Professional Documents
Culture Documents
Klara i pmrok
Tytut oryginau: Clara y la penumbra
Warszawa 2004
Wydanie I
Dla Lazara Somozy
KOLORY PALETY
- Klara.
Nabraa powietrza, syszc gos Gertrude dobiegajcy od strony schodw.
- Klara, ju wp do drugiej. Zamykam.
Przejcie ze stanu Spokoju do wiata ywych wymagao pewnego wysiku. Poruszya
szczk, przekna lin, zamrugaa (w oczach zachowa si obraz dwch kamei jej twarzy
uformowany przez wiato i czas), wycigna ramiona i zacza uderza stopami o podog.
Jedna z ng zdrtwiaa. Pomasowaa szyj. Farba olejna nacigna skr.
- Chc z tob porozmawia dwaj panowie - dorzucia Gertrude. - S w moim
gabinecie.
Przerwaa wiczenia i spojrzaa na wacicielk galerii. Gertrude staa u szczytu
schodw. Jej twarz o zielonych oczach i karminowych ustach jak zawsze nic nie wyraaa.
Bya kobiet dojrza. Wysoka, albinoska, przypominaa olniewajcy biel Mont Blanc.
Gdyby pooya si na niegu, wida by byo jedynie par migdaowych szmaragdw i
uszminkowane usta. Lubia nosi biae tuniki. Mwia tak, jakby przesuchiwaa jeca
wojennego na torturach. Jestem Niemk, ale od kilku lat mieszkam w Madrycie - wyjania,
gdy si poznay. Sowo Madryt wymawiaa jak robot z filmw klasy B. G.S. to inicjay
mojego imienia i nazwiska. Powiedziaa wtedy, jak si nazywa, ale Klara nigdy nie miaa
pamici do nazwisk. Bardzo mi przyjemnie - rzeka Klara i w odpowiedzi otrzymaa
umiech. Bassan ceni j jako wacicielk galerii i twierdzi, e dobraa sobie starannie
klientel kolekcjonerw sztuki hiperdramatycznej. Klara nie miaa okazji tego zauway. Za
to przekonaa si, e Gertrude jest szorstka i traktuje obrazy z pogard. Moe bya bardziej
uprzejma w stosunku do malarzy. Do tego miaa mani czystoci. Nie pozwalaa korzysta z
azienki, eby naoy farb lub przebra si po pracy. Powiadaa, e miejsce farby jest na
skrze obrazw i e ona nie chce jej widzie nigdzie indziej. Pierwszego dnia wskazaa jej
may pokoik na poddaszu w gbi galerii i owiadczya, e jest on bardzo wygodny. Kadego
dnia Klara sza do tej klitki, wkadaa porowaty trykot i czepek z farb, nasycone
przygotowanymi przez Bassana farbami, po czym czekaa prawie godzin, aby utrwaliy si
na skrze. Zdejmowaa trykot i czepek i naga, poyskujca biel, schodzia na d. Przybieraa
tam pozycj i wyraz twarzy, ustalone przez malarza. Kiedy galeri zamykano, nie miaa
wyboru. Musiaa wraca do domu, ukrywajc pomalowane ciao pod dresem, a biae wosy
pod miesznym beretem. Zmywaa tylko farb z twarzy. Nie byo przyjemnie prowadzi
samochd ze skr napit pod farb olejn.
- Dwaj panowie? - Odchrzkna, eby odzyska mow. - Czego chc?
- Skd mog wiedzie. Czekaj u mnie w gabinecie.
- Czy byli na dole, aby obejrze dzieo? - Czsto nie zdawaa sobie sprawy, ile osb j
ogldao.
- Dzisiaj na pewno nie. Pytali o Klar Reyes. Nie wspominali o adnym obrazie.
Widzc, e Klara si zastanawia, Gertrude dodaa:
- Myl, e nie pjdziesz do nich w takim stanie. Moesz woy jeden ze szlafrokw,
ktre s na strychu. Tylko niczego nie dotykaj. W moim gabinecie nie chc adnych plam z
farby.
Cae jej ycie byo sztuk. Nie wiedziaa, dokd sigaj granice, jeeli w ogle
istniay.
Nauczya si pokazywa i wykorzystywa swoje ciao, kiedy bya sama, w obecnoci
innych i z innymi. Nie uwaa za wito adnej z jego czci. Znosi dotkliwy bl. Chroni
si w wiat marze, gdy sztywniay jej minie. Postrzega przestrze jako czas, a czas jako
co przestrzennego, pejza, po ktrym mona si przechadza albo przystan. Kontrolowa
swoje odczucia, wymyla je, udawa, imitowa. Przekracza kad barier, odsuwa od
siebie wszelkie zastrzeenia, pozby si balastu wyrzutw sumienia. Dzieo sztuki nie
posiadao niczego, co by do niego naleao: ciao i umys byy nakierowane na tworzenie i
bycie tworzywem, na transformacj.
To najdziwniejszy i najpikniejszy zawd wiata. Zacza go uprawia tamtego lata po
powrocie z Ibizy i nigdy tego nie poaowaa.
W domu Talii dowiedziaa si, e Eliseo Sandoval, autor Nad basenem, mieszka i
pracuje w Madrycie, razem z kolegami, w domku niedaleko Torrejn. Kilka tygodni pniej
pojawia si tam, sama i zdenerwowana. Na wstpie usyszaa, e nie jest wcale pierwsz,
ktra si odwaya na ten krok, i e sztuka HD jest popularniejsza w Hiszpanii, ni mylaa.
Domek by peen malarzy i modziutkich aspirantek do roli dzie sztuki. Eliseo, mody artysta
z Wenezueli, o twarzy boksera, z fascynujcym doeczkiem w brodzie, udziela
podstawowych lekcji nieletnim modelkom, za umiarkowan cen, aczkolwiek potajemnie i
bez wiary w moliwo sprzeday, poniewa sztuka HD na modocianych nie zostaa jeszcze
zalegalizowana. Klara signa do swoich skromnych oszczdnoci i zacza przychodzi na
lekcje co weekend. Nauczya si, midzy innymi, pokazywa nago wewntrz i na zewntrz
domu, samotnie lub w obecnoci innych. I pozostawa cae godziny z ciaem pokrytym farb.
Do tego doszy podstawy hiperdramatu: gry, prby, formy ekspresji. Jej brat dowiedzia si o
tych wizytach i rozpoczy si sceny i zakazy. Klara odkrya, e po mierci ojca Jos Manuel
zamierza by jej nowym cerberem. Ale nie pozwolia mu na to. Zagrozia odejciem z domu,
a kiedy sytuacja staa si nie do zniesienia, odesza. W wieku szesnastu lat podja prac w
The Circle, midzynarodowym towarzystwie zrzeszajcym marginalnych artystw, ktrzy
przygotowywali mody materia dla wielkich malarzy. Tutaj wytatuowaa sobie ciao,
ufarbowaa wosy na czerwono, przekua i ozdobia kolczykami nos, uszy, sutki i ppek oraz
wzia udzia w groteskowych inscenizacjach ciennych. Zarobia tyle, e moga rozpocz
studia u Wedekinda, Cuineta i Ferruciolego. Majc osiemnacie lat, zamieszkaa z Gabim
Ponce, pocztkujcym malarzem, ktrego poznaa w Barcelonie, sw pierwsz mioci,
swym pierwszym artyst. Gdy skoczya dwadziecia lat, Alex Bassan, Xavier Gonfrell i
Gutirrez Reguero zaczli do niej dzwoni z propozycjami tworzenia z ni oryginalnych
dzie. Potem przyszed czas na najwikszych: Georges Chalboux zmieni jej ciao w
chochlika, Gilberto Brentano przeksztaci j w klacz, a Vicky wydobya z jej twarzy wyraz,
jakiego nigdy by si u siebie nie spodziewaa.
Jednak rka adnego geniusza jeszcze na niej nie spocza.
Ale co si stanie, co stanie si, jeeli nikt si nie odezwie, co si stanie, jeeli bd j
napina w sposb wykraczajcy poza rozsdne granice, jeeli bd starali si doprowadzi do
skrajnej sytuacji, co si stanie, jeeli...
Noc przybraa odcie gbokiego granatu. Orzewiajca wczeniej bryza przenikaa j
teraz chodem a do szpiku koci.
Policzya do stu, potem znw do stu i ponownie do stu. Wreszcie przestaa liczy. Nie
odwaya si odoy suchawki, bo im wicej upywao czasu, tym w a n i e j s z e (i
trudniejsze) wydawao si jej to, co jeszcze j czekao. Najwaniejsze i najtrudniejsze,
najtwardsze i najbardziej ryzykowne.
Wczuwaa si w cisz, usypiajce wiato, krlestwo kotw. Wstajcy nad miastem
wit nasuwa jej na myl niezauwaalny ruch wskazwek zegara.
Zadawaa sobie pytanie, co zrobi, jeeli si do niej nie odezw. Kiedy, w ktrym
momencie trzeba bdzie doj do wniosku, e czas zakoczy t gr. Kto podda si pierwszy
w niezomnym, opartym na niesprawiedliwych zasadach deniu do celu.
Wtedy usyszaa w suchawce gos kobiety. Ucho, do ktrego od tak dugiego czasu
nie docieray adne dwiki, a j zabolao, tak jak oko lepca, ktry nagle odzyskuje wzrok.
Gos by przenikliwy, a przekaz zwizy. Kobieta wymienia miejsce: plac Desiderio Gaosa,
bez numeru. Nazwisko: Friedman. Godzina: punkt dziewita jutro rano. I odoya suchawk.
Przez chwil miaa ochot dalej trwa w tej samej pozycji, ze suchawk przy uchu.
Po czym, z grymasem na twarzy, powrcia do niewygd ycia.
Nasta wit. By czwartek dwudziesty drugi czerwca 2006 roku.
wit pokrywa bkitem sufit barwy indygo. Klara zamrugaa oczami, a obrazy ze snu,
z ktrego si budzia, powoli rozpyny si na cianach. Wszystko wok byo normalne, ale
wewntrz niej wci jeszcze panowa zamt owego wspomnienia minionego dziecistwa,
tamten niepotrzebny przestrach na strychu starego domu w Alberca, na rok przed mierci
ojca.
Zadzwoni budzik: wp do smej. Przypomniaa sobie o spotkaniu na placu Desiderio
Gaos z tajemniczym panem Friedmanem i zerwaa si na rwne nogi.
Bycie zawodowym ptnem nauczyo j, midzy innymi, traktowa sny jako
niezwyke instrukcje pochodzce od anonimowego wewntrznego artysty. Zapytaa sam
siebie, dlaczego jej podwiadomo odzyskaa tamt star figur jej ycia i pooya j
ponownie na szachownicy.
Moe oznaczao to, e drzwi strychu otwarto ponownie.
I e kto zaprosi j do wejcia i przyjrzenia si straszliwemu.
OCZY PAULA Benoit nie byy fioletowe, ale w wietle pokoju na takie wyglday.
Lothar Bosch popatrzy w te oczy i stwierdzi, zreszt nie po raz pierwszy, e musi by
ostrony. Przy Paulu Benoit naleao mie si na bacznoci.
- Czy wiesz, Lothar, na czym polega problem? Na tym, e dzisiaj wszystko, co cenne,
jest przemijajce. Niegdy solidno i trwao byy wartociami samymi w sobie: sarkofag,
posg, witynia, obraz. Obecnie jednak wszystko, co cenne, zuywa si, niszczeje,
wyczerpuje, obojtne czy s to bogactwa naturalne, narkotyki, chronione gatunki zwierzt,
czy sztuka. Przeszlimy przez wczeniejsz faz, kiedy produkty, ktrych brakowao, miay
wiksz warto, wanie d l a t e g o , e byo ich mao. Taka bya logika. Ale jakie s tego
skutki? Takie, e dzisiaj, eby co byo w i c e j warte, m u s i tego by mao. Odwrcilimy
zwizek przyczynowo-skutkowy. Dzisiaj rozumujemy w nastpujcy sposb: Nic, co dobre,
nie wystpuje w nadmiarze. Postarajmy si wic, aby zych rzeczy nie byo za wiele, a stan
si one dobre.
Zamilk i wycign rk, nawet nie patrzc w tym kierunku. Stoliczek przygotowa
si, e otrzyma porcelanow filiank, ale ruch rki Paula Benoit go zaskoczy. Nastpio
totalne zderzenie, drobne palce szefa Konserwacji potrciy filiank i troch pynu wylao si
na spodeczek. Szybko i sprawnie Stoliczek zmieni talerzyk, wytar filiank jedn z
papierowych serwetek, ktre leay na maej lakierowanej tacy, przymocowanej do paska. Na
biaej etykietce, zwisajcej z prawego nadgarstka, widnia napis: Maggie. Bosch nie zna
Maggie, ale oczywicie istniao wiele ozdobnych sprztw, ktrych nie zna. Chocia
Stoliczek klcza, mona byo stwierdzi, e Maggie odznacza si wysokim wzrostem, moga
mie ze dwa metry. Niewykluczone, e wanie z powodu tej dysproporcji nie zostaa
dzieem sztuki - przyszo mu na myl.
- Dzisiaj kupowanie i sprzedawanie obrazw na ptnie przestao by dobrym
interesem - cign Benoit - wanie dlatego, e nie do szybko si niszcz. Wiesz, co byo
kluczem do sukcesu sztuki hiperdramatycznej? Jej ulotno. Pacimy wicej i chtniej za co,
co trwa tyle, ile modo, a nie za co, co przetrwa sto albo dwiecie lat. Dlaczego? Z tego
samego powodu, dla ktrego w dniach wyprzeday wydajemy wicej pienidzy ni
normalnie. To syndrom: Szybko, bo zaraz tego zabraknie!. Dlatego nastoletnie dziea sztuki
s tak cenne. Operacja przeprowadzona doskonale za drugim podejciem - pomyla Bosch.
Stoliczek ledzi wzrokiem kady gest Benoit, a on wspdziaa, starajc si ostronie wyj
filiank z jej rk. - Sprbuj troch tego napoju, Lothar. Ma zapach herbaty, smakuje jak ona,
ale to nie jest herbata. Rzecz w tym, e jeli co pachnie herbat, ma jej smak, to dla mnie
j e s t to herbata. A przy tym nie rozdrania mnie i agodzi moje ble wrzodowe.
Bosch wzi do rki delikatn imitacj porcelany, ktr poda mu Stoliczek, i przyjrza
si pynowi. W tym zowieszczym fioletowym wietle trudno byo dokadnie okreli, jaki ma
kolor. Uzna, e chyba fioletowy. Podnis filiank do nosa. Napj rzeczywicie mia zapach
herbaty. Skosztowa go. Smakowa obrzydliwie. Karmel wymieszany z syropem na kaszel.
Powstrzyma grymas ust i z ulg stwierdzi, e Benoit na niego nie patrzy. Chwaa Bogu.
Udawa, e pije.
Pokj, w ktrym siedzieli, znajdowa si w Museumsquartier. By to duy prostokt,
dwikoszczelny, owietlony lampami o rnych odcieniach fioletu: na suficie rozbyskiwaa
agodna purpura, na pododze ciemnoniebieski, a na cianach kwadraciki w kolorze lawendy,
tak e postacie zdaway si pywa w wypenionym burgundem akwarium. Poza Stoliczkiem
nie byo adnych innych ozdb. W gbi miecio si co w rodzaju studia telewizyjnego:
dziesi monitorw telewizji wewntrznej zainstalowano na panelach przytwierdzonych do
ciany. W zgaszonych ekranach odbijay si byski fioletowego wiata. Przed monitorami
siedzieli Willy de Baas i dwaj jego asystenci gotowi do rozpoczcia wieczornej sesji Pomocy
Psychologicznej. Pomoc leaa w gestii Konserwacji i dlatego podlegaa bezporednio
Paulowi Benoit. Byo oczywiste, e de Baas denerwowa si nieco, wiedzc, e za plecami ma
szefa.
Z nabon min Benoit odstawi filiank na spodek, obliza wargi i spojrza na
Boscha. wiata padajce ze ciany zabarwiay na czerwono jego renice; ysina przybraa
kolor kardynalskiej purpury, a spodnie iskrzyy si na fioletowo.
- Lotharze, wypadki takie jak ten z Defloracj s le odbierane ze wzgldu na
ogromn warto nastoletnich obrazw. Mimo wszystko udao nam si zablokowa t
wiadomo w Amsterdamie. Wie o tym tylko gra. Stein odmwi komentarza, a Hoffmann z
trudem w to uwierzy. Mistrza oczywicie nikt nie powiadomi. Rembrandt zostanie
wystawiony pitnastego lipca, a niektre obrazy znajduj si jeszcze w fazie napinania lub
gruntowania. Mistrza nikt teraz nie ruszy. Mwi si jednak, e polec gowy. Ani twoja, ani
gowa April, ale...
- Nikt tu nie zawini, Paul - powiedzia Bosch. - Po prostu nas wykiwali. Czy to by
Oscar Daz, czy kto inny, pewne jest, e jego plan by dobry i e nas wykiwa. To wszystko.
- Problem jest taki - ucili Benoit, podajc Stoliczkowi filiank, by j napeni - e
to my powinnimy go schwyta. Musimy go dokadnie przesucha, bo policja nie wycinie z
niego wszystkich informacji. Rozumiesz?
- Doskonale rozumiem. Wanie to robimy. Przeszukalimy jego mieszkanie w
Nowym Jorku i jego pokj w hotelu, tu, w Wiedniu, ale niczego szczeglnego nie
znalelimy. Wiemy, e pasjonuje si fotografowaniem i wiejskim yciem i e mieszka sam.
Prbowalimy odnale jego siostr i matk w Meksyku, lecz nie sdz, by one powiedziay
nam co interesujcego.
- Wydaje mi si, e ma narzeczon w Nowym Jorku...
- Przyjacik. Briseid Canchares, Kolumbijk, historyka sztuki. Policja tego nie wie,
wolelimy jej o tym nie informowa i szuka na wasn rk. Miesic temu Briseida spotkaa
si z Oscarem w Amsterdamie. Kilku kolegw Oscara widziao ich razem. Ona bya
stypendystk uniwersytetu w Lejdzie, pisaa prac na temat malarzy klasycznych i od
pocztku roku mieszkaa czasowo w tym miecie, ale ona te znika...
- Zbieg okolicznoci wart odnotowania.
- Wanie. Thea rozmawiaa wczoraj ze swymi przyjacimi w Lejdzie. Wydaje si, e
Briseida wyjechaa do Parya z innym znajomym. Wysalimy tam The, eby to sprawdzi.
W kadej chwili moemy otrzyma od niej wiadomo. - Bosch zastanawia si, czy Benoit
si nie obrazi, widzc, e przesta pi t mikstur. Przykry filiank lew doni.
- Trzeba si z ni spotka i zmusi do mwienia, Lotharze. Stosujc wszelkie rodki.
Zdajesz sobie spraw z sytuacji, prawda?
- Tak, Paul.
- Defloracja miaa i na aukcj w Sothebys. Wiadomo o licytacji byaby sensacj
nawet dla kanaw sportowych. Tytuy takie jak Naga nieletnia na aukcji, Najdrosza
nastolatka w historii... Krtko mwic, te wszystkie bzdury z pierwszych stron gazet... Cho
w tym przypadku byyby one prawdziwe. Defloracja bya najcenniejszym obrazem z serii
Kwiaty i do tej pory nie ma zastpstwa. Zgaszane oferty znacznie przewyszay ceny, jakie
swego czasu uzyskalimy za Purpur, Nagietka i Tulipana. W gruncie rzeczy licytacja ju si
zacza. Wiesz, e lubimy prowadzi gr na dwie rce.
Bosch przytakn, udajc jednoczenie, e pociga yk herbaty. W rzeczywistoci
zwily tylko wargi.
- Zdziwiby si, gdybym ci powiedzia, ile niektrzy s gotowi zapaci za
miesiczne wynajcie tego dziea - kontynuowa Benoit. - Z drugiej strony za wiedziaem,
jak przycisn najbardziej zainteresowanych. Ostatnio Defloracja bya smutna. Willy
przypuszcza, e moe to by pocztek depresji, i wtedy przyszo mi do gowy, jak mona
wykorzysta t okoliczno z poytkiem dla nas. - Oczy Benoit rozbysy dum. -
Rozpucilibymy plotk, e pokrycie kosztw ewentualnej psychoterapii podniesie cen
wynajcia dziea. Do tego nie moglimy zapomina, e obraz ma czternacie lat i musi
wychodzi z domu, podrowa, bawi si, kupowa sobie rne rzeczy... Krtko mwic,
jego przyszy nabywca musiaby mu to wszystko zapewni, bo inaczej zapaciby trzy razy
wicej za jego restauracj. Stein mi powiedzia, e to bya mistrzowska zagrywka. - Zamilk
na chwil, cign wargi, przymkn oczy w charakterystyczny sposb.
Bosch wiedzia, e jest to samochwalcze bredzenie. Uwielbia rozprawia o swoich
sukcesach - pomyla.
- W cigu dwch lat za samo tylko wynajmowanie obrazu zwrciyby si nam koszty.
Wtedy wynegocjowalibymy kwesti zastpstwa, gdyby Mistrz wyrazi zgod. Ptno nie
byoby ju takie mode i wycofalibymy je, a na jego miejsce pojawioby si drugie. Koszt
wynajcia byby oczywicie nieco niszy, ale mona by wykorzysta trudnoci ze
znalezieniem zastpstwa, aby niele zarobi. Defloracja przeszaby do historii jako jeden z
najdroszych obrazw na wiecie. A teraz...
Monitory telewizyjne zaszumiay i rozjarzyy si szarym wiatem. Rozpoczynaa si
sesja Pomocy. De Baas i jego asystenci byli ju gotowi do wysuchania skarg obrazw i
trapicych je problemw. Benoit zdawa si tego nie zauwaa: zaciska na nowo wargi, lecz
wyraz triumfu znikn ju z jego twarzy.
- A teraz wszystko si popieprzyo - podsumowa.
Jeden z asystentw de Baasa odwrci si, wzywajc gestem Stoliczek. Na nic by si
zdao przywoywanie go nawet krzykiem, bo Stoliczek mia w uszach zatyczki. S one
konieczne, kiedy w obecnoci sprztu pragnie si prowadzi prywatn rozmow. Stoliczek
wsta, balansujc, by zachowa rwnowag, przespacerowa boso po fioletowej pododze z
dzbankiem do herbaty i filiankami, stan obok de Baasa i zacz nalewa herbat. Bosch
zastanawia si, kim jest ta Maggie, z jakiego odlegego zaktka wiata przybya i jakie
przyniosa ze sob marzenia; co robia w tym pokoju, zupenie naga, z ogolon gow,
zatyczkami w uszach, skr pomalowan na kolor malwy, z czarnymi arabeskami, z tack
przytwierdzon metalowym piercieniem do paska. Nie mg otrzyma odpowiedzi na te
pytania, bo sprzty nigdy z nikim nie rozmawiaj i nigdy nikt ich o nic nie pyta.
- Chciabym wiedzie, Lothar, czy moe mie sens hipoteza na temat... jakiego
montau? - Napisa palcem w powietrzu to sowo. - Rozumiesz, co mam na myli?
- Chodzi ci o...
- e wszystko jest... Dreszcz mnie przenika na sam myl... e wszystko mogoby by
teatrem.
- Teatrem - powtrzy Bosch.
W tej samej chwili pojawia si na monitorach twarz Hiacynta ctkowanego,
pierwszego kwiatu, ktry poprosi o spotkanie z Pomoc. Wzi on wanie prysznic, by zmy
z siebie farb. Jego gadka czaszka, zagruntowana skra, twarz bez brwi i rzs odcinay si od
czarnego ta. Oczy byy bezbarwne jak okrge szkieka. Wida byo sznureczek z zawieszon
na szyi metk.
- Buona sera, Pietro - powiedzia de Baas kordialnym tonem do mikrofonu. - W czym
moemy ci pomc?
- Cze, panie de Baas. - Gos woskiego ptna popyn z gonikw. - Chodzi o to,
co zawsze. Dioksacyna powoduje u mnie swdzenie. Nie rozumiem, dlaczego pan Hoffmann
upiera si przy uywaniu jej do malowania moich ramion...
Benoit tylko przez sekund przysuchiwa si rozmowie de Baasa z obrazem. Powrci
do przerwanego wtku.
- Tak, teatrem. Zaraz to wyjani. Przyjmijmy, e Oscar Daz jest psychopat. Wiele
razy pilnowa obrazu, rozkoszujc si myl, w jaki sposb bdzie go niszczy. Doskonale
wszystko zaplanowa. Postanawia uderzy w rod wieczorem. Prowadzi furgonetk, ale
zamiast skierowa si do hotelu, jedzie do lasu. Ma ju wszystko przygotowane. Zmusza
obraz do przeczytania absurdalnego tekstu, nagrywa jego gos, potem wiartuje ciao na
kawaki i odprawia swoje rytuay, jakiekolwiek by one byy. Takie jest zaoenie, tak?
- Z grubsza takie.
- No wic wyobra sobie teraz, e Daz nie jest bardziej szalony od ciebie i ode mnie i
e nagrania i to cae sadystyczne przedstawienie jest teatrem, ktry ma nas sprowadzi na
faszywy trop i wmwi nam, e mamy do czynienia z seryjnym zabjc, podczas gdy w
rzeczywistoci to konkurencja zapacia mu, eby zniszczy obraz tu przed licytacj. -
Zamilk na moment i unis w gr jedn brew. - Ty, Lotharze, bye policjantem. Jak ci si
podoba taka koncepcja?
mieszna - pomyla Bosch. Na szczcie nie musia zakrywa sobie mzgu lew
rk (tak jak uczyni to z filiank), aby nie dopuci, by Benoit przejrza jego myli.
- Trudno mi si z tym zgodzi - powiedzia.
- Dlaczego?
- Po prostu nie mog uwierzy, Paul, e kto mg zrobi co podobnego dziewczynce
takiej jak Annek, tylko po to, by spieprzy nam sprzeda obrazu za miliony dolarw. Ty masz
wicej dowiadczenia w tej dziedzinie, ale... Pomyl tylko: gdyby chcieli zniszczy obraz, to
mogliby zrobi to szybciej, na tysic innych sposobw... Nawet gdyby chcieli upozorowa,
jak mwisz, akt sadyzmu, s na to inne metody... To bya, na Boga, czternastoletnia
dziewczynka. Powiartowali j czym w rodzaju piy elektrycznej... kiedy jeszcze ya...
- To nie bya czternastoletnia dziewczynka, Lotharze - ucili Benoit. - To by obraz o
cenie w y w o a w c z e j ponad pidziesiciu milionw dolarw.
- Zgoda, ale...
- Albo spojrzysz na to w ten sposb, albo cakowicie si w tym pogubisz.
Bosch posusznie przytakn. Przez chwil sycha byo tylko dialog de Baasa i
Hiacynta ctkowanego.
- Dioksacyna pomaga uzyska wiksz gbi niebieskawego fioletu, Pietro.
- Zawsze mi to pan powtarza, panie de Baas. Ale to nie pana swdzi skra na
ramionach.
- Pietro, bardzo prosz, nie gniewaj si. Staramy ci si pomc. I na pewno nam si
uda. Porozmawiamy z panem Hoffmannem. Jeli nam powie, e dioksacyna jest niezbdna,
postaramy si w jaki sposb znieczuli ci ramiona... Tylko ramiona... Co o tym mylisz? To
mona zrobi...
- Pidziesit milionw dolarw to duo pienidzy - powiedzia Benoit.
Nagle znik gdzie udawany spokj Boscha. Przesta potakiwa gow i utkwi wzrok
w swoim rozmwcy.
- Tak, to duo pienidzy. Ale poka mi palcem osob zdoln zrobi co takiego
czternastoletniej dziewczynce po to, by prbowa zepsu nam milionow licytacj. Poka mi
takiego czowieka i powiedz: To on. I pozwl mi spojrze mu w oczy, bym mg
stwierdzi, e nie ma w nich niczego oprcz pienidzy, dzie sztuki i licytacji. Tylko wtedy
przyznam ci racj.
Brzk porcelany. Jeden z asystentw de Baasa stawia puste ju filianki na klczcym
Stoliczku.
- Oczywicie ten, kto zniszczy obraz, nie by witym Franciszkiem z Asyu, jeli to
wanie chcesz powiedzie...
- To by kurewski sadysta. - Policzki Boscha nabray koloru, ktry w owietleniu
pokoju wyglda na fiolet. - Mam ochot go dopa, wierz mi.
Zapado milczenie. Wciekanie si na Paula na nic ci si nie zda - powiedzia sobie
Bosch. - Uspokj si wreszcie. Zacz patrze w kierunku monitorw, by si rozluni.
Obraz potakiwa, suchajc rad de Baasa. Bosch przypomnia sobie, e Hiacynt ctkowany
wystpowa z lew nog uniesion do gry, ponad rami, i z gow zoon na stopie. Nie
mg sobie wyobrazi, eby on sam by w stanie wytrwa w tej pozycji choby przez uamek
sekundy, a Hiacynt wytrzymywa to przez sze godzin dziennie.
Zda sobie spraw z tego, e Benoit rwnie patrzy na ekrany.
- Boe, ile nas kosztuje konserwacja tych dzie. Czasem sam marz, by je zniszczy.
To zdanie w ustach szefa Konserwacji zdumiao Lothara Boscha. Benoit zwyk si
posugiwa jzykiem dosadnym, kiedy nie byo obrazw lub ozdobnych sprztw, mogcych
go usysze (Stoliczek mia zatyczki w uszach), ale zdawa si nie mie sabych punktw. A
przynajmniej nie ujawnia ich publicznie. Prezentowa faszywy wizerunek naiwnego
emeryta, wzbudzajcego zaufanie. Jego cakowicie ysa i okrga czaszka wygldaa jak
pieczka przeciwstresowa; patrzye na ni i wydawao ci si, e mgby j troch pociska,
eby si odpry. W rzeczywistoci to on ciska twoj gow, cho nie zdawae sobie z
tego sprawy. Bosch wiedzia, e Benoit pracowa jako psycholog kliniczny w eleganckiej
dzielnicy Parya, zanim zatrudni si w Fundacji, a jego dawny zawd pomaga mu bardzo w
kontaktach z obrazami. Bardzo spektakularny sukces terapeutyczny przyczyni si do szybkiej
decyzji o zmianie pracy. Moda Francuzka, Valerie Roseau, na ktrej van Tysch namalowa
arcydzieo z pierwszego okresu, Piramid, odmwia pewnego dnia wystawienia si w
Stedelijk. Doprowadzio to do powanego kryzysu, gdy w gr wchodzio kilka milionw
dolarw. Valerie bya od wielu lat leczona przez psychologw z powodu nerwicy. Specjalici
wiedzieli, e w tym tkwia przyczyna jej odmowy wystawiania si, i usiowali j wyleczy.
Benoit obra inn strategi: zamiast prbowa wyleczy Valerie z nerwicy, przekona j, by
dalej wystawiaa si w muzeum. Wwczas Stein szybko zaproponowa mu stanowisko szefa
Konserwacji.
Obrazy, zwaszcza modsze, uwielbiay rozmowy z Paulem Benoit. Opowiaday o
swoich lkach temu ysemu dziadkowi mwicemu z francuskim akcentem, po czym
dochodziy do wniosku, e nadal bd pozostawa w penej dyspozycji. Byo to naturalnie
genialne posunicie. W rzeczywistoci Benoit by osobnikiem niebezpiecznym, na swj
sposb nawet bardziej ni panna Wood. Bosch uwaa go za najbardziej niebezpiecznego ze
wszystkich.
Pominwszy, oczywicie, Steina i Mistrza.
- S bogaci i modzi - rzuci Benoit z pogard, patrzc na ekrany. - Czego jeszcze
chc? Trudno mi ich zrozumie. Maj stroje, klejnoty, ludzkie sprzty i zabawki, samochody,
narkotyki, kochankw... Wystarczy, e wspomn o jakim miejscu na wiecie, w ktrym
chcieliby zamieszka, a zaraz im tam kupujemy paac. Czego jeszcze chc?
- Moe innego sposobu ycia. Obrazy te s istotami ludzkimi.
Benoit zmarszczy czoo na kilka sekund; Bosch w tym czasie umiecha si
zrezygnowany, cho nieufny.
- Bardzo prosz, Lothar, nie mw mi takich rzeczy, gdy ja pij ten surogat herbaty.
Mj wrzd ostatnio bardziej mi dokucza. To, co da im van Tysch, jest warte o wiele wicej
ni one same i ich ndzne ycie. Da im niemiertelno. Czy one nie zdaj sobie z tego
sprawy? S to dziea niewiarygodnie pikne, aden malarz nie stworzy przedtem czego
rwnie piknego. Ale to im nie wystarcza: skar si na ble krzya, swdzenie dupy i
depresj. Bardzo ci prosz, Lothar, bardzo prosz.
- Chciaem tylko powiedzie...
- Nie, Lothar, przesta pieprzy. - Benoit machn rk, tak jakby odpycha od siebie
obrzydliwe jedzenie. - Pikno wymaga pewnych ofiar. Nie wiesz, ile nas kosztuje utrzymanie
tych delikatnych kwiatuszkw. Nie wkurwiaj mnie. Zostawmy ten temat.
Gniewnym gestem podnis do gry filiank. Stoliczek podbieg spiesznie, wygi
plecy w uk, potem wysun do przodu brzuch i podstawi tac pod filiank. Musia ugi
kolana, prawie usiad na pitach, bo Benoit ledwo unis rami. Wydepilowane i pomalowane
na rowo ono Stoliczka znalazo si na wysokoci oczu Boscha.
- Czy chcesz si jeszcze napi, Lothar? - zapyta Benoit, wskazujc gestem
Stoliczkowi, e ma mu nala tylko p filianki.
- Nie, nie, bardzo dzikuj. - Bosch skorzysta z okazji, by odstawi prawie pen
filiank na Stoliczek.
- Smakowao ci?
- Wyborne.
- Prawda, e tak? Zamawiam to osobicie w pewnej firmie w Paryu. Maj surogaty
prawie wszystkiego, co tylko moesz sobie wyobrazi, nawet surogaty surogatw.
Zapada cisza. Na ekranach pojawia si Magiczna purpura.
- Dugo pozostaniesz w Wiedniu, Paul? - zapyta po chwili Bosch.
Pytanie zaskoczyo Benoit w momencie, gdy przeyka apczywie napj. Pokrci
gow.
- Tak dugo, jak bdzie to konieczne. Chc si upewni, e informacje zostan
maksymalnie utajnione. Ale to wydaje si oczywicie do trudne. Nie wchodzc w dalsze
szczegy, powiem tylko, e wczoraj odbyem rozmow telefoniczn z pewnym wanym
urzdnikiem austriackiego ministerstwa spraw wewntrznych. Ci ludzie mnie wkurzaj.
Naciska na mnie, by spraw poda do publicznej wiadomoci. Mj Boe, co si dzieje w tym
kraju, ktrym w ubiegym wieku rzdzia partia neonazistowska? Traktuj wszystkie sprawy
tak, jakby byy z przezroczystego szka, badaj wszystko przez lup... Myl wycznie o tym,
eby oni sami byli kryci... Ten facet posun si do tego, e oskary mnie o naraanie na
niebezpieczestwo mieszkacw Wiednia! Powiedziaem mu: O ile mi wiadomo,
niebezpieczestwo grozi, jak dotychczas, tylko naszym obrazom. Kretyn! - Po czym doda: -
Oczywicie tego ostatniego sowa nie powiedziaem.
Bosch parskn bezgonym miechem; wiadczyy o tym tylko jego potwarte usta.
- Paul, tobie przydayby si doylne zastrzyki surogatu herbaty.
- Nie lubi Austriakw. S za bardzo pokrceni. Ten oszust Zygmunt Freud by
Austriakiem. Przysigam ci, e...
Od drzwi dobieg jaki haas i do pokoju wpada jak burza chuda panna Wood.
- Czy dzwoni do ciebie policjant, z ktrym wczoraj rozmawialimy? - zwrcia si
bezceremonialnie do Boscha.
- Felix Braun? Nie. Dlaczego?
- Zostawiam wiadomo na jego sekretarce, dajc, by natychmiast do nas
zadzwoni. Jego ludzie znaleli dzi o wicie furgonetk, ale nic nam nie powiedzieli.
Dowiedziaam si o tym dziki naszym wtyczkom. Ach, cze Paul. Dobrze, e jeste.
Omwimy to razem.
- Znaleli furgonetk? - zapyta Benoit. - A Diaza?
- Ani ladu.
Obaj mczyni przyjli wiadomo z zaniepokojeniem. Przez chwil sycha byo
jedynie dialog, jaki de Baas prowadzi z Magiczn purpur. Jeden z asystentw przysun
krzeso. Szczupa panna Wood usiada. Skrzyowaa nogi, pokazujc spodnie do jazdy konnej
i skrzane buty ze spiczastymi czubkami. Jej cienka szyja wystawaa na szeroko trzech
doni ponad ramionami ozdobionymi purpurow apaszk, z ktr harmonizowa czerwony
identyfikator wpity w klap akietu. Przypominaa adnego chopca, zniewieciaego
maminsynka, ktrego po raz trzeci lub czwarty wyrzucono z uniwersytetu. Byo w niej co, co
wywoywao niepokj; nie chodzio przy tym o poz, jak przyjmowaa na krzele, ani o
zacinite wargi, ani o sposb, w jaki patrzya na ludzi (cho Boschowi bardziej podobaa si
z profilu ni wtedy, kiedy patrzya mu prosto w oczy), czy te o jej wyzywajcy strj.
Wszystkie elementy, z ktrych skadaa si panna Wood - kady z osobna - byy atrakcyjne,
natomiast razem staway si nieprzyjemne.
- Chcesz troch surogatu herbaty? - zaproponowa Benoit, wskazujc na Stoliczek.
- Nie, dzikuj, Paul. Wypij sam, bdzie ci potrzebna. Bo za chwil usyszysz co
zaskakujcego.
Bosch i Benoit spojrzeli na ni.
- Furgonetka znajdowaa si czterdzieci kilometrw od miejsca, gdzie znaleziono
ciao, ukryta midzy drzewami. Lokalizator by wyczony, tak jak przypuszczalimy. W
tylnej czci samochodu leaa zakrwawiona plastikowa pachta. By moe sprawca uy jej
do zawinicia obrazu, ju po powiartowaniu go, i do cignicia go po trawie, eby nie
poplami si krwi. Na ciece byy te lady innych opon, na pierwszy rzut oka jeepa. Nie
ulega wtpliwoci, e czeka tam na niego drugi samochd. Pan Spryciarz bardzo dobrze to
wszystko zaplanowa.
- Boli mnie, panie de Baas. Powiedzmy sobie, e mnie boli. Mog to znie, ale mnie
boli.
By to gos Orchidei urojonej. Staa w sali gimnastycznej dla obrazw w
Museumsquartier, w klasycznej pozycji napinania: pochylona w d, z rkami na ydkach i
gow midzy kolanami. Aby sfilmowa jej twarz, umieszczono kamer z tyu, prawie na
pododze. Oczywicie twarz Orchidei bya na ekranie odwrcona.
- Ale czy ci boli tylko wtedy, kiedy pozostajesz w tej pozycji, Shirley? - spyta de
Baas.
Benoit nie patrzy na monitory, lecz na pann Wood. Wygldao na to, e nagle si
zirytowa.
- April, gdzie mg si podzia Daz, na mio bosk? Ten facet jest zwykym
ochroniarzem. Nie mg wymyli planu takiego kalibru. Gdzie jest Oscar Daz?
- Zakr globusem i wyceluj palcem, Paul. Moe trafisz.
- Ostatnio nie lubi artw, uprzedzam ci.
- To nie s arty. Od zniszczenia obrazu do chwili rozpoczcia przez nas poszukiwa
upyno kilka godzin. Jeli zaoymy, e sprawca dysponowa drugim samochodem i mia
faszywe dokumenty, to moe on si znajdowa w jakimkolwiek punkcie globu.
- Oj, w tej chwili bl jest... och...
- Nie walcz z nim, Shirley, nie prbuj go pokona, bo nie bdziemy wiedzie, jak
bardzo ci boli... Widz twoje wysiki... Odpu sobie. Daj wyraz blowi, ktry czujesz...
- Musimy odnale t Kolumbijk - wycedzi Benoit przez zacinite zby.
- To bdzie chyba najatwiejsze - powiedziaa panna Wood. - Thea wanie dzwonia
do mnie z Parya. Nasza droga Briseida Canchares jest u Rogera Levina, najstarszego syna
Gastona.
- Tego marszanda? - Benoit przesun doni po twarzy. - To wszystko coraz bardziej
si komplikuje.
- Musz to wy-wy-trzy-ma, pa-pa-nie de Ba-a-a-aas. Je-je-stem obrazem, pa-pa-a-a-
nie de Ba-a-a-aaaaaas...
- Nie, nie, Shirley. To bd. Nie moesz walczy z blem. Chc, eby daa mu
wyraz... Dalej, Shirley, nie opieraj si ju, krzycz, jeli trzeba...
- Roger i dziewczyna id dzi wieczorem na jedn z tych imprez, jakie organizuj
Roquentinowie, by przycign klientw i sprzedawa nielegalne obrazy. Ale po powrocie do
domu spotka ich niespodzianka. - Panna Wood spojrzaa na zegarek. - Thea lada chwila do
mnie zadzwoni.
- Krzycz, Shirley, z caej siy. Chc wiedzie, jak bardzo boli ci krgosup.
- N-n-n-n-n... N-n-n-n-n-n-n-nnnnnnnnnie...
Bosch wpatrywa si w monitory. Suchy pacz pokry zmarszczkami czoo ptna
(byo zagruntowane i nie zawio). Jego kolana, znajdujce si przy twarzy, dray. Benoit i
Wood byli jedynymi osobami w pokoju niezwracajcymi uwagi na to, co dzieje si na
monitorach. Stoliczek te nie patrzy, ale Stoliczek by sprztem.
- April, nastrasz j porzdnie - rozkaza Benoit. - J i tego gupca, syna Levina, jeli to
okae si konieczne.
Wood skina gow.
- Planujemy nastraszy ich tak, eby si zsikali.
- Czy Romberg jest w Wiedniu?
- Romberg jest w Czechach, pojecha tam w sprawie faszywych kopii. W ubiegym
tygodniu odnalelimy podrobiony obraz jednej z postaci Pary i odebralimy mu ochot na
dalsze faszerstwa. Nie sdz, by nas zadenuncjowa, ale sprawa jest delikatna.
- Nie widzisz, Shirley? Boli ci z a b a r d z o ! Policz do trzech. Wtedy krzykniesz,
zgoda?
- April, zostaw te sfaszowane kopie. Ten temat jest priorytetowy.
- Od kiedy jeste te dyrektorem Bezpieczestwa, Paul?
- Nie o to chodzi, April...
- Z caej siy!... Prawdziwe w y c i e , Shirley...
- Policja austriacka szuka Diaza nawet pod fotelem ministra spraw wewntrznych -
owiadczya panna Wood. - Nie sdz, by trzeba byo angaowa wicej ludzi i pienidzy w
prac, ktr policjanci mog wykona za nas. Fakt, e psy przynios nam zdobycz, nie
znaczy, e to one s myliwymi, Paul.
- Dwa...
- Zgoda, April, zrbmy to po twojemu. Chc tylko...
- Trzy!
- AaaaaaaaaAAAAAACHCH...!!
By to dziwny i fascynujcy widok: krzyczca twarz, gowa w dole, na jej czubku -
pod malutkim trjktnym czoem - ogromne lepe oko z row mack, w dolnej czci dwie
dziury wcinite midzy zmarszczki. Wszyscy, z wyjtkiem Stoliczka, zatkali uszy rkami.
- Do cholery, Willy! - wrzasn Benoit. - Nie moesz zaoy knebla tej idiotce? W
tych warunkach nie sposb rozmawia!
Willy de Baas odsun si od mikrofonu i wyczy goniki.
- Przykro mi, Paul. To Shirley Carloni. W kwietniu poamaa si i musielimy j
operowa, pamitasz? Ale si nie udao.
Bosch przypomnia sobie, e wyraenie poama si stao si popularne wrd
czonkw zespou konserwujcego Kwiaty. Okrelao ono najpowaniejszy problem, z jakim
mog zetkn si obrazy: uszkodzenie krgosupa.
- Wycofaj j na tydzie, odstaw rodki uelastyczniajce, zwiksz dawki lekw
przeciwblowych i wezwij chirurgw - poradzi Benoit.
- Wanie to zamierzaem zrobi.
- No wic zrb to i przycisz, bardzo ci prosz, twj wspaniay gonik... Co to ja
miaem powiedzie?... April, nie chc nadzorowa twojej pracy, bd spokojna. Wiesz, jak
bardzo w ciebie wierzymy. Ale ten problem jest, jak by to powiedzie, nieco szczeglny. Ten
ajdak zniszczy nie tyle nastolatk, co kulturaln spucizn ludzkoci.
- Bior to na siebie, Paul - powiedziaa panna Wood z umiechem.
- Bierzesz to na siebie, bardzo dobrze, ja te bior to na siebie. Wszyscy bierzemy co
na siebie w tym artystycznym przedsiwziciu, April. Jeli chcesz, moemy powiedzie
towarzystwu ubezpieczeniowemu: Bierzemy to na siebie. A take naszym inwestorom i
klientom: Nie przejmujcie si, bierzemy to na siebie. Potem wydamy dla nich kolacj w
salonie udekorowanym dziesicioma aktami Raybacka i pidziesicioma sprztami
penicymi funkcje stow, wazonw na kwiaty i krzese w stylu Stein. Wszystkich
wprawimy w zachwyt i poprosimy ich o wicej pienidzy. A oni nie bez racji nam powiedz:
Wasze dekoracje s wspaniae, ale skoro wasz ochroniarz moe bezkarnie zniszczy cenne
dzieo, to kto zechce w przyszoci ubezpieczy inne dziea? I kto zapaci za ich posiadanie?.
Benoit gestykulowa, trzymajc w rku pust filiank. Stoliczek sta jaki czas,
czekajc, a postawi j na tacy, ale Benoit w roztargnieniu tego nie zauway. Stoliczek nic
nie mwi ani nie robi: siedzia nadal na pitach, baczc, by nie straci rwnowagi. Jego
brzuch falowa w rytm oddechu, wskutek czego dzbanek do herbaty lekko si chwia. Boscha,
obserwujcego t scen, znw nasza ochota do miechu.
- To przedsibiorstwo jest oparte na piknie - oznajmi Benoit. - Ale pikno jest
niczym bez wadzy. Wyobracie sobie, e wszyscy niewolnicy nie yj i faraon sam musi
dwiga kamienie.
- Zamaby si - zauway dowcipnie Bosch.
- Sztuka jest niczym innym jak tylko wadz - zawyrokowa Benoit. - Powsta wyom
w fortecy, April, i twoim obowizkiem jest go zaata.
