci wolaby nie oglda.
Lecz palantir Orthanku zatrzyma sam krl, eby wiedzie wszystko, co dzieje si w
jego pastwie i co robi jego podwadni. Pamitaj, Peregrinie, e pasowano ci na
rycerza Gondoru, a ja nie myl zwalnia ci ze suby. Puszczam ci na urlop, ale
mog wezwa ci wkrtce znowu. Pamitajcie te, przyjaciele z Shire'u, e krlestwo
moje obejmuje rwnie pnoc; ktrego dnia przybd tam z pewnoci.
Z kolei Aragorn poegna si z Kelebornem i Galadriel.
- Kamieniu Elfw! - powiedziaa pani z Lorien. - Przez Ciemnoci doszede do
ziszczenia nadziei i masz dzi wszystko, czego pragne. Uyj jak najlepiej danych
ci dni!
- egnaj, krewniaku - rzek Keleborn. - Oby los by askawszy dla ciebie ni dla mnie!
Oby skarb swj zachowa do koca!
Z tym si rozstali. Soce wanie zachodzio i gdy hobbici po chwili odwrcili si,
ujrzeli krla na koniu, pord rycerzy; w blasku zachodu zbroje wieciy jak czerwone
zoto, a biay paszcz Aragorna zdawa si pomieniem. Krl podnis w gr swj
zielony klejnot i szmaragdowy ogie roziskrzy mu si w rku.

szczuplona gromadka wkrtce stana nad Isen, przeprawia si na drugi


brzeg, gdzie cigny si rozlege pustkowia, i skrcajc ku pnocy,
posuwaa si wzdu granic Dunlandu. Mieszkacy tutejsi uciekali kryjc si
przed nimi, bardzo bowiem lkali si elfw, chocia elfy rzadko odwiedzay ich kraje.
Wdrowcy natomiast nie bali si Dunlandczykw; byli przecie w do jeszcze licznej
kompanii i zaopatrzeni dobrze. Jechali wic swobodnie, rozbijajc namioty, gdzie im
si podobao. Tymczasem lato upywao. Za Dunlandem znaleli si w krainie
bezludnej, gdzie nawet zwierza lub ptaka rzadko si widywao, i jechali przez las
schodzcy tu ze wzgrz u podny Gr Mglistych, ktre mieli teraz wci po prawej
rce. Wydostajc si z lasu znowu na otwart przestrze, dogonili starca
wspierajcego si na lasce i odzianego w achmany brudnobiaej barwy; trop w trop
za nim wlk si drugi ebrak, zgarbiony i pochlipujcy.

769

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Dokd to, Sarumanie? - spyta Gandalf.


- Co ci do tego? - odpar starzec. - Czy chcesz nadal mi rozkazywa? Czy nie do ci
mojej klski?
- Znasz z gry odpowied na wszystkie trzy pytania: nic, nie i nie! Ale czas moich
trudw dobiega koca. Brzemi z mych barkw przej krl. Gdyby by poczeka w
Orthanku, ujrzaby go i przekona si o jego mdroci i miosierdziu.
- Tym bardziej ciesz si, e nie czekaem - rzek Saruman - bo nie chc mu nic
zawdzicza. Jeli chcesz zna odpowied na swoje pierwsze pytanie, i wiedz, e
szukam wyjcia poza granice jego krlestwa.
- W takim razie znowu obrae z drog - odpar Gandalf. - na tej bowiem nie widz
dla ciebie nadziei. Czy wzgardzisz nasz pomoc? Bo ofiarujemy ci pomoc.
- Mnie? - rzek Saruman. - Nie, nie umiechaj si do mnie. Wol ju, kiedy
marszczysz czoo. A co do pani, ktr widz w waszym gronie, to nie ufam jej;
zawsze nienawidzia mnie i spiskowaa na twoj korzy. Pewnie umylnie
sprowadzia ci na t drog, eby naigrywa si z mojej ndzy. Gdyby mnie
przestrzeono o tym pocigu, postarabym si nie dostarczy wam tej przyjemnoci.
- Sarumanie - powiedziaa Galadriela - mamy inne zadania i inne troski, pilniejsze w
naszych oczach ni tropienie ciebie. Powiniene cieszy si, e nas spotkae. To
umiech szczcia, ostatnia twoja szansa.
- Bd si cieszy, jeli naprawd okae si ostatni - odpar Saruman - abym nie
musia drugi raz trudzi si odrzucaniem jej. Moja nadzieja runa. Ale nie chc
dzieli waszej. Jeli j macie... - Oczy rozbysy mu na chwil. - Tak! Nie na prno
lczaem tyle lat nad tajemnymi ksigami. Wiem, e wy te jestecie skazani na
zagad. Wy take o tym wiecie. Bdzie to pewn pociech dla tuacza, e niszczc
mj dom, zburzylicie take swj wasny. Jaki statek poniesie was z powrotem
przez tak wielkie Morze? - spyta szyderczo. - Ach, szary statek peen widm - zamia
si, ale gos jego skrzecza szkaradnie. - Wstawaj, gupcze! - krzykn na drugiego
ebraka, ktry przysiad na ziemi, i uderzy go lask. - Zawracaj! Jeli ci szlachetni
pastwo id nasz drog, my obierzemy inn. Ruszaj si, a ywo, bo nie dostaniesz
nawet ochapw na wieczerz.
ebrak odwrci si i powlk chlipic:
- Biedy stary Grima! Biedny stary Grima! Stale bity i lony. Jak ja go nienawidz!
Och, ebym mg go porzuci!
- A wic porzu go! - rzek Gandalf.
Smoczy Jzyk rzuci tylko na Gandalfa spojrzenie swych sposzonych, wyblakych
oczu, i pokusztyka co prdzej za Sarumanem. Kiedy para nieszcznikw, mijajc
orszak podrnych, znalaza si przy hobbitach, Saruman zatrzyma si i popatrza
na nich, lecz spotka ich wzrok peen litoci.
- A wic wy take przyszlicie tutaj, eby si napatrze mojej ndzy? - powiedzia. Nie obchodzi was, e cierpi niedostatek, co? Wam za to nie brak niczego, jada,
piknych strojw i najlepszego ziela do fajek. tak, tak, wiem wszystko. Wiem, skd je
macie. Nie dalibycie ebrakowi cho garsteczki?
- Dabym, gdybym mia - rzek Frodo.
- Oddam ci resztk, ktr mam jeszcze - powiedzia Merry - jeli chwile poczekasz. Zszed z konia i zacz szpera w podrnym worku przytroczonym do sioda.
Wreszcie poda Sarumanowi skrzan sakiewk. - Bierz! daj ci chtnie, bo to cz
zdobyczy wyowionej z powodzi Isengardu.
- Moja wasno i drogo nabyta! - krzykn Saruman chwytajc apczywie sakiewk. Ale to tylko symboliczne odszkodowanie, wzie z pewnoci duo wicej. No c,
ebrak musi by wdziczny, jeli zodziej zwraca mu bodaj czstk zrabowanej

770

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wasnoci. Bdziesz si mia z pyszna, kiedy po powrocie do swego kraju zobaczysz,


e w Poudniowej wiartce nie wszystko wyglda tak, jak by sobie yczy. Przez
dugie lata nieatwo bdzie w Shire o fajkowe licie.
- Dzikuj za dobre sowo - odpar Merry. - W takim razie oddaj mi sakiewk, ktra
nigdy do ciebie nie naleaa i od dawna ze mn wdruje. Zawi sobie licie we
wasne szmaty.
- Za kradzie wypada paci kradzie - powiedzia Saruman i odwracajc si do
Meriadoka plecami, przynagli swego niewolnika kopniakiem, po czym obaj oddalili
si w stron lasu.
- Co podobnego! - prychn Pippin. - Kradzie! Jakby nam si nie naleaa odpata
za porwanie i wleczenie wrd orkw przez stepy Rohanu!
- ajdak - rzek Sam. - Co on mwi, e naby drogo to ziele? jakim sposobem,
ciekaw jestem. bardzo mi si te nie spodobaa ta wzmianka o Poudniowej wiartce.
Czas, ebymy znaleli si ju w kraju.
- Racja - przyzna Frodo. - Ale nie mona skrci drogi, jeli mam zobaczy si z
Bilbem. Cokolwiek si zdarzy, najpierw musz wstpi do Rivendell.
- Tak, sdz, e tak powiniene postpi - rzek Gandalf. - Nieszczsny ten
Saruman! Obawiam si, e nie da si ju nic dla niego zrobi. I mimo wszystko ten
nikczemnik moe jeszcze wyrzdzi jakie szkody, choby pomniejsze, ale dotkliwe.
Nastpnego dnia wkroczyli do pnocnego Dunlandu; nikt tam teraz nie mieszka,
cho kraina bya zielona i pena uroku. Wrzesie zacz si zotymi dniami i
srebrnymi nocami. Wreszcie pewnego piknego poranka, gdy soce wzbio si nad
roziskrzone mgy, wdrowcy spogldajc ze swego obozu, rozbitego na niewysokim
wzgrzu, zobaczyli na wschodzie trzy szczyty, ktre wystrzeliy w niebo poprzez
eglujce nisko oboki: Karaghras, Kelebdil i Fanuidhol. Byli wic ju w pobliu
wejcia do Morii.
Zostali tu przez cay tydzie, zbliaa si bowiem godzina nowego rozstania,
przed ktrym wzdrygay si serca. Wkrtce Keleborn i Galadriela, wraz ze sw wit,
mieli skrci na zachd i przez Przecz Czerwonego Rogu, a dalej Schodami
Dimrilla zej nad Srebrn y, dc do wasnego kraju. Nadoyli sporo drogi,
poniewa mieli sobie wiele do opowiedzenia z Gandalfem i Elrondem; nawet teraz
ocigali si jeszcze, spdzajc dni na rozmowach z przyjacimi. Czsto do pna w
noc, gdy hobbici spali ju smacznie, tamci czuwali pod gwiazdami wspominajc
dawne, minione czasy, wszystkie swoje trudy i radoci, albo te naradzajc si nad
przyszoci nowego wieku. Przechodzie, ktry by ich przypadkiem zaskoczy,
niewiele by zobaczy i usysza; wydaliby mu si szarymi postaciami wykutymi w
kamieniu, pomnikami zapomnianych spraw, porzuconymi w wyludnionej ju krainie.
Nie uciekali si bowiem w rozmowie do gestw ani sw, lecz czytali wzajem w swych
umysach, tylko byszczce oczy poruszay si i rozbyskiway do wtru
przepywajcych myli.
W kocu wszystko zostao powiedziane i poegnali si na razie, obiecujc
sobie spotkanie, gdy przyjdzie czas, aby Trzy Piercienie odeszy z rdziemia. Elfy
z Lorien w swych szarych paszczach zniky szybko wrd gazw kierujc si ku
grom. Reszta kompanii, ktra miaa std ruszy do Rivendell, patrzya za
oddalajcymi si ze wzgrza, dopki w oddali nie ujrzeli we mgle krtkiej byskawicy,
po czym wszystko zgino im sprzed oczu. Frodo zrozumia, e Galadriela na
poegnanie bysna podniesionym piercieniem.
- Szkoda, e nie mog wrci do Lorien - westchn Sam.

771

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

kocu pewnego wieczora dotarli na krawd porosej wrzosem wyyny i


nagle - jak zwykle wydawao si podrnym - ukazaa si u ich stp
gboka Dolina Rivendell i daleko w dole wiecce latarnie domu Elronda.
Zeszli w dolin, przeprawili si mostem za rzek i stanli u drzwi, a wtedy cay dom
rozbysn wiatami i rozdwicza pieni, witajc radonie powrt Elronda.
Hobbici zanim umyli si i posilili, w paszczach jeszcze, pobiegli szuka Bilba.
Zastali go samotnego w jego pokoiku, zasypanym kartkami papieru, pirkami i
owkami. Bilbo siedzia w fotelu przed maym, wesoo trzaskajcym na kominku
ogniem. Zdawa si bardzo stary, ale spokojny i senny. Kiedy weszli, otworzy oczy i
odwrci gow.
- Witajcie! - powiedzia. - A wic jestecie z powrotem. Jutro moje urodziny. Trafilicie
doskonale. Czy wiele, e kocz sto dwadziecia dziewi lat? Za rok, jeli poyj,
dorwnam staremu Tukowi. Chciabym go przecign, ale zobaczymy.
Po uroczystociach urodzinowych czterej hobbici zostali jeszcze w Rivendell
kilka dni, przesiadujc duo ze starym przyjacielem, ktry prawie cay czas spdza w
swoim pokoiku, wychodzc tylko na wsplne posiki do jadalni. W tych bowiem
sprawach nadal przestrzega punktualnoci i rzadko si zdarzao, by przespa
godzin niadania lub obiadu. Siedzc z nim przy kominku opowiedzieli mu kolejno
wszystko, co zapamitali ze swoich wdrwek i przygd. Z pocztku Bilbo prbowa
niby notowa, lecz usypia czsto, a budzc si mwi: "Jak to wspaniale! Jak to
cudownie! Na czym to stanlimy?" Wtedy musieli zaczyna swoje historie znw od
miejsca, przy ktrym staruszek si zdrzemn. Naprawd wzruszy go i zainteresowa
najywiej jedynie opis koronacji i zalubin Aragorna.
- Byem oczywicie zaproszony na wesele - powiedzia. - Czekaem przecie na nie
tyle lat! Ale gdy wreszcie do tego przyszo, jako nie mogem si wybra; mam tutaj
moc roboty, zreszt z pakowaniem rzeczy zawsze jest okropny kopot.
Tak miny dwa tygodnie, a ktrego ranka Frodo spojrzawszy przez okno
stwierdzi, e noc spad szron i pajczyny babiego lata zmieniy si w siatk bieli.
nagle uwiadomi sobie, e pora rusza w drog i poegna Bilba. Pogoda wci
jeszcze trzymaa si spokojna i pikna po najpikniejszym lecie za pamici ludzkiej.
Ale nasta ju padziernik, mona byo spodziewa si lada dzie soty i wichrw. A
czekaa Froda podr daleka. W gruncie rzeczy jednak nie lk przed zmian pogody
skania hobbita do popiechu. Frodo czu, e powinien wraca ju do Shire'u. sam
podziela to zdanie. Wanie poprzedniego wieczora powiedzia:
- Bylimy daleko i widzielimy wiele, a mimo to jako nie znalelimy na wiecie
lepszego miejsca ni Rivendell. Nie wiem, prosz pana, czy dobrze si wyraam, ale
tutaj wydaje si, e odnajdujemy po trosze i Shire, i Zoty Las, i Gondor, i krlewski
dwr, i gospody przydrone, i ki - wszystko naraz. A jednak czuj, nie wiem
dlaczego, e trzeba wkrtce std wyruszy. Jeli mam by szczery, powiem panu, e
niepokoj si o Dziadunia.
- Masz racj, samie, tutaj wszystkiego jest po trosze, oprcz Morza - odpar Frodo. I
powtrzy jakby do siebie: - Oprcz Morza.
Tego dnia Frodo porozmawia z Elrondem i postanowiono, e hobbici wyrusz
nazajutrz. Ku ich radoci Gandalf oznajmi:
- Jad z wami. Przynajmniej a do Bree. mam interes do Butterbura.
Wieczorem poszli do Bilba, eby si z nim poegna.
- No c, jeli tak trzeba, to nie ma rady rzek Bilbo. Szkoda. Bdzie mi was
brakowao. Przyjemnie byo wiedzie, e jestecie w pobliu. Ale teraz bardzo mi si
chce spa.

772

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Podarowa Frodowi swoj mithrilow kolczug i do, zapomniawszy, e mu ju raz


te rzeczy da; ofiarowa te siostrzecowi kilka ksiek, powiconych wiedzy i
historii, a napisanych jego rk cienkimi pajczymi literami w rnych okresach
ycia, tomy oprawne w czerwone okadki i opatrzone wyjanieniem: Przeoy z
jzyka elfw Bilbo Baggins. Samowi wrczy niedu sakiewk pen zota.
- To ju ostatki zdobyczy ze skarbca Smauga rzek. Przyda ci si, zwaszcza jeli
zechcesz si oeni, Samie.
Sam zaczerwieni si po uszy.
- Wam, modzi przyjaciele, nic nie mam do ofiarowania prcz dobrej rady
powiedzia Bilbo do Meriadoka i Pippina. A na zakoczenie krtkiego kazanka
dorzuci arcik w stylu mwcw Shire'u: - Uwaajcie, eby wam gowy nie wyrosy z
kapeluszy. Jeli nie przestaniecie rosn w tym tempie, wkrtce kapelusze i ubrania
bd za drogie na wasz kiesze.
- Jeli ty chcesz pobi wiekiem starego Tuka, czemu my nie mielibymy przerosn
Bullroarera? spyta Pippin.
Bilbo rozemia si i wycign z kieszeni dwie pikne fajki; miay ustniki z masy
perowej, okute misternie rzebionym srebrem.
- Mylcie o starym Bilbie pykajc z tych fajek rzek. Zrobiy je dla mnie elfy, ale ja
ju nie pal. Nagle gowa mu si kiwna i na chwil zasn. Gdy si ockn,
powiedzia: - na czym to stanlimy? Aha, rozdawaem prezenty. To mi co
przypomina... Suchaj no, Frodo, gdzie podzia si ten Piercie, ktry ci kiedy
daem?
- Zgubiem go, Bilbo kochany odpar Frodo. Widzisz, pozbyem si go.
- Co za szkoda! westchn Bilbo. Chtnie bym go znw zobaczy. Ale nie,
gupstwa plot! Przecie wanie po to wyruszye w podr, prawda? eby si go
pozby. Trudno si poapa, tyle rnych spraw z tym si czy, zadanie Aragorna i
Biaa Rada, i Gondor, i jedcy, i poudniowcy, i olifanty... Naprawd widziae je,
Samie?... i pieczary, i wiee, i zote drzewa, i... kto by tam spamita wszystko! Teraz
widz, e zbyt prost drog wrciem ongi z mojej wyprawy. Szkoda, e Gandalf nie
pokaza mi wtedy wicej wiata. Tylko e w takim razie spnibym si na licytacj
mojego domu i miabym z tym jeszcze gorsze kopoty. No, dzi ju i tak za pno;
zreszt uwaam, e znacznie wygodniej siedzie tutaj i sucha o tych rnych
dziwach. Po pierwsze, bardzo tu przytulnie, a po drugie, elfy s na kade zawoanie
pod rk. Czeg wicej pragn?
Droga wybiega hen, gdzie w dal,
Za drzwiami si zaczyna tu,
Daleko zasza droga ta.
Kto moe, niech j goni ju!
Niech w podr now puszcza si,
Lecz ja zdroone nogi mam,
wiato gospody wzywa mnie,
Przepi si i wypoczn tam.
Szepczc ostatnie sowa piosenki, Bilbo zwiesi gow na piersi i zasn.
Mrok wieczorny zgstnia w pokoju, ogie na kominku rozpali si janiej, przyjaciele
patrzyli na picego Bilba; stary hobbit umiecha si przez sen. Czas jaki siedzieli
w milczeniu, wreszcie Sam rozejrza si wkoo, na cienie taczce po cianach, i
zwracajc si do Froda powiedzia z cicha:

773

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Co mi si zdaje, prosz pana, e pan Bilbo niewiele napisa przez czas naszej
nieobecnoci. Chyba ju nie napisze naszej historii.
Bilbo otworzy oczy, jak gdyby usysza t uwag. Wsta.
- No, widzicie, znowu mi si chce spa powiedzia. Jeeli mam czas na pisanie,
lubi naprawd tylko ukada wiersze. Chciaem si zapyta, czy bardzo wielki
sprawioby ci kopot, mj Frodo kochany, gdyby troch uporzdkowa moje papiery,
zanim odjedziesz? To znaczy, gdyby pozbiera zapiski i lune kartki i zabra je z
sob. Rozumie si, jeli masz ochot. Widzisz, ja ju nie mam do czasu, eby
wybra co trzeba i skomponowa, i tak dalej. Sam mgby ci pomc, a jak to
wszystko jako uadzisz, przywieziesz mi do przejrzenia. Obiecuj, e nie bd
krytykowa zbyt surowo.
- Oczywicie, zrobi to chtnie odpar Frodo. Oczywicie, przyjad wkrtce
znowu, teraz podr nie grozi ju niebezpieczestwami. Mamy przecie nowego
krla, ju on zaprowadzi spokj i porzdek na drogach.
- Dzikuj ci, mj drogi powiedzia Bilbo. Zdejmujesz wielki ciar z mego serca.
I Bilbo znw zasn gboko.

azajutrz Gandalf i hobbici poegnali Bilba raz jeszcze, wstpiwszy do jego


pokoiku, bo na dworze za zimno byo dla staruszka. Potem poegnali
Elronda i domownikw.
Gdy Frodo stan w progu, Elrond yczc mu szczliwej podry rzek:
- Myl, e nie bdziesz mia po co wraca tutaj, jeli bardzo si z tym nie
pospieszysz. Mniej wicej o tej porze za rok, kiedy licie ozoc si, nim opadn,
czekaj na Bilba w lasach Shireu. Ja bd z nim take.
Nikt inny tych sw nie sysza, a Frodo z nikim si nimi nie podzieli.

