Professional Documents
Culture Documents
SPIS TRECI
PRZEDMOWA ..................................................................................................................................................... 5
I. BDY BRATA RYSZARDA ......................................................................................................................... 8
POPOUDNIE................................................................................................................................................. 8
NAJPRAWDZIWSZE DZIAANIE ............................................................................................................... 9
SALA REKREACYJNA ............................................................................................................................... 11
TSKNOTA .................................................................................................................................................. 13
KAZANIE DO ZBJA MADEJA ................................................................................................................. 14
ZAPROSZENIE DO BARU .......................................................................................................................... 15
KWIAT JABONI ......................................................................................................................................... 16
ZMARTWIENIE BRACI .............................................................................................................................. 17
SPRZTANIE ............................................................................................................................................... 19
LUDZKIE YCIE.......................................................................................................................................... 20
ODTWORZONY NASTRJ......................................................................................................................... 21
NA WITO MODZIANKW .................................................................................................................. 22
PACZ KAPRYSW .................................................................................................................................... 24
SPRZECIWY ................................................................................................................................................. 25
ZA SAMOTNO ...................................................................................................................................... 27
POCHWAA WODY .................................................................................................................................... 28
NIE ROZUMIEM WIATA .......................................................................................................................... 29
PRZY CHOINCE WSPOMNIENIA Z BETLEJEM ..................................................................................... 31
ASY I W. FRANCISZEK ......................................................................................................................... 33
PRZEMWIENIE NA POWITANIE GOCI ............................................................................................... 34
HOMILIA NA DZIE MICHAA ARCHANIOA .................................................................................... 37
POWIE PT. DOM ZE MIECHU ......................................................................................................... 40
PRZY ORCE .................................................................................................................................................. 46
II. DZIENNIK NASTROJW I UCZU ......................................................................................................... 49
RADO ....................................................................................................................................................... 49
LIST DO PANA BOGA ................................................................................................................................ 49
SOWO ......................................................................................................................................................... 49
SMUTEK ....................................................................................................................................................... 50
TSKNOTA .................................................................................................................................................. 50
GRZECH........................................................................................................................................................ 50
WYSIEK...................................................................................................................................................... 51
GRY ............................................................................................................................................................ 51
WARTOC ODPOCZYNKU ........................................................................................................................ 51
BZY ............................................................................................................................................................... 52
YCIORYS.................................................................................................................................................... 52
WEWNTRZNY KONFLIKT ...................................................................................................................... 52
PRZEDMOWA
kontakcie mona popeni bdw. Bdw uniknie si wtedy i zobaczy si je, gdy
czowiek zacznie ujmowa wiat od strony Boga, od strony Jego ycze.
Przypuszczam, e brat Ryszard patrzy na wiat oczami Boga. Patrzy wobec tego
najwaciwiej. Naley wic z nim si zetkn. I to stanowi powd oddania tej ksiki do
rk Czytelnikw.
29 IX 1973
W wito Michaa Archanioa
A dzieci, ktre utworzyy koo podczas swej zabawy i otoczyy brata Ryszarda,
teraz krzykny: Dlaczego brat odchyli kaptur? Dlaczego brat odchodzi? Dlaczego
brat przerwa zabaw w pouczanie?
Brat Ryszard, ktry nie zawsze mia cae buty i nie zawsze cay kaptur, zawsze
jednak mia wielk ochot, aby poucza, zapytywa siebie: Dlaczego osty chc mnie
sucha? A moe to ja chc do nich mwi? I dlaczego dzieci wci zapytuj?
O sidmej wieczorem zadzwoni klasztorny dzwonek. Brat Ryszard porzuci
opat, nad ktr sta przez popoudnie i wrci na posiek, po zapat za dzie pracy. A
potem wyzna bratu przeorowi: Pragnem i do lasu nad staw, pouczaem osty i nie
chciaem bawi si z dziemi, ktrych nie byo. Suchaem tego, co piewa las na
stawem. A powinienem by kopa w ogrodzie.
NAJPRAWDZIWSZE DZIAANIE
Bajkom Oscar Wilde'a, a szczeglnie tej o Szczliwym Ksiciu
Bratu Ryszardowi nie wolno dzi patrze na osty, ani na niebo, ani na las. Ma
obowizek patrze na braci i rozmawia. Brat przeor wyjani: To tylko dlatego, e brat
najprawdziwiej widzi. I pragn, aby bracia posuchali sw, ktre dojrzay w sercu
gboko kochajcym ludzi.
Brat Ryszard wie, e wszystko jest inaczej, e to nie on najprawdziwiej widzi, i
e to nie jego serce umie tak gboko kocha. Chciaby mwi. Wstrzymuje go jednak
ostry i dobrotliwy ruch doni brata przeora. Nie ma wyjcia.
A waciwie zaczo si od tego, e wszystko zobaczy dzicio i wystuka to
zaraz drzewom. Drzewa zaszumiay nad stawem i dowiedzia si wiatr. Wiatr zatarga
dzwonkiem i brat Ryszard zaama rce.
Jak mona! Szczliwy Ksi kaza odnie zot klamr swojego trzewiczka
potrzebujcemu czowiekowi, lecz teraz Ksi zgubi trzewiczek, a potem si
przezibi. I brat Ryszard ju wiedzia, e odda Ksiciu swoje buty. Powstrzymywa go
jednak ostry i dobrotliwy ruch doni brata przeora, Brat Ryszard zrozumia, e Ksiciu
naleaoby zanie buty cae. Nie mia jednak odwagi prosi o to brata przeora.
A potem Szczliwy Ksi odda drug klamr i odda oczy.
Przecie Ksi nie moe zosta bez oczu! Moje oczy s cae i jeszcze dobre.
Niech to mog zanie, tak bardzo prosz!
Brat przeor zauway: Oczy brata s tu potrzebne. Zreszt jednak nie nasze s
one, lecz Boe.
Brat Ryszard pobieg do rda wrd topoli. W rdle odbiy si jego oczy.
Wodo, zatrzymaj moje oczy, s u ciebie i daj soce Niech je poda
Szczliwemu Ksiciu! Woda zwrcia oczy, poniewa s tu potrzebne. Zreszt jednak
nie nasze, s one, lecz Boe.
Brat Ryszard pomyla: Mam jeszcze porcelanow: Figurk na krzyu, wic j
poprosz. I prosi.
Wiem, e moje oczy s tu potrzebne, ale gdybym mia Twoje! Przecie
poradzisz sobie bez porcelanowych oczu. A Szczliwy Ksi zginie bez moich. Jeeli
si zgodzisz, wtedy i Ksi bdzie mia oczy i ja. To nie znaczy, e twoje lepsze
chciabym zatrzyma dla siebie. Boj si tylko, e Szczliwy Ksi jest may, wic
grywa w pik i mgby zbi oczy porcelanowe. Mnie atwiej o nie si troszczy. Dam
Ksiciu swoje oczy, a porcelanowe zatrzymam sobie, poniewa musz mie oczy, skoro
s tu potrzebne.
I poniewa Ksi jest dobry, dam mu take serce, skoro umaro mu jego
kamienne. Ciebie ju pokochaem, wic mi serce zbyteczne, bo Ty, nosisz moj mio.
Gdyby mi da to porcelanowe serce, byoby lej Twym rkom na krzyu. Oparby
swoj mio o moje porcelanowe serce, wprawdzie take Twoje, lecz dane mi, abym je
nosi. I Ksi miaby serce, i ja, gdy brat przeor na pewno potrzebuje tu take mojego
serca.
A potem i bardzo potem brat przeor dziwi si czsto, e oczy brata Ryszarda
widz wiat tak bardzo po Boemu, a serce kocha w sposb tak peny. Wic zarzdzi:
Brat Ryszard ma obowizek patrze na braci i ma obowizek rozmawia. I wtedy nie
wolno mu patrze na osty, ani na niebo, ani na las. Pomyla: Niechby bracia patrzyli
w jego oczy. A bratu Ryszardowi wyjani: To tylko dlatego, e brat najprawdziwiej
widzi i kocha.
10
SALA REKREACYJNA
Brat Ryszard zajmuje si gomi, ktrzy przyjechali do klasztornej biblioteki.
Zna bowiem dzieje klasztoru i zna histori sal, w ktrych narastay klasztorne dzieje.
Brat Ryszard dlatego wanie zgodzi si suy gociom i pokaza im sal rekreacyjn.
Wyjani: Ciekawy jest tu fortepian i ywa akwarela.
Gocie si zdziwili: ywa, akwarela?
Ach, oczywicie! Prosz, niech pastwo tylko patrz i najpierw na fortepian!
Wysypuj si delikatne tony, a raczej pyki z prcikw kwiatu. Prosz si zgodzi: tony
- pyki. Spadaj na marmur posadzki. Rozsypuj si po okrgu sali. A teraz pacz.
Pacz dzwoni srebrzycie i smutnie, gdy tak zawsze dzwoni krople rosy. A rosa jest
przecie z tonw i pyku. O prosz, pacz obiega kolumny i wraca echem do strun
otwartego instrumentu, a potem spywa ku palcom.
Niech brat nam gra jeszcze prosili gocie.
Brat Ryszard odpowiedzia: Ach, nie gram. Chc malowa obraz.
Przygotowywaem wanie farby.
I doda: Prosz ju teraz patrze w okno. Prostokt szyby, zoto i ziele lici
kasztanu, una czerwona gasncego soca, a wyej niebo ju szare, lecz lnice. A
cao jest harmoni, przez ktr mwi dusza. Jej gos tym razem sysz pastwo w
paczu rosy, ktra jest z tonw i pyku. I prosz dostrzec, e jest to dusza tej sali, z ktr
przyjani si pikno. Tak tu bowiem wyrazisto barw i dwiku, taka proporcja
kolumn i zgoda myli.
I jeeli pastwo si zgodz, opowiem take o obrazach, ktre zdobi ciany.
A gocie tylko prosili: Niech brat nam gra jeszcze i pozwoli sucha.
Brat Ryszard odpowiedzia, e umie tylko mwi, i e zna take obrazy na
cianach sali rekreacyjnej. A sobie pomyla, e dlatego wanie zgodzi si suy
gociom, dlatego pokaza im fortepian i yw akwarel, poniewa zna obrazy na
cianach sali.
11
ywa akwarela jest jednym z obrazw tej sali. Te jednak, ktre poka, mwi
do nas nie z prostoktu szyby, lecz z bieli cian. I nie musimy przygotowywa farb, aby
je zobaczy. Wystarczy tylko gawdzi z dusz tej sali, ktra przyjani si z piknem.
Obraz pierwszy na pierwszej cianie pt. Opatrzno. Przestrze bkitna bez
chmur. Na polach pszenicznych rzdy snopw. Zote kosy powizane s zielon
winorol. Tu i tam winne grono. Gazki zielonej winoroli maj ksztat trjkta, a
winne jagody patrz z trjktw, jak oczy. Srebro i fiolet w gazce.
Wrd snopw lilie. Patrzmy, rosn! Kwiat biay
opiera gwk o
li
trjktny, chyli si, koni. A tu pk! Mode siy rozrywaj splot zamknitych patkw.
Kwiat zakwita. Opiera gwk o li trjktny, umiecha si do soca. Czy to soce?
To wyrastaj, strzelaj ogniem od ziemi ku niebu ogniste supy. S cztery. Splataj si
szczytami w kopu promienn. Oywaj. Jeden z nich rozpra skrzyda. Ulatuje orze.
Biegn za nim spojrzenia trzech pozostaych: czowieka, lwa i wou, spojrzenia spord
lilii i pszenicznego pola, znad snopw i gazek winoroli o ksztacie trjkta, z ktrego
patrzy oko winnej jagody.
Obraz drugi na drugiej cianie pt. Baranek. Przez pole idzie czowiek. Zbiera
ziarno na chleb i zrywa jagody na wino. Posila si chlebem i winem. Za czowiekiem
w i lew. Naprzeciw idzie baranek. Poi si woni lilii. Czowiek zrywa lili i przerabia
j na wczni. Wcznia zabija baranka. Nad cierpicym pochyla si gobica. Chodzi
gorce czoo powiewem pir, utula na skrzydach i oddala si w przestrze bkitn bez
chmur.
Obraz trzeci na trzeciej cianie pt. Ludzka dola. Drog wrd pszenicznych
snopw idzie matka - pelikan. Skary si: Zrbano pie przydronego krzya, na ktrym
opiera si krzak bzu. Pomidzy zieleni jego lici, na ramionach bzowych, uwiam
gniazdo. Wyrbano pie, zaama si krzak, gniazdo spado. Nie mam domu. I dzieci s
bez domu. S godne. Nie ma bowiem zapachu bzu, ktrym je karmiam. Czym napoj
dzieci? Otworz wasn pier. Lecz na jak dugo wystarczy krwi? Gdzie znajd rdo
wiksze ni moje serce, gbsze ni ono?
Obraz czwarty na czwartej cianie pod tytuem: Otarz. Znad pola pszenicy i
winoroli, znad pola lilii, wrd ktrych chodzi baranek, unosz si trawy i wonne
zioa. Z gry spadaj kwiaty. Tysice patkw uderza o przeroczyste powietrze. piew.
12
TSKNOTA
Gocie, ktrym brat Ryszard pokaza ogrodow ciek, las nad stawem i osty,
poprosili: Bardzo chcielibymy obejrze cel, z ktrej oglda brat kwitnce winie i
wschd soca. Brat Ryszard zamierza tak pochyli gow i tak si umiechn, aby
wszyscy atwo wyczytali odmow, za ktr nie odpowiada. Lecz gocie dodali: Mamy
na to zgod brata przeora.
Brat Ryszard podnis do: Te schody doprowadz. I szed pierwszy. A
potem tumaczy: Temu kawakowi drzewa nie umiaem nada ksztatw smutku. Nie
bior wic ju do rk duta. A rzeb zostawi mi brat przeor, abym pamita, e nie
atwo samemu zrobi cokolwiek.
Gocie jednak zachwycili si radoci, ktr roztacza drewniany Chrystus,
dwunastoletni. Mwiono nawet: Z chmur na czole, smutkiem, przeczuciem trudu,
ktry jest czsto cierpieniem, a zawsze okazj zamyle. I nie mogli pj za rad brata
Ryszarda; ktry zachca, aby raczej ogldali kwitncy sad, tak radonie barwny. Oczy
bowiem wszystkich znowu zatrzyma wyrzebiony pomie, zupenie may u stp
zakonnego krzya na stole, a czasem tak wielki, e zdawa si obejmowa cel. I tylko
13
14
dawa ycie pajkom, zapragn, aby wracay do Niego, gdy nadchodz zawieje. Pajki
bowiem s tak sabe. Dlatego w jesieni widzimy pajcze wdrwki.
Lecz ten jeden pozosta na polu. Dlaczego nie przdzie nici bielutkiej?
Matka Boska wiedziaa, e pajk nie pragnie powrotu do bezpiecznego miejsca.
Zgubi zreszt ni, na ktrej podyby za brami.
I wtedy Matka Boska wyja ni bielutk ze swego paszcza. Podaa j maemu
stworzeniu i zachcia:
Nadrobisz jeszcze stracony czas, tylko le ku grze. I posza dalej przez kartofliska.
A pajk unosi si wzwy, podobnie jak dzisiaj. Popatrz bracie!
ZAPROSZENIE DO BARU
Ulice s gwarne najbardziej o zmroku. I wtedy najatwiej patrze na ludzi.
Wydaje im si bowiem, e s dla innych jednym z cieniw, a tylko dla siebie penym
osigni, nasyconym bogactwem. Lecz wtedy najbardziej ka brat Ryszard. Suchymi
oczami patrzy w najsmutniejsz samotno ludzkich twarzy i pragnie ez, aby odsuny
go od mki wykrywania prawdziwego losu spacerujcych. Mwi bez szeptu:
Ukochany czowiek, ktry jest Boy, trwa myl przy swych tsknotach,
zwycistwach, planach, interesach. Trwa sercem przy marzeniach, pragnieniach, a
nawet przy najmilszym, wybranym czowieku. Jak bardzo jednak jest samotny i jak to
wyranie wida w jego twarzy o zmroku. Czy dlatego jest samotny, e jego osoby nie
zdoa do dna wypeni cao ludzkich spraw, a nawet mio, towarzyszca mu na
spacerze po gwarnej ulicy, wierna mio rk i troskliwie bijcego serca? A czy
samotno jest brakiem ludzi? I czy jest losem najsmutniejszym wtedy, gdy mona j
dostrzec w nieskrywanej o zmroku twarzy, ktra zatrzymujc si przy planach i
marzeniu nic nie wie o swej doli?
Brat Ryszard wie, kiedy Bg z trosk pociesza czowieka i kiedy tym samym
uchyla si los najsmutniejszej samotnoci. Jak jednak mwi o moliwociach tym,
ktrzy nie sysz? Jak ukazywa drog tym, ktrzy nie widz?
Wszdzie na ziemi s lady, ktre mog prowadzi do szczcia. I wszystko
mwi o drodze w tamtym kierunku, o drodze do Boga.
15
KWIAT JABONI
Kwity jabonie, bya pierwsza tcza i rozchylay si jaminy. Brat Ryszard
stan w socu i otoczyli go bracia. Patrzcie - mwi - na kwiaty. Zawsze patki
otaczaj co w kwiecie wanego. Patki s naszym dziaaniem, a tym czym wanym
w kwiecie jest rdo czynw. Moe to by kultura, czowiek. Trzeba jednak, aby tym
rdem dziaa bya mio Boa. Wtedy czyn jest naszym i Boym czynem i mona
zabra go poza ziemi.
Brat Ryszard zerwa patki kwiatw. A gdy bracia patrzyli z alem na odygi,
stwierdzi: Gdy rozmylamy, przychodzi do nas Bg. Naley wic drog wysypa
jaminem, a dusz ubra w biel kwiatw jaboni. Wschd tczy rozgosi, e budzi si
rado. I stamy na progu serca. Pomy na doni swoje serce i swoje zy. Tym
powitamy Boga. A potem umy patki kwiatw dokoa Gocia. A kiedy Bg zapyta,
dlaczego to zrobie, odpowiedzmy: Chc prosi, aby mio bya pocztkiem mych
czynw. I bracia zrozumieli, e trzeba zrywa patki kwiatw jaboni, e potrzebny jest
jamin i tcza.
16
ZMARTWIENIE BRACI
Bracia zapytali: A kiedy brat przyszed za furt. I czy take dlatego, aby
doskonali siebie? Brat Ryszard przesta patrze na osty i odchyli gow w sposb,
ktry bracia ju znali i lubili, a ktry wyraa niemia prob o to, aby pozwolono mu
przeprasza. I dlatego bracia nie gniewali si, gdy brat Ryszard owiadczy: Raczej
nigdy tu nie przychodziem. Zawsze byem. A tylko co innego robi ni dawniej. I nie
przyszo mi do gowy, aby zapyta, czy powinienem si doskonali. Zawsze bowiem
tylko tskniem, a potem ju wiedziaem, co robi, poniewa tsknoty przecie si
otrzymuje. Nigdy nie otrzymaem tsknoty doskonaoci.
Bracia si zmartwili byo im smutno, wic brat Ryszard zaraz tumaczy: Wiem,
e zawiniy tu moje wycieczki. I powiem o tym bratu przeorowi. Nie mogem ich jednak
nie odby. Wyznaczya mi je bowiem tsknota. A bya to pierwsza tsknota, ktr otrzymaem. Nie mogem wic nie pj, skoro tskniem do wycieczek. I tylko nie bardzo
pamitaem, e dano mi wycieczki na to, abym odnis wszystko, co miaem wtedy w
rkach. Nie bardzo pamitaem wanie dlatego, e staem na ce. ka bya zielona.
Nad strumieniem kwity kaczece. A w trawie peno byo innych, czerwonych
kwiatw.
Bracia wyrazili al, e brat Ryszard nie pamita, aby odnie to, co mu woono
do rk. A brat Ryszard szybko wyjani: Tu jednak nie zawinia ka. O, nie! Sam
zawiniem. Take bowiem chciaem wypocz. Palio mi donie to, co niosem. Bya to
moja mio. Na chwil wic oddaem j ce, a donie zanurzyem w strumieniu.
Bracia nie umieli wyobrazi sobie tego, jak brat Ryszard nis mio w
doniach. Brat Ryszard musia wic dalej wyjania: Wanie pona, ale nie palia rk.
Wiedziaem tylko, e mam j odnie. Powiedziaem wic do ki: przyniosem ci
mio. I poszedem ze strumieniem w kierunku biegu jego wody. W parku pod
wierzbami spotkaem wiersze. Byy podobne do naszych ostw i miay gos dzwonka.
Musiaem wtedy im zostawi mio, ktr zwrcia mi ka, gdy j o to prosiem. A
potem dowiedziaem si od rzeb z poprzednich wiekw, e wanie one czekaj na
moj mio. Wic j przyniosem, poniewa wiersze zgodziy si poczeka, a bd
wraca. I potem znowu daem mio umiechom ludzi, gdy rzeby si przyznay, e nie
17
jest im smutno, gdy s bez mioci. A wrd tych umiechw jeden by najpikniejszy i
inny. Wiedziaem, e to jest umiech Boy.
Bracia zapytali: A jak umiecha si Pan Bg? Czy brat dobrze widzia? Brat
Ryszard nie widzia, usysza tylko: Przyniose mio? U j na mych doniach.
Wanie na ni czekaem. Dzikuj. I poniewa mam zajte rce, wic pomoesz mi
podejmowa moich przyjaci, ktrzy przynieli tu take swoj mio. Oni wrc na
k. Tak si bowiem uoylimy, zanim przyszede. I wrc do wierszy, do ludzkich
umiechw. Musz si wic posili. A ty bdziesz podawa do stou Chleb, ktrym
jestem.
Brat Ryszard tumaczy braciom: Dugo szedem ze strumieniem, zatrzymaem
si na ce, przy wierszach i w poprzednich wiekach. Przyszedem wtedy, gdy ju
rozdano ki, wiersze i pikno dawnych rzeb. Do nich wracali inni z przyjaci.
Poniewa zwlekaem, zatrzymywaem si w drodze, wic otrzymaem tak prac, przy
ktrej nie zgubi mioci gdziekolwiek. Dlatego podaj wanie do stou. I take wiem,
e podaj na ce, przy wierszach, przy umiechach. Nie mam czasu nawet pomyle o
sobie speniajc prac, ktr zlecia mi otrzymana tsknota, gdy suchaem zaproszenia,
aby podawa do stou. Nie przyszo mi wic do gowy, aby si doskonali.
Bracia stwierdzili: Brat przedtem nosi mio, a teraz brat podaje do stou,
poniewa brat przecie opiekuje si refektarzem. To jest rzeczywicie co innego ni to,
co brat robi dawniej. I raczej za furt spenia brat to drugie: podawanie do stou. Nic
wic dziwnego, e brat nie pragnie tego, czego pragn bracia. Powiemy bratu
przeorowi, aby czuwa i zobowiza brata do mylenia o wanych sprawach.
Brat Ryszard zgodzi si, e tylko nis mio. I doda, aby lepiej wyjani, e
od pocztku nis j do tamtych Boych rk, poniewa One woyy mu j w jego rce.
A miejscem mioci s przecie Donie. I bardzo mu tylko szkoda, e tak si po drodze
zatrzymywa, gdy moe, jak inni z przyjaci, mgby by przy wierszach i std
patrze, jak ponie jego mio w Doniach, ktrym j przynis. A poniewa si spni,
wic podaje wanie do stou. I jest mu dobrze. Moe bowiem wci zachca si do
tego, aby przenosi oczy w kierunku Doni; trzymajcych mio. Widzi bowiem, jak
chtniej ni jego oczy wybiegaj tam oczy goci.
18
A potem brat Ryszard jeszcze tylko doda, e wanie tak jest rzeczywicie
najlepiej. Gdyby bowiem nie podawa do stou, pewnie zaczby myle o tym, kiedy
przyszed za furt, i e powinien si doskonali. A to byoby czym, czego nie otrzyma
w tsknotach i czego nie poleci mu brat przeor. Poleci mu bowiem tylko odda mio
Bogu.
SPRZTANIE
Brat Ryszard zamiata dzi dugi korytarz, z ktrego bracia wchodz do sali
rekreacyjnej, do refektarza, i na pitro, gdzie s ich cele i kaplica. Korytarz jest czysty,
biay, a jednak wprawne oko dostrzega py na kamiennej pododze i pajczyn ukryt
pod oknem.
Brat Ryszard wie, e ta praca jest radosna, wic chciaby si cieszy. Wyglda
przez okno i le umiechy kwitncym jaboniom, wybiega pamici nad staw i do lasu, a
potem myli: Staw i jabonie przynosz mi rado. Nie raduje mnie usuwanie kurzu
z kamiennej podogi. Mwi wic gono: Drogi pajku, mam obowizek ci prosi,
aby przenis si teraz do sadu. I sam zreszt sdz, a nawet zapewniam, e adniej jest
wiosn wrd traw i na klombie. I zaraz dostrzega, e rozmawiajc z pajkiem nie
myli o nim, lecz prowadzi dialog wanie z bratem przeorem.
Brat Ryszard przystaje i skada donie: Jak wykona dobrze te prace, ktre nie
ciesz. Porad! I natychmiast dodaje: Przecie swojej pracy nie podniosem ku grze.