Zorientowa si wreszcie, e wci trzyma filiank, i postawi j na Stoliczku, ktry
zwinnie si wyprostowa.
W tym momencie koloryt pokoju, jakby z nadejciem burzowej chmury, zmieni si w
gbsz purpur.
- Chciaabym wiedzie, co si dzieje z Annek - rozleg si gos z silnym akcentem z
Harlemu.
Wszyscy skierowali wzrok na ekrany, wiedzc, e to Sally, zanim jeszcze j ujrzeli.
Opieraa si na jednym z tych podestw dla obrazw, ktrych byo peno w sali
gimnastycznej; kamera ukazywaa j do poowy ud. Miaa na sobie bluzk i opite, krtkie
spodnie. Zmya z siebie farb, ale i tak jej hebanowa skra zachowaa gdzieniegdzie odblaski
purpury. Zwisajca z szyi metka cia si midzy piersiami.
- Nie sdz, eby to bya grypa... Jedynym powodem wycofania si obrazu z tej
kurewskiej kolekcji jest zamanie i jeli papa Willy mnie syszy, niech omieli si
zaprzeczy...
Willy de Baas wyczy mikrofony i szybko zwrci si do Paula Benoit:
- Powiedzielimy obrazom, e Annek ma gryp, Paul.
- Cholera jasna - wymamrota Benoit.
Sally nadal mwia, nie przestajc si umiecha. Wygldaa na szczliw. Bosch
podejrzewa, e jest pod wpywem narkotykw.
- Spjrz na moj skr, papciu Willy, spjrz na moje ramiona i tutaj, na brzuch...
Nawet gdy zgasisz wiato, bdziesz mg mnie dalej widzie. Moja skra wyglda jak
dojrzaa malina. Patrz na siebie, wydaj si sobie apetyczna... Tak wygldam od zeszego
roku, i nie wycofali mnie ani razu. Albo si zamiesz, albo si pokazujesz. O adnej grypie nie
ma mowy. Ale ani Annek, ani ja nie moemy si zama, prawda?... Nasze pozy z
wyprostowanym krgosupem s wygodniejsze ni wikszo innych. Mamy szczcie, tak
wszyscy mwi. Cholerne szczcie, mwi. A ja twierdz: zaley, jak na to spojrze. Inne
obrazy po dniu pracy wynosi si na noszach, to prawda... Nam natomiast zazdroci si, bo
moemy chodzi, bez blw krgosupa, i nie potrzebujemy implantw uelastyczniajcych,
dziki ktrym mona sign stop goleni z tej samej strony, prawda, papciu Willy?... Ale to
rwnie spycha nas na margines, bo nie naleymy do grupy oficjalnych poamacw... A
wic nie oszukujcie nas. Co jest z Annek? Dlaczego j wycofalicie?
- Jasna cholera - powtrzy Benoit.
- Moe nam narobi niezego bigosu - odezwa si de Baas, odwracajc gow w
stron Benoit.
- I narobi bigosu - dopowiedzia jeden z asystentw.
- Co si dzieje, papciu Willy?... Dlaczego nie odpowiadasz?
Benoit zakl oburzony i wsta.
- Pozwl, Willy, e si wtrc. Dlaczego wymylie t gupot o grypie?
- A co mielimy jej powiedzie?
- Papo Willy, jeste tam?
Benoit zblia si szybkimi kroczkami do de Baasa, nie przestajc mwi:
- Ten obraz jest wart pidziesit milionw dolarw, Willy. Pidziesit milionw
plus comiesiczne wpywy za wynajcie, ktre wol zmilcze... - Wzi mikrofon, ktry mu
poda de Baas. - I okazaa si nie do zastpienia: waciciel chce wanie j e j . Trzeba dziaa
delikatnie...
Gos Benoit nagle sta si sodki.
- Sally, to ja, Paul Benoit.
- Wow! - Sally wyja kciuki z kieszeni spodni i zatkna obie rce za pasek. -
Dziadunio Paul we wasnej osobie... Jaki zaszczyt, dziadziu Paul... Dziadunio Paul zawsze
jest przy mikrofonie, kiedy trzeba co wyprostowa, prawda?
Jest napana, z ca pewnoci - pomyla Bosch. Sally mwia urywanymi
zdaniami, a w przerwach jej wydatne wargi pozostaway rozchylone. Bosch uwaa, e jest
jednym z najpikniejszych portretw w caej kolekcji.
- Rzeczywicie - powiedzia Benoit sympatycznym tonem. - W tej firmie tak wanie
funkcjonujemy: Willyemu pac mniej ni mnie, dlatego mwi wicej gupstw. Ale tym
razem to czysty przypadek. Jestem przejazdem w Wiedniu i nasza mnie ochota, eby si z
wami zobaczy.
- Nie wchod wic do sali gimnastycznej, dziaduniu, taka moja rada. Niektre kwiaty
stay si misoerne. Mwi, e lepiej traktujesz swoje psy, ktre masz w Normandii, ni nas.
- Nie wierz ci, nie wierz. Jeste bardzo niedobra, Sally.
- Co si przydarzyo Annek, dziaduniu? Tym razem powiedz mi prawd.
- Annek ma si dobrze - odpowiedzia Benoit. - Rzecz w tym, e Mistrz postanowi j
wycofa na kilka miesicy, aby dopracowa pewne szczegy.
Wyjanienie byo absurdalne, ale Bosch wiedzia, e Benoit ma due dowiadczenie w
oszukiwaniu obrazw.
- Aby dopracowa...? Nie pieprz, dziaduniu! Mylisz, e jestem idiotk?... Mistrz
skoczy obraz dwa lata temu... Jeli j wycofa, to znaczy, e chce j zastpi...
- Nie gniewaj si Sally. Tak mi powiedziano. A mnie zazwyczaj mwi prawd. Nie
bdzie adnej zastpczyni Defloracji przed upywem dwch lat. Mistrz zabra j do
Edenburga, aby poprawi pewne detale w kolorze ciaa, i to wszystko. Ma do tego prawo.
Defloracja nie zostaa jeszcze sprzedana.
- Czy to, co mi mwisz, dziaduniu, jest prawd?
- Tobie nie mgbym skama, Sally. Czy moe Hoffmann nie postpuje z tob tak
samo? Czy co i raz nie robi ci poprawek na purpurze?
- To prawda.
- Kupia... - wyszepta z podziwem jeden z asystentw. - Kupia to!
De Baas sykn, aby go uciszy.
- Dlaczego od razu nie powiedzielicie nam prawdy, dziadku? Skd si wzia ta
grypa?
- A co mielimy powiedzie? e najcenniejszy obraz Brunona van Tyscha nie jest
jeszcze wykoczony? Nie musz ci chyba, Sally, mwi, e to musi zosta midzy nami,
dobrze?
- Dochowam tajemnicy... - Sally urwaa na chwil, a wyraz jej twarzy si zmieni.
Nagle Bosch przesta myle o dzieach sztuki i zobaczy na ekranie samotn i przestraszon
dziewczyn. - Przypuszczam, e nie zobacz tej biedaczki co najmniej przez jeden sezon...
Troch mi przykro, dziaduniu. Annek to biedne stworzenie, nie ma nikogo. Myl, e dlatego
j polubiam, bo ja te czuj si samotna... Wiesz, e zaprosiam j na ten poniedziaek na
przechadzk po Praterze? Pomylaam sobie, e mog jej pomc.
- I pomoga jej, Sally, jestem tego pewny. Teraz Annek czuje si lepiej.
Cynizm trzy razy dziennie po jedzeniu - pomyla Bosch.
- Kiedy wracam do domu pana P.?
Bosch przypomnia sobie, e Tulipan purpurowy zosta zakupiony prawie pitnacie
lat temu przez osobnika nazwiskiem Perlman, ktry sta si jednym z najbardziej cenionych
klientw Fundacji. Sally bya dziesitym substytutem obrazu. Wszystkie jej poprzedniczki i
ona nazyway Perlmana panem P. Ostatnio pan P. upodoba sobie Sally i zada, eby nie
wymieniano jej na inn dziewczyn do koca roku. Poniewa paci astronomiczne sumy za
utrzymywanie obrazu, jego yczenie byo rozkazem. Do tego Perlman askawie wypoyczy
swego Tulipana na tourne po Europie i wypadao odwdziczy mu si za t przysug.
- Willy najlepiej ci o tym poinformuje. Oddaj ci go. Powodzenia.
- Dzikuj, dziadku.
Podczas gdy de Baas kontynuowa rozmow, Benoit pozby si maski. Wycign
chusteczk z kieszeni marynarki, otar pot z czoa, i da upust hamowanej zoci:
- Wkurzaj mnie te namolne obrazy, moecie mi wierzy. Gwniarze i smarkule
podniesione do rangi dzie sztuki... - Zmieni gos, naladujc akcent Sally: - Ja te czuj si
samotna.... Wyrwali j z murzyskiego getta, zarabia miesicznie wicej, ni ja zarabiaem
przez rok, kiedy byem w jej wieku, i jeszcze mwi, e si czuje samotna!... Idiotka!
Tylko jedna osoba cichutkim miechem zareagowaa na jego sowa, i bya ni panna
Wood. aden art w adnym jzyku nigdy jej nie rozmiesza, ale Bosch nieraz widzia, jak
si miaa w sytuacjach, kiedy kto dawa wyraz swemu rozgoryczeniu.
- By pan wspaniay, szefie - powiedzia jeden z asystentw, unoszc kciuk w stron
Paula Benoit.
- Dzikuj. I nie wracajcie ju do tej historii z gryp, bardzo prosz. Trzeba
postpowa delikatnie z tymi ptnami, aby zachowa je w dobrej formie. Narkotyzuj si, ale
s bystre. Gdybymy wycofali je wczeniej, zaoszczdzilibymy na kosztach utrzymania.
Mimo to wol utrzymywa Potwory... - przerwa na chwil i parskn z niesmakiem. - Od
pewnego czasu w tym kraju sztuka staa si szalestwem...
- Na szczcie od restauracji wszystkich obrazw mamy dziadunia Paula - wtrcia
si panna Wood.
Benoit uda, e nie syszy. Skierowa si do drzwi, lecz przystan w poowie drogi.
- Musz i. Wierzcie mi lub nie, ale o wicie mam prywatny koncert w Hofburgu.
Spotkanie na wysokim szczeblu. Czterech politykw austriackich i ja. Osiemnastoletni
kontratenor zapiewa Pikn mynareczk. Gdybym mg si wymiga od tego koncertu,
bybym szczliwy. - Podnis do gry palec wskazujcy. - April, czekam na wyniki.
Grozi jeszcze przez chwil palcem, w milczeniu. Potem wyszed.
Zadzwoni telefon komrkowy panny Wood.
- Mamy ju Kolumbijk - poinformowaa Boscha.
Oboje pospiesznie opucili pokj w kolorze fioletu.
Jej oko byo zdrowe. Ci ludzie okazali si w gruncie rzeczy bardzo uprzejmi. Nawet j
pucili, eby moga swobodnie wymiotowa.
Briseida wymiotowaa tak samo, jak w dziecistwie: z jedn rk na czole, a drug na
brzuchu. To by jej zwyczaj, zawsze tak robia. Ciekawy moment: dja vu wylewajcej si z
niej ci. Mama mwia, e kuli si jak kot. Babcia uwaaa, e le wymiotuje. Ta koteczka
bdzie cierpie przez cae ycie, bo le wymiotuje - mwia. Pod tym wzgldem nie
wrodzia si w tat, zwaszcza na kacu. Stan te wymiotowa z atwoci, dugo i obficie.
Oglnie rzecz biorc, profesor sztuki wyrzuca z siebie wszystko w podobny sposb. Nie tak
jak Luigi, sztywny, zahamowany, cierpicy na impotencj profesor estetyki, ktrego odek
by w stanie wchon nawet pizz z dodatkiem chili. Poznasz ich po wymiotach, a nie po
ejakulacji. Kichanie, wymioty i mier to jedyne trzy czynnoci naszego ciaa, ktre naprawd
nie poddaj si kontroli, tak s nage i nieprzewidywalne, rednik, kropka i spacja, kropka i
koniec tekstu ycia - powiedzia jej kiedy nauczyciel w szwajcarskiej szkole.
Opanowaa konwulsje dziki szklance zimnej wody. Boe wity, co ona zrobia z
wykadzin w jadalni Rogera! Czowieka tak wraliwego na estetyk (czy to prawda, e tej
nocy gra w szachy z dwudziestoma czterema modymi o s o b a m i jako pionkami?). A
tymczasem na jego pododze lduje sok z rzodkiewki, rozpryskujc si na czystej, woskiej
wykadzinie. Briseida bya zmuszona przesun stopy, eby nie dotkn nimi kauy, i tym
samym rozchylia uda. Teraz ju jej nie trzymali, wic moga zasoni si rkami. Dobry
Komputer (a moe Dobry Policjant?) czeka ze zotym pirem Montblanc opartym o skro.
Za fotelem sycha byo oddechy blondynki i onierzy, gotowych do dziaania. W rogu
ekranu, naprzeciwko okienka Briseidy, kryo si okienko Zy Policjant. Ale Dobry Policjant
powiedzia jej, e Zy chce na razie odpocz.
- Lepiej si pani czuje?
- Tak. Mog si ubra?
Chwila wahania.
- Niedugo skoczymy, zapewniam pani. Prosz nam powiedzie wszystko, co pani
wie o Oscarze.
Zacza pynnie. Spokojne sowa, techniczne okrelenia dotyczce sztuki (to jej
pomogo si odpry). Mwic, nie patrzya na ekran ani na podog (wymiociny), lecz na
pmisek z owocami stojcy na stole za komputerem; gruszki i zielone jabka dziaay na ni
jak uspokajajcy napar.
- Poznaam go zeszej wiosny w MOMA w Nowym Jorku. Pilnowa Popiersia,
akwaforty van Tyscha. Zapewne zna pan to dzieo, ale mog je opisa... Jest to wstpne
studium do Defloracji... Dwunastoletnia dziewczynka umieszczona w czarnym pokoiku z
otworem w cianie. Otwr pozwala dostrzec tylko jej twarz i ramiona pomalowane delikatn
szaroci na skrze zagruntowanej kwasami, w stylu akwafort na ludziach. eby jej si
przyjrze, widzowie musz podej pojedynczo, wspi si na dwa schodki ustawione
naprzeciwko pokoiku i stan z ni twarz w twarz. Dziewczynka patrzy bez zmruenia
powiek; ma oczy pokryte czerni i wyraz twarzy prawie... prawie nadprzyrodzony... To
niesamowity obraz...
Czowiek czuje si tak, jakby podszed do konfesjonau i odkry, e patrzc na
ksidza, widzi swoje grzechy, powiedzia o Popiersiu jeden z hiszpaskich krytykw, ale
Briseida pomina ten komentarz, bo nie miaa zamiaru robi wykadu na temat sztuki. Dzieo
to wzbudzio w Ameryce wielk sensacj, gwnie dlatego, e w Stanach Zjednoczonych
wystawianie Defloracji zostao zabronione przez komitet cenzorw.
- Oscar koordynowa nadzr nad Popiersiem. Pewnego dnia zobaczy mnie na kocu
dugiej kolejki. Przyszam do MOMA obejrze obraz Elmera Fludda, wystawiony w
przylegej sali, a przy okazji chciaam rzuci okiem na akwafort van Tyscha. Poruszaam si
o kulach, bo w poprzedni weekend upadam podczas gry w koszykwk. Oscar natychmiast
do mnie podszed i zaproponowa pomoc w ominiciu kolejki. Utorowa mi drog midzy
ludmi i po chwili dotarlimy do pokoiku. Zachowa si po rycersku.
- I zaprzyjanili si pastwo?
- Tak, zaczlimy si spotyka.
Planowali dugie spacery, ale prawie zawsze koczyo si na Central Parku. Oscar
uwielbia drzewa, plener, przyrod. Bardzo dobrze zna si na fotografowaniu pejzay i mia
doskonay sprzt: 35-milimetrowy reflex, dwa statywy, filtry, kilka teleobiektyww. Wiedzia
wszystko o wietle, powietrzu i odblaskach na wodzie, natomiast ycie od owadw wzwy
niezbyt go interesowao. By zielony jak odyga, moe jeszcze troch niedojrzay.
- Wszdzie mnie fotografowa: na tle staww i jeziorek, jak karmi kaczki...
- Mwi czasami o swojej pracy?
- Niewiele. Tylko tyle, e by ochroniarzem w galerii sieci Brooke, a potem, w
dwutysicznym roku, zatrudni si w Fundacji van Tyscha w Nowym Jorku, majcej siedzib
przy Pitej Alei. e jego szefow jest dziewczyna, ktra nazywa si Ripstein. e zarabia zote
gry, ale mieszka sam. I nienawidzi w swojej pracy tego, e maj tam hopla na punkcie
estetyki, jak on to okrela; na przykad przez pewien czas kazali mu nosi peruk.
- Co mwi na ten temat?
- e jeli jest ysy albo zaczyna ysie, nikogo to nie powinno obchodzi. Po jakiego
czorta zmuszaj go do noszenia peruki? Wszyscy szefowie z wyjtkiem Steina s ysi i
nikogo to nie obchodzi - powiedzia. - A reszta musi odgrywa przystojniakw. I doda, e
Fundacja van Tyscha jest jak obiad w wytwornej restauracji: bardzo elegancko, bardzo
smacznie, bardzo drogo, lecz wychodzc, czujesz, e jeszcze zmieciyby ci si w odku
dwa hot dogi i porcja frytek.
- Tak powiedzia?
- Tak.
Mczyzna umiechn si czy byo to tylko znieksztacenie obrazu?
- Mwi te, e nie moe patrze na osoby, ktrych pilnuje, jak na dziea sztuki... Dla
niego s istotami ludzkimi i czasami jest mu ich bardzo al... Opowiada o takiej jednej... Nie
pamitam nazwiska... Modelka, ktra caymi godzinami siedziaa skulona w skrzynce w
oryginale Bunchera, jedna z Klaustrofilii. Pilnowa jej par razy; mwi, e to inteligentna,
mia dziewczyna, ktra w wolnych chwilach pisuje wiersze w stylu Safony z Lesbos...
A kogo, do jasnej cholery, obchodzi to, co ona sob reprezentuje? - skary si Oscar.
- Dla ludzi jest tylko nag postaci, ktr si wystawia w skrzynce przez osiem godzin
dziennie. Ale ten obraz jest p i k n y - odpowiadaa Briseida. - Moe powiesz, Oscar, e
Klaustrofilie nie s pikne? A Popiersie? Dwunastoletnia dziewczynka zamknita w
ciemnym pokoiku... Kiedy o tym mylisz, mwisz sobie: Co za barbarzystwo, biedna
dziewczynka. A potem zbliasz si, widzisz t twarz pomalowan na szaro i to, co ona
wyraa... Na Boga, Oscar, to jest s z t u k a ! Mnie te jest al dziewczynki zamknitej w
skrzynce, cho... Co ja na to poradz, e stworzona w ten sposb posta jest taka... taka
p i k n a ?
- Prowadzilimy tego rodzaju dyskusje. W kocu zapytaam go: Wic dlaczego nadal
pilnujesz obrazw, Oscar?. Odpowiedzia: Bo pac mi tak, jak nigdzie indziej. Ale
najbardziej lubi dowiadywa si rnych rzeczy o mnie. Opowiadaam mu o mojej rodzinie
w Bogocie, o studiach... Bardzo si ucieszy, e w tym roku bdziemy mogli si widywa w
Amsterdamie, bo on bdzie mia robot w Europie...
- Powiedzia pani, jaka to praca?
- Pilnowanie obrazw podczas tourne kolekcji Kwiaty Brunona van Tyscha.
- Mwi co na ten temat?
- Niewiele... Traktowa to jako kolejne zlecenie... Powiedzia, e spdzi rok w Europie
i w pierwszych miesicach bdzie kry midzy Amsterdamem a Berlinem... Chcia, ebym
mu opowiadaa o moich badaniach... Bardzo zainteresowao go to, e Rembrandt
kolekcjonowa takie rzeczy jak wypchane krokodyle, muszle, naszyjniki plemienne i strzay...
Ja z kolei marzyam o tym, eby zwiedzi zamek w Edenburgu i pomylaam, e Oscar
mgby mi to uatwi.
- Dlaczego chciaa pani zwiedzi Edenburg?
- eby przekona si, czy to prawda, co mwi o van Tyschu: e kolekcjonuje puste
przestrzenie. Ci, ktrzy byli w Edenburgu, twierdz, e w zamku nie ma mebli ani ozdb,
tylko goe pokoje. Nie wiem, czy rzeczywicie tak jest, pomylaam jednak, e to mogoby
by dobre... dobre zakoczenie mojej pracy...
- W Amsterdamie nadal spotykaa si pani z Oscarem?
- Tylko raz. Czasami do mnie dzwoni. Cigle jedzi z kolekcj z Berlina do
Hamburga, z Hamburga do Kolonii... Mia niewiele wolnego czasu. - Briseida pocieraa
ramiona. Byo jej zimno, ale staraa si skupi na pytaniach.
- O czym pani opowiada przez telefon?
- Pyta, jak si czuj. Chcia si ze mn zobaczy, mimo e to, co byo midzy nami,
jeeli w ogle cokolwiek nas czyo, ju wygaso.
- A ten jedyny raz, kiedy si pastwo widzieli?
- To byo w maju. Oscar siedzia w Wiedniu. Dosta tydzie wolnego i zadzwoni do
mnie. Mieszkaam wtedy w Lejdzie i umwilimy si w Amsterdamie. Zatrzyma si w
hoteliku niedaleko placu Dam.
- Opacao mu si przyjeda na tak krtko?
- Nudzi si w Europie. Jego przyjaciele zostali w Stanach.
- Co pastwo robili w Amsterdamie?
- Pywalimy kanaami, jedlimy w indonezyjskiej restauracji... - Nagle Briseida
postanowia straci cierpliwo. - O czym mam panu jeszcze opowiada? Jestem zmczona i
bardzo zdenerwowana! Bagam!...
W okienku Zego Policjanta pojawia si kobieta w czarnych okularach. Briseida
nieomal podskoczya na fotelu.
- Przypuszczam, e nie obeszo si bez pieprzenia, co? Chodzi mi o to, e oprcz tych
wszystkich interesujcych rozmw o sztuce i fotografowaniu pejzay...
Nie byo odpowiedzi.
- Wie pani, co mam na myli? - zapytaa kobieta. - To, co robi samce i samice,
czasami samce osobno i samice osobno, a czasami razem.
Briseida dosza do wniosku, e ta nieznajoma jest najbardziej antypatyczn osob,
jak kiedykolwiek widziaa. Wymita, dwuwymiarowa, byszczca twarz kobiety
przemawiajcej z ekranu komputera bya nie do zniesienia.
- Pieprzylicie si? Tak czy nie?
- Tak.
- To bya inwestycja czy rachunek biecy?
- Nie rozumiem.
- Chodzi mi o to, czy otrzymywaa pani co w zamian, na przykad abonament na
wizyty w Edenburgu, czy po prostu interesowaa pani dolna poowa Oscara.
- Nie twj zasrany interes. - Briseida wyrzucia z siebie te sowa bez wysiku ani lku,
jak zrozpaczonych kochankw. - Nie twj zasrany interes. Moesz mi wypali oczy, jeli
chcesz, ale to nie twj zasrany interes.
Spodziewaa si zemsty, lecz ku jej zdumieniu nic takiego nie zaszo.
- Czy midzy wami bya mio?
Odwrcia wzrok w stron zielonych cian mieszkania Rogera.
- Nie zamierzam odpowiada na to pytanie.
Tym razem dosiga j zemsta. W jej oczach dokonaa si byskawiczna zmiana planu:
ziele cian ustpia miejsca zieleni pdzla. Nagle poczua, e jest kompletnie
unieruchomiona, bezbronna jak pierwordka. Jej twarz okalay grube rkawice ogrodnicze.
Ucisk na szczk by tak silny, e ledwie wycharczaa, e odpowie, oczywicie, powie
wszystko, o cokolwiek j zapytaj, prosz, prosz... (Na szczcie angielskie please atwiej z
siebie wyplu z odrobin liny ni hiszpaskie por favor). Usyszaa kliknicie, jakby
bzykna pszczoa, i znw stwierdzia, e jej oko pozostao nienaruszone.
- Nie! To nie bya mio! Nie wiem! Nie wiem, czy on mnie kocha!... Ja go
uwaaam za przyjaciela!... - Podeszwy jej stp stay si wilgotne i lepkie. Zrozumiaa, e
wdepna we wasne wymiociny, ale niewiele j to obchodzio; rozpakaa si i kobieta z
monitora (niewzruszone popiersie smagane jej paczem) natychmiast to spostrzega. -
Bagam, odczepcie si ode mnie!... Powiedziaam wam wszystko, co wiem!...
- Nieche si pani nie wypiera - cigna kobieta. - Nie byo to cakiem
bezinteresowne, prawda? Wtpi, eby ysy mczyzna, ktremu w pracy kazano nosi
peruk i ktry opowiada o pejzaach i Safonie z Lesbos, mg wyda si pani atrakcyjny.
Zdaje mi si, e nie ma pani problemw z mczyznami; w Amsterdamie ledwie ruszya pani
tykiem, a ju wypatrzy pani Roger Levin i zaprosi do siebie do domu. Byo tak czy nie?
Strecia to, co zaszo, w sposb do okrutny. W ubiegym tygodniu Briseida
zwiedzaa ktrego popoudnia wystaw Przyjemnoci Mauricea Marchala, malarza, ktry j
interesowa, bo posiada kolekcj przedmiotw fetyszystycznych i malowa tylko mczyzn
majcych wzwd. Roger Levin znalaz si w tej samej galerii zupenie przypadkowo, jak jej
pniej wyjani. Przyjecha do Amsterdamu na spotkanie z kierownictwem Fundacji, gdy
chcia uzyska blisze informacje na temat majcego si wkrtce odby wernisau
Rembrandta, przewidzianego na pitnastego lipca. Przy okazji postanowi kupi dla
przyjaciki obraz Marchala. Jeli mu wierzy, pierwsz rzecz, jaka zwrcia jego uwag w
Briseidzie, by wachlarz czarnych wosw muskajcy wypite poladki. Briseida schylia si,
eby dokadniej obejrze jeden z obrazw, uminionego modzieca, ktry przykucn z
penisem w stanie idealnie pionowej erekcji, pomalowanym na zielono la Veronese. Roger
wykorzysta t symetri, by podej i powiedzie po angielsku, e oboje - dziewczyna i obraz
- przyjli t sam pozycj. Nie byo to nadzwyczaj inteligentne, ale wykraczao ponad
przecitny poziom zda, jakie zwykle syszaa w takich sytuacjach. Levin, ubrany w garnitur
z kamizelk, mia sympatyczn, dziecinn twarz. Pokryte brylantyn wosy przypominay
wylgarni limakw. Doprawdy, trudno byo mu si oprze, nawet w otaczajcej ich w tym
momencie scenerii, czyli wrd tuzina nagich, pomalowanych na rne kolory mczyzn ze
sterczcym czonkiem. Ale jego gwnym atutem by ojciec i Roger czym prdzej o nim
wspomnia. Briseida wiedziaa, e Gaston Levin naley do najwaniejszych handlarzy
dzieami sztuki we Francji. ycie Rogera to jedna wielka improwizacja; wymyli wic, e
Briseida moe mu towarzyszy w podry powrotnej do Parya i zatrzyma si na par dni w
jego metalicznym domu na rive gauche. Czemu nie? - pomylaa. - To jedyna szansa, eby
pozna z bliska bogat rodzin poredniczc w sprzeday obrazw.
Na szczcie Zy Policjant znowu znikn.
- Czy po spotkaniu w Amsterdamie ju pani nie widziaa Diaza? - cign mczyzna.
- Nie. Ostatni raz dzwoni do mnie tydzie temu... Chyba w niedziel, osiemnastego...
- O czym rozmawialicie?
- Pyta mnie, w jaki sposb mona zdoby prawo staego pobytu w kraju Unii
Europejskiej. Wiedzia, e zaatwiam to sobie dziki stypendium naukowemu.
- Dlaczego si tym interesowa?
- Wyjani, e niedawno pozna kogo, kto nie ma dokumentw, i chce mu pomc.
Briseida zorientowaa si, e powiedziaa co wanego dla n i c h . Napicie w gosie
mczyzny z ekranu byo prawie namacalne.
- Mwi co pani o tej osobie?
- Nie. Myl, e to bya kobieta, cho nie jestem pewna...
- Z czego to pani wnosi?
- Oscar taki jest - umiechna si Briseida. - Uwielbia pomaga damom.
- Co dokadnie pani powiedzia?
Jest z innego kraju, ale nie ma papierw - rzek Oscar. - Poniewa od kilku miesicy
mieszkasz w Europie, pomylaem, e wiesz, jak zdoby wiz lub co w tym rodzaju. Nie
chcia wdawa si w szczegy, a mimo to Briseida niemale miaa pewno, e chodzio o
kobiet. To wszystko.
- Czy umwili si pastwo na nastpny telefon?
- Powiedzia, e do mnie zadzwoni, lecz nie mwi kiedy. Wyjedajc z
Amsterdamu, zostawiam przyjacioom numer telefonu Rogera, eby Oscar mg si ze mn
skontaktowa. Do tej pory si nie odezwa.
- Zdobya pani jakie informacje na temat tego, o co prosi?
- Pytaam w naszej ambasadzie, ale niewiele mi powiedzieli... Czy mogabym wytrze
nos?
- No dobrze, nic wicej nie wskramy. Powiedz Thei, eby wszystko uprztnli, dali
im co na otarcie ez, a potem mog spywa - mrukna panna Wood i z wciekoci
wyczya swojego laptopa.
Bosch doskonale wiedzia, e z otarciem ez nie pjdzie tak atwo. Roger Levin jest
kretynem, ale nikt na jego miejscu nie byby zachwycony, gdyby go wycignito si z ka,
w ktrym lea u boku nowej zdobyczy. Na pewno ju zdy zadzwoni (albo zaraz to zrobi)
do swego wspaniaego tatusia. Podczas gdy jego syn gra w szachy w podziemiach willi
Roquentinw (i wyazi ze skry, eby zbi biaego goca, Solange Tandrot, osiemnastoletni
anorektyczk o kdzierzawych blond wosach; niestety nie udao mu si tego dokona i by
zmuszony zbi Roberta Leyolera, krzepkiego, dziewitnastoletniego pionka), Gaston zosta
telefonicznie uprzedzony o tym, co zajdzie. Bosch wyjani mu, e interesuje ich jedynie
Kolumbijka i e jego syna zostawi w spokoju (skama, oczywicie: mieli by
przesuchiwani oddzielnie). Levin ojciec wyrazi zgod, lecz mimo wszystko naleao mie
si na bacznoci. Wpyww Levina nie wolno lekceway. Wprawdzie nie zalicza si do
potentatw w swojej brany, ale by bardzo przebiegy; przy quai Voltaire mia luksusowy
apartament w kamienicy w stylu lat dwudziestych. Chodziy suchy, e jego ona wiesza
pranie na rozpostartych ramionach oryginalnego dziea Maksa Kalimy - Judyty, czyli modelki
Annie Engels, wygitej w uk przy kominku w salonie. Tak czy owak, z rodzin Levinw nie
byo artw. Na szczcie Bosch zna saby punkt handlarza: Levin by zakochany w paru
oryginaach z pierwszego okresu twrczoci Mistrza. Chcia je zakupi po specjalnej cenie,
a nastpnie odsprzeda w Stanach Zjednoczonych. Pertraktacje ze Steinem utkny w
martwym punkcie; Levin wiedzia, e jeli si narazi, Stein zablokuje sprzeda. Z Fundacj
van Tyscha te nie byo artw.
- Kto to by, Roger? Oni nie maj nic wsplnego z policj, prawda? Znasz ich?
Roger oglda w lustrze siniaka na prawej opatce, by moe spowodowanego
szturchacem kobiety-onierza. Tak czy owak, bolao go w tym miejscu. Trzeba bdzie
pokry krwiak balsamem do ciaa. Czu si upokorzony tym, co zaszo, i jeszcze dray mu
nogi, ale pociesza si myl, e nie bya to, jak pocztkowo sdzi, inwazja prawdziwych
gliniarzy (mia na dole szczelnie zamknity pokj peen nielegalnych ozdb, o ktrego
istnieniu nie wiedzia nawet jego ojciec), i e nie uszkodzili adnego z piknych obrazw
olejnych na pitrze.
- To... to ludzie z brany - odpar. Ojciec zabroni mu gada o tym z dziewczyn.
- Z brany?
- Owszem, tacy sami jak ci, ktrych wczoraj widziaa w willi Roquentinw! Durnie,
ktrym pac za to, e nosz bro i pilnuj obrazw!... A zreszt czy to nie wszystko jedno,
kto to by?!...
- Szukali mojego przyjaciela, ktry pracuje w Fundacji van Tyscha... Dlaczego?...
- A skd ja mam wiedzie?!
- Pjdziemy na policj.
- Lepiej nie rozdmuchiwa sprawy. Interesy, sama rozumiesz...
Briseida w milczeniu skoczya wyciera si rcznikiem. Przed chwil wzia
prysznic i stwierdzia, e wysza nietknita z tej niewiarygodnej malarskiej sesji. A raczej z
tej sali tortur. Pomylaa, e gdy tylko si ubierze, natychmiast spakuje rzeczy i opuci dom
Rogera Levina. Popenia bd, przyjmujc jego zaproszenie. Przypuszczaa, e
odpowiedzialno za to, co si stao, w znacznej mierze spada na Rogera i jego podejrzane
otoczenie.
A Oscar? Szczerze pragna, eby nie przytrafio mu si nic zego, ale przeczucie, od
ktrego nie moga si uwolni, mwio jej, e nigdy wicej go nie zobaczy.
- Jestem coraz bardziej pewna, e Daz nie mia z tym nic wsplnego - owiadczya
panna Wood.
- W takim razie dlaczego znikn? - zapyta Bosch.
- Tego wanie nie rozumiem.
Ekologiczny papieros zgnieciony w popielniczce wyglda jak zielona zmarszczka.
Klara nie wiedziaa, co czuje do Jorgego. Nie bya to mio, oczywicie, gdy
wydawao jej si, e nigdy w yciu nie czua prawdziwej mioci do niczego ani do nikogo z
wyjtkiem sztuki (ludzie tacy jak Gabi lub Vicky byli fasetami tego diamentu).
Przypuszczaa, e Jorge te nie jest zakochany. Sdzia, e dokazywanie z ptnem sprawia
mu du satysfakcj: wiadczy o jego statusie spoecznym, podobnie jak fakt, e posiada
lanci lub zegarek marki Patek-Philippe, mieszka przy ulicy Conde de Pealver albo kieruje
dobrze prosperujcym gabinetem diagnostyki radiologicznej. Sypianie z olejem to prawie
luksus, nie, Jorge? Co waciwego twojej klasie spoecznej.
Oczywicie podoba jej si: biae wosy i sterczce wsy, szare oczy, silna szczka, no
i ten fenomenalny wzrost. Podniecaa j myl, e deprawuje tego dojrzaego mczyzn.
Uwielbiaa, gdy si przez ni czerwieni. Ale chtnie wyobraaa sobie rwnie co
przeciwnego: e to on j deprawuje. Mistrz z biaymi wosami. Mentor opalony promieniami
ultrafioletowymi. Na dodatek Jorge nie nalea do wiata sztuki; ten szczeg j zachwyca,
bo w jej yciu byo to rzadkoci.
Na przeciwlegej szali umiecia jego pospolito. Doktor Atienza omiesza si,
wyraajc przekonanie, e sztuka hiperdramatyczna jest zalegalizowan form seksualnego
niewolnictwa, prostytucj dwudziestego pierwszego wieku. Nie by w stanie poj, jak kto
moe kupi nagiego, nieletniego modela z ciaem pokrytym farb i wystawia go we wasnym
domu. Myla, e Bruno van Tysch jest spryciarzem, ktrego jedyna zasuga polega na tym,
e odziedziczy ogromn fortun. Klara suchaa tych impertynencji z gorycz, bo nic jej tak
nie denerwowao jak miernota. Tsknia za geniuszami jak ptak za nieograniczonym
przestworzem. Rozumiaa jednak przyczyn owej pospolitoci. W przeciwiestwie do niej,
Jorge nie oddawa si swej pracy dusz i ciaem. Nigdy nie czu owego dreszczu, ktry na
wskro przenika kruch, rozgorczkowan modelk, gdy znajdzie si ona w rkach
dowiadczonego malarza; nie zna nirwany Spokoju, pulsowania czasu podczas paraliu w
salonie, spojrze publicznoci niczym zimnej akupunktury na caym ciele.
adne z nich nie wiedziao, czym zakoczy si ten zwizek, wsplne chwile spdzane
w ku lub na dugich, nocnych rozmowach. Prawdopodobnie zerwaniem. Jorge chcia mie
dzieci. Czasami mwi o tym. Klara patrzya na niego z agodnym wspczuciem, jak
mczennik patrzyby na kogo, kto by go pyta: boli ci? Odpowiadaa, e jedynym yciem,
jakie ma ochot powiela, jest jej wasne. Zawsze, kiedy jestem obrazem, czuj si tak,
jakbym rodzia sam siebie, nie rozumiesz tego?. Oczywicie, e nie rozumia.
Kto wie, czy tym, co najbardziej w nim lubia, nie by jego spokojny charakter
czowieka praktycznego, ktry na wszystko potrafi znale rad. Jorge mia na ni kojcy
wpyw, nawet kiedy spa: oddycha rwnomiernie, nie drczyy go nocne koszmary, nie ba
si ciemnego pokoju (w przeciwiestwie do niej!); mona si byo od niego nauczy, jak
odpoczywa w sposb doskonay. Jego sowa dziaay niczym balsam zalecony przez miego
lekarza, a umiech - jak skuteczny rodek umierzajcy lk. Potrzebny jej by wanie kto
taki: daleki od wszystkiego, co robia.
W tym momencie potrzebowaa duej dawki tego czowieka.
- Jeste pewna, e ci nie oszukuj? - zapyta Jorge, prbujc podzieli si z ni swym
sceptycyzmem.
- Oczywicie, e jestem pewna. To bdzie najwaniejsze wydarzenie mojego ycia.
Nie do, e zarobi wicej pienidzy, ni kiedykolwiek marzyam, to w dodatku... stan si...
jestem pewna, e si stan... w i e l k i m dzieem sztuki. - Jorge zauway, e zawahaa si,
jakby wiedziaa, e wszystko, co moe powiedzie, nie dorwna rzeczywistoci. - Dzi mnie
zapewnili, e za dwadziecia cztery tysice lat nadal bdzie si o m n i e mwi - dodaa
szeptem. - Wyobraasz sobie? Powiedziaa mi o tym kobieta z Fundacji. Dwadziecia cztery
tysice lat. Nie mog przesta o tym myle. Masz pojcie?
Strecia mu pokrtce ostatnie wydarzenia. Opowiedziaa o wizycie obu mczyzn w
GS i o swoim czwartkowym spotkaniu z Friedmanem. Gruntowanie zostao podzielone
midzy piciu ekspertw: sam Friedman mia zaj si wosami i skr; pan Zumi -
miniami i stawami; pan Gargallo - wyregulowa fizjologi; rodzestwo Montfort -
udoskonali koncentracj i nawyki. Rozebrano Klar do naga, zniszczono jej ubranie,
zrobiono zdjcia dla towarzystwa ubezpieczeniowego; potem zostaa przyjta w podziemiach
budynku przy placu Desiderio Gaosa przez pierwszego z panw. Obmaca j dokadnie.
Orzek, e wosy naley przyci. Trzeba rwnie pokry je elem, na ktry bdzie mona
naoy farb. Uzna, e skra nie jest dostatecznie gadka. Przepisa kremy. Odnotowa
wypukoci i fady. Obserwowa grdyk podczas przeykania, sposb, w jaki uwidacznia si
klawiatura eber, reakcj brodawek sutkowych na ucisk i zimno, waciwoci mini.
Nastpnie palcami i wiatem zbada po kolei wszystkie otwory i jamy.
- Oszczd mi szczegw - poprosi Jorge.
Kiedy Friedman skoczy, zaj si ni tajemniczy, lakoniczny Japoczyk, pan Zumi.
Na pierwszym pitrze bya sala gimnastyczna i Klara przez kilka godzin korzystaa z jej
urzdze. Zumi wykry pewne rozlunienie krgw szyjnych i skonno do odkadania si w
nogach kwasu mlekowego. Zlana potem, widziaa, jak umiecha si w milczeniu na widok
kadej zowieszczej tortury: kaza jej sta na jednej nodze, zwisa z sufitu (przyczepionej za
kostki stp), wspina si na czubki palcw na podwyszeniu, zgina wp, podnosi rce z
ciarkami przywizanymi do bicepsw. W dwie godziny pniej przekazano wyczerpany
materia na trzecie pitro, w rce pana Gargallo. Jako specjalista od reakcji fizjologicznych
pcien zgromadzi on olbrzymi ilo sfilmowanych eksperymentw, ca wideotek na
DVD o absolutnie odraajcej treci. By przekonany o wasnej bezuytecznoci.
- Jedyne trzewia, ktre s naprawd wane, to zarazem jedyne, na ktrych si nie
znam - powiedzia Klarze, wskazujc na swoj gow. - Na szczcie znam si na innych,
znacznie waniejszych. - Wskaza na swoje krocze.
By to uprzejmy, tusty, poky facet z kol brdk; nosi okrge, brudne okulary.
Zacz od uwagi, e caa jego praca jest nieodzownym wistwem.
- Owszem, bardzo bymy chcieli by czystymi dzieami sztuki, jak obraz namalowany
na ptnie albo kawaek alabastru - filozofowa Gargallo. - Ale jestemy yciem. A ycie nie
jest sztuk: ycie jest obrzydliwe. Moim zadaniem jest nie dopuci do tego, by ycie
zachowywao si jak ycie.
Jego wiczenia okazay si kolejnym koszmarem: materia - czyli ona: nieruchoma i
naga - musia znosi obce ciaa na powiekach posypywanych proszkiem za pomoc pipety;
askotanie pirkiem w najgbszych zakamarkach; narkotyki poruszajce jednoczenie brzuch
i pcherz lub modyfikujce nastrj, zwikszajce lub zmniejszajce podniecenie seksualne
albo powodujce bl gowy; substancje obniajce cinienie lub wywoujce uczucie zimna,
gorca albo swdzenia (o Boe, ta potrzeba drapania si, zabronionego wszelkim obrazom);
zawroty gowy spowodowane silnym godem; potworne pragnienie; dokuczliwe ukucia
owadw i innej gadziny (czsto a po nogach obrazom plenerowym - mwi Gargallo);
skrajne wyczerpanie i senno, ktra przygniata wiadomo jak walec drogowy i niszczy
siln wol kadego obrazu. Gargallo prbowa coraz to nowych udrk; widzc, e materia
nawala, wprowadza poprawki; w niektrych przypadkach zaleca tabletki; notowa
incydenty.
Pozwolili jej odpocz par godzin, po czym, wci jeszcze wyczerpana, musiaa
pj na pite pitro i odda si do dyspozycji Pedra Monforta. Zaczam w podziemiach, a
skocz na samej grze, pomylaa; jej mzg by znuony, lecz za wszelk cen chcia
wytrwa. Monfortowie byli rodzestwem; on bardzo mody, ona dojrzaa. Zajmowali si
gruntowaniem myli, a wic prac nad wyraz szlachetn, a mimo to nie wygldali na
szczliwych. Tak naprawd Pedro Monfort ponia si przed specjalistami w rodzaju
Gargalla. Mia wygld intelektualisty i niestarannie ogolon twarz; lubi przeduajce si
milczenie, a wszystko, co mwi, nadziewa spronociami.
- Licz si tylko cipa i kutas - wypali nagle przed saniajc si ze zmczenia Klar. -
Moesz mi wierzy, bo jestem znawc mzgu.
Twierdzi rwnie, e koncentracja jest niemoliwa.
- Jestemy w stanie si skoncentrowa tylko wtedy, kiedy co nas cieszy. Wiem, e w
akademii ucz was czego innego, ale metodami akademickimi mona sobie co najwyej tyek
podetrze. Poobserwuj dzieci, ktre si bawi. S bardzo skoncentrowane na tym, co robi.
Dlaczego? Dlatego e dokonuj wysiku koncentracji czy dlatego, e si bawi? To jasne,
kurwa: s skoncentrowane, bo si ciesz, sprawia im to przyjemno. Wysiki prowadzce do
skoncentrowania si na Spokoju s absurdalne. Powinna szuka przyjemnoci.
Byo to jedno ze sw, ktre najczciej powtarza. Grunt to przyjemno - mwi,
proponujc nowe wiczenie umysowe.
Marisa Monfort, dojrzaa kobieta z ufarbowanymi wosami i rzsami oblepionymi
tuszem, przyja to, co jeszcze pozostao z Klary, w ciemnym gabinecie na sidmym pitrze.
Ona rwnie nie sprawiaa wraenia szczliwej. Na grzbiecie doni miaa wytatuowane dwa
we, poszatkowane kreskami niezliczonej iloci tych bransoletek. Mwic, trzymaa
palce na skroniach, jakby naciskaa dwa guziki.
- Do mnie naley pami, dziecinko - rzeka. - Zwyczaje, ktre czepiaj si naszego
ja, co bardzo przeszkadza w pracy hiperdramatycznej.
Kazaa Klarze trzykrotnie wchodzi do gabinetu i analizowaa jej ruchy. Zaniepokoia
j nadmierna skonno dziewczyny do powtarzania si. Na szczcie nie odkrya adnej
przywary obniajcej warto dobrego materiau; moe to by tik, obgryzanie paznokci,
nerwowy kaszel, postawy obronne. Osaczya j wymylonymi sytuacjami. Pokazaa jej
potwornie nieprzyzwoite zdjcia. Bardzo wysoko ocenia brak pruderii, natomiast ostro
skrytykowaa stosunek do niedozwolonych zachowa: Klara nie moga popeni
najmniejszego wykroczenia, gdy jej sumienie natychmiast protestowao.
- Dziecinko, eby by wielkim obrazem, trzeba pokona w s z e l k i e bariery -
pouczaa j Marisa Monfort tonem sybilli. - Nie zdajesz sobie sprawy, w co wdepna,
dziecinko. Bycie arcydzieem ma w sobie co... co nieludzkiego. Powinna by zimniejsza,
znacznie zimniejsza. Wyobra sobie film science fiction: sztuka jest jak istota z innej planety,
ktra si ujawnia za naszym porednictwem. Moemy malowa obrazy lub komponowa
utwory muzyczne, ale ani obraz, ani muzyka nie bd do nas nalee, bo to n i e s rzeczy
ludzkie. Sztuka nas wykorzystuje, dziecinko, wykorzystuje nas, by mc istnie, ale jest jak
istota pozaziemska. Musisz o tym pamita: bdc obrazem, nie jeste czowiekiem. Wyobra
sobie owada. Bardzo dziwnego owada. Wyobra sobie, e podobnie jak on fruwasz, wysysasz
nektar z kwiatw, zapadnia ci samiec, wbijasz w chopczyka do... Wyobra sobie w tym
momencie, e jeste takim owadem.
