You are on page 1of 282

Mariusz Wollny

Krwawa jutrznia

Jak zawsze mojej Ry oraz niezawodnemu przyjacielowi Aleksandrowi Placie z

serdecznym podzikowaniem za yczliwo i wsparcie

WCZENIEJ
Rok 7096 (1588)
Oczy. Gdyby go o to zapytano i gdyby umia mwi, odparby, e w czowieku
najpikniejsze s oczy. Czarne, zielone, brzowe, szare czy niebieskie, zezowate czy patrzce
prosto, tpo czy bystro - bez rnicy. Wszystkie s wspaniae.
Za modu widzia, jak Iwan III Srogi w pocztkach panowania wychodzi pieszo z
Moskwy, niosc haracz tatarskim posom czekajcym u podna Pokonnej Gry, i z
czoobitnoci podawa im kubek kobylego mleka, zlizujc krople skapujce z koskich
grzyw. I gdy ten sam Iwan Srogi oeni si potem z cesarzwn bizantyjsk Zofi Paleolog,
uzna siebie za spadkobierc Bizancjum, a Moskw za trzeci Rzym, nasadzi sobie na eb
czapk Monomacha, przyj herb cesarski - dwugowego czarnego ora - uwolni si od
zalenoci od Zotej Ordy i kosztem Litwy zacz zbiera ziemie ruskie. Widzia, jak syn
Iwana Srogiego Wasyl III odebra Litwie Smolesk. I jak syn Wasyla Iwan IV Grony
koronowa si na cara Wszechrusi, rozcign swe wadztwo do Morza Kaspijskiego i
rozpocz podbj Syberii. Jak tene Iwan wyrwa Litwie Poock, rozkazujc potopi w
Dwinie wszystkich tamtejszych ydw, jak nareszcie pogromi go krl polski Stefan Batory,
przepdziwszy Moskwicinw z Inflant, i jak wcieky Iwan w napadzie szau zatuk syna, a
wczeniej wymordowa tysice poddanych.
Widzia to wszystko, lecz niczego nie rozumia, zreszt nie musia. Nic nie sprawiao
mu wikszej rozkoszy ni spacery po pobojowiskach, tych rozkosznych krainach obfitoci.
Umia je wyczu z odlegoci wielu wiorst. Kroczy wwczas niespiesznie, kolebic si na
boki i starannie wybierajc ksy. Uwielbia ten moment, gdy naleao dobrze obliczy cios,
by wyrwa oko jednym szarpniciem. Chwil zawisao na podtrzymujcych je miniach,
zanim te pkay z cichym mlaniciem, uwalniajc gak oczn, by smakoyk mg wpa mu
do garda, a stamtd do odka, dajc cudowne uczucie wypenienia. Tak byo dawniej. Teraz
zawsze, zawsze przybywa za pno. Niedawno straci oko i odtd byo mu jeszcze ciej.
Polatywa ciko nad ziemi, coraz bardziej zmczony i godny. Kraina bya jak
wymara. Nie pojmowa, e to, co przed piciu i wicej laty zapewniao mu stae rdo
poywienia - wyniszczajca i przegrana przez Moskw wojna z Polsk i Szwecj o Inflanty stao si powodem klski i straszliwego godu na pnocy kraju. Rozlege poacie ziemi leay

odogiem, porastajc lasem, i tylko niewielk cz pl uprawnych przywrcono do ycia. W


ostatnich dwu latach zniszczay wszystkie plony. W Moskwie i Nowogrodzie, Wodzimierzu i
Chomogorach ceny zboa podskoczyy kilkakrotnie. Chopi umierali z godu albo szukali
ratunku na urodzajnym poudniu, szlachta podupadaa, zrujnowani i zrozpaczeni ludzie
suebni uciekali do stolicy. Moskw zapeniy tumy ndzarzy i wczgw, przeklinajcych
obwinianego o niedol Borysa Godunowa, ktry rzdzi w imieniu swojego gupkowatego
szwagra cara Fiodora, syna Iwana Gronego.
Min kolejn wie pen objedzonych do czysta szkieletw. Okry j na wszelki
wypadek i z trudem wzbi si w gr. Wtem zobaczy co i poszybowa w d.
*
Chopiec mia dziewi lat. Woali go Pietia albo Pietrusza i przyzwyczai si do tego.
Ale czasem koatao mu w gowie, e kiedy nosi inne imi. Ojca nie pamita. Zgin
podczas wojny. Porwany niegdy z Inflant razem z matk jako jedyny z caej wsi zosta przy
yciu. Moe dlatego e mia jedno oko prawie czarne, drugie jasnoszare, brano go za
diabelskie nasienie i nienawidzono, ale jeszcze bardziej si bano i unikano jak zarazy. Wpierw
uciekli z wioski najbardziej przewidujcy i zdeterminowani. Potem ci, ktrzy od razu nie
zdecydowali si na ucieczk na poudnie, zbyt osabli, by ruszy w drog. Wic poerali si
kolejno. Matk, jako obc, zabito (razem z creczk, jego przyrodni siostr) i zjedzono
najpierw. Zamordowa je jej drugi m, jego ojczym. Poniewa chopiec w por uciek do
lasu, by sprytny i silny jak na swj wiek, jako przetrwa, walczc z dzikimi zwierztami i
jeszcze dzikszymi ludmi o straw. Ale byo o ni coraz ciej. Od dawna nie jad niczego
oprcz grzybw i jagd, lecz sza zima i to rdo poywienia te miao wyschn.
Przemierzajc cigncy si w nieskoczono las, ostronie wyszed na ma polan i
by wiadkiem, jak przy samotnej chacie porodku lasu stary czowiek zabija siekier swoj
rwnie leciw on. Zostawiwszy narzdzie zbrodni w rozupanej czaszce, morderca rzuci
si z noem wiartowa ofiar. Na to czeka przyczajony w lesie wiekowy, samotny basior.
Niedawno zapa si w sida zastawione ongi przez starego i musia odgry sobie ap, by
si uwolni. By wyczerpany i godny. Sadzc niezgrabnymi susami, rzuci si starcowi do
garda. W ostatnim odruchu umierajcy wrazi wilkowi n w podbrzusze. Sia rozpdu
pocigna zwierza naprzd, a wbite elazo rozcio go prawie na p. Wntrznoci wylay si
z bestii. Czowiek i wilk konali w mkach, lec bok w bok i zezujc na siebie z nienawici i
blem.
Niechybnie wyczuwajc dogodny moment, jednooki kruk zniy lot. Siad na gowie
martwej kobiety, mocno wbijajc szpony w jej pomarszczone policzki i czoo. Waln

dziobem i wyszarpa oko. Wyszo za pierwszym razem. Z lekkim mlaniciem, po krtkim


oporze, tak jak lubi. Zaabsorbowany pno dostrzeg niebezpieczestwo. W ostatniej chwili
wzbi si w powietrze, zanim nadlecia kij.
aden z nich nie wiedzia, e chopcu omal nie udao si dokoczy dziea, ktre
niegdy zacz, odpdzajc padlinoerc od trupa matki i wybijajc mu oko. Pietia by
zadowolony. Znalaz schronienie i mnstwo poywienia. Odpocznie i nabierze si, zanim
ruszy w dalsz drog.

Rok 7099 (1591)


- Dobrze trafie - powiedziaa wesoo carowa Maria Nagoj do brata, wskazujc
miejsce przy stole.
Bya poowa maja i nawet tu, daleko na pnoc od Moskwy, wreszcie dotara wiosna.
Promie soca przebi si przez pergaminow gomk i w jadalni pojaniao.
- Posuchaj, nie przybyem tu je. - Grigorij by wyranie zdenerwowany. Zadraa. Musz ci ostrzec. Szedem wanie na targ, gdy przed dworem Bitiagowskiego z podwody
wysiad czowiek, jasny, o nieprawdopodobnie niebieskich oczach. Pamitasz, jak Fiodor
Nikitycz Romanow ostrzega nas przed nim? Nazwa go Czarnym Anioem. Kiedy wracaem,
samoczwart zmierzali w t stron. Dlatego przybiegem co tchu.
Poblada. Zacisna palce, a pobielay kostki na grzbiecie jej doni. Odkd opucia
Moskw przed siedmiu laty, wiedziaa, e ten dzie w kocu nadejdzie, a jednak spado to na
ni jak grom.
- Wic to ju? - Jej gos brzmia obco, jakby sowa te wypowiedzia za ni kto inny.
- Tak. Tak myl.
Drzwi rozwary si na ocie, uderzajc o cian. Do karmnej izby bezceremonialnie
wbieg chopiec i upad carowej do stp.
- Matko, mog pogra w pikuty na podwrzu?
Chopiec mieszka z opiekunkami w osobnej czci dworu i matk widywa rzadko,
gwnie podczas mszy w pobliskiej cerkwi Spasa. Oczy mia do bystre, ale twarz brzydk,
zeszpecon dwoma brodawkami. Gdy sta prosto, jedno rami mia wysze od drugiego, a
gow lekko przekrzywion na bok. Zdarzay mu si napady czarnej niemocy, choroby
witego Wita. Rzuca si wtedy na ludzi i ksa ich jak wcieky zwierz. Przygldaa mu si
bez sowa, dokonujc chodnej kalkulacji. Wspomniaa tamten okropny dzie przed siedmiu
laty. Dotkna wysadzanego diamentami zotego krzya na piersiach, z ktrym nie rozstawaa

si od tamtej pory. By to krzy chrzestny jej syna, dar jego ojca chrzestnego, kniazia
Mstisawskiego. Boe, daj mi si!
- Wiesz, e nie lubi, kiedy tu zachodzisz - powiedziaa surowo.
Niaka Wasylisa Woochowa, ktra nie nadajc za chopcem, pozwolia mu si
wyprzedzi i zakci carowej spokj, walna gow o wyszorowan do biaoci podog.
- To moja wina, Wasze Carskoje Wieliczestwo. Kacie wybatoy suk niegodn,
wielka gosudaryno, caryco bagodietielnico...
- Wsta. Za kar pomoesz usugiwa przy stole. Grigoriju, dotrzymasz mi
towarzystwa.
Nie wierzc swemu szczciu, niaka podniosa si z podogi. Chopiec zerwa si na
rwne nogi znacznie szybciej. Umiech, ktry rozjani mu twarz, uczyni j prawie adn.
Mari bolenie zakluo serce.
- Wic mog i si bawi?
Milczaa przez chwil, obracajc w doni zoty krzy.
- Moesz.
Porwa jej do i chcia ucaowa, ale wyrwaa mu j jak oparzona. Judasz pocaowa
Jezusa, wydajc Go na mier. Ona tak nie potrafia. Mimo wszystko.
Carewicz w podskokach zbieg po schodach na niewielkie podwrze na tyach paacu.
Iwaszko, Baenko, Griszka i Pietruszka ju czekali, siedzc na trawie puszczajcej wiee
odrosty i rozgniatajc pierwsze mrwki rozbudzone z zimowego snu. Chopcy wyrysowali
krg na oczyszczonym skrawku goej, ubitej ziemi i podzielili go na pi pastw, cho znali
tylko trzy, z ktrych skada si cay wiat: Ru, Litw i Niemcy. O innych nigdy nie syszeli
ani nie sysza nikt, kogo znali, nawet pop. Poradzili sobie w ten sposb, e jako pastwa
potraktowali Moskw i Uglicz, jedyne znane sobie miasta, cho stolic wycznie ze
syszenia.
Pierwsze noe pofruny w powietrze, by wirujc, wbi si ostrzem w ziemi, a w
jadalni podano polewk. Baenko zdy straci poow swego pastwa na rzecz Iwaszki, a
oprnion mis wyniesiono z izby. Carewicz Dymitr z tryumfalnym wrzaskiem uszczupla
domen flegmatycznego Pietruszy, a carowa Maria dugimi palcami odrywaa kurze skrzydo
od korpusu. Wtedy wanie syn niaki Wasylisy wszed na podwrze w towarzystwie czterech
ludzi.
- Dobrze si spisa, a teraz odejd. - Powowosy mczyzna o przenikliwie
niebieskich oczach rzuci modzianowi monet i sykn: - Nue!
- O, Michai Michaiowicz. - Carewicz ktem oka zarejestrowa przybycie

Bitiagowskiego, mimo e wanie szykowa si do kolejnego rzutu, a wysunity z przejcia


jzyk ogranicza mu pole widzenia.
Lubi nadzorc, cho wiedzia, e matka nienawidzi go z caych si.
- Odejdcie, chopcy - zwrci si diak do pozostaych. - Teraz my pobawimy si z
carewiczem.
- Sami odejdcie, przeszkadzacie nam - rzuci zuchwale Griszka. Z nastroszonym
czubem dawno niemytych wosw i skrzywion zoliwie piegowat twarz wyglda jak
czupurny kogut.
- Won. - Niebieskooki by spokojny i opanowany, mimo to chopcy bez dalszej zwoki
zabrali noe i uciekli w nadzwyczajnym popiechu. Goe stopy migay w powietrzu i paskay,
grzznc w bocie i bryzgajc nim na boki.
W jadalni podano wety*, a Michai Bitiagowski skoni si nisko carewiczowi,
chwytajc go przy tym za nogi. Jego syn Danika zaszed chopca od tyu i lew rk obj
Dymitra wp na wysokoci piersi, unieruchamiajc mu ramiona. Carowa Maria kazaa poda
sycony mid, jej brat wola gorzak. Mody Bitiagowski szarpn chopca za wosy i odgi
mu gow wstecz, odsaniajc szyj. Nikita Kaczaow, krewny Bitiagowskich, wyuska n z
doni carewicza i podern mu gardo. Chopiec chcia krzykn, ale tylko zabulgota
ohydnie, gdy krew chlusna z rozcicia. Jego brzydkie lico naraz wysubtelniao.
- Wymienity obiad - powiedzia Grigorij Nagtij do siostry i gono bekn.
* Wety - deser (przyp. red.).
*
Niebieskooki patrzy. Sta wystarczajco daleko, by nie zbryzgaa go krew buchajca z
rany. Pierwszy raz uczestniczy w krwawym mordzie, ale to, co zobaczy i poczu, spodobao
mu si. Gdy byo po wszystkim, pozwolili zwokom carewicza upa na ziemi, wcisnli mu
zakrwawiony n do garci i odeszli. Niebieskooki na kocu, bo jaka zabkana kropla
zbrukaa jego wykwintne safianowe baczmagi jaskrawotej barwy. Schyli si, zerwa kp
trawy i starannie wytar buty. Dopiero potem doczy do pozostaych.
Ciao upado na wasne pastwo - Ru - obejmujc je ramionami i pomiertnie
biorc w posiadanie. Pojawia si pierwsza mrwka, po uchu wdrapaa si na szyj, stamtd
na brod, przez otwarte usta na nos i do wytrzeszczonego oka. W krtkim czasie zjawiy si
nastpne, dobray si do oczu trupa, a potem pokryy cae ciao ruchomym, czerwonym
pancerzem. Z dala wygldao to jak zwoki obdarte ze skry, poyskujce ywym misem. W
powietrzu wciekle brzczay muchy i osy, czekajc na swoj kolej.
*

ledztwo, na rozkaz Godunowa przeprowadzone przez bojara Wasyla Szujskiego,


wykazao dowodnie, e carewicz Dymitr Iwanowicz podczas gry w pikuty przeci sobie
gardo w napadzie padaczki, co potwierdzili liczni wiadkowie. Za dokonanie samosdu na
Bitiagowskich dwustu ugliczan stracono, innym ucito jzyki lub zamknito ich w lochach, a
szedziesit rodzin zesano na Sybir do Peymu. Miasto podupado. Za podburzanie tumu
Nagojowie zostali rozdzieleni i trafili do wizie w rozmaitych stronach. Carow Mari,
postrzyon w mniszki jako Marf, zamknito w klasztorze Nikolskim nad Wyks.

Rok 7111 (1603)


Andriej Szeferedinow, zaufany czowiek Borysa Godunowa, odkd pomg jemu
(wczesnemu wielkiemu koniuszemu) i Bielskiemu dodusi poduszk umierajcego Iwana
Gronego, wraca od Oleny, jurodiwej. Od poprzedniej wizyty mino pi lat. Odwiedzi j
wtedy z polecenia Godunowa. Car Fiodor Iwanowicz kwka, ale uparcie trzyma si ycia.
Olena znalaza na to niezawodny rodek, ktry nie pozostawi adnych ladw. mier
Fiodora I, ostatniego z Rurykowiczw, uznano za naturaln. Ale potem Olena si nie popisaa.
Wywrya nowo obranemu carowi Borysowi Fiodorowiczowi Godunowowi zaledwie
siedem lat panowania. Pozornie nie przej si tym, ale w skrytoci mocno go to przygnbio.
Na domiar zego na kraj spady straszliwe plagi, za car Borys zdawa si nie panowa nad
sytuacj. W niektrych krgach uznano, e jego czas min. A Szeferedinow mia nosa.
Zawsze wiedzia, skd wieje wiatr i kiedy pora zmieni okrt na pewniejszy. Dlatego w
sekrecie przed swoim panem znw odwiedzi Olen. W kieszeni ciska specyfik, ktry pono
wywoywa udar sercowy. Na razie nie zamierza go uy, ale wola by przygotowany.
Na Warwarce zatrzyma si przy cudzoziemskim kramie z obuwiem. To bya jego
sabo, ktrej chtnie folgowa. Wzi do rki czerwone baczmagi z cudownie mikkiego
safianu, z wytaczanymi wzorami. Pogaska je pieszczotliwie. Powid palcem po
toczeniach. Nagle zamar i buty wypady mu z doni. Ujrza ducha. Zanim ochon, tamten
znikn. Wpierw Szeferedinow myla, e ma zwidy. Uszczypn si. I zaraz zobaczy go
znowu. Ruszy w lad, brutalnie rozpychajc si przez tum i nic sobie nie robic z miotanych
za sob przeklestw. W pewnej chwili ju go mia na wycignicie rki. Wtedy zrobi bd.
- Dymitr Iwanowicz?!
Tamten zerwa si do ucieczki. Zanurkowa w cib i znikn w bocznej uliczce.
Szeferedinow wycign szabl i rzuci si w pogo. Zbieg zna Kitajgorod nie gorzej od
cigajcego, ale przeladowca nie da si zgubi.

Pietia zwany Pietrusza czu si nieswojo w ukradzionym dostatnim odzieniu. Wci


mu si zdawao, e wszyscy gapi si na niego, rozpoznajc oszusta i szpiega, ktrym by w
istocie. Ale bez odpowiedniego przebrania nie udaoby mu si przedosta przez bram do
pilnie strzeonego przed takimi jak on Kitajgorodu, o Kremlu nie wspominajc.
Dobrze pamita fal godu sprzed pitnastu lat, kiedy ssiedzi i ojczym zabili i poarli
jego matk i przyrodni siostr. Ale obecne straszliwe i bezprzykadne goodomorie, trwajce
ju trzeci rok z rzdu, przechodzio nawet jego dowiadczenie. Dwa lata wczeniej wielkie
chody, deszcz i mrz zniszczyy zasiewy. Chleb droa odtd nieustannie i dzi kosztowa
dziesi razy wicej ni przed klsk nieurodzaju, a i tak mona go byo dosta tylko w
Moskwie albo daleko na poudniu. Gdy zabrako ywnoci, proci ludzie jedli koty i psy,
potem traw i kor lipow, wreszcie swoich zmarych. Umierano wszdzie, trupy walay si
po drogach i czekay na swoj kolej. Po wioskach przey co trzeci, ywic si ciaami
pozostaych. Na targach sprzedawano miso ludzkie, drobno posiekane i zapieczone w
pierogach. Byway wsie, gdzie nie przey nikt, w lad za godem przysza bowiem jego
wierna towarzyszka - czarna mier. Chmara nieszcznikw zalaa przedmiecia Moskwy i
nadal godowaa z powodu droyzny. Ju sto dwadziecia tysicy trupw wywieziono ze
stolicy i pogrzebano w trzech wielkich doach. Wreszcie chopi nie wytrzymali i wszczli
rewolt. Pod przewodem Chopki Kosoapa szli przez kraj, palc go i niszczc, gwacc i
mordujc szlacht i urzdnikw carskich, gdziekolwiek ich spotkali, a take kadego, kto nie
chcia si do nich przyczy, a wreszcie zagrozili Moskwie. Pietia by najzrczniejszym z
podpalaczy pracujcych dla Kosoapa.
- Upiecz ywcem tych krwiopijcw, Pietrusza. Zasuguj na to - przykaza mu
chopski wataka.
Snujc si niespiesznie po Kitajgorodzie i szukajc najlepszego miejsca do podoenia
ognia, dugo nie mg si otrzsn. To by inny wiat. Hi ndza i gd nie miay przystpu. W
kramach i na straganach nie brakowao niczego. Tutejsi ludzie zdawali si nie wiedzie, co
dzieje si za grubymi murami handlowej dzielnicy. A jeli wiedzieli, to si tym nie
przejmowali. Za jego spraw niedugo miao si to zmieni. Ale na razie napawa si
wszechobecnym dostatkiem, mocniej nacignwszy kaptur na przeklte, rnobarwne oczy,
ktre nadaway mu uderzajcy wygld. Pierwszy skradziony bochenek pochon w mgnieniu
oka. Omal si nie udawi, gdy wielki ks utkn mu w gardle. Oczy wyszy mu na wierzch.
Dusi si. Uratowa go mody mnich z wielk brodawk pod okiem. Widzc, co si dzieje,
waln go w plecy. Kiedy gruda orodki wypada mu z ust niczym pocisk i ugodzia w plecy
jakiego bojara w wysokiej czapie, uciekli razem, zanoszc si miechem. Potem tum ich

rozdzieli.
Wkrtce Pietia znw dostrzeg mniszka. I postawnego blondyna o intensywnie
niebieskich oczach, ktry go ledzi. Poszed za nimi, przy okazji to odejmujc komu pkat
sakiewk od pasa, to odcinajc cenny guz od kaftana. Jasnowosy ju mia pochwyci
ciganego, gdy Pietrusza cisn mu cik sakw pod nogi. Rzemie pk. Z worka wysypay
si grudy atwopalnej smoy i wgla drzewnego i siarka. Pieti z kolei uratowa czerniec,
pocigajc go za sob, nim mczyzna zdy si pozbiera. Na okrzyk mnicha:
Podpalacz!, tum rzuci si na niebieskookiego, ktrego przed rozdarciem na sztuki ocalili
stranicy.
Carowi Borysowi wedug przepowiedni zostay jeszcze dwa lata ycia. By przesdny
i w gbi duszy zawsze przeczuwa, e Dymitr Iwanowicz nie umar w Ugliczu i kiedy wrci
upomnie si o swoje dziedzictwo. Dlatego przerazia go nowina przyniesiona przez
Szeferedinowa, e widzia czowieka, przy ktrego zamordowaniu asystowa dwanacie lat
wczeniej. Przydzieli mu setk strzelcw i zakaza wraca bez zbiega.
*
- Gdzie jestemy? - spyta Pietia.
- W soborze Czudowskim. Chod.
- Masz gocia, Griszka. Czeka w celi ojca Pafnutija. - Gruby zakonnik na furcie
obrzuci Pieti ciekawym spojrzeniem, ale o nic nie zapyta.
Klasztor Czudowski by najbardziej arystokratyczny w caym carstwie. Zarwno
pord mnichw, jak i ich goci byway osoby z najlepszych rodw. Czasem w nieasce, lecz
zy los zawsze mg si odmieni. Na gorsze lub lepsze. Na wszelki wypadek lepiej byo o nic
nie pyta.
W do wystawnie jak na klasztor urzdzonej izbie, siedzc na ku, czeka
zakapturzony czowiek w habicie, spod ktrego wyglday kosztowne buty z modnie
uniesionymi w gr noskami. Na widok wchodzcych zerwa si z miejsca, pad na kolana i z
uszanowaniem ucaowa wycignit do modego mnicha.
- Wstacie, Iwanie Nikityczu. Co was sprowadza? - Tamten powsta, ale nie odezwa
si, spogldajc nieufnie na Pieti.
- Moecie mwi przy nim swobodnie. Uratowa mi dzi ycie.
- Uzurpator co podejrzewa. Iwan Borysowicz sysza, jak przed godzin wysya
Szeferedinowa, by przetrzsn wszystkie moskiewskie klasztory.
Trzy lata wczeniej, gdy tylko rozeszy si pogoski, e carewicz Dymitr yje, a w
Ugiczu zamordowano podstawionego tu przed zesaniem sobowtra, syna strzeleckiego

Romuszk albo popowicza Siemionk, Godunow pokara zesaniem lub mierci


podejrzewanych o podmian krewnych carewicza - Romanoww i Czerkasskich. Jedynie
Iwanowi Nikityczowi Romanowowi i Iwanowi Borysowiczowi Czerkasskiemu pozwolono
potem wrci do stolicy.
- Jak wyglda ten Szeferedinow?
- Jasny, o niebieskich jak len oczach. Szatan o wygldzie anioa.
- To on. Czowiek, ktry dzi omal mnie nie pochwyci w Kitajgorodzie.
- Sami widzicie, Wasze Wieliczestwo. Trzeba wam uchodzi z Moskwy, nie
zwlekajc. A na razie nie opuszcza klasztoru i z pomoc ojca Pafnutija ukry si w mysiej
dziurze, dopki wszystkiego nie przygotuj.
W korytarzu rozlegy si kroki. Ucichy, gdy idcy stan pod drzwiami. Zamarli we
trzech jak skamieniali i wstrzymali dech.
- To ja, Wasza Ksica Mo, Pafnutij - usyszeli. - Pora wam ju i. Mnisi zaraz
skocz mody i zaczn si schodzi na wieczerz.
- Daj nam jeszcze chwil - rzuci Romanow przez drzwi. - Wrc tu jutro, Wasze
Wieliczestwo. Bdcie gotowi do drogi.
- Dokd?
- Ju to omawialimy. Na Litw. Ale wprzd do matki. Od niej Wasze Wieliczestwo
otrzyma niezawodny dowd tosamoci, chrzestny dar kniazia Mstisawskiego. Reszta jest w
rkach Boga.
Bijc czoem, wycofa si do drzwi, a potem odszed odprowadzony przez Pafnutija.
- Teraz obaj wiemy, kim jestemy - powiedzia mody mnich, gdy zostali sami. - Jak ci
na imi, podpalaczu?
- Pietia, Wasze Wieliczestwo...
Z trudem udao mu si to wykrztusi. Wci by oszoomiony i przeraony tym, co
zobaczy i usysza. Zdawao mu si, e ni jaki niesamowity sen i nie moe si zbudzi.
Kiedy nogi zaczy si pod nim ugina, podtrzymaa go silna do. Bystre oczy w brzydkiej,
niezaronitej twarzy patrzyy nie wadczo, lecz serdecznie. Dopiero teraz dostrzeg drug
brodawk, na czole, u nasady wosw.
- Nie trzeba. Uratowae mi ycie, Pietrusza. Bd mi przyjacielem, nie sug. Obamy
odmiecy, naznaczeni, ty z powodu swoich dziwnych oczu, ja brodawek i kalectwa.
Przeznaczenie chciao, bymy si spotkali i podruyli. Chyba e nie chcesz.
- Chc.
- Tedy odszukaj mnie, gdy niebezpieczestwo minie, aby da wiadectwo prawdzie i

przekona niedowiarkw. Ale wprzdy wr do Kosoapa i rozgo dobr nowin ludowi:


carewicz Dymitr Iwanowicz zaprawd yje.
- Jak was potem znajd, panie?
- Id na zachd. Niedugo bdzie o mnie gono.
Opucili

monaster

przed

witem.

Jeszcze

wieczorem,

udajc

jurodiwego,

GrigorijDymitr wyjawi mocno zaskoczonemu igumenowi, e objawi mu si sam Spas i


kaza, nie zwlekajc, rusza z pokonem do swego grobu w Ziemi witej. Kama tylko
czciowo, bo w istocie jaki gos wewntrzny nakaza mu w nocy ucieka z klasztoru, nie
czekajc na pomoc ksicia Romanowa. Igumen uwierzy. Przydzieli mu nawet dwch
towarzyszy oraz wyprowadzi ca czwrk poza mury Kremla sekretnym, znanym tylko
jemu i archimandrycie przejciem, gdy okazao si, e klasztor otoczyli strzelcy i nie
wypuszczaj nikogo.

ROK 1603/1604 (7111/7112)

ROZDZIA 1
Midzy Wojutyczami a Samborem nie byo adnej osady, tylko pustkowie - ponury las
i moczary. Niedaleko std Strwi uchodzi do Dniestru. W klinie pomidzy obiema rzekami
nie naleao zjeda z gocica, aby nie utkn w trzsawisku, chyba e dobrze znao si
okolic. Dopiero tu przed Samborem wyjedao si na pewniejszy, pagrkowaty grunt i
ubity trakt wiodcy ze Lwowa na Wgry przez dzikie Gry Samborskie i Przecz Uock.
Ale na trakcie podrnym grozio znacznie wiksze niebezpieczestwo ni nieokieznana
przyroda - rozbjnicy, od ktrych a roio si w tych stronach. Tatarzy, beskidnicy zwani te
opryszkami, wgierscy sabaci, maruderzy, pospolici rabusie albo niewidomi, czyli zbje
podajcy si za onierzy - do wyboru.
Po kolei wyaniali si z lasu. Najpierw dwch czujnie rozgldajcych si na boki. Co
jaki czas jeden lub drugi zjeda z traktu, zsiada z wierzchowca i nisko pochylony nad
ziemi bada lady, po czym wskakiwa na siodo i obaj znw ruszali naprzd. Za nimi, o
stajanie lub dwa, podali gsiego pozostali. W sumie trzynastu. Pechowa liczba. Ale nie
wygldali na takich, ktrzy by si tym przejmowali. Nosili baranie czapy lub kopaki,
futrzane paszcze lub baranie kouchy obrcone runem do wewntrz, szarawary lub wskie
sukienne spodnie wpuszczone w buty do jazdy konnej. Kilku wygldao na Kozakw. Paru,
ze stopami w krtkich strzemionach, dosiadajcych maych kudatych bachmatw, przez co
wygldali niczym kary jadce na psach, byo niewtpliwie Tatarami. Pozostali, sdzc po
stroju i postawie, mogli by onierzami albo chodaczkowymi szlachcicami. Cho byli w
rozmaitym wieku, od modziecw po dojrzaych mw, wszyscy mieli wsate albo brodate
lub cakiem zaronite, spalone socem i owiane wiatrem oblicza dowiadczonych wiarusw.
Poowa nosia na plecach koczany pene pierzastych strza i uki w ubiach. Pozostali arkebuzy z dowizanymi rzemieniami, ktre przecinay im piersi na skos, krzyujc si z
bandolierami. Mosine miarki z odwaonym prochem dynday u skrzanych pasw,
koyszc si w rytm koskich krokw. Z olstrw* przy siodach wystaway rkojeci
pistoletw i kolby bandoletw. Kozacy trzymali spisy, a wszyscy nosili szable u boku. nieg

pada skpo, lecz nieustannie. Z koskich pyskw uchodziy oboczki pary. Drobiny niegu
paday na oblicza wdrowcw i natychmiast topniay, utrzymujc si duej jedynie na
zarocie i odzieniu. Oproszeni niejednolit bia powok ludzie i zwierzta wygldali jak
obsypani mk przez niedbaego mynarza.
* Olstro - skrzany futera przytroczony do sioda (przyp. red).
Nad rzek rozjechali si w dwie strony. Wzdu zaronitego brzegu nie prowadzia
adna cieka. Wierzbowe gazie chostay ich po twarzach, jednoczenie otrzepujc z
jednego niegu i natychmiast zasypujc nastpnym, w wikszej obfitoci. Klnc pod nosem,
otrzepywali konierze. P godziny pniej obie grupy zawrciy i znw si poczyy,
jedcy po kolei przebyli brd na Strwiu z wielk ostronoci, by nie zaama lodu. Nie
by gruby, poniewa zima tego roku przysza pno. nieg sypn dopiero na Wili, a lekki
mrz cisn jeszcze pniej, w Gody. Trzy dni temu.
Wiatr, ktry w lesie nie dawa si tak we znaki, nad rzek hula z ca si. Nacisnli
czapki i pochylili si w siodach, wypatrujc zawianego szlaku. Znw zanurzyli si w lesie.
*
Wszyscy trzej byli bardzo modzi, a najmodszy dowdca. W kadym razie takie
wraenie sprawiaa jego gadka, zarumieniona od mrozu twarz. Mia dugie kdzierzawe
wosy sigajce ramion i cudzoziemski ubir. Dosiada karego ogiera z domieszk szlachetnej
krwi, arabskiej lub raczej tureckiej, jednako szybkiego co wytrzymaego.
Gdzie niedaleko zahuka puchacz.
- Sowa. W biay dzie. Zy znak - powiedzia Tatar.
Dowdca spojrza na niego z pobaaniem.
- Co ty, Persa, Cygan? Nie gadaj gupstw, lepiej patrz pod nogi. Kto niedawno tdy
przejeda.
Trop by niewyrany, poniewa koskie kopyta zryy wt warstw niegu i
wymieszay go z ziemi, a na to napadao wieego puchu.
- Cignli od Wojutycz jak my - oceni dowdca. Co o tym mylisz, Szowleha?
Kozak zeskoczy z wierzchowca, opad na kolana i na czworakach, jak pies, z twarz
tu przy gruncie, oglda trop, zataczajc coraz szersze krgi i zagbiajc si w las. Wrci po
kilku minutach.
- Trzynastu. Byli tu przed trzema lub czterema godzinami. niegu zdyo napada na
cal. Rozsyali ludzi na boki, jakby czego szukali. Mylicie, e to oni, panel..
- Jeeli to oni, to dojechali ju do Sambora. A jeeli i tam nic nie znajd, by moe
niedugo bd tdy wraca. Ruszamy. A ty, Persa, oczy w gar.

- Czego mam wypatrywa?


- Drogi do Czarciego Oka.
- Przecie tam nie wiedzie adna droga.
- Wanie dlatego.
Szlak to wznosi si, to opada, chocia prawdziwe gry zaczynay si dopiero za
Samborem. Odtd jechali wolniej i czujniej. Z wierzchoka kadego wzgrza dowdca dugo
obserwowa trakt, przykadajc do oka jak rur, zanim ruszali w dalsz drog, pilnie
przepatrujc pobocze.
- EfencLi! To tu - rzek w pewnym momencie Tatar.
- Zlituj si, Persa, nie nazywaj mnie tak. Jeste pewny, e to tutaj? W zimie wszystko
wyglda inaczej ni latem. I mino sporo lat.
W las nie wioda adna cieka, nawet najwsza. Wskazane miejsce nie rnio si
niczym od innych, przynajmniej na pozr.
- To tu - powtrzy stanowczo Tatar.
- No i co ty na to, Szowleha?
Kozak, ktry nie czekajc na rozkaz, wjecha do lasu, zdy wrci i powiedzia:
- Kto tdy jecha. Kilkunastu konnych i wz. Ale nie dzi, lady s stare,
kilkudniowe. I zatarte. Konni wrcili t sam drog, lecz bez wozu. Skd wiedziae, panel?
- Tylko przypuszczaem. Ha, trudno. Miaem nadziej, e Awak znajdzie ich pierwszy
i oszczdzi nam roboty. Persa, z konia. Wiesz, co robi. Jeli zjawi si grasanci, zaskrzecz
jak sroka i zastrzel tylu, ilu si da. Jeli swoi, udaj sjk.
- Mam im si pokaza?
- Nie, czekaj na mj znak. Awak sam nas znajdzie.
Zostawili Tatara samego, zabierajc jego bachmata, i zanurzyli si w las. Kiedy
zniknli mu z oczu, cofn si gocicem o p staja. ci spor ga wierkow, potem
grzebn sztyletem i nabra gar ziemi, ktr dokadnie przyczerni na drzewie lad po ciciu.
Nastpnie, poruszajc si rakiem, pieczoowicie zaciera trop pozostawiony przez towarzyszy.
Na koniec wybra wielki buk i uwaajc, by nie obsypa go ze niegu, wspi si do poowy
wysokoci drzewa, zajmujc wygodn pozycj w rozwidleniu konarw.
*
- Spjrz! - powiedzia brodacz o smagej cerze i ciemnych wosach, palcem wskazujc
ptaki.
- I c z tego? - odpar chopiec znuonym gosem. - Ptaki jak ptaki. Przepirki albo
kuropatwy.

- One nie lataj tak wysoko. To wrony.


- A co to ma za znaczenie?
- W takim miejscu wszystko ma znaczenie, zapamitaj to sobie. Ptaki mg sposzy
lis, ale mogli take ludzie. A ludzie w tych stronach bywaj gorsi od wilkw.
Gdzie w grze zaskrzeczaa sjka. Odpowiedziao jej z gbi boru wycie.
- To wilk - oznajmi modzik z pewnoci w gosie. - Na pewno. Upolowa co i
odgania cierwojady od zdobyczy.
- By moe - odrzek starszy z powtpiewaniem. Chopak spojrza na niego z
niechci.
Mczyzna da znak pozostaym, ktrzy natychmiast pojechali naprzd. W tym czasie
chopiec wypatrzy wiewirk w popielatej szacie zimowej, uwijajc si pod bukiem w
poszukiwaniu orzeszkw. Oczy mu bysny. Wsun do w kiesze i namaca kamie,
najwikszy z tych, ktre uzbiera do procy. Rzuci z biodra, jak si puszcza kaczki po wodzie.
Trafi idealnie, w ebek. Wiewirka szarpna ostatni raz tylnymi apkami, po czym
znieruchomiaa. Bukowy orzeszek potoczy si po niegu.
- Ale rzut! Widziae?!
Ponur twarz chopca nareszcie rozjani umiech.
- Na witego Wardana Wielkiego! - westchn mczyzna, odwoaniem si do
ormiaskiego witego zdradzajc swe pochodzenie. W jego oczach zamiast pochway wida
byo smutek, a moe i co wicej. - Nie znam milszych stworze ni wiewirki. C ona ci
uczynia, synu?
Chopak wzruszy ramionami.
- Nic. Bya tam. Zwierzyna jak kada inna, nie widz rnicy.
Mczyzna chcia co powiedzie, lecz zrezygnowa, lkajc si, e powie co, czego
potem bdzie aowa. Najstarszy z jego ludzi wrci z raportem:
- Trzech. Zaledwie przed godzin zjechali z gocica. lady zatarli tak dobrze, e
gdyby nie zdradziy ich ptaki, moglibymy przejecha mimo.
- Widzisz - powiedzia z satysfakcj Ormianin, a chopiec znw wzruszy ramionami,
jakby to by jego ulubiony gest. - Z koni i za nimi, Semen, tylko ostronie. Wierzchowce
trzyma krtko przy pyskach i cicho sza. Chc ich wzi ywcem.
On i chopak zamykali spieszon kawalkad.
- Czego tamci sam szukaj? - duma brodacz, pgosem zwracajc si na poy do
siebie, na poy do chopca. - Tam przecie nic nie ma, jeno bagno.
- A mnie si zdaje, e tam nie tylko nic, ale i nikogo nie ma. Popisujecie si swoj

czujnoci i robicie wiele haasu o nic, moci Awak.


- Dlatego doyem swego wieku. Czego i tobie ycz, Danielu, ale nie dabym za to
zamanego szelga. Widz, e moje nauki odbijaj si od ciebie jak groch od ciany.
W jego gosie zabrzmiao zniechcenie, ale modzik si tym nie przej.
- Ja was na mentora nie wybieraem - odburkn.
Mczyzna puci to mimo uszu, mwic z nutk tsknoty wglosie:
- Miaem kiedy ucznia w twoim wieku. Nazywa si...
- Aleksander Lisowski. Tak czsto dajesz mi go za przykad, e to si ju robi nudne.
- Nie o nim mylaem. Tamten byby jeszcze lepszy od Lisowskiego, ale...
Zamilk.
- Ale co?
- Zawid. Przynajmniej we wasnym mniemaniu, cho by tylko chopcem, jak ty. Nie
umia zabija.
- Ja umiem. I lubi.
- Wiem, chopcze. I to mnie martwi.
Uszli ze trzy lub cztery stajania, kiedy zatrzyma ich gestem stary Kozak, kadc palec
na ustach. Byl blady, jakby zobaczy upiora.
Ukryci za drzewami patrzyli z fascynacj i ze zgroz, jak mody mczyzna wynurza
si z lodowatej toni, odrzucajc na bok kawaki kry. Aby mg wej do wody, musia wpierw
rozbi lodow pokryw. Na szczcie bya jeszcze ciesza od tej na rzece, niewiele grubsza
od okiennej gomki. Nawet biorc pod uwag, e prawdziwe mrozy jeszcze nie nadeszy, nie
byo to zwyczajne zjawisko. Robio im si zimno od samego patrzenia. Nie przepadali za
kpiel, wikszo z nich nie umiaa pywa i nigdy dotd nie widziaa czowieka, ktry zim
w stawie czuby si w swoim ywiole jak jaka wydra. Ale przeraao ich co innego.
Wycignity na brzeg trup. Nawet z oddali widzieli, e pozbawiono go gowy.
- Co si tak gapisz?! Cignij! - krzykn pywak, stajc przy brzegu i prychajc wod.
- Pospiesz si! Czego wypatrujesz? Mylisz, e mi tu przyjemnie? - ponagli.
- Mamy towarzystwo, pane - odpar Kozak, porzucajc koniec grubego powroza, ktry
spletli ze wszystkich arkanw i postronkw, i apic w gar opart o pie rusznic.
- Rzu to! - rozlego si od skraju lasu i w jednej chwili trzynastu uzbrojonych po zby
ludzi otoczyo staw, wymierzajc w obu lufy.
- Co tak pno, moci Awak? - spyta czowiek w wodzie, zupenie nieprzejty
widokiem zbrojnych. - Moe tak bycie nam pomogli, zamiast wymachiwa broni?
- Niech mnie kule bij, jeli to nie Kacper Hiroposki alias Ryx! - zawoa brodacz. -

Czego szukasz w tym zapowietrzonym miejscu, chopcze?


- Tego samego co waszmo, tylko z lepszym skutkiem. Jeli wolno tak rzec.
- Tak czy owak, dae si podej jak dzieci. Rozczarowae mnie.
- Nie pierwszy raz, ale i tak przykro mi to sysze.
Ryx wsadzi dwa palce w usta i gwizdn. Furkna strzaa i czaple piro przy kopaku
Awaka cia jak noem.
- Wystarczy, Persa. Za! - zawoa.
Tatar zsun si z buka zrcznie jak wiewirka.
- Oto masz sjk, a to pewnie by wilk. - Awak wskaza Szowleh swemu
podopiecznemu, ktry wyd wargi. - Cofam, com rzek, Kacper. Skd wiedziae, e to my?
- Bo si was spodziewaem. Co was naprowadzio na trop? Wrony? - Wskaza stado
czarnych cierwojadw, ktre zwabione widokiem padliny obsiado najblisze drzewa. Zreszt niewane. Pomoecie czy nadal bdziecie sta i tylko si gapi? - Zaszczka zbami.
Jego nagi tors parowa, pokrywajc si gsi skrk.
- Do roboty, chopcy! - zawoa Awak i pierwszy da przykad, pomagajc Szowlesze.
Jego ludzie, z ociganiem, w kocu take zapali lin i wkrtce do pierwszego topielca
doczy drugi, take bez gowy. Odwizali powrz, ktrym by opasany, i rzucili koniec
Ryksowi, a ten natychmiast zanurkowa w gbin.
Musia schodzi na dno jeszcze dwa razy, dlatego dopiero kwadrans pniej,
korzystajc z pomocnych doni, ktrych z tuzin wycign si ku niemu, wylaz na brzeg,
otrzsajc si z wody jak pies. By zupenie nagi. Mia prawie sze stp wzrostu, smuke
nogi, paski brzuch, potne minie grzbietu i ramion, szerok pier. Uderzajca anomalia w
wygldzie: prawy bark wyranie potniejszy od lewego, znamionowaa zawoanego
ucznika. Mczyzna lni od wilgoci i bucha par niby kocio z wrztkiem. Przyboczni
natychmiast rzucili si go wyciera, tarli skostniae ciao, a nabrao koloru. Chtnie pozwoli
okry si ciep szub, ale przy ogniu, ktry tymczasem rozpalili, ogrza si nie chcia.
- Nic mi nie bdzie - mwi, ubierajc si pospiesznie. - To dla mnie nie pierwszyzna.
Podczas wikszych mrozw nurkowaem w przerblach.
- Na prochy witego Mesropa Masztoca, pierwsze widz co podobnego. - Awak
pokrci gow. - W taki zib nie zanurzybym w tej wodzie nawet czubka paznokcia. Nie
mwic o tym, e nie wypywa kilka pacierzy... Juem myla, e po tobie.
- Jeszcze nie umiaem dobrze chodzi, kiedy ojciec nauczy mnie pywa i nurkowa
w Wile.
Obaj podeszli do czterech bezgowych cia. Pozostali woleli trzyma si z dala.

- lady k urway si przy wodzie, gdy kolas zepchnito do stawu - rzek Kacper. Kiedy zanurkowaem i wymacaem na drzwiczkach wyrzezany herb Korczak, a wewntrz
cztery trupy, wiedziaem, e to ci, ktrych szukalimy, my i wy.
- To wonica Jzef Karski - stwierdzi Awak, wskazujc na jedno z cia, zupenie
nagie. - Brakowao mu kciuka u lewicy, odjli mu go Tatarzy, kiedy popad w jasyr i prbowa
zbiec. A ten tu te go nie ma.
Pozostae ciaa, czciowo okryte porwanymi sukniami, naleay do kobiet. Wielu z
obecnych przeyo i widziao niejedno, mimo to byli wstrznici.
- Na dnie spoczywa jeszcze sporo szkieletw i lunych koci, lecz wszystkie starszej
daty. Tedy hajdukw zabito gdzie indziej. Albo byli w zmowie z grasantami. Odcite gowy
zabrano, pewno eby rzuci psom do ogryzienia - oznajmi Ryx.
- Nawet jeli znajdziemy gdzie czaszki, nie poradzimy przypisa ich do reszty przytakn Ormianin ponuro. - Dlatego to zrobili. Nie stan przed sdem, bo nigdy z ca
pewnoci nie uda nam si ustali, kim byy te nieszcznice. Nie ma gowy, nie ma
oskarenia, nie ma kary. Tak mwi prawo.
- Wiem. Powie mi waszmo.
Do zachodu soca brakowao sporo, jednak w zaronitym zewszd, ponurym
uroczysku panowa pmrok. wiato dzienne, z trudem przeciskajc si midzy gaziami
strzelistych jode i potnych bukw, ledwo docierao do wypenionego wod zapadliska. Ryx
kucn przy ciaach, a pochylony Ormianin przywieca mu uczywem. Pozostali skupili si
przy ogniu, pgosem komentujc znalezisko. Niektrzy znali Ryksa albo syszeli o nim i
wiedzieli, e ksztaci si na lekarza, wic nie chcieli przeszkadza mu przy robocie. Przede
wszystkim jednak dostrzegali take co nieprzyzwoitego w podgldaniu tych, ktrzy nie
mogli im tego wzbroni, mogli natomiast mci si zza grobu.
- Jeste ju doktorem, Kacper?
- Nie jestem nawet bakaarzem medycyny, moci Awak. Przerwaem nauk w
Akademii Krakowskiej i na rok wyjechaem do Padwy. A teraz sam nie wiem, gdzie koczy
studia. I czy w ogle je koczy.
- To nie kocz. Zosta z nami. Wiosn znw orda wyroi si z Krymu lub Akermanu
albo Szwedzi zagro Inflantom. Przydaby si. Byby z ciebie wymienity zagoczyk.
- Wiecie, e to nieprawda. Kiedy te tak mylaem, ale zawiodem.
- To moja wina. Bye za mody na zadanie, ktre ci powierzyem. Niepotrzebnie
wci si tym zadrczasz.
- Tylko tak mwicie, eby mnie pocieszy. Stary Semen myli inaczej, widz to w

jego oczach.
- Nie strzpibym sobie jzyka po prnicy, wiesz o tym. Co zatem chcesz robi?
- Jeszcze nie wiem. Na razie wykonuj zlecenie, ktre poruczy mi krl, potem si
zastanowi, co dalej.
- Twoja wola. Skd znasz to miejsce? Nawet ja o nim nie syszaem.
- Jako otrok przyjedaem latem do wuja do Dynowa i wwczas razem z Pers
wczylimy si po okolicy. Znam cae pogrze jak wasn kiesze. Lubiem pywa w
Czarcim Oku, bo kady pywak to waci powie, e im gbiej, tym woda lepiej nosi. Mia
wwczas nieopodal swj szaas stary smolarz, on nam pokaza to miejsce. TUtejsi bali si
zapuszcza nad staw, bo wierzyli, e Czarcie Oko dosiga samego pieka i tdy diaby
wydostaj si na ziemi. Nie wiem, czy dzi ktokolwiek o tym uroczysku pamita.
- Oprcz mordercw.
- Wanie. Musz by std. I nie od wczoraj pozbywaj si tu trupw, sdzc po
kociach na dnie.
Niewzruszony Ryx, nie przerywajc rozmowy, wci z widoczn wpraw dokonywa
ogldzin, a Ormianin usiowa omija wzrokiem sterczce z nasady szyi, z ziemistego i
obrzydliwie gbczastego ciaa, rurkowate kikuty y i ttnic.
- Sprawnie ci to idzie - zauway.
- To tylko zwyka obdukcja. We Woszech asystowaem przy kilku sekcjach na
zbrodniarzach zdjtych z szubienicy, jedn zdarzyo mi si nawet przeprowadzi.
- Sekcjach?
- Krojeniu zwok. Nic przyjemnego.
- Chryste Panie! - Awak pospiesznie si przeegna. - To Koci tego zakazuje!
- Kiedy tak byo, ale ju dobre kilkadziesit lat temu papie zezwoli na autopsje. W
Padwie mielimy nawet teatr anatomiczny, podobny do amfiteatrw starodawnych
Greczynw, gdzie dowiadczeni doktorzy dokonywali sekcji i kady mg je oglda.
- Z wyjtkiem wonicy zwoki s w zadziwiajco dobrym stanie jak na tydzie
przebywania w wodzie. - Awak wrci do wyowionych cia.
- Zimno spowolnio rozkad.
- Ale ryby i raki jednak si do nich dobray.
- Nie dobray, to staw bez ycia. Woda jest gorzkosona i dodatkowo zakonserwowaa
trupy. Podziemne rdo, zasilajce staw, musi skd wypukiwa sl. Moe w gbi ziemi
znajduje si jaka ogromna skalna komora wypeniona sol. Ale ciko to sprawdzi, bo
gbia liczy sobie dobre dziesi sni. Nawet latem i w dobrym wietle nie wida dna.

Ormianin pokiwa gow ze zrozumieniem. Z ruskich z solnych najobfitsze


znajdoway si w ekonomii samborskiej. W okolicy dziaao a sze lub siedem up, z
najwiksz w Starej Soli.
- To skd wziy si te rany na przegubach? Przebg, co to? Wyglda na lady
ludzkich zbw!
Ryx nie odpowiedzia od razu. Z szacunkiem i na pozr bez wraenia rozchyla
porwane suknie kobiet. Awak odwrci wzrok.
- Kobiety przed dekapitacj przywizano do czego i kto zada im gwat. Spjrzcie na
te otarcia, rany i siniaki w okolicy podbrzuszy i poksane piersi. Widzicie ten odcisk szczki,
moci Awak? Jednemu z otrw brak lewego ka. Potem przegryziono im przeguby i zapewne
pito krew. Na koniec te bestie poderny im garda, wypuszczajc reszt krwi. Dlatego plamy
opadowe s ledwie ladowe...
Smaga twarz Ormianina zbielaa.
- Chryste Panie! Na niewinnie przelan krew witego Jana Wanahana! Duo
widziaem w yciu, ale takiego bestialstwa jeszcze nigdy. Bardzo spokojnie o tym mwisz,
Kacper.
- Tak sdzicie, waszmo? Ciko pozna - skrawkiem oderwanej materii delikatnie
przesoni obnaone mae piersi z odgryzionym jednym sutkiem - ale sdzc z wieku i po
stroju, to bya kiedy panna Katarzyna Drohojowska. Miaa zaledwie szesnacie lat, cae ycie
przed soh i bya prawie moj narzeczon.
- Dobry Jezu... Jak to?
- Widywalimy si par razy w dziecistwie i nawet lubili, a niedawno moja matka,
wuj, hetman polny i im starosta przemyski spoem uznali, e pasujemy do siebie. Ale do
adnych konkretw nie przyszo. Nie zdylimy si rozmwi, a tym bardziej rozmiowa w
sobie. Mimo to al mi jej. Nikt nie powinien skoczy w ten sposb, zwaszcza nastoka w
wionie ywota.
- Sam widzisz. To przeznaczenie. Zosta i dowiedz si, kto jej to zrobi, a ja ci
pomog. Przecie zawsze chciae by jak twj ojciec.
- Nie wierz w przeznaczenie - uci Ryx sucho.
Mia zaledwie trzy lata, kiedy straci ojca, znakomitego medyka i tropiciela tajemnic,
jakim Kacper senior jawi si we wspomnieniach ludzi, ktrzy go znali. W dziecistwie
mody Turoposki marzy, by go naladowa. Z czasem jednak, niepostrzeenie, przesta
lubi, kiedy nazywano go Ryx, cho nie mg ju tego odmieni, a porwnania z ojcem
zaczy mu ciy. Matka miaa w tym spory udzia. Przestraszona upodobaniem Kacpra do

broni, lkajc si o jedynaka, zacza go zrcznie odwodzi od wkroczenia na ciek rodzica.


Z rozpdu rozpocz jeszcze studia medyczne, ktre go nie pocigay, lecz doktoratu, jak
ojciec, z pewnoci nie zamierza robi. Nie bawia go rwnie kariera dworaka, skryte
marzenie matki. Dobiega dwudziestki i wci nie dorobi si ani wasnego imienia, ani
pomysu na ycie.
Z natury by troch odludkiem i towarzystwo ksig, a mieli ich w domu cae mnstwo,
przedkada nad towarzystwo rwienikw. Lubi swego wuja Stanisawa Wapowskiego i ojca
chrzestnego hetmana kiewskiego, ale nie widywa ich czsto, poza tym oni mieli swoje
dzieci i swoje sprawy. W sam por, gdy tego najbardziej potrzebowa, w jego yciu pojawi
si Jan Awak, przyjaciel i doradca hetmana polnego koronnego Stanisawa kiewskiego.
Zna wietnie Tatarw, Turkw, Woochw, Karaimw i inne ludy wschodnie oraz ich jzyki,
ktrymi wada biegle. Potrafi zakrada si niepostrzeenie do wraych obozw i zdobywa
poyteczne wiadomoci. Odda Rzeczypospolitej nieocenione usugi, wykazujc si
niezwyk odwag i mstwem podczas walk z Tatarami, zbuntowanymi Kozakami Nalewajki
i wooskim hospodarem Michaem Walecznym.
Awak zaopiekowa si Kacprem najlepiej jak mg, a chopiec przylgn do niego z
ca moc czternastoletniego serca. To on nauczy go, jak odczytywa lady w stepie i w lesie,
jak unika zasadzek i samemu si zasadza, jak podwiesza si pod konia na tatarsk mod,
jak...
Mody Ryx wiele mu zawdzicza, lecz skryty z natury wywntrza si przed nim nie
zamierza.
Ormianin nie naciska. Doskonale pamita, jak jego ojciec, znany lwowski kupiec, i
caa familia byli zaskoczeni i zawiedzeni, gdy mody Jan, dziedzic rodzinnego
przedsibiorstwa, wybra wojaczk, handel zostawiajc modszemu bratu. Ju chyba prdzej
zrozumieliby, gdyby zosta ksidzem. On jednak nigdy nie aowa decyzji, ktr podj po
dwudziestce. Ryx junior mia jeszcze troch czasu.
- Pjd ze mn - powiedzia Awak. - Kiedy ty pywae, ja rozgldnem si po
okolicy. Co ci poka.
- Jedn chwilk. Przygldae si waszmo wonicy?
- Nie. Zdao mi si, e z braku odzienia jego trup by najbardziej nadarty przez
wodne stwory, dlatego tak wyglda.
- Bynajmniej.
Ormianin pochyli si nad ciaem. W miar ogldania zwok twarz mu taa.
- Mj Boe, ten czowiek przeszed pieko za ycia. Ale to nie s rany od noa.

Wyglda, jakby rozdara go jaka bestia.


- Owszem. Pastwili si nad nim wyjtkowo okrutnie.
- Po co?
- To wiedz jedynie oni. Zwaszcza jeeli chcieli tylko zabawi si z niewiastami i
zaspokoi dze. Krew wonicy nie bya im potrzebna, zreszt podczas tortur wytoczyli mu
prawie ca.
- Moe to lubi. A to co? - Awak pochyli si nad piersi nieszcznika.
- Ciekaw byem, czy to spostrzeesz.
- Nieatwo byo pord tylu ran. Ale zdaje mi si to jakowym signum. Rzekbym, e
to tamga tatarska. Tatarowie ze szlachetnych rodw wykuwaj sobie znaki rodowe na
piersiach i napuszczaj sin farb.
- Jednak ten tu zosta wypalony - stwierdzi Ryx - a w czek nie by Tatarem.
- Ale by wzity w jasyr. Tatarowie czasem wypalaj swoje znaki niewolnikom,
szczeglnie tym, ktrzy prbowali zbiec z niewoli. Temu wszak w kocu, na swoje
nieszczcie, udao si wrci do swoich. Ciekawe, czyja to tamga, nigdy takiej nie
widziaem.
- Tamga krymskiego rodu Arginw jest do tego signum podobna. Przypomina
buksztab uczynion kilkoma prostymi kreskami, w istocie za przedstawia ryb, a ryba po
ichniemu to baluk.
- Skd to wszystko wiesz? - zdumia si Awak.
- Ojciec pod Wielkimi ukami ocali ywot Azametowi Murzy z rodu Arginw i
zawarli pobratymstwo. Po czym Azamet dla odmiany wybawi moj matk z mocy Diaba
Stadnickiego i Samuela Zborowskiego.
Obrci oczkiem ku grze zoty piercie, ktry nosi na rodkowym palcu lewej
doni, i pokaza wyryty na wierzchu znak ryby.
- Spjrz. To ojciec dosta od Azameta Murzy.
- Pilnuj tego, chopcze, jak oka w gowie, bo w tych zapowietrzonych stronach moe
si acno zdarzy, e kada pomoc ci si przyda. Jednak twoja tamga znacznie rni si od
znaku, ktrym ci zbrodniarze nacechowali nieszczsnego Jzefa. Moim zdaniem te dwa
trianguy zczone w jednym punkcie bardziej przypominaj skrzyda jakiego ptaka.
- Albo nietoperza. Spjrz tutaj. - Ryx przystpi do jednego z kobiecych cia i obnay
lew pier, pod ktr widniao takie samo signum jak na piersi wonicy. - Uczynili to kadej z
nich. Pokaza?
- Wierz ci na sowo. Na wite dziewice Gajan i Rypsym, widziaem ju do.

- Nie widziae jeszcze tego.


Odwin mokr chustk i pokaza Awakowi co, co ten rozpozna dopiero po chwili.
- Gacoperz! Skd go masz?
- Znalazem przy ciaach we wntrzu kolasy. Widocznie to piecz tych bestii. Nikt ich
nie widzia, bo dziaaj tylko noc.
- Kt moe uywa takiego signum?
- Nie wspominaem wam o tym, moci Awak, ale gdybycie si dobrze przyjrzeli
ladom zbw na ciaach ofiar, zauwaylibycie odcisk szyjek zbowych. A to pono
niechybna oznaka wpierzy.
- Jezus Maria! - Ormianin przeegna si raz i drugi. - Moe to by prawd...?
- Nie, ale kto by moe wierzy, e jest wampirem.
- Chryste Panie! Wyrzu to paskudztwo i chodmy.
Awak zabra z ogniska nowe uczywo i powid Ryksa na pnocny brzeg Czarciego
Oka, gdzie midzy wiekowymi bukami i jodami zasiay si brzozy i wierzby, ywic si
okruchami wiata i rozpaczliwie wycigajc ku socu rachityczne gazie. Pnie
najgrubszych z nich daoby si bez trudu obj domi.
- Uwaaj! - Awak powstrzyma Ryksa rk i powieci mu pod nogi.
Ten pochyli si i dokadnie zbada wskazane miejsce. Nabra szczypt wymieszanej
ze niegiem ziemi w dwa palce, roztar i powcha. Mino wiele czasu i zapach by ledwie
wyczuwalny.
- Krew. Tu ich zabili.
- Myl, e tylko niewiasty. A wprzdy rozkrzyowali je i przywizali do drzew i do
tego. - Ormianin wskaza kilka do wieych kokw wbitych w regularnych odstpach. - Po
kolei zrobili swoje, nacechowali je jak bydo, a na kocu ucili im gowy. Ohyda. Jeli
dopadniemy te bestie w ludzkiej skrze, to nim nawleczemy je na pal, osobicie bd dar z
nich pasy.
W gosie zwiadowcy oprcz zawzitoci zabrzmiao solenne zapewnienie. Ale Ryksa
w tej chwili nie zajmowaa zemsta. Myla o nieszczsnych kobietach, bezradnych i brutalnie
poniewieranych. Krzyczay czy je zakneblowano? Modliy si czy z blu i przeraenia
zemdlay albo straciy rozum? Przypuszcza, e przynajmniej jedna z nich bya dziewic...
Kachna. Tak miaa na imi. Nie kocha jej, ale bya mia. Przypominaa mu ukochan siostr
Zosi i bya od niej tylko o rok starsza... Zreszt jakie to miao znaczenie? Jezu, co za
parszywy los! Raptem uderzya go bluniercza myl, e by moe oko Boga nie signo do
tego zakazanego kta wwczas, gdy dziao si tu zo przechodzce imaginacj. A kiedy

wreszcie Pan wejrza w spraw, byo ju za pno, wic na drodze mordercw i gwacicieli
postawi wanie jego, syna synnego inwestygatora. Czyby jednak przeznaczenie? Odpdzi
t myl. Nie wierzy w adne fatum. Matka trzewo stpaa po ziemi, ojciec pono ceni
rozum ponad wszystko. Pod tym wzgldem by ich nieodrodnym potomkiem.
Gos Awaka wyrwa go z zamylenia.
- Kiedy wrcie z Padwy?
- Niedawno. Wili spdziem jeszcze z matk w Warszawie, za pozawczoraj dotarem
do Dynowa i od stryja dowiedziaem si o zaginiciu panny Drohojowskiej, jej ciotki i suki,
nie liczc wonicy i czterech hajdukw.
Ormianin pokiwa gow.
- Wyjechay z Wojutycz dokadnie tydzie temu, w sobot, aby spdzi Wili i Gody
w Rybotyczach.
- Wiem. Zabraem z Dynowa Szowleh i Pers i po drodze wstpilimy do Rybotycz.
Tam powiedzieli mi, e waszmo z dwunastu ludmi wyruszye na poszukiwanie. Std
wiedziaem, e moemy si na was natkn po drodze.
- Im hetman wysia mnie w innej sprawie do pana starosty przemyskiego, a ten przy
okazji poprosi, bym w powrotnej drodze zaj si tym znikniciem. Jejmo starocina z
niepokoju odchodzi od zmysw, ale jegomo na krok nie moe si ruszy z Rybotycz.
- Ma dobry powd. Pono Diabe Stadnicki dybie na Rybotycze. Na Wojutycze zreszt
take. Podejrzewacie go?
- Nie widziano go ostatnio w okolicy. Ale niewiast take, na adnej z drg. Nie dotary
ani do Nowego Miasta, ani do Chyrowa, ani nawet do Felsztyna. Wczoraj i pozawczoraj
zbadalimy tam kad pid traktu i lasw na wier mili w gb od gocica. I nic. Dlatego
dzi z rana przybylimy do Sambora, ale tam take ich nie widziano. Skoczyy mi si
pomysy, kiedy natrafilimy na was.
- Nikt ich nie widzia? Ani grasantw?
- Nie. W dniu ich zaginicia ani potem nikt. Ale o wier mili od brodu na Strwiu
jest myn, a mynarz powiada, e wypadkiem widzia przed tygodniem w pobliu modego
Biaoskrskiego z gromad jego otrw. A gdzie on, tam kopoty. To charakternik i pies na
baby. Cay Lww lka si Biaoskrskich, a oni chyba jednego hetmana polnego, a i to nie na
pewno. Ostatnio by spokj, bo mody Biaoskrski bawi w Samborze u stryjca, ktry suy
wojewodzie sdomierskiemu. Bacz na nich.
- Dam sobie rad.
Wzi od Awaka polano i starannie obejrza koki i drzewa. Na pniu jednej z brzz

zachowa si urwany postronek, ale Ryksa bardziej zainteresowao inne drzewo. Gestem
przywoa Ormianina.
- Spjrz wa.
- Hm. Osobliwa narol... Pie powyej jest jakby grubszy. Dziwne.
- Przyjrzyjcie si dokadniej.
- Kto przywiza w tym miejscu mocny powrz. Tak mocny, e drzewo, rosnc, nie
umiao go rozerwa. Std to zgrubienie powyej.
- Wanie - podj Kacper. - Te otry nie dziaaj od tygodnia ani od dwch. A napa
nie bya przypadkowa, koci na dnie stawu o tym zawiadczaj. Trzeba popyta o zaginionych
w triangule Lww - Przemyl - Sambor. Moe kto jednak kiedy widzia sprawcw, tylko
tego nie skojarzy.
- Zrobi to, wracajc do Lwowa, i popytam tu i wdzie w samym miecie.
- Ja mog zrobi to samo w Samborze.
- To zbjeckie gniazdo. Bd ostrony.
- Zawsze jestem. Nauczylicie mnie tego. - Ryx wyszczerzy zby w umiechu.
Nagle pochyli si i wyduba co wystajcego spod niegu. Powcha, skrzywi si,
wydoby z kieszeni szko powikszajce i dokadnie obejrza.
- Co tam masz? - zaciekawi si Awak.
- Myl, e ludzki jzyk, a raczej to, co z niego zostawiy ptaki. Nalea do wonicy i
pewnie odernito mu go przed mierci.
Nagle dobieg ich czyj krzyk:
- Tam s!
Pado kilka strzaw, kule wisny im koo uszu, wic, przygici do ziemi,
pospiesznie wrcili do ogniska.
Ludzie Awaka otaczali ochronnym krgiem jednego ze swoich spoczywajcego
nieruchomo. Twarze mieli zwrcone w stron lasu i bro w gotowoci do uycia. Z kilku luf
si dymio. Oczy biegay im czujnie na wszystkie strony, wypatrujc zagroenia.
- Kry si, gupcy! I zgasi ognisko! - zawoa Awak. - Ty, ty i ty na lewo. Was trzech
na prawo. Okrymy ich!
Wyznaczeni, adujc po drodze bro, natychmiast pobiegli wykona rozkaz.
- Nie strzela! - Okrzyk Szowlehy wychodzcego zza drzew zatrzyma ich w pl
drogi.
W tej chwili z drugiej strony pojawi si Persa. Szed spokojnym krokiem.
- Nikogo tam nie ma - oznajmi. - I nie byo..

- Niemoliwe! - gorco zaprzeczy stary Semen. - Widziaem ich!


- Ja te!
- I ja!
- Byli czarni jak wpierze, tylko lepia im si jarzyy jak wgle!
- Persa ma racj. Nikogo w lesie nie byo i nie ma - uci ostro Szowleha i zaj si
rozniecaniem przygasego ognia.
- To kto zabi Igora? - spyta Semen.
- Przepucie mnie do niego, to wam powiem - rzek Ryx. - Rozstpili si, by mg
zbada lecego. - yje - stwierdzi po ogldzinach. - I nie ma na ciele adnej widocznej rany.
Jest tylko nieprzytomny. Co si stao?
- Poszli my na stron. - Mody Kozak z oseedcem zawadiacko zawinitym za ucho
machn w kierunku pobliskiego grzzawiska. - Igor kucn, po czym pad nagle gow
naprzd, ze spuszczonymi portkami. Tom zaraz przywoa drugich i emy go przycignli.
Nikogo obcego nie widziaem. adnego stwora, nic. ebym tak zdrw by...
Przez zgromadzenie przebieg szmer.
- Jezus Maria!
- Czary!
- Diabelska to sprawka!
- Albo rusaki!
- Prdzej dusioka!
- Jej Bohu, dytko!
Nieustraszeni wobec ludzi byli bliscy paniki w obliczu si nieczystych. Rozgldali si
wok z przeraeniem, jakby z lasu lub stawu miay zaraz wychyn zjawy nie z tego wiata i
pore ich ywcem albo porwa ze sob w piekielne czelucie.
- Nie gada gupstw! - hukn Ryx. - To musia by gaz botny, nic innego.
- A to co znw za licho? - zapyta ktry nieufnie.
- Dziwo, ktrego nie wida i czasem nie czu, takie jak choby powietrze. Wydostaje
si niekiedy z bagien, a czasem nawet zapala sam z siebie. Dlatego gacie ognisko i
zabieramy si std natychmiast. O druha si nie trapcie, wkrtce dojdzie do siebie.
Nieco uspokojeni, acz wci niedowierzajcy, rzucili si wypeni polecenia.
Kacper przypomnia sobie, e przed laty sysza o dziewce, ktra szukajc cudownej
paproci, zabkaa si w te strony w noc witojask. Znaleziono j martw i bez adnej
rany. Wczeniej jako na to nie wpad, ale od tamtej pory przeczyta kilka uczonych ksig i
teraz wydawao mu si oczywiste, e zabiy j opary botne. Kiedy nagromadzi si ich duo, a

kto nisko si pochyli, na przykad zrywajc ziele albo za potrzeb... Jeli nawet nie same
opary go zabij, to upadnie twarz w boto i udusi si, chyba e natychmiast otrzyma pomoc.
Podtruty rycho przyszed do siebie, cho jeszcze jaki czas pozostawa pprzytomny
i nieustannie powtarza co o wilkoaku, ktry rzekomo go napad. Ze zwiniciem
obozowiska uporali si byskawicznie. I tak nie zamierzali nocowa w tym strasznym
miejscu. Ormianin zabiera swych ludzi na pnoc, Ryx na poudnie.
Poniewa Awakowi przypada w udziale smutna powinno odtransportowania zwok,
wsplnymi siami przywizali je zawinite w koce do koni. Spieszeni jedcy dosiedli si do
towarzyszy. Ju mieli rusza, lecz Ormianin ze zmarszczonym czoem rozwaa co w sobie.
Wreszcie podj decyzj i rzek do Ryksa:
- Zmieniem zdanie. Pojad z tob do Sambora. Co dwie gowy, to nie jedna.
Rozejrzymy si wsplnie i ostronie wybadamy, co w trawie piszczy.
Tak wic Semen, najbardziej dowiadczony z ludzi Awaka, powid kondukt na
pnoc, by potem uda si do kwi, za Ormianin z towarzyszcym mu chopcem doczyli
do Kacpra. Modego Tiiroposkiego wzruszya troska dowiadczonego zagoczyka. Przylgn
do Ormianina i uwaa za swego mentora. Mio byo pomyle, e i on nie jest Awakowi
obojtny, mimo e...
Nie mia jeszcze pitnastu lat, gdy wbrew woli matki zdoa uprosi hetmana
kiewskiego, by zabra go na wojn z Michaem Walecznym. Hetman si zgodzi, lecz
przydzieli mu opiekuna Awaka. Odkd Kacper siga pamici, umia obchodzi si z broni.
Moe dlatego e podobno ojciec zabawia go rozmaitymi sztuczkami z broni bia i paln.
Jako czternastolatek strzela jak mistrz z pistoletw i strzelb. Spdzajc wakacje u wuja
Stanisawa w Dynowie, zaprzyjani si z Pers, a ten nauczy go strzela z uku. Pobiera
lekcje fechtw od najlepszych szermierzy, swoich i obcych, za podczas rocznego pobytu we
Woszech (ze szkod dla medycyny) kad woln chwil w Padwie spdza w szkole messera
Salvatore Fabrisa, najwikszego z fechmistrzw swoich czasw, autora traktatu (ktry wci
cyzelowa, przygotowujc go do druku), a take doradcy angielskiego dramatopisa
Shakespearea, ktremu uoy scen pojedynku w ostatnim akcie Hamleta, sztuki niedawno
napisanej, a ju sawnej w wiecie. Z pocztku Fabris nie chcia uczy modzika, lecz gdy
zobaczy, co Ryx ju umie, zmieni zdanie, a po niespena roku zatrudni go w swojej szkole
jako fechmistrza. Mimo to Kacper jeszcze z nikim nie walczy o ycie, a prochu na wojnie
waciwie nie powcha. Zadba o to Awak. Raz tylko zdarzyo si, e musia... Ale nie chcia
do tego wraca.

ROZDZIA 2
Wszystko byo w niej doskonae. Dugie, cudownie lnice wosy, czarne jak skrzydo
kruka. Wysokie, dumne czoo. Mocno zarysowane brwi. Nos wski, prosty. Drobne
karminowe usta. Ale przede wszystkim oczy. Ogromne, ciemno-bursztynowe, sypice iskrami
spod zasony rzs, gstych i dugich. Pikna cera, biaa i gadka jak atas sukni, ktra opinaa
dziewczyn ciasno, jednako chowajc ukryte wdziki przed zuchwaymi spojrzeniami
mczyzn, co obiecujc i kuszc do sprbowania skrytych konfitur. Piersi mae, ale piknie
uformowane. Wcicie w pasie wydatne, biodra wyraziste. Spod sukni wystawaa drobna
stopka w zgrabnym trzewiku. Smuke donie o dugich palcach ciskay raniec
inkrustowany zotem i ze zotym krzyykiem wysadzanym diamentami. Raniec i zatopienie
w modlitwie wiadczyy o niewtpliwej pobonoci, a caa postawa o dostojestwie i
powadze. Jednak, cho by moe sama sobie tego nie uwiadamiaa, jej pitnastoletnie ciao
wysyao sygnay wieo rozkwitej kobiecoci. Byo co niesychanie zmysowego, a
zarazem niewinnie lubienego w ruchach bioder pod dopasowan sukni, niecierpliwym
krceniu stop, zwilaniu warg kocem rowego jzyka czy strzelaniu na boki ukradkowymi
spojrzeniami, kiedy mylaa, e nikt tego nie widzi.
Sta jak trafiony gromem. I jak tu nie wierzy w przeznaczenie? Mg przecie pj
na sum do fary albo do Dominikanw, ale wybra koci Bernardynw. Dowiedzia si, i tu
chadza donator klasztoru i jego dobrodziej Jerzy Mniszech, a lubi pozna wczeniej ludzi, z
ktrymi mia spraw, by wyrobi sobie o nich zdanie. Ale nie spodziewa si, e spotka go co
takiego. Mia prawie dwadziecia lat, troch niewanych miostek za sob i ani jednego
prawdziwego miowania. I oto spado na niego niespodziewanie. Serce chciao mu wyskoczy
z piersi, krew pulsowaa mu w skroniach i w kadym calu ciaa. Dra i mia wraenie, jakby
cay pon. Ja gor! - chciaby wykrzycze caemu wiatu. Pragn tej dziewczyny kad
czstk siebie, poda jej jak niczego innego, cho ujrza j po raz pierwszy i nie wiedzia,
kim jest. I czu, e umrze, jeli jej nie posidzie. Wszystkie poprzednie zauroczenia w jednej
chwili zostay wymazane z pamici. Ale wiedzia, e nawet gdyby kogo naprawd kocha,
teraz nie miaoby to adnego znaczenia. Liczyaby si tylko ona. By gotw zabi kadego,
kto stanby mu na drodze do jej zdobycia. Obiektywnie patrzc, bya raczej pena uroku ni
urodziwa, ale dla niego - najpikniejsza na wiecie.

Na studiach zaprzyjani si z Italczykiem Fabrizziem Contim. Conti pochodzi z


poudnia Italii, z Krlestwa Sycylii, pospolicie zwanego Krlestwem Neapolu, i by bardzo
kochliwy. Ale marzy o tym jednym jedynym, prawdziwym miowaniu. Powiada, e atwo
pozna, kiedy ono przychodzi. Nie mona je, pi ani spa, nie mona myle o niczym
innym, tylko o ukochanej. W jego rodzinnych stronach, niedaleko Palermo, mieli na to
okrelenie: raenie gromem. Ryx mia si z tego. Nie wierzy, by co takiego mogo si
naprawd zdarzy. I oto wanie si zdarzyo, oto porazi go piorun, mcc w gowie i
odbierajc dech. Gapi si na dziewczyn tak intensywnie, e nie zauway, jak towarzyszcy
jej mczyni, patrzc na niego, wymieniaj szeptem jakie uwagi.
Po mszy przedar si przez tum. Z wycignit rk zdy o wos przed barczystym
jasnowosym modzianem. Panna przyja od niego wod wicon, lecz przelizna si po
nim wzrokiem obojtnie. Za to towarzyszca jej ruda dziewczyna obejrzaa go sobie
dokadnie, ale jego to nie obeszo. Zwaszcza e jasnowosy, ktrego ubieg, zastpi mu
drog, kiedy tylko opucili koci.
- Jejmocianka Marianna Mniszchwna nie yczy sobie, by j napastowa - warkn,
apic Kacpra za rami, a drug do znaczco kadc na rkojeci szabli.
- A ty kto? Jej brat czy swat? - odpar Ryx, strzsajc rk tamtego ze swego ramienia
rad, e zyska pewno w kwestii tosamoci dziewczyny, chocia bardzo komplikowao mu
to spraw, w ktrej przyby do Sambora.
- Urodzony Hermolaus Biaoskrski sum. Pierwszy przyboczny panny Marianny.
- Powiedziano: ostatni bd pierwszymi. Urodzony Kacper Hiroposki zwany Ryx.
Do usug waszmoci.
- Dzi niedziela, nie godzi si dnia witego profanowa krwi rozlaniem. Co powiesz
na spotkanie jutro w samo poudnie? Za miastem, nad rzek obok starego myna. Kade
dziecko wskae ci drog.
W jednej chwili Ryx zapomnia o tym, e obieca solennie sobie i matce, e nigdy nie
da si sprowokowa. Dotd pojedynki, zwaszcza o kobiet, uwaa za gupstwo i dziecinad.
Teraz jednak nie waha si ani sekundy.
- Rapiery, szable czy pistolety?
- Pistolety - szybko wtrci starszy mczyzna, ktry nagle pojawi si przy
Biaoskrskim, jakby wychyn spod ziemi.
Mimo rnicy wieku dao si rozpozna rodzinne podobiestwo. Ryx obrci pytajce
spojrzenie na modszego, lecz ten milcza.
- Zatem jestemy umwieni.

*
Jerzy Mniszech mia wydatne zakola, lecz na dugich wosach sczesanych do tyu
brakowao siwizny, za gsta broda i ws pod okazaym nosem byy smolicie czarne. Oczy
jak wgle spoglday gronie spod nastroszonych brwi schodzcych si u nasady nosa na
ksztat litery V.
- Powtrz, wasze, nazwisko, bo nie dosyszaem.
- Kacper Tbroposki...
- Nie, to drugie.
- Ryx. Tak mnie zazwyczaj obzywaj.
- Skd znam to imi...
- Tak nazywa si mj ojciec, zanim zosta uszlachcony.
- Ach! Teraz sobie przypominam. - Mniszech wyranie si oywi, cho Kacper
wyczu w jego gosie starannie skrywan niech. - Ten, jak mu tam, inwestygator.
- Ten sam.
Magnat nie spuszcza wzroku z modzieca, ktry nie pozostawa mu duny. Jeli
chcia go w ten sposb oniemieli, to trafia kosa na kamie. Mimo e Ryx by synem znajdy,
ktry do wszystkiego doszed wasnymi siami, nie mia kompleksu niszoci. Zadbaa o to
matka z senatorskiego rodu Wapowskich, dumna z ma i jego osigni, ktra dum t
wpoia synowi. Do tego, jak wikszo szlachty i og przyzwoitych obywateli, Ryx nie ywi
szacunku dla wojewody sandomierskiego. Jerzy i jego modszy brat Mikoaj byli synami
przybdy z Moraw, ktrzy dziki sprytowi i bezwzgldnoci osignli znaczne godnoci na
dworze Zygmunta Augusta. Z pomoc maga Twardowskiego podsunli mu awanturnic
Giank, udzco podobn do zmarej krlowej Barbary Radziwiwny, po czym wyudzili
od omotanego krla ogromny majtek, a po jego mierci zagarnli wielki skarb w
krlewskich klejnotach. To pozwolio im stan w rzdzie najpierwszych figur
Rzeczypospolitej. Ojciec Ryksa na zlecenie Jana Zamojskiego bada spraw rzekomego
wywoania ducha krlowej Barbary oraz innych matactw Mniszchw i cho wczenie
odumar syna, dziki opowieciom matki Kacper junior wiedzia o sprawkach im wojewody
wicej od drugich i mia o nim wyrobione zdanie. Moe dlatego, wracajc w rodzinne strony,
zgodzi si dostarczy mu list z krlewskiej kancelarii, zwaszcza e przez matk,
ochmistrzyni na dworze krlewny Anny Wazwny, poprosi go o to sam krl Zygmunt III.
- Czy wiesz, co jest w tym pimie? - spyta magnat, przegrawszy pojedynek na
spojrzenia. Obraca w doniach zalakowany list zaopatrzony w mniejsz piecz
podkanclersk.

- Nie - skama Ryx.


Wiedzia bardzo dobrze. Jerzy Mniszech nosi szumne tytuy kasztelana radomskiego,
wojewody sandomierskiego, upnika ruskiego, starosty lwowskiego (krtko), Samborskiego,
sokalskiego, sanockiego i rohatyskiego. Z kadego stanowiska cign ogromne zyski. A
mimo to by bankrutem, poniewa szasta pienidzmi szybciej, ni je zdobywa. Bogat
ekonomi samborsk doprowadzi do ruiny i zamony kiedy Sambor podupad i umiera,
gdy samemu skarbowi krlewskiemu Mniszech by winien astronomiczn sum. Z tego
powodu krl nakada na nieszczsne miasto uciliwe kary za niepacenie podatkw, a
obcionych nie swoimi dugami mieszkacw skazywa na banicj. Wreszcie przysza kolej
na marnotrawc - krl straci do niego cierpliwo. Do Sambora mieli przyby urzdnicy
sdowi i zaj cay ruchomy i nieruchomy majtek Mniszcha, o ile do koca roku dug nie
zostanie uregulowany. O tym wanie traktowa list.
- Zgo si po respons po Nowym Lecie*, moe wwczas znajd dla ciebie czas.
Bya to odprawa wrcz obraliwa, jednak Ryx zdusi gniew i nie da nic po sobie
pozna. Jak na tak modego czowieka by bardzo opanowany, lecz nie wynikao to z natury,
ale z usilnej pracy nad okieznaniem wasnego temperamentu. Wiedzia, e dziki temu
mona osign przewag nad przeciwnikiem.
- By moe zostan w miecie do Nowego Lata albo i duej, jeli przyjdzie mi na to
ochota, lecz czeka na odpowied nie zamierzam. Nie jestem posacem. Wywiadczyem
jedynie uprzejmo najjaniejszemu panu, ktry mnie o to osobicie poprosi. Chcemy da
im wojewodzie sdomierskiemu poledni sposobno zaatwienia sprawy jak midzy
polerowanymi ludmi przystao.
* Nowe Lato - Nowy Rok (przyp. red.).
Jeli to nie poskutkuje, niechaj rycho spodziewa si naszych komornikw. To sowa
Jego Krlewskiej Moci. Masz zatem wybr, mj panie, a mnie nic do tego.
Podnis si z miejsca i raczej zamarkowa ukon, ni skoni si gospodarzowi.
Niedbale nasadzi na gow kopak z czaplim pirem. Specjalnie na t wizyt przywdzia strj
polski. Wyglda w nim dostojniej i wiedzia o tym.
- Jeszcze jedno, panie pole - zatrzyma go Mniszech. - Powiedziano mi, e dzi w
kociele naprzykrza si mojej crce. Nie ycz sobie tego na przyszo. Nie dla psa kiebasa,
mopanku.
Ryx nie da si sprowokowa, cho wiele go to kosztowao.
- Mj panie, jestem szlachcicem, a nie mgbym si nim czu, gdybym poniewiera
postawionym przez los niej ode mnie albo uwaa si za rwnego tym, ktrych los lub

zdolnoci wyniosy ode mnie wyej. Nie uchybiem w niczym crce waszmoci i nikt mi nie
zabroni podziwia z daleka jej urody i suy w razie potrzeby, acz rozumiem, e o niczym
wicej marzy mi nie wolno. egnam.
By ju przy drzwiach, kiedy odwrci si, jakby co mu si nagle przypomniao.
- Czy niejaki Hermolaus Biaoskrski suy u waci?
- Jego stryj przewodzi stray zamkowej. Czemu pytasz? - Mniszech skrzywi si
szyderczo. Widocznie sysza o pojedynku i spodziewa si proby o mediacj.
- Osiem dni temu w lesie pod Samborem, na uroczysku zwanym Czarcim Okiem,
popeniono ohydn zbrodni. Pono widziano w pobliu jakiego Biaoskrskiego.
- Bzdura! Podejrzewasz Hermolausa?
- A powinienem?
- Jest osobistym strem moich dzieci i zarczam ci szlacheckim sowem, e nie
rusza si na krok z Sambora. Wiedziabym o tym.
- Skoro tak...
Przy bramie zamkowej czeka Biaoskrski. Umiecha si drwico. Moe ju
wiedzia, o co Ryx pyta Mniszcha.
- Jutro w samo poudnie - przypomnia.
- Pamitam.
*
Po wyjciu Ryksa magnat niezwocznie kaza odszuka starego Bialoskrskiego.
- Powiedzcie wa, gdzie wasz synowiec by w zesz sobot? - spyta niby od
niechcenia.
- Jak to gdzie? Nie rusza si std na krok.
- A wy?
- Tako.
- Na pewno? - Mniszech nie dawa za wygran. - Bo jako nie pamitam.
- Oczywicie. Kto ma jakowe dubia*?
* Dubia - wtpliwoci (przyp. red.).
- Niejaki Ryx. Jakoby wanie wtedy niedaleko std popeniono jak straszn
zbrodni. A w bliskoci widziano pono ktrego z Biaoskrskich.
- Kto widzia?
- Tego nie wyjawi. Kto.
- Ergo ten kto musia si pomyli. Zreszt to bez znaczenia. Jutro Hermolaus ma si
strzela z tym Ryksem.

- Dobrze. Dla mnie te byoby lepiej, gdyby zgin. Zyskabym troch czasu. Nie
lekcewa go. Stary Ryx pokona samego Samuela Zborowskiego. Jeeli syn wda si w ojca,
tedy grony ze przeciwnik, cho na to nie wyglda.
- To bez znaczenia - gorliwie zapewni Biaoskrski. - Ju moja w tym gowa, eby
jutro Ryx by zimnym trupem. Jak poprzedni wrogowie Waszej Mioci.
I moi, doda w myli, majc teraz osobisty powd, by pozby si Ryksa.
- Mam nadziej.
Biaoskrski ukoni si magnatowi i opuci komnat. Natychmiast wezwa dwch
strzelcw wyborowych, z ktrych pomoc nieraz likwidowa ludzi niewygodnych dla siebie
lub Mniszcha.
- Jutro za miastem, tam gdzie zwykle. Z t odmian, e tym razem strzela bdzie si
mj bratanek.
Strzelec niemal karlego wzrostu, o pakowatych nogach, zmarszczy brwi. Sprawia
wraenie bystrzejszego ni jego towarzysz.
- On wie, jak to si odbywa?
Biaoskrski pokrci gow.
- Nie i wol go nie wtajemnicza.
- Niedobrze. Strzeli nie w por, a jak nie daj Boe trafi, w ciele bd dwie kule i
turbacja gotowa...
- Nie bdzie adnej turbacji. Przed strzelaniem ukradkiem wyjm mu kule z luf. I ka
strzela na mj znak, ktry bdzie take znakiem dla was. Tylko mi nie skrewcie: nie
strzelajcie oba naraz.
- To si wie.
- Strzelaj si w samo poudnie, wic nie musicie si zrywa przed witem. Ale
bdcie na miejscu, zanim ludzie zaczn si krci. Lepiej dmucha na zimne.
Wpierw dugo nie moga usn, przewracaa si tylko z boku na bok. A kiedy wreszcie
usypiaa, skrzypny drzwi i fala chodu wpyna do alkierza. Przez szpar w zasonach
okalajcych ko, w bladej powiacie ksiycowej zobaczya zbliajc si bezszelestnie
bia sylwetk. Nim zdya si rozbudzi i na dobre wystraszy, kto wskoczy pod pierzyn
i pooy jej do na ustach.
- Ciii... To ja.
- Maria! - Chocia na chrzcie otrzymaa imi Marianna, domownicy nazywali j
Maria. - Co jejmo pani matka na to powie?
- Nie dowie si. Wiesz, e ranny ze mnie ptaszek. Zanim drudzy wstan, wrc do

siebie. Jako dziwnie si czuj. Nie mog usn. Obudziam ci?


- Nie - skamaa poowicznie.
- Moemy pogwarzy?
- Oczywicie. A o czym?
Dworka i najblisza przyjacika Marianny Zuzanna Soska, crka sekretarza
Mniszcha, a zarazem pisarza grodzkiego Stanisawa, zawsze ulegaa towarzyszce. Mimo e
bya starsza, a moe wanie dlatego. I to nie z tej przyczyny, e tamta znacznie przewyszaa
j urodzeniem, cho oczywicie i to miao znaczenie. Lecz nie decydujce. Mie prawie
osiemnacie lat i wci by pann nie stanowio powodu do chluby. Zuzanna obwiniaa o to
swoj niemiao i do nisk kondycj, ale przede wszystkim wosy. Byy rude. Nie
kasztanowe, nie w kolorze starego zota czy miedzi, po prostu rude. Jak u wiewirki. Ogniste.
Do tego piegi. Co prawda widoczne gwnie latem, ale zawsze uparcie wracay. I figura.
Fatalna. Zuzanna bya chuda. Do wysoka jak na dziewczyn, ale szczupa, wiotka i we
wasnym mniemaniu niezdarna. Ilekolwiek by zjada, nic nie chciao wej w biodra i piersi.
Dlatego zazdrocia modszej i niszej Mariannie tych krgoci, ktre tak podobay si
mczyznom. Atutem Zuzanny mogy i powinny by oczy, due i zielone jak szmaragdy. Ale
jako do tej pory nikt si w nich nie zatraci. Wszyscy z jej otoczenia dostrzegali tylko
Mariann. Przy niej Zuzanna czua si niewidzialna. Ale (gdyby j o to zapyta, zdziwiaby
si niepomiernie i zgorszya takim podejrzeniem) nie zazdrocia przyjacice. Uwaaa, e
taki jest porzdek wiata, i godzia si z tym - ci wyej postawieni mieli w yciu lepiej, byli
bogatsi, pikniejsi i cieszyli si wikszym powodzeniem.
- O mczyznach, oczywicie - szepna Marianna. - Widziaa, co zaszo dzi w
kociele?
- Widziaam...
Kto nie widzia?
- Ten zuchway przybysz nazywa si Kacper Turoposki herbu Jelita, spokrewniony z
Wapowskimi. Jego ojciec by znajd, ktrego zwali Ryx, a potem zosta sawnym inw...
inwestygatorem nobilitowanym przez krla Stefana. Syn przej po nim miano, a moe i fach.
By tu, w zamku, dzi wieczr. Zirytowa ojca, ktry susznie nazwa go arogantem. Imaginuj
sobie, e w mia czelno przyzna, e od pierwszego wejrzenia si we mnie rozmiowa.
Ojciec powiedzia, e przypomina mu swego ojca, bezczelnego przybd nieznanego
pochodzenia, ktry wprawdzie dzielnie stawa pod Wielkimi ukami i Pskowem, ale za nic
mia lepszych od siebie. Moe i tak, lecz jedno trzeba mu przyzna: jest przystojny.
Widziaa, jakie ma szerokie barki i jaki jest wski w talii? Musi by mocny. A kanciasta

szczka znamionuje siln wol. Tak syszaam.


- Pan Biaoskrski przystojniejszy - powiedziaa Zuzanna z arem.
Nieszczsna dziewczyna od dawna skrycie podkochiwaa si w piknym Hermoausie,
ktry zupenie nie zwraca na ni uwagi, jak wszyscy zajty tylko Mariann.
- Czy ja wiem... - powtpiewaa Mniszchwna. - S zgoa rni. Jeden biay, drugi
czarny, ten blady, w smagy jak Cygan, albo jakby niedawno wrci z ciepych krajw.
- Ktrego wybraa?
Maria zwrcia ku Zuzannie zdumion twarz.
- Dworujesz sobie? adnego!
- Dlaczego? Nie podobaj ci si?
- Podobaj. Ale Hermolaus to golec, a znw ten drugi nuworysz i dorobkiewicz, mimo
zacnych koneksji. Obaj wietnie nadaj si na kochankw, ale nie na mw. Po lubie i
owszem, ale przed: nigdy!
- Och! - Zuzanna spsowiaa na sowo kochankw i zatkaa uszy, wic szczliwie
dla panieskiego wstydu umkno jej ostatnie zdanie. - A kto byby dla ciebie odpowiedni?
- Krl jest wdowcem ju pity rok. Uzgodniam z ojcem, e tego lata zaprezentuje
mnie na dworze.
- Dobry Jezu! Chcesz zosta krlow?!
- Dlaczego nie? Orszula, cho brzydsza ode mnie i gupsza, przecie posza za kniazia
Winiowieckiego. A Barbara Radziwiwna? W czym ja od nich gorsza? Szkoda, e ojciec
sprzeda wysannikowi angielskiej krlowej sawne pery krlowej Barbary, ktre dosta od
krla Augusta... Wiesz, jak kocham pery. Jestem pewna, e w tamtych byoby mi wyjtkowo
do twarzy. - Marianna z rozmarzeniem pogadzia si po szyi.
Zuzanna milczaa oszoomiona wyznaniem przyjaciki. Zdawao jej si, e nie miay
przed sob tajemnic, tymczasem nigdy nie podejrzewaa, e w Marii drzemi nieznajce
granic ambicje. Widocznie umiaa je tai. Zuzanna tak nie potrafia. Ale tym bardziej
podziwiaa Mariann. Rzeczywicie byo w niej co krlewskiego. Zuzannie nigdy nie
okazywaa wyszoci, ale wobec innych czsto prezentowaa dum i wynioso. Nagle
Zuzanna w porwnaniu z druk poczua si jeszcze bardziej szara i nic nieznaczca, cho
pochlebio jej, e Maria zwierzya jej si z najskrytszych pragnie.
- Zatem wszystko ci jedno, ktry zginie jutro?
- Zupenie.
- Ale przecie bd si strzela z twojego powodu!
- To i c?

- To ktry moe zgin! Albo nawet obaj!


