You are on page 1of 330

m

mm

http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

WACAW BERENT

FACHOWIEC
POWIE WSPCZESNA.

W PUSZCZY
KRAJOBRAZY.

[iW A R S Z A W A .

MCMXI1.

NAKAD JAKBA

KRAKW.

M O R T K O WI CZA.

http://rcin.org.pl

CZCIONKAMI DRUKARNI NAUKOWEJ, WARSZAWA, MAZOWIECKA 8.

http://rcin.org.pl

FACHOWIEC
WYDANIE TRZECIE.

http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

CZ PIERWSZA.

Fachowiec.

http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

I
odug kalendarza niezbyt odlege to czasy,
gdy jednak pami moj za wiadka wez
m, to jakby mga przeszoci je pokrywaa.
Skoczyem wtedy szkoy i caymi dniami roz
mylaem nad wytkniciem sobie celu w yciu.
W spucinie po rodzicach zostao mi okoo trzy
stu rubli, noa wic na gardle nie miaem i mog
em z kilka tygodni poduma, zanim bym wzi
si do pracy. Wolne chwile spdzaem w cukierni,
gorliwie studyujc gazety. Znajdowaem tam po
twierdzenie mglistych i niewyranych planw,
a waciwie gotow nauczk, ktr naleao tylko
na czyn przetumaczy.
A jednak wci jeszcze nie byem zdecydo
wany, jakiej mianowicie gazi przemysu mam si
powici. Bo, e na drog przemysow pjd,
o tern wtpliwoci by nawet nie mogo.
Susznie powiada X . Y. w Postpie :
Ile to si, ile tgich, dzielnych ludzi zabie-

http://rcin.org.pl

raj nam wyrafinowane denia, drobne faszywe


ambicye, paczliwe, niedone marzycielstwo".
Sowa te utwierdzaj mnie tylko w raz powzitem postanowieniu. Wielkich zdolnoci moe
i nie mam, ale czem mog i jak potrafi, chcia
bym dla dobra oglnego pracowa. Dosy ma
rzyem w szkoach, dosy piknych swek i ha
se nasuchaem si tam. Teraz przysza kolej
na czyn.
Pesymista" w Proroku" mwi, e przy
szo przed sob maj tylko produkcyjne spoe
czestwa, i temi sowami najwyraniej sformuo
wa myl moj.
Tak oto rozmylaem, czytajc chciwie arty
kuy, ktre w jakikolwielkbd sposb poruszay
obchodzc mnie spraw. A pisano o tem duo.
Do byo wzi pierwsz lepsz gazet do rki,
by znale filipiki, kazania i rady, tyczce si
przemysu. Takem si powoli zy z tem, e
witobliwe i sentymentalne strzay, rzucane
z przeciwnego obozu, wprowadzay mnie prawie
w rozdranienie.
Bo czy tamci nie maj racyi? mylaem
nieraz. Gdy tak naok si obejrz, wszdzie wi
dz braki, wszdzie niedomagania; widz niezarad
no, niedostwo, sysz czue piosenki, senty
mentalne romanse, smutne ualania si nad zaco
faniem kraju; ale nigdzie nie widz czynu, nigdzie
nawet prby.

http://rcin.org.pl

Wreszcie, co tu duo mwi! Zastanawiaem


si nad tern dlatego tylko, e jedn znaem drog
i jeden obowizek: widzisz ze, staraj si mu
zaradzi.
Ja bo zapewne wiele nie znacz, ale" . ..
I tu mi znw na myl przychodzia pikna winietka Postpu", przedstawiajca wspaniay wie
niec z kominw fabrycznych, motw, pi, oskar
dw, maszyn parowych, supw telegraficznych
i t. d. Wieniec zamyka u spodu skrzydlaty Mer
kury, trzymajcy wstg, na ktrej znany wypi
sano wierszyk:
Czy kady w swem kku, co kae duch Boy,
A cao sama si zoy .

Teorye dziennikarskie pozostawiay jednak po


sobie saby cie wtpliwoci. Potrzeba byo y
wego sowa, by i t niepewno rozprszy.
Dokona tego ojciec mego ucznia, pan Kwa
niewski.
Czowiek ten imponowa mi niezmiernie i na
kazywa dla siebie szacunek. Energiczny jako
przemysowiec, ruchliwy jako kupiec, na wiat
patrzcy trzewo i biorcy ycie z realnej jego
strony, by wcieleniem tego, co z tak zaartoci propagoway gazety. Sdz, e gdyby roz
marzony modzieniec spotka si na KrakowskiemPrzedmieciu oko w oko z Longinusem lub W o

http://rcin.org.pl

odyjowskim, nie byby nimi bardziej uszczli


wiony, nili ja panem Kwaniewskim.
By to rycerz naszych legend.
W rozmowach ze mn wyraa on nieraz
swoj rado z tego, e midzy modzie zdrowy
duch teraz panuje.
Bo to niegdy kady z nas pisywa obo
wizkowo wiersze, opowiada w dalszym cigu
rozmowy. A gdy ktry rymu zoy nie potra
fi,' dziwilimy si wszyscy jego prozaicznej duszy.
Oho, panie kochany, gupie to byy czasy, bardzo
gupie! A szkoda chopcw. Pomarnowao to si,
pozatracao w yciu razem ze swymi wierszami.
Jeden pracuje naprzykad w mojem biurze.
Urwanie gow y z tym czowiekiem! Oo list w in
teresie napisze poezya, sonet, co pan chcesz
wreszcie, tylko nie interes. Ciemiga to, zlituj
si Panie Boe nad nim. Mwi mu nieraz: rzu
pan do licha ten interes i ksidzem bodaj zosta,
bo ju dalibg nie wiem czem, to jedyny interes,
gdzie poezya jeszcze popaca". Siedzi to jednake
u mnie i trzyma si rkoma i nogami. Bo co,
pytam, bdzie robi? A kto winien? Szkoa winna,
poezya dziecica, to, emy na ycie patrzyli,
jak na oper Mozarta, i to patrzyli, jak z para
dyzu. A stamtd, jak pan wiesz, wszystko naj
efektowniej wyglda, gdy poow si tylko widzi.
Co? Nie?
Na w temat rozprawialimy z nim prawie

6
http://rcin.org.pl

codziennie. Rozmowy te sprawiy, e pan Kwa


niewski poczu do mnie zaufanie i wyraa si
bardzo pochlebnie o mojej osobie.
O, to sprytny chopak mwi. Co to
za obrotny czowiek bdzie.
Ktrego dnia zatrzyma mnie nawet na kolacy, dodajc, e chce mnie zapozna bliej
z pann Helen, rwnie nauczycielk Kazia.
Zaprowadzi mnie do salonu, poczstowa cy
garem i pyta:
C, pan cigle jeszcze w niezdecydowa
niu? Masz pan racy. Oo nagle, to po dyable. . .
Ale syszaem, e ktry z paskich kolegw na
aktora si kieruje?
Podobno czuje powoanie odparem.
Masz tobie!
Ten bo mia zawsze przewrcone we bie.
A tacy najmniej pytaj, jakich spoeczestwo pra
cownikw potrzebuje.
Ot to! Jakich nam potrzeba pracowni
kw? O, e nie aktorw, to pewno. Potrzeba
raczej tych, co u podwalin pracuj, bogactwo
krajowe... Ale pan to przecie rozumiesz?
Rozmowa urwaa si. Przychodzi mi na myl,
e nie mgbym lepiej trafi z prob o rad, ni
zwracajc si do pana Kwaniewskiego. Nie cze
kajc tedy dugo, zaczem:
Kiedy mnie los z panem zetkn, to moeby mi pan nie odmwi rady i wskazwki.

7
http://rcin.org.pl

Ale, czem tylko mog odpowiedzia,


kadc rk na sercu.
Bo gdy tak zastanowi si nad sob, do
chodz do przekonania, czy nie byoby uczci
wiej . . . to jest chciaem powiedzie rozsdniej,
porzuci marzenia o politechnice, uniwersytecie
i wzi si teraz do lusarstwa.
Pan Kwaniewski a podskoczy na krzele.
Poklepa mnie po kolanie i zawoa z oywieniem:
Bardzo adna myl, bardzo szlachetna!
Poczem mu dokadniej rozwija swe plany,
co te on przyjmowa z niezmiernem zadowole
niem.
Takich nam ludzi potrzeba mwi.
Uczonych i poetw mamy, chwaa Bogu, a za
duo, ale fachowcw, panie, fachow cw ! . . . Dasz
pan wiar, e majstrw musz sprowadza z An
glii? Jak Boga kocham, z Anglii! Nieche mi
ktry z tych, co tak u nas piknie gada potrafi,
chociaby rubk zrobi. Gupstwo, prawda?
Ale niema, no, niema u nas czowieka, coby
rubk potrafi uczciwie zrobi. I nie wstyde
nam? N iem cy", woamy, ydzi ! Piknie
i ja Niemcw nie lubi. Ale pytam si: czemu
si nasi do tego nie b io r ?... My bdziemy je
dnak filozofowali, rozprawy pisali, wiersze ukadali,
a Niemcy tymczasem pocichutku, spokojnie i sy
stematycznie swoje zrobi. Ja panu powiadam,
e jeli my si naprzd nie ruszymy, i to gwa

http://rcin.org.pl

townie, jeli nie pucimy w ruch wszystkich na


szych kapitaw, to nas Niemcy zalej w krtkim
czasie. Co ja mwi zalej? Pokn jak piguk.
A co pan mylisz? zakoczy wyzywa
jco. Pokn, mimo naszych filozofw i lite
ratw.
Nietylko idzie tu o kapitay, odwayem
si wtrci, ile o zuytkowanie wszystkich si.
T ee! . . . bkn od niechcenia pan Kwa
niewski i wnet si zmitygowa.
No, si take ...
si. . . Tak, tak! . . .

Bez wtpienia. Modych

Potem, rozstawiajc
smutkiem.

rce,

mwi, jakby ze

Modzie garnie si teraz do inynieryi,


chemii i podobnych rzeczy. Ale i to bd puczeni. I ci nie wedug mego gustu.
Wskaza szereg kominw, sterczcych z poza
odlegych budynkw, i zawoa:
Oto szkoa dla modziey! Oto najlepsza
politechnika, najszczytniejszy uniwersytet.
Drzwi si roztworzyy i wesza pani Kwa
niewska, prowadzc ze sob pann Helen.
A! krzykn pan Kwaniewski, porywa
jc si z miejsca. Juzem si obawia, e pani
o nas zapomni. Pozwoli pani przedstawi mego
modego przyjaciela, pana Zaliwskiego. . , Zreszt
pastwo pewnie si ju znacie?

9
http://rcin.org.pl

Z widzenia, odpara panna Helena, po


dajc mi przyjanie rk.
Zaledwie e zdylimy usi, a pan Kwa
niewski podj znowu ulubiony temat:
W pannie Helenie znajdziesz pan zwolen
niczk naszych zasad.
0 jakie tu idzie zasady? zapytaa.
Gocinny gospodarz nie szczdzi mi pochwa,
wtajemniczajc pann Helen w moje zamiary.
Ona sucha go uwanie, a gdy skoczy, zwraca
si do mnie:
Mimo e widz pana waciwie pora
pierwszy, musz mu powiedzie, e zaimponowa
mi pan tern od razu.
Czy tern mona imponowa? pytam.
Oj, mona, i to bardzo. To imponuje tak,
jak przykad po dugiej, mudnej i niezrozumiaej
regule z gramatyki aciskiej.
Gospodarz powsta z miejsca i ruchem rki
zaprosi nas do stoowego pokoju. Przy kolacyi
kulaa troch rozmowa, pki jej gospodarz nie
wprowadzi na tory doktryn postpowych. Dowo
dzi on midzy innemi, e egoizm jest najwiksz
cnot ludzi.
Przykre s nieraz prawdy mwi. Ale
fakt faktem pozostanie, e najlepsze rzeczy za
wdziczamy egoizmowi. Ju tak si ycie dziw
nie sploto, e to, co nam zysk przynosi, oddzia
ywa z kolei na korzy spoeczestwa.
10

http://rcin.org.pl

Panna Helena zaprotestowaa przeciw temu


energicznie, a ja bezwiednie jej zawtrowaem.
Pod naszym naciskiem zmik pan Kwaniewski.
No tak, bkn bez wtpienia. .. Oo
tu zreszt dugo rozprawia! Niema wtpliwoci,
e poczucie obowizku to wany bodziec. Rozu
mie si, rozumie si! . . .
Wnet jednak odzyska pewno siebie i, ujw
szy si pod boki, rzek z min uczonego:
Na jedno si wszake zgodzimy. W ziw
szy rzecz teoretycznie, w instynkt, ktry ja
nazywam egoizmem, a co pastwo chrzcicie mia
nem walki o byt, instynkt ten, mwi, zawsze
ludzkimi czynami kieruje. Teoretycznie jednak...
Lub moe pastwo przypuszczacie wpyw
Opatrznoci? doda z umiechem.
No ta k odpowiedziaem. Teoretycznie,
to stanowczo.
Panna Helena na wspomnienie Opatrznoci
odpowiedziaa rwnie umiechem.
Teoretycznie, stanowczo! powtrzyem
po raz drugi, uspokojony ju w zupenoci.
Byem jeszcze szkolniakiem i na wyynach
teoryi czuem si bardziej u siebie w domu. Mars
zadumy by mi wicej do twarzy, nili lekka we
soo. Swoboda panny Heleny pokonaa jednak
szybko moj szkoln niezaradno i stanlimy
po godzinie rozmowy na stopie dobrych znajo
mych.

11
http://rcin.org.pl

Pno w nocy poegnalimy gospodarzy. Pan


Kwaniewski upewnia nas jeszcze w przedpokoju,
e teraz miao w przyszo spoglda, gdy mo
dzie jest obecnie na znakomitej drodze .
Ale, ale woa wnet moe pastwo
parasol wezm? Bo zdaje si, e deszcz pada.
Panna Helena uja mnie pod rk i szlimy
tak, milczc, obok siebie. Widzc, e ja nie po
trafi nawiza rozmowy, zapytaa, jak mi si
podoba pan Kwaniewski.
Bardzo odpowiedziaem.
Nieprawda ? Czowiek w tym wieku
i z tak modzieczemi przekonaniami. Ja bo
pytam dlatego, e przyszo mi do gowy pewne
porwnanie. Mj ojciec jest cokolwiek podobny
do pana Kwaniewskiego. Ojciec mj jest miano
wicie rzemielnikiem (nie wiem, czy panu wiado
mo, e jestem crk ludu), jednake jest on bar
dziej moe zacofany, a przedewszystkiem taki
zamknity w swej specyalnoci. Pan Kwaniew
ski wszake. . . Ozem on jest waciwie?
W ie pani, e ja nie jestem pewny. Zdaje
si, e ma fabryk wyrobw miedzianych.
Bodaj e jest rwnie akcyonaryuszem
kolei.
Co podobnego. Syszaem nawet o cu
krowni.
Musi pan przyzna, e to wszechstronny
czowiek.

12
http://rcin.org.pl

Zapewne.
Rozmowa urywa si i po chwili przechodzi
na moj osob. Panna Helena zapytuje, co
mnie skonio do obrania sobie praktycznego za
wodu.
Jestem moe zbyt poufa? dodaa.
Ja odpowiadam ze sztywn powag:
Trzewy rozsdek, askawa pani.
Teoretycznie , jak to pan powiedzia panu
Kwaniewskiemu. . . a praktycznie?
Zapytaniu temu towarzyszy cudowny umiech,
troch ironiczny, lecz zarazem zachcajcy do
szczeroci.
Ohc by poytecznym odpowiedziaem
prawie szeptem i powstydziem si wnet tego.
Moe to byo zudzenie, a jednak zdaje mi
si, e rka jej drgna z lekka pod mem ramie
niem.
Po chwili zapytuje mnie znw:
Ozy pan zna lud?
Mao.
Ale sysza pan zapewne o jego sawnych
przywarach: o pijastwie, brudzie, lenistwie. . .
Ozy pan wierzy w przykad ? . . . To jest, chcia
am zapyta, czy i to odegrywao rol w paskiem
postanowieniu?
Zdaj sobie i z tego spraw i uwaam to

13

http://rcin.org.pl

za swj obowizek odpowiadam z namaszcze


niem.
To znw teoretycznie .
Niedobra pani jest! Ja pragnbym tego
z caej duszy.
Po krtkiem milczeniu mwi jakby do siebie:
Jestem bardzo ciekawa.
Czego?
Ot, przyszoci! Ale, ot i mj dom.
Nasza znajomo posza atwiej, niem si tego
spodziewaa.
W bramie odwrcia si raz jeszcze ku
mnie.
Ale my bdziemy rozmawiali ze sob...
tylko teoretycznie. Dobrze?
Dobrze. 0 ile wogle bdziemy rozma
wiali.
Jak to? Wszak dajemy lekcye w jednym
domu.
Pani o ktrej przychodzi?
0 pitej. W p godziny po panu. A za
tem . . .
Do widzenia.
Do widzenia.
Z temi sowy znika w bramie. Wraca
em do domu w znakomitym humorze. Wstpia
we mnie szczera, niezachwiana wiara w przy
szo. Zdaje si, e gdyby z za rogu ulicy wysu
na si straszna hydra, ta nieznana, olbrzymia,

14
http://rcin.org.pl

potna, co szczciu czowieka zawadza, odda


bym jej szyj bez wahania. By moe jednak,
i wprzdy, nimby mnie poara, dowidbym jej,
e zdrowy rozsdek i egoizm zmusza mnie do
wsunicia si w jej paszcz.

16
http://rcin.org.pl

II
rzy pierwszej sposobnoci poprosiem pani
Kwaniewsk, czy nie mog przeoy lekcyi o p godziny. Zgodzia si na to od
razu, nie omijajc wszake wiecznego pytania:
Ozy Kazio dostanie promocy?
Odpowiedziaem, i mam nadziej. Z nierw
nie wiksz susznoci mgbym wszake powie
dzie, i jej nie dostanie, gdy Kazio by wedug
mnie wyjtkowym osem (panna Helena utrzy
muje wprawdzie, i jest on tylko nieuwanym
chopczykiem). Niemao nas ten chopak nagniewa.
Wszystkie nasze usiowania odbijay
si, jak groch o cian, o tward mzgownic
Kazia. Zdaje mi si, e ciel nauczybym ju
mnoenia po tylu trudach. I dziwna rzecz: wazy
w t gowin dwa dziaania arytmetyczne i tyle
zajy tam miejsca, e trzeciego wcisn ani
sposb.
Syn takiego ojca! dziwiem si nieraz.

16

http://rcin.org.pl

Kto wie odpowiedziaa kiedy panna


Helena. Moe to okaz przyszych ludzi.
Jak to pani rozumie? zapytaem zdzi
wiony.
Sama nie wiem, skd mi to przyszo do
gowy. Miaam na myli ludzi teje pozycyi spo
ecznej, co pan Kwaniewski. On bdzie tylko
dalej prowadzi to, co ojciec rozpocz, a wszak
do tego mniej sprytu potrzeba.
W kadym razie Kazio jest wyjtkowym
osem. To pewnik niezbity. Bybym moe dzi
jeszcze porzuci takiego pupila, gdyby mi te korepetycye nie daway sposobnoci widywania si
z pann Helen.
Lekcy przecigaem umylnie dopty, do
pki ona nie przysza. W tedy zadawaem Kazio
wi umylnie jakie zadanie i w ten sposb zyski
waem kilka minut. Stawaem we drzwiach, jak
gdyby kadej chwili gotw do wyjcia, i rozpo
czynaem rozmow o wypadku dnia, o przeczy
tanej ksice, lub o czem podobnem. Nieraz
wpadalimy na temat najnowszych doktryn nau
kowych i, atajc wzajemnie urywkowe wiado
moci, rozprawialimy z takim zapaem, emy
mogli zapomnie o Kaziu, gdyby nie to, e cho
pak ten co chwila przypomina nam swoj osob.
Sze razy siedem? woa piskliwym
gosem. Prosz pana! krzycza w obawie,
by mu te dwie cyfry nie wyfruny z gowy.
Fachowiec.

17

2.

http://rcin.org.pl

Panna Helena milka wtedy i spogldaa w y


czekujco na mnie, dajc mi do zrozumienia, i
rzecz wchodzi w zakres mojej specyalnoci. Od
powiadaem Kaziowi opryskliwie, by w teje chwili
podj wtek rozmowy.
Z pana niewietny pedagog mwia nieraz.
Ach, ten chopak stan mi ju koci
w gardle.
Wic czemu pan lekcyi nie porzuci?
Jeszcze tylko kilka tygodni. A wreszcie
powiem pani szczerze... Wreszcie, po co to
mwi?
0 , nieadnie. Zacz i nie skoczy ...
J a ... dla mnie . . . Rozmowa z pani spra
wia mi wielk przyjemno. Wszak mi pani tego
za ze nie bierze?
Odpowiedziaabym panu podobnie, gdy
b y ... Gdyby nie to, e pora wzi si do robo
t y zakoczya z umiechem.
Z przedpokoju zawrciem si pod sabym
zreszt pretekstem.
Chciaem pani zapyta, czy mam przy
nie ksik, o ktrej mwilimy?
Prosz bardzo.
B o . . . tego ...
Co pan mwi?
Przynios. 0 , napewno przynios.
Ucinieniem rki poegnalimy si po raz
drugi tego dnia.

18
http://rcin.org.pl

Pan Kwaniewski sprawy mojej nie zasypia:


w kilka dni po naszej rozmowie wrczy mi list
rekomendacyjny do fabryki Borwicz, Szwineiger,
Lafere i S-ka .
Zarzdzajcym mwijest tam Walicki,
ojciec panny Heleny. Czowiek bardzo zdolny
w swoim fachu, troch moe przeszoci pachnie,
a wreszcie sam pan zobaczysz. Nie jest on moe
w moim gucie, ale trudno. W naszych czasach
wybrednym by nie mona. Lafere za to ministeryalna gowa, powiadam panu.
Wiadomo, i mam zosta uczniem jej ojca,
wywara na mnie silne wraenie. Nie omieszka
em, rozumie si, podzieli si z ni t nowin.
A w rce klasna i, jak gdyby zawstydziw
szy si tego, dodaa spokojnie:
To bdzie dobre. . . dla pana.
I ja tak sdz. O pani ojcu mwi wsz
dzie pochlebnie.
Nie moga si wszake przezwyciy i do
daa:
Bdziemy mogli nieraz duej i spokojniej
porozmawia. Bo, przyznam si panu, e te roz
mowy we framudze drzwi nie s najpontniejsz
form prowadzenia dysput.
A przy ternwtrciem nasz may Herodek skrzeczy niemiosiernie.
Rozemiaa si serdecznie i pocaowaa Kazia
w czoo, czego zreszt nigdy nie czynia.

http://rcin.org.pl

Bo te pan uprzedzi si do niego.


W fabryce odebra ode mnie list jaki powany
jegomo. Podczas gdy czyta, rozmylaem, ktry
to ze splnikw by moe. Okazao si, e aden
z nich.
Dyrektorw niema na razie. Przyjd pan
o .. . o pitej, powiedzmy.
O pi-tej dowiedziaem si, e to nie jest go
dzina interesowa i e naley si zgosi w p o
udnie. W poudnie pytano mnie zgryliwie, czy
nie zwykem obiadw jada. Do, e dopiero na
trzeci dzie udao mi si zasta dyrektora. Sdzc
z jego tuszy i szerokiej twarzy bez zarostu, mu
sia to by pan Szwineiger.
Ozem jest paski ojciec? zapyta, prze
czytawszy mj list.
Rodzice moi nie yj.
Rodzestwo jest?
Mam brata modszego.
T ee... widzi pan: gimnazyum filologiczne.
Czemu pan szkoy technicznej nie koczy?
Nic na to nie odpowiedziaem; zreszt i on
nie czeka mojej odpowiedzi. Pochyli si nad tu
b, umieszczon przy biurku i krzykn:
Pana Walickiego do kantoru!
Poczem zwrci si do szwajcara i wskaza
na mnie rk.
Mechanicznena pitro.
Ju miaem wyj za szwajcarem, gdy w teje

20
http://rcin.org.pl

chwili wpad jaki dziarski ruchliwy jegomo.


Mrukn dzie dobry Szwineigerowi, a spo
strzegszy mnie, zapyta szybko:
A co to?
Rekomendacyaodpowiedzia leniwie Szwineiger, wycigajc ku niemu list.
Pan Borwicz (domylam si przynajmniej, e
on to by) przeczyta kartk i zwrci si do mnie:
W ic pan z gimnazyum?
Tak jest, prosz pana.
A to wspaniae! Ciekawy kawa. . . I pan
do nas?
Chciabym si rzemiosa nauczy.
Ten przyj mnie owacyjnie. Wyrazi swj
zachwyt nad szczliw myl, ktra mnie na
tory najuczciwszej, bo najprodukcyjniejszej pracy
popchna, i zakoczy nadziej, i stan si nie
zadugo dzielnym jego wsppracownikiem.
Ciekawy kawa!woa jeszcze, gdym od
chodzi ze szwajcarem.
Tego dnia byo widocznie zbiegowisko dyre
ktorw, gdy w sieni spotkalimy bardzo modnie
ubranego jegomocia z krzywym grymasem na
ustach. Rzuci on szwajcarowi palto i zatrzyma
mnie zapytaniem, czego sobie ycz. Szwajcar
wyrczy mnie w odpowiedzi. Jegomo spojrza
na mnie badawczo i pocign z lekka nosem, po
tem machn rk, dajc nam do zrozumienia, by

21
http://rcin.org.pl

my poszli swoj drog, sam za wszed do biura


z cylindrem w rku.
Minlimy podwrze, przez wzk furtk do
stalimy si na olbrzymi czworobok, zamknity
z trzech stron olbrzymiemi zabudowaniami.
Tu, na pierwsze pitro rzek szwajcar,
wskazujc mi drog.
Otworzyem drzwi i, oguszony oskotem, jaki
si z wewntrz dobywa, cofnem si na razie.
Wydao mi si, i ten oskot pochodzi gwnie
z gry, gdzie u puapu wirowaa nieskoczona
ilo mniejszych i wikszych k, osadzonych na
osi tak dugiej, jak pokj. Wnet jednak dochodzi
przyguszajcy huk, powtarza si miarowo, na czas
jaki milknie i wtedy rozlega si syk, rozdzierajcy
uszy; we wtr wpada mu metaliczny dwik
i echem rozbija si po sali. Na chwil wszystko
milknie, tylko koa u sufitu, obracajc si wartko,
mrucz zda si jak monotonn nut. Lecz oto
z koca sali sycha cikie, przytumione wes
tchnienie; dwa potne ramiona wycigaj si po
woli do gry: tam olbrzym jaki ze snu si obu
dzi i przeciga si leniwie. Rami podnosi zwolna
coraz to wyej, ju sufitu siga i, zda si, e lada
chwila w gr je wyrzuci; gdy wtem opuszcza
je na d z byskawiczn szybkoci, jak gdyby
rzuca si na upatrzon ofiar. Rozlega si trzask
walcego si drzewa, kilka guchych przecigych
uderze, jak echo dalekiego gromu; tu przede

22
http://rcin.org.pl

mn wisno co przeraliwie, przebiego echem


sal, by wpa tam w oglny chr, w ten pie
kielny zamt dwikw, i wrd wycia, szumu
i oskotu zatrz caym budynkiem.
W gowie mi si zakrcio; ju dwikw nie
odrniam. Machinalnie wycigam rce przed sie
bie i natrafiam na zimny metal. Przestraszony, co
fam je natychmiast i zdaje mi si, e sysz miech
wrzaskliwy za sob. Ogldam si: to znw ma
szyna.
Teraz dopiero zrozumiaem, dlaczego tak ga
zety pisz, dlaczego tyle si o tern mwi, tyle
std spodziewa: tu potga ley.
Powoli ucho si przyzwyczaio do zgieku
i mog rozejrze si naokoo. Maszyny ustawione
byy w trzech dugich rzdach. Tu pod cian
co w ksztacie karykaturalnego, dugiego ka
to heblarnia; tu obok co, co przypomina tust
bab, ktra jakby brod uderzaa o pyty elazne,
pozostawiajc po kadem uderzeniu okrg dziu
r to bormaszyna; dalej potwr jaki upad, zda
si, na kolana, wypronemi rkami opar si o zie
mi i, eb w ty przechyliwszy, rzyga gwodziami;
w kcie potne ramiona to dwa moty parowe,
gruchoczce zajadle czerwone elazo, nastpnie
cay szereg maszyn o jak najdziwaczniejszych for
mach, ktrych znaczenia nie mog si nawet do
myli.
Ludzi byo tu sporo, spostrzegem ich jednak

23
http://rcin.org.pl

dopiero pod koniec. Czowiek tu mala i nik zu


penie. Mona go byo przeoczy, jak si nie do
strzegao setek nitw i rub na maszynach.
Dziwnie uderzya mnie ponura powaga, na
wet pewne skupienie, jakie malowao si na kadej
prawie twarzy. Ludzi tych widywaem dawniej
jedynie na Saskiej Kpie i Ujazdowie; std te
wyniosem przekonanie, e ludek nasz jest gupi,
zdrw, a przedewszystkiem wes. Tutaj byli to
zupenie inni ludzie.
A, to pan?zawoa kto rubasznie.
Przede mn sta wysoki, barczysty mczy
zna, o sumiastych wsach i energicznej twarzy.
Pan Walicki? zapytaem.
Aha. Chod pan za mn.
Musiaem dobrze lawirowa, by przej mi
dzy dwoma szeregami maszyn. Co chwila poty
kaem si o co, lub te byem potrcany przez
ktrego z robotnikw. Gdymy przechodzili, nie
jeden podnis oczy, spojrza obojtnie i wnet wra
ca do roboty.
Znalazem si w maym pokoiku, zawieszo
nym wszelkiego rodzaju prbami i narzdziami.
Pod cian staa niewielka tokarnia, st ze rubsztakiem, koo do szlifowania i kilka przyrzdw
podrcznego warsztatu. Pod oknem olbrzymi st,
zarzucony rysunkami.
Jak si pan nazywasz? zacz pan W a
licki, siadajc na krzele.

24
http://rcin.org.pl

Zaliwski.
Prosz usimrukn, wskazujc drugi
stoek. Co pan umiesz?
Skoczyem gimnazyum.
To niewiele.
Zmieszaem si troch. Pan Walicki spostrzeg
to widocznie, gdy doda wnet:
Dla mnie moe i za duo, ale dla fabryki...
Kiwn gow, wsta i poprowadzi mnie do
tokarni.
Wez pan to rzek, podajc mi sztamajz . Schwy pan, jakby pan chcia toczy.
Domylaem si zaledwie, jak taki instrument
uj naley, schwyciem go zatem dosy nie
zrcznie.
T e e ! . . . Dajno pan. Tak trzyma si sztamajz.
W yrwa mi j z rki, chwyci energicznie
obu rkami, nog naprzd wysun i stan w tej
pozycyi.
0 ! krzykn, patrzc na mnie nie bez
wyrzutu.
Wreszcie na to pan tu przyszed, by si
czego nauczy wtrci na pocieszenie.
I, powrciwszy do stou, pocz mi wykada
porzdki fabryczne.
U nas, panie, jak w zegarze 0 szstej
na miejscu, o sidmej precz! I ja tak musz. Je,
pali fajki lub papierosw nie mona, gada du-

25
http://rcin.org.pl

o rwnie. Stad i swoje robi. Taki u nas po


rzdek. I to wszystko!
Podj okciowy owek i zacz nim bazgra
po stole.
S podobno jakie reguy fabryczne?
odwayem si zapyta.
Reguy. . . Te moe, w kantorze? Plu pan
na to. Nigdy w yciu ich nie czytaem. Dziesi
cioro przykaza pan znasz, syszae, com mwi?
Wicej nie potrzeba!
Ta obcesowo, z jak przemawia, ostudzia
mnie cokolwiek. Chcc zmieni ton, wtrciem po
dugiem milczeniu:
Mam przyjemno zna pask crk.
Hel?zapyta, nie przestajc rysowa.
Tak jest, pann Helen.
Na obiad masz pan ptorej godziny pau
zy rzek po chwili.
Zapyta jeszcze, ile mam lat i czy od jutra
chc rozpocz; mwi, i z pocztku nic paci
mi nie bd. Nastpnie wsta i spojrza na zegarek:
To ju poudnie.
Jakby w odpowiedzi, rozlega si wrzaskliwie
wistawka fabryczna.
Pan gdzie mieszkasz?
Na Piknej.
Pjdziemy razem zdecydowa, kadc na
siebie palto.

26

http://rcin.org.pl

Z trudem przepchalimy si przez tum, za


legajcy podwrze.
Aa!westchnem na ulicy, jakby mi ci
ar jaki spad z piersi.
Pan Walicki idzie milczc. Od czasu do czasu
przyglda mi si bacznie i chce widocznie co
powiedzie.
To pan znasz Helci zacz wreszcie.
Sowa te byy wypowiedziane ju znacznie
agodniej. Czu byo w nich pewne niezdecydo
wanie.
U pastwa Kwaniewskich odpowia
dam. Daj tam rwnie lekcye.
Tak?
Po kilku minutach zapytuje niespodziewanie,
zatrzymujc si na ulicy.
Prawda, jaka to dzielna dziewczyna?
Byo to wprost niedopowiedziane.
Moje potakiwania sprawiaj mu widocznie
przyjemno, gdy powtarza co chwila, umiecha
jc si nieznacznie pod wsem:
Ba! gdyby pan j zna!
Spojrzaem na niego, ta sama twarz, co
przed chwil w otoczeniu maszyn wydaa mi si
ponur i surow, teraz robi wraenie dobrodusznoci. Pierwsze lody zostay przeamane. Mwi
mi jaki czas o swej Helci, o tern, jaka to zbytnica bya w dziecistwie; a potem zwrci rozmo
w, bez adnego przejcia, na stosunki fabryczne.

27
http://rcin.org.pl

Kto tam waciwie rzdzi?pytaem.


Kto? W fabryce ja, niby, i wtrca si
im nie pozwalam, a w kantorze wszyscy trzej
gospodaruj. Borwicz jest gupi bez Szwineigera,
Szwineiger bez Borwicza, obaj bez Francuza. Szwineiger prowadzi ksiki, rachunki, robi oszczdno
ci, pisze listy, kontroluje kas. ^Borwicz stara si
o obstalunki, roboty rzdowe i miejskie, staje do
licytacyi, wyprawia niadania, gdy trzeba, jada
tam, gdzie je wypada, upija si, gdy tego inte
res wymaga, utrzymuje stosunki z wadz, po
czwszy od rewirowego, a skoczywszy na inspek
torze fabrycznym: jednem sowem, reprezentuje
iirm. Lafere ma najmniej do roboty. Wpada on
raz na dzie do kantoru, wylizany, wyfioczony,
z cylindrem w rku, kania si wszystkim i za
siada do stou. Podaj mu listy i on je dopiero
klasyfikuje. Zdaje mi si, e ich nie czyta, tylko
wcha. Otworzy kopert, skrzywi si, pocignie
nosem i pisze czerwonym owkiem: Oui albo
Non . I nic wicej. Gowa Szwineigera w tern,
by na te listy odpowiedzie. Wsplnicy tak w to
wierz, e na aden list nie odpowiedz, pki go
Francuz nie powcha.
Do fabryki si nie wtrcaj? przerwa
em mu.
Jeszcze czeg o!. . . Ale jest! A jake, jest
A nglik. . . to spka na kocu firmy. Niby tech
nik, inynier, a waciwie tylko pienidze daje

28

http://rcin.org.pl

i dlatego siedzi w spce. Przyjdzie nieraz do fa


bryki, chodzi od czowieka do czowieka, sztywny
i milczcy, jak mumia. Nieraz chc mu wytuma
czy i mwi, e tu naprzykad robimy motory
gazowe. Patrzy na mnie wielkiemi lepiami, su
cha cierpliwie, na kocu mruknie: 0 yes, yes
i wychodzi. Nic szelma pewno nie zrozumia. I to
si inynierem nazywa!
Wszystkie narodowoci razem? dziwi si.
A pan mylisz, e u nas gdziekolwiek ina
czej? Id pan, zobacz.
egnajc mnie rubasznem uciniciem rki,
mwi:
Nie bierz mi pan za ze, e jestem moe
mao gadki i polerowany, ale u nas w fabryce
niema czasu na ceregiele.
Z odlegoci kilkudziesiciu krokw woa na
mnie, wymachujc rk:
A
Tego
repetycy
koczenie
mnoenia.

obgadaj mnie pan tam przed Helci!


dnia poszedem po raz ostatni na kodo pastwa Kwaniewskich i na za
wcisnem w gwk Kazia tabliczk

No, jake? zapytuje z progu panna


Helena.
Jutro id do fabryki.
Zdziwia si zrazu, poczem schwycia obie
moje rce i cisna je silnie. Rumieniec na twarz

29
http://rcin.org.pl

jej wystpi, a w oczach zy nawet zabysy. By


to szczery, siostrzany ucisk.
A ojciec mj jak si panu podoba?
Jestem nim prawie zachwycony.
Jak to dobrze! zawoaa z oywieniem.
Opara si o framug drzwi i, przechyliwszy
gow, mwia:
Pan si pewnie dziwi, czemu ja si tak
ciesz z paskiego postanowienia. Ja tego nawet
dobrze wytumaczy nie potrafi. Gdym czyty
waa artykuy, o ktrych pan nieraz wspomina,
przejmowaam si nimi bardzo i zoywszy gazet,
szukaam na wiecie podobnego obrazu. em go
nie widziaa, sam pan chyba wie. Byam raz w fa
bryce i widziaam maszyny. Artykuy silnie byy
pisane, maszyny byy potne... Gdybym si nie
wstydzia, powiedziaabym panu wiersz, ktry, zda
si, najlepiej mnie w ytm aczy... Niech si pan
nie mieje.
Panno Heleno, ja ani mylaem o mie
chu zawoaem nie bez wzruszenia.
Mniejsza o wiersz. Ja mam przeczucie,
e ... e o panu bd kiedy mwili. Jak to b
dzie i dlaczego, nie wiem, ale... Jeli panu za
ley cokolwiek na moich yczeniach, t o ...
Wycign obie rce po raz drugi ku mnie.
Ozy pan wytrwa? pyta szeptem.
Pani wtpi?

30
http://rcin.org.pl

Nie, nie... Ja w to wierz. Chciaam tylko powiedzie, e jeli pan kiedy zwtpi, jeli
przyjd dla pana przykre chwile (a w yciu ich
duo), to niech pan wtedy do tych przyjdzie, co
mu dobrze ycz.
Tu ju nie wytrzymaem i pocaowaem j
w rk. W teje chwili uczuem na czole jej po
caunek.
Ja wytrwam mwi z trudem, gdy
w gardle wizn mi sowa. Jak Boga kocham,
wytrwam !...
Na to wszed Kazio i pooy koniec tej
scenie.
Po drodze do domu wymarzyem cae moje
ycie, tak brzemienne w poyteczne i szlachetne
czyny.
A gdy mi wieniec sawy podadzmarz,
a zy krc mi si w oczach wtedy powiem im,
e nie ja, to on a... Hela sprawia.
Jutro wic id do fabryki.
Czy mog by niezdecydowanym? Czy mo
g zwleka, gdy wszystko, w co wierz, wszyscy,
ktrych szanuj i kocham, w tamt popychaj
mnie stron, tam, a nie gdzieindziej i ka? Tam
czeka mnie praca, lecz i najsodszy jej owoc: ko
rzy spoeczna tam czeka mnie nawet osobiste
szczcie.
Nie tylko, e wytrwam, ale oto znowu sam
przysigam sobie, e gdy wiary nie starczy, si

81
http://rcin.org.pl

pokonywa bd; gdy wytrwania zbraknie upo


rem si zmusz.
Tak bdzie, tak by musi!
Przedewszystkiem jednak mwiem, ka
dc si do ka chodna rozwaga tak mi na
kazuje.

32
http://rcin.org.pl

III
azajutrz wstpowaem z namaszczeniem w go
cinne wrota fabryki.
Oto najlepsza politechnika, najszczyt
niejszy uniwersytet powtarzaem w myli sowa
pana Kwaniewskiego.
Idc za wskazwk Walickiego, zaczem swe
wyksztacenie od toczenia. Na krek elazny
wbiem klocek drzewa, przykrciem do wystaj
cej ruby, a zarzuciwszy sztamajz na boczne
koo, schwyciem j oburcz i oparem na pod
stawce. Ostrze lizno okrglak, wiry posypay
si z sykiem. Obracam moj sztamajz na wszyst
kie strony, chcc nada klocowi form kuli, przy
ciskam silniej, a z kloca zamiast kuli pozosta
dugi cienki badyl chwila, i ten prysn. Nie zra
ony niepowodzeniem nabijam drugi klocek. Tym
razem poszo jeszcze gorzej. Niewprawna rka
drgna i sztamajza pod kloc si dostaa. Szybki
obrt wyway mi j z rki i cisn w twarz: by
to policzek od maszyny. I ten mnie nie zrazi.
Fachowiec.

33

3.

http://rcin.org.pl

Niezmordowanie powtarzaem to samo przez


cay dzie, a wreszcie pod wieczr udao mi si
utoczy co, co z ksztatw swoich przypominao
kul. O szstej zawoano mnie do kantoru i ka
zano podpisa drukowany schemat, poczynajcy
si od sw: Ja, niej podpisany, zobowizuj
si ...
Wchodzi na to pan Borwicz i uderzajc mnie
po ramieniu, mwi dobrodusznie.
Oo bdziesz pan to czyta? Gupstwa.
Chlanij pan pod spodem nazwisko i dosy. Tam
powiedziano, e obowizujesz si pan stosowa do
przepisw fabrycznych. Dobre to dla naszych war
sztatowych kopciuszkw, ale dla pana?...
Nie czytajc wszystkich omiu punktw, po
oyem swj podpis na kocu.
A teraz cedzi pan Szwineiger trzeba
zoy kaucy. I czego si dziwi? Kady robot
nik odpowiada pensy za uszkodzenia. Pensyi tu
nie bdzie, a nam potrzebna gwarancya.
Daje pan spokj krzykn Borwicz.
Na co kaucya? Po co kaucya? Dla kogo kaucya?
Geschaftsmassig mrukn lakonicznie pan
Szwineiger.
Zaczli si kci po niemiecku. Szwineiger
obstawa przy swojem i nie wychodzi ze swej
flegmy. Pan Borwicz zaczerwieni si, zaperzy,
wymachiwa rk przed nosem wsplnika.
Kiedy to sensu nie ma woa.

34
http://rcin.org.pl

Gescliaftsmassig powtrzy z flegm Nie


miec.
A psia krew zakl Borwicz, i zwracajc
si do mnie, zapyta:
Masz pan pienidze? Bo z tym nie pora
dzisz. Oho!
To zaley, ile?
Pidziesit rubli wtrci z niezmconym
spokojem pan Szwdneiger.
Tyle bd mia.
A no, musisz pan da, bo mj kochany
wsplnik...
I wyszed z pokoju, trzaskajc drzwiami.
W ychodzc z fabryki, pomylaem, i panna
Helena wraca o sidmej z lekcyi.
Nie namylajc si tedy dugo, pobiegem na
Marszakowsk ulic. Los sprzyja mi widocznie,
gdy na rogu Chmielnej spotkaem j.
A pan co tu robi? zawoaa ze zdziwie
niem.
J a ... ja m am ... interes bardzo pilny.
Zatem nie zatrzymuj pana.
Podaa mi rk, nie domylajc si niczego.
Ja za, rad nie rad, poegna si musiaem.
Przeleciaem oto p miasta, zgrzaem si,
jak pies, na to, by zadyszanym gosem powie
dzie, i mam interes. Zo na wasn niezrcz
no zasn mi nie daa. Na drugi dzie powt
rzyem wszake prb, a chcc zapewni sobie

http://rcin.org.pl

pomylny skutek, postanowiem co innego powie


dzie.
Przywitaa mnie podobnem zdziwieniem. Od
powiedziaem jej, i dopiero co zaatwiem interes.
Poszedem tedy razem z ni, opowiadajc jej wra
enia z fabryki. J to widocznie interesowao,
gdy co chwila przerywaa mi pytaniami.
Ojca mego mwia nudziam, rozpytu
jc o pana. Ale od niego, jak zwykle, niczego do
wiedzie si nie mogam.
Wyjem z kieszeni utoczony klocek, by po
kaza jej owoc caodziennej pracy.
C to jest? zapytaa, przygldajc si
uwanie.
Kula odpowiedziaem troch zmieszany.
A co si z tego potem zrobi?
Nic si nie zrobi mruknem, ju zupe
nie zawstydzony.
A, dla wprawy?
Zaproponowaem jej przechadzk i prowa
dziem w kierunku alei Ujazdowskich.
Id milczc, gdy nie mog zapomnie jej za
pytania. Co to jest?w pytaa na widok tej kuli,
nad ktr ja przez dwa dni si mczyem. Dla
mnie by ten niezdarny klocek najidealniejsz na
wiecie kul. Wszak przygldaem mu si tak
dugo, tak dugo poprawiaem i czyciem. Chcia
em nawet wypolerowa, tylko, e glaspapieru mi
nie dali. I po tem wszystkiem ona pyta, co to

36
http://rcin.org.pl

jest. A spotyka mnie to po raz drugi. W rciw


szy wczoraj do domu, powiedziaem Michasiowi,
i mu pik przyniosem. Chopak rzuci mi si na
szyj, a gdym z dum mj klocek wycign,
skrzywi si i zawoa:
Ee ... taka pika? ...
Miaem ochot wzi go za uszy.
Nie chcesz, to nie odpowiedziaem lek
cewaco; a jednak przykro mi to byo.
Zrobi prezent pannie Helenie pomyla
em, i z t myl nosiem si cay dzie.
A tu spotyka mnie po raz drugi to samo.
C to jest? pyta.Nie, albo ja mam krzywe
oczy, a lb o . . . ju sam nie wiem co.
W ie pani, co mi teraz przyszo do go
wy? zaczem pod wpywem tych myli.
Wszak do wszystkiego potrzeba pono zdolnoci?
A ja ? ...
Tu spojrzaem na kul, ktr panna Helena
trzymaa w rku, i zaczerwieniem si po same
uszy.
Jeste pan dzieciak, nieznony dzieciak!
zawoaa, zatrzymujc si na ulicy.
Dzieciak. . .
Prosz nic nie mwi, ani sowa. Bo si
pogniewamy. Nieznony!
Pocigna mnie na pierwsz awk z brzegu.
Teraz ja panu reprymend powiem m
wia, siadajc koo mnie. Niech mi pan w oczy

37
http://rcin.org.pl

spojrzy. . . I panu nie wstyd? Po pierwszym dniur


po kilku godzinach?
Zaczem si usprawiedliwia, i to jej mil
czenie nasuno mi te myli. Panna Helena wybuchna serdecznym miechem.
Tak pan to sobie tumaczy? A ja byam
w tej chwili egoistk i mylaam o sobie. Ten
klocek oto przedstawia jak warto, co pozy
tywnego: jest dotykalnym owocem pracy. A ja
co robi? Chwilami wydaje mi si, e moje nau
czycielstwo jest tylko dobrze odegran komedy,
e chodz na lekcye jedynie po to, by pierwszego
pensy otrzyma, e jestem dobrze nakrconym
zegarem, ktry koacze cigle, bo go w szkole
nakrcono. Nieraz, gdy obejrz si za skutkami
mej pracy, nie widz ich nigdzie. I to do rozpa
czy mnie doprowadza. W tedy uwaam siebie i za
jcia swoje za nieuyteczny i zbytkowny dodatek
do ksikowego abecada. O, wolaabym stokro
takie oto klocki toczy, byle mdz powiedzie:
to ja zrobiam , bym moga widzie to, czu,
dotyka. . .
Pan si pewno dziwi mej szczeroci?do
daa wkocu i tak si zamylia, e nie syszaa
nawet moich sw.
Po chwili, jak gdyby ze snu si budzc, za
woaa:
* Wie pan, zeszego roku wybieraam si
na uniwersytet do Szwajcaryi. Skoczyo si to

38
http://rcin.org.pl

rozumie si na niczem: ojciec sysze nawet nie


chcia. W tedy mylaam zosta akuszerk.
A k u . . . ? przerwaem zdziwiony, nie
mogc nawet dokoczy zdania.
Pan si dziwi? A gdzie si podziay za
sady? I ja chciaam co robi, a nie udawa, e
pracuj. Lecz i o tern ojciec sysze nie chcia.
Potem mylaam o koszykarstwie. . . Ale ja pana
zanudz t spow iedzi... Dzi jestem nauczy
cielk i chyba tern zostan.
Pokonany jej szczeroci, wpadem bezwied
nie na tory dla mnie nowe: zaczem myle
o swej przeszoci, niezbyt bogatej w mie wspo
mnienia. Zaraony otwartoci, uczuem potrzeb
ualenia si na niejedno niepowodzenie minionych
lat. Ona mwia jeszcze co o sobie, mwia
smutnym, prawie zawym gosem. Ja wszake
nie syszaem ostatnich sw. Ogarna mnie
egoistyczna ch wyspowiadania si; potrzebowa
em otworzy ca dusz, opowiedzie wszystkie
marzenia, myli i pragnienia, kryjce si pod sztucz
n powok rozsdku
I polaa si struga wymowy, ktr tak atwo
znajduje si w takich chwilach.
O czem wtedy mwiem, nie pamitam, wiem
tylko, em dugo mwi. Pnoc bia na wieo
wych zegarach, gdymy wstali z miejsca.
Pani mwiem najlepiej okrelia,
czego ja si od przyszoci spodziewam, e w przy

39
http://rcin.org.pl

szoci co si stanie, e ja si wybij, e ...


Albo ja wiem wreszcie, jak to bdzie. Wierz,
em obra uczciw drog, i wierz w to, i kiedy
dojd do celu.
Bezwiednie zadaem sobie pytanie: dokd?
a nie znalazszy lepszej odpowiedzi, powtrzyem
po raz drugi:
Do celu.
Weszlimy na Nowy-wiat. Panna Helena
uja mnie pod rk, a ja wtedy dopiero spostrzeg
em, e jestem w bluzie i e nios blaszank do
wody w lewej rce. I ona to zauwaya, gdy
zwrcia si do mnie z zapytaniem:
Widzi pan, jak si ludzie na nas patrz?
I rzeczywicie dziwn stanowilimy par. Ja
w bluzie i z blaszank robotnicz, ona w zgrabnem futerku, w modnym kapeluszu i w rkawicz
kach. Zauwayem, jak mijajc dwch studen
tw, ktrzy arogancko patrzyli si nam w oczy,
przycisna si silniej do mego ramienia i dumnie
na nich spejrzaa.
Jaka ona dobra pomylaem.
A jednak, gdy pierwsze wraenie mino, po
wrciem myl do jej sw:
Akuszerka? Fe l . . .
Ja bo przedstawiaem sobie akuszerki, jako
stare, tuste, niezgrabne babska, a ju panny
Heleny w aden sposb tak sobie wyobrazi nie
mog.

