You are on page 1of 66

Zeszy wydany w lutym 1937 r.

Cena 1 z

AWANGARDA
PASTWA NARODOWEGO
Nr. 7 12 Pozna, Lipiec Grudzie 1936 r. Rok XIV

SPIS TRECI:

Zygmunt W ojciechow ski: Z ANTYTEZY W SYN


TEZ.

Jerzy Drobnik: CO TO JEST KONSOLIDACJA?

Klaudiusz Hrabyk: IDEOLOGIA PRZEGLDU


WSZECHPOLSKIEGO*' (1895-1905), rozdz.
V.: Jednostka a nard.

KRONIKA POLITYCZNA: Rozkad systemu po


wojennego, Wrogie bloki, Rok ubiegy w sy
stemie polityki zagranicznej Polski, Ostatnie
rozstrzygnicia w sprawie gdaskiej.

WALNE ZEBRANIE ZWIZKU NARODOWCW.

W Y D A W N IC T W O A W A N G A R D Y P A S T W A N A R O D O W E G O "
ODBITO W DRUKARNI UNIWERSYTETU POZNASKIEGO POD ZARZDEM J. WINIEWICZA
WARUNKI PRENUMERATY

procznie 2,50 z
rocznie 5 zotych
Prenumerat uprasza si wptaca
na k o n t o w P 204.453.
Z antytezy w syntez
S tudium w ew ntrznych dziejw Polski w okresie nowo
ytnym , biorc pod uw ag okres od przeom u redniow iecza
k u rozbiorom, coraz b ardziej przekonyw a, e gw nym p ro
blemem tych czasw b y b rak orodkow ej jednostki, zdolnej
przetopi w adz krlew sk n a w adz dziedziczn, nie po
zw alajcej na rozlanie si up raw n ie w adzy centralnej na
szerokie koa spoeczestw a. Przecie cay tak zw any okres
rzdw sejm ikow ych to w aciw ie okres rozkadu p a stw a
z b rak u dynam iki w czynniku rzdzcym . W emy pod u w a
g przykad n a tu ry ko nkretnej: chrom a w daw nej Polsce we
w ieku XVI w ym iar najw yszego sdow nictw a; nie b y w sta
nie zapew ni m u naleytego biegu sd k r la spraw ow any na
sejmie, poniew a kadencje tego sdu b y y nieproporcjonalnie
krtkie w porw naniu z iloci spraw w p y w ajcy ch do sdu
krlew skiego: bez zaatw ienia tej sp raw y w kroczya Polska
w okres bezkrlew ia po mierci Z ygm unta A ugusta. I w w
czas reprezentacja szlachty poczyna ingerow a w w ym iar
najw yszego sdow nictw a. Mao tego: rep rezen tacja szlachty
poczyna zaw ada i dziedzin spraw sdow ych krlow i dotd
w pierw szej instancji zastrzeonych, a take apelacjam i p y
ncym i daw niej do k r la z sdw nie szlacheckich, wic
z m iejskich w pierw szym rzdzie.
W tym momencie rozkadu p o jaw ia si osoba S tefana B a
torego: niektrych pozycyj k rl nie mg ju obroni, wic
dziedziny sdw apelacyjnych. Ale sp raw a ta b y a p rzeg ra
na dla w adzy krlew skiej ju w okresie zygm untow skim . Je
dnak pozostae w dzierstw a we w adz sdow m onarchy krl
opanow a: nie odda szlachcie ani prerogatyw sdow ych sobie
dotd w pierw szej instancji zastrzeonych (poza jednym w y
jtkiem ), ani nie odda spraw ap elacy jn y ch m iejskich. D la
zakresu za w adzy odstpionej szlachcie ustanow iony zosta
osobny T ry b u n a K oronny, w miejsce sdw odpraw ianych
dotd w kadym w ojew dztw ie zosobna. T ak osoba m onar
chy zapobiega parcelacji w ad zy pastw ow ej przez sejm iki.
Jest to jeden przykad, doranie w y rw an y , ilu stru j
cy jed n ak dokadnie antytez pom idzy systemem rzdw
sejm ikow ych a tw rczoci jednostki rzdzcej. D zieje P ol
ski w dobie now oytnej u p y n y jed n ak pod znakiem b ra
ku dobroczynnej roli tw rczej jednostki rzdzcej. Takiego
czow ieka w idziaa spoeczno polska w XVII w ieku w Je
remim W iniowieckim i std w zia sw j pocztek elekcja
krla M ichaa. T ak rol mg odegra Jan Sobieski, jednak
w ietny w dz nie zakoczy sukcesem w polityce w ew ntrz
nej, nie stw orzy dynastii. P r b y za A ugustw nie mogy
doprow adzi do celu, brako im bowiem zw izku z sercem
narodu.
Z tej ostatniej przy czy n y zw yko si niekiedy osdza
generalnie prby poczyna absolutystycznych w Polsce.
O dpow iedzie mona, e nie kade tak ie poczynanie z n a tu ry
rzeczy jest dobre i pochw ay godne. Jeeli rzd zcy nie dzia
a z m yl o spoeczestwie, jeeli nie k ieru je si ideami zn aj
d u jcym i zrozum ienie i uznanie w spoeczestwie, to dzieo
jego zaw iedzie; co w icej zakoczy si k atastro faln ie: std
bior swj pocztek rew olucje, k t re dzi zw yklim y okre
la mianem bolszewickich. B yw aj one niekiedy stopem
uczu b u n tu w stosunku do rzdzcych i p atriotyzm u, ale b y
w aj takie w k trych nie m a ju ladw patriotyzm u, jest
tylko pom ie nienaw ici na k trej eru j ciemne siy. Ale
z tego nie wniosek, eby w szystko co byo przedtem byo ze.
Zasada ustrojow a b y a trafn a , tylko w zych rkach b y ster
rzdw . W czasach w spczesnych m yl naukow a i p o lity
czna na podobnej drodze dochodzi do odmiennego od do
td powszechnego sdu o rew olucji francuskiej. Nie bya
zem m onarchia, tylko zem byo, e m onarchia b y a za.
Tak tedy orodkow ym problem em w ew ntrznych dzie
jw Polski w om aw ianym okresie b y a d arem na w alk a o rno-
narchi dziedziczn; w miejsce wielkiego koa w maszynie,
k tre pow inno koordynow a bieg kek m aych te ostatnie
poczy biec same.
e diagnoza ta k a jest tra fn a w iadczy analiza K onsty
tu cji 3 M aja. Jej szczegowy rozbir w ykazuje, e istot re
form y byo w prow adzenie m onarchii dziedzicznej i e to, a nie
co innego, byo kam ieniem obrazy dla Rosji i przy czy n w y
pow iedzenia w ojny Rzpltej.
Nie w y n ik a oczywicie z tego, ab y potpia w szystko
w daw nym ustroju, ja k w ogle w daw nym yciu R zpltej. Pod
tym wzgldem w ielekro w padano w przesad; stao si mo
d potpianie w czam bu daw nej przeszoci polskiej. Nie
o to nam chodzi. Chodzi o w skazanie co w daw nym biegu
w ypadk w byo niedobrego i jak ie w tym zw izku czerpa
naley w skazania na teraniejszo i przyszo.
Nie m iaa Polska szczcia do czynnikw kierow niczych
w dobie rozbiorow ej i porozbiorow ej. W ysiek Kociuszki za
koczy si klsk; zawiodo kierow nictw o w roku 30-tym.
Racjonalizm poczyna W ielopolskiego nie znalaz odzew u
w rozhutanym em ocjonalnie spoeczestw ie w dobie przed
rokiem 63-cim. B yy to ju sk u tk i w ielu dziesicioleci bytu
bezpastw ow ego, k t ry oducza spoeczestwo m ylenia k a
tegoriam i politycznym i.
Z tym i dow iadczeniam i, a take z caym bagaem dok
try n dem okratycznych w esza Polska w okres nowego b y tu
pastw ow ego. P rost te konsekw encj tego stan u rzeczy b y
a praw dziw ie ju dzi historyczna k o n sty tu cja z roku 1921.
Pom idzy ni a nam i stan ju m ur now ych fak t w i do
wiadcze.
W Polsce zw izay si one z osob Pisudskiego.
Rozkad organizacyj pastw ow ych we w spczesnej E u
ropie na oparte na zaoeniach sejm ikow ych dem okracje nie-
tylko tum aczy pojaw ienie si i dziaalno tak ich in d y w i
dualnoci, ja k d y k ta to rzy we w spczesnej Europie, ale nie
k iedy pozw ala w rcz n a snucie proroctw 64 na ten tem at.
T ta k niem iecki ekonom ista i filozof O th m ar S pann piska
w roku 1922: Eine neue O ttonen-, eine S tauferzeit sehe ich
kommen... W enn das deutsche Yolk seinen M ann stellt u n d
die D inge ihre N atu r gesetzten Y erlauf nehm en, w ird eine
glanzende, an die alte K aiserzeit gem ahnende Z ukunft unse-
rer h a rre n 66. (Der w ahre Staat, w yd. 3, str. 78). WiemJy, e
w kilkanacie lat pniej H itler jako budow niczy trzeciej rze
szy naw iza do tra d y c y j pierwszego cesarstw a Niemiec.
N iekiedy rozeznanie przychodzio oporniej. D ugoletni
p o lityk p arlam en tarn y dopiero po dow iadczeniach w e
w ntrznych francuskich w y stp i z program em : La revolu-
tion a refaire66! Dlaczego? Poniew a Le souverain jest
ca p tif66-1
W Polsce w iadom o proces k ry stalizacji now ych sto
sunkw nie by spow odow any w ycznie przyw izaniem do
starych form ustroju parlam entarnego, ale rw nie w alk
0 program p a stw a narodowego, u w aru n k o w an specyficz'-
nym biegiem dziejw Polski. W alka o p r o g r a m p a
s t w a n a r o d o w e g o precyzow aa si w trzech p u n k tach :
J. w deniu do polityki zagranicznej, k t rab y zapew nia bez
pieczestw o Polakom siedzcym w masie, 2. w deniu, by
t mas polsk uzna za gw ny podm iot dziejw polskich
1 o polskie poczucie narodow e zakotw iczy zrby u stroju
pastw ow ego, 3. w deniu do elim inacji yw iou ydow skie
go z w ew ntrznego ycia polskiego.
Na tych te zasadach zbudow any b y Obz W ielkiej P o l
ski. Nie b y jeszcze jed n p a rti p arlam en tarn , poniew a
tw rca jego, Roman Dm owski, odrzuca zasad p arty jn o -p ar-
lam en tarn w ustroju w ew ntrznym p a stw a i nie o to to
czy w alk z Pisudskim . Rzecz ta nie w szystkim b y a jasna,
w gw nej za m ierze nie b y a jasn a dla tych, k t rzy d o k try
nalnie zw izani byli z zasadam i u stro ju p arty jn o -p arlam en -
tarnego, a w sppracow ali z Dmowskim n a gruncie p o stu la
tw spornych pom idzy nim a Pisudskim . P opularnie to si
ta k mwio, e endecja rozam ie si na m odych z D m ow
skim 46 i na stary ch 66. Albo syszao si gosy, e Obz W iel
k iej Polski, gdyby doszed do w adzy w aciw ie niczegoby nie
zm ieni66.
W istocie rzeczy Pisudski i Obz W ielkiej Polski tw o
rzyli jedn cao w brew w szelkim pozorom i mniemaniom.
Obz W ielkiej Polski by to taln y 66, ta k samo ja k b y nim
Pisudski. A jeeli Pisudski w tym totalizm ie rep rezen to
w a czynnik w adzy, to Obz W ielkiej Polski czynnik orga
nizacji spoeczestw a bez k t rej budow a i utrzym anie w adzy
w czasach w spczesnych na dusz met nie w y d aje si mo
liwe. Jest to skutek dem okratyzacji przez k t r przeszy
dzieje Europy. Silna w adza we w spczesnych ustrojach
cho nie pow staje na drodze w yborw , to jed nak da p rz y
zw olenia apelu jc do poczucia narodow ego tkw icego w k a
dej jednostce. Tam gdzie b rak tego poczucia, apeluje si do
in stynktw klasow ych; tam te proces krystalizacji w adzy
przebiega w okrutnej form ie; trzeba bowiem usun w szyst
kie elem enty, ktre stanyby do w alki z ta k podstaw
w adzy, nastpnie za g ru n t klasow y, w k t ry w kopuje si
slupy nowej w adzy jest bardzo tw ard y i w ym aga b ru ta l
nych aktw instalacyjnych. W innych znw spoeczestw ach
czynniki m asoskie d do stum ienia poczucia narodowego
przez hasa klasow e z obliczem mniej lub w icej dem okra
tycznym T ak rodz si p artie fro n tu ludowego, k t re w k r a
jach o w yraniej bi jcym ttnie poczucia narodow ego zrazu
m aj by tylko frontam i dem okratycznym i. Ale wszdzie
k sztatu j si obozy i fronty jako m obilizacje spoeczestw a
bez oparcia o ktre nowe ustroje bd nie zdoayby si
uksztatow a, bd po swem uksztatow aniu utrzym a.
W Polsce w sposb trw ay nie mogo istnie rozbicie na
paszczynie w alki o zasady pastw a narodowego. Z jednej
strony m usiao sprecyzow a si zrozum ienie, e w ielka Polska
w rozum ieniu Polski jagielloskiej bya przecie dzieem n aro
dowym polskim , e zatem od siy narodu polskiego w now ym
pastw ie zalee bdzie los dziedzictw a jagielloskiego w n ad
chodzcych dziesitkach i setkach lat. Z d rugiej strony
w koach modego pokolenia narodow ego rycho zrozum ia
no, e nie mona zam yka m niejszoci sow iaskich w ram ach
narodow ociow ych k u ry j w yborczych biorcych swj pocz
tek zarw no z obronnej postaw y w okresie niewoli, ja k te
z ducha partyjno-parlam entarnego. Rwnoegle z tym k szta
tow a si poczo u ogu Polakw zrozum ienie kw estii y
dow skiej.
W spczenie z tym cieraniem si, a w lad zatem, u zg a
dnianiem pogldw na zasadnicze zaoenia ycia polskiego,
toczya si w alk a Pisudskiego z ustrojem p artyjn o -p arlam en -
tarnym . Nie pozbaw iona mom entw praw dziw ie d ram aty cz
nych znalaza swe ujcie w uchw aleniu konstytucji, ogoszo
nej ostatecznie w kw ietniu 1935 r.
Zagadnienie w adzy zostao rozw izane w K onstytucji
w ram ach prerogaty w P rezy d en ta R zpltej. K onstytucja
kw ietniow a 1935 r. posza pod tym wzgldem w niektrych
p u n k ta ch dalej ni k o n sty tu cja m ajow a 1791 r. Jeeli bo
wiem ta ostatnia p rzy zn aw aa krlow i ch arak ter zw ierzch
n ik a w adzy w ykonaw czej, o tyle k o n sty tu cja kw ietniow a
1935 r. uznaa nadrzdne stanow isko prezy d en ta nad trzem a
ram ionam i w adzy pastw ow ej, budzc przeraenie u tych,
k t rzy traktow anie gow y p a stw a tylko jako organu w a
dzy w ykonaw czej uznaw ali za dogm at praw orzdnoci. Z te
go p u n k tu w idzenia trzeb ab y oczywicie odmwi p raw o
rzdnoci ustrojom pastw ow ym na przestrzeni w ielu ty sic
leci.
O dm aw iajc sejm owi p raw a do rzdzenia pastw em
p rzy zn aa ko n sty tu cja prezydentow i mono w y d aw an ia
dekretw z moc ustaw y, co w icej za, niektre dziedziny
sp raw pastw ow ych poddaa w ycznie p raw u dekretow ania
prezydenta.
N ajbardziej jed n ak znam iennym w now ej ko n sty tu cji
sta si przepis pozw alajcy ustpujcem u prezydentow i na
w skazanie swego nastpcy. P rzepis ten, w y czajcy
w zakresie swego dziaania ak t w yborw prezydenta, n a j
silniej w caym tekcie ko n sty tu cji u w y p u k la jej w istocie
m onarchiczne tendencje. Rodowd sw j bior one z postaci
i dziaalnoci Pisudskiego, k t ry b y z ty p u zaoycieli d y
nasty j panujcych.
W tym stanie rzeczy zm ar Pisudski w m aju 1935 roku.
P rzed Polsk stano zagadnienie: czy rzd y Pisudskiego
m aj by fragm entem , ja k fragm entem b y y rzd y S tefana
Batorego, czy te od okresu lat 1926 1935, gdy m arszaek
w istocie by krlem , m a w zi pocztek now y u k ad sto
sunkw.
Nie trzeba by bardzo uczonym w historii i orientu jcym
si w biegu w ypadkw w spczesnych, b y stw ierdzi, e ty l
ko to drugie w yjcie moe lee na linii interesw Polski. Je
eli w ustro ju sejm ikow ym nie w y trzy m aa ona cienia w y
chodzcego od Prus, to w u stroju p arty jn o -p arlam en tarn y m
nie w y trzy m aab y kon k u ren cji z duo od P rus potniejszy^
mi Niem cam i hitlerow skim i. D odajm y p rzy tym , e dla k a n
clerza H itlera Polska b y a przede w szystkim Polsk P isuds
kiego: on by w ym iarem jej siy i zdolnoci pastw otw r-
czej. Jeeli w ostatniej swej mowie z 30. T. 1937 r. orzek k a n
clerz, e fiir meine Biirger m ochte ich aussprechen, das pol-
nische Yolk u nd der polnische S taat sind ebenso eine R ealitat
gew orden44, to jest to w ynik w spom nianych obserw acyj i do
wiadcze. D odajm y te, e obecno we wspczesnej E uro
pie w odzw tego ty p u co Mussolini i P isudski uniem oliw ia
H itlerow i odegranie roli K arola W ielkiego, k t ra b y mu si
um iechaa w Europie, rozoonej przez ustroje p arty jn o -p ar-
lam entarne, zagroonej przez bolszewizm. T ak ongi pow sta
a m onarchia karoliska, bronic spadku po pastw ie rzy m
skim przed w yznaw cam i proroka.
Jeeli za w Polsce mwi si o koniecznoci odprenia
w kierunku liberalnym , to moe si ono pojaw i bez szko
d y dla interesw Polski tylko w w aru n k ach stabilizacji
czynnika w adzy. W szystko inne byoby pocztkiem nowego
rozkadu pastw a. N atom iast w ustroju, w kt ry m zw ierzch
nia w adza nie jest przedm iotem codziennej dem agogicznej
w alki, rozptujcej si co pew ien czas we w strzsach w y b o r
czych, moliwe jest pew ne odprenie, k tre daw aoby sze
rokim koom mono w yycia si in stynktw spoecznych.
S tabilizacja ta bdzie w wczas najracjonalniejsza, gdy
dokona si w ram ach K onstytucji. ywe siy w yobraajce
cigo czynnika w adzy w in n y by w czone w ram y u stro
ju stworzonego przez pierwszego panujcego Polski odrodzo
nej. Nie naley tw orzy odchyle od tego ustro ju ; m ylnym
byoby tu pow oyw anie si na p ra k ty k z czasw m arszaka
Pisudskiego. U chyli si on od p rzy jcia p rezy d e n tu ry uw a
ajc dotychczasow k o n sty tu cj za zbyt w sk dla zam ie
rzonego dziaania: now za k o n sty tu cj tw orzy przez ludzi
sobie najbliszych, m ajc na uw adze p rerogatyw y swoje
jako gow y pastw a.
Obok tego m ariau konieczny jest i drugi: ze spoecze
stwem poprzez jego organizacj polityczn, obejm ujc
najaktyw niejsze jednostki z caoci narodu. Nie trzeba przy
tym tw ierdzi, e Polska w okresie rzdw Pisudskiego w y
b raa szczliwie drog poredni m idzy ustrojem p a r ty j
nym i m onopartyjnym . Polska jej nie w ybieraa; jeeli za
w ypadki potoczyy si ta k drog, to z tej przyczyny, ponie
w a nie udao si zjednoczy ak ty w n y ch elem entw spoe
czestw a w jednym obozie. Bya to ujem na cecha rozw oju,
k t rej nie naley podnosi jako cechy dodatniej. P rzypom i
na to bowiem rozum ow anie kulaw ego, chw alcego swoje k a
lectwo, bo uniem oliw ia mu szybkie bieganie, w ktrym
m gby sobie zniszczy serce. W tw orzeniu organizacji poli
tycznej narodu gw n sp raw jest ta k w yrane sfo rm u o w a
nie i realizow anie zasad ideowych, by m obilizowao ono n a j
bardziej aktyw ne i najb ard ziej idealistyczne elem enty spoe
czestwa. W wczas podzia spoeczestw a na czonkw i na
nieczonkw organizacji nie bdzie poczony z w alk poli
tyczn w ew ntrz narodu.
Jeli m yli si o tw orzeniu organizacji politycznej spoe
czestwa, to trzeba zdaw a sobie spraw z jej w yranej dw u-
pokadowoci. P okad starszy odpowie pokoleniu, ktre brao
czynny udzia w yciu politycznym Polski przed w ojn
i w latach w ojennych, drugi tem u, k t re weszo w to ycie
dopiero w Polsce niepodlegej.
Pokolenie pierw sze po dzi dzie rozbite jest przez spory
w ynike ze starych w alk orientacyjnych; cho zniky p rz y
czyny rozbicia, efekty jego trw aj, w iodc swj w asny y
wot. Ale to nie jed y n y pow d rozbicia, przycza si do nie
go drugi: stosunek do ustroju p artyjno-parlam entarnego.
S elem enty w obozie daw nej narodow ej dem okracji,
k tre nie mog si pogodzi z upadkiem ustroju demokraty/-
czno-parlam entarnego. Nie tru d n o byoby przytoczy nazw i
ska i publikacje. O bok tego s stronnictw a zbudow ane na za
sadzie klasow ej, ktrym dla w skoci ich p odstaw y organiza
cy jnej trudno przetw orzy si w organizacje reprezentujce
cao narodu we w szystkich p rzejaw ach jego ycia i ktre
z tej racji ustr j p arlam en tarn y tra k tu j jako d ajcy im po
mieszczenie polityczne. W ten sposb tw orzy si osobny
front dem okracji parlam entarnej. Moe by on w y zy sk an y
przez elem enty m ajce na oku stw orzenie w Polsce frontu
ludowego: przez front dem okratyczny prow adzi do droga
atw iejsza ni przez w yrane organizow anie frontu ludowego
mogce w zbudzi szybk reakcj i przyspieszy cakow ite
zjednoczenie elem entw nacjonalistycznych. P raw ica frontu
dem okratycznego ma w pierw szej fazie w y p ad k w oddziay
w a rozbrajajco na elem enty narodow e: w drugiej fazie,
gdy utw orzy si front ludow y, pierw sza idzie pod ciank46.
W starszym pokoleniu w ida tedy w yrane rozczonko
w anie na k ilk a ugrupow a. Byoby podane, by ulegy one
scaleniu. Ale obok tego s rzeczy, ktre sta si musz, ponie
w a w ym aga tego interes Polski. Jest to postulat zjednocze
nia tego pokolenia, ktre weszo w peni ycia ju w p a
stw ie odrodzonym , a k tre przez wiele lat z peni m odzie
czego idealizm u kontynuow ao spory lat m inionych.
Jedn z podstaw , na k t ry ch dokonuje si to zjednocze
nie, jest do pow szechny w tym pokoleniu pogld na ustr j
p arty jn o -p arlam en ta rn y ; jeeli mimo to P odbipita44 w sk a
zujc na niektre w ad y system u m onopartyjnego gosi postu
lat, e organizacja narodu w y raa si gwnie w pastw ie, to
si z nim zgodzimy, stw ierdzajc p rzy tym , e w ocenie
roli p a stw a bardzo zblia si do tego co jest w yznaniem
w iary ustrojow ej pk. Saw ka. Bdziem y jednak polemizo
w a w ocenie potrzeby organizacji spoeczestw a w dzisiej
szej rzeczyw istoci z n adziej przekonania naszego prze
ciw nika w dyskusji. U zna chvba, e problem u stroju p a rla
m entarnego nie w ygld ab y w Polsce odm iennie od tego, co
byo, po odebraniu p raw politycznych ydom. Czy posiada
nie p raw politycznych jest w arunkiem w p yw u na bieg spraw
pastw ow ych? C zy fo k sfro n tu 44 nie mona organizow a
nie posiadajc p raw politycznych?
Na am ach tego P o d b ip ity 66 czytam y jednak liczne
w yw ody na tem at zjednoczenia w modszym pokoleniu P ol
ski. poniew a zanika paszczyzna tarcia, k t ra ongi podzie
lia Polsk na dw a obozy. e zjednoczenie m usi przy j jako
w ynik zaniku paszczyzny tarcia pisano na am ach A w an
g a rd y 44 ju przed la ty dziewiciu. Przed trzem a i p laty
w yoni si w w yn ik u takiego rozum ow ania k o n k retn y ruch
polityczny, k t ry jako tra fia j c y w m ur w yobrae i uczu
m usia spotka si z do zacit w alk ; zapory przeom w 44
b y y z n a tu ry rzeczy wielkie. Jest tedy rzecz pom yln, e
pogld o zaniku paszczyzny tarcia, a skutkiem tego o potrze
bie porzucenia stary ch wizi p a rty jn y c h zn ajd u je coraz w i
ksze zrozum ienie. Poza P o d b ip it4* o d najdujem y go i na
am ach ABC, redagow anego przez w arszaw sk grup O W P,
i w arty k u ach z ogniem redagow anego tygodnika Jutro
p ra c y 44, a take w M erkuriuszu Polskim 44. Ten stan rzeczy
moe by dla g ru p y A w an g ard y 44 przedm iotem zadow olenia
z tej w ycznej racji, i w idzi, e zw yciaj w yciu polskim
pogldy, ktre uw aa dla przyszoci Polski za zbaw iennne.
N a cakow ity zanik paszczyzny ta rc ia w p yw a bdzie
przebieg dw u spraw , k t re u w aam y dzi za najw aniejsze
w yciu polskim : 1. sp raw y G daska, 2. sp raw y ydow skiej.
S praw a G daska posiada dla przyszoci polskiej decy
dujce znaczenie, poniew a pom ylny bieg zam ierze nie
m ieckich w G dasku m gby pchn N iem cy na tory, od k t
ry ch p olityka hitlerow ska niekiedy w y d aje si odw raca.
(Tak uzyskanie N adrenii pchno niegdy w yrose na w scho
dzie P ru sy do k o nflik tu z F rancj). S tabilizacja Niemiec
w G dasku to bezporednie zagroenie Pom orza Polskiego:
w ysunby si podw czas problem w prost fizycznego nacisku
m asy niem ieckiej na polskie skupienie nad brzegiem morza.
P ow staaby zachta do pochodu na pnocny wschd. Zbu
dzeni za w najgbszej nocy z najgbszego snu dam y odpo
wied co oznacza dla przyszoci Polski taki w a niem iecki
n ad B atykiem . N a k racu std w y n ik ajcy ch moliwoci
zn ajd u je si granica p ru sk a trzeciego rozbioru, sojusz z U k rai
n i red u k cja Polski do rozm iarw dzisiejszych Wgier. Jeeli
p o lityka angielska przez sabe oparcie Polski o morze pragn*
la przyszym Niemcom w skaza, e na ty ch szlakach m aj
szuka odbudow y sw ojej wielkoci, to skutkom tych intencyj
moemy przeciw dziaa tylko przez nieubagane stanow isko
Polski w spraw ach G daska. W G dasku za Niem cy zje
dnoczyw szy si z nim w ram ach p artii hitlerow skiej osig
ny obecnie ten rezultat, k t ry u zyska elektor b ran d en b u r
ski w roku 1618 w P rusach Ksicych. Do roku 1563 rzdzia
w P ru sach odrbna linia H ohenzollernw , po w ym arciu k t
rej m iay one spa jako lenno na rzecz Polski. Tym czasem
w roku 1563 Zygm unt A ugust zezwoli n a sukcesj H ohen
zollernw brandenbursk ich w P ru sach K sicych w w y n ik u
czego po szeregu potw ierdze, za Zygm unta III, w roku 1618,
H ohenzollernow ie bran d en b u rscy objli w adz w Prusach.
K ade ze w spom nianych pocigni krlw polskich m ona
uzasadni jakim i w zgldam i polityki biecej: pewno, e
bez p rzy czy n y tego nie czynili. O sadzenie elektora w Prusach
dokonao si w czasach Polski praw dziw ie w ielkom ocarstw o
w ej; ale w czterdzieci lat potem przyszo zrzeczenie si przez
Polsk zw ierzchnoci lennej, a w iek pniej zabr Pomorza.
N iem cy dopiy dzi tego, e w G dasku rzdzi ten sam
regime co i w Niemczech. Nie jestem y zw olennikam i pro ro
kow ania z przebiegu w y p ad k w w spczesnych, analogicz
nych do pewnego p u n k tu z przebiegiem takim w p rze
szoci. Jestem y natom iast zw olennikam i w ysn u w an ia
w nioskw z nauk, ktre ta k a czciowa analogia daje.
Trzeba p rzy tym powiedzie, e polska n au k a historycz
na m a w om aw ianej dziedzinie m orskiej w ielkie zaniedbania
i grzechy. Ani szkoa krakow ska, ani szkoa Askenazego,
k t ra w ychow aa cae pokolenie historykw nie w niosa do
ycia umysowego polskiego problem u potw ornego w rzy n an ia
si w ziemie m acierzyste Polski Prus, tego ra k a now oytnej
Polski. Bobrzyski i szkoa k rak o w sk a przygotow ali w P ol
sce grunt pod zm ian ustro ju : nad problem am i P rus m usiaa
pracow a myl polityczna w w alce politycznej, nie mogc
korzysta z w ynikw p racy naukow ej, czy naukow o-poli-
tycznej.
D ow iadczenie historyczne daje w gdaskiej dziedzinie
ta k przeraliw e jasne w skazania, e nie sposb je przem il
cze, chociaby przypom inanie ich w stosunku clo rzeczyw i
stej potrzeby byo konieczne tylko w jednej setnej 1).
D ruga paszczyzna tarcia to sp raw a ydow ska. Jej zro
zum ienie do upow szechnia si w Polsce. Nie moe by in a
czej. Przez bieg spraw y ydow skiej od w ieku XVIT w aci
wie w niektrych dziedzinach przestalim y by narodem .
Przecie nard to take krenie k rw i w organizm ie spoecz
no-gospodarczym . A tym czasem od w ieku XVII m asa ydow
ska zalaa m iasteczka i w y laa si na wsi, tam u jc dostp
chopa do m iasta, przenoszc nasilenie problem w spoecz
nych wsi na konflikt m idzy w ielk w asnoci a chopem.
Owoce tego procesu, pogbionego w czasie rozbiorw, zbie
ram y dzisiaj. Dzi pchnicie prnoci chopskiej w ycznie
w k ierunku parcelacji byoby jednoznaczne z zanikiem w i
kszych skupie m ajtk u polskiego. M aorolna m asa chop-