Wanie ta perspektywa nie pozwalaa jej zasn. Cho bardziej przeraao j
wyobraenie spoczywajcego w kauy krwi piknego powowosego, obcemu take nie
potrafia yczy nic zego. Z caej duszy pragna, by Biaoskrski zwyciy, a
rwnoczenie, by ten drugi nie ucierpia, a to byo przecie niemoliwe.
- Nie krzycz tak. I nie bj si o swego urodziwego Hermolausa. - Zuzanna znw
spieka raka, bo do tej pory udzia si, e udao jej si ukry swoje zauroczenie przed
przyjacik. - Ojciec wezwa im Prochora, podsuchaam ich. Tak to urzdz, e Ryx nie
dostanie adnej szansy. Ju jest trupem, cho o tym nie wie. I dobrze mu tak. I jeszcze to ci
powiem, e to ja poprosiam Hermolausa, eby wyzwa zuchwalca. Nie podobao mi si, jak
w Ryx na mnie patrzy. Tak jako zachannie, jakbymy byli sobie rwni.
- Nie moe by! Chc go ubi podstpnie? I im Hermolaus zgodzi si w tym
partycypowa? Nie mog uwierzy. Tak si nie godzi! To nie po rycersku! A ty? Jak moga
tak postpi?
- Nie bd dzieckiem. Zawsze tak si robi. Uczciwe pojedynki s dobre dla gupcw
lub samobjcw. A Ryx mnie obrazi, traktujc jak byle szlachciank, wic zasuy na to, co
go spotka. Daj pokj! Jakie to ma znaczenie? Dobranoc.
Po chwili ju spala. Tymczasem Zuzanna znw nie moga usn, nie po tym, co
usyszaa. Kiedy Marianna przed witem wymykaa si z izby, tylko udawaa pic. A ledwie
za przyjacik zamkny si drzwi, zerwaa si z oa, szybko ubraa, zarzucia opocz i
ukradkiem opucia zamek boczn i sabo strzeon furt.
*
- Oszalae! - powiedzia z przekonaniem Awak, gdy Ryx wyjawi mu, e nazajutrz ma
si pojedynkowa. - Co ci podkusio?
- Zakochaem si.
- Tak nagle?
- Jak raony piorunem.
- W kim?
- W Mariannie Mniszchwnie.
- Chryste Panie! Tego tylko nam brakowao!
Z wraenia zakrztusi si piwem, ktrym popijali wieczerz w najwikszym zajedzie
w Samborze Pod Zotym Jeleniem. Wszystkie domy, w tym zajazd, byy drewniane, ale
starannie odbudowane po wielkim poarze sprzed czterdziestu at. Jednak rabunkowe rzdy
Mniszcha zahamoway rozwj miasta, a morowa zaraza w ubiegym roku przetrzebia

mieszkacw. Rzemioso podupado i tylko ydzi przejawiali jeszcze jak tak aktywno.
Gocie przestali odwiedza Sambor, wic arendarza ucieszyli niespodziewani klienci, ktrzy
wynajli a trzy izby i nie oszczdzali na jadle i piciu.
- Ty naprawd upad na gow - rzek Ormianin, gdy si wykaszla - skoro mylisz, e
wojewoda odda ci crk.
- Nie odda. Powiedzia mi to bez osonek.
- I co?
- Nic. Pki ycia, pty nadziei.
- No to krtko, bo niewiele ywota ci ostao. Macie si bi czy strzela?
- Strzela.
Awak pokiwa gow.
- Tak mylaem. Ajzyk! - zwrci si do arendarza, ktry za szynkwasem pracowicie
wyciera kufle i kielichy, ale natychmiast przerwa robot i przybieg w lansadach. - Powiedz
modemu panu to, co wiadomo wszystkim std a do Lwowa: z iloma ludmi Prochor
Biaoskrski strzela si nad rzek.
- Oooo, z wieloma, jasny panie. Kto by to zliczy.
- Z jakim skutkiem?
yd wzruszy ramionami zdziwiony, e kto pyta o rzecz oczywist.
- Zawsze z jednakim. Pan Biaoskrski nigdy nie chybia.
- Przynie jeszcze grzanego piwa. - Ormianin odesa karczmarza gestem i zwrci si
do Ryksa: - Syszae.
- Bd si strzela z modym, nie starym. To raz. A dwa: ja te umiem strzela.
- Do celu, to wiem. Ale stawae twarz w twarz ze miertelnym wrogiem? Patrzye
w wylot lufy jego pistoletu?
- Nie. Biem si tylko na szable i rapiery, w szkole messera Fabrisa i z otrzykami w
zaukach Padwy, ale to bya zabawa.
- Wanie. Na dodatek to nie bdzie pospolita monomachia. Prochor to cyngiel
Mniszcha. Nie pytaem, jak spraw miae do wojewody, ale zakadam, e mu si nie
spodobaa. IV te, zwaszcza gdy mu si ofiarowa na zicia.
- To prawda. Lecz Biaoskrski wyzwa mnie wprzdy.
- To bez znaczenia. Do Prochora naley usuwanie kadej zawady, ktra przeszkadza
Mniszchowi. Nauczy si wyczuwa kopoty na mil. A przy okazji zaatwia swoje sprawy,
za wrogw mu nie brak. To niebezpieczny i tajemniczy czek. Objawi si niedawno po
wieloletniej nieobecnoci. Nikt nie wie, gdzie bywa ani co robi. Ale rnie o tym gadaj. A

jeeli te trupy w Czarcim Oku to sprawka Biaoskrskich, a oni zwchali, e odkry


zbrodni, tedy maj dobry powd, by uciszy ci na zawsze.
- Nie boj si ani starego, ani jego bratanka.
Awak podsun Ryksowi piwo przyniesione przez yda i ciko westchn.
- W to mog uwierzy, ale nadal nie rozumiesz. To nie bdzie pojedynek, tylko
egzekucja. Id o zakad, e Prochor nie jest takim dobrym strzelcem, za jakiego uchodzi. Nie
musi. Ma od tego ludzi. A nikt nie dociecze, z czyjej lufy wyleciaa mordercza kula, nikt
nawet nic nie spostrzee. Czynili tak wielokrotnie.
- Nie wierz. To szlachcic! Moe i zbrodniarz, ale nie na oczach wiadkw. Nie
poway si postawi na szali honoru i klejnotu szlacheckiego, o gowie nie wspominajc.
Zagoczyk siorbn piwa i parskn.
- A juci! Wszdy na wiecie, ale zwaszcza w Polszcz, a szczeglnie na naszej
Czerwonej Rusi, aden szlachetnie urodzony i majcy gb pen piknych sw o honorze i
poczciwoci nigdy nie stanby naprzeciw drugiemu oko w oko bez szabel lub luf swoich
pachokw za plecami. Zwycia ten, czyi ludzie strzelaj celniej lub siek mocniej, albo jest
ich po prostu wicej. Jako wiadkw tako.
- Na wszystko jest sposb - odpar Kacper, po czym przywoa yda, postawi mu
piwo i przyciszonym gosem kaza sobie co objania.
Wkrtce pociemniay od uywania blat stou pokry si rysunkami malowanymi
maczanym w piwie palcem gospodarza.
- Masz gow na karku. - Awak rozchmurzy si odrobin, gdy odesali arendarza, a
Ryx przedstawi Ormianinowi swj plan. - Sam bym tego lepiej nie obmyli. Id spa,
musisz by jutro wypoczty. Ja si wszystkim zajm.
Poszli na gr. Ryx do swojej izby, za Awak nie do kwatery, ktr dzieli z Danielem,
tylko do komrki, gdzie nocowali Persa i Szowleha. Zazwyczaj subie przypadaa wyka nad
stajni, lecz gospoda wiecia pustkami, wic Ryx za niewielkie pienidze wynaj
podkomendnym izdebk na poddaszu, a gospodarz by zadowolony z dodatkowego zarobku.
Podobnie jak Soska, Ryx take nie mg zasn. Mio, ktra spada na tak nagle,
przeszkadzaa mu nie tylko w spaniu. Wczeniej sprawia, e nie tkn wieczerzy. Ca noc
bez koca przywoywa obraz dziewczyny, jak stoi w drzwiach kocioa, a soce owietla j
dziwnym blaskiem. Wygldaa wwczas niczym Madonna z obrazw Tycjana i innych
wielkich woskich mistrzw, na ktrych dziea napatrzy si do syta podczas pobytu w Italii.
Rwnoczenie a promieniowao z niej zgoa ziemskie pragnienie mczyzny, ktre
wyczuwa przez skr i ktre wprawiao go w podniecenie. A to, e nie mg zaspokoi

swoich pragnie, doprowadzao go do szau. Przeklina swj pech, ktry sprawi, e musia
zakocha si akurat w crce magnata, niedostpnej dla, jakby mieszkaa w wiey z koci
soniowej albo na Ksiycu. Ale, jak to oznajmi Awakowi, jeszcze nie traci nadziei.
Zamierza przedstawi Mniszchowi propozycj, ktr tamten, bdc w niewesoym
pooeniu, a waciwie majc n na gardle, powinien przynajmniej powanie rozway.
Usn pno i spa niespokojnie. Dlatego delikatne skrobanie w drzwi rozbudzio go
natychmiast. Za oknem ju dniao. Czyby Bialoskrscy chcieli zaatwi spraw przez
nasanego skrytobjc? Sign po pistolet do przewieszonych przez oparcie krzesa olstrw,
cicho odwid kurek, w dwch susach przemierzy odlego midzy kiem a drzwiami,
lew doni przekrci klucz i szarpn za klamk. Na widok wymierzonej w siebie broni
karczmarz zadygota ze strachu i straci mow, poruszajc jedynie bezdwicznie ustami. Z
wycignitej ku sobie trzscej si rki Ryx wyj kartk, pomagajc sobie zbami, rozoy
j i szybko przebieg tre oczyma, po czym wcign yda do wntrza i zamkn drzwi.
- Skd to masz? - Odoy pistolet i dla odmiany zacz od niechcenia podrzuca na
doni dukata.
- Aj waj, jasny panie, adnie tak straszy biedny yd? - odpar karczmarz z wyrzutem,
odzyskujc gos i apic si za serce. - Nie znam tej niewiasty. A moe i znam, lecz nie dala
si pozna. Caa bya zakutana w opocz, od stp do gw. Gos miaa przyjemny i mody,
tyle wiem. Przysza skoro wit, przykazaa odda pisanie Waszej Mioci do rk wasnych i
zaraz umkna, jakby kto j goni.
W maych sprytnych oczkach arendarza, biegajcych w gr i w d w lad za
podrzucanym przez Ryksa czerwocem, odbijaa si szczera wola zadowolenia klienta. Ze
skupionym obliczem kilkakro pogaska dug siw brod, a potem poskroba si w myck
na czubku gowy. Nastpnie j szarpa trzy dugie wosy sterczce z wielkiej brodawki na
policzku. Na koniec westchn ciko, rozoy bezradnie rce i wzrokiem penym
bezbrzenego alu poegna si z byszczcym dukatem, mwic z blem:
- To wszystko. Nic wicej nie wiem.
- Masz. I ani sowa o tym nikomu.
Rzucony na poegnanie dukat zosta pochwycony zrcznie i z radoci.
Od tego czasu Ryx by na nogach. Przemierza izb tam i z powrotem, pijany
szczciem i pogrony w rozkosznych marzeniach, raz po raz czytajc list od nowa. Na d
zszed dopiero przed dziesit. Bez apetytu dzioba sztucem niadanie, jednak min mia
cakiem zadowolon.
- Pora na nas - powiedzia Awak, wstajc od stou. - Jak si czujesz?

- Dobrze. Tylko nie mogem spa.


- To le. Cho widz, e humor ci dopisuje.
- A owszem. Rce mi si nie trzs, jeli to was trapi.
- Nie myl, e bdzie atwo, ale poradzimy sobie, jeli nie stracisz zimnej krwi.
Pamitaj, e tamci nie bd walczy uczciwie.
Miast odpowiedzie, Kacper poda Ormianinowi kartk, na ktrej byo napisane:
Bacz, chc Ci bowiem zabi podstpnie. Mimo to, jeli poradzisz, oszczd tamtego. Jest
tylko narzdziem. A najlepiej natychmiast wyjed z miasta. Prosz. Awak unis brwi w
gr.
- Podpisu brak, lecz pismo okrge i staranne, typowo kobiece... - Powcha papier. - I
zapach wcale przyjemny. Kto je przynis i kiedy?
- Arendarz. Skoro wit wrczya mu skrypt jaka niewiasta, ktra nie okazaa lica.
- Hmm... Pewnie mylisz, e to od niej w dowd afektu? - Ormianin zwrci kartk.
- A co innego mam myle?
By gboko przekonany, a przynajmniej pragn tak myle, e ostrzeenie przyniosa
osobicie Marianna Mniszchwna i znw zrobio mu si ciepo na sercu, w pobliu ktrego w
wewntrznej kieszeni umieci kartk, jakby to by licik miosny albo relikwia.
- C, czas pokae - rzek Awak. - Ale przynajmniej mamy pewno w jednej sprawie.
Gotw?
Wstali od stou i poszli na gr, dokd wczeniej Awak odesa Daniela. Ku uldze
Ryksa, ktremu dziwny chopiec, milczek o rybim spojrzeniu, dziaa na nerwy. Nie chcia
jednak wypytywa o niego Awaka, skoro sam Ormianin nie kwapi si do zwierze. Dziesi
minut pniej, uzbrojeni jakby wybierali si na wojn, udali si do stajni. Tam czeka na nich
Daniel z trzema osiodanymi wierzchowcami, zabawiajc si pistoletami. Na widok
nadchodzcych byskawicznie wydosta je z olstrw, zakrci na palcach wskazujcych i
wymierzy w Ryksa.
- Przesta si popisywa - zgromi go Awak.
Ma kawalkad poprowadzi Ormianin najlepiej znajcy okolic. Miasto, ktre o tej
porze powinno ttni yciem, i przed epok Mniszchow ttnio, wygldao, jakby jeszcze nie
mogo si dobudzi, chocia dochodzio poudnie. Kopyta koskie stukay po kolawym
bruku i to by jedyny dwik zakcajcy cisz. Minli pusty plac (ongi zajmowany przez
nieistniejcy ju stary zamek), ktry krl Zygmunt III askawie zezwoli zabudowa, lecz
wycznie katolikom. Nim jednak szczliwcy zdyli skorzysta z przywileju, skoczya si
dobra koniunktura dla miasta.

Nieliczni przechodnie wodzili ciekawymi spojrzeniami za Ryksem i jego


towarzyszami. W oczach niektrych Kacper dostrzega lito. Zapewne ju wszyscy
wiedzieli, co ma si niedugo wydarzy nad rzek, bo w takich niewielkich miejscowociach
wieci rozchodziy si byskawicznie, zwaszcza e od dawna w Samborze nie dziao si nic
nowego, a rozrywek rozpaczliwie brakowao. Jednak nikt za nimi nie poszed, wida strach
przed Biaoskrskim by silniejszy od ciekawoci. Ryx przypomnia sobie reakcj
karczmarza. Na pytanie o jasnowosego rozgadany i wylewny dotd yd nagle nabra wody w
usta, a w renicach bysn mu strach. Potem wi si jak piskorz i bardzo przeprasza, jednak
upomnia si z gry o naleno: Gdyby tak waszej wielmonoci co niedobrego si
przygodzio, od czego niechaj Najwyszy, ktrego imienia wymawia si nie godzi,
ustrzee.
Tylko dzieci nic nie mogo odcign od widowiska. Nie wyszy za bram, ale
obsiady cay odcinek murw od strony rzeki, a na murowanej dzwonnicy stojcej przy
drewnianej cerkwi Kacper dostrzeg inn gromad gapiw, zapewne modych Rusinw.
Sygnaturka w lecym poza murami miejskimi klasztorze Dominikanw wezwaa mnichw
na sekst. Chwil pniej odpowiedzia jej dzwon w klasztorze Bernardynw, ktrego
zabudowania przylegay do cerkiewnej dzwonnicy, z drugiej strony czc si z kocioem
farnym i wesp, razem z murami, tworzc system obronny miasta.
Opucili Sambor, odprowadzani porozumiewawczymi umieszkami przez stranikw
bramnych. Od poudniowej strony miasto miao dwa przedmiecia: Blech i Nowy wiat, za
pomidzy nimi rozsiad si nowy zamek krlewski, siedziba starosty samborskiego,
rozbudowany przez Jerzego Mniszcha i przy okazji zamieniony w okaza magnack
rezydencj. Na murach i basztach zamkowych rwnie nie brakowao spektatorw: wojewoda
sandomierski, pragnc doda sobie splendoru i nie liczc si z kosztami, utrzymywa w
zamku wyjtkowo liczn zaog.
Skrcili, jak poprowadzia droga. Minli wielki myn o szeciu koach, z ktrych
pracowaa poowa: tylko te poruszajce mielce mk arna i stpory rozdrabniajce jagy.
Najwiksze koo, tartaczne, obracao si jaowo. Nastpnie minli ndzne zabudowania
dzielnicy ydowskiej na Blechu, gdzie jednak ycie wrzao bez porwnania intensywniej ni
w miecie, w ktrym ydom mieszka wzbroniono. Zaraz te obstpiy ich brudne jak
wszdzie indziej dzieci oraz bardziej ni gdzie indziej woniejcy czosnkiem i cebul
przekupnie usiujcy sprzeda im rozmaite towary, w tym wiele uywanych. Oni jednak
niewzruszenie podali naprzd, w stron cigncych si midzy Blechem a ujciem
Mynwki do Dniestru rozlegych k nadrzecznych, ktrym przedmiecie zawdziczao

nazw. Kiedy bowiem Sambor spord wszystkich rzemielnikw najwicej mia tkaczy, a
miejscowe ptno, bielone w socu na kach nadrzecznych, blichach, rozchodzio si po
caej Rusi Czerwonej.
Miejsce wybrano dobrze. Spory ks od gocica, na tyle blisko miasta i zamku, e z
murw byli widoczni, i na tyle daleko, by nikt niczego nie widzia dokadnie i nie mg potem
z czystym sumieniem o niczym zawiadczy.
- Czoem waszmociom - rzuci Ryx z pozorn beztrosk i zeskoczy z wierzchowca.
Nie by a tak spokojny, jak na to wyglda. Ufa w swoje siy, jednak pierwszy raz
mia twarz w twarz waczy o ycie. Ba si nie tyle o ywot, ludzie tak modzi jak on nigdy
jego utraty nie brali powanie, ile o co innego. A jak stchrzy w ostatniej chwili? Sysza o
takich wypadkach. Spotykay nawet tych na pozr nieustraszonych.
- Czoem - odpowiedziao mu kilka mrukliwych gosw.
Na widok jego stroju wedle woskohiszpaskiej mody umiechnli si drwico.
Przewidzia to i dlatego tak si ubra. Brali go za fircyka i lekcewayli, a jemu byo w to graj.
By mody i brakowao mu dowiadczenia, ale nie przebiegoci. Ktem oka dostrzeg, e
Prochor, stryj Hermolausa, wpatruje si w jego pier. Po lewej stronie kaftana z czarnego
aksamitu Ryx nosi pamitk z Padwy - wyhaftowany srebrn nici rwnoramienny krzy
uoony z siedmiu serc (najwiksze, rodkowe, miecio w sobie dwa mniejsze), zwieczony
wizerunkiem Feniksa.
Wszystkie dzwony w miecie rozdzwoniy si na Anio Paski. Jednak nikt z
obecnych nie kwapi si do odmwienia modlitwy, chocia co najmniej jednemu
wstawiennictwo Maryi mogo si wkrtce bardzo przyda w drodze do lepszego wiata, a ju
na miejscu tym bardziej.
- Punktualny. To si chwali - rzuci mody Biaoskrski.
Przyglda si chwil Ryksowi i jego towarzyszom, potem bacznie zlustrowa okolic,
jakby nie mg uwierzy, aby kto samotrze omieli si stawi czoa Biaoskrskim, po
czym gestem ogarn swoich sekundantw: ponurego siwego jegomocia w rednim wieku,
ktrego Ryx ju widzia, oraz smagego dwudziestoparoletniego Maura albo Hirka o ostrych
rysach, w zawoju i kosztownych wschodnich szatach. Ale najdziwniejsze byy jego oczy,
przekrwione i o lekko rozszerzonych renicach, z ktrych wyzieraa ledwo hamowana
agresja.
- Mego stryjca Prochora jue pozna. A to Hassanbej z Dobrudy. Ojciec ze stryjem
wzili go do niewoli podczas ostatniej wojny w Modawii. Dawno si wykupi i mg wrci
do swoich, ale wola zosta. Przyjaciel rodziny, a dla mnie jak brat.

- A tamci? Te bracia?
O poow strzau z muszkietu czekao na karych wierzchowcach kilkunastu jedcw
w czarnych kopieniakach*.
* Kopieniak - krtka peleryna (przyp. red.).
- To ludzie stryja. Dopilnuj, by nikt postronny nam nie przeszkodzi. Jeli si lkasz,
mog ich odesa.
- Nie trzeba - wtrci Awak.
- Jan Awak, sawny zagoczyk, to za jego chowaniec Daniel - przedstawi ich Ryx.
- yki! - parskn pogardliwie Prochor. - Marnych sobie wasze wybrae sekundantw.
- Im Awak stanie za legion marnych szlachcicw, krajowych i tureckich - odpar Ryx,
patrzc na tamtych rwnie lekcewaco jak oni na Ormianina. - Przejdmy do kondycji.
- Niech tak bdzie - lodowato rzek starszy Biaoskrski. - Strzelacie wasnymi
pistoletami. Hitaj. - Pokaza plac midzy starym mynem nad Mynwk a zagajnikiem nad
Dniestrem. - Stajecie do siebie plecami i na mj znak robicie dwadziecia krokw. Potem
zatrzymujecie si i odwracacie. Kiedy powiem: Ju!, wolno wam strzela. Idziecie ku sobie
i palicie, kiedy chcecie. Kady ma tylko jeden pistolet, jedn kul i jeden strza... Suchasz,
wasze, czy strzpi jzor po prnicy?
Nie ukrywa irytacji, poniewa zdawao si, e Ryx ca uwag powica wronie czy
gawronowi, ktry kry nad nimi, kraczc zowieszczo. Kiedy ptak przelatywa dokadnie
nad ich gowami, Kacper byskawicznym, a rwnoczenie pynnym ruchem wyszarpn zza
pasa jeden z dwch zatknitych tam pistoletw i strzeli, na pozr nie celujc. Wpierw
wydawao si, e chybi. Lecz po chwili ptak run w d jak kamie. Upad kilka krokw od
fortunnego strzelca, ktry zaj si adowaniem wystrzelonej broni.
- Nie znosz cierwojadw - mrukn przepraszajco. - Przynosz pecha. Poza tym
mylaem, e to nietoperz. A tymi si brzydz.
Tamci stali jak wryci. Pierwszy odezwa si mody Biaoskrski, z ktrego twarzy
drwicy umieszek spyn w jednej chwili:
- To niemoliwe. aden pistolet tak daleko nie donosi.
- Moje donosz - odpar Ryx, jakby od niechcenia.
Uywa francuzw o zamkach skakowych i gwintowanych lufach. Niezawodnych i
bardzo celnych, roboty przyszywanego stryja Michaa, rusznikarza, ktry mia warsztat przy
Grodzkiej ulicy w Krakowie.
- Skd waci przyszed na myl gacek? To one w dzie nie lataj - prawie nie
otwierajc ust, wysycza Turek doskona polszczyzn, jedynie z ruskim akcentem, typowym

dla wikszoci w tych stronach. Wpatrywa si w Ryksa spode ba.


- Bywaj pono i takie, co nie tylko w biay dzie lataj, ale i na ludzi nastaj odrzek Kacper. - Nigdycie ich nie spotkali?
Starszemu Biaoskrskiemu drgna powieka, lecz mg to by przypadek. Zignorowa
pytanie.
- Wracajc do kondycji...
- Syszaem wszystko. Oba mamy po dwa pistolce. Zatem proponuj, by wolno nam
byo uy obu. To przyspieszy spraw.
Prochor zawaha si i zerkn na bratanka, ktry skin gow.
- Zgoda.
- To byo gupie - szepn Ormianin, odbierajc od Ryksa wodze i wierzchowca. - Ale
przynajmniej wytrcie ich z rwnowagi.
- I o to szo, moci Awak. Na zodzieju czapka gore.
Nie rzucali monet, bo soce stao w zenicie i adna strona nie bya gorsza od innej.
Ryksowi przypada ta z mynem za plecami. Nie protestowa. Stanli na rodku placu plecami
do siebie i na okrzyk Prochora ruszyli.
Kacper szed spokojnie, stpajc miarowo. Wiedzia, e nie strzel mu w plecy, bo
mia go przed tym chroni Awak. Z pewnoci zamierzali to rozegra inaczej.
*
Strzelec wyborowy ukryty w starym mynie pierwszy dostrzeg nadcigajcych
jedcw. Przetar oczy, mocniej wspar kolb o rami i powid wzrokiem wzdu lufy, a
muszka zbiega si ze szczerbink w jeden punkt, a ten wspar si na piersi jadcego na czele.
Strzelec wybra arkebuz. Nie donosi tak daleko jak rusznica, ale bi celniej, by lejszy, no i
kula z arkebuza nie wywalaa w plecach wielkiej dziury, tylko robia zgrabn dziurk niczym
kula pistoletowa, a o to chodzio na wypadek, gdyby trafi si jaki wyjtkowo wcibski
inwestygator. Powan wad arkebuza by zawodny zamek koowy. Z tego powodu strzelec
mia pod rk dwie gotowe do strzau strzelby: flint myliwsk i gwintowany sztuciec. Ten
lubi najbardziej. Delikatnie, jakby gaska lub, pogadzi oe i powid palcem po
inkrustowanych wzorach na kolbie.
*
- Dwadziecia! Odwrci si! - krzykn gono starszy Biaoskrski i po chwili doda:
- W imi Boe, ruszajcie!
Po kilku krokach Hermolaus, trzymajc pistolet w uniesionej na wysoko twarzy
doni, przystan i wrzasn:

- Dlaczego nie sigasz po bro?!


Ryx milcza. Szed wolniej od przeciwnika, a oba pistolety wci tkwiy za pasem.
Doskonale wiedzia, e po demonstracji z gawronem przeciwnikom ubyo pewnoci siebie.
Pamita opowie matki o tym, jak ojciec zay Diaba Stadnickiego, kiedy przyszo midzy
nimi do sprawy, i postanowi zastosowa t sam sztuczk. Dlatego gdy dzielio ich jeszcze
dobre trzydzieci krokw, dystans zbyt wielki na celny strza nawet dla jego francuzw, nie
zatrzymujc si, gwatownym ruchem pochwyci kolb pistoletu. Hermolaus nie wytrzyma.
Podnis bro do oka i wystrzeli.
Tymczasem strzelec we mynie ju wiedzia, e to wanie on, a nie kompan ukryty w
sitowiu, odda strza. Usadowi si wygodniej. Mia mnstwo czasu, ale musia by gotw w
chwili, gdy mody Biaoskrski zoy si do strzau. Prochor uprzedzi go, e nerwowy i
zapalczywy modzian nigdy dugo nie mierzy i strzela prawie bez celowania. Naleao
wypali rwnoczenie z nim, by dwa strzay zabrzmiay jak jeden. Ale poniewa robi to nie
pierwszy raz, nie czu adnego zdenerwowania, co najwyej rozkoszny dreszcz myliwego na
widok zwierzyny, ktra nie zdajc sobie z tego sprawy, sza na pewn mier.
Wodzi za Ryksem luf, napawajc si swoj przewag i czekajc na znak od swego
mocodawcy, ale gwatowno reakcji Hermolausa zaskoczya Prochora. Jednak w chwili, gdy
Biaoskrski unosi pistolet do oka, palec zabjcy zacz si zgina na cynglu.
Huk wystrzau odbi si echem od rzeki i okolicznych pagrkw. Hermolaus sta
chwil, czekajc na efekt, po czym spanikowa, spiesznie ruszy naprzd i natychmiast
poprawi z drugiego pistoletu. Chybi ponownie. Dopiero wtedy Ryx wyszarpn swoje
pistolety zza pasa. Z jednego wypali, jak noem ucinajc czaple piro z kopaka Hermolausa,
drugi wymierzy w jego gow, woajc w kierunku oniemiaych Prochora i Turka:
- Ani drgnijcie, bo rozwal mu eb!
- I trzymajcie z dala swoje psy! - doda Awak, szachujc czarnych jedcw
sigajcych po bro.
Hirek obnay zby, biae i ostre, przez co jego pocige lico przybrao posta wilczej
paszczy. Stary Biaoskrski, ktry lepiej panowa nad sob, pooy mu do na ramieniu i
mocno cisn, rwnoczenie dajc znak swoim ludziom, by zachowali spokj.
- Na co czekasz? Strzelaj, do diaba! - bardziej jkn ni krzykn mody
Biaoskrski, bezsilnie zaciskajc pici.
- Wystarczy. Sprawa skoczona - odpar Ryx. - Kto wstawi si za tob.
Nim wskoczy na siodo, trci Hermolausa luf w rami.
- ap wodze, acan. Odprowadzisz nas do miasta. egnam waszmociw.

Przejecha wolno przed ludmi Biaoskrskich, asekurowany przez Awaka i Daniela.


- Dalej nie id - oznajmi stanowczo Hermolaus, kiedy pojawia si przed nimi brama
miejska. - Moesz mnie zabi, ale robi za pomiewisko dla gawiedzi nie bd.
Ryx oceni odlego dzielc ich od reszty zbjeckiej kompanii. Wynosia ponad
dwiecie krokw. Kula z muszkietu moe by i doniosa tak daleko, ale wielkiej szkody nie
zdoaaby wyrzdzi.
- Wracaj.
- Jeszcze si spotkamy - rzuci Biaoskrski, odchodzc.
- Nie ku losu.
Ale i on by przekonany, e sprawy midzy nimi nie skoczyy si na tym jednym
razie.
*
- Przesta si maza! - powiedzia Prochor do bratanka, gdy ten wrci zupenie
pognbiony i zaamany.
- atwo ci mwi, bo nie z ciebie bdzie si mia cay Sambor.
- Przynajmniej jeste ywy. Jeszcze zdysz by gr.
- Ale jak to moliwe, eby oba moje strzay chybiy?!
- Czary! - rzuci Uirek. - To jedyne wytumaczenie.
Prochor ju chcia na niego hukn, lecz si rozmyli.
- Zabierajcie si obaj do zamku, nue. Hermolaus niech zaleje krzeczka, co go drczy,
a ty przypilnuj, eby si nie uchla i nie gada za wiele. Rozpowiedzcie wszdy, e Ryx to
charakternik i kule si go nie imaj, bo z diabem trzyma. To nam pozwoli wyj z tego z
twarz. A potem pomylimy, co dalej.
Prochor zatrzyma przy sobie czterech ludzi i poszli wpierw do myna, potem nad
rzek. Pierwszy trup mia n wbity po rkoje w plecy. W szyi drugiego tkwia strzaa.
Biaoskrski powiedzia najspokojniej, jak potrafi:
- Przypilnujcie, by nikt obcy tu si nie krci. A kiedy si ciemni, owicie ich w co,
przywicie kamienie do ng i wrzucie do rzeki.
Gdyby by zabobonny, pewnie sam uwierzyby w czary. A tak uwiadomi sobie, e po
raz pierwszy napotka miertelnie gronego przeciwnika, ktry by moe przewysza go
przebiegoci. Poczu, jak po jego ciele rozchodzi si nieprzyjemny chd.
*
Tatar i Kozak z zadowolonymi minami czekali pod klasztorem Dominikanw.
- Dobrzecie si spisali - pochwali ich Ryx. - Mielicie jakie kopoty?

- adnych - odpar Tatar. - Tylko zmarzem jak licho. Nieatwo zim wytrwa w
bezruchu tak dugo i to nad rzek.
Kozak kichn, strzepn biay py z konierza i zakl pod nosem.
- Diabli nadali, e musiaem si ukry akurat w ssieku! Juem myla, e nie
zdzier. I straciem swj n. - Rozchyli poy kaftana, odsaniajc trzos z pochwami na
sze paskich noy. Jednego brakowao. - Tak gboko wbi si otrowi w kark, e nie
poradziem go wydoby. Twardy mia ywot, hultaj. I dwie strzelby pod rk.
- Proch bez kul w pistoletach Hermolausa i dwch strzelcw wyborowych w ukryciu.
Tak jak waszmo przypuszczae - powiedzia Ryx do Ormianina. - Dobrze to obmylili,
tylko nie pomyleli o dymie, ktry i tak byby ich zdradzi.
- Tylko tego nad rzek, ale i tak oczy wszystkich byy zwrcone w inn stron, wic
zdyby si rozwia.
- Pifpaf i wrona bc. Chciabym umie tak strzela - odezwa si Daniel, patrzc na
Ryksa byszczcymi oczyma.
- Masz czas. Poza tym to by gawron - zgasi go Awak i zwrci si do Kacpra: Chyba sam w to nie wierzysz, e Hermolaus zaprawd nie wiedzia, co tamci uknuli.
- Moe wiedzia. Albo przynajmniej si domyla. A moe nie jest taki zy i zepsuty,
na jakiego wyglda, tylko gupi, i robi, co mu ka.
- Jednak widziae, e ich ludzie nosili kopieniaki. Czarne i wygldajce jak skrzyda
gacoperza.
- Jak ten strzelec z myna - wtrci Szowleha. - Co wicej, na lewym ramieniu mia
skrzydlatego stwora, wykutego i sin farb napuszczonego. Jakby motyla albo gacka.
Zoczyem go, kiedym si szarpa z ciaem, by wydoby n.
Ryx i Awak wymienili spojrzenia.
- Moe to bez znaczenia, ale ci w kopieniakach to byli Woosi - rzek Ormianin. - Nie
zrozumiaem, co mwili, bo byli za daleko, ale z pewnoci bya to mowa wooska.
- Efendi... - zagadn Persa.
- Skocz z tym efendim, ile razy mam ci powtarza? - upomnia go Ryx.
Tatar nic nie robi sobie z tej uwagi i niezraony kontynuowa:
-... pomnisz, jake przykaza nam wypatrywa koni nacechowanych trzema kreskami,
jedna nad drug?
- Pamitam.
Istotnie wyda takie polecenie, bo wiedzia, e Drohojowski znakowa co cenniejsze
wierzchowce i Woniki cech przypominajc jego herbowe Wrby, a istniao

prawdopodobiestwo, e mordercy z Czarciego Oka zabrali konie ze sob.


- Jeden ko tamtych mia podobny znak, jednak dubeltowo na skos przekrelony.
To te bya tylko poszlaka. Mogli dodatkow cech w ksztacie buksztaby X prbowa
zamaskowa pierwotn cech, ale mg to take by przypadek.
- Nie powiedziaem waci - zwrci si Ryx do Awaka - zreszt nikomu, i waszmocia
te prosz o dyskrecj ze wzgldu na reputacj witej pamici panny Drohojowskiej, e
wypytaem suk, siostr pokojowej mojej niedoszej narzeczonej. Wedle jej relacji panna
dwakro spotykaa si przelotnie na niedzielnych mszach z modym czowiekiem, nieznanym
w okolicy, pono przystojnym i bardzo bladym, ktrym wydawaa si ywo zajta. A
wyjedajc do Wojutycz, zabraa ze sob wszystkie klejnoty i ca gotowizn.
- Opis pasuje do Hermolausa. Mylisz, e j zwid i spoem zaplanowali rapt? Porwanie panny nie zawsze oznaczao gwat, czasem byo najlepszym i jedynym sposobem
dla dziewczyny, by wbrew woli rodziny postawi na swoim.
Ryx wzruszy ramionami.
- Nie wiem. Moe nagle zadurzya si w nim jak ja w Mniszchwnie, a on to
wykorzysta? Kopot w tym, e Hermolaus nie moe odpowiada za ostatni zbrodni w
Czarcim Oku. Kiedy si wydarzya, przez trzy dni z rzdu kwaterowa Pod Zotym Jeleniem,
tgo popijajc, awanturujc si i poszc drugich goci, co pono czsto mu si zdarza, za
Prochor zaglda tam raz i drugi, prbujc przemwi mu do rozumu. A potem przyszy Gody
i jeli Mniszech nie e, nie opuszczali zamku.
- Wiem, ja te wypytaem Ajzyka i pewnego znajomka z zamku - odpar Ormianin. Jednak przyznasz, e to wyglda tak, jakby starannie zabiegali o to, by nikt nie mia adnych
dubiw co do ich niewinnoci.
- Owszem, ale jak mogliby by tam, bdc jednoczenie tu?
- Oto jest pytanie. My te ju powinnimy by gdzie indziej: w poowie drogi do
Lwowa. Za kilka godzin nasze ycie nie bdzie warte funta kakw. Biaoskrscy nie daruj
despektu, chyba zdajesz sobie z tego spraw. Powiniene by zabi Hermolausa, skoro
nadarzya si dobra okazja. Upokorzye go i z pewnoci ci tego nie zapomni.
- Nie mogem postpi inaczej. Zastrzelibym go z pewnoci, do czego przyznaj si
niechtnie, bo uczynibym to z niskich pobudek, a co do jego udziau w zbrodni nad Czarcim
Okiem wci nie mamy pewnoci.
Awak pokrci gow z wyran dezaprobat.
- Zatem jest gorzej, ni mylaem. Oszczdzie go, bo poprosia ci o to jaka
dziewka.

- I dobrze, bo gdybym go zabi, rzuciliby si na nas, nie zwaajc na nic. A mieli zbyt
wielk przewag.
- Ale korzystajc z zaskoczenia, moglimy zabi wielu z nich i uciec. Wci moemy
to zrobi, pki si nie otrzsnli.
- Wyjedcie i zabierzcie Szowleh i Pers. Ja musz zosta.
- Te twoje niewczesne amory! - westchn Awak. - Tedy zostaniemy i niech si dzieje
wola Boa.
Nadal nie mieli dowodw, e jeden z Biaoskrskich lub obaj w jaki sposb byli
zamieszani w zbrodni nad Czarcim Okiem. Mimo to Ryx byl zadowolony. Wynis cao
skr z niebezpiecznej przygody, przekona si, e w obliczu zagroenia nie traci zimnej krwi,
a ukochana daa mu dowd, e nie jest jej obojtny. Nosi ten dowd na sercu i czu
promieniujce ze ciepo. Ukoysany rozkosznymi marzeniami wjecha do miasta. Jedno mu
tylko psuo humor - musia rozmwi si z Mniszchem. Nie potrzebowa szuka adnego
pretekstu, bo w gospodzie czeka na niego posaniec od wojewody sandomierskiego z
grzeczn prob, by zechcia pofatygowa si do zamku. A wic Mniszech ju wiedzia, co
wydarzyo si nad rzek. W tym maym miecie wieci rozchodziy si jeszcze szybciej, ni
si Ryksowi zdawao.
*
- Wypijmy na zgod, moci Hiroposki - zacz Mniszech, wznoszc jeden z dwch
pucharw, do ktrych suga nala wybornego wgrzyna. - Nasza znajomo zacza si
niefortunnie, ale nie musi si tak skoczy.
- Te ywi tak nadziej.
Kacper wypi wino, a gospodarz, ktry odprawi tymczasem sucego, natychmiast
sam znw napeni kielichy. Mniszech zachowywa si zupenie inaczej ni poprzednio. Oczy
po staremu patrzyy zimno i badawczo, lecz zaronite usta wykrzywia grymas podobny do
umiechu.
- Nie zdajesz sobie wa sprawy, jakie ekspensa wi si z urzdami, ktre sprawuj.
Wszystko to pro publico bono, lecz czy kto to docenia? Nie! Pa jeno, czecze, Bogu, co
boskie, i krlowi, co krlewskie. A skd na to bra? Ech, powiadam ci, nie bierz nigdy na si
takich ciarw, bo ci do ziemi przygn jako mnie.
Zdaje si, e miao to by zarwno usprawiedliwienie, jak i przeprosiny, a poniewa i
tak na wicej nie naleao liczy, Ryx skin gow i odpar:
- Pojmuj.
Tymczasem zdy si dowiedzie od arendarza, jak ogromne sumy Mniszech utopi

w niemal krlewskim paacu, a zarazem potnej fortecy, ktr wybudowa sobie w Laszkach
Murowanych nad Strwiem, przy drodze z Chyrowa do Starego Sambora.
- Hisz tedy, i wstawisz si wa za mn u najjaniejszego pana i uprosisz o
prolongat nalenych skarbowi krlewskiemu kwot. Ju poledni i najwyej na p roku, rok
najwyej, nie duej. - Kiedy go nie odpowiedzia, doda szybko:
- A co do tej drugiej sprawy... Musisz wa poj, e kto wyda starsz crk za
kniazia Konstantego Winiowieckiego, a pierworodnego syna oeni z Zofi z kniaziw
Hoowczyskich, temu nie imponuje koligacja choby z tak zacnym rodem jak Wapowscy. Z
caym szacunkiem i bez obrazy.
- Ja nigdy si nie obraam - odpar Ryx ze spokojem.
Nie by zupenie szczery, cho owszem, nie kady mg go obrazi. By to wyraz
pychy, ktr stara si w sobie zwalcza.
- Cecha godna podziwu i zarazem uyteczna. Ale ad rem. Zamy, e uwzgldnibym
wacin kandydatur do rki Marii. Na co mgbym rachowa w zamian?
- Jestem w miar majtny, mody, zdrw i krzepki. Pirem wadam rwnie dobrze jak
szabl, rapierem czy pistoletami. Znam swoje teraniejsze miejsce w wiecie, ale wierz w
siebie i w to, e czeka mnie pikna przyszo. Mj ojciec by podrzutkiem, ale i wasz ojciec,
panie, jak wiadomo, zaczyna od niczego. Moim ojcem chrzestnym jest hetman polny
kiewski. Hetman wielki Zamojski traktuje mnie jak syna, krl lubi. Czeg chcie wicej?
- Owszem, kapita niczego sobie. Ale za mao dla Mniszchw.
W jego gosie, mimo i magnat stara si pilnowa, znw zabrzmia lekcewacy ton,
dlatego Ryx take pozwoli sobie na uszczypliwo.
- Jednak musz zauway, e ja nie jestem zaduony na ponad dwiecie tysicy
dukatw, za moj on mgbym wywianowa kwot pidziesiciu tysicy w gotowinie,
rezygnujc przy tym z nalenego posagu. Do tego dochodzi prolongata sum nalenych
krlowi. Zapewne mgbym si o ni wystara z pomoc moich wpywowych koligatw,
ktrych wa tak sobie waysz lekce.
Milczeli przez chwil, mierzc si wzrokiem i sczc trunek.
- C - rzek w kocu Mniszech. - Rozwa spraw i dam waci odpowied razem z
pismem do krla. Za dzie lub dwa najdalej.
Kiedy Ryx wyszed, niedomknite boczne drzwi uchyliy si szerzej i stana w nich
Marianna, z caej siy zaciskajc drobne pistki.
- Chyba nie zamylasz wyda mnie za tego chudopachoka? To ju lepiej od razu
pjd do klasztoru! Mj Boe, za co mnie tak karzesz? To Ryx mia ju nie y, a nie

naprzykrza nam si sw obmierz obecnoci!


- Milcz! - Lico Mniszcha obleko si szkaratem.
Po raz pierwszy ukochana crka podniosa gos w obecnoci ojca i po raz pierwszy
omielia si skrytykowa jego poczynania.
- Ani myl! - odszczekna, zaciskajc zby i wysuwajc wojowniczo podbrdek.
Ten gest, odziedziczony po nim, otrzewi go i sprawi, e w miejsce gniewu pojawio
si zdumienie. Jego umiowane dziecko przestao by dzieckiem. Staa przed nim niewiasta,
bardzo moda, lecz niewtpliwie dorosa i majca swoje zdanie. Kiedy to si stao? Jak mg
by tak lepy, by tego nie zauway? Odetchn gboko, z wolna ostygajc.
- Zamknij drzwi, to primo. A secundo, najwyszy czas, by poznaa przykr prawd.
Oto znalazem si w takim pooeniu, e musz znosi impertynencje ludzi stojcych jeszcze
niej ni ten przybda, ktry okaza si lepszym graczem, ni sdzilimy i ja, i Biaoskrscy.
Pidziesit tysicy w gotowinie piechot nie chodzi. To pozwolioby nam zaczerpn
oddechu i spaci najpilniejsze obligi.
- Moim kosztem! C ja jestem? Rzecz, ktr mona frymarczy?
- Moja panno - rzek surowo - mylaem, e mdrzejsza od swojej matki, ktrej si
wydaje, e pienidze czerpie si ze studni bez dna. To nie przedaj ci do sutaskiego
haremu! A maestwo to nie afekt, to transakcja. Za prawda jest taka, e jestemy
zrujnowani. Kiedy to si rozniesie, nawet mody Biaoskrski ci nie zechce. W tej sytuacji
ten Ryx moe si okaza wcale dobr parti i radz ci si oswaja z t myl, a nie dsa jak
dziecko.
- Nigdy!
- Dlaczego? Nie jest szpetny ani biedny. I, jak powiada, ufa w swoj szczliw
gwiazd, a ja z kolei jestem skonny da wiar, e nie rzuca sw na wiatr. Czowiek, ktry
przyjmuje wyzwanie od Bialoskrskich i wynosi z tego ca skr, zasuguje na odrobin
szacunku. Ja znaczyem jeszcze mniej od niego, gdy zmar twj dziad, zostawiajc synw bez
grosza, a spjrz, do czego doszedem.
- Nie przebierajc w rodkach.
Spojrza na ni spod oka. Co z bota, ktrym go od dawna obrzucano, musiao do niej
dotrze i zabole. Zwaszcza oskarenie o otrucie krla Augusta, ktre cinito mu w twarz w
przytomnoci krla Henryka. Cho dziki wpywowym przyjacioom i powinowatym unikn
sdu, nigdy nie zdoa si cakowicie oczyci. Dlatego bardziej ni tre jej sw zaskoczyo
go to, e wypowiedziaa je tonem stwierdzenia, nie zarzutu.
- Kady rodek, ktry wiedzie do celu, jest dobry. Przekonasz si.

- Ju to wiem. Ale Ryx taki nie jest.


- Jaki?
- Bezwzgldny w deniu do celu. Gdyby zabi Hermolausa, skoro mia dobr
sposobno, uwierzyabym, e jest podobny do ciebie i osignie rwnie wiele. Ale jeli
oszczdza miertelnych wrogw, tedy nie ma na to nadziei. Wic nie skazuj mnie na
pogrzebanie ywcem. Jeszcze niedawno miae mnie zaprezentowa na dworze!
W wielkich oczach Marii pojawiy si zy.
- Teraz to nie wchodzi w rachub. Krl nie zechce nas widzie, chyba e zwrc mu
zalege kwoty, a na to si nie zanosi. Ergo jestemy skazani na Ryksa.
- Musi by inne wyjcie! - rzucia z rozpacz.
- Nie widz adnego, a prbowaem wszystkiego, uwierz mi - powiedzia to z
prawdziwym alem, bo zaimponowaa mu swoim zdecydowaniem i dojrzaoci. - Tylko cud
mgby nas uratowa.
- Tedy bd si o niego modlia!
- Uczy tak. Ja robi to od dawna.
Dwie godziny potem, gdy blada Marianna opuszczaa zamkow kaplic, pokojowiec
wprowadzi do gabinetu umylnego od zicia Mniszcha ksicia Winiowieckiego.
- Z Zaozic czy Winiowca? - spyta, obracajc w rkach pismo.
Zaoce nad Seretem byy siedzib Konstantego Winiowieckiego oenionego z
Orszul de domo Mniszech, za w rodowym gniedzie rezydowa Adam Winiowiecki, u
ktrego kuzyn Konstanty bywa czsto gsto.
- Spod Lwowa, janie panie.
- Spod Lwowa? C to nasz luby zi robi pode Lwowem i co ma nam do
przekazania... - mrucza Mniszech, amic piecz.
W miar czytania czerwienia coraz bardziej. Szarpn upan pod szyj, a oderwany
guz wystrzeli niczym z procy i prasn o cian. Magnat pozwoli, aby list opad mu na
kolana, i zanurzy twarz w doniach. Naraz wsta i rozoy rce, wznoszc oczy ku grze.
- O Panie! - zawoa wielkim gosem. - Dziki ci, e raczy wysucha baga swego
niegodnego sugi!
Rzuci dukata uradowanemu posacowi, odprawi go, a sudze przykaza wezwa
ochmistrza, ktremu poleci:
- Chc, aby na jutro zamek by gotw na przyjcie gromady dostojnych goci.
Komnaty wysprztane, jada i napitku pod dostatkiem...
- Skd mam to wszystko bra, Wasza Mio? - przerwa tamten przeraony. - I za co?

- Od kupcw w miecie. Udaj si tam osobicie i przekonaj ich. Niechaj daj na borg,
co tylko maj najlepszego. Nie targuj si, wasze, i obiecaj, e rycho ureguluj wszelkie
nalenoci z naddatkiem. Na koniec wstp do ratusza i przyka burmistrzowi, e jutro miasto
ma by przystrojone, nieczystoci usunite, armaty na murach gotowe do powitalnej salwy na
nasz znak, a dzwony w kocioach i cerkwi niechaj wonczas bij jak na powitanie Nowego
Lata!
Gdy ochon, poszed zanie szczsn nowin rodzinie. wszelkie nalenoci z
naddatkiem. Na koniec wstp do ratusza i przyka burmistrzowi, e jutro miasto ma by
przystrojone, nieczystoci usunite, armaty na murach gotowe do powitalnej salwy na nasz
znak, a dzwony w kocioach i cerkwi niechaj wonczas bij jak na powitanie Nowego Lata!
Gdy ochon, poszed zanie szczsn nowin rodzinie.

ROZDZIA 3
Pietia zwany Pietrusza od prawie roku sukcesywnie przemieszcza! si na zachd,
podajc ladami Dymitra. Zadanie nie byo atwe. To gubi trop, to znw odnajdywa.
Kiedy przyby do klasztoru Uspienskiego w Chynowie, opodal Wiatki i Wyksyskiej
Puszczy, gdzie przebywaa carowa Maria jako mniszka Marfa, okazao si, e mnich Grigorij,
odpowiadajcy rysopisowi carewicza, odwiedzi klasztor dwa miesice wczeniej, po czym
znikn bez ladu. Pietia powdrowa wic ku litewskiej granicy. Kiedy j przekroczy, o
carewiczu istotnie byo coraz goniej, natomiast on sam sta si nieuchwytny. Gdy Pietrusza,
idc za pogoskami, dotar do Kijowa, Dymitra ju tam nie zasta. Ale kramarz Stiepanko,
ktry na tamtejszym bazarze handlowa ikonami, rozgasza kademu, kto chcia go sucha,
jak to od razu rozpozna carewicza w skromnym mnichu, jak przypad mu do ng i jak w
raczy mu poda do do ucaowania. Ale zaraz potem wyjecha, pono do Kozakw
niowych, i such o nim zagin. Wdrujc na olep i yjc z tego, z czym podzielili si z nim
dobrzy ludzie, zawdrowa Pietia do Sonimia, gdzie wstpi na sub Lwa Sapiehy. Tam
niespodziewanie odkry w sobie talent do jzykw i w krtkim czasie, oprcz lokalnej wersji
ruskiego, nauczy si cakiem dobrze mwi po polsku. Wwczas gruchna wie, e
carewicz w otoczeniu kozackiej wity objawi si w Brahiniu. Pietia natychmiast rzuci sub
i ruszy w drog, lecz znw przyby za pno. Tymczasem Dymitr, wedle pogosek, bawi ju
u Winiowieckich w Zaocach nad Seretem. Jednak gdy Pietia tam dotar, Dymitr by w

Winiowcu, a potem na czele ogromnego i wci rosncego orszaku wyruszy do Lwowa.


Tymczasem nadesza zima, co prawda niezbyt sroga, lecz okrutna dla samotnego
wdrowca. Za pienidze zarobione u Sapiehy Pietia kupi sobie star chabet, ale zdecha z
niewiadomej przyczyny i znw musia wdrowa pieszo, skromny dobytek dwigajc na
plecach. Midzy Stanisawowem a Stryjem, w szczerym polu, zaskoczya go niena
zadymka. Cudem przetrwa w osonitym od wiatru wykrocie, ale potem nie mg si
wygrzeba spod niegu, ktry zasypa te wszystkie drogi, tak e przyszo mu brn na olep.
W ten sposb omin Stryj oraz gwny trakt lwowski i wyszed na gociniec wiodcy w
stron Drohobycza i Sambora, nawet o tym nie wiedzc. Przynajmniej szo mu si lepiej po
przetartej drodze, a do Horodyszczy trafia si nawet gratka - litociwy ormiaski kupiec
wzi go na sanie.
Od niego dowiedzia si, e orszak Winiowieckich omin Lww i zda wprost ku
Samborowi, gdy towarzyszcy kniaziom cudownie ocalay carewicz Dymitr zamierza szuka
poparcia u potnego Mniszcha. Oywiony t wieci Pietia nie chcia zatrzymywa si na
nocleg w Horodyszczach - od razu ruszy w drog, od Sambora dzielia go bowiem zaledwie
mila z okadem.
Wypoczty maszerowa rano. Tym razem nie sposb byo zmyli drogi, zwaszcza e
co rusz mijali go konni i wozy. Najwyraniej nowiny o wielkim wydarzeniu rozeszy si
szeroko i kady, kto widzia w tym jak korzy dla siebie, spieszy do Sambora, by nie da
si uprzedzi innym.
Z ostatniego wzgrza przed miastem zobaczy w dali wiee kocielne i poczuwszy
ogromn ulg, e oto dobiega kresu swej odysei, tak si zapatrzy, e przegapi cik karoc
ochranian przez gromad zbrojnych, ktra przemkna mimo. Wkrtce mia gorzko
poaowa swojej nieuwagi.
*
- To on! - Jasnowosy, niebieskooki mczyzna w kolasie a podskoczy na widok
wdrowca stojcego na poboczu i gapicego si w dal.
- Kto? - spyta brzuchaty, dostatnio odziany brodacz.
- otr, ktry pomg tamtemu wymkn mi si w Moskwie! Wszdzie poznabym te
lepia, kade inne. No, dam ja mu teraz za swoje! Stjcie! - Niecierpliwie szarpn klamk,
jakby chcia wyskoczy z pdzcego pojazdu.
- Nie! - Grubas pochwyci go za rk, wskazujc jakiego szlachcica w zbrojnej
asystencji, podejrzliwie popatrujcego na kolas i otaczajcy j orszak. - Za duo tu ludzi. A
my nie moemy sobie pozwoli na publiczne awantury. I tak nas tu nie lubi. Tamten

niechybnie zda ku miastu. Tam go dostaniemy. W taki czy inny sposb.


- Iwan! - zawoa jasnowosy, szerzej uchylajc opon przesaniajc okno. - Widzisz
tego czeka? Tam, na skraju drogi. We Wasyla i nie spuszczajcie go z oczu. Tylko tak, by
niczego nie spostrzeg i nie wymkn si wam, bo w przeciwnym razie pasy z was zedr.
Sprawd, gdzie stan, i szukaj nas w najlepszym zajedzie.
Pierwszy raz by w tym miecie i nie zna tu nikogo. Snu si to tu, to tam, coraz
bardziej zmczony. Nie mia pienidzy, by wynaj kwater, z trudem wystarczyo na
bochenek czerstwego chleba. Poar go apczywie, po czym uda si na poszukiwanie
jakiego kta do spania. Wszystkie drzwi zatrzaskiway si przed obdartym wczg,
skierowa si zatem do miejscowej cerkwi.- Ale powoywanie si na wsplnot wiary nie
pomogo i pop przepdzi go z plebanii, cho askawie zezwoli mu przenocowa w sobotach.
Byy to niskie podcienia wsparte na supach, nakryte jednospadowym daszkiem i oszalowane,
obiegajce cerkiew dookoa. Pocztkowo nie zrozumia, o co popu chodzio, bo soboty nie
byy znane w jego ojczystych stronach. Dopiero jaka babina wyjania mu lkliwie, gapic
si na jego rnobarwne tczwki, e na niedzielne msze nieraz przybywaj wierni z
odlegych stron ju w sobot i tu w nocy znajduj schronienie przed wiatrem i zimnem.
Bardzo go to urzdzao. Tak bardzo, e ledwie zrzuci na deski swj toboek i
przyoy do gow, natychmiast usn, chrapic tak, e na zewntrz byo go doskonale
sycha bez potrzeby przykadania ucha do cienkiej ciany z desek.
- Pilnuj go jak oka w gowie - powiedzia Iwan do Wasyla. - Id szuka gospodina
Szeferedinowa.
*
Kacper wraca do gospody w doskonaym nastroju, pieszczc w sercu rozkoszn myl,
e to, co wydao si jeszcze wczoraj niemoliwe, oto nabrao realnych ksztatw. Marianna
ju nie zdawaa mu si niedostpna jak ksiniczka w wiey z koci soniowej. Co prawda nie
tak wyobraa sobie prob o rk przyszej ony, dziewczyny, ktr pokocha do szalestwa,
ale trudno. Maestwo zawsze byo obustronn transakcj i tego zmieni nie mg. Targi
jednak zazwyczaj odbyway si poza modymi. Tym razem byo inaczej, ale musia ku
elazo pki gorce, bo drugiej szansy mg nie dosta. Co chwila przywoywa obraz
dziewczyny, takiej, jak zobaczy w kociele, otoczonej nieziemsk wietlan aureol, i robio
mu si ciepo na sercu.
Koysany marzeniami, dopiero dochodzc do gospody, zorientowa si, e na ulicach,
dotd prawie pustych, wzmg si ruch i pojawio sporo obcych. Przed karczm za
przestraszony arendarz wi si jak piskorz, usiujc rozdzieli dwa zwanione obozy. Jednemu

przewodzi brzuchaty jegomo o brodatym obliczu, w kosztownych wschodnich szatach i


czapce wysadzanej drogimi kamieniami. Drugiemu zamony szlachcic w delii i kopaku,
czerwony z emocji. Za jego plecami kilkunastu pachokw trzymao donie na szablach, lecz
miny mieli do nietgie, gdy naprzeciwko nich w karnym szeregu stao dwudziestu
moskiewskich strzelcw z wymierzonymi rusznicami.
- Wiesz, Moskwicinie, ktom zacz? Urodzony Jan Fredro herbu Bocza. I pierwej
diaba zjem, nili ustpi przodka przybdzie!
- A to jest pose carski Afanasij Palczikow z listem elaznym i gramot do jegomoci
wojewody sdomierskiego od Jego Wieliczestwa - odpar barczysty blondyn o intensywnie
niebieskich oczach, wskazujc dostojnika. - Wic bacz, komu grozisz.
- A wiesz ty, gdzie ja mam carskie gramoty i moskiewskich posw? - Raptus zapa w
gar szabl.
Jasnowosy obnay swoj. Karczmarz rzuci si midzy nich, ale silnie pchnity przez
Fredr upad i potoczy si na bok. Gdy zdawao si, e nic nie powstrzyma awantury, w
drzwiach pojawili si Awak z Danielem u boku.
- Czoem, moci Fredro.
- A! Im Awak, witam. Dobrze, e ci widz. Zawiadczysz, e jam by tu pierwej
nili ci Hiperborejczycy i krew, ktra zostanie przelana, na ich spadnie gowy.
- Zawiadcz prawd, panie Fredro. Oni byli sam przed wami.
- Wa... wa... - zabulgota szlachcic.
Ryx uzna, e czas wesprze Ormianina. Pomg podnie si jczcemu ydowi i
zapyta:
- Co tu si dzieje, moci Awak?
- Legacja moskiewska podnaja ca gospod, co nie spodobao si im Fredrze.
- A eby acan wiedzia! I nie ustpi! - rykn zacietrzewiony Fredro.
- Jeli wa przyjmiesz mnie na swoj kwater - rzek Ryx - gotw jestem odstpi
im Fredrze swoj izb.
Awak skin gow. Szlachcic waha si jeszcze, toczc wzrokiem dookoa, lecz
musia poj, e w starciu z Moskwicinami nie ma za sob nie tylko prawa, ale i przewagi
liczebnej, za propozycja Ryksa umoliwia mu honorow kapitulacj.
- Niech tak bdzie.
Gospodarz rzuci si caowa rce Ryksa, a gdy ten go odpdzi, pobieg wskaza
nowym gociom ich kwatery. Wystraszeni posugacze, wczeniej pochowani, powychodzili,
by odebra konie i wyznaczy pachokom przyjezdnych legowiska w stajniach i szopach.

Ormianin kaza Danielowi przenie si do Persy i Szowlehy i odesa chopca na gr.


- Jak si zwiesz, kawalerze? - spyta Fredro Ryksa, gdy razem z Awakiem zostali sami
przed zajazdem.
- Kacper Turoposki herbu Jelita, do usug.
- W istocie mi si przysuye. Zapraszam na traktament.
Zasiedli w izbie karczemnej i chwil czekali na yda. Kiedy wrci, min mia
rozradowan. I nie dziwota, bo zapeni karczm w zimie i takim miecie, jakim sta si
Sambor, byo istnym darem losu. Kiedy przynis zamwione potrawy i napitki, Awak zapyta
Fredr:
- C wa sprowadzio do Sambora?
- Jak to co? To samo co waszmociw - widzc ich zaskoczone miny, doda rwnie
zaskoczony: - To nic nie wiecie? Do miasta zda od Lwowa ogromny orszak Ich Wysokoci
ksit Winiowieckich, a po drodze docza si mnstwo okolicznej szlachty, Kozakw i
rozmaitego hultajstwa. Jutro o tej porze Sambor bdzie peny ludzi, e i igy nie wciniesz.
- A c to za okazja? Nowe Lato?
Szlachcic upi piwa, otar pian z wsw i nachyliwszy si ku nim, rzek
konfidencjonalnie:
- Powiadaj, e niedawno na dworze ksicia Ostrogskiego objawi si moskiewski
carewicz Dymitr, syn Iwana Gronego, szukajc protekcji dla poparcia swych roszcze do
wielkoksicego tronu.
- To Dymitra zgadzono czy te sam si zabi dawno temu - zauway Awak.
- Pono nie. Podobno teraniejszy wielki gosudar Godunow kaza zgadzi nie tego
chopca, co naleao, jeno podobnego do tamtego jak dwie krople wody i podmienionego w
stosownym czasie. Za prawdziwy carewicz zosta w sekrecie oddany do klasztoru, ktry
doszedszy do lat sprawnych opuci, by upomnie si o swe dziedzictwo.
Ormianin pokrci gow z niedowierzaniem. Fredro kontynuowa:
- Ksi Ostrogski mu nie uwierzy, za to kniaziowie Winiowieccy i owszem, dlatego
cign sam, by przekona tako wojewod sdomierskiego i spoem urzdzi wypraw na
Moskw, eby na tamtejszym stolcu osadzi Dymitra. Imaginujecie sobie waszmociowie,
jakie korzyci mog z tego wynikn dla tych, co przyo rk do zwycistwa tej sprawy?
Oczy mu a lniy z podniecenia. Wcale nie to dziwio Ryksa - sysza o Fredrze jako
o zawoanym hulace i jurgieltniku* zawsze skorym do wynajmowania si tym, ktrzy za jego
usugi byli gotowi dobrze zapaci. Suy na wielu dworach, krajowych i zagranicznych.
Zyska sobie niejaki rozgos take w rodzinnych stronach, o co wcale nie byo atwo na Rusi

Czerwonej, gdzie od podobnych mu rbajw a si roio.


- Bez zgody krla i hetmanw to si powie nie moe - powiedzia Awak
sceptycznym tonem.
- Mylisz, acan, e Winiowieckim i Mniszchom pospou nie uda si przekona
najjaniejszego pana? To i dla Rzeczypospolitej swj czek w Moskwie to gratka nie lada!
* Jurgieltnik - sprzedawczyk, najemnik (przyp. red.).
Powiadam wam, waszmociowie, e oto na naszych oczach rodzi si historia. My za
bdziemy w samym rodku tej zawieruchy. Za nic na wiecie bym tego nie przepuci!
Wychyli duszkiem kufel i zawoa o nastpny, za tamci milczeli oszoomieni. Bo w
rzeczy samej to, o czym mwi Fredro, tylko na pozr wygldao niedorzecznie. Moskw od
mierci Iwana Gronego wstrzsay rozmaite nieszczcia, gd i wewntrzne wanie. Silne
uderzenie z zewntrz mogo w takich warunkach si powie, a jego konsekwencje byyby
wprost niewyobraalne. Ale Ryx nie myla w tej chwili o wielkiej polityce. Myla o swojej
sprawie i nie byy to myli wesoe. Oto przed Mniszchem, jako ewentualnym protektorem
przyszego cara, otwieraa si szansa zrobienia oszaamiajcej kariery i zarazem pozbycia si
wszelkich turbacji. Jeeli tak si stanie, Ryx nie bdzie mu do niczego potrzebny. Jego dobry
humor ulotni si bez ladu.
W tej chwili na schodach uczyni si rumor i do izby karczemnej wkroczyli
moskiewski pose oraz blondyn o niebieskich oczach i czterech przybocznych, z ktrych
jeden, prawy olbrzym, mierzy chyba z sze i p stopy. Zajli dwa stoy, osobno pose i jego
towarzysz, osobno pozostaa czwrka. Karczmarz rzuci si zebra zamwienia, a dwch
posugaczy przynioso kilka gsiorw z gorzak. Czekajc na jedzenie, Moskwicini zajli si
piciem i zawodami w siowaniu na rk.
- Mylicie waszmociowie, e oni take przybyli do Sambora w sprawie owego
Dymitra? - spyta Ormianin.
- Z pewnoci - rzek Fredro.
Ryx nic nie odpar i nie pozwoli ju Fredrze fundowa. Rzuci karczmarzowi florena i
kaza poda najlepszej gorzaki. Popijali tgo, a to samo robili towarzysze posa.
Wtem drzwi gospody rozwary si i do karczemnej izby wszed nowy go.
Spostrzegszy Moskwicinw, odetchn z widoczn ulg i doczy do nich. Rozmawiali
przyciszonymi glosami, po czym jeden z nich pobieg na gr i zaraz wrci z jakim
workiem. Wszyscy, nie wyczajc posa, pospiesznie opucili karczm.
*
Chocia spotkanie na gocicu wygldao na przypadkowe, nie byo przypadku w

tym, e Szeferedinow znalaz w kocu czowieka, ktry niegdy w Kitajgorodzie


uniemoliwi mu schwytanie sobowtra carewicza Dymitra. Zaraz po prnym przetrzsaniu
klasztorw moskiewskich wzi dziesiciu strzelcw i ruszy w pocig za zbiegiem. Sam to
zaproponowa carowi, nie czekajc, a Godunow obarczy go win za fiasko misji i kae
skrci o gow. Zbyt pno wpad na myl oczywist i odwiedzi klasztor Nikolski nad
Wyks, gdzie jako mniszka Marfa przebywaa carowa Maria Nagoj. Ona sama, mimo grb,
nie pucia pary z ust, ale wystraszona perspektyw carskiej nieaski matka przeoona
wykrztusia wreszcie, e owszem, niedawno odwiedzio Marf trzech modych mnichw, z
ktrych jeden mia jedno rami nisze od drugiego i du brodawk na brzydkim licu. To
wanie z nim spotkaa si Marfa i co mu zawiesia na szyi. A kiedy wnet odjechali, pakaa
cay dzie, lecz byy to zy radoci. Pono trzy dni leaa krzyem, w gos dzikujc Bogu za
ask. Lecz jak, tego przeorysza nie wiedziaa.
Szeferedinow wiedzia i a zgrzytn zbami. Pogoski, krce po kraju za spraw
wrogw teraniejszego cara, byy niestety prawdziwe. Wiedzc, e kosztowaoby go to szyj,
nigdy by tego gono nie przyzna, lecz mia gbokie przekonanie, e jakim cudem Nagojom
i Romanowom udao si podmieni chopcw, jeszcze zanim rodzina carska zostaa zesana
do Uglicza. Dlatego carowa nie podja adnych krokw, by ocali tamtego chopca w
Ugliczu, wrcz przeciwnie - wystawia go na rze, latami chronic w ten sposb prawdziwego
syna. A potem daa mu jaki dowd tego, kim jest, i wyprawia w jedynym bezpiecznym
kierunku - na Litw. Chtnie wziby j na mki, ale nie mg sobie na to pozwoli.
Dlatego przyczy si do niewielkiego orszaku, na czele ktrego do Kijowa poda
specjalny wysannik carski Afanasij Palczikow z darami dla Konstantego Ostrogskiego i
pismami kompromitujcymi rzekomego Dymitra oraz listem z daniem odesania uzurpatora
do Moskwy. Jednak ksi darw nie przyj, odpowiedzi nie udzieli, wic z obawy przed
aresztowaniem poselstwo pospiesznie opucio Kijw. Zreszt lad prowadzi na poudniowy
zachd. Zupenie jak wczeniej Pietia posowie stale byli o krok za carewiczem, a wreszcie,
gdy doszy ich suchy, e protektorzy wiod go do wojewody sandomierskiego, majc do
nieskutecznego pocigu, udali si wprost do Sambora.
Teraz za Szeferedinow w zapadajcym zmierzchu kroczy szybko za Iwanem. Gdy
doszli do muru okalajcego cerkiew, rozdzieli swoich ludzi, gestami nakazujc im obej
wityni.
Otoczenie cerkwi byo opustoszae. Tylko na plebanii wiecio si w jednym oknie.
Jednak prawdopodobiestwo, e kto stamtd dostrzee cienie zlewajce si z szaroci
zmierzchu, byo znikome.

- Idziemy.
Brama w murze nie bya zamknita na klucz i nie skrzypna podczas otwierania.
Kolejno znikali za ni. Pod cerkwi czeka Wasyl.
- Nikogo.
Twardo picy Pietia nie mia adnej szansy. Zosta skrpowany w jednej chwili,
zakneblowany i wywleczony na zewntrz. Zacignli go na cmentarz za wityni i cisnli u
stp wielkiej lipy. Teraz jeden ze strzelcw rozwiza niesiony sak i wysypa na ziemi p
tuzina pochodni. Szeferedinow kaza je zapali, po czym przystpi do jeca i przyoy mu
sztylet do garda.
- Poznajesz mnie? To doskonale. Powiem ci, co teraz si stanie: ty podpalisz cerkiew,
a my ci pochwycimy na licu i oddamy starocie, kompromitujc przy okazji twego druha,
ktry ma czelno podawa si za carewicza. Podpalajcie!
Cisnli pochodnie pod cian soboty. nieg nawily deski szalunku, wic najpierw
tylko kopciy i dopiero po kilku minutach zajy si od ognia.
- Dobra. Moemy si zabiera.
Naraz dobieg ich gos:
- Nie tak szybko.
Z gbokiego cienia wyszo trzech ludzi. To Fredro, mimo i podpity, a moe tym
chtniej, kiedy tylko Moskwicini nagle opucili gospod, zaintrygowany zaproponowa, by
ruszy ich tropem. Awak zgodzi si ochoczo, a Ryx z ociganiem. Z natury nie lubi awantur
i nieatwo dawa si w nie wcign, lecz by w podym nastroju, a do tego zdrowo szumiao
mu w gowie.
Zaskoczony Szeferedinow szybko doszed do siebie. Chwil rozwaa, czy korzystajc
z przewagi liczebnej, nie pozby si intruzw, ale w por sobie przypomnia, e s w obcym
miecie, maj wan spraw do zaatwienia i nie mog skompromitowa poselstwa.
Poniewczasie plu sobie w brod, e nie wystawi stray.
- To podpalacz. - Wskaza jeca. - Diabelskie nasienie zdolne do wszelkiej
niegodziwoci, wystarczy spojrze na te lepia jak u biesa. Szukamy go od dawna.
- Najsamprzd moe bycie ugasili ogie - zaproponowa Awak.
Szeferedinow skin na swoich ludzi. Niechtnie zdjli kubraki i zajli si tumieniem
poaru, ktry z braku wiatru nie zdy si rozhula. Nie zwlekajc, Awak przystpi do
Pietruszy, rozci mu wizy i wyj knebel.
- Ja niewinny, jasny panie! - zawoa jeniec. - To oni podpalili cerkiew!
- esz, psie nieczysty! - warkn Szeferedinow.

Szarpn go za rk, obali z powrotem na ziemi i przytkn mu sztych do szyi.


- Odstpcie albo rozpatam mu gardziel - zagrozi.
- Pu go, z murwy synu! - rykn Fredro, dobywajc szabli.
- Spokojnie, moci panowie - agodzi Ryx ju prawie trzewy. - To sprawa dla
starosty. Niech on rozsdzi.
- Susznie, tylko gdzie szuka starociskich o tej porze? - rzek Awak. - Bramy ju
zamknite, a w tej dziurze drabw miejskich z pewnoci nie uwiadczysz. Na zamek
dostaniemy si nie wczeniej jak jutro z rana.
- Do tego czasu on zostanie z nami - rzek Szeferedinow stanowczo.
- Po moim trupie! - Fredro nie dawa za wygran.
atwo mogo si to speni, gdy strzelcy Szeferedinowa ju uporali si z ogniem i
stali w gotowoci. Dlatego Ryx zaproponowa:
- On jest jeden, was wielu. acno mgby zgin podczas prby ucieczki. Zatem to my
go zabierzemy ze sob, a jutro dostarczymy na zamek.
- A kt mi zarczy, e nie pucicie go wolno?
- Ja ci porcz, panie pole, szlacheckim sowem.
Szeferedinow niechtnie schowa szabl.
- Trzymam ci za sowo, panie szlachcic. Zatem spotkamy si jutro na zamku.
Obie grupy osobno wrciy do karczmy. Ryx by wci w podym humorze i nie
zauway, jak atwo zapanowa nad sytuacj, mimo i zarwno Awak, jak i Fredro byli od
niego starsi i bardziej dowiadczeni, a Moskwicin wydawa si czowiekiem nawykym do
przeprowadzania swojej woli. Lecz Awakowi to nie umkno. Chopak mia chodn gow i
zadatki na wybornego oficera i wedug Ormianina szkoda byoby zmarnowa taki talent dla
medycyny, z caym szacunkiem dla tej sztuki.
*
Przyszed po pnocy. Przemykajc ulicami niespecjalnie si ukrywa, poniewa nawet
przypadkowy przechodzie nie mgby go wypatrzy. Tak bardzo wtapia si w mrok, e z
ciemnoci stanowili jakby jedno. I tak si czu - jak nocny drapieca.
Pada nieg, tak mokry, e roztapia si natychmiast w zetkniciu z ziemi lub odzie.
Doszedszy do gospody, mczyzna zwolni kroku. Noc bya ciemna, jednak jemu to nie
przeszkadzao. W mroku widzia jak kot. Jaki ko w stajni cicho zara, ale nikogo tym nie
obudzi. Nawet psa, ktry nie wychyli nosa z budy. Tam wanie si skierowa. Przykucn i
cicho szczekn. Burek wystawi eb, zaskucza przyjanie. Mczyzna pogaska go, podrapa
za uszami, po czym jedn doni pochwyci za kark, drug obj pysk, cisn go i wbi zby

w odsonite gardo zwierza. Psisko usiowao si wyrwa, drapao pazurami bud, lecz
zabjca trzyma je jak w imadle i zaciska szczki, dopki nie trysna krew. Kiedy trucho
zwiotczao, puci je i obliza zajuszone usta.
Podszed do szopy przy budynku karczemnym, podskoczy, apic krawd dachu,
podcign si na rkach i z niesychan zrcznoci wspi na niego, a stamtd na dach
gospody. Z kilku kominw wybra jeden. Odwin lin, ktr by opasany pod obcisym
kaftanem, obwiza komin, delikatnie spuci sznur do wntrza i zanurkowa w ciemno.
Wyldowa mikko w ciepym popiele wygasego paleniska. Przykucn. Z sakwy u boku
wydoby jaki przedmiot i pooy na wglach. Naoy osobliwe stalowe rkawice.
Czowiek na ku przesta chrapa i przewrci si na drugi bok. Intruz zamar w
bezruchu. Po chwili chrapanie rozlego si na nowo, wic przygi si i skoczy naprzd
lamparcim susem.
*
Kadc si spa, Ryx by ju zupenie trzewy, dlatego haas za cian natychmiast go
obudzi. Chwil lea bez ruchu, nasuchujc, lecz gdy posysza stumiony krzyk, porwa si,
skrzesa ogie i zapali wiec, pochwyci rapier i zbudzi twardo picego Awaka. Byli w
izbie sami, poniewa Fredro ofiarowa si przyj do siebie na noc podejrzanego o podpalenie
cerkwi i nie ustpi, z pijackim uporem utrzymujc, e tyle jest przynajmniej winien za
wywiadczon grzeczno i mono utarcia nosa Moskwicinom.
- Co si dzieje? - spyta Ormianin, take momentalnie przytomniejc.
Zanim Ryx zdy odpowiedzie, co stukno w cian od drugiej strony. Nie
czekajc duej, wybiegli do korytarza. W ich izbie byo zimno, gdy kominek, od ktrego
odchodzi kana grzewczy, miaa izba ssiednia. Do spania zrzucili tylko kubraki i buty, zatem
nocne giezla nie krpoway im ruchw. Drzwi do kwatery obok nie byy zamknite na klucz,
tote nie musieli ich wyamywa.
W mdym wietle ojwki, ktra bardziej kopcia, ni dawaa blasku, trzymanej przez
Awaka w drugiej rce dziercego szabl, ujrzeli pezajcego po pododze, jczcego i
trzymajcego si za gow wyrwanego z mocy Moskwicinw czowieka. Spomidzy palcw
skapywala mu krew. Ominli go i rzucili si ku ou, gdzie zmagay si ze sob dwie sylwetki
- biaa, wrzeszczcego wniebogosy Fredry, i czarna, nie wiadomo czyja. Napastnik musia
by piekielnie czujny, bo nim go dopadli, porzuci ofiar i skoczy na nich z rozczapierzonymi
palcami uzbrojonymi w potne pazury. W czarnej twarzy czy te pysku bysny biaka oczu.
Zachodzili go z bokw. Intruz rzuci si wpierw na Ormianina. By nad wyraz szybki:
przykucn, unikajc ciosu Awaka, odwrci si, przebiegi po ou i jczcym Fredrze, po

czym mign ku cianie. Odbi si od niej, zrobi salto w powietrzu i z gry niczym jastrzb
spad na Ryksa. Ten instynktownie zasoni si rapierem. Brzkno i wydarty z Ryksowej
doni rapier odfrun w bok, uderzajc o cian, po drodze wytrcajc Awakowi wiec.
Ciemnoci sprzyjay napastnikowi. Widzia swoje ofiary, oni jego nie. Ryx pomyla, e intruz
mgby teraz z atwoci pozbawi ich ycia. Starajc si nie traci panowania nad sob,
przykucn, nasuchujc. Zapamita, gdzie upad rapier - zbyt daleko, by sign po jednym
skokiem. Dlatego opad na czworaki i nieznacznie przesun si w stron zguby. Nagle zamar
i krew cia mu si w yach. Usysza warczenie. Zrazu ciche, wci narastao, nie majc w
sobie nic ludzkiego. Wtem urwao si i Ryx poj, e nie ma chwili do stracenia. Rzuci si
gow naprzd, wpadajc na Awaka, i obaj odtoczyli si pod cian. Natrt uderzy w prni
i wyda z siebie ryk gniewu i rozczarowania. Kiedy skoczy powtrnie, Ryx trzyma ju w
garci rapier. Ci gwatownie i wiedzia, e trafi. Ale w tej chwili poczu bl w ramieniu.
Zacisn zby i znw zamieni si w such. Jednak ohydne warczenie ustao.
Wtem drzwi otworzyy si na ocie i ze wiecami w rkach stanli w nich
moskiewski pose, jego przyboczny i wystraszony karczmarz.
- Czto sluczilos? - dopytywa zaniepokojony pose.
- Nie wiemy dokadnie - odpar Awak, zapalajc swoj wiec. - Nas te obudzi
rumor. Zdaje si, e kto napad moci Fredr.
- Kto? - docieka niebieskooki, ciskajc w garci szabl i rozgldajc si czujnie.
Ale w izbie oprcz nich nikogo nie byo.
- Tego te nie wiemy.
- Zbudzi mnie krzyk tego chopca - wyjania roztrzsiony Fredro, podczas gdy Ryx,
wod i czystymi patami ptna przyniesionymi przez arendarza obmywa Pietii gow
przeoran czterema gbokimi szramami. - Zezwoliem mu uoy si przy kominie i to
uratowao mi ycie. To co go nie zauwayo, potkno si i narobio haasu. A potem zwalio
si na mnie. Dobry Jezu, jeszcze czuj ucisk kw tej bestii! Mylaem, e wybia moja
ostatnia godzina!
Zapa si za szyj i pogadzi, jakby chcia si upewni, e jest nieuszkodzona.
- S lady zbw - potwierdzi Ryx, zajmujc si poszkodowanym. - Na szczcie
przeciy skr tylko w jednym miejscu. Miae wa szczcie, bo gdyby ugryzienie byo
mocniejsze, przecioby ttnic jak nic. A gdyby nie ta pierzyna, poharataby ci gorzej ni
tego biedaka.
Kichn, bo pierze z poszarpanej na strzpy pierzyny wci unosio si w powietrzu.
- Co to byo, moci panowie? - Fredro podnis gos i Kacprowi zdao si, e dopiero

teraz dotara do niego powaga sytuacji.


- Wi... wilkoek albo w... wpierz... - wyjka karczmarz. - Widywano je pono w
okolicy, ale nigdy w samym miecie...
- Nie gadajcie gupstw, gospodarzu - ofukn go Ryx. - Czowiek to by. W czarnym
odzieniu, kapturze cile przylegajcym do lica z otworami na oczy i sztucznymi pazurami z
elaza.
- Skoro czek to by, tedy gdzie si podzia? - spyta Awak.
- Nie wyszed oknem ani drzwiami, tedy mg zbiec tylko tak, jak przyby. Zreszt
zostawi lady.
Ryx wzi od Ormianina wiec i podszed do kominka. Za nim ruszyli pozostali.
- Spjrzcie. - Pokaza palenisko, w ktrym odbiy si lady podeszew skierowane w
obie strony, i powrz, ktrego napastnik nie zdy zabra.
Fredro, ktry zdy ju ochon i nabra animuszu, zwaszcza odkd okazao si, e
nocna zmora nie bya demonem z pieka rodem ani dzik besti, spojrza podejrzliwie na
Moskwicinw.
- Ciekawe, kogo w zbrodzie pragn zgadzi: rzekomego podpalacza zali mnie? A
moe obu?
- Suponujesz, e to nasi ludzie maczali palce w tym najciu? - nastroszy si
Szeferedinow. - Zaraz moemy sprawdzi, czy ktrego brakuje, ale jeli to aden z nich, a
tego jestem pewny, odpowiesz mi za to.
- To nie by nikt z nich i nie musimy nic sprawdza - odpar spokojnie Ryx, schylajc
si i podnoszc co z paleniska. - To jeden z tych, ktrzy udajc wpierzy albo wilkoaki,
grasuj w okolicy.
Rozoy skrzyda martwego ptaka.
- Oto dowd. Sowa, po acinie strix. Od tego miana posza strzyga, inaczej wampir.
Spojrzeli po sobie z Awakiem. Zabjca wiedzia, ktr izb zaj Ryx, ale nie wiedzia,
e odda j Fredrze. To nie domniemany podpalacz ani Fredro byli celem mordercy, tylko
Kacper. Mia skoczy jak nieszczsny wonica Drohojowskich - rozdarty elaznymi
pazurami.
- Jeste ranny - stwierdzi Awak, gdy wrcili do swojej kwatery, spogldajc na lewe
rami Ryksa i zakrwawiony rkaw koszuli.
- Gupstwo, ledwie mnie drasn - odpar Kacper, zszywajc ran nici i obficie
zlewajc wdk. - Ja te go trafiem. Musia nosi kolczug, bo na pawimencie nie byo
ladw krwi.

Rano znaleziono psa z przegryzionym gardem, ale wtedy miasto miao ju now
sensacj, wobec ktrej zblady wszystkie pozostae.
Obudzi ich huk armat, do ktrych niedugo przyczyy si wszystkie kocielne,
klasztorne i cerkiewne dzwony. Wkrtce setki podkw koskich zaczy wybija rytm na
ulicznym bruku i rozlegy si wiwaty gapiw.
- Spjrz - powiedzia Awak, stojc przy oknie. - Chyba cae miasto wylego na ulice. I
nie dziwota, bo chyba nigdy nie ogldano tu tak pysznego orszaku.
Ryx marudzi chwil, wycigajc ze skrzanego futerau teleskop. Przyoy go do
oka. Orszak by zaiste imponujcy i wielobarwny. Poprzedzany przez doboszy bijcych w
tarabany jecha mody mczyzna w dostatnim odzieniu, otwart doni pozdrawiajc
wiwatujcy tum, odgrodzony od orszaku onierzami w barwach Mniszcha, ktry osobicie
wyjecha za miejsk bram, by powita dostojnych goci.
- To chyba w carewicz?
Poda szka Ormianinowi, ktry przyj je niechtnie.
- Przebg! Jak na wycignicie rki! Wiem, bo mi ongi objani, e to optyka, nie
czary, ale jako ciko da wiar, e ten twj teleskop to nie diabelska sztuczka...
Ryx umiechn si pod nosem. Prototyp teleskopu skonstruowany przez Italczyka
Galileusza by darem, ktry may Kacper dosta od przyjaciela ojca - Gustawa, ksicia
szwedzkiego, zawoanego alchemika i Galileuszowego ucznia. Kiedy pochwali si nim
pierwszy raz, kilka lat temu, aden z podkomendnych Awaka nie odway si go dotkn, a
Ormianin przemg si tylko dlatego, eby nie straci twarzy.
- Jeli to on, to raczej szpetny - zauway Ormianin. - A brodawka wedle nosa wielka
jak liwka. I ramiona krzywe...
- Syszaem, e carewicz Dymitr, ten, co jakoby umar czy zgin przed laty, te mia
podobne ubytki w urodzie.
- Zatem to moe by on. Cuda si zdarzaj. Widzisz tych dwch, co jad za nim, obok
wojewody sdomierskiego? To oba kniazie Winiowieccy: Konstanty i Adam. Adam to
kulawiec, ale na koniu, trzeba przyzna, prezentuje si wybornie.
Awak z widoczn ulg zwrci teleskop.
Za

ksitami

poday dwie

roty dobrze

okrytego

wojska

barwach

Winiowieckich, kolasa z ich herbem, potem wozy z prowiantem i sprztem wojskowym, za


nimi szumnie i kolorowo cignli szlachta z pachokami, Kozacy niowi i doscy, na kocu
za gromada kupcw ydowskich z furgonami wyadowanymi wszelkim dobrem, liczcych
na zbyt i zarobek. Zanim przejechali przez cae miasto, mina dobra godzina.

Mniszech nawet nie prbowa ukry zniecierpliwienia.


- Darujcie, waszmociowie, lecz wybralicie niefortunn por. Mwcie szybko, z
czym przychodzicie.
Gdyby nie incydent z prb podpalenia cerkwi, z pewnoci nie zostaliby wpuszczeni
na zamek razem z poselstwem, poniewa na gwat gotowano si do wieczornej uroczystej
uczty powitalnej. Dziedziniec i sam zamek byy pene ludzi, suba uwijaa si jak w ukropie.
Jednak nawet Mniszech nie mg cakowicie zlekceway legacji od cara, albo raczej
wielkiego ksicia moskiewskiego, gdy Rzeczpospolita nie uznawaa jego carskiego tytuu.
Zreszt jako starosta samborski by zobowizany wymierzy sprawiedliwo. Ryksa i jego
druhw przyj jednak nie w sali reprezentacyjnej, ale w swoim prywatnym gabinecie, i nie
zaproponowa im poczstunku. Towarzyszyli mu domniemany carewicz, obaj Winiowieccy i
zaufany sekretarz Stanisaw Soski.
Zanim moskiewski pose zdy zabra gos, carewicz wypatrzy podpalacza ze
skrpowanymi rkami, twardo trzymanego za konierz przez niebieskookiego blondyna, i nie
zwaajc na sw godno, podskoczy ku niemu, biorc go w ramiona.
- Pietrusza, bracie! A wic odnalaze mnie nareszcie!
- Wasze Wieliczestwo... - Wizie rymsn do ng carewicza. - Ratuj!
Carewicz zmarszczy lico i spojrza gronie na Szeferedinowa.
- To ty! Poznaj ci! iy cigae mnie w Moskwie! To przed nim uratowa mnie
Pietrusza. - Odwrci si do Mniszcha i Winiowieckich. - Gdyby nie on, nie byoby mnie ju
pord ywych.
Sign po szabl u boku i przeci winiowi pta.
- O co tu chodzi, Pietrusza? - spyta.
- Oskaraj mnie, em chcia podpali tutejsz cerkiew, cho to le wierutny. Sami to
uczynili, eby na mnie zrzuci win. Gdyby nie ci panowie, nie miaby kto powiadczy, em
niewinowaty.
- To prawda? - Carewicz obrci wzrok na Awaka, ktry by najstarszy z caej trjki,
ale Ormianinowi zascho w gardle w obliczu tylu dostojnikw.
- Nadeszlimy zbyt pno, by orzec z pewnoci, kto podoy ogie. Chcielimy
jedynie zapewni temu czowiekowi sprawiedliwy sd - swobodnie odpar Ryx.
- To wam si chwali, waszmociowie, i nie odejdziecie std bez nagrody.
- Nie stoimy o nagrod, jeno o sprawiedliwo.
Carewicz spojrza na Ryksa z yczliwoci.
- Piknie powiedziane. Zaraz j obaczycie.

Kacper musia przyzna, e byo w tym Moskowicie co takiego, co sprawiao, e nie


mona byo z gry wykluczy, e nie jest tym, za kogo si podaje. Jego oczy patrzyy bystro,
mwi dorzecznie i bardzo dobr polszczyzn, jak szlachcic.
- Ten czowiek nalea do bandy Chopki Kosoapa, ktry zupenie niedawno oblega
Moskw i wysya wielu jemu podobnych, by podpalili stolic - twardo rzek Szeferedinow. Mia przy sobie taki sam wr ze smo, pochodniami i siark, jaki porzuci w Kitajgorodzie,
kiedy przede mn ucieka. Zreszt razem z tym tu edymitrem, Griszkrasstrik*. Zwracajc si wprost do Mniszcha i Winiowieckich, pogardliwym gestem wskaza
carewicza.
- Licz si ze sowami, czeku! - Mniszech pokrania z oburzenia.
Ale Szeferedinow nie da si zbi z tropu.
- Afanasiju Afanasijewiczu, owiecie Ich Mioci.
Gruby pose zrobi krok naprzd.
- Kln si na Boga ywego, e ten, kto tak szpetnie zwid by Wasze Wysokoci, nie
jest i nie moe by carewiczem Dymitrem Iwanowiczem, gdy ten podci sobie gardo
podczas gry w pikuty, kiedy dozna napadu wielkiego kaduka, na ktr to chorob cierpia
od malekoci. Dobitnie wykazaa to inkwizycja, na rozkaz wczesnego cara Fiodora
Iwanowicza przeprowadzona przez bojara Wasyla Szujskiego. Oto protok z owej
inkwizycji. A to papiery z kancelarii Jego Wieliczestwa teraniejszego cara wsiej Rusi Borysa
Fiodorowicza Godunowa, bez adnego dubium stwierdzajce, i czek wykorzystujcy
niejakie podobiestwo do zmarego i bezprawnie mienicy si carewiczem Dymitrem
Iwanowiczem to czerniec Grisza Otriepiew, ktry razem z dwoma towarzyszami zbieg z
monasteru Czudowskiego, porzucajc sukni duchown, przez co sta si godnym pogardy
rasstrig.
* Rasstriga - pogardliwe rosyjskie okrelenie dla mnicha (postrzyonego), ktry
zrzuci habit i wrci! do wieckiego ycia (przyp. red.).
** Wielki kaduk - epilepsja (przyp. red).
Wycign w stron wojewody sandomierskiego oprawn w czerwony safian teczk z
dokumentami, lecz Mniszech odmwi jej przyjcia, spogldajc jednak niepewnie na
kniaziw Winiowieckich.
Odezwa si ksi Konstanty, powanym tonem:
- Wasza Wysoko, pado tu przeciw Waszej Wysokoci powane oskarenie o
uzurpacj. Ufamy wam, czego liczne dowody ju dalimy, lecz jak dotd mamy jedynie sowo
przeciw sowu. I trudno doprawdy dziwi si im wojewodzie, jeli swoje poparcie dla naszej

sprawy uzaleni od nieodpartych dowodw, ktre obiecalicie przedstawi w jego


przytomnoci. Kiedy za bdzie lepszy czas, by je okaza, jak nie w tej chwili?
Dymitr, czy te Grisza, odpar z rwn powag:
- Susznie. I doprawdy widz w tym palec Boy, e niebo zesao mi owego Pietrusz
wanie w tej chwili. Opowiedz, Pietia, wielmonym panom, kto nawiedzi mnie w klasztorze
Czudowskim, kiedymy obaj si tam schronili, uchodzc przed obecnym tu siepaczem
niezakonnego cara Godunowa.
- Bojar Iwan Nikitycz Romanow.
- I co wwczas rzek?
- Upadszy do ng Waszego Wieliczestwa, baga, bycie uchodzili z Moskwy co
prdzej, bo nieprawy car Godunow ju wie, ecie nie zginli w Ugliczu, i wszdzie was
szuka.
- Dokd Iwan Nikitycz kaza mi uchodzi?
- Na Litw, ale wprzd do matki waszej, carycy Marii, postrzyonej w mniszki i
zamknitej w klasztorze Nikolskim nad Biaym Jeziorem. Od niej Wasze Wieliczestwo mia
otrzyma niezawodny dowd tosamoci: chrzestny dar kniazia Mstisawskiego.
- Tak jest. Masz dobr pami.
Niespiesznie, i wedle Ryksa troch teatralnie, DymitrGrisza rozpi u gry swj
bogato haftowany kaftan, rozwiza pod szyj tasiemk koszuli, sign w zanadrze i wydoby
na wierzch okazay zoty krzy wysadzany diamentami, zawieszony na zotym acuszku.
- Oto on, moci panowie. Wykonany przez niemieckiego zotnika Johana Stryka,
mieszkajcego na Srietience i pracujcego dla mego ojca cara Iwana Wasyliewicza. Zamwi
go u Stryka mj ojciec chrzestny Iwan Fiodorowicz Mstisawski. Nazwisko zotnika jest
umieszczone na oprawie, na samym za krzyu wyryto imiona kniazia Mstisawskiego
tudzie dzie, miesic i rok mego urodzenia oraz wszystkie imiona. Panowie posowie, skoro
jestecie tak dobrze poinformowani, tedy rzeknijcie, pod jakimi imionami zosta ochrzczony
carewicz Dymitr Iwanowicz?
Pose i Szeferedinow spojrzeli po sobie, wzruszyli ramionami i nic nie odparli.
- Nie wiecie tego? Dymitr Uar, na pamitk mczennika prawosawnego z
Aleksandrii, ktrego wita Cerkiew nasza czci 19 padziernika. A jest to wanie dzie
urodzenia Dymitra Uara Iwanowicza, ostatniego z rodu Rurykowiczw. Mojego urodzenia.
Zdj krzy z szyi i przekaza Mniszchowi, ktry odebra go z widoczn czci, a po
duszym ogldaniu powierzy kniaziom Winiowieckim. Adam odda go z powrotem
wacicielowi z ukonem i sowami:

- Cudna robota i diamenty icie krlewskie. To ucina wszelkie wtpliwoci, Wasza


Ksica Mo. Co nie oznacza, e je kiedykolwiek ywilimy.
Ale mieli je, dla wszystkich to byo jasne. Inaczej nie szukaliby dla swego
protegowanego poparcia wpierw u Ostrogskiego, cho Ostrogscy i Winiowieccy byli
rywalami, a gdy ten odmwi, u Mniszcha, ktry jako bankrut nie mia nic do stracenia. Teraz
jednak wszyscy trzej pozbyli si dubiw i nie dao si ukry, e wyranie im ulyo. Delegaci
carscy milczeli, bo dowd by bezsporny. Nikt oprcz najbliszej rodziny carewicza dotd nie
oglda co prawda tego krzya, lecz kady o nim sysza.
- Owszem, jako czerniec Grigorij wystpowaem w klasztorze, gdzie kuzyni ukryli
mnie, kiedy matka z sobowtrem, synem wiernego sugi, udawaa si na zesanie do Uglicza doda carewicz. - Lecz mj opiekun mnich Pafnutij oraz patriarcha od pocztku wiedzieli, kim
jestem i z pewnoci, podobnie jak matka, knia Mstisawski i kniaziowie Romanowowie
dadz wiadectwo prawdzie, gdy nadejdzie pora. A teraz, wielmoni panowie, wyjanijmy
ostatni wtpliwo. Powiedz, Pietrucha, kiedy przybye do Sambora?
- Wczoraj przed wieczorem, Wasze Wieliczestwo, na ostatnich nogach. W
Horodyszczach dowiedziaem si, e zdasz ku Samborowi z ogromnym orszakiem, i
poznaem w tym zrzdzenie Opatrznoci. Hitejszy pop ulitowa si nade mn i zezwoli
przenocowa w sobotach. Gdym twardo spa, napadli mnie nasi, a wybawili panowie Polacy.
- To podpalacz! - warkn Szeferedinow. - By nim i dalej jest. otr zawsze pozostanie
otrem.
- Nie podpaliem cerkwi! - krzykn Pietia. - Po c miabym to robi?
Szeferedinow otworzy ju usta, lecz Dymitr prawdziwie krlewskim gestem nakaza
mu milczenie i spyta posa:
- Afanasiju Afanasijewiczu, z ktrej strony przybylicie do Sambora?
Pose po wahaniu, gdy poj, o co chodzi carewiczowi, odpar niechtnie:
- Od Drohobycza.
- Zatem musielicie przejeda przez Horodyszcze. Tedy powiem wam, co si stao.
Po drodze spotkalicie Pietrusz i ten czowiek - wskaza Szeferedinowa - rozpozna go, po
czym kaza waszym ludziom za nim szlakowa. Pietia nie mia adnego powodu, by podpala
cerkiew. Ale wy tak. Wic to wasza robota... Molczi, suczij synu! - hukn gronie, widzc,
e Szeferedinow prbuje co wtrci. - Uczynie to dlatego, eby skompromitowa jego, a
zarazem i mnie, bo wiedzia, emy si podruyli. Podpalacz i kamliwy uzurpator, dobrana
para. Polacy powiadaj: kto z kim przestaje, takim si staje. Ale niedoczekanie wasze, bo
dziki Opatrznoci i tu przytomnym panom - ukoni si lekko Awakowi, Fredrze i Ryksowi -

ktrym obaj winni jestemy wdziczno, wasz pody plan spali na panewce. Precz mi z
oczu!
Przemiana raczej skromnego petenta, niepewnego, jak zostanie przyjty, w dumnego
krlewicza, prawowitego dziedzica moskiewskiego tronu i szafarza sprawiedliwoci, bya
zaiste tyle byskawiczna, co imponujca. Szeferedinow zacisn bezsilnie pici, pose za
spyta zimno Mniszcha:
- Panie wojewodo sdomierski, jaki respons mam zawie Jego Wieliczestwu carowi
Borysowi Fiodorowiczowi Godunowowi?
- e nie uznajemy jego wadztwa. - Mniszech wyprostowa si dumnie i z gry
spojrza na korpulentnego posa. - I eby czeka nas w Moskwie, dokd przybdziemy
niedugo, by osadzi na tronie prawowitego wielkiego gosudara, Dymitra Iwanowicza. To
wszystko. egnam.
Ledwie za moskiewsk legacj zamkny si drzwi, ju otworzyy si na powrt i
stana w nich Marianna Mniszchwna. Zoya przepisowy dworski ukon i powiedziaa:
- Ojcze, wszystko ju gotowe.
Ubrana w swj najkosztowniejszy strj, z setk pere wplecionych w czarne wosy,
prezentowaa si niewypowiedzianie piknie i z pewnoci doskonale o tym wiedziaa. Ryx
nie mg od niej oderwa oczu. Ale ona nie patrzya na niego. Na nikogo innego zreszt,
wyjwszy carewicza. Ten za po prostu zamar. Na przemian to blad, to czerwienia i
wyglda, jakby porazi go piorun, co z zazdroci i smutkiem stwierdzi Ryx, ktry niedawno
przey to samo. Po chwili mia ju pewno, e niezbyt obyczajne wejcie panny byo
starannie zaplanowane, poniewa na obliczu Mniszcha, przenoszcego spojrzenie z crki na
dostojnego gocia, dostrzeg tryumfalny umieszek. W jednej chwili poj, co knu wojewoda
sandomierski - oto jego wasne plany wziy w eb. Przeczuwa to od wczoraj, jednak do
koca czepia si nadziei, ktra teraz umara. Serce zakuo go bolenie.
Dziewczyna wdzicznie dygna i wybiega z gabinetu, zostawiajc za sob jedno
serce rozpalone, a drugie zamane.
- Moci panowie - rzek dononie Mniszech. - Zapraszam do sali biesiadnej. Wielki
ksi przodem. Musz rzec Waszej Wysokoci, e mi zaimponowa. Rzadko bowiem zdarza
si sysze tak zrcznie przeprowadzon obron oskaronego, jak Wasza Wysoko dzi
zademonstrowa.
- Dziewcz to byo zali anio? - spyta Dymitr, wci pprzytomny.
- To moja najmodsza, Maria. Dziecko jeszcze. Szesnastu lat nie ma.
- adne mi dziecko! To to panna na wydaniu!

- Skoro Wasza Wysoko tak uwaa... Panie Fredro, moci Awak, zapraszam na
pokoje. Co do waci za, panie Hiroposki - oderwa si od carewicza i poufale podj Ryksa
pod rami - to nasze wstpne ustalenia zechciej uzna za niebye. A co do tamtej kwestii...
Moesz przekaza Jego Krlewskiej Moci, e niedugo stawi si u niego wasn osob w
nader wanej sprawie o nadzwyczajnej wprost doniosoci. Ergo im prdzej wyruszysz, tym
lepiej.
- Pojmuj.
- Zaraz! - wtrci si carewicz. - To nie chcecie chyba pozbawi nas towarzystwa
kawalera, ktremu tyle zawdziczamy, moci wojewodo?
- Niestety, pana Hiroposkiego wzywaj obowizki.
- Szkoda. Mamy nadziej, e uczynisz nam t ask, kawalerze, i odwiedzisz nas
rycho w Moskwie, bymy mogli ci si naleycie odwdziczy?
- Kto wie. - Ryx skoni si, po raz kolejny podziwiajc, jak atwo i szybko ten
czowiek wcieli si w rol szafarza ask.
Nie ogldajc si za siebie, poszed ku drzwiom, a za nim lojalny Awak.
- Na co czekasz? - zagadn Dymitr osamotnionego Pieti. - Chode z nami,
Pietrusza. A moe, dajmy na to, Jurij Pietrowski, bo przecie nie godzi si, by drug przyszego
cara nie mia nazwiska. No, Juszka, miao! Bardzo mi si dzi przysuye, przyjacielu,
nigdy ci tego nie zapomn.
- Moci Biaoskrski - puszczajc przodem pozostaych, Mniszech zagadn
pgosem czekajcego w korytarzu dowdc stray. - Przed chwil opuci nas im
Turoposki zwany Ryx. Nie by w humorze. Obawiam si z jego strony kopotw, bo to czek
uparty. A teraz, gdy nareszcie sprawy zaczynaj si ukada, adnych turbacji mi nie trzeba.
Dopilnuj tego, masz cakowicie woln rk. Ale jeli znw o nim usysz, bd bardzo,
bardzo niezadowolony.
*
Ryx szed jak pijany, a Awak musia go podpiera. Persa wyprzedza ich o kilka
krokw, o tyle oddalony Szowleha ubezpiecza tyy.
- Ale ci wzio, chopcze - westchn Ormianin.
- Widziae to waszmo? Ten stary otr umyli sobie wyda crk za Moskowit!
Poniewa nadzieja umiera ostatnia, wci udzi si, e w gr wchodz przede
wszystkim wygrowane ambicje Mniszcha, i e nie jest cakowicie obojtny Mniszchwnie.
Czy w przeciwnym razie osobicie fatygowaaby si z ostrzeeniem przed knowaniami
Biaoskrskich?

