You are on page 1of 212

BORIS AKUNIN

PELAGIA I BIAY BULDOG

KRYMINA PROWINCJONALNY

I
Cz pierwsza
PATRZAJCIE SI PSW
I

mier Hulaja

...Bo te trzeba wam wiedzie, e na Jabecznego Zbawiciela, kiedy niebo powoli zaczyna
zawraca z lata na jesie, miasto nasze ulega zwykle istnemu najazdowi cykad, tak e noc
choby i chcia czowiek zasn, to nie zanie takie si ze wszystkich stron trele nios, tak
niziusieko schodz gwiazdy, a ksiyc to ju zawisa tu-tu nad dzwonnicami i podobny si
robi do jabka naszej synnej mietanowej odmiany, ktr kupcy tutejsi a na dwr cesarski
dostarczaj i nawet do Europy na wystawy wo. Gdyby wypado komu spojrze na nasz
Zawosk hen, z nieboskonu, skd noc promienie cia niebieskich na nas spywaj, to
szczliwiec taki ujrzaby pewnie obraz jakiego zaczarowanego krlestwa: Rzeka skrzy si
leniwie, dachy poyskuj, latarnie gazowe migocz, a nad ca t gr rnorakich byskw
unosi si srebrzysty dwik chru cykad.
Ale wrmy do wadyki Mitrofaniusza. O przyrodzie bowiem wspomnielimy tylko po
to, eby wyjani, czemu w tak noc nieatwo by zasn nawet czowiek najzwyczajniejszy,
mniej troskami obciony ni archijerej guberni. Nie przypadkiem ludzie niechtni, a ma ich
nawet w dostojny pasterz, no bo kto ich nie ma, utrzymuj, e to wanie przewielebny, a
bynajmniej nie gubernator Antoni Antonowicz von Hagenau, prawdziwie wada rozleg
nasz krain.
Nawiasem mwic rozlega, bo rozlega, ale zaludniona nie zanadto. Prawdziwe miasto
to bodaj jeden tylko Zawosk, inne za, nawet i powiatowe, wygldaj na jakie rozronite
wioski, z gromadk murowanych budynkw urzdowych wok jedynego placu, z niewielk
wityk i setk czy dwiema drewnianych domw krytych blach, ktr od niepamitnych
czasw maluje si u nas, nie wiadomo czemu, koniecznie na zielono.
A i stolica guberni to aden tam Babilon w czasach, o ktrych tu mowa, caa jej ludno
liczya dwadziecia trzy tysice piset jedenacie osb pci obojga. Co prawda, w tygodniu
po Przemienieniu, jeli nikt nie umrze, oczekiwano powikszenia liczby tutejszych obywateli
o jeszcze dwie dusze, jako e ona zarzdcy kancelarii gubernialnej Sztopsa oraz mieszczanka
Safulina ju donaszay, a ta druga nawet wedle powszechnego zdania przenosia.
Zwyczaj prowadzenia cisej ewidencji ludnoci zapocztkowano u nas niedawno, za
teraniejszej wadzy, i to tylko w miastach. A ile narodku gdzie tam po lasach i botach sobie
biduje, to ju jeden Pan Bg wie; jak kto chce, niech sam pjdzie i policzy. Od Rzeki po sam
Ural cign si na setki wiorst guche, nieprzebyte knieje. S tam i pustelnie raskolnikw, i
faktorie solne, a na brzegach ciemnych, gbokich rzek, w wikszoci w ogle bezimiennych,
yje plemi Zytiakw, ludek spokojny i posuszny, ugryjskiego pochodzenia.
Jedyn wzmiank o dawnym yciu naszej niezbyt znamienitej krainy znale mona w
Ksidze nowogrodzkiej, pitnastowiecznej kronice. Mowa tam o kupcu imieniem Ropsza,
ktrego w tutejszych lasach pogastwo dzikie goobrzuche uowiwszy, na ofiar
kamiennemu bawanowi Szyszydze gowy pozbawio, od czego, uwaa za stosowne objani
kronikarz, sczez one Ropsza, ducha odda i bez gowy pogrzebion jest.
Byy to wszelako czasy dawne, mityczne. A teraz jest u nas cicho i spokojnie, nikt po
drogach nie obuzuje, nie zabija i nawet wilki w lasach tutejszych dla obfitoci poywienia
wyranie tustsze s i bardziej leniwe ni w innych guberniach. Dobrze nam si yje, daj tak
Boe kademu. A co do tego, co przygaduj ludzie niechtni naszemu arcypasterzowi, to kto
naprawd zawoask krain wada czy wadyka Mitrofaniusz, czy moe gubernator
Antoni Antonowicz, czy te wytrawni doradcy pana gubernatora albo zgoa gubernatorowa
Ludmia Patonowna my si rozstrzyga nie podejmujemy, bo to rzecz nie na nasz rozum.
Powiemy tylko, e stronnikw i wyznawcw przewielebny ma w Zawosku o wiele wicej
ni nieprzyjaci.
Zreszt ostatnimi czasy w zwizku z pewnymi wydarzeniami ci ostatni nabrali miaoci i
gowy podnieli, co przysporzyo Mitrofaniuszowi, oprcz zwykych powodw do
bezsennoci, zwizanych z szalejcymi cykadami, powodw dodatkowych, szczeglnych.
Dopiero wic chmurzy wadyka swoje wysokie, trzema poprzecznymi zmarszczkami
przecite czoo, dopiero naspia czarne, gste brwi.
Urodziwy jest na twarzy biskup zawoski, nie po prostu przystojny, ale zaiste pikny, jak
przystaoby nie pasterzowi nawet, tylko jakiemu kniaziowi staroruskiemu czy
bizantyjskiemu archistrategowi. Wosy ma nasz wadyka dugie, siwe, brod te dug i
jedwabist, na razie wci na wp czarn, a w wsach to nawet jednego siwego woska nie
uwiadczysz; spojrzenie przenikliwe, najczciej mikkie i jasne, ale tym straszniejsze, kiedy
si zachmurzy gniewem i byskawice zacznie ciska. W takich gronych chwilach wyraniej
rzucaj si w oczy i surowe zmarszczki wzdu koci policzkowych, i orle wygicie
wydatnego, rasowego nosa. Gos ma wadyka gboki, dwiczny, przelewajcy si nisko, tak
samo dobry do serdecznej rozmowy, jak do natchnionego kazania czy pastwowotwrczej
mowy na kolejnej sesji witego Synodu.
Za modych lat wyznawa Mitrofaniusz pogldy ascetyczne. Chodzi w habicie z
workowatego ptna, udrcza ciao nieustannymi postami, a nawet, powiadaj, nosi pod
koszul elazne acuchy. Dawno ju jednak wyrzek si tych udrcze, uzna je za
powierzchowne, nieistotne, co gorsza szkodzce prawdziwej pobonoci. Doszedszy lat i
dostpiwszy mdroci, sta si dla wasnego i cudzego ciaa bardziej pobaliwy, a co si
tyczy codziennego stroju, to lubi szczeglnie domowe sutanny z cienkiej materii, granatowej
lub czarnej. Czasem, kiedy wymaga tego autorytet biskupiej godnoci, przywdziewa
fioletowy paszcz z kosztownego aksamitu, kaza zaprzga w sze koni paradn karet, na
stopniach za musieli koniecznie sta dwaj potni, gstobrodzi braciszkowie w zielonych
sutannach z galonami, wielce do liberii podobnych.
Trafiali si oczywicie i tacy, co cichaczem wyrzekali na sybaryckie nawyczki
przewielebnego i zamiowanie do wystawnoci, ale nawet oni nie osdzali go zbyt surowo,
pamitajc o jego wysokim pochodzeniu i o tym, e od dziecka by nawyky do zbytku i
dlatego nie przywizywa do niego jakiego szczeglnego znaczenia, nie raczy zauwaa, jak
wyraa si biskupi sekretarz, ojciec Serafini Starowny.
Urodzi si zawoski przewielebny w znakomitej, zblionej do dworu rodzinie, ukoczy
Korpus Paziw, po czym wstpi do kawalerii gwardii (a byo to jeszcze za panowania
Mikoaja Pawowicza). ycie prowadzi takie, jakie zwykli wie modzi ludzie z jego sfery, i
jeli rni si czym od rwienikw, to bodaj tylko pewn skonnoci do filozofowania,
zreszt nie tak znowu rzadk wrd wyksztaconych i wraliwych modziecw. W puku
uwaano filozofa za dobrego koleg i chwackiego kawalerzyst, dowdztwo go lubio,
awansowao, tak e koo trzydziestki poszedby pewnie w pukowniki, ale akurat trafia si
kampania krymska. Bg wie, co si objawio przyszemu biskupowi zawoskiemu w
pierwszej jego sprawie bojowej, konnej potyczce pod Baakaw, wiadomo tylko, e
wyzdrowiawszy po ranie od szabli, wicej ju broni do rki wzi nie chcia. Poda si do
dymisji, poegna z rodzin i wkrtce odby nowicjat w jednym z najodleglejszych od stolicy
monasterw. Jednak jeszcze dzi, zwaszcza kiedy odprawia w wityni naboestwo z okazji
ktrego z dwunastu wielkich wit albo przewodniczy na zebraniu w konsystorzu, atwo
sobie wyobrazi, jak gromko podawa swym uanom komend: Szwaaadron, szaaableee w
do! Maaarsz, marsz!
Czowiek nieprzecitny na kadym polu si wyrni, tote niedugo wid Mitrofaniusz
anonimowe ycie w zapadym klasztorze. Jak przedtem zosta najmodszym dowdc
szwadronu w caej lekkokonnej brygadzie, to i teraz tak si zoyo, e zosta najmodszym z
biskupw prawosawnych. Mianowany do nas, do Zawoska, najpierw wikariuszem, a potem
ju gubernialnym arcypasterzem, wykaza si tak mdroci i gorliwoci, e wkrtce
wezwano go do stolicy i powoano na wysok godno kocieln. Wielu wryo
Mitrofaniuszowi w najbliszej przyszoci biay kobuk metropolity, ale on, ku zdumieniu
wszystkich, jeszcze raz zboczy z ubitej drogi ni std, ni zowd poprosi, by go znw
posano w nasz gusz, i cho dugo prbowano mu to wyperswadowa, to ku radoci
Zawoan odprawiono go z Bogiem, a on ju nigdy nie opuszcza tutejszej skromnej,
oddalonej od stolicy katedry.
Ale co z tego, e oddalonej. Dawno wiadomo, e im dalej od stolicy, tym do Pana Boga
bliej. A stolica i przez tysic wiorst potrafi dosign, jeli jej, wysoko rozsiadej, daleko
widzcej, strzeli do gowy taka fantazja.
I przez tak wanie fantazj nie spa tej nocy wadyka, bez przyjemnoci suchajc
uprzykrzonego cykadowego crescendo. Stoeczna fantazja miaa twarz i nazwisko, bya
bowiem inspektorem Synodu i nazywaa si Bubiencow, i wanie rozmylajc o tym, jak by
tu utrze nosa temu zowrogiemu jegomociowi, przewielebny ju setny raz przewraca si z
boku na bok na mikkiej, kaczym puchem nabitej pierzynie, postkiwa, wzdycha, a czasem
nawet wydawa z siebie aoliwe: Och!
oe w biskupiej sypialni byo szczeglne, starodawne, z elbietaskich jeszcze czasw
pochodzce, ze wspartym na czterech supach baldachimem w postaci rozgwiedonego
nieba. W czasach wspomnianego ju zapau do ascezy Mitrofaniusz spa doskonale i na
somie, i na goych deskach, dopki nie doszed do wniosku, e umartwianie to gupota i na
nic si nie zda, bo przecie nie po to Pan ulepi nasze ciao na swj obraz i podobiestwo, by
si nad nim znca, a do tego nie przystoi arcypasterzowi popisywa si przed podlegajcym
mu duchowiestwem i narzuca mu samoudrcze, do ktrych nie wszyscy wszak maj
duchowy pocig i ktrych zreszt regua kocielna nie wymaga. W dojrzaym wieku zacz
przewielebny skania si coraz bardziej do zdania, e prawdziwe prby niebo zsya na
czowieka nie w sferze fizjologicznej, lecz duchowej, a niszczenie ciaa nie zawsze pociga za
sob zbawienie duszy. Dlatego biskupie komnaty urzdzone s nie gorzej od
gubernatorskiego domu, st w refektarzu jest nawet nieporwnanie lepszy, a w sadzie
jabkowym pierwszym w caym miecie stoj altanki, rotundy i nie brak te fontanny.
Spokojnie tam, cienicie, dobrze si rozmyla, niechtni za niech tam sobie szepcz, c
zego jzora nie wsadzisz do wora.
A z perfidnym kontrolerem Bubiencowem oto jak postpi naley umyli wadyka.
Nasamprzd napisa do Petersburga do Konstantego Pietrowicza o wszystkich wyczynach
jego zaufanego nuncjusza i o tym, jakie nieszczcia mog z tych sztuczek wynikn dla
Cerkwi. Oberprokurator to czowiek rozumny. Moe si nad tym zastanowi. Ale do listu si
nie ogranicza, tylko koniecznie wezwa na rozmow gubernatorow Ludmi Patonown
przemwi jej do sumienia, zawstydzi. Kobieta z niej dobra i uczciwa. Powinna si
opamita.
I wszystko si uoy. Jakie to proste.
Ale chocia ju sercu ulyo, sen wci nie przychodzi, a winien temu by nie okrgy
ksiyc ani nawet nie cykady.
Znajc swoj natur i majc zwyczaj najstaranniej, do ostatniej rubki, sprawdza prac
jej mechanizmu, Mitrofaniusz zacz kalkulowa, co to za robak go gryzie i nie dozwala
rozumowi otoczy si obokiem snu. Gdzie przyczyna?
Czyby dzisiejsza rozmowa z szurnit nowicjuszk, szlachcianeczk, ktrej odmwiono
postrzyyn zakonnych? Wadyka nie patyczkowa si z ni, paln prosto z mostu: Ty, crko
moja, nie potrzebujesz najsodszego Niebiaskiego Oblubieca, tak tylko ci si zdaje. Tobie
najzwyczajniejszego narzeczonego trzeba, z urzdniczego stanu, a jeszcze lepiej oficera. Z
wsami! Rzecz jasna, nie naleao tak... Skutkiem by atak histerii i dugie handryczenie si.
No, ale mniejsza o to, gupstwo. Co jeszcze?
Trzeba byo podj nieprzyjemn decyzj w sprawie ojca ekonoma z monasteru
Bogojawleskiego. Za burdy po pijanemu i rozpustne odwiedzanie kobiet zej konduity
winowajca zosta skazany na usunicie z klasztoru i przywrcenie do stanu wieckiego. Teraz
zacznie si pisanina i do ekscelencji, i do Synodu. Ale i to bya zwyka sprawa, nie w niej
krya si przyczyna niepokoju.
Mitrofaniusz pomyla jeszcze troch, pomaca sam w sobie, zabawi si w ciepo-zimno,
jak bywao w dziecistwie, i nagle zrozumia: list od ciotki, generaowej Tatiszczewej, to jest
wanie ten robak, co go gryzie. A sam si zdziwi, ale serce od razu potwierdzio ciepo,
ba, gorco! Niby gupstwo, a w duszy co spokoju nie daje. No to jak, wzi? Przeczyta?
Usiad na ku, zapali wiec, zaoy pince-nez. Gdzie ten list? O, jest, na nocnym
stoliku.
Miy mj Misza pisaa staruszka, Maria Afanasjewna, z przyzwyczajenia nazywajc
krewniaka dawno zapomnianym wieckim imieniem jak zdrowie? Daa Ci spokj podagra
przeklta? Przykadasz licie kapuciane, jak Ci kazaam? Nieboszczyk Apoloniusz
Nikoajewicz zawsze mwi, e... Dalej nastpowa obszerny opis cudownych waciwoci
kapusty ogrodowej i przewielebny niecierpliwie przelizgn si po linijkach, pisanych
rwnym, starowieckim pismem. Oczy zatrzymay si na nieprzyjemnym nazwisku. Znw
mnie odwiedzi Wodzimierz Lwowicz Bubiencow. A czeg to o nim nie wygadywali, e
niby oczajdusza i prawie morderca! Przyjemny mody czowiek, spodoba mi si.
Bezporedni, bez fanaberii i na psach si rozumie. Wiesz, e on, okazuje si, jest ze mn
spokrewniony przez Striechninw? Moja babcia, Adelajda Siekandrowna, secundo voto...
Nie, nie, to te nie to, idmy dalej.
Aha, tutaj: ...Ale to wszystko do sprawy nie naley, a pisaam tylko dlatego, e ze
saboci serca zwlekaam z przejciem do najwaniejszego. Ledwie si wezm w gar, na
duchu umocni, znowu zy pyn jak dwa strumyki, i rka dry, i w piersi zimno ciska. Pisz
do Ciebie, Misza, nie ot tak sobie. Wielkie mam zmartwienie, i to takie, e ty jeden mnie
zrozumiesz, a inni tylko patrze, jak wymiej, powiedz: cakiem rozum stracia stara
wariatka. Sama bym chciaa do Ciebie przyjecha, ale siy nie ma, chocia droga niby
niedaleka. Le jak koda i nic, tylko pacz i pacz. Wiesz sam, ile lat, ile si i rodkw w to
woyam, eby doprowadzi do koca dzieo, ktremu Apoloniusz Nikoajewicz ycie
powici. (W tym miejscu wadyka pokiwa gow, jako e do sprawy, ktrej wujaszek
nieboszczyk ycie powici, odnosi si sceptycznie). Dowiedz si wic, przyjacielu mj, co
za nikczemno zdarzya si u mnie w Drozdowce. Jaki dra, i to nie inaczej, tylko kto ze
swoich, podsypa trucizny do miseczki Hulajowi i apajowi. apaja, e modszy, emetykiem
uratowaam, mierci wydaram, ale Hulaju mj zgas. Ca noc cierpia, rzuca si, ludzkimi
zami paka i patrzy na mnie tak aonie: poratuj, niby, matu, w tobie caa moja nadzieja.
Nie uratowaam. Ju nad ranem zaskowycza bolenie, przekrci si na bok i ducha wyzion.
Padam bez przytomnoci i powiadaj, e trzy godziny w tym stanie przebyam, nawet i
doktor z miasta zdy przyjecha. A teraz le cakiem saba, ale najwicej ze strachu.
Przecie to spisek, Michasiu, nikczemny spisek. Kto chce zgadzi moje dzieciaczki, a z nimi
i mnie, staruch. Na Boga Wszechmogcego bagam Ci, przyjedaj. I nie z pociech
pastersk, ja jej nie potrzebuj, tylko eby przeprowadzi ledztwo. Wszyscy mwi, e taki
masz dar kadego drania na wskro widzisz i kad zbrodnicz intryg przenikniesz. A czy
mona sobie wyobrazi bardziej bezecny uczynek? Naprawd, przyjedaj, poratuj. Wieczn
twoj wielbicielk bd, a w testamencie szczodry legat umieszcz, czy to na wityni, czy
to na klasztor jaki, czy to na sieroty. Na samym kocu listu ciotka przechodzia z tonu
familiarnego na oficjalny i peen szacunku: Polecajc si ojcowskiej uwadze, arcypasterskim
modlitwom i o biskupie bogosawiestwo bagajc, pozostaj oddan sug Waszej
Przewielebnoci, Maria Tatiszczewa.
Tu chyba wypadaoby wyjani spraw daru, o ktrym pisaa generaowa Tatiszczewa, a
ktry duchownej osobie biskupiej rangi jakby niezupenie przystoi. Tak czy inaczej, wrd
innych, wzniolejszych zalet przypisywano wadyce rwnie drogocenny, rzadko spotykany
talent rozwizywania wszelakich najbardziej nawet zawikanych zagadek, zwaszcza
majcych przestpcze to. Mona powiedzie, e Mitrofaniusz ywi prawdziw namitno
do takiej gimnastyki umysowej, i zdarzao si nieraz, e wadze policyjne, nawet z ssiednich
guberni, pokornie prosiy go o rad, kiedy miay do czynienia z jakim zagmatwanym
ledztwem. Biskup zawoski w duchu bardzo szczyci si swoj saw, ale z niezupenie
czystym sumieniem po pierwsze dlatego, e duma niewtpliwie zaliczaa si do uczu
czczych i marnych, po drugie za z jeszcze jednej przyczyny, ktr pominiemy milczeniem,
jako e zna j tylko on sam i jeszcze pewna osoba.
Wieczorem, po pierwszej lekturze listu, proba cioci, eby pdzi do jej majtku dla
zbadania okolicznoci mierci Hulaja, rozbawia przewielebnego. Rwnie i teraz, ponownie
przeczytawszy to ordzie, pomyla sobie: bzdury, bredzi starowina. Poley dzie, dwa i
wstanie.
Wadyka zgasi wiec, pooy si, ale serce wci nie dawao spokoju. Sprbowa
pomodli si o wyzdrowienie cioci. Wiadomo, e nocnej modlitwie bliej do Najwyszego.
Nawet Zotousty pisze, e Pan nasz najbardziej te wanie sobie umiowa, ktre w spokojny
czas odmawiasz, obficie nieraz paczc.
Modlitwa jednak wysza jaka taka bez duszy, sam tylko papuzi sowotok, a tego wadyka
nie uznawa. Nawet za pokut nigdy na nikogo nie nakada odmawiania modlitw, uwaa to
za witokradztwo. Pacierz, co tylko przez usta przechodzi, serca nie tknwszy, to w ogle
aden pacierz.
No dobrze, niech Pelagia tam jedzie zdecydowa Mitrofaniusz. Niech wyjani, co si
stao z tym przekltym Hulajem.
I od razu mu ulyo. Ani cykady nie drczyy ju duszy drcym wielogosem, tylko
koysay do snu, ani ksiyc oczu nie olepia, lecz jakby omywa twarz ciepym mlekiem.
Mitrofaniusz przymkn powieki, wygadzi zmarszczki na surowym czole. Zasn.

***

Z okazji Przemienienia Paskiego, nazywanego take Jabecznym Zbawicielem, w cerkwi


domowej od rana wicono pody. To wito, z dwunastu wielkich przecie nie najwiksze,
Mitrofaniusz lubi za barwno i mi Bogu lekkomylno. Sam naboestwa nie odprawia,
sta z tyu i z boku, na archijerejskim podwyszeniu, skd lepiej wida i ozdobion jabkami
cerkiew, i liczn publiczno, i diakonw w specjalnych jabecznych ornatach niebieskich
ze zotym, naszywanych motywami z lici i owocw. piewacy synnego chru biskupiego,
zszedszy si z obu stron, huknli katawasij, ale to tak, e ciki krysztaowy yrandol pod
biaym sklepieniem dwicznie zadygota tczowymi wisiorkami. Ojciec Amfiteatrow zacz
wici jabka: Panie Boe nasz, dozwl wierzcym w Ciebie cieszy si dzieami Twoimi i
sam pobogosaw sowem swoim lece tu pody...
Dobrze.
Naboestwo na Przemienienie jest niedugie, radosne. W wityni pachnie wieoci i
sokiem, bo kady przyszed z wasnym koszykiem jabek. Koo Mitrofaniusza na stoliku te
sta srebrny pmisek z ogromnymi, czerwonymi, ananasowymi carskimi jabkami z
biskupiego sadu, soczystymi, sodkimi, pachncymi. Kogo przewielebny obdarzy, tego
szczeglnie wyrni i osobliw mu okae przychylno.
Mitrofaniusz posa kulawego suk przy biskupim pastorale do lewego chru, gdzie
stay rzdem stateczne mniszki, ktrym jako pobone wiczenie zlecono nauczanie w
diecezjalnej szkole dla dziewczt. Posaniec szepn na ucho kierowniczce, wysokiej, chudej
siostrze Krystynie, e wadyka jabuszkiem obdarowa raczy, a ta obejrzaa si i schylia w
dzikczynnym pokonie. Na prawo od niej staa chyba (od tyu nie od razu mona byo
rozpozna) siostra Emilia, wykadajca arytmetyk, geografi i jeszcze kilka przedmiotw.
Potem krzywoboka siostra Olimpiada, odpowiedzialna za Sowo Boe. Dalej dwie jednakowo
przygarbione Ambrozja i Apolinaria, co to nie rozrnisz, ktra jest ktra; jedna wykadaa
gramatyk i histori, druga uyteczne roboty rczne. A na kocu, tu przy ciance, staa
sobie niewysoka, chudziutka siostra Pelagia (literatura i gimnastyka). Tej to nie sposb z
adn inn pomyli: apostolnik przekrzywiony, a z boku dla mniszki wstyd, rzecz
niedopuszczalna kosmyk rudych wosw sterczy i w promieniu soca miedzi poyskuje.
Mitrofaniusz znw, ktry to ju raz, westchn, powtpiewajc, czy nie pomyli si,
udzieliwszy w swoim czasie Pelagii bogosawiestwa na postrzyyny zakonne. Nie
pobogosawi nie mg panna ma za sob wielki smutek i cik prb, jak nie kada
dusza by wytrzymaa ale okropnie ju niemnisiego jest usposobienia: za ywa, na miejscu
nie usiedzi, ciekawska, w ruchach adnej statecznoci. No, przecie sam taki jeste, stary
durniu napomnia si przewielebny i jeszcze raz, jeszcze smutniej, westchn.
Kiedy siostry ustawiy si w kolejce, by dosta od przewielebnego po jabku, wadyka
kad wyrni: tej da rk do pocaowania, tamt po gowie leciutko pogaska, do innej
znw umiechn si po prostu, a z ostatni, Pelagi, casus si wydarzy. Nastpia, niezgraba
jedna, ojcu diakonowi na nog, odskoczya, przepraszajc, w rce klasna i bach! okciem
prosto w pmisek. oskot, brzk srebra po kamiennej pododze, na wszystkie strony tocz si
radonie czerwone jabuszka, a chopcy ze szkki cerkiewnej, ktrym to cakiem si nie
naley, bo obuziaki z nich i urwisy, ju rozchwytali drogocenne carskie ananasowe, niczego
nie zostawili ludziom godnym, zasuonym, ktrzy za Pelagi na swoj kolej czekali. I stale
tak z ni jest: nie mniszka, tylko jedno utrapienie piegowate.
Mitrofaniusz poruszy wargami, ale od wymwki si powstrzyma, bo to przecie i
witynia Boa, i wito.
Pobogosawi tylko i powiedzia:
Schowaj no kosmyk, wstyd. I id do biblioteki. Bd z tob mwi.

***

Wyobrazi sobie osio, e jest kusakiem, j wic chrapy rozdyma i wali kopytem w
ziemi. Tak zacz rozmow przewielebny. Wszystkich przegoni! rycza.
Najszybszy jestem, najwawszy! I tak przekonujco rycza, e wszyscy wok uwierzyli i
zaczli powtarza: Ten nasz osio to wcale nie osio, tylko najczystszej w wiecie krwi
argamak. Trzeba go teraz wystawia do wycigw, eby wszystkie co do jednej nagrody
zdoby. I od tej pory osio ycia nie mia, bo gdzie tylko jakie gonitwy si odbyway, to jego
zaraz za uzd i do biegania cign. Jazda woaj kapouchy, nie zawied! Takie to
wspaniae ycie osowi przypado.
Mniszka, od dawna ju nawyka do biskupich przypowieci, suchaa w skupieniu. Gdyby
tak kto mimochodem na ni spojrza, powiedziaby: modziutka panna twarz czysta, o
miym owalu, budzca sympati i z pozoru naiwna. Ale to mylne wraenie brao si z
zadartego nosa i uniesionych zdziwieniem brwi, a ciekawskie, okrge, ciemne oczy patrzyy
zza takiche okrgych okularw wcale a wcale nie prostodusznie i wida byo po tych
oczach, e to nie adna dzierlatka: i nacierpie si zdya, i poy, i porozmyla o tym, co
przeya. wieo za i mody wygld bray si z biaej cery, czsto towarzyszcej rudym
wosom, i z nieustpliwych piegw, rozsypanych po buzi jak pomaraczowe paciorki.
Powiedz no mi wic, Pelagio, czego si tyczy ta przypowie?
Siostra zamylia si. Z odpowiedzi si nie spieszya. Malekie biae rczki mimowolnie
signy do wiszcej u pasa pciennej torebki, a wadyka, ktry wiedzia, e Pelagii myli si
najlepiej z robtk w rce, zezwoli:
We druty, mona.
Skwapliwie zaszczekay ostre stalowe druty i Mitrofaniusz zmarszczy brwi,
przypomniawszy sobie, jakie ohydne wytwory pojawiaj si na wiecie z przyczyny tych z
pozoru zrcznych palcw. Na wit Wielkanoc siostra ofiarowaa archijerejowi biay
szaliczek z literami ChZm tak krzywymi, jakby zdyy ju sobie porzdnie podpi.
Dla kogo to? nieufnie spyta wadyka.
Dla siostry Emilii. Paseczek, a puszcz po nim fryz z czaszek z piszczelami.
No, no uspokoi si biskup. Wic co z przypowieci?
Tak sobie myl westchna Pelagia e to o mnie, grzesznej. T alegori chciae,
ojcze, powiedzie, e ze mnie taka zakonnica jak z osa rczy kusak. I taki niemiosierny sd
o mnie std powzie, e w wityni jabka rozsypaam.
A rozsypaa rozmylnie? eby w wityni rwetesu narobi? No, przyznaj si.
Mitrofaniusz spojrza zakonnicy w oczy, ale zawstydzi si, bo wyczyta w nich agodny
wyrzut. No dobrze, dobrze, ja tylko tak... A moja przypowie nie tego si tyczy, nie
zgada. Co to jest w nas, ludziach, za urzdzenie, e kada rzecz, kade wypowiedziane
sowo koniecznie chcemy wzi do siebie? To pycha, crko moja. I nie taki z ciebie rzadki
ptak, ebym ja przypowieci o tobie ukada.
Wadyka rozzoci si nagle, rce zaoy za plecy i przeszed si po bibliotece, ktrej
warto chyba powici troch uwagi.
W biskupiej bibliotece panowa idealny porzdek, a zajmowa si ni sekretarz Starowny,
pracownik, w penej zgodzie ze swoim nazwiskiem, wielce skrupulatny. Na rodku
najduszej ciany (tej, na ktrej nie byo okien ani drzwi) staa szafa z dzieami
teologicznymi i patrologicznymi, kryjca w sobie pobone ksigi w jzykach
cerkiewnosowiaskim, aciskim, greckim i hebrajskim. Po lewej stronie stay szeregiem
szafy z hagiografi, z ywotami witych prawosawnych i rzymskokatolickich; po prawej
prace z historii Cerkwi, liturgiki i kanoniki. Specjalne miejsce, przypominajc o poprzedniej
pasji przewielebnego, zajmowaa wielka szafa z traktatami powiconymi ascezie. Mieciy
si w niej take drogocenne biae kruki w rodzaju pierwszych wyda Zamku wewntrznego
Teresy z Avila czy Ozdoby duchowych zalubin Ruysbroecka Cudownego. Na wielkim stole,
zajmujcym ca dugo komnaty, leay stosy zszywek rosyjskich i zagranicznych gazet i
czasopism, przy czym najbardziej honorowe miejsce okupoway Zawoskie Wiadomoci
Diecezjalne, gubernialna gazeta, ktr wadyka redagowa osobicie.
Literatura niereligijna za, z najrozmaitszych dziedzin, od matematyki po numizmatyk i
od botaniki po mechanik, staa na mocnych dbowych pkach, szczelnie zasaniajcych trzy
pozostae ciany sali bibliotecznej. Ze wszystkich rodzajw lektury wadyka unika tylko
beletrystyki, uwaajc j za mao poyteczn. Jest na tym wiecie wystarczajco duo cudw,
zagadek i niepowtarzalnych historii, wymylonych przez niebiaskiego Twrc powiada
czasem biskup tote ludzie miertelni nie maj po co wymyla dla zabawy wasnych
wiatw i ludzikw, bo tak czy inaczej w porwnaniu z zamysem Boym wyjdzie to ubogo i
nieciekawie. Co prawda siostra Pelagia spieraa si z wadyk i powoywaa na to, e skoro
ju Pan nasz zasia w duszy ludzkiej pragnienie twrczoci, to ju On lepiej wie, czy jest jaki
sens i poytek w ukadaniu powieci. No, ale tej dysputy teologicznej nie rozpoczli
Mitrofaniusz i jego duchowa cra, zacza si o wiele wczeniej, nie oni te j dokocz.
Stanwszy przed Pelagi, pokornie czekajc, kiedy jej preceptorowi duchowemu
przejdzie to niezrozumiae rozdranienie, Mitrofaniusz zapyta nagle:
A czemu to nos byszczy? Znw si piegi maci z dmuchawca smarowao? Godna to
Chrystusowej oblubienicy rzecz takimi marnociami si zajmowa? Przecie rozumna z
ciebie kobieta. To to bogosawiony Diadoch naucza: Zdobica ciao swoje ciaolubstwem
grzeszy, a ono znamieniem niedowiarstwa jest.
Z artobliwego tonu przewielebnego Pelagia odgada, e chmurka odpyna, i
odpowiedziaa dziarsko:
Z twego Diadocha, ojcze, by znany wstecznik. To on i my si zakazywa. Jak tam
jest w jego Kefalii powiedziane? Wstrzemiliwoci gwoli naley ani si wystrzega, jako
e ciao nasze sabnie od rozkosznej tej mokroci.
Mitrofaniusz zmarszczy brwi.
A ja ci naka sto pokonw do samej ziemi wybi, eby bez szacunku o staroytnym
mczenniku nie mwia. A o ozdabianiu ciaa susznie on naucza.
Zmieszaa si Pelagia i wdaa w dugie usprawiedliwienia, e z piegami, uchowaj Boe,
nie dla cielesnej urody wojuje, tylko z pobonej gorliwoci: bo co to za zakonnica z
piegowatym nosem.
No, no... Biskup nieufnie pokiwa gow, wci jeszcze ocigajc si z przejciem do
gwnej sprawy.
Od zuchwaoci do pokory i z powrotem siostra Pelagia zawsze przechodzia
byskawicznie, a nady byo trudno. Teraz te, bysnwszy oczkami, bardzo ju miao
zapytaa:
A czy to dla piegw mnie wadyka wezwa?
I znw Mitrofaniusz nie zdecydowa si powiedzie o najwaniejszym. Zakaszla, jeszcze
raz przeszed si po bibliotece. Zapyta, co tam u uczennic w szkole. Pilne s? Chtne do
nauki? Czy siostry nie ucz ich jakich niepotrzebnych rzeczy, co to w yciu nie pomog, a
przeszkodz tylko?
Dochodz mnie suchy, e zacza je uczy pywania. Na co to? Mwi, e podobno
na Rzece kpielisko kazaa skleci i pluskasz si tam razem z nimi. Czy to dobrze?
Pywa dziewczynki musz koniecznie, bo po pierwsze to wzmacnia zdrowie i gibko
czonkw rozwija, a po drugie smuko wyrabia odpowiedziaa siostra. One przecie z
biednych rodzin si wywodz, wikszo to panny bez posagu. Jak podrosn, narzeczonych
trzeba bdzie im znale... Ale przecie, ojcze, nie w sprawie szkoy mnie wezwae. O
szkole rozmawialimy trzy dni temu, o pywaniu te.
Pelagia bya nie z takich, co to je mona dugo za nos wodzi, i dlatego Mitrofaniusz
opowiedzia wreszcie o tym, co minionej nocy przed snem wymyli.
Tym osem, o ktrym ci opowiedziaem, jestem ja sam. Ulegajc twoim probom, a
jeszcze bardziej wasnej czczej prnoci, ktra pasterzowi zgoa nie przystoi, trzymam
przed wszystkimi w tajemnicy, e prawdziwym asem od wydobywania tego, co ukryte i
schowane za niby oczywistym, nie ja, stary dure, jestem, tylko ty, cicha zakonnica Pelagia.
A ode mnie, jak od tego asego na saw osa, wszyscy oczekuj cudw i nowych odkry.
Teraz ju nikt nie uwierzy, jeli ogosz, e to wszystko twoim rozumem si dokonywao, a ja
ci tylko wiczenia pobone naznaczaem...
Druty przestay pobrzkiwa, w karych oczach zabysy iskierki.
Co si stao, ojcze? Chyba nie w naszej guberni, bobym wiedziaa. Znowu, jak w zesze
zapusty, kto skarbiec cerkiewny okrad? spytaa siostra bardzo zaciekawiona. A moe,
nie daj Bg, osob duchown zgadzili? Jakie wiczenie zada mi tym razem wasza
przewielebno?
Nie, czowiek aden nie zgin. Mitrofaniusz odwrci si zmieszany. O co innego
chodzi. Ale jednak o przestpstwo. W kadym razie nie dla policji to sprawa... Opowiem ci, a
ty na razie posuchaj. Potem powiesz, co mylisz. No, ale rb na drutach. Rb i suchaj...
Podszed do okna i mwi dalej, cay czas patrzc w sad i raz po raz postukujc palcami
po ramie okiennej.
Niedaleko std, jakie osiem wiorst, ley majteczek Marii Afanasjewny Tatiszczewej,
mojej dalekiej ciotki. To ju wiekowa staruszeczka, ale kiedy, dawno temu, uchodzia za
jedn z pierwszych petersburskich piknoci. Pamitam, maym chopcem byem, jak do nas
przyjedaa. Wesoa, moda, grywaa ze mn w warcaby... Za m wysza za oficera,
dowdc puku, ya z nim po rnych dalekich garnizonach, a kiedy on przeszed w stan
spoczynku, osiedlili si tutaj, w Drozdowce. By w Apoloniusz Nikoajewicz, teraz ju
witej pamici, namitnym psiarzem. Mia pierwsz psiarni w caej guberni. I charty
trzyma, i gocze, i legawe. Raz kupi szczeniaka za cae tysic rubli, taki by z niego
zapaleniec. Ale uwaa, e to wszystko jeszcze mao, umyli sobie, e ras jak szczegln
wyhoduje, jakiej dotd nie znano. I ca reszt ycia z tym projektem si para. Ras t nazwa
biay rosyjski buldog. Od zwykego buldoga rni si on maci cay jest biay jak mleko,
odznacza si wyjtkowo spaszczonym profilem (psiarze maj na to specjalny termin, ale
wylecia mi z gowy) i jeszcze jak niebywa faflastoci (tak si mwi, kiedy wargi s
obwise). Ale gwna osobliwo, rodzynek tego wszystkiego, polega na tym, eby cakiem
biay pies mia prawe ucho brzowe. Nie pamitam, jaki w tym sens, ma to co wsplnego z
hemami... Zdaje si, e kiedy Apoloniusz Nikoajewicz suy w kawalergardach, mieli tam
w szwadronie taki zwyczaj, e hemy zakadali z lekka na bakier. I wanie ucho ma t
zawadiacko przypomina. Aha, jeszcze zapomniaem, e tego psa winna take cechowa
wyjtkowa linowato, nie wiem ju, dla jakiego praktycznego poytku. Oglnie biorc
potwr, jakiego dugo by szuka. A oto co robi wuj Apoloniusz: do wszystkich paskich
domw w caej Rosji, gdzie tylko trzymano buldogi, da zna, eby wyrodkw albinosw nie
topi, jak to si zazwyczaj robi, tylko niezwocznie je odsya do generaa majora
Tatiszczewa, ktry wybrakowane szczeniaki wykupi za dobr cen. Biae szczeniaki, do tego
jeszcze z brzowym uchem, wrd buldogw rodz si bardzo rzadko. Ju nie pamitam,
chocia wiele razy syszaem i od wuja, i od ciotki... moe jeden na sto miotw. No wic,
jednym sowem, zbiera wujek Apoloniusz tych niewydarzecw, hodowa i jedne z drugimi
krzyowa. Wychodziy z tego szczeniaki zwyczajne, rude, ale od czasu do czasu te biae z
burym uchem, i to ju czciej ni zwykle, powiedzmy jeden na dziesi miotw. Te znowu
odcza i krzyowa, a jeszcze pilnowa, eby takie wicej faflaste i linowate byy.
Najgorzej rzecz si miaa z tym przekltym uchem. Przez nie to szczeglnie duo
szczeniakw trzeba byo brakowa. I tak to szo, miot po miocie. Nim wujaszek ducha
wyzion, ju mocno si przybliy do spenienia swoich marze, ale wci jeszcze znajdowa
si, by tak rzec, w p drogi. Umierajc, nakaza onie doprowadzi rozpoczte dzieo do
koca. A z Marii Afanasjewny maonka bya zaiste tylko ozoci. W swoim czasie ze
wiatowej czarodziejki staa si mateczk-komendantow, a potem i dziedziczk. I to bez
faszu, z serca i chci. Taki ju miaa od Pana Boga kobiecy talent. Gdyby jej m na ou
mierci polecenia nie zostawi, moe by i uscha, nie daaby smutkowi rady. A tak to nic, ju
dwadziecia lat we wdowim stanie i wci mocna, czynna, usposobienia ranego. Wszystkie
rozmowy, wszystkie myli tylko o psach. Ja ju nawet pomstowaem na ten jej przesadny
zapa i strofowaem j nie sucha. Mwi kiedy nie na powanie, tak tylko dokuczajc:
Cioteczko, a jeli do cioteczki sam Lucyfer przyjdzie i o jej dusz chrzecijask poprosi w
zamian za najczystsz bia ras, odda cioteczka? Bg z tob, Misza odpowiada co te
ty wygadujesz! I nagle zamilka, zamylia si. To ju, powiem ci, Pelagio, nie arty! Tak
czy inaczej, cigna dalej prac ma nieboszczyka, starajc si wyhodowa rosyjskiego
biaego buldoga, i niemao w tej sprawie dokonaa. Zwaszcza co si tyczy faflastoci,
paskomordzia i linowatoci. Z uchem poszo jej gorzej. Cakiem idealnych egzemplarzy
uzbierao si wszystkiego trzy. Dziad wabicy si Hulaj, stary ju, na dziewity rok mu
poszo. Potem jego syn apaj, czterolatek. I dwa, trzy miesice temu, ku radoci starowinki,
urodzi si Hulaja wnuk, nazwaa go Chapajem. Taki si uda pod kadym wzgldem
wzorowy, e ciocia wszystkie inne psy, nie do doskonae, kazaa potopi, eby rasy nie
psuy, a na rozpodek zostawia tylko te trzy. Och, zapomniaem o jeszcze jednym istotnym
punkcie: s krzywoape, a nosy maj rowe, czarno nakrapiane. To te wana cecha...
Tu wadyka poczu si cakiem gupio, zmiesza i spojrza spod oka na swoj suchaczk.
Ta poruszaa wargami, liczya oczka. Zdziwienia nie okazywaa.
A w ogle to masz, przeczytaj. Wczoraj list dostaem. Jeli powiesz, e staruszka
bredzi, e w gowie jej si pomieszao, to odpisz co uspokajajcego i po wszystkim.
Mitrofaniusz wyj z rkawa sutanny list i poda Pelagii. Siostra palcem przycisna
okulary do nasady nosa i zacza czyta. A przeczytawszy, zapytaa z niepokojem:
Komu by si chciao psy tru? I po co?
Spytaa tak powanie, e wadyce ulyo i od razu przeszo mu zmieszanie.
No wanie, po co? Sama rozwa. Ciocia Maria to staruszka bogata, spadkobiercw jej
nie brakuje. Dzieci poumieray, zostali wnuk i wnuczka, ksi i ksiniczka Tielianowowie.
I jeszcze mnstwo dalszych krewnych, jacy pieczeniarze, przyjaciele najrozmaitsi. Dobra z
niej kobieta, ale swarliwa. I ma jedn uprzykrzon mani: prawie co tydzie wzywa z miasta
notariusza i na nowo testament przerabia. Jak si na kogo rozzoci wykrela go z ostatniej
woli, jak kto jej dogodzi powiksza mu legat. To mi wanie w gowie siedzi. Gdyby tak
sprawdzi, mia Pelasiu, kogo ona tam ostatni raz w testamencie wzbogacia. Albo na odwrt:
na kogo si pogniewaa i wydziedziczeniem grozi. Innego sensu w tym dzikim psim
trucicielstwie nie widz, jak tylko to, e kto umyli sobie w ten sposb sam staruszk do
mogiy wpdzi. Widzisz przecie, jak si z powodu tego psa pochorowaa. A gdyby oba
pady, tobymy i cioci Mari pochowali. Co mylisz o mojej hipotezie z niepokojem spyta
biskup swoj przenikliw wychowank. Czy w ogle prawdopodobna?
Obawa uzasadniona i przyczyna cakiem prawdopodobna, inna nawet mi do gowy nie
przychodzi zgodzia si zakonnica, ale dodaa: Chocia, oczywicie, trzeba by na miejscu
posiedzie. Moe i jaka inna przyczyna by si znalaza. A duy ma ciocia waszej
wielebnoci majtek?
Duy. Posiado rozlega, utrzymana wzorowo. Lasy, ki, myny, len, owies
pierwsza klasa. Do tego i kapita, papiery wartociowe w banku. Nie zdziwibym si, gdyby
wszystko razem miliona sigao.
A znasz, ojcze, spadkobiercw? To to moc podoci trzeba mie w sobie, eby tak
rzecz zamierzy. Tak sobie myl, e zwyczajnie zabi grzech by by wcale nie mniejszy.
Ty na to z Boego stanowiska patrzysz i dobrze robisz. Ale ludzkim prawom daleko do
Boych. Jakby tak po prostu zabi, to przecie policja dopytywa si zacznie: a kto, a po co?
W kocu i na katorg mona trafi. A pieski otru to grzech na ludzki rozum nieduy, z
prawnego punktu widzenia w ogle aden, staruszk za takim sposobem zabi mona jeszcze
pewniej ni noem albo kul.
Pelagia zamachaa rkami, a jej robtka spada na podog.
W ludzkim sensie to te wielki grzech, bardzo wielki! Nawet gdyby ta Maria
Afanasjewna diabelskim pomiotem bya i kto przez ni skrzywdzony chcia rachunki
wyrwna, to co mu Boe stworzenia winne?! Pies to istota ufna, przywizuje si do
czowieka, a od Pana naszego i wiernoci, i darem kochania tak szczodrze jest obdarzony, e
nawet ludziom by si przydao od niego pouczy. Ja myl, wadyko, e zabi psa to jeszcze
gorzej ni czowieka zgadzi.
No, ty mi tu z takim pogastwem nie wyjedaj! hukn przewielebny. ebym tego
wicej nie sysza! Patrzcie j, yw dusz ze stworzeniem niemym porwnuje!
I co z tego, e nieme nie ustpowaa uparta mniszka. A psu w oczy ojciec zaglda?
Ot, choby wasnemu ukowi, co przy bramie na acuchu siedzi? A prosz zajrze. uk ma
w oczach wicej duszy i ycia ni ojca bezcenny Starowny w swoich mtnych lepkach!
Wadyka ju usta otworzy, eby da folg susznemu gniewowi, ale si pohamowa. W
ostatnim czasie walczy z grzechem surowoci serca, i nieraz z powodzeniem.
Psom podwrzowym w oczy zaglda nie mam kiedy sucho, z godnoci przemwi
biskup. A Starownemu daj spokj, akuratny jest i pilny, a e trudno mu si do duszy dobra,
no to ju taki jego charakter. I sprzecza si z tob nie bd, zwaszcza o oczywiste rzeczy.
Jedno mi powiedz: zrobisz to, o co prosz?
Zrobi, ojcze pokonia si zakonnica.
No, to masz wiczenie zakonne. Jed do Drozdowki. Od razu, teraz. Przekaesz cioci
Marii moje bogosawiestwo i pismo, ktre ci dam. Uspokj staruszk. A najwaniejsze
wyjanij, co si tam u nich dzieje. Jeli wykryjesz jaki zy zamiar udaremnij. A zreszt, co
ci bd uczy, sama wiesz. I dopki prawdy nie dojdziesz, nie wracaj.
Wadyko wzdrygna si Pelagia. Ja w sobot mam lekcje w szkole.
To na lekcje przyjedziesz, a potem znowu do Drozdowki. No, dosy, id. Podejd tylko,
pobogosawi.

***

Zanim siostra Pelagia wyruszy do majtku generaowej Tatiszczewej, musimy poda


pewne objanienia geograficzne, bez ktrych czowiekowi w Zawosku niebywaemu bardzo
trudno bdzie uwierzy, a nawet po prostu zrozumie, jak mogo si wydarzy wszystko to,
co pniej nastpio.
Gwn postaci tej historii jest Rzeka, najwspanialsza i najsynniejsza nie tylko w Rosji,
ale i w caej Europie. Stolica guberni stoi na jej lewym brzegu, nad gbokim jarem. Nurt jest
tu z obu stron cinity skaami i dlatego synna ze swego majestatycznego biegu Rzeka na
czas pewien traci w tym miejscu stanowczo, przechodzi z roztargnionej powolnoci w cwa,
pieni si biaymi falami, kouje ciemnymi wirami i od wiekw oblega Zawoaskie Urwisko,
podcinajc zdradzieckimi aproszami wysoki, przewieszony brzeg. Jakie pi wiorst niej
lewobrzena stromizna stopniowo opada, przechodzi w piaszczyst nizin, wobec czego
Rzeka zaczyna si czu swobodniej i odpoczywajc po wymuszonym biegu, rozlewa si
szeroko prawie na wiorst.
Ta chwila ulgi nie trwa jednak dugo wanie tam, gdzie ley Drozdowka, uparty brzeg
znw ostro staje dba; paski dwr i sad wznosz si wysoko nad wod, przez co otwierajcy
si std widok susznie uchodzi za najpikniejszy w caej okolicy.
Tak wic droga siostry Pelagii wioda na poudnie, przez rogatk kazask, na cigncy
si wzdu Rzeki Trakt Astrachaski, posusznie trzymajcy si wszystkich jej kaprynych
zawijasw i nigdy nieoddalajcy si od niej na wicej ni pi wiorst.
Nim opucia swoj izdebk w biskupim paacu, po klasztornemu nazywan cel, Pelagia
z dawnego, zabobonnego nawyku otworzya Ewangeli i wskazaa palcem pierwszy lepszy
werset. wiczenie tym razem dostaa niegrone i, mona nawet powiedzie, niepowane, ale
taki ju miaa zwyczaj. Wszake werset w (z Listu witego Pawa Apostoa do Filipian)
okaza si wcale nieprzypadkowy, zawiera w sobie ni to podpowiedz, ni to ostrzeenie:
Patrzajcie si psw, patrzajcie si zych pracownikw.
Najwidoczniej byo to jednak ostrzeenie, bo przy wyjciu z miasta, zaraz za szlabanem,
objawi si Pelagii omen ju bez wtpienia zy. Kiedy, mianowicie, obejrzawszy si, ustalia,
e w pobliu nikogo nie wida, wyja z torebki u pasa, tej, w ktrej trzymaa robtk,
malekie lusterko i zacza oglda sobie nos czy uparte piegi nie wyblaky cho troch od
maci z dmuchawca? A tu nagle w przydronych krzakach rozleg si szelest i wyoniy si z
nich dwie baby, co nie wiadomo czemu zeszy z traktu. Siostra Pelagia chciaa schowa rk
za plecy, ale zrobia to tak niezrcznie, e lusterko jej wypado. Podniosa; oj, niedobrze: dwie
rysy na krzy, a wiadomo, co to za znak. Niczego dobrego on nie zapowiada.
Ze znaki, wbrew regule zakonnej, Pelagia traktowaa powanie, i to nie z nieuctwa, tylko
dlatego, e wielokrotnie si przekonywaa, i nieprzypadkowo lud je przez dugie wieki
wyrni i zliczy. Tak jak si w takim wypadku naley, wzia w palce garsteczk pyu,
rzucia j przez lewe rami, zrobia znak krzya (czego nigdy nie czynia bez powodu),
zmwia modlitw do Trjcy witej i posza dalej.
O sprawach niepokojcych rozmyla nie chciaa (a waciwie to nic takiego nie byo),
miaa przed sob moe i malek, ale przecie budzc ciekawo przygod, tote nastrj
siostrzyczki, na chwil przygaszony zniszczeniem lusterka, szybko si poprawi, tym bardziej
e panowaa ta czarowna letnia pogoda, kiedy dojrzae soce wyzaca powietrze jak mid,
niebo jest wysokie, ziemia szeroka, a wszystko wok przesyca bujne ycie i rozkoszne
znuenie. Zreszt co tu opisywa, wszyscy i tak wiedz, jak wyglda pikny sierpniowy
dzie, ktry dopiero co przechyli si na drug poow.
Zaraz na pierwszej wiorcie Pelagii dopisao szczcie: podsadzi j na fur chop
staruszek. Drogi mamy w guberni nowe, rwne, sunie sobie czowiek gadko jak po lodzie,
dojechaa wic Pelagia w penym komforcie, na mikkim sianie, do samego skrtu z Traktu
Astrachaskiego w stron Drozdowki.
Tutaj, na samym rozwidleniu, trafi si jeszcze jeden omen, ale taki, e gorszego czowiek
sam by nie wymyli. Zszedszy z fury i pobogosawiwszy staruszka, Pelagia zobaczya na
poboczu gromadk ludzi, toczcych si wok jakiego wozu i co tam w milczeniu
ogldajcych. Z wrodzonej ciekawoci nie moga przej obojtnie obok takiego wydarzenia,
posza wic popatrze, co to za dziwo. Przecisna si midzy wieniakami i pielgrzymami,
przymruya oczy zza okularw: ot, najzwyklejszy przypadek podrny, o si zamaa. Ale
przy uszkodzonej furmance stercza czemu sprawnik i dwch stjkowych stkao, nasadzajc
koo na wieo zrbany i jako tako zastrugany mody dbek. Sprawnik by znajomy, kapitan
Pachom Siergiejewicz Nieruszajo z pobliskiego czarnojarskiego powiatu, a w bryczce leao
co dugawego, przykrytego brezentem.
Co to tam, kapitanie, topielec? spytaa Pelagia, przywitawszy si i na wszelki
wypadek przeegnawszy brezent.
Nie, mateczko, gorsza sprawa z zagadkow min odpowiedzia sprawnik, wycierajc
chusteczk malinow ysin. Rzeka dwch nieboszczykw wyrzucia. Bez gw.
Mczyzna i mody chopak. Tak sobie na piaseczku leeli, jeden przy drugim. Patrze tylko,
jaka okazja! ledztwo bdzie, z urzdu. Wanie wioz ich do guberni na identyfikacj. Cho
jak tam ich identyfikowa, sam czort nie dojdzie. Prosz wybaczy, wyrwao mi si.
Czorta Pelagia strzsna z ramienia, eby si nie przylepi, i przeegnaa tym razem
ju sam siebie, nie nieboszczykw.
To nie nasi powiedzia kto w tumie. U nas, eby tak ludzi mordowa, to jak wiat
wiatem w zwyczaju nie byo.
Tak zgodzi si kto w tumie. Nie inaczej, tylko z Niniego ich przynioso, niele
tam u nich obuzuj.
Pogld ten zyska powszechn aprobat, bo Zawoanie za tymi z Niniego nie
przepadaj, uwaajc ich za narodek zodziejski i nikczemny.
Panie kapitanie, a pokazaby pan, co za ludzie. Moe, akuracik, poznamy poprosi
jeden brodaty w porzdnym kaftanie, stateczny jaki czowiek, od razu wida, e nie z samej
ciekawoci na truposzy chce zerkn.
Kilku innych poparo prob, a baby, chocia wyday z siebie par ochw, to tak raczej
dla przyzwoitoci.
Sprawnik naoy urzdow czapk, pomyla chwilk i askawie si zgodzi.
No c, poka. Moe i rzeczywicie...
Pachom Siergiejewicz cign przykrycie i Pelagia odwrcia si od razu, bo trupy byy
cakiem goe mniszce na co takiego patrze nie przystoi. Zdya tylko zauway, e lewa
rka wielkiego, wochatego trupa koczy si tam gdzie powinien by nadgarstek
obrbanym kikutem.
Oj, Boe mj, chopaczek to cakiem malutki! zakrzyczaa jedna z bab. To mj
Afoka taki sam.
Pelagia duej nie patrzya, bo jak wiczenie, to wiczenie, i przez przysiek
pomaszerowaa do Drozdowki.
Zrobio si nieco duszno, a z ziemi zacz si unosi jaki opar, jak to bywa w gorcy
dzie przed deszczem. Pelagia przyspieszya kroku, popatrujc na niebo, po ktrym suna,
pczniejc szybko, kulista, mocno nabita chmura. Z przodu widniao ogrodzenie parku, a nad
drzewami zielenia dach duego domu, ale byo do niego jeszcze troszk daleko.
Nic, nie rozpuszcz si powiedziaa sobie mniszka, ale w nastroju bya ju zupenie
innym ni przedtem. Siostr Pelagi miotao niegodne uczucie zawi. To przynajmniej
prawdziwa sprawa! mylaa, przypominajc sobie, z jakim namaszczeniem Pachom
Siergiejewicz wypowiedzia smaczne sowo ledztwo.
Tamtemu przypado straszn tajemnic rozgryza, jej za rozezna si, od czego skona
ciociny faflasty. A to ci wiczenie zada wadyka!
II

Chmury nad Zawoskiem

Niech siostra Pelagia idzie na razie pod szybko ciemniejcym niebem ku elaznej bramie
drozdowskiego parku, my tymczasem cofniemy si nieco, eby objani pewne tajemnice
naszej gubernialnej polityki, a take przedstawi osobistoci, ktrym wypadnie odegra
kluczow rol w tej mtnej i zawikanej historii.
Mwilimy ju, e gubernia zawoska jest rozlega, ale ley daleko od siedziby wadzy
centralnej, tote od najdawniejszych czasw bya moe nie cakiem pozostawiona sobie, ale w
kadym razie bardzo mao zaszczycana uwag najwyszych sfer. Na Zawou nie ma nic
przez owe sfery upragnionego ot, tylko lasy, rzeki, jeziora, a zwaszcza duo bagien, i to
takich, e w latach smuty gdzie w tutejszych grzzawiskach przepad cay cki tabor,
wyprawiony przez Samozwaca na poszukiwanie czarodziejskiego Zotego Kamienia.
Gusza, trzsawisko, matecznik. A i mieszkacy tutejsi troch do niedwiedzi s podobni,
tak samo nieruchawi i kosmaci. Chwaccy nowogrodzianie i rozrzutni kostromcy wymylili
gupie porzekado: Zawoanie wszystkie boki sobie odleeli. No c, Zawoanie w samej
rzeczy miotaniny i popiechu nie lubi, kombinuj niezbyt wawo i perpetuum mobile
zapewne nie wynajd. Chocia, czy to wiadomo... Kilka lat temu we wsi Ryczaowka, sto
dwadziecia wiorst od Zawoska, jeden zakrystian wymyli podnonik, eby nim na
dzwonnic wjeda. Nie chciao mu si, widzicie go, codziennie po osiemdziesiciu
stromych schodach w gr i w d biega. Przywiza do dugich postronkw krzeso z
oparciem, ponatyka jakich k zbatych, dwigienek i co powiecie? w dwie minuty pod
niebiosa wzlatywa. Sam wadyka przyjeda na takie cudo popatrze. Pogapi si, pokiwa
gow, przejecha si raz i drugi na cud-krzeseku, a potem kaza cae urzdzenie rozebra,
dlatego e w dzwon bi naley z pokor, pobonie si zasapawszy, a i dla dziateczek
zbyteczna to pokusa. Zakrystiana Mitrofaniusz wyprawi do Moskwy, eby na mechanika si
uczy, na jego miejsce za przysa innego, rozumu przyciszego. Ale ten przebysk
samorodnego geniuszu wydaje si raczej wyjtkiem. Przyznajmy uczciwie, e razem
wziwszy, Zawoanie s troszk tpawi i do kadej nowinki odnosz si podejrzliwie.
Take obecnego gubernatora, Antoniego Antonowicza von Hagenau, przyjto u nas z
pocztku niechtnie, dlatego e przeniknity duchem reform i nowoczesnoci, umyli sobie
przewrci powierzony mu teren do gry nogami, przy czym twierdzi, e przeciwnie to on
wanie postawi go na nogi, gow do gry. Ustrzeg jednak Pan Bg Zawoan od
niepotrzebnych wstrzsw. Mody reformator uleg wpywom Mitrofaniusza, pych
powcign, pomiarkowa si, zwaszcza gdy za bogosawiestwem przewielebnego
polubi najlepsz miejscow pann na wydaniu. W tym celu musia, oczywicie, przej z
luteranizmu na prawosawie, a jego ojcem duchowym zosta nikt inny, tylko wadyka. Tak
bardzo oswoi si baron z naszymi stronami, e kiedy za wzorowe zarzdzanie guberni by
wzywany do stolicy na ministerialny stoek, odmwi, bo uzna, e tutaj mu lepiej. I w ogle
by Niemiec, a cakiem si wyrodzi. Dawniej, bywao, wieczorami grzane wino z malekiej
porcelanowej czareczki popija i sam ze sob na wiolonczeli gra, a teraz do nalewki
urawinowej zamiowania nabra, na Trzech Krli w przerbli si kpie i potem z ani
parowej przez trzy godziny nie wychodzi.
I jak wypada prawdziwemu rosyjskiemu mczynie, siedzi pan gubernator u ony pod
pantofelkiem. Zreszt by pod pantofelkiem takiej osoby jak Ludmia Patonowna to i rado,
i przyjemno, i niejeden takiej niewoli by sobie zayczy. Wywodzi si ona z
Czeremisoww, najpierwszej z zawoskich rodzin, ju za Piotra Wielkiego wyniesionej ze
stanu kupieckiego do godnoci hrabiowskiej. Jako panienka bya szczuplutka i myli tkliwej,
ale gdy urodzia cztery malutkie baronita, kompleksja jej si odmienia, dorobia si Ludmia
Patonowna przyjemnej dla oka penoci, czym na urodzie jeszcze zyskaa. Jasnooka,
rumiana, penoramienna, przekroczywszy granic trzydziestu lat, staa si najdoskonalszym
wzorcem icie rosyjskiej urody, do ktrej Niemcy, powierzchownoci chuderlawej i ysawej
(a do tych i Antoni Antonowicz si zalicza), jak wiat wiatem wykazuj cielesny i duchowy
pocig. Baronowa szybko postrzega swoj przewag nad mem i zacza swobodnie, wedle
uznania z niej korzysta, ale do czasu adna szkoda dla guberni z tego nie wynikaa, bo pani
von Hagenau, dobrego serca i wraliw kobiet bdc, wszystkie swe niemae siy powicaa
dobroczynnej i pobonej dziaalnoci, tak e sam wadyka jej wpyw na ma znajdowa
uytecznym, jako agodzcym pewn nadbatyck sztywno, ktr baronowi w stosunkach z
ludmi nieraz zdarzao si ujawnia. Co prawda, w zwizku z ostatnimi wydarzeniami
Mitrofaniusz musia zmieni swj pogld na kobiec hegemoni, ale o tym porozmawiamy
nie tu, tylko nieco dalej.
Jedyn bodaj osob (nie liczc, rozumie si, wadyki, bo przeciw jego autorytetowi pani
Ludmia nigdy nawet nie mylaa powstawa), z ktrej wpywem gubernatorowa, mimo
wszelkich wysikw, nie umiaa si upora, by zaufany doradca barona, Matwiej
Bencjonowicz Berdyczowski, piastujcy godno podprokuratora izby sdowej. Dzieje tego
urzdnika nie cakiem s zwyczajne i zasuguj na bardziej szczegow relacj.
Matwiej Bencjonowicz pochodzi z byych judejw i jest, podobnie jak gubernator,
chrzeniakiem wadyki Mitrofaniusza. Nim przeszed na ono Cerkwi prawosawnej, zwa si
mao dwicznym imieniem Mordka, ktrego dotd jeszcze niechtni mu zoliwie uywaj
oczywicie za plecami, bo o powizaniach Matwieja Bencjonowicza z wadz wszyscy
dobrze wiedz. Przyszy powiernik gubernatora przyszed na wiat w cakiem lada jakiej
rodzinie, a do tego jeszcze w dziecicym wieku osierocia, wskutek czego, zgodnie z
zaprowadzonym u nas od pewnego czasu obyczajem, zosta na koszt skarbu pastwa przyjty
najpierw do szkki czteroklasowej, a potem, ze wzgldu na rzadko spotykane zdolnoci,
rwnie do gimnazjum. Mitrofaniusz wczenie dostrzeg utalentowanego chopca i kiedy ten
ukoczy nauk gimnazjaln, skierowa go na uniwersytet w Sankt Petersburgu.
Berdyczowskiego stolica nie oniemielia, studia zakoczy z pierwsz lokat i dyplomem
prymusa, otrzyma prawo wyboru dowolnego miejsca pracy, choby nawet w Ministerstwie
Sprawiedliwoci, wola jednak Zawosk. I, prosz, jaki mdry czowiek, w niczym si nie
przeliczy! Kim by by w Petersburgu? Prowincjusz, plebejusz ydowskiego rodu i plemienia,
a to, jak wiadomo, jeszcze gorzej ni by w ogle bez rodu ni plemienia. A u nas przyjto go
serdecznie. I posad dano mu dobr, i narzeczon wspania wyswatano. Mitrofaniusz zawsze
powtarza, e mczyzn ona czyni, i myl swoj objania obrazowo z pomoc
matematycznej alegorii. Mczyzna to niby jedynka, a kobieta zero. Kiedy kade yje z
osobna, to on wart jest niewiele, ona za w ogle nic, ale wystarczy, by wzili lub, i powstaje
pewna nowa liczba. Jeli ona jest udana, to staje za jedynk i jej si powiksza
dziesiciokrotnie. A jeli kiepska, to pcha si naprzd i tyle razy mczyzn osabia,
zamieniajc go w zero i jedn dziesit.
Panu Matwiejowi dobra wadyka osbk adn, domatork, z oficerskiej rodziny. yli
sobie razem w mioci i zgodzie, a do podzenia dzieci wzili si tak rano, e przez pierwsze
dziesiciolecie maestwa, ktre upyno akurat z pocztkiem naszej opowieci, wydali na
wiat dwanacioro potomstwa obojga (ale przewanie eskiej) pci.
Gdyby Berdyczowski chcia, to mgby otrzyma i inn, wysz godno, choby nawet
prezesa izby sdowej, ale ze wzgldu na charakter i wrodzon niemiao wola trzyma si
w cieniu; doradza wadzy nie w urzdzie i nie na areopagach, tylko tak bardziej kameralnie,
przy herbacie albo spokojnej grze w preferansa, w ktrej gubernator Antoni Antonowicz
wielce by rozmiowany. Nie lubi te pan Matwiej wystpowa jako oskaryciel w
procesach, tumaczc si tym, e ma nosowy gos i wygld niekorzystny. Po prawdzie
piknisiem nie by: krzywonosy, gono sapicy, do tego jedno rami wyranie wysze od
drugiego. Jego nominalny zwierzchnik, prokurator gubernialny Silesius, mczyzna okazay,
ale wielce przygupiasty, czytajc w sdzie przygotowane przez Berdyczowskiego mowy,
czsto otrzymywa burzliwe owacje, a Matwiej Bencjonowicz tylko wzdycha i zazdroci.
Pozycja tego nowego wcielenia eminence grise*1 opieraa si na dwch zawoskich
wielorybach wadyce i gubernatorze, ale trzeci wieloryb, w postaci przepiknej Ludmiy
Patonowny von Hagenau, za przemylnym ydem nie przepada. Konfrontacja midzy
Berdyczowskim a baronow nie miaa jednak charakteru zapiekej wrogoci, byo to raczej
zazdrosne wspzawodnictwo, tak e na Zmartwychwstanie, kiedy wszyscy odpuszczaj sobie
winy, oboje nieodmiennie kajali si jedno przed drugim i szczerym sercem wzajemnie sobie
przebaczali, co wcale nie przeszkadzao wspzawodnictwu odradza si w najlepsze po
Wielkiejnocy. Niestety, nadszed kres tej idyllicznej i jak z waciwym sobie lekkim
cynizmem wyraa si sam podprokurator rolinoernej opozycji, kiedy na spokojnym
zawoskim horyzoncie pojawia si chmura burzowa. A przynis j chodny, zachodni wiatr
od strony perfidnego, niedobrego Petersburga.