W spraw ie G daska sp o ty k a si jeszcze w opinii wiele nieporozu


mie w y n ik ajc y ch z trudnoci m ylenia na podstaw ie k ilk u przesanek.
Wic m w i si i susznie e rne czynniki m idzynarodow e, w p ie r
w szym za rzdzie ydzi chtnie w idzieliby k o n flik t Polski z N iem cam i
na tle G daska. e nastpnie w ie nas z N iem cam i w splne zrozum ienie
niebezpieczestw a bolszew ickiego, grocego Polsce i Niemcom jak o n a
rodom i jako czonkom jednej cyw ilizacji. Zupena racja. Ale dlaczego
ma to b y podstaw dla prow adzenia niem ieckiej polity k i w G d a sk u ?
M ussolini posiada najpeniejsze zrozum ienie niebezpieczestw a k o m u n i
stycznego, co mu jed n ak nie przeszkadza by nieubagan y m na p u n k cie
obro n y interesw w oskich w stosunku do Niemiec, a p ara d o k saln oczy
wicie b y a b y in stala cja Niem iec w G dasku na zo ydom . Mwi si
wiele w Polsce take susznie o upad k u Ligi N arodw i o tern, e
P olska nie pow inna w kad a swego w ysiku w u trzy m an ie tej in sty tu cji
i popieranie jej zada, k t ry ch speni nie jest w stanie; ale nieche
w G dasku jej kom petencje przejm ie Polska, a nie p a rtia hitlerow ska.
W iele d y sk u tu je si te o u p adku m idzynarodow ego socjalizm u; rzecz
to oczyw ista. Ale Richelieu gnbicy bezlitonie protestan t w we F ra n
cji, w Rzeszy popiera w anie ksit protestanckich, bo ta k m u n a k a z y
w ay in teresy F ran cji. D odajm y te, e na polskiej um ysowoci m o
e zreszt nie generalnie nie pozostay bez sk u tk u niektre uboczne
p ro d u k ty p rac y um ysow ej szkoy krakow skiej pew ien snobizm scep-
tyzm u w m yleniu politycznym . Nie moe on mie m iejsca tam gdzie
chodzi o obron najb ard ziej istotnych interesw Polski, w a ru n k u j cy ch
jej istnienie. A takie nasze interesy w i si z G daskiem .
ska, ydzi w m iastach, przem ys w obcych rkach: ad n a p e r
sp ek ty w a gospodarcza. D latego te w alka o strag an 46 jest
dzi zjaw iskiem niezw ykle doniosym 2). e m usi ona budzi
reakcj organw bezpieczestw a, to jest rzecz zrozum ia.
Ale chodzi take o um iar i rozm iar tak iej reakcji. A sdzim y
e politykw najbardziej m gby niepokoi niedostatek samo
czynnej obrony organizm u narodowego.
Z zagadnieniem ydow skim najcilej w Polsce i poza
Polsk zw izane jest zagadnienie kom unizm u. D estru k cja
spoeczestw a przez kom unizm m a usun widmo koniecznej
em igracji ydw z caej Polski; obok tego przeludnienie y
dam i m iast i m iasteczek Polski, dziki czemu staj si czsto
kro konkurentam i sami dla siebie, czyni z ydw szczeglnie
p aln y m ateria kom unistyczny. W tych w aru n k ach usuw anie
ydw z Polski, a w Polsce z ycia polskiego, jest postulatem 1
jasnym i zrozum iaym dla kadego realnego polityka.
Tych nieco lat spokoju, jakie zd aj si zapow iada od
strony zachodniej w inna Polska zuy na gruntow ne przeo
braenie pod wzgldem gospodarczym i spoecznym.
Uzgodnienie myli i dziaania w opisanych p u n k tach
w alnie si przyczyni do ostatecznej likw idacji poprzednio
opisanej paszczyzny tarcia. Jest te rzecz zw yczajn, e

2) O tem jak decydujce znaczenie moe mie dla problemu przelu


dnienia wsi polskiej urbanizacja ziem polskich raz jeszcze przekona si
mona na podstawie nader ciekawego i cennego artykuu prof. M. N a-
d o b n i k a pt. W yludnianie si wsi wielkopolskiej4*, ogoszonego w po
znaskim Ruchu Prawniczym , Ekonomicznym i Socjologicznym (1937, I,
str. 89*100*). Autor poucza w jakiej mierze odpyw ludnoci wsi wiel
kopolskiej do miast, powoduje dzi wrcz wyludnianie tej wsi, a zatem
objaw bardzo niepomylny, ktry na wielk skal dao si ledzi
w Niemczech przedhitlerowskich. W reszcie Polski daleko nam jeszcze
do tego, wic to te cura posterior. Dodajmy nadto, e ruch ludnoci od
wsi do miast odwieajc w arstw y mieszczastwa i inteligencji zawodo
wej, odpowiednik swj znajduje w cyw ilizacyjnym oddziaywaniu m ia
sta na wie. W takich w arunkach zbdnym si staje postulat jakiej au
tonomicznej k u ltu ry wsi. W ysuwany niekiedy, jest prostym nastpstwem
odcicia wsi od warstw tworzcych cywilizacj przez dzisiejszy stan
miast. Nie socjologowie zaradz te temu stanowi rzeczy (cho wsp
praca ich moe by poyteczna), ale umiejtne kierownictwo sprawami
gospodarki narodowej.
po stulaty do spenienia p rzed staw iaj si nam o wiele w y ra
ziciej, anieli postulaty ju spenione. P atrzc jed n ak na
cao procesu uzgadniania pogldw na w ew ntrzne ycie
Polski stw ierdzi trzeba, e proces ten postpuje szybko i ko n
sekw entnie. Jakem y dzi dalecy od tego co byo w Polsce
przed la ty dziesiciu. D latego te na szanse realizacji w y su
w anych jeszcze postulatw p atrzy m y ze spokojem i ufnoci.
Na tej te drodze dokona si ostateczny m aria tych si, k t re
tw orzyy przed la ty Obz Modych, z siam i w y obraajcym i
cigo porzdku w ew ntrznego stworzonego przez M arsza
k a Pisudskiego. N adszed czas n a ostateczn syntez si, po
w staych zrazu w antytezie, przeznaczonych jed n ak na d u
sz met do w splnej p racy dla W ielkiej Polski.

Z ygm u n t W ojciechowski.
Co to jest konsolidacja
P rzeyw am y od niejakiego czasu okres osobliwy. P k aj
ostatecznie kade na sw j sposb w szystkie form acje,
w iodce swj rodow d z historji przedw ojennej. Rne jest
oczywicie stadjum , w kt ry m proces ten si zaznacza na po
szczeglnych odcinkach analiza szczegowa prow adziaby
w arty k u le niniejszym zbyt daleko nie m niej fa k t jest
niew tpliw y, a stw ierdzi go niedaw no w Gazecie P olskiej64
Bogusaw M iedziski w arty k u le N a przeczy66. Rzecz nie
jest niespodziank. W w rzeniow ym num erze m iesicznika
A w angarda66 z roku 1928, w rozpraw ie P o lity k a i p a rtje 66,
k t ra potem w esza w skad ksiki Przesilenie wspczesnej
p o lity k i66 (Pozna 1929), piszcy te sowa zw rci uwag, e
w Polsce proces ten nastpi musi, e naley si do niego
przygotow a, e podziay w edug d aw nych poj s nieistot
ne, i e trzeba, aby podziay jak ie m usz by, n astp iy nie
w edug daw nych i nieyw ych ju form u, ale w edug nowo
czesnych rzeczyw istych rnic.... Im w yraniejsza bdzie
wiadom o denia, im w yraniejszy kierunek, im janiejsza
myl, tern bardziej pka bd w izy dotychczasow ych rnic
p arty jn y ch , tern bardziej skupienia nastpow a bd w edug
pogbionych i zw artych now ych de66.
D zisiaj chw ila ta nadchodzi w yranie, a sym ptom aty jej
w ystpuj naw et w pozornie u trzy m u jcy ch si jeszcze for
m acjach. Ale w anie dlatego naley sobie zda spraw , co
ona oznacza, aeby moliwie u n ikn pom yek i niepotrzeb
nej dezorjentacji. Przegrupow anie spoeczestw a, poczone
z rozbiciem daw nych historycznych form acyj i tw orzeniem
now ych, jest procesem gbokim, k t ry nie dokonuje si
w tem pie byskaw icznym , ani bez ostrych oporw. Jest prze-
dew szystkiem rw nie procesem, k t ry w yw ouje, bo w y w o
yw a musi, rozm aite w strzsy, odpryski i zam ieszanie, a n a
w et niektre objaw y anarchiczne. Rozm aite przejciow e efe
m erydy dopiero w tedy zap ad n si w nico, gdy ostateczne
linje rozwoju now ej organizacji spoeczestw a w yranie si
zarysuj, gdy bd m usiay albo w czy si w w ielki p rd
dziejow y albo te zostan przez niego starte. Dugo jeszcze
cytujem y inny u ryw ek z w ym ienionej w yej ro zp raw y
istnie bd zapew ne ugrupow ania ludzi, k t ry ch ogromne
iloci w y tw arza zawsze okres przejciow y, ludzi o psychice
rozoonej i rozbitej, z n a tu ry anarchicznej. Jednake p rz y
szo naley do ludzi energicznych, m iaych, tw rczych,
o psychice i um ysowoci jasnej, w y ran ej i budu jcej, o w iel
kiej k o n stru k ty w n ej w yobrani politycznej44.
Proces tak gboki, w strzsajcy do gbi w szystkiem ,
na czem dotychczas oparte b y y przeciw staw ienia i w alki
w ew ntrzne w Polsce, nie jest rw nie spraw , k t r mona
zaatw i ukadam i, czy te przetargam i politycznem i pom i
dzy daw nem i form acjam i, atw o, spokojnie i cicho. Przygo
tow yw a on si ju oddaw na, chocia p a rtje polityczne trw a
y pozornie niew zruszone i mocne, chocia z jednej strony
B. B. W. R. z drugiej Stronnictw o Narodowe i inne g ru p y
w yglday ja k rocher de bronze44 naszego u k ad u politycz
nego. Przygotow yw ao go poprostu ycie, w y an iajc nowe
p alce zagadnienia i odsuw ajc w przeszo te, k tre ju
rozw izano. Po urzeczyw istnieniu m itu niepodlegoci naro
sy koniecznoci z niej si logicznie w yw odzce: u rzdzenia
pastw a, w ykrelenia Polsce naleytego m iejsca i naleytej
roli w wiecie, uform ow ania jej oblicza, stw orzenia nowego
m itu, k t ry w ciela bdzie Polska nowoczesna. P raca w tym
k ieru n k u w ym aga now ych narzdzi dziaania, now ej kon
stru k cji w ew ntrznej, now ych podziaw . W ym aga ona prze-
dew szystkiem przeam ania tych form, ktre skostnieniem
swojem u trzy m y w ay w nieskoczono stare i zaw adzajce
ju przegrody, w ic w nich bezpodnie te siy, ktre naley
uw olni i skierow a bez zastrzee do now ej pracy i now ych
zada.
P atrzy m y ju dzisiaj i patrze bdziem y coraz b ardziej na
to, co byo dotychczas, ja k na historj, k t r bada si bdzie
dokadnie, z k t rej w szyscy jestem y, ale na k t r spoglda
jc obraca trzeba bdzie gow za siebie. G dy tym czasem
pochd w ym aga spojrzenia przed siebie. Jest to bardzo ty
pow dla okresu przejciow ego pom yk, gdy po rozlunieniu
form dotychczasow ych organizacyj p a rty jn y c h poszczeglne
g ru p y i ludzie, odczuw ajc zupenie n a tu ra ln potrzeb cz
nika i podstaw y krystalizacy jn ej, zaniepokojeni, zam iast
szuka jej w przyszoci, zaczli jej szuka w przeszoci. Po
k u sa uatw ienia sobie sy tu acji przez cofnicie si ku rzeczom
daw nym , pozornie gotowym do uycia i w ym agajcym tylko
odkurzenia, jest w ielka. O d czasu zw aszcza m ierci M ar
szalka Pisudskiego zaczy si liczne tego rodzaju prby. L u
dzie zaczli sobie przypom ina organizacje, do k t ry ch nale
eli przed wielu, w ielu laty, organizacje z czasw modoci
grnej i chm urnej, organizacje czsto pikne i zasuone, m a
jce swoje k a rty w historji, ale w historji ju zam knitej.
G d y opady w izania form acyj, w skad k t ry ch weszy, po
zornie w nich si roztapiajc, a stw orzonych po odzyskaniu
niepodlegoci dla w ykonania p rac biecych i koniecznych,
nagle odyy te najdaw niejsze przy w izan ia i pow izania.
Rozpoczy si zjazdy rozm aitych grup i p rby zuycia tych
o rganizacyj jeszcze przecie daw niejszych, ni form acje,
k tre w anie ulegaj likw idacji. Tern m niej mog one spro
sta zadaniom nadchodzcym .
P aradoks to praw dziw y, chocia ostatecznie zrozum iay.
To te na usiow ania te mona byo p atrze z pew nym spo
kojem , a naw et pobaliw oci o ile nie zechciayby ich
zuy jakie siy w celach ubocznych, albo te siy zasadniczo
w rogie now em u rozwojowi, zasadniczo usiujce mu p rze
szkodzi. G dy trudn o sobie w yobrazi, ab y te n ajd aw n iej
sze, m ajce sw oj szacow n historj organizacje, historj nie
raz z n a tu ry rzeczy podziem n, w y d o b y w an dopiero
teraz na w iato dzienne, mogy si wogle sta podstaw
d ziaania na przyszo. Co byo dobre do pewnego celu i cel
ten w ypenio, to rzecz prosta nie moe by zuyte do zupe
nie innych zada i w innych zupenie w arunkach.
D latego te rozm aite zjazdy i w skrzeszania przeszoci
nie mogy i nie mog mie adnego wikszego znaczenia dla
przyszoci. Mog conajw yej w prow adzi tu i tam pew n
chw ilow dezorjentacj. Tylko te poczynania, ktre w y n i
k a j ze wiadomoci, i czekajce Polsk zadania s zasadni
czo i zupenie inne ni to, co decydow ao o linjach poczyna
w przeszoci, m aj przed sob przyszo. Oczywicie, e
jest rzecz znacznie tru d n iejsz przeprow adza m obilizacje
dla nowej w alki o nowe zadania, pod now ym ktem w idze
nia, ni korzysta z tego, co ju istnieje, choby tym czasem
w szystko si zmienio.
Wogle jest rzecz niebezpieczn, gdy chcc dokona
now ej m obilizacji, w y aw ia si legitym acje z przeszoci. Te
legitym acje nietylko bowiem s legitym acjam i zasugi, ale
z n a tu ry rzeczy, obcione s hipotekam i daw nych w alk i za
m iast rozbija daw ne przedziay, p e try fik u j je, bo same na
tych podziaach w yrosy i w nich posiadaj n atu raln e i prze-
dew szystkim w ykoczone ju granice. Z dajm y sobie sp raw
z tego, e konsolidacja narodu, o k t rej tyle si teraz mwi
i pisze, nigdy si nie dokona przez podkrelanie przeszoci
i e nigdy nie stw orzy si w ten sposb form acji nowej, w ie
ej, zdolnej do rozrostu i zdatnej do w alki o nowe cele.
Ta w alka za w yoni dopiero now y m it Polski nowoczes
nej, i jego dziejowe w historji w iata znaczenie. G eneracje
przedw ojenne m it tak i m iay. By to m it niepodlegoci, k t ry
sam jeden w ystarcza za ca ideologj.