- Dziwisz mu si? To trafia mu si gratka, jaka tylko w baniach zdarzy si moe.


- Bdziemy mieli wojn z Moskw, jak dwa a dwa cztery. Przecie Godunow nie odda
tronu bez walki.
- I c z tego? Moskwa warta mszy. Zobaczysz, e nie tylko krl, ale nawet papie
popr tego Dymitra, jeli tylko si przechrzci i obieca obrci Moskwicinw w katolikw.
Wspomnisz moje sowa.
- To si nie uda, moci Awak.
- Powiedz to Mniszchom i Winiowieckim. A takich jak oni zacznie przybywa, bo
stawka jest ogromna. Za miesic, moe dwa, bd mieli pod swoj komend ca armi. Ba,
zaraz po Nowym Lecie, jak tylko wieci si rozejd, pod Samborem powstanie drugie miasto
pene zbrojnych. Patrz, co si dzieje ju teraz...
- Widziae wa, jak on na ni patrzy? A ona...
- Nie zadrczaj si. Nic na to nie poradzisz.
- atwo ci mwi. Wida nigdy prawdziwie nie miowae.
- Skd wiesz?
Powiedzia to jako tak smutnie, e z Ryksa uszo troch goryczy.
- Przepraszam. Czy Daniel to twj syn? Wybacz, lecz dawno chciaem ci o to
zapyta.
Awak umiechn si niewesoo.
- Chwaa Bogu i witemu Sahakowi Partewowi Wielkiemu, nie. To syn druha z
dawnych lat. Umierajc, powierzy go mojej opiece, bo matka chopca odumara go w
dziecictwie, a innych krewnych nie ma. Chopiec jest dziki i ciki do nauki, sam widziae.
Ale c zrobi, sowo si rzeko.
- Efendi! - rozleg si ostrzegawczy okrzyk Persy i koo ucha Ryksa wisna strzaa.
Z izbicy stojcej osobno cerkiewnej dzwonnicy spada strzelba, natomiast strzelec
zawis poow ciaa przewieszony przez krawd. Nawet gdyby jednak spad, nie wzbudziby
wielkiej sensacji, gdy ulice, tak puste jeszcze poprzedniego dnia, teraz byy pene podpitej
drobnej szlachty, czeladzi i Kozakw wczcych si bez celu i szukajcych okazji do
awantury. Hi i tam ju dochodzio do bijatyk.
- Dobry strza, Persa - powiedzia Ryx, ale Tatar tylko machn rk lekcewaco.
- arty si skoczyy, Kacper - rzek powanie Ormianin. - owy rozpoczte. Ju nie
bd si bawi w adne subtelnoci i udawa wilkoakw. Jeli jeszcze dzi nie zdoamy
wydosta si z miasta, zginiemy przed witem. Zaatwi to sami albo zlec jednej z kup tego
hultajstwa, od ktrego a si roi. I kto wwczas zbierze dowody przeciw tym bestiom?

Opucili Sambor tu przed zamkniciem bram.


*
Wie spaa, wikszoci psw nie chciao si wychyla z bud, wic przemknli
niezauwaeni. Tak im si przynajmniej zdawao.
- Ile czasu zyskalimy waszym zdaniem? - spyta Ryx.
- Niewiele. Stranicy z poudniowej brony z pewnoci nas dokadnie opisali. Nawet
jeli chwil im zajo sprawdzenie, czymy nie udali si w stron Starego Sambora,
Czerchawy albo Laszek Murowanych, to ju z pewnoci odnaleli trop. Mamy najwyej
godzin przewagi.
- Zatem w drog.
Nieca mil za Horodyszczami skrcili z gwnego traktu na pnoc, w kierunku
Dublan. Boczna i rzadko uczszczana droga bya sabo widoczna i przysypana nienaruszon
cienk warstw niegu, ktry jak na zo przesta pada.
- Zaciera lady, efendu - spyta Persa.
- Prna robota. Musieliby by lepi, eby ich nie wypatrzy. Lepiej si pospieszy.
Jed naprzd i prowad, ebymy nie ugrzli w bagnach.
P mili za Dublanami, na granicy wielkich moczarw, wykrcili prosto na zachd i
po kilkunastu minutach dotarli do Dniestru. Rzek, w tym miejscu ani zbyt szerok, ani
gbok, pokrywa cienki ld, przez co przeprawa bya do niebezpieczna, ale nie mieli
innego wyjcia, jeli chcieli dotrze do gwnego traktu. Szowleha zeskoczy z wierzchowca,
przyoy ucho do ziemi i oznajmi z pewnoci w gosie:
- Bd tu za kwadrans.
- Moe nie warto byo koowa, tylko jecha prosto do Wojutycz? - myla na gos
Awak.
- Nie, bo to zbyt oczywiste. Tam szukali najpierw, moe nawet przygotowali zasadzk
na wypadek, gdyby nie udao im si dosta nas w miecie.
- Wiem, tak tylko pytaem.
- Sprawdzalicie mnie? - spyta Ryx. - Co to ma by, examenl?
- Poniekd. Co teraz? Nie ujdziemy im, to pewne. I bez wtpienia maj przewag.
Z najwysz ostronoci pieszo przeprawili si po lodzie, miejscami podbiegnitym
wod, zwierzta prowadzc za uzdy. Ld ugi si w kilku miejscach, raz nawet trzasn i
pojawia si na nim rysa, lecz wytrzyma. Dosiedli koni i podjechali kawaek, po czym Ryx
ich powstrzyma.
- Wystarczy. Szowleha, sptasz wierzchowce i ich przypilnujesz, a kiedy si zacznie

taniec, doczysz do nas.


Wyjli z olstrw bandolety i rusznice, a Ryx take sajdak z ukiem i strzaami oraz
torb juczn. Zatoczywszy koo, wrcili nad rzek.
- Tli ich zatrzymamy.
- W tych ciemnociach bdziemy strzela na olep - zauway Ormianin. - Wielkiej
krzywdy im nie uczynimy.
- To si okae. Szowleha i Daniel, powiecie mi.
Z ciekawoci patrzyli, jak Ryx wydobywa z jukw co, co rozpoznali jako rkaw
starej koszuli, zwizany na kocach tak, e przypomina grub kiebas z krtkim sznurkiem
do zawieszania w wdzarni. Wepchn go do krtkiej rury wypenionej grubymi glotami vel
siekacami.
- Sprytnie. - Awak pokiwa gow. - Musiae to sobie wczeniej obmyli.
- A tak. Przeze mnie znalelicie si w obiey i ja musz was z niej wycign. Tam
bdzie dobre miejsce. - Wskaza okaza kod unieruchomion przez ld kilka krokw od
brzegu. - Id. Wam zostawiam zwiadowcw, ktrych powinni wysa. Tylko pozbdcie si
ich nie wczeniej, nim pozostali rozpoczn przepraw.
- Jeli le obliczysz czas, nie zdysz wrci -.ostrzeg Ormianin.
- Trudno. To wkalkulowany hazard.
*
Byo ich dwudziestu. Haastra zoona gwnie z beskidnikw, czyli ruskich grali
opryszkw okresowo schodzcych z gr, i niewidomych, czyli dezerterw z wojska, rwnie
bezlitosnych i okrutnych jak Tatarzy. Dowodzi nimi zbir z blizn od szabli na gbie, odziany
w wypowiay szarobkitny mundur z czerwonymi wyogami, wiadczcy o tym, e by
moe suy kiedy w piechocie wybranieckiej. Stoczyli si ca gromad na szczycie
wysokiej skarpy nadrzecznej. A poniewa wiatr rozgoni chmury, zza ktrych wyszed blady
ksiyc, byli dosy widoczni.
Czowiek z blizn chyba jednak nie suy w armii, bo horda pokrcia si chwil tam i
sam, po czym runa w d bezadn kup. W miejscu gdzie uciekinierzy przebyli rzek,
wybucha gona ktnia marnie wiadczca o powadze naczelnika, ktry sdzc po
wyrazistych gestach, usiowa kilku podkomendnych wysa na zwiad. Skoro nikt si nie
pokwapi, wszyscy zleli z koni i zaczli przepraw.
Ukrytemu za kod Ryksowi ulyo. Ze zwiadowcami byby problem, mogli go
wypatrze albo nie da si bezgonie zgadzi, a tak sprawa bya prosta. Zapali krtki lont i
niewidoczny z drugiego brzegu pomyk, sypic iskrami, pomkn do celu. Impet takiej miny,

jak susznie zauway Awak, w wikszej czci szed w gr, ale Ryx zaoy, e ld jest tak
saby, i wystarczy byle wstrzs, a popka. Niepokojca i ryzykowna bya jedynie krtko
lontu. Hiroposki zerwa si zatem do biegu. cigajcy spostrzegli go, wrzasnli gromko,
posyajc za nim kilka strzaw, ale przeprawy nie zaniechali. Przeciwnie, niczym
posokowce, ktre zwietrzyy krew, rzucili si naprzd.
Mina wybucha dokadnie w chwili, gdy trzon bandy znajdowa si przy zwalonym
drzewie, a forpoczta docieraa do brzegu, depczc Ryksowi po pitach. Wybuch nie by
potny ani specjalnie gony, w przeciwiestwie do huku pkajcego lodu. Przeraliwy kwik
koni, ktrym napierajce zway kry amay nogi, i krzyk ludzi pograjcych si w lodowatej
wodzie buchny w niebo. Ucichy, gdy uwolniony nurt wezbra gwatownie i run w d
rzeki. W mgnieniu oka z kawaw kry uczynia si wspacznica, ktra niby wa albo tama na
chwil zatrzymaa bieg wody, dwukrotnie podnoszc jej poziom. Porwane nurtem ciaa
ludzkie i koskie oraz jeszcze ywi rozbili si o lodow przeszkod, po czym poszli pod ld
lub spynli z prdem, kiedy zerwana z uwizi koda uderzya w nich niby taran.
Tylko dwch maruderw, w tym naczelnik, zdyo si wycofa, z kolei trzech dotaro
na przeciwlegy brzeg, gdzie Awak i Szowleha natychmiast roznieli ich na szablach.
- Spjrz! - Ormianin wskaza Ryksowi drug stron rzeki, gdzie dwch rozbitkw
walczyo midzy sob o jedynego ocalaego wierzchowca.
Persa przerwa pojedynek celnym strzaem. Ostatni ywy bandyta bez namysu
wskoczy na siodo i dgajc konia ostrogami oraz smagajc nahajk, zmusza go do biegu
pod gr. Persa naoy na majdan swego uku now strza. Tym razem chybi.
- Ledwo co wida. I za daleko - powiedzia zrezygnowany. - Nawet na strza z
rusznicy.
- Kacper - rzek z naciskiem Awak. - Tylko ty moesz to zrobi.
Nie spieszc si, Ryx wybra z koczanu odpowiedni strza i pogadzi czysko
swego kamana, potnego tureckiego uku bijcego na tysic krokw.
- Szybciej - ponagli go Awak. - Jeli ujdzie, za p godziny bd wiedzieli, gdzie nas
szuka.
Ale Ryx czeka. Pot zrosi mu czoo. Przypomnia sobie potyczk sprzed piciu lat.
Awak kaza mu wtedy pilnowa koni i zabezpieczy tyy. Kacper zabawia si rzucaniem
arkanu, kiedy spostrzeg wrogiego zwiadowc. Poszed za nim bezszelestnie i bez problemu
go schwyta. Ptla zacisna si tamtemu na szyi i zwiadowca pad, nie wydawszy gosu.
Kacper wiedzia, co powinien zrobi, ale wrg okaza si chopcem niewiele starszym od
niego. Nie potrafi go zadawi ani tym bardziej podern mu garda. Wooch wykorzysta

jego niezdecydowanie, doszed do siebie, zerwa ptl i uciek, wrzeszczc co si, a jego
ostrzeeni pobratymcy odparli atak Polakw, ktrzy cudem nie ponieli adnych strat, nie
liczc kilku rannych. Ale mogo si skoczy o wiele gorzej. Towarzysze jasno dali mu to do
zrozumienia. Najbardziej bolao go jednak drwice spojrzenie Lisowskiego, zaledwie kilka lat
od niego starszego, z ktrym zaciekle rywalizowa. Nie mg tego znie i wrci do domu.
Jeden Awak potraktowa go wyrozumiale, mwic na poegnanie: Jeste mody i
niedowiadczony. Jednak na wojnie twj bd moe kosztowa ycie wielu ludzi, co ju
wiesz. Dlatego zapytam: czy nastpnym razem postpiby jak naley?. Nie jestem pewien
- odpar uczciwie. Tedy jed i wr do nas, kiedy bdziesz mia pewno.
Uciekinier dosiga ju prawie grzbietu skarpy, gdy Ryx nagym ruchem napi uk,
docigajc pierzysko strzay do ucha. Ko by jeszcze w gbokim cieniu, lecz jedziec
znalaz si ju w obrbie ksiycowej powiaty. Jkna zwolniona ciciwa, strzaa pomkna
do celu. Lecz moment wczeniej zbieg zrobi rzecz niespodziewan. Spi konia i zmusi go
do obrcenia na tylnych nogach. Pocisk musia go ledwie musn, moe nawet omin, bo
uciekinier wyda tryumfalny wrzask, zdar z gowy kopak i drwico pomacha wrogom. Ale
w tym czasie w powietrzu leciaa ju druga strzaa. Z tak duej odlegoci nie mogli jej
widzie, jednak jedziec wrzasn, a tym razem by to wrzask przedmiertny. Wyrzuci rce w
gr, po czym zwali si z konia, ktry znikn za skarp.
- Mog sprbowa? - Daniel wycign rk po luk, ale nie potrafi go nacign
nawet do poowy.
- Prna fatyga - rzek Awak. - Tego uku nikt oprcz Kacpra nie zdoa napi.
P godziny pniej wydostali si z lasu na szlak tu poniej Kalinowa. Pochodnie
dawno im si wypaliy i gdyby nie instynkt Persy, pobdziliby niechybnie lub utknli w
trzsawisku.
Uratoway ich czujno i koci wzrok Szowlehy. Poniewa nieg znw zacz prszy,
a niebo si zacigno, tylko on mg w tych warunkach wypatrzy jedca patrolujcego
gociniec i celnie rzuci noem. Jedziec spad z konia, ale zawis z nog w strzemieniu, a
sposzony wierzchowiec powlk go w stron Kalinowa.
- Jej Bohu! - westchn Kozak. - Znw straciem dobry n.
- Na wite dziewice... Obstawili wszystkie drogi - pomarkotnia Awak. - W
Kalinowie bdzie ich wicej. Za kwadrans, kiedy ujrz nieboszczyka, rusz w pocig.
- Tego si spodziewalimy. Nic si nie zmienio. Zawracamy do Sambora. I tak
mielimy to zrobi. Moe uda si ich zaskoczy - odpar Ryx.
- Ale nie traktem. Pojedziemy z biegiem Strwia a do tego myna, gdzie tu przed

Godami widziano Biaoskrskiego. Tam przeczekamy do rana, a przy okazji dokadniej


wypytamy mynarza. Jeeli nieg bdzie nadal pada, moe uda nam si zmyli tych otrw.
W tej chwili z daleka, od Sambora, dobieg ich saby odgos armatnich salw i jeszcze
sabszy kocielnych dzwonw, ktrym odpowiedzia dzwon z bliej pooonego Kalinowa.
- Doylimy Nowego Lata, Kacper - zauway Awak. - A to ju co.
Byo grubo po pnocy, kiedy Maria wlizna si do sypialni.
- Zuza, pisz? - szepna.
- Nie - odpara zgodnie z prawd Soska.
Cae ycie spdzia w sennym, prowincjonalnym Samborze, raz tylko wybraa si z
matk do Lwowa. Jeszcze nigdy nie uczestniczya w tak wietnym zgromadzeniu ani nie
przebywaa blisko tak wielu dostojnych ludzi. To j oszoomio i nie pozwalao zasn. Ta
wilia Nowego Lata bya niepodobna do adnej poprzedniej, a wieszczya jeszcze wiksze
zmiany, o ktrych dziewczyna lkaa si nawet myle.
Przeciwnie Marianna. J perspektywa rychej odmiany ycia doprowadzaa do
najwyszego podniecenia. Wskoczya pod pierzyn i ucisna przyjacik.
- Jaka ja szczliwa! To przechodzi wszelk imaginacj! Widziaa, jak na mnie
spoziera? Jakby chcia mnie pore wzrokiem. Bezwstydny!
- Kto?
- Kto jak nie carewicz Dymitr!
- Ten brzydal?
- Wcale nie jest brzydki! - achna si zagniewana Maria i odsuna na skraj ka. Ma rozumne lico i bystre oczy, jest mody, wawy i wcale dowcipny. Czeg chcie wicej?
- Ale pan Biaoskrski albo choby ten Ryx o niebo pikniejsi.
- Nie wspominaj mi nawet o tych chudopachokach! Mczyzna nie musi by pikny,
wystarczy, eby by bogaty i potny, co z reguy idzie w parze.
- To z niego chuchro. Ani susznego wzrostu, ani postawy... - Zuzanna nie dodaa, e
jest rudawy, a dobrze na wasnej skrze odczua, jak powany to defekt w urodzie.
- Ale z ciebie gupia g! - Maria rozzocia si nie na arty i uniosa na okciu,
patrzc na Zuzann z politowaniem. - Wadza to moc, ot co! A wiesz, kim on bdzie, jak tylko
Winiowieccy i drudzy panowie, a nawet sam krl jegomo, do ktrego si udadz, udziel
mu wsparcia? Moskiewskim carem, potniejszym i bogatszym nili sutan turecki i szach
perski razem wzici!
- I c z tego?
- A to, moja luba, e w przyszy car wyzna mojemu ojcu, ie rozmiowa si we mnie

od pierwszego wejrzenia, i poprosi go o moj rk! lub, za uprzedni zgod krla


Zygmunta, odbdzie si w Moskwie, zaraz gdy Dymitr obejmie naleny tron. Orszula
zzielenieje z zazdroci! Kime bowiem jest jej knia Winiowiecki przy wielkim hospodarze
moskiewskim? Taki, tyci. - Pokazaa dwoma palcami, robic midzy nimi niewielki odstp. Zreszt co tam Orszula. Najpierwsze jejmoci w Polszcz i na Litwie bd nisze ode mnie,
nawet krlewna Anna! A ty zostaniesz pierwsz dam mojego dworu i pierwsz druhn na
moim weselisku. I co ty na to?
- Ciesz si - odpara Soska, starajc si wykrzesa z siebie odrobin radoci, ktrej
wcale nie odczuwaa. To wszystko do niej nie docierao, byo jak sen albo ba, przytaczao
j.
Po raz pierwszy odczua za to ukucie zazdroci. Jak to si dziao, e kady
mczyzna, gdy tylko spojrza na Mari, zaraz pragn si jej owiadcza, na ni za nikt
nawet nie chcia spojrze? To bolao. Co tamta miaa w sobie takiego, oczywicie pozycji i
majtku nie rachujc, czego nie miaa Zuzanna?
- I to ci jeszcze powiem - gorczkowaa si Marianna, zbyt podniecona, by
przejmowa si chodn reakcj przyjaciki - e carewicz przyobieca, gdy tylko obejmie
dziedzictwo po przodkach, nie tylko poj mnie za on, ale ojcu memu wypaci od rki
milion czerwonych zotych. Syszysz: milion! Nadto nada mu ksistwo smoleskie i
siewierskie. Za twego ojca uczyni swoim osobistym sekretarzem. Raduj si, bo niedugo
spoem ruszamy do Moskwy z ogromnym orszakiem, jakiego i sam krl nie ma!
Teraz dopiero do Zuzanny dotar ogrom zmian, ktre szykoway si w jej yciu. A
cisno j w gardle. Troch ze strachu przed nieznanym, troch z nadziei, e moe i jej los
nareszcie obrci si na lepsze. Zwaszcza e pikny Hermolaus Biaoskrski nie mia ju u
Marianny najmniejszych szans. Oywiona zacza razem z Mari marzy i roi na temat tego,
co wkrtce miao nastpi. Nie zauwayy, gdy zaczo wita.

ROZDZIA 4
Myn sta na prawym brzegu Strwia, wier mili od drogi i tyle na przeaj od
Wojutycz.
Mynarz dzierawicy go od Drohojowskich by czowiekiem odwanym, ktry pod
komend Jana Tomasza Drohojowskiego za krla Stefana walczy z Moskw pod Pskowem.

Inny nie miaby czego szuka w okolicy tak czsto nawiedzanej przez rozmaitych
rozbjnikw i szlacht toczc niekoczce si wojny ssiedzkie. Pamitajc o losie kolegi po
fachu i jego syna z Tarnawki, ktrych napad Diabe Stadnicki i obu obern gowy, wiarus
znad Strwia uczyni z myna fortec. Powikszy i rozbudowa schron pod przylegajcym
do niego kamiennym domem. Wykopa tam studni i zgromadzi prowiant pozwalajcy
wytrzyma dugotrwae oblenie. A take zrobi przekop cigncy si do lasu, ktrdy
mona byo uciec lub wysa kogo po pomoc. Dach domu oboono darni, by nie mona go
byo podpali, a wskie okna przypominay strzelnice. Solidne dbowe drzwi byy okute i
zabezpieczone elaznymi sztabami, nie brakowao rusznic ani prochu, za wszyscy
parobkowie byli obeznani z broni. Na dachu myna umieszczono dzwon, w ktry bito w
razie napadu, wzywajc pomoc z nieodlegych Wojutycz. Ale to byo potrzebne tylko raz, gdy
myn obieg Diabe Stadnicki, od lat nkajcy posiadoci Drohojowskich, w pozostaych
kilku przypadkach mynarz i jego ludzie doskonale radzili sobie sami. Miao to t z stron,
e zbytnio ufali w siebie i obronno myna.
Przybysze zjawili si tu po pnocy. Dowdca zeskoczy z konia i na czworakach,
niczym wilk, ruszy na zwiady. Dwa brytany pilnujce obejcia, cicho warczc i obnaajc
ky, wybiegy mu na spotkanie. Szczekn przyjanie i po chwili caa trjka krya w koo,
obwchujc si i pomrukujc, dopki czowiek nie pochwyci zwierzt za kudy na karku i nie
zderzy czaszkami. Gdy leay bez ycia, przegryz gardo wpierw jednemu, potem drugiemu.
Potem, wci na czworakach, podbieg pod kamienne domostwo. Odwin lin, ktr by
przepasany, i jednym pewnym rzutem zaczepi hak na jej kocu o krawd wysokiego komina
sterczcego ponad dachem. Wszystko odbyo si w zupenej ciszy, gdy hak owinito szmat.
Dowdca zwinnie wspi si na dach i zahuka jak puchacz.
Jego ludzie zostawili konie pod opiek jednego ze swoich i przybiegli pod myn,
opasujc go koem. Dowdca wcign lin, po czym delikatnie spuci j w gb komina i
zacz zjeda.
W najcieplejszej izbie spay ona i crka mynarza. Mynarz razem z synem
zajmowali ssiednie pomieszczenie, parobkowie w zimie spali pokotem w kuchni na dole, za
kucharka i dziewka suebna w komorze za kuchni.
Intruz, w mroku widzc jak kot, przyglda si picym. Te chwile, gdy oni go nie
widzieli, a on mg zrobi z nimi wszystko, lubi najbardziej. Oddycha gboko, czekajc, a
opadnie ze podniecenie. Ruszy ku drzwiom. Wtem co otaro mu si o nog i miaukno
przymilnie. Schyli si, wzi kota na rce i pogaska. Zwierzak zamrucza. Intruz cisn go i
gwatownym ruchem ukrci mu eb jak kurczakowi, odrywajc go od korpusu i odrzucajc

na bok krwawicy ochap. Zdj elazne sztaby, przekrci klucz tkwicy w zamku, uchyli
drzwi i wpuci omiu swoich ludzi.
Wpierw uporali si z czterema parobkami. Na znak dany przez dowdc pochylili si
nad picymi i podczas gdy czterech podrzynao im garda, pozostaa czwrka mocno
dociskaa nogi, by umierajcy kopaniem nie pobudzili pozostaych domownikw. Kucharki i
suki nie zabili, tylko je oguszyli, zwizali i zakneblowali. Poszli na gr, by to samo
uczyni z mynarzow i jej crk, a na koniec z mynarzem i jego synem.
Nieprzytomne kobiety i mczyzn zanieli do duej wietlicy naprzeciw kuchni.
Naczelnik zapali ogarek i rozkaza roznieci w kominie, przynie wicej wiec i zasoni
okno. Wkrtce w palenisku huczao na caego, a izba rozjarzya si od blasku.
- Mircea! - rozkazujco zawoa naczelnik.
Z gromady napastnikw wystpi jeden, odziany na czarno jak pozostali, w kapturze
ciasno przylegajcym do gowy z otworami na oczy i usta.
- Wiesz, kim jestem?
- Tak, panie. Ty Wielki Strix, mj pan i wadca.
- Mao. Jak brzmi pierwsze przykazanie sodalisw naszego bractwa?
- Nie bdziesz mia innych bogw przed Wielkim Striksem.
- Wierzysz we mnie?
- Wierz, panie.
- Tedy kim jestem?
- Moim bogiem.
- A ty kime jeste?
- Jam Tineama, ktra dy ku wiatu, by dostpi iluminacji.
- Dobrze. Odbye pierwiastkowe nauki i otrzymae znak. Oka go towarzyszom.
Modzieniec obnay rami i pokaza wykute signum: dwa nieforemne trjkty
stykajce si w jednym punkcie i przypominajce skrzyda ptaka, motyla albo nietoperza.
- Rycerze Sodalitatis Strixi - zwrci si naczelnik do pozostaych. - Zali uwaacie, e
w modzian, Tinea-ma, gotw jest dostpi wtajemniczenia i sta si jednym z nas,
Vespertilio-Nietoperzem, Igisem-Puchaczem, a z czasem moe nawet Wielkim Striksem?
Zalego milczenie. Mircea zadra jak w febrze. Wiedzia, e wystarczy jeden gos
sprzeciwu, a zamorduj go bezlitonie i wy chepcz jego krew.
- Niechaj si stanie - orzekli zgodnym chrem.
- Skoro taka jest wola ogu, dzi nadszed czas, aby dozna owiecenia, przeszed
chrzest i sta si Nietoperzem - oznajmi Wielki Strix. - Jeste na to gotw?

Chopiec gono przekn lin, ze strachu nie mg wydoby z siebie gosu i tylko
energicznie potakn gow, raz, drugi i trzeci. Naczelnik wycign rk, w ktr kto
usunie wetkn ap puchacza zakoczon wyostrzonymi szponami. Wielki Strix wpierw
naci swj nadgarstek, potem nadgarstek Mircei, zczy je razem, by krew pynca z ran
zlaa si ze sob, po czym unis rk do ust i zliza krew. Modzieniec uczyni to samo.
Dwch sodalisw przystpio do nich i ciasno przewizao rany wieymi bandaami.
- Skrzynka! - zarzdzi herszt i zaraz kto usunie poda mu bogato inkrustowan
kaset.
Naczelnik otworzy j kluczykiem zdjtym z szyi, nastpnie wyj z kieszeni dwie
lulki, nabi je wyjtymi ze skrzynki brzowymi kulkami, ugnitszy je wprzdy w garci.
- Naci. - Poda jedn Mircei, po czym zawoa dononie: - Na kolana!
Wszyscy utworzyli krg i uklkli na oba kolana, wycigajc przed siebie lulki, on za
obszed ich wkoo, kademu wasnorcznie nabijajc fajk, za towarzyszcy mu sodalis
przypala je od wiecy. Wielki Strix postawi skrzynk na pawimencie i stanwszy porodku
krgu, wznis rce i zaintonowa:
- O Szejtanie, nasz stworzycielu i panie, spjrz na swoje dzieci oddajce ci cze i
wspom nas w naszym dziele! Daj nam moc, bymy stali si ciebie godni i w przyszym
yciu mogli si z tob poczy w jedn cao, zaywajc wiecznej rozkoszy!
Po chwili zwrci si do towarzyszy:
- Niemiertelni rycerze Sodalitatis Strixi, zayjcie teraz boskiego nektaru, jak to
czynili przed wiekami nasi przodkowie hasziszinowie, i imaginujcie sobie, e jestecie w
ogrodzie Alamut, dajcym przedsmak tego, co czeka was w raju.
Usiad po turecku, dajc znak pozostaym, by uczynili to samo. W milczeniu zacigali
si wonnym dymem. Po mniej wicej kwadransie Wielki Strix wytrzepa resztki z fajki,
schowa j do kieszeni, wsta i rzek:
- Przywiedcie dziewk.
Przywlekli mynarzwn na rodek izby. Dziewczyna miaa oczy wytrzeszczone z
przeraenia i szarpaa si rozpaczliwie, ale oprawcy trzymali j krzepko. Mynarz i jego ona,
ktrzy take doszli do przytomnoci, zostali posadzeni, by lepiej widzieli, co miao si
zdarzy, i teraz toczyli wok bdnymi spojrzeniami, podobnie jak crka daremnie usiujc
rozerwa wizy. Herszt podszed do mynarza i kopn go.
- Za bardzo rozpuszczalicie ozr, mj mynarzu - rzek.
Tymczasem dziewczynie rozcito wizy, zostawiajc knebel, i rozoono j na
pawimencie z rozkrzyowanymi rkami i nogami, ktre przytrzymywao czterech zbirw.

Naczelnik woy stalowe rkawice ze szponami i jednym machniciem rozci dziewce


nocne giezo od krocza po szyj. Miaa najwyej dwanacietrzynacie lat, drobn budow,
mae piersi i srom, ktry dopiero zacz porasta wosami onowymi.
- Jest twoja - powiedzia Wielki Strix do Mircei.
Chopiec zawaha si, jakby nie wiedzia, czego od niego oczekuj, i ba si
kompromitacji. Sta niepewnie przez dusz chwil, a nagle zachwia si, tracc
rwnowag. Izba zawirowaa mu w oczach. Zakaszla. Wtem zrobio mu si lekko na sercu i
radonie. Oczyma duszy ujrza rajski ogrd peen kwiecia i mikkiej jak dywan trawy,
zaludniony piknymi dziewcztami, zupenie nagimi, przecigajcymi si leniwie i
kiwajcymi na zapraszajco. Ogarno go uniesienie. Poczu sucho w ustach i gd.
Kto zsun mu spodnie, kto inny podci nogi i obali go na dziewczyn. Modzian
upad twarz na piersi mynarzwny i ten widok podnieci go, chopak zyska pewno siebie
mobilizowany wulgarnymi komentarzami kompanw. Kiedy si zaspokoi, zszed z dziewki i
wwczas ujrza krew na jej onie i udach. Druhowie jli poklepywa go po plecach.
- Przebg, w istocie dziewica!
- Masz szczcie, chopcze!
- Zuch Mircea! Dobrze si spisa!
Zaczli si przepycha ku dziewczynie, po czym posiedli j jeden po drugim, gryzc
w szyj i sycc si jej krwi. Po pitym nieszczsna przestaa si rusza i wypyna spod niej
wielka kaua krwi. Rozczarowani odcignli trupa na bok, rzucili si ku mynarzowej, suce
i kucharce, wywlekli je na rodek i gwacili po kolei, a kobiety nie mogy nawet krzykn. Po
wszystkim podernito im oraz mynarczykowi garda, wczeniej zbami odrywajc ksy z
cia. W caej izbie mierdziao niczym w rzeni, krew strumykami cieka po pododze i
kroplami skapywaa ze cian. lizgali si w posoce, cheptali j, wyli i plsali w dzikim tacu.
Mynarz, o ktrym jakby zapomnieli, oglda t zgroz od samego pocztku i ju od
gwatu na crce straci rozum, a z jego wytrzeszczonych oczu wyziera obd. Szarpa si za
z tak nieludzk si, jakiej tylko szalestwo przyda moe, e przerwa w kocu gruby
powrz, ktrym go skrpowano, zerwa knebel i z przeraliwym wyciem, zaguszajcym
wszystko inne, rzuci si na mordercw z goymi rkami. Jednemu wydga palcem oko,
drugiemu odgryz ucho, trzeciemu palec, a z wrzaskiem rozbiegli si ku cianom.
Zosta tylko naczelnik. Czeka na tak chwil. By impotentem i tylko wyszukane
zabijanie mogo go podnieci. Opad na czworaki, warkn i skoczy na mynarza.
Z rozdartego ramienia trysna jucha. Prno mynarz usiowa dosign zabjcy, ten
zawsze by szybszy. Uskakiwa to tu, to tam, po czym dopada ofiary, za kadym razem

rozorujc jej ciao do koci. Wreszcie mynarz osab z upywu krwi i opad na kolana, a
wtedy Wielki Strix skoczy mu na plecy i wbi zby w odsonity kark, trzymajc ofiar w
krzepkim uchwycie, dopki nie uszo z niej ycie.
Zanim odeszli, rozgrzali w ogniu cech do czerwonoci i napitnowali wszystkie
ofiary swoim znakiem, a na koniec obcili im gowy.
- Nie zostawimy ich tak chyba? - spyta ktry, wskazujc trupy. - Trzeba spali myn.
- Nie teraz - odpar Wielki Stru. - Po nocy ogie wida z daleka. Zrobimy to,
wracajc.
Odjechali. Odernite gowy dynday u ich siode, patrzc niewidzcymi oczyma i
paczc ostatkiem krwi skapujcej na wiey nieg.
*
- Chryste Panie! - westchn Awak, gdy weszli do wietlicy.
Szowleha wczeniej odkry trop kilkunastu jedcw zmierzajcych do myna, a
potem opuszczajcych go. Znaleli dwa psy z przegryzionymi gardami, wic wiedzieli,
czego mog spodziewa si w rodku, a jednak jatka, jak zastali, przesza ich imaginacj.
- To moja wina - powiedzia Ryx gucho. - Wspomniaem przy Mniszchu, e kto w
okolicy widzia jednego z Biaoskrskich w czasie, gdy zamordowano Drohojowskie, a oni
domylili si, o kogo mogo chodzi, i pozbyli si jedynego wiadka. Krew tych wszystkich
nieszcznikw na moj spada gow. Znaem ich, mynarz wojowa z moim ojcem pod
Pskowem.
- Nie gadaj gupstw - ofukn go Ormianin. - To wina tych potworw. Trzeba... Nie
wchod tu!
Ale byo za pno, bo Daniel ju przekroczy prg i spoglda na zwalone na kup
bezgowe trupy. Nozdrza mu si rozdymay, gdy wciga ciki odr ju zasychajcej krwi.
- Chodmy std! - zarzdzi Awak i wypchn chopca na zewntrz, mwic do Ryksa:
- Teraz nic nie moemy zrobi, bo trzeba nam uchodzi, zanim wezm nas w dwa ognie.
Widziae lady, udali si do Wojutycz. Potem pozbd si cia albo palc myn w powrotnej
drodze, albo zabierajc trupy do Czarciego Oka.
- Chwila - odpar Ryx, zacigajc si dusznym powietrzem, w ktrym przez wo krwi
przewija si inny zapach, sodkomdy, lecz bardzo wyrazisty. - Dziwnie tu czu...
Awak zmarszczy nos.
- To haszisz. Niektrzy Turcy i Persowie odurzaj si nim, palc go w lulkach.
Ryx przypomnia sobie, e czyta o hasziszu u Marca Pola w Opisaniu wiata. W
czasach krucjat zaywali ow substancj hasziszinowie, ludzie Starca z Gr, nader sprawni

mordercy. Zanim szli zabija, odurzali si hasziszem w piknym ogrodzie zamku Alamut i
baraszkowali z dziewicami, aby mie pojcie, co ich czeka, gdy polegn w boju. Schyli si i
ze szpary w pododze wyj brunatn grudk.
- Jak wyglda w haszisz, moci Awak, czy nie tak?
- Chyba tak - odpar Ormianin niepewnie. - Raz tylko mnie nim czstowano, ale nie
skorzystaem.
Ryx powcha grudk, po czym cisn j palcami. Ugia si odrobin, a po chwili
zrobia mikka i plastyczna. Zawin j w chustk i schowa do kieszeni.
Zanim opucili izb, Ryx wypatrzy jeszcze jaki krwawy ochap, i trcajc go butem,
spyta towarzysza:
- Poznajecie?
Zagoczyk skrzywi si z obrzydzenia.
- Jzyk... Obcili go mynarzowi tak jak Karskiemu, bo obaj za duo gadali?
- Na to wyglda.
- Co robimy, efendil - spyta Persa czekajcy przed mynem razem z Szowleh.
- Ci od Kalinowa zjawi si sam lada chwila - doda Kozak, ogldajc si za siebie
niespokojnie.
- Moemy sprbowa broni si w domu mynarza - myla na gos Awak - i czeka na
pomoc z Wojutycz.
- To daremne - powiedzia Ryx. - Im starosta przemyski ma zbyt szczup zaog. Nie
zechce si osabia w obliczu spodziewanego najazdu Diaba Stadnickiego.
- Ale moe jest tam jeszcze Semen i reszta moich ludzi.
- Jednak jasnowidzami nie s, nie wiedz, gdzie jestemy. A nawet gdyby przybyli,
bdzie ich zbyt mao. Zgin razem z nami.
- Z myna prowadzi sekretny przeaz a do lasu - powiedzia Ormianin. - Wiem, bo
mynarz kiedy mi go pokazywa. Jeeli nim pjdziemy, moe uda si tamtych zgubi.
- A konie tamtdy da si przeprowadzi?
- Nie.
- Wic sami widzicie, e to na nic. Bez wierzchowcw nie zdoamy im uj.
Awak z uznaniem spojrza na Kacpra. Da Bg, ten mody jeszcze zadziwi nas
wszystkich, pomyla.
- Ergo co proponujesz? - spyta. - Nie moemy si cofn ani jecha naprzd.
- Pamitasz t ciek przez bagna? - zagadn Ryx Tatara. - Zaczynaa si niedaleko
std i wioda na pnoc.

Persa poskroba si po ogolonej gowie.


- Pamita pamitam, alem nigdy tamtdy nie jecha zim i po moku. cieka jest
wska i zdradliwa. Wystarczy jeden zy krok i po czowieku.
- Bagno podmarzo.
Tatar pokrci gow.
- Ale cigle zbyt mao.
- Trudno - westchn Kacper. - Niech si dzieje wola Boa.
- Zaczekajcie - powiedzia Awak i wrci do domu mynarza, skd wyszed po chwili z
narczem pochodni. Zapali jedn i poda Persie.
- Prowad. 1 niech nas Bg strzee.
*
Nie mino p godziny, a pod mynem zjawili si czarni jedcy. Wikszo zostaa
na zewntrz, dwch weszo do rodka.
- Szkoda, e nas tu nie byo - powiedzia jeden z nich do towarzysza.
- Pouywali sobie, nie ma co.
- Znalelimy tropy - oznajmi inny, gdy tamci dwaj wyszli przed dom. - Nasi
pojechali w kierunku Wojutycz...
- A tamci?
- W las.
- Przecie tam cignie si bagno nie do przebycia!
- Wanie.
- Radu! Powiadomisz Wielkiego Striksa, e poszlimy za ladami. Niech docz do
nas czym prdzej. Ruszaj!
Wskazany mczyzna wskoczy na konia i oddali si galopem.
- Jest nas jedenastu, a tamtych piciu. Po co nam pomoc?
- Gupi - powiedzia dowdca. - Ten Ryx to charakternik.
Co potwierdzio si niebawem. Wystarczyo, e ko prowadzcego stpn
nieostronie i jedn nog zapad si w trzsawisko, by jedziec przelecia przez jego grzbiet,
wpad w topiel i uton, zanim ktokolwiek zdy: pospieszy mu pomoc. Od tej pory zrobili
si jeszcze ostroniejsi.
- Widz wiato - odpar ktry, wskazujc palcem przed siebie.
Ale strzay nie zobaczy, dopki nie ugrzza mu w piersi i nie zwalia z konia. By
martwy, zanim pochono go trzsawisko.
*

- To ich powinno zatrzyma - powiedzia Ryx, chowajc uk do ubia. - Przynajmniej


na chwil.
- Oni nie zrezygnuj - ostrzeg Awak.
- Wiem.
Modli si o nieg. Niebo zasnua gruba warstwa chmur. Byo ciemno cho oko wykol,
jednak od godziny nie padao. Zostawiali wyrany trop, na domiar byli widoczni z daleka,
poniewa nie sposb byo porusza si bez wiata.
I tak Persa co rusz gubi drog, co ich spowalniao. Pocig zblia si nieubaganie.
- Ile jeszcze, Persa?
- P mili - odkrzykn Tatar. - Bieda w tym, e chyba znw zgubiem drog...
Ledwo to powiedzia, kiedy jego bachmat wpad w bagno. Persa zrobi bd, usiujc
go wydoby, i ko pocign jego. Zapad si po pas w jednej chwili, w drugiej tkwi ju w
grzzawisku po piersi.
- Wycignij rce nad gow! - wrzasn Ryx.
- To na nic, efendi - odpar ze wschodnim fatalizmem Tatar. - Ju po mnie. Idcie
dalej...
- W gr rce!
Persa wydoby najpierw jedn, potem drug rk z topieli. Ryx rzuci arkan,
zaciskajc ptl pod pachami toncego.
- Szowleha, drugi arkan!
Odebra sznur od Kozaka i odda mu swoj pochodni. Zdy w ostatniej chwili, bo
moment pniej Persa zanurzy si po szyj. Ryx przerzuci oba postronki przez siodo
swojego wierzchowca, aby stworzy sobie dwigni, i zacz cign, woajc:
- Pogacie wiata i zatrzymajcie pocig!
Pogo zbliya si niebezpiecznie, na dobry strza z rusznicy.
- Mog ci jako pomc? - spyta Awak.
- Na cie... ce nie... ma miejs... ca na dwch - wychrypia Ryx gosem drcym z
wysiku.
yy na szyi mu nabrzmiay, poczerwienia i oblewa si potem. Tymczasem Persa
zacharcza i nagle urwa, jakby si zachysn. Ryx zrozumia, e mul zalepi mu usta.
- Pom mi! Podcignij si! - rykn.
Pozostali zaczli strzela do przeladowcw. Kto wrzasn z blu trafiony. cigajcy
natychmiast pogasili pochodnie i odpowiedzieli ogniem. Kule wistay gsto. Ko Daniela
kwikn, straci rwnowag i wpad w bagno. Ale Ryx nie zwraca uwagi na nic cakowicie

pochonity ratowaniem Persy.


- Cof... nij si, koni... ku. Tak, dob... rze...
Zawis u koskiego boku, cignc z caych si, a zaczy mu omdlewa rce i pka
krgosup. Z pocztku nie dziao si nic. Ale gdy wydawao si, e wszystkie wysiki id na
marne i nic nie uratuje Tatara, co drgno. A potem powoli, stopniowo, cal po calu, niedoszy
topielec zacz wynurza si z grzzawiska. Zza koskiego grzbietu Ryx nie mg tego
widzie, lecz czu po napreniu lin.
- Nazad, koniku, nazad - chrypia mu do ucha.
Ko zrobi may kroczek wstecz, drugi... I wtedy jeden z rzemieni pk. Ryx nie
czeka. Przeskoczy koski grzbiet i pochwyci pod pachy na poy wydobytego z bagna Tatara
w chwili, gdy ten znw zacz si pogra. Naty si jak nigdy w yciu, przygi i
szarpn. Persa zosta wycignity z trzsawiska z cichym planiciem niczym korek z
butelki. Chwil leeli z Kacprem obok siebie na wskiej ciece, dyszc ciko.
- Dobra, do tego wylegiwania - wysapa w kocu Ryx. - Czas na nas. Postaraj si
odnale ciek.
Pomg Tatarowi podnie si. Obaj byli brudni i oblepieni botem.
- Efendi...
- Wyprowad nas std, a bdziemy kwita. Moci Awak, moemy rusza.
- Najwyszy czas - mrukn Ormianin z ulg. - Proch nam si koczy.
Przerwali ostrza, zapalili pochodnie i poszli naprzd, a raczej pezli jak wie,
cignc konie za sob, za pogo podaa za nimi krok w krok, trzymajc si poza zasigiem
strzau.
- Na witego Wardana Wielkiego, Kacper, to byo niesamowite - westchn Awak
idcy tu za Ryksem. - Persa by trupem. On to wiedzia i my te. Tylko nie ty. Nikt inny nie
zdoaby go uratowa.
- Bez niego wszyscy potonlibymy w tym bagnie.
- Tylko dlatego to zrobie?
Ale Ryx nie odpowiedzia. Las na mokradach by rzadki, gowy, wic widzieli
wietlisty w, ktry nieustpliwie depta im po pitach, i sami take byli widoczni. Ryx
dwukrotnie strzela z uku w ich stron i za kadym razem pocig ustawa, by po chwili
przybliy si znowu. I wwczas, gdy ju stracili nadziej, e uda im si zgubi
przeladowcw lub przynajmniej oderwa si od nich na odlego, ktra rokowaa
powodzenie ucieczki, zacz pada nieg. lady, ktre zostawiali za sob, nikny w oczach.
P godziny potem wydostali si na twardy grunt. Pogo zostaa daleko w tyle albo

cofna si po ladach, pki jeszcze byo to moliwe. nieg nadal pada, a oni wystawiali do
niego twarze, niczym do wybawiciela.
Persa dosiad si do Szowlehy, Daniel do Awaka i pomknli jak wiatr na wschd, na
wysokoci Koniuszek osigajc trakt lwowski. Do miasta mieli std sze lub siedem mil
wgierskich*.
* Mila wgierska - okoo dziesiciu kilometrw (przyp. red.).
Przygarn ich brat Awaka, ktry przej rodzinny interes i mieszka w rynku w
okazaej kamienicy.
- Jeszcze dzi musimy opuci Lww - powiedzia Ormianin do Ryksa po poudniu,
gdy odespali nocne przygody i zjedli dobry obiad. - To miasto Biaoskrskich, a ich tylko
patrze. Nie mog naraa rodziny. Pojedziemy do kwi, do hetmana. Nawet jeli Semen i
pozostali rycho wrc z Wojutycz, jeeli nie musieli jecha a do Rybotycz, i tak bdzie nas
za mao.
- Ruszymy jutro rano. To due miasto, nie odwa si nas tu zaatakowa. Poza tym
dzi mam tu jeszcze co do zrobienia.
- Co? - zdziwi si Awak.
- Czy Hermolaus mia brata bliniaka? To jedyne rozumne wytumaczenie tego, eby
jeden czowiek by widziany jednoczenie w dwch miejscach.
- Mia. Te o tym pomylaem. Bieda w tym, e bliniak Hermolausa zmar rok temu.
- Gdzie go pochowano?
- Biaoskrscy maj swoj kaplic w kociele Bernardynw przy Bramie Halickiej...
- Pjdziesz tam ze mn?
- Znam dobrze prowizora zakonu ojca Bernarda Avellidesa, ale...
- Tedy postanowione. Udamy si tam po zmierzchu.
*
Koci by drewniany, zbudowany ponad sto lat wczeniej w ssiedztwie klasztoru.
Zupenie niedawno ojciec
Avellides rozpocz budow nowej, trj nawowej bazyliki na mod zapocztkowan
przez jezuitw, ktrzy zaczli stawia w Krakowie koci witych Piotra i Pawa. Pracami
kierowa Pawe Rzymianin. Postawiono ju fundamenty, wszdzie wok poniewieray si
materiay budowlane.
- Gotowe - powiedzia Awak, otwierajc drzwi do kocioa kluczem otrzymanym od
prowizora.
Weszli tam razem z Danielem. Wystrj wityni, cho pikny, nie interesowa ich

wcale. Zapalili kilka lichtarzy i obeszli boczne kaplice. Jedna bya odmienna od wszystkich:
cakowicie zabudowana i zamknita kutymi drzwiami z solidnym zamkiem.
- I co teraz? - spyta Awak. - Pater Bernard uprzedza, e to nie kaplica, tylko prawe
mauzoleum, do ktrego nikt postronny nie ma przystpu. Prochor i Pantaleon Biaoskrski,
burgrabia zamkowy, zawarowali to sobie, oc due sumy na potrzeby klasztoru.
Ryx wyj z kieszeni pk wytrychw.
- Pamitka po ojcu - wyjani z obuzerskim umiechem. - Bardzo przydatna.
Dopiero pity wytrych otworzy zamek. Weszli do wntrza uderzajcego brakiem
malowide i innych ozdb.
Na przeciwlegej do wejcia cianie znajdoway si dwa epitafia, Cataliny
Biaoskrskiej de domo Basarab, zmarej Anno Domini 1580, oraz Hermipa Biaoskrskiego
urodzonego Anno Domini 1580, zmarego Anno Domini 1603. Tylko same nazwiska i daty,
adnych prb o modlitw czy westchnienie do Boga.
- Wyglda na to, e matka odumara braci przy porodzie - stwierdzi Ryx.
Na rodku kaplicy, zamiast kamiennej pyty z uchwytem, znajdowaa si elazna klapa
ze skomplikowanym i potnym zamkiem. Ryx mozoli si dobry kwadrans, nim go otworzy
i odsoni wejcie do krypty. Pierwszy zacz schodzi.
Krypta bya obszerna, obliczona na wielu zmarych, dlatego trumna na kamiennym
postumencie i taki sarkofag sprawiay wraenie samotnych i opuszczonych. Nie tylko przez
ludzi, i w kaplicy, i pod ni brakowao bowiem jakichkolwiek religijnych symboli, choby
zwykego krzya.
- Ponuro tu - mrukn Ormianin.
W przeciwiestwie do Daniela wyranie czu si nieswojo. Chopak rozglda si z
oywieniem i nawet w sabym wietle Awak zauway w jego oczach bysk, ktry wcale mu
si nie spodoba.
- Ponuro i sucho - zauway Ryx.
- Niedobrze jest narusza spokj umarych.
- Nie czynimy tego z pustej ciekawoci. Chciabym wiedzie... - zawiesi na chwil
gos, a towarzysze spojrzeli na niego zaintrygowani - dlaczego nieboszczykw nie
pochowano jednako.
- Moe dla Hermipa nie zdyli jeszcze postawi sarkofagu? - rzek Ormianin, cho
jako bez przekonania.
- Kiedy to trumna wyglda na star, a sarkofag jakby go wykuto wczoraj.
- W istocie. Od czego zaczniemy?

- Od trumny.
- No to w imi Boe. - Awak przeegna si pospiesznie. - Oby nie wzi nam tego za
ze.
Odebra od Daniela om i wsplnie zabrali si do roboty, podczas gdy z drugiej strony
Ryx podwaa wieko swoim lewakiem o masywnym ostrzu. Zdjli je nastpnie i odoyli na
bok.
- O wity Nersesie! - sapn Awak. - To mumia!
Niewtpliwie kobiece zwoki nie rozoyy si, tylko wyschy na wir. Czaszk ciasno
opinaa skra podobna do zbrzowiaego pergaminu, podobnie skrzyowane na piersiach
donie. Reszt ciaa okryway bogate suknie w bardzo dobrym stanie.
- Zbadam j. - Ryx wycign rk, ale Ormianin mu przeszkodzi.
- Nie - powiedzia stanowczo. - Niech spoczywa w pokoju. Interesuje nas syn.
Ryx ustpi, podobnie jak cikie wieko na grobie Hermipa. Byli zdziwieni, gdy
przygotowali si na mozolne odbijanie pyty, a tymczasem nie bya nawet dokadnie
nasunita.
- Kto tu by przed nami - stwierdzi Ryx, pokazujc rysy na kamieniu.
Pyta bya bardzo cika. Odstawili wieczniki i natajc wszystkie siy, zsunli j i
oparli o kamienn skrzyni. Wewntrz znajdowaa si trumna, ale nie drewniana, lecz
oowiana, zamknita na kilka kdek z nakapanym na wieku woskow wiec znakiem
krzya. Ryx pootwiera kdki i razem z Awakiem zdjli wieko. Daniel krzykn ze strachu, a
rka, w ktrej trzyma lichtarz, dygotaa mu jak li na wietrze. Pomienie wiec zataczyy
jak ywe, refleksy obiegy ponure wntrze i ludzkie oblicza zmartwiae ze zgrozy.
- Chryste Panie! - jkn Ormianin. Gdyby Ryx nie cisn go mocno za rami, pewnie
uciekby z krypty.
Zmumifikowany nagi trup lea na brzuchu z rkami skrpowanymi lipowym ykiem.
Z jego plecw stercza osikowy koek. Odernito mu pity i podcito cigna pod kolanami.
Odrbana gowa spoczywaa midzy nogami, spomidzy wyszczerzonych zbw co
wystawao. Ale najokropniejsze byo to, e ciao, cznie z twarz, porastay wosy gste jak u
mapy.
- Wampir!
- Wilkoek!
Awak i Daniel wykrzyknli rwnoczenie. Jeden Ryx, cho rwnie wstrznity
koszmarnym widokiem, nie straci panowania nad sob, z ciekawoci pochylajc si nad
trupem.

- Mylicie si obaj - orzek spokojnie. - To czowiek. Bardzo nieszczliwy. Jego ycie


musiao by piekem... Powiecie mi.
Wyj z kieszeni speculum lapideum i rozpocz dokadne ogldziny.
- To czosnek. - Awak wskaza przedmiot tkwicy w ustach nieboszczyka.
- Owszem. Spjrzcie na jego zby i paznokcie. S czerwonawe, a szyjki zbowe
odsonite...
- Zatem to martwie, upir, wpierz albo...
- Wilkoek - podpowiedzia mu Daniel.
- Obojtnie, jak go zwa, stwr nie z tego wiata - upiera si Ormianin. - Bestia z
pieka rodem. Dlatego go zabito i tak sprawiono, eby nie mg chodzi po boym wiecie i
wysysa z ludzi krwi...
- Powtarzacie bajdy prostego ludu - zirytowa si Ryx. - Nie wiadomo, jak zgin ani
czy zgin, czy po prostu umar i zosta zwyczajnie pochowany w powiconym miejscu.
Dopiero potem kto wama si tu jak my, rozdzia go z szat i uczyni mu to, co uczyni...
- Ale aden czowiek tak nie wyglda! - zaprotestowa Daniel.
- Mylisz si. Jest taka rzadka wrodzona choroba* opisana w pewnej niemieckiej
ksidze. Ludzie na ni cierpicy wygldaj wanie tak - wyjani Kacper. - Nkaj ich
womity, bezsenno, drgawki i napady szalestwa. Moci Awak, czycie widzieli kiedy
Hermipa za ycia?
* Mowa o przypadoci wspczenie zwanej porfiri erytropoetyczn (przyp. aut.}.
- Nigdy - rzek Ormianin ju spokojniej. - I nikt, kogo znam. Cho wszyscy wiedz, e
Hermolaus mia brata bliniaka.
- Ergo sami widzicie: Biaoskrscy trzymali go w ukryciu, bo wstydzili si wyrodka, a
take dla jego dobra. Ludzie dotknici t chorob cierpi take na wiatowstrt.
- A jednak bestia wydostawaa si na wolno i mordowaa ludzi - wtrci Daniel,
nawet nie starajc si ukry podniecenia w gosie.
- By moe. Pamitajcie jednak, e ludzie ginli i braci widywano rwnoczenie w
dwch miejscach ju po mierci Hermipa...
- Moe jednak nieboszczyk wydostawa si czasem z grobu? - spyta chopak.
- Nie - uci twardo Kacper. - Nikt nie wraca z tamtego wiata, zapamitaj to sobie i
zacznij si obawia ywych, nie umarych. Poza tym jakim sposobem kto mgby pomyli
Hermipa z Hermolausem, to przechodzi moj imaginacj.
- Musi by wytumaczenie - powiedzia niezbyt odkrywczo Awak.
- Niewtpliwie. Lecz nie takie proste, jak si pierwej zdawao. Zaczynam

podejrzewa, e by moe Hermip wcale nie umar, a zamiast niego pochowano tutaj jakiego
potwora... A jednak nie! To musi by blini brat Hermolausa. Spjrzcie tutaj...
Pokaza Ormianinowi rami nieboszczyka. Na brzowej skrze widniao ciemniejsze
znami: dwie stykajce si w jednym punkcie wypuke plamy nieco przypominajce skrzyda.
- Czym je zrobiono?
Ryx kiwn, by mu lepiej przywiecili. Dugo oglda znami przez swoje szko
powikszajce. Polini palec i potar skr nieboszczyka, a tamci si wzdrygnli z
obrzydzenia.
- Niczym - oznajmi. - To stara rana albo raczej blizna. Rzekbym, e mia j od
urodzenia. I ten drugi te. Dokadnie tak sam, jak to zrolaki.
- To znaczy...
- To znaczy, e urodzili si zczeni w tym miejscu. To czasem si zdarza, cho bardzo
rzadko. A to z kolei tumaczy dat mierci matki. Aby uratowa blinita, wykonano jej
cesarskie cicie. Od rzymskich czasw do dzi jeszcze adnej matce nie udao si tego
przey. Moemy i, tu si ju niczego wicej nie dowiemy.
Godzin pniej, na kwaterze, odesawszy Daniela do ka, zasiedli przy winie.
- Catalina Basarab... - mrukn Awak. - Mwi ci to co?
- Bya Wooszk?
- Bardzo pikn. Prochor jakoby kupi j od Ibrkw albo Tatarw na jakim targu i
przywiz do Lwowa. Dla siebie, lecz odbi mu j jego bliniaczy brat Pantaleon. Nie by
jeszcze burgrabi Wysokiego Zamku, ale dziki protekcji Mniszcha ju wwczas sporo
znaczy. Pono bracia omal si nie pozabijali z powodu tej dziewki. Wkrtce po zalubinach
Cataliny i Pantaleona Prochor opuci Lww, znikn, jakby go ziemia pochona, i pojawi
si w miecie dopiero dwa lub trzy lata temu.
- Kiedy wyjecha, przed czy po urodzeniu bliniakw?
- Czy to wane?
- Nie wiem. To najdziwniejsza sprawa, z jak si spotkaem. Wszystko moe mie
znaczenie. Na przykad nazwisko Cataliny, jeli nie jest faszywe, by przyda jej znaczenia,
wskazuje, e pochodzia z ksicego rodu, ktry wyda Wada Diaba i Wada Palownika, a
zarwno ojca, jak i syna podejrzewano o wampiryzm. Jeeli jeden z chopcw urodzi si taki,
jaki si urodzi, obaj mogli uwierzy, e s wampirami...
- Biaoskrskim i wczeniej niczego nie brakowao - zauway Awak. - Za krew.
Nawet na naszej Czerwonej Rusi ciko o gorszych otrw. Moe jeden Diabe Stadnicki
przewysza ich w dzikoci. Gdyby nie Mniszech, dawno daliby gowy albo poszli na

wygnanie.
- Dodaj wa dziko Biaoskrskich do dzikoci wooskiej i masz mieszanin zdoln
zrodzi potwory.
- Jak ich powstrzyma? Teraz, gdy Mniszech lada chwila zostanie teciem carewicza i
jeszcze uronie w si, nawet hetman kiewski nic nie poradzi. Zwaszcza e wci nie
mamy dowodw.
- Trzeba je zdoby - rzek ponuro Kacper. Wzmianka o rychych zalubinach
Marianny zakua go nieprzyjemnie. - Sdz zreszt, e teraz przycichn. Zalelimy im nieco
za skr i przestraszylimy, to raz. A dwa: pewnie niedugo wyrusz z carewiczem i
wojewod sdomierskim do Moscovii.
- Ba! Ale od czego zacz?
Ryx wychyli resztk wina i pocz wylicza:
- Kto sprofanowa zwoki Hermipa. Kto, kto go zna, a sam rzeke, e niewielu
postronnych miao do tego okazj. Trudno za przypuci, by uczyni to kto z rodziny.
Cesarskie cicie Catainie musia zrobi jaki medyk, to pewne. adna babka by si tego nie
podja, cho zapewne i taka mdra przy tym bya. Oni mog co wiedzie. Jeli jeszcze
yj, a nie zostali usunici. Ale nawet wwczas jest nadzieja, e zwierzyli si komu z
bliskich. Trzeba ich odszuka. Nie zaraz, lecz za miesic, dwa lub nawet p roku. Niech
Biaoskrscy nabior przekonania, e przestraszyli nas bardziej ni my ich.
- Pomoesz mi?
Ryx pokrci gow.
- Musz wraca do krla. Nie darowaby mi, gdybym go co prdzej nie powiadomi,
czego byem wiadkiem w Samborze. Dlatego nie pojad z waci do kwi ani nawet do
Rybotycz na pogrzeb panny Katarzyny, jeno prosto na dwr krlewski. Ciebie za prosz, by
mnie wytumaczy przed Drohojowskimi, zreszt dam ci do nich list.
Na twarzy Ormianina odmalowao si rozczarowanie i Kacprowi nagle zrobio si al
dawnego mentora.
- Wrc. Nie wiem kiedy, lecz wrc na pewno.
Powiedzia to z przekonaniem, ktrego nie czu. W tej chwili chcia tylko jak
najszybciej znale si moliwie najdalej od Sambora i na zawsze zapomnie o Marii
Mniszchwnie. Jednoczenie wiedzia, e nigdy, przenigdy mu si to nie uda.

ROZDZIA 5
- To niemoliwe! - Knia Fiodor Mstisawski waln pici w st. - Jego
Wieliczestwo nie mg wyda takiego rozkazu. Przecie zwycistwo jest na wycignicie rki!
Byo to tu po bitwie pod Dobryniczami, kiedy nareszcie udao si powstrzyma
pochd samozwaca w gb carstwa. I to tylko dlatego, e nieopacani polscy najemnicy w
wikszoci wrcili do kraju. Jerzy Mniszech take opuci przyszego zicia i wrci do
Sambora, by zebra fundusze i poczyni nowe zacigi. Kozacy i wszelka haastra, ktra
zostaa przy Dymitrze, zlekcewayli rady Polakw, by unika starcia z silniejszym
przeciwnikiem. Zdecydowali si na bitw, a ta zakoczya si klsk. Zwycizcami dowodzili
jurgieltnicy Waltera von Rosena i kapitana Jakuba Margereta, cho naczelne dowdztwo
wsplnie sprawowali Mstisawski i Wasyl Szujski. Na ich rozkaz bezlitonie wyrnito
rodakw w subie uzurpatora. On sam jednak zbieg i schroni si w Putywlu z garci
ocalaych z pogromu zwolennikw. Znalaz si w potrzasku, a jego ostateczny upadek by
tylko kwesti czasu.
Szeferedinow milcza. To on przynis ukaz carski, ktry odwoywa do stolicy obu
naczelnych wodzw razem z wikszoci wojska.
Wasyl Szujski zmruy oczy w sposb typowy dla krtkowidzw, marszczc przy tym
nos. Szeferedinow pomyla, e przypomina mu szczura. Wiedzia, e Szujski jest niegupi,
jednak bardziej chytry ni prawdziwie rozumny. Zagany intrygant.
- A c moemy na to poradzi, Fiodorze Fiodorowiczu? - Szujski wzruszy
ramionami, wskazujc Szeferedinowa i tym niemym sposobem dajc znak Mstisawskiemu,
e musz by ostroni w obecnoci carskiego zausznika.
Szeferedinow pochwyci to spojrzenie. Od czasu wizyty w Samborze ywi
przekonanie, e Dymitr jest tym, za kogo si podaje. A co gorsza, uwierzy w to take Borys
Godunow, zwaszcza gdy dowiedzia si o yczliwym przyjciu, jakie spotkao Mniszcha i
uzurpatora na dworze krla Zygmunta III w Krakowie. Popad odtd w apati i robi bd za
bdem, jak teraz. Szeferedinow nie wry mu dugiego panowania i od pewnego czasu
pilnie i po cichu ledzi postpowanie opozycji, na ktrej czele stali Mstisawscy, Szujscy i
Romanowowie. Przysza pora na zdecydowane opowiedzenie si po jednej ze stron i wanie
podj decyzj.

- Car popeni bd - rzek. - Wszyscy to wiemy. Borys Fiodorowicz nie jest sob,
poniewa wanie mija sidmy rok jego panowania. A tyle przepowiedziaa mu jurodiwa, on
za w to uwierzy, a ostatnie wypadki utwierdziy go w przekonaniu, e zblia si do kresu.
Jednak zanim to nastpi, gotw doprowadzi do zguby nasz Wielk Ru.
Szujskiemu na sowa jurodiwa i przepowiedziaa zalniy oczy. By rwnie
przesdny jak Godunow, wic i dla niego wyrocznia wiedmy stanowia powany argument
polityczny.
- Co proponujecie, Andrieju Andriejewiczu? - spyta Szeferedinowa.
- Rzecz prost, a rwnoczenie cakowicie bezpieczn. Trzeba sprawi, by wracajce
do Moskwy wojsko ogniem i mieczem spustoszyo przygraniczne ziemie. W woosti
komarickiej mieszka wielu zwolennikw Dymitra, tedy nadamy rzezi pozr sprawiedliwej
pomsty za popieranie uzurpatora. To za, jak zazwyczaj dzieje si w takich przypadkach,
zamiast poskromi bunt, obudzi nienawi do cara i spowoduje wzrost sympatii do rasstrigi.
Za gdy lud odwrci si od swego pana, wwczas wszystko zdarzy si moe.
Uznali pomys za wymienity. Armia moskiewska zwina zatem oblenie Rylska i
odesza, po drodze sroc si okropnie. Zwaszcza Tatarzy w carskiej subie, ktrym dano
woln rk. Puszczono z dymem sioa i miasteczka po uprzednim obrabowaniu domw z
wszelkiego dobytku, tysicami mordujc ich mieszkacw. Mczyzn wieszano za nogi na
drzewach, obcinajc im jzyki i przyrodzenie, a potem strzelano do nich z ukw i rusznic,
palono ywcem albo nawlekano na pal, dzieci topiono lub rzucano w ogie, gromadnie
gwacono kobiety i odrzynano im piersi. Dopiero gdy si nasycono bestialstwem, nielicznych
za kwart gorzaki pozwolono wzi Tatarom w jasyr.
Wielki pacz pobieg z zachodu na wschd Wielkiej Rusi, a z nim pomie buntu i
nienawici do cara, ktry rozszerza si jak poar i rycho dotar do Moskwy.
yo w Moskwie mnstwo wrw i czarodziejw, wicej nawet ni w Paryu, a z ich
usug korzystali i biedni, i bogaci. Najsawniejsza ze wszystkich bya Olena jurodiwa.
Nawiedzona mieszkaa na Warwarce tu przy murze Kitajgorodu, obok starej kapliczki. Jej
domem bya wielka jama wykopana w ziemi i nakryta darni. Przepierzenie z grubej i
sztywnej od brudu materii oddzielao przedni, wiksz cz pomieszczenia od kuchni i
sypialni zarazem, ktr dzielia z kilkoma mniszkami. Olena przepowiadaa przyszo bez
lku i bez wzgldw dla nikogo. ya w ndzy, poniewa wszystko, co jej przynoszono,
rozdawaa potrzebujcym oraz popom i czercom, sama zadowalajc si byle czym. Bya
kapryna. Jeli nie miaa ochoty wry, potrafia odprawi z niczym potnych bojarw.
Spotkao to nawet samego cara, gdy niedawno ubiega si o wizyt. iym razem jednak

askawie zgodzia si przyj wadc.


W asycie Szeferedinowa i setki strzelcw car opuci paac. Najchtniej nie ruszaby
si stamtd na krok. Okropne przeczucie nadchodzcego nieubaganie koca zupenie go
paraliowao i odbierao mu energi. Wystpienie samozwaca, bunty poddanych, zdrada
bojarw, ktr przeczuwa, zaamay go i wpdziy w odrtwienie. Gdyby nie troska o los
najbliszych, by moe targnby si na ycie. Ale pki istnia cie nadziei, e uda si
odmieni przeznaczenie, nie mg si podda. Dlatego zwrci si do Oleny - eby zdoby
pewno.
Na widok orszaku przechodnie skwapliwie usuwali si z drogi i padali na twarz przed
majestatem. A jednak znalaz si kto, kto z oddali wrzasn na cay gos:
- Oby sczez! Na pohybel ci! Pust ywiot zakonnyj car Dmitj Iwanowicz!
Dziesiciu strzelcw natychmiast rzucio si w stron zuchwalca, lecz ten bez trudu
zdoa umkn, poniewa ludzie, niby przypadkiem, utrudniali pocig. Strzelcy wrcili do
szeregu.
Przed ziemiank Oleny przyszo im dugo czeka. Wreszcie, gdy zniecierpliwiony
Szeferedinow wypali z pistoletu, jaka niechlujna mniszka wysza do nich i skinieniem
zaprosia do rodka. Szeferedinow odsun zason z cikich bydlcych skr i przepuci cara
przodem. Pomieszczenie przypominao jaskini i zarazem kaplic. Tono w pmroku
rozjanionym wiatem wiec, ktre wydobyway z cienia zarysy supw podpierajcych
sklepienie i wielkiego paskiego gazu penicego funkcj jakby otarza. Byo duszno i
okropnie mierdziao. W jednej chwili zlali si potem.
Oprcz nich znajdowao si tu kilkoro mniszek i mnichw, mamroczcych modlitwy i
wymachujcych trybularzami. Kadzidlany dym zasnuwa wntrze, ale przynajmniej
przytumia odr zastarzaego potu i innych nieprzyjemnych woni.
Jurodiwa bya nisk kobiet, prawie karlic. Miaa pobrudon twarz, rozczochrane
wosy, workowat sukni przypominajc mnisi habit i straszliwie cuchna, jakby nigdy si
nie mya, co byo bliskie prawdy. Nie pofatygowaa si powita przybyych. Posaa jedynie
za przepierzenie jedn z mniszek. Zakonnica wrcia z czworoktnym kawakiem drewna,
ktry zoya na ofiarnym kamieniu. Wwczas Olena pochylia si nad gazem, mruczc co i
wykonujc rkami pynne gesty, po czym daa znak czercom, a ci rozpoczli piewy.
Dopiero po dobrej chwili, z rosncym przeraeniem, car uwiadomi sobie, e
uczestniczy w panichidzie, naboestwie aobnym odprawianym w cerkwi lub nad grobem
za dusze zmarych. I poj, e chodzi o niego, a kawa drewna na otarzu to jego symboliczna
trumna. Wos zjey mu si na gowie.

- Chc zna szczegy - ocierajc pot z czoa, zada nieswoim gosem, gdy mody
dobiegy koca.
Lecz Olena nic nie odpara, a ktra z mniszek nakazaa mu odej. Wraca na Kreml
przygnbiony i zupenie roztrzsiony.
- A wic to prawda... Koniec jest bliski... Mj Boe, co si stanie po mojej mierci z
Fiodorem i Kseni... - mamrota pprzytomnie, zwinity w kbek na sofie. - Szeferedinow,
wierny drugu, obiecaj mi, e zatroszczysz si o nich, gdy mnie nie stanie.
- Ochroni ich, Wasze Wieliczestwo, bdcie spokojni - zapewni totumfacki.
- Zdrada, wszdzie zdrada - jcza Godunow. - Tylko ty mi zostae. Podaj mi co do
picia, zascho mi w gardle, dusz si...
Szeferedinow podszed do bogato zastawionego stou, do zotego pucharu nala wina i
szybkim ruchem, stojc plecami do Godunowa, wsypa do kielicha proszek. Z fascynacj
patrzy, jak trucizna byskawicznie rozpuszcza si w trunku. Dla pewnoci zakoysa
pucharem, nim poda go carowi.
Udar przyszed szybko. Ledwie zdono, zgodnie ze zwyczajem, pod imieniem
Bogolepa postrzyc cara w czerce. Tu przed mierci, nie mogc ju mwi, dawic si i
prbujc zapa ulatujcy oddech, Borys Godunow poj okropn prawd i spojrza
przytomnie na swego kata pochylajcego si nad nim z udawan trosk. Umar z
poczerwienia twarz i wytrzeszczonymi oczami, w ktrych maloway si zgroza i
niewypowiedziane oskarenie.
*
Ustalono, e nie pora na wewntrzne wanie co do kandydata na nowego cara. Bo e
trzeba si pozby Fiodora II Borysowicza, ktry obj tron po nagym zgonie rodzica, byo
rzecz pewn i postanowion. Jednak Wasyl Szujski i Fiodor Romanow, najpowaniejsi
kandydaci do tronu (Fiodor, wbrew woli obczony jako Filaret, pragn go ju nie dla siebie,
lecz dla syna), byli zbyt ostroni, by skada deklaracje w tak niespokojnym czasie, zwaszcza
e wielu bojarw uwierzyo, i Dymitr naprawd jest synem Iwana Gronego. Dlatego
chwilowo postanowili popiera samozwaca, ktry wrd prostego ludu, marzcego o
powrocie do wadzy Rurykowiczw, cieszy si rosnc popularnoci. I dlatego, gdy Fiodor
II wysa przeciw uzurpatorowi Piotra Basmanowa na czele licznego wojska, Szeferedinow
odby z nowym hetmanem rozmow w cztery oczy. W efekcie Basmanow najpierw tak
nieudolnie oblega Kromy, e pozwoli si do nich przedrze atamanowi Andrzejowi Korele z
jego Kozakami doskimi, a potem im haniebnie uleg w decydujcej bitwie, proszc jedynie,
by go zwizano dla zachowania pozoru, e stawia opr. Odtd nic nie mogo powstrzyma

pochodu wojsk samozwaca, ktrymi dowodzi Korea, pochodzcy z Kurlandii niepozorny,


parchaty czowiek, uchodzcy wrd docw za czarnoksinika.
Na wie, e nieprzyjaciel si zblia, w Moskwie wybucha panika. A kiedy wrd
ludu rozeszy si listy przysane przez Dymitra, za jego wysannikom udao si przedrze na
plac Czerwony i z podwyszenia zwanego obnym Miejscem odczyta odezw, nard poj,
e oto naprawd objawi si cudownie uratowany syn Iwana Gronego i wszelki opr nie ma
sensu, a wrcz przeciwnie - trzeba pomc prawowitemu dziedzicowi obj naleny mu tron.
Uzbrojona tuszcza wdara si na Kreml, mordujc wszystkich stawiajcych opr, rabujc, co
si dao, i wrzeszczc:
- Oto soneczko nasze!
- Pust ywiot gosudar nasz Dmitrij Iwanowicz!
- Precz z Godunowami!
Z najwyszym trudem bojarom i strzelcom udao si obroni paac carski i sobory i
nieco ostudzi nastroje zapewnieniem, e Fiodor II, jego matka i siostra zostali aresztowani,
oraz grob, e Dymitr Iwanowicz srodze pokarze buntownikw, jeli nie odstpi. Odstpili
zatem i niecierpliwie jli czeka na carewicza. Ale ten zwleka z wjazdem do stolicy,
marudzc w Tule. Bojarzy pojli, o co mu chodzi, i aby unikn kolejnych rozruchw, wysali
do rodziny carskiej gromad strzelcw pod wodz Wasyla Mosalskiego i Wasyla Golicyna
oraz dworian*: Szeferedinowa i Michaia Moczanowa.
- Wasylu Wasyliewiczu, jak dobrze was widzie - carowa Maria Grigorij ewna
podbiega ku Golicynowi z wycignitymi ramionami. - Przybye nas uwolni? Nareszcie!
Gdzie mj syn?
Ten jednak milcza, za Szeferedinow przystpi ku carowej i niespodziewanie
pochwyci jej donie w silny ucisk.
- To wasza nagroda - rzek do podkomendnych, wskazujc dworki: - A potem si ich
pozbdcie.
Knia Wasyl Mosalski zasoni sob Kseni.
* Dworianin - w wczesnej Rosji przedstawiciel redniej szlachty (przyp. red.).
- Ona nie - powiedzia twardo. - Odprowadcie j do mojego domu. A jeli wos jej z
gowy spadnie, ywcem obedr was ze skry.
Strzelcy rzucili si na pozostae kobiety, a gdy byo po wszystkim, podernli im
garda. Carowa, bezskutecznie usiujc si wyrwa z uchwytu Szeferedinowa, nie majc siy
krzycze ani paka, pluna mu w gb.
Wykrci jej rce, podci nogi i razem przewrcili si na posadzk. Kopaa

rozpaczliwie, prbujc go z siebie zrzuci, kiedy Moczanow pobieg do sypialni i wrci z


bogato haftowan poduszk. Klkn, przyoy j do twarzy carowej i mocno docisn. Po
kilku minutach bezwadne ciao zostao na pawimencie, za Szeferedinow podnis si i
zakomenderowa:
- Idziemy do cara!
Caa gromada ruszya do izby, w ktrej pod stra trzymano Fiodora II. Nie by tak
naiwny jak matka i od razu domyli si, z czym przyszli. Mia dopiero szesnacie lat i nie
umia walczy, lecz broni si dzielnie porwanym z kominka elaznym oogiem. Dwom
rozupa czaszki, trzeciemu wydga oko, nim wreszcie go obezwadnili, obalajc ciosem
paki.
Szeferedinow podj z pawimentu porzucony pogrzebacz, podszed do paleniska,
wsadzi go w ogie i odczeka, a rozgrzeje si do czerwonoci. Fiodor widzia to ktem oka i
dar si jak potpieniec. Stawia rozpaczliwy opr, lecz mimo tego rozsunli mu nogi i wrazili
og w odbyt. Car zawy jak zwierz.
- Usucie ciaa dworek, za trucha carskie ogarnijcie, eby mona je byo publicznie
pokaza - zarzdzi Szeferedinow i zwrci si do Mosalskiego i Golicyna: - A my, Wasze
Mioci, pjdmy powita prawowitego gospodina.
Wci jeszcze y w euforii. Ostatnie tygodnie wyday mu si piknym snem. Nie
mg uwierzy, e on, do niedawna prosty mnich, potem wyrzutek i zbieg ebrzcy aski i
protekcji u obcych, majc zaledwie dwadziecia cztery lata, zosta oto invictissimusem
imperatorem, czyli niezwycionym cesarzem, jak kaza si tytuowa wyedukowany w
acinie przez jezuitw w Polsce i podczas bezczynnych tygodni w Putywlu. Co rano budzi si
przestraszony myl, e oto trzeba bdzie wrci do przanej rzeczywistoci. Dobr chwil
ba si otworzy zacinite powieki. Ale nie, cudowna ba trwaa. A jego wzrok zaraz po
przebudzeniu pada na nowiutkie, jeszcze lnice biel wieego drewna i pachnce ywic
ciany paacu - pobudowanego w miejscu wyburzonej rezydencji Godunowa na ksztat zamku
na Wawelu, ktry zachwyci go podczas wizyty u krla Zygmunta III - wyposaonego tak
luksusowo, e sam sutan mgby mu pozazdroci.
A wszystko zaczo si pod koniec czerwca, gdy tryumfalnie wjecha do Moskwy i na
obnym Miejscu przemwi do wiwatujcych tumw, ktre bez zastrzee i radonie
powitay w nim ostatniego ze witej dynastii Rurykowiczw. Na wszelki wypadek kaza
jednak sprowadzi z wygnania matk, by publicznie i wzruszajco rozpoznaa w nim syna. To
zamkno usta bojarskiej opozycji. Do intronizacji w soborze Uspienskim uyto korony w
zachodnim stylu, sporzdzonej przez wiedeskich zotnikw dla Iwana Gronego, lecz

przywiezionej do Moskwy dopiero dwa lata wczeniej przez posa Afanasija Wasiewa.
Nastpnie w soborze Archangielskim, przy grobach przodkw, woy czapk Monomacha,
zostajc niekwestionowanym wadc najwikszego pastwa w Europie, rozpoczynajcego
wanie podbj azjatyckiej Syberii.
Tego dnia obudzi si bez lku. Czu w sobie si i rozpierajc energi. Na dobre
uwierzy, e jest wszechmocny. Spojrza na nagie dziewcz lece obok i posapujce lekko
przez sen. Byo jedn z trzydziestu naonic, jakie trzyma w swoim haremie, w rozpucie
topic trawice go dotd lki i niepewno, urose po nieudanym zamachu Szeferedinowa
inspirowanego, jak wykazao ledztwo, przez Wasyla Szujskiego, chytrusa, ktry publicznie
owiadczy, e w Ugliczu nie zgin prawdziwy carewicz, cho dotd twierdzi co zupenie
przeciwnego. A prywatnie okrela nowego cara mianem biesa, rasstrigi i zdrajcy. Wierni
Polacy z otoczenia Dymitra uniemoliwili zamach, lecz Szeferedinowi udao si zbiec i
zapad jak kamie w wod, on za, wbrew radom sekretarza Jana Buczyskiego, darowa
ycie Szujskiemu, nie chcc zraa do siebie pozostaych opozycjonistw. Ale teraz nie
musia si ju niczego obawia. Paacu strzega trzystuosobowa gwardia zoona z Niemcw i
Inflantczykw, lud go kocha, bojarzy si bali. Czego chcie wicej?
A jednak kogo mu brakowao. Chocia teraz mg przebiera w kandydatkach na
on jak w ulgakach, wci nie mg zapomnie tamtej jedynej, ktr pozna w Samborze.
adna z naonic nie moga mu da penej satysfakcji. Ale zostaa jeszcze jedna. Ta, ktr
ofiarowa mu knia Mosalski. Wieczorem kaza j sobie sprowadzi do sypialni.
Ksenia Godunow, jeszcze nie tak dawno ukochana carska crka, kandydatka na
przysz arcyksin lub nawet cesarzow austriack, niedosza krlowa duska, teraz za
niewolnica, wesza do izby strwoona, lecz pogodzona z losem. Moga mie wszystko,
zostaa z niczym. Trudno, tak byo jej pisane.
Nagi, rozwalony na wielkim ou i podparty na okciu obserwowa j uwanie. Bya
pikna oryginaln, troch tatarsk urod. Czarna, z dugim do ziemi warkoczem, o nieco
skonych oczach i brzoskwiniowej cerze. Ubrana w czepiec wysadzany perami i pyszn
szat, oszaamiajco woniejca pachnidami, ktrych zapach rozchodzi si po izbie i dociera
do jego nozdrzy.
- Podejd bliej - rozkaza.
Posusznie zbliya si do krawdzi oa. Chd miaa icie krlewski. Poczu pierwszy
dreszcz podniecenia. To byo to, tego mu brakowao u tamtych dziewek.
- Rozbierz si.
Zdja czepiec i odrzucia na bok.

- Dalej.
Przekna lin, rozpia sukni i wysuna si z niej. Pod sukni nie miaa niczego...
Przyzywa j potem wielokrotnie, lecz im wicej dawaa mu rozkoszy, tym bardziej
tskni do innej. Wreszcie wezwa do siebie Wasiewa, znajcego obce jzyki i bywaego w
wiecie dyplomat, i rzek:
- Przygotujcie si, pole, bo niedugo pojedziecie do Krakowa, by w moim imieniu
polubi wojewodziank sdomiersk Mariann Mniszchwn. Listy zapowiednie ju zostay
wysane.
- Wszelki duch Pana Boga chwali! - W gosie olbrzyma oprcz niekamanego
zaskoczenia i radoci zabrzmiaa take nuta niepokoju. - Pani Joanna!
Niewiasta, ktra pojawia si w gospodzie U Balcera na ulicy Wskiej zwanej te
Kcikiem, strzepna z paszcza patki niegu, odrzucia kaptur i strzsna resztki nienego
puchu z bujnych, czarnych wosw. Skoczya ju czterdziestk, lecz wygldaa na modsz o
co najmniej dziesi lat. Suknia pod opocz i trzewiki wyglday na kosztowne.
- Teresa! - zawoa wielkolud do korpulentnej niewiasty, ktra wanie schodzia ze
schodw. - Spjrz, co za go nawiedzi nasze skromne progi!
Kobieta dygna nieporadnie i przycisna podan do do ust.
- Wielki to dla nas zaszczyt, wielmona pani... - wybkaa.
- Tyle lat mino, a u nas nic si nie zmienio - olbrzym westchn wzruszony, otar z
z oka i ogarn gestem obszern izb karczemn. - Zapraszam do kta, w ktrym Kacper... W
ktrym z Kacprem...
Liczna klientela, w ten chodny dzie obficie raczca si gorcym piwem dwuranym
lub gorzak, z zaciekawieniem gapia si na przyby, takich goci nieczsto tu bowiem
ogldano, odkd zabrako Kacpra Ryksa seniora, sawnego inwestygatora Jego Krlewskiej
Moci, ktry lubi samotnie lub z przyjacimi spdza czas w kcie za przepierzeniem.
- Wszystko si zmienio, Nizioku, my te - odpara kobieta pozornie bez emocji,
uwanie jednak omiatajc wzrokiem pomieszczenie, z ktrym wizao si wiele jej
wspomnie z modoci, oraz gospodarzy, mocno postarzaych i okrgej szych, ni ich
zapamitaa. - Dziki za zaproszenie, lecz nie mog go przyj. Nie tym razem. Spieszno mi.
Gdzie on jest? Tylko mi nie mwcie, e nie wiecie. Pono od miesicy nie rusza si std na
krok.
Olbrzym z zakopotaniem zwiesi gow i przestpowa z nogi na nog jak ak
przyapany na wystpku, za jego ona odwrcia wzrok.
- Na grze? - domylia si Joanna. - Zostacie tu. Sama trafi.

Uniosa sukni, pokazujc zgrabn kostk, i wstpia na schody. Zatrzymaa si przed


drzwiami do nieduej izby, ktr niegdy zajmowaa przygarnita przez ciotk Balcerow,
wczesn wacicielk karczmy. Wzruszenie cisno jej gardo. Z t klitk wizay si bodaj
najpikniejsze wspomnienia. To by jej pierwszy zapamitany wasny kt, tu zakochaa si w
Kacprze Ryksie, podwczas studencie medycyny, a on dla niej, cygaskiego dziecka, ktre
okazao si senatorsk crk, poszed na wojn i za zasugi zosta uszlachcony jako
Hiroposki, by moga nosi jego nazwisko... Otrzsna si, chwil czekaa, nasuchujc, po
czym szarpna klamk i pchna drzwi.
Na wskim ku spoczywaa dwjka nagusw niczym nieokryta mimo panujcego w
pomieszczeniu zimna. Mczyzna lea na boku, z jedn nog midzy udami kobiety, praw
rk ciskajc jej pier, z twarz wtulon w drug. Oboje chrapali dononie. W powietrzu
unosi si odr niestrawionych trunkw, wszdzie dookoa poniewieray rzucone byle jak
pojedyncze sztuki odziey, mnstwo pustych flaszek oraz sterta brudnych naczy.
Powcigna gniew, odczekaa, a wrci jej zwyke chodne opanowanie, po czym
szarpna dziewczyn za rami. Ta mrukna i spaa dalej, tyle e przestaa chrapa. Miaa
due usta, ciemne wosy, bya do adna i moda, ale przy tym bardzo pospolita. Drugie
szarpnicie nareszcie j obudzio. Popatrzya na niewiast pprzytomnym wzrokiem.
- Wynocha! - rzucia Joanna. - Ale ju!
Dziewczyna wyskoczya z ka jak z procy, szybko odszukaa swoje porozrzucane
rzeczy i jeszcze szybciej, z widoczn wpraw, odziaa si. Nie wygldaa na porzdn
mieszczk, ale na ulicznego wycierucha te nie. Mimo strachu malujcego si na licu nie
zabieraa si do wyjcia. Wycigna rk.
- Obieca mi dutka.
Kobieta signa do zamszowej sakiewki u pasa i rzucia dziewczynie monet.
- Skd jeste?
- Od Warkowskiego.
Na pobliskiej ulicy witego Jana Warkowski prowadzi najlepszy zamtuz w miecie,
ze starannie dobieranymi kurwami, odwiedzany gwnie przez bogatych patrycjuszy.
- Id ju i nigdy nie wracaj. Zamknij za sob drzwi.
Usyszawszy tupot stp na schodach, kobieta podesza do ka i otwart doni
trzepna syna w twarz, bynajmniej nie delikatnie. Obudzi si natychmiast i usiad, apic si
za policzek.
- Mama... - jkn, rozpoznawszy intruza.
- Dla ciebie: pani matka - odpara zimno. - Ojciec przewraca si w grobie. Nota bene,

kiedy go ostatnio odwiedzae?


Sama pierwsze kroki po przybyciu do miasta skierowaa na grb ma, ktry zosta
pochowany na cmentarzu Duchakw.
- Nie pamitam...
- To kto utrzymuje grb w porzdku?
- Nizioek. Biega tam co dzie.
- A ty w tym czasie upijasz si w sztok i nurzasz w rozpucie z nierzdnicami. W
Akademii nie widziano ci od roku.
- Rzuciem studia.
- Piknie. Wic co robisz?
- Nic. I dobrze mi z tym.
- No to przyjmij do wiadomoci, e z tym ju koniec. Ale zanim ci powiem, co
bdziesz robi, ogarnij si. Niedobrze mi, kiedy patrz na ciebie w takim stanie. Jakby ci
teraz siostra zobaczya, chybaby jej serce pko. Mwi o tobie cay czas.
Podesza do okna i otworzya je na ocie. Zimne i wilgotne powietrze wtargno do
wntrza. Kacper szybko nacign kaftan na goe ciao i wdzia spodnie.
- Kiedy uprztniesz ten chlew, ochdoysz si i w najlepszym odzieniu stawisz przed
poudniem w domu Firlejw. Wiesz, jaki dzi dzie?
Wiedzia doskonale, bo cae miasto mwio o tym od prawie miesica, gdy tylko
wielkie poselstwo moskiewskie zjawio si w Krakowie i roznioso si, z czym przybyo.
Odtd pi jeszcze wicej ni wprzdy i szuka zapomnienia w ramionach nierzdnic, ktrych
imiona wylatyway mu z pamici nastpnego dnia.
- Nie przyjd - wycedzi przez zacinite zby.
- Przyjdziesz. Najwyszy czas, by poj, e ta niewiasta nie jest dla ciebie. Mylc o
niej nieustannie, marnujesz sobie ycie, a ja nie mam zamiaru si temu przyglda. Kiedy na
wasne oczy ujrzysz j polubion innemu, moe nareszcie zrozumiesz, e to koniec. Poza
tym taka jest wola krla i wuja Stanisawa, o mnie nie wspominajc, jeli to dla ciebie jeszcze
cokolwiek znaczy.
- Obiecaa mi kiedy, e nie bdziesz si wtrca w moje ycie.
- Owszem. I co z nim zrobi? Spjrz do lustra. Nie powiedziaam ci wszystkiego.
Krlewna Anna ma na widoku zadanie stworzone jakby dla ciebie. Jeli drzemie w tobie
cokolwiek z ojca, przyjdziesz i przynajmniej jej wysuchasz. A potem zrobisz, co zechcesz.
Za ja albo umyj rce, albo dam ci bogosawiestwo na drog.
*

Hi przed poudniem 22 listopada Rynek krakowski wypeni si gapiami, midzy


ktrymi z trudem, mimo zbrojnej eskorty, przeciskay si przerne ekwipae dostojnych
goci zaproszonych na uroczysty lub per procura wojewodzianki sandomierskiej z carem
moskiewskim Dymitrem Iwanowiczem. Pana modego reprezentowa pose Wasiew, ktry
oto w asycie dwustu strzelcw nadjeda konno z Kazimierza, gdzie stan kwater, pod
dom Montelupich, skd na potrzeby weseliska przebito przejcia do kamienicy Firlejw oraz
jeszcze dwch ssiednich kamienic. Zsiadszy z konia, wita si serdecznie ze zgromadzon
ju prawie ca famili Mniszchw, ich krewnymi i powinowatymi z najpierwszych rodw
Rzeczypospolitej, a take przybyymi przed chwil kardynaem Bernardem Maciejowskim,
biskupem krakowskim i wujem przyszej carowej, oraz nuncjuszem Rangonim, ktry
przypisywa sobie zasug nawrcenia Dymitra na katolicyzm podczas jego wizyty w
Krakowie wiosn ubiegego roku.
Przez cib gapiw przeszed szum, a potem podniosa si ogromna wrzawa, bo oto
zauwaono toczc si wolno od strony ulicy Grodzkiej wspania karoc krlewsk otoczon
dworzanami i gwardzistami. Wpierw opucia pojazd krlewna szwedzka Anna Wazwna,
siostra krla, potem wysiad dziesicioletni krlewicz Wadysaw, a na zadanie stworzone
jakby dla ciebie. Jeli drzemie w tobie cokolwiek z ojca, przyjdziesz i przynajmniej jej
wysuchasz. A potem zrobisz, co zechcesz. Za ja albo umyj rce, albo dam ci
bogosawiestwo na drog.
*
Tu przed poudniem 22 listopada Rynek krakowski wypeni si gapiami, midzy
ktrymi z trudem, mimo zbrojnej eskorty, przeciskay si przerne ekwipae dostojnych
goci zaproszonych na uroczysty lub per procura wojewodzianki sandomierskiej z carem
moskiewskim Dymitrem Iwanowiczem. Pana modego reprezentowa pose Wasiew, ktry
oto w asycie dwustu strzelcw nadjeda konno z Kazimierza, gdzie stan kwater, pod
dom Montelupich, skd na potrzeby weseliska przebito przejcia do kamienicy Firlejw oraz
jeszcze dwch ssiednich kamienic. Zsiadszy z konia, wita si serdecznie ze zgromadzon
ju prawie ca famili Mniszchw, ich krewnymi i powinowatymi z najpierwszych rodw
Rzeczypospolitej, a take przybyymi przed chwil kardynaem Bernardem Maciejowskim,
biskupem krakowskim i wujem przyszej carowej, oraz nuncjuszem Rangonim, ktry
przypisywa sobie zasug nawrcenia Dymitra na katolicyzm podczas jego wizyty w
Krakowie wiosn ubiegego roku.
Przez cib gapiw przeszed szum, a potem podniosa si ogromna wrzawa, bo oto
zauwaono toczc si wolno od strony ulicy Grodzkiej wspania karoc krlewsk otoczon

dworzanami i gwardzistami. Wpierw opucia pojazd krlewna szwedzka Anna Wazwna,


siostra krla, potem wysiad dziesicioletni krlewicz Wadysaw, a na kocu krl Zygmunt
III Waza, ktry za kilkanacie dni sam mia powtrnie stan na lubnym kobiercu z siostr
zmarej przed laty maonki Konstancj Habsburank.
Ostrzc sobie zby na ryche kolejne widowisko, ludziska tymczasem cieszyli si
obecnym widokiem wadcy, ktry ostatnio rzadko zaglda do Krakowa, preferujc
Warszaw. Tymczasem dostojne zgromadzenie znikno za bram, ktr natychmiast
zatrzanito.
lub odby si w sali zamienionej w kaplic. Panna moda wygldaa zjawiskowo w
biaej sukni altembasowej, suto haftowanej i ozdobionej perami. Na gowie miaa koron
wysadzan cennymi kamieniami, od ktrej po warkoczach spyway pasma pere. Po
stosownych przemowach zaintonowano hymn Veni Creator, kardyna Maciejowski udzieli
lubu, po czym towarzystwo przeszo do ssiedniej sali na uczt weseln.
Przy stole krlewskim zasiedli panna moda, jej zastpczy maonek, krlewna Anna i
krlewicz Wadysaw oraz kardyna z nuncjuszem. Ssiedni wikszy st obsiedli senatorowie
oraz znaczniejsi dworzanie polscy i moskiewscy. Pomniejszych posadowiono w drugiej sali.
Zajmujcy miejsce pomidzy matk a wujem, senatorem Stanisawem Wapowskim,
Ryx dopuszczony do tego stou jedynie dziki znakomitym koneksjom nie spuszcza oka z
panny modej, a matka kopna go pod stoem i szepna mu do ucha:
- Przesta robi z siebie pomiewisko. I zmie min, bo nie jeste na pogrzebie.
Niewiele to pomogo. Nie mg nic przekn, a gdy speniano toasty, tylko markowa
picie. Po wetach za i wymianie darw, gdy wyniesiono stoy i rozpoczy si tace, popad w
jeszcze gorszy nastrj. Spoglda aonie, jak carowa po kolei taczy z krlem, krlewiczem,
krlewn Ann, a na koniec ze swoim ojcem, i ebra wzrokiem o jedno askawe spojrzenie.
Nie spojrzaa na jednak ani razu, szczliwa i promieniujca takim majestatem, jakiego
nigdy wczeniej nie widzia.
Z najwysz ulg przyj moment, gdy ju dobrze po zmierzchu, okoo drugiej
godziny nocy, krl podnis si do wyjcia i poegna carow, dajc sygna do zakoczenia
uroczystoci. Krlewna Anna oraz Mikoaj Olenicki i Stanisaw Wapowski odprowadzili
pann mod do sypialni, ktr dzielia z niedysponowan matk, po czym towarzystwo z
wolna zaczo si rozchodzi.
Joanna Hiroposka skina na syna i zaprowadzia go do mczyzny, ktry wanie
wstawa od stou. By to Stanisaw Niemojewski, podstoli koronny, zaufany krlewski
sekretarz.

- Moci stolniku, znacie mojego syna?


Mczyni wymienili zdawkowe ukony.
- Wkrtce poznacie si lepiej. A teraz znajdmy krlewn Ann.
Nie musieli daleko szuka, gdy wanie wracaa od carowej. askawie podaa im
do do ucaowania, po czym poprowadzia do pustego pokoju. Bya wysoka, jasna,
niebieskooka, z wysunit uchw Wazw, rozsdna i uprzejma, wci taka, jak Ryx
pamita od dziecka. Ale ju nie tak smuka jak dawniej. Wrodzona choroba spowodowaa, e
jej rozumna twarz zrobia si asymetryczna, a znieksztacenie opatek skutkowao nasilajcym
si blem, na ktry nie byo lekarstwa. Nie poddawaa si jednak cierpieniu zawsze aktywna,
pena ycia i mylca o innych. Ryx nigdy nie widzia si w roli dworaka, ale ona bya jedyn
osob, ktrej suy z chci.
- Zamknijcie drzwi - polecia.
Poniewa w niewielkim gabinecie byy tylko dwa krzesa, mczyni stali, mitoszc
niepewnie kapelusze.
- Pewnie zastanawiacie si, waszmociowie, dlaczego was wezwaam? - spytaa
krlewna retorycznie, po czym natychmiast przesza do rzeczy: - Sprawa wyglda tak: im
Jan Buczyski, sekretarz teraniejszego wielkiego ksicia moskiewskiego, przyby
niedawno do Krakowa z nowin, e jego pan zamierza wykupi wszelkie najpikniejsze
kosztownoci, jakie tylko s na wiecie, dajc za nie dubeltow cen. Postanowiam zatem
posa do Moskwy wiksz parti moich pere i drogich kamieni wart siedemdziesit tysicy
czerwonych zotych, by j pomnoy na dziea dobroczynne. Wybraam do tej misji was,
panowie. Wy, moci Niemojewski, ktrego rozum i uczciwo bardzo sobie ceni,
powieziecie w skarb i wymienicie na najmniej sto czterdzieci tysicy dukatw. Wy za,
moci Turoposki, ktrego ojca podziwiaam, was za znam od dziecicia, zreszt rczy za
was macierz twoja, a moja przyjacika i ochmistrzyni tu przytomna jejmo Turoposka,
zapewnicie panu Niemojewskiemu i klejnotom bezpieczestwo w drodze tam i z powrotem
tudzie na miejscu. Niedugo wielka ksina moskiewska uda si do swego maonka.
Powiadomi was, kiedy i gdzie doczycie do jej orszaku. Ale ju moecie zacz si
szykowa. Co wy na to?
Milczeli zaskoczeni. Wstaa.
- W takim razie zakadam, e si zgadzacie. Szczegy uzgodnimy, gdy nadejdzie
czas. A teraz darujcie, lecz nie mog pozwoli czeka memu krlewskiemu bratu.