***

Jako tak wieczorem, trzy tygodnie temu, posterunkowy policji, ktry stoi dla porzdku
przy wjedzie do miasta i ze starego nawyku nazywany jest u nas szyldwachem, mia
widzenie. Hen, daleko, na Trakcie Moskiewskim, nad ktrym wanie, przymiewajc zachd
soca, gstym fioletem wzbieray chmury burzowe, pokaza si oboczek pyu i zblia si do
Zawoska z niebywa jak na tutejsze zwyczaje szybkoci. Jaki czas potem szyldwach
usysza gardowe, skrzeczce pohukiwanie o wyranie niechrzecijaskim brzmieniu i ju
wtedy chcia si przeegna, ale lenistwo go powstrzymao (a dodajmy od siebie szkoda!).
Wkrtce z tej kurzawy, wartko toczcej si po drodze, wychyna para spienionych karych z
wytrzeszczonymi z wysiku, oszalaymi lepiami, a nad nimi wista knutem czarnobrody
rozbjnik z kosmat papach na gowie i w poatanej czerkiesce, skrzeczc orlim gosem i
wciekle obracajc oczami, tak samo przekrwionymi jak u koni. Na takie dziwowisko
szyldwach a usta otworzy i nawet o kart podrn nie zapyta. Dojrza jedynie w okienku

1* Szara eminencja (fr.).


jakiego siwego, godnie wygldajcego pana, ktry askawie kiwn mu gow, a w gbi
karety jeszcze innego, ale tego to ju mtnie: tylko ostronosy profil i oko, byskajce gronym
blaskiem. Kareta zagrzechotaa po bruku dugiej, ptorawiorstowej ulicy Moskiewskiej,
przecia plac witynny i skrcia w bram najlepszego zawoskiego Hotelu
Wielkoksicego. A powiadaj jeszcze, e w tej wanie chwili, kiedy kareta mkna koo
biskupiego paacu, pojawi si znak: nie wiadomo skd nadleciao stado wron i przegnao z
krzyy biskupiej cerkwi domowej spokojne gobie skalne, ktre od niepamitnych czasw
uwaay ten wyniosy punkt za swoj prawem przypisan wo. Zreszt o napaci wron to
pewnie garstwo, bo w ogle w naszym miecie ludzie atwo i z fantazj.
Ju nazajutrz wiadomo byo, e do Zawoska zawita raczy rewizor z ramienia
witego Synodu, urzdnik do specjalnych porucze przy samym oberprokuratorze
Pobiedinie, ktrego w caym cesarstwie nazywano nie inaczej, tylko Konstantym
Pietrowiczem. Powie kto na przykad: Konstanty Pietrowicz wczoraj znw udziela
wskazwek Najjaniejszemu Panu albo No, polepszyo si Konstantemu Pietrowiczowi, i
nikt nie zapyta, o jakim to Konstantym Pietrowiczu mowa, i tak wszystko jasne.
Ludzie majcy rozeznanie w wysokich materiach politycznych od razu stwierdzili z ca
pewnoci, e Konstanty Pietrowicz jest z guberni niezadowolony i zapowiada to niemae
przykroci zarwno dla wadyki, jak i dla pana gubernatora. I z miejsca wskazali przyczyn:
nie do gorliwie zawoscy wodarze wykorzeniaj innowierstwo i szerz prawosawie.
Wiadomym te si stao, kim jest inspektor. Z miasta naszego do stolic niby to daleko, ale
w kocu na ksiycu nie mieszkamy. Mamy przecie i lepsze towarzystwo, i creczki swoje
arystokracja nasza do Petersburga na sezon wywozi, i listy od znajomych otrzymuje. Tak
wic wieci o wszystkich zastanawiajcych i po prostu ciekawych wydarzeniach,
zachodzcych w wielkim wiecie, docieraj take do Zawoska.
Wodzimierz Lwowicz Bubiencow okaza si figur arcyciekaw. Do zeszorocznego
skandalu, opisanego szczegowo nie tylko w prywatnych listach z Petersburga, ale i w
gazetach, suy w gwardii, cieszy si opini czowieka bezwartociowego i niebezpiecznego,
jakich wcale nierzadko si spotyka wrd naszych wietnych gwardzistw. Wczenie dosta
spadek, wczenie przepuci go na hulanki, potem znw si wzbogaci, grajc w karty, a gra z
tak zadziwiajcym powodzeniem, e dochodzio nawet do pojedynkw. Nie zaszkodziy one
jednak Bubiencowowi, bo przecie dowdztwo u nas odnosi si do oficerskich pojedynkw
pobaliwie, jeli tylko obywa si bez miertelnych skutkw i cikich okalecze, a nawet w
pewnym stopniu do nich zachca, uwaajc, e igrzyska te su umocnieniu rycerskiego
ducha i honoru wojskowego. Ale, jak powiadaj pty dzban wod nosi, pki si ucho nie
urwie.
Oprcz kart mia Wodzimierz Lwowicz jeszcze jedn namitno kobiety, i syn jako
jeden z pierwszych stoecznych lowelasw. I oto uwid raz pewn panienk z niezbyt
znakomitej, ale w peni szacownej rodziny, a jeszcze obszed si z ni jako szczeglnie
okrutnie, e a biedactwo wiesza si prbowao. Takich historii wloko si za Bubiencowem
wiele, ale tym razem nie uszo mu to pazem. Znaleli si obrocy uwiedzionej, jej dwaj
bracia, oficer i student. O gwardzicie wszyscy wiedzieli, e strzelec z niego boski, a
waciwie diabelski, e pojedynkw si nie boi, bo potrafi po prostu kul wytrci
przeciwnikowi pistolet z rki i nieraz tego dokona. Hulace yjcemu z gry w karty taka
reputacja jest niezbdna, bo znakomicie zabezpiecza przed podejrzeniami o nieczyst gr i
przed niepotrzebnymi skandalami.
Bracia panny, rozumiejc, e w tym wypadku zwyke wyzwanie im satysfakcji nie da,
postanowili skwitowa si z krzywdzicielem na swj sposb. Byy z nich obu odwane,
herkulesowej postury chwaty, chadzali na niedwiedzia z rohatyn. Pewnego razu zaczaili si
na Bubiencowa pod jego domem, kiedy wraca nad ranem z kolejnej partyjki. Specjalnie
wyczekali, a bdzie po cywilnemu, bo inaczej nie uniknliby sdu za obraz munduru.
Jeden, student, chwyci Bubiencowa od tyu za ramiona i unis nad ziemi, jako e by o
wiele wyszy, a drugi, dragon, schlasta Wodzimierza Lwowicza harapem po twarzy. A
dziao si to wprost na ulicy, na oczach przechodniw. Bubiencow najpierw rzuca si,
wyrywa, nogami wywija, ale kiedy zrozumia, e rady nie da, ju tylko oczy mruy, eby
mu ich nie wybili. Kiedy bracia nacieszyli si do syta i rzucili go na ziemi, pobity
powiedzia, niegono, ale tak, e ludzie usyszeli: Diabem kln si: cay wasz rd
wykocz. Tak wanie powiedzia.
O wicie nastpnego dnia bi si z obydwoma, co u nas, w Rosji, w zasadzie nie jest
przyjte, ale przypadek by szczeglny i sekundanci musieli na to przysta.
Zgodnie z warunkami Wodzimierz Lwowicz strzela si najpierw ze starszym bratem.
Odlego trzydzieci krokw, z podejciem do bariery. Bubiencow nie da przeciwnikowi
zbliy si nawet o pid, strzeli od razu. Trafi kul w takie miejsce, e wymieni wstyd.
Dragon, potny przecie chop, nie aden mazgaj, a przetoczy si po ziemi, wyjc
przeraliwie i zalewajc si zami. I jasne przy tym byo, e kula trafia wanie tam, gdzie z
diabelsk celnoci mierzy Bubiencow.
I od razu zacz strzela si z modszym. A ten dry, twarz bielsza od ptna, bo brat
wci krzyczy i lekarza do siebie nie dopuszcza. Z tych nerww strzeli student pierwszy, nie
zdywszy nawet porzdnie wycelowa, i oczywicie spudowa. No to Wodzimierz
Lwowicz zacz si z nim zabawia. Dopuci go do samej bariery, na dziesi krokw, i
dugo mierzy. Sekundanci myleli, e poauje chopczyka, postraszy i strzeli w powietrze.
Ale Bubiencow widzia to po swojemu.
Byo tak: student stoi przed nim bokiem i jeszcze na wszelki wypadek osania biodra
pistoletem. Kolana mu dr, po twarzy zimny pot spywa. Tylko gow wci porusza: to na
czarn dziur bubiencowowskiej lufy popatrzy, to w bok, na rannego brata. No i podchwyci
gwardzista tak chwil, kiedy modzieniec by do niego profilem odwrcony, i cik kul na
czysto odstrzeli mu podbrdek.
Jednym sowem zabi braci, nie zabi, ale rd ich, tak jak grozi, wykoczy. Starszy
potomstwa ju mie nie mg, a za modszego kto si teraz wyda, kiedy twarz ma od dou
chustk zakryt, lina do osadnika cieka, a mwi tak niewyranie, e nieprzywyky nie
zrozumie.
Historia z podwjnym pojedynkiem narobia duo szumu i Bubiencow otrzyma surow
kar: dziesi lat twierdzy. Tam, niczym w kamiennym worze, dugo by musia gni, gdyby
co w tym okrutnym mcicielu nie zainteresowao samego Konstantego Pietrowicza. Nie
jeden, nie dwa i nie dziesi, ale znacznie wicej razy odwiedza oberprokurator winia w
kazamacie, prowadzi z nim ciche, natchnione rozmowy o duszy czowieczej, o prawdziwym
sensie prawosawia i krzyowej drodze Rosji. I tak oddziaay na Bubiencowa te rozmowy, e
przestraszy si i ujrza swoje grzeszne ycie w cakiem innym wietle. Powiadano, e
przejrzawszy, otrzyma zarazem dar ez i bywao czsto, e z Konstantym Pietrowiczem w
ogle nie rozmawiali, tylko razem pakali i modlili si. Zacz aresztant skania si do tego,
by luby zakonne zoy, a potem pewnie i w pustelni si zamkn, ale oberprokurator nie
zezwoli. Powiedzia: za wczenie jeszcze, niegodny jeste suy Wadcy Niebieskiemu,
dopki przed ziemskim wadc swojej winy nie odkupie. Pobd, mwi, najpierw na
subie niepozornej, skromnej, nieintratnej, poucz si pokory i pobonoci. Bubiencow i na to
przysta, byle tylko dogodzi duchowemu przewodnikowi. No i c wyprosi
oberprokurator u Najjaniejszego Pana ask najwysz dla osdzonego i wzi go do siebie
na urzdnika do specjalnych porucze.
Wiadomo najbardziej kochamy nie tych, ktrzy zrobili nam co dobrego, tylko tych,
ktrych sami dobrem obdarzylimy i ktrzy, jak zawsze bdnie sdzimy, powinni jakoby
odczuwa wobec nas bezgraniczn wdziczno. Najwidoczniej dlatego wanie Konstanty
Pietrowicz pokocha z caej duszy uratowanego grzesznika i zacz pokada w nim niemae
nadzieje, tym bardziej e Bubiencow, jak wszyscy przyznawali, okaza si pracownikiem
utalentowanym i niezmordowanym. Opowiadaj, e w samej rzeczy przeobrazi si zupenie,
z hulaszczym yciem skoczy cakowicie, a i z pci pikn zacz si obchodzi
nieporwnanie uwaniej. Z pierwsz swoj misj wykorzenieniem wpyww sekty skopcw
w jednej z pnocnych guberni sprawi si pan Wodzimierz tak stanowczo i energicznie, e
zasuy na najwysze pochway dobrodzieja i, co wicej, zaszczycony zosta audiencj u
Najjaniejszego Pana. Rozumie si, e kadego ulubieca Fortuny czepiaj si te zoliwe
jzyki. O nowym faworycie oberprokuratora mwiono, e troszczy si nie tyle o wielk
przyszo Rosji, ile o wasn w tej przyszej Rosji pozycj, ale w kocu czy tego zarzutu
nie mona postawi wszystkim mom stanu, z bardzo nielicznymi wyjtkami?
Takiego zatem niezwykego wysannika skierowaa najwysza wadza kocielna do
sennego zawoskiego krlestwa, eby dokona tam przewrotu i wprowadzi zamt. A
metoda, jak zastosowa Wodzimierz Lwowicz dla osignicia swoich na razie niezupenie
jeszcze jasnych celw, bya tak oryginalna, e zasuguje na szczegowe opisanie.

***

Najpierw emisariusz witego Synodu zoy szereg wizyt, przy czym, jak wymagaa
grzeczno i oficjalny charakter wizyty, zacz od gubernatora.
Antoni Antonowicz, ktry otrzyma ju o gociu ze stolicy wszystkie przytoczone wyej
wiadomoci, spodziewa si jakiego neofity, takiego Mateusza Celnika z
najniebezpieczniejszej odmiany plemienia stranikw wiary, i dlatego z gry nastawi si na
skrajn ostrono. Za to Ludmia Patonowna, ktrej wyobrani wstrzsno nie tyle
odrodzenie duchowe tego Kudejara*, ile jego uprzednie grzechy, usposobiona bya do
wrogo, cho serce w niej moe troch zamierao. Gubernatorowa ju widziaa, jak w jej
przytulnej bawialni pojawia si piekielny pikni, postrach niewinnych dziewic, wilk w
owczej skrze, i przyszykowaa si, eby, po pierwsze, nie poddawa si jego satanicznym
czarom, po drugie za od razu pokaza ajdakowi jego waciwe miejsce, eby wiedzia, e
Zawosk to nie jaki tam rozpustny Sankt Petersburg, gdzie kobiety s atwe i niemoralne.
Nie trzeba dodawa, e z tak reputacj jak ta, ktra poprzedzaa Bubiencowa, w dodatku
na prowincjonalnym bezrybiu, kady mczyzna, choby nawet o niezbyt korzystnej
powierzchownoci, miaby wszelkie szans zosta uznanym jeli nie za chopca jak
malowanie, to przynajmniej za interesujcy okaz.
A mimo to w pierwszej chwili gubernatorowa doznaa gbokiego rozczarowania. Do

* Herszt bandy rozbjnikw; posta z rosyjskiego folkloru, spopularyzowana pieni do sw Mikoaja


Niekrasowa (przyp. tum.).
bawialni wszed z ukonem szczupy, eby nie powiedzie: chuderlawy, pan w wieku, na oko
sdzc, jakich trzydziestu lat, niezwykle ruchliwy w stawach (chybotliwy okrelia go
Ludmia Patonowna, ktra lubia formuy pojemne i proste). Zreszt gwoli sprawiedliwoci
przyznaa pani Ludmia go by wietnie zbudowany i w caej jego wskiej sylwetce czuo
si spryst gibko klingi rapiera, co jednak niekorzystnie upodabniao przybysza z
Petersburga do miejscowego franta, monsieur Dudevala, nauczyciela taca w zawoskim
pensjonacie dla panien z dobrych domw. Z twarzy te Bubiencow nie okaza si szczeglnie
pikny: rysy ostre, drapiene jakie, nos jak ptasi dzib, jasne, nieruchome oczy,
przypominajce czym sowie. Pewien urok nadaway tej fizjonomii bodaj tylko dugie, proste
brwi i gste rzsy. Pani Ludmia uznaa, e nimi wanie hulaka uwodzi swoje nieszczsne
ofiary. Ale eby spodoba si gospodyni gubernatorskiego paacyku, trzeba byo zalet
solidniejszych, co te owa dama daa mu do zrozumienia, nie podstawiajc rki do
ucaowania.
Na pocztku rozmowy petersburski frant spodoba si gospodyni jeszcze mniej. Okazao
si, e mwi niezbyt gono, leniwie, niedbale przeciga samogoski. Po jego twarzy bka
si znudzony, kurtuazyjny umiech.
Pniej, kiedy zawoczanie mieli ju mono pozna Bubiencowa nieco lepiej, stao si
jasne, e w taki wanie sposb zwyk prowadzi pierwsz rozmow z nieznajomymi ludmi,
jeli tylko nie zaleao mu na wywarciu jakiego szczeglnego wraenia. Tym silniejszy efekt
odnosiy jego nage metamorfozy, kiedy sabo i pustosowie ustpoway miejsca naciskowi
i nagym touches ten manewr Bubiencow stosowa doskonale.
Z baronem i baronow wszcz rozmow o rozmaitych gupstwach, ktre z celem jego
przyjazdu adnego zwizku nie miay: o trudach podry, o najnowszych modach, o
przewagach angielskich koni nad arabskimi. Antoni Antonowicz sucha uwanie, potakiwa i
zastanawia si, jak bardzo niebezpieczny jest ten gadua. Sam przy tym udawa poczciw
tpawo, co mu zreszt, zauwamy, znakomicie wychodzio. Wniosek wycign baron
niezbyt pocieszajcy: niebezpieczny, i to nawet bardzo.
Ludmia Patonowna z zasady w towarzyskiej rozmowie udziau nie braa, siedziaa z
surow min, nieprzyjanie przygldaa si, jak grony urzdnik zadziwiajco drobnymi,
zgrabnymi rkami bawi si koronkowym wachlarzem (wieczr trafi si duszny), i mylaa: a
to ci hrabia Nulin* si znalaz.
Go w mig si zorientowa, kto z tych dwojga jest waniejszy, na gubernatora niemal
przesta patrze i mwic, zwraca si wycznie do gubernatorowej. Odnosio si wraenie,

* Bohater artobliwego poemaciku Puszkina (przyp. tum.).


e z przyjemnoci drani Ludmi Patonown, omdlewajcym, pobaliwym wzrokiem
przygldajc si jej zza swoich wspaniaych rzs. Gubernatorowa pod tym niepokojcym
spojrzeniem poczua si bardzo nieswojo, jakby wysza do gocia w niekompletnym stroju.
A oto co si wydarzyo pod koniec pgodzinnej wizyty. Do salonu wszed sekretarz i
baron, przeprosiwszy, podszed do biurka, eby podpisa jaki wany papier (waciwie to
wiadomo nawet jaki: o zwolnieniu handlu ksikami z podatku akcyzowego). W tym
momencie Bubiencow, wci tak samo leniwie, nie zmieniajc tonu ani wyrazu twarzy,
zapyta:
Syszaem, mia pani Ludmio, e z wielkim zapaem zajmuje si pani dziaalnoci
dobroczynn. Mwi, e pani jest wprost niezmordowana. To si chwali, to si chwali...
Nieprzyjemnie dotknita tonem, jakim wypowiedziane zostay te sowa, gubernatorowa
sucho i nawet z przeksem odpowiedziaa:
A czy jest godniejszy sposb spdzania czasu dla kobiety mojej pozycji?
Rwna, jakby narysowana brew uniosa si ze zdziwieniem, jedno byszczce oko wrazio
si pani Ludmile prosto w dusz, drugie za, przeciwnie, zmruyo tak, e prawie go nie byo
wida.
A to ci pytanie! Od razu wida, e pani nigdy nie kochaa, a nawet, zdaje si, w ogle
nie wie, co to jest mio.
Gospodyni zmieszaa si i zaczerwienia, ale nie zdoaa nic odpowiedzie i w ogle
ogarna j wtpliwo, czy si nie przesyszaa, bo dziwne te sowa wypowiedziane zostay
bez adnej intonacji. A e wanie wrci Antoni Antonowicz, nie starczyo jej ju czasu na
ripost.
Go jeszcze przez jakie pi minut papla o gupstwach, lecz gubernatorowa patrzya na
niego ju inaczej: ni to z lkiem, ni to wyczekujco.
A ju kaniajc si i nachylajc do rczki (tym razem pani Ludmia przed pocaunkiem
czemu si nie wzbraniaa), inspektor szepn:
Przecie tak cae ycie midzy palcami spynie. Grzech.
Zrczny czowiek. Skorzysta z tego, e gubernator w tej chwili, delikatnie przykrywszy
usta such doni, tak upojnie ziewa, e a mu w uchwach chrzcio, i dlatego nie mg
sysze bezczelnych sw.
Nic wicej si nie stao. Ale ku oglnemu, a zwaszcza samego Antoniego Antonowicza
zdziwieniu Ludmia Patonowna od tego dnia zacza wyrnia petersburanina, mona
powiedzie, e otoczya go swoj protekcj. On za nabra zwyczaju czstego bywania na jej
pokojach, a wchodzi zwyczajnie, niezapowiedziany. I wtedy w domu gubernatora rozlegay
si dwiki fortepianu, piew na dwa gosy i wesoy miech. Antoni Antonowicz z pocztku
prbowa bra udzia w zabawie, bardzo go jednak mczyo uczucie, e jest najwyraniej
zbdny, oddala si wic jakoby dla zaatwienia jakich niecierpicych zwoki spraw, a potem
mczy si jeszcze bardziej w ciszy gubernatorskiego gabinetu i wyamywa biae, suche
palce. Doszo te do wyjazdw w dobranym gronie na piknik, do przejadek dk i innych
dozwolonych przez przyzwoito rozrywek. By moe byym gwardzist kierowaa szczera
sympatia do baronowej, ktra, jak ju mwilimy, wyrniaa si i urod, i zaletami duszy,
ale nie ulega wtpliwoci rwnie co innego: cisa przyja z najbardziej wpywow kobiet
w guberni bya potrzebna komisarzowi Synodu rwnie do innych celw.

***

Prosto od pastwa von Hagenau przybysz uda si z wizyt do pani poczmistrzowej,


Olimpiady Sawieljewny Szestago, prowadzcej salon opozycyjny wobec gubernatorskiego.
Towarzystwo zawolskie byo w tych czasach podzielone na dwie nieoficjalne partie, ktre
mona umownie okreli jako konserwatywn i postpow (t drug jeszcze czasem, starym
zwyczajem, nazywano liberaln, chocia w dzisiejszej Rosji sowo to zdecydowanie
wychodzi z mody). Na czele obu obozw stay kobiety. Partia konserwatywna, jak by
powinno, penia funkcj partii rzdzcej i prawdziwym jej wodzem bya Ludmia
Patonowna. Wikszo urzdnikw i ich on, z uwagi na sw pozycj, rodzaj dziaalnoci i
naturalne pogldy, skupiaa si pod tym wanie sztandarem.
Do partii opozycyjnej garnli si gwnie ludzie modzi i zuchwali: nauczyciele,
inynierowie oraz urzdnicy poczty i telegrafu, przy czym polityczne sympatie tych ostatnich
wynikay z przynalenoci do instytucji, ktr kierowa maonek Olimpiady Sawieljewny,
przebywajcy w bezwarunkowej niewoli u swojej poowicy. Pani Szestago uchodzia w
miecie za pikno, ale w zupenie innym stylu ni gubernatorowa: ujmowaa nie pen
figur i dobroci, lecz przeciwnie chudoci i zoliwoci, bd te, jak okrelaa to sama
Olimpiada Sawieljewna, gracj i intelektem. Pochodzia owa dama z rodu kupcw
milionerw i wniosa mowi w posagu trzysta tysicy, o czym nie omieszkiwaa mu
przypomina przy kadej, najmniejszej nawet chmurce na rodzinnym firmamencie, na og
zreszt zupenie bezchmurnym. W jej bogatym, gocinnym domu popierano tak egzotyczne w
zawoskich warunkach obyczaje, jak ateizm, czytanie zakazanych gazet i swobodne
rozwaania o parlamentaryzmie. Na czwartki pani Olimpiady przychodzi mg kady i
zjawiao si bardzo wielu, bo jak ju wspomnielimy st odznacza si obfitoci, a i
rozmowy, jak na prowincjonaln miar, byway interesujce.
Poniewa pierwsze wizyty Bubiencow skada akurat w czwartek, przyby do twierdzy
postpowcw, nie troszczc si o uzyskanie zaproszenia, co jak i sam fakt odwiedzin u
poczmistrzowej wiadczyo o doskonaej znajomoci zwyczajw i ukadu si w guberni.
Pojawienie si petersburanina wywoao wrd liberaw prawdziw furi, poniewa w
swoim gronie uznali ju z gry, e ten agent reakcji zosta tu przysany wanie ze wzgldu na
nich, eby wykorzeni w zawoskiej spoecznoci wolnomylicielstwo i wrogie knowania.
Byo to z jednej strony niepokojce, z drugiej nawet do przyjemne (no bo jake, samego
oberprokuratora zaniepokoili zawoscy karbonariusze), ale mimo wszystko bardziej
niepokojce.
Agent reakcji okaza si jednak wcale niestraszny. Objawi zwaszcza absolutny brak
jakiegokolwiek obskurantyzmu i zupenie swobodnie mwi o nowej literaturze, o hrabim
Tostoju, a nawet o francuskiej szkole naturalistycznej, ktr w miecie na razie znano raczej
ze syszenia. Spore wraenie zrobi take ostry jak brzytwa jzyk gocia. Kiedy inspektor
szk ludowych, Ilja Nikoajewicz Fiediakin, uchodzcy wrd postpowcw za potwornego
zoliwca, sprbowa osadzi zbyt pewnego siebie gadu, okazao si, e pan Wodzimierz to
przeciwnik ponad siy miejscowego zoila.
Mio sysze takie miae pogldy z ust sugi bogobojnoci powiedzia Ilja
Nikoajewicz, ironicznie mruc oczy i gadzc brod, co byo u niego oznak nie byle
jakiego rozdranienia. Z oberprokuratorem pewnie czsto pan tak rozprawia o fizjologicznej
mioci u Maupassanta?
Fizjologiczna mio to maso malane z miejsca ci oponenta Bubiencow. A
moe u was, w Zawosku, wci jeszcze przewaa romantyczne spojrzenie na stosunki
midzy pciami?
Olimpiada Sawieljewna a si zarumienia tak niezrcznie jej si zrobio wobec
rozumnego czowieka, e Fiediakin siedzi u niej w salonie na najbardziej honorowym
miejscu, u szczytu stou i opowiedziaa si pospiesznie przeciw wszelkiej obudzie i pruderii
w partnerstwie pciowym.
Z poczmistrzow prdki petersburanin postpi jeszcze bardziej obcesowo ni z
gubernatorow. Kiedy wychodzi wczeniej ni pozostali gocie, jakby chcia im umoliwi
spokojne rozoenie go na czynniki pierwsze Olimpiada Sawieljewna, ktr tymczasem
stoeczny blask kompletnie ju olepi, wysza odprowadzi drogiego gocia do przedpokoju.
Wycigna rk na poegnanie (caowanie rczki u postpowcw oczywicie nie wchodzio
w gr), lecz Bubiencow, zamiast ucisn jej do, wzi j za okie. Mikkim, ale
oszaamiajco wadczym ruchem przycign gospodyni do siebie i bez sowa pocaowa w
usta tak mocno, e pod biedn pani Olimpiad, ktrej przez cae dwadziecia dziewi lat
ycia nikt tak jeszcze nie caowa, nogi zrobiy si jak z waty i w oczach jej pociemniao.
Do goci wrcia mocno zarumieniona i w najbardziej stanowczy sposb zdusia w
zarodku podjte przez mciwego Ilj Nikolajewicza prby oczerniania gocia, ktry dopiero
co ich opuci.
Tak wic wysannik oberprokuratora zaraz pierwszego dnia pobytu w guberni nawiza
przyjazne stosunki z obiema zawoskimi carycami, przy czym przyja z Olimpiad
Sawieljewna bya szczeglnie przyjemna rwnie dlatego, e dom owej damy przylega
bezporednio do budynku urzdu pocztowego, gdzie dyrektorowa jej maonek, z ktrym
Bubiencow rwnie bardzo szybko znalaz si na przyjacielskiej stopie, tak e bez ceremonii
wpada do jego gabinetu i mia nieograniczony dostp do jedynego na Zawou aparatu
telegraficznego. Z przywileju tego Wodzimierz Lwowicz korzysta gorliwie i nawet obywa
si bez pomocy telegrafisty, poniewa, jak si okazao, doskonale umia si obchodzi z
przemylnym wynalazkiem Baudota. Zdarzao si czasem, e inspektor Synodu wpada na
poczt nawet po pnocy, co tam wysya, co odbiera i w ogle czu si jak u siebie w
domu.

***

O ile jednak wrd miejscowych dam tryumf nadbatyckiego Warega by druzgoczcy i


niewtpliwy, o tyle z mczyznami nie poszo mu tak gadko.
Jedyn wyran zdobycz Bubiencowa na tym polu (poczmistrz Szestago jako posta
niesamodzielna si nie liczy) okaza si sojusz z policmajstrem Lagrangeem.
Byy po temu pewne przyczyny. Feliks Stanisawowicz Lagrange zosta przysany do
naszego miasta na miejsce niedawno zmarego podpukownika Gulko, wieloletniego
wiernego pomocnika Antoniego Antonowicza i wadyki Mitrofaniusza we wszelkich ich
poczynaniach. Nieboszczyka wszyscy u nas lubili, wszyscy do niego przywykli,
ministerialnego mianowaca przyjto wic nieufnie. Nowy policmajster by mczyzn
duym, przystojnym, ze starannie utrzymanymi baczkami i malowniczo farbowanymi
wsami. Niby to usuny i do zwierzchnoci odnoszcy si z szacunkiem, ale biskupowi si
nie spodoba sam si narzuca przewielebnemu, chodzc do niego do spowiedzi, ale sowa
mwi nieszczere i w sprawach pobonoci wykazywa za wielk interesowno.
Zawosk policmajstrowi te nie przypad do gustu. Przede wszystkim jako miasto bardzo
spokojne i nieobfitujce w wydarzenia. Na szczcie gubernia jest zupenie wolna od
rewolucyjnej zarazy, bo przed nastaniem Mitrofaniusza i barona trafi tu ona nie zdya, a
potem ju nie miaa czym si ywi. Wielkich manufaktur ani uniwersytetw u nas nie ma,
szczeglniejszych przejaww niesprawiedliwoci spoecznej te si nie obserwuje, a w razie
potrzeby mona si na nie poskary zwierzchnoci, tak e buntowa si jakby nie ma
powodu. W przeciwiestwie do innych guberni nie mamy nawet wasnego zarzdu
andarmerii, bo przedtem, kiedy by, jego personel z braku zajcia rozpija si lub wpada w
melancholi. Policmajster w Zawosku kieruje jednoczenie wszystkimi sprawami
nalecymi do kompetencji andarmerii i na to wanie poakomi si Feliks Stanisawowicz,
kiedy godzi si na ten przydzia. Dopiero potem zrozumia, jak okrutnie los sobie z niego
zaartowa.
Okolicznoci, w ktrych zawizaa si przyja Bubiencowa ze zwierzchnikiem policji,
pozostay dla mieszkacw miasta tajemnic, chocia ich oku w ogle mao co umyka, a
doszo do tej komitywy w takim tempie, e rozesza si pogoska, jakoby inspektor pojawi
si w guberni nie ot tak, tylko wskutek tajnego donosu Lagrangea, ktry postanowi jak nie
prawem, to lewem zwrci na siebie uwag najwyszych wadz. W kadym razie po
przybyciu synodalnego inkwizytora Feliks Stanisawowicz zdoby si na czyn
demonstracyjny cakiem przesta chodzi do przewielebnego do spowiedzi.
Tak wic w najkrtszym czasie Bubiencow dokona w Zawosku prawdziwego coup
detat* i opanowa niemal wszystkie punkty strategiczne: administracj w osobie Ludmiy
Patonowny, policj w osobie Feliksa Stanisawowicza i opini publiczn, z poczt i
telegrafem wcznie, w osobie Olimpiady Sawieljewny. Pozostawao tylko wzi w swoje
rce wadz duchown i sdownicz, ale tu wanie co si zacio.

***

Wadyka, u ktrego Bubiencow zjawi si w pitek, nazajutrz po swoich pierwszych


wizytach, rozmawia z nieproszonym kontrolerem surowo i uchyliwszy si od czczej
gadaniny, zapyta od razu, jaki waciwie jest cel przyjazdu emisariusza Synodu i jakimi
dysponuje on penomocnictwami. Wodzimierz Lwowicz natychmiast zmieni sposb
zachowania (a zacz tak jako smtno-nabonie, cytujc obficie Pismo wite) i krtko,
rzeczowo wyoy istot swej misji:
Wiadomo doskonale waszej przewielebnoci, e obecna polityka pastwa w odniesieniu

* Zamachu stanu (fr.).


do adu religijnego w Rosji polega na umacnianiu ze wszech miar kierowniczej i przewodniej
roli prawosawia jako duchowego i ideowego oparcia imperium. Pastwo nasze jest wielkie,
ale niestabilne, bo jedni wierz w Chrystusa trjpalczasto, inni dwupalczasto*, trzeci z lewa na
prawo, jeszcze inni uznaj Jehow, Chrystusa za odrzucaj, a jeszcze inni w ogle czcz
Mahometa. Myle mona i naley rnie, ale wiar wielonarodowy lud, jeli chce pozosta
zjednoczony, musi mie jedn. Inaczej czeka nas rozam, walki bratobjcze i zupeny upadek
moralnoci. Takie jest credo Konstantego Pietrowicza i monarcha podziela ten pogld. Std i
stanowcze dania, z ktrymi wity Synod zwraca si do arcypasterzy tych guberni, w
ktrych liczni s innowiercy i schizmatycy. Z zachodnich, nadbatyckich, nawet azjatyckich
guberni biskupi co miesic donosz o dziesitkach tysicy nawrconych. I tylko z Zawoa,
gdzie pleni si i raskolnictwo, i mahometanizm, a nawet pogastwo, adne pocieszajce
wieci nie nadchodz. Powiem wprost: przysano mnie tu przede wszystkim dla wyjanienia,
co jest powodem tej biernoci brak umiejtnoci czy brak chci?
Inspektor zrobi pauz, jak przystao po takich sowach, po czym cign ju o wiele
agodniej:
Bezczynno waszej przewielebnoci szkodzi zwartoci cesarstwa i samej idei
pastwowoci rosyjskiej, daje zy przykad innym archijerejom. Mwi zupenie otwarcie, bo
widz w tobie, ojcze, natur praktyczn, nie adnego piknoducha i marzyciela, jakim ci w
Petersburgu niektrzy maluj. Mwmy wic bez dwuznacznoci, rzeczowo. Mamy pewien
wsplny interes. Tu, na Zawou, musi doj do zupenego tryumfu prawdziwej wiary do
przejcia wszystkich co do jednego starowiercw na ono prawosawia, do chrztu tysicy
Baszkirw albo do czego w tym rodzaju, rwnie imponujcego. Bdzie to zbawienne dla
waszej przewielebnoci, poniewa diecezja wydobdzie si z grupy objtych nieask, i
bardzo poyteczne dla mnie, bo te dokonania bd bezporednim skutkiem mojej podry.
Ujrzawszy niezadowolenie na twarzy rozmwcy i bdnie przyjwszy ten grymas za
wyraz powtpiewania, Bubiencow doda:
Wasza przewielebno nie wie, jak wzi si do rzeczy? Prosz si nie martwi.
Wanie po to mnie przysano. Doskonale wszystko urzdz, prosz tylko nie wsadza mi kija
w szprychy.
Wadyka by rzeczywicie czowiekiem bezporednim, wic nie owijajc w bawen,
odpowiedzia w tym samym tonie:
To paskie credo jest szkodliwym gupstwem. Konstanty Pietrowicz nie wczoraj

* Czonkowie oficjalnej Cerkwi prawosawnej czyni znak krzya trzema palcami (triechpierstno), raskolnicy
za dwoma (dwupierstno) (przyp. tum.).
pojawi si na tym wiecie i nie gorzej ode mnie rozumie, e si nikt nikogo do obcej wiary
nie skoni i moe tu by mowa najwyej o dopenianiu takiego czy innego obrzdu
religijnego, co z punktu widzenia zwartoci pastwa nie ma adnego znaczenia.
Przypuszczam, e pan oberprokurator zmierza do jakich innych celw, niemajcych zwizku
z wiar. Na przykad do wprowadzenia policyjnych metod rzdzenia rwnie w sferze
duchowej.
No i co z tego? Bubiencow ze spokojem wzruszy ramionami. Przecie nasze
wsplne imperium moe si utrzyma tylko wysikiem woli sprawujcych wadz. Kady
niewaciwie mylcy i niewaciwie wierzcy powinien mie cay czas w pamici, e ma nad
sob nadzr i oko, e bryka i robi wszystkiego po swojemu nikt mu nie pozwoli. Swobody
s dla Galw i Anglosasw, nasza za sia to jedno i posuszestwo.
Pan mi mwi o polityce, a ja o duszy ludzkiej. Mitrofaniusz westchn, po czym
powiedzia co takiego, czego mwi moe i nie powinien by. U mnie w diecezji nowo
nawrconych jest mao dlatego, e nie widz sensu w przeciganiu na prawosawie
raskolnikw, muzumanw i niemieckich kolonistw. Dla mnie niech kady wierzy, jak chce,
byleby wierzy w Boga, nie w diaba. Niechby prowadzi si po Boemu, tyle wystarczy.
Bubiencow bysn oczyma i powiedzia przypochlebnie, ale z nieskrywan pogrk:
Ciekawy pogld jak na biskupa guberni. Wcale niepokrywajcy si z pogldem
Konstantego Pietrowicza i Najjaniejszego Pana.
Tymczasem Mitrofaniusz pozby si ju wszelkich wtpliwoci, zarwno co do
przybysza, jak i co do jego dalszych postpkw, dlatego bezceremonialnie wsta, okazujc, e
rozmowa skoczona.
Wiem. I wanie przedstawiam panu swj pogld bez wiadkw po to, by nie byo
midzy nami adnej dwuznacznoci.
Wsta rwnie Bubiencow i powiedzia krtko, z ukonem:
C, dzikuj za szczero.
Wyszed i wicej odwiedzinami paacu biskupiego nie kopota. Wojna zostaa
wypowiedziana, wyzwanie przyjte. Nastpia cisza, jak zwykle przed waln bitw, i w
chwili, kiedy zaczyna si nasza opowie, ta cisza wci trwaa.

***

Wkrtce po nieudanym natarciu na twierdz wiary nastpia inwazja na bastion


sprawiedliwoci. Owiecony przez yczliwe sobie osoby, w tym czasie ju liczne, Bubiencow
obieg nie prezesa izby sdowej ani nie prokuratora gubernialnego, lecz jego zastpc,
Matwieja Bencjonowicza Berdyczowskiego.
Rozmowa odbya si w Klubie Szlacheckim, do ktrego pan Matwiej zosta przyjty z
rekomendacji barona von Hagenau, kiedy tylko dosuy si osobistego szlachectwa. Do
klubu zaglda czsto, i to nie z jakiej waciwej parweniuszom fanaberii, tylko z bardziej
prozaicznej przyczyny: w domu wielodzietnego podprokuratora panowa stale taki rejwach,
e nawet on, domator i ojciec rodziny, potrzebowa czasem chwili wytchnienia. Zazwyczaj
siedzia wieczorami samotnie w bibliotece klubowej i gra sam ze sob w szachy godnych
partnerw do tej przemylnej gry w naszym miecie nie mia.
Wodzimierz Lwowicz podszed, przedstawi si, zaproponowa partyjk. Otrzyma
prawo pierwszego ruchu i w bibliotece natychmiast zapanowaa zupena cisza, tylko
malachitowe figury co jaki czas stukay dwicznie o szachownic. Berdyczowski, ku
swemu zdziwieniu i zadowoleniu, trafi wreszcie na przeciwnika nie lada, tak e musia si
troch pomczy, ale mimo wszystko czarne figury pomau zaczy bra gr.
Procesik by si przyda westchn nagle Bubiencow, przerywajc milczenie.
Za pozwoleniem?
Przecie my z panem z tej samej gliny jestemy powiedzia czuym tonem inspektor
synodalny. Drapiemy si w gr, zdzierajc sobie paznokcie, a wszyscy wokoo tylko
kombinuj, jak by tu nas zepchn w d. Pan jest wychrzt, trudno panu. Jedyne paskie
oparcie to gubernator i wadyka. Zapewniam pana jednak, e ani pierwszy, ani tym bardziej
drugi dugo si nie utrzymaj. Co z panem bdzie? Postawi goca i powiedzia: Gardez.
Procesik? powtrzy pytajco Berdyczowski, w skupieniu wpatrujc si w
szachownic i krcc w palcach koniuszek dugiego nosa (mia taki nieprzyjemny zwyczaj).
Wanie. Nad raskolnikami. Za blunierstwa jakie, a jeszcze lepiej za bestialstwo na
tle fanatyzmu. Profanowanie wity prawosawnych te byoby nieze. Mona by zacz od
jakiego kupczyka, w miar monoci spord szczeglnie szacownych. U bogatego zawsze
kiesa przed wiar idzie. Jeli si go przycinie jak naley, to zrozumie, co jest dla niego
korzystniejsze, wyrzeknie si swojego wyznania, a wkrtce za nim pocign inni. Teraz ze
starowiercw wiadomo i policja swoje cignie, i konsystorscy, i wasi, z sdownictwa, a
my prosz bardzo cigniemy z nich nie pienidze, tylko przejcie na trjpalczasto, i to
obowizkowo z rodzin, domownikami, pieczeniarzami. No, jak?
Nie cign odpowiedzia Berdyczowski, obliczajc w mylach jak zawrotn
kombinacj.
W jakim sensie?
Policja i konsystorscy z raskolnikw. Ci z sdownictwa te nie. U nas w guberni, za
pozwoleniem askawego pana, to nieprzyjte. Wezm pioneczka.
A hetman? zdziwi si Bubiencow, po czym natychmiast zjad hetmana. Tak
wanie pascy protektorzy zostan zjedzeni, i to w najbliszym czasie. Mnie, panie
Berdyczowski, potrzebny bdzie do pomocy dowiadczony prawnik, dobrze znajcy tutejsze
stosunki. Prosz si zastanowi, przecie to wielk karier pachnie, choby nawet nie na
drodze czysto prawniczej, tylko na kocielno-prawnej. Tam i ydostwo nie bdzie panu
przeszkod. Wiele filarw prawdziwej wiary z paskiej nacji si wywodzio, zreszt i teraz
pord wychrztw trafiaj si najgorliwsi propagatorzy prawosawia. A o nastpstwach uporu
te warto pomyle. Bubiencow wymownie pomacha zbitym hetmanem. Przecie ma pan
rodzin. I syszaem, e nowego przychwku oczekuje?
Straszliwie zastrachany, z lku nie mic oderwa oczu od szachownicy, Matwiej
Bencjonowicz wymamrota:
Przepraszam askawego pana, ale po pierwsze ma pan mata. Po drugie te sowa
wymwi ju niemal szeptem i mocno drcym gosem jest pan nikczemnikiem i marnym
czowiekiem.
Powiedzia i zmruy oczy, bo przypomnia sobie naraz i podwjny pojedynek, i
dwanacioro dzieci, i spodziewany przychwek.
Bubiencow umiechn si, patrzc na pobladego miaka. Obejrza si, czy w pobliu
nikogo nie ma (nikogo nie byo), bolenie pstrykn swego partnera w krzywy nos i poszed
precz z biblioteki.
Berdyczowski pocign nosem, uroni na szachownic dwie winiowe krople, podj
nieprzekonujc prb dogonienia krzywdziciela, ale od ez oczy zaszy mu tczow bonk.
Podprokurator posta, posta i usiad.

***

A teraz wypada nam tylko opowiedzie o wicie niezwykego synodalnego kontrolera,


poniewa para ta bya w swoim rodzaju nie mniej malownicza ni sam inspektor Bubiencow.
Funkcj sekretarza przy jego osobie peni sekretarz gubernialny, Tichon Jeriemiejewicz
Zbawieny, ten wanie godnie wygldajcy pan, ktry z okna czarnej karety uprzejmie ukoni
si szyldwachowi. Samo nazwisko tego urzdnika, a jeszcze bardziej jego sposb bycia i
prowadzenia rozmowy nie pozostawiay wtpliwoci, e wywodzi si on ze stanu
duchownego. Mwiono, e to sam Konstanty Pietrowicz przybliy go do swej osoby,
wyrni z liczby szeregowych diaczkw wida dopatrzy si w skromnym kantorze czego
szczeglnego. W Synodzie Tichon Jeriemiejewicz piastowa stanowisko malekie,
niewidoczne i sabo opacane, ale czsto bywa zaszczycany rozmowami w cztery oczy z
oberprokuratorem, tote wielu, nawet spord hierarchw, troch si go lkao.
Do Bubiencowa przystawiono tego cichego jak myszka urzdnika w charakterze oka
wadzy, ufajcej przecie, lecz kontrolujcej. Z pocztku wypenia swoje obowizki
sumiennie, lecz zanim wspomniana kareta przybya do Zawoska, zdy cakowicie podda
si urokowi swego przejciowego zwierzchnika i sta si jego bezgranicznie oddanym
zausznikiem, doszedszy zapewne do wniosku, e nikt panom dwm sugowa nie wydoa.
Czym go uj eksgwardzista nie jest nam wiadome, sdzimy jednak, e dla takiego
pomysowego i utalentowanego czowieka nie byo to zadanie zbyt trudne. Tichon
Jeriemiejewicz pozosta wierny swej profesji, tyle e teraz szpiegowa i wszy nie na szkod
Bubiencowa, ale wycznie dla jego poytku; bardzo moliwe, e bdc obdarzony umysem
dalekosinym, dopatrzy si w takiej zmianie seniora korzyci dla siebie. Przy niewysokim
wzrocie i nawyku nieustannego wcigania gowy w ramiona Zbawieny odznacza si
nadnaturalnie dugimi, kleszczowatymi rkoma, ktre zwisay mu niemal do kolan, tote
Wodzimierz Lwowicz nazywa go najpierw Orangutanem, a potem przylepi mu jeszcze
bardziej obraliwy przydomek Sraczyca. (Rzecz w tym, e Tichon Jeriemiejewicz
wyrnia si niezmiernie gorliw pobonoci i co sowo, z sensem lub bez sensu, wtrca
cytaty z Pisma witego i raz nieopatrznie wygada si przed swoim suwerenem, e dla
ochrony przed Zym nosi pod surdutem pewn osobliw koszulk, ktr okreli
starodawnym, z Pisma wzitym sowem, mianowicie uwicon sraczyc). Zbawieny, jak
przystoi chrzecijaninowi, nie obraa si za arty zwierzchnika i tylko powtarza potulnie:
Zlejesz mnie, Panie, hizopem, a oczyszcz si, omyjesz mnie, a nad nieg si pobiel.
Sekretarz gubernialny wszdzie jak cie towarzyszy Bubiencowowi, ale przy tym jakim
cudem zda pojawia si cho na chwil w najbardziej nieoczekiwanych miejscach, jako e
z Zawoskiem oswoi si zadziwiajco szybko. To widziano go w wityni, jak przypiewuje
na chrze, to na bazarze targowa si o mid z pasiecznikami starowiercami, to w salonie u
Olimpiady Sawieljewny rozmawia z notariuszem Korszem, uchodzcym w naszej guberni za
gwnego mdrca od spraw spadkowych.
Zdumiewajce, jak osobnik taki jak Zbawieny mg si pospolitowa, a nawet przyjani,
z podobnym do zwierzcia stangretem Bubiencowa. w Murad by prawdziwym kaukaskim
abrekiem, zbjem z rozstajnych drg. W Zawosku nazwano go Czerkiesem, chocia nie z
Czerkiesw si wywodzi, tylko z jakiego innego grskiego plemienia. Ale kto si tam w
tych czarnobrodych rozezna! Murad by przy wysanniku Synodu nie tylko za stangreta, ale i
za kamerdynera, i za niak, a od wypadku i za ochroniarza. Nikt dobrze nie wiedzia,
dlaczego by tak po psiemu oddany swemu panu. Wiadomo tylko, e opiekowa si
Bubiencowem od dziecistwa, a dosta mu si w spadku po ojcu. Bubiencow senior, kaukaski
genera, kiedy, dawno temu, przed dwudziestu lub trzydziestu laty, uratowa modego
Murada Durajewa przed zemst wrogiego rodu i zabra go ze sob do Rosji. Moe byo tam
jeszcze co szczeglnego, ale tego zawoczanom wykry si nie udao, a do wypytywania
Murada brakowao odwagi. Bo zaiste nadzwyczaj gronie wyglda: czaszka wygolona, twarz
zarosa gstym, czarnym wosem po same oczy, a zby takie, e rk by czowiekowi po
okie odgryz i wyplu. Po rosyjsku Murad mwi mao i kiepsko, cho przey pord
prawosawnych wiele lat. Wiar te zachowa mahometask i z tej racji by obiektem
misjonarskich zabiegw pana Tichona, ale na razie nieuwieczonych powodzeniem. Ubiera
si po kaukasku: w stary beszmet, rozdeptane czuwiaki, u pasa nosi ogromniasty, srebrem
okuty kinda. Od krzywonogiego, rozkoysanego kroku Murada, od jego szerokich ramion
bia zwierzca sia i mczyni w jego obecnoci czuli si nieswojo, a kobiety prostego stanu
lkay si i zamieray.
Moe to dziwne, ale wrd pokojwek i kucharek Murad cieszy si opini interesujcego
kawalera, chocia obchodzi si z nimi grubiasko, a nawet brutalnie. W drugim tygodniu
pobytu Bubiencowa zawoscy straacy, zmwiwszy si z rzenikami, postanowili nauczy
bisurmana rozumu, eby cudzych dziewczyn nie psowa. No i Murad w pojedynk rozegna
cay tuzin nauczycieli, a potem dugo jeszcze ciga ich po ulicach, Fiedk rzenika za
dogoni i pewnie na mier by zabi, gdyby nie nawin si akurat Tichon Jeriemiejewicz.
Do zabjstwa nie doszo, ale niektrzy mieszkacy miasta, co bardziej dalekowzroczni,
zadumali si mocno, wyczuwajc w tym skandalu, a zwaszcza w fakcie, e policja nie
omielia si powstrzyma zabijaki, zapowied burzliwych czasw. I sprawa ta, rzec mona,
odzywaa si gromowymi pomrukami w atmosferze naszej guberni, a czarne niebo jarzyo si
na razie jeszcze bezgonymi, lecz zowieszczymi byskawicami.

Czy jednak nie za daleko odeszlimy od gwnego nurtu naszej opowieci? Siostra
Pelagia dawno ju przekroczya otwarte na ocie wrota drozdowskiego parku i teraz wypada
nam pody za ni.
III

Mili ludzie

Deszcz zapa Pelagi jakie p setki krokw od bramy. Lun rwno, rzsicie, wesoo,
od razu dajc zna, e zamierza przemoczy do nitki nie tylko habit i chustk zakonnicy, ale i
spodni koszul, a nawet robtk schowan w torebce u pasa. I Pelagia si przestraszya.
Obejrzaa si, czy kto nie idzie, podwina poy i ruszya drog niezwykle ranie, co
zawdziczaa gimnastyce angielskiej, ktrej, jak ju mwilimy, nauczaa w szkce
diecezjalnej.
Dotarszy do zbawczej alei, opara si plecami o pie starego wizu, ktry dokadnie j
osoni swoj gst koron, wytara zbryzgane okulary i zacza patrze w niebo.
A byo na co. Blisza poowa wysokiego sklepienia nabraa barwy liliowoczarnej, ale nie
tej guchej, martwej, jaka zdarza si w pochmurne dni bez przejanie, tylko z oleistym
poyskiem, jakby jaki niebiaski gimnazjalista dla kawau wywrci na bkitny obrus
kaamarz z fioletowym atramentem. Do dalszej poowy obrusa plama jeszcze nie dosza i
nadal krlowao tam soce, a po bokach z obu stron wygiy si dwie tcze, jedna jaskrawsza
i mniejsza, druga bardziej matowa, za to wiksza.
Po kwadransie byo ju na odwrt: bliej niebo pojaniao, dalej pociemniao, co byo
znakiem, e ulewa ustaa. Pelagia zmwia modlitw w podzice za pomylne uwolnienie
spod upustw niebieskich i pomaszerowaa dug, ale to bardzo dug alej, prowadzc do
dworku dziedziczki.
Pierwszym mieszkacem majtku, jakiego napotkaa nasza wdrowniczka, by
nienobiay szczeniak z brzowym uchem, ktry wyskoczy z jakich krzakw i od razu, bez
chwili wahania wczepi si mniszce zbami w habit. Szczeniak jeszcze nie wyrs by z wieku
niemowlcego, ale charakter mia ju jak najbardziej zdecydowany. Krcc szerokim ebkiem
i gniewnie powarkujc, cign do siebie gst tkanin i wida byo, e tak bez powodu tego
zajcia nie przerwie.
Pelagia wzia zbja na rce, zobaczya niepoczytalne bkitne lepka, nosek rowy z
czarnymi kropkami i zwisajce na boki aksamitne fafle, nie wiedzie czemu zapakane
ziemi. Innych szczegw wypatrzy nie zdya, bo szczeniak wysun dugi czerwony
jzyczek i z niezwyk szybkoci obliza jej nos, czoo, a przy okazji i szka okularw.
Mniszka, na chwil utraciwszy wzrok, usyszaa, jak kto przedziera si przez krzaki.
Zadyszany mski gos powiedzia:
Aha, wpade! Znw gdzie ziemi aro, diabelskie nasienie! Wybacz, siostrzyczko, e
Zego wspomniaem. To tak tego guptaska tatu z dziadziusiem wyuczyli. Uff, dzikuj,
zapaa siostra drania, a ja tobym za nim nie zgoni. wawy, diabeek. Oj, jeszcze raz wybacz.
Pelagia jedn rk przycisna ciepe, spryste ciao do piersi, drug zdja olinione
okulary. Zobaczya przed sob brodatego mczyzn w perkalowej koszuli, pliszowych
spodniach, skrzanym fartuchu, na oko sdzc ogrodnika.
Trzymaj swojego Chapaja powiedziaa Pelagia. Tylko mocno.
A skd to znasz jego przezwisko? zdumia si ogrodnik. Bywaa moe u nas? Jako
nie pamitam.
Nam, osobom duchownego stanu, dziki modlitwie wiele si odsania, przed zwykymi
ludmi zakrytego pouczajcym tonem powiedziaa Pelagia.
Czy uwierzy brodaty, czy nie nie wiadomo, wyj jednak z kieszeni monet, pitnacie
kopiejek, i z ukonem wsun zakonnicy do torebki.
Przyjmij, siostro, czystym sercem dane.
Pelagia si nie wymawiaa. Jej samej pienidze nie byy potrzebne, ale Pana Boga nawet
najmniejszy podarek raduje, jeli z czystym sercem ofiarowany.
A ty do domu nie chod poradzi ogrodnik. Ng nie mcz niepotrzebnie. Nasi
pastwo ludziom Boym jamuny nie daj. Zasada!, mwi.
Mam dla Marii Afanasjewny list od wadyki Mitrofaniusza przedstawia Pelagia cel
swojej misji i mieszkaniec Drozdowki z uszanowaniem cign z gowy kaszkiet, ukoni si
i natychmiast przeszed z siostrzyczki na mateczk.
I czemu to, mateczko, od razu nie powiedziaa? A ja jak gupi z pienikiem si
wyrwaem. Prosz za mn, poprowadz.
Szed pierwszy, trzymajc obiema rkami szarpicego si i popiskujcego z irytacj
Chapaja.
Po prawej, na czce, koo altanki z biaego kamienia, spacerowa przedziwny pan w
pelerynie i kapeluszu o szerokich kresach. Pod pach trzyma spor skrzynk z czarnego,
lakierowanego drewna, w rku dugi trjng z ostrymi, elazem okutymi kocami. Wetkn
trjng w ziemi, nasadzi z wierzchu skrzyneczk i wyjanio si, e jest to aparat
fotograficzny, bo przyrzdy takie nawet w naszej dalekiej guberni nie byy ju wwczas
rzadkoci.
Pan obejrza si, popatrzy mimochodem, bez zainteresowania, na mniszk, a
ogrodnikowi powiedzia:
No, jak tam, Gierasimie, dopdzie zbiega? A ja po parku si wcz. Fotografuj, jak
para si od ziemi unosi. Rzadki efekt optyczny.
By to pikny pan, z wypielgnowan brdk, dugimi, wijcymi si wosami, od razu
wida, e nietutejszy. Pelagii spodoba si.
Artysta! Od fotograficznych obrazw wyjani swojej towarzyszce Gierasim, kiedy
odeszli na pewn odlego. Z samego Pieterburcha. W gocinie u nas. Stiepana
Trofimowicza, naszego administratora, przyjaciel. A mwi si na niego Arkadiusz
Siergiejewicz, pan Poggio.
Przeszli nastpne sto metrw, a do zielonego dachu byo jeszcze drogi a drogi. Z tyu po
rozmokej ciece zacmokay kopyta. Pelagia odwrcia si zobaczya lekk jednokk, a
w niej rumianego pana w biaym kapeluszu z frdzlami i pciennym surduciku.
Zdrweczka dobrego yczymy, Kiryle Nifontowiczu ukoni si Gierasim. Na
kolacyjk?
A niby dokd? Prr, prr!
Spowiae malekie oczka, promieniejce dziecinn naiwn ciekawoci, wpatrzyy si w
Pelagi, zmarszczki na krgych policzkach uoyy si w dobroduszny umiech.
A kog to Gierasim konwojuje? Oho, i nastpc tronu masz przy sobie.
Siostra niesie do pani posanie od wadyki.
Pan z jednokki nada twarzy peen uszanowania wyraz i unis z lekka kapelusz ze
spoconej ysiny.
Prosz pozwoli, e si przedstawi. Kiry Nifontowicz Krasnow, miejscowy ziemianin
i ssiad. Prosz usi, mateczko, podwioz, po co si fatygowa? I psisko grone
zabierzemy, bo Maria Afanasjewna pewnie tskni do niego. Ze strzelistej patrzy wiey, czy
jej miy tu nie biey.
Puszkin? spytaa Pelagia, siadajc obok sympatycznego gaduy.
Pochlebia mi mateczka ukoni si rozmwca, trzaskajc z bicza. Nie, sam ukadam.
Same z siebie rymy si ze mnie lej, z byle powodu albo i wcale bez powodu. Tylko jako w
wiersze si nie ukadaj, bo gdyby tak, to bybym sawny nie mniej od Niekrasowa i Nadsona.
I zadeklamowa:
Leciutkie s moje wierszyki,
Nie wierszyki, lecz figliki,
No i nie takie znowu ze,
W kadym razie nie s mde.

Mina minutka lub dwie i ju podjedali pod duy dom, ozdobiony wszystkimi
atrybutami okazaoci, jakie tylko umiao sobie wyobrazi minione stulecie: doryck
kolumnad, mrukliwymi lwami na postumentach, a nawet spiowymi jednorocami z Gross-
Jegersdorf po bokach schodw.
W sieni Krasnow zapyta, nie wiedzie czemu szeptem, mi pokojwk:
No, Taniusza, jak tam pani? Widzisz, Chapaja jej dostarczyem.
Bkitnooka Taniusza tylko westchna przez pulchne wargi.
Bardzo ze. Nie je, nie pije. Cay czas pacze. Doktor dopiero co odjecha. Nic nie
powiedzia, gow tylko ot tak pokiwa i pojecha.

***

W sypialni chorej byo ciemno i pachniao kroplami lawendowymi. Pelagia zobaczya


szerokie oe, tg staruszk w czepeczku, p lec, p siedzc na stosie wspaniaych
poduszek, i jeszcze jakich ludzi, ktrym przyglda si tak wprost od progu byo niezrcznie,
a zreszt i ciemnoci przeszkadzay, lepiej byo zaczeka, a oczy przywykn.
Chapajeczek? spytaa basem stara i uniosa si z lekka, wycigajc zwiotczae rce.
Znalaz si, faflastu mj kochany. Dziki, ojczulku, e go przyprowadzi. To do
Krasnowa. A kto tam z panem? Zakonnica? Nie widz, podejd no. To ju do Pelagii.
Siostra podesza do ka, ukonia si.
Dla Marii Afanasjewny od wadyki pasterskie bogosawiestwo i yczenia jak
najszybszego wyzdrowienia. Z tym wanie przysa mnie, zakonnic Pelagi.
A na co mi jego bogosawiestwo! parskna gniewnie generaowa Tatiszczewa. A
czemu to sam pojawi si nie raczy? Patrzcie go, czernic mi przysya na odczepnego. Z
testamentu wywal do wszystkich diabw, co tylko na Cerkiew zapisane.
Szczeniak ju si umoci na jej rkach i nie napotykajc adnego sprzeciwu, oblizywa
star, pomarszczon twarz.
U stp Pelagii rozlego si tubalne naszczekiwanie i na pociel wadowao si biaymi
apami, marszczc z uraz wysokie czoo, szerokopierne, zadartonose psisko.
Nie bd zazdrosny, apajku odezwaa si do niego chora. Przecie to twj synek,
wasna twoja juszka. No, chod, ciebie te popieszcz.
Poklepaa Chapajowego rodzica po szerokim karku i zacza czochra go za uchem.
Pelagia tymczasem przygldaa si spod oka innym obecnym w sypialni.
Mody czowiek i panna byli zapewne wnukiem i wnuczk generaowej. On to Piotr
Gieorgijewicz, ona Naina Gieorgijewna, oboje po ojcu Tielianowowie. Mona
przypuszcza, e to oni najwicej skorzystaj na testamencie.
Pelagia sprbowaa sobie wyobrazi, jak ten jasnooki, przestpujcy z nogi na nog
brunet podsypuje biaym psom trucizn. Nie dawao si. Dziewczyna bya pikna jak z
obrazka wysoka, wyniosa, z kaprynie opuszczonymi kcikami warg i te nie miao si
ochoty le o niej myle.
W sypialni by jeszcze mczyzna w marynarce i rosyjskiej koszuli, o prostej i miej
twarzy, do ktrej a zadziwiajco nie pasoway binokle i krtka rudawa brdka. Kim by
mniszka pojcia nie miaa.
Przewielebny pismo pani przysya powiedziaa Pelagia, podajc Tatiszczewej ordzie
biskupa.
No, to czemu nic nie mwisz? Dawaj.
Maria Afanasjewna przyjrzaa si mniszce dokadniej. Zauwaya wida i okulary, i
postaw, bo poprawia si:
Prosz da, mateczko, przeczytam. A wy tam wszyscy jazda na kolacj. Nie ma co tutaj
zatroskania odgrywa. I mateczka te niech zechce co zje. Taniu, przygotuj mateczce
pokj, narony, w ktrym ostatnio ten cay Zbawieny nocowa. Bardzo dobrze si skada. On
Zbawieny, ona zbawiona, bo Panu Jezusowi polubiona. Jeli Wodzimierz Lwowicz
przyjedzie, tak jak si odgraa, to tego Zbawienego do skrzyda przeniecie. A niech go,
paskudny jaki.

***

Rozmowna Tania szykowaa dla gocia jasny, schludny pokoik na parterze, z oknami
wychodzcymi na sad, a jednoczenie opowiadaa, kim jest w Zbawieny, co tu przedtem
nocowa. Pelagia o Zbawienym wiedziaa (bo i jak moga nie wiedzie, skoro na dworze
archijereja w ostatnich tygodniach o niczym innym si nie mwio, tylko o inspektorze
Synodu i jego kompanach), ale suchaa uwanie. Tania co prawda niemal od razu przesza do
Bubiencowowego Czerkiesa jaki to on straszny, a przecie te czowiek i dobrego sowa
potrzebuje.
Jak si z nim wieczorem na dworze spotkaam, to caa a w dygot... A on jak na mnie
popatrzy tymi swoimi czarnymi oczami i jak mnie nagle chwyci, o tutaj! A zamaram, a on...
opowiadaa Tania pszeptem, nie zbiwszy jeszcze dobrze poduszki, gdy nagle si poapaa.
Oj, mateczko, co te ja! Mateczka takich rzeczy sucha nawet nie powinna.
Pelagia umiechna si do miej dziewuszki. Umya si, jak to po podry, przecigna
habit mokr szczotk, by go oczyci z kurzu. Postaa troch przy oknie, przygldajc si
sadowi. By cudownie pikny, chocia zapuszczony. A moe dlatego wanie pikny, e
zapuszczony?
Nagle gdzie w pobliu rozlegy si jakie gosy. Najpierw mski, przyguszony i a
zaamujcy si z emocji:
Przysigam, zrobi to! A potem i tak nie bdzie tu dla ciebie ycia! Zmusz ci do
wyjazdu!
Niewiele miosnych zakl miaa okazj sysze siostra Pelagia, mimo to od razu si
zorientowaa, e jest to gos czowieka zakochanego do szalestwa.
Jeli nawet wyjad, to nie z panem rozleg si dziewczcy gos, bliej ni mski. I
jeszcze zobaczymy, czy wyjad.
Biedaczku pomylaa Pelagia ona ci nie kocha.
Zrobio si ciekawie. Siostra cichutko pchna jedno skrzydo okna i wychylia si.
Pokj by narony, na prawo od okna znajdowa si wgie domu. Dziewczyna staa
dokadnie przy krawdzi, odwrcona plecami i widoczna tylko do poowy. Po rowej sukni
Pelagia od razu poznaa Nain Gieorgijewn. Mczyzny, niestety, nie byo wida zza rogu.
W tej wanie chwili rozleg si dwik dzwonka wzywano na kolacj.

***

Do stou nakryto na obszernej werandzie, zwrconej balustrad i schodkami w stron


sadu. Za drzewami owocowymi mona si byo domyli ogromu Rzeki, toczcej swe wody u
stp wysokiego brzegu, na ktrym wznosia si Drozdowka.
Pelagia zobaczya sporo nowych twarzy i nie od razu si zorientowaa, kto jest kim, ale
biesiada, a po niej picie herbaty trway tak dugo, e powoli wszystko si wyjanio.
Oprcz osb znanych ju mniszce brata i siostry, artysty fotografika Arkadiusza
Siergiejewicza Poggio i ssiada, ziemianina Kirya Nifontowicza Krasnowa przy stole
siedzia widziany u generaowej mczyzna w rosyjskiej koszuli (ten o nieadnej, lecz
ujmujcej powierzchownoci), jeszcze jeden brodacz o chopskiej twarzy, ale w tweedowym
garniturze, i przywida osoba pci eskiej, w dziwacznym kapeluszu ozdobionym rajskimi
jabuszkami.
Nieadny okaza si tutejszym administratorem, Stiepanem Trofimowiczem Szyriajewem.
Brodaty w tweedzie Donatem Abramowiczem Sytnikowem, znanym bogaczem z rdzennych
zawoskich starowiercw, ktry niedawno kupi w ssiedztwie domek letni. Co za do
przywidej osoby, to wyjanio si, e nie tylko nie pochodzi z Zawoska, ale nawet w ogle
nie jest Rosjank, zowie si za miss Rigley. Jaka jest jej rola w Drozdowce, zrozumie byo
trudno, ale najprawdopodobniej miss Rigley naleaa do licznego plemienia Francuzek,
Angielek i Niemek, ktre wychoway swoich rosyjskich podopiecznych, wyuczyy ich, co
tam umiay, i w kocu zadomowiy si pod paskim dachem, bo bez nich nikt ju nie mg
sobie wyobrazi ycia rodziny.
Na pocztku kolacji siostr Pelagi czeka nieprzyjemny wstrzs.
Do stou przysza Maria Afanasjewna, wsparta na ramieniu Tani, prowadzc na smyczy
apaja i Chapaja. Widocznie po przeczytaniu biskupiego listu generaowa poczua si lepiej,
cho jej nastrj bynajmniej si nie poprawi. Przewielebny zawsze powtarza, e niejednego
chorego trzeba by nie lekarstwami napycha, tylko porzdnie go rozzoci. Zapewne t
wanie metod zastosowa w tym przypadku.
Ojca i syna odprowadzono na bok: na pierwszego czekaa ju micha ze szpikowymi
komi, na drugiego z gsi wtrbk. Rozleg si chrzst, mlaskanie i dwa zady, duy i
may, rytmicznie zamachay ogryzkami ogonw.
A co to za oraneri ma pani na gowie, miss Rigley? spytaa Tatiszczewa,
rozgldajc si wok stou i najwyraniej szukajc, do czego by si przyczepi. Patrzcie j,
znalaza si urocza ingenue. No, cho teraz to przecie nasza bogata spadkobierczyni. O
narzeczonych czas pomyle.
Pelagia nadstawia uszu i z wiksz ni dotd uwag przyjrzaa si Angielce. Zauwaya
ywo mimiki, subtelny zarys warg, figlarne zmarszczki wok oczu.
Miss Rigley ani troch si nie przeja niespodziewan napaci i bez adnej unionoci
odparowaa sztych, mwic niemal bez akcentu.
O narzeczonych myle nigdy nie jest za pno. Nawet i w pani wieku, pani Mario. Tak
si pani cauje ze swoim apajem, e ju dawno pora zalegalizowa wasze stosunki. Bo co to
za przykad dla naszej Nainki?
Po mieszku, ktry przetoczy si pord biesiadnikw, Pelagia poznaa, e gospodyni
jest grona tylko z pozoru, a jej tyrania ma charakter raczej nominalny.
Nadziawszy si na parad Angielki, generaowa przeniosa gniewny wzrok na mniszk.
No, adnego mamy biskupa! Zdechn bym tu moga, a mojemu siostrzecowi tylko
arciki w gowie. Co tak powiekami trzepiesz, mateczko? zwrcia si gniewnie, i znowu na
ty, do Pelagii. Panowie, przedstawiam. Przed wami nowo objawiony Vidocq w habicie.
Ona wanie mnie uratuje, ona zoczyc za kark zapie. No, dzikuj, dzikuj, wygodzi mi
Misza, siostrzeniec kochany. Posuchajcie tylko, co on tu pisze.
Maria Afanasjewna wycigna nieszczsny list, woya okulary i przeczytaa na gos:
...A eby Ci, Cioteczko, do koca uspokoi, posyam Ci moj zaufan pomocnic,
siostr Pelagi. Jest to osoba bystrego umysu i szybko si rozezna, komu przeszkadzay Cioci
drogocenne psy. Jeli kto z Cioci domownikw rzeczywicie le Jej yczy, w co bym nie
chcia wierzy, to Pelagia wykryje drania i zdemaskuje.
Przy stole zapanowaa cisza, a jaki kto mia w tej chwili wyraz twarzy, Pelagia nie
widziaa, bo siedziaa pywa, czerwona, ze wzrokiem utkwionym w lecy na jej talerzu
suflet z mitusa.
Dugo jeszcze nie moga si pozbiera i usiowaa zwraca na siebie jak najmniej uwagi.
Zreszt nikt si do niej nie odzywa. Jedynym jej oparciem w tym zamierzonym bd
przypadkowym ostracyzmie by bezczelny apaj, ktry przelaz pod stoem i wysun spod
obrusa pomarszczon mord wprost na kolana Pelagii. Swoj misk ze szpikowymi komi
ju oprni i teraz bezbdnie wytypowa, kto z obecnych przy stole jest najbardziej podatny
na wymuszenie.
Senior rodu biaych rosyjskich buldogw bez zmruenia oka patrzy na zakonnic, z lekka
przechyliwszy na bok krgy eb i zmarszczywszy sokratesowskie czoo. Pelagia wprawdzie
bya godna, ale je pod tym przenikajcym w gb duszy wzrokiem nie miaa serca.
Niepostrzeenie zdja z widelca kawaek sufletu i opucia rk pod obrus. Palce owia jej
gorcy oddech, zaaskota j szorstki jzyk i ryba znikna.
Tymczasem przy stole zawizaa si ciekawa rozmowa, o talencie i geniuszu.
O mnie wszyscy za modu mwili: talent, talent opowiada Poggio, mruc ironicznie
oczy. Pki byem mody, szczyciem si tym bardzo, ale kiedy rozumu mi przybyo,
zadumaem si: tylko talent? Dlaczego Rafael to geniusz, a ja raptem talent? Jaka jest
midzy nami rnica? Do Woch jedziem, jego Madonn ogldaem jasne, e geniusz. A
jak popatrz na wasne ptna c, niby wszystko jak trzeba. I oryginalnie, i subtelnie,
subtelniej ni u Rafaela, o wiele subtelniej. I od razu wida, e z talentem zrobione, prosz
wybaczy nieskromno, a le nie ge niusz powiedzia, rozdzielajc sylaby, i wyda ustami
taki dwik, jakby wypuszcza powietrze z pcherza. Dlatego wanie rzuciem malarstwo,
e talent miaem, ale geniuszu nie. Teraz robi obrazy fotograficzne i mwi, e dobre. Z
talentem. Ale nie szkodzi, przecie geniuszy w sztuce fotograficznej na razie nie ma i aden
Rafael mi wiata nie zasoni. Arkadiusz Siergiejewicz rozemia si niewesoo. Za to u
Stiopy, kiedy razem uczylimy si w akademii, widziao si bodaj i zapowiedzi geniuszu.
Niepotrzebnie przestae malowa, Stiepanie. Widziaem, jak niedawno naszkicowae
akwarelk. Technika oczywicie zapuszczona, ale miae, miae. Takie sztuczki teraz w
salonach paryskich za wielkie pienidze chodz, a ty ju dwadziecia lat temu na to wpade.
Powiedz no, nie zagrao ci co w duszy, kiedy teraz, po tylu latach chwycie znowu za
pdzel?
Stiepan Trofimowicz Szyriajew odpowiedzia ponuro i niechtnie, wlepiajc oczy w
obrus.
Zagrao albo nie zagrao. Co za rnica. A akwarelk tak sobie, z nudw namalowaem.
Kosi ju skosilimy, jeszcze za wczenie. Przerwa... Co tam dawne dzieje wspomina!
Tak si zoyo, i tak jest dobrze. Talent, geniusz, jeden diabe. Trzeba robi swoje. I im
porzdniej, tym lepiej.
Pelagii wydao si, e Szyriajew jest o co zy na Poggia, a i tamten by, zdawao si,
troch rozczarowany odpowiedzi. Chcc nada rozmowie ton artobliwy, zwrci si do
mniszki i z przesadzonym uszanowaniem zapyta:
A co o geniuszu i talencie sdzi wita Cerkiew?
Temat rozmowy ciekawi zakonnic, a i rozmwcy jej si podobali, nie prbowaa wic
uchyli si od odpowiedzi.
O stanowisko Cerkwi lepiej niech pan spyta kogo z hierarchw, a wedle mojego
skromnego rozumienia cay sens ludzkiego ycia polega na tym, by odkry w sobie geniusz.
W tym ma by sens? zdziwi si Poggio. A nie w Bogu? To mi dopiero siostra...
Myl, e w kadym czowieku ukryty jest geniusz, taka maleka szparka, przez ktr
wida Boga zacza objania Pelagia. Tylko rzadko komu udaje si ten otworek
odnale. Pchaj si wszyscy jak lepe kocita, ale trafi nie mog. A jeli zdarzy si taki cud,
to czowiek od razu rozumie: oto jest, po to wanie przyszedem na wiat, i dalej yje
spokojnie i pewnie, na nikogo si nie oglda. To wanie jest geniusz. A talenty trafiaj si
znacznie czciej. To ci, ktrzy tego czarodziejskiego okienka nie znaleli, ale s blisko niego
i karmi si odblaskiem cudownego wiata.
I eby podkreli swe sowa, machna rk, pokazujc na niebo, ale tak nieszczliwie,
e zaczepia szerokim rkawem o filiank i zalaa panu Kiryowi cae porcita.
On, biedak, a na jednej nodze zacz podskakiwa, takie to byo gorce. Skaka, woa
ach! i och! i dogadywa:

A podstpna ta pannica,
Szemachaska zakonnica,
Odgraa si: Czekaj, carze,
Jeszcze ywcem ci uwarz.