K onsolidacja narodu staje si jednym z gw nych i n a j


b ardziej palcych hase w tern susznem zrozum ieniu, i nard
ro zdarty w ew ntrznem i w alkam i nie zdoa sprosta niebez
pieczestwom , ktre m u zagraaj zarw no od w ew ntrz,
ja k i od zew ntrz. Na w ew ntrz cikie pooenie gospodar
cze i erujca na nim ag itacja w yw rotow a, od zew ntrz s
siedztwo dw u silnych pastw , k t ry ch po lityk a i tendencje
nie nale do niew innych, n arzu caj poprostu konieczno
ujcia narodu w organizm spraw ny, sprysty i mocny.
Tym czasem ja k oglnie wiadomo, stosunki w ew ntrzne
w Polsce pozostaw iaj wiele do yczenia i nie w ida ja k do
td polepszenia. Tu i tam szerzy si n a tern tle pesym izm ,
zniechcenie, a conajm niej zniecierpliw ienie. Mimo jed n ak
pozorw, mimo objaw w n ap raw d cikich i d en erw u j
cych, ry zy k u jem y tw ierdzenie, i s podstaw y u p raw n iajce
do duego optym izm u. W gw nym bowiem zarysie dotych
czasow a lin ja podziau, ta lin ja, k t ra n ajb ard ziej gboko
w cinaa si w ciao Polski i b y a n ajb ard ziej niebezpieczna
dlatego, poniew a dzielia grup rzdzc od mas narodu,
jest lin j w yw odzc si z historji przedw ojennej i w ojennej.
Pocignita zostaa przez gbokie rnice zap atry w a , ja k
zdoby niepodlego. B ya rzeczyw icie istotn, o p art na
p raw dziw ych podstaw ach, rozam y w aa sam misz narodu
i jego mzg.
D zisiaj, gdy cel zosta osignity, rnica ta ju daw no
przestaa by aktualn . Jak zw ykle w tak ich w y padkach,
zanik jej nie mg nastpi od razu. Pozostao bowiem m n
stwo pochodnych linji, w y k opanych dow i przepaci, k t
rych si za jednym zam achem w ypeni nie dao. D w a jed
n ak objaw y ju obecnie w iadcz bardzo w yranie o jej nie-
aktualnoci. Jednom ylne uznanie dla arm ji polskiej oraz
w gruncie rzeczy istniejce uznanie dla zasad naszej polityki
zagranicznej. G dy naw et w odniesieniu do tej ostatniej zja
w iaj si tu i owdzie gosy krytyczne, to jed n ak dzieje si to
raczej na m arginesie ta k ty k i, a nie istoty, przy czym rzecz
prosta nie zajm ujem y si tu ta j wogle tym i odam am i ..Po
lak w 46, ktre s ekspozyturam i takich czy innych m idzy
narodow ych si i zw izkw , ani te ydam i.
Skoro wic form acje dotychczas z sob w alczce zgrupo
w ane >yy w edug historycznych przeciw iestw , skoro te
form acje dzisiaj si rzeczy p k aj, bo pka musz, wzgl.
w ew ntrzne przechodz rew olucje, skoro poza tym od czasu
odzyskania niepodlegoci zupenie nowe w yoniy si prbie-
m y i nowe osie krystalizacyjne, istnie moe i w inna u zasad
niona nadzieja, i konsolidacja narodu jest moliwa i to tem-
bardziej, e daw ne rnice mogy dzieli i dzieliy te m idzy
sob Polakw , za rnice, ktre dzisiaj si w y an iaj, P ola
kw szczerych dzieli nie p o trzeb u j i naw et nie mog. P rze
ciwnie zarysow ujca si now a lin ja podziau oddziela P ola
kw jako cao od tego wszystkiego, co dla narodu i pa stw a
jest wrogie i szkodliwe na w ew ntrz i na zew ntrz. Nie moe
by dzisiaj bowiem zasadniczej rnicy zda w z a p a try w a
niach na to, co jest koniecznoci dla narodu i pastw a, dla
jego siy i wielkoci, dla jego znaczenia mocarstwowego
i rozw oju jego k u ltu ry .
Trzewo rzecz biorc w aciw ie dzisiaj dopiero nadcho
dzi mom ent i w arunki, k tre konsolidacj i, e si ta k w y ra
zimy, now y start do dalszych celw um oliw iaj. K ady
proces dziejow y w ym aga pewnego czasu, w ym aga uoenia
si w arunkw , ktre stw arzaj podstaw y dla dalszego roz
woju. Nie mona byo m yle o tym , aeby odam y narodu,
w rzce jeszcze i rozgorczkow ane stoczeniem niejednych bo
jw w ew ntrznych, rzuci sobie w objcia, ja k gdyby nigdy
nic m idzy niemi nie zaszo. N ad bojam i tern i m usiaa si za
cign chodzca mga przeszoci i zagodzi ostre kan ty ,
co wicej, niejednych ludzi musieli zastpi nowi i nie m a j
cy k a rt ju ta k bardzo zapisanych historj, w y an iajc si
p rzy kadym ich ruchu i podnoszc autom atycznie daw ne
b arjery , nie przepuszczajce now ych pocigw.
Na to w szystko trzeba byo czasu i dzisiaj w anie je
stem y w tym okresie, k iedy mom ent odpow iedni nadchodzi.
O czyw icie, zawsze jeszcze bd trudnoci, nigdy d ram at
dziejow y nie przebiega cile, tak ja k w teatrze, gdy m idzy
jednym aktem a drugim zap ad a k u rty n a i zdum iony w idz
nagle oglda zupenie nowe dekoracje. W dram acie historji
dekoracje usuw a si niestety na scenie w tym sam ym czasie,
w ktrym wznosi si nowe. A ktorzy w chodz i w ychodz
jednoczenie, p o trcaj si okciami, cieraj i tocz. W dra
macie dziejow ym niem a k u rty n y , i niem a pauzy.
W idowisko nie jest wic ta k jasne, proste i p rzejrzyste
i nie mona do niego zastosow a cile zasad sztuki scenicz
nej. W pew nej chw ili poprostu procesy dziejow e doprow a
d zaj do zm iany scenerji i sztu k w anie jest, aeby szybko
i w czas zm ian t rozpozna i nie da si zm yli pozorom.
A wic? E tap historji, ktrem u na imi zdobycie nie
podlegoci44 i ktrego szczytow y p u n k t rozw oju p rzy p ad na
la ta 1918 do 1921, przechodzi w ostatnich dw ch czy trzech la
tach do historji. Przeyw am y chwile, w k t ry ch nastpi
musi start do nowego etapu. S tart ten ju si rozpocz. Tu
i tam wiadomie, gdzieniegdzie niew iadom ie przez rozw j
stosunkw , w w ielu p u n k ta ch zazbiony cile i w y n ik ajcy
z dotychczasow ych procesw, k t re zm ieniaj swoje oblicze,
nie wszdzie w yrany, jed n ak wszdzie ju podany i ocze
kiw any. Jak zw ykle w tak ich w y p ad k ach gorca jest d y
skusja o kierunku. Wiele jest w tpliw oci, duo w ew ntrz
nego przeraenia, duo gorczki i emocji poczcia. D uo ogl
d ania si przed ruszeniem si naprzd, za siebie. Jedni czy
ni to dlatego, e radzib y t przeszo jeszcze przeduy, bo
czuj si w niej pew ni, inni z sentym entu, s jed n ak i tacy,
k t rzy czyni to z decyzj mskiego poegnania.
Nic ta k nie konsoliduje ja k w splny pochd, nic ta k nie
rozkada ja k postj. Ruszy trzeba, ale to co dzisiaj przeciw
staw ia si konsolidacji, to s tylko reszty daw nych przedzia
w oraz to, co wszdzie i zawsze w kadym narodzie dziaa
odrodkowo: w archolstw o, skonnoci anarchiczne, p ry w ata,
am bicje i b rak rozum u. W tym dla narodu zdolnego w yoni
z siebie energiczne i zdolne do decyzji g ru p y rzdzce niem a
nic tragicznego. Zdawienie w archolstw a i anarchji, o ile zo
stanie dokonane energicznie i do koca, nigdy nie jest ta k
trudne, ja k b y si pozornie zdaw a mogo. Jest to tylko i w y
cznie k w estja decyzji i siy. G dy te dw a p ierw iastki zacho
dz, spraw naw et mimo bolesnych przej przeprow adzi
mona szybko i a dziw ne byw a, ja k prdko przechodz la
dy pocztkow ego w zburzenia i ja k szybko n ard aprobuje,
jeeli nie od razu, to ex post, usunicie tendencji anarchicz
nych naw et w tedy, gdy si usuno je si. Jeden jest tylko
w arunek: naley baczy pilnie, aby rozdzieli rzeczyw ist
an archj i w archolstw o od idei jednem sowem, aby mie
ide w peni po swojej stronie a nie mie jej choby n aw et
le zrozum ianej po stronie w archow i burzycieli. Ci ostatni
mog si ni posugiw a, mog j w zi w dzieraw w ycz
n albo czciow poty, pki nie jest ona w peni i jasno po
staw iona i realizow ana w grupie rzdzcej. W tej mierze nie
m ona dopuci do adnej w tpliw oci. Pki bowiem istniej
w aru n k i i sytuacje, mogce budzi w tpliw o, po ty w ielka
ilo jednostek ideow ych moe znale si w jednym kotle
z ywioam i w archolskim i. W tedy nie m a jasnego rozgrani
czenia, w tedy represje antyanarchiczne mog dotkn silne
odgazienia ideowe, w ted y w alk a jest tru d n a, a naw et moe
by w ybitnie szkodliwa. Idea bowiem zdusi si nie da.
0 tym m y Polacy w iem y najlepiej. W arunki rzeczyw istej,
nie m echanicznej i atw ej do rozbicia, ale istotnej i trw aej
konsolidacji s wic trzy :
1. Pene ucielenienie w grupie rzdzcej idei narodow ej,
co um oliw i w szystkim jednostkom ideowo narodo
w ym przylgnicie do tej g ru p y bez w tpliw oci i za
strzee,
2. D ecyzja bezw zgldna do zdaw ienia w szelkiej anar-
chji, w archolstw a i p ry w aty , co po spenieniu p ierw
szego w aru n k u nie bdzie rzecz ta k tru d n , i nie n a
po tk a jedynie niebezpiecznych, bo ideow ych oporw.
3. Sia do bezwzgldnego i zupenego w ykonania decyzji.
W Polsce istnieje trzeci w aru n ek zawsze jeszcze niena
ruszony. W arunek drugi niew tpliw ie rw nie moe by w y
peniony.
W arunek pierw szy za to mimo w szystko w opinji szero
kich rzesz, pow iedzm y to otw arcie, nie jest jeszcze do jasno
postaw iony. Stanie si to w tedy, gdy w opinji szerokich rzesz
narodu gru p a rzdzca stanie si t grup, k t ra realizuje
w szystkie postulaty narodu nietylko w polityce zew ntrznej,
ale i w ew ntrznej, gdy pocignie przedew szystkiem zupenie
w y ran linj graniczn m idzy sob, a yw ioam i rasowo
1 k u ltu raln ie narodow i polskiem u obcemi, gdy podejm ie
z niemi walk, tak, ja k kiedy podja w alk z najedcam i.
Skoro istnieje wiadomo, i konsolidacja jest konie
czna dla w ykonania tw rczej p racy na m iar historyczn,
skoro istnieje wiadomo jaki ma by sztandar, okoo k t re
go m a ona nastpi, skoro dalej nie ulega w tpliw oci, e
sztandarem tym moe by tylko ideologja narodow a postaw io
na jasno i bez kom prom isu a nie ulega w tpliw oci, e n a
w et tam, gdzie idea narodow a i program nacjonalistyczny
d ziaay dotychczas raczej przez in sty n k t ni przez rozumowe
sform uow ania, obecnie zaczyna si ju rozum ie rw nie k o
nieczno wiadomego i przem ylanego w tym k ieru n k u po
staw ienia kw estii pow staje dalsze p y tan ie: okoo kogo
w yciow ej p rak ty ce konsolidacja m a n astpi?
Bo konsolidacja to nie jest m echaniczne poczenie si
grup na zasadzie rw norzdnoci, to nie jest u trzym anie a u
tonom ii tych grup i pozostaw ienie im na stae wolnoci decy
zji, bowiem w takim w y p ad k u mog one si w kadej chw ili
rozej, to nie jest zaw ieranie przym ierzy i ukadw m idzy
grupam i, tylko to jest zczenie absolutne, od gry w d p rzy
narzuceniu now ej hierarchii organizacyjnej z w yranym jej
szczytem i gow, p rzy przeam aniu i zniszczeniu zupenym
w szystkich innych niezgodnych z ni wizw organizacyj
nych, istniejcych dotychczas. Nie moe by konsolidacji ca
ego narodu, gdy istnie bd grupy, k t re bd mogy w ypo
wiedzie sw j stosunek do caoci z term inem natychm iasto
w ym. trzym iesicznym , czy naw et rocznym , o ktrego w ano
ci one same zadecyd u j w edug wasnego w idzim isi66, so
wem gdy bdzie wiele szczytw rw nych, a adnego, k t ry b y
nad w szystkim i panow a. K onsolidacja to jest sowo tw a r
de ale konieczne panow anie. Wic kto?
Oczywicie, skoro ta k si zapytam y, w szystkie praw ie
g ru p y i g rupki odpow iedz chrem, w yjtkow o jednobrzm i
cym : m y66, w zgldnie (poszczeglni przyw dcy): ja 66. Tych
m y66 i ja 66 bdzie ogromnie duo, przede w szystkim odpow ie
ta k kada p a rtia polityczna, bo k ad a przecie w zdycha do p a
now ania, jeli nie zawsze w p rak ty ce odrazu, to w kadym r a
zie w teorii i na przyszo, k t r pragnie sobie za w szelk cen
zachowa. O dpow iedz ta k nie tylko due partie, ale naw et
m ae grupki, odpow iedz liczni am bitni ludzie, k t rzy gdzie
jak grup m aj do m niejszej lub w ikszej dyspozycji, cho
b y naw et b y to zw izek sublokatorw lub krglarzy. Konsoli
dacj na k t r godz si w szyscy jako na zasad, rozum ie k a
dy zosobna, jako w asne panow anie. I tu n astpuje rozbi
cie w imi konsolidacji! W idowisko aosne i mieszne, tym
mieszniejsze, im w iksi p ajace krzycz gosem wielkim , w y
m achujc zabaw nie rkom a i dzw onic dzw onkiem na czapce:
Do mnie, okoo mnie si zbierajcie- Jam jest pow oany i n a
m aszczony l
Tego k rzy k u w Polsce w ostatnim czasie jest stanow czo
za duo, k rzyku, k t ry o tyle mona w ytum aczy, o ile jest
on zw iastunem i oznak pierwszego stadium staw ian ia za
gadnienia konsolidacji. K rzyk ten m usi jed n ak usta z chw i
l, gdy w ejdzie ona w stadium istotnego urzeczyw istnienia.
Cz tych p ajacy odpada co p raw d a ju sama, ru ch y ich s
zbyt cyrkow e, nie m a m iejsca dla nich na scenie w tedy, gdy
si okazuje, i nie jest to farsa, lecz d ram at dziejow y, do k t
rego potrzeba aktorw . Zostaj jed n ak zawsze jeszcze ludzie
am bitni, rozporzdzajcy narzdziam i w pyw w , zostaj g ru
p y i form acje, bdce w y k ad n iam i pew nych si i m ajce p e
w ien okrelony kierunek i oblicze. M idzy niemi dopiero za
czyna si w alka dram atyczna.
Takie sceny w anie nadchodz. Jeszcze brzm i gdzie
niegdzie skrzeczce gosy p ajacw i jeszcze p l ta j si mie
szne k u k y i m arjonetki, jeszcze w ya z zabaw nych nor m y
sie ogony, pragnce skorzysta z trzsienia ziemi i gr. ale
naog w idnokrg si w yjania. O tym , k t ra g ru p a zap a
n u je jako orodek konsolidacji, rozstrzyga zawsze w ew ntrz
na sia psychiczna i zdolno do regeneracji, w ew ntrzny za
pas paliw a w danej grupie. Bo naw et duej istniejce for
m acje polityczne nie s zawsze te same w rozm aitych okre
sach czasu. Zdolno za yw otna tych sam ych ludzi zaley
w anie od tego, czy zdoaj przej rzeczyw iste, praw dziw e
przem iany, przem iany tw rcze, sigajce do istoty ich jani.
Ten zapas w ew ntrznej siy yciow ej i w y n ik ajca z niej
zdolno do ekspansji, do aktyw nego ycia, do zuchw aej
w alki, do in icjaty w y i wzicia odpow iedzialnoci naw et
w n ajtrudniejszych chw ilach, jest m iar rozstrzygajc
w ocenie ich przyszoci. G ru p y naw et liczne, w k t ry ch za
m ara inicjatyw a, ktre niezdolne s do now ych przegrupo
w a, ktre stoj w m iejscu i si sw oj opieraj tylko na za
w aleniu drogi, na negacji i staniu, z k t ry ch pozostao ciao
m niej lub w icej skam ieniae, niezdolne do in icjaty w y i w zi
cia odpowiedzialnoci, te g ru p y dajc konsolidacji okoo
siebie, mog pow iksza tylko ciar biernoci narodu. K on
solidacja b y w a rozm aita, zalenie od celu, dla ktrego n a
stpuje.
Za to konsolidacja tw rcza, to nie jest zagadnienie pro
stej i piknej, a dodajm y p y tk iej zgody, to nie jest rzecz, do
k t rej zm ierzaoby si jako do czynnika uatw iajcego y
cie, to nie jest uw zgldnienie w szystkich am bicyj, otulenie
w at i zaw inicie flanel w szystkich ostrych kantw , to nie
jest ustaw ienie obok siebie dzieci pod hasem : kochajcie si
i bdcie grzeczni, to nie jest sowem idylla, sielanka, w idok
czuy, na ktrym owieczki bielutkie id zgodnie za agodnym
i piew nym gosem ubranego ja k na obrazku pasterza, to nie
s uciski w uniesieniu mioci, ale bezw zgldne nieraz i bo
lesne przetopienie tw ardego m etalu w nowe form y, spojenie,
dokonyw ane w ogniu, czasem p rzy uyciu mota. Kto wic
chce konsolidacji w inien wiedzie, czem jest konsolidacja.
W tedy j dopiero przeprow adzi.
J e r z y Drobnik.
y.