774

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 7

Do domu!

eraz wreszcie jechali prosto do domu. Pilno im byo zobaczy znowu Shire,
ale z pocztku posuwali si do wolno, bo Frodo czu si nieswj. Gdy
przybyli do Brodu Bruinen, zatrzyma ca kompani i najwyraniej wzdraga
si przed wejciem w wod. Przyjaciele zauwayli, e przez chwil wzrok mia
nieprzytomny, jakby nie widzia ich i caego otoczenia. Do wieczora milcza potem.
By to dzie szsty padziernika.
- Czy ci co dolega? spyta Gandalf z cicha, przysuwajc si z koniem do Froda.
- Tak odpar Frodo. Rami. Stara rana boli, a wspomnienie Ciemnoci ciy na
sercu. Dzi wanie rocznica.
- Niestety, s rany, ktre nigdy si cakowicie nie goj powiedzia Gandalf.
- Obawiam si, e moja rana do takich naley odpar Frodo. Nie ma w gruncie
rzeczy powrotu. Moe nawet dojad do Shireu, ale nic ju nie bdzie takie, jak
dawniej, bo ja jestem inny. Skaleczyy mnie sztylet, jadowite do, ostre zby, dugo
dwigane brzemi. Gdzie znajd spoczynek?
Gandalf nie odpowiedzia.

od wieczr nastpnego dnia usta bl i min niepokj, Frodo znw powesela,


jak gdyby nie pamita o czarnych mylach poprzedniego ranka. Odtd
jechali bez przygd, a dni pyny szybko; wdrowali swobodnie, czsto
odpoczywajc w piknych lasach, gdzie drzewa w jesiennym socu mieniy si
czerwieni i zotem. W kocu znaleli si pod Wichrowym Czubem. Zapad zmierzch,
gsty cie lea na drodze. Frodo poprosi przyjaci o popdzenie koni i nie chcia
spojrze w gr, lecz cie jej przekroczy ze spuszczon gow, zatulajc si
szczelniej w paszcz. W nocy pogoda si zmienia, wiatr od zachodu przynis
deszcz, d ostry i zimny, a te licie wiroway jak ptactwo w powietrzu. Gdy dotarli
do Zalesia, drzewa stay ju niemal nagie, a wielka kurtyna deszczu przesaniaa im
widok na wzgrze Bree.
Tak wic przed wieczorem wietrznego i ddystego dnia pod koniec
padziernika piciu podrnych wjechao w kocu strom drog na wzgrze i stano
u poudniowej bramy miasteczka Bree. Brama bya zamknita na cztery spusty,
deszcz chosta ich twarze, po ciemnym niebie pdziy chmury, a serca wdrowcw
cisny si zawiedzione, bo spodziewali si bardziej przyjaznego przyjcia.
Po wielokrotnych nawoywaniach zjawi si wreszcie odwierny. W rku mia
grub pak. Popatrzy na goci lkliwie i nieufnie, ale gdy dostrzeg midzy nimi
Gandalfa i w jego towarzyszach pozna, mimo dziwnych strojw i zbroi, hobbitw,
rozchmurzy czoo i przywita ich yczliwie.
- Wjedajcie! powiedzia otwierajc bram. trudno gawdzi tutaj, na deszczu i
zimnie w t okropn noc, ale stary Barley z pewnoci przyjmie was serdecznie Pod
Rozbrykanym Kucykiem, a tam dowiecie si wszystkich nowin.
- A ty potem dowiesz si z pewnoci wszystkich nowin, ktre my wieziemy
zamia si Gandalf. Jak si miewa Harry?
Odwierny skrzywi si wyranie.
- Nie ma go odpar. Spytaj o niego Barlimana. Dobranoc!
- Dobranoc! odpowiedzieli i pojechali dalej; spostrzegli, e za ywopotem przy
drodze wyrs dugi niski budynek i e zza ciany krzeww ledz ich oczy wielu
mczyzn. Koo zagrody Billa Ferny ywopot by nie strzyony i zachwaszczony,
okna za domu zabite deskami.

775

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Moe ty go wtedy zabi jabkami, Samie powiedzia Pippin.


- Na tyle szczcia nie licz odpar Sam ale bardzo jestem ciekawy, co si stao z
tym biednym konikiem. Nieraz mylaem o nim, zosta wtedy nieborak pod drzwiami
Morii wrd wyjcych wilkw.
Gospoda Pod Rozbrykanym Kucykiem z pozoru zdawaa si nie zmieniona.
Za czerwonymi zasonami w oknach parteru wieciy si wiata. Dzwonek zadzwoni,
Nob przybieg i uchyliwszy drzwi wyjrza przez szpar. Na widok goci stojcych w
blasku latarni krzykn ze zdumienia.
- Panie Butterbur! Gospodarzu! wrzasn. Wrcili!
- Co mwisz! No, ju ja ich odprawi! rozleg si gos Butterbura, ktry w chwil
potem wypad za drzwi wymachujc tgim kijem. Poznajc przybyych osupia, a
grony mars na jego czole rozpyn si w wyrazie zdziwienia i radoci.
- Nob, ty barani bie, nie moge to starych przyjaci nazwa po imieniu?
Porzdnego stracha napdzi mi dure, i to w dzisiejszych czasach! Witam, witam!
Skd przybywacie? Nie spodziewaem si, e was w yciu jeszcze zobacz, sowo
daj. Poszlicie przecie z Obieywiatem do Dzikich Krajw, gdzie roi si od
najgorszych ludzi. Ciesz si bardzo, e was widz, a ju najbardziej Gandalfa.
Prosz, prosz, wchodcie. Pokoje chcecie chyba te same, co wtedy? S wolne. W
ogle wikszo pokoi stoi pustkami, nie myl tego przed wami tai, bo i tak prdko
bycie sami to zauwayli. Zobacz, co si znajdzie dla was na kolacj, i postaram si
poda raz dwa, ale ciko bdzie, bo suby nie ma wiele. Nob, ty gamoniu, zawoaj
Boba! Co te ja mwi, zapomniaem, Boba przecie ju nie ma, zawsze teraz przed
zmrokiem wraca do swoich, do rodziny. Zabierz kucyki do stajni, Nob. A ty,
Gandalfie, pewnie swego konia sam zechcesz odprowadzi? Pikny wierzchowiec,
ju ci to powiedziaem, jakem go pierwszy raz zobaczy. Prosz, wchodcie.
Rozgocie si jak w domu.
Butterbur bd co bd nie straci wymowy i po dawnemu y w staym pospiesznym
zamcie. Ale w gospodzie prawie nikogo nie byo wida ani sycha, ze wsplnej izby
dochodzi niky szmer jakby dwch tylko czy trzech gosw. Kiedy za przybysze
dokadniej przyjrzeli si gospodarzowi w blasku dwch wiec, ktre zapali
owietlajc przed nimi drog, stwierdzili, e twarz starego Butterbura jest
pomarszczona i zatroskana.
Prowadzi ich korytarzem do bawialni, w ktrej przed rokiem spdzili tak
niezwyk noc. Szli za nim z pewnym zaniepokojeniem, bo jasne byo, e Barliman
buczuczn min pokrywa jakie kopoty. W Bree widocznie wszystko si zmienio.
Nie mwili jednak nic, czekali.
Tak, jak si spodziewali, Butterbur przyszed do bawialni po kolacji zapyta,
czy s zadowoleni. Oczywicie, byli, poniewa Pod Rozbrykanym Kucykiem po
staremu piwo i jedzenie miao smak doskonay.
- Nie omiel si dzisiaj namawia, abycie reszt wieczoru spdzili we wsplnej
izbie powiedzia Butterbur. Jestecie pewnie zmczeni, zreszt prawie nikogo
tam nie ma. Ale jeli zechcecie uyczy mi przed pjciem do ek maej
pgodzinki, chciabym bardzo pogada z wami spokojnie i bez postronnych
wiadkw.
- Zgade nasze yczenia odpar Gandalf. Nie jestemy zmczeni.
Podrowalimy wygodnie. Bylimy przemoknici, zzibnici i godni, ale z tego
jue nas wyleczy. Siadaj, Barlimanie. Jeeli dasz nam w dodatku troch fajkowego
ziela, bdziemy ci bogosawi.
- Wolabym, ebycie zadali czegokolwiek innego powiedzia Butterbur. Ziela
wanie nam brak najbardziej, bo tyle go tylko mamy, ile sami wyhodujemy, a to

776

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

oczywicie za mao na nasze potrzeby. Z Shireu teraz nie sposb co dosta. Ale
postaram si w miar monoci.
Poszed i w chwil pniej wrci z wizk nie pokrajanych lici, ktre mogy im
wystarczy na jakie dwa dni do fajek.
- Najlepsze, jakie mam, nieze, ale nie umywaj si do lici z Poudniowej wiartki,
zawsze to mwiem, chocia na og, za przeproszeniem, wol Bree od Shireu.
Przysunli dla gospodarza obszerny fotel do kominka, Gandalf usadowi si
naprzeciwko, hobbici za na niskich krzesekach miedzy nimi; przegadali nie jedn
pgodzink, ale kilka, wymieniajc nowiny, ktrych Butterbur chcia sucha albo
nawzajem udziela. Niemal wszystko, co opowiadali wdrowcy, zdumiewao starego
Barlimana i nie miecio mu si w gowie, tote nie doczekali si innych uwag z jego
ust jak wielokrotne okrzyki powtarzane tak, jakby zacny Butterbur nie ufa wasnym
uszom: Co ja sysz, panie Baggins, a raczej panie Underhill? Bo ju mi si
popltao z kretesem... Co ja sysz, mistrzu Gandalfie? Nie do wiary! Kto by to
pomyla! W naszych czasach!
Butterbur take mia niemao do opowiadania. W Bree wcale nie byo
spokojnie. Interesy szy marnie, a prawd rzekszy, nawet cakiem kiepsko.
- Nikt z zagranicy nie przybywa ju do nas mwi. Miejscowi siedz w domach
zamknici na cztery spusty. Wszystko przez tych obcych przybyszy, wczgw, co
do nas zaczli ciga Zielon ciek przed rokiem, jak pewnie pamitacie; potem
zjawio si ich coraz wicej, cae gromady. Trafiali si midzy nimi po prostu biedacy,
uciekajcy przed burz, ale wikszo to byli li ludzie, zodzieje i podstpni zbjcy.
Doszo u nas w Bree do bardzo przykrych rzeczy, nawet do prawdziwej potyczki, w
ktrej pado kilku zabitych, na mier zabitych! Sowo daj, nie przesadzam.
- Wierz powiedzia Gandalf. Ilu?
- Trzech i dwch odpar Butterbur, oddzielnie liczc duych ludzi i hobbitw.
Nieborak Mat Heathertoes, Rowlie Appledore i may Tom Pickhorn zza Wzgrza, a
take Willie Banks i jeden z Underhillw ze Staddle. Wszystko zacne dusze, po
ktrych stracie nie pocieszylimy si dotd. A Harry, ten, co by odwiernym przy
zachodniej bramie, i Bill Ferny przeszli na stron obcych przybdw i potem razem z
nimi uciekli; myl, e to oni wpucili napastnikw do miasta tej nocy, kiedy wybucha
bjka. Na krtko przedtem, jako pod koniec roku pokazalimy im bramy i
wyrzucilimy ich bez ceregieli, a zaraz po Nowym Roku, kiedy spady due niegi,
zdarzyy si te awantury.
Harry i Bill poszli na rozbj i teraz siedz w lasach za wiosk Archet albo na
pustkowiach, gdzie na pnoc od Wzgrza. Zupenie jak w strasznych czasach, o
ktrych opowiadaj stare bajki. Na gocicach nikt si nie czuje bezpieczny, wszyscy
unikaj dalszych podry i co wieczr wczenie zamykaj si w domach. Musimy
trzyma warty wszdzie wzdu ywopotu i obsadzilimy bramy wzmocnionymi
straami.
- Nas jako nikt nie zaczepia rzek Pippin chocia jechalimy powoli i bez
ubezpieczenia. Mylelimy, e wszystkie kopoty zostay ju za nami.
- Oj, nie, nie, panie Peregrinie, kopotw jeszcze do przed wami odpar Butterbur.
Nic te dziwnego, e was zbje nie napastowali. Woleli nie porywa si na
zbrojnych, ktrzy maj miecze, hemy, tarcze i tak dalej. Kady by si dwa razy
namyli, zanimby was zaczepi. Prawd mwic ja te na wasz widok troch si
wystraszyem.
Nagle hobbici zrozumieli, e jeli miejscowa ludno przygldaa im si ze
zdumieniem, to nie tyle dziwia si ich powrotowi, ile ich zbrojom. Sami tak si ju
oswoili z wojennym rynsztunkiem, obracajc si wrd dobrze uzbrojonych plemion,

777

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

e nie pomyleli, jak niezwyke wraenie w ich ojczystych stronach zrobi kolczugi
byszczce spod paszczy, hemy Gondorczykw i Rohirrimw oraz tarcze zdobione
piknymi godami. A na domiar wszystkiego Gandalf jecha na wielkim siwym koniu,
cay w bieli, okryty sutym paszczem mienicym si od bkitu i srebra, z dugim
mieczem Glamdringiem u pasa.
- A to dobre sobie! zamia si Gandalf. Jeli nasza pitka napdza im stracha, to
pocieszmy si, bo gorszych przeciwnikw spotykalimy w naszej wdrwce.
Przynajmniej moesz by spokojny, e nie sprbuj ci napada, pki my tu
jestemy.
- Ale czy to dugo potrwa? rzek Butterbur. Nie przecz, chtnie bym was
zatrzyma tutaj na jaki czas. Bo to, jak wiecie, mymy do takich bjek nie przywykli,
a Stranicy podobno wynieli si z naszych stron wszyscy. Widz dopiero teraz, e
dawniej nie docenialimy, ile im zawdziczamy. Bo krc si dokoa groniejsi
jeszcze od zbjw wrogowie. Zeszej zimy wilki wyy pod ywopotem. W lesie czaj
si jakie ciemne stwory, tak okropne, e na sam myl o nich krew w yach
zastyga. Doprawdy bardzo, bardzo to wszystko byo niepokojce.
- Rzeczywicie przyzna Gandalf. Wszystkie prawie kraje przeyway ostatnio
wielki niepokj. Ale pociesz si, Barlimanie. Bree znalazo si na krawdzi bardzo
cikich kopotw i z ulg stwierdzam, e nie wpado w nie gbiej. witaj teraz
lepsze czasy. Tak dobrych czasw nikt ju pewnie tu nie pamita! Stranicy wrcili.
My wrcilimy wraz z nimi. I znowu mamy krla, Barlimanie; krl wkrtce przypomni
sobie o tej czci swojego krlestwa. Oyje Zielona cieka, gocy krlewscy bd
po niej mknli tam i z powrotem, a ze stwory znikn, wyparte z lasw i pustkowi.
Pustkowie zaludni si i zamieni w pola uprawne.
Butterbur kiwa gow.
- Pewnie, troch uczciwych podrnych na gocicach nikomu nie zaszkodzi. Ale nie
yczmy sobie wicej nicponiw i zabijakw. Nie chcemy widzie obcych w Bree ani
nawet w pobliu Bree. Niech nas zostawi w spokoju. Nie chc, eby tum obcych
tutaj si panoszy i osiedla, karczujc puszcz dokoa.
- Bdziecie mieli spokj, Barlimanie odpar Gandalf. Dla wszystkich starczy
miejsca pomidzy Isen a Szar Wod lub te na poudniowym brzegu Brandywiny;
nikt nie bdzie si cisn pod same granice Bree. Niegdy mnstwo ludzi mieszkao
na pnocy, o sto mil albo dalej std, u koca Zielonej cieki, na Pnocnych
Wzgrzach i nad Jeziorem Evendim.
- Na pnocy, za Szacem Umarych? z rosncym powtpiewaniem odrzek
Butterbur. To s podobno kraje nawiedzane przez upiory. Nikt prcz zbjcw tam
si nie zapuci.
- A jednak Stranicy tam bywaj powiedzia Gandalf. Mwisz: Szaniec Umarych.
Tak rzeczywicie zw to miejsce od wielu lat; prawdziwa jednak dawna nazwa brzmi
Fornost Erain, Norbury, Pnocny Grd Krlw. I pewnego dnia krl tam powrci, a
wtedy zobaczysz na gocicu wspaniaych podrnych.
- No, tak, to ju daje troch lepsze widoki na przyszo rzek Butterbur i mona
by si wtedy spodziewa poprawy interesw. Byle ten krl zostawi Bree w spokoju.
- Na pewno zostawi odpar Gandalf. Zna wasz kraj i kocha.
- A to jakim cudem? zdziwi si Butterbur. Nie rozumiem. Skoro siedzi sobie na
wspaniaym tronie w potnym zamku o setki mil std, skde by mg nas zna?
Pewnie pija wino ze zotych pucharw. C dla niego znaczy moja gospoda i piwo w
kuflach? Chocia co do piwa, to nie moesz, Gandalfie, zaprzeczy, e jest dobre.
Nabrao wymienitego smaku od jesieni zeszego roku, kiedy nas odwiedzi i