Klara wyobraaa to sobie, lecz nie bya w stanie poj, e owad myli.
- Kiedy bdziesz wiedziaa, o czym m y l i owad - powiedziaa Marisa Monfort -
zostaniesz dobrym dzieem sztuki.
Na smym pitrze znajdowa si warsztat gruntowania. Ozdabiay go powikszone
fotografie najwikszych sukcesw F&W: wodne ptno Niny Soldelli, legendarna Kirsten
Kirstenman wystawiona w jakim salonie, zdumiewajca posta kobieca z wosami w
pomieniach Mavalakiego i scena nad urwiskiem Ferruciolego; kade z tych dzie zostao
zagruntowane przez F&W. Tam wreszcie usyszaa lodowaty gos Friedmana i werdykt:
zostanie przyjta pod pewnymi warunkami. Jest dobrym materiaem, ale powinna si jeszcze
poprawi. Kobieta mwica z poudniowoamerykaskim akcentem (rozpoznaa jej gos: ta
sama, ktra j napinaa przez telefon) wrczya Klarze umow. Cztery strony turkusowego
papieru z nagwkiem The Bruno van Tysch Foundation, Department of Art. Nie wierzya
wasnym oczom. Zalaa j rado. Umowa bya na rok. Honorarium (pi milionw euro)
zostanie wypacone w dwch ratach: poowa ju wpyna na jej konto, reszt dostanie po
sfinalizowaniu dziea. Dojdzie jeszcze procent ze sprzeday obrazu i miesiczna opata za
utrzymanie. Oprcz tego ubezpieczenie od wszelkiego ryzyka i trzy aneksy. W dwch
pierwszych - o wycznoci zatrudnienia i o zobowizaniach - stwierdzaa, e nigdy nie
pozwoli wykona z siebie falsyfikatu; trzeci zobowizywa j do cakowitego oddania si w
rce sekcji Sztuki. Sztuka moe uczyni z ni wszystko, co zechce, bo Sztuka jest Sztuk.
Tylko Sztuka wie, co z ni zrobi, i cokolwiek to bdzie, Klara musi si zgodzi. Malarz, ktry
j zaangaowa, jest z Fundacji, ale nie pozna jego nazwiska, dopki nie rozpocznie pracy.
Klara podpisaa wszystkie cztery kartki.
- To czyste szalestwo - mrukn Jorge.
- Nie masz zielonego pojcia, jak funkcjonuje to rodowisko. Wszystko odbywa si w
absolutnej tajemnicy. Rembrandt, Caravaggio, Rubens i inni wielcy mistrzowie mieli swoje
tajemnice zawodowe, nie? Uzyskiwanie kolorw, wybr pcien... Nowoczeni malarze te
je maj. Dziki temu nikt im nie ukradnie pomysu.
- A co robia pniej?
- Czekaam na kocowy etap gruntowania.
Nastpio to w sobot. Trwao cay dzie. Obcicie wosw, kpiel w kwasach,
podkad z kremw rozprowadzanych po caym ciele za pomoc olbrzymich, ruchomych
pdzli, jak w tunelu myjni samochodowej, usuwanie blizn (wcznie z podpisem Aleksa
Bassana) i otar, ksztatowanie i modelowanie mini oraz staww preparatami
zwikszajcymi ich gitko i kremami; farbowanie skry, wosw, oczu, otworw i jam
warstw biaego podkadu i delikatn t farb. Wreszcie metki, na ktrych figuroway:
nazwisko, logo Fundacji i tajemniczy kod kreskowy.
Bya niedziela, dwudziesty pity czerwca 2006 roku; gruntowanie dobiego koca.
Ubrali j w biay komplet skadajcy si z topu i minispdniczki, przewieli na lotnisko
Barajas i zaprowadzili do tego pomieszczenia. Zapytali, czy chce si z kim poegna.
Wybraa Jorgego, ktry wanie wrci z kongresu radiologicznego i odsucha jej wiadomo
pozostawion na sekretarce.
- I to wszystko - zakoczya.
Jorge oceni sytuacj ze swojego punktu widzenia.
- Pi milionw euro to mnstwo pienidzy. Mona powiedzie, e urzdzia si na
reszt ycia.
- Zapominasz o procencie od sprzeday i miesicznej opacie. Jeli zrobi ze mnie
arcydzieo, atwo mog potroi t sum.
- Boe wity.
Klara umiechna si, otwierajc szeroko zote oczy; w jej tych tczwkach
pojawia si sylwetka Jorgego.
- Sztuka to pienidze - szepna.
Jorge nie odrywa wzroku od tego widma, ktre stawao si coraz bardziej zociste.
Jeszcze jej nie pokryli farb, a ju jest warta majtek. W ciszy, ktra zapada, usyszeli
przytumiony odgos megafonw na lotnisku Barajas.
- Dwadziecia cztery tysice lat - powiedzia Jorge takim tonem, jakby chodzio o
pienidze. - Czy dzieo sztuki HD moe przetrwa tyle czasu?
- Musiayby mnie zastpi dwadziecia cztery tysice osb, kada przez jeden rok. Ale
przeszabym do historii jako oryginalna modelka.
A milion lat? Milion osb - pomyla Jorge. - Biorc pod uwag tylko mieszkacw
Madrytu, po jednym na rok, dzieo mogoby trwa tak dugo jak ycie czowieka na Ziemi,
poczwszy od map czekoksztatnych. Oczywicie potrzeba byoby do tego wielu pokole,
czym jednak s trzy lub cztery miliony osb?. Nagle wydao mu si, e nie patrzy na Klar,
lecz na ca wieczno.
- To fantastyczne - rzek.
- Troch si boj - wyznaa Klara z nerwowym umieszkiem. - Tylko troch, ale ten
lk ma du warto.
Jorge odruchowo rozchyli ramiona.
- Nie. - Cofna si. - Nie przytulaj mnie. Moglibymy co uszkodzi. Mam ochot si
rozpaka, a wolaabym tego nie robi. W kadym razie zapewnili mnie, e zostaam
pozbawiona ez i potu. I prawie nie wydzielam liny. To z powodu zagruntowania.
- Ale dobrze si czujesz?
- Czuj si niewiarygodnie dobrze, gotowa na w s z y s t k o , Jorge, na wszystko.
Byabym zdolna natychmiast wykona d o w o l n e polecenie malarza dotyczce mojego ciaa.
Nie zamierza dopytywa si, co by to mogo by. W tym momencie do
pomieszczenia wszed mczyzna w ciemnoniebieskim mundurze pilota. By wysoki i
przystojny, mia grube wargi i rozluniony wze krawata.
- Ju samolot - powiedzia z silnym akcentem.
Klara spojrzaa na Jorgego. Chcia powiedzie co wzniosego, lecz w takich
sytuacjach zwykle traci gow.
- Kiedy si zobaczymy? - zapyta tylko.
- Nie wiem. Przypuszczam, e jak zostan pomalowana.
Patrzyli na siebie przez chwil i nagle Klara zdaa sobie spraw, e pacze. Nie
wiedziaa, kiedy zacza, bo rzeczywicie nie leciay jej zy, cho reszta mechanizmu
pozostaa nienaruszona: ucisk w gardle, ruchy powiek, podranienie oczu, niepokj w
brzuchu. zy musiaby doda artysta; moe namalowaby je na policzkach albo wykona
imitacj z malekich odamkw szka, jak na niektrych obrazach przedstawiajcych Matk
Bosk. Potem opanowaa si. Postanowia nie ulega wzruszeniom. Ptno powinno pozosta
obojtne.
Odwrcia si od Jorgego i nie spogldajc za siebie, posza za mczyzn metalowym
korytarzem wypenionym hukiem samolotw. Przy kadym kroku metka na jej kostce
uderzaa o stop.
Nigdy nie bya taka wystraszona i jednoczenie szczliwa. Bez trudu rozpoznaa te
sprzeczne doznania: lk, nad ktrym usiowaa zapanowa, i ekstatyczn rado.
Przypomniaa sobie, e mama mwia co podobnego o chwili, gdy wchodzia do kocioa w
dniu lubu z tat. Umiechna si na to wspomnienie, podajc za mczyzn w mundurze
pilota. Wyobrazia sobie, e po obu stronach stoj przygldajcy si jej ludzie, ona za pynie
w jedwabnej mgiece w kierunku otarza, na ktrym widniej przedmioty rwnie pozacane
lub te jak ona: tabernakulum, kielichy, krzy.
Pozacane, te, pozacane.
CZER.
To jest czarne jak wgiel, a podoga - jak dym. Na pododze stoi co w rodzaju
metalowego stoka barowego. Annek Hollech siedzi na stoku, machajc jedn z nieobutych
ng. Ma na sobie tylko czarn koszulk z logo Fundacji i trzy metki zawieszone na szyi,
nadgarstku i kostce. Jej szczupe uda, odsonite prawie a po pachwiny, s jak rozwarte
noyczki, na ktrych odbijaj si promienie przesianego wiata. Mwic, przechyla si na
obie strony, ze stopami opartymi o prt stoka. Jej jasnokasztanowe wosy opadaj jak kurtyna
na twarz bez brwi, pociemnia twarz, czyst jak wiea glina. Palce prawej rki bawi si
wosami, odrzucaj je do tyu, czesz, gadz jeden z kosmykw.
- Naprawd tak mylisz? - zapyta mczyzna z jakiego niewidocznego miejsca.
Kiwnicie gow.
- Moe bierzesz niedostatek czasu za brak zainteresowania. Wiesz, e Mistrz jest
bardzo zajty wykaczaniem dzie na wystaw powicon Rembrandtowi, ktra zostanie
otwarta pitnastego lipca.
- Nie chodzi o jego prac. - Teraz bawia si zwijaniem i odwijaniem dolnego brzegu
koszulki. - On ju nie chce mnie widzie. Obrazy czuj takie rzeczy. Eva te to zauwaya.
- Chcesz powiedzie, e twoja przyjacika Eva van Snell te zauwaya, e Mistrz
najwyraniej przesta si tob interesowa?
Kiwnicie gow.
- Annek, wiemy z dowiadczenia, e obrazy, ktre maj waciciela, czuj si lepiej,
bezpieczniej. Ev wanie kto kupi. Moe to ci trapi? e jeszcze nie zostaa kupiona?
Pamitasz, jak ci sprzedalimy w Wyznaniach, Niedomknitych drzwiach i Lecie? Nie byo
ci dobrze u pana Wallberga?
- To byo co innego.
- Dlaczego?
Poczerwieniaaby, gdyby nie to, e zagruntowane policzki nie mogy zmieni barwy.
- Bo Mistrz powiedzia, e nigdy nie zrobi czego takiego jak Defloracja. Kiedy
zostaam wezwana do Edenburga i zaczlimy szkice, powiedzia, e chce na mnie
namalowa wspomnienie z dziecistwa. Pomylaam, e to adne. Pan Wallberg mnie lubi,
ale zostaam stworzona przez Mistrza. Pan Wallberg jest najlepszym wacicielem, jakiego
miaam, ale to nie to samo... Mistrz woy we mnie tyle wysiku...
- Chodzi ci o prac hiperdramatyczn.
- Tak. Zabra mnie do lasu w Edenburgu... Tam dostrzeg w mojej twarzy... Zauway
w niej co, co mu si spodobao... Wyzna mi, e to nie do wiary... e jestem... e jestem jak
jedno z jego wspomnie.
Lewa stopa powoli zataczaa koa na czarnej wykadzinie, jak iga krca po
winylowej pycie. Podpis na kostce poyskiwa przy kadym ruchu.
- Nie przejmuj si tym, e mnie nie kupuj. Chciaabym tylko... eby on przeze mnie
nie cierpia... Zrobiam wszystko, o co mnie prosi. Wszystko. Wiem, e jestem egoistk,
mylc, e naley mi si co w zamian, bo kiedy Mistrz namalowa na mnie Defloracj, da...
da mi... najlepsz rzecz na wiecie, wiem o tym, ale...
Zamilka.
- Co takiego? - zachci j mczyzna.
Gdy Annek podniosa wzrok, jej zielone oczy byszczay jeszcze bardziej.
- Chciaabym... chciaabym mu powiedzie... e nie mog nic poradzi na to... nie
mog nic poradzi na to, e dorastam... To nie moja wina... Chciaabym, eby moje ciao
wygldao inaczej... - Gos jej si zaama. - To nie moja wina...
W tym momencie stao si co niesamowitego. Ciao Annek rozchylio si
bezszelestnie, jak kwiat, na dwie poowy, od stp do gowy. Stoek, na ktrym siedziaa, te
pk. Pomidzy obie poowy wtargn z impetem mczyzna w rednim wieku, w ciemnym
garniturze, z widoczn ysin okolon siwymi wosami. Zatrzyma si nagle i powiedzia:
- Och, bardzo przepraszam. Wczya wideoskaner. Nie wiedziaem.
Lothar Bosch odsun si i trjwymiarowa posta Annek odzyskaa swj ksztat, w
absolutnej ciszy, podobnie jak woda czym prdzej wypenia pust przestrze, gdy
wycigniemy zanurzony w niej palec. Panna Wood nacisna klawisz pauzy i dziewczyna
znieruchomiaa porodku pokoju.
- Ju skoczyam - oznajmia Wood i ziewna. - W kko jedno i to samo.
Wczya przewijanie i Annek zacza wykonywa przeraajcy taniec witego Wita.
Wood zdja wizjer PR i pooya go na stole; widmo dziewczyny znikno. St - powka
elipsy wmontowana w cian - by jedynym meblem koloru drewna znajdujcym si w tej
niewielkiej kabinie audiowizualnej Museumsquartier. Wszystko inne byo czarne, wcznie z
krzesami na cieniutkich nogach. Wood zajmowaa jedno z nich; jej rowa sukienka i
rozpinany sweter w tym samym kolorze lniy pord czerni. Obok lea stos tam PR. Na
lewo za ze ciany wystaway, niczym gargulce, kamery i odtwarzacze.
Bosch w eleganckim szarym garniturze (czerwony identyfikator w klapie wyglda jak
lubny godzik) usiad naprzeciwko i wyj z futerau okulary do czytania.
- Od jak dawna tu jeste? - zapyta.
Martwi si o ni. Od piciu dni byli w Wiedniu, pracujc bez wytchnienia. Zatrzymali
si w hotelu Ambassador, ale kade z nich wracao do swego apartamentu tylko na noc. Kiedy
Bosch przychodzi do Museumsquartier, nieodmiennie zastawa j przy robocie, nawet jeli
pora bya bardzo wczesna. Raptem przyszo mu do gowy, e Wood prawdopodobnie w ogle
nie kadzie si spa.
- Przed chwil przyszam - odpara. - Zostao mi jeszcze kilka sesji Wsparcia
Psychologicznego do przejrzenia, wic zgodnie z tym, co mi zawsze radzi ojciec,
postanowiam jak najszybciej si z nimi upora.
- Doskonaa rada - przyzna. - Ale uwaaj na wizjery Powikszonej Rzeczywistoci.
Szkodz na oczy, jeli stosuje si je zbyt dugo.
Panna Wood przecigna si na krzele; poy swetra rozchyliy si jak para skrzyde i
Bosch poczu zapach perfum. Pod row sukienk zarysoway si niewielkie wzgrki piersi.
Bosch, stropiony, spuci wzrok. Wszystko mu si podobao w tej kobiecie: zapach jej
perfum; drobne ciao, jak kryszta wyrzebiony w arabeski; nawet niezwyka szczupo ng,
ktrych kolana dojrza ponad stoem. I aobny ton jej niskiego gosu, ktry przed chwil
usysza.
- Nic si nie martw, byam te na spacerze. Poniedziakowy wit w Wiedniu bardzo
dobrze mi zrobi. Zauwayam pewn rzecz: wiedeczycy kupuj duo chleba, nie sdzisz?
Widziaam paru facetw z dug buk pod pach, jak w Paryu. Miaam wraenie, e si
umwili, eby podtyka mi chleb pod nos.
- Tak naprawd to byli ludzie Brauna, ktrzy maj za zadanie ci ledzi.
Jej umiech podpowiedzia mu, e art zosta oceniony pozytywnie. Niebezpiecznie
byo porusza temat jedzenia w towarzystwie Wood.
- Nie dziwi mnie to - owiadczya. - Chocia lepiej by zrobili, gdyby ledzili kogo
innego. Nasz ptaszek si ulotni, prawda?
- Cakowicie. Wczoraj bya niedziela i nie mogem porozmawia z Braunem, lecz moi
przyjaciele z Kryminalnego Biura ledczego twierdz, e nie byo ani jednego aresztowania. I
nie myl, e pozostae wiadomoci s duo lepsze.
- Zaczynaj. - Wood potara oczy. - Boe, zabiabym za dobr kaw. Czarn, bardzo
czarn kaw, dobr wiedesk schwarze, gorc i mocn.
- Dzi rano ludzi ze Sztuki obsuguje jedna z ozdb. Powiedziaem jej, eby tu
wstpia.
- Jeste istot doskona, Lothar.
Bosch poczu si, jakby zosta obnaony. Na szczcie rumieniec wstydu natychmiast
zgas. W wieku pidziesiciu piciu lat czowiek ju nie ma paliwa, eby dugo si
czerwieni. Stara krew traci si.
- Coraz lepiej ci poznaj - odpar.
Papiery lekko dray w jego doni, ale mwi pewnym gosem. Panna Wood opara si
okciami na stole i suchaa go, trzymajc palce na skroniach.
- Swego czasu doszlimy do wniosku, e ten mebel ma trzy nogi. Pierwsza nazywa si
Annek, druga Oscar Daz, a trzeci moemy nazwa Konkurencj. - Zauway, e Wood
potakuje, i mwi dalej. - Co do pierwszej, nie mamy nic. ycie Annek byo rozpaczliwe, ale
nie znalazem nikogo, kto mgby j skrzywdzi z jakichkolwiek przyczyn osobistych. Jej
ojciec, Pieter Hollech, jest chory psychicznie. Obecnie siedzi w szwajcarskim wizieniu za
spowodowanie wypadku drogowego w stanie nietrzewym. Matka Annek, Yvonne Neullern,
otrzymaa rozwd i prawo do opieki nad crk, kiedy Annek miaa cztery lata. Pracuje jako
fotoreporterka, wyspecjalizowana w fotografowaniu zwierzt. W tej chwili przebywa na
Borneo. Konserwacja skontaktowaa si z ni, eby przekaza jej wiadomo...
- Dobrze, rodzina obrazu nie wchodzi w gr. Mw dalej.
- Poprzedni nabywcy Annek te nie wnosz niczego konkretnego.
- Wallberg zakocha si w ptnie, prawda?
- Owszem, Annek podobaa mu si - przytakn Bosch. - Wallberg kupi j w trzech
dzieach: Wyznaniach, Niedomknitych drzwiach i Lecie. To ostatnie byo akcj, lecz nie
interaktywn. Pamitasz spotkanie z Benoit, na ktrym nam powiedzia, e trzeba wyjani,
co Wallberg n a p r a w d czuje do Annek?... Nie, to byo troch inaczej. Powiedzia:
Powinnimy zrobi rozrnienie pomidzy namitnoci artystyczn a namitnoci
erotyczn pana Wallberga.
Chralny miech (u Wood trwa nieco krcej) doda mu animuszu. Jego naladowanie
Benoit te wypado nie najgorzej. Doprowadziem j do miechu, Boe drogi. Genialnie.
Wtem rado Boscha znikna bez ladu. Stao si to tak nieoczekiwanie, jakby ni
std, ni zowd przesoniy go zway ciemnych chmur. Twarz mu pociemniaa, kciki ust
opady.
- Biedna Annek - powiedzia.
Zamruga oczami, po czym zajrza do papierw, ktre mia przed sob.
- Tak czy owak, Wallberg teraz umiera w szpitalu w Berkeley, w Kalifornii. Rak puc.
Pozostali nabywcy te nie budz podejrze: Okomoto pojecha do Stanw Zjednoczonych,
gdzie szuka obrazw; Crdenas nadal jest w Kolumbii i jego przeszo pozostaje
niewyjaniona, ale nie molestowa Annek, kiedy si wystawiaa jako Girlanda, podobnie jak
nie molestowa dziewczt, ktre j zastpiy... - Odkaszln i jego palec wskazujcy
powdrowa do kolejnego nagwka. - Jeli chodzi o dug list wariatw... Wedug naszego
rozeznania prawie wszyscy przebywaj w szpitalu albo odsiaduj kar w wizieniu. Oprcz
kilku w rodzaju tego Anglika, ktry oblepi fasad Nowego Atelier ulotkami oskarajcymi
Fundacj o handel dziecic pornografi...
- A co to ma do rzeczy?
- Ulotki s ilustrowane zdjciem Defloracji.
- Rozumiem.
- Jego miejsce pobytu jest nieznane. Bdziemy go szuka. W ten sposb nog
Annek mamy zaatwion.
- To wszystko nie wchodzi w gr. Przejdmy do Diaza.
- No wic, Briseida Canchares...
- Te odpada. Ta nimfomanka sztuki nie ma nic wsplnego z tym, co si stao. Moe
nas co najwyej zainteresowa jej uwaga na temat rzekomej osoby bez dokumentw. Mw
dalej. - Wood bawia si zapalniczk, przeliczn miniatur dunhilla z czarnej stali. Obracaa
j w dugich, szczupych palcach jak czarodziej kart do gry.
- Nowojorscy przyjaciele Diaza uwaaj go za naiwniaka o dobrym sercu. Jego
koledzy z pracy wyraaj si bardziej naukowo, jak by to okrelia: wedug nich jest
nieprzystosowanym samotnikiem. Nie chcia z nikim nawiza bliszego kontaktu, wola
szuka rozrywek na wasn rk. Druga rewizja w jego nowojorskim mieszkaniu niczego nie
wyjania. Mnstwo sprztu fotograficznego, natomiast nic, co by mogo wiadczy o
rzekomej obsesji zwizanej ze sztuk lub niszczeniem obrazw. W jego pokoju w hotelu przy
Kirchberggasse znalelimy adres i numer telefonu Briseidy w Lejdzie i... posuchaj
uwanie... notes ze zdjciami pejzay, ktry w rzeczywistoci jest pamitnikiem.
Gowa Wood w czepku byszczcych od lakieru krtko ostrzyonych wosw
wykonaa tak gwatowny ruch, e Boschowi zdawao si przez chwil, e usysza chrzst
czaszki. Czym prdzej uspokoi swoj rozmwczyni.
- Niestety nie zawiera adnych informacji, ktre byyby dla nas istotne. Daz mia
zwyczaj notowa, gdzie zrobi dane zdjcie krajobrazu, eby je powtrzy przy lepszym
wietle. Od czasu do czasu wspomina o Briseidzie lub o jakim przyjacielu, ale s to sprawy
bez znaczenia. Pisze te o swoim zamiowaniu do przyrody. Jest tam nawet wiersz. I par
uwag na temat pracy, w rodzaju: dla mnie to s ludzie, a nie dziea sztuki. Ostatnia notatka
pochodzi z sidmego czerwca. - Unis brwi w gr. - Bardzo mi przykro: adnej wzmianki o
osobie pozbawionej dokumentw, mczynie lub kobiecie.
- Cholera.
- Te tak uwaam. Mam natomiast dobr wiadomo: znalelimy w Wiedniu,
niedaleko hotelu Marriott, kawiarni, ktrej barman pamita Diaza. Zdaje si, e byo to jedno
z miejsc, do ktrych wstpowa po odwiezieniu obrazw do hotelu. Barman mwi, e zwykle
zamawia bourbona, co rzadko si zdarza jego klientom, i dlatego zwrci na niego uwag, a
take z powodu amerykaskiego akcentu i ciemnej cery.
- Nowy Jork cakowicie zdeprawowa naszego poczciwego fotografa pejzay -
stwierdzia Wood.
Jej palce poprawiay fryzur. Bosch zauway, e poruszay si w taki sposb, jakby
naleay do medium; wiadomo Wood nie miaa nic wsplnego z tymi delikatnymi,
nieskoczenie estetycznymi gestami, ktre tak czsto wykonywaa. Jej wiadomo bya
skoncentrowana na sowach Boscha (nie na mnie, tylko na moich s o w a c h , nie oszukuj
si, stary); panna Wood wygldaa jak rozbitek, ktry dostrzeg w ciemnociach wiato
statku.
- Ale jedno jest ciekawe - powiedzia. - Barman zapewnia, e ostatni raz widzia go w
czwartek, prawie dwa tygodnie temu, pitnastego czerwca. Zapamita t dat z powodu
zbiegu okolicznoci: tego dnia byy urodziny jego kumpla i tak si urzdzi, eby jak
najszybciej opuci lokal. Mwi, e Daz gawdzi przy kontuarze z nieznajom dziewczyn,
szczup, atrakcyjn brunetk z krzykliwym makijaem. Zdawao mu si, e rozmawiaj po
angielsku. Kelnerzy niezbyt dobrze j pamitaj, bo tego wieczoru by duy ruch. Wysza
razem z Diazem. Od tej pory barman ich nie widzia.
- Kiedy Daz zadzwoni do swojej kolumbijskiej przyjaciki, pytajc j o prawo
staego pobytu?
- W niedziel osiemnastego czerwca, tak przynajmniej twierdzi Briseida.
Profil Wood sprawia wraenie wykutego z kamienia.
- Trzy dni: akurat tyle, ile potrzeba, eby zawrze blisz znajomo. Nasz przyjaciel
Oscar nie czeka a tak dugo, eby pomc Kolumbijce.
- Masz racj - przyzna Bosch - ale jeli zamieszamy w to Nieznajom Dziewczyn, to
moemy przyj, e Daz jest cakowicie niewinny. Wyobra sobie przez chwil, e ona
pracuje ze wsplnikami. Wycigaj od Diaza informacj na temat transportu obrazu i w rod
dostaj si do furgonetki, zmuszajc Diaza, eby ich zawiz do Wienerwaldu.
- W takim razie gdzie jest Daz? - zapytaa Wood.
- Zabrali go ze sob jako zakadnika...
- Ryzykujc, e ucieknie i ich wyda? Nie. Jeeli Daz by niewinny, to n i e y j e .
Ten wniosek wydaje mi si oczywisty. Podstawowe pytanie brzmi: dlaczego jeszcze nie
odnaleziono jego z w o k ? Nie mog tego poj. Nawet jeli zaoy, e by im potrzebny do
prowadzenia furgonetki, czemu go w niej nie znaleziono? Dokd go zabrali? Dlaczego ukryli
jego zwoki?
- To oznaczaoby, e Daz te jest winny.
- Wyeliminujmy Osob Bez Dokumentw. Co nam pozostaje?
- W takim razie teoria policji wydaje si suszna: Daz nagra i poci Annek w
furgonetce. Potem pojecha w ustronne miejsce, zawin Annek w foli, pooy na trawie i
rozebra. Zostawi kaset z nagraniem u jej stp i zwia czterdzieci kilometrw na pnoc,
gdzie czeka na niego drugi samochd.
- Ta teoria zupenie mi nie pasuje.
- Bo?
- Daz to ciapa - powiedziaa panna Wood. - Pisze wierszyki, fotografuje pejzae i
pozwala sob manipulowa dziewczynom w rodzaju Briseidy. Jeeli mia z tym co
wsplnego, nie dziaa sam.
- Jako agent Bezpieczestwa cakowicie si sprawdzi - zauway Bosch. - Nie
zapominaj, e do przewoenia obrazw do hotelu wybralimy najlepszych.
- Nie twierdz, e by zym agentem Bezpieczestwa. Mwi, e to ciapa. Wsiowy
gamo. Nie mg sam tego wszystkiego namota.
Niemiae pukanie do drzwi. Powiao zapachem perfum. Ozdoba nie bya Stolikiem
ani adnym innym Meblem, tylko czym, co sterczy w rogu pokoju, biednym, nieszczsnym
przedmiotem pracujcym w poniedziaki (dziea sztuki z Museumsquartier miay wtedy
wolne), jednym z ornamentw, ktre dekoratorzy projektowali w celu zapenienia pustych
pomieszcze. Jej nieporadno ujawnia si szczeglnie w momencie, gdy trzeba byo poda
kaw. Bosch potrzebowa kilku sekund, by zorientowa si, e jest to mody mczyzna,
prawdopodobnie osiemnaste - lub dziewitnastoletni chopak. Jego fryzur stanowia
pltanina symetrycznych, wijcych si spiralnie ciemnoniebieskich lokw przetykanych
posrebrzanymi pirami. Duga, rurkowata tunika z czarnego aksamitu w drastyczny, niemal
oszpecajcy sposb odsaniaa plecy i ponad poow szczupych poladkw, pokrytych,
podobnie jak reszta ciaa, ciemnokasztanow farb. Chopiec postawi na stole dwie filianki
kawy. Jego makija starannie kry myli i stan duszy; wyglda jak maska polinezyjskiego
wojownika lub ducha wudu. Na zawieszonej na szyi biaej metce napisano Michel. W
dolnej czci ldwi zoy swj podpis niejaki Grath. W uszach Michel mia zatyczki.
Kiedy ozdoba odwrcia si do Boscha, ten przyjrza si jej rkom: byszczay, jakby
byy z ciemnego brzu; paznokcie zastpiono onyksem.
- To wszystko jest zbyt doskonae, Lothar - mwia tymczasem panna Wood. - Drugi
pojazd czekajcy w Wienerwaldzie, prawdopodobnie sfaszowana dokumentacja... Jednym
sowem bardzo precyzyjny plan. Jestem gotowa przyj, e kto mu zapaci, eby zawiz
obraz do Wienerwaldu, cho nawet to wydaje mi si niezbyt wiarygodne.
- A wic zakadasz, e noga Daz te odpada. Ostrzegam ci, e nasz mebel si
przewrci...
- Nie moemy cakiem zrezygnowa z Diaza. Myl, e odegra rol koza ofiarnego.
Nie rozumiem tylko, dlaczego znikn.
- Moe ukryli jego zwoki, eby podejrzenie pado na niego i eby prawdziwy
zbrodniarz mg uciec - podpowiedzia Bosch.
Panna Wood pochylia si do przodu, by obejrze z bliska doln cz plecw ozdoby,
gdzie widnia podpis. Ozdoba czekaa, stojc, a Wood zakoczy ogldziny. Na metce byo
napisane, e przedmiotu mona dotyka, wic Wood przesuwaa doni po talii i grnej czci
byszczcych niczym brz poladkw. Zmarszczya czoo w taki sposb, jakby oceniaa, w
charakterze eksperta, jako porcelanowego dzbana. Jednoczenie mwia do Boscha:
- To najlepsza teoria. Ale pytanie brzmi: gdzie on jest? Policja przeczesaa teren w
promieniu kilku kilometrw, Lothar. Uya psw i skomplikowanego sprztu do tropienia.
Gdzie s zwoki Diaza? I gdzie go z a m o r d o w a n o ? W furgonetce niczego nie znalelimy:
adnych ladw walki, ani jednej kropli krwi. Pomyl sam: masakruje obraz i traci czas na
rozbieranie go na dworze, ryzykujc, e kto go dostrzee, a jednoczenie w najdrobniejszych
szczegach planuje ucieczk, tak aby skierowa podejrzenia na agenta Bezpieczestwa
eskortujcego obraz. Czy to brzmi logicznie?
- Musz przyzna, e nie.
Wood przestaa zajmowa si tykiem ozdoby, podniosa rk, chwycia etykietk
zawieszon na szyi i pocigna za ni. Ozdoba nachylia si, eby Wood moga przeczyta,
co tam napisano. Na metce, oprcz imienia modela, umieszczono dane dotyczce projektanta
i wyrobu. Bosch wiedzia, e panna Wood kupuje ozdoby i sprzty do swojego domu w
Londynie. Sprzeda przedmiotw ozdobnych zostaa oficjalnie zabroniona, ale nadal nimi
handlowano i wielu ludzi o pewnym statusie kupowao je, podobnie jak mikkie narkotyki.
Wood wypucia z rki metk. Ozdoba wyprostowaa si, odwrcia na picie i
bezszelestnie wysza, stpajc boso po mikkim czarnym dywanie. Panna Wood umoczya
usta w gorcej kawie i skrzywia si.
- Jestem pewna, e Daz nie yje - owiadczya. - Problem polega na tym, jak
dopasowa jego mier do caej reszty.
- Zostaa nam konkurencja. - Bosch przerzuci papiery. - Musz przyzna, e w tym
momencie si gubi, April. Nie widz niczego, co byoby prawdopodobne. Wemy choby
przywdcw BAH. To niedorajdy. Wiesz, e Pamela OConnor napisaa ksik o Annek...
- The truth about Annek Hollech - przerwaa mu. - To pretensjonalne idiotyzmy.
Posuguje si przykadem Annek, eby zaprotestowa przeciwko malowaniu na nieletnich
modelkach rzekomo nieprzyzwoitych obrazw.
- Przesuchujemy take ludzi z Chrzecijaskiego Stowarzyszenia Przeciwko Sztuce
Hiperdramatycznej, Midzynarodowego Towarzystwa Tradycji i Sztuki Klasycznej,
Europejskiego Towarzystwa Przeciwko Sztuce Hiperdramatycznej...
- To nie jest prawdziwa konkurencja - powiedziaa Wood. - Na przykad w Art
Enterprises od pewnego czasu mamy powanych wrogw. Stein twierdzi, e s gotowi na
wszystko, byle tylko nam zaszkodzi, i waciwie ju to robi: zniechcaj inwestorw.
Wyobra sobie przez chwil, e ta historia z Defloracj stanowi cz zakrojonego na wielk
skal planu skompromitowania naszego systemu bezpieczestwa.
- Ta teoria nie pasuje do tego, co si stao. Ten sam efekt uzyskaliby jednym strzaem
w gow. Po co tyle sadyzmu?
- O co ci konkretnie chodzi?
To pytanie przerazio Boscha.
- Na Boga, April, on j poci... Mam tu wyniki autopsji. Braun przysa mi je dzi
rano. Spjrz na te zdjcia... Badania laboratoryjne potwierdziy, e uy podrcznego
urzdzenia do cicia pcien... Wiesz, co to jest?... Pia o zbatych brzegach, z trzonkiem w
ksztacie walca, nie wiksza od mojej doni. Artyci, ktrzy jeszcze maluj na ptnie, i
konserwatorzy dawnego malarstwa uywaj jej, gdy chc zmieni form i rozmiar pcien. To
urzdzenie posiada wielk si: uywajc odpowiednich ostrzy, mona w pi sekund
przepoowi st redniej gruboci... Zrobi jej tym dziesi naci, April...
Wood zapalia ekologicznego papierosa. Do sufitu wznis si ciemnozielony dym
bdcy wynikiem nagego wytworzenia si zabarwionej pary wodnej i w pewnym sensie
szkodliwy dla zdrowia. Boschowi przypomniay si czasy, kiedy weszy w mod te namiastki
papierosw, majce odzwyczaja od palenia. On sam zdoa uwolni si od naogu, uywajc
klasycznych plastrw, wic tamta metoda wydawaa mu si aonie sztuczna.
- Spjrz na to inaczej - rzeka. - Chc wmwi opinii publicznej, e Oscar Daz by
niespena rozumu. Rozumiesz: jeeli do pilnowania naszych najsynniejszych dzie
zatrudniamy psychopatw, nie mona mie do nas zaufania, itepe, itede.
- Ale jeli o to chodzio, dlaczego, na mio bosk, nie zabi jej, z a n i m j pokroi?
Autopsja wykazaa, e obezwadni j zastrzykiem dominiowym zawierajcym niezbyt
mocny neuroleptyk, wbijajc ig w szyj. Z pewnoci uy podskrnego pistoletu. Dawka
bya dostatecznie dua, eby dziewczyna nie moga si broni, lecz za maa, by j
z n i e c z u l i . Nie rozumiem tego. Chodzi mi o to, e... Wybacz, April, e tyle o tym mwi,
ale wydaje mi si... Jeeli tylko chcia odegra przedstawienie, dlaczego posun si tak
daleko?... Zbrodnia byaby rwnie potworna, lecz... miaaby... trzeba by... To znaczy,
wyobra sobie, e chc uda, e to zrobi sadysta... No wic najpierw j znieczulam,
wstrzykuj jej co... Potem robi ca reszt... S jednak granice, ktrych nigdy... Pienidze
nie maj z tym nic wsplnego, April. Nie zarobi wicej pienidzy, robic co t a k i e g o . S
granice, ktrych...
- Lothar.
- Nie mw mi, e zrobi to t y l k o dla pienidzy, April! Starzej si, zgoda, ale jeszcze
nie gadam od rzeczy! I mam dowiadczenie: byem inspektorem policji, znam zbrodniarzy...
Nie s takimi sadystami, jak pokazuj w filmach. S ludmi... Nie chc przez to powiedzie,
e nie ma wyjtkw...
- Lothar.
- Tamten facet niczego nie udawa: c h c i a zrobi to, co zrobi, i w taki sposb, w
jaki to zrobi! Nie mamy do czynienia z adnymi przekltymi machinacjami konkurencji:
tropimy drapienika!... Poci jej twarz, a kiedy wia si z blu, szykowa si, eby... eby
poci jej piersi!... Mog ci przeczyta raport...
- Lothar - powtrzy ten sam niski, zmczony gos. - Dasz mi co powiedzie?
- Przepraszam.
Bosch z najwyszym trudem odzyska panowanie nad sob. Uspokj si, stary. Co ci
jest, do czorta?.
Panna Wood zgasia papierosa. Cofna rk, pozostawiajc w popielniczce co
zielonego, jak rozgniecion, dymic fasolk. Reszt oparw wydmuchaa nosem. Trujce
Opary Smoka.
- To by o b r a z . Nie ma si nad czym zastanawia, Lothar. Defloracja bya obrazem.
Udowodni ci to. - Szybkim ruchem wzia jedno ze zdj Annek zrobionych w studiu i
pokazaa je Boschowi. - W y g l d a jak nastolatka, nie? Ma k s z t a t nastolatki. Mwia i
poruszaa si jak nastolatka, kiedy jeszcze ya. Nazywaa si Annek. Ale gdyby rzeczywicie
bya nastolatk, nie dostalibymy za ni nawet piciuset dolarw. Jej mier nie
zainteresowaaby ministerstwa spraw wewntrznych obcego kraju, nie postawiaby na nogi
caej armii policjantw i oddziaw specjalnych, nie wywoaaby dyskusji na wysokim
szczeblu w dwch europejskich stolicach ani nie zagroziaby naszej pozycji w Fundacji.
Gdyby to bya dziewczynka, kogo by, do czorta, obchodzio, co si z ni stao? Jej matk i
czterech znudzonych policjantw z posterunku w Wienerwaldzie. Na wiecie codziennie
dziej si takie rzeczy. Wok nas ludzie umieraj w okrutnych okolicznociach i nikogo to
nie obchodzi. Ale mier tej dziewczynki okazaa si wana. Wiesz dlaczego?... Bo to -
pomachaa zdjciem - to, co na pozr jest dziewczynk, n i e j e s t dziewczynk. Kosztowaa
ponad pidziesit milionw dolarw. - Powtrzya wolno, z przerwami: - Pidziesit.
Milionw. Dolarw.
- Ile by nie kosztowaa, nadal bya dziewczynk, April.
- Mylisz si. Kosztowaa tyle pienidzy wanie dlatego, e nie bya dziewczynk.
Bya obrazem, Lothar. Arcydzieem. Wci tego nie rozumiesz? Jestemy tym, za co inni
pac, ebymy byli. Ty bye policjantem i pacili ci, eby nim by, a teraz ci pac, eby
by pracownikiem prywatnej firmy, i jeste nim. To kiedy bya dziewczynka. Potem jej
zapacili, eby zmieni j w obraz. Obrazy s obrazami i ludzie mog je poci podrczn
pi, tak samo jak ty wrzuciby kartk papieru do niszczarki dokumentw, nie zastanawiajc
si, czy kartka jest tego wiadoma. To po prostu n i e s ludzie. Ani dla faceta, ktry to
zrobi, ani dla nas. Zrozumiae mnie?
Bosch przez cay czas wpatrywa si w jeden punkt: wybra czarne jak antracyt wosy
panny Wood i jej fantastyczny, idealnie prosty przedziaek z prawej strony. Potakujc, nie
odrywa wzroku od tego punktu.
- Lothar?
- Tak, zrozumiaem ci.
- Wanie dlatego trzeba bdzie obserwowa konkurencj.
- Zrobimy to - odpar Bosch.
- I zosta nam anonimowy wariat. - Panna Wood westchna, jej ramiona na chwil si
uniosy. - To by byo najgorsze ze wszystkiego: wieo upieczony, jak wiedeski chleb,
psychopata. Czy w raporcie sdowym jeszcze co jest?
Bosch zamruga oczami i opuci wzrok. To nie okruciestwo - pomyla. - Nie mwi
tego, bo jest okrutna. To nie ona jest okrutna, tylko wiat. My wszyscy.
- Tak... - Bosch przerzuci par stron. - Pewien interesujcy drobiazg. Oczywicie
analiza skry obrazu jest bardzo obszerna; biegli sdowi maj jednak niewielkie pojcie o
gruntowaniu, wic nie zwrcili wikszej uwagi na ten szczeg. Koo rany na piersi
znaleziono resztki substancji, ktra... Przeczytam ci dosownie... Ktrej skad, w zasadzie
podobny do silikonw, pod kilkoma istotnymi wzgldami rni si od nich.... I przytaczaj
pen nazw czsteczki: dimetyloczterowodorek.... Strasznie dugi wyraz. Domylasz si,
co to moe by?
- Cerublastyna - powiedziaa Wood, otwierajc szeroko oczy.
- Bingo. W raporcie jest wymieniona jako produkt uyty do gruntowania obrazu, ale
my wiemy, e Defloracja nie miaa na sobie cerublastyny. Dzwonilimy do Hoffmanna, ktry
to potwierdzi: cerublastyna nie moga pochodzi z obrazu.
- Boe drogi - szepna Wood. - Maskuje si.
- Najprawdopodobniej. eby zmieni wygld, wystarczy niewielka ilo cerublastyny.
Ta ostatnia wiadomo spowodowaa nagy niepokj panny Wood. Wstaa i zacza
kry po ciemnym pokoju. Bosch przyglda jej si z trosk. Na Boga, prawie nic nie bierze
do ust i wyglda jak szkielet. Rozchoruje si, jak tak dalej pjdzie.... Inny gos, rwnie
nalecy do niego, przypuci kontratak: Nie udawaj. Spjrz, jak odbija si wiato na tych
piersiach, spjrz na ten wski tyek i te nogi. Szalejesz za ni. Podoba ci si tak, jak kiedy
Hendrickje, a moe nawet bardziej. Podoba ci si tak, jak pniej portret Hendrickje.
Gupstwa gadasz - ripostowa Bosch. I, waciwie dlaczego mielibymy o tym nie mwi?
- podoba ci si jej i n t e l i g e n c j a . Jej szorstki charakter - cign drugi gos - osobowo i
inteligencja tysickrotnie przewyszajca twoj.
April Wood rzeczywicie bya precyzyjn maszyn. Bosch pracowa z ni od piciu
lat i ani razu nie widzia, eby si pomylia. Stein nazywa j psem acuchowym. W
Fundacji wszyscy odnosili si do niej z respektem. Nawet Benoit czu si niepewnie w jej
obecnoci. Jest tak chuda, e nie ma w niej miejsca na dusz - mawia. Jej osignicia byy
imponujce. Wprawdzie w cigu piciu lat pracy na stanowisku dyrektora Bezpieczestwa nie
zdoaa zapobiec wszystkim zamachom, z powodu ktrych ucierpiay obrazy (byo to
niewykonalne), ale winni zostali wykryci i usunici, czasem zanim jeszcze o przestpstwie
powiadomiono policj. Pies acuchowy potrafi gry. Nikt nie wtpi (a zwaszcza Bosch),
e i tym razem znajdzie faceta, ktry zniszczy Defloracj.
Od strony prywatnej prawie jej nie zna. Czarne dziury w przestrzeni (tak twierdziy
czasopisma naukowe, ktre mia zwyczaj kolekcjonowa jego brat Roland) s niewidoczne
wanie dlatego, e s czarne; mona si jedynie d o m y l a , e istniej, na podstawie
wpywu, jaki wywieraj na otaczajce je ciaa. Bosch sdzi, e relaks panny Wood jest
czarn dziur: d o m y l a si go poprzez jej prac. Jeeli Wood odpocza, wszystko szo
jak po male. W przeciwnym wypadku zanosio si na dusz dyskusj. Nikt jednak nie mia
pojcia, co si kryje w czarnej luce, jak by wypoczynek April Wood - czyli Wood bez
czerwonego identyfikatora bd panna Wood po godzinach, lub panna Wood obdarzona
uczuciami, o ile co takiego w ogle istniao. Czy na tym doskonaym obrazie bya jaka
plama? Bosch niekiedy zadawa sobie to pytanie.
Faktem jest, prawd jest, panie Bosch, e ta dziewuszka, ktra liczy sobie nie wicej
ni trzydzieci wiosen i mogaby by twoj crk, ale jest twoj szefow, ten s z k i e l e t b e z
d u s z y zupenie ci zahipnotyzowa.
- April - odezwa si Bosch.
- Co?
- Pomylaem, e Daz moe prowadzi podwjne ycie. W jego gowie odzywaj si
dwa gosy: jeden normalny, a drugi nie. Jeeli jest psychopat, nie ma nic dziwnego w tym, e
wobec przyjaci i kolegw zachowuje si poprawnie. Kiedy pracowaem w policji, miaem
kilka przypadkw...
Na stole rozleg si Mozart. Komrka panny Wood. Podczas rozmowy jej twarz
pozostaa niewzruszona, ale Bosch zorientowa si, e zaszo co wanego.
- Wszystkie nasze problemy rozwizane - powiedziaa i umiechna si
nieprzyjemnie. - Dzwoni Braun. Oscar Daz nie yje.
Bosch zerwa si z miejsca.
- Wreszcie go zapali!
- Ale nie. Dwch rybakw znalazo go dzi rano w Dunaju. Myleli, e to karp ich
ycia, karp z Ksigi Guinnessa, a to by Oscar. Czy moe raczej to, co z o s t a o z Oscara.
We wstpnym raporcie jest mowa o tym, e nie yje od ponad tygodnia... Dlatego chcieli
ukry jego zwoki.
- Co takiego?
Wood zwlekaa z odpowiedzi. Z jej twarzy nie znika umiech, ale Bosch nagle zda
sobie spraw z nieopisanej wciekoci, jaka j rozsadzaa.