Stosunek jednostki do narodu


Zagadnienie stosunku jednostki do narodu istniao oczy
w icie od chw ili pow stania idei narodu, musiao istnie, gdy
narzucao si, samo przez si jako n atu raln e i logiczne p y ta
nie. W ysuno si za na pierw sze miejsce w ideologji P rze
g ld u 64 z chw il, gdy nard sta si najw ysz ide nietylko
zbiorowego ycia, ale naw et treci ind y w id u aln y ch aspira-
c y j jednostki.
Podstaw , na ja k iej rozw ina si idea jednostki w P rze
g ldzie66, by duch rom antyzm u. O bok pojcia duszy narodo
w ej ja k wogle m oralnych pierw iastkw idei narodu, w pyw
rom antyzm u na P rzegld66 w anie gwnie zaznaczy si
w pogldzie na stosunek jednostki do narodu.
Jednostka istniaa w pojciu narodu. O na w splnie z re
szt jednostek tw orzya ilo, a ta b y a podstaw pojcia
narodu. Z koniecznoci potrzeby u trzy m y w an ia cisego
zw izku pom idzy P olakam i na caej ku li ziem skiej661)
pow staa idea w szechpolska. Jednostka b y a najelem entar-
niejsz podstaw m aterjaln narodu. W dw ch przejaw ach
w y raa si stosunek jednostki do narodow ej caoci: w u-
czuciu narodow em , czyli p atrjotym ie i w poczuciu obo
w izku i ofiar. Nasze uczucie narodow e to mio dla
ojczyzny pisa Przegld*6 w 1895 r. w arty k u le D m ow skie
go w caej jej historycznej rozcigoci, to poczucie b r a
t e r s k i e g o zw izku z w szystkim i tej ziemi m ieszkacam i,

9 P. W. 1895 2.
bez w zgldu na to, czy oni s w iadom dla celw narodo
w ych klas owiecon, czy niew iadom m as ludu, to p rz y
w izanie do w s z y s t k i c h P o l a k w , bez w zgldu na
to, czy yj w tym lub innym zaborze, a naw et bez w zgldu
na to, czy pozostali na ziemi ojczystej, czy rozsiani s po w i
cie, czy gdzie za m orzam i pozyskuj dla k u ltu ry polskiej
now e tery to r ja 642). N ard w pnie jszem pojciu jeszcze nie
istnieje. N arazie jest to przedew szystkiern ilo, zw izana
k u ltu r, jzykiem i ziemi. Naird to jednostki. Stosunek
jednostki do narodu to zagadnienie stosunku jednostki do
jednostek. Do poczucia braterskiego te zw izku z w szyst
kim i66 jednostkam i tej ziemi66 w zyw a Przegld66. Mio za
czyli uczucie narodow e odnosi do o j c z y z n y, n adajc
w ten sposb tem u stosunkowi ch arak ter rom antycznego pa-
trjotyzm u, kontynuow anem u przez cay wiek 19-ty a do po
zytyw izm u, w ycznie. Nam nasza przeszo dziejow a, k t
ra w ytw orzya niejedn w ad w naszym charakterze pisa
Dmowski o mioci ojczyzny pozostaw ia jed n ak w spuci -
nie jedn w ielk si naczeln... Sia ta to p a t r j o t y z ni,
to mio ojczyzny, lojalno wzgldem niej i poczucie n a
rodow ych obowizkw. Ta jed n a sia nas rato w aa i do ty ch
czas uratowaa,, ona daw aa szkielet naszej m ikkiej am or
ficznej duszy, ona regulow aa nasz nieustalon, chw iejn,
nap b arb arzy sk ety k 663). N a mio zasuguje ojczyzna
w caej jej historycznej rozcigoci66; czno z tra d y c j
podkrela Przegld66, a raczej Dmowski silnie wobec wiel
kich przew rotw w pojciach na t spraw , jakie czyni nie
daw no temu jeszcze Gos66. Mio dla ojczyzny w w szy st
kich jej okresach historycznych to rw nie odblask ro
m antycznych hase, ni ja k a czy Przegld66 z pocztkiem
19 stulecia. Jednostka, przesiknita mioci do c a e j
ojczyzny w tern rozum ieniu b y a zw izana zatem z caoci
przedew szystkiem uczuciowo. Podnosi ten moment i w
braterski zw izek66, n ad ajc rw noczenie caej idei cech
nietylko w szechstanow , ale i pod wzgldem politycznym ,
w szechstanow . Idealny zw izek jednostki z caoci zyskuje
2) P. W. 1895 82.
3) P. W. 1904 914.
na jednolitoci sw ych wzw przez to, e jej patrjotyzm , ten
znany caem u w iatu i przeze uw ielbiany, w yszydzany, lub
znienaw idzony, polski patrjo ty zm to mio dla caej P ol
ski, p o c z u c i e o b o w i z k u wzgldem niej i z d o 1 n o-
c i d o o f i a r dla n iej444). P atrjo ty zm jest robot pow sze
dni, p o w i n n o c i obyw atelsk, w praw dzie dobrow ol
n, czsto jednak p rz y k r 445). W ysoki poziom m oralny tego
rodzaju stosunku uczuciowego, staw iajcy jedynie obow izek
jako haso, a braterstw o i mio dla caej P olski44 jako ide,
ch arak tery zu je bardzo dobitnie d u c h a now ej ideologjL
P raca spoeczna nie jest powiceniem ani sportem rozw i
ja t m yl P rzegld44 nieco pniej. Jest to o b o w i
z e k , w y p y w ajcy z ycia w cyw ilizow anem spoeczestwie.
Im w ysz k u ltu r posiada spoeczestwo, im w ysz jest
stopa organizacji spoecznej i spoecznego by tu , tern wicej
jednostka otrzym uje od spoeczestw a; tern wicej te pow in
n a w zam ian daw a, bo kto bierze, a w zam ian nic nie daje,
ten jest bd ebrakiem , bd zo d ziejem 46). Na szczeblu
zatem w ysokiej organizacji spoecznej idea ta jest poprostu
stosunkiem w ym iany pom idzy narodem a jednostk, z tern
zastrzeeniem , e u jednostki obow izek o fiary jest w ikszy
w stosunku do tego, co otrzym uje od spoeczestwa. Na po
ziomie za pierw otnego stanu spoeczestw a, gdzie jednostka
nic lub mao otrzym uje od niego, pomimo to jest ona obow i
zan do pracy spoecznej, jako praktycznego objaw u ak cji na
rzecz caoci. W rku zatem jednostki ley niejako in icjaty
w a bezinteresow nego obow izku, o fiary i braterstw a. B yy
to hasa ofiarnoci na rzecz caoci ze strony jednostki. Poza
cile m oralnem i niem a w nich nic, z pierw iastkw m a-
terjalnych. Uczucie to rozw inite u rozm aitych ludzi, naw et
w tedy, kiedy nie jest widoczne, istnieje u przecitnego P ola
k a w stanie upionym , e ta k pow iem y, w stanie potencjonal-
nym. Dowodem tego s chw ile dziejowe, kiedy po okresie po
zornego zobojtnienia w ybuchao ono naraz silnym , ogarnia-

4) P. W. 1895 82.
5) P. W. 1899 261.
6) P. W. 1898 130.
jcy m og narodu pom ieniem 66). Tdy w ioda droga idei
genjuszu czy duszy narodow ej, w yraonej rw noczenie nie
m al z tym pogldem. D usza narodow a czyli genjusz b y su
m uczu jednostkow ych w przestrzeni w iekw, zw izanych
ide w alki o utrzym anie indyw idualnoci zbiorowej. C hce
m y y i rozw ija sw oj indyw idualno narodow i ta w ia
dom a rola jest naszem praw em najw yszem , praw em przyro-
dzonem , p o d s t a w naszego p a t r j o t y z m u 667).
P atrjotyzm stanow i dla P rzeg ld u 66 gw n si take
w realizow aniu postulatw biecej polityki: ...ten w anie
b u jn y rozw j uczu p atrjo ty czn y ch b y zawsze najsilniejsz
nasz broni w w alce z uciskiem narodow ym , z przeladow a
niem religji, jzyka, odrbnoci k u ltu raln ej polskiej i t. d., e
stanow i on najsilniejszy wze, czy nas z rodakam i innych
dzielnic i przy w izu jcy do starej ojczyzny liczne w ychod-
ctwo, ktrem u nie w iadom o jeszcze, ja k w ielka rola w yciu
narodu zostaa przeznaczona, e jest on w naszem yciu czyn
nikiem postpow ym pierw szorzdnego znaczenia, ja k bowiem
liczne p rzy k a d y tego ycia z ostatnich stu lat w skazuj, zm u
sza on czsto do zrzekania si w stecznych dnoci, d y k to w a
nych przez egoizm osobisty i klasow y, a natom iast popycha
do dziaalnoci, skierow anej k u rozszerzeniu i pogbieniu
wiadomoci narodow ej i mioci ojczyzny, do ow iaty ludu,
p o p raw y b y tu m aterjalnego klas ludow ych i t. d.668). A n ali
zujc te pogldy, podkreli w nich trzeba w yrane przeciw
staw ienie egoizmu osobistego i klasowego, jako w stecznych
dnoci66 partjotyzm ow i, jako czynnikow i postpowem u.
W tein okreleniu tkw i rw nie tendencja n ad an ia ch ara k teru
now em u prdow i, jako idei wieej. Trzeba tylko raz na
zawsze w yelim inow a z naszej polityki narodow ej wszelkie
denie egoistyczne, p a rty k u la rn e 66 9) ; zdecydow ana n u ta
w tej spraw ie jest w yrazem bardzo jednolitego jed n ak stano
w iska P rzegldu66 wobec p arty k u la rn y c h egoizmw i dlate
go naw et idea szczcia osobistego66 jednostki n abiera w tern

7) P. W. 1899 264.
8) P. W. 1895 82.
9) P. W. 1898 329.
wietle zabarw ienia raczej argum entu taktycznego, ni zasa
dy ideowej. Ju m ianow icie w 1895 r. P rzegld66 w y raa
zdanie, rozszerzone i um otyw ow ane pniej w M ylach66 no
woczesnego P o lak a66: Zreszt rozw j tych uczu tw orzy w d u
szy czowieka ten podkad idealny, ktrego ta k czsto b ra k
ludziom dzisiejszej zm aterjalizow anej epoki, i jako taki, nie
raz stanow i podstaw s z c z c i a o s o b i s t e g o66) ; kon
cepcja zespolenia m oralnego idei jednostki z ide narodu jest
ju tu ta j zaznaczona. Jednostka m a ze w zgldu na swoje oso
biste szczcie nietylko m aterjalne, ale i m oralne stw orzy
z narodem jedn cao. Bdcobd istnieje tu jed n ak take
idea egoizmu osobistego i w tym w anie jednym szczegle
przebija si indyw idualistyczny praw ie ch arak ter ideologji
P rzegldu66. Jednostka obok w splnej idei narodu m a sw j
w asny egoizm, a tylko pow odow ana poczuciem obowizku*
i ofiary p o d p o r z d k o w u j e w asny egoizm dobru ogl
nem u, nazw anem u pniej egoizmem narodow ym . Robi to
w szystko jed n ak take ze wzgldu na swj osobisty interes.
N ajw aniejszym jednak momentem w ro zp atry w an iu te
go zagadnienia jest spoisto pogldw, ja k a si w y razia od
razi w spraw ie stosunku jednostki do narodu. N aw izano
przedew szystkiem do trad y cji, ja k wogle caa ideologja na
jej podstaw ach b y a budow an. O bow izek i o fiara b y y
rw nie naczelnem i hasam i p atrjo ty zm u rom antycznego: one
pozw oliy bezinteresow nie z w ielkim zapaem pracow a k ilk u
pokoleniom dla idei niepodlegoci przez cae ubiege stulecie.
By te ten p atrjotyzm uczuciow ym , bo apelow a jedynie do
m oralnych uczu jednostki. T sam podstaw m ia i p a trjo
tyzm P rzegldu66. czy on w szystkie jednostki w w spln
cao w w splnej walce. To byo ogniwo zw izku P rzeg l
d u 66 z rom antyzm em . Poczenie za interesu osobistego z pa-
trjotyzm em , jako ide zbiorow jednostki stanow io now y
pierw iastek w ideologji. W yniko z ducha w spczesnej zm a
terjalizow anej epoki66, gdzie trzeba byo przem w i nietylko
do uczucia, ale i do,rozum u. Szczcie osobiste66 jednostki
czy te jej interes by w ykadnikiem rozum u i liczy si z nim
r e a l i z m ideowy P rzegldu66, la k b y a linja, k t r w y
kreli P rzegld66 na pocztku swego istnienia w spraw ie za
gadnienia jednostki w jego ideologji; u j j D m ow ski w pro
gram ow ym w r. 1895 artykule, jed n o narodow a66. L inja
ta b y a prosta: nietyko bowiem b raa pod uw ag rzeczyw i
sto, ale uzgodnia ducha tw orzonej idei z trad y cj. Stosu
nek jednostki do narodu w y raa si w patrjotyzm ie t. j. po
czuciu obow izku, ofiary i b raterstw a wzgldem reszty n aro
du, poczuciu dyktow anem m idzy innemi take egoizmem in
d y w idualnym jednostki.
W cisym zw izku z tym problem em w ysun si pro
blem solidarnoci narodow ej 10). W yraz instynktw w sp
ycia tow arzystkiego66, jako najprym ityw niejszego objaw u
solidarnoci, jednostka, podlega solidarnoci zbiorowej, jest jej
podmiotem . Istota za solidarnoci polega na tern, e jednostka
nie kieruje si w edug osobistych w idokw m aterjaln y ch lub
m oralnych n ) tylko postpuje w m yl wsplnego dobra, po
66

w odow ana patrjotyzm em , jako ide cznoci jednostki z n a


rodem. Solidarno narodow a jest wic tym czynnikiem , k t
ry niejako ham uje egoistyczne zapdy jednostki, k ieru jc je
k u zbiorow ym celom. Jest ona rw noczenie w yrazem w za
jemnego stosunku poszczeglnych jednostek do siebie. P o
czucie braterskiego zw izku z w szystkim i tej ziemi miesz
k a cam i w yraa si prak ty czn ie w solidarnoci narodow ej.
66

Pojcie solidarnoci signo u Balickiego w zakres poj m o


ralnych; moralno, istniejca w yciu zbiorowem w ym aga
od czonkw kadego skonsolidowanego na zew ntrz ciaa
zbiorowego odpowiedzialnego poziomu solidarnoci w stosun
k ach w zajem nych, tern wyszego, im cznik w ew ntrzny
zbiorowoci jest cilejszy; jest to o b o w i z e k w yszegb
altruizm u wobec w spczonkw . Swj podlega swemu p r
dzej ni obcemu, i postpujc tak, stosuje si nietyko do n a j
gbiej tkw icych w czowieku instynktw poycia to w arzy
skiego, ale i do w skaza etyki spoecznej6612). rda wic so

10) By on czciowo omwiony w poprzednim rozdziale.


) P. W. 1896 461.-
,2) Egoizm narodowy 50.
lidarnoci tk w i w dw ch siach: instynkcie i etyce narodo
w ej. Pierw sza jest w artoci n atu raln , odwieczn, druga
stanow i pew ien system, aczkolw iek o p arty rw nie na in
stynkcie, to pow oany do ycia przez ludzi. Solidarno, ja
ko jeden z objaw w narodow ego ycia, jest oczywicie take
zalen od stopnia jego rozw oju: czem w yszy stopie tem
w ysze poczucie solidarnoci.
Solidarno jest pojciem obejm ujcem w ycznie te ra
niejszo, gdy, jako p rak ty c zn y w yraz zw izku m idzy
jednostkam i nie siga ani w przeszo ani w przyszo.
W tem tkw i rnica pom idzy ide duszy narodow ej a ide
solidarnoci narodow ej. Pierw sza jest pojciem, ob ejm u j
cem w szystkie pokolenia i w szystkie objaw y ycia narodo
wego, jest ich w ykadnikiem a zarazem kierow nikiem . D ruga
za ogranicza si do wspczesnoci i dotyczy w pierw szym
rzdzie politycznych stron ycia narodu; jest w yrazem naro
d u w w ystpieniach wobec spoeczestw obcych6413). Obie
s jed n ak siami m oralnem i. Solidarno jest ja k b y p rak ty c z
nym objaw em istnienia duszy narodow ej. Jest ona wreszcie
w ynikiem dugiej histo rji66. N ard, jako cao, a z nim je d
nostki, jako jego pierw iastki nie posiadaj odrazu poczucia
solidarnoci. Przym ioty, k trym nard zaw dzicza spjno
i zdolno do czynu zbiorowego, mimo podziau na rnorodne
grupy, decyduj o sile poczucia narodow ego; nie jest ono p sy
chologiczn w aciw oci oddzielnych jednostek. Z gry nie
jako usposabiajc je do cznoci, lecz jest ciko zazw yczaj
zapracow anym owocem dugiej historji, w ktrej u rab ia si
nard i dojrzew aa jego wiadomo. Im nard w ytw orzy
rozleglejsz i silniejsz sie w zw w ew ntrznych, im jest
spjniejszym , tem goniej odzyw a si w duszach jego czon
kw to poczucie w splnych celw, to poczucie interesu n aro
dowego i ono staje si t si, k t ra sprzeczne i w spzaw odni
czce ze sob g ru p y zdoa skierow a do w splnej p racy dla
dobra n aro d u 6614). Solidarno w tem znaczeniu jest zatem
w ytw orem dugich m oralnych zabiegw. Poczucie w spl
nych celw... to poczucie interesu narodow ego jest tylko pod
66

13) P. W. 1896 461.


14) P. W. 1902 807.
kadem do w ytw orzenia si tak iej w artoci, ja k stanow i so
lidarno. czy za ona nietylko egoistyczne zapdy je d
nostki, ale te sprzeczne i w spzaw odniczce ze sob g ru
p y spoeczne.
64

O statnie lata dziew itnastego w ieku a pierw sze istnie


nia P rzegldu b y y okresem dojrzew ania jego ideologji.
46

Skrystalizow ano pojcie narodu i ustalono jego cel i ch ara k


ter. Rwnoczenie z tern ustalono i pogbiano inne zagadnie
nia, a m idzy innem i i zagadnienie stosunku jednostki do n a
rodu. Nie od rzeczy bdzie przypom nie pisa P rzegld 44

w r. 1900 sowa M ickiewicza: nazyw am si mil jon, bom


za mil jony cierpia44. W zdaniu tern zaw iera si motto do ca
ej historjozofji porozbiorow ej narodu polskiego. Ten wiersz,
k t ry ta k spospolitowano... w yolbrzym ia caego ducha pol
skiego, nadaje szczegln barw naszem u indyw idualizm ow i
narodow em u, k t ry w kadej j e d n o s t c e pospolitej s k u-
p i a b l c a e g o n a r o d u 4415). Byo to nowe ujcie sto
sunku jednostki do narodu. Posuw ao ono zagadnienie o k ro k
dalej. Szczeglnie doniose znaczenie miao ono w zakresie
idei zespolenia jednostki z narodem . P atrjo ty zm jednostki by
dotychczas uczuciem zew ntrznem . Stosunek do narodu obra
ca si okoo zagadnie obow izku i ofiary wzgldem ojczy
zny a b raterstw a wzgldem innych czonkw narodu. Patrj|o-
tyzm by take mioci dla ojczyzny. W szystkie te jed n ak
uczucia i zagadnienia odnosiy si do zew ntrznych znam ion
ycia narodow ego: do jego historji, do m ieszkacw jednej
i tej sam ej ziemi, do w alki narodu z ciemicami, ow iaty lu
du, p o praw y b y tu m aterjalnego. O becnie uczucie jednostki,
yw ione dla caoci narodu w nika w jego gbsze w artoci.
K ada jednostka odczuw a bl caego narodu, a zatem uczucie
w ew ntrzne. Jednostka nietylko suy narodow i, ale z nim
yje, w spczuje jednem sowem jednostka nietylko stoi n a
zew ntrz narodu, jako m aterjaln a czstka caoci. Staje si
obecnie k rw i z krw i, koci z koci w szystkich uczu i p rze
y narodu, k t ry jest ju teraz penym organizmem, a nie
tylko iloci m aterjaln. Jednostka zlew a si z w szystkim i

13) P. W. 1900 550.


przejaw am i w ew ntrznego ycia narodu, i w ten sposb sta
je si o wiele w artociow szym jego atomem. Podnis ten p o
gld w w ysokim stopniu sam jednostk. Jej w arto nie
polegaa ju teraz na m echanicznej solidarnoci, d ziaajcej
pod nakazem praw iecznego genjuszu czy m istycznej duszy
narodow ej; jej obow izek i o fiara wzgldem narodu nie s ju
obecnie tylko robot44, w y k o n y w an instynktow nie na po
lecenie gosu wiekw. Jednostka staje si w i a d o m swe
go posannictw a i nietylko yje obok narodu, w y k o n y w u jc
wzgldem niego wite obow izki narodow e ale staje si
czstk jego zbiorowego serca i mzgu, rozum ie kade drgnie
nie rnych nerw w ycia narodowego, jed n o stk a staje si
integraln czci narodowego organizm u. Bya to zapow ied
nietylko M yli ale i P odstaw polityki polskiej44.
44