Pelagia ze wstydu chciaa si pod ziemi zapa, omal si nie rozpakaa. I wywodu o
talencie ju nie udao si jej dokoczy, za bardzo si wszyscy miali.
Stiepan Trofimowicz co prawda prbowa kontynuowa rozmow i uwanie patrzc na
mniszk, spyta:
Wic to tak siostra geniusz rozumie?
Ale generaowa, ktra podczas dyskusji na tematy teoretyczne mocno si nudzia,
wtrcia si bezceremonialnie do rozmowy:
A ty, mateczko, zamiast rozwaa o materiach i ludzi wrztkiem parzy, lepiej by mi
szybciej odgada, kto to Hulaja i apaja tru.
W tym momencie akurat Gierasim wnosi z sadu waz z jabkami, gruszkami i liwkami.
Pojawienie si ogrodnika nieoczekiwanie i pobudzajco podziaao na miss Rigley, do tej
chwili obojtnie palc pajito.
Czy wycie rozum stracili z tymi waszymi buldogami! To to po prostu aroczne
bestie, wiecznie po sadzie biegaj i malekie baby te tego nauczyy. A w sadzie peno
wszelkiego paskudztwa. Wczoraj na wasne oczy widziaam zdech wron, sowo daj!
Siostrzyczko mia, wybadaj raczej, kto mj trawnik podepta.
Wok stou przebiego co w rodzaju ni to westchnienia, ni to jku i Pelagia zrozumiaa,
e dla aborygenw Drozdowki trawnik miss Rigley by najwyraniej tematem dyurnym.
Nie, kto go podepta, sama powiem. Angielka wojowniczo podniosa palec. Prosz
mi tylko pomc znale dowd, bo tu nawet w najoczywistsze rzeczy wierzy nie maj
ochoty.
Potrzebny mi ten ichni parszywy trawnik powiedzia Gierasim na stronie, ukadajc
owoce tak, by najkorzystniej wyglday. Koniecznie potrzebuj go depta.
Midzy nim a miss Rigley ju od dawna taki dihad si toczy wyjani mniszce Piotr
Gieorgijewicz, wesoo marszczc czerwonawy nos. Ona atakuje Gierasima za lenistwo i w
celach pedagogicznych zaoya koo urwiska se kwadratowy prawdziwego angielskiego
trawnika. Chce pokaza, jak trawa w parku powinna wyglda. Ale Gierasim uczy si nie ma
ochoty, a nawet, zdaje si, dopuci si dywersji. W kadym razie trzy dni temu kto solidnie
sobie potupa na bezcennym trawniku.
No, to ju, Piotrze Gieorgijewiczu, grzech tak mwi powiedzia z uraz w gosie
Gierasim. Na t obgryzion szczecin nie tylko wej, ale nawet splun si czowiekowi
nie chce. Nie ma co przyrody zapaskudza, niech sobie ziele wszelaka i drzewka jak Pan
Bg przykaza rosn.
Jeszcze Pana Boga przywouje! skomentowaa doktryn ogrodnika miss Rigley.
Mczyni to tylko powodu szukaj, eby nic nie robi.
Pyskwka okazaa si jednak niezbyt rana, pozbawiona prawdziwej zaciekoci, a i
ciki sierpniowy wieczr w adnym razie do srogoci nie usposabia.
Nastpia duga, lecz niekrpujca pauza i nagle Naina Gieorgijewna, troch ni w pi, ni
w dziewi, do nikogo konkretnie si nie zwracajc, oznajmia:
Tak, mczyni s okrutni i li, ale bez nich zupenie nie byoby co robi na wiecie.
Podczas caej biesiady wnuczka generaowej siedziaa smutna i zamylona, w oglnej
rozmowie nie braa udziau i, jak si zdaje, nawet jej nie suchaa. Pelagia coraz to na ni
popatrywaa, prbujc dociec, czy to jej zwyke zachowanie, czy te dzi dzieje si z Nain
Gieorgijewn co szczeglnego. Moe przyczyna osobliwej obojtnoci kryje si w
rozmowie, ktrej fragment doszed uszu mniszki przed kolacj? Ale kim w takim razie by jej
rozmwca, ten czowiek o zduszonym namitnoci gosie? Czy siedzi teraz ze wszystkimi
przy stole?
A jeszcze zdumiewao Pelagi to, jak przedziwnie obesza si Opatrzno z bratem i
siostr, rozmieszczajc na dwa cakiem rne sposoby ten sam zestaw cech. Piotr Tielianow
by modym jeszcze czowiekiem (na oko lat okoo trzydziestu), mia czarne wosy,
wypowiae na socu brwi i rzsy oraz mcznobia twarz, z ktrej niedorzecznie stercza
wielki czerwony nos. U jego siostry za barwy rozmieszczone byy wrcz przeciwnie: zociste
wosy, czarne brwi i rzsy, delikatnie rowe policzki i toczony, z uroczym garbkiem nosek.
Taka uroda niewtpliwie moga zamci w gowie i pchn do wszelakich szalestw. Z
punktu widzenia Pelagii psuo j troch zarozumiae wygicie warg, ale najpewniej ta wanie
kapryna linia najbardziej ze wszystkiego odbieraa mczyznom rozum.
Siostra odniosa wraenie, e wnuczka pani domu ma w Drozdowce szczegln pozycj
po rzuconym przez ni niewyranym zdaniu nastpio z lekka napite milczenie, jakby
wszyscy czekali, czy nie doda czego jeszcze.
I pikna Naina dodaa, ale trzymajc si jakiej utajonej myli, tote poprzednie zdanie
nie stao si przez to bardziej zrozumiae:
Mio, nawet szczliwa, to zawsze drastwo, bo to szczcie koniecznie musi by
zbudowane na czyich kociach.
Szyriajew potrzsn gow, jakby od ciosu, a i Poggio umiechn si z przymusem,
bogacz Sytnikow za, ze swoim charakterystycznym, gbokim o, zapyta:
A to niby w jakim sensie, pozwoli pani spyta?
I rk o silnych, krtkich palcach zapa si za rudaw, przesian siwizn brod.
Nie ma mioci bez zdrady mwia dalej Naina Gieorgijewna, patrzc prosto przed
siebie szeroko otwartymi czarnymi oczyma. Dlatego e kochajcy zdradza rodzicw,
zdradza przyjaci, zdradza cay wiat dla kogo jednego, kto tej mioci moe wcale nie jest
godny. Tak, mio to te przestpstwo, to cakiem jasne...
A w jakim sensie te? Sytnikow wzruszy ramionami. C to pani ma za zwyczaj,
eby cay czas mwi niedopowiedzeniami?
Popisuje si prychn brat. Przeczytaa gdzie, e w stolicach nowoczesne panny
samymi zagadkami przemawiaj, i teraz si na nas wiczy.
W tym momencie do Piotra Gieorgijewicza podesza Tania, eby dola mu herbaty do
filianki, i Pelagia zauwaya, jak mody czowiek na krciutk chwil cisn palcami jej
rk.
Dzikuj pani, Tatiano powiedzia agodnie, a pokojwka pokraniaa i rzucia
ukradkowe spojrzenie na generaow. A co pani myli o mioci?
Nam myle nie przystoi wybkaa Tania. Od tego s ludzie wyksztaceni.
No, ale apetyt ma nasza siostra! zauway Krasnow, pokazujc na pusty talerz, z
ktrego Pelagia wanie wzia ostatni skrawek szynki. Nie szkodzi, siostrzyczko, e to nie
postne?
Nie szkodzi powiedziaa zawstydzona Pelagia. Dzi mamy wito Przemienienia
Paskiego, regua pozwala.
I udaa, e podnosi szynk do ust. apaj natychmiast z oburzeniem szturchn j pyskiem
w kolano niby: nie zapominaj si. Pelagia niepostrzeenie opucia rk, wepchna szynk
drczycielowi do pyska i z lekka pykna doni w mokry, zimny nos: wszystko, wicej nie
ma. apaja z miejsca jakby wiatr porwa.
Jeli za co kocham nasz Cerkiew prawosawn powiedzia Krasnow to za jej
przemylane rozporzdzenia dietetyczne. Cay skomplikowany system postw, przeplatany
okresami, kiedy jedzenie misa jest dozwolone, z medycznego punktu widzenia idealnie
reguluje prac odka i jelit. Ale naprawd, miejecie si, a ja mwi powanie! Dwa
okresy wolne od postu, jesienny i zimowy, maj zapewni waciw racj ywnociow na
zimne pory roku, a wielki post doskonale zaatwia spraw oczyszczenia jelit przed wiosenno-
letnim rolinoerstwem. Oprni we waciwym czasie jelita oto kamie wgielny ycia
intelektualnego i duchowego! Ja na przykad kompensuj sobie nieprzestrzeganie postw
cowieczornymi lewatywami z naparu rumianku i wszystkim radz robi to samo. Uoyem
nawet na ten temat czterowiersz:

Jeli w zdrowiu chcesz doy poranka,


Nie zapomnij, licznotko, przed snem,
Cho to rzecz nieprzyjemna, ja wiem,
O zbawiennej lewatywie z rumianka.

A niech no pana, panie Kiryle! Maria Afanasjewna, umiawszy si, machna rk.
A ty, mateczko, nie suchaj go, prosz, ten pan to tutejszy stronnik postpu. Po ce na
rowerze jedzi, krowy straszy. A w goci do niego przyj bez uprzedzenia prosz nawet nie
myle, on czsto na dachu goy siedzi, kpieli sonecznych zaywa. Tfu, wstyd i haba! A
widzisz, mateczko, jak jemu wok ysiny szczecina jeem stoi? To dlatego, e z nastaniem
lata zawsze wosy do goej skry goli, e niby, patrzcie tylko, czaszka mu oddycha. Swj
majtek niedawno ju drugi raz zastawi, by z Zawoska do siebie do domu kabel
telegraficzny przecign. A po co? Zachciao mu si z poczmistrzem przez telegraf gra w
warcaby. I eby chocia dobrze gra, ale stale przegrywa!
I co z tego? Kiry Nifontowicz wcale si nie obrazi. Ja przecie nie z ambicji gram,
tylko ku zbudowaniu naszych zawoskich dzikusw. Niech wiedz, co to postp. Przecie w
Europie co dzie to nowe odkrycia, wynalazki, w Ameryce buduj takie domy, e do chmur
sigaj, a nasi dwupalczaci w swych kaftanach dugopoych od parowozu uciekaj, na
latarni gazow spode ba patrz, eby szataskim pomieniem si nie osmali.
To prawda, e nasi starowiercy nowociom nie ufaj, ale przecie nie wszyscy stan
w obronie swoich Sytnikow. Modzi podrosn i wszystko si u nas odmieni. W tych dniach,
na przykad, zajecha tu do mnie jeden kupiec z bezpopowcw, Awwakum Siycz
Wonifatjew, godzi si w sprawie sprzeday lasu. A przecie pamitacie chyba zanim
poszedem si z nim spotka, opowiadaem tu przy herbacie, jak jego w pitnastym roku ycia
za trzydziestopicioletni kobiet wydali. Pana, panie Piotrze, wtedy nie byo, do Zawoska
pan wyjecha.
Szyriajew przytakn.
No c, malownicza historyjka, w duchu miejscowych obyczajw. Bubiencow
powiedzia na to, e wadza dlatego wanie chce wasze dzikie raskolnictwo wykorzeni, eby
pozby si takiego barbarzystwa. A pan, panie Donacie, pokci si z nim.
Wrmy do Wonifatjewa...
I co, sprzeda panu las? spyta Szyriajew. Jaki? Ile dziesicin?
Dobry las, czysta sosna. Prawie trzy tysice dziesicin, tyle e troszk daleko, w
grnym biegu Wietugi. Niemae pienidze zdar ze mnie, trzydzieci pi tysicy. No, ale
nic, ja temu lasowi dam z pi, dziesi latek podrosn, akurat do tego czasu wskotorwk
tam podcign, a potem wezm za niego jak nic trzysta tysicy. Ale nie o to chodzi.
Wonifatjew zabra ze sob synka. Ciekawy chopaczek. Na ten czas, comy z jego tatusiem,
jak to u nas w zwyczaju, to si schodzili, to rozchodzili, spluwalimy, znw si schodzili,
zanim wreszcie przybilimy na zgod, ja tego chopaczka, eby si nie nudzi, posadziem u
siebie w bibliotece, daem mu jabek i piernikw. Zagldam, czy nie zasn, a on ksik o
silnikach elektrycznych czyta (sprowadziem niedawno z Moskwy, interesuj si). Pytam
zdziwiony: a tobie to po co? A on: dorosn, wujaszku, to przez las puszcz kolej elektryczn.
Przesiek wyrbywa, szyny ka, to i dugo trwa, i drogo. Ja, powiada, supy mocne
postawi i po nich podwieszone wagoniki puszcz. Wyjdzie taniej, szybciej, wygodniej. A
pan i Bubiencow mwicie: dzikusy...
apaj! Maria Afanasjewna poderwaa si nagle i sposzona klasna w rce.
apajek! Gdzie apaj? Co go dawno nie widziaam!
Wszyscy popatrzyli wokoo, a siostra Pelagia zajrzaa nawet pod st. Buldoga na tarasie
nie byo. Malutki Chapaj, rozoywszy apki, spokojnie sapa przy pustej misce, rodziciel jego
natomiast gdzie si zapodzia.
Do sadu uciek stwierdzia miss Rigley. Niedobrze. Znw si jakiego paskudztwa
nare.
Generaowa chwycia si za serce.
Oj, co to si dzieje... Boe... I zawoaa przeraliwie: apajku kochany! Gdzie
jeste?!
Zdumiona Pelagia zobaczya, e z oczu Tatiszczewej spywaj wielkie, histeryczne zy.
Pani na Drozdowce sprbowaa wsta, ale nie zdoaa opada jak wr na wyplatany fotel.
Mili, kochani... wymamrotaa. Idcie, biegnijcie... Znajdcie go. Gierasim! Ach,
szybciej! Taniu, daj mi spokj ze swoimi kroplami. Biegnij ze wszystkimi, szukaj. Kropelki
mi choby mateczka da, ona i tak parku nie zna... Znajdcie apaja!
Taras opustosza w mgnieniu oka. Wszyscy, nawet krnbrna miss Rigley, nawet
zarozumiaa Naina Gieorgijewna, rzucili si szuka zbiega. Zostay tylko pochlipujca Maria
Afanasjewna i siostra Pelagia.
Dwadziecia za mao, prosz trzydzieci...
Tatiszczewa drc rk uja kieliszek z kroplami na serce i wypia.
Prosz mi da Chapaja! zadaa i wziwszy szczeniaka na rce, przycisna do piersi
ciepe, senne ciako.
Chapaj otworzy z lekka lepki, szczekn cichutko, ale uzna, e budzi si nie warto.
Pokrci si troch, wtuli gbiej pod potny biust generaowej i ucich.
Zza drzew dobiegay gosy i miechy nawoujcych si poszukiwaczy, ktrzy rozbiegli
si po rozlegym parku, a nieszczsna pani Maria siedziaa pywa i cigle gadaa, gadaa,
jak gdyby prbujc sowami przeposzy niepokj.
...Ach, mateczko, co z tego, e ja tu mam dom peen ludzi, przecie naprawd to jestem
strasznie samotna, tak szczerze to oprcz moich dziateczek nikt mnie nie lubi.
A czy to mao? pocieszaa j Pelagia. Tacy pikni modzi ludzie.
Ty, mateczko, o Piotrze i Nainie? A ja o moich pieskach. Piotr z Nain, c... Ja im
tylko przeszkadzam. Wszystkie moje dzieci Pan Bg zabra. Najduej ze wszystkich
Polineczka, najmodsza, poya, ale i jej niewiele ycia przypado. Umara w poogu, kiedy
Naina si urodzia. Cudowna bya, ywa, serca gorcego, a po kobiecemu gupia, e hej! Ot, i
Naina w ni si wrodzia. Wyrwaa si Polineczka nasza za m wbrew mojej i Apoloniusza
Nikoajewicza woli za parszywe gruziskie ksitko. Jedno, co on umia, to puszcza dym w
oczy. Ja ich nawet zna nie chciaam, ale jak Polineczka odesza, to sierotek poaowaam.
Wykupiam je i zabraam do siebie.
Pelagia zdziwia si:
Jak to wykupiam?
Generaowa niedbale machna rk.
Bardzo prosto. Obiecaam ich tatusiowi, e spac jego dugi, jeli podpisze mi papier,
e nigdy wicej do syna i crki si nie zbliy.
I podpisa?
A co mia robi? Albo podpisa, albo do lochu.
I ani razu si nie zbliy?
A jake! Jakie pitnacie lat temu przysa mi zaw prob. Nie o spotkanie z dziemi
prosi, tylko o zapomog pienin. A potem, powiadaj, to w ogle do Ameryki wyjecha.
yje czy nie nie wiadomo. Ale t swoj koguci krwi wnuczta mi popsu. Piotru wyrs
na ladaco, na niezgu. Z liceum go za obuzerk wyrzucili. Z uniwersytetu usunli za
polityk. Na si przez ministra wybagaam, eby mi go tu pod opiek oddali, bo chcieli
prosto na Sybir wysa. Chopiec z niego dobry, wraliwy, strasznie tylko... gupi. I
charakteru nie ma, do niczego si nie nadaje. Prbuje Stiepanowi Trofimowiczowi pomaga,
a tyle z niego poytku, co od mniszki przypodku.
Pelagia zakaszlaa, by da do zrozumienia, e uwaa porwnanie za nieudane, ale takie
subtelnoci nie miay przystpu do Marii Afanasjewny. Zawoaa z mk w gosie:
Boe, a co oni tak dugo?! Czy aby co si nie stao...
A jak Naina Gieorgijewna? spytaa Pelagia, eby oderwa Tatiszczew od
niespokojnych myli.
Caa w matk odpara pani domu. Taka sama postrzelona, tylko po kniaziku jeszcze
zamiowanie do fasonu odziedziczya. Dawniej dobrze to okrelano: marno biesowska. To
aktork chciaa zosta, nic tylko monologi deklamowaa, to nagle za malowanie si wzia, a
teraz to w ogle nie wiadomo co plecie od rzeczy gada. Sama jestem winna, jako ma
dziewczynk za bardzo j rozpieszczaam. al mi jej byo, e maa, e sierota. I do Polineczki
bardzo bya podobna... Co to, prowadz?
Uniosa si w fotelu, nadstawia ucha i znw usiada.
Nie, wydao mi si... Co z nimi bdzie, kiedy umr Bg jeden wie. Caa nadzieja w
Stiepanie. Uczciwy, wierny, porzdny. Takiego by Nainie ma byo trzeba, i kocha j,
przecie widz, ale czy to ona rozumie, co w mczynie trzeba ceni? Stiopa to nasz
wychowanek. Tutaj wyrs, pojecha na akademi na malarza si uczy, a tu Apoloniusz
Nikoajewicz zgas. No to Stiepan, cho jeszcze chopiec by z niego, nauk rzuci, wrci do
Drozdowki, wzi si za gospodarstwo i tak wszystko prowadzi, e caa gubernia mi
zazdroci. A przecie nie w smak mu takie zajcie, widz przecie. Ale nic, nie narzeka,
obowizek swj rozumie... A ja, grzeszna, nie jestem wobec niego w porzdku.
Posprzeczaam si z nim wczoraj i z wnukami, przez Hulaja wyszam z siebie. Przerobiam
testament, teraz sama si wstydz...
Pelagia ju otworzya usta, eby spyta, co to za zmiany wniesiono do testamentu, ale
ugryza si w jzyk, bo z Mari Afanasjewn zaczo dzia si co dziwacznego.
Generaowa otworzya usta, wytrzeszczya oczy, zmarszczki pod podbrdkiem poruszyy
si drobnymi falami.
Udar przerazia si mniszka. I nic dziwnego czy to daleko do apopleksji przy takiej
tuszy...
Ale Tatiszczewa oznak paraliu nie zdradzaa, przeciwnie, gwatownym ruchem
poderwaa rk i palcem pokazaa zakonnicy co za jej plecami.
Pelagia odwrcia si i zobaczya, e do schodw, zostawiajc na ziemi purpurowy lad,
peznie z sadu apaj. Z biaej, guzowatej gowy psa stercza gboko wbity toporek, nie
wiedzie czemu pomalowany na niebiesko, tak e caa ta biao-niebiesko-czerwona gama
cile odtwarzaa barwy rosyjskiej flagi.
apaj pez ostatkiem si, z wysunitym jzykiem, wpatrzony w jeden punkt tam, gdzie
zastyga w przeraeniu Maria Afanasjewna. Nie skowycza, nie skamla, po prostu pez. Przy
samej werandzie siy go opuciy, uderzy jeszcze bem w dolny stopie, zadygota dwa razy i
zamar.
Tatiszczewa zaszelecia sukni, przechylia si na bok i zanim siostra Pelagia zdya j
podtrzyma, zwalia si na ziemi, a jej gowa gruchna o sosnowe deski. Pozbawiony
kolebki Chapaj jak mikka biaa pieczka potoczy si po werandzie i aonie zaskomli przez
sen.
IV

Kbowisko jadowitych wy

Lekarz nie stwierdzi udaru, ale i nadziei nie rokowa. Gorczka nerwowa oznajmi.
Nauka medyczna nic tu zdziaa nie moe. Zdarza si, e cakiem zdrowy czowiek od
wstrzsu nerwowego spali si w niewiele godzin, a tu i wiek zaawansowany, i serce, i
histeryczne usposobienie. Zapytany, co mimo wszystko robi, jak leczy, pomyla i
odpowiedzia osobliwie: Zabawia i rozwesela.
Ale czym tu j zabawia, jeli ona cay czas tylko o jednym mwi? Czym rozwesela,
jeli jej z oczu bez przerwy zy lec? A na dodatek nikogo z bliskich do siebie nie dopuszcza,
krzyczy: Wszyscy jestecie mordercami!
Doktor odjecha, pobrawszy za wizyt nalene honorarium, a na naradzie rodzinnej
postanowiono prosi siostr Pelagi, eby wzia na siebie opiek duchow nad chor. Tym
bardziej e i sama Maria Afanasjewna, cho nie chciaa widzie ani wnukw, ani ssiadw,
ani nawet administratora, stale o mniszk pytaa i woaa j do siebie do sypialni niemal co
godzina.
Pelagia sza na wezwanie, siadaa u wezgowia i cierpliwie wysuchiwaa
rozgorczkowanych opowieci generaowej. Story pokoju byy zasunite, na stoliku pona
lampa pod zielonym abaurem, pachniao anykiem i mitowymi pastylkami. Tatiszczewa to
chlipaa, to z przestrachem wtulaa si w poduszk, to nagle wpadaa we wcieko, cho,
prawd mwic, nie na dugo, bo nie miaa ju na to siy. Niemal stale przy jej boku lea
Chapaj, ktrego Maria Afanasjewna gaskaa, nazywaa sierotk i przekarmiaa czekolad.
Biedaczek umczy si miertelnie brakiem ruchu i od czasu do czasu urzdza bunt,
szczekajc i piszczc. Wtedy Tania braa go na smycz i zabieraa na spacer, ale przez cay
czas ich nieobecnoci gospodyni niepokoia si i co chwila popatrywaa na wielki zegar
cienny.
Pelagia oczywicie aowaa cierpicej, ale jednoczenie dziwia si, skd w sabym,
ledwie poruszajcym jzykiem czowieku bierze si tyle zoci.
Maria Afanasjewna mwia, caujc Chapaja w pomarszczon mordk:
O ile psy lepsze s od ludzi!
Wsuchujc si w gosy, dochodzce niewyranie skd z gbi domu, syczaa
nienawistnie:
Nie dom, tylko kbowisko jadowitych wy.
Albo po prostu, gapic si na rce zakonnicy, szybko pobrzkujcej drutami, krzywia si:
A co te ty, mateczko, tam robisz? Paskudztwo jakie. Wyrzu to zaraz.
Najbardziej jednak nieprzyjemne byy ataki podejrzliwoci, ogarniajce generaow kilka
razy na dzie. Wtedy wanie suba rzucaa si szuka siostry Pelagii. Znajdowano j w jej
pokoju albo w bibliotece, albo w parku i prowadzono do starszej pani, a ta, ju caa zjeona,
skulona pod kodr tak, e wida byo tylko byszczce, przeraone oczy, szeptaa:
Ju rozumiem, to Pietka, nikt inny! On mnie nienawidzi, chce mojej mierci! Jego tu
przecie si trzymaj, musz si za niego przed policj tumaczy. Benckendorfem mnie
przezywa i najgorszymi wyrazami. To on, tielianowowskie nasienie! We wszystkim mu
przeszkadzam. Chcia wiejskie dzieciaczki uczy, a ja mu nie daam, bo niczego dobrego ich
nie nauczy. Pienidzy te nie daj, bo swoim nihilistom przele. A teraz jeszcze cakiem
gow straci, z Tak moj zachciao mu si eni. Z pokojwk! Nie wa si, babciu
powiada mwi jej ty, powinna w niej czowieka zobaczy. Dobre sobie, co? Mj wnuk
z latawic z czeladnej bdzie si eni! eby jeszcze j kocha bez pamici, wszystko si
zdarza, ale nie. To taki jego pomys zoy siebie na otarzu i tak ppimienn dziewk na
owiecon kobiet przerobi. Wielkie sprawy powiada s dla wielkich ludzi, a ze mnie
czowieczek maleki i sprawa moja te bdzie maleka, za to dobra. Jeli kady z nas choby
kogo jednego uczyni szczliwym, to ju ycia na prno nie zmarnuje. Ja mu na to: Nie
uczynisz dziewczyny szczliw bez mioci, choby j ca ozoci, choby jej wszystkie
na wiecie ksiki na gos przeczyta. Po co Tace w gowie zawracasz? Ja ju nawet
narzeczonego jej przyuwayam, syn prasoa, w sam raz bdzie. A ty w niej tylko
niepotrzebn ambicj zasiewasz, chcesz, eby ona przez cae ycie z poczuciem niespenienia
si snua. I do tego, to ju najwikszy wstyd, nawet z ni nie pi, odmieniec jeden! Ja tak
myl, e jakby do niej po nocach azi, to szybko by si wyszumia i poszed po rozum do
gowy. No, a co ty na mnie, mateczko, z takim wyrzutem patrzysz? ycie przeyam, to
wiem, co mwi.
A godzin pniej ju co innego chodzio jej po gowie.
Nie, to Nainka. Z udrki si wcieka. Ja ten charakter znam doskonale, sama taka
byam. Pamitam, tak si spieszyam do ycia dorwa, e bym rodzicw wasnymi rkami
zadusia, byle si wydosta na swobod. Zwaszcza kiedy, siedemnacie lat majc, z gupoty
w popie z naszej parafii si zakochaam. Pikny by, mody, gos aksamitny. Omalemy z
nim nie uciekli. Na szczcie tatu nieboszczyk list przechwyci, spra porzdnie i do komrki
zamkn. No i teraz Nainka te si w kim zadurzya, popatrz tylko, ilu tych kundli wok niej
kry. I ju babka jej zawadza, szczciu jej przeszkadza. Wybraa sobie kogo takiego, na
kogo ja si nigdy w yciu nie zgodz, wie o tym i po moim trupie postanowia dopi swego.
Ona to potrafi, taki ju ma charakter. Ach, Nainka, Nainka, czy to ja ci nie kochaam, czy ci
caej duszy nie oddaam...? Chapajeczku ty mj, aniele biaoskrzydy, ty jeden mnie nie
zdradzisz. Nie zdradzisz, prawda, sodziutki?
Potem, jaki czas pniej, Pelagia zastaa generaow uspokojon i gotow do powice.
Pochlipujc na myl o wasnej szlachetnoci, staruszka mwia:
Sid no, mateczko, i posuchaj. Odsonia mi si prawda: Stiepan to zrobi i ja go nie
wini. Jak dugo jeszcze mam mu ycie marnowa? I tak on, uwaasz, dwadziecia lat przy
mnie siedzi, na krok si nie ruszajc. Marze si wyrzek, talent w ziemi zakopa,
czterdziestki jak odyniec doy. Ja przecie jego nieustann prac si pas. Bez niego, przy
mojej gupocie, dawno bym ju majtek mowski z dymem pucia, a on go i zachowa, i
pomnoy. A przecie to te ywy czowiek. Myli sobie pewnie: Naya si starucha i
starczy, dosy tego dobrego. To Poggio mu swoim przyjazdem w gowie namiesza, jasna
sprawa. Stiopa sztalugi ze strychu cign, farby z miasta przywiz i oczy zrobiy mu si
jakie inne. Ja to rozumiem, nie osdzam... Chocia, no c, mg przecie wprost
powiedzie. Tak a tak, niby, szanowna pani Mario, do si ju na pani napracowaem, a
teraz prosz mi da odej. No, ale nie powie, on nie taki. Wstyd by mu byo. Prociej
staruch ze wiata zgadzi ni na niewdzicznika przed ni wyj. Ja t ras znam, tam
wszystko ze sob wymieszane: i wielka duma, i namitne uczucia... Ach, nie, co ze mnie za
lepota! To nie Stiepan, to Poggio! I staruszka wyrywa si, prbuje unie z poduszek.
Stiepan moe i po kryjomu chciaby, ebym zdecha jak najszybciej, ale niewinnych pieskw
tru nie bdzie. A Poggio bdzie! Dla samej zabawy albo choby z przyjani, eby przyjaciela
z niewoli wydoby! Rozpustny czort! On i do Nainy si dobiera, to obrazki z ni rysowa, to
znw j fotografowa. I Stiepanowi w gowie mci... Dawno ju widz, jak on na mnie
wilkiem patrzy. To on, to on! Patrz no tylko, rozgoci si, ju trzeci miesic. A z pocztku
mwi: Na miesiczek. I nie wyjedzie, dopki nie wpakuje mnie do trumny!
Niemal natychmiast potem zrodzia si jej w umyle nowa pewno, rwnie jak
poprzednia niezachwiana:
Sytnikow! Przecie to straszny czowiek, byle zarobi, za zarobek diabu dusz sprzeda.
Nie darmo mwi, e z pienidzmi si oeni, a potem on otru. I wiadomo, z jakiej
przyczyny na drodze mu stanam! Goriajewski ugr! Dawno ju mnie podchodzi, eby mu
odstpi, chce tam przysta handlow postawi no, bo miejsce co wygodne, to wygodne. A
ja jemu: nie sprzedam. Bdzie mi swoimi barkami widok paskudzi! Ale on od swojego nie
odstpi. Takie prawo wyznaje: wszystko koniecznie musi by po jego myli. Inaczej nie ma
dla niego ycia. on zamorzy i mnie zamorzy chce! Jak mnie nie bdzie, Pietka z Naink
nie tylko ugr, ale wszystko mu sprzedadz, a sami ogony zadr i do stolic, do zagranic! No
to Donatowi sam rozum kae mnie na tamten wiat wyprawi. Tylko e ja im wszystkim... o!
Staruszka uniosa palce, z wysikiem zoone w fig. Nie na darmo trzy dni temu znowu
ostatni wol przerobiam, wszystko, jak leci, zapisaam Angielce. Postraszy ich chciaam,
ale teraz tak wanie zostawi. Ja im si ju nie podobam, to teraz Danetka im bdzie za
pani. Potacz sobie.
Z pocztku Pelagia wsuchiwaa si w mtne mowy chorej bardzo uwanie, zestawiaa je
z wasnymi przemyleniami i obserwacjami, ale kada kolejna hipoteza bya dziwaczniejsza
od poprzednich.
Ostatnia w ogle nie miecia si w granicach zdrowego rozsdku.
Kira Krasnow! wyrbaa Maria Afanasjewna, ledwie Tania kolejny raz
przyprowadzia zakonnic do sypialni. Chytry, bestia, a guptaska zgrywa. A niby po co on
tu dzie w dzie przyazi? Pienidzy ode mnie potrzebuje. Jesieni jego majtek ma z motka
pj, razem ze wszystkimi wspaniaymi telegrafami. On mwi: Ja wtedy umr. I umrze, na
pewno umrze. Gdzie on si bez Krasnowki podzieje? Chodzi, nudzi. Daj mu ptora tysica,
eby mg procenty zapaci. A ja mu mwi: nie dam. Dawaam ju, i to nieraz. Starczy. No,
to on postanowi si zemci. Myli pewnie: ja umr, to i ty, wiedmo stara, y nie bdziesz.
Pelagia zacza przekonywa chor eby jej rozsdek przywrci, a take dlatego, e
gdyby, nie daj Boe, naprawd umara, to grzech opuszcza wiat w takiej zoci.
Pani Mario, to moe poyczy panu Kiryowi te pienidze i on si uspokoi? Co to dla
pani ptora tysica rubli? Na tamten wiat ich pani nie zabierze. Tam pienidze si nie
przydadz.
Ten prosty argument podziaa na Tatiszczew.
Tak, tak wymamrotaa, patrzc na picego Chapaja, i jej rozpalone spojrzenie
zagodniao. Co mi tam, i tak przypadn miss Rigley. Dam mu. Niech jeszcze z roczek
pobryka. Dwa tysice mu dam.
A z testamentem te niedobrze wyszo mwia dalej zakonnica, zachcona
powodzeniem. Miss Rigley oczywicie na to zasuguje, ale czy to bdzie adnie wobec
Piotra Gieorgijewicza i Nainy Gieorgijewny? Przecie oni nie s winni, e pani ich w
bezczynnoci wychowaa i adnej pracy nie nauczya. Bez spadku z torbami pjd. I wobec
pana Stiepana bdzie pani na tamtym wiecie przykro. Tyle czasu dla pani powici,
wszystkie swoje najlepsze lata! I sama pani mwia, e bardzo powikszy jej majtek. Czy to
nie grzech?
Grzech, mateczko aosnym gosem przyznaa Tatiszczewa. Masz racj. Zaperzyam
si. Przecie nie tylko wnukw trzeba obdzieli, s i inni krewni. Hej, Tania! Zawoaj no j...
Taniu, niech pol do miasta po Korsza. Chc, eby przyjecha testament przerobi.

***

W przerwach midzy wezwaniami do sypialni generaowej Pelagia gwnie spacerowaa


po parku. Niemao czasu spdzia w budce z desek, stojcej niedaleko urwiska. Tu leay
pomalowane na niebiesko due i mae motyki, opaty, piy, grabie i inne narzdzia ogrodnicze
z Gierasimowego arsenau. Wanie std nieznany zoczyca wzi toporek. Pelagia zbieraa z
podogi i rozcieraa w palcach zasche grudki ziemi, czogaa si na czworakach wok
domku, ale adnych punktw zaczepienia nie wykrya. Budka nie bya zamykana, siekier
mg wzi kady, a ladw ani na zewntrz, ani wewntrz znale si nie udao. Pozostawao
tylko czeka, co bdzie dalej.
Przez dwa dni Pelagia obesza park wzdu i wszerz. Natkna si te na sawetny
angielski trawnik kwadracik starannie wystrzyonej trawki, po ktrej rzeczywicie
niedawno kto mocno potupa, ale spryste dziebeka ju zaczy si prostowa i wida
byo, e wkrtce ognisko cywilizacji odrodzi si w caej swej urodzie. Std ju tylko krok by
do Rzeki, od ktrej wia wiey wietrzyk, a obok trawnika poruszaa zielonymi jeszcze, ale
ju martwymi gazkami cienka, z lekka przywida osiczka. Mniszka zachodzia tu czsto
siadywaa w biaej altance nad urwiskiem, koczya na drutach paseczek dla siostry Emilii i
na dugie chwile zastygaa, patrzc na szerok Rzek, na niebo, na podmoke ki
przeciwlegego brzegu. Przyjemnie byo te wczy si po czkach, po zaronitych
ciekach, gdzie powietrze rozbrzmiewao brzczeniem pszcz i szelestem lici.
Ale spokj by pozorny, nieprawdziwy; w naelektryzowanym powietrzu Drozdowki
zakonnica czua napicie i syszaa jaki dwik, jakby kto trca cienk, do granic
moliwoci nacignit strun. Dziwia si nawet, e pierwszego dnia majtek generaowej
wyda jej si niemale rajskim ogrodem. Pelagia nikogo specjalnie nie podgldaa ani nie
podsuchiwaa, jednak coraz to stawaa si mimowolnym wiadkiem jakich niezbyt
zrozumiaych scen i zadziwion obserwatork niejasnych stosunkw midzy tutejszymi
mieszkacami. Take nerwowa rozmowa, ktrej fragment usyszaa przypadkiem ze swojego
okna, bya jak najbardziej zgodna z porzdkiem rzeczy.
Na trzeci dzie rano Pelagia brodzia bez celu wrd krzakw, mruc oczy od
przesianego przez licie sonecznego wiata, kiedy nagle zobaczya przed sob polank, a na
niej Szyriajewa i Poggia. Obaj stali do niej tyem, w kapeluszach z szerokimi kresami, w
pciennych kitlach, ze szkicownikami. Woa ich nie chciaa, eby nie odrywa od twrczej
pracy, ale popatrze byo ciekawie, zwaszcza po tym, co syszaa poprzedniego dnia o
talencie pana Stiepana.
Siostra wysuna si zza malinowych krzeww i wspia na palce. Zobaczya, e pan
Arkadiusz ma naszkicowany akwarel na papierze stary db, ktry wznosi si na
przeciwlegym kracu polany, a na szkicu by zadziwiajco podobny, po prostu oczu oderwa
nie moga. Praca Stiepana Trofimowicza, niestety, rozczarowaa Pelagi. Farby byy
narzucone bez adu i skadu, byle jak: wychodzi z tego ni to db, ni to jaki diabe z
niewiarygodnie wielkim, rozczochranym bem, a i pdzlem Szyriajew porusza dziwacznie,
jakby gupiego udawa ot, manie, nie patrzc, potem jeszcze raz, i jeszcze. Poggio za kad
farby drobniutko, starannie. Siostrze jego dzieo podobao si znacznie bardziej. Tylko szybko
sprzykrzyo jej si na nie patrze mazanina pana Stiepana okazaa si o wiele ciekawsza.
Oglnie biorc, scena wygldaa rozczulajco: starzy towarzysze oddaj si ulubionemu
zajciu i nawet ze sob nie rozmawiaj, bo i tak wszystko wiedz i o sztuce, i jeden o
drugim.
Nagle Szyriajew machn rk bardziej zamaszycie ni dotd i z pdzla na szkic polecia
rj zielonych kleksw.
To nie do zniesienia! krzykn Stiepan Trofimowicz, zwracajc si do przyjaciela.
Udawa, rozwaa gr wiate i cieni, rozprawia o naturze, a jednoczenie jak ja ciebie
nienawidz! Nie-na-wi-dz!
Poggio odwrci si do niego rwnie gwatownie, tak e starzy towarzysze upodobnili si
nagle do dwch kogutw przed walk.
Pelagia zamara i przykucna przestraszona. To ci bdzie wstyd, jeli przyapi czernic
na podgldaniu.
Wicej ju nie patrzya, tylko suchaa mimo woli, bo baa si, e zaszeleci, jeli si
cofnie.
Bye z Nain? By to gos Stiepana Trofimowicza. Przyznaj si, bye?
W sowie bye pobrzmiewa szczeglny sens, od ktrego Pelagia si zarumienia i
poaowaa, e z ciekawoci zapatrzya si na szkice.
Takich pyta si nie zadaje ani takich wyzna nie czyni tym samym tonem
odpowiedzia Szyriajewowi Poggio. Nie twoja rzecz.
Stiepan Trofimowicz zaperzy si.
Niszczyciel z ciebie, diabe! Wszystko brudzisz, wszystko brukasz samym swym
oddechem! Tyle lat j kocham. Rozmawialimy ze sob, marzylimy. Obiecaem jej, e
kiedy... kiedy bd wolny, zabior j do Moskwy. Ona zostanie aktork, ja znw wezm si
do malarstwa i poznamy, co to szczcie. Ale ona nie chce ju by aktork.
Za to teraz chce zosta malark zamia si urgliwie Poggio. W kadym razie
jeszcze niedawno chciaa. Czego chce teraz, nie wiem.
Szyriajew nie sucha, wykrzykiwa jakie sowa bez zwizku, ale najwyraniej drczce
go od dawna.
ajdak jeste! Nie kochasz jej nawet! Gdyby j kocha, to ja bym cierpia, ale
wytrzyma. A ty po prostu z nudw!
Rozleg si szum, chrzst rozdzieranego ptna. Pelagia rozsuna rkami krzaki, bojc
si, e dojdzie do zabjstwa. Byo blisko: Szyriajew chwyci Poggia obiema rkoma za
konierz koszuli.
Tak, z nudw wychrypia ten drugi zduszonym gosem. Z pocztku. A teraz
straciem gow. Ju jej nie jestem potrzebny. Jeszcze tydzie temu bagaa, ebym zabra j
do Parya, mwia o studiu w mansardzie z widokiem na bulwar Kapucynw, o zachodach
soca nad Sekwan. I nagle wszystko si zmienio. Zrobia si chodna, zagadkowa. A ja
rozum trac. Wczoraj... wczoraj powiedziaem jej: Doskonale, jedziemy. Do diaba z tym!
Niech bdzie Pary, mansarda, bulwar wszystko, jak chcesz. Puszczaj, oddycha nie mog.
Szyriajew rozluni palce i z udrk w gosie zapyta:
A ona co?
Zacza si mia. Ja... ja... jakby co we mnie wstpio. Groziem jej. Mam czym... Ty
tego nie musisz wiedzie. Potem si dowiesz, jak ju bdzie wszystko jedno. Poggio
zamia si nieprzyjemnie. O, ja doskonale rozumiem, o co tu chodzi. My, Stiepanku, ju si
nie liczymy, przeniesiono nas w stan spoczynku bez emerytury. Ciekawsza figura si
znalaza. Ale ja nie pozwol obchodzi si ze mn jak z zasmarkanym gimnazjalist! Gdyby
wiedziaa, jakie kobiety czogay si u moich stp! Ja j w boto wdepcz! Ja j zmusz, eby
ze mn wyjechaa!
Nikczemniku, nie wa si jej grozi! Rozgniot ci jak robaka!
Z tymi sowy Stiepan Trofimowicz znw chwyci ekskoleg szkolnego za gardo, i to o
wiele rzetelniej ni przedtem. Sztalugi poleciay na ziemi, a mczyni, sczepiwszy si ze
sob, padli w gst traw.
Boe, Boe, nie dopu cichutko zacza si modli Pelagia, po czym zerwaa si na
nogi, bo ju w tych okolicznociach szelestu nie musiaa si obawia, odbiega o jakie
dwadziecia krokw i zakrzyczaa:
Chaapaj! To ty tam haasujesz? Wstrtny chopczyk! Znowu uciek!
Rwetes na polanie natychmiast usta. Pelagia ju tam nie zagldaa po co ludzi
zawstydza jeszcze tylko troch pokrzyczaa, pobuszowaa w krzakach i posza sobie.
Wystarczy, e koguty si opamitay i znw nabray ludzkiego oblicza. Bo przecie ju
niewiele do grzechu brakowao.
Postanowia po parku wicej nie chodzi, tylko posiedzie cichutko w bibliotece.
No i trafia z deszczu pod rynn.

***

Ledwie rozsiada si w pustej, obszernej komnacie z wysokimi szafami, w ktrych stay,


serdecznie zapraszajc do lektury, ksiki w pozacanych oprawach, ledwie wdrapaa si z
nogami na ogromny skrzany fotel i otworzya smacznie pachncy starym papierem tom
Pascalowskich Lettres provinciales, kiedy skrzypny drzwi i kto wszed zza wysokiego
oparcia fotela nie byo wida kto.
No wic tu sobie wszystko wyjanimy rozleg si spokojny, stanowczy gos
Sytnikowa. W waszym domu do biblioteki mao kto zaglda, nie bd nam przeszkadza.
Pelagia chciaa zakaszle albo si wysun, ale nie zdya. Drugi gos (nalea do panny
Nainy) wypowiedzia sowa, po ktrych ujawni swoj obecno znaczyoby postawi
wszystkich w niezrcznej sytuacji:
Znw bdzie mi pan proponowa rk i serce, panie Donacie?
Ale ona tu wszystkich optaa pokiwaa gow Pelagia i al jej si zrobio statecznego,
chodnego przemysowca, ktry, sdzc z drwicego tonu pytania, na wzajemno nie mg
liczy.
Nie, szanowna pani wci tak samo spokojnie odezwa si Sytnikow.
Skrzypna skra, pewnie usiedli na sofie.
Teraz mog zaproponowa tylko serce.
Raczy pan objani, jak mam to rozumie?
Prosz bardzo. W ostatnich dniach poznaem pani lepiej ni przez te wszystkie
miesice, odkd przya tutaj dla pani czarnych oczu. Widz, e si myliem. Na maonk
moj pani si nie nadaje, a i pani samej to niepotrzebne. Czowiek ze mnie nie gadatliwy, ale
bezporedni, w bawen nie owijam. Ze swych uczu tajemnicy przed pani nie czyniem, ale
te si nie narzucaem. Daem pani czas, by zrozumiaa, e oprcz mnie porzdnej pary tu dla
niej nie ma. Stiepan Trofimowicz to fantasta, poza tym nudziarz, pani ze swoim charakterem
po p roku przez niego albo zaoy ptl na szyj, albo odda si rozpucie. Poggio... c, jeli
si do czego nadaje, to tylko do zabawy. Przecie pani go nawet nie braa na serio, prawda?
Drobniutki czowieczek, wydmuszka. A teraz jeszcze ta pani nowa skonno. Co do mnie
nie sprzeciwiam si. Poszalejcie, ja zaczekam, dopki pani ten kaprys nie przejdzie. Tyle e
tym razem igra pani z ogniem, ten pan ma bardzo potne zbiska. W dodatku pani go nic nie
obchodzi, jego co innego interesuje. Teraz pani nie wada sob, moje sowa to dla pani tylko
uprzykrzenie, prosz jednak posucha Donata Sytnikowa. Ja jestem jak kamienna ciana, o
ktr mona si oprze, za ktr mona si schowa. O jedno prosz: jak upadnie pani
projekt, niech pani nie rzuca si z gow w odmt. Szkoda takiej urody. Lepiej prosz si
zgosi do mnie. Za on pani teraz nie wezm, to nie byoby rozsdne, ale za kochank z
najwiksz ochot. Prosz mi tu oczyma nie byska, tylko sucha, mwi serio. Jako
kochance bdzie pani przyjemniej i wygodniej ani trosk gospodarskich, ani rodzenia dzieci,
a ludzkiego gadania si pani nie przestraszy. I jakie tam zreszt, na Boga, gadanie!
Postanowiem teraz gwny kantor przenie do Odessy. Na Rzece mi ciasno, na morskie
drogi wychodz. Odessa to miasto wesoe, poudniowe, swobodnych obyczajw. Kim zechce
pani zosta, tym pani zostanie. Chce pani, prosz sobie obrazy malowa, najlepszych
nauczycieli pani znajd, wasz Arkaszka do pit im nie dorasta. A jak pani zechce, teatr jej
podaruj. Sama pani bdzie decydowa, jakie sztuki wystawi, dowolnych aktorw moe pani
zatrudni, choby z Petersburga, a wszystkie najlepsze role bd dla pani. Mnie pienidzy na
wszystko wystarczy. A czowiek ze mnie przyzwoity, niezawodny i niezuyty jak pani
wybraniec. Ot, i caa moja bajka.
Naina Gieorgijewna wysuchaa tej niesychanej mowy do samego koca, ani razu nie
przerwaa. Co prawda, przerywa komu takiemu jak Sytnikow nie kady by si zdecydowa
zaiste wielce solidny by to czek.
Ale kiedy zamilk, panna rozemiaa si. Nie gono, ale tak dziwnie, e Pelagii mrz
przeszed po skrze.
Wie pan, panie Donacie, jeli mj, jak pan si wyrazi, projekt rzeczywicie upadnie,
to ja ju wol w odmt si rzuci ni i z panem. Ale on nie upadnie. Wycignam
szczliwy los. Tam s takie gbie, e dech zapiera. Ja ju nie chc by szmacian laleczk,
ktr wy wszyscy wzajem sobie wyrywacie, a strzpy lec. Sama bd swj los za ogon
trzyma! I nie tylko swj. Jeli y, to na caego. Nie jako niewolnica jako pani!
Znw skrzypna skra. To podnis si Sytnikow.
Nie rozumiem, o czym pani mwi. Widz tylko, e nie jest pani w nastroju. Odchodz
zatem, a nad moimi sowami prosz si zastanowi. Ja nie rzucam sw na wiatr.
Drzwi otworzyy si i za chwil zamkny, ale Naina nie od razu wysza. Po piciu
minutach, a moe jeszcze pniej, do uszu Pelagii dotar nieutulony, peen bezdennej
rozpaczy szloch i skupione pociganie nosem. Potem rozleg si szept, ni to zy, ni to
namitny. Mniszka wsuchaa si i zrozumiaa powtrzone po wielekro sowa:
Niechby z samego pieka, niech, niech... Wszystko jedno...
Kiedy ju byo mona, Pelagia wysza na korytarz i udaa si do swojego pokoju. Po
drodze kiwaa gow z zatroskaniem. Cay czas miaa w uszach ten szept.

***

Do pokoju jednak nie dosza, spotkaa bowiem Tani. Pokojwka niosa w jednej rce
tumoczek, drug cigna na smyczy zapierajcego si wszystkimi apami Chapaja.
Mateczko ucieszya si dziewczyna. Nie poszaby mateczka ze mn? Pani pi, to ja
do ani si wybraam, ju od rana napalone. Mateczka si umyje, a ja pieseczka popilnuj. A
potem si zamienimy. Bardzo bd wdziczna. Co to, ju nawet my si musz razem z nim?
I tak ju ycia nie mam przez tego potwora zalinionego.
Pelagia na znak zgody umiechna si mio do dziewczyny. W ani przynajmniej nie ma
kogo ani podsuchiwa, ani podglda.
ania staa za domem przysadzista izdebka z bursztynowych sosnowych bierwion, z
malekimi okienkami pod samym dachem. Z brzuchatego komina sczy si biay dym.
Prosz si my, ja poczekam powiedziaa siostra, gdy znalazy si w malekiej,
czystej sionce. Usiada na aweczce i wzia szczeniaka na rce.
No, to dziki najpikniejsze, tak mi siostra pomoga, tak pomoga, bo to czowiek bez
przerwy biega, biega, spocony cay, a tu ani si umy, ani nad rzeczk pobiec zaterkotaa
Tania, szybko si rozbierajc i rozpuszczajc zwinite w wze rude wosy.
Pelagia z zachwytem przygldaa si jej smagej, jakby wytoczonej postaci. Po prostu
Artemida, wadczyni lena, brakuje tylko koczanu ze strzaami, przewieszonego przez rami.
Ledwo Tania znika za drewnianymi drzwiami myjni, z zewntrz rozlego si lekkie
stukanie.
Taniusiu, Tanieczko zaszepta w sam szczelin drzwi mski gos. Otwrz,
serdeko. Wiem, e tam jeste. Widziaem, jak sza z tumoczkiem.
Czyby Krasnow? Pelagia, nieco zmieszana, zerwaa si, zaszelecia habitem.
Sysz, jak sukieneczk szelecisz. Nie nakadaj jej, zosta taka, jak jeste. Otwrz, nikt
nie zobaczy. Co to, aujesz? Przecie ci nie ubdzie. A ja na twoj cze wierszyk uoyem.
No, posuchaj tylko:

Jak chmurka na niebie wysokim


Marzy, by deszczu si pozby,
Jak ksiyc, pan srebrnooki,
Do ziemi chce si dotoczy,
Tak ja nie wypieram si tego -
Na Tanie urocz spogldam,
I ju od dnia grudnia sidmego
Przelecie licznotk podam.

No widzisz, nawet zapamitaem ten dzie, kiedy razem jechalimy saniami. Wtedy
wanie ci pokochaem. No, ju do, nie uciekaj wci ode mnie. Tanieczko. Przecie Piotr
Gieorgijewicz wierszy o tobie ukada nie bdzie. Otworzysz, co?
Zalotnik zamar, nasuchujc, a po pminucie mwi dalej, ale ju z pogrk w gosie:
No, otwieraj, latawico, bo inaczej opowiem panu Piotrowi, jak ty wtedy z Czerkiesem...
Widziaem! Zaraz przestanie zwraca si do ciebie na pani. I generaowej opowiem, a ona
ci, szantrap, na zbity eb... Otwieraj, mwi!
Pelagia gwatownym ruchem otworzya drzwi i zoya rce na piersi.
Kiry Nifontowicz w biaej koszuli tostojwce i somkowym kapeluszu zamar na progu,
z szeroko rozoonymi rkami i wargami cignitymi w serduszko w oczekiwaniu
pocaunku. Niebieskie oczka zamrugay niepewnie.
Oj, mateczka... Nie mona byo od razu powiedzie? Pomia si zachciao?
Z niektrych to i pomia si nie grzech odrzeka surowo Pelagia.
Krasnow rzuci jej spojrzenie, w ktrym nie byo nawet ladu zwykej dziecinnej
naiwnoci. Odwrci si, da nura za wgie ani i tyle go byo.
Rzeczywicie, kbowisko jadowitych wy pomylaa siostra Pelagia.
***

Po ani, odprone i uspokojone, szy niespiesznie w wieczornym chodzie, mocno


owinwszy mokre gowy chustkami (Tania bia, siostra czarn). Chapaja te umyy, nie
zwaajc na skomlenie i piski. Teraz by jeszcze bielszy, a krciutka sier sterczaa jak puch
u maego kacztka.
Koo stajni staa zakurzona czarna kareta. Ponury czarnobrody mczyzna w brudnej
czerkiesce i okrgej wojokowej czapeczce wyprzga wron konie.
Tania chwycia Pelagi za okie i zamierajcym gosem wyszeptaa:
Przyjechali... Pan Bubiencow przyjecha.
I jak zaczarowana patrzya na Azjat, prowadzcego konie do stajni.
Pelagia przypomniaa sobie pogrk Krasnowa i popatrzya na swoj towarzyszk
uwaniej. Twarz dziewczyny znieruchomiaa, nabraa jakiego sennego wyrazu, renice jej
si rozszerzyy, pene rowe wargi rozchyliy.
Czerkies rzuci na obie kobiety krtkie spojrzenie. Nie przywita si, nie kiwn gow
poprowadzi za wodze drugiego konia.
Tania powoli do niego podesza, ukonia si, powiedziaa cicho:
Dzie dobry, panie Muradzie. Znowu do nas?
Tamten nie odpowiedzia. Sta, patrzy chmurnie gdzie w bok, nawija na szeroki,
wochaty nadgarstek wzorzyst uzdeczk.
Potem wrci do karety i zacz z niej ciera kurz.
Tania posza za nim.
Zmczony po podry? Mleczka zimnego by nie chcia? Albo kwasku?
Czerkies nie odwrci si, nawet ramieniem nie poruszy.
Pelagia westchna tylko, pokiwaa gow i posza dalej.
O, jakie brudne ubranie ma pan na sobie rozleg si z tyu gos Tani. Zdjby pan,
tobym upraa. Do jutra wyschnie. Nocowa bdziecie?
Milczenie.
Wchodzc do domu, Pelagia obejrzaa si i zobaczya, e stangret Bubiencowa, wci tak
samo ponury, idzie ku otwartym wrotom stajni, prowadzc Tanie za rk, zupenie tak samo
jak przedtem prowadzi konia. Dziewczyna posusznie dreptaa szybkimi, drobnymi
kroczkami, a za ni rwnie pokornie wlk si na smyczy Chapaj.

***
Przed sypialni generaowej sta skromnie siwy, lecz jeszcze nie stary mczyzna o
mocno pomarszczonej, umiechnitej twarzy, w zapitym na wszystkie guziki czarnym
surducie i rwnie czarnych dradedamowych porcitach, do poysku wywieconych na
kolanach. W dugich rkach, zwisajcych niemal do p uda, trzyma gruby modlitewnik.
Bogosawiestwa prosz, mateczko! zawoa cienkim gosem, ledwie zobaczy
Pelagi, i zagrodzi jej drog. Tichon Jeriemiejewicz Zbawieny jestem, robak niegodny.
Prosz pozwoli rczk wit ucaowa.
I ju wycign chwytliwe, dugopalczaste apsko, ale Pelagia schowaa rce za plecami.
Nam nie wypada powiedziaa, przygldajc si skromnisiowi. I regua zakazuje.
No, to w takim razie bez rczki, po prostu znakiem krzya prosz przeegna nie
upiera si Zbawieny. Mnie i to za bogosawiestwo posuy. Prosz nie odmawia, jako e
powiedziane jest: Nie brzyd si wrzodw moich grzesznych, nama je balsamem mioci
twojej.
Uzyskawszy bogosawiestwo, pokoni si do pasa, ale z drogi nie ustpi.
Prawda, e z siostr Pelagi mam zaszczyt, wysanniczk najgodniejszego i
najwielebniejszego wadyki Mitrofaniusza? Powiadomionym jest, i ulokowana zostaa w
komnatce przeze mnie ongi zajmowanej, i wielcem temu rad, jako e widz godn zaiste
osob. Sam za umieszczonym w skrzydle, pord niewolnikw i sucych, i jakby
powiedziano mi: ide precz z miejsca tego, jako e niegodny w onym przebywa. Nie
szemram i sucham, o sowach proroka pamitajc: A gdy przeladowa was bd w tym
miecie, uciekajcie do drugiego.
Czemu to pan do pani generaowej nie wejdzie? spytaa Pelagia, zmieszana
wysuchanymi sowami.
Nie miem lkliwie rzek Zbawieny. Wiadomo mi, i widok mj owej szlachetnej
bojarzynie wstrtnym jest, a i szacowny zwierzchnik mj, Wodzimierz Lwowicz Bubiencow,
tu oczekiwa kaza, u bram komnaty. Pozwoli mateczka, e drzwi przed ni rozewr.
Odsun si wreszcie i otworzy przed Pelagi skrzydo drzwi, ale jako tak sprytnie si
zakrci, e mokrymi wargami dotkn jej doni.
W pokoju, przy ku, siedzia szczupy, elegancki pan i kiwa zaoon na kolano nog o
drobnej, wskiej stopie. Obejrza si na dwik otwieranych drzwi, ale ujrzawszy zakonnic,
od razu znw odwrci si do lecej i cign przerwany wywd:
...kiedy tylko dowiedziaem si, e cioteczka jeszcze bardziej si pochorowaa,
wszystkie sprawy pastwowe w diaby posaem i do cioteczki. Korsz mi powiedzia,
notariusz. Wybiera si do cioteczki jutro rano. No, a co to cioteczce do gowy przyszo kisn
w ku? Wstyd po prostu. A ja ju cioteczk za m zbieraem si wydawa, ju i
narzeczonego przyuwayem, cichutkiego staruszeczka. Swka nie pinie, jak na sznurku
bdzie u cioteczki chodzi.
Rzecz zdumiewajca w odpowiedzi rozleg si saby, lecz cakiem wyrany mieszek.
No co ty, Woodia? Co niby za staruszek? Pewnie chorusek jaki?
Ty? Woodia? Pelagia nie wierzya wasnym uszom.
A wcale, a wcale nie chorusek zamia si Bubiencow, byskajc biaymi zbami. I
te genera, cakiem jakby nieboszczyk wujaszek. Takusiekie wsy, pier jak dzwon, a jak
mazurka zacznie tacowa nie zatrzymasz.
Przecie ty esz, Woodia. Staruszka rozemiaa si drcym gosem, po czym od
razu zacza kaszle i dugo nie moga si wysapa. ...Oj, figlarz. Specjalnie wymylasz,
eby mnie, staruch, rozerwa. I rzeczywicie, jakby lej mi si zrobio.
Obecno Bubiencowa najwyraniej chorej suya nawet nie spytaa Pelagii, gdzie
Chapaj.
Wygldao na to, e zowrogi inspektor, o ktrym Pelagia syszaa tyle niedobrego,
rwnie od samego wadyki, wcale nie jest takim strasznym Belzebubem. Mniszka uznaa, e
Wodzimierz Lwowicz chyba nawet jej si podoba: lekki czowiek, wesoy i przystojny,
zwaszcza kiedy si umiecha.
Niech jeszcze posiedzi u pani Marii, oderwie j od czarnych myli.
Bubiencow zacz przezabawnie opisywa, jak Zbawieny agituje dzikiego Murada za
chrzecijaskim krzyem, a przeciw mahometaskiemu pksiycowi, i Pelagia cichutko
cofna si do wyjcia, eby nie przeszkadza.
Popchna drzwi, a te uderzyy o co niezbyt twardego, co natychmiast odskoczyo do
tyu. W korytarzu, zgity we dwoje, rozkraczy si Tichon Jeriemiejewicz Zbawieny.
Podsuchiwa!
Moja wina, moja wina, mateczko, ciekawoci do marnoci wiata tego zgrzeszyem
wymamrota, trc czoo. Siarczyciem uderzony i zawstydzony zosta. Oddalam si.
Dwaj podgldacze pod jednym dachem, nie za wiele tego? pomylaa siostra Pelagia,
patrzc w lad za nim.

***

Wieczorem jak zwykle wszyscy zebrali si na tarasie przy samowarze. Wodzimierz


Lwowicz zachowywa si zupenie inaczej ni w sypialni generaowej. By powany,
powcigliwy, kostyczny jednym sowem, trzyma si jak czowiek znajcy swoj warto i
pewny, e pod kadym wzgldem przewysza obecnych. W tej postaci podoba si Pelagii o
wiele mniej. Mona powiedzie w ogle jej si nie podoba.
Nie byo tylko Tatiszczewej, ktr Tania poia herbat w sypialni, a ze staych goci
brakowao Sytnikowa wyszed, kiedy tylko do Drozdowki zajechaa czarna kareta. Wzi
kapelusz, lask i ruszy pieszo do swojego letniego domku, do ktrego mia jakie trzy
wiorsty przez park, k i pola. Pelagia najpierw si zdziwia, ale potem przypomniaa sobie o
sprzeczce, do jakiej doszo midzy Donatem Abramowiczem a Bubiencowem na temat
dzikoci starowiercw, i zachowanie przemysowca wydao jej si zrozumiae. Na miejscu
Sytnikowa rozsiad si Zbawieny, prawie niebiorcy udziau w rozmowie. Tylko na samym
pocztku, siadajc przy stole i przypatrujc si caej piernikowo-cukierkowo-konfiturowej
obfitoci, przemwi surowo:
Obarstwo czystoci duszy szkodzi. To przecie wity Kasjan nakazywa wystrzega
si akomstwa i zbytku jada, z nasycaniem trzewi nie przesadza i rozkoszom podniebienia
nie da si kusi.
Bubiencow rzuci mu jednak:
Milcz, Sraczyca, znaj swoje miejsce.
I pobony Tichon nie tylko umilk pokornie, ale zacz te gorliwie zajada si
rozoonymi na stole akociami.
Rozmowa bardzo szybko skupia si na jednym wtku. Ogln uwag zawadn
Bubiencow, opowiadajc o zadziwiajcych odkryciach, ktre przeraziy Zawosk, jutro
wprawi w drenie guberni, a pojutrze zakoysz nawet caym imperium.
Syszelicie pastwo zapewne o dwch bezgowych trupach, wyrzuconych na brzeg w
powiecie czarnojarskim zacz Wodzimierz Lwowicz, marszczc chmurnie pikne brwi.
ledztwo policyjne nie zdoao ustali tosamoci zabitych, jako e bez gw to prawie
niemoliwe, wyjanio si jednak, e trupy s cakiem wiee, maj nie wicej ni trzy doby,
co oznacza, e zbrodni dokonano gdzie niedaleko, w granicach zawoskiej guberni.
Dowiedziawszy si o tym, zaczem si zastanawia, w jakim celu zoczyca czy zoczycy
odernli ofiarom gowy.
Tu Bubiencow przerwa i z drwicym umiechem przyjrza si obecnym, jakby
proponowa im rozwiza t szarad.
Wszyscy milczeli, nie spuszczajc wzroku z opowiadajcego, a panna Naina a pochylia
si do przodu i wpia w niego olepiajce czarne oczy. Zreszt przez cay wieczr patrzya
tylko na przybysza, niezbyt nawet si z tym kryjc. Dziwne byo to spojrzenie: Pelagii
zdawao si czasem, e widzi w nim niemal wstrt, lecz i co wicej palce zainteresowanie
i jakie nie tylko namitne, ale te jakby chorobliwe zdumienie.
Mniszka zauwaya, e siedzcy daleko od siebie Szyriajew i Poggio, jakby si zmwili,
nieustannie krc gowami, spogldajc to na pann, to na przedmiot jej zapamitaej uwagi.
Na policzku Szyriajewa czerwienio si podwjne zadrapanie (nic, tylko lad paznokci), a u
pana Arkadiusza pod prawym okiem biela puder.
Bubiencow natomiast zdawa si nie przywizywa do spojrze Nainy Gieorgijewny
adnego znaczenia. Dotd ani razu si do niej nie zwrci, a jeli nawet popatrywa w jej
stron, to tylko z leniw obojtnoci.
Poniewa przerwa w opowieci przeduaa si, siostra Pelagia, ciekawa dalszego cigu,
wyrazia przypuszczenie:
Moe gowy odcito wanie po to, eby zabitych nie mona byo rozpozna?
A skde! Wargi Bubiencowa rozcigny si na chwil w zadowolonym umiechu.
Na takie chytre chwyty tutejsze rzezimieszki by nie wpady. Tym bardziej e zabici to
najwyraniej nie miejscowi, bo w przeciwnym razie zauwaono by, e kto przepad, i
ustalono, kto to. Tu o co innego chodzi.
No wic o co? spyta mody pan Piotr. Nieche ju pan nas nie drczy!
Ropsza odpowiedzia Bubiencow, zoy rce na piersi i rozsiad si wygodnie w
krzele, jakby wszystko ju wyczerpujco wyjani.
Rozleg si brzk to siostra Pelagia upucia na podog yeczk i krzykna z cicha,
zakrywajc usta doni.
Co? Co? nie dosysza Kiry Nifontowicz, obejrzawszy si na dwik yeczki.
Polska? Polscy zesacy figluj? A co tak nagle? Przecie i latka maj ju nie po temu.
Ropsza? ze zdziwieniem spyta Piotr Gieorgijewicz. Zaraz, zaraz, czekajcie... To z
kroniki! Nowogrodzki kupiec, ktremu w tych stronach za Iwana III poganie gow odrbali.
Ale, za pozwoleniem, co Ropsza ma do tego?
Nozdrza inspektora synodalnego drgny drapienie.
Ropsza nic do tego nie ma, za to poganie owszem, i to nawet duo. Od dawna ju
dochodz do nas informacje, e tutejsi Zytiacy, z pozoru przestrzegajc obrzdw
prawosawia, w tajemnicy oddaj cze bawanom i odprawiaj rne wstrtne obrzdy.
Nawiasem mwic, za czasw Ropszy yo tu to samo plemi i bokw te miao tych
samych.
Nieprawdopodobne. Szyriajew wzruszy ramionami. Znam Zytiakw. Cichy,
pokorny narodek. Tak, maj swoje obyczaje, swoje zabobony i wita. Moe i z dawnych
wierze co zostao. Ale zabija, gowy obrzyna? Bzdury. I co, po Ropszy pisetletni
przerw sobie zrobili?
Ot to, ot to. Bubiencow zwycisko powid wzrokiem wzdu stou.
Przeprowadziem dochodzenie, ktre ujawnio pewien arcyciekawy fakcik. Niedawno wrd
lenych Zytiakw rozesza si wie, e wkrtce po Niebieskiej Rzece przypynie na witym
korabiu bg Szyszyga, ktry przez dugie wieki spa na oboku, i trzeba bdzie uczstowa go
ulubionym poywieniem, eby si nie pogniewa. A ulubionym jadem tego Szyszygi s, jak
wynika z kroniki, ludzkie gowy. Std moje przypuszczenie (a waciwie nawet nie
przypuszczenie, lecz cakowita pewno), e Szyszyga do Zytiakw ju przypyn i na
dodatek jest diabelnie godny.
Co te pan wygaduje! zawoa Stiepan Trofimowicz ze zoci. Jakie niedorzeczne
domysy!
Niestety, nie domysy. Wodzimierz Lwowicz przybra min surow, a nawet, rzec
mona, pastwowotwrcz. Tichon Zbawieny czasu tu na prno nie traci, znalaz sobie
rnych czowieczkw, rwnie w najdalszych powiatach. I oto informatorzy donosz, e
wrd zytiackiej modziey obserwuje si niezrozumiay ferment i poruszenie. S
wiadomoci, e gdzie w guchym ustroniu, na polanie, wzniesiono bawana wyobraajcego
boga Szyszyg i e tam wanie dostarczono odrbane gowy.
Brawo! Naina Gieorgijewna nagle zacza klaska w rce. Wszyscy patrzyli na ni ze
zdumieniem. Szyszyga i ofiary z ludzi, to po prostu genialne! Wiedziaam, panie
Wodzimierzu, e nie pomyliam si co do pana. Wyobraam sobie, jakiego haasu na ca
Rosj narobi pan w zwizku z t histori.
Pochlebia mi pani. Bubiencow skoni gow, z niejakim zdziwieniem napotkawszy
jej wzrok, w ktrym nagle wstrt i zdumienie ustpiy miejsca zachwytowi. To w istocie
skandal na skal oglnopastwow. Rozpasanie najdzikszego pogastwa to haba dla
mocarstwa europejskiego, a pen win za to ponosz tutejsze wadze, zwaszcza cerkiewne.
Dobrze, e akurat si tu znalazem. Moecie by pewni, panie i panowie, e skrupulatnie
zbadam ca t histori, znajd winnych i przywrc lenych dzikusw na ono Cerkwi.
Nie wtpi umiechn si Poggio. Och, szczciarz z pana, panie Bubiencow. Taki
szczliwy los wycign...
Ale Wodzimierz Lwowicz, jak si zdaje, na dobre wszed w skr ma stanu i
inkwizytora: wcale nie by teraz w nastroju do artw.
Niepotrzebnie pan sobie pokpiwa, askawy panie powiedzia surowo. Sprawa jest
przeraajca, a nawet potworna. Nie wiemy, ilu takich bezgowych ley na dnie rzek i jezior.
Pewne jest te, e bd nowe ofiary. Wiemy ju od zaufanych ludzi, jaki jest rytua mordu.
Noc do samotnego podrnego podkradaj si od tyu suebnicy Szyszygi, narzucaj mu na
gow worek, zacigaj sznur na szyi i wlok w krzaki albo inne ukryte miejsce, tak e
nieszcznik nawet krzykn nie moe. Tam odrzynaj mu gow, ciao rzucaj w boto lub
wod, a worek ze zdobycz nios do gontyny.
Oh, my God! przeegnaa si miss Rigley.
Trzeba koniecznie odszuka ow gontyn i wezwa uczonych z Cesarskiego
Towarzystwa Etnograficznego zaproponowa z zapaem Kiry Nifontowicz.
Bawochwalstwo, owcy gw to przecie arcyrzadkie zjawiska pod nasz szerokoci
geograficzn!
Szukamy zowrogo oznajmi Bubiencow. I znajdziemy. Otrzymaem z Petersburga
telegraficznie wszystkie konieczne penomocnictwa.
Pamitacie?! znw ni w pi, ni w dziewi zawoaa panna Naina. Pamitacie, u
Lermontowa?

W ziemi podleg jego mocy


Ziarno za rzuca bez wzruszenia
I nigdy si nie sprzeciwio
Nic wszechpotdze jego tchnienia...*

Panowie, no, czemu tak nudzicie? Popatrzcie, jaki ksiyc, ile w nim tajemniczej,
zowrogiej siy! Chodmy pospacerowa po parku. No, panie Wodzimierzu, chodmy!
Zerwaa si i z uniesieniem podbiega do Bubiencowa, wycigajc do niego szczup
rk. Co si stao z pann Nain, najpewniej co bardzo dobrego twarz jej lnia od ekstazy
i szczcia, z oczu sypay si iskry, rozdymay toczone nozdrza. Nagy poryw postrzelonej
panny nikogo nie zdziwi, wida wszyscy tu ju przywykli do gwatownych zmian jej
nastrojw.
Mona i pospacerowa dobrodusznie odezwa si Krasnow, wstajc od stou. Miss,
su ramieniem. I elegancko podsun Angielce zgity w rogalik okie. Tylko niech pani
si nie way mnie opuszcza, bo z tyu nadbiegn i worek na gow... ha, ha!
Panna Tielianowa wci staa przed Bubiencowem z wycignit rk, ten jednak nie
odwzajemni jej gestu, tylko patrzy na pikn dziewczyn, unoszc gow, spokojnym i

* Micha Lermontow, Demon, przeoy Zbigniew Biekowski.


pewnym wzrokiem.
Nie mam czasu, panno Naino powiedzia w kocu obojtnym gosem. Musz
posiedzie z cioteczk. A jeszcze miaem zamiar przed snem sporzdzi ma notatk dla
wadz policyjnych. Z Petersburga zarzdzono, by da mi ochron. To powana sprawa. Ja ju
nawet pierwsz pogrk dzi otrzymaem, na pimie doczyem j do akt.
Panna odpowiedziaa mu uprzejmie:
Ach, miy panie Wodzimierzu, najlepsza stra to mio. Jej trzeba zawierza, nie
policji.
Jeli nawet odmowa inspektora j rozdrania, to nie pokazaa tego po sobie.
C, jak pan chce. Umiechna si agodnie, odwrcia do pozostaych mczyzn i
ju innym gosem, wadczym, wymagajcym, oznajmia: Idziemy do parku. Tylko, eby
byo straszniej, kady na wasn rk, bdziemy si nawoywa.
Zbiega po schodkach i znikna w ciemnoci. Szyriajew, Poggio i Piotr Gieorgijewicz
bez sowa ruszyli za ni. Ostatni, co prawda, odwrci si i zapyta:
A siostra Pelagia? Prosz i z nami, wieczr jest naprawd cudowny.
Nie, panie Piotrze, ja te odwiedz pask babci.
I Pelagia posza w lad za gronym inspektorem, a na tarasie zosta samotny Zbawieny,
nakadajc sobie do miseczki konfitur malinowych.

