You are on page 1of 14

Andrzej Leder

Przemoc a racjonalno - dylemat Waltera Benjamina.

da od siy, by objawiaa si nie jako sia,


aby nie bya chci przemoenia, chci obalenia,
chci owadnicia, pragnieniem wrogw i oporw
i triumfw, jest rwnie niedorzeczne, jak da od saboci,
by objawiaa si jako sia.
Fryderyk Nietzsche

Esej Waltera Benjamina z 1920 roku W sprawie krytyki przemocy, moe by


rozumiany jako rozpaczliwe badanie moliwoci legitymizacji przemocy przez ratio,
szukajce usprawiedliwienia dla tego, co jest. W poszarpanym, penym nagych
zwrotw i zaama wywodzie wyczu mona niech, czy wrcz moe nawet
obrzydzenie wobec bezwstydu nagiej siy1, ktremu towarzyszy fascynacja "wielkim
zoczyc" i wreszcie - zapewne najistotniejsze - poczucie obowizku wobec "wielkiej
prawdy": "...e niebycie czowieka jest czym straszniejszym ni (bezwarunkowo:
samo) jeszcze niebycie sprawiedliwego czowieka."2 Poczucie obowizku wobec tego,
e p r z e m o c j e s t . Poczucie obowizku zwycia. Pozornie, posikuje si
nadziej na to, e "Do osigania zgody bez stosowania przemocy dochodzi wszdzie
tam, gdzie kultura serca daa ludziom do reki czyste rodki porozumienia"3 Nie
przypadkowo jednak, jakby zakopotany, nadzieji powica w tekcie stosunkowo
mao miejsca. Wydaje si, e nie trzeba siga do IX Tezy Historiozoficznej, by
odnale u Benjamina przeczucie katastrofy.
W horyzoncie zagadnienia wyrni mona trzy stanowiska. "Przemocy
zracjonalizowa nie mona i nie wolno, bowiem jest wyzwaniem wobec uczu
1 Patrz fragment: Krytycy kary mierci czuli, zpewne nie mogc tego udowodni, i zaskarenie kary
mierci kwestionuje nie wymiar kary, nie postanowienie kodeksu, ale samo prawo wraz z jego rdami./ Jeli
bowiem przemoc, uhonorowana przez los przemoc, jest jego rdem, to bliscy jestemy przekonania, e
najwaniejsza wadza, wadza nad yciem i mierci, tam gdzie dziaa poprzez ustrj prawny, siga do swych
pocztkw i przenosi je a do obecnej rzeczywistoci, a przejawy tego s straszliwe. Walter Benjamin, W
sprawie krytyki przemocy tum. Krystyna Krzemie, w Anio Historii, pod red. Huberta Orlowskiego, Pozna
1996, s. 37.
2 ibidem s. 52.
3 ibidem s. 41.

moralnych i prawa". Nazwijmy to stanowiskiem Levinasa4. "Przemoc musi zosta


zracjonalizowana, bowiem jest niezbywalnym atrybutem ludzkiej kondycji, a jej
omijanie przez wiato rozumu prowadzi do tego, e wyania si w tym bardziej
mrocznej postaci". Z pewnymi oporami przyporzadkowa mona to stanowisko
Hannah Arendt5. "Sama racjonalizacja jest mask przemocy, przemoc i rozum
instrumentalny ze swoim prawem koniecznoci s dziemi jednego, ciemnego Boga".
To pozycja Horkheimera i Adorno z "Dialektyki Owiecenia"6. Jak w innych
sprawach, tu rwnie Benajmin, uwikany w jzyk i meandry sporw pierwszej
poowy XX stulecia, jest jednoczenie wizjonerem, ktry zmaga si z pytaniami
poniejszymi o p wieku. wiadectwo jego rozpaczliwego zmagania, rozsadzajcego
dyskursywny porzadek eseju, jest dla mnie znakiem najwikszej wspoczesnoci tej
myli.
I. W stron Adorna.
W epoce ponowoczesnej przemoc musiaa woy mask. Musiaa zacz
udawa, e przemoc nie jest, cho jednoczenie wanie jako sia, moc, odgrywa
ogromn rol. Posuguje si strategiami, ktre ukrywaj jej prawdziw i zupenie
prawomocn natur - denie do dominacji. Bowiem paradoksalnie w wiecie, w
ktrym rzdzi rywalizacja i ciga walka o przewag nad innymi, otwarte denie do
dominacji jest potpiane i pitnowane. Wyjciem z paradoksu s obudne strategie,
ktre denie do dominacji maskuj. Dwie najczciej stosowane to uwiedzenie oraz
szanta moralny. Uwiedzenie pozwala dominowa bez przemocy, cho i to jest
dyskusyjne, szanta moralny za uywa przemocy, ktra udaje brak chci dominacji.
Moliwo wykorzystania obu tych strategii wie si z osabieniem pozycji rozumu
teoretycznego, a przede wszystkim z przekonaniem, e nie ma racjonalnych sdw
uniwersalnych, a wic neutralnych moralnie i estetycznie. W epoce ponowoczesnej
kady sd skrywa czyj interes i kadym moe zachwyci si jaki okrutny bg.
Patrzc z punktu widzenia tropicieli dominacji ponowoczesna sia nie tyle
mask woya, co j zmienia. Wedug nich, w epoce nowoytnej przemoc
posugiwaa si mask racjonalnoci. Zerwanie tej maski zmusio j do poszukiwania
innych przebra. Poniewa okazao si, e retoryka oburzonych tropicieli dominacji
daa im wielk moc, wic przemoc w naturalny sposb signa po oburzenie jako
4 Patrz Emmanuel Levinas, Cao i nieskoczono, w zasadzie caa przedmowa, w szczeglnoci za
wiadomo moralna moe znie szydercze spojrzenie polityki tylko od warunkiem, e pewno pokoju jest
silniejsza ni oczywisto wojny. Takiej pewnoci nie moe da zwyka gra antytez. Pokj imperiw, ktre
wyrosy z wojny, opiera si na wojnie. Nie zwraca zagubionym bytom ich tosamoci. Prawdziwy pokj
wymaga rdowej i oryginalnej relacji z bytem. Tum. Magorzata Kowalska, PWN, Warszawa 1998, s. 4.
5 Patrz Hannah Arendt Eichmann w Jerozolimie
6