To za, e naw izano tu ca m yl z m ickiew iczow skim


w ykrzyknikiem w D ziadach"4, stanow icym kw intesencj
in dyw idualistycznej myli nietylko m ickiew iczow skiej, ale
i wogle polskiej, rzuca te naleyte owietlenie na ch arak ter
nowej idei. N u rtu je w niej i nad al m yl rom antyczna, pom i
mo caego realizm u, ja k i w ieje z P rzegldu44. I tu wic ro
m antyzm znalaz swj niedw uznaczny w yraz, w y k azu jc do
bitnie, e w m yli w szechpolskiej zapuci yw e i gbokie
korzenie swojego kierunku.
Rok 1902 sta si przeom ow ym w dziejach nietylko P rze
g ld u 44, ale wogle polskiej m yli nacjonalistycznej. D m ow
ski rozpocz w tym roku drukow a w P rzegldzie M yli
44

nowoczesnego P o lak a44, ktre nastpnie w r. 1903 w yda, jako


osobne dzieo. Znaczenie Myli nowoczesnego P o lak a w dzie
44

jach naszego nacjonalizm u nie polega na stw orzeniu nowej,


nieznanej teorji; M yli dotychczas istniejc ideologj obo
44

zu wszechpolskiego ujy w cao i stw orzyy z niej system ,


rw noczenie stajc si ideologj nacjonalizm u w Polsce.
D m ow ski zarysy M yli nowoczesnego P o lak a drukow a
44

w aciw ie przez sze lat w Przegldzie W szechpolskim od 44

r. 1895, poczwszy, w szeregu artykuw , zw izanych jed n ak


lunie, napisanych pod w pyw em zagadnie biecych. A rty
k u y te i w yraone w nich myli stanow iy w aciw y zrb
tw orzcego si obozu. U jte w jednolity system stay si one
nastpnie ju nietylko zrbem, ale i treci ideologji.
Filozof ja Dm owskiego ustalia pozycj narodu, jako idei,
postaw ia go na pierw szem miejscu. W yranie nard p rzed
staw ia dla niej nierozdzieln cao spoeczn, organicznie
spjn, czc jednostk lu d zk niezliczonym i wzami,
z kt ry ch jedne m aj swj pocztek w zam ierzchej przeszo
ci tw rczyni rasy, inne w znanej nam historji tw rczy
ni tradycji, inne wreszcie m ajc w zbogaca tre tej rasy, t r a
dycji, ch arak teru narodowego, tw orz si dzi, aby w p rz y
szoci dopiero silniej si zacieni4416). Jednostka zatem jest
tu zasadnicz czstk spoecznej caoci i w stosunku do
niej nard jest celem. Przez jednostk rw nie p rzelew aj
si zdobycze rasy i trad y cji, w niej p rzejaw iaj si ry sy n a
rodowego charakteru jednem sowem, jednostka jest tu
obecnie nietylko podstaw , ale i m in iatu r caoci. Jestem
Polakiem pow iedzia w M ylach D m ow ski to sowo
' 4

w gbszem rozum ieniu wiele znaczy4417). Zagadnienie sto


sunku jednostki do narodu trak to w an e jest wic nie po
w ierzchownie, ale chodzi o zgbienie jego w ew ntrznego zn a
czenia. I rzeczyw icie w tym kieru n k u rozw aanie problem u
poszo. Stosunek jednostki do narodu dotkn nietylko ze
w ntrznych jego znamion, a wic ziemi, jzyka, w splnych
interesw jednostek; sign do potrzeb n a tu ry idealnej. Prze-
dew szystkiem ustalono, czem jest jednostka. Egoizm osobisty,
u znaw any dotd po czci w P rzegldzie coraz bardziej gi
44

n. D enie do peni osobowoci tw ierdzi Z. W asilew


ski poza w izi spoeczn jest w ynikiem zboczenia um yso
wego: czowiek cyw ilizow any jest n ap raw d t;ov jroU-rr/Y,
w tern znaczeniu, e ju dusza jego jest w asnoci zbiorow,
dy do osobowoci z ca m as zbiorow, ja k tylko moe
pocign w adz swego ducha z narodem swoim 4418).
Czyli, mona tu odpowiedzie, jedynie norm alnym typem je
dnostki jest czowiek dcy do zupenego zespolenia si z cia
em spoecznem, do ktrego naley, z narodem nie przez za-
16) Myli 2.
17) Ibid.
18) P. W. 1905 429.
trat swojej indyw idualnoci, ale owszem p rzy rwnoczesnem
jej rozw ijaniu. Ta teorja jest uzasadnieniem pogldu w y ra
onego w spczenie w P odstaw ach polityki polskiej Dmow
44

skiego. Zagadnienie jednostki staw ao si zagadnieniem jej


energji i dojrzaoci spoecznej, a nie w artoci indyw idualnej.
W tern owietleniu, ujtem w praw dzie pniej, bdcem ju
jed n ak niew tpliw ie instynktow o wiadom oci u D m ow skie
go podczas pisania M yli rozw ija on dalsze p u n k ty swo
44

jego pogldu na stosunek jednostki do narodu, oparte obecnie


na w artociach n a tu ry w ew ntrznej, idealnej. Jestem nim
(Polakiem) 7 pisze bowiem D m ow ski ...dlatego, e obok
sfery ycia osobistego, indyw idualnego, znam zbiorowe ycie
narodu, ktrego jestem czstk, e obok swoich p raw i intere
sw osobistych znam sp raw y narodow e, interesy P o l s k i j a
ko c a o c i , interesy najw ysze, dla k t ry ch naley p o
wica to, czego dla osobistych spraw^ powica nie w olno44.
Idea osobistego szczcia44, dla ktrego niedaw no (1895) p a
trjotyzm stanow i nieraz podstaw istnieje jeszcze, ale
44

zaciera si nieco w M ylach44. Pojcie egoizmu osobistego


zajm u j interesy Polski jako caoci44, interesy narodu, j e
dnostka za czy si z narodem na zgoa odm iennych i szer
szych podstaw ach, ni dotychczas44; ...nale do narodu pol
skiego w yw odzi dalej D m ow ski na caym jego obszarze
i przez cay czas jego istnienia, zarw no dzi, ja k w w iekach
ubiegych i w przyszoci, to znaczy, e czuj sw cis cz
no z ca Polsk: z dzisiejsz, k t ra bd cierpi przelado
w anie, bd cieszy si strzpam i swobd narodow ych, bd
p racuje i w alczy, bd gnunieje w bezczynnoci, bd wT cie
mnoci swej nie m a naw et poczucia narodow ego istnienia;
z t, k t ra przed tysicleciem dw igna si dopiero, sk u p ia
jc koo siebie pierw otne, pozbaw ione indyw idualnoci poli
tycznej szczepy, i z t, k t ra w poowie p rzeb y tej drogi dzie
jow ej rozpocieraa si szeroko, grozia ssiadom sw potg
i kroczya szybko po drodze cyw ilizacyjnego postpu, i z t,
k t ra pniej staczaa si k u upadkow i, grzza w cyw iliza
cyjnym zastoju, gotujc sobie rozkad si narodow ych i zaga
d pastw a, i z t, k t ra pniej w alczya bezskutecznie
o wolno i niezaw isy b y t pastw ow y; z przysz w reszcie,
bez w zgldu na to, czy zm arnuje ona prac poprzednich po
kole, czy w yw alczy sobie w asne pastw o, czy zdobdzie
stanow isko w pierw szym szeregu narodw . W szystko, co pol
skie jest moje: niczego si w yrzec nie mog. Wolno m i by
dum nym z tego, co w Polsce jest w ielkie, ale musz p rzy j
i upokorzenie, ktre spada na nard za to, co jest w nim m ar
ne6 19). Cokolw iek pow iedziano dotd o stosunku jednostki
do narodu, nigdzie ta k szeroko i w szechstronnie nie ujto te
go zagadnienia, jak tu taj. K ada jednostka dw iga n a sobie
ciar narodu w w szystkich jego w iekach, a ca jego ras,
tra d y c j i dziejam i, czuje odpow iedzialno za jego istnienie,
m yli za i pracuje, w n ik a w tajem nic b y tu swego narodu,
tw orzy pom niki wspczesnego istnienia na to, aby je p rzek a
za przyszoci. N asuw a si tu anaogja z mickiewiczowskim
w ykrzyknikiem K onrada w D ziadach66, k t ry rw nie jed-
nem skrzydem o przeszo, a drugiem o przyszo, u d erza66.
Ju wic w D ziadach M ickiewicz potrci o problem , k t
66

ry u Dm owskiego rozw in si w system i sta si orodkiem


zagadnienia teoretycznej strony naszego nacjonalizm u. Rozwi *
jajc w dalszym cigu sw m yl pisa D m ow ski: Jestem Po
lakiem , wic ca rozleg stron swego ducha yj yciem
Polski, jej uczuciam i i m ylam i, jej potrzebam i, deniam i
i aspiracjam i. Im wicej nim jestem, tern m niej z jej ycia jest
mi obcem i tern silniej chc, eby to, co w swem przekonaniu
uw aam za najw yszy w yraz ycia, stao si w asnoci n a
ro d u 20). W ten sposb z dziedziny uczucia zw izku m oral
66

nego stosunek jednostki do n arodu przechodzi do spraw y


obow izku wobec narodu. D w ie daw ne podstaw y tego sto
sunku u trzy m ay si tu ta j w dalszym cigu. To co byo do
tychczas m ioci ojczyzny stao si obecnie u Dmowskiego
zw izkiem m oralnym , opartym na gbokiem w spyciu jed
nostki z caoci narodu w najszerszem znaczeniu; mio n a
rodu, daw na op arta tylko na instynkcie, zyskuje obecnie sze
rokie, mocne uzasadnienie istnienia tego in stynktu, w skazujc
w yranie na nard, jako w yczny cel i stw arza jce wobec na-

19) M y li 5.
20) Myli 4.
rodu nie ofiar obow izku, lecz obow izek ofiary. W pogl
dzie te na p rak ty c zn y w y raz zw izku moralnego, ja k i zacho
dzi m idzy narodem a jednostk, tk w i gw na rnica w arto
ci, jakie przedstaw ia d aw ny taki uproszczony, odrucho
w y 21) p atrjotyzm z obecnym nacjonalizm em .
46

Poczucie obow izku jest tem wiksze, im w ysz jest


w arto k u ltu ra ln a jednostki. Jestem Polakiem mwi d a
lej D m ow ski w M ylach wic mam obowizki polskie:
44

s one tem cisze i tem silniej si do nich poczuw am , im w y


szy przedstaw iam ty p czow ieka 22). Zwizek, ja k i zachodzi
44

pom idzy poczuciem obow izku narodowego a w artoci in


d y w id u aln jednostki - czowieka, ch arak tery zu je porednio
stosunek jednostki do ludzkoci. D m ow ski u trzy m u je dotych
czasow y podzia; jednostk pozostaw ia z jej rol na n a jn i
szym szczeblu, uznaje w niej obok czstki narodu, czstk
ludzkoci, ale w yszczeglnia w artoci pierw szej t. j. czstki
narodu i w tym tylko charakterze kae suy jednostce po
w szechnem u organizm ow i ludzkoci. Czowiek istnieje ale
raczej jako indyw iduum abstrakcyjne, bo bez poczucia obo
w izkw wzgldem narodu, cznoci przynajm niej m oralnej
z nim czowiek nie przedstaw ia w artoci. W spczesny
czowiek cyw ilizow any, pisa P rzegld o ile nie jest
44

kosm opolit, m usi nalee m oralnie do jakiego pastw a, je


eli nie istniejcego dzi realnie, to do p a stw a idealnego, k t
re istniao w przeszoci i ktre m a odzyska realne istnie
nie4423). Poniew a pastw o w P rzegldzie rw now ayo si
44

ju w tym czasie w znaczeniu z narodem , przeto p rzy n ale


no do pastw a naley tu rozum ie jako czno m oraln
z narodem . T ak wic jednostka m usi nalee do narodu,
o ile nie jest kosm opolit4', zaznacza jed n ak P rzeg ld 4*.
Znaczenia tego zastrzeenia w yranie nie mona zrozum ie;
m ona jednak w nioskowa, e Przegld * uw aajc si za
organ w iatopogldu narodowego, za sw oj przeciw w ag u-
znaw a w iatopogld m idzynarodow y i wobec tego ro ztrz
sajc rne zagadnienia pod ktem swojego w iatopogldu,
21) P. W. 1903 137.
22) Myli 4.
23) P. W. 1905 472.
w yklucza z gry t ew entualno, aby kto z przeciw nego
obozu mg si w daw a w ro zpatryw anie tych sam ych zaga
dnie, ale biorc za p u n k t w yjcia rezu ltaty m yli P rzegl
d u 46 chcia zbija jej bd argum entam i, zaczerpnitem i z w a
snej ideologji; nie w yk lu czajc wic susznoci innych pogl
dw P rzegld44 budow a swj jed y n y dla tych, k t rzy u zn a
li nard jako cel, za najgw niejszy elem ent swojej myli.
D ow odzioby to dw ch rzeczy: znacznej tolerancji dla roz
w oju innych myli, poza nacjonalistyczn i poczucia w ielkiej
przepaci, jaka dzielia obecnie ju t m yl od m idzynaro
dowej.
Stosunek jednostki do ludzkoci zaznaczy si u D m ow
skiego w yranie, kiedy mwi on, e jak wobec dzisiejszej
Polski czowiek si poczuw a do obow izkw w im ieniu swo-
jem, ja k wobec daw nej ta k i przyszej w im ieniu swego p o
kolenia, ta k wobec ludzkoci w im ieniu swego n aro d u 44 24).
AV jednostce wic skup iaa si stale o d p o w i e d z i a l n o
czy to w yciu jej wspczesnego pokolenia, czy w yciu n a
rodu, jako caoci, czy wreszcie w yciu ludzkoci, wobec k t
rej jednostka dw igaa odpow iedzialno i w y n ik ajce z niej
obowizki, w im ieniu narodu. Stosunek narodu do ludzkoci
nabiera tu bardzo w yrazistego ch arak teru , wobec tego, e o-
rodkiem tego stosunku staje si znow u jednostka. Tu tk w i
gw ne rozw izanie zagadnienia stosunku ludzkoci do n aro
du. Poczucie za odpow iedzialnoci Przegld w szechpol
sk i44 wiadom ie w prow adza w ycie polskie u jednostki w jej
zbiorowem dziaaniu. N a kadym k ro k u pisa on po
w innim y zaznaczy, e w nosim y ze sob w ycie, jako nie
odczne znam iona naszego kieru n k u nietyko w yrane zasa
d y i denia polityczne, ale take cile okrelony sposb p o j
m ow ania na gbokiem poczuciu odpow iedzialnoci za w szy
stko, co si robi4425). Robi44 za dla narodu, suy mu, je
dnostka pow inna bezustannie.
O b o w i z e k wobec n arodu sta si zasadniczem zn a
mieniem stosunku jednostki do niego. K ierunek dem okra-
tyczno-narodow y... pisa P rzegld44 by... przedew szyst-
24) Myli 6.
25) P. W. 1901 217.
kiem prdem etycznym , goszcym zasad ponoszenia ofiar
osobistych dla spraw y pub liczn ej4626). O bow izek nie by tu
interesem jednostki, ale w ew ntrznym nakazem w y p y w a j
cym z pobudek etycznych. P odkad etyczny tego zagadnie
nia rzuci i utw ierdzi Balicki. Egoizm sam ow iedny gosi
on opiera si na poczuciu godnoci osobistej i w asnej
w artoci, na zdolnoci i niezalenoci w ew ntrznej, na am bi
cji pragncej zaznaczy si dodatnio w yciu zbiorowem, na
gbokiem przejciu si odpow iedzialnoci osobist, estetyce
czynw, w kadym razie na silnej indyw idualnoci4627). Jed
nostka, nie w yrzekajc si egoizmu osobistego pow ica g o
rwnoczenie spraw ie ycia zbiorowego, hodujc zasadzie
altruizm u sam ow iednego66; te za dw a uczucia jednostkow e,
egoizm i altruizm sam ow iedny w i si organicznie ze sob
i w y stp u j cznie w yciu zbiorowem jednostki66 28). Z obu
w y p y w a w anie poczucie obow izku, ujte u Balickiego ja
ko pragnienie dodatniego zaznaczenia si w yciu zbiorowem
i okupienia si najw ikszem i naw et ofiaram i na rzecz do
b ra oglnego66 29). Piknie w y razi to P rzegld66 w jednym
z arty k u w G. Topora: Poczucie narodow e pisa musi
by ju silnie rozw inite, aby doprow adzi jednostk do t a
kiego zw izku z caoci narodow , k t ry kae ponosi dla
niej ofiary i w ysiki nietylko bez goryczy, lecz z uczuciem za
dow olenia ze spenionego obow izku6630). Nie na tern jednak
koniec, jednostka w deniu do stw orzenia z siebie jednolite
go, harm onijnego i silnego ty p u , odpow iadajcego jej w asnej
indyw idualnoci (egoizm sam ow iedny), dalej przez p rz y
w izanie tej indyw idualnoci do w aciw ych jej k, sfer, grup
i spoeczestw a caego (altruizm sam ow iedny) 6631), dochodzi
do stanu, w ktrym zlania si jej duchowego ze swem spoe
czestwem i przyjcia jej dobra, pragnie, i celw za sw o je 32).

2) P. W. 1904 19.
*7) Egoizm 7iarodowy 19.
28) Egoizm narodowy 20.
29) Ibid.
30) P. W. 1903 34.
31) Egoizm narodowy 34.
32) Ibid. 54.
N iem niej jednake jednostka nie zatraca nigdy sw ojej w arto
ci i sw ojej pozycji, nie w y zb y w a si w zupenoci swego ego
izmu, z tern zastrzeeniem , e nie jest to egoizm zm ysow y46,
stanow icy podstaw u ty litary zm u , ale egoizm sam ow iedny 66

jednoczcy si z pojciem altruizm u sam ow iednego66. E tyka,


k t r bud u je cay ten system, ety k a idei, ety k a spoeczna4433),
ja k j nazyw a Balicki, p rzy jm u je z gry, e doskonao
ludzka moe by tylko w zgldna i zam iast ubiega si o pod
niesienie jednostek na w y y n y tej w zgldnej choby doskona
oci, troszczy si przedew szystkiem o to, aby og osign
poziom m oralnoci niezbdnej do praw idow ego ukadu sto
sunkw spoecznych 34). D la nacjonalizm u m oralno je d
44

nostki nie jest w ystarczajc gw aran cj dla b y tu narodow e


go: Zmy spoeczno z ludzi cnotliw ych, ale nie spjnych,
niezdolnych do w spdziaania i podziau pracy, pozbaw io
nych poczucia interesw caoci, a bdziem y mieli k u p p ia
sku, a nie spoeczestw o 35). S to zasady, stworzone u nas
44

w etyce nacjonalizm u przez Dmowskiego, a ujte przez B alic


kiego w system, k t ry stanowi podstaw t. zw. ety k i narodo
wej. a rwnoczenie s rnic ja k a zachodzi pom idzy
chrystjanizm em a n acjo n alizm em 36). Przez uw yd atn ien ie
m oralnoci indyw idualn ej jednostki, dokona si zw rot w og
le w podstaw ach etycznych i m oralnych, rozpoczynajcy no
w er i kw estjonujcy cay dotychczasow y dorobek cyw ili
zacji w zakresie etyki i moralnoci. Jednostka, pomimo
w szystkich sw ych cech indyw idualnych, przenosi w nowej
etyce p u n k t cikoci i zainteresow a naw et w asnych na do
bro spoeczne. W krgu za wasnego w ew ntrznego ycia
jednostkow ego pow staw aa w iksza swoboda w in terp reto
w aniu zasad etycznych, w k t rej ja k sam B alicki zaznacza,
jednak nie bierzem y w rachub instynktw i popdw , bez
spornie niem oralnych z kadego p u n k tu w idzenia 37). W y-
44

33) Ibid. 54.


34) Ibid. 54.
35) P. W. 1904 490.
36) Obacz rozdzia o religji.
37) Egoizm narodowy 21.
ciii zatem w asnem jednostka pozostaa pod kierunkiem z je d
nej strony etyki naturaln ej, odwiecznej, etyki wasnego su
mienia, z drugiej za etyki nowej, zbiorowej, etyki narodo
w ej 38). K om plikacyj pom idzy nakazam i tych dw ch etyk
Balicki nie przew iduje i wogle w yklucza. U w aa on, e je
den... i ten sam ty p ch ara k teru zgodny bdzie z ety k spoecz
n zarw no w czowieku, ja k i w obyw atelu. N ierozdziene
poczenie w jednej osobie m oralnoci p ry w atn ej i publicznej,
harm onijne penienie obow izkw osobistych i spoecznych,
jest nietylko naturalne, nietylko ugruntow ane w naszem pol-
skiem sum ieniu, ale wysoce etyczne zarazem 39). I w zak re
44

sie wic w ew ntrznego ycia jednostki stw arza nacjonalizm


harm onj, podobnie, jak to czyni w w ew ntrznym yciu n a
rodu. Silna indyw idualno jednostki posiada w dalszym
44

cigu szerokie pole rozw oju, zawsze trak tu jceg o za cel swj
og spoeczny. E ty k a Balickiego nie w y klucza rnic
w stopniach rozw oju poszczeglnych jednostek. Ale w tedy
jednostki, zdolne w yprzedzi og pod wzgldem pew nych
w rodzonych ich indyw idualnoci cnt m oralnych, baczy b
d przedew szystkiem , aby nie stan w kolizji z innym i obo
w izkam i moralnoci, a w tedy zadow olni si tern, e innym
wieci bd przykadem , e w ska im mono osignicia
w danych w aru n k ach w yyn swej roli spoecznej, obc im
jed n ak bdzie w szelka m yl stw arzan ia etyki w asnej, n a rz u
cania jej kom ukolw iek, a tein m niej szerzenia prozelity
zm u4440). W ten za sposb dobro narodow e byo dla jednostki
w ykadnikiem i granic jej rozwoju. Nie chodzio o ty p czo
w ieka, ale o osignicie najw yszego ty p u spoecznoci
lu d zk iej 1)- Jednostka reprezentuje tylko ten w anie ro
44

dzaj spoecznoci. E ty k a idei mwi Balicki w idzi siln


indyw idualno w czowieku, k t ry zespoliwszy si cile
z n ajb ard ziej odpow iadajcym i jego charakterow i grupam i,
koam i lub prdam i spoecznymi, stanie si najlepszym ich

38) Problem ten rozpatrzony jest osobno.