ROZDZIA 6
Latem 1605 roku na ziemi ukrainn spada najcisza z plag nkajcych kresy
Rzeczypospolitej - kolejna inkursja Tatarw. Krzyk wielki i pacz rozniosy si po
nieszczsnej krainie. Zapony sioa i miasteczka, krew tysicy pomordowanych wsika w
ziemi, a ich dobytek zagarnli upiecy. Ale tym razem nie chodzio im tylko o upy. Dzicz
przybya po jasyr, albowiem ceny na biaolice Laszki, zwaszcza mode biaogowy i panny ze
szlachetnych rodw, na targach w Biaogrodzie i Stambule osigny zawrotne ceny. Patrzyy
wic nieszczsne, jak zarzynano ich ojcw i matki, braci, mw i narzeczonych, i szy na
pohabienie i wieczn niewol. Mode matki gwacono, gdy za brzemienne mona byo
dosta lepsz cen. Jeszcze lepsz dawano za dziewice, te wic oszczdzono, chyba e ktra
nie nadaa za czambuem. To za tyczyo si tylko najsabszych, najmodszych i chorych,
gdy orda nie spieszya si. Nie mia bowiem kto jej ciga. Nieopacane wojsko,
wymizerowane w starciach ze Szwedami w Inflantach, mylao raczej o buncie ni o
uganianiu si za przeciwnikiem.
Rozzuchwalona powodzeniem dzicz wrcia w padzierniku. Pomysodawc wyprawy
by najokrutniejszy ze wszystkich naczelnik ordy Budziackiej, zaledwie osiemnastoletni
Kantymir Murza, nazwany Krwawy Miecz. Ze stepw biaogrodzkich wyroiy si tysice
odzianych w baranie kouchy jedcw dosiadajcych maych, kudatych bachmatw i runy
na bezbronne Podole.
Syci krwi i upw, pdzc przed sob ogromny jasyr i zrabowane bydo, dopiero w
styczniu niespiesznie wracali Czarnym Szlakiem do swych uusw, szczekliwie wysawiajc
pod niebiosa chwa Allacha i swego wodza. Ani wieo spady nieg, ani pogoski o
krcym w pobliu hetmanie polnym koronnym Stanisawie kiewskim nie wzbudziy w
nich niepokoju. Byli wszak niedocignieni i niepokonani. Zostawiali za sob dymy poarw,
stosy trupw i potn smug smrodu, poniewa prawy Tatar kpa si tylko kilka razy w
yciu: w niemowlctwie, a potem jedynie przymusowo, podczas przepraw przez wezbrane
rzeki. Tym razem jednak nie grozio im to, poniewa Udycz, lewy dopyw Bohu, zamarz na
ko.
*
Zaraz po opuszczeniu Kalnika wysunity naprzd podjazd wytropi Tatarw. Odtd

szli jak wilki rwnolegle do ordy, umiejtnie unikajc pohaskich zwiadowcw. Zatoczyli
wielkie koo i zapadli w dbrowie po drugiej stronie rzeki. kiewski sprawnie podzieli
wojsko, na prawe skrzydo wysyajc poczty magnackie ksit Ostrogskich i Janusza
Zbaraskiego, Stanisawa Golskiego oraz stranika koronnego Jana Zamojskiego, krewnego
kanclerza. Lewe skrzydo obsadzi starosta chmielnicki Mikoaj Stru, za centrum - z
taborem uszykowanym w sze rzdw - sam hetman.
Dzie by pikny, cho przeraliwie mrony, soce wiecio jasno, skrzc si na
pokrytej niegiem rwninnej paszczynie i biaych czapach otulajcych dby, ktre wci
jeszcze cakowicie nie zrzuciy lici.
- Ju s - powiedzia, wrciwszy, Wakowski wysany przodem na skraj lasu.
- Gotuj si! - pobiego cicho wzdu szeregw.
Tatarscy zwiadowcy, ktrzy pojawili si nad rzek, nie dostrzegli nic podejrzanego,
mimo i ukrytego wojska byo blisko dziesi tysicy. adnego ladu na niegu, adnego
ruchu w dbrowie, odblasku na pancerzu lub szabli, adnego ptactwa koujcego nad lasem.
Kiedy cay kosz ju si przeprawi, byle jak i bezadnie, nie spodziewajc si niczego zego,
uderzyo na prawe skrzydo Polakw, wic gwne siy tatarskie.
- Alla! Allal - rozlego si po lesie przeraliwe wycie.
onierze nie dawali pardonu i nie brali jecw. Rnito i sieczono, a mdlay
ramiona, pado ju kilku murzw i setki ordycw. Kiedy za w bok stoczonej i miadonej
dziczy niespodziewanie skoczyo lewe skrzydo pod Strusiem, prbujc otoczy ord i
zamkn jej drog ucieczki, spychani ku rzece Tatarzy podali ty, nim oba skrzyda zdoay si
poczy.
- Przebg, ujd nam! - zawoa z rozpacz hetman.
Ju dopadli skraju lasu, ju wciskali si pomidzy dwa wzgrza oddzielajce ich od
rzeki, toczc si i depczc wzajem, kiedy potna eksplozja targna powietrzem, wyrzucajc
w gr kaway lodu, bryy zamarznitej ziemi i kilkunastu Tatarw, a kilkudziesiciu
pozostaych zwalajc z koni. Pofruny w gr szcztki koskie i ludzkie, potpiecze
wrzaski buchny w jasne niebo.
Wybuch odrzuci Ryksa i trzepn nim solidnie o zlodowacia ziemi. Szyszak spad
mu z gowy i odtoczy si na bok. Kacper otrzsn si z oszoomienia i podnis w sam
por, bo runa na nich tatarska ciba, przeskakujc i depczc martwych i rannych towarzyszy
i ich wierzchowce. Persa szy z uku jak machina, kad strza trafiajc wroga, lecz nie mg
powstrzyma wszystkich.
- Uwaaj! - zawoa Ryx do Szowlehy, ktry wystrzeliwszy z rusznicy i obu

bandoletw, siga po pistolet do pasa.


Nie zdyby go wyj, ani tym bardziej wypali, gdyby Ryx celnym strzaem nie
zabi Tatara celujcego do Kozaka z uku. Za chwil to Szowleha uratowa mu ycie, kul z
pistoletu rozwalajc czerep ordycowi, ktry z noem w zbach skoczy Ryksowi na plecy.
Ale to czwarty z nich, prawdziwy olbrzym, zatrzyma uciekinierw. Trzymajc za luf
wystrzelon strzelb, wali ni jak maczug, rozbijajc bisurmaskie by niczym arbuzy. We
trzech przedarli si do niego i wsparci plecami dokonywali cudw dzielnoci, dopki niczym
walec nie przetoczya si po nich przewaajca tuszcza, naciskana od tyu i wyrzynana przez
Polakw, ktrych oba skrzyda nareszcie si poczyy, zamykajc ord w potrzasku. Kilkuset
ordycw z Kantymirem na czele jednak zdoao si wyrwa z okrenia.
- Powinszowa, moci hetmanie. T\voja dzisiejsza wiktoria dorwnywa tej hetmana
wielkiego litewskiego Chodkiewicza pod Kircholmem - z podziwem powiedzia starosta
chmielnicki Mikoaj Stru.
kiewski umiechn si z zadowoleniem, krzywic przy okazji, gdy od czasu
kampanii inflanckiej na pocztku wieku i ogromnego wysiku, jaki go kosztowaa, cierpia na
nawroty febry, ktra po ustpieniu przechodzia w uciliwe rany na wargach. Stary postrza
w biodro take akurat da o sobie zna, wic hetman mocno utyka. Przekroczy ju
pidziesitk i nie przypomina czowieka, ktrego z powodu urody w modoci przezywano
nadobnym Zubem. Mimo to by rad. Prny w sam raz, by bez faszywej skromnoci
odczuwa satysfakcj, e to zmieniona taktyka - zamiast uganiania si po stepie za
poszczeglnymi czambuami zwabienie w puapk caego kosza - przyniosa mu tak wielki
sukces. A skromny i trzewy na tyle, by zdawa sobie spraw, e teraniejsze zwycistwo nie
umywao si znaczeniem do wiktorii Chodkiewicza.
- Szkoda, e hetman wielki koronny tego nie doy - westchn, wspominajc
zmarego przed p rokiem kuzyna, wielkiego Jana Zamojskiego. - A zreszt nie byoby tego,
gdyby nie ci bohaterowie, nie wiedzie skd przybyli, ktrzy powstrzymali zbiegw,
pozwalajc nam zamkn pohacw w saku. Odszukajcie ich. - Pokaza gr trupw. - Trzeba
pogrzeba nieborakw z honorami. Jestemy im to winni. Zajmijcie si tym, moci
Wakowski.
Jakie byo jego zdziwienie, kiedy z trudem i agodnie opdzajc si od czepiajcych
si jego kolan i szlochajcych ze szczcia kobiet, dziewczt i dzieci z odbitego jasyru,
usysza, jak Wakowski woa ze zdumieniem i radoci:
- Na Najwitsz Panienk! Oni yj! Wszyscy czterej! To cud!
Kiedy jego ludzie rozgrzebywali gr trupw, z zagbienia nakrytego koskim

truchem wydobywali poszukiwanych i odnosili ich na bok, najpierw jeden da oznak ycia,
wzdychajc ciko, potem pozostali. Radosna wrzawa najszybciej otrzewia tego z nich, w
pogitym kirysie i z rozbit, pokrwawion go gow, ktry przypomina czarnego jak wgiel
Etiopczyka, taki by umorusany sadz na twarzy. Unis si na okciu, potem wsta i
przecierajc oczy, rzek:
- Mio was widzie, ojcze chrzestny. I was, moci Wakowski. A przy okazji: winszuj
nobilitacji.
Jan Wakowski, dawniej Awak, na wniosek kiewskiego uszlachcony przez Sejm
niemal dokadnie rok wczeniej w nagrod za mstwo okazane w walkach z Michaem
Walecznym, zbuntowanym kozackim atamanem Nalewajk i Tatarami, rozdziawi usta ze
zdumienia. To samo zrobi hetman, po czym obaj jak na komend zawoali:
- Wszelki duch Pana Boga chwali! Kacper!
Za hetman doda:
- Skde si tu wzi?
- Szukaem was. A poniewa nikt nie wiedzia, co si z wami podziao, poszlimy za
ord.
Nawet teraz a si wzdrygn na wspomnienie wielodniowego marszu szlakiem krwi,
ez i spalonej ziemi. Nie byli w stanie pomc nielicznym ocalaym, wic parli dalej zdjci
groz i narastajcym pragnieniem odwetu. Raz natknli si na tatarskich maruderw i
wyrnli wszystkich bez wahania. Persa radzi nawet wprzdy nawlec ich na pal, lecz Ryx si
temu stanowczo sprzeciwi. Nie znosi zbdnego okruciestwa. Poza tym czas ich goni.
- Znalelicie nas w sam por, by zatrzasn puapk. Co za szczsny traf!
- To nie by przypadek - zaprotestowa Ryx. - Obserwowaem wszystko przez teleskop
z tamtego wzgrza za rzek. - Machn rk, pokazujc kierunek. - Czas obliczyem dobrze,
tylko lont by za krtki i mao brakowao, ebym zgin od wasnej miny.
Pomg wsta swoim towarzyszom. Persie take udao si wyj z obiey na pozr
bez szwanku, cho oddycha ciko i jeszcze nie doszed cakiem do siebie, Szowleha mia
zwichnit rk i stuczone ebra, a olbrzym by pprzytomny i Ryx podejrzewa wstrzs
mzgu. Jednak oglnie nic gronego im si nie stao, co doprawdy zakrawao na
nadzwyczajne zrzdzenie losu.
- Uratowa was lej po minie i bachmat, ktry wzi na siebie impet koni i ludzi.
Inaczej zostalibycie stratowani i wdeptani w ziemi - oznajmi Wakowski. - Kto zacz ten
wielgus, ktrego pierwszy raz widz?
- Bartek, modszy syn ojcowego druha Nizioka. Uciek ze szkoy i zbija bki po

ulicach, rwc si do bitki i szukajc guza. Nizioek uprosi mnie, bym go zabra ze sob,
zanim trafi na szubienic.
- Istotnie, przypomina ojca - zgodzi si kiewski, wspominajc dawne czasy i
liczne przygody, ktre za modu przeywa razem z ojcami obu modziecw. - Moci
Wakowski, zajmijcie si ludmi Ryksa. A ty, Kacper, pjd ze mn.
Zanim odeszli, Ryx zgarn niegu i z grubsza star z lica brud, pot, krew i sadz.
Przechodzc przez pobojowisko, widzieli onierzy obdzierajcych trupy i uganiajcych si za
osieroconymi bachmatami, ktrych potem doliczono si a dwch tysicy. Co bardziej
zaciekli z wojska i jasyru pastwili si nad rannymi lub udajcymi trupy Tatarami. Mody
onierz, oprawiajcy noem wyjcego wniebogosy Tatara, przypomina Ryksowi Daniela,
ale moe tylko mu si zdawao. Do namiotu hetmaskiego, pospiesznie rozstawionego przez
przybocznych, schodzia si tymczasem starszyzna, komentujc wygran bitw i gratulujc
hetmanowi udanego manewru, ten z kolei wylewnie dzikowa, zwaszcza ksitom
Ostrogskim i ksiciu Zbaraskiemu, utrzymujc zgodnie z prawd, e gdyby nie wsparcie
magnackich hufcw, jego wyndzniae i nieliczne wojsko nie poradzioby sobie z dzicz.
Rwnie Ryx doczeka si komplementw za swj wyczyn, dziki ktremu tylko niewielka
cz pohacw zdoaa uj. Kiedy za dowiedziano si, e by obecny na lubie per procura
Marianny Mniszchwny z moskiewskim gosudarem, zasypano go pytaniami nie tylko o
przebieg uroczystoci.
- Zali dugo Dymitr utrzyma si na tronie?
- Pono odkryto ju wtry zamach na jego ywot, a siedmiu strzelcw, ktrzy tego
prbowali, wita carska zagryza wasnymi zbami i pazurami rozszarpaa na strzpy.
- Prawdali, e car, sam przechrzta, obieca papieowi nawrci na rzymsk wiar ca
Moscovi?
- Powiadaj, e gosudar obrazi si na krla Zygmunta, ktry odmwi mu tytuu
carskiego, i przemyliwa o tym, by wespoek ze Szwedami najecha Rzeczpospolit, strci
krla z tronu i samemu na nim zasi. Co na to miociwy pan?
- Bdzie wojna?
- To to istna komedia, jak mawia nieodaowanej pamici hetman Zamojski zirytowa si ksi Janusz Ostrogski. - Poznaem dobrze tego carzyka, kiedy u mnie suy, i
powtarzam waszmociom: to szalbierz, a wspieranie go jeno zgub a zatracenie moe
przynie Rzeczypospolitej. Nie dziwi si Mniszchom, bo pycha a chciwo w nich
nienasycona, dziwno mi tylko, e najjaniejszy pan tak jawnie okazuje im swoj askawo.
- A jednak nie jest pospolity w czek, skoro dopi swego i wbrew wszelkim

przeciwnociom zosta panem Moskwy - powiedzia Ryx uczciwie, cho chyba nie tego od
niego oczekiwano. - Jam te go pozna, gdy przyby do Sambora szuka protekcji u
wojewody sdomierskiego. I byo w nim co, nie rachujc wygldu, jakoby tosamego z
rzekomo zamordowanym carewiczem.
- To szacherjur! Impostor! Krlowie nie eni si ze szlachciankami, zwaszcza z
rodu, ktry dalej dziada nie siga - pogardliwie zakoczy dysput Konstanty Ostrogski. Caa ta awantura le si skoczy, wspomnicie moje sowa, waszmociowie. Drogo przyjdzie
nam zapaci za mieszanie si w moskiewskie sprawy.
Ostrogscy od pocztku byli przeciwni awanturze z samozwacem, gdy naruszaa
pokj zawarty przez Rzeczpospolit z Godunowem i naraaa ich przygraniczne woci na
odwetowe dziaania Moskwy.
Przystpiono do uczty, poniewa czelad zdya tymczasem zastawi st. Kiedy za
zaczy gsto kry kielichy, Ryx grzecznie podzikowa towarzystwu za zaszczyt i opuci
zgromadzenie. kiewski odprowadzi go kawaek.
- Zostaniesz z nami?
- Musz wraca. Powierzono mi wane zadanie. Dlategom tu przyby, bo potrzebuj
gotowych na wszystko ludzi, a nie mam czasu ich szuka i tuszyem, e im Wakowski odda
mi tuzin swoich.
- Co to za zadanie?
- Tego nie mog wyjawi. Powiem jeno, e przyjdzie mi uda si do Moskwy. Mamy
si przyczy do orszaku carowej Maryny, jak owa kae si teraz nazywa, ktry na dniach
ma ruszy z Sambora. Dlatego zostao mi niewiele czasu.
- Dobrze, powiedz Wakowskiemu, e dostae moj zgod. Miej oczy otwarte,
chopcze. I odwied mnie po powrocie. Co mi si zdaje, acz nie chciabym by zym
prorokiem, e niedugo przyda nam si kada wiedza o Moskwie, jak tylko uda si zdoby.
- Ojcze chrzestny... - zacz Ryx niepewnie. - Chodz suchy, e pierwej od wojny
czeka nas rokosz. Wojewoda krakowski jawnie podburza szlacht przeciw krlowi. Co
wwczas uczynisz?
Wojewoda krakowski Mikoaj Zebrzydowski, katolicki bigot i dobroczyca jezuitw,
szwagier kiewskiego i zaufany Zamojskiego, za ktrego polityki kontynuatora si uwaa,
twardo stan przeciw krlowi, sprzeciwiajc si jego oenkowi z Konstancj i bronic
demokracji szlacheckiej przed, jak powiada, tyraskimi zapdami Wazy, zwaszcza gdy
zosta zmuszony do opuszczenia kamienicy na Wawelu.
- Uczyni to, co bdzie suszne, chyba o tym nie wtpisz.

- To chciaem usysze.
Ucisnli si na poegnanie, poniewa Ryx nazajutrz rankiem zamierza opuci obz.
Czerwonawe soce zawisao ponad koronami dbw, dookoa pony dziesitki
ognisk, przy ktrych onierze dzielili si straw z uwolnionymi jecami.
Ryx odnalaz obozowisko zagoczykw Wakowskiego akurat w chwili, gdy stary
Semen przywid cztery wierzchowce i jednego luzaka.
- Patrzcie, cem znalaz w gaju za rzek! - pochwali si.
- Dziki, Semen. Oszczdzie mi fatygi. To moje konie - powiedzia Ryx, z ulg
dostrzegajc teleskop wci przytroczony do sioda.
Kozak popatrzy na zuchwale.
- Co zdobyczne, to moje. I diaba zje, kto zechce mi je wydrze.
Jego towarzysze zaciekawieni sporem otoczyli ich koem, szyderczo i wyzywajco
spogldajc na Ryksa. Wci traktowali go jak obcego. Musia to zmieni, jeli mieli mu
suy wiernie i bez zastrzee. Nie byo to atwe, bo tacy jak oni cenili tylko si i graniczc
z szalestwem brawur. Byli jeszcze rozgrzani niedawnym bojem, pokrwawieni i byle jak
opatrzeni, ale oczy im si wieciy do nowej awantury.
- Mimo to si pokusz - odpar Ryx.
Zagoczycy zarechotali z uciechy. Starym nazywano Semena z racji dowiadczenia,
nie wieku. Mia wprawdzie prawie czterdzieci lat, ale by w peni si, mocny jak tur i
uchodzi za mistrza w posugiwaniu si szabl. Jako i ochoczo zeskoczy z konia, doby
elazo i machn nim Ryksowi przed nosem. Wakowski, ktry zjawi si tymczasem, pooy
Kacprowi do na ramieniu i odcign go na stron.
- Co ty wyprawiasz, chopcze, ycie ci niemie?
- To nasze konie, zostawilimy je uwizane w gaju za rzek. Tatarzy ich nie znaleli,
ale Semen owszem. Nie chce ich zwrci, wic co mam robi? Poza tym nie wiesz,
waszmo, e przybyem tu tylko po to, by skaptowa twoich ludzi na wypraw, do ktrej
mnie podnajto.
- Dlaczego akurat musz to by moi chopcy?
- Bo s najlepsi.
Ormianin pokrania z zadowolenia.
- To prawda, ale nie wiem, czy wybrae najlepszy sposb, by ich sobie zjedna.
- Przekonamy si. Co z moimi ludmi? Nigdzie ich nie widz.
- Kazaem ich opatrzy i pooy w osobnym namiocie. O nich si nie trap, wyli si.
Martw si o siebie.

Ryx nic nie odpar, a Wakowski tylko westchn, lecz o nic ju nie pyta. Tymczasem
Semen popisywa si sw sztuk, siekc powietrze i skaczc to tu, to tam jak wierszcz.
- Nareszcie - powita Ryksa. - Zaczynamy, czy strach ci oblecia, janie wielmony?
- Zacznij, kiedy zechcesz, jestem gotw - odpar Kacper, nie dobywajc szabli i
spokojnie osobliwym, jakby tanecznym krokiem udeptujc nieg.
Kozak z rykiem ruszy naprzd. Zamachn si potnie i ci straszliwie, wkadajc w
to ca moc. Ryx zrobi szybki, prawie niedostrzegalny unik. Straciwszy rwnowag, Semen
polecia gow naprzd i wyoy si jak dugi, gdy Ryx uderzy bokiem w jego bok i obali
go w nieg, po czym pochwyci Kozaka za rami i mocno szarpn. Semen wrzasn z blu,
rka dziwnie mu zwisa, z bezwadnej doni wypada szabla.
Widzowie nie mieli pojcia o zachodniej sztuce walki na rapiery i przestawnym kroku
umoliwiajcym szermierzowi byskawiczn zmian pozycji. Dlatego wci nie mogli
uwierzy, e walka ju si skoczya. Cofnli si, gdy Ryx znw wzbudzi w nich
zabobonny lk, jak wtedy, nad Czarcim Okiem, lecz teraz zabarwiony doz podziwu.
- Masz wybity bark, chcesz, ebym go nastawi? - spyta Ryx Semena.
Kozak, smtnie siedzcy na niegu, tylko pokiwa gow, wic Ryx pochyli si nad
nim, mocno pochwyci oburcz kontuzjowany bark zapar si kolanem o jego plecy i szarpn.
Poszkodowany ani pisn. Pokrci potem ramieniem, niedowierzajc, e ju moe to uczyni.
Kacper poda mu do i pomg wsta.
- Ruszam do Moskwy. Potrzebuj najdzielniejszych z dzielnych i dlatego przybyem
do was. Za drog tam i nazad kady dostanie sto czerwonych zotych, a moe wicej.
Pojedziesz ze mn?
- Choby do pieka - odpar Semen z byskiem w oku.
- Zatem dobierz sobie jeszcze dziesiciu zuchw. Jutro skoro wit macie by gotowi
do drogi. A teraz naci, kupcie sobie gorzaki i witujcie, bocie zasuyli.
Rzuci sakiewk Semenowi, obrci si na picie i odszed. Po kilku krokach dogoni
go Wakowski.
- Pikna robota, Kacper. Zawojowae ich ze szcztem. Teraz bd ci jedli z rki. Jutro
zgosi si setka gotowych do wymarszu. Kady z nich wie, e w wojsku teraniejszego
wielkiego gosudara, ktre zdobyo Moskw, wicej byo Kozakw, naszych pod atamanem
Ewangelikiem i doskich, nili Polakw i Rusakw. I wszyscy sobie pohulali, a przy okazji
dobrze si obowili. Moi te o tym marz. Gdybym ich nie trzyma tward rk, ju dawno by
tam pobiegli. A teraz chod do mnie, bo widz, e padasz z ng.
Ale nim Ryx poszed wieczerza, wpierw rozebra si do pasa i dokadnie wymy w

lodowatej wodzie naniesionej z przerbla. Tym razem ze strony gapiw nie byo docinkw i
zoliwoci, tylko rubaszne pozdrowienia.
- Ej ty, Lachu bracie, dobrze stawa!
- Choroszyj junak!
- Moojec!
Kto nawet przyjanie klepn go w plecy. Ryx odwiedzi potem swoich
podkomendnych w ssiednim poohu, prostym namiocie uczynionym z kilku erdzi, z
narzuconym na nie grubym ptnem. Ju nakarmieni jeszcze troch kwkali, ale zapewnili, e
do rana si pozbieraj.
Gdy Ryx i Awak wreszcie zasiedli do wieczerzy i zaspokoili pierwszy gd, Ormianin
zagadn:
- Mw, co sycha w szerokim wiecie.
Turoposki musia powtrzy zagoczykowi to samo, co opowiada starszynie. O
lubie Maryny z carem mwi beznamitnie, lecz Wakowski domyli si, ile go kosztowao
to opanowanie.
- Dlatego jedziesz do Moskwy, eby by bliej niej?
- Nie. Ale owszem, przed granic moskiewsk mam doczy do orszaku carowej,
ktry niedugo wyruszy z Sambora.
Ormianina jednak nie udao mu si zwie.
- Nie mydl mi oczu, synu. Przyje t robot, obojtnie, jaka ona jest, bo wci
miujesz t niewiast.
Ryx milcza, nie chcc jawnie kama.
- To ci zniszczy - wieszczy zagoczyk ponuro. - Jeli nie zwalczysz w sobie tego
afektu, ktry w aden sposb odwzajemniony by nie moe, spalisz si jako ta ma ku swej
zgubie lecca do pomienia wiecy.
- Chc jej tylko suy i chroni j w razie potrzeby. Albo choby co dzie tylko
spoglda w jej lico. Nic wicej. - Ani na chwil nie rozstawa si z listem, w ktrym
ostrzegaa go przed Biaoskrskimi, i nosi go na sercu jako najdrosz pamitk.
Zagoczyk smtnie pokiwa gow.
- Jak rycerz ze starych romansw. Ech, Kacper, Kacper. Zmarnujesz ycie, gonic
fantomy. Swoj drog bardziej dziwi si jej, e zacigna ci do swej suby, wiedzc, co do
niej czujesz.
- Ona nie ma z tym nic wsplnego i o niczym nie wie. Podnaj mnie zupenie kto
inny.

Tym razem Wakowski uwierzy.


- A z tym rokoszem to prawda? - zafrasowa si.
- Najprawdziwsza, niestety. Wojewoda krakowski nie skrywa si z tym, e na wiosn
zamiaruje poderwa ca szlacht przeciw krlowi. Szykuje si wojna domowa, moci
Wakowski, i jestem rad, e bd wwczas daleko std.
- Oby si myli, a Najwitsza Panienka i wszyscy wici przywrcili rozum moci
wojewodzie. Jakby nam brakowao wrogw dookoa, jeszcze brat wystpuje przeciw bratu.
Co za podych czasw doylimy, Kacper...
- A eby wa wiedzia. Wiesz, e im Jan Tomasz Drohojowski nie yje?
- Pierwsze sysz. Co si stao?
- Przed niespena miesicem poleg usieczon przez Stanisawa Stadnickiego z Leska,
krewniaka Diaba, ktry natychmiast prawem kaduka odebra wdowie Wojutycze w zamian za
rzekom kwot, jak Jan Tomasz by mu marz. Gdybym ich nie trzyma tward rk, ju
dawno by tam pobiegli. A teraz chod do mnie, bo widz, e padasz z ng.
Ale nim Ryx poszed wieczerza, wpierw rozebra si do pasa i dokadnie wymy w
lodowatej wodzie naniesionej z przerbla. Tym razem ze strony gapiw nie byo docinkw i
zoliwoci, tylko rubaszne pozdrowienia.
- Ej ty, Lachu bracie, dobrze stawa!
- Choroszyj junak!
- Moojec!
Kto nawet przyjanie klepn go w plecy. Ryx odwiedzi potem swoich
podkomendnych w ssiednim poohu, prostym namiocie uczynionym z kilku erdzi, z
narzuconym na nie grubym ptnem. Ju nakarmieni jeszcze troch kwkali, ale zapewnili, e
do rana si pozbieraj.
Gdy Ryx i Awak wreszcie zasiedli do wieczerzy i zaspokoili pierwszy gd, Ormianin
zagadn:
- Mw, co sycha w szerokim wiecie.
Turoposki musia powtrzy zagoczykowi to samo, co opowiada starszynie. O
lubie Maryny z carem mwi beznamitnie, lecz Wakowski domyli si, ile go kosztowao
to opanowanie.
- Dlatego jedziesz do Moskwy, eby by bliej niej?
- Nie. Ale owszem, przed granic moskiewsk mam doczy do orszaku carowej,
ktry niedugo wyruszy z Sambora.
Ormianina jednak nie udao mu si zwie.

- Nie mydl mi oczu, synu. Przyje t robot, obojtnie, jaka ona jest, bo wci
miujesz t niewiast.
Ryx milcza, nie chcc jawnie kama.
- To ci zniszczy - wieszczy zagoczyk ponuro. - Jeli nie zwalczysz w sobie tego
afektu, ktry w aden sposb odwzajemniony by nie moe, spalisz si jako ta ma ku swej
zgubie lecca do pomienia wiecy.
- Chc jej tylko suy i chroni j w razie potrzeby. Albo choby co dzie tylko
spoglda w jej lico. Nic wicej. - Ani na chwil nie rozstawa si z listem, w ktrym
ostrzegaa go przed Biaoskrskimi, i nosi go na sercu jako najdrosz pamitk.
Zagoczyk smtnie pokiwa gow.
- Jak rycerz ze starych romansw. Ech, Kacper, Kacper. Zmarnujesz ycie, gonic
fantomy. Swoj drog bardziej dziwi si jej, e zacigna ci do swej suby, wiedzc, co do
niej czujesz.
- Ona nie ma z tym nic wsplnego i o niczym nie wie. Podnaj mnie zupenie kto
inny.
Tym razem Wakowski uwierzy.
- A z tym rokoszem to prawda? - zafrasowa si.
- Najprawdziwsza, niestety. Wojewoda krakowski nie skrywa si z tym, e na wiosn
zamiaruje poderwa ca szlacht przeciw krlowi. Szykuje si wojna domowa, moci
Wakowski, i jestem rad, e bd wwczas daleko std..
- Oby si myli, a Najwitsza Panienka i wszyscy wici przywrcili rozum moci
wojewodzie. Jakby nam brakowao wrogw dookoa, jeszcze brat wystpuje przeciw bratu.
Co za podych czasw doylimy, Kacper...
- A eby wa wiedzia. Wiesz, e im Jan Tomasz Drohojowski nie yje?
- Pierwsze sysz. Co si stao?
- Przed niespena miesicem poleg usieczon przez Stanisawa Stadnickiego z Leska,
krewniaka Diaba, ktry natychmiast prawem kaduka odebra wdowie Wojutycze w zamian za
rzekom kwot, jak Jan Tomasz by mu winien, i uczyni z nich drugie po acucie swoje
zbjeckie gniazdo. A skoro o otrach mowa, dowiedziae si czego o Biaoskrskich?
- Mylaem, e przestao ci to zajmowa. Przez dwa lata nie dawae znaku ycia.
- Miaem swoje turbacje. Tuszyem, e spotkamy si na pogrzebie hetmana
Zamojskiego.
- Akurat ucieralimy si z ord.
- Wiem. A o tamtej sprawie nie zapomniaem. Ergo udao ci si co ustali?

- Niewiele. Po twoim wyjedzie, nie rachujc swawoli wojska zebranego przez


Mniszchw na wypraw moskiewsk, nie zdarzy si ju aden gony mord ani porwanie, ani
inne osobliwe zdarzenie, okrom sponicia myna nad Strwiem. Z tym e w zgliszczach nie
znaleziono ani jednej koci ludzkiej czy zwierzcej. Im Drohojowski prbowa w to
wnikn, lecz do niczego nie doszed. Niczego te nie wskra w kwestii raptu i mordu na
krewniaczkach, gdy z powodu braku gw sd w ogle nie podj sprawy. Za oskarenie
Biaoskrskich o obie zbrodnie, skoro brako dowodw, spezo na niczym. Wrd ludu
roznioso si, e to sprawka si nieczystych, i na tym si skoczyo. By moe pan starosta
przemyski swoj nieustpliwoci przyspieszy tylko wasn mier, bo Biaoskrskim nie
brak w naszych stronach przyjaci, ze Stadnickimi na czele. A co do Biaoskrskich, to rok
temu wyjechali do Moskwy razem z przyszym carem i im Mniszchem i aczkolwiek potem
wojewoda sdomierski wrci po crk, Biaoskrskich zostawi przy gosudarze i odtd
mielimy wity spokj. Przy okazji przeprowadziem ma inwestygacj. Od 1602 roku,
kiedy wszystko si zaczo, doliczyem si szeciu znikni modych panien w samej tylko
bliskoci Lwowa. Wszystkie zgarnito z gocica, nie pozostawiajc adnych wiadkw. W
dwch przypadkach wygldao to, jakby ofiary byy umwione z porywaczami i dobrowolnie
stawiy si na spotkanie. Wszystkie zaginione byy mode i zamone, z bogatych domw
mieszczaskich, a owe dwie zabray ze sob z domu gotowizn i klejnoty. Panna
Drohojowska i jej ciotka byy pierwszymi szlachciankami spord nich, wida zbrodniarze
rozzuchwalili si zachceni dotychczasowym powodzeniem i bezkarnoci.
Wakowski umilk i przepuka gardo ykiem gorzaki.
- A o narodzeniu modych Biaoskrskich czego si wa wywiedziae? - spyta
Kacper.
- Nieatwo byo. Niewielu zostao tych, co to pamitali, a jeszcze mniej tych, ktrzy
chcieli o tym mwi. Miae racj, przypuszczajc, e wiadkom zamknito usta. Caa
czelad zamkowa zostaa wymieniona. Wywieziono j w nocy w niewiadomym kierunku, a
ludzie szeptali, e zostaa zaprzedana w niewol tatarsk lub tureck. Niejaki doktor
Stanisaw, ktry odbiera pord, dwa dni pniej zosta w nocy wezwany do pacjenta,
zamonego kupca, a ktry potem zarzeka si na wszystkie witoci, e go wcale nie
wzywa, i nie byo powodw, by mu nie wierzy. A medyk nie wrci do domu. Nazajutrz
znaleziono go w jakim zauku. Zgin zakuty noem, zabjcy obrali go ze wszystkiego, co
przy sobie mia...
- A jzyk? Nie obcili mu go?
- Nic o tym nie wiem. Morderstwo przypisano hultajom, ktrych nigdy nie znaleziono.

Ciekawe tylko, e tej samej nocy dom doktora zosta ogoocony ze wszystkich co
cenniejszych rzeczy, reszt sprztw poniszczono, a jego gospodyni znikna bez ladu.
Asystujca doktorowi babka zagina mniej wicej w tym samym czasie. Tydzie potem, mil
za miastem, rzeka wyrzucia na brzeg jej wzdtego trupa tak oprawionego, e raczej
domylono si, ni stwierdzono z pewnoci, kto zacz, po szpotawej lewej nodze.
- Ani doktor, ani babka nie mieli adnych krewnych?
- Ona nie, lecz medyk mia kilkuletni crk. Tego samego dnia, kiedy zgin, pewnie
czujc, co si wici, odesa j pod piecz niani. Ale dokd, nie udao mi si ustali. Mam
nadziej, e mordercom take. A skoro o niani mowa... Stary suga zamkowy, niemowa,
ktremu zawdziczam wikszo z tych nowin, ma bowiem ans do Biaoskrskich, e go na
stare lata wygnali precz z zamku...
- Skoro to niemowa, jake si z nim dogada?
- Ma do opieki chopca, ktry pojmuje jego bekot. w starzec utrzymuje, e
Pantaleon po mierci ony zatrudni mamk Wooszk o imieniu Doina, cakowicie mu
oddan, i tylko ona miaa przystp do chopcw, pki nie osignli siedmiu lat.
- A potem?
- A potem ucieka z zamku. Nie uwierzysz, kto przyprowadzi t niewiast do owego
sugi i baga go na wszystko, by znalaz jej bezpieczny schron, za pniej wyprawi z
miasta.
- Kto?
- Hermolaus. Da jej na drog pienidze, ktre ukrad ojcu. A owego starego sug do
dzi wspiera drobnymi kwotami.
Ryx zmarszczy brwi.
- Ciekawe... Wychodzi na to, e Hermolaus, bodaj jedyny z caej familii, nie jest ze
szcztem zy, a przynajmniej nie zawsze taki by. Czy w suga wyjawi ci, dokd wywiz
czy te odprawi ow mamk?
- Po prostu pomg jej chykiem zbiec z miasta. Po latach, bawic wypadkiem w
Warszawie, spotka j w kociele, tylko ju nie pamita w ktrym. Jako mniszk. Ale moe
si pomyli, bo gdy j zagadn, wypara si znajomoci. I to wszystko, co zdoaem ustali.
Aha, jest co jeszcze... Pomnisz Karskiego, wonic pa Drohojowskich?
- Co z nim?
- Odkryem, e we Lwowie rok przed Karskim zgino okrutnie zamordowanych
jeszcze dwch innych ludzi, ktrzy jak on wrcili z tatarskiej niewoli. I obu, jak jemu,
odernito jzyki. Co wicej, caa trjka wcale nie ucieka z Krymu. Zostali zwolnieni na

parol przez Azameta Murz, aby odszuka niejakiego Szaszfarbeja, dragomana i porednika,
ktry znikn bez ladu, pobrawszy wielkie kwoty od krewnych udzi wzitych w jasyr, w tym
pana Potockiego, na wykup nieszcznikw z niewoli. Przyszo mi do gowy, e otrom,
ktrzy porwali i zamordowali Drohojowskie, wcale nie chodzio o niewiasty, tylko o
Karskiego.
Ryx potakn.
- To moliwe. Karski by gwnym celem, ale przy okazji morderca upiek dwie
pieczenie na jednym ogniu. Pokusa musiaa by silna, skoro po raz pierwszy dokona raptu na
szlachciankach. Wiedzia, e o ile o mieszczki nikt znaczcy si nie upomni, o tyle zniknicie
dobrze urodzonych nie przejdzie bez echa. Mimo to zaryzykowa. To desperat albo wrcz
czek szalony.
- Zauwaye, e mamka bliniakw bya Wooszk, jak ich matka i jak czarno
odziane zbiry Prochora...?
-... a Karski i drudzy bawili w niewoli u Tatarw, czelad zamkow zaprzedano w
niewol do Tatarw lub Tlirkw, mordercy zaywaj hasziszu, za towarzysz Biaoskrskich
jest Turkiem. Zauwayem.
- Mylisz, e to on jest tym zdradzieckim dragomanem?
- Kto wie? Skoro Biaoskrscy bawi w Moskwie przy hospodarze, tedy moe tam
uda mi si co wykry.
- Bd ostrony. Z nimi nie ma artw, wiesz o tym. Ty bdziesz tam sam i obcy, oni
ju si zdyli zadomowi. Bacz, eby nie zapolowali na ciebie z lepszym skutkiem ni w
Samborze.
- Poradz sobie.
- Stale to powtarzasz. Kiedy szczcie moe ci opuci jak niewierna dziewka.
- Nie zdaj si na szczcie.
Wychylali wanie ostatki gorzaki, kiedy do namiotu wszed Daniel.
- Gdziee bawi tak dugo? Co to jest, u czarta?!
Chopiec mia na sobie osobliwy naszyjnik z nanizanych na rzemie pokrwawionych
ludzkich uszu i wyglda na bardzo z siebie zadowolonego.
- To moje trofea. Odernlem je pohacom. Pono drzewiej oni robili to naszym.
A wic Ryx nie myli si, sdzc, e to Daniel krci si po pobojowisku.
- To byo przed wiekami - powiedzia zniesmaczony. - Po bitwie pod Legnic
Mongoowie odrzynali uszy polegych, aby odesa je swemu chanowi. Chodzio im o to, by
dowodnie wykaza wielko swojej wiktorii.

- Powiedz mi, ktrego z tych, co im odje uszy, zabie wasnorcznie?! - W gosie


Wakowskiego brzmiaa zimna wcieko. Ryx po raz pierwszy widzia go tak zagniewanego.
- A zreszt to bez znaczenia, bo nie przystoi chrzecijaninowi robi takich spronych rzeczy.
Nie jeste chyba taki jak ci pohacy? A moe jeste? Wyrzu natychmiast to paskudztwo albo
nie pokazuj mi si na oczy! Co robisz?
- Zabieram swoje statki - niewzruszenie odpar modzian, formujc tob na swoim
posaniu - i przeprowadzam si do Semena. Jemu moje trofeum si podobao. Wysusz je, a
potem bd dodawa nastpne.
Zanim si wynis, rzuci jeszcze Ormianinowi wyzywajce spojrzenie.
- I tak miaem go na noc odesa, eby mia gdzie spa - powiedzia zagoczyk,
unikajc wzroku Ryksa.
Ten nic nie odpar, odpi tylko od pasa nieduy bukak z mocn okowit i rozla do
dwch kubkw. Wakowski pochon swoj porcj jednym haustem.
Przed witem obudzi Ryksa, ktry po kompletnym odzieniu i zaczerwienionych ze
zmczenia oczach pozna, e Ormianin nie zmruy w nocy oka.
- Mam do ciebie wielk prob, Kacper. Tak wielk, e a lkam si j
wypowiedzie...
- Sucham.
- Zabierz ze sob Daniela. - Wyamujc palce, zagoczyk wyrzuci z siebie to, co go
gnioto: - Mniemaem, e zdoam mu zastpi ojca. I, na miy Bg i wszystkich witych,
robiem, co mogem. I nic z tych stara nie wyszo. On nie da si okiezna, a mnie ju nie
staje si i chci, by si nim zajmowa. Wyznam te, e zupenie straciem do serce i boj si,
e kiedy zrobi co strasznego, a ja bd musia go odda katu. Moe jestem za stary, moe
tobie prdzej si uda jako do niego trafi... Jeszcze dwa lata temu bym si do ciebie z tym
nie zwrci, ale teraz wiem, e jeli ty sobie z nim nie poradzisz, to ju nikt.
- Pochlebiasz mi, wa, mimo to nie czuj si na siach, by bra na siebie taki ciar.
Wystarczy mi Bartek, ale on przynajmniej ma ju swoje lata.
- Wiem, lecz Daniel te nie dzieciuch, skoczy szesnacie lat.
Ryx przypomnia sobie, ile zawdzicza Wakowskiemu, i westchn, kapitulujc.
- Uczyni to dla waci, bo by mi jak ojciec, ale widzi mi si, e on ju si taki
urodzi i nigdy si nie zmieni. By moe bd musia go zabi, zanim on mnie ubiegnie ostrzeg.
Ormianin smutnie pokiwa gow.
- Bd ostatnim, ktry uczyni ci z tego powodu wyrzut. Dzikuj, Kacper, zdje mi z

piersi wielki ciar. Nigdy ci tej przysugi nie zapomn. Na pocztek dostaniesz dwadziecia
luzakw spord najlepszych bachmatw, jakie udao nam si poapa.
Tak jak Wakowski zapowiedzia, kiedy skoczyli niada i wyszli na zewntrz, na
majdanie czekali wszyscy ludzie Ormianina. Kady chcia jecha z Ryksem do Moskwy, ten
jednak zabra tylko Semena i dziesitk jego wybracw, a potem niespodziewanie wskaza
palcem Daniela.
- Chcesz ze mn pojecha?
Chopcu zaiskrzyy si oczy.
- Kto by nie chcia!
- Zatem postanowione. Tylko pamitaj, ze mn nie ma artw. Bdziesz musia
wykonywa rozkazy bez szemrania. Na pocztek pozbd si swojego trofeum, bo std czuj,
e zaczyna mierdzie.
Modzik tylko umiechn si pod nosem. Kiedy ujechali dobr mil, najbardziej
poszkodowanego Szowleh wiozc na wkach*, obozu ju nie widzieli za sob i sami byli
stamtd niewidoczni. Ryx kaza im si zatrzyma. Podjecha do Daniela i bez ostrzeenia
chwyci go za ucho, wykrcajc je mocno. Bronic si przed oderwaniem maowiny, chopak
zsun si z sioda. Ryx pochyli si ku niemu.
* Wki - rodzaj noszy wleczonych za koniem (przyp. red.).
- Ty chyba jeste guchy. Nie syszae, co ci poleciem? W takim razie trzeba ci
poprawi such.
Lew rk zerwa mu makabryczny naszyjnik. Poczerniae i cuchnce maowiny
rozsypay si po niegu. Reszt razem z rzemieniem odrzuci ze wstrtem.
- Powinienem kaza ci je zere i nastpnym razem tak uczyni, moesz by tego
pewny. A teraz siadaj na konia i jazda!
Puci ucho chopaka, ktry natychmiast zwin si jak w, sign do boku po n i
skoczy na Ryksa. Byskawicznie wymierzony kopniak odrzuci go wstecz, jednak Daniel
zaraz porwa si na rwne nogi gotw do walki. Lecz wtedy opad na niego arkan, krpujc
mu rce do tuowia, i silne szarpnicie powalio go w nieg. Ryx zaci karego i ko pomkn
naprzd, wlokc chopaka za sob. Kiedy po kwadransie wrcili, modzik nie zdradza znaku
ycia. Oblepione niegiem odzienie wisiao na nim w strzpach, twarz mia poharatan.
- yje - oznajmi Ryx. - Semen, przytrocz go do konia i ruszamy, do ju
zmitrylimy czasu.
Kiedy mocowali do sioda leccego przez rce chopaka, ten odzyska przytomno. Z
jego oczu patrzcych na dowdc wyzieraa czysta, skondensowana nienawi. Zupenie si

tym nie przejmujc, Ryx nachyli si do jego nadweronego ucha i rzek:


- To bya pierwsza lekcja. I zarazem ostatnia. We to sobie do serca, a bdziemy yli w
najlepszej zgodzie.
Dopiero w poowie lutego dotarli do Warszawy. Tak jak sta, brudny i zmczony,
znalazszy najpierw swoim ludziom kwater w najwikszym zajedzie przy trakcie
krakowskim, Ryx odszuka Niemojewskiego w warszawskim zamku.
- Nareszcie! - wykrzykn podstoli. - Nie dalej jak trzy dni temu do krlewny
szwedzkiej przyby umylny od im Mniszcha z wieci, e orszak carowej wyruszy do
Moskwy najpniej na pocztku marca. Uzgodniono, e i my wwczas ruszymy z Warszawy i
przyczymy si do nich w Orszy. Znalaze wa odpowiednich ludzi?
- Znalazem. Najlepszych.
- Doskonale. Ja te nie prnowaem - pochwali si Niemojewski. - Spjrz wa, to
robota najlepszego losarza w Warszawie.
Na poczesnym miejscu w gabinecie krlewskiego sekretarza staa niezbyt wielka
skrzynka, z ogromnym zamkiem zajmujcym cae wieko, pomalowana na zielono.
- Wyglda solidnie.
- Nieprawda? A te zamki! w losarz gwarantuje, e bez kluczy sam diabe ich nie
otworzy! Widzisz wa te ucha na spodzie, po dwa z kadego boku? Przyrubujemy przez nie
skrzyni do wozu.
- Masz ju i wz?
- Jeszcze nie. Czekaem na waszmocia, bo pewnie lepiej ode mnie wiesz, czego nam
bdzie potrzeba na tak dug ekspedycj i cikie drogi.
- Zajm si tym jutro. A teraz, jeli pozwolisz, pjd si ochdoy.
- Oczywicie. Bd tylko z powrotem przed wieczorem, bo krlewna z pewnoci
zechce ci widzie.
- Bd.
Na wizyt u koodzieja, ktry by zarazem powonikiem, gdy w Warszawie,
mniejszej od Krakowa, nie dochodzio do tak ostrej konkurencji midzy rzemielnikami
rnych specjalnoci jak pod Wawelem, Ryx zabra ze sob Semena, bo ten zna si na rzeczy.
Kozacy bowiem, w przerwach midzy chadzkami na Turkw, zatrudniali si jako
czumakowie, to jest przewonicy prowadzcy karawany kupieckie i wocy towary na
mazach, solidnych furgonach zaprzonych w woy.
Nie mieli wiele czasu, wic zadowolili si wybraniem dwch z wozw, ktre byy na
skadzie, a powonik zgodzi si w jednym z nich dokona przerbek wedug wskazwek

Semena.
- Do zaprzgu bierzemy woniki czy woy? - spyta go Ryx.
- Woy. S powolniejsze, lecz pewniejsze. Najlepsze byyby podolskie, ale pewnie ich
w tych stronach nie uwiadczy.
- Zatem rozejrzyj si po okolicy i wybierz najlepsze, jakie znajdziesz.
Sam za uda si do kowala, by zamwi okucia. Kiedy przedstawi mu swj pomys,
kowal zrobi wielkie oczy.
- No nie wiem, nigdy tego nie robiem...
- Ale da si to zrobi?
- Wszystko si da.
- Wic zakaszcie rkawy. Za t ekstraordynaryjn robot zapac dubeltowo.
Na koniec zostawi sobie odwiedziny u sistr bernardynek. Mieszkay w drewnianym
domu pod zamkiem, modliy si za u Bernardynw, ktrzy uyczali siostrom wydzielonego
do tego celu miejsca w swojej wityni, jako e bernardynki nie miay jeszcze wasnego
kocioa ani klasztoru. Z gociny bernardynek korzystay szukajce ucieczki przed wiatem
kobiety zagroone kar za rozmaite wystpki i publiczn sromot, a take bezdomne wdowy i
sieroty.
Ryx by tu ju dwukrotnie i za kadym razem odchodzi z niczym, poniewa furtianka
utrzymywaa, e matka przeoona wanie udaa si na mody i nie wiadomo, kiedy wrci.
Ale mimo i cierpliwie wyglda jej powrotu, nie doczeka si. Dlatego tym razem zaopatrzy
si w list instancjonalny od krlewny Anny i nie zamierza da si zby byle czym.
- Bd tu czeka do skutku - ostrzeg furtiank.
Po czym opar si o framug drzwi i co rusz pociga za sznur od dzwonka. Wreszcie
dopi swego. Przeorysza bya starsz niewiast o surowych rysach i ostrym spojrzeniu
szarych oczu.
- Mczyznom wchd wzbroniony. Zatem przestacie zachowywa si niestosownie i
odejdcie z Bogiem, bo inaczej ka wezwa stra. egnam.
Bez sowa poda jej list polecajcy. Przebiega go oczyma, wyprosia furtiank z jej
klitki i niechtnie wpucia tam Ryksa, sama zajmujc jedyne krzeso w pomieszczeniu. Sta
teraz przed ni jak ak przed profesorem.
- Sucham - rzeka mao zachcajco.
- Nazywam si Kacper Turoposki, lecz zw mnie Ryx. Prowadz inwestygacj w
sprawie licznych zbrodni, ktre wydarzyy si daleko std. Niedawno, lecz swym pocztkiem
sigaj z gr dwudziestu lat. Wszyscy wiadkowie ju nie yj zamordowani. Jedyn osob,

ktra mogaby mi pomc, jest niewiasta, Wooszka o imieniu Doina. Dowiedziaem si, e
wstpia do tutejszego zgromadzenia. Nie zamierzam jej pokrzywdzi. Chciabym si tylko z
ni rozmwi.
- Nie ma u nas osoby o takim imieniu. Tracisz czas, swj i mj, mody czowieku.
- Nie prbujcie mnie zbywa, matko. Wiem, e owa niewiasta, wstpiwszy do zakonu,
przybraa nowe imi. W poprzednim yciu suya we Lwowie u niejakich Biaoskrskich,
otrw bez czci i wiary, ktrych chroni protekcja wojewody sdomierskiego Jerzego
Mniszcha. Bez waszej pomocy zbrodniarze unikn kary, a ich zbrodnie nigdy nie wyjd na
jaw. Co gorsza, bezkarno popycha ich do coraz to nowych otrostw.
Z premedytacj wspomnia nazwisko Mniszcha. Przeorysza bya wiekowa, moe
nawet na tyle, by pamita skandal z niejak Giank, nowicjuszk. Jerzy Mniszech i jego
brat Mikoaj, przebrany za niewiast, wykradli j z klasztoru Bernardynek, by przedstawi
krlowi Zygmuntowi Augustowi jako wskrzeszon krlow Barbar i nastpnie wyudzi od
omotanego wadcy ogromne sumy, ktre pooyy podwaliny pod potg ich rodu. Argument
nie trafi w prni, widzia to po zaciniciu ust mniszki, mimo to odpara:
- Bg ich pokarze.
- Bez dubiw, lecz wprzdy by moe zginie jeszcze wielu niewinnych ludzi, ktrych
krew obciy wasze sumienie, matko. Rozwa w sobie, czy Bogu by si to spodobao.
Zakonnica rzeczywicie mylaa chwil, nim rzeka:
- Bya taka osoba w naszym zgromadzeniu. Przybraa imi ucji, ale... Umara przed
dwoma laty.
Zgrzytn zbami. Czyby szatan wspiera mordercw? Kada ni do nich prowadzca
rwaa si na strzpy.
- Czy mwia co o dawnym yciu? O sprawczynie, ktra zmusia j do ucieczki ze
Lwowa? Cokolwiek...
- Niewiele. I nie byy to rzeczy dla postronnych uszu.
- Nie pytam z pustoty ani dla kaprysu, matko.
- To sprawy nie dla mczyzny, a zwaszcza takiego modego, synu.
- Powiem ci co, matko: widziaem niewiasty, ktre wielokrotnie zgwacono, wypito z
nich krew, na koniec urnito im gowy i nacechowano jak bydo. Jedn z nich bya moj
narzeczon. Te same bestie w ludzkich skrach poloway na mnie jak na dzik zwierzyn,
ledwom uszed z yciem. Mniemasz, e co jeszcze jest w stanie mnie zgorszy lub przerazi?
Tym razem chyba j przekona.
- Siostra ucja przesza pieko za ycia - powiedziaa powoli zakonnica. -

Zamordowano jej ma i odebrano synka...


- Bya potrzebna jako mamka, i to dla bliniakw.
- Nie tylko. Skoro chcesz wiedzie wszystko, to ci powiem: jej pan i jego brat uczynili
j swoj mionic i odwiedzali wesp, zmuszajc do najohydniejszej lasciwii, jak mona
sobie imaginowa. W tym czasie urodzia im blinita, lecz i one zostay jej odebrane. Po
siedmiu dugich latach, kiedy z wolna tracia zmysy, z pomoc anioa, jak mwia, zdoaa
zbiec. Kiedy do nas trafia, milczaa uparcie, zachowujc si, jakby bya niespena rozumu.
Nigdy na dobre nie przysza do siebie, acz miewaa lepsze dni, kiedy w miar si wypeniaa
swe powinnoci wobec zgromadzenia. W ze dni za kulia si w kbek w swojej celi i
powtarzaa, miertelnie wystraszona: Apage, satanas!
- Czy wymienia kiedy imiona swych oprawcw?
- Nigdy. Nie wiedziaam nawet, skd do nas przybya. Z domu szatana, mwia. I
jeszcze to: Boh trojcu lubit, ale szatan tako. Raz zapytaa mnie: Czy to moebne, aby
dzieci szatana byo anioem? Ale nic nie dodaa. To wszystko. Jeli co z tego poje, to
wiesz wicej ni ja.
Nie by pewien. Szataska trjca to mogli by Prochor, Pantaleon i Hermip. Ale czy
na pewno?
- Anio to zapewne jeden z braci, jej podopiecznych, ten, ktry pomg jej zbiec. A
pozostali...
- Nie chc zna ich imion. Bd si modlia za ich grzeszne dusze. A tako za spokj
duszy siostry ucji, jako czyni od dawna, a take za twoj niemierteln dusz, synu. Ze
spotkania z szatanem kady wychodzi zbrukany. Prosz ci, poniechaj pki czas swej
inwestygacji.
- Nie mog, matko.
Podzikowa jej i poegna si. Trop znw si urwa.
*
- Ponta z wielkim diamentem, wok dwanacie mniejszych diamentw, cao warta
dziesi tysicy czerwonych zotych. Noszenie z rubinem, pod nim dwie tablice diamentowe,
na wierzchu szmaragd i wielka pera, warte dwadziecia cztery tysice zotych. Orze o dwu
gowach diamentowy z rubinkami, wart pi tysicy zotych. Alszband z diamentw i pere
wart osiemnacie tysicy - wymieniaa po kolei Joanna Ttiroposka, podajc kolejno ozdobn
klamr, acuch z zawieszk oraz kobiecy naszyjnik
Niemojewskiemu, ktry z najwiksz pieczoowitoci chowa je do sczkw z
mikkiego zamszu i ukada w elaznej skrzynce, wewntrz wyoonej taft w czerwonote

prki.
- Kanak ze szmaragdami i omioma podwjnymi (razem szesnastoma) perami wart
trzy tysice - cigna Turoposka. - Manele z diamentw i rubinw warte trzy tysice.
Sztuka z rubinami i perami warta pi tysicy. Zawieszenie ze szmaragdem w rodku warte
dwa tysice. To wszystko.
Mimowolnie zaciekawiony Ryx przy okazji dowiedzia si nowych rzeczy. e kanak
to naszyjnik, akurat wiedzia, ale e naramienniki to manele, a zawieszenie - rodzaj amuletu,
dowiedzia si dopiero teraz. Nigdy si tym nie interesowa, a jego matka nie nosia takich
klejnotw.
- Razem siedemdziesit tysicy zotych. Wedle ostronych szacunkw - odezwaa si
Anna Wazwna. - Powierzam wam, moci panowie, swoje najcenniejsze precjoza. Hisz, e
zdoacie je zby z co najmniej dubeltowym zyskiem. Wszystko, co zdoacie uzyska powyej,
bdzie wasz nagrod za fatyg.
Krlewska siostra znana bya ze swej szczodroci. Mieszkajc stale na zamku w
Golubiu, ktrego bya starost, zaoya kosztowny ogrd botaniczny, poniewa pasjonowao
j zielarstwo, ale take pochaniajca wiele rodkw alchemia. oya rwnie na wydawanie
wartociowych ksig, w tym Zielnika Syreniusza, oraz hojnie wspieraa potrzebujcych.
- Dowiedzielimy si, e orszak wielkiej ksiny ju opuci Sambor - powiedziaa. Kiedy zamierzacie wyruszy?
- Choby zaraz, Wasza Mio - odpar Niemojewski.
- Pojutrze - sprecyzowa Ryx. - Trzeba jeszcze uzupeni fura, bo po zimie w drodze
moe by ciko ze spy.
- Susznie - odpara. - Wecie, ile trzeba, nie baczc na koszta. Nie chciaabym,
abycie musieli rekwirowa cokolwiek po drodze, take za granic, a zwaszcza tam.
Moskwicini do ju dowiadczyli nieszcz. Hisz, moci Ttiroposki, e zdoacie
powstrzyma swoich ludzi od swawoli.
- Wasza Wysoko moe by spokojna.
- W takim razie pokacie, moci podstoli, jak zamierzacie zabezpieczy precjoza.
- Oto trzy klucze, Wasza Wysoko - odpar Niemojewski. - Raczcie, z aski swojej,
zamkn skrzyni.
Po kolei braa od niego zawieszone na jedwabnych sznurach klucze i przekrcaa w
potnym zamku. Kiedy skoczya, sekretarz odebra je z uszanowaniem i jeden od razu
przekaza Ryksowi, ktry zawiesi go sobie na szyi i schowa pod kaftan.
- Ja bd mia drugi, natomiast Jan, zaufany suga mj, trzeci. Tylko spoem bdziemy

mogli otworzy skrzyni, co nastpi dopiero w Moskwie. Nie ma duplikatw, wic jeli
ktry zginie, bez zniszczenia zamka nie bdzie sposobu wydosta zawartoci.
- Bardzo dobrze. Powtarzam: za bezpieczestwo przesyki odpowiada im Hiroposki,
wy za, moci Niemojewski, postaracie si spieniy precjoza jak najkorzystniej, nikomu
okrom wielkiego kniazia o mnie ani sowa. ycz wam, panowie, szerokiej drogi, a wracajcie
szczliwie. Nie spotkamy si ju przed waszym wyjazdem, bo nie chc, by mnie z wami
widziano. Jedcie z Bogiem.
Wyruszyli 5 marca. Wieczorem poprzedniego dnia Ryx poegna si z matk.
Trzymaa si jak zwykle, lecz doskonale wiedzia, e tumi zy, a potem przepacze ca noc i
kilka nastpnych.
- We to - zdja z szyi i zawiesia mu srebrn monet na acuszku z odbitymi na niej
dziwnymi esamifloresami. - To potny talizman w postaci staroytnego arabskiego mica, po
tatarsku achczy, z napisami kufickimi, ktrych nikt ju nie potrafi odczyta. Ocali mnie
dawno temu, oby pomg i tobie. Id ju, bo jeszcze kto chciaby si z tob poegna...
Wybiega z podejrzanym popiechem, chcc wypaka si w samotnoci. Do komnaty
wesza moda dziewczyna, umiechajc si szeroko od progu.
- Zosia!
Rzucia mu si w ramiona, a on obj j mocno i wirowali po izbie w szalonym,
tanecznym plsie.
- Do! - zawoa zdyszany, zatrzymujc si i odsuwajc j na dugo ramion. - Ale
wypikniaa! Wykapana matka. Nie moesz si pewnie opdzi od starajcych?
- Nie narzekam. - Uwolnia si z jego ucisku i kokieteryjnie poprawia czarne wosy.
- Ale jeszcze adnego nie wybraam.
Bya pogrobowcem, urodzia si ju po mierci Ryksa seniora. Miaa teraz
osiemnacie lat. Odziedziczya urod po matce i wesoe usposobienie po ojcu. Od dziecka
wszyscy j rozpieszczali, ale nie wyrosa na rozkapryszon pannic. Lubia si uczy, a
jezuici, ktrych matka zatrudnia w tym celu, nie mogli si jej nachwali. Oprcz tego ledwo
odrosa od ziemi, zapatrzona w starszego brata jak w obraz, chciaa robi wszystko to samo co
on. Podczas wakacji w Dynowie musia j uczy nie tylko strzelania z uku i pistoletu, ale
take fechtw. Miaa lekk szabl, specjalnie dla niej wykonan, a take najnowszy nalazek
woski, lejsz od rapiera szpad, i potrafia si nimi posugiwa.
- Nadal j miujesz? - spytaa cicho. - Matka mi mwia...
Patrzya na brata ze wspczuciem, ale take z ciekawoci. Oczy miaa wielkie i
czarne. Pomyla, e szczliwy bdzie ten, ktrego Zosia wybierze.

- Tak. Ale nie mw matce.


- Nie powiem. Jak to jest, tak si zatraci w miowaniu?
- Nie ma nic gorszego ani bardziej niszczcego, jeli si le ulokuje afekt. Wspaniale,
jeli trafisz na waciw osob. Czego ci z serca ycz.
- Ale ci zarz! Zobaczye ks wiata, a wkrtce zobaczysz wicej. Moskwa! Jake
bym chciaa ci towarzyszy!
- Tym razem zarze nie ma czego. Czytaa memoary ojca z wyprawy na Wielkie
uki i pod Pskw, wic wiesz, jaki to dziki kraj. A od tamtej pory w Wielkim Ksistwie
Moskiewskim pono jeszcze si pogorszyo. Nie zabrabym ci tam, nawet gdybym mg.
Pomarkotniaa, ale tylko na chwil.
- Pofechtujemy si? Syszaam, e uczy si w Padwie szermierki u messera Fabrisa,
fechmistrza nad fechmistrzami.
- To prawda.
- Nauczysz mnie nowych sztuczek?
- Jak wrc.
- Tedy wracaj szczliwie i co prdzej.

ROZDZIA 7
- Miaam sen - powiedziaa Jadwiga z Tarw Mniszchowa. - Straszny. Wszystko
przesaniaa czerwona mga, ale widziaam tron. Cay we krwi. Bagam was, nie jedcie...
Jeszcze jest czas, by si wycofa...
Imponowao jej, e crka dostpia takiego wyniesienia, przez co niesychany
splendor spyn na ca famili, ale bya przede wszystkim matk i nie moga znie myli,
e moe ju nigdy nie ujrze ukochanej crki. Bya zbyt chora i saba, eby razem z ni uda
si w dug podr. Z trudem przeya wyjazd do Krakowa na jej lub, ktrego zoona
niemoc nawet nie ogldaa.
- Gupstwa powiadasz, niewiasto! - zirytowa si Mniszech. - Co by ludzie
powiedzieli? Ci, co jeszcze niedawno obrzucali mnie kalumniami, a dzi paszcz si przede
mn i bagaj o aski, mieliby jutro z nas szydzi? Mielibymy sta si pomiewiskiem dla
caej Rzeczypospolitej? Niedoczekanie!
Jadwiga zawsze baa si ma i jego gwatownego charakteru i - jak przystao na

dobr on - nigdy nie wtrcaa si w jego sprawy i plany, lecz tym razem stawka bya zbyt
wysoka. Dlatego odpara:
- Nic mi nigdy nie mwisz, ale i ja mam uszy. I syszaam, e w Moskwie wrze. Co
rusz wykrywaj jaki spisek na ycie cara...
- Gupstwa! - przerwa jej bezceremonialnie. - Lud kocha naszego zicia, car pisa mi
o tym w ostatnim licie. I przysa pienidze. Duo pienidzy, abym spaci dug krlowi. Ale
pienidze ju si rozeszy na przygotowania do podry. Potrzebuj duo wicej, pisaem mu
o tym, ale eby je wydusi, musimy uda si do Moskwy. I basta!
Jadwiga niemiao obrcia wzrok na milczc crk. Od czasu swego wyniesienia
Maria zmienia si, staa si nieprzystpna nawet dla matki.
- Cru ukochana... Nie jed, bagam ci! Syszaam, e m twj oddaje si
bezwstydnej rozpucie niby turecki sutan...
- Zamilcz! - rykn Mniszech. - I tak mamy szczcie, e carowi jeszcze si chce na
nas czeka. Dawno powinnimy by w drodze do Moskwy!
Nie mia wprost oskary crki o zwok, ale to przez ni zmarnowano nie tylko
najsposobniejsz por do podry, ale i mnstwo pienidzy na uczty, bale i kuligi. Maryna,
jak teraz kazaa si nazywa, prychna, ignorujc ojcowski przytyk. Nie poczuwaa si do
winy i nie zamierzaa si tumaczy. Czy nie bya krlow? Moga robi to, na co miaa
ochot. Miaa za ochot na zabaw i nieustajce witowanie swego wyniesienia, napawajc
si podziwem i czoobitnoci otoczenia.
- A co gorsza - cigna z determinacj Mniszchowa, rwnie nic sobie nie robic z
mowskiego wybuchu - podobno wzi sobie do oa crk poprzedniego cara, pikn
Kseni. Co bdzie, gdy nie zechce jej oddali? Albo j polubi w tym ich osobliwym
obrzdku? Co wtedy uczynisz? Lepiej zrezygnowa teraz, zachowujc tytu carski, ktrego
nikt ci nie odbierze, nili potem wraca w sromocie a pohabieniu... Albo zgin gdzie
marnie na kocu wiata, pord obcych ludzi...
- Kobieto, nie przecigaj struny! - ostrzeg magnat przez zacinite zby. - Poza tym
Ksenia zostaa ju odesana do klasztoru... - Poniewczasie ugryz si w jzyk, zdajc sobie
spraw, e wanie zdradzi, i wiedzia o tym wicej i zapewne duej ni inni.
Ale niepotrzebnie si martwi. Wiadomo o wiaroomstwie ma wstrzsna
Maryn, lecz nie daa nic po sobie pozna.
- Jestem carow i mam zamiar zasi na moskiewskim tronie. I poczy si ze swym
lubnym maonkiem. Wyruszam za trzy dni. Dopilnuj, ojcze, aby wszystko byo na czas
przygotowane. A tobie, matko, powiem jeszcze, e wol tam mier na drugi dzie po

koronacji nili tutaj doy stu lat w pohabieniu jako ona bez ma i krlowa bez krlestwa.
Opucia ich dumnie wyprostowana i tak pena majestatu, e przez chwil spodziewali
si, i askawie poda im do do ucaowania. Dopiero w nocy daa folg przepeniajcym j
uczuciom. Jak on mg jej to zrobi?! Jak mg?! Zacisna donie tak mocno, e paznokcie
wbiy si w ciao. Czua si wadczyni i zamierzaa panowa. Takie byo jej przeznaczenie. A
Dymitra owinie sobie wok palca, gdy tylko si spotkaj. Oczyma duszy ju widziaa pyszne
bale, na ktrych jej gwiazda bdzie byszcze najjaniej. Olni wszystkich i bdzie miaa u
stp cay wiat.
*
- Zuza, pisz?
Nie spaa. Jake mogaby zasn teraz, gdy razem z matk liczyy dni do poczenia
si z ojcem bawicym przy carze w Moskwie, z ktrej dochodziy coraz bardziej niepokojce
wieci. Bya jednak rozalona na swoj dawn przyjacik, ktra jakby o niej zapomniaa,
odkd zostaa caryc. Wbrew obietnicy nie zabraa jej do Krakowa na swj lub, a po
powrocie doczya j wprawdzie do fraucymeru, lecz pierwsze skrzypce gray w nim
ochmistrzyni Barbara Kazanowska oraz Erazmowa Herburtowa, choryna przemyska
Tarowa i starocina sochaczewska Chmielecka, ktre traktoway Zuzann z gry i nie
dopuszczay jej do carowej. Dlatego ta nocna wizyta bya dla niej niespodziank.
- Nie, Wasza Krlewska Mo.
Miaa nadziej, e Marianna obruszy si i nie pozwoli przyjacice zwraca si do
siebie tak ceremonialnie, lecz nic takiego nie nastpio. Nie byo ju Marianny, nawet Marii
dla przyjaci, bya Maryna, carowa Moskwy.
- Jak on mg mi to zrobi?
- Kto, Wasza Wysoko?
- Car!
- A co takiego zrobi?
- Nie wiesz czy drwisz sobie ze mnie? To cay dwr o tym huczy, a ja gupia niczego
nie podejrzewaam... Czemu mnie nie powiadomia?
- O czym mwisz, pani...? - wybkaa Zuzanna, nie wiedzc, czym zasuya sobie na
nieask, i lkajc si, e carowa nie zabierze jej ze sob do Moskwy.
- O tym, e car, mj lubny maonek, nurza si w rozpucie z naonicami. A co
gorsza, oddali je niedawno i dzieli oe z Kseni, crk poprzedniego cara! W czyme ona
pikniejsza ode mnie, no w czym? Powiedz!
Gniewnym gestem zrzucia z siebie nocne giezo i stana naga porodku izby, a

zimny ksiyc zagldajcy przez okno otuli j blad, delikatn powiat.


- W niczym, najjaniejsza pani! Nie znam pikniejszej niewiasty od ciebie! - szczerze i
skwapliwie zapewnia Zuzanna.
- Posu si.
Nieco ochonwszy, Maryna wsuna si pod pierzyn na wygrzane miejsce.
- Czy ty take czujesz czasem w rodku, w gbi trzewi, takie palenie, taki ogie, ktry
jedno tylko moe ugasi?
- Nie pojmuj, o co ci idzie, pani...
- O to. Nie jestem ju dzieckiem. Jeli rycho nie pocz si z mem, ten ogie mnie
spali.
Marianna odrzucia pierzyn i rozsuna nogi, kadc do na podbrzuszu.
- Co robisz, wasza...? - spytaa przeraona Zuzanna i odsuna si jak najdalej,
instynktownie czujc, e to co strasznego, za co mona trafi do pieka, nawet bdc tylko
wiadkiem tej okropnoci.
Nie moga uwierzy, e to ta sama Marianna, ktra take w jej oczach uchodzia do
niedawna za wzr cnt, a zwaszcza pobonoci, i ktr chwalili ksia spowiednicy, a
proboszcz Pomaski stawia za wzr wszystkim parafiankom. Od powrotu z Krakowa
Marianna rzucia si w wir zabaw i nieustajcego witowania. Z dawnej skromnej panny nic
nie zostao i tylko prostoduszna Zuzanna tego nie zauwaya.
Mniszchwna wyprya si, wierzgna ostatni raz i znieruchomiaa, cakowicie
wyzuta z si. Kiedy dosza do siebie, zsuna si z oa, wdziaa koszul nocn, opada na
kolana i pogrya w arliwej modlitwie, co rusz bijc si w piersi i mamroczc pod nosem:
- Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa. Boe, bd miociw mnie grzesznej.
Po dobrym kwadransie takiej ekspiacji z powrotem wskoczya na posanie, ziewajc i
mruczc:
- Z mczyzn musi by chyba jeszcze przyjemniej. Dobranoc. Tylko obud mnie
wczenie, bo nie godzi si, by kto spostrzeg carow wymykajc si chykiem z alkowy
sugi.
Po chwili spaa jak zabita. Zuzanna obcigna jej koszul, okrya Maryn starannie,
po czym dugo leaa bez ruchu. Wreszcie wsuna rk pod wasne giezo i pooya na
pulsujcym wzgrzu pod brzuchem. Zaraz cofna do jak oparzona. Jednak uczucie
rozkoszy, ktre j na mgnienie ogarno, dobrze zapamitaa. I postanowia dwie godziny
lee jutro krzyem przed gwnym otarzem u Dominikanw. Ale spowiednikowi, Boe,
wybacz!, nie zamierzaa o tym wspomina. Drczona poczuciem winy nie zmruya oka.

*
Mimo mroku porusza si szybko i pewnie. Rozejrza si czujnie, lecz nic nie
zakcao ciszy, nie liczc odgosw koni w stajni po ssiedzku. Rozsznurowa nasmoowane
ptno i zrcznie wskoczy na wz. Dopiero tutaj wyj zapalon latark skrywan pod
paszczem. Umieci j obok drewnianej skrzyni, ktr unis i odstawi obok. Okazao si, e
nie miaa dna i skrywaa inn skrzyni. Mniejsz, elazn i zamczyst. Chwil podziwia
solidny zamek, wodzc po nim delikatnie palcami niczym lutnista po swoim instrumencie, po
czym przystpi do dziea. Otwarcie zamka, pozornie niemoliwe bez uycia kluczy, zajo
mu najwyej pi minut. Ostronie po kolei wyjmowa ze szkatuy owinite w zamsz precjoza
i przekada je do przyniesionej kalety zawieszonej u pasa. Kiedy umieci w niej ostatni
klejnot, opuci wieko i zamkn skrzyni jeszcze szybciej, ni otworzy. Sign w zanadrze,
wydoby niewielkie puzdro, zanurzy w nim palec, zaczerpn szczypt sadzy i starannie wtar
j w dziurki na klucze, zamazujc pozostawione rysy. Zatrzasn puzderko, wyj z kieszeni
chustk, wytar palec, schowa chustk i z powrotem nakry elazn skrzynk jej drewnian
obudow. Zanim opuci furgon, ostronie wyjrza na zewntrz, lecz znw niczego
podejrzanego nie spostrzeg. Zdziwiby si, gdyby byo inaczej. Pozostali w najlepsze
witowali Wielkanoc, poza tym dawka laudanum, ktr domiesza towarzyszom do trunkw,
mogaby upi tabun koni.
Postawi latark przy tylnym kole wozu i chwil przy nim manipulowa, co rusz
przerywajc i rozgldajc si niespokojnie. Zajo mu to wicej czasu ni wamanie si do
zamczystej skrzyni, ale i z tym upora si do sprawnie. Zdmuchn wiec w latarce i po
chwili rozpyn si w nocnych ciemnociach.
*
Obserwowali orszak carowej ze wzgrza za rzek. Przybyli do Orszy na pi dni
przed przyjazdem tamtych i mieli do czasu, by rozejrze si po okolicy. O ile, gdy
przemierzali Litw, panowa mrz, tak siarczysty, e gdyby nie osaniali gw, odmroziliby
sobie uszy i nosy, o tyle przed kilku dniami, dokadnie na przeomie marca i kwietnia,
wybucha wiosna. Tak gwatownie, jak tylko w tych stronach to si zdarzao. W oczach
topniay zway niegu, przez ktry niedawno z trudem si przedzierali, a ld na Dnieprze
cienia i podbieg wod. Na szczcie przeprawili wozy na drugi brzeg przed trzema dniami,
a Ryx pogratulowa sobie w duchu, e wbrew radzie Semena zdecydowa si jednak nie na
woy, lecz due i krzepkie konie pocigowe. Do unieruchomionych k przyczepili pozy,
dziki czemu podrowali szybciej. Ale teraz warunki si zmieniy i Semen korzystnie
wymieni woniki na dwanacie silnych wow.

- Dobry Jezu! - westchn Niemojewski, spogldajc przez teleskop podany przez


Ryksa. - To tam jest ze trzy tysice luda!
Podczas prawie miesicznej wdrwki zdyli si lepiej pozna i polubi, mimo e
dzielia ich spora rnica wieku. Pochodzcy z Prus Krlewskich nieco ponadczterdziestoletni
podstoli by zrwnowaony, uprzejmy i bez sowa skargi znosi trudy podry. Co prawda
Ryx urzdzi mu w jednym z furgonw wcale wygodn kwater z rozkadan na noc prycz
oraz stoem do czytania i robienia notatek z podry. St mia oszalowane boki i sprytnie
skrywa pod spodem skrzyni z precjozami, o ktrej oprcz nich dwch i Jana, sugi
Niemojewskiego, nikt inny nie wiedzia, poniewa zamontowali j w sekrecie.
Sekretarz krlewski nie by tchrzem, lecz brakowao mu wojennego ducha, wic z
pocztku by nieco przestraszony, gdy pozna zatrudnionych przez Ryksa zagoczykw, lecz
widzc, e mody Turoposki trzyma ich elazn rk, oni za ochotnie wykonuj rozkazy,
poczu si pewniej. Odnosi si do nich grzecznie i bez wyszoci, lecz nie wynikao to z lku,
lecz przyjemnego usposobienia im podstolego.
- Jest carowa! Spjrz wa - odda Ryksowi teleskop.
Carowa podrowaa w dwuosobowej karocy na saniach, przysanej jej do Sambora
przez cara. Zawieszone na skrzanych pasach pudo przymocowano elaznymi sztabami z
tyu do awki, na ktrej stao dwch trzscych si z zimna Hirczynkw pajukw, a z przodu
do koza, gdzie obok wonicy siedzia may Murzynek zmarznity na ko. Karoca bya
oszklona, wewntrz wyoona biaym aksamitem w ciemnozielone gwiazdki, na zewntrz
pokryta czarnym kurdybanem i ozdobiona drewnianymi pozacanymi rzebami. Na drzwiach
widniay zote monogramy z podwjnej litery M, a dolna cz pojazdu, w ksztacie dki,
umoliwiaa wypoczynek - mona w niej byo lee jak w ku. To wszystko Ryx
zarejestrowa odruchowo, usiujc dojrze Mariann. Nie widzia jej, pewnie zajmowaa doln
cz karocy. Mimo to serce, na ktrym spoczywa list, ostrzeenie przed Biaoskrskimi,
zabio mu mocniej.
Kilkudziesiciu jedcw poprzedzajcych karet ostronie wjechao na ld, by
sprawdzi jego wytrzymao, po czym dano znak wonicy, e moe si przeprawia. Karoca
jeszcze nie dotara do drugiego brzegu, gdy ruszyy stoczone na brzegu pojazdy, a konni
bezadn kup rzucili si ku rzece.
- Gupcy! Potopi si! - zawoa Ryx, wcisn Niemojewskiemu teleskop w donie,
spi karego ostrogami i ruszy w d na eb na szyj.
Przyczyn nieszczcia by ciki, wyadowany do granic pojemnoci furgon, ktry
toczc si ku rzece, zgubi pozy, z rozpdu wpad na cienki ld i przern go koami.

Rozleg si trzask i w jednej chwili gadka tafla zamienia si w rozlege jezioro wypenione
kawaami kry oraz toncymi wozami, zwierztami i ludmi. Uwolniony nurt zakotowa si,
wcigajc w topiel wszystko, co we wpado. Krzyki przeraonych ludzi buchny w niebo.
Karoca carowej przedni czci bya ju na drugim brzegu, gdy ld nagle puci i
zacza zsuwa si do wody. Murzynek i pajucy wrzeszczeli rozpaczliwie, a wonica straci
zupenie gow, sparaliowany ze strachu. Przez okamgnienie Kacper dostrzeg zmartwia
twarz Maryny w oknie. Bezgonie poruszaa wargami. Poczu ukucie w sercu, jakby mu kto
nagle wrazi n w pier. Z rozpdu zeskoczy z wierzchowca na kozio, wyrwa wonicy bat
i lejce i j smaga przeraone konie po zadach. Strach i razy doday im si, szarpny mocno i
po chwili pojazd sta ju bezpiecznie na staym ldzie. Jeszcze nim znieruchomia, Ryx
zelizn si z koza i szarpn drzwi karety. Mtna woda, wypeniajca koysk na dnie
karocy, wypyna szerok strug. Poda rk carowej.
- Ju po wszystkim, najjaniejsza pani. Niebezpieczestwo mino.
Machinalnie przyja pomoc, patrzc na niego niewidzcymi oczyma. Trzewiki i spd
sukni miaa zamoczone.
Woln rk pochwyci j w pasie, unis lekko jak pirko i zestawi na ziemi.
- Ej, wy! - hukn na przestraszonych pajukw i wonic. - Rozpalcie ogie, ywo. Jej
Krlewska Mo musi si ogrza. Persa, Szowleha, pomcie im!
Przepeniay go uniesienie i tkliwo na widok Maryny niedawno tak dumnej i
nieprzystpnej, odgrodzonej od niego szkem grubszym od najgrubszego muru, a tak teraz
bliskiej i bezradnej. Chtnie by si ni zaopiekowa osobicie, ale wrzaski toncych
wwiercay mu si w uszy i nie pozwalay radowa si niepowtarzaln okazj. Odwrci si
wic, jeszcze raz omiatajc carow rozkochanym wzrokiem, i ju pdzi ku rzece, w biegu
zrzucajc z siebie cik szub. Wbieg na ld i skaczc z kry na kr, szybko posuwa si ku
rodkowi rzeki, gdzie toncy rozpaczliwie woali pomocy.
W jednej chwili duy i pozornie stabilny kawa kry pk mu pod stop i przeama si
na p, on za gruchn w lodowat wod. Buty do konnej jazdy cigny go w gb, ubranie
krpowao mu ruchy, ale by silnym i dowiadczonym pywakiem. Najbardziej musia uwaa
na miotajce si i wierzgajce konie. Nawet w wodzie takie kopnicie miao wystarczajc
si, by oguszy nieostronego pywaka, tak jak to spotkao kilku z tych, ktrzy poniekd
susznie u dzielnych zwierzt szukali ratunku, kurczowo czepiajc si uprzy, grzyw i
ogonw. Najgorzej mieli ci, ktrych cikie furgony pocigny za sob na dno. Zanurkowa i
rozci noem ptno jednego z takich wozw. Wewntrz musia utworzy si pcherz
powietrza, bo jedna z uwizionych osb zdradzaa jeszcze oznaki ycia, wypuszczajc z ust

mae bbelki. Sign na olep i zapa j za wosy, po czym ruszy ku powierzchni.


Dwch szczliwcw znajdujcych si na wielkiej krze zachowao na tyle
przytomnoci umysu i odwagi, e odebrali od niego topielca i wcignli go na kr. Mia duo
szczcia, bo w tej chwili tu obok innego nieszcznika, ktremu poow ciaa udao si ju
wypezn na ld, zmiady cinity wezbran fal kawa kry. Wrzask urwa si nagle, woda
wok poczerwieniaa, a krew zbryzgaa lodow tafl.
Nastpna niedosza ofiara wczepia si w Ryksa kurczowo i musia j oguszy
uderzeniem pici, eby go nie utopia. Lecz i j udao mu si uratowa. By ju bardzo
zmczony, kiedy zobaczy dwie niewiasty unoszce si na wodzie. Gdyby to by proces o
czary, z pewnoci uznano by je za czarownice i posano na stos. Unosiy si bowiem dziki
powietrzu, ktre wypenio spody ich sukien. Kiedy jednak do nich dopyn, pywaa ju
tylko jedna.
- Ratuj moj crk, bagam!
Nie mia ju siy na nurkowanie. Mg uratowa tylko matk. W tej chwili na jej
ramiona opad arkan i Ryx ujrza Semena oraz reszt swoich ludzi odwanie przeskakujcych
na najblisz tafl lodu. Kiedy wycigali kobiet, nie moga nic powiedzie, posaa mu
jednak tak bagalne spojrzenie, e nie sign po cinity sobie rzemie. Brakowao mu tchu i
mia wanie zrezygnowa, gdy w mtnej wodzie zauway janiejszy rbek spdnicy. Gdy
Szowleha i Bartek wsplnymi siami wycignli na brzeg ich oboje, dziewczyna nie zdradzaa
oznak ycia, a i Ryksowi niewiele brakowao. Pozbiera si jednak, syszc rozpaczliwe
krzyki starszej niewiasty obejmujcej bezwadne ciao crki, i odepchn j mao delikatnie.
Uciska dziewczynie przepon i przewraca na bok bez widocznego efektu, nie liczc strug
wody wypywajcych z ust.
- To na nic! - powiedzia zniechcony. - Nie yje.
- Nie, dobry Jezu! - krzykna matka i zemdlaa.
W tej chwili topielica zakaszlaa, przewrcia si na brzuch i wyrzucia z siebie reszt
wody.
- Cud! - zawoa Bartek, gboko przejty.
- Cudem bdzie, jeli po takiej kpieli nie zejdziemy wszyscy na puca. Dopilnujcie,
eby uratowanych jak najszybciej przebrano i rozgrzano - mrukn Ryx, szczkajc zbami, i
odszed na bok, gdy nagle wok zaroio si od ludzi z orszaku carowej. Dopiero teraz dotarli
nad rzek i starali si pomc poszkodowanym.
Sta pnagi, parujc w mronym powietrzu, a Bartek energicznie wyciera go szorstk
materi, kiedy podszed do nich jaki bogato odziany szlachcic.

- Jestem Marcin Stadnicki, ochmistrz dworu Jej Wysokoci carowej. Powiedziano mi,
e wa ratowae jej karoc przed zatoniciem.
- Owszem.
- Co z ni?
- Karoc?
- Z Jej Wysokoci, oczywicie.
- Kiedy odchodziem, bya caa i zdrowa.
- Chwaa Bogu! Tylko jak my teraz przedostaniemy si na drugi brzeg?
- Niedaleko std jest tartak i skad drewna. Mona zbi tratwy. Zreszt ju widz
mieszczan i onierzy z zamku spieszcych wam w sukurs. Oni bd wiedzieli, co robi. A
teraz, jeli wa pozwolisz, dokocz toalety.
Ochmistrz pobieg ku nadjedajcym, zapomniawszy si poegna, lecz Ryx nie
wzi mu tego za ze. Jednak chyba przeceni fachowo osb odpowiedzialnych za
przepraw albo zbyt wielu byo dowdcw wydajcych sprzeczne rozkazy. Do, e
wezbrana woda porwaa dwie tratwy i rozbia je w drzazgi. W sumie dorachowano si
pitnastu ofiar, a byoby wicej, gdyby ludzie Kacpra pod jego komend nie przecignli liny
przez rzek, co uatwio przepraw.
Obz Ryksa i Niemojewskiego, ktrzy woleli trzyma si na osobnoci, znajdowa si
na uboczu. A zreszt Orsza nie bya w stanie zapewni kwater ponaddwutysicznemu tumowi
przybyszy, za najlepsze Mniszech zarezerwowa przez posacw na miesic wczeniej.
Byo ju bardzo pno, gdy odwiedzili ich nieoczekiwani gocie. Moda niewiasta w
towarzystwie starszego mczyzny, niewtpliwie sugi. Gdy Ryx stan przed ni
wyprostowany, sigaa mu do brody, cho bya wysoka jak na dziewczyn. I rudowosa, co
okazao si, gdy odrzucia ciepy kaptur.
- Nie poznajesz mnie, waszmo? - spytaa niemiao.
- Nie bardzo... - przyzna.
- Nazywam si Zuzanna Soska. Uratowae mi dzisiaj ycie.
- Doprawdy?
- I mojej matce, ktra prosi o wybaczenie, e nie moga przyby, jednak le si czuje.
- Przykro mi to sysze.
- Ja... Ja nie wiem, jak mam waszmoci dzikowa...
- Nie trzeba. Nie uczyniem nic nadzwyczajnego. Kady by tak postpi na moim
miejscu.
Zaprzeczya gorco.

- Nie kady! Wszyscy wok myleli tylko o sobie. Ja take.


- To naturalne, zwaywszy na okolicznoci.
- Nieprawda. Moge uton, nawet jeli pywasz pan jak nikt inny, kogo znam.
- Wic sama widzisz. Wykorzystaem jedynie dar dany mi od Boga. To Jemu winna
wdziczno. A teraz, jeli pozwolisz...
- Pan mnie nie pamitasz? - rzucia nagle. - Spotkalimy si przed z gr dwoma laty
w kociele w Samborze.
Teraz dopiero j sobie przypomnia, piegowatego rudzielca w cieniu piknej
Marianny. Tym razem wydaa mu si adniejsza, moe dlatego, e zim piegi wyblaky. Ale i
tak nie zrobia na nim wraenia. Zrozumiaa jego obojtne spojrzenie, i cho bya do tego
przyzwyczajona, zrobio jej si przykro.
- Pjd ju... Chc tylko, by wiedzia, e zawsze bd pamitaa, co uczynie dla
mnie i mojej matki.
Nie zaleao mu na jej wdzicznoci, spodziewa si raczej dobrego sowa od zgoa
kogo innego, mimo to odpar uprzejmie:
- Prosz kania si szanownej matce pani i yczy jej ode mnie rychego przyjcia do
zdrowia...
Dygna i zabraa si do wyjcia.
- Czy... Czy wiadomo pani, jak si miewa Jej Wysoko?
- Bardzo dobrze. Wylewnie dzikowaa ksidzu Gsiorkowi, ufajc, e to jego
modom zawdzicza dzisiejsze ocalenie.
Zuzanna dobrze poja, na czyjej wdzicznoci naprawd mu zaley, i to bya jej
zemsta. Wysza, tumic zy i czujc si tak zlekcewaona jak nigdy dotd. Jak moga niemal
zrwna w mylach tego zimnolubnego mruka z Hermolausem Biaoskrskim? Przysza tu
wiedziona nie tylko wdzicznoci, ale te rodzc si sympati, a wychodzia z gbok
uraz.
Pi dni pniej opodal Krasnego przekroczyli granic na Iwacie. Rzeczka bya
niewielka i tym razem obyo si bez kopotw. Te jednak zaczy si zaraz potem. W Krasnem
carow co prawda witao a dwudziestu bojarw z bogatymi darami od cara, gnc si w
sualczych pokonach i skadajc wiernopoddacze hody, ale z drugiej strony nie przejli si
oni zbytnio zaleceniami cara, ktry rozkaza zapewni orszakowi Maryny wszelkie wygody.
Ju na tym pierwszym, a potem na kadym innym postoju powtarzao si to samo - kwatery
przygotowane tylko dla carowej i jej najbliszej wity. A pozostali podrni zimne noce
musieli spdza pod namiotami, na odkrytych wozach lub w lenym zaciszu.

Niemojewski dla bezpieczestwa i ukrycia prawdziwego celu swojej peregrynacji


trzyma si blisko przedstawicieli krla Zygmunta III, ktrzy niezalenie od zdajcego
osobno oficjalnego poselstwa do Moskwy zostali wczeni do orszaku carowej. Zaprzyjani
si zwaszcza z Adamem Wolskim, synowcem marszaka nadwornego koronnego Mikoaja
Wolskiego. Mody Wolski wiz ozdobne tapety i jedwabne namioty, ktre zamierza sprzeda
w Moskwie za co najmniej sto tysicy talarw. By gadu, dlatego wkrtce kto chcia, mg
si dowiedzie z detalami, co pan Adam przewozi i jak to ma warto.
Poniewa orszakom Mniszchw i ksicia Konstantego Winiowieckiego towarzyszya
czereda wojowniczej szlachty z Rusi Czerwonej, na og niechtna krlowi i sprzyjajca
Zebrzydowskiemu, do tego niesforna i skonna do awantur, nieoficjalni przedstawiciele krla
woleli si trzyma gromady kupcw, ktrych cigna do Moskwy caa wielonarodowa
rzesza. Byli wrd nich znani kupcy lwowscy: zotnik Mikoaj Siemiradzki i Rusin Siemion
Kurunka oraz Stanisaw Koaczkiewicz, plenipotent bogatego aptekarza Marcina Spytka. Z
Krakowa zdali Hieronim Porioli i lekarz Sebastian Lifftel ze sug Jakubem de Vie, a a z
Augsburga Andrys Natan, Matias Manlich i Filip Goldbajn z towarami wartoci setek tysicy
florenw, ktre zamierzali w Moskwie pomnoy. Doczyli do nich inni kupcy ydowscy,
gwnie z wojewdztwa ruskiego. Oni take gotowi byli zaryzykowa gowy dla
spodziewanych ogromnych zyskw. ydzi, zarwno niemieccy, jak i polscy, trzymali si
razem i na uboczu, pozostali obsiedli wsplne ognisko. Persa i Szowleha upolowali w lesie
modego osia, wic co lepszymi ksami Ryx podzieli si z towarzyszami podry,
zaknionymi wieego misa po wielu dniach ywienia si peklowan woowin.
Od gwnego obozu dobiegy ich naraz dzikie wrzaski i pistoletowe wystrzay.
- Zaczo si. - Siemiradzki, starszy jegomo z patriarchaln brod, pokiwa gow. Im wojewoda sdomierski nie zabaczy zabra ze sob kapeli, kostiumw i maszkar na tace
i maskarady, ale wojska dla obrony przed grasantami mamy tyle, co kot napaka, za to gooty
szlacheckiej i otrw spod ciemnej gwiazdy co niemiara. Gdyby przyszo co do czego, nie
zdadz si na nic, darmozjady, ale pierwsi do upiey i gwatw.
- Jak dotd im wojewoda trzyma ich w ryzach - zauway Niemojewski. - Za
otrostwa i upiee gro kije albo i szubienica, syszae wa rozporzdzenia.
- Ale teraz jestemy na obcej ziemi - obstawa przy swoim Siemiradzki. - I ju im si
zdawa, e mog sobie na wszystko pozwoli. Od jutra zaczn si dawa we znaki indygenom,
a pojutrze aden z nas nie bdzie od nich bezpieczny. Dobrze ja znam to towarzystwo. To
wszystko le si skoczy. Pono wielki gosudar, niezadowolony, e krl jegomo odmawia
mu carskiego tytuu, zamiaruje poprze zbrojnie rokoszan i zdoby polsk koron dla siebie.

Co si z nami stanie, gdy wybuchnie wojna? Powinnimy wraca pki czas, tak jak drudzy.
Wiosenne roztopy i zy stan drg spowodoway, e orszak Maryny jecha bardzo
wolno, przemierzajc zaledwie po kilka mil dziennie, tote jeszcze w Polsce wielu goci
weselnych zrezygnowao z dalszej podry i zawrcio.
- Widzielicie tych Moskwicinw, co witali carow? Brodami ziemi zamiatali, ale
fasz patrzy im ze lepiw. Kto wie, co knuj w swych zdradzieckich sercach? Teraz szczerz
zby w przymilnych umiechach, a w Moskwie podern nam garda - popar Siemiradzkiego
Italczyk Porioli.
- Przestacie kraka. Chcecie, to wracajcie, wolna droga - wtrci Koaczkiewicz,
obrotny i jowialny grubas cigncy do Moskwy z liczn czeladzi i czterema wozami penymi
medykamentw, cukrw, wdek, likierw i najrozmaitszych ciast. - Zostanie wicej dziengw
dla wytrwaych. A po co udajemy si na koniec wiata, jak nie dla zdobycia fortuny? Kto nie
ryzykuje, ten nie zarobi. Ale strzeonego Pan Bg strzee, co racja, to racja. Tedy lepiej
wrmy przypilnowa wozw na wypadek, gdyby ichmociowie si zanadto rozdokazywali i
zechcieli nam zoy niezapowiedzian wizyt.
Po odejciu kupcw Niemojewski z Ryksem posiedzieli jeszcze chwil przy ogniu, a
kiedy mieli si zbiera, wrci Lifftel i to nie sam.
- Spjrzcie, waszmociowie, kogo sam przywiodem. Oto mj druh serdeczny, sawny
medyk, filozof i poeta Sebastian Petrycy, a to im Pawe Palczowski, pisarz i peregrinus
zawoany. Pierwotnie towarzyszyli orszakowi posw krlewskich, ktry cignie o dzie
drogi za nami, lecz odczyli si od nich i dogonili nas, tak im spieszno oglda nowe cuda i
dziwy.
- A eby wa wiedzia - odpar Palczowski, energiczny szlachcic przed czterdziestk,
serdecznie witajc si z Ryksem. - Byem ju w Niemczech, Niderlandach, Anglii, we Francji
i w Italii, gdziemy si poznali z Kacprem. Ale do teraniejszej peregrynacji tamte ani si
umywaj. To bdzie okazja zobaczy rzeczy, ktre niewielu dane byo oglda na wasne
oczy.
- Oby - westchn Niemojewski, rozlewajc do kubkw gorzak, ktr w opasym
gsiorku przynieli przybysze. - Kr bowiem pogoski, e stosunki midzy gosudarem a
krlem jegomoci popsoway si ostatnimi czasy. Tedy jak te barany lelibymy lwu prosto
w paszcz.
- Ee, nie ma powodu do obaw - uspokoi go Petrycy. - Byo troch kwasu, owszem.
Car, uraony, e krl jegomo odmawia mu tego miana, postraszy go osob krlewskiego
brata stryjecznego Gustawa Erikssona, tego alchemisty...

- Znaem Gustawa. Druy si z moim ojcem i piastowa mnie w dziecictwie - oywi


si Ryx. - Pono nigdy nie umia zagrza miejsca, lecz nie wiedziaem, e zagnao go a na
koniec wiata.
Od czasu tragicznej w skutkach przeprawy pod Orsz by w podym humorze i nie
udziela si towarzysko, przez co brano go za milczka i mruka. Gorcy afekt do
Mniszchwny, ju, zdao si, zwietrzay przez lata niewidzenia, ody w jednej chwili, gdy
zobaczy j zatrwoon niebezpieczestwem i potrzebujc pomocy. Marzy o takiej chwili,
przecie pragn jej suy, choby za askawy umiech i dobre sowo. Poszczcio mu si
nadspodziewanie. Uratowa j przecie. I co? Nawet tego nie zauwaya i dzikowaa ksidzu
Gsiorkowi za skuteczne mody. Oto wdziczno! Mimo upywu dni gorycz wci go nie
opuszczaa.
- A owszem, zagnao - potwierdzi medyk. - Poprzedni car cign Erikssona z
Gdaska obietnic niczym nieskrpowanych eksperymentw alchemicznych, w istocie za po
to, by jego osob szachowa zarwno naszego krla, jak i Karolusa Sudermaskiego. A gdy
nici z tego wyszy, bo Erikssona zajmowaa tylko alchemia, od czego zreszt pono zacz mu
si miesza rozum, a nadto nie chcia zmieni wiary ani odprawi mionicy, zniecierpliwiony
Godunow zesa go do zruderowanego Uglicza. Teraniejszy wielki gosudar sprowadzi go
stamtd do Moskwy, by tako wyzyska przeciw najjaniejszemu panu, lecz Eriksson odrzek
mu stanowczo, e nigdy nie wystpi przeciwko bratu. Ergo poszed na zesanie, tym razem do
Jarosawia. Tak wic z t spraw ju koniec.
- Przykro mi sysze, e tak marny los spotka Erikssona - powiedzia Ryx. - Lubiem
go.
Pamita Gustawa sabo, przez mg, podobnie jak ojca, ale to od niego wanie dosta
w upominku teleskop.
- Po c zatem krl jegomo le do Moskwy osobne poselstwo? - docieka
Niemojewski troch dotknity, e jako krlewski sekretarz nic o tym nie wiedzia. W
przeciwnym razie wolaby zaczeka na posw, zamiast przycza si do orszaku carowej,
nawet gdyby to kolidowao z rozkazami otrzymanymi od krlewny Anny.
- Ano panowie legaci Olenicki i Gosiewski nie tylko maj reprezentowa krla na
weselu - wyjani Petrycy - ale take prowadzi pertraktacje z bojarami w sprawie odnowienia
sojuszu cara Dymitra z najjaniejszym panem. Co daj nam Boe. Wyborne to misiwo, moci
Turoposki - zwrci si do Ryksa, odkrawajc kawa pieczeni i doda: - Znaem waszego
ojca.
- Czasem zdaje mi si, e wszyscy znali go lepiej ode mnie - mrukn Ryx.

