Professional Documents
Culture Documents
- Czepiasz si.
- Nie tak bardzo. Praktyka jest taka, sam przyznasz, e im czciej
w opisie pojawia si niezrozumiae sownictwo, im bardziej ono wobec
wiata dalekie, a krelone schematy bardziej spltane-nieoznaczone,
tym dla tworzcego lepiej. Bo prostota jest podejrzana - jak atwe i
przyjemne, to na pewno prostackie... Rzeczywisto, tak si powiada,
jest tak skomplikowana, e zapewne nigdy jej nie poznany, jestemy
na pocztku drogi, ktra biegnie w nieskoczono. Tylko nie bierze
si w tym dowodzeniu pod uwag tego, e wzmiankowana "rzeczywisto"
to nie skomplikowanie do n-wymiaru, ale prostota - e to tak proste,
e ju prostsze by nie moe. e ta "prostota" wymaga morza sw na
oddanie, to inna sprawa, wynika z naszego sposobu dziaania.
...
- I jest sobie "ekran"...
- Paszczyzna symbolizujca obecny stan wiedzy. Paszczyzna, ale z
kilkoma rozpoznanymi ju wymiarami - niby "pasko" ciany, tylko
e symbolizuje to, co widzimy. Czyli "gry" i "doliny", "wye" oraz
"nie" - i "foton", i "komrka", i podobne...
Dowcip tego ujcia polega na tym, e w maksymalnym stopniu zbiene
jest do tego, co ju robimy. Przecie te wszelkie mapy i schematy, i
dowolne szkice, to na/w paszczynie notowane w jaki sposb stany
wiata. - Widzisz oczami "izobary", a umys "widzi" w tym pionowy i
fizycznie (realnie) dziejcy si rozkad cinie w wyu albo niu;
krelisz na kartce zawijas, a dalej kolejny - i stwierdzasz, e to
poziomice gry, ktra w terenie ponad ustalony za odniesienie poziom
wystaje (ponad poziom, ktry traktujesz za prg zaistnienia). I dla
ciebie, zauwa, wystajce ponad prg jest rzeczywicie gr, tak do
tego si odnosisz - a to tylko "kreseczki" na paszczynie.
Wszelkie "mapy" to nic innego, jak paszczyzna (wielowymiarowa), w
ktrej zakodowane (odwzorowane) jest realne zrnicowanie. I musimy
tak postpowa, eby uchwyci, zrozumie otoczenie i zjawiska (w ich
czasowo-przestrzennej zoonoci).
I wicej jeszcze, ten sam tok "mapowania" wiata stosujesz w innych
rejonach, pozornie odlegych. Bo czy inaczej rozrysowujesz tak zwany
"atom"?, zastanw si. Ten logicznie czterowymiarowy co najmniej dla
ciebie konstrukt, to w (z)rzutowaniu na kartk papieru zbir podobnych
(analogicznych) zawijasw, ktre krelisz dla gry - skala ukazanych
zjawisk inna, ale schemat dziaania dokadnie ten sam. I wynik ten
sam.
I jeszcze, a obraz, ktry powouje do istnienia malarz, czy to nie
paszczyzna - paszczyzna, do ktrej ile tam "wymiarw" dodajesz w
trakcie ogldania? Przecie obraz to "zabazgrana kartka", do ktrej
histori ("wymiary") dopisujesz w kadym swoim spojrzeniu - zauwa i
uwzgldnij to, e obraz bez twojej interpretacji to pusty fakt, nie
istnieje... I dalej, znasz te nowoczesne obrazy, na ktrych rozpdzony
w dziaaniu na abstrakcjach malarz umieszcza kilka znakw, na przykad
w postaci figur geometrycznych, czy wrcz tylko nanosi lady pdzla
z niewielkimi odcieniami farby. I pytanie: dlaczego w odbiorze (dla
niektrych) jest to ciekawy opis wiata, dlaczego s zainteresowani,
a niekiedy zachwyceni? Czy to "samoistna gra kolorw" w taki sposb
na nich dziaa?...