***

Jutro rano poczuje si cioteczka znacznie lepiej i pojedziemy na spacer mwi


Bubiencow tonem niezachwianej pewnoci, trzymajc pani generaow za nadgarstki i
patrzc jej prosto w oczy. Tylko najpierw zrobimy interes z notariuszem. Bardzo dobrze i
roztropnie, e ciocia go wezwaa. Bo te to po prostu wstyd i miech Drozdowk zostawia
rezydentce! To jakby Elbieta angielska zapisaa koron nadwornej banicy. Tak si,
cioteczko, nie robi.
A komu niby mam zapisa? Piotrusiowi i Naince? ledwie dosyszalnie zaoponowaa
Tatiszczewa. Wszystko z dymem puszcz. Sprzedadz majtek i to nie przyzwoitemu
czowiekowi, bo szlachta teraz nawet pienidzy nie ma, tylko jakiemu workowi zota. A ten
park wykarczuje i w domu zaoy fabryk. Danetka za niczego zmienia nie bdzie, zostawi
wszystko tak, jak jest. Piotrowi i Naince bdzie dawaa pienidze, oni s dla niej jak krewni, a
szale nie pozwoli.
Krlowa Elbieta postpia inaczej: spadkobierc uczynia Jakuba Stuarta, chocia
miaa bliszych krewnych ni on. A to dlatego, e mylaa o pomylnoci swojego
dziedzictwa. Jakub to bya prawdziwie pastwowa gowa. Krlowa moga by pewna, e on
nie tylko zachowa pastwo, ale i wielokrotnie je umocni. Wiedziaa te, e bdc
nieskoczenie wdziczny swej dobrodziejce, rozsawi jej pami i nie skrzywdzi drogich
sercu bliskich.
Najbardziej ze wszystkiego zdumiao Pelagi, e inspektor wcale nie krpowa si
obecnoci osb trzecich. No, powiedzmy, e Tania drzemaa, bezsilnie wsparta na porczy
krzesa umordowaa si przez cay dzie, ale sama Pelagia siedziaa tu obok, przy samych
nogach ka, i specjalnie brzczaa drutami, jak moga najgoniej, eby si bezwstydnik
opamita.
Ale gdzie tam!
Bubiencow pochyli si jeszcze bliej, wci patrzc Tatiszczewej prosto w oczy.
Ja przecie wiem, jak uwieczni cioci pami. Ciocia nie potrzebuje ani nagrobka z
marmuru kararyjskiego, ani kapliczki. To wszystko martwe kamienie. Cioci innego pomnika
trzeba, ywego, piknego, ktry potem rozejdzie si z Drozdowki po caej Rosji i po caym
wiecie. Kto bdzie kontynuowa cioci szlachetne i pracowite dzieo, kto wyhoduje biaego
buldoga? Przecie dla nich wszystkich to gupi kaprys, niedorzeczne dziwactwo. Ta caa miss
Rigley psw znie nie moe.
To prawda zaskrzypiaa pani Maria. W zeszym roku omielia si nawet sprawi
sobie kota, ale Hulaj z apajem rozerwali go na p.
No, sama ciocia widzi. A ze mnie psiarz od dziecka. Ojciec mia znakomite charty.
Mona powiedzie, e wyrosem w psiarni. Trzeba dziesiciu lat, eby z tego zucha
Wodzimierz Lwowicz potarga za ucho Chapaja, ktry sapa sodko przy boku generaowej
rozwina si mocna, trwaa rasa. Nazwie si j tatiszczewsk, tak e i sto, i dwiecie lat
pniej...
W tym momencie Chapaj, rozbudzony dotkniciem i w skupieniu przygldajcy si rce,
ktra z roztargnieniem targaa go za ucho, dokona stanowczego czynu: ostrymi, drobnymi
zbkami capn wypielgnowany palec.
Ach! krzykn zaskoczony Bubiencow i szarpn rk, przez co szczeniak jak
wyrzucony z procy polecia na podog, ale wcale si nie obrazi, tylko radonie szczekn,
pokrci troch gwk o okrgym czole i nagle ruszy prosto ku drzwiom, zamknitym
niezupenie szczelnie, tak e zostaa w nich niewielka szpara.
Trzymajcie go! Maria Afanasjewna w panice poderwaa si z poduszki. Tania,
Tania! On znowu!
Pokojwka zerwaa si z krzesa, oszoomiona drzemk, wsta rwnie Bubiencow.
Krgy biay zadek uwiz w wskiej szczelinie, ale nie na dugo. Tuste nki
szybciuteko zatupay po pododze, drzwi otworzyy si odrobin szerzej i Chapaj wyrwa si
na wolno.
Stj! krzykn Bubiencow. Spokojnie, cioteczko, zaraz go zapi.
W trjk Wodzimierz Lwowicz, Pelagia i Tania wybiegli na korytarz. Bia sylwetk
szczeniaka wida byo ju na drugim kocu. Zobaczywszy, e jego wyczyn zosta doceniony,
jak na to zasugiwa, psiak zaskowyta tryumfalnie i skrci za wgie.
Ucieknie do sadu! krzykna Tania. Tam drzwi na ocie!
Chapaj bieg szybciej od pogoni: wyskoczywszy na werand, Pelagia ledwie zdya
zobaczy bia plamk, ktra rano zeskoczya ze schodkw prosto w ciemno.
Trzeba jak najszybciej go zowi, bo cioteczka rozum straci powiedzia z niepokojem
Bubiencow i zakomenderowa po wojskowemu: Ty, jak ci tam, na lewo, mniszka na
prawo, ja prosto. Krzyknijcie pozostaym, eby te szukali. Naprzd!
Po chwili senny spokj parku naruszyy wielogose wezwania.
Chapajek! Chapajeczek! woaa Pelagia.
Chapaj! Chod tutaj, zarazo! gdzie za malinowym gszczem cienko krzyczaa Tania.
Panowie, Chapaj uciek! chwackim, kawaleryjskim tenorkiem powiadamia
Bubiencow rozproszonych po parku spacerowiczw.
I ci te nie omieszkali si odezwa.
Au! z daleka dobieg gos Piotra Gieorgijewicza. Nie ucieknie, mczydusza!
Odnajdziemy i ukarzemy!
Huzia, huzia! po myliwsku szczu z brzozowego zagajnika Krasnow. Miss Rigley,
ja na polan, a pani, prosz, tamtdy!
I ju wszdzie chrzciy gazki, rozlegay si wesoe gosy, perli miech. Zaczynaa si
znana wszystkim niczym swojski rytua zabawa.
Siostra Pelagia uwanie wpatrywaa si w ciemno, wytaa such, czy nie rozlegnie si
skd znajome popiskiwanie. I po jakich dziesiciu minutach, ju niedaleko brzegu rzeki,
zobaczya w kocu przed sob co malekiego, biaego. Przyspieszya kroku tak, to on,
Chapaj. Zmczy si bieganiem i zleg pod wyschnit osik, dwa kroki od angielskiego
trawnika.
A, to ty tutaj! cichutko zanucia Pelagia, mylc tylko o tym, eby obuziaka nie
przestraszy: szukaj go potem przez p nocy po wszystkich zarolach.
Z boku szeleciy w krzakach pospieszne kroki, widocznie kto zmierza w to samo
miejsce.
Mniszka podkrada si do szczeniaczka, pochylia i ze zwyciskim okrzykiem: Mam
ci!, chwycia go za okrge, ciepe boki.
Chapaj ani pisn, nie poruszy si.
Pelagia przykucna. Serce jej zamaro, jakby odechciao mu si pompowa krew, i od
tego w piersi zrobio si ciasno i bardzo gorco.
Gowa szczeniaka bya dziwnie spaszczona, a obok lea wielki, paski kamie,
byszczc w wietle ksiyca wilgotn plam przylepionej mokrej ziemi. Tu obok wida
byo doek, z ktrego zosta wyrwany.
Po mierci mordeczka Chapaja zrobia si jakby pociga i smutna. Teraz rzeczywicie
przypomina anioka.
Kroki w krzakach wci szeleciy, ale nie bliej, tylko przeciwnie coraz dalej i bardziej
gucho. Dopiero teraz Pelagia zrozumiaa: nikt tu wcale nie spieszy, tylko kto std
odchodzi.
V

Strach

Maria Afanasjewna umieraa. Zaraz po zmroku, kiedy usyszaa przeraliwe szlochanie


Tani, domylia si, co zaszo, i stracia mow. Leaa na plecach, chrypiaa, wlepiaa oczy w
sufit, a jej pulchne palce drobniutkimi ruchami przebieray po skraju kodry, wci co
strzsay, strzsay i nijak strzsn nie mogy.
Z miasta najlepsz trojk przywieziono doktora. Pomaca chor tu i tam, ponagniata,
osucha, zrobi zastrzyk, eby si nie dusia, a wreszcie wyszed na korytarz, machn rk i
powiedzia:
Odchodzi. Ksidza trzeba.
Potem siedzia w salonie, pi herbat z koniakiem, rozmawia po cichu z Szyriajewem o
widokach na udane niwa i raz na p godziny zaglda do sypialni czy chora jeszcze
oddycha. Staruszka oddychaa, ale coraz sabiej i sabiej, na dugie chwile tracia
przytomno.
Byo ju dobrze po pnocy, kiedy przywieziono wycignitego z pocieli ksidza
dziekana. Przyjecha rozczochrany, nie do koca rozbudzony, ale w penym stroju
liturgicznym i z komunikantami. Kiedy jednak wszed do umierajcej, generaowa otworzya
oczy i stanowczo zajczaa: nie chc.
Namaszczenia chorych nie chcesz, babusiu? lkliwie spyta Piotr Gieorgijewicz,
mocno podniecony dramatycznymi wydarzeniami.
Tatiszczewa prawie niedostrzegalnie kiwna gow.
Co? nachylia si do niej siostra Pelagia. Ojczulka pani nie chce?
Chora powoli przymkna powieki, potem znw je rozwara i podnoszc drcy palec,
wskazaa gdzie w bok i w gr.
Pelagia spojrzaa w tym kierunku. Z lewej i w grze niczego szczeglnego nie byo:
ciana, litografia z widokiem Petersburga, portret nieboszczyka generaa Tatiszczewa, zdjcie
przewielebnego Mitrofaniusza w penym stroju pontyfikalnym.
Chce pani, eby to wadyka namaci pani na ostatni drog? domylia si mniszka.
Generaowa znowu zamkna powieki i opucia palec. Czyli tak.
Znw posano do Zawoska, na biskupi dwr, i zaczo si czekanie na Mitrofaniusza.
Do samego rana nikt si nie kad, wszyscy rozeszli si po domu. Tu cicho rozmawiay
dwie czy trzy osoby, gdzie indziej znowu kto siedzia milczkiem w samotnoci. Pelagia nie
bya w stanie obserwowa zachowania obecnych, a szkoda, bo przy tej okazji mogoby si
wiele wyjani. A nu zabjca biednego, malekiego Chapaja czym by si zdradzi? Ale
obowizek chrzecijaski stoi wyej od ziemskich trosk, tote mniszka nie odstpowaa pani
Marii, odmawiaa modlitwy i szeptaa sowa pociechy, ktrych cierpica najpewniej nie
syszaa. Dopiero o wicie Pelagia posza po co do sadu, nie byo jej jakie p godziny i
wrcia pogrona w gbokiej zadumie.
Soce wzeszo, zaczo pi si coraz wyej i wyej, ju i poudnie mino, a
przewielebnego wci nie byo. Doktor tylko gow kiwa, mwi, e chora trzyma si jedynie
si uporu: wbia sobie do gowy, eby za wszelk cen doczeka si siostrzeca, i teraz
nigdzie nie odejdzie, pki go nie zobaczy.
Przyjecha notariusz Korsz. Bubiencow odesa Pelagi za drzwi, eby nie przeszkadzaa
przerabia testamentu. Na wiadkw przywoa Zbawienego i Krasnowa, bo panna Naina nie
wychodzia ze swego pokoju, jej brat poprosi, eby go z tego obowizku zwolni, a Stiepan
Trofimowicz tylko zmarszczy si pogardliwie: kto by w takiej chwili mia gow do
testamentw.
Bardzo si to wszystko Pelagii nie podobao, ale nic zrobi nie moga. Pojawi si Donat
Abramowicz Sytnikow, jednak nie yczy sobie wdawa si w cudze sprawy rodzinne niech
bdzie, jak bdzie (z czego wynikao, e wcale nie jest tak bardzo zainteresowany ugorem
goriajewskim, jak si majaczyo podejrzliwej generaowej).
Tyle e Bubiencow niepotrzebnie si mordowa nad umierajc, do adnej przerbki nie
doszo. Godzin potem Korsz wyszed z sypialni, ocierajc chustk pot, i poprosi o kwas.
Nie ma takiego zwyczaju, eby z jkw odgadywa ostatni wol wyjani ze zoci
siostrze Pelagii. Nie jestem baznem odpustowym, tylko czonkiem gildii notarialnej.
I kaza zaprzga bryczk, nawet na obiad nie chcia zosta.
Bubiencow wyskoczy za nim, pospny jak chmura gradowa. Dogoni krnbrnego
Korsza, wzi go za okie i gono co mu szepta. Co nie wiadomo, tyle e Korsz i tak
wyjecha.
Usyszano, jak Bubiencow na dworze krzykn z wciekoci za odjedajc bryczk:
Poaujesz pan!
Notariusz odjecha, ale za to przybywali wci nowi i nowi gocie, ktrzy dowiedzieli si
o smutnym wydarzeniu. Byli wrd nich i ziemianie z ssiedztwa, i wielu gubernialnych
notabli, w tym nawet marszaek szlachty. Pewnie tyle publicznoci nie zjechaoby poegna
si z generaow Tatiszczew, gdyby nie suchy, ktre szybko obiegay zawoaskie wsie.
Na twarzach zebranych, oprcz stosownego aobnego oczekiwania, malowao si take
pewne podniecenie, czsto rozlegay si cicho wypowiadane wiszczce sowa: testament,
szczeniak.
Wok miss Rigley zrobio si jakie osobliwe poruszenie, z biegiem czasu coraz bardziej
zauwaalne. Kiedy wyjanio si ostatecznie, e testament pozostaje w mocy, Angielk
otoczyo co w rodzaju wiru. Mao jej znane, a czasem wrcz w ogle nieznajome osoby pci
obojga podchodziy do niej, wypowiaday sowa pene najgbszego wspczucia i z
ciekawoci zaglday w oczy. Inni za, przeciwnie, ostentacyjnie unikali spadkobierczyni i
ca sw postaw dawali do zrozumienia, e j potpiaj, a nawet si ni brzydz. Biedna
miss Rigley zupenie stracia gow i tylko co jaki czas si zrywaa, pragnc odszuka wnuki
pani Marii i koniecznie odby z nimi rozmow.
Jednake Naina Gieorgijewna mimo wszystko nie wysza ze swego pokoju, a panicza
Piotra zagarn Bubiencow. Wyszedszy na dwr, eby sprawdzi, czy nie nadjeda wreszcie
wadyka, Pelagia zobaczya, jak inspektor Synodu szybko odciga oszoomionego Pieti dalej
od zebranych: jedn rk trzyma go za rami, drug gestykulowa. Doszed do niej urywek
zdania: zbada okolicznoci i oprotestowa, bezwzgldnie oprotestowa.
Zreszt i bez tego urzdnik pastwowy mia do spraw na gowie. Rano z miasta
przyjecha do niego na zamanie karku umylny, po poudniu nastpny. Za kadym razem
inspektor zamyka si z gocem w bibliotece, po czym tajemniczy jedziec rwnie szalonym
galopem rusza w przeciwn stron. Wida byo, e ledztwo w sprawie odcitych gw jest
prowadzone naprawd sumiennie.

***

Mitrofaniusz pojawi si pod wieczr, kiedy ju go si nie spodziewano.


Pelagia podesza, proszc o bogosawiestwo, i powiedziaa z wyrzutem:
To si uraduje pani Maria. Naczekaa si, biedactwo.
Nic takiego odpowiedzia przewielebny, z roztargnieniem egnajc znakiem krzya
wszystkich, ktrzy wyszli mu na spotkanie. Nie ona si naczekaa, tylko mier. A jej,
pustookiej, pomczy nie szkoda.
Archijerej by jaki mao uroczysty, rzeczowy. Jakby nie przyjecha opatrzy umierajc
sakramentami, tylko wizytowa miejscowe instytucje dobroczynne albo w jakiej innej,
wanej, lecz roboczej sprawie.
Przewietrz karet, bo duszno rozkaza suce kocielnemu, ktry siedzia obok
stangreta na kole. Pelagii za powiedzia: No dobrze, prowad.
Wadyko, a komunikanty? przypomniaa siostra. Przecie sakramentw trzeba
udzieli.
Sakramentw? No c, mona sprbowa, namaszczenie olejami na zdrowie te
pomaga. Ojcze Aleksy!
Z przedniego siedzenia karety ciko wylaz diakon w brokatowej dalmatyce i z
monstrancj.
Przeszli ciemnawym korytarzem. Stojcy pod cianami kaniali si, sycha byo gosy
szemrzce: O bogosawiestwo prosz, wadyko. Mitrofaniusz bogosawi, ale jakby
nikogo nie poznawa; twarz mia skupion. Z sypialni wyrzuci wszystkich, zostawiajc przy
sobie tylko ojca Aleksego i Pelagi.
C, dzieci Boe, umiera si zachciao? spyta lec, zwracajc si do niej per ty
i takim tonem, e byo jasne: to nie siostrzeniec Misza pyta, tylko surowy pasterz. Do Ojca
w niebiesiech si prosisz? A On ciebie wezwa czy sama si w goci napierasz? Jeli sama, to
grzech.
Grone sowa nie podziaay jednak na Mari Afanasjewn. Patrzya na archijereja
nieruchomym, pospnym wzrokiem i czekaa.
No dobrze westchn Mitrofaniusz i cign przez gow czarn podrn sutann,
odsaniajc przetykany zotem ornat i drogocenn biskupi panagi na piersi. Szykuj, ojcze.
Diakon pooy na nocnym stoliku srebrny spodeczek i nasypa na niego z woreczka
pszenicznych ziaren. Porodku umieci pust kadzielnic, rozstawi siedem wiec.
Mitrofaniusz powici olej i wino, nala je do kadzielnicy, sam zapali wiece. Namaszczajc
umierajcej czoo, nozdrza, policzki, wargi, pier, rce, zacz cicho, z uczuciem, odmawia
modlitw:
Ojcze wity, duszy i cia Lekarzu, zelij Jednorodzonego Syna Twojego, Pana
Naszego Jezusa Chrystusa, chorob wszelak leczcego i od mierci wybawiajcego: ulecz i
sug Twoj Mari od trzymajcych j w swej mocy saboci cielesnych i duchowych i oyw
j ask Chrystusa Twojego, modlitwami Najwitszej Wadczyni naszej, Bogarodzicy,
Zawsze Dziewicy Maryi...
Po siedmiokro speni wadyka odpowiedni obrzd i zmwi modlitw, za kadym razem
gaszc po jednej wiecy. Maria Afanasjewna leaa spokojnie, niemiao spogldajc na
pomyki wieczek, i bezgonie poruszaa wargami, jakby mwia: Boe, zmiuj si.
Zakoczywszy mody, Mitrofaniusz przysun do ka krzeso, usiad i ju zwykym
gosem powiedzia:
A z komuni wit na razie zaczekamy. Myl, e wystarczy namaszczenie chorych.
Tatiszczewa z niezadowoleniem skrzywia wargi, zajczaa aonie, ale wadyka tylko
rk machn.
Le i suchaj. Wieczorem nie skonaa, to i teraz jeszcze zaczekasz, najpierw
arcypasterz bdzie z tob rozmawia. A jeli umrze ci si zachce, to z samej tylko przekory.
Po takim wstpie przewielebny chwil pomilcza, po czym odezwa si ju inaczej,
niezbyt gono, ale ze smutkiem i przejciem.
Widzisz, czsto si syszy od ludzi, take takich, co wierz nie lepo, lecz wiadomie,
e ycie to drogocenny dar Pana naszego. A mnie si wydaje, e to aden dar, bo dar zakada
same przyjemnoci dla duszy i ciaa, a miertelnik w yciu przyjemnoci ma niewiele. Udrki
cielesne i duchowe, grzechy, uomnoci, utrata bliskich to jest nasze ycie. adny dar, co?
Dlatego myl sobie, e ycie rozumie trzeba nie jako dar, tylko takie wiczenie, w rodzaju
tych, ktre zadaje si mnichom, i kady koniecznie dostaje wasne na miar swych si, nie
wicej i nie mniej. Kady z nas ma inn si duszy, dlatego i ciar wiczenia jest rny.
Take i termin kady ma wyznaczony. Nad kim si Pan ulituje, tego nawet w niemowlctwie
do siebie wemie. Innemu znw redni termin naznaczy, a kogo szczeglnie chce
wyprbowa, tego obarczy dugowiecznoci. Na dar czas przyjdzie potem, po yciu. My,
grzesznicy bezrozumni, boimy si tego czasu i mierci go nazywamy, a ta mier to przecie
dugo oczekiwane spotkanie z naszym Ojcem Wszechmiosiernym. Pan kadego innej
poddaje prbie i w nieskoczonej swojej wynalazczoci nigdy si nie powtarza, ale
przeogromny to grzech i wielka dla Rodziciela przykro, kiedy kto chce samowolnie
skraca sobie naznaczony czas wiczenia. Nie czowiek umawia to spotkanie, lecz tylko i
jedynie Bg. Dlatego Cerkiew jest taka surowa dla samobjstwa i uwaa je za najgorszy z
grzechw. le ci, bolenie, gorzko, ale cierp. Pan wie, ile kto w duszy ma mocy, i
nadmiernego ciaru na dzieci swoje nie naoy. Trzeba przecierpie, wytrzyma i przez to
dusz oczyci i podnie. A to, co ty robisz, to wanie zwyke samobjstwo rozzoci si
Mitrofaniusz, porzucajc poufny ton. Zdrowa, mocna starucha! Co ty tu za komedi grasz?
Przez jakiego biaego buldoga Panu goryczy przysparzasz, dusz swoj chcesz zgubi!
Wiedz, nie dostaniesz ode mnie przedmiertnego odpuszczenia, bo wita Cerkiew dla
samobjcw nie ma pobaania! A jak si uprzesz, ka ci pochowa za ogrodzeniem, w
niepowiconej ziemi. I testament twj przed wadzami wieckimi oprotestuj, bo wedle
rosyjskiego prawa testamenty samobjcw mocy nie maj!
Oczy umierajcej bysny wciekym pomieniem, poruszya wargami, ale nie wydaa
adnego dwiku. Za to drgny pobonie zoone na piersi rce i ta, ktra spoczywaa na
wierzchu, prawa, z trudem zoya si w co, co przypominao fig.
Ot to ucieszy si biskup. Diabelskim znakiem poegnaj si z yciem. W sam raz
dla ciebie... Jak umrzesz, ja twoich palcw rozplata nie pozwol. Tak wanie le sobie w
trumnie, z fig, niech wszyscy podziwiaj.
Generaowa rozlunia i wyprostowaa palce, wytwornie uoya praw do na grzbiecie
lewej.
Przewielebny pokiwa gow i znw przemwi po ludzku, jakby dopiero co si nie
zoci.
Popatrz, Mario, ile to ty w yciu swoim goryczy wypia: i maonka ukochanego
pochowaa, i czworo dzieci przeya. I nic, nie umara. To te psiska tpomorde s ci
drosze od najbliszych ludzi? Naprawd, wstyd i haba.
Mitrofaniusz zaczeka, czy nie bdzie jakiego znaku, ale Maria tylko oczy zamkna.
Wiem przecie, e w tobie wci wiele ycia siedzi, nie wyczerpa si twj czas, nie
napenia si yciem jak kos ziarnem na wzr patriarchw starotestamentowych. I pomyl
jeszcze o jednym. Komu Pan dugie ycie naznaczy, temu trudniej od wszystkich, dlatego e
prb wyznaczono mu wyjtkowo uciliw. Ale za to i nagrod dostaje szczegln. Im
duej yj na wiecie, tym bardziej mi si wydaje, e niedona staro to nawet nie prba,
tylko jakby jaka aska od Boga. To jest dopiero dar nad dary. Dopiero w sdziwej i mdrej
staroci pozbywa si czowiek strachu przed mierci. Widnicie ciaa i nawet wygasanie
rozumu to dobroczynne przygotowanie do innego ycia. mier nie cina ci kos od jednego
zamachu, tylko wchodzi w ciebie powoli, po kropelce, co bodaj nie jest pozbawione rozkoszy.
Nie przypadkiem wielu starcw z liczby najwikszych pokutnikw, tych, co doyli pnych
lat, przebywa u schyku ycia nie tyle tutaj, ile tam, w rajskiej bogoci. Zdarza si, e samo
ich ciao po mierci nie ulega zepsuciu, co zdumiewa ludzi. Ale co tu mwi o witych
starcach. Kady bardzo stary czowiek ma wszystkich znajomych tych, ktrych kocha, i
tych, ktrych nienawidzi ju tam, czekaj na niego, on sam tylko z tyu si zatrzyma i
dlatego si nie lka. Wie doskonale, e wszyscy i mdrzejsi od niego, i gupsi, i gorsi, i
lepsi, i odwaniejsi, i tchrzliwsi wszyscy, ktrych on zna, przekroczyli ten straszny prg
i nic. To znaczy, e nie taki on straszny...
W tym momencie Maria Afanasjewna, suchajca dugiego kazania wadyki z
nadzwyczajn uwag, umiechna si, jakby uspokojona, a Mitrofaniusz zmarszczy czarne
brwi, poniewa oczekiwa innego skutku. Westchn, przeegna si, ju wicej nie
przekonywa.
No c, jeli czujesz, e na ciebie ju czas, jeli jeste wezwana, zatrzymywa ci nie
bd. I namaszcz, i odpiewam, i w powiconej ziemi zo, jak wypada. Ja tylko z serca
ciebie straszyem. Umieraj, skoro tak postanowia. Jeli ycie niczym wicej ci nie trzyma,
niczym nie kusi, to jak ja, saby czowiek, mam ciebie zatrzyma? Tylko jeszcze taka
sprawa... Biskup odwrci si do diakona i poleci: Id, ojcze, przynie.
Ojciec Aleksy kiwn gow. Kiedy wyszed, w sypialni zapada cisza. Maria
Afanasjewna leaa z zamknitymi oczami i twarz miaa tak, jakby spoczywaa ju nie na
ou, lecz porodku cerkwi, w otwartej trumnie, a spod wysokiego sklepienia pieway jej
sodkie anioy. Mitrofaniusz wsta, podszed do wiszcej na cianie litografii i zacz j z
ciekawoci oglda.
Po chwili drzwi si otworzyy i diakon ze suk wnieli pleciony kosz z maym
okienkiem na wierzchu. Postawili go na pododze, skonili si wadyce i stanli pod cian.
W koszu co dziwacznie szelecio i niemale nawet popiskiwao. Siostra Pelagia z
ciekawoci szyj wycigna i stana na palcach, chcc zajrze przez okienko, ale
Mitrofaniusz ju odchyli wieczko i wsun do kosza obie rce.
Widzisz, cioteczko powiedzia zwykym, nie pasterskim gosem chciaem ci
pokaza, pki yjesz. Dlatego wanie spniem si troch. Na moje polecenie wysannicy
moi przeszukali ca okolic, nawet z telegrafu skorzystaem, chocia, jak ciocia sama wie,
nie lubi tych nowinek. W miocie suki majora w stanie spoczynku, Sipiagina, znalaz si biay
buldoek pci eskiej. I ucho, prosz spojrze, waciwe. A z Niniego, w darze od kupca
pierwszej gildii, Sajkina, szybkobienym parowym kutrem dwie godziny temu dostarczono
mi te biaego pieska, ptoramiesicznego. Ten to w ogle pod kadym wzgldem zuch.
Suczka niezupenie jest biaa, ma rye skarpeteczki, za to wyjtkowo ju krzywe apy. Wabi
si Musia. Sipiagin ledwie odda creczka za nic nie chciaa si rozsta. Trzeba byo
odczeniem od Cerkwi za zagubienie duszy chrzecijaskiej zagrozi, co z mojej strony byo
nawet i prawu przeciwne. A szczeniaczek imienia na razie nie ma. Popatrz, cioteczko, na to
brzowe ucho. Nos jak trzeba: rowy, nakrapiany, a najwaniejsze mordka wspaniale
faflasta. Podrosn szczeniaczki, bdzie mona na nowo krzyowa. Tylko patrze, a za dwa,
trzy pokolenia odrodzi si biay buldog.
Mitrofaniusz wycign z kosza dwa brzuchate szczeniaki. Jeden by troch wikszy,
poszczekiwa ze zoci i przebiera apami, drugi zwisa spokojnie z doni biskupa.
Pelagia obejrzaa si na umierajc i zobaczya, e generaowa jest odmieniona, jakby j
kto zaczarowa, i do trumny w adnym razie ju si nie nadaje. Wlepiaa w buldoki szeroko
otwarte oczy, a palce na piersi poruszay si sabo, jakby prboway za co chwyci.
Ledwie syszalny, drcy gos zapyta:
A lini si aby?
Przewielebny szepn Pelagii: Doktora!, sam za podszed do ka i pooy szczeniaki
generaowej na piersi.
Prosz, niech ciocia sama popatrzy. Cieknie im niteczka.
Pelagia wyskoczya na korytarz z tak twarz, e doktor, ktry by akurat w pobliu,
kiwn gow ze zrozumieniem.
Ju?
Siostra pokrcia gow, jeszcze pod wraeniem objawionego wanie cudu Boego, i
milczc, pokazaa drzwi na znak, e ma wej.
Doktor wyjrza po dwch minutach. Na jego twarz zaskoczenie mieszao si z
rzeczowoci.
Pierwszy raz w dwudziestosiedmioletniej praktyce... powiedzia do zebranych przy
drzwiach i krzykn: Hej! Jest tam kto?! Pokojwka! Gorcego bulionu, najmocniejszego!

***

Wadyka spotka si z Pelagi w pokojach, w ktrych go umieszczono, odwieony i


wesoy. Zdy si umy, przebra w jasnoszar domow sutann i napi zimnego kwasu.
No, co tam prawosawni? spyta z szelmowskim umiechem. Pewnie o cudownym
uzdrowieniu mwi.
Rozjechali si prawie wszyscy zameldowaa Pelagia. I co si dziwi, takie
wydarzenie! Kademu spieszno opowiedzie domownikom i znajomym. Ale marszaek
szlachty jeszcze jest, tak samo Bubiencow ze swoim sekretarzem.
Znaczy diabeek podwin ogon? Mitrofaniusz spowania. Kiedy ty tu, Pelagio, na
darmo czas tracia, u nas, w Zawosku, takie sprawy si porobiy...
Mniszka przyja wyrzut pokornie, pochylia gow. C, jej wina, nie ustrzega
malekiego Chapaja, a jeli pani Marii si poprawio, to nie przez jej starania.
Bubiencow w wielk si wzrs, tyle nabaja, taki szum na ca Rosj podnis, po
prostu nie wiem, czy si wybroni...
I przewielebny opowiedzia Pelagii wszystko to, co ona ju syszaa od samego
Bubiencowa, tylko e Mitrofaniusz zabjstwo interpretowa zupenie inaczej.
Te wszystkie wymysy o boku Szyszydze to tylko brednie i gupota. Zatracili jacy li
ludzie dwie dusze czowiecze, rozebrali i gowy odrbali czy to dla zabawy, czy to ze zoci
zapiekej, czy tam jeszcze z czego. Mao to takich potworw ziemia nosi? A Bubiencow si
ucieszy i dawaj pajczyn ple. Kronika przedpotopowa trafia mu si jak na zamwienie.
Sam wiem, e nasi Zytiacy to chrzecijanie bardziej z nazwy i wielu z nich trzyma si
pogaskich zabobonw, ale przecie to ludek cichy, spokojny. Nie tylko zabi, ale i ukra
nie maj w zwyczaju. A ten bies w par dni z gbi ludzkich dusz mt wydoby, donosicieli i
oszczercw namnoy. Jak w Ewangelii: A tedy wielu si ich zgorszy, a jeden drugiego
wydadz, i jeden drugiego nienawidzi bd. Tfu, co za paskudztwo! Teraz niektrzy
wieczorem boj si z domu wyj, drzwi antabami na noc rygluj ju takiego wstydu u nas
od dziesiciu lat nie byo, odkd wszystkich rozbjnikw wyapano. Ale nic: Szatan mara,
Bg wiara. Na kade zoliwe matactwo znajdzie si sposb. Tak jak teraz znalaz si tu, w
Drozdowce.
I wrciwszy do radosnego tematu, Mitrofaniusz znw odzyska humor.
No, jak tam, Pelasiu? Zmruy rozemiane oko. Czy to wybaczalny grzech, jeli
odrobink bd z siebie dumny?
Jake tu nie by dumnym! szczerze odpowiedziaa siostra. Nie pogniewa si Pan
Bg. Uratowae, wasza wielebno, pani Mari i wszyscy to widzieli, wszyscy potwierdz.
Tak, tak. Ciesz si zwaszcza, e ajdakowi temu nieznanemu, co pieski cichaczem
mordowa, karty pomieszaem. A to paskudnik, pomyl tylko, ju rczki zaciera, e staruszk
zgubi, a tu masz! I archijerej zrobi z palcw t sam figur, ktr niedawno nazwa
diabelskim znakiem. Rasy jestemy mocnej, ciotunia jeszcze z dziesi lat poyje, a jak Bg
da, to i pitnacie. I znw te swoje potwory mordziaste wyhoduje.
Cakiem krtko poprzechwala si Mitrofaniusz i uzna wida, e wystarczy. Spojrza
pytajco na Pelagi, pokiwa gow.
No co, okazao si, e nieproste byo wiczenie? A ty pewnie mylaa: gupstwo, jakie
psy miechu warte, nie takie kbki rozpltywaam. Tylko, widzisz, sprawa sama si
rozwizaa. Mwiem tu ajdak, paskudnik, a trzeba byo ajdaczka, paskudnica.
Wszystko jest przecie jasne. Wcieka si ciocia Maria na legalnych spadkobiercw i na
zo im spisaa testament na rzecz tej Angielki. Nie na serio, rzecz jasna, tylko na postrach.
A luterance z chciwoci w gowie si zmcio, co w jej pooeniu byo cakiem zrozumiae. Z
rezydentki na stare lata na bogaczk awansowa! Niejednemu rozum na bakier by si
przekrci.
Miss Rigley nie jest stara powiedziaa Pelagia. Chyba ma nie wicej ni pidziesit
lat.
Tym bardziej. To ten wanie wiek, kiedy czowiek zaczyna siy traci i ba si
nastpnego dnia. Wygoni j std teraz, i susznie. Niewdziczno to ciki grzech, a zdrada
najgorszy.
Nie mona dopuci, eby j wygonili stanowczo owiadczya Pelagia. Miss Rigley
psw nie zabijaa. Kiedy podsypano trucizny Hulajowi i apajowi, testament nie by jeszcze
zmieniony na jej korzy. Myl, e spadek w ogle nie ma z tym nic wsplnego.
Jak to nic wsplnego? Po co w takim razie byo staruch do grobu wpdza? I kto to
wszystko wymyli, jeli nie Angielka?
Mitrofaniusz ze zdziwieniem patrzy na swoj crk duchow, a ta poruszya w gr i w
d rudymi, do tego jeszcze wypowiaymi na socu brwiami i palna, jakby z wysokiego
brzegu skakaa do rzeczki:
Po co, sama nie rozumiem, a kto pieski pozabija, chyba wiem.
Do drzwi zastukano delikatnie, lecz stanowczo bardzo nie w por. Diakon wsun
gow.
Wasza przewielebno, cae towarzystwo zebrao si w bawialni i bardzo prosi. Mwi
im: odpoczywa po podry, a oni upro powiadaj. Marszaek szlachty tylko na wadyk
czeka, nawet jego kareta ju zaprzona, ale bez bogosawiestwa biskupiego nie chce
nigdzie jecha. Moe wyjdzie wasza przewielebno?
Archijerej przenis wzrok z ojca Aleksego na Pelagi, na czole zarysoway mu si trzy
poprzeczne zmarszczki.
Zdaje si, Pelagio, e czeka nas duga rozmowa. Chodmy do bawialni. Zrobi, czego
przyzwoito wymaga, a potem znw si spotkamy.

***

W salonie rzeczywicie zebrao si cae towarzystwo, ktre powitao biskupa penym


zachwytu szmerem i pewnie rozlegyby si oklaski, gdyby nie szacunek dla wysokiej
godnoci. Bubiencow te podszed i powiedzia wylewnie:
Dozgonna wdziczno, wadyko, za cioteczk.
Mia za co dzikowa. Teraz bdzie mg od nowa podkopywa si pod testament.
Zadowolona twarz Mitrofaniusza na chwil spospniaa (najwyraniej od tej wanie myli) i
pasterz odwrci si od nieprzyjemnego modego czowieka, jakby zapomniawszy go
pobogosawi.
A z drugiej strony ju podazi Zbawieny, zawo dogadujc:
Jaki to ywot nasz: kwiat i dym, i rosa poranna zaiste. Rczk, rczk wit
pocaowa...
Szanowni pastwo! ogosi Krasnow. Wanie narodzi si wiersz. Posuchajcie,
drodzy pastwo. Improwizacja. W stylu wielkiego Dierawina! Oda na cudowne zratowanie
drozdowskiej carycy Marii Afanasjewny od miertelnej zguby.

Bardon trcajc wymowny,


my Rosjan radosnych imieniem,
Szczsnym rozgosi chc pieniem
Carycy ratunek cudowny.

Od jadu gadziny szpetnej,


Twej niewolnicy wystpnej,
mierci zaznay podstpnej
Anioy twoje przewietne.

Lecz wola Niebios odpara


Nikczemno zbrodni ciarn:
Wadyki doni mocarn
do obmierze wydara!*

Kiryle Nifontowiczu! zakrzyczaa drcym gosem miss Rigley, przerywajc poecie


deklamacj i wycigajc ku niemu chude rce. Czy i pan si mnie wypar?
Wodzimierz Lwowicz umiechn si nieprzyjemnie.
Doskonale! Zaiste, jak to mwi, na zodzieju czapka gore.
Jako samo przez si tak wyszo, e Angielka znalaza si w rodku pustego koa, jakby
specjalnie wystawiona na widok oglny.
Miss Rigley rzeczywicie nie lubia babcinych buldogw, ale przypuszcza, e ona...
Nie, nie, to nie do pomylenia. Piotr Gieorgijewicz pokrci gow. Pan jej zupenie nie
zna, panie Wodzimierzu. To znaczy, oczywicie, jeli spojrze na spraw z boku, wszystko

* Przeoy Jan Gondowicz.


to moe si wydawa, a pewnie nawet nie moe si nie wydawa, w najwyszym stopniu
podejrzane. Jednake jako czowiek znajcy miss Rigley od najwczeniejszego dziecistwa
mog w zupenoci za ni rczy i zapewniam pana, e to przypuszczenie nie ma adnych...
To ona, Angielka, nikt inny przerwa jego chaotyczn obron ktry z goci. I
zamys, nieprawda, jaki nierosyjski. Nie zwyczajnie wzi i zabi, tylko serce czowiekowi
naderwa. Bardzo przemylne jak na prawosawnego. Co tu gada, sprawa jasna.
Zbawieny doda:
Oczy macie ku patrzeniu, uszy macie ku syszeniu.
Ach, przestacie, co za bzdury! Panna Naina podesza do miss Rigley i wzia j za
rk. Dont listen to them. They do not know what they are saying* Odwrcia si i
obrzucia wszystkich nienawistnym wzrokiem. Ju wydali wyrok! Ja Danety skrzywdzi
nie dam!
Angielka zaszlochaa i z wdzicznoci przypada czoem do ramienia swojej
wychowanki.
Ale, panno Naino, nie jest w naszej mocy zapobiec wymaganemu przez prawo
dochodzeniu zauway marszaek szlachty. Rozumiemy, rzecz jasna, i szanujemy pani
uczucia, ale niech policja zbada, czy s w tej historii cechy przestpstwa i kto ponosi
odpowiedzialno. Wedle mego gbokiego przekonania mamy tu przestpstwo, ktre
powinno by potraktowane jako prba zabjstwa. Jestem pewien, e tak orzeknie sd
przysigych.
To katorga? pisna z przeraeniem miss Rigley, ogldajc si na boki jak zaszczute
zwierztko. Sybir?
No, przecie nie Brighton zowieszczo odpowiedzia marszaek, szczyccy si
znajomoci europejskich kurortw.
Angielka opucia gow i utraciwszy najwidoczniej wszelk nadziej, cicho zapakaa.
Naina Gieorgijewna, zarumieniona z oburzenia, obja j za ramiona i zacza szepta jakie
pocieszajce sowa, ale miss Rigley powtarzaa tylko z gorycz:
Nie, nie, jestem tu obca, the Jury will condemn me*...
Siostra Pelagia, ktrej serce pkao na widok tej aosnej sceny, spojrzaa bagalnie na
przewielebnego. Ten uspokajajco kiwn gow. Stukn pastoraem o podog, odkaszln i
wszyscy od razu zamilkli, odwracajc si do niego z szacunkiem.
Zostawcie t kobiet! zagrzmia wadyka. Jest niewinna.

* Prosz ich nie sucha. Sami nie wiedz, co mwi (ang.).


* Przysigli mnie ska (ang.).
No, ale co z testamentem, wasza przewielebno? Marszaek rozoy ramiona.
Przecie to pierwsza zasada ledztwa: cui prodest?*
Panie hrabio mentorsko pogrozi mu palcem biskup buki niech wypieka piekarz.
Paska sprawa to opiekowa si nasz szlacht, a nie zajmowa si ledztwem, do czego pan,
prosz si nie gniewa, nawet predyspozycji adnych nie ma.
Marszaek umiechn si z zakopotaniem, a Mitrofaniusz, wci niespiesznie,
kontynuowa:
Nie naley lekceway zapewnie modego czowieka i panny, znajcych t osob
niemal od urodzenia. A jeli panu to nie wystarczy, to za pozwoleniem: pierwszego psa
zabito, kiedy testament nie by jeszcze przerobiony na rzecz panny Rigley. Gdzie tu prodest
hrabiego Gawryy Aleksandrowicza, co?
Hmm, prawda! pstrykn palcami nonszalancki Poggio. Bystry jest nasz wadyka.
Zmieszany ostatecznie marszaek szlachty jeszcze szerzej rozoy ramiona.
Ale, przepraszam, kto w takim razie pozabija psy? Czy to na zawsze pozostanie
osonite tajemnic?
Milczenie byo tak pene napicia, spojrzenia, ze wszystkich stron skierowane na
archijereja, byy tak pene oczekiwania, e Mitrofaniusz nie opar si pokusie.
Przed ludmi osonite, ale Bogu wiadome wypowiedzia wakie sowa. A poprzez
Niego i sugom Jego.
Teraz w bawialni zamar wszelki ruch. Przy drzwiach, chwyciwszy si obiema rkami za
tasiemk biaego fartuszka, zastyga pokojwka Tania. Sceptycznie pochyli gow
Bubiencow. Miss Rigley podniosa chusteczk do oczu, by otrze zy, i te znieruchomiaa.
Nawet dumna panna Naina wpatrywaa si we wadyk jak zaczarowana.
Mitrofaniusz wzi za rk Pelagi i wyprowadzi j na rodek pokoju.
Z mojego polecenia spdzia tu kilka dni siostra Pelagia, osoba o przenikliwym oku.
Nakazuj ci, crko, opowiedzie tym ludziom to, co ujawnia. Ta sprawa nazbyt podniecia
umysy i zamcia w duszach, nie bdziemy wic robi z tego tajemnicy.
Pelagia spucia wzrok i dotkna palcem okularw tu u nasady nosa, co byo u niej
oznak niezadowolenia, ale nie wypadao jej zoci si na wadyk. Moga tylko wykona
polecenie.
Za bogosawiestwem waszej przewielebnoci, opowiem powiedziaa,
przezwyciajc zrozumiae zdenerwowanie. Ale najpierw poprosz o wybaczenie.
Powinnam bya wczeniej si zorientowa. I malestwo niewinne by yo, i Maria

* Kto korzysta? (ac.).


Afanasjewna uniknaby bolesnego wstrzsu, ktry omal nie wpdzi jej do grobu. Spniam
si, dopiero dzi rano co nieco mi si rozjanio, a i to nie do koca...
Wszyscy suchali mniszki bardzo uwanie, bodaj oprcz Wodzimierza Lwowicza ten
sta, wziwszy si pod boki, i patrzy na zakonnic z ironicznym zdziwieniem. A i jego
zausznik, Tichon Jeremiejewicz, zaraziwszy si przykadem pana, skorzysta z chwili
milczenia, eby pgosem, jakby sam do siebie, powiedzie:
A niewiasty niech milcz, albowiem nie dopuszcza si im mwi, ale poddanymi by,
jako i prawo gosi.
Prosz nie przekrca Pisma witego, to grzech wielki i karze podlegajcy nie
przepuci mu zoliwoci Mitrofaniusz. wity aposto mwi niech milcz w kocioach,
to majc na myli, e podczas naboestwa niewiasty gadatliwe milcze powinny, ale prawo
chrzecijaskie ust kobietom nie zamyka. To ju pan szanowny najwidoczniej z islamem
pomyli.
Moja wina, wadyko, ubogi pamici si staem pokornie odpowiedzia Zbawieny i
nisko, niemal do samej ziemi, ukoni si przewielebnemu.
Pelagia przeegnaa si. Wiedziaa, e ju niedugo w cichej teraz bawialni rozlegnie si
wycie jak w Sodomie i Gomorze, ale c moga na to poradzi... Zacza wic mwi:
Tu, w Drozdowce, dokonano trzech zabjstw: pierwszego pi dni temu, drugiego
przed trzema dniami, a ostatniego wczoraj wieczorem. Wanie zabjstw, chocia to nie ludzi
zabijano. Pierwsze zabjstwo zostao przygotowane zawczasu, z ostronym rozmysem. Kto
chcia otru naraz i Hulaja, i apaja. Za drugim i trzecim razem wyszo inaczej: zabjca w
ogle si nie przygotowywa, dziaa w popiechu, bi tym, co nawino si pod rk. Kiedy
zabito apaja, uyto siekiery, wzitej z budki w sadzie. Wczoraj wystarczy nawet zwyky
kamie. Wiele to malestwu potrzeba? Pewnie nawet pisn nie zdyo...
Mniszka znowu si przeegnaa, cho po psie waciwie nie wypadao. Ale co tam, bywa
gorzej.
Jasne jest jedno: zabjstwo psw nie ma z testamentem nic wsplnego, poniewa, jak
ju mwi wadyka, zmiana ostatniej woli nie wpyna na zowrogi zamiar mordercy. Ten
czowiek i tak doprowadzi swj pody zamys do koca. Albo chcia w ten sposb zgadzi
pani Mari, albo dy do innego, nieznanego nam celu. Ale i w tym drugim wypadku jego
postpki s w dwjnasb obrzydliwe z powodu obojtnoci, z jak morderca patrzy na
cierpienia nieszczsnej kobiety. Przecie nie mg nie rozumie, e niszczy jej duchowe i
fizyczne zdrowie... A najbardziej zagadkowe jest Pelagia poprawia zelizgujce si okulary
skd ten popiech z apajem i Chapajem? Dlaczego tak ryzykowa? W obu przypadkach po
parku spacerowali ludzie. Mogli go zobaczy, zdemaskowa. Ja na przykad wczoraj omal nie
zapaam zoczycy na miejscu przestpstwa, nawet syszaam jego kroki, ale, wstyd
powiedzie, nie odwayam si go goni, a kiedy nabraam ducha ju byo za pno. W
okruciestwie i bezczelnoci przestpcy wyczuwa si jak szczegln namitno. Czy to
nienawi, czy to strach, czy to jeszcze co innego? Nie wiem i nie podejmuj si zgadywa.
Caa nadzieja w tym, e zbrodniarz... lub raczej zbrodniarka sama nam opowie.
Zbrodniarka?! krzykn ze zdziwieniem Szyriajew. Czyli chce siostra powiedzie,
e zabjc jest osoba pci eskiej?
Wszyscy zaczli mwi naraz, a Mitrofaniusz spojrza na Pelagi z pewnym
powtpiewaniem i zdaje si poaowa ju, e upowani j do wskazania przestpcy.
A wic to jednak Angielka? zaplta si ju ostatecznie hrabia.
Naina Gieorgijewna wyzywajco uniosa ksztatny podbrdek.
Nie, przecie powiedziano ju panu, e nie. Aluzja wydaje si oczywista. Oprcz miss
Rigley jest tu tylko jedna kobieta ja.
A Tatiana Zotowna to dla ciebie nie kobieta? obrazi si mody Piotr za swoj
Dulcyne, ale od razu zrozumia, e wstawi si za ni nie najzrczniej, i zmiesza si. Ach,
Taniu, prosz wybaczy, ja zupenie nie w tym sensie...
Opamitawszy si, przyskoczy do zakonnicy jak rozzoszczony kogucik:
Co za brednie! Obd! Dlaczego siostra jest taka pewna, e to kobieta? Objawienie czy
jak?
Tichon Jeriemiejewicz, ktry najwyraniej wci jeszcze nie wybaczy Pelagii zesania do
bocznego skrzyda, przytoczy odpowiednie porzekado:
Usta gupcw gupstwa wylewaj.
I obejrza si, szukajc poparcia swojego pana, ale Bubiencow nawet na niego nie
spojrza, za to na mniszk patrzy ju nie tak jak przedtem, ale z wyranym zainteresowaniem.
Osobliwie zachowywa si teraz wysannik Synodu: zazwyczaj w towarzystwie wywodzi
trele jak sowik i nie znosi, eby komu innemu powicano uwag, tym razem przez cay
wieczr ust nawet nie otworzy.
Objawienia nie byo spokojnie odpowiedziaa Pelagia zreszt do niczego nie jest
potrzebne, wystarczy zwyky ludzki rozum. O wicie udaam si tam, gdzie wczoraj zabito
Chapaja. Ziemia wok jest caa wydeptana, pewnie kto kry w pobliu tego miejsca, i to
do dugo. Koo doka, ktry zosta po kamieniu, jest lad prawej nogi, gbszy, jakby kto,
schylajc si, wspar si na niej. I jeszcze jeden, dokadnie taki sam, tam gdzie zabjca si
pochyli, eby uderzy szczeniaka po gowie. lad zostawi damski pantofelek, na obcasie.
Obuwie na obcasach nosz w tym domu tylko dwie osoby: miss Rigley i Naina Gieorgijewna.
Z torebki zawieszonej u pasa Pelagia wycigna arkusik papieru z narysowanym konturem
podeszwy. Oto ten lad, dugo stopy: dziewi i p cala. Mona przyoy, eby si
przekona.
Ja mam stop nie dziewi i p cala, tylko jedenacie owiadczya z przestrachem
miss Rigley, ju drugi raz tego wieczoru znalazszy si w ogniu podejrze. Prosz,
popatrzcie pastwo.
I na potwierdzenie swoich sw wysoko zadara nog w sznurowanym buciku, ale nikt na
ni nie patrzy, wszyscy bowiem rzucili si na pomoc Pelagii, do ktrej doskoczya panna
Naina.
Egzaltowana dziewczyna krzyczaa, targajc zakonnic za konierz:
Wywchaa, wypatrzya, czarna myszka! Tak, ja to zrobiam, ja! A dlaczego, to nikogo
nie obchodzi!
Okulary spady na podog, zatrzeszczao ptno, a kiedy Nain Gieorgijewn nareszcie
odcignito, ze sporego zadrapania na policzku siostry cieka krew.
I wtedy, jak przewidziaa Pelagia, wszczo si wycie niczym w Sodomie i Gomorze.
Panicz Piotr rozemia si niepewnie.
No nie, Naineczko, no nie. Czemu sama si oskarasz? Znw chcesz by oryginalna?
Ale najgoniej ze wszystkich grzmia Szyriajew.
Naino, ale dlaczego?! krzykn penym blu gosem. Przecie to straszne! Pode!
Straszne? Pode? S granice, za ktrymi nie ma ju ani strachu, ani podoci!
Bysna oszalaym wzrokiem, w ktrym nie byo nawet cienia poczucia winy, skruchy
czy choby wstydu tylko ekstaza i dziwny tryumf. Mona nawet powiedzie, e oblicze
modej damy nabrao jakiego majestatu.
Brawo! Poznaem! Makbet, akt drugi, scena chyba te druga! Arkadiusz Siergiejewicz
uda, e klaszcze. Ci sami i Lady Makbet:

Spjrz moje rce s krwawe jak twoje,


Wstydzi mnie moe tylko blado serca*

Publiczno szaleje, scena zarzucona bukietami. Brawo!


Banie aosny, pacykarzu nieudolny zasyczaa niebezpieczna panna. W sztuce nie
masz czego szuka, a twoja drewniana skrzynka nie na dugo ci uratuje. Ju wkrtce kady,

* Przeoya Krystyna Berwiska.


kto zechce, bdzie fotografem i jedno ci tylko zostanie: ywe obrazki na jarmarku odgrywa!
Piotr wzi siostr za rce.
Naina, Naina, opamitaj si! Nie jeste sob. Wezw doktora.
W chwil pniej wcieke pchnicie omal nie powalio go na ziemi, a gniew rozszalaej
furii spad na krewniaka.
Piotru, braciszek ukochany! Wasza wysoko! Co si zmarszczy? Ach, nie lubisz, jak
ci wysokoci nazywaj! Ty przecie u nas za demokrat paradujesz, jeste ponad tytuy.
To dlatego, Piotrusieku, e nazwiska si swojego wstydzisz. Ksi Tielianow jako tak
wtpliwie brzmi. Co to za ksita, o ktrych nikt nie sysza? Jakby by Oboleskim czy
Wokoskim, to i wysokoci by nie pogardzi. e si, e si z Taniuszk. Bdziesz mia
ksin w sam raz dla ciebie. Tylko co ty z ni bdziesz robi, Piotrusiu, co? Ksiki jej
mdre czyta? Dla kobiety to za mao, cakiem niewystarczajco. A do czego innego nie jeste
zdolny. Trzydziestka, a wci kawaler. Ucieknie od ciebie do jakiego chwata.
Diabli wiedz, co to takiego! oburzy si marszaek szlachty. Takie
nieprzyzwoitoci przy wadyce, przy nas wszystkich! Przecie to atak histerii,
najnormalniejsza histeria.
Stiepan Trofimowicz pocign gwacicielk dobrych obyczajw do drzwi.
Chodmy, Naino. Musimy porozmawia.
Dziewczyna zamiaa si urgliwie.
No, a jake, koniecznie porozmawia i zami czystymi si obmy. Ale mi pan dojad
swoj uczuciow gadanin! Bu-bu-bu, siu-siu-siu przedrzeniaa Naina obowizki wobec
ludzkoci, komunia dusz, za sto lat wiat zmieni si w sad. Nie eby dziewczyn po prostu
obj i pocaowa. Idiota! Wod sitem czerpa.
Sytnikow te chcia co powiedzie, ju nawet usta otworzy, ale po klskach, jakie
spotkay poprzednikw, uzna, e rozsdniej bdzie siedzie cicho. Dostao mu si i tak.
A pan, panie Donacie, co tak spode ba na mnie patrzy? Nie podoba si? Moe pieskw
al si zrobio? A czy to prawd mwi, e on swoj stukilow trujcym grzybem si
otruo? Wakat dla nowej maonki si przygotowao? Nie dla mnie przypadkiem? Ja co
prawda jeszcze w krtkich spdniczkach biegaam, ale z pana przecie czek solidny, daleko
naprzd patrzcy!
Zachysna si krtkim, zdawionym szlochem i rzucia ku drzwiom wszyscy
rozstpowali si trwonie, usuwajc si jej z drogi. Na progu Naina Gieorgijewna odwrcia
si, omiota spojrzeniem sal, na mgnienie oka zatrzymaa wzrok na Bubiencowie (ktry sta
z wesoym umiechem, najwidoczniej rozkoszujc si skandalem) i owiadczya:
Wyjedam. Zamieszkam w miecie. Mylcie o mnie, co chcecie, mam to w nosie. A na
was wszystkich, ze wcibsk mniszk i samym przewielebnym Mitrofaniuszem wcznie,
rzucam kltw!
I z tym kiepskim artem na ustach wypada z komnaty, jeszcze na poegnanie
trzasnwszy drzwiami.
W dawnych czasach powiedzieliby: w mdk bies si wcieli ze smutkiem
podsumowa zdarzenie Mitrofaniusz.
Obraony Sytnikow burkn:
U nas, w kupieckim stanie, wychostaliby j rzgami i bies raz-dwa by si wyprowadzi.
Och, jak to babci powiedzie? Piotr Gieorgijewicz zapa si za gow.
Bubiencow wzdrygn si.
Ciotuni nie mona! To j zgubi. Potem, nie teraz. Niech wrci troch do siebie.
Marszaka niepokoio co innego.
Ale c to za dziwaczna nienawi do psw? Chyba rzeczywicie jakie pomieszanie.
Czy jest taka choroba psychiczna kynofobia?
To nie pomieszanie. Pelagia ogldaa swoj chusteczk, sprawdzajc, czy przesta
krwawi zadrapany policzek. Dobrze chocia, e okulary si nie rozbiy. Tu jaka tajemnica
si kryje. Trzeba to rozwika.
A czy jest si czego uchwyci? spyta wadyka.
Jak si poszuka, to si znajdzie. Mnie jedna rzecz spokoju nie daje...
Ale Szyriajew nie da zakonnicy dokoczy zdania.
Co si ze mn dzieje, zupenie osupiaem! potrzsn gow, jakby chcia odpdzi
od siebie jak zmor. Zatrzyma j! Ona si zabije! To gorczka!
Wybieg na korytarz. W lad za nim rzuci si mody Piotr. Arkadiusz Siergiejewicz po
chwili wahania wzruszy ramionami i poszed za nimi.
Istne psie wesele skonstatowa Sytnikow.

***

Ksiyc, chocia zacz si ju cofa, wci jeszcze by przyjemnie okrgy i wieci nie
sabiej od krysztaowego yrandola, a i gwiazdy, niczym mae lampioniki, podwietlay, jak
mogy, granatowe sklepienie, tote noc bya niewiele ciemniejsza od dnia.
Wadyka i Pelagia niespiesznie szli gwn alej parku, z tyu za, sennie przebierajc
kopytami i brzczc uprz, konie wloky za sob niemal zlewajc si z drzewami i
krzakami karet.
...Patrzcie go, spa mwi Mitrofaniusz. Widziaa, jak po Korsza posya? Teraz ju
si nie odczepi, swoje urwie. Szurnita panna uatwia mu zadanie o jedn spadkobierczyni
mniej. Ja ciebie, Pelagio, o jedno tylko prosz. Przygotuj cioci tak, eby jej znowu nie
podcio. Nielekko dowiedzie si czego takiego o wasnej wnuczce. I pomieszkaj tu jeszcze
przez jaki czas, pobd przy niej.
Nie podetnie. Wierz mi, ojcze, e pani Maria znacznie mniej przejmuje si ludmi ni
psami. Ja oczywicie z ni posiedz i, jak potrafi, pociesz, ale lepiej bdzie dla sprawy, jeli
wrc do miasta.
Dla jakiej znowu sprawy? zdziwi si przewielebny. Ju po sprawie. A, jeszcze
chcesz si dowiedzie, dlaczego Naina te psy wykoczya.
To mnie wanie ciekawi. W tym jest co niesamowitego, a dreszcz przechodzi.
Bardzo trafnie to, ojcze, powiedziae, e bies si w ni wcieli.
To przesd. Wierzysz w szataskie optanie? zdziwi si jeszcze bardziej
Mitrofaniusz. Ja przecie powiedziaem to w przenoni. Nie ma adnego biesa, jest zo,
bezksztatne i wszechobecne, i ono wanie dusze wodzi na pokuszenie.
Pelagia posaa biskupowi spojrzenie, byskajc okularami.
Jak to nie ma biesa? A kto dzisiaj przez cay wieczr na ludzk obrzydliwo zby
szczerzy?
Ty o Bubiencowie?
A niby o kim? On wanie jest biesem, w caym nalenym rynsztunku. Zoliwy,
jadowity, zniewalajcy. Jestem pewna, e caa ta sprawa z nim si wie. Widziae, ojcze,
jakie spojrzenia panna Naina mu rzucaa? Jakby spodziewaa si pochway. To dla niego
przecie urzdzia ten spektakl z krzykiem i zgrzytaniem zbami. My, caa reszta, to dla niej
nic, to sceniczne.
Archijerej milcza, bo adnych takich szczeglnych spojrze nie zauway, ale
spostrzegawczoci Pelagii ufa bardziej ni wasnej.
Wyszli przez bram parku na pustkowie. Aleja przesza w drog, cignc si przez pole
do Traktu Astrachaskiego. Wadyka zatrzyma si, eby zaczeka na karet.
A po co ci do miasta? Przecie Naina tam si nie zatrzyma, wyjedzie. Jak wiadomo o
tych wyczynach si rozejdzie, nikt jej nie bdzie chcia zna. I mieszka gdzie tam nie ma. Na
pewno wyjedzie do Moskwy, do Petersburga albo w ogle za granic.
Za nic. Gdzie bdzie Bubiencow, bdzie ona z przekonaniem oznajmia mniszka. I
ja te powinnam by w pobliu. Co do ludzkiego potpienia, to Naina Gieorgijewna w swej
obecnej zapiekoci tylko si nim rozkoszuje. A y tu ma gdzie. Syszaam od pokojwki, e
w Zawosku ma wasny dom, odziedziczya go po jakiej krewnej. Nieduy, ale w adnym
miejscu i z sadem.
Mylisz wic, e Bubiencow jest w to zamieszany? Wadyka postawi nog na stopniu
karety, ale nie spieszy si z wsiadaniem. To by byo bardzo wygodne. Gdyby przyapa go
na jakim oczywistym paskudztwie, mniej by mu w Synodzie dawano wiary. Bez tego boj
si, e nie poradz sobie z jego zaciekoci. Najprawdopodobniej najgorsze prby jeszcze
przed nami. Ty w kadym razie jutro wracaj. Bdziemy razem myle, jak z naszym kopotem
si upora. Pewnie i bez pani Lisicynej si nie obejdziemy.
Zagadkowe te sowa dziwnie podziaay na mniszk: jakby i ucieszya si, i przestraszya.
To przecie grzech, wadyko. I przyrzekalimy sobie...
To nic, sprawa wana, znacznie waniejsza od poprzednich westchn wadyka,
siadajc na siedzeniu naprzeciw ojca subdiakona. Moja decyzja, to i ja odpowiadam przed
Bogiem i ludmi. No, bogosawi ci, crko. egnaj.
I kareta, rozpdzajc si, niemal bezszelestnie pomkna po mikkiej od pyu drodze, a
siostra Pelagia zawrcia do parku.
Sza jasn alej, w grze te byo jasno, ale drzewa po obu stronach tworzyy dwie
ciemne ciany i wygldao to tak, jakby mniszka wdrowaa dnem dziwacznego,
owietlonego wwozu.
Na wprost niej, na samym rodku cieki, biela jaki kwadrat, a porodku niego czernia
jeszcze may prostokt. Kiedy sza tdy z wadyk jakie pi czy dziesi minut temu,
niczego podobnego tu nie byo.
Pelagia przyspieszya kroku, eby z bliska obejrze dziwne zjawisko. Podesza,
przykucna.
Dziwne: dua biaa chustka, na niej ksika w czarnej skrzanej oprawie. Wzia j do
rki modlitewnik. Najzwyklejszy, taki, jakie si wszdzie spotyka. Co za cuda!
Pelagia chciaa popatrze, czy nie ma tam czego midzy kartkami, ale w tym momencie
z tyu rozleg si jaki szelest. Obejrze si nie zdya kto nacign jej na gow worek,
ocierajc policzki. Jeszcze nic nie zdywszy zrozumie, z samego tylko zaskoczenia,
mniszka krzykna, ale zakrztusia si i zasapaa na worku zacigna si sznurowa ptla.
Pelagi ogarno zwierzce, czarne przeraenie. Zacza si szarpa, drapa palcami po
worku, po grubym sznurze. Ale objy j jakie mocne rce, nie dajc ani si wyrwa, ani
osabi ucisku. Kto gono, gorczkowo dysza jej w prawe ucho, a ona sama ani wcign,
ani wytchn powietrza nie moga.
Sprbowaa uderzy pistk do tyu, ale nie bya w stanie wzi zamachu. Wierzgna
nog, w co tam trafia, ale chyba za sabo habit zagodzi si ciosu.
Czujc, jak narasta szum w uszach i co coraz mocniej cignie j w czarn, kojc
otcha, mniszka wyrwaa z torebki u pasa robtk, chwycia mocniej za druty i wbia je w
co mikkiego, raz, potem jeszcze raz.
Uuu!
Ryk z gbi trzewi, i ucisk zela. Pelagia ponownie machna drutami, ale tym razem w
pustk.
Nikt ju jej nie trzyma, nie przydusza okciem garda. Pada na kolana, zerwaa
przeklt ptl, cigna z gowy worek i zacza chrapliwie chwyta ustami powietrze,
mamroczc:
Matko... Prze... najwitsza... Boga... rodzico... obro... od wrogw widzialnych... i
niewidzialnych...
Kiedy tylko pojaniao jej odrobin w oczach rozejrzaa si wokoo.
Nikogo. Ale koce drutw byy ciemne od krwi.
Cz druga
PATRZAJCIE SI ZYCH
PRACOWNIKW
VI

Soiree

A teraz przepucimy miesic z kawakiem i przejdziemy od razu do rozwikania naszej


spltanej historii, cilej do serii wypadkw, ktre do niego doprowadziy. Zapocztkowa
je wieczr dla starannie dobranych goci w domu Olimpiady Sawieljewny Szestago. Sama
poczmistrzowa wolaa owo wito ku czci wspczesnej sztuki nazwa dwicznym sowem
soiree i niech ju tak zostanie, tym bardziej e owo soiree Zawosk nieprdko zapomni.
Co do przepuszczonego w naszej opowieci miesica, to nie mona powiedzie, eby w
tym czasie nic si nie dziao owszem, dziao si, i to nawet bardzo wiele, jednake
wszystkie te wydarzenia nie miay bezporedniego zwizku z gwnym nurtem naszej
opowieci, tote przemkniemy po nich szybko, jak mawiali staroytni lekk stop.
Skromna nazwa naszej guberni zagrzmiaa na ca Rosj, a nawet poza jej granicami.
Niemal co dzie pisay o nas stoeczne gazety, ktre podzieliy si na dwa obozy: stronnicy
pierwszego utrzymywali, e zawoaska kraina staa si nowym Kulikowym Polem, na
ktrym toczy si wity bj o Ru, wiar i Cerkiew Chrystusow, a ich oponenci, przeciwnie,
nazywali to, co si dziao, redniowiecznym ciemnogrodem i now inkwizycj. Nawet w
londyskim Timesie napisano, e w imperium rosyjskim, w jakim niedwiedzim
mateczniku zwcym si Zavolger (sic!), wykryto przypadki skadania ofiar z ludzi, wobec
czego trzeba byo delegowa tam carskiego komisarza i powierzy mu nadzwyczajny zarzd
nad caym tym terenem.
No, co do nadzwyczajnego zarzdu, to Anglicy nagali, ale w istocie dziay si takie
rzeczy, e a w gowie si krcio. Wodzimierz Lwowicz Bubiencow, uzyskawszy pene
poparcie wysokich sfer, nada ledztwu w sprawie gw (a waciwie ich braku) icie
napoleoski rozmach. Powoano Komisj Nadzwyczajn do sprawy Ofiar z Ludzi. Na jej
czele stan sam Bubiencow, a czonkami tego specjalnego organu zostali przysani z
Petersburga agenci, wzmocnieni przez kilku miejscowych ledczych i policjantw, przy czym
wszystkich dobra osobicie Wodzimierz Lwowicz. Komisja nie podlegaa ani
gubernatorowi, ani prokuratorowi okrgowemu i nie opowiadaa im si ze swoich czynnoci.
Wicej trupw na szczcie nie znaleziono, ale policja dokonaa kilku aresztowa wrd
Zytiakw, a niektrzy z zatrzymanych jakoby si przyznali: za guchymi Bagnami
Wooczajskimi, w niedostpnych lasach, jest jaka polana, na ktrej w nocy z czwartku na
pitek pali si ogniska ku czci Szyszygi i przynosi mu w workach dary, a co to za dary,
wiadomo tylko starszynie.
Dzielny inspektor Bubiencow zorganizowa ekspedycj i sam stan na jej czele. Kilka
dni myszkowa pord bagien i matecznikw i w kocu znalaz jak podejrzan polan, co
prawda bez kamiennego bawana, za to z czarnymi ladami po ogniskach i ze zwierzcymi
komi. W ssiedniej zytiackiej wsi aresztowano sotysa i jeszcze jednego staruszka, ktry
podobno by szamanem. Zatrzymanych posadzono na fur, przewieziono przez ga, a na
wyspie pord moczarw napadli na konwj zytiaccy chopi z konicami i noami chcieli
odbi swoich starcw. Policjanci (byo ich przy Bubiencowie dwch) wzili nogi za pas,
Zbawieny ze strachu zeskoczy w trzsawisko i omal si nie utopi, ale sam inspektor okaza
si niestrachliwy: jednego z napastnikw zastrzeli na miejscu, dwch innych Czerkies
zarn swoim strasznym kindaem, a reszta buntownikw pierzcha.
Potem Bubiencow wrci do wsi z asyst wojskow, lecz zasta tylko puste chaty: Zytiacy
zwinli si i schronili w gbi lasu. O bohaterstwie inspektora rozpisay si wszystkie gazety,
a nawet pisma ilustrowane, ktre przedstawiay go jako przystojnego chwata z sumiastym
wsem i orlim nosem. Od Najjaniejszego Pana miaek dosta Ann, od Konstantego
Pietrowicza za pochwa, ktr ludzie wiadomi rzeczy uznali za wicej wart ni carski
order.
W guberni wszyscy jakby gowy potracili. Jak wiat wiatem leni Zytiacy nie
dopuszczali si takich zuchwaoci. Nawet za Pugaczowa si nie buntowali i suyli wojskom
rzdowym za przewodnikw, wic co ich teraz naszo?
Niektrzy mwili, e to Bubiencow do tego doprowadzi, bezecnie zakuwszy w acuchy
i rzuciwszy na brudn fur szacownych zytiackich starcw, ale wielu, bardzo wielu inaczej
rzecz ocenio. Ich zdaniem racj mia przenikliwy inspektor: wyszo na to, e w cichej toni
kryy si grone biesy.
Niespokojnie zrobio si na Zawou. Nikt ju teraz po lenych drogach nie jedzi w
pojedynk i to w naszej cichej guberni, gdzie o takiej ostronoci w ostatnich latach nawet
nie mylano!
Inspektor Bubiencow rozjeda wszdzie ze zbrojn ochron, osobicie wizytowa
powiaty, domaga si wyjanie i od horodniczych, i od dowdcw garnizonw, i od
naczelnikw policji, a wszyscy mu si podporzdkowywali.
Taka to powstaa u nas dwuwadza. I co si dziwi? Za spraw tej pogaskiej samowoli
wadyka zosta skompromitowany w oczach cerkiewnej zwierzchnoci, tote wielu zacnych
ludzi, wyczuwszy, skd wiatr wieje, ju nie jedzio z pokonem do paacu arcybiskupiego,
tylko do Hotelu Wielkoksicego, do Bubiencowa. Rwnie wadza administracyjna utracia
dawn nieugito. Policmajster Lagrange, na przykad, moe nie przesta cakiem sucha
gubernatora, ale kady jego rozkaz, w najdrobniejszej nawet sprawie, w rodzaju
wprowadzenia numerw dla doroek, bieg uwierzytelni u inspektora Synodu. Feliks
Stanisawowicz opowiada wszystkim, e baron doywa ostatnich dni na gubernatorskim
urzdzie, a wobec przyjaci i podwadnych wyraa nawet przypuszczenie, e nastpnym
zawoskim gubernatorem bdzie nikt inny, tylko wanie on, pukownik Lagrange.
W cigu minionego miesica zachwia si cay gmach naszego gubernialnego adu,
chocia wydawa si mocny, bo wznoszono go rozumnie, poczynajc nie od dachu, jak w
innych rosyjskich prowincjach, lecz od fundamentu.
Nawiasem mwic, alegoria ta jest zbyt skomplikowana i wymaga objanie.
Jakie dwadziecia lat temu bylimy guberni jak inne: ndza, pijastwo, ciemnota,
samowola wadz, na drogach rozboje. Jednym sowem zwyke rosyjskie ycie, mniej wicej
takie jak we wszystkich zaktkach naszego bezkresnego imperium. Na Zawou byo bodaj
nieco ciszej i spokojniej ni w innych stronach, gdzie ludzi wid na pokuszenie atwy
pienidz. U nas wszystko szo miarowo, patriarchalnie, wedle raz na zawsze ustalonych regu.
Przypumy na przykad, e kupiec chce towar spawi po rzece albo przez las przewie.
Przede wszystkim idzie do waciwego czowieka (ju wiadomo do jakiego, w kadym
powiecie, w kadej gminie taki jest) pokoni mu si dziesit czci i jed sobie
spokojnie, nikt ci nie ruszy, nikt nie zaniepokoi ani li ludzie, ani policja, ani poborcy
akcyzy. A jeli si nie pokonie, liczye na sprawn ochron lub rosyjskie a nu si uda
to ju miej, bracie, al do siebie. Albo przejedziesz przez las, albo nie. A i na Rzece rne
rzeczy mog si przydarzy, zwaszcza nocn por i na bystrzynie.
Chcesz w miecie sklepik czy szynk otworzy to samo. Porozmawiaj z waciwym
czowiekiem, oka mu poszanowanie, dziesicin przyobiecaj i daj ci Boe wszelkiej
pomylnoci. I lekarz sanitarny si nie przyczepi, e po ladzie muchy a, a w piwnicy
grasuj szczury, i inspektor podatkowy maym datkiem si zadowoli.
Waciwego czowieka znaj wszyscy i sprawnik, i prokurator, i prystaw, ale nikt mu
szykw nie miesza, bo waciwy czowiek jest ze wszystkimi w przyjani, a czasem to
nawet krewny albo kum.
Zdarzao si naznaczy stolica uczciwego naczelnika, a nawet przyle nie tylko
uczciwego, ale i stanowczego, energicznego, twardo zdecydowanego wszystko na czyste
wody wyprowadzi i natychmiast krlestwo sprawiedliwoci i porzdku ustanowi, ale i
takim orom Zawoe szybko skrzyda podcinao. Czasem po dobroci, podarunkami albo
jakimi innymi uprzejmociami, a jeli ju taki zupenie nieprzekupny si trafi, to potwarz,
obmow; na szczcie wiadkw ci u nas nie brak. waciwy czowiek gwizdnie tylko
kogo chcesz, obgadaj.
A lat temu trzydzieci, jeszcze przed nieboszczykiem Gulko, pojawi si w naszym
miecie policmajster. Strach, jaki by nieprzejednany! Ca policj do gry nogami
przewrci: tego wygoni, tamtego odda pod sd, innych postraszy. Niepokj si z tego
zrobi, naruszenie starych, solidnie uoonych stosunkw midzy powanymi ludmi. Mino
troch czasu i zacz si w Robespierre dobiera do waciwych ludzi, taki by zawzity. I
na tym jego zberezestwa si skoczyy. Poszed na kaczki polowa ze swoimi
wsppracownikami, a tu nagle dka si przewrcia. Wszyscy wypynli, samemu tylko
szefowi si nie poszczcio. Raptem p roku u nas poszala. I to naczelnik policji, wielki
czowiek! A ze sprawnikiem jakim nierozgarnitym czy ledczym, jeli krnbrny si okaza,
to jeszcze prociej si postpowao: nock rbnie si konic po makwce albo z krzakw
wypali i po sprawie. Zwal na rozbjnikw, ktrych w naszych lasach bya obfito. Policja
troch dla przyzwoitoci poszuka i zamknie spraw z powodu niewykrycia sprawcw. Ale po
co o tym opowiada, tylko czas na darmo si traci! W kadej guberni takich historii tyle co
maku w korcu.
I oto z Petersburga wyznaczaj nam na archijereja Mitrofaniusza, po raz drugi i na dobre.
Bez maa dwadziecia lat mino od tego czasu. On ju zna tutejsze porzdki i obyczaje, tote
nie szed przebojem, zacz od swojego cichego resortu: popw wzi w karby, eby z ludzi
nie zdzierali, w klasztorach surowe porzdki zaprowadzi. Niektrych dziekanw usun,
innym przemwi do sumienia, a jeszcze nawiz ze sob ze stolicy duchowiestwa biaego i
czarnego spord modych, wyksztaconych.
W cerkwiach i parafiach odmienio si. Ksia i diaczkowie trzewi, su statecznie,
kazania wygaszaj obyczajne i zrozumiae, ofiar ponad to, co si naley, nie przyjmuj. Nie
od razu, rzecz jasna, tak si zrobio, dwa, trzy latka to potrwao. I nikogo na pocztek nie
zaniepokoia ta nowo niesychana, ani waciwych ludzi, ani biorcych naczelnikw. C,
odechciao si popom sodko je i mikko spa ich sprawa. A e z ambon zaczli duo o
uczciwoci i mioci bliniego rozprawia, to przecie tak maj przykazane. I w ogle kto by
ich tam, dugowosych, na powanie sucha. Tymczasem jednak autorytet osb duchownych
zacz si stopniowo i niepostrzeenie umacnia, a w cerkwiach zrobio si nieporwnanie
ludniej ni przedtem.
A do tego dziki wieym jeszcze stoecznym stosunkom Mitrofaniusza odesano na
emerytur dawnego gubernatora, z ktrym wadyka nie na arty koty dar. Przysano nowego,
Antoniego Antonowicza von Hagenau, ktry mia wwczas ledwie trzydzieci lat. By ci on
cay naadowany, peen energii, europejski, a w tym, co si tyczy sprawiedliwoci po prostu
srogi.
Powalczy baron z miejscowymi obyczajami, pobd si z nimi, rogi sobie o t kamienn
cian troch poobija i z rozpaczy zacz popada w administracyjn surowo, od czego, jak
wiadomo, kopoty tylko narastaj. Ale, chwaa Bogu, czowiek okaza si ze niegupi,
chocia Niemiec, starczyo mu rozumu, eby po rad i wskazwki przyj do wadyki. Co to
niby za cud? Jak Mitrofaniusz w swojej duchownej dykasterii si urzdza, e u niego
wszystko godnie i przyzwoicie, nie to co u innych gubernialnych archijerejw?
Wadyka odpowiedzia, e to bardzo proste: trzeba mniej kierowa, a wtedy sprawa sama
sob pokieruje. Byle stworzy mocn podstaw, reszta sama si uoy.
Jak to si uoy, niby skd gorco oponowa mody Antoni Antonowicz kiedy
narodek taki pody, draski?
Ludzie bywaj rni, dobrzy i li poucza przewielebny ale w wikszoci s nijacy,
przyjmuj niczym aby temperatur otoczenia. Jak jest ciepo, s ciepli, jak chodno
chodni. Trzeba tak zrobi, eby u nas w guberni klimat nieco si ociepli, wtedy oni te stan
si cieplejsi, lepsi. To jedyny obowizek wadzy tworzy waciwy klimat; o reszt Pan Bg
zadba, a i sami ludzie nie zawiod.
Ale jak ociepli ten cay klimat? stara si zrozumie gubernator.
Trzeba w ludziach pobudza i pielgnowa godno. eby siebie i innych szanowali.
Czowiek, ktry ceni godno, nie bdzie kra, postpowa niegodziwie, y oszustwem
wstyd mu bdzie.
Tu baron rozczarowa si do archijereja i nawet rk machn.
Ech, idealista z ekscelencji. W Rosji przecie jestemy, nie w Szwajcarii. Dawno to
chopw tutaj na sztuki jak bydo sprzedawano? Skd godno wzi? T wt rolink przez
wieki si hoduje.
Mitrofaniusz, ktry by wwczas modszy i mia sabo do efektw sownych,
odpowiedzia krtko i pouczajcym tonem, na antyczn mod:
Praworzdno, syto, owiata. I wicej nic, wielce askawy panie.
Lubi wtedy jeszcze uraczy rozmwc unionym swkiem.
Ach, wadyko, czy to ja mao si bij o podtrzymanie praworzdnoci? I co z tego za
poytek?! Nikt wedug prawa y nie chce, ani ci na dole, ani ci na grze.
I nie bd chcieli. Ludzie przestrzegaj tylko praw rozumnych i korzystnych dla
wikszoci. Mdry prawodawca postpuje jak dowiadczony ogrodnik w parku publicznym.
Ten, kiedy obsia trawniki, nie od razu wytycza cieki, tylko przedtem popatrzy, ktrdy
ludziom wygodniej chodzi, i tam je uoy. eby nie wydeptywali wasnych cieek.
Tak robi mdrzy. Baron ciszy gos, wypowiadajc te nieprawomylne sowa. A u
nas, w Rosji, prawa bywaj rozmaite. Nie my dwaj je wymylamy, od tego s wysze
instancje. Ale to ja mam obowizek pilnowa, by tych praw przestrzegano.
Biskup umiechn si.
Jest prawo Boskie i jest prawo ludzkie. I przestrzega naley jedynie tych praw
ludzkich, ktre z Boskimi nie s sprzeczne.
Gubernator tylko wzruszy ramionami.
Przepraszam, ale tego nie rozumiem. Jak wiadomo, jestem Niemcem. Dla mnie prawo
to prawo.
Po to wanie jestem przy panu odrzek agodnie Mitrofaniusz niepojtnemu
rozmwcy. Mnie si, askawco, pytaj, ktre prawo jest od Boga, a ktre od Zego. Ja
objani.
I objani, ale to objanianie zajo wiele, wiele godzin i z czasem dugie rozmowy z
przewielebnym weszy modemu administratorowi w nawyk...