- To nie Oscar Daz odwozi Annek w zesz rod.
Jej sowa wprawiy Boscha w konsternacj.
- To nie Oscar...? Co ty mwisz?... W rod Daz zjawi si w pracy o zwykej porze,
gada z kolegami, wylegitymowa si i...
Na chwil przerwa, jakby spojrzenie Wood byo kamiennym murem, ktry przed nim
wyrs.
- To niemoliwe, April. Co innego posuy si cerublastyn, eby uciec przed policj,
a cakiem co innego... u p o d o b n i s i do kogo do tego stopnia, eby oszuka ludzi,
ktrzy go znaj, widuj go codziennie, kolegw, ktrzy przywitali si z nim w... w rod...
filtry bezpieczestwa... wszystkich... eby by wzitym za kogo innego, trzeba by
prawdziwym specjalist od cerublastyny. Absolutnym mistrzem.
Wood nadal na niego patrzya. Jej umiech mrozi mu krew w yach.
- Ten skurwysyn, kimkolwiek jest, wystrychn nas na dudkw, Lothar.
Sowa te zostay wypowiedziane tonem, ktry Bosch doskonale zna. Brzmiaa w nim
zemsta. Panna Wood moga wybaczy obcemu czowiekowi tylko pod warunkiem, e jego
inteligencja nie przewyszaa jej wasnej. Nie moga znie, e przeciwnik uczyni co, co jej
samej nie przyszo do gowy. W sercu tej szczupej kobiety kotowa si czarny wulkan dumy
i perfekcjonizmu. Bosch zrozumia, z nag pewnoci, z jak uwiadamiamy sobie niekiedy
najgbsze, intuicyjne prawdy, e Wood ruszy do ataku. Pies acuchowy bdzie ciga tego
wielkiego przeciwnika, kimkolwiek on jest, i nie spocznie, dopki go nie zapie w otwart
paszcz.
I najpierw go ugryzie, a potem zetrze na proch.
- Wystrychn nas na dudkw, wystrychn nas na dudkw... - powtrzya nieomal
melodyjnie, jakby gwizdaa przez zacinite, nieskazitelnie biae zby. Bya to jedyna biel w
ciemnym pokoju.
Biaa kreska na czarnym tle.
Cz druga
FORMY SZKICU
LINIE.
Jej ciao byo wizk linii. Na przykad wosy: mikkie krzywe sigajce do karku.
Albo oczy: elipsy osaniajce koa. Albo wsprodkowe okrgi biustu. Albo kreseczka
ppka. Albo lad mewy w okolicy przyrodzenia. Obmacaa si. Podniosa praw rk do szyi,
po czym przesuna j w d, od zagbienia midzy piersiami po wski misie brzucha.
Potem obja krzywizn bicepsw. W dotyku wszystko byo inne. Poczua, e wraca do ycia:
mikkie powierzchnie, ktre mona ucisn lub odksztaci; zarysy, na ktrych dao si
zatrzyma rk; sodkie labirynty odpowiednie dla palcw lub owadw. Dotykajc si,
zyskaa objto.
Bya bliska paczu, jak wtedy, gdy egnaa si z Jorgem. Co widziaa? Skr z tej
masy perowej. Domylia si, e hipotetyczna za, pokonujc pionowy dystans midzy
powiek a kcikiem ust, rwnie przybraaby ksztat linii. Nie czua si jednak smutna, cho
szczliwa te nie. Jej potrzeba paczu bya wynikiem bezbarwnej emocji, linearnego uczucia,
ktre zapewne w przyszoci zaznaczy si wyraniej. Znajdowaa si na pocztku, na l i n i i
startu (waciwe okrelenie); zdeformowana figura czekajca w wiecie geometrii, a
wybierze j jaki artysta i wyposay w cienie oraz charakter. A co dalej? Musi zaczeka, by
si tego dowiedzie.
Poza tym jej obecny stan mona byo okreli jako niewaki. Gruntowanie uwolnio j
od zbdnego balastu. Prawie nie doznawaa samej siebie. Cho zupenie naga, nie czua zimna
ani nawet chodu, w ogle niczego, co mona by nazwa temperatur. Mimo niedogodnoci
podry bya wawa i energiczna: gotowa odpoczywa zgita wp lub na czubkach palcw.
Tajemniczy zestaw tabletek, ktre zacza poyka na polecenie F&W, osabi jej fizjologi.
Uznaa, e to cudowne przesta si boryka z wasnym ciaem. Mino ponad dwanacie
godzin, odkd ostatni raz korzystaa z toalety. Od soboty nie jada - i nie odczuwaa takiej
potrzeby - adnych pokarmw staych. Nie bya zdenerwowana, nie bya spokojna: po prostu
c z e k a a . Stan jej ducha dopiero zostanie zaprojektowany. Po raz pierwszy w yciu czua si
prawdziwym ptnem. To moe nawet za duo powiedziane. Narzdziem. Motek, widelec
albo rewolwer - podejrzewaa - mogyby j lepiej zrozumie ni czowiek.
Jej gowa bya pusta. Niewiarygodnie pusta. Myle oznaczao dla niej tyle, co
wpatrywa si w pofalowany horyzont pustyni. To te j cieszyo. Nie bya to oczywicie
amnezja: wszystko pamitaa, ale wspomnienia jej nie przeszkadzay. Znajdoway si tu, w
bibliotece, uporzdkowane i pod rk (gdyby zechciaa, mogaby zacz wspomina
rodzicw, Vicky, Jorgego), lecz kartkowanie przeszoci nie byo jej koniecznie potrzebne do
ycia. Fantastyczne uczucie: by kim innym, jednoczenie pozostajc sob.
Dom wypeniaa cisza. Nie wiedziaa, dokd j zawieli po wyldowaniu samolotu na
lotnisku Schiphol w Holandii. Przypuszczaa, e gdzie niedaleko Amsterdamu. Lot trwa
niewiele ponad godzin, godzina jednak moe bardzo si duy, jeeli kto ma zawizane
oczy i jest cakowicie unieruchomiony. Mimo to ciao Klary zaprzyjanio si z czasem i
znioso podr prawie bezbolenie.
Transportowano j jako materia artystyczny. Zdarzyo jej si to po raz pierwszy.
Owszem, w The Circle (bya wtedy jeszcze nastolatk) raz j zwizali nylonowymi sznurami,
zaoyli opask na oczy, owinli w wycieany papier i wsadzili do kartonowego puda.
Nazywao si to Prba Anulowania: robiono j po to, eby przysze ptno przywyko do swej
kondycji przedmiotu. Teraz jednak byo inaczej: naprawd chodzio o przewz materiau.
Wedug prawa za materia artystyczny uwaa si kade zagruntowane i ometkowane
ptno, nawet jeli jeszcze nie zostao pokryte farb. Dotychczas podrowaa w celach
zawodowych jako czowiek: gruntowanie odbywao si tam, gdzie j wystawiano. W ten
sposb malarz oszczdza na kosztach podry, nie ryzykowa uszkodzenia materiau i - w jej
wypadku - nie ponosi opat celnych. Wywz dzie sztuki w postaci osobnikw, ktrzy
podrowali jak normalni pasaerowie, potem za byli przemalowywani w innym kraju,
stanowi wykroczenie nieobjte przepisami; sprawa ta domagaa si regulacji prawnej. Jednak
Klara zostaa przetransportowana jako materia artystyczny z uwzgldnieniem wszelkich
wymogw.
Nie moga zobaczy, jakiego ksztatu jest odrzutowiec na dziesi miejsc, do ktrego
dotara, gdy idc w lad za mczyzn w mundurze, znalaza si na drugim kocu korytarza.
Wewntrz kabiny czeka na ni robotnik w pomaraczowym kombinezonie. Ani razu nie
zwrci si do niej po imieniu. Waciwie niemal z ni nie rozmawia (zreszt i tak nie zna
hiszpaskiego). Woy rkawiczki (odkd zostaa zagruntowana, nikt jej nie dotyka bez
rkawiczek) i pomg jej pooy si na wycieanej leance z podgwkiem uniesionym o
czterdzieci pi stopni i napisem OSTRONIE widocznym na brzegu skrzanego obicia. W
podobny sposb uniesiona poduszeczka suya do oparcia ng: zmuszao j to do leenia z
ugitymi kolanami. Nie kazano jej si rozebra do naga (nie musiaa zdj topu i
minispdniczki). Wprost przeciwnie: tamten czowiek owin j dodatkowo w plastikow
obszern tunik bez rkaww, i ozdobi nalepkami ostrzegawczymi w jzykach holenderskim
i angielskim. Zdj jej tylko buty. Poszczeglne czci ciaa Klary zostay przymocowane do
kozetki omioma elastycznymi tamami: umieszczono je na czole, pod pachami, w talii, na
nadgarstkach i kostkach. Byy niezwykle mikkie. Zakadajc je, robotnik wzi pod uwag,
e metki na prawym nadgarstku i prawej kostce powinny pozosta na zewntrz. Odezwa si
tylko w momencie, gdy nakada jej mask, bardzo podobn do tych, jakie rozdaje si
pasaerom, by atwiej im byo zasn.
- Chroni oczy - powiedzia.
Byy to ostatnie sowa, jakie do niej skierowano w czasie podry.
Podczas lotu ciemnoci rozwiay si na pewien czas: uniesiono jej mask i ujrzaa
dug, pionow kresk wystajc z plastikowej, hermetycznie zamknitej szklanki. Wypia,
cho nie czua pragnienia. By to sok owocowy. Stwierdzia, e na zewntrz, w kabinie i na
wiecie, zapad zmrok. Podtrzymujc szklank, by moga z niej pi, robotnik upewni si, czy
elastyczne tamy umieszczone pod pachami, w talii i na nadgarstkach nie uciskaj jej zbyt
mocno. Zmieni pooenie etykietek, aby zapobiec dugotrwaemu ocieraniu skry. Inny
robotnik zbada jej brzuch za pomoc latarki, jakiej uywaj lekarze. Rozluni lekko
rodkow tam. Nie poruszya si (cho mogaby to zrobi), bo nie miaa nic przeciwko
temu, by spdzi cay dzie w tej samej pozycji. Po wykonaniu tych wszystkich czynnoci
ponownie naoono jej mask.
Podczas ldowania czua si jak pd, ktrego matka zjeda w d na diabelskim
mynie. Dziki temu zrozumiaa, e mamy w sobie co nieuchwytnego, co decyduje o naszym
poczuciu kierunku i pozwala stwierdzi, czy poruszamy si w gr, czy w d, przyspieszamy
czy hamujemy. wiadomo strzaki czy te linii, jeeli tak mona powiedzie. Sia bezwadu
pocigna j jak energiczny tancerz: do przodu, do tyu. Wreszcie stempel k gwatownie
opiecztowa ziemi.
- Uwaga... Stopie... Uwaga... Stopie...
Schodzia po schodkach trzymana pod rce. Amsterdam owion j nocnym
powietrzem. Holandia obmacaa jej nogi, uniosa brzegi plastikowego caunu, pieszczotliwie
dotkna brzucha i plecw. Odczua to jako obiecujce powitanie ze strony tej bezwstydnej,
chodnej Holandii pachncej benzyn i spalinami silnikw odrzutowych. Podmuch wiatru
przesun metk na szyi w lew stron.
Zatrzymali si z dala od zabudowa lotniska Schiphol. W oddali migay wiata. U
podna schodkw czeka inny robotnik z wzkiem sucym do transportu. Nazywano je
kapsuami. Klara ju wczeniej je widziaa, lecz nigdy w nich nie podrowaa. Skaday
si z leanki i pokrywy. Leanka bya podobna do tej w samolocie, z uniesionym
podgwkiem; w plastikowej pokrywie z ostrzegawczymi nalepkami znajdoway si dziurki
umoliwiajce oddychanie. Gdy zamknito pokryw nad jej gow, przestaa cokolwiek
sysze, ale poprzez plastik moga obserwowa, co dzieje si na zewntrz. Zdjli jej mask. W
kapsule byo znacznie wygodniej ni w samolocie (moga na przykad wycign nogi), cho
nie miao to dla niej wikszego znaczenia. Robotnik stan z tyu i zacz popycha kapsu.
Przemierzyli odlego dzielc ich od podunego budynku z paskim dachem, zza
ktrego wyaniay si smuke linie wiey kontrolnej. W mroku lni napis - Douane, Tarief -
zoony z komputerowych, drukowanych liter. Postaci w tunikach; minie; nagoci; szyje z
pomaraczowymi lub niebieskimi metkami; twarze bez brwi; zagruntowana, byszczca
skra; tczowe wosy; yse, gadkie gowy; chopcy i dziewczta; nastolatki; dzieci; pikne
potwory oczekujce pod goym niebem, w ciemnoci falujcej od wiate; kanoniczne, lecz
jeszcze niedokoczone wizerunki; modele jeszcze niewymodelowane (jej uwag zwrcia
niesamowita posta na wzku inwalidzkim, ostrzyona do goej skry i zagruntowana, ktra
odwrcia gow, patrzc na przejedajc obok Klar; miaa min istoty pozaziemskiej
bdcej pod wpywem narkotykw) czekay w kolejce do odprawy celnej. Wiele z tych osb
korzystao ze zbiorowych rodkw transportu, czsto bez personelu ochrony, bo ich przewz
nie wymaga obecnoci specjalnej ekipy. Klara bya zafascynowana tym, e w Holandii
istnieje tak oywiony handel dzieami sztuki. Nic podobnego nie dziao si w Hiszpanii, gdzie
kwestia imigracji artystycznej, jak zreszt wielu innych, nie zostaa uregulowana. Ile mg
kosztowa kady z tych obiektw? Najtaszy wycenia na co najmniej tysic dolarw.
Jej kapsua od razu wjechaa do budynku, nie czekajc na swoj kolej. By to rodzaj
hangaru z transporterami tamowymi i dugimi stoami odprawy celnej. Pracownicy w
niebieskich mundurach unosili w gr rce, powtarzajc zwize instrukcje. Wszystko
szczegowo zaplanowane, uregulowane, okrelone, przewidziane. Postawiono j przy ladzie.
Kontrola przebiega sprawnie: ostemplowanie formularzy, sprawdzenie metek. Nastpnie
przewieziono j do przylegego pokoju. Po otwarciu pokrywy jej wch zosta zaatakowany
przez mieszanin mskich i damskich perfum. Czekali na ni mczyzna i kobieta,
umiechnici, milczcy, w chirurgicznych rkawiczkach dopasowanych kolorem do ich stroju
i z ciemnoniebieskimi identyfikatorami w klapie (Konserwacja, przypomniaa sobie Klara).
Pokj by gabinetem: st, krzesa, dwa wyjcia, otwarte drzwi. Kto zamkn drzwi i przez
sekund wydao jej si, e ogucha.
- Jak samopoczucie? Dobrze? Nazywam si Brigitte Paulsen, mj towarzysz to Martin
van der Olde. Moe pani wsta? Powolutku, nie ma popiechu.
Z pocztku zdziwia si, gdy ni std, ni zowd usyszaa melodyjn hiszpaszczyzn
tej kobiety. Sdzia, e nadal bd j traktowa tak jak dotychczas, czyli jak zwyky materia.
Nagle poja, dlaczego j tak przyjmuj. Pracowali w Konserwacji, gdzie zawsze dbano o to,
by dzieo czuo si swobodnie. Spucia bose stopy na podog - w zagruntowanych
paznokciach odbijay si wiata z sufitu - i wstaa bez adnej pomocy ani trudnoci.
- Wszystko w porzdku, dzikuj - powiedziaa.
- Pan Paul Benoit, dyrektor Konserwacji, bardzo auje, e nie mg przyj pani
osobicie, i prosi mnie, ebym pani powitaa w Holandii. - Kobieta umiechna si. - Jak
mina podr?
- Bardzo dobrze, dzikuj.
- Ja mao hiszpaski - wtrci jasnowosy mczyzna, czerwienic si. - Przykro mi.
- Nic nie szkodzi - powiedziaa Klara.
- Potrzebuje pani czego? Chce pani czego? Pragnie pani co powiedzie?
- W tej chwili czuj si dobrze i niczego nie potrzebuj - odparta Klara. - Bardzo
dzikuj.
- Pozwoli pani? - Kobieta wzia do rki metk zawieszon na szyi Klary.
- Przepraszam - rzek mczyzna, unoszc jej rk swoj lew doni w rkawiczce, w
praw za ujmujc metk na przegubie.
- Sorry - powiedzia trzeci osobnik, ktrego dotychczas nie zauwaya, schylajc si
a do podogi, by chwyci metk na kostce.
Trzeba przyzna, e to dodaje czowiekowi otuchy, jeeli od czasu do czasu jest
traktowany jak istota ludzka, pomylaa. Wszystkie stworzenia wiata i wikszo
naturalnych oraz sztucznych przedmiotw jest wdziczna za czue traktowanie, tote Klara
nie wstydzia si takich myli. Promienie laserowe przelizgny si jak dranicia (czerwone,
rwnolege linie) po kodach kreskowych jej trzech metek. Staa nieruchomo, umiechajc si
i nie spuszczajc oczu z kobiety: uznaa, e jest adna, ale ma zbyt ciemny makija. Poza tym
przesadzia z rem i sprawiaa wraenie, jakby zostaa podwjnie spoliczkowana.
Potem j rozebrali: cignli jej przez gow tunik z wycieanego plastiku i zdjli
top oraz minispdniczk. Lampy na suficie odbijay si w jej ciele jak wietliste wgorze.
- Dobrze si pani czuje? Ma pani mdoci? Jest pani zmczona?
Kobieta zbadaa jej puls delikatnymi jak szczypczyki palcami, robic uytek ze swej
hiszpaszczyzny z podrcznika Berlitza. Gdy zapadaa cisza, do Klary docierao echo pyta w
innym jzyku, zadawanych w ssiednim pokoju. Czyby dostali rwnie drugi materia? Kto
to mg by? Miaa ochot go zobaczy.
Zmienili narzdzie; teraz badali j czym podobnym do telefonw komrkowych
wydajcych z siebie brzczenie. Domylia si, e oceniaj jej integralno. Pachy, boki,
poladki, uda, podkolania, brzuch, wzgrek onowy, twarz, wosy, donie, stopy, plecy, ko
ogonowa. Przyrzdy nie dotykay jej: byy jak wierszcze z czerwonawymi oczami, unoszce
si dwa centymetry nad skr i wydajce z siebie ten sam ton. Uatwiaa im zadanie,
podnoszc rce do gry, otwierajc usta lub rozstawiajc nogi. Przez krtki moment ogarna
j panika: zadaa sobie pytanie, co bdzie, jeli znajd w niej jak niedoskonao. Odel j
z powrotem tam, skd przybya?
Do grupy przyczy si jeszcze jeden mczyzna, ktry sta z zaoonymi rkami,
oparty o cian, przy drzwiach w gbi pokoju. Wydawao si, e czeka, a inni skocz i
nadejdzie jego kolej. Mia jasnoplatynowe wosy, mocno zarysowan szczk i odblaskowe
okulary. Wyglda na rozzoszczonego Aryjczyka i by moe by nim w istocie. Z prawego
ucha wystawa mu przewd suchawki telefonicznej. Klara spostrzega czerwony
identyfikator w klapie: by agentem Bezpieczestwa. Musz si w tym wszystkim poapa:
ciemnoniebieskie identyfikatory nale do Konserwacji, czerwone do Bezpieczestwa, Sztuka
ma turkusowe....
- W porzdku - oznajmia kobieta. - Fundacja Bruno van Tyscha yczy pani
szczliwego pobytu w Holandii. Prosz zwraca si do nas, gdyby pani czego potrzebowaa,
miaa jakie wtpliwoci czy problemy. Dostanie pani telefon, z ktrego o kadej porze dnia i
nocy moe pani zadzwoni do Konserwacji. Nasi koledzy s do pani dyspozycji.
- Dzikuj.
- Teraz przekazujemy pani w rce personelu Bezpieczestwa. Musz pani
uprzedzi, e Bezpieczestwo nie bdzie z pani rozmawia, wic prosz nie traci czasu na
zadawanie pyta. Za to do nas zawsze moe si pani zwrci.
- A Sztuka? - zapytaa Klara.
Te zwyke sowa wywoay zdumiewajcy efekt. Kobieta wytrzeszczya oczy;
mczyni odwrcili si do niej i zamachali rkami; nawet agent lekko si umiechn.
Przemwia kobieta.
- Sztuka?... Och, Sztuka robi, co chce. Sztuka chodzi wasnymi ciekami i nikt z nas
nie wie ani nie moe wiedzie, jakie s jej zamiary.
Klara przypomniaa sobie dug cisz w telefonie podczas napinania, a take klauzule
umowy, ktr podpisaa.
- Rozumiem - powiedziaa.
- Nie, nie - odpara niespodziewanie kobieta. - Nigdy pani nie zrozumie.
Wrczono jej plastikowe papucie, ktre czym prdzej woya. Wysza z tego cao i
nie miaa ochoty w ostatniej chwili wszystkiego popsu. Potem znw ubrano j w plastikow
tunik. Zauwaya, e nie dostaa z powrotem topu i minispdniczki, ale nie miao to dla niej
znaczenia. Tunika mikko otulaa jej nagie ciao. Mczyzna z Bezpieczestwa ruszy przed
siebie i Klara powoli posza za nim, szeleszczc plastikiem przy kadym ruchu. Wyszli
drzwiami znajdujcymi si w gbi pokoju. Gdy przechodzili przez nastpne pomieszczenie,
dostrzega ktem oka nagiego starca z zagruntowanym ciaem i tymi metkami. Oczy starca
byszczay. Chtnie zatrzymaaby si na chwil i zawara z nim znajomo, ale czowiek z
Bezpieczestwa szed dalej, nie zwracajc na nic uwagi. Wkrtce potem znaleli si na
pogronym w ciszy parkingu. W pojedzie, ktrym miaa podrowa, byo wicej miejsca,
ni potrzebowaa. Okazao si, e jest to furgonetka w ciemnym kolorze, trzydrzwiowa: jedne
drzwi z tyu i dwoje po bokach. Tylna cz nie miaa okien, co chronio ptno przed
niedyskretnymi spojrzeniami. Fotele mona byo wyj i tak te uczyniono, pozostawiajc
tylko jeden dla niej, dziki czemu zrobio si jeszcze przestronniej. Klara mogaby pooy si
na pododze, nie dotykajc nogami kierowcy, ale cztery pasy bezpieczestwa, ktrymi zostaa
przypita przez agenta w rkawiczkach, nie pozwalay jej nawet oderwa plecw od oparcia.
Przejazd trwa krtko jak sen. Za przedni szyb migay zielone prostokty
drogowskazw: Amsterdam, Haarlem, Utrecht; strzaki, linie, fosforyzujce znaki. Noc
bya pocita supami elektrycznymi, a moe telefonicznymi, w ktrych odbijay si przelotnie
wiata pojazdu. Czowiek z Bezpieczestwa prowadzi w milczeniu. Szybko zorientowaa
si, e nie jad w kierunku Amsterdamu. wiata widoczne po wyjedzie z lotniska Schiphol
staway si coraz rzadsze, co zapewne oznaczao, e wjechali na boczn drog. Byli w
szczerym polu. W odku Klary poruszyo si co bardzo zimnego. Przez chwil opady j
absurdalne myli. Czyby jechali do Edenburga? Moe Mistrz j przyjmie jeszcze tej nocy? A
jeeli to wszystko jest snem i van Tysch wcale nie zamierza jej malowa, jak to sobie
wyobrazia, dowiedziawszy si, kto j zatrudni? Co za brednie. Dobry obraz n i e
p o w i n i e n si tak emocjonowa. Miaa zbyt due dowiadczenie. Na Boga, bya
dwudziestoczteroletnim ptnem, zacza prac od The Circle i trzykrotnie malowa na niej
Brentano. Osiem lat w zawodzie to zbyt dugo, by wpa w puapk wasnych nerww, nie
uwaasz? Nie, nie mw: postaraj si uspokoi. Musisz si z d y s t a n s o w a wobec
wszelkich wydarze. Jak mwia Marisa Monfort? Jak owad. Jak kto, kto zapomnia
wasnego imienia. Lniane ptno splecione z biaych linii. Kto kiedy powiedzia, e
wspomnienia s liniami na bieli: wymaemy je, bdziemy inni, przestaniemy b y .
Po pewnym czasie - nie wiedziaa, jak dugim - poczua, e furgonetka zwalnia. W
wietle reflektorw pojawiy si rachityczne drzewa. cieka. Zauwaya mimochodem
taczki, grabie, wiadra, rozmaite akcesoria przypominajce narzdzia ogrodnicze, ktrych jej
ojciec uywa latem w Alberca. Kierowca zatrzyma pojazd przed bram, wysiad, otworzy
j, wrci do furgonetki i wjecha do rodka. Wkrtce potem zaparkowa i odpi pasy przy
fotelu Klary. Kiedy postawia plastikowy but na wirowanej alejce, zrozumiaa, e to z
pewnoci nie jest Edenburg. Ani adne inne miasto. Reflektory owietliy rodzaj sadu.
Otaczajca ich noc robia wraenie niedoskonaej, ucywilizowanej, utkanej z linii
zdradzajcych by moe obecno domw albo zakadw przemysowych czy te jakiego
lotniska lub wioski. Chodny wiatr szarpa brzeg tuniki. Ksiyc wyglda jak zakrzywiony
kawaek drutu. Doleciaa j wo lasu i moczarw. Ten zapach ziemi przenikn do jej ust,
poczua jego smak. Odgarna kosmyk wosw wpadajcy do oka bez rzs. U stp Klary lea
na ciece jej wasny cie, krgy i ciemny.
Agent Bezpieczestwa czeka na ni; poszli razem w kierunku niewielkiego,
parterowego domu z drewnianym gankiem, o nieokrelonym wygldzie, jakby dopiero jej
obecno miaa powoa go do ycia. wierszcze porozumieway si nocnym morsem.
Przypuszczam, e o wicie to wszystko bdzie bardzo adne, ale teraz budzi pewien lk,
pomylaa. Weszli po niskich schodkach: stukot butw mczyzny po ich drewnianej
powierzchni przypomnia jej film grozy, ktry widziaa przed wielu laty z Gabim Ponce.
Bysny klucze. W rodku pachniao azienkowym odwieaczem powietrza. Z
prawej strony niewielkiego przedpokoju ujrzaa kilka stopni, z lewej - zamknite drzwi.
Wyczniki wszystkich lamp umieszczono przy wejciu; Klara od razu dostrzega ten
szczeg. Mczyzna nacisn je, owietlajc cae wntrze. Stopnie prowadziy do czego w
rodzaju salonu: z mroku wynurzyy si biae ciany, drzwi z surowego drewna, przenone
lustro w ramie, odbijajce ca posta, i podoga z biaej klepki. Pniej stwierdzia, e taki
sam parkiet jest w caym domu. Czarne linie pomidzy klepkami i biel drewna sprawiay, e
podoga przypominaa papier do kaligrafii lub do rysowania skrtw perspektywicznych. Za
zamknitymi drzwiami po lewej stronie bya skromna kuchnia. W gbi znajdowaa si druga
cz salonu, przylegajca do kuchni. Na umeblowanie skaday si: kanapa, wyblaky dywan
(przedtem karminowy?), niewielka komoda z trzema szufladami, na ktrej sta telefon, i
drugie takie samo lustro. W obu stojcych naprzeciwko siebie lustrach krya si
nieskoczono. ciana bya ozdobiona tylko jedn, oprawn w ramki fotografi redniej
wielkoci. Niewtpliwie bardzo dziwn. Przedstawiaa gow i tuw odwrconego plecami
mczyzny na czarnym tle. Ciemne, starannie przycite wosy i marynarka do tego stopnia
zleway si z otaczajcymi je ciemnociami, e mona byo dostrzec tylko uszy, pksiyc
szyi i konierzyk koszuli. Klarze przypominao to pewien surrealistyczny obraz.
Sypialnia miecia si na prawo. By to obszerny pokj z materacem na pododze, bez
szaf ani nocnych stolikw. Materac mia kolor bkitny. Wida byo drzwi prowadzce do
azienki przystosowanej do prac hiperdramatycznych, a za drzwiami - dwa szlafroki.
Mczyzna ograniczy si do chodzenia z kta w kt. Nie pokazywa jej domu, lecz
sprawdza jego stan. Kiedy Klara ogldaa azienk, spostrzega za swoimi plecami jaki cie.
Mczyzna, nie mwic ani sowa, schyli si i zacz unosi okrywajcy j plastik.
Zrozumiaa, co chce zrobi, i podniosa rce, eby mu pomc. Zdj z niej tunik, zoy j i
wsun do torby. Potem znw si schyli, zdj Klarze papucie i wsadzi do tej samej torby.
Odszed z torb pod pach. Usyszaa jego kroki na drewnianej pododze... drzwi... klucz w
zamku. Odetchna gbiej, syszc oddalajcy si warkot silnika. Wysza z sypialni i stana
przy jednym z frontowych okien; zdya jeszcze dojrze snop wiata krelcy w ciemnoci
proste rwnolege. Potem czer.
Zostaa sama. Bya naga. Nie przeszkadzao jej to jednak.
Wesza po stopniach do przedpokoju i obejrzaa drzwi. Zamknite. Sprawdzia okna w
caym domu i tylne drzwi, ktre odkrya w salonie; te si nie otwieray bez pomocy kluczy.
Wolaa uj to inaczej: nie bya zamknita, lecz s t r z e o n a . Nie bya sama, lecz j e d y n a
w swoim rodzaju.
Jedyna w swoim rodzaju i strzeona w zaryglowanym domu.
Bya drogocennym przedmiotem.
Wrcia do salonu i podesza do telefonu. Podniosa bezprzewodow suchawk.
Cakowita cisza. Obok aparatu zauwaya ciemnoniebieski prostokt, karteczk z numerem.
Domylia si, e jest to numer Konserwacji (o kadej porze dnia i nocy moe pani
zadzwoni), ale na nic jej si nie przyda, jeeli telefon jest zepsuty. Bez trudu odszukaa
kabel: by wetknity tam, gdzie trzeba. Sprbowaa jeszcze raz, naciskajc klawisze na chybi
trafi: martwa cisza. Wybraa numer z kartki. Gdy jej palec nacisn ostatni klawisz, usyszaa
sygna. Tak wic telefon dziaa pod pewnym warunkiem. Odoya suchawk. Natychmiast
zrozumiaa, jaka jest jej sytuacja.
Moe pani zadzwoni, ale t y l k o d o n a s .
Oczywicie.
Czua ca sob t cisz, t pustk pasiastej podogi. Dom by, podobnie jak ona,
anonimow nagoci. Rozgldajc si dokoa, przecigna domi po swych niewiarygodnie
mikkich, zagruntowanych udach i wiszcych na jej ciele sztywnych metkach. Trzeba byo
zaczyna od zera i w tym wanie punkcie si znajdowaa, na pocztku w s z y s t k i e g o ,
gadka, wypolerowana, zredukowana do minimum wyrazistoci i ometkowana.
Poniewa nie miaa nic lepszego do roboty, podesza do jednego z luster.
Wtedy odkrya, e jej posta jest zaledwie wizk linii.
Koa. Arno lubi rysowa koa. Przedstawia samego siebie jako figur zoon z
poczonych k: na grze gowa, brzuch jako reszta ciaa, po bokach nki.
- Co ci nie pasuje, Hubert?
- Mam bardzo wraliw skr, odkd mi zmienili jeden z preparatw. Po kpieli w
rozpuszczalnikach mocno mnie piecze.
- To ciekawe, bo ja mam to samo.
Znajdowali si w sali metkowania, w kompletnym stroju, uczesani z przedziakiem po
boku. Technicy zawiesili im metki i podali wystawn kolacj skadajc si z owocw morza,
ktr obaj pochonli w mgnieniu oka.
Bracia Walden byli dwiema symetrycznymi istotami, jedn z niewielu dokadnych
fotokopii natury. Jak to zwykle bywa w takich wypadkach, nosili identyczne ubrania (szyte na
miar przez woskich krawcw) i strzygli si w ten sam sposb. Gdy jeden z nich zachorowa,
drugi wkrtce szed w jego lady. Mieli takie same upodobania i to samo ich dranio. W
dziecistwie rozpoznano u nich ten sam syndrom (otyo, bezpodno i zachowania
antyspoeczne), chodzili do tych samych szk, wykonywali identyczn prac w tych samych
przedsibiorstwach i siedzieli w tym samym czasie w tych samych wizieniach, oskareni o te
same przestpstwa. W ich klinicznych i kryminalnych yciorysach figuroway te same sowa:
pederasta, psychopata, sadyzm. Van Tysch wezwa ich pewnego jesiennego dnia 2002
roku, wkrtce po tym, jak zostali uniewinnieni w procesie o okrutne zabjstwo Helgi
Blanchard i jej syna, i przeksztaci obydwu w dziea sztuki.
Helga Blanchard bya mod aktork, popularn w niemieckiej telewizji, ekskochank
jednego z obrocw Bayernu Monachium i matk picioletniego chopca imieniem Oswald,
bdcego jej dzieckiem z poprzedniego maestwa; podczas sprawy rozwodowej przyznano
jej wysokie alimenty. Nikt dokadnie nie wie, jak doszo do zabjstwa. Wczesnym rankiem
pitego sierpnia 2002 w okolicach Hamburga bya mga. Kiedy si rozproszya, ujrzano Helg
i jej synka Oswalda, nagich i przybitych do drewnianej podogi ich letniskowego domku -
pooonego niedaleko od miasta - za pomoc grubych na centymetr bolcw do mocowania
namiotu. Prawa do matki i lewa syna byy poczone tym samym gwodziem. Obojgu
wyrwano jzyk, maltretowano ich ciaa rubokrtem i pozbawiono gaek ocznych (Heldze
pozostawiono praw, by moga zobaczy, co robi z jej synkiem). Zbrodnia wywoaa taki
skandal, e wadze poczuy si zmuszone natychmiast, na lepo kogo aresztowa; pado na
par lesbijek, ktre byy najbliszymi ssiadkami Helgi i wanie w tych dniach stay si na
swj sposb sawne, gdy usioway uzyska oficjaln zgod na adopcj dziecka. Pikieta
rozsierdzonych obywateli prbowaa spali dom, w ktrym mieszkay. Jednak w dwadziecia
cztery godziny pniej wycofano oskarenie i kobiety odzyskay wolno. Modsza z nich
wypowiadaa si pniej w jednym z programw telewizyjnych i nazajutrz wiele osb
naladowao sposb, w jaki poruszaa wskazujcymi palcami, twierdzc, e ona i jej
przyjacika nie miay nic wsplnego z tym, co zaszo, niczego nie widziay ani nie syszay.
Potem zostali aresztowani, w tej kolejnoci, eksm Helgi (przedsibiorca), obecna ona jej
byego ma, brat jej byego ma i wreszcie pikarz. Z chwil aresztowania pikarza sprawa
wykroczya poza granice Niemiec i zrobio si o niej gono w caej Europie.
Wwczas pojawi si niespodziewany wiadek: staromodny malarz prawdziwych
pcien. Poprzedniego dnia pracowa nad olejem o tematyce wiejskiej, ktry chcia
zatytuowa Drzewa i mga. By z zawodu lekarzem i ojcem rodziny. Owego spokojnego,
witecznego poranka wanie wykacza swj obraz, gdy spostrzeg dwa ruchome koa
toczce si w strzpach mgy od pnia do pnia i pozbawione naturalnej barwy rzeczy
zdrowych. Wyty wzrok i dojrza dwch niezmiernie grubych, nagich mczyzn
przemykajcych si midzy drzewami, w niewielkiej odlegoci od domu Helgi Blanchard.
Ich wygld tak go zafascynowa, e porzuci prac nad swym lasem i narysowa ich na
oddzielnej kartce. Jego szkic zosta opublikowany, z prawem wycznoci, przez Spiegla.
Wszystko byo jasne: bracia Walden mieszkali w Hamburgu i mieli na swoim koncie wiele
czynw przestpczych. Po ich aresztowaniu odby si proces. Jednake mody adwokat,
ktrego przydzielono im z urzdu, bysn inwencj. Przede wszystkim niezwykle zrcznie
podway zeznanie malarza. Do tej pory nie zapomniano o fortelu, jakim podszed wiadka:
Jeeli paski obraz jest zatytuowany Drzewa i mga i sam pan twierdzi, e rdem
natchnienia by dla pana otaczajcy krajobraz, jak mg pan rozpozna oskaronych w
miejscu penym d r z e w i m g y ?. Potem dotkn najczulszego punktu trybunau
sdziowskiego. Czyby byli winni tylko dlatego, e odstrcza nas ich wygld? A moe z
powodu tego, e byli karani? Musimy ich skaza, eby nasze sumienia mogy spa
spokojnie?. Nie udao si udowodni obecnoci braci Walden na miejscu wypadkw i
spraw wkrtce umorzono. Kiedy bliniacy odzyskali wolno, odwiedzi ich bardzo miy
osobnik o niadej cerze i spiczastym nosie, z daleka pachncy pienidzmi. Gdy czy czubki
palcw, wida byo mistrzowsk robot manikiurzystki. Mwi im o sztuce, o Fundacji i
Brunonie van Tyschu. Zagruntowano ich po kryjomu i wysano do Amsterdamu, a potem do
Edenburga. Van Tysch powiedzia im: Nie chc, ebycie komukolwiek opowiadali o tym,
co zrobilicie albo wydaje wam si, e zrobilicie, nawet sobie samym. Malujc, nie
zamierzam posuy si wasz win, lecz podejrzeniem. Dzieo okazao si bardzo proste.
Bracia Walden stoj naprzeciwko siebie w szarych, wiziennych ubraniach, pokryci farb w
niezdecydowanym kolorze, podkrelajcym szyderczy wyraz ich twarzy. Na piersiach,
niczym medale, widniej fiszki z wydrukowan kapitalikami histori ich konfliktu z prawem.
Na plecach zdjcie Helgi Blanchard obejmujcej swego synka Oswalda (to zostao wycite:
Wenecja podczas podry) oraz znak zapytania, ktrego znaczenie jest oczywiste: czy to oni?
Rodzina Helgi wniosa skarg do sdu z powodu uycia przez van Tyscha tego wizerunku, ale
spraw rozwizano w sposb polubowny dziki wypaceniu stosownej sumy pienidzy. Jeeli
chodzi o prac hiperdramatyczn, nie byo adnych problemw. Bracia Walden okazali si
urodzonymi obrazami. Jedn rzecz wszak potrafili przez cae ycie robi dobrze: sta
spokojnie, pozwalajc, by ludzko ich besztaa. Stanowili dwa wcielenia Buddy, dwa posgi,
dwie radosne, niewzruszone istoty. Ubezpieczyli si na sum znacznie przewyszajc
warto wikszoci dzie van Gogha. Mieli za sob dug drog, w czasie ktrej wyrzucano
ich ze szk, zwalniano z pracy, wsadzano do wizienia lub pozostawiano samym sobie.
Publiczno (ci sami ludzie co zawsze) nadal patrzya na nich z pogard, ale bracia Walden w
kocu zrozumieli, e nawet pogarda moe sta si sztuk.
Pozostaje pytanie: czy to oni? Zabjcy Helgi Blanchard i jej synka wci nie
schwytano. Prosz mi powiedzie: c z y t o o n i ?
- Kiedy odpowied na to pytanie bdzie znana, nasza cena spadnie - owiadczy jeden
z braci znanemu niemieckiemu krytykowi sztuki.
Czerwonawe twarze Hubertusa i Arnoldusa wci zdradzaj napicie, z pucoowatych
policzkw nieomal tryska krew, a w oczach tli si ar dawnych orgii.
Wanie skoczyli si stroi i zostali oddani w rce nadzwyczajnej ekipy agentw
sub specjalnych.
- Na tym polega Sztuka, panno Schimmel. Mam na myli Sztuk przez due S... To
nie ja prosz, tylko Sztuka, i pastwo maj obowizek speni jej yczenie. - Hubertus
mrugn porozumiewawczo do brata, ale Arnoldus sucha muzyki przez minisuchawki i nie
patrzy na niego. - Tak, z platynowymi wosami... Nic mnie to nie obchodzi, e bdzie pani
bardzo trudno zaatwi go na dzisiejsz noc... Chcemy, eby mia platynowe wosy, panno
Schimmel, i prosz bez gupich dyskusji... Fru, buuuzzz, zrriiii, zruzruzruuu... Bardzo mi
przykro, panno Schimmel, s zakcenia, musz koczy... - Jzyk Hubertusa ukazywa si i
znika midzy malekimi wargami rwnie wdzicznie i szybko jak u gada. - Przzzzz,
zuuummm... Nic nie sysz, panno Schimmel!... Mam nadziej, e to bdzie platynowy
blondyn. W przeciwnym wypadku niech pani sama przyjdzie... Moe pani mie na sobie
paszcz przeciwdeszczowy, ale nic pod spodem... Zzzzzzzzzssssss... Musz koczy! Auf
wiedersehen!
- Z kim rozmawiae? - zapyta Arnoldus, zdejmujc suchawki.
- Z t idiotk Schimmel. Wiecznie ma jakie zastrzeenia.
- Powinnimy si poskary panu Benoit. Niech j wywal na bruk.
- Niech jej ka ebra na ulicy.
- Niech z niej zrobi prostytutk.
- Niech j wezm na acuch, zao jej obro, zaszczepi na wcieklizn i podaruj
nam.
- Nie, nie chc suk. Nie mam ochoty sprzta kupek. Suchaj, Hubertus.
- Co takiego, Arnoldus?
- Mylisz, e jestemy szczliwi?
Obaj bracia przez chwil wpatrywali si w ciemny sufit furgonetki, po ktrym
przelizgiwaa si wietlista panorama monachijskiej nocy.
- Trudno stwierdzi - odpar Hubertus. - Wieczno jest wielk tragedi.
- I trwa bez koca.
- Wanie dlatego jest wielk tragedi - podsumowa Hubertus.
Furgonetka zatrzymaa si przed wejciem do hotelu Wunderbar. W jej karoserii
zamigotay refleksy lnicych szyb. Czterech agentw zajo strategiczne pozycje. Gdy
Saltzer, szef eskorty, da znak, jeden z jego ludzi wsun gow przez otwarte tylne drzwi i
co powiedzia. Hubertus Walden ceremonialnie wygramoli si na chodnik, naprzeciw
szpaleru portierw w penej gali. Arnoldus zahaczy marynark o klamk. Szarpn z caej
siy i rozdar kiesze. Mniejsza z tym. Mia setk innych ubra, uszytych przez tego samego
krawca, a poza tym mg nosi marynarki brata.
Agent Bezpieczestwa zapali wiato w przedpokoju apartamentu za pomoc pilota.
Ze wszystkich zakamarkw wypyna, wijc si wytwornie jak murena, nastrojowa muzyka.
- W przedpokoju wszystko normalnie, odbir - zameldowa do maego mikrofonu
umieszczonego przy ustach.
W salonie znajdoway si basen z podgrzewan wod, bar i olej Gianfranca Giglego,
ktry by do obiecujcym uczniem Ferruciolego, ale niestety przed dwoma laty zmar
wskutek przedawkowania heroiny. Z tego powodu jego skromny dorobek (zamaskowane,
obojnacze postaci ubrane w trykoty tancerzy) nabra wikszej wartoci. Obraz Giglego lea
na pododze koo basenu jak jedwabista, czarna pantera. Na twarzy mia stosown mask. W
pokoju pachniao szlachetnym drewnem oraz chlorem; panowaa tam znacznie wysza
temperatura ni w pozostaych czciach apartamentu.
- W salonie wszystko normalnie, odbir.
Gos agenta rozbrzmiewa w labiryncie pokoi. Hubertus podszed do stalowego
kontuaru i nala sobie szampana. Arnoldus na prno usiowa dosign wasnych butw.
Wci mia nadziej, e kiedy bdzie mg dotkn swoich stp. Ta niedogodno na dobre
zepsua mu humor.
- Nigdy nie zrozumiem - wybuchn z nag agodnoci (nigdy nie podnosi gosu) -
dlaczego pan Benoit nie daje nam do pomocy ozdb, tylko musimy sami si wysila. Trzeba
mu chyba da porzdnego kopa w tyek...
- Tyek jest okrgy. - Hubertus ponownie napeni kieliszek. - U jednych tyek to dwa
koa, u innych - tylko jedno. Na przykad tyek Bernarda... Dwa czy jedno?
Na szczcie Arnoldus z atwoci mg zdj buty bez pomocy rk, co te uczyni.
Spodnie za opaday po odpiciu jednego guzika.
- Hubert, moesz przyciemni lampy na tej cianie? wiec mi prosto w oczy.
- Odsu si troch, to nie bd ci przeszkadza, Arno.
- Prosz...
- No dobrze. Nie chc si z tob spiera.
- W saunie wszystko w porzdku, odbir - pojkiwa daleki gos.
- Moe by wreszcie sobie poszed w choler, Bernard? Spodziewamy si gocia.
- U Bernarda wszystko w porzdku, odbir.
- W pupci Bernarda wszystko w porzdku, odbir.
Agent po raz drugi sprawdza salon, nie patrzc w stron braci. Od dawna uodporni
si na ich kpiny. Wiedzia, dlaczego tak si niecierpliwi, ale nie chcia o tym myle. To
znaczy nie chcia myle o tym, co si tu bdzie odbywao po przyjciu gocia.
Prawie zawsze przyprowadza go za rk kto dorosy. Jeeli by penoletni, mg
zjawi si sam w stroju boya hotelowego lub kelnera, eby nie wzbudza podejrze. Ale na
og przychodzi z kim dorosym. Bernard nie wiedzia, co si dziao pniej, i nie chcia
wiedzie. Nie mia rwnie pojcia, kiedy go opuszcza hotel, jeeli w ogle go opuszcza,
w jaki sposb i ktrdy. Nie naleao to do jego kompetencji. Problem... Problem polega na
tym, e....
Bernard nie ma wyrzutw sumienia. Nie uwaa, e wypeniajc swe obowizki, robi
co zego. Bernardowi podoba si praca w Fundacji. Zarabia wicej ni gdziekolwiek indziej,
jego zadania nie s trudne (jeeli nie ma komplikacji), a panna Wood i pan Bosch s
wspaniaymi szefami. Plan Bernarda jest nastpujcy: zaoszczdzi tyle, eby rzuci prac i
wynie si z miasta, z tego i ze wszystkich innych. Chce zamieszka gdzie daleko z on i
creczk, i mie tam wity spokj. Wie, e nigdy tego nie zrobi, lecz wci o tym myli.
Zdaniem Bernarda gwnym problemem Potworw jest to, e nie mona ich wymieni
na inne osoby. Gdyby bracia Walden zniknli, kto zajby ich miejsce? W przypadku tego
obrazu biografia postaci okazaa si rwnie wana, jak wiatocie w twrczoci Rembrandta.