Mog wanie mwi: Mj Boe, wszystko, co najlepsze, wedug Twych postanowie
daj bratu przeorowi! I pozwl dzikowa Ci za kurz na kamiennej pododze, gdy dziki
niemu dostrzegem pikno trawy i klombu, a za oknem kwitnce jabonie. I bd przy
wodach w stawie, aby kady, kogo obmyj, mg podnie wzrok do Ciebie i zapragn
lepszego. A las niech pomaga kademu odej od pragnie, ktre prowadz w smutek.
A moj prac Ty zabierz, niech bdzie prob o Twe spojrzenie na tego, kto jest w tej
chwili najdalej od Ciebie.
Brat Ryszard jednak peny smutku wymiata dalej korytarz. To prawda, e mog
wszystko, o czym myl, podnie w Niebo, jako prob i rozmow. Lecz zawsze
najpierw myl o stawie, jaboniach i sowach brata przeora. O Tobie myl pniej.
Czybym Twego obrazu nie mia w oczach, i Twojej myli w swoich mylach, i Twych
19
pragnie w swym dziaaniu? Dlaczego najpierw jest we mnie las, trawa i klasztorny
korytarz?
A gdy brat przeor zapyta, czy bracia si ciesz, e korytarz jest teraz naprawd
adny, brat Ryszard opuci oczy: Jeszcze nie umiem tak widzie Boga, aby w Nim i
poprzez Niego wyglda ku wszystkiemu.
LUDZKIE YCIE
Brat Ryszard mwi nie lubianej wronie i polu, ktre rozwieszao na ostach
jesienne mgy babiego lata:
Czy wystarcz sowa, aby braciom ukaza tsknot i ogie, ktrym jest
czowiek, gdy yje?
Czy wystarcz obrazy, zbudzone sowami, aby niepokoia tsknota i aby grza
ogie, gdy czowiek chodnie?
I czy wystarczy myl, ktra jest gbiej ni obraz i gbiej ni sowa?
A czy wystarczy nastrj, ktry przywoa myl, uj j w sowa, niby w klamry, i
uoy z nich obrazy, mwice o tsknocie i ogniu?
I wiem. Nie wystarcz sowa, ani obrazy, ani myl i nastrj. Ale moe droga,
ktra jest kolejnoci obrazw, patrzeniem na ich znikanie, moe droga powie o tym,
czym jest ycie ludzkie?
I brat Ryszard doda: Zanim zaprosz braci, sam przejd drog, ktra jest
kolejnoci i znikaniem obrazw z nastroju, myli i sw. Chodmy!
Najpierw by tczowy wiat. Nad strumieniem kwity wierzby, a pord k
pachniay zdroje. Wybiegay tam tsknoty, aby wznosi dobkitne iglice, a nad
przejrzyst wod stawia posgi z lnicych bazaltw. I chciay mocowa si z
wichrem, ama miernot lenych drzew, i chciay znale db trwaolistny.
Potem by wiat pochmurny. Czste mgy. Niekiedy soce ciepym promykiem
upadao na do skostnia. Do przytulaa ciepo do serca. Ciepo nie byo jednak
wiatem. A gdy promyk cieplny zawieci, myl nie zdya zapamita jego ksztatu.
Bya saba.
20
A dalej stay domy i biy dzwony. Las dra i odpowiada echem, ktre ukadao
si w pie pt. Dlaczego.Domy miay ksztat serca, wic nawizay do bicia dzwonw.
A od lasu wracay nowe tony, ktre byy molowe i pieway: Pragn. Dlaczego pragn?
I brat Ryszard zapyta: Czym jest ludzkie ycie? Czy jest tsknot, ktra
pragnie, aby wystarczyy czowiekowi sowa i obrazy, myl i nastroje, gdy trzeba
przej drog znikania? Czy moe jest ogniem, ktry winien ogrzewa?
A potem wyjani: ycie jest rozwieszaniem mgy babiego lata w jesieni dla
ostw i nie lubianej wrony; jest nadziej, e kto o nas pamita.
ODTWORZONY NASTRJ
Bracia prosili: Niech nam brat opowie o Konradzie. Brat widzia Dziady w
teatrze, a to jest dla nas take wydarzenie.
Brat Ryszard zgodzi si i zaproponowa: Usidmy wic w pkolu i niech si
wieci tylko ta najmniejsza lampa. I opowiada.
Byy drzewa, a potem rozrzucono gazki wierku. Na ich ziele upady strcone
licie. Oczywicie wiedzielimy, e Konrad przeywa zadum uwizionego. Mwi
zreszt: Patrz na peny wiat za bram zadumy.
wiat by barwny i daleki. Konrad wyjani, e to dlatego, poniewa nie dziwny
jest w rodku ycia pagrek mogiy, ani mka tsknoty, pragnienie lotu, pomyki, czy
gorycz bezruchu.
Potem Konrad ka. Mona si byo domyle, e pacz jest wtedy, gdy serce
przeywa bl, albo gdy grb nie niszczy nadziei. Czasem pacze si z radoci. Ale o tym
Konrad nie wspomnia. Mwi tylko: Czy jeszcze za mao jestem zgity, pochya
wierzba i poamany wichrem an?
A potem stan w porodku i krzykn, e musi pokaza pobliskie ruiny, aby
przekona, e nie z jego winy nie mona zakada dachw. Konrad bowiem pragn
ustawi kolumny. Nie byo jednak fundamentw i dlatego kolumny runy. To nie jest
wic jego wina. Konrad powinien by zasta fundamenty. Doda zreszt:
,,I nie chc mwi, e Ty zawinie. Sam nie uwierz. Chc tylko pyta,
dlaczego nikt si nie dziwi, e jestem ruin. Czy dlatego, e to s rzeczy znane od
pocztku ycia? Prawda. Zawsze ustawia si kolumny i czsto widzi si ruiny. Mj
21
NA WITO MODZIANKW
Brat Ryszard usiad przy ognisku, a gromadka chopakw wpatrzya si w jego
oczy. Pochmurny dzie jesienny przeglda si w wysokim pomieniu, a na pastwisku
przystawaa cisza. Brat Ryszard opowiada: Jeszcze wtedy nie miaem kaptura, ani nie
byo cieki nad staw. By tylko mj najmodszy brat w koysce. Matka piewaa:
Unij syneczku. Soce ci barwi rzs brzegi i sen na nich zawiesza cudny,
umiechnity. Unij! Matka ci pocaunek ukada na sercu. Ronij mi i nij sodko, mj
may.
A do mnie mwia: Widz na twych policzkach rumiece, a w oczach byski i
zamylenie. Czym si wzruszye, synku? I wtedy wyjaniem: Kapan Symeon oglda
22
Dziecitko. Odwiedzili Je uczeni ze wschodu. A jest przy Nim zawsze gwiazda. Pjd i
ja.
A gdy przyszed do mnie przyjaciel, ukadalimy plan podry. Krzyknem:
Popatrz! Na wierzchokach kasztanw zawis zoty ogie! To zachodzi soce. Wtedy
usyszaem: Chciabym ci odczyta mj wiersz o Bogu, ktry woli by Dziecitkiem.
Zgodzilimy si, e to jest bardzo serdeczne i nasze, chocia tak inne: Bg, straszliwy
Pan, i Bg, o ktrego trzeba si lka, gdy zasypia w koysce. Ktry na pewno lubi, gdy
uderza si w struny harfy i gdy nuci si pie: Weseliem si, gdy mi powiedziano, do
domu Paskiego pjdziemy. Naprawd weseliem si, gdymy t pie piewali. To
by zachd i wieczr.
A potem byo rano. Matka przysza na werand: Miaam niedobre sny. Nie
wychod jeszcze dzisiaj do Dziecitka. I wtedy nagle, gdy stalimy tak o wschodzie,
wbiegli onierze. Dowdca zasalutowa: Prosz pani, speniam rozkaz. By krzyk
kogo w najbliszym pokoju, kwilenie najmodszego brata, zakrwawiony sztylet,
rozpacz mojej matki. onierze odbiegli. Woaem do siebie: Trzymali mnie, a tu
matka pakaa.
I potem dugo szeptaem: Zamordowano dziecko. Dlaczego, o Emanuelu! Jaki
powd? Gdy przyszede jako Bg-Dzieci, raczej przecie z Tob powinna przyj
rado. Bg Abrahama chcia ofiary z Izaaka. Ale na Twoje przyjcie... Ufaem, e
mio... I pozwolie odebra nam dziecin. Czy chciae zaj jego miejsce? Dlaczego
cierpieniem? Jake Ci kocha, chocia tak pragn? Twoje drogi i plany s trudne, a ja
rozumiem tylko wasne straty. Jake Ci kocha, gdy jestem zamany i nie rozumiem?
Dlaczego nie pozwalasz Ci kocha, chocia do tego zachcasz?
I brat Ryszard zauway: Waciwie chodzi o to, e woyem do mszalika
zasuszony kwiatek z grobu najmodszego brata, ukochanego nad wiat, siedmiomiesicznego chopca. Bg go da tsknicym i zabra. Kwiatek zaznacza msz na wito
Modziankw. Ni wspomnie oplota obrazek inicjaowy i uoya si w rysunek, ktry
opowiedziaem.
A chopcy przy ognisku krzyknli: Mymy wszystko widzieli w brata oczach.
A najpikniejszy by dom o zachodzie, taki wysoki i ciepy, jak nasz pomie na
pastwisku.
23
PACZ KAPRYSW
Brat Ryszard przechodzi koo lasu i usysza: Drzewa s tu pachnce. Mchy tak
mikko obejmuj stopy. Paprocie zapraszaj jakby do taca. Szkoda, e nie mieszkam w
najcudniejszych ogrodach, nie wkadam zawsze r do wazonu, nie jestem wrd par,
suncych po zwierciadlanej sali.
A na gwarnej ulicy miasta mwiono: Gdybym mia wasny dom i choby ma
doniczk na oknie... Na pewno kto dostrzegby kwiaty. Zobaczybym wtedy radosn
twarz i moe miabym on i dzieci.
Potem brat Ryszard dziwi si wypowiedziom: Uczciwy czowiek i specjalnie,
gdy naucza, winien tak pozna myl ludzk w jej osigniciach i tak usprawni si w
operowaniu tym dorobkiem, aby w miar si ju bez pomyek umia najtrafniej
znajdowa rozwizanie dla pyta, ktre niepokoj. I trzeba, aby czowiek umia y
czynem i do czynu dobrego pociga.
Z sali wykadowej droga prowadzia do cichej kawiarni: To prawda, e
wypoczywam, e tyle oczu kieruje si w moj stron, gdy zasid pod oknem przy
ulubionych oleandrach, albo gdy udam si do teatru. Zawsze mi tylko al, e to nie s te
jedyne oczy i e nie wypoczywamy razem.
W hali sportowej czyje
24
oleandrach, niech bdzie to nie dla nas. Take chciabym dla Ciebie si cieszy, gdy uda
mi si chodzi bez laski. Nie dla nas to bowiem, a wszystko dla Ciebie.
Brat przeor stwierdzi: Brat Ryszard przeksztaci w modlitw usyszan mow
lasu i caej drogi, ktr przeby, i stawu. A na ogrodowej ciece niczego nie zatrzyma
dla siebie.
Ale wtedy brat Ryszard wybuchn: Dlaczego las nie moe pachn dla siebie?
I dlaczego kto nie dla siebie winien pragn radosnej twarzy i oczu? Albo dlaczego
trzeba dla Kogo poznawa tyle napisanych dzie? A gdy Roberto pywa w przejrzystej
wodzie, dlaczego jest lepiej, gdy pywa nie dla siebie?
Wanie najlepiej dziaam i skutecznie, gdy ca dusz chc dobrze ustawi
kwiat w doniczce, ktry wprowadzi komu on do domu. Wanie najlepiej dziaam,
gdy pragn tylko chodzi, aby ucieszya si matka. I gdy prowadz wykad lub stawiam
dom, aby zamieszka w nim i uczy si kto, kto nie moe chodzi bez laski. I gdy
uatwi spotkanie w kawiarni z wybranymi oczami. I gdy ciesz si zwierciadlan sal,
rami i lasem.
Brat przeor cicho odpowiedzia: Jednak ustawi brat kwiaty nie dla kwiatu, lecz
dla lepszego celu, aby do czyjego domu wanie wesza rado. I pragnie brat chodzi
dla matki, nie dla chodzenia. A wykad i dom jest jednak dla kogo. I celem spotkania
jest nie spotkanie, lecz pragnienie szczcia, ktre rozjania oczy. O to wanie chodzi,
aby nasze dobro byo etapem, a nie kocem pracy. I dlatego dobrze zwierza si brat
ciece. Trzeba najpierw odda wszystko Bogu, a On zwrci to, co potrzebne tym, z
ktrymi si spotkamy.
Moe, prosz brata, moe chodzi o to, aby brat nigdy nie cieszy si
zwierciadlan sal, rami i lasem, nie tylko dla siebie, ale nawet gdyby to byo nie dla
nas.
I moe chodzi o to, aby si brat raz w yciu tylko umiechn do ostw.
SPRZECIWY
Obydwaj bracia zgodzili si, e pyki niegowe tacz dzisiaj, z wiatrem
beztrosko wiruj. Brat Ryszard, oczywicie, wirowaby z nimi take. Ukadaby nawet
biel przecudn na drogach, na drzewach, moe na ramionach przechodniw. Potem
25
26
ZA SAMOTNO
Poezji Goeffrey Chaucer'a.
Brat Ryszard zamkn trzynastowieczn ksik i stwierdzi: Angielskiego
poet orze unis w szponach ponad szczyty, do kracw wysokoci, i tam prowadzi z
nim dialog. Oczywicie, trudno byo nie uzna wyjanie ora, gdy pod stopami nie
widziao si dna pustki, a nad gow omota tylko poszum skrzyde.
I brat Ryszard doda: Ja natomiast sam zatocz koo spa lotem nad szczytami.
I rozwa fakt odchodzenia do kracw wysokoci, tam wic, gdzie trzeba, abym by, a
nie tam, gdzie chc by. Sam wypracuj ocen. Nie przyjm jej nawet od ora. I jeli
bdzie trzeba, opr skrzyda o szczyty mgawic, a potem ostrzem szponw otworz
pier. Wtedy moje sowa, ktre bd pakay, wyjm serce i zawi je w wze gromu.
Serce bdzie blem i kamieniem, wic zawizane w grom, niby w ptl sznura, serce
spadnie byskawic, aby zwala. Czy syszysz trzask i omot amanych stuletnich pni,
i szczk elastwa, i rozpad guchy granitw acucha? A jk czy syszysz? Nie! Wic
nie auj, e ginie to, od czego odszede, i e roztrzaska to bl mego serca. Tak. Staj
bowiem zawsze jak Dawid przed Goliatem i musz kamieniem procy ama armie,
swoim sercem, zawizanym w grom, gdy zatocz koo spa lotem nad szczytami.
I brat Ryszard podnis oczy: Przecie to, od czego odchodz, jest moe czym
wybranym przez innych, a przynajmniej rodkiem, poprzez ktry z palca Stwrcy
przenika ywa iskra do Adama na fresku Michaa Anioa. A moe jest radoci, o ktrej
mwi francuska piosenka, e rodzi si wtedy, gdy zaprsz oko kawakiem ksiyca, nie
wikszym od pienika. A moe jest oczami z koyski, zawieszonymi jak gwiazdy na
niebie matki umiechu, lub pocaunkiem, ktry w koysk niesie do mioci. Albo jest
moe biel niegu i trosk, aby nie wypad z sanek maleki brat.
A przy sowach o radoci i bieli niegu brat Ryszard ugi kolana i doni zakry
oczy: Gdzie wybiegy moje myli? Odchodz tam, gdzie trzeba, ale zostawionych
umiowa nie musz przecie ama. A moe tylko nie chc blu odchodzenia i raczej
chc, aby nie istniay rzeczy, do ktrych wybiegaj tsknoty?
27
POCHWAA WODY
Brat Ryszard zbliy si do stawu. Mwi: ,,Staw zaamuje tcz rozpryskw,
biegncych ju w soce i woa: Stjcie, nie mog przecie straci wody! W kierunku
stawu pochyla si las, ukrywajcy cienie, ktre odbiegy od ludzi, gdy tylko przywarli
zmczeniem do traw i gdy zapragnli wody. Las podmiewa si ze stawu: Przecie ju
nie bd tak surowy dla rozpryskujcej si wody! Woda szepcze trawom: Gdybycie
odjy zmczenie ramionom, daabym ludziom czujno.
Gromada poyskujcych ramion podrywa si z traw i przypada do piaskw, ktre
staw uoy przed Wod. Staw wyjania: Piaski s sypkie. Wodo, mog to by twoi
paziowie! Woda artobliwie gadzi je fal i w rozpryskach wybiega z nimi ku brzowi
ramion, mocujcych si z barwami i wiatem. A teraz piewa wysmukym sylwetkom,
ktre wi stopami ruch z chaosem rozpryskw: Roztaczyy si tcze. Zanuciy
dwiki srebrem potrconych koron szuwarowych kwiatw. Przefruny sny. Czy w
trawie teraz s ogniki witojaskie? Nie, to zamiay si struny instrumentu. Gdzie
instrument? Na wodzie wyrany jest rzd fal, tczowa
klawiatura,
uderzana
poyskiem ramion.
Las w tym czasi
pozwoli nogom odpocz i zwolni z wysiku ramiona, nie miaby ju kto uoy na
trawie uzbieranego w wodzie zmczenia.
28
29
brat nie zaprzecza. Owszem, jest uroczy, ale nie ciekawy. Umiem to lepiej. O, niech brat
spojrzy.
Brat Ryszard dostrzeg w rku Dziwnego Czowieka kwiat gogu na suchym
drewnie. Usysza sowa: Wyfru dla mnie. I caa podziwiana przed chwil zota
korona z lici uleciaa z drzewa w soce wiergotem ptakw. Drzewo stao si
szkieletem, a obraz na czystym bkicie nieba przesta wieci. Powia zimny wiatr i
brat Ryszard odczu smutek pieczary. Zapyta: Czy wolisz samotno, e pozwolie
odlecie ptakom? Dziwny Czowiek zauway: Uczysz przecie, e odejcie jest
rozwojem. Brat Ryszard podnoszc do ku oczom tumaczy: Zawsze uczyem, aby
odchodzi od siebie. Nie chciaem jednak, aby odchodzili od nas inni, gdy szukaj.
Jestemy dla nich. Dziwny Czowiek twierdzi: Zawsze zawoam: wyfru dla mnie.
Jeeli brat umie inaczej, niech brat prbuje, lecz to si nie uda. Chodmy do pieczary.
Dam bratu kamie mocy, ktry zamienia licie drzew na zoto. Brat Ryszard
powtrzy: Na zoto? Koron drzewa zot ki? I bd j widzia na czystym bkicie
nieba? Mj obraz, moj akwarel? Przywrc licie drzewu-szkieletowi.
Brat Ryszard ustali: Nie wypada mi wprost zmienia przyrody. Moe nie
wszyscy lubi, barw zota. Nie powinienem zreszt czyni cudw. Nie bd. Zrobi
tak: Mj cie, gdzie padnie, niech zmienia obrazy na jesie, na zoto. Nikt nie, pomyli,
e to ja sprawiam.
Nadbieg Roberto: Niech brat patrzy! S w lesie dziwne licie. Nie licie, lecz
lnice pytki ze zota. Brat Ryszard przystan, a jego cie, na pewno zoliwie
wyduony przez zachodzce soce, pad na cian domu Roberta. Kto wybieg z
domu: Ach, prosz brata. Jak mieszka? Wysypaa si cz ciany. Ale... Niech brat
si zbliy. Czyby w tej cianie byy ukryte pytki zota. Skd ich tyle? Jakie pikne!
Kupimy za nie nowy dom i moe las nad stawem.
Brat Ryszard piesznie odszed. Zepsuem dom. Przeze mnie drzewo powtrnie
stracio licie. Niszcz pikno lasu w jesieni. Powinienem jednak by za klauzur i moe
tylko gawdzi ze stawem o czystej wodzie. Staw pod lasem. Cisza tu i wodne ptaki na
bkitnej tafli. Pyn do mnie. Dobre i ufne. Powinienem by wodnym ptakiem. Nie
czynibym le i moe mniej lubibym zote licie na bkicie nieba. Pochyl do,
pobawi mae. Matka wodnych ptakw raczej si ucieszy. Lecz, c to?
30
31
32
ASY I W. FRANCISZEK
Podczas rekreacji brat Ryszard zauway: Najbardziej zdumiewa w Asyu to, e
wity Franciszek jest tam wci swoicie obecny. Wci si tam o nim mwi. Dla
niego przyjeda si do Asyu i zwiedza si miejsca, w ktrych przebywa. Franciszek
organizuje ycie miasta, wzrusza turystw i uczy, e dla czowieka Bg moe by
wszystkim.
Dalej zdumiewa wanie to, e Asy, zupenie przypomina Ziemi wit.
Ten sam kolor skay i to samo upalne soce. Czowiek jednak czuje si lekko,
rzeko i biega po grach prawie bez zmczenia. I ta sama obecno nastroju, spraw oraz
nauki Osoby, dla ktrej przyjeda si do Ziemi witej czy do Asyu.
Na zboczu grskim domy z kamienia jedne nad drugimi. Domy czerwone z
cegy i biae z kamienia. Najwyej ruiny zamku Scifich. Niej bazylika z grobem
Franciszka i freskami Giotta. Gdzie dalej katedra i grb w. Klary z jej zwokami,
zachowanymi jeszcze. Twarz Klary ciemniaa, ale rysy wci czytelne. I myl przenosi
33
34
35
Niebieski, rozpoznajc w nas rysy Chrystusa, powie o kadym z nas: Ten jest syn mj
miy.
Podobiestwo do Chrystusa wyraa si w naszej mioci do Boga. Chrystus
kocha Ojca nade wszystko. Gdy ukochamy Boga nade wszystko, uzyskamy
podobiestwo do Chrystusa.
Ukochanie nade wszystko wymaga gwnie porzucenia siebie, a zwrcenia si
cakowicie do Boga. Taki jest sens kochania nade wszystko Boga: Jestem poza sob w
Chrystusie. Kocham, a wic Bg jest pierwszym celem mojej mioci.
Porzucenie siebie jest jednak mk, jest drog krzyow, ktra koczy si utrat
i zmartwychwstaniem. Zmartwychwstanie polega na pojawieniu si w nas mioci wraz
z ask. Dziki temu mamy wsplne ycie i wsplne sprawy z Bogiem, ktrego ycie
wewntrzne wyraa si Trjc Osb.
Kiedy twarz w twarz bdziemy uczestnikami ycia Osb Boskich.
Przebywajc w Bogu, w samej Trjcy witej, bdziemy skadali chwa Ojcu, Synowi
i Duchowi witemu.
Brat Ryszard wszed na mwnic. Zapowiedzia, e znowu zapiewa chr. I
doda: piewa dla nas, dla wszystkich tu obecnych. Odbierajmy t melodi jako
piewan dla kadego z nas z osobna. Bo tak jest. Kady tu obecny jest gociem
jedynym, niepowtarzalnym, najwaniejszym. Wszystkich klasztor obejmuje ca sw
serdecznoci. I gdy pastwo pojad do domw, prosz pamita, e wci stanowimy
jedn rodzin. I pragn przekaza pastwu upominek na pamitk naszego spotkania.
Niech tym upominkiem bdzie myl dekorujca dziedziniec: Prawd czycie w
mioci. I proba, bymy ukochali Boga nade wszystko.
Prosz chr o najpikniejsze wykonanie, gdy suchamy swymi najpikniejszymi wzruszeniami.
Chr piewa. A potem brat Ryszard ju tylko dorzuci: Widz pastwo, e
piew chru pomg naszej pamici przywoa smak piewu chrw anielskich. Jestem
przekonany, e po zmartwychwstaniu usyszymy piew chrw anielskich. Urzdzimy
wtedy konkurs, w ktrym, gdy zapiewaj nasze ziemskie chry, to nie jestem pewny,
czy nagrod zdobd anioowie. A gdy si rozejdziemy, to prosz, aby pastwo wnieli
do domw wraz z uroczymi toaletami i elegancj take pikno dobroci.
36
katolickie
37
wiato umysu aniow do Boga. Poznali siebie i poznali Boga, a w. Tomasz wyjania,
e zasug anioa nie byo naturalne zwrcenie si do Boga, lecz to zwrcenie si przez
mio nadprzyrodzon, ktra jest z aski. ask posiada Micha i Lucyfer.
Lucyfer zachwyci si sob jako wolnym bytem, a nie jako tworem Boga. I nie
chcia uzna swej wewntrznej zalenoci od Boga. Pomin Stwrc. Ale Micha
Archanio nie zosta przy naturalnym zachwycie sob. Zapragn drog aski i ku
Bogu. Kim Ty jeste, Boe, skoro ja jestem pikny? I odpowiedzia Lucyferowi: Kt
jak Bg! Mi-cha-el!
Stosunek aniow do aski Boej rozstrzygn o ich zbawieniu i potpieniu. A
ten stosunek wyoni si z pychy i pokory.
W yciu czowieka istotne s tylko dzieje jego wntrza. A rozpoczynaj si w
znaczeniu wsppracy z ask od pierwszego, wiadomego aktu woli czowieka, aktu
dokonanego z wikszym, czy mniejszym trudem, od aktu spotkania si z Bogiem. To
spotkanie jest rozciciem wza problemw.
w. Micha Archanio poznawszy Stwrc zdoby si na akt pokory, na
waciw ocen siebie.