now mask. Dyskurs demaskujcy dominacj sta si mask dominacji. Byo to


moliwe, bowiem celem demaskatorw nie jest neutralne ujawnienie, e to a to jest
mask siy. Za ujawnieniem idzie sd moralny, ktry ma zniszczy samo denie do
dominacji, pod jakkolwiek mask by si nie skryo. Demaskatorzy paaj zwykle
witym oburzeniem, sposb w jaki mwi o obnaonej sile przypomina stawianie
dziwki pod prgierzem. Ten radykalny ton potpienia niepostrzeenie sam staje si
przemoc. Jeli, jak chce Benjamin, przemoc jest fundamentem kadego prawa, to w
epoce ponowoczesnej prawo pynie z mocy oburzenia. A przemoc dalej jest obecna.
Dzieje si tak, bowiem w sposb nieunikniony konflikt i dominacja odgrywaj
wielk organizujc rol w relacjach spoecznych. Nie trzeba powoywa si na
niejasne fragmenty Heraklita, by dowie, e byt objawia si myleniu filozoficznemu
pod postaci wojny;7 Cele indywidualne, a take grupowe, ktre zawsze zmuszay do
mniej lub bardziej jawnego stosowania przemocy - moliwo narzucania okrelonych
sposobw funkcjonowania, wpywania na postpki i uczucia innych, wzmocnienia
swojej pozycji w rnego rodzaju hierarchiach czy wreszcie poprawienia sobie
samopoczucia - przewrotnie wi si z dobrem wsplnym. "[...] przemoc to potrafi,
e wanie moe uzasadnia i modyfikowa stosunki, nawet jeli poczucie
sprawiedliwoci jest tym bardzo uraone."8 Wyparta wic z jednego obszaru i
zdemaskowana, gra o dominacj wraca w innych obszarach i w nowych przebraniach.
Moe chodzi o to, e jak niedawno napisa Stanisaw Krajewski "Nie moemy si
oszukiwa - wojna jest realnoci. Jest czci naszego ycia - jak zawsze, jak w
Biblii. Judaizm okrela to jako stan wiata przed przyjciem Mesjasza."9 Zanim
przyjdzie Mesjasz, przemoc jest potrzebna.
Pewien major, prowadzcy w latach osiemdziesitych XX stulecia szkolenie
wojskowe dla studentw mawia: "Podchorowie! W wojsku jest tak, e jeli nawet
jest tylko dwch onierzy, to zawsze jeden z nich wydaje rozkazy i jest dowdc, a
drugi si go sucha...". W myl idei krytykw dominacji mogoby by tak, e
spomidzy dwch onierzy aden nie byby ani dowdc, ani wykonujcym rozkazy.
Sdz, e wspomniany major zadaby tu pytanie: to w jaki sposb onierze owi
prowadz dziaania wojenne? Jeli nie rozkaz i hierarchia maj uprawomacnia ycie
ludzi wobec wojny, to co? Odpowiedzi na to pytanie s rne. Zwolennicy Owiecenia
odpowiadaj owemu pnemu przedstawicielowi mentalnoci feudalnej: sia rozumu.
Jednak po ujawnieniu, e sia rozumu to te tylko przemoc, dominacja racjonalnoci
zacza traci moraln prawomocno. Trzeba byo znale inn legitymizacj. Trzeba