NAUKI PRZEWIELEBNEGO MITROFANIUSZA

Wprowadzenie
Ci, co ledz t opowie tylko z ciekawoci, jak si ona skoczy, oraz ci, ktrych nie
ciekawi historia naszej krainy, mog t wstawk po prostu opuci. Nie wyniknie z tego
adna szkoda dla logiki opowieci. Przytaczamy tu, we fragmentach, kilka gbokich
dialogw, jakie toczy wadyka z gubernatorem (dokadnie trzy, chocia byo ich znacznie
wicej), poniewa rozmowy te miay dla Zawoa niezwykle istotne nastpstwa. Przy okazji
w uwagach zamieszczonych po kadej z rozmw wyjanimy pokrtce, ktre z tych
uduchowionych poucze sprawdziy si w praktyce, a ktre nie.

O urzdniczej chciwoci
Zgodzisz si z tym, mj synu, e aden, nawet najlepsz wol przepeniony zarzdca
nie zdoa wcieli w ycie swych poytecznych zamysw, jeli nie ma sprawnego narzdzia
pracy w postaci zdolnych i uczciwych pomocnikw, tego narzdzia, ktre w waszym
biurokratycznym narzeczu nazywa si aparatem?
Zgadzam si w peni.
A co robi, jeli aparat w ugrzz w nikczemnej apczywoci?
Nie wiem, ojcze, i dlatego do ciebie przyszedem. Co najwaniejsze wszyscy
urzdnicy s tacy, a innych nie ma skd wzi.
Dlaczego nie ma skd? Po czci mona z obu stolic przycign mw szlachetnych
przekona, ktrzy chtnie przyjad, bo chc swoj wiedz i pogldy zastosowa w praktyce.
A i u nas znajd si uczciwi urzdnicy, teraz po prostu nie maj jak si pokaza.
A jak ja rozpoznam tych uczciwych, skoro ich nie wida?
Ja tu jestem nie pierwszy rok, wiem, kto ile jest wart, i wska. Ale to ledwie wier
sprawy, dlatego e kadego czowieka wadza psuje, jeli przyjy si niewaciwe zasady. I
urzdnicy w wikszoci zaczynaj bra nie dlatego, e s z natury li, tylko dlatego, e tak ju
jest ustalone i kto nie bierze, na tego patrz z ukosa i zwierzchnicy, i podwadni.
Ale jak ustali waciwe zasady, eby apownictwo wyszo z mody?
Znasz, synu, przysowie mwice, e ryba psuje si od gowy? Tak to zaiste jest i
medycyna te utrzymuje, e wszystkie choroby zaczynaj si w gowie. Mona na to spojrze
i z drugiej strony: powrt do zdrowia rwnie zaczyna si od gowy. Zanim czowiekowi
zacznie si poprawia, sam musi chcie wyzdrowie i uwierzy we wasne wyzdrowienie.
Ale od czego zacz? To przecie najwaniejsze waciwy pocztek!
Spord ludzi uczciwych i zdolnych dobierz sobie najbliszych pomocnikw:
wicegubernatora, zarzdc mienia pastwowego, dyrektorw akcyzy i administracji
gubernialnej, a take prezesw izb sdowej, kontrolnej i skarbowej. No i oczywicie
szefostwo policji, to podstawa. Na pocztek wystarczy. Skd wzi ludzi mwilimy ju o
tym, z dziesiciu dobrych w guberni i w Rosji si zbierze. I na sam pocztek zawrzyjcie
midzy sob Umow: nie po to bierzemy na siebie brzemi, eby si wzbogaci, tylko eby
co zrobi. A kto w sobie sabo poczuje niech sam odejdzie albo si nie obraa, kiedy
poprosz go, by odszed. Niech kady z paskich najbliszych pomocnikw publicznie ujawni
swj majtek i na przyszo niech wasnych dochodw i wydatkw przed nikim nie ukrywa.
Ja, drogi baronie, w ogle ywi tak nadziej, e ratunek dla Rosji przyjdzie nie ze stolic,
tylko z prowincji. Na to zreszt i zdrowy rozsdek wskazuje. atwiej zrobi porzdek w
jednej izbie ni w caym domu, atwiej w jednym domu ni na caej ulicy, na jednej ulicy ni
w caym miecie i w jednym miecie ni w caym kraju.
No dobrze, dajmy na to, e gowa bdzie uczciwa, a niej, co niej? W krgu przyjaci
bdziemy o piknie tokowa i nawzajem si sob zachwyca, jacy to my dumni i
nieprzekupni, a apownicy z caej guberni jak buszowali, tak dalej bd buszowa.
Wszystkich si za rce nie chwyci i pod sd nie odda.
Nie apa zodziei trzeba, tylko sprawi, eby ich nie byo.
atwo powiedzie!
I zrobi nie tak trudno. Niech pascy najblisi pomocnicy, z ktrych kady odpowiada
za jak wan dziedzin dziaalnoci, dobior sobie zastpcw t sam metod takich, co
zgodz si na Umow. Mona i niektrych obecnych na stanowisku zostawi, nawet takich,
co brali porkawiczne, ale nie z chciwoci czy zego zamiaru, tylko dlatego, e z dawien
dawna tak tu byo przyjte. No, a najgorszych zdziercw, najbezczelniejszych tych i ja
znam, i pan ju zna oczywicie trzeba pod sd odda i sdzi z ca surowoci, to ju
koniecznie.
No dobrze, zamy, e moi pomocnicy nie kradn, ich zastpcy te, no a co dalej?
I dalej tak samo. To si, drogi baronie, nazywa psychologi. yje zwierzchnik z pensji,
apwek nie bierze, bo albo si boi, albo sumienie mu nie pozwala. A podwadny rozjeda
karet w czwrk koni, jego ona stroje z Parya sprowadza. Czy normalny czowiek co
takiego wytrzyma? Za nic. I maonka mu na to nie pozwoli, bo ona paryskich strojw nie
ma, a ona niszego rang Iwana Iwanowicza owszem. Przycinie zwierzchnik Iwana
Iwanowicza, powie mu: ty, braciszku, albo yj tak jak ja, albo won ze suby. Iwan
Iwanowicz, jeli ostanie si po tym na posadzie, zacznie wilkiem patrze na podlegego mu
apownika Piotra Pietrowicza, chocia przedtem przyzwala mu i patronowa. Z jakiej racji
w Piotr Pietrowicz miaby by lepszy od niego? I tak to pjdzie z gry na d po caej
piramidzie. Sam si, synu, zdziwisz, jak szybko u nas stan urzdniczy nabierze surowoci i
prawo polubi...
Uwaga. To si oczywicie nie udao, chocia von Hagenau na wzniesienie tej idealnej
piramidy straci duo si i czasu. C, ywi ludzie! Chocia Chrystus nakaza kocha
wszystkich jednakowo, jest to w mocy tylko witych pustelnikw, ktrzy si za nas modl,
zwykli za miertelnicy maj i przyjaci, i krewnych, no i spata jest dugu ozdob.
Sprawiedliwego i bezinteresownego stanu urzdniczego nigdy i nigdzie nie bywao, nie
przyj si taki rwnie na Zawou. I o waciwego czowieka u nas zadbaj, i
nieprzyjaci przy okazji przycisn, i rka rk myje.
Nie mona wszelako powiedzie, e teoria przewielebnego cakiem wzia w eb.
Prezencik w papierkach, w Rosji powszechny, a nawet tradycj narodow uwicony, u
nas zupenie wyszed z uycia, czciowo zastpiony przez sawetn par charcikw,
rewanem mniej uchwytnym i mimo wszystko, zgdmy si, stanowicym niewtpliwy postp
w porwnaniu ze zwykym apownictwem. Zwyke za apownictwo, a tym bardziej zdzierstwo,
wrd zawoskiej urzdniczej braci zaczto z czasem uwaa za rzecz wstydliw, czyli
niewaciwe zasady, o ktrych mwi wadyka, jednak si zmieniy. Krlestwo
sprawiedliwoci wprawdzie nie nastao i penej rwnoci wszystkich wobec wadzy te nie
osignito, ale jawne, bezwstydne naduycia jeli nie znikny zupenie, to przynajmniej
zostay powanie ograniczone. I policja u nas do najostatniejszego czasu syna z
uczciwoci, i sdy, i nawet co, zdawaoby si, nie zdarza si nigdy urzd akcyzy. Ale o
podatkach to ju w nastpnej rozmowie.

O przestrzeganiu prawa
Wadyko, wiele mylaem o naszej ostatniej rozmowie i jedna rzecz nie daje mi
spokoju. Mwi wasza przewielebno, e ryba psuje si od gowy i wyzdrowienie te od
gowy trzeba zaczyna. Brzmi to rozsdnie, ale moim zdaniem urzdzenie spoeczne
przypomina nie tyle ryb, ile jaki gmach.
Istotnie.
A jeli tak, to czy powstanie adny dom, jeli bdzie si go budowa od wiechy?
Z pewnoci nie, mj synu, i bardzo si ciesz, e doszede do tego sam, bez mojego
podpowiadania. Samym aparatem, choby by najcudowniejszy, tego, co krzywe, si nie
wyprostuje. Trzeba, eby wikszo chciaa tego samego co ty, a wtedy wysiki twoje i
twoich pomocnikw bd si spotyka nie ze sprzeciwem, lecz z poparciem.
Ale kady chce swojego i dla kadego co innego jest korzystne! Dla wielu, bardzo
wielu, wygodniej i zgodniej z ich przyzwyczajeniami jest y tak, jak yj sucha nie
prawowitej wadzy, tylko waciwych ludzi. Tak wypada prociej i taniej powanym
kupcom i drobnym handlarzom, przemysowcom i mieszczastwu. Czy da si ich wszystkich
przekona? Oni nawet sucha nie bd.
I nie trzeba przekonywa. U nas, w Rosji, sowom nie wierz, szczeglnie gdy to
zwierzchno mwi. Podstaw trwaego adu yciowego jest dobrowolne posuszestwo
prawu.
Wadyko! O czym ty mwisz? Skd w Rosji dobrowolne posuszestwo prawu?
Std, synu, skd w drogiej twemu sercu Szwajcarii!
No nie, naprawd, ojcze, prosz si nie gniewa. Chciabym, ebymy rozmawiali nie o
idealnych schematach, tylko o krokach, ktre mog mie praktyczne nastpstwa.
O tym wanie mwi. Dobrowolne przestrzeganie prawa to nie skutek wysokiej
wiadomoci obywateli, ale wiadectwo tego, e ludziom wygodniej jest przestrzega prawa
ni je narusza. I jeli si zastanowisz, baronie, to przekonasz si, e w caej Rosji narusza si
wcale nie wszystkie prawa, lecz tylko niektre. Czy nie tak?
Bodaj rzeczywicie tak jest. Dawniej, przed zniesieniem monopolu na handel wdk,
wielu pdzio samogon i sprzedawao go po kryjomu, a teraz to si skoczyo. Ale jeli idzie
o pacenie podatkw i taks, to dziewiciu Rosjan na dziesiciu jest nie w porzdku. Temu,
ojcze, nie zaprzeczysz.
Nie tylko nie zaprzecz, mj synu, ale powiem, e bezbdnie okrelie samo rdo
choroby zwanej upadkiem prawa. Zabijaj jednostki, kradnie te niewielu, ale paci
wszystkich niezliczonych podatkw, akcyz i ce, wrd ktrych jest wiele niedorzecznych i
zbyt wysokich, nie chce nikt. I std si bierze cae zo: i apownictwo, i zuboenie skarbu, i
ci sami waciwi ludzie, na ktrych ani ty, ani twoi poprzednicy nie umielicie znale
sposobu. A najwiksza szkoda wynika std, e, jak susznie zauwaye, dziewiciu ludzi na
dziesiciu wie, e narusza prawo. Czyli prawo nie suy im ku obronie, tylko jest dla nich
zagroeniem, a oni sami nie s ju szacownymi czonkami spoeczestwa, lecz
zodziejaszkami, ktrych sd i policja w kadej chwili mog pocign do odpowiedzialnoci.
I z tego czerpi si waciwi ludzie: oni doskonale wiedz, kto ile nie dopaci skarbowi. Za
swoj wiedz bior mniej ni pastwo, a jeszcze broni oszustw przed sugami prawa. W ten
sposb wychodzi na to, e spoeczestwo nasze skada si z samych zodziejaszkw, ktrymi
rzdz rozbjnicy. Czy bdzie szanowa siebie czowiek, ktry sam wie, e jest
zodziejaszkiem i apownikiem? Nie, drogi panie, nie bdzie szanowa ani siebie, ani prawa.
No, ale w tej sprawie nic si nie da zrobi!
Sysz w twoim gosie rozpacz, zupenie niepotrzebn. Zrobi za trzeba, ot co:
naznaczy dla kadego podatnika, kimkolwiek by by, jednolity podatek, niewysoki, z gry
znany i potrcany od razu od wszystkich wypat, zarobkw, umw i dochodw. I danina ta
nie powinna przewysza jednej dziesitej, bo Koci wity dawno temu ju sprawdzi i z
wasnego bogatego dowiadczenia wie, e dziesicin czowiek godzi si paci, a wicej w
adnym wypadku, nawet pod groz kary Ojca Niebieskiego. A to znaczy, e i kusi losu nie
ma po co. Nieche i wam pac dziesicin. Kto jest biedny i z trudem dziesi rubli na
miesic zdobywa, od tego bierzcie rubelka, a kto milion kosi od tego mona wzi sto
tysicy, ale takiemu czowiekowi trzeba szczeglnie podzikowa, okaza mu szacunek, bo
jego przedsibiorczoci i zapobiegliwoci pastwo stoi.
Wszystko to bardzo piknie, ale nie gubernator podatki i ca nakada. Przecie wiesz,
wadyko, doskonale, e zasady cigania wszelkiego rodzaju taks okrela si w Petersburgu, a
ja swoj wol nie mam monoci ich zmienia. Za to mnie ze suby przepdz i jeszcze pod
sd oddadz.
Nie oddadz. Bo pojedziesz do stolicy i zawrzesz z rzdem ukad. Nigdy jeszcze nie
byo tak, eby gubernia zawoska skarbowi wszystkie nalene podatki w peni przekazaa, bo
mieszkacy wykrcaj si i nie chc paci ani troch. Mamy same niedopaty, jak zreszt
wikszo innych guberni. A ty zarczysz wasnym sowem, e nakazan sum sprawnie
wniesiesz, ale ciga j bdziesz na swj sposb, i objanisz jak, eby ci za poborc nie
wzili. Ja ze swej strony za ciebie zarcz, wyjani, komu trzeba, na czym polega twoja idea.
Zgodz si, bo dla skarbu to czysta korzy. Zechc wyprbowa na jednej niewielkiej i
deficytowej guberni, co z tego dowiadczenia moe wynikn. Zauwa jeszcze, synu mj, i
to, e w nastpstwie tego kroku pozbdziesz si za jednym zamachem i waciwych ludzi, i
wikszoci apownikw. Nikt ju im pienidzy nie zaniesie, bo korzystniej i bezpieczniej
bdzie pastwu zapaci, co si naley, a za to obrony prawa zada. Naszym zawoskim
rozbjnikom zabraknie poparcia z dou, a z gry ich twoja policja przycinie, bo bdzie ju
nie, jak przedtem, kupiona, tylko uczciwa.
Uwaga. To za spenio si wszystko co do joty, a nawet przewyszyo zapowiedzi
wadyki. Rozbjnikw po lasach i miastach szybko wyowiono, bo to przecie u nas ani
Moskwa, ani Petersburg, o kadym wiadomo, co on za jeden. Z waciwych ludzi jedni
zbiegli do innych guberni, inni na katorg powdrowali, a co mdrzejsi przycichli i wzili
si do dozwolonego handelku lub jakiego innego legalnego zajcia. Najdziwniejsze, e po
ustanowieniu jednolitego podatku mniej si zrobio i wszystkich innych przestpstw. Moe
dlatego, e Zawoanie wszyscy nagle jako tak zwanieli i nabrali wicej umiarkowania w
sowach, postpkach, nawet w ruchach ciaa? Urzdnikw u nas ubyo, bo wadze nie
potrzeboway ju tylu cigajcych, ledzcych i kontrolujcych, za to kupcw i
przemysowcw zjechao si z innych guberni jak nigdy: uznali za korzystne mieszka i robi
interesy na Zawou. W skarbie gubernialnym pienidze si pokazay, tak e pobudowano u
nas w ubiegych latach nowe domy, szpitale i szkoy, naprawiono drogi, nawet o wasnym
teatrze zaczto przemyliwa.
Ze stolic i z innych krain przyjedano na nasze cuda popatrze, w innych guberniach
chciano tak samo wszystko urzdzi, ale jako im tam nie wyszo.

O godnoci
A powiedz, synu mj, czym twoim zdaniem ndza rni si od ubstwa?
Ndza od ubstwa? No c, czowiek biedny w odrnieniu od zupenego ndzarza ma
jakie tam mieszkanie, poywienie, ubiera si nie w achmany, tylko w miar przyzwoicie.
Ubstwo bywa szlachetne, ndza jest obrzydliwa.
Albo, jak si wyrazi autor nazbyt przechwalonej powieci, ndza to przywara, za ktr
ze spoeczestwa kijem wyganiaj.
Za pozwoleniem, czy to Zbrodni i kar ekscelencja tak surowo osdza?
O literaturze, baronie, porozmawiamy przy jakiej nadarzajcej si okazji, teraz mwi
o czym innym. Wanie o tym, e czowiek godny, obdarty i bezdomny nie moe by
szlachetny w zachowaniu i pikny. I chocia w Pimie witym i w ywotach wiele czytamy
o bogosawionych i prorokach, co chodzili w achmanach i w ogle nie troszczyli si o
wyywienie i przyzwoito, to branie przykadu z tych witych pokutnikw doprowadzioby
zwykych ludzi do zguby, bo straszn i przeciwn naturze rzecz byoby wyobrazi sobie
spoeczestwo, skadajce si wycznie z osobnikw umartwiajcych swe ciao,
obwieszonych acuchami i goszcych proroctwa. Nie tego chce od swych dziatek Pan Bg,
tylko eby zawsze prowadzili si godnie.
Z tym zgadzam si w zupenoci, chocia to jaki niezupenie rosyjski punkt widzenia,
ale mimo wszystko chciabym wstawi si za panem Dostojewskim. Czyme to narazia si
ojcu powie Zbrodnia i kara?
Ach, nie daje ci, synu, spokoju pan Dostojewski. C, prosz bardzo. Uwaam, e autor
zanadto uatwi sobie zadanie, kiedy kaza dumnemu Raskolnikowowi zabi nie tylko
obrzydliw staruch lichwiark, ale i jej agodn, niewinn siostr. Tu ju im Dostojewski
przestraszy si, e za sam lichwiark nie zechce czytelnik przestpcy potpi: niby e takiej
paskudnicy to w ogle nie szkoda. A u Pana Boga paskudnikw nie bywa, wszyscy s Mu
jednakowo drodzy. Gdyby wic tylko na przykadzie lichwiarki pisarz umia ca
nieprzyzwoito zabjstwa ukaza wtedy co innego.
Niedopuszczalno, chce wasza wielmono powiedzie?
Niedopuszczalno. Wzi do rki siekier czy jaki inny przedmiot i drugiemu
czowiekowi czaszk zmiady to przede wszystkim niegodne imienia ludzkiego. No bo
czym jest grzech? Grzech to wanie postpek, w ktrym czowiek zatraca godno. Tak, tak,
drogi panie Antoni, setny ju raz wracam do tego tematu, bo im duej yj na wiecie, tym
bardziej si upewniam, e kamieniem wgielnym sprawiedliwego spoeczestwa i wrcz
powoaniem czowieka jest poczucie godnoci. Mwiem ci, e godno stoi na trzech
wielorybach, a ich imiona to: praworzdno, syto, owiata. O przestrzeganiu prawa
mwilimy dosy, o poytku z rozumnej, Bogiem natchnionej owiaty sam mi mwie
bardzo wymownie, nie mam wic tu ju nic do dodania. Ale te wspaniae materie nie mog
nam przesania podstawy podstaw, ludzkiego brzucha, ktry nie przypadkiem czasem
ywotem, czyli yciem, si nazywa. Bo kiedy brzuch pusty, to ju nie jest ndza, ndzarz z
pustym brzuchem jest jak zwierz, ktre tylko o tym myli, jak ten brzuch napeni, i na
adne inne, wzniolejsze pobudki si mu nie staje.
Ale w zwizku z czym mi to, ojcze, mwisz?
Ano z tym, e ty wadz sprawujesz i najpierwsza twoja powinno na tym polega, eby
kademu mieszkacowi guberni zapewni ks chleba i dach nad gow, bo bez tych podstaw
czowiek nie moe mie godnoci, a czowiek bez godnoci nie jest obywatelem. Nie wszyscy
mog by bogaci, i zreszt to niepotrzebne, ale syci powinni by wszyscy. Potrzebuj tego nie
tylko upoledzeni, ale w nie mniejszym stopniu i caa reszta, eby nie jedli biaego chleba,
wstydliwie kryjc si przed godnymi. Nie bdzie godny ten, co ucztuje, kiedy wok niego
ndza i skowyt.
Tak wanie jest, wadyko. Mylaem o tym i nawet podliczyem, e na pomoc
naprawd potrzebujcym nie trzeba zbyt wielkich rodkw. Czy jednak to wszystko jest takie
proste? Czy wystarczy nakarmi godnych, eby w ludziach od razu zrodzi si
Selbstachtung*!
Nie, synu mj. Nie od razu. Syto to tylko pocztek. Trzeba te wykorzeni nawyk
obraania jednostki, do czego w Rosji starodawnym obyczajem adnej wagi si nie
przywizuje. U nas przecie, sam wiesz, od cikiego sowa jeszcze nikt nie umar, a
szturchace i policzki od zwierzchnoci prosty nard za ojcowsk perswazj przyjmuje. I
bicie jest wszdzie rozpowszechnione. Co to za Selbstachtung z chost? Umwmy si wic:
w naszej guberni ju nikogo i za nic bi si nie bdzie, nawet z woli chopskiego zebrania,
gdzie swoi osdzaj swoich. Trzeba tego zakaza raz na zawsze. Ja duchownym te polec w
cerkwiach gosi, eby rodzice dzieci nie bili, najwyej tylko takich zuchwalcw, do ktrych
rozumne sowo nie dociera. Z bitych nie obywatele wyrastaj, tylko niewolnicy. Dobrze by
byo jeszcze przeklinania zakaza, ale to oczywicie marzenie. Sam czasami tym grzesz.
A jeszcze doskonale by byo, wadyko, gdyby u nas w urzdach zaczto do prostych
ludzi mwi per pan i pani. Dla Selbstachtung to bardzo wane. Moe by take,
rosyjskim zwyczajem, po imieniu i otczestwie, te byoby dobrze.
e dobrze, to racja, ale czy nie za wczenie? Przestrasz si chopiny, jeli im tak z
naga panowa zaczn. Pomyl, e to jaki podstp zwierzchnoci, jak w szedziesitym

* Szacunek do siebie (niem.).


pierwszym przy uwaszczeniu. Nie, z tym trzeba zaczeka, a niebite pokolenie podronie.
Ach, ojcze, wyobra sobie tylko, jakie bogosawione czasy nastan, kiedy nasi
obywatele, zamiast dostawa na gubernatorw takich dziwakw jak ja, bd mogli z wasnej
woli przeprowadza elekcj i wybiera ze swego grona najgodniejszego, takiego, ktrego
znaj i szanuj! Wtedy to zapanuje na rosyjskiej ziemi prawdziwy raj!
Ale i z tym nie naleaoby si spieszy. Niech z pocztku filistrzy nasi godnoci troch
nabior i w obywateli si przemieni, a potem to ju i elekcj bdzie mona przeprowadza.
Bo inaczej to Filipka szynkarza na gubernatora wybior, jeli on im na plac par beczek
sikacza wytoczy...
Uwaga. Co si tyczy godnoci, to nie wiemy, co by tu doda, bo materia jest subtelna, w
liczbach nie da si jej uj, a i czasu niewiele mino niebite pokolenie, o ktrym mwi
wadyka, nie wyszo jeszcze ze szkolnej awy. Cakiem pijanych, takich, co po rowach si
walaj, ostatnio widuje si u nas rzadziej. I kiedy ludzie na ulic wychodz, to ubieraj si
troch przyzwoiciej. Ale moe dlatego, e dziki wspomnianemu wyej rozwojowi handlu i
rnych przemysw mniej jest teraz biedy. Naprawd nie wiemy... Chocia w zeszym roku
taka zdarzya si historia: dzielnicowy Sztukin przezwa mieszczanina Sieledkina wini.
Dawniej Sieledkin takie wyzwisko jak pieszczot by przyj, a teraz odpowiedzia subowemu
czowiekowi: Sam jeste winia. I sdzia pokoju nie dopatrzy si w tym adnej winy.
No to moe i wicej maj teraz w sobie Zawoanie godnoci?
VII

Soiree

(cig dalszy)
...oglnym za nastpstwem wszystkich tych rozmw stao si to, e powolutku, rok po
roku, ycie na Zawou ruszyo ku lepszemu, tak e w ssiednich guberniach zaczli nam
zazdroci. No i wida zauroczyli. Nic innego, tylko Zy nie mg cierpie naszej
pomylnoci.

Nastpnego dnia po tym, jak Wodzimierz Lwowicz Bubiencow niczym rzymski


tryumfator przywiz do miasta pojmanych zytiackich starcw (przy niebywaym napywie
tumw, dla ktrych dwaj skuci sudzy Szyszygi, nie mwic ju o trupach na furze, stanowili
niecodzienne widowisko), Mitrofaniusz zwoa u siebie nadzwyczajne spotkanie najbliszych
stronnikw, ktre z pospnym humorem nazwa narad w Filach* I wstpne przemwienie
rozpocz w odpowiednim do tej alegorii duchu:
Feldmarszaek Kutuzow mg opuci Moskw, dlatego e mia gdzie si cofa, a my,
panowie, cofa si nie mamy dokd. Stolica to nie tyle orodek ycia spoecznego, ile pewien
jego symbol, a bez symbolu mona jaki czas si oby. My za wszyscy yjemy na Zawou,
jest ono dla nas nie oderwanym symbolem, tylko naszym wsplnym jedynym domem, i
oddawa go na urgowisko zym siom nie mamy ani prawa, ani monoci.
Na pewno tak potwierdzi z przejciem Antoni Antonowicz.
A Matwiej Bencjonowicz Berdyczowski doda take:
Nie wyobraam sobie ycia poza Zawoem, ale jeli zapanuj porzdki ustanawiane
przez tego inkwizytora, to nie bd mg tu egzystowa.
Mitrofaniusz kiwn gow, jakby nie oczekiwa innej odpowiedzi.
W rnych okresach kadego z nas trzech zapraszano, by suy w stolicy na bardziej

* W nocy z 7 na 8 wrzenia 1812 roku podczas bitwy pod Borodinem Kutuzow zwoa we wsi File narad
wojenn, na ktrej zdecydowano o oddaniu Moskwy (przyp. tum.).
widocznej niwie, ale nie pojechalimy. Dlaczego? Dlatego, e zrozumielimy: stolica to
krlestwo za i ten, kto tam trafia, gubi sam siebie i naraa swoj dusz. Tu natomiast mamy
wiat prosty i dobry, bo znacznie bliszy przyrodzie i Bogu. Na prowincji, sprawujc wadz i
robic swoje, mona zachowa yw dusz, w Petersburgu to niemoliwe. Ze stolicy pynie
sama tylko szkoda, sam tylko gwat nad natur rzeczy. I naszym wsplnym obowizkiem jest
obroni powierzony nam kraj przed t napaci. Diabe jest potny, ale jego moc nie moe
by trwaa, poniewa opiera si nie na zaletach czowieka, lecz na jego przywarach, a wic
trzyma si nie na sile, tylko na saboci. Zwykle zo samo siebie niszczy, rozpada si od
wewntrz. Jednak czeka, a to si stanie, nie mamy prawa, dlatego e zbyt duo dobra, ktre
z trudem zbudowalimy, rozpadnie si jeszcze wczeniej ni zo. Trzeba dziaa. I zebraem
was, panowie, eby uoy plan.
Prosz sobie wyobrazi, wadyko, e mylaem o tym samym powiedzia baron. I
oto co mi przyszo do gowy. Mj starszy brat, Karl Antonowicz, jak waszej wielebnoci
wiadomo, piastuje godno koniuszego i raz na miesic bywa zapraszany na ma kolacyjk u
najwyszych osb, gdzie Najjaniejszy Pan rozmawia z nim zupenie zwyczajnie i wypytuje o
najrozmaitsze rzeczy. Napisz do Karla szczegowy list i poprosz go o pomoc. To
pastwowa gowa i na pewno potrafi przedstawi spraw tak, e imperator nie pozostanie
obojtny na nasze kopoty.
Niestety, drogi synu westchn archijerej. Konstanty Pietrowicz rozmawia z
Najjaniejszym Panem o wiele czciej ni raz na miesic. Naley sdzi, e Jego Cesarska
Mo jest przychylnie nastawiony do Bubiencowa i nieatwo bdzie zmieni jego zdanie. Dla
zbyt wielu wpywowych osb w Petersburgu nasz skandal jest wygodny. Przecie przy tej
okazji ca Rosj mona wychosta.
Antoni Antonowicz powiedzia zatroskanym gosem:
Ale co przecie trzeba robi. Ten pajk synodalny ju mi si po nocach ni. Mam sen,
e le i nie mog si poruszy, a on wci mnie oplata, oplata swoj lepk pajczyn. Ze
wszystkich stron...
Nastpia cika pauza, ktr szybko przerwa Matwiej Bencjonowicz. Poblad nagle i
owiadczy stanowczym gosem:
Panowie, wiem, co trzeba zrobi. Wyzw go na pojedynek, ot co! Jeli nie zechce si
strzela, bdzie zhabiony w oczach caej spoecznoci, nikt go wicej za prg nie wpuci i
wszystkie zawoskie damy, ktre teraz tacz wok inspektora jak optane, odwrc si od
niego. A jeli zgodzi si na pojedynek, oberprokurator przepdzi go z posady. Czy tak, czy
siak dla nas korzy.
Wysuchawszy tego oryginalnego pomysu, inni uczestnicy narady a osupieli. Baron
pokrci gow.
Ale przecie jeli si zgodzi, to panu rzeczywicie wypadnie si z nim strzela i on ju
zniszczonej kariery nie odpuci. Co pan bdzie robi przy barierze, drogi panie Matwieju?
Widziaem na polowaniu, jak pan strzela. Zamiast trafi w cieciork, czapk mi pan
podziurawi. I o dzieciach prosz pomyle.
Berdyczowski zblad jeszcze bardziej, bo obdarzony yw wyobrani od razu zobaczy
w mylach maonk w aobie, a dzieci w czarnych sukieneczkach i garniturkach, ale nie
ustpi.
A niech...
Ach, gupstwa jakie! Gubernator machn rk. Poza tym nie bdzie pan mg go
wyzwa, on nie da panu powodu.
Tu Berdyczowski sta si nagle z biaego psowym i przyzna si do dawnego
wstydliwego zdarzenia:
Powd jest. On mnie w nos pstrykn, i to mocno, do krwi, a ja to zniosem. Te o
dzieciach pomylaem...
Wedle pojedynkowego regulaminu wyjani baron posiadaczowi osobistego
szlachectwa wyzwanie nadsya si w cigu doby po wyrzdzeniu obrazy, w adnym razie
pniej. Zatem spni si pan.
No to ja jemu te dam po nosie. On ju bdzie wiedzia, o co chodzi!
On moe i zrozumie, ale inni nie zrozumiej wtrci si przewielebny. Jeszcze
wpakuj pana do domu wariatw jako niebezpiecznego dla otoczenia. Nie, to bez sensu. A
zreszt pojedynek to rzecz niechrzecijaska. Ja na co takiego swojego bogosawiestwa nie
dam.
W takim razie ot co... Berdyczowski w skupieniu chwyci si za nos i pokrci nim w
jedn i w drug stron. Mona sprbowa inaczej, przez konia trojaskiego.
Jak to? zdziwi si Antoni Antonowicz. Kto bdzie tym koniem?
Policmajster Lagrange. Sta si praw rk Bubiencowa i ten wiele spraw mu powierza.
A ja na przemiego Feliksa Stanisawowicza mam to i owo po mojej prokuratorskiej linii.
Berdyczowski mwi teraz spokojnie i rzeczowo, gos ju zupenie przesta mu dre.
Trzy dni temu Lagrange wzi od kupca staroobrzdowca, Pimienowa, podarek. Siedem
tysicy asygnatami. Sam go wymusi, zagroziwszy aresztowaniem za obelywe sowa o
obrzdach Cerkwi prawosawnej.
Co te pan! krzykn baron. To to niesychane!
(Zdziwienie pana gubernatora byo cakiem zrozumiae, bo, jak ju mwilimy, w naszej
guberni proste apownictwo, do tego jeszcze ze strony wysokiego urzdnika, cakiem ju
odeszo w mitologiczn przeszo).
A jednak wzi nie inaczej, tylko spodziewajc si powrotu dawnych obyczajw.
Mam te owiadczenie Pimienowa. Na razie adnych krokw nie podjem. Mog
porozmawia z Feliksem Stanisawowiczem. To czowiek niezbyt mdry, ale zrozumie. Na
pozr pozostanie dalej zausznikiem Bubiencowa, ale po kryjomu bdzie mi ze wszystkimi
szczegami meldowa o knowaniach i zamiarach naszego miego przyjaciela.
Mitrofaniusz stkn.
Och westchn nie wiem, nie wiem... Bd si modli, spytam Najwyszego, czy
taki podstp jest dopuszczalny. To prawda, e On czasem zezwala zo zem wyplenia, ale
jednak to niedobra rzecz.
Jeszcze gorzej bdzie siedzie z zaoonymi rkami i nic nie robi, a wasza wielebno,
cokolwiek mu si zaproponuje, to niezadowolony powiedzia z wyrzutem gubernator do
wadyki.
Masz racj, synu. Lepiej zgrzeszy ni bezwolnie zu pobaa. Napisz do brata, drogi
baronie, i niech on z Najjaniejszym Panem porozmawia. eby majestatowi nie tylko z jednej
strony w ucho dmuchao. A ty, Matwieju, dziaaj wedle swego rozumienia. Do
Berdyczowskiego wadyka zwraca si po prostu, bez ceremonii, bo zna go jeszcze jako
podrostka. Uczy ci nie musz. I jeszcze co... Mitrofaniusz zakaszla. Baronie drogi,
lepiej niech pan onie o naszych zamiarach nie mwi.
Na dugim obliczu gubernatora odmalowao si gbokie cierpienie.
A ty, ojcze? zapyta pospiesznie Berdyczowski, eby jako wybrn z niezrcznej
sytuacji. Jakie dziaania podejmie wasza wielebno?
Bd si modli wypowiedzia biskup wakie sowa. eby Pan Nasz zesa
wybawienie. A take mam wielk nadziej na pomoc pewnej nieznanej wam osoby...

***

A zatem odchodzce lato ojcowie naszej guberni egnali w niepokoju i rozterce, i to


majc po temu jak najpowaniejsze powody, ale prawd jest i to, e nigdy jeszcze nasze
zawoskie towarzystwo nie yo tak podniecajco jak w te sierpniowe i wrzeniowe dni.
I nie idzie tu tylko o polityczny i religijny wstrzs, ktry w kilka zaledwie dni rozsawi
nasz krain na ca Rosj. Wydarzenia takie mog niepokoi umysy, ale nerww zbytnio nie
echc, a u nas obserwowao si wanie to szczeglnego rodzaju nerwowe pobudzenie, do
ktrego doprowadzi mog tylko podniecone i oszalae z ciekawoci kobiety.
Wiadomo przecie, e stan nerwowy spoecznoci okrelaj gwnie nastroje
przedstawicielek sabszej pci. Kiedy one nudz si i pograj w melancholii wszystko na
wiecie marnieje, usycha, szarzeje. Kiedy za ogarnite podnieceniem strzsaj z siebie
senno ycie od razu nabiera tempa, rozkwita, wypenia si dwikami i barwami. W
stolicach damy prawie stale albo dr w ekstazie Wspuczestnictwa w Wielkim Wydarzeniu,
albo yj przedsmakiem tego zachwycajcego stanu i tym wanie tumaczy si odwieczne
kobiece pragnienie wyrwania si z prowincji do Petersburga albo w ostatecznoci do
Moskwy, gdzie zgiek i ogie, i migotliwy blask nieustajcego wita. W gbi kraju za
damy z powodu ciszy i szarzyzny wpadaj w histeri i melancholi, a z dawna odrtwiae
uczucia wybuchaj tym ogniciej, kiedy staje si cud i nad znajomymi do znudzenia penatami
rozbyska nagle soce Prawdziwego Skandalu. I od razu mamy i dramat, i namitnoci, i
najrozkoszniejsze plotki przy czym wszystko to w pobliu, tu-tu, a dama jest niemal na
scenie, nie patrzy przez lornetk z czwartego balkonu jak w stolicach.
W samym centrum tego porywajcego ycia, ktrego aren od pewnego czasu sta si
Zawosk, znajdowa si Wodzimierz Lwowicz Bubiencow, niegdy grzesznik, dzi bohater,
czyli posta dla kobiecego serca niebezpieczna nawet nie podwjnie, tylko do kwadratu.
Stosunki emisariusza Synodu z gubernatorow Ludmi Patonown, poczmistrzow
Olimpiad Sawieljewn i jeszcze kilkoma lwicami lokalnego znaczenia stay si gwnym
tematem roztrzsa we wszystkich naszych bawialniach i salonach. Na temat natury tych
stosunkw wypowiadano najrozmaitsze pogldy, od miosiernych po arcyzuchwae, i trzeba
przyzna, e te drugie wyranie przewaay.
Innym, niemal rwnie pikantnym celem plotek bya Naina Gieorgijewna Tielianowa.
Opuciwszy dwr swojej babci, przeniosa si do Zawoska i nie okazywaa najmniejszej
ochoty salwowa si ucieczk do obcych krajw, czyli stao si dokadnie tak, jak
zapowiadaa przenikliwa siostra Pelagia. Wszyscy oczywicie wiedzieli o brzydkiej roli, jak
odegraa panna Naina w historii z nieszczsnymi psami, i mao kto teraz chcia utrzymywa
znajomo z nie cakiem zrwnowaon ksiniczk, jednake panna ani troch si nie
przejmowaa powszechnym potpieniem. Wyraane niegdy przez siostr Pelagi obawy, i
Naina znajdzie si w trudnym pooeniu, jeli zostanie bez spadku po babci, byy zupenie
bezpodstawne. Okazao si bowiem, e oprcz bardzo adnego domku, odziedziczonego po
niedawno zgasej krewnej, Tielianowa miaa rwnie wasny kapita, take zapisany jej przez
jakiego dalekiego wujaszka. Nie byo to Bg wie jakie bogactwo, ale cakiem wystarczajce,
eby trzyma pokojwk i ubiera si wedle ostatniej mody. Panna Naina cakiem otwarcie
pojawiaa si wszdzie, gdzie tylko miaa ochot, i w ogle zachowywaa si tak, e czasami
nawet przymiewaa swoimi wyskokami misjonarskie i miosne dokonania Wodzimierza
Lwowicza.
Ile warte byy choby codzienne przedwieczorne wyjazdy postrzelonej panny na bulwar
Piterski, nasze Champs-Elysees!
Wystrojona w sukni (za kadym razem inn), ktra nasze damy przyprawiaa o zawrt
gowy, w ogromnym kapeluszu z pirami, pod aurow parasolk, Naina Gieorgijewna
przejedaa niespiesznie po esplanadzie, zuchwale przygldajc si spotykanym damom, a
na placu witynnym nakazywaa stangretowi stan pod Hotelem Wielkoksicym i dugo,
czasami p godziny, wpatrywaa si uparcie w okna bocznego skrzyda, w ktrym
kwaterowa inspektor Bubiencow. Znajc ten jej zwyczaj, o ustalonej godzinie przy
ogrodzeniu zbiera si ju niewielki tumek gapiw i wytrzeszcza oczy na przedziwn pann.
Nikt co prawda ani razu nie widzia, eby drzwi hotelu otworzyy si i inspektor zaprosi
ksiniczk do rodka, ale ta nieprzystpno wzmagaa jeszcze skandaliczny charakter
sytuacji.
A w wigili cicia Gowy Jana Chrzciciela zapachniao w miecie nowym skandalem,
przy czym na razie jeszcze nie byo jasne, na czym waciwie on polega. Ale by to zapach
wanie skandalu, ostry, bezsporny. A krce po miecie suchy budziy najbardziej
obiecujce nadzieje.
Szykowao si wydarzenie dla Zawoska rzadkie, a nawet niemale niebywae: publiczna
wystawa artystyczna, i to nie jakich tam rysunkw gimnazjalistw czy akwarelek czonkw
towarzystwa Urzdnicy na rzecz Dobrych Obyczajw, lecz pokaz obrazw fotograficznych
stoecznej znakomitoci Arkadiusza Siergiejewicza Poggio.
Vernissage dla zaproszonych z szampanem i przekskami by wyznaczony dokadnie
na dzie tego smutnego wita, ktre, jak wiadomo, wymaga przestrzegania najcilejszego
postu. Ju w tym czuo si jakie wyzwanie dla poczucia przyzwoitoci. Ale jeszcze bardziej
znaczca i dajca wiele do mylenia bya tajemniczo, z jak patronujca wystawie
Olimpiada Sawieljewna Szestago rozsyaa zaproszenia wrd wskiego krgu przyjaci i
znajomych. Powiadano, e ci nieliczni szczliwcy ujrz co zupenie wyjtkowego, i
wyraano denerwujce obawy, e tego, co najbardziej interesujce, potem nikt ju nie
zobaczy, a moe pokaz publiczny w ogle si nie odbdzie.
Poczmistrzowa pawia si w promieniach powszechnej ekscytacji. Nigdy dotd nie
otrzymywaa tylu zaprosze na najrozmaitsze wieczory, imieniny i urfiksy. Nie jedzia do
wszystkich, tylko przebieraa w propozycjach starannie, zachowywaa si w sposb
intrygujcy, a na zgaszane wprost proby o zaproszenie odpowiadaa, e pomieszczenie jest
za mae i sam artysta protestuje przeciw nadmiarowi goci, bo wtedy niewygodnie bdzie
patrze na jego prace. Od nastpnego dnia po wernisau zapraszamy serdecznie.
Wreszcie nadszed pamitny wieczr.

***

Wystaw zorganizowano w domu poczmistrza, w oddzielnym skrzydle z drzwiami


wychodzcymi wprost na ulic. Tu, w tym wygodnym lokum, Arkadiusz Siergiejewicz
mieszka ju cay miesic, odkd opuci Drozdowk. Do wyjazdu doszo z niezupenie
zrozumiaego powodu, nie zauwaono bowiem adnej sprzeczki midzy mieszkacami
dworku a Poggiem; niektrzy, najbardziej przenikliwi obserwatorzy odnotowali jednak, e
jego wyprowadzka zbiega si w czasie z emigracj Nainy Gieorgijewny. Na parterze
mieszkania znajdowa si obszerny salon, gdzie urzdzono waciw wystaw, a przed
salonem miecia si jeszcze bawialnia. Na pitrze byy dwa pokoje: jeden suy panu
Arkadiuszowi za sypialni, drugi za, z zasonitymi na gucho oknami, za pracowni
fotograficzn.
Zaproszeni gocie przybywali stopniowo, dlatego zapobiegliwo gospodyni, ktra
przygotowaa w bawialni st z przekskami, oceniono naleycie.
Jedni z pierwszych zjawili si Stiepan Trofimowicz Szyriajew i Piotr Gieorgijewicz
Tielianow, co ostatecznie obalio przypuszczenie o ktni midzy Arkadiuszem
Siergiejewiczem a mieszkacami Drozdowki. Szyriajew by blady i spity, jakby
przewidywa, e z wystawy wyniknie dla co nieprzyjemnego, za to jego mody towarzysz
wiele artowa i wci prbowa ukradkiem wsun nos do zamknitego salonu, tak e pani
Olimpiada musiaa w kocu otoczy urwisa specjalnym nadzorem.
Oprcz tego ze strony artysty zaproszeni byli Donat Abramowicz Sytnikow i Kiry
Nifontowicz Krasnow. Generaowa Tatiszczewa, chocia poprawia si ju po chorobie, z
dworku jeszcze nie wyjedaa, a gdyby nawet wyjedaa, to wtpliwe, czy zaszczyciaby
sw obecnoci wystaw nielubianego pstrykacza (wanie tak zacza w kocu nazywa
pana Arkadiusza, z pewnoci majc na myli dwik, jaki wydawa przy robieniu zdj jego
aparat fotograficzny).
Ze strony gospodyni goci byo znacznie wicej: Wodzimierz Lwowicz ze swoim
nieodcznym sekretarzem, gubernialny marszaek szlachty Gawrya Aleksandrowicz (tym
razem z maonk), kilku liberalnych przyjaci spord najbardziej zaufanych i
sprawdzonych, a jeszcze przybysz z Moskwy, niejaka Polina Andriejewna Lisicyna, ktra
gocia w Zawosku od niezbyt dawna, ale zdya si ju zaprzyjani ze wszystkimi
filarami miejscowego towarzystwa. Maonek Olimpiady Sawieljewny nie zosta
dopuszczony do udziau w soiree ze wzgldu na sw niewraliwo na sztuk, a poza tym
jego uczestnictwo wobec obecnoci Bubiencowa wydawao si oczywist niedorzecznoci.
Wszyscy ju si zebrali i z minuty na minut oczekiwano najwaniejszej osoby,
Wodzimierza Lwowicza, ktrego zatrzymay sprawy wagi pastwowej, ale obieca, e
niezawodnie przybdzie. Gocie zdyli dobrze pokrzepi si szampanem i z rosncym
zaciekawieniem popatrywali na bohatera uroczystoci. Poggio przechodzi od grupy do grupy,
duo artowa i nerwowo wyciera chusteczk rce, coraz to popatrujc na drzwi zapewne
drczya go niecierpliwo i w mylach pogania spniajcego si Bubiencowa.
W pewnej chwili podszed do moskwianki, koo ktrej uwija si jeden z miejscowych
postpowcw, i z przesadzonym oywieniem zawoa:
Polino Andriejewna, pani koniecznie musi pozwoli zrobi sobie portret! Im duej
patrz na pani twarzyczk, tym ciekawsza mi si wydaje. A jeszcze cudowniej by byo, gdyby
namwia pani siostr do wsplnego pozowania. To po prostu zdumiewajce, jak rne mog
by rysy, noszce jednoczenie wszystkie oznaki rodzinnego podobiestwa!
Lisicyna umiechna si, bysnwszy ywymi karymi oczyma, i nic na to nie
odpowiedziaa.
Prosz si nie gniewa, Poline, ale ten podwjny portret najdobitniej dowidby
wszystkim, jak zbrodniczo postpuj ze sob kobiety, ktre postanowiy oddali si od wiata.
Pani siostra Pelagia to szara myszka, a pani ognista lwica. Ona matowy ksiyc, pani
olepiajce soce. Zarys nosa, brwi, oczu identyczne, ale nikt i za nic was nie pomyli. Ona
jest pewnie o wiele od pani starsza?
Czy to komplement, czy pragnienie ustalenia mojego wieku? Lisicyna rozemiaa si,
ukazujc rwne biae zby, i artobliwie uderzya artyst po rce czarnym wachlarzem ze
strusich pir. I niech pan nie mie przy mnie obgadywa Pelagii. Tak rzadko si widzimy!
Przyjedam raz na sto lat, a j wanie wysano do jakiego odlegego klasztoru.
Pomachaa sw broni, owiewajc obnaone ramiona, przeuroczo obsypane
jasnobrzoskwiniowymi piegami, wstrzsna wspania rudowos fryzur i przymruya
oczy, by spojrze na zegarek.
Pani jest krtkowzroczna? spyta spostrzegawczy Poggio. Za dwadziecia dziewita.
Krtkowzroczno jest u nas rodzinna przyznaa Polina Andriejewna i umiechna
si rozbrajajco. A nosi okulary krpuj si.
Pani i w okularach byoby adnie zapewni z galanteri pan Arkadiusz. No wic, co
bdzie z portretem?
Za nic. Jeszcze na wystaw go pan pole. Lisicyna przesza na konspiracyjny szept.
A jak to pan ma niespodziank, co? Moe co nieprzyzwoitego?
Poggio umiechn si nieco wymuszonym umieszkiem i nic nie odpowiedzia. Ruda
czarownica patrzya na niego z dou, ciekawie marszczc okrge czoo, jakby prbowaa
rozwiza jak amigwk.
Ach, ale po co dalej mami czytelnika, skoro i tak ju wszystkiego si domyli.
Przed zdenerwowanym artyst staa (w wydekoltowanej aksamitnej sukni wizytowej, w
biaych rkawiczkach po okcie, z grzyw przemylnie zakrconych miedzianorudych lokw)
nie adna Polina Andriejewna Lisicyna, tylko...
To znaczy nie cakiem nie Polina Andriejewna Lisicyna, bo niegdy tak wanie j
nazywano, ale potem zmienia imi, zrezygnowaa z uywania otczestwa i zostaa po prostu
Pelagi.
eby zrozumie, jak dokonao si nieprawdopodobne, a nawet czarodziejskie
przeksztacenie zakonnicy w wiatow dam, bdziemy musieli cofn si o dwa tygodnie.
Lato doywao wwczas ostatnich dni, w gr Rzeki pyny barki z astrachaskimi i
carycyskimi arbuzami, a wadyka Mitrofaniusz dopiero co odby mczc narad w
Filach.

***

...To jest niebezpieczne nie tylko dla mnie i dla gubernatora. To by byo p biedy, a
nawet wier. Ale teraz zagroony jest cay nasz ukad. Jako pasterz nie mog siedzie z
zaoonymi rkami, kiedy aroczna bestia poera moje stado. Wci jestem na widoku, rce
mam zwizane, wok mnie podgldacze Bubiencowa roj si jak muchy, nie wiadomo
nawet, komu wierzy. Ju donieli, e wczoraj z gubernatorem i Matwiejem co skrycie
knulimy, wiem to z pewnoci. Bez ciebie, Pelagio, nie dam rady. Ratuj. Bdziemy z dwch
stron poar gasi. Jak w zeszym roku, kiedy jedzia ze mn do Kazania szuka skradzionej
ikony Matki Boskiej z Athos.
Tak przewielebny zakoczy swoj mow.
Mitrofaniusz i jego duchowa cra spacerowali we dwjk po ciekach biskupiego sadu,
chocia dzie by pochmurny i z nieba popadywa deszczyk. Oto do czego doszo wadyka
obawia si we wasnych komnatach poufn rozmow prowadzi. Ciekawskich uszu nie
brakowao.
To znw mam odgrywa Polin? westchna mniszka. Zarzekae si przecie,
ojcze, zapewniae, e to ostatni raz. Nie mwi ze strachu, e mnie rozpoznaj i z klasztoru
wygoni. Mnie ten teatr nawet sprawia przyjemno. Tego wanie si boj. Pokusy
wiatowej. Bardzo mi si serce od tych maskarad oywia. A to grzech.
Grzech to ju moje zmartwienie powiedzia surowo Mitrofaniusz. Ja ci to nakazuj
pod zakonnym posuszestwem, ja bd odpowiada. Cel szlachetny, a rodek bezprawny
wprawdzie, ale nieuczciwoci w tym nie ma. Id do siostry Emilii, powiedz, e wysyam ci
do eufimjewskiego klasztoru. A sama pojedziesz parowcem do Jegorjewa, tam zmienisz si
jak naley, a pojutrze masz tu by znowu. Ja ci wprowadz do domw, gdzie bywa
Bubiencow i do hrabiego Gawryy Aleksandrowicza, i do gubernatorostwa, i do innych. A
dalej ju sama dawaj sobie rad. Masz. Biskup poda Pelagii skrzan sakiewk. Toalety
zamwisz u Leblanca, nakupisz rnych perfum, pomad, no wszystkiego, co potrzebne. I
kudy swoje rye we fryzur u, jak w Kazaniu, z takimi tam loczkami. No, z Bogiem.

***

Zamieszkaa Pelagia nie, nie Pelagia, tylko moda moskiewska wdwka, Polina
Andriejewna Lisicyna u pukownikowej Grabbe, starej przyjaciki Mitrofaniusza.
Staruszka nie wiedziaa o maskaradzie, ale przyja gocia serdecznie, ulokowaa wygodnie i
wszystko by byo wspaniale, gdyby kochanej Antoninie Iwanownie nie strzelio do gowy, e
mi, nieszczliw dam trzeba jak najszybciej wyda za m.
Wyniko std dla konspiratorki mnstwo niezrcznych sytuacji. Pukownikowa prawie co
dzie zapraszaa na herbat modych i niezupenie modych panw kawalerskiego lub
wdowiego stanu i niemal wszyscy oni, ku wielkiemu zakopotaniu Poliny Andriejewny (tak
ju bdziemy j nazywa), wykazywali bardzo ywe zainteresowanie jej bia cer,
byszczcymi oczyma i fryzur spiowy hem: na grze cakiem gadko z przedziakiem, z
tyu fale, a z bokw po trzy krcone loki. Dochodzio nawet do wspzawodnictwa. Na
przykad inynier Surkow, bardzo przystojny mczyzna, przychodzi w goci z ogromnym
bukietem chryzantem, a inspektor gimnazjum Pouektow zjawia si z wielkim koszem i
potem przez cay wieczr pierwszy jest o drugiego zazdrosny.
Siostra Emilia, ktra nim wstpia do klasztoru, trzy razy bya zarczona i dlatego
uwaaa si za wielk znawczyni mskich obyczajw, pouczaa, e mczyni okazuj
okrelonego rodzaju (tak wanie mwia: okrelonego rodzaju) uwag nie wszystkim
kobietom, lecz tylko tym, ktre daj im jaki znak, niekiedy nawet mimo woli. Spojrzeniem
jakim albo nagym rumiecem, albo te nieuchwytnym zapachem, na ktry mskie nosy s
nadzwyczaj wraliwe. Ten znak mwi: jestem przystpna, mona si do mnie zbliy. I na
dowd Emilia, ktra bya rwnie nauczycielk przyrody, przytaczaa przykady z ycia
zwierzt, gwnie, nie wiadomo dlaczego psw. Krystyna, Olimpiada, Ambrozja i
Apolinaria suchay tego z zapartym tchem, bo w wiecie w ogle nie zdyy si zapozna z
mskimi obyczajami. Pelagii za robio si smutno, bo z dowiadcze wyniesionych z
odgrywania roli pani Lisicynej wynikao bez adnej wtpliwoci: daje ona zna o swej
przystpnoci, oj, z ca pewnoci daje. Moe wzrokiem, moe rumiecem, moe po
trzykro przekltym zdradzieckim zapachem. Najbardziej nieprzyjemne byo to, e w roli
lekkomylnej pani Lisicynej czernica czua si jak ryba w wodzie i zwyka jej niezdarno
dziwnym trafem gdzie si ulatniaa. Dziewczyna nabieraa pewnoci w zachowaniu, wdziku
w ruchach, a nawet, kiedy sza, biodra zaczynay si zachowywa nader podejrzanie, tak e
niektrzy mczyni wrcz si ogldali. Po kadym przeistoczeniu trzeba byo niejeden tysic
pokonw zoy i po sto razy modlitw do Najwitszej Panny odmwi, eby spyn
bogosawiony spokj.
Na razie jednak wygldao na to, e tym razem Pelagia bierze grzech na swoj dusz
prawie bez poytku. Przez dwa tygodnie niezmordowanego wczenia si po proszonych
wieczorach, obiadach i balach nie udao jej si dowiedzie wiele poytecznego. Bubiencow u
Nainy Gieorgijewny nie bywa, ona u niego te nie. Jeli si gdzie spotykali, to po kryjomu.
Cho i to byo wtpliwe, jeli pamita o codziennych demonstracjach ksiniczki
Tielianowej pod bocznym skrzydem hotelu. Raz, zaszedszy wraz z poczmistrzow do
apartamentu Wodzimierza Lwowicza, Pelagia zobaczya na stole kopert zaadresowan
ukonym charakterem pisma i z literami NT u dou, ale koperta walaa si tam
nierozpiecztowana i jak wszystko wskazywao nie pierwszy dzie.
Nieco pomylniejsze byy dziaania podjte przez pani Lisicyn w zwizku ze spraw
zytiack.
Ciekawa okoliczno wynika z rozmowy z anatomopatologiem Wieslem, jednym z
protegowanych litociwej Antoniny Iwanowny. Okazao si, e Bubiencow wywiz ze
zowrogiej polany lenej, gdzie wczeniej znajdowaa si gontyna krwioerczego Szyszygi,
prbki gleby, przesyconej jak ciecz podobn do krwi, a polecenie zanalizowania tego
trofeum otrzyma wanie Wiesel. Badanie w laboratorium wykazao, e jest to w rzeczy
samej krew, ale nie czowieka, tylko osia, o czym zameldowano policmajstrowi
Lagrangeowi. Jednak prasy o tej wanej okolicznoci nie poinformowano.
Rotmistrz andarmerii Priszybiakin, odkomenderowany z Petersburga do pomocy
Komisji Nadzwyczajnej, gorco dyszc pani Polinie w ucho i askoczc wypomadowanymi
wsami, opowiedzia w tajemnicy o suszonych gowach ludzkich, znalezionych jakoby u
zytiackiego szamana, i obieca pokaza je adnej wdwce, jeli odwiedzi go w hotelu.
Lisicyna uwierzya, przysza i c? adnych suszonych gw Priszybiakin nie pokaza,
zamiast tego strzeli korkiem od szampana i zacz pcha si z apami. Trzeba byo niby to z
niezrcznoci trafi go okciem w pachwin, od czego rotmistrz sta si blady i milczcy,
zamycza tylko i wzrokiem cierpitnika odprowadzi wyfruwajcego z klatki gocia.
Lepiej si udao z sdzi ledczym Borysenk, te z Komisji Nadzwyczajnej. Na balu w
Klubie Szlacheckim, popisujc si przed ciekawsk licznotk, poskary si, e aresztowani
Zytiacy s uparci, sumiennych zezna skada nie chc, a ci, co opowiadaj o Szyszydze i
ofiarach, wci plcz si w zeznaniach i myl, tak e potem trzeba poprawia i przepisywa
protokoy.
Wszystko to dawao do mylenia, ale za mao tego byo, eby zawoska partia moga
przeprowadzi zdecydowan kontrofensyw przeciw petersburskiemu najazdowi. Dlatego
wanie Polina Andriejewna przywizywaa takie znaczenie do otwarcia wystawy fotografii:
znw wypywa wtek drozdowski i tym razem, zdawao si, co mogo si wyjani. Czy
przypadkiem nie ma to zwizku z tajemnicz pogrk, ktr Arkadiusz Siergiejewicz
straszy pann Nain? I znw bdzie tam Bubiencow. W ogle trzeba byo koniecznie
zdoby zaproszenie na wernisa, co si w kocu Polinie Andriejewnie udao dziki
pomysowoci i nieprzecitnemu uporowi.
W przeddzie sawetnego soiree pani Lisicyna zakopotaa si nie na arty z powodu
umieszczonego w zaproszeniu zalecenia: Damy w sukniach z dekoltem. Nawet idc na bal,
Polina Andriejewna osaniaa ramiona, pier i plecy gazow pelerynk, ktr miejscowe
modnisie uznay za najnowszy moskiewski szyk i ju sobie pozamawiay u Leblanca takie
same. Zlekcewaenie surowego nakazu gospodyni wygldaoby jednak na afront, tym
bardziej zauwaalny, e moskwianka, jak wszystko wskazywao, bya niemale jedyn dam
uhonorowan zaproszeniem na wernisa Olimpiady Sawieljewny. Naraa si gwnej
konfidentce i sojuszniczce Bubiencowa byoby co najmniej nierozsdne.
Biedna Pelagia prawie p dnia przesiedziaa u siebie w sypialni przed toaletk z lustrem,
to podcigajc wycicie bezwstydnej aksamitnej sukni niemal do samego podbrdka, to znw
opuszczajc zwiewn tkanin do nakazanej przez monsieur Leblanca granicy.
Trzeba byo zreszt przyzna, e dekolt wyglda wcale, wcale, poniewa pod jesie piegi
z przodu niemal zupenie zeszy, za to wdrapay si na ramiona najpewniej wskutek zaj
pywackich i zdaniem Poliny Andriejewny nadaway tej czci anatomii podobiestwo do
dwch zocistych pomaraczy. Dopiero wszyscy bd si gapi.
Straszne, ale wyboru nie byo.

***

Zabrzcza mosiny dzwoneczek kto wszed do sieni z ulicy i Lisicyna zobaczya, e


Arkadiusz Siergiejewicz a si wspi na palce i wycign szyj.
By to Bubiencow i jego nieodstpny Patrokles Zbawieny. Polina Andriejewna zdya
zauway skrzywione rozczarowaniem wargi artysty i wraz ze wszystkimi odwrcia si do
nowo przybyych.
Bubiencow nie uzna za stosowne przeprosi za spnienie i tylko z lekka skin gociom
gow. Gospodyni ucisn do i troszeczk przytrzyma jej dugie, blade palce, od czego
pani Olimpiada od razu zarumienia si i wyadniaa.
No, to wszyscy ju s! zawoaa wesoo. C, panie Arkadiuszu, otworzy pan
sezam? I pokazaa zamknite drzwi salonu.
No nie, tak nie mona. Trzeba da spnionym mono wypicia po kielichu wina
sprzeciwi si artysta, znw ogldajc si na drzwi wejciowe. Naprawd, szampan jest o
wiele bardziej pocigajcy od moich nudnych pejzay.
Dzi post surowo przywoa go do porzdku Tichon Jeriemiejewicz. A my z
Wodzimierzem Lwowiczem Boy ludzie jestemy. Lepiej poka nam pan swoje obrazki.
Bubiencow co prawda ju mia kieliszek przy ustach, ale od razu go odstawi.
Wyczekujco unoszc brwi, wielki czowiek powiedzia:
No c, w rzeczy samej. Prosz otworzy. Popatrzymy, czyme to pan tak wszystkich
intrygowa.
Poggio zblad. Wreszcie, przezwyciywszy zdenerwowanie i jakby sam zy na siebie,
powiedzia, bardzo szybko wyrzucajc z siebie sowa:
Dobrze, niech tak bdzie. A wic, panie i panowie, jak niektrym z was wiadomo,
przyjechaem tutaj, eby wykona cykl prac na wystaw w moskiewskim Muzeum
Rumiancewskim. Tytu wystawy Ru odchodzca. Poetycki wiat starego szlacheckiego
dworu, obraz zapuszczonego sadu, oplecione bluszczem altanki, przedwieczorne mgieki i
inne romantyczne bzdurki. A zreszt, po co opisywa popatrzcie pastwo sami.
Przesadnie gwatownym, jakby rozpaczliwym gestem artysta pchn skrzydo drzwi,
zapraszajc do salonu.
Niewielka wystawa bodaj nie wicej ni trzy dziesitki prac bya urzdzona prosto,
ale umiejtnie. Z lekka chwiejce si wiato palnikw gazowych nie dawao blikw,
sprawiao natomiast, e czarno-biae obrazy zdaway si prawdziwsze, ywsze, bardziej
rzeczywiste. Po obu stronach wisiay na cianach przeliczne pejzae i studia, ukazujce
niepozorn, lecz czarujc urod drozdowskiego parku, rzecznej potgi, starzejcego si
ziemiaskiego domu. Widzowie przechodzili powoli wzdu szeregu fotografii, z uznaniem
kiwali gowami, po czym dochodzili do ciany przeciwlegej do wejcia i zastygali, nie
ruszajc si dalej, tak e do szybko powsta tam zator.
Polina Andriejewna znalaza si w pobliu zaczarowanego miejsca jedna z pierwszych i
cicho krzykna, chwyciwszy si za serce.
Pod trzema wielkimi na arszyn pracami bieg wsplny podpis: Nad zatok. Na kadym
zdjciu widniaa naga kobieta, najwyraniej ta sama. Mwimy najwyraniej, bo twarzy
modelki nie byo wida. Na lewej fotografii siedziaa w kucki w pobliu wody, z opuszczon
gow, a jej dugie wosy, z wplecionymi w nie wodorostami, spyway w d. Na prawym
zdjciu leaa plecami do widzw, z rk zarzucon nad gow; na bliszym planie wida
byo piasek, na dalszym soneczne byski odbijajce si w wodzie. I wreszcie rodkowa
fotografia przedstawiaa j do pasa i en face: kobieta staa po biodra w wodzie, zakrywszy
twarz rkoma, na mokrych jasnych wosach miaa wianek z lilii, a spomidzy z lekka
rozsunitych palcw pobyskiway iskierki rozemianych oczu. Trzeba przyzna, e prace
wykonane byy po mistrzowsku, ale oczywicie nie dlatego wszyscy si koo nich stoczyli.
Wygldao na to, e to wanie by ten wspaniay, przeraajcy, niebyway skandal,
ktrego nadejcie Zawosk wyczu swym wraliwym nosem! I rzecz wcale nie w tym, e
pokazana zostaa naga natura. Moe i jestemy niedwiedzim matecznikiem, ale przecie nie
jak Persj, i widokiem aktu, choby fotograficznego, nikt naszych mionikw sztuki w
pomieszanie nie wprawi. Nie, tu caa rzecz polegaa na osobie modelki, ktrej ksztaty
widzowie ogldali z arliwym zainteresowaniem. Ona to czy nie ona?
Donat Abramowicz stkn, chwyci brod w gar, z potpieniem pokiwa gow, ale
odchodzi na bok nie spieszy si, gdzie tam! Przeciwnie, naoy pince-nez, zupenie do
niego niepasujce, i zacz studiowa szczegy, jakby ocenia parti towaru.
Na Szyriajewa al byo patrze. Rumieniec obla go po same wosy, pier falowaa mu
gwatownie, palce gorczkowo to prostoway si, to zwijay w pici. Take Poggio
zachowywa si dziwnie. Patrzy na wasne dziea z bolesnym, niepewnym umiechem, a o
publicznoci jakby zupenie zapomnia.
Ostatni podszed Bubiencow. Z min znawcy, pochyliwszy gow na bok, obejrza
tryptyk. Umiechn si i zapyta:
Kime jest ta nimfa?
Arkadiusz Siergiejewicz wzdrygn si i niedbale machn rk.
Ach, jedna z miejscowych. Mia, prawda?
W tym momencie z tyu rozleg si gony, drwicy glos:
A c wy tam, szanowni pastwo, ogldacie? Pewnie jakie arcydzieo?
W drzwiach staa Naina Gieorgijewna, nieopisanie pikna w biaej sukni, przepasanej
szerok purpurow szarf, w aksamitnym kapeluszu z woalk, przez ktr przezieray
ogromne czarne oczy.
Wygldao na to, e gwny skandal jeszcze przed nami.
Ach, zjawia si pani jednak?! zawoa Arkadiusz Siergiejewicz, robic krok w jej
stron. Pno! A moe mylaa pani, e arty sobie stroj?
Zrobiam to specjalnie odpowiedziaa nowo przybya, podchodzc do zebranych.
Ciekawam bya sprawdzi, jakie to w was biesy siedz.
Z ostentacyjn powolnoci obesza krajobrazow cz wystawy, przy jednym,
niespecjalnie wyrniajcym si studium nawet si zatrzymaa zapewne eby zaintrygowa
zebranych. Wreszcie dotara do grupki stoczonej wok tryptyku. Wszyscy pospiesznie si
rozsunli, eby j przepuci.
Kiedy Tielianowa ogldaa gorszce fotografie, byo bardzo cicho. Polina Andriejewna
zauwaya, e niektrzy ze szczeglnym zainteresowaniem porwnuj lini szyi
niebezpiecznej panny i modelki przedstawionej de derriere*. Wychodzio na to, e
podobiestwo jest, i to niemae.
Wreszcie Naina Gieorgijewna odwrcia si. Pierwotnej pewnoci siebie jakby jej ubyo,
a oczy pod cieniutk siatk zabyszczay jako tak a nazbyt jaskrawo czy przypadkiem nie
od ez?
A co tu ma do rzeczy zatoka? zapyta gono Kiry Nifontowicz Krasnow,
najwyraniej prbujc rozadowa napit sytuacj. To motyw z Puszkina, z Rusana i
Ludmiy?
Wanie tak odpowiedzia Poggio, patrzc pomiennym wzrokiem na pikn Nain.
A wic przedstawi tu pan rusak, o to chodzi! Tam dziwy s: jest upir leny, siedzi
wrd drzew rusaka blada.
Rozcigajc czerwone wargi w bezlitosnym umiechu, Arkadiusz Siergiejewicz

* Od tyu (fr.).
powiedzia przecigle:
Moliwe. Albo z tego Rusana inny fragment... I doda, skandujc wyranie kade
sowo: Rycerzu, bya to Naina!*
Bez jednego sowa (i to byo najstraszniejsze) Stiepan Trofimowicz rzuci si ku swemu
staremu koledze i wciekle uderzy go pici w twarz, tak e artysta zatoczy si na cian, a
z rozbitych ust na brod pocieka krew.
Stiepan, co ty?! zawoa z przeraeniem Piotr Gieorgijewicz, chwytajc Szyriajewa z
tyu za ramiona. Co z tob? I nagle skojarzy sobie: Mylisz, e to Naina?!
Potem nastpia scena zdecydowanie nieprzyzwoita. Kilku mczyzn powstrzymywao
Stiepana Trofimowicza, ktry wyrywa si, nic przy tym nie mwic, tylko chrypia. Piotr
Tielianow, zakrywszy twarz rkoma, szlocha na gos, Poggio za, podobny z zakrwawionymi
ustami do wilkoaka, przeciwnie zachystywa si ni to kaszlem, ni to histerycznym
chichotem.
Naina Gieorgijewna nagle gwatownie odwrcia si do Bubiencowa, ktry z beztroskim
umiechem przyglda si batalii, i zapytaa dwicznym gosem:
Co, wesoo panu?
A czemu nie? odpowiedzia cicho inspektor.
Ksi Ciemnoci wyszeptaa Naina Gieorgijewna, odskoczya od niego z lkiem i
jeszcze ciszej dodaa co cakiem niezrozumiaego: Ksi i ksiniczka, jak to si skada...
I nie czekajc na koniec starcia, byskawicznie wybiega na zewntrz.
Pani Tielianowa nie w peni opanowaa sztuk opuszczania sceny ironicznie zauway
Wodzimierz Lwowicz, zwracajc si do pani domu. Zwyczajnie wyj jako w aden
sposb jej si nie udaje, musi wybiega.
Olimpiada Sawieljewna wygldaa jak zwyciska Nike soiree przeszo wszelkie jej
oczekiwania.
Dosy, panowie! powiedziaa gono. Doprawdy, co za dziecinada! To szampan jest
wszystkiemu winien. Prosz przyj jutro na otwarcie dla szerokiej publicznoci. Myl, e
bdzie ciekawie.