Czowiekowi przychodzi to trudniej. Jeeli jednak intelekt niewtpliwie ukazuje
mu Boga, a mimo to jest wahanie, to znaczy, e jest i pycha, czyli naiwno,
maoduszno, zacienienie widnokrgw poznania. Jeeli jest wahanie, to jest i walka.
A walka jest dowodem ycia cierajcego si ze mierci. I jeszcze moliwe jest
zwycistwo na drodze mioci.
W tej walce wzorem jest w. Micha Archanio. Chocia fizycznie nie jest z
ziemi, jest jednak nam bliski. Bg mu powierzy czuwanie nad czowiekiem w
rozstrzygajcym, pierwszym boju, gdy pierwszy taki bj stacza on, Michael. Koci
go prosi: w. Michale Archaniele bro nas w walce, a przeciwko zu i zasadzkom
czarta, bd nam ochron. Koci si mu spowiada: Spowiadam si... witemu
Michaowi Archanioowi.
A cze w. Michaa
Archanioa
siga
czasw
najwczeniejszych w
38
39
40
Flakon
Ktrego dnia flakon owiadczy: Jestem domem ze miechu. I mieszkam w
domu ze miechu. Pod moimi kwiatami mieszka bowiem Madonna. Waciwie odpoczywa, a moe czeka. Codziennie rano zastaj j w innym obrazku. Widz codziennie
jej twarz i szaty. A przez noc, gdy nie mog spa, myl, czy przyjdzie jutro i w jakim
pokae si obrazku. Szkoda tylko, e jeszcze z Ni nie rozmawiaem. Czy Ona w ogle
rozmawia?
Ale tak, wykrzykn kto od pieca. Flakon spojrza zdziwiony, a motyl
przefrun z krzesa na cian. Ale tak - powtrzy ten sam gos - waciwie raczej
sucha. Opowiadam jej codziennie, e mi tu ciko przy piecu, e chciaabym biega, a
mam chore nogi. Musz cay dzie siedzie w jednym miejscu. Wic opowiadam jej to.
Ona sucha. A gdy mi smutno, przychodzi w obrazku, ktry ma twarz umiechnit.
Wtedy piewam jej Synkowi: unij Syneczku, ronij mi i nij sodko, mj miy.
Kto ty?
Przypadkiem zostawiono mnie na cianie przy piecu. Jestem plama. Mwi na
mnie dziura w cianie, poniewa w tym miejscu odpad biay tynk. Wol, by mnie
nazywano plam. Bdziesz mnie tak nazywa, motylku?
Dzie dobry, plamo, odpowiedzia motyl. Jeste bardzo pikna. Masz
kolorow sukni i atwo poznaj ci na cianie. Czy pozwolisz mi odwiedzi ci
czasem?
Plama ucieszya si bardzo. Szepna: Dzikuj. A czy zaniesiesz ode mnie
pozdrowienia flakonowi? Zaniesiesz, motylku?
Motyl take szepn: Mam ju dwoje przyjaci.
41
Ko i kot
Gumowy kot sta na pce biblioteczki od dawna. Ko z porcelany sta tam
take. Poniewa kot wci sta przy tej samej ksice, ko zapyta: Czy ty w ogle
umiesz czyta? Nie przewracasz kartek. Kot odrzek cicho: Troch umiem. Poniewa
mwi to bardzo cicho i z alem ko przyrzek sobie, e take nauczy si czyta. C
mi z tego - myla - e umiem biega, e mam mocne, porcelanowe nogi, e na szyi
zawizano mi t kokard. Nie umiem czyta. Poznam wic litery. Przeczytam wtedy
na gos bajk o zym kocie.
Kot take by zmartwiony. Jestem z gumy. Mam liczny czerwony krawat,
zoty pasek, dwie kieszenie w spodniach. Mog nawet nosi rce w kieszeniach. Umiem
skoczy z pki na podog. Nie umiem czyta. To wstyd. Poprosz motyla, aby mnie
nauczy.
Motyl odpowiedzia krtko: Musz duo fruwa, poniewa staj do zawodw.
Anio urzdza bieg pod sufitem. Popro Zuzann.
Zuzanna i gocie
Przynieli j gocie. Gocie odwiedzaj pokj ze miechu w kad sobot.
Przychodz w wielkich butach. Szuraj nogami. Zdejmuj buty. Zakadaj mikkie
pantofle, aby nie zabrudzi podogi. Zdejmuj palta, potem zakadaj palta. Poprawiaj
wosy. Zakadaj czapki, zdejmuj czapki. I znowu poprawiaj wosy. Potem nalewaj
sobie herbat. Wypijaj herbat. Znowu nalewaj j do szklanek. Przesuwaj krzesa.
Siadaj. Wstaj. A gdy si uspokoj, wtedy motyl gono mwi: Dzie dobry.
Wszyscy mwi dzie dobry, ciskaj donie, pokrzykuj, miej si i znowu siadaj.
Motyl wtedy dodaje: Rzeczywicie to jest dom ze miechu. Gocie umiechaj si
cigle. Gocie jednak nie chc si zgodzi: To nie jest dom ze miechu, to nie jest te
pokj ze miechu. To jest zwyky pokj, ktry ma tylko ciany ze miechu. Czy motyle
tego nie rozrniaj?
A Zuzanna wtedy powiedziaa: Kocham motyla.
Zuzann wanie przynieli gocie. Bya zawinita w kolorowy papier.
Mwiono, e to z powodu zimna. I susznie, poniewa Zuzanna jest ubrana bardzo
lekko. Owinita jest troch w biae ptno. Ma wprawdzie dugie wosy, ale one nie daj
42
ciepa. A nogi zupenie bose. Zuzanna odpowiada: Jest mi ciepo. Jestem przecie z
porcelany. Dzie dobry, kocie!
A motyl uczy si imion goci: Tecia, Isia, Maryla, Hanka, Grayna, Jadwiga.
Uf, to dopiero dziewczta. Jeszcze chopcy: Zenek, Jurek, Wojtek, Andrzej, Tosiek,
Adam, Stefan. I jeszcze jeden Andrzej. I ojciec Krescenty. Nigdy tego nie zapamitam.
A ja zapamitam - powiedziaa plama. I mog ci potem nauczy. Ojciec
Krescenty ma wanie dug brod i brzowy habit. Zupenie kolor twoich skrzyde.
Tylko jeszcze nie ma takich plam, jak twoje na skrzydach. Dlaczego wypisae na
skrzydach moje imi?
Motyl wyjani: Chc o tobie opowiada cianom ze miechu i gociom.
I motyl sfrun na sukni Grayny. Najbardziej j lubi i Isi. Usiad na sukni
Grayny zaraz pod konierzem i udawa broszk. Przechyla komicznie skrzyda,
artowa. Z Isi pi kaw z jednej szklanki. Kry si w jej wosach. Siada na niebieskiej
firanie i trzeba byo go szuka. Wreszcie powiedzia: Dobranoc, jutro staj do
zawodw.
Gocie bardzo czuli si osamotnieni. Zaczli jednak duo rozmawia z kotem i
plam, z flakonem i koniem, aby nie byo im przykro. A Zuzanna i tak wiedziaa, e j
lubi, poniewa przecie zabrali j ze sklepu, aby by z ni razem.
Zuzanna owiadczya: Posprztam pokj. Uciel ko motylowi. Gdzie
mieszkasz? Czy w kielichu alpejskiego fioka? Czy na niebieskiej firanie? A kotu upior
krawat. Po prostu zostan w domu o cianach ze miechu. Ko rzek: Wstrtna. Lubi
tylko koty.
Zuzanna odpowiedziaa: Upior ci kokard.
Kubu
Przezwano go Kubusiem Puchatkiem. Ale to nie jest Kubu Puchatek. Jest
bowiem bardzo malutki. Siedzi na rowej, okrgej skrzynce. Gdy si pokrci korbk,
wtedy otwiera mordk. Zamyka j i znowu otwiera. Zupenie tak jak gocie. Kot wic
nazwa Kubusia Niby-Gociem. Niby-Go mruy zielone oczka i poprosi plam:
Mw do mnie Kubu. Zuzanna podesza i pogadzia Kubusia po futerku: Uczesz ci
gow, umyj apki i dopiero pjdziesz spa.
43
Zawody
Naley przefrun od drzwi do okna. A fruwanie powinno by kolorowe.
Takie warunki ogosi motyl i stan do startu.
Anio w biaej szacie sta na pce biblioteczki i masowa swoje zote skrzyda.
Gocie wiedzieli, ze Anio fruwa bardzo szybko. Wiedzieli te jednak, e motyl
umie fruwa bardziej kolorowo. Ma brzowe skrzyda, a gdy nimi porusza, mona
oglda taniec bieli i brzu. Plama zawsze wtedy artuje: Dlaczego wypisae moje
imi na skrzydach?
Wszyscy doskonale widzieli, e Anio jest zdenerwowany. Ociga si,
nasuchuje, na co czeka.
Radio, poniewa umie mwi najgoniej, podao wiadomo: Start za minut.
Motyl poruszy skrzydami. Anio pofrun. Na starcie jednak wci tylko jeden
zawodnik.
Okazao si potem, e Anio jest Anioem Strem i prawie w chwili startu
musia rozpocz dyur. A waciwie zosta wezwany na pomoc. Musia przeprowadzi
przez ulic kulawego psa, za ktrego modlia si maleka, chora dziewczynka.
Motyl wic odby lot paradowy. Przefrun pokj niezwykle elegancko i usiad
na niebieskiej firanie. Z tym motywem firanki skomponowa urocz par, dwie
zachwycajce plamy. A plama przy piecu w tym czasie cichutko pakaa.
Pies
To nie by pies, ktremu pomaga Anio Str z pokoju o cianach ze miechu.
Tego psa przyniosa Isia. Taki may pies, zrobiony z biaego pluszu. Czarne oczy,
czarny nos, niebieska kokarda. Powiedzia zaraz: Bd pilnowa domu ze miechu.
Wszyscy si ucieszyli, tym bardziej, e trzeba byo i na wielki bal karnawaowy.
Ogromne przygotowania. Gocie ubrali si na biao i na czarno. Zuzanna tumaczya
Kubusiowi: Gocie w biaych sukniach, to s panie. A gocie ubrani na czarno, to s
panowie. Zawsze tacy. Robi wszystko na odwrt.
Kubu zapyta: A dlaczego Anioowie maj utrefione wosy?
Zuzanna wyjania gosem karccym: Ale Kubusiu, Niby-Gociu, przecie
Anioowie id na bal. I tacz stojc obok czowieka. I pomagaj mu wybra naj-
44
Kolory
Gdy gocie odeszli, gdy zasn flakon i plama, ko i kot, Kubu i pies, gdy
motyl uoy skrzyda na alpejskim fioku, zaczy rozmow kolory. Waciwie zaczy
taczy. Kolory najchtniej tacz. Nie lubi rozmw. Jasnoty kolor cian taczy z
niebiesk firan o tych i czarnych motywach. Biay sufit taczy z czerwon podog.
Porcelanowy piec z porcelanow umywalni. Piec zreszt czsto prosi do taca take
porcelanow Zuzann, ktra bya szczliwa. Brz biblioteczki taczy z jasnym brzem
szafy, a fotel niebiesko-zoty z niebiesko-zotym tapczanem. Urocze tace, tak lekkie i
zwinne, i falujce, e nawet mg by dla nich muzyk oddech motyla, ktry otwiera i
zamyka rnej wielkoci oddechowe torebki. Opadajce klapy torebek, to perkusja.
Wpadajce do torebek powietrze i wydychane, to liczne trbki. Zaczepiajce o skrzyda
melodie wywoyway nowe, fortepianowe harmonie, ktre spadajc na motylowe
nki, niby na struny harfy, czy mikkich wiolin, pieway melodi najpikniejsz na
wiecie. Wirowa pokj ze miechu. Igra najcudniej. I odbywa swj conocny bal
kolorw, konieczn ba odpoczynku.
Smok
W piecu mieszka smok. Nikt o tym nie wiedzia. Ktrego dnia Tecia
wyjmowaa z pieca szufelk popiou. I wtedy wszyscy go zobaczyli. Na szufelce by
smok. Duy, szary z ogromn gow krokodyla, z jednym czarnym okiem, z jedn
okrg ap. Tuw uoy leniwie na prawym boku, podpar si jedn lew nog i
czeka. Zuzanna powiedziaa: Dzie dobry raczku. Dlaczego nie jeste czerwony?
Smok odpowiedzia: Mieszkam w ogniu.
I wtedy wszed do pokoju may chopczyk. Nis w rkach malekie pudeko.
Powiedziaem uprzejmie: Dzie dobry, May Ksi. Jak si czuje baranek? May
Ksi odpowiedzia swym licznym gosem, ktry przypomina wiosn, soce i traw.
45
Baranek chce zobaczy smoka. Czy tu jest smok? Pokazaem smoka, ktry wyszed z
pieca. Zuzanna si zdziwia. To nie jest rak, lecz smok? May Ksi potwierdzi:
Tak, to jest smok. Wtedy Zuzanna krzykna i zemdlaa.
Gdy potem Zuzanna z kompresem na gowie odpoczywaa w fotelu, May
Ksi zapyta: Czy mog przyj jeszcze kiedy pokaza smoka barankowi?
Prosz, przyjd koniecznie! Moe po prostu przyjd na nastpne sobtki.
Co to s sobtki - zapyta May Ksi.
To s dni, w ktrych spotykaj si gocie domu ze miechu. Przychodz,
odchodz, rozmawiaj, pij herbat, siadaj, wstaj, zdejmuj palta, zakadaj palta, s
niemiali, s mili, kochaj poezj, gniewaj si na poezj, recytuj wiersze, sprzeczaj
si z wierszami, piewaj, patrz, s, zawsze s i zawsze wierni przyjani z domem ze
miechu.
May Ksi przyj zaproszenie: Przyjd w ktr sobot porozmawia z
gomi.
mier motyla
Zasn. Motyl zasn. A ktrego dnia znikn. Siedzia dugo obok plamy przy
piecu. Znikna take plama. Flakon twierdzi, e motyla i plam porwa smok. Smoka
take nie ma.
Nie ma motyla. Nie ma wic i domu ze miechu, ktry by jego domem. I nigdy
ju nie odbd si sobtki. Biedny May Ksi. Gdy przyjdzie w ktr sobot
porozmawia z gomi, nie zastanie ich. Nie ma ju domu ze miechu.
PRZY ORCE
Ksikom, z ktrych nastroju i stylu powsta ten obraz.
Li modej trawy wystrzeli ku socu. Zazielenia si miedza. Nad stawem
wierzby krzywe umiechny si biel pkw. W sadzie kwiat jaboni wychyli swe
delikatne patki.
Czas w pole - zarzdzi brat Ryszard pod naciskiem tylu spostrzee.
Franek zaoy konie do wozu, cign lejce. Wyjechali kraja pugiem skib po
skibie, roztrca bronami, a przedtem rzuca roli pokarm nawozw. Wyjechali w pole.
46
Franek sta na wozie. Batem miga. Konie szy. Wiatr mu rozwiewa pcienn bluz,
d za koszul, szeroko rozpit na piersiach. Czapk mu zsun z czoa ku tyowi
gowy. Wos opota na wietrze. Usta rozchyla umiech. Nozdrza rozdyma oddech
peny, ca modziecz piersi, oddech powietrzem wieym, ktre pachnie drzewami i
ziemi.
Gdybym chcia, prosz brata, to bym popdzi w szalonym galopie przez
zagony, drogi, strugi, w wiat bym popdzi, a tam, gdzie si w dali ziemia koczy, a
zaczyna niebo.
I zamia si: Czowiek myli czasem tak, jak dzieciak. Wiem przecie, e wiat
to kula, wiem. Ale gdybym chcia, to dosiadbym konia, obleciabym wszystkie miedze
i krzyczabym co si: dana, dana!
Franek zatrzyma konie. Wz zostawi na drodze. Rozrzuci ziemi gar
pokarmu. Zabra si do orki, pierwszej, wiosennej. Niech brat odpocznie, dam sobie
rad.
Soce grzao plecy. Wiatr chodzi pier odsonit. Wio, kasztany! Kraj si
skiby ziemi rwno, bez popiechu. Odkada si pas spulchnionej gleby. Konie parskaj.
Mode rce prowadz wprawnie uchwycony pug. Mode nogi przemierzaj czarn
ziemi. Moda twarz zapala si rumiecem. Wypocznijcie - powiedziay usta do koni.
Stany. Ja obejd pole. Prosz brata, obejdmy pole!
Franek szed powanie, majestatycznie, jak gospodarz. Nie patrzy jednak na
rol yciodajn. Rzuca wzrokiem przed siebie. Bieg ku chmurom. Wycign ramiona
i zamachn rk. Napotka kamie. Duy by, jak bochen chleba. Nie poradz ci, a
poradz. Franek Porwa kamie. Nis go w rkach nad gow i ku wozowi. Nawet
zapiewam: Z modej piersi si wyrwao ... Hukna melodia po polu. A konie
nastawiy uszu. Franek rzuci kamie przy wozie. Porwa siekier. Zapragn wali w
kamie, rozbi t zbit mas, potuc. Uderzenia silne, rwne, mskie. Wali w kamie,
chcia go rozbi.
Gdybym chcia, to bym go rozbi, albo wykubym z niego figurk. Ale nie chc,
nie chc, prosz brata.
Otar rkawem spocone czoo, Zroszony mech wsw przygadzi doni.
miechem wybuchn modym, beztroskim miechem, ktry si wyrywa z duszy jasnej i
47
czystej, i wybucha niby nadmiar zdrowia, niesie z sob beztrosk, zdradza dziecic
szczero i potrzeb pracy, czynu.
Z modej piersi si wyrwao przypomnia sobie. Jak to si ono wyrwao, to
serce? Czy tak, jak miech i poleciao? Czy moje by poleciao, czy miaoby do kogo?
Zatskni.
Chciabym ku, chciabym rozbi ten twardy kamie. Moe wykubym figurk,
ale nie chc. Krzyczabym, prosz brata, w cay wiat, aby si mia i cieszy, e wiosna.
Ale nie chc. piewabym w kociele, ale... niech tam piszczy Roberto. Gdybym chcia,
to bym ten pug cign, niby ko, to bym... , ale co mi tam... Wio, kasztany!
A brat Ryszard popdzajc konie mwi przez zy swym tsknotom i niebu:
Tyle modzieczych pragnie gubi si na polu. Tyle modzieczej siy przekuwa si w
czyn bez wartoci. C ja robi, aby uratowa pragnienia i Frankowe siy? C robi!
48
SOWO
Czasem zasyszane gdzie sowo lub zdanie wyczytane w ksice, mog
otworzy czowieka ku nowym wiatom. Mog wyznaczy rytm wewntrznych przemyle i wzrostu. Czowiek zaley od sw, tskni do sw. Tskni zwaszcza do mwienia
piknem.
Okrela nas sowo. Czowiek chciaby, aby okrelao go pikne sowo. Idzie si
ku sowom. Czy idc ku sowom, czowiek idzie wtedy take ku Bogu?
Czowiek pragnie komu kochajcemu opowiada o sobie, dzieli si poprzez
sowa radoci, marzeniem i smutkiem. Idzie si ku czowiekowi.
A naprawd czowiek wzrasta w osamotnieniu, lecz nie w tym osamotnieniu
zupenym. Wzrasta, gdy jest sam na sam z Bogiem. Gdy swoje sowa kieruje do Boga.
Czowiekowi jest potrzebne Sowo, to ostatecznie wybrane, znalezione i
ukochane, Sowo, ktre jest Bogiem.
49
SMUTEK
wiadomo brakw moe budzi w czowieku ch pracy. Pragnienie usuwania
brakw moe da duszy wiosn, wzrastanie. Jeeli praca nie pociga, a dostrzeenie
bezruchu wntrza nie powoduje decyzji dziaania, to znak, e koniec wewntrznej
modoci. Ale nie koniec jeszcze ycia. Smutek, widoczny nawet na zewntrz,
rzeczywisty w naszym wntrzu, jest take znakiem, e czowiek duchowo yje. Smutek
bowiem czsto wyrasta z przeycia i zrozumienia jakiej ludzkiej mki. A zrozumienie
wiadczy o tym, e bezruch nie przeszed w martwot, e ycie walczy ze mierci.
Ta walka, ktrej znakiem jest smutek, sprawia cierpienie. Smutek wic jest
cierpieniem. A w cierpieniu jest zawsze przynajmniej troch nadziei.
Smutkiem ludzkiego ycia s braki i straty. S one czsto tak wielkie, e mwi
si o nich ju tylko Bogu.
TSKNOTA
Nadrobi stracony czas, dwign si, pj dalej, wiele umie, wiele
zrozumie!
W kadym smutku i w kadym cierpieniu rodzi si tsknota, tsknota za
dwiganiem si, za podnoszeniem oczu ku grze.
Podnosz oczy moje ku Bogu. Nie zawsze jednak czowiek umie to, aby mu
tylko wystarcza Bg. Waha si, potyka, co traci.
Droga waha, potyka si i strat jest cika, jest cierpieniem. Jeeli w cierpieniu
jest zawsze przynajmniej troch nadziei, to jest w nim take tsknota.
Smutek wic jest cierpieniem, nadziej, tsknot.
Czowiek tskni do zrozumie, zgbie, spotka, do tworzenia.
Gdyby czowiek chcia stworzy w sobie penego czowieka!
GRZECH
Zgasa przejrzysto oczu. Nie widzimy ju spraw prostych i tak bardzo
oczywistych. Jest grzech.
Boe, Boe, czemu nas opuci!
50
WYSIEK
Tak trudno poj, e czowiek nie moe i przez ycie drog najmniejszych
oporw. Tak trudno zrezygnowa z pochylni, prowadzcej do wiata niepodejmowanych czynw, mimo e modo w takim wiecie widzi bezwiat.
To ostrzeenie zmusza budzc si myl do pierwszego wysiku: do aktu
wyboru. Gdy pocignie czyn, czowiek rozpocz w yciu okres, ktry jest przedzieraniem si przez chmury do rzeczywistoci penej soca, tam, gdzie ju si wie, e
spokj wynika z decyzji cierpliwego i uporczywego wykuwania siebie wedug ycze
Boych.
GRY
Jeeli chcesz dosign bkitw, zarzu lin woli na stromy granit obowizkw,
i w gr! Nie stj w miejscu! Jeeli wczeniej chcesz by na szczycie, ubierz trud swj
w umiechy. Id z radoci! Nie chciej sta na dole i nie mie pragnie grnych. Jeeli
znajdziesz wasn drog po zboczu, id t drog. Aby tylko wej na granitowe wye,
na szczyt!
WARTOC ODPOCZYNKU
Usiadem wrd ska i kamieni ponad koronami smrekw, ponad wodospadami.
Aby nabra siy, posaem myl ponad szczyty. Widz pola pene zb, domy i drzewa,
soce, znajome twarze, kwiaty na kach. Myl wraca. Trud czeka jak dawniej. Przede
mn szczyt gry, cel wdrwki. Wic w drog! Si wicej, skd one? Z krainy
51
BZY
Biegn szkolnym korytarzem i mijam bia nisz, pen kwiatw. Wstrzymaem
myli, sucham hejnau bzw.
Moja myl biega krt drog przez smutek, walk, rado, cisz domu. I zagra
hejna: may kwiatek bzu w biaej niszy.
Dlaczego nie oddaem serca kwiatom? Dlaczego nie oddaem serca Tobie Boe,
Najczystszy Kwiecie!
YCIORYS
Za sob widz zy tsknot, myl o niebie i to, e byem sam. W sercu widz brak
umiechu. Przed sob chciabym zobaczy soce. Niebu oddam zy i mk, wiat
obdaruj umiechem.
A moja mio jest ju w Tobie, Boe. W Twej dobroci i w Twym sercu niech
wzrasta i staje si bliska Twojej mioci, ktr obdarowae ludzi.
WEWNTRZNY KONFLIKT
Myli jasne i nowe, zrodzone w sercu, w duszy, zwracaj moj gow do soca.
W jego jasno pcha mnie miech, rado. Przebijam chmury nocy si pokochania.
Pdz. Dosigy mnie zatrute strzay. Jake wczenie trzeba mczy si zem!
NIESPODZIEWANA POMOC
Rozemiany promie wiata, rozwiesi kolory na srebrnych baziach. Wbieg
potem w szeregi ulic, powyciga z drzew licie, porozrzuca gogom pki. Gdy
przyszed do mojego domu, wypdzi smutek i rozbudzi rado.
52
WIOSNA
Kiedy spod niegu wychyli gwk pierwszy kwiat i biae patki wykpie w
socu, kiedy popka w kry ld na stawie, a staw zacznie oddycha zapachem k, kiedy
skowronek zanuci nad polem, a wiatr zagra mu ciepy akompaniament i zoy na pkach
wierzby municie pocaunku, wtedy jest wiosna.
Kiedy pierwszy raz dom napeni si kwileniem dziecka, sabym kwileniem,
ktre z czasem moe sta si gosem wieszcza, wtedy w takim domu jest rado, jest
wiosna.
Kiedy zadry ci serce, gdy widzisz z matki lub trosk czowieka, kiedy
umiech wyzoci ci oczy, gdy chcesz gam radosnych tonw i muzyk spokoju zagra w
duszy, wtedy przesyasz tchnienie wiosny.
Kiedy acuchy niewoli cigny ku doowi, gdy zy brat-czowiek chcia nas
zama, bymy zginli, wtedy bya zima.