E. Levinas, op. cit., s. 3.


Walter Benjamin, op.cit. s. 33.
9 Stanisaw Krajewski, Rzeczpospolita
8

byo znale inny uniwersalny aspekt ludzkiego losu, ktry jednoczenie nie bdzie
podejrzany o ch dominacji. Kandydatk do tej pozycji staa si krzywda.
Porzucenie stanowiska racjonalnoci i zajcie pozycji oburzenia - nawet jeeli i
jedno i drugie maskuje ch dominacji - pociga za sob powane konsekwencje dla
porzdku prawnego, w ktrym operuje i ktry zgodnie z myl Benjamina ustanawia. Wymusza bowiem natychmiastowy odruch potpienia wobec wszelkiej
prby bezstronnego opisu konfliktw i sporw. W istocie, w polu zdeterminowanym
przez oburzenie nie ma adnej bezstronnoci. Konieczno zajcia stanowiska
z a n i m zrozumie si charakter sporu, ba, zakwestionowanie samej moliwoci
zrozumienia racji stron - zwizane z poddaniem w wtpliwo istnienia jakichkolwiek
moralnie neutralnych narzdzi mylowych - prowadzi do sytuacji, w ktrej
bezradnoci intelektualnej towarzyszy brutalno i nieprzejednanie sdu. Jeeli
narzdzia analizy utosamia si z narzdziami dominacji, a wrcz sam intencj
zrozumienia traktuje si jako przejaw dzy wadzy, bardzo trudno prowadzi spr.
Wydawaoby si wobec tego, e wystarczy oburzy si na oburzenie i wrci
do bezstronnoci. Problem jednak nie jest taki prosty. Nie jest bowiem moliwe
odrzucenie caego dziedzictwa myli krytycznej, pokazujcej jak kategorie mylowe
mog stanowi narzdzie zniewolenia. Argumentacja "Dialektyki Owiecenia"
Horkheimera i Adorno, cho zrodzona z bezsilnej rozpaczy i wciekoci, nie moe
by zignorowana. Pod wpywem pracowitej destrukcji rozumu instrumentalnego co
nieodwracalnie si zmienio. R o z u m i n s t r u m e n t a l n y p o w s t a p o t o ,
e b y z a p a n o w a n a d p r z y s z o c i - [Husserl Kryzys...27,62]. Gdy
wic odebrano mu prawomocno, rozpadowi ulega te nowoytna intuicja
przyszoci [Habermas]. A to, jak sdz, istotnie zmienio horyzont czasowy, w
ktrym si poruszamy. Wypenia go rozdta baka teraniejszoci, uprzywilejowana
przestrze dla gier etycznych i estetycznych.
II. W stron Levinasa.
Anio historii, wizja z IX tezy historiozoficznej Waltera Benjamina, pozostaje
chyba najbardziej non metafor opisujc zmian w postrzeganiu stosunku
teraniejszoci do czasu historycznego. Anio, mimo i niesiony wichrem postpu ku
przyszoci jest do niej odwrcony tyem, wpatruje si bowiem w zgliszcza, jakie
historia pozostawia na swojej drodze. Bezsilny wobec klsk przeszoci, moe tylko
na nie patrze, to znaczy - pamita. w anio jest zwiastunem przemiany, ktra
odbiera bero racjonalnoci i wrcza je pamici. Zwiastunem - podobnie jak Kafka,
czy w Polsce Witkiewicz - gdy napisanie "Tez historiozoficznych" o kilka lat
poprzedza sam czas grozy, a o kilkanacie, uwiadomienie sobie tego, co si stao.

Benjamin staje si nieprzejednanym rzecznikiem nieodwracalnej krzywdy na dugo


zanim stanie si ona najsilniejszym znakiem XX wieku. Ale, tak jak wraliwo caej
kultury musiaa dojrzewa p wieku, nim jej wiadomo upodobnia si do Anioa,
zwracajcego si ku niezablinionym ranom przeszoci, tak wraliwo samego
prekursora tego zwrotu musiaa przeby dwudziestoletni ewolucj, by uwolni si od
wiary w dobr przemoc. W krytycznym eseju Zur Kritik der Gewalt z roku 1920
Benjamin wierzy jeszcze, e Anio moe patrzy w przyszo10.Gershom Sholem
uwaa, e napisanie tez historiozoficznych byo efektem obudzenia z szoku
wywoanego paktem Hitler-Stalin.11 Sorelowski Anio przyszoci poda rk
szatanowi. Dla Benjamina oznaczao to, e musi ustpi Anioowi pamici.
Z dzisiejszej perspektywy wida jednak, e formuujc ide tego zastpstwa,
zmiany naszej wraliwoci, wykuwa jednoczenie or dla nowej dominacji. Or,
ktrego uycia zapewne nie wyobraa sobie, kiedy w czterdziestym roku umiera
gdzie na granicy francusko-hiszpaskiej.
Zmiana we wraliwoci nastpowaa powoli. Bezporednio po wymordowaniu
europejskich ydw - a pamita trzeba, e rwnolegle w Guagu "na szko"
zamarzay miliony - zapada cisza, ktra - poza wyjtkowymi momentami - trwaa co
najmniej kilkanacie lat. W mocy pozostawaa myl Halbwachsa, ktry spoeczestwa
porwnywa do matrony z Efezu, ktra powiesia mier, eby ratowa yjcych. Ani
Niemcy, zajci udawaniem normalnoci, ani pozostali zachodni Europejczycy, nieco
zaenowani swoim beztroskim udziaem w rzezi, nie widzieli powodu eby owe rany
rozdziera, szczeglnie e radzi sobie musieli z gron presj komunizmu. Jednak nie
tylko przyczyny polityczne uniemoliwiay pozbawion zudze refleksj nad
zbrodniami. U w i a d o m i e n i e
sobie
grozy
poprzedzone
musiao by przez rozpad wszystkich mechanizmw
m y l o w y c h , k t r e m o g y b y j z n e u t r a l i z o w a . To samo
napicie, ktre wczeniej wyznaczao ewolucj myli Benjamina, teraz zmieniao
funkcjonowanie mechanizmu caej kultury.
Oczywicie najsilniejszym takim mechanizmem bya nowoytna idea postpu.
Wpisana przez Hegla w elazne prawa dialektyki, pozwalaa - przede wszystkim
marksistom - traktowa teraniejszo jak niezbyt istotny przedsionek przyszoci. W
miar jednak jak ziemskie realizacje idei ujawniay swoje niezbyt atrakcyjne oblicze,
w miar jak jednoczenie postpowa proces delegitymizacji samej mylowej
konstrukcji, przyszo zacza traci swj uwodzicielski blask. Rodzio to nowe
komplikacje. Trudno odwrci si od prometejskiej nadziei i zacz odtwarza

10

Patrz W. Benjamin, op. cit., Sorel odrzuca... s. 44.