- O gustach si nie dyskutuje.
- Bd, powany bd. Bo to nie jaki mityczny (czy mistyczny) gust
7
ze zmian na/w "ekranie". Kiedy jest zmiana, jest pomiar, ale kiedy
zmiana (lub fakt) zanika, nie ma pomiaru - proste, jak budowa wiesz
czego.
- Dobrze, niech bdzie. Ale na jakiej podstawie, w jaki sposb mona
tego "przemieszczenia" si przed ekran dokona? Jeeli powiesz, e
logicznie, to tyle i ja wiem. Nie pierwszy tak powiesz. Zreszt te
tak pogardliwie przez ciebie traktowane wzory wiedz o tym wnosz,
problem tylko w tym, e trudno si w nich rozezna.
- Wzorw nie odrzucam, tylko mam wiadomo, e tre, ktra za ich
wspomoeniem si pokazuje, e ona jest zmieszana, nieostra, po prostu
zsumowana z wielu "plam" (warstw). Odwoam si do analogii z filmem
i obserwowanej fabuy, w tym momencie jest bardzo pomocn - poprzez
odniesienie do scenerii, ale take wspomnianych wzorw.
Zastanw si, co zobaczysz, co zarejestrujesz na ekranie (cianie),
kiedy bdziesz rzutowa na paszczyzn sceny z filmu? - Tylko taka
uwaga techniczna: nie kadr jeden po drugim, jak w filmie linearnym,
nie nastpczo, ale wszystkie cznie. Pocie film na kawaki, masz
je ustawione w kolejnoci (jak ramki w rzutniku) - i puszczasz przez
wszystkie strumie wiata. Co zobaczysz na ekranie?
- Co zobacz.
- Uciekasz od odpowiedzi. Owszem, co si pojawi, to prawda, ale w
tej chwili zasadniczym pytaniem jest, co oraz jak bdzie wygldao?
Czy to bdzie fabua filmu, czy wyrnisz poszczeglne sceny - czy
moesz w takim "skompresowanym" na przestrza ujciu dojrze fakty
i szczegy? - Czy wyrnisz, okrelisz kolejno nastpowania scen,
czy w ogle co ostro na/w "ekranie" wyodrbnisz?
- Co bdzie wida.
- Jak najbardziej. Tylko e to "co" bdzie niebywale spltane ze
wszystkim innym. Zamiast "fabuy" filmu masz jeden "paski" kadr, i
to ten kadr jest dla ciebie caoci (i wszystkim). Tak (z)rzutowana
10
- Do tego zmierzam, nie przerywaj. - Skd ten ruch oraz zmiana? Mamy
oto kilka, kilkanacie "zdj" (ktre symbolizuj stany chwilowe),
tak sobie upraszczamy nasz eksperyment. Tylko e realnie, trzeba o
tym pamita (i mie tego wiadomo), w skali o ktr tu chodzi, a
wic o te "drobiazgowe tyknicia" (kwantowe), tam jedynek ("klatek
na sekund") jest wiele, z naszej perspektywy nieprzeliczalnie wiele,
to pdzi, e ho-ho...
I zestawiamy te kadry filmu w kolejnoci. Jeden-zero-jeden-zero. I
tak ca wybran "scen" porzdkujemy. - Wspominaem, e najlepszym
oddaniem jest postrzeganie tego jako uszeregowanie w pakiet kadrw
i ramek do rzutnika - pozwala zrozumie, a wyprodukowane tak obrazy
atwo i przyjemnie podpowiadaj, co i jak si dzieje... Widzisz to,
masz przed oczyma elementy naszego eksperymentu?
- Tak.
- To dziaamy. Co naley w tym momencie zrobi? Oczywicie puci
przez tak zestawiony zbir strumie wiata, oczywicie po to, eby
na ekranie (cianie) co si nam pojawio. - Widzisz ten strumie,
ktry przedziera si przez "kadry" (klatki) filmu? Widzisz "obraz"
wytworzony na paszczynie? Widzisz ostro?
- W miar ostro.