Gdy jednak buchn protest, gdy rozbudzona cierpieniem sia tsknoty czowieka
za wolnoci rozerwaa druty okupacji, gdy rodzice chcieli swym synom zbudowa
drog do ycia, gdy chcieli wydwign si do poziomu czowieka, wtedy bya wiosna.
Wiosna wzrostu duszy, wiosna pdu ku lepszemu winna trwa nieprzerwanie.
LAS
Las kwietniowy, wiosenny las zaszumia, gdy stanem u jego progu. Przywita
mnie kici zeschych lici, zieleni igliwia, rdzaw barw pni.
Las kwietniowy, wiosenny las zaszeleci mchem, jakby opowiada, e ju
zabiera si do pracy, e przystroi gow garci wieych gazi, e na nich uwije
gniazda piewnej gromadzie lenej, e jarzbiny ubierze w korale, rozrzuci kalinom biel
kwiatw.
Szmer lasu nis si od stp, znad mchw wykych i pyn od koron sosen.
Las mwi. Chyli si do kolan rkami jeyn i krzakw jaowca, niby mnie bra w
ramiona, niby prosi, aby patrze. Obraz barw i cieni by przeliczny. Szedem. Gama
przernych tonw! Szedem kto obcy, go lasu. O stopy obute uderzay lekko gwki
zawilcw. Pod stopami amay si kwiaty, miadyem mody pd dbu, deptaem
trawy.
53
PROGRAM
Jestem sam. Czer nocy. I jest ze mn moja myl, ktra przenika noc i niebo,
ktra obiega wiat. Wichrze go j! Jestem sam, lecz peny twoich si, myli moja!
Dwik z bani rozpocz lot, wzbi si w gr.
Wiem, jak ciko, gdy zabdzi si w lesie, gdy pragnie si chleba, gdy czowiek
jest sam w swej nocy, gdy pacze. Wiem te, jak dobrze, gdy twarz rozjania si
umiechem, gdy oczy ogldaj kwiaty, gdy marzy si o miaym locie do prawdy, gdy
pragnienia zamieniaj si w czyny.
Chciabym pociesza ludzi w smutku, a gdy s weseli, strzec ich radoci.
54
ZMAR CHOPIN
Chopin umiera. Otwarte okno. Tam daleko bkit i morze, tu cichy jk i al. Ku
niebu pyn modlitwy: Boe, nie zsyaj jeszcze rozstania! Chory chciaby co
powiedzie. Nie trud si, oszczdzaj siy! Czy wody? Podnie ci? Nie. Delfino,
zapiewaj! Cisza. Na biaej pocieli spoczywa szczupa do. Twarz blada. Oczy pon.
Gdzie mj fortepian? Graj, Delfino! Graj o wiosennych kolorach, o zapachu kwiatw z
naszych pl i k. Graj melodi kosw, ktre uderzaj o ziemi, cinane kos
podczas niwa. Ujmij w melodi polskie rumianki, domy, pola, chabry, wierzby,
Mazowsze, modr Wis, motyle, ciepo matczynych spojrze. Nie chciabym tu
umiera, lecz w polskim socu, pord malw, w maju. Sysz muzyk. Czy to ty grasz,
Delfino?.
Soce ju zgaso. Zgasy te oczy. W ogrodzie pmrok. W duszy smutek i
pacz. Zmar Chopin.
55
MYLI O RACU
Gdy ukochamy Chrystusa, Bg zawsze pojawia si w wewntrznej
rzeczywistoci czowieka. I zawsze w zwizku z tym powstaje kwestia nawizania z
Nim kontaktu. Jaki fakt tsknoty zadecyduje wreszcie o pozytywnym stosunku do
Boga i nastpuje modlitwa. Wystarczy Bogu, e czowiek zwrci si do Niego
umysowym aktem woli. Bg sam dokona reszty. Przyjdzie, aby pomc czowiekowi w
pracy nad wewntrznym przeksztaceniem si i osigniciem doskonaoci Wzoru.
Czowiekowi nie wystarcza jednak modlitwa w formie aktu woli, wybierajcej
Boga. Jest mu potrzebne wyrane sformuowanie swego stanowiska, s mu potrzebne
sowa, jako konkret, z ktrym wie swe myli, uczucia, siebie i wyranie odda je Bogu.
Nic wic dziwnego, e wielu ludzi wybiera raniec, aby z nim i przez niego
mwi o sobie Bogu. Jest to fakt do powszechny. Dlaczego?
Jest wiele form modlitewnego kontaktu z Bogiem. Wszystkie maj ton pikna i
wiele z nich opracowa sam czowiek. Wytworzy je dziki swemu deniu do
ulepszania. To denie ma u swych podstaw wynikajce z natury czowieka pragnienie
sztuki.
Sztuka bowiem jest podjciem pracy o charakterze uzupeniajcym przyrod na
miar uj mylowych i estetycznych pragnie. Jest take skonkretyzowaniem ludzkiej
tendencji twrczej, danej przez Boga, ktry chce, aby czowiek uczestniczy w
najwyszej, moliwej na ziemi, wprost boskiej radoci.
56
57
58
Znasz dusz ziemi, dni jej wiosny, susz lata, jesie, twarz chwil krzyowych.
Jeste Pani nieba, obokiem rosy, chronicym w skwarze poudnia. Pom nam wzi z
Twych doni kosy aski! Ulecz cierpienie i naucz nas kocha Chrystusa!
Bd pochwalona, gdy przychodzisz tak pikna w piknie peni ask. Przyjd do
mojej duszy, Matko Boga!
KOMENTARZ DO KOLD
(na opatku uniwersyteckim)
1. Z punktu widzenia historycznego Boe Narodzenie jest pamitk Wcielenia
Boga. Z punktu widzenia liturgicznego i sakramentalnego. Boe Narodzenie w duszy
ludzkiej jest faktem, ktry powtarza si przy kadym naszym akcie mioci do Boga.
Mylmy o tym piewajc: Gdy si Chrystus rodzi.
2. W wyborze prawdy obowizuje nas gos wasnego sumienia. Bardziej jednak
obowizuje nas gos Boy. Nie naley si go domyla w jakich niesprecyzowanych
doznaniach. Gos Boy jest zapisany w sowach ewangelistw przez Ducha witego.
Czytajc Ewangeli wsuchujmy si w myl Ducha witego, informujcego ludzi o
Wcieleniu Boga.
3. Cay czowiek jest mieszkaniem Boga. W caym czowieku przebywa Bg w
Trjcy Osb. Jest w naszej myli, sowach, gosie. Jest w artystycznym piewie.
Suchajmy gosu Boego, obecnego w artystycznie opracowanych koldach. To, co Bg
chce nam powiedzie przez pikno kold, sami musimy ustali.
4. Ojciec rodziny ksztatuje atmosfer domu, ukazuje synom cele dziaania.
Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa okreli swemu Synowi cel ycia. Ojciec naszej
rodziny uniwersyteckiej niech znowu, jak zawsze, ukazuje nam drog ku prawdzie
naukowej i dobremu yciu. Prosz Ksidza Rektora o zabranie gosu.
5. Dzi si Jezus rodzi, My tu pastuszkowie, Triumfy Krla Niebieskiego
- to tytuy kold. Dzi si Jezus rodzi, my tu pastuszkowie wanie spotkalimy
Chrystusa. Niech bdzie wrd nas. Wszyscy jestemy odpowiedzialni za jego wrd
nas obecno.
59
6. Gdy syn przemawia przy rodzinnym stole wigilijnym, janieje twarz ojca,
twarz matki, rodzestwa. Wkracza sia, modo, nadzieja, e bdzie realizowane dobro.
Przywoujemy t nadziej i optymizm gosem przedstawiciela modziey.
7. Przybieeli do Betlejem. Biegnijmy i my, przeskakujc gry naszych
oporw, niechci, doliny zaama i zniechcenia. Biegnijmy! Spotkamy Dziecitko.
Czy ojciec moe nie ulec urokowi swego maego synka, czy moemy nie ulec
urokowi dziecka? Bg i ten rodek stosuje. Staje si malekim synkiem Maryi, abymy
jak kade dziecko i Jego pokochali. Czy moe nas nie poruszy ta wersja proby Boga?
Biegnijmy, abymy przybieeli do Betlejem.
8. Boe Narodzenie jest witem specjalnym take kapanw. Oni w swoisty
sposb nabywaj praw ojcowskich w odniesieniu do ciaa Chrystusa. Na ich
konsekracyjne sowo Chrystus rodzi si na otarzu. Boe Narodzenie jest w szczeglny
sposb take witem biskupw, ktrzy maj moc udzielania zdolnoci konsekracji. Im
Bg powierzy powodowanie w duszach ludzkich Boego narodzenia, Biskup Kocioa
Boego, ktry jest w Warszawie i w tej sali, niech nas przybliy do serca Trjcy witej
zacht sw Waszej Eminencji.
9. Przy kadym z nas stoi Anio Str. Kada gowa na tej sali jest otoczona
czu trosk anielskich skrzyde. Gdy mwimy rzeczy dobre, zawsze w tych sowach
jest echo anielskich szeptw. Anioowie w Betlejem naszym przedstawicielompasterzom ogosili narodzenie Boe. Niech i teraz czuwaj, abymy amic si
opatkiem ogaszali dobre yczenia, godne katolickiej rodziny uniwersyteckiej.
60
pojawia si nad Tob, imi Jego trwa nad nami! Codziennie obejmuje nas Bg swym
bytem i swoj witoci.
List chorej p. Stefanii przynis mi swoist epifani, objawienie si jej
cierpienia. Od wielu lat z powodu choroby staww unieruchomiona w fotelu, traci teraz
such i z trudem wada rkami. Chrystus coraz boleniej przybija jej rce do krzya i
kieruje jej uwag na siebie odbierajc jej moliwo kontaktu ze wiatem.
MIECH PSZCZOY
Synek ma niebieskie oczy, takie jak kolory kuchni, w ktrej matka panuje nad
ywioami, nad wod i ogniem, nad produktami w spiarni, nad powietrzem i atmosfer
domu. Synek te opanowa ywioy: niebieskie oczy, umiech, swoje rczki, wod na
kpiel, ogie mioci, matk i ojca, soce i atmosfer domu. Matka panuje nad
ywioami, synek nad matk i ojcem. Kto jest tu zwycizc, kto szybciej opanowa
ywioy?
Oczy z koyski zawisy jak gwiazdy na niebie umiechu matki. I rozwidni si
wiat dwu serc tak dalece, e dojrzysz ksztat pocaunku, ktry w koysk niesie do
mioci.
Syneczku, a przestae krci figlarn czupryn i rozrzuca wrbelkom
zaczepne miechy! Nie mog ci kokardki zawiza na szyi i bucikw na nkach, ptaszynach skrzydlatych. Popatrz na drog: motyl nad chabrem w miech zapltany! Czy
61
mog narzuci tornister krzykom twoich rk? I oczu nie mog znale, dwu gwiazd
bkitu. Popatrz, sarna je tulipany! Mamo, gdzie jest ten motyl? To ty nim jeste: mj
synek, mj motyl, mj chaber, miech pszczoy.
62
istnienie. Utrwala si nasz stan, gdy odeszy zmienne czynniki strukturalne. Utrwala si
mio.
Jestemy teraz twarz w twarz z Bogiem. I czasem jako nie umiemy si
znale w tej nowej sytuacji, to znaczy dostrzegamy, e nasza mio nie jest cakiem
skierowana do Boga. Trzeba to poprawi. A wiemy wszyscy, tak trudno ksztatowa
mio, ile to wymaga trudu i mki. Wiemy ju, gdy widzimy Boga, e nasza mio
mylia si, nie kierujc si do Boga. I poprawianie tych zaniedba nazywa si czycem.
Widzimy te, e ten czyciec moglimy byli odby na ziemi, czyli uzyska pene
skierowanie wewntrzne naszej osoby na Boga. Efektem tych przeksztace byoby to,
co nazywamy doskonaym aktem mioci, czyli takim, ktrego przedmiotem jest
wycznie sam Bg. Nie jakie pynce std korzyci, np. pokj, zadowolenie, niebo,
lecz sam Bg. Wszystko bowiem jest mniej wane. Mniej wany jest nasz nastrj,
spokj, udana czy nieudana modlitwa, nasze osignicia, nawet nasze umartwienia.
Wany jest Bg. I wany jest taki ksztat mioci, ktry jest zrealizowaniem ycze
Boga, objawionych w Ewangelii. Mio bowiem jest ostatecznie uzgodnieniem naszego
ycia i naszej mioci z yciem i mioci osoby kochanej. Gdy to uzgodnienie jest
pene, mijamy czyciec. Gdy nie jest pene, trzeba to uzyska. I to nazywamy czycem.
Bdc w sytuacji po utracie ciaa, jestemy poza czasem. Jestemy w swoistej
teraniejszoci. Std ci, ktrzy s bez cia, nie ujmuj wydarze wczeniej i pniej. W
ich odbiorze jest teraniejszo. Dla nich, w ich przeywaniu nastpuje zaraz
zmartwychwstanie. Staj si penymi ludmi, uzyskuj swoje ciaa w stanie
ulepszonym, udoskonalonym. I przychodzi Chrystus, aby wszystkim powiedzie, e by
cay czas obecny, e gdy my psulimy Mu robot naszym zem, On uratowa jednak
dobro. I powie: Przecie, gdy byem chory, odwiedzilicie mnie, gdy byem godny,
dalicie mi je, gdy byem samotny, obdarzylicie mnie obecnoci, gdy wahaem si,
poradzilicie mi, gdy wtpiem, przekonalicie mnie dobr wiedz filozoficzn i
teologiczn. Wtedy powiemy: Panie, kiedy dalimy ci pi, je, kiedy rozmawialimy z
Tob? Chrystus odpowie: Gdy cokolwiek dobrego czynilicie ludziom, czynilicie mnie,
gdy byem w nich, w ich duszy. I to jest sd ostateczny: ujawnienie si Chrystusa teraz
zakrytego, ujawnienie dobra, ktre uratowa Chrystus, gdy my to wci niszczylimy.
63
64
65
jednak,
jedynym,
twrczym,
najmocniejszym
dziaaniem
przeksztacajcym jest aska, zdobywana modlitw. Narody, ktre modl si, maj witych.
MARTWI SI KANAD
Biskup Sheen zwraca uwag na wspczesne niebezpieczestwo standaryzacji
intelektualnej. I uwaa, e zatraca si kultura, ktra jest kwesti celw, a zyskuje
przewag cywilizacja, kwestia rodkw.
Nie boj si powiedzie, e po prostu rodki stay si celami take w Kanadzie.
A to jest ju sprawa, ktra musi obchodzi i Polakw, odpowiadajcych przecie w
duej czci za ycie i przyszo Kanady. Dokonuje si bowiem na naszych oczach
zasadnicza przemiana, ktra ma znaczenie take dla losu czowieka, jego wewntrznej
wolnoci i prawoci.
Wanie przemiana celw. Wykrywa si j do prosto. Nawet w wyniku analizy
pierwszych wrae w Kanadzie.
Przyjedajcych do Kanady uderzaj najmocniej dwie sprawy: krajobraz i
konieczno zmiany poj o Kanadzie. W Polsce bowiem Kanada jest symbolem przede
wszystkim komfortu. Tu na miejscu pierwszym wraeniem jest nie komfort, lecz praca.
Komfort niewtpliwie istnieje, lecz nie znaczy on zwolnienia z pracy. W Kanadzie
pracuje si duo, moe w pewnym sensie zbyt duo.
Miar komfortu dla opinii nawet statystycznych u nas jest midzy innymi ilo
samochodw i moliwo posiadania samochodu przez robotnika. Tymczasem w
Kanadzie samochd jest artykuem pierwszej potrzeby, jest prawie narzdziem pracy.
Inna tu jest jego ranga spoeczna. To jest jaki start, pocztek efektywnego udziau w
yciu.
66
67
materializm
wspaniaej
jake
krzywdzcej
czowieka
cywilizacji
wspczesnej.
Czowiek dzisiejszy nie cakiem jest temu winien. Zbyt wczenie pochwycia go
reklama, wtedy gdy jeszcze w dziecicym i modzieczym zachwycie upaja si
motorem i pdem. Reklama jednak trzyma czowieka na poziomie tych nastrojw i
gustw. Nie pozwala i dalej. Rozwj czowieka jest zatrzymany dla celw sprzedania
towaru.
Poza tym reklama sugeruje produkty, podobajce si dzieciom wiedzc, e ich
chciom ulegaj rodzice. Obnia si przez to estetyka rzeczy nabywanych, dostosowana
do niewybrednego gustu nastolatkw.
Przeciwstawi si wyrzdzonej krzywdzie moe tylko samodzielnie mylcy i
oceniajcy czowiek. Takiego trzeba wychowywa. Lecz w jaki sposb w tych wanie
warunkach?
Najbardziej szkoda prawoci ludzkiej. Nauczony faszywych celw czowiek
czynic le sdzi, e czyni dobrze. To jednak mona jeszcze naprawi. Na razie
68
69
przecie, e boimy si mwi prawdy. Wic yj gupi nie wiedzc o tym, a czasem
takie popeni bdy, e naprawi je, to ciki trud rozumnych.
Dobrze, e temat Czowiek wedug La Bruyere'a pozwala na ujcie go pod
ktem przedmiotu lub podmiotu. Zwykle da si obiektywizmu. Owszem. Patrze
jednak na siebie-czowieka przez pryzmat obrazu, ktry nakazuje wyciganie wnioskw
i spojrzenie prawdzie w oczy, to te jest obiektywizm w sensie nawizania kontaktu
przedmiotu z podmiotem.
O co chodzi? O wyjanienie, e zetknicie si z La, Bruyere'owskim obrazem
daje przeycie tak silne, i w opracowaniu trudno nie doda wasnej myli, komentarza,
zainterpretowania. Waciwie ju od pocztku szkicuj myli autora Charakterw. I
chc tylko to usprawiedliwi. Natok myli, wzrusze, jakie zaistnienia refleksji
domagaj si wyrazu, a umiar La Bruyere'a, logika jego malowide, koloryt dostrzega,
mdro wyrozumiaa i pobaliwy umiech zmuszaj do podziwu. Winien wic La
Bruyere.
Jego uwagi o czowieku luno rzucone, powizane jednak wewntrznie ide
badania dla celw praktycznych, dla atwiejszego ich zakomunikowania, trzeba
zgrupowa wedug jakiego schematu. Najwygodniej bdzie i jednak trichotomicznie
za La Bruyere'm i wydobywa zagadnienia. Jest ich wiele, gdy jest tu omwiony cay,
peny czowiek. A uwagi o nim tworz zaplatajcy si wieniec myli, sigajcy a w
gbie duszy czowieka lub przenikaj jednoczenie wiele dziedzin ycia. Niekiedy cae
ycie ujmuj w jakim fakcie istotnym. La Bruyere wymienia np. trzy doniose
wydarzenia: narodziny czowieka, jego ycie i mier. I oto jaki fakt przeoczenia,
pominicie. Czowiek nie wie, e si rodzi, cierpi gdy umiera, z ycia nie korzysta.
Czowiek przeszed obok siebie. I odszed z pustk.
A inne caociowe ujcie. Wytrwao winna cechowa cae nasze ludzkie
dziaanie. Wtedy tylko s osignicia i s pewniejsze ni przy zastosowaniu nawet
wielkiego, ale jeden raz wysiku. Wytrwaoci inni nas wyprzedzaj. Wytrwao! Do
niej, jako podoa, sprowadza si postp wewntrzny czowieka. Wielkie przywizania
i powane zajcia przywracaj naturalno, ktr si traci czsto w prniactwie.
Rni ludzie maj rne wady, cho wyrastaj one ze wsplnego dla wszystkich
braku charakteru.
70
ludzkiej,
maego
wpywu.
mog
opanowa
zmartwienie
71
72
uczucie wzgldem tych ludzi, ktrzy nas omieszaj. I zdaje si, e wtedy powstaje
nienawi za to, e kto przez omieszenie demaskuje nas wobec nas samych.
Tu jest gbokie u La Bruyere'a uzasadnienie. Rzeczywicie tak nas rani
omieszenie, ktre jest rodzajem pogardy, gdy odbiera wiar w siebie, niszczy
moliwo spenienia obowizku mioci. Zamyka drog do znajdywania prawdy, nawet
okruszyn pikna. Boli nas ogromnie i oddziela od ludzi.
Nie wiem, jak by tu sobie poradzia maa w. Teresa z Lisieux, ktra na kadego
czowieka patrzya poprzez wyszukan w nim nawet ostatni odrobin dobra.
La Bruyere uwaa, e gupiec zawsze jest maszyn, wci si obraca i pokazuje
nieudan dusz. A moe jego bieda jest dla niego dobrem?
I to dodaje autor Charakterw, e rozsdny czowiek w chwilach odpywu si
nie pisze.
73
74
75
poprzez powtarzanie. Nie mona bowiem wywiczy si w przyjani. Przyja nie jest
cnot, jest darem nas samych. Przyja jako wzajemna mio, owszem, jest innego
rodzaju cnot, jest cnot wlan, czyli wniesion w nas przez Boga. Ale przyja, jako
wzicie na siebie czyjego cierpienia, nie jest cnot naturaln. i nie jest cnot wlan. Jest
w nas owocem darw Ducha witego. I wrd tych owocw, wrd skutkw obecnoci
w nas Ducha witego, jest najwzniolejszym owocem, ktry Ewangelia nazywa
bogosawiestwem. Miosierdzie naley do grupy bogosawiestw, bez ktrych nie
moemy si zbawi, to znaczy nie jest moliwe nasze na zawsze zjednoczenie z
Bogiem.
Musimy tak rozwija swoje ycie religijne, to znaczy musimy pozwoli Bogu
tak rozwija w nas nasze ycie religijne, e a zaczn funkcjonowa w nas skutki darw
Ducha witego. Wtedy staniemy si miosierni, wtedy dopiero pochylimy si nad
czyim cierpieniem z autentyczn dobroci ktra nie oniemiela i oddala, lecz wanie
jest faktyczn wsplnot spraw.
Lecz jeszcze na tym poziomie moemy zachowa si w dwojaki sposb:
a) Moemy podj czyje cierpienie ze wzgldu na kogo, ze wzgldu na jak
kochan osob lub nawet ze wzgldu na Boga. Wtedy obdarowujemy przyjani i
dobroci waciwie nie tego czowieka, lecz osob, ktra jest motywem. Wtedy
dziaamy na sposb instytucji. Wtedy ten dany czowiek nie jest dla nas wany.
Speniamy wobec niego zlecone zadanie. Wtedy jeszcze ranimy i zadajemy bl
przewijajc rany i zmniejszajc bl. Tak atwo wystpi jako instytucja miosierdzia,
instytucja dobroci, instytucja przyjani. Nawet przy piknym motywie wzgldu na
Boga.
b) Nie obdarowujemy dobroci jako instytucja, lecz jako ten oto wspczujcy
czowiek wtedy, gdy motywem miosierdzia jest to konkretne czyje cierpienie i ten
cierpicy czowiek. On sam jako motyw, powd, ze wzgldu na niego samego
obdarowany nasz dobroci, przyjani, miosierdziem. Wtedy dopiero mylimy w
dobrej teologii, wtedy kieruje nami Duch wity, gdy wycznie dany czowiek jest
racj budzenia si w nas dobroci, przyjani i miosierdzia. Czowiek, ktrego Bg
stworzy, Chrystus odkupi, ktrego uwica sam Duch wity.
76
77
78
79
80
osobowym podjciu cierpie ludzkich. To osobowe podjcie czyjej mioci nie moe
by ustawieniem siebie jako celu, lecz musi by posug kapask, otwarciem tej
darowanej nam mioci na mio Chrystusa.
Te problemy nazywam trudnoci w penieniu przez nas funkcji kapaskich,
nazywam je zaniedbaniem posugi kapaskiej, obowizujcej nas z racji udziau w
kapastwie Chrystusa, z ktrym stanowimy Koci, wsplnot, nadprzyrodzony
organizm ukryty w Bogu. I te problemy uwaam za zaniedban dzi dziedzin
duszpasterstwa.
Z tymi problemami wi si nastpne zaniedbane dziedziny. I tam wanie
take winnimy spieszy, aby naucza wypeniajc nakaz Chrystusa.
Zauwamy najpierw, e jeeli kapastwo wsplne i suebne polegaj na
zetkniciu czowieka z osob Chrystusa, to podstawowym zadaniem duszpasterstwa,
jako udzielania wartoci religijnych, jest najpierw sakramentalne spowodowanie i
ksztatowanie osobowych relacji czowieka z Bogiem.
Relacje te, jako rzeczywisty byt nadprzyrodzony, ksztatuje sam Bg. Stanowi
one nasze ycie religijne, ktre nie jest pogldem, myleniem, erudycj religijn, lecz
faktyczn rzeczywistoci, polegajc wanie na udziale czowieka w yciu Boga. Tej
rzeczywistoci nie wykrywamy na drodze obserwacji lub filozoficznego rozumowania,
lecz tylko na drodze zaufania objawionej informacji Boga, ktremu wanie wierzymy
dla Jego prawdomwnoci.
Jestemy jednak w stanie pozna dalsze przejawy osobowego powizania
czowieka z Bogiem. Te przejawy stanowi modlitwa, pokuta, wito.