778

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

obdarzy je askawym sowem. To bya jedyna dla mnie pociecha w tych cikich
czasach.
- Krl mwi, e zawsze u ciebie piwo byo dobre wtrci si Sam.
- Krl?
- A jake! Przecie to Obieywiat! Wdz Stranikw. Czy jeszcze nic ci w gowie nie
wita?
Zawitao i Butterbur zbarania ze zdziwienia. Oczy mu omal z orbit nie wyskoczyy,
rozdziawi usta i sapa gono.
- Obieywiat! krzykn wreszcie odzyskujc dech. Obieywiat w koronie, ze
zotym pucharem! Czego to doylimy!
- Lepszych czasw, w kadym razie dla Bree rzek Gandalf.
- Pewnie, pewnie, teraz ju w to wierz odpar Butterbur. No, wiecie pastwo, od
dawna nie gadao mi si z nikim tak mio jak z wami. Szczerze powiem, e tej nocy
zasn z lejszym sercem. Jest o czym myle po tej rozmwce, ale odo to do
jutra. Teraz cignie mnie ju do ka, a was z pewnoci take. Hej, Nob! zawoa
podchodzc do drzwi. Nob, niezguo! Paln si rk w czoo. - ... Zaraz, zaraz...
Nob? Co mi to przypomina, ale co?
- Moe znw jaki zapomniany list? spyta Merry.
- Nieadnie, e mi pan jeszcze nie wybaczy starej historii, panie Meriadoku! Przerwa
mi pan wtek. Na czym to stanem? Nob... stajnia... Aha! Mam tu na przechowaniu
co, co jest wasz wasnoci. Jeeli pamitacie Billa Ferny, tego koniokrada, i
kucyka, ktrego Bill wam sprzeda, no to wanie o niego chodzi. Kucyk wrci do
mnie sam, dobrowolnie. Skd? To ju wy lepiej wiecie ni ja. Przyszed kudaty jak
stare psisko i chudy jak patyk, ale ywy. Nob go tutaj pielgnuje.
- Nie moe by! Mj Bill! wrzasn Sam. W czepku si urodziem, niech Dziadunio
mwi, co chce. Znowu spenione yczenie! Gdzie on jest?
Sam nie chcia si pooy, dopki nie odwiedzi kucyka w stajni.

drowcy zostali w Bree przez cay nastpny dzie, a Butterbur nie mg


uskara si na zastj w interesach, przynajmniej tego drugiego wieczora.
Ciekawo okazaa si silniejsza od strachu i w gospodzie byo rojno jak
nigdy. Hobbici przez grzeczno zaszli do wsplnej izby i odpowiedzieli na mnstwo
pyta. A e ludzie z Bree maj dobr pami, wielu z nich pytao Froda, czy napisa
swoj ksik.
- Jeszcze nie odpowiada. Jad do domu, tam dopiero uporzdkuj przywiezione
zapiski.
Musia obieca, e nie pominie nadzwyczajnych wydarze, ktre w Bree si
rozegray, poniewa bez tego wydawaa im si za mao interesujca ksika,
powicona przewanie dalekim i znacznie mniej wanym wypadkom gdzie na
poudniu.
Potem jeden z modszych mczyzn poprosi o piosenk. Ale wtedy zalega
nagle cisza, starsi ukradkiem zgromili lekkomylnego mokosa i nikt proby nie
podtrzyma. Jasne byo, e ludzie z Bree nie pragnli powtrzenia si niesamowitych
awantur w gospodzie.
Nic te nie zakcio spokoju we dnie ani w nocy, dopki podrni gocili w
Bree. Nazajutrz jednak zerwali si o wicie, bo z uwagi na ddyst wci pogod
chcieli dotrze do Shireu przed wieczorem, a drog mieli do dalek. Ludzie z Bree
stawili si tumnie, eby ich poegna, w weselszym nastroju ni zazwyczaj w cigu
ubiegego roku; kto przedtem nie widzia goci w penym rynsztunku, ten otwiera
teraz oczy z podziwu, gdy ukaza si Gandalf z bia brod, cay promieniejcy

779

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

wiatem, w bkitnym paszczu, ktry zdawa si jak obok przesaniajcy soce, a


przy Czarodzieju czterej hobbici niby bdni rycerze z dawnych, niemal
zapomnianych legend. Nawet ci, ktrzy zrazu wymiewali nowiny o krlu, zaczli
podejrzewa, e jest w nich mimo wszystko troch prawdy.
- Ano, szczliwej podry i szczliwego powrotu do domw! rzek Butterbur.
Moe powinienem wczeniej uprzedzi was, e w Shire take niedobrze si dzieje,
takie przynajmniej do nas suchy dochodz. Podobno zdarzyy si tam dziwne
rzeczy. Ale wci to to, to owo, czowiek ma za duo wasnych kopotw na gowie.
Co prawda, jeli wolno mwi szczerze, przyjechalicie z tej podry tacy
odmienieni, e z pewnoci dacie sobie rad ze wszystkimi kopotami. Nie wtpi, e
prdko zaprowadzicie u siebie porzdek. ycz szczcia! A pamitajcie, e im
czciej bdziecie si pokazywali Pod Rozbrykanym Kucykiem, tym bardziej si
wami uciesz.
Poegnali go nawzajem serdecznie i ruszyli przez Bram Zachodni w stron
Shireu. Kucyka Billa wzili z sob, a chocia musia znw dwiga spore juki, bieg
rano obok wierzchowca Sama i zdawa si bardzo zadowolony.
- Ciekawe, co te stary Barliman mia na myli odezwa si Frodo.
- Troch zgaduj pospnie odpar Sam. Pewnie to, co zobaczyem kiedy w
zwierciadle pani Galadrieli: cite drzewa i mojego Dziadunia wygnanego z domu.
auj, e si bardziej nie spieszyem z powrotem.
- Na pewno te co niedobrego stao si w Poudniowej wiartce powiedzia Merry.
Wszdzie brak fajkowego ziela.
- Cokolwiek tam si zego wici, zao si, e Lotho w tym palce macza rzek
Pippin.
- Palce moe macza, ale na dnie kto inny wod mci powiedzia Gandalf.
Zapomnielicie o Sarumanie. On wczeniej ni Mordor zacz interesowa si
Shireem.
- Ale przecie ty jeste z nami rzek Merry wic wszystko prdko si naprawi.
- Jestem z wami teraz odpar Gandalf wkrtce jednak si rozstaniemy. Nie pojad
do Shireu. Sami musicie swoje sprawy zaatwi, do tego wanie od dawna was
przygotowywaem. Czy jeszczecie nie zrozumieli? Mj czas min, nie jest ju moim
zadaniem wprowadzanie adu na wiecie ani nawet pomaganie innym, gdy si do
tego zabieraj. Wy zreszt, przyjaciele, ju nie potrzebujecie pomocy. Wyrolicie.
Wyrolicie bardzo wysoko, dosiglicie najwikszych, o was wszystkich ju mog
by spokojny. Wiedzcie, e wkrtce skrc w inn ciek. Zamierzam pogawdzi z
Bombadilem, i to tak obszernie, jak jeszcze nigdy w yciu. On by tym kamieniem,
ktry mchem obrasta, podczas kiedy mnie wypado toczy si po wiecie. Ale ju
skoczyy si moje wdrwki, teraz bdziemy mieli sobie duo do powiedzenia z
Bombadilem.

jaki czas potem dotarli do tego miejsca na Wschodnim Gocicu, gdzie


niegdy poegnali Bombadila. Hobbici marzyli, a nawet oczekiwali, e
ujrz go tutaj, spodziewajc si, e wyjdzie na ich spotkanie. Lecz nie da
znaku ycia; od poudnia szara mga saa si na Kurhanach, a Stary Las w oddali
znikn za jej gst zason. Zatrzymali si na chwil; Frodo tsknie spoglda na
poudnie.
- Bardzo bym chcia zobaczy znw starego przyjaciela rzek. Ciekaw jestem, jak
mu si wiedzie.
- Doskonale, jak zawsze, rcz ci za to odpar Gandalf. Beztroski Bombadil
pewnie nawet niezbyt si interesuje tym, co zdziaalimy i widzieli, chyba tylko

780

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

waszym spotkaniem z entami. Moe pniej przyjdzie i na to czas, eby go


odwiedzi. Teraz na twoim miejscu nie marudzibym ani chwili, bo inaczej nie
zdycie przed zamkniciem bramy mostu na Brandywinie.
- Ale tam nie ma adnej bramy! zawoa Merry. Nie na tym szlaku! Wiesz to
chyba, Gandalfie, rwnie dobrze, jak ja. W Bucklandzie jest brama, oczywicie, ale t
otworz przede mn o kadej porze.
- Powiedz raczej, e przedtem na tym szlaku bramy nie byo odpar Gandalf.
Teraz j tam zastaniesz. I nawet w Bucklandzie moesz si natkn na wiksze
trudnoci, ni mylisz. Ale przezwyciysz je szczliwie. Do widzenia, przyjaciele
kochani! Nie rozstajemy si na zawsze. Jeszcze nie. Do widzenia.
Skierowa Gryfa w bok gocica; rumak przesadzi lekko szeroki zielony wa cigncy
si tu wzdu drogi. Gandalf zakrzykn na niego i Gryf pomkn w stron Kurhanw
jak wiatr z pnocy.
- Ano zostao nas czterech, tak jak z domu ruszalimy rzek Merry. Wszystkich
towarzyszy, jednego po drugim, zostawilimy po drodze. Mona by pomyle, e to
sen, ktry powoli si rozwiewa.
- Mnie si zdaje przeciwnie powiedzia Frodo e teraz zasypiam z powrotem.

781

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 8
Porzdki w Shire

u po zmroku zmoknici i zmczeni wdrowcy zajechali nad Brandywin i zastali


tam drog zagrodzon. U dwch kocw mostu jeyy si ostrokoowe bramy.
Na drugim brzegu rzeki dostrzegli nowo zbudowane domy, pitrowe, z wskimi,
prostoktnymi oknami, nagie i le owietlone, ponure i obce.
Stukali w bram i woali, nikt jednak zrazu nie odpowiedzia; potem usyszeli
ze zdumieniem gos rogu i zobaczyli, e w domach za rzek wiata gasn. Kto w
ciemnoci krzykn:
- Kto tam? Odstpcie spod bramy. Nie wjedziecie teraz. Czy nie umiecie czyta? Jest
przecie napis: Zamknite od zachodu do wschodu soca.
- Rozumie si, e nie umiemy czyta po ciemku odkrzykn Sam. Ale jeli hobbici
z Shireu maj przez ten wasz napis mokn przez ca zimn noc, to poszukam
tego ogoszenia i zerw je zaraz.
Rozleg si trzask zamykanego okna i z domu po lewej stronie wysypa si tum
hobbitw z latarniami w rkach. Otworzyli na drugim kocu bram, a niektrzy nawet
przebiegli most. Na widok podrnych przystanli wystraszeni.
- Chode tu bliej, Hobie Hayward! zawoa Merry rozrniajc w wietle latarni
jednego z dawnych znajomych. Nie widzisz, e to ja, Merry Brandybuck?
Wytumacz mi, co to wszystko znaczy, co tu robi porzdny Bucklandczyk, jak ty? O
ile pamitam, bye odwiernym przy Zielonej Bramie?
- O rety! Pan Meriadok, oczy mnie nie myl, a uzbrojony jak na wojn! krzykn
stary Hob. A tu opowiadali, e pan zgin. A w kadym razie, e pan zabdzi w
Starym Lesie. To rado, e pana widz caego i ywego!
- Zamiast si na mnie gapi przez szpary w pocie, otwrz lepiej bram! powiedzia
Merry.
- Niech mi pan wybaczy, nie mog. Mamy taki rozkaz.
- Kto go wam da?
- Wdz z Bag End.
- Wdz, jaki Wdz? Chciae powiedzie: Lotho? spyta Frodo.
- Tak, ale kaza mwi teraz na siebie: Wdz.
- To piknie; przynajmniej nie uywa nazwiska Bagginsw odpar Frodo. Ale, jak
widz, pora, eby krewni zajli si nim i przywoali go do porzdku.
Zza bramy dobieg zgorszony i przeraony szept:
- Lepiej takich rzeczy nie mwi. On si moe dowiedzie. A poza tym jak bdziecie
tak haasowali, gotw si zbudzi Duy Czowiek Wodza.
- Ju my go obudzimy tak, e si nieprdko przestanie dziwi rzek Merry. Jeeli
to znaczy, e twj wspaniay Wdz wzi do swej suby najemnych zbirw z
Pustkowi, to widz, emy rzeczywicie za dugo czekali z powrotem. Zeskoczy z
kuca, a dostrzegszy w bysku latarni ogoszenie, zdar je i cisn za bram. Hobbici
cofnli si, aden nie podszed, by otworzy skoble. Do mnie, Pippin! Nas dwch
wystarczy.
Merry i Pippin wdrapali si na bram. Hobbici uciekli z mostu. Znowu zagra
rg. Z wikszego domu po prawej stronie wychyna dua, cika posta, wyranie
widoczna na tle owietlonych drzwi.
- Co to za haasy! warkn zbliajc si. Kto si omieli przez bram wazi?
Jazda std, bo karki poskrcam, ndzne pokurcze.
Nagle stan, bo dostrzeg bysk mieczy.

782

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Billu Ferny! rzek Merry. Jeeli w cigu dziesiciu sekund nie otworzysz bramy,
gorzko poaujesz. Naucz ci posuchu tym oto elazem. Otwrz bram i wyno si
za ni. ebym ci tu wicej nie spotka, otrzyku, zbju!
Bill Ferny skuli si, powlk pod bram, otworzy rygle.
- Oddaj klucz! powiedzia Merry.
Ale zbj cisn mu klucze w twarz i da nura w ciemno. Kiedy mija kuce, jeden z
nich wierzgn i trafi go kopytami w przelocie. Bill Ferny zawy i znikn w mroku.
Nigdy nikt wicej o nim nie posysza.
- Brawo, Billy pochwali kucyka Sam.
- A wic wasz Duy Czowiek ju zaatwiony rzek Merry. Z Wodzem policzymy
si w swoim czasie. Na razie potrzebujemy na noc kwatery, a e, jak widz,
zburzylicie gospod, ktra staa przy mocie, i zamiast niej pobudowali te szkaradne
domy, musicie nas jako w nich umieci.
- Bardzo przepraszam, panie Meriadoku, ale to zabronione odpar Hob.
- Co jest zabronione?
- Przyjmowanie podrnych, jedzenie poza porami regularnych posikw i w ogle
rne takie rzeczy.
- Co si tu dzieje? spyta Merry. Czy mielicie w tym roku klsk nieurodzaju?
Zdawao mi si, e lato byo pikne i zbiory bogate.
- Owszem, rok by do dobry odpar Hob. Zebralimy duo plonw, ale nie
wiadomo dokadnie, co si z nimi stao. Rozeszo si chyba midzy rozmaitych
poborcw i szafarzy, co to chodz po kraju, licz, mierz i odstawiaj wszystko do
skadw. Wicej zbieraj, ni rozdzielaj i prawie nic z tego potem do nas nie wraca.
- Sowo daj, to takie nudne, e nie ma siy sucha duej po nocy rzek Pippin
ziewajc. Mamy prowianty w workach podrnych. Dajcie nam byle jak izb,
ebymy mogli gowy skoni. Nocowao si ju gorzej po drodze!

obbici spod bramy wci jeszcze zdawali si zaniepokojeni, najwidoczniej


propozycja Pippina nie zgadzaa si z obowizujcymi przepisami; nikt
jednak nie omieli si sprzeciwia duej tak gronie uzbrojonym podrnym,
z ktrych dwaj byli na dobitk wyjtkowo roli i silni. Frodo kaza bram z powrotem
zaryglowa. Ostrono taka miaa bd co bd pewien sens, skoro w okolicy krcili
si zbje. Potem czterej przyjaciele weszli do hobbickiej kordegardy i rozgocili si
tam, jak mogli. Bya to izba naga i brzydka, ze skpym kominkiem, ktry nie pozwala
na rozpalenie porzdnego ognia. Na pitrze w sypialniach wartownikw cigny si
rzdy twardych ek, a na cianach wisiay rne pouczenia i duga lista przepisw.
Pippin zdar je natychmiast. Piwa nie byo wcale, jada bardzo mao, ale z
prowiantw, ktre wydobyto z podrnych workw i rozdzielono midzy wszystkich
obecnych, zoya si nieza kolacja. Pippin amic przepis numer cztery dorzuci na
palenisko prawie ca wizk drew, przeznaczonych na dzie nastpny.
- Przydaaby si teraz fajeczka, palc milej by si suchao waszej opowieci o tym,
co si dzieje w Shire powiedzia.
- Ziela fajkowego nie ma odpar Hob a raczej jest tylko dla Duych Ludzi Wodza.
Cay zapas podobno si wyczerpa. Jak syszelimy, karawany wozw zaadowanych
limi wysano z Poudniowej wiartki star drog, przez Brd Sarn. Stao si to pod
koniec zeszego roku, wkrtce po waszym wyjedzie. Ale podobno wczeniej jeszcze
ziele cichcem wyciekao z kraju w mniejszych ilociach. Ten Lotho...
- Trzymaj jzyk za zbami, Hobie Hayward! krzykno kilku hobbitw naraz.
Wiesz, e takie gadanie jest zabronione. Wdz dowie si, co mwie, a wtedy
wszyscy bdziemy w opaach.

783

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie dowiedziaby si, gdyby midzy wami nie byo lizusw odpar zapalczywie
Hob.
- Spokojnie, spokojnie! rzek Sam. Wiemy ju do. Nie trzeba ani sowa wicej,
gocinnoci nie ma, piwa nie ma, ziela do fajki nie ma, za to przepisw w brd i
ktnie jak wrd orkw. Spodziewaem si, e odpoczn wreszcie, ale widz, e
czekaj nas nowe trudy i kopoty. Tymczasem chodmy spa i odmy te sprawy do
rana.

owy Wdz najwidoczniej mia swoje sposoby, eby wiedzie o wszystkim.


Od mostu do Bag End byo czterdzieci mil z hakiem, ale kto niewtpliwie
pospieszy z wiadomociami. Frodo i jego towarzysze wkrtce si o tym
przekonali.
Nie mieli ustalonych cile planw, lecz zamierzali najpierw uda si do
Ustroni na krtki wypoczynek. Teraz jednak, widzc, co si wici, postanowili jecha
wprost do Hobbitonu. Wyruszyli wrcz nazajutrz gocicem, popdzajc konie. Wiatr
przycich, ale niebo byo chmurne. Kraj zdawa si smutny i opuszczony; co prawda
by to ju pierwszy dzie listopada, koniec jesieni. Mimo wszystko ogniska pony
nawet na t por roku niezwykle gsto, a wszdzie dokoa dym wzbija si nad
ziemi i cik chmur pyn w stron Lenego Zaktka.
Pod wieczr wdrowcy zbliyli si do abiej ki sporej wsi przy gocicu,
oddalonej o dwadziecia dwie mile od mostu. Tam chcieli przenocowa, pamitajc,
e gospoda Pod Pywajc Kod cieszy si dobr saw. Ale u wjazdu do wsi
natknli si na barier zagradzajc gociniec i opatrzon wielk tablic z napisem:
Wstp wzbroniony. Za barier sta liczny oddzia szeryfw z pakami w garci i z
pirami na czapkach; miny mieli nadte i troch wystraszone zarazem.
- Co to wszystko ma znaczy? spyta Frodo powstrzymujc si od miechu.
- Znaczy to, panie Baggins odpar dowdca szeryfw, hobbit odznaczajcy si
podwjnym pirem na czapce e jest pan aresztowany za wamanie si przez
bram, zdarcie ogosze urzdowych, napa na odwiernego, bezprawne
przekroczenie granic, nocowanie w budynku pastwowym bez zezwolenia i
przekupienie poczstunkiem wartownikw penicych sub.
- Nic wicej? spyta Frodo.
- ja bym mg co nieco dorzuci, jeli chcecie powiedzia Sam. Nazwanie
Wodza po imieniu, wierzbienie rki, eby mu kuakiem zamalowa t jego
pryszczat buzi, a take posdzenie szeryfw, e s band durniw.
- Do tego! Zgodnie z rozkazem Wodza macie i z nami bez oporu. Zaprowadzimy
was Nad Wod i oddamy w rce Duych Ludzi Wodza. Wszystko, co macie do
powiedzenia, powiecie na rozprawie. Ale jeli nie chcecie duej jeszcze posiedzie
w wizieniu, radz wam za wiele nie gada.
Szeryfowie speszyli si mocno, kiedy Frodo wraz z ca kompani wybuchn na to
gromkim miechem.
- Nie ple gupstw rzek Frodo. Pojad, gdzie mi si spodoba, i wtedy, kiedy
zechc. Przypadkiem wybieram si do Bag End, gdzie mam interesy, ale jeli
upierasz si i tam z nami, prosz bardzo, to twoja sprawa.
- Niech i tak bdzie, panie Baggins odpar dowdca szeryfw ale niech pan nie
zapomina, e pana aresztowaem.
- Nie zapomn! rzek Frodo. Nigdy! Ale moe ci to kiedy wybacz. W kadym
razie dzisiaj nigdzie dalej nie jad, bd wic askaw odprowadzi mnie do gospody
Pod Pywajc Kod.