Bez nich Potwory nie byyby warte zamanego grosza. Nie popynyby z ich powodu rzeki
atramentu ani nie zostay zuyte cae tony komputerowych bajtw; nie powstayby na ten
temat ksiki ani nie pojawiy si wzmianki w encyklopediach; obraz nie staby si
przedmiotem debat telewizyjnych ani zaartych dyskusji midzy teologami, psychologami,
prawnikami, wychowawcami, socjologami i antropologami; nikt by go nie obrzuci gwnem i
nie przynisby astronomicznych zyskw dziki pokanym sumom, jakie Fundacja pobieraa
za wydanie zgody na wystawienie go w najsawniejszych muzeach i galeriach wiata; nie
pojawiby si rwnie cay legion naladowcw, a stary Robertson, hollywoodzki producent,
nie liczyby dni dzielcych go od chwili, gdy van Tysch postanowi wystawi swoje dzieo na
sprzeda.
Potwory byy kur znoszc zote jajka. Niestety kura o tym wiedziaa.
- Wszystko w porzdku, bez odbioru.
- Ju idziesz, Bernard?
- Nie podobamy ci si?
- Jasne, e mu si podobamy, Arno. Pupcia Bernarda wzdycha do nas.
Pogwizdujc melodi z jakiego filmu, Bernard zamkn dwikoszczelne drzwi
oddzielajce salon od przedpokoju i odetchn z ulg. Na dzi wieczr koniec roboty:
Potwory, jeden z najcenniejszych obrazw w historii sztuki, byy dobrze zabezpieczone. I, na
szczcie, ju nie sysza bliniakw.
Jeeli sztuka popadnie w konflikt z moralnoci, wszystko si zawali. Czyby Mistrz
nie by w stanie tego zrozumie? S rzeczy, ktre nie mog... ktre nigdy nie p o w i n n y
zmieni si w sztuk, myli Bernard.
Soce zmienio pozycj w oknie, przy ktrym dokonywali prb, wobec czego
wczyli boczn lamp i eksperymentowali z cieniami i efektami wietlnymi na jej sylwetce.
Klara bya oszoomiona. Przykro, jakiej pocztkowo dowiadczya, przerodzia si w
zdumienie wobec dziwacznej postawy Uhla. Cakiem powanie zastanawiaa si, czy ten
czowiek nie jest chory. aden z malarzy nie odzywa si do niej. Byo widoczne, e incydent
zmieni ukad si w tym chwiejnym trjkcie: Uhl pozosta niewzruszony, podczas gdy
Gerardo najwyraniej pragn odegra rol amortyzatora pomidzy swym towarzyszem a
Klar. Wprawdzie z ni nie rozmawia, jednak za kadym razem, gdy podchodzi, by
poprawi jaki szczeg jej pozycji, stara si umiechn, jakby chcia powiedzie: Bd
cierpliwa. Razem atwiej to zniesiemy. Ale to wspczucie wydawao jej si jeszcze
trudniejsze do zaakceptowania ni absurdalne zachowania Uhla.
Po poudniu zrobili przerw na odpoczynek. Gerardo powiedzia, e w kuchni czeka
na ni sok i zioowa herbata. Klara nie miaa ochoty nic pi, lecz Gerardo usilnie nalega.
Oczywicie tym razem nie woya szlafroka. Posza do kuchni i znalaza sok, ale filianka, z
ktrej miaa pi, bya pusta, a herbatka zioowa leaa na brzegu talerzyka. Napenia filiank
wod mineraln i wstawia do mikrofalwki. Nie czua chodu i w aden sposb jej nie
przeszkadzao, e jest zupenie naga, cho byo w tym co dziwnego: przywyka chroni
pokryte farb ciao podczas przerw w pracy i polecenie, by pozostaa naga, troch j
zaskoczyo. Kuchenka mikrofalowa cicho brzczaa, a Klara patrzya na krajobraz widoczny
w trjkcie midzy firankami: dostrzega pnie drzew, a w oddali ogrodzenie i ciek. Miaa
wraenie, e s na pustkowiu.
Rozleg si dzwonek mikrofalwki. Klara otworzya drzwiczki i wyja dymic
filiank.
W tym momencie do kuchni wlizgn si jaki cie.
By to Uhl. Wyciera rce w szmat i wchodzc, nawet na ni nie spojrza. Ona
rwnie odwrcia wzrok. Postawia filiank na talerzyku i woya do niej torebk zioowej
herbaty. Uhl krci si za jej plecami. Nie wiedziaa, co takiego robi. Przypuszczaa, e chce
co wyj z lodwki, ale nie syszaa, by j otwiera. Bya zaniepokojona panujc za ni
cisz. Ju miaa si odwrci, eby sprawdzi, co robi Uhl, gdy nagle poczua midzy nogami
czyj rk.
Wzdrygna si i odwrcia gow. Dwa centymetry od swojej twarzy napotkaa oczy
Uhla pogrzebane w szkle. Prawie jednoczenie pooy drug rk na jej karku, zmuszajc j,
by patrzya przed siebie. Rzuci szorstko po hiszpasku:
- Spokojnie.
Postanowia podporzdkowa si, nie zadajc adnych pyta. Sytuacja nie zaskoczya
jej zbytnio. Teoretycznie bya ptnem. Teoretycznie Uhl by malarzem. Teoretycznie malarz
ma prawo dotyka ptna, z ktrym pracuje, w dowolnym momencie i w sposb, ktry uzna
za waciwy. Klara nie wiedziaa, jaki rodzaj dziea mieli stworzy: by moe nawet to nage
zaczepienie jej w kuchni zaliczao si do malowania.
Wzia gboki oddech, eby si rozluni, i staa bez ruchu, wsparta rkami o zlew.
Palce wdroway bardzo wolno po wewntrznej stronie jej lewego uda, ale poniewa bya
pokryta warstw farby olejnej, nie miaa wraenia, e jest dotykana palcami. Nie czua na
przykad ciepa lub chodu cudzej skry ani tego, czego si doznaje w wyniku pieszczoty,
tylko obecno dwch lub trzech gadko zakoczonych, ruchomych przedmiotw,
lizgajcych si po jej ciele. Rwnie dobrze mogy to by pdzle.
Jedna do wci si posuwaa w gr, druga za spoczywaa ciko na lewym
ramieniu, unieruchamiajc j. Klara prbowaa nie myle o tych palcach, ktre nie byy
palcami, nie byy ludzkim ciaem, lecz gitkimi, gumowymi rurkami wspinajcymi si po
najdelikatniejszej stronie uda. Miaa nadziej, e to wszystko ma uzasadnienie artystyczne.
Wiedziaa, jak trudno jest ustali granic w tym wzgldzie: na przykad Vicky stale zdarzao
si j przekracza. Druga, upokarzajca moliwo bya taka, e Uhl naduywa swoich
uprawnie; spotkaby si wwczas z jej gwatownym sprzeciwem. Na razie jednak nie
dopuszczaa do siebie tej myli.
Staa spokojnie, kontrolujc oddech, mimo e atwo moga przewidzie, jaki by
ostateczny cel wdrwki owych palcw. Bkit okna, w ktre wpatrywaa si bez zmruenia
powiek, przyklei jej si do oczu. On tu rzdzi. Niewski orygina z niego, ale to on rzdzi.
Czyby Gerardo przygotowywa j na to, co nieuchronnie musiao si sta?
Palce otoczyy jej przyrodzenie. Klara napia minie. Palce przedostay si do
rodka, cho z wahaniem, jakby czekay na jak reakcj z jej strony. Ona jednak postanowia
nie rusza si, nic nie robi. Tkwia bez ruchu, z lekko rozstawionymi nogami (trjkt), tyem
do malarza, wstrzymujc oddech. Wwczas poczua, e palce wycofuj si. Druga do,
spoczywajca na jej ramieniu, rwnie znikna. Odwrcia gow, zastanawiajc si, co on
teraz zrobi. Uhl tylko na ni patrzy. Okulary z grubymi szkami i wypuke czoo nadaway
mu wygld potwornego owada. Dysza. Jego spojrzenie byo niepokojce. W chwil pniej
wyszed z kuchni. Usyszaa, e rozmawia z Gerardem w salonie. Uznaa, e lepiej troch
odczeka; przygotowaa napj, nie odwracajc si plecami do drzwi, i wypia go, jakby to
byo gorzkie lekarstwo. Nastpnie wykonaa kilka prostych wicze relaksacyjnych.
Kiedy Gerardo zawoa, eby wracaa do pracy, bya znacznie spokojniejsza.
Nic wicej nie zaszo tego popoudnia. Uhl ju jej nie dotyka, a Gerardo ograniczy
si do wydawania lakonicznych polece. Jednak gdy tak pozowaa, nieruchoma i pokryta
farb, w jej mzgu kbiy si myli. Dlaczego Uhl robi to, co robi? Chcia j zniewoli,
zastraszy, wprowadzi w stan napicia w stylu Brentana?
Jedyne, co ptno mogo zrobi w tym mtnym, onirycznym wiecie malowania cia,
to mie si na bacznoci i wszelkimi sposobami panowa nad sytuacj, nawet gdyby sprawy
przybray niepomylny obrt.
Skdind bya pewna, e ju wkrtce tak si stanie.
Mylaa, e nie zanie tej nocy, lecz wskutek wyczerpania natychmiast zapada w
senne odrtwienie.
Nie wiedziaa, kiedy znw poczua, e kto j ledzi.
Leaa na brzuchu na goym materacu, sama rwnie naga, i jej wiadomo wahaa
si agodnie pomidzy jaw a snem. W pewnym momencie za oknem, wypenionym kredow
powiat ksiyca, zamajaczyy jakie cienie. Jakby nagle przemkna chmura. Sycha byo
jednak, jak chmura stpa po trawie.
Czujnie uniosa gow, niczym sposzony jele. W oknie nie byo nikogo.
Ale chwil wczeniej, uamek sekundy przed tym, jak stwierdzia, e nie ma tam
nikogo, prostokt okna przecia czyja sylwetka.
Mczyzna. Bya tego pewna.
Trwaa w ciemnoci z uniesion gow, wstrzymujc oddech. Nagle jkna z
przeraenia, syszc wariacki krzyk. Serce podeszo jej do garda. Rozpoznaa dzwonek
minutnika. Szukajc po omacku, odnalaza urzdzenie na pododze, obok materaca, i
wyczya je. Nie wiedziaa, dlaczego zostao nastawione, bo Gerardo powiedzia, e tej nocy
nie bdzie potrzebne. Serce energicznie pompowao krew. Bio tak mocno, jakby o bbenki w
uszach rozbijay si pcherzyki powietrza. W domu panowaa cakowita cisza, lecz Klara
doznaa dokadnie tego samego uczucia, co poprzedniej nocy. Gdy natya such, dobieg j
z oddali odgos miadonej trawy.
W pewnym sensie, nawet jeli rozwaaa najkorzystniejsze warianty (na przykad e
jest to stranik Fundacji, tak jak jej powiedzia Gerardo), ta tajemnicza obecno gnbia j
znacznie bardziej ni cokolwiek innego. Usiada, zsuna stopy na podog i kilka razy
odetchna gboko. Po wyjciu Uhla i Gerarda wzia prysznic z rozpuszczalnikami, eby
zmy ca farb z wosw i ciaa. Gdy nie bya pomalowana na olejno, strach wydawa jej si
bardziej naturalny, surowy, mniej porywajcy.
Po chwili kroki na zewntrz ucichy. Moe mczyzna odszed albo czeka, a Klara
ponownie zanie. Bya zbyt zdenerwowana, aby mc myle spokojnie. Znaa kilka wicze
oddechowych, ktre w cigu paru minut s w stanie podziaa jak balsam. Zacza
wykonywa jedno z najprostszych, jednoczenie usiujc okreli rodzaj strachu, jaki czua.
Jedn z rzeczy, ktre zawsze napaway j najwikszym przeraeniem, bya obawa, e
kto obcy wejdzie noc do jej pokoju. Jorge mia si, gdy budzia go o wicie, mwic, e
usyszaa haas.
W takim razie sta twarz w twarz z tym strachem, a wtedy uda ci si go pokona.
Wstaa i przesza w ciemnoci do salonu. Dziki wiczeniom oddechowym czua
pozorny spokj usztywniajcy jej ruchy. Wpada na pewien pomys: zadzwoni do
Konserwacji i poprosi o pomoc, a przynajmniej o rad. To wszystko, co moe zrobi.
Podejdzie do telefonu, wybierze jedyny numer, jakim dysponuje, i porozmawia z
Konserwacj. W kocu stanowi przecie cenny materia i jest troch wystraszona. A to moe
jej zaszkodzi. Konserwacja powinna jej pomc.
Przypomniaa sobie, e wszystkie wiata w domu zapala si przy drzwiach
wejciowych. Szybko przesza przez salon, pokonaa w mroku trzy schodki dzielce go od
przedpokoju i rozptaa orgi wiate, naciskajc wyczniki tak, jak gdyby oddawaa kolejne
strzay do gronego przeciwnika. Nie dostrzega niczego niezwykego. Wysokie lustra,
nieulke w swych ramach, odbijay te same ksztaty co zawsze. Obok stay lampa i statyw,
pozostawione przez Uhla i Gerarda. Zdjcie odwrconego plecami mczyzny wisiao na
swoim miejscu i mczyzna wci by odwrcony plecami (co innego, gdyby teraz ukaza ci
si z profilu, nie uwaasz?). Trzy czarne okna i drzwi w gbi salonu wyglday zupenie
zwyczajnie: byy zamknite i daway poczucie bezpieczestwa.
Przesuna zagruntowanym jzykiem po zagruntowanych wargach. Nie chciaa
przeglda si w lustrach, bo wolaa nie patrze na twarz bez brwi i rzs, w ktrej wyrniay
si tylko oczy i usta (trzy wierzchoki przeraajcego trjkta) pod kapturem cienkich,
jasnych wosw. Nie spocia si (nie byo kropel spywajcych po jej skrze lub czynicych z
czoa mikki polder, jakich nie brak w tym kraju) ani nie miaa liny, by j przekn, ale
wysiek zmierzajcy do wydalania potu i cisk w gardle trway na posterunku, niezawodne jak
zegarki. W jej sercu nadal tuk si strach, ranic je bolenie. Cae malarstwo wiata nie
mogo nic na to poradzi.
Uspokj si. Podejdziesz do telefonu i zadzwonisz. Potem opucisz, jedn po drugiej,
wszystkie aluzje. I bdziesz moga i spa.
Podesza jak lunatyczka do pochliwego telefonu, ktry wci przed ni umyka. Idc,
nie chciaa patrze w okna. I wanie dlatego w nie patrzya. Widziaa tylko czarne szyby, w
ktrych odbijao si jej nagie, tawe ciao. Nagle pomylaa, e gdyby zobaczya w jednej z
tych szyb jak posta, obojtnie jak, zapadaby w piczk, w katalepsj, zmieniaby si w
rolin i spdzia reszt swoich dni zamknita w domu wariatw. Nie trwao to duej ni
chwilowy zawrt gowy; aden zegar nie byby w stanie zmierzy tak krtkiego uamka
czasu. Zjawia si Zgroza, rozpia paszcz przeciwdeszczowy i pokazaa jej przyrodzenie.
Klara zamrugaa oczami. Ju. Mino. Nie zobaczya w szybach adnej postaci.
Dotara do telefonu, wzia do rki ciemnoniebiesk wizytwk i zacza bardzo
uwanie wybiera numer. Staa naprzeciwko jednego z okien. Drzewa i noc kryy wszystko,
co znajdowao si za murem wiatru i gazi. Jej sylwetka musiaa by doskonale widoczna dla
kadego, kto obserwowaby j z daleka. Niech sobie obserwuje, co chce - pomylaa - byle
si tylko nie zblia.
- Dobry wieczr, pani Reyes - usyszaa w suchawce mody, mski gos, mwicy
nienagann hiszpaszczyzn. Gos kojcy, jak smak sera gouda lub postukiwanie
drewnianych chodakw. - Czym moemy suy?
- Kto chodzi po domu - oznajmia bez wstpnych uprzejmoci.
- Po domu?
- To znaczy na zewntrz.
Chwila ciszy.
- Jest pani pewna?
- Tak, widziaam go. Przed chwil... Przed chwil go widziaam. Kto zaglda przez
okno do sypialni.
- Nadal tam jest?
- Nie, nie. To znaczy... nie sdz...
Ponownie chwila ciszy.
- Pani Reyes, to jest absolutnie niemoliwe.
Co skrzypno za jej plecami. Tak usilnie wpatrywaa si w okna, e zapomniaa (o
Boe!) obejrze si z a s i e b i e .
- Pani... Pani Reyes!...
Wykonaa pobrt jak we nie, niczym martwe ciao, ktre kto przekrci
kopniciem na bok. Robia to w zwolnionym tempie, jak na karuzeli odsaniajcej przed ni
kolejne fragmenty salonu (mczyzna odwrcony plecami...).
- Halo! Jest pani tam?
- Tak.
Niczego nie spostrzega. Salon by pusty. To ona, przez uamek sekundy, zaludnia go
koszmarami sennymi.
- Mylaem, e odoya pani suchawk - powiedzia mczyzna z Konserwacji. -
Wyjani pani, dlaczego to, o czym pani mwi, nie mogo si zdarzy. Wszystkie posesje na
tym terenie nale do Fundacji i dostp do nich jest ograniczony. Bramy wjazdowe s
pilnowane dzie i noc przez personel Bezpieczestwa, w zwizku z czym...
- Przed chwil widziaam w oknie mczyzn - przerwaa mu Klara.
Znw cisza. Serce walio jej jak motem.
- Wie pani co? - Facet zmieni ton, jakby nagle wszystko stao si dla niego jasne. -
Niewykluczone, e ma pani racj i e kogo pani widziaa. Zaraz to pani wyjani. Od czasu
do czasu, zwaszcza w przypadku nowego materiau, agenci kr wok posesji, eby
sprawdzi, czy wszystko jest w porzdku. Ostatnio Bezpieczestwo bardzo si troszczy o
dobre samopoczucie obrazw. Z ca pewnoci by to jeden z naszych agentw. Ale lepiej
si upewni, wic powiem pani, co zrobi. Zadzwoni do Bezpieczestwa i dowiem si, czy
rzeczywicie kogo tam wysali. A oni podejm odpowiednie kroki. Prosz zaczeka przy
telefonie. Zadzwoni do pani i powiem, jak si rzeczy maj.
Kiedy czekaa, stojc, na telefon z Konserwacji, cisza wydaa jej si znacznie
atwiejsza do zniesienia. Zaczynaa ogarnia j senno, gdy usyszaa dzwonek. Gos nadal
brzmia uspokajajco.
- Pani Reyes? Zaatwione. W Bezpieczestwie potwierdzili, e to by jeden z ich ludzi.
Przepraszaj i obiecuj, e ju nie bdzie pani niepokoi...
- Dzikuj.
- W kadym razie informuj pani, e wszyscy stranicy Fundacji nosz w klapie
marynarki czerwone identyfikatory. Gdyby jeszcze raz zobaczya pani mczyzn i
rozpoznaa identyfikator, prosz nie zaprzta sobie tym gowy. Teraz niech pani wraca do
ka i ewentualnie zostawi zapalon jak lamp. Wtedy agent nie bdzie musia podchodzi
bliej, eby si przekona, czy wszystko jest w porzdku, i nie przestraszy pani.
- Bardzo dzikuj.
- Nie ma za co. Gdyby pani jeszcze czego potrzebowaa, prosz nie wtpi, e...
I tak dalej, i tak dalej. Zwyke uprzejmoci, ale w tym momencie poskutkoway. Gdy
odoya suchawk, bya ju spokojniejsza. Opucia aluzje na trzech oknach w salonie, w
kuchni i na cianie frontowej. Upewnia si, czy drzwi wejciowe s zaryglowane. Zawahaa
si jedynie - na krtk chwil - przed wejciem do sypialni. wiato pustego pokoju odbijao
si w oknie jak w sadzawce czarnej wody. Podesza do szyby. Tu przed chwil kto zaglda.
Agent Bezpieczestwa, pomylaa. Nie przypominaa sobie, eby zauwaya czerwony
identyfikator w klapie, ale prawd mwic, trudno byo w tej sytuacji cokolwiek spostrzec.
Opucia aluzj.
Pomimo rady czowieka z Konserwacji nie chciaa zostawia zapalonej lampy.
Podesza do drzwi wejciowych i pogasia wszystkie wiata. Nastpnie wrcia do zupenie
ciemnej sypialni, pooya si na wznak na materacu i wpatrzya w intensywn czer sufitu.
Zrobia jeszcze jedno wiczenie oddechowe i natychmiast zasna. Nie ni jej si ojciec. Nie
ni jej si tajemniczy Uhl. Nic jej si nie nio. Poddaa si zmczeniu i z absolutnym
spokojem zapada w niebyt.
Mczyzna ukryty midzy drzewami odczeka jeszcze chwil i ponownie zbliy si
do domu.
Nie mia adnego identyfikatora.
W kuchni panowa cudowny spokj. Uhl zaparzy kaw dla Gerarda i Klary oraz
surogat kawy dla siebie. Wyjani w swej nieporadnej hiszpaszczynie, e ma wysokie
cinienie. Zwaywszy na to, co p godziny wczeniej dziao si w sypialni, jego komentarz
zabrzmia jak dowcip, lecz nikt si nie rozemia.
- Cukier? - zapyta Uhl.
- Nie, dzikuj - powiedziaa Klara.
Jeszcze mieli przyspieszony oddech po gwatownych wiczeniach malarskich. Klara
zauwaya u siebie par niewielkich siniakw, ktre nawet nie bolay. Woya szlafrok.
Kiedy Uhl wyszed z kuchni, Gerardo i Klara przez chwil siedzieli w milczeniu, popijajc
kaw. Poranek zmienia kolory w oknie. Ptaki rozpoczy swe dwiczne rozmowy na tle
dalekiego szumu pojazdw. Nagle Gerardo podnis na ni wzrok. Mia zaczerwienione oczy,
jak po paczu. Jego brdka muszkietera i subtelny wsik, bardziej niedbale przycite ni
zwykle, zdaway si odpowiada oglnemu upadkowi ducha, jaki zdradzaa jego twarz. Gdy
jednak po chwili przemwi, ton jego gosu by rwnie jowialny i zdecydowany jak zawsze.
- Wszystko spieprzyem, moja droga, ale Bg mi wiadkiem, e ju duej nie
mogem. Po prostu nie mogem. Niech mnie zwolni, mam to w nosie, rozumiesz? Mistrz
mnie wykopie, ale mam to w nosie. Dosy tego dobrego.
Patrzy na ni z umiechem. Klara zachowywaa okrutne milczenie.
- Byo z tob krucho, moja droga. Bardzo krucho. Dlaczego nie ustpia? Nie
wiedziaa, e jedynym sposobem na to, eby obniy ton, jest ustpi? Przestalibymy na
tobie malowa, gdyby ustpia...
Zalega cisza.
- Chod, przejdziemy si - zaproponowa Gerardo, wstajc.
- Nie, ja nie id.
- No co ty, nie bd...
- Nie.
- Prosz.
Bagalny ton sprawi, e ulega.
- Chc ci powiedzie co wanego - mrukn.
Byo jeszcze wczenie. Z pnocy d zimny wiatr, wprawiajc w ruch licie, gazie i
traw, chmury i kurz, dolny rbek jej szlafroka i zagruntowan grzywk. Wiatraki majaczyy
w oddali jak zjawy. Gerardo szed obok niej z rkami w kieszeniach. Przechodzili obok
ogrodzonych domw i Klara zastanawiaa si, jakie obrazy znajdoway si w kadym z nich i
kto na nich malowa. Na lewo by lasek. Pachniao kwiatami i skoszon traw.
- S kamery - powiedzia Gerardo. Byy to jego pierwsze sowa. - Dlatego nie
chciaem rozmawia w rodku. W naronikach cian s ukryte kamery. Trzeba si dobrze
przyjrze, eby je zauway. Nagrywaj wszystko, nawet w ciemnoci. Potem Mistrz
przeglda nagrania i odrzuca pewne pozycje, gesty i techniki. - Wykrzywi usta w
wymuszonym umiechu. - Moliwe, e teraz ja zostan odrzucony.
- Mistrz...?
Nie chciaa zada najwaniejszego dla niej pytania, ale gdy patrzya w napiciu na
Gerarda, niemal byo sycha, jak jej wali serce.
- Tak. Waciwie nic si nie stanie, jeeli ju ci powiem... Przypuszczam, e
wiedziaa o tym od pocztku. Bdzie na tobie malowa Mistrz we wasnej osobie, Bruno van
Tysch. To on ci zatrudni. Bdziesz jedn z postaci kolekcji Rembrandt. Moje gratulacje.
Tego najbardziej pragna, nie?
Nie odpowiedziaa. Rzeczywicie tego najbardziej pragna. No i stao si. Dobiega
do mety, osigna cel. Tylko e przekazano jej t wiadomo, gdy si przechadzaa, ubrana
w szlafrok, w gupim, wiejskim krajobrazie, z ust tego durnia, tego niedogi, tego gbura,
ktrego ju nie bya w stanie nienawidzi.
- Nigdy osobicie nie widziaam van Tyscha - powiedziaa, eby co powiedzie.
- Ogldasz go, odkd jeste w tym domu. - Gerardo umiechn si. - Mczyzna
odwrcony plecami na fotografii w salonie to on. Zdjcie zostao zrobione przez jakiego
znanego faceta, nazywa si chyba Sterling...
Klara prbowaa odtworzy w myli zarysy tej mrocznej postaci o czarnych wosach,
tego mczyzny, ktry, odwrcony plecami i pogrony w ciemnoci, przykuwa jej uwag,
odkd si tu znalaza... Jak moga nie domyli si wczeniej?
Van Tysch. Mistrz. Cie.
- To Mistrz dokona na tobie ostatecznych retuszy, moja droga - wyjani Gerardo. -
Nie cieszysz si z tego?
- Owszem.
Wzeszo soce. Jego pierwsze przebyski pezay jak zote ogniki za plecami Klary.
Drzewa, drewniane ploty, droga i jej wasne ciao, skpane w wietle, rzuciy cie. Gerardo
wci szed z rkami w kieszeniach, wpatrzony w ziemi. Zacz mwi jak gdyby do siebie.
- Suchaj, Justus i ja od jakiego czasu szkicujemy postaci dla Mistrza i Steina. Na
przykad do Rembrandta narysowalimy ju dwie, nie liczc ciebie. Z niektrymi moglimy
skoczy w prni, ale wszystkie hamuj na czas. Zawsze hamuj. Uhl i ja moglimy pj z
tob n a c a o , ale czekalimy, a zahamujesz, tak jak wczoraj po poudniu... Gdyby dzi
rano znw ustpia, powstrzymaaby ten proces! Dlaczego, u licha, nie zahamowaa?
- Dlaczego nie poszede na cao?
Ton gosu Klary by niewzruszony. Gerardo spojrza na ni i nic nie odpowiedzia.
Nieoczekiwanie Klara poczua, e nie panuje nad wciekoci. Wyadowaa j,
cedzc sowa i nie spuszczajc z niego wzroku.
- Jedyne, co od pocztku robie, to prbowae mi zaszkodzi. Wczoraj w czasie
spaceru powiedziae rzeczy, ktrych nie powiniene mwi... Odkrye przede mn cz
techniki stosowanej przez Uhla!...
- Dobrze o tym wiem! Chciaem ci tylko pomc. Niepokoiem si, e moemy ci
zrobi krzywd!
- Dlaczego nie poprzestae na malowaniu mnie, tak jak Uhl?
- Uhl ma uatwione zadanie.
Pomylaa, e gdyby Gerardo zastanowi si nad tym, co mwi, ugryzby si w jzyk,
zanimby wypowiedzia te sowa. Nagle jego twarz zrobia si szkaratna. Klara odwrcia
wzrok.
- Chodzi mi o to, e ja nie jestem taki jak on... Justusowi nigdy by nie moga... Ale to
nie ma nic do rzeczy... Chciaem ci tylko powiedzie, e on lepiej udaje, ma wobec ciebie
wikszy dystans ni ja. Dlatego to on od pocztku przej inicjatyw.
Patrzya na niego zbita z tropu. Nie moga uwierzy, e Gerardo wspomina o
skonnociach kolegi, prbujc w ten sposb usprawiedliwi wasne bdy.
- Musielimy stworzy wraenie cigego nastawania na ciebie - cign Gerardo. -
Szantau seksualnego, a take ledzenia. Odkd podpisano z tob umow w Madrycie, Sztuka
robia wszystko, eby czua, e jeste ledzona. Co noc przyjedalimy tu na zmian z
Justusem i pokazywalimy si w oknie sypialni. Haasowalimy, eby ci obudzi, eby nas
zobaczya. Konserwacja dostaa instrukcje, e ma ci to wyjani tak, eby ci uspokoi.
Dziki temu wiedzielimy, e bdziemy mogli dziaa przez zaskoczenie, kiedy postanowimy,
tak jak dzi, pocign ci mocniejsz kresk. Poza tym udawalimy, e si kcimy, eby
mylaa, e Justus jest nieprzyjemnym typem, ktry wykorzystuje kobiece ptna. A tak
naprawd z Unia jest czowiek, e do rany przy... To wszystko jest zwizane z dzieem
Rembrandta, ktre razem malujemy, lecz nie mog ci powiedzie, jakim...
- Sam Mistrz da wam takie instrukcje, prawda? - Klara nie odrywaa tawych,
zagruntowanych oczu bez rzs i brwi od oczu Gerarda. - Skok w prni dzisiejszego
ranka. Van Tysch chcia przeze mnie co wyrazi, tak? - Rozpacz i wcieko prawie nie
pozwalay jej mwi. Zamilka, by nabra powietrza. - A ty spieprzye cay rysunek.
Kompletnie. Dzi rano j u zaczynaam wychodzi... J u byam prawie narysowana, prawie
gotowa, a ty...! Chwycie mnie, zmie, zrobie papierow kulk i cisne w g w n o !
Mylaa, e pacze, ale jej oczy wci byy suche. Twarz Gerarda zmienia si w blad
mask. Trzsc si z wciekoci, Klara dodaa:
- Gratuluj, mj drogi.
Odwrcia si na picie i posza w kierunku domu. Syszaa gos Gerarda, coraz
sabszy, coraz cieszy.
- Klara!... Klara, nie odchod, prosz!... Posuchaj mnie!...
Przyspieszya kroku, nie ogldajc si, a w kocu przestaa go sysze. Wieloboczne
chmury zaczynay przysania pierwsze soce. Kiedy wrcia, Uhl sta na ganku. Zatrzyma
j ruchem rki i zapyta o Gerarda.
- Zaraz przyjdzie - odpara z niechci.
Wwczas spostrzega, w jaki sposb Uhl na ni patrzy. Jego oczy, malekie i
dioptryczne w szklanym wizieniu, mrugay nerwowo. Klara zauwaya, e jest bardzo
przejty. Powiedzia w swej niezdarnej hiszpaszczynie:
- Sekretarka van Tyscha przed chwil dzwoni... van Tysch tu jedzie.
Czua, e jest jej strasznie zimno. Mocno pocieraa ramiona, ale uczucie zimna nie
malao. Wiedziaa, e to nie ma nic wsplnego z faktem, e jest ubrana tylko w krtki
szlafrok, ktry jej nie zakrywa nawet ud: zostaa zagruntowana ochronn warstw
podstawowej bieli i ci, i, jak kade zawodowe ptno, bya przyzwyczajona do znoszenia
jeszcze bardziej niewdzicznych temperatur. To zimno byo w niej, cile zwizane z
wiadomoci, ktr wanie otrzymaa.
Van Tysch. Przyjedzie. W kadym momencie moe si tu zjawi.
Trudno opisa uczucia ptna wobec bliskoci wielkiego mistrza. Klara prbowaa
wymyli jakie porwnanie, ale nic sensownego nie przychodzio jej do gowy: aktor nigdy
by nie pozwoli, eby cie wielkiego reysera do tego stopnia go przytoczy; ucze nie
odczuwaby takiego dreszczu na widok podziwianego przeze profesora.
Boe drogi, caa si trzsa. Nie chciaa, eby Uhl zauway, e szczka zbami, wic
wesza do domu, przemierzya salon, zdja szlafrok i stana w najprostszej pozycji
szkicownika, osigajc w ten sposb stan Spokoju.
Naprzeciw niej wisiaa fotografia odwrconego plecami mczyzny.
Co do wygldu fizycznego van Tyscha, ludzie znali tylko jego zmienne wizerunki z
gazet i telewizji. Jeeli chodzi o sposb bycia, Klara te nie wiedziaa niczego pewnego.
Obrazy i malarze duo o nim mwili, ale waciwie wypowiadali opinie pozbawione
wszelkich realnych podstaw. Jednak doskonale pamitaa wraenia tych, ktrzy n a p r a w d
go widzieli. Na przykad Vicky, ktra bya na kilku jego wykadach, twierdzia, e czua si
tak, jakby miaa przed sob automat, co, co nie yje wasnym yciem, potwora Frankensteina
stworzonego przez tego potwora. Ale jego twrca zapomnia da mu ycie - dodaa. Przed
dwoma laty, w Bilbao, Klara miaa okazj pozna Gustava Onfrettiego, bdcego jednym z
najsynniejszych mskich pcien wiata. Na Onfrettim, ktry wystawia si w baskijskim
Guggenheimie jako wity Sebastian Ferruciolego, van Tysch namalowa inne religijne
dzieo: witego Stefana. Zapytaa go, czego dowiadczy, obcujc z wielkim malarzem z
Edenburga. Argentyski model obrzuci j przepastnym, mrocznym spojrzeniem, po czym
powiedzia tylko: Van Tysch jest twoim cieniem.
Van Tysch. Mistrz. Cie. P r z y j e d z i e .
Oderwaa wzrok od fotografii i omiota spojrzeniem ciany. Spostrzega zaokrglone
brzegi w naronikach sufitu i domylia si, e tam s kamery. Wyobrazia sobie van Tyscha
wpatrujcego si w ekran, naciskajcego klawisze, oceniajcego wyrazisto jej postaci i
warto jako ptna. Powinna bya wczeniej pomyle o tym, e mog tu by ukryte kamery.
Uywao ich wielu malarzy: Brentano, Hobber, Ferrucioli... Gdyby o tym wiedziaa lub
przynajmniej podejrzewaa, jeszcze bardziej by si staraa da z siebie wszystko. Cho
oczywicie nie na wiele by si to zdao po wybryku Gerarda. A jeeli van Tysch przyjeda,
eby j zwolni? Jeli jej powie (o ile zwrci si do niej, a nie do swoich lokajw, bo w kocu
ona jest tylko materiaem): Bardzo mi przykro, ale doszedem do wniosku, e nie nadajesz
si do tego obrazu.
Uspokj si. Pozwl, by wszystko potoczyo si swoim torem.
Gerardo i Uhl weszli do salonu i zaczli wkada farby do toreb. Klara porzucia
pozycj szkicownika i spojrzaa na nich.
- Odjedacie? - zapytaa po angielsku. Nie miaa ochoty samotnie oczekiwa na
przybycie geniusza.
- Nie, nie moemy, musimy na niego czeka - wyjani Uhl. - Troch sprztamy, eby
zrobi dobre wraenie - doda, a przynajmniej Klara tak to sobie przetumaczya. Uhl mwi
po angielsku bardzo szybko. - Musimy na niego zaczeka, eby si dowiedzie, czy mamy
kontynuowa po tej samej linii, czy nie. Moe bdzie chcia osobicie szkicowa. A moe... -
W tym miejscu wypuci seri sw, w ktrych Klara nie moga si poapa. - Niczego nie
wykluczam. Musimy by przygotowani. Czasami... - Unis brwi, westchn i rozoy rce,
jakby chcia da do zrozumienia, e van Tysch jest nieobliczalny i naley spodziewa si
najgorszego. Klara niezbyt dobrze zrozumiaa, co mia na myli, ale baa si dopytywa. -
Rozumiesz?
- Tak - odpowiedziaa mu po angielsku. Skamaa.
- Spokojnie. - Uhl przeszed na hiszpaski. - Wszystko bdzie dobrze.
Zrewanowa mi si kamstwem w moim jzyku.
Cie.
Punkty, linie, wieloboki, ciaa. A na samym kocu cie wykraczajcy poza kontury i
nadajcy objto ostatecznej formie.
Kiedy czekamy na przybycie nieznajomej osoby, postrzegamy j jako widniejc
przed nami sylwetk. Zaczynamy j szkicowa, kreli jej rysy, a n t y c y p o w a . Przez cay
czas jestemy wiadomi, e si pomylimy, e ujrzana wkrtce osoba nie bdzie dokadnie taka
sama, jak owa sylwetka, ktrej mimo to nie moemy wybi sobie z gowy. W ten sposb staje
si ona fetyszem, zwykym wyobraeniem przedmiotu, lalk, wobec ktrej moemy podj
okrelone dziaania. Stajemy naprzeciw niej i oceniamy nasze moliwe reakcje. Co
powinienem powiedzie albo zrobi? Czy spodobam mu si taki, jaki jestem? Umiechn si i
bd miy, czy na odwrt: przyjm go ozible, zachowujc dystans? Klara ju nakrelia
swoj sylwetk van Tyscha: wyobraaa sobie, e jest wysoki i szczupy, maomwny, o
przenikliwym spojrzeniu. Nie wiadomo dlaczego (moe dlatego, e pamitaa kilka takich
wizerunkw z czasopism), dodaa mu jeszcze okulary, pokane szka powikszajce jego
renice. I oczywicie wady, bo przeraaa j myl, e mogaby si rozczarowa. Van Tysch
bdzie brzydki. Van Tysch bdzie egoist. Van Tysch bdzie nieuprzejmy. Van Tysch bdzie
brutalny. Odkrya, e u takiego geniusza jak on wszystkie te wady wydaj si jak
najbardziej do przyjcia. Prbowaa zatem dorzuci par innych, trudniejszych do
zaakceptowania: van Tysch gupi, prymitywny lub pospolity. Ta ostatnia cecha (van Tysch
p o s p o l i t y ) wydaa jej si najbardziej nieznona. Jednak usiowaa to sobie wyobrazi. Van
Tysch, ktry mwiby i mylaby jak Jorge (o Boe!), u s p o k a j a b y j, a ona mogaby go
z a d z i w i a . Van Tysch jako dojrzay mczyzna, wobec ktrego ona, majca zaledwie
dwadziecia cztery lata, mogaby czu w y s z o . Albo van Tysch podobny do Gerarda,
niezbyt subtelny nowicjusz. Drczya si tymi wszystkimi van Tyschami jak kto, kto cierpi z
powodu wosiennicy. Pokutowaa z ich pomoc za przyjemno, jak zapewne sprawi jej ten
prawdziwy.
Postanowia przeksztaci poranek w stan cigego oczekiwania. Na sw kwater
gwn wybraa kuchni, bo moga stamtd obserwowa przez okno frontow cz domu.
Wolaa jawnie czeka, ni udawa, jak Gerardo i Uhl (ktrzy wyszli porozmawia na ganku),
e nic si nie dzieje. W poudnie signa po karton witaminizowanego soku Aroxn, przebia
go rurk i zacza smakowa. Szlafrok rozchyla si nieco na jej skrzyowanych udach.
Pocztkowo rozwaaa pomys przygotowania si w jaki sposb. Moe byoby lepiej,
gdyby si cakiem rozebraa? I nadaa swojej twarzy jaki wyraz albo przynajmniej
pomalowaa oczy lub pocigna kredk wargi, eby byo wida umiech? Ale czy nie jest
czystym ptnem? I nie powinna nim pozosta? Dosza do wniosku, e najwaciwszym
rozwizaniem bdzie postawa bierna.
Soce dosigo okna i musno jej stopy. Gdy zaczo wspina si po goleniach,
zagruntowana skra rozbysa. Niekiedy warkot silnika pojazdw przejedajcych drog
sprawia, e Klara podskakiwaa. Potem powraca spokj.
Wkrtce otworzyy si drzwi kuchni i wszed Gerardo. Zdj kamizelk i zosta tylko
w koszulce bez rkaww, prezentujc bicepsy i logo Fundacji. Nerwowo manipulowa
turkusowym identyfikatorem ze swoim zdjciem i nazwiskiem. Otworzy lodwk, potem jak
gdyby si rozmyli, zamkn j, nie wyjwszy niczego, i usiad naprzeciwko Klary, po
drugiej stronie stou. Biedne stworzenie, pomylaa Klara, otrzsajc si ze swej osobistej
nirwany i ogromnie mu wspczujc.
- Suchaj, wiesz, bardzo mi przykro z powodu tego, co zaszo, rozumiesz? - Gerardo
przerwa milczenie.
- Nie, nie, no co ty, to moja wina - odpara natychmiast. - Byam gupia. Przykro mi,
e si uniosam.
Oboje siedzieli do siebie profilem i wykrcali szyje (Gerardo w lewo, Klara w prawo),
eby spojrze na rozmwc. Nastpnie suchali odpowiedzi, patrzc w okno na niewielki
skrawek bkitnego nieba i cienie chmur.
- Tak czy owak, chciaem ci powiedzie, eby si nie martwia. Jeeli Mistrz si do
kogo przyczepi, to do mnie. Ty jeste ptnem i o nic nie mona ci obwinia, okay?
- No dobrze, spjrzmy na to optymistycznie... Moe van Tysch przyjeda tylko po to,
eby obejrze szkic, nie? Ju za dwa tygodnie zostan wystawiona.
- Tak, niewykluczone, e masz racj. Denerwujesz si?
- Troch.
Wymienili umiechy, po czym znw zapada cisza.
- Co do mnie, widziaem go zaledwie dwa razy - rzek Gerardo po chwili. - I zawsze z
daleka.
- N i g d y z nim nie rozmawiae?
- Nigdy. Powanie, nie nabieram ci. Mistrz nie ma zwyczaju rozmawia z
asystentami, bo nie jest mu to potrzebne. Na zewntrz gow Fundacji jest Pan Fuschus-
Galismus... To znaczy Jacob Stein. Nazywamy go tak, bo w kko powtarza te sowa... To
Stein ci wzywa, zawiera z tob umow, rozmawia, wydaje polecenia... van Tysch ma
pomysy, ktre zapisuje. Jego pomocnicy nam je przekazuj, a do nas, asystentw
technicznych, naley ich realizacja, i tyle. To bardzo dziwny facet. Przypuszczam, e wszyscy
geniusze s do dziwni. Znasz jego ycie, nie?
- Tak, co czytaam.
W rzeczywistoci Klara pochona wszystkie biografie malarza i orientowaa si w
nielicznie potwierdzonych faktach, o ktrych wszyscy wiedzieli.
- Jego ycie to bajka, nie uwaasz? - cign Gerardo. - Nagle zakocha si w nim
amerykaski multimilioner i zapisa mu w spadku cay swj majtek. Niewiarygodne. - Splt
donie na karku i wpatrzy si w krajobraz za oknem. - Wiesz, ile domw ma obecnie van
Tysch? Okoo szeciu, i to nie domw, tylko paacw: zamek w Szkocji, rodzaj klasztoru na
Korfu... Ale wyobra sobie, e podobno nigdy tam nie jedzi.
- To po co mu one?
- Nie wiem. Pewnie jest zadowolony, e je ma. Mieszka w Edenburgu, w zamku, ktry
odrestaurowa jego ojciec. Ci, co tam byli, opowiadali niestworzone rzeczy, w ktre trudno
uwierzy. Mwili na przykad, e w zamku nie ma ani jednego mebla, a van Tysch je i pi na
pododze.
- Pewnie troch przesadzili.
Gerardo ju mia odpowiedzie, gdy usyszeli jaki haas. Przed potem zatrzymaa si
furgonetka. Serce Klary przyspieszyo pompowanie krwi; poczua napicie w caym ciele.
Gerardo uczyni uspokajajcy ruch rk.
- Nie, to nie on.
By to jednak kto, kogo Gerardo i Uhl zapewne znali, gdy Klara zobaczya, e razem
podchodz do potu. Z furgonetki wysiad Murzyn w berecie, skrzanej kamizelce i
zaboconych butach. Za nim pojawili si, w paszczach kpielowych, jaki starszy, brodaty
facet i niziutka dziewczyna z dugimi, czarnymi wosami, ktre sigay jej do kostek. Ich bose
stopy byy poplamione botem i czerwon farb, o ile nie bya to krew. Na szyi, nadgarstku i
kostce mieli zawieszone pomaraczowe metki i wydawali si zmczeni. Klara przypomniaa
sobie, e kolor pomaraczowy jest zarezerwowany dla modeli szkicw, sucych do
wiczenia i rysowania szkicw oryginalnych. Murzyn, mody i wysmuky, mia tak sam
brdk jak Gerardo. W chwil pniej wszyscy si poegnali; Murzyn oraz jego zmczone,
brudne lalki wsiedli do furgonetki i odjechali.
- To by inny, zaprzyjaniony z nami assistant - wyjani Gerardo po powrocie do
kuchni. - Pracuje w ssiednim domu z modelami szkicw, ale mia wiee wiadomoci i
chcia nam je przekaza. Podobno wycofano Kwiaty z Museumsquartier w Wiedniu.
- Dlaczego?
- Nikt tego do koca nie rozumie. Konserwacja oznajmia, e ptna potrzeboway
odpoczynku, wic postanowiono skrci czas ekspozycji w Museumsquartier na rzecz innych
wystaw. No i wyobra sobie, e maj to samo zrobi z Potworami w Haus der Kunst w
Monachium, tak przynajmniej twierdzi nasz przyjaciel. Nie wiem, co si dzieje. Ale nie rb
takiej miny. Rembrandt posuwa si naprzd.
Po poudniu van Tysch nadal nie dawa znaku ycia. Klara bya u kresu si. Niepokj
j h u m a n i z o w a ; odebrawszy jej kondycj przedmiotu, zmienia j w osob, w
zdenerwowan dziewczyn, ktra najchtniej zjadaby wasne paznokcie. Dobrze wiedziaa,
e nadmierny niepokj jest niebezpieczny. Koniecznie trzeba si uwolni od tego
przeciwnika, bo w kadej chwili moe nadjecha malarz: powinna na niego czeka
rozluniona i spokojna, gotowa do uytku, jaki van Tysch zechce z niej zrobi.
Wybraa intensywne pompki. Zamkna si w sypialni, zdja szlafrok i pooya si
twarz do podogi, z nieco rozstawionymi nogami. Oparta na doniach i palcach stp,
przystpia do serii forsownych wicze poczonych z gbokimi oddechami. Z pocztku
uzyskaa jedynie to, e jej serce zaczo szybciej pompowa krew, ale w miar jak
kontynuowaa, w d, w gr, w d, w gr, eksploatujc ramiona i cigna, napinajc
minie koczyn, wreszcie zdoaa zapomnie o sobie samej i o sytuacji, w jakiej si znalaza.
Cakowicie j pochona wiadomo, e jest ciaem, narzdziem.