- Nie byo i ju chyba nie bdzie lepszego chirurga od niego. Mwi mi Palczowski,
ecie spotkali si w Padwie, gdzie studiowae medycyn razem z moim synem. Tedy
jestemy kolegami po fachu. I jam tam studiowa przed laty. To byy dobre czasy...
Ze wzgldu na wysokie koszty Petrycy przerwa studia w Akademii Krakowskiej i
doktorat zrobi w Padwie. Ale po powrocie do Krakowa zoliwie nie nostryfikowano mu
dyplomu, dlatego wyjecha do Lwowa, rozwin prywatn praktyk, po czym wrci do
Krakowa. By ju sawny, wic zosta przybocznym medykiem biskupa Bernarda
Maciejowskiego, a przez niego pozna Mniszchw i zwiza si z nimi. Ryx wiedzia o tym
wszystkim, gdy w Padwie zetkn si ze starszym synem Petrycego Janem Innocentym, za
w Akademii Krakowskiej Petrycy, mimo i przekroczy ju pidziesitk i wci nie mia na
koncie powanych publikacji, by bardzo popularny. Przez jednych uwaany za najlepszego
medyka w caej Rzeczypospolitej, a znienawidzony przez drugich, zwaszcza rektora
Walentego Fontan.
- Sebastian ma zosta przybocznym medykiem cara - zachwali przyjaciela Lifftel. Jako najlepszy lekarz naszych czasw.
- Przesada. - Petrycy umiechn si skromnie. - Ale to prawda, e dziki protekcji im
wojewody sdomierskiego zaproponowano mi ten urzd. A jam go rad przyj. Raz: z
ciekawoci, dwa: nie ukrywam, dla hojnej nagrody. A was co sam przywiodo, moci
Niemojewski?
- To samo - odpar podstoli skwapliwie, gdy gorzaka rozwizaa mu jzyk, a
utrzymywanie w sekrecie celu podry ju go zmczyo i chtnie skorzysta z okazji, by sobie
uly, a przy tym si pochwali. - Powiem waci w zaufaniu, e wioz do Moskwy
kosztownoci warte nie mniej ni sto pidziesit ty...
- Ognisko ganie, pjd po drwa! - przerwa mu gono Ryx.
Po chwilowym oywieniu znw pogry si w niewesoych mylach, poniewczasie
wyrzucajc sobie, e zgodzi si na t szalon eskapad po to tylko, by na wasne yczenie
podda si torturom i na powrt przeywa katusze niespenionej mioci. Potem jego uwag
przykuy dwa, a nastpnie cztery janiejsze punkty w ciemnej cianie zaroli otaczajcych
ma polank, na ktrej biwakowali. Dlatego wyczy si z rozmowy, suchajc jednym
uchem, dopki Niemojewski nie wspomnia o wiezionym skarbie.
- Ani sowa wicej - sykn mu do ucha, nim odszed.
Ledwo Ryx znalaz si poza krgiem wiata z ogniska, pad w nieg i zacz si
czoga, tak jak go w swoim czasie uczy Wakowski: dotykajc ziemi kocami palcw i
czubkami stp. Co rusz przystawa, odginajc jak ga lub usuwajc patyk z drogi i

nasuchujc. Wymagao to duej siy i wytrzymaoci, lecz tych mu nie brakowao. Od czasu
do czasu chucha na zgrabiae palce, aujc, e nie zabra rkawic. Wkrtce zatoczy pkole
i znalaz si blisko miejsca, gdzie widzia jasne punkty. Jeszcze ostroniej przysun si bliej
i wwczas, na tle odblasku z ogniska, zobaczy dwie sylwetki przyczajone w mroku. Tamci
byli odwrceni do niego plecami. Nie usyszeli go nawet wwczas, gdy znalaz si tu za
nimi...
- Wszelki duch Pana Boga chwali, a c to takiego?! - Zerwali si na rwne nogi, gdy
Ryx przyprowadzi swoj zdobycz do ogniska, trzymajc j za uszy.
- C ty tu robisz, Gabrielu? - zdumia si Petrycy, zwracajc si do modszego i
mniejszego z wyrostkw ze smtnymi minami rozcierajcych sobie uwolnione uszy.
- Szukaem ci, ojcze, gdy go spotkaem. - Chopiec wskaza towarzysza. - Ma na imi
Daniel i jest podopiecznym pana TUroposkiego. Zaproponowa, ebymy zabawili si w
podchody... Nie zrobilimy nic zego. To bya tylko zabawa...
- Ale moga si le skoczy. Powiniene mie wicej rozumu, Danielu - powiedzia
Ryx surowo. - Jeli chcielicie nas podej niepostrzeenie, trzeba byo sobie wprzdy
uczerni twarz i nie patrze wprost w ognisko albo zmruy powieki. Biaka oczu i jasne lico
atwo wypatrze w ciemnociach.
- Zapamitam.
- Mam nadziej.
- O co tyle haasu? Przecie nic si nie stao - rzuci modzik zuchwale, odzyskujc
rezon.
- A co by byo, gdybym zamiast i za wami, strzeli do was od ogniska? Ju by
stygn i twj druh take. Pomylae o tym? Jeszcze o tym pogadamy, a teraz id spa.
Ognisko dogasao, wic wkrtce reszta towarzystwa take si rozesza. Korzystajc z
tego, e skruszony Gabriel pogoni naprzd z latark, Petrycy zatrzyma Ryksa.
- Niech pan nie bdzie zbyt surowy dla Daniela.
- To sierota. Powierzy mi go pod opiek przyjaciel, ktry go przygarn, ale sobie z
nim nie radzi. Teraz ja prbuj, te z miernym skutkiem.
- Rozumiem. Przed laty straciem on i crk. Jan by starszy i znis to lepiej, ale
Gabriel by may i ciko odchorowa brak matki. Jest troch dziki. Dlatego ciesz si, e
znalaz przyjaciela.
- Kopot w tym, e trafi nie najlepiej. Przykro mi to mwi, ale Daniel to trudny i
dziwny chopiec. Lepiej, eby Gabriel trzyma si od niego z dala. Dobrze radz.
- Dziki za trosk, ale myl, e przesadzasz.

- Przeciwnie, staraem si by ogldny.


Ryx dogoni Niemojewskiego przed obozowiskiem.
- Wiem, wiem - sumitowa si podstoli. - Nie powinienem tyle gada. To si ju nie
powtrzy. Sam si wystraszyem. Jak wrc do wozu, zaraz sprawdz, czy skrzynia jest na
swoim miejscu. Dobrze, dobrze, ju milcz jak grb - doda szybko, syszc westchnienie
Ryksa.
A temu wydao si, e jaki cie, ciemniejszy od mroku, opuci ich dopiero przy
wozach, ktrych strzegli Semen i pozostali. Ale moe by przewraliwiony i tylko mu si
zdawao. Zwaszcza e Daniel, z ktrym dzieli namiot, ju spa na swoim posaniu i chyba
nie udawa, cho kto go tam wiedzia...
Wrzaski i awantury w gwnym obozowisku trway w najlepsze przez ca noc, w
pewnej chwili Semen i jego Kozacy musieli odeprze atak kilkudziesiciu oralcw, ktrzy
usiowali dobra si do wozw. Poniewa znalazo si midzy nimi kilku szlachcicw, nie
ustpili, dopki wreszcie Ryx nie wypad z namiotu i nie rozgoni hooty, plaujc szabl bez
litoci i nie ogldajc si na niczyje urodzenie.
- Bijcie tak, by poczuli, bo inaczej zajmiecie ich miejsce! - ostrzeg Mniszech.
By zmartwiony i wcieky. Nocna awantura drogo go kosztowaa. Niesforna
zbieranina drobnej szlachty i hultajstwa, ktra przyczya si do orszaku, od pocztku
sprawiaa kopoty, lekcewac jego rozkazy, a po przekroczeniu granicy wyzbya si
wszelkich hamulcw. Kiedy skoczy si zapas trunkw w obozie, pn noc rozochocona
horda wpada za rogatki Krasnego i ogoocia z gorzaki i innych trunkw najblisz karczm.
A gdy karczmarz zacz si dopomina zapaty, awanturnicy pobili go, zgwacili jego on i
crk, a gospod zdemolowali, w drodze powrotnej za spalili kilka chaup. W obozie wesoa
gromada zaja si wpierw spoyciem zdobyczy, potem za, mocno pijana, chciaa dobra si
do zapasw kupcw, lecz ich obozowisko byo dobrze strzeone. Rozczarowanie przynioso
niesnaski i niedawni kompani od kielicha rzucili si sobie do garde.
Skoro wit Mniszcha zbudzia delegacja bojarw i mieszczan ze. skarg na
zachowanie przybyszy, dajc pokrycia strat i jak najszybszego opuszczenia okolicy.
Mniszech nie mg sobie pozwoli na midzynarodowy skandal i zaleao mu na wywarciu
korzystnego wraenia na mieszkacach pastwa moskiewskiego. Pamita przy tym dzikie
rozpasanie, jakiego dowiadczy podczas wyprawy z Dymitrem, ktre omal nie udaremnio
carewiczowi objcia tronu. To nie mogo si powtrzy. Dlatego, chcc nie chcc, musia
dziaa surowo i zdecydowanie.
Dwch onierzy, wybranych na chybi trafi spord uczestnikw nocnych ekscesw,

przepuszczono przez dwa szeregi zaopatrzonych w kije strzelcw moskiewskich


towarzyszcych bojarom. Bili silnie, z wpraw i widoczn przyjemnoci. Pierwszy z
ukaranych pad pod ciosami w poowie drogi, nie zdradzajc oznak ycia. Drugi, sprytniejszy,
ktry trzyma si za plecami towarzysza, fortunnie przebrn drog przez mk, ale zamanie
rki i potrzaskanie eber nie wryy mu dugiego ycia.
- Teraz on! - Mniszech wskaza trzeciego z pechowcw, ktremu udowodniono
zamordowanie kompana w pijanym widzie.
Z ptl na szyi, zakneblowany, z rkoma zwizanymi za plecami chwia si w siodle,
jeszcze na wp pijany i toczcy wok mtnym spojrzeniem wybauszonych lepi, jakby
niezupenie zdajc sobie spraw, co si dzieje. Zdzielony biczem ko skoczy naprzd.
Wisielec wierzgn nogami rozpaczliwie, udao mu si nawet wyplu knebel, a w ciszy
wyranie usyszano trzask pkajcych krgw. Ciao zadygotao ostatni raz, okrcajc si
wok wasnej osi, po czym znieruchomiao. Kto chcia je odci, ale Mniszech rykn:
- Zostaw! Niech wisi drugim na przestrog!
Da znak wymarszu i wkrtce dugi pochd wolno ruszy w drog, przejedajc tu
obok przydronego drzewa, na ktrym dynda wisielec. Niektrzy odwracali wzrok, inni
przeciwnie, gapili si z niezdrow fascynacj, jeszcze inni, kompani powieszonego, jechali w
gniewnym milczeniu i z zacitymi minami. Zwabione znajomym widokiem cierwojady ju
kooway nad trupem. Wkrtce najodwaniejszy usiad na gowie nieboszczyka i z
rozmachem wbi mu dzib w oko. Po chwili czara chmara otulia trupa niby caun.
- Szkoda czeka - zgrzytn zbami im Fredro, ktry odnowi znajomo z Ryksem. Dobry by z niego onierz. Jeszcze poauje pan wojewoda sdomierski, e lekk rk za
byle co pozbywa si takich ludzi. Ciekawe, kto mu dup osoni, gdy przyjdzie do sprawy z
Moskw. A przyjdzie, czuj to. - Poklepa si palcem po nosie, winiowym po wczorajszym
pijastwie.
Ryx nic nie odpar. Myla o czym innym, a poza tym, mimo i nie lubi Mniszcha,
uznawa jego racje. Byli intruzami w obcym kraju, w ktrym dobrze pamitano klsk i
upokorzenie, jakie spotkay Iwana Gronego w starciu ze Stefanem Batorym. Igrali z ogniem,
a kady faszywy krok mg si skoczy katastrof. Kto tego nie pojmowa, by gupcem,
nad ktrym nie warto byo si litowa.
- Za wrba! - egnajc si, powiedziaa ochmistrzyni Barbara Kazanowska, ktr
carowa askawie zaprosia do towarzyszenia sobie w saniach.
- Bzdura! - fukna Maryna. - To byo konieczne. Niechaj Moskwicini i nasi wiedz,
jak dziaa sprawiedliwo Mniszchw.

Z niecierpliwoci ledwie poradzia usiedzie. Gdyby moga igdyby wypadao,


dosiadaby wierzchowca i pognaa naprzd co si w koskich nogach. Co noc niy jej si
hody czekajce na ni w Moskwie, a cenne prezenty, ktre Dymitr sa jej z kadym
kolejnym listem i poselstwem, rozpalay jej wyobrani i daway pojcie o przepychu, w
jakim miaa si odtd pawi. Nie bez znaczenia byy te miosne fantazje dopadajce j coraz
czciej, nie tylko w nocy. Opowieci o rozwizoci Dymitra i jego igraszkach z Kseni,
ktrymi z upodobaniem raczyli j yczliwi bojarzy, wbrew pozorom tylko rozogniy jej
imaginacj. A prawdziwy wstrzs przeya podczas niefortunnej przeprawy przez Dniepr.
Bynajmniej nie z powodu strachu w obliczu niebezpieczestwa, na ktre zostaa naraona.
Sprawi to krzepki ucisk Ryksa, gdy wynosi j z toncej karocy. Cho udaa obojtno i
nawet na niego nie spojrzaa, a pniej mu nie podzikowaa, wci czua jego mocne donie
na swym ciele. A przechodziy j dreszcze. Teraz take wyobraaa sobie, e zamiast
ochmistrzyni to on siedzi obok i korzystajc z tego, e przeszklone okna s szczelnie
zasonite, obejmuje j namitnie, wodzc ustami po jej szyi, jedn rk gadzc pier,
podczas gdy druga podsuwa w gr sukni, pieszczc jej ydk, potem udo i zbliajc si
nieuchronnie do... Tumic jk, szybko zasonia usta doni, ktr wczeniej trzymaa na
podoku ukryt przed wzrokiem ochmistrzyni pod futrzan mufk. Sprbowaa myle o
czym innym, lecz lubiene wizje uparcie wracay. Wreszcie stay si tak dokuczliwe, e nie na
arty przestraszya si, i w kocu zdradzi si jakim sowem lub gestem. A si spocia ze
strachu przed kompromitacj. Nie mogc sobie poradzi sama ze sob, obarczya win Ryksa.
Jak on mia, ten chudopachoek, wci narzuca jej sw obmierz obecno?! Jak mia jej
dotyka?! Jak mia czelno wzbudzi w niej grzeszne myli?! Do, czas pooy temu kres.
- Mylaam, e dawno pozbylimy si tego, jak mu tam, Ryksa - poskarya si ojcu na
najbliszym postoju, gdy przez chwil byli sami. - A tymczasem znw mi si naprzykrza.
Mniszech zaniepokoi si.
- W jaki sposb?
- Bezczelnie poera mnie wzrokiem.
- Niedugo dotrzemy na miejsce i zniknie ci z oczu na zawsze.
- Nie zamierzam czeka tak dugo - podniosa gos. - Pozbd si go, ka mu wraca
do kraju. Natychmiast. Tak chc i tak rozkazuj.
- Nie mog. On i jego ludzie eskortuj podstolego Niemojewskiego, krlewskiego
sekretarza. Nie wiem, co Niemojewski wiezie ani po co zda do Moskwy, lecz ma list
instancjonalny od krla. Poza tym na przeprawie przez Dniepr Ryx uratowa ycie nie tylko
tobie. Sam knia Winiowiecki chwali go w mojej przytomnoci. Nawet moi rotmistrzowie

suchali go bez szemrania.


- Nic mnie to nie obchodzi. Znajd sposb, by si go pozby.
Westchn.
- Sprbuj.
Skrzywia si i odprawia go krlewskim gestem, a on, nim odszed, zgi si w
ukonie. Zuzanna Soska, ktra zupenie mimochodem posyszaa ich rozmow, ledwo
zdya usun si na bok. Ryx j urazi, ale niewdziczno Marii wstrzsna ni bardziej.
Jak moga tak go traktowa po tym, gdy j uratowa? Coraz mniej rozumiaa Mari i to j
martwio. Ona, Zuzanna, potrafia by wdziczna i wspczujca, ale Ryx nie umia tego
doceni. Zatem dobrze mu tak!
*
Orszak przemieszcza si coraz wolniej. Podr utrudniy roztopy, ktre zamieniy
trakt w grzzawisko. Wprawdzie specjalnie dla wygody ony Dymitr nakaza poprawi drogi,
przygotowa zajazdy na postoje i tratwy do przepraw, ale jego rozkazy wykonywano
opieszale lub nie przejmowano si nimi wcale. Jakby kto celowo je ignorowa albo wrcz
sabotowa.
W Dubnej, gdzie wypad nastpny postj, powitay carow trzy tysice ludzi
reprezentujcych wszystkie stany, a w miejscowym drewnianym paacu czekali na ni
dostojnicy najwyszego szczebla - ksi Wasyl Michailowicz Mosalski oraz krewny cara,
Michai Aleksandrowicz Nagoj. Marynie zaparo dech na widok najwspanialszych z
dotychczasowych prezentw, ktrymi znw obsypa j car: wrd darw znalazy si
pidziesit cztery biae konie i trzy karety wyoone sobolimi futrami. A wic jednak j
kocha! A rwaa si do dalszej drogi.
Do Smoleska nie byo daleko, lecz trakt wiodcy przez mroczne lasy i moczary by w
coraz gorszym stanie. Na domiar zego co rusz go gubili, mimo i orszak poprzedzao
dwunastu konnych bojarw wskazujcych drog. Przewodzi im stolnik Iwan Wasyliewicz
Wojejkow, ktry w Krasnem najgorliwiej wita carow, kania si jej najniej i najgoniej
zapewnia o swym przywizaniu do niezwycionego imperatora.
Rozcignity na wiele mil pochd wlk si noga za nog. Nocami wycie wilkw nie
pozwalao zasn. Za dnia wida byo przemykajce midzy drzewami czarne sylwetki. Nie
ulegao wtpliwoci, e gdyby orszak nie by tak liczny, wygodniae po cikiej zimie bestie
nie zawahayby si zaatakowa. Zreszt kto nieostronie oddali si od grupy, znika bez
ladu. W przeszoci zdarzay si przecie wypadki, e nawet kilkusetosobowe i dobrze
uzbrojone gromady podrnych giny poarte przez zwierzta. Po zdobyciu Smoleska przed

stu laty Moskwa odgrodzia si od Litwy cigncym si a do Inflant pasem puszczy. Polany i
pola orne zars gszcz. Rozsiane z rzadka osady ocalae po wojnach Batorego z Iwanem
Gronym w ostatnich kilku latach wyludniy gd i zaraza. own zwierzyn wybito lub
powdrowaa na poudnie. Te z drapienikw, ktre za ni nie pocigny, zostay skazane na
walk ze sob lub nielicznymi pozostaymi jeszcze ludmi. wiee miso, tak bliskie, a tak
niedostpne, wprawiao je w sza.
*
Przeczucia nadcigajcych kopotw ogarny Ryksa, kiedy w tumie delegacji
moskiewskiej wypatrzy Biaoskrskich. Spotkaa go take inna, przyjemniejsza siurpryza.
Oto pord wity bojarskiej dojrza Pieti, Moskwicina, ktremu ongi w Samborze razem z
Fredr i Wakowskim uratowali skr. On rwnie go pamita. Ciko byo pozna dawnego
wczg w dostatnio odzianym dworzaninie carskim, ktry razem ze skr zmieni nazwisko
na Jurij Pietrowski.
- Dla druhw: Juszka - powiedzia, witajc si z Ryksem serdecznie.
- Co tu robisz, Juszka?
- Znam wasz mow, tote su bojarom za tumacza.
- A przy okazji pewnie troch szpiegujesz.
- To te. - Umiechn si niezmieszany. - Jego Wieliczestwo bardzo mi ufa.
- A co oni tu robi? - Ryx wskaza Biaoskrskich.
Umiech znikn z twarzy Pietrowskiego.
- Midzy innymi z ich powodu tu jestem. Szkoda, e pan wojewoda sdomierski,
wracajc po crk, nie zabra ich ze sob i nie zostawi w kraju. Kiedy go zabrako, Polacy i
Kozacy zrobili si przykrzy dla moskwian, a najgorsi byli Biaoskrscy. Car wiele im
wybacza, bo pomogli go wynie na tron, ale miarka si przebraa. Trzeba byo albo odda
ich katu, albo odesa z powrotem. Mam dopilnowa, aby wrcili do Polski.
- Spjrz, jak gorco ich powitano. Wtpi, aby im wojewoda zechcia si narazi na
bunt pozostaej szlachty. Nie moe sobie pozwoli na strat tylu szabel.
W istocie, przybycie Biaoskrskich ucieszyo im Fredr i pozosta awanturnicz
szlacht rusk, upatrujc w Prochorze swego przywdc oraz puklerz przed gniewem i
srogoci Mniszcha.
- Tedy czekaj nas niemae turbacje. - Pietrowski pokiwa gow z trosk. - Wyznam
waci w zaufaniu, e z racji postpowania Biaoskrskich i im podobnych wielu naszych
zaczo si odwraca od cara, a to woda na myn niektrych bojarw. Oj, eby tylko nie
skoczyo si to wielkim nieszczciem.

Jerzy Mniszech bynajmniej nie powita swego totumfackiego z otwartymi ramionami.


Wyniesiony do godnoci carskiego tecia i spodziewajcy si z tego tytuu milionowych
profitw Mniszech nie potrzebowa ju Prochora. Chtnie pozbyby si kopotliwego
wsplnika w ciemnych interesach, musia jednak go tolerowa, bo zbyt wiele wiedzieli o
sobie nawzajem. Przewidywa, e przybycie Biaoskrskich wieszczy mu kolejne kopoty i
mia al do Dymitra, ktrego o to prosi, e nie rozwiza za niego problemu. Ze zoliw
satysfakcj myla o tym, co powie car, gdy znw zobaczy Biaoskrskich. Moe wtedy
pozbdzie si nareszcie niewczesnych skrupuw, ktrych nabawi si w Polsce, a ktre w
Moskwie nie wryy mu niczego dobrego.
- Doszy mnie suchy, ecie si piknie zaprezentowali w Moskwie - powita
Prochora kwano. - Dajcie mi tylko pretekst, a odel was ciupasem do kraju. Widz, e oczy
ci si wiec do bogactw, jakie niektrzy z sob wioz. Nie przerywaj - warkn, gdy
Biaoskrski chcia wej mu w sowo. - I zapamitaj: ci, ktrzy z nami jad, s nieI tykalni. Jeden niewyjaniony wypadek i nieodwoalnie wracacie do domu.
- Ryx te jest nietykalny?
Mniszech zawaha si. Nie raz pochwyci spojrzenie crki, gdy mylc, e nikt nie
widzi, spogldaa na Ryksa, oblizujc wargi. Widzia w jej oczach podliwo. A wic
kamaa, twierdzc, e Ryx j tylko irytuje. To go przerazio. Na myl o tym, co mogoby si
sta i jakie niosoby to ze sob konsekwencje, robio mu si sabo.
- Ryx musi sam uple sobie powrz, na ktrym go powiesimy w majestacie prawa powiedzia po namyle. - Potrafisz to tak urzdzi?
- Co wymyl.
- To myl szybko. I pamitaj: od pozostaych wara! Trzymaj te swoje wcieke
wooskie psy z dala, nie chc wicej o nich sysze ani widzie ich na oczy. Ani ciebie, jeli
znw mnie zawiedziesz. Bez mojej protekcji car, mj zi, rozgniecie was jak pluskwy.
Mniszech rzadko si myli w ocenie ludzi, pewnie dlatego e zazwyczaj zakada, i
kadego mona kupi za odpowiedni cen. Lecz tym razem popeni bd. A to z powodu
pychy, ktrej uleg w takim samym stopniu jak crka, cho zazwyczaj lepiej od niej si
maskowa. Od pewnego czasu planowa pozbycie si Biaoskrskich i zamknicie kolejnego,
niezbyt chlubnego rozdziau w swym yciu. Nie powinien jednak si z tym ujawnia. Prochor
nie nalea do tych, ktrych mona byo nastraszy, jego lojalno bya na sprzeda, a w
dziedzinie zdrady nawet Mniszech nie dorasta mu do pit.
Korzystajc z tego, e wszyscy byli zajci rozbijaniem obozu na nocleg, Daniel i
Gabriel wymknli si do lasu. Gabriel rycho straci animusz i chcia wraca, lecz Daniel

znalaz pojedynczy wiey lad stp, postanowi zabawi si w tropiciela i pocign Gabriela
za sob.
- Boj si - szepn modszy chopiec, gdy uszli dobre wier mili, a las wok nich
zgstnia. - Wracajmy.
- Tchrz - rzuci pogardliwie Daniel i pochyli si, bo oto do pierwszego tropu
doczy drugi i odtd poday razem. - Spjrz, tu si spotkali. Nie jeste ciekaw, po co
dwch ludzi umawia si na spotkanie tak daleko od obozu?
- Nie.
- A ja tak. Zosta tu i zaczekaj na mnie, jeli si boisz.
Tak jak go uczy Ryx, a wczeniej Wakowski, zacz si podkrada do miejsca, do
ktrego prowadziy lady. Mia tak napit uwag, e poczuwszy od tyu dotknicie, a
podskoczy ze strachu i omal nie wrzasn. Gdy ujrza za sob Gabriela, przeraenie
zamienio si we wcieko.
- Co tu robisz? - sykn.
- Nie zostawiaj mnie - poprosi paczliwie modszy chopiec szeptem. - A najlepiej
wrmy ju. Ci ludzie mog by niebezpieczni.
- Ale jest ich tylko dwch. A ja mam to. - Machn Gabrielowi przed nosem noem
myliwskim. -1 to. - Odsoni po koucha, pokazujc kolb pistoletu wsunitego za pas. Id, a ty trzymaj si z tyu i rb dokadnie to co ja albo samopas wracaj do obozu po ladach.
Cicho jak duchy przysunli si bliej domniemanej kryjwki udzi, ktrych ledzili, a
gdy usyszeli gosy, zalegli pod kopulastym wierkiem gsto obsypanym niegiem i zaczli
nasuchiwa.
*
Stolnik Iwan Wasyliewicz Wojejkow zwany Modszym rozejrza si niespokojnie.
Gdyby nie to, e tamten pokaza mu piercie Wasyla Szujskiego, nigdy nie zgodziby si
przyby tu samotnie.
- Mam dla was rozkazy od Wasyla Iwanowicza - powiedzia Prochor Biaoskrski.
Kiedy car, rozsierdzony swawol jego i jego ludzi, w obawie przed wystpieniem
umczonych ich wybrykami mieszkacw Moskwy nakaza im natychmiast opuci stolic,
odwiedzi go wysannik grupy bojarw niechtnych Dymitrowi i przedstawi interesujc
propozycj. Do czasu spotkania z Mniszchem Prochor nie by przekonany, czy j przyjmie.
Co prawda idealnie odpowiadaa jego zamiarom, ale oznaczaa take postawienie wszystkiego
na jedn kart. Po dzisiejszej rozmowie z wojewod sandomierskim Prochor przesta si
waha.

- Macie opnia pochd carowej, jak tylko si da... - zacz.


- To wiem.
- Ale to nie wszystko. Musicie si postara, aby ludno okoliczna miaa powd, by
znienawidzi Polakw i w gos przeklina ten orszak. By jej skargi i zawodzenia dotary a do
Moskwy, budzc zgroz i nienawi do obcych, ktrych car zaprosi do tego kraju na zgub
jego mieszkacw.
- Jakim sposobem mam to uczyni, eby Mosalski i Nagoj niczego nie podejrzewali?
- Pomog waci. Mam kilka konceptw...
Ju otwiera usta, gdy przerwao mu wycie wilka, do ktrego wnet przyczy si
drugi, potem trzeci i czwarty, kady z innej strony, jakby osaczay ukrytych w mateczniku
spiskowcw.
- Preczysta Panienko! - przerazi si Moskwicin. - Wilcy!
- Spokojnie. To moi ludzie. Pilnuj, by nikt nas nie zaskoczy - uspokoi go Prochor i
zacz objania swj plan.
- Wracamy. Ju! - Daniel pocign za sob wystraszonego Gabriela, ktry z ulg
przyj t decyzj. - Rusz si!
Nie musia go popdza. Trzsc si ze strachu, Gabriel wyrywa naprzd niby chart.
Daniel sam nie wiedzia, co go tak zaniepokoio i nakazao natychmiastowy odwrt, cho
mia wielk ochot wysucha wszystkiego do koca. By moe sprawiy to nauki
Wakowskiego i Ryksa, ktre pozornie puszcza mimo uszu. Wilkw, ktre tak przeraziy
Gabriela, nie ba si wcale, ale w ich wyciu wyczu jak faszyw nut, mimo i nie
dosysza ostatnich sw Prochora, cho go rozpozna po gosie. Dobrze mwi po rusku, a
mowa moskiewska, ktr tamci si posugiwali, bya do niej na tyle zbliona, e doskonale
zrozumia, co mwili. Poj, jak wan wiedz posiad, jednak na razie nie wiedzia, co z ni
pocz. By ciekaw, w jakiej mierze jego towarzysz jest zorientowany w sytuacji.
- Rozpoznae ktrego z nich? - spyta.
- Nnnie. - Gabriel zaszczka zbami.
- Ja te nie - skama. - A poje, o czym mwili?
- Nnnie bardzo.
- To tak jak ja. Lepiej nikomu o tym nie mwmy, bo zaczn nas lepiej pilnowa.
Gnali przed siebie co si. Wiatr sypn niegiem, ktry zawiewa trop. Teraz, gdy
szybko zapada zmierzch, Daniel martwi! si jedynie o to, eby nie zabdzili i zdyli
dotrze do obozu przed ewentualnymi przeladowcami.
Gdy ju brakowao im tchu, a nogi odmawiay posuszestwa, zobaczyli pierwsze

ogniska i po chwili zdyszani, rzc z wysiku, wpadli midzy wozy, dla bezpieczestwa
ustawione w krg.
- Nareszcie! - zawoa z ulg Ryx. - Ju miaem was szuka. Gdziecie byli?
Zanim Gabriel zdy si odezwa, Daniel da mu bolesn sjk w bok.
- Troch pobdzilimy - powiedzia - a potem przestraszylimy si wilkw i
bieglimy co si.
*
- Matko przenajwitsza, co to ma znaczy?! - wykrzykna Maryna. Wiele trupw
byo zupenie wieych, zwisay z pali powbijanych przy drodze na dugoci p mili, lekko
pochylone ku przodowi.
- To buntowszczyki - wyjani, gnc si w sualczych ukonach, stolnik Wojejkow,
jeden z tych, ktrzy torowali orszakowi drog do Smoleska. - Mieli rozkaz wyoy drog
faszyn i poprawi mosty na przeprawach, jednak nie uczynili tego naleycie.
- A tamci? - Tu i wdzie zachoway si starsze trupy, poczerniae, wysuszone przez
soce i mrz, w resztkach postrzpionej odziey. Pod drzewami spod stopniaego niegu
wystaway koci i czaszki.
- Jedni zbuntowali si przeciw poprzedniemu niezakonnemu carowi, drudzy nie do
radonie witali teraniejszego.
- Nie yczymy sobie, by nas naraano na podobne widoki - powiedziaa twardo
Maryna, krzywic si z obrzydzenia. - Moci ksi, prosimy tego dopilnowa.
- Tak, wasze bagodarienie. - Mosalski towarzyszcy konno karecie carycy skoni
gow. - Lecz pozwol sobie zauway, e Wojejkow postpi susznie. Tutejsi rozumiej
tylko si. Jedynie surowoci mona ich utrzyma w posuszestwie.
- Ju niedugo to si zmieni. Nie znosimy zbdnego okruciestwa i jestemy
przekonani, e car, nasz maonek, take. Nie chcemy, by nasi poddani nas znienawidzili.
Dlatego w naszym i Jego Wieliczestwa imieniu zakazujemy wam, moci Wojejkow,
nadmiernej srogoci. A teraz dopilnujcie, by ci nieszcznicy - pokazaa trupy - zostali
pogrzebani jak na chrzecijan przystao. Za pale maj zosta zrbane. - Zasuna okna i
kazaa wonicy rusza.
Do Niemojewskiego i Ryksa, ktrym towarzyszy Fredro, podjecha Juszka
Pietrowski.
- Pikne macie tu obyczaje - skomentowa Ryx makabryczny widok, wanie mijali
bowiem kolejnego trupa obsiadlego przez kruki i wrony.
- Owszem, ale teraniejszy car jest inny. Z pewnoci nie wydaby takiego rozkazu,

choby dlatego, by nie narazi maonki na przykro.


Powiedzia to takim tonem, e Ryx spojrza na niego spod oka i ciszy gos.
- Sugerujesz, e Wojejkow przekroczy swe kompetencje?
- Nie inaczej.
- Z nadgorliwoci czy...
- Oto jest pytanie - odpar Pietia i doda jeszcze ciszej: - Wiedzcie, moci Ryx, e car
Dymitr Iwanowicz kocha swj lud, a lud kocha jego. Ale jest grupa bojarw, przewodzi jej
Wasyl Szujski, ktrzy pragn prostym ludziom zohydzi osob cara. Nigdy nie omielibym
si krytykowa najjaniejszego pana, lecz, mwi to wam w zaufaniu, grzeszy agodnoci.
Po polednim buncie powinien by pokara Szujskich na gardle, lecz nie uczyni tego i
rozzuchwali tylko buntowszczykw.
- Rozumiem, e jeste tu, aby oddzieli ziarno od plew, lojalnych od potencjalnych
zdrajcw.
- Midzy innymi i tylko mwic midzy nami.
- Patrzcie! - okrzyk Fredry przerwa im rozmow.
Las na sporej przestrzeni by tu wyrbany, by moe std brano kody i gazie na
utwardzenie drogi, a moe i owe pale, na ktre nabito nieszczsnych wieniakw. Spod
topniejcego niegu tu i wdzie wyglday obcite pnie, ale oglnie teren by do rwny i
paski. Nagle z lasu wybieg samotny wilk i zupenie nie zdradzajc obawy przed ludmi,
wpierw sun rwnolegle do drogi, po czym wielkimi skokami j zblia si ku orszakowi.
Kilka psw ze sporej gromady towarzyszcej podrnym z gonym ujadaniem rzucio si ku
niemu, ale w poowie drogi zawrcio z podkulonymi ogonami i rwao co si z powrotem.
Pierwszy w sytuacji zorientowa si Ryx, a to dlatego e uy teleskopu i zobaczy pian
kapic z wilczego pyska.
- Przywiza psy! - rykn. - Ten zwierz jest wcieky!
Wrd tych, ktrzy go usyszeli, wybucha panika. Ludzie krzyczeli, miotajc si
bezadnie i szukajc schronienia na wozach, konie si poszyy, psy wyy przeraliwie.
Nieliczni odwani szykowali rusznice, gotujc si do strzau.
- Daniel, na wz! - poleci Ryx.
Da znak swoim ludziom i take ju siga po uk, gdy wtem znikd pojawi si
jedziec cay w czerni, dosiadajcy karego konia, ktry z boku zabieg wilkowi drog.
Zwierz zatrzymao si, zjeyo sier i wyszczerzyo ky. Lecz zamiast strzela do bestii,
jedziec zeskoczy z konia, opad na czworaki, przysun si ku wilkowi na wycignicie rki
i zamar w bezruchu. Czowiek i zwierz trwali tak dusz chwil niczym dwa posgi, mierzc

si wzrokiem. Pord gapiw z wolna cichy krzyki. Wszyscy patrzyli zafascynowani na


niezwyke widowisko. Po chwili posypay si uwagi:
- Dlaczego go nie zastrzeli?
- Co za odwaga!
- Powiedz raczej: gupota!
- Co to za jeden? Chyba nikt od nas?
Nie sposb byo bowiem rozpozna czarnego jedca, gdy odlego wynosia dobre
wier wiorsty wedle tutejszej miary. Ryx, ktry znw przyoy do oka teleskop, nagle
sapn dziwnie, po czym szybko skierowa instrument w stron kolasy carycy i osb z jej
najbliszego otoczenia. Nastpnie znw obrci teleskop na czowieka i wilka, i stknl:
- Niemoliwe...
Zaintrygowany Fredro bezceremonialnie wyrwa przyrzd z opuszczonej doni Ryksa,
przyoy do oka i wykrzykn bynajmniej nie zaskoczony:
- Przebg, to to im Hermolaus Biaoskrski! No, po tym charakterniku mona si
wszystkiego spodziewa.
- Tego te? - Ryx nakierowa mu teleskop na wit otaczajc carow.
Fredro posusznie przesuwa wolno instrument od twarzy do twarzy i nagle zmartwia.
Znw obrci szka na jedca w czerni, poblad i szepn:
- Czary!
- Cecie tam ujrzeli, waszmociowie? - zaciekawi si Niemojewski.
- Im Hermolausa Biaoskrskiego, ktry si rozdwoi - odpar Ryx, odzyskujc
teleskop.
- Jak to?
- Ano jest rwnoczenie i tu, i tam, pod lasem.
- Nie moe to by!
- Ale jest. Sam pan zobacz.
Poda mu szka, lecz byo ju za pno, bo oto wilk, przegrawszy wzrokowy
pojedynek, zacz si cofa, z pocztku wolno, potem za odwrci si i pogna do lasu.
Mczyzna dosiad konia i popdzi za nim.
Na nocnym postoju wci omawiano t dziwn spraw, zachodzc w gow, kim by
tajemniczy jedziec.
- Musielicie si omyli, panowie - powiedzia przy ognisku Niemojewski. - To nikt
od nas. Pewnie jaki Moskowita nieco podobny do im Biaoskrskiego.
Ryx milcza, ale Fredro achn si uraony:

- Wiem, co widziaem. Im Ryx wiadkiem.


Pniej mocno ju pijany podzieli si nowin z tymi, ktrzy chcieli go sucha. Przed
udaniem si na spoczynek Mniszech wezwa do swego namiotu Prochora Biaoskrskiego na
rozmow w cztery oczy i oznajmi mu nieznoszcym sprzeciwu tonem:
- Kazaem ci trzyma psy na uwizi. Jeszcze jeden taki wybryk, a zarzdz polowanie
z nagonk. To ostatnie ostrzeenie.
Prochor opuci namiot ze zoci w sercu na wojewod i nieostronego bratanka,
ktry w istocie coraz czciej zrywa si ze smyczy. Powzi plan, z ktrym yczenia
Mniszcha nie miay nic wsplnego.

ROZDZIA 8
Tego dnia Maryna (ju nawet w mylach nie nazywaa si Mariann, ani nawet Mari,
na dobre oswoiwszy si z nowym imieniem, po raz pierwszy uytym do wpisu w
pamitkowej ksidze librarii Akademii Krakowskiej: Maryna, carowa moskiewska) ockna
si przestraszona nie na arty, kiedy uwiadomia sobie, co j obudzio. nio jej si
mianowicie, e baraszkuje w wielkim ou z Ryksem i osiga tak rozkosz, jakiej nigdy
jeszcze nie doznaa. W uniesieniu wykrzykiwaa raz po raz jego imi: Kacper. Najgorsze
jednak byo to, e z takim wanie okrzykiem na ustach si obudzia. Jezu miosierny! Na
szczcie spaa sama, ale co to by byo, gdyby kto j usysza? Nagle porwaa j zo na
siebie sam, e nie potrafi sobie poradzi z wasn cielesnoci. Ale jeszcze bardziej na niego.
Jak on mia, ten chystek, ten hetkaptelka, ten czarownik, opta j do tego stopnia, e omal
bya gotowa przez niego zmarnowa sobie ycie?! Postanowia z tym skoczy raz na
zawsze. Bya przecie nie tylko wszechwadn monarchini, ale i nieodrodn crk swego
ojca, dla ktrego nigdy nie stanowio problemu pozbywanie si tego rodzaju przeszkd w
drodze na szczyt.
Gdy w poudnie ruszyli w dalsz drog, tym razem nie zaprosia do swej karety
adnego ksidza, dworki ani nawet ochmistrzyni Kazanowskiej i czekaa na okazj, by
pozby si pozostaych ewentualnych wiadkw. Sposobno nadarzya si, kiedy orszak
natrafi na przewenie traktu. Na sporym odcinku wicher poama drzewa, ktre
zatarasoway drog. Zepchnito je na bok, lecz zrobio si tak wsko, e wita, zwykle ciasno
otaczajca karoc monarchini, bya zmuszona zosta w tyle. Z wyjtkiem Hermolausa

Biaoskrskiego, ktry nie zwaajc na gazie smagajce go po twarzy, uparcie trwa na


posterunku i przez oszklone drzwi posya carycy spojrzenia wiernego psa.
Kiedy jej si podoba, cho nigdy powanie nie rozpatrywaa jego kandydatury na
ma, i nawet teraz z przyjemnoci od czasu do czasu zerkaa na jego przystojne oblicze i
krzepk posta. Fizycznie dorwnywa Turoposkiemu, ale brakowao mu wewntrznej siy,
ktr wyczuwaa w tamtym i ktra tak bardzo j pocigaa. Wiedziaa doskonale, e mu si
podoba, i postanowia to wykorzysta.
- Moci Biaoskrski - powiedziaa, uchylajc okienko. - Czy nie zechciaby
wywiadczy nam drobnej przysugi?
Rozpromieni si, zerwa kopak z gowy i przycisn go do serca.
- Co tylko rozkaesz, Wasza Krlewska Mo!
Dokazujc w Moskwie z najpikniejszymi krasawicami, prawie o niej zapomnia. Ale
od czasu, gdy ze stryjem doczyli do orszaku i zobaczy j jeszcze pikniejsz ni dawniej,
do tego promieniejc majestatem, dawny afekt powrci ze zdwojon moc. Jako monarchini
wydaa mu si stokro bardziej godna podania nili wojewodzianka sandomierska. Korona
bya afrodyzjakiem, z ktrym nie mg si rwna aden inny.
- By moe zauwaye wa, e jeden czek nie okazuje nam nalenej rewerencji,
bezwstydnie narzucajc nam sw obmierz obecno i przeladujc nas nieskromnym
spojrzeniem. Chcemy, by pokara tego nieznonego zuchwalca, jak na to zasuguje.
- Kt to jest?
- Znasz go. Niejaki Hiroposki zwany Ryx.
W duszy Hermolausa zagrao radonie, jednak resztki rozsdku kazay mu si
upewni:
- Z najwysz ochot wymierz mu kar, najjaniejsza pani. Jednak... Jak daleko
wolno mi si posun?
- Tak daleko, jak uznasz za stosowne, bye nas w to nie miesza.
Podaa mu do do ucaowania i zamkna okno, zostawiajc go z rozkosznymi
marzeniami. Umiechna si do siebie i oblizaa wargi. Kto wie, moe kiedy, gdy nie bdzie
ju musiaa pilnowa cnoty, pozwoli mu odebra nagrod, ktrej oczekiwa. Ciekawio j, czy
rzeczywicie jest tak dobry w miowaniu, jak gosia jego fama zdobywcy niewiecich serc, z
ktrych adne nie potrafio mu si oprze.
*
Do Smoleska nie byo daleko, lecz droga stawaa si coraz uciliwsza nie tylko z
powodu topniejcego niegu i coraz grubszej warstwy bota, w ktrym koa zapaday si po

osie, a konie po kolana, ale take dlatego e wioda przez coraz gstsze bory i bagna. Orszak
rozcign si na kilka mil i pozrywa na mniejsze i wiksze grupy, ktre czsto na wasn
rk zniecierpliwione limaczym tempem, usioway szuka alternatywnych drg idcych
rwnolegle do szlaku. Czynili to take maruderzy, dla ktrych po wczeniejszym przejedzie
setek koni i pojazdw trakt stawa si niemal nie do przebycia. Byo to jednak ryzykowne,
tote na kadym postoju nie mona si byo doliczy co najmniej kilku osb, ktre potony
w grzzawiskach lub zaginy bez wieci. W przypadku waniejszych person zarzdzano
krtkie poszukiwania, lecz najczciej ogromna karawana nie zatrzymywaa si, a
zaginionych szukali tylko najblisi. Dusze nieszcznikw ksia polecali Bogu i jechano
dalej. Na domiar zego czsto zryway si wiatry, pdzc przed sob tumany mokrego niegu,
w jednej chwili oblepiajcego wszystko grub warstw i utrudniajcego widoczno. W
takich warunkach zmyli drog byo niezwykle atwo, a poszukiwania w wikszoci
wypadkw byy skazane na porak.
Jedn z pierwszych ofiar pogarszajcej si z dnia na dzie sytuacji by Filip Goldbajn,
bogaty yd z Augsburga. Jego dwa wozy, wyjtkowo due i solidne, a przez to cikie same
w sobie niezalenie od towaru na nich zoonego, zapaday si w bocie gbiej od innych,
mimo i cigno je po sze wielkich wow. Ktrego dnia kupiec da si skusi
przypadkowemu przewodnikowi i mimo ostrzee towarzyszy zdecydowa si pody
skrtem przez las. Kiedy nie dotar na nocleg do obozu, o wicie zarzdzono poszukiwania,
ktre nie day rezultatu. Dwa wielkie furgony, towary szacowane minimum na pidziesit
tysicy zotych, dwanacie wow i tyle koni pod wierzch, kupiec, jego sudzy i przewodnik
zaginli bez ladu, jakby ich pochona ziemia, co zreszt wydawao si najbardziej
prawdopodobne.
Jeden Ryx mia wtpliwoci, czy to zniknicie to wynik nieszczliwego wypadku,
zmylenia drogi w nienej kurzawie i zabdzenia na bagna. Od czasu popisu tajemniczego
jedca, ktry wzrokiem zahipnotyzowa wciekego wilka, czu, e jest bliski rozwizania
zagadki drczcej go od ponad dwch lat. Zastanawia si take, gdzie podziaa si wooska
gwardia Biaoskrskich. Sporadycznie widywa tylko owego Hirka towarzyszcego im w
Samborze, ale i on znika na cae dni. Ryx za pomoc teleskopu obserwowa Biaoskrskich,
kiedy tylko mia sposobno, bo cho na razie unikali konfrontacji, z pewnoci nie
zamierzali zostawi go w spokoju. Dlatego mia si na bacznoci, a poowa jego ludzi na
zmian czuwaa przy wozach we dnie i w nocy.
Na poszukiwanie Goldbajna zabra ze sob Daniela, gwnie po to, by odcign go
od modego Petrycego.

- Spjrz! - Pokaza mu niewielkie wiee nacicie na korze jednego z drzew.


Byo umieszczone do nisko nad ziemi, w takim miejscu, ktrego zwykle si nie
dostrzega, chyba e kto wie, gdzie szuka. Wsplnie znaleli jeszcze kilka takich znakw, a
dotarli do skraju trzsawiska, w ktre nieostronie stpnwszy, chopiec natychmiast zapad
si po pas i byby uton, gdyby Ryx nie wycign go w ostatniej chwili.
- nieg zasypa lady - powiedzia do Daniela, pomagajc mu z grubsza pozby si
bota. - Ale to tu Goldbajn i jego ludzie zostali wcignici w zasadzk, w ktr przewodnik
zdrajca po znakach na drzewach wprowadzi ich jak po sznurku.
- Nie wiesz tego na pewno.
- Nie i dlatego nikomu nic nie powiemy. Ludzie s i tak wystarczajco przestraszeni.
Zapamitaj sobie jednak: nie oddalaj si od wozw. A jeli z jakiego powodu zabdzisz,
czekaj na pomoc. Nigdy za nie prbuj poda za takimi znakami jak te.
Daniel posusznie kiwn gow. Ryx odetchn z ulg. Ostatnio wydawao mu si, e
zdoa nawiza z krnbrnym chopakiem jak tak ni porozumienia, zwaszcza odkd,
ulegajc jego usilnym probom, w wolnych chwilach zacz udziela lekcji fechtunku
zarwno jemu, jak i Bartkowi. Daniel sporo umia ju wczeniej i chtnie uczy si nowych
sztuczek, zdradzajc wielkie upodobanie do szermierki, cho brakowao mu cierpliwoci i
rozwagi. Z kolei dla Bartka szabla okazaa si zbyt finezyjn broni, wic Ryx sprawi mu
ciki tasak i ograniczy si do zaznajomienia chopca z rudymentarni posugiwania si nim.
Z czasem Daniel przesta si boczy na Ryksa i spoglda na spode ba, jakby tylko
czeka na sposobno, by podern mu gardo noem, z ktrym nigdy si nie rozstawa.
Zagodnia. Dlatego Ryx tolerowa jego przyja z synem medyka. Moe nie mia racji, moe
zayo Daniela z Gabrielem dobrze robia obu?
Nastpnego dnia zawieja rozszalaa si wczeniej ni zwykle i porozrywaa orszak na
mniejsze i wiksze grupy. Himany mokrego niegu wiroway w powietrzu, ograniczajc
widoczno do dwch krokw.
- Baczno! - ostrzeg swoich Ryx. - W powietrzu co wisi, czuj to przez skr. Wozy
blisko siebie, oczy dookoa gowy. Panie Niemojewski, nie wychylajcie nosa z wozu,
obojtnie co tu si bdzie dziao.
Napad by nagy i tak gwatowny, e gdyby nie byli przygotowani, z pewnoci by
ulegli. Napastnicy wychynli z biaej ciany bezszelestnie jak duchy. Mieli na gowach
kaptury z wyciciami na oczy, a w rkach kusze. Kiedy bet przebi rami Semenowi, a inny
strci kopak z gowy Ryksowi, ten wrzasn:
- Pod wozy! Pal!

Hukno tuzin rusznic, po czym Kozacy Ryksa wyskoczyli na wrogw z obnaonymi


szablami. Ale nie byo kogo ciga. Kiedy plan zaskoczenia eskorty spali na panewce,
rabusie umknli, zabierajc ze sob rannych i zabitych. O tym, e obrona bya skuteczna,
wiadczyy plamy krwi szybko zasypywane nienym puchem. Z Kozakw tylko dwch, nie
liczc Semena, odnioso niegrone rany.
- Chryste Panie! - powiedzia poblady Niemojewski, pokazujc bet, ktry przebi
ptno furgonu i wbi si w desk osaniajc skrzyni z cenn zawartoci. - Prawie otar mi
si o gow...
W tej chwili niedaleko rozptaa si palba, po czym strzay zaczy pada z wielu
stron. Ryx zeskoczy z wozu.
- Persa i Szowleha za mn! Reszta zostaje i pilnuje furgonw! Postarajcie si jak
najszybciej doczy do orszaku.
Kiedy dotarli do ssiednich wozw, walka trwaa w najlepsze. Szowleha przystan i
zacz szy z uku do czarnych cieni, dopki nieg nie zmikczy mu ciciwy, za Ryx z
Szowleh rzucili si na grasantw, palc z pistoletw, a potem sigajc po elaza. Ale nie
zdyli ich uy, gdy i tu napastnicy ustpili. Mimo to ochrona kupcw wci strzelaa na
olep, dopki Ryx nie wrzasn:
- Przerwa ogie!
- Gdyby nie wy, byoby z nami krucho - przyzna poblady Petrycy, kiedy byo ju po
wszystkim. - To wycie strzelali przed kwadransem?
- My.
- Dziki Bogu. To nas ostrzego.
Nie obyo si jednak bez strat. Zgin jeden z kupieckich sug, dwch byo rannych,
jednak znacznie bardziej dotkna merkatorw strata czci wiezionych skarbw. Powstao
wielkie larum. Nie chcc tego sucha, Ryx kiwn na swoich przybocznych i wszyscy trzej
ruszyli w las w lad za zbiegami. Dogoni ich Petrycy.
- Gabriel znikn - wydysza zaniepokojony.
- Daniel take si zapodzia. Pewnie wypucili si gdzie razem - uspokoi medyka.
Przypomnia sobie, e jego podopieczny nie bra udziau w potyczce. - Zaraz ich poszukamy.
Ale najpierw przekonamy si, kim byli grasanci. Zazwyczaj zabieraj swoich rannych i
zabitych, lecz moe ktrego przegapili.
Okazao si, e przegapili nawet nie jednego* ale a czterech kamratw. Ciaa leay
niedaleko siebie.
- To Moskwicini! - wykrzykn zdumiony lekarz.

Istotnie, kady z nieboszczykw, brudnych, brodatych, w kouchach, pciennych


portkach i apciach z yka, wyglda na indygena. Ryx pochyli si i zbada zwoki.
- Kto chce, ebymy tak myleli - powiedzia, prostujc si.
- Jak to? - zdumia si Petrycy.
- Sam pan sprawd.
Kiedy medyk skoczy ogldziny, by jeszcze bardziej zdziwiony ni poprzednio.
- S sztywni! Nic nie pojmuj...
- To proste. Zabito ich w jakiej wiosce poprzedniej nocy albo najdalej rankiem i
zabrano, by podejrzenie za najcia zrzuci na indygenw. Wracajmy, tamtych i tak nie
docigniemy, a trzeba odnale chopcw.
Wiatr jakby usta, nieg ledwie prszy i widoczno si poprawia, wic do szybko
odnaleli miejsce, gdzie od traktu odchodzia boczna droga, niewyrana i zaronita, jakby od
dawna jej nie uywano, niemniej widoczna. Niedawno przetoczy si przez ni pojedynczy
wz, ktremu towarzyszyo dwch jedcw. Poniewa Daniel z nudw uczy Gabriela jazdy
konnej, postanowili podj trop.
- Jeli to oni, spior Daniela na kwane jabko - powiedzia Ryx. - Przykazaem mu,
eby si nie oddala.
Droga jaki czas prowadzia wzdu traktu, potem jednak zacza odchodzi w bok.
Petrycy okaza si marnym jedcem z trudem trzymajcym si w siodle, zwaszcza gdy
przyspieszyli. Zaraz jednak musieli zwolni, gdy wiatr znw zmieni si w zawieruch
odczuwaln nawet w gstym lesie, szybko zasypujc trop, za ktrym podali. Nagle Ryksa
ogarno przeczucie niebezpieczestwa. Dlatego gdy w kurzawie udao mu si ujrze ty
kolasy unieruchomionej porodku tego, co ju tylko z grubsza przypominao dukt, wstrzyma
wierzchowca, zeskoczy z niego i szeptem nakaza towarzyszom zrobi to samo.
- Moci Petrycy, umiecie strzela?
- Nie bardzo...
- To proste, wystarczy odcign kurek i wycelowa - poda medykowi jeden ze
swych pistoletw. - Ale uyjcie go tylko w ostatecznoci. I pilnujcie, by nieg nie zamoczy
prochu na panewce.
Zabra uk i sajdak, zostawi towarzyszy przy koniach i zacz si podkrada.
- Co si stao, dlaczego stoimy? - zaniepokoia si starsza kobieta, daremnie usiujc
co zobaczy przez zalepione niegiem okno karety.
- Sprawdz - odpowiedziaa modsza.
Zapia krtki kouszek, mocniej nacisna kopaczek na uszy i przepchnwszy si

obok picej suki, otworzya drzwiczki i zeskoczya na ziemi, natychmiast grzznc w


nienym puchu po kostki. Wiatr wyrwa jej klamk z rki i zatrzasn drzwi pojazdu, a nieg
od razu oblepi twarz. Plepa, przecierajc oczy, zawoaa, mimowolnie ciszajc gos:
- Baeju, jeste tam?
- Jestem, panienko - stkn wonica z wysokoci koza, gosem drcym z zimna i
bezradnoci.
- Co si dzieje?
- ebym to ja wiedzia, panienko. Oba przewodniki znikli nagle i nie wiem, kdy
jecha.
- Zacie. Schrocie si w rodku i zagrzejcie, a ja si rozejrz. Powiedzcie jejmoci,
e nie ma powodu do obaw.
Otrzepa si i wgramoli do wntrza pojazdu, mwic jedynie:
- A nie oddalajcie si zbytnio, panienko, bo zabdzicie w tej kurzawie.
Sama o tym wiedziaa bardzo dobrze, ale nie miaa wyjcia jako jedyna moda i
sprawna osoba w tym gronie. Podczas tej podry zdya si ju przyzwyczai do
podejmowania decyzji, poniewa matka, dobrze radzca sobie na gospodarstwie domowym,
w zmienionych okolicznociach okazaa si zupenie zagubiona i cakowicie zdaa si na
crk, jakby zapominajc, e nie przygotowaa jej do samodzielnoci. Mimo to Zuzanna si
nie skarya, a nowa rola niespodziewanie przypada jej do gustu. Dlatego w przeciwiestwie
do matki nie lamentowaa i nie narzekaa na trudy podry. Dla niej bya to przygoda
obiecujca coraz to nowe dowiadczenia, ktrych do tej pory zebraa tyle, co kot napaka.
Kiedy bya bardzo niepewna siebie i strachliwa. Teraz, cho mroczny las wok i j
przeraa, nie zamierzaa zdawa si na los.
Nagle gdzie niedaleko ujrzaa cie przemykajcy midzy drzewami. Wpierw mylaa,
e to twr jej imaginacji, lecz trwone prychanie wonikw kazao jej mie si na bacznoci.
Dopiero teraz ogarn j prawdziwy strach. Ju otworzya usta do krzyku, gdy kto
bezszelestnie zaszed j od tyu, mocno obj ramionami i zatka usta doni.
- Ciii... - usyszaa. Nogi si pod ni ugiy z przeraenia i bya bliska omdlenia. Puszcz ci, jeli obiecasz, e nie narobisz haasu. Porusz gow na znak zgody.
Nagle poczua si w tych ramionach tak dobrze i bezpiecznie, e zupenie zapomniaa
o strachu. Ale posusznie uczynia, co kaza, on za natychmiast j puci. Czar prysn.
- To pan... - wybkaa wcale nie zaskoczona, bo ju wczeniej poznaa go po gosie.
Nie wiedziaa, co powiedzie, i zarumienia si z zaenowania.
- To pani - powiedzia bez emocji, cho po raz pierwszy wydaa mu si atrakcyjna;

moe sprawiy to obsypane niegiem niesforne rude wosy wystajce spod czapki, a moe
oczy, o wiele bardziej byszczce ni podczas ich pierwszego spotkania w Samborze, a moe
pokryta rumiecem twarz o subtelnych rysach, wyostrzonych ostatnio przez trudy podry. Panno Zuzanno... Zuzanno... - nie mg sobie przypomnie, jak dziewczyna si nazywa.
- Soska - przypomniaa mu, znw dotknita, e nie chciao mu si nawet zapamita
jej nazwiska.
Niespecjalnie zmieszany przykucn i schowa si za wielkim koem pojazdu,
pocigajc j za sob.
- Co robimy? - szepna. Nie baa si ju wcale.
- Nic. Czekamy.
- Na co?
- Na to, co si wydarzy.
Nie czekali dugo. Tym razem nie mogo by pomyki. Wicher wci wy ponuro, ale
nie nis ju tyle niegu i Zuzanna wyranie dojrzaa midzy drzewami poruszajce si
sylwetki. Jedn, drug, trzeci, a kiedy odchylia si i zerkna na drug stron, i tam
zamajaczyy coraz wyraniejsze cienie. Rwnoczenie posyszeli dwiki, ju nie wycie
wiatru, ale przytumione gosy, jakby owcy nie zamierzali obwieszcza caemu wiatu, e
wyruszyli na er, tylko porozumiewali si cicho midzy sob.
- Przebg, wilcy! - krzykna ktra z kobiet zamknitych w karocy. - Zuzanno, gdzie
jeste, dziecko?
Zuzanna nie odpowiedziaa, bo nagle cay poprzedni strach wrci do niej ze
wzmoon moc. Dopiero po chwili miaukna nie swoim gosem:
- Wilcy?
- Gorzej. Ludzie groniejsi od bestii - odpar Ryx.
Uklk, wyj z sajdaka strza i napi uk. Strzaa furkna i pobiega do celu,
trafienie potwierdzi zgoa ludzki okrzyk blu. Wok zaroio si od czarnych postaci, ktre
ju si nie kryjc, biegy ku unieruchomionemu pojazdowi. Ryx take wyskoczy spod wozu.
Dwoi si i troi, strzelajc, jednak w popiechu nie mg dokadnie celowa, na dodatek
skrytobjcy, nie chcc czyni haasu, uywali kusz. Jeden bet otar si o gow Ryksa,
strcajc mu czapk, drugi wbi si w koo o wos od gowy dziewczyny, trzeci utkwi w
pudle kolasy, wywoujc wewntrz kakofoni histerycznych wrzaskw, kolejny trafi
zaprzgowego konia, ktry kwikn aonie.
Na szczcie w por pojawili si Persa, Szowleha i Petrycy i to przewayo szal.
Napastnicy wycofali si, zabierajc swoich rannych i zabitych, i wkrtce zniknli midzy

drzewami.
- Sprbuj pochwyci jzyka - powiedzia Tatar i nie czekajc na zgod, nisko
przygity na swoim bachmacie ruszy w pocig.
- Nareszcie mam okazj, by podzikowa waci za ratunek, wtedy, na rzece, i
teraniejszy - dodaa starsza jejmo, gramolc si z kolasy z pomoc suki i wonicy i
podajc do Ryksowi, ktr ten ucaowa z uszanowaniem.
- Nie ma o czym mwi. Rad widz waszmo pani w dobrym zdrowiu. Dlaczego
odczyy panie od orszaku?
- Koo nam si obluzowao i zostaymy w tyle. A potem zjawili si dwaj ludzie,
powiadajc, e s std, dobrze znaj tutejsze drogi i mog nas poprowadzi na skrty, eby
byo szybciej.
- Nadal radz staranniej dobiera przewodnikw. A teraz prosz wsiada, trzeba
jecha.
- Zawracamy? - spytaa Zuzanna, chtnie korzystajc z pomocnej doni przy
wsiadaniu do pojazdu.
- Na tym dukcie to niemoliwe. Jest zbyt wsko. Pojedziemy naprzd i sprbujemy
zatoczy uk.
P godziny pniej niespodziewanie las urwa si i wjechali na rozleg polan,
porodku ktrej stao kilka chaup. Jednak poty w obejciach byy zwalone, podwrza
porastaa dzika rolinno, a sponad dziurawych dachw nie unosi si dym. Zdziczae drzewa
owocowe obwieszone byy dzwonkami ponuro pobrzkujcymi w martwej ciszy. Poruszana
si wiatru blaszana koatka umieszczona na wysokim supie terkotaa, poszc ptactwo i
dzik zwierzyn. Kobiety zaczy domaga si postoju, wic wonica zatrzyma zaprzg i
pomg im wysi.
- Sta, ani kroku! - wrzasn Ryx.
Zuzanna pchna drzwi pierwszej z brzegu chaty i ju miaa przestpi prg, lecz
cofna stop jak oparzona.
- Dlaczego? - spytaa zaczepnie.
- Wyjanijcie jejmociance, moci Petrycy.
- To wie nawiedzona przez morowe powietrze. Std te ostrzegawcze signa. - Medyk
wskaza terkotk i dzwonki.
- Nawet jeli przesza tdy zaraza, to dawno temu. Sioo jest opuszczone - zauwaya
Zuzanna.
- To prawda - zgodzi si z ni Ryx. - Ale to nie znaczy, e niebezpieczestwo

zaraenia ustao.
- Kontagiony zarazy utrzymuj si dugo po pozornym wyganiciu moru - ostrzeg
Petrycy.
- Jak dugo? - dociekaa Zuzanna.
Ta podr, ktrej niewygody znosia z zadziwiajc nawet dla siebie samej atwoci,
rozbudzia w niej ciekawo wiata. Obdarzona yw inteligencj do tej pory nie ujawniaa jej
zbyt czsto, a ksiki z biblioteczki ojcowej podczytywaa ukradkiem, bo ani rodzice, ani
Maria nie zachcali jej do tego. Teraz zahukanej, niepewnej siebie parafiance otwieray si
oczy. Wszystko j interesowao, postanowia nawet, e jak tylko dojad do Moskwy, opisze
wszystkie swoje wraenia w diariuszu. Moe nawet zacznie wczeniej, na jakim duszym
postoju. Kilka dni temu zacza sobie nawet notowa owkiem na lunych kartkach co
ciekawsze spostrzeenia, a od Juszki Pietrowskiego i innych Moskwicinw uczya si ich
mowy.
Lekarz wzruszy ramionami.
- Tego nikt nie wie. W przypadku czarnej mierci co najmniej rok albo dwa.
- Te krze i drzewka porastajce pola i podwrza maj ze dwa lata, moe nawet trzy oceni Ryx.
Zerwa bydlcy pcherz z maego okna, eby wpuci do wntrza wicej wiata.
Wyj z kieszeni facelet, przyoy go do ust i nosa i odsun dziewczyn, ktra zamierzaa go
uprzedzi. Wszed do chaty, zostawiajc drzwi szeroko otwarte. Jeden rzut oka wystarczy
mu, by zorientowa si w sytuacji.
- Nie wchod!
Ale byo za pno. Zuzanna ju wlizna si do rodka i zmartwiaa, z caej siy
przytykajc do z chustk do ust, by nie krzykn. Zbudowana z grubych bali chata bya
jednoizbowa, pozbawiona podogi, pieca z kominem i mebli z wyjtkiem paru pek, niskiej
lawy z przernitej wzdunie na p kody, skrzyni i byle jak zbitej pryczy, na ktrej
spoczyway trzy szkielety, jeden wikszy i dwa mniejsze.
- Matka z dziemi - stwierdzi Ryx.
- A ojciec? - spytaa drcym gosem.
- Tam. - Pokaza kt midzy prycz a cian, z ktrego wystawaa naga gole ze
zbutwiaym butem na stopie. - Pewnie by najsilniejszy, umar ostatni i nie zdy uoy si
przy najbliszych.
Wyszli na zewntrz, odjli chustki od ust i zaczerpnli powietrza. Dalsz penetracj
upiornej wioski przeprowadzili ju tylko Ryx i Petrycy.

- I co? - spytaa Zuzanna, gdy wrcili.


- Niektre chaty s puste, moe mieszkacy uciekli w las, gdy pojawia si zaraza. Ci,
ktrzy pozostali, grzebali swoich zmarych we wsplnym grobie za wsi, dopki starczyo im
si. Potem padali tam, gdzie zastaa ich mier. Koci tych, ktrzy umarli na zewntrz,
rozwczyy zwierzta.
- Syszaem, e niedawno nawiedzia te strony nie tylko zaraza, ale take okropna
klska godu - doda Petrycy. - Ludzie poerali si nawzajem, a karczmarze czstowali
podrnych ludzkim misem.
- To wprost przechodzi wszelk imaginacj. - Zuzanna wzdrygna si. - Jak bardzo
trzeba cierpie, by posun si do czego tak nieludzkiego? Co si stao z tymi
nieszcznikami?
Medyk westchn.
- Wojsko zrobio porzdek z podejrzanymi o ludoerstwo wioskami.
- Nie chc zostawa w tym okropnym miejscu ani chwili duej. Ju rozprostowaam
koci, moemy jecha dalej - powiedziaa starsza Soska.
- Doskonale.IYzeba znale Daniela i Gabriela, wic powinnimy rusza czym
prdzej. Zwaszcza, e widz Pers - rzek Ryx.
Tatar wrci bez jeca, ale z dodatkowym koniem.
- Dobrze znali okolic, cieki przez bagna take - raportowa. - Jednego ubiem z
uku, ale trucho wpado w topiel. Zabraem tylko konia. Spjrz, efendi. - Pokaza cech
wypalon na zadzie wierzchowca.
Przedstawiaa trzy poziome kreski, przekrelone liter X. Wszyscy trzej, cznie z
Szowleh, popatrzyli po sobie porozumiewawczo. A Ryx zdoby pewno, gdzie si
podziewali Woosi Biaoskrskich. Kryli po okolicy i zwabiali nieostronych podrnych w
zasadzki, tak jak robili to wczeniej na trakcie midzy Lwowem a Samborem.
- Wiesz ju, kim byli ci ludzie, ktrzy na nas napadli? - spytaa Zuzanna, wsiadajc za
matk do kolasy.
- To grasanci. Zapewne zwabiy ich te kosztownoci, z ktrymi matka pani tak
niebacznie si obnosi.
Dziewczyna nie odpowiedziaa i zamkna za sob drzwi. Matka z prnoci i by
zamaskowa ubstwo, obwieszaa si wszystkim, co miay najcenniejszego, za ojciec przyj
urzd sekretarza carskiego i wyjecha na koniec wiata tylko po to, by zapewni crce
odpowiedni posag, a caej rodzinie rodki na lepsze ycie. Dwudziestoletnia stara panna bya
powodem wstydu i zmartwienia rodziny. Zuzanna nie moga te powiedzie Ryksowi, e

carowa, mimo i coraz rzadziej obdarzaa j askawym zainteresowaniem, jednak miaa do


niej wiksze zaufanie ni do innych dworek, a nawet samej ochmistrzyni. Inaczej przecie nie
powierzyaby jej pieczy szkatuki ze swymi najcenniejszymi klejnotami, w tym lubnego daru
od cara - ogromnego diamentu o nazwie Neptun, ktry by wart blisko dziesi tysicy
dukatw, z przykazaniem, by nie spuszczaa ich z oka. Zuzannie pochlebio takie zaufanie,
chocia przysparzao take wiele troski. Teraz te zrobio jej si sabo, kiedy pomylaa, e
gdyby nie Ryx, w bezcenny skarb, z ktrym nigdy si nie rozstawaa, wpadby w apy
grasantw. Nasza j myl, e moe rabusie wiedzieli o cennym depozycie, lecz zaraz j
odrzucia jako zupenie niedorzeczn.
- Hej, modziecy, jedziecie z nami? - zawoa Fredro. - Im Biaoskrski powiada, e
jego ludzie odkryli nieopodal wcale porzdn wiosk, w ktrej mona przyjemniej spdzi
czas nili tutaj. No to jak?
Karawana znw utkna, poniewa jeden z adownych furgonw wywrci si i
zatarasowa drog.
- Mielimy nie oddala si od wozw - przypomnia Danielowi Gabriel. - Co na to
powiedz pan Ryx i mj ojciec?
- Maminsynek! - wymia go Daniel. - Jak chcesz, to biegnij po pozwolestwo albo
zosta i marznij. Ja jad.
I popdzi za oddalajc si gromad. Gabriel z nadziej rozejrza si za ojcem, lecz
nigdzie go nie dostrzeg, i z cikim westchnieniem pogoni za przyjacielem. Oddzia, do
ktrego doczyli, liczy okoo dwudziestu ludzi spord najwikszych awanturnikw
towarzyszcych orszakowi. Byli znudzeni monotonn podr, spragnieni dobrego jada i
mocnych trunkw, bo zapas si im skoczy, ale nade wszystko solidnej burdy, ktrej z obawy
przed restrykcjami ze strony Mniszcha bali si wszczyna w obozie. Wkrtce, gdy tylko
chopcy przekonali si, do jakiej kompanii doczyli, Daniel poczu si w swoim ywiole, a
przeraony Gabriel chtnie wziby nogi za pas, gdyby nie byo ju na to za pno.
Wie istotnie nie leaa daleko od traktu. W przeszoci, za spokojniejszych czasw,
musieli si tu zatrzymywa podrni, o czym wiadczya dua, przestronna chaupa
wygldajca na gospod. Teraz jednak bya zamknita na gucho i zabita deskami, na ktrych
kto wglem narysowa znak prawosawnego krzya. Jedna ciana bya osmalona i nadpalona,
jakby kto podoy pod karczm ogie, ktry z jakiego powodu jej nie strawi. Caa osada
wygldaa na wymar, adne zwierzta domowe nie krciy si po obejciach, znikny
nawet psy - widocznie odpowiednio wczeniej wypatrzono nieproszonych goci. Ale palenisk
nie zdono cakowicie wygasi, co zdradzay smuki dymu tu i wdzie wydostajce si

przez dymniki, a zamknite psy ujaday zza drzwi.


Pohukujc i rechoczc, towarzystwo rozbiego si po chaupach, czekanami i
kopniakami rozwalajc drzwi, wpadajc do izb, z ktrych natychmiast dobiegy okrzyki
przeraenia, pacz i zawodzenie. Po chwili majdan wypeni si rozwrzeszczanymi dziemi
czepiajcymi si spdnic przeraonych matek, rozkrzyczanymi bezwstydnie obapianymi
mdkami, rozszczekanymi psami, grabiecami z kwaczcym i gdaczcym drobiem
ciskanym pod pachami oraz gromadk mczyzn w rnym wieku, spogldajcych na
najedcw w ponurym, bezsilnym milczeniu.
- Tak si wita goci?! - hukn na nich z wysokoci sioda Prochor Biaoskrski. Gdzie starszy wioski?
Z szeregu wystpi mczyzna z siw brod, mnc w rkach barani czapk.
- Czemu gospoda zamknita? Gadaj! Gdzie karczmarz?!
Starszyna pokaza palcem suche drzewo za wsi. Z samotnego konara zwisao kilka
pustych postronkw.
- Kto go obwiesi?
- Carskije strielcy, jego i celuju. semju, dwa goda nazad.
- Za co?
Stary rozoy rce i spuci wzrok.
- Niewane. Otworzy mi zaraz gospod, ochdoy, nanie jada i napitkw, da
muzyk i dziewki do tacw. Ponial? Nue!
Z grubsza ogarnita karczma bya obszerna i wygodna, a kiedy na wielkim palenisku
rozgorza ogie, na ronie zawisy tuste kapony i gsi, na stoach pojawiy si wiey chleb i
gorzaka w dzbanach, towarzystwo wyposzczone na marnym wikcie rzucio si z ochot je i
pi. Zaraz te kilkunastu wypado za drzwi i niedugo wrcio z piszczcymi mdkami, z
ktrymi pucio si w tany, mimo i nikt we wsi nie mia instrumentu, lub zaczo je obapia
po ktach.
- Ej, modziankowie - poradzi yczliwie Fredro, ktremu szybko zakurzyo si z
czupryny - a wybierzcie sobie jak krasawic do zmacania. O, tamt cytat na przykad,
mid nie dziewka...
Daniel, ktry chcia zaimponowa dorosym i pi na rwni z nimi, moe by i
skorzysta z propozycji, gdyby nie cikie nogi, ale Gabriel by zbyt przeraony, nawet by
cokolwiek przekn. Odkd po gosie rozpozna Prochora Biaoskrskiego jako jednego ze
spiskowcw zmawiajcych si ukradkiem w lesie, strach zapa go za gardo i nie puszcza.
Dokazujca szlachta oprcz lku wzbudzaa w nim obrzydzenie. Czu si okropnie i marzy,

by znale si jak najdalej std.


- Danielu. - Trci druha.
- Ccco jest? - burkn Daniel zajkliwie. Oczy mia szklane i lekko zamglone, gowa
mu si chwiaa. - Ccco taki smtny?
- Danielu, musisz co wiedzie. - Gabriel ciszy glos do ledwo syszalnego szeptu. Jeden z tych dwch, ktrych podsuchalimy, to by pan Prochor Biaoskrski...
Daniel od razu przetrzewia i spojrza przytomniej, ale tak zimno, e Gabriela
zmrozio.
- Musimy komu o tym powiedzie...
- Ani si wa, durniu. Powiemy, gdy dowiemy si, kim by ten drugi. A do tego czasu
milcz, jeli ci ycie mie, albo wasnorcznie podern ci gardo.
Z pewnoci nie artowa, Gabriel pozna to po jego oczach i zmartwia ze strachu. W
tej chwili Hermolaus Biaoskrski odj od ust garniec, cisn pustym naczyniem w cian, a
skorupy sypny si jak grad, i wrzasn:
- Gdzie gorzaka?! Dawa gorzak!
- Jado te si koczy! - zawtrowa mu kto. - Wicej arcia! Zamorzy godem nas
tu chc te dzikusy, moci panowie!
- Syszycie, sotysie? - Prochor zwrci si do wystraszonego starszyny.
- Skd mamy to wzi, panie? My biedni ludzie, a dopiero co pan starosta smoleski
ogooci wie na godne powitanie Jej Wysokoci Carowej...
- A karczemny loszek? Id o zakad, e dobrze poszukawszy; znalazoby si tam
niejedno...
- Niet, gospodin, niet! Tolko nie eto! - Chop by tak przeraony, e a mierdzia
strachem, a pot z czoa skpy wa mu na twarz wielkimi kroplami.
- Ha! Wiedziaem! Moci panowie! - rykn Prochor. - Wiem, gdzie te otry pochoway
jado i trunki! Za mn!
Zerwa ze ciany pochodni, przystawi pistolet do gowy starca i rozkaza:
- Prowad!
Chop posusznie ruszy naprzd, a co mniej pijani z towarzystwa za nim,
przywiecajc sobie polanami i agwiami wyjtymi z paleniska.
- Na co czekasz, otwieraj! - Prochor szturchn luf chopa, gdy stanli przed
solidnymi drzwiami bronicymi zejcia do piwnic.
- Nie mam klucza... Nikt tu nie zaglda od ponad dwch lat. Odkd stracono
gospodarza i jego rodzin...

Bez sowa Prochor przestrzeli zamek.


- Za pierwszy. - Wskaza schody wiodce w ciemno.
Starszy wioskowy nie kama. Nikt tdy dawno nie chodzi, o czym wiadczyy
pajczyny gste jak materia. Ziemianka wykopana pod gospod okazaa si spora i doskonale
zaopatrzona. Z belek pod stropem zwisay tuste wdzone szynki, nieco ju pozieleniae i
nadarte przez szczury, ale nadal wygldajce apetycznie, dzbany i stgwie byy pene
gorzaki i piwa. Piwo ju zwietrzao, ale gorzaka wci zachowaa moc i smak. A kiedy
odbito beczki, okazay si wypenione po brzegi peklowanym misem.
- Bagam, nie! - zawoa starszyna na widok goci opicych okowit tryskajc
wprost z otworw po wybitych szpuntach i wybierajcych co smaczniej wygldajce ksy z
zakonserwowanego misa, aby zabra je na gr do przyrzdzenia.
Ale byo za pno, bo oto Hermolaus wydoby z beczki... ludzk nog.
- Chryste! - wrzasn i odrzuci zdobycz precz.
Ta trafia we Fredr, ktry odskoczy z krzykiem, a poniewa by ju mocno pijany,
polizn si, wyrn bem o cian i pad jak martwy w kau rozlanego trunku.
- Ludojady! - dar si kto przeraliwie.
Jedynym, ktry zachowa spokj, by Prochor Biaoskrski. Od pocztku wiedzia od
Wojejkowa, e miejscowego karczmarza stracono trzy lata wczeniej, podczas wielkiej klski
godu, za udowodnione karmienie podrnych ludzkim misem zapiekanym w pierogach.
Dziki temu masakrze, ktr wsplnie zaplanowali, mona byo nada pozr sprawiedliwej
kary.
- Gospodin, to nie tak, kak dumacie, my niewinni. - Chop zapa Prochora za rk, ale
ten pchn go sztyletem w ywot, zostawi klczcego i rzygajcego krwi, po czym
zakomenderowa: - Moci panowie, pora wymierzy sprawiedliwo!
Dobyli szabel i z wrzaskiem pobiegli na gr, toczc si na schodach. Wpadli do izby
karczemnej z okrzykami:
- Ludojady!
- Bestie w ludzkich skrach!
- Bij, zabij kanibali!
Najgorliwsi, z Hermolausem na czele, od razu wytoczyli si na zewntrz, by szerzy
mier i zniszczenie, pozostali woleli wprzd zgwaci dziewki.
- Co si dzieje, moci Biaoskrski? - spyta drcym gosem Gabriel, niemal tracc
przytomno ze miertelnej trwogi, kiedy nareszcie pojawi si niespiesznie wracajcy z
piwnicy Prochor.

- Nic takiego, chopcze. Chciano nas tu nakarmi ludzkim misem. - Na dowd rzuci
na st zapeklowan ludzk nog przyniesion z loszku, po czym wyj zza pasa pistolet i
strzeli w gow dogorywajcej dziewczynie, ktra rzzia, niedokadnie zarnita. - No to
jak, zostajecie tutaj czy idziecie si zabawi z drugimi? A moe chcecie sprbowa ludzkiego
misa? Podobno smakuje nie najgorzej.
Podniecony widokiem gwatu i krwi Daniel podnis si z miejsca, ale Gabriel nawet
si nie ruszy zajty wyrzygiwaniem wszystkiego, co zjad na niadanie. Gdy zorientowa si,
e zosta sam w izbie penej trupw i zabryzganej krwi, z peklowan ludzk nog przed
nosem, po prostu zemdla i spad pod st, wprzdy zmoczywszy si w spodnie.
Dziki temu omin go widok pandemonium, ktre rozptao si we wsi. Ogarnici
szaem awanturnicy zabijali kogo popado, dzieci i kobiet w ciy nie wyczajc, strzelajc
do psw i drobiu lub rozdzierajc kury na sztuki. Nielicznym tylko udao si uciec. Nie
cigano ich, bo zabjcy byli zbyt zmczeni rzezi albo zajci podpalaniem sioa.
Wkrtce pomienie i dym wzbiy si ku niebu. Na t chwil nadjechali Ryx i reszta.
*
Kiedy Szowleha niedaleko wymarej wioski zapowietrzonych, mimo i nieg prawie
zasypa lady, odkry ciek, ktr przejechao kilkunastu konnych, przed udaniem si w
dalsz drog Ryx chcia odesa kobiety pod opiek Kozaka i Tatara. Ale one, dowiedziawszy
si, e chodzi o odnalezienie zaginionych chopcw, nie chciay pozbawia Ryksa
dowiadczonych tropicieli i postanowiy towarzyszy poszukiwaczom. Przypuszczalnie w
wikszej gromadzie czuy si bezpieczniej i dlatego nie chciay si rozstawa, o co wszak
trudno je byo wini. To ich jednak spowolnio, poniewa tam, gdzie komunikiem dao si
przej bez wikszego trudu, dla kolasy trzeba byo torowa drog. Dopiero gdy doszy ich
odgosy strzaw i dostrzegli kby dymu wzbijajce si pod niebo, mczyni porzucili
pojazd i ruszyli z kopyta, zostawiajc wonicy jedn strzelb na wszelki wypadek.
Z pocztku nikt nie zwrci uwagi na przybyszy. Im za na widok krwawych jatek
wosy stany dba. Mordercy, zmczeni rzezi i wsparci na szablach i rusznicach, bezmylnie
gapili si na szalejcy ogie lub teraz dopiero odczuwszy skutki pijastwa, padali w boto,
tam gdzie stali, czsto obok swych ofiar, z zamiarem odespania hulanki.
Medyk, nieprzyzwyczajony do takich widokw, zsun si z konia i byby zemdla,
gdyby nie to, e z radosnym okrzykiem Tata! przedar si ku niemu Gabriel i ze szlochem
pad w ojcowskie ramiona. Ryx wypatrzy Daniela, da znak Szowlesze i Persie, by pilnowali
mu plecw, i podjecha ku chopcu, w biegu zeskakujc z karego.
Nie mg uwierzy wasnym oczom. Wiedzia wprawdzie, e modzik jest zdolny do

okruciestwa, ale czego podobnie odraajcego nie spodziewa si po nim w najgorszych


snach. Daniel wci nie zauway opiekuna cakowicie pochonity podziwianiem wasnego
dziea. W garci ciska okrwawiony n, z lufy pistoletu zatknitego za pas jeszcze lekko
dymio. Obok, na brudnym niegu wymieszanym z krwi i mzgiem, spoczywaa
dziewczynka z odstrzelonym tyem gowy, moe picioletnia, oburcz przyciskajc do piersi
wystrugan z drewna tk. Jedno oko miaa zamknite, drugim wesza kula i teraz pusty
oczod oskarycielsko spoglda w niebo. Ale okropniej szy by widok kobiety przy nadziei,
z zadart w gr sukni, ktrej z rozpatanego brzucha wypyny jelita i wystawaa nka
nienarodzonego dziecka.
- Morderca! - rykn Ryx i z furi doskoczy do modzika.
Daniel drgn i dopiero teraz w jego zamglonym wzroku bysna iskra zrozumienia.
Wystawi przed siebie rk z noem i prbowa si broni, lecz nie mia szans. Ryx wpad w
prawdziwy sza. Lew doni pochwyci uzbrojon rk chopaka i zama mu j jak drzazg.
Dziki wrzask w zarodku zdusia pi, ktra ugodzia zabjc w rodek twarzy, amic mu
nos i wybijajc przednie zby. Daniel zacz si osuwa, lecz nim upad na ziemi, spad na
jeszcze grad ciosw, z ktrych kady mia si mota. Gdyby Szowleha z naraeniem ycia nie
odcign Ryksa, ten z pewnoci zatukby chopaka na mier.
Wreszcie Ryx ochon i dosiad podstawionego konia.
- Mam go zabra, efendil - Persa wskaza krwawy ochap dajcy sabe oznaki ycia.
- Nie. Lepiej dla niego, eby tu zdech, zanim jeszcze kogo zamorduje i skoczy na
szubienicy - odpar twardo Ryx.
Zapa za uzd zdobycznego konia i skierowa swojego wierzchowca w stron
Prochora Biaoskrskiego usiujcego pozbiera rozproszon kompani. Umorusani sadzami
wirujcymi w powietrzu, krwi i botem awanturnicy rozstpowali si przed nim pospiesznie,
po wyrazie jego twarzy bezbdnie poznajc, e zabije kadego, kto stanie mu na drodze.
- Wa przewodzisz tej zgrai?
Prochor ju zdy si zorientowa, e do wsi zawitali nowi gocie, ale dopiero teraz
rozpozna Ryksa i ucieszy si, e przeciwnik sam wpad mu w rce.
- A bo co? - rzuci zaczepnie.
- Bo odpowiesz za jatki, ktre tu urzdzi, rzeniku. Dopilnuj tego.
- Nie jatki, tylko suszn kar, mopanku. Te monstra trzymay w karczemnym loszku
zapeklowane ludzkie miso. To byy ludojady i za to zostali pokarani. I co teraz powiesz?
- A to, e lepy by dostrzeg, i ta karczma jest o wiele starsza ni reszta chaup. Wskaza fragmenty cian, ktre jeszcze opieray si pomieniom. - Ergo wie zostaa

niedawno zasiedlona na nowo. Zamordowalicie niewinnych. A nawet gdyby byli tymi, za


ktrych ich wzilicie, nie wam ich sdzi ani kara, morderco!
Mia ju do Biaoskrskich, chcia z nimi skoczy tu i teraz. Z rozmysem splun
tamtemu pod nogi. Biaoskrski zgrzytn zbami i wysycza z wciekoci:
- Nie bdziesz mnie obraa ani mwi mi, co mam robi, psie!
Byskawicznie sign po pistolet, ale Ryx by szybszy. Ugi wczeniej uwolnion ze
strzemienia nog, po czym gwatownie j wyprostowa, obcasem trafiajc Biaoskrskiego w
pier i obalajc go z konia w brudny nieg. Prochor zwin si jak gad, zapa za rkoje
pistoletu i wydoby go do poowy, po czym jakby si zawaha.
- No, miao - poradzi mu Ryx gosem zimniejszym od stali. - Uczy mi t ask i daj
okazj, bym mg rozwali ci eb, otrze. Wiesz, e strzelam szybciej i celniej od ciebie,
morderco zza wga. Na co czekasz? Ach, pojmuj! Tym razem nie masz pod rk
pochowanych w krzakach skrytobjcw jak wtedy w Samborze. Trudno, musisz sam
sprbowa, a nu ci si uda.
Prochor to blad, to czerwienia smagany obelgami jak biczem. Palce zacinite na
kolbie drgay mu jak w febrze. Rozejrza si dookoa. Kompani, ktrzy zdyli otoczy ich
zaciekawionym krgiem, nie zamierzali mu pomaga. Do jednych trafi argument wysunity
przez Ryksa i ci czuli si zawstydzeni tym, czego si dopucili, wic tym chtniej w swoich
sumieniach ca win zrzucali na Prochora. Drudzy, rozgrzani masakr, chtnie poszukaliby
nastpnych ofiar, lecz skutecznie studzili ich zapa Szowleha i Persa, tym razem wicie
przekonani, e Ryx oszala, stawiajc czoa ponad dwudziestu zabijakom, mimo to wiernie z
broni gotow do strzau trwajcy przy swoim panu.
Ale dla wszystkich byo jasne, e Prochor stchrzy. Niektrzy zaczli si
zastanawia, ile prawdy moe by w rzuconych mu prosto w twarz oskareniach. Za
niezalenie od wszystkiego nikt nie chcia by pierwszym, ktry narazi si Ryksowi
wygldajcemu jak uosobiona mier. Ju prdzej woyliby gowy w paszcz godnego lwa.
A Ryx jeszcze nie skoczy z Prochorem. Przycign nacechowanego konia i cisn
lejce lecemu w bocie przeciwnikowi.
- Poznajesz? To wierzchowiec jednego z twoich grasantw czajcych si w lesie.
Zwracam ci go, bo witej pamici im Drohojowski, ktremu go odebrae razem z yciem
bliskich mu osb, ju si o niego nie upomni.
Ale nawet ta prowokacja nie zmusia Prochora do dziaania. Spuci tylko wzrok, nie
mogc znie pogardy a nadto widocznej w oczach wiadkw swojego cakowitego
upokorzenia. Zy i rozczarowany Ryx prychn pogardliwie i zawrci konia.

- Efendi! - krzykn ostrzegawczo Persa.


Lecz Ryx przewidzia, e doprowadzony do ostatecznoci Biaoskrski, nie zwaajc
na nic, zechce mu strzeli w plecy, i by na to przygotowany. Odwrci tylko gow i strzeli
spod pachy, uprzedzajc Prochora, ktry dopiero szykowa si do strzau. Wybity z doni
pistolet pofrun w powietrze, a Prochor z jkiem zapa si za zranion rk. Wszyscy
wstrzymali dech, gdy Ryx z kamienn twarz sign po drugi pistolet i wymierzy w gow
otra.
- Litoci! - zaskomla Prochor.
Obronnym gestem wycigajc przed siebie zranion do, pospiesznie odpez na
czworakach i schowa si za odzyskanym koniem. Wtem Ryksa dobieg znajomy gos:
- Moe sprbujesz si ze mn?
Hermolaus Biaoskrski by zbyt pijany, by bra udzia w niedawnej rzezi. Poza tym,
cho walka bya jego ywioem i mia na sumieniu wiele narusze pitego przykazania, nie
gustowa w zabijaniu bezbronnych wieniakw. Zadowoliwszy si obezwadnieniem
zdesperowanego chopa, ktry rzuci si na niego z drewnianymi widami, znalaz zaciszne
miejsce w chlewiku i uci sobie drzemk. Obudzi si prawie trzewy w sam por, by sta
si wiadkiem stryjowej kompromitacji. Natychmiast otrzsn si z resztek wdczanych
oparw i zrozumia, e jego obowizkiem jest broni honoru rodziny, a przynajmniej tego, co
jeszcze byo do uratowania. Nabra w garci niegu i zanurzy w nim ponc ze wstydu
twarz. Potem odetchn gboko i wyj szabl z pochwy. Nie ba si. Wierzy w swoje
umiejtnoci i mimo wszystko cieszy si, e cho reputacja Biaoskrskich mocno ucierpiaa,
jemu, szybciej ni si spodziewa, nadarzya si okazja spenienia yczenia carowej.
Ryx te wyglda na zadowolonego, e jednak uda mu si rozprawi definitywnie z
ktrym z Biaoskrskich. Schowa nieuyty pistolet i zeskoczy z karego. By dzi ubrany na
mod wosk, a u boku nosi rapier i lewak. Wola je od odziedziczonej po ojcu cikiej
batorwki, ktr wozi przy siodle jako porczniejsz od rapiera do walki z konia. Hermolaus
uywa zygmuntwki, szabli, ktra w Polsce ostatnimi czasy zrobia si najpopularniejsza.
Widzowie wstrzymali dech, bo zapowiadaa si nadzwyczajna monomachia, nie tylko ze
wzgldu na osoby adwersarzy, ale take rn bro i style walki.
Zaczli ostronie, badajc si wzajem. Ryx o szermierce, zarwno na rapiery, jak i
szable, wiedzia prawie wszystko, ale jeszcze z nikim nie pojedynkowa si na mier i ycie.
Z kolei Hermolaus cieszy si zasuon saw niepokonanego rbajy, zwycizcy w wielu
starciach na udeptanej ziemi, lecz tylko raz mia okazj walczy z uzbrojonym w rapier
oficerem cudzoziemskiego autoramentu, z ktrym powadzili si o jak dzierlatk. Wiedzia

jednak, e w takim pojedynku szablista powinien za wszelk cen trzyma wysok postaw.
Kryli wok siebie jak najeone psy, wydeptujc w ziemi krg, mieszajc krew,
boto i nieg w jednorodn bryj i szukajc dogodnej okazji do ataku. Pierwszy uderzy
bardziej niecierpliwy Biaoskrski. Zasypa Ryksa gradem szybkich, mocnych i rnorodnych
ci. Ale przeciwnik nie ustpowa mu si, a wiczeniem przewysza, dlatego przetrwa
nawanic bez szwanku i sam udli. Pchnicie byo tak nage i zoliwe, wykonane pozornie
z gbokiej defensywy, e zaskoczony Hermolaus odbi je tylko dziki olbrzymiemu
dowiadczeniu.
W tym momencie ujawnia si przewaga rapiera: by sposobniejszy do pchni od
szabli, za jego sztychy byy szybsze i niebezpieczniejsze od ci. Dlatego odtd Biaoskrski
zrobi si ostroniejszy. Dla odmiany Ryx z kad chwil, bynajmniej nie lekcewac
przeciwnika, zyskiwa na pewnoci siebie. Baoskrskiemu co prawda udao si nieszkodliwie
ci go w lewe rami, lecz sam otrzyma cisze rany, ktre silnie krwawiy i z wolna
pozbawiay go si. Wiedzc o tym, zdoby si na ostatni wysiek i znw zaatakowa z
szalecz brawur. Kiedy jednak Ryx przetrzyma i ten szturm, do serca jego przeciwnika
wkrady si wpierw zwtpienie, a potem rozpacz. Wiedzia ju, jak czuli si ci, ktrych
zapdza w kozi rg, z jak trwog wypatrywali bysku ostrza jego szabli, spodziewajc si w
kadej chwili, e to ju koniec, e elazo wniknie w ich ciao i razem z krwi wytoczy ycie.
Sympatia widzw bya podzielona, a Hermolaus wcale nie mia a tylu zwolennikw,
jak mona by przypuszcza. Biaoskrscy budzili zabobonny strach ruskiej szlachty, wrd
ktrej przecie nie brakowao awanturnikw cieszcych si ponur saw. Dlatego wielu
publiczne upokorzenie Prochora, ktrego bali si i nienawidzili zarazem, przyjo ze starannie
skrywan satysfakcj. Z Hermolausem byo nieco inaczej. Jego brawura, jawnie okazywana
pogarda dla prawa i biego w posugiwaniu si broni imponoway panom braciom. Bali si
go, ale i podziwiali zarazem. Jednak kiedy na ich oczach zacz pka jego wizerunek
niezwycionego wojownika, odwrcili si od niego. Dla wszystkich stao si jasne, kto
zwyciy w tym pojedynku. A poniewa w znakomitej wikszoci naleeli do osobnikw
bardziej podobnych do wilkw ni ludzi, byli gotowi zwycizc ustanowi przewodnikiem
stada, a pokonanego rozedrze na sztuki.
Ryx wyczu, e Biaoskrski sabnie, i natar ostro. Przechwyci lewakiem gowni
szabli i szarpn j w d. Hermolaus nie pozwoli wyrwa sobie broni, ale chybn w przd i
wwczas Ryx wyrn go w szczk gard rapiera. Oguszony Biaoskrski opad na
czworaki, wypuszczajc szabl z doni. Ryx pochyli si nad nim z uniesionym lewakiem.
- Nie! Na miy Bg, oszczd go!

Przez milczcy krg przedara si Zuzanna Soska i bagalnie wycigna donie do


Ryksa. Ale byo za pno. Uzbrojona rka ju opadaa. Pugina przeci Hermolausowi gruby
kaftan i koszul, obnaajc cae lewe rami. Ryx pochyli si nad nim z niedowierzaniem, po
czym z gorczkowym popiechem odsoni drugie rami Biaoskrskiego.
- Nie ma znamienia... - szepn. - To niemoliwe!
Potar czoo i odstpi od Hermolausa, kroczc jak bdny i zostawiajc klczcego
Biaoskrskiego na rodku placu. Zaskoczeni takim finaem widzowie rozstpowali si przed
zwycizc z nabonym lkiem. Zanim dosiad karego, dogonia go Zuzanna.
- Dzikuj! - powiedziaa z uczuciem.
Potrzsn gow jak kto pragncy si rozbudzi z gbokiego snu i spojrza na ni
przytomniej.
- Za co?
- e go oszczdzi.
- Chciaem go zabi. Ale nie mogem. Nie mia znamienia. Nic nie pojmuj...
Ona te nie miaa pojcia, o czym mwi Ryx; lecz to byo bez znaczenia.
- Mimo to jestem rada, e tego nie zrobie. Ze wzgldu na ciebie.
Ale on nie sucha. Wskoczy na konia i ruszy z kopyta, nie ogldajc si wstecz.