Modlitwa, pokuta, wito, stanowic nasz sposb odbierania obecnoci Boga
w osobie ludzkiej i wyraania Bogu naszej mioci, podlegaj take psychologii i
formom kultury. Ze wzgldu na te psychologiczne i kulturowe aspekty poddaj si
zabiegom duszpasterskim. Moemy wic zmniejsza opory czowieka wobec Boga
wyjaniajc mu, czym jest modlitwa, pokuta, wito.
3. Sprawa modlitwy
Po
zagadnieniu
trudnoci
penieniu
naszych
funkcji
kapaskich,
81
82
naszej woli, ktra ju uzgodnia wszystkie swe tsknoty z yczeniami Boga. Wreszcie
nastpuje modlitwa prostego zjednoczenia, gdy czowiek, nabywa pewnoci, e Bg jest
w nim obecny. Modlitwa ta wywouje wielk skruch z powodu grzechw, rozumienie
cierpie Chrystusa i pragnienie, aby inni ludzie poznali i umiowali Boga.
To pragnienie pozwala nam czyni dobro przez przesunicie siebie na drugie
miejsce i autentyczn trosk, aby nasza mio otwieraa ludzi na mio Boga.
Ten wanie etap jest nam wszystkim potrzebny, bymy byli w stanie speni
obowizki, wynikajce z naszego udziau w kapastwie Chrystusa.
Jake czsto z winy spowiednikw musi zatrzyma si w rozwoju mio
czowieka do Boga, nie dopuszczona do sposobw peniejszego powizania z mioci
Bo. Jake dobrze trzeba zna teologi dogmatyczn i ascetyk, a nawet mistyk, aby
w Kociele dorastali wici, aby ludzie wyszli z etapu katechumenatu, na poziomie
ktrego spowiednicy usiuj trzyma Lud Boy. Spowiednik musi umie rozpozna, czy
brak modlitwy ustnej i mylnej jest zaniedbaniem penitenta, czy te znakiem jego
religijnego dojrzewania. Bo jeszcze Duch wity prowadzi dalej: do modlitwy oschego
i bolesnego zjednoczenia, wyraajcych si w penej cierpienia tsknocie czowieka do
Boga, by wreszcie pojawia si najdoskonalsza modlitwa zjednoczenia ekstatycznego, w
ktrym dusza ludzka jest ju cakowicie porwana wiatem i mioci Boga.
I dodajmy, e nie chodzi tu o nazwy tych etapw modlitwy, o taki wanie ich
podzia. Mona je inaczej nazwa i wyrnia. Chodzi o to, e mio czowieka do
Boga jest procesem wzrostu zaprzyjanienia, e to zaprzyjanienie pogbia si, e
wobec tego zmienia si wyraanie Bogu mioci. I chodzi o to, aby wspomaga ten
rozwj, to pogbienie. Nie wolno nam zatrzyma mioci ludzkiej na sobie, lecz
otwiera j na nieskoczono, akceptowa jej przemiany. To s nasze
funkcje kapaskie: powodowa spotkanie mioci ludzkiej z mioci Boga i pomc
mioci danego czowieka uzyska pene zjednoczenie z Bogiem.
4. Woanie o mistyczne dowiadczenie Boga
Dalsz zaniedban dziedzin jest mistyka chrzecijaska. Przecie w naszych
czasach, w rodku chrzecijaskich spoecznoci, modzie pyta o mistyczne
dowiadczenie Boga. Siga po mistyk. Siga do klasykw katolickich, lecz take, gdy
83
jest pod wpywem nurtw hippizujcych, siga do tekstw teologii i poezji Wschodu,
gwnie hinduizmu, a niekiedy - mylc si ju cakowicie - do narkotykw
przypuszczajc, e ten rodek poszerzy ich wiadomo o moliwo ogarnicia i
dowiadczenia take Boga.
Moe wic nie naley zaniedbywa wiedzy o mistyce, rozpoznawania jej,
uprzystpniania pytajcym o ni, poszukujcym wielkiego wymiaru chrzecijastwa.
Ten wymiar jest nieskoczony. Zamknicie tsknot duszy ludzkiej w maym wiecie
prymitywnych wicze ascetycznych, w pocztkowych etapach modlitwy, to znaczy z
powodu braku wiedzy i naszej niedoskonaej przyjani z Bogiem uniemoliwianie
ludziom penego wzrostu, z rozmachem budujcej si relacji z Trjc wit, jest ju
nie tylko zaniedbaniem.
Z naszej winy Bg nie moe w swym Kociele uzyska witych. Swoim zym
nauczaniem zabraniamy im wzrostu, zniechcamy akcentowaniem marginesowych
spraw w powizaniu czowieka z Bogiem, nie ukazujemy wielkiej peni i szans ludzkiej
mioci, ktra cierpic tskni i nie wie, e Bg jest w stanie da jej urzekajcy,
najwikszy wymiar. Nie umiemy peni posugi kapaskiej.
Zaniedbalimy rozwijajc czowieka modlitw i mistyk. O tych zaniedbanych
dziedzinach wiadczy inna jeszcze, zaniedbana dziedzina pokuty.
5. Istota pokuty
Wci jeszcze, po wielu latach naszego kontaktu z ludmi, po wielu latach
naszego proboszczowania, ludzie spowiadaj si, e nie przystpili do komunii,
poniewa
np.
nie
opanowali
zdenerwowania.
Spowiadaj
si
zagadnie
84
warunkach wolnoci, gdy jest darem ofiarowanym przez nas Bogu. Bg nie moe
przymusi do mioci, chyba e znajc intencje i dobr wol czowieka lub na skutek
czyich modlitw wkracza powodujc nage nawrcenie.
Wszystkim nam jest potrzebne to prawdziwe nawrcenie, czyli zmiana mylenia,
faktyczna metanoia. Zmiana mylenia jest zmian motyww i samej decyzji zaufania
Bogu w takim stopniu, aby obdarowa Go a nasz mioci, penym darem swej osoby.
To prawdziwe nawrcenie, ta zmiana mylenia, a wic i ufno, i odwaga, i wybr
Boga, s istot pokuty.
Pokuta - to wybr Boga. Ten wybr czsto staje si moliwy tylko wtedy, gdy
rozpoznamy wielkie perspektywy naszej wolnoci i naszej mioci: spotkanie Boga w
cierpieniu i radoci mistyki, w penej modlitwie zjednoczenia, ktre jest witoci. Bg
jest wity i kady z Nim peny kontakt czyni kogo podobnym do Boga, czyni go
witym.
85
86
87
88
2. MIO
Mio jest darowaniem komu naszej obecnoci, troski, uwagi, yczliwoci. Jest
niekiedy naszym rozumnym odejciem, oczekiwaniem. Jest take przyjciem czyjej
obecnoci, troski, uwagi, yczliwoci, lecz take przyjciem odejcia, oczekiwania. Jest
radoci,
blem, tsknot, nasz wyrozumiaoci, opiek, dobroci, cierpliwoci, pomoc,
nadziej, uwierzeniem komu i zawierzeniem swego losu. Jest ca osob ludzk,
stanowic wanie dar, zaproponowany komu, kto spenia marzenia, towarzyszy w
cierpieniu, wzrusza.
Taki dar moemy skada wielu ludziom i musimy go skada, poniewa kady
czowiek zasuguje na mio. Nie kady jednak w tym samym stopniu spenia nasze
marzenie, nie kady chce towarzyszy nam w cierpieniu, nie kady w tym samym
stopniu nas wzrusza. I wrd osb kochanych tym rni si czowiek bliski od innych,
89
mniej bliskich osb, e jest kim niezastpionym, jedynym. Jest nasz mioci w tym
sensie, e podejmujc dar naszej mioci jest take darem dla nas.
3. WIERNO
Wierno jest trwaniem mioci. Wszystko inne jest tylko sum rodkw
podtrzymujcych to trwanie.
Wrd tych rodkw s takie, ktre mog zmniejszy powizanie i s takie,
ktre to powizanie zwikszaj. Sami rozstrzygamy, ktrymi znakami kogo
obdarowa. Naley przynosi te dary, ktre nie niszcz trwania mioci, lecz je
zwikszaj.
Wierno nie jest jednak fizycznym miejscem, sowem, gestem. Jest wewntrzn
postaw, jest losem duszy, sensem ludzkich powiza, ktre tylko zdobimy znakiem
gestu, umiechu, sowa. Tych znakw, zewntrznego wyrazu, jednego sowa pragnie si
niekiedy, gdy przecie nie mona wnikn w czyje serce, odczyta tam wprost
mioci. T mio trzeba objawi, trzeba da znak, e dar mioci zosta przyjty.
Jeeli wierno jest trwaniem mioci, to jest czym wicej ni przeyciem
mioci. Jest wanie t wewntrzn postaw, losem duszy, sensem ludzkich powiza.
Jest wic now rzeczywistoci w nas i poza nami, jest czym ontycznym, jest relacj,
ktra wie na dugo lub na zawsze. Jest tym terenem, na ktrym mieszka w nas mio
Boa. Mio jest tym terenem, lecz wanie mio trwaa. Wierno, czyli trwanie
mioci, jest konieczn wasnoci mioci, jest czym wicej ni jej przeywanie.
4. WYCZNO
Wyczno naley do porzdku przeywania. Przeywajc mio sdzimy, e
dar jest niepowtarzalny, e kochajc jeszcze kogo poza osob wybran, zdradzamy t
osob dzielc si mioci jeszcze z kim innym. A przecie jednoczenie kochamy
rodzicw, rodzestwo, swoje dzieci, swych przyjaci, wielu wic ludzi.
Niepokj, e kogo pozbawiamy mioci kochajc take innych, problem wic
wycznoci, pojawia si wtedy, gdy utosamiamy mio z sum rodkw, podtrzymujcych jej trwanie, gdy sowo, gest, czuo, ofiarowane kwiaty, uwaamy za cz
lub cao przeywanej przez nas mioci. Nieatwo oddzieli znak od tego, co oznacza,
90
nieatwo wyraa mio przy pomocy rnych znakw, innych dla kadej z kochanych
osb. Nieatwo przeywa mio do dwu osb.
Mio zawsze przywouje mio, lecz nie zawsze j powoduje. Nie zawsze
bowiem przywoywana mio staje si dla nas darem. I nie zawsze umiemy przey
zarwno dar mioci, jak i brak daru.
Nie umiemy rozdziela znakw, wyraa mioci inaczej, wobec kadej z
kochanych osb. Przeywanie mioci, jej wic wyczno, nie musi pociga za sob
zmiany w ontycznych relacjach, w trwaniu mioci wobec kilku osb. Mio wanie
jest czym wicej ni przeywaniem naszych powiza z ludmi.
Wyczno wic jest sytuacj tylko psychiczn. Jest sposobem rozdzielania
znakw. Stanowi trudno w porzdku psychicznym.
Moe problem wycznoci sprawia kopot dlatego, e ujmujemy wyczno w
modelu tylko maeskim. Tymczasem sprawa wycznoci inaczej wyglda w
maestwie i poza maestwem, np. midzy rodzicami i dziemi. W obydwu jednak
wypadkach jest spraw rozdzielania znakw. A moe problem wycznoci w mioci
jest gwnie sytuacj prawnicz? Moe za duo miejsca dalimy mu w naszym
przeywaniu?
Owszem, przeywamy wyczno, lecz przeywamy take wierno, mio,
cierpienie. Kade z tych przey dotyczy innego przedmiotu, jakiej sytuacji spoza
psychiki. A wyczno wynika nie z tego, e kogo obdarowalimy mioci, lecz e
zobowizalimy si wobec siebie, wobec kogo, lub wobec prawa, objawia mu swoj
mio sum okrelonych znakw. Nie wynika z tego, e w tym samym czasie, gdy
kochamy kogo, mamy nie kocha innych ludzi, rodzicw, dzieci, przyjaci.
Jeeli wic obowizuje nas mio wobec wszystkich ludzi, mio wobec
bliniego, to wyczno nie dotyczy mioci, lecz porzdku rodkw, z ktrych niektre rezerwujemy wycznie dla kogo jednego.
Nie naley wobec tego ba si obdarowywania znakami mioci. Ich
przeywanie, a wic wyczno znaku nie chroni mioci. Chroni j tylko wierno,
ktra jest wasnoci mioci, jej realnym trwaniem. Wyczno jest tylko sposobem
rozdzielania znakw. Naley do porzdku przeycia i do porzdku prawa. Jest wobec
mioci czym zewntrznym. Jest czsto tylko zwyczajem i ascez.
91
5. CIERPIENIE
Cierpienie, zadane przez mio, jest brakiem czyjej obecnoci, brakiem
potwierdzenia tej obecnoci, brakiem potwierdzenia przez znak umiechu, przez gazk
kwiatu, e jestem w tym czyim sercu i e dla kogo, dla wzrostu i rozwoju jego duszy,
dla sensownego ycia, jest konieczny dar mojej obecnoci, mojej troski, uwagi,
yczliwoci, mojego oczekiwania, mojej radoci, tsknoty, wyrozumiaoci, opieki,
dobroci, mojego oddania, przywizania, zawierzenia komu.
Cierpienie jest dalej umieraniem nadziei, gdy trwa mio. Jest take
odbieraniem tej mioci daru znakw, bez ktrych nie mona pozna, czy dla kogo jest
konieczny ten dar, ktrym jestem.
Cierpienie to mio, ktra nie moe spotka czyjej mioci w mej duszy i ktra
nie moe w czyjej duszy spotka si z mioci tej osoby kochanej. Jest to mio bez
wyraanych relacji, samotna mio, jaka wewntrzna sprzeczno losu. Jest to take
uwizienie duszy. Jeeli mio jest wejciem w czyje serce, zamieszkaniem, pobytem,
opuszczeniem siebie, aby uczyni miejsce dla wniesionego daru przywizania i obecnoci, to samotna, niepodjta mio jest wanie wizieniem duszy.
Moe jednak cierpienie da si najtrafniej okreli sowami: brak obecnoci.
Wtedy wanie naszych sw nikt nie syszy. Jest smutek, uniemoliwiajcy wytchnienie, cisz, ad; smutek, ktry niszczy mio, lecz poprzez ktry wida mio oraz
cierpienie.
6. SMUTEK
Smutek nie stwarza warunkw wytchnienia, ciszy, adu. Jest wprawdzie jak
przerw w popiesznej podry do czyjej mioci, stacj kolejow na dugiej trasie,
przystankiem autobusowym, chwil rozmowy z kim, kto odchodzi i zostawia nas
samych na dugie godziny mylenia o tym, co wanie teraz najbardziej boli. Smutek nie
pozwala odpocz.
92
7. KONIECZNO MIOCI
Nasza mio do czowieka jest koniecznym terenem spotkania Boga.
Nasza ludzka, naturalna mio, caa i bez reszty kieruje si do czowieka, jako
do swego ostatecznego celu. W peni dosiga czowieka, przenosi nas w jego dusz, a
93
jego dusz czyni darem dla nas. Gdybymy nie kochali ludzi, nie byoby w nas terenu,
na ktry Bg wnosi stworzon dla nas osobn mio, pochodzc od Niego, mio
nadnaturaln, ktr jako swoj wasn, lecz udzielon nam przez Boga - moemy Go
dosign.
Sam nasz ludzk mioci nie wejdziemy w rzeczywisto Boga. Moemy
odkry Go swym intelektem, moemy wiedzie, e jest, poznawa Go, nawet kocha
naturaln mioci. Zawsze jednak bdzie to kontakt zewntrzny.
Spotkanie osobowe, realne powizanie z Bogiem, obecno w nas Jego osoby i
naszej osoby w Bogu, s moliwe wycznie przy pomocy rodkw, udzielonych przez
Boga, przy pomocy nadnaturalnej mioci, powodujcej realny kontakt osb: ludzkiej i
Boskiej.
Taki jest porzdek przyczyn. Tym, co ludzkie, mona dosign czowieka.
Tym, co boskie, dosigamy Boga. To, co jest w nas boskie, nie pochodzi od nas, mimo
e jest nasze, dane nam do naszej dyspozycji i zapodmiotowane w naszej duszy.
Dodajmy te, e to, co duchowe, nie jest jeszcze boskie. Z tego wzgldu nie moemy
dziaa ponad miar naszej natury. Swoimi siami nie moemy wtargn na teren
mioci Boga.
Mio Bo moemy tylko otrzymywa. Jest ona take darem dla nas, tak jak
darem jest czyja mio ludzka, nam ofiarowana. Bg musi wnie w nas swoj mio,
abymy mogli Go ukocha. Take przecie ludzi kochamy ich mioci, ktr wnosz w
nasze serca. Nasza mio jest w ich sercach i kochaj nas nasz mioci w nich
obecn. Wtedy wanie kochamy kogo na jego miar, wedug jego tsknot i ycze,
gdy jego w nas obecn mioci. I podobnie nas kto kocha na nasz miar, nasz w
nim obecn mioci. Mamy wic prawo powiedzie, e kto jest nasz pen mioci.
Jake wic potrzebna jest obecno osb kochanych: sakramentalna obecno
Boga i bezporednia obecno ludzi. Obecno ta jest znakiem, e mio staa si
darem. Brak obecnoci jest lkiem, e nie ma mioci. Ten brak rani, sprawia bl, jest
pustk, wyrywaniem z serca darowanej mioci, ktra jest nasz mioci, Jest wic
wyrywaniem czego, co stanowi cz duszy. Jest odbieraniem sensu ycia,
pozbawianiem osoby ludzkiej jej losu i przeznaczenia.
94
8. PRZYJA
Mio jest obecnoci czyjej mioci w naszej duszy. Jest wic wewntrzn w
nas obecnoci osoby, bdcej dla nas darem, Jest wsplnym losem, powizaniem
najgbszych tsknot i sensu ycia.
Przyja jest obecnoci osb bez wniesienia w czyj dusz swej mioci. Jest
patrzeniem jednej mioci na drug, zatrzymaniem swej mioci w swym sercu i tylko
otwarciem drzwi serca, aby zachwyca si piknem mioci zdobicej przyjanice si z
nami serce.
Przyja wic jest tylko wymian pikn mioci, przyjciem w swoje serce
wanie pikna czyjej mioci, jej odblasku. Nie jest wymian samej mioci. Jest
obdarowaniem kogo tylko piknem mioci.
Moe si zdarzy, e jest w kim nasza mio, przyjta od nas jako dar. I moe
nie by w nas mioci osoby obdarowanej przez nas mioci. Moe by w nas tylko
pikno jej mioci, to pikno, ktre ogldamy w czyim otwartym dla nas sercu. Wtedy
kochamy, lecz nie jestemy kochani. Moe te by odwrotnie: moe si zdarzy, e jest
w nas przyjty przez nas dar czyjej mioci, lecz w tym kim jest tylko pikno naszej
mioci, gdy nie darowalimy samej mioci. Jest wtedy take pena przyja, lecz nie
jest to pena, wzajemna mio.
Odkrycie tej prawdy, e nie ma w nas czyjej mioci, e nasza mio w nas jest
samotna, sprawia cierpienie. Przyja agodzi to cierpienie. Jest nie tyle obietnic
mioci, ile jest ogldaniem mioci. Nie jest jeszcze mioci. Jest odblaskiem w naszej
duszy czyjej mioci.
Cierpimy nie tylko wtedy, gdy za dar naszej mioci, przyjtej przez kogo do
jego duszy, nie otrzymujemy daru jego mioci. Cierpimy, gdy nie otrzymujemy nic lub
tylko pikno tej wytsknionej mioci, ogldane w otwartym dla nas czyim sercu.
Cierpimy take, gdy wniesiemy do naszego serca dar czyjej mioci i nie dajemy w
zamian swojej mioci, lecz tylko otwierajc serce dzielimy si piknem ogldanej przez
kogo naszej mioci. Przyja wic nie uwalnia od cierpienia i moe sprawia
cierpienie.
95
9. MAESTWO
Maestwo skupia wiele rnych porzdkw.
Jest najpierw takim lubowaniem mioci, ktre stawia sobie za cel tworzenie
ycia. Jest wic sytuacj spoeczn, jest utworzeniem wsplnoty.
Jest jednoczenie sytuacj prawnicz, podjciem uprawnie i obowizkw,
wynikajcych z tego, e przekazywanie ycia zostao objte przykazaniami Boymi i
przepisami prawa, ktre gwarantuj nowemu yciu powstanie i rozwj.
Jest take sytuacj nadprzyrodzon, jest wprost sakramentem, czyli zbawcz
obecnoci w nas Chrystusa, ktry - przywoany lubowaniem mioci mae-skiej udziela nam nadprzyrodzonej zdolnoci do upodobnienia si do Boga przez udzia w
Jego stwrczej mocy.
I maestwo jest sytuacj psychiczn, wypywajc z wyboru ycia w takiej
wsplnocie, ktr wyrnia swoista jedno przeywania tych samych wzrusze, tej
samej odpowiedzialnoci za nowe ycie i za waciwy w tych warunkach duchowy
rozwj wspmaonka i dzieci, rozwj ich mioci.
Maestwo konstytuuje si w chwili przyrzeczenia, wyraonego publicznie, a
wic wobec wiadkw, wyraonego sobie przez maonkw i tym samym skadanego
Bogu. Oparte na tym przyrzeczeniu jest wobec tego w duym stopniu sytuacj
prawnicz, utworzeniem nierozerwalnej wsplnoty.
I moe wanie ta wielo rnych porzdkw, skupionych w maestwie, jest
powodem obserwowanego dzi kryzysu maestwa, ktrym si martwi, ktrym
martwi si Sobr Watykaski II.
Dostrzegajc ten kryzys Sobr postawi przed maonkami obok rodzicielstwa
take wzajemn mio jako cel ich wsplnoty. Wanie niepokoi i zdumiewa paradoks,
e w maestwie, ktre mio spaja i buduje, ta mio jest zagroona. Dobra droga
ludzkiej mioci jest wanie w niebezpieczestwie.
Pojawia si subtelny konflikt midzy rodzicielstwem i mioci, a dokadniej
mwic, raczej midzy macierzystwem i mioci maesk.
96
97
98
99
mioci czcej matk z dzieckiem. Wanie nie naley kry tego faktu. Trzeba go
podj, aby mc szuka wyjcia, sposobw ratowania mioci maeskiej.
Czsto przecie w tej psychologii, w tym przeywaniu macierzystwa i ojcostwa
jest rdo pierwszego kryzysu w maestwie.
S i inne, dalsze kryzysy z rnych powodw i w rnych wersjach. A ostatni
kryzys pojawia si przecie w tak zwanym okresie przekwitania. Pojawia si wtedy, gdy
ona bya tylko matk, a m tylko ojcem, gdy oprcz zada rodzicielskich nie wizao
maonkw nic innego. Gdy nie wizaa ich mio. A potem, gdy zadania rodzicielskie
zostay spenione, gdy zwizki fizyczne przestay by jednym ze znakw mioci,
okazao si, e tej wzajemnej mioci nie ma, e jej zreszt nigdy nie byo, lub e ju
dawno zostaa cofnita, odebrana, e wanie nie wie osb stanowicych maestwo.
Wtedy przecie tak czsto ludzie od siebie odchodz, tak bolenie si rani, tak
dotkliwie cierpi.
Trudno onom kocha w peni dziecko i ma, i trudno mom podobnie
kocha. Znaczy to, e niekiedy moc macierzystwa i moc ojcostwa dystansuj mio
lub j tej mocy poddaj. Tymczasem mio jest wartoci sam w sobie i ona nadaje
sens macierzystwu i ojcostwu. Nie zadowoli si drugim miejscem. Nie moe zaj
drugiego miejsca w relacjach midzyosobowych. Nie umniejsza macierzystwa i
ojcostwa. Wzbogaca je, uzasadnia, buduje i zdobi, lecz na swym osobnym miejscu,
ktrego nie chce z niczym dzieli. Chce obj w ludzkich sercach najistotniejsze tereny.
Umie rozwiza problem wycznoci. Jest pierwsza w czowieku, podobnie jak
pierwsze jest macierzystwo i ojcostwo. S to dwa pierwsze miejsca, dwa osobne krlestwa. I wielo tych krlestw skada si na maestwo, wielo porzdkw.
W problemie mioci, a wic w problemie wiernoci, wycznoci, szczcia i
cierpienia, tym samym w problemie maestwa, jake czsto przeszkadza jedno i
wielo, trudna sprawa nie utosamienia rnych porzdkw, pozostawienia wieloci,
ktra nie niszczyaby jednoci, rozumianej jako rwnowaga midzy wieloci spraw,
nastawie, akcentw, porzdkw.
Nie mona wic macierzystwa wynie ponad mio, a mioci ponad
maestwo i rodzin. Kadej z tych spraw trzeba pozostawi jej wane miejsce i
100
kademu sercu trzeba ofiarowa pen mio na miar jego daru mioci. A wszystko w
tym celu, aby nie przegra mioci, aby j uratowa, aby w peni kocha.
Mio jest pierwsza, niczym nie zastpiona. Jest warunkiem trwaego
maestwa, rdem rodzinnego szczcia, atmosfer domu, potrzebnego dzieciom, aby
dojrzeway i uczyy si mioci, ktra wymaga osb i ich wzajemnoci, ich
przywizania, przyjani, dobroci. Jest losem osb, sensem ycia. Jest ca wartoci
czowieka, jest czowiekiem jako darem danym drugiemu czowiekowi, dziki czemu
ten kochajcy czowiek znajduje si w rodku kochajcego serca, w rodku wiata.
101
decyzji, ktr wobec tego musi wyznacza medycyna, higiena, estetyka, obyczajowo,
prawo, teorie moralnoci, teorie czowieka.