40
http://rcin.org.pl

Chocia tumaczyem sobie trzeba by


konsekwentnym i nie odpycha rzeczy, ktre
wziwszy pod zimn rozwag . . .
Niech to bdzie wreszcie i najwiksze gup
stwo, niechaj bdzie nawet idealizacy, ja jednak
nie potrafi o tern myle spokojnie. Pannie He
lenie nie powiem, rozumie si, tego: gotowa mnie
wzi za zacofaca.
Bo, oczywicie, jestem wstrtnym zacofa
cem. Zastanowiwszy si dobrze...
Dugom to przeuwa.
Wszedem w nadzwyczaj ruchliwe, czynne
ycie. Praca w fabryce nie tylko e mnie zaj
muje, ale wprost pochania ca moj uwag,
wszystkie myli i pragnienia na drugi plan usuwa.
Nie jest to moe robota porywajca, owo to
czenie klockw i nadawanie im najdziwaczniej
szych form.
Ale to pocztek pocieszam siebie. Jestem
na drodze, a to bardzo wiele znaczy.
Bywa nieraz, e soce figla mi spata, i zaj
rzawszy przez zakopcone szyby umiechnie |si
do mnie tak pontnie, e bezwiednie pracowa
przestaj. Opieram si na rubsztaku i bdz
oczyma po Wile, ktr tak znakomicie wida
z mego okna. Patrz na barki, snujce si leni
wie po wodzie, na odzie rybackie, na tratwy,
ktre, zda si, ugrzzy na rodku rzeki; wodz
oczami po piaszczystem wybrzeu Saskiej Kpy

41
http://rcin.org.pl

i gubi spojrzenie na tem rozlegem morzu pl,


co si a hen, pod Grochowem, Kauszynem
i Wawrem krt, lini lasw odgradza. Pki je
szcze soce rwno krajobraz ten owieca, mozajk barwi brudn wod Wisy, zoci piaski
wybrzea, czerwieni krzywe wierzby i oywia
odlege pola, pty z umiechem jeno patrz
i odczuwam niewyrane zadowolenie. Lecz skoro
chmury cie na rzek rzuc, mg otocz prze
ciwne wybrzea, szar barw pola pokryj, by
gdzie tam w kcie, pod kauszyskim lasem w y
brawszy osad, cisnc na ni promie zotego
wiata i podwjne w niej ycie obudzi, ze wspa
nia wypukoci zarysowa kad chaup, kad
ciek, kady zagon prawie wtedy porywa
co czowieka i w t kpiel soneczn unieby
chciao. To ju nie umiech zadowolenia, ale
dziwna, nieokrelona tsknota.
Tak to si pracuje? budzi mnie z za
dumy jaki suchy, rozkazujcy gos.
To pan Walicki przypomina mi obowizek.
Przestroga wywouje mi rumieniec na twarz:
wstydz si przed sob i przed nim za to marzycielstwo. Z podwjnym impetem zabieram si
do toczenia i po chwili topi dusz w tem zaj
ciu. Ju mnie teraz soce nie oderwie, A jeli
czasem, tak ot niechccy (tylko niechccy)
wzrok od kloca oderw i spojrz na pole, uczuwam wtedy dum, em siebie zdoa pokona.

42
http://rcin.org.pl

Niechaj tam bdzie jak najpikniej ja tu


zostan. A tam soca widoki, chtki spacerw
leniuchom zostawi. Ja bo jestem czowiekiem
pracy.
Dzie spdzam przy tokarni, wieczorami po
magam bratu w szkolnych zajciach, noce za
przepdzam nad ksik. A wszystko robi z tak
ochot, z takiem yciem i werw, i niejeden mi
tego zazdroci. Bywao, spotka mnie kto na mie
cie, a z daleka ju spieszny mj krok naladuje
i tak niby, p artem, p seryo, chwyta mnie
w objcia. W ucisku tym, mimo yczliwoci,
jest i may, bardzo may cie zazdroci. Gdy
mnie taki zbiedzony i znudzony studeneik uciska,
to w jego sennych oczach czytam ukryt myl:
Jakebym ja chcia by takim .
Dusza rwaa mi si wwczas do ycia, do
pracy. Nie byo obowizku, nie byo polecenia,
od ktregobym si uchyli. Sdz, e gdyby mi
kto kaza ciar stofuntowy przenie na drugi
koniec miasta, podjbym si tego z przyjemno
ci, chociaby na to, by pokaza, i dwiecie
funtw udwign. A co najwaniejsza, praca da
rzya mnie szczerem zadowoleniem, dawaa nawet
szczcie. Czuem, i yj i y pragn.
Nieraz zasiedz si nad ksik do pnocka
i nie rozbierajc si, upadam na ko, by za pi
godzin porwa si i bied do fabryki. Inni z prze
klestwem opuszczaj wtedy ciep pociel ja

43
http://rcin.org.pl

potrafiem zachwyca si jeszcze porankiem. I dzi


jeszcze pamitam, jak silne wraenie czynia na
mnie ranna godzina. Komu si bodaj raz zdarzy
wyj w pogodny wit na ulic, zanim miasto ze
snu cikiego si obudzi, ten nie zapomni tego
wraenia. Jest to co, co wymyka si wszel
kiemu okreleniu: jakby fragment bajki, zasysza
nej w dziecistwie, mtne, niewyrane przeczucie
czego, szczypta obawy, ktra jednak mile ech
cze czowieka. Latarnie pal si jeszcze na pustej
ulicy. Nie wiem czemu, ale to wiato za dnia
gromnic mi przypomina. Naokoo ani ywej du
szy: najlejszego szmeru ucho nie pochwyci.
Sklepy i bramy domw szczelnie pozamykane,
a ulica wieci grobow pustk. Ponura, pogrze
bowa cisza, potguje wraenie, pobudza zmysy
i mistyczne wywouje obrazy.
Usyszawszy czyje kroki, zatrzymuj si bez
wiednie i sucham: to echo moje kroki odbija.
Wreszcie na zakrcie ulicy spotykam czowieka.
Dzie dobry , jakiem pozdrawiamy si wzajem
nie, brzmi wyjtkowo ciepo i yczliwie: ranna
godzina t yczliwo rodzi. Uszedszy kilka kro
kw, odwracam gow i spotykam jego wejrzenie.
Zaciekawilimy si nawzajem. Przez ma, bar
dzo ma chwilk mam zudzenie, i nieznajomy
wrci si ku mnie i opowie szeptem o . . . o czem,
sam tego nie wiem. O jakiem zdarzeniu wyjtkowem, o cudzie niesychanym. Gdy tej nocy

44
http://rcin.org.pl

zdarzy si co musiao gucha tajemnicza cisza


mwi mi o tern. Miasto jako dziwnie, bardzo
dziwnie wyglda.
Id dalej, zudzenie pierzcha. Spotykam
grupy robotnikw, baby spieszce na targ, wz
skrzypic toczy si przez ulic, pies zdaa za
szczeka: tu ycie si budzi. Widz ju kominy
fabryczne, a nad kadym z nich sup ciemnego
dymu. I, dziwna rzecz, dym ten nie rozbija si
w kby, nie faluje, nie stacza si na d, lecz
jak strzeli do gry, tak zawis i sta nad ko
minem.
Hen, zdaa, dochodzi echo wistawki fabrycz
nej i w czystem powietrzu roznosi si szerok,
przecig nut. Wreszcie rozlegy si miarowe
uderzenia dzwonu. Echo biegnie wda, wpada do
ssiedniej fabryki, zda si rozbudzio i drugi
dzwon; poczyo si z nim w zgodn nut i bie
gnc z podwrza na podwrze, z fabryki do fa
bryki, rozkoysao wszystkie dzwony i zlao si
z nimi w jeden potny chr:
Do ro-bo-ty! Do ro-bo-ty!
Obrazy i marzenia pierzchaj. I jak tu ta
maszyna, co pod gos dzwonka w ruch puszczona
zostaje, tak i ja krok mimowolnie przyspieszam.
Chwila i ju take jestem w ruchu.
Szybko zbiega mi czas do wieczora. Ledwo
wist przebrzmi i woania Feierabend mu za
wtruj, a ju jestem na dworze i biegn spiesz

45
http://rcin.org.pl

nie do domu. Tu spotyka mnie Micha, opo


wiada swe biedy szkolne, poczem zabieramy si
do rozwizywania zada arytmetycznych. Sko
czywszy z nim, chwytam ksik, by z ni do
pnej nocy przesiedzie.
A mam tych ksiek dosy. Studenci i moi
znajomi wzili mnie widocznie w opiek, gdy
dostarczaj mi wicej, ni mog przeczyta. Nie
raz, gdy mi w fabryce pjdzie dobrze, postana
wiam zrobi sobie uciech, frajd , i wstpuj
do antykwaryusza potargowa si o ksik.
Czsto frajda moja koczy si tylko targowa
niem. W tedy rozwaam po caych dniach, czy
pozwoli sobie na ten wydatek. Gdy za tocze
nie nie dopisze, karz siebie surowo i ksiki nie
kupuj.
Zdarza si te, i rozrzewni si nad swym
talentem lusarskim i pac cae dwa ruble za
ksik, nie targujc si wcale.
Gdy tak siedz w nocy przy lampce, skul
si, zatkn uszy i wczytuj si zapamitale
w History cywilizaeyi Bucklea, wtedy jest
mi tak dobrze, e niczego wicej nie pragn.
Chwilami nawet myl, e lepiej n i... Ot, lepiej,
nie lepiej, ale tak samo, jak w fabryce. Czasami
tylko, gdy do ka si poo, pomyl, e cay
dzie trzeba przeczeka, zanim bd mg dalej
czyta. W tedy karc siebie wyrzutami:
46

http://rcin.org.pl

Oj, Kaziu, Kaziu, le si z tob dzieje!


Na mola ksikowego przecie si nie urodzie.
Tem wanie wyej od innych stoisz, e jeste
czowiekiem pracy.
I dumny ze swej wyszoci, zawijam si
w kodr. Dr nawet z niewytumaczonego za
dowolenia.
Jaki ja wtedy szczliwy jestem!
Nocna praca przynosi rwnie swoje owoce.
Wiedza, jak dorywczo czerpaem z ksiek i pism
tygodniowych, bya niestety wiedz urywkow,
nieraz nawet anegdotyczn, bya jednak nie gor
sz od dyletantyzmu modziey, ktra te rzeczy
jako fach swj uwaa. Bodaj e pod tym wzgl
dem przewyszaem niejednego studencika. Przy
najmniej gdy doszo do dysputy, potrafiem
swych pogldw broni. Oni przyjmowali to z po
cztku na p protekcyjnie, czasem z umiechem,
nieraz nawet opryskliwie. Wkocu wszake ule
gli i, jakby na wytumaczenie siebie, mawiali
o mnie:
O, to bardzo zdolny czowiek.
W niedziel schodz si z kolegami, zawie
ram nowe znajomoci i zaczynam powoli wyra
bia sobie stosunki w wiecie. Nie wiem, czy
sobie, czy te swemu stanowisku mam zawdzi
cza, e w niektrych koach staem si powan
figur. Gdym mwi, suchano mnie z uwag;
gdym milcza, zapytywano o zdanie. Zauway
47

http://rcin.org.pl

em nawet, e kilku modziecw stara si po


zyska moje wzgldy. A poczucie wyszoci
w towarzystwie obudz wiele cnt, ktre sobie
zwykle spokojnie drzemi. Pozbyem si mej nie
zaradnoci; zaczynam wyraa si energicznie
i nabyem tego, co si dowcipem nazywa. Tak
przynajmniej mwi o mnie.
Nieraz w kku dawnych znajomych zapalimy
si tak dalece w sprzeczce, e zbaczamy z go
cica teoryi i wchodzimy na krte cieki osobi
stych docinkw. Ja potrafiem wtedy znakomicie
rodek utrzyma.
W oderwane rozumowanie
wplataem przykad dotkliwy dla mego oponenta;
w nawiasach rzucaem nieraz szpilk tym, ktrym
rozsdek zalewaa.
Jaki pan zoliwy mwiy panienki,
umiechajc si i mruc oczy.
Te umiechy, rzecz jasna, zachcay mnie
tylko.
Aczkolwiek to niepochlebne dla takiego bo
hatera, jakim wtedy byem, przyzna wszake
musz, e obecno kobiet przy tych dysputach
sprawiaa mi pewne zadowolenie, a zwaszcza
obecno panny Heleny.
Miao to jednak gbsze powody ponad zwyk
akowsk zarozumiao, byo skutkiem pewnej
wtpliwoci, ktr koatanie maszyny napdzio
mi kiedy do gowy:
A nu ona ? . . .
48

http://rcin.org.pl

Myl gupia, wic te sformuowa jej nie


potrafi. Pann Helen widuj obecnie rzadko,
natomiast ojca jej ogldam przez cay dzie.
Dziwnie opryskliwy jest on w fabryce. Czowiek
ten ma a dwa usposobienia, ktre mieniaj si
kolejno na progu fabrycznym. Niekiedy humor
fabryczny wyniesie poza prg, do swego domu,
jak mi to mwia panna Helena. Odwrotnie je
dnak nigdy nie bywa. Uwaa on za obowizek
by opryskliwym w fabryce, a zy humor za
niezbdny atrybut swego stanowiska.
Ja panu ka okno desk zabi krzy
czy na mnie nieraz. I co pan tam widzisz?
W rony na Wile?
Najczciej stanie nade mn, popatrzy i nie
rzekszy ani sowa, idzie dalej.
Pewnego razu spostrzegem, i mj towarzysz
po prawej rce robi czci do klucza elektrycz
nego systemu W alicki . Zaciekawio mnie to
i przy pierwszej sposobnoci zagadnem starego
o ten klucz.
A no mj, niby odpar.
Podobao mu si widocznie moje zaintereso
wanie, gdy zatrzyma si i zwrci moj uwag
na to, e naley bardziej z dou bra przy to
czeniu, a nawet pomg mi w obrobieniu trudniej
szego deseniu.
Jak to? wic pan to zrobi? pytam
dalej.
Fachowiec.

49

4.

http://rcin.org.pl

Klucz niby? Pana to interesuje? No, to


chod pan! Wytumacz.
Zoyem narzdzia i chciaem ju i za
nim.
Tak pan zostawiasz maszyn! hukn.
A tyle razy mwiem: zrzuci pas.
I mruczc pod nosem, poszed za mn. Roz
oy na stole rysunki i zacz objanienie temi
sowy:
Jak mona zostawia tak maszyn ? ...
Tu, widzisz pan, jest zwj. Rozumiesz pan, co
zwj znaczy? Przeciee si pan fizyki u czy ...
Zaraz panu model poka.
Sign do szafki i wyj ze dosy zoon
maszynk.
Jak si tam nieszczcie przytrafi m
w i bdziesz pan odpowiada.
Nie od razu zoryentowaem si w tem, e
sowa te dotycz nietyle klucza elektrycznego, ile
mego przewinienia.
Tak te objania rzecz ca. Co kilka zda
wtrca wymwk za niezrzucenie pasa z ma
szyny i wraca natychmiast do swego wynalazku.
Rozumiesz pan? zapyta skoczywszy.
Pewno nie?
Na co jest ten haczyk? pytaem, szcze
rze zainteresowany.
Ot t o . . .

50

http://rcin.org.pl

Powtrzy objanienie, pomagajc sobie yw


gestykulacy.
A teraz? mwi. powtrz pan.
Kiedy nie tak przerwa mi z samego
pocztku.
Nieprdko zadowoli si moj odpowiedzi.
Chwaa Bogu zawoa wreszcie. Prze
cie. A ucz was, ucz. I co z tego, pytam si?
Nas, panie, inaczej uczono. Gdzie teraz!
I duo si tego rozchodzi? zapytaem,
chcc przerwa te uwagi, ktre bd co bd,
nie byy przyjemne.
Tysicami.
To pan masz poza wasnem zadowoleniem
i duy dochd z tego.
Ja? Gratyfikacy dostaem. 0 reszt py
taj pan kasy.
Czyby ? ...
Panie kochany! Co tu wiele gada. Ot,
wemy si do roboty. Ja sobie z tego niewiele
robi.
Dnia tego podchodzi ku mnie kilka razy,
jakby szukajc sposobu okazania mi swej przy
chylnoci. Nie potrafi jednak nic innego wym y
li ponad przecige, mrukliwe: no, no! Brzmiao
to zachcajco i miao by pochwa. Robi w y
siek, by zachowa konsekwentnie a do wie
czora swj zy humor. Zaczepia robotnikw
i wymyla im za nieporzdek niewiadomo jaki,

51
http://rcin.org.pl

za partactwo i fuszerk, do ktrych nikt si nie


poczuwa.
E, panie Walicki! broni si z pocztku
nagabnity. Potem machn rk i wysuchiwa
spokojnie kazania.
Zreszt wymwki te nie byy zbyt surowe.
Gdyby kto nie widzia marsa na twarzy pana
Walickiego i z daleka tylko przysuchiwa si tej
rozmowie, gotwby pomyle, e drani si tu
dwch przyjaci.
Nie znajdujc pod rk nic, eoby mogo da
powd do zrzdzenia, zwrci si do pierwszego
z brzegu.
Jabym was wszystkich ojcu witemu
odesa.
Wszystko dobrze, panie Walicki, ale obra
a si nie pozwol achn si robotnik.
J u ! ju si obrazi. Dyabu witego
wspomnie, zaraz dba stanie.
Tym razem natrafi na Stasiaka, czeka, ktry
w kasz plu sobie nie pozwoli, jak mwili
o nim w warsztacie. Stasiak pooy narzdzie,
uj si pod boki i zawoa gono, by go wszyscy
syszeli:
Po pierwsze, panie Walicki, ja nie jestem
dyabem; po drugie, panie Walicki, papie nie
jest witym, przynajmniej dla mnie; po trzecie,
panie Walicki, mam piln robot i czasu na mi
trg nie mam. O ! . . .
52

http://rcin.org.pl

Wykrzyknik o dodany by widocznie dla


zaakcentowania dowcipu, gdy ssiad Stasiaka
pochwyci to tylko i mrukn znaczco pod
nosem:
O!
Brakowao jeszcze kilku minut do dzwonka,
gdy pan Walicki zawoa na mnie:
Bierz pan czapk, pjdziemy razem.
Sprowadzi mnie krtemi schodami na d
i przez skad stolarski na znane mi podwrze.
Chcesz pan zobaczy maszyn? zapyta.
I, nie czekajc odpowiedzi, zawid mnie do
budynku, pooonego na kocu fabryki. Aczkol
wiek nie byem ju nowicyuszem i do maszyn
przywykem, jak wonica do swych koni, wszake
to, com zobaczy, zaimponowao mi znowu.
By to krl wszystkich elaznych olbrzymw.
Kolos ten mia w boku koo wysokie na kilka
metrw. Dolna cz tego koa tona w muro
wanym rowie, gdy wierzchnia sufitu prawie si
gaa. Maszyna (gdy ona tylko to miano tu
otrzymuje) byszczaa miejscami, jakby dla od
znaczenia swej rangi, gadko polerowanym mo
sidzem. Wsuw-aa ona swe toki w cylindry
i sapic, wycigaa je za chwil. Robia to je
dnak z dum i spokojem, jak na majestat przy
stao. Nie byo tu tego pisku i syku, z jakim
obracaj si chamskie maszyny warsztatowe. To

53

http://rcin.org.pl

nie oguszao krzykliw si, lecz pokonywao sta


tecznoci.
Czysto, jaka tu panowaa, stanowia racy
kontrast z ca fabryk. Posadzka wyoona
w majolikowe desenie, ciany malowane olejno,
sufit szklany, wreszcie baryera naokoo motoru
o mosinych prtach i takiche gakach na e
laznych supkach, wszystko to nadawao sali
pewn dystynkcy.
Wszedszy tutaj, zdjem
czapk. By to ruch mimowolny, a jednak prawiebym rczy, e kady, kogobym naprzd po
fabryce oprowadzi, a potem tu przywid, uczy
niby to samo. Maszyna bya przytem jakby
pieszczotliw utrzymywana rk. adne kosz
towne cacko pod szklanym kloszem tak nie w y
glda. W kadej szrubce mona si byo przej
rze, jak w lustrze.
Andrzeju, zawoa pan Walicki, w y
chylajc si za baryer.
A co?
Przyszlimy was odwiedzi.
Z dou wyjrzaa jaka kdzierzawa gowa.
Dzie dobry. A ma pan co dla mnie?
Pan Walicki zdj czapk i wyj z za pod
szewki papieros. Bya to kontrabanda fabryczna.
Panie Boe zapa. A to nowy? pyta,
wskazujc na mnie.
Praktykant.
Fiu, fiu! ze szkoy?
54

http://rcin.org.pl

Aha.
Przyjrza mi si uwanie i domylajc si, i
Przyszedem tu nietyle dla niego, ile dla maszyny,
uzna za stosowne wytumaczy mi:
Szybrowa mrukn, wskazujc na
toki.
Pan Walicki, kierujc si gbokiem przekonananiem, e ja nic nie umiem, j mi objania
konstrukcy motoru. Gdy doszed do koa rozp
dowego, przerwa mu Andrzej:
Gdyby nie mwi gestykulujc obrazo
wo tok wlazby w k t... prr!-stj-halt! Na to
jest koo rozpdowe.
Po tej lekcyi umilklimy obaj, spogldajc
nie bez zadowolenia na maszyn.
A co, panie Walicki, glans jest?
Jest zdecydowa stanowczo Walicki
i odj natychmiast rk od baryery, jakby za
wstydzony tern, e chwyci za prt spotnia
i brudn doni.
Obejrzaem si i ja naokoo siebie.
Jezusie! krzykn w teje chwili An
drzej. Toecie mnie bota na podog nanieli.
E e . . , takie g ocie...
Tutaj ja okazaem si winnym, gdy nie w y
tarem dostatecznie ng, wchodzc do tej wi
tyni. Pan Walicki pochwyci natychmiast oka
zy zrzdzenia, czem spotgowa jeszcze mj
wstyd.
55

http://rcin.org.pl

Ot, daby pan pokj zawoaem.


A zwracajc si do Andrzeja, mwiem jak
najagodniej.
Niech pan wybaczy. Ja bo jestem tu zu
penie nowym i . . .
Pan? Gdzie tu pan? Kto jest panr w o
a, ogldajc si niby na wszystkie strony.
W ic i to byo nie na miejscu.
Nie macie si czego gniewa powtrzy
em inaczej i podaem mu rk.
Ta czuo zdziwia go niepomiernie. Poda
mi jednak do, otarszy j wprzdy o spodnie.
No, niech ju! Teraz wytr, jeno inny raz
niech kopyta wyciera.
Pan Walicki rzuci na mnie surowe spojrze
nie za to, i przerwaem mu potok wymowy. An
drzej zabra si tymczasem do odstawiania war
sztatw. Przycisn guzik elektrycznego dzwonka,
mruczc pod nosem:
Pierwszy.
Drugi powtrzy po chwili, przyciskajc
nastpny guzik.
I niebawem zakl siarczycie.
A psia. . . W trzecim usyszeli.
Spieszy si bydltom pomaga mu pan
Walicki.
Zrazu nie zrozumiaem, o co idzie, wnet je
dnak spostrzegem, jak maszyna zbyt szybko po
zbawiona swego ciaru, przesza w galop, niby
56

http://rcin.org.pl

ko zerwany. Koo rozpdowe zahuczao w szyb


kim obrocie i zatrzso caym budynkiem.
Bydo! przeklina precz Andrzej.
Przeczeka, zanim ruch si nie ustatkuje i od
stawi reszt warsztatw. Poczem da przerali
wy, nieustajcy wistek i zacz zatrzymywa
maszyn.
Olbrzymie koo obracao si coraz pwolniej;
szprychy, ktre przedtem migotay mi przed oczy
ma, zeczy si powoli zarysowywa. Zatrzymao
si na chwil, raz jeszcze podrzucio si do gry
i nie dobiegszy caego obrotu, zwalio si z po
wrotem, pokoysao si na osi i stano.
Skoczone!
Wyszlimy na ulic razem z Andrzejem. W a
licki zapomnia po drodze o swojej urazie i zwra
ca si do mnie coraz to czciej. Przestpi ju
prg fabryczny i wpad w dobry humor. Szynk
tylko, ktry min nam wypado wywoa krtki
zreszt zwrot usposobienia.
A chlej, chlej jeden z drugim. Bdziesz
potem ap liza.
Andrzej broni kolegw tem, e jeden psztyk
nie zaszkodzi, ale owszem . Na rogu ulicy poe
gna nas pod pretekstem, i musi spieszy do do
mu. Posdzam go, i poszed sprawi sobie w
psztyk .
No, a gdyby pan tak do mnie zaszed?
zapyta pan Walicki przy bramie swego domu.
57

http://rcin.org.pl

Temi sowami wpad tylko w myl moj,


gdy przez ca drog o tern marzyem. Zapro
szenie przyjem tak radonie, em si z trudem
pohamowa, by nie pocaowa sumiastych wsw
pana Walickiego. Wytargowaem sobie urlop na
p godziny s aby zmieni ubranie, za co nazwa
mnie frantem, szpicem i takim fiu-bdziu , jak
powiada.
Panna Helena bya ju przygotowana na moje
przyjcie i sama drzwi otworzya.
A jak dobrze! zawoaa. Wanie jest
u mnie mj przyjaciel Zanicz. Zobaczy pan, jaki
to miy czow iek. . . O, szkoda, e pan w bluzie
nie przyszed.
W tern powitaniu byy dla mnie a dwie przy
kroci. Przedewszystkiem sowa przyjaciel Zanicz
drasny mnie niemile, a przytem ta nieszczliwa
bluza.
Gdybym mg by zgry wiedzie po
mylaem z niemaym alem.
Mj przyjaciel Zaliwski przedstawia mnie
panna Helena.
W myli powstao mi pytanie: kt z nas jest
ostatecznie przyjacielem? W net jednak w y strofo
waem si za tak zacofane pogldy.
W y w fabryce pracujecie? pyta Zanicz,
akcentujc to w y dla pokazania, e i my mamy
stan odrazu na stopie przyjacielskiej.
Tak jest odpowiadam.
58

http://rcin.org.pl

No, jake? Jake?


Na tak pospieszn ciekawo nie potrafiem
nic odpowiedzie. On mnie wyrcza, zadajc na
tychmiast pytanie:
Robimy konkurency Niemcom? Ha?
Tak daleko chyba nigdy nie zajdziemy.
Zajdziemy, zajdziemy. StanowTczo.
I nie zaczerpnwszy nawet tchu, pyta dalej:
Dobrobyt midzy robotnikami wzrasta?
A zwracajc si do panny Heleny dodaje:
Ciekawe pod tym wzgldem cyfry przy
tacza Ricardo.
I te oba zdania wypowiedziane byy jako
automatycznie.
Tak rozmow prowadzilimy przez ca go
dzin, pki nam pan Walicki nie przerwa. W e
drzwiach zwrci si ju do Zanicza:
Co, panie Zanicz, bdzie wojna?
W ktach ust ukryty pod wielkim wsem
osiad saby, ironiczny umiech. Ja tylko mogem
to zauway, bom tak dugo jego twarz studyowa.
Waniejsze czekaj nas sprawy odpo
wiada Zanicz, kadc binokle na nos.
I w teje chwili mwi do panny Heleny:
W Proroku by ciekawy artyku pod tytyem: Ewolucya, rewolucya, czy wojna .
W ic ktry z tych trzech smokw?
interesuje si Walicki.
59

http://rcin.org.pl

Pierwszy. Bez wtpienia, pierwszy.


Moja Helciu, nie wstyd ty si starego
ojca i wytumacz mi, co u was znaczy e w o ..
Jakto pan powiedzia?
E-wo-lu-cy-a, popularyzuje pan Zanicz
i stara si sam rzecz objani.
Jest to, uwaa pan. . . Jakeby to uprzy
stpni? Jest to cigy, cigy rozwj.
Aha Cigy, ci g y . . . Rozumiem. Chod
my na kolcy.
Tu pan Zanicz zaniepokoi si. Wstajc z miejs
ca, spojrza Walickiemu bystro w oczy. Ujrzaw
szy jednak jego dobroduszn twarz, uspokoi si
widocznie, gdy szepn na ucho pannie Helenie:
Pani ojciec to paradny czowiek!
Ona odpowiedziaa mu tak fatalnym rumie
cem, e go a z tyu na szyi spostrzegem.
Czego ona si wstydzi? zakipiao we
mnie. I siadem do stou taki zy, em nawet
oczu podnie na ni nie chcia. Gdy mi jednak
podaa pmisek ze zwykym ujmujcym umie
chem i gdy szepna przytem: Panie Kazimierzu ,
rozwia si gniew mj natychmiast. Powstaa
w zamian ch ucaowania rczki, w ktrej talerz
trzymaa.
Siedziaem naprzeciwko niej i patrzyem w ni,
jak w tcz, nie starajc si nawet zrozumie te*
go, o czem mwi Zanicz.
A jednak mylaem mnie los pieci.
60

http://rcin.org.pl

Raz, e pozwoli mi zrozumie zagadk ycia,


a powtre, e styka mnie z tak oto kobiet.
To to modli si wprost do niej.
Rzucam okiem na Zanicza i dziwna rzecz,
teraz robi on na mnie zupenie dodatnie wraenie.
Gdy tak mwi z dystynkcy (troch moe za
prdko) i bawi si figlarnie swemi binoklami, mo
na, sdzc bezstronnie, przyzna, i jest to czo
wiek wcale do rzeczy. I sam Walicki, ktry ma
zawsze cos do powiedzenia, milczy teraz i sucha.
Pakt faktem, e jest to czowiek inteligentny
tylko to mi si w nim nie podoba, e . . . e jest
przyjacielem panny Heleny. Oto i teraz sucha
z takiem skupieniem, e o mnie zapomniaaby
z pewnoci, gdyby jej ojciec mojej osoby nie
przypomnia. Ohcc wcign mnie w rozmow,
zapyta:
A c pan Kazimierz tak dzi duma?
Sucham.
I c pan
na to?
T ee. . . Po
czci racya odpowiadam na
chybi trafi.
Jak to? zaperzy si Zanicz. Moe po
wiecie, e emancypacya kobiety . . .
Nie! Nie to chciaem powiedzie prze
rwaem w obawie prelekcyi,
jak te sowa zapo
wiaday.
Zlk si widocznie tego i pan Walicki, gdy
wsta od stou, przeprosi nas, e pjdzie si po
61

http://rcin.org.pl

oy. Mwi, e jest zmczony i e mu si w


ku jako lepiej myli .
Helcia bdzie panw bawia.
W e drzwiach zatrzyma si pod wpywem
sabego wyrzutu, i obowizkw gospodarza nie
wypeni, jak naley. Zwrci si tedy do Zanicza:
To kwestya bardzo ciekawa. Masz pan
duo racyi.
A podajc mi rk, rzek z umiechem:
Baamu mi pan tam Helci.
W ten sposb da kademu z nas po cukierku
i wyszed zadowolony z pokoju. Ostatnie jego
sowa wywoay nieznaczny rumieniec na twarzy
panny Heleny i wyrany niesmak na usta Zanicza.
Siedzi on teraz w kopotliwem milczeniu, zy,
e nie znajduje adnego tematu do rozmowy.
Wreszcie schwyci co. Lica jego rozjaniaj si,
a usta wyrzucaj szybk wiadomo:
W ysza ksika...
I tryska nowa kaskada erudycyi, ktrej po
wstrzyma nie byo sposobu. Panna Helena sie
dzi znw naprzeciwko niego i sucha z uwag.
Trac ju cierpliwo, wtrcam jedno i drugie
zdanie i powoli przechylam szal na swoj stron.
W zrok panny Heleny poczyna teraz balansowa
midzy mn a nim. Chwilami na nim duej
spocznie, i gdy ju, ju w tern spojrzeniu znak

62
http://rcin.org.pl

zgody czytam, wnet wpadam ze swoj opozycy.


W zrok przenosi si na mnie. Mwi znw Zanicz. Panna Helena przerywa mu slabem nie
dowierzaniem.
To by pierwszy szach.
Gramy party nasz dalej. Ja zaczynam sil
niej atakowa i staj si zgryliwym. Zaniczowi
spadaj binokle z nosa, oczy byszcze mu za
czynaj i ...
Drugi szach!panna Helena oponuje mu co
kolwiek.
Podwajam atak. Odwracam kwesty i sta
wiam pytanie. Zanicz si miesza, ja za w yci
gam mieszn konsekwency.
Szach!
Zadaj drugie pytanie i, nie czekajc odpo
wiedzi, wycigam niedorzeczny wniosek.
Mat! panna Helena racy mi przyznaa.
Zanicz broni si i wymachuje rkoma; ale kto
przegra, to przegra, i nic ju nie poradzi.
Panna Helena wstaje, nalewa herbat i mnie
pierwszemu filiank podaje.
Nie wiem, czy powstrzymaem si wtedy od
tryumfujcego spojrzenia. Bybym mu nawet na
palcach poskroba: zyg, zyg marchewka! W pad
em wprost w natchnienie. Zdobyem jak lek
ko w mowie, obrazowo w stylu, poczem sy
pa wesoemi anegdotkami. Jednem sowem
63

http://rcin.org.pl

pokonaem nie tylko pann Helen, ale powoli


nawet i Zanicza.
Fabryka, ktra niegdy oguszya mnie swym
ogromem, staje si w mojem opowiadaniu nad
zwyczaj weso instytucy, ludzie tamtejsi lek
kimi aktorami, a ycie cae scen z wodewilu.
Pozwoliem Zaniczowi wyj wczeniej, by
chd na chwil pozosta sam na sam z Helen.
Prawda mwia, gdy drzwi si za nim
zamkny, jaki to sympatyczny czowiek? Tyl
ko, e ci studenci to wszystko tacy jednakowi
ludzie.
Byem wyjtkowo wspaniaomylnie usposo
biony; rzuciem kilka pochwa, nie zastanawiajc
si wcale nad niemi; zauwayem, e nie sprawia
jej to wielkiej przyjemnoci, i to mnie uspokoio.
Przy poegnaniu zatrzymaem duej jej rk
i spojrzaem badawczo w oczy.
Co takiego? zapytaa z cudownym umie
chem.
Miaem na myli, rozumie si, Zanicza. P o
wiedzie to znaczyoby paln kolosalne gup
stwo. Podniosem tylko jej rk do ust, by tym
pocaunkiem wszystko wyrazi.
Niech pan tego nie robi powiedziaa
cicho. Wszak my jestemy przyjacimi?...
I znw jak piorun, z jasnego nieba, uderzyy
we mnie te sowa. Wszak dawniej tego nie m
wia? Teraz dopiero przypominam sobie, e

64
http://rcin.org.pl

Zanicz dugo si rozwodzi nad emancypacy ko


biet, nad mioci a przyjani, nad tem wreszcie,
jak kobieta, przyjmujc hody oddawane jej pci,
siebie tylko ponia. Nie zwracaem wielkiej uwagi
na to, ale teraz gotw bybym soli na ten jzor
nasypa.
Gdym wrci do domu, Micha ju spa i chra
pa przytem przeraliwie. Pochyliem si nad nim,
sam nie wiem czemu, i ucisnem go.
W szak my z Michasiem, mylaem, jestemy
wicej ni przyjacimi. Ozy dlatego nie wolno
nam si .pocaowa. Gupi jest Zanicz razem ze
swemi teoryami!
Nim zasnem, rozmylaem nad emancypacy kobiety i postanowiem kupi sobie obszerne
dzieo Hartla, traktujce o tym przedmiocie.
Bo w gruncie rzeczy ja mam przesdy. A e
pragn si z nich wyleczy to chyba kady mi
przyzna w tem suszno.
Pana Walickiego zastaem nazajutrz w humo
rze fabrycznym. Zauwayem ju dawniej, e ile
kro wchodz do jego pokoju, on pospiesznie cho
wa co do szuflady i pyta opryskliwie:
Czego pan chcesz?
Dzi zeszedem go znienacka, on za, chcc
schowa swoj tajemnic, upuci j na ziemi
i zakl.
W ic i ten katon ma swoje ale pomyla
em. Myl ta sprawia mi pewn satysfakcy.
65

Fachowiec 5.

http://rcin.org.pl

Jest to uczucie, jakiego doznajemy, dowiedziaw


szy si, e i Achilles ma fataln pit.A jednak
nie przedstawiaem sobie tego tak le, jak nasi
dyrektorowie.
Przechodzc oto raz przez podwrze, usy
szaem nastpujc rozmow midzy Szwineigerem a Borwiczem:
Ten stary mwi Szwineiger kryje mi
si z czem. Dwa razy to widziaem.
Walicki? Czyby on fuszerk robi?
Kto wie.
Szyj dam, e nie broni go Borwicz.
Na drugi dzie przyszed Szwineiger do war
sztatu i zebrawszy nas w pokoju Walickiego, ogo
si, i za robot prowadzon na wasn rk (za
tak zwan fuszerk) bdzie potrca za pierwszym
razem dziesi rubli, za drugim za razem oddali
z fabryki.
Poczem kazano nam si rozej. Wiedziony
ciekawoci, zajrzaem do pokoju Walickiego i uj
rzaem dziwn rzecz.
Stoi on na rodku pokoju, trzyma w rku
jaki blaszany sprzcik w szklanej oprawie, po
czem ciska go z caych si o ziemi. Wnet je
dnak mityguje si, przyklka i zbiera starannie
szcztki.
Co to moe byc?
W rciem na swoje miejsce i wnet usysza
em za sob gos Walickiego:

66

http://rcin.org.pl

A pan cigle dubiesz, precz pan du


biesz? Podziwiam cierpliwo ...
Otworzyem usta ze zdumienia i nie wiedzia
em, co odpowiedzie. To byo zbyt niespodzie
wane i zbyt okropne, co ten czowiek mi mwi.
Czyby zy humor mg go a do tego doprowa
dzi, by mci si na mnie za sw przykro?
Wiesz pan mwi dalej przez zby
ile pan ju sztuk zepsu? Om! om! Ja ndznej
roboty od siebie nie puszcz.
Zakrci si i odszed.
Stanem, jak wryty. Sztamajza wypada mi
z rki, a maszyny, ktrych zwykle nie spostrze
gaem, zahuczay mi w uszach okropnym mie
chem.
Pdem pobiegem do Walickiego.
Panie woam zadyszanym gosem.
Panie. . .
W ciek si, czy co?
Czy ja rzeczywicie nie jestem zdatny do
niczego?
Kt to panu powiedzia?
Pan. Teraz, przed chwil.
Przynio si panu. Zostaw mnie pan
w spokoju, bo . . . U stu dyabw! to te p s .. k r ..
u licha! . . .
Ja zaklinam pana, ja bagam o prawd.
Czy ja mog by kiedy lusarzem?
67

http://rcin.org.pl

A czemu nie? zapyta agodniej.


Ale ja chc by bardzo dobrym lusarzem.
adna ambicya.
Ozy mog mie nadziej?
P i . . . Ozy to mona wiedzie? W reszcie. . .
zobaczymy.

68

http://rcin.org.pl

IV

owloko si ycie szarym, jednostajnym szla


kiem. Nie chc przez to powiedzie, by mnie
ta jednostajno nuya lub odbieraa zapa.
Niech Bg broni! Idzie mi tylko o to, e do tego
celu tak bardzo daleko. I tom nie martwi, to nieraz
i humor odbiera, e widz przed sob olbrzymi
kawa drogi, ktry gubi si gdzie za horyzon
tem. Bo przecie to, co teraz jest, celem moim
by nie moe, i miesznemby wprost byo, gdy
bym utkwi oto porodku. Aczkolwiek jestem ju
wytwrc tak zwanych bogactw materyalnych,
to jednak na tern stanowisku wielu mnie zastpi
moe (i wielu te zastpuje). Ja mam inne za
miary tylko czasu na spenienie ich potrzebuj.
Szukam stanowiska jeszcze nie zajtego, waci
wie za nie szukam, ale zbliam si do niego
wolnym, lecz pewnym krokiem. To jednak naj
gorsze, e, by tam zaj, trzeba przej przez nie
skoczony szereg jednakowo nudnych i jednakowo
69

http://rcin.org.pl

szarych dni.
wiar.

A jednak id, id z niezachwian

Kt wreszcie nie ma dni przykrych, leni


wych godzin, kiedy wstpuje w czowieka jaki
dokuczliwy, gderliwy duch i wszystkie myli prze
wraca mu naopak, gow i serce nagle oprnia
i tak przystosowuje nas do otoczenia szarej co
dziennoci.
Ja ideaem nie jestem i mam rwnie takie
chwile. (Pannie Helenie nie powiem, rozumie si,
tego, gdy takie myli lepiej dla siebie zacho
wa),
Powiedz, czego ty chcesz, czego, bawanie,
chcesz? Tak oto skrzeczy mi mj bies nad uchem.
Ma on przytem sposb mwienia pana W alic
kiego.
Czego chc? I z tern gupiem pytaniem
nosz si, jak kura z jajem, przez kilka dni. Czy
mona na to da odpowied?
Gdybym zapyta uczonego, czego chce, od
powiedziaby mi zapewne: wiedzy.
A na co ta wiedza?
Niemdry asan jeste odpowie mi uczony.
A c ja mam memu dyabu odpowiedzie?
Czy mona przewidzie, jak si ycie uoy,
jakie pytanie okae si najgodniejszem odpowie
dzi, jaki czyn najodpowiedniejszym? Mwi o tern
.70

http://rcin.org.pl

wwczas, kiedy jeszcze niema przygotowania, jest


co najmniej przedwczesnem.
Koniec kocw przemogem siebie i staem
si znw rozsdnym czowiekiem. Do fabryki cho
dz regularnie, wieczorami za studyuj obszerne
dzieo o emancypacyi kobiet.
Scena, jak mi wwczas wyprawi Walicki,
bya, rozumie si, tylko wylaniem ci z jego
strony. Sam da mi to pozna nazajutrz zdwo
jon grzecznoci. Najlepsz wreszcie odpowie
dzi byo to, e Szwineiger wezwa mnie do kan
toru i oznajmi, i, zgodnie z opini, wydan przez
pana Walickiego, bd mi pacili trzy zpte dzien
nie. W por mi to przyszo, gdy fundusze moje
i Michasia ju si wyczerpay.
Od czasu, jak mi paci zaczli, pan Walicki
siedzi mi przez cay dzie na karku. Z pocztku
dranio mnie to, wkrtce jednak zrozumiaem wa
ciw przyczyn. Teraz jestem odpowiedzialny za
sw robotpomylaem. A to mnie podnosi we
wasnych oczach.
W styd moe przyzna si do tej saboci, ale
gdy tak stoj przed maszyn w oczekiwaniu wie
czornego wistka, z rozkosz myl, i za godzi
n bd mg zasi do ksiki. Na usprawiedli
wienie swoje mog powiedzie bodajby, e jest to
jedyna moja przyjemno. Do teatru i na koncer
ty nie chodz, gdy nie mam na to pienidzy, prze-

71
http://rcin.org.pl

chadzrek nie uywam, bo czasu na to brak. Mame wic i ksiki sobie odmawia?
I mbi zapisywa marginesy ksiek uwagami,
jakie nasuwaj mi si przy czytaniu. Nieraz nie
wystarcza mi wzka tasiemka marginesu. Bior
wtedy kawaek papieru i pisz na nim cae roz
prawy. Dr i pal to nazajutrz, na drugi wieczr
pisz wszake drugi traktat. Niekiedy wpadnie
mi jaka myl i zasn mi nie daje. Poczynam j
rozsnuwa, ukada sobie w gowie, a najczciej
ubieram j w stylistycznie zaokrglone zdania.
Przekonaem si, e i przy robocie fabrycznej
mona znakomicie myle o tych rzeczach, e me
chaniczne poruszanie rkoma nietylko e nie
przeszkadza, ale pomaga poniekd. Trzeba si
wszake mie na ostronoci, by gono nie za
gada. A zdarzyo mi si to raz, na moje nie
szczcie i ku zgrozie pana Walickiego.
Byem pod wieem wraeniem dopiero co
przeczytanego artykuu i cay dzie polemizowa
em z nim w myli, a pod koniec wyrwaem si
z monologiem:
To wszystko baki mydlane, dopki ich
czyn nie poprze .
I czyszczc z zapaem dopiero co utoczon
rczk, zadeklamowaem pgosem:
Lepszy przykad, ni nauka;
Czy, co mwiszto mi sztuka.

72

http://rcin.org.pl

Nieszczcie chciao, e w teje chwili nawi


n si pan Walicki. Roztworzy szeroko oczy
i patrzy na mnie, jak na waryata. Zapomnia
wprost jzyka w gbie ze zdziwienia. Kiwa tylko
gow i mruczy:
Cudowny wierszyk...
Nie potrzebuj dodawa, e z chci scho
wabym si wwczas pod st.
Stao si, em ktrego dnia nie poszed do
fabryki przez zwyke, pode lenistwo, jakem to
sobie nazajutrz wyrzuca.
A jednak, jak ja ten dzie wspaniale spdzi
em! Gdybym si chcia usprawiedliwia, powie
dziabym moe: nie jam jest winien, ale soce
winno .
Dzie by niewyrany. Po niebie suny chmu
ry w nieadzie i co chwila zasaniay soce, rzu
cajc na ulice przemijajce, ruchliwe cienie.
Wracaem do fabryki po skromnym obiedzie i by
em akurat w takime nastroju, jak dzisiejsza po
goda. W myli wieci jasny promyk, spdzany
co chwila przez jaki przykry cie. Nie potrafi
em uowi tego promyka, ani zrozumie tego cie
nia. Wiem tylko, e ilekro przypieszaem kroku,
by nie spni si na dzwonek, promyk zelizgi
wa si i chmurne cikie usposobienie zaczynao
mnie opanowywa. Gdy zapomn na chwil o mym
popiechuchmura mija i zaczynam myle o .*..
wstydz si wprost przyzna. Ukadaem w myli
73

http://rcin.org.pl

artyku. Jak mi si to wietnie zarysowao. Nigdym nie przypuszcza, bym co podobnego mg


kiedy napisa.
Zatrzymuj si na ulicy i zacieram rce z za
dowolenia. Czuj, e twarz moja nie rozjania si,
ale wykrzywia wprost z uszczliwienia.
Skrciem w Aleje Jerozolimskie i spojrzaem
na Wis. W tedy zobaczyem to, co mnie zawsze
tak nci i pocigat plam wietlan na odleg
ych polach, t wiosk soneczn, jakby wysp
wrd szarego morza pl. Niech bdzie co chce,
ale mnie to kusi i cignie tak, e rady da sobie
nie mog. Moe to jest chorobliwe? Czy ja wiem?
Gdy tak stan w szarym miejskim zmroku i uj
rz z daleka... Nie, ja tam i musz! I pjd!
Skrciem na Nowy-Swiat, przebyem Krakowskie-Przedmiecie, przebiegem przez most i ju
jestem na wale praskim.
Tam to na drugim brzegu kopci nasz komin
fabryczny i pluje w miasto kbami cikiego
dymu.
Raduj si jak dziecko swem odwanem po
stanowieniem i nie doznaj zgoa wyrzutw su
mienia. Siadam na wale, bbni pitami i patrz
arogancko na sw fabryk.
Panie Walicki, pan sobie tam pewno j
zyk ostrzysz na mnie. A mnie si tak spodobao
i nie przyjd. Daruj wam trzy zote i wyobmuj si dzi za cae ycie.
74

http://rcin.org.pl

Rzucam spojrzenie na prawo i spostrzegam


dziwn rzecz. Jak ten most tu sprytnie usta
wili! Po prawej jego stronie zamek, wieyce, po
tne kocioy, staroytne domy pitrzce si je
den na drugim i zbite w ciasn kup; po lewej
szeroko, wzdu rzeki, rozsiady si fabryki naje
one setkami wysokich, cienkich kominw. Ten
most dzieli dwie epoki. Po prawej przeszopo
lewej przyszo; tam onitu my.
Ja to stanowczo w mym artykule zuytkuj,
pomylaem i pobiegem dalej.
Wyszedszy za rogatki grochowskie, skrci
em na lewo i na przeaj pl, przez cieki i mie
dze dostaem si do upatrzonej wioski. Co za roz
kosz! Tu wprost piersi co rozsadza i tak krzykncby si chciao na cae gardo:
Oj da n a... Hoho!
Hop hop! odpowiedziao mi odlege
echo.
Tam za pugiem chop jaki stpa w towa
rzystwie kur. Na niewielkiem wzgrzu stoi roz
oysta grusza, ulgaka, jak j nazywaj W ar
szawiacy, te prawdziwe ulgaki miejskie. Wdra
puj si na to wzgrze i rozgldam naokoo. Tu
przede mn kawa na p zoranego pola, dalej na
ce bydo si pasie, kilka koni sptanych skacze
niezgrabnie, stado gsi szuka czego niezmordo
wanie w trawie i wydaje krzyki zniecierpliwienia.
k przecina zygzakiem rzeczka, porosa
75

http://rcin.org.pl

z prawego brzegu grabin. Drzewa i krzewy po


chylaj si ku wodzie, jakby tam co wypatry
way. Kadka prowadzi do wsi, a raczej do kilku
chaup krzywych, koszlawych i jako smutnie
skulonych przy drodze. W pewnej odlegoci, za
kartoflanem polem stoi samotna chaupa jak to
zwykle po wsiach bywa: tam mieszka mizantrop
wiejski i najwiksza ndza z tej biedy. Horyzont
zamyka dugi, nieskoczenie dugi szereg wysmu
kych topoli. Tam cignie si trakt krlewski, sze
roki, szeroki, piaszczysty i garbami od staroci
pokryty.
Oto wypad z kurzawy wzek, wtoczy si
na boczn drog i popdzi w stron wsi. Kusy
konik strzye uszami, wyciga krtk szyj i prze
biera nogami coraz to prdzej, ciskajc wzek to
w prawo, to w lewo. Na wzku kiwa si mody
chopak, z trudem utrzymujc rwnowag, i w y
machuje biczyskiem nad uszami rezolutnego ko
nika. Minli wie i przejedaj tu pod wzg
rzem.
Niech bdzie pochwalony! woa z wozu.
Na wieki.
Stj, p rr. . . krzyczy na konia i zatrzy
muje wz.
A nie macie tu czasem zapaki. .. co?
Jest.
A no t o . . .