Patrz Gershom Sholem Walter Benjamin und sein Engel. Vierzehn Aufstzeund kleine Beitrge,
Frankfurt a. M. 1983, s. 64.
11

tradycj yjc w wiecie skrajnie nietradycyjnym. Pierre Nora pokaza t trudno na


przykadzie Francji. Jedn z opisanych przez niego konsekwencji odcicia, tak od
przyszoci jak przeszoci, jest narastajcy proces chaotycznego gromadzenia
wiadectw. wiat tradycyjny wiedzia ktre dowiadczenia sa wane i warte
pamitania - te, ktre s niezmienne. Ale w naszym wiecie nic nie jest niezmiennne.
Wszystko moe sta si wane, wobec tego wszystko musi by pamitane. Nie mogc
odwoa si do przeszoci, jak prawdziwe spoeczestwo tradycyjne, ani do
przyszoci, jak pikna nowoytno, stajemy wobec braku intelektualnej zasady
organizujcej nadmiar chwili teraniejszej.
Ten brak moe by nazwany swoistym "odczarowaniem", pozbawieniem iluzji.
Iluzji tego, e jaka zasada organizujca istnieje. Jak, piszc o Benjaminie, pokazaa
Hannah Arendt kolekcjonowanie, gromadzenie wszystkiego bez wyboru, bez zasady
organizujcej, jest najtrudniejszym wyznaniem. Jest wyznaniem mylenia ktre
niszczy wszelk pewno zakorzenienia w porzdku rzeczy, bowiem wyrywa rzeczy z
ich bytowego kontekstu. Jeli motek istnieje przez swoj porczno dla mnie - jak
chce Heidegger - to czym jest jako przedmiot w kolekcji motkw? Niczym. Pasj
Benjamina - kolekcjonera par excellence - traktuje Hannah Arendt jako wyraz
wyboru, wyboru mylenia surowego, mylenia bez jakiejkowlwiek iluzji, mylenia
podobnego "...spojrzeniu z masztu toncego statku...".
Rozpad dawnych narzdzi mylowych, pozwalajcych wiza teraniejszo z
przyszoci i za jej porednictwem z przeszoci, nie zmieni jednak gbokiego,
emocjonalnego podoa dyskursu, odziedziczonego po marksimie - klimatu
oburzenia moralnego, ktre towarzyszyo mu od momentu powstania. W miar
rozwoju poszukiwa intelektualnych poczucie oburzenia na zo tego wiata, na
krzywd i niesprawiedliw potg panujcych wcale nie malao, wrcz przeciwnie,
byo coraz mocniej wyraane i formuowane. Coraz to nowe grupy w spoeczestwie
rozpoznawane byy jako skrzywdzone, poddane niesprawiedliwej dominacji,
ucinione. Ich protest by legitymizowany przez jzyk intelektualny, a intelektualici
stawali si rzecznikami kolejnych zapoznanych krzywd i cierpie.
Chaotyczny i barwny przebieg tego procesu skrywa kluczowy i dramatyczny
ruch mylowy. W miar jak prawomocno tracia klasyczna figura konfliktu
klasowego jej miejsce zajmowa zacza caa sie konfliktw, krzyujcych si i
przeplatajcych w spoeczestwie. [izek] To jednak spowodowao e k a t e g o r i a
konfliktu, ktrego rozwizanie zaporedniczone jest
p r z e z p r z y s z o - podstawowa w caym stylu mylenia wywodzcym si od
Hegla - zostaa rozmyta. Utracia status kategorii teoretycznej, pozwalajcej wyjania
rnorodno sporw rozdzierajcych spoeczestwo przez sprowadzenie ich do
jednego, uniwersalnego konfliktu, w ktrym k a d a p o z y c j a - r w n i e

pozycja dominacji - uprawomocniona jest przez prawa


k o n i e c z n o c i d z i e j o w e j . Jak bardzo klasycy marksizmu nie oburzaliby si
na buruazj, uznawali jej istnienie za konieczny i uzasadniony moment procesu
historycznego. Gdy w proces utraci status "koniecznoci", okresowa dominacja
buruazji utracia swoje logiczne uzasadnienie, podobnie jak przysza dominacja
proletariatu. Wszelka dominacja stracia swoje logiczne uzasadnienie. Staa si wic
cakowicie bezbronna wobec moralnego potpienia, ktre jako jedyne pozostao z
rozwaa dawnych historycystw. Mylenie o konflikcie jako starciu jakkolwiek
uprawnionych pozycji stawao si niemoliwe. Zabrako miejsca nawet na wizj tak,
jak mistyczna interpretacja marksizmu Benjamina - w ktrej w byskawicy wgldu
poznaje si immanentny konflikt dziejowy.
I oto dialektyka utracia swoj "moc jednoczc" i staa si pretekstem do
jaowego moralizowania. Jedynym wyrnikiem, ktry pozwala legitymizowa
kolejne, czsto zadziwiajce konstrukcje teoretyczne - w ktrych pewne
zrepresjonowane fragmenty ciaa uzyskiway status podobny do ucinionej klasy
robotniczej XIX wieku - byo w s z e c h o g a r n i a j c e
poczucie
k r z y w d y . To ono uzasadniao prawo do zabierania gosu "w imieniu..." i prawo do
demaskowania kolejnych uroszcze panujcych.
III. Dygresja o poczuciu krzywdy i poczuciu czasu, czyli w stron Voegelina.
Zastanawiajce jest to nasilanie si poczucia krzywdy w miar upywu czasu.
Klucza, pozwalajcego zrozumie to zjawisko poszukiwa mona w sugestii Reinharta
Kosellecka dotyczcej emocjonalnego charakteru nowoytnoci, e p o k i w
ktrej
oczekiwania
zaczynaj
si
coraz
bardziej
oddala od wszystkich dotychczasowych dowiadcze.
Ot jeli nowoczesno konstytuowana jest przez nadziej spenienia oczekiwa, to
rozczarowanie stanowi prg, o ktry ta nadzieja si potyka. Zanim dojdziemy jednak
do rozczarowania, zatrzymajmy si jeszcze przy oczekiwaniach i dowiadczeniach.
Oczekiwania oddalaj si od dowiadcze... . Jest w tej postawie zapisana
gboka ambiwalencja w stosunku do wiata-takiego-jaki-si-jawi. By oczekiwa
czego innego, musi czowiek uzna, e wiat ten, dany mu w dowiadczeniu, jest zy.
Stworzenie jest ze. Czowiek ma prawo osdzi je i wyruszy na poszukiwanie
czego, czego nie ma. Ale jaki jest fundament, ktry daje mu prawo sdzenia wiata?
Co czyni jego gos tak dononym, e staje si wyzwaniem wobec potgi istnienia?
rdem owej siy jest krzywda. Lament rozlegajcy si w Ksigach prorokw jest ju
zapowiedzi tej samotnej rozprawy skrzywdzonego z brutalnoci tego, co istnieje.
Jest jednak wielka rnica pomidzy krzykiem Hioba a buntem czowieka