784

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Nie mog, prosz pana. Gospoda zamknita. Jest tylko dom szeryfw na drugim
kocu wsi. Tam was zaprowadz.
- Zgoda powiedzia Frodo. Id naprzd, jedziemy za tob.

am tymczasem przegldajc szeregi wypatrzy wrd szeryfw dawnego


znajomka.
- Eje, Robinie Smallburrow! Chod no bliej, chciabym z tob pogada!
zawoa.
Robin Smallburrow zerkn lkliwie na dowdc, ktry nasroy si, lecz nie mia
oponowa, po czym cofn si i podszed do Sama. Sam zeskoczy z kucyka.
- Suchaj no, Robinku rzek wychowae si w Hobbitonie i powiniene mie
wicej oleju w gowie. Czy ci nie wstyd napastowa pana Froda? I co to ma znaczy,
e gospoda zamknita?
- Wszystkie gospody zamknito odpar Robin. Wdz piwa nie cierpi. Od tego si
przynajmniej zaczo. Bo teraz, prawd mwic, Duzi Ludzie Wodza pij, ile chc.
On nie cierpi te, eby si kto po kraju krci, wic jeli ju ktry hobbit musi albo
chce podrowa, ma zgasza si w domach szeryfw po drodze i tumaczy si, po
co i skd wdruje.
- Wstydziby si bra udzia w takich gupich bezecestwach rzek Sam.
Pamitam, e zawsze wola gospody oglda od rodka ni z zewntrz. Na subie
czy poza sub, chtnie wpadae na kufelek piwa.
- I dalej bym to chtnie robi, gdybym mg. Ale nie bd dla mnie za surowy, Samie.
C poradz? Wstpiem do szeryfw na sub siedem lat temu, kiedy nikomu nie
nio si o takich porzdkach, jakie dzi mamy. Mylaem, e bd mia okazj
wczy si po kraju, sucha plotek, gdzie piwo lepsze. Stao si teraz inaczej.
- No, to rzu to do licha, nie bd duej szeryfem, skoro to przestao by zajciem
stosownym dla uczciwego hobbita rzek Sam.
- To wzbronione odpar Robin.
- Jeeli jeszcze raz usysz to pikne swko, rozgniewam si na dobre powiedzia
Sam.
- Szczerze mwic, nawet bym si nie zmartwi odpar Robin zniajc gos.
Gdybymy rozgniewali si wszyscy razem, moe by dao si co zrobi. Ale zrozum,
Samie, Wdz ma swoich Duych Ludzi. Rozsya ich wszdzie, a jeli kto z nas,
maych ludzi, upomina si o swoje prawa zamykaj go w wizieniu. Pierwszego
zamknli naszego starego tuciocha Willa Whitfoota, burmistrza, a potem wielu
innych. Ostatnio dzieje si coraz gorzej. Czsto bij winiw.
- Dlaczego wic dla nich pracujesz? spyta Sam ze zoci. Kto ci posa do
abiej ki?
- Nikt. Stale tam jestemy na posterunku w duym domu szeryfw. Nale do
pierwszej grupy Wschodniej wiartki. Razem jest teraz paruset szeryfw i werbuj
ich jeszcze wicej, bo wyszy nowe przepisy. Wikszo suy wbrew woli, ale nie
wszyscy. Nawet w Shire s tacy, ktrzy lubi wcibia nosy w cudze sprawy i
udawa wanych. Co gorsza nie brak te szpiegw, donoszcych o wszystkim
Wodzowi i jego Duym Ludziom.
- Ha! Wic tym sposobem o nas si dowiedzia, czy tak?
- Tak. Zwykym obywatelom nie wolno korzysta z pospiesznej poczty, ale oni jej
uywaj i trzymaj umylnych gocw w rnych punktach kraju. Jeden taki goniec
przybieg w nocy z Bamfurlong z tajn wiadomoci, drugi ponis j std dalej. A
dzi po poudniu przyszed t drog rozkaz, eby was aresztowa i odstawi Nad

785

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Wod, nie wprost do wizienia. Wdz chce widocznie rozprawi si z wami jak
najprdzej.
- Odechce mu si, jak pan Frodo z nim pogada rzek Sam.
Dom szeryfw w abiej ce nie by lepszy od kordegardy przy mocie. Nie
mia pietra, lecz okna rwnie wskie, i zbudowany by z brzydkiej, szarej cegy,
niedbale kadzionej. Wntrze okazao si wilgotne i ponure, a kolacj podano na
dugim stole z nie heblowanych desek, ktrych na dobitk od dawna nikt porzdnie
nie wyszorowa. Jado byo zreszt niegodne lepszego stou. Podrni nie mieli
ochoty zatrzymywa si tu duej, a e od Wody dzielio ich jeszcze okoo
osiemnastu mil, ruszyli o dziesitej rano w drog. Wyruszyliby znacznie wczeniej,
gdyby nie to, e zwoka wyranie zocia dowdc szeryfw. Wiatr skrci z zachodu
na pnoc, pochodniao, lecz deszcz nie pada.
Kawalkada opuszczajc wie wygldaa do zabawnie, mimo to kilku
tutejszych mieszkacw, ktrzy wylegli z domw, eby popatrze na odjazd
podrnych, wahao si, nie wiedzc, czy miech jest dozwolony. Dwunastu
szeryfom kazano eskortowa winiw, lecz Merry zmusi ich, eby maszerowali na
czele, podczas gdy Frodo ze sw kompani jecha za nimi. Merry, Pippin i Sam
mieli si, piewali i gawdzili swobodnie, szeryfowie natomiast kroczyli sztywno,
usiujc nada sobie surowy i powany wygld. Frodo milcza, zdawa si smutny i
zamylony. Ostatni osob, ktr we wsi mijali, by krzepki staruszek zajty wanie
strzyeniem ywopotu.
- Hola, hola! zawoa na ich widok. Kto tu waciwie kogo aresztowa?
Dwaj szeryfowie odczajc si natychmiast od oddziau skierowali si ku niemu.
- Panie oficerze! krzykn Merry. Prosz natychmiast przywoa swoich
podwadnych do porzdku, jeli nie chcesz, ebym ja to zrobi.
Dwaj hobbici na ostry rozkaz dowdcy wrcili z ponurymi minami do szeregu.
- Naprzd, marsz! zakomenderowa Merry.
Jedcy postarali si, eby piesza eskorta musiaa dobrze wyciga nogi. Soce
wyjrzao zza chmur i mimo chodnego wiatru szeryfowie zasapali si i spocili
porzdnie.
Przy kamieniu Trzech wiartek dali za wygran. Przebiegli blisko czternacie
mil z jednym tylko popasem w poudnie. Teraz bya ju godzina trzecia. Godni, z
poobijanymi nogami, nie mogli duej dotrzyma kroku kucykom.
- No, trudno, przyjdziecie za nami, kiedy zdoacie rzek Merry. My jedziemy dalej.
- Do widzenia, Robinku! powiedzia Sam. Czekam ci przed Zielonym
Smokiem, jeli nie zapomniae drogi do gospody. Nie marud za dugo!
- Aresztanci uciekajc ami znw przepisy markotnie stwierdzi dowdca. Ja za
to nie chc bra odpowiedzialnoci.
- Nie bj si, zamiemy jeszcze niejeden bez twojego pozwolenia odpar Pippin.
ycz szczcia!

ucili si kusem i gdy soce zaczo znia si na zachodnim widnokrgu ku


Biaym Wzgrzom, dotarli Nad Wod, nad wielki staw. Tu czeka ich pierwszy
naprawd bolesny wstrzs. Byy to przecie rodzinne strony Froda i Sama,
obaj te dopiero w tym momencie zrozumieli, e s im drosze ni wszystkie kraje
wiata. Wielu znajomych domw brakowao. Niektre, jak si zdawao, spony. W
pnocnym stoku wzgrza Nad Wod mie hobbickie norki opustoszay; ogrdki,
dawniej zbiegajce barwnym kobiercem a na brzeg, byy zapuszczone i pene
chwastw. Co gorsza, tam gdzie przedtem droga do Hobbitonu cigna si tu nad
stawem, wyrs rzd szpetnych nowych budowli. Niegdy wzdu drogi szumiay

786

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

drzewa. Dzi wszystkie znikny. Patrzc z rozpacz w stron Bag End ujrzeli w
oddali wysoki komin z cegy. Plu czarnym dymem pod wieczorne niebo. Sam nie
posiada si z oburzenia.
- Nie wytrzymam, panie Frodo! krzykn. Jad tam! Musz przekona si, co to
znaczy. Musz odszuka Dziadunia.
- Najpierw trzeba si dowiedzie, co nas tam czeka rzek Merry. Wdz pewnie
ma pod rk band swoich zbirw. Powinnimy przede wszystkim znale kogo, kto
nam wyjani, jak sprawy stoj.
Ale Nad Wod wszystkie domy i norki byy zamknite, nikt nie wyszed powita
wdrowcw. Dziwio ich to, wkrtce jednak zrozumieli przyczyn. Kiedy bowiem
dojechali do gospody Pod Zielonym Smokiem, mieszczcej si w ostatnim domu
przy drodze do Hobbitonu, martwym teraz i ziejcym powybijanymi szybami
zobaczyli pod cian zaczajon grup Duych Ludzi, rosych i zowrogich. Mieli
skone oczy i niad cer.
- Przypomina si Bill Ferny z Bree rzek Sam.
- I wielu jego wspplemiecw z Isengardu mrukn Merry.
Zbje mieli paki w rkach i rogi u pasa, lecz poza tym o ile hobbici mogli dostrzec z
tej odlegoci nie byli uzbrojeni. Kiedy podrni zbliali si, tamci wyskoczyli na
gociniec i zagrodzili przejazd.
- Dokd to? spyta jeden z nich, najwikszy i najszpetniejszy ze wszystkich. Dalej
jechac nie wolno. Gdzie si podziaa wasza sawetna eskorta?
- Id za nami odpar Merry. Troch ich ju nogi bol. Obiecalimy, e tu na nich
zaczekamy.
- A co, nie mwiem? rzek zbj zwracajc si do swych kamratw. Od razu
powiedziaem Sharkeyowi, e tym maym durniom ufa nie mona. Powinien by
wysa paru naszych.
- Na to samo by wyszo powiedzia Merry. Co prawda nie przywyklimy do
pieszych rozbjnikw w naszym kraju, ale potrafimy sobie i z nimi da rad.
- Rozbjnikw? Tak si o nas mwi? Radz ci zmieni ton po dobroci, bo inaczej z
tob pogadam. Przewrcio si pokurczom w gowach. Nie liczcie zanadto na mikkie
serce Wodza. Jest teraz Sharkey i Wdz zrobi to, co mu Sharkey kae.
- A c on kae? spyta spokojnie Frodo.
- Ten kraj trzeba obudzi i nauczy praw owiadczy zbj. Sharkey to zrobi i nie
bdzie si z wami cacka, jeli go rozgniewacie. Wam trzeba wikszego wadcy. I
bdziecie go mieli, nim ten rok upynie, jeli nie przestaniecie si buntowa. Dostanie
nauczk ten szczurzy pomiot.
- Ach, tak! Dobrze, e mi wyjanie plany rzek Frodo. Jad wanie do pana
Lotho, ktry pewnie rwnie si nimi zainteresuje.
Zbir wybuchn miechem.
- Lotho! Lotho je zna. Nie martw si o niego. Lotho posucha Sharkeya. Bo jeli Wdz
grymasi, to zmienia si Wodza. Rozumiesz? A jeli may ludek prbuje miesza si
do nie swoich spraw, to si go unieszkodliwia. Rozumiesz?
- Owszem rzek Frodo. Po pierwsze widz, e bardzo tu jestecie opnieni i nie
wiecie nic o tym, co si na szerokim wiecie dzieje. A tymczasem na poudniu wiele
si zmienio, odkd je opucie. Skoczyy si twoje czasy, czasy zbjcw. Czarna
Wiea pada, w Gondorze panuje krl. Isengard zburzony, twj sawetny mistrz bdzi
po pustkowiu i jest ebrakiem. Minem go po drodze. Teraz ju nie otrzykowie z
Isengardu, ale wysacy krla bd przybywali do nas Zielon ciek.
Zbj patrzy na Froda z szyderczym umiechem.

787

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- ebrakiem, powiadasz? Czyby? zadrwi. Przechwalaj si, przechwalaj,


zadufku. Nie przeszkodzi to nam y wygodnie w tym sytym kraiku, gdzie do dugo
hobbici prnowali. A co do krlewskich wysacw rzek prztykajc palcami przed
nosem Froda to tyle sobie z nich robi! Tyle! Jeli w ogle bd askaw na nich
zwrci uwag.
Tego byo Pippinowi za wiele. Wspomnia pola Kormallen i krew w nim zakipiaa, e
taki zezowaty otr omiela si powiernika Piercienia nazwa zadufkiem. Odrzuci
paszcz z ramion, doby miecza i w blasku srebra na czerni Gondoru wysun si z
koniem naprzd.
- Jestem wysacem krla! rzek. Mwisz z krlewskim przyjacielem, ktry wsawi
si w krajach zachodu. Jeste nie tylko otrem, ale te gupcem. Na kolana, w proch,
bagaj o przebaczenie, jeli nie chcesz, ebym ci pokara tym ostrzem, ktre gromio
trollw.
Miecz bysn w zachodzcym socu. Merry iSam take signli do broni i przysunli
si do Pippina, eby go wesprze w walce. Frodo jednak nie drgn. Zbje cofnli si
z drogi. Dotychczas atwo sobie radzili z bezbronnymi wieniakami w Bree albo z
oszoomionym ludem w Shire. Nieustraszeni hobbici z lnicymi mieczami i surowymi
twarzami byli dla nich wielk niespodziank. W gosie podrnych brzmia ton,
jakiego nie syszeli jeszcze nigdy. Zdj ich strach.
- Precz std! rzek Merry. A jeli powaycie si kiedykolwiek znowu mci spokj
tej wioski, poaujecie!
Czterej hobbici powdrowali dalej, zbjcy uciekli drog w przeciwnym kierunku, lecz
w biegu trbili na rogach.
- Ano, nie za wczenie wrcilimy! powiedzia Merry.
- Na pewno. Moe nawet za pno, przynajmniej za pno, eby ocali Lotha rzek
Frodo. Nikczemny gupiec, ale mi go al.
- Ocali Lotha? Co mwisz? zdziwi si Pippin. Chciae chyba powiedzie:
zniszczy.
- Zdaje si, e niezupenie rozumiesz t spraw, Pippinie odpar Frodo. Lotho nie
zamierza doprowadzi kraju do tej klski. By gupi i nikczemny, ale teraz znalaz si
w puapce. Zbjcy wzili wszystko w swoje rce, rabuj, tyranizuj lud, rzdz i burz
samowolnie, posugujc si jego imieniem. A nawet ju zaczynaj obywa si bez
tego imienia. Lotho jest w gruncie rzeczy winiem w Bag End i pewnie dry ze
strachu. Musimy sprbowa, czy nie da si go ocali.
- W gowie mi si krci! rzek Pippin. Wszystkiego si spodziewaem na
zakoczenie naszej wyprawy, ale nie tego, e bd musia bi si z porkami i
zbjami na wasnej ziemi i to w obronie pryszczatego Lotha!
- Bi si? Tak, moe i do tego przyjdzie odpar Frodo. Ale pamitaj: nie wolno ci
zabi adnego hobbita, nawet gdyby sta po stronie przeciwnikw, to znaczy nawet
gdyby im naprawd sprzyja, bo nie mwi o tych, ktrzy ze strachu ulegaj
rozkazom otrw. Nigdy jeszcze w Shire hobbit nie zabi umylnie hobbita. Nie
odstpimy od tej tradycji. Innych te staraj si oszczdza, nie zadawaj mierci,
chyba e bdzie to naprawd nieuniknione. Powcigaj zapalczywo i wasne rce
a do ostatniej chwili.
- Jeli zbirw jest duo odpar Merry nie da si unikn walki. Nie uratujemy Lotha
ani Shireu samym oburzeniem i smutkiem, mj Frodo.
- Nie, nie bdzie atwo drugi raz ich nastraszy powiedzia Pippin. Tych si udao
sposzy, bo ich zaskoczylimy. Syszelicie, e dli w rogi? S wic z pewnoci
inni zbje w pobliu. W gromadzie bd odwaniejsi. Trzeba rozejrze si za jakim
schronieniem na noc. Bd co bd jest nas tylko czterech, chocia uzbrojonych.