76

http://rcin.org.pl

W yj z pod czapki papierosa, zeskoczy


z wozu.
P r . . . Stj! Stad jucha nie m oe. . . Pa
nie Boe z a . . . s t j. . . prr. . .
Zbieg z gry, wskoczy zrcznie na wz i za
chwil znik mi z oczu.
Z przeciwnej strony biegnie pies kudaty z klo
cem u szyi: to wiejski wczga. Pan jego siedzi
na wsi i nosa na wiat nie wytyka. Jeli je co
ma, to z tej oto ziemi ks chleba dostanie. Inna
rzecz pies. Ten pola nie zorze, mcki nie zrobi,
siedzi jeno przed chaup i szczerzy zby, gdy
baba kartofle obiera. Ale upinami aden pies
si jeszcze nie przejad. W ic te i Kruczkowi
brzuch opadnie, ebra omal e skry nie prze
bij. Pjdzie wtedy w wiat, jak w chop, co
mu rol ydy sprzeday. W yjdzie za chaup, spoj
rzy na wiata cztery strony i pobiegnie przed sie
bie. Nieraz zatskni za swemi i ta tsknota dro
gi i cieki mu wskae i doprowadzi go do ro
dzinnej wioski.
Wyndzniay, zmczony, z gow na d po
chylon i z wywieszonym jzorem biegnie drob
nymi krokami i dzwoni klocem, uwieszonym
u szyi.
Kruczek woampjd tu!
Zatrzyma si, a w zmczonych jego oczach
zabyszczao co w rodzaju radoci. Spostrzeg
szy, e to nie swj, pobieg dalej. Z drogi obej

77
http://rcin.org.pl

rza si na mnie z wyrzutem, jakby chcia po


wiedzie:
Kiego licha baamucisz, kiej nic nie dasz,
bo sam na golca patrzysz.
Pooyem si na trawie i utkwiwszy wzrok
w niebo, zaczem marzy. Byy to prawdziwe
marzenia, ktrych adna ni z yciem nie czy
a, gdzie niema nieznonego hamulca, niema zo
wieszczych oddwikw: wczoraj , dzi ,
jutro a myl, jako ptak swobodna, buja po
niebiosach, kpie si w sonecznym obrazie i to
nie w bajce.
Dugo tak leaem. Soce pochylio si na
horyzoncie, ukazao mi brzozowy lasek w czer
wonym blasku, krt wstg odbio si w rzeczce
i, zamieniwszy si w krg purpurowy, zapado
za lasem. Zmierzch nadszed. Oto wrony cign
ju gromadnie przez pola na wieczorn gawdk.
Sun cicho i spokojnie, jakby wan spraw mia
y dzi do obgadania. Prbuj pochwyci ni ma
rzenia i na jedno natrafiam sowo:
H ela...
Pastuch spdza bydo z pola i wyciga mo
notonn nut, ktra sobie jest i pieni i echem
zarazem:
H e-la! . . . H e-la! . . .
Wiejska dziewczyna wysza z kubem po wod,
stana nad rzek i zanucia aonie:
H e -la !... H e -la !...
78

http://rcin.org.pl

Nad brzegiem lasu zestraszona kania porywa


si z gniazda i zaopotawszy skrzydami, krzyk*
na ku mnie:
He-la!...
Jakebym ja chcia mie j teraz tu przy
sobie, zoy gow na jej kolanach i wsuchiwa
si w te gwary wieczorne, w to rechotanie ab
z poblizkiego bagna, co zda si, precz w kko
powtarzaj:
H e -la !... H e -la !...
Tu po raz pierwszy pomylaem, e j ko
cham. Tu, gdzie mnie nikt nie wyszydzi, nikt
teoryi nie przypomni, gdzie zdrowy rozsdek
rumieca na twarzy nie wywoa.
I ogarna mnie szalona ch wmieszania
i mego gosu w te gwary wieczorne, rozlewajce
si czystem, grzecigem echem po polach, wple
cenia i mej zwrotki w t cudown pie natury.
Nie chc jej oguszy mem szczciem, lecz wple
moje woania w t harmonijn cao tsknego
spokoju.
Hela! zawoaem.
I zawtroway mi woania pastucha, piosnka
dziewczyny, rechotanie ab i krzyk kani z pod
lasu.
Ukoysao mnie znw marzenie. Poszo ono
jednak tym razem nici ycia i doprowadzio mnie
do zamiaru, by jej to powiedzie.
Powiem.
79

http://rcin.org.pl

Tym razem nikt mi nie zawtrowa. Pastuch


zapdzi ju bydo do wsi, dziewczyna wod czer
paa, aby umilky i kania do gniazda wrcia.
Wieczr.
Biegn ciek w stron miasta, co wietlan
smug rysuje si ju w zmroku. Jeszcze dzi zo
baczy j pragn i to pragn tak gorco, jak ni
gdy przedtem.
Bya dziewita godzina, gdym koata do
mieszkania Walickiego. Po drodze obmyliem
pretekst, i zaszedem przeprosi go, e w fabry
ce nie byem, i uprzedzi, e jutro moe nie bd,
gdy zb mi bardzo dokucza. Walicki lea ju
w ku i przyj mnie przez drzwi drugiego po
koju.
Niepotrzebnie si pan nosi po nocy ze
swym chorym zbem.
Wnet jednak spojrza na rzecz z innej strony.
Poczucie obowizku mwi. I to co
znaczy.
Panna Helena bya zajta poprawianiem ka
jetw swych uczniw.
Ja przyszedem waciwie po to, by pa
ni zobaczy, zaczem i zlkem si natychmiast
wasnej odwagi.
Mnie? To bardzo adnie z paskiej strony.
B o ...
Co takiego?
O, n ic ...
80

http://rcin.org.pl

I ja o panu mylaam. I wie pan, co mi


te przyszo do gowy? Gdybymy tak sobie w y
mwi zaczli. W stosunkach przyjacielskich prze
cie . . . Wreszcie, powiedziawszy szczerze, podoba
mi si to.
Umiechnem si dosy kwano i bknem
co niewyranego pod nosem. Dziwne to moe,
a jednak te sowa pomieszay mi szyki. W yszed
em, nie powiedziawszy ani sowa z tego, o czem
mwi zamierzaem. A w takich chwilach milcze
nie jest katusz.
Do widzenia w am egna mnie panna
Helena, podajc mi zamaszycie rk.
Do widzenia.
Tamto sowo nie przeszo mi przez gardo.
Ile jednak znaczy sia przyzwyczajenia? Dotych
czas mwiem w y strowi, posacom, praczce,
wreszcie Andrzejowi w fabyce. Pannie Helenie
tak powiedzie nie mogem,
Gdy jednak si namyl. . . A, dosy tego!
Chwilami buntuj si nawet przeciw zdrowemu
rozsdkowi.
I znw mi wlaz w gow jeden z tych wie
kw, co z takim uporem dopominaj si, by je
wbi gbiej. Rozmylaem nad tem dugo, tym
razem z niewietnym skutkiem. Wpadem w bd
ne koo i harcuj w niem bez koca. Najcie
kawsze to, e dowodzenia swoje ukadam w for
mie stylistycznie zaokrglonych zda.

81

Fachowiec 6.

http://rcin.org.pl

Bya ju pna godzina w nocy. Cisz prze


rywao tylko chrapanie Michasia ai skrzypice ko
atania zegara. Stanem w oknie.; i stu snuem
dalsze swoje myli. Po chwili spostrzegam, e nad
przeciwleg kamienic zajaniao matowe zielonawe wiato. Niedugo trwao, a z za 4achu w y
suna si olbrzymia tarcza ksiyca. W pokoju
zrobio si widno, lecz jako melancholijnie za
razem.
f
A gdybym sprbowa?...
/7 ;
Zapaliem wiec i zaczem pisa artyku.
Bya to bajka o starym filozofie, co w zgrzybia
ych latach ludzi naucza pocz, jak y maj,
by nie cierpie; jak cierpie, by drugich swem
cierpieniem nie zaraa. Myliciel swe kazania
temi zaczyna sowy: Dzi ucz, bo dzi dopiero
wiem. Jeli mi powiecie, e lat pidziesit y
jeszcze bd, zamilkn, zaczekam i za lat pidzie
sit do was przyjd ., Stary kilku uczniw za
ledwie znalaz, bogosawiestw a im udzieli i w wiat
daleki poszed.
Wraca za lat kilka i znajduje tysice nie w y
znawcw, lecz nauczycieli. Kady uczy. A czyny?
O nich wrd nauki zapomniano. Ten, kogo dzi
nawrcono, jutro szed innych naucza. I szkoa
caa z prorokw si tylko skadaa. Na widok
tego zadray wargi starcowi i z gniewem zawo
a: Gdybym mg wam sowa moje z garda
wydrze, zarazbym to uczyni. Nauka bez czy
82

http://rcin.org.pl

n u . .. Podnis rk, jakby straszne sowo chcia


powiedzie...
Jest tylko nauk! krzykn.
Tej nocy miaem siln gorczk i nie spaem
wcale.

83

http://rcin.org.pl

ad ranem, koo pitej godziny, sen zmg


mnie tak silnie, e skuwa prawie po
wieki.
Nie pjd dzi mylaem, czy te ni
em . Wszak niechccy uprzedziem Walickiego.
I w teje chwili wyskoczyem na rodek po
koju.
Bydl! krzyknem na siebie. To przed
kilku godzinami wypisywae dytyramby na cze
czynu. Ty, wczoraj nawrcony, a dzisiejszy pro
roku z pod pierzyny! Ohobym mia dwadziecia
razy upa w drodze, jednak pjd.
e dnia tego pracowaem niedobrze, em ze
psu niejedn rzecz, moja w tern wina. Dzi
Walicki mia racy, gdy mi wymyla. Ja nocy
nie dosypiam przy stylistycznych zabawkach, a za
dnia psuj robot. Dugo bd musia nad sob
pracowa.
W fabryce dzieje si tymczasem co niezwyk
ego. Walickiego prawie e nie wida. Od kilku

84

http://rcin.org.pl

dni przesiaduje caymi dniami z Borwiczem. Gdy


wpadnie na chwil, jest wtedy taki roztargniony,
e rozsdnego sowa wydoby z niego nie mona.
Przywo do nas jakie naczynia blaszane,
lustra 'olbrzymie i Bg wie nie co. Gdy wnieli
raz jaki sprzt do jego pokoju, syszaem, jak
woa:
Zakry pacht, bo si podoga zapali.
Oo to by moe? Spyta ani sposb.
W dodatku zaprowadzaj w fabryce owie
tlenie elektryczne, ku wielkiemu niezadowoleniu
Andrzeja.
Widzisz go, elektryka, mwi. Kiej
elektryka, niech si sama krci.
Z Andrzejem zapoznaem si tymczasem bar
dzo dobrze. Zaprzyjania nas krtka rozmowa
podczas mojej wizyty przy maszynie.
Kiedy taki uczony mwi to co ma
ze mn do gadania?
Uczony nie jestem. Taki ja robotnik, jak
i wy.
Oho! Oo to, to nie.
Wreszcie podobacie mi si.
P i. . . p i !. . . Szed pies przez owies, nie szko
dzio psowi, ani owsowi.
To mnie zmrozio. Juem chcia wyj, gdy An
drzej zatrzyma mnie pytaniem:
A czemu ludzi ze swego warsztatu zna
nie chce?
85

http://rcin.org.pl

Nie unikam ich. W y zreszt inni jestecie.


Jenszy ?
A ha!
Tak jest.
A moe by, zdecydowa, kiwajc go
w ze zdziwienia.
Od tej chwili okazywa mi wyran sympaty. Po dzwonku oczekiwa mnie przy bramie
i odprowadza do domu. Ktrego dnia zaprosi
mnie do szynku. Odmwiem stanowczo. Andrzej
nawymyla mi od paniczw ze spiczastym no
sem , powiedzia, e gardz nim i mog sobie i
do czorta. Krzywi si na mnie przez kilka dni,
a wreszcie w wigili ktrego wita powtrzy
sw prob. Ulegem wreszcie, nie tyle pogr
kom, jak wskutek pewnej myli, ktra zbiega mi
do gowy wraz z jego wymylaniem. Jeli ich
unika bd, nigdy si do nich nie zbli. A wszak
miaem zamiar wpywa na nich. To bdzie na
wet bardzo polityczny krok. Poznam si z nimi,
jako kolega, w szynku. Potem moe mi si uda
wycign ich nawet stamtd, oduczy od pi
jastwa .
Przy wejciu powitano nas okrzykiem.
Oho! Andrzej na msz idzie.
A c to, nie za swoje pienidze?
Po tych sowach dopeni ceremonii przedsta
wienia mnie w sposb bardzo oryginalny: Stojc
do mnie tyem, mwi, e to now y pasaer,

86

http://rcin.org.pl

mdra sztuka, jak sowa . Kamrad jego poruszy


jako gupkowato gow i ceremonia si uko
czya.

Pani kupcowa, dwa alembiki!


S z ... sz . . . ! zasycza kamrad. Andrzej
alembikami si rozbija.
Trzy! hukn w odpowiedzi Andrzej
i zwrci si do niego:
Jzef, chodta tu. Zalejecie se gb, bo
j rozedrzecie bez te wydrwiwania.
Niema obawy. A co do fundy, t o . . . szsz!
Zaledwie usta odwayem si przyoy do
brudnego kubka, by nie zrobi przykroci An
drzejowi.
O, Stasiak idzie... Panie Stasiak! . . . Pa
nie t e ! . . .
Nie mam czasu woa gos z ulicy.
Nie mam czasu powtrzy, wchodzc
do szynku. A, pan Andrzej? A c to, imieniny?
O co idzie?
Cztery alembiki!
Czasu nie mam broni si Stasiak, bio
rc kubek w rk.
Do domu si spiesz doda, stawiajc
-kubek na bufecie.
Andrzej kiwn na ydwk.
Salcia! Chleba i sera.
Towarzystwo zasiado do stou, mimo pro
testw Stasiaka.
87

http://rcin.org.pl

Kiedy b o ... spiesz si mwi, krajc


chleb.
Ma racy rzek Jzef. Na wity Jan
si oeni. Szynk, widzisz Andrzej, nie starzeje
si, a ona? Szsz! . . .
Dowcip ten przyjto krzykliwym miechem.
Stasiak spostrzeg mnie wreszcie i zwrci si
z grzecznoci:
A, panu ssiadowi (niby od rubsztaka)
dzie dobry. Tak to, kochany panie! spiesz si
do domu, bo raz, e ona, a drugie, e jutro
wito.
Pan Stasiak jutro na sum powdruje
mia si Jzef.
Ot to. Pki czek jest w kawalerskim
stanie, w kociele ani powieci. Jak si za to oeni,
chodzi wicej, ni potrzeba.
A kto mnie zacignie? oburzy si An
drzej. Trzy czyste! . . . A kto mnie zacignie? Jesz
cze bd tam kty w Grzybowie wyciera.
Daby pan pokj mityguje go Stasiak
za t herezy.
Y . .. tere-fere. Ja tam sobie z tego nie
wiele robi.
Cicho ludzie! zawoa Jzef To to
jutro Narodzenie Najwitszej Maryi...
E e ? ... No, to bez gadania trzeba i.
Nawet ateistycznie usposobiony Andrzej zmie
ni zdanie wobec tak wanego wita.
88

http://rcin.org.pl

Tak? To jasna rzecz.


Towarzystwo zgodzio si na jedno. Wogdle
jest to gupstwo i dobre dla bab, co za do ju
trzejszego wita, to zupenie co innego . Wrd
tej dusputy zjawia si na stole butelka wdki.
Andrzej, chodmy do domu wyrwao
mi si niechccy z ust.
Do domu? A idmy. Ino, e ja zostan.
Teraz dopiero pojem niestosowno mego
kroku. Andrzej znalaz towarzystwo odpowiedniej
sze, o mnie za nie dba ju zupenie. Chciaem
zawiza z nimi stosunki (tern si przynajmniej
kierowaem, wchodzc do szynku), okazao si je
dnak, e to oni, jeli zechc i jeli ja pi z nimi
bd, gotowi mnie przyj do swego koa. W prze
ciwnym razie bd niepostrzeony siedzia na boku
i budowa swego ducha widokiem, jak panowie
Stasiak, Andrzej i Jzef wlewaj czyst w swe
garda. W sta teraz i wyj znaczyoby cign
na siebie ich gniew, oraz sta si dla nich wrogiem
dozgonnym. Arystokratyczny pan Stasiak nie w y
baczyby mi tego nigdy.
A tom wlaz! pomylaem, i postanowi
em sobie w duchu by tylko widzem.
W szynku zrobio si niezadugo parno i dusz
no, powietrze przesycio si stch, wilgotn
mg. Od publicznoci roio si w tej brudnej no
rze. Byli tam robotnicy, stre ssiednich domw,
dorokarze, posacy, drobni majsterkowie; nieje
89

http://rcin.org.pl

dna te baba tu zabdzia. Wreszcie kogo tam


nie byo? Najbardziej rzucali si w oczy szere
gowcy zotej gwardyi, ci andrusi warszawcy,
dla ktrych szynk jest nietylko rdem uciech
moralnych i cielesnych, lecz zarazem grotgierry
amerykask. Tu andrus pokrywa grzeszne swoje
ciao, tu te obnay je cokolwiek jest nieraz zmu
szony, gdy wypije wicej, ni naley; tu tryska
dla pimiennych zdrojowisko wieej wiedzy, w po
staci onegdajszej Gazety policyjnej ; tu wreszcie
jako szczyt luksusu dosta mona par , gdy przyj
dzie andrusowi ochota szyk si wystrychn i uka
za si w szacie wiatowego czowieka.
Tak mnie przynajmniej Stasiak objania, wska
zujc na nich.
Ciekawe to twarze. Grube, prawie zwierzce
wargi, zwieszajce si z pod tustego nosa, w y
krzywia arogancka buta, a w maych bystrych
lepkach igra co w rodzaju humoru.
Oto wtacza si jeden z workiem wgli na ple
cach i szczerzc zby, mieje si rozkosznie maemi lepiami.
Pani t e ! . . . Jabuszka s. apieski i sp
ka. Ny! Ny!
A paszcz roztworzy z radoci.
Z pod cudzego wozu wtrci Jzef.
Tu Andrzej si zaperzy.
Z pod twego? Zgubie, co? Lubi ja ta

90

http://rcin.org.pl

kich wyszczekanych. Wida, e wczoraj jeszcze


gnj widami podnosi.
Jzef zacz si odgryza, jak umia. Mwi,
e przez trzy kwartay jest w miecie, a co do
wsi, to ho, hosz-sz!
Pan Stasiak wtrci ze swej strony krtk
wymwk.
Fuszer.
Zauwayem z dalszego toku rozmowy i z tej
mikkiej ostronoci, z jak wyraali si o andrusach, e s to pupile panw Stasiaka i Andrzeja.
Rasa, aczkolwiek znacznie nisza, jednak nieoce
niona.
Oni maj pieprz utrzymywa Stasiak.
To s dranie doda pieszczotliwie Andrzej.
W szynku pocz si tymczasem cisk for
malny. Do mokrej pary, wypeniajcej pokj, przy
czyy si jakie cuchnce wyziewy. Bufet obst
pili gocie i kcc si, krzyczc, wymylajc so
bie bez litoci i rzucajc dow ciapy , dobijali si
bohatersko o czyst, alembikow, kimel i rzadsze
specyay.
Do naszego towarzystwa przyczy si pan
Chojnacki, czowiek nie tak moe wykwintny i oga
dzony, jak pan Stasiak, niemniej pan ca gb.
Rozmowa przesza powoli na stosunki fabryczne.
Pan Chojnacki nie znajdowa dla Walickiego sw
pochway.
To anio mwi.

91
http://rcin.org.pl

Strasznie pyskaty anio wtrci Jzef.


Pan Stasiak zadowoli si lakoniczn uwag:
Kto ma pozycy, musi mie i pysk.
Andrzej skorzysta z okazyi, by przyci J
zefowi:

dalej.

Na was wymyla, bo myli, ecie chop.


A c to, ja mam na przodku wypisane?
A wjt nie wymyla? drwi Andrzej
Jabym si akurat da.

Stasiak zabra gos po raz drugi i uspokoi


podniecone umysy. Mwi, i by w Zgierzu, w o
dzi (tam Niemcw wymaca, co to za nard b
dzie), wreszcie by w Sosnowcu, czego dowo
dem, e po francusku rozumie (wcale nie jest m
dry jzyk). By, jednem sowem, wszdzie, a takiego
czeka, jak Walicki, nie widzia.
I t spraw zapito. Dalsza rozmowa potoczya
si bez adu i wesza na tory humorystyki. Ku
memu zdziwieniu, obj tu przewodnictwo Jzef,
zwaszcza w sprawach kobiecych. Oczy biesiadni
kw zaczy byszcze; pomimo wesoego nastroju,
czu byo leciutki powiew tego wiatru, co roz
dmuchuje namitnoci i prowadzi bez powodu do
bjki.
Szynk pocz si powoli oprnia i tylko od
czasu do czasu wtoczy si pijany ju go. Pu
bliczno stawaa si mniej wyborow. Oto wazi
92

http://rcin.org.pl

naprzykad jaki wczga w achmanach, ciska


jc w garci miedzian dysk.
Y . .. pani kupcowa. Takie gocie? skrzy- /
wi si Andrzej arystokratycznym grymasem.
Przybysz zwraca si do szynkarki i da
wdki.
Ja dostaj teraz! krzykn Andrzej.
Niech sobie czeka mrukn wczga.
To wystarczyo. Andrzej zrcznym ruchem
przesadzi nogi nad awk i wyskoczy na rodek.
Kto bdzie czeka? krzykn.
Pan bdziesz czeka.
Ja bd czeka?
Ty bdziesz czeka.
Tfu! P s ... k r . . . !
W eb! zakomenderowa Jzef.
Andrzej rozkraczy nogi, schwyci za prn
butelk i stan tak w postaci wojennej. W czga
flegmatycznym ruchem wycign z kieszeni n,
co wywoao gwatowny napyw krwi do gowy
Andrzeja. Cisn on butelk o ziemi z tak si,
e a w drobny py si rozprysna, i porwa za
stoek.
Ja ci zabij! rykn.
Panowie Stasiak i Chojnacki stanli porodku
i si piknej wym owy starali si go powstrzyma
od nierozwanego kroku.
Nie warto takiego zabija.
Jzef schwyci tymczasem za awk, podnis
93

http://rcin.org.pl

j do sufitu i spuci na kark wczgi. Echo po


wtrzyo to uderzenie. W czga stkn i przy
pad na kolana. Tu spad na niego Jzef jak kot.
Chwila, a przybysz znalaz si za drzwiami.
Towarzystwo nie prdko si uspokoio. P o
trzeba byo caej butelki, by przywrci rwno
wag umysw.
Stasiak ceremoniowa si troch dla przyzwoi
toci.
Ja funduj! odpowiedzia Andrzej, ude
rzajc rk w st.
Nie mino p godziny, a bractwo ju na a
wach kiwa si zaczo. Andrzej by w takim na
padzie gocinnoci, e chcia poczstowa nawet
stjkowego, ktry zajrza do szynku, zwabiony wi
docznie zajciem z wczg.
Panie stojcy! . . . Panie naczelniku.. . Zdro
wie kochanego... Za miesic moje imieniny. Dzi
przepijam. . . Panie naczelniku. . . Funduj! . . .
Stjkowy wyszed, nie odpowiedziawszy ani
sowa.
Nie? Bierz ci licho!
Wkrtce szynk zamknito i znalelimy si
na ulicy. Tu przypomniano sobie moj osob i kady
uciska mnie z kolei. Panowie Stasiak i Choj
nacki cmoknli w powietrzu, Jzef za lizn mnie
jzorem. Nawet Andrzej poczu znw wyjtkow
czuo ku mnie, gdy zarekomendowa mnie to
warzystwu po raz drugi:
94

http://rcin.org.pl

Mdry szelma, jak sowa.


Przy pierwszym rogu rozstalimy si. Kady
poszed, a raczej potoczy si w sw stron. An
drzeja ujem ja pod rami i prowadz z trudem
do swego mieszkania.
Zatrzymywa si co chwila i spoglda z cie
kawoci astronoma w gwiadziste niebo, jakby
dostrzeg tam nadzwyczajny fenomen. Innym ra
zem utkwi smutny wzrok w rynsztok i monolo
gowa co o kanalizacyi. Upiera si nieraz, e nie
pjdzie, czepia si latarni i tragicznym gosem
woa:
Nie pjd!
Chwilami wraca mu dobry humor, jako przy
pomnienie wesoo spdzonych godzin. Zatrzymy
wa si tedy na rodku ulicy, wymachiwa r
koma, jak wiatrak, i dar si na cae gardo:
Gdy mi nie dasz widry wydry,
To ci szelmo za eb wydr.

Co, adna piosnka? . . . N o ? . . . Gr na


sza ! . . . Ech-te-huu! . . .
Hukn, a echo rozbio si po pustych uli
cach, a pocignity za rk, podrepta za mn,
jak dzieciak.

95

http://rcin.org.pl

VI
budziem si nazajutrz z blem gowy i z jakiem niemiem uczuciem na dnie serca. An
drzej, ktry przespa u mnie t noc, pocie
sza mnie, e czek po przepiciu czuje si zawsze
jak Saska Kpa w poniedziaek .
Tylko, e u mnie trwa to poniedziakowe uspo
sobienie cay tydzie. I jak gdyby na zo
zbiego si na ten czas kilka niepowodze fabrycz
nych, a te zawsze mi humor odebra s w stanie.
Z rozrzewnieniem wspominam te chwile, kiedy
to humor, a nawet myli normowaa rzga, zwyk
a sobie brzozowa rzga. Teraz, kiedy ju od
dawna skoczyem sztub , gdym pozna, co
mio znaczy , gdy wsy wysypay mi si pod
nosem i gdy rozpoczem filozofowa zjawia
si z kolei co, czego sam okreli nie potrafi:
zjawia si pocztek drugiej epoki. Wtpliwoci,
pesymizmy, sprawy celu i znaczenia ludzkiego y
wota i wiele innych izm w , ktre mam ochot

96

http://rcin.org.pl

podprowadzi pod oglny pierwiastek: idyotyzmw.


A jednak tu ju rzga nie pomoe, tu czowiek
wmawia w siebie zawikane cierpienia, grzebie si
w tern bagienku, co wprzd rowem zwykym byo,
pki we wody z ksiek nie wtoczy, i wma
wia w siebie z dum, e owo trzsawisko to po
tny ywio zagadkowego ja .
I niema nikogo, ktoby mu potrafi ten wiek
z gowy wybi, gdy on swe cierpienia tak pie
ci, e usun ich nikomu nie pozwoli.
Faktycznie tskni w takich chwilach za mat
czyn rzg. Jestem w gbi duszy przekonany,
e gdyby matka zawoaa na mnie gderliwym
gosem:
Kazik, co ci do gowy wlazo? Unieno
koszul!
Krzyknbym moe wtedy:
Mamo, ojej!
I pesymizm rozwiaby si natychmiast. Ale
e matki nie mam, no i, jak Andrzej powiada, nie
potrafi unika Saskiej Kpy w poniedziaek, wic
te nosz swoje ble i wtpliwoci, pki dobrze
utoczona rubka, adna mutra, gwincik lub co
podobnego rozkoszn dum serca mego nie w y
peni i nie poniesie ducha w krain optymistycz
nych marze.
Mam i ja takie chwile i jestem za nie yciu
wdziczny, wdziczny nad wyraz. Ale te tern
silniej przeklinam je za skrzywione ruby, le doFachowiec.

97

7.

http://rcin.org.pl

pasowane gwinty, za te mae, lecz gnune i do


kuczliwe przykroci.
Dnie takie wykrelibym z kalendarza, wykrajabym z pamici. Dwudziesty lub ktry tam
listopada, ta pamitna rocznica fuszerki fabrycz
nej, wieci mi cigle na kalendarzu, jak polip
wsysa si do mzgu i wspomina ten dzie kae.
Wstaem niedobrze tego dnia. Gdym nog na
zimn podog postawi, wstrzsn mn dreszcz.
Nie byo to jednak rozkoszne drenie, jakie zimny,
wiey wywouje poranek; by to raczej kurcz fe
bryczny zmczonego czowieka. (Waciwie nie
mam przecie powodu do zmczenia pomy
laem).
Podczas umywania mrozia mnie woda, w dro
dze do fabryki czuem smak ci w ustach, idc
albo wlokem nogi, albo podnosiem je za wysoko.
Zapowiada si, jednem sowem, dzie feralny.
Stanem przy maszynie i zwiesiem gow,
jak smutny ko. Natychmiast podnosz j ener
gicznie do gry i uderzam o prt elazny. Zy
i zgorzkniay, chwytam sztamajz i szoruj ni
z caej siy. Trach! pka rurka mosina.
Bodaj ci poamao! przeklinam na spo
sb Andrzeja i rozpoczynam robot na nowo.
Mosidz zy, czy inne licho, do, e nie
idzie. Dla osodzenia tego nastpuje prelekcya pana
Walickiego. Daje mi on w dodatku maszynk in
98

http://rcin.org.pl

dukcyjn do naprawy, mwic, e chocia to nie


do mnie naley, posuy mi to do nauki.
Ten drut tu, tamten tdy, tu pan zacze
pisz, tu zahaczysz. . .
Rozumiem.
Nic pan nie rozumiesz.
Ho, h o . . . wyrwao mi si niecierpliwe
westchnienie.
Wreszcie zostawi mnie w spokoju.
Ten drut tu, powtarzam, przewlekajc
go przez szpul. Tamten tdy.
Dubi kilka godzin i nic. Maszynka nie funkcyonuje.
Ten drut tu, tam ten... le! Nie tak.
Zadzwoniono na obiad. Uczuwam wyrane
zadowolenie. Skadam rzeczy na kup i wynosz
si. Nie chc nic wiedzie o maszynkach induk
cyjnych, przynajmniej przez te ptorej godziny.
Po obiedzie to samo. Da capo al fine e di nuovo. Ten drut tu, tamten tdy . Syzyfowa
praca z temi maszynkami.
Przyszed wreszcie pan Walicki.
Pokrci, pogmatwa, pocudaczy, posupa, p o ...
Panie Walicki! mwi proszcym go
sem.
Ozego? czego?
Panie W a li...
99

http://rcin.org.pl

Ugrzzo w gardle i nie wyszo, co wyj


miao. A miaa to by pokorna proba.
Ja jestem . . .
I czego pan beczysz? No, i widzia to kto
co podobnego? Rozmaza si...
Ja jestem nie te g o . . . nie zdrw.
Walicki spojrza na mnie przenikliwym wzro
kiem i wargi drgny mu nieznacznie. Po dzwonku
sprowadzi mnie na d i odwiz razem z Andrze
jem do domu. Pozwoliem robi ze sob, co im
si ywnie podoba. To zwyky wreszcie koniec
paczu. Lubimy by wtedy lalk, tomokiem, byle
nie czowiekiem.
Andrzej wszed ze mn na gr i pooy
mnie do ka.
Jaki ty dobry mwi, ciskajc mu
rce (od czasu naszej pijatyki bylimy na ty ).
Brzuch ci boli? odpowiedzia na moj
rzewno.
N ie ...
W doku gniecie?
N i e .. . mwi cierpliwie i potulnie, jak
chore dziecko.
ry chcesz?
N i e .. .
Stan na rodku pokoju i zamyli si g
boko, jakby rady jakiej szukajc.
A co, Kazik? Moeby doktora? Oni nam,
widzisz, nie wiele pomog, ale w a m .. .
100

http://rcin.org.pl

Gdym zaprotestowa poruszeniem gowy, nie


obstawa wicej przy swojem.
Masz racj zawoa. To szewcy!
Powoli ustpowao to niedone sparaliowa
nie. Upewniem Andrzeja, ze mi nic nie jest, i pro
siem, by si mn nie krpowa, i jeli ma gdzie
i, niech idzie.
Przysignij si mwi.
I nie ustpowa, pkim mu nie da tej przy
sigi. Wtedy, uspokojony ju zupenie, wzi czapk.
Ja, bo widzisz, do Walerki si spiesz.
Ale ty nie wiesz, prawda. E, mniejszo. To ci
innym razem powiem.
Ledwo e za nim drzwi si zamkny, a ja
wyskoczyem z ka i zaczem si spiesznie ubie
ra. W myli odezwao si dalekie echo ongi za
syszanych sw:
Gdy le ci bdzie, szukaj tych, co ci dobrze
ycz .
Echo tak mikko, tak rzewnie te sowa mi
powtarza...
Juem mia wyj, gdy drzwi si otworzyy
i wszed do pokoju Micha. O tej godzinie wra
ca on zwykle od krewnych z drugiego, pitra.
Tam spdza popoudnie i przygotowywa lekcye
ze swym koleg.
Ty wychodzisz? zapyta.
Spojrzaem na Michasia i zawahaem si.
Nie lubisz sam zostawa?

101
http://rcin.org.pl

Nie.
Powiesiem czapk na koek i zostaem. Za
czem si rozpytywa Michasia o jego sprawy
szkolne: o stopnie, o sprawowanie. Czyniem to
z wiksz ni zwykle, yczliwoci. Przyzna mi
si, e dosta pak, i ja, co zwykle strofowaem
go za to, dzi klepi ze wspczuciem po twarzy:
Biedny chopaku!
Robi sobie w duchu wyrzuty, e tak mao
si nim zajmuj, i wpadam w tpe rozmylanie.
Micha wnet spostrzeg, e dzi jestem dobryli
i e mona mi nabra . Cignie mnie tedy za
rkaw i powtarza po kilka razy:
Kazik, wiesz? Jabym tak chcia mie pik.
Wyjem portmonetk i daem mu zotwk,
za co zostaem obsypany pocaunkami. Dugo nie
mogem wszake tak wytrzyma i zaczynam pro
szco.
Micha, duszko, ja musz wyj koniecz
nie. Zostaniesz sam?
Ee . . .
Pooysz si spa i zaniesz.
Zgodzi si wreszcie i, jakby rad ze swego
postanowienia, rozgada si na dobre.
A wiesz? Ksidz si pyta, czy ja pacierz
mwi.
A ty?
Powiedziaem, e nie. Ksidz si gniewa.
Masz ochot mwi pacierz?
102

http://rcin.org.pl

A no ... mam.
To mw, duszko. Tylko jak modzi pano
wie tu bd... nie wyrywaj si z tern. Dobrze?
Dobrze.
Na ulicy byo mokro, wilgotno i tak jako
limaczno, em si na chwil zawaha, czy nie
wrci do domu. Pogoda potguje przykre uspo
sobienie i naprowadza tak gorycz, e bezwied
nie skrzywiam usta grymasem znuenia. Prze
moga jednak ch zobaczenia panny Heleny i gu
cha, niewyrana nadzieja, zjawiajca si za ka
dym razem, gdy szedem do niej. Przebijam si
prawie przez gst mg, wypeniajc tak szczelnie
ulice, i wszystko mi przed oczyma zasania. Widz
tylko szereg latar, a raczej bladych, tych j
zykw, wyrzucajcych w promieniu stoki bladego
wiata. Z okien domw wypadaj zielonawe snopy
wiata, krzyuj si wzajemnie i tworz we mgle
mtn mozajk.
Owijam si szczelnie w palto; starajc si
opanowa przejmujcy dreszcz, biegn przed sie
bie coraz to prdzej.
Gdy le ci bdzie, przyjd do mnie , po
wtarzam te sowa po cichu, chcc sobie doda
otuchy.
Wreszcie dotarem do jej mieszkania.
Na schodach zatrzymuj si umylnie, aby
uoy sobie, czem wytumacz na razie moj wi
zyt. Gdym pocign za dzwonek, serce zaczo
103

http://rcin.org.pl

mi bid gwatownie. Spodziewaem si dzi czego


nadzwyczajnego. Wstrzymuj oddech i wsuchuj
si z ca uwag.
Czyby nikogo nie byo? Boe, kadego in
nego dnia, tylko nie dzisiaj!
Ledwie nie drc rk natrafiem po raz
drugi na dzwonek. Ju mnie w gardle co ciska zaczyna.
Idzie.
Ja si dzi rozbecz. Ja si stanowczo roz
becz.
Drzwi si nie roztwieraj, a ja stoj, jak na
rozarzonych wglach.
Kto tam? zapyta wreszcie jej gos.
J a . ..
Ojca niema.
To ja, prosz pani. Kazimierz, prosz pani,
Zaliwski...
Mwi prdko i staram si byc przekonywa
jcym z obawy, by mnie ode drzwi nie odpra
wiono.
Wreszcie roztworzya drzwi.
A, to pan? zawoaa i wnet odsuna
si ode mnie.
0 , jakcie wilgod przynieli ze sob.
Okropna pogoda.
Mga mwi lakonicznie z pewnym od
cieniem tragizmu w gosie.
Zdejmuj palto i wchodz za ni do pokoju.

104
http://rcin.org.pl

Tu dugi czas nie odzywam si wcale, w czci


dlatego, e nic wwczas powiedzie nie potrafi
em, nastpnie oczekiwaem, e lada chwila zapyta
mnie: co mi si stao? czegom taki smutny, lub
co podobnego.
Musiaem mie wtedy bardzo tragiczny w y
raz twarzy, a jednak panna Helena nie zauwa
ya tego.
Dobrze, ecie przyszli, zacza, prze
wracajc kartki jakiej ksiki. Dopiero co prze
czytaam ciekawe zdanie: jakoby w rozwoju spo
ecznym usiowania i zamiary jednostki nie miay
najmniejszego znaczenia.
Tu pocza czyta dugi ustp.
Zbami zgrzytabym ze zoci.
I ona mi teraz cytat czy ta mylaem.
Teraz, gdy mnie omal dyabli nie bior. Wszak
nie po to tu przyszedem. Wszdzie te cytaty,
wszdzie teorye, nauki i dysputy wya mi, jak
upiory, wtedy wanie, gdy najmniej o nich chc
myle. Co mnie po tych tam rzeczach! To, co
teraz czuj, jest mi waniejsze od waszych ustro
jw spoecznych , kolekty wizmw , indywidualizmw i jak tam si to wszystko nazywa!
Takem myla i a mnie co na krzele pod
rzucao z oburzenia. A ona ? . . .
Ona z flegm czytaa:
Filozof niemiecki przycign tedy teory ewolucyjn Hegla, teory tezy, antytezy i syn
105

http://rcin.org.pl

tezy, mniemajc, e zdoa j zastosowa do roz


woju spoeczestwa .
I c pan na to? zapytaa, skoczyw
szy rozdzia.
T ezy. . . syntezy, powtrzyem, jak we
nie.
I antytezy pomaga panna Helena z oy
wieniem.
Z ust wyrwao mi si przecige, prawie e
rozpaczliwe:
Tak, taak. . . I antytezy.
Panna Helena bierze to za wyjtkowe sku
pienie nad dopiero co przeczytanym rozdziaem.
W ic zgadzacie si na to?
Przyznam si wam, e dzisiaj nie jestem
w stanie osdzi. Jestem w fatalnem usposo
bieniu.
Pogoda tak dziaa.
Tak jest, wanie. Pogoda ma straszny
wpyw na mnie. Przyszedem prosi tylko o ksi
k do czytania. Nie mam na razie nic w domu.
Ofiarowaa mi t ksik, z ktrej rozdzia
w wyczytaa, mwic, i moe poczeka, pki
ja nie skocz. Rozmawialimy potem jaki czas
o panu Walickim, poczem poegnaem si.
Jak dugo pracujecie ju w fabryce, za
pytaa w przedpokoju.
Rok.
Ju rok? Jak to prdko czas leci. Ale,
106

http://rcin.org.pl

ale, musz te wam powiedzie, co mi Zanicz


0 was mwi: Z niego bdziemy mieli pociech ,
powiedzia.
Znalazem si znw na ulicy, otulony wilgot
n, przejmujc mg. Patrzaem na zygzaki wie
tlane przed sob, na odlege pomyki latar, i wra
caem do domu wolnym, cikim krokiem, niosc
pod pach rozpraw o heglowskiej tezie, syntezie
1 antytezie.
Byo to, jak powiadam, dnia dwudziestego
listopada.
Daty tej pki ycia nie zapomn i obchodzi
j chyba bd jako uroczyst rocznic. A jednak,
gdy w kilka dni potem zastanowiem si nad sob
trzewo, odnalazem przyczyn mego usposobienia.
Kady stan psychiczny ma swe fizyczne uwarun
kowanie czyli umoliwienie . Tak powiada nasz
polski uczony w . . . j u nie pamitam tytuu. Bya
to popularna broszurka z cyklu: Klucz do tajem
nic wszechwiata . Fizycznem uwarunkowaniem
mego psychicznego stanu bya owa niefortunna
wycieczka do szynku. Szczerze powiedziawszy, nie
udao mi si zblienie do ludu. By to kapitalnie
niedorzeczny krok . Wyperswadowaem sobie mj
spleen i dziwiem si potem, jak to nieraz dziw
nie zmieniaj si usposobienia. Po dniach zgryzoty
nastpuj wprost urocze chwile. Szukaem lekar
stwa u panny Heleny, a znalazem je u samego
107

http://rcin.org.pl

siebie. W wolnych chwilach zrobiem maszynk


indukcyjn sam, bez niczyjej pomocy.
Walicki powiedzia, e ju jestem na dro
dze , a pochwaa od takiego czowieka, jak on,
znaczy wicej, ni medal na wystawie paryskiej.
Walicki to geniusz! Mwi to bez waha
nia i bez zastrzee. Gdy myl o tern, co si
niezadugo stanie, samemu sobie olbrzymem si
wydaj.
Dowiedziaem si, co znacz te lustra i ta
maszyna, co j na dachu ustawiaj. On mi to po
wiedzia.
Nowa sia ot, co to znaczy! Przysigem,
e nikomu przed czasem nie powiem, i gryz si
w jzyk po dwadziecia razy na dzie. To
to przewrt w caej Europie w politycznem,
spoecznem i ekonomicznem znaczeniu.
Nowe rdo siy! Ha, jake ta maszynka
zamieje si nad Napoleonem. A nasi kontuszowi
poeci i konserwatywne gryzipirki ? . . . Ale kto
w takich chwilach o drobiazgach mwi.
To bdzie nasz odpowiedzi. Kto ma racy?
My czy wy? Bogosawi chwil, ktra mi t
drog wskazaa, bogosawi kadego z tych, co
mnie do tego namawiali.
Radiometr Oooka! Ozy w tej zabawce podejrzywa kto epok? Dziwnie lepo ludzko nie
raz kroczy. Takie myli tuk mi si caymi

108

http://rcin.org.pl

dniami po gowie, a to, co widz, wprowadzao


mnie w nerwowy, niespokojny nastrj.
Po pierwsze Borwicz siedzi caemi dniami
u Walickiego. Syszaem, jak raz mwi:
Panie, choby dusz, i to oddam.
Przyprowadzi nazajutrz Lafkra. Ten chodzi
naokoo maszyny, rozpytywa o szczegy, wcha
na wszystkie strony, a wreszcie wyj ksieczk
czekow. Widziaem to na wasne oczy.
Koszty maszyny pomylaem.
Nie zwracam obecnie na nic innego uwagi.
Nawet tak scen oto puciem mimo uszu.
Pan znowu partolisz nudzi raz poczci
w y Walicki.
Czy to ze? pytam zdziwiony.
Rozumie si, e ze. I jak pan pilnik trzy
masz? Jak kto gryfu nie ma, to ju nic nie po
radzi.
Nie udao mu si co tego dnia i zo spdzi na mnie. Poczciwa dusza, tylko nudny, okropnie
nudny.
W tern nudzeniu jest zreszt, jak na teraz,
cokolwiek racyi. Przez jaki nerwowy popiech
i radosne rozdranienie psuje mi si co od czasu
do czasu. Przyznaj si jednak do tego otwarcie,
bo w tern niema najmniejszej winy z mej strony.
Znam o tyle psychiczn machin czowieka, by
odgadna przyczyn i siebie usprawiedliwi. Je
109

http://rcin.org.pl

stem surowy tam, gdzie na to zasuguj, potrafi


by wszake i pobaliwym.
Mam za to wad znacznie gorsz, ktra w tych
wanie czasach zaczyna mnie silniej opanowy
wa. Pod wpywem tego zajcia historycznego bu
dzi si we mnie znw rezonujca dusza. Codzie
wieczorem musz stacza ze sob walki, b y . . .
powiem prosto z mostu: by nie pisa artykuu.
Jakie to drobne mylaem jakie
mieszne, mizerne w obec tego, co si jutro sta
moe.
Czowiek z natury rzeczy jest konserwatyst,
wstrtnym, brudnym konserwatyst. Jakie to nie
dostwo mylowe, jaki to limaczy chd nie po
trafi przeskoczy dnia dzisiejszego i tych obec
nych dni, by si woli i ducha wtoczy si od
razu w to nasze jutro .
To zdanie wypisaem niechccy na margine
sie ksiki.
Nasze jutro powiadam i rozumiem przez
to epok radiometru. Ksiek czytywa ju nie
mog; gdy ujrz gazet, miech pusty mnie bie
rze. Rozpraw Zanicza i jego kolegw sucham
w pobaliwem milczeniu.
Syszaem naprzykad, e jaki tam uczony
dowid... (ju sam nie wiem, czego on dowid),
e sawny malarz wymalowa nowy obraz. W szy
stko to dzisiejsze rzeczy i ja nad tern gow y so
bie ama nie bd.

110
http://rcin.org.pl

W podobny sposb filozofowaem caymi dniami.


W domu wysiedzie wieczorami nie mogem. Po
trzebowaem ruchu, ycia, gwaru. W gowie mi
co harcowao i przewracao wszystkie klepki.
Nie mogem wprost zuy nadmiaru si. Nieraz
stawaem na rodku i rozpoczynaem gimnastyk.
W yrzuc rce i nogi raz w ty, to znw naprzd,
przechylam si, podnosz ciary, skacz przez
krzesa. Lub te wypisuj nieskoczone tyrady
na marginesach ksiek. Ktrego dnia, gdy
my przyszli do fabryki, warsztaty stay. To
huczce pieko w cichy grb nagle si zamienio.
Ludzie snuj si po warsztatach, jak cienie.
Trzeba by robotnikiem, by mdz to zrozu
mie. Tu wprost serce nagle bi przestaje i w teje
chwili byska myl, e co nadzwyczajnego si
stao. Nikt o nic nie pyta, wszyscy milczc
oczekiwali.
Kazano przerzuci transmisy na nowe koa.
W jednej chwili wykonalimy ten rozkaz.
Kto z kta pocz dowcipkowa.
Milcze tam! zawoao kilkadziesit
gosw.
W sali zapanowaa taka cisza, e sycha byo
cikie sapanie robotnikw.
O u sufitu skrzypie pocza.
- Oho!
By to cichy, tumiony okrzyk, wydobyty pra
wie rwnoczenie z kilkudziesiciu piersi.

111

http://rcin.org.pl

W szyscy skupili si na rodku sali i poza


dzierali gowy do gry. Stalimy tak moe przez
dziesi minut.
Skrzyp powtrzy si po raz drugi.
Tym razem o obrcia si wyranie. Koa
u ciany zrobiy peny obrt i wszystkie maszyny
wyday krtki szczk.
Kady przenis wzrok na swoj maszyn
i czeka dalej.
Mija znowu pi minut. Maszyny uderzyy
powtrnie i jak gdyby z wysikiem opieray si na
miejscu.
cierwa!
Milcze tam!
Mija p godziny. Po sali przenosi si guchy
szmer zniecierpliwienia. Ludzie chrzka zaczy
naj.
Koo zrobio cztery obroty.
Oho!
Masz!
Bierz go!
A cierwa! . . . A . . . cierwa! . . .
Znw utkno. Kolosy elazne robi ostatnie
wysiki i z zacitym oporem zatrzymuj si na
miejscu.
Rozleg si trask i maszyny popdziy w szyb
kim tpi.
Grupa ludzi zebrana na rodku sali rozpierz
cha si w okamgnieniu. Kady dopad do swo-

112
http://rcin.org.pl

jej maszyny i usuwa z popiechem


w obawie jakiego wypadku.

narzdzia

Ruch osab wkrtce i przeszed za chwil


w miarowe uderzenia, a wreszcie usta zupenie.
- Przerzuci transmisy!
Teraz dopiero powsta gwar nie do opisania.
W warsztacie zaroio si, jak w ulu. Uwagi, w y
krzykniki, podziwy, drwiny wszystko to krzy
owao si z takim popiechem, e niepodobna
byo ani sowa z tego zgieku wyowi.
Nagle ucicho: wchodzi Walicki. Pierwszy to
raz widz go w fabryce bez czapki. Oczy ma
jakby zazawione, wosy opady mu na czoo,
a twarz caa promienieje radoci.
Brawo, panie Walicki! odezwa si kto.
Brawo! powtrzyo za nim kilkadzie
sit gosw.
Walicki umiecha si i kiwa gow. Stasiak
podchodzi i ciska mu rk.
Hura! zagrzmiao w warsztacie.
Usyszano ten okrzyk w ssiednich warszta
tach, na podwrzu, w giserni.
I rozleg si potny okrzyk:
Hura! ! . . .
Przeciskam si i ja do Walickiego. Chwytam
trzsc si jego rk i . . . podnosz do ust. On
achn si i chcia co powiedzie, lecz w teje
chwili zaguszyy go woania:
Hura! . . .
Fachowiec.

113

8.

http://rcin.org.pl

Po poudniu pucili nas do domu. Id razem


z Walickim i nie spuszczam oczu z niego.
On za mwi:
Maszyn zrobiem, ale niech mi kto tam
majdrowa zacznie, wszystko przepado. Rysun
kw nie robiem, planw nie mam. Wierz pan lub
nie wierz, ale mam to uczucie, jak gdyby za przy
krceniem ostatniej szrubki wszystko mi z gowy
wyleciao.
By tak zmczony, e pocign mi na aw
k poblizkiego skweru. Zdj czapk, rozpar si
wygodnie i by blizki zdrzemnicia.
Ja za, zwyk kolej rzeczy, wracam do swo
ich myli. Obok entuzyazmu dla pana Walickiego
uczuwam jak ciep yczliwo i postanawiam
zwierzy si przed nim.
Bo dlaczego mylaem nie mam mu
tOgo powiedzie?
Zajdzie pan dzi do nas? pyta Walicki.
Rozumie si odpowiadam.
A w myli dodaj:
On si stanowczo tego domyla.
Hela bdzie panu rada.
Ohyba, e uszy mnie nie myl. Mnie si wprost
wydaje, e ten zacny czowiek, chce mi uatwi
wyznanie.
Panie Walicki zaczem.
No?
Ja panu ju dawno chciaem powiedzie. . .
114

http://rcin.org.pl

No, gadaje pan bez wstpw, co panu


pod ebro wlazo.
Uwaam za swj obowizek powiedzie
panu, e ja pann Helen...
1
Zakochae si pan? Nic dziwnego. Jabym
si w niej take zakocha.
Panie! krzyknem z oburzeniem. Ja
j bardzo kocham.
Ho, h o ! . .. Tak energicznie? W ic tu raki
zimuj? A ja sdziem, e to dla mnie pan sympaty czujesz ...
Panie ...
I wierz tu w ludzk przyja.
Panie W alick i...
No, no! Tylko mi si pan znw nie roz
becz. Gadae pan z ni?
Nie jeszcze, b o ...
Oj fuszer, fuszer! I to ze mn pan naprzd
gadasz?
Ja to za swj obowizek uwaaem.
No tak... O jciec... tego. Bardzo adnie.
A powiedz pan to Helci, to ci zaraz mycie sprawi.
Ona bo nie uznaje rodzicw razem z tym Zaniczem.
Uj mnie pod rami i prowadzc w kierunku
domu, mwi niezwykym tonem:
O tem duo bdzie mona mwi. Tylko
nie teraz. Jeli bo mam szczerze powiedzie, to
WP

http://rcin.org.pl

z was dwch, wol pana. Ale ja jestem ojcem,


Hela za ojcw nie uznaje.
Przy poegnaniu umiechn si do mnie, jak
ongi do Zanicza, gdy go o wojn pyta i pokle
pa mnie przytem po ramieniu.
Serce to pan masz i gow take, tylko
gryfu panu brak.
Wrciem do domu wcieky.
I pocom ja to mwi? pytam samego
siebie po kilka razy na dzie.
Ot, oszalaem wprost z radoci i palnem
kolosalne gupstwo!