nowoytnego. Ten pierwszy jest po prostu zrozpaczony. Ten drugi oczekuje


nadchodzcego szczcia. Niezgoda na ze dowiadczenie przeszoci oznacza dla
niego oczekiwanie przyszego zadouczynienia dla nastpnych pokole.
Otrzymawszy wraz z chrzecijaskim dziedzictwem zdolno do nadziei, przenosi jej
obiekt z wiecznoci w przyszo i zamienia nadziej w oczekiwanie. Eryk Voegelin
nazywa tak postaw gnostyck i w tym sensie caa nowoytno jest gnostycka.
To bardzo istotny ruch. Zmieniajc si w oczekiwanie nadzieja nieuchronnie
zblia si do progu rozczarowania. Czowiek odchodzi od takiej sytuacji, w ktrej
umieszczona w transcendencji nadzieja jest dla niego opium, chronicym przed
obrazem ndzy wiata. Przechodzi do takiej, w ktrej nadzieja wydaje si by
obietnic. Cigle niespenion obietnic. Nadzieja zaczyna by podszyta
zniecierpliwieniem. Takie oczekiwanie podszyte zniecierpliwieniem jest nieoporne na
czas, po chwili pojawia si irytacja, e spenienie jeszcze nie jest cakowite.. "Jeszcze
nie?" pyta oczekiwanie. Na dodatek niezalenie od tego, jak wiele si speni,
rozczarowanie i tak si pojawia, bowiem t o c o j e s t d a n e n i g d y n i e
j e s t t a k i e j a k t o , c o b y o o c z e k i w a n e . [Bergson] Dlatego w
znanym przeklestwie yczy si wrogowi, by speniy si jego marzenia. Wszystkie
realizacje idei postpu, zarwno te straszne, jak i te, ktre uczyniy chocia cz
wiata wspczesnego miejscem nadajcym si do ycia, rozczaroway wyznawcw.
Oczekiwania rozbijaj si o rzeczywisto. Rozumiejcy to Koci cae
redniowiecze zwalcza ogniem i mieczem (a take sowem) gnostyckie herezje i nie
pozwala, by jego nadzieja zamienia si w oczekiwanie.
W nowoytnoci oczekiwania zastpiy nadziej. Znalazy jednak inny sposb,
by chroni si przed rozczarowaniem. Zdecydowanym ruchem odcinajc si od
dowiadcze nawet najbliszej przeszoci oczekiwania neutralizoway ich niszczcy
wpyw i mogy je uczyni poywk dla swych wizji. Krew kolejnych pokole
buntownikw uyniaa pole, na ktrym dojrzewa przyszy plon. Odporno
oczekiwa tak rozumianej nowoytnoci wizaa si z opisywanym przez Habermasa
zerwaniem zwizku tego, co teraz, z przeszoci i zaporedniczeniem go przez
przyszo. Jakiekolwiek ze dowiadczenie mogo zosta usensownione przez
oczekiwane przysze spenienie. Ta mylowa figura uodparniaa na kolejne
rozczarowania do czasu, gdy opatrzona bya prawomocnoci procesu ktry speni si
z koniecznoci, waciw dla praw logiki. Poczucie owej koniecznoci czynio
przysze szczcie niemal rwnie obecnym, bezporednio namacalnym w
teraniejszoci jak aktualne cierpienia.
Konieczno jednak nie przetrwaa. Konieczno rozsypaa si w proch, kiedy
krzyk umierajcych na powrt oderwa teraniejszo od przyszoci. Nie mona snu
wizji, gdy w mzg jak szydo wbija si krzyk. To w tym momencie aktualizuje si