788

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Mam pomys! rzek Sam. Chodmy do starego Toma Cottona. Mieszka przy
Poudniowej ciece i zawsze by zacnym hobbitem. Ma te kup synw, a wszyscy
moi przyjaciele.
- Nie! odpar Merry. Nie zda si na nic szuka schronienia. Tak wanie
postpowa zazwyczaj tutejszy ludek, i to uatwia spraw zbirom. Przyjd po nas w
przewaajcej sile, osacz w kryjwce i albo z niej wypdz, albo spal z ni razem.
Nie, musimy dziaa, nie zwlekajc.
- Jak? spyta Pippin.
- Wznieci w Shire powstanie rzek Merry. Zaraz! Budcie hobbitw! Oni wszyscy
nienawidz nowych porzdkw, to jasne. Wszyscy z wyjtkiem moe paru ajdakw i
paru gupcw, ktrzy chc w ten sposb zdoby stanowiska, nie rozumiejc wcale,
co si naprawd dzieje. Ale hobbici w Shire tak dugo cieszyli si spokojem i
wygodami, e teraz nie wiedz, co robi. Wystarczy jednak przytkn agiew, a kraj
stanie w ogniu. Ludzie Wodza pewnie to wiedz. Bd prbowali nas zdepta i
zgasi moliwie szybko. Nie ma chwili do stracenia. Samie, jeli chcesz, skocz na
farm Cottona. To najbardziej szanowany gospodarz w okolicy i najdzielniejszy.
ywo! Zadm w rg Rohanu. Jeszcze tu nie syszano takiej muzyki.

alopem wrcili do rodka wsi. Sam skrci w boczn ciek i pogna do


zagrody Cottona. Nie zdy si oddali, gdy nagle dobieg jego uszu czysty,
bijcy ku niebu piew rogu. Daleko w grach i na polach odpowiedziay
echa, a tak byo to wezwanie naglce, e Sam omal nie zawrci z miejsca, by
pospieszy za tym gosem. Kucyk stan dba i zara.
- Naprzd! Naprzd! zawoa Sam. Nie bj si, wkrtce zawrcimy.
Potem usysza, jak Merry zmieniajc nut gra pobudk Bucklandu, a powietrze dry
od okrzyku:
- Zbudcie si! Zbudcie! Trwoga, napa, pooga! Zbudcie si! Gore! Napa!
Za plecami Sama, we wsi, rozleg si gwar, szczk, trzask zamykanych drzwi. Przed
nim w zmierzchu wybysny wiata, zaszczekay psy, zatupotay spieszne kroki. Nim
dotar do koca cieki, spotka biegncych hobbitw, starego Cottona i trzech jego
synw: Toma, Jollyego i Nicka. Z toporami w rku zastpili mu drog.
- Nie, to nie zbj! wstrzyma synw stary gospodarz. Z wzrostu wyglda na
hobbita, ale ubrany dziwnie. Hej! krzykn. Co za jeden i co to za alarm?
- To ja, Sam Gamgee! Wrciem.
Stary Cotton podszed bliej i przyjrza mu si bacznie w pmroku.
- A to dopiero! wykrzykn. Gos Sama i twarz Sama nie gorsza ni bya. Ale
take si ustroi, e mgbym si o ciebie otrze na drodze i nie zgadbym, z kim
mam zasdzczyt. Jak sysz, podrowae daleko? Balimy si, e ju nie yjesz.
- yj, yj odpar Sam. I pan Frodo yje. Jest tutaj z przyjacimi. Wanie
dlatego ten alarm: budzimy Shire do powstania. Trzeba przepdzi zbirw i tego ich
Wodza. Ruszamy zaraz.
- Dobra nowina! zawoa Cotton. Nareszcie! Przez cay ten rok wierzbi mnie
rce. Ale nikt nie chcia mi pomc. W dodatku musz pilnowa ony i Ryczki. Te
zbiry nie na prno si tutaj krc. Ale skoro tak, daleje, chopcy! Nad Wod
powstanie! My z nim!
- A co bdzie z wasz on i Ryczk? spyta Sam. Niebezpiecznie, eby
zostay tu bez obrony.
- Nibs ich strzee. Jeli uwaasz, e trzeba mu pomc, to jed do nich rzek stary
Cotton z domylnym umiechem. Po czym wraz z synami pobieg ku wsi.

789

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Sam pospieszy do domu Cottonw. W gbi rozlegego podwrka na najwyszym


stopniu schodw w okrgych drzwiach staa matka z crk, a przed nimi mody Nibs
z widami wzniesionymi w rku.
- To ja! Sam Gamgee! zawoa w pdzie jeszcze Sam. Nie prbuj mnie nadzia
na widy, Nibsie! Zreszt mam na sobie kolczug.
Zeskoczy z kuca i wbieg na schodki. Tamci wpatrywali si w niego w osupieniu.
- Dobry wieczr, pani Cotton! rzek. Dobry wieczr, Ryczko.
- Dobry wieczr, Samie odpowiedziaa Ryczka. Gdziee to bywa? Mwili, e
zgin, ale ja od wiosny ju czekaam na ciebie. Nie bardzo si spieszye.
- Moe odpar Sam za to teraz bardzo si spiesz. Robimy porzdek ze zbirami i
musz wraca do pana Froda. Chciaem tylko wpa na chwilk i zobaczy, jak si
miewa pani Cotton i ty, Ryczko.
- Miewamy si doskonale odpowiedziaa pani Cotton. A raczej miewaybymy si
dobrze, gdyby nie ci rabusie, zbje.
- No, Samie, umykaj! powiedziaa Ryczka. Jeli przez tak dugi czas
opiekowae si panem Frodem, to nieadnie, e go opuszczasz teraz, gdy zaczyna
by naprawd niebezpiecznie.
Sam oniemia wobec tak niesprawiedliwego zarzutu. Musiaby gada przez tydzie,
eby odpowiedzie, jak naleao. Zawrci na picie, skoczy na kucyka. W ostatniej
chwili Ryczka zbiega jednak ze schodkw.
- Wiesz, Samie, wygldasz wspaniale! powiedziaa. Jed! Ale bd ostrony i jak
tylko przepdzisz tych zbirw, wracaj prosto do nas.

e wsi tymczasem ju wrzao. Sam po powrocie zasta nie tylko gromadk


modzikw, ale te przeszo setk starszych, krzepkich hobbitw,
uzbrojonych w topory, cikie moty, dugie noe i grube kije; niektrzy
mieli nawet myliwskie uki. Z okolicznych farm przybywao coraz wicej ochotnikw.
Paru wieniakw rozniecio due ognisko, po pierwsze dlatego, e byo to
przez Wodza surowo zabronione. Ogie rozjarzy si jasno, gdy ju zapada noc. Inni
na rozkaz Meriadoka ustawili w poprzek drogi zapory na obu kracach wsi. Oddzia
szeryfw natknwszy si na jedn z nich stan zdumiony, a gdy szeryfowie
zorientowali si, o chodzi, wikszo zdara pira z kapeluszy i przyczya si do
powstania. Reszta zbiega chykiem.
Gdy Sam nadszed, Frodo i jego przyjaciele rozmawiali wanie ze starym
Tomem Cottonem, a tum wieniakw z Nad Wody otacza ich w krg z ciekawoci i
podziwem.
- Od czego wic zaczniemy? spyta Cotton.
- Jeszcze tego nie rozstrzygnem, musz najpierw zebra wicej wiadomoci
odpar Frodo. Ilu zbirw jest w pobliu?
- Trudno powiedzie rzek Cotton. Krc si wci, to przychodz, to odchodz.
Okoo p setki w tej ich budzie przy drodze do Hobbitonu; stamtd roza si po
okolicy kradnc czy te, jak to nazywaj, rekwirujc. Ale zwykle co najmniej
dwudziestu trzyma si przy naczelniku, bo tak Wodza tytuuj. Wdz mieszka czy te
mieszka w Bag End, ale ostatnio wcale si nie pokazuje. Nikt od paru ju tygodni go
nie widzia. Co prawda jego Ludzie nie dopuszczaj nikogo w poblie tej siedziby.
- Nie tylko w Hobbitonie s Ludzie Wodza, prawda? spyta Pippin.
- Gdzie ich nie ma! odpar Cotton. Spora banda na poudniu, w Longbottom i nad
Brodem Sarn, jak syszaem; siedz te przyczajeni w Lenym Zaktku i maj swoj
bud przy Rozdrou. A poza tym s Lochy, to znaczy stare podziemne skady w
Michel Delving zamienione teraz na wizienia dla tych, ktrzy omielaj si zbirom

790

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

przeciwstawi. Razem nie ma tych ajdakw wicej ni trzy setki w caym Shire, a
moe troch mniej. Damy im rad, jeli wemiemy si do kupy.
- Bro maj? spyta Merry.
- Nahajki, noe i paki. To im wystarcza do tej brudnej roboty. Z inn broni jak dotd
jeszcze si nie zdradzili odpar Cotton ale myl, e sign po co wicej, jeli
przyjdzie do walki. Niektrzy maj na pewno uki. Ustrzelili paru hobbitw.
- A widzisz, Frodo! zawoa Merry. Mwiem ci, e bez walki si nie obejdzie.
Tamci pierwsi zaczli zabija.
- Niezupenie wyjani Cotton. W kadym razie nie oni zaczli strzelanin, ale
Tukowie. Paski ojciec, panie Peregrinie, od pocztku nie chcia si z Lothem
zadawa, mwi, e jeli kto ma w naszych czasach rzdzi Shireem, to chyba tylko
prawowity than, a nie samozwaniec. A kiedy Lotho nasa na niego swoich ludzi, pan
Tuk nie da sobie dmucha w kasz. Tukowie to szczciarze, maj w Zielonych
Wzgrzach gbokie nory, Wielkie Smajale i tak dalej, wic zbiry nie mogy si do
nich dobra, a Tukowie nie chc nawet wpuszcza ajdakw na swoj ziemi. Jeli
ktry si tam zapdzi wyganiaj. Trzech, ktrych przyapali na rabunku, ustrzelili.
Odtd zbiry tym gorzej si rozsierdziy. I maj oko na Tukw. Nikt tam teraz nie
dostanie si ani stamtd nie wyjdzie.
- Gr Tukowie! zawoa Pippin. Ale kto jednak do Tukonu si dostanie. Jad do
Smajalw. Kto ze mn?
Zgosio si kilku modzikw na kucach i Pippin ruszy wraz z nimi.
- Do prdkiego zobaczenia! krzykn na odjezdnym. Na przeaj mamy nie wicej
ni czternacie mil. Jutro rano stawi si z ca armi Tukw.
Merry zad w rg, gdy znikali w gstym ju zmroku. Hobbici wszyscy krzykneli im na
wiwat.
- Mimo wszystko rzek Frodo do stojcych najbliej przyjaci nie chc zabijania,
oszczdzajcie nawet zbirw, chyba e nie byoby innego sposobu obrony ycia
hobbitw.
- Dobrze odpar Merry. Ale moemy lada chwila spodziewa si odwiedzin tej
bandy z Hobbitonu. Nie przyjd na pogawdk. Bdziemy starali si potraktowa ich
wspaniaomylnie, musimy jednak by przygotowani na najgorsze. Mam pewien plan.
- Zgoda rzek Frodo. Ty zarzd wszystko.
W tej wanie chwili nadbiego paru hobbitw wysanych przedtem na zwiady w
stron Hobbitonu.
- Id ju! oznajmi. Okoo dwudziestu zbirw, moe wicej. Ale dwaj skrcili przez
pola na zachd.
- Z pewnoci do Rozdroa powiedzia Cotton po posiki. Bd co bd maj
pitnacie mil w kad stron do przebycia. Na razie moemy si o to nie martwi.
Merry pospieszy wyda rozkazy. Tom Cotton oczyci drog odsyajc do domu
wszystkich z wyjtkiem starszych hobbitw zaopatrzonych w jak bro. Nie czekali
dugo. Wkrtce usyszeli donone gosy, a potem tupot cikich stp. Zaraz te cay
oddzia zbirw pokaza si na drodze. Na widok zapory wybuchnli miechem. Nie
wyobraali sobie, eby w tym kraiku znalaz si kto, kto stawi czoo dwom
dziesitkom Duych Ludzi.
Hobbici otworzyli zapor i ustawili si na skraju drogi.
- Dzikujemy! szyderczo zawoali Ludzie. A teraz jazda std do domw, pod
pierzyn, jeli nie chcecie dosta lania. I maszerujc przez ulic wsi, wrzeszczeli: Gasi wiata! Wszyscy do domw, niech nikt nie way si nosa wytkn. W razie
nieposuszestwa wemiemy pidziesiciu tutejszych hobbitw na rok do Lochw.
Do domw! Naczelnik traci ju cierpliwo.

791

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Nikt nie zwaa na te rozkazy, lecz gdy oddzia przeszed, hobbici sformowali si w
szeregi i ruszyli za nim. Przy ognisku zbiry zastay samotnego Toma Cottona
grzejcego sobie rce.
- Jak si zwiesz i co tu robisz? spyta dowdca zbirw.
Tom Cotton z wolna podnis na niego wzrok.
- Wanie o to samo chciaem was zapyta powiedzia. To nie wasz kraj i nikt was
tu sobie nie yczy.
- Ale my yczymy sobie ciebie obejrze z bliska odpar dowdca. Bra go,
chopcy! Do Lochw z nim! A po drodze dajcie nauczk, eby si uspokoi.
Paru zbirw podbiego ku niemu, lecz od razu stanli jak wryci. Zewszd wkoo
rozlegy si gosy i napastnicy zrozumieli nagle, e stary farmer nie jest tu sam. Byli
otoczeni. W mroku, na skraju wiata promieniujcego od ogniska, stali krgiem
hobbici, ktrzy cichcem podpezli pod oson ciemnoci. Byo ich prawie dwustu i
wszyscy uzbrojeni.
Wystpi Merry.
- Spotkalimy si ju raz i ostrzegaem ci, eby si wicej tu nie pokazywa rzek
do dowdcy. Ostrzegam ci po raz wtry; stoisz w penym wietle, a nasi ucznicy
wzili ci na cel. Jeli ktry z was tknie tego gospodarza czy te innego hobbita,
padn strzay. Odrzucie wszelk bro, jak macie przy sobie.
Dowdca zbirw rozejrza si wkoo. By w puapce. Nie zlk si jednak, czu si
pewnie majc dwudziestu kamratw u boku. Za mao zna hobbitw, eby doceni
niebezpieczestwo. W swym zalepieniu postanowi walczy. Wydawao mu si, e
bdzie bardzo atwo przebi si przez szeregi oblegajcych.
- Bi ich, chopcy! krzykn. Bi, nie aowa!
Z dugim noem w jednej rce, z kijem w drugiej, rzuci si na krg hobbitw chcc
przedosta si z powrotem do Hobbitonu. Napotka na swej drodze Meriadoka i z
furi zamachn si na niego kijem. Lecz w tym samym momencie pad martwy,
przeszyty czterema strzaami.
Nauka nie posza w las. Reszta zbirw poddaa si hobbitom. Odebrano im
bro, zwizano powrozami w szeregi i zaprowadzono do pustego budynku, ktry
sami sobie zbudowali; tam sptanych zostawiono pod kluczem i pod stra. Zabitego
dowdc pochowano opodal drogi.
- A za atwo poszo, prawda? rzek Cotton. Przepowiadaem, e damy im rad.
Potrzebny by nam tylko sygna. Wrcilicie w sam por, panie Merry!
- Jeszcze mamy sporo do zrobienia odpar Merry. Jeeli twj rachunek by
suszny, unieszkodliwilimy dopiero dziesit cz przeciwnikw. Ale teraz ju
ciemno. Trzeba chyba z nastpnym krokiem czeka do rana. Wtedy zoymy wizyt
Wodzowi.
- Czemu nie zaraz? spyta Sam. Ledwie szsta godzina. A mnie pilno zobaczy
Dziadunia. Czy nie wie pan, co u niego sycha, panie Cotton?
- Nic dobrego, ale te nic bardzo zego odpowiedzia farmer. Rozkopali ca
skarp nad Bagshot, a to by dla Dziadunia ciki cios. Musia przenie si do
jednego z nowych domw, ktre pobudowali Ludzie Wodza w tym okresie, kiedy
jeszcze zajmowali si czym poza paleniem i kradzie; mieszka teraz o niespena
mil od granicy wsi Nad Wod. Odwiedza mnie przy kadej sposobnoci; wydaje si
lepiej odywiony ni wielu innych biedakw. Tak jak wszyscy jest przeciwnikiem
nowych porzdkw. Zaprosibym go na stae do siebie, ale to wzbronione.
- Dzikuj, panie Cotton, nigdy panu tego nie zapomn rzek Sam. Chc
koniecznie zobaczy Dziadunia. Ten cay Wdz i jego Sharkey, czy jak go tam zw,
mogliby w cigu nocy uknu jakie otrostwo.

792

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Rb, jak uwaasz, Samie odpar Cotton. Dobierz sobie do kompanii chopaka
albo ze dwch i sprowadcie Dziadunia do mego domu. Nie bdziesz musia wcale
zblia si do starego Hobbitonu Nad Wod. Jolly pokae ci drog.
Sam wybra si niezwocznie. Merry rozesa zwiady w okolic wsi i rozstawi
na noc warty przy zaporach. Potem wraz z Frodem poszed do domu Cottona.
Siedzieli w gronie jego rodziny w ciepej kuchni; Cottonowie grzecznie zadali kilka
pyta o histori ich podry, ale suchali odpowiedzi jednym uchem, zanadto
pochonici wydarzeniami w kraju.
- Zaczo si wszystko przez tego Pypcia, jak przezwalimy Lotha mwi Cotton. I
zaczo si wkrtce po paskim odejciu, panie Frodo. Pype mia dziwne pomysy.
Wszystko chcia zagarn, a potem rzdzi wszystkimi. Prdko si wydao, e ju od
dawna nagromadzi wielki majtek, co mu wcale na zdrowie nie wyszo. Ale dalej
skupowa coraz wicej, chocia nie wiadomo, skd bra na to pienidze. Ju mia
myny i browary, i gospody, i farmy, i plantacje fajkowego ziela. Podobno jeszcze
zanim si sprowadzi do Bag End, kupi od Sandymana myn.
Oczywicie, od pocztku mia po ojcu due dobra w Poudniowej wiartce i
sprzedawa, jak chodziy suchy, najlepsze licie za granic, wywoc je cichcem ju
od dwch lat. Pod koniec zeszego roku zacz wysya ju nie licie, ale
przygotowane ziele i to caymi karawanami wozw. Zaczo ziela w kraju brakowa,
a na domiar zego zbliaa si zima. Hobbici burzyli si na to, lecz umia ich uspokoi.
Na wozach zjechaa gromada Duych Ludzi, przewanie zbjw; niektrzy mieli si
zaj przewoeniem towaru na poudnie, inni zostali na dobre w Shire. Potem
cigno ich jeszcze wicej. Zanim si opatrzylimy, ju ich byo peno wszdzie;
wycinali drzewa, kopali, budowali sobie szopy i domy, robili, co chcieli. Zrazu Pype
paci za wyrzdzone przez nich szkody, ale wkrtce rozpanoszyli si tak, e po
prostu brali, co im si podobao.
W kraju zaczto szemra, nie do jednak gono. Stary burmistrz, Will, wybra
si z protestem, ale nie doszed do Bag End. Po drodze opady go zbiry, zawloky do
Lochw w Michel Delving i tam po dzi dzie biedak siedzi. Stao si to jako zaraz
po Nowym Roku, a gdy zabrako burmistrza, Pype ogosi si Naczelnym Szeryfem i
odtd rzdzi samowolnie wszystkim. Kto si omieli, jak to oni nazywaj, na
krnbrno, tego spotyka los Willa. Z kadym dniem byo gorzej. Ziela do fajek nikt
nie mia prcz Ludzi Wodza; Wdz nie lubi piwa, wic go hobbitom odmwi,
pozwalajc pi tylko swoim Ludziom; wszystkiego byo coraz mniej, tylko przepisw
coraz wicej, eby nikt nie mg nic z wasnego dobra zachowa, gdy zbiry
pldroway dom po domu niby to dokonujc sprawiedliwego rozdziau, w
rzeczywistoci brali wszystko dla siebie, a hobbitom nie dawali nic, prcz resztek,
ktre mona naby w domach szeryfw, ale to paskudztwo nie do strawienia. le si
dziao. Odkd jednak zjawi si Sharkey, nastaa istna klska.
- Kto zacz ten Sharkey? spyta Merry. Jeden ze zbirw co nam o nim
wspomina.
- Zbir nad zbirami, o ile mi wiadomo odpar Cotton. Pierwszy raz usyszelimy
jego imi mniej wicej w okresie niw, jako pod koniec wrzenia. Nigdymy go nie
widzieli; podobno mieszka w Bag End. On to, jak si domylam, jest teraz
prawdziwym naszym wadc. Zbiry wykonuj jego wol, a on kae rba, pali,
burzy. Ostatnio take zabija. Ju w tym nie sposb dopatrzy si sensu, bodaj
nawet zoliwego. Wal drzewa i zostawiaj na miejscu, eby gniy. Pal domy i
przestali nowe budowa.
Posuchajcie, jak byo z mynem Sandymana. Pype go zburzy, jak tylko
sprowadzi si do Bag End. Potem sprowadzi band Duych Ludzi, z minami