Nie wiedziaa dokadnie, jak dugo to trwao. Zorientowaa si, e kto wszed do
pokoju, dopiero gdy o mao na ni nie nadepn.
- Ej!
Poderwaa gow. By to Gerardo.
- Co? - zapytaa, drc na caym ciele.
- Spokojnie. Nic nowego. Pomylaem tylko, e moe lepiej by byo, gdybymy
pomalowali ci wosy, eby Mistrz nam powiedzia, co sdzi o tym odcieniu.
Dokonali tego zabiegu w azience. Klara opara si na krzele, z nogami
wycignitymi przed siebie i ciaem owinitym rcznikiem. Gerardo posuy si czepkiem
nasyconym mahoniowym odcieniem czerwieni i utrwalaczem w aerozolu.
- Poczwarka zmienia si w motyla. - Mwic to, zdj jej czepek i zacz miesi
czerwon farb domi w rkawiczkach. - Czy o tym wczoraj mwia, kiedy ci zapytaem,
dlaczego chcesz by arcydzieem? Odpowiedziaa, e nie wiesz, bo robak te nie wie,
dlaczego chce by motylem. Ta odpowied wydaa mi si adna, ale niezgodna z prawd.
Wiesz o tym, e nie jeste adnym robakiem? Jeste bardzo atrakcyjn dziewczyn, chocia w
tej chwili, z twarz pozbawion wyrazu, zagruntowana, z wosami upakanymi na czerwono,
moesz si wydawa plastikow lalk, ktrej nie dokoczono malowa. Ale pod tym caym
plastikiem to ty jeste prawdziwym dzieem sztuki.
Klara nic nie powiedziaa. Patrzya na pochylon nad ni gow Gerarda, widoczn do
gry nogami.
- Zamknij oczy... Teraz utrwalacz... Dobrze... - Poczua, e w kierunku jej wosw
wystrzeli deszcz kropel. Gerardo mwi dalej: - Nie dziwi ci si, e jeste na mnie za, moja
droga. Ale wiesz, co ci powiem? Gdyby powtrzya si sytuacja z dzisiejszego ranka,
zrobibym to samo... Ja dochodz do pewnego punktu. Nie jestem ani nigdy nie bd wielkim
mistrzem malowania ludzi... No, teraz kolor wyszed jak trzeba... Poczekaj, nic nie mw...
Justus mg nim zosta, tylko e nie mia takich ambicji. Ja bybym niezdolny do tego, eby
przestraszy dziewczyn, ktra mi si podoba, albo zrobi jej krzywd, nawet gdyby chodzio
o wielki obraz. W moich rkach wszelki hiperdramat staje si... Wiesz czym?...
Hiperkomedi. Przyznaj, e jestem troch pajacowaty, mama mi to kiedy powiedziaa.
Dobrze... Teraz trzeba zaczeka par minut...
Klara suchaa w milczeniu. Gdy ponownie otworzya oczy, stwierdzia, e Gerardo
znikn z pola jej widzenia. Ostra wo utrwalacza zatykaa nos. Wwczas donie Gerarda
wrciy. Trzyma w nich ma puszk farby koloru ochry i stokowaty pdzelek.
- Wedug mnie istnieje pewna bariera - powiedzia, maczajc pdzel i przybliajc go
do twarzy Klary. - Bariera, ktrej sztuka nigdy nie zdoa przekroczy, moja droga. S to
uczucia. Z jednej strony s ludzie. Z drugiej - sztuka. Nic na wiecie nie moe zniszczy tej
bariery. Jest nie do przebycia.
Maluje mi brwi, pomylaa. Nastroszya si, chciaa mu powiedzie, e moe Mistrz
nie bdzie zadowolony z tego, e nadano jej twarzy jaki wyraz, ale zmilczaa. Zimny pdzel
wyrysowa na jej czole dwie krzywe.
Nakreliwszy pewn, zdecydowan rk owe arabeski, Gerardo skierowa wilgotny
koniuszek pdzla ku jej oczom. Zamkna je i poczua ptasi pieszczot: drce trzepotanie
skrzydami; pocztek delikatnych frdzelkw rzs, obramowanie spojrzenia.
- Wierz w sztuk, moja droga, lecz o wiele bardziej wierz w uczucia. Nie mog
zdradzi siebie samego. Tysic razy wol mierny obraz od pogardy kogo, kto mi si
podoba... Kogo, kogo zaczem... szanowa i zna... Teraz si nie ruszaj...
Brwi. Kropelki brunatnych rzs. Leciutkie rysunki na powiekach. Klara chciaa co
powiedzie, ale Gerardo powstrzyma j gestem doni.
- Prosz o cisz. Artysta przystpuje do wykoczenia swego dziea.
Krzywa precyzyjnie wspinajca si od lewego kcika ust.
- Wydaje mi si, e ten wiat byby mniej zdeprawowany, gdybymy wszyscy tak
uwaali... Usta s zawsze najtrudniejsze... Dlaczego one maj taki dziwny ksztat?... Chyba
dlatego, e kami.
Linia opadaa w d. Klara czua, jakby po krawdzi jej warg wdrowa ptak.
- Podobasz mi si. - Gerardo cofn si, eby spojrze na ni z daleka. - Stanowczo mi
si podobasz. Zrobiem z ciebie pikno. Poczekaj, zobaczysz sama.
Wzi co z umywalki. Byo to mae, okrge lusterko. Podszed do niej.
- Gotowa?
Klara przytakna. Gerardo unis lusterko na wysoko jej twarzy, jakby by
kapanem trzymajcym w rku wite naczynie.
Przejrzaa si.
Spogldaa na ni twarz pena wyrazu.
Mikkie fale pod czoem, symetria krzywych w barwie ochry. Uniosa w gr
otrzymane nagle brwi, zachwycajc si wieo zdobytym sposobem wyraania zdziwienia.
Zamrugaa powiekami i dowiadczya pieszczoty ruchliwych jak wrble rzs, otaczajcych
mow jej oczu, tych oczu, ktre nigdy nie zamilky, tylko na pewien czas zostay pozbawione
swego wygldu, lecz znw si objawiy, przepenione wiatem. Umiechna si, unoszc
kciki ust, i odkrya, e szpara przecinajca twarz nigdy, nigdy nie bdzie umiechem; e
umiechem jest to, co namalowa jej Gerardo, dokadnie to: zbir napinajcych si form,
wykrzywiona objto, ktra zmienia ksztat, podczas gdy oczy wypeniaj swoj misj, a
powieki si przymykaj. Cudownie byo znw mie twarz pen wyrazu.
Gerardo trzyma lusterko, w ktrym moga j oglda niczym cenny prezent.
- Nareszcie widz twj umiech - rzek powanie. - Kosztowao mnie to sporo roboty,
moja droga. Ale umiechasz si do mnie.
Jego powaga zastanowia Klar. Miaa wraenie, e od pocztku le go oceniaa.
Zobaczya go jak gdyby po raz pierwszy. Jakby w Gerardzie byo co znacznie mdrzejszego
i dojrzalszego ni on sam lub jego sowa. Pomylaa przez chwil, e jego twarz te jest
pomalowana, naszkicowana podobnie jak jej wasna, lecz niewyranymi cieniami. To
zudzenie szybko mino, ale przez moment wydao jej si, e tajemnica ycia polega na tym,
by przenikn rysunek twarzy i dotrze do ludzi, ktrzy si za nim kryj.
Trudno byoby jej okreli, jak dugo tak trwaa, siedzc naprzeciwko trzymanego
przeze lusterka, spogldajc na niego i na siebie. W pewnej chwili znw usyszaa jego gos.
Lusterko znikno, a Gerardo nachyla si ku niej ze cignitym obliczem, bardzo
zdenerwowany.
- Klara... Klara, o n j u t u j e s t ... Zajecha jego samochd... Posuchaj mnie... Rb
wszystko, co on ci powie... Nie spieraj si z nim na temat jego sposobu pracy, rozumiesz?...
Przede wszystkim, nade w s z y s t k o nie spieraj si z nim... I nie okazuj zdziwienia, o
c o k o l w i e k ci poprosi... To bardzo osobliwy facet... Lubi peszy swoje ptna... Uwaaj z
nim. Bardzo uwaaj.
W tym momencie usyszeli gos Uhla, ktry ich woa. Frenetyczne sowa po
holendersku, trzaniecie drzwi. Pobiegli do salonu, ale nikogo w nim nie zastali. Drzwi
wejciowe byy otwarte, z ganku dobiegaa rozmowa. Podeszli tam i Klara stana jak wryta.
Jaki mczyzna, zwrcony do niej tyem, gawdzi z Uhlem. W popoudniowym
socu jego sylwetka bya widoczna pod wiato: surowy, czarny cie.
Uhl spostrzeg Klar i zrobi ruch rk. By bardzo blady.
- Przedstawiam ci... Przedstawiam ci pana Brunona van Tyscha - rzek.
Wwczas mczyzna powoli odwrci si w jej stron.
Cz trzecia
WYKACZANIE OBRAZU
Benoit lubi od czasu do czasu sprawia wraenie, e nie ukrywa niczego przed
obrazami. W wyoonym aksamitem gabinecie na sidmym pitrze Nowego Atelier mia ich
osiem, a co najmniej dwa z nich byy na tyle wartociowe, e za kadym razem, kiedy tylko
nadarzya si ku temu okazja, dyrektor Konserwacji demonstrowa, e traktuje je z wikszym
szacunkiem ni istoty ludzkie. A to oznaczao, midzy innymi, otwarte rozmowy z gomi
bez koniecznoci wkadania obrazom zatyczek do uszu.
Gabinet by zacisznym, wygodnym, tapicerowanym na niebiesko pomieszczeniem. Z
ramion czternastoletniego delikatnego obrazu olejnego Philipa Brennana, ustawionego tu za
Benoit, bio intensywne wiato. W szklanej kasecie z otworami umoliwiajcymi oddychanie
zwisaa z sufitu oficjalna kopia Klaustrofilii 17 Bunchera. Z tyu, za Boschem, Popielniczka
Jana Manna pup podtrzymywaa spodek, oplatajc ramionami nogi. W oknie czekaa w
baletowej pozie, na polecenie zwinicia, olniewajca figura jasnowosej Zasony Schobbera.
Potrawy podaway dwa sprzty Lockheada, chopiec i dziewczyna, o powolnych, kocich,
nasyconych wonnociami ruchach. St by autorstwa Patricea Flemarda: prostoktny blat
wsparty na plecach wygolonej, pomalowanej na srebrzysty kolor manganu postaci, ktra z
kolei wspieraa si na plecach drugiej, podobnej do pierwszej figury. Kad z nich
przywizano za nadgarstki do kostek drugiej. Nisza bya dziewczyn. Bosch podejrzewa, e
wysza rwnie, ale nie mg tego sprawdzi.
Lunch, tak naprawd, okaza si maym bankietem. Benoit niczego sobie nie
odmawia: zupa z wgorza, koper ze strzpionymi algami, udziec jeleni w gace
muszkatoowej, pmisek z saatk z zi i cykorii na liciach winoroli oraz deser, ktry
przypomina lad niedawno dokonanej zbrodni: mus borwkowo-malinowy w sosie z
kwanego mleka, wszystko przygotowane przez firm cateringow na co dzie obsugujc
Atelier. Zarwno przed posikiem, jak i po nim Benoit odprawi tabletkowy rytua. Pokn w
sumie sze czerwono-biaych kapsuek i cztery szmaragdowe draetki. Narzeka na wrzody,
twierdzi, e nie powinien pozwala sobie na takie jedzenie i, eby mc sobie na nie
pozwala, musia kompensowa je rodkami farmakologicznymi. Nie baczc na to, sprbowa
chablis i laffite postawionych na Stole eleganckim gestem przez sprzty Lockheada. Wino
falowao delikatnie poruszane leciutkim oddechem Stou. Bosch zjad niewiele, prawie nic nie
wypi. Oszaamiaa go panujca w gabinecie atmosfera.
Rozmawiali o wszystkim, o czym mogli rozmawia gono w obecnoci tuzina osb
znajdujcych si oprcz nich w pokoju (chocia po panujcej ciszy mona by sdzi, e s
sami): o Rembrandcie i o dyskusjach z burmistrzem Amsterdamu na temat zainstalowania na
Museumplein konstrukcji zoonej z kurtyn; o gociach zaproszonych na wernisa; o coraz
bardziej realnej wizycie holenderskiej rodziny krlewskiej majcej odwiedzi Tunel przed
inauguracj.
Kiedy rozmowa zacza zamiera, Benoit wycign rk do wypitego tyeczka
Popielniczki, sigajc po papierosy i zapalniczk lece na duym, zoconym spodku
balansujcym na jej poladkach. Popielniczka ponad wszelk wtpliwo bya osobnikiem
mskim, pomalowanym na turkusowo i ozdobionym czarnymi liniami biegncymi wzdu
jego wydepilowanych ng.
- Przejdmy do innego pomieszczenia - zaproponowa Benoit. - Dym szkodzi obrazom
i ozdobom.
Jeste mistrzem hipokryzji, dziadku Paul - pomyla Bosch. Wiedzia, e Benoit od
pocztku przewidzia t rozmow na osobnoci, chcia jednak, eby obrazy odniosy mie
wraenie, e dba o to, by nie przeszkadza im dym papierosowy.
Skierowali si do ssiedniego pokoju; Benoit zamkn cikie dbowe drzwi. Niemal
nie zmieniajc barwy gosu, powiedzia:
- Zapanowa chaos, Lotharze. Dzisiaj rano miaem spotkanie z Saski Stoffels i
Jacobem Steinem. Amerykanie postanowili si wstrzyma. Finansowanie nowego etapu
zostao sparaliowane. Niepokoi ich sprawa Artysty i nie podoba im si masowe
wycofywanie obrazw van Tyscha. Prbujemy sprzeda im bajeczk, e Artysta to problem
europejski, innymi sowy: lokalny szaleniec. Artysta nie jest towarem eksportowym,
tumaczymy, dziaa w Europie, wycznie w Europie. Ale oni mwi: Tak, tak, doskonale,
ale czy go zapalicie?.
Zgasi papierosa w metalowej popielniczce. Bya to zwyka, pospolita popielniczka:
Benoit wydawa pienidze tylko na ozdoby z krwi i koci. W trakcie przemowy wyj z
wewntrznej kieszeni nieskazitelnej marynarki od Savilea Row may aerozol.
- Masz pojcie, Lothar, ile kosztuje utrzymanie tej firmy? Za kadym razem, kiedy
spotykam si ze Stoffels na naradzie finansowej, przeywam to samo: dostaj zawrotw
gowy. Nasze zyski s gigantyczne, lecz straty ogromne. W dodatku (Stein mwi o tym
dzisiaj rano) kiedy bylimy pionierami. A teraz... Boe mj! - Otworzy usta, wycelowa
aerozol w kierunku garda i nacisn dwa razy. Potrzsn nim gwatownie i nacisn jeszcze
raz. - Kiedy w tysic dziewiset dziewidziesitym smym roku pojawia si Art
Enterprises, nie wrylimy jej nawet dwch lat, pamitasz? Teraz jest liderem w sprzeday
na Ameryk i monopolizuje akomy sektor kolekcjonerw w Kalifornii. A dzisiaj rano
Stoffels poinformowaa nas, e Japoczycy maj si coraz lepiej. Moesz w to wierzy lub
nie, ale Suke w dwa tysice pitym roku zarobio o prawie piset milionw dolarw wicej
ni Fundacja i Art Enterprises. Wiesz, na czym?
- Na ozdobach - odpowiedzia Bosch.
Benoit pokiwa potakujco gow.
- Udao im si zada nam decydujcy cios, nawet w Europie. Obecnie nie ma nic,
syszysz, d o s o w n i e n i c , co mogoby zastpi japosk sztuk uytkow. A najgorsze
jest to, e rkodzielnicy europejscy powierzaj Japoczykom zarzdzanie swoimi dzieami.
Ta wspaniaa Zasona w moim gabinecie... Widziae kiedy tak doskona figur?... Autorem
jest Schobber, austriacki rzemielnik, ale wystawia j Suk. Nie przesyszae si... Moe ci
si to wyda dziwne, ale zapewniam ci, chciabym, eby Artysta nalea do Suk.
Skojarzenie tego cholernego szaleca z Suk byoby doskonaym sposobem na podkopanie
ich autorytetu... Cho pewnie nie bdziemy mieli tyle szczcia.
Schowa aerozol i przybliy donie do ust. Dmuchn w nie, wchajc wasny oddech.
Rezultat najwyraniej go nie zadowoli, a moe wrzd znowu zacz mu dokucza... Bosch
nie by pewny. Usiad wic i nie odzywa si przez chwil.
- Ze czasy dla sztuki, Lotharze, ze czasy dla sztuki. Wizerunek samotnego,
genialnego artysty nadal si sprzedaje, n i e z a l e n i e od artysty. Van Tysch sta si mitem,
jak Picasso, a mity s martwe nawet wwczas, kiedy jeszcze yj, poniewa nie musz ju
tworzy, eby sprzedawa; wystarczy, e zo swj podpis na kostce, udzie czy poladku
swojego obrazu. Niemniej ich dziea zawsze sprzedaj si n a j l e p i e j i dlatego s
najwaniejsze. To jest, oczywicie, rwnoznaczne ze mierci artysty. Taki jest los
wspczesnej sztuki, jej nieunikniony kres: mier artysty. Powracamy do czasw sprzed
Renesansu, kiedy malarze i rzebiarze uwaani byli po prostu za zrcznych rzemielnikw.
Pytanie brzmi: skoro artyci przestali by potrzebni sztuce, lecz nadal s n i e z b d n i w
interesach, co powinnimy z nimi zrobi?
Benoit mia zwyczaj formuowa pytania, nie oczekujc adnej odpowiedzi. Bosch
dobrze o tym wiedzia; milcza i pozwala mu kontynuowa.
- Dzisiaj rano Stein zasugerowa nam osobliw rzecz: kiedy zabraknie van Tyscha,
bdziemy musieli n a m a l o w a innego. Sztuka bdzie zmuszona tworzy swoich wasnych
artystw, Lotharze: nie po to, eby by sztuk, poniewa ich do tego nie potrzebuje, tylko po
to, eby przynosi dochody. W dzisiejszych czasach wszystko moe by dzieem sztuki, ale
tylko n a z w i s k o moe by warte tyle, ile van Tysch. Dlatego musimy si postara, eby
namalowa drugiego van Tyscha, wydoby go z nicoci, nada mu odpowiednie kolory i
sprawi, eby zabysn w wiecie. Jak to okreli Stein?... Poczekaj, niech sobie dokadnie
przypomn jego sowa... Nauczyem si ich na pami, poniewa wyday mi si... Ot to!
Powinnimy stworzy drugiego geniusza zdolnego pokierowa lepymi dziaaniami
ludzkoci, u ktrego stp wielcy tego wiata mogliby nadal skada swoje skarby... Fuschus,
to mi si podoba. - Przerwa na chwil, marszczc brwi. - Nieze zadanie, prawda? Stworzenie
Kaplicy Sykstyskiej byo po stokro atwiejsze ni stworzenie Michaa Anioa, nie uwaasz?
Bosch przytakn bez specjalnego zapau.
- A jak tam wasze ledztwo? - zapyta niespodziewanie Benoit.
Bosch potrafi rozrni, kiedy nastpowaa seria pyta, zdaniem Paula Benoit,
w y m a g a j c y c h odpowiedzi.
- W martwym punkcie. Czekamy na raport Rip van Winklea.
Nikomu nie ufaj - ostrzega go Wood. - Powiedz, e dalimy spokj. Od dzi musimy
gra samotnie.
- A gdzie jest April?
- Wyjechaa nagle do Londynu. Jej ojciec poczu si gorzej.
Rzeczywicie pod koniec tygodnia Wood wybraa si do Londynu ze wzgldu na stan
zdrowia swojego ojca. Ale zapewnia Boscha, e bdzie tam nadal pracowa. Charakteru tej
pracy nie zna nawet on sam, lecz byo dla niego oczywiste, e panna Wood opracowaa
wasny plan kontrataku. Bosch wierzy w ten plan.
Poegna si z Paulem najszybciej, jak mg. Potrzebowa odpoczynku. Ju w
drzwiach dyrektor Konserwacji zatrzyma go gestem doni, zraszajc sobie ponownie gardo
aerozolem, eby usun brzydki zapach z ust.
- Trzeba troch podburzy ludzi z BAH. Planuj zadym w tygodniu inauguracji.
Policja mwi o piciu tysicach uczestnikw z rnych krajw. Cakiem niele.
Grupa BAH bya jedn z midzynarodowych organizacji najczciej wystpujcych
przeciwko sztuce hiperdramatycznej. Jej zaoycielka i liderka, dziennikarka Pamela
OConnor, oskaraa takich artystw jak van Tysch czy Stein o amanie praw czowieka,
pornografi dziecic, porednictwo w nierzdzie i degradacj kobiet. Wysuchiwano jej
zarzutw, jej oskarycielskie ksiki sprzedaway si bardzo dobrze, ale aden sd nie dawa
jej posuchu.
- Nie spodziewam si fajerwerkw, Paul - zauway Bosch. - Ludzi Pameli OConnor
mczy nawet wypisywanie transparentw.
- Wiem. Chciabym jednak, eby ich troch rozsierdzi. Przyda si nam jaki skandal.
W przypadku tego wernisau wszystko jest przeciwko nam, poczwszy od tytuu. Kogo w
dzisiejszych czasach, poza czterema czy picioma durniami specjalizujcymi si w dawnej
sztuce, obchodzi Rembrandt?! Publiczno przyjdzie oglda to, c o v a n T y s c h z r o b i
z R e m b r a n d t e m , a to niezupenie to samo. Spodziewamy si wielu zwiedzajcych, ale
potrzebujemy dwa razy tyle albo wicej. Kolejki powinny dochodzi do Leidseplein.
Szarpanina midzy czonkami BAH a naszymi subami bezpieczestwa byaby idealnym
wyjciem... Kilku dziennikarzy rozstawionych w odpowiednim miejscu, zdjcia,
wiadomoci... Tak naprawd, grupy takie jak BAH s bardzo poyteczne. Stein proponuje
nawet, ebymy je potajemnie finansowali. Wyobraasz sobie?
Bosch sobie wyobraa.
- Zrb wszystko, co moliwe, eby podgrza atmosfer - Benoit puci do niego oko.
- Postaram si myle pozytywnie - odpowiedzia Bosch.
Wyszed, nie wyjaniwszy sprawy, na ktrej najbardziej mu zaleao: obecnoci
Danielle na wystawie.
OSTATNI retusz stanowi wiato. Gerardo i Uhl instaluj je w salonie. Zajmuj si tym
od rana, urzdzenie jest bowiem bardzo delikatne. Nazywaj je lamp wiatocienn; zostao
zaprojektowane specjalnie na t wystaw przez jednego z rosyjskich fizykw. Klara
przyglda si dziwacznym aparatom: metalowym prtom, z ktrych stercz ramiona z
bulwiastymi zakoczeniami.
- Zobaczysz co niewiarygodnego - powiedzia Gerardo.
Opucili aluzje. W gstym mroku Uhl nacisn przecznik, z bulw wytrysn zoty
blask. By wiatem, ale nie owietla. Zdawa by si mogo, e maluje powietrze na zoty
kolor, zamiast wydobywa z niego przedmioty. Szybki bysk elektrycznoci, i salon
przeksztaci si w siedemnastowieczne ptno. Minimalistyczna natura Fransa Halsa, Rubens
prt--porter, postmodernistyczny Vermeer. Umiechnity Gerardo sta przed ni, jedyn
postaci na tym roboczym ptnie tenebrysty, i umiecha si.
- Jakbymy si znaleli na obrazie Rembrandta, prawda? Chod, przecie jeste jego
bohaterk.
Bosa i naga ruszya w kierunku tego blasku. Moga si w niego wpatrywa, nie razi
jej, wiato byo mie i kuszce: marzenie motyla samobjcy. Rozlegy si okrzyki podziwu.
- Jeste doskonaym ptnem - wychwala j Gerardo. - Nawet nie trzeba ci malowa.
Chcesz si zobaczy? Spjrz.
Ujrzaa sunce z gbi lustro, poprzedzane skrzypieniem drewna.
Przestaa oddycha.
Jakim sposobem, jakim cudem wiedziaa, e tego wanie szukaa przez cae ycie.
Pogrona w ciemnociach klasycznego obrazu, jej posta zarysowywaa si zotymi
pocigniciami pdzla. Twarz i poowa draperii wosw inkrustowane byy bursztynem.
Olepi j blask bijcy od jej wasnych piersi, drogocennej czary wzgrka onowego, konturu
ng. Kiedy si poruszaa, skrzya jak diament w wietle lampy, stajc si coraz to innym
dzieem. Kadym swoim gestem malowaa tysic rnych pcien samej siebie.
- Nie miabym nic przeciwko temu, eby umieci ci w tym owietleniu u siebie w
domu - dobieg j z ciemnoci gos Gerarda. - Naga kobieta na czarnym tle.
Prawie go nie suchaa. Miaa wraenie, e wszystko, o czym marzya od chwili, kiedy
odkrya obraz Eliseo Sandovala w domu swojej przyjaciki Talii i postanowia zosta
ptnem, wszystko, do czego baa si niemal przyzna lub wyrazi to sowami, sprowadzao
si do tego jednego: odbicia jej ciaa w blasku wiatociennych lamp.
Zrozumiaa, e zawsze bya swoim wasnym marzeniem.
1. Chrystus na krzyu 19
2. Syndycy 17
3. Lekcja anatomii 14
4. Betsabe 12
5. Stra nocna 11
6. ydowska narzeczona 10
7. Uczta Baltazara 7
8. Rozplatany w 2
9. Dziewczyna w oknie 1
10. Tytus 1
11. Walka Jakuba z anioem 1
12. Zuzanna i starcy 1
13. Danae 0
NAJWIKSZYM minusem bycia luksusow ozdob - myli Susan Cabot - jest to, e
musi si by dyspozycyjn przez cay czas. Obrazy maj przynajmniej konkretne godziny
pracy. To zaleta, oczywicie, nawet jeli wiele z nich pracuje po dziesi, a czasem i
dwanacie godzin na dob. Ozdoby i sprzty musz by stale gotowe i zjawia si tam, gdzie
im si kae, i zawsze, kiedy im si kae, bez wzgldu na por dnia czy nocy, na to czy pada
deszcz i czy maj na to ochot.
Telefon zadzwoni o wicie. Nie spaa. Leaa w ku, z zapalon lamp (nie swoj
lamp, tylko t z nocnego stolika, skromn lampk, nie ludzk) i palia. Nie palia duo,
chocia ostatnio troch przesadzaa, moe dlatego, e bya podenerwowana. Fakt faktem,
miaa swoje powody. Od ponad dwch tygodni przebywaa zamknita w podobnych do tego
miejscach, bez kontaktu ze wiatem zewntrznym. Byy to niewielkie pensjonaty suce jako
magazyny ozdb, prowadzone przez zaufane osoby. Przynosili jej jedzenie i to, co uznaa za
konieczne. Miaa dostp do telewizji, ksiek, czasopism (o dziwo, nigdy nie byo
dziennikw; zastanawiaa si nad przyczyn ich braku: zapewne kolejni decydenci uwaali
gazety za potencjalnie niebezpieczne). Nie byo, rzecz jasna, adnych problemw z
akcesoriami potrzebnymi w pracy, nie wyczajc tony kosmetykw i artykuw
higienicznych dostarczanych codziennie caymi kartonami. Znajdoway si wrd nich
preparaty odywcze, zuszczajce, nawilajce, a take byszczyki, lakiery, balsamy
ujdrniajce i wygadzajce, jak rwnie substancje hipotermiczne i hipertermiczne,
ochronne, uelastyczniajce i znieczulajce. I oczywicie, zapasowe arwki.
Susan bya Lamp zaprojektowan przez Pita Maroodera. Wymagaa arwek.
Tyle razy mylaa o tym telefonie, e kiedy w kocu zadzwoni, wydawao si jej, e
si przesyszaa. Miao to miejsce w pitek o wicie. Uderzenia zegara na pobliskim placu
naday podniosy charakter nieoczekiwanemu wydarzeniu.
- Cholera!
Poderwawszy si z ka, zgasia papierosa, pomkna do azienki, przejrzaa si w
lustrze, a po przemyciu twarzy uznaa, e wyglda niele. Woya bluzk i dinsy, bez adnej
bielizny, naturalnie. Upewnia si, czy w torbie ma wszystko, czego potrzebuje. Zdya kilka
minut przed czasem.
Kobieta, ktra j odebraa, bya niska i miaa francuski akcent. Kiedy Susan wsiadaa
do tylnej czci duej furgonetki, rozpoznaa kilka dziewczt, z ktrymi pracowaa w
Obberlundzie.
Dojechali tak szybko, e przypuszczaa, e musz by w Hadze lub gdzie w pobliu.
Jeszcze si cakiem nie rozwidnio, gdy wysiady z furgonetki w rzekie poranne powietrze i
wkroczyy do przepiknego, rozlegego, klasycystycznego budynku (biegiem, biegiem,
wszdzie zawsze biegiem, jak wojsko). Tam zebrano je w salonie i poinformowano o tym, co
niezbdne. Znowu bd nosiy zatyczki do uszu i opaski na oczy. Lepsze to ni siedzie w
zamkniciu - pomylaa.
Godzin pniej bya gotowa. Pooya si w jednym z kocw salonu w tej samej
pozie, co zawsze: prawa noga w grze podtrzymujca wietlist kul przymocowan do
kostki, lewa zgita nad twarz, zadek w grze. Pozycja zmuszaa j do wystawiania na pokaz
przyrodzenia, ale pierwsze, czego si uczy Lampa - jakby jeszcze byo mao - to wyzbycie si
wstydu. Wczono j o dziewitej trzydzieci. Ktem oka dostrzega Fotele Opphulsa i
ogromn Lamp Dominiquea du Perrin zainstalowan przed chwil na suficie, skadajc si
z mczyzny i kobiety. Bdzie to z pewnoci spotkanie na wysokim szczeblu.
Wpatrujc si we wasne uda, co wymuszaa na niej pozycja, Susan mylaa o swoim
towarzyszu ycia. Na imi mia Ralph, by jednym z Krzese Mordaieffa. W tej chwili mg
si znajdowa w kadym miejscu Europy, dwigajc na plecach ciar kogo wystarczajco
wanego, eby na nim usi. Z powodu swych obowizkw Ralph i Susan rzadko si
widywali, nawet jeli trafili do tego samego salonu. Nie zazdrocia mu; ona rwnie bya
kiedy Krzesem, ale wolaa dwiga wiato ni ludzi. Jej ojciec, poudniowoafrykaski
inynier z Pretorii, pragn, eby Susan zrobia byskotliw karier. Co powiesz na czterysta
watw, tato? Chyba nie moesz narzeka.
Tu przed jedenast trzydzieci podesza do niej jaka dziewczyna. Nie tamta niska, z
francuskim akcentem, ani na szczcie nie ta kretynka, ktra umiecia je w Obberlundzie, ale
jaka inna. Do klapy przypity miaa identyfikator z napisem: Sztuka, dzia Dekoracji.
Pochylia si nad ni i zaoya jej na gow ochraniacze. wiat zmysw zamkn si przed
Susan.
Jedyn ozdob nie ludzk w tym salonie (niezbyt duym, nawiasem mwic) byy
grube czerwone zasony, za ktrymi widniay, przykuwajce uwag, haskie bliniacze
wieowce. Bosch zjawi si ostatni. Usiad w wolnym jeszcze Fotelu Opphulsa i opar okcie
na spoconych doniach i sztywnych ramionach mebla. Fotel oddycha pod jego zadkiem.
Bosch czu si dziwacznie: zupenie jakby siedzia na beczce unoszcej si na spokojnym
morzu. Mebel by nagi i zgity jak szewskie kopyto, z plecami przylegajcymi do podogi,
ramionami w grze i podniesion pup. Na niej umieszczono ma metalow pytk pokryt
skr. I to wszystko. Wyprostowane do gry nogi suyy za oparcie. Byy to solidne
przedmioty o atletycznej budowie, pomalowane na brzowo-szaro, doskonale wywiczone.
Pci obojga. Jego akurat, oceniajc po ksztacie i wielkoci koczyn grnych, mg by
rodzaju mskiego. Stara si za bardzo nie rusza ani nie wykonywa gwatownych gestw:
wiele razy siada ju na Fotelach rnej pci i wieku i zawsze traktowa je z delikatnoci i
szacunkiem.
Wykwintna naga Zastawa krya tu i tam. Byy to Serwisy stoowe Droessnera.
Miay od pitnastu do osiemnastu lat: na pierwszy rzut oka wszystkie pci eskiej, chyba e
byy transseksualistami, czego Bosch nie wyklucza. Od stp do gw zostay pokryte
warstw ciekej masy perowej, na ktrej Droessner nakreli delikatne filigranowe ptaszki
siedzce na gazkach lub w gniazdach. Ptaki widniay na ich piersiach, plecach, poladkach i
na brzuchach. Z zatyczkami w uszach i przepaskami na oczach, a wic guche i lepe,
wywizyway si ze swych obowizkw nienagannie. Suny po niekoczcym si krgu, w
stylu Eschera, trzymajc malekie tace z napojami i przekskami. Co kilka krokw,
odliczonych wczeniej, zatrzymyway si przed gociem i pochylay tac. Go mg przyj
poczstunek lub odmwi. Nie mg ich tylko dotkn: nie byy ozdobami interaktywnymi.
Luksusowej Zastawy nie naley dotyka - myla Bosch. - Nawet tutaj.
Jedna z Zastaw pochylia przed nim tac: Bosch wybra co, co przypominao martini.
Kiedy Zastawa odchodzia, z przeciwnej strony nadesza nastpna. Tace zderzyy si lekko,
ale odsunwszy si natychmiast od siebie, kontynuoway swj ociemniay pochd jak mrwki
zmierzajce w zwartym szeregu ku mrowisku. Pod sufitem wiecia biseksualna Lampa du
Perrina, kty rozwietlao wicej Lamp, prawie wszystkie pci eskiej, podobnie jak Stoy i
sprzt ozdobny. Bosch zastanawia si, kto pokrywa koszty tej wyjtkowo drogiej dekoracji.
Znowu fundusze unijne?.
Brakowao dwch wanych osobistoci: Jacoba Steina i April Wood. Poza nimi
gabinet kryzysowy stawi si w komplecie. Czowiek-Klucz, majcy zakusy na Tac ze
sodyczami, zreferowa pospiesznie temat spotkania spektakularnym owiadczeniem:
- Rip van Winkle zatrzyma Artyst, margines bdu wynosi mniej ni zero przecinek
zero pi procent. Krtko mwic: zero przecinek zero pi.
- Moe pan to przeoy na jzyk bliszy humanistom? - spyta Gert Warfell.
Czowiek-Klucz zagbi si w sofistyczne wyjanienia. Zatrzymano pitnastu
podejrzanych, z ktrych piciu przeszo na wyszy poziom prawdopodobiestwa. Wedug
danych bdcych w posiadaniu Rip van Winklea jeden z nich niemal z cakowit pewnoci
jest Artyst. Pozostaych dziesiciu zostao wyeliminowanych. Kiedy ustali si, ktry z tych
piciu jest poszukiwanym przez nich osobnikiem, wyeliminuje si pozostaych. Artysta
zostanie szczegowo przesuchany, eby nie byo najmniejszej wtpliwoci, e zatai jak
informacj. Potem ustal jego powizania i rwnie je wyeliminuj. Nastpnie wyeliminuj
Artyst. Po czym Rip van Winkle wyeliminuje sam siebie.
- Na koniec zostaniemy wyeliminowani my sami. Krtko mwic: przeprowadzimy
autoeliminacj; kiedy si to wszystko skoczy, gabinet kryzysowy ulegnie rozwizaniu, Rip
van Winkle zostanie upiony, a my si ju wicej nie spotkamy i w razie czego nigdy si
nie znalimy - doda. I woy do ust kolejn gar cukierkw.
- A to dobra wiadomo - powiedziaa panna Roman. Bosch nie bardzo wiedzia, czy
miaa na myli eliminacj Artysty czy Czowieka-Klucza. Fotel panny Roman by rodzaju
mskiego: wskie, silne, brzowo-szare biodra dwigajce jej ciar byy doskonale widoczne
z miejsca, w ktrym siedzia Bosch.
- Zeznali co? - spyta Gert Warfell, pochylajc si do przodu. Nie przestawa si
krci, a Bosch obserwowa, jak po kadym jego podskoku Fotel napina swoje polakierowane
minie. - Mam na myli tych piciu podejrzanych.
- Trzech z nich przyznao si do winy. To oczywicie nic nie znaczy, ale to wicej, ni
mielimy dwa tygodnie temu.
- Nadzwyczajna wiadomo - zainteresowa si Benoit. - Nie uwaasz, Lothar?
- Czy tych piciu podejrzanych dostarczyo nam jakich informacji? - spyta Bosch,
nie odpowiadajc na pytanie Benoit.
Czowiek-Klucz wycign rk, eby pochwyci szklaneczk whisky. Zastawa
zatrzymaa si na odpowiedni chwil, po czym ruszya dalej po omacku, ostronymi
krokami. wiato Lamp odbijao si w jej perowych poladkach, upodobniajc je do jaj
bajkowego ptaka.
- Na razie to tajemnica - odrzek Czowiek-Klucz. - Po konfrontacji powiadomimy
was o tym w kolejnych sprawozdaniach.
- Zapytam inaczej. Czy ktry z podejrzanych przekaza informacje, jakimi mgby
dysponowa jedynie Artysta?
- Lothar prbuje powiedzie, e nie ma zaufania do Rip van Wiklea - zauway
Sorensen.
Bosch zaprotestowa, lecz Czowiek-Klucz nie zwrci na komentarz Sorensena
najmniejszej uwagi.
- Przesuchania odbywaj si w wielu miastach Europy, nie dysponuj wszystkimi
danymi. Ale nasze metody nie s inkwizytorskie: zazwyczaj najpierw pytamy, potem
strzelamy, jeli o to panu chodzi. adna informacja nie zostaa wydarta im si.
Bosch nie do koca by przekonany o prawdziwoci owego stwierdzenia, wola jednak
nie dyskutowa.
- C, mona powiedzie, e problem zosta rozwizany! - zagrzmia Warfell.
- I to na czas - doda Sorensen. - Jutro inauguracja.
- Jestem pewny, e dla pana Steina bdzie to powd do radoci - owiadczy z
byskiem w oku Benoit, bratajc si z ludzkoci.
- Zamierzaem szybko to zakoczy i wyjecha na wakacje - oznajmi gromkim
gosem Harlbrunner. Fotel przygniatany jego tonaem by, na ile mg to oceni Bosch,
dziewczyn.
Zebranie zostao przerwane. Podczas gdy czonkowie gabinetu wstawali z miejsc,
wspierajc si domi o Fotele, Benoit zwrci si do Boscha z pytaniem, czy ma co
przeciwko krtkiej pogawdce, kiedy std wyjd. Mia i to wiele, nie tylko ze wzgldu na
swoje popoudniowe spotkanie z van Obberem, ale take dlatego, e nie mia ochoty na
rozmow z szefem Konserwacji; wiedzia jednak doskonale, e nie moe mu odmwi.
Benoit zaproponowa park Clingendael. Stwierdzi, e uwielbia atmosfer tego japoskiego
ogrodu. Pojechali tam jego samochodem.
Po drodze aden z nich si nie odezwa. Architektoniczna karuzela miasta przemykaa
za bkitnymi szybami samochodu. Bosch urodzi si w Hadze, lecz od najmodszych lat
mieszka w Amsterdamie. Przez chwil zastanawia si, czy zostao w nim co z tego miasta.
Jednak zaraz pomyla, e kade miejsce wspczesnego wiata ma chyba w sobie co z Hagi.
Jak na grafikach M.C. Eschera jego rodzinne miasto kryo w swoim wntrzu inne miasto, a to
z kolei dawao schronienie nastpnemu, i tak w nieskoczono. Madurodam przedstawia
Holandi w miniaturze; Najmniejsze miasto najwikszym w Europie, jak mawia jego
ojciec. Panorama Mesdag prezentowaa malowido o rednicy stu dwudziestu metrw,
opracowane rwnie w pomniejszeniu. W Mauritshuis mona byo odby podr w
przeszo po Holandii namalowanej przez wielkich mistrzw. A jeli jaki kolekcjoner
zapragn sztuki HD, mia do dyspozycji dziesi galerii oficjalnych i cztery razy tyle
prywatnych, Gemeentemuseum i nowiutkie Kunstsaal, domy sztuki nieletnich jak
Nabokovian czy Puberkunst, rkodzieo nielegalne w Menselijk, publiczne art-szoki w Harder
i The Tower, ruchome obrazy w Het Bos i Action Mouse oraz anim-art w Artzoo. A czy
istnieje lepsze miejsce ni osawione tereny wok Het Meisje w Clingendael dla kogo, kto
zapragnby robi zdjcia? Sztuczne miasta i prawdziwe ludzkie istoty przebrane za dziea
sztuki. Po spdzeniu jednego dnia w Hadze czowiek zaczyna myli pozory z
rzeczywistoci. Moe przyjcie na wiat w takim miejscu, doszed do wniosku Bosch, jest
przyczyn tej gstej mgy spowijajcej teraz jego umys, tego braku linii podziau.
Park Clingendael by peen turystw, chocia ciemniejce z kad chwil chmury
zapowiaday niemi niespodziank pod koniec dnia. Benoit i Bosch ruszyli topolow alej z
rkami skrzyowanymi na plecach. Chodny wiatr unosi kocwki ich krawatw.
- Czytaem niedawno w Quietness - powiedzia Benoit - e w Nowym Jorku
organizuj wystaw emerytowanych pcien. Kilka z nich sprzedano ju korzystnie w Stanach
Zjednoczonych. Finansuje to wszystko Enterprises, oczywicie. Dziennikarz twierdzi, e
pomys jest genialny, bo co innego moe robi emeryt, jeli nie siedzie spokojnie w jakim
miejscu, patrze na ludzi i pozwala ludziom patrze na siebie? Steina nie zainteresowao to
zbytnio, nie lubi bowiem starych pcien, ale jestem pewny, e w Europie wkrtce zacznie si
to praktykowa. Wyobra sobie staruszkw z trudem utrzymujcych si ze swoich emerytur,
ktrzy nagle staj si milionerami. wiat idzie naprzd i zaprasza nas, bymy do niego
doczyli. Pytanie brzmi: przyjmujesz zaproszenie czy wysiadasz i tylko obserwujesz, jak
przechodzi obok ciebie.
Byo to pytanie retoryczne. Bosch nie odpowiedzia. Na maej polance kilka dziewczt
wiczyo pozy, imitujc Gupstwo Rut Malondi. Przypuszcza, e s studentkami oficjalnej
szkoy pcien. adna z nich, w przeciwiestwie do oryginau, nie moga by oczywicie naga
ani pomalowana: byoby to nielegalne. Prawo dopuszczao wystawianie nieubranych dzie w
miejscach publicznych, ale studenci byli tylko osobami i nie mogli tego robi. Bosch
domyla si, jak wzdychaj do tego, eby udao si im kiedy porzuci ich ludzki status.
Zastanawia si, czy Danielle marzy o tym samym.
Benoit milcza, dugo obserwujc nieruchome ciaa aspirantek do pcien, pozujcych
na trawie w bluzkach i dinsach, z teczkami i swetrami u stp.
- Naprawd wierzysz, e go zapali? - spyta nagle.
To pytanie nie byo retoryczne.
- Nie. Nie wierz, Paul. Aczkolwiek jest to moliwe.
- Ja te nie wierz - powiedzia Benoit. - Rip van Winkle cierpi na ten sam problem co
Europa: rozbita unia. Wiesz, jaki my, Europejczycy, mamy problem? Chcemy pozosta sob,
nie przestajc by Caoci. Prbujemy globalizowa nasz indywidualizm. Ale wiat
potrzebuje coraz mniej indywidualistw, coraz mniej ras, mniej narodw, mniej jzykw.
wiat chce, ebymy wszyscy mwili po angielsku i byli odrobin liberalni. Niech Babel
mwi po angielsku i niech sobie wiea trwa, deklaruje wiat. Tego wymaga globalizacja, a
Europejczycy aspiruj do niej, nie rezygnujc ze swojej pozycji jednostki. Ale czym jest dzi
jednostka? Co oznacza bycie Francuzem, Anglikiem czy Wochem? Spjrz na nas: ty jeste
Holendrem o niemieckich korzeniach, ja Francuzem pracujcym w Holandii, April jest
Angielk, ale mieszkaa we Woszech, Jacob jest Amerykaninem i yje w Europie. Kiedy
rnio nas dziedzictwo artystyczne, lecz teraz wszystko si zmienio. Holender moe
stworzy dzieo razem z Hiszpanem, Rumun z Peruwiaczykiem, Chiczyk z Belgiem.
Imigracja znalaza rozwizanie problemu pracy: sta si sztuk. Niczym si ju od innych nie
rnimy, Lotharze. Mam w domu swj cerublastynowy portret wykonany przez Avendana.
Jest dokadnie taki jak ja, jak odbicie w lustrze, cho tegoroczny model zastpujcy orygina
pochodzi z Ugandy. Stoi w moim gabinecie, patrz na niego codziennie. Widz w nim swoje
rysy twarzy, swoje ciao, swoj posta i myl: Boe, w rodku jestem czarny. Nigdy nie
byem rasist, Lothar, zapewniam ci, ale nie mog uwierzy w to, e patrz na siebie
samego, wiedzc, e tam pod spodem, pod moj skr kryje si Murzyn, i jeli podrapi swj
policzek z dostateczn si, zobacz wewntrz Ugandyjczyka, nieruchomego, tego
Ugandyjczyka, ktrego nosz w sobie i ktrego nigdy ju nie bd mg si pozby, nawet
gdybym chcia... midzy innymi dlatego, e to portret Avendana i kosztuje majtek,
rozumiesz?
- Rozumiem - powiedzia Bosch.
- Zastanawiam si, co bymy zobaczyli pod skr Europy, gdybymy j zdrapali. Jak
sdzisz?
- Musielibymy j dugo zdrapywa, Paul.
- Wanie. Ale jest w tym co pocieszajcego. Co, co czy mnie z Ugandyjczykiem,
co, co z nim dziel i co kae mi myle, e w gruncie rzeczy wcale si tak bardzo nie
rnimy.
Po chwili Benoit podj marsz na nowo. I doda:
- Obydwaj chcemy zarabia pienidze.