- No nie, kolego, jak moesz mwi, e widzisz ostro - bd, bd i
jeszcze raz bd.
- Ale widz, szczerze.
- Przecie ja wiem, co ty widzisz - problem w tym, e ty nie wiesz,
co oraz dlaczego tak widzisz. Opowiadasz o swoich wraeniach, o tym,
co jako fizyk stwierdzasz - i oczywicie opisujesz prawd, niczego
wicej nie ma. Ale, powtarzam, to spojrzenie z boku (z zewntrz), to
zobrazowanie jedynie dla ciebie moliwe, ale nie jest ani ostre, ani
jednoznaczne. I o to teraz gwnie chodzi. I dlatego z uporem (i na
rne sposoby) do tego wracam. Zawierasz si w zmianie, jeste bytem
budowanym przez zmian, doznajesz jej na wszelkie sposoby - ale nie
moesz swoim pomiarem wnikn "do koca" (do dna) w proces, poniewa
elementy tego procesu tworz twoje poznanie.
Musisz odnotowa sobie gboko i powanie w pamici, e nie mona w
rzeczywistoci nigdy i niczego dojrze w ostrej, cile okrelonej
i jednoznacznej postaci - to niemoliwe.
- Dlaczego?
- Jeszcze raz, co widzisz na cianie?
- Mam powiedzie, e "plamy", o to ci chodzi?
- Plamy, plamy - sowa, sowa. Nie, plamiasto wiata w omawianym
tu "rzucie" na/w paszczyzn to oczywisto. Chodzi o "ziarnisto"
i "zwiewno" tych plam, tak to okrel - oraz o to, co z nich si
sumarycznie tworzy...
- Nie rozumiem.
- Zastanw si, co zawieraj poszczeglne kadry filmu z wyrnionym
przez ciebie faktem (tu w postaci "atomu"). Co tu jest wane? e w
ramach jednego kadru jest jaki rozkad elementw tworzcych obiekt.
I wicej: jest to skwantowany (i unikatowy) rozkad elementw, taki
"odcisk palca" w caoci zbioru. Istotne jest tu to rozoenie. S
elementy, musi by ich rozmieszczenie w czasie-przestrzeni "kadru";
kady postrzegany przez ciebie fakt (kady, co by nim nie byo), to
zoenie. - A co to znaczy, e zoenie? e jeden element budujcy
obiekt znajduje si na/w brzegu, e inne elementy s w rodku, inne
13
- Jakie?
- O ile w przypadku maych elementw rzeczywistoci, na skutek naszej
powolnej obserwacji i rozcignicia jej na wielkie dystanse (wielkie
wobec postrzeganego faktu) - o ile tu widzimy "cao" faktu i on w
naszej obserwacji jest "zamknity" w jednostk (szybka zmiana jest
dla nas staoci; mnogie "kadry filmu" s kamieniem, atomem, moim
ciaem, itp.) - o tyle w sytuacji drugiej, kiedy analizujemy due i
wielkie, a nawet (wszech)wiatowe obiekty, tu ma miejsce odmienny
sposb rejestracji: widzimy po kawaku.
Jak ci tumaczyem przed chwil, widzimy "wy" albo "gr", jednak
nie mamy wiadomoci, e kwant tego wyu zrealizowa si dawno temu,
dzi jest kolejny kawaek, a za ile tam wiekw bdzie nastpny. A
kiedy obserwujemy skrajnie wielkie fakty, zauwa, tu sytuacja robi
si zupenie kopotliwa. Dlaczego? Poniewa nie kawaek z caoci w
twoim polu obserwacyjnym si znajduje, ale kawaek z kawaka. Nawet
wicej, by moe jest to ktry tam kawaek z kawaka.
Z czego to wynika? Bo zmiana jest skwantowana. Na samym dole lokuje
si jednostka czego w ruchu, przemieci si, a rezultatem jest to,
co mierzysz. Zmiana na kadym poziomie musi dokonywa si jednostkami
najmniejszymi z najmniejszych, jednak dopiero suma takich jednostek
skada si w to, co widzimy, co badamy - czym jestemy...