793

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zbjw, eby zbudowali nowy myn, wikszy i peen rnych zagranicznych


wynalazkw. Tylko durny Ted cieszy si z tego i pracuje przy czyszczeniu machin u
Duych Ludzi na tym miejscu, gdzie jego ojciec by mynarzem i gospodarzem.
Pype zapowiada, e w jego mynie bdzie si meo wicej i szybciej. Ma takich
mynw kilka. Ale eby mle, trzeba mie ziarno, a do nowego myna nie dostarczano
go wicej ni do starego. Odkd Sharkey panuje, w ogle nie ma co mle. Wci
tylko sycha oskot, dym bucha z komina, smrd zapowietrza okolic, a w
Hobbitonie nikt nie zazna spokoju za dnia ani w nocy. Umylnie wylewaj jakie
brudy, zapaskudzili nimi w dolnym biegu Wod i cae to plugastwo spywa do
Brandywiny. Jeli im o to chodzi, eby Shire zamieni w pustyni, to wybrali dobr
drog. Nie przypuszczam, eby ten gupi Pype do tego dy. Moim zdaniem to
robota Sharkeya.
- Na pewno! odezwa si mody Tom Cotton. Przecie uwizili star matk
Pypcia, Lobeli, ktr Pype bardzo kocha, j chyba jedn n wiecie. Hobbici z
Hobbitonu widzieli, jak to si stao. Lobelia sza ciek z Pagrka i miaa w rku
swj stary parasol. Spotkaa kilku zbirw jadcych wielkim wozem pod gr.
- Dokd jedziecie? pyta.
- Do Bag End.
- Po co?
- Budowa szopy dla Sharkeya.
- Kto wam pozwoli?
- Sharkey odparli. Ustp z drogi, stara jdzo.
- Ja wam poka Sharkeya, podli zbje, zodzieje! krzykna i z parasolem w garci
rzucia si na przywdc, dwa razy wikszego ni ona. Oczywicie obezwadnili j i
zabrali. Powlekli do Lochw, a to przecie starowina. Wi innych, bardziej nam
miych i potrzebnych, nie da si jednak zaprzeczy, e Lobelia okazaa si
dzielniejsza od wielu hobbitw.

tym momencie rozmowa si urwaa, bo do kuchni wpad Sam prowadzc


Dziadunia. Stary Gamgee z pozoru nie postarza si przez ten rok, ale
oguch jeszcze bardziej.
- Dobry wieczr, panie Baggins powiedzia. Ciesz si, e ci widz z powrotem
caego i zdrowego. Ale mam z panem na pieku, e tak powiem, jeli wolno mi by
szczerym. Nie powinien pan by sprzedawa Bag End, od pocztku to mwiem. Od
tego zaczy si wszystkie biedy. A przez ten czas, kiedy pan sobie podrowa po
obcych krajach wojujc w grach z Czarnym Ludem jeli dobrze zrozumiaem, co
Sam plecie, bo z nim trudno si dogada tutaj zbje przekopali nasz Pagrek i
zniszczyli moje ziemniaki.
- Bardzo mi przykro, panie Gamgee odpar Frodo. Teraz, skoro wrciem,
postaram si w miar moich si naprawi szkody.
- Sprawiedliwie pan mwi rzek Dziadunio. pan Frodo Baggins jest uczciwym
hobbitem, zawsze to powiadaem, chocia nie o wszystkich osobach tego nazwiska,
za przeproszeniem, mona to samo powiedzie. Mam nadziej, e mj Sam
sprawowa si w podry przyzwoicie i e pan z niego jest zadowolony?
- Najzupeniej! odpar Frodo. Nie wiem, czy mi pan uwierzy, ale Sam teraz jest
osobistoci sawn na caym wiecie; we wszystkich krajach, std a do Morza i na
drugim brzegu Rzeki, ludzie piewaj pieni o nim i o jego czynach.
Sam zaczerwieni si, ale z wdzicznoci spojrza na Froda, bo Ryczce oczy
zabysy i umiechna si do modego bohatera.

794

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Trudno w to uwierzy rzek Dziadunio. Ale widz, e mj Sam dosta si w


dziwn kompani. Co on za kubrak ma na sobie? Nie podoba mi si, eby rozsdny
hobbit ubiera si w elastwo, chocia moliwe, e to si nie zedrze tak prdko jak
inne ubrania.

azajutrz rodzina Cottonw i jej gocie wstali o wicie. Noc mina spokojnie,
ale mona byo spodziewa si, e dzie przyniesie z pewnoci niejedn
przygod.
- Tak wyglda, jakby w Bag End nie byo ju zbirw rzek stary Cotton ale banda
z Rozdroa zjawi si lada chwila.
Ledwie zjedli niadanie, nadjecha goniec z Tukonu. By peen zapau.
- Than zerwa na nogi cay kraj powiedzia. Wie szerzy si wszdzie jak poar,
zbje, ktrzy pilnowali Tukonu, a raczej ci z nich, ktrzy uszli z yciem, zbiegli na
poudnie. Than ciga ich, eby nie dopuci do poczenia si na drodze z wielk
band. Pana Peregrina jednak odesa z tylu hobbitami, ilu mogli ze swego oddziau
bez naraenia wyprawy odstpi.
Nastpna nowina bya mniej pomylna. Merry, ktry ca noc spdzi na koniu,
przyjecha okoo dziesitej do farmy.
- Silna banda nadciga, s nie dalej ni o cztery mile std oznajmi. Id
gocicem od Rozdroa, ale po drodze przyczyli si do nich ludzie z rnych
oddziaw. Bdzie razem koo stu, a wszystko, co im si nawinie w marszu,
podpalaj. ajdacy!
- Ha! Ci nie bd si wdawali w ukady, id zabija rzek stary Cotton. Jeli
Tukowie nie zjawi si wczeniej ni oni, musimy si ukry i z zasadzki strzela bez
ostrzeenia. Nie obejdzie si bez walki, zanim przywrcimy ad, panie Frodo!
Tukowie jednk wyprzedzili nieprzyjaci. Przymaszerowaa z Tukonu i Zielonych
Wzgrz setka dziarskich hobbitw z Pippinem na czele. Merry mia teraz do
podkomendnych, eby rozprawi si ze zbirami. Zwiadowcy donieli, e przeciwnicy
trzymaj si zwart kup. Wiedzieli ju, e kraj powsta przeciw nim, i najwyraniej
zamierzali stumi bunt bez litoci, przecie Nad Wod by gwny orodek ruchu.
Banda zdawaa si grona i zawzita, brakowao jej wszake dowdcy biegego w
sztuce wojennej. W marszu nie zachowywaa adnych ostronoci. Merry szybko
powzi plan dziaania.

bjcy maszerowali Wschodnim Gocicem, po czym nie zatrzymujc si


zboczyli na drog prowadzc Nad Wod; droga ta biega czas jaki stokiem
w d pomidzy wysokimi skarpami poronitymi u szczytu niskim
ywopotem. Za pierwszym skrtem, o niespena wier mili od gocica, zbjcy
natknli si na przeszkod: drog zagradza ciki przewrcony wz chopski. To
wstrzymao pochd. W tym samym momencie spostrzegli, e po obu stronach za
ywopotem, wprost nad ich gowami, stoi mur hobbitw. Inni hobbici tymczasem ju
wtaczali wozy, ukryte na polach, i barykadowali drog zamykajc zbjom odwrt. Z
gry rozleg si gos:
- Tak wic wlelicie w potrzask mwi Merry. To samo przytrafio si waszym
kamratom z Hobbitonu; jeden z nich poleg, inni s naszymi winiami. Zcie bro!
Cofnijcie si o dwadziecia krokw i sidcie. Kto by prbowa ucieczki, tego
ustrzelimy.
Ale zbjcy nie dali si tak atwo nastraszy. Kilku chciao posucha wezwania, lecz
natychmiast wsptowarzysze wybili im to z gowy. Ze dwudziestu zawrcio i rzucio
si na wozy tarasujce drog. Szeciu pado od strza, lecz inni przedarli si,

795

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zabijajc dwch hobbitw, i w rozsypce pucili si przez pola w kierunku Lenego


Zaktka. Dwaj z nich polegli dosignici w biegu strzaami. Merry gono zad w rg
i oddali odpowiedziao mu granie rogw.
- Nie uciekn daleko rzek Pippin. Caa okolica roi si teraz od naszych
sprzymierzecw.
Tymczasem zamknici w puapce na drodze zbjcy, ktrych tu byo jeszcze z
osiemdziesiciu, prbowali wdrapywa si na barykady lub na skarpy, tak e hobbici
musieli uy ukw i toporw. Mimo strat, wielu najsilniejszych i najbardziej
zawzitych zbjw wydostao si na zachodni stok i std nacierao z furi na
przeciwnika, szukajc teraz krwawej pomsty raczej ni ucieczki. Kilku hobbitw
polego, opr ju zaczyna sabn, gdy ze wschodniej strony nadbiegli Merry i Pippin
i rzucili si w wir walki. Merry wasn rk ci dowdc zbirw, zezowatego,
dzikiego wielkoluda, podobnego do ogromnego orka. Potem wycofa oddzia
zostawiajc wkoo garstki niedobitkw szeroki krg ucznikw.
Wreszcie byo po wszystkim. Blisko siedemdziesiciu zbjw pado w walce,
kilkunastu dostao si do niewoli. Straty hobbitw wynosiy dziewitnastu zabitych i
trzydziestu rannych. Trupy zbjeckie zaadowano na wozy, przewieziono do dou
pobliskiej kopalni piasku i pogrzebano. Odtd miejsce to nazywao si Bitewnym
Doem. Polegych hobbitw zoono we wsplnym grobie na stoku wzgrza i
postawiono tam pniej wielki kamie z napisem, a wok zasadzono ogrd. Tak si
skoczya bitwa Nad Wod w roku 1419, ostatnia bitwa stoczona na ziemiach Shireu
i pierwsza, jaka w tym kraju rozegraa si od dnia bitwy na Zielonych Polach, w
Pnocnej wiartce, w roku 1147. Tote, chocia nie nazbyt krwawa, zaja cay
rozdzia w Czerwonej Ksidze, a imion jej uczestnikw spisano, tak e kronikarze
Shireu umieli je na pami. Od tego czasu datuje si znaczny wzrost sawy i
majtnoci rodu Cottonw; na czele jednak listy we wszystkich sprawozdaniach stay
nazwiska dowdcw: Meriadoka i Peregrina.

rodo by w tej bitwie, lecz nie doby miecza z pochwy; rola jego polegaa
gwnie na tym, e powciga hobbitw, uniesionych gniewem i blem wobec
straty tylu przyjaci, i nie dopuci, by ktokolwiek tkn przeciwnika zdajcego
si na ask zwycizcw. Po bitwie i pogrzebaniu ofiar Merry, Pippin i Sam wraz z
Frodem ruszyli z powrotem do zagrody Cottonw. Gdy zjedli obiad, Frodo westchn
i rzek:
- Teraz, jak myl, pora rozprawi si z Wodzem.
- Tak jest, im prdzej, tym lepiej powiedzia Merry. I nie bd zbyt agodny! To on
przecie jest odpowiedzialny za sprowadzenie do Shireu zbirw i za wszystkie
krzywdy, ktre w kraju wyrzdzili.
Stary Cotton zebra wit zoon z dwudziestu kilku dzielnych hobbitw.
- Przypuszczamy, e w Bag End nie ma ju zbirw rzek ale na pewno tego nie
wiadomo.
Oddzia wymaszerowa; Frodo, Sam, Merry i Pippin prowadzili. Byy to
najsmutniejsze godziny w ich yciu. Przed nimi stercza w niebo olbrzymi komin, a
gdy si zbliali do starego osiedla, pooonego na drugim brzegu Wody, idc drog
pomidzy dwoma rzdami nowych, lichych domw, zobaczyli nowy myn w caej jego
zowrogiej i brudnej brzydocie: duy budynek z cegy okracza rzeczk i plugawi jej
nurt wylewajc we potoki dymicej i cuchncej cieczy. Wszdzie wzdu drogi
cito drzewa.
Kiedy przeszli przez most i podnieli oczy na Pagrek, wraenie dech im
zaparo w piersi. Nawet wizja, ktra Samowi ukazaa si w Zwierciadle Galadrieli, nie

796

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

przygotowaa ich na tak okropny widok. Po zachodniej stronie stary spichlerz


zburzono i na jego miejscu wyrosy umazane smo budy. Drzewa kasztanowe
znikny. Zielone skarpy i ywopoty zniszczono. Na dawnym trawniku cigno si
nagie udeptane pole, a na nim stay rozrzucone bezadnie ogromne wozy. Gdzie
przedtem bya uliczka Bagshot Row, zia rozkopany d i pitrzyo si usypisko
piachu zmieszanego ze wirem. Samego Bag End nie mogli dostrzec, bo dawn
siedzib Bagginsw przesaniay skupione na stoku due szopy.
- cili urodzinowe drzewo! krzykn Sam. Wskazywa miejsce, gdzie niegdy roso
drzewo, pod ktrym Bilbo wygosi swoj poegnaln mow. Zwalone i martwe leao
pord pola. Jak gdyby ta ostatnia kropla przepenia miar, Sam wybuchn
paczem. Odpowiedzia mu szyderczy miech. Hobbit, ktry wyglda zza niskiego
muru opasujcego dziedziniec myna, mia prostack, rozemian, usmolona gb i
czarne od brudu rce.
- Nie w smak ci to wszystko, Samie, co? zadrwi. Zawsze by mazgajem.
Mylaem, e odpyn na jednym z tych statkw, o ktrych tyle bajek plote, i e
sobie eglujesz po morzach. Po co wracasz? My tutaj teraz ciko pracujemy.
- A widz! odpar Sam. Taki zapracowany, a zabrako ci czasu, eby si umy,
ale starczyo, eby si gapi zza pota. Mamy z sob stare porachunki, radz ci nic
do nich wicej swoimi dowcipami nie dodawa, bo i tak nie wiem, czy wasn skr
nie bdziesz musia dopaca.
Ted Sandyman splun ponad murem.
- Nie boj si ciebie rzek. Palcem mnie nawet nie odwaysz si tkn, bo jestem
przyjacielem Wodza. On za to ciebie tknie, i to nie palcem, jeli cho sowo jeszcze
piniesz.
- Nie tra czasu na tego durnia, Samie powiedzia Frodo. Mam nadziej, e
niewielu hobbitw tak zgupiao jak ten. Byoby to smutniejsze ni wszystkie inne
szkody, ktre nam zbjcy wyrzdzili.
- Brudas i gbur z ciebie, Sandymanie rzek Merry. A w dodatku trafie kul w
pot. Idziemy na Pagrek, eby wyrzuci std twojego Wodza. Jego ludzi ju
rozbilimy w puch.
Ted zbarania, w tej bowiem chwili dopiero zobaczy zbrojn wit, ktra na rozkaz
Meriadoka maszerowaa wanie przez most. Umkn do myna, lecz natychmiast
wyskoczy znw z rogiem w rku i zad w niego dononie.
- Oszczdzaj tchu zamia si Merry bo ja mam lepszy gos.
Podnis do ust srebrny rg i zagra; czysta muzyka wzbia si na Pagrek, a z
wszystkich nor, bud i szpetnych domw Hobbitonu odpowiedzieli na ten zew hobbici
wybiegajc tumnie na drog, by wrd wiwatw i radosnych okrzykw towarzyszy
wyprawie do Bag End.
U szczytu cieki caa gromada zatrzyma si, tylko Frodo z przyjacimi
poszed dalej; znaleli si wreszcie w tej niegdy ukochanej siedzibie. Ogrd by
zabudowany szopami i budami, a niektre stay tak blisko okien wychodzcych na
zachd, e nie dopuszczay do nich wiata. Wszdzie pitrzyy si kupy mieci i
odpadkw. Drzwi byy odrapane, sznur od dzwonka zwisa oderwany, a dzwonek nie
dzwoni. Na koatanie nie doczekali si odpowiedzi. W kocu naparli si na drzwi,
ktre ustpiy. Weszli. Wntrze cuchno, brudne i nieporzdne: mona by myle,
e od dawna nikt tu nie mieszka.
- Gdzie si ten nikczemny Lotho schowa? spyta Merry.
Przeszukali wszystkie pokoje i nie znaleli ywej duszy, prcz szczurw i myszy.
Moe kaemy ochotnikom przetrzsn szopy i budy?

797

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- Gorsze to ni Mordor powiedzia Sam. Tak, duo gorsze, bardziej rani serce, bo
to przecie dom rodzinny, ktry pamitamy z dawnych dni, zanim go zniszczono.
- To jest Mordor powiedzia Frodo. - Jedno z dzie Mordoru. Saruman dla Mordoru
pracowa nawet wtedy, gdy mu si zdawao, e dy do wasnych celw. Tak samo
jak wszyscy, ktrzy dali si Sarumanowi opta, na przykad Lotho.
Merry rozglda si z rozpacz i wstrtem.
- Wyjdmy std! rzek. Gdybym wiedzia o wszystkim, co tutaj nabrojono,
wepchnbym Sarumanowi sakiewk z zielem pici do garda.
- Pewnie, pewnie! Ale tego nie zrobi, dziki czemu mog ci dzi tutaj powita!
W progu sta Saruman we wasnej osobie, dobrze odywiony i zadowolony; oczy mu
byszczay zoliwoci i rozbawieniem. Frodo w nagym olnieniu zrozumia.
- Sharkey! krzykn.
Saruman zamia si gono.
- A wic syszae ju moje imi? Tak mnie nazywali podwadni jeszcze w
Isengardzie. Myl, e w dowd przywizania9. Oczywicie nie spodziewae si
spotka mnie w Bag End.
- Nie odpar Frodo. A mogem by to przewidzie. Maa, nikczemna zoliwo!
Gandalf ostrzega mnie, e do tego jeszcze zachowae zdolno.
- Cakowit rzek Saruman. Zdolny jestem nawet do wcale niemaych zoliwoci.
mie mi si chciao, kiedy patrzaem na was, hobbiccy ppankowie, jak jedziecie w
orszaku wielkich ludzi tacy dufni, tacy zadowoleni ze swoich maych osbek.
Zdawao wam si, e caa ta historia ju si szczliwie zakoczya i e po prostu
spacerkiem pojedziecie do swego kraju, gdzie reszt ycia spdzicie mio i wygodnie.
Mona byo zburzy dom Sarumanowi i wygna go na tuaczk, ale mowy o tym by
nie moe, by kto naruszy ten wasz dom. Co to, to nie! Przecie wami opiekuje si
Gandalf - Saruman znw si zamia. Ale nie znacie Gandalfa. Skoro narzdzia
w jego rku wykonay robot, rzuca je w kt. Wycie jednak czepiali si go nadal,
marudzc, gadajc, podrujc okrn drog, dwa razy dusz od prostej. Jeli s
tak gupi pomylaem wyprzedz ich i dam nauczk. Wet za wet, z kolei ja
sprawi im niespodziank. Nauczka byaby jeszcze lepsza, gdybycie mi zostawili
troch wicej czasu i gdybym mia wicej ludzi na dwoje usugi. Ale i tak zdziaaem
sporo, przekonacie si, nie starczy wam ycia, eby to wszystko naprawi albo
odrobi. Mia to dla mnie myl, znajd w niej pewne zadouczynienie za swoje
krzywdy.
- Jeli w tym znajdujesz przyjemno, al mi ci, Sarumanie rzek Frodo.
Obawiam si zreszt, e wkrtce zostanie ci po tej przyjemnoci co najwyej
wspomnienie. A teraz odejd std i nie wracaj nigdy.
Hobbici z wiosek zauwayli Sarumana wychodzcego z ktrej szopy i natychmiast
zbiegli si tumnie pod drzwi. Gdy usyszeli rozkaz Froda, zaczli szemra gniewnie:
- Nie wypuszcza go z yciem! Zabi go! To otr i morderca. Zabi!
Saruman powid wzrokiem po wrogich twarzach i umiechn si szyderczo.
- Zabi? rzek. Sprbujcie, jeli wam si zdaje, e macie do si, eby si porwa
na to, moi poczciwi hobbici! Wyprostowa si i wbi w nich spojrzenie pospnych
czarnych oczu. Ale nie mylcie, e wraz z caym mieniem utraciem ca moc.
Ktokolwiek podniesie na mnie rk, cignie na siebie kltw. A jeli moja krew
splami Shire, ziemia ta zwidnie i nigdy ju nie zagoi swoich ran.
Hobbici cofnli si, a Frodo rzek:
- Nie wierzcie mu! Straci moc, zachowa tylko gos, ktry bdzie was straszy i
oszukiwa, jeli mu si poddacie. Nie chc jednak, bycie go zabijali. Na nic si nie
9