Tylko e nazajutrz do adnego otwarcia dla szerokiej publicznoci nie doszo, bo otwiera
nie byo co.
I nie mia kto.

* Cytaty z Rusana i Ludmiy w przekadzie Jana Brzechwy.


VIII

Ci sami, ale nie wszyscy

Ale po kolei, po kolei, bo tu wany jest kady, nawet na pierwszy rzut oka najmniej
znaczcy szczeg.
Kiedy o wp do dziesitej rano Arkadiusz Siergiejewicz nie wyszed na niadanie,
Olimpiada Sawieljewna z pocztku nie pomylaa niczego szczeglnego, bo go ze stolicy,
jak wypada przedstawicielowi wolnego zawodu, punktualnoci si nie odznacza. Jednake
po kwadransie, kiedy omlet nie mg ju duej czeka, wysaa lokaja. Ten przeszed przez
podwrko i ulic, bo inaczej do wydzielonego skrzyda nie mona byo doj, zabrzcza
dzwonkiem, potem dla pewnoci jeszcze zastuka adnej odpowiedzi.
Poczmistrzowa zaniepokoia si wwczas, czy artycie nie zrobio si niedobrze po
wczorajszych przeyciach i cakiem solidnym ciosie, jaki wymierzy mu Stiepan Trofimowicz
Szyriajew. Lokaja wyprawiono jeszcze raz, ale ju z kluczem. Ten zreszt okaza si
niepotrzebny, poniewa Poggio, jak zawsze roztargniony, nie zaryglowa drzwi. Posaniec
dosta si do rodka i po paru chwilach napeni dom przeraliwym krzykiem.

***

Trzeba tu wyjani, e zabjstwa w naszym miecie ostatnimi laty zdarzay si


nadzwyczaj rzadko. cile mwic, ostatni raz taki grzech odnotowano zaprzeszego lata,
kiedy dwch wozakw pokcio si o pewn jarmarczn carmencit i jeden nazbyt
zapalczywie zdzieli drugiego polanem po bie. A jeszcze przedtem do zabjstwa doszo pi
lat wczeniej i znw nie wskutek jakiego zbrodniczego zamiaru, tylko z mioci: dwch
gimnazjalistw z szstej klasy postanowio strzela si w pojedynku. Ktry z nich, teraz ju
nikt nie dojdzie ktry, przej list miosny drugiego, adresowany do adniutkiej creczki
naszego miejskiego archiwisty Benewoleskiego. Pistoletw chopcy nie mieli, strzelali do
siebie ze strzelb myliwskich i obaj zginli na miejscu. Pisay o tym wszystkie gazety,
chocia oczywicie nie narobiy takiego haasu jak w zwizku z obecn spraw Zytiakw. A
biedn dziewczyn, ktra staa si mimowoln przyczyn podwjnego zabjstwa, ojciec na
zawsze wyprawi z Zawoska do krewnych w jakiej dalekiej guberni, bodaj do samego
Wadywostoku.
Tym razem jednak nie chodzio o pijack bjk czy modziecz zapalczywo:
wystpoway tu wszystkie objawy zamierzonego, przemylanego morderstwa,
wyrniajcego si w dodatku wyjtkowym bestialstwem. Trupy bez gw, nie wiadomo
czyje i Bg wie z jakiej guszy przytargane to jedno. Cakiem za co innego, kiedy co tak
strasznego zdarza si w samym Zawosku, przy najlepszej ulicy, a ofiar jest stoeczna
znakomito, ktr znao cae najlepsze towarzystwo. Najbardziej za przeraajce byo to, e
zbrodni w to absolutnie nikt nie wtpi popeni kto z tego wanie towarzystwa, w
dodatku z powodw nadzwyczaj rozpalajcych wyobrani (nie ma co nawet mwi, e o
skandalicznym zakoczeniu soiree u poczmistrzowej jeszcze tego samego wieczoru wiedziao
cae miasto).
O tych motywach gwnie rozprawiano, co za do osoby zabjcy, to wysuwano rne
przypuszczenia, a nawet powstay w zwizku z tym co najmniej trzy partie. Najliczniejsza
bya szyriajewska. Nastpna co do wielkoci widziaa winowajczyni w obraonej Nainie
Gieorgijewnie, po ktrej od czasu historii z psami mona byo spodziewa si wszystkiego.
Trzecia za partia miaa w podejrzeniu jej brata, powoujc si na jego nihilistyczne
przekonania i kaukask krew. Powiedzielimy co najmniej trzy, poniewa istniaa rwnie
czwarta partia, nieliczna, lecz wpywowa, bo zawizana w koach zblionych do gubernatora i
Matwieja Bencjonowicza Berdyczowskiego. Jej czonkowie szeptali, e tak czy inaczej
macza w tym palce Bubiencow, ale ci najwyraniej brali wasne pragnienia za rzeczywisto.
Nic dziwnego, e ju w poudnie cay Zawosk dowiedzia si o strasznym wydarzeniu.
Mieszkacy sprawiali wraenie zarazem podnieconych i przybitych, a oglny stan umysw
by taki, e wadyka nakaza odprawi w cerkwiach oczyszczajce modlitwy i sam wygosi w
soborze kazanie. Mwi o cikich prbach zesanych na miasto i byo jasne, e mia na myli
nie tylko zabjstwo fotografa.

***

Zanim wadyka uda si na msz, do paacu biskupiego przyby wezwany przez


umylnego podprokurator Berdyczowski.
Wiesz co, Matiusza powiedzia wadyka, obleczony ju w ornat i sakkos, ale jeszcze
bez mitry i panagii ty tego ledztwa nikomu nie przekazuj, we si do niego sam. Nie
wykluczam, e moe tu wyj na jaw co prowadzcego do wiadomej ci osoby.
Mitrofaniusz rzuci szybkie spojrzenie na uchylone drzwi. Pomyl tylko. I zabitego, i osob,
ktrej, jak wszystko wskazuje, nieboszczyk chcia dokuczy, nasz spryciarz doskonale zna, a
z t drug wi go nawet jakie szczeglne stosunki. On te osobicie nalea do
niewielkiego grona osb, ktre byy obecne przy wczorajszych igrzyskach...
Matwiej Bencjonowicz zamacha rkoma i nawet przerwa przewielebnemu, co nigdy
wczeniej si nie zdarzao.
Ojcze, ja tego w aden sposb nie mog si podj! Przede wszystkim trzeba bdzie
jecha na miejsce zabjstwa, a ja nieboszczykw si boj...
No, no! Mitrofaniusz pogrozi mu palcem. Sabo serca trzeba przezwycia.
Jeste prokuratorem czy nie? Zobaczysz, zabior ci ze sob na cmentarz Staroswiacki, skd
trumny przenosz, bo Rzeka cakiem brzeg podmya. Ja bd, jak si naley, modlitwy
odmawia, a tobie powierz nadzr nad wydobywaniem szcztkw. To ci dobrze zrobi na
wzmocnienie nerww.
Ach, nie tylko o nieboszczyka chodzi. Berdyczowski bagalnie zajrza wadyce w
oczy. Ja nie mam daru ledczego. Sporzdzi akt oskarenia czy nawet przesuchanie
poprowadzi to mi wychodzi bardzo dobrze, ale sdzia ledczy w sprawie karnej to ze mnie
aden. To ty, ojcze, masz talent do rozwizywania zagadek. Szkoda, e nie wypada, by
wadyka sam tam jecha, to jego godnoci nie przystoi.
Sam nie pojad, ale dodam ci do towarzystwa swoje oko. Wejd, crko! zawoa
przewielebny, odwracajc si ku drzwiczkom, ktre prowadziy do wewntrznych pokoi.
Do gabinetu, gdzie biskup rozmawia z podprokuratorem, wesza chudziutka mniszka w
czarnym apostolniku i rwnie czarnej kamiawce, kaniajc si bez sowa. Berdyczowski,
ktry zna ju Pelagi i wiedzia, e cieszy si ona szczeglnym zaufaniem Mitrofaniusza,
wsta i odpowiedzia jej rwnie penym szacunku ukonem.
We ze sob siostr Pelagi nakaza archijerej. Jest spostrzegawcza, umys ma
bystry i bardzo moe ci si przyda.
Ale tam na pewno jest ju policja i sam Lagrange. Podprokurator rozoy rce. Jak
ja wyjani, e przychodz w takim dziwnym towarzystwie?
Powiesz, e po kazaniu wadyka przyjdzie powici ten dom zbrukany zem, a
najpierw przysya zakonnic, ktra ma wszystko tak przygotowa, by wygldao przyzwoicie
i nie obraao oczu przewielebnego. A co do Lagrangea, to rozumiem, e on, szelma, teraz u
ciebie jak na sznurku chodzi? I zerknwszy na Pelagi, doda: Powiedz mu, e czernica
jest cicha, pokorna, uboga duchem i w ledztwie nie przeszkodzi.
Kiedy jechali kolask po Szlacheckiej, milczeli oboje, bo Pelagi taki mdry i wielce
uczony towarzysz podry nieco oniemiela, Matwiej Bencjonowicz za nie by
przyzwyczajony obcowa z duchownymi osobami (Mitrofaniusz tu si nie liczy, to byo co
innego), a ju zupenie nie wiedzia, jak prowadzi rozmow z mniszk.
Wreszcie, znalazszy sposobny temat, otworzy usta i powiedzia:
Mateczko...
Ale zacuka si, bo przyszo mu do gowy, e kobiecie cakiem niestarej, choby nawet
mniszce, raczej nie bdzie przyjemnie, e w taki sposb zwraca si do niej ysawy i nieco ju
otyy mczyzna dobrze po trzydziestce.
Zreszt Pelagia zawsze wprawiaa go w zakopotanie, chocia dotd nie tak czsto mia
okazj z ni rozmawia. Z punktu widzenia pana Matwieja zakonnica odznaczaa si bardzo
niewygodn cech, t mianowicie, e raz wygldaa na dojrza i dowiadczon kobiet, a
innym razem, jak choby w tej chwili, po prostu na dziewczynk.
To znaczy... siostro poprawi si. Przecie siostra jest siostr a to ju wyszo
zupenie gupio Poliny Andriejewny Lisicynej?
Zakonnica jako niejasno kiwna gow i Berdyczowski przestraszy si, czy nie
naruszy nieznanego mu przepisu etykiety, w myl ktrego z mniszkami nie naley
rozmawia o ich yjcych w wiecie krewnych.
Tak tylko spytaem... To bardzo mdra i sympatyczna osoba, i do siostry troszk
podobna. Spojrza ostronie na swoj towarzyszk, koyszc si obok na skrzanym
siedzeniu kolaski, i doda: Tylko troszeczk.
Nie wiadomo, do czego doprowadziaby ta niezupenie zrczna rozmowa, gdyby powz
nie wjecha na plac witynny, gwny plac naszego miasta, przy ktrym znajduje si i sobr
katedralny, i dom gubernatora, i gwne instytucje, i konsystorz, i Hotel Wielkoksicy, w
ktrym sto lat temu rzeczywicie zatrzyma si wielki ksi Konstanty Pawowicz podczas
swej podry inspekcyjnej po wschodnich guberniach cesarstwa.
Tam wanie, przy eliwnym ogrodzeniu tej najlepszej zawoskiej hotelerie, toczyli si
ludzie, szumieli, pchali si, i wida byo nawet policyjne czapki. Dziao si tam co jawnie
skandalicznego, i to w bezporednim ssiedztwie przybytkw wadzy duchownej i wieckiej,
na co Matwiej Bencjonowicz, jako osoba urzdowa, nie mg nie zwrci uwagi. Prawd
mwic, podprokurator w ogle mia sabo do sytuacji, ktre pozwalay mu zaprezentowa
moliwoci, jakie daje wadza.
Prosz zaczeka, siostrzyczko powiedzia z godnoci do Pelagii, stangretowi kaza
si zatrzyma i poszed rozejrze si w sytuacji.
Solidnego urzdnika przepuszczono bez przeszkd w samo centrum zbiegowiska.
Okazao si, e wszyscy gapi si na czowieka Wschodu, Bubiencowowskiego abreka.
Czerkies by pijany w trupa i samotnie wykonywa jaki szaleczy taniec, gwnie w
milczeniu, ale od czasu do czasu pokrzykiwa co gardowo. Drepta w miejscu, drobic
wielkimi stopami w obszarpanych mikkich butach, niekiedy nadzwyczaj zrcznie zaczyna
taczy na palcach i potwornej wielkoci kindaem opisywa nad wygolon gow wietliste
koa. Od razu byo wida, e plsa w ten sposb ju od dawna i ma zamiar oddawa si temu
zajciu jeszcze dugo.
A to co znowu? spyta surowo Berdyczowski rewirowego.
Sam pan przecie widzi, wasza wielmono. Niedugo godzina bdzie, jak tak szaleje
bez chwili przerwy. A przedtem w traktierni Zwierciadlanej lustra tuk i posugaczy
pokopa, wczeniej by w szynku Samson, gdzie te rozrabia, bo i tam przyszed ju mocno
pijany.
Czemu go nie powstrzymalicie?
Prbowalimy, wasza wielmono. Ale on stjkowemu Karasiukowi mord rozkwasi,
a mnie mao swoim tasakiem nie zarba.
Zastrzeli go trzeba powiedzia ze zoci policjant, ktry zakrywa twarz
zakrwawion chustk, zapewne we Karasiuk. Nic innego nie pozostaje, dopki kogo nie
okaleczy.
Ja ci zastrzel! sykn na niego rewirowy. Przecie to samego Wodzimierza
Lwowicza Bubiencowa czowiek.
A pan co si gapi? odwrci si Berdyczowski do Tichona Jeriemiejewicza
Zbawienego, ktry te tu stercza w pierwszych szeregach tumu. Prosz zabra std
waszego dzikusa.
To ja za nim ju od nocy chodz powiedzia aonie Zbawieny. Nie pij, mwi,
nie pij. Ale czy to on posucha? Nie powinien on wdeczki pi, cakiem nie powinien,
Nierosyjski to czowiek, co on moe? Albo w ogle do ust nie bierze, albo p wiadra wychla
i cakiem si zbiesi. Spoi go jaki zy czowiek. Teraz, pki nie padnie, taczy bdzie.
Matwiej Bencjonowicz, czujc na sobie spojrzenia caego tumu, owiadczy wadczym,
nieznoszcym sprzeciwu gosem:
Niedozwolone. To nie jaki zauek, tylko plac witynny. Wkrtce wadyka przyjedzie
tu kazanie wygasza. Zabra go natychmiast!
Z tumu kto krzykn (prosz, owoce godnoci):
Patrzcie go, mdrala! Id, sam go zabierz, jake taki zuch!
I tu zrozumia pan Matwiej, e wpad w puapk, ktr sam na siebie zastawi. Co te mu
strzelio do gowy, eby zatrzymywa kolask! A cofa si nie mia jak. I od rewirowego z
pobitym stjkowym te nie byo co oczekiwa odsieczy.
Zacisnwszy szczki, eby doda sobie odwagi, Berdyczowski zrobi jeden krok, potem
drugi i podszed bliej do strasznego tancerza. Ten nagle zapiewa jak dzik, ale na swj
sposb melodyjn pie i zacz bardzo szybko wymachiwa kindaem.
Natychmiast przerwa! wrzasn co si podprokurator.
Czerkies tylko popatrzy na niego purpurowym, pijanym spojrzeniem.
Mwi do ciebie!
Berdyczowski znw podszed bliej, potem jeszcze.
Ech, narwany powiedzia kto z tyu w tumie. Nie wiadomo, czy mia na myli
podprokuratora, czy Czerkiesa, ale Matwiej Bencjonowicz wzi to do siebie i nabra troch
otuchy. Wycign rk, eby schwyta grala za rkaw, i nagle szszsz! przy samych
palcach Berdyczowskiego bysna krzywa stalowa klinga, a od rkawa surduta odpady dwa
rwno odcite herbowe guziki.
Matwiej Bencjonowicz, krzyknwszy mimo woli, odskoczy w bok i rozwcieczony tak
utrat twarzy krzykn do rewirowego:
ywo po Bubiencowa! Jeli nie uspokoi swojego abreka, rozka strzela mu w nogi!
Wodzimierz Lwowicz raczy jeszcze spa i budzi si nie kaza objani Zbawieny.
Spjrz pan, czekam dziesi minut, ani sekundy duej. Berdyczowski ze zoci
pomacha srebrn cebul. I rozka strzela!
Tichon Jeriemiejewicz podrepta w kierunku hotelu, a na placu zapanowao nabrzmiae
ciekawoci milczenie.
Czerkies jak nakrcony wci odprawia swj do niczego niepodobny taniec.
Berdyczowski sta z zegarkiem w rku, czujc si arcygupio. Karasiuk z widocznym
zadowoleniem adowa naboje do rewolweru.
Kiedy do upywu terminu ultimatum pozostaa minuta, rewirowy powiedzia nerwowo:
Wasza wielmono, prosz zawiadczy, e ja nic wsplnego...
Idzie! Idzie! zaszumiao w tumie.
Z bramy hotelu niespiesznie wyszed Wodzimierz Lwowicz w jedwabnym szlafroku i
tureckiej czapeczce z kutasikiem. Tum rozstpi si przed nim. Inspektor zatrzyma si,
wspar pod boki i przez pewien czas wpatrywa si w swojego poszalaego janczara. Potem
ziewn i powoli ruszy wprost na niego. Ktra z bab cicho krzykna. Czerkies jakby nie
patrzy na swego pana, ale jednoczenie, wci podtacowujc, powoli cofa si ku cianie
hotelu. Bubiencow posuwa si cay czas rwnie leniwie, nie wymwiwszy ani jednego
sowa, dopki Czerkies nie opar si o cian i zamar na miejscu. Wzrok mia cakiem
nieruchomy, jakby martwy.
Nataczye si, durniu? powiedzia inspektor w zapadej nagle ciszy. Obud si,
idziemy.
Po tych sowach odwrci si i nie patrzc za siebie, poszed z powrotem w kierunku
bocznego skrzyda hotelu. Murad posusznie zmierza za nim, z boku powoli stpa Zbawieny.
Wszyscy w milczeniu odprowadzali wzrokiem malownicz trjk.
Jaki diaczek przeegna si i powiedzia basem:
I da im wadz nad duszami nieczystymi.
Przeegnaa si i Pelagia, ktra, jak ju wiemy, nigdy nie czynia znaku krzya bez
powodu.

***

Pod drzwiami mieszkania, ktre do niedawna zajmowa biedny artysta fotografik, te sta
gsty tum ciekawskich, a przy ganku gronie wybausza oczy przodownik policji. Pelagia,
nim wesza do rodka, znw si przeegnaa i znw nie bez przyczyny.
Bawialnia wygldaa prawie tak samo jak poprzedniego dnia, tylko stoy, na ktrych
podczas soiree stao wino i przekski, byy puste. Tym bardziej przeraajcy obraz objawi si
oczom mniszki w salonie. Wszystkie zdjcia byy nie tylko zdarte ze cian, ale i porwane w
drobniutkie strzpy, ktre zacielay ca podog. Kto rozszalay straci sporo czasu, eby
obrci wystaw Poggia w proch i py.
Z pierwszego pitra zbieg po schodkach rzeczowy policmajster Lagrange. Na widok
Berdyczowskiego zajania przymilnym umiechem.
Matwiej Bencjonowicz we wasnej osobie? Postanowi pan samemu...? No c,
susznie.
Policmajster z ukonem ucisn rk Berdyczowskiemu, ze zdziwieniem spojrza na
Pelagi, ale wyjanienie podprokuratora zadowolio go w zupenoci i potem ju nie zwraca
na mniszk najmniejszej uwagi. Wida byo, e Feliks Stanisawowicz jest w
najwspanialszym nastroju.
Co tutaj oglda! Niedbale machn rk na obrcony w perzyn salon. Zechce pan
na gr, tam dopiero jest obrazek.
Na grze byy tylko dwa pokoje sypialnia i jeszcze jeden, w ktrym, jak ju mwilimy,
Arkadiusz Siergiejewicz urzdzi sobie pracowni fotograficzn. Do tego pokoju, bliszego,
przybysze zajrzeli najpierw.
Prosz unienie pokaza z dum Lagrange. Rozwalone do cna.
I rzeczywicie, pracownia wygldaa jeszcze straszniej ni sama wystawa. Porodku
pokoju lea ni to rozbity jednym uderzeniem, ni to rozdeptany aparat marki Kodak, a
wokoo, niczym byszczce kawaeczki lodu, walay si odamki szklanych pyt
fotograficznych.
Ani jedna si nie ostaa, wszystko w drobny mak wci tak samo chwacko, jakby
szczycc si zdolnociami nieznanego przestpcy, wyjani policmajster.
lady? zainteresowa si Berdyczowski, popatrzywszy na dwch funkcjonariuszy
policji, czogajcych si po pododze z lupami w rkach.
Jakie tam lady! odpowiedzia jeden, nieco starszy, podnoszc wymit, przepit
twarz. Sam pan widzi, jakby stado soni przeszo. Gupstwami si zajmujemy, odamki
skadamy. Tu ot, pod kad pyt przyczepiony jest papierek z nazw. Biaa altanka,
Zachd nad Rzek, Rusaeczka. Zbieramy odamek do odamka, jak w dziecinnej
zabawce Z obrazek. A nu znajdzie si co poytecznego. Szanse, oczywicie, nike.
No, no. Berdyczowski pgosem spyta Lagrangea: A gdzie... nieboszczyk?
Idziemy rozemia si Feliks Stanisawowicz. Noc pan nie zanie. Po prostu
martwa natura.
Matwiej Bencjonowicz wytar czoo chusteczk i ruszy korytarzem za swym odzianym w
granatowy mundur Wergiliuszem. Pelagia cichutko sza z tyu.
Poggio lea na ku i uroczycie patrzy w sufit, jakby myla o czym bardzo wanym
na pewno nie o jakim aosnym statywie, ktry przygwodzi go do ka i stercza,
zacinity sklepieniem klatki piersiowej.
Oczywicie na miejscu. Policmajster wskaza trupa palcem obcignitym bia
rkawiczk. Cios, raczy pan zauway, zadano dokadnie pionowo. Widocznie zabity lea,
nie prbowa wsta. Najpewniej spa. Otworzy oczy i w tej samej chwili... krlestwo
niebieskie. A kruszy i ama zacz zabjca dopiero potem.
Podprokurator zmusi si do obejrzenia trzech zoonych nek statywu, wbitych gboko
w ciao trupa. Byy drewniane, ale w dolnej czci okute mosidzem i zapewne ostro
zakoczone.
Mocne uderzenie powiedzia, udajc obojtno, i sprbowa obj palcami grn
cz trjnoga, jednak palce si nie zetkny. Kobieta by tak nie potrafia. Za cikie i nie
chwyciaby, jak naley.
Te tak myl zgodzi si Lagrange. A zatem to nie Tielianowa. Caa sprawa to w
istocie kaszka z mleczkiem. Czekaem tylko na ledczego, a moi ludzie ju dokonali penego
przeszukania. Protokolik zechce pan podpisa?
Berdyczowski a si zmarszczy wobec tak wyranego naruszenia procedury protokou
przeszukania bez przedstawiciela prokuratury sporzdza nie wolno. Zacz wic czyta
dokument umylnie powoli, ale wszystko byo w idealnym stanie: Lagrange, trzeba przyzna,
zna si na policyjnej robocie.
Co pan o tym sdzi? spyta Matwiej Bencjonowicz.
Moe chodmy na d, do salonu, pki tego nie wynios zaproponowa Feliks
Stanisawowicz.
Tak te zrobili.
Stanli w kcie pustego salonu, policmajster zapali fajk, podprokurator wycign
zeszycik. Tutaj te zjawia si siostra Pelagia: czogaa si po pododze, niby to sprztajc
mieci, a w rzeczywistoci zbierajc fragmenty fotografii i skadajc jeden do drugiego.
Rozmwcy nie zwracali na ni uwagi.
Sucham. Berdyczowski przygotowa si do notowania.
Krg zamieszanych w spraw mamy wski. Tych, co mogli mie jakie powody do
zabjstwa, jest jeszcze mniej. Trzeba ustali, kto z tych ostatnich nie ma alibi i po krzyku.
Wspaniale wyglda w tym momencie Lagrange: oczy pony mu ogniem, wsy
zwycisko drgay, rka energicznie rbaa powietrze, fachowe terminy rozpyway mu si w
ustach niczym landrynki. Wydaje si, e w ostatnich tygodniach Feliks Stanisawowicz
przesta uwaa Zawosk za miasto nudne i nieotwierajce perspektyw. Sama sprawa
zytiacka ile bya warta! Ale w tamtej gwne fanfary i litaury byy najwyraniej przeznaczone
dla Bubiencowa. Za to tutaj, przy badaniu tego wielce apetycznego zabjstwa, nikt nie mg
wej policmajstrowi w drog. Znw pojawia si wspaniaa moliwo zademonstrowania
mdremu i niebezpiecznemu panu Berdyczowskiemu, e jest si niezastpionym, mimo e
obecnie ta okoliczno staa pod wielkim znakiem zapytania w zwizku z wpadk pana
Feliksa w sprawie apwki.
Niech pan sam oceni, panie prokuratorze. Lagrange strzepn jaki pyek z rkawa
Berdyczowskiego. Zwizek nocnego zabjstwa z wieczornym skandalem jest oczywisty.
Tak?
Powiedzmy.
Na soiree u Olimpiady Sawieljewny obecnych byo, nie liczc dam, dziesi osb. No,
pana inspektora Synodu i pana marszaka szlachty pominiemy, bo to ptaki wysokiego lotu, a i
trudno si dopatrzy jakich motyww. Poza tym ze strony nieboszczyka zaproszeni byli:
administrator Szyriajew, ksi Tielianow, kupiec pierwszej gildii Sytnikow i ziemianin
Krasnow. Ze strony gospodyni: dyrektor gimnazjum Sonin, przysigy notariusz Kleist i
architekt Brandt. Jeszcze Wodzimierz Lwowicz przyprowadzi ze sob swego sekretarza
Zbawienego.
Powiedzmy powtrzy Berdyczowski, szybko poruszajc oweczkiem. A
podejrzewa pan oczywicie najpierw Szyriajewa, potem Tielianowa?
Nie tak szybko umiechn si upojony policmajster. Na pierwszym etapie ledztwa
wolabym nie zmniejsza liczby podejrzanych. Na przykad damy. Ksiniczka Tielianowa
bya gwnym obiektem wczorajszego skandalu. Jeli nawet nie zabia sama, to moga by
inspiratork lub wspuczestniczk, o czym jeszcze powiem. A teraz pani Lisicyna.
Pelagia zamara, nie do koca zoywszy zdjcie nagiej kobiety na piasku.
Bardzo niezwyka osoba. Nie wiadomo, co ona waciwie tyle czasu robi w Zawosku.
Sprawdzaem niby to przyjechaa odwiedzi swoj siostr, zakonnic. To po co w takim
razie po balach i salonach paraduje? Wszdzie bywa, wszyscy j znaj. Bystra, kokietka,
mczyznom w gowach zawraca. Bez wtpienia awanturnica.
Berdyczowski zerkn z zakopotaniem na Pelagi, ale ona ju chyba nie suchaa w
skupieniu ukadaa skrawki zdj.
Dzi rano posaem telegraficzne zapytanie do departamentu, czy Polina Andriejewna
Lisicyna nie pojawiaa si w jakiej sprawie. I co pan myli? Pojawiaa si, i to trzykrotnie!
Trzy lata temu w Fermie w sprawie zabjstwa pokutnika Pafnucego. Rok temu w Kazaniu w
zwizku z kradzie cudownej ikony i jeszcze w Samarze w sprawie zatonicia parowca
Swiatogor. Za kadym razem bya wiadkiem w procesie. adnie, co?
Berdyczowski znw popatrzy na mniszk, ju nie z zakopotaniem, tylko pytajco.
Tak, ciekawe przyzna. Ale stwierdzilimy ju, e kobieta nie mogaby dokona
takiego zabjstwa.
Mimo wszystko pani Lisicyna jest diabelnie podejrzana. No, ale Bg z ni,
zorientujemy si. A teraz przejdmy do podejrzanych pierwszego stopnia, czyli do tych, co
dawno znali Poggia i mieli lub mogli mie powody go nienawidzi. Lagrange podnis
palec wskazujcy. Pierwszy to oczywicie Szyriajew. Zakochany w Tielianowej do
szalestwa, prbowa zabi Poggia od razu tam, na wernisau, bez adnych sztuczek ledwie
go odcignito. Drugi to brat, Piotr Tielianow. Policmajster podnis rodkowy palec. Tu
prawdopodobnie gra rol rwnie uraona mio wasna. Tielianow najpniej ze wszystkich
zrozumia, e jego siostr zniewaono, i tym samym wyszed na ni to durnia, ni to tchrza.
Niezrwnowaony mody czowiek o zych skonnociach, objty nadzorem policyjnym. A ja
cae to nihilistyczne towarzystwo uwaam za zdolne do kadego paskudztwa. Skoro taki na
same podstawy pastwa si zamierza, to co dla niego znaczy ycie jednego czowieka? A tu
w pewnym sensie mona go nawet zrozumie: broni czci siostry. Ale to jeszcze nie wszyscy.
Do dwch palcw doczy trzeci, serdeczny, co prawda do poowy zagity. Sytnikow.
Skryty jegomo, ale te z namitnociami. Wedle posiadanych przeze mnie informacji
bardzo nieobojtny na czary Tielianowej. Tu ma pan motyw: zazdro wobec szczliwszego
wspzawodnika. Donat Abramowicz sam po nocy nie pjdzie zabija ludzi, uzna, e to
poniej jego godnoci, ale ktrego ze swoich zuchw posa by mg. Wszyscy jego
pracownicy, co do jednego, to starowiercy. Brodaci, pospni, na wadz wilkiem patrz.
Zdaje si, e policmajstrowi podobaa si wizja starowiercw zabjcw. A co, bardzo
proste. Trzeba bdzie Wodzimierzowi Lwowiczowi zameldowa...
A skoro o inspektorze mowa z niewinn mink wtrci Berdyczowski to z nim
przecie te nie wszystko jasne. Powiadaj, e Tielianowa rzucia Poggia nie tak po prostu,
tylko dla Bubiencowa.
Bzdury. Policjant machn rozczapierzon doni. Babskie plotki. To znaczy
Tielianowa moe i usycha dla Wodzimierza Lwowicza. Nic dziwnego mczyzna
wyjtkowy. Ale on jest wobec niej zupenie obojtny. A jeli nawet przedtem co midzy
nimi byo gdzie motyw? Zazdro o kochank, na ktrej czowiekowi w ogle nie zaley, a
ktra nie chce si od niego odczepi? Dlatego miaby zabi? To si, drogi panie, nie zdarza.
Wypadao przyzna, e Lagrange ma racj.
Co zatem bdziemy robi? spyta Berdyczowski.
Myl, e na pocztek niele by byo ca trjk porzdnie przesucha...
Policmajster nie dokoczy zauway, e z boku, nieco dalej, stoi mniszka. Skrawki
zdj, starannie uoone w kwadraty, leay na pododze pod cianami.
A co tu siostra cigle co wszy?! zawoa z rozdranieniem Feliks Stanisawowicz.
Posprztane, to prosz sobie i. A jeszcze lepiej wymie std te wszystkie mieci.
Pelagia ukonia si bez sowa i posza na pitro. Urzdnicy policyjni, ktrzy
przeprowadzali przeszukanie, siedzieli w pracowni i palili papierosy.
No, jak tam siostrunia-malunia? spyta wesoo ten z wymit twarz, ktry
poprzednim razem mwi o pytach. Co si zgubio?
Mniszka zobaczya, e szklanych odamkw ju nie ma na pododze, wszystkie zostay
zebrane i poukadane, zupenie jak fotografie w salonie. Wesoek pody za jej spojrzeniem i
zauway:
Tam s takie rzeczy, e siostrzyczka nijak nie powinna na to patrzy. Wesoy pan by z
tego caego Poggia. Szkoda, teraz si go ju nie wskrzesi.
Pelagia zapytaa:
Prosz mi powiedzie, dobrodzieju, czy jest tu pyta z naklejk Deszczowy poranek?
ledczy przesta si umiecha i ze zdziwieniem unis brwi.
Dziwne, e siostrzyczka pyta. Tu na licie Deszczowy poranek jest, a pyty nie
znalelimy. Ani kawaka. Widocznie by z niej niezadowolony i postanowi wyrzuci. A co
siostra o tym wie?
Pelagia milczaa, zmarszczywszy czoo. Mylaa.
No, to co z tym Deszczowym porankiem? nie ustpowa wymity.
Nie przeszkadzaj, synu, modl si odpowiedziaa z roztargnieniem zakonnica,
odwrcia si i zesza na d.
Rzecz w tym, e w salonie brakowao fotografii pod tym wanie tytuem. Wszystkie
zebrane ze skrawkw obrazy odpowiaday pozostawionym na cianach podpisom, nawet te
trzy z nag nieznajom, przez ktre doszo do skandalu. Ale ze zdjcia skromnie nazwanego
Deszczowy poranek nie zosta aden, nawet najmniejszy kawaek.
...A Bubiencowa mimo wszystko te trzeba przesucha! usyszaa Pelagia, wchodzc
do salonu.
Podprokurator i policmajster najwidoczniej w aden sposb nie mogli si porozumie co
do krgu podejrzanych.
Obrazi takiego czowieka podejrzeniem! Panie Berdyczowski, zastanw si pan!
Oczywicie w peni panu podlegam, ale... No, co tam jeszcze? warkn Lagrange na
Pelagi.
Naleaoby zebra wszystkich, co tu wczoraj byli, i pomodli si razem za spokj duszy
sugi Boego, ktry wanie nas opuci powiedziaa mniszka, patrzc na niego niemiao
promiennymi, karymi oczyma. Kto wie, moe okrutnik by si pokaja?
Marsz std! wrzasn Lagrange. Po co j pan tutaj przywiz?!
Berdyczowski nieznacznie skin Pelagii gow i wzi policmajstra za okie.
A wie pan, co warto by zrobi? Modli si oczywicie nie ma co, ale za to
konfrontacyjk, eksperymencik taki ledczy przeprowadzi, byoby cakiem niegupio.
Zbierzemy wszystkich wczorajszych goci, niby po to, by odtworzy, kto gdzie w jakiej
chwili si znajdowa i co mwi...
Znakomicie! podchwyci Lagrange. Pan ma prawdziwy talent kryminologiczny!
Koniecznie wezwiemy te Tielianow. Na sam jej widok wszystkie koguty si zaperz i
zabjca na pewno sam si wyda. Przecie zbrodni najwyraniej nie dokonano z zimn krwi,
tylko z namitnoci. Namitny czowiek na pewno si nie pohamuje. Dzi wieczorem ich
zbierzemy. A ja nie bd traci czasu sprawdz alibi kadego z gwnych figurantw.
I prosz dopilnowa obecnoci Bubiencowa, to ju koniecznie.
Gubi mnie pan, panie Matwieju, rnie bez noa oddanego sobie czowieka poskary
si gorzko policmajster. A jak Wodzimierz Lwowicz si na mnie rozzoci?
ebym ja si na pana nie rozzoci odpowiedzia cicho Berdyczowski.

***

Wszystko urzdzono dokadnie tak jak podczas fatalnego soiree, nawet razem z
przekskami i winem (chocia, oczywicie, nie z szampanem, to by ju bya przesada). Na
szczliw myl, by przeksztaci poniajc procedur policyjn w wieczr powicony
pamici Arkadiusza Siergiejewicza, wpada gospodyni, pani Olimpiada, ktra dzi czua si
jak solenizantka jeszcze bardziej ni poprzedniego dnia. To znaczy rano, dowiedziawszy si o
tragedii, z pocztku oczywicie przestraszya si, po kobiecemu ualia nad biednym Poggiem
i nawet popakaa, ale troch pniej, kiedy si okazao, e skandaliczna sawa soiree przesza
jej najmielsze marzenia, a gwne wypadki, by moe, dopiero j czekaj, przygnbienie
cakiem opucio poczmistrzow i drug poow dnia zajo jej energiczne przywracanie do
stanu uywalnoci czarnej sukni z mory, ktra przesika naftalin, wiszc w szafie od
ostatniego pogrzebu.
Skad uczestnikw tego nowego wieczoru, tym razem nie proszonego, lecz raczej
wezwanego, te by niemal identyczny. Ze zrozumiaych powodw wieci nieobecnoci
Arkadiusz Gieorgijewicz Poggio, a jego niepomszczonego ducha reprezentowali
podprokurator i policmajster. I jeszcze, w przeciwiestwie do wczorajszego dnia, od pocztku
obecna bya Naina Gieorgijewna. Poinformowana urzdowym zawiadomieniem o
eksperymencie ledczym, przybya punktualnie o oznaczonym czasie, o dziewitej, chocia
Feliks Stanisawowicz przypuszcza, e trzeba bdzie sprowadza j pod konwojem.
Winowajczyni nieszczcia (a wanie za tak uwaaa j wikszo obecnych) od razu
zamia i zepchna na dalszy plan pani domu. Ksiniczka Tielianowa bya dzi jeszcze
pikniejsza ni zwykle. Wspaniale wygldaa w liliowej aobnej sukni, dugie czarne
rkawiczki podkrelay nieskazitelny ksztat rk, a aksamitne oczy lniy jakim szczeglnym,
zagadkowym wiatem. Zachowywaa si bez najmniejszego skrpowania, a nawet
przeciwnie jak prawdziwa caryca, dla ktrej zwoano ca t styp.
Gwny podejrzany by cichy, milczcy, zupenie inny ni wczoraj. Polina Andriejewna
zauwaya zdziwiona, e tym razem na jego twarzy maluje si spokj, a nawet zadowolenie.
Za to Piotr Tielianow wydawa si cay najeony, bez przerwy obraa przedstawicieli
wadz, gono oburza si na haniebny charakter obmylonego przez nich spektaklu, a od
siostry demonstracyjnie si odwraca, okazujc, e nie chce mie z ni nic wsplnego.
Spord innych uczestnikw zwraca na siebie uwag Krasnow, ktry stale chlipa i
wyciera nos w przeogromnych rozmiarw chustk. Na pocztku wieczoru oznajmi, e
pragnie odczyta od powicon pamici nieboszczyka, i zdy zadeklamowa pierwsze
dwie strofy, nim Berdyczowski mu przerwa, zwracajc uwag, e podobne wystpienie jest
nie na miejscu. Strofy brzmiay nastpujco:

Pad w kwiecie wieku i sawy


Soczewki i wiata artysta.
Zabysn losu miecz krwawy,
Bo tak chcia zbrodniczy sadysta.

Zgas pomie przez bogw natchniony,


Zdmuchnity przez ciemne moce,
I wiat si pogry, zdumiony,
W nieprzeniknionej pomroce.

Inspektor Bubiencow znw przyjecha ostatni i znw nie raczy nikogo przeprasza,
gdzieby tam to Lagrange rozpywa si w kwiecistych usprawiedliwieniach, proszc o
wybaczenie, e odrywa zapracowanego czowieka od spraw wagi pastwowej.
C, spenia pan swj obowizek rzuci ze znudzeniem Bubiencow, biorc od
sekretarza teczk z papierami i sadowic si w fotelu. Mam tylko nadziej, e to nie potrwa
dugo.
Wczorajszegom dnia rozmawia z wami i znienacka nasza na mnie straszna godzina
mierci. Wszyscy bowiem znikamy, wszyscy pomrzemy, krlowie i ksita, bogaci i
ubodzy, i wszelakie istnienie ludzkie powiedzia z uczuciem Tichon Jeriemiejewicz i po
tych aobnych sowach rozpocz si waciwy eksperyment.
Feliks Stanisawowicz od razu chwyci byka za rogi.
Panie i panowie, prosz do salonu. Mwic to, pchn drzwi prowadzce do
ssiedniego pomieszczenia.
Cakiem tak jak poprzedniego dnia gocie opucili bawialni i przenieli si do sali
wystawowej. Dzi co prawda fotografii tam nie byo, zostay tylko osierocone papierowe
paseczki z tytuami bezpowrotnie utraconych dzie.
Policmajster zatrzyma si przy podpisie Nad zatok.
Mam nadziej, e wszyscy pamitaj trzy fotografie, ktre wisiay tu, tu i tu Lagrange
trzykrotnie dotkn palcem nagiej tapety a przedstawiay pewn nieubran osob.
Odpowiedziao mu milczenie.
Wiem, e twarz modelki na adnym ze zdj fotograficznych nie bya w peni
widoczna, chciabym jednak, eby pastwo wsplnym wysikiem sprbowali odtworzy
niektre rysy. Dla ledztwa okrelenie tosamoci tej kobiety jest spraw nadzwyczajnej
wagi. A moe kto z obecnych j zna?
Policmajster popatrzy wprost na ksiniczk Tielianow, ale ta nie zauwaya jego
badawczego spojrzenia, bo w ogle nie patrzya na niego, tylko na Bubiencowa. Ten za
siedzia z dala od wszystkich i w skupieniu studiowa jaki papier.
No c, znakomicie przecigle i zowieszczo powiedzia Lagrange. Pjdziemy w
takim razie drog powoln i niedelikatn. Bdziemy odtwarza wygld modelki stopniowo,
zwracajc uwag zwaszcza na te partie, ktre zazwyczaj s ukryte pod odzieniem, bo o
twarzy raczej niewiele si dowiemy. Zaczniemy jednak od gowy. Jakiego koloru wosy miaa
ta osoba?
Jasne, ze zocistym odcieniem powiedziaa marszakowa. Bardzo gste i nieco
krcone.
Doskonale. Policmajster kiwn gow. Dzikuj pani, Eugenio Anatoljewno. Takie
mniej wicej? wskaza palcem loki spywajce spod kapelusika panny Nainy.
Bardzo podobne wymamrotaa zarumieniona hrabina.
Szyja. Co powiecie pastwo o szyi? spyta Feliks Stanisawowicz, wzdychajc z min
czowieka, ktrego cierpliwo jest na wyczerpaniu. Nastpnie moliwie najbardziej
szczegowo omwimy ramiona, plecy, biust, brzuch, nogi. I inne czci ciaa, z biodrami i
poladkami wcznie, bez tego w aden sposb si nie obejdziemy.
W gosie Lagrangea zabrzmiaa pogrka, a krpujce sowo poladki wymwi
piewnie, ze szczeglnym naciskiem.
A moe jednak obejdziemy si bez tego? zwrci si policmajster ju wprost do Nainy
Gieorgijewny.
Ta umiechaa si spokojnie, wyranie rozkoszujc si i zwrconymi na ni spojrzeniami,
i oglnym zmieszaniem. Sama nie okazywaa nawet najmniejszych ladw zawstydzenia,
ktre wczoraj w tym samym miejscu niemal wycisno jej zy z oczu.
No wic przypumy, e ustalicie, jak wyglday piersi i poladki. Wzruszya
ramionami. A dalej co? Zaczniecie rozbiera do goa wszystkie mieszkanki guberni i
urzdza ogldziny?
Czemu wszystkie? wycedzi Lagrange. Tylko te, ktre mamy na licie
podejrzanych. I ogldziny nie bd potrzebne, po co nam taki skandal? Wystarczy porwna
pewne znaki szczeglne. Przecie obecne przesuchanie to czysta formalno, ma na celu
wycznie sporzdzenie protokou. Rozmawiaem ju wczeniej z niektrymi z obecnych i
wiem midzy innymi, e na prawym poladku interesujca nas osoba ma dwa wyrane
pieprzyki, a poniej piersi jasn plamk pigmentow wielkoci prublwki. Nie zdaje sobie
pani sprawy, ksiniczko, jak spostrzegawcze jest mskie oko, kiedy chodzi o takie
szczegliki.
To ruszyo nawet nieugit pann Nain oblaa si rumiecem i nie wiedziaa, co
odrzec. Z pomoc pospieszya jej Lisicyna.
Ach, panowie, a co my tak tu wci o jednych i tych samych fotografiach!
zaszczebiotaa, prbujc skierowa nieprzyjemn rozmow na inne tory. Tu przecie byo
tyle cudownych pejzay! O tam, na przykad, wisiaa zachwycajca wprost praca, do tej pory
jestem pod wraeniem. Nie pamitacie pastwo? Nazywaa si Deszczowy poranek. Co za
ekspresja, co za gra wiata i cienia!
Matwiej Bencjonowicz spojrza na nie w por wyrywajc si dam z wyranym
niezadowoleniem, a Lagrange gronie zmarszczy brwi, majc zamiar przywoa szczebiotk
do porzdku, za to Naina Gieorgijewna wyranie ucieszya si ze zmiany tematu.
No prosz, jeli ju o czym warto by porozmawia, to o tym ciekawym obrazku!
wykrzykna, miejc si. Ja te wczoraj zwrciam na niego szczegln uwag, chocia nie
z powodu ekspresji. Tam, askawa pani, najbardziej rzucaa si w oczy wcale nie gra wiata i
cienia, tylko pewien niezwykle interesujcy szczeg...
Dosy! rykn czerwony z wciekoci Lagrange. Nie uda si pani zbi mnie z
tropu! Cae to krcenie nic nie da, tylko na darmo tracimy czas.
Zaiste oznajmi Zbawieny. Powiedziano bowiem: Bogosawieni, ktrzy uszy
swoje zatykaj, by niemoebnego nie sucha. I powiedziano jeszcze: Wrd bezrozumnych
bacz czasu swego.
Tak, Lagrange, pan rzeczywicie na prno traci czas powiedzia nagle Bubiencow,
odrywajc si od papierw. Jak Boga kocham, ja mam spraw po prostu zatrzsienie, a pan
tu z tym melodramatem... Przecie dopiero co mi pan meldowa, e ma niepodwaalny
dowd. Wykadaj go pan i po krzyku.
Syszc to, podprokurator Berdyczowski, ktremu nie byo nic wiadomo ani o
niepodwaalnym dowodzie, ani o samym fakcie skadania przez policmajstra jakich
meldunkw inspektorowi Synodu, spojrza surowo na Lagrangea. Ten za, stropiony i nie
wiedzc, przed kim usprawiedliwia si najpierw, zwrci si do obu przedstawicieli wadzy
naraz.
Wodzimierzu Bencjonowiczu, ja przecie chciaem moliwie najplastyczniej
odmalowa zbrodni, odtworzy ca jej logik. I to z miosierdzia. Chciaem da przestpcy
szans na okazanie skruchy. Mylaem tak: teraz ustalimy, e na zdjciach bya ksiniczka
Tielianowa, Szyriajew wybuchnie, zacznie si za ni wstawia i przyzna si...
Wszyscy z krzykiem odskoczyli od Stiepana Trofimowicza. On za sta jak skamieniay i
tylko szybko obraca gow to w prawo, to w lewo.
Przyzna si? wsiad na policmajstra Berdyczowski. Podobno ma pan dowd przeciw
Szyriajewowi?
Panie prokuratorze, nie zdyem zameldowa... to znaczy, nie ebym nie zdy...
zabekota Lagrange. Ja tak dla efektu, moja wina.
Ale co takiego? Mw pan z sensem! krzykn na niego podprokurator.
Feliks Stanisawowicz otar spocone czoo.
Co tu mwi, sprawa jest jasna. Szyriajew jest zakochany w Tielianowej, marzy, eby
si z ni oeni. A tu pojawi si stoeczny pogromca serc, Poggio. Rozkocha, zawrci w
gowie, uwid. Jest zupenie jasne, e do tych aktw pozowaa mu wanie ona. Szyriajew i
przedtem wiedzia, co czy Poggia i Tielianowa, albo przynajmniej si tego domyla, ale co
innego tylko sobie co wyobraa, a co innego zobaczy oczywisty dowd, na dodatek o tak
skandalicznym charakterze. Nie podejmuj si roztrzsa motyww, dla ktrych Poggio
zdecydowa si na ten nieprzyzwoity wyskok, bo nie ma to bezporedniego zwizku z
badanym przestpstwem. Wczoraj na oczach wszystkich Szyriajew rzuci si na rywala z
piciami i pewnie zabiby go tu na miejscu, gdyby nie zosta odcignity. Zaczeka wic do
nocy, dosta si do mieszkania i doprowadzi spraw do koca. A potem, wci niesyty
zemsty, zmiady wszystkie owoce twrczoci swojego zaciekego wroga i sam aparat, z
pomoc ktrego Poggio tak ciko go obrazi.
Ale o tym wszystkim mwilimy ju wczeniej z niezadowoleniem zauway
Berdyczowski. To wersja prawdopodobna, ale zbudowana na samych przypuszczeniach.
Gdzie tu niepodwaalny dowd?
Panie prokuratorze, obiecaem panu, e sprawdz alibi wszystkich zasadniczych
figurantw. I wanie tym moi agenci dzi si zajmowali. Pan Piotr Tielianow wczoraj upi si
w sztok, krzycza i paka do pnej nocy, a potem sudzy trzewili go naparem. To alibi. Pan
Sytnikow prosto std uda si na ulic Warszawsk do zakadu madame Gruber i przebywa
tam do samego rana w towarzystwie niejakiej Zemfiry, wedle paszportu zwanej Matrion
Siczkin. To te alibi.
A to ci dwupalczasty! powiedzia Bubiencow i a zagwizda. Zao si, e Zemfira
Siczkina z wygldu chocia troch przypomina pann Nain, na ktr Jego Rozwano od
dawna ju si oblizuje.
Donat Abramowicz osupia i pozostawi t supozycj bez odpowiedzi, ale rzuci na
Bubiencowa takie spojrzenie, e stao si jasne: przypuszczenie przenikliwego psychologa
byo trafne.
No, a co do pana Szyriajewa policmajster mimo wszystko poszed na efekt to on
adnego alibi nie ma. Co wicej, ustalono z ca pewnoci, e nie wrci do Drozdowki na
nocleg, w adnym hotelu w miecie si nie zatrzyma i u nikogo z tutejszych znajomych te
si nie pojawi. Pan pozwoli, e zapytam zwrci si surowo do Stiepana Trofimowicza
gdzie i jak spdzi pan minion noc?
Szyriajew opuci gow i milcza. Pier unosia mu si ciko i opadaa.
Panowie, prosz bardzo, oto niepodwaalny dowd, rwnoznaczny przyznaniu.
Lagrange obrazowym gestem pokaza Berdyczowskiemu i Bubiencowowi
zdemaskowanego zbrodniarza, po czym trzykrotnie zaklaska gono w donie.
Weszo dwch policjantw, najwidoczniej z gry o wszystkim uprzedzonych, bo od razu
podeszli do Szyriajewa i wzili go pod rce. Aresztant wzdrygn si caym ciaem, ale i tym
razem nic nie powiedzia.
Doprowadzi na komend rozkaza policmajster. Umieci w szlacheckiej.
Niedugo przyjedziemy z panem Berdyczowskim i przesuchamy.
Szyriajewa poprowadzono do wyjcia. Obraca si wci, eby popatrze na ksiniczk,
ona za przygldaa mu si z dziwnym umiechem, osobliwie jak na ni mikkim i niemale
pieszczotliwym. Nie zamienili ze sob ani sowa.
Kiedy aresztanta wyprowadzono, Zbawieny przeegna si i rzek:
Nie popuszcza nazbyt dugo zo czynicym, ale raczej wydawa ich na mki.
Jak wida skromnie powiedzia Lagrange, zwracajc si przede wszystkim do
Bubiencowa i Berdyczowskiego dochodzenie rzeczywicie zajo mi niewiele czasu. Panie i
panowie, dzikuj wszystkim za pomoc w ledztwie i prosz o wybaczenie, jeli naraziem
pastwa na kilka nieprzyjemnych chwil.
Te powcigliwe i szlachetne sowa zostay wypowiedziane z odpowiednim do sytuacji
dostojestwem i kiedy odezwaa si panna Naina, wszyscy z pocztku uznali, e ma na myli
wanie Feliksa Stanisawowicza.
Oto co znaczy szlachetny czowiek, nie taki jak inni powiedziaa z zadum, jakby do
siebie, i nagle podniosa gos. Niestety, panowie stre prawa, wypadnie wam uwolni
Stiepana Trofimowicza. Specjalnie chciaam go wyprbowa powie czy nie powie? I
patrzcie, nie powiedzia! Jestem pewna, e na katorg by poszed, a nie wyda... Nie popeni
on adnego zabjstwa, bo ca minion noc spdzi u mnie. Jeli mao wam moich sw
przesuchajcie pokojwk. Kiedy wczoraj rzuci si tu w obronie mojej czci, co we mnie
drgno... No tak, ale to nie wasza sprawa. Co tak oczy wybauszylicie?
Rozemiaa si w niezwykle nieprzyjemny sposb i dziwnie spojrzaa na Bubiencowa,
jednoczenie wyzywajco i bagalnie. Ten umiechn si bez sowa, jakby czekajc, czy nie
dojdzie do jeszcze jakich wyzna. Kiedy jednak stao si jasne, e wszystko zostao
powiedziane, eksperyment ledczy ostatecznie spali na panewce, a Lagrange zupenie straci
rezon i nawet dar mowy inspektor spyta ironicznie przedstawicieli wadz:
No jak, po koncercie? Mona i? Sraczyca, przynie no paszcz.
Sekretarz pokornie wyskoczy z salonu i po pminucie wrci, ju w kapturze, a swemu
panu poda lekki aksamitny paszcz z pelerynk i czapk.
Mam zaszczyt... sardonicznie ukoni si Bubiencow i skierowa do wyjcia.
Od tyu w swoim eleganckim stroju wyglda zupenie jak fircykowaty oficer gwardii,
ktrym, prawd mwic, do niedawna jeszcze by.
Ten sam paszcz gono i piewnie powiedziaa Naina Gieorgijewna. Ta sama
czapka. Jake ona janiaa w wietle ksiyca...!
Trudno byo orzec, czy panna Tielianowa odgrywa niepocieszon Ofeli, czy
rzeczywicie stracia rozum i majaczy.
Wyjedziemy z waszego zgniego bocka. Moe pobierzemy si i nawet bd miaa
dzieci. Wtedy wszystko zostanie mi wybaczone bredzia wci ksiniczka. Ale najpierw
trzeba pospaca dugi, eby wszystko byo sprawiedliwie. Prawda, panie Wodzimierzu?
Bubiencow, stojcy ju w samych drzwiach, obejrza si na ni z wesoym zdziwieniem.
A wtedy Naina Gieorgijewna majestatycznie przesza koo niego, z lekka otarszy si
ramieniem, i znika w bawialni. Wygldao na to, e jednak nauczya si opuszcza scen nie
biegiem, tylko zwykym krokiem.
elaaazna panna powiedzia przecigle i z wyranym zachwytem Sytnikow. Nie
wiem, komu ona ma zamiar spaca dugi, ale nie chciabym by na jego miejscu.
Nnno tak podsumowa Berdyczowski. A Szyriajewa, drogi panie Feliksie, trzeba
bdzie wypuci.
Policmajster wymamrota:
To jeszcze nic nie znaczy. Przesucha jednak koniecznie trzeba. I Szyriajewa, i
Tielianow, i pokojwk. Moe ma miejsce zmowa przestpcza. Od takiej histerycznej i
nieprzyzwoitej osoby mona oczekiwa najrozmaitszych wygibasw.
Nikt go ju jednak nie sucha. Uczestnicy eksperymentu jeden za drugim ruszyli do
wyjcia.

***

Polina Andriejewna Lisicyna wrcia na kwater u pukownikowej bardzo zatroskana.


Unikna rozmw i wypytywa, gdy szacowna Antonina Iwanowna pooya si zaraz po
kolacji i o tej pnej godzinie ju sodko spaa.
Znalazszy si w swoim pokoju, rudowosa dama rozebraa si szybko, ale nie wzia si
do wieczornej toalety, jak naleaoby oczekiwa, lecz wycigna z sakwojaa zawinitko z
czarnym strojem i w niewiele wicej ni minut przeobrazia si w pokorn siostr Pelagi.
Cichutkim krokiem przesza przez korytarz i kuchennymi drzwiami wymkna si na ulic.
Bezksiycowa, wietrzna noc chtnie przyja czarno ubran zakonnic w swoje rwnie
czarne objcia i Pelagia jak niemal niedostrzegalny cie ruszya wzdu picych domw.
Z jej punktu widzenia eksperyment ledczy policmajstra Lagrangea okaza si
poyteczny, i to bardzo do tego stopnia, e postanowia natychmiast porozmawia z Nain
Gieorgijewn w cztery oczy, nie czekajc do jutra. Zagadkowe zdjcie zatytuowane
Deszczowy poranek nie zostawio adnego ladu w pamici Poliny Andriejewny, a
tymczasem instynkt jej podpowiada, e tam wanie moe kry si klucz do caej tej
brzydkiej historii. Oczywicie moga uda si do ksiniczki wprost od poczmistrzowej, pod
postaci pani Lisicynej, ale przyzwoite damy nie rozjedaj samotnie po nocnym miecie, a
tym bardziej nie chodz pieszo, to by zbytnio rzucao si w oczy, mao kto natomiast zwrci
uwag na skromn mniszeczk.
I trzeba byo do daleko, do samego brzegu Rzeki, gdzie sta stary dom, ktry panna
Naina otrzymaa w spadku. Zbliaa si pnoc. O tej porze w Zawosku nie pi tylko
zakochani i posterunkowi (ci zreszt te pi, tyle e w budkach straniczych), dlatego po
drodze zakonnica nie spotkaa ywej duszy.
Dziwnie wyglda nasze spokojne miasto w brzydk, jesienn noc. Jakby na wezwanie
jakiej tajemniczej siy caa ludno ulotnia si w nieznan dal i zostay tylko ciemne domy z
czarnymi oknami, dopalajce si latarnie i absurdalnie wygldajce dzwonnice z
osieroconymi krzyami. A kiedy rozdygotane nerwy pchaj czowiekowi do gowy wszelkie
moliwe gupstwa, bardzo atwo mona sobie wyobrazi, e noc w Zawosku doszo do
zmiany wadzy i do samego witu, pki nie wrc soce i wiato, bd tu rzdzi siy
ciemnoci, po ktrych mona oczekiwa wszelkich paskudztw i garstw.
W ogle le byo w miecie. Pusto, martwo, niespokojnie.
IX

Noc. Rzeka

Kiedy Pelagia skrcia w zauek Warrawkiski, prowadzcy do domu ksiniczki


Tielianowej, niebo bezgonie przez co byo to jeszcze straszniejsze zapono olepiajc
byskawic, po ktrej ciemno wydaa si tak gsta, e mniszka przestaa rozrnia zarysy
domw i mimo woli si zatrzymaa. Ledwie oczy przywyky, zrobia kilka krokw znw
biay wybuch i znw trzeba byo, zmruywszy oczy, czeka, a rozszerz si poraone
piekieln jasnoci renice. Ale tym razem z daleka dobieg przetaczajcy si z wolna oskot
gromu.
I tak ju szo dalej: dziesi, dwadziecia krokw w piekielnych ciemnociach, potem
chwila szaleczego, szataskiego blasku i znw ciemno, wypeniona guchym
porykiwaniem nadcigajcej nad miasto burzy.
Dom odnalaza z atwoci. To on wanie zamyka zauek Warrawkiski. Kolejna
byskawica owietlia malek will z martw, zabit deskami mansard, drewniany pot, a za
nim drzewa z limi o odwrconych przez porywisty wiatr biaych spodach. Kiedy ucich
oskot gromu, dao si sysze, jak gdzie za domem, za drzewami, z rozdranieniem szumi
zaniepokojona Rzeka. Tu brzeg wznosi si szczeglnie wysoko, a gi zway o prawie
trzysta sni, tote w najspokojniejsze nawet dni cinity nurt opywa urwisko, pienic si i
burzc, w niepogod za Rzeka w ogle wciekaa si tak, jakby gniewaa si na miasto, ktre
j przygnioto, i chciaa je zwali w swoje pieniste wody, podmywszy przedtem
znienawidzony jar.
Sad zaczyna si za domem, a potem jako niepostrzeenie przechodzi w brzozowy
zagajnik, gdzie w pogodne wieczory lubia spacerowa zawoska publiczno bo zaiste
cudownie pikny by widok, otwierajcy si z urwiska na ogrom rzeki. Byo oczywiste, e
zagajnik jest skazany, e za rok, dwa, najwyej pi Rzeka podmyje go, zwali i uniesie z
prdem w d, do samego Morza Kaspijskiego albo i dalej. Fala wyrzuci namoky i
przesycony sol pie brzozowy na daleki perski brzeg i zbior si smagli ludzie, by popatrzy
na takie dziwowisko. Po wiosennej powodzi jedna z brzz zacza si ju zsuwa ze
stromizny, ale utrzymaa si ostatni odnog korzenia, zawisa nad bystrzyn, podobna do
biaego palca wskazujcego. Co zuchwalsi mali chopcy odwaali si na niej huta i wielu
mwio, e trzeba drzewo zepchn w d, bo inaczej dojdzie do nieszczcia, ale wci jako
nikt nie mg si na to zdoby.
Pelagia wzdrygna si pod podmuchem wiatru, postaa przy furtce, patrzc w ciemne
okna. Wygldao na to, e wypadnie zbudzi pann Nain. Niezrcznie jako, ale jak mus, to
mus.
Furtka otworzya si z terkotem. Wielogonie, niczym klawisze rozeschego fortepianu,
zaskrzypiay stopnie starego ganku. Mniszka wsuchaa si: czy nie dojd z wewntrz jakie
dwiki? Cicho. A moe nikogo nie ma?
Zdecydowanie chwycia za mosin koatk zastpujc dzwonek i gono zastukaa.
Znw wytya such.
Nie, kto tam jednak by czy to rozleg si jaki gos, czy moe skrzypny zawiasy u
drzwi?
Otwrzcie! zawoaa siostra. To ja, siostra Pelagia z archijerejskiego dworu!
Sycha co? Nie, ani szmeru.
Szarpna drzwi zamknite na zasuw. Czyli s w domu, ale pi, nie sysz. Albo
sysz, tylko nie chc wpuci.
Pelagia znw zastukaa, troch duej, dajc do zrozumienia, e nie odejdzie z kwitkiem.
Mosidz grzmia tak dwicznie, e kto, albo gospodyni, albo pokojwka, powinien by si
obudzi.
I znw skd z gbi domu, ju wyraniej, doszed uszu Pelagii cichy, jakby
przyzywajcy gos. Rzekby, e kto cicho zanuci kawaek jakiej melodii i zamilk.
To ju byo zupenie dziwne.
Pelagia zesza z ganku, przemkna pod oknami. Jak naleao oczekiwa, byy uchylone
wieczorem przed burz zrobio si duszno. Podkasawszy habit niemal do pasa, mniszka
wspia si na stopie, uchwycia parapetu i pchna ram.
Ale co z tego ciemno, cho oko wykol!
Hej! bojaliwie zawoaa Pelagia. Jest tam kto? Panno Naino! Jest tam pani? Panno
Naino!
adnej odpowiedzi, tylko podoga skrzypna moe kto si poruszy, moe po prostu
dom westchn.
Siostra przeegnaa si i w tym samym momencie niebo rozwietli jaskrawy wybuch, od
ktrego w pokoju pojaniao jak w soneczne popoudnie. Nie na dugo, na sekund, ale
Pelagia zdya zobaczy malek bawialni i porodku, na pododze, co biaego,
podunego.
Matko Przenajwitsza, Bogarodzico, poratuj i zmiuj si wymamrotaa i zacza
wdrapywa si na parapet.
adna mi elazna panna! Wrcia do domu i zemdlaa. I nic dziwnego, po takich
przejciach! Ale co z pokojwk?
Pelagia przykucna, pomacaa wok rkami, trafia na co ciepego. Cienka tkanina
bluzki, mikka pier, twarz. Siostra wyja z torebki u pasa zapaki fosforowe, potara.
Ale nie bya to adna Naina Gieorgijewna, tylko zupenie nieznajoma okrgolica
dziewczyna o prostych wosach, w nocnej koszuli i chusteczce narzuconej na ramiona.
Pewnie pokojwka. Dziewczyna miaa zamknite oczy, za to usta na wp otwarte. Wosy
wyglday dziwnie przy kocach jakby jasne, a wyej, nad czoem, czarne i byszczce.
Pelagia dotkna ich i z krzykiem cofna rk. Mokro. Jej palce te poczerniay. Krew!
W tej chwili zapaka zgasa i Pelagia na czworakach, tak jak bya, cofna si w stron
okna. Okulary z cichym stukiem spady na podog, ale nie miaa ochoty po nie wraca.
Przewali si przez parapet i ucieka na zamanie karku z tego strasznego, milczcego
domu!
Ale znowu rozleg si ten sam dwik co przed chwil cichy, jakby przyzywajcy gos.
Tylko teraz sycha byo, e to nie woanie ani piew, tylko saby jk. Doszed on skd z
ciemnego wntrza domu, zatem ucieka w aden sposb nie byo mona.
Mniszka z zamierajcym sercem wyprostowaa si, szybko przeegnaa lew poow
piersi i zwrcia si w myli z modlitw do swej patronki, witej Pelagii, ktr niepokoia
tylko w razie absolutnie skrajnej koniecznoci.
Mdl si o mnie do Boga, wita Boa pokutnico Pelagio, jako i ja sercem caym do
ciebie, prdkiej pomocnicy i opiekuna duszy mojej, przybiegam...
I od razu pomoga jej mczennica, przepikna Rzymianka w spiowym byku spalona.
Sabiutka byskawica na chwil rozjania mrok i Pelagia zobaczya na parapecie wiec w
mosinym lichtarzu. By to dobry znak, dodajcy otuchy.
Zapaka zamaa si w drcych palcach, po niej i druga, ale od trzeciej wieczka
zapona i teraz mona byo lepiej si rozejrze.
Pierwsz rzecz, ktra rzucia si w oczy, by wyrany lad buta na parapecie, noskiem do
wntrza. Pelagia zdecydowanym ruchem odwrcia si plecami do okna i wyej podniosa
rk z lichtarzem. Teraz wida byo, e wok gowy pokojwki rozlaa si ciemna kaua.
Poyskiway zgubione okulary. Pelagia podniosa je i zobaczya, e lewe szkieko pko, ale
nie przeja si nie miaa do tego gowy.
Obraz zarysowywa si nastpujcy: noc, kiedy mieszkacy domu leeli ju w kach,
kto wlaz przez okno i widocznie narobi haasu; pokojwka, usyszawszy odgos, wysza i
otrzymaa cios w gow czym cikim.
Pelagia przysiada, palcami dotkna skroni w miejscu, gdzie powinna pulsowa yka.
Nie pulsowaa, dziewczyna bya martwa. Zakonnica wymamrotaa modlitw, ale bez
stosownego skupienia, bo cay czas wytaa such.
Znw jk, i to blisko, jakie dziesi krokw.
Stpna naprzd raz, drugi, trzeci, gotowa przy pierwszym sygnale niebezpieczestwa
rzuci wiec i wycofa si biegiem do otwartego okna.
Przed ni czernia otwr drzwi.
Korytarz?
Pelagia zrobia jeszcze jeden krok i zobaczya Nain Gieorgijewn.
Ksiniczka leaa w korytarzu na pododze, tu obok wejcia do bawialni.
Miaa na sobie peniuar i koronkowy czepek. Wyszywany aksamitny pantofelek bez pitki
wala si z boku. Dalej, w gbi korytarza, wida byo uchylone drzwi, najpewniej
prowadzce do sypialni. Ale Pelagia nie moga teraz zastanawia si nad rozmieszczeniem
pokoi czepek panny Nainy by cakiem przesiknity krwi, a ogromne oczy pogromczyni
serc spoglday w gr zupenie nieruchomo; odbijay si w nich dwa malekie ogniki. I
jeszcze siostra zobaczya wielki kamie, czerniejcy na pododze troszeczk dalej. Mimo woli
przypomniaa sobie lecego pod drzewem martwego Chapaja i przeegnaa si.
Naina Gieorgijewna ya jeszcze, ale umieraa zakonnica zrozumiaa to od razu, ledwie
namacaa palcami ostry brzeg zmiadonej koci ciemieniowej. W swoim czasie, kiedy
Pelagia przechodzia nowicjat, pierwszym jej wiczeniem bya praca w szpitaliku
klasztornym, tak e dowiadczenia w sprawach medycznych jej nie brakowao.
Dugie rzsy drgny, wzrok umierajcej powoli, jakby niechtnie, skupi si na
zakonnicy.
A, siostra Pelagia. Naina Gieorgijewna nie zdziwia si wcale, a nawet jakby si
uradowaa, ale te niezbyt mocno, ot tak, w miar.
Wyranie, nieco przecigajc sowa (tak bywa przy urazach czaszki), powiedziaa:
Zaraz umr. I jakby nieco zdziwiona wasnymi sowami dodaa: Ja to czuj. I nic
szczeglnego. W ogle si nie boj. Nawet nie boli.
Pobiegn, wezw pomoc chlipna Pelagia.
Nie trzeba, ju po wszystkim. Nie chc by znowu sama w ciemnoci.
Kto tak pani...
Nie widziaam... Szelest. Zawoaam Duniasza milczy. Wyszam popatrze
uderzenie. Potem nic. Potem sysz gdzie daleko, daleko kobiecy gos. Woa: Panno
Naino! A nikogo nie ma. Ciemno. Myl: gdzie ja jestem, co si ze mn dzieje...?
Ksiniczka poruszya kcikami warg, widocznie chciaa si umiechn. To dobrze, e
umieram. To najlepsze, co mogo si zdarzy. A to, e siostra jest tutaj, to znak, cud Boski.
To znaczy, e On mi wybacza. Winna jestem przed Nim. Nie zd opowiedzie, ju
wszystko odpywa. Siostro, po prostu odpu mi grzechy. Nie szkodzi, e nie jeste ksidzem,
wszystko jedno... osoba duchowna.
Pelagia, szczekajc zbami, zacza wygasza przepisane sowa:
Kroplom deszczu podobne ze i mae dni moje letnim czasem marniej, nikn ju z
wolna, Wadco, wybaw mnie...
Naina Gieorgijewna powtarzaa: Zmiuj si, zmiuj si... ale coraz ciszej. Z kad
chwil ubywao jej si. Kiedy mniszka skoczya odmawia kanon, ksiniczka ju nie moga
doby z siebie sw i tylko umiechaa si sabo.
Pelagia nachylia si i spytaa:
Co byo na fotografii? Tej z deszczowym porankiem?
Zdawao si, e odpowiedzi ju nie bdzie. Ale po minucie blade wargi si poruszyy.
Tam osika...
Co osika?
y... wa. I mo... tyka.
Kto ywa? Jaka motyka?
Z tyu zaskrzypiaa podoga, i to nie cichutko jak przedtem, ale cakiem mocno, jakby pod
czyj cik stop.
Pelagia odwrcia si i cicho krzykna. Z ciemnej framugi drzwi do sypialni, powoli,
niczym w strasznym nie, wypywaa czarna sylwetka.
Aaa! Zakonnica zachysna si krzykiem i upucia wiec, ktra od razu zgasa.
Najpewniej tylko to uratowao Pelagi. Zapada zupena ciemno, w ktrej rozleg si
odgos szybkich krokw i wprost nad gow skulonej mniszki, owiawszy jej czoo fal
powietrza, wisno co cikiego.
Siostra, nie wstajc, odwrcia si i rzucia do bawialni. Tam te byo zupenie czarno, w
mroku tylko trzy szare prostokty okien odcinay si mtnie. Z tyu dochodzi czyj ochrypy
oddech, szuranie ng po wywoskowanej pododze. Ani Pelagia, ani jej przeladowca nie
mogli si wzajemnie widzie. Bojc si zdradzi jakim dwikiem, siostra zastyga na
miejscu, wpatrzona w ciemno. Puk-puk-puk tuko si jej biedne serduszko i ten dwik
niczym omot bbna wypenia, tak przynajmniej zdawao si Pelagii, ca bawialni.
Kto porusza si w ciemnoci, kto zblia si korytarzem. Znw co wisno: sssszszsz!
I jeszcze raz, ju bliej: sssszszsz!
To on na lepo wymachuje pak, czy co tam ma zrozumiaa Pelagia. Duej zostawa
na miejscu nie moga. Odwrcia si i skoczya ku rodkowemu szaremu prostoktowi. Po
drodze przewrcia krzeso, przeklinajc swoj zwyk niezrczno, ale jako utrzymaa si
na nogach. Za to tamten, biegnc w lad za ni, chyba potkn si o krzeso i z oskotem upad
na podog. Zwyky czowiek krzyknby albo zakl, lecz ten nawet si nie odezwa.
Pelagia wdrapaa si na parapet, zaczepia po habitu o wystp. Szarpna z caej siy, ale
gruba tkanina nie poddaa si. Z tyu mocna rka chwycia mniszk za konierz i od tego
dotknicia siy czernicy jakby si zdziesiciokrotniy. Szarpna si mocno, habit zatrzeszcza
w podoku i przy konierzu, a Pelagia Bg jednak ustrzeg zwalia si na zewntrz. Sama
nie zdawaa sobie sprawy, czy mocno si uderzya. Zerwaa si. Popatrzya w prawo, w lewo.
Po prawej furtka i ulica. Tam nie mona. Zanim otworzy furtk on j schwyta. A jeli
nawet zdy wyskoczy na ulic, to w habicie i tak nie ucieknie.
Ta myl przemkna jej przez gow w uamku sekundy, a w nastpnym uamku teje
sekundy Pelagia ju biega w lewo, za wgie domu.
Z gry, bez adnego ostrzeenia, lun deszcz tak gstymi strugami, e siostra omal si
nie zachysna. Teraz ju w ogle nic nie mona byo zobaczy. Biega przez sad, przez
zagajnik, wycignwszy przed siebie rce, eby nie wpa na pie.
Gdzie blisko uderzy piorun. Pelagia obejrzaa si w biegu i zobaczya biae pnie,
szklist cian deszczu i jakie dwadziecia krokw za sob co czarnego, rozczapierzonego,
ruchomego.
A cakiem nie byo gdzie si podzia. Jeszcze dziesi krokw i w twarz powiao
przepaci. Pelagia nie zobaczya urwiska, tylko wanie poczua jego powiew. Rzeki za w
oguszajcym plusku ulewy nie byo sycha.
Przed ni czerniaa przepa, za ni czapay po kauach czyje stopy, niezbyt spiesznie,
bo przeladowca rozumia doskonale, e mniszka nie ma dokd ucieka, i widocznie sdzi,
e mogaby si skry gdzie pod krzakiem.
Z lewej co ledwie ledwie bielao w mroku. Jaki palec wskazywa na wprost i nieco w
gr, tam gdzie wieczorami zapala si pierwsza gwiazda.
Brzoza! Ta, co zawisa nad urwiskiem!
Pelagia podbiega do na wp obalonego drzewa, opucia si na czworaki i poczogaa
naprzd, starajc si nie myle o tym, e ma pod sob dwadziecia sni pustki. Dotara do
korony i zastyga, obja mocniej pie, przytulia si policzkiem do mokrej, szorstkiej kory.
Wida j z brzegu czy nie?
Oczywicie, e wida czarne na biaym!
Pelagia gwatownie zerwaa si, usiada, zwiesia nogi w przepa. Szarpna czarn
chustk, rzucia w d. Zacza ciga przez gow habit, ale ten, ciki, namoky, lecie w
ciemno nie chcia, czepia si okci, podbrdka. Kiedy wreszcie si podda, to z zemsty
zabra ze sob okulary. Ale co za poytek z okularw, kiedy i tak nic nie wida!
Pelagia odwrcia si twarz do brzegu i usiada, przyciskajc si plecami do grubego
uamanego konara. Bya w samej tylko pciennej koszulce i draa na caym ciele, ale nie z
zimna, tylko z lodowatego, przenikajcego do szpiku koci przeraenia.
Opiekunko, opiekunko... szeptaa i w aden sposb nie moga sobie przypomnie
dalszego cigu modlitwy do Przenajwitszej Matki Boskiej.
Twarz zalewa jej deszcz, ktrego strugi biy w skonie sterczcy pie, daleko w dole
omotaa Rzeka, ale wytony such Pelagii wyawia te inne dwiki.
Uderzenia drewna o drewno. Kroki. Trzask gazek.
Kiedy to si wreszcie skoczy powiedziaa do siebie Pelagia. To nie moe trwa
wiecznie. Tamten pokrci si, pokrci i pjdzie.
Ale czas jakby stan w miejscu. Moe to wanie jest koniec wiata pomylaa nagle
mniszka. Moe wszystko tak wanie si skoczy: mrok, upusty niebieskie, rozdzierajce
serce przeraenie, kroki w ciemnoci wszystko jedno, niczego straszniejszego ju si nie
wymyli.
Ach, byskawica, byskawica e te musiaa przeci niebo wanie teraz! Przecie
burza ju prawie odesza w stron zarzecznych lasw, zostay tylko deszcz i wiatr.
Ale zagajnik rozwietli si poegnalnym byskiem i Pelagia zobaczya bliziusieko,
midzy byszczcymi od wody krzakami, czarn posta. A jeszcze gorsze byo, e j, Pelagi,
te zauwaono.
Kroki zbliyy si. Brzoza zakoysaa pod ciarem czyjej stopy.
Mniszka, pomagajc sobie rkami, popeza na poladkach dalej i dalej. Pie zaskrzypia,
ugi si. Teraz stercza nad urwiskiem ju nie skonie, tylko rwnolegle do Rzeki.
Poszedby pan sobie! zawoaa Pelagia drcym gosem, bo nie miaa ju siy znosi
milczenia. Nie wiem, kim pan jest, nie widziaam. Nie ma pan czego si obawia. Prosz
nie obcia duszy jeszcze jednym grzechem, ju do ich pan ma. A i tak nie zapie mnie pan
tutaj, razem spadniemy.
Czarny, milczcy cie chyba sam si zorientowa, e drzewo nie wytrzyma podwjnego
ciaru.
Przez jak minut byo cicho. Potem rozlegy si dwiki, ktrych sens Pelagia nie od
razu zrozumiaa. Co zachlupotao, zamlaskao, zastukao. Brzoza jakby oya zakoysaa
si, zaskrzypiaa.
Podwaa korze zrozumiaa nagle Pelagia. A kiedy zrozumiaa strach jakby rk
odjo. Wida strach to drugie imi nadziei. Jeli nadziei nie ma, to i ba si nie ma czego.
I przypomniaa sobie modlitw: Opiekunko gorliwa, askawa Matko Boa! Do Ciebie
przybiegam ja, potpiona, a ze wszystkich grzeszna najbardziej: wysuchaj gosu modlitwy
mojej i skargi moje i jki usysz...
Przy sowach: jakoby statek w gbi wd pogram si w morze grzechw moich, pie
zacz si pochyla coraz szybciej, a zrzuci mniszk w czarn wyjc otcha.
Rozoywszy rce, Pelagia bezszelestnie i swobodnie leciaa przez pustk na spotkanie
szumu, ryku i plusku.
...i na zawsze, i na wieki wiekw. Amen.
Rzeka przyja j niespodziewanie mikko i sprycie. Pelagia nie poczua adnej
wilgoci, bo i tak bya przemoczona na wskro, a domylia si, e znajduje si ju nie w
powietrzu, ale pod wod, tylko dlatego, e co przyhamowao i spowolnio jej spadanie.
Zacza macha rkoma, odbia si nogami i skierowaa ku grze, gdzie dotd miaa tyle
swobody i powietrza. Lecz woda nie chciaa jej puci, tylko wci j gdzie cigna, krcia
ni i ju zupenie nie byo czym oddycha. Jeszcze raz, dwa, trzy i otworz usta, niech si
dzieje, co chce przeleciao toncej przez gow. Ale nie miaa ju si znosi tego duej.
Szeroko rozwara usta, gotowa wypeni puca Rzek, ale wargi wessay nie wod, tylko
powietrze i bryzgi, bo wanie w tej chwili gowa Pelagii wynurzya si midzy spienionymi
bawanami.
Odetchna apczywie, i jeszcze, i jeszcze, zapominajc o wydechu, zakaszlaa si, a prd
ju cign j z powrotem w d i mniszka znowu skrya si pod wod.
Tym razem wychyn na powierzchni byo jeszcze trudniej coraz cisze trzewiki
wci staray si ustawi ciao do pionu, eby Rzeka moga atwiej cign Pelagi na dno.
Ale ona zwina si w kbek, zerwaa balast z ng i walka z wod staa si atwiejsza. Siostra
zatrzepotaa si w opywajcych j objciach wartkiego nurtu, odepchna si od niego i
ruszya w gr, w gr, w gr.
Znw zacza yka powietrze, a Rzeka niosa sw zdobycz gdzie w mrok i jakby dla
zabawy obracaa j to zgodnie z ruchem wskazwek zegara, to w przeciwn stron. Blisko
nie dao si dosign rk, ale mona byo zobaczy sterczao i podrygiwao co jasnego,
poruszajcego si w tym samym kierunku i z t sam prdkoci. Pelagia nie tyle zobaczya,
ile domylia si zarysw poamanych gazi i zrozumiaa: to jej brzoza, przyjacika w
nieszczciu.
Wcale, ale to wcale nieatwo byo przeby te dwa snie, ktre oddzielay zakonnice od
drzewa. Rzeka, zdaje si, wyobrazia sobie, e Pelagia chce si z ni pobawi, i chtnie
odpowiedziaa na zaproszenie. Wystarczyo, e mniszka zbliya si do brzozy, niemal
sigajc palcami liskiej kory, a ju nurt lekko i wesoo, jak drzazg, odrzuca pie na bok.
Raz zawlk go daleko i Pelagia stracia z oczu zbawcz sylwetk. Ona sama na wodzie dugo
by si nie utrzymaa za bardzo ni rzucao to w prawo, to w lewo, za bardzo ni krcio, a
jeszcze od czasu do czasu zalewaa j fala, tak e niewiele brakowao, by si zachysna.
A kiedy Pelagia ju pogodzia si ze znikniciem drzewa, ono samo wypyno z
ciemnoci i jeszcze stukno j z tyu gazk po potylicy.
Z pocztku bardzo ju osaba siostra po prostu trzymaa si zatopionego w wodzie
konara, uradowana, e nie musi si szamota i walczy. Gdy nieco odpocza, zacza
gramoli si na pie. Kilka razy zelizgiwaa si, skaleczya sobie rami, ale w kocu udao
jej si dosi drzewa.
Kiedy, dawno temu, w innym yciu, Pelagia bya niez amazonk i lubia rankiem
galopowa po ce, a w rodku wszystko zamierao od pdu. Co podobnego czua i teraz,
ale ruchu mona byo si domyli bodaj tylko po owiewajcym twarz wietrze, bo rzeka nagle
stana w miejscu. Pelagia utworzya z ni jedn cao, bya jej czstk. Po prostu siedziaa
na drewnianej awie, ktra nigdzie ju nie zmierzaa, jedynie lekko krcia si w miejscu.
Teraz znikn nie tylko czas, ale i przestrze. Pojawio si za to zimno, na ktre wczeniej
Pelagia nie zwracaa uwagi. I znw poczua ulew, bijc cikimi kroplami po czole i
policzkach.
Najpierw zaszczekay zby, potem zadray ramiona, a cakiem le si zrobio, kiedy rce
utraciy czucie. Dalszy cig mona byo sobie wyobrazi zupenie jasno: za chwil palce si
rozegn, wypuszcz ga, niefortunna amazonka zostanie zrzucona do Rzeki, a si do walki z
prdem ju jej nie stanie.
Tak wanie bdzie, nie inaczej, innej moliwoci nie ma.
Decyzja pozostawaa tylko jedna, straszna. Samej rzuci si w wod i dopki minie
ostatecznie nie zdrtwiay, sprbowa dotrze do brzegu. Ale w ktr stron pyn? W
prawo czy w lewo? Spada do Rzeki z wysokiego lewego brzegu, ale ile czasu od tej chwili
upyno, nie wiadomo. Mogo j atwo znie na rodek, a moe w ogle a pod prawy
brzeg. Dugo pyn nie bdzie moga. Jeli wybierze zy kierunek, to koniec wszyscy
wici i wieczne odpoczywanie.
No c, jeli tak, to znaczy, e Pan postanowi wezwa do siebie swoj sug Pelagi.
Wstyd zakonnicy ba si mierci. Kiedy kostucha wyskakuje jak zbj zza wga i dyszy w
twarz gorcym, mierdzcym oddechem, to trudno, nawet nie wstyd si przestraszy.
Ale jeli jest czas, eby si przygotowa, zebra siy ducha, to ba si mierci i gupio, i
grzesznie.
Siostra zdecydowanym ruchem zelizgna si w wod na lewo od pnia i jak najmocniej
odepchna od niego nogami. Prd by tu ju nie taki wcieky najwyraniej ciasna gardziel
zostaa z tyu i Rzeka wydostaa si na rwnin. Dziwnie byo pyn w ciemnoci nie
wiadomo dokd i wkrtce Pelagia stracia orientacj, czy trzyma kierunek, czy zboczya. Rce
i nogi rytmicznie robiy swoje, ale strasznie przeszkadzaa duga koszula, lepica si do kolan.
J te cign? Pelagia wyobrazia sobie, jak Rzeka wyrzuca na brzeg jej trupa, goego, z
rozpuszczonymi wosami. No nie. Jak ju ton, to w koszuli.
A wszystko wskazywao, e przyjdzie uton. Rce ju prawie odmawiay posuszestwa,
a brzegu wci nie byo i nie byo. Wybacz, Panie Boe ze znueniem pomylaa Pelagia.
Uczciwie zrobiam wszystko, co mogam. Odwrcia si na plecy i zdaa na ask nurtu.
Szkoda tylko, e w niebo nie moga popatrze dobrze by byo na ostatku cho ma
gwiazdeczk zobaczy, ale gdzie tam...
Kiedy gowa i ramiona utkny w czym, co stawio opr, Pelagia nie od razu zrozumiaa,
e to piasek.

