You are on page 1of 2

Cao i nieskoczono

Uobecnianie si twarzy ekspresja nie odsania wewntrznego, zamknitego


uprzednio wiata, nie odkrywa nowego obszaru, ktry mona byoby zrozumie
i zawaszczy. Przeciwnie, wzywa mnie ponad tym, co dane i co mowa czyni nam
wsplnym. To, co dajemy, to, co bierzemy, jest tylko zjawiskiem, odkrytym i daj
cym si wzi, wegetacj, ktr mona zawiesi w posiadaniu. Dopiero ukazanie si
twarzy wprowadza mnie w stosunek z bytem. Istnienie tego bytu nieredukowalne do
zjawiskowoci rozumianej jako nierzeczywista rzeczywisto dokonuje si (seffectue)
w pilnej, nie dajcej si odroczy koniecznoci odpowiedzi, do ktrej jestem wezwany.
Odpowied rni si od reakcji, jak wywouje to, co dane, poniewa nie moe zosta
midzy nami, jak dziaania podejmowane wobec rzeczy. Wszystko, co dzieje si tu
midzy nami, dotyczy wszystkich, twarz, ktra na mnie patrzy, pojawia si w penym
blasku porzdku publicznego, nawet jeli prbuj si z niego wyrwa, szukajc cichego
porozumienia z rozmwc, dc do relacji prywatnej i potajemnej.
Mowa jako obecno twarzy nie zaprasza do cichego porozumienia z wybranym
bytem, do relacji ja ty, ktra sobie wystarcza i zapomina o caym wiecie; jej szcze
ro wzdraga si przed potajemn mioci, w ktrej szczero ginie wraz z sensem
jzyka, przeksztacajc si w miech albo w zakochane gruchanie. W oczach drugiego
czowieka patrzy na mnie trzeci jzyk jest sprawiedliwoci. Nie w tym sensie, e
najpierw pojawia si twarz, a potem ukazywany lub wyraany przez ni byt troszczy
si o sprawiedliwo. Epifania twarzy jako twarzy otwiera na czowieczestwo. Twarz
w swym ogooceniu ukazuje mi nago biedaka i obcego, ale to ubstwo i to wygnanie,
cho odwouj si do mojej wadzy, cho zwracaj si do mnie, nie oddaj mi si jak
dane przedmioty, pozostaj ekspresj twarzy. Biedak, obcy, ukazuje si jako rwny. Jego
rwno w tym istotowym ubstwie polega na odnoszeniu si do trzeciego, ktry w ten
sposb obecny jest na spotkaniu i ktremu mimo caej swej ndzy drugi czowiek ju
suy. Przycza si do mnie. Ale sprawia, e to ja przyczam si do niego, by mu suy,
i rozkazuje mi jako Mistrz i Pan. Jednak ten rozkaz moe mnie dotyczy tylko o tyle,
o ile sam jestem panem, a w konsekwencji jest rozkazem, ktry kae mi rozkazywa.
Ty pojawia si przed my. By my nie znaczy potrca si w tumie ani gromadzi si
wok wsplnego zadania. Obecno twarzy nieskoczono Innego jest ogooce
niem, obecnoci trzeciego (to znaczy caej ludzkoci, ktra na nas patrzy) i rozkazem,
ktry kae mi rozkazywa. Dlatego relacja z innym czowiekiem, (roz)mowa, nie tylko
kwestionuje moj wolno, nie tylko wzywa mnie przez Innego do odpowiedzialnoci,
nie tylko jest sowem, ktre sprawia, e wyzbywam si tego, co posiadam, a co zamyka
mnie w sobie, ktre wypowiada wiat obiektywny i wsplny ale jest take kazaniem,
upominaniem, mow profetyczn. Sowo profetyczne w sposb istotny odpowiada epi
fanii twarzy, podszywa wszelk (roz)mow, niejako wywd na tematy moralne, ale jako
nieredukowalny moment (roz)mowy zwizany istotowo z epifani twarzy i wiadczcy
o obecnoci trzeciego, caej ludzkoci w oczach, ktre na mnie patrz. Kada relacja
spoeczna jest pochodn obecnoci Innego przed To-Samym, obecnoci, ktra nie
wymaga adnego porednictwa obrazu czy znaku, ktra jest sam ekspresj twarzy.

E. Lvinas, Cao i nieskoczono, tum. M. Kowalska, wstp B. Skarga, Warszawa 1998, s. 252253

You might also like