W teoriach czowieka jest jednak wiele manicheizmu, nieufnoci wobec
wzrusze, wobec czuoci. Jest wiele bdw w odczytaniu czowieka, ktry stanowi
psychofizyczn jedno i ktrego mio jest stanem caej jego osoby. Czowiek jest
jednoci wielu warstw, ktrych nie mona miesza, ani rozdziela.
W teologicznym ujciu czowieka jest wicej miosierdzia, czyli wicej mioci
wobec czowieka ni w ujciach medycznych, obyczajowych, prawniczych. Ujcie
objawione, przekazywane przez teologi, jest pochyleniem si nad ludzk dol, nad
poszukiwaniem przez ludzi dobra, ktre uszczliwia. A uszczliwia czowieka tylko
pena mio: pena mio do Boga i pena mio do czowieka, mio wzajemna,
wymiana daru serca.
Bg stworzy nasze istnienie, ktrym urealni nasz dusz i nasze ciao. Nasze
istnienie, jest wic wasnoci Boga. Najpeniejszym wyrazem istnienia jest mio, jako
dar nas istniejcych, ofiarowanych Bogu i ludziom. Nawet my, nie jestemy
wacicielami swego istnienia i swej mioci. Jestemy tylko ich opiekunami i
uytkownikami, ktrzy w warunkach wolnoci swoim istnieniem w formie obecnoci i
swoj mioci mog obdarowywa. Winni obdarowywa, gdy w ten sposb ujawnia
si dobro Boga: e stworzy nas ze zdolnoci mioci.
102
103
104
105
szczcie. Nasza mio, obdarowana czyj mioci, lub czyja mio przyjmujca
nasz mio, s klimatem, gleb, naturalnym rodowiskiem tej wzajemnie darowanej
sobie mioci. S rodzinnym domem tej mioci, naszych tsknot i refleksji, domem,
ktry zawsz jest, z ktrego wychodzi si w wiat ludzkich serc.
Moe si jednak zdarzy, e ju roniemy w czyim sercu, w czyjej mioci, we
waciwym rodowisku naszych tsknot i refleksji, naszego duchowego dojrzewania, i
e potem porzucamy ten dom i z innym sercem tworzymy jedno de, tsknot i
szczcia.
I moe si zdarzy, e tworzc t jedno szczcia naszej mioci z czyj
mioci, jednak pozostajemy take w tym sercu, w ktrym rosa nasza mio, dojrzewaa, umacniaa si i posilaa. Wtedy ta mio, w ktrej wzrastalimy, jest wod
oywiajc t mio, ktra stanowi teraz szczcie innego serca i tworzy razem z nim
zdobic wiat rado.
Niekiedy trzeba zmieni przedmiot mioci, ukocha kogo, kto nas kocha, i
wycofa mio z czyjego serca, ktre nie darowao nam swojej mioci. To jest
warunek wzrostu. Nie moemy bowiem rozwija si, gdy tylko kochamy. Musimy by
take kochani. Lecz ta mio, ktr kochalimy, a ktra nas nie ukochaa, jest take
czym dla nas dobrym. Jest socem, ktre raduje, gdy rani nas lk, brak aktualnej
obecnoci tej mioci nas kochajcej. Jest piknem marze, ktre wyznaczaj sposb
utworzenia jednoci de, tsknot i szczcia. Jest drzewem, rzucajcym cie w upalne
lato, odzi, przenoszc nas ku nowym tsknotom, przelotem ptakw, ktre wybray
nowy dom. Jest tsknot nowych tsknot. Jest propozycj obrony mioci, przetrwaniem
samotnoci, nadziej uzyskania mioci.
Dar mioci wywouje poczucie spokoju i bezpieczestwa, poczucie dokonania
si spraw wanych, jak trwa teraniejszo ycia, widzenie sensownoci nawet
spraw drobnych. Niegrone jest wtedy przemijanie, ustaje bl, nie budzi lku nawet
moliwo mierci, czyli rozstania si z osob kochan.
Gdy osoba kochana jest obecna, jestemy wanie spokojni. Jest ona bowiem
obecna w naszym sercu, w naszych tsknotach, marzeniach, w naszym niepokoju,
smutku, radoci. Nie ma wtedy wanie lku. Obecno jest odwrotnoci rozstania. Jest
warunkiem rozwoju mioci.
106
107
kamy si, e z powodu nieobecnoci osoby kochanej nie ksztatujemy jej mioci, e
moe inne serca s wzorem jej de, e one budz marzenie, tworz miar odczu,
wyznaczaj przedmiot radoci, modeluj dusz. Martwimy si, e tego dobra, ktrym
jest przyja i mio, kto uczy si nie u nas, nie w naszym sercu.
Ten niepokj i ten nastrj czsto nazywa si zazdroci. Jest ona mczcym
pytaniem, dlaczego kto nie tskni do naszego serca, dlaczego nie obdarowuje nas sw
obecnoci, dlaczego nie stanowimy dla niego radoci, dlaczego nie szuka rozmw z
nami, dlaczego nie przybiega, nie pociesza, nie uspokaja.
Gdy przeywa si mio jako nieustanny pocztek, wtedy znika problem
znakw jej rozwoju, problem niecierpliwoci i utraty dobra. Powizaniu serc towarzyszy pokj, rado i suszne przekonanie, e mio zostaa zdecydowana, e trwa, e
jest pewna. Wyczuwa si, e zerwanie nie jest moliwe, e wszystko ju postanowione.
Dokonuje si prawie niepostrzeenie uzgodnienie tsknot. Coraz mocniej czy dwa
serca ksztat marze, wielo przemylanych spraw, ogromne wiaty rozwizywanych
problemw, dobro, ktre wyzwala mio. Ta mio wanie trwa, wzrasta, nadaje sens
yciu.
Moe te pojawi si czas w postaci nadziei, e wszystko si uoy i utrwali.
Wtedy nasze ycie jest radosnym oczekiwaniem. Wtedy nie ma niepokoju i blu. Wtedy
waciwie przeywamy czas, ktry zreszt zawsze moe by nadziej.
I podejmijmy raz jeszcze problem mioci jako teraniejszoci. Zagadnienie
czasu teraniejszego wnosi w problem mioci najbogatsze treci i perspektywy.
Gdy intensywnie i gboko przeywajc mio pragniemy nieutracalnoci osoby
kochanej, wtedy wanie pragniemy trwania mioci w nieustannym czasie teraniejszym.
Ten czas teraniejszy wanie wyklucza przemijanie i utracalno.
Mio, ktr obdarowujemy danego czowieka i ktr kto nas obdarowuje,
otwiera dusz na t peni, na nieutracalno. Otwiera nas na Boga, ktry jest
niezmienn teraniejszoci, nieutracalnoci, obecnoci na zawsze.
Gdy kochamy czowieka ca tsknot ludzkiej mioci, Bg wzbogaca wtedy t
mio moc nadprzyrodzonej mioci, wniesionej w nas przez Niego w tym celu,
108
109
Wobec tego raczej wic nie ma czasu przyszego. Jest tylko wci odzyskiwana
teraniejszo. Nie ma wic take czasu przeszego, gdy wanie nawet w wymiarach
tego wiata wci odzyskujemy teraniejszo. Jest tylko zagroenie utraty obecnoci
czyjej mioci: mioci czowieka i mioci Boga.
Jake wic cik sytuacj jest przebywanie wci jeszcze po tej stronie czasu,
po stronie zagroenia nieutracalnej teraniejszoci, po stronie zmiennoci czasu.
Bolesne jest to przedzieranie si z przeszoci ku teraniejszoci i z nadziei przyszoci
ku tej samej teraniejszoci, ktr sprawia i ktr jest mio. Boli ta bezsilno serca,
ktremu tylko Bg moe zapewni nieustann i nieutracaln teraniejszo, waciwy
stan radowania si mioci.
Mio wic domaga si teraniejszoci. Jej naturalnym stanem s warunki
pozaczasowe. Jej wic waciwym losem, klimatem i sensem jest Bg, Nieustanna
Teraniejszo, Nieutracalno, Trwaa Obecno, Samoistne Istnienie tosame z
Mioci. W Bogu utrwala si nasza ludzka mio, powizanie serc, wci dowiadczanych przeywaniem przeszoci i przyszoci, wygldajcych nieutracalnego
czasu teraniejszoci, oczekujcych Boga.
110
111
rodzinie Osb Trjcy witej rozpoznaj si i spotkaj tylko te osoby, ktre tu na ziemi
zamieszkay w swych sercach.
112
113
114
115
ludzi. Nawet wtedy, gdy czowiek nie podejmie naszej mioci, ta mio trwa objta
mioci Bo.
Te dwie mioci s rne co do pochodzenia i nigdy si nie utosami. S, jedn
mioci co do podmiotu, w ktrym si znajduj i ktry poprzez nie zwraca si do ludzi i
do Boga. Zawsze wic kierujemy sw mio do Boga i zawsze szukamy mioci
ludzkiej. Tej mioci do czowieka nie zastpi wic mio do Boga. I mioci do Boga
nie zastpi mio do ludzi.
Nasza mio do Boga, gdy nie mamy mioci ludzkiej, nie jest nieszczera,
zastpcza, nie jest wynikiem braku mioci czowieka. Jest osobna, prawdziwa, gboka.
I nie niszczy ani nie zastpuje naszej ludzkiej mioci, naszych tsknot do czowieka.
Doskonali te tsknoty i pozostawia je w caym ich cierpieniu. Kochamy w peni Boga i
nieskoczenie brak nam mioci ludzkiej. Ten brak boli, jest cierpieniem. Nasza ludzka
mio ma ksztat cierpienia.
116
117
wypadku mioci ze strony Boga potrzeba pomocy Boej, ktra uatwia, dostrzeenie
wartoci Osoby Boga. Potrzeba wzmocnienia ludzkiej wiedzy darem Mdroci,
uzdolniajcej dusz do przyjcia mioci Boga. Tego wszystkiego Bg udziela jako
pomocy. Nie jest to jednak czynnik determinujcy koniecznoci. To jest tylko proba
Boga, tak jak prob o czyje serce jest ludzka mio. Nasz prob o mio nie
zawsze kto podejmuje, ten kto wybrany, wymarzony, wytskniony. Na prob Boga o
mio take nie zawsze odpowiada mioci serce ludzkie. Zreszt niewiele o tym
wiemy, o tajemnicy osobowych powiza Boga z czowiekiem.
Jest jednak moliwe, e niewiele osb kocha Boga. Nie wszyscy umiej
odrni w duszy gos Boga od gosu wasnego serca, domagajcego si mioci osoby
ludzkiej. Bg moe by tak samo niekochany, jak kto z nas jest niekochany i samotny.
Boga dotyczy to jednak w sensie wzgldnym. Bg bowiem jest peni doskonaoci,
peni wic take mioci. I jeeli daje nam szans kochania Go, to dla naszego dobra,
aby mio ludzka uzyskaa najwyszy wymiar, zjednoczenie z peni mioci, z samym
Bogiem.
Tylko dla nas brak mioci Boga byby bezwzgldny. I gdybymy nie podjli
mioci Boej, ofiarowanej nam przez Boga, bylibymy bezwzgldnie zamknici w maym wiecie naszego smutku.
Cieszymy si mioci, ktr Bg wnis w nasz ludzk mio. Kochamy Boga
i przez to realnie dosigamy Go w Jego bycie, w osobowym spotkaniu. I cierpimy
tsknic do Boga. Cierpimy te, e kto z ludzi, wybrana osoba nie podja naszej
proby o mio. Nasza niekochana mio cierpi.
2) Tymczasem Bg nie moe cierpie, nawet wtedy, gdy nie jest kochany. Nie
moe teraz cierpie nawet w osobie Chrystusa, ktry bdc Bogiem i przebywajc po
prawicy Ojca posiada te ciao i ludzk dusz, wraliw, kochajc, stanowic wraz z
ciaem i dusz oraz ze Sowem drug osob Trjcy witej.
Chrystus jednak jest przez Boga, bdcego Ojcem, posany, aby przez ofiar
krzyow zbawi wiat. To posanie trwa. Chrystus pozosta wrd ludzi w postaci
eucharystycznego chleba, stanowicego pokarm Kocioa, ktry jest mistycznym
organizmem Chrystusa na tej zasadzie, e Duch wity przebywa jednoczenie w
Chrystusie i w nas. Chrystus poprzez Koci wci spenia sw misj zbawiania. Wci
118
wic trwa ofiara krzyowa. Aby moga by w peni ofiar, aby nasza msza wita moga
by tym, co stao si na Golgocie, potrzebne jest cierpienie.
Dziki wic mojemu cierpieniu msza wita jest w peni ofiar krzyow.
Stanowi j Chrystus ofiarowany Ojcu, a nasze cierpienie, skoro jestemy czci
mistycznego ciaa Chrystusa, jest cierpieniem zarwno naszym jak i caego mistycznego
ciaa. Chrystus z mioci do Ojca i z mioci do czowieka podj mk krzya. Mio
Chrystusa cierpiaa, gdy Chrystus by historycznie na ziemi. Chrystus cierpia majc
jako Bg-czowiek ludzk psychik. Cierpia, e Bg nie jest kochany, e On, Chrystus
nie jest kochany. Teraz Chrystus nie moe ju cierpie. Jego mio nie jest cierpieniem.
Teraz my cierpimy zastpujc Chrystusa w cierpieniu. Teraz nasza mio jest cierpieniem, ktre na patenie mszalnego ofiarowania jest oddane Ojcu jako cae mistyczne
ciao i dusza, cay wic Bg-czowiek zapewniajcy Ojca o mioci, przywracajcy
mio, kochajcy.
A moe wanie w tym cierpieniu i przez to cierpienie, gdy wszyscy kochajcy
cierpi, mio ludzka jest objciem mioci Boga? Mio bowiem nie jest tym samym,
co wiadomo. Jest trwaniem caej osoby przy wybranej osobie. Moe wic jednak jest
wicej serc kochajcych Boga, wicej ni si wydaje, ni to wynika z poznawanych
reagowa ludzkich.
wiadome skierowanie mioci ludzkiej do Boga, osobowy kontakt czowieka z
Bogiem, jest chwa Boga. T chwa jest jednak przede wszystkim mio, wniesiona
przed oczy Boe w formie cierpienia. Gdy przez mio, przywoujc Boga,
jestemy w krgu Boga, nasze cierpienie stanowi w mistycznym organizmie Chrystusa
mio doznajc mki.
A wic Bg jest kochany. Przeywamy mio do Boga i zarazem mio do
czowieka. I w obydwu wypadkach cierpimy. Lecz wanie to cierpienie jest naszym
realnym udziaem w ofierze krzyowej, speniajcej si nieustannie podczas mszy
witej.
Wspominajc, Boe, zbawcz mk Twojego Syna, jak rwnie cudowne Jego
zmartwychwstanie i wniebowstpienie oraz czekajc na powtrne Jego przyjcie
skadamy Ci wrd dzikczynnych modw t yw i wit ofiar. Wejrzyj, prosimy,
na ofiar Twojego Kocioa, uznaj, e jest to ta sama ofiara, przez ktr nas chciae
119
pojedna z sob. Spraw, abymy posileni Ciaem i Krwi Syna Twego i napenieni Duchem witym stali si jednym Ciaem i jedn dusz w Chrystusie. Niech On nas uczyni
wiecznym darem dla Ciebie (Z trzeciej modlitwy eucharystycznej).
120
121
122
123
Boe! Brak Ciebie. Lecz nie martw si, mj Boe! Nie martw si moim pragnieniem
otrzymywania od Ciebie listw. Wiem, e jest przy mnie Twoja przyja i mio. I
wiem, e bd zawsze. Nigdy zreszt ich nie oddam, ani Ty nie bdziesz mg ich
cofn, gdy wrosy w moje serce. A serca nie mona wyrwa. Mona je tylko
wymienia. Moje serce jest u Ciebie, pene wronitej w nie Twojej do mnie mioci.
Zostawiem je w Twojej dobroci. Chc po prostu powiedzie, e mio, poprzez ktr
Ci znalazem i wybraem, jest nieodwracalnym faktem, wieczn przyjani. Zawsze ju
bdziesz dla mnie, mj Boe, kim bliskim, najbliszym z przyjaci. Ciesz si tym,
cho wiem, e przeyj wiele mki, trwogi, blu tsknoty. Ufam Ci jednak, Boe!
Ufam, e sw dobroci bdziesz mnie osania i chroni.
Pragn dzisiaj prosi Ci, Boe mj, eby zosta w moim sercu na zawsze.
eby wzmocni moje przywizanie do Ciebie, gdy tylko Ty moesz je wzmocni.
Sam nie bardzo to umiem. Potrzebuj Twojej dobroci, ktrej tak wiele jest w Twym
boskim sercu. Jeeli bowiem znalazem Ci i wybraem, ju nie mog Ci utraci.
Wiedziaem, e tsknota jest bolesna, lecz nigdy nie cierpiaem tak, jak teraz.
Teraz, gdy Ci kocham. Prawie fizycznie boli ta tsknota. I popatrz, nic nie mona
zrobi, eby mniej bolao. Odlegoci s okrutne. Brak Twej obecnoci, kogo
wybranego, jest ponad siy.
Cokolwiek si stanie, ju nie usun z siebie tego przywizania. Nie mog. Jest
zbyt gbokie. Jest w tym przywizaniu wiele nastroju, wiele uczu. Uczucia i nastrj
mog ukry, nawet usun. Przywizania nie zmieni. Musiabym bowiem zmieni
serce. A to nie jest moliwe.
Moe niepotrzebnie martwi si i lkam. Moe tylko nie rozumiem Twego
milczenia, Twego ukrycia si za zason wiary. Martwi si, e mog utraci przywizanie Twego serca. Ten niepokj mczy, martwi, wywouje lk. Nie wiem, dlaczego
dokucza mi ten niepokj. Nie mog zatrzyma w sobie pogodniejszej myli. Moe po
prostu zbyt jednak ciki jest dla mnie brak Twej bezporedniej obecnoci, brak
patrzenia twarz w twarz. Pisz wic i pragn prosi Ci, mj Boe, eby zosta przy
moim sercu ju na zawsze.
124
125
teologii wiem, e Bg rozumie moje serce, moje cierpienia, cae uwikanie w niepokoje
i w tsknot.
Modl si, lecz musz przerwa modlitw, gdy wyjedam. I wyjechaem.
Popatrz, mj Boe, jak prawdziwa jest ta pie-wiersz Tuwima: Musimy
skoczy nasz dawn rozmow smutnie nie skoczon ... Jeszcze mi cigle z oczu
jasnych spywa do warg kropelka sona, a Ty mi nic nie odpowiadasz ... I musz jecha
... I wyjechaem ... Jak sen urwaa si rozmowa ... Ten biay dom, ten pokj martwy do
dzi si dziwi, nie rozumie ... A przecie wszystko tam zostao. Nawet tam cisza trwa
wrzeniowa.
Przemawiaem w duej sali do wielu osb. Byo troch kopotu z mikrofonem,
ale nawet do dobrze cao wypada. I szukaem. wrd suchaczy Twojej twarzy,
Jezu Chryste. Brakowao mi Ciebie. Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza (Ps
63).
W moich sowach byo duo Twoich myli, Twojego nastroju, Ciebie. I to byo
lepsze ni mj styl i jzyk, ktre s zbyt refleksyjne, zbyt nuce dla suchaczy. Lecz
c zrobi! Powiedziano mi pniej, e mam mylenie poety. Bardzo mnie to martwi,
gdy poeci zazwyczaj cierpi. Bdziesz musia broni mnie, Boe mj, przed
cierpieniem, gdy jestem saby .. Jestem bardzo saby (Ps 142).
Tsknota do Ciebie, Boe mj, wci obecny i tak bolenie nieobecny, daje zna
o sobie najpierw przez skurcz garda. Ten skurcz nie pozwala wyj na zewntrz
bezgonemu kaniu, ktre rozrywa serce. I potem nie wiem, czy to ten skurcz tak boli,
czy raczej boli tsknota. Tym skurczem zamykam serce. Niech zy tam pozostan. Nie
wypada, aby dotary do oczu.
Dzi nie mam siy panowa nad sercem. I oczy stay si wilgotne. Pociesza mnie
nadzieja, e Ci nie utrac.
Moje przywizanie do Ciebie, Boe, ma nie tylko wersj cierpienia. Ma take
wersj radoci, budowanej na nadziei, e zechcesz przyj ode mnie to dobro, ktre
pragn Ci na zawsze przekaza: moj mio. Mojej mioci do Ciebie bd stara si
nada ksztat najpikniejszy.
126
A teraz po prostu boli tsknota. Tsknic do Ciebie notuj sobie w duszy Twj
obraz we mnie. I kiedy przel Ci taki dziennik cierpienia, tsknoty, radoci i nadziei.
Dzie ju mija. Nie mija tsknota. Najgorsze jest to, e nic i nikt nie moe
pocieszy. Spotkaem znajomych, cieszyem si ich obecnoci, lecz bl straszny, e to
nie Ciebie spotkaem, e to rozmowy nie z Tob, Boe wytskniony. Brak mi Ciebie.
Modl si, mj Boe, do Ciebie i o Ciebie. Czekam na Ciebie i wiem, e nie
mog ju by bez Ciebie.
Czsto peno u mnie ludzi i wtedy jeszcze bardziej myl o Tobie. Rozmawiam
ze wszystkimi i wci tylko rozmawiam z Tob. Wanie tylko z Tob. Moje sowa
tskni. I serce. Biedne, smutne serce.
Przesyam Ci, Boe, sowa pozdrowie, swoj tsknot, swoj serdeczn uwag,
obecno, mio. Patrz na Ciebie anioowie i wici, z ktrymi jeste. Kiedy bdziesz
ze mn?
Chciabym napisa co radoniejszego, opisa Ci rozmowy, zdarzenia ostatnich
dni. Gdy jednak zaczynam pisa, zjawiasz si w duszy w ksztacie krzya. I ten kontakt
boli. Jest krzy, nie ma Ciebie. Jestem sam obok krzya. Boli brak Ciebie. I nie mog
dwig si z tego poczucia braku. Uspokaja tylko nadzieja, e kiedy bdziesz ze
mn.
Teraz tylko pozdrawiam Ci, Boe, ca tsknot.
Znowu jestem w pocigu. Jad z wizyt do wielu swoich znajomych, aby take
im - przynajmniej raz w roku - da rado swej obecnoci. Jest zwyczaj, e latem
odwiedzam swoich przyjaci, jestem w ich domu, zachwycam si ich dziemi, po
prostu jestem. Taki wyjazd to pocztek mocniejszej tsknoty. Mio dowiadcza czyjej
serdecznoci, mio wiedzie e oczekuj, e lubi. Posyam Ci, Boe, swoj tsknot,
swoje oczekiwanie. Gdy wrc, przez wiele godzin bd trwa przed Twym
tabernakulum, bd rozmawia tylko z Tob, moja radoci, moja nadziejo, oczekiwanie
moje, moja tsknoto.
Tak bolenie do Ciebie tskni. To nic, e wewntrzna mka wyciska mi zy z
oczu. To nic. Boe mj, Boe!
127
Mio jest dobrem. Jest ratunkiem, spotkaniem. Kocham Ci, Boe! Musz Ci
kocha, eby w ogle mc y. Jak dobrze, e pozwalasz, abym Ci kocha, e mog
mwi Ci sowa mioci. Mog je wypowiada, gdy jeste we mnie, jeste. Dawno ju
znam Ci i kocham. Dawno jeste we mnie wci bliski i odlegy. Dugi to ju czas
cierpienia. Tym cierpieniem jest tsknota. Boli niekiedy tak dotkliwie, e miabym
ochot paka. Trzymam si jednak, gdy czerpi siy z nadziei, ktra kieruje do Ciebie
moje serce.
Wci musz podrowa. Mog tylko pisa do Ciebie. A chciabym cho przez
chwil, cho przez wiecr trwa z Tob, przed Tob, Jezu obecny w Hostii. Chciabym
wzmocni serce tym spotkaniem.
Czowiek musi mie kogo, do kogo moe zwrci si w kadej chwili, by pewnym
jego yczliwoci, sympatii, przywizania. Pewno, e jest kto, kto zawsze ucieszy si
moim przyjciem, moim sowem, moim listem, dodaje si, pomaga radoniej i przez
ycie.
Do Ciebie, Boe, mog zwrci si w kadej chwili. I bd pewny mego
przywizania, troski o Twoje sprawy, o Twoje dobro.
Ciesz si Tob i wkrtce napisz, gdy nie mog nie pisa. Nie mog bowiem
wci o Tobie nie myle. Myl o Tobie, Boe! Dzi zaczem pisanie nowej ksiki.
Bd j pisa z myl o Tobie i dla Ciebie.
Przeywam pikny tydzie rekolekcji. Mog codziennie myle tylko o Tobie,
by wobec Ciebie, pociesza serce, ktre wci tskni. Mog oczekiwa Twoich
sw i swoje kierowa do Ciebie, ostojo moja i twierdzo mj wybawicielu, Boe mj
(Ps 18).
Pokj, w ktrym mieszkam, jest adny. Siedz teraz pod lamp na fotelu, ktrego
ksztat lubi. Owinem si w mikki koc, gdy wrzesie i chd wieczoru. Patrz na
kwiaty. Przeywam wieczr, ktry jest oczekiwaniem. Cae zreszt ycie jest
oczekiwaniem. Gdy czekam, a wci czekam, myl o Tobie. Teraz te myl.