ROZDZIA 9
Luby Diariuszu, bd ci nazywaa, jakby by yw istot, bo nie mam si komu
zwierzy. Matk tak zajmuje troska o wasne sabe zdrowie i utyskiwanie na trudy podry,
e o niczym innym nie mona z ni rozmawia. Maria, to jest Jej Krlewska Mo carowa
Maryna, z kad mil czy te wiorst (zdaje si, e jedna nasza mila odpowiada siedmiu
tutejszym wiorstom) robi si coraz mniej przystpna, jakby zawczasu gotowaa si do nowej
roli. Prawie jej nie widuj. Zatem sam widzisz, e zostae mi tylko ty. I tylko tobie mog
wyzna to, czego nie odwayabym si powierzy nikomu innemu.
Wczoraj przybylimy do Smoleska. Miasto jest due, a twierdza potna. Przed
murami carow witao chebem i sol oraz trzema swkami* soboli kilka tysicy jej nowych
poddanych, z popami bogosawicymi j ikonami na czele.
* Sorok - czterdzieci.
Kiedy podano jej ikon Matki Boskiej do ucaowania, nie wiedziaa, jak ma to

uczyni, wic zapytaa pana Wojejkowa, ktry bezwstydnie jej nadskakuje i nie odstpuje na
krok. Carowa mu ufa wielce, ale wedug mnie ten czowiek nie zasuguje na to. Jest zbyt
gadki i jaki taki... liski. Najlepszy dowd, e poradzi jej przypochlebnie, by uczynia, jak
uwaa, bo przecie jest carow i cokolwiek zrobi, bdzie waciwe. Zatem carowa ucaowaa
Najwitsz Panienk w usta, po katolicku, jak to si u nas praktykuje. A tymczasem tutejsi
ludzie, prawosawni, cauj Matk Bosk w rk. Wielkie poruszenie si z tego powodu
uczynio pord duchowiestwa i ludu i sama syszaam sarkania, e car sobie wybra z
on, ktra z pewnoci zamierza odwrci jego serce od prawdziwej wiary. Carow czynia
potem im Wojejkowowi gorzkie wyrzuty za z rad, ecz meko ju si rozao.
Zamek jest ogromny, ma a czterdzieci dwie wiee, ale strzelcy mieszkaj w byle
jakich kletach podobnych do naszych chleww. Knia Mosalski zaprosi carow i jej
najbliszych na uroczysty obiad w swoim dworze, ale my, pozostali, musielimy szuka
kwater w miecie i nie byo to przyjemne dowiadczenie. Ludzie tu s biedni, zastrachani i
yj gorzej ni nasi wieniacy. S bardzo gocinni, lecz nie maj wiele do zaoferowania.
Moe w Moskwie bdzie inaczej.
Car przysa carowej zot zastaw i tye innych darw, e zajy kilka wozw, dniem i
noc pilnowanych przez naszych onierzy i moskiewskich strzelcw. Ale oglnie pobyt w
Smolesku nie by udany. Drugiego dnia zapalia si kuchnia w izbach carowej, po czym
poar przerzuci si na pokoje. Nie byo mnie wwczas przy niej, lecz pono suki w
ostatniej chwili ugasiy na Najjaniejszej Pani sukni, ktra zaja si od ognia. Za drugim za
razem wybuch proch zgromadzony w cekhauzie* tu przy kwaterze carowej. Nic jej si,
chwali Boga, nie stao, lecz sudze, ktrego dobrze znaam, wypalio oczy. Powieziono go
zaraz do Moskwy do najlepszych medykw, lecz doktor Petrycy wtpi, by yw dotar na
miejsce. By taki mody i tak bardzo cierpia... Przepakaam ca noc. Na domiar wojewod
sdomierskiego powalio jakie chorbsko.
* Cekhauz - zbrojownia.
Ludzie zaczli szepta po ktach, e nad przyszym panowaniem Jej Wysokoci zawis
zowrogi cie. Wojejkow mia si z tego, lecz Juszka Pietrowski, ktry uczy mnie mowy
indygenw, byl ponury i zmartwiony. Wyjawi mi, e nie wierzy w przypadki i podejrzewa, i
kto prbowa zabi carow, tylko sfuszerowal robot. Poniewa jednak nie mia na to
dowodw, nie ujawni swoich podejrze. Prosi mnie tylko, ebym miaa oczy otwarte i
natychmiast mu powiedziaa, jeli spostrzeg co podejrzanego. Obiecaam oczywicie, myl
jednak, e przesadza.
Zatem w nie najlepszych humorach jutro ruszamy w dalsz drog. Bardzo si z tego

ciesz, bo ju nie mog si doczeka spotkania z kochanym tatk, a i Moskwy, ktra pono
jest najwikszym miastem na wiecie, te jestem niezmiernie ciekawa.
Pan Turoposki od czasu naszego ostatniego spotkania w okropnych okolicznociach,
ktre ci, drogi Diauszu, opisaam na poprzedniej karcie, chyba mnie unika. Pewnie mu
wstyd, e tak nieadnie si zaprezentowa. I dobrze, bo cho nigdy nie zapomn, e zratowa
mnie i matk z ap grasantw, to jednak potem uczyni rzeczy okropne, ktre chluby mu nie
przynosz. A ju mylaam, e zdoam go poubi. Jak on mg tak bezlitonie potraktowa
tego chopca, swojego chowaca? A upokorzenie panw Bialoskrskich na oczach wszystkich
byo po prostu wstrtne. Kiedy wspomn, jak aonie wyglda pokonany przez tego
gwatownika pan Hermoaus, ktry tak dzielnie stawa w obronie stryjowej czci, to a mi si
na pacz zbiera. Dlatego kocz na dzi to pisanie, zwaszcza e wieca dogasa.
Dan w Smolesku, kwietnia 21 A.D. 1606
Po opuszczeniu Smoleska znw jechali przez pust krain. Nieliczne mijane po
drodze osady byy opuszczone, popalone lub niedawno zasiedlone i tak biedne, e w
najmniejszym stopniu nie mogy zaspokoi potrzeb tak licznej gromady. Zdarzao si, e
tubylcy uciekali przed ni w kniej albo zbrojni w widy i cepy przepdzali picownikw
wysyanych po zakup wieego misa. Schwytani tumaczyli, e ostrzeono ich o zblianiu
si litewskich diabw, ktrych arcybies, rzymski papie, przysa po to, by zabili dobrego
cara, wymordowali jego prawosawnych poddanych i obrcili w perzyn ca wit Wielk
Ru. Niektre wioski ucierpiay zreszt od napaci grasantw, w ktrych rozpoznano Litw,
jak miejscowi pospou nazywali Polakw i Litwinw, nie rozrniajc ich wcale. Mimo
usilnych stara i wysyania podjazdw, nie udao si jednak uj ani szerzycieli owych
kamliwych nowin, ani sprawcw grabiey i mordw.
Za Pniowem przeprawiono si wpierw przez Wop, dopyw Dniepru, potem przez sam
Dniepr. Poniewa wiosna zaczynaa si ju na dobre i ld na rzekach ustpi, przeprawa
odbya si na odziach zwanych batami.tym razem obyo si bez wikszych komplikacji, co
poprawio nastroje podupade w Smolesku. Przyczynio si do tego rwnie to, e ustay
dziwne zdarzenia nkajce podrnych, a ludzie i towary przestali znika w tajemniczych
okolicznociach. Ucichli take wzbudzajcy strach skupieni wok Prochora i jego bratanka
awanturnicy, ktrzy chocia upieko im si wymordowanie domniemanych ludoercw, od
czasu swej sromotnej poraki trzymali si na uboczu.
Tego dnia z powodu rozmiknicia drogi nie udao si dotrze do wikszego
miasteczka Dorohobua. Nocleg wypad pord ogromnych lasw, w pobliu wioszczyny
Dupkw czy te Dupkowo, gdzie zapdzono mieszkacw do zbudowania dla carycy dworu

ze wieego drewna. Pozostaym wdrowcom przyszo nocowa w lenej guszy.


Zbliaa si pnoc i przy ognisku zostali jedynie Petrycy i Ryx.
- Co z Gabrielem? Doszed ju do siebie?
- Dzikuj, ma si lepiej. Jest tylko bardzo nerwowy. Myl, e to obecno Daniela
tak na niego wpywa.
- Nie powiniene go pan zabiera do swego namiotu.
- Nie mogem postpi inaczej. Obliguje mnie do tego przysiga Hipokratesa, ktr i
waszmo skadae.
- Jeszcze nie, poza tym nie praktykuj medycyny.
- Wanie. Zreszt Daniel szybko przychodzi do siebie i najdalej za tydzie bdzie
mg zdj upki, jedynie z nosem niewiele dao si zrobi.
- Maa strata.
- Nie wiem tylko, co z nim dalej pocz.
- Ja te nie wiem i mimo i zawiodem jako piastun, mao mnie to zajmuje, wic wa
tym bardziej przesta si tym trapi. Nie jest wart twego starania. Nie chc by zym
prorokiem, lecz czuj, e wszyscy jeszcze poaujemy, e ulitowa si nad tym otrem.
- I kto to mwi! Czowiek, ktry darowa ycie swym najwikszym wrogom.
- To prawda. Ja te popeniem bd. Powinienem by ich zabi jak wcieke bestie ju
dawno temu. Zaoszczdzibym ycia i zdrowia wielu ludziom. A tak kto wie, ilu jeszcze
ucierpi.
Wpatrzy si w ogie ponurym wzrokiem i ze zoci odkopn wypalon i kopcc
kod.
- Nie jeste zabjc - powiedzia agodnie medyk.
- Niestety.
- A mnie to raduje. Jednak czego tu nie pojmuj. Jeli prawd jest to, co rzuci w
twarz Prochorowi, czemu nie oddasz go pod sd? I jakiego znamienia szukae u
Hermolausa? Pytam jak przyjaciel, bo widz, e co nie daje ci spokoju, ale jeli nie chcesz,
nie odpowiadaj.
Jednak Ryksowi tego wanie byo w tej chwili potrzeba. Nie mia u boku
Wakowskiego, a z kim musia si podzieli drczcymi go wtpliwociami. Opowiedzia
wic Petrycemu prawie o wszystkim, co dotyczyo Biaoskrskich, i o wnioskach, do jakich
doszli wesp z Ormianinem. Wczeniej upewni si, e nikt ich nie podsuchuje.
- Dobry Boe! - westchn poblady lekarz po przetrawieniu zasyszanych nowin. - Co
prawda Biaoskrscy od lat nkaj cay Lww i wiele maj na sumieniu, lecz anim myla, e

a tyle. Jeeli cho poowa z tego, co rzek, odpowiada prawdzie, Prochor dawno powinien
da gow pod katowski miecz.
- Ma monego protektora.
- Mimo to. Dziwi si, e pan wojewoda sdomierski toleruje u swego boku takiego
otra.
- Wida wiele ich czy. Im wojewodzie jeszcze niedawno rozpaczliwie brakowao
pienidzy. Myl, e spora cz upw zdobytych przez Prochora trafia do kieszeni pana
wojewody w zamian za protekcj.
- A Hermolaus? Czy jest rwnie pody jak stryj?
- Nie mam pewnoci i to mnie drczy. Dlatego ju drugi raz darowaem mu ycie.
Mylaem, e jak zobacz znami, bdzie mi atwiej go zabi, ale go nie mia, cho powinien.
- O co chodzi z tym znamieniem?
Ryx wyjawi, co z Wakowskim zobaczyli w rodzinnej krypcie Biaoskrskich.
- Zawsze gdy popeniano gdzie mord i kto rozpoznawa Hermolausa, ten by gdzie
indziej i mia na to pod dostatkiem wiarygodnych icw. Sprawa wydawaa si prosta:
Hermolaus mia brata bliniaka, co zreszt byo oglnie wiadome, cho nikt nigdy nie widzia
tego drugiego, a Prochor chytrze wykorzystywa go do swoich niecnych celw. By moe
nawet przez jaki czas rwnie Hermolaus niczego si nie domyla, acz ciko da temu
wiar. Ale Hermip, bliniak Hermolausa, to by potwr, ktrego nie sposb byo z bratem
pomyli, chyba e goli starannie lico i donie, czego nie mona wykluczy. Jednak Hermip i
Hermolaus byli nie tylko bliniakami, ale i zrolakami rozdzielonymi przez chirurga po
urodzeniu, o czym dowodnie wiadczy rozlegle znami na ramieniu Hermipa. Dlatego
Hermolaus musi mie takie samo, a nie ma. Pojmujesz wa co z tego? I pamitasz pan tego
czeka, ktry na oczach caego orszaku, nie uywajc broni, poskromi wciekego wilka?
- Kto by nie pamita.
- Tylko e nikomu nie udao si go rozpozna, a mnie, dziki szkom powikszajcym,
owszem. To by Hermolaus. Bieda w tym, e dokadnie w tej chwili tene Hermolaus nie
odstpowa na krok karocy carowej. I co na to powiesz? e mam zwidy? Im Fredro te
widzia to samo, mona go spyta, cho on zapewne uwaa po prostu Hermolausa za
czarnoksinika.
Medyk zastanowi si, nim odpowiedzia:
- Wierz waci. I widz tylko jedno wiarygodne wyjanienie. Z twojego opisu
Hermipa i susznej diagnozy wynika, e nieszcznik zapewne od urodzenia bardziej
przypomina map ni czowieka, z czasem za pojawiay si coraz to nowe objawy

chorobowe, w tym zapewne szalestwo i wiatowstrt, przez co musia by trzymany w


zamkniciu. A skoro nigdy nie opuszcza ojcowskiego zamku, za dwch braci jednak czasem
widywano razem, tedy musi by...
- Trzeci brat? Przemkna mi taka myl, alem j odrzuci jako niedorzeczn. Ju
prdzej uwierzybym w czary, chocia... - Ryx potar czoo. - Przeorysza klasztoru
Bernardynek w Warszawie, gdzie znalaza schronienie mamka chopcw, niejaka Doina,
Wooszka niespena rozumu po ucieczce od Biaoskrskich, mwia mi, i ta powtarzaa
pono: Boh trojcu lubit, ale szatan tako. Z pierwotku mylaem, e chodzio jej o Prochora,
Pantaleona i Hermipa, lecz teraz... Byem lepy, a wa otworzye mi oczy.
- Hermolaus urodzi si pierwszy, zwyczajnie. Musiao tak by, bo inaczej tak jak
matka nie przeyby cesarskiego cicia, ktre trzeba byo wykona, by wydoby z ona
zrolaki. Mog waci take z du doz prawdopodobiestwa wyjawi imi trzeciego brata.
Hermolaus to rzadkie miano, Hermip podobnie. Syszae o trzech witych mczennikach z
Nikomedii, straconych na rozkaz cezara Maksymiliana na pocztku czwartego stulecia?
- Nie.
- Byli to Hermolaus, Hermip i, uwaga!, Hermokrat. Zreszt Pantaleon i Prochor to
take wici wywodzcy si z Nikomedii, byaby zatem w nadawaniu takich imion jaka
prawidowo czy te tradycja pielgnowana w familii Biaoskrskich. Moe ktry z ich
przodkw pochodzi stamtd? Ergo trzeci brat to prawie na pewno Hermokrat. Tylko kto nim
jest i gdzie go szuka? Nikt nie przychodzi mi na myl...
- A mnie tak.
Rozwizanie tajemnicy od pocztku mia na wycignicie rki. W rzeczy samej
musiao go chyba zami, skoro dopiero teraz wszystko stao si jasne i proste. Lub prawie
wszystko.
- Powiesz mi?
- Na to jeszcze za wczenie. Musz mie cakowit pewno. A poza tym tak bdzie
dla waci bezpieczniej. To szalecy.
- Poskromie ich. Siedz cicho jak trusie.
- Na pozr. Tacy jak oni nigdy nie daj za wygran, a na mnie zagili parol, bo zdaj
sobie spraw, e wiem o nich wicej ni drudzy. Wytumacz mi jednak co jeszcze. Dlaczego
Hermokrat z wygldu bardziej przypomina Hermolausa ni drugiego zrolaka?
- Porfiria nie zawsze objawia si jednako. Hermokrat nie jest tak obronity, jak by
Hermip, lecz mniemam, e take woli noc od dnia, widocznie i jego mczy dzienne wiato,
za jego szalestwo przejawia si w tym, e wierzy, i jest wilkoakiem czy te wampirem, i

robi to, co zazwyczaj przypisuje si tym stworom: uprawia nekrofagi, ksajc swoje ofiary i
wypijajc z nich krew oraz kaleczc je, by w ten sposb zaspokoi chu. Zapewne jest take
nekrofilem masturbujcym si przy zwokach.
Hermolaus z kolei jest ponad miar porywczy i szybko si upija, a saba odporno na
trunki to take objaw tej samej choroby. Wiem, co powiesz: e wilkoactwo czy wampiryzm
to urojenia i fantazje prostego ludu. Owszem, lecz obawiam si, e caa trjka zostaa
dziedzicznie skaona, i to z obu stron. Matka, Wooszka z rodu syncego z okruciestwa i
podejrzewanego o wampiryzm, poddawana wyuzdanym praktykom miosnym przez swego
ma i jego brata jednoczenie. Oraz Prochor i Pantaleon, zwyrodnialcy i sodomici, zapewne
nawzajem podniecajcy si widokiem spkujcego brata i niezdolni w pojedynk zaspokoi
kobiety. Zreszt we Lwowie od dawna szumiao, cho nikt nie odway si tego powiedzie w
gos, e Pantaleon to impotent oenkiem usiujcy ukry t przypado, za prawdziwym
ojcem jego dzieci jest Prochor. Ergo czy potomstwo takich rodzicw mogo by normalne? W
gruncie rzeczy powinni wzbudza w nas lito.
- Nie we mnie. Nie spoczn, dopki nie odpowiedz za swoje zbrodnie.
- Jakbym sysza twojego ojca. Sprawiedliwo przede wszystkim.
- Nie jestem taki jak ojciec. Matka czsto mi powtarzaa, e gdyby nie miowa
bardziej sprawiedliwoci od niej, yby do dzi. Przypadkiem wdepnem niegdy w t
spraw, potem o niej zapomniaem, a teraz wrcia do mnie z ca moc. Po prostu musz
skoczy to, co zaczem. Zreszt jestem to winien pamici mojej niedoszej narzeczonej.
Potem koniec z inwestygacj.
- Wrcisz do medycyny?
- Chyba nie. Moe zajm si wojaczk. Ojciec chrzestny i im Wakowski uwaaj, e
si do tego nadaj.
- Z pewnoci. Cae tutejsze wojsko patrzy na ciebie jak w obraz, nawet ci, co dawniej
trzymali z Biaoskrskimi. Gdyby tylko chcia, poszliby za tob w ogie.
- Nie chc przewodzi takim jak oni, sam dobieram sobie ludzi. A teraz pjdmy ju
spa, zrobio si pno.
- Jeszcze jedno na koniec. Chyba wiem, co ci drczy. Czy aby nie chowasz w sercu
urazy, e ojciec nie miowa was dostatecznie? e osieroci ciebie i nienarodzon siostr i
zostawi mod on w imi wyszych wedle swego mniemania spraw?
- Moe i tak, lecz nie chc o tym gada.
- A powiniene. To ci uly. Czy twoja matka nadal jest taka pikna, jak j
zapamitaem?

- Ma ju ponad czterdzieci lat, lecz wci jest jedn z najpikniejszych niewiast, jakie
znam. Odkd pamitam, nie brakowao starajcych si o jej rk, lecz na adnego nawet nie
spojrzaa.
- Ergo masz odpowied, ktrej szukae. Matka, zapewne rozalona na ojca, e opuci
j i dzieci, nie mwia ci caej prawdy. Twj ojciec nie mg niczego kocha bardziej od niej,
bo w przeciwnym wypadku ona take nie kochaaby go a do teraz. Gdyby byo inaczej, nie
pozostawaaby tak dugo we wdowiestwie. Wiem, co mwi, od mierci ony ja take nie
spojrzaem bowiem na inn kobiet.
Ryx wraca zamylony. Znw porwnano go do ojca, lecz tym razem ju si przed tym
nie wzbrania. Westchn ciko, bo i on marzy o takim miowaniu, tymczasem, tak jak
ostrzega Wakowski, zeraa go chora mio. Kacper nawet nie mia okazji zbliy si do
karocy carycy. Nie pierwszy raz poaowa, e zgodzi si na udzia w tej ekspedycji. Ale
przynajmniej dosta sposobno rozprawienia si z Biaoskrskimi i zamknicia tej sprawy na
zawsze. Mia si na bacznoci, a od swoich ludzi wymaga nieustajcej czujnoci. By pewny,
e Biaoskrscy przyczaili si tylko i li rany, knujc co ekstraordynaryjnego.
- By tu Daniel, efendi - powiadomi go Persa. - Ale zabra tylko swoje manatki i zaraz
odszed.
- Krzyyk na drog. Niech idzie do diaba.
Nie mg jednak wiedzie, e Daniel tam wanie si uda.
*
- Co jest? Kto ty?!
Zjawa, ktra nagle wlizna si do namiotu jak duch, przestraszya Prochora. Dopiero
gdy unis latark, zauway, e intruz nie jest przybyszem z zawiatw, tylko czowiekiem z
obwizan bandaami gow i rk. Hirek, ktry towarzyszy Biaoskrskiemu, porwa za
kinda u boku.
- Gadaj!
- Jestem Daniel, Ryksowy chowaniec. - Z powodu wybitych zbw i uszkodzonej
uchwy mwi niewyranie. - Znacie mnie, byem z wami w wiosce ludojadw.
- Jake si tu dosta? - spyta podejrzliwie Prochor, poniewa strzegy go wilki z jego
czarnej roty, do ktrych czujnoci i lojalnoci mia cakowite zaufanie.
- Miaem dobr szko u Ryksa, a wczeniej u Wakowskiego.
- Co tam masz? - Prochor wskaza na toboek, ktry chopak ciska pod zdrowym
ramieniem, i rzuci do towarzysza: - Sprawd!
Rka Turka wystrzelia naprzd niczym atakujca mija i porwaa tob, zanim Daniel

zdy zrobi jakikolwiek ruch.


- Nic. Troch drobiazgw - rzek Turek, zajrzawszy do rodka.
- Po co tu przyby? - bada Daniela Prochor. - Szpiegowa?
Modzik wzruszy ramionami.
- Po tym, co Ryx mi zrobi? Chc do was przysta.
- Nie jeste mi potrzebny.
- Widziaem was i syszaem, jakecie spotkali si na stronie z tym Moskwicinem.
Prochor zerkn na Hirka, ktry poj nieme polecenie i odci chopca od wyjcia,
wycigajc kinda do poowy.
- To wam nic nie da - powiedzia Daniel nieporuszony. - By wtedy kto ze mn.
Gdyby co mi si stao, Ryx dowie si o wszystkim.
- Wic on jeszcze o tym nie wie?
- Nie.
Prochor skinieniem odwoa Turka i szerokim gestem zaprosi Daniela do zajcia
miejsca. Namiot by urzdzony z wielkim przepychem na orientaln mod. ciany ocieplono
kobiercami, na ziemi rozcielono gruby perski dywan, wok niskiego stolika z cennego
drewna inkrustowanego zotem i macic perow leay trzy poduszki obszyte jedwabiem.
Daniel usiad na jednej z nich i jak tamci skrzyowa nogi po turecku. Dopiero teraz do jego
zmaltretowanego nosa dotar dziwny zapach unoszcy si w namiocie.
- Co to jest? - Pokaza dziwne naczynie stojce przy stoliku.
- Lulka wodna.
- Co si z tym robi?
- Pali i wciga dym. Bardzo przyjemne uczucie. Chcesz sprbowa?
Daniel potrzsn gow.
- Wic moe kahvy? To napj u nas prawie nie znany, a szkoda.
Na maym palenisku stao miedziane naczynie nieco przypominajce klepsydr i
zaopatrzone w dug rczk.
- Te nie? Hassanbej...
T\irek rozla aromatyczny pyn do dwch filianek z chiskiej porcelany, wartych
fortun, jak prawie wszystko w tym namiocie. Prochor pi maymi yczkami, delektujc si
kahv i spogldajc spod oka na przybysza, jakby wci nie by pewny jego zamiarw. W
pmroku obwizana twarz Daniela wygldaa niby maska z otworami na oczy, z ktrych nic
nie dao si odczyta.
- Wic chcesz si zemci na Ryksie za to, e ci pobi?

- To take.
- A co jeszcze?
- Chc udziau w skarbie, ktry wiezie pan Niemojewski w zamczystej skrzyni. Albo
tylko mu si tak zdaje.
- Ile tego jest?
- Sto pidziesit tysicy zotych w drogich kamieniach i precjozach.
- Skd wiesz?
- Podsuchaem pana Niemojewskiego, gdy raz pochwali si przyjacioom przy
ognisku.
- Umiesz podsuchiwa, to ci musz przyzna. A czemu powiadasz, e im
Niemojewskiemu tylko si zdaje, i wiezie skarb?
Obolae usta Daniela wykrzywiy si w grymasie, ktry zapewne mia by chytrym
umieszkiem.
- Umiem nie tylko podsuchiwa, podglda take. W Orszy, gdymy czekali na
orszak carowej, pewnej nocy, kiedy wszyscy twardo spali, Ryx zakrad si na wz i wama
do kowanej skrzyni, ktra jest ukryta w innej, drzewianej. Widziaem, jak co stamtd
wyjmowa.
- I co z tym zrobi?
Daniel potrzsn gow.
- Nie wiem. Baem si duej go podglda. Sprawdziem potem oba wozy, lecz nie
znalazem miejsca, gdzie mgby co ukry. Musi to mie przy sobie. Na przykad zaszyte w
siodle, ktre zawdy kadzie pod gow, gdy idzie spa.
- Jeeli nie zostawi tego w Orszy u ktrego wsplnika.
- Niemoliwe, wszyscy cign do Moskwy, rachujc na dubeltowy zysk. On nie jest
inny, cho udaje takiego szlachetnego.
- Ergo chcesz, bymy odebrali Ryksowi jego up i wypacili ci twj udzia. Co
jeszcze?
- Chciabym, eby pan Hermolaus nauczy mnie samym wzrokiem poskramia dzikie
bestie. A take jak by naraz w dwch miejscach.
Prochor i Turek wymienili szybkie spojrzenia. Prochorowi zacz ukada si w
gowie wyjtkowo perfidny plan.,
- Zgoda - powiedzia. - Ale wyjawisz nam wszystko, co Ryx o nas wie. I imi
czowieka, ktry razem z tob podsucha moj rozmow z owym Moskwicinem.
- Nie! - przerwa mu Daniel stanowczo. -tym zajm si sam.

- Brawo, to mi si podoba. Widz, e nam si przydasz. - Prochor pochyli si i


klepn chopaka w zdrowe rami. - W nagrod ju teraz dostaniesz co ekstraordynaryjnego.
Hassanbej, podaj mi swoj lulk.
Wzi od Turka fajk i czym napeni, po czym zapali i poda modzikowi.
- Czy to haszisz? - zapyta Daniel domylnie.
- W samej rzeczy duo wiesz. Istotnie to haszisz. Nie bj si, sprbuj.
Chopak zacign si zbyt mocno, zakrztusi i zacz kasa, a potem poczu, e mci
mu si w gowie. Otoczy go rj piknych nagich niewiast. Wabiy go do siebie, obmacyway,
ocieray si o niego, a jkn z rozkoszy. Nagle ich zrczne palce zmieniy si w szpony, a
cudne lica przybray posta wilczych paszcz. Rzuciy si na niego, lecz w jego doni nagle
pojawia si szabla. Poczu moc jak nigdy dotd. Ci i dga, a zabi wszystkie bestie, rnc
je na kaway i chepczc ich krew. I dopiero wwczas poczu prawdziwe uniesienie. Kiedy si
ockn, wci by lekko oszoomiony i bardzo wyczerpany, ale przenikaa go sodka rozkosz.
- Podobao si? - spyta Prochor. - A to dopiero pocztek. Hassanbeju, wyprowadcie
go, niech go nakarmi i wyznacz mu kt do spania.
Kiedy zosta sam, zacz dopracowywa szczegy zemsty na Ryksie, ktry od
pewnego czasu wzbudza w nim zabobonny strach. Ten czowiek zdawa si niezniszczalny!
A moe to nie by czowiek? Broni si przed tym, lecz zaczyna w nim dostrzega anioa
zemsty przybyego na ziemi, by upomnie si o sprawiedliwo w imieniu tych, ktrych
Prochor zamordowa i ograbi. Co gorsza, ich postacie zaczynay go nawiedza w snach, co
nigdy wczeniej mu si nie zdarzao. Skoro Ryksa nie sposb byo zabi, naleao zay go
sposobem i doprowadzi do zguby.
A jeeli ten piekielnik z pomoc si nadprzyrodzonych i z tego si wywinie? Prochora
obla zimny pot.
*
Luby Diariuszu, miaam dzi ju nie pisa, lecz stao si co dziwnego. Carowa
askawie dopucia mnie wieczorem do przegldania kosztownoci przed dalsz podr.
Gdymy skoczyy, wyszam do swojej kwatery, ecz wrciam si, bo zapomniaam w sieni
jupki, a dni, a zwaszcza noce, wci s bardzo chodne. Wcale nie podsuchiwaam, lecz
mimochodem usyszaam, jak im wojewoda sdomierski, ktry musia nawiedzi crk ju
po moim wyjciu, mwi co cicho. Na to carowa podniosa gos: Oszalae? Dlaczego
akurat Neptun? To mj najcenniejszy klejnot!, na co wojewoda odpar: Wanie dlatego.
Wszyscy go znaj. Chodzi o jedn noc, potem do ciebie wrci. A jak nie?. Chcesz si
pozby tego otra? Zaufaj mi i uczy, jak powiedziaem. Wicej nie usyszaam, bo zaraz

wymknam si stamtd na palcach. Nie wiem, co o tym myle.


Dan w Dupkowie, kwietnia 24 A.D. 1606 *
Gdy Daniel znikn bez poegnania, Gabriel po raz pierwszy mia spokojn noc.
Starszy chopiec po pogromie domniemanych ludoercw wzbudza w nim wrcz paniczny
strach. Kiedy ojciec postanowi zaopiekowa si pobitym Danielem, Gabriel chcia
zaprotestowa, lecz zabrako mu odwagi. Pniej, gdy Daniel dwa dni by nieprzytomny i
rzuca si na posaniu w malignie, Gabriel wiele razy chcia wyjawi ojcu, co razem
podsuchali w lesie, zwaszcza e pozna ju nazwisko drugiego spiskowca, ale wci
brakowao mu odwagi. A potem byo za pno, bo Daniel przyszed do siebie, a jego wzrok
ostrzega Gabriela: milcz, bo zginiesz. Dlatego gdy Daniel odszed, na Gabriela spyna
niewysowiona ulga. Mimo to cay dzie snu si tu i tam, zbierajc si na odwag, a kiedy si
wreszcie zdecydowa, ojciec gdzie si zawieruszy. Gabriel za czu, e determinacja
wyrzucenia z siebie mrocznej tajemnicy zaczyna go opuszcza. Zaczo si zmierzcha, gdy
mobilizujc resztk woli, postanowi odszuka Ryksa, ktry jak zwykle rozbi si poza
gwnym obozowiskiem. Zda tam wanie, gdy nagle kto zastpi mu drog. Daniel!
Gabrielowi serce omal przestao bi. Ale tym razem Daniel, przez szpary w bandaach,
spoglda na niego jako cieplej, jakby cierpienie zagodzio jego porywczo albo poczuwa
si do wdzicznoci wobec ojca Gabriela za okazane staranie.
- Dokd si wybierasz? - rzuci lekkim tonem.
Omielony Gabriel przekn lin, zwilajc wysuszone gardo i odpar szczerze:
- Do pana Turoposkiego. Wiem ju, z kim Prochor Biaoskrski spotka si wtedy
potajemnie w lesie. Nie moemy duej zwleka. Musimy o tym komu powiedzie.
Z obaw spojrza na n zatknity za pasem tamtego, lecz Daniel nie sign po niego,
nie rozgniewa si nawet, tylko mocniej wspar na kosturze, ktrym si podpiera, i rzek:
- Susznie. Ja te o tym pomylaem. Co wicej wanie odkryem, e znw maj si
spotka. ledziem ich nawet ksek, gdy zobaczyem ciebie. Chod, razem pjdziemy za
nimi. Moe dowiemy si czego nowego. Pomyl, jaki twj ojciec bdzie z ciebie dumny,
kiedy za nasz spraw zdrajcy zostan ujawnieni.
Stare lki wrciy na chwil, lecz argument, e zaimponuje ojcu, przeway. Poza tym
dziwna wi niewidzialn nici przycigajca modszego chopca do starszego znw
zadziaaa i Gabriel posusznie poszed za Danielem, ktry poprowadzi go w gste zarola.
- Spjrz! Przeszli tdy. - Pokaza mu niewyrany lad.
Jednak nawet niedowiadczone oczy Gabriela poznay, e lad pozostawi jeden
czowiek.

- Gupi - odrzek z pogard Daniel, gdy mu powiedzia o swoim spostrzeeniu. - To


oczywiste, e dla zmylenia ewentualnych tropicieli jeden stpa po ladach drugiego, tak jak
to czyni wilcy. Dopki nie natrafi na jak przeszkod, nigdy nie wiesz, ile ich liczy
wataha.
- A to? - W coraz sabszym wietle Gabriel znw co dostrzeg i pokaza palcem. - Ten
lad jest identyczny z tym drugim, jakby jeden czek wpierw przeszed tam, a potem wycofa
si, idc tyem. Moe to nie oni? Boj si. Za chwil zrobi si zupenie ciemno i pobdzimy.
Wracajmy.
- Nie gadaj gupstw. Czuj, e to ju niedaleko.
- I co teraz? - spyta bezradnie Gabriel, kiedy wyszli na ma polank, a raczej bagno,
cuchnce i poyskujce kauami czarnej wody.
- Nic. Jestemy na miejscu - odpar Daniel osobliwym tonem, jednym pynnym
ruchem ustawiajc si za plecami Gabriela. - W kadym razie ty doszede do kresu.
- Jak to? - Niewyobraalny lk pyncy z przekonania, e zaraz stanie si co
strasznego, znienacka zaatakowa Gabriela z tak moc, e chopak popuci w spodnie.
Zacz si odwraca, lecz Daniel unis kostur, wsun go pod pach jak kopi i z caej
siy czubkiem kija ugodzi Gabriela midzy opatki. Pchnity chopiec straci rwnowag,
chwil balansowa na jednej nodze, mcc rkoma powietrze, po czym wpad w trzsawisko
i natychmiast ugrzz w nim po pas.
- Co robisz?! - zawoa rozpaczliwie. - Przesta si wygupia. Podaj mi kij!
- Miae racj - rzeki z pogard Daniel. - Tylko jak zwykle nie umiae wycign
waciwych wnioskw. To ja przeszedem tdy tam i nazad, szukajc odpowiedniego miejsca.
Spade mi jak z nieba. Nikomu ju nic nie powiesz. Zostaniesz tu na wieki i nikt nigdy nie
dojdzie, co si z tob stao.
- Nie rb mi tego! - wrzasn Gabriel w miertelnej trwodze, bo bagno sigao mu ju
po piersi. - Mj ojciec uratowa ci ycie! Czy to nie ma dla ciebie znaczenia?!
- Nic a nic.
- Nikomu nic nie powiem! Przysigam! Bagam, jeszcze moesz mnie uratowa!
Zlituj si... - Zapaka, zy i smarki ciekay mu po licach i brodzie.
Daniel sta i patrzy z luboci, jak grzzawisko wciga Gabriela po szyj i brod,
zaczynajc zalewa mu usta rzadkim botem. Kiedy mordowa brzemienn niewiast, nie
zdy nasyci si jej mk, bo Ryx zjawi si w najciekawszym momencie i odebra mu
najwiksz uciech. Teraz sobie to odbija.
- Bd przeklty na wieki, potworze! - wychrypia Gabriel, nim otcha wessaa go

ostatecznie.
Daniel posta jeszcze chwil na skraju bagna, a gdy ostatni bbel powietrza z puc
Gabriela wypyn na powierzchni i pk, odwrci si i ruszy z powrotem, starannie
zacierajc lady, tak jak uczyli go Wakowski i Ryx.
*
Medyk Petrycy popad w apati po stracie syna, ktry zagin bez wieci. Ryx strawi
dwa dni, razem z Pers i Szowleh bezskutecznie szukajc jakiegokolwiek ladu. Na prno.
Na koniec przemg odraz i wraz z rozpaczajcym ojcem uda si do obozu Bialoskrskich,
by przepyta Daniela. Petrycy uwierzy chopakowi, kiedy ten zarzeka si, e nie ma nic
wsplnego ze znikniciem druha i nawet go nie widzia od czasu, gdy opuci namiot
Petrycych. Ryx nie da si jednak przekona ani jednemu sowu Daniela, ale wzi go w
obroty nie mg. Ostatecznie przyjto wersj, e nieszczsny chopiec musia si zabka i
zosta porwany przez tubylcw podburzanych przez nieznanych podegaczy i coraz jawniej
okazujcych niezadowolenie z przemarszu obcych przez swj kraj. Jednak czasu na dusze
poszukiwania nie byo, a Petrycy mg si przynajmniej udzi, e syn kiedy si odnajdzie.
W Dorohobuu orszak powikszy si o kolejny tysic osb: bojarw, szlachty,
zbrojnych i sug. A do Wimy, do ktrej dotarli w sam dzie ruskiej Wielkiej Nocy, 29
kwietnia, nic szczeglnego si nie dziao. Wiama bya niema osad, lecz miejscowy zamek
zastali zrujnowany i opustoszay, a kwatery dla dostojnych goci okazay si marne.
Niewygody wynagrodzio Marynie poselstwo od cara, pod wodz dobrze jej znanego
Wasiewa, ktry przywiz carowej nowe wspaniae prezenty od maonka - diadem z
diamentw, cztery sznury pere uriaskich, czterdzieci sznurw zwykych pere oraz dwa
zote zegarki kunsztownej roboty. Carowa wzia take udzia w wielce uroczystej mszy w
miejscowej cerkwi, sama za obdarowaa kadego z bojarw par kraszonych jajec i
haftowan chust. Okazywane przez nich hody upewniy j, e w Moskwie czekaj j
szczcie, bogactwo, sawa i kochajcy m, niezwyciony imperator.
30 maja orszak dotar do wioski Jamsaderii, lecej niecay dzie drogi od Dobrej, a
od Moajska nad rzek Moskw, ostatniego wikszego miasta przed stolic, dzieli go tylko
kolejny dzie jazdy. Jamsaderia okazaa si sioem tak ndznym, e nie znalazo si w nim
nawet jednego porzdnego dworu. Carowa bya zmuszona zanocowa w najporzdniejszej z
chaup, z ktrej usunito mieszkacw. Domek by tak ciasny, e Maryna zatrzymaa przy
sobie jedynie ochmistrzyni oraz jedn dwork: Zuzann Sosk. Pod wieczr Mniszech
wezwa do swej kwatery Prochora Biaoskrskiego.
- Carowa uczyni to, o co prosie. Rano ruszam przodem do Moajska, a potem, nie

czekajc na drugich, do Moskwy, gdy car w ostatnim licie prosi mnie o wczeniejsze
przybycie. Kiedy wyjad, moesz si zabra do dziea. Lecz wiedz, e jeli klejnot
przepadnie, wwczas umrzesz w mkach. Wolno ci za to na pociech zabra to, co wiezie
Niemojewski, jeli istotnie zdoasz przypisa win tamtemu. Ale pamitaj: nie chc ci
widzie w Moskwie przynajmniej do czasu, a carowi przejdzie na ciebie zo. Zaczekaj
gdzie w pobliu i sied cicho, dopki ci nie wezw. Aha, bybym zapomnia o
najwaniejszym. Wyznaczyem Hermolausa na dowdc stray carowej, wic moesz bez
obawy po zmierzchu pokrci si pod oknem kwatery Jej Carskiej Moci.
Kiedy Prochor wyszed, Mniszech umiechn si krzywo. Fagas nie domyla si, e
mia by uyty po raz ostatni. Po przyjedzie do Moskwy Mniszech zamierza poprosi cara o
najlepszych strzelcw, by zaskoczywszy w jakim ustronnym miejscu Biaoskrskich i ich
rzenikw, wybi wszystkich do nogi bez alarmowania caej awanturniczej szlachty, ktra
zreszt ostatnio przestaa patrze na Prochora jak w obraz. Car z pewnoci przychyli si do
jego proby pomny tego, co Biaoskrscy ju dokazali w stolicy. Za wszystkie dobra, ktre
zupili i ktrych nie zdyli jeszcze zabra do domu, oraz to, co jeszcze zagrabi, i tak
dostanie si jemu. O to, e Prochor skorzysta z okazji i zbiegnie z krlewskim klejnotem, nie
lka si wcale. Nawet taki zuchwalec jak on nie powayby si na jawne szalestwo, z
ktrego powodu byby cigany do koca ycia zarwno przez Polakw, jak i Moskw.
*
Wykpany i odziany w najlepszy strj Ryx gna jak na skrzydach przepeniony
uniesieniem. Nie chciao mu si wierzy w wielkie szczcie, ktre spado na niego tak
nieoczekiwanie w chwili, gdy pozby si wszelkich zudze. Carowa zapraszaa go do siebie,
by osobicie podzikowa mu za uratowanie ulubionej dworki przed grasantami! Nowin
takiej treci przynis mu sam ochmistrz Marcin Stadnicki, nie mniej od niego zdziwiony
zaszczytem spotykajcym czowieka, o ktrym wiedzia, e bynajmniej nie cieszy si askami
monarchini, a na pewno jej ojca. I cho przed chat, w ktrej kwaterowaa Maryna, Ryx
napotka Hermolausa Biaoskrskiego, nie zepsuo mu to doskonaego humoru.
Zuzanna take nie potrafia ukry zaskoczenia, gdy usyszaa od carowej o jej
postanowieniu, nie wspominajc o ochmistrzyni Kazanowskiej.
- Zbytek laski dla takiego chudopachoka - skomentowaa pani stara.
- Nie macie racji, moci Kazanowska - odpara Maryna. - Zuzanna to nasza najlepsza
przyjacika. Jestemy zatem winni wdziczno panu Hiroposkiemu, e wybawi j od
strasznego losu. Zreszt nie odwdziczylimy mu si jeszcze za przysug, ktr nam odda
pod Orsz.

Zuzanna pokraniaa, gdy usyszaa, e carowa wci uwaa j za przyjacik. Za


Kazanowska skrzywia si pogardliwie, poniewa wedle jej mniemania Soska bya zbyt
nisko urodzona, aby okazywa jej a takie wzgldy.
Wrciy do przegldania starych i nowych precjozw oraz rozmaitych talizmanw i
amuletw, w ktrych lubowaa si Maryna.
- Dobrze, wystarczy ju tego - powiedziaa carowa. - Jak mylicie, chyba powinien mu
si spodoba?
Pokazaa im okazay piercie, ktry jej wcale nie przypad jej do gustu i dlatego bez
alu si go pozbywaa.
- Pikny - wykrzykna Zuzanna.
- Zbyt cenny - mrukna zgryliwie pani stara.
Obie nie zauwayy, e Maryna ukradkiem wyja ze szkatuy co, co wsuna do
maego mieszka przy pasie. Odoya szkatu z niedomknitym wiekiem na pikny,
intarsjowany rnokolorowym drewnem stolik, ktrym podobnie jak innymi cennymi
sprztami przyniesionymi z wozw zamaskowano ndz chaty.
- Idziemy odpocz. Powiadomcie nas, gdy si pojawi pan Hiroposki.
Ledwie znalaza si w komorze rozjanionej ponc wieczk, podbiega do okienka i
zawoaa pgosem:
- Moci Biaoskrski, jestecie tam?
- Do usug Waszej Wysokoci - odpar cicho Prochor.
- Macie. - Wystawia przez otwr do z mieszkiem. - Lecz jeli do nas jutro nie
wrci, poaujecie, ecie si urodzili.
- Wrci rano, zanim zdoacie si na dobre rozbudzi, Wasza Wysoko - zapewni i z
sczkiem w kieszeni szybko si oddali.
Tymczasem Maryna przysiada na ku zadowolona z figla, ktry spataa, i
podniecona na myl, co z tego wyniknie. Ale gdy wysza do gocia, pozwalajc mu wczeniej
na siebie czeka dusz chwil, znw bya pena monarszego dostojestwa.
- Witamy, moci Hiroposki. Wiecie ju, po co zostalicie sam wezwani. A oto nasza
dla was nagroda.
- Nie uczyniem nic, by na ni zasuy, widok Waszej Wysokoci i jej askawe
spojrzenie jest dla mnie najwiksz nagrod, lecz i t przyjmuj z wdzicznym sercem.
Z uszanowaniem przyj piercie, z nabon czci caujc do, ktra mu go podaa.
- A teraz wybaczcie, lecz jestemy bardzo zdroeni. Wy zapewne take. Zatem nie
zatrzymujemy was, yczc dobrej nocy.

Wypij si, bo przebudzenie bdziesz mia nieprzyjemne, pomylaa zoliwie. Jego


pocaunek, cho zoony tylko na doni, zelektryzowa j. Kiedy Zuzanna, gupia g,
opowiedziaa jej, nie tajc oburzenia, jak Ryx rozprawi si z dwudziestoma ludmi pijanymi
gorzak i krwi i jeszcze darowa ycie swoim najgorszym wrogom, oczyma wyobrani
ujrzaa olbrzyma z bajd, jakie w dziecictwie opowiadaa jej stara niania, albo raczej piknego
krlewicza, o ktrym marzya jako dziewcztko i... Doprawdy, by najwyszy czas, aby
znikn z jej oczu na zawsze, pki moga zapanowa nad podaniem.
Karzc jego, karaa rwnie siebie, traktujc to jako ekspiacj za grzeszne myli.
Jeli Ryx by rozczarowany zdawkowym przyjciem, nie da tego po sobie pozna.
Skoni si nisko i odszed, nie zwracajc najmniejszej uwagi ani na jejmo Kazanowsk, ani
na znw uraon tym Zuzann, ani na egnajcego go ponurym spojrzeniem Hermolausa.
- By tu Daniel - powiadomi go Bartek, gdy Ryx wrci do swojego namiotu.
- Czego chcia?
- Przyszed po swego wierzchowca i szuka jakich rzeczy, ktrych poprzednio
zapomnia zabra.
- Znalaz?
- Chyba tak.
Ryx machn rk lekcewaco i rzuci si na posanie, pograjc si w rozkosznych
marzeniach.
*
Carowa wstaa o wiele wczeniej ni zwykle, by poegna ojca, brata Stanisawa,
szwagra Konstantego Winiowieckiego oraz chorego przemyskiego Zygmunta Tar, ktrzy
udawali si przodem do Moskwy. Zaraz potem, otwierajc kluczem szkatuk z
najcenniejszymi klejnotami, co robia zawsze, zanim powierzya j pieczy Soskiej,
wykrzykna:
- Przebg! Nie ma Neptuna!
- Niemoliwe - Zuzanna omal nie zemdlaa ze strachu. - Przecie by tu jeszcze
wczorajszego wieczora...
- Wanie - wtrcia Kazanowska. - Tak si koczy spraszanie hoyszy i okazywanie
niezasuonej aski. Daj im palec, to ukradn rk.
- To jedyne wytumaczenie - odpara stanowczo Maryna i kazaa Zuzannie
natychmiast wezwa Marcina Stadnickiego oraz dowdc stray.
- Pan Hiroposki nie jest furem - wybkaa na odchodnym Zuzanna przez zy.
Ryx napawa j strachem, lecz bya zbyt lojalna, by zapomnie, ile mu zawdzicza.

By brutalem i gburem, ale z pewnoci nie zodziejem.


- Milcz! - sykna Maryna zimno. - I mdl si, aby Neptun szybko si znalaz, zanim
zostaniesz oskarona o niedbalstwo.
Nie tylko Soska nie wierzya w win Ryksa. Ochmistrz Stadnicki take nie da wiary
podejrzeniom i nie by zachwycony powierzonym sobie zadaniem. Nie mg si jednak
wykrci, zwaszcza e po odjedzie Mniszchw i Winiowieckiego na nim spoczywaa
odpowiedzialno za bezpieczestwo orszaku carowej.
- Moe klejnot jeno si gdzie zawieruszy? - podsun z nadziej.
- Nie, przetrzsnlimy wszystko. By w tej szkatule, kiedymy j przeglday wesp
z im Kazanowsk i pann Sosk przed nadejciem im Hiroposkiego - odpara Maryna,
wskazujc ozdobn skrzynk. - Pniej nikt z zewntrz ju tu nie wchodzi. Przed spaniem
zamknlimy szkatu na klucz, a rankiem Neptuna nie byo.
- Ale jak to tak, najjaniejsza pani: pooy areszt na szlachcicu? Bez sdu? A gdzie
neminem captivabimus nisi iwre victuml - Powoujc si na prawo zakazujce wizi
szlachcica bez wyroku, prbowa si wykrci od kopotu.
- Nic nas to nie obchodzi. Hi jest Moskwa, nie Polska, i nasze sowo jest sam prawem!
My tak chcemy, i tak ma by! - tupna nog.
Stadnicki poczerwienia. Nie chcia si sprzeciwia monarchini, przy ktrej
spodziewa si osign urzdy, o jakich w ojczynie mg tylko pomarzy, lecz zdawa sobie
spraw z konsekwencji najwidoczniej lepiej od swej pani i mia obowizek chroni j przed
ni sam.
- Darujcie, najjaniejsza pani - rzek pokornie - lecz pozostaej szlachcie to si z
pewnoci nie spodoba. A jej szable mog nam si w Moskwie bardzo przyda.
Jednak Maryna przywyka ju stawia na swoim i nie zamierzaa si liczy z niczym.
- Kto zechce podwaa nasz wol, fora ze dwora! Zostanie nam do ludzi, by godnie
zaprezentowa si w stolicy. Chyba mamy prawo odzyska nasz wasno? A jeli uda si
pochwyci tego fura in flagranti, nikt nie poway si stan w jego obronie.
- Ale...
- Do mitrenia cennego czasu! Zawiedlimy si na was, moci Stadnicki. Jednak
skoro taki z was skrupulant, mj panie, tedy zgoda: przede wszystkim za wszelk cen
odzyskajcie Neptuna, pniej zajmiemy si ukaraniem winowajcy. Idcie ju, bo fur gotw
dobrze ukry lup. A wy, panie Biaoskrski, zostacie jeszcze chwil.
Gdy za ochmistrzem zamkny si drzwi, rzeka:
- Moci Hermolausie. Jeli im TUroposki zechce zbiec z upem lub bdzie si

wzbrania go wyda albo ycie pana Stadnickiego za spraw tego otra znajdzie si w
niebezpieczestwie, tusz, e wy bdziecie wiedzieli, co wwczas wypada uczyni, i nie
zawiedziecie nas jak poprzednio...
Chocia zawiesia gos, zrozumieli si w p sowa. Biaoskrski wprawdzie zawaha
si, jakby chcia co powiedzie, lecz si rozmyli, apczywie ucaowa podan do i
podnis si do wyjcia.
Soskiej wydawao si, e ni koszmarny sen, e to nie dzieje si naprawd. Ale nagle
nogi si pod ni ugiy i nareszcie zrozumiaa znaczenie zasyszanej niedawno rozmowy
midzy Mniszchem i carow. Przypomniaa te sobie poprzedni wieczr, nag i
niespodziewan decyzj Maryny o wynagrodzeniu Ryksa, szkatu, ktr carowa bez
zagldania do rodka zamkna na klucz dopiero po jego wyjciu, eby mie pretekst do
oskarenia go o kradzie, podczas gdy z pewnoci sama zabraa diament. Wszystko zostao
ukartowane! Turoposki wpierw mia zosta skompromitowany za co, czego nie uczyni, a
potem sprowokowany i zabity w rzekomej samoobronie przez Hermolausa. Ale dlaczego? Nie
moga tego poj, jednak w jednej chwili runy jej dziecice wyobraenia zarwno o Marii,
jak i o piknym Hermolausie i zrobio jej si czego okropnie al. Lecz w tej samej chwili,
gdy stracia zudzenia co do tych dwojga, pozbya si take swoich bezsensownych pretensji
do Ryksa. Przypomniaa sobie, jak dwa razy uratowa jej ycie, nie dajc niczego w zamian,
i przemoga sabo. Wiedziaa ju, co powinna uczyni, mimo e doskonale zdawaa sobie
spraw z konsekwencji takiego kroku.
- Tak si nie godzi! Nie wolno waci tego uczyni! - zawoaa i pochwycia
Hermolausa za rk. - Przecie im Hiroposki darowa ci ycie!
Wcale nie delikatnie uwolni si z ucisku i odszed pewnym krokiem, ona za z jego
wzroku wyczytaa brutaln prawd, ktra ni wstrzsna: Hermolaus pragn mierci Ryksa
za to wanie, e tamten go oszczdzi.
- Co to ma znaczy, moja panno? - warkna carowa, patrzc na Zuzann zym
wzrokiem. - Odkd to masz swe zdanie i kto ci zezwoli zabiera gos bez przyzwolenia?!
Ochmistrzyni Kazanowska skrzywia si i wzruszya ramionami. Mimo to Zuzanna
brna dalej, cho odwaga szybko j opuszczaa.
- Niedawno syszaam przypadkiem ks rozmowy midzy Wasz Wysokoci a im
wojewod sdomierskim i wwczas nie pojam, o co w niej szo, lecz bya mowa o
Neptunie, wic...
- Do, ani sowa wicej! Ty poda dziewko! Tyle dla ciebie uczynilimy, a ty nas
szpiegujesz i jeszcze masz czelno miesza si w sprawy, ktrych nie pojmujesz! Gupia!

Zejd mi z oczu i nie pokazuj si wicej! A jeli bdziesz rozpuszcza jzyk po prnicy,
poaujesz!
Rozdygotana Zuzanna naprdce pozbieraa swoje rzeczy i wybiega z paczem.
*
Cho Stadnicki nie przepada za Biaoskrskimi, ucieszy si nawet, gdy samorzutnie
doczyli do pidziesiciu onierzy, ktrych ze sob zabra. Dobrze byo ich mie przy sobie
w obliczu starcia z majcym ustalon reputacj Ryksem, ktry z pewnoci atwo skry odda
nie zamierza. Zreszt niepojtym sposobem wie o zuchwaej kradziey ju zdya rozej
si po obozie, wic coraz wicej ciekawskich doczao po drodze do zbrojnej gromady.
Kiedy dotarli do obozowiska Ryksa i Niemojewskiego, bya ju ich grubo ponad setka, w tym
kilku kupcw i sporo szlachty, a take Juszka Pietrowski.
Ryx akurat my si przed namiotem w cebrze napenionym lodowat wod z
pobliskiego strumienia.
- O co chodzi tym razem, moci Stadnicki? Ruszamy na wojn? Bd askaw chwil
zaczeka.
Odoy mydo, a Bartek j polewa go wod z konwi, po czym wytar do sucha i
pomg wdzia wie koszul.
- Teraz jestem gotw wysucha, co ci sprowadza w tak licznej asystencji - rzek Ryx
bez ladu niepokoju w gosie, palcami zaczesujc wilgotn czupryn.
Stadnicki poczu si niezrcznie, gdy podejrzany zupenie nie wyglda jak przyparty
do muru zoczyca. Niczego innego zreszt si nie spodziewa.
- Mam rozkaz zrewidowa waszmocia i twoj kwater, a w razie potrzeby cae wasze
obozowisko.
- A to czemu? - Ryx zmarszczy brwi.
- Po waszej wizycie u Jej Carskiej Moci z niezawartej szkatuy znikn bezcenny
diament Neptun.
- I ja jestem podejrzany o t kradzie?
Wci zachowywa spokj, lecz poblad, poniewa zacz sobie uwiadamia, e jak
gupiec da si pochwyci w zastawione sida. Ale dlaczego? Za co go tak potraktowano?
Pord suchaczy rozszed si szmer. Ludzie Ryksa zaczli si zbiera wok niego z broni
gotow do uycia, pojawili si take Niemojewski ze sug Janem.
- Nikogo obcego okrom was w izbie nie byo a do odkrycia zguby - wyjani
ochmistrz.
- To niedorzeczno! - wykrzykn Niemojewski.

- I mnie to wydaje si niedorzeczne - zgodzi si z nim Stadnicki. - Lecz rozkaz to


rozkaz.
Persa, Szowleha, Bartek, Semen i pozostali signli po bro, to samo zrobili onierze
ochmistrza.
- Opr nie zda si na nic - uprzedzi Stadnicki, jednak bez pewnoci w gosie.
- Chyba nie zamierzasz wa pogwaci prawa, ktre chroni przed urzdowym
gwatem zarwno szlachcica, jak i jego domostwo. Za moim domem w tej chwili jest ten
namiot - ostrzeg go Ryx.
Sytuacja grozia wybuchem, mg nastpi lada moment. Obecna w cibie szlachta,
niezalenie o tego, czy sympatyzowaa z Ryksem czy nie, zacza w gos sarka i uderza w
szable u boku.
- To gwat!
- Gdzie wyrok sdowy?!
- Do szabel, moci panowie, nie dozwolimy gwaci naszych praw!
Ochmistrz przekn lin i uderzy w inn strun.
- Wiem o tym. Lecz ufam w twoj uczciwo i dlatego tusz, e po dobrawoli
zechcesz mi j dowodnie wykaza. Prosz ci o to prywatnie.
- Nie mam nic do ukrycia, cho obraa mnie samo przypuszczenie, e mgbym
uczyni co niezgodnego z honorem. Dlatego speni twoj prywatn prob. Opucie bro poleci Ryx swoim przybocznym. - I ciany namiotu. Nie chc, aby ten otr - wskaza
Prochora Biaoskrskiego - lub ktokolwiek inny podrzuci mi co, o czym nic mi nie
wiadomo, za co rcz szlacheckim sowem, moci ochmistrzu.
Poniewczasie, gdy do tej pory sytuacja wydawaa mu si zbyt absurdalna, by si ni
naprawd przejmowa, domyli si, co Daniel mg robi noc w jego namiocie. Kto to
doskonale zaplanowa. Kto? Wzrok Prochora pozwoli mu znale odpowied. Jednak czy
byby w stanie przeprowadzi co podobnego bez przyzwolenia carowej? To nim wstrzsno.
- Wierz. I dzikuj - odpar ochmistrz.
Kiedy ciany namiotu zdjto i odcignito na bok, odsonite wntrze natychmiast
otoczy zaciekawiony do ostatnich granic tum, ktry zbrojni musieli odpycha, bo inaczej
wszystko zostaoby stratowane. Wyznaczeni przez Stadnickiego stranicy na oczach gapiw
oprnili skrzynk stojc w kcie, po czym sprawdzili rozgrzebane posanie, na koniec
przestawili na bok zbit byle jak prycz. Pod ni leaa skrzana sakwa. Rozwizali rzemie i
wysypali na ziemi zawarto. Bysny drogie kamienie i zoto.
- Ooo! - rozlego si dookoa zdumione westchnienie.

- Przebg! - krzykn Andrys Natan. - To ten diadem wysadzany kamieniami wiz


do Moskwy zaginiony bez wieci Filip Goldbajn. Poznaj!
- A to mj pektora, skradziony przed tygodniem razem z drugimi precjozami! zawtrowa mu Mikoaj Siemiradzki.
- To moje!
- A to moje!
Inni kupcy take rozpoznali kosztownoci, ktre w rozmaitym czasie poginy im w
tajemniczych okolicznociach. Kiedy za z maej sakiewki Stadnicki wydoby ogromny
kamie i Neptun zalni w przedwiosennym socu, zapada zupena cisza. Niemal wszystkie
oczy spoczy na Ryksie. W zamieszaniu prawie nikt nie spostrzeg, e z saka wypado co
jeszcze - trucho sowy, ktre jeden ze zbrojnych przybyych z ochmistrzem podnis i
odrzuci ze wstrtem. Ryx i Prochor Biaoskrski wymienili spojrzenia. Oczy Prochora
byszczay, na zacinite usta wypez zoliwy umieszek.
- Co pan na to powiesz, moci Hiroposki? - spyta Stadnicki, z ogromn ulg
chowajc na piersi odzyskany klejnot i szerokim gestem obejmujc pozostae kosztownoci.
Ryx wzruszy ramionami.
- A jeeli powiem, e podrzucono mi te dobra, za reszt zaginionych precjozw
niewtpliwie znalelibycie w obozowisku Bialoskrskich moim kosztem chccych odwrci
od siebie podejrzenie o grabiee, ktrych si dopuszczali, to mi uwierzycie?
Nie tylko ci, ktrzy wci nie wierzyli w win Ryksa, ale take wielu pozostaych
przenioso wzrok na Prochora, bo w powszechnym odczuciu w istocie znacznie bardziej
pasowa do roli podstpnego zodzieja i grasanta ni Ryx, do tej pory przez wielu bardzo
szanowany, a nawet podziwiany. Poza tym musiaby by niespena rozumu, dobrowolnie
godzc si na rewizj, gdyby wiedzia, jaki przyniesie rezultat.
- Le wierutny! - wrzasn Prochor zaczerwieniony jak indor. - Ten otr chce zamydli
wam oczy i zrzuci z siebie win, ktra jest niezbita, a za chwil zostanie dowiedziona bez
adnych dubiw!
- Co macie na myli, panie Biaoskrski? - spyta Stadnicki.
- A to, e chowaniec Ryksa zdradzi mi, i widzia, jak Ryx jeszcze w Orszy zakrad
si do wozu im Niemojewskiego i oprni znajdujc si tam zamczyst skrzyni,
zawierajc precjoza warte sto pidziesit tysicy zotych! Ryx zorientowa si, e chopiec
go podejrza, i pobi nieboraka prawie na mier, a byby zabi, gdybym nieszcznika nie
przygarn! I co, otrze, sprbuj temu zaprzeczy!
Zamiast Ryksa odezwa si jednak oburzony Niemojewski:

- To jakie duby smalone! Skrzyni nikt nie moe otworzy samojeden! Potrzeba do
tego trzech osb i trzech osobnych kluczy! I co wasze na to?
- Owa, wielkie mecyje! Taki chytrus jak Ryx z pewnoci znalaz sposb, by dorobi
duplikaty. Albo jak kady prawy fur nosi przy sobie wytrychy.
- Moci panowie, po co tyle deliberowa. Nie prociej sprawdzi? - uci ktni w
zarodku Stadnicki.
Niemojewski zacisn usta i bez sowa wycign rk do Ryksa, ktry rwnie
milczc, woy w ni klucz zdjty z szyi. Podstoli skin na Jana i razem zniknli w gbi
wozu. Po kilku minutach, ktre oczekujcym duyy si jak godziny, pojawili si z
powrotem. Gapie wytrzeszczyli oczy, gdy Niemojewski wzi pierwszy sczek z narcza
niesionego przez Jana i wysypa jego zawarto na rozpostart pacht namiotow.
- Ach! - rozleg si chralny okrzyk, a potem niewybredne komentarze, z woreczka
bowiem zamiast spodziewanych kosztownoci wysypay si zwyke polne kamyki.
Osupiay Niemojewski otrzsn si nieco i z gorczkowym popiechem oprnia
kolejne zawinitka, ale wszystkie zawieray to samo, czyli nic.
- Jak to wytumaczycie, moci Turoposki?! - docieka Stadnicki, przekrzykujc
panujc wrzaw. - Czy przyznajecie si do przywaszczenia sobie kosztownoci
powierzonych swojej pieczy?
Zadziwiajce, lecz w panujcym wok zamieszaniu i podnieceniu tylko Ryx
zachowa kamienny spokj.
- Nie - odpar stanowczo. - Przyznaj si natomiast do samowolnego podjcia
rzeczonych klejnotw i ukrycia ich w sobie tylko znanym miejscu, ktre wszak wyjawi
jedynie im Niemojewskiemu, i to nie wczeniej jak w Moskwie.
- D... dlaczego to uczyni? - wyjka Niemojewski.
- Jeszcze si wa pytasz? Spjrz tylko na tego otra Prochora. Na spodziewany widok
skarbw a mu si lepia zawieciy. Chciaby straci swoje skarby jak niektrzy z tu
obecnych, moe nawet razem z yciem, jak w nieszcznik Goldbajn?
- Do czego pijesz, psie?! Nie dozwol si obraa! Zapacisz mi za to! - wrzasn
Prochor, za jego bratanek wydoby pistolet i wymierzy w Ryksa.
- Nie ycz sobie adnego gwatu! Natychmiast odcie bro, moci Biaoskrski, bo
inaczej ka moim ludziom ci uciszy - zarzdzi stanowczo Stadnicki, zasaniajc sob
Ryksa, po czym orzek: - Moci Hiroposki, w wietle tego, co zobaczyem, musz pooy
areszt na waszeci. Staniesz wasze przed obliczem sdu i przed nim bdziesz si tumaczy.
- A kt to bdzie przewodniczy temu sdowi? - spyta Ryx.

- Jej Wysoko wielka gosudaryna moskiewska.


- A odkd to, mj panie, poszkodowani mog wyrokowa w sprawie, ktra ich ywo
obchodzi? Tymczasem stwierdzam stanowczo i publicznie, rczc za to sowem honoru, e
kosztownoci im Niemojewskiego zwrc w czasie, ktry uznam za stosowny, za
skradzione dobra zostay mi podstpnie podrzucone.
- Mimo to pjdziesz ze mn - upar si ochmistrz.
- Zatem bdziesz musia zabra mnie si.
Ryx wzi od Bartka swj rapier i machn nim przed nosem najbliej stojcych,
ktrzy natychmiast zapragnli si znale w dalszych rzdach, za ludzie Ryksa otoczyli go
koem gotowi do walki.
Stadnicki rozejrza si niepewnie, lecz spord zbrojnych, ktrzy mu towarzyszyli,
nikt z wyjtkiem Biaoskrskich nie pali si do starcia. Hermolaus, korzystajc z
zamieszania, znw wycelowa, ale zawaha si przed strzaem i opuci bro. Wwczas
Prochor wyrwa mu pistolet i chcia strzeli do Ryksa, lecz kto podbi mu rk, kula
nieszkodliwie poleciaa w niebo, za chwil pniej strzaa czujnego Persy przebia
skrytobjcy rami.
- Pax, pax! - mitygowa Stadnicki.
- Aresztowa si nie pozwol. Mog wszak da waci parol, e jeli mnie teraz
poniechasz, nie bd usiowa zbiec. Kiedy za dotrzemy do Moskwy, zgadzam si stan
przed sdem i dowie swych racji w przytomnoci cara i krlewskiej legacji, ktra cignie za
nami o dwa dni drogi. - Ryx da ochmistrzowi sposobno honorowego wyjcia z kopotliwej
sytuacji.
Jednak Stadnicki wci si waha.
- Niech wypowiedz si poszkodowani. Jeli oni odstpi od oskarenia, moe i ja
przystan na wacine kondycje...
- Nie mam za ze panu Hiroposkiemu tego, co uczyni - oznajmi Niemojewski,
pamitajc, e to Ryksa ksiniczka uczynia odpowiedzialnym za bezpieczestwo przesyki.
Mimo to w jego wzroku Ryx wyczyta niemy wyrzut.
Okradzeni kupcy, po krtkiej naradzie i przekonaniu Natana, ktry Ryksa prawie nie
zna, odpowiedzieli ustami Siemiradzkiego:
- Poznalimy dobrze im Tliroposkiego i wierzymy, e jest niewinny. Co wicej,
ufamy, e pomoe nam odzyska pozostae skradzione kosztownoci.
- Da verbum nobile, czeg wicej trzeba?! - zakrzykn Fredro, apic za rkoje
karabeli.

- W imieniu niezwycionego imperatora, ktrego mam zaszczyt reprezentowa odezwa si Juszka Pietrowski - owiadczam, e osobicie dopilnuj, by im Turoposki
przed obliczem cara otrzyma! sposobno do cakowitego oczyszczenia si z zarzutw.
- W takim razie... - zacz Stadnicki z wyran ulg, lecz przerwa mu Prochor
Biaoskrski, ktremu bratanek koczy prowizorycznie opatrywa ran.
- Nie zgadzam si! Protestuj! - wrzasn wciekle. - I w imieniu Jej Wysokoci
domagam si stanowczo...
Ale nie dane mu byo dokoczy zdania, bo oto z bocznej drogi wytoczy si
cigniony przez dwanacie potnych czabaskich wow osobliwy pojazd i zda ku
zgromadzonym, wolno lecz nieustpliwie niczym taran. Powozi nim jednooki starzec. Kiedy
podjecha cakiem blisko, mogli si lepiej przyjrze zarwno jemu, jak i wozowi. Bya to istna
twierdza na koach, jako ywo przypominajca wz bojowy, z jakich formowano obronny
wagenburg. Potne ciany z grubych na pid dranic i taki sam dach byy najeone lufami
muszkietw, za z obu bokw i tyu gronie wystaway paszcze lekkich dzia, falkonetw.
Powocy mia czarn przepask na lewym oku, za prawe, bladoszare, janiao dziwnym
wiatem. Dugie, skudlone, zupenie siwe wosy i taka broda okalay mu oblicze niby jaka
aureola albo raczej lwia grzywa. Na ramiona mia narzucone niedwiedzie futro. Kubrak,
spodnie i buty nosi rwnie dziwaczne. Chyba zrobi je sam z marnie wygarbowanej skry
cuchncej na mil. Nie wiadomo zreszt, co cuchno bardziej: prymitywna odzie, sam
starzec wygldajcy, jakby nigdy si nie my, za rce po posikach wyciera w pokryt atami
i poplamion kurtk, czy te trzykrotnie owinity wok szyi naszyjnik. Za pasem nosi
kordelas z jednej, tasak z drugiej strony oraz dwa pistolety. Na haku przy kole wisiay,
koyszc si lekko, dwie rusznice. Ponad gow starca, niczym jego zwierzce odbicie, na
szczycie wozu przycupn posiwiay, jednooki kruk i z gry ypa na zgromadzonych.
Kiedy wz stan, wonica zwrci pobrudone i brzowe jak u Tatara oblicze do
zebranych, lecz jego jedyne oko patrzyo gdzie ponad nimi.
-Ulknijcie si Boga i dajcie Mu chwa, bo godzina Jego sdu nadesza!* wyrecytowa w przestrze wielkim gosem.
- Kim jeste? - spyta Stadnicki.
Starzec nie zwrci na niego uwagi.
- Tako rzek anio do Siedzcego na oboku: Polij Twj sierp i niwa dokonaj, bo
przysza ju pora dokona niwa, bo doscho niwo na ziemi! - cign natchnionym gosem.
- Ci s bowiem zjadacze ludzi: gd, zaraza, dziki zwierz i gorsi od bestyj ludzie. Ale stokro
gorsze od tamtych s pycha i chciwo, bo one razem z ciaem poeraj take dusz.

Wystrzegajcie si ich, inaczej biada wam!


- Odpowiedz: kim jeste i czego chcesz?
Tym razem by moe przybysz usysza ochmistrza, bo opuci wzrok na zebranych,
lecz znw przemwi od rzeczy:
-Jeli kto wielbi Besti i obraz jej, i bierze jej znami na czoo swe lub rk, ten
rwnie bdzie pi wino zapalczywoci Bogu przygotowane, nierozcieczone, w kielichu
jego gniewu; i bdzie katowany ogniem i siark wobec witych aniow i wobec Baranka!
* Wszystkie cytaty z Apokalipsy w. Jana za: Biblia Tysiclecia, Pozna 1965 (przyp.
aut.).
- Syszaem o nim! - oznajmi poblady Juszka Pietrowski. - Zw go Died Smiert.
Przemierza wielkie przestrzenie i zawsze zjawia si tam, gdzie toczy si wojna albo dzieje si
jakie inne zo. Wszyscy si go boj, ale i szanuj, bo to czek wity, jurodiwy.
Sprawiedliwym krzywdy nie czyni, lecz dla otrw nie ma zmiowania. Wielu zbjw
prbowao go zabi, bo w tym wozie ma pono nieprzebrane skarby, lecz wszyscy poginli.
Martwym zoczycom wycina z piersi serca i nawleka je na rzemie. Jego przybycie wry
nieszczcie.
Starzec nie da po sobie pozna, e usysza, co Moskwicin o nim mwi, przenoszc
wzrok z jednej osoby na drug, jakby szuka kogo w cofajcym si trwonie tumie. Nie
znalazszy, zaci woy i ruszy w dalsz drog, rzucajc za siebie kolejne proroctwo:
- O wy, kupcy dni mamony i optani chciwoci, oto za kar za zaprzedanie
szatanowi niemiertelnej duszy bdziecie w strachu patrze na zagad Babilonu, tej Wielkiej
Nierzdnicy, i woa bdziecie: Biada, biada, wielka stolico, odziana w bisior, purpur i
szkarat, caa zdobna w zoto, drogi kamie i per, bo w jednej godzinie przepado tak
wielkie bogactwo! Do widzenia, obaczym si w piekle!
Wycign rk, na ktr sfrun kruk, kraczc zowieszczo jakby na poegnanie.
Jeszcze si nie otrzsnli z wraenia, patrzc za oddalajcym si szalecem, kiedy
kto zawoa:
- Patrzcie!
Oto z lasu, z tej samej strony, z ktrej pojawi si Died Smiert, wynurzy si
wychudzony wilk i cikim krokiem, z bem zwieszonym ku ziemi, zda tropem starca.
Kilkanacie psw wyprysno mu na spotkanie z jazgotem, lecz w poowie drogi umilky,
zaskowytay przeraliwie i z uszami pooonymi po sobie zawrciy pdem ku ludziom.
- To ten sam wilk, ktrego widzielimy przed Smoleskiem! - zauway kto. - Czary!
- Przebg, to zwierz jest wcieke! - zawtrowa mu kto inny i w tumie zaszumiao z

trwogi.
Lecz nim zdyli si potratowa w panicznej ucieczce, nagle znw znikd pojawi si
jedziec, ktry dogoni wilka, zeskoczy z konia i zataczajc si jak pijany, ruszy ku bestii na
czworakach. Ale tym razem fina spotkania by inny. Zwierz rzuci si na czowieka, sigajc
mu garda rozwart paszcz. Zakotowao si.
- Persa, mj uk! - zada Ryx, a Tatar byskawicznie poda mu kaman i strza.
Ryx porwa bro i wskoczy na kozio wozu. Odlego bya spora, trzysta albo nawet
czterysta krokw, poza tym walczcy utworzyli trudny do rozrnienia kb, a jednak strzaa
nie chybia, przeszywajc zwierz na wylot. Rzucao si wciekle, kapic paszcz i daremnie
usiujc wyrwa pocisk z ciaa, a w kocu znieruchomiao. Tymczasem czowiek chwiejnym
krokiem dobrn do konia, z trudem wcign si na siodo i pomkn w stron lasu.
- Trzymajcie psy na uwizi i nie pozwlcie im dobra si do trucha! - zarzdzi Ryx,
zlecajc Persie i Szowlesze: - Pogrzebcie tego zwierza, zanim si do niego co dobierze i
rozniesie zaraz, tylko go nie tykajcie.
Po czym zwrci si do ochmistrza:
- Jak decyzj waszmo podje?
Poniewa nowe niesamowite wydarzenia przymiy spraw, w ktrej przyby, a poza
tym obaj Biaoskrscy, najbardziej zajadli wobec Ryksa, gdzie si zapodziali, Stadnicki
zadecydowa:
- Trzymam waszmocia za sowo, e nie oddalisz si od orszaku. A ichmociw,
ktrzy rozpoznali swoje precjoza, wraz z icami mogcymi to potwierdzi, prosz o ryche
przybycie do mego namiotu po ich odbir.
Rozlego si kilka niemiaych i sporo cakiem dononych gosw zadowolenia z
takiego salomonowego wyroku. Zanim ludzie si rozeszli, by szykowa si do dalszej drogi,
wielu ucisno do Ryksa, zapewniajc go o swej przyjani. I tak sprawa, ktra moga si
dla niego smutno skoczy, rozesza si po kociach, pozostajc jednak w zawieszeniu.
- Jedynym poytkiem z tej caej awantury, jest to, e namiot niemale ju zoono - z
kwanym humorem powiedzia Ryx do swoich ludzi krztajcych si przy zwijaniu
obozowiska.
Wtem zauway samotn posta niemiao stojc opodal i podszed do niej.
- Jejmocianka Soska! Czemu zawdziczam t wizyt? I czemu aka paczesz?
Zuzanna otara zy kuakiem i wstydliwie spucia gow, zdajc sobie spraw, e z
licem opuchnitym od paczu wyglda jeszcze mniej korzystnie ni zazwyczaj.
- Baam si, eby waci nie stao si co zego... - wybkaa.

- Jako sobie poradziem, jak widzisz. Ale dziki za trosk.


- Ja... Ja wiem, e pan niczego nie ukrade.
- Doprawdy? A skd ta pewno? - zakpi. - Moe mam sabo do krlewskich
klejnotw?
Przemoga si i spojrzaa mu prosto w twarz.
- Bo... Bo wiem, e nie jeste do tego zdolny. To sprawka Jej Wysokoci i im
wojewody sdomierskiego, ktrzy maj do waszmoci jakow ans. Wypadkiem syszaam,
jak o tym niedawno mwili, tylko wtedy nie pojam, w czym rzecz. A kiedy najjaniejsza
pani w lad za panem Stadnickim wysaa pana Hermolausa Biaoskrskiego z zaleceniem,
eby w razie gdyby stawia opr... Nie wytrzymaam i powiedziaam Jej Wysokoci, e
wiem o wszystkim, ufajc, ie zdoam j powstrzyma...
Znw si rozpakaa.
- Powiedziaa to Jej Wysokoci prosto w oczy? - nie dowierza.
- Tak.
Zdumia si. Nie spodziewa si po niej takiej odwagi. Zaimponowaa mu.
- I co ona na to? - spyta.
- Kazaa mi milcze i i precz.
Uj j pod brod, unis znw zwieszon gow i po raz pierwszy z prawdziwym
zainteresowaniem spojrza w zapuchnite od paczu oczy i na zdradzieckie piegi, ktre
korzystajc z okazji, ochoczo wypezy na znkane lico.
- Niemdra dziewczyno - powiedzia mikko.
Mimo e Zuzanna w tej chwili wygldaa aonie, tak e nawet jej rude kosmyki
zwisay jako smtnie, ogarna go dziwna tkliwo, ktr odczuwa dotd jedynie wobec
siostry i do niedawna Marii, nawet nie wobec matki, niewtpliwie kochajcej, ale rzadko
okazujcej mu swoje przywizanie, by moe aby uchroni go przed zniewiecieniem.
- Niemdra dziewczyno - powtrzy. - To najwikszy akt odwagi, o jakim syszaem.
Nie jestem wart a takiego powicenia, niemniej czuj si ogromnie zobowizany. Co teraz z
sob poczniesz?
- Nie wiem. - Pocigna nosem.
- Jeli tylko zdoam w czym pomc, bd zaszczycony, mogc to uczyni.
- Zapamitam - odpara cicho.
Odwrcia si i odesza. Po drodze rozmylaa z rozpacz, jak przyjmie j matka, gdy
dowie si o nieasce, w ktr popada. I adne tumaczenia nie pomog. Ojciec pewnie by j
zrozumia, lecz matka nigdy. A do Moskwy bdzie musiaa wysuchiwa, jak krzywd

uczynia caej rodzinie z powodu swej gupoty i zuchwalstwa i na jak ndz ich wszystkich
skazaa. Bdzie trzeba si modli i ufa, e by moe jednak car na tyle ceni jej ojca, e nie
odprawi wszystkich z powrotem do Polski bez pienidzy i nadziei na popraw losu.
Jedno tylko podtrzymywao j na duchu, dodawao si i nie pozwalao z kretesem
pogry si w rozpaczy. Delikatny dotyk jego silnej doni, tej samej, ktra tak bezwzgldnie
potraktowaa nieszczsnego Daniela, gdy uj j pod brod, jego wzrok, w ktrym po raz
pierwszy zobaczya co wicej ni chodn uprzejmo, a przede wszystkim ciepo w jego
gosie, kiedy nazwa j niemdr dziewczyn. Powiedzia, e jest bardzo odwana, i zapewni,
e bdzie zaszczycony, mogc jej si przysuy. Nikt nigdy tak do niej nie mwi, nawet
ojciec.
Znw si rozpakaa, tym razem byy to jednak zy innego rodzaju.

ROZDZIA 10
- Efendi, wilk z ca pewnoci by wcieky. Widziae tego, ktrego pogryz? - spyta
Persa po powrocie.
- Nie, cho wydawao mi si, e to by Daniel.
- Mnie te. Dobrze mu tak, zdrajcy - odpar mciwie Tatar.
- Dziki, e unieszkodliwi Prochora.
- Nie ma za co. Spniem si o mgnienie. Gdyby nie zawahanie Hermolausa, ktremu
stary musia wyrwa pistolet, i gdyby nie ta dziewka, co podbia Prochorowi rk, byby ci
trafi, efendi.
- Jaka dziewka?
- Ta, z ktr przed chwil si minem. Ta sama, ktrej wtedy w lesie omal z matk nie
ogarnli grasanci.
Ryx si zamyli. Mia wobec Zuzanny Soskiej znacznie wikszy dug do spacenia
ni mu si zdawao.
- Powiadasz, e Hermolaus mg mnie zastrzeli i nie uczyni tego?
- Nie inaczej. Wygldao to, jakby rozmyli si w ostatniej chwili. Moe stchrzy.
Ale Ryx w to nie wierzy. Hermolaus mia wiele wad, lecz tchrzem z pewnoci nie
by. Skrytobjc, jak si okazao, take nie. Ryx wci nie wiedzia, co o nim myle.
- Moge mnie waszmo uprzedzi, e zamierzasz ukry precjoza - wdrapujc si na

wz, czyni mu wyrzuty Niemojewski.


- A jak mylisz, waszmo, dlaczego Prochor Biaoskrski poda kwot stu
pidziesiciu tysicy dukatw? Bo tak sum rzuci wtedy przy ognisku, gdym ci
bezskutecznie prbowa powstrzyma. Gdybym nie wyj wczeniej klejnotw, ju
Biaoskrscy znaleliby sposb, eby pooy na nich apy, uwierz mi.
Krlewski sekretarz uwierzy, lecz mimo to boczy si prawie a do Moskwy.
Przyczynio si do tego poczucie winy z powodu za dugiego jzyka.
*
- Co si dzieje? Dlaczego nie ruszamy?! - zawoaa, wystawiajc gow przez okno
karocy, zdenerwowana Maryna i bez tego rozgoryczona fiaskiem wymierzonej w Ryksa
intrygi. Przynajmniej Neptun wrci do niej nieuszkodzony.
Stadnicki zatrzyma przed karoc rozpdzonego wierzchowca.
- Darujcie, najjaniejsza pani, lecz kupcy zagrodzili drog i gro, e nie rusz si na
krok ani nikogo nie przepuszcz, dopki nie zostanie spenione ich danie.
- Bezczelne yki! A czeg to maj czelno si domaga?
- Uwierzyli Ryksowi, e nie on, lecz Prochor Biaoskrski i jego ludzie ograbili ich z
kosztownoci, a niektrych take z ywota, i domagaj si przepatrzenia obozowiska
Biaoskrskich. Posali ju nawet po Ryksa, by ich poprowadzi. Ale chc take, bym i ja przy
tym by jako przedstawiciel Waszej Carskiej Moci.
- Nie ma mowy! Wecie onierzy, ochmistrzu, i zwolnijcie przejazd.
- Kiedy cz szlachty przyczya si do kupcw. Ta sprawa z Ryksem bardzo ich
rozjtrzya. Nawarzylimy sobie piwa i teraz trzeba co z tym zrobi. Im wojewoda
sdomierski zabra ze sob poow zbrojnych i jest nas za mao, by umierzy bunt, gdyby do
niego, nie daj Bg, doszo.
Jerzy Mniszech i jego syn Stanisaw zabrali ze sob rot husarzy, zostawiajc drug i
dwie roty piechoty, w sumie niespena trzystu zbrojnych. Kupcy i szlachta towarzyszca
orszakowi dysponowali si co najmniej dwukrotnie wiksz.
Maryna zacisna donie w pistki i a poczerwieniaa z wciekoci, do ktrej od
pewnego czasu doprowadzaa j kada zwoka w wykonywaniu wydanych przez ni polece,
nie mwic o zuchwaym nieposuszestwie. Ju miaa wybuchn i nakaza bezwzgldn
rozpraw z buntownikami, gdy wtem przyszo jej do gowy, e by moe to byoby wcale nie
najgorsze rozwizanie: cudzymi rkami pozby si Prochora, o ktrym wiedziaa, e ma
sporo na sumieniu. Ojciec zwierzy jej si w zaufaniu, e obawia si totumfackiego, ktry
zbyt wiele o nim wie. Jeli miaa w Moskwie rozpocz nowe ycie, na honor jej ojca, i tak

splamiony w przeszoci, nie mg pa aden nowy cie. A zreszt Biaoskrscy byli sami
sobie winni. Nie potrafili zlikwidowa Ryksa, zatem sami zostan zlikwidowani. Jeli wszak
potwierdz si zarzuty kupcw i zbrodnie Prochora wyjd na jaw, czy na jego protektorw nie
padnie podejrzenie o wspudzia albo przynajmniej tolerowanie pod swym bokiem
zoczycy? I tak le, i tak niedobrze... Poza tym szkoda Hermolausa... Raptem doszed j
radosny wrzask.
- Co si stao?
Stadnicki unis si w siodle.
- Ryx i jego ludzie doczyli do kupcw i szlachty. Teraz ju nic ich nie powstrzyma.
Uwaaj go za swego obroc i naczelnika.
Podja decyzj.
- Zabierzcie onierzy i pojedcie obj komend. Nie pozwolimy na aden samosd.
- Ale gdyby istotnie Biaoskrscy okazali si winni, a my zbyt sabi, by powstrzyma
poszkodowanych przed susznym gniewem, co wwczas?
- Wwczas odpowiedzialno za to, co si stanie, spadnie na prowodyrw tej
samowoli. Porachujemy si z nimi w swoim czasie. Ruszajcie.
Cofna gow, podziwiajc w duchu wasn przebiego. Ojciec byby z niej dumny.
Zorganizowana ad hoc karna ekspedycja niczego nie zdziaaa. Kiedy bowiem dotara
do obozowiska Biaoskrskich, nikogo tam nie zastaa. Prochor i pozostali zniknli w
niezmierzonym pustkowiu, zatarszy za sob lady. Brakowao czasu, by ich ciga, zreszt
kupcy woleli pilnowa dobytku, jaki im jeszcze pozosta.
Jednak ju nazajutrz znaleziono kilku ludzi z czarnej roty Prochora, a raczej to oni
zaczekali na orszak. Nocleg w Dobrej, dokd dotar orszak, spniony z racji porannych
wypadkw, zakcia gwatowna strzelanina, ktra wybucha po pnocy jak wiorst lub
dwie dalej. Kwater carowej natychmiast otoczyli wszyscy miejscowi strzelcy moskiewscy i
polscy onierze i pilnowali jej do rana, lecz nic si ju nie wydarzyo, a po nocy nie
zdecydowano si na rekonesans, aby nie osabia ochrony monarchini.
Wyprzedziwszy orszak, Stadnicki z maym pocztem dogoni Ryksa, ktry wysforowa
si razem z Pers i Szowleh.
- Dokd to waci tak pilno? - zagadn przyjanie, jakby z gry chcia unikn
posdzenia, e podejrzewa Ryksa o ch ucieczki.
- A waci nie pilno sprawdzi, kto i dlaczego strzela w nocy?
- Nie mamy pewnoci, gdzie to si dziao.
- Ja mam. Przed nami, gdzie na trakcie. Tak utrzymuje mj przyboczny Kozak, a on

nigdy si nie myli.


Za najbliszym zakrtem pokazao si, e mia racj.
- Chryste! - rzek ochmistrz na widok czterech czarnych postaci stojcych przy tylu
przydronych dbach.
Wszyscy byli zakapturzeni, gowy mieli zwieszone, a w pionie trzymay ich wasne
szable, ktrymi zostali przyszpileni do drzew. Tatar i Kozak natychmiast zajli si badaniem
ladw na drodze.
- I jak, Szowleha? - spyta Ryx.
- Jakich trzydziestu jedcw i wz zaprzony w tuzin wow. Mnstwo krwi.
Konni napadli na wonic, lecz zostali odparci z duymi stratami. Zabrali rannych i odjechali.
Wz ruszy godzin po nich.
Stadnicki i Ryx zeskoczyli z koni i podeszli do trupw. Stojce w kauach krwi ciaa
byy poszarpane kulami i siekacami, ale najokropniejszy by widok rozpatanych piersi, z
ktrych wyrwano serca. cignli nieboszczykom kaptury z gw.
- Tego znam - powiedzia Stadnicki. - To czowiek Prochora Biaoskrskiego.
- Wszyscy naleeli do jego czarnej roty - stwierdzi Ryx, rozcinajc sztyletem rkawy
i obnaajc ramiona zabitych. - To ich signum. A to - kopn kaptur z otworami na oczy przebranie uywane do nocnych naj.
- Sporo o nich wiesz.
- Tropi ich ju dwa lata z okadem.
- Co si wedug waci stao?
- Po swojej ucieczce z obozu Biaoskrscy zwabieni pogoskami o skarbie, ktry
jakoby wozi ze sob, zasadzili si w lesie na Dieda Smiert. Ale trafia kosa na kamie, a
staremu przybyy cztery serca bezbonikw do kolekcji.
- Ale jak udao mu si obroni przed tak gromad, i to po nocy?
- Trzeba go o to spyta, a co mi mwi, e jeszcze nadarzy si niejedna okazja.
Stadnicki kaza swoim ludziom pogrzeba ciaa, po czym wszyscy razem zaczekali na
orszak.
*
Stan drg poprawia si z dnia na dzie, poniewa soce przygrzewao coraz mocniej
i wysuszao ziemi. Ostatnie poacie niegu znikay w oczach. Koa toczyy si raniej, konie
ju nie zapaday si w bocie po pciny. Moajsk okaza si przyzwoitym miasteczkiem z
nowym murowanym zamkiem postawionym niedawno przez Borysa Godunowa. By te
monaster witego Mikoaja, czyli Mikuy Cudotwrcy, z cudown zot figur witego.

Ongi Iwan Grony kaza wywlec posg przed klasztor i obi kijami za to, e wity jakoby
podczas wojny z Batorym o Inflanty pomaga Litwie. Maryna stana kwater we dworze
bojarskim, inni jak zwykle gdzie bd. Po jednodniowym odpoczynku ruszono w dalsz
drog.
Moajsk od Kubiska, gdzie na carow ju czeka Stanisaw Buczyski, kolejny pose
od jej maonka, a zarazem jego sekretarz, z nowymi listami i upominkami, dzielio sze mil
i a trzydzieci sze mostw. Stojc na jednym z nich, Ryx dugo patrzy w mtny nurt
wezbranej rzeczki, po czym, gdy przepuci ostatnich maruderw, zdj z palca podarowany
mu przez Maryn piercie i wrzuci go do wody. Klejnot bysn po raz ostatni i przepad w
gbinie, a razem z nim ostatnie zudzenia Ryksa. Marianna moe kiedy ywia do
cieplejsze uczucia, bo inaczej przecie w Samborze nie ostrzegaby go przed Biaoskrskimi,
lecz teraz z niewiadomych powodw go znienawidzia i dya do jego zguby. Piercie by
paskudny i rozsta si z nim bez alu, ale licik z ostrzeeniem wci nosi na sercu. By
pamitk po minionych na zawsze czasach, kiedy naprawd czu si szczliwy. Odwrci si,
syszc skrzyp nienaoliwionych osi cikiego wozu.
- I posyszaem donony gos ze wityni, mwicy do siedmiu aniow: Idcie, a
wylejcie siedem czasz gniewu Boga na ziemi! - oznajmi gromko Died Smiert,
wstrzymujc woy.
W jego naszyjniku Ryx dostrzeg cztery nowe serca, wiksze od innych, bo nie tak
wysuszone, i bardziej cuchnce. Za to kruk gdzie si zapodzia.
- Mwisz po naszemu. Jeste Polakiem? - spyta.
Starzec patrzy nie na niego, ale przez niego, zupenie jakby Ryx by przezroczysty, i
nic nie odpar.
- Kim jeste, starcze? I czego szukasz?
Tym razem jedyne oko dziada spoczo na nim.
- Szukam czowieka - odpar dorzecznie. - A raczej bestii niegodnej tego miana. I nie
spoczn, pki jej nie znajd. Czy j widzia?
- Nie wiem, o kogo ci idzie.
Died Smiert pokiwa gow, jakby niczego innego si nie spodziewa, po czym
strzeli z bata i ciki wz ruszy naprzd. Gdyby Ryx w ostatniej chwili nie przeskoczy
przez barier mostu na drug stron, z trudem utrzymujc rwnowag, zostaby stratowany.
Mijajc go, Died znw zacytowa Apokalips:
-Biada, biada, wielka stolico, Babilonie, stolico potna! Bo w jednej godzinie sd na
ciebie przyszed! Czowiecze, jeli sprawiedliwy, omijaj z dala Wielk Nierzdnic. Dobrze

ci radz. Zawr, pki to jeszcze moliwe.


9 maja orszak nareszcie dotar prawie na miejsce. O ptorej mili od przedmie
Moskwy, nad ma rzeczk, z rozkazu cara dla gosudaryny rozbito a dwadziecia cztery
namioty, w tym ogromny namiot jadalny o trzech wierzchokach, sucy take za kaplic.
Wewntrz wyhaftowano sceny ze Starego i Nowego Testamentu, z podpisami aciskimi,
arabskimi i ruskimi. Carow chlebem i sol powitay delegacje moskwian. Szeptano, e sam
car incognito odwiedzi on z najwspanialszymi darami z dotychczasowych. TYzeba byo
jednak czeka na uzgodnienie szczegw oficjalnego powitania, co mogo zaj nawet trzy
do czterech dni. Wykorzystywano ten czas, by odpowiednio przygotowa si na uroczysty
wjazd do stolicy.
- Ogromne miasto - powiedzia Niemojewski, odejmujc od oka teleskop. Wraz z
Ryksem odbyli konn wycieczk, po czym wspili si na Pokonn Gr, najwysze wzgrze
w okolicy.
- Z bliska pewnie okae si jeszcze wiksze.
- Ciko sobie imaginowa. Czy teraz wyznasz mi, gdzie ukrye precjoza ksinej
Anny?
- Jeszcze nie jestemy cakowicie bezpieczni. Cierpliwoci, ju niedugo.
- A powiesz mi przynajmniej, jak zdoae otworzy skrzyni?
- Prochor trafnie odgad. Po ojcu osta si pk wytrychw. Bardzo przydatna pamitka
rodzinna.
- A ty okazae si bardzo przewidujcy.
Ryx kiwn gow.
- Znasz to rzeczenie: strzeonego Pan Bg strzee.
Niemojewski z kwanym umiechem zwrci mu szka.
Wieczorem do ich ogniska dosiad si Petrycy.
- Mam ze przeczucia - powiedzia. - Do tego ten niesamowity starzec Died Smiert,
ktry to pojawia si, to znika, straszc nas tym, co ma nastpi. Jakby dotd byo mao
nieszcz. - Z garda doby mu si jakby szloch.
- To szaleniec - pocieszy go krlewski sekretarz.
- Nie sdz, by by tak szalony, na jakiego wyglda - wtrci Ryx. - Rozmawiaem z
nim chwil i momentami mwi dorzecznie. Powiada, e szuka czowieka, ale idzie mu o
zupenie kogo innego. O besti i to chyba nie t biblijn, ale z krwi i koci...
Zamilk, gdy nagle co przyszo mu do gowy i zacz si zastanawia, czy aby naga
ucieczka Prochora Biaoskrskiego nie miaa zwizku z pojawieniem si Dieda. Chyba e

zaniepokoi go raczej Daniel w roli poskramiacza wciekych wilkw.


- On ma racj. - Medyk smtnie pokiwa gow. - To wieszczek, ktry widzi wicej ni
drudzy. Moe nawet ma dar prorocki. Syna ju straciem, jakie nieszczcia spotkaj mnie
jeszcze?
- Bolejemy na tw strat, lecz nie tra nadziei. Gabriel jeszcze si odnajdzie - dodawa
mu otuchy Niemojewski.
- Nie. Czuj tu - lekarz dotkn serca - e z moim chopcem spotkamy si dopiero na
tamtym wiecie. To kara za grzech chciwoci, ktrego si dopuciem. Starzec ma suszno:
wszystkich nas przygnaa sam ch wzbogacenia si, nic innego. Zaprzeczcie, jeli was to nie
dotyczy.
- A c w tym zego? - spyta Niemojewski.
- Jednak chciwo jest grzechem, a za grzechy prdzej czy pniej trzeba zapaci. Ja
ju pac, a lkam si, e to dopiero pocztek.
- Napij si wa. - Ryx poczstowa go stark krakowsk, ktr trzyma na specjalne
okazje. - To czasami pomaga na strapienia.
- Na moje nie pomoe. - Petrycy podnis si. - Pjd ju. ycz spokojnej nocy.
Lecz w przypadku Ryksa yczenie medyka si nie spenio.
- Zapalimy szczura, jak prbowa si zakra do namiotu - oznajmi mu Bartek. Semen trzyma go pod luf.
- Co to za szczur?
- Daniel.
- Dajcie go sam.
Przywlekli chopaka ze zwizanymi rkoma. By bardzo brudny i wymizerowany.
Odzienie na wychudzonym ciele mia poszarpane, ale spojrzenie zapadnitych w gb oczu
harde jak zawsze.
- Czego chcesz? - szorstko spyta Ryx.
- ebycie przyjli mnie z powrotem.
- A c to, znudzili ci si ju nowi protektorzy?
- Chcieli mnie zabi.
- To ci siurpryza. A za co?
- Za t hec z wilkiem.
- Nie dziwi si. Co ci strzelio do ba? Naykae si hasziszu i rozum ci odjo?
Chopcu wyduya si mina.
- Skd wiesz? - ale zaraz, nie czekajc na odpowied, cign: - To prawda, Prochor

si wciek, em samowolnie zay hasziszu, a oprcz tego przelkli si, e wilk zarazi mnie
wcieklizn. cigali mnie, a pad mi ko, wszak nie dopadli. Bkaem si potem,
przymierajc godem, bom w ucieczce postrada nawet n. Dajcie co do arcia.
Bezczelno mokosa przechodzia wszelkie granice, tote Semen ju zamierzy si,
by przyoy mu w gb, lecz Ryx go powstrzyma:
- Zostaw. Rozetnijcie mu wizy, dajcie co do zjedzenia i przepdcie precz. Nie chc
go wicej widzie.
- Zobligowae si do pieczy nade mn - przypomnia mu Daniel, zapierajc si z caej
siy przed wyrzuceniem.
- Ale sam ni pogardzi. Wynocha!
- Mam nowiny o Biaoskrskich, zaciekawi ci!
- Ja si nie targuj.
Po raz pierwszy w oczach Daniela bysn strach. Musia rzeczywicie by u kresu
wytrzymaoci, bo wyrwa si trzymajcym i rymsn do ng Ryksa, ebrzc bagalnie:
- Nie wypdzaj jak psa! Ocal mnie! Tylko ty moesz mi pomc!
Ryx westchn i da znak przybocznym, by przestali szarpa modzika.
- W czym?
- Uzdrw mnie, przecie jeste medykiem! Wilk mnie poksa. Z pierwotku nic si nie
dziao, rany goiy si dobrze, lecz teraz si jadz, kuj i okropnie swdz...
Tym razem Semen i pozostali bez rozkazu odstpili od Daniela jak oparzeni,
spogldajc na ze zgroz i wstrtem. Ryx podszed do chopca, pochyli si, rozci mu pta i
powiedzia:
- Wsta, zdejmij kubrak i koszul, a wy dorzucie do ognia, bd potrzebowa
dobrego wiata. Bartek, odszukaj moci Petrycego i popro, by zechcia sam przyj czym
prdzej.
Nie czekajc na przybycie medyka, zaj si ogldaniem ran, baczc wszak, by ich nie
dotkn. Wilcze ky zostawiy na ramionach i u nasady szyi Daniela gbokie lady, niektre
mocno zaognione i ropiejce, za przez pier chopca biegy szramy po pazurach. Wkrtce
nadszed zdyszany Petrycy z lekarsk sakw. Wyj z niej bia paeczk do badania, ktr
dotyka najbardziej jtrzcych si ran.
- Czujesz co?
- Zupenie nic. To chyba dobrze, doktorze? - spyta z nadziej Daniel.
Lekarz nic nie odpar i poprosi Ryksa na stron.
- Jest le - rzek.