Na kocu alejki, zdublowany lustrem jeziorka, przykucnity na skaach, znajdowa si
Het Meisje, najbardziej znany obraz olejny w parku Clingendael, a moe nawet w caym
miecie. Het Meisje - Dziewczynka - bya subteln figur autorstwa Rut Malondi uwaan
przez niektrych za Syrenk HD Hagi. Obszerna koszula w nienobiaym kolorze,
powiewajca na wietrze, osaniaa czciowo jej ciao. Twarz, doskonale wymodelowana
dziki cerublastynie, oraz delikatny hiperdramatyzm w jej bkitnym spojrzeniu oywia
martwe godziny spacerowiczom. Bya obrazem zewntrznym caorocznym: w czasie srogich
holenderskich zim ratusz chroni j plastikow, staociepln kopu. Ptno nie miao wicej
ni czternacie lat. Bya szesnastym substytutem pomalowanym tak, by przypomina
poprzednie. Oblega j tum turystw pstrykajcy aparatami fotograficznymi. Tradycja
nakazywaa przynosi jej kwiaty lub rzuca mae karteczki z wierszami.
Benoit zatrzyma si przed ni, na samym brzegu jeziorka.
- Syszae zapewne, e przeom jest blisko - powiedzia. - Van Tysch si psuje.
Waciwie popsu si ju cakowicie. Tak to bywa, kiedy kto osiga wieczno: umiera. Nie
widzimy, jak gnije, tylko dlatego, e ukrywa to pod warstwami czystego zota. Ju szukaj
nastpcy. Zastanawiam si, kto zajmie jego miejsce.
- Dave Rayback - Bosch nie mia cienia wtpliwoci.
- Nie. To nie bdzie on. Jest genialnym malarzem, mam kilka jego oryginaw w
Normandii i zapaciem fortun, eby pozoway stale. S tak dobre, e nie pozwalam im
nawet wychodzi na siku. Jako artysta, Rayback ma wystarczajco duo zalet, eby przej
paeczk. Ale jest za bystry i to jest jego podstawow wad, nie sdzisz? Geniusz zawsze
powinien by przygupem. Ludzie maj skonno do patrzenia na geniuszy i umiechania si
w duchu: Patrzcie na tych biedakw. Zajci tworzeniem wiekopomnych dzie, nieprzytomni
jak zwykle. Oto wizerunek geniusza, to si sprzedaje. Natomiast geniusz, ktry jednoczenie
jest bystry, bywa troch niewygodny. Jakbymy myleli, e bystro to cecha zarezerwowana
dla przecitniakw. Jakby bycie geniuszem kcio si z pragnieniem zbicia fortuny,
kierowania krajem czy dowodzenia wojskiem. Prezydenta kraju moemy uwaa za
bystrego. Moemy nawet powiedzie, e by dobrym prezydentem. Ale choby nie wiem
jak dobrze wykonywa swoj prac, nigdy nie uznamy go za genialnego. Dostrzegasz t
subteln rnic?
- Jeli nie Rayback - spyta Bosch - to kto? Stein?
- Chyba artujesz! Stein naley do tego typu ludzi, ktrzy musz mie nad sob kogo,
kto doceni ich prac. Pamitam jedno zdanie Raybacka, ktre szczeglnie przypado mi do
gustu: Stein jest najlepszym artyst wrd tych, ktrzy nimi nie s. Trafne. Steina moesz
odrzuci. Jedyn rol, jak moe odegra, jest rola gosujcego: on i jemu podobni wybior
nowego geniusza. I mog ci zapewni, e zostanie nim kto nieznany, jaki przecitny
artysta. Fundacja nie moe teraz przegra. Stalimy si ogromnym przemysem, Lotharze.
Perspektywy na przyszo s ogromne. Rodzice bd kupowa dzieciom podrczniki o
podstawach malarstwa HD. Wykreujemy sezonowych modeli, ktrzy bd kosztowa malarza
amatora sto euro. Zalegalizujemy ludzkie rkodzieo artystyczne i artykuy dekoracyjne, a
kiedy to si stanie, bdziesz mg mie w domu osiemnastoletnie Naczynie, Tac lub
Popielniczk za tysic czy dwa tysice euro. Zwikszymy produkcj portretw z cerublastyny
i seryjnych kopii. A kiedy przemoc bdzie moga znale ujcie w tanich i cakowicie
legalnych art-szokach, zrobimy podobny krok, jaki uczynilimy, legalizujc narkotyki. Sztuka
HD odwrci bieg historii, zapewniam ci. Stajemy si najlepszym biznesem na wiecie.
Dlatego powinien reprezentowa nas kto wystarczajco gupi. Jeli bdzie nas
reprezentowaa bystra jednostka, przegramy. Dobry biznes wymaga idioty na czele i wielu
spryciarzy za jego plecami.
Nagle do Boscha zaczo dociera, dlaczego Benoit chcia z nim rozmawia. Ty stary
szczwany lisie! Spodziewasz si buntu, wic szukasz sprzymierzecw, nieprawda?. Lecz
po chwili przyszo mu na myl inne wyjanienie, duo bardziej niepokojce: a jeli to Benoit
pomaga Artycie? Moe chcia pogry van Tyscha, eby przyspieszy przeom? Wcisn
koniec krawata pomidzy klapy marynarki. Pogry si w mylach. Biaa koszula Het Meisje
powiewaa na wietrze. Jaka maa Japonka rzucia jej r. Kwiat by plastikowy, stwierdzi
Bosch, przyjrzawszy si dokadniej. Musn lekko odsonite kolano Het Meisje i wpad do
jeziorka.
Wtedy Benoit powiedzia co nieoczekiwanego:
- Przykro mi z powodu twojej bratanicy, Lotharze. Rozumiem ci. To niepokojce,
zwaszcza w dzisiejszych czasach. Musisz wiedzie, e nie miaem z tym nic wsplnego. To
Stein j wybra, a Mistrz zaakceptowa.
- Wiem.
- Rozmawiaem z ni dzi rano, eby spyta, czy wszystko w porzdku. Czua si
dobrze, bya troch zdenerwowana, bo mia j podpisywa van Tysch. Zadzwoniem do niej
tylko dlatego, e to twoja bratanica; wiesz, e dopki van Tysch nie podpisze pcien, nie
wolno nam si z nimi kontaktowa w sprawach prywatnych.
- Jestem ci wdziczny, Paul.
Benoit kontynuowa, mwic pospiesznie, jakby temat, do ktrego zmierza, jeszcze
si nie pojawi.
- Zawsze bd po twojej stronie, Lothar. Jestem z tob. Chciabym, eby to
stanowisko byo obustronne. Chc powiedzie, e cokolwiek si stanie, e ktokolwiek
przyjdzie p o van Tyschu, bdziemy si wzajemnie popiera, prawda?
- Oczywicie.
U stp Benoit rosy bratki: schyli si, zerwa jeden i rzuci go przed siebie. Kwiat
zboczy z drogi i przelecia nad pomalowanymi wosami Het Meisje. Benoit zrobi min jak
pikarz, ktremu nie udao si strzeli decydujcego karnego.
- Mam kopi tego bstwa w Normandii - zwierzy si Boschowi, wskazujc na Meisje.
- Tani, zwyczajn kopi, tak, jakie sprzedaj w sklepach z ozdobami artystycznymi z
napisem na poladku: Pamitka z Hagi. Modelka ma ponad dwadziecia lat, oczywicie.
Ale podoba mi si mimo wszystko. Zabraem ci duo czasu. Wybierae si gdzie?
- Niestety tak. Ale jeszcze zd.
- A wic do jutra, Lothar.
- Do jutra. Na inauguracji.
- Przyznaj, e marz o tym, eby mie ju to wszystko za sob.
Bosch odszed, pozostawiwszy go bez odpowiedzi.
Zmierzajc w kierunku Delftu, zadzwoni do van Obbera, eby poinformowa go o
spnieniu. W suchawce usysza zachrypnity gos malarza. Nie ma problemu -
powiedzia. - I tak nie mam dokd pj. Potem postanowi si zdrzemn, gdy nagle
przypomniaa mu si rozmowa z Paulem. Bez wtpienia Artysta nadal by na wolnoci, nawet
Benoit zdawa sobie z tego spraw. Rip van Winkle mg spowodowa, e Europa wypadnie
przyzwoicie przed firm przycigajc na Stary Kontynent najwicej turystw, ale nic poza
tym. Artysta nadal by wolny. I gotowy.
9.19
Gerardo nabra szczypt szarotego koloru i przecign nim wzdu policzka Klary.
- Dzisiaj po poudniu, przed inauguracj, mistrz sprawdzi wszystkie obrazy.
- Mylaam, e ju nie przyjdzie - powiedziaa.
- Zawsze przed wyjazdem robi ostatni przegld. Nie ruszaj si.
Wzi cienki pdzelek i pokry jej wargi warstw zgaszonego cynobru. Widziaa, jak
umiecha si w odlegoci zaledwie kilku centymetrw. Wyglda jak miniaturzysta
nachylony nad rycinami.
- Jeste szczliwa? - zapyta.
- Tak.
Praktykantka zsuna czepek z wosw Klary, odsaniajc burz mahoniowych pukli.
Gerardo zamoczy ponownie pdzel i powrci do jej warg.
- Chciabym si dalej z tob spotyka, kiedy to si ju skoczy. To znaczy, kiedy ci
ju kupi. - Umoczy palec w jakim rozpuszczalniku i dotkn kcika jej ust. - Na pewno
wiesz, e kupi ci od rki. Trafisz do domu jakiego milionera. Ale i tak chciabym si z tob
spotyka. Nic nie mw. Teraz nie moesz mwi.
Jego sowa byy tak delikatne jak dotknicia pdzla, ktrym j obrysowywa. Miaa
wraenie, jakby caowa j, miejsce przy miejscu.
- Syszaa, co si mwi. Obrazu i malarza nie moe czy aden zwizek,
hiperdramatyzm na to nie zezwala. Tak jest w teorii. - Odsuwa pdzel, moczy go, malowa,
uywa ciereczki, znowu malowa. - Ale ze mn dopisze ci szczcie, poniewa jestem
b a r d z o z y m m a l a r z e m , panienko. Co rekompensuje fakt, e ty jeste wietnym
ptnem.
Praktykantka przerwaa Gerardowi, zwracajc si do niego po angielsku. Wymienili
kilka krtkich uwag o tonacji cieni na obrysach ciaa Klary, wczytali si uwanie w instrukcje
spisane przez Mistrza, po czym Gerardo nachyli si nad jej ustami, przygldajc si im przez
chwil. Nie wyglda na zadowolonego. Znik jej z pola widzenia, ale prawie natychmiast
powrci z pdzlem nasczonym czerwieni.
Spoczywaa na leance w jednej z kabin roboczych w piwnicach Starego Atelier,
dokd przywieziono j z samego rana, by przygotowa do ustawienia w Tunelu.
- Musimy si postara - powiedzia Gerardo. - Dzisiaj zobacz ci tysice ludzi.
Musn j dwukrotnie po grnej wardze, lekko, jak motyl.
- Nie chc ci skrzywdzi - kontynuowa. - Nigdy nie zrobibym ci krzywdy. Ale
pomylaem, e... zatrzymujc swoje uczucia dla siebie, nie postpi waciwie, rozumiesz.
Jestem duo powaniejszy, ni sdzisz, panienko. Nic nie mw. - Cofn pdzel, gdy Klara
rozchylia wargi. - Jeste dzieem. Mwi mog tylko ja. Ty jeste na obrazie.
Zwily pdzel i ponowi pieszczot zgaszon czerwieni.
- Powiadaj te, e malarz zakochuje si w swoim dziele. Sdz, e to prawda. Ale ze
mn dzieje si co bardzo dziwnego, dziewczyno: namalowaem te troch samego siebie.
Chc przez to powiedzie, e udawaem. Czasem myl, e nie jestem tym, za kogo si
uwaam. Wstaj codziennie, patrz w lustro i gratuluj sobie, e mam tyle szczcia. Ale to
wszystko nie jest takie proste. Spjrz na te wsy i brdk. - Pocign za nie lekko. - Nale
do malarza czy do obrazu? Przez dugi czas w to wierzyem, rozumiesz? Nie prbujc patrze
dalej, nie chcc zobaczy. A co jest poza nimi? - mgby kto zapyta. Ot poza nimi jest
czowiek. Nie patrz na ciebie jak na obraz. Nie dostrzegam w tobie obrazu.
Przesun ciereczk po jej ustach, eby wytrze jak plamk. Przez chwil
spogldali na siebie. Kiedy wpatrywaa si w jego due, wesoe oczy, ponownie przeszya j
ta dziwna myl, ktra wczeniej kilkakrotnie przychodzia jej ju do gowy: moe Gerardo nie
jest takim zym malarzem, moe problem polega na tym, e nie chcia malowa Zuzanny. Nie
podobaa mu si ta posta. Nie peen boleci bysk, nie przeraon niewinno prbowa
odda w wyrazie jej twarzy; nie miaa by ptnem przeraenia i litoci, jak powiedzia van
Tysch. Gerardo chcia odtworzy j. Klar Reyes. Odzyska j, oczyci, rozwietli. By
pierwszym artyst, jakiego znaa, dla ktrego ona liczya si bardziej ni jego wasne dzieo.
Wszed Uhl. Powiedzia, e pracuj za wolno, e trzeba wykoczy obraz z tyu.
Pomogli jej si podnie, pooya si na brzuchu.
Malowano j dalej, teraz jednak w ciszy.
10.30
- Edenburg, panienko - powiedzia kierowca.
Krajobraz sucy za to nurtowi rzeki Geul w Limburgii na poudniu Holandii by
dosownie bajkowy: lasy i doliny skrzce si w letnim socu, poprzeplatane prostoktnymi
drewnianymi zabudowaniami gospodarczymi. Edenburg pojawi si za zakrtem niemal
niespodziewanie, na kocu szosy: skupisko domw o spadzistych dachach przytoczone
majestatyczn obecnoci zamku, w ktrym kiedy Maurits van Tysch pracowa jako
konserwator. Panna Wood znaa Edenburg. Audiencje, jakich udzieli jej malarz, byy krtkie
i pene napicia. Van Tyscha nigdy nie interesowao bezpieczestwo jego dzie: jego
powinno ograniczaa si jedynie do ich tworzenia.
Wood wiedziaa, e w Amsterdamie pada, ale Edenburg by jednym wielkim socem,
ciepem i refleksem turystw uzbrojonych w aparaty fotograficzne i przewodniki. Samochd
sun z powcigliwoci po kocich bach wskich uliczek, ktre zachoway atmosfer
dawnych czasw. Niektrzy przechodnie patrzyli ze zdziwieniem na luksusowy pojazd.
Szofer zwrci si do Wood:
- Jedzie pani prosto do zamku? Jeli tak, musimy wyjecha z centrum miasta i skrci
w Kastellstraat.
- Nie, nie jad do zamku.
Wood podaa mu adres. Szofer (akcent rdziemnomorski, grzeczny, starajcy si,
eby panienk zadowoli we wszystkim, z nieodcznym umiechem na ustach, chocia
samolot Wood do Maastricht spni si prawie p godziny) postanowi si zatrzyma i
rozpyta mieszkacw.
Na pomys ten wpada poprzedniej nocy. Nagle przypomniaa sobie imi i nazwisko
osoby uwaanej przez Osa za najlepszego przyjaciela Brunona van Tyscha z okresu
dziecistwa: Victor Zericky. Pomylaa, e stosownie bdzie rozpocz wizyt w Edenburgu
od spotkania wanie z nim. Tego samego wieczoru zadzwonia do Osa, a ten niezwocznie
poda jej adres i telefon historyka. Kiedy zadzwonia, eby si z nim umwi, nie zastaa go w
domu. By moe gdzie wyjecha. Nie tracia jednak nadziei, e si z nim zobaczy.
Kierowca prowadzi oywiony dialog ze sprzedawc ze sklepu z artykuami
turystycznymi.
- To przecznica od Kastellstraat - powiedzia.
11.30
Gustavo Onfretti wszed do Tunelu w otoczeniu agentw Bezpieczestwa i technikw
ze Sztuki. Mia na sobie wywatowany paszcz i te etykietki. Jego ciao zostao
pomalowane w kolorach ochry i krwistej czerwieni. Cienkie warstwy cerublastyny czyniy go
troch podobnym zarwno do Mistrza, jak i do Chrystusa z obrazw Rembrandta. Jestem
kadym z nich - myla. Przyby jako jeden z ostatnich; jego zainstalowanie, wiedzia o tym
z gry, bdzie trudne.
Zostanie ukrzyowany na sze godzin dziennie.
Owinity w pachncy olejn farb caun, Onfretti zmierza w ciemnociach ku
miejscu, gdzie umieszczono krzy. Nie by to zwyky krzy, tylko artystyczny: zosta
wyposaony w kilka mechanizmw majcych sprawi, eby pozycja, w jakiej bdzie si
znajdowa, nie okazaa si dla niego zbyt bolesna. Ale Onfretti by pewny, e aden
mechanizm nie ustrzee go cakowicie przed cierpieniem: i to go troch niepokoio.
Niemniej przyj swj kielich goryczy. By arcydzieem gotowym na cierpienie. Van
Tysch bardzo dugo wykacza go w Edenburgu, eby unikn bdw. Jakichkolwiek.
Wszystko musi by doskonae. Przy skadaniu swego podpisu poprzedniego dnia Mistrz
spojrza mu w oczy. Nie zapominaj, e jeste jednym z moich najbardziej intymnych i
osobistych dzie.
To szczere wyznanie dodawao mu si, eby znie to, co (jak przewidywa) go czeka.
13.05
Jacob Stein, skoczywszy posiek, stawia wanie czoo wytwornoci filianki z
kaw. St by solidny, oryginalnie zaprojektowany. Tworzy go szklany blat umocowany za
pomoc specjalnej uprzy na ramionach czterech klczcych nastolatek pokrytych srebrem.
Tiul, spowijajcy szczelnie mebel, tworzy draperie pomidzy figurami. Nastolatki byy
prawie tego samego wzrostu, ale dziewczyna z lewej strony w gbi wystawaa nieco,
powodujc leciutkie nachylenie niemal poziomego, ciemnego, dymicego lustra kawy. Mebel
by oczywicie nielegalny, wart biliony, podobnie jak reszta dekoracji w sali. Stein
bezwiednie opiera stop na posrebrzanym udzie.
Wiedzia, e w przeciwiestwie do jego czci, pomieszczenia Nowego Atelier
przypadajce van Tyschowi wieciy pustkami. Ale Stein y otoczony luksusem i
udekorowa wntrze zgodnie ze swoim upodobaniem: obrazami, ozdobami i sprztami
autorstwa Loeka, van der Gaara, Maroodera i jego samego. Ponad dwadziecia dojrzaych
pciowo osobnikw, nieruchomych lub choreograficznie czynnych, oddychao w tym salonie,
a mimo to panowaa absolutna cisza.
Tylko Stein sprawia wraenie ywego.
Analizowa w mylach wszystko, co powinien zrobi. o tej porze obrazy zapewne s
ju umieszczone w Tunelu i czekaj na Mistrza. Inauguracja zostaa przewidziana na szst,
ale Steina wtedy ju tam nie bdzie: Benoit zajmie jego miejsce i powita wszystkie
osobistoci. Jego obecno jest niezbdna w innym miejscu, gdzie musi si zaj rwnie
wan person.
Fuschus, wadza jest innym rodzajem sztuki - myla. A moe raczej rzemiosem,
umiejtnoci kontrolowania wszystkiego. By prawdziwym mistrzem w tej dziedzinie. Teraz
powinien przezwyciy samego siebie. To byy trudne chwile. W pewnym sensie
najtrudniejsze w caych dziejach Fundacji; musia si z nimi zmierzy.
W gbi salonu nieoczekiwanie pojawia si Neve, jego sekretarka.
I chocia mia cakowit pewno, e spodziewany go moe si zjawi w kadej
sekundzie, na wie o jego przybyciu nage zadowolenie zagodzio jego fauniczne rysy.
Podnis si, opierajc na Stole - cztery srebrne dziewczta zadray leciutko (ta, na ktrej
udzie opiera swoj stop, zamrugaa powiekami) - i skierowa si ku drzwiom.
Go przez chwil sta oszoomiony, przygldajc si szeroko otwartymi oczyma
obojtnym ciaom dekorujcym pokj. Szybko jednak zaprezentowa olniewajcy umiech i
wycign do, odpowiadajc na gest Steina.
- Witam serdecznie w Fundacji van Tyscha - rzek pospiesznie Stein nienagann
angielszczyzn. - Wiem, e doskonale zna pani angielski - doda. - Niestety nie mog tego
samego powiedzie o swoim hiszpaskim.
- Prosz si tym nie martwi - odpowiedziaa z umiechem Vicky Lled.
14.16
Panna Wood od ponad trzech godzin siedziaa na trawniku. Otworzya jeden z sokw,
ktre miaa w torebce, i pia powolnymi ykami, obserwujc z uwag chmury. Miejsce byo
zaciszne, wymarzone do tego, eby zamkn oczy i odpocz. W pewnym sensie
przypominao jej dom w Tivoli: ta sama letnia cieka dwikowa, piew ptakw, odlege
szczekanie psw. Dom Victora Zerickyego by niewielki, a ogrodzenie w kolorze zielonego
jabka nosio lady zrcznych reperacji. W ogrodzie rosy kwiaty, zorganizowana spoeczno
rolin wytresowanych ludzk rk. Drzwi byy zamknite. Wygldao na to, e w rodku
nikogo nie ma.
Jaki staruszek z ssiedztwa poinformowa j, e Zericky jest rozwodnikiem i mieszka
sam. Chcia przez to chyba powiedzie - podejrzewaa Wood - e nie ma staego rozkadu
dnia: wychodzi i wraca o dowolnej porze. Widocznie Zericky zwyk wyjeda do Maastricht
i Hagi w poszukiwaniu informacji do swoich prac historycznych lub te zwyczajnie po to,
eby rozprostowa nogi i odkry nowe trasy wycieczkowe wzdu Geu.
- Nie mwi tego, eby pani zniechci - doda staruszek o wosach jak marmur.
Twarz pona mu czerwieni, jakby go kto spoliczkowa. - Ale jeli nie wie, e pani tu jest,
radz nie czeka. Zapewniam, moe wrci nawet za kilka dni.
Panna Wood podzikowaa, podesza do samochodu i nachylia si do okna od strony
kierowcy.
- Moe pan jecha, dokd pan chce, ale prosz tu by z powrotem o smej.
Samochd odjecha. Wood znalaza odpowiednie miejsce, usiada na trawie, opara si
plecami o pie drzewa, czujc jego szorstko przez cienk kurtk, i oddaa si nucemu
zajciu zabijania czasu.
Tak czy inaczej nie miaa nic innego do roboty, a czekanie nigdy jej nie denerwowao,
kiedy w gr wchodziy sprawy zawodowe. Ten przymusowy antrakt wypeniony piewem
ptakw i aromatycznym powietrzem sprawia jej nawet przyjemno. Wypia sok, schowaa
pusty kartonik do torebki i wyja kolejny. Zostay jeszcze tylko dwa, ale musiaa uzupeni
pyny. Czua si coraz sabsza, za barier okularw z ciemnego szka opaday jej powieki,
kilka razy uderzya gow o pie. Od nieokrelonego bliej czasu nie jada nic konkretnego -
moe dwa dni, moe duej - a mimo to wcale nie odczuwaa godu. Niemniej zapaciaby
gry zota za porzdny termos kawy. Byo jej gorco. Zdja kurtk i pooya j na trawie. O
dziwo, w samej koszulce na ramiczkach byo jej jednak troch zimno.
Nie zastanawiaa si, czy Zericky w kocu wrci. Przestaa myle o czymkolwiek.
Wiedziaa tylko, e bdzie tu czeka dopty, dopki dalsze czekanie okae si niemoliwe.
Potem wrci do Amsterdamu.
Pia sok, wiatr rozwiewa jej wosy.
16.20
- Nic nowego, oddzia drugi.
- Wszystko w normie, oddzia trzeci.
- Nic nowego, oddzia czwarty.
Bosch, suchajc przez goniki litanii agentw, nie myla o Artycie. Jego myli
kryy wok cyrku. Jako dziecko bywa w nim rzadko, poniewa tatusiowi Victorowi cyrk
si nie podoba. Chodzenie tam nie byo najlepszym wykorzystaniem dostpnych rodkw.
Ale kade dziecko trafi w kocu do jakiego cyrku, choby byle jakiego, i na Boscha te
przysza kolej. Nie bawi si jednak dobrze: od niebezpiecznych akrobacji poczwszy, na
drapienoci uwizionych w klatkach tygrysw skoczywszy, od pajacw o bojaliwych
twarzach po plastikowo tandetne sztuczki magikw - wszystko wydawao mu si ndzne i
smutne.
Teraz znalaz si w innym cyrku. Atrakcje byy odmienne, ale nie zabrako widzw,
cyrkowego namiotu, sztuczek magicznych i bestii. I wszystko wydawao mu si tak samo
smutne.
Zainstalowa si wewntrz jednego z dwch wozw Bezpieczestwa. Sze pojazdw,
zaparkowanych w miejscach pozwalajcych na swobodny dostp do furgonetek
przeznaczonych do odbioru i ewakuacji dzie, oskrzydlao Tunel z obu stron. Po dwa z nich
przydzielono sekcjom: Sztuki, Konserwacji i Bezpieczestwa. W wozach Bezpieczestwa za
pomoc monitorw w obwodzie zamknitym obserwowano odcinki Tunelu przeznaczone na
ekspozycj, a take wejcie, wyjcie i placyk centralny, z ktrego miano odbiera obrazy.
Wz A kontrolowa pierwsze sze dzie umieszczonych w skrzydle od strony wejcia; wz B
pozostae siedem. Ten ostatni zaparkowano w pobliu muzeum van Gogha; w rodku siedzia
Bosch.
Kamery nakierowane na Museumplein rejestroway spektakl, na ktrego widok,
zdaniem Boscha, Paul Benoit z pewnoci zatarby rce. Brakowao ptorej godziny do
inauguracji, a kolejka lnicych parasoli zakrcaa przy Rijksmuseum i dochodzia do
Singelgracht. Niektrzy z oczekujcych, stojc z biletem w rku przed pierwszym filtrem
bezpieczestwa, trwali w tym samym miejscu od witu, a nawet od poprzedniego wieczora.
Policja ustawia barierki wzdu Museumstraat i Paulus Potterstraat, eby zapobiec
zamieszkom. Niemniej - ponownie ku zadowoleniu Paula Benoita - doszo do zamieszek w
obu rejonach: czonkowie BAH i innych ugrupowa przeciwnych sztuce HD wymachiwali
transparentami i skandowali wrogie hasa pod adresem Fundacji. Niedaleko Tunelu, na terenie
wyznaczonym dla ekip telewizyjnych, kilku prezenterw wznosio swoje mikrofony.
Monitory w Tunelu, w racym kontracie, filmoway cisz. Cz obrazw zostaa
ju zainstalowana, ale w przypadku niektrych, na przykad Chrystusa, proces ustawiania
jeszcze si nie zakoczy. Bosch przyglda si grze wiate i byskom towarzyszcym
ukrzyowaniu Gustava Onfrettiego. Od ponad czterech godzin przymocowywano jego
czonki do prostoktw pomalowanego drewna za pomoc czego, co przypominao
przezroczyste obrcze. Powinien tkwi nieruchomo dokadnie w takiej pozycji, w jakiej
namalowa go van Tysch, a to kosztowao sporo pracy. W porwnaniu z tym zdjcie z
krzya byo proste. Byskawice prawie nagiego ciaa przecinay ekran, kiedy padao na nie
wiato latarek.
- Jak kto moe pragn spdza w ten sposb sze godzin dziennie? - zdziwi si
Ronald monitorujcy Chrystusa. Ronald by troch za gruby, ale o tej porze nie mg sobie
odmwi pczkw. Otwarta paczka leaa obok jego konsoli. W tej wanie chwili nagryza
jednego, okruszki lukrowej polewy sypay si na czerwony identyfikator.
Po twarzy Nikki siedzcej przed ekranem monitorujcym Uczt Baltazara przemkn
umiech.
- To nowoczesna sztuka, Ronaldzie. Nie rozumiemy jej.
- Waciwie to sztuka tradycyjna - wtrci siedzcy naprzeciwko Boscha Osterbrock,
stranik Danae, naciskajc rne przyciski. - W kocu to obrazy Rembrandta, prawda?
W wskim przejciu wozu toczyli si pracownicy, chodzcy w t i z powrotem.
Bosch nie mg si powstrzyma, eby ich nie obserwowa. Przyglda si wszystkim:
nieznajomym i tym, ktrych zna od dawna; patrzy na Nikki, na Martine, na Ronalda
pczkojada, na Michelsena i na Osterbrocka. Notowa w pamici ich umiechy, zwyke gesty,
sucha ich gosu. Wszyscy przed przystpieniem do pracy poddali si prbom
identyfikacyjnym, ale Bosch ledzi ich tak, jak si ledzi ruchomy cie wrd nieruchomych
cieni. Nastpnie wraca wzrokiem do monitora rejestrujcego pocztek dugiej kolejki
zwiedzajcych.
Gdzie jeste? Gdzie jeste?.
Dzi rano Europol dosta opis Postuma Baldiego. Bosch przesa go tam,
wykorzystujc odpowiednie kanay z pewn pomoc niektrych czonkw Rip van Winklea.
Od tej chwili zacz otrzymywa informacje.
Policja w Neapolu nie znaa jego miejsca pobytu. Ci z Wiednia i Monachium nie
znaleli adnego ladu ani prbki jakiejkolwiek cieczy czy wosw na miejscu zbrodni, ktre
mona by porwna z jego danymi; wszystkie pochodziy z tworzyw sztucznych.
Najmniejszych odpadkw organicznych, tylko plastik i cerublastyna. Jakby Artysta by kuk.
Albo ptnem. Europol poszukiwa niestrudzenie informacji w sieciach komputerw caego
wiata. Szukano ladw mogcych poczy obecno Baldiego z jakim miejscem lub
wydarzeniem. Sprawdzano szpitale i cmentarze, kartoteki zgoszonych drobnych przestpstw,
zbrodnie dokonane przez innych osobnikw i te jeszcze niewyjanione. Sekcja Osb
Zaginionych odtworzya jego lad od Neapolu do van Obbera i Jenny Thoureau, od domu
rodzinnego (obecnie w ruinie) i jego rodzicw (miejsce pobytu matki nieznane) poczwszy,
na hotelach, w ktrych si zatrzyma w 2004 roku, skoczywszy. Ale tu trop si urywa. Pod
koniec tego roku Baldi porzuci prac w domu mademoiselle Thoureau, nie podajc adnego
powodu, i od tamtej pory jakby zapad si pod ziemi. Wiele osb sdzio, e nie yje.
Pomimo klimatyzacji zalewajcej wntrze wozu szumicym, niezmordowanym
chodem Bosch czu, jak pot spywa mu po plecach. Pstumo mg by kad z tych twarzy,
ktrym si teraz przyglda. Doker Baldi mg zastpi wszystkich, by zamienny. Sam w
sobie znaczy tyle, ile znaczy powietrze przecinane przez n, ktry wymierza cios:
niewidzialne, cho niezbdne, Jego oczy s lustrami, Jego ciao wie glin.
Dziewczyna w oknie ze swojego odlegego postumentu wydawaa si krzyowa z nim
wzrok w monitorze numer dziewi. Ptnem wybranym przez van Tyscha do odtworzenia
tego dziea Rembrandta bya jego bratanica, Danielle. wiatocienie nie zostay wczone,
Danielle nie odrniaa si jeszcze od czerni Tunelu. Bosch nie widzia dokadnie jej twarzy.
Nagle wzdrygn si na dwik gosu za swoimi plecami.
- Jest.
To by Osterbrock. Wskazywa na monitor rejestrujcy przybyych od strony
Museumstraat. Jaki dugi, ciemny samochd kierowa si w stron wejcia do Tunelu. Jego
obraz znik, kiedy min pierwsz policyjn barier.
- Van Tysch - powiedziaa Nikki. - Przyjecha dokona ostatniego retuszu dzie.
- I wczy wiatocienie - doda Osterbrock.
Bosch zastanawia si, gdzie moe by Wood. Dlaczego tak nagle wyjechaa? Czyby
chciaa usun si na bok?
Nie wierzy w to. Mia do niej zaufanie. Nikomu innemu nie mg zaufa.
Pragn mie ju wystaw za sob. Albo przynajmniej, eby ten dzie (ten wieczny
dzie, ktrego godziny cigny si niczym zaimpregnowane olejn farb) jak najszybciej
dobieg koca.
16.45
Klara pragna, eby ten dzie nigdy si nie skoczy.
Skulia si przy stawie o nieruchomych wodach, otoczona drzewami i pospnym
krajobrazem. Wszystko pachniao farb, wszystko byo sztywne. Tak odtworzono to Zuzanny
i starcw. Bya cakiem naga, pomalowana w ciemnych tonacjach ru, ochry i czerwieni
kadmowej przyciemnionej gbokim mahoniem. Lustro umieszczone w podstawie podium,
ukryte przed publicznoci, odbijao jej twarz. Tylko tyle dostrzegaa wyranie. Niemniej,
chocia ich nie widziaa, za swoimi plecami c z u a obecno obu Starcw, skamieniae i
monstrualne chimery, skay nachylone nad jej ciaem, olejne urwiska.
Ustawili j przed chwil, jeszcze nie wesza w faz Spokoju. Czas by jak ludzie
przepywajcy wok niej (personel techniczny, robotnicy, agenci Bezpieczestwa): co, co
si przesuwao obok, nie dotykajc jej. Wiedziaa jednak, e wystawy jeszcze nie otwarto,
wiatocienie pozostaway bowiem martwe.
W pewnym momencie na rampie dla publicznoci poruszya si jaka posta,
przeskoczya zabezpieczajc lin i zbliya do podium. Z tyu orszak ng. Dziao si co
wanego. Dwa ciemne buty ustawiy si pomidzy jej stwardniaymi od farb udami.
Ponownie usyszaa ten niewyrany, niski gos, ten poprawny kastylijski jzyk pogrzebowych
dzwonw.
- Cay czas patrz na siebie w lustrze.
Jakby porazi j prd. Oczywicie usuchaa.
A wic to prawda, e Mistrz dokonuje ostatniego przegldu dzie, jak twierdzi
Gerardo. Cie przemieszcza si od figury do figury, wydajc polecenia Starcom sowami,
ktrych nie moga usysze. Potem buty powrciy, dziwne lakierowane zwierztka,
tajemnicze rekiny o wypastowanych noskach wycelowanych w jej ciao. Chwila bezruchu,
pobrt. Pozostao echo. Wreszcie czarodziejska cisza.
Nadal wpatrywaa si w odleg kame swych namalowanych rysw.
17.30
Byo ju zupenie ciemno.
- Co teraz? - spyta zdenerwowany Bosch, obserwujc monitor. - Dlaczego nie
zapalaj tych cholernych lamp?!
- Czekaj na rozkaz van Tyscha - odpara Nikki.
- Zaraz go wyda - dorzuci Osterbrock.
Odwrcili si do jego monitora. Jedna z postaci wyrniaa si spord pozostaych,
nieruchoma, stojca tyem do kamery. Prostoliniowe byskawice latarek wydobyway j
przelotnie z mroku.
- Wielka mi osobisto - burkn Ronaldo, poerajc posta wzrokiem z t sam
nienasycon arocznoci, z jak poyka pczki.
Kada chwila wymaga odpowiedniej scenerii - pomyla Bosch. W jego wiecie to,
co wartociowe, stao si uroczyste. A to, co uroczyste, wymaga odpowiedniej scenerii,
rytuau i reprezentacyjnych jednostek, stojcych na podium, ogldanych z otwartymi ustami
przez zafascynowany tum. Nie mona tego zrobi w naturalny sposb: potrzebna jest swego
rodzaju sztuczno, pewna doza s z t u k i . Dlaczego nie wczy wiate od razu? Dlaczego
nie wyj naprzeciw publicznoci? W kocu to tylko kwestia zwykych przyciskw. Ale nie.
Chwila jest uroczysta. Musi zosta zarejestrowana, wyodrbniona, zapamitana, uwieczniona.
Jej wolne tempo okazuje si koniecznoci.
- Robi mu zdjcia - powiedziaa Nikki i opara brod na doniach. Bosch dostrzeg
cie nostalgii w jej gosie.
Van Tyscha owietlono ukonym reflektorem: wyspa wiata na piciuset metrach
poskrcanej ciemnoci. Odwrci si plecami do kamery. Jego krlestwo nie jest z tego
wiata, ani z adnego innego - myla Bosch. - Jego krlestwem jest on sam, sam ze sob, w
centrum tej wietlistej laguny. Czarodziejskie cienie bogosawiy go magicznymi
promieniami.
Malarz podnis praw rk. Wszyscy wstrzymali oddech.
- Mojesz dzielcy wody. - Ronald ponownie znalaz ujcie dla swojego sarkazmu.
- Co nie dziaa - stwierdzi Osterbrock. - W tunelu nadal panuj ciemnoci.
- Nie - wtrcia si Martine, nachylona nad jego ramieniem. - Da znak, kiedy opuci
rk.
Bosch sprawdzi pozostae monitory: wszystkie czarne. Niepokoio go, e Tunel tak
dugo pogrony jest w mroku. Wielka osobisto tak sobie yczya. Zanim zacznie si
sabat, czarownice powinny go uczci swymi bdnymi ognikami. Pniej, kiedy skoczy si
sesja zdjciowa, Szatan wycignie swoj ap i zacznie si jego osobiste Pieko, jego
odraajce, przeraajce Pieko, najgorsze ze wszystkich, poniewa nikt nie wie, e to ju
ono. A najgorsze w piekle jest to, e nie wiesz, czy ju si w nim znajdujesz.
Rami opado.
Trzysta szedziesit drucikw zaprojektowanych przez Igora Popotkina zapono
zgodnie i ziewno ustami penymi wiata. Przez chwil Boschowi wydawao si, e obrazy
zniky. Ale byy tam nadal, przeobraone. Jakby jaki majestatyczny pdzel pocign je
zotem, bez ktrego nie mogy istnie. Obrazy pony, ogarnite jakim nieokrelonym
ogniem. Oprawione w ramy ekranw wyglday jak tradycyjne ptna, lecz postaci zyskay
gbi, plastyczno, obdarzono je przestrzennym yciem. Wydobyte zostao to, a mga
nabraa konturw krajobrazu.
- Boe... - szepna Nikki. - To pikniejsze, ni si spodziewaam.
Nikt nie odpowiedzia, ale cisza wydawaa si nie w sobie milczc aprobat jej
sw. Mimo to Bosch nie podziela tej opinii.
To nie byo pikne. Jedynie groteskowe i przeraajce. Widok dzie Rembrandta
przeistoczonych w ywe istoty budzi emocje, lecz zdaniem Boscha nie wywoywao ich
pikno. To oczywiste, e van Tysch osign kres: w malarstwie ludzkim nie mona ju
posun si dalej. Ale obrana droga nie bya drog estetyki.
Nie byo nic piknego w ukrzyowanym czowieku, w maej dziewczynce o ziemistej
twarzy nieboszczyka opartej na okciach w oknie, w uczcie, na ktrej ludzie byli jadem, w
nagiej kobiecie o czerwonych wosach molestowanej przez groteskowych osobnikw, w
postaci dziewczyny o fosforyzujcych oczach, w chopczyku owinitym w malowane skry,
w aniele duszcym klczcego czowieka. Nic piknego i nic l u d z k i e g o . A najgorsze byo
to, e wszystko przemawiao na niekorzy zarwno Rembrandta, jak i van Tyscha. Wsplnie
popenili ten grzech. Oto negacja humanizmu - mogliby powiedzie obaj artyci. Kara za
przestpstwo bycia tym, kim byli. Ludzie wynaleli sztuk w noc terroru.
Oto nasza kara - pomyla Bosch.
- Kapelusze z gw, panowie - zabrzmia jaki gos w grobowej ciszy. Nalea do
Ronalda.
Na ekranie Stein unis rce i zacz klaska. Gwatownie, niemal wciekle. Na
monitorze, pozbawionym dwiku, aplauz by jedynie milczc konwulsj. Hoffmann, Benoit
i fizyk Popotkin przyczyli si natychmiast. Wkrtce wszystkie otaczajce van Tyscha
postaci machay domi z gwatownoci kukieek.
Pierwsza w wozie zareagowaa Martine, ktrej szczupe donie eksplodoway
odgosem strzaw. Osterbrock i Nikki wnieli swj wkad pen podniecenia seri.
Brawa Ronalda, ledwo syszalne, byy jak bbelki pkajce midzy jego grubiutkimi
palcami. Huk w ograniczonej przestrzeni pojazdu oguszy Boscha. Zauway, e Nikki
zarowiy si policzki.
Co oklaskiwali? Na Boga, co oni oklaskiwali? I dlaczego?
Witajcie wrd szalonych. Witajcie wrd ludzkoci.
Nie chcia by wyjtkiem: nie chcia schodzi ze sceny, nie znosi odstawa. Musisz -
pomyla - gra zgodnie z reguami.
Wycign obie donie i wydoby z nich dwiki.
27.35
W wozie A Alfred van Hoore siedzia przed monitorem, obserwujc rozmieszczenie
papuziej ekipy, jak nazwalaj Rita. Jej czonkowie z Pogotowia Artystycznego czekali na
Museumplein. Wygldali jak biao-zielone duchy w tych przeciwdeszczowych paszczach
stojce obok furgonetek ewakuacyjnych. Van Hoore uwaa, e najprawdopodobniej nie bd
zmuszeni dziaa, ale pomys zyska przynajmniej bogosawiestwo Paula Benoit, a nawet
samego Steina. Od czego trzeba zacz. W takich firmach jak ta naleao wyrnia si
nowatorskimi rozwizaniami.
- Paul? - powiedzia van Hoore do mikrofonu.
- Tak, Alfred - usysza w suchawce gruby gos Spaalzego.
Paul Spaalze by kapitanem tej zaimprowizowanej ekipy. Zaufanie, jakie w nim
pokada van Hoore, nie miao granic. Pracowali razem przy koordynowaniu rodkw
bezpieczestwa na wystawach na Bliskim Wschodzie i van Hoore wiedzia, e Spaalze
nalea do tych, ktrzy najpierw co robi, a potem nachodz ich wtpliwoci. Nie by wic
najwaciwsz osob do uwzgldniania w dugoterminowych planach, ale w nagych
przypadkach okazywa si niezbdny.
- Mniej ni p godziny do rozpoczcia pochodu naszej trzdki - oznajmi van Hoore,
walczc z gwatown fal interferencji. - Co tam sycha, Paul?
Pytanie byo waciwie retoryczne, poniewa van Hoore mg zobaczy na monitorze,
e tam wszystko jest w porzdku, ale chcia, eby Spaalze czu, e kontroluje sytuacj.
Powicili wiele godzin na przygotowanie planw awaryjnej ewakuacji, stosujc symulacje
elektroniczne, i nie chcia, eby jego kapitana zniechcia bezczynno.
- Jak wida! - rykn Spaalze. - Najwiksz katastrof, z jak si teraz musz liczy,
jest bunt. Wiesz, e zanim wpucili nas na ten cholerny gwny placyk, zmusili nas do
piewania sopranem do identyfikatorw gosu i dotykania ekranikw, jakbymy byli jakimi
obrazami? Moim ludziom to si nie podobao.
- Rozkazy z gry - wyjani van Hoore. - Moe pocieszy ci fakt, e my z Rit te
musielimy si temu podda.
W gbi ducha van Hoore zastanawia si, jaki by prawdziwy powd podjcia tylu
dodatkowych rodkw bezpieczestwa: po raz pierwszy wymagali od niego okazania
fizycznych dowodw tosamoci przed podjciem pracy. Rit zirytowao to nie mniej ni
jego, zezocia si nawet na agentw blokujcych jej przejcie. Dlaczego Wood nic im nie
powiedziaa? Czym spowodowane byy zmiany w rozmieszczeniu personelu ewakuacyjnego i
dozorujcego przeprowadzone w ostatniej chwili? Van Hoore podejrzewa, e wycofanie
dzie Mistrza z Europy miao z tym wszystkim zwizek, ale nie odway si spekulowa,
jakiego by on rodzaju. Bolao go, e nie jest dostatecznie wany, eby to wiedzie.
- Ju nam nie wierz - powiedzia.
Rita van Dorn, mieszajc parujc kaw w plastikowym kubeczku, z nogami opartymi
na konsoli, spojrzaa na niego obojtnie, po czym powrcia do obserwacji monitorw.
27.50
Jeden z technikw nalecy do wity Sztuki trzyma w grze parasol nad wsiadajcym
do limuzyny van Tyschem. Stein czeka na niego na tylnym fotelu. Murnika de Verne,
sekretarka van Tyscha, zaja miejsce przy kierowcy. Horda dziennikarzy i kamerzystw
toczya si za barierkami, ale Mistrz nie odpowiedzia na adne pytanie. Jest zmczony i nie
zamierza skada adnych owiadcze, informowaa wita. Benoit, Nellie Siegel i Franz
Hoffmann z przyjemnoci zmieniliby si w prorokw, choby na kilka minut, by tylko mc
przed mikrofonami interpretowa Boga, ale Mistrz musia si poegna. Drzwi si zamkny.
Szofer - stylowy blondyn, ciemne okulary - skierowa pojazd do jednego z wyj
obstawionych przez policj. Jaki agent umoliwi im przejazd. Jego nieprzemakalny paszcz
lni w deszczu.
Van Tysch spojrza na Tunel po raz ostatni i odwrci gow. Stein pooy mu do na
ramieniu. Wiedzia, e takie demonstracyjne okazywanie uczu nie sprawia Mistrzowi
przyjemnoci, lecz nie robi tego dla van Tyscha, tylko dla siebie: chcia, eby ten zrozumia,
jak bardzo by mu posuszny, jak wiele powicenia go to kosztowao.
I ile jeszcze bdzie kosztowa, galismus.
- Ju po wszystkim, Bruno. Po wszystkim.
- Jeszcze nie, Jacob. Pozostao nam co do zrobienia.
- Fuschus, zapewniam ci, e... Mona powiedzie, e to ju zrobione.
- Powiedzie mona, ale zrobione nie jest.
Zastanawia si nad odpowiedzi. Jak zwykle: van Tysch by niekoczcym si
pytaniem, a on musia wymyla odpowiedzi. Opar gow o zagwek i prbowa si
rozluni. Jednak nie mg. Wielki malarz by tak nieobecny i nieprzenikniony jak jego
wasne dziea. Stein w jego obecnoci czu si jak Adam w Raju po wypowiedzeniu Bogu
posuszestwa, drczy go swego rodzaju faszywy wstyd. Cisza zapadajca przy van Tyschu
zawsze zawieraa domniemanie winy. Byo to, oczywicie, nieprzyjemne uczucie. Ale jakie to
miao znaczenie? Od dwudziestu lat obserwowa go, jak przeistacza ludzkie ciaa w co
nieprawdopodobnego, jak zmienia wiat. Materiau starczyoby mu na napisanie ksiki,
kiedy pewnie to zrobi. Nie sdzi jednak, eby zna go lepiej ni reszta miertelnikw.