116

http://rcin.org.pl

VII
rtyku mj zdecydowaem si ostatecznie
wysa. Pomimo, e w ostatnich czasach
miaem gow wprost przepenion wrae
niami tak, e rady sobie z niemi da nie mogem
znalazem jednak czas i na to.
W duchu ajaem siebie za konserwatyzm, nie
dostwo, nieumiejtno wyjrzenia poza dzie dzi
siejszy, a jednak niepokj mj wzrasta z kadym
dniem od czasu wysania listu.
Codzie wieczorem, powrciwszy do domu,
pytam Michaa:
List jest?
Niema.
Oo to moe by? mylaem. Pewno licho
rzecz napisana.
Dobrze ci tak, monologowaem w fabry
ce. Nie na to stworzony, by psu bibu.
Twoje twarde rce zdatne do tokarni, a nie do li
teratury .

117
http://rcin.org.pl

Nie przeszkadzao mi to rzuci Michasiowi


tego wieczora kategorycznego pytania:
List pewnie jest?
Bybym moe dugo czeka na odpowied,
gdyby mi szczliwa myl nie przysza bya do
gowy. Pobiegem do cukierni i kazaem poda
sobie ostatnie numery Postpu .
Szybko przebiegam oczami stronnice i natra
fiam na tytu, ktremu wierzy mi si wprost nie
chce:
Z krainy piknych swek Bajka przez
Kazimierza Z .
Zasaniam si gazet, gdy czuj ju rumie
niec i kurcz radoci na twarzy, ktry chwyta mnie
zawsze, ilekro mi si co przyjemnego zdarzy.
Z krainy piknych sw ek ... Z krainy...
Ze dwadziecia razy ten tytu przeczytaem,
tyle razy i moj bajeczk o filozofie.
W druku to zupenie inaczej wyglda.
Potem chwycia mnie taka wdziczno do
dziennika, e przestudyowaem go od deski do
deski, nie wyczajc ogosze.
Zamawiam! hukn mi nad uchem ja
ki stary emeryt.
Co takiego?
Co? Gazet. Przecie, e nie pask czapk.
Aha.
No, tak. C to, pan nie wiesz? Za gra
nic, panie, wszdzie jest ten zwyczaj.
118

http://rcin.org.pl

Usiad przy moim stoliku i pogry si w czy


taniu Kuryerka . Wertowaem Postp jeszcze
przez kilka minut, poczem oddaem go, nie mogc
powstrzyma si od uwagi:
Panie, co to za dziennik! . . .
Eet! Narwacy. Sami nie wiedz, czego
chc. P o s t p !... Hej mam go znowu!
Tu jest niezy artyku dodaem i ugryz
em si natychmiast w jzyk.
Wierz mu pan tam ! . . . Chocia, przeczy
tam, przeczytam. . . Dlaczego nie?
Poczem stukn palcem w Kuryerek .
A czytae pan kronik? To szelma pisze.
Co? he, h e ...
Skrzywi sw star, pomarszczon twarz i chi
chota, pokazujc bezzbne szczki:
0 baletnicach, uwaasz pan, pisze. . . In
nemu nie pozwoli, ale jemu wolno.
Jzyk mnie wierzbia, gdy na poegnanie
powtrzyem:
A niech pan tamto przeczyta.
Rozumie si. Ja, panie, wszystko czytam.
Wprost z cukierni pobiegem do panny He
leny. Zastaem j wraz z ojcem przy herbacie.
Przywitaa mnie chodniej ni zwykle, nawet
z pewnem roztargnieniem, co nasuno mi obaw,
czy si Walicki aby nie wygada?
Skorzystaem tedy z pierwszej sposobnoci
i wziem go na stron.
119

http://rcin.org.pl

Pan mwi o tern z panna Helen?


O ozem znowu?
O naszej rozmowie.
Bzika pan dostae? Bd dziecku wiek
w gow wbija?
A wic nie to. Zachodz w gow, co moe
by przyczyn tej zmiany.
Zanicz dawno by u pastwa? pytam.
Dzi ma przyj.
Spadam nagle z piedestau. Z przed oczu gi
nie mi tytu: Z krainy piknych swek , a za
miast tego wystpuje twarz Zanicza. Spogldam
z wyrzutem na pann Helen i czuj, e ona tego
nie spostrzega, lub te udaje, e nie widzi.
Zanicz nie kae dugo na siebie czeka. Oto
wchodzi do pokoju z torb naukowych, politycz
nych i ekonomicznych nowoci. Rozmarzy tem
wkrtce pana Walickiego, ktry wedle zwyczaju,
przeszed do drugiego pokoju, poegnawszy nas
zdawkowymi komplementami.
Zaczynam lustrowa Zanicza krytycznem spoj
rzeniem i zadaj sobie wci jedno pytanie:
Jak ona moga w tym wirze zagustowa?
Po niejakim czasie przekonywam si, e moje
domysy nie s zupenie usprawiedliwione. Nie
przypuszczam w pannie Helenie zdolnoci poli
tycznych i to, e Zanicza traktuje na rwni ze
mn, nasuwa mi pewne wtpliwoci.
Wkrtce zamienia si ta wtpliwo w sab

120
http://rcin.org.pl

nadziej. ycz Zaniczowi, by si udawi swym


traktatem i wynis z pokoju.
Jak ta mapa drani mnie za czy n a !...
Panna Helena mrukliwa i roztargniona przez
cay wieczr, odzyskaa nagle humor: staa si
oywion, gdym zrcznym manewrem przeci ty
rad Zanicza i zwrci rozmow na radiometr.
Wpadam w werw i recytuj bezwiednie te uwa
gi, jakiemi zapisywaem marginesy ksiek. Jej
podoba si to widocznie, gdy umiecha si do
mnie po chwila.
0 tak woa. Ma pan racy.
Zanicz nasroy si, puci w mynek swe bi
nokle i porusza wargami niecierpliwie.
Panna Helena przerywa mi w rodku zdania
i chwyta mnie za rk.
Chcecie zobaczy jego fotografi w wa
szym wieku?
Jego fotografi w moim wieku, powt
rzyem w myli i widziaem w tern dobry dla sie
bie prognostyk.
Wyja z komody album i pokazywaa nam
po kolei wszystkie stadya, przez jakie przechodzi
pan Walicki. Tu mia lat dwanacie, tu dwadzie
cia pi (fotografowa si w dzie lubu), ostat
nia fotografia z przed roku (wtedy gdy to nosi
si z myl o radiometrze). Wpada na tory opo
wiada rodzinnych i pokazuje nam wszystkie cio
cie, babcie, wujenki. Przy kadej osobie nastpuje

121
http://rcin.org.pl

mae opowiadanie, w ktrem jako bohater figuruje


jej ojciec.
Tu pan Walicki przypomina zupenie mego
ojca zwrciem si do Zanicza.
W szyscy ojcowie s do siebie podobni.
Ona za zapytaa roztargnionym gosem:
Podobny?
I przesza natychmiast do radiometru, wta
jemniczajc nas w history jego powstania.
Stoimy z Zaniczem naprzeciw siebie i sucha
my z rezygnacy nieskoczonych sprawozda panny
Heleny. Raz jeden podniosem oczy i spotkaem
jego wejrzenie. Niemdrze musielimy oba w y
glda.
Przy rozstaniu si odzyska Zanicz mow i wtr
ci uwag o gronej filipice midzy dwiema ga
zetami.
Ot to odpowiedziaa jemu panna He
lena. Gdy jedni wielkie dziea tworz, inni
smaruj bibu.
A to zjada Zanicza! przemkno mi
w myli i w teje chwili przypomniaem sobie swj
artyku.
Oo? kto? zapytaem niespokojnie.
A dusza w pity mi ucieka.
A no, tamci.
W ic nie wie. Chwaa Tobie Boe.
Postanowiem sobie w duchu, i nigdy w y
ciu nie przyznam si do swego artykuu. Cae

122
http://rcin.org.pl

szczcie, e bya wtedy wycznie ojcem swym


zajta.
By to wszake ceber zimnej wody na eb
mi wylany. Podziaa on tern silniej, e w duchu
przyznawaem jej racy.
Nadszed wreszcie list, wzywajcy mnie do
redakcyi Postpu . Poszedem tam z niechci,
ale poszedem.
Dano mi do zrozumienia, e bd chtnie wi
dziany w gazecie. Ja za odpowiedziaem sucho
i bodaje opryskliwie, e pisa nie umiem, a e
tamto byo tylko wypadkowo, prawie e nie chccy.
Jestem lusarzem, prosz pana. Pracuj
w fabryce Borwicz, Szwineiger, Lafere i Spka,
pod kierunkiem technika, pana Walickiego (Moe
pan sysza?). Widzi szanowny pan, e ... Prze
praszam pana, ale spiesz si do roboty. Mam
wanie werniksowa. Obstalunek spieszny.
Redaktor nie spodziewa si znale takiego
ptaka. Zdziwienie jego bawio mnie i pochlebiao
mi zarazem. Wyraz werniksowa wywar takie
wraenie, e poegnany zostaem bardzo uprzej
mie, lecz i bardzo spiesznie.
Dzi dopiero godny jestem sta si uczniem
Walickiego, mylaem, spieszc do fabryki.
Mino jeszcze kilkadziesit dni tej epoki. Pra
cuj wci jeszcze nie najlepiej. Bywam za to
w wiecie. Niema nadziei, by mnie gdzie nie za
cignito. Po miecie kr ju guche wieci i one
123

http://rcin.org.pl

to sprawiaj, e przyjmowany zostaj wprost owa


cyjnie. Widz we mnie mod latorol dzielnego
szczepu.
Gdy si nad tern zastanawiam, odnajduj
w tern cos niezupenie miego. Ukrywa si tu ja
kie nieporozumienie, czy dwuznaczno. Odpo
wiedniego sowa nie znajduj na to.
W towarzystwie jestem niby pierwsz osob,
a w fabryce bodaj, e ...
Ostatni niby nie. Ale to zawsze nie to, co
pord inteligentnych ludzi.
Jestem w ostatnich czasach niezupenie zdrw.
Wieczorami nie mog czytywa, sypiam za duo,
a wsta z ka jest dla mnie mczarni. Na do
miar zego, nieg wali caymi dniami. Pomaga mu
wiatr i spdza na rodek chodnikw gry niene,
przez ktre z trudem trzeba si przedostawa.
A ju to samo zmczy moe.
W warsztacie poustawiano jakie baki z nie
bezpiecznym pynem i ka na palcach koo tego
chodzi.
Ktrego dnia krcono si wicej, ni zwyk
le. Przyjechao kilku inynierw, zjawi si ta
jemniczy Anglik. W szyscy przesiaduj z W alic
kim koo jego maszyny, ktra wyglda z daleka,
jak olbrzymi wiatrak.
A wreszcie pitnastego grudnia zdarzyo si
to, com najmniej bra w rachub.
Byem wtedy zy i dubaem tam co na to
124

http://rcin.org.pl

tylko, by mie rce zajte. Mordowaem robot,


jak mwi robotnicy.
Nagle zrobio mi si mdo i w oczach po
ciemniao.
Swd, czy co?
I innych to uderzyo. Ozu coraz to silniej
szy swd. Kilku robotnikw naraz oderwao si
od roboty i wyskoczyo do drugiego pokoju. Inni
rzucili si otwiera okna.
Prbuj i ja swoje otworzy, lecz w teje
chwili zadudnio mi co w uszach i jakby mnie
kto w czaszk z caych si uderzy.
Jeszcze raz powtrzyo si to samo i po raz
drugi uczuem to uderzenie.
Instynktownie wyskoczyem na rodek. Tu
pchnito mnie silnie i widz, jak gromada ludzi
biegnie na mnie. Pdz co tchu starczy. Ju je
stem przy drzwiach.
Trzeci huk.
cinito mnie ze wszech stron tak, e ledwo
oddycham. Przed sob widz twarz jak, jakby
obkan z przeraenia. renice wywrcone, no
zdrza rozszerzone, a w oczach strach okropny si
maluje.
Matko Boska, zlituj si szepta, ledwo
e poruszajc wargami.
Z drzwi, w ktrych cisnlimy si kup, buch
n kb ciemnego, jak sadze, dymu.

125
http://rcin.org.pl

Matko Boska! - - krzykn czowiek, sto


j cy koo mnie i uciek.
Za nim biegn wszyscy do drugich drzwi.
W pokoju zattniao, jakby stado koni przebieg
o. Mnie znowu popchnito. Potykam si o co
i padam na podog.
Matko Boska! powtarzam bezwiednie
i zdejmuje mnie straszny lk.
Ju nie wiem, co byo dalej.
Chod! . . . Poszed! . . . D alej! . . .
To potem usyszaem. Instynkt mn ju kiero
wa, gdy jak kot skoczyem ku drzwiom i prze
biegem w dymie nieznane mi przejcie. Pchna
mnie czyja rka i znalazem si na schodach.
Kieruj si tyme instynktem: kad si na pierw
szym stopniu i staczam si na d.
Dym gryzie mnie w gardo i oczy prawie
wypala. Wtem jasno mnie olepia. Z trudem,
podnosz powieki: przede mn ogie. Ju wstrzy
ma si nie mog i tocz si wprost w pomienie.
Jezusie, Maryo! krzyknem.
Jezusie! powtrzy za mn czyj gos.
Skurczyem si i zamknem oczy. Przetaro
mi si po twarzy i po rkach co ostrego i upad
em na ziemi.
Spad na mnie w teje chwili jaki ciar.
Leaem na czerwonem ptnie. Wyranie na
czerwonem. Prbuj dotkn zimne. Bior w rk
126

http://rcin.org.pl

i poznaj e to nieg. Podnosz z trudem gow


i widz ulic przez otwart bram. Zajaniao co
z daleka, rozleg si turkot i szereg wozw z po
chodniami mign mi przed oczyma. Trbka gra
piesznie, sycha oderwane, krtkie okrzyki. W ozy
zataczaj koem i wpadaj do fabryki od drugiego
podwrza. Wnet za niemi wpad jeszcze jeden
oddzia.
Przeraliwe wistki gwnej maszyny ogu
szaj mnie na razie. Kto niewprawny schwyci
przytem dzwon i dudni nim bez koca.
Pali si.
Z okien parterowych dobywa si ogie. Z pierw
szego pitra wal kby dymu.
Na b o o k ! . . .
Na czworakach popezem dalej, usuwajc si
przed sikawk. Sysz znowu trbk i znw prze
lecia szereg wozw.
Naokoo wszystko czerwone, a po tym zabar
wionym niegu snuj si spiesznie czarne sylwetki
ludzi. Ulica jasna jak za dnia. Widz na niej tum
gapiw.
Pali si! pali! krzycz przed bram.
A gdy ogie wyej strzeli, wtruj mu prze
cigym wrzaskiem:
O o !,..
Chwytam gar niegu i nacieram mozolnie
skronie. Po niejakim czasie przychodz do siebie
i mog powsta.
127

http://rcin.org.pl

Oae skrzydo fabryki w pomieniach. Okna


to paszcze, przez ktre bucha co chwila ogie
poprzedzany kbem dymu. Obok syku ognia,
komendy straackiej, krzyku robotnikw, parska
koni i guchego zgieku za bram sysz miarowe,
silne uderzenia mota, bicie bormaszyny, skrzyp
tokarni, wist piy parowej. Ogie poera wszyst
ko, otuli ju cay budynek, a potne machiny
podda si nie chc. W penym biegu obracaj
si wartko, hucz goniej ni zwykle, jak gdyby
drwiy sobie z potnego ywiou. Oo chwila up
nie mot nie powstrzymany niczyj rk, hebel
przesunie si po oysku i trze niezmordowa
nie jak pyt, pia wcina swe zby w kawa
belki, co, urwawszy si od sufitu, przypadkiem
na ni spada. Maszyny pozbyy si dozoruj
cej rki i sprawiaj sobie w ogniu taniec swa
wolny. Mot, zda si, krakowiaka w takt im w y
bija.
Z okien drugiego pitra posypay si iskry,
przeleciay nad gowami ludzkiemi i zgasy z sy
kiem w niegu. Za niemi wypad pomie, lizga
si po framudze, prbujc si uczepi i cofn si
napowrt. Po chwili wyleciay dwa ogniki. Reszta
szyb pka i pada z brzkiem na ziemi.
Wnet znalaza si drabina i dwie czarne po
stacie, jak dwa koty, wdrapay na gr. Wal
siekierami w belk pki ta si nie zwali i pory
wajc kawaek muru, nie stoczy do rodka.
128

http://rcin.org.pl

Blask czerwony, co rozla si po caem po


dwrzu, znika nagle. Przez chwil znajduj si
w ciemnoci...
I w drugim kocu budynku strzeli pomie
do gry. Ten chwyci od razu za grn belk,
wpad na dach i spdzi stamtd kilku straakw.
Oo ! . . . zahuczano za bram.
Krtka komenda i strumie wody pola si
z szumem na niego.
Na b o o k !... woano za mn.
Na marach nios dwie zczerniae belki.
Go to znaczy? myl i podchodz bliej.
To dwa ludzkie trupy, takie skurczone i zma
lae, e wzibym je za trupy dzieci, gdyby nie
to, e jeden blaszank trzyma w cinitej pici...
Na book!
Drugie mary. Tu jeszcze czowiek i jeszcze
ywy.
Waciwie dwaj obok siebie. Obaj wyj z blu.
Do pompy, gapiu! hukn kto na mnie.
Ogldam si: tu za mn stoi pompa. Chwy
tam za jedno rami, cho byo ju przy niem troje
udzi. Nic nie widz, nic nie sysz, nic nie czuj,
tylko z caych si cign za rami. Od czasu do
czasu olepi mnie nieg, ktry nagle przybierze
jaskrawszy odcie, lub una, co pokrya kawa
nieba i drga wiatem, odbijajc w ten sposb gr
pomieni.
Fachowiec.

129

9.

http://rcin.org.pl

Jak dugo pracowaem przy pompie nie


wiem. Wreszcie odepchnito mnie.
Ludzie, ktdrzy dawniej stali za bram, zaczli
si cisn na podwrze. Wida sylwetki kozakw,
oczyszczajcych plac od gapiw.
Mao to jednak pomaga. cisk coraz to wik
szy i niezadugo tum piercieniem otoczy bu
dynek.
Na publik! odezwaa si krtka ko
menda.
I strumienie wody zmieniy nagle kierunek,
zatoczyy koem nad gowami ciby i powrciy
do ognia. Tum odpowiedzia dugim, przecigym
szmerem i usun si dalej.
Potny ywio poera powoli budynek. Ma
szyny stoj. Wiatr rozupa na chwil pomie
w jednem miejscu i utworzy szczelin, przez kt
r wida szereg ognikw, lizgajcych si po pod
odze. Wreszcie wali si pierwsza maszyna, prze
bija swym ciarem sufit pierwszego pitra i wpada
do piwnicy.
Ziemia si zatrzsa pod tern uderzeniem.
Natychmiast skierowano tam sikawki i to,
czego nie przytumia maszyna, dogasia woda.
W tern miejscu ognia ju niema, tylko kby dy
mu i sadzy unosz si do gry.
Niezadugo wali si nastpna maszyna. I tak
jedna za drug, pokonane, zwycione, staczaj
130

http://rcin.org.pl

si a do piwnic, by swym ostatnim przedmiert


nym ruchem dusi swego wroga.
W tym zamcie zostaem wepchnity w kt
i przyparty do komina giserni. Ustpujc przed
naporem, wchodz na schody i siadam, wycie
czony, na najwyszym stopniu.
Rozlegy widok ujrzaem stamtd.
una to caun szkaratny zarzucony na cae
miasto. Dachy ssiednich domw, pokryte grub
warstw niegu wiec odbitym blaskiem. Naokoo
zwarta, ciemna masa to tum ciekawych. Dalej
ulica, przez ktr biegn spnieni gapie. Tam
znowu fabryki okoliczne z wysunitymi komina
mi, jakby zdziwione, osupiae i zgroz przejte.
Druga ulica koem otacza kilka nizkich domkw
robotniczych. Na chodnikach gromady bab i grupy
dzieciakw stoj jak wryte, patrz jak pomie
poera fabryk, jedyn ich ucieczk. rodkiem
ulicy snuj si doroki, powozy i wolanty: pu
bliczno corso dokoa widowiska urzdza.
Tu przed bram stercz cztery suche, w y
smuke topole, jako cztery widma mierci...

131

http://rcin.org.pl

VIII
budzi mnie pacz kobiecy. Unosz z w y
sikiem gow i spostrzegam, e le na
somie. Naokoo le ludzie z obwizanemi gowami, z bandaami na rkach i na nogach.
Po prawej stronie klczy jaka baba przed posa
niem i szlocha. Nade mn jegomo w urzdniczej
czapce wydaje rozkazy stjkowemu.
No? zapyta, spostrzegszy moje przebu
dzenie.
Nic bknem, nie zdajc sobie jeszcze
sprawy z pooenia.
Kiedy nic, to i dobrze. Moecie wsta?
Wstaem i zatoczyem si jak pijany.
Nic mi nie jestmwi do doktora.
Ten uj mnie za rk i dopiero teraz spo
strzegem, e mam banda na ramieniu.
Boli? zapyta, widzc me skrzywienie.
Na boku macie okad. Nie zdejmowa tego i ban-

132
http://rcin.org.pl

daa nie rusza. Jutro z rana przyj si po


kaza.
Zapisa moje nazwisko, rodzaj zajcia, numer
mojej maszyny i kaza i do domu.
Przechodz szpalerem midzy dwoma szere
gami posa i wzrok mj pada co chwila na zna
jom twarz. Niejednego z trudem poznaj. Stru
py i rany na policzkach, miejscami goe miso,
i to wszystko jakby mk zasypane. Niektrzy
maj otwarte oczy i patrz zawym smutnym
wzrokiem.
I tegomy si doczekalizdaj si mwi.
Wydostaj si wreszcie z tego grobu. U drzwi
zebraa si ju gromada ludzi i wita mnie przy
jaznym szmerem. Spostrzegam Andrzeja i id
wprost na niego.
Jeste?krzykn, zobaczywszy mnie.
Walicki? pytam.
yje.
Stasiak?
W szopie.
Antoni?
Nie wiem.
Jzef?
Machn rk.
Ot!
Nie yje?
To bydl zabkao si w korytarzu. Tak
133

http://rcin.org.pl

i znaleli dzi z rana. Zczerniay, zwglony, a taki


maluki! . . . Myl, e to bdzie Jzef.
Zwiesilimy obaj gow y w zadumie. Andrzej
nie mg darowa nieboszczykowi i wymyla na
niego.
Zabka si jak w lesie. Chopska natura.
Bodaj g o ! . . .
Co teraz bdziemy robili? pytam An
drzeja.
Zastanowio go to pytanie. Podrapa si w go
w i wycedzi z wolna:
A no . . .
Zrazu chciaem i do fabryki. W por przy
pomniaem sobie Michasia i powlokem si do domu.
Znalazem go u krewnych na drugiem pi
trze. Do szkoy i nie chcia, siad sobie w kcie
i beczy. Gdym wszed do pokoju porwa si z miejs
ca, rzuci mi si na szyj i tu rozszlocha si na
dobre.
Wziem go na kolana i uspakajaem, jak
mogem.
Ty si Kaziek nie spali? pyta i popa
kuje od czasu do czasu. Kazik, spalie sobie
rk? Co, Kazik?
Pooyem si do ka i powoli skupiam
szcztkowe wraenia. Obraz wczorajszej klski
odbi mi si tak wyranie w myli, e a oczy
zmruy musiaem. Zdawao mi si, e patrz na
olepiajcy ogie.
134

http://rcin.org.pl

Mnie cud wczoraj ocali, a waciwie ten in


stynkt, co nigdy nie opuszcza czowieka wobec
grocego niebezpieczestwa. Dzi, na trzewo,
nie potrafibym rzuci si w ogie. Oto wzdrygam
si na sam myl o tern. Tylu ich tam zgino,
Jzef i Chojnacki spalili si jak drzazgi, inni, ka
lekami na cae ycie zostali. Losowi spodobao si
mnie ocali.
Ta myl rzewno za sob prowadzi. Czu
bym si szczliwym, gdybym mg komu podzi
kowa za to.
Biedny Jzef! marz na p sennie. W a
licki . . . co on teraz robi. . .
Widz przed sob znw pomienn mas, jak
by law, co pynie szerokiem oyskiem i pdzi
wprost na mnie. Uciekam co si starczy i spo
strzegam przed sob, jako jedyn drog, palce
si schody. Teraz mn rozsdek kieruje i mier
niechybn, straszn, nieubagan stawia mi przed
oczyma, a skoczy na ponce schody nie pozwala.
Staj jak wkopany, a fala ognistej lawy pynie
coraz bliej i bliej. . .
Przespaem snem gorczkowym kilka godzin.
Zerwawszy si z ka, pobiegem natychmiast do
fabryki.
Brama otwarta naocie, jak to zwykle przy
nieboszczykach bywa, a koo niej tum pogrzebo
wych gociz ulicy. Przy wejciu na podwrze
wiono na mnie pustk. Na razie nie miem

135
http://rcin.org.pl

podnie oczu od zczerniaego, sadz zasypanego


niegu.
Poarem dotknite zostao tylko prawe skrzy
do, w ktrem mieciy si warsztaty mechanicz
ne. Gwne jego ciany stercz z bezadnej kupy
pogorzeliska nagie, popkane i ocieke wod. W nie
ktrych miejscach popka mur w koszlawe zyg
zaki i potworzy jamy, przez ktre przejrze mo
na byo do wntrza. Ze rodka wci jeszcze
si dymi. Kilku straakw nieustannie pompuje
wod na zgliszcza i bacznie zaglda, czy iskra si
gdzie nie pokae. Maszyny utworzyy wielk bez
adn kup, le jedna na drugiej w jak najdzi
waczniejszych pozach. Niektre z nich czyni wra
enie, jakby o pomoc jeszcze woay, inne zwaliy
si ciko i legy sztywnie i dumnie na ziemi,
tamte znowu sztorcem utkwiy, te na bok si
przechyliy, kilka pokryy zupenie cegy, uel,
przepalone belki.
I ten martwy widok mwi o rozpaczliwej
obronie i dugiej agonii. Jakby na urgowisko oca
laa cz z prawej strony i w niej dwie tokarnie,
w zupenym porzdku.
W o spalenizny taka silna, e ludzie dugo
tu pozostawa nie mog. Popatrz, pokiwaj smut
nie gowami, mrukn kilka razy: mj kochany
Boe i wracaj, skd przyszli.
Szwineiger siedzi na belce i zapisuje co gor
liwie do notatnika. Borwicz skacze jak kot po
136

http://rcin.org.pl

zgliszczach i przeklina, na czem wiat stoi. Przy


bieg i Lafre zy i roztargniony. Stan przed
zgliszczami, skrzywi si, pocign kilka razy no
sem i wycedzi zwolna:
Pikro sto tysicy.
Dwiecie ubezpieczenia dorzuci Szwineiger, nie podnoszc oczu od notatnika.
Trzykro sto tysicypowtrzy jak echo
Lafre.
Towarw na pidziesit.
Trzysta tysicy pidziesit.
Mona bud zamkn zawoa rozpaczli
wie Borwicz.
Podj kilka kamykw i pocz je rzuca
przed siebie.
adny grosz.
Anglik, ktry dotychczas si nie odzywa,
spojrza bystro na Lafra i rzek stanowczo:
Za miesic stanie nowa.
Wsplnicy skupili si koo Anglika. Szwineiger zlaz nawet z belki i, idc ku niemu, uderza
palcami w do i woa:
Geld! Geld!
Znajdzie si.
Nawin si tu i Andrzej. Opowiedzia mi, i
wraca z kasy, gdzie zrobi obrachunek i dzi jesz
cze mwi budzie adiu FruziuP Chcieli mu pono
zmniejszy pac, on w odpowiedzi naurga Szwineigerowi .

137

http://rcin.org.pl

Gadaj, e fabryka teraz mniejsza. Mnie


bez to nie mniejsza robota. Jeszczem ja na wi
cie nie zgin. O-la-la!
Pocz mnie namawia, bym szed czemprdzej do kasy i da zwrotu kaucyi.
Jutro mog mi robi trudnoci, a na robot
nie mam tu co liczy.
W innym razie nie zrobibym moe tego. Dzi
wszake pod wpywem sw Andrzeja, wstpi we
mnie praktyczny duch i zdecydowaem si upom
nie o swe pienidze, nie dajc wszake pacy
za ostatnie dwa tygodnie.
Trzeba mie na nich wzgld mylaem.
Zbyt byo jasnem, i zostan teraz bez roboty.
I kto wie na jak dugo? W kieszeni mam wszyst
kiego dziesi zotych, a to cay nasz majtek:
mj i Michasia.
Nie lekko mi byo na sercu, gdym wchodzi
do kantoru. Po raz to pierwszy w yciu upomnie
si miaem o pienidze. Uwaaem to zawsze za
co nieadnego, a tembardziej teraznazajutrz po
takiej klsce. Nic mi wszake innego nie pozostaje
do czynienia, z uwagi choby na Michasia.
Koo okienka kasy toczy si kilkudziesiciu
robotnikw z warsztatw mechanicznych.
Oto interes likwiduj pomylaem. Akcyonaryusze pracy zjawiaj si ze swemi akcyami
fircentagu .
Ten widok odejmuje mi reszt odwagi i nie
138

http://rcin.org.pl

potrafi wprost uoy sobie zdania, z jakiem si


mam zwrci do Szwineigera.
To wprost nieszlachetnie mwi do An
drzeja.
Co? Nieszlachetnie? Widzisz go, szlachcic!
A ry bdziesz chcia?
Nadchodzi wreszcie Szwineiger.
Pan sobie yczy? pyta.
Przepraszam pana, ale... teg o...
Mw pan prdzej, bo nie mam czasu.
Jestem zmuszony z braku funduszw pro
si o zw rot. . . kaucyi.
Poczerwieniaem po same uszy i opuciem
wzrok na d.
Kaucyi?
Tak jest. Waciwie, b o ...
A h a . . . Chodno pan ze mn.
Wzi mnie ze sob do gabinetu, kaza mi
si na krzele i wycigaj jaki papier z szu
flady, pyta:
Ile pan da?
Pidziesit rubli.
A na ile pan zepsu?
Zepsu ? . . .
To to wanie.
Nie wiem, prosz pana.
Ciepo mi si robi zaczyna.
Ale ja wiem mwi Szwineiger.
Bierze kartk ze stou i czyta:
139

http://rcin.org.pl

Cztery krany, trzy statywy do rcznych


prasek, dwanacie kweczchanw.
Ju mi zimno i ciepo na przemian. Gdyby
byo mona, porwabym si z miejsca i uciek, nie
ogldajc si za siebie.
Szwineiger czyta dalej:
Sze libeli, dwa winkelmesery, dwa gryfy
do elektrycznego klucza, jedna statywa do apa
ratu Stucera...
Mrowie mnie po ciele przechodzi, gdy su
cham tej litanii. Kade jego sowo to chlanicie
bicza. Nigdy, przenigdy nie byem tak upokorzo
ny. Za kadym wyrazem kuje mnie co w pier
siach, a wstyd omao, e nie spali mi policzkw.
To jakby kto bez koca powtarza: osio, osio,
osio , a ja odpowiadam: racya, racya, racya .
Nie widziaem tego dawniej, nie czuem, nie rozu
miaem tych maych przewinie, rozproszonych
w cigu ptora roku. Ale by kto, co je skrztnie
spisywa, jakby na to, by mi potem cisn w oczy:
patrz, co wart!
Szwineiger wci czyta:
Jedenacie mosinych rubek, trzydzieci
dw ie... syszysz pan? trzydzieci dw ie! . . .
Wyrwaem mu kartk z przed oczu i podar
em w drobne kawaki.
Precz z tern wiadectwem niedostwa, gu
poty i haby mojej!

140
http://rcin.org.pl

Gotw bybym pokn te wiartki, by znisz


czy ten ohydny protok ycia.
Szwineiger osupia ze zdziwienia.
Pan masz racy woam. Pan m a.. .
m a. . . m a...
Bez koca powtarzam t zgosk.
On umiecha si niewyranie i chcc mnie
widocznie zgnie ze szcztem, dodaje:
Borwicz i Walicki nalegali, by panu pa
ci trzy zote dziennie, dla zachty.
I gdy mnie ju spaszczy i prawie, e noga
mi pokopa, mruczy pod nosem, jakby pociech.
Fatal! fatal! Nie paska to bya rzecz.
Walicki mwi, e pan nie masz gryfu. W kanto
rze znalelibymy dla pana bardzo adne zajcie.
Prawda> i Walicki mwi. A wtedy miaem
si z niego, bom mia jeszcze nadziej: Osio
osio osio! Racy a racy aracy a! Wpadam
w dziwny stan. Odczuwam zesztywnienie fizycz
ne, potem jakby mnie kto echta po krzyu. Stoj
oto przed Szwineigerem jak skarcone zwierz i su
cham, jak on rozprawia o Walickim. Wreszcie
wpadaj mi w ucho te sowa:
Francuz da si wzi na kawa z tym
radiometrem. Dummheit! Gotw bybym przysidz,
e to dynamo obracaa podczas prby.
Panie, t o ...
Ha, ha, lieber Freund. Passiert schon, zda

141
http://rcin.org.pl

rza si. Gdybym mia przysidz, e ten ogie jest


spraw czyst...
To znaczy?!zapytaem takim gosem, e
Szwineiger cofn si o kilka krokw.
Ich sage nichts. Niech pan idzie.
aus. Koniec! Skoczone! Fertig...

Z nami

Zadzwoni na szwajcara.
Oburzenie gos mi odebrao. W jednej chwili
znalazem si na podwrzu.
Jest tu Walicki? pytam pierwszego ro^
botnika z brzegu.
A to od rana siedzi i patrzy na swj
wiatrak.
Wskaza mi na jak posta siedzc na ka
mieniu.
To nie on.
Posiwia trocha bez t noc. Maszyna mu
si spalia.
Zachodz z przodu i zagldam mu w twarz.
Boe wielki! Ten siwy czowiek z obkan
twarz to Walicki?
On podj gow i swe gboko
skierowa na mnie. Spazm chwyci
do i stanem jak wryty. Utkwiem
go i dugo patrzymy tak na siebie.
odzywa si.

zapade oczy
mnie za gar
wzrok w nie
Wreszcie on

Stracone...
I zy potoczyy mu si po twarzy.

142
http://rcin.org.pl

Przesiedziaem tu do wieczora, nie spuszcza


jc ani na chwil wzroku z pogorzeliska.
Ruiny, szcztki zgliszcza! . . . I maszyny i na
dzieje w nie woone i przewrt Europy wszyst
ko si spalio.
Zgliszcza tylko zgliszcza. Dym i para do
bywa si z nich jeszcze, chd si to wczoraj do
piero stao. Straacy szukaj zarzewia. Prna
praca! Tu ju nic wicej spali si nie m oe...

KONIEC CZCI PIERWSZEJ.

143

http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

CZ DRUGA.

Fachowiec.

http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

ialicki odebra sobie ycie.


S moe ludzie, ktrzy takie rzeczy
umiej przewidywa i zapobiedz zemu,
dla mnie byo to niespodziank yciow, e gdy
wpad do mnie zadyszany Andrzej i krzykn:
Kazik, bj si Boga, Walicki si obwiesi!
Odpowiedziaem mu na razie;
Kamiesz!
Musia mi to dwa razy powtrzy, zanim
uwierzyem. W tedy dopiero kusem puciem si
przez ulic, rzucajc Andrzejowi krtkie pytania.
Kiedy?
W nocy.
Nie yje ju?
Nie.
Oo robi panna Helena?
Krzyczy, spazmuje. Okropnoci!
Doktr by?
By, kiej ju ciao stygo.
147

http://rcin.org.pl

Przechodnie usuwaj si nam z drogi i pa


trz na nas jakby ze wspczuciem. Nareszcie
wpadlimy do mieszkania.
I tu ju duo ciekawych si znalazo, jak
wtedy przed fabryk i przed szop: zwietrzyli
nieszczcie.
To chyba pierwsza okropna wskazwka rze
czywistoci. Dre ju zaczynam, gdy patrz na
ich niby smutne a ciekawe twarze.
Andrzej wepchn mnie prawie gwatem do
pokoju. I tu go ujrzaem: wynalazc radiometru,
twrc nowej epoki. Na ku lea wyprony,
ze wzdtymi sinymi policzkami, z nap rozchylonemi wargami, bdnemi oczami, utkwionemi
uroczycie w sufit. Gowa w ty si przechylia,
rce w pici cinite, nogi sztywno wyprosto
wane: to mier prawdziwa, nieomylna. Tumaczy
j may rzemie okrcony o szyj.
Na tym haku mwi Andrzej, wskazujc
na sufit.
Patrz na sufit, a w gowie jak grzechotk
mi koacze:
Czemu on to zrobi? Czemu?
Kartka jest mwi Andrzej.
Na maym wistku papieru drc rk w y
pisane byy sowa:
Szwineiger kamie. To nie bya dynamo__
Helu, dziecko moje, nie przeklinaj mnie. Kazimierz,
148

http://rcin.org.pl

nie zapominaj o sierocie. Mnie kto tamto z myli


wydar. Nie w iem ... nic .
Do pokoju wszed jaki obcy czowiek i zwr
ci si do mnie po niemiecku z zapytaniem, czy
jestem synem zmarego.
Profysor szepn do ucha Andrzej.
Przybysz popatrza na trupa badawczo, uj
go pod brod i spojrza mu w oczy, jakby w nich
ostatni myl chcia wyczyta.
Maniak mrukn do siebie.
Andrzej nie zrozumia dobrze, a obcesowo
profesora nie podobaa mu si.
Czego? bkn.
Maniak.
Co on plecie? zwrci si Andrzej do
mnie.
Profesor wzruszy ramionami i rzek:
Radiometr? Boe kochany! Dziwak, dzi
wak ...
Kaza sobie przetumaczy ostatnie jego so
wa. Usiad potem u ng trupa i zamyli si g
boko.
Pogrzeb odby si na trzeci dzie z kaplicy
Dziecitka Jezus. Za karawanem szo kilkunastu
robotnikw, panna Helena, ja z Michasiem i pro
fesor. Ten przyby do Warszawy na nieustanne
proby Lafera. Jecha, miejc si w duszy, w naidziei, i zobaczy kilkunastu waryatw, wynalaz
cw nowego perpetuum mobile. Przyjecha i ot co
149

http://rcin.org.pl

zasta: zamiast historycznej maszyny kup mie


cia, a zamiast geniuszatrupa. To zoliwe zrz
dzenie losw sprawio, e spowania. Caymi dnia
mi przesiadywa nad trupem, rysowa, wylicza
i zwraca si co chwila do okrajcych ko.
Maniak-psychopata.
Ci nie rozumieli i odpowiadali na uwagi pobonem westchnieniem.
Poszed nawet na pogrzeb, czem zjedna sobie
niesychanie Andrzeja i jego towarzyszw.
Szwab jest mwi do Stasiaka, ale po
rzdny czowiek.
Kazali mu i za karawanem, tu obok mnie
i panny Heleny, sami za szli zbit gromadk
0 kilka krokw dalej.
Prowadz pann Helen pod rk i widz
przed sob tylko czarne frendzle karawanu, wlo
kce si po ziemi. Chwilami strci ktry z karawaniarzy popi z pochodni i budzi mnie tern z za
mylenia. Przyciskam silniej rami panny Heleny
1 czuj, jak ona dry na caem ciele. Michasia
prowadzi profesor za rk.
Wychodzimy za rogatki. Dzwon powzkow
ski wita ju z daleka nowego przybysza pieni
pogrzebow.
Gdy grudy ziemi gucho uderzay o wieko,
Hela wybucha spazmatycznym paczem:
Ojcze! ojcze! powtarza bez koca.
Za chwil stan skony czworobok z by
150

http://rcin.org.pl

szczc blach wetknit u gry: pogrzeb uko


czono.
Pann Helen trzymamy razem z profesorem
i prbujemy daremnie j uspokoi. wie mogi
otoczyli robotnicy i, trzymajc czapki w rkach,
powtarzaj sowa modlitwy.
Andrzej nachyli si ku mnie i szepta:
, Drynd sprowadziem. Odwiecie j do
domu.
Wsadzili nas do doroki: mnie, Hel, profe
sora i Michasia, sami za poszli do szynku,
Wypada, mwi mi Stasiak, szukajc
widocznie usprawiedliwienia. Koniecznie wypada.
Taki ju obyczaj.
Dokd oni id? pyta mnie profesor, gdy
my z miejsca ruszyli.
Do szynku. Taki u nich zwyczaj.
Aha odpar tolerancyjnie.
Andrzej i Stasiak stanli na schodach szynku
i yw gestykulacy zapraszali kolegw do rod
ka. Mieli przytem obaj smutne i powane miny,
jakby sprawiali smutny obrzdek.
Panowie, na syrek! Wypijem za spokj
duszy poczciwego Walickiego.
Drani mnie ten widok niesychanie i byem
zadowolony, gdy doroka skrcia w boczn ulic.
Ona siedzi nieruchoma z opuszczonym na twarz
woalem.
pi? zapytaem profesora.

151
http://rcin.org.pl

Poruszy przeczco gow.


W mieszkaniu, na widok pustych pokojw,
rozpakaa si znowu. Profesor wymkn si ci
chaczem i zostawi nas z Michasiem.
Panno Heleno, moja droga. . . niech si pani
uspokoi.
Wnet jednak wydao mi si to banalnem i za
milkem. Ona schwycia mnie za rk i pyta tak
cicho, e ledwie mog dosysze:
Dlaczego?
Panno Heleno. . .
Po krtkiej pauzie szepce:
Sama jedn a...
Ja pani nie opuszcz nigdy w yciu.
Czyta pan?
Czytaem.
Ucisnlimy si za rce.
Prbuj namwi j do snu. Ona zdaje si
nie sysze tego i porusza wargami, jakby mwi
co chciaa. Nagle rzuca mi si na szyj, przyci
ska gow do mych piersi i wybucha serdecznem,
niepowstrzymanem kaniem.
Wraca profesor i przynosi z sob lekarstwo
na sen. W krtkich sowach udaje mu si nako
ni j do zaycia proszku. Skutek by prdki,
gdy w p godziny zasna twardym snem. My
za przeszlimy do drugiego pokoju, gdzie siedzia
zdziwiony i przybity Micha.
Kto t by ten pan, co go chowali? pyta.

152

http://rcin.org.pl

Mj nauczyciel.
' '.
v. ' v;
Chodmy Kazik do domu prosi wyczer
pany tern wszystkiem, co widzia.
'
Profesor daje mi drugi proszek i radzi, bym
go zay, przyszedszy do domu.
7
Wygldasz pan okropnie mwi. To
zbyt silne naprenie nerww. A rka boli pewnie
jeszcze?
Na stole spostrzegam kartk Walickiego i to
zwraca myl moj do zagadkowego radiometru.
Nie namylajc si tedy dugo pytam profesora:
Niech mi pan powie krtko wzowato:
czy to moebne?
Krtko i wzowato: Nie.
Ale kiedy. . . kiedy to nie moga obraca
dynam o...
Wzruszy ramionami.
Grb niejedn zamkn tajemnic.
Wcale niemoebne? pytam niezmordo-i
wanie.
Ha, dla podniesienia puchu na grubo
wosa, tak, ale dla obracania kilkudziesiciu ma
szyn . . .

A prba.
. ;
I znw poruszy ramionami.
Mnie si to wszystko snem wydaje. Albocie wszyscy po wary o wali, albo tylko on jeden.:
Wreszcie on sam mg wierzy w to, pomimo, e
s a m ... A zreszt, bo ja w ie m ... W obec ludzkich

153
http://rcin.org.pl

wiekw wszelka nauka milczy. Suchajno pan:


Miaem ja kiedy przyjaciela Polaka, ktry pilnie
studyowa wasze gazety. Czowiek ten co miesic
przynosi mi tego rodzaju nowiny: Wynaleli u nas
pyn do gaszenia poarw, zbudowano ster do ba
lonu i t. d. Jaki pyn do gaszenia? Wyranie w o
da. I nic innego by tu nie moe. Nie, powiada,
pyn. Po miesicu pytam o w pyn i otrzymuj
w odpowiedzi, e jako nic nie pisz". W y mu
sicie by tu bardzo wynalazczym narodem?
Niecierpliwi mnie to zaczyna.
Ale on mg zrobi wynalazek, genialny
wynalazek.
Kaza mi usi obok siebie i, uderzajc mnie
po kolanach, mwi:
Mody przyjacielu, czy pan mylisz, e
i my marzy nie potrafimy? Nam tylko trudniej,
znacznie trudniej, ni wam. Gdy fruniemy w nie
biosa, prawo Newtona cignie nas na ziemi;
prawo tarcia i dotyku przypomni nam, emy lud
mi; gdy krzywo stpniemy, cofamy wnet nog,
wiedzc, e wedle prawa rwnowagi przewrcimy
si niechybnie. O, nam trudniej marzy, a zwasz
cza mnie. Spojrzyj pan, juem posiwia. Domylam
si, e pana blizkie wzy cz z tym domem
i bodaj przeczuwam, e pan zaczniesz kopa w zgli
szczach, szuka resztek, by owo wielkie dzieo
wiatu pokaza. Daj pan pokj; z tego nic nie
bdzie. A wreszcie, co tu mwi. Na to, by zro

154

http://rcin.org.pl

zumie, jak dalece to jest niemoebnem, trzeba


duo, bardzo duo w ied zie...
W ic on by waryatem?
Prawie.
Tu urwa rozmow i zada mi pytanie, czem
si zajmuj i gdziem szkoy koczy. Moje odpo
wiedzi wywouj nowe zdziwienie. Kiwa gow
i mruczy pod nosem:
Ale dobrze . . . po skoczeniu szk. . .
lusarka? nie moe mi si to w gowie pomieci.
U nas, panie, inne stosunki. Takich ludzi
potrzeba.
' Ludzi pracy? To to wprost metafora,
przetumaczona niezgrabnie na rzeczywisto. Czy
inni nie pracuj?
B e . . . I czy pan sdzisz, e pan spoe
czestwu suysz?
Tak sdz.
H m . . . Moe by. A czy pan nie tsknisz
do ksiki?
Przypomniaem sobie swoje artykuy i zmiesza
em si nieco. Profesor uwanie patrzy na mnie,
gadzi si po brodzie; wreszcie egna mnie sowy:
Wracam do Berlina z bardzo dziwnem
wraeniem. Nie mylaem, by o czternacie godzin
od mego laboratoryum tacy ludzie mieszkali. Wiesz
pan, jak u nas patrz na fabryk, lusark i tym
podobne rzeczy r Jako na cikie przeklestwo lo
sw. Tu id dobrowolnie z uniwersytetu do fabry

155

http://rcin.org.pl

ki, buduj radiometry, zbawiaj, ludzko. *. Ma


rzyciele! waryaci. Ale dziwnie sympatyczni wa-*
ryaci. Do widzenia, drogi przyjacielu! Do w i
dzenia ...
Wybiegem za nim na schody i przechylajc
si przez porcz, woaem:
Panie profesorze, ostatnie sowo. Ozy ad
nym ludzkim sposobem zrobi tego nie mona?'
Ozy nigdy, nigdy?
Nigdy? Tego nie powiedziaem.
A teraz?
Zatrzyma si i spjrza na mnie tak ciepo:
i yczliwie, jak matka nieraz patrzaa. Potem smut
nie zwiesi gow i rzek zwolna lecz dobitnie:
:
Nie.
1
Za chwil znik w bramie.

156

http://rcin.org.pl

II
ie przypuszczaem w niej tyle hartu duszy.
Po trzech, dniach przysza o tyle do siebie,
e zacza mwi z zupenym spokojem
o wyjeidzie na wie. Popakiwaa od czasu do
czasu, lecz staraa si opanowa te wybuchy.
Zblada, zmizerniaa^ prawie e nie do poznania,
oczy zapady jej w gb, czoo pokryo si zmarszcz
kami, wargi ma suche i spieczone; trzyma si je
dnak sztywniej ni zwykle, chcc widocznie do
dawa' sobie odwagi.
! . Ja przesiadywaem u niej caymi dniami. M
wilimy niewiele. Bo i co moglibymy sobie po
wiedzie teraz? Spogldamy sobie czsto w oczy,
ciskamy si za rce, dzikujemy sobie i przepra
szamy si po kilka razy na dzie. Ta mimika
uczucia wystarcza mi w zupenoci. Zbyt wielki
chaos imiaem w gowie, zbyt dobrze pamitaem
rozmow ze Szwineigerem i zdziwienie profesora^
bym mg o czemukolwiek ipwi. Przy lada spo157

http://rcin.org.pl

sobnoci mgbym straci panowanie nad sob


i wypowiedzie nag prawd. A do tego nie
chciaem w adnym razie dopuci.
Po tygodniu spakowaa rzeczy, zaatwia
wszystkie formalnoci i bya gotowa do wyjazdu.
Odprowadziem j na kolej, kupiem bilet i wsa
dziem j nawet do wagonu.
Na kilka minut przed odejciem pocigu mie
limy nastpujc rozmow:
A pan co zrobi teraz?
Bo ja wiem.
Ozy pan nie myli szuka zajcia?
Szukam.
Niech mi pan w oczy spojrzy.
Musz. Z czeg bo bd y?
Twarz jej ciga si zdziwieniem.
W ic tak?
W ychyla si bardziej z okna i kae mi wej
na stopie.
Panie Kazimierzu szepce mi na ucho.
Mj drogi. . . moe pan teraz. . . Prosz tylko
szczerze.
O znowu! Niech pani o tem nie mwi.
Maszynista puci wistawk, wizania wago
nw uderzyy ze szczkiem o siebie i pocig ru
szy zwolna.
Panie Kazimierzu mwi panna Helena
bagalnym gosem.
Potrzsam gow na znak przeczenia tak du

158

http://rcin.org.pl

go, pki pocig nie znik wrd zabudowa kole


jowych.
Teraz dopiero poczem myle o sobie. Po
czuem si tak samotny i opuszczony w wielkiem
miecie, tak odsunity od ludzi i ycia, em ba
si wprost wraca do domu, by nie potgowa
tego wraenia.
Niema gorszego cierpienia nad to poczucie
samotnoci.
Zawracam z drogi i zachodz do Zanicza na
lekcye nauk wyzwolonych. Wiedziaem, e tam
nic innego nie znajd, a jednak poszedem, i co
dziwniejsza, dysputowaem z wyjtkowem zacie
trzewieniem.
Zanicz wtrci nie chccy zapytanie o pannie
Helenie i tak oto przeskoczylimy na drogi temat.
On nie domyla si chyba, jak wielk spra
wia mi przyjemno tern, e o niej mwi. Gada
wszake wedle swojej mody, e ma ona dusz
na wskro metafizyczn i tym podobne brednie.
Wspomnia o jednym z wieczorw spdzonych
u Walickich.
W tedy bya w rowym staniczku?
wtrciem zapytanie.
Nie wiem. Zauwayem wanie wwczas,
e jest to umys par force transcendentalny. Mwia
mianowicie z umiechem. . .
Prawda, jak ona adnie si mieje?
Tak?

http://rcin.org.pl

Zmizerniaa biedaczka teraz.