39) Egoizm narodowy 58.
40) Ibid 56.
41) Ibid. 22.
w y r a z e m, wniesie w ich ycie nowe p ierw iastki dodatnie,
stw orzy lub podniesie ich ty p i przyczyni si do harm onijne
g o ich w spdziaania dla dobra caoci 42). Jednostka wic
44

nie jest tylko biern czstk narodu, jako najw yszego i n a j


doskonalszego ciaa, ale spenia rw nie i funkcj czynnika
twrczego przez to, e w prow adza w ycie w artoci swojej
indyw idualnoci, w spdziaajc z reszt jednostek dla ich
w splnego celu. Jak za w ysok w arto posiada wogle je
dnostka w iadczy ostateczna konkluzja, do k t rej Balicki do
chodzi w ro zp atry w an iu stosunku jednostki do narodu: k a
d a jednostka mwi on, jest punktem , w k t ry m przecina
si wiele k, grup i prdw spoecznych: jednolita in d y w i
dualno polega na harm onijnem ich poczeniu w ch arak te
rze jednostki, silna indyw idualno na poczeniu ich ory-
ginalnem i tw rczem lu b na pow oaniu do ycia now ych tego
rodzaju czynnikw 43). I naodw rt: sia narodu to w y p a d
44

kow a sia skadajcych go jednostek 44). P orw nujc stosu


44

nek jednostki do idei celu w nacjonalizm ie z takim samym


stosunkiem w chrystjanim ie u derza silna analogja tych
dw ch ideologii: i tu i tam jednostka stanow i czstk celu,
a mimo to ostatecznie rozpyw a si w nim, zachow ujc
do koca sw oj odrbno. Tylko gdy w nacjonalizm ie ce
lem jest pojcie zbiorowe, w chrystjanim ie stanow i go poj
cie jednostkow e. I w nacjonalizm ie jed n ak i w ch ry stjan i
mie jednostka udoskonala si nie dla sam ej idei udoskonala
nia, ale aby tern lepiej suy celowi, do ktrego dy. A n a
logja jest tu ta k raca, e mimowoli nasuw a si wniosek, i
s tru k tu ra techniczna, jeeli j ta k nazw a mona, obu ideolo-
gij stanow i budow identyczn i tylko pojcie celu jest rne;
w pierw szej idei t. j. nacjonalim ie jest zalene w prostym
stosunku od jednostek, w drugim stanow i ide ab strak cy jn ,
od jednostek uniezalenion; w tern te tk w i gw na i p o d sta
w ow a rnica m idzy nacjonalizm em i ch ry stjan izm em 45).

42) Ibid. 41.


4:J) Ibid. 41.
44) P. W. 1904 912.
45) Obacz rozdzia o religji.
C ay za problem stosunku jednostki do narodu skoncen
trow a si na zagadnieniu w s p y c i a jednostki z naro
dem. E ty k a spoeczna w ym aga tego, aby k ad y czu si
czonkiem swego narodu i nietylko solidaryzow a si z jego
interesam i, ale zla ca spoeczn sw istot z jego istot i y
jego yciem 46). W spycie to polegao na koniecznoci su
44

enia narodow i dorobkiem w asnej indyw idualnoci, co byo


rw noznaczne ze spenianiem obow izkw wobec niego; czy
nic za jednostk odbiciem caoci nakadao na ni w ielk
odpowiedzialno.
Jedyn lu k w tern w spyciu, ja k stw orzy w M y
lach Dmowski byo pew ne niedocignicie, stanow ice po
44

zostao z przed r. 1902. D otyczyo to zagadnienia osobiste


go szczcia44, ktre w uczuciu patrjotycznem odgryw ao zna
czn rol, bo byo jego bodcem. Pozostaw ao ono w tej roli
n adal i w M ylach44. D m ow ski pow trzy niem al dosownie
w r. 1902 to, o czem pisa i w r. 1895: im w yszy jest stopie
mego rozw oju moralnego, tern w icej n ak azu je mi w tym
wzgldzie (yciu zbiorowem narodu) sam a mio w asna. N a
niszych szczeblach m oralnoci postpow anie czowieka wzgl
dem blinich, o ile nie w y p y w a z yczliwoci dla nich, u za
lenia si w ycznie od obaw y odwetu, k ary , czy to w yciu
doczesnem, czy w zagrobowem. W m iar cyw ilizacyjnego po
stpu coraz w ysze postacie mioci w asnej k ie ru j nasz
moralnoci. Czowiek cyw ilizow any nie postpuje nikcze
mnie, dlatego przedew szystkiem , e zanadto siebie samego
szanuje. To poszanow anie samego siebie w y tw arza te odpo
w iedni stosunek do wasnego narodu. Poczucie swej godno
ci. ktre zabrania czowiekowi kra lub ebra, nie pozw ala
m u rw nie korzysta z dbr narodow ych, nie d o kadajc nic
od siebie, nie p racu jc nad ich pomnoeniem, i nie biorc u -
dziau w ich obronie. Pew ien stopie inteligencji pozw ala
czowiekowi zrozumie, w ja k iej mierze duchow e bogactwo
narodu jest podstaw rozw oju jednostki, ja k wiele zatem k a
dy korzysta z narodow ego dobra, odpow iednia za d o jrza
o m oralna zm usza go do u zn aw an ia faktu, e k o rzy stajc

46) Ibid 52.


z tych dbr, a nie dajc nic w zam ian lub d ajc zamalo, jest
n a lasce swego spoeczestw a, ja k ebrak w dobroczynnym
p rzy tu k u . I sam a mio w asna, niezalenie od p rzy w iz a
nia do ojczyzny, nakae m u uzna obow izki narodow e, p ra
cow a dla ojczyzny, w alczy za ni, daw a jej jak najw icej
w zam ian za to, co od niej bierze6647). Mio w asn a66, oso
biste szczcie66 stanow iy i tu tylko jeden z m otyww , ktre
sk an iaj jednostk do w spycia z narodem i do zespolenia
si z nim. Pomimo to b y to szczeg rzu cajcy bardzo cieka
w e w iato na ideolog] nacjonalizm u. Przechow aa ona je
szcze strzpy liberalizm u, u w y d atn iajce si w anie w u zn a
niu idei osobistego szczcia66 czy mioci w asnej66 jako nie
zalenych od spoecznych instynktw jednostki, wartoci.
W r. 1895 D m ow ski m wi w yranie, e rozw j uczu patrjo-
ty cznych nieraz stanow i podstaw szczcia osobistego66: czy
li zapew ne tylko podw iadom ie jest ono u niego conajm niej
rw norzdne; podw iadom ie za dlatego, e w tym czasie ist
niaa ju u Dmowskiego koncepcja wyszoci narodu nad re
szt idei. Silna indyw idualno66 jednostki podkrelana p
niej tyekro przez Dm owskiego i Balickiego jako niezbdna
w arto w yciu zbiorowem nie jest ju w ypyw em lib era
lizmu. Nie jest bowiem ona celem dla siebie: stanow i w y
cznie rodek, prow adzcy do celu. Szczcie66 za osobiste
i mio w asna z r. 1895 i 1902 to k rg w asnych interesw
jednostki, istniejcych niezalenie od jej spoecznych in
sty nktw .
Rnic pom idzy pniej w yraonym pogldem, b d
cym w y ran zm ian w zakresie tego problem u, u zn a sam
Dm owski, jako jego tw rca. Pisa on w P odstaw ach p o lity k i
polskiej66: Jeszcze trzy la ta tem u w sw ych M ylach now o
czesnego P o lak a66, pisanych pod w pyw em ustalonych w E u
ropie poj etycznych, pod w pyw em zw aszcza in d y w id u a li
stycznej i silnie indy w id u aln ej umysowoci anglosaskiej,
k t ra mi i dzi nie przestaje im ponow a usiow aem cay
bodaj stosunek jednostki do ojczyzny oprze na in d y w id u ali
stycznej etyce, w yprow adzi patrjo ty zm z interesw moral-

47) Myli U. 4.
nych jednostki, ze szlacheckiej mioci w asnej, z wysokiego
poczucia godnoci osobistej i t. d. 48). Jest to najlepszy d o
wd, e w pyw tych w szystkich prdw , jakie pocza Rewo
lu cja F ran cu sk a t. j. liberalizm u w yciu spoecznem, rom an
tyzm u w yciu indyw idualnem , a pozytyw izm u w polityce
w y w ary w pyw na ksztatow anie si ideologji nacjonalistycz
nej, k t ra przez te p rd y porednio, a przez swego ducha od
rbnoci narodow ej bezporednio rw nie z R ew olucji F ra n
cuskiej w yw odzi swoje pochodzenie. Liberalizm za w M y
lach46 odegra sw oj szczeglniejsz rol przez to, e w ysun
ide jednostki i w imi jej p raw i interesw budow a orga
nizm zbiorowy. Za w pyw liberalizm u uzna naw et m ona
koncepcj Balickiego budow anie stosunku jednostki do naro
du na egoizmie w praw dzie tylko sam ow iednym ; sam a idea
nie m a oczywicie ju nic wsplnego z liberalizm em , bo w y
ranie podporzdkow uje interesy jednostki interesom narodu,
ale koncepcja, pom ys tej stru k tu ry , w anie te na egoimie
jednostki oparty, nie jest w olny od liberalnych powieww.
Zniszczy je doszcztnie Dmowski, kiedy w Podstaw ach po
lityki polskiej44 odrzuci w oln wol: patrjo ty zm u pisa
gw n podstaw jest niezaleny od woli jednostki zw izek
m oralny z narodem , zw izek sp raw iajcy, e jednostka zro
nita przez pokolenia ze swym narodem , w pew nej szerokiej
sferze sw ych czynw nie m a w olnej woli, ale m usi by po
suszn woli zbiorowej narodu, w szystkich jego pokole, w y
raajcej si w odziedziczonych in sty n k tach 4449). Jest to
zw rot w pojciach nacjonalizm u polskiego, ostatni etap jego
ewolucji, jaki si wogle w jej rozw oju dokona. Zaprzecze
nie w olnej woli czow ieka w jego zespoleniu si z narodem
i dalsze uzasadnienie tego pogldu usuno z rozw aa je
dnostk cel; in sty n k ty wrodzone jednostce, jako czstce
narodu, silniejsze n ad w szelkie rozum ow ania i p an u jce cz
stokro nad osobistym instynktem sam ozachow awczym , gdy
nie s zniepraw ione lub w y rw an e z korzeniem , zm uszaj czo
w ieka do dziaania nietyko w brew dekalogowi, ale w brew
sobie samem u, bo do oddania ycia, do pow icenia droszych
48) P. W. 1905 541.
49) P. W. 1905 342.
od niego rzeczy, gdy idzie o dobro narodow ej caoci...6450).
Aczkolw iek nacjonalizm uznaje tu jeszcze in sty n k t sam oza
chow aw czy jednostki, to jest on jed n ak si bezw artociow
wobec faktu, e in sty n k ty trad y cji narodow ej s silniejsza
i p o trafi go kadej chw ili znieczuli. W ten sposb problem
dobieg do koca.
Rozrni mona w jego ew olucji trzy fazy: pierw sz od
r. 18951902, drug od r. 19021905, w reszcie trzeci od r.
1905. E tapam i w tym rozw oju b y y trzy a rty k u y R. D m ow
skiego: Jedno narodow a (1895), Myli nowoczesnego P ola
k a (1902) i Podstaw y polityki polskiej (1905). Rozwj zaga
66

dnienia stosunku do jednostki polega na zw ikszaniu p re


rogatyw idei narodu, a zm niejszaniu jednostki, jako celu p rzy
u trzym aniu jednak penej dnoci do stw orzenia silnej in
dyw idualnoci jednostki jako w y razu narodow ej caoci.
66

W arto podnie, e ta dno n ad aa Przegldow i W szech


polskiem u ch arak ter szkoy w ychow aw czej, a czego w ia
66

domo tkw ia w jego kierow nikach. K ierunek nasz by je


dynym , k t ry od chwili swego pow stania k ad silny nacisk
na misj w ychow aw cz wobec spoeczestw a 51) p odkre
66

la P rzegld w yranie. I dziki tem u w ytw orzy si w ide-


66

ologji P rzegldu idea jednostki m oralnej. W czasach dzi


66

siejszych jedn z najw ikszych klsk naszego spoeczestwa


jest b rak ludzi dzielnych, odw anych, ludzi szerszej m iary
m oralnej 52) w oa P rzegld i rw noczenie zachca, e
66 66