Bd zapisywa te myli, aby Ci je opowiada.
128
Wtorek: Rozwaam wany czynnik mioci, ktrym jest ufno. Ufam Ci, Boe,
i dlatego jestem przy Tobie, otwieram Ci serce, opowiadam o sobie, o swoich radociach i kopotach. I wsuchuj si w to, co Ty mwisz poprzez teksty Ewangelii. Duo
pociechy przynosz Twoje sowa. Przynosz nadziej, e mog zawsze by przy Twoim
sercu, tak jak Ty jeste w moim, od dawna, od zawsze.
roda: Chciabym, eby mbje przywizanie do Ciebie byo Twoj pewnoci, e
zawsze przybiegn do Ciebie ze wszystkimi sprawami, e nigdy Ci nie zawiod. Kad
spraw przyjm, jako dar i znak Twej obecnoci, Twej dobroci. Boe mj, Boe!
Czwartek: Jak mdra jest poezja Lieberta! Potrzeba mi pokoju Twoich rk
wycignitych. Jestem jak trzepoccy motyl na srebrne igy wpity. Strumieniem
chodnym pyniesz przez gbi serca mego, a serce arem ponie i pali si; dlaczego?
Ju mi Ci nikt nie odbierze ... Ptak mi Ci wykra nie zdoa, ju mi si nie zagubisz
w trawach i gorzkich zioach... Ju mi, Ci nikt nie odbierze. Bez Ciebie dni me jak
korale wyjte z morza schn i bledn ... Wiem jedno - Twoje tylko oczy i Twoje rce s
nade mn. Sowami tych wierszy do Ciebie, Boe, kieruj myl i serce.
Pitek: Jak to bdzie, gdy std wyjad? Z tego skupienia, ciszy, adu, cigej z
Tob rozmowy. Umcz mnie tsknoty. Jakie mczestwo tsknot. W samym rodku
serca bl tsknoty. A raczej jakie duchowe biczowanie duszy. Boe, czy wiesz, jak
bardzo boli tsknota? Gdy jeste w duszy, gdy jestem przy Twym otarzu, trwa rado.
Tsknota nie boli. Jest tylko pulsowaniem ycia, pogbianiem przywizania, nadziej,
e mona w sowie Twej Ewangelii i w Twym sercu odnale soce. Jeste moim
socem w ksztacie krzya. Jeste moim krzyem.
Nie wyjad std. Nie umiem by daleko od Twego otarza. Nie mam siy bez
Ciebie chodzi po miecie. I ponad moje siy jest ta odlego od Twego tabernakulum.
Sobota: Boe, oczekiwany, wytskniony! Bya dzi rado spotkania Ci w
komunii. Gdy przyszede, rado - jak zwykle - odebraa mi mow i siy, aby ujawni
szczcie Twojej obecnoci. Serce zabio i poczuem ten znajomy bl, sodki i gorcy,
ktry zjawia si, gdy spotykamy kogo ukochanego, gdy spotykam Ciebie.
Teraz, gdy jestem w swoim pokoju daleko od Twego otarza, nie mog
przeciwstawi si smutkowi. Bl opuszczenia, samotnoci, jednak samotnoci,
zaatakowa dusz i serce.
129
130
jestemy li, poniewa nie jestemy zamieszkani. Aby by czowiekiem dobrym, trzeba
w kim zamieszka, gdy tylko to zamieszkanie w kim nas ulepsza.
Ciesz si, Boe, e mieszkasz w mej duszy. Czy mieszkam w Twoim boskim
sercu? Musz by dobry na miar Przedwiecznego Ojca, gdy takie jest yczenie Boga.
Musz wic mieszka w Twoim sercu, Boe-Chryste. Musisz mnie tam umieci, gdy
inaczej grozi mi zo. I grozi mi pustka, brak Ciebie. I tsknota.
A w zwizku z inn ksik chc odnie do Ciebie, Boe, wyczytane tam
sytuacje: May ksi tskni do ry.
Ty, Boe, jeste moj r. Jeste moj radoci, wytsknionym szczciem.
I znowu jestem przy swoim biurku, w swoim ascetycznym pokoju. W pobliu
tapczan, szafa, dwie mae biblioteczki, dwa foteliki przy maym stoliczku, na cianie
linoryt w zotej ramie, na dwu oknach kolorowe firanki, przy radiu paskorzeba w
drzewie, duo miejsca na rodku pokoju i moja ogromna tsknota.
Taka tsknota jest chyba jakim okupem dawanym Niebu za Twoje serce, Jezu,
mj Panie.
Jeeli kochasz mnie, Boe, to take za mnie odpowiadasz. Obowizuje Ci
odpowiedzialno z moje zgodne z Ewangeli widzenie wiata, za rodzaj yczli- woci
wobec ludzi, za ksztat dobroci, ktr chc obdarowywa, za moje serce, za moj
mio. Poniewa Ci kocham, wic naucz si Twojego rozpoznawania szczerych
nastawie ludzkich, Twojej dobroci, Twojego serca, Twej mioci. Odpowiadasz za
mnie wobec Ojca, a ja odpowiadam za siebie wobec Ciebie.
Jestem przy Tobie z ogromn mioci. I myl o Tobie. Posyam Ci myl o
Tobie.
Przegldam dialogi Platona. Znalazem ciekawe zdanie, Rzeczy pikne s
trudne.
Mio do Ciebie, Boe, jest czym trudnym i jest czym piknym. Jest wiernym
trwaniem przy Tobie. Ta wierno i to trwanie wymagaj wielkiej ufnoci. A ufno nie
jest atwa w warunkach tsknoty. Tsknota jest stanem, wywoanym poczuciem
131
132
133
Pochmurno i smutno, jest marzec i poudnie, nie ma soca. Bez soca zawsze
smutno. Popatrz, Boe, nie ma soca, ktre stworzye. Zasaniaj je chmury. Ciebie
zasania smutek.
Pracuj nad ksik, aby pomc sercu odej od smutku. Myl jako sobie radzi,
lecz serce wypatruje Ci i przedziera si przez chmury do soca, do Ciebie. Czytam
Twoje sowa, ktre ofiarowae nam w Ewangelii. To uspokaja i pogbia tsknot, a
wic zwiksza trud przedzierania si do Ciebie poprzez chmury smutku.
Pracuj nad ksik, to znaczy przygotowuj j ju do druku. I zastanawiam si,
czy w ogle j drukowa. Wiele uj ju mi si nie podoba. W swojej refleksji nad
omawianym problemem ju poszedem dalej. Gdybym chcia nowe przemylenia
wprowadzi do tej ksiki, musiabym j na nowo napisa. To ogromna robota i po
prostu inna ksika. Musz wic zdecydowa, czy opublikowa dotychczasow wersj,
czy w ogle jej nie drukowa. Martwi si tym i nie wiem, co zrobi.
Pocieszenie znajduj w pisaniu listu do Ciebie i w pisaniu dla Ciebie tej ksiki.
Wszystko, co robi, jest Twoje i jest dla Ciebie, mj Boe, socu poza chmurami
smutku.
A z innych zmartwie najdotkliwszy jest niepokj, Boe mj, Boe, posyaj
cho puste koperty. Tak bardzo boli brak znakw Twej mioci. Znaki sakramentalne
wystarczaj mojej duszy, nie wystarczaj psychice, wci pozbawionej Twej
bezporedniej obecnoci. Musz Ci bowiem opowiedzie, e mam duo pracy, e moja
Mama jest chora. Jeste mi potrzebny jak szczyt grski, gdzie mona odetchn pen
piersi ... , w spokoju pyncym z umiechu podobnego do dnia.
Posugujc si tym piknym zwrotem: jeste mi potrzebny, nie myl tylko o
sobie. Myl o Tobie. Chc, aby nie mia ze mn kopotw, lecz aby mia wiele
radoci, ktry jeste moj radoci i socem, zotym socem mojego cierpienia, moj
sta tsknot.
Pisz tak duo o sobie, o swoich kopotach i radociach, o swych nastrojach.
Duo w tym wszystkim tego wanie nastroju. Jest on sposobem wyraenia tsknoty.
Pada okropny nieg. Oddziela od soca. Boe mj, tak wiele rzeczy oddziela od
Ciebie. Co zrobi, aby one zbliay, a nie oddzielay?
134
Zza zasony chmur i niegu przylij, Boe, promie pociechy. Musz przecie
jako y i nie da si tsknocie.
Czy bierzesz pod uwag to, mj Boe, e mog umrze z duchowego godu?
Posilam si Chlebem, ktrym jeste. Posilam si dobr nowin, wieci o Tobie.
Wci jednak tskni. Dlaczego tak bolenie tskni do Ciebie, Boe, dlaczego?
W tej pisanej rozmowie z Tob odpoczywam, nie czuj godu duszy i mniej boli
tsknota. Czasem mi si wydaje, e za duo pisz, lecz nie mog nie pisa. Nie znaczy
to, e za duo si modl. Nigdy nie za duo modlitwy. Za duo tylko nastrojw w moich
listach. S jednak. Mog si od nich uwolni, gdy Ci je oddam, ofiaruj Twemu
rozumiejcemu sercu, jako znak mej biedy. Pisz wic nimi swoje listy do Ciebie,
biedn ludzk modlitw w brzydkim stroju emocji.
Gdy sucham muzyki, al mi, e nie suchasz jej ze mn, Boe mj, oddalony o
chmury tsknoty. Gdy z kim rozmawiam, auj, e nie z Tob omawiam ciekawe
sprawy. Gdy czytam ksik, take auj, e tego nie czytasz, Boe, ktry przecie
znasz wszystko. Gdy zobacz kwiaty, myl zaraz, e powinny zdobi Twj otarz.
Znak Chleba mwi mi, ze jeste i e czynisz sw mio darem dla mnie. Wszystko to
wiem i uznaj aktem wiary, ktrej zawdziczam realny kontakt z Tob. I mimo
wszystko tskni.
Z tej tsknoty tak blisko do Ciebie. Niech Ci nie martwi, Boe, ta tsknota i
nastrj. Przynosz Ci je, gdy przez nie czuj si bliej Ciebie.
Min nieg. Jest soce. Na moim biurku kto ustawi wizank stokrotek. Lecz
nie ma mojej ry i nie ma mojego soca. Nie ma Ciebie.
W mej duszy, a raczej tylko w mej psychice umiera nadzieja. Nie zobacz Ci,
Boe. Nadzieja umiera wtedy, gdy mio, ktra trwa i ktra bdzie trwaa, nie
otrzymuje znaku, e tsknota dotara poza przeszkody, e nastrj spotka ukochan
Mio. A przecie teksty dzisiejszej mszy zbiegaj si z moim smutkiem i pozwalasz
nastrojom wyraa Ci tsknot. Wic wejrzyj na mnie, o Panie, ... bom opuszczony i
biedny (introit). I zaraz odpowiadasz na ten gos nastroju, smutku i tsknoty: Porucz
135
sw trosk Panu, On sam o Tobie mie bdzie piecz. Kiedy woaem do Pana, On
wysucha mej skargi (gradua).
Jeste i nie ma Ci, Boe. Jak gdyby wyrwano mi cz serca. Moja teraz
przeywana tsknota boli jak rana tego wanie zranionego serca, ktrego cz wyrwano. Jest samotnoci psychiki.
Nie gniewaj si, Boe, e pisz to wszystko tak troch nieporadnie, jzykiem
niemodnym. Mimo wszystko jest to zarazem jzyk cierpienia. Boe mj, Boe, nie mam
siy by bez Ciebie. Jak przetrwam dzie, i nastpne dni, tygodnie, lata?
Mam w sercu obraz Twej mioci, nakrelony tsknot. I tskni, straszliwie
tskni.
Najgorsze jest to, e nikt i nic nie moe mnie pocieszy. Spotkaem znajomych i
al straszny, e to nie Ciebie spotkaem idcego z Jerycho do Jerozolimy, e rozmowy
nie z Tob. A czasem wydaje si, e ta tsknota wanie oddala mnie od Ciebie, e zbyt
zapenia serce, ktre winno by wci pene tylko Ciebie.
I znowu peno u mnie ludzi, a myl tylko o Tobie. Rozmawiam ze wszystkimi i
wci tylko rozmawiam z Tob. Pragn Twojej uwagi, Twojej obecnoci, Twojej
mioci, Jezu Chryste.
Jake mdre s sowa Lieberta. Raz jeszcze kieruj je do Ciebie, mj Boe.
Potrzeba mi pokoju Twoich rk wycignitych (Jestem jak trzepoccy motyl na srebrne
igy wpity). Bez Ciebie dni me jak korale wyjte z morza schn i bledn. Wiem
jedno - Twoje tylko oczy i Twoje rce s nade mn. Potrzeba mi pokoju, uwolnienia od
smutku i tsknoty. Potrzeba mi Ciebie, Boe, gdy bez Ciebie dni me jak korale wyjte
z morza schn i bledn. S podobne do wyduonego cienia (Ps 102).
I, jak dawniej, nasuchuj dzwonka. Wydaje mi si, e przyjdziesz, e take
tsknisz do mej mioci tak ogromnej i wiernej.
Dzi Wielki Pitek, odpowieani dzie na dowiadczanie cierpienia.
Nie ma Ci, Boe. Zastanawiam si wic, czy w drodze krzyowej Chrystusa
jest stacja opuszczenia. Owszem, byo opuszczenie w Ogrjcu. Odeszli nawet najblisi.
Zmczyli si cierpieniem Chrystusa. Odeszli. Waciwie pozornie odeszli.
136
Jan zawsze by przy Chrystusie, nawet gdy zasn w Ogrjcu. Chwytam si tej
myli: Jan tylko pozornie odszed. By.
Dzi jednak nie ma Ci, Boe, Jezu Chryste. To nie budzi lku, zniechcenia,
oddalenia. To tylko boli. Strasznie boli.
Nie odejd od Ciebie, Jezu, gdy jeste w mej duszy. Jeste we mnie, w
smutnym Ogrjcu cierpienia. Zasne pod drzewem oliwnym. Pozornie odszede.
Jeste, nic nie mwic. Bo przecie mioci nie mona opowiedzie. Mona ni tylko
obdarowa. Obdarowae mnie, Boe, sw mioci na zawsze.
Moja mio do Ciebie jest uwikana w uczucia. Lecz tak reaguje czowiek. Gdy
obudzi si tsknota, pojawia si wzruszenie i wyraa si jakim przypieszeniem bicia
serca, ciskaniem krtani, czasem zami napywajcymi do oczu. Nie umiem tych
nastrojw i uczu oddzieli od mioci. Niech wic bol, pozwl Panie Jezu! I pozwl
mi zrozumie drog Twych postanowie ... Sw Twoich nie zapomn (Ps 119).
Pisz znowu o wewntrznym nastroju: czuj si zupenie zagubiony, smutny,
opuszczony. Widz puste pola, sysz wiatr. Widz drzewo, ktre si oddala, nadziej
cienia w upalne dni cierpienia. Wycigam do Ciebie rce.
Bez miosierdzia Twej obecnoci i Twej pomocy zagubi si w swych udrkach
i w swoim cierpieniu. Przyznaj si do swej nieporadnoci, prosz Ci o pomoc, Panie
Jezu. Gdy szukam tej pomocy gdzie indziej, bardziej cierpi. Ujawnienie blu duszy
wymaga klimatu zrozumienia, jakiej pewnoci, e kto pojmuje mj los. Wymaga
mioci. Cierpienie tsknoty jest tak ogromne, e wymaga nieskoczonej mioci. Tobie
wic, Jezu Chryste, zwierzam sw cierpic mio. Nie zostawiaj mnie tak blisko
zaamania, tak blisko granicy, za ktr jest brak nadziei.
Odwouj si do Twego miosierdzia. I teraz tylko tyle wiem, e nie mam siy
by bez Ciebie, e kocham Ci caym swym sercem, zupenie udrczonym, ufnie
kierujcym si do Ciebie, Boe mojej nadziei, Boe mojej mioci.
Boe mj, urzeky mnie sowa Dantego. W Boskiej komedii Dante napisa:
Wielk mioci swoich ja kochaem, dzisiaj ta mio tu si doskonali (Czyciec VII,
137
20). A w Vita nuova znalazem takie zdanie: Sercom, ktre kochania znaj bogie
tchnienie, jeli te sowa przed oczy im stan, w mioci ... l pozdrowienie.
W Twej dobroci i w Twoim sercu, mj Boe, w radoci i cierpieniu, w mce
przemylenia i przetrwania marze, nastrojw, tsknoty, ksztatuje si moja mio. T
mioci, pen tsknoty, pragn pozdrowi wszystkie serca, ktre kochania znaj
bogie tchnienie, dzielc si najpierw z Tob, mj Boe, swoj radoci i cierpieniem.
Straszliwy wszdzie gd humanistyki, filozofii i teologii. To wszystko, co mam
na co dzie: teologiczne ujcia i filozoficzne analizy, s dla innych ludzi rzadkim i
witecznym wydarzeniem.
Mwiem wic do mikrofonu wrd oleandrw. Wykad wypad do rednio. Z
sali przyszy karteczki, e byo wietnie. Mwiem o wierze. Cz teologiczna bya
dobra, lecz ujcia bardziej metodologiczne o rnicy midzy wiar i wiedz, teologi i
nauk, wypady raczej niejasno. Mimo wszystko poproszono mnie o przeprowadzenie
rekolekcji. Musimy naradzi si, mj Boe, czy przyj propozycj.
Teraz, mylc o Tobie, patrz na kwiaty, a raczej patrzc na kwiaty myl o
Tobie. S dwa wazony r. Marz jednak o jaminach. Chciabym zanurzy w nich
twarz, cieszy si ich piknem. Marz i myl po prostu o Twoim sercu, mj Boe, o
Tobie.
Wczytuj si w tekst Ewangelii. I wci znajduj pocieszajce myli i sowa. I
wiele uj, nad ktrymi myl. Wszystko to przynosi pokj. I przynosi rado . Dziki
tym tekstom, dziki Tobie, Boe, szerzej widz wiat i siebie. Coraz bardziej te
rozumiem Ciebie. Coraz janiej widz, e aby rozwija si wewntrznie, trzeba kocha.
Kocha Ciebie i ludzi. Rozwija nas tylko mio. Lepiej wtedy widzi si, czym trzeba
obdarza ukochan osob. Zreszt daje si wszystko: ca dusz, cae serce, ca mio.
Mio bowiem jest darem, ktrym jest osoba. Bez niej, bez jej obecnoci, bez Ciebie,
Boe, Chryste, zamiera si. yj, poniewa Ty jeste, prawdziwy dar, dany ludziom
przez Boga Ojca.
Wci czytam tekst Ewangelii i poprzez zapisane sowa widz Ci, Jezu. Sysz
Ci, rozmawiam z Tob. I tskni.
138
139
140
2. DZIEJE PODRY
Krakw
Ogldaem album zdj Krakowa, piknego Krakowa i piknych zdj.
Najduej i z zachwytem patrz na mj ukochany witra Boga Ojca z kocioa franciszkanw. Przez ten witra widz Ci, Boe, w komnatach Wawelu, w domu
Wierzynka na pitrze przy stoliku pod oknem, skd ogldasz Rynek, Sukiennice,
koci Mariacki i moje serce. Widz Ci, Boe, w kolorach Plant, w piknie Krakowa.
Widz Ci take w piknie moich nadziei tsknot. Wzrusza witra twarzy Boga i
wzrusza Twoja, Boe mj, obecno. W witraowej twarzy Boga zjawiajcy si
umiech ma ksztat spotkania Twoich i moich nadziei, Twojej i mojej mioci.
Bd blisko mej duszy, Boe mj! Razem przejdmy Plantami w kierunku
Wawelu i dalej - w poranek i soce, w blask Twojej dobroci. Odkryj w mych oczach
przywizanie i rado, e id ku szczciu, ku Twemu sercu, ktre agodzi tsknot.
Tsknota jest smutkiem, rozdzierajcym serce nastrojem oliwnych gajw Grecji,
zotem i biel jej marmurw.
Twoja mio, Boe, jest piknem naszych myli, ich blaskiem, nadziej, ich
marzeniem. Jake bardzo pragn nigdy nie utraci, Boe, Twej mioci, nigdy si z ni
nie rozstawa, mie j zawsze w zasigu swych tsknot. Jest ona przecie naszym
losem, waciw drog, spotkaniem, ktre zdobi szczcie wiata.
Czy ukocham Ci, Boe, tak mocno, jak Ty mnie kochasz? Nie wiem bowiem,
czy zaufam swej wraliwoci na pikno zdarze, na pikno perspektyw, napikno
nadziei, ktre pozwoliy mi, by z Tob, odnalezionym przez witra z kocioa
franciszkanw.
Jeste ze mn, Boe, gdy zachwycam si piknem Krakowa, i jeste, gdy
zbliam si do progu smutku. Olniewasz moje oczy, moje serce, moj dusz. Jest przy
Tobie cae moje przywizanie, caa tsknota mojej mioci, caa mio.
Dar mioci, ktry zoye w mym sercu, moe umocni m dusz,
uksztatowa j, skierowa ku dobru. Wiem jednak, e aby Twoja mio, Boe, miaa
moc ksztatowania mej duszy, musz take ja dar swej mioci wnie na Twj otarz,
wybra Ci, na zawsze ukocha. Musz wewntrznie przywiza si do Ciebie, tskni
do Ciebie, tak jak tskni do soca. Ktry jeste moim socem.
141
142
Toronto
Pada nieg, mj Boe. Zimno i smutno, bolesny stan mego serca. nieg wzywa
w gry, w szalony pd po zboczach.
Tymczasem jestem tu, przy radiu i choince. Patrz na pomie wieczek, na
kolorowe zabawki, zawieszone na choince, na odbite w zabawkach swoje oczy, na
bolesny stan serca.
Patrzyem w poudnie na zimne pikno niegu. Mieni si barwami, porywa. Nie
broni jednak przed tsknot.
Bd ze mn, Boe! Wejdmy razem w zimowe zdjcia albumu Toronto.
Queen's Park pokryty niegiem. Nie pjdziemy w kierunku muzeum. Okrymy
park. Tu na chodniku nie ma niegu, jest cieplej. Pjdziemy w kierunku King Street,
najpierw pod ratusz, potem moe w kierunku jeziora. Obejrzymy ksiki w oknach
ksigar i witeczne wystawy w sklepach Eaton'sa. Jest jednak zimno. Wezm auto,
pojedziemy wzdu linii metra. Przedtem popatrz na cisz Webster Avenue. Zawioz
Ci, Boe, na Poplar Plains Road, taki placyk maleki z pogodnymi domami. A potem
dugo bdziemy na Elmsley Place. Dojdziemy tam z Queen's Park, skd wchodzilimy
w zimowe zdjcia albumu Toronto. Po drugiej stronie Queen's Park wida gmachy uniwersytetu, a po tej stronie wok Elmsley Place znajduje si St. Michael's College. Tu
zostaniemy. Popatrz, Boe mj, jak pikny jest w tym kociele obraz Michaa
Archanioa. Malarz przedstawi go troch jak pikarza, ktry czujnie strzee bramki.
Zaoy mu krtki pancerz na piersi i woy do rk ognisty miecz. Archanio opar ten
143
Paac w Wersalu
Jeszcze zima, mj Boe, jeszcze nieg przed domem, lecz take kilka godzin
ciepego soca w poudnie. Patrz przez okno z pokoju, w ktrym jestem. Nad
drzwiami barokowy anioek, na cianach drewniane poski witych, na sprztach
kolorowe wiece, a na stoliku, przy fotelu, filianka herbaty zupenie zapomniana.
Sucham mszy beatowej, odtwarzanej z pyty. Widz i sysz to wszystko patrzc przez
okno w ciepe zimowe soce.
Jeste, Boe, socem mojego nieba. Ogrzewasz moje donie, rozjaniasz oczy.
Bez Ciebie nie widziabym pikna wiata. Bybym niewidomy, pogrony w nocy, w
smutnej nocy smutku.
Nie jestem smutny, Boe, poniewa Ty jeste. A zy pyn mi z oczu tylko
dlatego, e patrz przez okno w zimowe soce, gwatowne, iskrzce si w niegu.
W tej chwili nie widz Ci, Boe, nie czuj, nie sysz. Wygldam wic przez
okno, wypatruj Ci, szukam swojego soca. Widz je na niebie, ogromne, zote,
ranice oczy. Strzsam zy, gdy zasaniaj mi Ciebie.
Przecie widz Ci swym sercem. Jeste w sali lustrzanej Wersalu. Wysiadam ze
zoconej karocy. Pojazd min bram Wersalu, wjecha na dziedziniec paacu, id po
schodach do sali lustrzanej, gdzie spotykam Ci, zote soce mej duszy.
Boe, id ku Tobie, ku socu mojego cierpienia, ku jasnemu wiatu mych oczu.
Cieszy si bd i radowa Tob, ... o Najwyszy (Ps 9).
144
145
Widz cae pikno naszego odnalezienia si, Boe. Lecz jaki ksztat nada temu
piknu, jaki ksztat nadasz mu, Boe? To bdzie ksztat mioci, gdy w innym wypadku
nie przetrwabym niepokojw, trudnoci, zagroe, kryzysw, udziau wyobrani. Tylko
bowiem mio ocali we mnie dobro, ktre tworzysz w mej duszy swoj mioci.
146
Znalazem si bowiem wobec pikna, ktre wstrzsa, dosiga dna duszy, co zmienia i
oczyszcza, wywouje groz. Zawsze wywouje groz zetknicie si z wielkoci.