Nic dziwnego. Po takiej emocyi. Zreszt
ona nigdy nie utyje.
A to, prosz, dlaczego?
Bo jest anemiczna.
Gadanie!. . .
Nie gadanie, tylko fakt. Poka wam ksi
k. Zobaczycie, e symptomaty... Ale mniejsza
0 to. Powracajc do naszej dysputy, musz zau
way, e angielskie Trade-Uniony...
Przerwaem mu obietnic, e zajd kiedy in
dziej, by spr nasz dokoczy. Wrciem do domu
1 tu upir wspomnienia znalazem.
Oo si odwlecze, to nie uc.iecze, a najmniej
przykre myli. Mona je zaguszy rozrywk, za
jciem, ksik, ale niechaj pierwsza wolna chwila
nadejdzie, wyleci ten upir z za wga i wyszcze
rzy nam swe zby.
Ja odpycham od siebie nag prawd, wzdrygam si przed sformuowaniem nabytku dowiad
czenia; ale tu obok stoi upir zgryliwy, mieje
si piekielnie i woa:
Nie jeste zdatnym do niczego. Uposaya
ci natura mizern gow, ndznemi zdolnociami,
odmwia ci nawet tego gryfu, ktry pierwszy
lepszy chop ze wsi posiada.
Nieprawda! broni si.
A on:

http://rcin.org.pl

Zapomniae? Cztery krany, dwie statywy,


pi kluczy, jedenacie szrub...
Nie, nie trzeba myle o tern.
On precz si mieje.
Dwanacie kweczhanw, sze libeli, trzy
dzieci dw ie. .. Geniuszu!
Bior Michasia na kolana i, gaszczc go po
gowie, zaczynam najgupsz rozmow.
Lubisz Micha gra w klip?
Ojoj...
A

on stoi precz na boku i szczerzy zby.


Tyby i tego nie potrafi zda si mwi.
A w zbijaka? dopytuj dalej Michasia.
Kiedy tak u nas szachruj...
Kto szachruje?

A no chopcy.
Moja mara znw si odzywa.
Ty samego siebie oszukujesz.
Kilka dni to trwa. Na przerne tematy, naj
rozmaitsze waryacye przeuwam swoje upokorzenie.
Rozerwa mnie wreszcie list od panny Heleny:
Drogi Przyjacielu! pisaa. Oto pierwsza
swobodna chwila, jak znajduj, uwolniwszy si
na minutk od poczciwej i nudnej troskliwoci
mojej ciotki. Zrozumie Pan, jak mnie ta opieka
rozdrania, jak przypomina cae moje nieszczcie
Fachowiec.

161

11.

http://rcin.org.pl

i ten poaowania godny stan, w jakim si znaj


duj. Lito? Niechaj od niej los kadego uchroni.
Z kadego sowa, z kadej pieszczoty mojej ciotki
przebija ch paczu nade mn. Nie mwi mi naprzykad inaczej jak: kochana Helusiu , lub moja
biedna Helciu . Ale dosy ju pisaam o sobie.
Ozy chodzi Pan na grb mego ojca? Niechaj
Pan nie drwi z mej naiwnoci, ale brak mi tu te
go okropnie. Chodz na wiejski cmentarz i upa
trzywszy tam grb jakiego starego wieniaka,
stroj go kwiatami. Prawda jakie to mieszne?
Chciaam ju te sowa przekreli, ale zastanowi
am si, e mi Pan tego za ze wzi nie powi
nien. Jestem jeszcze tak niedona, e zdoby
si na krytyczny sd jeszcze nie umiem. By mo
e, i sowa tego listu nie wi si w zdania.
Nie wiem. Potrzebuj pisa i pisz. A z kime
bd rozmawiaa, jeli nie z Panem?
Prosz si kania Zaniczowi. Napisz do nie
go, jak przyjd do rwnowagi. Prbowaam czyta
Wundta (otrzymaam to na drog od Zanicza),
ale nie mog. Wieczorami czytuj kalendarz. Niech
si Pan nie mieje!
Teraz proba, pokorna proba przyjaciki.
Jeli Pan bdzie w kopocie pieninym, prosz
pisa. Koniecznie. Ja wymagam szczeroci od Pa
na. Do widzenia. Rka mi si ju trzsie.
Helena
162

http://rcin.org.pl

Odpisaem jej w te sowa:


Najdrosza Panno Heleno!
Jak mi teraz ciko, jak samotnie, nie po
trafi tego pani opowiedzie. Oaemi godzinami
myl o przeszoci i o Pani. Nie wiem czemu,
ale teraz czciej i uporczywiej myl o Niej. e
Pani tskno do grobu Jej ojca, a mego najdro
szego nauczyciela, z tego nie tylko si nie miej,
ale przyznaj si sam otwarcie, e chodz na Po
wzki codziennie. Zapewne jest to tylko folgo
wanie zabobonowi, ale c zrobi, kiedy my mamy
zabobony. Kto na grb przynis kwiaty, co mnie
bardzo zaciekawio. Ktrego dnia zauwayem
tam mod dziewczyn, jak uprztaa grb. Powie
dziaa mi, e j przysa Andrzej, e kwiaty po
stanowiono kupi na owej stypie, jak wyprawili
sobie po pogrzebie. P oczciw i to jednak ludzie.
Napisabym bardzo dugi list, gdyby nie to,
e i ja nie zdobyem si jeszcze na rwnowag
i mcz si rnemi mylami. Oo za do zaofia
rowanej mi pomocy pieninej, to odpowiem jak
na dworcu: mam, i nie potrzebuje. Mwiem wresz
cie Pani, e sprawia mi to przykro.
Andrzej kae si grzecznie pokoni i poca^
owa rczk , do czego i ja si przyczam. Pro
sz do mnie czsto pisywa, moja najdrosza
i jedyna przyjaciko.

Kazimierz.
163
http://rcin.org.pl

A o tem, co mi najbardziej dolegao ani so


wa. Nie potrafiem tego napisa, jak nie umiaem
spokojnie myle o tem. Wreszcie, czy nie po
winienem by milcze? Oto co mi pisaa po ty
godniu:
Kochany Panie Kazimierzu!
Prosz mi nie bra za ze roztargnienia, z ja
kiem pisaam ostatni list. Gdyby mnie Pan
teraz zapyta, com wtedy napisaa, nie po
trafiabym odpowiedzie. Posiadam jednake siln
natur i przychodz do siebie prdko, prdzej ni
ciotka mylaa. auj bardzo, e zarzuciam gr
na fortepianie. Potrzeba mi teraz czego takiego. . .
Muzyki czy t e ... (sama nie wiem, jak to powie
dzie). Wundta czytam, a raczej sylabizuj leni
wie. A poza tem pomagam ciotce w gospodar
stwie, co mnie troch rozrywa. Na cmentarz cho
dzi nie mog, gdy spady tu olbrzymie niegi.
Oto wszystko, co mog powiedzie o sobie.
Co sycha u Pana? Czy ma Pan ju zaj
cie? Jak silnie wierz w mego przyjaciela, nie
chaj bodaj to za dowd suy, e o may wos
nie posprzeczaam si z ciotk o modych ludzi
wogle.
Ciotka mylaa zapewne o zotej modziey
i o rnego rodzaju niedogach, ja za wycz
nie o Panu. I w imi tego broniam bezwzgldnie
wszystkich modych ludzi. A jednak jak mao

164
http://rcin.org.pl

u nas takich. Nic dziwnego, e o Panu mwi


wszdzie jak o unikacie. Dumn jestem, e mog
si nazwa Jego przyjacik. Bo ni jestem i zo
stan chyba na zawsze.
Sdz, e Pan pogry si ju w pracy i du
ma nad maszynami. Ja za pewno przeszkadzam
Mu swoim listem. Dlatego te kocz z popiechem.
Helena ' .

List ten dziwnie mnie uderzy. Czytaem go


kilka razy; porwnywaem z pierwszym i darem
nie szukaem tej nuty, co tak ywo drgaa w po
przednim licie. Tu zaledwie mae dziebeko tego
znalazem i ustp ten umiem na pami: Potrze
ba mi muzyki ub czego takiego. Sama nie p o
trafi okreli, czego mi brakuje .
I jak ona we mnie wierzy, jak niesychanie
wierzy! Spodziewa si, e pracuj ju w fabryce,
a ja szukam zaledwie zajcia i to wcale nie
z najwikszym wysikiem. Przychodz mi przytem rne zamiary do gowy. Jeden z nich zadzi
wi mnie tak dalece, e gotwem przysidz, i
podda mi go kto inny.
Gdyby tak wzi si do czego innego .
Wnet si jednak zmitygowaem.
Nigdy w yciu tego nie zrobi. Wszak przy
sigaem sobie, e gdy wytrwania nie starczy, upo
rem pokonywa si bd. Czego mi odmwia na
tura, to zdobd prac i wytrwaniem. Kt mi
165

http://rcin.org.pl

wreszcie zarczy, e Szwineiger umylnie nie


kama?
Takem rozwaa, piszc list do pana Kwa
niewskiego o wyszukanie mi zajcia. Odpowied
przysza na drugi dzie; miecia w sobie jednak
tylko przyrzeczenie i prob odwiedzenia starych
znajomych.
W cz si tedy po miecie i wlok za sob
przykre myli. 0 poarze, o mierci Walickiego
i o radiometrze prawie, e nie myl. Uczuwam
tylko nud, przygnbiajc, straszn nud. W ra
enia, ktre, zdao si, w pamici na zawsze po
zostan, rozwiay si w szarej mgle. Chodz po
kantorach fabrycznych, wyleguj si na ku,
a wszystko to mczy mnie niesychanie. Po raz
pierwszy w yciu jestem bez zajcia.
Dawniej czytabym moe; dzi, gdy spojrz
na ksik, ziewam. Najciekawsze jest to, e nie
czuj najmniejszej chci pisywania artykuw; nie
rozprawiam ze sob jak dawniej; zdania nie for
muj mi si w zaokrglon stylistycznie cao,
lecz rozproszone, urwane i niejasne skacz w nie
adzie po gowie.
Kiedy wpada mi do rki ksika zapisana
na marginesach mymi frazesami o radiometrze.
Przypomniaem sobie profesora i poszedem do
starej fabryki. Gruzy ju uprztnito: po wielkim
wynalazku ani ladu nie pozostao.
Maniak powtrzyem sowa profesora.
166

http://rcin.org.pl

Chwilami budzi si we mnie energia. Przypo


minam ostatnie zajcia i wpadam w tragiczne
usposobienie. Owocem takiej chwili by nastpu
jcy list do panny Heleny:
Czy Pani nigdy nie miaa chwil takich, kie
dy wszystkie myli i cele zda si ton w rozleg
em, szarem jeziorze ycia i gdy wystpuje zwyka,
jako szkielet naga, rzeczywisto? Praca przed po
udniem, obiad, praca po poudniu, cztery ciany
pokoju, sen i znowu praca: takiem mi si nieraz
ycie wydaje.
Dzi siadem zmczony na awce w alejach
Ujazdowskich. Zamyliem si gboko i nic nao
koo nie widziaem. Po chwili wydaje mi si, e
przechodnie, mijajc mnie, zwalniaj kroku, to
samo wozy i doroki. W ir uliczny, huczcy zdaa,
jak gdyby zastyg w tern miejscu. Wreszcie
nie posuwa si dalej, lecz koem przede mn
zatacza: tworzy si powolna, leniwa karuzela.
W okoo sun przechodnie i doroki, naokoo wlo
k si stjkowi, nakoniec w wir ten pochwycone
zostaj domy, drzewa, kioski: wszystko si obraca,
zrazu wolno, potem pdzi i miga mi przed oczy
ma. Ja jako pozostaj nieruchomy.
Oto co obecnie odczuwam!
Roboty jeszcze nie mam i chodz jak w
czga z fabryki do fabryki. Traktuj mnie nie za
wsze najlepiej, niewiele sobie wszake robi z te
167

http://rcin.org.pl

go. Ale, gdy wracajc, spostrzeg po drodz gru


py studentw, co kipi we mnie zaczyna. Czy
by to bya drobna zazdro? Nie wiem.
Nie dobrze robi, przyznajc si do tej brzyd
kiej wady, ale dzi powstrzyma siebie nie potrafi
i wszystko wypowiem. Bo dlaczeg aden z nich
nie poszed w moje lady? W szak oni uznaj rwr
nie potrzeb tego. Czyby si bali bluz woy,
by nie straci w niej kredytu czowieka inteli
gentnego , i nie sta si natrtem dla dyrekto
rw? Nie chc moe wylizgn si ze sfery tych,
co wiecznie kogo nauczaj?
To oni wprowadzili mnie na drog prze
mysu, oni nauczyli mnie, e czyn jest lepszym
od sowa. Oni jednak musz kruszyn swej wiedzy jak kura jaje obnosi. Maj przytem odpo
wiedni wyraz, mow, ruchy: ca dekoracy czo
wieka z inteligencyi.
I kt si wobec tego zdecyduje bluz wo
y, t bluz, pod ktr wielkiego czowieka nikt
si nie domyli? Oni wol w tuurku pozosta
i prawi o potrzebie fizycznej pracy, inteligent
nych fachowcach i t. d.
Zawsze to co innego mwi komu: id buty
szy , a samemu zasi do kopyta.
Nie wiem, skd mnie te myli nachodz. By
moe, i chciabym wicej takich widzie koo
siebie. W tedy naradzilibymy si wzajemnie i szlibymy do celu z wyraniejszym planem. Ostatnie
168

http://rcin.org.pl

sowo wypisaem prawie niechccy, a ono wszyst


ko wypowiada. Tak z wyraniejszym planem ...
Dosy tego!.. Niechaj mi Pani za ze nie
bierze, i jej wszystkie swe wtpliwoci wypowie
dziaem. One ju dawno, bardzo dawno mnie m
cz. Dzi wszake dopiero zdobyem si na odwa
g, by si z Tob, droga, jedyna przyjaciko, swemi mylami podzieli.

Kazimierz .

W list ten woyem ca dusz i z szalonym


niepokojem wyczekiwaem odpowiedzi. Jak ona
przyjmie to wszystko? Wszak to byo ca moj
istot, caym dobytkiem wiedzy i dowiadczenia.
Po tygodniu otrzymaem tak odpowied.
Kochany towarzyszu!
Role nasze, jak widz, zmieniy si. Podczas
gdy ja odzyskuj powoli rwnowag, W y wpada
cie w pesymizm. Ostronie, bo ta droga do ko
cioa prowadzi! W tern, co piszecie, jest duo
racy i (czytaam ju nawet podobne sdy), ale jest
te i jeszcze wicej przesady.
Drani Was bezczynne ycie: w tern sekret
cay. I ja myl najdalej za trzy lub cztery ty
godnie zawita do Warszawy i rozpocz na no
wo swj zawd nauczycielski. Pisa do mnie Zajiioz, i jak zwykle porusza bardzo ciekawe spra
wy. Oo to za ruchliwy umys! Przyznam si je
169

http://rcin.org.pl

dnak Wam, e wol otrzymywa Wasze, nawet


pesymistyczne listy, wieje od nich co mskiego,
podczas g d y . . . Ot i o may wos nie skrzywdzi
am Zanicza. ycz Wam, bycie jak najprdzej
znaleli robot, to W as najprdzej wyleczy. W styd,
by czowiek tego rodzaju mg wpada w takie
usposobienie. 0 , niedobrze! dam od W as popra
wy. Ciotka zawstydza mnie przypominaniem tych
dziwactw, jakie wyprawiaam tu z pocztku. Dzi
ki silnej woli potrafiam i ja przyj do rwnowagi
po tym okropnym ciosie, jaki mnie spotka. Mo
ecie bra ze mnie przykad.
ciskam serdecznie do Wasz
Helena Walicka .
P. S. Wundta skoczyam. Wspaniaa rzecz!
Radz Wam przeczyta .
Nazajutrz po otrzymaniu tego listu poszedem
do fabryki. Znalazem wreszcie zajcie, dziki sta
raniom pana Kwaniewskiego. Przyszo to w por, gdy zaduyem si u moich krewnych na ca
e dwadziecia rubli.
Bd pracowa i zapracowywa si, postana
wiaem sobie. To najlepsze lekarstwa, by zapomnie
o tern, o czem myle si nie chce.
Ona czytaa ju takie sdy . To zdanie prze
laduje mnie na kadym kroku. Pierwszy i ostatni
raz pisaem w ten sposb do panny Heleny. W niej
kryj si jakie dwie istoty: jedna taka sympatycz

170

http://rcin.org.pl

na, taka mi droga, jak nic na wiecie, druga za


gadkowa i nieprzyjemna. Lepiej zatem milcze,
jeli si nie wie, do ktrej z tych dwuch istot si
trafi. A przedewszystkiem lepiej pracowa.
Prbuj powrci do dawnego trybu ycia;
niestety z maem powodzeniem. Czytywa wieczo
rami nie mog i, mimo najwikszych wysikw,
nie potrafi zmusi si do pracy umysowej. Naj
czciej kad si do ka natychmiast po odby
tej lekcyi z Michasiem. pi przy tern jak kamie,
snem cikim, bez sennych obrazw. Nieraz od
wiedzam swych dawnych znajomych i kolegw,
zachodz do Zanicza wprost dlatego, e w domu
wysiedzie nie mog. Dziki przyzwyczajeniu za
daj sobie codzie pytanie: co bd czyta? a ko
cz drugiem: dokd pjd? Gdy wszystkich zna
jom ych obejd po kolei, chodz do poblizkiej cu
kierni i spdzam tam cay wieczr.
Artykuw jednak nie czytuj: mczy mnie
to i nudzi, a najczciej po przeczytaniu nie wiem,
o co idzie. Zajmuj mnie za to Wiadomoci
z miasta , rubryka wypadkw i felietony, o ile
nie s na zbyt moralizatorsk nut nastrojone.
Niema rozrywk sprawia mi stary emeryt,
udzielajcy mi codzie na ucho jak nowo po
lityczn. Po kilku dniach poznalimy si tak do
brze, e siadamy zwykle przy jednym stoliku.
Gdy wejd do cukierni, sysz ju w progu gos
staruszka:

171
http://rcin.org.pl

Panie te! Ohodno pan.


Lubi z nim rozmawia, chociaby dlatego,
e nie potrzebuj niczego dowodzi, ani te za
arcie broni swego stanowiska. Ulego starusz
ka oddziaywa i na mnie. Tak, to tak, a nie, to
nie: w ten sposb rozmawiamy z nim.
Pan mi si podobasz mwi nieraz.
Widz, e rzemielnik, ale interesujesz si pan
tern i owem i za trzy grosze pana nie sprzeda.
Przyjdzie sobie, panie dziu, do cukierni, przeczyta
Kuryerek, dowie si, co sycha tudy siudy. To
mi si podoba.
Nie zawsze suchaem tych uwag z najwik
sz ciekawoci i nieraz zerkaem jednem okiem
w gazet. W tedy starowina kad na st kociste
rce i, zmuszajc mnie do podniesienia wzroku,
prawi dalej, postukujc od czasu do czasu palcem:
Suchajno! za granic, uwaasz, kady
dorokarz czyta gazet. Tak panie! Stre siedz
przed bram z ceduami w rkach, a kto nie ma
na gazetk, stanie przed redakcy i bodaj w y
padki sobie przeczyta. Chocia ja tego nie p o
chwalam. Nie. Podug mnie (daje pan spokj ga
zecie i suchaj, co ja gadam!). Ot podug mnie
tak: yj jak potrafisz, ludzi nie oszukuj, chwal
Pana Boga jak umiesz, w polityk si nie wtr
caj, i dosy. No co, nie? A widzisz pan, e i od
starego mona si czego nauczy. H e. . . h e ....
172

http://rcin.org.pl

No czytaje, czytaj swoj gazetk; i ja kroniczk przejrz. H e ... h e ... h e ...


Po kilku minutach zwraca si znw do mnie.
Suchajno pan, co ten tu wypisuje. Zo
bacz tylko, czy kobiet w blizkoci niema, bo
strasznie tusty kawa. Uwaasz tak: Zowrogie
wieci nios, e krynoliny maj by zupenie ska
sowane . Uwaasz?
Skurczy si na swem krzele i zakrywszy twarz
rk, mia si cieniutkim, cichym dyszkantem.
Gdzie tu dowcip?
Jak to gdzie? Poczekaj, niechaj si wymiej.
Ja tu nic miesznego nie widz.
Nie widzisz? To to, panie, pknd ze
miechu.
Innym razem mwi wprost:
Z pan gazetk, pogawdzim troch.
I, jakby przewidujc opozycy, bra mi ga
zet z rki i kad j na stoliku.
Powiedz mi pan, jakiego pan fachu?
lusarz mwi, miejc si ze starego
gaduy.
A szpruch jaki macie?
Nie mamy adnego.
Jak to nie macie? A jak na wdrwk pj
dziesz?
Nie pjd na adn.
Kubek dasz do cechu? A jak si z czela
dzi porozumiewasz?
173

http://rcin.org.pl

Panie kochany, dawne czasy! U nas nie


ma ani czeladzi, ani kubkw, ani cechw, jest
tylko fabryka.
No, a kto robot robi?
Robotnicy.
Ale skd si oni bior?
Zewszd: ze wsi, z miasta.
Takie sobie wycirkty, szmiruchy? ...
Przez kilka wieczorw tumaczyem mu na
sze stosunki. Starowina wierzy nie chcia.
I ten naiwny dziadek sta si dla mnie sym- *
patyczniejszym od naadowanego teory Zanicza
i od powanych jego kolegw.
Panna Helena powrcia wreszcie do Warsza
w y i pierwsza przysza mnie odwiedzi. Rozumie
si, e jej wejcie zelektryzowao mnie tak dalece,
e ponad okrzyk radoci, nic innego wydoby
z siebie nie potrafiem. Chwytam za krzeso i, kr
cc si koo niej, prosz zadyszanym gosem, by
siada.
Panno Heleno, prosz usi. U mnie tro
ch po kawalersku, a le... Niech pani sidzie, pan
no Heleno.
To mnie pan na rodku pokoju nie po
sadzi. Jaki pan zabawny z tern roztargnieniem.
Sidziemy razem na kanapie.
Zaczem zdejmowa jej rkawiczki, nie wie
dzc sam poco, chyba dla okazania swej gocin
noci. cignwszy jedn nie wytrzymaem i po-

174

http://rcin.org.pl

caowaem j w rk. Wyrwaa mi j natych


miast.
Nie rbcie tego.
Panno Heleno, ja jestem taki szczliwy,
tak bardzo szczliwy, e musi mi pani...
W ic znw jestemy na pan i pani.
Nie, niech Bg broni. ebycie wiedzieli,
jaki ja dzi jestem kontent. Wiecie co? Tak mi
byo przykro przez ten czas, e rady da sobie
nie mogem. Tak si jako nie w iodo... Ale to
gupstwo! Wiecie? pesymizm ju pierzch... Ale
ale. . . chciaem wam powiedzie, e z tym radio
metrem to jeszcze nie przegrana sprawa. Oho!
niewiadomo. Tam pewno w fabryce s jakie ry
sunki. Napewno. Zanicz pyta si o was. Ale wie
cie, co on o was mwi? Powiedzia, e macie
transcedentaln gow.
Gupi on jest.
Prawda, jaki on gupi? jaki mieszny? Ale
te g o ... Jaki ja dzi jestem szczliwy!
Ukradkiem pocaowaem j po raz drugi
w rk.
Panna Helena powstaa z miejsca.
Dajcie pokj, bo wyjd w tej chwili. e
te w y wszyscy jestecie jednakowi. To, e przy
szam do was nie upowania...
Jak oparzony cofnem si na drugi koniec
pokoju.
Przepraszam bknem.

175

http://rcin.org.pl

Ju si obrazi!
Ja nie jestem taki, panno Heleno.
No widzia to kto? W ic ja was przepra
szam. Sidcie tu i pogadamy rozsdnie.
Tern uja mnie natychmiast. Usprawiedliwia
em si przed ni, e to by tylko waryacki na
pad radoci.
Jak ja si ciesz, to ju granic nie znam.
Ona przerwaa mi to tumaczenie i zacza
powanie:
Wspomnielicie co o radiometrze. Niestety
i ja w to wierzy przestaam.
Taak?
Suchajcie, co powiem. Przeprowadziam
obszern korespondency z Zaniczem, z kilkoma
studentami fizyko-matematycznego wydziau, napi
saam nawet do profesora z Berlina. I ot czego
si dowiedziaam: sia tarcia jest to przeszkoda
nieprzezwyciona wobec wielu maszyn; zwyczaj
ny motor, naprzykad, traci prawie poow siy
na pokonanie tarcia; gdyby nie tarcie, kula rzuco
na po gadkiej powierchni toczyaby si bez ko
ca. Rozumiecie?
Rozumiem.
Matematycznie da si wyliczy, ile w naj
lepszym razie moe otrzyma radiometr (tylko
podczas sonecznego dnia), a ile straci na tarcie.
Nastpnie...
Ale tamto byo wanie wynalazkiem.
176

http://rcin.org.pl

Mona si wszake przekona, czy to wogle moliwe.


A pani ojciec? przerwaem.
A fizyka?
Prawda, fizyka. W ic da si wyliczy?
Matematycznie.
Biedny pan Walicki.
Oj, bied n y ...
W uszach zadwiczaa mi, jak odlege echo,
przysiga Walickiego: to nie obracaa dynamomaszyna . Pomimo wszystkich argumentw panny
Heleny, nie potrafiem jej potakiwa. Przerwaem
tedy uwag:
Nie mylmy o tern.
O tak, nie mylmy.
Przesiedzielimy, milczc, obok siebie dobry
kwadrans.
Wreszcie ona si odezwaa.
Od dzi dnia zaczynam nowe ycie dla
siebie. Sama jedna.
To druga struna jej duszy zadrgaa w tych
sowach i dziwnie zmienia jej twarz. Bya to
wprost inna kobieta, nie majca adnej wsplno
ci z t, co przed chwil powoywaa si na ma
tematyk i dowodzia z elementarza fizyki.
Wszak niezupenie sama wtrciem.
Czytalicie ostatnie jego sowa.
Umiem je na pami.
On kaza mi o pani... O was pamita.
Fachowiec.

177

12.

http://rcin.org.pl

Mj drogi, c w y mi pomdz m oecie...


Zapewne niewiele. Ale jabym z caej du
szy chcia.
Umiechna si smutnie i odpara:
Dzikuj wam.
Poczem wstaa, by mnie poegna.
Teraz oto najlepsza chwila, pomylaem. I, gdy
bya ju przy drzwiach, zawoaem niespodzie
wanie:
Ja przed wami co ukrywam.
Przede mn?
Tak.
Oo wam si stao?
Ja musz co powiedzie...
Ale co?
J a ., was koch a m ...
Stao si powiedziaem. Ona stana jak po
raona t niespodziank i nic mi nie odpowiada.
Ja za spuciem wzrok ku ziemi i czekaem jej
wyroku. Dugo trwao milczenie. Wreszcie ona
kadzie mi rk na ramieniu.
achnem si:
Tylko nie tak! Nie tak! Ja tego nie znio
s! Niech pani lepiej nic nie mwi.
Rka jej opada i powtarza si po raz drugi
milczca scena.
Wreszcie pyta szeptem:
Ozy my dzi nie moemy poegna si
jak bracia?
178

http://rcin.org.pl

Nie.
Panie Kazimierzu! . . .
Nic jej nie odpowiedziaem.
A ja nie potrafi panu odpowiedzie. Ja
nie mylaam nad tern, ja znam siebie za mao.
Wreszcie jestem teraz w aobie. Mam dla pana
duo sympatyi, ale dotychczas o innych rzeczach
mylaam. Ja nad tern si nigdy nie zastanawia
am . . . J a ...
Tu zy jej pocieky po twarzy. I, jakby w po
czuciu wasnego niedostwa wobec pierwszego
pytania ycia, bagaa prawie pokornym gosem:
Niech si pan nade mn nie znca.
I wysikiem woli wstrzymujc si od paczu,
wysza, nie ogldajc si za siebie.

179

http://rcin.org.pl

III
racuj przy bormaszynie. Robota nudna, je
dnostajna i ogupiajca, ma jednak to do
siebie, e usuwa wszelkie fuszerki. W dwa
dni nabyem troch wprawy i robi zupenie me
chanicznie, pozwalajc mylom buja, gdzie im
si podoba. Gdzie w gbi duszy budzi si scep
tycyzm i zadaj sobie nastpujce pytanie:
Ozy dobrze wytresowany szympans nie
mgby z rwnym skutkiem pracowa przy owej
bormaszynie.
Prosiem dyrektora, by mi dawano inne ro
boty.
Ju o pac mniej mi idzie mwiem.
Draem wszake, by mi nie zechciano uskubn
co z mych czterech zotych.
Dyrektor obieca, e przy pierwszej sposob
noci poleci mnie majstrowi. Obietnica pozostaa
obietnic, a ja wci pracuj przy bormaszynie;
waciwie za podnosz i opuszczam rczk, co

180
http://rcin.org.pl

wprowadza w ruch ciki wider, wyabiajcy


w elazie okrge dziury.
Przy tem mona ostygn. To te z dnia na
dzie staj si bardziej opieszaym i leniwym.
Dawniejsz ywo zamieniy ruchy miarowe, jak
w zegarze. A co najwaniejsza, nie mog czy
tywa wieczorami. Litery skacz mi przed oczy
ma, zdania harcuj po gowie w bezmylnym nie
adzie. Wiele rzeczy, ktre dawniej mnie zajmo
way, teraz nudzi poczynaj. Kuryerek czytuj
raczej z przyzwyczajenia, ni z ciekawoci.
Szukam przyczyny tej zmiany i rne przy
puszczenia przychodz mi do gowy.
Czybym ja za duo pracowa wprzdy? Lub,
co gorsza, moe praca ksikowa z prac przy
bormaszynie pogodzi si nie dadz? Kocz tem,
e wieczorami wcale ju w domu nie siaduj.
Natychmiast po skoczonej lekcyi z Michasiem
bior czapk i zaczynam wdrwk po miecie.
Kilka miesicy mino od czasu, gdym jej
wyzna me uczucia, a cigle jeszcze pokutuj za
to. Jestem wobec niej oniemielony, niezgrabny,
maomwny i wprost gupi. Co mi usta zamyka,
gdy mam si bodaj swkiem odezwa o sobie.
Sucham tedy z cierpliwoci obojtnych dla mnie
rzeczy i powracam do domu. Zauwayem i to
jeszcze, e chwilami oczekuje ona czego ode
mnie: jakiej wiadomoci nadzwyczajnej, heroizmu,
181

http://rcin.org.pl

czy wielkiego czynu. Ozy ja wiem wreszcie, cze


go ona chce?
Nieraz rzuca mi naprzykad zagadkowe py
tanie:
Ozy jeszcze pracujecie przy bormaszynie?
Aha.
No?
Oo ma znaczy owo no?u nie wiem. Cza
sem, gdy wpadn do niej zaczerwieniony od chod
nego powietrza, pyta z popiechem:
No?
Wyranie spodziewa si czego ode mnie. Mo
e rwnie jakiego wynalazku?
C zatem dziwnego, e chodz do niej co
raz to rzadziej i, chocia bl sobie sprawiam ka
dego wieczora, w ktrym jej nie widz, id do
cukierni pogada z emerytem. Ten bo zawsze
jednakowo mnie przyjmuje.
Oe pan tak dawno nie by? h?
Albo te:
O gazetkach zapomina si powoli. Pewno
kobieta wlaza w drog.
Opowiada mi o swojej rodzinie, o tem, jak
dnie spdza, jak chodzi na kawk do ogrodu, a na
mleczko do Henneberga, uskara si, e chopcy
ogrd Saski zniszcz niezadugo, e mu strka
psa strua surowem misem.
Raz zastaem go bardzo zamylonego. Chrz182

http://rcin.org.pl

ka bez ustanku, wyciga z kieszeni olbrzymi


pacht czerwon i uciera nos niezwykle dugo.
Oo panu? pytaem.
Spojrza na mnie bystro i rzek tragicznym
gosem:
Wyprowadzam si.
Tak?
Dwadziecia pi lat mieszkaem.
W ic czemu si pan wyprowadzasz?
Dwadziecia pi la t...
Ot! Tyle zmartwienia dla gupstwa.
Jak to gupstwa? Panie, sowika maj!
Oo takiego?
Sowika powtrzy rozpaczliwie.
Spostrzegszy moje zdziwienie, doda, uderza
jc rk w st:
To to panie okropne jest zwierz.
Sowik?
A rozumie si. Oalusiek noc: tiu-tiu
i tiu-tiu... Panie kochany, to to bzika mona
dosta... A tak, miej si pan, miej ze sta
rego. Rozumie si. . . To bardzo mieszne, bardzo
mieszne.
Popieszyem naprawi swj bd.
Ja panu wynajd mieszkanie.
Mj kochany, zrb to. Mj zoty czowie
k u ... Ja bo, widzisz, juem zniedonia, zesta
rza si...
Omal, e nie rozpaka si z wdzicznoci.
183

http://rcin.org.pl

Sowika musiaa sobie bestya zafundowa.


Jaka lafirynda, szelma. Bodaj jej Pan Bg tego
nie spamita.
Wynajem mu dwa pokoje w moim domu,
o pitro niej, i od tego czasu otrzymuj prawie
codziennie jego wizyty. T drog doszedem do
urozmaicenia sobie wieczorw. Urzdzam miano
wicie herbatki, spraszam na nie swoich przyjaci:
Andrzeja i pana Zakrzewskiego (tak si w eme
ryt nazywa). To zachca ich obu do zawizania
ze mn bliszych stosunkw. Pan Zakrzewski za
glda, by zapyta: jake zdrwko? ; Andrzej
tak ot: by ino zajrzy .
Skromne s te nasze kolacyjki, a przytem
niesychanie nudne, jakem si niezadugo o tern
przekona.
Pan Zakrzewski zjawia si z punktualnoci
zegarka o 9 godzinie i z dokadnoci pozytywki
pyta we drzwiach:
Co sycha, Andrzeju?
Andrzej odpowiada z niezwyk rozmaitoci
sw i myli:
Beczka z gnojem wylaa si.
W ustach Andrzeja jest to satyr na co
dzienno ycia. Staruszek nie rozumie tego, czy
te udaje codziennie, e nie rozumie do, e
pyta:
He, he! Gdzie to si stao?
Andrzej dla urozmaicenia swego humoru, po
184

http://rcin.org.pl

daje codzie inny adres. Raz stao si to na Mar


szakowskiej, to znw na Brackiej lub za elazn
Bram i tak dalej. Nieraz, gdy chce doci Za
krzewskiemu, mwi:
Na Powzkach.
I ta nieszczliwa beczka na ulicy Marsza
kowskiej sprowadza nas codziennie na tematy jak
najnudniejsze. Czasami (od wita rozumie si)
wszczynamy dysput religijn. Ja bior w niej
mao udziau. Sucham wymyla Andrzeja i gde
ra pana Zakrzewskiego, jak si sucha monoton
nego uderzania fal morskich lub koatania ma
szyny w fabryce.
Pocztkow stacy tych sprzeczek jest znowu beczka na Powzkach.
Dalibycie Andrzej pokj oburza si pan
Zakrzewski. Z kocioa bdzie drwi. Czycie
w y moe luter, albo co?
Mwi tak umylnie, bo wie, e Andrzeja to
gniewa najbardziej.
O, luter! Widzisz go?
Pan Zakrzewski korzysta ze szlachetnego unie
sienia i zaczyna swj wykad o tern, jak to czek
powinien Pana Boga nie obraa, koci szano
wa i do spowiedzi chadza .
Andrzej sucha zrazu uwanie, wtrcajc od
czasu do czasu swoje:
Juci...
Gdy jednak kazanie przybierze zbyt pobo
185

http://rcin.org.pl

no - sentymentaln
i woa:

form,

zrywa

si z krzesa

Ee, gadanie! . . .
Takie jest moje towarzystwo!
Ktrego dnia poyczyem od dawnego ko
legi tuurek (gdy moje ubranie byo ju bardzo
zniszczone) i wybraem si z wizyt do pastwa
Kwaniewskich. Ten bo nic si nie zmieni. Przy
ty moe troch i zleniwia w ruchach, a poza
tern pozosta, jakim by.
Ledwie e zdy przywita si ze mn, za
woa:
Artyku paski, rozumie si, czytaem.
Mj artyku?
A co? Ukrywae si pan, alem si od
redaktora dowiedzia.
Ju zapomniaem o nim.
Pikna rzecz, bardzo pikna. Z pana b
dziemy mieli pociech.
Umiechnem si niewyranie i zapytaem
grzecznie, lecz dobitnie.
Sowa te syszaem ju raz od pewnego
studenta. Zechce mi pan wytumaczy, kto mia
nowicie bdzie mia ze mnie pociech?
No my, ludzie pracy. My, ktrzy cywilizacy w kraju naszym posuwamy. Nie zapieraj
si pan. Oo tu gada! Ja tak w pana wierz, e
szyj dam za to.
186

http://rcin.org.pl

Uj mnie za rce i mia si basowym go


sem:
Ale, alekrzykn potem. Wiesz pan co?
Moebymy sobie poszli na miasto? Sidziem w ja
kim skromnym lokalu i pogawdzimy troch. Tak
si, panie, u nas rzadko widuje czowieka do rze
czy, e chc sobie chd raz sprawid uczt du
chow.
Bo wieszdorzuci po chwiliw naszych
uczonych ja nie gustuj.
Zaprowadzi mnie do handelku, gdzie, jak po
wiedzia, zbiera si wiat finansowy. Widzc, jak
ciekawie ogldam si naokoo, popieszy ze swemi objanieniami.
Widzisz pan tego na rogu? To Strum,
fabrykant wstek gumowych. Bardzo obrotny
czowiek.
Dobry wieczr, panie Strum woa, pod
chodzc ze mn do stou.
Dobry wieczr odpowiedzia pan Strum
mocno niemieckim akcentem.
Pan Kwaniewski przedstawi mnie jemu z ta
k min, jakby chcia powiedzied:
Ja ci ze wszystkimi zapoznam. Stosunki
ci wyrobi.
Pan Strum powsta z miejsca i zoy mi ten
specyalnie niemiecki, przesadny ukon.
A, pan Zaliwski. Syszaem ju ...
Zwrci si do Kwaniewskiego:
187

http://rcin.org.pl

Takich nam panie fachowcw wicej, a do


kd my nie zajdziem y... O u pana sycha?
Te odpar z grymasem Kwaniewski.
A jake wyymaczki?
adnie id, adnie. Nie mam powodu do
uskarania si.
A co, nie mwiem? Pikny interesik.
Mlasn przy tern jzykiem, a echo roznioso
po sali.
A jake u pana? zapyta z kolei Kwa
niewski.
Znakomicie.
Chwaa Bogu.
Nastpuje poegnanie, przy ktrem panowie
wymieniaj sobie nowoci dnia.
Beistein, klapa. Wiesz pan?
Panie, co si teraz z rublami dzieje. Strach.
Usadawiamy si wreszcie w kcie przy okrg
ym stoliku. Pan Kwaniewski kaza przynie
butelk wina.
Jake si panu podoba Strum? zapyta
po cichu.
Tak sobie. On take fachowcw potrze
buje.
Rozumie si. My wszyscy potrzebujemy.
Ale zauway pan, jak on skwapliwie zachwala
swe interesy. Kredytu szelma potrzebuje.
A zatem kredytu i fachowcw.
188

http://rcin.org.pl

Wytrawne wgierskie! krzykn Kwa


niewski na kelnera i zwrci si do mnie.
Ten pan przy drugim stoliku, to Majchert. . . Dzie dobry panie M.!
Dzie dobry. Jake wyymaczki?
Jako tam id.
Powinszowa.
Wymieniwszy jeszcze kilka sw, objania
mnie znowu:
Zakupi, uwaasz pan, przed trzema laty
grunta pod Mokotowem za bajecznie tani cen.
Dzi sprzedaje po szesnacie rubli za okie. Bar
dzo dzielny czowiek.
Dzielny? Ozy tern si tylko wsawi?
No, w historyi miejsca moe nie znajdzie,
ale jako sumienny pracownik u podstaw spoe
czestw a... Czego pan wreszcie chcesz? Oj, pa
nie Kazimierzu, pan si zaczynasz idealizowa.
Jeszcze kieliszek wina.
Nastpuje dalsza historya goci. Pan Kwa
niewski nie szczdzi mi swych wiadomoci, wska
zujc brod na coraz kogo innego, opowiada mi
o kadym z nich najrozmaitsze szczegy.
Ten, pod piecem to dostawca skr, obok
niego waciciel tartakw, tam przyszy spad
kobierca dystylatora Starckmanna, przy nim wa
ciciel dwuch browarw, dalej agent firmy ber
liskiej: Wendrisch i Sikora, dyrektor lombardu
189

http://rcin.org.pl

akcyjnego. A niejeden wprost: znany i ceniony


kapitalista.
Rozejrzawszy si w tem Eldorado pracownikw
u podstaw, zapytaem pana Kwaniewskiego, co
znacz te wyymaczki, ktremi si tu wszyscy
interesuj.
P ii. . . zawoa to to cay romans. Dasz
pan wiar, e do zeszego roku nie byo ani je
dnej wyymaczki krajowego wyrobu. Z Ameryki
wszystko sprowadzono. To to kada praczka
potrzebuje. Oblicze pan zatem, ile to ciko za
pracowanego grosza naszego ludu wychodzi za
ocean. Ile to krwawego potu i znoju w tem si
mieci. Ot, zeszego roku postanowiono zaoy fabryk. Interesik, jak pan widzisz, buzi
da! Koniec kocw kapita si znalaz i rzecz
posza w ruch. Po p roku, wierz pan lub nie
wierz (ja przecie nie mam racyi przesadza),
dawa omnacie procent dywidendy. Omnacie!
Rozumiesz pan, co to znaczy? Ja sobie zatem
tak kalkuluj: amerykaska (to jest niby w yy
maczka) kosztuje dwanacie rubli, krajowa dzie
si. Myl, myl, aem swoje zrobi.
Uj si pod boki i zawoa z tryumfem:
Ja sprzedaj za sze! I co pan powiesz
na to? Ta biedna praczka ma teraz dwa ruble
w kieszeni. Jakby znalaz.
Szeroko otworzyem oczy z podziwu, sucha
jc jego rezolutnej mowy. Gdy skoczy, wypad

190
http://rcin.org.pl

o mi z ust prawie bezwiednie krtkie i suche


pytanie:
To pan tamtym konkurency zrobi?
No, i jak jeszcze! Po trzech miesicach
musieli zwdn sw oje. . . Ba, pan si krzywisz.
Ale ja zapytam pana, na czem wiat dzi stoi?
Na co tu duo gada? Oo najwiksze czyny stwa
rza, co arcydziea do ycia powouje, co geniu
szw na wiat wyprowadza, jeli nie konkurencya (panowie modzi nazywacie to walk o byt)?
Bez konkurencyi paciby pan za sw czapk
akurat tyle, ile wynosi paska pensya miesiczna,
a za misk soczewicy kazaliby ci sprzeda ro
dzonego brata. Dzi pacisz za ni sze groszy.
W ic to tak wyglda? pomylaem. Wino
mi chyba gow zamroczyo i ja go le rozumiem.
Przecie to nie moebne, by to by nasz idea?
To nie podobna, bymy si tego z tak zaartoci dobijali, bym ja tam poszed dlatego, e pan
Strum fachowcw potrzebuje?
Pan Kwaniewski nala mi kieliszek wina
i zmusi prawie do wypicia.
O panie cign dalej kiedy kapita
u nas drogi.
Nie rozumiem.
To jasne. Gdzieindziej pac za niego trzy,
dwa procent; tutaj pi, owszem, a nieraz i dwa
nacie. Tyle si o tych rzeczach pisze, tyle gada,
a tego nikt nie poruszy.
191

http://rcin.org.pl

Pocign yk z kieliszka i mwi protekcyj


nym, nap artobliwym gosem:
Pan, panie Kazimierzu, jeste w tern szczliwem pooeniu, e, jako czonek tego olbrzy
miego ciaa, bdziesz zna jego potrzeby i b
dziesz m g. . .
Ja?!
I czego si pan dziwisz? To wanie jest
zadaniem i obowizkiem prasy. Przyzna musz,
e prasa bya dotychczas... no, jeli nie najlep
sz, to zawsze jako znon. Tylko grnolotne
frazesy nierazbym powykrela. Ale w ostatnich
czasach psu si co zaczyna. Bredz, jak we
nie. Gada si naprzykad: inicyatywa bez po
parciato chroniczna choroba nasza . Naco tyle
piknych swek, kiedy mona jasno i wyranie
powiedzie: kredyt dwuprocentowy.
Nala wina i, pocignwszy z kieliszka, m
wi, obcierajc z rozkosz usta:
Tu trzeba, by specyalista zabra gos.
Pan si cokolwiek m yli odparem. Ja
jestem tylko robotnikiem. W najlepszym razie
mog by werkmajstrem, nigdy literatem.
A w artyku? Pan jeste tern, co An
glicy nazywaj all round man. I dlatego, powta
rzam, e my si z pana doczekamy pociechy.
O, wtpi, bardzo wtpi. Zwaszcza, e
nic wiedzy nie przybywa, ale...
Byo to ostatnie rozsdne zdanie, jakie po

192
http://rcin.org.pl

wiedziaem. Wino ju dobrze skutkowa zaczo


i czuem, e gdy dalej bd mwi, gupstw na
plot.
Jeszcze kilka kieliszkw wina, a zapomnia
em o swem rozgoryczeniu.
Pan Zaliwski! zawoa kto za mn.
Odwracam si i widz Borwicza, silnie ju
podchmielonego. Poda mi obie rce i wita, jak
starego przyjaciela.
Jaka to szkoda, emy pana stracili.
Usiad przy naszym stole i zacz mnie ob
sypywa pochwaami.
Pyszny czowiek mwi do Kwaniew
skiego. Po skoczeniu gimnazyum... Ciekawa
historya, panie te g o . . . A to zabawa! Po sko
czeniu ... N o ... Ciekawy kawa!
Mwi tak gono, e zwraca ogln uwag.
Gocie spogldali na nas z pocztku ze zdziwie
niem, a potem z pewnem zainteresowaniem. BorWicz, ktry musia tu by, jak u siebie w domu,
zwrci si d publicznoci i, przechylajc si
przez krzeso, woa pijanym gosem:
Panowie, uwaacie: facet z uniwersyte
t u ... tego do fabryki. To pycha, panowie.. .
Podszed do nas pan Strum i pocz ze mn
rozmawia; za nim przyszed Majchert i powoli
utworzyo si przy nas mae kko. Pan Kwa
niewski dowodzi co o mych cnotach obywa
telskich.

193

Fachowiec 13.

http://rcin.org.pl

Kto poda myl zsunicia kilku stolikw, co


te niezwocznie wykonano.
Sze szampaskiego! zawoa Kwaniew
ski na kelnera.
Ja staj si czuy i ulegy, jak baranek. Uczuwam rzewn wdziczno do Borwicza, ktry
wiedzia chyba o mych fuszerkach fabrycznych,
a teraz owacy mi oto wyprawia. Odpowiadam
na yczenia pijanym umiechem, niezrcznym uko
nem, uciniciem rki i jestem do gbi wzru
szony.
Strzelio kilka korkw i wysokie kieliszki na
stole napeniy si musujcym pynem. Gdy wszys
cy ucichli, zabra gos pan Kwaniewski:
Panowie! pij zdrowie modego pokolenia.
Niech yje nasz przyjaciel, pan Kazimierz Zaliwski. Szczk szka, umiechy do mnie skierowane
i kilka komplementw, potem znw ucicho: sia
damy na miejscu.
zy pijanego rozrzewnienia staczaj mi si
po twarzy. Wstaj z krzesa i opieram si o cian, gdy trudno mi sta. Unosz kieliszek: cisza.
Panowie, zaczem panowie, ja jestem
gboko wzruszony, panowie... Ja wam, pano
wie, w krtkich sowach za to yczliwe przy
jcie ...
Tu znw kilka ez stoczyo mi si po twarzy.
Dzikuj . . . z a ... Panowie! Niech yje
sprawa postpu... niechaj yje konkurencya!

194
http://rcin.org.pl

Wiwat!
Znowu szczka szko i grupa ludzi stoi prze
de mn. Z kta sysz gos Borwicza:
Strbi si troch mody czowiek. Ale to
n ic . . . Chrzest!
Chrzest potwierdzam, zwracajc si do
Borwicza i miej si tak rozkosznie, e a zby
wyszczerzam.
Podobnym umiechem wtruje mi towarzy
stwo.
Po niejakim czasie panowie si rozchodz.
Jedni id do domu, drudzy powracaj do swych
stolikw. Pan Kwaniewski pocz mi rozwija
swe plany. Mwi co o galanteryi elaznej, o zu
ytkowaniu odpadkw...
Panby t rzecz wspaniae pokierowa.
Zamawiam te sobie pana na dyrektora... Fataaszki cign dalej breloki, fantazyjne rczki
do lasek. Toby si wspaniale rozchodzio.
Rozemiaem si sam, rozumie si, nie wiem
z czego.
Jeszcze buteleczk! zawoa pan Kwa
niewski.
Mwilimy potem o czem innem. O czem,
tego dobrze nie pamitam.
Wyprniwszy butelk, wyszlimy wreszcie
z handelku, ujwszy si pod rami; lawirowalimy
midzy rynsztokiem a murami kamienic. Po dro
dze zatrzymujemy si bez widocznej przyczyny.
195

http://rcin.org.pl

Panie Kazimierzu mwi Kwaniewski


dajmy sobie buziaka na zadatek przyszej przyja
ni. 0 tak, z dubeltwki!
Zaledwie uszlimy kilkanacie krokw, a sta
n znowu, rozkraczy nogi i nachylajc si nade
mn, woa ju zupenie nieprzytomnie:
Bu-zi...