nietylko szko polityczn i obyw atelsk by pow innim y, ale


take szko charakterw .
Klaudiusz Hrabyk.
50) P. W. 1905 542.
51) P. W. 1905 551.
52) P. W. 1905 217.
KRONIKA POLITYCZNA
Rozkad systemu powojennego.
Miniony rok 1936 by na arenie midzynarodowej szczeglnie bo
gaty w wydarzenia, z ktrych niejedno posiadao doniose znaczenie dla
dalszego ksztatow ania si stosunkw w Europie i pozwolio zarazem le
piej zrozumie dokonywujce si procesy jak rwnie wejrze w zakuli
sow zwykle gr si ukrytych.
Kryzys caego powojennego systemu polityczne
go, tak kunsztownie i z niemaym wysikiem wznoszonego w pierwszym
dziesitku lat po zawarciu pokoju, w r o k u u b i e g y m j e s z c z e
* i p o g b i . A raczej mona powiedzie, e system ten z a a m a
s i ju niemal cakowicie. Kryzys systemu zabezpieczenia pokoju i r
wnowagi w Europie w oparciu o gw arancje trak tatu wersalskiego, pakt
Ligi Narodw, wsppraca wszystkich mocarstw w instytucji genewskiej,
Locarno, pakt Kelloga i cay szereg innych instrumentw, m ajcych za
pewni w drodze wielostronnych ukadw bezpieczestwo zbiorowe roz
pocz si i to odrazu w ostrym stadium ju w latach 1932 i 33.
(W ystpienie z Ligi Narodw Japonii, Konferencja Rozbrojeniowa i jej
fiasko, usunicie si z Genewy Niemiec). Nie chcieli jednake tego k r y
zysu dostrzec rozmaici doktrynerzy i politycy inspirowani w mniejszej
lub wikszej mierze przez masoneri, ktra z systemem, ktrego symbo
lem bya Genewa, zwizaa szereg swoich planw. Podjto prb rato
wania systemu genewskiego przy pomocy usunego (i posusznego) gene
ralnego sekretariatu Ligi, kilku politykw francuskich oraz politykw
maej ententy, jak Benesza i Titulescu. O d b y o s i t o p r z e z
w p r o w a d z e n i e z wielkim trium fem d o G e n e w y S o w i e t w
na miejsce oprnione przez Niemcy i Japoni. Sowiety wcignite w sy
stem bezpieczestwa zbiorowego m iay by gwarantem pokoju europej
skiego! Jak te pokojowe gw arancje w ygldaj w praktyce w wietle
dziaalnoci Kominternu i wypadkw hiszpaskich mogli si przekona
w ostatnim roku nawet najbardziej zalepieni.
Dla idei opierania pokoju europejskiego na w sppracy z Sowieta
mi day si pozyska nawet niektre francuskie koa prawicowe. Zabity
minister Barthou w ystpi z mao szczliwym projektem paktu wscho
dniego, ktry wywoa w roku 1934 powane rozdwiki midzy Polsk
a Francj, a kiedy nie dao si zrealizowa paktu zbiorowego podpisa
z Sowietami odrbny pakt francusko-sowiecki, ktry do misternie
zwizano z paktem Ligi Narodw oraz uzupeniono paktem wzajemnej
pomocy midzy Moskw a Prag. Barthou chcia nawiza do przedwo
jennej polityki Delcassego, lecz zapomnia o dwch rzeczach, e midzy
Rosj a Niemcami ley obecnie silna Polska oraz, e Rosja dzisiejsza to
Rosja s o w i e c k a , ktra na terenie polityki midzynarodowej repre
zentuje nie tylko interes pastwowy rosyjski, ale i denie do wiatowej
rewolucji komunistycznej, by moe grujcej nad tym interesem w za
mierzeniach obecnych wadcw Kremla.
Wprowadzenie Sowietw do p o l i t y k i europej
s k i e j n i e w z m o c n i o b y n a j m n i e j s y s t e m u g e n e w s k i e-
g o. Zawiodo ono zudne nadzieje tych, ktrzy widzieli w Rosji Sowiec
kiej jedynie czynnik antyniemiecki, mogcy utrzym a w szachu Trzeci
Rzesz. W ykaza to wanie niezbicie rok ubiegy. Zwizanie si Francji
z Sowietami nie utrudnio Niemcom dozbrojenia i nie uniemoliwio zre-
m ilitaryzow ania Nadrenii. Przeciwnie, w ypow iadajc 7 m arca ub. r.
trak tat lokarneski, powoa si kanclerz Hitler na pogwacenie jego ducha
przez pakt francusko-sowiecki. Tym samym paktem zrazia sobie F ran
cja Wochy mimo, e ostrona i przew idujca polityka Lavala zdoaa
unikn zadranie z Rzymem w najtrudniejszym okresie dla stosunkw
midzy obiema siostrzycami aciskiemi, w dobie sankcyj antywoskich.
Zrazia te sobie Belgi, ktra, obaw iajc si niepotrzebnego wcignicia
w aw antur na skutek dziaania paktu francusko-sowieckiego, wrcia
14 padziernika na przedwojenny szlak polityki neutralnoci, z t jedy
nie rnic, e neutralnoci zbrojnej.
Obok upadku Locarna, dozbrojenia Niemiec, reem ilitaryzacji N ad
renii oraz wyzwolenia si Rzeszy z ostatniego ju serwitutu** trak tatu
wersalskiego tzw. klausul wodnych (wypowiedzianych 14 listopada 1936)
r o z k a d s y s t e m u p o w o j e n n e g o w y r a z i si w r o k u
ubiegym przede wszystkim w bankructwie ekspery
m e n t u s a n k c y j n e g o . A rtyku 16 paktu Ligi nie zda w praktyce
egzaminu. Musieli to uzna nawet najwiksi entuzjaci Ligi Narodw.
Zostaa otw arta dyskusja nad reform instytucji genewskiej, ale wobec
zagm atwanej sytuacji w Europie nie posuna si poza przedwstpne son
dowania opinii poszczeglnych rzdw. Zoliwie, lecz z du doz su
sznoci monaby powiedzie, e reform a ta w praktyce ju si dokonaa.
Zebrania genewskie stay si jedynie okazj do pozazebraniowych kon-
ferencyj mw stanu poszczeglnych pastw^ i su tylko do przepro
wadzenia drog form aln uchwa, co do ktrych decyzje zostay powzite
na drodze rokowa bezporednich. Sposb zaatwienia ostatnio przez
styczniow sesj Rady Ligi spraw y G daska oraz spraw y sandaku
Aleksandretty moe by dowrodem na poparcie tego twierdzenia. W szy
stkie spraw y trudniejsze s wr ten wanie sposb zaatwiane. Zagadnie
nie hiszpaskie w ogle wyjto z pod kompetencji Ligi i stworzono spe
cjalny komitet z siedzib w Londynie. Najwaniejsze za sprawy, tycz
ce si tego zagadnienia, zaatw ia si w gronie 6 pastw najbardziej zain
teresowanych tzn. Anglii, Francji, Woch, Niemiec, Portugalii i Sowietw.
Wrcono wic do starych, przedwojennych sposobw.
O d w r t od p o w o j e n n y c h m e t o d d y p l o m a t y c z n y c h
i p o w o j e n n y c h s p o s o b w z a b e z p i e c z e n i a p o k o j u tych
pastw, ktre je dotd z uporem stosoway, jest zreszt zjawiskiem w y
stpujcym w okresie ostatniego roku bardzo wyranie. Oczywicie nie
jest to jeszcze zjawisko powszechne i cakowite, ly p o w a jest pod tym
wzgldem ostatnia londyska mowa Bluma pod adresem Niemiec, w kt
rej obok realnej oceny rzeczywistoci nie brak akcentw doktryneryzm u
genewskiego, typowego dla francuskiej lewicy.
W yraniej ju odwrt zaznaczy si w polityce angielskiej. W yra
zio si to przede wszystkim w podjciu przez Angli wielkiego dziea
dozbrojenia na ldzie, morzu i powietrzu oraz w odyciu przedwojennej
entente cordiale angielsko-francuskiej (owiadczenie Edena w Leaming-
ton z 20 listopada 1936 r. i Delbosa w Izbie D eputow anych z 4 grudnia
1936 r.), ktr Anglia staraa si w atach powojennych zastpi gw aran
cjami w ynikajcym i z pak tu Ligi i z tzw. paktu reskiego, bdcego jed
nym z ukadw podpisanych w r. 1925 w Locarno. Na uwag pod tym
wzgldem zasuguje rwnie gentleman agreem ent angielsko-woska
w sprawach Morza rdziemnego, podpisana 2 stycznia b. r. i stanowica
doniose i realne zabezpieczenie pokoju na odcinku, ktry rok temu gro
zi konfliktem zbrojowym. Dw ustronny ten ukad zosta zaw arty poza
Lig Narodw, ktra nie uporaa si jeszcze na swym podwrku z resztka
mi spraw y abisyskiej, co uniemoliwio na jesieni powrt Woch do Ge
newy i popchno je w ramiona porozumienia z Niemcami.
Rozkad systemu Ligi Narodw napaw a trw^og tych, ktrzy n a
dziej na utrzym anie w Europie pokoju pokadali jedynie w tym syste
mie. Std te w prasie wiatowej spotyka si czsto alarm y, ktre na
szym zdaniem s cakowicie nieuzasadnione. O dw rt od w iary w pakty
i w oglne form uy bezpieczestwa na grunt starych i utartych szlakw
mona wanie uwaa za jeden z plusw minionego roku, mimo, e od
wrotowi temu tow arzyy bolesne rozczarowania niektrych politykw.
Szczeglnie nie ma powodu do niepokoju Polska, ktra swego bezpie
czestwa ani swej polityki zagranicznej nie zwizaa z ide zbiorowego*
bezpieczestwa, uw aajc j za mao realn, gdy uzalenion od z b i o
r o w e j decyzji. O roku ubiegym w systemie polskiej polityki zagra
nicznej w ypadnie nam zreszt pomwi poniej osobno.
(j. m.).
Wrogie bloki.
D rug cech ubiegego roku na arenie midzynarodowej (obok dal
szego rozkadu powojennego systemu zabezpieczenia pokoju i kryzysu
powojennych metod dyplom atycznych o czym pisalimy powyej)
stanowi o s t r o z a r y s o w u j c e s i p r z e c i w i e s t w a i d e o l o -
g i c z n e, ktre przestawszy by jedynie w e w n t r z n spraw po
szczeglnych narodw poczy oddziaywa na bieg wypadkw m i -
d z y n a r o d o w y c h i zagroziy powstaniem w r o g i c h b l o k w .
W ten sposb stano przed Europ widmo wojen religijnych, na ktrych
niebezpieczestwo wskaza minister Beck ju przed rokiem w swym
styczniowym ekspose na komisji spraw zagranicznych Sejmu.
Do powstania przeciwiestw ideologicznych w yciu midzynarodo
wym przyczynia si przede wszystkim Moskwa. Jest to najbardziej na
m acalny rezultat w prowadzenia Sowietw do Ligi Narodw i wcigni
cia ich do polityki europejskiej przez rozm aitych anty nacjonalistycznych
doktrynerw. Moskwa ju oddawna uczynia ze zorganizowanych zwo
lennikw ideologii kom unistycznej narzdzie oddziaywania przez siebie
na ycie wewntrzne innych krajw. Od dwch lat metod t stara si
rwnie zastosowa do polityki midzynarodowej. Celowi temu suy no-
w7a taktyka Kominternu, przyjta oficjalnie na YII Kongresie w sierpniu
1935 r., oraz nowa linia jej polityki zagranicznej. Podstaw tej taktyki
i tej polityki jest s o j u s z k o m u n i z m u z m a s o n e r i (lub te^
tylko z Wielkim Wschodem) dla wsplnego zwalczania prdw7 narodo
wych, ktrych dalsze zwycistwa gro ostateczn ju likw idacj do
tychczasowej wielkiej roli masonerii oraz przekreleniem wszystkich pla
nw komunistycznych, tyczcych si reszty Europy.
W yraa si to w polityce frontw ludowych wewntrz poszcze
glnych pastw oraz w usiowaniach stosowania bloku pastw demo
kratycznych (czytaj rzdzonych przez masoneri) z udziaem Rosji So
wieckiej na terenie midzynarodowym. Moskwie zaley na podziale
Europy na wrogie bloki, gdy komunizm jest jedynym czynnikiem, kt
ry by wynis korzyci z nowej zawieruchy wojennej bez wzgldu na jej
wynik. Jednym z orodkw krystalizacji bloku pastw dem okratycznych
m iaaby si sta Liga Narodw, poza ktr naleaoby pozostawi wszy
stkie pastw a faszystowskie44, jako dce do w ojny44. Taki by w a
nie sens przemwie Litwinowa na tem at reform y Ligi na jesiennym
Zgromadzeniu w Genewie. Tendencji tej przeciwstawiono si energicznie
m. in. ze strony Polski. W memoriale na tem at reform y paktu Ligi, prze
sanym w kocu ub. r. przez min. Becka do generalnego sekretariatu, pod
krelono w sowach stanowczych konieczno u n i w e r s a l n e g o cha
rakteru Ligi Narodw.
W pierwszej poowie ubiegego roku polityka sowiecka moga si
poszczyci powanym i sukcesami. Fronty ludowe, ktre powstay w H i
szpanii i we Francji odniosy zwycistwa wyborcze (w Hiszpanii 16 lu
tego, we Francji 26 kw ietnia i 3 maja). W dniu 27 lutego w pi tygodni
po upadku Lavala rzd Alberta Sarraut przeprowadzi dugo odkadan
ratyfikacj paktu francusko-sowieckiego. Przez to samo wszed rwnie
w ycie pakt wzajemnej pomocy z Czechosowacj, ktry zawiera k lau
zul, uzaleniajc jego funkcjonowanie od wejcia w ycie paktu z F ra n
cj. Wreszcie 4 czerwca obj we Francji wadz rzd frontu ludowego
pod przewodnictwem Bluma. Moskwa miaa nadziej zarwno na ryche
zawarcie z Francj cisej konwencji wojskowej (pakt francusko-sowiecki
jest instrumentem dyplomatycznym , ktremu nie towarzyszy umowa szta
bw generalnych, regulujca spraw ich wsppracy) jak rwnie na nie-
zadugie skomunizowanie Hiszpanii, a po tym caego zachodu europej
skiego.
Jednake nadzieje i rachuby polityki sowieckiej
z a w i o d y . D ruga poowa ubiegego roku bya dla niej stanowczo nie
korzystna. Polityka Kominternu pocza budzi powszechne zaniepoko
jenie nawet czynnikw dotd lepych na poczynania Moskwy. Fronfw
ludowych nie dao si sformowa ju w adnym innym kraju. W Hiszpa
nii wybucha w lipcu powstanie narodowe. Jeli w Moskwie sdzono, e
wywoa ono wojn europejsk lub przynajm niej wojn domow we
Francji to nadzieja ta zostaa przekrelona przez polityk nieinterwencji.
W prawdzie rzd Bluma sym patyzuje z rzdem m adryckim i udziela mu
szczeglnie w pierwszych miesicach wojny cichej pomocy, nie da
si jednak Moskwie wcign w aw antur hiszpask i nie ustpi w tej
sprawie pod presj p. Thoreza i towarzyszy. W ogle polityka sowiecka,
ktra sdzia, e z chwil utworzenia rzdu frontu ludowego bdzie mo
ga Francji dyktowa polityk zagraniczn, jak uznaj za stosowne
w Moskwie, przeliczya si.
F rancja nie zaw ara z Sowietami konwencji wojskowej, natomiast
zrewaloryzowaa (uywajc susznego okrelenia Warszawskiego Dzien
nika Narodowego**) swj sojusz z Polsk. M arszaka migego-Rydza wi
taa ,,LH um anite w dniu jego przyjazdu do Francji artykuem bardzo
ciepym, sdzia bowiem, e Polska zerwie swe dobre stosunki z Niemca
mi i przejdzie cakowicie do obozu pastw demokratycznych**. W krtce
jednake spostrzega si, e sojusz polsko-francuski zosta odnowiony na
zupenie innych podstawach. W chwili wyjazdu wodza naczelnego z P a
rya egnaa go LH um anite ju inaczej, artykuem szkalujcym pol
sk polityk zagraniczn.
eby dopeni listy najwaniejszych niepowodze sowieckich w dru
gim proczu, wspomnie jeszcze trzeba o wysadzeniu z sioda w osta
tnich dniach sierpnia dugoletniego ministra spraw zagranicznych Rum u
nii p. Titulescu. Ustpi w jego osobie z areny politycznej jeden z kla
sycznych doktrynerw genewskich i polityk, ktry stara si Sowiety
wprowadzi w roli gw aranta do spraw Europy naddunajskiej i baka
skiej. Po jego ustpieniu Rumunia w krtkim czasie odnalaza z powro
tem wsplny jzyk z Polsk, a sojusz polsko-rumuski nabra ponownie
penego znaczenia. J e d n z j e g o p r z e s a n e k j e s t o p o w i e
d z e n i e si o b y d w c h p a s t w , l e c y c h na p o m o c i e
midzy Morzem B a t y c k i m a Morzem Czarnym, prze
ciw t w o r z e n i u jakichkolwiek blokw ideologicz
nych, a za p r o w a d z e n i e m p o l i t y k i n i e z a l e n e j z a r
w n o od S o w i e t w j a k i od Ni e mi e c .
Tendencj do tworzenia wrogich blokw przypisuje si rwnie
Niemcom. Niemcy podjy wielk kam pani antyydowsk, niew tpli
wie cakowicie szczer, jeli chodzi o jej m otyw y ideologiczne. Nie ozna
cza to jednake, by kanclerz Hitler nie pragn jej w ykorzysta dla in
teresw Niemiec. Porozumienie wosko-nieinieckie z padziernika ub. r.
ma wyranie charakter a n t y k o m u n i s t y c z n y . Wochy dotych
czas antykom unistyczne jedynie w polityce wewntrznej, ale wyranie
powcigliwe pod tym wzgldem w polityce zagranicznej, zmieniy sta
nowisko pod wpywem w ypadkw hiszpaskich, na skutek ktrych zna
lazy si na Morzu rdziemnym vis a vis.... Moskwy. Wrcz a n t y s o -
w i e c k i charakter ma ju ukad przeciw Kominternowi midzy J a
poni a Niemcami, podpisany 25 listopada w Berlinie.
Antagonizm niemiecko-sowiecki oraz wojna domowa w Hiszpanii,
ktra przybraa czciowo charakter wojny midzynarodowej, postawia
przed Europ widmo podziau na dwa wrogie bloki. Wywoao to zanie
pokojenie czynnikw szczerze pokojowych oraz u w y p u k l i o w o
b e c c a e j E u r o p y z n a c z e n i e P o l s k i , j a k o 34-m i 1 i o n o w e-
g o, s i l n e g o m i l i t a r n i e pastwa, ktre samym swym
i s t n i e n i e m oraz z r w n o w a o n i j a s n p o l i t y k za
graniczn, przeciwn wszelkim blokowym kombina
c j o m, u n i e m o l i w i a w y b u c h n i e d a j c e g o s i p r z e w i
d z i e w s k u t k a c h k o n f l i k t u . W kocu roku, wanie dziki
stanowisku Polski, ktre znalazo pene zrozumienie wT Anglii, a take we
Francji, niebezpieczestwo zbrojnego starcia wrogich blokw powanie
zmalao. (j. m.)

Rok ubiegy w systemie


polityki zagranicznej Polski.
W bilansie polityki zagranicznej Polski by rok ubiegy szczeglnie
doniosy i szczeglnie pomylny. Linia naszej polityki zagranicznej,
z tak konsekwencj i uporem stosowana od lat kilku przez ministra
Becka, okazaa si wr wietle wypadkw roku ubiegego cakowicie su
szna. Zdobya te sobie uznanie przew aajcej czci wiatego spoe
czestwa polskiego, przez dugi czas baamuconego przez rozmaite czyn
niki kam pani kamstw i plotek. Oczywicie zabiegi tych czynnikw,
ktrych wikszo czerpie inspiracje z rde obcych polskiej racji stanu,
o zmian linii politycznej Polski na terenie midzynarodowym nie ustay.
Przybray tylko nieco inn form.
Rwnie nie przekonali si do niej publicyci tacy, ktrzy nie mog
zrozumie, e polityka polska moe by n i e z a l e n a , s a m o d z i e l
na, m o e p o s i a d a s w j w a s n y s y s t e m , niedoczepiony do
systemu polityki francuskiej i e mimo sojuszu z Francj moe uywa
i n n e g o j z y k a i i n n y c h m e t o d anieli wielkie demokracje
zachodu44. Publicyci ci jaki czas pisali o zmianie polityki polskiej
(Polityka dobra, bo... inna44) i dawali do zrozumienia czytelnikowi, e
istnieje w tej sprawie rnica zda midzy marszakiem migym-Ry-
dzem a ministrem Beckiem. Jeli tak sdzili istotnie to ekspose m inistra
Becka na komisji spraw zagranicznych Senatu musiao sprawi im za
wd. Linia polityki polskiej nie ulega zmianie mimo jednolitego ataku
na ni szerokim frontem od ydowskiego Naszego Przegldu i socjali
stycznego Robotnika44 przez masosk Epok44 i morow Odnow44 a
po Wieczr W arszawski44, Poloni44 i K urjer W arszawski44.
Polityka nasza przetrzymaa rwnie prb ner
w w n a t e r e n i e m i d z y n a r o d o w y m przez okres, w ktrym
budzia ona zaniepokojenie i podejrzenia we Francji oraz niezrozumienie
w Anglii. Jeszcze niespena rok temu pisa jeden z najpowaniejszych
dziennikw angielskich, e polityki polskiej nie sposb zrozumie ani
okreli. To te w ybitny zwrot, jaki zaszed pod tym wzgldem zarwno
w opinii francuskiej jak i angielskiej naley zapisa jako dorobek roku
ubiegego. W ynik on nie ze zm iany polityki polskiej, jak to usiuj su
gerowa niektre koa, ale wanie ze zrozumienia jej zasad. Przyczynio
to si w sposb istotny, obok zmian w sytuacji midzynarodowej, do pe
nej rew aloryzacji przym ierza polsko-francuskiego i do pewnego zblie
nia stanowisk oraz naw izania wsppracy polsko-angielskiej.
Sojusz polsko-francuski zosta odnowiony na
nowych, z d r ow y ch podstawach. Francja nabraa poczucia
rwnorzdnoci partnera polskiego, ktry nie pozwoli sobie narzuci a
dnych szkodliwych dla jego interesw kom binacyj w postaci paktu
wschodniego. Jednoczenie zrozumiaa, e posiada w sojuszu z Polsk
rwnie ywotny interes jak Polska w sojuszu z Francj. Zrozumiay to
przede wszystkim sfery wojskowe. W ym iana wizyt midzy marszakiem
migym-Rydzem a gen. Gamelin, najw yszym i przedstawicielami obu
sprzymierzonych armii, miaa specjaln wymow.
W r o k u u b i e g y m u t r z y m a a si r w n i e c a k o w i
cie w mo c y n o r m a l i z a c j a s t o s u n k w z o b y d w o m a
n a s z y m i w i e l k i m i s s i a d a m i , ktrej wyrazem byo zawarcie
paktw nieagresji z Z. S. R. R. w roku 1932, z Niemcami w styczniu 1934
roku. Polityka rwnowagi stworzona przez Polsk zdaa w peni swj
egzamin. Jakie oddaje ona usugi sprawie pokoju w Europie pisalimy
ju przy omawianiu problemu t. zw. blokw. Spoeczestwo polskie y
wio przez jaki czas obaw, e norm alizacja stosunkw z Niemcami od
bdzie si kosztem naszej przyjani z Francj. Rok ubiegy rozwia te
obawy, a jednoczenie wobec usunicia rozdwikw polsko-francuskich
by rokiem prby dla stosunkw polsko-niemieckich. Prba ta w ypada
pomylnie, gdy jak to przypom nia ostatno min. Beck w wywiadzie,
opublikowanym na amach Voelkischer Beobachter, pakt polsko-nie
miecki by zaw ierany przez obydwie strony w penej wiadomoci ist
nienia dwustronnego obronnego sojuszu polsko-francuskiego.
Dobre stosunki polsko-niemieckie s sol w oku rozmaitych czyn
nikw kominternowskich, masoskich i ydowskich, ktre s obecnie
dlatego antyniemieckie, e chodzi o Niemcy h i t l e r o w s k i e . C hciay
by one popsu stosunki polsko-niemieckie z tego powodu, e zwikszyo
by to w Europie moliwoci konfliktu. Usiowania te nie powiody si
jednake, mimo, e w cigu ostatniego okresu nie brako midzy Polsk
a Niemcami spraw draliwych jak spraw a Gdaska, tranzytu i wci ak
tualna sprawa mniejszoci. Lecz jak to lapidarnie okreli min. Beck
w grudniowym ekspose: Wielka i odwana decyzja uoenia przyjanie
stosunkw m idzy nami a Rzesz Niemieck zachowuje nadal sw war
to. N erw y s nerwam i , a decyzja decyzj \
Prcz sojuszu z Francj penemu odnowieniu uleg rwnie sojusz
polsko-rumuski. Polska i Rumunia po ustpieniu min. Titulescu pono
wnie odnalazy wsplny jzyk i zacieniy wzy w ynikajce z pooenia
geopolitycznego i trwaej solidarnoci interesw obu krajw <(. Jeli
chodzi o pozostaych naszych ssiadw to niestety nie ulegy adnej
zmianie, lecz nie z naszej winy, stosunki Polski z Czechosowacj
i z Litw.
eby dopeni przegldu najwaniejszych spraw z zakresu naszej
polityki zagranicznej wspomnie jeszcze trzeba o postawieniu na forum
genewskim przez delegacj polsk naszego problemu kolonialnego i su
rowcowego oraz spraw y emigracji ydw. S p r a w a y d o w s k a z o
s t a a wi c o f i c j a l n i e p o s t a w i o n a p r z e z P o l s k na
t e r e n i e m i d z y n a r o d o w y m . Z tego, e min. Beck uczyni to
w sposb najbardziej zrozum iay dla delegatw innych pastw, w spo
sb daleki od gonienia za tani popularnoci w kraju, co atwo mg
osign, mog mu czyni zarzut jedynie ci, ktrym wicej zaley z roz
m aitych wzgldw na demagogii antysem ickiej anieli na i s t o t n y m
rozw izaniu sprawy ydowskiej.
Jak to susznie podkreli min. Beck w swym ekspose, Polska nie
potrzebowaa zmienia w roku ubiegym adnej z zasad, kierujcych jej
polityk. Rozkad powojennego systemu bezpieczestwa i powojennych
metod dyplom atycznych, o czym ju pisalimy, nie dotkn w niczym
Polski, ktra swego systemu bezpieczestwa nie wizaa z Genew
i z w iar w p ak ty zbiorowe. To te mg spokojnie min Beck stwierdzi:
W szystkim niespokojnym o losy dnia jutrzejszego warto przypom nie ,
e b y y okresy pokoju i wsppracy bez Ligi Narodw i b y y w ojny
w epoce Ligi N a r o d w Upadek Locarna w niczym nie ugodzi w nasze
interesy. Przeciwnie otworzy moliwo lepszego ich zabezpieczenia
w centralnym nowym ukadzie bezpieczestwa na wschodzie Europy
anieli to miao miejsce w r. 1925. Ta spraw a bya wanie gwnym
przedmiotem rozmw midzy min. Beckiem a min. Edenem podczas wi
zyty naszego m inistra spraw zagranicznych w Londynie.
W p r z e c i w s t a w i e n i u do s y s t e m u z b i o r o w e g o b e z
pieczestwa wszystkie nasze ukady dwustronne,
oparte o konkretne zobowizania wykazay w roku
ubiegym pen ywotno, a nawet jak sojusze z Fran
c j i R u m u n i , z o s t a y w z m o c n i o n e . Polska zacza zbiera
owoce tego, e polityka jej, znowu uyw ajc sw min. Becka nie jest
p r z y p i s a n a do a d n e j d o k t r y n y ani w treci ani fo rm ie.
Pooenie nasze midzy Niemcami a Rosj jest trudne, a polityka
polska nie jest atwa. Pooenie to stw arza nam jednak moliwoci ode
grania w Europie wielkiej roli. Polityka polska kroczy obecnie szlakiem
niewtpliwie waciwym. Czy jednak t wielk rol potrafim y dobrze
odegra bdzie zaleao od tego czy bdziemy dostatecznie silni wewn
trznie jako nard i jako pastwo.
(j. m.).

Ostatnie rozstrzygnicia w sprawach gdaskich.