- I ja tak myl. Rany si jadz, s zaczerwienione i dotknite drtwot. Niechybne


oznaki wcieklizny.
- Dziwne tylko, e objawiy si tak wczenie.
- Moe przyczyniy si do tego oglne wycieczenie i upyw krwi. Ta rana na szyi
omal nie okazaa si miertelna. Ksek dalej i ky przebiyby ttnic.
- Moe tak byoby dla niego lepiej - odpar medyk ponuro.
- Ergo nie masz nadziei?
- Ja jej nie widz. Gdyby rany zostay od razu porzdnie wypalone... Lecz i to niczego
by nie gwarantowao. Nie podejmuj si wyrokowa ostatecznie, bo c my wiemy o tej
paskudnej chorobie? Wyroki Paskie s niezbadane. A nu zdarzy si cud.
Wrcili do chorego z apetytem koczcego wieczerz i obcierajcego zatluszczone
usta rkawem.
- I jak? Wyjd z tego, prawda? - rzuci beztrosko Daniel, nagle skrzywi si i odrzuci
trzymany w rku niedojedzony ks. - Fuj! Wstrtne, chyba zaraz zwomituj... No, doktorze,
powiadaj: bd zdrw?
- Tego obieca nie mog - odpar Petrycy, unikajc wzroku chopaka. - Mdl si, tyle
ci mog poradzi.
- A leki? Nie dasz mi adnych lekw?
- Dabym, gdym mia.
- Moe znajd si w Moskwie?
- Wtpi. Przykro mi, synu. Moci Ryx, pjd ju. Nic tu po mnie.
Ryx posa z nim dwch ludzi dla bezpieczestwa, po czym kaza Bartkowi zabra
swoje rzeczy, przenie si do Semena i zwolni prycz. Kiedy Daniel poszed spa, Ryx
ostrzeg pozostaych:
- Trzymajcie si od niego z dala. Syszaem, e nawet lina chorych na wcieklizn
moe by zaraliwa.
- Czy on si wcieknie? - spyta z trwog Igor.
- Jeszcze nie mam pewnoci. Chc go obserwowa.
- Nie lepiej da mu osobny namiot? - zaproponowa Bartek.,
- Po co si tak cacka z tym otrem? - burkn Semen. - Kula w eb i po kopocie.
Wpierw nas zdradzi, a jak bieda, to przysza koza do woza. Jeli nie chcecie go zabi, pane,
to przynajmniej niech idzie, gdzie oczy ponios.
- Zostanie - uci Ryx.
Kiedy wszed do namiotu, spodziewajc si, e Daniel ju pi, spotkaa go

niespodzianka. Chopak siedzia na legowisku, a jego oczy arzyy si w mroku niczym lepia
zwierza.
- Co gada ten gupi konowa? Przecie dobrze si czuj. Stary dure. Durny jak jego
syn. Nie ma lekw! I to ma by lekarz? Dupa nie medyk! Kaza mi si modli! Sam niech si
modli, ebym go nie zarn jak wieprza! Tym wanie jest, brudnym wieprzem! Kiep,
menda, kutas! Tak wanie zrobi: zabij go! Zarzezam z murwy syna! Albo nie, bd mu po
kolei odrzyna jajca, kuk, palce, uszy, nos, wyupi lepia i...
- Zamilcz! - powiedzia Ryx niezbyt gono, lecz takim tonem, e nawet do
rozgorczkowanego i coraz bardziej podniecajcego si wasnymi sowami chopaka co
dotaro, bo przerwa w p zdania i tylko dysza.
Ryx za rozwaa w duchu, w jakiej mierze chopak da upust swoim naturalnym
instynktom, a w jakiej powodowaa nim choroba. Nigdy nie zetkn si z cierpicym na
wcieklizn. Czyta tylko o niej, lecz nie byo tego wiele, bo nikt tak naprawd nie pozna
dobrze tej przypadoci. Mimo e nie lubi Daniela, wspczu mu, jednak odczuwa take
ciekawo badacza, ktry zetkn si z mao znanym zjawiskiem.
- Wybacz - odezwa si chopak przytomniej. - Ostatnio stale drcz mnie ze myli.
- Jakie?
- No takie, jakby co strasznego zalgo si we mnie, jaka potna sia, ktra kae mi
mordowa i czyni wszelakie insze zo...
To akurat Ryksa nie zdziwio.
- To nie wszystko. - Chory wci odczuwa potrzeb mwienia, tyle e teraz by duo
spokojniejszy. - Spjrz!
Podcign otrzymane nocne giezo i pokaza nabrzmiay czonek.
- Mam tak prawie stale. Kiedy nie mylaem wcale o tych sprawach, dopki Prochor
nie poczstowa mnie hasziszem... Potem te nie. Ale od dwch dni wci widz nagie
niewiasty i robi to z nimi jak krlik... S rozmaite, mode i stare, biae i czarne, ale
wszystkie maj twarz...
Przerwa.
- Czyj?
- Mojej matki.
- Dlaczego akurat jej, przecie odumara ci przy urodzeniu? Nie moesz jej pamita.
Daniel parskn miechem.
- Co ty tam wiesz! Tyle, ile ci powiedzia ten gupiec Awak! A on tyle, ile ja mu
wyjawiem.

- A jak byo naprawd, Danielu? - zachci go Ryx agodnie.


Lecz Daniel nie potrzebowa zachty, sowa wypyway ze niepowstrzymanym
strumieniem.
- Kiedy ojciec pierwszy raz poszed na wojn i dugo nie wraca, matka si skurwia.
Braa sobie coraz to nowych gachw. Jedni byli w porzdku, ale drudzy... Bili j i mnie.
Nieraz wyrzucali mnie z domu, nawet w zimie... Kiedy nie jadem przez trzy dni... Innym
razem omal nie zamarzem pod drzwiami, gdy w nocy przyszy mrz i zawieja... Matka pia
coraz wicej i nic jej nie zajmowao. Ale najgorszy by jej ostatni gach, wielki i pody... Pobi
mnie prawie na mier, a ona tylko si miaa... Bya pijana, ale... Wic zrobiem to.
- Co?
- Udaem trupa, a kiedy zasnli, zabiem ich. Najpierw jego, potem j. On ani zipn,
ona otworzya oczy i popatrzya na mnie. Prbowaa co powiedzie, lecz zachysna si
krwi, zabulgotaa i tak zdecha. Wraziem jej n do rki i poszedem do rzeki si obmy. A
potem pobiegem do ssiada, jczc i paczc, e ten obcy wpierw mnie pobi, a potem
strasznie si pokci z matk. Uznali, e matka w pijanym widzie pchna gacha noem, a
potem sama poderna sobie gardo. Bazny! - W jego gosie zabrzmiao zadowolenie z
wasnej przebiegoci waciwe szalecom, ktrzy wszystkich uwaali za gupszych od siebie.
- Ile miae wtedy lat, Danielu?
- Pi. Niedugo potem objawi si ojciec, lecz nic mu nie powiedziaem. A po kilku
latach znw poszed na wojn i zgin. - Nagle wzdrygn si i zawoa z rozpacz: - Chryste
Panie! Czy ja umr? To niemoliwe!
Wtem jakby uszy z niego napicie i lk, chwil siedzia w milczeniu, po czym
pooy si i po chwili ju spa. Ryx nie mg zasn. Picioletni otrok, ktry zamordowa
wasn matk, musi by niespena rozumu. I ani on, ani Wakowski, ani nikt inny nie byli w
stanie mu pomc. A teraz umiera na wodowstrt. Ju nie byo adnych dubiw:
naprzemienne nastroje to przygnbienia, to podniecenia, to nienaturalnego spokoju, radoci i
rozpaczy, gwatowne, urywane gadulstwo, plugawe myli i mowa - wszystko to byy
niechybne oznaki wcieklizny. Co prawda choroba, zwykle utajona caymi tygodniami, a
najmniej dziesi dni, w wypadku Daniela objawia si wyjtkowo szybko, lecz fina by
bliski i nieuchronny. Ryx dawa Danielowi dzie, gra dwa ycia. ycia zupenie
zmarnowanego, jednak niezupenie z wasnej winy.
Nie zasn tej nocy, drzema jedynie, a przed witem poderwa go na nogi przeraliwy
krzyk chorego:
- Boj si, boj! Odejdcie ode mnie, krwawe mary, precz! Ratunku! Nie chc

umiera!
Daniel zerwa si z posania i na czworakach wybieg z namiotu, brnc przez boto,
powarkujc i wydajc dziwne chrapliwe dwiki, podobne do ujadania psa. Z pomoc
Semena i Bartka, ktrzy te si rozbudzili, Ryx zdoa doprowadzi Daniela z powrotem do
namiotu. Chopak nie stawia oporu i nie prbowa nikogo ksa, co czsto si zdarzao w
podobnych przypadkach. Wydawa si nieprzytomny, ale na wszelki wypadek przywizali go
mocno do pryczy, po czym Semen i Bartek natychmiast uciekli, jakby ich diabe goni. Bo te
chory wyglda strasznie. Rysy wykrzywia mu mka tak okropna, e oblicze przypominao
bardziej wilczy pysk nili ludzk twarz. Niewidzce oczy byy wytrzeszczone, czoo
rozpalone, a z kcikw ust cieka lina. Dysza chrapliwie.
Godzin pniej doszed do siebie i szarpn wizami.
- Co to ma znaczy?
- To dla twego dobra - odpar Ryx.
Bysk zrozumienia pojawi si w oczach chopca, lecz przyj wyrok z zadziwiajcym
spokojem.
- Umr?
- Tak. Zjesz co lub napijesz si czego?
Sama wzmianka o wodzie wystarczya, by Daniel dosta paroksyzmu, ktry trwa
dusz chwil.
- Nie ma na to adnego leku? adnej nadziei? - upewni si, odzyskawszy
przytomno.
- Nie.
- Okropnie boli mnie gowa... Zostaniesz przy mnie? Nie odejdziesz?
- Zostan.
Paroksyzmy to przychodziy, to ustaway. Chory by nerwowy i skary si na coraz
silniejszy bl gowy. W poudnie zajrza do namiotu Petrycy. i *
- Co z nim?
- le.
- Przyniosem laudanum, gdyby bl sta si nie do wytrzymania.
Daniel otworzy oczy i powiedzia do Ryksa:
- Niech on wyjdzie. Chc ci co wyzna.
Kiedy zostali sami, wychrypia z trudem:
- Po prawdzie, to Prochor chcia mnie zabi, bo odkryem, e Hermolaus wcale nie jest
czarownikiem inie bywa w dwch miejscach naraz, jeno ma sobowtra...

- Wiem. Nie mcz si.


- Wiesz? - W gosie cierpicego zabrzmiao rozczarowanie. - Ale nie wiesz, kto nim
jest.
- I to wiem.
- To straszny czek. Chciaem by taki jak on, ale ju nie chc. Zabijesz go?
- Prdzej czy pniej chyba bd musia.
- To dobrze. - Daniel, cho jakby uspokojony, zaraz znw dosta paroksyzmu. Potem
wszak, zupenie trzewo, cign:
- Ale tego nie wiesz, e to Prochor obmyli spraw z Neptunem, a carowa i jej ojciec
wyrazili na to zgod. I tego nie wiesz, e Prochor zdradzi swoich protektorw. Pokuma si z
Moskwicinami, ktrzy knuj przeciw teraniejszemu carowi i w oczach drugich Moskowitw
chc zohydzi Polakw, eby tutejsi ludzie znienawidzili cara. Dlatego ludzie Prochora w
drodze napadali na oddalone od traktu sioa, wcale nie kryjc, skd przybyli. A teraz bd to
samo robi pod Moskw. Jest tu w orszaku jeden Moskwicin zdrajca, z ktrym Prochor w
sekrecie praktykowa, ale nie znam jego imienia. Zna je Gabriel, lecz zabiem go, zanim mi
je wyjawi.
Na szczcie znw straci przytomno, dajc czas Ryksowi, by ochon po
usyszanej nowinie.
- Zabie Gabriela? - upewni si, gdy Daniel znw oprzytomnia.
- Utopiem go w bagnie.
- Dlaczego?
- Bo za duo wiedzia. Poza tym by beksa i niezgrabiasz. Zoci mnie. Czy pjd za
to do pieka?
- A aujesz tego, co zrobie?
- Nie wiem, chyba tak.
- Tedy auj mocniej i bagaj Boga, by zechcia ci wybaczy. Musisz si wyspowiada.
- A dostan rozgrzeszenie?
- Nie wiem.
- To nie chc.
Jednak podczas nastpnego przebysku wiadomoci zada:
- Przyprowad ksidza.
Ksidz Pomaski nie da si dugo prosi. Jednak chyba nie spodziewa si, co go
czeka, bo gdy po prawie godzinie opuci namiot, by blady i spocony. Odszed jak bdny, z
nikim nie zamieniajc sowa, powtarzajc tylko w kko:

- O dobry Jezu! O dobry Jezu!


Kiedy Ryx zajrza do Daniela, ten wi si i szlocha, potem zacz woa o wod, by j
za chwil wyplu, chwytay go konwulsje, szarpa sznury, ktrymi by przywizany do
pryczy. Ostatni raz odzyskujc przytomno, poprosi:
- Bd przy mnie do koca.
- Bd - obieca Ryx.
Chopak mier mia cik. Ciska si jak potpieniec, jcza, plu, kapa zbami,
szczeka i okropnie si mczy, mimo i Ryx z pomoc Bartka rozwar mu si szczki i wla
kosk dawk laudanum pomieszanego z gorzak. Okoo pnocy Daniel dosta skurczw
podobnych do tcowych. Nagle rykn przeraliwie, zawy, zerwa wizy, usiad i skona,
toczc pian z ust, uduszony wasn lin. Po zgonie w jego licu nie byo nic ludzkiego - by
to pysk wilka z wytrzeszczonymi lepiami, w ktrych na wieczno zastyga zwierzca
wcieko.
Pochowali go rankiem, podczas gdy obwoywacz objeda obz z wieci, e jeszcze
tego dnia orszak wyrusza do Moskwy. Za druga upubliczniona wie bya taka (wida
wpywowy ksidz Pomaski, nie zdradzajc tajemnicy spowiedzi, zdoa jako przekona sw
pani do zmiany zdania), e Kacper Ttiroposki zosta cakowicie oczyszczony z
postawionych mu zarzutw. Oficjalnie oskarono Prochora Biaoskrskiego, ktremu grozia
teraz infamia.
- To nie jest ziemia obiecana - zauway Petrycy, gdy na pytki grb Daniela spada
ostatnia opata wci przemarznitego gruntu. - To ziemia nieludzka. Niedugo wszyscy w
niej spoczniemy jak ten nieszcznik. Moskwa stanie si naszym grobem.
Ale w swoich przeczuciach jeli nie by odosobniony, to nalea do mniejszoci.
Wikszo wie o wyruszeniu do Moskwy przyja z radoci, ktrej daa wyraz okrzykami i
palb z pistoletw i muszkietw.
Po dugim namyle Ryx zdecydowa nie ujawnia Petrycemu, jak zgin jego syn.
Uzna, e prawda mogaby zabi medyka, wic pozwoli mu y zudzeniami. Nie wiedzia,
czy czyni dobrze, lecz bra to na swoje sumienie.

ROZDZIA 11
Luby Diariuszu, tak dugo nie pisaam, ae tye si ostatnimi czasy wydarzyo, i

zupenie nie miaam do tego gowy ani czasu. Teraz za nie wiem, od czego zacz... Moe
od tego, e gosudaryna przywrcia mnie do ask, a pan Turoposki zosta oczyszczony z
wszelkich zarzutw, gdy okazao si, e za zo, o ktre go posdzono, odpowiada kto inny.
Ciesz si gwnie ze wzgdu na pana Turoposkiego. Ale wrmy do przyjemniejszych
rzeczy.
12 maja wedle naszej rachuby, a wtrego wedle tutejszej miary (Moskwicini nie do,
e licz czas od pocztku wiata, zatem maj teraz rok 7114, to jeszcze nie przyjli nowego
kalendarza, a ich Nowe Lato przypada 1 wrzenia), wielce uroczycie wjechalimy do
Moskwy. Przodem maszeroway dwie roty hajdukw obu panw Mniszchw. Potem trbacze
i fletnici. Za nimi na jednakich koniach jechali usarze z pozacanymi tarczami z fizyrunkiem
smoka i ze skrzydami, przez co wygldali cudnie, jakby frunli w powietrzu. Za usarzami
postpowaa polska szlachta ze swoimi dworami. Za szlacht poda dwr carowej, ona
sama za jechaa (razem ze starocin sochaczewsk Chmieleck) w przysanej przez cara
ogromnej zielonej karocy, od rodka wybitej zotym brokatem, wysokiej jak dom, zwanej tu
koomag, do ktrej wchodzio si po piciu dostawianych stopniach. Carowa woya na ten
dzie strj francuski - sukni z biaego atasu ozdobion diamentami i gorset usztywniony
fiszbinami, ktrych Moskwicini nie znali i dlatego dziwili si temu wielce. Wosy pod
diademem miaa upudrowane i upite wysoko, a nie splecione w warkocze, jak u
moskiewskich matron (ktre si nie pudruj, ale na lica grubo nakadaj bielido i barwiczk,
a brwi wyskubuj i naklejaj na pl czoa sztuczne), co take dziwowao indygenw.
Karocy z obu stron towarzyszyli gwardzici carscy kapitana Jakuba Margereta,
francuskiego jurgieltnika. Za nimi podali bojarzy (w tym trzech panw Szujskich, dwch
Nagojw, kniaziowie Mosalski i Mstislawski) w futrach i wysokich futrzanych czapach,
potem carscy urzdnicy, dwoanie i kupcy, a na kocu mnogi lud stoeczny, ktry wyleg na
powitanie nowej pani.
W takim porzdku, pomidzy szpalerami setek halabardnikw, drabantw, strzelcw z
rusznicami i usarzy gosudarskich pana Domaradzkiego, wjechalimy do Moskwy. Jest ona
miastem ogromnym i zoonym jakby z kilku piercieni okalajcych zamek carski, ktry
zowie si Kreml albo Krymgrd i jest oblany z trzech stron wodami rzeki Moskwy i
Nieglinnej, a z czwartej fos. Wprzdy wjeda si wszak do przedmie (albo raczej wiosek
zwanych slobodami) okolonych wysokim drzewianym parkanem (czy raczej potn
palisad) z wieami, obsadzonym strzelcami. w zewntrzny piercie zwie si Skorodom,
jest bardzo rozlegy, ale pobudowany z rzadka, za domy tutejsze drzewiane i bez kominw.
Zamieszkuje je ludno tiagla (to jest jakby nasi podgrodzianie) zajmujca si rolnictwem,

handlem i rzemiosem na uytek cara, ludzie dworcowi penicy posugi na dworze


paskim oraz strzelcy carscy i obcy jurgieltnicy.
Przebywszy Skorodom, wjechalimy w obwiedziony murem Bialygrd, gdzie
spotykao si ju domy z cegy i kamienia, zabudowa bya gstsza, sporo pacw targowych i
warsztatw rzemielniczych, a kady dom z ogrodem i sadem na zadzi. Mur biaogrodzki ma
wiee baszt z bramami. Jedn z nich wjechalimy do jeszcze warowniejszego Kitajgorodu
zwanego Kitajem, ktry jest siedliskiem bogatych kupcw majcych okazale domy i skady,
niektre kamienne i wcae due, oraz rkodzielnikw: zotnikw, malarzy, rymarzy,
czapnikw, noarzy, solarzy, czosnkw z cebuarzami pospou i wieu drugich, a kady cech
ma kramy skupione osobno. I tutaj wiele chaup jest kurnych i z czarnymi izbami, to samo
mnogie gospody i szynki, ktrych te w Kitajgorodzie dostatek. Nie brak tu ani obszernych
(acz oczywista drzewianych) dworw bojarskich i wysokich carskich urzdnikw (zwanych
diakami), ani cerkwi i klasztorw. Domy stoj gsto, a ulice i zauki s wskie i ciasne.
Mnstwo targowisk. Najwaniejszy z tutejszych placw zwie si Krasnaja Ploszczad, czyli
plac Czerwony, za porodku niego stoi Lobne Miejsce, to jest podwyszenie z kamienn
balustrad, gdzie cinaj zbrodniarzy i ogaszaj carskie ukazy.
I wreszcie serce miasta - Kreml (przez naszych zamkiem obzywany), pooony na
wzniesieniu i otoczony potnym, dubeltowym murem. Wjechalimy do przez drzewiany
most Woskesienski i Bram Frolowsk, a witay nas dwa puki tureckie oraz kilka dziesitek
trbaczy. Oprcz carskiego paacu i paacu patarchy moskiewskiego na Kremlu s dwory
najwaniejszych bojarw, a take kilka najwspanialszych cerkwi i monasterw, a wszystkie
murowane i z pozacanymi baniami.
Gosudaryna wysiada przed klasztorem Wozniesienskim, a pord Moskwicinw
rozszedl si szmer zdumienia na widok jej nikczemnej postury. Szeptano, e przybya
nastoka, nie niewiasta (wiee ju pojmuj z tutejszej mowy). Przywitaa j matka cara
mniszka Marfa i sam car paczcy jak bbr. Odtd a do koronacji gosudaryna pomieszkiwaa
w owym klasztorze z jedn tylko suk, trawic czas na modach, a pozostay fraucymer
zosta zakwaterowany gdzie indziej z reszt dworzan.
C to bya za rado, gdymy z matk nareszcie spotkay si z ojcem! A jeszcze
wiksza, kiedy okazao si, e kochany tatko naley do najzaufaszych dworzan carskich, na
rwni z panami Buczyskimi, e car nie szczdzi mu pochwa, obsypuje zaszczytami i
podarkami i e tatko zdoa zgromadzi fortunk wart kilka wiosek. Jestemy bogaci po tylu
chudych latach! Ale co tam nasze mae sprawy, kiedy tye rzeczy wiekopomnych dziao si
wok.

Gosudar odwiedza gosudaryn w kasztorze kadego dnia, a 16 maja w dwie godziny


w noc gosudaryna przeprowadzia si do wyznaczonego paacu, by przygotowa si do ubu
i koronacji, ktra nastpia 18 maja, w czwartek, u; dzie Wniebowstpienia Paskiego. Od
rana biy dzwony we wszystkich moskiewskich cerkwiach. Lud stolicy w odwitnych
strojach toczy si na placu przed paacem carskim, ktrego strzego kika tysicy strzecw
w czerwonych kaftanach. Legatw krla Zygmunta, panw Aleksandra Gosiewskiego i
Mikoaja Oenickiego (przybyli do Moskwy niedugo po nas, podobnie jak legacja
Hiperborejczykw zwanych Lapoczykami, ktrzy przywieli nalen gosudarowi da w
futrach) zaprowadzono do paacu zwanego Zot Paat, gdzie razem z drugimi gomi
weselnymi czekali na cara. Pojawi si we wspaniaej aksamitnej szacie czerwonej gsto
wysadzanej kamieniami, zdajc ze swych komnat do Granowitej Paaty. Jest to wielka sala
ze stropem wspartym na jednym filarze, piknie malowana i zocona, z tureckimi kobiercami
rozcielonymi na pawimencie, w ktrej carowie zawdy witaj postronnych posw. Car
zasiad na majestacie obitym pozacanym srebrem, carowa na niszym tronie.
Di dodam, e wiem o tym z opowiadania ojca, gdy sama nie ogldaam tych
wspaniaoci, z fraucymeru towarzyszyy bowiem Jej Wysokoci tylko cztery najgodniejsze
matrony. Pomagaam za to gosudarynie odzia si w strj moskiewski, to jest czerwon
sukni z szerokimi rkawami, suto haftowan diamentami i rubinami, czerwone safianowe
trzewiki na wysokich obcasach z podkwkami, wyszywane perami i przepask z drogimi
kamieniami na gow.
Po powitaniu legacji krlewskiej oraz drugich goci i ucaowaniu koron przez par
carsk patriarcha i wadycy ponieli korony do soboru Uspienskiego, a za nimi poszli
pozostali. Gdy tylko carski orszak znalaz si w cerkwi, zatrzanito drzwi przed cib i
zacignito przed nimi stra. Po mszy koronacyjnej (pono zdarzya si rzecz w Wielkim
Ksistwie dotd niebywaa - adna z wczeniejszych carowych nigdy nie bya koronowana)
nastpi lub, lecz wprzdy wszyscy Polacy zostali z cerkwi wyproszeni. Szeptano potem po
ktach, e stao si tak, bo nasi ludzie nie chcieli w cerkwi zdj czapek i kapeluszy, co
bardzo zgorszyo popw i bojarw, insi za tuszyli, e lub odby si w tutejszym obrzdku
ruskim, co chciano ukry przed Polakami.
Jak byo, nie wiem, do, e lub zakoczy si bardzo pno, wic weselisko
przeoono na dzie nastpny, co byo wielce niefortunne. Albowiem wypadao akurat
najwiksze wito na Rusi - przeniesienie relikwii witego Mikoaja, a na domiar postny
pitek. Nie dziwota zatem, e tym razem oburzali si nie tylko indygeni, ale i wielu naszych.
Tego dnia, na znak radoci i wesela, od rana na przemian bito w bbny i trbiono. Huczne

wesele odbyo si w Granowitej Paacie.


Od tamtej pory my, dworki, bardzo przyjemnie, na muzyce i tacach, spdzamy czas z
Najjaniejsz Pani. Carowa jest wesoa jak nigdy i promienieje od niej blask, a take taka
bogo, jak chyba tylko u szczliwych biaogw mona oglda. Gow nosi dumnie i z
gry spoziera na panny, ktre nie zaznay mowskich uciskw. Boe, nigdy nikomu niczego
nie zarzaam, a teraz jej zarz tej rozkoszy, ktrej kadej nocy zaznaje w maeskiej
alkowie i o ktrej chtnie napomyka ogrdkami. Pono podczas nocy polubnej modzi
pastwo tak dokazywali, e hospodar zgubi piercie z wielkim diamentem, ktry si dotd
nie odnalaz, co niektrzy wzili za z wrb, lecz gosudaryna si z tego mieje.
Od trzech dni przygotowujemy maszkarony i kostiumy na redut. Wielki bal ma si
odby w najblisz niedziel 28 maja. Ju si na niego ciesz, bo carowa podarowaa mi jedn
ze swych najpikniejszych sukien, ktrej uya tylko raz. Chyba zapomniaa, e si na mnie
pogniewaa, bo chwilami jest midzy nami jak dawniej. Jedno mnie tylko trapi (ale to
wycznie do twojej wiadomoci, miy Diariuszu) - zali pan Turoposki zostanie zaproszony
na bal.
Nie widziaam go od przybycia do Moskwy i bardzo tskni za jego widokiem. Nigdy
nie przypuszczaam, e bd tak cierpiaa z tego powodu. Przecie drzewiej nawet go nie
lubiam. Jak mylisz, luby Diauszu, czy to miowanie?
Dan w Moskwie, maja 24 A.D. 1606
(albo maja 14 roku 7114 od pocztku wiata) *
- Co si szykuje, moci panowie, czuj to przez skr - powiedzia Stanisaw Borsza,
dowiadczony jurgieltnik i dobry oficer, ktry odda sw szabl na usugi Mniszchw. Wpierw kto zadga na ulicy brata kniazia Mosalskiego, potem hajducy Winiowieckich
stoczyli praw potrzeb z mieszczanami. No i ten tumult sprzed trzech dni. To nie dzieje si
przypadkiem. Kto wie, co nas jeszcze czeka, ale e nic dobrego, to pewna. arty i wesele ju
si skoczyy.
22 maja tumy moskwian, podjudzone przez nieznanych Sprawcw, wyszy na ulice i
gono zorzeczyy Polakom, wznoszc okrzyki, z ktrych najagodniejszy brzmia: Bi
Litw!. Rozruchy trway cay dzie. Wielu Polakw i moskwian odnioso rany, a Jerzy
Mniszech wyda zarzdzenie, aby Polacy nie rozstawali si z broni i nigdzie nie chadzali w
pojedynk, a nawet spali z broni w zasigu rki.
- Najwyszy czas, eby co zaczo si dzia - narzeka z westchnieniem skrzywiony
jak po zayciu octu siedmiu zodziei zotnik Siemiradzki. - Siedzimy ju sam prawie dwie
niedziele, a hospodara widujemy tylko z dala. Nie po to przyjechalim do Moskwy.

Obiecywano nam zote gry i co?


- Mylaem o gorszych rzeczach nili straty panw merkatorw - kwano zauway
Borsza, wychylajc reszt gorzaki z wielkiej szklanicy z grubego szka zwanej stakanem. Dla
tubylcw bya to zwyka miarka, jak w Polsce kieliszek.
- Wiem, o co waszmoci idzie - wtrci noszcy si z niemiecka Isaac Massa,
ydowski kupiec z Niderlandw od lat zadomowiony w Moskwie i znajcy na wylot tutejsze
stosunki. - Bo te panowie Litwa niepiknie zapisali si w pamici indygenw. Co rusz
zewszd sycha skargi na swawole przybyszy. Rycho czeka, by gniew udrczonych
moskwian wybuch z ca moc, ktrej nawet car nie bdzie wadny umierzy. Nam, z
dawna sam osiadym i znanym indygenom, nic nie grozi, ale waszmociom radz mie si na
bacznoci.
W jego gosie zabrzmiao ledwo skrywane zadowolenie, gdy Holender nie znosi
papistw i za Polakami nie przepada, cho akurat wrd tych przebywajcych w Moskwie
przewaali lutrzy i kalwini.
- Panie Niemojewski, wa jeste w dobrych stosunkach z moci wojewod
sdomierskim - zagadn Siemiradzki, bynajmniej nie lekcewac zdania Borszy, ktrego
ceni za znajomo sztuki wojennej. - My nie mamy przystpu do cara, ale on tak. Jeli pan
Borsza ma racj, gosudarowi i nam wszystkim grozi wielkie niebezpieczestwo. Nieche im
wojewoda ostrzee zicia, a ten niechaj zadba o prezerwatyw swoj i nasz.
- Dobrze - zgodzi si ostrony z natury sekretarz krlewski sam zaniepokojony.
Siedzieli w najlepszej karczmie w Kitajgorodzie, posadowionej gdzie w poowie
Warwarki, najgwniejszej tutejszej ulicy, opodal Angielskiego Dworu, okazaej siedziby
angielskiej Kompanii Moskiewskiej, uprzywilejowanej w kontaktach handlowych z Wielkim
Ksistwem Moskiewskim. Wymierzony przeciw Rzeczypospolitej, i w ogle w papistw,
heretycki sojusz zawizany przez krlow angielsk Elbiet I i Iwana Gronego datowa si
od czasw wojny Moskwy z Rzeczpospolit o Inflanty za krla Batorego, kiedy to Anglicy
dostarczali Moskwie nowoczesnej broni i sukna w zamian za futra, nad Morzem Biaym u
ujcia Dwiny zaoywszy faktori handlow i port Archangielsk. Wacicielem gospody by
rodak i wspwyznawca Massy brodaty Older. Dziki temu tawerna bya o wiele schludniej
sza od podobnych przybytkw w stolicy carstwa, a przede wszystkim murowana i miaa
komin, przez co nie trzeba byo dusi si w dymie.
- Strachy na Lachy - rzuci beztrosko jowialny aptekarz i cukiernik Stanisaw
Koaczkiewicz. - Awanturuje si szlachta i w wyjty spod prawa renegat Prochor
Biaoskrski, ktren gnbi tiagych ludzi, jak oni zw podgrodzian. Pono ostatnio odway

si nawet na Zamoskworieczu napa na strzeleck sobod, poturbowa wielu strzelcw


carskich i zrabowa im wszystkie zasoby wina i gorzaki, do ktrych wyrobu i sprzeday owi
maj prawo. Ale my nie mamy z tym nic wsplnego, wic moemy spa spokojnie.
Zaradny lwowianin w krtkim czasie zdy porobi mnstwo znajomoci, w tym z
Mass i drugimi wpywowymi cudzoziemcami, a take z miejscowymi, nie tylko kupcami, ale
nawet z bojarami, przez co czu si w Moskwie jak u siebie i chyba jako jedyny wci tryska
entuzjazmem. To jemu zawdziczali odkrycie tej gospody, w ktrej chtnie spotykali si obcy
mieszkajcy w Moskwie lub w pobliu. O mil na pnoc za miastem bya bowiem wie
zwana Kukujem lub Niemieck Sobod, gdzie nad rzeczk Jauz, przy carskich mynach,
osiedli zdrajcy (tak nazywali ich Polacy i Litwini) z Inflant, ktrzy podczas wojny Batorego z
Iwanem Gronym niefortunnie opowiedzieli si po przegranej stronie i musieli uchodzi z
ojczyzny. Cho mieszkali w kurnych chatach jak tubylcy, wolno im byo mle zboe we
wasnych arnach. Z kolei o mil od stolicy na poudnie, we wsi Krasne Sioo, mieszkali
chopi, ktrym podobno na rwni z bojarami przysugiwao prawo wyboru cara oraz
zajmowania urzdw, a take faktorowie kupcw angielskich i flandryjskich, mogcy wszak
opuszcza wie jedynie za zezwoleniem carskim.
Ryx do tej pory nie wtrca si do rozmowy, studiujc z zainteresowaniem karty
przyniesione przez Mass pragncego si pochwali dokonaniami rodakw. Mianowicie
holenderscy inynierowie i muratorowie na rozkaz cara skonstruowali wodocigi
doprowadzajce do carskiej paaty wod z obu oblewajcych Moskw rzek, za
wykorzystujc pynce pod Kremlem podziemne strumienie, pobudowali kamienne kanay
ciekowe. Sysza jednak jednym uchem, o czym mwiono, i teraz uzna za stosowne zabra
gos, odoywszy wprzd plany.
- Nie bybym tego taki pewny. Prochor nie dziaa sam - ostrzeg. - Zreszt gdyby kto
go nie wspiera, nie mgby tyle czasu wymyka si carskim strzelcom.
- Kto i po co miaby to robi? - Koaczkiewicz wyd wargi.
- A choby Wasyl Szujski, ktry stoi na czele bojarskiej opozycji i nawet si z tym nie
kryje.
- Bajdy! - sapn aptekarz. - Osobicie poznaem im Szujskiego. Bardzo przyjemny i
askawy pan.
- Nie masz acan racji - zaoponowa powanym tonem Borsza. - To chytry lis. I mnie
doszy suchy, e poza oczami nie nazywa hospodara inaczej jak czartem i worem, co u
nich szalbierza oznacza, i chtnie by go zastpi na tronie. Powiadam wam: cuchnie mi tu
rokoszem takim jak w ojczynie albo gorszym.

- Niechaj Najwyszy, ktrego imienia nie godzi si wymawia, ustrzee nas przed tym
nieszczciem! Tym bardziej pora nam zaatwi nasze sprawy i uchodzi czym prdzej z tego
zapowietrzonego kraju, w ktrym nie cierpi cudzoziemcw bardziej ni w jakimkolwiek
innym. Car trawi czas na uciechach, o wasn prezerwatyw nie dbajc, a o nas chyba cakiem
zabaczy. - Andrys Natan z Augsburga skrzywi si. - Ile mona czeka?
- Niedugo bdziemy to wiedzie - pocieszy go Niemojewski. - Pan TUroposki
druy si z mionikiem cara im Pietrowskim, ktry nie dalej jak dzi z rana obieca mu wstawi si za nami u hospodara i wyjedna audiencj. Nieprawda?
- Owszem. Powiedziaem Juszce, gdzie ma nas szuka. Powinien wrychle pojawi si
z wieciami - odpar Ryx nieco roztargnionym tonem.
Od pewnego czasu czu na sobie wzrok dwch cudzoziemcw siedzcych przy
ssiednim stole. Wygldali na Angielczykw i trzymali si z dala, zachowujc waciw
wyspiarzom rezerw wobec obcych. Tylko z Mass, z ktrym widocznie dobrze si znali,
raczyli wymieni zdawkowe pozdrowienia. Ryx domyla si, e mwi o nim, a gdy
wreszcie pochwyci wzrok jednego z nich, chudzielca o koskiej, wygolonej twarzy, wosach
barwy wypowiaej somy i wodnistych oczach, ten unis si lekko z awy i skoni, robic
zapraszajcy gest.
Przeprosiwszy towarzystwo, Ryx podszed do Anglikw.
- Nazywam si John Merrick, szlachcic angielski, a to jest 01ivier Lisit, kupiec z
naszej Kompanii Moskiewskiej - powiedzia wodnistooki niez acin, przedstawiajc swego
zaywnego i brodatego jak prawy Moskwicin towarzysza. - Wapan za to...
- Kacper Hiroposki zwany Ryx, szlachcic polski.
- Zechcesz wa uczyni nam honor i napi si z nami dobrego piwa lub wina?
- Czemu zawdziczam ten zaszczyt?
By ostrony. Anglicy unikali Polakw, widzc w nich zagroenie dla swojego
monopolu na handel z Wielkim Ksistwem, mimo i Dymitr obsypywa ich nie mniejszymi
askami od poprzednich carw. Zreszt Merrick zaraz to potwierdzi.
- To poegnanie mister Lisita, ktry jutro za zgod cara rusza do Londynu z papierami
potwierdzajcymi przywileje naszej Kompanii.
- Jednak to wci nie tumaczy, dlaczego zostaem zaproszony na traktament docieka Ryx, znakomitym szampanem speniajc zdrowie Lisita.
Dopiero drugi raz w yciu pi musujce wino z Szampanii, mao popularne gdzie
indziej, poniewa w beczkach le dojrzewao, a znw butelki rozrywao lub powodowao
samoistne wystrzeliwanie korkw, std zwano je diabelskim winem. Sysza wszak, e w

Anglii ceniono je nawet bardziej ni we Francji, sprowadzano w beczkach i na miejscu


butelkowano. Dostarczenie go do Moskwy byo sztuk nie lada i musiao kosztowa fortun.
Merrick rozchyli opocz, odsaniajc znak taki sam jak ten, jaki zdobi kaftan Ryksa,
a przy okazji pokazujc zocon gard solidnego rapiera.
- Gdzie poznae mistrza, bracie? - spyta, przechodzc na woski.
- W Padwie, gdzie studiowaem medycyn, przy okazji uczszczajc do jego
akademii. A ty?
- W teatrze The Globe w Londynie. Kiedy instruowa rymopisa, im Shakespearea,
jak poprowadzi scen pojedynku w tragedii Hamlet. Zgodzi si wwczas udzieli mi kilku
lekcji.
- Skoro przyj ci do Zakonu, musiae by dobry.
- Ty te.
- O czym mwicie? - zainteresowa si Lisit, ktry przysypia pprzytomny po
wypiciu prawie dwch flaszek szampana.
- O starych, dobrych czasach - odpar Merrick, mrugajc porozumiewawczo do Ryksa.
Obaj byli czonkami Zakonu Siedmiu Serc, ustanowionego przez ich mistrza Salvatore
Fabrisa, ktry sam mianowa si jego Najwyszym Rycerzem i przyjmowa do niego jedynie
swoich najlepszych uczniw, nie tylko wadajcych znakomicie rapierem, ale wyrniajcych
si take prawoci i przestrzeganiem rycerskich zasad. Nigdy nie byo ich wicej ni szeciu
(z mistrzem siedmiu), a nowego przyjmowano tylko wwczas, gdy jeden z konfratrw umar
lub sprzeniewierzy si regule. Braci przykazywano solidarno i pomaganie sobie w kadej
sytuacji.
- Zatem napijmy si za stare, dobre czasy - bekotliwie wznis toast Lisit, ale nie
donis kielicha do ust, padajc twarz na blat.
Kielich wypad mu z bezwadnej doni i przewrci si, a szampan pociek strug po
awie, skapujc na kamienny pawiment.
- Ja te dzikuj, wypiem dzi dosy - rzek Ryx, podnoszc si od stou, gdy ktem
oka dostrzeg wchodzcego do karczmy Pietrowskiego.
- Bd ostrony - ostrzeg go Merrick na poegnanie. - Bojarzy co knuj, a car nic nie
robi, by umierzy spisek i zapobiec rebelii. W razie czego schro si u nas, w Angielskiej
Paacie. Nikt nie odway si naj naszej Kompanii. U nas bdziesz bezpieczny.
- Dziki. Ale nie jestem sam. Mam pod sob dziesiciu ludzi i trjk przybocznych.
- Tedy, nie zwlekajc, odelij ich do Krasnego Sioa, a ja znajd im kwatery.
- Moe skorzystam. Nie wiem, jak ci si wywdzicz.

- Nie trzeba. Dzi ja tobie, jutro ty mnie. Bywaj i do zobaczenia.


Nim Ryx zdy doczy do towarzyszy, dobiegy wiwaty, a czapki pofruny w gr.
- Nareszcie!
- No toemy si doczekali!
- Wiwat!
- Niech yje imperator!
- Jutro od rana Jego Wieliczestwo bdzie przyjmowa ichmociw wedle
zaprezentowanego regestru - oznajmi Juszka Pietrowski, wrczajc kupcom list, po czym
zwrci si do Ryksa: - Car pamita ci z Sambora i dlatego razem z im Niemojewskim
jestecie proszeni na podwieczerz.
Nieznacznym skinieniem da mu znak, wic zostawiwszy radujce si towarzystwo,
wymknli si na zewntrz.
- Nie powiedziae im wszystkiego - odgad Ryx, widzc zafrasowane oblicze
Moskowity. - Stao si co zego?
- Jeszcze nie. - Juszka mwi pgosem, rozgldajc si czujnie. - Moje szpiony,
znaczy szpiedzy, donosz, e Wasyl Szujski potajemnie kaperuje coraz to nowych bojarw do
spisku na ycie cara jegomoci, a co gorsza take oficerw z carskiej gwardii.
- Naszych?
- Nie. Francuzw i drugich jurgieltnikw. Mwi mi Margeret, e lka si zdrady.
- I co, przeprowadzilicie w tej sprawie inwestygacj, schwytano winnych?
Strapiona mina Pietrowskiego wyduya si jeszcze bardziej.
- Car zakaza przedsibra jakichkolwiek krokw w celu ujawnienia i pochwycenia
zdrajcw.
- Dworujesz sobie. Dlaczego?
Pietrusza dugo milcza, po czym jeszcze bardziej ciszy gos.
- Po - pierwsze, mimo i Olena, jurodiwa, tu przed przyjazdem carowej wywrya
mu rych mier, on si z tego mieje, ufa bowiem, e jest niezwyciony i niemiertelny, a
lud go kocha. Co jest prawd, przynajmniej co do afektu ludu, ktry wszak na Kreml wstpu
nie ma i carowi w potrzebie nie pomoe. Za coraz wicej bojarw go nienawidzi.
- Za co?
- A choby za to, e Jego Wieliczestwo rad otacza si Polakami i Litw, nosi polski
kontusz, goli lico i nigdy si nie upija, co wielce gorszy naszych ludzi, bo poprzedni carowie
bywali inni, bardziej swojscy. A co gorsza, pono lub odby si wedle waszego,
papistowskiego obrzdku. Powiadaj, e pod wpywem Polakw Jego Wieliczestwu zepsuy

si obyczaje i niedugo zechce narzuci te nowinki ludowi.


- Brednie. Oralstwo kwitnie i u nas, a co do odstpstwa od wiary, to nasi uwaaj, e
podczas lubu to gosudaryna zmienia wiar na wasz, i maj jej to za ze.
- Mimo to Szujscy i drudzy rozgaszaj, e z cara jest szalbierz, rasstriga, zapadnik
zapatrzony w Zachd, odstupnik od prawosawnej wiary albo wprost izmiennik, to jest
zdrajca przysany przez Litw na zgub witej Wielkiej Rusi. A carowa, chytra Polka albo
Marinuszka mija, jak j za plecami obzywaj, jest jego zym duchem. Ludzie boj si
nawrotu godu, wic obwiniaj j take o przymrozki sprzed paru dni. Powiadaj, e to kara
za grzech cara, ktry zwiza si z czarodziejk i bisurmank. Mnisi namawiaj lud, eby
nawet za cen krwi pozby si rasstrigi i Marinki bezbonicy.
- A car milczy i zezwala szkalowa siebie i maonk? Nie do wiary.
- Powiem ci, co myl, ale musisz to zachowa dla siebie. Jego Wieliczestwu jest
zwyczajnie wstyd wobec was, Polakw, a osobliwie tecia i maonki, przyzna si, e ma
pord bojarw tylu oponentw, a jego wadza nie jest tak silna, jak si zdawao. Dlatego
rozprawi si z nimi zamierza dopiero po waszym wyjedzie.
- Wtedy moe by za pno.
- Wiem, zwaszcza e coraz wicej strzelcw nie ukrywa niezadowolenia, osobliwie
odkd na Zamoskworieczu rozpleniy si najcia na zamieszkane przez nich sobody.
- Syszaem, e to sprawka Prochora Biaoskrskiego i jego czarnej roty. A Prochor
przecie zosta ogoszony infamisem i wyjty spod prawa.
- To prawda - przytakn Juszka. - Wiemy, e Prochor to zdrajca, ktry zaprzeda si
Szujskim i sieje ferment z ich poduszczenia. Ale wytumacz to prostym ludziom, ktrzy nawet
nie odrniaj Polaka od Litwina, a co dopiero dobrego Polaka od zego, szczeglnie e jeli
ci drudzy nawet s w mniejszoci, to z pewnoci bardziej rzucaj si w oczy i bezkarnie
dopuszczaj swawoli...
Jakby dla ilustracji tego stwierdzenia z karczmy wytoczyo si dwch oralcw, z
ktrych jeden podtrzymywa drugiego, a obaj ryczeli na cay gos:
piewali przd o winie, Potym o dobrym piwie, A my o gorzace ninie, Dobrzy
ludzie...
- To im Fredro i Hermolaus Biaoskrski. - Ryx rozpozna ich, ale dopiero wwczas,
kiedy ten drugi podnis nieco gow osonit szerokoskrzydym kapeluszem.
W tej chwili z karczmy wypad gospodarz i zagrodzi drog pijakom, mimo
poczerwieniaej z gniewu gby gnc si w ukonach.
- Pany Litwa - zaskomla, skadajc donie jak do modlitwy..- Wy pokuszali i popili za

tri altyny, a zapiatii tolko dwie kopiejki...


Rnica bya do spora, gdy obrachunkowy rubel, niebdcy monet, lecz miar
srebra (rwn trzem polskim czerwonym zotym lub szeciu florenom), jak polska grzywna,
liczy sobie sto kopiejek, za jeden atyn by wart okoo ptorej kopiejki.
- Precz. - Fredro opdza si od niego, niezdarnie wymachujc obnaon szabl, ktr
si dotd podpiera. - Dalimy wam cara, durne Rusnaki, jeszcze wam mao?
- Nu tak nie nada, pany. Salities, poalujsta...
- Guchy? Won! - warkn na niego Biaoskrski. - Trzy atyny za te szczyny? zarechota ubawiony rymem. - Z drogi, pkim dobry!
- U mienia ena i mnogo dietiej, my biednyje posadskie ludi, wy nas nie obiajtie, nie
krzywdcie nas, choroszyje pany Litwa\ - Pad im do ng i j czepia si sukien.
Fredr wida ruszyo sumienie, bo zacz gmera przy mieszku u pasa, ale
Biaoskrski a si zjey z wciekoci.
- Won, bezczelny chamie! - rykn i kopn karczmarza w pier tak mocno, e w
potoczy si a pod drzwi gospody.
Unisszy si na czworaki, zawoa rozpaczliwie:
- Masza! A pjdi siuda, bystro!
Z karczmy wypada tga kobieta z ociekajcym krwi noem w rku, zapewne
krzykami ma oderwana od kuchni.
- Szto sluczilos, Wania?
- Masza, a padnij ty do ng panom i pro, cztoby...
Ale na widok noa w Biaoskrskiego wstpi diabe.
Puci rami Fredry, wyszarpn zza pasa pistolet i strzeli do kobiety, ktr kula
rzucia w otwarte drzwi gospody.
- Preczistaja... Ubil moju Maszu! - jkn gospodarz i pobieg ku onie.
- Id po pana Borsz. Przyda si, bo zaraz rozpta si tu pieko - poleci Ryx
Pietrowskiemu, a sam szybkim krokiem pody na miejsce awantury, gdzie ju zacz si
gromadzi tum gapiw zwabionych strzaem, otaczajc obu Polakw ciasnym koliskiem.
Z karczmy wysypali si gocie, informujc nowo przybyych, co si wydarzyo. Wiele
tumaczy zreszt nie trzeba byo, gdy szlochy i krzyki zrozpaczonego karczmarza byy
doskonale syszalne na zewntrz.
- Chryste Panie, Hermolaus, ce uczyni najlepszego... - jcza Fredro.
Biaoskrski nic nie odpar, z zacit min adujc wystrzelony pistolet. Kiedy Ryx
zbliy si do ludzi otaczajcych awanturnikw, doczyli do niego zdyszani Borsza z

Pietrowskim. We trjk atwiej im byo si przedrze przez milczc cib. Przepuszczono


ich, lecz zaraz potem piercie zwar si jeszcze cianiej.
- O, panowie Hiroposki i Borsza! - ucieszy si na ich widok Fredro. - Pomcie nam
przebi si do naszych. Nie wiem, czego chc ci ludzie...
- Ale ja wiem - odpar sucho Ryx. - I dlatego nie ruszycie si std na krok. Juszka,
sprbuj jako uspokoi tum, zanim dojdzie do samosdu, a ja pjd sprawdzi, co z
karczmarzow. Panie Borsza, zostacie z Pietrowskim.
W karczmie, gdzie moskiewskim obyczajem byo w izbie czarno od snujcego si pod
powa dymu, a mizerne wiato z maych okien i od paleniska nie byo w stanie rozproszy
mroku, na pospiesznie uprztnitej awie spoczywaa na wznak postrzelona kobieta w
otoczeniu kilku niemoliwie kopccych ojowych wiec oraz zawodzcego drobiazgu w
znacznej liczbie, ma i matki lub wiekry tudzie kilku karczemnych goci, najbardziej
wspczujcych albo po prostu najbardziej ciekawskich. Wszyscy trwonie rozstpili si na
widok obcego przybysza.
- Jestem medykiem - wyjani Ryx, lecz widzc ich nierozumiejce i przestraszone
miny, w por przypomnia sobie niedawno poznane sowo: - Ja wracz.
Pochyli si nad kobiet i zbada puls. By, cho ledwo wyczuwalny.
- yje - ogosi, co przyjli wpierw z niedowierzaniem, a potem z ogromn ulg i
radoci. - Wicej wiata, ostry n, czyste ptno i wrztek. Nue! Skoro!
wiekra czy te matka wrzasna, kiedy bezceremonialnie puginaem rozci sukni
rannej, odpychajc star, ktra usiowaa broni ciaa crki czy synowej. Na szczcie kula
utkwia do wysoko, z ominiciem koci i waniejszych narzdw. Poszkodowana utracia
jednak duo krwi i trzeba byo jak najszybciej wyj pocisk.
Sposobem wymylonym przez ojca (medycy, jeli w ogle, odkaali narzdzia przez
opalanie) Ryx oczyci n, zanurzajc go we wrztku, obmy ran i bardzo sprawnie jak na
niepraktykujcego lekarza (a raczej cyrulika, gdy wyksztaceni medycy gardzili tak robot)
wyduba kul.
- Wdki!
Natychmiast podano mu peny kubek. Kiedy pola ran, pacjentka jkna. Unis jej
gow i reszt gorzaki wla kobiecie do garda. Obwiza ran ptnem. Zada wieej
wody w cebrzyku i opuka rce.
- Gotowe. Bdzie ya.
- Spasibo, gospodin, ocze spasibo. - Karczmarz pad Ryksowi do ng, porwa mu
rk i wpierw sam oblini j pocaunkami, po czym zachci dziatw do tego samego.

Ale Ryx nie czeka i opdzajc si od czeredy, ruszy ku drzwiom.


- Wy nie Litwa, panel - Karczmarz zabieg mu drog.
- Nie.
- A kto?
- Polak.
Gospodarz cofn si gwatownie, jakby ujrza diaba. Ale Ryx pochwyci go za rami
i pchn ku otwartym drzwiom. Tymczasem tum przed karczm jeszcze urs i ju nie
milcza. Przeciwnie - szumia gniewnie, niczym rj podranionych szerszeni, napierajc na
czwrk Polakw i Pietrowskiego, ktrzy dobyli szabel, lecz jeszcze ich nie uyli. W cibie
dao si dostrzec kilku strzelcw carskich, take z obnaonymi szablami w doniach, ktrzy
podjudzali zgromadzonych przeciw znienawidzonej Litwie. Niektrzy schylali si po
kamienie.
- Powiedz im, e twoja ona bdzie ya - nakaza Ryx karczmarzowi. - Mw!
Gospodarz posusznie speni polecenie, od siebie dodajc, e to Ryx uratowa jego
on. Tuszcza zafalowaa i nieco si uspokoia, ale rozej si jeszcze nie zamierzaa.
- Biaoskrski! - zawoa Ryx. - Zapa temu czowiekowi, co mu winien!
Spod kapelusza z duym rondem, ocieniajcego prawie cae oblicze, wywoany rzuci
Ryksowi wrogie spojrzenie i zakl pod nosem, ale wydoby z sakiewki zot monet, ktr
cisn pogardliwie pod nogi karczmarza. Zoto bysno w zachodzcym powoli socu.
- Naci, otrze, a udaw si!
Uradowany gospodarz porwa dukata i znikn wewntrz karczmy, ale dopiero
zdecydowany gos Pietruszy, ktry hukn na zebranych, obsobaczy ich i postraszy,
spowodowa, e tum zacz si rozchodzi. Kto cisn kamieniem w Biaoskrskiego, ale nie
trafi i zaraz umkn.
- Nieduo brakowao - westchn Borsza, ocierajc pot z czoa i z ulg chowajc
szabl do pochwy.
- Owa! - prychn pogardliwie Biaoskrski. - Poradzilibymy sobie z tym motochem
bez trudu. Samojeden pornbym cae to bydo na sztuki i wyrba drog nam obu.
Odebralicie nam uciech, na domiar ten fur - kiwniciem gowy wskaza Ryksa - ukrad mi
czerwoca.
- Nie gadaj gupstw - zmitygowa go Fredro, ktry zazwyczaj dopiero trzewiejc,
nabiera rozumu. - Gdyby nie im Turoposki, byoby z nami krucho. Podzikuj
przynajmniej, jemu i drugim ichmociom, jako ja niniejszym czyni. Hermolaus, mwi do
ciebie.

Biaoskrski nic nie odpar, patrzc na Ryksa z tak intensywn nienawici, e tego a
to zdziwio. Zmarszczy brwi i co rozwaa, rwnie nie spuszczajc z tamtego oka. Ta
smaga cera, dziki i drapieny wzrok, zacita mina, rysy wykrzywione zwierzc
wciekoci...
- Szkoda strzpi jzyk po prnicy, moci Fredro - rzek spokojnie, lecz z naciskiem.
- Zwaszcza e to nie jest Hermolaus.
- A kto? - Fredro wytrzeszczy oczy, pozostali take spojrzeli na Ryksa jak na
szaleca.
- Hermokrat, blini brat Hermolausa.
Z pocztku wydawao si, e Biaoskrski rzuci si na Ryksa, lecz jako zdoa si
opanowa i tylko wysycza:
- Bredzisz jak na mkach, psie kamliwy. Miaem brata bliniaka, i owszem. Ale zwa
si Hermip i ju nie yje.
- Braci byo trzech - odpar niewzruszony Ryx. - A poniewa Hermolaus jeszcze nie
zatraci ze szcztem wszystkich ludzkich cech, tedy ty musisz by Hermokrat.
Tak szybko, e Biaoskrski nie zdy zareagowa, Ryx wyrzuci rk, szarpn
potnie konierz kaftana tamtego, odrywajc przy okazji dwa guzy, rozdzierajc koszul i
odsaniajc rami ze znamieniem w ksztacie my czy te nietoperza.
- Oto dowd, moci panowie. Hermolaus urodzi si najpierw. Hermip i Hermokrat
przyszli na wiat tu po nim, zronici ramionami, co ich matka przypacia yciem.
Rozdzielono ich, ale zostay im jednakie blizny. Skoro mia j Hermip, co sam widziaem w
krypcie kaplicy Biaoskrskich we Lwowie, a Hermolaus z pewnoci jej nie ma, ergo to
musi by Hermokrat.
Zdemaskowany otr skamienia. Odjo mu mow do tego stopnia, e rozdziawi tylko
gb, ukazujc ostre ky z odsonitymi szyjkami zbowymi, i nie uczyni nic, gdy Ryx wyj
mu zza pasa pistolet, po czym luf strci mu z gowy kapelusz. Ostry promie zachodzcego
soca pad na twarz Hermokrata, ktry rykn bolenie i zasoni lico domi.
- Skd to wszystko wiesz? Ty... iy diable! - jkn.
- Przeceniasz mnie. iy za to jeste potworem. Moci panowie, ten czowiek to prawy
wpierz, ktry mordowa wyrusza noc, bo razi go wiato dzienne. Umiowany synowiec
Prochora, a moe nawet jego syn i wsplnik w otrostwach. Id o zakad, e jak zwykle
podszywajc si pod brata, przyby tu szpiegowa dla Prochora. Kto wie, co obaj knuj tym
razem. Ale jeli pomoecie mi pooy na nim areszt, niedugo si tego dowiemy...
Pietrowski i Borsza przystpili do Biaoskrskiego, jeden Fredro sta jak wryty, wci

nie mogc uwierzy w zasyszane rewelacje.


- Baczno! - krzykn Ryx.
Ale byo za pno. Biaoskrski, przed momentem wygldajcy na zupenie
zaamanego i bezsilnego, nagle odzyska wigor. Wyprostowa si i potnym kopniakiem
powita Moskwicina. Borsza, ktry zdy pochwyci go za rami, wrzasn z blu i je puci,
za niedoszy aresztant wyrwa mu si i pomkn w d Warwarki. Ryx wymierzy do niego z
pistoletu, ale uciekinier bieg zakosami, a potem wpad midzy przechodniw i wkrtce
znikn mu z oczu.
- Ugryz mnie! - jkn Borsza, trzymajc si za krwawic rk. - Dacie wiar?
- I tak miae wa szczcie - pocieszy go Ryx, chowajc pistolet za pas i ogldajc
jego ran. - Im Fredrze omal nie rozdar zbami garda.
Rozerwa facelet i poow chustki obwiza skaleczenie Borszy.
- Na wszelki wypadek trzeba to bdzie jak najrychlej wypali lub przynajmniej obficie
zla mocn gorzak.
- Jak to: omal nie rozdar mi garda? - docieka Fredro skoowany do koca. - Nic z
tego nie pojmuj...
- To on nawiedzi nas noc w gospodzie w Samborze. Chyba tego nie zabaczy.
- Nie moe to by!
- A jednak.
- Tamta bestia to by on?
- We wasnej osobie, a raczej pod postaci wikoka albo wpierza, ktr przybiera,
ruszajc na nocne owy. To jego przed Smoleskiem widzielimy z dala, jak poskramia
wzrokiem wciekego wilka. Wida kruk krukowi oka nie wykol.
- Jake pozna, e to Hermokrat? - zaciekawi si Pietrowski. - Nie dziwi si
zdumieniu im Fredry, bo sam dabym sobie gow uci, e mam przed sob Hermolausa.
- S prawie identyczni. Dlatego kiedy Hermokrat popenia zbrodni w jednym
miejscu, a Hermolausa widziano w tym czasie gdzie indziej, nie mona byo wytoczy mu
sprawy. Co najwyej uwaano go za potnego czarnoksinika. Id o zakad, e to Prochor
wpad na w koncept, a Hermolaus mg nawet z pierwotku niczego si nie domyla. Jest
do gupi, ale nie ze szcztem zy. Prochor i Hermokrat uprawiali swj niecny proceder,
grasujc na gocicu midzy Samborem a Lwowem, chronieni protekcj wprzd burgrabiego
Pantaleona Biaoskrskiego, a potem wojewody Mniszcha, ktry patrzy przez palce na ich
sprawki, pki mu si wysugiwali. Przypuszczam zreszt, e nawet on nie zna caej prawdy.
Potem, ju w Moskwie, Biaoskrscy znaleli lepszych protektorw w osobie kniazia

Szujskiego i drugich bojarw wrogich hospodarowi. Z ich poduszczenia nkali miejscow


ludno podczas naszej peregrynacji do Moskwy, by wzbudzi w indygenach nienawi do
Polakw i Litwinw, a teraz czyni to samo w Moskwie.
- Skd wiesz to wszystko? - zdumia si Borsza.
- TYopi ich od dwch lat. Odkd pod Samborem zamordowali moj narzeczon.
- Ach!
- No dobrze. Ale to oznacza, e kiedymy cignli do Moskwy, z Prochorem byli obaj
bracia. Jak to si zatem stao, emy ich tyle czasu razem nie widzieli? - wci nie dowierza
Fredro.
- Widzielicie.
- Co? Imputujesz, e wszyscy bylimy lepi?
- Tego nie twierdz. Sam wpadem na to niedawno: Hermokrat i Turek Hassanbej to
jedno.
- Nie moe by! - zakrzyknli zgodnym chrem we trzech.
- Zmyliy nas turecki kostium razem z turbanem i zawojem na lico, doprawione wsy
oraz gba i donie poczernione sokiem z orzechw woskich albo smarowane gsim smalcem
lub nieci jczmienn zbit z ci woow i wymieszan z olejem. Dwch ostatnich
sposobw imaa si moja macierz, kiedy za modu przebywaa pord Cyganw i nie chciaa
si wyrnia bladym licem. Kiedy sobie o tym przypomniaem, owiecio mnie. W Moskwie
Hermokrat nie musia si ju skrywa pod cudz postaci i star czernido. Ale nie tak atwo
si go pozby, nawet po wielokrotnym myciu. I to mnie dzi uderzyo w jego wygldzie, gdy
wszyscy Biaoskrscy s bardzo bladzi i w mniejszym lub wikszym stopniu czuli na wiato
dzienne.
- A wic to prawda! - Fredro zgrzytn zbami. - To w istocie by Hermokrat, nie
Hermolaus. A to mnie podszed, otr. I jeszcze mia czelno wprasza si na kwater! Nie
daruj mu tego! Ubij jak psa!
Wtem Juszka schyli si i podnis z ziemi nieduy sczek.
- To Biaoskrskiego - powiedzia Fredro. - Widziaem, jak mu wypad, kiedy si z
wami szarpa.
Pietrowski rozwiza rzemyk i wysypa na do jego zawarto.
- Co to? - zdumia si na widok kawakw jakiej biaej substancji.
Ryx wzi od niego jeden ksek, roztar w palcach, powcha i posmakowa.
- To kreda - oznajmi, plujc okruchami.
- Na co mu ona?

- A bo ja wiem? Na nic dobrego, to pewne. Mwiem ju, e wedle mego rozeznania


Hermokrat przyby sam na przeszpiegi. Szkoda, emy go wypucili z rk.
- Trzeba go byo przynajmniej zastrzeli - wypomnia mu Pietrowski.
- atwo ci gada. A jakby przypadkiem dosta kulk kto postronny? Mao mielimy
turbacji, gdy Hermokrat postrzeli t niewiast?
Kiedy pozostali dwaj udali si do swoich kwater, Pietrowski i Ryx pospieszyli na
Kreml zwany te Krymgrodem. Zrobiwszy kilka krokw za Bram Froowsk, Ryx zatrzyma
si nagle i ogarn wzrokiem niebosine mury wok, ciasne zauki pomidzy paacami i
cerkwiami oraz grup strzelcw moskiewskich, ktrzy nie krpujc si nimi dwoma, zmyleni
ich niepolskimi ubiorami rozprawiali o czym w skupieniu. Cho wok panowa spokj i
tylko sygnaturki w monasterach wzyway mnichw na wieczorne naboestwo, Ryx
wyczuwa podskrne napicie i oczekiwanie na co, co miao si niebawem wydarzy.
- To puapka bez wyjcia - powiedzia cicho. - W razie rebelii nikt std nie ujdzie z
yciem.
- To prawda - ponuro zgodzi si z nim Pietrowski.
- Massa przynis dzi do gospody karty olderskich budowniczych podziemnych
kanaw, eby si chepi ich kunsztem. Chciabym jeszcze raz rzuci na nie okiem. Zaatwisz
mi to?
- Na kiedy?
- Na jutro.
- Mylisz... A zreszt masz racj. To moe by jedyny sposb ratunku. Bramy
Froowskiej nie zamyka si nigdy, a jest sam jeszcze, w dolnej partii kitajgorodskich murw,
sekretny korytarz czcy wszystkie baszty razem z bramami, za pod ziemi wydrono
przeazy wychodzce poza mury dla prezerwatywy przed podkopami najezdnikw...
- To na nic - przerwa mu Ryx. - Zaoga ma je pod kontrol. Ergo, jeli dochowa
wiernoci carowi, nic mu od rodka ani z zewntrz nie grozi. A jeli nie, to nikt si tamtdy
niepostrzeenie nie wymknie ani nie przedrze si.
Wic zaatw mi te plany i natychmiast powiadom, gdyby co zaczo si dzia.
- Dobrze.
- Aha. Jeszcze co. Zaatw mi take z p funta saletry, ksek wgla i siarki oraz cukru
z trzciny. Moesz?
- Z cukrem bdzie turbacja - zafrasowa si Pietrowski. - Nasi go prawie nie znaj i po
staremu wol mid. Nie widziaem go w adnym kramie, nawet u postronnych kupcw.
- Ja te, dlatego ci prosz, by go poszuka.

- Popytam u Oldrw. A na co ci to wszystko?


- Jeszcze nie wiem. Moe si przyda. Jak powiadacie: na wsiakij sluczaj.
W domu czeka na Ryksa Niemojewski, w podnieceniu chodzc po izbie i nerwowo
zacierajc donie.
- No, jeste wa nareszcie! Hisz, e najwysza pora, aby wyjawi, gdzie ukrye
precjoza.
Ryx znalaz latark, zapali wiec i powiedzia:
- Chodmy.
Niemojewski poszed za Ryksem do stajen, gdzie na strychu kwaterowali Kozacy oraz
Persa z Szowleh. Dostali od Ryksa poow przyrzeczonej nagrody i caymi dniami wczyli
si po miecie, przepuszczajc pienidze na gorzak i nierzdnice, sypiajc mao, by czym
prdzej od nowa hula z niesabncym zapaem. Ryx obudzi towarzystwo, zaywajce
wanie krtkiego odpoczynku, kaza Semenowi z Jurajem wymontowa zamczyst skrzynk,
a Persie i Szowlesze zdj z tylnych osi dwie podtrzymujce burty furgonu elazne lunie,
ktre specjalnie zamwi u kowala przed opuszczeniem Warszawy. Na oczach zdumionych
widzw rozkrci lunie na dwie poowy i z kadej z nich, ktra okazaa si prn wewntrz
rur, wysypa na rozcielone na klepisku ptno owinite w mikki zamsz precjoza.
- A ja zachodziem w gow, po co nam elazne lunie, skoro zwykle wystarczaj
drzewiane! - wykrzykn krlewski sekretarz, gdy nareszcie ochon z zaskoczenia i przesta
rozdziawia usta. - W kocu pomylaem sobie, e obstalowae takie celowo na wyjtkowo
cik drog, ktra nas czekaa.
- I tak wanie miae wa myle, ty i drudzy, ktrych by to zajo. Moesz
sprawdzi, czy adnego klejnotu nie brakuje - powiedzia Ryx do Niemojewskiego.
- Wierz waci na sowo. Ale na wszelki wypadek sprawdzimy to obaj w domu, w
lepszym wietle.
Ryx puci przodem Niemojewskiego, poniewa zatrzyma go Semen.
- Gospody - rzek powanym tonem. - Co wisi w powietrzu. Od paru dni tutejsi
ludzie kupi si po gospodach i o czym deliberuj. Nas si nie lkaj, bo maj za swoich,
nadwoaskich Kozakw, a i tak gada z nami nie chc. Ale niech no pokae si jaki Lach, to
patrz na wilkiem, jakby ywcem chcieli go pore. Co mi si widzi, e tylko czekaj, aby
skoczy Lachom i Litwie do garde. Podbechtuj ich tutejsi czerce, od ktrych w polednich
dniach zaroio si na miecie. Samem sysza, jak jeden taki brodaty niczym sam wity
Nikoa i cuchncy jak cap mnich wprost nawoywa, eby rn Litw, bo to bdzie mie
Bohu, preczystej Panience i swiatemu Nikou...

- Dziki za ostrzeenie. Dlatego wanie chc, bycie jutro jeszcze przed niadaniem
przenieli si ze wszystkimi statkami do Krasnego Sioa o mil na poudnie od Moskwy, gdzie
pewien znajomy Angielczyk obieca mi wynale dla was kwatery u tamtejszych angielskich
faktorw. Poczekacie tam na mnie, sprbujecie sprzeda furgony i woy i kupicie prowiant na
drog oraz pitnacie zapasowych koni. Najlepszych i najszybszych, jakie tylko znajdziecie.
Jutro dostaniecie na to pienidze. Bdcie w gotowoci, bo by moe przyjdzie nam std
umyka w najwyszym popiechu. A jeli oka si zym prorokiem, co daj Panie Boe, za
kilka dni przywoam was z powrotem. Jednak gdyby przyszo do ostatecznoci, a ja bym si
nie zjawi, najdalej po upywie doby udacie si sami do kraju.
Stary Kozak zmarszczy brwi.
- My nie boimsia, panel Ostaniem tu i pokaem Moskwie, co potrafim, gdyby przyszo
do walki.
Pozostaym a zawieciy si oczy do porzdnej awantury, poniewa przyrzekli
Ryksowi zachowywa si przyzwoicie i ju zaczynao ich nosi.
- I nie zdacie mi si na nic i wszyscy poginiemy bez poytku, bo przeciw przemonej
sile nie poradzimy nic. Wic zrobicie, jak przykazaem. A wy - zwrci si do przybocznych doczycie do reszty. Ani sowa! - uci w zarodku protesty.
Swj uk i cenny teleskop powierzy Persie, nakazujc mu, by strzeg ich jak renicy
oka.
*
Nazajutrz, w pitek, okoo poudnia Niemojewski zgodnie z obietnic dan
Siemiradzkiemu uda si do carskiej paaty, albo jak mwili tutejsi - Tieriemu lub
Tieriemnego Dworca. Pod jego nieobecno przyszed Pietrowski z planami od Massy i
zamwionymi przez Ryksa zakupami. By przestraszony dziwnymi ruchami wojsk
stacjonujcych pod Moskw, ale udzi si jeszcze, e ma to zwizek z zaplanowanymi na
nastpny dzie wielkimi manewrami. Jednak to, e wielu bojarw razem z rodzinami
pospiesznie opuszczao stolic, byo wymowne i wysoce niepokojce.
- I co? - spyta Ryx Niemojewskiego, gdy ten wrci.
- Wpierw trafiem na panw Stadnickich. Odprawili mnie, powiadajc, e nie ma
powodu do obaw i e tylko ludzie bojaliwi si strachaj. e posplstwo kocha cara i nie
pozwoli uczyni mu krzywdy. Kazali inkwirowa, kto wznieca prne obawy, i z niczym
odesali. Ale mnie nie tak acno zby. Tom odszuka im wojewod sdomierskiego, ktry
wysucha mnie z powag i zaraz poszed z ostrzeeniem do hospodara. Niebawem wrci. Z
niczym. Pono gosudar odpar mu tak: Dla Boga, panie ojcze, nie mwcie mi ju waszmo

wicej o tym, bo to od waszmoci niewdzicznie przyjmuj. Wiemy my, jako pastwo nasze
rzdzi. Nie masz tu takiego, kto by przeciwko nam mia co rzec, i w naszej by to mocy byo
wszystkim jednego dnia zdrowie odj, kiedy bymy co pobaczyli. Obieca jedynie wysa
na ulice zbrojne patrole. I tyle. Ale przynajmniej potwierdzi, e oczekuje nas przed
wieczorem.
- To dobrze.
- Tak, ale idc tutaj, spostrzegem, e Kozacy i wikszo strzelcw opuszczaj Kreml.
Z zarzdzenia ksicia Wasyla Szujskiego udali si na owy za miasto, czy moe
przygotowywa jutrzejsz gr wojenn z udziaem cara. Pono za Wrotami Srietienskimi
wznoszona jest twierdza, ktr na oczach gosudaryny gosudar ma zdoby szturmem.
- Chryste Panie! Sam wystawia si na sztych!
- Wanie. Powinnimy i my uchodzi std za waszymi ludmi pki czas, ale nie
moemy, bo co bymy rzekli gosudarowi i krlewnie Annie po powrocie, gdyby nic si nie
stao? emy ze strachu wzgardzili carsk ask? Ha, trudno. Raz kozie mier. Ttza i i
modli si, by skoczyo si tylko na strachu. Aha, spotkaem w przedpokojach im
Petrycego. Kaza ci z serca pozdrowi.
- Dank. Jak mu si wiedzie?
- Dobrze. Chwilowo mieszka jeszcze przy legacji krlewskiej, lecz lada dzie
przeprowadzi si do paacu. Zyska u gosudara wielki fawor. Tylko smutny, bo Gabriel wci
si nie odnalaz.
Wieczorem, przed wyjciem na audiencj, Ryx powiedzia do Bartka, ktry rano
odmwi opuszczenia, miasta razem z pozostaymi ludmi Ryksa:
- Masz jeszcze czas. Moesz doczy do reszty w Krasnym Siole. Za godzin zamkn
bramy i ju nikt si std nie wydostanie.
- Ostan z jegomociem - odpar chopiec z determinacj. - Mj ojciec raz jeden
opuci w potrzebie waszego i bdzie to sobie wypomina do koca ywota. Ostan wic i
niech si dzieje wola Boa.
Ryx patrzy na niego dusz chwil, po czym skin gow.
- Jak chcesz. Tedy ap za skrzynk i chod z nami.
Z gospody, w ktrej kwaterowali, do carskiego paacu nie byo daleko, na obiecane
patrole uliczne jednak si nie natknli. Tylko przy samej bramie min ich idcy szybko jaki
czowiek, ktrego stra wpucia bez turbacji, podczas gdy im kazano czeka. Po kilku
chwilach zjawi si sekretarz cara Jan Buczyski i poprowadzi ich na pokoje. Ryx i
Niemojewski razem ponieli skrzynk za uchwyty z bokw. Uzbrojony po zby Bartek zosta

jednak przed bram, poniewa do paacu nikogo z broni nie wpuszczano.


- Gdzie strae? - spyta Niemojewski, gdy przemierzali prawie puste o tej porze
antyszambry*, dostrzegajc zaledwie kilku gwardzistw. - Jeszcze rano byo ich tutaj peno.
* Antyszambr - przedpokj (przyp. red.).
- Zostay odwoane - odpar Buczyski.
- Przez kogo?
- Przez kniazia Wasyla Szujskiego, ktrego car uczyni odpowiedzialnym za swoje
bezpieczestwo.
Niemojewski a przystan z wraenia.
- Dworujesz sobie waszmo? To to kniazia Szujskiego powszechnie obwinia si o
to, e stoi na czele zdrajcw czyhajcych na ycie wielkiego kniazia!
- Mnie wa to mwisz? - odpar Buczyski z gorycz. - Powiedz to najjaniejszemu
panu. Albo lepiej nic nie mw, bo ci zruga jako mnie i drugich, ktrzymy prbowali go
ostrzec. Po poudniu knia Wasyl odwoa wikszo drabantw ze stray przybocznej, pod
pretekstem e to ludzie niepewni i e jutro przyle sprawdzonych.
- To ilu zostao? - po raz pierwszy odezwa si Ryx, kiedy ruszyli dalej.
- Trzydziestu. Sami Niemcy.
Niemojewski westchn, lecz nic nie rzek, Ryx te tego szalestwa nie skomentowa,
za to spyta:
- Jak nazywa si czek, ktry wszed sam przed nami?
- Diak Timofiej Osipow. Zaufany Jego Carskiej Moci majcy do niego przystp o
kadej porze.
- A czy carskim totumfackim, inaczej ni drugim miertelnikom, wolno wnosi bro
do paacu?
Teraz przystan Buczyski.
- Widziae u niego bro? - spyta poblady.
- Pod kaftanem ciska dugi sztylet.
- Jeste pewny?
- Potrafi odrni sztylet od pularesu.
- Strae, do mnie! - wrzasn Buczyski i pogna przd na gr, sadzc po dwa stopnie
naraz.

ROZDZIA 12

Na wieczerzy u Wasyla Szujskiego, oprcz Szujskich i Romanoww, zebrali si


pozostali najwaniejsi spiskowcy: Golicynowie, okolniczy Michai Tatiszczew, okolniczy
Iwan KrukKoyczew, knia Iwan Worotyski, knia Borys TatiewStarodubski, knia Wasyl
Mosalski oraz metropolita kruticki i koomienski Pafnutij, majcy ambicj zosta patriarch
moskiewskim. A z pomniejszych Afanasij Wasiew, ambasador carski, ktry w imieniu
Dymitra bra lub per procura z Maryn, po Borysie i Fiodorze Godunowach ochoczo
zdradzajc ich nastpc, by przypodoba si kolejnemu carowi, dzieci bojarskie Grigorij
Waujew i Iwan Wojejkow, ktry jeszcze niedawno podlizywa si Marynie w drodze do
Moskwy, oraz Andriej Szeferedinow, zabjca poprzednich carw.
Jednak nawet oni, najbardziej zaufani z zaufanych, dopiero teraz mieli si dowiedzie
o szczegach planu Wasyla Szujskiego.
- Drodzy przyjaciele, najwiksi patrioci, kwiecie prawosawnego narodu ruskiego zacz grnolotnie. - Zebraem was dzi tutaj, gdy nadesza chwila rozprawy z niskiego
pochodzenia samozwacem, worem uglickim, zapadnikiem i odstupnikiem, posadowionym
na witym carskim tronie Wielkiej Rusi przez Polakw i Litwinw oraz naszych, ruskich
zdrajcw. Usunicie rasstrigi jest nasz wit powinnoci, od ktrej nie Iza nam si uchyla.
- Tak jest - popar go wadyka Pafnutij. - Musimy zapobiec napenianiu pastwa
moskiewskiego pogaskimi innowiercami z Litwy, ydami i Polakami, i drugimi
obrzydliwcami, jako wrd nich ruskimi ludmi mao dojrzaymi. Dziki kniaziowi Wasylowi
Michaiowiczowi - uprzejmie skin gow Mosalskiemu, a ten skromnie spuci oczy ktremu rasstriga nierozwanie zwierzy si z sekretnego zamysu zaszczepienia aciskiej
wiary w naszym narodzie, wiemy, czego si spodziewa, jeli jak najprdzej nie pozbdziemy
si tego zaprzedanego acinnikom renegata.
- Jeli my teraz nie wyrbiemy chorego drzewa - podchwyci Szujski - to kiedy ono
wyronie pod niebiosa, cae pastwo moskiewskie przepadnie ze szcztem. Albo zgubimy
wora wraz z litewskimi ludmi, albo sami zginiemy.
- A co potem? - docieka przytomnie Mosalski.
- Mielimy na tronie nieznanego Tatarczuka Godunowa i jego pomiot, teraz mamy
wora i rasstrig. Pora na silnego, zakonnego cara, ktrego zgodnie z obyczajem obierzem po
rozprawieniu si z samozwacem.
Chytrze nie zgosi swojej kandydatury, dobrze wiedzc, e jeli jego plan si
powiedzie, elekcja bdzie formalnoci, a do tego czasu najambitniejsi z obecnych mog si
karmi nadziejami.
- Tedy jaki jest wasz plan, Wasylu Iwanowiczu? - spyta Tatiszczew.

- Niedugo, moe nawet w tej chwili, chorobry bogadyr, diak Osipow, w przyszoci z
pewnoci zaliczony w poczet naszych witych mw, zasztyletuje nic niespodziewajcego
si wora. Wwczas gwny problem rozwie si sam.
- A jeli nie? Dotd aden zamach si nie powid, a nikt nie powie, emy si nie
starali.
- Natenczas mamy plan inszy. Zreszt, czy Osipowowi uda si zabi samozwaca czy
nie, i tak zaraz po pnocy do Skorodomu wejdzie osiemnacie tysicy pospolitego ruszenia z
Nowogrodu i Pskowa, zawrconego z wyprawy na Krym. Otocz Kreml i Kitajgorod, e
mysz si nie wylinie, i nie przepuszcz do Moskwy kozackiej odsieczy, jeliby taka
nadesza. Z rana, gdy dzwon od witego liii Proroka da znak, wtedy nadejdzie nasza pora.
Urzdzimy samozwacowi i Polakom krwaw jutrzni.
Wrd spiskowcw zaszumiao. Zaskoczeni rychym terminem wystpienia, pytali na
wyprzdki:
- C, ju jutro, o wicie?
- Za kilka godzin?
- Tak szybko?
Szujski wola trzyma wszystko w tajemnicy do ostatniej chwili, dlatego odpar:
- To konieczne na wypadek, gdyby Osipow zawid. Wzity na mki mgby co
zdradzi. A nawet gdyby niczego nie wyzna, bo te niczego wanego nie wie, to i tak
samozwaniec i Polacy bd si mieli na bacznoci. Do rana nic uczyni nie zdoaj, ale potem
kto wie, co wymyl.
- Jutro przypada dzie witego Andronika, a tako sobota, dzie smutku i paczu,
poprzedzajcy dzie radoci ze zmartwychwstania, niedziel, kiedy nie godzi si przelewa
krwi - z min pobonisia zauway Pafnutij. - Zatem jutro bdzie najlepsza pora na pokaranie
bezbonych, by pojutrze mc witowa tryumf nad szatanem.
- A co z zaog Kremla? - Starodubski, ktrego aspekt teologiczny mao zajmowa,
zmarszczy brwi.
- Wyprowadzona prawie w caoci moim zarzdzeniem, pod pozorem przygotowania
si do jutrzejszych manewrw pod miastem. Nieliczni, ktrzy zostali, zmieniaj si o wicie.
Dlatego musimy uderzy wanie wtedy.
- A stra paacowa?
- W wikszoci usunita jako podejrzana o zdrad lub przekupiona. Zostawiem przy
worze jedynie trzydziestu ludzi, i to gwnie Niemcw z Niemieckiej Sobody. Jeli zechc
stawia opr, przypomnimy im, e maj rodziny, ktre dotknie nasza nieubagana zemsta.

- I po tych posuniciach wor niczego si nie domyli? - wtrci z niedowierzaniem


Worotyski, krcc gow.
- Nic a nic, durak. Ufa mi. Czy inaczej to mnie powierzyby trosk o swoje
bezpieczestwo? To przecie tylko durny czerniec, rasstriga, czort bezumny, ktry uwierzy w
sw niemiertelno, zwaszcza odkd bies nad biesy, rzymski papie, przysa mu
powicony przez siebie ka- mie zwany bezoarem, dobywany, fuj!, za przeproszeniem, z kozich bebechw, by
go chroni od wszelkiego za, a osobliwie od jadu. No i powiedzcie, czy nie wstyd dla wsiej
Rusi, eby taki zabobonny dure kala jej wity tron sw obmierz osob choby o dzie
duej?
Nie by to najlepszy argument, poniewa wszyscy z obecnych, a Szujski najbardziej,
szczerze wierzyli w najdziwniejsze gusa i zabobony. To jednak nie przeszkadzao im
naigrawa si z naiwnoci innych.
- No dobrze, ale kt nam zarczy, e wprowadzeni do miasta strzelcy nowogrodzcy i
pskowscy nie obrc si przeciwko nam? - dry Worotyski.
- Zostali uprzedzeni, e Polacy z Kremla, w porozumieniu z wojskiem ichniejszego
krla, ktre ju przekroczyo granice i cignie na Moskw, szykuj przewrt paacowy, a
powinnoci sodatw jest broni swego pana. Uwierzyli i ochoczo podjli si tak wanego
zadania, ktre na dodatek daje im sposobno pogromienia znienawidzonej Litwy.
- Jednak wikszo ciemnej czerni kocha samozwaca, a wejcia caej armii do
miasta, nawet w nocy, nie da si cakowicie ukry, choby wojsko zachowywao si najciszej,
jak to moliwe. Co, jeli ludzie posadzcy stan w jego obronie? - spyta Koyczew.
- Nie stan, bo nasi ajenci od wielu ju dni rozpuszczaj sprzeczne wieci. Jedn, e
car jest dobry, lecz li Polacy chc go zabi, wic trzeba go przed nimi broni. I drug, e car
idzie na pasku Polakw i spoem spiskuj na szkod narodu ruskiego, pragnc z pomoc
nadcigajcego polskiego wojska pozabija wszystkich bojarw i popw i zaprowadzi na
Rusi wiar acisk. Prostaczkowie tak s skoowani, e nie wiedz, co myle. Zatem i nic
nie zrobi, dopki my im nie powiemy, co maj robi. Ale dopiero rano, gdy dzwony
cerkiewne dadz sygna do walki.
- Pomylelicie o wszystkim, Wasylu Iwanowiczu - przypochlebnie powiedzia
Wasiew.
Na pozostaych take zrczno i przemylno Szujskiego, ktry najwidoczniej
przewidzia wszystko i cao drobiazgowo zaplanowa, uczyniy wielkie wraenie. Dlatego
suchali w skupieniu, gdy przydziela im zadania i wyznacza miejsca. Kiedy wszystko byo

jasne i mieli si rozej, wadyka Pafnutij udzieli im bogosawiestwa i zapewni, e Bg


sprzyja ich sprawie i nic nie jest mu milsze od przelewania krwi acinnikw.
- Szeferedinow, zostacie jeszcze chwil. - Gospodarz zatrzyma zabjc, gdy ten
przepuci przodem godniejszych od siebie i chcia pody za nimi.
- Wykonalicie dobr robot.
To Szeferedinow wraz z przydzielonymi mu ludmi odpowiada za sianie
dezinformacji wrd moskwian. On te, w polskim przebraniu, sprowokowa bjk z bratem
kniazia Mosalskiego i pchn go sztyletem, przez co knia Wasyl sta si zapiekym wrogiem
cara i Polakw.
- Staraem si, Wasza Mio.
- Czy Bialoskrscy wskazali ci wszystkie domy zajmowane przez Polakw?
- Nie zdyli, bo bratanek Prochora da si pozna rodakom i ledwie uszed z yciem.
Ale poradziem sobie i z tym, wic przed pnoc wszystkie bd opisane, jak to ustalilimy.
- Zuch. Bialoskrscy jednak take bardzo si przydali. Niechaj jeszcze jutro zrobi
swoje. Obiecaem Prochorowi, e wszystko, co zdobdzie na Polakach i zdrajcach, bdzie mu
wolno zatrzyma, wic nie wtpi, e ten otr postara si zamordowa tylu, ilu zdoa. Ale
zaraz potem, Andrieju Andriejewiczu, dostaniecie pod komend dwie roty strzelcw i zrobicie
z Biaoskrskimi porzdek. Rozumiemy si?
- Jak zawsze doskonale, wasza wielmono.
- To mnie cieszy. Albowiem musicie wiedzie, Andrieju Andriejewiczu - doda Szujski
ze witoszkowat min - e nikt mnie bardziej nie mierzi od takich renegatw i zdrajcw jak
ci Biaoskrscy. Nie mwic o tym, e s wraymi Polakami i pokrzywdzili wielu dobrych,
ruskich ludzi. A my, jako przyszy car, zawczasu musimy si troszczy o naszych poddanych.
*
Kiedy Ryx z Niemojewskim, spowolnieni niesion skrzyni, dziki wskazwkom
przypadkowo napotkanego pazia dotarli do celu, byo po wszystkim. Car sta w otwartych
drzwiach do swych komnat i patrzy, jak szeciu halabardnikw obezwadniao niedoszego
zamachowca, ktry wyrywa si, kopa i przeklina.
- Co z nim uczyni, najjaniejszy panie? - spyta Buczyski wci zdyszany po
pocigu.
- Wyrzuci przez okno.
- Nie warto go wczeniej wzi na mki, by wyzna, kto go przysa?
- Nie warto. I tak bdzie ga jak najty.
- Powiem, wszystko powiem jak na spowiedzi, ca prawd, tylko mnie nie zabijajcie!

- wydziera si rozpaczliwie skazaniec, gdy gwardzici nieli go do otwartego przez


Buczyskiego okna.
- Aaaaaaaa! - nis si przedmiertny krzyk, dopki ciao nie rozbio si o bruk. Carski
sekretarz zamkn okno.
- Witajcie! - rozpromieni si Dymitr, dopiero teraz dostrzegajc goci.
- To pan Hiroposki wypatrzy sztylet u Osipowa - poinformowa Buczyski.
- A zatem mamy dubeltowy oblig u waszmoci - rzek car, askawie podajc Ryksowi
do do pocaowania. - Wpierw, jeszcze w Samborze, uratowalicie ycie naszemu miemu
sudze Pietruszy, a teraz nam, moci Hiroposki. Procie, o co tylko chcecie.
- Mam tylko jedno yczenie - odpar Ryx miao, ryzykujc, e to si carowi nie
spodoba. - Aby Wasza Carska Mo bardziej troszczy si o swoje ycie, od ktrego i nasze
zawiso.
- O to si nie trap. Ani nam, ani wam nic nie grozi. Osipow oszala, a szalecy
zdarzaj si zawsze i wszdzie. No, ale do o tym, chodcie prdko i pokacie te skarby,
ktrecie nam przywieli. Chcemy, abycie nie mogli si uskara na nasz niewdziczno i
by ludzie to widzieli, jak wasze przybycie jest nam przyjemne i mie, co zaraz nieodwocznie
pokaem.
I w rzeczy samej pokaza, osobicie prowadzc ich do urzdzonego z ogromnym
przepychem gabinetu, gdzie na stole czekay rozmaite miejscowe frykasy i sprowadzane zza
morza egzotyczne frukta. Tylko do picia bya woda lub sorbety, gdy Dymitr unika trunkw i
nigdy si nie upija. Dopiero gdy grzecznie skorzystali z carskiej uprzejmoci, kosztujc
wszystkiego po trochu, mogli przej do rzeczy.
Niemojewski wydoby zza pazuchy wszystkie trzy klucze do zamka i otworzy
skrzynk, po kolei wyjmujc precjoza, odwijajc z zawicia i z uszanowaniem podajc carowi.
Ten oglda z uwag kady przedmiot, cmokajc z ukontentowania.
- Cudne. Zali wolno wiedzie, kogo waszmociowie reprezentujecie, bo zgaduj, e te
prawdziwie krlewskie klejnoty do was nie nale?
Niemojewski zawaha si niedostrzegaln chwil, po czym wyzna szczerze:
- To kosztownoci krlewny Anny, siostry miociwie nam panujcego krla
Zygmunta. Pragnie ona je korzystnie spieniy, by zyska rodki na dziea dobroczynne.
Jednak uprasza na wszystko, by jej nazwisko pozostao w ukryciu. Nawet brat krlewny o
niczym nie wie.
- Aha. Zatem stanie si wedle woli Jej Ksicej Moci. Okazaa ona w Krakowie
wiele serca i rewerencji maonce naszej, za co jestemy jej niewymownie wdziczni.

Wrci do ogldania precjozw. Najbardziej zaj go naszyjnik z dwugowym orem,


takim samym jak godo Wielkiego Ksistwa Moskiewskiego.
- Buczyski, dajcie wicej wiata.
Sekretarz podskoczy z kandelabrem na pi wiec, za Ryx sign do kieszeni po
szko powikszajce i poda je carowi, mwic:
- Spjrzcie przez to szko, miociwy panie.
- Uyteczna zabawka - zdumia si Dymitr. - Teraz wida o wiele lepiej. Pikny! westchn, podziwiajc klejnot. - Jakby stworzony dla nas. Ile Jej Ksica Mo winszuje
sobie za to wszystko?
Zwrci Ryksowi szko powikszajce i ogarn cao skarbu szerokim gestem.
- Pidziesit tysicy rubli - odpar bez mrugnicia okiem Niemojewski.
Dymitr umiechn si pod nosem.
- To dwakro tyle, ile s warte. Ale zgoda, damy tyle, gdy precjoza podobaj nam si
nadzwyczajnie, nadto cenimy Jej Wysoko krlewn szwedzk i nie poskpimy na jej
dobroczynne dziea. A teraz, moci panowie, tusz, e zechcecie dla odmiany obejrze nasze
najcenniejsze klejnoty. Moci Buczyski, podajcie z aski swojej t szkatu, co stoi na
abakusie.
Nawet Ryx, cho wiecideka mao go zajmoway, z niekamanym zainteresowaniem
oglda nieprawdopodobnej wielkoci kamienie szlachetne i przepiknej urody precjoza,
ktrymi chwali si car.
- No, wystarczy na dzi. Zrobio si pno. Jutro za dnia obejrzymy wszystko
dokadnie jeszcze raz. A waszmociw zapraszam wczenie z rana po naleno, gdy potem
wyjedamy dobywa twierdzy postawionej za Srietienskimi Wrotami, polscy usarze
urzdzaj turniej rycerski, za w niedziel mamy wielki bal maskaradowy, na ktrym was
take nie moe zabrakn.
Podczas gdy Buczyski chowa klejnoty carskie do szkatuy i odstawia j na miejsce,
Niemojewski starannie pakowa precjoza krlewny do skrzynki, po czym zamkn j i odda
klucze carskiemu sekretarzowi. Ju si poegnali i mieli wychodzi, gdy Dymitr skin na
Buczyskiego i szepn mu co do ucha. Sekretarz wyszed, lecz wrci zaraz z trzema
pkatymi mieszkami.
- To dla waci - rzek car, podajc Ryksowi dwie sakiewki. - Pierwsza za Sambor i to,
co uczyni dla Pietruszy, tudzie za krzywd, jaka ci spotkaa za spraw naszej umiowanej
maonki w drodze do Moskwy, druga za dzisiejsze zratowanie nam ywota. Bierz, gdy daj
ze szczerego serca - doda, kiedy Ryx si achn. - A to dla waci za dostarczenie tak

wybornego towaru - wrczy Niemojewskiemu trzeci sakiewk. - Obiecalimy przecie, e


nie bdziecie si uskara na nasz niewdziczno. Do miego zobaczenia, moci panowie.
Spotkamy si jutro. Im Buczyski odprowadzi was do wyjcia.
Ukonili si i wyszli. wiadom, e pokoje carskie s poczone z komnatami carowej,
przemierzajc antyszambry, Ryx rozglda si z nadziej, e moe ujrzy j przypadkiem. Na
myl, e rycho, moe za godzin, a moe za chwil tych dwoje poczy si w sodkich
uciskach, zacisn zby. Pamita, co mu uczynia, i adna nagroda nie moga tego wymaza
z pamici, ale nadal jej poda i nie potrafi usun jej wizerunku z serca, cho gardzi sob
za t sabo. Nie dojrza jednak nikogo oprcz stranikw i pokojowcw spieszcych
rozdzia cara do snu. Rozlegy paac jakby wymar. Ich kroki po drewnianych podogach i
schodach, mimo i wyoonych cennymi kobiercami, rozbrzmieway gonym echem w
panujcej ciszy. Dopiero na dole zobaczyli wojennego czowieka w szyszaku i kirysie,
zwanym na Rusi bechterem, ktry instruowa strae przy wyjciu:
- Zawrze bramy i nikogo nie wpuszcza, poniatnol?
- Da, toczno, sudar!
Odwrci si na odgos krokw i wtedy ich zobaczy. Ignorujc pozostaych, zagadn
carskiego sekretarza gosem nawykym do rozkazywania:
- Iwan sdar. - Sdar by to skrt od sudar, uywany przez Moskwicinw odpowiednik
polskiego wa, tylko wtrcany duo czciej. - Dobrze ci widzie. Czy to prawda, e Wasyl
Iwanowicz odwoa wikszo stray paacowej? Mwcie, Iwan sdar!
- Prawda.
- Czemucie mnie natychmiast nie powiadomili? Zabrabym ze sob ze dwie dobrze
okryte roty!
- Jego Wieliczestwo zakazali.
- Iwan sdar, a czyje to trucho ley na dziedzicu w kauy juchy?
- Diaka Timofieja Osipowa, ktry dopiero co usiowa zadga Jego Carsk Mo.
- Piknie. Nie byo mnie dwa dni i prosz, co si porobio! Prowadcie do cara, jeli
jeszcze nie pi, Iwan sdar.
- Jeno odprowadz tych panw. Duchem wracam.
- Kto to by? - zapyta cicho Niemojewski, kiedy szli do wrt.
- Piotr Fiodorowicz Basmanow - odpar Buczyski - carski hetman, szczerze oddany
najjaniejszemu panu. Chwaa Bogu, e wrci na czas.
- Do jutra nic nie zdziaa - zauway Ryx.
- Ale sama jego obecno podnosi czeka na duchu.

Przed paacem poegnali si z Buczyskim i Ryx odebra od Bartka swoje pistolety,


rapier i lewak. Byo godzin po zmierzchu, zaczynaa si druga godzina w noc, na ulicach nie
dostrzegli ywego ducha. Tylko w nielicznych oknach jeszcze si wiecio. Noc bya chodna
i wietrzna. Wicher miga po opustoszaych zaukach, wciska si w wskie przejcia midzy
budynkami i wy zowieszczo. Mijajc zawsze otwart reprezentacyjn Bram Froowsk,
oddzielajc Krym od Kitajgorodu, dostrzegli kilku ospaych stranikw ciko wspartych na
zwykych kijach i ziewajcych, ale aden ich nie zaczepi.
Przed gospod, w ktrej kwaterowali, posadowion niedaleko Poselskiego Dworu,
Bartek, osaniajc doni latark, stan jak wryty.
- Co to jest? - spyta, unoszc wiato i wskazujc napis na drzwiach, ktrego nie byo,
gdy wychodzili.
Cho Ryx i Niemojewski cakiem dobrze rozumieli ju tutejsz mow, a nawet
potrafili co nieco powiedzie w tym jzyku, to dla obu ichnie bukwy stanowiy nieodgadnion
tajemnic.
- Nic dobrego, to pewne - odpar Ryx, pojmujc teraz, do czego Hermokrat
Biaoskrski potrzebowa kredy. - Pamitacie t biblijn przypowie o siedmiu plagach,
ktre Bg zesa na Egipcjan, kiedy wzbraniali si wypuci ydw z niewoli? Tam anio
mierci oszczdzi tylko domy prawowiernych ydw, ktrzy wysmarowali swoje wchody
krwi baranka. We wszystkich innych zabi pierworodne potomstwo. 1\i jest podobnie, z t
rnic, e zgin maj ci, ktrych domy naznaczono.
- Ergo to stanie si jeszcze tej nocy - zbielaymi wargami szepn Niemojewski.
- Moliwe, ale prdzej o wicie.
- Trzeba byo nie odsya swoich Kozakw, panie Turoposki.
- TYzeba byo wyjecha razem z nimi, panie Niemojewski. Kiedy tamci nadejd,
bdzie ich tylu, e dwunastu naszych nie zrobi im rnicy. Uratowa mg nas tylko car, ale
nic nie uczyni i jego los te jest przesdzony. Tak czy owak, wszyscy jestemy zgubieni.
- Poddamy si?
- Nigdy. Car Dymitr przegra wszystko, bo okaza niewczesn sabo. Bronic, si
mamy szans, poddajc si, nie mamy adnej. W kupie bdzie raniej walczy i umiera,
dlatego pjdziemy teraz z Bartkiem uprzedzi pozostaych Polakw, za waszmo zamknij
si dobrze od rodka i nie wpuszczaj nikogo okrom nas dwch. Zapukamy w ten sposb. Zabbni w drzwi trzy razy, a po przerwie znw dwukrotnie. - Aha, popakujcie co cenniejsze
rzeczy i niech Jan za ten czas posprawdza i ponabija wszystkie rusznice i bandolety.
Cho powierzy Persie swj uk i teleskop, przezornie nakaza swoim Kozakom

zostawi wikszo rusznic i muszkietw razem z zapasem prochu i oowianych glotw.


