[...] Bo widzisz powiada waciwy rozwj mioci tak wyglda powinien: Ju za
modu chodzi czowiek za adnymi ciaami i, jeli go tylko dobrze przewodnik prowa- dzi, kocha jedno z tych cia i tam podzi myli pikne; niedugo jednak spostrzega, e pikno jakiegokolwiek ciaa i pikno innych cia, to niby siostry rodzone, i e jeli ma goni za istot pikn, to musi dobrze oczy otworzy i widzie, e we wszystkich ciaach jedna i ta sama pikno tkwi. A kiedy to zobaczy, zaczyna wszystkie pikne ciaa kocha; tamten gwatowny ar ku jednemu ciau przygasa w nim zaczyna, wy- daje mu si lichy i may. A potem wicej zaczyna ceni pikno ukryt w duszach ni t, ktra w ciele mieszka; tote jeli w kim dusz zdrow znajdzie, choby nawet jej ciao nieszczeglnie kwito, wystarcza mu to, i kocha zaczyna i troszczy si, i znowu takie myli podzi, i szuka kto by te modego czowieka rozwin potrafi, z czasem musi zobaczy pikno ukryte w czynach i prawach i znowu pozna, e i ono w kadym jest jedno i to samo. Wtedy mu si pikno cia zacznie wydawa czym maym i znikomym. Od czynw przejdzie do nauk, a kiedy ca ich pikno zobaczy, kiedy na takie skarby pikna spojrzy, nie bdzie ju niewolniczo wisia u jednostkowej formy jego, nie bdzie lepo kocha piknoci jednego tylko chopaka albo czowieka jednego, albo denia; nie, on na pene morze pikna ju wypyn i kiedy si na nim rozgldnie, podzi zacznie sowa i myli wielkie i wspaniae, gnany nienasyconym deniem do prawdy; a kiedy si w tej pracy nabierze i hartu, jedyna mu si wiedza ukae, ktra naprawd mwi o tym, co pikne. Teraz mnie suchaj powiada jak tylko moesz, uwanie! Ten, kto a dotd zaszed w szkole Erosa, kolejne stopnie pikna prawdziwie oglda- jc, ten ju do koca drogi mioci dobiega. I nagle mu si cud odsania: pikno samo w sobie, ono samo w swojej istocie. Otwiera si przed nim to, do czego szy wszystkie jego trudy poprzednie; on oglda pikno wieczne, ktre nie powstaje i nie ginie, i nie rozwija si ani nie widnie, ani nie jest z jednej strony pikne, a z drugiej szpetne, ani raz tylko takie, a drugi raz odmienne, ani takie w porwnaniu z czymkolwiek, a z czym innym inne, ani te dla jednego pikne, a dla drugiego szpetne. I nie ukae mu si pikno niby twarz albo rce jakie, lub jakakolwiek czstka cielesna, ani jako sowo, ni wiedza jakakolwiek, ani jako cecha jakiego, powiedzmy, stworzenia, ni ziemi, ni nieba, ani czegokolwiek innego, tylko pikno samo w sobie niezmienne i wieczne, a wszystkie inne przedmioty pikne uczestnicz w nim jako w ten sposb, e podczas gdy same powstaj i gin, ono ani si peniejszym nie staje, ani uboszym, ani go adna w ogle zmiana nie dotyka. Wic kto od kochania chopcw zacz, jak naley, a wznoszc si cigle wyej ju to pikno oglda zaczyna, ten stan prawie u szczytu. Bo tdy bie- gnie naturalna droga mioci, czy kto sam po niej idzie, czy go kto drugi prowadzi: od takich piknych cia z pocztku cigle si czowiek ku temu piknu wznosi, jakby po szczeblach wstpowa: od jednego do dwch, a od dwch do wszystkich piknych cia, a od cia piknych do piknych postpkw, od postpkw do nauk piknych, a od nauk a do tej nauki na kocu, ktra ju nie o innym piknie mwi, ale czowiekowi daje owo pikno samo w sobie, tak e czowiek dopiero przy kocu istot pikna poznaje. Na tym szczeblu ycia Sokratesie miy mwia niewiasta z Wieszczego Grodu w obcym kraju na tym szczeblu dopiero ycie jest co warte: wtedy, gdy czowiek pikno samo w sobie oglda. [...] Czy nie uwaasz, e dopiero wtedy, gdy oglda pikno samo i ma je czym oglda, potrafi tworzy nie tylko pozory dzielnoci, bo on nie z pozorami obcuje, ale dzielno rzeczywist, bo on dotyka tego, co naprawd jest rzeczywiste. A skoro podzi dzielno rzeczywist i rozwija, kochankiem bogw si staje, i jeli komu wolno marzy o niemiertelnoci, to jemu wolno.
Platon, Uczta, 210 a212 a; tum. W. Witwicki, Warszawa 1982.