Sprawa Gdaska w zwizku z ostatnimi jej rozstrzygniciami na te
renie genewskim wym aga specjalnego omwienia zarwno ze wzgldu na
jej wag jak i na trudnoci, na jakie napotyka niezalena opinia polska,
chcc wyrobi sobie waciwy na ni pogld. Pismo nasze zajmowao
zawsze w sprawie gdaskiej stanowisko szczeglnie czujne. Uwaalimy,
e jest ona dla Polski spraw zasadniczej wagi t. zn. tak, w ktrej 11 i e
w o l n o n a m r o b i z jakichkolwiek, choby bardzo wanych wzgl
dw a d n y c h u s t p s t w . Jest to nasze stare zagadnienie dziejowe
i interesy nasze nad Batykiem u ujcia Wisy s niezmienne.
Statut Wolnego Miasta, zagw arantow any traktatem wersalskim jest
kompromisem midzy yciowymi potrzebami Polski a polityk Anglii,
ktra posuya si ide narodowociow Wilsona. Praw a Polski wytwo
rzone tym stanem rzeczy nie mog by w niczym uszczuplone, a jedynie
mogyby by rozszerzone. Na takim wanie stanowisku stoi rzd polski,
co wyranie podkreli min. Beck w swym grudniowym ekspose. D odaj
my, e chodzi tu o praw a zarwno gospodarcze jak i polityczne, gdy
z Batykiem wie si nietylko nasz interes gospodarczy, ale i polityczna
racja stanu, ktrej nie monaby pogodzi z usadowieniem si Niemiec
u ujcia Wisy.
W Gdasku dokonuj si wane przeobraenia wewntrzne, w sto
sunku do ktrych polityka polska musi by bardzo czujna. Hitlerowski
senat przeprow adza w Gdasku konsekwentnie upadobnienie jego ustroju
i stosunkw wewntrznych do stosunkw w Rzeszy. Dokonuje to z w y
ranym pogwaceniem ducha, a nawet przepisw konstytucji gdaskiej
z r. 1920, stanowicej cz midzynarodowego statutu Wolnego Miasta,
gwarantowanego przez Lig Narodw. Ta dziaalno senatu, w yraaj
ca si m. in. w represjach i w rozwizaniu wszystkich gdaskich p arty j
opozycyjnych spotkaa si z protestam i wysokiego komisarza Ligi. Mi
dzy Lig a Wolnym Miastem w ytw orzy si ostry spr. S e n a t z a c z
w y r a n i e z m i e r z a do z u p e n e g o w y e l i m i n o w a n i a
Ligi z t e r e n u G d a s k a i do u w o l n i e n i a W o l n e g o
M i a s t a z p o d k o m p e t e n c y j n a d z o r c z y c h R a d y Li gi .
Rwnoczenie z tym powstao zagadnienie zabezpieczenia praw pol
skich w obliczu nowych zarzdze senatu, ktre porednio lub bezpore
dnio godziy w interesy ludnoci polskiej zamieszkaej w obrbie Wolne
go Miasta, a nawet w interesy gospodarcze pastw a polskiego na gda
skim obszarze celnym. Hitlerowski senat gdaski by pierwszym senatem,
ktry zerwa z metod praw ow ania si z Polsk przed rozmaitymi in
stancjam i midzynarodowymi, a nawizawszy bezporednie rokowania
z rzdem polskim zawar z nim polubowne umowy, regulujce stosunki
polsko-gdaskie. Mimo to jednake sytuacja w Gdasku zacza przy
biera przed rokiem charakter wysoce niepokojcy z punktu widzenia
polskiego. Niepokj budziy pow tarzajce si napady na Polakw,
a szczeglnie czste deklamacje gauleitera gdaskiej partii narodo-
wo-socjalistycznej p. Forstera o bliskim ju powrocie do Rzeszy (zuriick
zum Reich).
Na jesiennej sesji Rady Ligi zostaa Polska obdarzona m andatem
wyjanienia caoksztatu stosunku G daska do Ligi w zwizku z zatar
giem senatu z komisarzem Ligi p. Lesterem. Liga, nie mogca na skutek
swej saboci zaatwi tych spraw bezporednio z Gdaskiem, musiaa
uciec si do pomocy Polski, ktrej dom inujca rola we wszystkich spra
wach gdaskich zostaa w ten sposb uznana przez instytucj genewsk,
a i pniej w trakcie rokowa przez senat Wolnego Miasta. P o l s k a
w rokowaniach tych wystpowaa w podwjnym cha
rakterze jako pastwo bezporednio zainteresowane
w o b r o n i e s w y c h p r a w w G d a s k u i j a k o m a n d a t a-
r i u s z R a d y L i g i w s p r a w i e s t o s u n k u G d a s k a do Li gi .
P o l i t y k a p o l s k a p r z e s t r z e g a a te b a r d z o s k r u p u
l a t n i e r o z g r a n i c z e n i a t y c h dwch spraw.
W sprawie s t o s u n k u G d a s k a d o L i g i wymoga Polska na
senacie Wolnego Miasta deklaracj, w ktrej senat owiadcza sw wol
poszanowania obowizujcego statutu prawnego, a wic praw nadzor
czych Rady Ligi i jej komisarza. Z o s t a y w i c p r z e k r e ' l o n . e
poprzednie zamiary senatu w y e l i m i n o w a n i a Ligi
z G d a s k a . Jest to rozstrzygnicie zgodne z interesami polskimi, na
linii ktrych nie leaoby pozostanie w Gdasku sam na sam z Niem
cami.
Przyjm ujc t deklaracj senatu Polska wysuna w swym raporcie
do komitetu trzech, zajmujcego si sprawam i gdaskimi (Eden, Delbos
i Sandler), z a l e c e n i e dla przyszego wysokiego komisarza, by ten
w swycli funkcjach nie stawia przeszkd dla wewntrznej adm inistracji
Wolnego Miasta i by opiera si przede wszystkim na inform acjach senatu.
Pod wpywem stanowiska Polski zalecenie to zostao przyjte zarwno
przez komitet trzech jak i przez Rad. Niemniej jednak, jak wzmiankowa
limy, Polska nie dopucia do wyeliminowania Ligi z Gdaska. Jak stw ier
dza to na amach LEcho de Paris Pertinax, dziennikarz raczej nieprzy
chylnie usposobiony wobec polskiej polityce zagranicznej, usiowania w tym
kierunku szy nie tylko ze strony hitlerowcw gdaskich, ale straszyy44
tym rwnie delegacj polsk rozmaite koa, ktre chciay broni gda
skiej opozycji za wszelk cen. Lecz jak pisze zoliwie Pertinax: Le
colonel Beck, qui ne seta it pas clonne beaucoup de peine pour soutenir
M. Lester dans ses apres controoerses auec le Senat de Dantzig, a pousse
les hauts cris quand il a vu que son pays pouoait etre laisse face a face ,
sur la Fistule, aoec VAliemagne hitlerienne.
A na innym miejscu stwierdza: II est apparu bien vite que le co
lonel Beck se contentait de sauvegarder les interets polonais...44 O to w a
nie chodzi: interesy Polski przede wszystkim!
W drugiej sprawie, w ktrej toczyy si rokowania t. zn. w sprawie
bezporednich praw polskich w Gdasku senat gdaski zoy pisemn
deklaracj, ktr \farto na tym miejscu przypomnie:
Senat Wolnego Miasta Gdaska potwierdza ponownie sw goto
wo uszanowania w szystkich traktatow ych i um ow nych praw Polski, na
tury politycznej i gospodarczej a w szczeglnoci nienaruszania praw pol
skich w ustawodawstwie gdaskim, jako te w stosowaniu tego ustawo
dawstwa przez gdaskie wadze adm inistracyjne i gdaskie sdy. Senat
zbada take, czy nie bdzie moliwe znale dalsze rodki i sposoby dla
zapewnienia ochrony interesw polskiej ludnoci i polskich k gospo
darczych na obszarze Wolnego Miasta Gdaska. Jeeli mimo to rzd pol
ski b yb y zdania, e ktrekolw iek z praw Polski doznaj lub mog do
zna uszczerbku przez wewntrzne zarzdzenia senatu gdaskiego, to se
nat gdaski na yczenie rzdu polskiego bdzie zawsze gotw przyst
pi do rokowa i wszdzie tam, gdzie zaalenia praw polskich oka si
uzasadnione ograniczenia praw polskich usun.
Rzd polski podkrela ponownie sw gotowo uszanowania i nie
naruszania stosunkw gospodarczych i praw nych, w yp yw ajcych ze sta
tu tu W obie go Miasta i obowizujcych um w .
Sdzimy, e deklaracja senatu Wolnego Miasta jest cakowicie za
dowalajca. Chodzi teraz tylko o to, e gdaska p r a k t y k a odbiegaa
dotychczas czsto od deklaracyj i zobowiza. T o t e n a s t r a y
tej p r a k t y k i mu s i st a n i e u s t a n n i e c z u j n a i k o n s e
k w e n t n a p o l i t y k a polska.
(j. m.).
WALNE ZEBRANIE ZWIZKU NARODOWCOW
W Warszawie odbyo si w grudniu pod przewodnictwem prezesa
dr Jana Zdzitowieckiego doroczne walne zebranie Zwizku Narodowcw.
Po w ysuchaniu sprawozda prezesa Z. N. udzielono absolutorium ust
pujcem u zarzdowi gwnemu.
Nastpnie odbya si dyskusja generalna, w w yniku ktrej uchw a
lono rezolucj. Postanowiono nastpnie przenie central zarzdu g
wnego Z. N. z Poznania do W arszawy.
W zwizku z tym walne zebranie wybrao prezesem w nowym za
rzdzie gwnym red. R y s z a r d a P i e s t r z y s k i e g o . D r Jan Zdzi-
towiecki z Poznania, dotychczasowy prezes organizacji, w ybrany zosta
jednogonie wiceprezesem Zarzdu Gwnego Z. N. Skad Zarzdu G
wnego Z. N. przedstawia si w sposb nastpujcy: red. Ryszard Pie
strzyski (Warszawa) prezes, dr Jan Zdzitowiecki (Pozna) wice
prezes. Zbigniew Dembiski (Wgierce, pow. inowrocawski), Jerzy Dro-
bnik (Pozna), dr Klaudiusz H rabyk (Lww), dr Zdzisaw Jaroszewski
(Warszawa), dr Wit Klonowiecki (Lublin), Zbigniew ukaczyski (W ar
szawa), Wojciech Socha (Krakw), dr Zdzisaw Stalli (Lww), Franciszek
Tatarek (Bydgoszcz), dr Zygmunt Wojciechowski (Pozna).
Przewodniczcym gwnej komisji rew izyjnej w ybrano Stanisawa
Jaboskiego z W arszawy, przewodniczcym gwnego sdu koleeskie
go dr Antoniego D erynga z Lublina.
W czasie zebrania uchwalono r e z o l u c j nastpujcej treci:
Doroczne zwyczajne walne zebranie Zwizku Narodowcw po om
wieniu obecnego pooenia Polski stwierdza, e konsolidacja Narodu Pol
skiego w imi wzmoenia si i autorytetu Pastwa jest naczelnym zada
niem naszego yca wewntrznego.
W oparciu o Konstytucj z dnia 25-go kwietnia 1935 r., i dokoa a r
mii oraz jej Wodza M arszaka Edw arda migego-Rydza winien skupi
si cay zorganizowany Nard , gotowy do spenienia w szystkich zada ,
jakie przed nim mog stan.
Zadania te w ynikaj przede wszystkim z pooenia midzynarodo
wego. ktre nakada na Polsk cikie, lecz zaszczytne obowizki. Polska
obowizki te speni, jeeli wzmaga bdzie swe siy i jeeli utrzym a na
dal pen niezaleno swej linii politycznej.
Walne zebranie Zwizku Narodowego wita ze szczeglnym uzna
niem nowe w ytyczn e w naszej polityce zagranicznej w zakresie spraw
kolonialnych oraz wzmoenia emigracji ydow skiej z ziem polskich, co
zreszt nie rozwie w peni spraw y ydow skiej jako takiej.
Zasadom Konstytucji, potrzebom armii, oraz pooeniu m idzynaro
dowemu nie odpowiada wszake stan wewntrzny kraju.
Z jednej strony jest on anarcliizowany przez stare partie polityczne ,
a z drugiej jest on terenem najrozm aitszych prb, majcych na celu zbol-
szewizowanie Polski w zakresie kulturalnym i gospodarczym. Poza tym
akcja ta wymierzona jest w szczeglnoci w religi katolick.
W arunkiem przeciwstawienia si temu zamtowi w dziedzinie poli
tycznej jest rozwj pozytywnej, polskiej i uwolnionej z partyjnych na
leciaoci idei narodowo-pastwowej i wysnucie z niej wyranych i kon
sekwentnych wnioskw we wszystkich kierunkach, celem stworzenia
zw artej organizacji narodu. Praca ta musi by poczona z realizacj
Konstytucji i opiera si na jej zaoeniach.
Na czoo tych zada wysuwa si zagadnienie wychowania m odych
pokole. Dotychczasowe niefortunne eksperym enty, jakie wszystkie ugru
powania polityczne robiy na tym terenie, winny ulec ostatecznemu za
niechaniu.
Mode pokolenia w in n y by odsuwane od wichrze partyjn ych , lecz
zarazem w szystko to, co w instynktach m odych generacyj jest zdrowe
i co zwaszcza przeciwstawia si celowo m idzynarodowym tendencjom,
winno znajdowa yczliw e zrozumienie.
N ajkapitalniejszym zadaniem naszego kraju jest pomieszczenie i zna
lezienie pracy dla corocznego blisko pmilionowego dopywu nowych
m odych si. Dopyw ten bdzie rdem naszej potgi, jeeli umoliwi
uprzemysowienie kraju, wytworzenie silnej polskiej w arstw y mieszcza
stwa, pracujcego na samodzielnych i dobrze ufundowanych w arsztatach
rolnych.
Reforma rolna, ktrej waciwe wykonanie powinno by doniosym
narzdziem popraw y stosunkw spoecznych na wsi, obecnie nie spenia
tego zadania, a nawet na ziemiach wschodnich jej realizacja grozi dal
szym uszczupleniem polskiego stanu posiadania.
Zwizek Narodowcw uwaa wszelkie doktrynerstwo w sprawach
spoeczno-gospodarczych za szkodliwe. Spraw y te nie mog by zaa
twiane ani na podstawie jednostronnych interesw w arstw posiadajcych,
ani te adnej innej klasy spoecznej. Nadrzdny interes Narodu i P a
stwa winien by rwnie w tej dziedzinie, opierajcej si na samodzielnej-
pracy obywateli, rozstrzygajcy.
Wobec tego, e od czasu mierci Marszaka Jzefa Pisudskiego
wzmoga si w niepokojcy sposb dziaalno najrozm aitszych m idzy
narodwek, m afii oraz konspiracyj, Zwizek Narodowcw uwaa zdema
skowanie dziaalnoci obcych agentur za zadanie pilne, ktre musi by
konsekwentnie przeprowadzone. Ujawnienie l wolnomularskich w ysu
wa si tu na plan pierwszy.
Doniosym postulatem w dziedzinie walki z rozkadow akcj ob
cych i anarchicznych si jest rwnie stanowcze poskromienie propa
gandy moralnego i politycznego rozkadu, ktra na szerokim froncie pro
wadzona jest w prasie i w literaturze.
Zwizek Narodowcw prowadzi bdzie nadal akcj w kierunku
prostowania najelem entarniejszych poj ideowych z zakresu stosunku
jednostki do Pastw a i Narodu, jak i w kierunku usuwania przez niewol
narzuconego przeciwstawiania narodu pastwu. Rozbudzanie zaufania
we wasne siy pastwowo-narodowe uwaa Z. N. za zadanie naczelne.
Zwizek Narodowcw jednoczenie owiadcza, e odnosi si bdzie
zawsze pozytyw nie do idei konsolidacji Narodu, przeprowadzanej w myl
bezspornych zaoe, jakie wysun Marszaek migy-Rydz w mowie
z dnia 24 m aja br.

Ksiki nadesane do Redakcji:


W incenty L u t o s a w s k i , Jak ronie dobrobyt, Zarys polskiej teo
rii gospodarstwa narodowego, S. A. Krzyanowski, Krakw MCMXXXVI,
cena 2,50 z, str. XXXI -f 256.
Antoni M a l a t y s k i , Nowy ruch narodowy, W arszawa 1936,
w ydawnictw o Reduty", organu modej myli narodowej w Warszawie,
str. 160.
Jzef P i s u d s k i , Pism aMowyRozkazy, wydanie zbiorowe
prac dotychczas drukiem nieogoszonych, tom dodatkowy, Instytut Ba
dania Najnowszej Historii Polski, W arszawa MCMXXXVI, str. VII + 449
+ LXXVIII.

P R E N U M E R A T A : roczna z 5. , proczna z 2,50. Cena tego numeru z 1,


O G O S Z E N I A : caa str. z 100__ Va str. 60. , lU str. z 3 5 , Vs str. z 20__
A d r e s R e d a k c j i i A d m i n i s t r a c j i : Pozna ul. Spokojna 10. II, m. 15.

R edaktor odpow iedzialny i w y d a w c a : J a n u s z Makowski, Pozna, ul. M atejki 58


Czcionkam i Drukarni U niw ersytetu Poznaskiego pod zarzdem Jzefa W iniew icza.
SPIS TRECI:
Str.
Jerzy D r o b n i k, Im ponderabilia, ktre wa . . . . 1

Zygmunt W o j c i e c h o w s k i , Droga Niemiec do Rosji a polska


polityka b a t y c k a ............................................................................. 25
(Ryszard P i e s t r z y s k i ) , O realizacj Konstytucji . 39
Klaudiusz H r a b y k, Ideologia Przegldu Wszechpolskiego44
(18951 9 0 5 ) .................................................................. 53,145, 303, 374
Zygmunt W o j c i e c h o w s k i , N acjokratyzm czyli rzdy sejmi
kowe ....... ......................................................................................... 121
Andrzej W o j t k o w s k i , yciorysy zasuonych Polakw w XVIII
i XIX w .................................................................................................. 168
(Ryszard P i e s t r z y s k i ) , Uwagi o sytuacji wewntrznej . 217,
Jerzy D r o b n i k, O instynkcie panow ania i celu ostatecznym 226
Ryszard P i e s t r z y s k i , Kryzys polityki midzynarodowej 255
Jan S k o m o r o w s k i , Brak program u emigracyjnego . 319
R., Wielka l o a .............................................................................................. 324
Zygmunt W o j c i e c h o w s k i , Z antytezy w syntez 349
Jerzy D r o b n i k, Co to jest k o n so lid a c ja ........................................... 363
JAK BYO I JAK JEST D Z I S I A J ................................................... 71
NA POBOJOW ISKU POLSKOCI (Zmienione nazwy miejscowoci
na lsku Opolskim od 1933 do 23. III. 1936) . . . . 335
KRONIKA P O L I T Y C Z N A ................................................... 396
77,174,
Z RUCHU UMYSOWEGO:
F. Sawoj S k a d k o w s k i , Strzpy meldunkw (x) 102
W. L i p i s k i , Wielki Marszaek (j. Mak.) . . . . 105
Miasto sowiaskie u ujcia O d r y ................................................... 200
H istoryk niemiecki (H. B r a n i g) o wojsku polskim na Pomo
rzu zachodnim 1807 r ........................................................................ 202
K ultura polska na lsku w okresie wczesnopiastowskim
w wietle w y k o p a l i s k ..................................................................... 204
Polsko w protokoach w izytacyj kocielnych archidiakonatu
wrocawskiego z XVII w i e k u ................................................... 206
Jacues B a n v i l l e ............................................................................. 208
Zmiany w Historische Zeitschrift4 4 ........................................... 210
K. M. M o r a w s k i , rdo rozbioru Polski (Janusz Makowski) 326
M. S o k o l n i c k i , Czternacie lat (Janusz Makowski) 328
G O S Y .............................................................................................108, 211, 341
WALNE ZEBRANIE ZWIZKU NARODOWCW . . . . 407
KSIKI NADESANE DO REDAKCJI . . . . 216, 334, 409
DZIENNIK
POLSKI
jedyne lwowskie
p o 1 s k i e
pism o poranne
A dres redakcji i administracji
Lww, ul.Zimorowiczanr. 15

Prenum erata m iesiczn a 4 z.

Konto P. K. O. 506.250

Polecamy nastpujce wydawnictwa:


KLAUDIUSZ HRABYK:
Nowe drogi w polityce narodowej, str. 108, Lww
1934 r., cena 2, z.
KLAUDIUSZ HRABYK - MIECZYSAW PISZCZ-
KOWSKI - ZDZISAW STAHL:
Nowa Konstytucja Polska, str. 81, Lww 1935 r
cena 1,50 z.
MIECZYSAW PISZCZKOWSKI:
Przyczyny upadku Polski a chwila bieca, str. 46,
Lww 1934 r,, cena 0,50 z.
ZDZISAW STAHL:
Wstp do polityki, str. 115, Lww 1934 r., cena 1, z.
ZDZISAW STAHL:
Listy polityczne, str. 72, Lww 1934 r., cena 0,50 z.
ZDZISAW STAHL:
Polityka polska po mierci Pisudskiego, str. 121,
Lww 1936 r., cena 3, z.
Do nabycia w administracji Dziennika Polskiego",
Lww, Zimorowicza 15. Konto P. K. O. 506.250.
B I B L I O T E K A A WA N G A R D Y "
t. I. JERZY DROBNIK: P r z e s ile n ie w s p c z e s n e j p o lity k i, Pozna 1929, str.
172, cena 3, z.
t. II. R Y SZA R D PIESTRZYSKI: N ard w P a s t w ie , Pozna 1934, str. 186,
cena 3 z.
t. III. JERZY DROBNIK: W o g n iu p r z e m ia n , Pozna 1934, str. 140, cena 3, z.
t. IV. ZYGM UNT W OJCIECHOW SKI: M y li o p o li t y c e i u s tr o ju n a r o d o w y m ,
Pozna 1935, str. 160, cen a 3 , z.
t. V. R Y SZA R D PIESTRZYSKI: W now ym u s tr o ju , Pozna 1935, str. 152,
cen a 3, z.
t. VI. T A D E U SZ LEHR-SPAW ISKI: J z y k p o ls k i ja k o z w ie r c ia d o k u ltu r y
n a r o d u , Pozna 1935, str. 56, cen a 1,20 z.

W niedugim czasie uka si nastpujce tom iki B ibljoteki Awangardy**

JERZY DROBNIK: K to m a r z d z i .
ZYGM UNT W OJCIECHOW SKI: M y li o p o lit y c e i u s tr o ju n a r o d o w y m , cz 2-ga.
JA N ZDZITOWIECKI: E n r ic o C o r r a d in i i n a c jo n a liz m w o s k i.

Do nabycia w Ksigarniach
W ysyam y poczt przy w pacie na konto
Awangardy Pastw a N arodow ego P. K. O- nr. 204.453.

BIBLIOTECZKA ZWIZKU
MODYCH NARODOWCW
z. 1. ZYGM UNT W OJCIECHOW SKI,
O n o w o c z e s n y p o ls k i o b z p a s tw o w o - n a r o d o w y , Pozna 1934, str. 48,
cena 1, z. <V
z. 2. KLA U DIU SZ HRABYK,
K w e s t ia y d o w s k a , L w w 1934, str. 46, cena 1, z.
z. 3. R Y SZA R D PIESTRZYSKI,
O c o c h o d z i, Pozna 1934, str. 75, cena 1,20 z.
z. 4. JA N U SZ M AKOW SKI,
N a p r z e o m ie p o k o le , Pozna 1934, str. 58, cena 1, z.
z. 5. KLA U DIU SZ HRABYK,
S p r a w a u k r a i sk a , Pozna 1935, str. 27, cen a 50 gr.
z. 6. ZYGM UNT W OJCIECHOW SKI,
P r o g r a m p a s tw o w y , k ie r u n e k n a r o d o w y i w y c h o w a n ie m o d z ie y ,
Pozna 1935, str. 51, z 1 mapk, cen a 1, z.

Do nabycia w Ksigarniach
W ysyam y poczt przy w pacie na konto
Awangardy Pastw a N arodow ego P. K. O. nr. 204.453.

You might also like