I teraz, jeeli spogldamy "w gr" ("sali"), to oczywicie widzimy
te kwanty (sceny) "pokawakowane", widzimy cz z caoci. Ale tu
wchodzi do gry zaskakujca dla nas, a te mocno gmatwajca pomiar
okoliczno: skoczona warto przenoszenia sygnau. Oczywicie nie
ma to adnego znaczenia, kiedy mierzymy odlego do budynku ssiada
czy pobliskiej wioski, ale kiedy rozpozna trzeba wielkie i bardzo
wielkie zakresy - c, tu ju sprawa robi si problematyczna. Bo tu
w zakres pomiaru (postrzegania), na skutek nakadania si "zdj",
wchodzi wszystko - aktualne, dawne, a nawet przysze (ju istnieje,
ale dopiero zza horyzontu si wyoni). Czyli wida wszystkie etapy
zmiany, i to cznie - w "przewietleniu" przez rzeczywisto wida
"kadry" filmu jednoczenie. I tym samym wida "chmur" zaistnie w/na
naszym paskim ekranie - chmur, w ktrej trudno si rozezna.
Czyli, o ile w przypadku maych obiektw obserwator musi kadry filmu
oddala od siebie, o tyle tutaj musi je zbliy - zrozumienie zjawisk
i ich cznoci ze sob wymaga scalenia (skompresowania). Przecie te
wszelkie galaktyki i gwiazdy zaistniay, cigle si przeksztacaj i
cigle s w ruchu - ale to s te same obiekty (a my w tej chwili je
widzimy w okrelonym punkcie). Widzimy "atom galaktyczny", nawet ju
widzimy tworzce go "elektrony" i "chmur" - ale widzimy oderwany od
innych i samodzielny punkt, a to fasz. To bd obserwacyjny, ktry
nadaje "kawakowi" ("kadrowi filmu") cechy odrbnoci, kiedy za nim
cignie si wielowymiarowa legenda (historia przeksztace). Jeeli
tej opowieci nie zbudujemy, jeeli nie poczymy punktw w jedno
i zalenoci (a to zadanie obserwatora, tylko jego), to w ogldzie
bd dominoway punkty - chaotycznie rozrzucone fakty, ktre co ze
sob czy. Ale co i jak, ech...
Widzimy "obraz" oraz jego "plamy", ale czy on jest pikny, czy ma w
sobie gbok histori (sens), to musi oceni obserwator. Oceni na
podbudowie tego, czego si wczeniej nauczy sczytujc "literki" i
inne znaczki ze wiata.
Pikno rzeczywistoci jest w obserwatorze, tylko w nas.
23
...
- Wniosek jest taki: "paszczyzna poznania" to konieczno, dobrze
to wyraziem?
- Mamy przed sob (oraz w sobie) wielowymiarow paszczyzn, w taki
sposb zdefiniowany wiat to nie abstrakcja, to nie literackie, dla
zrozumienia wyprodukowane ujcie - to konkret. Rzeczywisto, w taki
sposb okrelany przez nas zbir kwantowych jednostek, to "paski",
na cztery wymiary rozcigajcy si zakres energetycznej kipieli, nic
wicej. Nie ma adnych innych wymiarw, one nie s gdzie ukryte lub
inaczej niedostpne. Ich nie ma.
Jednak, i to trzeba podkreli, wszelkie ustalane wielowymiarowoci
wiata, te produkowane (za wzorami) ujcia - tak, one s poprawne,
oddaj (opisuj) zmian w toku przeksztace. Ale opisuj j nam i
w naszym zbiorze poj - to my nanosimy na pozornie chaotyczny tok
zjawisk rytm i ustalamy regu - to my te "wymiary" widzimy i jest
to konieczno poznawcza, ale ju "spoza" zmiany, ustawiamy si na
pozycji zewntrznego obserwatora, porzdkujemy strumie elementw i
widzimy ad w chaosie.
e proces nic o tym nie wie? A co to ma za znaczenie, chodzi o nas.
Tylko o nas.
cdn.
Janusz ozowski
24