metafora Benjamina. Anio historii odwraca si plecami od przyszych, szczliwych


pokole. Patrzy na skrzywdzonych. Nie moe im pomc - czas, ktry nazywa si
postpem, jak wiatr odsuwa go od nich. Nie moe nada sensu ich mierci. Cakowita
- i wielokrotnie opisywana - niemono rozumnego wytumaczenia zbrodni XX
wieku - a przede wszystkim Holokaustu - jest kluczowa dla nastroju, w ktrym doszo
do "demaskacji rozumu", dla opisywanego oderwania teraniejszoci od przyszoci i
zwrcenia si jej w przeszo, wreszcie zmiany oczekiwania w rozczarowanie i
upowszechnienia dyskursu krzywdy.
Tak siganie w przeszo, jak przewidywanie przyszoci polegaj w gruncie
rzeczy na opisanej przez Gertrud Stein zdolnoci przenoszenia w teraniejszo tego
co w niej nieobecne. W odrnieniu jednak do zwizku teraniejszoci z przeszoci,
ktrego wystarczajcym gwarantem jest pami, eby sta si prawomocnym zwizek
teraniejszoci z przyszoci musi by zaporedniczony przez profetyczn moc
racjonalnoci. Pami i racjonalne przewidywanie dziaaj zupenie inaczej. Wynika
to z fundamentalnie rnego statusu logicznego przeszoci i przyszoci. Wywoana
wspomnieniem twarz kogo kto umar zawsze jest t, konkretn twarz. Twarz kogo,
kto jeszcze si nie narodzi, pozostaje zagadk. Przeszo jest rzeczywista, zaistniaa
kiedy w okrelony, taki-a-taki sposb. Przyszo nie jest rzeczywista, jest tylko
moliwa, moe bdzie taka, moe inna, a moe w ogle jej nie bdzie. Z tej rnicy
logicznej wynika gboka rnica dziaania pamici i przewidywania. Pami,
czynica istniejcym w momencie aktualnym to, co r e a l n i e i s t n i a o
k i e d y , przenosi w teraniejszo co z przeszej rzeczywistoci. eby w "teraz"
mogo zaistnie to, co nigdy jeszcze nie zaistniao - t o c o p r z y s z e , a w i c
t y l k o m o l i w e - potrzebna jest wadza umysu, czynica w naszej wiadomoci
z tego, co jest mgawicow moliwoci - konkretn realno. Wadza, cigajca
nieokrelon przyszo ku nam i stawiajca nas twarz w twarz z jej skoczonym
ksztatem. Z wadz umysu tak potg ma tylko racjonalno, dedukcyjny wywd
opierajcy si na prawach koniecznych i sigajcy tym reflektorem koniecznoci w
mroczn sfer niepewnoci, w przyszo. Jeeli przewidywanie traci status
racjonalnoci, a wic nie jest opatrzone etykiet koniecznoci, zamienia si we
wrb, o ktrej pisze Arystoteles12.
Niemoliwo zaporedniczenia Zagady przez jak usensawniajc
dedukcyjn formu, ktra pozwoliaby mier ofiar zwiaza z nadziej na przyszo,
12

Arystoteles w De memoria et reminiscentia pisze: "Przyszo nie moe by przedmiotem pamici;


jest ona raczej przedmiotem mniemania i nadziei (mogaby istnie "nauka nadziei" - wieszczbiarstwo, jak j
niektrzy nazywaj). [...] Przeciwnie, pami obraca si wok przeszoci;..." w Krtkie rozprawy
psychologiczno-biologiczne, tum. Pawe Siwek, Warszawa 1971, fragment 449b, s. 44. Ciekawe jest to, e dla
Arystotelesa nauka nadziei dotyczca przyszoci to wieszczbiarstwo, dziedzina mniemania. Dopiero
nowoytno tak porzadkuje relacje czasowe, e przyszo staje si sfer oddziaywania praw koniecznoci
logicznej.

uderzya w cay gmach racjonalnoci wicej przyszo z teraniejszoci. Co


wicej, skoro zabijano w imi przyszoci, sam akt przewidywania zacz by
moralnie podejrzany. Rozum wyrzek si swoich ambicji profetycznych i skromnie
odwrci si w stron archiwistycznej pamici. Jak pisze Pierre Nora, skoro nie
wiemy, co ze wsplnego dziedzictwa bdzie potrzebne naszym wnukom, musimy
zachowywa wszystko.
Pozornie pozostawa do dyspozycji manewr Pascala, ktry trzysta lat wczeniej
pokaza, jak reanimowa chocia nadziej umieszczon w zawiatach wtedy, gdy
rozum zapiera si sam siebie. Jednak skala krzywdy postawia tam myli, ktra
chciaaby si "wymkn" ze sfery zawiedzionych oczekiwa w stron nadziei. Czy
kilku tysicom ofiar, gincym w cigu jednego dnia pracy komr gazowych pomoe
obietnica zbawienia? Po co waciwie ich zbawia? Co w dzie sdu powiedz
anioowie na pytanie zekw: "gdziecie byli?". Wobec ofiar wrcz nieprzyzwoitym
okazao si ywi zbyt siln nadziej. Wypadao raczej wczu si w ich krzywd i
pitnowa tych, ktrzy niczego si nie nauczyli.
Rzetelna robota demaskacji, ktra dokonaa si w cigu dwudziestu
powojennych lat, moga doprowadzi do tego, e formua "cierpi wic jestem", ktr
Jan Kott wyczyta w dramatach - od Sofoklesa do Becketta - zastpia cogito. Dopiero
w pustce, ktora powstaa po znikniciu prometejskich nadziei, Holokaust ukaza si
bez oson i swoim cieniem ufundowa cay nowy porzdek, nowy sposb
odczuwania, ktrego sta si osi i kamieniem probierczym. Holokaust sta si
znakiem bezmiernej i niewytumaczalnej krzywdy, a kada krzywda znalaza swoje
miejsce w polu wraliwoci, ktrego centrum sta si Holokaust. Kade wydarzenie, a
w szczeglnoci kady konflikt dawa si owietli jego ciemnym wiatem. W tym
wietle nie byo i nie ma miejsca na konflikt racji - bo adna racja nie moe uzasadni
krzywdy, kada bdzie tylko jej niezrcznym racjonalizowaniem. Ten, kto nie jest
ofiar, albo porte-parole ofiary, musi by katem, albo sojusznikiem kata. Innej pozycji
nie ma, inna pozycja zawsze bdzie podejrzana o to, e jest podstpn ideologi,
usprawiedliwiajc rze w imi czego tysicletniego (jak Rzesza), czy wietlanego
(jak przyszo).
Cae - uzasadnione czy nie - rozczarowanie wspczesnoci skupio si na
owym oskareniu. I trudno si wobec niego dystansowa, bo - mwic sowami
Dostojewskiego - dopki cho jedno dziecko cierpi, dopty nic w tym wiecie nie jest
usprawiedliwone.
Jednak umieszczenie wszelkiego konfliktu w polu krzywdy doprowadzio do
sytuacji, w ktrej niemoliwy jest spr racji. Taka jest dwuznaczna konsekwnecja
myli idcej tropem Levinasa. Niemoliwe jest te wzicie gry przez racj jednej ze
stron - w takiej sytuacji natychmiast pojawia si krzywda drugiej, ktra odbiera