196

http://rcin.org.pl

IV
rzebudziwszy si koo poudnia, przypominam
sobie z mozoem wczorajsze zajcie. Zagma
twane myli rozpltuj jako motek jedwabiu,
starajc si nie zerwad nici. W miar jak dumam,
w gowie koo wad mi si zaczyna. Mam wrae
nie, jak gdyby ziemia rozstpowaa si pode mn
i wpadam w przepad bezdenn. Wal gow na
d, lec bez koca i dna dosignd nie mog.
Ju nie rozrniam, gdzie d, gdzie gra; jako
kamie rzucony nabieram coraz to wikszej szyb
koci, rozpruwam sw mas powietrze, lecz coraz
to prdzej i wci jeszcze nie upadam.
I rzeczywicie: nie wiem, gdzie jestem, czem
byem, czego chciaem i czego chc teraz.
I ja tym ludziom daem si otumanid, tak
map, takiego poliszynela z siebie zrobid? A, jak
e oni miad si ze mnie mog. Tod ja na ich
czed bajki ukadaem, a gdym je czyta, gos
dra mi ze wzruszenia!

197
http://rcin.org.pl

Tamten w gazecie mia racy: ja wistaem


na groszu. Nie na swoim, bom go nigdy nie mia,
mnie cudzy grosz w zby wsadzono i ja czue
na nim w y gwizdy waem romanse. A jednak nie
chaj mi Bg bdzie wiadkiem ja mylaem, i
robi to krajowi na poytek.
Teraz ju nie wiem, co jest moj wiar, co
za we mnie wegano, co jest prawd, a co po
kryciem wstrtnej obudy. To najpewniejsze, e
wasnej wiary nie miaem nigdy, tak, nic wasne
go nie miaem. Wszystko byo we mnie poyczanem, wszystkiego wyuczyem si, jak papuga
na pami i powtarzaem za drugimi. Samym so
b nigdy nie byem. Ani jednej myli, ani jednego
uczucia nie miaem, o ktrem mgbym powie
dzie: mojem jest ono. yem ich sowem, ich
myl, ich teory, ksikami, gupot wszystkiem, wszystkiem! Nawet ruchy ich i mow ma
powaemku dobru spoecznemu.
Stanem ju na tej granicy, gdzie ba si
swych myli zaczynam. Nigdym nie odczuwa
tak piekcej potrzeby uskarenia si przed kim
kolwiek. Ju nie rzucam na nich i na siebie pio
runw, ale skar si przed kim pgosem. Oto
wycigam rce przed siebie i mwi do swego
mistycznego powiernika:
Patrz i przyjrzyj si, co ze mnie zrobili!
Nad wieczorem wyszedem, by odnie tuu198

http://rcin.org.pl

rek znajomemu. Oddaj mu zawinitko i mwi


wyjtkowo rzewnie:
Dzikuj wam, moi drodzy, serdecznie
dzikuj za tuurek.
Ot gupstwo odpowiada tamten. Ale
c to wy jaki nieswj?
A wiecie, przykro miaem.
No?
Rodzinn.
O o ! . . . To niemie rzeczy.
Bardzo niemie.
Nie powinnicie tego do serca tak bra.
Macie racy, macie racy. Do widzenia
wam, moi drodzy. Dzikuj za tuurek.
Do widzenia. Ale zapomnijcie o swojej
przykroci. Gupstwo!
Zapomn, zapomn, moi drodzy. Dzikuj
za tuurek.
Dwie godziny spacerowaem po miecie, a wr
ciwszy do domu, zastaem u siebie obu moich przy
jaci: Andrzeja i pana Zakrzewskiego.
Bdzie herbatka? zapytali prawie jedno
czenie.
Nie.
Obaj spojrzeli na siebie ze zdziwieniem. Pan
Zakrzewski przeegna si nawet.
W ybaczciemwiale dzi jestem nieusposobiony.
Nieusposobiony przedrzenia Andrzej.

199
http://rcin.org.pl

Jakie to swka francuskie jucha wynajduje. Ga


daj wprost, e nie chcesz.
Nie m og...
Nie mog drani Andrzej.
A milcz, b o !..
Hola, paniczu! Niech ino panicz za gb
si zapie. Ja nie jestem zwyczajny do milczenia.
Jak gada chc, to bd, a zabroni mi nie masz
nijakiego prawa.
I pan Zakrzewski Czu si prawie obraonym
i wtrci swoje trzygrosze w ktni. Mych przy
jaci nie mona byo atwo si pozby.
Czego w y ode mnie chcecie? zawoaem,
rozkadajc rce. Czego? e te nie mona chwili
spokoju znale!
Dam ja ci spokj, dam! uczony limaku.
Nacisn demonstrancyjnie czapk na uszy
i kiwn na Zakrzewskiego.
Chodmy, kiej nas nie chce.
Panie Zakrzewski zaczem. Nie bierz
mi pan za ze, i ty, Andrzeju. Ja miaem dzi
przykro i z wami pozosta nie mog. Zlitujcie
si nade mn.
To zastanowio Andrzeja.
Przykro? Naurga ci kto? Bij w pysk
i tyle.
I, widzc zakopotanie, stara si zaagodzi
swe poprzednie wystpienie.
No, siede sobie, kiedy chcesz. Jak mnie
200

http://rcin.org.pl

robak gryzie, id do szynku. Ty lubisz ksik,


czytaj. Moe sobie wylabizujesz pociech. . . Ale
ale, przyniosem ci przycinik. Widzisz? eby
nie myla, e ja ino na wyyrk do ciebie przy
chodz.
W yj z kieszeni przycisk elazny i postawi
go na stole.
A adne jest, widzisz? lusarz mi zrobi
w fabryce.
Poczem wyszed, mwic, i zajrzy do Walerki.
Pan Zakrzewski poczuwa si do obowizku
pocieszania mnie. Zosta tedy i pocz dopyty
wa, co si stao. Odpowiadam mu krtko i oprysk
liwie, chcc si go pozby jak najprdzej. On
za, niezmordowany w swej troskliwoci, wes
tchn smutnie:
Do spowiedzi, do spowiedzi. Ot, czego pa
nu potrzeba.
Daj mi pan wity spokj. Wyjdmy gdzie,
bo ja w domu bzika chyba dostan.
A no, chodmy tedy na gazetki.
Tak te i zrobilimy. Mijajc po drodze jak
olbrzymi cukierni, zaproponowaem, bymy po
szli tu dla odmiany.
Na co? po co? eby si na przykro na
razi!
Jak przykro?
201

http://rcin.org.pl

Spojrzyjno pan na swe ubranie. Chodmy


lepiej do swej dziury.
Poszlimy tedy do starej cukierni i kazawszy
sobie poda po szklance herbaty, zaczlimy prze
rzuca gazety. Pochwyciem kilka zda ze rodka
wstpnego artykuu, kawaek jakiego opowiada
nia, sprawozdanie z taniej kuchni i zoyem ga
zet.
Panie Zakrzewski zwrciem si do sta
regoczy moje ubranie bardzo brudne?
Nie najpikniejsze.
Czy ja wygldam jak wczga?
Co za gadanie. Posuchaj pan lepiej, co
ten pisze.
Przeczyta mi kilka wierszy. Spostrzegszy
wszake w por, e nie zadaj sobie trudu w y
suchania tego, umilk.
Ja czytam, czytam, a ten much szuka po
suficie.
Panie Zakrzewski, czy ja wygldam na
zwykego robotnika?
A le . . . To po twarzy pozna.
Po twarzy? Jednak w przyzwoitych lokalach,
mwisz pan, pokazywa si nie naley?
Bo ludzie s gupi.
A gdybym poszed?
0 , nudny si pan robisz. To pana za drzwi
wyrzuc.
Aem na krzele podskoczy.
202

http://rcin.org.pl

Panie Zakrzewski? Co pan sobie wyobra


a? Co maj znaczy te sowa?
W Imi Ojca i Ducha witego. A co te
mu si dzi stao?
Ja zastrzegam sobie wicej szacunku, pa
nie Zakrzewski. Nie znios podobnych uwag i nie
ycz ich sobie.
Rzuciem kelnerowi dziesitk i wyszedem
z cukierni. Zy, rozdraniony biegaem po ulicach
i zagldaem w oczy przechodniom, jakby chcc
w nich wyczyta ten wyraz niezadowolenie czy
niesmaku, z jakim, wyobraaem sobie, wita mu
sz takich, jak ja wczgw. Zastpowaem nie
ktrym umylnie drog i spogldaem badawczo
w twarz. Ludzie mijali mnie, nie domylajc si
nawet mej walecznoci.
Chcc si widocznie bardziej podrani, prze
chodz kilka razy koo wielkiej cukierni.
A gdyby tak wej?
Ta myl sprawia, e dostaj gwatownego bi
cia serca. Powtarza si ono za kadym razem,
ilekro przejd koo cukierni. Nie zapuszczam si
ju dalej w ulic, lecz spaceruj tam i z powro
tem przed oknami. Gdy jestem od niej odlegy
o jakie dwadziecia krokw, postanawiam wej,
przyspieszam kroku i mijam wejcie.
Niech tylko sprbuj!
Wnet jednak mityguj si, e w ten sposb
wystpi jako rzeczywisty cham fabryczny.
203

http://rcin.org.pl

Pokonam ich dystynkcj. Wszak Zakrzew


ski mwi, e po twarzy pozna? Rozumie si, e
poznaj, kim jestem.
Zatrzymuj si przed otwartym sklepem i prze
gldam si w szybie.
To niemoebne! To fizycznie niemoebne,
by mnie wzito za wczg.
Przybieram energiczny chd, podchodz do
cukierni i znw j mijam. Nieszczcie chciao, i
w teje chwili wyszed stamtd Zanicz z kilku
kolegami.
Spogldam im arogancko w oczy i ani myl
zdj czapki.
Chwaa Bogu ukonili si pierwsi.
W ic jestem gorszy r pomylaem. Wic
mnie nie wolno, gdy tym mapom. . .
Pjd!
Zawracam si i wchodz zamaszystym kro
kiem. Gdym jednak prg przestpi i znalaz si
porodku sali, odwaga mnie opucia.
Tylko z dystynkcy powtarzam po ci
chu, aby doda sobie odwagi. Tylko skandalu
nie robi.
Waham si i bybym moe wyszed, gdyby
mi wstyd nie zatrzyma. Siadam przy stoliku
w rodku sali i to mnie jeszcze bardziej onie
miela. Ogldam si podejrzliwie naokoo i wsu
wam ukradkiem swoj czapk za pazuch, by nie
poznano robotniczej maciejwki.

204
http://rcin.org.pl

Czarnej kawy! woam na kelnera ba


sowym gosem.
Ten zmierzy mnie od stp do gowy i mrukn.
Niema kawy.
Co w piersi mnie ukuo.
Prosibym w takim razie, jeeli mona,
o szklank herbaty mwi grzecznie, starajc
si opanowa drczk w gosie.
Niema herbaty.
Niema? To szkoda.
Wskazuj brod na tac, zacieram rce i sta
ram si grzecznie umiechn.
Prosibym zatem ciasteczek.
Niema ciasteczek.
Wstaj z krzesa, chwiejnym krokiem pod
chodz do bufetu i wskazujc palcem na tac,
powtarzam:
Tych ciasteczek.
Niema tych.
Czuj, e musz by blady, jak trup. Robi
niewyrany ruch rk (majcy widocznie oznacza
dystynkcy) i mwi wolno:
Ja mam pienidze.
Czego pan tu szukasz? hukn na mnie
kelner. W yno si pan. Tu nic pan nie znaj
dziesz!
Przy tych sowach popycha mnie ku drzwiom.
Czy mi si w gowie pomieszao, czy te
zidyociaem pod wpywem tego obejcia, do, e
205

http://rcin.org.pl

zachowuj si skandalicznie. Dystynkcya pierzcha,


pozosta zamiast tego jaki dziecicy upr.
Ja, panie, zapac, z gry zapac w o
am, mynkujc naokoo kelnera.
Wnet przypominam sobie swoj dystynkcy,
mierz go wzgardliwem spojrzeniem i zwracam
si, niby od niechcenia, do powanego pana w cy
lindrze.
Tu, panie ubranie wicej szanuj...
Powany pan zmarszczy brwi i rozkaza ma
jestatycznym ruchem rki, bym mu z drogi ustpi.
Ja naladuj tene ruch przed kelnerem i w y
chodz z cukierni. Wracaem do domu z go go
w, trzymajc pod pach moj maciejwk.
kaem po drodze.
Miaem nad czem rozmyla przy swej bor
maszynie. I dziwnie zaczy si te myli ukada:
Gdy koo osiowe obracao si rwno i powoli, ma
szyna monotonnem uderzeniem kua w elazo
sowa w podobneme tempie, rwno, silnie i do
bitnie, jak uderzenia zegara, wybijay mi w go
wie. Niechaj jednak zrzuc transmisy, a tern koo
u sufitu w wartki ruch wprawi wnet myl
moja galopem biegnie i wpada w rytm koa; tw o
rzy si jaki koowrotek, jaka wcieka gonitwa
sw bez sensu, bez treci, bez myli; a pki
koo znw nie zwolni, maszyna w miarowe przejdzie
uderzenia. Posuszna myl dobiera sw krtkich,
urywanych, rytmicznych, jak uderzenia mota.
206

http://rcin.org.pl

Gdym to po raz pierwszy zauway, zlk


em si o swe wadze umysowe. Uspokoili mnie
jednak moi towarzysze, mwic, i oni nieraz te
go dowiadczaj, zwaszcza gdy s zmczeni.
Tu czowiek jest tak zalenym od tych
potworw mwi mi majster e nie tylko ru
sza si, jak maszyna, gada i oddycha w jej takt
ale nawet myle tak musi, jak ona mu kae.
Przez cay tydzie urozmaicaem sobie wie
czory zmylonemi epizodami w cukierni.
Kelner, kawy! woam, opuszczajc rcz
k od maszyny.
Sucham! odpowiada mi mot, uderza
jc w kawa elaza.
Przynie mi, may, gazetk fantazyuj
dalej, przesuwajc z mozoem pyt.
Lub te innym razem:
Kelner! prdzej, prdzej! . . . Co za harde
fagasy!
Lec, lec, lec! odpowiada mi koo
u sufitu.
Pod wieczr jestem tak zmczony, e ledwo
do domu si dowlok. Zaszedszy na poddasze,
snuj dalej to samo na inny troch sposb. Tu
jestem waleczniejszy: wszczynam bjk z kelne
rem i tuk go bez miosierdzia.
Kazik zapyta mnie kiedy Micha
powiedz mi, czem ty jeste.
Ozego ty chcesz ode mnie?
207

http://rcin.org.pl

Nie, bo widzisz, pan si pyta.


Powiedz zatem, e twj brat jest robot
nikiem.
I i. . .
Syszae?
Kiedy b o . . . mia si bd.
Kto si bdzie mia?
Chopcy w szkole...
Milcz! wrzasnem bo ci koci po
ami.

208

http://rcin.org.pl

V
uchaj, may zawoaem raz na Michasia,
przyszedszy wieczorem do domu. Powiedz
w szkole, e twj brat jest urzdnikiem
w banku.
Dzieliem si w ten sposb swojem nieodwoalnem postanowieniem. e krzyk z tego powodu
podnios, wiedziaem a nadto dobrze, spodziewa
em si nawet, e panna Helena pierwsza w alar
mujcy dzwon uderzy. Ale byo to, jak powiadam,
postanowienie nieodwoalne.
W ic takiem tylko jest ycie? mylaem. Zaprzgnijmy si zatem do lejszego puga. Jeli mam
by woem, nie chc przynajmniej kamieni cign.
Zamiar porzucenia fabryki nie jest bynajmniej
owocem jakiego buntu moralnego, chci zrefor
mowania swej egzystencyi; jest on raczej spekulacy cierpliwego wou. Ozy tu, czy te tam je
dnakowy mnie los czeka. Zamieni conajmniej mot
na piro, a tokarni na biurko. Marzy oduczyem

Fachowiec.

209

14.

http://rcin.org.pl

si na zawsze i myli moje nie wybiegaj poza


codzienne kopoty, arytmetyk wydatkw i zo
rzeczenia wszystkiemu i wszystkim. Myl przy
robocie, tak jak i moi towarzysze warsztatowi.
Zanicze dosy dugo grzebali w moim mz
gu, dosy dugo pracowaa nad nim maszyna, dosy go namczya panna Helena. Z dnia na dzie,
z godziny na godzin wyjmowano mi po maej
szczypcie rozsdku, po tak drobnej i niepostrzeonej jak ziarnko piasku; a pki powoli i niepo
strzeenie nie wyjto mi wszystkiego, pozostawia
jc akurat tyle, ile potrzebuje maszyna. Dziea
spoecznego dokonano. A jeli tam gdzie w za
ktku serca lub mzgu tli si jaka iskierka, to
wiem, e i t mi zagasz i to uczucie wydr.
Tak iskierk jest myl o Heli. (Straciem ju
galantery mylow i wspominam j zwykle po
imieniu). Nim te mj zamiar w czyn wprowadzi
em, poszedem j uprzedzi o tern.
Z jak pask pokor szedem do niej, tego
wypowiedzie nie potrafi. Zdaje mi si, e skur
czyem si w pak i e oczu na ni podnie nie
miaem.
Nie jestem do tego zdolny powiedzia
em jej.
Oo si z wami stao? zapytaa tonem,
przez ktry dosy wyranie przebijao oburzenie.
Nic si nie stao, tylko e wstpuj do
banku.
210

http://rcin.org.pl

Ale skd tak nagle?


Nie mam zdolnoci.
Kto wam to powiedzia?
Ja sam.

Potrzsna energicznie gow i porywajc si


z krzesa zawoaa:
Ot, gupstwa gadacie.
To nie gupstwo. To nieodwoalne posta
nowienie.
W ic wszystkiego ju si wyrzekacie?
Czego mam si wyrzeka?
A, Boe wielki! Chociaby ideaw.
To byo dziecistwo.
Taak?
Spojrzaa na mnie ze zdziwieniem i powt
rzya po raz drugi, umiechajc si zoliwie:
Tak?
Chciaem pani uprzedzi i prosid...
O co?
O ... o wyrozumiao.
Pocaowaem j w rk z tak pokor, jak
ebrak, gdy dwa grosze dostanie. Rozumiaem
wszake, co robi i to bolenie rozumiaem.
Bya to rola niegodna. . . Kogo niegodna? Czy
takiego wou, jakim ja wtedy byem?
Gdybym mia przed kim prawd wyzna
i gdybym przysiga si umia, takbym moe
wtedy powiedzia:

211
http://rcin.org.pl

Swego postpowania nie wytumacz, nie dowio


d, ale ja je czuj, gboko czuj. Tylko, e w y
gada si nie potrafi. . . Nie umiem adnie m
wi . . . Ja nie chc stracie Heli, jak pragn wiecz
nego spoczynku mojej matki!
Zmiana zajcia nie posza wszake tak atwo,
jakem sobie wyobraa.
W kantorze bankierskim powiedziano mi, e
bd pacili dopiero po roku; na kolei, e ani
marzy o miejscu ; w biurze kanalizacyjnem, e
moe kiedy .
Zrozumiaem, e ja mniej, ni kiedy kol wiekbd, mog liczy na posad urzdnicz. Gdzie
pan by przedtem? zapytaj. W fabryce .
Oo pan robi? Pracowaem przy borma
szynie . Widz zdziwienie, malujce si na ich
twarzy, widz, jak kiwaj gowami, sysz, jak
mrucz co pod nosem i egnaj mnie obietnic,
jeeli c o ... t e g o ... w przyszoci . I ci pano
wie wiedz, co znaczy bormaszyna. A to, e tam
kiedy byem w gimnazyum, to wprost miechu
warte. Wszak ja pisz ju tak, jakbym w elemen
tarnej szkce abecada si uczy.
Mwiono mi dawniej o pewnym dyrektorze
banku, jako o czowieku bardzo wpywowym.
Przypomniaem sobie o nim i poszedem z prob
o protekcy.
Oo pan skoczy? pyta mnie.
Gimnazyum.
212

http://rcin.org.pl

Znasz pan jzyki?


Troch niemieckiego i troch francuskie
go. Jak to ze szkoy.
Panie, mam ju dwudziestu takich kan
dydatw.
Dla potwierdzenia tych sw wyj notatnik
i pokaza mi dug litani nazwisk. Spostrzegem
tam imiona kilku moich kolegw.
Przepraszam zatem bknem, powsta
jc z krzesa.
Wszake i paskie nazwisko zapisz. Ale,
jak powiadam, u nas s cae legiony takich, c o ...
Niech pan dyrektor nie koczy. Ju ja
wiem jakich.
Skoczyo si na tem, e wrciem do fabryki.
Lasciate ogni speranza zdawa si mnie wita dzwon fabryczny.
Rozpoczem swj powrt ^ prob o forszus.
Inaczej prosiem wtedy, ni o zwrot kaucyi i spo
strzegem, e to wcale nie tak trudno, gdy po
miesicu, zmuszony warunkami, powtrzyem swoj
prob. W tedy postanowiem sobie, e robi to po
raz ostatni. I byoby tak moe, gdybym sam by
na wiecie.
Ktrego dnia uskara mi si Micha, e ko
ledzy miej si z jego dziurawych spodni. Proste
byy sowa Michasia, a jednak nic w yciu tak
silnie na mnie nie podziaao.
213

http://rcin.org.pl

Kazik mwi widzisz jakie porty?


A tak si miej!
W szystko znisbym cierpliwie, ale by mego
ijialca chlastano tyme biczem i to dziki mojej
gupocie, na to pozwoli nie mogem.
Pogaskaem Michasia po gowie i pobiegem
po forszus, jak po swoj prawn naleno. Gdym
podchodzi do fabryki, dyrektor siada wanie do
powozu.
C tak pno? woa, nieodwracajc
gowy.
Energicznym krokiem zbliyem si do niego
i powiedziaem krtko suchym tonem:
Prosibym pana o forszus.
Nie byo tu ani ladu pokornej proby, jak
za pierwszym razem. Byo to raczej danie.
On

odpowiedzia mi ironicznie:
Tak?
A jake. Ja to przecie odrobi.
Prosz...

Brat chodzi do szkoy i nie ma ubrania.


Ja nie przychodz prosie pana jak zwyky robot
nik. Ja, panie, gimnazyum skoczyem.
Ot to, brat nie ma ubrania, pomimo e
pan gimnazyum skoczye. A ile to razy po
wtarza si wam: oszczdza! oszczdza! A wy:
nie i nie! Trudna rada, panie kochany, to musi
raz mie swj koniec.

214

http://rcin.org.pl

Byem wicej
temi sowami.

oszoomiony

ni zagniewany

Wszak ja mu powiedziaem, kim jestem, a on


mi precz jak chopa traktuje.
Zdziwienie pierzcho jednak natychmiast, gdym
mu w twarz spojrza. On patrza na mnie z tym
e grymasem, co powany pan w cukierni i co
w kelner.
Zk si mnie, czy te zlitowa (trudno mi
to sowo wypowiedzie), do, e sign po pu
gilares i wyj trzyrublwk.
Masz pan mrukn, wycigajc
i odwracajc gow ode mnie.

rk

W ic ja cae ycie mam by poniewieranym?


przemkno mi w myli. I przemwi do mnie
instynkt samoobrony, ten, co kae nie tylko swe
go ciaa, lecz i swej godnoci broni.
Masz! krzyknem, ciskajc mu trzy
rublwk w twarz.
W teje chwili wisno mi co nad uchem
i bicz
oplta si koo mej szyi. Odskoczyem
obok. wisno po raz drugi i jakby rozpalone e
lazo pry sno mi w twarz.
Stangret sta na kole i chosta mnie biczem.
Bl i wcieka rozpacz gos mi zatamoway. Rzu
ciem si na niego jak tygrys, lecz on mign
raz jeszcze batem i trafi mnie w oczy. Gdym je
roztworzy, powz by ju daleko. Skoczyem za

215
http://rcin.org.pl

nim, lecz wnet potknem si i upadem na rod


ku ulicy.
Ty ,.. y, psie! wyem w poczuciu swej
bezsilnoci, wycigajc rk w kierunku powozu.
Jakem zaszed do domu, nie wiem.
Upadem na ko i wiem si po niem jak
w, gryzem poduszk i wydawaem nieludzkie
dwiki. Oo chwila zeskakiwaem na ziemi, pod
chodziem bez widocznej przyczyny do okna, za
wracaem natychmiast, by, upadszy znowu na
ko, skomle jak obite szczeni.
Jak to byo? Mwi mu, e Micha nie ma
spodni, a on wyj trzyrublwk. Ze swoich pie
nidzy da, nie z kasy, jak ebrakowi d a ... Ja
mwi, e Micha...
Kilka godzin z rzdu powtarzam to zdanie.
Nadszed Micha i spojrzawszy na mnie, zlk
si i uciek z pokoju. W p godziny powrci
z Andrzejem. Ten chcia mnie widocznie dopyty
wa o co; schwyci mnie za rami i domyli
si, o co idzie.
Kto? krzykn.
On.
K to ? ...
On, o n . . . dyrektor.
Jak si nazywa?
Werkmarm.
Gdzie mieszka?
Na Dugiej.
216

http://rcin.org.pl

Ty mi si std nie ruszaj.


I z temi sowami wybieg.
Ja uspakajam si powoli i powstawszy z
ka, bior lustro do rki. Tu zacza si cicha, dr
czca mka. Blizny na twarzy, prawdziwe blizny
od bicza one nie pozwalaj mi odoy lustra
na bok. Pooyem zwierciado na stole i oparszy
si na okciach, patrz w nie bez przestanku; na
wet oczyma nie mrugn.
Byo ju pno wieczorem, gdym obudzi si
z tego odrtwienia. Micha siedzia jak trusia
w kcie pokoju i nie spuszcza oczu ze mnie.
Kazik rzek, widzc, e powstaj z miejsca.
Czego?
Nic. Tylko tak.
Wziem kij w rk, nasunem czapk na
uszy i wyszedem do sieni. Tu spotkaem si oko
w oko z Andrzejem.
Zrobio si! zawoa. A ty, Kazik,
dokd?
Kij wypad mi na ziemi, rce obwisy bez
wadnie. Nawet mu gow na podzikowanie nie
kiwnem. Zdobyem si zaledwie na przecige:
Taak?
A juci odpar. Caluchne trzy godziny
warowaem, aem ci go wreszcie przydyba.
Tak? powtrzyem po raz drugi.
Wylaz z bramy cign Andrzej da
lej a ja do niego. Pst! panie, jak si pan na

217
http://rcin.org.pl

zywasz? Zlk si i powiada. A ja: tak si, ju


cho, nazywasz? i bc! On: ratujcie! krzyczy.
A ja: piszczysz? i bc drugi raz. Jakem si roz
huta, to mi ino apa lataa. Oo ! . . . potyraem.
Spojrza potem na mnie i pokiw^a gow.
Fiu, fiu! . . , Ten ci zdrowo podrapa.
Nic mu na to nie odpowiedziaem.
A boli?
Tu, jakby mnie kto ukropem obla. Zagry em wargi a do krwi.
To on ci tak: prosto batem?
Andrzej! achnem si rozpaczliwie.
No co? O jej! e te takie ceregiele, jak
z chorym. Id sobie, id. Ino, e mam do ciebie
interes.
Jaki? pytam oschle.
Mnie uwaasz, Kazik, wezm pewno do
rataja za obraz (niby cielesn. . . ) Czego si dzi
wisz ? . . . Id, uwaasz, na tej ulicy, co fabryka
stoi, pod numer pity (ja tu wszystko wypisaem:
co i jak). Tam, niby w oficynie, zapytasz o pani
Jzefow i powiesz, e Andrzej grzecznie si ka
nia i pyta o pann Walerk. Jak ona (niby W alerka) jest w domu, to powiedz, e take si ka
niam i e jestem zdrw i dobrze mi si powodzi,
ino, e za obraz wzili mnie do rataja i bez to
mnie niema. Rozumiesz?
Andrzej! zawoaem chwytajc go za
rk to za mnie.
218

http://rcin.org.pl

Co za ciebie?
Za mnie bdziesz siedzia.
E e ! . . . Austryackie gadanie...
Zbieg ze schodw. Na dole zatrzyma si
i woa ku mnie przez do:
Kazik! a natrzyj se pysk sadem; prdzej
zely.
Podjem kij z ziemi, obracaem go czas jaki
w rku; potem, nie wiedzc sam, co robi, opar
em o kolano i zamaem na dwoje.

219

http://rcin.org.pl

VI
in wreszcie ten dzie. Poza guch gory
cz, ukryt gdzie na dnie serca, posia
dam zaiste limaczy spokj. Opatrywaem
sw twarz z zupenym spokojem, nawet z pewn
pedantery. Z angielskiego papierka wykrajaem
tasiemk i zalepiem ni prg na policzku, po
kryem to wat i przewizaem twarz chustk.
Pierwszemu ze znajomych, jakiegom spotka na
ulicy, zaczem si uskara na bl zbw.
Robot znalazem tym razem prdko i wszed
em po kilku dniach w zwyk kolejk. Brak mi
ludzi jak zwykle, a waciwie bardziej ni zwykle,
gdy do panny Heleny za karbym nawet nie po
szed i za podobne zachcianki karc siebie zmudnem i niemiosiernie zoliwem przypominaniem
swego upokorzenia. Andrzej siedzi w kozie, i nie
mam o nim adnej wiadomoci. Zakrzewski obra
zi si na mnie wtedy w cukierni i nie kania mi
si nawet na ulicy.

220

http://rcin.org.pl

Wieczorami odwiedzam na stary sposb swych


znajomych i wizyty te staj si plag dla pilnych
ludzi. Uciekam z domu ju nie tyle z obawy nu
dw, jak wprost z litoci nad samym sob. Oo ja
za awantury nad ksik wyprawiam! Chc czyta, a nie mogc zrozumie najprostszego zdania,
gryz ze zoci wasne rce. Wreszcie ciskam
ksik i wybiegam szuka ludzi. Za mn goni
jaka mara i szepcze mi cigle do ucha:
Idyociejesz idyociejesz! . . .
W naronym domu, tu obok, mieszka Boro
wicz. Znam go wprawdzie mao i nie lubitakich
kretw, jak on. Zreszt wszystko mijedno. I do
dyababym zaszed, byle nie zostawa z samym
sob. W chodz zatem do niego i pytam ze sod
k min:
Nie przeszkadzam?
Nie bardzo.
Ja na chwileczk tylko, zobaczy, co u
was sycha.
Nic nowego. Zajcia duo.
Tak?
Aha.
Bo za duo pracujecie.
(To zdanie powtarzam ze szczegln satysfakcy kademu. Bodaj e szukam w tern uspra
wiedliwienia, i sam w domu nad ksik nie
siedz).
Macie jaki interes? zapytuje Borowicz.
221

http://rcin.org.pl

O nic wanego. Tak tylko.


Milczymy obaj. On bbni z niecierpliwoci
po stole, ja za poc si nad wymyleniem jakie
go pretekstu, ktryby mi pozwoli duej u niego
pozosta.
Wiecie, Modrzejewska przyjeda zacz
em ni std, ni zowd.
Powsta z krzesa i zacz biega z niecier
pliwoci po pokoju.
Jutro mam egzamin zawoa, zatrzymu
jc si przede mn.
Tak?
A jake. I nic nie umiem.
Ja przeszkadzam zatem?
No, t a k ... chocia, d a lib g... W ybacz
cie. Mam jednak nadziej, e . . . Wszak my w s- *
siedztwie mieszkamy?
Biegn do drugiego. Tu powtarza si prawie
to samo. Zachodz wreszcie do Zanicza. Ten bo
naj cierpi iwiej znosi moje wizyty.
Co sycha?
Czytam wanie.
Siedz znowu w kopotliwem milczeniu, nie
wiedzc, co powiedzie.
Nudno w Warszawie? zapytuj.
O, nudno.
Przecign si tak, a mu w stawach za
trzeszczao. Nuy go wkrtce ta rozmowa i za
czyna przewraca kartki w ksice.
222

http://rcin.org.pl

Oo czytacie obecnie? pytam.


Zanicz spojrza na mnie od niechcenia i w y
recytowa jednym tchem:
The economical princips in the evolution o f
the human society.
Po angielsku?
Aha.
To w y umiecie po angielsku?
Umiem.
I to si urywa. Spocz wzrokiem przez chwil
na ksice, odrywa go wszake piesznie, by rzu
ci mi zdawkowych kilka sw:
Bardzo atwy jzyk.
Po niejakim czasie przestaje si krpowa
i czyta, nie odrywajc oczu. Z pocztku siedzi
jeszcze bokiem do ksiki, pniej i ten may
wzgld uwaa za zbyteczny. Opiera okcie na
stole i odwraca si do mnie tyem.
Jeeli sdzisz, e mnie w ten sposb w y
rzucisz pomylaem to si grubo mylisz. Zo
stan tu, chobym ci si najwstrtniejszym natr
tem wyda. Zostan, bo mi tu nawet lepiej ni
w domu; bo cho gardz tob, czuj jednak przy
sobie yw istot. A ty moesz myle, co ci si
ywnie podoba.
Przesiedziaem u niego ca godzin, a wre
szcie samego mnie to znudzio i wyszedem na
ulic.
I gdzie ja teraz pjd co zrobi z sob?
223

http://rcin.org.pl

W raca do domu? Wszak nie zasn przed pnockiem? Siedzie zatem i duma? Za nic w wiecie!
W ol i tam, dokd mnie pan Kwaniewski nie
gdy zaprowadzi. Tam s rwnie ludzie.
Niedugo namylaem si.
Chodz tam coraz to czciej. Jest to jedyna
moja ucieczka przed samym sob i przed Michasiem, gdy na tego chopca ju patrze nie mog.
Ktrej niedzieli wrci Andrzej i wprost z ko
zy zaszed do mnie. Nieraz zastanawiaem si nad
tem, co my za wsplno mie moemy i co nas
czy. Czyby to znowu maszyna robia? Nie wiem,
nie rozumiem. A jednak jak mi rado sprawi
jego rubaszny gos!
Kazik woa jeszcze na schodach.
Jak si masz! Co malec porabia? Jake go tam?
Micha, co ? . . .
Spostrzeg Michasia i obdarowa go natych
miast piernikiem.
Na mwi. * Nie bj si, to nie z ra
tusza. Tam ci takich specyaw nie daj.
To ty Andrzej cae dwa miesice siedzia*
e? pytaem, ciskajc go serdecznie.
Jakby zliczy. Caluchne dwa miesice. . .
A to bez tego sdziego. Bo ja ci opowiem, jak
to byo.
Micha rozbawiony gestykulacy i mw An
drzeja, pokada si od miechu.
A ty, czego si miejesz? hukn na
224

http://rcin.org.pl

niego Andrzej. O baczysz... sam wlecisz jesz


cze do ula. Jeno wyronij, bo teraz to ci ino
w skr dadz.
Musiao go to szczerze zagniewa, gdy zwr
ci si do mnie z nap obraon min.
Taki kn ot! . . . Najgorsze bestyjstwo jest
to, e mi do paportu wpisali. Niby e Andrzej
Mocik siedzia w ulu za burd. Z pieczci jest.
Tu wyj z kieszeni brudny, pomity wistek
i pokaza w przykry dokument.
Pooyem mu rce na ramionach i patrzc
wymownie w oczy, zapytaem:
Andrzej, czy to warto byo dla mnie ? . . .
Moe i nie warto odpowiedzia naiwnie.
A zreszt stao si i plu na to. U Walerki bye?
Byem.
No?
Powiedziaem, co chcia.
Zara id do niej. Chciaem ci ino powie
dzie, e mnie ju pucili, no i em po drodze
spotka twoj kobiet.
M oj?!
Ano? Pann Walick. O . . . smaczna ko
bieta!
Co ty pleciesz? co ty pleciesz?
Nie twoja? Dla mnie moesz i nie spo
wiada si. Prosia tylko, eby zaszed. . . A w i
dzisz, jake pokrania? Aha?
Fachowiec.

225

15.

http://rcin.org.pl

Nie baznuj, Andrzej, nie baznuj m


wiem spokojnie.
A jednak wargi mi dray, gdym mu zada
wa pytanie:
Ozy naprawd prosia?

Jak B o g a ... Mnie bo do Walerki


prosi
nie trza. Mwia tak: Niech Andrzej spyta pana
Kazimierza (niby ciebie znaczy), czemu do mnie
nie przychodzi?
Rzuciem si Andrzejowi na szyj i pocao
waem go.
Widzisz go, jak si gzi? Ech-te-te! . . . No
a tera gadaj: twoja czy nie twoja?
Rozemiaem si,
jak ju
dawno si nie
miaem.
No? dopytuje upornie Andrzej.
Moja, moja! woaem, ciskajc go po
raz drugi.
I widzisz go! Taki limak ksikowy i jak
to si rozhuda. A teraz chodmy: ja do Waler
ki, a ty do swojej. Jazda!
Andrzej wpad w znakomity humor. Uj
mnie pod rk i piewa przez ca drog.
Takiej mnie ci Stasiak piosnki nauczy,
suchaj:
Hej panowie w gr szklanki!
Kady zdrowie swej bohdanki,
Ty Heli, ja Walerki (nie pasuje , psia ko).

226

http://rcin.org.pl

Wpadem do niej jak szalony i bekotaem


zadyszanym gosem:
Panno Heleno. . . Andrzej mwi, e ...
Powitaa mnie tak serdecznie, jak nigdy do
tychczas.
Niedobry mwia pieszczotliwie i mru
ya przytem oczy. Nieadnie... cae dwa mie
sice.
Boe, jak ona to licznie mwia!
Niech pan sidzie tu, koo mnie. Zadam
panu jedno pytanie. Albo nie... Niech mi pan
w oczy spojrzy.
Tak radoci miay si moje oczy, e pan
nie Helenie nietrudno byo znale odpowied.
Ju wiem wyszeptaa po chwili i wnet
pospieszya z usprawiedliwieniem:
Pan mi tego za ze nie bierze? Wszak my
moemy by zawsze przyjacimi.
Zawsze, zawsze! woaem.
I jakby pod tchnieniem czarownem lub wrki
jakiej dotkniciem spada maska, co mi twarz
w kurcz blu i zniechcenia skrzywia, usta
umiechem si rozchyliy, z gowy spad ciar,
co j tak toczy, znika ociao i niedostwo
mylenia; odzyskaem ca si i energi dawniej
sz, a obwise skrzyda, zda si, znw do lotu si
rozpiy.
O czem mymy wtedy nie mwili? Wspomi
nalimy gupiego Kazia i jego tust mamusi,

227
http://rcin.org.pl

mielimy si nawet z Zanicza i jego wielbicieli.


Pan jest jednake niedobry przerywa
mi panna Helena.
A to dlaczego?
Bo kryje si z czem przede mn.
No?
Wyja z szuflady stary numer Postpu
i wskazujc mi na tytu Z krainy piknych s
w ek , zapytaa cicho i pieszczotliwie:
Kto to pisa?
Stare dzieje.
Tern gorzej, e dopiero od Kwaniewskie
go dowiadywa si musz. Mylaam, e pan mi
wicej dowierza, ni Kwaniewskiemu.
Oo te pani mwi. Wstydziem si i dla
tego milczaem.
Byo te czego si wstydzi. Ale, czemu
pan wicej nie pisze?
Rozemiaem si serdecznie.
E, bo si pogniewamy grymasia, uda
jc, e odwraca si ode mnie. Musi mi niezno
ny Kazio (pan si nie gniewa za to?) obieca, e
napisze co dla mnie. Dobrze ? . . . Tylko prosz
gow nie kiwa, ja nie lubi tego.
Czy ja potrafi, paniusiu?
Chciaem jej odpowiedzie rwnie pieszczot,
i zdobyem si zaledwie na tak pokorny przydo
mek. Jej podoba si to wszake, gdy grozi mi
palcem i miejc si, mwi.
228

http://rcin.org.pl

Taki skromniutki. Gdybym ja tak umiaa,


jubym cae libry papieru zasmarowaa.
Jest mi tak lekko, tak swobodnie na duszy,
jak nigdy. Obiecaem jej napisa dugi, niesko
czenie dugi artyku i nie aowa tych tam .
miaem si i dokazywaem jak dziecko. Gotwem by nawet skaka po pokoju z radoci.
Trwaoby to zapewne i duej, gdyby nie je
dno niezrczne jej swko.
Oo pan teraz robi? zapytaa.
Odpowiedziaem jej ni to, ni owo, starajc si
pokry umiechem niemie wraenie. Od tej chwili
zaczo i kulawo. Raz wpadszy na tory dnia
dzisiejszego , trudno byo z nich zboczy. Z ust
wyrwaa mi si mimo woli jedna i druga skarga,
na pytanie odpowiedziaem podobnem pytaniem,
czem i j w zakopotanie wprowadziem. Prbu
jem y by i nadal wesoymi, lecz nie udaje si to
nam obojgu.
Powoli wynurza si z tej wesooci upir dnia
wczorajszego, za nim id wypadki ostatniego ty
godnia: i tak oto zaczem grzeba we wspomnie
niach. W caym nastroju powstaje wszake nie
wyrana wiadomo chwilowego szczcia, szcz
tek wesooci. Chwytam si tego rozpaczliwie
i odpycham niemie myli. Udaje mi si to w cz
ci, gdy wpadam w jakie senne zadowolenie.
Mwi nie chc, by nie powiedzie lub nie usy229

http://rcin.org.pl

szed czego przykrego. Jest mi dobrze i chciabym


tak siedzied bez koca i czud j koo siebie.
Teraz dopiero spostrzegem, e panna Helena
ma na sobie obcisy kaftanik, ktdry znakomicie jej
ksztaty uwydatnia. Rkawy zagiy si jej tak, e
widz rk a po okied. Jakie ona ma biae, de
likatne rczki. Nigdym przedtem tego nie zauway*
Bezwiednie prawie kad do na jej rku.
0 czem pan tak duma? zapytaa z cicha*
0 niczem , . . Tak, ot.
Podniosem jej rczk do ust i zoyem na
niej dugi pocaunek. Potem ujem j w obie do
nie i zaczem si bawid jej palcami.
Ona nie spostrzega tego w zadumie. Oczy
jej otworzyy si szeroko i patrz bdnie w dal,
policzki ubarwi rumieniec, usta rozchyliy si co
kolwiek. Jake ona pikn wtedy bya!
Omielony jej roztargnieniem, pocaowaem po
raz drugi, trzeci; ujem za okie i zagiem w yej jej rkaw. Wreszcie przestajrju panowad nad
sob. Chwytam j wp i wyciskam na ustach
-dugi, namitny pocaunek.
Ona nie od razu si przebudzia. Odpycha
mnie lekko i pochyla mi gow na rami.
Widz, jak w jej wielkich, zadumanych oczach
kilka ez si perli.
Helu, Helciu!
Wyrwaa mi si z rk i odskoczya na drugi
koniec pokoju.
230

http://rcin.org.pl

Co pan robi? zawoaa. Kaziu, pa


nie Kazimierzu! . . . Id, id ... nie zbliaj si do
mnie. Nie skadaj rk, ja nie chc widzie tego.
Jake ty wstrtnie wygldasz. . . Panie Kazimie
rzu, prosz natychmiast w y j. . . Zaklinam pa
n a ! . . . Prdzej! . . .
W ytoczyem si jak pijany na ulic i ledwo
e drog do domu znalazem.
Dawniej mogem z ni obcowa i nigdy tego
nie byo. Dzi jestem skoczonym chamem: zdr
twia mi umys, poszo za nim i serce.
Z takiemi mylami kadem si do ka.
A jednak, usypiajc, marzyem o niej: o jej cu
downych oczach, drobnej, biaej rczce, o delikat
nej twarzy, utoczonej piersi, o jej maej nce.
Inaczej dawniej o Heli mylaem.

231
http://rcin.org.pl

VII

kd si wzi we mnie ten gnuny i apatycz


ny pesymizm. Oto na drugi dzie zadaj so
bie nastpujce pytanie:
Oo j skonio do wezwania mnie? Czyby
wiadomo o mym artykule? Wic ja jej znw
imponowa zaczem? Jeli na takich podstawach
przyja nasza spoczywa, runie ona niezadugo
z nieubagan koniecznoci. Wreszcie jeli mam
si w piersi uderzy i wyzna szczerze, to ja ani
na chwil nie wierz w t przyja.
Jak jej gowa bya stodo, w ktr rzucono
bezadnie wszelkie miecia, tak i serce nabrao
okruchw najrozmaitszych wrae i zachowawszy
je w nieadzie wytworzyo wze tak pogmatwa
ny, e sama rozplta go nie potrafi. W tym
skadzie byy szcztki wspomnie z tych czasw,
kiedy moja osoba na wierzchu tego mietnika le
aa. Wystarczao tedy nawet tak miernego bod
ca, jak w artyku, jakiego sabego nimbu ta-

232
http://rcin.org.pl

jemniczoci, by.w yw oa zwrot wsteczny ku ocb


legym czasom. A to e zasza za d a le k o ?... To
by tylko saby odgos jej natury, spowodowany
mojem zachowaniem si. A jednak i to nawet jest
mi sympatyczniejszem od niej caej. To by gos
tej samej natury, ktra, gdyby nie Zanicze, boski
twr daby moga.
Moe to owoc grymanego usposobienia w y
kolejonych natur, lub moe w jadowity skorpion
sumienia podsuwa mi zo i niech ku tej Heli,
ktr wczoraj jak kochank ciskaem.
Gdy myl o niej, krzywi usta i czuj ch
dokuczenia jej, sprawienia bodaj drobnej przy
kroci. W ydaje mi si nawet, e drani j jak
dziecko, szczypi bolenie i sprawia mi to pewne
zadowolenie.
O tym wieczorze zapomnie nie mog. Prze
yem go potem setki razy z najwiksz dokadno
ci. A gdy tak marz pacz, to znw miej
si i gadam ze sob. . . Nieraz zrywam si i chc
bied do niej; jak zwykle brak i na to odwagi.
Zostaj w domu, by po raz nie wiem ktry prze
uwa mie wspomnienia. Dodaj do nich przer
ne waryacye i odmiany; fantazyuj na w temat
bez koca.
Niepokoi mnie to, e nie mam od niej adnej
wiadomoci przez cae dwa tygodnie i chciaem
ju Andrzeja posa na przeszpiegi, gdy ktrego
233

http://rcin.org.pl

wieczora wrciwszy z fabryki, zastaem bilecik


od niej.
Panie Kazimierzu pisaa. U Twardzickich zbiera si dzisiaj kilku naszych przyjaci.
Polecono mi Was zaprosi .
W ic nie chce ze mn zerwa. List by
krtki i suchy, zawiera wszake cenn wska
zwk; mianowicie: swko w y . Domylam si,
na jakiem staniemy obecnie stanowisku, i ta myl
wywouje znw jadowity grymas.
Jakebym ja chtnie powiedzia jej:
Towarzyszko Helu, chciabym wycaowa
wasze szliczne, mdre oczki.
Zanim poyczyem tuurek i kamasze, zanim
wreszcie zmyem z twarzy i rk gruby pokad
brudu fabrycznego, miny dwie godziny. Do
Twardzickich zaszedem zaledwie na dziesit go
dzin.
Ju z przedpokoju usyszaem gwar i za
wzit sprzeczk. Dawniej i ja umiaem gada
caemi godzinami, zmienia porzdki spoeczne,
wiartowa Europ, fruwa po wszystkich dzie
dzinach ludzkiej wiedzy, rzuca cytatami, ktrych
nie pamitaem, wywoywa cienie wielkich m
w, o ktrych zaledwie syszaem. Robiem to
wszystko z jednym celem: by wyj zwycisko
z dysputy. Dzi? Jake mi to dzi obojtne.
Ale oni nigdy si nie zestarzej, wiecznie zostan
takimi, jak byli, pki synekurka, may urzd lub
234

http://rcin.org.pl

co najpewniej bogata ona nie naucz ich m


droci yciowej i nie ka z umiechem polito
wania mwi o czasach, kiedy to w zapalnej go
wie Bg wie co si roio. Tymczasem wygodnie
im w mundurkach; a e na wiecie nudno (jak
Zanicz mwi), wic te schodz si od czasu do
czasu z mocnem postanowieniem przyprawienia
si wzajemnie o rozmikczenie mzgu.
Przekonaem si nieraz, e taki wygadany
modzieniec wypowie przez jeden wieczr nie tyl
ko to, o czem wie i nie wie, lecz i o czem wie
jego ciotka, kuzynka, o czem syszaa strka
w jego domu. Seanse te nazywaj si: herbat
kami i sprasza si na nie modzie pci obojga.
Kobiety graj w tym turnieju jzykowym rol
dam redniowiecznych: dodaj zapau i zarazem
troch pieprzyku do suchych i nudnych rozpraw
teoretycznych.
Wsuchuj si w ten gwar i zadaj sobie
pytanie: po co ja tu przyszedem? Naprzeciw
mnie siedziaa panna Helena i w tern bodaj byo
rozwizanie zagadki.
Musi by wszake w dyspucie co zarali
wego, gdy po chwili odczuwam i ja potrzeb
opozycyi, aczkolwiek nie wiem jeszcze, o czem
tu mowa. Wsuchuj si uwanie i chwytam za
ledwie kilka napuszonych frazesw, par nazwisk,
znanych w wiecie naukowym, co w rodzaju ro
zumowania contradictio in adjedo. Nie mog wszake
235

http://rcin.org.pl

zrozumie, o co tu chodzi. Wreszcie wyowiem


z trudem kilka niezrozumiaych swek: ekspro-*
pryacya", pauperyzm i t. d.
Mwi Zanicz i okrasza sw oracy makaro
nikiem angielskim, zapewne zapoyczonym z tej
ksiki, ktr u niego widziaem. Dowodzenia
jego robi wraenie nowoci na suchaczach.
Zanicz bawi si filuternie binoklami, wyma
chuje dugimi palcami, wygina si co chwila ku
pannie Helenie i mwi potoczycie, nie zajknw
szy si ani razu.
Tak, moje panie k o czy. Jedynie zjer
dnoczenie si produkcyjnych wedle pewnego planu
moe doprowadzi do postpu. Jednostka jest
zerem.
Zerem? zapytaem ze zdziwieniem.
Niestety, panie Zaliwski umiecha si
Zanicz, szczliwy, i moe mnie olepi no
woci.
A c wobec tego znaczy wolno indy
widualna, szlachetne zapasy o pierwszestwo ,
w egoizm w pojciu dodatniem?
Nie da mi skoczy, powtrzy kilka zda
z poprzedniej mwki i nie troszczc si wcale
o to, e ja nic absolutnie nie zrozumiaem, zwr
ci si do drugiego oponenta.
Nie daj za wygran; zbieram szybko do
w ody i zwracam si z nimi do Zanicza. Ten
236

http://rcin.org.pl

powtrzy po raz trzeci owe zagadkowe twier


dzenia. Po nim zabra gos drugi i mwic spo
kojnie i trzewo, z pewn mikkoci w gosie,
Stara si mnie przekona, e Zanicz ma racy.
Odczuwam pewne zakopotanie i czuj, e
po ich stronie jest wicej susznoci. Ambicya
nie pozwala mi wszake przyzna si do tego.
Im mniej pewny jestem, tern kategoryczniej si
odzywam. Spostrzegam wkrtce, e mj sposb
mylenia jest zupenie odmienny, e z dwch
przeciwnych stron zapatrujemy si na rzecz i e
wreszcie jzyk nasz jest nawet do pewnego stop
nia inny. Ja w ich sposb rozumowania wmyle si nawet nie potrafi i bezwiednie powta
rzam cae zdania wyczytane kiedy podczas bez
sennych nocy. Uwierzy w to nie chc, by to,
czem ywiem mj umys przez tyle lat, miao
by czczem sowem. Po prostu brak mi argu
mentw.
Dziwny charakter nosi ta rozmowa: Oni zda
si wypowiadaj, w uczonej formie pauperyzm w , ekspropryacyi i licho wie czego, myli,
do ktrych ja sam doszedem cik drog ycio
w, kosztem wasnego zdrowia, umysu i serca.
Tak, oni mwi co podobnego, a ja im zaprze
czam.
Nawet Zanicz, ten gupi, Zanicz, powiedzia:
Jednostajne i monotonne zajcie* spowo

237
http://rcin.org.pl

dowane podziaem pracy i maszyn, ogupia czo


wieka.
Ja kiedy powiedziaem, e robi map, a te
raz zaprzeczam mu. Skd on, skd on doszed
do tego?
Nieprawda! krzycz. Praca uszla
chetnia.
Zdanie to byo wprost wyjte z elementarza.
Ledwo Zanicz skoczy, a rzuca si na mnie
drugi. Mwi piskliwym, ironicznym gosem i gr
dowodw stacza na m gow. Po nim zabra
gos powany jegomo; radzi mi przeczyta t
i ow ksik i nie wygasza sdw dawno po
konanych przez nauk.
Zaczyna mi si ju w gowie krci, trac
wtek myli i nie wiem, co odpowiedzie. Obsaczony ze wszystkich stron, mieszam si, i pomimimo e zbieram dowody z szalonym wysikiem,
czuj, e musz uledz. Jak to zwykle w takich
razach bywa, wpadam w zo i nie majc argu
mentw, zaczynam ratowa si zgryliwoci.
Lecz i na tern polu mnie pobito. Po prostu
krc si, jak piskorz w sieci. Nie potrafi ju
zdania rozsdnego sklei, a rumieni si przytem
jak ak. Najchtniej bibym teraz.
Ot ju mam nowy dowd, lecz zaledwie
gos zabior, potrc o to, com chcia powiedzie,
i zaplcz si we wasne sowa; zbaczam wnet
z drogi i mwi ju Bg wie o czem.