Wyraz ten prawdopodobnie pochodzi z jzyka orkw, w ktrym sharku znaczy staruszek.
798

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zda zemst paci za zemst, tak nie zbuduje si nic dobrego. Odejd, Sarumanie,
odejd jak najprdzej.
- Smoku, Smoku! zawoa Saruman. Z ssiedniej szopy pezn, paszczc si jak
pies Smoczy Jzyk. Znowu ruszamy w drog, Smoku! powiedzia Saruman. Ci
szlachetni hobbici i ppankowie wypdzaj nas znw na tuaczk. Chodmy!
Saruman odwrci si i ruszy, a Smoczy Jzyk poczapa za nim. Lecz gdy mijali
Froda, w rku Sarumana znienacka bysn n. Dgn byskawicznie. Ostrze
wygio si na ukrytej pod paszczem kolczudze i pko. Kilkunastu hobbitw z
Samem na czele skoczyo naprzd, obalio otra na ziemi. Sam wycign miecz.
- Stj, Samie! krzykn Frodo. Nawet teraz nie zabijaj! Nie zrani mnie. A w
kadym razie nie pozwol, by go zabi w taj haniebny sposb. By kiedy wielki,
nalea do szlachetnego bractwa, przeciw ktremu aden z nas nie miaby podnie
rki. Upad, nie w naszej mocy go dwign. Ale oszczdmy jego ycie w nadziei,
e znajdzie si kto, kto go bdzie umia podwign.
Saruman wsta i popatrzy na Froda. Oczy jego miay zagadkowy wyraz podziwu,
szacunku i nienawici zarazem.
- Wyrose, nizioku powiedzia. Tak, tak, bardzo wyrose. Jeste mdry i
okrutny. Odare moj zemst ze sodyczy i musz std odej z gorzkim poczuciem,
e zawdziczam ycie twojej litoci. Nienawidz ciebie. Odchodz, nie bd ci
wicej niepokoi. Nie spodziewaj si jednak ode mnie ycze zdrowia i dugiego
ycia. Nie bdziesz si cieszy ani jednym, ani drugim. Ale to ju nie za moj spraw.
Ja tylko przepowiadam.
Gdy odchodzi, hobbici rozstpili si otwierajc mu przejcie, lecz tak silnie ciskali w
garci bro, e kostki na rkach im zbielay. Smoczy Jzyk waha si chwil, potem
ruszy za swym panem.
- Smoczy Jzyku! zawoa Frodo. Nie jeste zmuszony i za nim. O ile mi
wiadomo, nie wyrzdzie mi nic zego. Moesz odpocz i odywi si tutaj, a gdy
nabierzesz si, pj wasn drog.
Smoczy Jzyk przystan i obejrza si na Froda, jak gdyby prawie ju zdecydowany
pozosta. Lecz Saruman odwrci si szybko.
- Nic zego ci nie wyrzdzi? zaskrzecza. Och, nie! Nawet gdy si wymyka po
nocach, chcia tylko popatrze na gwiazdy. Ale czy mi si zdawao, czy te kto pyta,
gdzie schowa si biedny Lotho? Ty co o tym wiesz, Smoku, prawda? Moe im
powiesz?
Smoczy Jzyk skuli si i wyjka:
- Nie, nie!
- A wic ja powiem rzek Saruman. Smoczy Jzyk zabi waszego Wodza,
biednego malca, poczciwego naczelnika. Prawda, Smoku? Zadgae go picego,
jak przypuszczam. I pochowae, mam nadziej; chocia nie wiem, bo Smok by
ostatnio bardzo zgodniay. Nie, Smok nie jest przyjemn osobistoci. Radz wam
odda go pod moj opiek.
Dzika nienawi zabysa w przekrwionych oczach Smoczego Jzyka.
- To ty mi kaza, ty mnie zmusi sykn.
- A ty zawsze robisz, co Sharkey kae, czy tak? zamia si Saruman. Wic teraz
powiadam ci: chod ze mn.
Kopn w twarz kulcego si na ziemi niewolnika, odwrci si i ju mia odej, gdy
nagle Smoczy Jzyk, jakby na sprynie, zerwa si i wycignwszy ukryty w fadach
odziey sztylet skoczy Sarumanowi na kark, szarpn wstecz gow i podern
gardziel, po czym z krzykiem pomkn ciek w d. Zanim Frodo zdy

799

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

oprzytomnie i przemwi, trzy ciciwy hobbickich ukw zadzwoniy jednoczenie i


Smoczy Jzyk pad trupem.

u zdumieniu wszystkich zgromadzonych, szara mga spowia ciao Sarumana


i wzbijajc si z wolna ku niebu niby dym z ogniska zawisa nad szczytem
Pagrka jak blada, caunem okryta posta ludzka. Chwil koysaa si tam,
zwrcona ku zachodowi, lecz w tym momencie dmuchn zimny wiatr; posta
przygia si i z westchnieniem rozpyna w nico.
Frodo z litoci i zgroz patrza na wycignite u swych stp martwe ciao, bo
wygldao tak, jakby nagle w nim objawiy si dugie lata mierci; malao w oczach,
skurczona twarz przeobrazia si w achman skry spowijajcy ohydn czaszk.
Frodo chwyci rbek porzuconego obok brudnego paszcza, nakry nim ten straszny
zewok i odszed prdko sprzed swego dawnego domu.
- A wic koniec rzek Sam. Okropny koniec, wolabym go nie oglda. Bd co
bd wiat pozby si dwch gadw.
- A zarazem wojna skoczya si ju ostatecznie powiedzia Merry.
- Mam nadziej! westchn Frodo. To by jej ostatni cios. e te musia spa
wanie tutaj, w progu Bag End! Wrd tylu nadziei i obaw, tego nie przewidywaem.
- Prawdziwie skoczy si wojna dopiero wtedy, kiedy naprawimy wszystkie szkody
rzek ponuro Sam. Bdzie z tym niemao roboty na dugie lata!

800

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Rozdzia 9
Szara Przysta

zeczywicie z przywracaniem w kraju adu byo niemao roboty, wszystko to


jednak trwao krcej, ni Sam si obawia. Nazajutrz po bitwie Frodo pojecha
do Michel Delving, eby uwolni z Lochw winiw. Wrd pierwszych od
razu znalaz si Fredegar Bolger ju teraz nie zasugujcy na przezwisko Grubasa.
Ludzie Wodza uwizili go, gdy wyparli z kryjwek w Krzywych Jamach koo wzgrz
Wyposz ca grup opornych, ktrym przewodzi Fredegar.
- Okazuje si, e byby lepiej wyszed idc z nami w wiat, biedaku! powiedzia
Pippin, gdy winia wynoszono z Lochw, bo nieborak by doszcztnie wyczerpany.
Fredegar otworzy jedno oko i zdoby si na umiech.
- A co to za olbrzym przemawia tak potnym gosem? spyta szeptem.
Niemoliwe, eby to by nasz may Pippin. Ktry numer kapelusza nosisz teraz?
Wrd wyzwolonych bya te Lobelia. Wycignito j z ciemnej i ciasnej celi, bardzo
star i okropnie wychud. Upara si jednak, e wyjdzie na wasnych nogach, a gdy
si ukazaa, wsparta na ramieniu Froda, trzymajc wci jeszcze parasol w
zacinitej doni tum przywita j owacyjnie, nie szczdzc oklaskw i wiwatw, tak
e Lobelia wzruszya si do ez. Po raz pierwszy pozyskaa ogln sympati.
Zmiadya j dopiero wiadomo o mierci Lotha i nie chciaa wraca do Bag End.
Oddaa z powrotem Frodowi jego dawn siedzib, a sama osiada u swoich
krewnych, Bracegirdlew w Hardbottle.
Gdy nastpnej wiosny zmara miaa bd co bd ponad sto lat Frodo
dozna wzruszajcej niespodzianki: biedna Lobelia zostawia mu w testamencie cay
majtek swj i Lotha proszc, by zuy go na wsparcie dla hobbitw
poszkodowanych w czasie powszechnych zamieszek. Tak si zakoczya stara
rodzinna wa.
Sdziwy Will Whitfoot przesiedzia w Lochach duej ni inni winiowie, a
chocia niejednego traktowano tam gorzej ni jego, musia porzdnie odywia si,
zanim odzyska postaw, jaka przystoi burmistrzowi stolicy hobbitw. Na razie wic,
pki Will nie nabra odpowiedniej tuszy, zastpowa go Frodo. Waciwie
przeprowadzi w okresie burmistrzowania jedn tylko reform: zmniejszy liczb
szeryfw i ograniczy ich funkcj do poprzedniego stanu. Obowizek wytpienia
resztek zbirw powierzono Meriadokowi i Pippinowi, ktrzy te prdko wywizali si z
tego zadania. Bandy poudniowcw, na wie o bitwie Nad Wod, umykay z Shireu
nie stawiajc niemal oporu wojsku thana. Przed kocem roku niedobitkw otoczono
w lasach, a tych, ktrzy si poddali, odstawiono do granicy kraju.
Tymczasem wrzaa praca nad odbudow i Sam uwija si od rana do
wieczora. Hobbici bywaj pracowici jak mrwki, gdy zajdzie potrzeba i gdy chc. Nie
brakowao teraz tysicy ochoczych rk, od maych, lecz zrcznych rczek
chopicych i dziewczcych, a do spracowanych i skatych rk dziadkw i babek.
Nim nadszed dzie zimowego przesilenia, cega na cegle nie zostaa z nowych
domw szeryfw i ze wszystkich budowli wzniesionych przez Ludzi Wodza. Cegie
jednak nie zmarnowano, lecz uyto ich do naprawy starych hobbickich nor, ktre
dziki temu stay si bardziej przytulne i suchsze. W szopach, stodoach i odludnych
norach odkryto wielkie ilosci sprztw, zapasy prowiantw i piwa, pochowane tam
przez zbirw; zwaszcza w tunelach pod Michel Delving i w starych kamienioomach
pod Wyposzem znaleziono mnstwo ukrytych towarw, ywnoci, beczek piwa, wic
tegoroczne gody mona byo obchodzi hucznie i wesoo.

801

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Przede wszystkim nawet przed rozbirk nowego myna przystpiono do


uporzdkowania Pagrka i Bag End oraz do odbudowy uliczki na zboczu. Now
kopalni piasku i wiru zasypano, stok Pagrka zamieniono w duy, zaciszny ogrd,
a w poudniowym zboczu wydrono nowe norki, obszerne i wyoone ceg.
Dziadunio wprowadzi si z powrotem pod numer trzeci; powtarza te kademu, kto
chcia sucha:
- Nie ma tego zego, co by na dobre nie wyszo. A wszystko dobre, co si dobrze
koczy.
Troch si spierano, jak nazwa odbudowan ulic. Jedni gosowali za
Ogrodem Bitwy, inni woleli Lepsze Smajale. Ostatecznie zwyciy zdrowy
hobbicki rozsdek i wybrano po prostu nazw: Uliczka Nowa. Nad Wod dowcipnisie
czasem jednak nazywali j Nagrobkiem Sharkeya.
Najdotkliwsz strat byo wyniszczenie drzew, bo na rozkaz Sharkeya wycito
je bez litoci na caym obszarze kraju. Sam ubolewa nad tym bardziej ni nad innymi
szkodami wyrzdzonymi przez zbirw. Ta rana nie moga si bowiem zagoi przed
upywem dugich lat i Sam myla, e dopiero jego prawnuki zobacz Shire takim, jaki
by powinien.
Wrd nawau pracy nie mia czasu na wspomnienia o przygodach wyprawy,
nagle jednak pewnego dnia przypomnia sobie dar Galadrieli. Wyj szkatuk i
pokaza j innym Wdrowcom bo tak ich teraz powszechnie nazywano proszc o
rad.
- Zastanawiaem si ju, kiedy wreszcie o tym pomylisz rzek Frodo. Otwrz
szkatuk.
Wypenia j szary py, mikki i drobnoziarnisty, a porodku tkwio w nim nasienie
podobne do orzecha w srebrnej upinie.
- Co mam z tym zrobi? spyta Sam.
- Rzu na wiatr w pierwszy wietrzny dzie, a o reszt si nie troszcz powiedzia
Pippin.
- Ale co z tego wyniknie?
- Wybierz kawaek ziemi na plko dowiadczalne; zobaczysz, jak bd si tam
roliny czuy rzek Merry.
- Pani Galadriela z pewnoci nie yczyaby sobie, ebym wszystko zuy we
wasnym ogrodzie, skoro tylu innych hobbitw ponioso straty.
- Musisz, Samie, kierowa si rozsdkiem i dowiadczeniem, a tego daru uyj tak,
eby wspomg twoj prac i polepszy jej wyniki powiedzia Frodo. Szkatuka jest
maa, a kade ziarenko ma zapewne wielk warto.
Sam posadzi wic mode drzewka wszdzie, gdzie li ludzie zniszczyli
szczeglnie pikne i kochane drzewa, i przy korzeniach kadej sadzonki umieci w
ziemi po jednym cennym pyku z Lorien. Przemierzy cay kraj wzdu i wszerz
pracujc pilnie, lecz najtroskliwiej opiekowa si Hobbitonem i sadami Nad Wod
czego nikt nie mg mu wzi za ze. Gdy w kocu stwierdzi, e zostaa mu jeszcze
odrobina pyu, poszed do Kamienia Trzech wiartek, znaczcego niemal dokadnie
rodek Shireu, i rozrzuci t resztk na cztery strony wiata. Srebrny orzeszek
zasadzi na trawniku w Bag End, gdzie odbyway si niegdy zabawy urodzinowe i
gdzie dawniej roso pamitne drzewo. Bardzo by ciekaw, co z tego nasienia
wyronie. Zim przeczeka jako tako cierpliwie, chocia korcio go wci, eby
zaglda w to miejsce, czy nic tam si jeszcze nie dzieje.

802

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

iosna przewyszya jego najmielsze nadzieje. Drzewa puszczay pdy i


rosy tak gwatownie, jakby czas przyspieszy biegu i chcia w cigu
jednego roku speni zadania dwudziestu lat. Na urodzinowym trawniku
wystrzelio z ziemi liczne modziutkie drzewko; kor miao srebrn, licie podune, a
w kwietniu okryo si zotymi kwiatami. By to prawdziwy mallorn, ktry sta si
przedmiotem podziwu caej okolicy. Po latach, gdy wyrs bujnie i wypiknia jeszcze
bardziej, zasyn szeroko; z daleka przybywali gocie, eby go zobaczy, by to
bowiem jedyny mallorn na zachd od Gr i na wschd od Morza, a pikniejszego nie
znalazoby si na caym wiecie.
Rok 1420 zapisa si w ogle w Shire wyjtkowym urodzajem. Soce wiecio
wspaniale, deszcz wiey spada zawsze w por i w miar, a co dziwniejsze,
powietrze tchno oywczym, pobudzajcym zapachem i blask, nie znany
miertelnikom w innych latach, ozoci przelotnie rdziemie. Dzieci poczte lub
urodzone tego roku a byo ich mnstwo i wszystkie urodziwe i silne miay
przewanie bujne zote wosy, co wrd hobbitw przedtem naleao do rzadkoci.
Owoce tak obrodziy, e mae hobbicita niemal kpay si w truskawkach ze
mietan, a pniej siedzc w trawie pod liw jady liwki dopty, dopki z pestek
nie zbudoway miniaturowych piramid, niby zwycizcy pitrzcy na pobojowisku
czaszki rozgromionych wrogw. Nikt si jednak od tego nie rozchorowa i wszyscy
byli zadowoleni oprcz kosiarzy, ktrzy potem kosili traw.
W Poudniowej wiartce winorol uginaa si od gron winnych, a plon lici
fajkowych zebrano zdumiewajco obfity; wszystkie te spichrze pomieci nie mogy
ziarna po niwach. Jczmie w Pnocnej wiartce tak si uda, e hobbici
zapamitali na dugo piwo ze zbiorw roku 1420 i nawet stao si ono przysowiowe.
W wiele pokole pniej mona byo w gospodzie usysze, jak stary hobbit po
dobrze zasuonym kufelku wzdycha: Dobre! Prawie jak w czterysta dwudziestym
roku.

am z pocztku wraz z Frodem mieszka u Cottonw, gdy jednak zbudowano


Now Uliczk, przenis si tam z Dziaduniem. Poza wszystkimi swoimi
pracami kierowa rwnie uprztaniem i odnawianiem siedziby w Bag End,
czsto wszake wyjeda sadzi i pielgnowa drzewa na caym obszarze Shireu.
Dlatego te nie byo go w domu w pierwszej poowie marca i nie wiedzia nic o tym,
e Frodo zachorowa. Trzynastego marca stary Cotton znalaz Froda lecego w
ku; zaciska w rku biay kamie, ktry stale nosi na acuszku u szyi, i zdawa si
pogrony w pnie.
- Znikn na zawsze szepta. A teraz zostaa tylko ciemno i pustka.
Atak min i gdy Sam dwudziestego pitego wrci, Frodo by ju zdrw; nic te
przyjacielowi o swej chorobie nie wspomnia. Wanie w tym czasu ukoczono
porzdki w Bag End, a Merry i Pippin przywieli z Ustroni stare meble oraz sprzty,
tak e stara siedziba wygldaa jak za dawnych dni. Gdy wszystko byo gotowe,
Frodo spyta Sama:
- Kiedy wprowadzisz si, eby znw mieszka ze mn, Samie?
Sam troch si zmiesza.
- Nie chc ci przynagla rzek Frodo jeli nie masz ochoty. Ale Dziadunio byby
naszym najbliszym ssiadem, a wdowa Rumble zaopiekuje si nim na pewno
troskliwie.
- Nie o to mi chodzi, prosz pana odpar Sam czerwienic si jak burak.
- A wic powiedz, o co?