prawomocno dominacji tej pierwszej. [Anaksymander] Ta sprzeczno popycha do


operowanie "od razu" w polu moralnym. Jeeli racja biorca gr jest od momentu
rozpoczcia sporu racj krzywdy, wtedy jej dominacja chroniona jest przed gestem
moralnej delegitymizacji, czyli potpienia za sam fakt dominacji. Wszelka racja, by
przetrwa, zaczyna wic przybiera mask krzywdy. Tego jednak Benjamin si nie
dowiedzia.
IV
W figurze Benjamina istotn rol odgrywa wicher, ktoremu na imi postp. To
wanie w wiatr odpycha anioa od ruin i zgliszczy w ktre jest wpatrzony. To on
czyni go bezsilnym. Co jednak dzieje si, gdy wiatr przestaje wia? Gdy pojcie
postpu traci prawomocno, a od przeszoci pozostajemy odcici szczelin, ktra
ufundowaa nowoytno (Habermas, Nora), wszystko staje si wszechogarniajc
teraniejszoci. I w tej przestrzeni prawomocne wydaje si czynienie zado
wszelkim krzywdom i rekompensowanie wszelkich strat. A take restytuowanie
wszelkich dbr. Przeszo staje przed zupenie aktualnym trybunaem teraniejszoci.
Ku prawdopodobnemu zdumieniu swojego stwrcy anio przesta oddala si od ruin i
klsk, stanowicych przeszo, przesta rejestrowa je tylko bezsilnym spojrzeniem.
Siga po nie, by wcisn je na kark tych, ktrych w teraniejszoci utosamia z
dawnymi krzywdzicielami.
To zupenie nowe zaporedniczenie linearnego czasu przez teraniejszo
objawia si tym, e autentyczne krzywdy przeszoci stay si podstaw do roszcze o
charakterze majtkowym, obowizujcych tu i teraz. Dowolnie odlega przeszo,
wchonita przez rozdt bak teraniejszoci, dziki prawodawczej przemocy
(Benjamin) wydaje si rwnie dostpna jak dzie wczorajszy. Niewtpliwa w sytuacji
krzywdy indywidualnej zasada zadouczynienia materialnego, raz przeniesiona w
obszar zbrodni masowej - ludobjstwa, zacza rozciga si na cae pokolenia, ludy,
plemiona, coraz dalej w przeszo, coraz mniej uchwytna w konkrecie osobistej
odpowiedzialnoci sprawcw wobec ofiar.
Pierwsze w tym cigu zdarze byo danie czciowego chocia
zadouczynienia za zbrodnie zwizane z Holokaustem. Krzyk gniewu, wzmocniony
potg rzdu Stanw Zjednoczonych, zmusi do ugicia si szwajcarskich bankierw i
niemieckich przemysowcw. I bardzo dobrze. Ten krzyk wisi te nad karkiem
polskiej klasy politycznej, debatujcej nad reguami reprywatyzacji. Tu jednak
satysfakcja miesza si z wtpliwociami. Bowiem sprawa zaczyna by, jak sdz,
bardziej zoona. Kto jest w tej sprawie naprawd silny, a kto saby? Czy niewtpliwa
racja moralna amerykaskich spadkobiercw wymordowanych mieszkacw