238

http://rcin.org.pl

Urwabym moe i zamilkbym, gdyby nie to,


e naprzeciwko mnie siedzi panna Helena.
Kr tedy uparcie koo mej myli, nie mo
gc dobrn do rodka, jkam si niemoliwie,
przepraszam co chwila suchaczy, ilustruj swj
sd niedorzecznymi przykadami, powoujc si
na zdrowy rozsdek; a wreszcie myl si roz
proszy i caa budowa rozumowania runie. Zaczy
nam ple ju koszaki.
Ee!grymasi zniecierpliwiony Zanicz.
Przepraszam... bardzo prosz... Wemy
naprzykad (Niech to pastwa nie nudzi). Ale
wemy dajmy na to czowieka. . . (Pan si niepo
trzebnie krzywisz, panie Zanicz). Ot wemy
naprzykad chopa, ktry orze ziemi (Ozego pan
si miejesz?) Orze ziemi, m w i... (Ozym moe
le powiedzia?) Orze ziemi... A drugi sadzi
buraki...
Zbami zgrzytam ze zoci, syszc jak si
ze mnie miej. O, gdybym ja ich dosta przed
rokiem bodaj, dabym sobie z nimi rad. Dzi
mog drwi bezkarnie.
Bardzo przepraszam! krzycz niezmordo
wanie, przerywajc Zaniczowi. Wemy naprzy
kad tych dwch chopw . . . I c?
Zanicz spojrza na mnie z ironi i wycedzi:
Jeden orze ziemi, drugi sadzi buraki. , .
Tak jest, wanie . . . Ot jeden. . .
Sadzi buraki wtrca Zanicz.
239

http://rcin.org.pl

Ju dygocz ze zoci i zagryzam wargi, by


nie wybuchn. Musz nawet zmruy oczy, by
ukry zy. Spogldam przed siebie i widz, jak
Hela mieni si na twarzy, wstydzc si za mnie.
Daje mi nawet znak rk, bym zamilk i potwier
dza ten gest zmarszczeniem brwi.
C z tego wynika? pytam dalej, jak
gdybym by gotw wycign konsekwency
z mych sw.
Zanicz mi odpowiedzia:
Oczywicie buraki.
Tego byo ju za duo. Nadomiar zego Hela,
chcc ukry zmieszanie, zwraca si do Zanicza
i obdarza go miym umiechem.
Zerwaem si z krzesa i wycignwszy kuak
ku Zaniczowi, krzyknem:
Ja ci, szelmo, zby kiedy powybijam!
Zapanowaa cisza grobowa. Ja oprzytomnia
em i wymykam si z sali. Z przedpokoju po
chwyciem jeszcze te sowa:
Trudno, i demokratyzm ma swoje niemie
strony.
Wybiegam na dwr i staj na rodku ulicy.
Nie mog si zoryentowa, gdzie si znajduj,
w ktrej stronie mj dom. Nagle, jakby myl
jak poraony, biegn co si, wpadam do bramy,
przeskakuj po kilka schodw naraz: ju jestem
u siebie. Drc rk zapalam lamp i chwytam
pierwsz ksik z brzega.
240

http://rcin.org.pl

Uczuem szalon i waryacko nag potrzeb


nauki. Od dzi ju zaczn mylaem od tej
chwili. Ja musz si uczy, by nie wolno byo
mn poniewiera byle komu, by nie sta si zwyk*
map do posugi maszyny... Musz, bom to
sobie zaprzysiga!
Otwieram ksik i wychwytuj pierwsze zda
nie z brzega.
Nic nie rozumiem! . . .
Czytam po raz drugi to samo. Czytamv
trzeci, czwarty i pity raz, a wtku precz po
chwyci nie mog.
Pamitam to zdanie na pami, pamitam je
dzi jeszcze.
Ure tak si wyraa o maszynie do drukowa
nia perkalikw: Nareszcie przemysowcy postarali
si wyama z pod nieznonego prawa. W tym
celu zwrcili si do nauki i znw zostali przy
wrceni do naleytych praw swoich .
Tak, pamitam znakomicie, pamitam, z ja
kim uporem powtarzaem to zdanie:
Ure tak si wyraa o maszynie do dru
kowania perkalikw. . . Ure tak si wyraa ma
szynie ...
Nie rozumiem! . . . Boe wielki, Boe miosier
ny, zlituj si nade mn ! , . . Ja nie jestem jeszcze
idyot. Ure tak si wyraa o maszynie do dru
kowania perkalikw...
Podejrzewaem, i w tern zdaniu kryj si
Fachowiec.

241

16.

http://rcin.org.pl

abstrakcyjne spekulacye, cz zawiego rozumo


wania, ktrego rozplta nie mog. Sysz sowa,
lecz nie chwytam treci, A t w ydoby musiaem,
by sprawdzi swe wadze umysowe. Moe nigdy
nie zdobyem si na tyle zapamitaego uporu, jak
przy powtarzaniu tego niewinnego zdania:
Ure tak si w y ra a ... Ani swka nie ro
zumiem.
Przeczytaem raz jeszcze to zdanie. zy zbieg
y mi do oczu, spazm gardlany gos mi zatamo
wa. Upadem na ko i ukrywszy twarz w po
duszce, darem si, jak optany:
Ure tak si wyraa o perkalikach! . . .

242

http://rcin.org.pl

VIII
budziem si okoo poudnia. Pierwszym
moim czynem byo przeczytanie wczoraj
szego ustpu. Przeczytawszy nie rozemia
em si, ani nawet ramionami nie wzruszyem.
Przejrzaem spokojnie, z takime spokojem poo
yem ksik na pk i wyszedem na ulic.
Jeli to prawda, e mona czasami wcale nie
myle, to ja wtedy nie mylaem. A chwile ta
kie bywaj bez wtpienia. Jest to znw nuda
wszake nie to, co mczy filistrw w niedziel,
damy salonowe w dzie, lecz nuda, wobec ktrej
kada myl o ziewanie przyprawia, kadego czo
wieka mdym i wstrtnym czyni.
Oo podobnego i ja odczuwam.
Oto ulica moja zawsze i wiecznie jednakowa
(mj wiat nigdy si nie zmieni). Na rogu stoj,
jak zwykle, trzy doroki, numery: 325, 586 i 1232.
Oodzie je tu widuj. Znam twarze dorokarzy
i ma ich koni. Naprzeciw mnie idzie piekarz.

243
http://rcin.org.pl

Znam go dobrze, znam nawet jego history:


oeni si dwa lata temu i ma, rozumie si, dwoje
dzieci; ona jego choruje na zby. Zawsze na po
witanie powtarza mi z jednakowem brzmieniem:
dzie dobry, kochanemu ssiadowi . Oto podcho
dzi do mnie i mwi sowo w sowo to samo.
Kilka krokw dalej bawi si gromada dzieci. Spo
tykam je tutaj codzie w poudnie i znam je po
imieniu. Jeden Jziek, syn praczki, ma wykrzy
wione buty i at na prawym kolanie; drugi, W oj
tek, ma spodnie przerobione z garnituru ojca (pa
mitam, e ojciec jego nosi przed rokiem takie
ubranie); dalej Anusia, crka szwaczki i nieznane
go ojca. Podchodzc do nich, przypominam sobie
to wszystko i wiem, e oto podbiegn i bd pro
sili o stare ruby.
Panie, ruby woaj i dzi piskliwym
gosem.
Dalej pies wygrzewa si na socu: codzie
w poudnie tu ley. Spostrzegszy mnie, podchodzi,
krci ogonem i powraca na swe miejsce.
Zupenie jak wczoraj. Bodaj e pies ten za
chorowaby ze zdziwienia, gdyby mnie ktrego
dnia tu nie spotka.
Takiem jest i moje ycie. Oto mj wiat, oto
wraenia, ktrych doznaj! Chodz, jak po dep
taku z fabryki do domu, z domu do fabryki, a po
zostaego ycia akurat tyle, ile po drodze okiem
zachwyc. Tyle i treci w tern wszystkiem: pra
244

http://rcin.org.pl

cuj na to, by mie co je, a jem na to, by


mdz pracowa. W tym koowrotku krc si, jak
wiewirka w klatce zamknita. I poza tern nic,
coby jakimkolwiek, bodaj najmarniejszym pokar
mem dla ducha byo.
Krc dziury w elazie, by mie co je;
jem, by mdz je dalej krci . Gdybym przez p
godziny to zdanie powtarza, ju z monotonnoci
mgbym dosta bzika; a ja to w czynie powta
rzaem przez dwa lata i jeszcze yj: I tak y
bd nadal.
Nie mogem duej na ulicy wytrzyma i wr
ciem do domu, by si pooy (jest to sposb,
w jaki ostatnimi czasy zabijam wolne chwile).
Niedugo jednak leaem: wnet podrzucio mnie
co na ku i postawio na rwne nogi. Nie mo
g si zoryentowa, co byo powodem tego.
Chwytam za czapk i z tego ruchu nie zdaj
sobie sprawy. Dopiero spojrzenie na zegarek w y
jania mi rzecz ca: bia pierwsza godzina,
a w tym czasie biegn zwykle do fabryki. Konia
do bbna przyucz, dlaczegby czowieka nie
mogli?
Dalsze rozmylanie snuem pod drodze do fa
bryki: nogi mnie tan poniosy.
Sdzc z rybiego spokoju, jakim si obecnie
ciesz, monaby byo wnosi, i to co zaszo, nie
pozostawio po sobie najmniejszego ladu. Wszak
e pod t powok spokoju dzieje si ze mn co
245

http://rcin.org.pl

niezwykego. Nieraz wpadam w takie odrtwienie,


e nie wiem, gdzie si znajduj, nie sysz huku
maszyn, ani nawoywa majstra (a jednak pracuj
przytem). Gdy ockn si, mam wraenie, jakbym
ze snu gorczkowego si obudzi. Zdaje mi si,
e ukadam wtedy jakie plany, e co knuj; nie
mog jednak przypomnied potem co byo, o czem
waciwie mylaeih.
Z maszyn rozmawiam bezustanku o Heli.
Raz ona mnie drani, naladujc jej gos, to znw
pociesza mnie, innym razem pieci si ze mn
zalotnie.
Jake ja zaczynam nienawidzied Heli, t z
faszyw nienawici, tak co to caowad i bid
gotowa, drczyd jak psa, i piecid jak dziecko.
Poszedem wreszcie do niej, chd sam, dali
bg, nie wiedziaem, po co id. Chciaem j wprost
zobaczyd, podranid si jej widokiem, umiechem
czy zakopotaniem, mioci, czy te opryskliwym
tonem.
A to pan? zawoaa ze le udanem zdzi
wieniem.
J a . . . b o . . . te g o . . . chciaem zobaczyd,
co te sychac u pani?
Ta kobieta odbiera mi resztk rozsdku i robi
ze mnie niezdarne, lamazarne bydl.
U mnie nic nowego odpowiedziaa nie
dbale. A u pana?
Wiecznie to samo.
246

http://rcin.org.pl

Jake Micha?
Zdrw, dzikuj.
Rozmowa urywa si co chwila. Po kadem
pytaniu nastpuje odpowied i nic ponad to, a
pki nie zdobyem si na odwane pytanie:
Pani bardzo mi za ze bierze moje wyst
pienie wwczas?
Staram si o tern zapomnie.
A inni?
Co inni myl, nie wiem.
Bo to widzi pani...
Panie Kazimierzu, nie mwmy o tern.
Jednak ten wygadany m okos...
Bardzo inteligentny czowiek.
Czy tak?
Tak.
Nie moe by? Inteligentny, inteligent
n y ! ... Osio inteligentny! . . .
Panie?!
Do widzenia, pani, panno Heleno.. . Do
widzenia... Osio inteligenty! Ha, ha! . . .
Zdumienie nie pozwala jej przyj do sowa.
Ja miej si bez koca, a jednak z szalon
ochot bibym j teraz.
A, jakebym j stuk!
Posyam jej na poegnanie causa i miejc
si, odchodz.
Osio inteligentny! . .. Moja ty pieszczoszko. . .
247

http://rcin.org.pl

Wyobraam sobie, w jakiem zdumieniu j po


zostawiem. Po drodze zatrzymaem si kilka razy
i namylaem si, czy nie wrci do niej i nie
da folgi temu uczuciu, co we mnie kipi.
Potrzebuj odwetu, chociaby kosztem swego
ycia. Ona gardzi i odwraca si ode mnie, bo wi
dzi, em przy maszynie geniuszem si nie sta, e
nie jestem takim, jakim mnie widzie chciaa, bo
spada ze mnie dekoracya czowieka i inteligencyi i staem si chamem fabrycznym.
A wic dobrze. Poka ja ci, e jestem takim
tylko chamem, e nie umiem oceni twego pik
nego serduszka i mdrej gwki. O jake auj,
e nie jestem Andrzejem.
Suchaj! pytam go nazajutrz coby
ty zrobi, gdyby kobieta porzucia ci dla innego,
ktry adniej gada potrafi i wicej umie od ciebie?
Niby dla wyszczekanego panicza?
Aha.
Plunbym i tyle.
I ja tak zrobi.
Z dziwkami nie trza robi wielkich hec.
Nie chcesz, bierz ci licho! Inaczej si narowi.
A wisz, Kazik, c? Dure jeste i tyle. Tobie si
zdaje, e oni ci zawsze basowa bd. Zobaczysz,
e ci niedugo powiedz: Adiu-fruziu . Tamci
widzisz nic nie robi, wic mog jej cay dzie
smali, a ty ? . . . Wiesz, Kazik, co ja ci powiem?
P lu !...
248

http://rcin.org.pl

Zrobi to, dzi jeszcze to zrobi.


Powiedz im, eby ich cholera. . . Dobrze?
A jak przyjdzie potrzeba bicia, to ju ja pocz
tek zrobi.
Tego wieczora pobiegem do panny Heleny.
Omiel si pana prosi, by te wizyty byy
moliwie rzadkie. Naraa mnie to wobec ludzi.
Tak mnie przywitaa.
Nie odpowiedziaem jej ani sowa, zacisnem
tylko zby i siadem na krzeseku. Patrz na ni
i miej si takim miechem, e ona a blednie
ze strachu.
Pani si boi zaczem by jej nie po
sdzono o stosunek z robotnikiem.
Panie! . . . Tam s drzwi.
Znajd je potem sam.
Prosz wyj w tej chwili.
Sowa byy grone; ale wypowiedziane lkli
wie, prawie jako proba. A ta pokora sprawia mi
przyjemno. Powstaj z krzesa i zapinam bluz,
chcc j przez chwil utrzyma w obawie.
A teraz, suchaj panna.
Zdobya si zaledwie na krlewski gest rk,
wskazujc mi drzwi.
Nie tak wyniole, moja panno. Zamykam
drzwi, a panna moesz krzycze, ile si jej spo^
doba. Chocia ja przyszedem ci tylko prawd
powiedzie. 1 paczesz panna niepotrzebnie, bo
mnie to nie rozczuli. Uczonym nie jestem, na der
249

http://rcin.org.pl

likatnoei uczu nie znam si i dalibg, nie po


trafi odrni, co ten pacz znaczy: chod tuw,
czy te id precz .
Rzucia si ku mnie z gestem oburzenia. Ale
ja schwyciem j za obie rc i ciskajc je z ca
ych si, woaem:
To mgbym w proch zgnie ciebie! . . .
I czego si wijesz? czego krzywisz usta? kiedy ci
jeszcze nic nie powiedziaem. . . Suchaj panna,
kochaem ciebie.
Pu mnie! Ja nie chc sysze. . .
M ilcz! . . . Mgbym by twoim kochan
kiem, gdybym ci potrafi wiecznie imponowa. Ale
nie auj, e si tak nie stao. O nie! I nie myl,
panna, e przyszedem tu gorzkie ale pie
wa . . . Jeli panna chcesz wiedzie, to ja pluj
na twoj m io. . . Ja, robotnik, ja, cham, pluj
na was wszystkich. . . I na pann razem z jej
mioci!
W tedy dopiero puciem j. Ucieka na sof
i ukrywszy twarz w doniach, wybuchna cichym
paczem. Widziaem, jak draa na caem ciele.
Bybym moe nie znis tego widoku i poaowa
swego okruciestwa, gdyby nie to, e w teje
chwili wszed Zanicz.
Jeste!huknem, zbliajc si do niego.
Ten zbarania zupenie i nie wie, czy ma
ucieka, czy ratow a. pann Helen.
250

http://rcin.org.pl

Panie Zanicz westchna bagalnie Hela,


zanoszc si od paczu.
Zrozumia wreszcie, i cofa si tu nie mo
na. Wsadzi binokle na nos i prbuje mnie po
kona gronem wejrzeniem.
Zrzu binokle mwi bo ci sam je
strc.
Co?!
Mam ci powtrzy? zasyczaem.
Waryat mrukn wzgardliwie.
Dzikie zwierz budzi si we mnie. api go
za bary i mwi bez sensu, mieszanin proby
i wciekoci.
W idzisz... widzisz, niedobry czowieku.
Sam mnie wyzywasz. Twoja poda gba nie po
zwala mi darowa obrazy. Wszak ci obiecaem,
e ci zby w ybij. . . Pamitasz?
Trzs nim, jak snopem i czujc swoj prze
moc fizyczn, zncam si nad nim nielitociwie.
otr! krzyczy Zanicz.
Taak ? . . . Chodno t u . . . Daj eb. Widzisz,
tu o komod tuc nim bd. Tak! . . . Widzisz
bydl! . . . Skamlej, skamlej! . . . Pro Helci o ra
tunek ...
On szamocze si, jak piskorz w moich r
kach, lecz ulega musi. Chwyciem go lew rk
za kark, praw pooyem mu na czaszce i tuk
ni jak motem o kant komody.
Ona prbuje oderwa mnie od mojej ofiary.
251

http://rcin.org.pl

Odejd, sroko, bo i ciebie bd b i...


Gdy mi si ju prawie brako, rzuciem Zanicza jak stary grat w kt pokoju i zwrciem
si do osupiaej Heli, ktra jeno rce przed siebie
ze strachu wyciga.
Wiesz, kto to zrobi, kto pokaleczy tego
inteligentnego czowieka? To ja, cham. Ghcesz
wiedzie, dokd pjd teraz? Do szynku. . . Do
widzenia, towarzyszko. . . T fu . . .

252

http://rcin.org.pl

IX
edwo wit, a staem ju przy swej borma
szynie. Co tu si zdarzyo, tego powiedzie
nie potrafi, gdy do dzi dnia zoryentowa
si w tem nie mog.
Staem widocznie w zwykem odrtwieniu,
w tym pnie, w jakim machinalnie podnosiem
i opuszczaem rczk maszyny. Zdaje mi si, e
woano na mnie, e mnie kto pchn czy ude
rzy; usyszaem guchy trzask i straciem przy
tomno. Obudziem si u szwajcara, gdzie banda
owano mi gow. Potem znalazem si w kanto
rze wobec dyrektora, nastpnie wypacono mi
z kasy kilka rubli i powiedziano, e jestem wolny.
Leaem w ku przez trzy dni; czwartego
rozpoczem wczg po fabrykach. Podobne w
drwki odbywaem ju nieraz. Odyy mi one
w pamici, a wraz z niemi wszystkie zdarzenia
ostatnich dwch lat.
Poszukiwania pracy uwieczone zostay je253

http://rcin.org.pl

dynym skutkiem, nauczyem si mianowicie na


pami nastpujcego zdania:
Tam przed bram setki takich czeka.
Powtarzano mi to na rne sposoby. Raz
spokojnie, to znw niecierpliwie, gdzieindziej ze
wspczuciem; miejscami wskazywano tylko pal
cem na wiat szeroki.
Na miecie spotykam znajomych, dawnych
kolegw i przyjaci. Jedni udaj, e ich co na
przeciwlegej stronie ulicy mocno zainteresowao,
drudzy spogldaj pobonie w niebo, wpatruj si
. pilnie w wystawy sklepowe. Wszystko dlatego,
bym ich nie zechcia czasem zaczepi w brudnej
bluzie. Zbyt dobrze to widz i zbyt dobrze rozu
miem. Zdziwio mnie te niepomiernie, gdy redak
tor Postpu pierwszy mnie zaczepi i pocz
wypytywa, co u mnie sycha i czemu nie pi
suj. Zacign mnie nawet do mieszkania. Rozma
wialimy z pocztku o rzeczach potocznych. Re
daktor nie mg si wydziwi zmianie, jaka we
mnie zasza.
W tedy mwi zrobie pan na mnie
wraenie zdrowego czowieka. Dzi widz jakie
rozdranienie, czy te . . . Sam nie wiem jak to
nazwa. Powiniene si pan leczy.
Chwilowe rozdranienie. Nic wicej.
Chwaa Bogu, e chw ilow e. . . Ale, ale,
czytae pan ostatni numer?
Nie czytuj obecnie gazet.
254

http://rcin.org.pl

Zapewne, przy paskiem zajciu


A jest
tam ciekawy artyku bardzo obiecujcego czo
wieka. Nazywa si Zanicz.
Ten!?
Czemu si pan dziwisz? To bardzo inteli
gentny czowiek.
Ja go uwaam za idyot.
Ale panie! To czowiek z olbrzymi przy
szoci.
Ja go uwraam za idyot powtrzyem
z uporem.
Przyznam si panu, e to dosy dziwne.
Jednak on jest idyot powtrzyem po
raz trzeci, czerwienic si ze zoci.
Nie rozumiem, nie rozumiem. Zreszt daj
my temu pokj (widz, e pan bardzo rozdra
niony). Sprowadziem pana umylnie, by zapyta,
czemu pan nie pisze. Zapewne, paski arykulik,
mwic midzy nami, by dosy dyletancki; wszak
e z czasem . . . Tam byy zarodki, nad ktrymi
warto byo popracowa. W wczas mwie pan
o swoim zawodzie technicznym i to z takim
przejciem, e nie prbowaem namawia pana
do czego innego. Przed kilku dniami wpada mi
znw do rki paska bajeczka, no i korzystajc
ze spotkania. . .
Tu pocz si rozwodzi dugo i szeroko nad
potrzeb wyksztacenia. Mnie a co podrywa
255

http://rcin.org.pl

na krzele.
mian.

To bledn, to czerwieniej naprze-

Duo dyletantyzmu mwi redaktor


ale przytem wiele talentu. Pisane to byo bardzo
adnie. Gdyby pan nie obra drogi technicznej,
namawiabym pana na publicystyk... Co panu
jest, panie?
Nic, n ic. . . Niech pan sobie nie prze
szkadza.
Jakem si przestraszy. Ozy pan nie mie
wasz czasem atakw sercowych? Powiniene pan
leczy si koniecznie.. Ot, jak powiadam: duo
temperamentu dziennikarskiego, a przytem, jak
sdz, niemae zdolnoci... Panie, ja si b o j . ..
Oo si z panem dzieje?
Nic wielkiego. Prosz o . . . szklank wody.
Niech pan sobie nie przerywa.
To ju chyba kiedyindziej dokocz.
Prosz mwi bagalnie, ujmujc go
za rk.
No, krtko, wzowato: Gdyby si pan
by ksztaci, mgby z pana wyj publicysta
pierwszej wody, ktry temby si rni od dzi
siejszych, e robiby to nie tylko z potrzeby, lecz
dziki prawdziwemu powoaniu... Ju znowu! Ozy
pana co boli? Uspokje si pan.
Przy ostatnich jego sowach schwyci mnie
dreszcz febryczny. Drga mi kady musku twarzy,
256

http://rcin.org.pl

dolna szczka dygocze tak silnie, e a zbami


dzwoni.
D zi. . , dzikuj panu wyjknem; po
daj mu rk na poegnanie.
Ten patrzy na mnie i kiwa gow.
Ozemu ? . . . zaczem i urwaem natych
miast.
Chce pan co powiedzie?
N ic ... Tak ty lk o... Do widzenia.
Byem ju we drzwiach, a odwracam si do
niego raz jeszcze.
Ozemu... czemu w y ...
Urwaem znowu.
Czemucie ze mnie eunucha zrobili ? . . .
Ozemu! ?
Dostaem spazmu histerycznego.
Redaktor zlk si o mnie na seryo i posa
po doktora; poczem odwiz mnie sam do domu.
Zabawi u mnie przez chwil, a wychodzc obie
ca, i przyle tu kogo z modziey. Jako niedu
go czekaem; wkrtce zjawili si dwaj, z minami
okazujcemi przejcie si sw misy.
Jake si czujecie? pytali ju we drzwiach.
Znakomicie. Jelicie panowie przyszli
wmawia we mnie chorob, to zbyteczne.
Cokolwiek ich to zmieszao. Po krtkim na
myle weszli jednak do pokoju.
Jestecie obecnie bez zajcia?
Odpowiadam im opryskliwie.
Fachowiec

257

17.

http://rcin.org.pl

Szukam.
Z jakime skutkiem?
Z adnym.
Powtrzyem owo zdanie, jakiem czstowano
mnie w fabrykach.
Ot to mrukn jeden. Armia za
pasowa.
Ooo?
Armia zapasowa. To si tak nazywa.
Zadowolony widocznie, e zdarza mu si spo
sobno do mwki, puci si na teoretyczne roz
prawy. W chodzi na to Andrzej i zrazu zacieka
wiony, staje na rodku pokoju, kadzie rce w kie
szenie i sucha z uwag. Nudzi go to szybko
i przerywa zapytaniem:
Nie masz, Kazik, czego do arcia? Je
mi si chce.
Mwca urwa i spojrza wzgardliwie na An
drzeja.
Wiesz Andrzej? mwi. Ja jestem
obecnie onierzem armii zapasowej.
A no, i ja jestem take.
Widzisz, e nie rozumiesz; to inna armia.
Inna? A bierz j licho.
Go spoglda na nas obu i czuje widocznie,
e lepiej byoby milcze. Chtka gadania prze
moga wszake. J co dowodzi o ludzie robo
czym. Ten modzieniec jest mniej uczonym od
Zanicza i wyraa si naiwniej. Z gmatwaniny
258

http://rcin.org.pl

frazesw, jakimi sypie naokoo, przebija to, czego


si domylaem podczas ostatniej dysputy: zupena
sprzeczno z tem, co dawniej wygaszali.
W ic tamto? przerwaem mu.
Ach, tam to. . .
Poszo w kt?
Stracio racy bytu u nas.
I dostao dymisy z paskiej gowy?
Tylko ciasne gowy stare hasa zatrzy
muj.
Szerokie kuj sobie nowe?
Nie kuj i nie tworz nawet, tylko uszu
nie zatykaj przed niemi.
Ot to pochwyci jego towarzysz.
A stare hasa na szmelc? pytam ich
dalej. yd kupi? Nie bjcie si i yd ich nie
kupi... Co za do nowych to: kupi nie kupi, po
targowa mona. Ot prosz mi wprzd odpo
wiedzie, skd w y do tego przychodzicie, wy,
cocie niedawno w inn dudk dli?
On rozstawi rce i wycedzi zwolna:
Zmienilimy zdanie.
Tak te pan mw! To wanie chciaem
od was usysze. A wiecie, czemucie to zrobili?
Bocie spostrzegli, e tamto plenieje, e na
te grzybki nikt zapa si nie da. A wy musicie
by przecie na przedzie, sztandar dziery, hufce
prowadzi. . . Ja wasze zuyte dzi hasa braem
na seryo i w czyn je chciaem wprowadzi, za to
259

http://rcin.org.pl

awansuj dzisiaj na szeregowca waszej armii...


Ale prawda, to ju nie wasza armia. W y od go
dziny ju innymi jestecie, a szeregowcowi, co
w waszej wojnie rozum straci, rzucacie tylko:
Zmienilimy zd a n ie ... Ja ycia swego zmieni
ju nie mog! Rozumiecie w y to dobrze, wy, do
wdcy wszelakich tam armii? Rozumiecie, co zna
czy nie mdz ycia zmieni i cierpie dlatego, e
jenera by wczoraj innego zdania! ? . . . ycie to
nie zdanie, nie sd, to nie jest teoretyczna papla
nina wierzbicych jzykw! Ono si zmienia, po
prawia i przekrela nie da.
Straciem ju panowanie nad sob i podsun
wszy mu kuak pod oczy, krzycz:
Gdybycie mi nawet do prawdy dotarli,
gdybycie mi woali: patrzcie, oto prawda, na kt
r przy sid moemy, oto niezbita niekamana
pewno, to i wtedy nawet skopi wasz idea no
gami, oplwam, zbezczeszcz, dlatego tylko, e
z waszej wyszed on kuni! . . .
To
panicz.

to

konserwatyzm pisn drugi

Ty ciasny bie! . . . konserwatyci, liberali, radykalici... Dokde w y mle to bdzie


cie? Kierujcie w y wszyscy, jak si tam nazywa
cie swoj trzod, a baczcie bycie jej nie stracili.
Ozem jenera bez wojska, tern bdzie inteligent
tam, gdzie gupcw zabraknie.
260

http://rcin.org.pl

Andrzej widzi, z jakim zapaem mwi, jaka


wcieko mn miota, jak biegam po pokoju,
wygraajc pici widzi to wszystko i zdaje
mu si, i powinien przyj mi z pomoc. Jako,
gdy obraony go roztworzy usta, by co po
wiedzie, Andrzej kadzie mu rk na ramieniu
i mwi flegmatycznie:
Milcze, milcze, bo na gb wlaz.
Ta surowa interwencya podziaaa znakomi
cie. Panicze powstali z miejsca i jak oparzeni w y
nieli si z pokoju.
Andrzej nie darowa im wszake.
Kazimierz, ja ich ze schodw skantuj.
Tak, dla przestrogi. . . H ? . . .
I, nie czekajc odpowiedzi, wybieg do sieni.
Po chwili usyszaem szamotanie si i dwaj inte
ligenci, jak dwa tomoki, stoczyli si z haasem
na d.
Upadam na ko i miej si z caego serca.
Ja jestem onierzem armii zapasowej,
ciebie Andrzej mianuj za waleczno porucz
nikiem.
Michasia robi gefrajterem woa An
drzej.
miejemy si jak dzieci, a z nami mieje si
i Micha.
Chcecie chopcy wiedzie, co znaczy owa
armia? Chodcie, to wam wytumacz. Ty si,
Andrzej, na wsi chowa?
261

http://rcin.org.pl

A n o ...
Znasz mrone noce zimowe, noce, gdy
mrz tak silny, e a gwodzie z chaupy w ycho
dz, rce tak grabiej, e ni palcem nie ruszysz,
skra ci nawet cierpnie na karku ? . . .
A n o .. .
Widziae moe w tak noc stado wil
kw? Jak stoj czas jaki, szyj wycign i wyj
przeraliwie, jak potem niespokojnie naok bie
gaj i jak ich lepie migoc w ciemnociach niby
bdne ogniki?
O joj. . .
Takie stado godnych wilkw to owa ar
mia, a my jej onierze.
A malec gefrajter wtrca rozbawiony
Andrzej.
Pokadamy si wszyscy trzech od miechu.
A wiesz, Micha, czemu ludzie w takie
noce z chaup nie wya?
Bobymy ich poarli.
Brawo, gefrajter!
I znw miech. Musi by w tern wszake
co niezdrowego, gdy naraz, bez widocznej przy
czyny, urywamy. Micha nawet zlk si tego
milczenia i spowania. Z piersi mojej dobywa
si bezwiednie cikie westchnienie, jakby jk
stumiony, co wprowadza Andrzeja w niezmierne
zakopotanie.

262
http://rcin.org.pl

Ofukn si na Michasia, byle co powiedzie.


Czego si gapisz na mnie, jak kozio na
wod?
Usiad potem markotny w kcie i nie odzy
wa si wicej.

263

http://rcin.org.pl

X
Dzi jestem werkmajstrem w fabryce pana
Kwaniewskiego. Protektor mj dotrzyma obiet
nicy, a e speni j tylko czciowo, nie jego
w tern pono wina.
Na dyrektora masz pan za mao inicyatywy.
Oto co mi powiedzia bez ogrdek. Stosunek
nasz zmieni si niesychanie. Zamiast dawnej
przyjani sucha urzdowo, zamiast yczli
woci traktowanie z gry.
Na tyle rzeczy patrzyem, tyle na sobie do
wiadczyem, e wydaje mi si to bardzo naturalnem.
Ze znajomymi stosunkw nie zrywam, gdy
teraz mam i ja swoj ambicy. Zawsze nie jestem
ja zwykym sobie werkmajstrem. e traktuj mnie
tam z gry, miej si i wydrwiwaj, o tern wiem
a nadto dobrze, a jednak chodz do nich, cho
264

http://rcin.org.pl

wiem, e najchtniej wyrzuconoby mnie za drzwi.


Wyrobiem sobie pod tym wzgldem pewien cynizm.
Niechaj si to wam nie podoba, niechaj to
was zoci, a ja std ani na krok nie ustpi. W y
rzuci mnie nie moecie, b o .. . bo i ja szkoy
skoczyem.
Tak miark miaem ju dla siebie.
Oay mj stosunek z inteligencyw ogranicza
si na tern, e chodz z nimi na spacer, jadam
nieraz i su za cel dla marnych dowcipw.
Dawniej (o, ju bardzo dawno temu) umiaem
odpowiada na takie przytyki, potrafiem paci
piknem za nadobne. Dzi umiecham si gupko
wato i cedz wolno:
A to bestya... panie tego.
Nazywaj mnie wszdzie mistrzem.
Pann Helen spotykam na ulicy bardzo cz
sto. Ilekro mnie zobaczy, odwraca si ze wstr
tem. Mnie to, rozumie si, gniewa i mrucz sobie
pod nosem:
A to mapa. . . panie tego.
Andrzej wymyla mi cigle za to, e chodz
w cylindrze i w rkawiczkach, mwi, e wygl
dam jak piesek z ziurnalu . Ja znowu uwaam,
e strj taki jest dla mnie, bd co bd, odpo
wiedniejszym od maciejwki robotniczej.
Dobry to chop, ten mj Andrzej, tylko, e
gderliwy a do znudzenia. Nie cierpi naprzykad
moich znajomych i mawia mi nieraz:
265

http://rcin.org.pl

Ty, Kazik, mylisz, e ja taki asy na nich,


jak pies na sperk. A ja tobie powiadam, e,
gdyby do mnie przysza ktra z tych zielonych
map, zarazbym j ze schodw zwindowa.
A wreszcie pokcilimy si z nim na zawsze
0 ten cylinder.
Micha koczy szkoy i ma zamiar studyowa
nauki spoeczne. Temu chopcu wydaje si, e na
piramid wazi, a jednak on w moje idzie lady.
Zauwayem dawniej, e lubi struga rne ma
szynki i zadaj sobie pytanie: czy los aby z nas
nie zadrwi i nie przestawi naszych pionkw na
szachownicy ycia.
Prbowaem z nim mwi, radziem, by sta
ra si lepiej pozna samego siebie i wtedy posta
nowiem, by nie da si porywa wiatrem, ktry
na razie wieje.
C, kiedy i on uwaa mnie za starego idyot.
yj ze wszystkimi, wciskam si tam, gdzie
mnie nie chc i nie potrzebuj, a jednak czuj
okropny brak ludzi. Jest mi nieraz ciko, bardzo
ciko. Wiem, e nie jestem unikatem, i e takich,
jak ja, s u nas cae legiony, takich, co to dla
mdrych s za gupi, a dla gupich za mdrzy.
Ci jednak najbardziej stroni od podobnych sobie.
Nieraz buntuj si przeciw samemu sobie
1 unikam tych, co mnie widzie nie chc. Samot
no wszake wyczerpuje szybko moje siy: po
266

http://rcin.org.pl

trzebuj ludzi, chc sysze gos ludzki, a poza


nimi nie mam ju nikogo.
Zwierz zamknite w klatce zdycha z t
sknoty.
I ja tak skocz.
Powiadaj, e mapy na Ceylonie wyj, gdy
zwierz si zblia, jakby pod wpywem instynktu
towarzyskiego.
I ja wybym nieraz.
W fabryce pracuj jak w roboczy, jak ndz
ny, gupi w. Daj mi jak najcisze roboty, przy
ktrych nie trzeba inicyatywy .
Panie dyrektorze broni si nieraz
dopty dzban wod n osi...
Wiem, wiem: A si ucho urwie. A wiesz
pan, co ja z takim dzbanem robi?
Niestety, a nadto dobrze.
A zatem radz robi swoje. Syszysz pan?
Sysz, sysz...
Jaak? Jak pan mwisz? W rno si pan.
Sucham. . . prosz. . . pana.

KONIEC.

267
http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

W PUSZCZY.

http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

ec na pokrgych belkach, przyprszo


nych zlekka sianem, ukradzionem szkapie
na przednwku, zapatrzony w sylwetk ko
guta, wyduon karykaturalnie w ciemnoci, wsu
chiwaem si w uderzania racic krowich w otwar
tej zagrodzie, w ustawiczne czochranie si krw
o cian stodoy, sprawiajce, e za kadym ra
zem czuem si silnie koysany na swem ou i dra
em z obawy, by belki nie rozstpiy si pode
mn, strcajc mnie gdzie na d, na kark wini,
chrzkajcej przez sen gniewnie i smtnie zara
zem. Zreszt cicho byo i ciemno, wprost przed
sob widziaem blady pomyczek, domylam si,
e to gwiazda, i e w bocznej cianie szczelina
by musi. Do dnia byo jeszcze daleko.
Zdrzemnem si, gdy wtem nad moj go
w zaopotao co, duga sylwetka skurczya si,
potem wycigna si ku grze i rozleg si prze
raliwy wrzask. Pierwszy to raz kogut zapia mi
w ucho; dugo musiaem si cuci, by zrozumie,

271

http://rcin.org.pl

e to pnoc. Kogut skoczy swj okrzyk, lecz


dugo jeszcze rzao mu w gardle przykrym fal
setem. Cisza, po chwili znw opotanie skrzy
de i nowy okrzyk, poczem znw rzenie prze
cige i pianie jeszcze goniejsze.
Nakrzyczawszy si do syta, usadowi si w y
godnie i usn. Mogem znowui podziwia w ciem
noci jego wyduon sylwetk, wsuchiwa si
w stpanie krw, obijanie si ich o belki i w chrzkanie wini na dole.
Nie wiem, jak to si stao, em si znalaz
na awie, przed chaup.
Na dworze byo chodno i ciemno; gwiazdy
wieciy mae i dalekie, bez migotliwego poysku;
mur lasu, koem otaczajcy polan, czernia jak ot
cha; dla sennych oczu nie pitrzy si nawet ku
grze, lecz jakby w dal si wyciga, olbrzymi prze
paci, okalajc dwie jedyne tu chaupy. Dalej wida
byo pofadowany zbaty brzeg tej czarnej kotliny,
wrzynajcej si w to cokolwiek janiejsze, po ktrem szy mtne smugi mgy czy te drogi mlecznej.
Nie daleko chaty plama wielka, co jakby cie
ogromny, kaca si domyla bryy bezksztatnej
i dziwacznej: tam za dnia db byo wida. Na
rodku polany co szarzeje, w dali nawet przywie
ca, jak te smugi na niebie, i ginie w ciemnej ot
chani: to droga, wiodca w gb puszczy. W o
k wierszcze chrem graj.
Po prawej stronie wysza z lasu grupa drzew,
272

http://rcin.org.pl

wida tylko dwa pnie i znw tylko czarn plam.


W ysza ona z boru i posuwa si wyranie ku
mnie, ilekro opadn zmczone powieki; gdy je
roztworz, usuwa si prdko, a gdy uporczywie
tam si wpatruj, wydaje mi si, e te dwa pnie
wiec jak prchno.
Czuj wilgo przejmujc, czego si boj,
pragnbym uwolni si od ucisku jakiego, mimowoli wzdycham, gowa w ty mi opada, oczy kilka
gwiazd drobnych na niebie pochwyc i tak si
w nie zapatrz, e w ich ssiedztwie coraz to no
we odnajduj wiateka. Chc wrci do chaupy,
lecz wsta nie mog: tu co przykuwa i ruszy
si nie daje, zwaszcza ta ciemnica w uszach mi
szumi. . .
Gdym oczy otworzy, zmieni si obraz.
Nie widz przepaci, lecz wyran, jeszcze rw
n cian boru z zbatym rbkiem wierzchokw,
odbijajcym si na niebie, ni to szarem, ni sinem
0 tej porze. Niema w niem tej gbi, co wprzdy,
ani tej wyrazistoci gwiazd drobnych, jakby mga
biaa rozpostara si pod niem, przymia gwiazdy
1 rozjania cokolwiek horyzont. Wietrzyk saby
mg j przynie, tak saby, e niczem jeszcze
poruszy nie zdoa. Czu go tylko w powie
trzu.
I na ziemi, tu ponad zagonami, rozjania
si poczo. Noc schodzia z nich powoli, rozta
piajc si w powietrzu w szaro mglist; rwnoFachowiec.

273

18.

http://rcin.org.pl

czenie u dou pocz si wyania kobierzec a


godnie kbicych si oparw; nurza si w nich
pie dbu, zarysowujcego si coraz wyraniej
i erdzie, zatopionego do poowy potu.
Jak zwarty szereg onierzy po skoczonej
mustrze, tak ama si pocz szereg drzew, two
rzcych dotychczas rwn cian polany. Oto w y
stpuje wierk stokowaty i wyciga swe gazie,
podobne do obwisych ciemnych pacht; rwnocze
nie kilka innych drzew z lasu wyjrzao: wdzie
buk, tu grabina, tam jesion. Nad niemi stercz
na p nagie pnie sosen.
Z zachodu, kdy wikszy skrawek nieba wi
da, rozcigny si dwie chmury w dwie dugie
brzdy, z pocztku biae, potem tak nagle rowe,
e mimowoli obejrze si trzeba byo naok. Kil
ka bladych gwiazd wiecio jeszcze na niebie.
Potem bya duga chwila ciszy i spokoju.
W tem co odezwao si w lesie popiesznie,
gadatliwie, trzpiotowato. Maa ptaszyna wystrze
lia do gry i, szamocc rozpaczliwie skrzydami,
trzyma si w powietrzu i gwat wielki czyni. W te
dy dopiero kogut si odezwa: raz, drugi, dziesi
ty, poczem zaspane kury pogdakiwa zaczy urywanemi gosy.
Zagaday wreszcie chrem ktliwym, jakby
jedna drug namawiajc do zeskoczenia z wyso
kiej grzdy; czu w ich gosach wahanie, ktra
odwaniejsza, zagdacze goniej, skoczy i wrzesz

274
http://rcin.org.pl

czy po drodze, przestraszona wasn odwag; za


ni skacze i drze si druga: i tak wszystkie po
kolei, z wielkim haasem poczynaj dzie Boy.
Obudzio to winie, mieszkajce, w braku innego
schronienia, w stodole. Nie czekajc, a im kto
roztworzy, wasnym przekopem wydostaj si na
wiat. Wylazszy z dziury, wcign wiee po
wietrze ryjem, odchrzkn i maczajc nosy w ro
sie, roza si na wszystkie strony. Wstay wi
nie, pora i na psa. Pokaza si gdzie z kta,
przecign si, jak leniwy pastuch, wyprajc
nogi, powlk si na rodek drogi, siad tu i, tak
siedzc, zdrzemn si raz jeszcze.
Tymczasem z szarego tonu poranku wyst
piy barwy, poczerniay silniej podune chmury,
ozociy si wierzchoki sosen, zazielenia mocno
db, a sabiej jesion, posinia wierk, poka
droga piaszczysta, zabielao kilka zagonw gryki,
posrebrzy si owies, gsto ros nakrapiany, a ko
bierzec zeschych lici i igliwia pod kp drzew
na prawo miedzianym zaiskrzy si poyskiem.
Ziemia bya pulchna i wilgotna, wiatr agod
ny dmucha na polan, przynoszc z lasu wie
o wielk i wo odywcz poranku.
Wierzchoki sosen sterczay teraz ponad lasem
jako zote wieczniki. Gr, muskajc drzew ko
rony, sza jasno tawa, przezrocza, rj ptac
twa si kpa w niej. Powietrze wypenia wier

275

http://rcin.org.pl

got niemilkncy, jakby tysica drobnych dzwon


kw uderzanie.
Nakoniec zaskrzypia raw studni, pene,
ranne echo powtrzyo ten odgos w lesie, jakby
przecigy koat grzechotki, na znak, e i ludzie
ju wstali.

W kilka godzin pniej szedem w towarzy


stwie lenika, niby gbokim przekopem, w lesie
po piaszczystej drodze, pooranej parami brzd ko
owych.
Po bokach stay wierki ze zbitemi do kupy
gami, jak obeliski, lub obwise, poczochrane
i smutne, jak wierzby paczce nad grobem; gdzie
niegdzie bielay brzozy, sterczay wysmuke buki,
graby o potnym pniu, widnia db wyniosy, lub
proste, jak wiece, sosny, ze skp, ku jednej stro
nie zgarnit, koron.
Stao to wszystko bezadnie, z sob pomie
szane, w gszcze zbite i niezmiernie wysokie.
Do spojrze na tych olbrzymw, by odgad
n t zaart walk o soce: drzewa przecigaj
si nawzajem we wzrocie, jedno przez drugie sta
ra si coraz wyej ku niebu wystrzeli, by po nad
inne swoj koron rozwin. W gszczy plcz
si i czepiaj gami, chcc jakby podcign

276

http://rcin.org.pl

siebie lub ssiada przytrzyma. Byle wiatr w nie


uderzy, a skrzypi i trzeszcz, ocierajc si
o siebie.
Niektre drzewa mwi smutkiem wielkim:
oto naprzykad nasza mazowiecka sosna, do litew
skiej puszczy przeniesiona, a ocalaa tylko dziki
temu, e nad brzegiem drogi wyrosa. Nisze jej
gazie, w wowych splotach kurczowo pokrco
ne, dzi nagie, martwe, konopiastemi brodami po
rostw obwise, wiadcz o rozpaczliwych niegdy
wysikach. Dwa ramiona w swych wykrtach tra
fiy wreszcie na soce, tu w wachlarz si rozros
y i ywi drzewo, na ktrem z jednej strony
w szarych kiciach mchw mier ju osiada.
Dalej stoi jak kolumna kawa pnia, odartego
z kory, o kilka krokw opodal run grab przy
drodze, grzyby go obsiady, mech pokry, papro
uczepia si wyrwanych korzeni.
A droga wije w lesie, skrca to w prawo, to
w lewo, miejscami si rozszerza i traw porasta,
to znw zwa si gwatownie i splotem zieleni
omal e nie zamyka si u gry. Idziemy milczc,
kroki nasze szmery jakie budz z tyu, jakby
ladem naszym ycie budzio si przy drodze.
Wdrwka ta nudzi wszake niebawem za
czyna. Chwilami wydaje si, e to miejsce juemy mijali; oto tene pie, na ktry zwrciem
ju dawniej uwag, tene buk olbrzymi, podobny
jesion. Tymczasem idziemy wci dalej, droga

277
http://rcin.org.pl

wiedzie to w jedn, to w drug stron, przed


oczyma przesuwaj si cigle te same drzewa,
podobne pnie i wykroty. Przed kadym zakrtem
spodziewam si ujrze czk, do ktrej zdamy;
zamiast tego widz cigle szarzejcy pas lenej
drogi, ujty w zwarty szpaler wysmukych wier
kw, bukw i osiny.
Przypomniay mi si bajki z dziecistwa: W e
szli do lasu i id, id, id. A tu p a trz ...
Droga sklepieniem ciemnej zieleni zamyka
si w ksztat bramy, poza ni jaskrawo przewie
ca soce.
Gdymy wyszli w czeluci lasu, umiechno
si ku nam jasne i przestronne pasmo ki.
rodkiem sczya swe skpe wody maa rzecz
ka, rozlewajc si gdzieniegdzie w szersze kaue.
Ziele naok i mnstwo barwnych plam polnego
kwiecia roztapiay si w socu, jakby zleway
z sob, pokrywajc si gaz pyu czy te opa
rw. Drga i mieni si w oczach ten kobierzec
ki, peen wierku i skrzypu od tysica nurza
jcych si w nim owadw.
Tu dopiero spostrzeglimy, e dzie by upalny.
Minwszy rzeczk, pogrylimy si znw
w cieniu lenej drogi, niebawem skrcamy na pra
wo i idziemy na przeaj lasu, tonc po kolana
w paprociach.
Las, na przekr moim oczekiwaniom, stawa
coraz rzadszym i widniejszym, napotykamy na
278

http://rcin.org.pl

wieo spiowane pnie: tu siekiera trzebia ju las.