Odda Niemojewskiemu otrzymane od cara mieszki i zarzdzi:
- Bartek, zetrzyj te zdradzieckie signa i chodmy, szkoda czasu.
Polacy spoza dworu carycy i cara mieszkali w dworach lub gospodach rozrzuconych
po caym Kitaju i Biaogrodzie. Nie udao si wic dotrze do wszystkich. A i tak w kilku
domach spano tak twardo lub obawiano si nocnego najcia, e nie otwarto im drzwi, tak i
ograniczyli si tylko do starcia fatalnych znakw i szli dalej. Jednak nawet tam, gdzie ich
przyjto i wysuchano, tylko nieliczni, w tym oficjalne poselstwo polskie, stacjonujce w
Poselskim Dworze, naprawd przejli si grocym niebezpieczestwem i obiecali
przygotowa si na najgorsze. Aleksander Gosiewski potraktowa ostrzeenie z naleyt
powag i obieca wystawi zbrojn stra przed dworem. Inni, zadufani w sobie i wierzcy w
potg cara, w wikszoci ju pijani, wymiali ich, jak owych szeciu dworzan carowej razem
z gospodarzem biesiadujcych przy piwie i gorzace we dworze im Skliskiego. Za
Gouchowski, dworzanin krla Zygmunta i dobry znajomy Niemojewskiego, zapewni, e
niczego si nie lka, gdy zaprzyjani si bardzo z pewnym bojarzynem.
Po powrocie na kwater zajli si umocnieniem domu tak, jak si dao, zastawiajc
drzwi lawami i zamykajc okiennice, z ktrych kada porodku miaa wycity w ksztacie
serca otwr, sposobny jako strzelnica. Suga Niemojewskiego dygota ze strachu i by do
niczego nieprzydatny, lecz sam sekretarz krlewski, wpierw wymodliwszy si przed
wizerunkiem Ukrzyowanego, potem uwija si za dwch.
- Id spa, waszmo, i zabierz ze sob Jana, bo jego biadolenie szarpie mi nerwy poradzi w kocu Ryx. - Wystarczy, e my z Bartkiem bdziemy czuwa na zmian.
Zbudzimy was, gdy przyjdzie pora.
- Moci Hiroposki - rzek Niemojewski przed udaniem si na spoczynek. Porachowaem swoj nagrod od cara i byo tego tysic kopiejek. Waszmo dostae pewnie
dwakro tyle. Do tego dochodzi dziesi tysicy dukatw do podziau z kwoty nalenej za
klejnoty. Cakiem niczego fortunka, lecz co mi powiada, e dugo si ni nie nacieszymy.
Dlatego chc ci przeprosi, jeli kiedykolwiek zwtpiem w tw przyja i uczciwo.
Wiedz, e twoje towarzystwo byo dla mnie zaszczytem.
- Wzajemnie, moci Niemojewski.
Ucisnli si jak bracia.
- Boisz si? - spyta Ryx Bartka, gdy rozstawili muszkiety pod oknami, dokoczyli
pozostaych przygotowa i zasiedli na swoich kach w kompletnych ciemnociach.
- Nie, kiedy jestem z jegomociem - odpar modzian. - Ojciec powiada mi, e nawet

podczas najgorszej obiey czu to samo w przytomnoci ojca Waszej Mioci. Ufa, e pan
Ryx starszy zawsze wynajdzie jaki ratunek i nigdy si na nim nie zawid.
- Nie jestem taki jak mj ojciec.
- A ja myl, e tak.
- Daniela nie ocaliem.
- Bo tego nie chcia. Sam si zgubi.
- Jeli przeyjesz jutrzejszy dzie, bd z ciebie ludzie. A teraz kad si, obudz ci
za dwie godziny.
Spdzi je pracowicie, wsypujc do mieszka, w ktrym wczeniej Hermokrat
Biaoskrski trzyma kred, zamwione u Pietrowskiego ingrediencje we waciwych
proporcjach: najwicej saletry, do tego po trochu wgla, siarki i cukru trzcinowego, a na
koniec szczypt prochu. Potem nasmoowa sznurek, ktrym zwiza sczek, i te
wysmarowa go resztk smoy. Cao owin faceletem, by nie pobrudzi ubrania, i wsun
do kieszeni kaftana.
- Umiesz szy? - dwie godziny pniej spyta rozespanego chopaka, wprawiajc go w
osupienie.
- Nie, ale widziaem, jak to robiy macierz i siostry - odpar, trc powieki.
- Tedy masz tu materi i ig z jedwabn nici, ktre poyczyem sobie od Jana. Pokaza wymienione przedmioty lece na awie obok zapalonej wiecy i sakiewek od cara. Uszyj z tego dwa dugie a wskie saki. Nie musi to by pikna robota, byle bya solidna.
- Po co to?
- Na pienidze. Przesypiesz do nich mice z mieszkw, po czym przepaszemy si
nimi. Jeli dostaniemy si do niewoli, pozwol nam przekupi strae, a jeli uda nam si
zbiec, przydadz si tym wicej. Dobra, teraz ja sobie krzyn popi, a ty bierz si do roboty,
to nie zmorzy ci sen.
Prawie witao, gdy Bartek obudzi Ryksa.
- Zaczo si.
Przez otwory w okiennicach wpady pierwsze promienie jutrzni, rwnoczenie w
dzielnicy Ilinka odezwa si w cerkwi witego liii Proroka dzwon, ktrego uywano tylko do
bicia na trwog. Po chwili rozdzwoniy si kookoy w pozostaych cerkwiach. Czerwone
soce wolno wysuwao si znad horyzontu, rzucajc na budzce si miasto czerwony blask.
Zaczynaa si sobota 27 maja 1606 roku, lub, wedle miejscowej rachuby, 17 maja 7114 roku,
dzie witego Andronika.
*

Rwno z pierwszym uderzeniem kookoa u liii Proroka Wasyl Szujski z


Tatiszczewem, ktrego uczyni swoj praw rk, oraz Golicynami opucili dwr stanowicy
punkt zborny dla spiskowcw, i wyszli razem na ulice Kitajgorodu w otoczeniu dwch setek
nowogrodzkiej szlachty zdecydowanej wzi bezporedni udzia w planowanym zamachu
stanu. Rozbudzeni mieszkacy wybiegali w panice z domw, woajc zdezorientowani:
- Czto sluczilos?!
- Kreml si pali?!
Na to ludzie Szujskiego, przebiegajcy ulice, odpowiadali:
- Morduj cara i bojarw!
- Kto?! - pytano.
- Polacy!
- A kto eto?
- Litwa!
- A, Litwa!
- Ratowa carabatiuszk!
- Bij, morduj Litw!
Na rozkaz Szujskiego z wszystkich tiurm wypuszczono kryminalistw, uzbrajajc ich
jak popado w rohatyny, rusznice, berdysze, szable i zwyke paki oraz zezwalajc
przywaszczy sobie cay dobytek zamordowanych Polakw. Wyjca, obszarpana tuszcza
pospolitych bandytw ruszya ochoczo w miasto. Przyczay si do nich niewielkie grupy
mieszkacw stolicy, gdy wikszo wolaa przezornie zabarykadowa si w domach i
przeczeka do wyjanienia sprawy.
Jak zwykle w krytycznych sytuacjach tum gromadzi si na placu Czerwonym, gdzie
Szujski, wlazszy na obne Miejsce, zaapelowa do ludu:
- Nie puszczajcie Litwy na Kreml. Chc ubi naszego dobrego cara!
- Zdrada! - wrzasna tuszcza.
- Tak jest! Pjdcie z nami broni cara i mordujcie kadego Polaka i naszego ruskiego
zdrajc, ktrego napotkacie po drodze. Pomcijcie si krzywdy Boej i waszej na Litwie i
uderzcie na nich niespodzianie, a co u nich znajdziecie, bdzie wasze. Tylko od Poselskiego
Dworu wara! - Ju wczeniej, zdajc sobie spraw ze skutkw, jakie nisby ze sob zamach
na oficjalne polskie poselstwo, oddelegowa kilku bojarw i dobrze okryt rot strzelcw, by
strzegli dworu zajmowanego przez legatw krla Zygmunta III.
- Na Kreml! Broni cara! Bi Litw! - rykn tum i ruszy za Tatiszczewem i jednym
z Golicynw, ktrzy poprowadzili motoch na Krymgorod.

Mordercy z wrzaskiem wpadli w otwart Bram Froowsk, za nimi hurmem ruszyo


posplstwo. Stranicy bramni, sabo wyszkoleni rzemielnicy i chopi, pilnowali wejcia
niedbale, topory majc wbite w pnie, a rusznice w olstrach razem z prochownicami
zawieszone na cianach, za pod rk co najwyej kije, tote przeraeni pierzchli przed
tumultem albo przyczyli si do rebelii.
- Do paacu carskiego! - zarzdzi Szujski.
Rozgrzani pierwszym atwym powodzeniem ochoczo ruszyli na paac. Wezbrana
czereda wtoczya si w wsk ulic, po czym runa naprzd niepowstrzymanym nurtem,
miadc wszystko, co jej stano na drodze.
*
Ledwo przebrzmiao pierwsze uderzenie kookoa u witego liii, a w izbie
zajmowanej przez Niemojewskiego i Jana zacz si ruch, gdy w drzwi gospody gwatownie
zaomotano.
- Kto tam? - zawoa ju rozbudzony Ryx, dajc Bartkowi znak, by pochwyci
rusznic.
- To ja, Hermolaus Biaoskrski! Mam wane nowiny! Wpucie mnie! Przybywam
jako przyjaciel!
- A to ci dopiero! To jest ta nowina? - sarkn Ryx.
- Uwierzcie mi! Zaraz rozpta si sam pieko!
- Wiemy. I wiemy, kto zabawia si kred w nocy i po co. Odejd, pki cay, nim
zastrzel jak psa, zdrajco!
- Nie jestem zdrajc! Nie miaem nic wsplnego z sygnowaniem dworw! Musicie mi
uwierzy!
- Precz!
- Nie odejd! Lada chwila zjawi si tu zbrojna tuszcza! Dozwlcie mi walczy razem
z wami! Przydam si! Jeli ubij mnie przed waszymi drzwiami, zgin bez poytku, a moja
krew spadnie na wasze gowy! Syszycie, ju tu id!
Pord przeraliwego oskotu dzwonw istotnie dao si sysze stumione wystrzay i
narastajc wrzaw, niby szum wezbranej wody. Po krtkim namyle Ryx rzuci:
- Podejd do okna!
Przez otwr w okiennicy ujrzeli wycieczon posta modego Biaoskrskiego
wygldajcego, jakby przed chwil ockn si z dugiego pijackiego snu albo wsta z oa
boleci. Oprcz szabli u boku nie mia adnej widocznej broni, a na wymizerowanej twarzy
malowaa si niekamana powaga i rozpacz.

- Kto nam zarczy, e pod cian nie czyhaj wasze zbiry?


- Jestem sam, kln si na Boga!
- Dlaczego wybrae wanie ten dom?
- Bo ty tu jeste. Musz z tob pogada. Pospiesz si, zaraz tu bd!
- Skd mam wiedzie, e nie jeste Hermokrat?
Biaoskrski nic nie odpar, zrobi jedynie krok naprzd, by by lepiej widoczny, i
odsoni wpierw jedno, potem drugie rami, rwnoczenie obracajc si, aby mogli si
naocznie przekona, e nie ma znamienia.
- Wejd - odpar Ryx. Gestem nakaza Bartkowi, by rozebra barykad zastawiajc
wchd, a Niemojewskiemu i Janowi, by pochwycili muszkiety i stanli w gotowoci do
odparcia ewentualnego ataku, samemu nie spuszczajc z oka natrta i fragmentu ulicy za nim.
I nagle w polu widzenia pojawiy si nadbiegajce sylwetki zbrojnych. Ju mia
wypali w najbliszego, gdy rozpozna Fredr. Hermolaus take ich usysza i odwrci si, a
wtedy Fredro zatrzyma si jak wryty.
- Hermokrat! Gi, zdrajco!
Zanim Ryx lub Biaoskrski zdyli zareagowa, krewki szlachcic wymierzy
trzymany w garci pistolet i wystrzeli. Hermolaus krzykn, zapa si za pier i upad. Ryx
szybko pomg Bartkowi odblokowa wejcie, otworzy drzwi, wybieg na zewntrz i
pochyli si nad rannym. Biaoskrski by nieprzytomny, a rana silnie krwawia.
- Zostaw pan to cierwo! - krzykn Fredro. - Szkoda fatygi. Chodmy prdko do
domu!
- Zabie niewaciwego brata - powiedzia Ryx, prowizorycznie tamujc krew
bluzgajc z rany. - Pom mi go zabra.
Zaskoczony Fredro posusznie podj Hermolausa za nogi i razem z Ryksem wnieli
rannego do gospody. Za nimi wdara si gromada nowych przybyszy, ktrzy pomogli
gospodarzom na nowo zastawi drzwi.
- Moci Wolski! - Niemojewski dopiero teraz rozpozna kwaterujcego po ssiedzku
synowca marszaka nadwornego.
- Wacin dwr jest warowniejszy od mojego, wic postanowiem si sam przenie.
Im Fredro przyczy si po drodze. Hisz, e nie przeszkadzamy?
- Im nas wicej, tym lepiej.
- Szedem wanie do dworu panw Domaradzkich, bom pomyla, e z wojskiem
bdzie bezpieczniej, ale usarze ju wyjechali na porann msz, a modszy pan Domaradzki za
nimi. Doma osta jeno starszy pan Domaradzki, podstoli lwowski - wyjani Fredro. - Ale im

podstoli, mimo i mia pod dostatkiem sug i broni, zamierza si podda, powiadajc: Nic
zego im nie uczynilimy, nie ma powodu niczego si obawia. Tom i poszed precz.
Ledwom skrci za rg, gdy motoch naszed dwr Domaradzkich...
Przerwa, wic Niemojewski zapyta:
- I co?
- Nie bronili si, wic wyrnito wszystkich i posiekano na sztuki. Gowa im
podstolego toczya si ulic ku mnie, wic odbieaem jak oparzony. Dzwony huczay, nasi,
rozbudzeni ze snu, wypadali z domw i na widok biegajcych tam i sam swawolnych kup,
pytali: Dokd, po co, co si dzieje, kto winien, czego chcecie?. Gosudar wielki knia chce,
bycie oddali bro, odpowiadano, a gdy kto to zrobi, gin. Poddajcych si zabijali,
moskiewskim i bestialskim obyczajem kijami lub obuchami rozbijajc gowy, po czym
wiartowali ciaa, a szcztki ciskali do rzeki albo przekopu. Co tchu, wymykajc si tym
otrom, przybiegem do im Wolskiego, a potem wespoek do waszmociw. Musimy da
hultajstwu srogi odpr, bo inaczej zginiemy.
- Damy. Dobrze, ecie do nas doczyli.
Wtem ranny, o ktrym zapomnieli, zakaszla i spojrza przytomnie.
- Ryx... - szepn.
Ryx pochyli si nad nim.
- Sucham.
- Ja... umieram?
W kcikach ust zebraa mu si krew. Bardzo jasna, z bbelkami powietrza. Mia
przestrzelone puco, to nie ulegao wtpliwoci.
- Chyba tak.
- To dobrze. Pewnie mi nie uwierzysz, jeli ci powiem, em dugo si nie domyla, co
stryj knu spoem z Hermokratem. Dopiero wtedy, w Samborze, zaczem co podejrzewa...
A potem, kiedym ju wiedzia, milczaem i piem, eby zapomnie... Ale kiedy przystali do
Szujskiego i razem ze zdradzieckimi bojarzynami umylili zabi hospodara i wszystkich
naszych, co stryj wyjawi mi dopiero dzisiejszej nocy, kiedycie przepdzili Hermokrata, nie
strzymaem... Nie jestem taki jak oni...
Przerwa, krztuszc si krwi pync coraz obficiej.
- Wiem - rzek Ryx, czystym faceletem wyjtym z kieszeni ocierajc mu usta. - To ty
uwolnie niani Doin, kiedy ojciec i stryj chcieli j zgadzi. I ty osikowym kokiem
przebie trucho Hermipa w waszej kaplicy.
- Wiesz wszystko - potwierdzi umierajcy. - Hermip i Hermokrat wprzdy zabili

synka niani, ot tak, dla zabawy. Bylimy wtenczas jeszcze dziemi i bawilimy si razem, a
oni... Nie chciaem, by i j spotkao to samo, do si wycierpiaa... Kochaem j jak matk.
Uciem gow Hermipowi i przebiem mu serce, eby nie mg mordowa ludzi po mierci...
Mylisz, e pjd za to do pieka? e jestem taki sam jak oni, przeklty od Boga i ludzi?
- Nie - odpar Ryx z powag. - Myl, e ty jeste inny.
- Zabijaem ludzi... Wielu zabiem, ale wszystkich w uczciwej walce...
- Wierz - odpar Ryx, cho pamita rze wieniakw w wiosce rzekomych
ludoercw, ale Biaoskrski najwyraniej uwaa takie rzeczy za zwyczajne. Chodzio mu
raczej o ludzi, z ktrymi stawa do pojedynkw i ktrych mia za godnych siebie
przeciwnikw. Dobre i to.
Ranny ju go chyba nie sysza, oczy uciekay mu w gb czaszki, mwi z coraz
wikszym trudem.
- Ona kazaa mi ci zabi... I stryj Prochor te... Ale ja nie mogem... Nikomu nigdy
nie strzeliem w plecy. Nikogo nie zabiem z ukrycia... A ty dwakro darowa mi ycie...
- Kto ci kaza mnie zabi? Co za ona?
Ale odpowiedzi nie dosta. Gowa Biaoskrskiego opada na bok. Skona.
- Widziaem Prochora i Hermokrata - powiedzia zakopotany Fredro, z poczuciem
winy patrzc, jak Ryx zamyka zmaremu powieki i okrywa ciao opocz - tylko nie chciaem
przy nim tego mwi. To oni razem ze swymi czarnymi zbjami i posplstwem naszli pana
Domaradzkiego, a Prochor obci mu gow... Dlatego wziem Hermolausa za jego brata.
Przykro mi, dobry by z niego kompan do kielicha.
- Nie obwiniaj si wa. Miae prawo si pomyli. A dla niego moe to i dobrze si
stao. Teraz, gdy dowiedzia si wszystkiego, mgby tego ciaru nie udwign.
- Nadchodz! - zawoa Bartek, ktry wraz z jednym ze sug Wolskiego trwa na
posterunku przy oknie.
Wyjca tuszcza skrcia z ulicy i biega z wrzaskiem ku domowi, wymachujc
berdyszami, pakami i rohatynami. Jednak widok zamknitych okiennic i sterczcych z
otworw muszkietowych luf otrzewi motloch, tote zwalniali biegu, by o kilkadziesit
krokw od dworu zbi si w bezadn kup.
- Teraz, pal! - zawoa Fredro.
- Sta! - krzykn Niemojewski. - To ich rozsierdzi. Wpierw sprbujemy po dobroci.
Janie, otwrz okno, a ty - wskaza jednego ze sug Wolskiego - sta za mn z phakiem!
Nikt nie zaprotestowa, tyle w gosie krlewskiego sekretarza byo niespodziewanie
ujawnionego autorytetu. Stojc wyprostowany w otwartym oknie z kordem w doni,

Niemojewski rzuci gromko, bez ladu strachu w gosie:


- Czego chcecie?! Odstpcie, bo bdziemy strzela!
W cibie zaszumiao.
- Poddajcie si! - wrzasn kto z tumu.
- Strzel w gr na postrach! - poleci sudze Niemojewski.
Po strzale tum cofn si, za jeden ze zgromadzonych zacz co gwatownie
perswadowa pozostaym. Z dobrym skutkiem, gdy ograniczajc si do bezsilnego
wygraania broni i obietnicy: Jeszcze tu wrcimy!, pobiegli szuka innych ofiar. Wtedy
czowiek, ktry ich przekona do odejcia, podszed do znw zamknitego okna i powiedzia:
- Nie wychodcie, a nie bdzie wam nic! Jeli dotrwacie do czasu, a czer si
wyszumi, bdziecie ocaleni. Niektrzy bojarzy ju s przeraeni piekem, jakie rozptali.
- Juszka, to ty? - spyta Ryx, poznajc Moskwicina tylko po gosie, poniewa by
prawie nie do poznania w obszarpanej odziey i baraniej czapce wcinitej na oczy.
- Ja.
- Docz do nas.
- Nie. Id do carskiej paaty. Oni chc zabi cara, a moj powinnoci jest go broni.
By dla mnie dobry.
- Zginiesz.
- Wiem.
Wtedy, pod wpywem impulsu, Ryx podj decyzj.
- Zaczekaj. Pjd z tob.
- Ignorujc protesty i perswazje Niemojewskiego, Wolskiego i Fredry, zacz przebija
si do wyjcia, mwic na odchodnym:
- Jest was do i macie pod dostatkiem prochu i kul. Zostawiam wszystkie strzelby.
Poradzicie sobie.
Ju mia wychodzi, gdy Bartek zastpi mu drog.
- Mj jegomo, wecie mnie ze sob.
- Na pewno tego chcesz?
Bartek skin gow.
- To chod.

ROZDZIA 13
Obudzi si nagle, nie wiedzia, dlaczego. Co prawda nigdy si dugo nie wylegiwa i

zazwyczaj nie potrzebowa duo snu, lecz tej nocy baraszkowa w ou z Maryn wyjtkowo
dugo i powinien jeszcze smacznie spa. Wic czemu nie mg? Owszem, lubi manewry
wojskowe, wic zaplanowane na dzi pozorowane zdobywanie twierdzy oraz turniej rycerski
w wykonaniu polskich husarzy, a take jutrzejszy bal maskaradowy, tak lubiany przez
Polakw, Maryn i niego samego, wprawiay go w dobry nastrj. Ale teraz ogarn go dziwny
niepokj, do ktrego doprawdy nie byo adnego powodu. Zerkn w okno. Byo jeszcze
ciemno, cho zaczo si ju nieznacznie rozjania. Spojrza na lec obok on. Spaa
smacznie, rozkopawszy okrycie, z rozpuszczonymi czarnymi jak skrzydo krucze wosami
przysaniajcymi czciowo lico i mae jdrne piersi. Rozrzucone zgrabne nogi, z ciemn
kpk pomidzy nimi, kusiy. Poczu przypyw podania, a take czuoci. Mia wiele kobiet,
ale dopiero t, swoje pierwsze miowanie, pokocha naprawd. Gdyby mg, nie wychodziby
z jej alkowy, zwaszcza e od samego pocztku oddawaa mu si z wielkim zapaem i
pomysowoci w wynajdowaniu coraz to nowych sposobw miowania, co go wpierw
zadziwio u dziewicy (a bya ni z pewnoci), ale i napenio radoci, bo i on ponad
wszystko uwielbia miosne igraszki. Jednak zabawiali si do pna w noc i nie wiedzia, czy
wybudzona z twardego snu z rwn ochot odwzajemniaby pieszczoty, czy raczej naraziby
si na wymwki i kwasy do koca dnia.
Dlatego tylko czule j okry, bo przed witem zawsze bywao najchodniej, po czym
wsta, na nocne giezo narzuciwszy jedynie czamar i na palcach wymkn si z sypialni,
cicho zamykajc za sob drzwi. Potem pustymi korytarzami pody do swoich komnat.
Po drodze usysza gos bijcego na alarm dzwonu od witego liii, a przez okna
wpady pierwsze promienie wstajcego dnia. Utajony niepokj przybra wyraniejsz posta.
Przemierzajc antyszambry, obudzi kilku polskich paziw i popdzi do drzwi prowadzcych
na klatk schodow, za ktrymi spal wierny Basmanow.
- Co jest? Co si stao? - spyta pprzytomnie bojarzyn, ktry czuwa p nocy.
- To my chcielibymy wiedzie, co si dzieje!
- Najjaniejszy pan! - Basmanow porwa si na rwne nogi. - Dzwony na trwog! zauway, nasuchujc.
- Wanie!
- Zaraz sprawdz, Wasze Bagodarienie! Duchem wracam!
Pogna schodami w d, w biegu wycigajc szabl. Jak burza wpad do pokoi, gdzie
nocowali dworzanie take ju rozbudzeni, zdezorientowani i bezradni.
- Co si dzieje w miecie?! - rykn.
- Nie wiemy...

Machn rk i pogna do bramy, gdzie wystraszeni stranicy nasuchiwali odgosw z


ulicy. Do dononego, rozsadzajcego czaszk bicia licznych kookow doczyy przeraliwe
krzyki.
- Uchylcie bram! - wrzasn, po czym wystawi gow na zewntrz.
Jeden rzut oka w gb ulicy mu wystarczy, by wszystko zrozumie. Oto ku paacowi
gnaa zbita ciba uzbrojona w co popado, prowadzona przez kilku bojarw w wysokich
futrzanych czapach i z powiewajcymi poami kosztownych kaftanw. Poblad.
- Zdrada! - zawoa, cofajc si do rodka. - Zawrzyjcie wrota, bro do garci i nie
wpuszcza nikogo!
Zostawi ich drcych i ciko przeraonych i pobieg z powrotem na gr, ryczc po
drodze co si w pucach:
- Margeret! Zdrada! Bywaj tu sam! Gdzie jeste, Margeret?!
adnego odzewu nie byo, wic przypad do drzwi kordergardy zajmowanej przez
francuskich najemnikw i zacz szarpa klamk.
*
Kapitan Jakub Margeret, zmczony po dwunastogodzinnej subie poprzedniego dnia,
jednak obudzi si natychmiast po pierwszym dwiku dzwonu. I od razu, bez adnych
wtpliwoci poj, e krce od pewnego czasu pogoski o szykujcym si zamachu stanu,
mimo licznych ostrzee uparcie lekcewaone przez cara, byy prawdziwe. Ubra si
pospiesznie, w biegu dopinajc pendent z rapierem, i pospieszy do kordegardy. Kiedy tam
wszed, uderzyo go co dziwnego. onierze powinni by ju rozprowadzeni na posterunki,
tymczasem wygldao na to, e wcale si tam si nie wybieraj zajci liczeniem pienidzy.
- Co to ma znaczy, poruczniku?! - rzuci ostro. - Co si dzieje w miecie. Dlaczego
ludzie nie pod broni?
Porucznik Andre Bonua, zastpca Margereta, podnis oczy na dowdc.
- Bo im tak kazaem.
- Podejrzewam zdrad.
- A ja to wiem na pewno. I dlatego nie uczynimy nic, kapitanie.
- Nasz powinnoci jest broni cara - odpar spokojnie Margeret, cho w rodku a w
nim kipiao. - Przysigalimy mu wierno.
- Jutro bdzie nowy car Wasyl Szujski. I przyjmie nas na sub. Obieca mi to
osobicie.
- Sprzedae si, Bonua. Za judaszowe srebrniki!
- Pienidze nie mierdz. Spjrzcie tylko na nich, kapitanie. Czy wygldaj na takich,

ktrzy chcieliby umiera za obecnego cara?


ucznicy ju skoczyli liczy pienidze, pochowali je i teraz unikali wzroku swego
dowdcy.
- Tacy jak my mog zdradzi tylko raz, Bonua. Wiesz o tym. Jeli mylisz, e kto ci
jeszcze zatrudni, jeste nie tylko otrem, ale i gupcem.
- Zaryzykuj - odpar porucznik i wyszarpnwszy zza pasa pistolet, wymierzy luf w
dowdc: - Przycz si do nas, kapitanie, lub oddaj bro, inaczej nie wyjdziesz std ywy.
Pierre, zamknij drzwi. Franois, Jean, odbierzcie rapier od kapitana.
Margeret rozejrza si wok. Zacite miny jego ludzi upewniy go, e nie moe na
nich liczy. Oni ju wybrali. Przeklci najemnicy bez honoru! Skrzywi si z pogard, wyj
rapier, strzaska gowni na kolanie i odrzuci szcztki precz, po czym zaoy rce na
piersiach i spyta:
- Co dalej?
- Nic. Czekamy.
Nie czekali dugo. Kto zacz si dobija do drzwi. Rozpoznali gos Basmanowa.
- Odpowiedz mu, a zginiecie obaj - szepn Bonua, przystawiajc Margeretowi pistolet
do gowy.
Kiedy nikt mu nie otworzy, a z wntrza nie dobieg aden dwik, Basmanow poj,
e zdrada zatoczya szersze krgi, ni przypuszcza w najgorszych przewidywaniach.
Nie tracc duej cennego czasu, pogna do cara, krzyczc z daleka:
- Wasze Bagodarienie, zdrada! Bojarzy powstali! Ratuj si, gosudar! Ja umr za
ciebie!
Dymitr usysza to woanie, wyrwa berdysz jednemu z pitnastu halabardnikw,
ktrych zdoa zgromadzi przy sobie, i wybiegszy na ganek, zawoa z gry do
szturmujcych wrota paacowe:
- Odstpcie! Ja nie bd dla was taki jak car Borys!
W odpowiedzi rozlego si wycie:
- Precz z eDymitrem!
- Na pohybel tobie, niezakonny carze!
- Uglicki wor!
Gruchno take kilka strzaw. Jedna z kul uderzya tu obok gowy cara, wybijajc
szyb w oknie. Dymitr cofn si i pogna gankiem na drug stron paacu, po drodze
przebiegajc mimo komnat carowej i woajc z rozpacz w otwarte okno sypialni Maryny z
majaczc w gbi twarz ony:

- Moje serce, zdrada!


Pomkn ku ani, a stamtd tajnym przejciem na tyy paacu, do sal kamiennych na
wzrubie, to jest stoku wzgrza schodzcego ku rzece Moskwie. Na d byo stamtd bardzo
daleko, ale pod gankiem zgromadzi si ju kilka setek liczcy tum posplstwa, wrd
ktrego brakowao bojarw mogcych podburzy prostaczkw. Lud szczerze kocha cara,
wic poznawszy z jego ust prawd, z pewnoci pozabijaby zdradzieckich bojarw i reszt
spiskowcw. Ba, tylko jak si do nich przedosta?
Tymczasem buntownikom udao si sforsowa wrota paacowe i rozbroi strae, ktre
prawie nie stawiay oporu, zwaszcza gdy druga grupa spiskowcw wyamaa deski w
sieniach paacowych. Halabardnicy oddali lub porzucili bro i rozpierzchli si w popochu.
Hurma zamachowcw pognaa po schodach na gr, do komnat carskich, pozostali rozpezli
si po caym paacu, mordujc, kogo napotkali, i rabujc, co im tylko wpado w rce.
Odkrywszy izby, w ktrych kwaterowali polscy muzykanci, do niedawna zabawiajcy
Moskwicinw i nazywani przez nich pieszczotliwie pociesznikami, wyrnli wszystkich
(oprcz kilku najmodszych chopit - te zgwacono i puszczono nago), mimo e aden si nie
broni, po czym potrzaskali instrumenty.
Pierwszy bojarzyn, wyprzedziwszy pozostaych, dotar do komnat carskich,
wrzeszczc szyderczo:
- Gdziee, worze?! Jeszcze si nie wyspae, niedonoszony carze? Dlaczego nie
wyazisz wytumaczy si ludowi?
Basmanow, samotnie trzymajcy stra, jednym ciosem paasza odci zuchwalcowi
gow, ktra podskakujc na stopniach i bryzgajc krwi, potoczya si pod nogi nastpnych
napastnikw prowadzonych przez Tatiszczewa.
- Co to ma znaczy, Michaile Ignatiewiczu? - powita go Basmanow, opuszczajc
skrwawiony paasz. - Zastanwcie si, co chcecie uczyni, i poniechajcie tego!
Spord wszystkich zamachowcw najmniej obawia si wanie Tatiszczewa, za
ktrym przed niespena miesicem wstawi si u Dymitra, by ten wybaczy mu poprzedni
zdrad i nawet zezwoli na powrt z zesania.
- Z drogi, suczy synu! - warkn zdrajca i nim Basmanow zdoa si zasoni
paaszem, przebi mu serce trzymanym w garci kordem.
- Wecie to cierwo i zrzucie z ganku - rozkaza pozostaym.
Omieleni mierci Basmanowa, ktrego bardzo si obawiali, wyamali drzwi do
komnat carskich i powlekli trupa na ganek, by zrzuci go na kamienie dziedzica, po czym
rozbiegli si w poszukiwaniu cara. Nie znalazszy go nigdzie, zadowolili si zabiciem i

pociciem na sztuki kilku polskich paziw, spldrowaniem pomieszcze i zdemolowaniem


reszty.
- Do! - rykn Tatiszczew. - Idziemy szuka wora! A ty, Szeferedinow, we
kilkunastu ludzi i pjdcie po t czarownic Maryn, zanim motoch si do niej dobierze.
Chc j yw, ale w jakim stanie, to mi obojtne.
*
Wci

by

oszoomiony. Naga

zmiana,

przeistoczenie

niezwycionego

niemiertelnego imperatora w ciganego szczura, sparaliowaa go. Wiedzia, e gdzie


powinny by sekretne przejcia do podziemi, lecz nie wiedzia gdzie. Nie interesowa si tym,
bo w gowie mu nie postao, e kiedykolwiek bd mu potrzebne. Jego wzrok, rozpaczliwie
szukajcy sposobu na przebycie dwudziestookciowej przepaci, pad na jeden ze supw
podpierajcych ganek i ju po chwili car zacz si po nim zsuwa w d. Lecz w poowie
drogi wbi sobie drzazg w do i odpad od filara. Upadszy nieszczliwie na rusztowanie
wzniesione przed pokazem fajerwerkw, przebi je i caym ciarem gruchn o ziemi.
Zwichn przy tym nog i straci przytomno.
Strzelcy ukrainni z Siewierszczyzny, od samego pocztku wiernie popierajcej
samozwaca, kwaterujcy na dole i penicy od tej strony stra zamkow, podbiegli do
lecego, a rozpoznawszy cara, ocucili go i wnieli do wntrza.
- Brocie mnie od Szujskich - baga Dymitr. Pord strzelcw znalazo si kilkunastu
ludzi z posplstwa, delegacja tych, ktrzy zgromadzili si na dziedzicu, ale nie wiedzieli, co
si dzieje, i czekali na wskazwki. - Wywiedcie mnie na plac Czerwony przed zamek, bo
chc przemwi do mojego ludu... Jeli to zrobicie, hojnie wynagrodz kadego...
Dostaniecie majtki, ony i crki bojarw na uciech...
Zgodzili si zatem i ju mieli go ponie ku Lobnemu Miejscu, gdy wtem pojawia si
gromada spiskowcw z Iwanem Golicynem, Wojejkowem, Wauj ewem i kupcem
Mylnikowem na czele.
- I jest nasza zguba!
- Znalaz si wor!
- Zabi szalbierza!
Runli na Siewierszczan, ale ci nie ulkli si i odpowiedzieli ogniem. Kilku
zamachowcw pado, reszta cofna si trwoliwie.
- Ej, wy, sodaty! - wrzasn Golicyn. - Wydajcie nam wora albo pjdziemy do
Strzeleckiej Sobody i wyrniemy wasze ony i dzieci!
Na takie dictum strzelcy opucili rusznice i pozwolili zamachowcom pojma cara.

Kiedy rebelianci powlekli go do sieni paacowych, gdzie pod stra stali rozbrojeni i ze
zwieszonymi gowami jego gwardzici, Dymitr zapaka. Wepchnli go do jednej z komnat,
zaczli bi i obrzuca obelgami. Zdarli ze szaty i naoyli brudny kaftan.
- Patrzcie, jaki to car Wszechrusi!
- Takiego cara mam u siebie w stajni!
- Chciae Ru odda Litwie, psie niechrzczony!
- Rzymskich popw sprowadzie na nasz zgub!
Iwan Golicyn uderzy go w twarz i spyta:
- Ej, ty suczy synu, co za jeden? Kto jest twoim ojcem? Skde rodem?
- Dobrze wszyscy wiecie - odpar Dymitr z godnoci - e jestem waszym
koronowanym carem, synem Iwana Wasyliewicza. Zapytajcie w klasztorze moj matk Marf
albo zaprowadcie mnie na obne Miejsce i dajcie mi mwi.
- Co gada ten polski skomoroch? - dopytywali si ci, ktrzy z dziedzica pchali si ku
oknom z wybitymi szybami i nie syszeli dokadnie.
- Przyzna si, e nie jest prawdziwym Dymitrem Iwanowiczem! - zawoa Wasyl
Szujski, ktry wanie przyby na dziedziniec i podburza tum. - Mwiem wam! To
bazenskomoroch, duszokrajec i bezbonik, co cielcin jada, chcia krzewi rzymsk wiar i
pozamienia cerkwie na kocioy. Dlatego byo z nim tylu ksiy. A po wymordowaniu
bojarw zamierza zastpi ich polsk szlacht!
W tumie rozlegy si wrzaski:
- Tak jest, na co czeka?! Zabijcie go!
Pierwszy Iwan Wojejkow, bojarski syn, skorzysta z zaproszenia do mordu i wystrzeli
Dymitrowi w brzuch. Car zgi si wp i upad. Wtedy rzucili si na niego pozostali, siekc
szablami i kujc kordami. Skrwawione ciao powlekli na ten sam ganek, z ktrego zrzucili
trupa Basmanowa, i cisnli stamtd na zwoki wiernego sugi, szydzc:
- Bylicie drugami za ycia, bdcie i po mierci!
Potem oba trupy powlekli za nogi przez ulice Kremla na plac Czerwony, po drodze
zatrzymujc si pod monasterem Wozniesienskim. Wywoali mniszk Marf i pytali j,
pokazujc ciao Dymitra:
- Zali to twj syn?
- Pyta mnie byo o to, kiedy by yw, lecz teraz, gdycie go zabili, ju on nie mj odpara.
- Mw janiej, kobieto! Twj to syn czy nie?!
- To wy wiecie lepiej.

- Nie dranij nas! Pytamy ostatni raz: twj to syn?!


- Nie!
*
Usyszawszy rozpaczliwy krzyk Dymitra, jeszcze nim dotar do niej sens jego sw,
Maryna poja, e stao si co strasznego. Tak jak jego, w pierwszej chwili sparaliowa j
lk. Przed chwil bya imperatorow, jedn z najpotniejszych kobiet na wiecie, kochan,
rozpieszczan, wszechmocn i bezpieczn, a teraz jej m przed kim ucieka, ona za
zupenie nie wiedziaa, co robi. Wtem spyno na ni olnienie i zrozumiaa, e ojciec mia
racj, ostrzegajc ich oboje przed buntem bojarw. I oto stao si. A oni si z niego miali:
strachy na Lachy!
Narzucia jupk na nocne giezo i pobiega do komnat fraucymeru. Dworki byy ju
rozbudzone haasami i rozpaczay zbite w strwoon trzdk. Wielka jak dragon ochmistrzyni
Kazanowska usiowaa je uspokaja.
- Najjaniejsza pani! Chwaa Bogu, e nic si nie stao Waszej Mioci! - zawoaa z
ulg, a dworki wyday radosny pisk i przypady do swej pani z ufnoci. - Co si dzieje?
- ebym to ja wiedziaa... - wykrztusia Maryna przez cinite gardo, ze wzgldu na
dziewczta starajc si okiezna wasny strach.
- Soska i wierzbista, pjdcie si rozejrze - zarzdzia pani stara. - Ale nie
wystawiajcie si na azard i w razie niebezpieczestwa natychmiast sam wracajcie.
Wyznaczone dziewczta posusznie wyszy egnane paczem przez pozostae, a w
pomieszczeniu zalega pena napicia cisza.
Min dobry kwadrans, nim posyszay za drzwiami szmer i kto niemiao zapuka.
Do drzwi podesza jejmo Chmielecka i spytaa:
- Kto tam?
- To ja, komorny suga Jan Osmlski.
By to jeden z paziw, bardzo mody jak oni wszyscy, waciwie jeszcze wyrostek, ale
wielki rezolut. Jako i wszed do rodka z szabl w garci i zawadiack min, a za nim kilku
pacholikw, jeszcze modszych od niego i przestraszonych nie mniej od niewiast.
- Co tam si dzieje na dole? Co to za haasy? Czy co nam grozi? Kto strzela i
dlaczego? Gdzie car? - zasypay go pytaniami.
- Nie wiem, co si dzieje. Zdaje si, e hultajstwo wdaro si do paacu.
- A gdzie strae?
- Wszyscy gdzie si zapodziali. Ale nie lkajcie si, moje panie. Ja was obroni.
Wejd tu tylko po moim trupie! - buczucznie potrzsn cik szabl.

Chwil pniej mg sprawdzi sw odwag, bo na schodach rozleg si gwar i tupot


wielu ng, po czym do drzwi gwatownie zaomotano.
- Odstpcie! - zawoa. - 1\i s jeno dziewki i niewiasty. Nie za sam wchodzi obcym.
Hukn strza, kobiety podskoczyy ze strachu, a wybity kul zamek ju nie stawia
oporu. Napastnicy wtargnli do rodka. Prowadzi ich postawny blondyn o intensywnie
niebieskich oczach, gadzim spojrzeniu i w wypolerowanych do poysku wysokich butach.
Osmlski zaatakowa odwanie. Blondyn uchyli si, ale jego towarzysz pad, zalewajc si
krwi. Rozochocony modzik pchn, znw trafi i nastpny intruz wytoczy si za drzwi,
wrzeszczc z blu. Blondyn wyrwa kolejnemu phak i wypali. Kula przeszya serce
dzielnego obrocy, ktry pad bez jku, i trafia w stojc za nim i osaniajc wasnym
ciaem swe podopieczne pani Chmieleck, roztrzaskujc jej ko udow. Kobieta, krzyczc,
runa na pawiment.
- Gdzie car, gdzie ta mija Marinuszka? - hukn Szeferedinow. - Gadajcie, gdziecie
j ukryy, bezwstydne ladacznice!
- Nie ma tu takiej - odpara ochmistrzyni Kazanowska.
- Gdzie carowa? Mwcie, a nie bdzie wam nic!
Mimo trwogi dziewczta zbiy si w kup, ochraniajc swoj pani i wskazujc jedna
na drug.
- Znajdcie j - powiedzia Szeferedinow do swoich zbirw, a ci ochoczo ruszyli ku
lamentujcym kobietom.
Zabjca carw zostawi przy sobie kilku ludzi i wraz z nimi poszed przepatrze
boczne komnaty.
Kiedy gwni spiskowcy z Wasylem Szujskim na czele szturmowali paac carski,
pozostali podburzali posplstwo przeciw Polakom w Kitajgorodzie i Biaogrodzie, gdzie
mieszkao najwicej cudzoziemcw. Wkrtce rozjuszony tum, pord ktrego byo wielu
kryminalistw wypuszczonych z wizie, zaatakowa wszystkie dwory i gospody zajmowane
przez potencjalnych mordercw cara i bojarw, jak wmwiono prostaczkom. Zaskoczeni
Polacy albo si bronili, i ci w wikszoci ocaleli, albo ufali w zapewnienia o darowaniu ycia,
poddawali si... i ginli mordowani w najokropniejszy sposb.
Tej nocy Stanisaw Borsza koczy ostatnie poprawki w pamitniku, ktry prowadzi
skrupulatnie od pocztku wyprawy do Moskwy.
- Gotowe - rzek do siebie.
Starannie poskada zapisane karty i odoy na st. Otar piro z inkaustu i zamkn
kaamarz. Zdmuchn wiec, poniewa do izby wpady pierwsze promienie jutrzenki. Zaraz

potem rozdzwoniy si cerkiewne kolokoy i rozlegy wrzaski atakujcej tuszczy.


Dodajc ducha dwm strwoonym sugom, najspokojniej w wiecie podsypa
wieego prochu na panewki pistoletw, wyj szabl i machn ni kilka razy dla wprawy.
- Dobry dzie na umieranie, co, chopcy? - rzuci wesoo.
Broni si brawurowo i do koca. Kilka razy, wymachujc szabl, wypada z domu na
ulicy Nikitskiej osaniany muszkietowym ogniem sug i narn wielu wrogw. Dopiero gdy
zginli jego ludzie, jednemu z napastnikw udao si wlizn ukradkiem do sieni i zastrzeli
cofajcego si do izby po kolejnym wypadzie Stanisawa Borsz, onierza, ktry rwnie
dobrze wada szabl jak pirem.
Dwr Skliskiego znajdowa si prawie pod murem Kremla. Gospodarz wyda uczt i
razem z szecioma dworzanami carowej prawie ca noc hula przy piwie, a gdy rebelianci
podeszli pod dwr, podchmieleni mieszkacy wystrzelili tylko na postrach, po czym zaczli z
gry rzuca atakujcym szaty, srebro i co cenniejsze rzeczy. Wreszcie zwiedzeni obietnicami
darowania ycia wpucili motoch do rodka i oddali pistolety i szable. Wtenczas zostali
rozebrani do naga, razem ze sugami kazano im usi za stoem, po czym pojedynczo
rozkadano na blacie i wiartowano. ciany spyny krwi. Tylko jeden Komorowski zdoa
si wyrwa oprawcom, lecz dopadli go na ulicy Gliskiej i usiekli pod cerkwi, cho broni
si dzielnie.
Gouchowski, dworzanin krla Zygmunta III, zgin w gospodzie, gdy przyprowadzi
do niego tuszcz rzekomy przyjaciel bojarzyn. Wpierw rozpruto mu brzuch, potem posiekano
noami, a na koniec ukrzyowano, przybijajc do ciany.
Dwr ksicia Winiowieckiego sta na placu przed miastem tu przy baszcie, by
dobrze obsadzony stu pidziesicioma ludmi i opatrzony, tote mocno si broniono na
grze, podczas gdy na dole napastnicy dorwali si wpierw do miodu w piwnicy, potem do
skarbca, a dopiero podpici zaciekle szturmowali grne gmachy, dopki nie zabito ich dobre
pl setki. A kiedy liczba zabitych napastnikw wzrosa do dwustu, rozwcieczeni zatoczyli
armaty i prayli do dworu, dopki nie nadjecha Wasyl Szujski i nie uratowa
Winiowieckiego.
Chory przemyski Taro, kwaterujcy w ludnym i dobrze okrytym dworze, da si
przekona do poddania tumowi, w ktrym byo wielu mnichw, co przypaci obrabowaniem,
a jego sugi mierci. I on by zgin, gdy pad pod ciosem paki, jednak wasnym ciaem
zastawia go ona, okupujc to licznymi ranami. W samych koszulach i ograbieni przeyli
jednak i doczekali przybycia bojarw, ktrym dopiero po poudniu, gdy motoch nasyci si
mordem i rabunkiem, udao si opanowa rozptan przez siebie rze.

W pobliu dworu starosty sanockiego Stanisawa Mniszcha by dwr Tarowej,


starociny sochaczewskiej. Wszyscy schronili si na grze i ocaleli, bo tum zadowoli si
spldrowaniem dou. Starocina dzielnie zagrzewaa sugi do walki, wolc ponie mier z
rki wasnego sugi ni i na pohabienie. Obok Tarowej miaa dwr Herburtowa
Erazmowa, ktr obrabowano i jedynie w koszuli pognano przez ulice do turmy, skd
wypuszczono j dopieropod wieczr.
Do wojewody Mniszcha, ktry kwaterowa na Kremlu, rebelianci wpadli w dwr,
sugi mordujc, rzeczy i konie sobie wzajem wyrywajc, co dao czas wojewodzie skupi
reszt ludzi i obwarowa si do przybycia bojarw. Siedziby jego syna starosty sanockiego
nie atakowano z powodu bliskoci Poselskiego Dworu, ktrego strzegli bojarzy i stu
strzelcw. Zreszt dzielni legaci krla Zygmunta nie zdali si na niczyj ask. Obwarowali
dwr ze wszystkich stron, porobili barykady i obsadzili je hajdukami i zbrojn czeladzi. W
razie zajazdu byli gotowi broni si do upadego.
Dwr Stadnickich, ktrzy wpierw take chcieli si schroni u posw krlewskich,
lecz im odmwiono, szturmowano z uyciem dziaek, ale obrona bya twarda i wieniec
trupw wnet usa si wok, wic zniechceni napastnicy odeszli, porzuciwszy armaty.
Starosta krasnostawski Jan Mniszech dosta dwr wysanego przeciw Tatarom
krymskim Fiodora Szeremieta, ktry tuszcza omina, a starosta ukawski Pawe Mniszech,
kolejny brat Jerzego, stacjonowa obok Poselskiego Dworu, gdzie zdy si schroni.
Ksidz Pomaski wanie odprawia msz w kaplicy paacowej, gdy dzicz rozwalia
drzwi. Heretycki obraz Matki Boskiej podziurawiono kulami. Ksidz przey, cho zosta
odarty z szat kapaskich. Nagiego i pobitego wrzucono go do chlewa na gnj. Umar z
wykrwawienia trzy dni pniej. Zabito wszystkich uczestnikw mszy z wyjtkiem dwch
jezuitw, ktrych dla czarnego ubioru i golenia pont (przycinania brd w szpic) wzito za
Niemcw i puszczono wolno.
Przy okazji motoch rozprawi si ze znienawidzonymi zabjcami Chrystusa
ydami, tymi, ktrych nie dorn p wieku wczeniej, podczas wielkiego pogromu za
czasw Iwana Gronego. Teraz nadrabia niedopatrzenie.
Wielu kupcw przybyych z orszakiem Maryny stracio cay majtek, niektrzy wraz z
yciem. Zabito dwch kupcw lwowskich i Jana Ambroego Cellariego, zotnika z
Mediolanu, obrabowawszy go wprzd z klejnotw wartych trzydzieci tysicy czerwonych
zotych. Francuzowi Jacquesowi de Vie, pomocnikowi Lifftela, odrbano gow. Mikoaj
Siemiradzki okupi si sum pidziesiciu tysicy florenw, Andrys Natan - stu
pidziesicioma tysicami, pozostali kupcy z Augsburga stracili wszystko, to samo kupcy

ydowscy ze Lwowa, ktrych na domiar ciko pobito. Korzystajc z niepowtarzalnej okazji,


zupiono doszcztnie take kupcw z Niderlandw, Francji i Anglii.
Niemojewski z Adamem Wolskim i Fredr czekali w napiciu na dalszy rozwj
wypadkw. Ale nic si nie dziao. Rozpasana tuszcza, z obawy przed ssiedztwem dobrze
obwarowanego i strzeonego Poselskiego Dworu, przetoczya si tam, gdzie spodziewaa si
atwiejszej zdobyczy. Wkrtce przyby do Niemojewskiego starosta sanocki Stanisaw
Mniszech i zaproponowa przeniesienie wszystkich do siebie dla lepszej i pewniejszej obrony
w liczniejszej gromadzie. Wahali si, obawiajc si, czy nie wpadn z deszczu pod rynn,
gdy zarwno sam starosta, jak jego towarzysze i suba byli najbardziej znienawidzeni przez
moskwian, gdy to oni dopuszczali si w miecie najdzikszych swawoli. Przeprowadzili si
jednak, zostawiajc konie i mniej potrzebne rzeczy.
Trzy godziny potem, stojc na ganku i widzc halabardy gwardzistw wynoszone z
paacu carskiego przez gmin, Niemojewski rzek do towarzyszy:
- Zy to znak panowie, musi by le wok wielkiego kniazia.
Wtem furkna strzaa i wbia si w slup, nikogo szczliwie nie ranic, wic cofnli
si do wntrza. Wkrtce dosza ich wie, e car zgin, ale zataili to przed czeladzi, dla
dodania otuchy mwic sugom, e przeciwnie - car ma si dobrze i wkrtce z zamku
nadejdzie pomoc. Sami te si udzili, e wszystko dobrze si skoczy.
Najbardziej doskwieraa im niepewno i niewiedza, co si dzieje z innymi Polakami.
Dlatego sekretarz krlewski w imieniu towarzyszy napisa adresowan do polskich posw
kartk z pytaniem, czy mog dosta od nich posiki. Doczepiono j do strzay i wystrzelono w
kierunku Poselskiego Dworu. Wnet t sam drog wrcia odpowied: Kademu tu do
siebie, brocie si sami jako moecie, od nas si posiku adnego nie spodziewajc.
Czekali wic z dreniem, rozumiejc, e po zdobyciu innych dworw przyjdzie i na
nich pora, lecz pod wieczr nadjecha Wasyl Szujski z Tatiszczewem i wieci, e tumult
wygasa, oraz kilkudziesicioma strzelcami dla ochrony. Surowo zakaza jednak opuszczania
dworu.
- Gdzie jeste, moci Hiroposki? Czy tobie take udao si przey? - szepn do
siebie Niemojewski sam nareszcie bezpieczny.
*
Ledwo wyszli z domu, wpadli w sam rodek zawieruchy. Dziki, wyjcy tum pdzi
we wszystkich kierunkach, majc w wysadzonych lepiach szalestwo i dz mordu.
Zmyleni zachodnim strojem Ryksa i tutejszym Pietrowskiego mordercy z pocztku nie
zaczepiali caej trjki, ale to si mogo zmieni w kadej chwili, zwaszcza e Bartek

wyrnia si nie tylko wzrostem. Wtem obok nich przebieg jaki obszarpaniec, tryumfalnie
wymachujc obcit gow, na ktrej widok Bartek wychrypia zduszonym gosem: Chryste
Panie! To to Kuba de Wi, suga pana Lifftela... Rozejrzawszy si czujnie, Ryx zastpi
drog zabjcy i przebi mu gardo czystym sztychem, po czym uoy ciao pod cian
pobliskiego domu i uda, e niesie rannemu pomoc. Tymczasem cign ze wywiechtan
kapot i barani czapk i rzuci je Bartkowi.
- Wdziej to. Szybko.
- Ciasne - narzeka chopak, ktremu kaftan zdarty z trupa popka na szwach. - Nie
mg jegomo wybra kogo wikszego? I mniej mierdzcego?
- Nie marud - odpar Ryx, wasnym kapeluszem przykrywajc gow nieszczsnego
Francuza. - Miaem ochot zabi wanie tego otra. Jak ci nie pasuje, znajd sobie kogo
odpowiedniejszego i wtedy zamienimy si achami.
Okazja nadarzya si rycho. Z dworu Skliskiego, ktry wieczorem, ucztujc z
przyjacimi, wymia obawy usiujcego go ostrzec Ryksa, wypad pnagi czowiek i
pomkn chyo w ich stron.
- To pan Komorowski z ywca, komornik carowej - rozpozna go Pietrowski. Pomoemy mu?
Ryx waha si o sekund za dugo. Moe dlatego e to wanie Komorowski
najbardziej szydzi z ostrzeenia, zapewniajc pyszakowato, e w razie potrzeby w
pojedynk poradzi sobie choby z ca Moskw. Kiedy Turoposki podj decyzj, byo za
pno, poniewa na krzyk cigajcych szlachcica oprawcw gromada zbirw, dotd
pastwica si nad zwokami wywleczonymi z jakiej gospody, ochoczo przyczya si do
pocigu, odcinajc ciganego od pomocy, jeliby ta zechciaa nadej.
- Nie - odpar twardo. - On ju jest zgubiony. Zginlibymy bez poytku razem z nim.
Spieszmy do zamku.
Nieszcznik Komorowski nie mia adnych szans, tak wielka opada go krwioercza
czereda. Oparty o mur cerkiewny broni si jednak walecznie, wyrwawszy jednemu z
napastnikw szabl, i usiek kilku siepaczy, zanim zgin pod ciosem berdysza. Mordercy
obleli trupa jak mrwki i zaczli rwa ciao na strzpy. To ich tak zaprztao, e nie zwrcili
uwagi na Ryksa i jego towarzyszy przemykajcych mimo. Zreszt od wystrzaw
muszkietowych i armatnich, do zdobywania warowniejszych dworw uyto bowiem dziaek,
w powietrzu unosiy si kby czarnego dymu, utrudniajc oddychanie, ale uatwiajc
przekradanie si przez ogarnite zawieruch miasto. Przez ostr wo prochowego dymu
przebija si tylko duszcy zapach krwi, ktr spyny ulice. Tam, gdzie trafi si bruk,

wszyscy trzej lizgali si po mokrych kamieniach.


Straciliby orientacj, gdyby nie Juszka, ktry prowadzi ich pewnie zaukami, starajc
si omija gwne ulice, gdzie byliby bardziej widoczni. A i tak wpadli na czerca o brodatej
gbie i w habicie zlanym krwi, ktry spieszy dokd, ciskajc niczym maczug krucyfiks z
jednym ramieniem ukruszonym i lnicym od juchy.
- Ja ci znam! - zawoa mnich na widok Pietrowskiego. - Ty zdrajca, izmiennik!
Drug wora i Litwy! Takich jak ty ubijamy na miejscu! Ej, ludzie...
Wrzask usta w zarodku, gdy Juszka wbi kord w wystajcy bandzioch czerca i
przekrci ostrze. Mnich, ktry ju bra zamach krucyfiksem, zwiotcza, zabulgota i wypuci
krzy z doni. Chrystus odpad od drewna i leg w pyle umczonym obliczem zwrcony ku
grze. Bartek pochyli si, podnis figurk i pooy j na ciele mnicha.
Za rogiem trafili na fina masakry dokonywanej na ydowskich merkatorach ze
Lwowa. Gromada rabusiw wynosia z gospody zupione dobra. Dwa odarte z odzienia trupy
rbano na sztuki do wtru niewybrednych artw i pohukiwa, czelad kupieck, ktra
odrzucia bro i bagaa zmiowania, mordowano na ulubion rusk mod - tukc na mier
kijami i obuchami. Krzyki ofiar stopniowo cichy, a ustay cakiem.
Inna horda, ryczc radonie i wymachujc broni, niosa ociekajce krwi trofea gowy, koczyny i korpusy swych ofiar - by wrzuci je do rzeki Moskwy, Nieglinnej lub fosy,
ktrych wody zaczerwieniy si i zasrebrzyy od awic nitych ryb wypywajcych na
powierzchni. Czasami znceni now zdobycz mordercy porzucali szcztki poprzednich
ofiar, ktre zawalay pobocza wszystkich ulic.
Ryx przypomnia sobie proroctwo witego Jana, wygoszone swego czasu przez
Dieda Smiert: Biada, biada, wielka stolico, odziana w bisior, purpur i szkarat, caa zdobna
w zoto, drogi kamie i per, bo w jednej godzinie przepado tak wielkie bogactwo. Przez
gow przebiego mu pytanie, gdzie w tej chwili podziewa si Died i co robi, pomyla te
przelotnie, co dzieje si z Niemojewskim i pozostaymi, ale zaraz odpdzi prn ciekawo,
bo nie bya to pora sprzyjajca rozmylaniom.
Tymczasem dzicz pastwica si nad kupcami i ich czeladzi porwaa zrabowane dobra
i szcztki ofiar i pobiega szuka nastpnych zdobyczy. Zosta tylko jeden, najbardziej
zapamitay zbir. Sdzc po bliznach na zwierzcej gbie, by to zoczyca uwolniony z
wizienia. Berdyszem na dugim stylisku, sucym moskiewskim strzelcom jako forkiet do
cikich rusznic, z zacietrzewieniem szatkowa ciao modzieca, w ktrym nie byo ju nic
ludzkiego. Spogldajc na suszn posta oprawcy i jego goy tors, okryty lun opocz Ryx
mrukn do Bartka:

- Ten ci odpowiada? Lepsza sposobno moe si nie nadarzy.


Wielkolud poblad.
- Mam ci wyrczy? - bada Ryx, zdajc sobie spraw, co musi czu chopak, ktry
jeszcze nikogo nie zabi. Sam nie tak dawno przeywa to samo.
Jednak teraz, w obliczu jatki i wasnej bezsilnoci, by gotw na wszystko. Przepenia
go czysty gniew. Jak si okazao, Bartka take.
- Poradz sobie - odpar z determinacj. - Ej, ty! - Przystpujc do mordercy, trci go
w rami. - Moe zmierzysz si ze mn?
Tamten obrci na pprzytomne spojrzenie gadzich lepi. Szybko oprzytomnia,
wyprostowa si i z rykiem unis oburcz ciki berdysz. Jednak Bartek w okamgnieniu
wzi potny zamach, ci kordem i odwali otrowi obie donie dzierce topr. Gapic si z
niedowierzaniem na tryskajce krwi kikuty, zbir wyda z siebie skrzek, ktry usta, gdy
chopak drugim ciciem odj mu gow. Okaleczony trup zwali si na szcztki swej ofiary.
Bartek, krzywic si z obrzydzenia, woy jego opocz, swoj kapot oddajc Ryksowi.
Teraz ju caa trjka nie rnia si prawie od haastry grasujcej po miecie.
- Dobra robota - stwierdzi Ryx. - Jak si czujesz?
- Lepiej ni wprzdy - odpar powanie Bartek. Schyli si i podnis berdysz.
Wywin nim kilka razy dla wprawy i postanowi zatrzyma.
Ruszyli dalej, rozpoznajc ju zarys Bramy Froowskiej. Byli tutu, gdy z wntrza
wyonia si gromada spiskowcw, cignc za sob za nogi nagie trupy oraz niosc larwy
alias maszkary przygotowane na niedoszy bal maskaradowy. Wasajce si w pobliu kupy
posplstwa natychmiast pobiegy w tamt stron, ale nim cakiem zasoniy widok, Juszka
Pietrowski zdy przypatrze si dwom pierwszym wleczonym ciaom.
- Przeczysta Panienko! - jkn. - Zabili cara!
- A ten drugi to kto? - spyta Ryx.
- Basmanow.
- Na pewno nie carowa?
- Nie.
- Chwaa Bogu. Moe zdymy.
Ale musieli odczeka, a minie ich zdajca na plac Czerwony makabryczna
procesja. A potem druga, cignca w przeciwnym kierunku, w ktrej pod oson kilku
bojarw i kilkudziesiciu uzbrojonych po zby strzelcw pdzono na Kreml pojmanych
Polakw i Litwinw odartych z odziey, nagich i powizanych powrozami, ku uciesze
gawiedzi wyjcej:

- Bijcie suczych synw!


- Wyrn ich! Bi yse by!
Ryx pogratulowa sobie w duchu, e wbrew panujcej modzie nosi dugie wosy, miast
podgala sobie gow jak wikszo polskiej szlachty. Kiedy pochd pokrwawionych
nieszcznikw znikn im z oczu, a wikszo ciby pocigna ku obnemu Miejscu, by
razem z drugimi pastwi si nad zwokami cara, przeniknli przez niepilnowan Bram
Froowsk i znaleli si na Kremlu.
- Musimy dosta si do komnat carowej, najlepiej od zadzi. Znasz drog? - spyta
Pietrowskiego Ryx.
- TYafi - odpar martwym gosem Moskwicin, wci przeywajc mier swego
przyjaciela i dobrodzieja.
- To prowad. Nie ma ani chwili do stracenia. Jeli ju nie jest za pno.
*
Soska i wierzbista poday pustymi korytarzami, a potem schodami na d, w
stron gwnego wejcia do paacu. Dotary wanie do ostatniego ppitra, gdy usyszay na
dole tupot wielu ng, szczk broni i rozkazy wydawane dononym gosem, po czym
zobaczyy pierwszych spiskowcw biegncych ku schodom z obnaonymi szablami.
wierzbista zastyga w przeraeniu i otworzya usta do krzyku, gdy Zuzanna, sama zdziwiona
swoj przytomnoci umysu, zamkna jej usta doni, po czym pocigna za sob z
powrotem na gr. Biega co tchu, wlokc kajc cicho przyjacik, a rwnoczenie
nasuchujc. Jednak przeladowcy okazali si szybsi, tupot ich buciorw narasta. Zuzanna
zrozumiaa, e nie zd uciec i musz poszuka sobie kryjwki. W biegu naciskaa klamki
kolejnych drzwi, a w kocu jedne ustpiy. Przeskoczya prg i wcigna wierzbist, cicho
zamykajc je za sob, cho mimo to lekko skrzypny. Opara si o nie caa drca, z
napiciem nasuchujc odgosw z korytarza.
Intruzi przebiegli obok, nie zatrzymujc si ani na chwil. Odetchna z ulg, dopiero
teraz przekrcia klucz tkwicy w zamku i osuna si ciko po drzwiach, siadajc na
pododze i grzbietem doni ocierajc pot z czoa.
- Poszli sobie - westchna. - Chwilowo jestemy bezpieczne.
- A... a najjaniejsza pani? - chlipna wierzbista. - Miaymy j ostrzec.
- Jak? A zreszt odczekamy chwil, a potem sprawdzimy, co da si zrobi.
Czekay, nastawiajc uszu. Moe po kwadransie, kiedy nic si nie zdarzyo, Zuzanna
zdecydowaa si wyruszy na rekonesans, zapewniajc druk, e na pewno po ni wrci.
Miaa wanie przekrci klucz, ju nawet uja go palcami, kiedy znw usyszay odgos

krokw na korytarzu. Tym razem jednak niebezpieczestwo nadchodzio z przeciwnej strony.


- Wracaj! - szepna Zuzanna do przyjaciki, ktra tym razem nie prbowaa
krzycze, tylko pada bezwadnie na pawiment, bliska omdlenia.
Kiedy w ssiedztwie trzasny drzwi, a po kilku chwilach wywaono nastpne, obie
pojy, e napastnicy przeszukuj wszystkie komnaty i niedugo zostan odkryte. wierzbista
znw zacza cicho paka, a Zuzanna rozejrzaa si rozpaczliwie po izbie w poszukiwaniu
jakiej broni. Narona izba bya niezagospodarowana i prawie pusta, lecz miaa drzwi
wewntrzne prowadzce do ssiedniego pomieszczenia. Niestety zawarte na gucho. Klucz od
drzwi zewntrznych, po ktry Zuzanna pobiega na palcach, nie pasowa. W desperacji rzucia
si do okna, prbujc je otworzy.
- Oszalaa? Chcesz skaka? - spytaa wierzbista przez zy. - Jest za wysoko.
Zabijemy si.
- A tu co nas czeka? - sarkna Soska, mocujc si z oknem. - Nie mwic o tym, co
wprzdy z nami zrobi.
W tym momencie szarpnito za klamk u drzwi wejciowych. Kiedy ani szarpanie, ani
kopanie nie dao rezultatu, gruchn strza, wybity zamek ustpi i drzwi odskoczyy, a kilku
mczyzn wpado do rodka.
- Kogo my tu mamy? - mrukn Szeferedinow, przypatrujc si przeraonym
dziewczynom, po czym doda rozczarowany: - Niestety adna nie jest mij Marusi. Ha,
trudno! Zanim ruszymy dalej, powicimy im chwil uwagi, bo na to zasuguj. Dla mnie ta
ruda, wy wecie sobie t drug!
W kilku skokach dopad Zuzanny, ktrej wanie udao si otworzy okno, uderzy j
pici, a gdy prbowaa si opiera, obali na podog, po czym stan nad ni w rozkroku i
zacz rozpina spodnie. Jego kompani zdzierali suknie z krzyczcej wniebogosy
wierzbistej.
Wliznli si do paacu niezauwaeni. O bocznym wejciu, znanym Pietrowskiemu,
aden ze spiskowcw chyba nie wiedzia, bo te byo uywane gwnie przez sub i
dostawcw. Na korytarzach rwnie nikogo nie napotkali, dopiero na drugiej kondygnacji
natknli si na nagie trupy dwch bardzo modych paziw z pokrwawionymi odbytami i
podernitymi gardami.
- Bestie - powiedzia Juszka przez zacinite zby.
- Sodomici - zawtrowa mu skrzywiony z obrzydzenia Bartek, mocniej zaciskajc
donie na berdyszu.
- Pospieszmy si - ponagli ich Ryx. - Gdzie komnaty carowej?

Pietrowski wysun si na czoo i ruszyli naprzd. Kiedy przebiegali obok uchylonych


drzwi, dobieg ich z wntrza przeraliwy kobiecy krzyk.
- Stj! - zawoa Ryx, zwalniajc kroku.
- Komnaty carowej i izby fraucymeru s tam. - Pietrowski pokaza palcem kierunek,
zatrzymujc si jednak posusznie.
- Najpierw sprawdzimy t - odpar Ryx z cikim sercem, zy na niespodziewan
przeszkod, i pchn drzwi, otwierajc je na ocie.
Jeden rzut oka wystarczy im, by rozezna si w sytuacji i rozpozna Szeferedinowa.
On te ich rozpozna i razem z Pietrowskim zawoali jednoczenie:
- To ty!
Szeferedinow wycign szabl i skoczy ku Pietrowskiemu, ale Ryx stan mu na
drodze z obnaonym rapierem, rozkazujc swoim:
- Bra ich.
Szeferedinow zaatakowa z furi, biegoci i pewnoci siebie. W oczach ziomkw
uchodzi za niezwycionego fechmistrza, co niewiele znaczyo, poniewa Moskowici byli
marnymi szermierzami. On jednak, zdajc sobie z tego spraw, podczas krtkiego pobytu w
Polsce podpatrzy to i owo, a po powrocie pobra kilka lekcji u Francuza Margereta i Anglika
Merricka. W istocie umia si bi, lecz w starciu z Ryksem nie mia szans, cho o tym jeszcze
nie wiedzia.
W Ryksie to, co zobaczy na ulicach i w paacu, wzbudzio obrzydzenie i dz
zemsty, ktrej jeszcze nie zdy da upustu. Dawne obiekcje co do rozlewu krwi uzna teraz
za dziecinne fanaberie. Przybywajc do paacu carskiego, godzi si z tym, e idzie na mier,
lecz przedtem chcia zabra ze sob do pieka tylu mordercw, ilu zdoa.
Majc niejakie pojcie, jak szablista powinien walczy z przeciwnikiem uzbrojonym
w rapier, Szeferedinow stara si zachowywa wysok postaw. By przy tym silny i zwinny,
a jego ciosy miay odpowiedni moc. Zasypa Ryksa seri ci, z ktrych kade powinno
doj do celu.
Ale nie doszy: jedne przechwycone na lewak, drugie odbite rapierem, trzecie
trafiajce w prni. Ryx bowiem bi si oszczdnie, a zarazem skutecznie, pragnc szybko
zakoczy walk, by czym prdzej pody w sukurs ukochanej. Kada chwila zwoki
przyprawiaa go o wcieko. A im bardziej by wcieky, z tym zimniej sz pewnoci dy
do usunicia zawalidrogi.
Zabjca carw by coraz bardziej zmczony, na domiar zaczo go ogarnia uczucie
zgoa nowe i nieznane - strach. Wrg by nieuchwytny. Wykorzystywa jego rosnce

zmczenie i robi zrczne uniki, tak e coraz czciej szabla ze wistem cia powietrze, a
impet wkadany w daremne uderzenia szybko wyczerpywa siy Moskwicina.
Nagle przysiad i szerokim zamachowym ruchem szabli, niczym niwiarz tncy zboe
sierpem, prbowa podci nogi Ryksa. Ale ten podskoczy w gr jak wierszcz i rbn na
odlew w odsonity eb mordercy, ktry instynktownie zdy si zastawi. Jednak sia ciosu
bya tak wielka, e nie zdoa utrzyma szabli w rku. A kiedy si prostowa i rozglda za
wytrcon broni, przeciwnik wbi mu lewak w brzuch. Ostrze weszo gadko a po jelec.
Szeferedinow sta jak sup, ze zgroz wpatrujc si w ciemn, gst krew
wypywajc z przebitych trzewi i skapujc na wypucowane buty. Ryx wyszarpn sztylet,
cofn si o krok, ugi nog i silnym kopniciem w pier pchn przeciwnika wprost w
otwarte okno. Szeferedinow chybn tyem przez parapet, polecia w przepa i roztrzaska
czerep na pytach dziedzica.
Dopiero teraz Ryx mg przyjrze si dziewczynie, ktr uratowa. W tej samej chwili
oboje powiedzieli:
- To znw pani...
- To znw pan...
Zrobia dwa niepewne kroki i rzucia mu si z paczem w ramiona. Przygarn j i
odruchowo pogaska po marchewkowych wosach. Na piersi czu bicie jej serca.
- Ju po wszystkim. Nic pani nie grozi - skama.
- Dziki panu.
- Gdzie carowa?
Czar prysn. Przez jedn chwil udzia si, e przyszed tu po ni. Jej roziskrzone
spojrzenie przygaso. Zachciao jej si paka. Poczua si jeszcze gorzej ni wtedy, gdy
niedawny napastnik zamierza j zgwaci. Tamten przynajmniej uzna j za godn podania.
- Chyba u siebie - wydusia przez cinite gardo i odsuna si od niego, spuszczajc
gow, by nie zdoa ujrze jej ez.
- Musz tam i.
- Zaprowadz ci.
Bartek i Juszka te uporali si ze swymi przeciwnikami. Gdy Ryx ju mia przyczy
si do walki, Bartek potnym ciosem berdysza prawie rozpoowi ostatniego wroga.
Pietrowski pomaga zapakanej dziewczynie podnie si z podogi i niezdarnie poprawia na
niej poszarpane suknie.
Zdyli w ostatniej chwili. Czereda otrw zostawionych przez Szeferedinowa w
gwnej komnacie fraucymeru akurat koczya przetrzsanie skrzy i szkatu w poszukiwaniu

kosztownoci. Rabusie napenili sobie kieszenie i obwiesiwszy si klejnotami, wygldali


niczym podaniki przystrojone na Gody. Dopiero potem przypomnieli sobie o gwnym
zadaniu - znalezieniu chytrej Polki. Rzucili si na zbite w ciasny krg dworki, i cho
dziewczta krzyczay, szlochay i bagay o zmiowanie, odrywali je jedna po drugiej, cignli
do ktw i gwacili kad jeden po drugim.
Kiedy Ryx i pozostali wpadli do komnaty, za progiem omijajc niedajc znaku ycia
Chmieleck i zwoki Osmlskiego, panowa w niej nieopisany harmider.
- Gdzie carowa? - spyta Ryx, przytykajc usta do ucha Soskiej.
- Pewnie przy jejmoci Kazanowskiej.
Postawna ochmistrzyni, z czarnym meszkiem pod nosem, o gow przewyszajca
swoje podopieczne, nie aowaa grubego gosu:
- Przeklci poganie, odstpcie! Poniechajcie tych nieszczsnych dziewic, bo nie
wyjrzycie z pieka! Syszycie, Bg was pokarze!
Nie zamierzajc czeka na bosk interwencj i sprawiedliwo, Ryx zakomenderowa:
- Bartek na czoo, panny w rodek, my z Juszk po bokach. W imi Boe: naprzd!
Ruszyli jak taran, celujc w piercie rozbawionych napastnikw otaczajcych
kobiety i kierujc si na Kazanowsk jak eglujcy noc na Gwiazd Polarn. Zaskoczeni
spiskowcy zorientowali si, e napadnitym kto przyby w sukurs dopiero wtedy, gdy Bartek
odwali z karkw dwa by, obryzgujc krwi wszystkich dookoa, a Ryx czystym sztychem
przebi nastpnego otra. Wrzeszczc goniej od katowanych dziewczt, rozstpili si niczym
Morze Czerwone przed Mojeszem.
Dotarszy do ochmistrzyni, Soska i wierzbista przypady do niej z paczem, a ona
przygarna je do siebie.
- Gdzie carowa? - spyta Ryx, podczas gdy jego towarzysze powstrzymywali
napierajcych wrogw, i w tym momencie ujrza blad twarz i szkliste oczy Maryny
wygldajcej zza masywnych plecw Kazanowskiej. Odetchn z ulg.
- To jest myl - mrukn do siebie, uderzony tym, e niska i drobna carowa sigaa
rosej ochmistrzyni niewiele powyej pasa, a pgosem zarzdzi: - Moci Kazanowska,
ukryjcie Jej Wysoko pod sukni.
- Wyborny koncept - zgodzia si pani stara z byskiem w oku. Uniosa sukni, a
Maryna, wci w szoku i wygldajca, jakby niezupenie wiedziaa, gdzie jest i co si wok
dzieje, wsuna si pod nie posusznie.
Zdya w ostatniej chwili, bo oto Bartek ostrzeg Ryksa:
- Baczno, nastpuj!

Otrzsnwszy si z chwilowego zaskoczenia, spiskowcy zwarli szyki i przeszli do


kontrnatarcia, roztrcajc brutalnie na boki panny z fraucymeru, ktre ju ich nie
interesoway. Wrogw byo wielu, a wci przybywali nowi zwabieni haasem.
Trzej miakowie uwijali si jak w ukropie. Bartek, wpadszy w bitewn furi, szala
na prawym skrzydle, ryczc jak ranny tur, rozwalajc gowy, odrbujc rce i gruchoczc nogi
szturmujcych, ale nie on czyni najwiksze spustoszenie i budzi najwiksze przeraenie,
tylko Ryx. Moe dlatego e by spokojny, szybki i skuteczny niby atakujca mija. Jego rapier
migota z ogromn prdkoci, a kady bysk oznacza mier jednego czowieka. Walczcy
pomidzy nimi Pietrowski take spisywa si nad podziw dobrze, niczym szersze dem
przeszywajc swoim kordem kadego, kto prbowa przelizn si pomidzy Bartka i Ryksa,
eby ich zaj od tyu.
Jednak wrogowie mieli zbyt wielk przewag liczebn i trjk desperatw zepchnito
w kocu do kta, gdzie ochmistrzyni nadal wasnym ciaem osaniaa swoje podopieczne.
- Ryx! - wydysza Pietrowski midzy jednym pchniciem a drugim. - Za niewiastami
w buazerii jest sekretny przeaz... Mona by sprbowa si tamtdy wydosta...
- Teraz mi to mwisz? Dobrze. Na mj znak go otworzysz. Bartek! Odstaw berdysz,
skrzesz ogie i trzymaj go w pogotowiu.
Stosowna pora nadesza niebawem, kiedy Ryx, widzc Moskwicina mierzcego do
niego z rusznicy, wepchn lewak za pas, wyszarpn pistolet i odstrzeli wrogowi czubek
gowy. Krew i mzg trysny fontann, obryzgujc wszystkich naokoo. Hiroposki
natychmiast poprawi z drugiego pistoletu, kadc trupem kolejnego napastnika. Dym spowi
izb, a Ryx zatkn pistolety za pas i wydobywszy chustk, rozwin j, wyj nasmoowany
mieszek i poleci Bartkowi:
- Podpalaj! - Za kobietom nakaza: - Wyjmijcie facelety, bo niedugo nie bdzie tutaj
czym oddycha.
Potrzyma chwil sczek w rku, a gdy nasmoowany sznurek penicy funkcj lontu
rozpali si na dobre i sign materii, rzuci mieszek midzy atakujcych. Wybuch by tak
cichy, e w oglnej wrzawie prawie niezauwaalny, jednak efekt da zaskakujcy, gdy
podpalona substancja zawarta w sczku zacza okropnie kopci. Wkrtce od czarnego i
gryzcego dymu w komnacie zrobio si cakiem siwo.
Kaszlc i krztuszc si, przestraszeni Moskwicini przezornie cofnli si szybko poza
zasig rapiera i berdysza, czekajc na poprawienie widocznoci. Tymczasem do komnaty
wpado kilku bojarw, a jeden zacz co woa, starajc si przekrzycze harmider.
- Kto to i czego chce? - nie rozumiejc dokadnie sw, spyta Ryx Pietrowskiego.

- To sam Wasyl Szujski. Woa, ebymy przestali strzela. Gwarantuje wszystkim


ywot, a niewiastom nietykalno.
- Teraz! Otwieraj przeaz! Szybko, pki jeszcze mao co wida!
Pietrowski uwin si byskawicznie, jakby nie tylko zna tajne przejcie, ale ju z
niego korzysta.
- Prbujecie z nami wydosta si z Moskwy czy zostajecie? - spyta Ryx kobiet, gdy
Pietrowski i Bartek znikali za sekretnymi drzwiami.
- Zostajemy - w imieniu wszystkich odpara stanowczo Kazanowska. - Najgorsze ju
mino. W przytomnoci bojarw nic nam nie grozi.
- A pani? - zwrci si do Zuzanny.
Pokrcia gow zarumieniona i poruszona tym, e jednak o niej pamita i chcia
zabra ze sob.
- Nie wiem, co z matk i ojcem. I nie mog opuci najjaniejszej pani. Zostan. Ale
nigdy nie zapomn, co dla mnie uczyni. Zwaszcza dzi.
By zbryzgany krwi od stp do gw, jego poszarpany ebraczy kubrak mierdzia
okropnie, ale dla niej na zawsze mia pozosta niezwycionym rycerzem, ktry samotrze
stawi czoo caej hordzie wrogw, a specjalnie dla niej zabi najgorszego z nich.
- egnaj zatem. - Kierujc si odruchem, mocno przycisn j do piersi i pocaowa w
same usta, po czym pody za przyjacimi.
Zamkna za nim drzwi i opara si o nie caa drca. Pocaowa j! A wic nie bya
mu obojtna! Tym sposobem dla Zuzanny Soskiej najstraszniejszy dzie w yciu sta si
rwnoczenie dniem najpikniejszym, ktry miaa zapamita na zawsze.
Ul potem, nakazawszy otworzy na ocie wszystkie drzwi i okna, by wypuci z
izby kby dymu, piciu bojarw w otoczeniu kilkunastu strzelcw oraz Prochora i
Hermokrata Biaoskrskich przedaro si do niewiast.
- Gdzie owi straszni mowie, co sam byli? - spyta surowo Szujski.
- Wiemy tyle co waszmociowie - odpara nieustraszona Kazanowska. - Zniknli.
Rozpynli si w dymie.
- Poznaem jednego z nich, Wasza Mio - sykn Prochor Biaoskrski. - To niejaki
Ryx. Charakternik. Czarownik.
Szujski poblad.
- Gdzie ona wora? - zapyta, tuszujc zmieszanie. - Te znikna?
Maryna, ktra ju wczeniej opucia schronienie pod sukni ochmistrzyni, teraz
wysuna si zza jej szerokich plecw. Wci bya wystraszona i obronnym gestem

przykadaa rce do piersi, ciskajc pod szyj nocne giezo. Gos jej nieco dra, lecz
brzmiaa w nim nuta dumy:
- Jestem carowa Maryna, maonka Dymitra Iwanowicza, imperatora wsiej Rusi.
Odpowiecie za to, cocie dzi uczynili, Wasylu Iwanowiczu. Jeeli nie przed ludmi, to z
pewnoci przed Bogiem.
- Bg jest po naszej stronie, uzurpator nie yje, a wy, sudarina, pjdziecie z nami. Nie
zmuszajcie nas bymy uyli siy.
Da znak strzelcom, ktrzy otoczyli kobiety i wyprowadzili je z paacu w nieznane.
- Szybko! - rzuci Prochor do bratanka. - Tym razem Ryx ju nam si nie wymknie!
Zebrali kilkunastu ludzi ze swojej czarnej roty, bo tylko tylu ich zostao, i ruszyli na
poszukiwanie.
*
- Ktrdy teraz? - spyta Pietrowski.
- To ja ciebie powinienem spyta - odpar Ryx. - Pono znasz paac jak wasn
kiesze. Musimy dotrze do podziemnych kanaw.
- Ale gdzie jest do nich wchd, tego akurat nie wiem.
- Moe to ci pomoe.
Wyj zza pazuchy plany holenderskich budowniczych kanaw i pokaza je Juszce.
- Pospiesz si.
- Jakbym nie wiedzia... Myl, e to bdzie gdzie tutaj. - Moskwicin stukn palcem
w wybrane miejsce na mapie.
- Czyli gdzie?
- Przy kuchni carskiej. A raczej w sklepach pod ni.
- Ruszamy.
Przemykali antyszambrami, co rusz napotykajc grupy rabusiw ogalacajcych
komnaty z wszystkiego, co przedstawiao jakkolwiek warto. Byli zbryzgani krwi,
uzbrojeni i wygldali na gotowych na wszystko. Nikt ich nie zaczepia, a gdy raz do tego
doszo, Pietrowski po rusku obsobaczy dociekliwych, ktrzy odstpili jak niepyszni. Wpierw
przedostali si do gmachw carskich, po czym zbiegli na d do zupenie pustych kuchni.
Spiskowcy i hultajstwo jeszcze tu nie dotarli, dlatego brakowao ladw zniszcze i upiey.
Zanim zamknli za sob drzwi, Ryx zerkn wstecz.
- Pieko i szatani! - zakl pod nosem.
- Co si stao? - spyta Pietrowski.
- Biaoskrscy depcz nam po pitach. Dostrzegem Prochora.

- A on ci widzia?
- Chyba tak. Zaraz tu bd. Bartek, dawaj tamten st, zastawimy wejcie.
Wsplnymi siami przystawili do drzwi ciki st kuchenny i zaparli go o klamk.
Potem znaleli zejcie do piwnic, gdzie trzymano nie tylko szynki i inn kosztowniejsz
ywno, ale take wina i miody. Dlatego drzwi byy bardzo solidne, dbowe i okute, z
potnym zamkiem. I zamknite na gucho. Ryx z powodzeniem uy swoich wytrychw.
- Wcirnoci! - znw zakl. - Wytrych si zaci. Nie da si wyj.
- I co z tego? Przecie zrobi swoje.
- Owszem, ale nie damy rady zamkn drzwi za sob.
- Trudno. Poszukajmy wchodu do kanaw.
Zostawili wytrychy w zamku i przepatrzyli sklepy. Wreszcie usyszeli pocig
dobijajcy si do drzwi kuchennych, a zejcia do kanaw wci nie znaleli. Ryx wyj z
kieszeni wiec i zapali j, po czym przygldn si jeszcze raz planom Massy.
- Musi tu by. I chyba wiem gdzie.
Odda palc si wiec Bartkowi i kolb pistoletu zacz opukiwa pokrywy wielkich
kuf na wino, pooonych jedne na drugich i zastawiajcych ca jedn cian od klepiska po
powa. Kilka z nich w najniszym rzdzie wydao guchy dwik i te wybi kopniakiem, ale
dopiero przedostatnia okazaa si sekretnym przeazem. Nie miaa dna, a za ni widniaa
dziura w murze prowadzca w gb. Weszli tam przez beczk, zamykajc za sob maskujc
pokryw w chwili, gdy cigajcym udao si sforsowa kuchenne drzwi.
Tym razem prowadzi Ryx, z pamici odtwarzajc plany, nad ktrych studiowaniem
spdzi ks czasu. Lochy byy ogromne, rozlege i biegy na kilku poziomach. Holendrzy,
ktrzy skanalizowali paac, czciowo wykorzystali istniejc wczeniej sie tuneli i tajnych
przej. wiadczyy o tym rnorodno budulca i rozmaite rozmiary podziemnych korytarzy.
Jedne, te nowsze, zbudowane z solidnej cegy, byy na tyle szerokie i wysokie, e czowiek
mg je przemierzy bez schylania. Starsze, wsze i nisze, pobudowano z dzikiego
kamienia, tu i wdzie tylko uzupenionego ceg, jeszcze inne podstemplowano jedynie
drewnianymi palami, z ktrych wiele byo przegniych i grozio w kadej chwili zawaleniem
caej konstrukcji.
Czasami biegli swobodnie, innym razem pezali na kolanach, to znw przeciskali si z
trudem, z lkiem patrzc na zmurszae supy i stemple uginajce si pod ciarem ziemi
sypicej im si na gowy i za konierze. Brodzili w nieczystociach, poszc gromady tustych
szczurw, przeprawiali si przez podziemne rzeki i strumienie, zbiegali i wspinali si po
pochylniach lub kamiennych schodach.

- Wiesz dokd zmierzamy, czy zabdzilimy i krymy w kolo? - spyta w pewnej


chwili zdyszany i zaniepokojony Pietrowski.
Ale nim Ryx zdy odpowiedzie, usyszeli za sob woanie znieksztacone i
zwielokrotnione przez pogos:
- Ryx, przekltniku! Idziemy za tob!iym razem koniec z tob, zdechniesz tu jak pies
i szczury por twoje cierwo!
- Jak te diaby nas znalazy? - zdziwi si Bartek.
- Maj pochodnie i id po wieych ladach - wyjani Ryx. - Poruszaj si szybciej od
nas, bo nie musz szuka drogi. Trzeba ich zatrzyma.
Akurat dotarli na brzeg kolejnego strumienia. Brodzc po pas w wodzie, przedostali
si na drug stron.
- Tu si zasadzimy.
Postawi na suchym gruncie wiec, z ktrej zosta ju ndzny ogarek, i szybko nabi
pistolety.
- Przydaaby nam si teraz ta sztuczka z dymem, ktrej uye w komnacie
fraucymeru - zauway Pietrowski. - A swoj drog wci nie pojmuj, do czego by ci
potrzebny cukier.
- Dziki saletrze masa ma do powietrza, by si arzy, odrbka prochu i wgla
podtrzymuje ogie, ale to siarka, a przede wszystkim cukier daj mnstwo dymu.
- Gdziee si nauczy takich sztuk?
- W Italii, podpatrujc tamtejszych alchemistw.
Przerwa i nasuchiwa.
- Id. Cofnijmy si za tamten zaom.
wieca wanie zgasa, wic zapali now i powierzy j Bartkowi.
- To ju ostatnia. Strze jej jak renicy oka, bo bez wiata w istocie przyjdzie nam si
sam bka do skoczenia wiata.
Hipot ng usta, gdy pocig dotar do strugi. Luna od pochodni nie sigaa zakrtu
korytarza, wic Ryx wychyli si zza zaomu i dwukrotnie wystrzeli do brodzcych przez
wod przeladowcw. Mimo marnego wiata oba strzay byy celne i dwa trupy spyny z
prdem, a reszta pospiesznie podaa ty, gaszc pochodnie. Ryx powtrnie nabi pistolety i
wypali w ciemno. I znw trafi przynajmniej jednego, bo odpowiedzia mu przeraliwy
wrzask, a potem dudnicy gos Prochora:
- Cofa si, cofa! Ryx, ty diable, i tak mi nie ujdziesz! Szykuj si na mier!
Nie trudzc si odpowiedzi, Kacper odebra wiec od Bartka i pobiegli naprzd,

starajc si stpa bezszelestnie. Zdawa sobie spraw, e zyskali najwyej kilka minut, zanim
Biaoskrscy ochon i wznowi pogo. W nastpnym potoku, ujtym w murowany kana,
Ryx straci rwnowag i ratujc wiec przed zganiciem, wpad w wod po pier. Pozbiera
si szybko, lecz wszystko, co mia przy sobie, zamoko, cznie z prochem. Na szczcie
pechowy strumie zaprowadzi ich prosto do wyjcia majaczcego w dali w postaci jasnego
wietlistego krgu.
- Jest wyjcie! Znalaze je! - Pietrowski z nagle rozbudzon nadziej, radonie paln
Ryksa w plecy.
Pobiegli ku wiatu, by stopniowo zwalnia kroku, a u celu przey ogromne
rozczarowanie. Bez si, o krok od wolnoci, tsknie patrzc na majaczc w oddali ziele
lasu, stanli bezradnie przed zamknit na potny zamek krat zagradzajc wyjcie. Wody
podziemnego strumienia przewalay si przez ni bez trudu, spadajc pienist kaskad gdzie
w d, do rzeki Moskwy lub Nieglinnej, ale nawet wte dziecko nie wydostaoby si na
zewntrz. Krata bya gsta, nowa, solidnie umocowana. Nie mieli wytrychw, by otworzy
zamek, ani prochu, by go przestrzeli albo wysadzi ca konstrukcj, ani nawet berdysza, by
sprbowa odgi prty lub je przeci bd odwali z mocowania.
Posiwiay kruk przelecia tu za krat, ypic na nich jednym okiem i kraczc
szyderczo.
- To koniec - szepn z rozpacz Pietrowski.
KONIEC CZCI PIERWSZEJ

NOTA HISTORYCZNA
Czytelnicy czsto zadaj mi pytanie, ile jest prawdy historycznej w moich
powieciach, a ja (zazwyczaj ku ich niezmiernemu zdziwieniu, wynikajcemu z wyniesionego
ze szk bdnego wyobraenia, i dzieje ojczyste s nudne jak flaki z olejem) niezmiennie
odpowiadam, e dziewidziesit procent. Dlatego nie mona ich wprawdzie uzna za
podrczniki do nauki historii, ale daj cakiem rzetelne wyobraenie o czasach, o ktrych
opowiadaj.
Nie inaczej ma si sprawa z niniejsz ksik. Wszystko, co dotyczy historii
wczesnego Wielkiego Ksistwa Moskiewskiego w okresie zwanym w Rosji wielk smut, a
w Polsce dymitriadami, odpowiada prawdzie. Przynajmniej w takim stopniu, w jakim
rekonstrukcja bya moliwa, poniewa wcale liczne rda z tamtych czasw rni si
szczegami. Dla pisarza ma to jednak t zalet, e moe sobie spord wiadectw wybra te,
ktre mu najbardziej odpowiadaj.
Posta Dymitra Samozwaca (pierwszego, bo byli nastpni) budzi kontrowersje.
Niektrzy badacze, idc w lad za oficjaln rosyjsk propagand, uwaaj go za uzurpatora i
sprytnego oszusta, inni s ostroniejsi w sdach i dopuszczaj (z uwagi na jego
charakterystyczny wygld i niewtpliw inteligencj), e rzeczywicie mg by synem Iwana
Gronego, a w Ugliczu zamordowano podstawionego za niego chopca (tak jak to opisano w
niniejszej powieci), jeszcze inni, najmniej liczni, maj co do tego niezbit pewno. Jego
dramatyczne losy i marny koniec zostay w ksice opisane z prawie kronikarsk wiernoci.
Wikszo osb wystpujcych w ksice to rwnie postacie historyczne, jak choby
AwakWakowski, Fredro, Pietrowski (podejrzany w Polsce o sabota i prb podpalenia
cerkwi i uratowany od kary zrczn obron Dymitra), Szeferedinow (zabjca carw), Olena
(jurodiwa), Soski (z on i crk), Petrycy (i jego zaginiony w Moskwie syn Gabriel),
Anglicy Merrick i Lisit, wierzbista czy Biaoskrscy. Rodzina Biaoskrskich z pewnoci
wydaa nie mniej porzdnych obywateli ni kada inna, lecz Wadysaw oziski w swoim
sawnym dziele Prawem i lewem na opisanych tam jej przedstawicielach nie zostawi suchej
nitki. Tych i tylko tych Biaoskrskich uczyniem czarnymi charakterami niniejszej powieci,
bo sobie na to zasuyli. Bracia Bialoskrscy, korzystajc z ochrony swego ojca burgrabiego
Wysokiego Zamku, terroryzowali Lww pod koniec XVI wieku, kolejny Biaoskrski zosta
skazany na infami (od mierci wybawi go Andrzej Zborowski), a inny (powieciowy

Prochor) okaza si... Ale o tym w czci drugiej. Jeeli za komu wydaje si, e poerani
przez chciwo i nieznajc granic ambicj Jerzy Mniszech i jego crka Maryna zostali na
tych kartach przerysowani, take niech poczeka do kolejnej czci, aby przekona si, do
czego byli zdolni, byle tylko utrzyma si na szczytach wadzy.
Stanowica kanw niniejszej ksiki sekretna misja Niemojewskiego jest faktem
historycznym. Rzeczywicie w eskorcie pitnastu ochroniarzy powiz on do Moskwy
zamczyst skrzyni z przeznaczonym na korzystn sprzeda skarbem Anny Wazwny. W
Orszy doczy do orszaku carowej i by wiadkiem, jak podczas przeprawy przez Dniepr
zaama si ld na rzece, pochaniajc kilkanacie ofiar (wiele innych szczegw jazdy do
Moskwy take jest prawdziwych). Spotkanie z carem odbyo si w czasie i okolicznociach
opisanych w powieci, zaczerpnitych z pamitnikw Niemojewskiego, podobnie jak
wikszo opisw krwawej jutrzni vel krwawych godw, czyli masakry Polakw w
Moskwie, ktra nastpia niedugo po hucznym lubie i weselu (czyli godach) Maryny i cara
Dymitra i kosztowaa ycie ponad piciuset Polakw i Litwinw (ich domy rzeczywicie w
nocy opisano kred dla pewnoci, za jedna z wczesnych relacji ocalenie Maryny tumaczy
jej ukryciem si pod spdnic Kazanowskiej).
Tym sposobem tragicznie zakoczya si podjta przez cara Dymitra pierwsza prba
ucywilizowania Rosji na mod zachodni. I nie zwizek ze zwyk polsk szlachciank o
tym zadecydowa (od upadku Bizancjum carowie moskiewscy z braku odpowiednich
prawosawnych kandydatek byli zmuszeni eni si ze swymi poddankami), cho Dymitr
niewtpliwie kocha on i w wielu sprawach jej ulega. Gwn przyczyn jego osobistej
klski i fiaska caego przedsiwzicia stao si to, e by nie po rosyjsku agodny i nie skaza
na mier zdrajcw, ktrzy potem przeprowadzili udany zamach stanu. Ponadto na
ambasadorw kultury zachodniej niefortunnie wybra sobie (czy raczej los wybra za niego)
szlacht z Rusi Czerwonej, matecznika Mniszchw, cieszc si w caej Polsce zasuon
opini najgorszych otrw i awanturnikw (vide Diabe Stadnicki), ktrzy podczas pobytu w
Moskwie cakowicie i ochoczo pozbyli si wszelkich hamulcw, wzbudzajc nienawi
pogardzanych i traktowanych obcesowo tubylcw i bez tego cierpicych na daleko posunit
ksenofobi. Rozptana przez Mniszchw i innych kresowych magnatw prywatna (acz z
krlewskim

bogosawiestwem)

zawierucha

przerodzia

si

kocu

wojn

polskorosyjsk, po ktrej oba narody zwaniy si na wieki (wczeniej Rosjanie nie


rozrniali Polakw i Litwinw, okrelajc ich spoem mianem Litwy).
Sponiewierane ciao nieszczsnego cara reformatora trzy dni leao na placu
Czerwonym, ku szyderstwu zarzucone maskami przygotowanymi na niedoszy bal

maskaradowy. Po mierci Dymitra posza plotka, e uratowa si ucieczk tajnymi


podziemiami Kremla, ktre byy faktycznie zdumiewajce, gdy twierdz budowano setki lat.
W niektrych miejscach wielopoziomowe korytarze schodziy na gboko kilkudziesiciu
metrw i czyy si z podziemnymi rzekami. Wykorzystali to holenderscy budowniczowie
kamiennych kanaw, tworzc pod Kremlem jeden z pierwszych w Europie nowoczesnych
systemw wodocigowo-kanalizacyjnych. Niektre carskie komnaty i baszty obronne miay
bezporednie poczenia z podziemnymi korytarzami, ktre wychodziy poza obrb Kremla i
miay zabezpiecza obrocw przed podkopami, dajc im sposobno urzdzania wycieczek
przeciw oblegajcym.
Na koniec ciekawostka. Wedug woskiego mistrza szermierki i historyka Luigiego
Barbasettiego, wspomniany w powieci woski fechmistrz Salvatore Fabris (zaoyciel i
najwyszy rycerz Zakonu Siedmiu Serc, ktrego reguy niestety nie znamy) rzeczywicie
zosta wezwany do Anglii, aby pomc Shakespeareowi w choreografii pojedynku na rapiery
przed premier Hamleta. Za niepotwierdzona szwedzka plotka (wysza z kancelarii Karola
Sudermaskiego) gosi, e Zygmunt Il Waza wezwa Fabrisa (w paszkwilu wystpuje jako
Fabritz) do Uppsali w Szwecji w styczniu 1594 roku na styp po pogrzebie swego ojca Jana
III. Podczas uczty, w trakcie szermierczych popisw ubranych w kostiumy woskich aktorw,
Fabris mia niby przypadkiem zaku Karola Sudermaskiego (stryja Zygmunta, a
rwnoczenie jego rywala do tronu szwedzkiego). Jednak Karol, ostrzeony przez niejakiego
Hieronima Strozziego, w stypie nie wzi udziau. adne inne rda nie potwierdzaj tej
historyjki, ktra miaa oczerni polskiego krla, zwaszcza e cho Fabris bywa w wielu
krajach, nie sycha, by kiedykolwiek zawita do Szwecji. Na dodatek zlecenie zabjstwa
zupenie nie pasuje do charakteru Zygmunta, ktry wadc by nieudolnym, ale czowiekiem
bardzo prawym.

You might also like