Nie umiem tak pisa, tak przyblia pikna, tak opowiada, jak w tym filmie
opowiadano o tsknocie alu, mierci i yciu. Pisz o blu, ktry si zdarza, ktry
dociera do nas z najzwyklejszych zdarze, z popularnej melodii, ze zwykych spotka,
gestw, sw, gdy dokucza tsknota do Ciebie, Boe. Pisz le, nuco. Musz jednak
pisa, musz bowiem poszukiwa Ci, Boe, i odnale w wielu sprawach codziennego
ycia, w swej duszy penej zapltanych zdarze.
Tskni, Boe, gdy nie jeste dla mnie jednym z przyjaci, ktrzy ciesz, gdy
ich spotkamy, i ktrych si nie szuka, gdy nie przyjd. Wypeniasz serce inn tsknot,
inn mioci. Jeste najbliszy, wci poszukiwany. Zabieraj mi Ci codzienne
wraenia, wielo spraw. Oddzielaj. Bez Ciebie moje ycie traci sens. Mio, ktra
swym piknem mogaby ozdobi wiat, nie moe si rozwin.
Jake jednak bardzo kocham Ci, Boe. Ca sw win, mk, tsknot, caym
cierpieniem, swoj ucieczk od Ciebie, Musz uratowa dla Ciebie swoj mio wbrew
nastrojom, niepokojom, smutkowi, wbrew cierpieniu. wiat widzialnego i nie
widzialnego za bdzie si wysila, eby mi odebra Twoj mio i odebra Ci dar
mojej mioci. Gdy utrac t mio, nie dwign si z klski. Musz walczy. Musz
walczy o mio. Musz walczy razem z Tob, przy Tobie, o moj mio do Ciebie,
Boe. Sam nie rozegram walki dobra ze zem, ycia ze mierci, mioci z moliwoci
jej utraty.
Konstruuj tu teori i bl, nadziej i tsknot. Pragn ocali marzenie, Boe
moich marze. Pragn, aby przetworzy mnie w wierno Twej mioci.
147
tylko ja doznam klski. Jeeli nie uratujesz, Boe, mojej mioci do Ciebie, jeeli nie
umocnisz jej powiza z Twoj mioci, to nie tylko ja doznam klski. Bdzie to
znaczyo, e mio, e jej przeycie i utrwalenie s spraw niezwykle trudn,
przerastajc moliwo ludzkiego serca. Trzeba ogromnej wraliwoci i wiedzy
teologicznej, aby rozpozna to, co niszczy t mio, i to, co j umacnia. Trzeba
gbokiego przeycia teologii, aby dostrzec warto mioci, aby umie jej broni
wbrew trudnociom psychicznym, aby j wydwign ponad drobiazgi, ponad uczucia,
ktrymi take si karmi i zarazem nie zerwa jej zwizku z gleb uczu, nastrojw i
tsknot.
Boe, ta mio, bez ktrej moje ycie traci sens, mio konieczna dla mej
wewntrznej rwnowagi, dla rozwoju wartoci ludzkich, dla mego szczcia, jest wtedy
prawdziwa, gdy Ty j ksztatujesz w mej duszy.
Dostpna jest nam take mio ludzka. Jake jednak czsto niewystarczalno
ludzkiej mioci uwaamy za pomyk, jake czsto wtedy ze smutkiem od kogo
odchodzimy. A wanie mio bya prawdziwa. Speniaa swoje zadanie przywoywania
Boga.
Jake czsto nieodczuwanie Twojej w nas mioci, jake czsto, Boe, uwaamy
za brak tej mioci lub przypuszczamy, e nie ksztatujesz jej i nie rozwijasz w naszej
duszy. I jake czsto mylimy mio do czowieka z mioci czowieka do Boga.
Czsto kierujemy do czowieka wszystkie nasze tsknoty. Czowiek jednak nie
jest w stanie podj caoci naszych nadziei, marze, tsknot, poniewa moe je przyj
tylko na swoj miar. Wydaje si nam wtedy, e nasza mio zostaa odrzucona.
Tymczasem popenilimy bd, przypisalimy czowiekowi pozycj Boga. Czowiek nie
spenia wszystkich naszych tsknot. Jego mio kieruje nas dalej, do Ciebie, Boe.
Moe wic si zdarzy, e nie umiemy rozpozna naszej mioci do Ciebie,
Boe, lub mioci, ktr Ty realnie wnosisz w nasz dusz. Ile wic trzeba wiedzy, ile
dowiadczenia, eby uratowa mio zarwno do czowieka, jak i mio do Ciebie,
Bee mj!
Jeeli niewielu ludzi umie ogarn wszystkie psychologiczne, filozoficzne i
teologiczne aspekty mioci czowieka do czowieka i mioci czowieka do Boga, to tej
148
149
odbiera te tego serca. A ponadto w tej ludzkiej mioci widzi podstaw spotkania si
czowieka z Tob, Boe.
Neoplatonizm jest okrutny. Kazaby nie przyj darowanej nam mioci ludzkiej,
gdy z rwn tsknot kierujemy si do Boga.
Naszej mioci do Boga broni sam Bg. Broni te naszej mioci do czowieka.
Ta mio, kierujca si odrbnymi rodkami do tych dwch celw, do czowieka i do
Boga, w obydwu wypadkach jest jednak zagroona. Zagraa jej nasza mio i
niedoskonao. Mog j zniszczy nasze pomyki i bdy, nasza niecierpliwa tsknota i
nasz niepokj. Moe nie umiemy dostrzec wielkoci naszej mioci i moe dlatego tak
nieudolnie jej bronimy. Trzeba naprawd gbokiego przeycia teologii, aby rozpozna
warto mioci.
Boe, broni swej mioci tsknot do Twej obecnoci. Chc Ci widzie, by z
Tob. Pacz, gdy Ci nie ma, gdy wtedy nie przebywamy razem, nie ma rozmw,
przywykania do Ciebie, poznawania Twego serca.
Czy ten mj niepokj, ta proba o Tw obecno, jest drobn spraw, czy raczej
jest spraw istotn? Nie wiem. Moe za duo w niej nastroju, uczu, przey. Wiem
jednak, e cierpi, e mi Ci brakuje, Boe mj, e rozdzielenie boli, e zwierzanie Ci
smutku i radoci stanowi moje ycie, ktre jest oczekiwaniem.
A pomys podry do Ziemi witej zrodzi si przypadkowo w Pizie. Wracaem
wtedy z Woch po dwutygodniowym, uroczym pobycie z grup Francuzw na feriach
wielkanocnych w Weronie, Wenecji, Florencji, Asyu, Rzymie, Neapolu, Pompejach i
wanie Pizie. Bya to pielgrzymka urzdzona przez Centre Richelieu, ktre jest
duszpasterstwem akademickim Sorbony. Spdzilimy Wielki Tydzie tym razem w
Asyu. Trzy dni liturgii i alleluja w Rzymie.
Teraz w renesansowej katedrze Pizy odbywalimy poegnanie.
Po ostatnim refrenie poegnalnej piosenki: o tak, zobaczymy si, drodzy bracia,
to tylko do widzenia; zobaczymy si ponownie, jeeli wszyscy si kochamy, w
oficjalnym przemwieniu pady sowa: moe spotkamy si latem na pielgrzymce do
Ziemi witej. Waciwie tylko mocno zabio mi wtedy serce. A potem mj kolega z
Sorbony, Kanadyjczyk z Quebec, rzuci od niechcenia: Wybierzmy si razem.
150
151
Franco. Daj mu swoje banany i czekolad. Wrzuci do morza wiadro mieci, z ktrymi
przyszed i odchodzc pokiwa mi przyjanie doni.
Okazao si, e Philippos przybdzie dzisiaj o 9 rano. Zatrzyma si trzy
godziny. Poniewa jestem w Messynie ju od 5, mam czas na zwiedzanie. Miasto biae
z jak niby renesansowo-nowoczesn architektur. Do adne i do zabawnie
pretensjonalne. I podobno wyspa najpikniejszych ludzi. Owszem, panowie przystojni,
panie adne. Krajobraz wypalony. Morze zupenie szare, zamglone. Coraz mniej cienia.
Philippos nadjecha. Stan daleko ode mnie. Id do niego ptora kilometra po
pkolu zatoki. Nie czekam na d. Wybieram spacer.
14 sierpnia byem ju drugi dzie na morzu. Jutro rano dobijemy do brzegw
Libanu. A jednak peny jestem radoci.
Po powrocie z pielgrzymki, kiedy pniej zastaem w swym paryskim pokoju
spniony list Prefektury z pozwoleniem na wyjazd z Nicei. Podobno wanie nie wolno
mi byo wsiada w Messynie. Wchodziem na statek najoficjalniej, na oczach
wszystkich wadz portu, stray granicznej i celnej, z walizk w rku. Nie pokazywaem
adnego dokumentu, poniewa nikt nie pyta. A bardzo chciaem bysn w oczy
wizami, ktre przecie jednak otrzymaem. Usuwali si wszyscy na moje grzeczne
permesso, per favore. Dzikuj Ci, Boe, za to wejcie na statek bez przeszkd.
Uczestnikw 285. Znajomi z Sorbony, z Institut Catholique. Koledzy z
poprzedniej, wielkanocnej podry po Woszech, pamitnej, przyjacielskiej. Koleanki
z pielgrzymki do Chartres, szlakiem Pgue. Uciski. Ca va? Ca va. Ca va bien? Ca va.
Wyrazilimy wszystko.
Podziwiam bogactwo kolorw morza. Ziemia,
zabiedzonym, a wstyd, kleksem, szar plam na gboko bkitnym rondzie wody. Nie
dziwi, si marynarzom, zakochanym w morzu, w szafirowej kuli morza, opadajcego
brzegami ku horyzontowi, rozcinanego dziobem statku. Pryskaj pery na bkit. Statek
wcina si bez przerwy w tward wypuko. Niebo jest bledsze ni woda. Noc jest
ciemnym koszem, przetkanym gwiazdami. Pyniemy na wschd, w smudze ksiyca lub
soca. Anhelli po takiej drodze szed do Ojczyzny. Ja - do Ziemi witej.
Statek nie jest komfortowy. Salon jednak estetyczny. Wygodne fotele. Na
pokadach leaki. Dwa pitra w d. Greckie napisy.
152
Boe, moja mio moe posila si Twoj mioci. Moe by nie zawsze
smutna. Moemy razem by w albumie zdj Krakowa, piknych zdj i piknego
Krakowa. Razem moemy oglda witra Boga Ojca, w kociele franciszkanw, patrze
z domu Wierzynka na Rynek Krakowski, na Sukiennice, na koci Mariacki,
spacerowa po Toronto, zwiedza paac krlewski w Wersalu, jecha morzem do Ziemi
witej.
Z niemiaoci i mk, z zaenowaniem i ufnoci modl si do Ducha
witego o umocnienie mej mioci do Ciebie, Boe, ktry wraz z Duchem witym
jeste Ojcem i ktry jeste Synem. Modl si do Ciebie, Duchu wity Boe, ktry
bdc Mioci, rozumiesz - tak po ludzku mwic - zawie sprawy mojej mioci.
Moja mio do Ciebie, Boe, jest wartoci, ktr uwzgldnie w rachunku
dobra. Musz wic broni tej mioci, broni dobra, broni Ciebie w swej duszy. Musz
umie korzysta z mdroci teologicznych perspektyw ludzkiego losu, z filozoficznych
odrnie tego, co istotne, od tego, co drugorzdne.
153
154
oparciu o przyja serc, ktre wybrae i ktre Ciebie wybray. Jeszcze nie jeste w ciele
uwielbionym, jeszcze podlegasz prawu cierpienia. Cierpisz, poniewa kochasz.
Jestem sam w ten wieczr, Boe mj, sam ze swoim niepokojem, z pytaniami,
przeraony przyszoci, umczony tsknotami, dowiadczony lkiem. Oczekuj
pomocy, myl o Tobie. Jeste i nie ma Ci w mej psychice. A przecie musz
przetrwa czas niepewnoci, mk czekania na bezporednie doznawanie w swej
psychice Twej obecnoci. Musz przetrwa gd nieutracalnej mioci, ktr jeste,
Boe, Jezu Chryste, w oparciu o przyja serc, ktre ukochaem. Jeszcze nie widz Ci,
Boe, twarz w twarz, jeszcze cierpi, poniewa Ci kocham. Boe mj, nadziejo
moich marze, tsknoto mojej mioci!
Jestem sam w ten wieczr, Boe, spotkany w realnoci wiary. Nie widz Ci, nie
ma Ci w mej psychice. Jestem sam bliski granicy jku, umczony tsknot,
dowiadczony niepokojem. I musz przetrwa mk czekania na bezporednie
doznawanie w psychice obecnoci Ciebie, mojego Boga, mej nieutracalnej Mioci,
ktrej nadziej obudzio we mnie marzenie. Musz przetrwa niepokj, cierpienie
oczekiwania. Musz wic oprze sw mio na Twoim sercu, Boe, z Twojej mioci
spoglda ku Tobie. I gdy jestem sam w ten ogrjcowy wieczr, mojej mioci grozi
rozdarcie, bolesny los utraty Ciebie. Grozi mi utrata Ciebie, jeeli nie opr swej mioci
na mocy Twojej Boskiej mioci. Cierpi, gdy kocham Ci, Boe.
Jest We mnie jaki liryzm marze o Tobie, tsknot, niepokoju, e Ci utrac, e
utrac Tw obecno, Twoje serce, nastawienie na mnie Twoich planw, e utrac krew
Twoj i Twoje ciao, Ciebie, ywego w Eucharystii, kochajcego moj mio.
Przyszede, Boe, Jezu Chryste, Boe Przedwieczny i Boe Duchu wity,
jedyny Boe mj. Przyszede. Sakrament Eucharystii jest przecie Twoj zbawcz we
mnie obecnoci. Moje niepokoje s wic moe tylko niepokojem, tylko sposobem lku.
Wynika z tego, e mio jest poniej tego wzburzenia morza, e trwa gbiej ni
warstwa przey, jake mylcych. Jeste, Boe, jeste w mej duszy. Jest Twoja mio.
Jest w ten wieczr ogromnego pragnienia Twej obecnoci, przywoywana gosem lku o
los sensu ycia. Jeste, Boe. Wracaj siy. Znika niepokj. Jeste.
155
Ziemia wita
15. VIII. 1957. Oto stoj nogi nasze w sieniach Twoich, Jeruzalem. Jestem w
Libanie. Z Bejrutu wycieczka do Baalbek, do starego, fenickiego miasta, pniejszego
Heliopolis. Rzymianie postawili tu wityni Bachusowi, Wenerze, Jowiszowi.
Kolumnada jednejz tych wity jest obok cedru wybita na pienidzach
libaskich. Ziemia Libanu jest brzowa, moe ciemno-czerwona. Podczas zachodu
soca koncert kolorw w grach: tonacje brzu. Karawana wielbdw. Ubogie,
ebrzce dzieci. Zmar w wypadku na ulicach Bejrutu jeden z uczestnikw pielgrzymki.
16. VIII. niadanie o 4.45. Duszno, duo chmur i mgy. Wyjazd samolotem z
Bejrutu do Amman, stolicy Jordanii. Wznosimy si ponad chmury. Pod nami
Damaszek. Za chwil lotnisko, godz. 9.30. Formalnoci paszportowe i odpoczynek w
hotelu Filadelfia. Przed nami duy amfiteatr grecki z korynckimi kolumnami. Miasto
typowo wschodnie: prostoktne domy z paskimi dachami. Arabowie umiechaj si. Po
poudniu jedziemy na gr Niebo. Droga duga, wyboista. Ziemia czerwona, kurz i
gorce soce. Weszlimy na gr Niebo: wzruszajca panorama Ziemi witej.
Jestemy tu godzin, a do urzekajcego piknem zachodu soca. Jest to miejsce, na
ktrym Bg speni obietnice. Tu take zmar Mojesz. Pojechalimy std do Jerycho.
17. VII. Msza wita nad Jordanem w miejscu chrztu Chrystusa. Tu objawia si
wiatu Trjca wita: Jan chrzci Chrystusa, Duch wity zjawi si w postaci gobicy,
sycha byo gos Ojca Ten jest, syn mj miy. Niski brzeg Jordanu, zielona dolina
otoczona pustyni, nad brzegiem trzciny, woda pena zielonego muu. Maleki szaas
nad brzegiem i otarz. Jedziemy std do pobliskiej gry Kuszenia. Wchodzimy na
strome zbocza odmawiajc psalm Miserere. Zwiedzamy Jerycho Jozuego, odpoczywamy przy studni proroka Elizeusza. Zatrzymuj si przy studni podrni na osach.
Kobiety nosz wod w wielkich dzbanach na gowie. I droga z Jerycho do Jerozolimy.
Zatrzymujemy autokary przy gospodzie z przypowieci o dobrym Samarytaninie.
Zatrzymujemy je take dlatego, aby za zakrtem zobaczy z daleka Jeruzalem. Ogromne
wzruszenie. Mijamy potem studni, przy ktrej chrzcili apostoowie. Dojedamy od
strony Jerycha do stp gry Oliwnej. Std w zorganizowanych grupach (285
uczestnikw
pielgrzymki,
zorganizowanej
przez
Duszpasterstwo
Akademickie
156
Miasta witego. piewamy po acinie: Lauda Ierusalem Dominum, lauda Deum tuum
Sion. Hosanna Filio David. Uliczki wskie, droga wznosi si w gr. Dochodzimy do
bazyliki Grobu. Wchodzimy. Modlitwa. Zwiedzanie.
18. VlII. Bazylika w. Anny, miejsce domu rodzicw Matki Boskiej. Sadzawka,
gdzie Chrystus uzdrowi paralityka. Zwiedzamy potem raz jeszcze bazylik Grobu i
Litostrotos, paac Piata. Zachowane s tu dwa pokoje stray, ulica i drzwi, przez ktre
Chrystus wchodzi na rozpraw. Pokazuje si take miejsce ubiczowania. Tu Piat wyda
na Chrystusa wyrok mierci. Stoj na miejscu biczowania. Stoj na miejscu cierniem
ukoronowania. Jezus tu bierze krzy na ramiona.
19. VIII. Msza wita na dziedzicu domu Piata, w dzisiejszym klasztorze Pa
Syjonu. Std idziemy do bazyliki Grobu Matki Boskiej. Bazylika znajduje si poza
murami Jerozolimy, midzy Miastem i ogrodem Oliwnym, u pocztku doliny Jozafata.
Nad grobem prostoktna kaplica z brzowej cegy lub kamienia. Pyta grobu caa
zakryta drobnymi, biaymi kwiatami. Potem ogrd Oliwny. Nad miejscem modlitwy
Chrystusa wznosi si bazylika. Bkitne mozaiki, fioletowe witrae. Obok Getsemani z
bardzo starymi drzewami oliwnymi, moe jeszcze z czasw Chrystusa. Schodzimy w
d dolin Jozefata a do studni Marii. Idziemy potem do sadzawki Siloe. Po drodze
mijamy grb Absaloma i gr Skandalu, na ktrej Salomon postawi otarz obcym
bogom. Idc w d dolin Cedronu mielimy po prawej stronie miasto Dawida. Od sadzawki Siloe prowadzi w gr droga kamienna, ktr mg i Chrystus z Wieczernika
do Getsemani. Obok drogi dom Kajfasza, a w domu tym cela, w ktrej by wiziony
Chrystus. Cela wizienna: kamienny d, zimny, wilgotny. Po poudniu wyjazd do
Betlejem. Droga grzysta. Biao-rowy kolor ska. Soce pali. I straszliwa bieda
mieszkacw. Idziemy do doliny pasterzy. Wieczr. Jasne niebo, spokj, drzewa
granatu, figi, kwiaty. Grzyste brzegi doliny stykaj si z niebem. Tylko tu anioowie
mogli zstpi do pasterzy. Okoo pnocy idziemy do bazyliki Narodzenia. Msza wita
w grocie poprzedzona jutrzni. Grota obwieszona makatami, waciwie arrasami. Wisz
srebrne i zote lampy oliwne. Zota gwiazda na marmurowej pycie, pooonej na
miejscu, w ktrym urodzi si Chrystus. Klczaem na tej gwiedzie. Msza wita
odprawiaa si w grocie obka, zaraz obok. Zwrcony tam byem twarz. piewalimy.
157
158
159
miejscu, w ktrym Chrystus uczy apostow Ojcze nasz. I wreszcie szczyt gry
Oliwnej, miejsce wniebowstpienia.
26. VIII. Rano opucilimy Jordani. Jestemy w Izraelu. Najpierw Jaffa (TelAwiw), gdzie w. Piotr mia widzenie zwierzt, zwizanych przecieradem. Jaff
zaoy podobno jeden z synw Noego, Jafet. Izrael to gwnie rwniny.
27. VIII. Na grze Syjon. Jestemy w Wieczerniku. Ogldamy miejsce zanicia
Matki Boskiej, grb Dawida. W Wieczerniku Chrystus ustanowi sakrament Eucharystii, tu zostaa odprawiona pierwsza msza, tu byo zesanie Ducha witego. Potem
zwiedzamy kibutz: wsplnota dochodw, laicka organizacja, praca fizyczna. Dzieci w
bku do dwch lat, potem przy rodzicach i w ogrdkach dziecicych. Jedziemy do
Ain-Karim, do miejsca urodzenia Jana Chrzciciela i nawiedzenia Elbiety. Na
dziedzicu klasztoru franciszkanw Magnificat we wszystkich, jzykach wiata,
take po polsku. Oleandry i re w ogrdku Elbiety wysmuke tuje, drzewa oliwne.
Przez pikne tereny jedziemy do Nazaret. Miasto na zboczach trzech gr w urzekajcej
kotlinie.
28. VIII. Pewne jest, e Chrystus mieszka w Nazarecie. Pewne jest jedyne w
miecie rdo, z ktrego braa wod wita Rodzina. Piem t wod. Jest troch sona,
jak wszystkie wody Palestyny. W bazylice Zwiastowania znaleziono pod ruinami
kocioa krzyowcw koci bizantyjski, a pod nim ruiny domu ydowskiego, by
moe domu witej Rodziny. Ogldamy synagog, w ktrej Chrystus naucza, dzi
koci obrzdku melchickiego. Nie byo kocielnego. Koci otworzy nam jego
dwunastoletni syn. Stan przed otarzem i opowiedzia histori synagogi. Jak kiedy
dwunastoletni Chrystus, ktry naucza w wityni.
Pod klasztorem nazaretanek znajduj si ciekawe ruiny kocioa. Trudno ustali,
czy bya to synagoga, czy koci pierwszych chrzecijan. Obok tych ruin archeologowie natrafili na ruiny domu ydowskiego z grobem. Grb znakomicie zachowany,
nawet zachowa si kamie grobowy, zamykajcy wejcie. Przypuszcza si, e wanie
tu by dom Jzefa, ktry w tym grobie by pochowany. Wanie Jzef, jako potomek
rodziny krlewskiej, mia prawo do posiadania grobu we wasnym domu. By moe tu
by dom witej Rodziny.
160
161
ZAKOCZENIE - DEDYKACJA
Oddaj Ci, Boe, t ksik, a wraz z ni moj mio oraz mio tych
wszystkich ludzi, ktrzy nie rozpoznali, e obdarowae ich mioci. Take tych, ktrzy
nie podjli tego daru i stali si ubosi, a zarazem samotni. Moe kieruj mio do
kogo, kto ich nie kocha. Nie nastpuje wtedy wymiana daru. S samotni. Moe kieruj
mio do czowieka, ktry ich kocha. S wtedy kochani. Opiekuj si, Boe, t kochajc mioci, ktrej brakuje utrwalenia w Twej nieutracalnej mioci. Opiekuj si,
poniewa nas kochasz nawet wtedy, gdy o tym nie wiemy lub gdy nie przyjmujemy
daru Twej mioci.
Boe, wypeniony mioci Trjcy Osb, jeste nieskoczenie szczliwy. Nasza
mio do Ciebie nie zwiksza, ani nie tworzy Twego szczcia. To tylko my, kochani
przez Ciebie, jestemy dopuszczeni do udziau w Twym szczciu. I tracimy, gdy nie
podejmiemy danej nam przez Ciebie Twojej do nas mioci. Nie zapewniamy
nieskoczonego trwania temu szczciu, ktrym jest wzajemna mio ludzi. Tracimy
te, gdy nie podejmujemy mioci kochajcych nas osb. Jestemy ubosi o dar ich
osoby. Wtedy zupenie samotna jest nasza mio.
Ci, ktrzy nie s kochani, czsto odnajduj Ciebie, Boe. Odnajduj Ci w tym,
e take nie zawsze jeste kochany przez ludzi, mimo e obdarowujesz nas mioci.
Sytuacja czowieka, po ludzku biorc, jest moe o tyle lepsza, e zawsze czeka na nas
dar Twojej mioci. Ty nie zawsze otrzymujesz dar naszej mioci.
Zrozumiaem te, e ci, ktrzy przez nieudan mio ludzk odnajduj Ciebie
lub do Ciebie wracaj, nie s w sytuacji gorszej ni ci, ktrzy zawsze Ci kochali. To
tylko znaczy, e szli do Ciebie inn drog.
Jeeli nasza mio do czowieka moe by ogromna, to jake ogromna jest,
Boe, Twoja mio do nas! Jake bardzo nas kochasz!
162