***

Brzegu nie byo wida, ale moga go dotkn rkoma.


Pelagia uklka i pogadzia domi zimn, wilgotn ziemi. Zmwiwszy modlitw
dzikczynn za cudowne ocalenie, wya koszul i usiada, splatajc ramiona. I tak nie
wiedziaa, gdzie jest ani dokd ma i. Deszcz pada jeszcze przez jaki czas. Kiedy usta,
siostra znw wya koszul i dla rozgrzewki zacza skaka to na jednej, to na drugiej nodze.
Posiedzi, poskacze, znw posiedzi, znw poskacze, a koszula bieleje mtnie, rozwieszona na
zagrzebanym w ile pniu.
Skaczc tak i gono uderzajc si w boki, mniszka zauwaya, e ciemno zaczyna
ustpowa. O, wida brzeg wody i martw mew na piasku, a z tyu wprawdzie wszystko
zlewa si w jedn mas, ale nie z powodu ciemnoci, tylko dlatego, e nad wskim pasem
paskiego brzegu wznosi si wysokie urwisko. Jeli wpatrzy si uwanie, to wida i skraj
urwiska, i szare niebo nad nim.
Pelagia lkliwie przysiada na pitach. Nie daj Boe, wyjdzie sobie jaki nocny marek
pospacerowa przed witem po wieej rosie, popatrzy z brzegu w d i adny obrazek
zobaczy: dugowosa wiedma skacze na golasa, wymachuje rkami. Straszydo jakie.
Nacigajc mokr, zimn koszul, Pelagia po raz pierwszy zastanowia si nad swoim
pooeniem. Po pierwsze, prd wynis j nie wiadomo dokd, moe nawet nie ma tu adnych
ludzkich siedzib. A po drugie, jeli nawet kto tu mieszka, to te sprawa nie jest prosta.
Widzia kto, eby zakonnica w takiej postaci pokazywaa si ludziom?
Pochodzia pod urwiskiem i wypatrzya niewyran cieynk prowadzc na gr. Byo
stromo, pod nogami co rusz trafiay si ostre kamienie, tote Pelagia patrzya raczej w d ni
w gr, ale kiedy mimo wszystko zadara gow, eby sprawdzi, czy daleko jeszcze
krzykna. Nad urwiskiem bielao co dziwacznego, czego z dou nie byo wida co
zgrabnego, wysokiego, nieruchomego. Zarysy dziwnej budowli wyday si mniszce znajome.
Wspia si jeszcze troch, teraz ju patrzc nie pod nogi, lecz w gr.
Altanka. Biae supki, aurowe cianki, zaokrglony daszek. Dobrze znana altanka w
drozdowczaskim parku, ta, z ktrej tak przyjemnie podziwiao si Rzek.
Pelagia jeszcze nie umiaa powiedzie, czy to dobrze, czy le, e prd znis j wanie do
Drozdowki. Oczywicie znajomi ludzie pomog chtniej od nieznajomych, ale za to i wstyd
bdzie wikszy.
Drzewa w parku stay mokre, pospne. Z ziemi podnosia si biaawa mga, na razie
jeszcze do rzadka, ale z wolna gstniejca. Byo zimno, mokro. A do prawdziwego witu
pozostao jeszcze sporo czasu. Co robi?
Pelagia, szczkajc zbami, biega w podskokach alej w kierunku domu. Jako tam
dosiedzi do rana, ukryje si na podwrzu, a kiedy wyjrzy Tania lub jaka inna kobieta z
czeladzi, zawoa j cichutko. Nic wicej nie moe zrobi. Nie waduje si przecie do
generaowej w takim nieprzystojnym stanie, ze zlepionymi rudymi kudami, i jeszcze w
rodku nocy.
Przysiada koo ani. Szarpna drzwi zamknite, szkoda, zawsze byoby troch cieplej.
Na dworze zimno przenikao na wskro, nawet podskoki nie pomagay.
Nagle przypomniaa sobie budk ogrodnika. Jej to ju na pewno si nie zamyka.
Pobiega z powrotem alej. Mokra koszula obrzydliwie lepia si do ng.
Jest domek. No wanie, drzwi s otwarte.
Pelagia wesza do ciemnej komrki. Ostronie, eby nie nastpi na co ostrego, dotara
do kta i usiada. Przynajmniej sucho, dziki ci, Panie, i za to.
Powoli, powoli witao. Ju wida byo szczeliny w cianach z desek i sprzt: grabie,
opaty, siekier, mae i due motyki.
Motyki? Jak powiedziaa panna Naina? ywa osika i motyka?
Co miaa na myli?
Poniewa nic innego i tak nie moga robi, Pelagia zacza rozwaa osobliwe sowa. A
wic na zdjciu zatytuowanym Deszczowy poranek utrwalona bya jaka motyka, a take
drzewo osikowe. ywe. A jakie jeszcze bywaj osiki, martwe czy jak?
Umierajca panna zapewne bredzia. Chocia nie wyrzeka te sowa w odpowiedzi na
pytanie Pelagii.
Drzew osikowych w parku byo dosy, a jedno ywsze od drugiego.
Ale nie! Siostra a si wyprostowaa. Jedna rzeczywicie bya martwa ta, koo ktrej
lea zabity niewinny may Chapajek. Moe o tym drzewie mwia ksiniczka? e na
zdjciu byo jeszcze ywe? Ale co w tym szczeglnego i co ma z tym wsplnego motyka?
Pelagia nie moga ju usiedzie na miejscu, w gowie kbiy jej si najrozmaitsze
przypuszczenia. Ale po co siedzie tutaj, skoro mona pj i popatrze?
Wydostaa si z budki i kusem pobiega tam, gdzie z ziemi sterczao uschnite drzewo.
Tu, w parku, znaa wszystko, nie przeszkadza jej ani mrok, ani mga, tote po minucie
znalaza si przy sawetnym angielskim trawniku, koo ktrego tkwia martwa osika.
Co te jest w niej takiego?
Pelagia przykucna, dotkna pomarszczonych listkw, przesuna doni z gry na d
po gadkim pniu. Co to tu przy korzeniach takie przekopane? Ach, tak, to Chapaj rozgrzeba
apami.
Ale nie, chyba jednemu szczeniakowi nie udaoby si tyle nakopa.
Zakonnica utkna nosem przy samej ziemi, ogldajc jamk.
Przypomniao jej si, jak zaraz pierwszego dnia ogrodnik Gierasim powiedzia, e
guptaska Chapaja tatu z dziadkiem nauczyli ziemi re. Czy nie tutaj?
Jeli si dobrze przyjrze, to i trawa z tej strony, przy osice, bya nie taka jak wokoo,
tylko nisza i rzadsza.
Co tu mogo zainteresowa psy?
Pelagia wzia drzazg, zacza duba w ziemi, lecz ta poddawaa si opornie. Szybciej
bdzie, jeli pobiegnie do budki po opat.
Tak te zrobia. Ale wzia nie opat, tylko motyk, wygodniej bdzie ry.
Spluna w donie, tak jak robili kopacze, kiedy doprowadzali do archijerejskiego paacu
rur od wodocigu, zamachna si, uderzya, odwalia grud ziemi. Potem jeszcze, i jeszcze.
Poszo szybko. Gdzie przy dziesitym uderzeniu Pelagia nawet dygota przestaa rozgrzaa
si. Nad traw kbia si mga, sigajca kolan.
Ostrze weszo w co, co zachrzcio jak kapusta. Pelagia pocigna na ostrzu wisiao
co okrgego, ciemnego, rozmiarw gowy dziecka. Mniszka zamara, w uszach czemu
zaczo jej dzwoni, ale nie od razu dotaro do niej, e to jest wanie to dziecinna gwka:
toliliowa, ze zlepionymi jasnymi wosami i trupio zapadnitymi oczodoami.
Pelagia poruszya wargami, odrzucia na bok motyk z koszmarnym znaleziskiem, i to tak
gwatownie, e polizgna si na mokrej ziemi i zwalia w d, ktry sama wykopaa.
Pojkujc, zacza si gramoli, chwycia za zimny, liski korze, a ten z atwoci wysun
si z ziemi.
I Pelagia zobaczya, e nie jest to aden korze, tylko rka z nadgarstkiem owosiona, z
sinymi paznokciami i maym kikucikiem zamiast palca serdecznego.
A wtedy biednej zakonnicy pociemniao w oczach, bo s przecie granice ludzkiej
wytrzymaoci, i niczego ju, chwaa Bogu, ba si nie musiaa. Zwiotczaa wic, zmika i w
gbokim omdleniu zelizgna si na dno jamy.
X

Charcik

Pelagia otworzya oczy i zobaczya nad sob sklepienie niebieskie. Byo


ciemnogranatowe, niskie, usypane matowymi, nieruchomymi gwiazdami i trzymao si tak,
jak opisano w starych ksigach na czterech supach. Potwierdzao si wic, e Kopernik nie
mia racji, co siostry wcale nie zdziwio, a nawet j uradowao. Nad lec zawis, zasaniajc
sob spor poa sfery niebieskiej, wadyka Mitrofaniusz ogromny, siwobrody, o piknej i
smutnej twarzy. Pelagia zrozumiaa, e to wanie on jest Panem Bogiem Sabaothem, i
ucieszya si jeszcze bardziej, ale i zadziwia wasn lepot: jake moga wczeniej nie
zrozumie takiej prostej i oczywistej rzeczy? Jasne stao si rwnie, e wszystko to sen, ale
radosny sen, nioscy pociech, a moe nawet wieszczy.
Co tak oczy wytrzeszczasz, osobo zgorszenie szerzca? spyta Sabaoth, tak jak
przystoi Bogu, niby surowo, a przecie z mioci. Zbrukaa przezacne archijerejskie oe
eskim ciaem, ktrego tu nigdy od pocztku wiata nie bywao, i jeszcze si umiechasz!
Jak ja teraz spa tutaj bd? Pewnie doznam udrki pokusy cielesnej, gorzej od witego
Antoniego. Uwaaj, Pelasiu, oddam ci pod sd konsystorski za gorszycielstwo i dopiero
zobaczysz! adna mi oblubienica Chrystusowa: wala si caa brudna, mokra, prawie na
golasa, a do tego w jamie z takim paskudztwem! No, zmiuje si, wyjanij mi, pasterzowi
bezrozumnemu, jak ci tam zanioso? Jak si domylia, e gowy zabitych tam wanie s
zakopane? A mwi moesz? Mitrofaniusz pochyli si jeszcze bardziej i z niepokojem
pooy na czole Pelagii przyjemnie chodn rk. A jeli trudno ci mwi, to lepiej nie
mw. No, patrz, czoo masz cae mokre. Doktor mwi, e to gorczka od mocnego wstrzsu.
Przeszo dob leaa nieprzytomna. I na rkach ci nosili, i w karecie wozili a ty jak pica
Krlewna. Co si z tob dziao, co?... Milczysz? No, pomilcz sobie, pomilcz.
Dopiero teraz zakonnica odgada tajemnic supw i sfery niebieskiej. By to baldachim
nad starym oem w sypialni archijereja: z brokatowymi gwiazdami, wyszytymi na
granatowym aksamicie.
Siostra czua si bardzo saba, ale ani troch chora znuenie byo raczej przyjemne, jak
po dugim pywaniu.
Przecie wanie pywaam przypomniaa sobie i to jak dugo!
Poruszya wargami, sprbowaa si odezwa. Wyszo troch chrypliwie, ale wyranie:
Aaa.
Co ty, co ty? sposzy si biskup. Powiedz, co ci poda. Moe zawoa doktora?
I ju si zerwa, gotw biec po pomoc.
Sid, wadyko powiedziaa Pelagia, ostronie macajc obolae minie ramienia.
Sid i posuchaj.
I opowiedziaa przewielebnemu o wszystkich wydarzeniach, od samego eksperymentu
ledczego a do strasznych wykopkw, na ktrych samo wspomnienie zadra jej gos, a do
oczu napyny zy.
Mitrofaniusz sucha, nie przerywa, tylko w najbardziej krytycznych momentach
dogadywa: Panie, Ojcze Niebieski albo Synu Boy i egna si znakiem krzya.
Kiedy za mniszka zakoczya opowie, osun si na kolana przed wiszc w kcie
ikon Zbawiciela i zmwi niedug, ale pen przejcia modlitw dzikczynn.
Potem usiad przy ku i mrugajc szybko powiekami, powiedzia:
Wybacz mi, Pelasiu, na rany Chrystusa, e na takie straszne rzeczy ci naraziem. A ja
sobie, Herodowi wadzy dnemu, do godziny mierci nie wybacz. adne szlachetne
zamysy razem z biskupim pastoraem nie s warte tego, eby na dusz chrzecijask, i to na
sabe kobiece ramionka, zwala takie brzemi.
O sabych kobiecych ramionkach nawet sucha przykro rozzocia si zakonnica.
Ciekawam, ilu mczyzn tyle by po Rzece przepyno w tak burz, i to jeszcze noc. A co
do zamysw i pastorau, to nimi te nie ma co pomiata. Gdzie w Pimie witym jest
powiedziane, e trzeba zemu duchowi bez walki ustpowa? Chyba ju nie ma nic gorszego.
Lepiej opowiedz mi, ojcze, co si tu wyjanio, kiedy byam nieprzytomna? Powiedziae
gowy? Czy to te same, ktre jakoby Szyszydze w darze zoono? Ja, co prawda, widziaam
tylko jedn, dziecinn, i jeszcze odrban rk. Skd rka?
Czekaj, czekaj, patrzcie j, ile to pyta wyterkotaa. Mitrofaniusz zakry Pelagii usta
rk. Palce wadyki przyjemnie pachniay okadkami ksiek i kadzidem. W jamie bya te
druga gowa, niewiele brakowao, eby si do niej dokopaa. Byo i ubranie. Tak, to te same
gowy od cia, ktre Rzeka w zeszym miesicu wyrzucia. I tosamo teraz ustalono po
rce bez palca. Pamitasz? Martwy mczyzna mia odrbane przedrami. Wida dlatego
wanie je odrbano, eby utrudni rozpoznanie, bo to przecie bardzo charakterystyczna
para.
Ae gib zo? zahuczaa Pelagia przez biskupi do, chcc powiedzie: Ale kim s?
Wadyka zrozumia.
Kupiec Awwakum Wonifatjew z powiatu guchowskiego i jego dziewicioletni syn,
may Sawwa. Mczyzna przyjecha do Donata Abramowicza Sytnikowa, eby sprzeda las, i
zgin. A w domu si nie poapali, bo powiedzia onie, e opuszcza j na zawsze i ju nie
wrci. le ze sob yli, ona bya od niego o wiele starsza. Wonifatjew chcia widocznie za
uzyskane z transakcji pienidze gdzie w innym miejscu ycie sobie uoy. Ale nie wyszo...
Ustalono, e Sytnikow kupi las za trzydzieci pi tysicy i pienidze wypaci
Wonifatjewowi na miejscu, gotowizn, po czym ojciec z synem wyszli, cho ju pora bya
pna. Sytnikow, jak mwi, proponowa im bryczk, ale kupiec odmwi. Powiedzia, e
wynajmie trojk w zajedzie w pobliskiej wsi, Szekowie, ale tam Wonifatjeww nikt nie
widzia. Policja oczywicie zabraa Sytnikowa na przesuchanie, ale myl, e jest niewinny.
Zbyt bogaty z niego czowiek, eby dla trzydziestu piciu tysicy takim grzechem obcia
dusz. A moe Szatan chciwoci si w to wda, wszystko si zdarza. Ale nie w tym rzecz...
Oczy Mitrofaniusza bysny zapalczywym blaskiem. Najwaniejsze to...
Zdj rk z ust Pelagii, eby unie tryumfujco palec, i mniszka natychmiast skorzystaa
z udzielonej jej swobody wypowiedzi.
...e inspektor Bubiencow si zbani dokoczya za przewielebnego.
Archijerej umiechn si.
Chciaem powiedzie: szataskie knowania zostay pohabione, ale ty, crko moja,
wyrazia si cilej. Wychodzi na to, e Wonifatjeww zabito dla pienidzy, adnych ofiar z
ludzi nie byo, nie ma te gontyny Szyszygi. Niepotrzebnie drczy Bubiencow nieszczsnych
Zytiakw. Cae jego ledztwo i caa jego Komisja Nadzwyczajna s funta kakw niewarte.
Taki nam wszystkim Pan Nasz podarunek sprawi. Dziki tobie, dziki twoim talentom i
twojej dzielnoci go otrzymalimy. Zosta si nasz czarcik z fig. Odjedzie teraz jak
niepyszny i jeszcze protektor go zruga za tak konfuzj.
Nie odjedzie cicho i stanowczo powiedziaa siostra Pelagia. I nie zrugaj go.
Mitrofaniusz chwyci rk za wiszcy na piersi krzy.
Jak to nie odjedzie? Jak to nie zrugaj? A niby dlaczego? Co on tu ma teraz robi?
W wizieniu siedzie odpara zakonnica. I zruganiem si nie wymiga. Tu, ojcze,
katorg pachnie. Latek ze dwadziecia. Za podwjne morderstwo z chci zysku, a jeszcze z
zabiciem nieletniego, sd w adnym razie mniej nie da.
Mciwo to ciki grzech rzek wadyka pouczajco i ulega temu uczuciu nie
naley. Bubiencow to oczywicie obrzydliwiec, ale taka zbrodnia byaby zbyt potworna nawet
jak na niego: zgadzi dwch niewinnych, w tym dziecko, gowy im odci i wszystko po
to, by karier sobie zapewni? To ju, creczko moja, za wiele. Oczywicie z pocztku i ja,
czowiek grzeszny, podnieciem si, kiedy mi ta myl do gowy przysza, ale potem
ochonem. Nie, Pelasiu mia, nasz fanfaron nikogo nie zabija, po prostu postanowi
wykorzysta sprzyjajcy zbieg okolicznoci. Przecie w starej kronice jest wzmianka o
odrbanej gowie i boku Szyszydze. Pasuje jak ula! Co nam wiadomo o mordzie na
Wonifatjewach? Bardzo niewiele. e zabito ich gdzie w pobliu Drozdowki, a zatem od
dworku Sytnikowa daleko odej nie zdyli. Pienidze zabrano, ciaa strcono z urwiska do
Rzeki, ktra je potem niej wyrzucia. Gowy, rk i ubranie zakopano w sadzie, pod osik.
Teraz zoczycy (albo zoczycw) si nie odnajdzie. Za pno.
Pelagia, nie suchajc, wykrzykna:
Ach, to dlatego ona psy...!
Usiada raptownie na ku, lecz od gwatownego ruchu pokj zakoysa si, popyn i
siostra znw si pooya. Odczekaa, a minie zawrt gowy, i mwia dalej:
Teraz wszystko jasne. Oczywicie nie chodzio o spadek. Chodzio o same buldogi.
Biegay, gdzie chciay, uganiay si po caym parku. Wyniuchay pod osik ciekawy zapach,
zaczy si podkopywa, a panna Naina to zauwaya. Pewnie za pierwszym razem po prostu
je przepdzia, a one znowu i znowu. Wtedy wanie postanowia otru...
Czekaj, czekaj. Mitrofaniusz zachmurzy si. Chcesz powiedzie, e kupca z synem
zabia i gowy im odrbaa Naina? Bzdura!
Nie, zabia nie ona. Ale wiedziaa, kto to zrobi, i wiedziaa o gowach.
Wsplniczka? Panna Tielianowa niby? Ale po co?
Nie wsplniczka, raczej wiadek. Mimowolny. Jak to si mogo sta?
Pelagia nie patrzya na przewielebnego. Szybko poruszaa brwiami, marszczya
piegowaty nosek, pomagaa sobie rkoma jednym sowem, mylaa.
Czsto wczya si wieczorami, a nawet noc, po parku. Romantycznym dziewcztom
to si zdarza. Najpewniej zobaczya, jak zabjca zakopuje gowy.
Mitrofaniusz pokrci gow z niedowierzaniem.
Zobaczya i zachowaa dla siebie? Przecie to szataska zbrodnia!
Wanie! Mniszka si poderwaa. Wanie dlatego, e szataska! W tym rzecz!
Przecie ona mwia zagadkowo o drastwie i piekle. Mio to zawsze drastwo, to jej
sowa.
Ale c to ona, diabu suya? zdziwi si biskup.
Ach, co te, wadyko, jakiemu tam diabu! Suya mioci.
Nie rozumiem...
No, oczywicie. Pelagia nieuprzejmie machna rk, jakby rozmawiaa sama z sob.
Dziewczyna namitna, z wyobrani, udrczona niewyytymi uczuciami. Od dziecistwa
rozpieszczona, nieprzecitna, ale i okrutna. ya jak we nie, kochaa jedynego porzdnego
czowieka w swoim otoczeniu Szyriajewa. Mwia z nim o tym, co pikne, co wieczne.
Marzya, by zosta aktork. I tak by doya staropaniestwa, bo pani generaowa to dama
mocnego zdrowia, a do jej mierci Szyriajew wci siedziaby w Drozdowce ani by nie
wyjecha, ani o rk nie poprosi. To prawda, e w jego rozumieniu byoby to niemoralne
wymusza co na ludziach od niego zalenych. Kopot w tym, e to czowiek bardzo
skrupulatny. Kocha pann Nain do szalestwa, ale na jej niewinno nie nastawa. Chocia
powinien by dodaa mniszka pgosem. Kto wie, moe by teraz ya.
Z tym to ty daj spokj, nie agituj mi tu za rozpust przywoa sw cr duchow do
porzdku przewielebny. I nie rozpraszaj si, mw do rzeczy.
Potem nagle pojawi si Poggio, czowiek z innego, wielkiego wiata. No, temu to ju
skrupuy nie przeszkadzay! Zawrci pannie w gowie, uwid. I prawd mwic niewiele
si utrudzi, dojrzaa bya tak, e mg j zerwa jak wisienk. Marzenia o aktorstwie jej
przeszy, zachciao si zosta malark. Ale kiedy zjawiam si w Drozdowce, Pary i paleta
byy ju zapomniane, a Poggio porzucony. Naina Gieorgijewna chodzia pospna, milczca,
zachowywaa si tajemniczo i mwia zagadkami. Wydao mi si nawet, e jest nie cakiem
przy zdrowych zmysach. I tak te byo. Skoro nie zawahaa si zabi psw, skoro ju doszo
do tego, e nie obchodzio jej ycie babki i omal rzeczywicie staruszki do grobu nie
wpdzia, to znaczy, e zakochaa si naprawd bez pamici i ta mio wypara z niej
wszystkie inne uczucia.
W kim, w Bubiencowie? spyta wadyka, ledwie nadajcy za galopujc myl
Pelagii. Przecie on do Drozdowki tylko wpada jak po ogie. Cho w damskich sprawach
to z niego znany majster. Oczywicie mg uwie i wida uwid. Tylko co maj do tego
wszystkiego Wonifatjew z synkiem?
A to bardzo proste. Tego wieczoru, kiedy doszo do sprzeday lasu, Sytnikow by
najpierw u ssiadw. Pi herbat na werandzie, opowiada o kupcu i przyszej transakcji.
Goci tam wtedy te Bubiencow, doszo nawet do sprzeczki midzy nim a panem Donatem
na temat obyczajw starowiercw, opowiadano mi o tym. Potem, kiedy Sytnikow obrazi si i
wyszed...
Tak, tak! przerwa jej podniecony Mitrofaniusz. Pozwl, teraz ja sam! Zakochana, a
najpewniej take uwiedziona panna (Bubiencow przecie ju przedtem bywa w Drozdowce)
spacerowaa noc po sadzie. Moe, ogarnita namitnoci, nie moga usn, moe czekaa,
a wrci obiekt jej uczu. Podpatrzya, jak pozbywa si trupw, i wyobrazia sobie, e to jaki
obrzd satanistyczny, a Bubiencow to ni mniej, ni wicej, tylko sam Szatan. A e kochaa go
bezgranicznie, postanowia te do wojska szataskiego wstpi! Przypada temu biesowi do
piersi, przysiga...
Ach, co te ekscelencja wymyla! Mniszka zamachaa na niego rkoma. Ty, ojcze,
powiniene romanse do czasopism ukada. Niczego mu nie przysiga, a najpewniej zamara
z przeraenia i niczym nie zdradzia swej obecnoci. Ile razy ona przy mnie aluzyjnie do
niego przemawiaa... teraz sens jej sw jest jasny... ale Bubiencow umiecha si tylko i
wzrusza ramionami. Wida nawet przez myl mu nie przeszo, e ona wie o wszystkim. I
wtedy, w noc zbrodni, raczej nie wzia go za Szatana. Z pocztku bya pewnie w rozterce,
nie wiedziaa, co myle ani jak postpi. Ale mio kobiety wszystko potrafi
usprawiedliwi. Pamitam, jak Naina Gieorgijewna powiedziaa: Mio to te
przestpstwo, z naciskiem na te. Oto co miaa w gowie... Postanowia obroni
ukochanego. Dlatego wanie trucizny psom podsypaa. Widziaam, kiedy Bubiencow
przyjecha... to ju byo przy mnie... jak ona na niego z pocztku patrzya: bardzo dziwnie,
nawet ze wstrtem. Ale wszystko nagle si zmienio, gdy zagada o sprawie Zytiakw.
Zauwayam i zdumiaam si: panna Naina jakby zmartwychwstaa. Oywia si, zarumienia
i na Bubiencowa patrzya ju inaczej tylko z uwielbieniem i zachwytem. Bo doszo do niej,
po co gowy odrba. Zamiast si przerazi i odsun od niego, doznaa olnienia. Okazao
si, e jej ukochany to nie zwyky rabu, tylko czowiek o gigantycznych ambicjach, igrajcy
ludmi niczym prawdziwy demon. Oto co znaczyy sowa: Panie Wodzimierzu, nie
pomyliam si co do pana. I fragment Demona Lermontowa zadeklamowaa. A kiedy on
zacz mwi o pogrkach i ochronie, znw powiedziaa aluzyjnie: Najlepsza stra to
mio. Dawaa do zrozumienia, e bdzie mu wiern pomocnic i obroczyni, a on si nie
domyli. Pelagia westchna ze smutkiem. Kobieta, prawdziwa kobieta, ofiarna i
niewyrachowana w mioci.
Ty do takiej mioci wzdycha nie miej zaspi si Mitrofaniusz. Takiej mioci dla
ciebie ju nie ma. Umara twoja mio. A zamiast niej dano ci mio inn, najwysz. I
Oblubieca innego, jeszcze pikniejszego ni poprzedni. Jeste zarczona Chrystusowi.
Pamitaj.
Siostra umiechna si lekko, syszc surowy gos przewielebnego.
Tak, mnie si trafi lepszy Oblubieniec ni biednej Nainie. Wszystko mu wybaczya
e to dra, zbrodniarz, diabe wcielony. Ale nie wybaczya tego, czego adna kobieta
wybaczy nie moe: e nie kocha. Gorzej okazywa jej chodn, obraliw obojtno. Ja,
wadyko, dziwi si Bubiencowowi. Przecie wyranie wida, e do wszystkich swych
zamierze przywyk wykorzystywa sab pe, i naley sdzi, e doskonale rozeznaje si w
kobiecych duszach. Jak mg nie dostrzec na czas niebezpieczestwa ze strony Nainy, okaza
tak nieostrono? Z pocztku bya mu do czego potrzebna, moe mia jakie mtne widoki
na spadek po generaowej? A potem pewnie si domyli, jak sobie poradzi bez wnuczki
Tatiszczeww. A moe Naina, ze swoj optacz namitnoci i zamiowaniem do afektacji,
wydaa mu si zbyt mczca. Tak czy inaczej, swoim chodem Bubiencow doprowadzi pann
do ostatecznoci. Ju to samo dobitnie wiadczy, e nie podejrzewa nawet, co ona wie, i do
czasu bra jej aluzje za przejaw skonnoci do pozy i melodramatu. Na soiree u pani
Olimpiady Bubiencow zobaczy fotografi, ktra go zaalarmowaa. Zdjcie jak zdjcie,
nazywao si Deszczowy poranek. Zaktek parku po deszczu: trawa, krzaki, osiczka nic
szczeglnego. Nikt z pozostaych widzw na to skromne studium nawet nie zwrci uwagi,
byy tam przecie obrazki o wiele efektowniejsze. Ale co bdzie, jeli kto wczeniej czy
pniej przyjrzy si niebezpiecznemu zdjciu? Naleao je zniszczy, a zrobi to mona byo
tylko za pomoc jakiego manewru odcigajcego, eby ledztwo od razu zwrcio si w inn
stron.
Co te takiego strasznego byo na tym obrazku?
Myl, e osika, pod ktr zakopano gowy. W dodatku sfotografowana nazajutrz po
podwjnym zabjstwie. Osiczka, chocia ju skazana, bo jej korzenie zostay podcite ostr
motyk, jeszcze nie zdya zeschn i wygldaa jak ywa. I najwaniejsze o drzewo
oparta bya zapomniana przez morderc motyka. A moe leaa obok, w trawie tego nie
wiem. Kto z mieszkacw albo staych goci Drozdowki mg zwrci uwag na ten dziwny
szczeg, skojarzy go z niezrozumiaym usychaniem drzewka, przypomnie sobie podeptany
trawnik i mier Chapaja i wycign wnioski niebezpieczne dla zbrodniarza.
Tak, tak. Archijerej kiwn gow. A gdzie pniej podziaa si motyka?
Moe morderca wrci po ni za dnia i odnis na miejsce. A najpewniej zrobia to
Naina Gieorgijewna.
Czyli Bubiencow zabi Poggia i zdemolowa ca wystaw tylko z powodu tej
fotografii?
Tak, nie ulega wtpliwoci. Przecie ze wszystkich zdj i ze wszystkich pyt przepad
tylko Deszczowy poranek. Gorszce zdjcia z nag Tielianow w ogle przestpcy nie
interesoway. Ale skandal bardzo si Bubiencowowi przyda: jawne i oczywiste podejrzenie
pado na Szyriajewa.
Teraz widz, e tak wanie byo. Mitrofaniusz schyli gow na bok, rozwaajc, czy
wszystko si zgadza, i najwidoczniej wnioski go zadowoliy. Ale decydujc si na
zabjstwo Tielianowej, Bubiencow ogromnie ryzykowa. Przecie o t zbrodni ju nie
mona byo podejrzewa Szyriajewa, skoro wanie przesuchiwaa go policja.
Ale Szyriajew, kiedy panna Naina owiadczya, e spdzi z ni ca noc, i tak by ju
wolny od podejrzenia o zabicie Poggia. A ryzykowa Bubiencow musia, bo podczas
eksperymentu ksiniczka daa mu jasno do zrozumienia, e wszystko wie i kry go wicej
nie bdzie. Pamitasz, ojcze, mwiam ci, jak zagrozia, e dugi pospaca? I spaciaby, bo
uwolnia si od diablich sztuczek i duej nie chciaa suy demonowi. Moe cierpliwo jej
si skoczya, moe duma si w niej przebudzia. A moe dokonaa wyboru na korzy pana
Stiepana. Tylko ju za dugo igraa z ogniem. Bubiencow nie mg pozostawi jej ywej
nawet jeden dzie wicej. I zabi. A jednoczenie suc. Co znaczy dla takiego ducha
wygnania* czyje malekie ycie?
I ciebie te mao nie zabi cichym i strasznym gosem powiedzia wadyka, a wzrok
mia w tej chwili taki, e wiec mona byo od niego zapali.
Tak. I to nawet dwa razy.
Pelagia westchna i opowiedziaa, jak w Drozdowce, kiedy odprowadzia
przewielebnego do bramy parku i potem wracaa alej, kto prbowa j udusi.
Wtedy nikomu nic nie powiedziaam, bo to byoby tylko Bubiencowowi na rk. Znw
zwaliby na Zytiakw. Co za prezent dla synodalnych dochodzeniowcw napad na
zakonnic! Bubiencow akurat poprzedniego dnia opowiada, jak Zytiacy na pustej drodze
swoim ofiarom worki na gow zarzucaj. Teraz jest jasne, dlaczego chcia mnie udusi.
Pamitasz, ojcze, e kiedy wobec wszystkich zdemaskowaam Nain Gieorgijewn,
powiedziaam, e to nie koniec?
Tak, pamitam przytakn wadyka. Powiedziaa, e kryje si tu jaka tajemnica i
trzeba j rozwika.
Gupio powiedziaam, nieostronie westchna Pelagia i skromnie schyliwszy gow,
dodaa: Wida Bubiencow wysoko oceni moje zdolnoci, skoro postanowi si
zabezpieczy.
Mitrofaniusz warkn gronie:

* Pospny Demon, duch wygnania pierwsze sowa poematu Lermontowa Demon w przekadzie Zbigniewa
Biekowskiego (przyp. tum.).
Bg miociw i wybacza draniom rne zabjstwa, jeszcze gorsze od tych. Ale jam nie
Bg, tylko grzeszny czowiek, i za ciebie zetr Bubiencowa na miazg. Ty mi tylko powiedz,
czy mona dziaa wedle prawa, czy trzeba szuka innych rodkw? Przecie ani za
pierwszym, ani za drugim razem nie widziaa, kto na ciebie napad? Czyli dowodw nie
mamy?
Tylko porednie.
Pelagia poczua si do silna, by usi na ku. Biskup podoy jej pod plecy
poduszki.
Mamy trzy przestpstwa, wyranie ze sob zwizane: najpierw zabito ojca i syna
Wonifatjeww, potem Arkadiusza Siergiejewicza Poggio, a w kocu Nain Tielianow z
pokojwk zacza wyjania siostra. Ze wspomnianych ju przyczyn Bubiencow naley
do liczby podejrzanych we wszystkich trzech wypadkach. Tak?
Nie on jeden mia zwizek z kadym z tych wydarze zaoponowa biskup. I w
Drozdowce, i na obu spotkaniach u poczmistrzowej obecni byli take Szyriajew, Piotr
Tielianow, Sytnikow i jeszcze ten wierszokleta, jak mu tam... Krasnow! Oni te mogli mie
jakie swoje przyczyny, eby zabi Wonifatjeww. A do dwch pozostaych mordw
doprowadzi sprawc strach przed zdemaskowaniem.
Susznie, ojcze. Tylko pan Piotr odpada, dlatego e w dniu, kiedy do Sytnikowa
przyjecha kupiec, modego pana w Drozdowce nie byo, nie wrci jeszcze wtedy z miasta.
Przy mnie o tym mwiono, zapamitaam. Co do Krasnowa i Sytnikowa, to zabi
Wonifatjewa oczywicie mogli. Pierwszy choby dla tych trzydziestu piciu tysicy, drugi...
no, powiedzmy, e pokci si o co ze swoim gociem. Tyle e ani Krasnowa, ani
Sytnikowa ksiniczka by nie krya.
Zgoda. A co z Szyriajewem? spyta przewielebny, ju raczej dla porzdku.
Zapomniae, ojcze. Ustalilimy, e zabjstwa w zauku Warrawkiskim nie mg
dokona Stiepan Trofimowicz, bo wci jeszcze siedzia w areszcie.
Tak, tak, susznie. Czyli oprcz Bubiencowa nikt wszystkich trzech zabjstw popeni
nie mg?
Na to wyglda. Ale nie trzech zabjstw, tylko piciu poprawia Pelagia. Przecie
pierwsze i ostatnie byy podwjne. Kiedy si starannie wszystko rozpatrzy, zostaje tylko
jeden podejrzany, Wodzimierz Lwowicz. Prosz sobie przypomnie, e w noc zabjstwa
Poggia inspektor by zupenie sam Murad Durajew upi si w sztok i pta po knajpach, a
sekretarz Zbawieny prbowa przemwi hulace do rozumu. Czy to nie sam Bubiencow spoi
sug, wiedzc, jak to si skoczy?
Zakonnica rozoya rce.
No i to jest wszystko, czym dysponujemy. W zwykych okolicznociach wystarczyoby
tego do zaaresztowania w charakterze podejrzanego, ale Wodzimierz Lwowicz to przypadek
szczeglny. Jeli nawet prokurator Berdyczowski wyda nakaz, to obawiam si, e
policmajster nie posucha. Powie, e podstawa za saba. Dla niego przecie Bubiencow to i
car, i bg. Nie, z aresztowania nic nie wyjdzie.
A to ju nie twoje zmartwienie rzek stanowczo Mitrofaniusz. Ty swoje zrobia.
Teraz le, nabieraj si. Naka, eby ci nie niepokojono, a jak czego ci bdzie trzeba,
pocignij za ten aksamitny sznurek. Suka w mig przybiegnie i zrobi, co potrzeba.
Wadyka z miejsca pokaza, jak cign za sznurek, i rzeczywicie po sekundzie w
uchylonych drzwiach pojawia si ascetyczna, rzadziutk brdk ozdobiona gowa w
kamiawce.
Potapiuszu, ka posa po Matwieja Berdyczowskiego. I ywo, na jednej nodze.

***

Podprokurator Berdyczowski bardzo si denerwowa.


Nie z powodu policmajstra ten by z nim gadziutki jak z jedwabiu. To znaczy z
pocztku, kiedy zobaczy nakaz aresztowania, poblad i cay, a po korzonki wosw, obla si
potem, ale gdy Berdyczowski wyjani mu, e po fiasku sprawy zytiackiej karta inspektora
Synodu tak czy inaczej jest raz na zawsze przebita. Feliks Stanisawowicz nabra ducha i
przystpi do dziaania nadzwyczaj energicznie.
Podprokurator nie wtpi zatem w lojalno policji, niepokoia go tylko wielka
odpowiedzialno zadania, a jeszcze bardziej znikomo dowodw przestpstwa. Prawd
mwic, dowodw jako takich nie byo same tylko podejrzane okolicznoci, na ktrych
podstawie nie sposb oprze porzdnego aktu oskarenia. No, by Bubiencow tam i tam, no,
mg zrobi to i jeszcze owo, ale co z tego? Dobry obroca takie przypuszczenia w py zetrze.
Potrzebna bya solidna praca przygotowawcza i Matwiej Bencjonowicz nie mia pewnoci, e
da sobie rad. Przez chwil pomyla nawet z zazdroci o ledczych z dawnych czasw. Ci to
mieli ycie! apiesz podejrzanego, zakuwasz w dyby i on sam si miluteko przyznaje.
Oczywicie Berdyczowski, czowiek wiaty i cywilizowany, pomyla o dybach nie na serio,
ale jeli oskarony si nie przyzna, sprawa wemie w eb, a nie taki to czowiek z
Wodzimierza Lwowicza Bubiencowa, eby mia sam przeciw sobie zeznawa. Wszystkie
nadzieje wiza Berdyczowski z przesuchaniem pomagierw inspektora Zbawienego i
Czerkiesa. Popracowa by z kadym z osobna i tylko patrze, a wyjd na jaw jakie
niezgodnoci, haczyki, niteczki. Jak si pocignie za tak niteczk, to cay kbek si rozmota.
Ech, eby tak prba ucieczki albo, jeszcze lepiej, stawianie oporu przy aresztowaniu...
rozmarzy si pan Matwiej, kiedy ju jechali zatrzyma podejrzanego.
Na wszelki wypadek bd co bd, idzie o aresztowanie mordercy przygotowali
operacj lege artis. Lagrange zebra trzy dziesitki stjkowych i posterunkowych, kaza
przesmarowa rewolwery i samodzielnie sprawdzi, czy wszyscy pamitaj, jak si strzela.
Przed wyjazdem policmajster narysowa na papierku plan.
To keczko, panie prokuratorze, to plac. Kropkowana linia ogrodzenie, za nim
podwrze Hotelu Wielkoksicego. Wielki kwadrat to sam hotel, may skrzydo
generalskie. Bubiencow jest u siebie, moi ludzie to sprawdzili. Poow si rozstawi wok
placu, reszta ukryje si za ogrodzeniem. Do rodka wejdziemy tylko ja z panem i dwch,
trzech ludzi...
Nie przerwa mu Berdyczowski. Do rodka wejd sam. Jeli wtargniemy hurmem,
zobacz nas przez okno i, nie daj Boe, zamkn si, zniszcz dowody. A ja mam wielk
nadziej, e znajdziemy tam co poytecznego. Wejd spokojniutko, jakby z wizyt. Zaprosz
Bubiencowa na rozmow, no, choby do gubernatora. A jak wyjdziemy na dziedziniec, to tu
wanie gobeczka aresztujemy. Jeli za napotkam trudnoci, krzykn do pana o pomoc.
Po co ma pan gardo wyta? Zupenie ju oswojony Lagrange pokiwa z wyrzutem
gow. Prosz, oto moja wistaweczka. Dmuchnie pan i od razu stan przed panem, jakby
mnie wiatr przywia.
Prawd mwic, oprcz wzgldw profesjonalnych mia im pan Matwiej take osobiste
powody, eby pochwyci Bubiencowa wasnymi rkoma. Wielk mia ochot skwitowa si z
podym petersburaninem za pamitny pstryczek w nos. Ze smakiem niegodnym
chrzecijanina, ale przecie nie mniej przez to rozkosznym, wyobraa sobie, jak wykrzywi
si i zblednie zarozumiaa Bubiencowowska fizys, kiedy on, Berdyczowski, rzuci ot tak,
niedbale:
Raczy pan zaoy rce za plecy. Aresztuj pana.
Albo jeszcze lepiej, tonem towarzyskiej pogawdki:
A wie pan, askawco, jest pan aresztowany. Taka, widzi pan, nieprzyjemno.

***

Mimo wszystko, kiedy samotnie przechodzi przez podwrze, poczu si nieswojo.


cisno go w odku, zascho w gardle.
eby wzi si w gar, podprokurator jakie p minuty sta na ganeczku generalskiego
skrzyda. Tu, w zgrabnym parterowym domku, mieci si najlepszy w caym hotelu
apartament, przeznaczony dla wysokich osobistoci, ktre przybyway do guberni w sprawach
pastwowych, a take po prostu dla bogaczy, ktrzy uwaali za poniajce gniedzi si pod
jednym dachem z innymi gomi.
Okna skrzyda byy zacignite zasonkami i Berdyczowski nagle si przestraszy: czy
aby Lagrange si nie pomyli? A jeli Bubiencowa tu nie ma?
Lk o powodzenie akcji przeposzy zwyk nerwow sabo i podprokurator nawet nie
pocign za dzwonek, jak mia zamiar, tylko po prostu pchn drzwi i wszed.
Z korytarza trafi do duego pokoju, ktry by cay zastawiony otwartymi kuframi i
walizami. Przy stole siedzieli Zbawieny i Murad Durajew, przesuwajc na planszy biae i
czarne kamienie. Pewnie tryktrak domyli si Berdyczowski, ktry nie uznawa adnych
gier poza szachami i preferansem.
Zameldujcie panu Bubiencowowi, e chce go niezwocznie widzie podprokurator
gubernialny Berdyczowski powiedzia lodowatym tonem Matwiej Bencjonowicz, zwracajc
si do sekretarza.
Ten ukoni si z uszanowaniem i znikn za drzwiami prowadzcymi do dalszych pokoi.
Czerkies rzuci na przybysza okiem i znw wlepi wzrok w plansz, mamroczc co
niezrozumiaego. Charakterystyczne byo, e dziki czowiek nawet w mieszkaniu nie
zdejmowa papachy i nie rozstawa si z nieodcznym kindaem.
Wrci Zbawieny i powiedzia:
Prosz pokornie.
Pochmurny Bubiencow siedzia przy stole i co pisa. Nie wsta, nie przywita si, tylko
na uamek sekundy oderwa wzrok od papierw i spyta:
Czego trzeba?
To nieskrywane grubiastwo ostatecznie uspokoio pana Matwieja, bo jak wiadomo
pies, ktry gono szczeka, nie ksa. A ksa Bubiencow ju nie mia czym: zbki si stpiy.
Zbiera si pan do wyjazdu? upewni si grzecznie podprokurator.
Tak. Wodzimierz Lwowicz ze zoci rzuci obsadk i na zielonym suknie
rozprysny si atramentowe bryzgi. Odkd gubernator na paski wniosek zarzdzi
przerwanie ledztwa, ja ju tu nie mam co robi. No, ale nic, panowie zawoczanie, pojad
do Petersburga i wrc. I wtedy cay ten wasz przytuek rozpirz na cztery wiatry.
Nigdy jeszcze Matwiej Bencjonowicz nie widzia inspektora Synodu tak rozdranionego.
I gdzie to si podzia jego zwyky, leniwie protekcjonalny ton?
Tak zaraz to si nie uda westchn jakby przepraszajco Berdyczowski.
Co si nie uda?
Wyjecha. Podprokurator rozoy rce, na dobre wchodzc w rol. Antoni
Antonowicz prosi, by zechcia pan natychmiast uda si do niego. A nawet rozkazuje.
Rozkazuje? wybuchn Bubiencow. Pluj na jego rozkazy!
To ju jak pan uwaa, tylko ekscelencja poleci nie wypuszcza pana z granic guberni,
dopki nie przedstawi pan zadowalajcych wyjanie w zwizku z bezprawnym
aresztowaniem zytiackiej starszyzny i zabiciem trzech Zytiakw, ktrzy chcieli ich uwolni.
Bzdury! Wszyscy wiedz, e Zytiacy napadli na przedstawicieli wadzy z broni w
rku. Sami sobie winni. A co do bezprawnoci aresztowania starszyzny, to jeszcze
zobaczymy. Bawochwalcw kryjecie? No nic, z tego te zdacie spraw przed Konstantym
Pietrowiczem. Wodzimierz Lwowicz wsta i woy surdut. Czort z wami. Zajad do
waszego Hagenaua. Nie dla niego, tylko dla maonki. Milutka osbka. Ucauj rczk na
poegnanie.
Oczy Bubiencowa bysny niedobrym blaskiem najwyraniej inspektor mia zamiar
zrobi gubernatorowi na ostatku jaki poniajcy kawa.
Jeszcze czego! pomyla Matwiej Bencjonowicz, z trudem powstrzymujc tryumfalny
umieszek. Za krtkie rczki, askawco.
Wyszli do bawialni. Kompani inspektora ju nie grali w tryktraka: Zbawieny pakowa
sakwoja, a Czerkies sta przy oknie i wypatrywa czego na dworze.
I nagle staa si rzecz nieoczekiwana. Wicej nieprawdopodobna, a nawet
niewyobraalna.
Murad dwoma kocimi skokami dopad Berdyczowskiego i krtkimi, elaznymi palcami
chwyci go za gardo.
Zdrada! krzykn ochryple. Wooda, ne id! Tam zasadzka!
Co ty wygadujesz? Bubiencow popatrzy na niego zdziwiony. Rozum stracie?
Berdyczowski wyrwa z kieszeni wistawk i dmuchn ile si w pucach. W tej samej
sekundzie z podwrza dobieg tupot mnstwa stp.
Gral uderzeniem ylastej pici zbi Berdyczowskiego z ng, skoczy do jednej z waliz i
wycign rewolwer z dug luf.
Stj! krzykn Bubiencow, ale byo ju za pno.
Murad wybi luf szyb i trzy razy wypali na zewntrz. Rozlego si rozdzierajce wycie,
a w nastpnej chwili z podwrza uderzyy w odpowiedzi wystrzay, i to tak gste, e ze cian i
sufitu poleciay odpryski sztukaterii, na fortepianie pk wazon z chryzantemami i zegar
cienny nagle zacz rozpaczliwie wydzwania.
Zbawieny pad na podog i popez ku drzwiom prowadzcym do gabinetu. Przykucn
te Bubiencow. Kiedy palba nieco ucicha, powiedzia wzgardliwie:
Murad, bawan jeste. Nawarzye kaszy, to teraz sam wyeraj. Ja wychodz przez
kuchenne drzwi i do stajni. Pogalopuj do Pitra. Nic si nie martw, wszystko jako
zaklajstruj. A ty popukaj jeszcze troszeczk, ebym mg si oderwa, i poddaj si. Ja ci
uwolni. Zrozumiae?
I nie czekajc na odpowied, znikn schylony za drzwiami. Zbawieny, wci na brzuchu,
poczoga si za nim.
Zrozumaem, Wooda, czego tu ne rozumec powiedzia niegono Czerkies. Tylko
Murad poddawa se ne ume.
Wysun rk zza framugi, wycelowa i strzeli. Na podwrzu znw kto krzykn i
zaczto wali stamtd salwami. Uchwyciwszy odpowiedni moment, abrek wypali ponownie,
ale tym razem nie mia szczcia. Papacha spada na podog, podskoczya sina, wygolona
gowa i na policzku zarysowaa si purpurowa bruzda, z ktrej natychmiast zacza si sczy
krew. Murad ze zoci wytar twarz rkawem brudnego beszmetu i strzeli nad parapetem.
Matwieja Bencjonowicza ju od dobrej minuty rozdzieraa mczca walka wewntrzna.
Na jednej szali by tylko obowizek, na drugiej ona, dwanacioro (a waciwie prawie
trzynacioro) malestw i do tego jeszcze wasne ycie. Mwic wprost adunek nierwny.
Berdyczowski zdecydowa, e bdzie siedzie cichutko koniec kocw, mona te posa za
Bubiencowem pogo. Ale ledwie podj to zbawienne postanowienie, pukanina ucicha i
podprokurator, przeegnawszy si, krzykn rozpaczliwie:
Lagrange! Kuchenne drzwi!
Murad odwrci si z wciekoci i Berdyczowski zobaczy niewiarygodnie ogromn
czarn dziur, mierzc mu prosto w nasad nosa. Kurek sucho szczkn raz, potem drugi i
Czerkies, zaklwszy nie po rosyjsku, odrzuci bezuyteczny rewolwer.
Ale wizja cudownego ocalenia zamajaczya biednemu panu Berdyczowskiemu tylko na
chwil, bo syn Kaukazu wyrwa z pochwy swj potworny kinda i pochylony rzuci si na
podprokuratora.
Berdyczowski bez przekonania stukn strasznego czowieka w szczk, ale rwnie
dobrze mgby wali pici w kamie. Zahipnotyzowany tajemniczym migotaniem szerokiej
gowni, Matwiej Bencjonowicz zamar.
Czerkies chwyci swojego jeca za szyj, przyoy mu zimn stal do garda i dyszc w
twarz krwi i czosnkiem, powiedzia:
Potem cebe rznonc bende, ne teraz. Esli teraz, oni mne od razu zabijom. A tak esce
dugo bendzemy rozmowe rozmawac. Wooda dalej odedze wtedy zarzne.
Matwiej Bencjonowicz zmruy oczy, nie mg znie bliskoci wciekych oczu, czarnej
brody i ociekajcego krwi policzka.
Z zewntrz dobieg okrzyk Feliksa Stanisawowicza:
Go kolask na Kupieck! Wy trzej jazda na rogatki. Spuci szlabany! Jelisieiew,
bierz trzech i do stajni!
Teraz Bubiencow nie ucieknie zrozumia Berdyczowski, ale ta myl nie przyniosa mu
pociechy. Trudno byo oddycha z obc rk ciskajc szyj, od mdlcego strachu robio si
duszno i nawet przyszo mu na myl: lepiej by ju rn, byle si ta mka skoczya.
Zza parapetu ostronie wysun czubek gowy Lagrange.
Berdyczowski, yjesz pan?
Odpowiedzia Murad:
Wejdzesz, martwy bendze.
Syszc te sowa, policmajster nabra miaoci, wysun rk z rewolwerem, umiechn
si.
No, jak tam, Durajew, wystrzelao si kuleczki? Policzyem. Tknij tylko jego
wielmono, a zabij jak wciekego psa. ywcem bra nie bd, przysigam na rany
Chrystusa.
Murad smercy se ne boi pogardliwie rzuci rozbjnik, osaniajc si Berdyczowskim
jak tarcz.
Feliks Stanisawowicz powoli wdrapa si na parapet.
Teraz to ju esz, braciszku. Jej, beznosej, wszyscy si boj.
Ostronie spuci nogi na podog.
Eszcze krok i rzne cicho, ale z naciskiem obieca Czerkies.
Dobrze, dobrze uspokoi go policmajster. Patrz, odkadam rewolwer.
I rzeczywicie, pooy go na samym skraju parapetu, tak e lufa wystawaa nad podog,
po czym skrzyowa nogi.
Suchaj, Durajew, zawrzyjmy pokj. Lagrange wycign papieronic, zapali.
Podziurawie mi dwch ludzi. Za to trzeba by ci pooy na miejscu. Ale jeli teraz
wypucisz jego wielmono i poddasz si, ja ci ywego dostarcz do wizienia. I nawet
obi nie pozwol, oficerskie sowo honoru.
Murad tylko mrukn.
No jak, dogonilicie? spyta podwadnych Feliks Stanisawowicz, odwracajc si w
kierunku podwrza.
Co mu tam odpowiedziano, ale sw nie mona byo zrozumie.
Ach, bydlaki, poszkapilicie?! zarycza gronie pukownik i z wciekoci uderzy
pici w parapet, i to tak niezrcznie, e trafi dokadnie w sterczc luf.
Po tym uderzeniu rewolwer, w penej zgodzie z prawami fizyki, opisa w powietrzu
skomplikowane salto i gruchn o podog na samym rodku salonu.
Czerkies wypuci zakadnika i jednym drapienym skokiem znalaz si przy broni.
I tu okazao si, e sztuczk z latajcym rewolwerem przemylny policmajster wykona
celowo. Ni std, ni zowd w rku pana Feliksa znalaz si drugi rewolwer, nieco mniejszy, i
plun w Durajewa ogniem i dymem.
Kula odrzucia grala pod cian, ale on natychmiast zerwa si na nogi i machnwszy
kindaem, ruszy na pukownika.
Lagrange wycelowa dokadniej i wystrzeli jeszcze trzykrotnie, za kadym razem
trafiajc w cel, ale Murad wci nie pada, tylko kady kolejny krok przychodzi mu z coraz
wikszym trudem.
Kiedy dzielio go od parapetu jakie p snia, pukownik zeskoczy na podog,
przystawi Czerkiesowi luf wprost do czoa i szczyt ogolonej czaszki rozpad si na drobne
kawaki.
Zabity koysa si przez chwil i w kocu run na wznak.
To ci bies ywotny. Policmajster, pochylajc si nad ciaem, ze zdziwieniem pokiwa
gow. Odmieniec jaki. Patrzcie tylko, jeszcze oczami mruga. Jakby komu opowiedzie
nie uwierzyby.
Potem podszed do pywego od tych wszystkich wstrzsw Berdyczowskiego i
przykucn obok.
No, ale z pana, panie Matwieju, miaek! I pokiwa gow z podziwem. e te nie
ba si pan krzykn o kuchennych drzwiach!
I co z tego? sabym gosem powiedzia podprokurator. Bubiencow i tak uciek.
Lagrange rozemia si, szczerzc biae zby.
Gdzie tam uciek! Mamy go. I sekretarzyka te. Tu zaraz, w stajni.
Jak to...? podprokurator, nic ju nierozumiejcy, zamruga powiekami.
Specjalnie zaczem kl dla Czerkiesa. eby ta sztuczka z broni wypada bardziej
przekonujco.
Berdyczowski z zachwytu i ulgi nie od razu wiedzia, co odrzec.
Ja... Naprawd, panie Feliksie, pan jest moim wybawc... Nigdy tego panu nie
zapomn...
Chciaoby si bardzo, eby pan nie zapomnia powiedzia dzielny policmajster,
przymilnie zagldajc podprokuratorowi w oczy. Dalej bd panu suy wiernie jak pies,
szlacheckie sowo honoru. Tylko niech ju pan nie nadaje biegu tej historii z apwk, niech
j wszyscy diabli. Bies mi w gowie zamci. Ja nawet kupczykowi pienidze zwrciem.
Szepnie pan za mn swko wadyce i panu gubernatorowi, co?
Berdyczowski westchn ciko, przypomnia sobie, jak grzmia na urzdnicz sabo do
podarunkw, niczym chwast niszczc wszystkie dobre zamiary: jak nie pienidze, to
sawetne charciki.
A uratowane ycie to co, moe kiepski charcik?
XI

W sdzie

Proces w sprawie zawoskich zabjstw rozpocz si w nowym gmachu sdu


gubernialnego, wspaniaym, obszernym i piknym. Antoni Antonowicz von Hagenau sam
zatwierdzi projekt architektoniczny i osobicie nadzorowa budow, poniewa przywizywa
do tej konstrukcji szczegln wag. Mawia, e po wygldzie instytucji sdowych zawsze
mona oceni, czy w danej miejscowoci szanuj prawo. W Rosji budynki sdw zwykle s
brudne, ciasne i zaniedbane, dlatego dochodzi w nich do wszelakich oszustw i naduy.
Gubernator za ywi niezachwiane (cho moe naiwne) przekonanie, e jeli sala sdowa
zdradza bdzie jakie podobiestwo do czystej i piknej wityni, to i liczba pogwace
prawa znacznie spadnie. I jeszcze jeden wzgld mia na myli nasz administrator, kiedy
nakaza przeznaczy na budow sdu tak znaczn sum: nowy sd powinien sta si
symbolem zotego wieku zawoskiej historii, wzniesionego na trwaym fundamencie prawa i
sprawiedliwoci.
Budow zakoczono w sam por, bo poprzednia sala sdowa nie pomieciaby nawet
honorowych goci przybyych na proces. W nowej za wityni Temidy zasiado bez trudu
blisko piciuset widzw. Oczywicie bya to zaledwie garstka tych, co chcieli by obecni na
gonej rozprawie, ale mimo wszystko dla ludzi niezbdnych miejsc starczyo. Do
niezbdnych, oprcz goci oficjalnych i honorowych, zaliczono take zawosk mietank
towarzysk, licznych dziennikarzy, stoecznych literatw, a take przedstawicieli
prawniczego stanu, ktrzy niczym szaracza zlecieli si z caej Rosji na te sdowe igrzyska.
Szczeglnie liczna obecno prawnikw braa si rwnie std, e obrony podj si sam
omejko, gwiazda rosyjskiej adwokatury i europejska znakomito. Nikomu jeszcze nie
zatar si w pamici zeszoroczny tryumf Guriusza Samsonowicza, ktry uzyska cakowite
uniewinnienie dla aktorki Granatowej, sdzonej za zastrzelenie ony kochanka, antreprenera
Anatolijskiego.
Przeciw tak gronemu adwersarzowi nie mona byo oczywicie wystawi niezbyt
rozgarnitego prokuratora gubernialnego, tote wadyka i gubernator czciowo argumentami,
czciowo gwatem skonili Berdyczowskiego, by wzi na siebie obowizki oskaryciela
publicznego. Do takiego wyboru skaniao rwnie zachowanie pana Matwieja podczas
zatrzymania niebezpiecznych przestpcw, dziki ktremu zyska on saw bohatera, jeli nie
w skali oglnorosyjskiej, to na pewno w gubernialnej.
Reputacja miaka i czowieka czynu sprawiaa Berdyczowskiemu niezmiern
przyjemno, cho w gbi duszy doskonale wiedzia, e wcale na tak opini nie zasuguje.
Ale i zapata za saw okazywaa si wcale nietania.
Ju na dwa tygodnie przed procesem podprokurator z przejcia straci sen i apetyt. Sam
nie wiedzia, czego bardziej si ba: gronego omejki, zoliwych jzykw reporterw czy
gniewu wszechmocnego Konstantego Pietrowicza. Ten ostatni przysa na proces ca
deputacj pod przewodem zastpcy oberprokuratora Synodu, Gellera: przecie z kadego
punktu widzenia wychodzio na to, e zawoski skandal wyrzdza wielk szkod prestiowi
najwyszego organu imperium stojcego na stray wiary.
Mniejsza o to, e Berdyczowski mia po raz pierwszy wystpi przed szerok (a i
wysok) publicznoci. C troch by si zacina, troch gos by mu dra: to wszystko nic,
to mona prowincjonalnemu prokuratorowi wybaczy. Gorsze byo, e pozycja oskarenia
wygldaa nienadzwyczajnie.
Za rad obrocy Bubiencow nie zoy w ledztwie adnych zezna. Milcza zuchwale,
patrzc na spoconego Matwieja Bencjonowicza jak na stonog, polerowa paznokcie, ziewa.
Po powrocie do celi pisa skargi do wyszych instancji.
Zbawieny natomiast, aresztowany jako podejrzany o wspudzia, mwi duo, ale nic
poytecznego nie zezna. Coraz wicej skary si na zdrowie i wygasza pobone sentencje.
Wynikao z tego, e najistotniejsze dowody trzeba bdzie wydoby bezporednio na procesie.
Tak stay sprawy w dniu, kiedy przed szczliwymi posiadaczami zaprosze rozwary si
wysokie odrzwia nowego sdu i zacza si rozprawa, ktrej sdzone byo znale si nie
tylko w annaach naszej gubernialnej historii, ale i w podrcznikach jurysprudencji.