Gdzieniegdzie stay w snie i kozy poskadane
polana, ukryte tak w zarolach, e ustawicznie u
dziy oko.
Poprzez luki midzy drzewami, na maym
wyrbie, ujrzaem dym niebieskawy, pezajcy po
ziemi, a potem nagym zwrotem kbicy si ku
grze. Niebawem pokazao si go wicej midzy
karczami. Dziwne wraenie sprawia to tlejce
zarzewie, pozostawione samemu sobie w gstym
borze, gdzie lada wietrzyk, jak sdziem, snop
iskier z tej czarnej masy rozkrzesad potrafi i roz
nieci okropny poar.
Gdzie biay popi wygasych ognisk ziemi
nie pokry, tam czerwieniy si soczyste, wielkie
jak ziarna bobu, poziomki. Zwaszcza pod wieeini karczami mienia si od nich ziele, jakby
kto gar korali na ziemi rozsypa.
Na maem wzniesieniu, niby na wysepce, sta
wielki szlachetny db. Pie jego by z jednej
strony osmalony a ponad wysoko czowieka.
A z tej czarnej powierzchni dobywa si gsty,
peen ywicznego zapachu dym; kbic si i cze
piajc kory, szed on ku grze, tak, e przysania
mg niebieskaw drzewo cae. Tak smali si za
ycia olbrzym puszczy, a runie, przepalony u ko
rzeni, przygniatajc sob kilka drzew ssiednich.
To caopalenie odbywa si rozpaczliwie wolno.
I dzi, w tej oto chwili, stoi pewno jeszcze dum

279
http://rcin.org.pl

ny, wielki, a bezradny, szeleci niebotyczn ko


ron swych lici i oczekuje spokojnie koca.
Leniczy podj zczerniay wir, dmuchn
na i zapali sobie fajk tem uczywem.
Db dyabli wzili, rzek flegmatycznie, tak
to ogie rozkadali!
Zaczynam wreszcie rozumie: gwna rzecz
to rozoenie ogniska, bo pki to si wgli po
woli, silny wiatr tylko iskr rozdmucha i roznieci ogie moe. Lecz jake on tu trafi w te
kniejew wiatr silny?
Natrafilimy na lady duych krowich racic,
przodem gboko woranych w ziemi; ubr prze
chodzi tdy, lady byy wiee.
Prowadziy one do niegbokiego piaszczystego
wdou, ktrego zrbw czepiay si korzenie niby
we brunatne. Na dnie ziemia bya gadko ubita,
odgraniczajc si od nieporuszonego piasku niewyranemi liniami.
0 ! mrukn lenik, wskazujc na ten
odcisk.
lady wiody w srebrzcy si zdaleka zagaj
nik osiny. Minwszy go, trafilimy na moczary:
nogi grzzy po kolana w bocie, pltay si w w y
sokiej i twardej trawie. Dalej, na gsto poroz
rzucanych wysepkach powyrastay buki. Skaczc
z kpy na kp i czepiajc si gazi, przedosta
limy si na twardsz ziemi: przelazszy wresz
cie przez gruby powalony pie sosny, weszlimy
280

http://rcin.org.pl

w gsty, ciemny br. Krymy po ostpie w roz


maitych kierunkach, wirujemy midzy drzewami,
torujemy sobie drog wrd gstych zaroli, brnie
my po pas w paprociach, grzniemy w bocie,
przeazimy przez pnie, okramy zaway, skacze
my jak kozy przez rowy i wdoy, wazimy w co
raz to wiksz gszcz, w coraz to czarniejsze ba
gna, w coraz to dziksze knieje. Wszdzie wida
lady ubra. Zwaszcza na botach racice jego
pozostawiay gbokie wyciski, w ktre woda po
woli si sczya. Pod wyrwanym korzeniem spo
strzegem znw odcisk jego cielska, tu obok zie
mi nogami skopan, wiadczc, e temu starco
wi nie atwo byo podnie si z miejsca. Chwi
lami czu nawet zapach krowi.
ubra nie znajdujemy, lecz ta zaostrzona bacz
no wprowadza powoli w nastrj.
Widz coraz to wyraniej te powikane sploty
drzew, stosy powalonych pni z wzem wywaonych
korzeni, z ich suchemi gami, sterczcemi sztywno
ku grze; odrniam trawy zdaleka: te mi si sre
brz, tamte niebieskawo mieni, inne silniej lub
sabiej zieleni, e te mikkie, tamte twarde, zda
leka odgaduj; wiem, e tu bdzie trzsawisko, tam
grunt suchy z traw prawie kruch, wiem, gdzie
przej mog, gdzie w bocie ugrzzn, gdzie na
obfitsze wykroty natrafi.
A jednak im lepiej w najbliszem otoczeniu
si oryentuj, im lepiej widz i poznaj to, co

281
http://rcin.org.pl

mnie otacza, tem rzecz dziwna niepewniej


przed siebie spogldam, tem bardziej w dal si
wpatruj, tem czstsze szumy i szepty zdaa sy
sz, tem wiksze dziwy odgaduj o kilka krokw
przed sob.
Bya chwila, kiedy soce, przedarszy si
przez luk w szczytowych gaziach i musnwszy
dug strug pie dbu, rozlao si ciep plam
po szeroko rozpostartych, w szczelny caun zwar
tych, paprociach.
Wiatr wion, zaskrzypia gami, rozkoy
sa korony drzew, plama soca drgna, ze
lizgna si raptownie z dbu na ziemi, z ziemi
wesza na sosn, przepoowia si i dwoma pniami do gry si drapie; wreszcie rozupaa si na
cztery blaski, z tych blaskw jeden w drobne
plamki si rozsypa i midzy licie uciek, a trzy
pdz przed siebie, gnane wiatrem szumicym,
przeskakuj z drzewa na drzewo, z pnia na pie,
to konar musn, to po ziemi przepezn, to przez
krzaki sun, zgasn na chwil, wnet znw si
uka i, coraz to niespokojniejsze i ruchliwsze,
bardziej drgajce, w las uciekaj... Zniky gdzie
w gbi, w kniejach niedostpnych i tajemniczych,
pocigajcych ku sobie nieprzepart si.
Bybym poszed w tamt stron, podaro
wawszy leniczemu ubra, gdyby nie to, e echo
donioso w tej chwili do mnie woanie:
Naszou!
282

http://rcin.org.pl

O jakie trzydzieci krokw przed nami, na


maym pagrku, lea ubr, jak krowa, z podwinitemi pod siebie przedniemi nogami, z zadartym
bem, i topi w nas spokojne, bystre spojrzenie.
Co chwila uderza si po bokach ogonem, bronic
si od roju otaczajcych go gzw.
Poprawi si i wyj przednie nogi z pod
cielska. Ustpilimy o kilka krokw, a on, za
miast powsta, powali si na bok i pocz tarza
si na ziemi, jak ko.
Niby podobny do tego z gabinetu zoologicz
nego! Trzeba wszake widzie t wielk brunatnorud bry, przewracajc si z boku na bok, jak
si wyta, jak piersiami robi i sapie gwatownie,
jak ziemi nogami wzrywa, na grzbiecie si sta
wia i ciko chlapie o ziemi, by zrozumie, ja
kie okropne ycie w tej bestyi siedzi.
Zmczony lea przez chwil na boku, wresz
cie powsta, eb zadar do gry i przedstawi si
w caym majestacie.
Kark, osadzony na zadzie zwykego byka,
olbrzymi, wzdty, na szyj wchodzcy, obwisymi
kudy pokryty, nadawa mu wygld zego, napu
szonego, strasznie zego zwierzcia. bisko wiel
kie o szerokiem czole i o krtkich, na wewntrz
ku sobie zwrconych rogach, poruszao si usta
wicznie, jakby w psennem potakiwaniu. Przytem
patrza cigle na nas jasnem, pewnem siebie spoj
rzeniem.
283

http://rcin.org.pl

Ruszy wolno, kiwajc cigle gow. Gdymy


za nim do lasu podyli, zatrzyma si wnet, w y
gi si w poowie ciaa, zwrci kark wraz ze
bem ku nam i, patrzc przenikliwie, liza jzorem
swe biae wargi. Od czasu do czasu puszcza
ogon w wartki ruch.
Gdymy cofnli si troch, poszed dalej chod
ny, spokojny, pewny siebie. Jaka ga uderzya
go w pysk, chwyci j, jak mi si zdawao, mi
dzy rogami i zama ga jak drzazg. Potem
natrafi na mae wzniesienie, wstpi na nie przedniemi nogami i, aby zebra siy dla podwignicia
si, stan znowu, tym razem w pozycyi konia,
popisujcego si na arenie cyrkowej.
W tej chwili by wprost wspaniay! Wresz
cie skurczy si nieadnie i podj swe cielsko na
wzgrek.
Trzymajc si stale pewnej odlegoci, post
powalimy za nim krok w krok; on to czu wi
docznie, gdy coraz gwatowniej wymachiwa ogo
nem. Nagle zboczy, przypieszy kroku i za chwil
schowa si w wdole. Tam si znw ku nam
zwrci i pokaza tylko swj eb, opierajc go
o brzeg rowu. wiecce oczy i pasmo biaych
warg, sprawiajcych wraenie wyszczerzonych z
bw, czyniy go gronym zdaa.
Chce si pooy,mwi leniczy. Pora
zostawi go w spokoju, bo moe by le.

284

http://rcin.org.pl

Jako w jamie zakotowao si w tej chwili,


bryy ziemi zaczy wylatywa w powietrze . . .

Tu na wyrb wyzieraa puszcza czarn jak


pieko paszczk grzzkiego bota: oko gubio si
w korytarzach i przejciach z ciemnej zieleni, u
dzcych na dalekiej perspektywie tajemniczymi
skrtami lub zamknitych blado - zielon cian
wieej rolinnoci.
A wiody te przejcia i lochy w uroczyska
dzikie, midzy wielkie senne drzewa, midzy mchem
porose kody, na bagna i moczary, w labirynt
szarych kolumn, w gb dziewiczej puszczy.
Do zatrzyma si tu na chwil i pozwoli,
by echo szelest krokw roznioso, a uderzy nas
wnet niezmierna, grobowa cisza, taka, co w sie
bie wsuchiwa si kae. Gdy od czasu do cza
su gr lasu przejdzie przecigy szum, to ucho
od niego oderwa si nie moe i syszy go wte
dy jeszcze, gdy fala wiatru ju dawno mina.
Jest w tej ciszy jakie naprenie, wydaje si, e
ona co poprzedza musi, jakby na koncercie po
uderzeniu stypuy, gdy si w skupieniu oczekuje
pierwszych tonw. Oczekiwanie daremne, wrae
nie si przeciga i nuy: tak nuy poudniowa ci
sza w puszczy.
285

http://rcin.org.pl

Las i tu podmywao czarne, o krwawym od


cieniu, boto; na grudach wystajcych czepiay si
mioty duych, w chwastach zwieszajcych si
traw; midzy niemi tarzay si olbrzymie wykro
ty, wycigajce ku grze sploty swych pot
nych, ju z kory ouskanych konarw, cae mchem
i paproci porose, wystajcymi grzybami ubrane.
Z osad drzewa wywaona ziemia stoi u stp
kadego zawau, jak kurhan ciemny, na nim wij
si i plcz kurczowo wzy wydartych korzeni;
tworz altany, zwaliska, ruiny fantastyczne, si
gajce wysoko, a pod gazie dbw ssiednich.
Paprocie powaziy na szczyt tego rumowiska,
przeplatajc je zieleni, brody porostw, czepiajc
si najcieszych wyrostkw, szarym kirem pokry
waj t bry, wysokie trawy o szerokim liciu
usay podne tej budowli i, zarsszy wyrw
pod zwalonem drzewem, zagoiy ran ziemi.
Jestem jak pord rozwalin starego zamczy
ska, wrzystko ma tu pitno mierci na sobie: i te
grube szare pnie dbw, lizk plech pokryte, jak
stare, zwietrzae kolumny, i przeamane w rodku
w strzpy podarte, drzewa, majce wmiast koro
ny wieniec poupanych drzazg i wirw na sobie,
i w bagnie na p zapade pnie, tak gstym ca
unem aksamitnego mchu pokryte, e s jako
mogiy cmentarne, i te wreszcie, pokotem na
botach lece, brzozy, sosny, dby, buki z kor
o dziwnym poysku pajczyny, lecz jakby jeszcze
286

http://rcin.org.pl

cae, nienaruszone, mchem nie pokryte, grzybami


nie stoczone.
Stpnem na pie taki, i w teje chwili
noga zapada mi si gboko w pulchn, rud,
zmursza mas. W ic i tdy mier ju dawno
przesza...
Gdy promie soca z gry w uroczysko zle
ci, a wiatr szczytami drzew zakoysze, wwczas
na pierwszy plan wystpuje br ywy: czu na
ok bujn dziewicz rolinno; gdy wszake cie
i cisza tu zapanuje, wtedy nastaje chwila wsp
czucia dla polegych w tern ustawicznem boryka
niu si ciby drzew. Grzyb je toczy, wiatr enie,
bagno chonie, gsz dusi i pokarm odbiera;
kade ziarno, trawa, ponka, krzew i drzewo tem
tylko y zaczyna, e drugie zniszczyo, i tem
duej yje, im duej inne pokonywa potrafi.
Gin tedy nasiona, marnieje trawa, zatapia si
krzew, wal si drzewa, a ponad tem wszystkiem
gruje puszcza senna, ponura, nieprzejrzana.
Nieraz ta walka o pid ziemi dziwnie si
uplastycznia. Oto stoi cudaczna rolina: wida
iglaste kicie wierku, drce listki osiny, biay
pie brzozy i sosny gazie o sterczcych ostrych
igach. To cztery drzewa w jeden wze si sploty,
popltay gami, powrastay w siebie, jakby z
bami wpijajc si w ciao rywala, i tak si za
bary konarami chwyciy, e jako zapanicy za
arci, ku ziemi si pochyliy: drzewo uk tworzy,
287

http://rcin.org.pl

dotykajc czoem bota; spodnie gazie, chcc si


ku grze przerzuci, poschy w tcu rozwartych
ramion, a na grzbiecie pnia, skrconego w lin,
wystrzeliy do gry dugie, cienkie gazie brzo
zy, sosny, wierku i osiny. Stoi ten cudak na zie
lonej kpie czarnego bota, w ktre trupy drzew
wszelakich na wznak powaliy si.
Oisza w tem grobisku okropna. . . Gdy w poblizkiej trawie zabrzcza bk nizkim tonem, w y
dao mi si to pomrukiem zowieszczym dzikiej
bestyi; gdy duga szyszka, oderwawszy si od
wierzchoka wierku, leciaa na d, szeleszczc
w liciach i gono stukajc o gazie, byem pe
wien, e drzewo wali si gdzie w pobliu. Lada
szmer potgowa si niesychanie, echem bdzi
po ostpie, budzi czujno, naprowadza lk.
Cmentarne ogarno mi tchnienie. Nawaem
cisny si bolesne wspomnienia, lecz jakie mt
ne, nieuchwytne: co zaciyo na duszy i myl
usilnie pracowaa nad tem, by temu nastrojowi
da rzeczowy pokarm.
A w t otcha ciszy wpada od czasu do
czasu stuk guchy, peen echa w sobie, jakby kto
gwodzie w wieko trumny wbija: to dzicio ku
miarowo w pie sosny.
Takem dusz w ciszy uton, em nie mia
nawet poruszy si, bojc si, by trzask gazi
pod merni nogami nie zakci tego spokoju; gdziem
okiem rzuci, gbokie spojrzenie boru nakazywao
288

http://rcin.org.pl

mi cisz. Nagle blask uderzy mnie zd a a ... To


promie soca zelizguje si wolno po gaziach
i zot mozajk na liciach, na pniach i na dar
ninie oplata jedn bardzo bia brzoz na mocza
rach, zamykajc wzki szpaler szarych pni i ciem
nej zieleni.
Tu przed ni, gdzie mikka, soczysta ziele
pokrya bagno szczelnym kobiercem, cae pole
blado-niebieskich niezapominajek, tak ywych na
tle murawy i tak agodnych na tle biaej brzozy.
I pierzchy przykre myli pod tern serdecznem tchnieniem. Dugo tam patrzaem, nie mogc
nasyci si tym widokiem, i z przykroci niema
widziaem potem, jak promienne blaski na liciach
blady, roztapiay si i niky powoli.
Poczernia mi las, jakby go chmura cieniem
gstym przykrya: guchszym ni przedtem, ciem
niejszym, gstszym i bardziej ponurym uczynia
mi go tsknota za t pieszczot soneczn.
I dzi jeszcze widz j doskonale: tam w ponurej
grozie otoczenia, wrd konarami rozpychajcych
si dbw, gdzie tonce na bagnach olbrzymy da
remnie wycigaj ku grze ramiona stoi biaa
i umiechnita, soce czoo jej zoci, a u stp jej
kwiaty si ciel.
Jeszczem si z ostatniego nie otrzs wrae
nia, gdy tu koo mnie rozlego si gone parsk
nicie.
Pierwsze spojrzenie rzuciem oczywicie w stroPachowiec.

289

19.

http://rcin.org.pl

n, gdzie soce przed chwil budzio zudne y


cie. Lecz tam pusto byo: brzoza szeleciaa tylko
smutnie blademi limi.
Na prawo, wrd trawy na bagnie, spostrze
gam, jak mi si w pierwszej chwili wydao,
chudego konia, o niezmiernie dugich nogach i sil
nie wystajcych bokach, tu przy nim rebi stao.
W ystarczy ten szelest, jaki uczyniem, podnoszc
si z miejsca,#by zwierzta szarpny si na miejs
cu i zawrciy cwaem. Na janiejszem miejscu
migny mi przed oczyma dwie to-brunatne pla
my: bya to osica z maem. Trzask gazi dolatajcy zdaa wskazywa kierunek ich biegu. Ta
ucieczka wszcza popoch w lesie, gdy oto z pra
wej strony sysz znw amanie si gazi, t
tent, co pdzi wprost na mnie i, zanim z gsz
czy oczom moim si ukae, w susach, jak to po
guchym oskocie rozrni mog, w dal si unosi.
Stano na miejscu, a potem znw si do
mnie zblia, z przodu mi zalatujc. Nie mog roz
rni, czy to echo ttent zdwaja, czy te wicej
sztuk biegnie, zwaszcza, e za chwil wszystko
znw ucicha.
Posuwam si w tamtym kierunku, idc przez
pnie na moczarach, jak przez kadki na wodzie.
Niebawem zapltaem si wszake w such koro
n wykrotu, wysoko ponad czarn kau.
Teraz sysz plusk kopyt w grzzkiem bag
nie w tempie tak szybkiem, e trudno przypuci,
290

http://rcin.org.pl

aby jedno zwierz przechodzio tamtdy. Oto i ga


zie poruszaj si w kilku miejscach. Wreszcie
trzask rozlega si gono po lesie.
J est! .. wyazi z lasu jaka ciemna masa, tu
obok druga, dalej trzecia. . .
Ile ubrw byo, trudno mi powiedzie, co
rusz to nowy wychyla si z poza drzew; wielkie
samce, mniejsze samice, mae, pkate i strasznie
niezgrabne, cielaki. Wszystko to w bezadn roz
rzucone grup, spostrzegszy mnie, zatrzymuje si
na miejscu, eb szeroki wyciga i patrzy byszczcemi oczami. Przeczuwajc niebezpieczestwo,
cigaj do kupy i formuje si cay szereg ze
zdziwienia unieruchomionych bestyi.
Mimo e wiem, jak pochliwe s te zwierzta,
pki w stadach chodz, to jednak bynajmniej nie
auj w tej chwili, em si tak wysoko midzy
gami zaplta: te kilkadziesit szerokich roga
tych bw, wyzierajcych ku mnie z gszczy ciem
nej, tu wrd zakltej pustki, ma w sobie co
z sennej grozy.
Mona sobie tumaczy, e te bystre spojrze
nia ich przestrach oznaczaj, e to, co po raz
wtry za wyszczerzone zby bior, to biae, tu
ste wargi, bezmylnie naprzd wysunite;
wraenie pozostaje i potguje si wtedy zwasz
cza, gdy jedno z tych cielsk brodatych porusza
si zacznie. Sylwetki ich z trudem rozrniam

291
http://rcin.org.pl

midzy drzewami, co sprawia, e widz je znacz


nie wikszemi, nili s w rzeczywistoci.
Jeden na lewem skrzydle najwicej zdradza
niepokoju, cigle bem kiwa i koysa si na swych
nogach. Gdy jego ssiad zadrepta na miejscu,
rzuci si gwatownie w ty i, podsadzajc swe
cielsko, przebieg truchcikiem poza szeregiem. To
sposzyo reszt: jedne puciy si koem w lesie,
inne zbiy si w mae gromadki i cofa si po
czy powoli, podrywajc si co chwila do biegu
i wnet zwalniajc kroku. Dwa w bagno si za
pdziy, i zapadajc si po brzuch, z trudem wiel
kim brny po niem.
Te widz najlepiej: s one znacznie mniej
sze od owego samotnika, maci nieco ciemniej
szej, kark maj stosunkowo nie tak szeroki, lecz
bardziej spitrzony i obfitszymi kudy pokryty;
a przedewszystkiem nie sprawiaj ani troch wra
enia ociaych, niezdarnych zwierzt.
Popoch chwilowy min, wszystko znw si
zatrzymao i, stojc w rozsypce, spoglda znowu
ku mnie. ubry z bagna zawrciy, czujc, e t
dy niedaleko zajd.
w wszake, co pierwszy na alarm uderzy,
nie moe si uspokoi i znowu niepokj w szczy
na. Udao mu si bez widocznej przyczyny kilku
za sob w bok odcign, co widzc, reszta bieg
nie w rozsypk za niemi. Gromada, pobudzajc
si wasnym biegiem, przechodzi w coraz to wik

292
http://rcin.org.pl

szy galop,na szczcie nie ucieka w bok, tylko


pkolem w suche lasy, mam ich zatem cigle
przed oczyma.
Sadz coraz prdzej, przypadajc ciko na
przednie nogi i trzsc grzywami na karkach.
Kilka na przodzie szarpno w bok: wszczo si
zamieszanie i popoch, i stado cwaem w las
ponioso.
Ziemia dudniaa, guchy oskot uderzy echem
w uroczysko i tam dugo jeszcze bdzi.
Powoli wszystko ucicho, tylko szelest roz
koysanych gazi znaczy lady ucieczki.
Ja wci jeszcze siedziaem midzy gami
na wykrocie, bdziem oczyma po tajemnych prze
smykach na bagnie, ujtych w gste oploty zie
leni, i oczekiwa nowych cudw.
Zdawao mi si, e tam na dalekiej perspek
tywie uchyl si gazie i midzy limi wyjrzy
zoliwie umiechnita twarz fauna, lub e na tym
czarnym szlaku biaa nimfa si ukae z zielonym
wiankiem na czole, e u gry szczelin soce si
przedrze i j ca zotem promienistem zaleje.
Zbudzio mnie z zadumy krtkie i aosne
naszczekiwanie koza w poblizkiej kniei.

Za pasem brzozowego gaju cign si las


293

http://rcin.org.pl

sosnowy, na suchem podcielisku igliwia i mn


stwa czarnych szyszek. Szo si jakby w labiryn
cie rwno utoczonych pali, majcych suy za
fundament jakiej nadpowietrznej budowli.
Wszystkie pnie byy jednakowej gruboci, sta
y, jak si zdawao, ugrupowane w matematyczne
figury; kade drzewo byo rodkiem, koo ktrego
zarysowaa si mozajka gwiazd i wielobokw. Mo
notonia ta nie nuya na razie, przeciwnie, odpo
czywao si tu po dzikim chaosie uroczyska, byo
te tu janiej i prze wie wniej, oko na dalsz met
bdzio midzy drzewami, nie byo tego ucisku
na piersiach, co wprzdy, ani tego smutku, co si
do duszy mimowoli wkrada. Soce oywioby
wprawdzie t jednostajno, wyuskaoby barwy
z tego szarosinego tonu, pozbawioby mnie je
dnak szczeglnego widowiska, jakiego miaem by
wiadkiem niebawem.
Szedem prdkim, miarowym krokiem, budzc
rwnie regularne szelesty, jakby skrzypice koata
nie starego zegara. Niebawem pochwyciem si
na tern, e nie id swobodnie, e trzymam si
sztywno i robi szczeglne wysiki dla zachowa
nia taktu. Nie sysz ju szelestu swych stpa,
tylko jakby uderzenia bbna gdzie przed sob,
po bokach cign dwa rzdy sosen, jak dwa sze
regi onierzy.
Idziemy dalej, bben na przedzie utrzymuje
nas w rwnym kroku, gdzie zboczy wypada, za
294

http://rcin.org.pl

gbi si troch w prawo lub w lewo, wojsko


moje wychyla si w piknych krzywych, posusz
ne nawet memu kaprysowi, w wa si krci,
a kiedy wprost przed siebie i ka, wyciga
si w dwie dugie, proste linie.
Nie do tego: gwardya capstrzyk witecz
ny przede mn urzdza: zatacza pkola, wygina
si w esy, zakrela krzywe fantazyjne, zawrotem
gowy porywa mnie w wir tej mustry i oddaje
gwn komend. Po tej defiladzie pragnbym
wszake co innego zobaczy, wydosta si w in
ne okolice, i w teje chwili, jakby pod komen
d rysi marsz! przebiega przede mn puk po
puku w dugiej, nieskoczonej wstdze. Po dro
dze natrafiamy na zasiki i wtedy: zdwajaj sze
regi!" szyki formuj si w pary i biegn mi na
przeciw sabym truchcikiem. Zwalniajc kroku,
jeszcze niby biegn, potem ju tylko id, wre
szcie wlok si leniwie ista j ...
Zmczyem si porzdnie. Ten lasek bdzie
duszy, ni si na razie spodziewaem; przebiedz
go w kilka minut nie mona. Gdzie spojrz, wsz
dzie rozpaczliwie jednakowy labirynt pni sosno
wych. Stoj w nieco luniejszem kole, ktre im
dalej, tern bardziej si zgszcza. Gdyby cho ga
sucha lub mrowisko pozwalao w kierunku si
oryentowa.
Tak mrwka czu si musi na rwnem polu
ryska.
295

http://rcin.org.pl

Id dalej, liczc, e ostatecznie skoczy si


to kiedy musi.
Ledwom ruszy, deflada drzew rozpoczyna
si na nowo i mimo e jej w osobie gwnodo
wodzcego chtniebym na spoczynek zakomende
rowa, musz nadal przyglda si tej rewii, kt
ra ju mnie nuy, a niebawem drani zaczyna.
Takie zudzenie, gdy si raz zmysw chwyci,
niebawem zamienia si w fikcy.
Nie zwalniam oczywicie ani na chwil kro
ku. Przede mn tym czasem, o jakie kilkadziesit
krokw, stale rozstpoway si szeregi i, tworzc
przyboczne szpalery, defiloway pyszakowato, z za
ciciem, jakby chcc pozyska moj pochwa.
Miejscami, gdzie rwno lasu psuo przypadkowo
inne ugrupowanie drzew, szeregi si amay, w oj
sko si pltao i zdawao si, e lada chwila pj
dzie w rozsypk. O staj wszake grupowao si
znowu i, gdzie teren na to pozwala, rozpoczynao
ponownie capstrzyk: nowe wygicia, pkola,
we, kontrmarsze paradne.
Godziny mijay, a ja wci szedem, mylc
tylko o tern, czy nie zwalniam czasem kroku.
Chwilami zjawiay si przebyski niepodanej kry
tyki, ktre sprawiay mi wielk przykro. Stara
em si o nich czemprdzej zapomnie.
Serce zabio mi niespodzianie i tak gwatow
nie, e stanem na miejscu, trwoliwie ogldajc
si naok.
296

http://rcin.org.pl

Robi obrt i takime rwnym krokiem od


mierzam przestrze, ktr dopiero co przeszedem.
To mi si wnet wydao bezmylnem i zatrzyma
em si, peen niepewnoci.
Ten namys zgubi mnie ostatecznie, czuem
to po tej chwiejnoci i lku, jaki mi coraz bar
dziej opanowywa.
Wraca? to zbyt dugo; i przed siebie?
to zbyt niepewne. Najlepiej bdzie skrci na
prawo, tam, skd mrowisko wida (pierwszy raz
w tym lesie spostrzegem mrowisko). Id tdy na
prawo, przygldam si bezmylnie mrowisku; po
tem chc odszuka wzrokiem miejsce, z ktrego
wyszedem. Oczywicie daremnie.
Teraz dopiero przypominam sobie opowiada
nia leniczego o tych pastuchach, co przez trzy
dni do domu z bydem nie wracali, zgubiwszy
wasne lady w puszczy.
Ale bdzenie po dzikich kniejach i uroczys
kach, drapanie si po przez kody i zaway, bro
dzenie po bagnach, poszenie zwierza na ka
dym kroku, podpatrywanie tego ycia tajem
niczego, ukrytego zdaa od ludzi, moe by
niemal rozkosz. Tam oko nasyca si rozmai
toci obrazw, ucho wielk cisz podejrzewa
o ukrywanie przed nim szmerw ycia, ota
czajcego go koem, a ukrytego w zarolach,
poza wykrotami, w dziuplach, na bagnach prze
pastnych. Tam ciekawo zmysy podrania, ci

297
http://rcin.org.pl

ga czowiekowi twarz w taki sam wyraz czuj


noci nieustannej, jaki ma w oczach ta zwierzy
na, co od czasu do czasu sposzona w poprzek
drogi mu przebiegnie. Tam si czuwa bezustanku, tu drtwieje powoli. Tu nie trzy dni, ale
dzie jeden, godzina jeszcze wystarczy dla zupe
nego oszoomienia zmysw. Ta bezbrzena jednostajno wrae kadzie si ciarem na gowie,
ssie jak polip, gnbi dusz, obezwadnia wol, pa
raliuje opr, chwilami porywa w jaki szybki
wir, w ktrym gubi si wszystkie myli. W uszach
co dzwoni natrtnie.
Najgorzej jednak sta na miejscu.
Oto i sosny znw z miejsca ruszyy, zbaczaj
piknie na prawo, potem po raz drugi na prawo;
bben wali na przedzie, na alarm widocznie, bo
tak prdko i bezadnie. Szeregi wij si hen prze
de mn i znw na prawo bior. Drugie mrowi
sko, bardzo do pierwszego podobne.
Szyszki bied przeszkadzaj, skrzypi obrzyd
liwie pod nogami, gniot w podeszwy i sprawia
j, e si polizguj co krok. Raz nawet omal
em si nie przewrci na trzecie mrowisko.
Nie zatrzymabym si tak prdko, gdyby nie
to, e w tym szumie lenym, co jak fala przy
pywu bieg za mn, groc, e mnie dogoni, co
pomieszao si w tej chwili. Wiatr napar silniej
i ugi korony sosen; gazie zaskrzypiay, rzuciy
garci zeschych igie, gdzie niegdzie szyszka od
298

http://rcin.org.pl

bia si o ziemi; wierzchoki drzew poczy si


koysa niespokojnie i pomruk cichy przeszed
gr. . .
Umilk, zostawiajc po sobie zawd nieokre
lony, obaw wiksz i okropnie siln ch w ydo
stania si std, odetchnicia nareszcie pen pier
si gdzie na przestworzu.
Gdym ruszy z miejsca, drzewa zamruczay
powtrnie, skrzypic, koyszc si i chylc ku
sobie wierzchoki. Towarzyszyy mi pomrukiem
niecierpliwym i dziwiy si mojej wdrwce. Na
dzieja, e las ten skoczy si niebawem, opusz
czaa mnie powoli, tak nieznacznie wraz z szu
mem wiatru wda si uniosa, em nie spostrzeg,
kiedy zgasa zupenie. Przestrze rosa w mej
imaginacyi, coraz wiksze opisywaa koa.
Opanowaa mnie potga monotonii! czuem,
e jestem porodku morza. Dlatego te i fale s
tu dusze, i szum ich bardziej przecigy, i sen
no wiksza od nich idzie.
Ponownie natrafiem na kopiec mrowiska, lecz
nie miaem ju teraz zudze: byo ono zbyt do
poprzedniego podobne!
Pooyem si na wznak pod pniem najbli
szym i, zapatrzony w gr, utonem w chaosie
ogromnym. Czuj ruchy wszystkimi zmysami,
nie wiem tylko, czy te skrawki bladego nieba
tacz przed memi oczyma, czy ta ziele ciemna,
czy te rdzawe wierzchoki sosen, czy te pnie si

299
http://rcin.org.pl

ne, czy ta ziemia powa, czy te ja cay. Zgubiem siebie w przestrzeni i nie wiem, czy na d
patrz, czy w gr spogldam, jaki kcik w tym
obszarze zajmuj, gdzie i czem jestem, czy to, co
mi w tej chwili dokucza, moj jest dolegliwoci,
czy te blem caego otoczenia, drobn czstk
smtku, ktry wchonem w siebie z tego grobu
monotonii.
I gdzieem ja martwot wprzdy upatrywa?
Tam wrd dzikiego ycia, wyrosego na trupach
bujnie, bogato, w wielorakich, potnych kszta
tach, tam, gdzie kade drzewo rosn moe, by
leby miao jedyny warunek: si; gdzie nie po
trzeba i nie wolno innych naladowa, bo tam
kada pid ziemi ma swe odrbne warunki, swoj
drog do wiata i skazuje na odmienn walk.
Tu wszystkie drzewa rwne, tu kade ziarno wte
dy tylko dojrze moe, jeli w sosn ehce wyros
n, w proste, do innych jak kropla wody po
dobne drzewo, Ani ziemia, ani otoczenie innego
nie cierpi. Zdarza si moe i tu, e pokrowiec
igliwia przebije ponka buku, dbu lub grabiny;
niechaj usychajc namyla si, a moe w sosn
przemieni si pragnie.
To dwa wiaty odrbne, dwa zwierciada
ycia!
I stoi ten las sosnowy, wyrwnany, prosty,
pewien siebie, e tu aden yw y twr nie zab
dzi. On, sam martwy, yjcych ruchem wielkim
300

http://rcin.org.pl

udzi bdzie, koowat krtanin bezbrzenej ilo


ci drzew w rodek go wywiedzie i tu zamorzy.
Piasek, obudnie poyskujcem igliwiem pokryty,
to sosen rodzima ziemia; jednostajno i monoto
nia, jakby okropny wytwr snu gorczkowego,
to ich ywio wyczny, w ktrym kade stwo
rzenie, co czuje, drga i myli, zmarnie musi: mo
rze jednostajnoci je zaleje i w gbi zatopi.
Szum paczliwy lasu szepce mi na ucho ja
kie tajemnicze sowa, byle o ton wyej uderzy,
pochwyc wszystkie. Skupiam si, natam uwa
g, cay w such si zamieniam, nie mog jednak
powzi oddzielnych dwikw.
A je d n a k !... Znowu cisza naok. Po du
gich wyczekiwaniach, hen zdaa, poz mn wi
cher uderzy w korony drzew, po wierzchokach
sunie fala szeptu cichego coraz bliej i bliej i do
gania mnie niebawem. Chwila natonego silnie
suchu, jak struny, gotowej pod najlejszym po
dmuchem wyda gony dwik; szmer niewy
rany przenosi si ponad moj gow i sysz tyl
ko, jak pynie po wierzchokach sosen i coraz da
lej, jak sabnie, rozlewa si i milknie zupenie...

KONI EC.

301

http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

WYDAWNICTWA JAKBA M0RTK0W1CZA

TEGO AUTORA:
FACHOWIEC, powie wspczesna. Wydanie trzecie.
W PUSZCZY, krajobrazy.
PROCHNO, powie. Wydanie drugie.
OZIMINA , powie.

*
Przekad FRYDERYKA NIETZSCHEGO

TAKO RZECZE ZARATUSTRA , wydanie trzecie.


*

RDA I UJCIA NIETZSCHEANIZMU.

http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

W Y D A W N I C T W A J. M O R T K O W I C Z A

PISMA ZEBRANE

CYPRYANA NORWIDA
przygotowane do druku i przypisami opatrzone przez

MIRIAMA-(ZENONA PRZESMYCKIEGO).
Obejmowa bd OM TOMW (przeszo 200 ar
kuszy drukuj, sto kilkadziesit odtworze z rysunkw,
akwarel, obrazw olejnych, sztychw i rzeb poety,
liczne podobizny pisma oraz szereg nieznanych jego wi
zerunkw i autoportretw.
Cena za wszystkie om tomw przy wnoszeniu z gry: rubli
trzydzieci (w edycyi wytwornej rubli szedziesit).
Cena tomu pierwszego (A) w dwch czciach, zawierajcego

Pisma wierszem Cypryana Norwida


DZIA PIERWSZY
obejmujcy przeszo siedmdziesit arkuszy druku rubli 10,
w oprawie pciennej rubli 11 kop. 60, w pergaminowej lub
skrzanej rubli 15.

Cena tomu C rubli A kop. 50.


*

Portret CYPRYAN A NORWIDA


heliograwiura z portretu olejnego przez P. Szyndlera Rb. 2.
na papierze chiskim .............................................................. A.

ja p o sk im ........................................................... 6 .

http://rcin.org.pl

W Y D A W N I C T W A J. M O R T K O W I C Z A
POLSKA E D Y C Y A D Z IE F R YD E R YK A
N IE TZSC H E G O W WYD. CAKO WITEM
fBEZ SKRCE]

TAKO RZECZE ZARATUSTRA


Cztery czci. Przeoy WACAW BERENT
wydanie ozdobne z portretem Nietzschego akwa
fort oryginaln F. Siedleckiego .................................. 3.
wydanie ozdobne w oprawie ...................................... 3.50

wytworne w 25 numer, egzemplarzach


.
zwyke t a n i e ................................................1.60

.7.

POZA DOBREM I ZEM


przeoy STANISAW WYRZYKOWSKI
wydanie ozdobne 2 ., w opraw ie ............................ 2.50
wytworne w 10 numer, egzemplarzach
.
Z

GENEALOGII MORALNOCI
przeoy LEOPOLD STAFF
wydanie ozdobne 2 . , w oprawie ................................ 2.50
wytworne w 10 numer, egzemplarzach . . 5.

D Y T Y R A M B Y DYONIZYJSKIE
przeoy STANISAW WYRZYKOWSKI
wydanie ozdobne .60, w o p r a w i e ........................ 1.35
.
wytworne w 10 numer, egzemplarzach . . 1.10

ZMIERZCH BOYSZCZ
przeoy STANISAW WYRZYKOWSKI
wydanie ozdobne 1.20, w oprawie .................................1.70
wytworne w 15 numer, egzemplarzach . . 2 . 7 5

WIEDZA RADOSNA
przeoy LEOPOLD STAFF
wydanie ozdobne 2.50, w opraw ie ............................. 3.
wytworne w 10 numer, egzemplarzach . . 6.

JUTRZENKA
przeoy STANISAW WYRZYKOWSKI
wydanie ozdobne 2.50, w opraw ie ............................. 3 .
wytworne w 15 numer, egzemplarzach . . 6.

AN TYCH R YST
przeoy LEOPOLD STAFF
wydanie ozdobne 1., w oprawie..................................1.50
wytworne w 15 numer, egzemplarzach . . 2.50

http://rcin.org.pl

.5 .

W Y D A W N I C T W A J. M O R T K O W I C Z A
NARODZINY TRAOEDYI
przeoy LEOPOLD STAFF
wydanie ozdobne 1.60, w oprawie ................................ 2.10

wytworne w 15 numer, egzemplarzach . . 4.

LUDZKIE, ARCYLUDZKIE
Cz pierwsza. Przeoy KONRAD DRZEWIECKI
wydanie ozdobne 2.50, w oprawie ............................. 3.
wytworne w 15 numer, egzemplarzach . . 6.

WDROWIEC I JEGO CIE


LUDZKIE. ARCYLUDZKIE Cz druga.
Przeoy KONRAD DRZEWIECKI
wydanie ozdobne 2.50, w oprawie ................................ 3.00

wytworne w 15 numer, egzemplarzach . . 5 .

WOLA MOCY
przeoyli K. DRZEWIECKI I STEFAN FRYCZ
wydanie ozdobne 3 ., w opraw ie ................................ 3.50
wytworne w 15 numer, egzemplarzach . . 7.

NIEWCZESNE ROZMYLANIA
przeoy LEOPOLD STAFF
wydanie ozdobne 2., w opraw ie ................................ 2.50
wytworne w 15 numer, egzemplarzach . . 5 .

ECCE HOMO (Autobiografia)


przeoy LEOPOLD STAFF
wydanie ozdobne 1.50, w opraw ie ............................. 2.
wytworne na czerpanym papierze. . . . 4.

WACA W BERENT

RDA 1 UJCIA NIETZSCHEANIZMU


ge

-.8 0

Portret FRYDERYKA NIETZSCHEGO


akwaforta oryginalna Franciszka Siedleckiego
na papierze grubym
................................................ 1.
na papierze ja p o sk im ................................................ 3 .

DZIEA H. POINCA R'GO:


NAUKA I HYPOTEZA przekad. M. HORWITZA brosz. . . . 1.50
WARTO NAUKI przekad D-ra LUDW IKA SILBERSTEINA . 1.50
NAUKA I METODA przekad M. HORWITZA brosz. . . . . 2.

http://rcin.org.pl

W Y D A W N I C T W A J. M O R T K O W I C Z A

POD ZNAKIEM P O E T W
SERY A PIERWSZA:
STANISAW KORAB-BRZOZOWSKI:

NIM SERCE UCICHO


broszur. .80, w opr. pciennej..................................... 1.30
w oprawie wytwornej.........................................................2.30
WINCENTY KORAB-BRZOZOWSKI:

DUSZA MWICA
broszur. 1., w oprawie pciennej................................ 1.50
w oprawie wytwornej......................................................... 2.50

LIRYKA FRANCUSKA (Serya pierwsza)


przekady BRONISAWY OSTROWSKIEJ
broszur. 1., w oprawie p c i e n n e j ............................1.50
w oprawie wytwornej......................................................... 2.50
BRONISAWA OSTROWSKA:

CHUSTY OFIARNE
broszur. 1.20, w oprawie pciennej................................ 1.70
w oprawie wytwornej......................................................... 2.70
ZYGMUNT KRASISKI:

POEZYE WYBRANE
broszur. 1., w oprawie p c i e n n e j ....................
1.50
w oprawie wytwornej.........................................................2.50
JULIUSZ SOWACKI:

UTWORY LIRYCZNE
broszur. 1., w oprawie p c i e n n e j ............................1.50
w oprawie wytwornej........................................................ 2.50

http://rcin.org.pl

W Y D A W N I C T W A J. M O R T K O W I C Z A
SERY A DRUGA:
JAN KASPROWICZ:

WYBR POEZYI
broszur. 1., w oprawie pciennej..........................1.50
w oprawie wytwornej...............................
250

LIRYKA FRANCUSKA (Serya druga)


przekady BRONISA WY OS TRO WSKIEJ

broszur. 1., w oprawie pciennej......................... 1.50


w oprawie wytwornej.................................................... 2.50

A. SZCZSNY:

TO CO SI STAO
broszur. .80, w oprawie pciennej......................... 1.30
w oprawie wytwornej.....................................................2.30
JZEF JEDLICZ:

NIEZNANEMU BOGU
broszur. 1., w oprawie pciennej.......................... 1.50
w oprawie wytwornej. . .
2.50
ZDZISAW DBICKI:

OGLDAM SI ZA SIEBIE
broszur. .80, w oprawie p cien n ej ........................... 1.30

w oprawie wytwornej.................................................... 2.30


BOLESAW LEMIAN:

SAD ROZSTAJNY w druku.


*

JAN G WALBERT PAWLIKOWSKI:

M ISTYKA SOWACKIEGO

http://rcin.org.pl

5 .-

WYDAWNICTWA J. MORTKOWICZA
BRODOWSKI FELIKS

DRZEWA
broszur. 1., w oprawie ................................................... 1.50
BURCKHARDT J.

KULTURA ODRODZENIA WE WOSZECH


tmaczenie wedug VIII wydania, opracowanego
przez L. Geigera, przez L. M. 2 tomy, w oprawie . 4 .
GARSKI STANISAW Dr.

SYSTEM FILOZOFII
tom I, broszur.......................................................................1.50
HANDELSMAN MARCELI

YW OT CHOPA POLSKIEGO NA POCZTKU


X IX STULECIA
broszur. ................................................................................60
KARPOWICZ STANISAW

ID EAY I METODA WYCHOWANIA


SPCZESNEGO
broszur. ............................................................................... .60
MATUSZEWSKI IGNACY

WEYSSENHOFF I LAURY WYSPIASKIEGO


broszur.................................................................................. 2 5
MINKIEWICZ ROMUALD

O PENI YCIA I O KOMUNIE DUCHOWEJ


broszur.................................................................................. 60

M Y LUDZIE I PRZYRODA
(DLA PRZYSZOCI, cz. I)
uoyy SEMPOOWSKA I BERNSTEINOWA
....................... .
broszur. .40, w karton.

http://rcin.org.pl

. 60

WYDAWNICTWA J. MORTKOWICZA
SEMPOOWSKA i u n s z l i c h t - b e r n s t e i n o w a

PO PRACY
w karton. oprawie..................... : ................................. 2 5

RELIGIA W YCIU LUDZKOCI


(DLA PRZYSZOCI cz. U)
uoyy SEMPOOWSKA I BERNSTEINOWA
broszur. .60, w karton................................................. .80
RENAN ERNEST

YWOT JEZUSA
w przekadzie ANDRZEJA NIEMOJEWSKIEGO
wydanie drugie przez tumacza przejrzane,
wyd. tanie .60, na lepszym p a p ie r z e ....................... 120
SCHLAF JOHANNES

WIOSNA
przekad ST. PRZYBYSZEWSKIEGO
broszur............................................................................... 2.
SMOLESKI JER ZY

KRAJOBRAZ POLSKI
broszur. ............................................................................. 2.
VERLAINE PAWE

WYBR POEZYl
w przekadzie BARBARY BEAUPR
broszur. 1., w o p r a w i e .............................................. 1.50

http://rcin.org.pl

W Y D A W N I C T W A J. M O R T K O W I C Z A

WYBR PISM
ANATOLA FR A N C EA
W

P R Z E K A D Z IE JA N A

STENA

GOSPODA PO KRLOW GSI NK .


w oprawie

1.75
2.25

NOWELE

1.30
1.80

w oprawie
T A IS

................................................ 1.70
w oprawie

W CIENIU W I Z W

............................. 1.40
w oprawie

MANEKIN T R Z C IN O W Y

1.90

......................... 1.40
w oprawie

PIERCIE Z AMETYSTEM

1.90

...................... 1.40
w oprawie

WYSPA P IN G W IN W

2.20

1.90

.............1.60
w oprawie

BOGOWIE AKN K R W I

................ 1.80
w oprawie

http://rcin.org.pl

2.10
2.30

W Y D A W N I C T W A ]. M O R T K O W I C Z A
DLA D Z I E CI I M O D Z I E Y
EUGENIUSZ DEMOLDER:

SERCE UBOGICH
Opowiadanie dla modziey
broszur. Rb. .90, karton. Rb. 1.20, w oprawie. , 1.50
OTTO ERNST:

HISTORYA MODEGO YCIA


Powie dla modziey
broszur. Rb. .90, karton. Rb. 1.20, w oprawie.

. 1.50

ANATOL FRANCE:

NA KWIATY
Ksieczka dla dzieci z obrazkami BOUTET D E
MONYELA, w opraw ie ................................................... 1.
GUSTAW A F GEIERSTAM:

MOI CHOPCY
Szwedzkie opowiadanie dla dzieci, wydanie dru
gie, w o p ra w ie ................................................................ .80
MARY A KONOPNICKA:

JAK SI DZIECI W BRONOWIE BAWIY


Ilustracye STANISAWA DBICKIEGO, w opr. 2.
JANUSZ KORCZAK:

MOKI JOKI I SRULE


Ilustracye S. LIPSZYCOW EJ
broszur. Rb. 1., karton. Rb. 1.20, w oprawie .

. 1.50

JZK JAKI I FRANKI


Ilustracye A. OSTROWSKIEGO
broszur. Rb. 1., karton. Rb. 1.20, w oprawie . . 1.5C
SELMA LAGERLOF:

CUDOWNA PODR
Przekad J. MORTKOWICZOWEJ.
Ilustracye B. LILJEFORSA.
Cz I w opr. Rb. 1.60, cz II w opr. Rb. . . 1.60
cz III w o p ra w ie .................................................... 1.60

http://rcin.org.pl

W Y D A W N I C T W A J. M O R T K O W I C Z A
D L A DZ I EC I I M O D Z I E Y
F. LAZARUSWNA:

MOJA GROMADKA
Ilusracge M. GAWEKIEW1CZ-CHYBISKIEJ
w oprawie ............................................................................ 1.
JA CK LONDON:

PRYGODA PSA W KLONDYKE


Z wstpem W. SIEROSZEWSKIEGO i 4 ilustrac.,
w oprawie .......................................................................... .90
H. ORSZA:

NA ZIEMI POLSKIEJ PRZED WIELU LATY

1.20

BR. OSTROWSKA,
KSIECZKA HALUSI
Wierszyki dla dzieci z obrazkami ST. FILIP K IE
WICZA, w o p ra w ie ......................................................... 1.80

PRZYGODA W LESIE
Opowiadania dla maych dzieci, zebraa i prze
oya JANINA MORTKOWICZOWA, ilustrowa
KAROL FRYCZ, w o pra w ie ....................................... 1.

RADOSNY DZIE
Szwedzkie obrazki dla maych dzieci

. . . . .

.90

AGOT GJEMS SELMER:

NAD DALEKIM CICHYM FJORDEM


Powie dla modziey. Wydanie drugie, uzupe
nione. Ilustracye C. L A R S S O N A ................................. 1.20

DZIECISTWO MATECZKI
Opowiadania dla modziey
broszur. Rb. .90, karton. Rb. 1.20, w oprawie.

. 1.50

SEMPOOWSKA I UNSZLICHT BERNSTEINOWA:

DLA PPZYSZOCI
Ksika dla modziey, w ozdobnej oprawie .

. 1.50

SZTUKA DLA DZIECI


Teka, zawierajca sze barwnych obrazkw ST.
FILIPKIEW ICZA do upikszania pokojw dziecin. 1.

http://rcin.org.pl

W Y D A W N I C T W A J. M O R T K O W I C Z A
OSTATNIE WYDAWNICTWA:
w druku:
MICHA SIEDLECKI
JA W A , P R Z YR O D A I S Z T U K A
D Z I E J E S Z T U K I:
WINCENTY TROJANOWSKI
M A LA R STW O K L A S Y C Z N E
ELIGIUSZ NIEWIADOMSKI
SZ T U K A G O TYCKA
SZ T U K A ROMASKA
LEONARDO DA VINCI
D Z IE A
przekad LEOPOLDA STAFFA
EDGAR ALLAN POE
W YB R PISM
przekad GRSKIEGO I WYRZYKOWSKIEGO

DLA DZIECI I MODZIEY:


E R N EST CANDEZE
P R Z Y G O D Y W IE R S Z C Z A
przekad Dr. WANDY HABERKANTWNY
LEON CHOROMASKI
B A JK I
BOLESAW LEMIAN
O P O W IE C I Z TYSI C A I J E D N E J NO CY
A. SZCZSNY
K O LO R O W E O K IEN K O
W. THACKERAY
P IE R C IE I RA
przekad ZOFII ROGOSZWNY.

http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

http://rcin.org.pl

You might also like