803

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

- O Ryczk, o R Cotton. Bya, jak si okazuje, bardzo nierada, biedulka, kiedy


puszczaem si w dalek podr; ale e ja jej wtedy nic nie powiedziaem, nie moga
pierwsza przemwi. A ja milczaem, bo najpierw wypadao upora si z robot.
Teraz wreszcie wyznaem Ryczce, co miaem na sercu, a ona mi tak
odpowiedziaa: Rok ju zmarnowae, po co duej zwleka? A ja na to:
Zmarnowaem? Nie, w tym ci racji nie mog przyzna! No, ale rozumiem, co miaa
na myli. Mona by rzec, e czuj si tak, jakby mnie na dwoje rozdarto.
- Rozumiem odpar Frodo. Chcesz si oeni, ale take chcesz mieszka razem
ze mn w Bag End. Samie kochany, nic atwiejszego! Oe si co prdzej i
wprowad do mego domu razem z Ryczk. W Bag End starczy miejsca dla
wszystkich, choby nawet najliczniejsz rodzin zaoy.

ak si te stao. Sam Gamgee oeni si z Ryczk Cotton wiosn 1420 roku


(synnego midzy innymi rwnie z mnstwa wesel), a moda para
zamieszkaa w Bag End. Jeli Sam uwaa to za wielkie szczcie, Frodo czu
si tym bardziej uszczliwiony; w caym Shire nie byo bowiem hobbita otoczonego
czulsz opiek ni on. Kiedy plany odbudowy zostay opracowane, a wszystkie
roboty zorganizowane, Frodo mg wie spokojny ywot, wiele czasu powicajc
na pisanie i przegld nagromadzonych zapiskw. W dzie Sobtki podczas Wolnego
Jarmarku zoy urzd burmistrza i przez nastpnych lat siedem zacny Will Whitfoot
znowu przewodniczy na oficjalnych bankietach.
Merry i Pippin czas jaki razem mieszkali w Ustroni; ruch wtedy panowa
oywiony midzy Bucklandem a Bag End. Dwaj modzi Wdrowcy olniewali cae
Shire pieniami, opowieciami, a take elegancj i wspaniaymi przyjciami.
Przezwano ich krlewitami, ale bez zoliwoci, bo wszystkie serca rosy na widok
tych hobbitw dosiadajcych koni, strojnych w byszczce kolczugi, z piknymi
godami na tarczach, zawsze rozemianych i gotowych piewa pieni z dalekich
stron. Wzrost mieli niezwyky i postaw imponujc, lecz poza tym nic si nie
zmienili, chyba tylko o tyle, e nabrali wymowy, a wesooci i chci do zabawy
jeszcze im przybyo. Frodo i Sam jednak wrcili do zwykych hobbickich ubra, z t
rnic, e w potrzebie zarzucali na ramiona szare dugie paszcze z przedziwnie
delikatnej tkaniny, spite pod szyj mistern klamr. Frodo nosi te zawsze na
acuszku biay kamie i czsto dotyka go palcami.
Wszystko szo dobrze i bya nadzieja, e bdzie coraz lepiej; Sam mia pracy i
radoci tyle, ile hobbicka dusza moe zapragn. Nic nie zamiewao jego szczcia
w tym roku, prcz niejasnej obawy o kochanego pana. Frodo bowiem cichcem
usun si od wszelkich spraw. Sam z blem obserwowa, jak mao ten najbardziej
zasuony z hobbitw odbiera hodw w ojczynie. Nieliczni tylko wiedzieli czy chcieli
wiedzie o jego czynach i przygodach, cay podziw i ca cze skupiono na
Meriadoku i Pippinie a take na Samie, ktry wszake nawet tego nie spostrzega.
W dodatku jesieni pojawi si znw cie dawnych niedoli.
Pewnego wieczora Sam wchodzc do pracowni zasta Froda dziwnie
zmienionego. By blady, a jego oczy zdaway si zapatrzone w jaki odlegy widok.
- Co si stao, panie Frodo? spyta Sam.
- Jestem ranny odpar Frodo. Rana nigdy si nie zagoi naprawd.
Ale wsta, mona si byo udzi, e sabo przemina, bo nazajutrz zachowywa si
zupenie normalnie. Dopiero pniej Sam uprzytomni sobie, e zdarzyo si to dnia
szstego padziernika, w drug rocznic owego dnia pod Wichrowym Czubem, gdzie
ich ogarny po raz pierwszy Ciemnoci.

804

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

zas pyn, zacz si rok 1421. W marcu Frodo znw zachorowa, lecz
wielkim wysikiem woli zatai to przed Samem, ktry wanie mia zgoa co
innego w gowie. Dwudziestego pitego marca bowiem, w dniu odtd dla
Sama pamitnym, Ryczka urodzia mu pierwsze dziecko.
- Jestemy w kopocie, prosz pana oznajmi Frodowi bo zamierzalimy da mu
imi Frodo, za pozwoleniem paskim. A tymczasem zamiast syna przysza na wiat
crka. Zreszt liczne dziewcztko jak rzadko, wzia na szczcie pikno nie z
ojca, ale z matki. No i teraz nie wiemy, jak j nazwa.
- A czemu by nie trzyma si starych dobrych zwyczajw? odpar Frodo.
Wybierz imi kwiatu, jak na przykad Ra. Poowa dziewczt w Shire nosi takie
imiona, c znajdziesz lepszego?
- Moe i racja, prosz pana rzek Sam. Syszaem co prawda wdrujc po wiecie
wiele piknych imion, ale troch, e tak powiem, za wspaniaych na powszedni
uytek. Dziadunio powiada: Daj jej krtkie imi, eby dla wygody nie potrzebowa
go do poowy obcina. Jeli jednak bdzie to nazwa kwiatu, nie bd si troszczy
nawet o jej krtko. Musi to by pikny kwiat, bo ta maa, prosz pana, wydaje mi
si bardzo adna, a z pewnoci wyronie jeszcze pikniejsza.
Frodo chwil si namyla.
- A jak by ci si podobao imi Elanor, co znaczy gwiazda soneczna; pamitasz
chyba te drobne kwiatki w trawach Lothlorien?
- Jak zawsze utrafi pan w sedno! odpar Sam zachwycony. Wanie to, co mi si
marzyo.
Maa Elanor miaa sze miesicy i rok 1421 chyli si ku jesieni, gdy pewnego
dnia Frodo wezwa Sama do swej pracowni.
- W czwartek przypadaj urodziny Bilba powiedzia. Przecignie starego Tuka.
Koczy sto trzydzieci jeden lat!
- Brawo! rzek Sam. Pan Bilbo jest nadzwyczajny.
- W zwizku z tym, mj Samie, chciabym, eby porozmawia z R i spyta, czy
obejdzie si bez ciebie przez czas jaki, aeby mg ze mn pojecha w ma
podr. Oczywicie, teraz nie moesz wybiera si daleko ani na dugo doda
Frodo z lekk nutk alu w gosie.
- Rzeczywicie, prosz pana, trudno by mi byo.
- Rozumiem. Nie o to jednak chodzi. Chciabym tylko, eby mi towarzyszy kawaek
drogi. Powiedz Ry, e twoja nieobecno nie przecignie si ponad dwa tygodnie i
e wrcisz na pewno cay.
- Chtnie pojechabym z panem a do Rivendell i rad bym zobaczy pana Bilba
rzek Sam. A przecie naprawd chc przebywa tylko w jednym miejscu na
wiecie, to znaczy tutaj. Rozdarty jestem na dwoje.
- Biedny Samie! Obawiaem si, e bdziesz si tak czu powiedzia Frodo. Ale
wkrtce si z tego wyleczysz. Stworzony jeste na zdrowego i silnego hobbita z
jednej bryy i takim te bdziesz.
Przez par dni Frodo wraz z Samem przeglda papiery i zapiski, a potem przekaza
wiernemu giermkowi klucze. Najwaniejsz cz jego dobytku stanowia gruba
ksiga oprawna w gadk czerwon skr; niemal wszystkie jej stronice byy ju
zapisane, pierwsze chwiejn nieco rk Bilba, ale wikszo energicznym
charakterem Froda. Cao dzielia si na rozdziay, osiemdziesity rozdzia by
jednak nie dokoczony i pozostao jeszcze kilka biaych kartek. Na pierwszej stronie
kilka tytuw kolejno wykrelono, a brzmiay one tak:
Mj dziennik. Niespodziewana podr. Tam i z powrotem. Co si stao pniej.
Przygody piciu hobbitw. Historie Wielkiego Piercienia, zebrane przez Bilba

805

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Bagginsa z wasnych spostrzee i opowieci przyjaci. Nasz udzia w Wojnie o


Piercie.
Na tym koczyo si pismo Bilba i rka Froda dodaa:
Upadek
Wadcy Piercieni
i
Powrt Krla
(tak, jak te sprawy przedstawiy si oczom hobbitw; wedug pamitnikw Bilba i
Froda z Shireu, uzupenionych relacjami przyjaci i nauk Mdrcw)
oraz
wyjtki z Ksig Wiedzy przetumaczone przez Bilba w Rivendell.
- Widz, e pan prawie dokoczy ksigi! zakrzykn Sam. Trzeba przyzna, e
pracowa pan wytrwale.
- Skoczyem cakowicie rzek Frodo. Ostatnie strony zostawiem tobie.
Dwudziestego pierwszego wrzenia wyruszyli, Frodo na kucyku, ktry go nis przez
ca drog z Minas Tirith i wabi si teraz Obieywiatem, a Sam na swoim
ukochanym Billu. Ranek by pogodny i soneczny; Sam domyla si celu podry, o
nic wic nie pyta.
Skrcili za wzgrzem na drog wzdu supkw w kierunku Lenego Zaktka
pozwalajc kucykom biec swobodnie truchtem. Przenocowali w Zielonych
Wzgrzach i dwudziestego drugiego pnym popoudniem zjedali agodnym
stokiem w d ku pierwszym drzewom lasu.
- To za tym chyba drzewem skry si pan, panie Frodo, kiedy po raz pierwszy
zobaczylimy Czarnego Jedca rzek Sam wskazujc w lewo. Dzi wydaje si,
e to by sen.
Wieczr zapad i gwiazdy byszczay na zachodnim niebie, gdy mijali zwalony db na
ciece opadajcej agodnie midzy gstwin leszczyny. Sam milcza zatopiony we
wspomnieniach. Nagle usysza, e Frodo nuci z cicha, jakby dla siebie tylko, star
piosenk podrn, ale zmieniajc w niej sowa:
Kto wie, co zakrt bliski kryje,
Drzwi tajemnicy, dziwn ciek.
Tylem j razy w yciu mija,
A przyjdzie chwila, gdy nareszcie
Otworzy mi si droga nowa
Tam, dokd ksiyc nam si chowa,
I zaprowadzi mnie najdalej,
Tam, skd nad ziemi soce wstaje.10
Jak gdyby w odpowiedzi z doliny dobieg piew:
A! Elbereth Gilthoniel!
10

Tumaczya Maria Skibniewska.


806

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

Silivren penna miriel


O menel aglar elenath,
Gilthoniel, A! Elbereth!
W dalekich krajach, w zielonym borze
Pamita lud nasz Gwiazdy blask,
Co srebrem lni nad Morzem.11
Frodo i Sam bez sowa zatrzymali si i siedzc w agodnym cieniu czekali, aby
migoccy wiatami orszak przybliy si do nich. Zobaczyli Gildora wrd gromady
piknych elfw, a potem, ku zdumieniu Sama, ukazali si Elrond i Galadriela. Elrond
mia na ramionach szary paszcz, a na czole gwiazd, w rku za srebrn harf, a na
palcu zoty piercie z ogromnym bkitnym kamieniem piercie Vilya,
najpotniejszy z Trzech. Galadriela jechaa na biaym koniu, w biaej sukni,
wietlistej jak oboki wok ksiyca; zdawao si, ze posta jej caa promieniuje
agodnym wiatem. Na palcu miaa Neny, piercie z mithrilu, w ktrym jeden
jedyny biay kamie iskrzy si jak lodowa gwiazda. Za nimi z wolna, kiwajc si
jakby we nie, czapa na maym siwym kucyku Bilbo. Elrond pozdrowi hobbitw
powanie i serdecznie, a Galadriela umiechna si do nich.
- Syszaam, e dobrze uye mojego daru, Samie Gamgee! powiedziaa. Shire
bdzie teraz bardziej ni kiedykolwiek krain bogosawion i kochan.
Sam skoni si, ale zabrako mu sw, by odpowiedzie. Zapomnia, jak pikna jest
pani z Lorien. Bilbo nagle ockn si i otworzy oczy.
- Jak si masz, Frodo! rzek. No, widzisz, przecignem dzi starego Tuka. To
wic ju zaatwione. Teraz, zdaje si, gotw jestem do nowej podry. Czy jedziesz z
nami?
- Tak odpar Frodo. Powiernicy Piercienia powinni odej razem.
- Dokd pan si wybiera? krzykn Sam, bo w tej chwili dopiero zrozumia, co si
dzieje.
- Do Przystani, Samie odpowiedzia Frodo.
- A ja nie mog tam i z panem!
- Nie, Samie, nie moesz. W kadym razie jeszcze nie teraz i nie dalej ni do
Przystani. Wprawdzie ty take bye powiernikiem Piercienia, chocia przez krtki
tylko czas. Moe i dla ciebie wybije kiedy godzina. Nie smu si, Samie. Nie
moesz by zawsze rozdarty na dwoje. Musisz by zdrw i cay, z jednej bryy, przez
wiele, wiele lat. Tyle przed tob radoci, tyle zada, tyle roboty!
- Ale ja marzyem, e przez dugie lata pan te bdzie si cieszy Shireem po tym
wszystkim, czego pan dokona powiedzia Sam ze zami w oczach.
- Ja te kiedy o tym marzyem. Ale za gbokie s moje rany. Staraem si uratowa
Shire i uratowaem, ale nie dla siebie. Czsto tak bywa, Samie, gdy jaki skarb
znajdzie si w niebezpieczestwie: kto musi si go wyrzec, utraci, by inni mogli go
zachowa. Ty jeste moim spadkobierc, wszystko, cokolwiek posiadaem, co mi si
naley oddaj tobie. Poza tym masz R i Elanor, a z czasem zjawi si may
Frodo i maa Ryczka, i Merry, i Zotogwka, i Pippin. Moe jeszcze inni, ktrych
nie widz w tej chwili. Bardzo bd potrzebne i twoje rce, i twj rozum. Zostaniesz
oczywicie burmistrzem, bdziesz t godno piastowa tak dugo, jak zechcesz, i
zasyniesz jako najlepszy w dziejach Shireu ogrodnik. Bdziesz odczytywa
Czerwon Ksig i podtrzymywa wrd hobbitw wspomnienie minionego wieku,
aby pamitajc o Strasznym Niebezpieczestwie tym bardziej kochali swj kraj.
Bdziesz mia tyle pracy i tyle szczcia, ile mona mie w rdziemiu; przynajmniej
11

Tumaczya Maria Skibniewska.


807

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

twj rozdzia w historii bdzie do koca radosny! A teraz w drog, odprowadzisz


mnie.

lrond i Galadriela odjedali, bo skoczya si Trzecie Era, miny dni


Piercieni, dobiegaa koca historia i pie tej epoki. Odchodzio z nimi
mnstwo elfw Wysokiego Rodu, nie chcc duej pozostawa w rdziemiu.
Midzy nimi, przepenieni smutkiem, ale smutkiem szczliwym, nie zatrutym
gorycz, jechali Sam, Frodo i Bilba, a elfy odnosiy si do nich z wielkim szacunkiem.
Jechali cay wieczr i ca noc przez Shire, lecz nikt ich nie widzia prcz
lenych i polnych zwierzt; moe zreszt jakiemu zapnionemu wdrowcowi
migny w mroku pod drzewami blaski albo wiata na przemian z cieniem sunce po
trawie, w miar jak ksiyc przepywa ku zachodowi. A kiedy znaleli si poza
granicami Shireu, omijajc od poudnia Biae Wzgrza dotarli do Dalekich Wzgrz, a
potem do Wieowych, skd ujrzeli w oddali Morze. Wreszcie przez Mithlond przybyli
do Szarej Przystani nad dug, wsk Zatok Ksiycow.
Budowniczy okrtw, Kirdan, wyszed na ich powitanie do bramy. By
wysokiego wzrostu, brod mia po pas, zdawa si bardzo stary, ale oczy mu
byszczay jak gwiazdy. Skoni si mwic:
- Wszystko gotowe.
Poprowadzi ich do Przystani, gdzie koysa si na wodzie biay okrt, a na nabrzeu
czeka kto, cay w bieli. Gdy si odwrci i podszed bliej, Frodo pozna Gandalfa.
Czarodziej mia na palcu Trzeci Piercie, Nary, z kamieniem czerwonym jak ywy
pomie. A wszyscy, ktrzy mieli odpyn na statku, ucieszyli si, e Gandalf
popynie razem z nimi.
Ale Sam sta na brzegu i serce ciskao mu si z blu; myla, e gorzka jest
rozka, ale jeszcze smutniejsza bdzie duga samotna droga do domu. Lecz w
ostatniej chwili, gdy elfy ju wchodziy na pokad i koczono ostatnie przygotowania,
rozleg si spieszny ttent i Merry z Pippinem nadjechali galopem, osadzajc konie w
miejscu na wybrzeu. Pippin mia si, chocia zy pyny mu z oczu.
- Raz ju prbowae nam si wymkn chykiem i nie udao ci si to, mj Frodo!
powiedzia. Tym razem niewiele brakowao, a by nas zwid, ale jednak ci
dogonilimy. Tylko e teraz nie Sam zdradzi twj sekret, lecz Gandalf we wasnej
osobie.
- Tak rzek Gandalf. Nie chciaem, eby Sam wraca bez towarzystwa, wol,
ebycie std do kraju jechali we trzech. Dzi, przyjaciele, na tym wybrzeu koczy
si ostatecznie nasza bratnia wsplnota w rdziemiu. Zostacie w pokoju! Nie
powiem: nie paczcie, bo nie wszystkie zy s ze.
Frodo ucaowa Meriadoka i Pippina, a na ostatku Sama i wstpi na pokad;
wcignito agle, dmuchn wiatr i z wolna statek zacz si oddala po szarej
wodzie Zatoki; szkieko Galadrieli w rku Froda rozbyso i znikno. Statek wypyn
na pene Morze i eglowa ku zachodowi, a wreszcie pewnej ddystej nocy Frodo
poczu sodki zapach w powietrzu i usysza piew dolatujcy nad wod. Wydao mu
si, jak we nie tamtej nocy w domu Bombadila, e szara zasona deszczu
przemienia si w srebrne szko i rozsuwa ukazujc biae wybrzee, a za nim daleko
zielony kraj w blasku wschodzcego szybko soca.
Ale dla Sama tego wieczora, gdy sta w Przystani, noc zapada ciemna, i na
szarym Morzu nie widzia nic prcz cienia suncego po falach i nikncego na
zachodzie. Czeka dugo w noc syszc tylko westchnienia i szmer fal bijcych o ld
rdziemia i gos ten zapad mu gboko w serce. Obok niego stali milczcy Merry i
Pippin.

808

J.R.R. Tolkien - Wadca Piercieni

W kocu trzej przyjaciele odwrcili si od Morza i ju nie ogldajc si za siebie ani


razu, z wolna ruszyli w stron domu. aden nie przemwi, pki nie znaleli si znw
w granicach Shireu, mimo to kady czerpa pociech z obecnoci przyjaci na tej
dugiej, szarej drodze.
Gdy wreszcie ze wzgrz zjechali na Wschodni Gociniec, Merry i Pippin
skrcili do Bucklandu; ju znw piewali cwaujc przez znajome okolice. Sam
zawrci Nad Wod i pod wieczr dotar na Pagrek. Wspinajc si po zboczu, z
daleka zobaczy te wiateko w oknie i odblask ognia poncego na kominku.
Wieczerza bya gotowa, tak jak si spodziewa. Ryczka wcigna go do domu,
usadowia w fotelu i posadzia mu na kolanach ma Elanor. Sam odetchn gboko.
- Ano, wrciem! powiedzia.

KONIEC

809

You might also like