***

Rozkad miejsc w sali sdowej wyrnia si tym, e za stoem sdziw postawiono


jeszcze dwa rzdy foteli dla najznakomitszych goci. Zasiedli tam midzy innymi: zastpca
oberprokuratora witego Synodu z dwoma najbliszymi pomocnikami, gubernator i
gubernialny marszaek szlachty, obaj z maonkami, gubernatorzy dwch ssiednich guberni
(oczywicie take z onami) i wadyka Mitrofaniusz, zza ktrego ramienia wygldaa jak
czarny ptaszek cicha mniszeczka, przez dugi czas w ogle przez publiczno niezauwaana.
Przewodniczy najbardziej szacowny i najuczeszy z naszych sdziw, generalskiego
stopnia, ze wstg orderow. Wszyscy wiedzieli, e zoy ju prob o dymisj z tytuu
podeszego wieku, i dlatego oczekiwali od niego penej bezstronnoci kademu przecie
pochlebiaoby zakoczenie dugiej i zaszczytnej kariery tak wyjtkowym procesem. Dwoma
pozostaymi czonkami skadu sdziowskiego byli cieszcy si wielkim autorytetem
sdziowie pokoju, jeden jeszcze cakiem niestary, drugi za bodaj jeszcze starszy wiekiem od
przewodniczcego.
Stoecznego adwokata publiczno powitaa ranymi oklaskami, od ktrych ten od razu
zrobi si postawniejszy i wyszy, niczym rosnce ciasto drodowe. Skromnie i z godnoci
ukoni si sdowi, widzom i szczeglnie, z demonstracyjnym szacunkiem, wadyce
Mitrofaniuszowi, co miejscowi ocenili jak najbardziej pozytywnie. Guriusz Samsonowicz
sam mia w sobie co z archijereja: tak samo reprezentacyjny, jasnooki, z rozoyst siwiejc
brod.
yczliwie powitano take prokuratora co prawda klaskali mu raczej tylko aborygeni, ale
za to goniej ni stoecznemu koryfeuszowi. Berdyczowski, blady, z posiniaymi wargami,
ukoni si sztywno i zaszeleci grubym plikiem papierw.
Zacza si duga procedura prezentacji przysigych, przy czym obroca przejawi
rzadko spotykan surowo, zdecydowanie odrzuciwszy i dwch kupcw starowiercw, i
jakiego zytiackiego seniora, i nawet, nie wiadomo dlaczego, dyrektora gimnazjum.
Oskaryciel adnych protestw przeciw zaciekoci obrony nie skada, wyranie okazujc, e
dla niego skad awy przysigych nie ma znaczenia, bo sprawa i tak jest jasna.
W tym te duchu utrzymana bya mowa Matwieja Bencjonowicza. Zacz, jak naleao
si spodziewa, mtnie i niezbyt pewnie, a nawet ju przy drugim zdaniu wzi si do
wycierania nosa, ale potem nabra wigoru (zwaszcza kiedy z sali wspczujco mu
zaklaskano) i dalej mwi wawo, gadko, niekiedy nawet z natchnieniem.
Przygotowany by sumiennie, a najistotniejszych kawakw wyuczy si nawet na
pami. Pod koniec drugiej godziny oskarycielowi udawao si ju wytrzymywa efektown
pauz, wskazywa oskarycielsko palcem na podsdnego, a nawet wznosi oczy ku niebu, co
mao ktremu prokuratorowi wychodzi bez popadania w mieszno. Mow
Berdyczowskiego wielokrotnie przerywano oklaskami, a raz nawet urzdzono mu owacj
(stao si to, kiedy w najbardziej wzruszajcy sposb opisywa uwiedzion i porzucon
ksiniczk Tielianow: tu ju wiele dam otwarcie pochlipywao).
Mowa udaa si znakomicie, byy w niej nader subtelne niuanse psychologiczne i
druzgoczce pytania retoryczne. Chtnie przytoczylibymy j ze szczegami, ale zajoby to
za wiele miejsca, jako e trwaa przeszo trzy godziny. No i w zestawieniu ze znanymi ju
czytelnikowi wnioskami siostry Pelagii nie zawieraa niczego istotnie nowego, chocia
pospieszne i nieco przane konkluzje zakonnicy nabray w wystpieniu podprokuratora wagi,
siy przekonywania, a nawet blasku. Z alem opuszczajc ca psychologi i wzloty
krasomwcze, przedstawimy pokrtce tylko gwne punkty aktu oskarenia.
Zarzucono zatem Bubiencowowi zamordowanie kupca Wonifatjewa i jego maoletniego
syna, zabjstwo petersburskiego artysty fotografika Arkadiusza Poggio, zabjstwo
ksiniczki Nainy Tielianowej i jej pokojwki Jewdokii Syskinej, wreszcie opr podczas
aresztowania, wskutek czego dwch policjantw zostao ciko rannych, a jeden z nich
miertelnie. Prokurator wnis o skazanie Bubiencowa na doywotni katorg, a
wspuczestnika jego przestpstw, Zbawienego, ktry nie mg nie wiedzie o zbrodniach
zwierzchnika, a w dodatku prbowa zbiec i unikn aresztowania na rok wizienia, a
nastpnie zesanie.
Matwiej Bencjonowicz usiad mocno ochrypy, ale zadowolony z siebie. Dosta huczne
oklaski, rwnie od przyjezdnych prawnikw, co byo pomylnym znakiem. Otar pot z czoa
i pytajco spojrza na wadyk, ktry w czasie przemwienia niejednokrotnie wspiera
protegowanego, z aprobat kiwajc gow i przymykajc oczy. Teraz te archijerej
odpowiedzia na spojrzenie prokuratora zachcajcym skinieniem. No c, mowa
rzeczywicie udaa si panu Matwiejowi.

***

Sesj wznowiono po przerwie, podczas ktrej przyjezdni prawnicy gorco dyskutowali o


perspektywach sprawy. Wikszo skaniaa si do tego, e oskarenie jest skonstruowane z
gow i maomiasteczkowy prokuratorek swoim wystpieniem podsun omejce twardy
orzech, ale z mecenasa nie taki czowiek, eby spasowa. Na pewno bynie jeszcze bardziej
wirtuozerskim krasomwstwem i zami zotoustego prowincjusza.
Ale na tym wanie polega uznawany przez wszystkich geniusz wielkiego adwokata, e
nie tyle spenia pokadane w nim nadzieje, ile w zupenie szczeglny sposb je przewysza.
Pocztek jego mowy wyglda co najmniej dziwnie.
omejko wyszed naprzd, stan plecami do widzw i bokiem do przysigych, za to
twarz do awy sdziowskiej, co samo w sobie byo niezwykle. Potem ni to z roztargnieniem,
ni to w rozterce rozoy rce i na dugo zastyg w tej osobliwej pozie, w ogle nic nie
mwic.
Sala najpierw ucicha, po chwili zaszumiaa, zaskrzypiaa krzesami, a obroca wci
milcza. Odezwa si dopiero, gdy przewodniczcy w zakopotaniu zacz wierci si na
krzele, a w sali znw zapanowaa napita cisza.
Po prostu nie wiem... Nie wiem, co mam powiedzie o mowie, ktr wygosi szanowny
oskaryciel cichym, ufnym tonem zwrci si Guriusz Samsonowicz do sdu i nagle, ni w
pi, ni w dziewi, owiadczy: No c, ja przecie wyrosem niedaleko std. Dziecistwo
upyno mi na Rzece. Przesycio mnie to powietrze, wychowao mnie, wykoysao... Potem
wyjechaem, porwao mnie szumne, wiatowe ycie, ale, wiecie, dusz od Rzeki mimo to si
nie oderwaem. Powiem bez patosu, tak jak myl. Tu, wrd gstych lasw i skromnych,
niezbyt urodzajnych pl, bije serce Rosji. Oto dlaczego, panowie w tym miejscu gos
mwcy niepostrzeenie si zmieni, stopniowo nabierajc sprystoci, siy i bodaj skrytej
groby oto dlaczego, panowie, po prostu cierpi, kiedy dowiaduj si o przejawach dzikoci
i azjatyckoci, ktre, niestety, nazbyt czsto zdarzaj si w gbi Rosji. Syszaem wiele
dobrego o Zawosku i zaprowadzonych tu porzdkach, tote szczerze wierz, e Wysoki Sd
nie da podstaw do podejrze o uprzedzenia i patriotyzm lokalny. auj, e tym wanie mao
apetycznym aromatem powiao na mnie, a take na wielu goci waszego miasta, z
wypowiedzi mojego szanownego oponenta.
Po takim pocztku sdziowie z jednej strony troszeczk si zezocili, ale te i odrobin
zdenerwowali, bo jakby na nowo ujrzeli i gorczkowo notujcych reporterw, i gazetowych
rysownikw, i surowych publicystw, reprezentujcych tu opini publiczn bezkresnego
imperium.
A adwokat ju odwrci si od sdziw i wbi wzrok w przysigych. Do nich zwrci si
zupenie prosto i nie czuo si w jego tonie adnej pogrki:
Panowie, chciabym jeszcze raz zwrci uwag na to, co oczywicie rozumiecie i beze
mnie. Dzi uczestniczymy w najwaniejszym wydarzeniu w waszym yciu obywatelskim.
Takiego procesu w tym spokojnym miecie jeszcze nie byo i, daj Bg, nigdy wicej nie
bdzie. Dugo drczyem panw pytaniami i wielu kandydatw odrzuciem, ale zrobiem to
wycznie w interesie prawa. Rozumiem doskonale, e wszyscy jestecie ywymi ludmi.
Kady z was na pewno wyrobi sobie ju wasne zdanie, omawialicie okolicznoci sprawy z
rodzin, przyjacimi, znajomymi... Bagam was tylko o jedno. omejko rzeczywicie
zoy donie w bagalnym gecie. Nie osdzajcie tych dwch z gry. I tak jestecie
nastawieni przeciwko nim, bo w waszych oczach ucieleniaj oni obc i wrog si, ktrej
imi stolica. Odnosicie si do tej siy podejrzliwie i nieufnie, czsto, niestety, nie bez
przyczyny. Nie wykluczam, e Bubiencow kogo z was obrazi lub rozzoci. To trudny,
niewygodny czowiek. Takim zawsze przytrafiaj si jakie paskudne historie czasem z
wasnej winy, czasem z kaprysu niesprawiedliwego przeznaczenia. Jeli panowie sdziowie
pozwol mi odej na chwil od rozpatrywanej sprawy, opowiem jedn krciutk historyjk o
Wodzimierzu Lwowiczu. A zreszt, to nie bdzie adne odejcie, bo przecie decydujecie o
losie czowieka i powinnicie dobrze wiedzie, co to za czowiek...
Obroca znw zrobi pauz, jakby sprawdzajc, czy uwanie go suchaj. Suchali po
prostu wspaniale panowaa zupena cisza, tylko krzesa poskrzypyway.
Ta anegdota ukae pewnie mojego klienta w jeszcze bardziej niekorzystnym wietle, ale
mimo wszystko j opowiem bo te niezwykle wyrazicie objawia si w niej osobowo...
Tak wic w wieku zaledwie pitnastu lat Wodzimierz Lwowicz zakocha si. Namitnie,
bezrozumnie, tak jak to bywa we wczesnej modoci. W kim, zapytacie. Tu wanie kryje si
owa bezrozumno, poniewa wybrank serca modego pazia bya osoba z carskiego rodu. Jej
imienia nie wyjawi, bo obecnie jest maonk jednej z europejskich koronowanych gw.
Wrd dziennikarzy nastpio poruszenie: kalkulowali, o kim mowa, i jak si zdaje
szybko wykalkulowali.
Mody Wodzimierz najpierw napisa do jej cesarskiej wysokoci list miosny, a potem
zosta schwytany, kiedy bka si noc pod oknami jej sypialni. Doszo do
arcynieprzyjemnego skandalu. eby pozosta w Korpusie Paziw, chopiec musiaby
wybaga przebaczenie u dowdztwa. Odmwi tego kategorycznie, tym samym zamykajc
sobie drog do wietnej dworskiej kariery. Wspomniaem o tej starej historyjce, bycie lepiej
zrozumieli, na czym polega gwna osobliwo charakteru mojego klienta. Jest to czowiek
dumny, panowie, i na to nie ma rady. Kiedy wysuwaj przeciw niemu potworne w swej
niedorzecznoci oskarenie, on nie znia si do usprawiedliwiania. On dumnie milczy.
Naley przypuszcza, e adresatami historyjki mecenasa omejki byli nie tyle
sdziowie przysigli, w wikszoci ludzie niemodzi i stateczni, ile eska poowa
audytorium, ktrej nastrj zazwyczaj okrela atmosfer w tego rodzaju procesach. Kobiety
za, ju przedtem popatrujce na Bubiencowa z podliwym zainteresowaniem, oceniy
anegdotk tak, jak na to zasugiwaa, a ciekawo ich ulega bodaj pewnej metamorfozie z
przede wszystkim lkliwej staa si przede wszystkim wspczujca.
Odnisszy to wane, chocia na pozr skromne zwycistwo, zrczny adwokat od razu
ujawni swj podstp.
Ach, jaka szkoda, e do skadu sdu przysigych nie dopuszcza si przedstawicielek
pci piknej! westchn z absolutn szczeroci. S o tyle miosierniejsze od mczyzn.
Ale ja, panowie przysigli, wcale nie prosz was o miosierdzie, ani, bro Boe, o
pobaliwo dla Wodzimierza Lwowicza.
Tak jako wychodzio, e o drugim oskaronym specjalnie si nie mwio. Bd
najpokorniejszy Tichon Jeriemiejewicz by dla lwa adwokatury za mao interesujcy, bd te
omejko susznie przypuszcza, e uniewinnienie gwnego oskaronego najnaturalniej w
wiecie pocignie za sob zdjcie oskare z jego przybocznego.
Wasza pobaliwo byaby dla tego dumnego czowieka udrk. Przede wszystkim
dlatego tu gos obrocy nagle nabra potnej dwicznoci spiowego dzwonu E ON
WASZEJ POBALIWOCI NIE POTRZEBUJE!
Cz przysigych zaspia si na te sowa, a adwokat w kilku lekkich krokach podbieg
do dugiego stou, za ktrym siedziao dwunastu przedstawicieli ludu, i mikko, po ludzku
poprosi:
Nie litujcie si nad nim. Po prostu zapomnijcie o swoich uprzedzeniach. Przecie
sdzicie go nie za zy charakter, nie za nonszalancj i nie za ambicj, lecz za straszne, krew w
yach mroce zbrodnie, ktrych, zapewniam was, Bubiencow nie popeni. Co te wam
zaraz dowiod.
Zatem wszystko, co byo dotd, stanowio tylko uwertur do waciwej obrony. Suchacze
zaszurali nogami, sadowic si wygodniej w oczekiwaniu dugiego wystpienia, ale omejko
wyoy swoj argumentacj w niecay kwadrans.
Panowie, wysuchalicie niezwykle kwiecistej mowy oskaryciela, bardziej podobnej
do zawodzenia ojca Hamleta ni do powanego dyskursu prawniczego.
W otoczeniu zastpcy oberprokuratora rozleg si mieszek aprobaty.
Widziaem, panowie, e ta mowa, niestety, wywara na was wraenie. A przecie caa
bya oparta wycznie na tanich efektach. Brak dowodw osonite marn literatur i
domysami, za ktrymi nic nie stoi. Nie chc nikogo obraa, ale by to kliniczny przykad
prowincjonalnego krasomwstwa w najgorszym stylu. W Moskwie i Petersburgu taka
napuszona gadanina ju dawno wysza z mody. Tam naszego oskaryciela po prostu by
wygwizdano, tak jak na to zasuguje kiepsko grajcy aktor.
Matwiej Bencjonowicz a poczerwienia i z oburzeniem odwrci si do
przewodniczcego, ale ten wyglda na troch zbitego z tropu. Wyranie zmieszani byli take
przysigli.
A teraz do rzeczy. Ton czarodzieja zmieni si znw, z szyderczo wspczujcego na
suchy i rzeczowy. Mwi ju nie synny orator, tylko pedantyczny uczony, przedstawiajcy
naukowo dowiedzione i dla kadego jako tako rozumnego czowieka oczywiste fakty.
Opowiem wam, panowie, jak to wszystko wygldao w rzeczywistoci. Znaem prawd od
samego pocztku, kazaem jednak moim klientom trzyma usta zamknite, poniewa
miejscowi ledczy, najwyraniej nie bezstronni, s spragnieni zemsty i z pewnoci
wypaczyliby okolicznoci sprawy, tak jak od niepamitnych czasw kochali robi posuszni
krtacze w naszej ciko dowiadczonej Rusi.
Na oklaski, ktre wywoaa ta uwaga wrd liberalnej czci audytorium, mecenas nie
zwrci najmniejszej uwagi. Przeczeka po prostu, a publiczno swoje odklaszcze, i cign
dalej.
Noc, pusta droga. Przez szare chmury zowieszczo przewituje ksiyc. Pachnie
deszczem, huczy wiatr. Drog idzie dwch wdrowcw: jeden brodaty, z ostrzyonymi pod
donic wosami, drugi jeszcze zupene dziecko. Mczyzna obj chopaczka za ramiona, a
ten przytuli jasnowos gwk do ojca i idzie, podrzemujc. Wok cisza ani ywej duszy,
adnego ruchu, tylko z lasu dochodzi przecige pohukiwanie sowy...
omejko zasoni rk oczy i mogo si zdawa, e tam, na doni, otwieraj si przed nim
jakie ywe obrazy, a on tylko opisuje to, co widzi.
Nagle na skraju drogi wyrasta jaka mtna figura. Nieznajomy podnosi rk, jakby
czego chcia. Ufny kupiec pyta: Czego ci trzeba, dobry czowieku? I wtedy nieznajomy
dga go noem w gardo, potem obala na ziemi i poszerza krwaw ran od ucha do ucha. Na
oczach zdrtwiaego z przeraenia, paczcego dziecka zabija ojca. A potem wstaje, chwyta
chopczyka za chudziutkie ramionka i patrzc wprost w rozszerzone z przeraenia oczta,
przecina ostrym noem cienk szyjk. Baganie o lito przechodzi w zdawione chrypienie,
potem w bulgot... Zaczekajcie, to jeszcze nie wszystko! zawoa adwokat, zwracajc si do
histerycznie szlochajcych suchaczek. Jeszcze nie opisaem wam tego, co najbardziej
przeraajce. Jak zabjca okalecza martwe ciaa, odcinajc im gowy. Jak chrzszcz krgi,
jak tryska fontann czarna krew... A teraz popatrzcie na Wodzimierza Lwowicza.
Gwatowny zwrot, wycignita rka. Powiedzcie w zgodzie z sumieniem, czy wyobraacie
sobie byego porucznika gwardii, inspektora Synodu, w roli takiego rzenika? Oczywicie
nie!... Teraz o zabjstwie fotografika Poggia. Bez wzgldu na wszystkie domysy prokuratora
jest zupenie jasne, e bya to zbrodnia w afekcie. Wodzimierz Lwowicz spdzi w waszym
miecie dosy czasu. Zdylicie z pewnoci zbada jego charakter i zwyczaje. Znacie i jego
niezmienny chd, i jego zblazowany styl bycia, na wielu robicy tak przykre wraenie. Czy
rzeczywicie moecie sobie wyobrazi, jak ten powcigliwy, rozwany czowiek wymachuje
statywem, w szalestwie drze fotografie i miady stopami szklane pyty? No wic
przyjrzyjcie mu si lepiej! Macie przed sob czowieka szczupego, wskiego w ramionach,
delikatnej budowy. Czy daby rad zada cikim trjnogiem cios tak szataskiej siy?
Wysunwszy ten pierwszy rzeczowy argument (bo wszystko inne na razie byo niczym
wicej ni psychologi), adwokat znw wrci do sfery uczu, mwic wci tym samym
surowym i wcale nie sentymentalnym tonem:
Dobrze, panowie, zostawmy na razie dowody logiki i rozumu, zwrmy si do serca, do
instynktu, ktry nigdy nas nie zawodzi. Zdarza si, e rozsdek uparcie mwi nam: to jest
czarne, to jest czarne, i my ju zaczynamy mu wierzy, a potem serce nagle ocyka si,
potrzsa gow serce potrzsajce gow niezbyt si adwokatowi udao, ale wszyscy byli tak
przejci, e nie zwrcili uwagi na to, i alegoria jest do wtpliwa i wykrzykuje: Ale
gdzie tam czarne, kiedy jest biae! Zwracam si do dam, siedzcych na sali. Niejedna z pa
artowaa, miaa si, a nawet, prosz wybaczy, kokietowaa Bubiencowa. Muzykowaa z
nim, jedzia na pikniki, i tak dalej, i temu podobne. Czy naprawd dopuszczaj panie tak
myl, e ten amator kobiecej urody by zdolny rozwali kamieniem gow ksiniczki
Tielianowej? Popatrzcie, panie, tylko na ten koszmarny, toporny przedmiot. omejko
wskaza potny brukowiec, lecy na stole wrd innych dowodw rzeczowych. Czy
moecie sobie wyobrazi pana Wodzimierza z takim narzdziem w rku?
Nie! Nigdy! gono krzykna z sali pani Olimpiada Szestago i wiele dam gorco j
poparo.
Maj panie wtpliwoci skonstatowa obroca. I susznie, bo niczego takiego
oskarony nie zrobi. Zapytacie: kto w takim razie zabi tych wszystkich nieszcznikw? Kto
jest tym potworem? Chtnie wam odpowiem. Panowie ledczy spoza drzew nie dostrzegli
lasu, a przecie dla czowieka nieuprzedzonego, dla kadego, kto nie ma klapek na oczach,
istota sprawy jest zupenie oczywista.
Adwokat wzi si pod boki, wysun naprzd brod i rzuci do boju gwne siy.
Tak, Bubiencow jest winien. Ale winien nie zabjstwa, tylko niewybaczalnej lepoty.
Zreszt tak samo jak wielu obecnych. On, podobnie jak wy, nie potrafi rozpozna dzikiego
potwora, ktry przez dugi czas cieszy si jego opiek. Tak, tak, zrozumielicie mnie dobrze.
Morderc za kadym razem by Murad Durajew, to absolutnie jasne. Dla takiego czowieka
jak on zarn kupca z synem to tyle co nic. A trzydzieci pi tysicy, ktre mia przy sobie
Wonifatjew, to dla Durajewa ogromne pienidze. By tamtego dnia w Drozdowce,
dowiedzia si o kupnie lasu, a dalej to ju wszystko poszo bardzo prosto. Stangretowi o
wiele atwiej opuci dom ni gociowi, na dodatek tak znakomitemu. A i z oderniciem
gw taki baszybuzuk, sami rozumiecie, nie mia trudnoci.
Byo to czyste, niewtpliwe touche! I najlepiej potwierdzi to szmer, ktry przetoczy si
po sali.
A teraz przypomnijmy sobie okolicznoci mierci Poggia. Tej nocy Durajew szala.
Wczy si po traktierniach i szynkach, to si pojawia, to znika. Czemu nikt si nie
zastanowi, dlaczego ten niepijcy gral kaukaski nagle zahula? A przecie sprawa i tym
razem jest zupenie jasna. Jeli byo w Durajewie co ludzkiego, to jego psie oddanie
gospodarzowi. Wiedzia, e Bubiencow i Poggio uderzali do jednej kobiety. Kaukascy grale
odnosz si do tego rodzaju konfliktw zupenie inaczej ni my, cyniczni i przesyceni
Europejczycy. Nie zapominajmy i o tym, e z punktu widzenia Durajewa Naina Tielianowa
nie bya jak tam kobiet z rodu giaurw, tylko crk kaukaskiego kniazia. Wolno nam
sdzi, e Murad akceptowa wybr swego pana nawet, zdaje si, bardziej ni on sam. Ta
subtelna uwaga znalaza zrozumienie u eskiej czci audytorium. Pan Zbawieny mi
mwi, e opowiada Czerkiesowi o skandalu, do jakiego doszo na wernisau, o tym, e
Poggio postanowi pohabi ksiniczk Tielianow, wystawiajc nieprzystojne fotografie na
widok publiczny. Ci z obecnych, ktrzy bywali na Kaukazie, mog sobie wyobrazi, jak taki
postpek obraa cze dziewczyny i kadego, kogo cz z ni wizy pokrewiestwa czy
jakiekolwiek inne. Ta, ktr Czerkies uwaa za godn swego pana, zostaa niech damy
wybacz mi grubiaski zwrot wystawiona na golasa na uciech publicznoci.
Ale szum przeszed po sali! Ale zaskrzypieli owkami reporterzy!
Na Kaukazie takie zniewagi zmywa si krwi. Std i wyjtkowa brutalno zabjstwa, i
szalecze niszczenie fotografii, wszystkich bez wyjtku. Tylko niepohamowany wschodni
temperament zdolny jest do takiego szalestwa. Te za wtpliwe domysy na temat drzewa
osikowego i motyki, ktre syszelimy od prokuratora, nadaj si, przepraszam, najwyej do
romansu kryminalnego. ledztwo prbowao zbudowa na zupenie przypadkowym zbiegu
okolicznoci cay gmach oskarenia. Nic dziwnego, e ta niedorzeczna konstrukcja rozsypaa
si od pierwszego pchnicia... No, a co do trzeciego zabjstwa, to w ogle wszystko jest
proste. Durajew zabi gwnego wroga, ale to go nie zadowolio. Pijackie oszoomienie
mino, ale bl obrazy, zadanej jego panu, dalej drczy dzikie serce. Przecie jeszcze wiksz
obraz wyrzdzia panu ta, ktra omale nie zostaa jego on. Nie do, e zdradzia, to
jeszcze prowadzia si jak godna pogardy rozpustnica. W wiecie muzumaskim, jak
wiadomo, takie kobiety si kamienuje. Na mier. Tak wanie postpi Durajew. Wzi do
rki kamie i zabi Tielianow. A e przy okazji zgadzi Bogu ducha winn pokojwk, to co
dla takiego dzikusa znaczy jedna chrzecijaska dusza wicej?
Mecenas omejko westchn z gorycz i machn rk.
I jeszcze ostatnia rzecz. Prosz nie zapomina, e podczas aresztowania to wanie
Durajew stawi opr wadzy. To naturalne, tylko on jeden mia po temu wakie powody.
Zakoczy omejko nieefektownie, byle jak, zapewne zgodnie z najlepszym stoecznym
szykiem.
Panowie, nie mam nic wicej do powiedzenia. Jak panowie widz, mczyem was
krcej ni prokurator. Dlatego e ja mam argumenty, a on sentymenty. Decydujcie. To
wasze prawo i wasz obowizek. Ale sprawa jest zupenie jasna.

***

Nie rozlegy si owacje, bo reakcja na mow bya dwoista: stronnicy Bubiencowa


otwarcie tryumfowali, jego przeciwnicy najwyraniej przeywali rozterk.
Natychmiast podnis rk prokurator i zaczy si wystpienia stron.
A wic paski klient to niewinna owieczka, ktra nawet nie wiedziaa, jakiego wilka
okrywa wasn skr?! zapalczywie wykrzycza Berdyczowski znakomit, dopiero co
wymylon ripost.
Wielu rozemiao si, bo Wodzimierz Lwowicz na owieczk w adnym razie nie
wyglda. Zachcony tym Berdyczowski cign dalej:
Czy pan obroca nie uwaa, e historia z gowami nawina si inspektorowi Synodu w
sam por? Ledwie Bubiencow przyby do nas, na Zawoe, z misj wykorzenienia
pogastwa, od razu ni std, ni zowd pojawili si ludzie z obcitymi gowami, kropka w
kropk jak w kronice sprzed czterystu lat?
omejko upewni si ironicznie:
To moe mj klient kronik te napisa?
Znw rozleg si miech, i to goniejszy ni poprzednim razem. W sztuce szermierki
sownej zawoski podprokurator wyranie ustpowa stoecznemu rbajle.
Wane jest nie tyle, kto konkretnie zabija. Berdyczowski poszed na istotne
ustpstwo, bo nie mia czym obali dowodw obrony. By moe sam Bubiencow rk sobie
nie brudzi. Ale jeli krew przelewa Durajew, to dziaa za wiedz Bubiencowa!
Ma pan dowody? Mecenas zmruy oczy. Czy po prostu mci pan powietrze jak
przedtem?
Ciemny, niewyksztacony gral kaukaski nie umiaby samodzielnie uoy takiej
sprytnej intrygi zdenerwowa si Berdyczowski. I w subtelnociach sztuki fotograficznej
te si raczej nie orientowa. Przecie on nie tylko zdjcia podar, ale i pyty porozbija. Skd
taka znajomo techniki fotograficznej? I przypominam, e zabjca zabra wanie to zdjcie i
t pyt, ktre mogy zdradzi miejsce ukrycia trupw. Jak pan to objani?
Mecenas umiechn si z wyszoci.
Ale bardzo prosto, drogi kolego. Demolujc wystaw, Durajew zobaczy, e na
jednym ze zdj jest utrwalone a nazbyt mu znajome miejsce. Przyjrza si i dostrzeg
motyk, ktrej zapomnia schowa. Nietrudno byo si domyli, jak grony dla zabjcy jest
taki obrazek. Ot, i caa zagadka! A jeszcze, panie oskarycielu, chciabym zoy
zdecydowany protest przeciw obrzydliwemu lekcewaeniu przedstawicieli mniejszoci
narodowych, ktre zabrzmiao w paskich sowach. Ciemny, niewyksztacony gral
kaukaski. Wedug pana to jakby niezupenie czowiek. A to jak najbardziej czowiek, po
prostu innej tradycji i wiary, ale z wasnymi wyobraeniami o honorze, o wiele surowszymi
ni nasze. Wielka szkoda, e policja zabia Durajewa. Chtnie podjbym si jego obrony.
Wstyd si pan, askawco. Wszystko chcielibymy mierzy nasz miark, a przecie na
wiecie nie tylko Rosjanie yj.
Nagrod dla obrocy za te suszne sowa byy gorce oklaski postpowej czci
audytorium, przy czym goniej od innych klaskali publicyci. Berdyczowski za zaczerwieni
si bolenie, bo mia dokadnie takie same pogldy.
A prba ucieczki? Czemu Bubiencow miaby ucieka, jeli jest niewinny? poapa si
podprokurator.
omejko spuci wzrok, jakby zawstydzi si tak prostodusznego pytania.
Za pozwoleniem, a co mia robi, kiedy Czerkies zacz strzelanin? Wasze dzielne
dzierymordy podziurawiyby kulami wszystkich trzech. A i w sprawiedliwe ledztwo
Bubiencow w aden sposb nie mg uwierzy. I widzimy, e co do tego mia suszno.
Berdyczowski spojrza na podsdnego i zobaczy, jak wargi inspektora drgny w
tryumfujcym umiechu.
No, jak dugo mona? powiedzia do gono zastpca oberprokuratora Synodu.
Chyba ju wszystko jasne jak soce.
Matwiej Bencjonowicz rzuci rozpaczliwe spojrzenie na wadyk Mitrofaniusza i ten
nagle da mu jaki znak.
Panie przewodniczcy natychmiast oznajmi Berdyczowski. Chc prosi o
wysuchanie wiadka oskarenia.
Kiedy wyjanio si, e wiadkiem bdzie sam archijerej guberni, obroca zerwa si i
zawoa:
Protestuj! Wadyka nie mia nic wsplnego ze ledztwem, uwanie przestudiowaem
materiay sprawy. To znaczy, e wystpienie jego przewielebnoci to wycznie prba
wykorzystania autorytetu szanowanej osoby w celu wywarcia wpywu na nastroje
przysigych.
Mitrofaniusz umiechn si, rozbawiony nieco myl, e sd mgby nie udzieli mu
gosu. Przewodniczcy za, poczerwieniawszy na hemoroidalnej twarzy, odpowiedzia ostro
stoecznej gwiedzie:
Nieprawda! Chocia wadyka formalnie nie uczestniczy w dochodzeniu, to wszystkim
doskonale wiadomo, e kierowa dziaalnoci ledczych. Oprcz tego przenikliwo jego
przewielebnoci w podobnych sprawach jest szeroko znana, i to nie tylko w naszej prowincji
ostatnie sowo sdzia szczeglnie mocno podkreli, odpacajc adwokatowi za
wczeniejsze szpilki ale i poza jej granicami.
Wola sdu. Mecenas grzecznie skoni gow, lecz zanim usiad, powiedzia:
Bagam, wadyko, prosz nie naduywa swego pasterskiego sowa! Ono wiele way, ale i
odpowiedzialno za nie jest wielka.
Pojawienie si takiego wiadka byo prawdziw, zdumiewajc sensacj. Jeden z
gorliwych rysownikw zelizgn si nawet z krzesa na podog i cichutko podczoga bliej,
eby uchwyci uroczyst i majestatyczn poz biskupa, wygaszajcego sowa przysigi.
Mitrofaniusz nie zwrci si wcale do przysigych, tylko od razu do obrocy, jakby
uznajc go za kluczow posta tej zaciekej batalii sdowej.
Mwi pan o odpowiedzialnoci jasno i gono zacz przewielebny. I powiedzia
pan gbok prawd. Na kadym, kto przemawia przed sdem ludzkim, ciy wielka
odpowiedzialno. Ale nieporwnanie wiksza odpowiedzialno ciy na nas w obliczu
przyszego Sdu. O tym zdaje si pan zapomnia.
omejko pokornie opuci gow, jakby nie mia si sprzeciwia tak szanownemu
oponentowi, ale te nie odstpowa od swego zdania.
A przecie jest pan utalentowanym czowiekiem o wyrafinowanym umyle z
wyrzutem w gosie cign Mitrofaniusz. Po co ta caa ekwilibrystyka? Kupiec z synem,
trzech biednych Zytiakw, artysta, dwie mode kobiety, policjant, a jeszcze ten gral tyle
dusz straconych. I wszystkie jak na zo zwizane z Bubiencowem. Przecie pan nie
zaprzeczy? U nas, na Zawou, byo cicho i spokojnie. Potem pojawi si ten czowiek i jakby
kto zy urok rzuci na nasz bogosawion krain. Zaczy si zabjstwa, wzajemne
podejrzenia, nienawi, podo, donosy, wanie w rodzinach, strach. Powiem teraz co, co
wielu wolnomylicielom i ateistom wyda si zabobonem i zacofaniem, ale to czysta prawda.
Wok nas i pord nas kr ludzie noszcy w duszy Zo. Takich ludzi jest wielu, a
wygldaj oni dokadnie tak samo jak wszyscy inni. Dlatego nie boimy si ich, ufnie
otwieramy przed nimi serca i ramiona. Tu przewielebny wyrazicie obrzuci wzrokiem
galeri, na ktrej siedziay nasze zawoskie damy. A rozpoznajemy nosicieli Za tylko
wtedy, kiedy z jakiego powodu, dla jakich wasnych korzyci, przychodzi im do gowy
zrani lub zgadzi wanie nas. I wtedy my wyjemy, aujemy, ale ju trudno nas uratowa,
bo ci li pracownicy maj stalowe zby, elazne pazury, a serce wykute z kamienia.
Wadyka przypomina w tej chwili starotestamentowego proroka, a grzmia tak, jakby w
Dolinie mierci pod Baakaw prowadzi szwadron do szary na angielskich huzarw.
Wiecie, co zwalio si na nasz guberni? Przybyo do nas Zo. I my, tu mieszkajcy,
poczulimy to wszyscy jedni wczeniej, inni pniej. Paski klient to nie po prostu zy
czowiek. To suga Za. Cae jego ycie, cae jego zachowanie o tym wiadczy. I to
niebezpieczny suga, bo wyksztacony, chytry, pomysowy, miay i przystojny. Tak, tak,
przystojny. Zy uzbroi go w miodem pynce usta, uwodzicielski gos, wadz
podporzdkowywania sobie sabych i wiele innych darw.
W tym miejscu Bubiencow wyci sztuczk: wystawi za plecami wadyki rki i wysun
jzyk. Kto zachichota, ale na wikszoci obecnych ten wyskok wywar bardzo przykre
wraenie.
Popatrzmy na te jego wyczyny, ktrym nawet pan nie bdzie zaprzecza cign dalej
biskup, nadal zwracajc si tylko do adwokata. Mwi pan, e ojca i syna Wonifatjeww
zabi nie on, tylko jego sugus. Przypumy tylko przypumy e to prawda. Ale z jednego
strasznego przestpstwa Bubiencow zrobi drugie, jeszcze gorsze: rzuci potwarz na cay
nard, podnis fal nienawici i nietolerancji, urzdzi haniebne i nikczemne polowanie na
ludzi innej wiary. A jak postpi z Nain Tielianow? Uwid t pann, zniszczy jej ycie i
natrzsa si z grzesznego moe, ale przecie szczerego uczucia. A i uwid j nie z mioci i
nawet nie z namitnoci, ale z chwilowej chtki, albo jeszcze gorzej dla interesu. Tak czy
inaczej, popchn Nain Tielianow do obrzydliwych czynw i do bezporedniego
wspudziau w potwornym zabjstwie. A potem j zgubi. Tak, tak, w kadym wypadku to
on zgubi i Nain Gieorgijewn, i jej pokojwk, i artyst.
Tego ju omejko nie mg znie, bo widzia, jakie wraenie mowa wadyki robi na
przysigych.
Za pozwoleniem! zawoa, wstajc z miejsca. Wasza przewielebno mwi to w
sensie przenonym, a prawo przenoni nie uznaje! Panie przewodniczcy, to jest absolutne
naruszenie procedury i regu! Ja protestuj!
A moe i nie w przenonym o wiele ciszej przemwi Mitrofaniusz. Jakimi to
dowodami prbowa pan obali oskarenie? Wty Bubiencow nie miaby siy przebi piersi
Poggia cikim statywem aparatu fotograficznego? A zdaje si, e uy pan sw szataska
sia? Bardzo odpowiedni zwrot. Bo ja myl wanie o szataskiej sile, kiedy widz, ile
zoliwej energii i diabelskiej gorliwoci przejawi pan Bubiencow w trakcie swej
niestrudzonej dziaalnoci w naszej guberni. Tak, on jest drobny i szczupy, ale wiadomo, e
ludzie takiej budowy dysponuj szczeglnym zapasem energii nerwowej. W ataku szalestwa
czy wciekoci potrafi si wykaza nadludzk moc, co potwierdza rwnie nauka
medyczna. A zreszt, po co szuka daleko... Wadyka uda, e dopiero w tej chwili
przyszed mu do gowy stosowny przykad. Pan sam w zeszym roku na procesie
mieszczanki Baranowej doskonale to opisa. Paska klientka, siedemnastoletnia szwaczka,
udusia goymi rkami swojego drczyciela i jeszcze w swym zacietrzewieniu docigna
szeciopudowe cielsko do sadzawki. Czytaem w gazetach pask mow, ktra zapewnia
Baranowej niezbyt surowy wyrok. Pamita pan, jak rozprawia o neurotycznym
zapamitaniu?
By to cios o druzgoczcej sile, tym skuteczniejszy, e zwali si na mecenasa omejk
zupenie niespodziewanie. Kto by si spodziewa po prowincjonalnym biskupie takiej
wiedzy?
A wadyka ju cign dalej:
Przestudiowa pan materiay sprawy, wie pan zatem, e kto prbowa zabi mniszk
Pelagi Lisicyn, kiedy wykrya sztuczki Nainy Tielianowej z biaymi buldogami. Wrd
dowodw rzeczowych znajduj si worek i sznur, narzdzia niedoszego zabjstwa.
Bubiencow by obecny przy zdemaskowaniu Tielianowej, czego nie mona powiedzie o
Muradzie Durajewie. Jeli to Durajew jest jedynym przestpc, to skd si dowiedzia, e
siostra Pelagia moe si okaza niebezpieczna?
Adwokat spojrza pytajco na Bubiencowa, ale ten tylko wzruszy ramionami.
A jeszcze... Mitrofaniusz zawiesi gos, dajc do zrozumienia, e teraz nastpi punkt
kulminacyjny. Prosz mi powiedzie, panie mecenasie, kogo kochaa Tielianowa: Murada
Durajewa czy moe jednak Bubiencowa?
Do publicznoci sens pytania dotar nie od razu, ale bystry omejko poblad i szarpn si
za brod.
Martwi, panie mecenasie, te umiej zeznawa, da im Pan Bg tak moc. Zapltawszy
si w zabawy sowne, straci pan z oczu najwaniejsze: Naina Tielianowa dopuciaby si
takich szalestw ukrywania szcztkw, zabijania psw tylko dla kogo, kogo ca dusz
kochaa. Ale nie dla prymitywnego Czerkiesa, ktrego pan nam tak uparcie podsuwa do roli
zabjcy. Co pan na to powie? Kto tu spoza drzew nie widzi lasu?
Mino p minuty, minuta. Tytan myli prawniczej milcza. Sala wstrzymaa oddech,
czujc, e w tej chwili wa si losy caego procesu.
Wtedy Mitrofaniusz pierwszy raz zwrci si do podsdnego i ostro zapyta:
A co pan na to powie, panie przestpco?
Wodzimierz Lwowicz zaczerwieni si i ju nawet otworzy usta, ale w tej samej chwili
nastpio co, czego zapewne nie mg przewidzie nawet przemdry wadyka.

***

Aaaa! rozleg si przeraliwy ryk, a waciwie wycie, i Tichon Jeriemiejewicz


Zbawieny, do tej pory siedzcy cicho, cichuteko, tak e wszyscy o nim niemal zapomnieli,
wybieg z odgrodzonego sektora dla oskaronych na rodek.
Pad na kolana, trzykrotnie pokoni si sdowi, przysigym i publicznoci, bijc czoem
o podog i dawic si gorczkowym szlochem. Stranicy chwycili go pod ramiona,
usiowali podnie, ale podsdny zdecydowanie nie chcia wsta i trzeba byo cign go jak
worek z powrotem na aw oskaronych.
Znowu, znowu mj grzech! wykrzykiwa oszalay sekretarz. A niech mnie
szatani, przekltego!
Sdzia gronie zadzwoni i Zbawieny znw skoni si pokutnic.
Wasza miosierno! wyjcza ze szlochem. Daj mi sowo szczerym sercem
powiedzie.
Po czym odwrci si do swojego ssiada z awy oskaronych, modlitewnie skadajc
rce, i zawoa:
Wodzimierzu Lwowiczu, przyznaj si pan! Wybacz mi, maego rozumu czeczynie, ale
nie ma ju we mnie sieczki! Wielemy z panem nagrzeszyli, och, wiele! Prawd wadyka
powiedzia o zych pracownikach, to wanie my. Na Chrystusa Pana bagam, pokajaj si!
Policjanci musieli chwyci pobladego z wciekoci Bubiencowa za ramiona i we dwch
ledwie zdoali go utrzyma, co najbardziej przekonujco potwierdzio sowa przewielebnego
o sile neurotycznego szalestwa.
Mitrofaniusz majestatycznie przemaszerowa na swoje miejsce. Publiczno nie miaa
klaska, ale pena szacunku cisza, ktr odprowadzono wadyk, bya wikszym wyrazem
tryumfu ni wszelkie owacje.
Czy chce pan zoy zeznania? zapyta przewodniczcy.
Tak! Chc! Zbawieny otar rkawem mokr od ez twarz. Szczerym sercem! Duszy
swojej chc uly!
Wsta i przemwi drcym gosem:
Zaprawd wszechobecne jest Zo, a jam suga jego wielce nikczemny! Winien jest
Wodzimierz Lwowicz, pan Bubiencow, tych wszystkich strasznych zabjstw, on to zabija.
Ale i jam grzeszny, winny, jako em milcza, ukrywa i dopomaga, ze saboci i lku o ywot
mj doczesny!
Bubiencow zerwa si, odtrcajc na boki stranikw, ale na pomoc rzucio im si dwch
innych i w czwrk posadzili rozwcieczonego podsdnego na miejsce. Rusza si ju
oskarony nie mg, ale krzykn:
Co ty, Sraczyca, oszalae?
O, prosz! Tichon Jeriemiejewicz zatrzepota caym ciaem. I teraz dr na sam
dwik gosu jego. Zaiste Szatan ze. Czarw i pokus peen. Wielka jest mu dana wadza nad
rodem czowieczym. I ja, robak marny, nie oparem si pokusie, kiedym rozmach skrzyde
jego wyrozumia. Do grodu tego cichego przyby on, eby w proch, popi i jk go obrci, a
wszystko gwoli swej osoby wyniesienia. Umyli on sobie na same szczyty ziemskiej wadzy
si wznie, a dla tego przed niczym by si nie zatrzyma. Mwi on mnie: Trzymaj si.
Sraczyca, mojej poy i nie bj si, palcw nie rozluniaj. Sam zlec i ciebie ze sob wynios.
A jeszcze i tak do mnie mwi: Uwaaj, Sraczyca, jeli przeciw mnie pjdziesz jak glist
rozdepcz. I rozdeptaby, taki to ju czowiek. Zamroczy, zastraszy, zapochlebi i psem
jego wiernym zostaem. Wielem ja, grzesznik, podego i paskudnego zdziaa. Jednym tylko
si nie zbrukaem zabjstwem, a i to dla saboci nerww...
Zbawieny zanis si szlochem i nie mg z siebie sowa wydoby, tak e prystaw musia
da mu wody. Uspokoiwszy si nieco, skruszony grzesznik podj opowie:
A jeszcze artowa! O innych, powiada, ambitnych mwi, e po gowach id, a ja
dosownie po gowach wysokusieko si wdrapi. Wiele mona by opowiedzie, jak on
Zytiakw tych nieszczsnych tumani, mczy i zastrasza. I ja w tyle em nie pozostawa,
pochway jego chciao mi si zasuy... A z Wonifatjewami tak to wyszo. Ma Wodzimierz
Lwowicz straszliwoci dugi, z dawnych jeszcze czasw. To tu, na Zawou, w lwiej takiej
postaci chodzi, a w Pitrze to on tak wicej zajczkiem miga, przed wierzycielami si kryje.
To mu i w karierze przeszkadza, to jemu ju i Konstanty Pietrowicz wyrzuca nie wypada
tak synodalnemu urzdnikowi. I jak raz, kiedy w Drozdowce w gociach bylimy, u
generaowej, rozmowa na kupca tamtego przyjezdnego zesza. Pan Wodzimierz zaraz mnie
na bok i szepnie: a spytaj no Sytnikowa, za ile on las chce kupowa.
Co ty esz?! krzykn wciekle ze swego miejsca Bubiencow, a sdzia uprzedzi:
jeszcze sowo i bdzie wyprowadzony z sali.
A co tam teraz ga! Zbawieny obejrza si bojaliwie na swego dawnego protektora.
Teraz prawd trzeba mwi. No tak. Jak si dowiedzia, e ten Wonifatjew dostanie tysicy
trzydzieci, moe nawet i czterdzieci, zaraz mu si oko rozjarzyo. A ja siedz, nic takiego
nawet do gowy mi nie przychodzi. Kiedy Sytnikow, na Wodzimierza Lwowicza rozelony,
do wyjcia si zbiera, on mi mwi: dogo, pro niby, eby si na mnie nie gniewa, a za
jedn raz zapytaj, czyby nie przywiz swego gocia tutaj, ciekawie by na takiego dzikusa
popatrze. Ja myl sobie: on tak dla sprawy, plan mia wtedy taki, eby pod starowiercw si
podkopa. To dopiero potem go olnio i na pogan si przestroi. No dobra. Wracam, melduj.
e niby nie, nie przywiezie. Kupiec, targ ubiwszy, jedzie dalej, nawet na pn por nie
bdzie zwaa. No, no, powiedzia Wodzimierz Lwowicz i tak jakby ciekawo do tego
straci. Ot, i tyle. A noc zapukaem do drzwi jego na pomys taki maleki wpadem, oj,
podlutki pomys, nie bd mwi jaki, bo wstyd i do rzeczy si nie odnosi. Stukam, pukam
nie otwiera. Ja em si najpierw zdziwi, bo sen to ma lekki, a potem pomylaem, e to on
pewnie z pann z Drozdowki nocuje.
Tichon Jeriemiejewicz wytar chwytliwym apskiem czoo, znw ykn wody.
A kiedy z rana do niego zaszedem, zauwayem, e paszcz jego mokry jest przed
witem deszczyk pola. Ale i wtedy uwagi nie zwrciem. Kilka dni przeszo, znaleli tych
tam bezgowych i Wodzimierz Lwowicz od razu o zytiackich ofiarach zagada. Taki z niego
znawca wszystkich ichnich wierze i obyczajw si okaza, em si tylko dziwowa. No i
ucieszyem si, oczywicie. Jak to si dobrze obracao, cakiem jak na nasze zamwienie...
Mwicy zaci si, machn rk.
Nie, nie bd teraz krci. Chc wszystko jak na spowiedzi wyzna. Zalg si we mnie
taki robaczek ju na samym pocztku. Bo to jako tak strasznie skadnie wychodzi, myl
sobie. Jakby nam Zy wywry... e sam Wodzimierz Lwowicz bezgowych podrzuci, to
mi oczywicie do gowy nie przychodzio. Dopiero teraz, kiedy wszystko jedno do drugiego
si poskadao, to i o Sytnikowie sobie przypomniaem, i o pustym pokoju, i o mokrym
paszczu... I z artyst, fotografem niby, jasne, jak on wszystko urzdzi. Sam Murada spoi,
nikt inny. ebym ja si pod nogami nie plta, ebym za pijanym Muradem ca noc jak
piesek po szynkach si wczy. Wydaje mi si, e Wodzimierz Lwowicz ju wtedy zamyla
w razie czego zabjstwa te na Muradka zwali. Inaczej na co by mu ten trjng si zda?
Zbawieny wskaza na dowd rzeczowy. Mona byo i jako tak prociej. A si
Wodzimierz Lwowicz ma du, on tylko na oko taki cherlawy, ale cay ylasty jest, a jak we
wcieko wpadnie nie daj Bg nawin mu si pod rk... No, a pod koniec to w ogle
mnie si wstydzi przesta. Po dowiadczeniu ledczym, kiedy panna Tielianowa otwarcie
grozi mu zacza, on si czarniejszy od chmury zrobi. Chodzi po pokoju, myla, a potem
mwi nagle: Na noc wyjd. A ty, jak kto wpadnie albo spyta, powiesz, em niby spa
poszed. Wrci dopiero nad ranem. Cay przemoky, brudny...
Zeznania Tichona Jeriemiejewicza zostay przerwane w najbardziej oburzajcy i
nieprzyzwoity sposb.
Skorzystawszy z tego, e czujno stranikw osaba, Bubiencow lekko i nawet z gracj
przeskoczy przez barierk, podbieg do swojego niewiernego zausznika, na odlew hukn go
w ucho, a potem powali na ziemi i wczepi si mu w gardo swoimi drobnymi, ale mocnymi
palcami.
Stranicy rzucili si na odsiecz Zbawienemu i zacza si przeohydna scena. Trzeba byo
ogosi przerw w posiedzeniu.

***

Kiedy rozpraw wznowiono, oskaronych ulokowano daleko od siebie, przy czym


Bubiencow siedzia w kajdankach midzy dwoma stranikami. Wyglda zgoa
niesynodalnie: na czole czerwieni mu si solidny krwiak, konierz mia naderwany, oczy
byszczce gorczkowo, jednym sowem prawdziwy Szatan.
Jego sekretarzowi dostao si jeszcze bardziej. Ucho mia spuchnite i odstajce, nos jak
burak (Bubiencow zdy go jeszcze zbami chwyci), a najgorsze byo, e nie mg mwi,
bo elazne palce Wodzimierza Lwowicza przydusiy mu gardo. Tichon Jeriemiejewicz
podj nawet prb, ale jego sapania i chrypienia okazay si kompletnie niezrozumiae i
przewodniczcy postanowi nie mczy cierpitnika, tym bardziej e sprawa i tak wydawaa
si ju ostatecznie wyjaniona.
Zamierzajc wygosi pouczenie dla przysigych, sdzia raczej dla porzdku zapyta, czy
kto z obecnych nie dysponuje jakimi innymi informacjami, ktre mogyby wzmocni
stanowisko oskarenia lub obrony.
W tym wanie momencie wony sdowy poda mu wistek papieru. Sdzia przeczyta, ze
zdumieniem podnis brwi i wzruszywszy ramionami, owiadczy:
Zgosi si jeszcze jeden wiadek. cilej zgosia si, bo to kobieta. Pelagia Lisicyna.
Zgodnie z prawem mam obowizek udzieli jej gosu. wiadek chce poprze oskarenie?
Spojrza ponad okularami na sal, wypatrujc, czy kto wstaje z miejsca.
W audytorium zahuczao, bo wiadek pojawi si za plecami sdziego, wyszed z foteli
dla honorowych goci.
Malek posta w czarnym stroju powitano szmerem. Wszyscy byli ju zmczeni dugim
siedzeniem i silnymi przeyciami, a w dodatku co tu jeszcze mona byo doda? Tak czy
inaczej, wikszej kary ni doywotnia katorga oskarony nie dostanie, a i mniejszym
wyrokiem na pewno si nie wywinie. Nawet wadyka niechtnie kiwn kobukiem, uznawszy
widocznie, e jego duchowa cra ulega pokusie wieckiej prnoci.

***

Mowa Pelagii Lisicynej bya wprawdzie niezbyt duga, ale miaa dla procesu zupenie
wyjtkowe znaczenie, dlatego przytoczymy j w caoci i dosownie. W tym celu na pewien
czas przerwiemy nasz opowie, oddajc gos beznamitnemu protokoowi sdowemu.
Stenografem by syn proboszcza naszego soboru, Leonid Kriestowozdwieski, wielce
uzdolniony mody czowiek, ktremu niejeden wry wybitne sukcesy na niwie literackiej,
ale protok sporzdzi jak najbardziej sumiennie, bez adnych upiksze, tyle e czasem,
zapaliwszy si, wcza tu i wdzie uwagi, upodabniajce nieco ten oficjalny dokument do
sztuki teatralnej. Ale niech ju tak zostanie. Od siebie dodamy tylko, e przez cay czas swego
wystpienia siostra Pelagia mwia bardzo cicho, tote w ostatnich rzdach nie wszyscy
dobrze syszeli.
Zaczniemy wic od tego miejsca, kiedy wiadek, wygosiwszy sowa przysigi, przeszed
do waciwych zezna.

Lisicyna: Panowie sdziowie i przysigli, Bubiencow nie popeni zabjstw, o ktre jest
oskarony.
W sali szum i krzyki. Zauwaalne poruszenie wrd przysigych.
Przewodniczcy: Interesujce owiadczenie. W takim razie kto?
Lisicyna: Bubiencow to oczywicie niegodziwiec, wadyka wszystko to bardzo trafnie
opisa, ale on nie jest zabjc. I Wonifatjeww, i Arkadiusza Siergiejewicza, i Nain
Gieorgijewn z pokojwk zabi ten oto czowiek. On i mnie dwa razy chcia zabi, ale
Pan Bg strzeg.
Pokazuje podsdnego Zbawienego. Ten chce co krzykn, ale nie moe z przyczyny
uszkodzonego garda. Gony szum w sali.
Przewodniczcy (dzwonic): Na jakiej podstawie wiadek skada takie owiadczenie?
Lisicyna: Moe najpierw wyjani, dlaczego Bubiencow nie jest zabjc. No, choby z
tymi gowami... Wci nie dawao mi spokoju, dlaczego Naina Gieorgijewna robi pod
adresem Bubiencowa cige aluzje, a nawet mu wrcz grozi, a on nie przejawia adnego
niepokoju i swoim lekcewaeniem jeszcze bardziej j rozpala. Po co mu byo tak igra z
ogniem? Przecie wystarczyo jej powiedzie sowo i byaby jak jedwab.
Niezrozumiae. Z drugiej strony nikogo innego prcz Bubiencowa ksiniczka by w
takiej sprawie nie krya, a i z caego jej zachowania wynikao, e wie co szczeglnego.
A dzi, kiedy wadyka zwrci na to nasz uwag, dowidszy bezzasadnoci podejrze
pod adresem Murada Durajewa, przypomniaam sobie nagle sowa Nainy
Gieorgijewny, wypowiedziane ostatniego wieczoru, kiedy po eksperymencie ledczym
Bubiencow zbiera si do wyjcia. Ten sam paszcz. Ta sama czapka. Jake ona
janiaa w wietle ksiyca... Nikt z obecnych nie poj tych sw, a zreszt wszyscy
przywykli do tego, e ksiniczka lubi wyraa si zagadkowo. Ale teraz jakby mi
zasona z oczu spada. Kiedy panna Naina to powiedziaa, Bubiencow ju szed ku
drzwiom i ona widziaa go od tyu. Rozumiecie?
Przewodniczcy: Nic nie rozumiem. Ale prosz mwi dalej.
Lisicyna: No jake! Teraz bardzo dobrze widz, jak to wszystko byo. Noc, kiedy
zabito Wonifatjeww, ona spacerowaa po parku. Moe miaa nadziej, e wyjdzie
Bubiencow, ktry wtedy ju do niej ostygn, bo zacz liczy na to, e zaapie si na
spadek po Tatiszczewej bez udziau panny Nainy. A moe po prostu nie moga spa,
ogarnita zrozumiaym niepokojem. I nagle widzi wrd drzew Bubiencowa, a
dokadniej jego sylwetk: paszcz, znajom czapk. Prawdopodobnie widzi z daleka,
bo inaczej niewtpliwie by go zawoaa. Bubiencow zachowuje si tak tajemniczo, e
panna postanawia nie zdradza swojej obecnoci, tylko go ledzi. Nie wiem, czy
zabjca zdy do tego czasu wrzuci ciaa do rzeki, ale to, jak zakopuje odrbane
gowy, Tielianowa niewtpliwie widziaa. Jako dziewczyna wraliwa i skonna do
fantazji uznaa z pewnoci t nieprawdopodobn scen za jaki tajemniczy rytua. Albo
zdrtwiaa ze strachu co nawet naturalne w podobnych okolicznociach. Wanie w
takim stanie strachu i odrtwienia zastaam j trzy dni pniej, kiedy przyjechaam
do Drozdowki. Panna Naina starannie strzega tajemnicy zakopanych gw i w tym celu
musiaa nawet umierci biae buldogi, tak drogie sercu jej babci, ale w stosunku do
Bubiencowa ksiniczka trwaa w zupenym pomieszaniu. Kiedy jednak Wodzimierz
Lwowicz pojawi si znowu i opowiedzia o rozpocztym ledztwie przeciw
krwioerczym poganom, Naina Gieorgijewna wyobrazia sobie, e teraz rozumie plan
ukochanego: plan potwornie zuchway i porywajco nieludzki. To wtedy wanie
powiedziaa o Demonie. Wydao jej si zapewne, e szataskie igranie losami ludzkimi
to sztuka o wiele bardziej upajajca ni teatr czy malarstwo. Nie ona pierwsza ulega
takiej pokusie.
Przewodniczcy: Wszystko to bardzo prawdopodobne. Ale na jakiej podstawie wiadek
sdzi, e zbrodniarzem jest wanie Zbawieny?
Lisicyna: Sam opowiedzia, e wypytywa Sytnikowa o przyjezdnego kupca. I tylko ze
sw Zbawienego wiadomo nam, e rozmowa ta odbya si na prob Bubiencowa. W
dodatku, chocia Bubiencow siedzi po uszy w dugach, trzydzieci pi tysicy to nie
jest suma, ktra wybawiaby go z kopotu. U nas w miecie mwi si, e dugi
Bubiencowa id w setki tysicy. Czy chciaoby mu si ubabra dla sumy tak, wedle jego
poj, nieznacznej? Co innego Zbawieny. Dla niego trzydzieci tysicy to majtek. A
poza wzbogaceniem mia te inny cel: pomc swemu protektorowi w karierze i
awansowa razem z nim. Tak wic gowy odrzyna nie tylko dla zatarcia ladw, ale
jeszcze z dalekosinym zamiarem, ktry si w peni powid. By moe to wanie
Zbawieny podsun Bubiencowowi pomys wykorzystania bezgowych trupw w
sprawie Zytiakw. (Poruszenie na sali). Tichon Jeriemiejewicz to czowiek wyjtkowo
przewidujcy. Dokonujc przestpstwa, za kadym razem podejmowa rodki
ostronoci. Kiedy poszed zabi Wonifatjeww, wzi paszcz i czapk swojego
zwierzchnika. A nu kto zobaczy? I zobaczy! Murada Durajewa w noc morderstwa
Poggia na pewno spi take Zbawieny. Nic dla niego nie znaczyo zostawi go na
godzin, gdy Czerkies pi w kolejnym szynku.
Przewodniczcy: Nic nie znaczyo to nie dowd.
Lisicyna: Wysoki Sd ma racj. Ale jeli mog... (Podchodzi do stou z dowodami
rzeczowymi i bierze statyw aparatu fotograficznego. Podchodzi z nim do podsdnego
Bubiencowa). Panie Wodzimierzu, prosz wycign rce. (Podsdny Bubiencow
siedzi bez ruchu, patrzc na Lisicyn. Potem wyciga skute rce ponad barierk).
Prosz sprbowa obj trjng palcami. Widzicie, panowie? Oskarony Bubiencow
ma bardzo drobne rce. On by po prostu nie mg uchwyci tego cikiego statywu
do mocno, by zada cios o takiej sile. Std wynika w sposb zupenie oczywisty, e
nie on zabi Arkadiusza Siergiejewicza Poggio.
Gony zgiek w sali. Okrzyki: No, przecie ma racj!, A to ci mniszka!, i inne
podobne.
Przewodniczcy dzwoni.
Lisicyna: Prosz mi pozwoli na jeszcze jedn demonstracj. (Podchodzi z trjnogiem
do podsdnego Zbawienego). A teraz, panie Tichonie, niech pan sprbuje.
Zbawieny szybko chowa za plecy rce, ktre dotd opiera na barierce. W sali wiele
osb zrywa si na nogi.
Przewodniczcy dzwoni.
Lisicyna: Statyw jest taki duy, e zwykemu mczynie raczej nie udaoby si
chwyci go rkami, a pan Zbawieny ma niezwykle due donie. Dla niego to zadanie nie
byoby trudne... I jeszcze mam prob do sdu. Czy mona by zrobi obdukcj cielesn
pana Zbawienego? A konkretnie zbada jego prawe biodro i udo? Rzecz w tym, e
kiedy w parku w Drozdowce zarzucono mi na gow worek, dwukrotnie wbiam druty
do weny w nog napastnika. Dosy gboko. Powinny zosta cztery lady od uku.
Zbawieny (zrywa si z miejsca i syczy): Wiedma! Wiedma!
XII

Czarny mnich

Po wystpieniu siostry Pelagii posiedzenie trwao jeszcze przez pewien czas, ale koniec
sprawy by jasny, a i uwaga publicznoci si rozproszya. Zbawienego odprowadzono na
obdukcj i rzeczywicie na jego prawym udzie znaleziono cztery rowe kropki. Do
wystpie stron nie doszo, bo prokurator po tylu raptownych zwrotach popad w otpienie,
adwokat za wyglda na zupenie zadowolonego: sprawy jego klienta ukaday si niele, a
do odpowiedzialnoci za los Zbawienego wcale si nie poczuwa.
Tichon Jeriemiejewicz, rzecz dziwna, ani nie paka, ani nie lamentowa. Na pytanie, czy
przyznaje si do zabjstw, tylko pokiwa gow. Siedzia z nieruchom twarz i
przymknitymi oczyma i, zdawao si, nie sucha ani pouczenia sdziego dla przysigych,
ani odpowiedzi awy, ani nawet wyroku. Jego pomarszczona twarzyczka wygadzia si i
nawet nabraa jakiej powagi, przedtem zupenie tej fizjonomii obcej. Bubiencow za,
przeciwnie, zachowywa si nadzwyczaj nerwowo: wci si krci, to spoglda na swojego
sekretarza, to wykrca szyj, eby popatrze na siostr Pelagi, i twarz jego w takich
chwilach przybieraa wyraz zdziwiony, a nawet gupkowaty. Mniszka, nawiasem mwic, do
koca procesu ani razu nie podniosa wzroku, tote niepowanego zachowania Wodzimierza
Lwowicza najpewniej nie zauwaya.
Wyrok nikogo nie zdziwi. Tichon Jeriemiejewicz Zbawieny, ktry si nie pokaja i nie
zwrci zagrabionych pienidzy, dosta doywotni katorg. Wodzimierza Lwowicza
natomiast uwolniono spod stray od razu w sali sdowej i ju po godzinie opuci nasz
gubernialn stolic, zhabiony w oczach wikszoci, ale i opakiwany skrycie przez niektre
osoby.
A potem wszystko w Zawosku zaczo si powoli uspokaja i ukada. Jakby kamie
wpad do stawu i z pocztku woda si zapienia, poleciay bryzgi i utworzyy si krgi, ale
wkrtce ich bieg spowolnia, usta, gadzizna si wyrwnaa i cicha to znw usna, chocia
dugo jeszcze wyskakiway na powierzchni dwiczne banieczki.
Ludmia Patonowna von Hagenau po dugiej przerwie posza si wyspowiada u
wadyki. Wysza zapakana, z zaczerwienionymi, ale jasnymi oczyma. Potem Mitrofaniusz
odby dug rozmow rwnie z gubernatorem, ktrego cakowicie uspokoi, dajc mu do
zrozumienia, e nie ma powodu do obaw. Tajemnicy spowiedzi przewielebny nie odsoni i w
ogle mwi raczej aluzyjnie, ale potem i tak naoy sam na siebie surow pokut.
Podprokurator Berdyczowski wstawia si u gubernatora za Lagrangeem, ale spotka si
z odmow. Mg wprawdzie ju uzna dug wdzicznoci za spacony, ale zaszed jeszcze do
archijereja, bez adnej nadziei, po prostu dla czystego sumienia. Mitrofaniusz jednak
nieoczekiwanie odnis si do tego wstawiennictwa ze zrozumieniem i powiedzia tak:
Lagrangea pod sd oddawa nie trzeba. Ani te przegania ze stanowiska. Myl, e nie jest
to wcale czowiek stracony. Przecie mg najprociej w wiecie urzdzi si tak, e Murad
by ci zabi i byoby po krzyku. Powiedz panu Feliksowi, e pomwi z gubernatorem.
Policmajster pozosta na stanowisku i teraz te spowiada si u przewielebnego.

***

Ale przed tymi wszystkimi wypadkami, dokadnie w sam dzie procesu, doszo do
jeszcze jednego wydarzenia, o ktrym warto wspomnie oddzielnie.
Kiedy przysigli udali si na narad, a w sali wszyscy zaczli mwi jednoczenie,
dzielc si wraeniami z procesu i przypuszczeniami co do przyszego wyroku, wadyka
uzna, e nie przystoi osobie jego stanu pozostawa wrd pogronej w czczej gadaninie
ciby, i na zaproszenie przewodniczcego uda si do pokoju dla honorowych goci. Na
siostr Pelagi skin palcem na znak, by sza za nim. Kroczy korytarzem pospny, patrzy
pod nogi i ze zoci stuka biskupim pastoraem.
Kiedy znaleli si sam na sam, mniszka z min winowajczyni pocaowaa przewielebnego
w rk i dosy mtnie zacza si tumaczy:
Masz suszno, ojcze. Bubiencow to siewca Za i pomiot piekielny. Teraz wyjdzie na
wolno i chocia jego kariera w Synodzie jest skoczona, to on jeszcze za ycia moc
rozmaitego za wyrzdzi. Si ma wielk. Rany wylie, podniesie si i znw zacznie sia
nienawi i nieszczcie. Ale przecie nie mona wykorzenia nieprawdy nieprawd! Ja
przecie dopiero w najostatniejszej chwili zrozumiaam, jak to byo, bo inaczej tobym
niezawodnie poprosia twojego, ojcze, bogosawiestwa, zanimbym zabraa gos. A jeszcze
pewniej prosiabym, eby to ojciec wiadczy. Ale czasu, eby si porozumie, w ogle nie
byo, sdzia ju mia koczy rozpraw. No i dlatego wyrwaam si ze swoimi mylami. A
wyszo tak, e wobec caego miasta postawiam ojca w niekorzystnym wietle. Czy moe mi
ojciec wybaczy?
Patrzya na biskupa niemal z przeraeniem. Mitrofaniusz westchn ciko, pogadzi
swoj duchow cr po gowie.
e na durnia i zarozumialca przez ciebie wyszedem, to i dobrze. ebym si nie puszy
za bardzo. I w cudze laury nie stroi. Znam t swoj grzeszn sabo i za ni wanie
zostaem ukarany. Ale to by byo jeszcze p biedy. Zawstydzia mnie, Pelagio, bardzo
zawstydzia. I nastraszya. Jak to zgrabnie wychodzi, kiedy si na wiat przez kolorowe
szkieko patrzy! A kolor czowiek dobiera taki, eby mu by po sercu. I wtedy widzisz swego
osobistego wroga nie po prostu jako kogo, kto ci le yczy, tylko jako przestpc i zaka
caego rodzaju ludzkiego, przyjaciela za swojego, choby wiele grzechw mia na sumieniu,
jako wietlistego anioa. Niech politycy na wiat przez kolorowe szkieka patrz, pasterzowi
nie wolno. Zwyke powinien mie szko, a jeszcze lepiej goym okiem niech patrzy...
Wadyka ze skruszon min pokiwa gow. I e zem za si nie zwalczy, te masz
suszno. Po prostu zamiast jednego za zaprowadzisz inne, wiksze. A Bubiencowowskie
zo jest szczeglne. Nie na prawa si zamierza, tylko na dusze ludzkie. Takiemu zu sdziowie
nie zaradz, tak rzecz tylko Cerkiew Boa ma si dwign. To Cerkwi obowizek:
odnajdywa i pitnowa zo.
Siostra wzdrygna si i powiedziaa szybko:
A ja, ojcze, myl, e Cerkiew Boa cakiem inne ma przeznaczenie. Nie trzeba
odnajdywa za ani go pitnowa. Z tego tylko strach si rodzi. Nie zem mamy si
zajmowa, tylko dobrem. agodnoci trzeba dziaa i mioci. Ze strachu nic dobrego nie
wyniknie.
To ty tak o strachu Boym sobie rozmylasz? gronie spyta biskup. Opamitaj si,
Pelagio!
O nim te. Boga nie trzeba si ba, tylko kocha Go. I trzeba, eby Cerkwi te si nie
bano, tylko j kochano. A jednoczy si z doczesn wadz to w ogle dla Cerkwi grzech.
A niby dlaczego grzech? nie tyle si rozzoci, ile zdziwi Mitrofaniusz. To niby w
Zawosku jest gorzej przez to, e Antoni Antonowicz mnie sucha?
Szkoda, e nie udao si dokoczy tej rozmowy, bo do pokoju zajrza podniecony
Berdyczowski i oznajmi:
Wadyko, po wszystkim! Przysigli wyszli niemal od razu. Zbawieny winny
jednogonie. Bubiencow niewinny te jednogonie. Reporterzy nawet nie czekali na
wyrok. Tu, w korytarzu, si tocz. Na ciebie, wadyko, czekaj.
Na mnie? spyta archijerej i gos mu zadra. No c, wypij ten gorzki kielich,
zasuyem. Wsta i zdecydowanie pocign Pelagi za rk. Wychod pierwsza. To
twoja godzina. Tylko nie pusz si za bardzo. Pamitaj, e jeste Chrystusow oblubienic.
Ledwie Pelagia przekroczya prg korytarza, olepa od wybuchw magnezji i zrobiwszy
dwa kroczki, zatrzymaa si zagubiona. Zdya tylko zobaczy mnstwo oywionych
mskich twarzy, w wikszoci bez brd, z podkrconymi wsami.
Mocne ramiona odepchny mniszk na bok. Surduty i marynarki otoczyy
przygarbionego ze skruch wadyk.
Jeden z mczyzn, brzydki, o wydatnych szczkach sam Carenko, synny publicysta
petersburski odezwa si z uszanowaniem:
Wadyko, twoja majestatyczna mdro wywara na publicznoci niezwykle gbokie
wraenie. Wygosie, wasza wielebno, wspania mow, w ktrej zdemaskowae Zo w
osobie inspektora Bubiencowa, moe nawet niewinnego przed ludzkim sdem, lecz po
stokro winowajc na Sdzie Boym. Drobnego za zabjc, zwykego przestpc,
pozwolie, wasza wielebno, zdemaskowa swej pomocnicy, co te ona sprawnie wykonaa,
niewtpliwie wedle wskazwek waszej przewielebnoci.
Nie, nie! To ona sama! wykrzykn z przeraeniem Mitrofaniusz. To wszystko
Pelagia!
Taki wzruszajcy objaw skromnoci przyjty zosta porozumiewawczymi umiechami, a
wielu reporterw od razu zapisao sowa archijereja w notesach, dojrzawszy w nich
zachwycajc pokor i niech do wiatowego rozgosu.
Oczywicie. Carenko umiechn si przenikliwie. Wasza przewielebno nie ma z
tym wszystkim nic wsplnego. I w poprzednich sprawach, wyjanionych dziki jego
wspdziaaniu, zasuga te przypadaa siostrze Poliksenie.
Pelagii poprawi z roztargnieniem wadyka, szukajc wzrokiem pomocnicy.
Pelagia staa przy otwartym oknie, odwrcona do dziennikarzy plecami. Przygnbiona?
Obraona?
Uspokjmy od razu czytelnika. Siostra wcale nie bya obraona. Po prostu staa i patrzya
przez okno, dlatego e tam akurat szykowao si a cile mwic, ju si zaczynao
wydarzenie, o ktrym wspomnielimy nieco wyej.
Plac, na ktry wychodziy okna sdu gubernialnego, by w tej przedwieczornej godzinie
prawie zupenie pusty. Pod latarni leniwie przekomarzay si dwa psy uliczne, chopczyk w
sukiennym kaftanie i smarowanych dziegciem butach skaka na jednej nodze przez kau.
Ale z odlegej strony placu, od wylotu Maej Kupieckiej, dochodzi dwiczny stukot kopyt
po bruku, gruchot k, brzk uprzy. Cay ten oskot wawo si przyblia i wkrtce ju
mona byo zobaczy spienion par siwosrokatych konikw, cigncych resorowan
kolask. Na kole, wymachujc knutem, sta pokryty kurzem mnich w czarnym, opoczcym
na wietrze habicie, prostowosy, o rozwianych dugich kosmykach, a potem dao si
zauway, e dziwny wonica ma cae czoo we krwi i niesamowicie wybauszone oczy.
Nieliczni przechodnie, widzc taki obrazek, zastygali na miejscu.
Mnich podjecha do gmachu sdu, cign wodze, zatrzyma rozpdzone konie,
zeskoczy na ziemi i krzykn do Pelagii...
Zreszt, nie powiemy teraz, co waciwie krzykn przybysz, bo bdzie to pocztek
zupenie innej historii, jeszcze osobliwszej od historii biaego buldoga.
Pelagia szybko odwrcia si do przewielebnego. Mitrofaniusz nie widzia dziwnego
mnicha i nie sysza jego krzyku, od razu jednak poczu, e dzieje si co niedobrego.
Delikatnie, lecz zdecydowanie odsun korespondenta i...

Nastpna powie z cyklu


Krymina prowincjonalny
PELAGIA I CZARNY MNICH

You might also like