miasteczek wschodniej Polski nie kryje dzisiaj bezwzgldnej potgi, ktra po prostu
zabiera to, co jej si naley? Czy puszczona w ruch machina kancelarii prawniczych
ma jeszcze cokolwiek wsplnego z ludmi, ktrzy drcymi rkami przekupywali
szmalcownikw i niemieckich andarmw? Ksika ..., z ktrej wnioskami
niekoniecznie trzeba si zgadza, jest jednak dokumentacj tych wtpliwoci.
Za przykadem narodu ydowskiego poszli inni skrzywdzeni. Wszystkie grupy
skrzywdzone przez totalitaryzmy, ludy, ktre pady ofiar ekspansji kolonialnej
Europejczykw, caa czarna Afryka... . I waciwie dlaczego nie? Czy rzeczywicie
krzywda milionw czarnych niewolnikw nie woa o zadouczynienie rwnie silnie,
jak mier ofiar obozw koncentracyjnych? Czy Afryka naprawd nie poniosa
niezmierzonych strat w wyniku "pracy" europejskich kupcw, handlujcych ludmi?
Argument, e jedni Czarni sprzedawali drugich nie jest zbyt mocny. W kocu - jeli
wrcimy do Zagady, tkwicej w centrum nowego pola wraliwoci - to Judenraty
dostarczay Niemcom niewolnikw i tych, ktorzy szli na mier. Czy zmniejsza to
odpowiedzialno Niemcw? Mimo e racjonalna prawomocno dania przez
afrykaskie rzdy odszkodowania za niewolnictwo nie jest oczywista, to dzisiejsza
ndza Afryki jako je uzasadnia.
Osaczona w sferze etycznej dominacja moe jeszcze chroni si
przeniesieniem konfliktu w sfer chronion przed sdem moralnym - w sfer
estetyczn. Waga tej sfery, jak pokazuje David Harvey, rwnie wie si z utrat
odniesienia do linearnego czasu. W gruncie rzeczy oznacza zamian konfliktu racji,
odbywajcego si w polu racjonalnoci, w gr pragnienia i nasycenia. Nie trzeba
nikogo do niczego zmusza, wystarczy go uwie, doprowadzi do tego, eby sam
chcia by zniewolony. Potga pikna jest tym silniej utwierdzona, im mniej jest
prawomocnych sposobw sigania po nie. Gdy sam akt sigania zostaje potpiony,
nieprawdopodobn przewag zyskuje obiekt, przedmiot pragnienia. Teraz on dyktuje
prawa, a podmiot, ten ktry pragnie i ma si, musi si im podporzdkowa. Trzeba
wic tylko gra piknem, a nie ruszajc palcem mona mie do dyspozycji ca potg
de. Podmiot za, wzity w cugle oburzenia moralnego, niepostrzeenie staje si
atwym przedmiotem dominacji, zniewolonym si wasnego pragnienia. e nie wolno
wodzi na pokuszenie? Kto to powiedzia? Potga kryterium estetycznego ma chocia
to do siebie, e nie musi posugiwa si pojciem, zdemaskowanym narzdziem
ideologicznej dominacji. Jest bezporednia, powszechna i bezinteresowna. Tak w
kadym razie uwaa Kant.
Na przeomie lat osiemdziesitych i dziewidziesitych ubiegego stulecia
Milan Kundera pisa, i "... poniewa nic, co zostao po Marksie, nie tworzy ju
adnego logicznego systemu idei, lecz jedynie zbir sugestywnych obrazw i
emblematw (...), mamy prawo mwi o stopniowej, oglnej i obejmujcej cay glob

przemianie ideologii w imagologi." Mechanizm tej przemiany widzia przede


wszystkim w rozpadzie racjonalnego porzdku, ktry ideologie podtrzymywa.
Powtrzmy jednak, rozpad ten by uwarunkowany w duym stopniu utrat moralnej
prawomocnoci. Sia kryterium estetycznego, kryterium smaku, ujawnia si w
czasach, kiedy spjno mylowa ideologii wydawaa si jeszcze niezachwiana, ale
zbrukane ju byy wadz. Nie sdz, eby Zbigniew Herbert krzywi si z
niesmakiem na widok ndzy i rozpaczy pierwszych manifestacji robotniczych XIX
wieku. Jego "kryterium smaku" osdzao bezgucie stalinowskiej dominacji. Bowiem
kryterium estetyczne dochodzi do gosu wtedy, gdy potga ideologicznej argumentacji
traci niewinno. Dopki jest czysta, dopty moe by siermina. Gdy jednak
ubabrze si wadz i przemoc, na jaw wychodzi jej brzydota. Gdy wszelkie denie
do dominacji staje si moralnie podejrzane, wadza przechodzi w rce szafarzy smaku.
Istnienie w jednej kulturze dwch rnych porzdkw wartociowania - jak by
nie byy od siebie izolowane - w ostatecznym rozrachunku prowadzi do konfliktu. Bo
- przypomnijmy - oba te porzdki s nowymi maskami siy, a da od siy, by
objawiaa si nie jako sia, nie jako pragnienie wroga oporu i triumfu, jest
niedorzeczne. Oburzenie rkami Benjaminowskiego anioa historii pakuje na kark
kapanom smaku poczucie winy. Ich win jest to, e tak po prostu maj smak, e s
zadowoleni z siebie, ze swej pozycji magistrw elegancji. Kapani smaku wyszydzaj
oburzenie, starym sposobem demaskatorw pokazujc pazerno ukryt pod grnymi
sowami o sprawiedliwoci.
Wydawao si, e mona tak jeszcze przez sto lat. Ale nie, spr kapanw
smaku i prorokw zadouczynienia nie zostanie rozstrzygnity, nie znamy nawet
scenariusza dalszych ich posuni. Przyczyn s wydarzenia 11 wrzenia 2001 roku.
Tak jak zatonicie Titanica przypomniao ludziom XIX wielu co wanego na temat
relacji czowieka i ywiow, tak zamach na World Trade Center przypomnia, e
naga przemoc nadal jest fundamentalnie obecna w stosunkach ludzi z ludmi. We
wraliwoci spoecznej co si zaczo nieodwracalnie zmienia. Te zmiany
przejawiaj si tym, e cay spr "uwodzicieli" i "oburzonych" zaczyna wydawa si
nieco mieszny. Pojawia si potrzeba zrozumienia. Nie ma jednak powrotu do
niewinnej racjonalnoci Owiecenia. Teraniejszo wymaga poszukiwania tego
rodzaju rozumienia, ktre - w odrnieniu do Odyseji, sztandarowego wedug
"frankfurtczykw" przejawu rodzenia si myli instrumentalnej i uprzedmiatawiajcej
- Simone Weil znajduje w Iliadzie. Iliadzie czytanej jako zapis dowiadczenia wojnyktra-jest-zawsze, wicego si ze wiadomym przeyciem i zestawieniem ze sob
tak pozycji triumfu, jak upokorzenia. Rozumienia, w ktrym narzdzia intelektualne
nie s sidami, w ktre drapieny podmiot chwyta rzeczywisto, lecz raczej wizami,
ktre nakada na siebie, by ze wiatem si zwiza.

You might also like