Podczas gdy van Tysch pozostawa mrocznym oceanem, on suy jedynie za zapor
spitrzajc jego wody, za elektrowni zdoln przetworzy t niezwyk kaskad zotego
splendoru. Potrzebowa go, nadal go potrzebowa. W pewnym sensie.
Nagle nad przednim fotelem unis si duch.
Murnika de Verne odwrcia gow i patrzya na Steina przez postrzpion zason
kruczoczarnych wosw. Stein uciek wzrokiem od jej pustych, matowych oczu. Nie byo to
spojrzenie Murniki - wiedzia o tym doskonae - tylko j e g o . Murnika de Verne bya bowiem
van Tyschem tak dalece, e nikt oprcz Steina nawet tego nie podejrzewa. To Mistrz j tak
namalowa, w takiej tonacji namitnoci.
Murnika (spragnione, potwarte usta wygodzonego psa) nie spuszczaa z niego
wzroku. Mia wraenie, e mu co wyrzuca i przed czym jednoczenie przestrzega.
Samochd sun w ciszy, stawiajc opr smagniciom deszczu.
Drani go ten wzrok.
- Fuschus, Bruno, nie wierzysz mi? - prbowa si broni. - Przysigam, wszystkim
si zajm. Zaufaj mi, prosz. Wszystko bdzie dobrze.
Mwi do Murniki, ale zwraca si do van Tyscha. Ten sam bd - pomyla Stein -
popenia czasem widz, ktry sdzi, e posta na obrazie moe na niego patrze, albo kiedy
kuka brzuchomwcy kieruje do niego pytanie w trakcie przedstawienia. W tym przypadku
kukiek wydawa si van Tysch. Murnika de Verne natomiast jawia si przeraajco ywa.
Wytrzymaa tak jeszcze chwil. Potem udaa martw, odwrcia si i opara na swj fotel.
Stein znalaz troch powietrza w pucach i odetchn.
Wycieraczki walczyy z deszczem. Poza tym odgosem zegara (a moe wahada albo
pdzla) nie byo sycha prawie nic, kiedy samochd zmierza autostrad w kierunku
Schiphol.
- Wszystko bdzie dobrze, Bruno - powtrzy Stein.
18.35
- Poznalimy si w szkole w Edenburgu - wyjani Victor Zericky. - Moja rodzina
pochodzi z tych stron. Bruno mia tylko ojca, ktry urodzi si w Rotterdamie, i zapewne
wmwi mu, e w tym miecie nie ma nic do roboty.
Zericky by wysokim, krzepkim, zaczynajcym ju siwie blondynem. Mia wygld
zahartowanego czowieka, ktrego ycie nie rozpieszczao za bardzo. Jednak sposb, w jaki
przymyka oczy, gdy mwi, nasuwa na myl jak skrywan tajemnic, zakazan komnat,
zamierzche rodzinne przeklestwo. Jego dom by tak may, jak mona si byo spodziewa,
patrzc na niego z zewntrz; pachniao w nim ksikami i samotnoci. P godziny
wczeniej, po powrocie z dugiego spaceru wzdu Geul, na jaki uda si w towarzystwie
swojego psa, posokowca bawarskiego, zaprosi pann Wood do rodka i wyzna, e ona
opucia go, poniewa nie moga znie ani jednego, ani drugiego. Ani ksiek, ani
samotnoci - ucili, wybuchajc miechem. Nie prowadzi jednak ycia pustelniczego,
wrcz przeciwnie: czsto wychodzi, by towarzyski, mia przyjaci. I uwielbia odkrywa
tajniki natury ze swoim psem.
Przedstawiwszy si, Wood wyjania mu czciowo powd swojej wizyty. Bya
zainteresowana gbszym poznaniem czowieka, ktrego dziea ochraniaa, co miao swoje
uzasadnienie, i co Zericky, potakujcy ze zrozumieniem gow, najwyraniej odebra w
podobny sposb. Wood wdaa si w zabawny monolog na temat ogromnych trudnoci ze
znalezieniem prawdziwego van Tyscha w licznych ksikach, jakie napisano na jego temat.
Dlatego te postanowia zgbi cakowicie ten problem, spotykajc si z jego przyjacielem z
dziecistwa.
- Prosz opowiedzie mi wszystko, co pan pamita - poprosia. - Nawet jeli pan uzna
to za niewane.
Zericky przymkn oczy. By moe domyla si ukrytych powodw wizyty Wood,
ale najwyraniej nie mia ochoty o nic wypytywa. Poza tym, proba sprawia mu
przyjemno. Byo oczywiste, e lubi mwi, a nie mia go kto wysucha. Najpierw
nawiza do siebie: wykada w redniej szkole w Maastricht, ale w zeszym roku wzi urlop,
eby zrealizowa wszystkie swoje zalege projekty. Opublikowa wiele ksiek o poudniowej
Limburgii, a obecnie powici si zbieraniu materiaw do monografii Edenburga. Potem
zacz mwi o van Tyschu. Podnis si i zdj z regau brudn teczk. Zawieraa fotografie.
Kilka z nich poda Wood.
- W wieku szkolnym by niesamowitym chopcem. Prosz spojrze.
Trzymaa w rku typowe klasowe zdjcie: mrowie gw biaych i pkatych jak ebki
od szpilek. Zericky nachyli si nad Wood.
- To ja. A to Bruno. By bardzo adny. Jego widok zapiera w piersiach dech. I
chopcom, i dziewczynkom. W jego oczach pali si wieczny ogie. Wosy koloru smoy
odziedziczone po matce, Hiszpance, pene wargi i czarne brwi, jakby nakrelone atramentem,
tworzyy harmonijn cao, jak oblicze antycznego boga... Jak to wytumaczy?... By jak
jeden z jego obrazw... Co, co siga gbiej ni to, co si widzi. Nie pozostawao nic innego,
jak pa przed nim na kolana. A on za tym przepada. Uwielbia nami dyrygowa i rzdzi.
Urodzi si, eby tworzy, posugujc si innymi.
Na chwil oczy Zerickyego otworzyy si szeroko, jakby zapraszay Wood do
przeniknicia w ich gb i zobaczenia tego, co widziay.
- Wymyli pewn gr i czasem gra w ni ze mn w lesie: staem nieruchomo, a
Bruno ustawia moje ramiona, jak chcia; albo gow, albo nogi. Mwi, e jestem posgiem.
Nie mogem si poruszy, dopki mi nie pozwoli; takie byy reguy, chocia musz wyzna,
e reguy zostay wymylone rwnie przez niego. Wydaje si pani, e Bruno robi to, na co
mia ochot? I tak, i nie. By raczej ofiar.
Zericky przerwa na moment, eby woy zdjcie do teczki.
- Przez te wszystkie lata duo o nim mylaem. Doszedem do wniosku, e tak
naprawd nikt go nigdy nie obchodzi, ale nie by to prawdziwy brak zainteresowania, tylko
zwyka ch przeycia. Przyzwyczai si do cierpienia. Pamitam min, jak zawsze robi,
kiedy kto wyrzdza mu krzywd: podnosi oczy do nieba, jakby bagajc o pomoc.
Mwiem mu, e wyglda wtedy jak Jezus Chrystus, a jemu sprawiao przyjemno to
porwnanie. Bruno zawsze si uwaa za nowego Odkupiciela.
- Nowego Chrystusa? - upewnia si Wood.
- Tak. Myl, e tak si postrzega. Niezrozumiay bg. Bg-czowiek, ktremu
wszyscy zadajemy cierpienia.
19.30
By tam.
Lotharem Boschem zawadno nagle straszliwe przeczucie.
By na zewntrz. Artysta. Czeka.
Hendrickje pokadajca zabobonn wiar w jego wch myliwskiego psa, zaoyaby
si o wszystko, e si nie myli. Jeli t a k wanie c z u j e s z , Lotharze, nie zwlekaj duej:
poddaj si temu. Wsta tak gwatownie, e Nikki spojrzaa na niego zaintrygowana.
- Co si stao, Lothar?
- Nie. Musz rozprostowa nogi. Siedz od wielu godzin. Chyba zajrz do drugiego
punktu kontrolnego.
Rzeczywicie, cierpa mu noga. Potrzsn ni lekko, stukajc butem o podog.
- We parasol. Deszcz nie jest silny, ale moesz przemokn - poradzia Nikki.
Bosch kiwn gow i wyszed z wozu bez parasola.
Istotnie padao, nie za mocno, chocia z pewnym lepym uporem, niemniej
temperatura bya przyjemna. Zmruy oczy, odszed kilka krokw i przystan, by delektowa
si wieym powietrzem.
W odlegoci niespena trzydziestu metrw znajdowa si wielki namiot Tunelu,
poyskujcy w deszczu jak plama ropy naftowej. Przypomina gr okryt aobnym kirem.
Zaparkowane wok samochody tworzyy wskie korytarze, ktrymi przechadza si personel
zewntrzny: robotnicy, policja, tajni agenci, ekipy medyczne. Widok ten napawa zaufaniem i
poczuciem bezpieczestwa.
Ale byo jeszcze c o , ledwo wyczuwalny podszept intuicji, kolor ta, jaka ostra nuta
wpleciona w zgiek tumu.
Jest t u t a j .
Na pozdrowienie dwch swoich ludzi, mijajcych go, odpowiedzia zaledwie lekkim
skinieniem. Porusza gow to w jedn, to w drug stron, lustrujc postaci i twarze. Nie
umia powiedzie, w jaki sposb, lecz by przekonany, e potrafi rozpozna Postuma
Baldiego na pierwszy rzut oka, bez wzgldu na przebranie, jakie bdzie nosi. (Jego oczy s
lustrami). Ale jego niepokj nie mala, chocia wiedzia, e byo mao prawdopodobne, eby
Baldi znajdowa si teraz w tym miejscu. (Jego ciao wie glin). Moe jestem
zdenerwowany dzisiejsz inauguracj, pomyla. atwo to zrozumie. Wraz ze
zrozumieniem nadszed spokj.
Nie prbuj rozumie, Lotharze. Zawierz intuicji, nie rozumowi - radzia Hendrickje.
Co prawda, uciekaa si do tarota jak kto, kto przegldajc poranne gazety, nadaje
horoskopom spiow wag ju zaistniaych faktw. A mimo to nie domylia si istnienia
tamtej ciarwki czekajcej na jej powrt z Utrechtu. Prawda, Hendri? Nie zobaczya w
ukadzie gwiazd swojej czaszki na tylnej czci przyczepy. Wszystkie twoje przeczucia stay
si gwiezdnym pyem.
Ruszy w kierunku barierek. Dlaczego miaby tu by akurat d z i s i a j ? To absurd.
Chyba, e przyszed rozezna teren. To jego metoda dziaania. Najpierw oswaja si z terenem,
potem atakuje. Dzisiaj do niczego nie dojdzie.
Na widok jego identyfikatora jaki agent zrobi mu przejcie. Stan przed szpalerem
publicznoci - rozszerzone renice, fascynacja przyklejona do twarzy - wynurzajcym si z
nocy wyduonej Tunelem, i musia przepycha si pod prd, eby przeci ten ludzki
strumie. W gbi, za drug lini barierek, widnia placyk, na ktrym miano odbiera obrazy.
W tym miejscu, w porwnaniu z poprzednim, przebywao niewiele osb. Bosch
zidentyfikowa biao-zielone mundury ekipy van Hoorea. Wszyscy zachowywali si
podobnie jak on: nerwowo i jednoczenie spokojnie. To zrozumiae. Nigdy wczeniej nie
wystawiano obrazw o tak astronomicznej wartoci w podobnym miejscu. Obrazy zewntrzne
byo duo atwiej ochrania, nie wspominajc ju o eksponatach wystawianych w muzeach.
Rembrandt okaza si prawdziwym wyzwaniem dla Fundacji.
Uda si w kierunku wejcia do Tunelu. Po jego lewej stronie, niedaleko
Rijksmuseum, zgromadzia si niezbyt liczna, ale haaliwa grupa czonkw BAH,
potrzsajca transparentami w jzykach holenderskim i angielskim. Deszcz nie zdawa si ich
zniechca. Bosch obserwowa ich przez chwil. Pierwszy transparent przykuwa uwag
zdjciem (powikszony format) Schodw, oryginau Steina, z czternastoletni Janet Clergue.
Poladki, piersi i czci intymne ocenzurowano za pomoc skrele. Pozostae transparenty
prezentoway pomienne wersaliki. SZTUKA HIPERDRAMATYCZNA WYSTAWIA NA
POKAZ NAGICH NIELETNICH. CHCESZ KUPI OMIOLETNI GO
DZIEWCZYNK? ZGO SI DO FUNDACJI VAN TYSCHA. KWIATY VAN
TYSCHA: ZALEGALIZOWANA TORTURA FIZYCZNA I PSYCHICZNA.
PROSTYTUCJA I HANDEL YWYM TOWAREM... TO MA BY SZTUKA? VAN
TYSCH DEGRADUJE REMBRANDTA W SWOJEJ NOWEJ KOLEKCJI. Panoramiczny
plakat dorzuca kilka szczegw skromniejsz czcionk: Ile osb majcych p o n a d
czterdzieci lat jest modelami? Ilu dorosych mczyzn w stosunku do modych dziewczt?
Ile obrazw hiperdramatycznych przedstawia u b r a n e osoby wykonujce n o r m a l n e
czynnoci? A ile mode n a g i e dziewczta w b e z w s t y d n y c h pozach?.
- Diabelski pomiot - mrukn, podchodzc do Boscha, jeden z agentw
Bezpieczestwa przy wejciu. - Ci sami, ktrzy protestowali przeciwko aktom Michaa
Anioa w Kaplicy Sykstyskiej.
Bosch pokiwa gow bez specjalnego zainteresowania i ruszy w dalsz drog.
Jest tutaj.
atwiej byo si przebi przez kolejk czekajc przy wejciu ni t stojc do
wyjcia, poniewa spowalniay j trzy filtry bezpieczestwa zainstalowane przed wylotem z
Tunelu. Bosch przeci j. Nadal mia zamiar odwiedzi ekip w wozie A. Ale znowu co go
zatrzymao.
Jest tutaj.
Przyjrza si ulicznym grajkom i sprzedawcom, a take tym, ktrzy rozdawali katalogi
i ulotki.
Gdzie tutaj.
W gbi, obok ogrodw Rijksmuseum, liczna grupa pocztkujcych artystw
prezentowaa swoje dziea, korzystajc z obecnoci widzw. Modzi modele o pomalowanych
ciaach wystawiali swoj nago na deszcz. Ponad trzydzieci obrazw, po cenach wyjtkowo
okazyjnych; mona byo zosta wacicielem ptna za niespena piset euro. Naturalnie nie
byy to dobre obrazy: dray, traciy rwnowag, kichay, drapay si po gowach dyskretnym,
acz zauwaalnym ruchem. Bosch wiedzia, e wielu z nich naley do rodziny lub przyjaci
malarzy; nie byli profesjonalistami. Kupno takiego obrazu stanowio zawsze pewne ryzyko,
nigdy bowiem nie wiadomo, kogo si wpuszcza do domu. Mona si obudzi ktrego dnia
rano i nie mie ani obrazu, ani kart kredytowych.
Deszcz oblewa mu czoo zimnym potem. Dlaczego nie mg si uwolni od tego
mczcego uczucia zagroenia?
Nagle podj decyzj, odwrci si i poszed w kierunku Tunelu.
20.00
Szofer stawi si pi minut przed dwudziest, ale Wood kazaa mu czeka.
- Bardzo cierpia, wynagradza to sobie niepohamowanym zaangaowaniem w sztuk
- kontynuowa Zericky. - Najpierw maltretujcy go ojciec. Potem ten szarlataski pederasta
Richard Tysch, z ktrym spdzi owe lato w Kalifornii. Wszyscy chcieli go sobie
podporzdkowa, ale to on podporzdkowa sobie wszystkich.
- Widzia si pan z nim pniej? Mam na myli van Tyscha.
Zericky unis brwi.
- Z Brunonem? Nigdy. Porzuci mnie, podobnie jak reszt swoich wspomnie. Wiem,
e teraz jestemy ssiadami, lecz nigdy nie przyszo mi do gowy poycza od niego mleko. -
Wood podzielia z nim jego zmczony umiech.
- Jaki czas temu dzwoni do mnie kilkakrotnie Jacob Stein. A take ta jego... ta jego
dziwna sekretarka...
- Murnika de Verne.
- Wanie. Pytali, czy czego nie potrzebuj, jakby prbujc mi pokaza, e w gruncie
rzeczy on nigdy nie zapomina o przyjacioach. Ale z nim nigdy wicej nie rozmawiaem,
zreszt nawet o tym nie marzyem... Koniec przyjani bywa rwnie zagadkowy, co jej
pocztek - dorzuci Victor Zericky. - Po prostu ma miejsce.
Wood pokiwaa gow. Na chwil pogodny cie Hiruma Oslo przesun si jej przed
oczami. Koniec jest tak samo zagadkowy jak pocztek, faktycznie. A w tym przypadku
rwnie zagadkowy jak caa reszta. Po prostu ma miejsce.
- Nudz pani? - spyta Zericky uprzejmie.
- Nie, wrcz przeciwnie.
Mwic, Zericky wyciga w roztargnieniu jakie kartki z jednej z teczek. Wood
zapytaa:
- Co to za rysunki?
- Stare akwarele, pastele, rysunki wglem i pirkiem zrobione przez jego ojca.
Pomylaem, e moe zechce im si pani przyjrze. Maurits roci sobie pretensje do zawodu
malarza, nie wiedziaa pani? Fakt, e Bruno nie potrafi rysowa, by jednym z jego
najwikszych rozczarowa yciowych. - Zachichota.
- Z tego, co widz, raczej potrafi - powiedziaa panna Wood, przygldajc si
kolejnym rysunkom. Rozpoznaa panoram miasta z zamkiem w tle.
- Wychodzio mu to cakiem niele, rzeczywicie - przyzna Zericky. - Kiedy zbior
si i uporzdkuj t kolekcj. Moe napisz jak biografi rodziny van Tyschw, ilustrujc j
tymi... Co si stao?
Zericky spostrzeg nag zmian na twarzy Wood.
20.05
Bosch postanowi wej do rodka przez jedno z wyj awaryjnych w kocowej czci
podkowy. eby to zrobi, musia przej wzdu pierwszego ramienia Tunelu. Deszcz sab,
zamieniajc si w dyskretn mawk. Mimo to cay by przemoczony. Dlaczego, do diaba,
nie wzi tego cholernego parasola? Kiedy dotar w poblie ogrodw Stedelijk, pomacha
swoim magicznym identyfikatorem i przekroczy zapor. Przed nim wznosia si zatykajca
dech w piersiach czarna kurtyna. Wejcie miao form labiryntu uniemoliwiajcego
przeniknicie z zewntrz choby najmniejszego promienia wiata. W wskim brezentowym
rkawie stao dwch stranikw. Chocia rozpoznali go od razu, musia si podda surowym
badaniom, zleconym przez niego samego. Opar lew do na przenonym ekranie
analizujcym jego linie papilarne i wypowiedzia kilka sw do mikrofonu. By
zdenerwowany, trzeba byo powtrzy prb gosu. W kocu pozwolono mu przej. Poczu
satysfakcj, e filtry bezpieczestwa funkcjonuj bez zarzutu.
Kiedy wszed do Tunelu, oczy zamkny mu si bez wspudziau powiek.
20.10
- Co to jest? - spytaa Wood.
Zericky spojrza na wskazany rysunek i umiechn si.
- Och, Maurits przekrela w ten sposb rysunki, ktre przestay mu si podoba.
Nigdy ich nie niszczy. Przekrela je czerwon kredk, zawsze tak samo. By czowiekiem o
porywczym temperamencie, ale jednoczenie bardzo metodycznym.
Szkic, wykonany tuszem krelarskim, przedstawia ludzk posta,
najprawdopodobniej jakiego chopa z Edenburga. Przekrelony by grubymi czerwonymi
liniami w ksztacie iksa. Co w tych kreskach musiao przycign uwag kobiety - doszed
do wniosku Zericky, kiedy zobaczy, jak opiera wskazujcy palec na papierze, co do siebie
szepczc. Zupenie jakby liczya skrelenia.
- Zawsze je tak przekrela? - wyszeptaa Wood zmienionym gosem.
Zericky zastanawia si, dlaczego wywaro to na niej takie wraenie, ale wiek i
samotno nauczyy go dyskrecji.
- Ju mwiem - odpowiedzia.
Wood ponownie je przeliczya. Cztery iksy i dwie pionowe linie. Osiem linii
tworzcych iksy i dwie linie rwnolege. W sumie dziesi linii. Boe! Przeliczya je jeszcze
raz, nie chciaa si pomyli. Cztery iksy i dwie linie. Osiem i dwie. W sumie dziesi. Wzia
do rki pozostae szkice i przejrzaa je pospiesznie. Zatrzymaa si przy kolejnym
przekrelonym rysunku. By to kontur twarzy naszkicowany lekko owkiem. Iksy i pionowe
linie. Cztery i dwie. Osiem i dwie. W sumie dziesi.
Patrzya na swego rozmwc i starajc si zachowa spokj, powiedziaa:
- Panie Zericky, czy ma pan wicej takich rysunkw?
- Tak, w piwnicy.
- Mogabym obejrze wszystkie?
- Wszystkie? S ich pewnie setki. Nikt jeszcze nie widzia wszystkich.
- Niewane, mam czas.
- Przynios teczki.
20.15
Przebywanie w Tunelu byo czym zupenie innym ni wpatrywanie si w niego na
monitorach; Bosch szybko si o tym przekona. Wok pachniao farb. Przenikn go dziwny
chd, wszystkie zmysy ostrzegay, e otacza go inna rzeczywisto. Mia wraenie, e
patrzy noc na jezioro, by zaraz potem zanurkowa gow w jego ciemne fale i pyn pod
wod. Cisza bya przeraajca. Docieray jednak jakie dwiki: echa krokw i chrzkni,
komentarzy wypowiadanych szeptem. I podniose frazy majestatycznej muzyki dobiegajcej
zza kotar u szczytu. Zna j: Pogrzeb krlowej Mani Purcella, jego pozagrobowy rytm
bbnw.
Pord tej mrocznej, barokowej scenerii rozrni pierwszy obraz. Chaotyczny tum
Stray nocnej, rozjaniony przez wiatocienie, zajmowa rozlegy obszar u zakola podkowy.
Dwadziecia ludzkich istot pomalowanych, nieruchomych. Jaki sens mogo mie to
absurdalne wojsko? Bosch, jak kady Holender, doskonale zna orygina wystawiony w
Rijksmuseum: klasyczny portret grupowy kompanii milicji miejskiej, dowodzonej przez
kapitana Fransa Banninga Cocqa; geniusz Rembrandta za przejawi si w tym, e namalowa
postaci w dziaaniu, jakby sfotografowa je podczas patrolowania ulic. Van Tysch,
przeciwnie, zamieni je w k a m i e n i e pene groteskowych szczegw. Kapitan, na
przykad, by kobiet: czerwony pas od munduru namalowano na jej brzuchu. Jego zastpca
by tym potworem w kryzie i kapeluszu z szerokim rondem. Zota dziewczyna z wiszc u
pasa kur bya cakowicie naga. onierze co prawda trzymali lance i muszkiety, ale mieli
zakrwawione twarze. Postrzpiona flaga smagaa ciemnoci obrazu. Wymylne narzdzia
tortur rodem z Piranesiego tworzyy to. Kobieta ubrana w skry pakaa. Jaka posta w
kapturze kata peza na czworakach u ng zastpcy.
Na jego tle skromny i samotny Tytus, wystawiany w odlegoci zaledwie kilku metrw
na maym podium, wydawa si nie budzi zainteresowania: by chopcem - w oryginale
synem Rembrandta - ubranym w skry, z beretem na gowie. Ale gra wiate i farba nadaway
mu co rusz inny wygld. Efekt optyczny przypomina skrzenie si szlifw diamentu.
Zmruywszy oczy, Bosch nie mg oprze si wraeniu, e widzi kolejno: gow nieznanego
zwierzcia, rozwietlon twarz anioa, porcelanow lalk i karykatur rysw van Tyscha.
- Ten czowiek jest kompletnym szalecem - usysza sowa wypowiedziane przez
jednego z widzw, podobnie jak on przechodzcych w ciemnoci. - Ale mnie fascynuje.
Bosch nie wiedzia, czy wyrazi poparcie dla tego anonimowego owiadczenia. Szed
dalej, nie zatrzymujc si przed Uczt Baltazara, tym bankietem z ludzkich istot. W oddali, w
lagunie szarobrzowej powiaty, znajdowao si to, co interesowao go najbardziej.
Kiedy do niej dotar, prbowa przekn lin; zda sobie jednak spraw, e w ustach
ma zupenie sucho.
Danielle tkwia spokojna, niema i pikna wrd odcieni ochry. Dziewczyna w oknie
bya naprawd wspaniaym obrazem i Boscha ogarno poczucie dumy. Siedziaa oparta o
brzowy parapet i wpatrywaa si w pustk oczyma jak klejnoty oprawione w alabastrowej
twarzy. To znaczne zagszczenie biaej farby wydao si Boschowi obsceniczne. Nie mg
zrozumie, dlaczego van Tysch zapragn owin w nieny caun pikn twarz Danielle.
Najwiksze wraenie wywar jednak na nim fakt, e to bya o n a . Nie umiaby powiedzie,
jak to robi, ale rozpoznaby j pord tysica identycznych postaci. Nielle bya tam, za t
pomiertn mask, zdradzao j uoenie rk, a moe uniesienie ramion. Wpatrywa si w ni
zamylony. Po chwili ruszy dalej.
Muzyka Purcella szybowaa wysoko w ciemnociach jak potny kondor.
Nadal nic nie rozumia. Co chcia powiedzie malarz poprzez ten czarny
ponadczasowy wiat, te enigmatyczne wiata i muzyk spywajc z wysokoci? Jakiego
rodzaju wiadomo pragn nimi przekaza?
20.45
To nie do wiary. Byy tam. Dziewczynka z kwiatami rozsypanymi u jej stp. Dwaj
otyli i zdeformowani mczyni. Dwa rne rysunki: pierwszy wykonany pastelami, drugi
tuszem. Nie zostay przekrelone. Odkrya je przypadkowo, kiedy szukaa kolejnych
przykadw skrele.
Defloracja i Potwory - mylaa panna Wood z niedowierzaniem. - Najbardziej
o s o b i s t e dziea van Tyscha oparte byy na starych rysunkach jego ojca. I nikt o tym nie
wie, nawet Hirum Oslo. Nikt nie pofatygowa si, eby zbada dokadnie dziedzictwo
Mauritsa. Moe rwnie i sam van Tysch nie jest tego wiadom. Maurits chcia, eby
rysowa, eby jako artysta osign sukces, jaki jemu nie by pisany. Ale may Bruno nie
potrafi rysowa i wprowadzi do swojej sztuki niektre szkice wasnego ojca. To by rodzaj
rekompensaty....
Odoya oba rysunki na bok i przegldaa dalej. Zericky, ktry znikn na kilka
minut, wrci obadowany nowymi teczkami i pooy je na stole, wzbijajc tumany kurzu, po
czym zacz rozwizywa tasiemki.
- To ju ostatnie - powiedzia. - Wicej nie mam.
- Van Tysch widzia te szkice, kiedy by dzieckiem, prawda? - zapytaa Wood.
- Prawdopodobnie. Nigdy mi o tym nie wspomina. Dlaczego pani tak uwaa?
Nie odpowiedziaa. Zamiast tego zadaa nastpne pytanie:
- Oglda je kto jeszcze?
Zericky umiechn si nieco skonfundowany.
- Tak dokadnie to nikt. C, niektrzy badacze przejrzeli je pobienie, jedn czy
drug teczk... Ale czego waciwe pani szuka?
- Kolejnego.
- Sucham?
- Kolejnego. Trzeciego.
Brakuje jednego. Trzeciego, najwaniejszego dziea. Na pewno gdzie jest. Nie musi
by d o k a d n kopi dziea z Rembrandta. W kocu te dwa te nie s wiern kopi prac van
Tyscha... Nastolatka na przykad nie jest rozebrana, brakuje take szarotek u jej stp... lecz
stoi w i d e n t y c z n e j pozie jak Annek... To musi p r z y p o m i n a jeden z obrazw: jaka
posta lub grupa postaci... A moe....
Prbowaa przypomnie sobie dziea widziane podczas sesji skadania podpisw
poprzedniego dnia: postaci, pozy, stroje, kolory. Skojarzyam Defloracj i Potwory, ten
rwnie musi mi si uda skojarzy.
- Prosz si troch opanowa - zwrci jej uwag Zericky. - Zrzuca pani rysunki na
podog...
Obiecaj, e go znajdziesz... Obiecaj, e to zrobisz... Obiecaj, e tym razem nie
zawiedziesz....
Co chwila natykaa si na kolejny przekrelony rysunek: zawsze cztery iksy i dwie
pionowe linie. Ale nie pora teraz doszukiwa si znaczenia tego zaskakujcego zbiegu
okolicznoci. Nie moga si te zajmowa bardziej niepokojc zagadk: jak Artysta zdoa
dotrze do tych szkicw? Czyby chodzio o jednego z badaczy, o ktrych wspomina
Zericky? A jeli nie mia do nich dostpu, w jaki sposb wybra trzeci obraz, ktry zamierza
zniszczy?
Wszystko w swoim czasie, prosz.
Ostatni rysunek w teczce przedstawia kwiat. Wood odsuna go jednym ruchem rki,
wywoujc zo Zerickyego.
- Zaraz, zaraz, niszczy je pani w ten sposb! - wykrzykn i wycign rk, prbujc
je wyrwa.
- Prosz mnie nie dotyka - wyszeptaa Wood. Cho bardziej ni szept odgos ten
przypomina syk, gardowy zgrzyt, ktry zmrozi Zerickyego. - Tylko bez adnego
dotykania, prosz. Zaraz skocz. Przysigam.
- W porzdku... - wyjka Zericky. - Prosz si nie spieszy... Niech si pani czuje jak
u siebie...
Musi by chora, pomyla. Nie by formalist, ale samotno wprowadzia w jego
ycie spokj. To, co nieprzewidziane (na przykad jaki szaleniec w domu przegldajcy
rysunki), przeraao go. Zacz planowa, w jaki sposb podej do telefonu i wezwa policj
tak, eby ta psychopatka niczego nie zauwaya.
Wood otworzya kolejn teczk i odrzucia dwa wiejskie pejzae. Las noc - rysunek
wglem. Szkice ptakw. Martwa natura, ale adnego wypatroszonego wou. Dziewczynka z
rkami na biodrach, nieprzypominajca jednak Dziewczyny w oknie...
20.50
Posuwajc si po rampie, Bosch zauway jednego ze stranikw. Przy sabym
owietleniu cokow jego czerwony identyfikator by prawie niewidoczny. Twarz stanowia
jedn plam cieni.
- Pan Bosch? - powtrzy mczyzna, kiedy Bosch potwierdzi swoj tosamo. -
Melduje si Jan Wuyters.
- Jak leci, Janie?
- Na razie spokojnie.
Z tyu, zza stranika, tryska olepiajcy, promienisty blask ukrzyowanego
Chrystusa, ktry dziki perspektywie wznosi si nad gow Wuytersa, jakby bra go pod
specjaln, bosk opiek.
- Bybym spokojniejszy, gdyby byo wicej wiata i moglibymy widzie twarze i
rce ludzi - doda Wuyters. - Tu jest jak w norze, panie Bosch.
- Masz racj, ale o tym decyduje Sztuka.
- Pewnie tak.
Nagle Boschowi wydao si, e w ciemnociach Wuyters bardzo dobrze udaje
Wuytersa. By p r a w i e pewny, e to on, ale - jak w koszmarnym nie - wprowadzay go w
bd drobne szczegy. Chciaby przyjrze si jego oczom w dziennym wietle.
- Jeli mam by szczery, prosz pana, marz o tym, eby ta wystawa skoczya si
jeszcze dzisiaj - wyszepta cie Wuytersa.
- Cakowicie si z tob zgadzam, Janie.
- I jeszcze ten okropny zapach farby... Nie piecze pana gardo?
Bosch wanie mia odpowiedzie, gdy rozptao si pieko.
20.55
Wood z uwag wpatrywaa si w akwarel; ani jeden misie nie drgn na jej twarzy.
Zericky, widzc t zmian w zachowaniu, pochyli si nad jej ramieniem.
- Pikna, prawda? To jedna z akwarel, na jakich uwieczni j Maurits.
Wood podniosa wzrok i spojrzaa na niego pytajco.
- To jego ona - wyjani Zericky. - Ta moda Hiszpanka.
- Chce pan powiedzie, e ta kobieta bya m a t k van Tyscha?
- Tak - odpar z umiechem. - Tak przynajmniej sdz. Bruno nigdy nie pozna matki,
a po jej mierci Maurits zniszczy prawie wszystkie zdjcia, wic Bruno dysponowa tylko
rysunkami Mauritsa, eby odtworzy jej wygld. Ale to ona. Moi rodzice j znali i twierdzili,
e te rysunki oddaway jej sprawiedliwo.
Po pierwsze, wspomnienia z dziecistwa. Potem ojciec i Richard Tysch. W kocu
matka. Trzeci najbardziej osobisty obraz. Wood nie miaa najmniejszej wtpliwoci. Nawet
nie musiaa przeglda pozostaych teczek. Pamitaa doskonale, o ktry obraz chodzi.
Sprawdzia godzin na zegarku. Draa jej rka.
Jeszcze zd. Z pewnoci jeszcze zd. Nie dobiega przecie nawet koca
dzisiejsza ekspozycja.
Pooya akwarel na stole, wzia torebk i wyja telefon komrkowy.
Niespodziewanie sparaliowao j jakie nage przeczucie, przeszy dreszczem szsty
zmys.
Nie zd. Ju za pno.
Wybraa numer.
Szkoda, e nie moga zrobi tego perfekcyjnie, April. Kiedy robisz co dobrze, robisz
to le.
Przyoya suchawk do ucha i usyszaa odlegy, przywoujcy sygna telefonu.
Jeli pozwolisz si pokona w sprawach drobnych, wkrtce przegrasz z kretesem w
tych wielkich.
Sygna pulsowa bagalnie w miniaturowych ciemnociach jej ucha.
20.57
Lothar Bosch niejednokrotnie w cigu swojego ycia mia do czynienia z tumem.
Czasem stanowi jego cz (chocia nawet wtedy odczuwa potrzeb, eby si przed
nim b r o n i ), czasem by jednym z tych, ktrzy musieli stawi mu czoo. Tak czy inaczej,
od modych lat nagromadzi sporo dowiadcze. A przecie nie wycign z nich adnych
poytecznych wnioskw: by przekonany, e udawao mu si wyj z niego cao tylko
czystym przypadkiem. Przeraony tum nie naley do zagroe, ktrym czowiek moe si
nauczy przeciwstawi, podobnie jak nie mona si nauczy chodzi po spirali cyklonu.
Wszystko potoczyo si byskawicznie. Najpierw rozleg si krzyk. Potem nastpne.
Chwil pniej Bosch uwiadomi sobie cay horror.
Tunel dudni.
Byo to potne bicie podziemnych dzwonw, jakby podoe, na ktrym stali, oyo i
zdecydowao si podnie, eby to udowodni.
Ciemnoci nie pozwalay mu si dokadnie rozezna w sytuacji, ale sysza
trzeszczenie metalowej konstrukcji dachu i najbliszych cian. Boe, rusztowanie zaraz si
zawali, pomyla.
Wtedy wybucha panika.
Wuyters, agent, z ktrym rozmawia par minut wczeniej, zosta porwany przez fale
krzykw, otwartych ust i zacinitych kurczowo rk usiujcych uczepi si powietrza. Czop
z ludzkich cia zepchn Boscha na lin barierki. Przez jedn potworn chwil myla, e
zostanie zgnieciony przez rozszalay tum, ale na szczcie ta wezbrana ludzka rzeka nie
pyna w jego kierunku. Chcieli si tylko przedrze: strach kaza im biec na olep do wyjcia
w kocu Tunelu. Supki podtrzymujce lin nie puciy i Bosch mg si ich przytrzyma,
unikajc upadku na drug stron.
Najgorsze, e nic nie wida, myla. Najgorszy by ten mrok obscenicznego cyrku
dopuszczajcy jedynie delikatne ruchy. Jakby czowiek zosta uwiziony pod wenianym
kocem w towarzystwie lwa.
Jaka kobieta obok niego krzyczaa bez opamitania, proszc, eby j przepuszczono.
Fakt, e jej oddech pachnia papierosami, by niedorzecznym szczegem, ktry wry si z
niewypowiedzian si w przeraony umys Boscha. O ile dobrze rozumia, kobieta
trzymajca za rk dziecko prosia, na lito bosk, niech potwr j oszczdzi, niech
przynajmniej, na lito bosk, nie zjada jej maej latoroli. Nagle ujrza, jak zapada si
(schylia si? zostaa wcignita?) i pojawia na nowo, wznoszc do gry jak sztandar drc i
pochlipujc posta. Zabieraj je std szybko, chcia jej powiedzie, zabierz std swoje
dziecko. Ju mia jej pomc, kiedy otrzyma kolejny cios i polecia do tyu ponad lin.
Czu, e spada w pustk, unoszc si w gadkiej przestrzeni. Ciemno poza ramp
bya tak gboka, e jego oczy nie mogy odmierzy odlegoci dzielcej je od zagroenia.
Mimo to wycign rce jak bufor i upad na donie. Przez chwil nie wiedzia nawet, co si
stao, dlaczego wyldowa w tej dziwnej pozycji. Potem zrozumia, e wiatocienie zostay
wyczone.
Tak si musiao sta, poniewa wzdu caego Tunelu nie widzia adnego wiata,
adnej powiaty. Obrazy rozpyny si w mroku. A on znajdowa si w brzuchu tego mroku.
Sprbowa uklkn, ale co popchno go z tyu. To co, albo grupa czego, mino
go jak westchnienie. Kto doszed do wniosku, e dalej, poza linami przy rampie zapewne jest
drugie wyjcie i teraz wszyscy biegli w kierunku odlegego wiata. By moe rzeczywicie
publiczno moga skorzysta z awaryjnych wyj dla obrazw; chocia znajdoway si dalej,
dostp do nich by duo atwiejszy. Naleao je tylko znale.
Udao mu si stan na nogi; stwierdzi, e koci ma nienaruszone. Wok miotay si
ogupiae cienie. Usiowa nimi pokierowa, przecie to wanie on wiedzia o istnieniu wyj.
Zacz krzycze do tumu przypominajcego stado soni w burzowych ciemnociach:
- Do rodka! Do rodka!
Do rodka czego? Ludzie biegli w stron wiate. wiata si zreszt zbliay. Jaka
magiczna kredka z zadziwiajc szybkoci nakrelia tu przed Boschem bia, spocon,
przeraon twarz. Potem ciemno dodaa czerni i twarz znika. Jaki inny, jasny pdzel
namalowa otwart do, ptno letniej koszuli, ulotn sylwetk. Bosch, w samym rodku tej
Guerniki strachu, wyciga ku grze rce, machajc jak rozbitek.
- Spokojnie, spokojnie - usysza.
Dozna ogromnej ulgi na dwik sw, ktre cokolwiek oznaczay. Strzp sensu, co,
co pozwolioby mu przynajmniej nawiza jak czno ze wiatem. Poza tym byy wiata,
bez wtpienia latarki. Pobieg w ich kierunku, jakby otaczajca go ciemno parzya, a jego
ciao pragno zrosi si blaskiem. Odsun szturchacem kogo, kto take si dopomina o
wietlany przywilej. Ciemno jest okrutna - myla. - Ciemno jest nieludzka.
- Jestem Lothar Bosch! - wykrzykn. Namaca klap marynarki. Zgubi gdzie swj
identyfikator.
- Spokojnie, spokojnie - powtrzy gos przynoszcy wiato.
Skierowany na niego snop wiata olepi go. Byo mu wszystko jedno: wola zosta
olepiony ni by lepym. Unis rce, ebrzc o wiato.
- Spokojnie, nic si nie stao - powiedzia gos po angielsku.
Chciao mu si mia. Nic si nie stao?
I wtedy zda sobie spraw, e rzeczywicie, cokolwiek to byo, to, co miao miejsce,
chyba ju ustao. Nie sysza ju zowieszczych wibracji metalowej konstrukcji Tunelu.
Latarka namalowaa kolejn twarz: jaka kobieta z tumu, szlochajc, prbowaa co
powiedzie. Bosch przyglda si tej tragicznej masce z tak sam uwag, z jak chwil
wczeniej kontemplowa obrazy.
Wynurzy si chybotliwym krokiem z pieka Tunelu prowadzony wiatem
zbawiennych latarek, rwnie rozstrojony, co otaczajcy go ludzie. Zmrok jeszcze nie zapad,
przestao nawet pada, ale zbity puap szarych chmur osabia si zachodu soca. Pod tym
pozbawionym kolorw niebem placyk, przeciwnie, wykrwawia si barwami. Jakby
Rijksmuseum wybucho, zapeniajc ulic marzeniami Rembrandta.
St i Suka z Uczty Baltazara przy pomocy technikw z Konserwacji wkadali
szlafroki. Krl Baltazar pod cikim turbanem olejnej farby dysza, wydajc chrapliwe,
donone jki. onierze ze Stray nocnej wznosili lance i muszkiety jak wojsko
nieboszczykw, a na ich zakrwawionych twarzach rysowao si zdumienie. Dziewczyna z
kur u pasa, naga, pomalowana na zocisty kolor, poyskiwaa przy furgonetce jak drcy
pomie. Przy przeciwlegym ramieniu podkowy Syndycy szukali schronienia za pojazdami, a
studenci z Lekcji anatomii biegali w swoich biaych kryzach. Bladoniebieskie ciao Kirsten
Kirstenman transportowano na noszach. Obrazy olejne mieszay si z ludmi. Na wieym
powietrzu arcydziea van Tyscha zmieniy si w przedmiertny koszmar konajcego malarza.
Gdzie moga by Danielle? Gdzie bya wystawiana Dziewczyna w oknie! Bosch nie mg
sobie przypomnie. By cakowicie zdezorientowany.
Nagle uwiadomi sobie, e jej obraz umieszczono za Uczt. Pamita, e zdecydowa
si nie zatrzymywa przy tym ostatnim, eby jak najszybciej dotrze do niej.
Zobaczy znajomego pracownika Konserwacji. Nerwowym ruchem zakada etykietk
na szyi Pauli Kircher, Anioa z Jakuba. Paula rozkadaa olbrzymie skrzyda w poyskliwym
perowym kolorze, przyczepione do jej plecw jak monstrualny, bezuyteczny spadochron.
Kolejny pomocnik nadbiega, by ochroni szlafrokiem jej cenn nago w kolorze ochry, ale
nie mg jej nim okry, nie odczepiajc skrzyde, Paula owina si wic nim jak rcznikiem.
Mijajcy j ludzie trcali pira gow lub ramionami; jaki straak wyrwa jej jedno hemem.
To wanie Paula odpowiedziaa na niecierpliwe pytanie Boscha: wydawaa si duo
spokojniejsza ni mczyzna zakadajcy jej etykietk.
- Przy Chrystusie.
Wskazywaa boczne wyjcie. W miejscu tym nie byo jednak adnego pojazdu. Boe,
gdzie ona jest?! Czy ju j ewakuowano?. Pobieg tam jak szalony. Agentka Bezpieczestwa
z ekipy stray wewntrznej pocieszaa jak kobiet, najprawdopodobniej zwyk osob, nie
obraz. Bosch domyli si tego, poniewa kobieta nie bya pomalowana. Obok niej staa
figura bdca na pewno obrazem: fioletowe szaty i oblicze jak u kardynaw Velazqueza, by
moe jedna z postaci ze Stray. Bosch przerwa agentce, zarzucajc j gradem sw.
- Nie wiem, panie Bosch. Moe j ju ewakuowano, ale nic o tym nie wiem. Nie moe
pan skontaktowa si z kontrol przez radiotelefon?
- Nie mam radia.
- Prosz wzi mj.
Dziewczyna podaa mu odpit suchawk. Kiedy wkada j do prawego ucha,
usysza swoje serce interpretujce jaki utwr na fortepian. To telefon komrkowy odzywa
si w kieszeni marynarki. Bosch nie wiedzia, jak dugo dzwoni. Nagle aparat zamilk.
Postanowi si tym na razie nie przejmowa. Potem sprawdzi poczenia.
Spokojnie, spokojnie, spokojnie. Najpierw to, co najwaniejsze.
Nagle operatorka z centrali porazia jego ucho cudownie czystym gosem. Jak gos
anioa pord klski, pomyla Bosch. Poprosi o poczenie z Nikki Hartel z wozu B.
Operatorka bya gotowa speni prob, lecz potrzebny by jej kod cyfrowy, ktrego
wprowadzenie w przypadku rozmw przez radio z wysokimi urzdnikami, zgodnie z
instrukcj panny Wood, nakaza sam Bosch. Cholera!. Zamkn oczy i sprbowa si
skoncentrowa; operatorka czekaa. Ze wzgldw bezpieczestwa nigdzie go nie zapisa:
nauczy si go na pami, ale to byo w innym wieku, w innej erze, w chwili, kiedy
wszechwiat i rzdzce nim prawa byy inne, zanim porzdek zosta obalony przez chaos, nim
Rembrandt i jego dziea zawadny Amsterdamem. A jednak nie na darmo szczyci si swoj
dobr pamici. Przypomnia sobie.
Kiedy usysza gos Nikki, o mao si nie rozpaka.
Nikki bya chyba w jeszcze gorszym stanie.
- Gdzie ty si podziewae? - suchawka eksplodowaa jej energicznym, modym
gosem. - Wszyscy tutaj...
- Posuchaj, Nikki - przerwa jej Bosch, po czym zamilk na uamek sekundy.
Przede wszystkim trzeba rozmawia spokojnie.
- Spodziewam si, e masz mi wiele do przekazania. - powiedzia. - Ale najpierw
musz wiedzie jedno... Gdzie jest Nielle? Gdzie moja bratanica?
Odpowied Nikki pada natychmiast, jakby od pocztku czekaa na to pytanie. Bosch
po raz kolejny by jej wdziczny za niezwyk skuteczno.
- Bezpieczna, w furgonetce ewakuacyjnej, nie martw si. Wszystko jest pod kontrol.
Dziewczyna w oknie, podobnie jak Tytus czy Betsabe, to obraz o prostej kompozycji z jedn
postaci, i dlatego ekipa van Hoorea ewakuowaa j wczeniej ni pozostae obrazy, duo
bardziej skomplikowane.
Wyjanienie byo przekonujce i przez chwil ulga, jak poczu, odebraa mu gos.
Potem dopiero zrozumia.
- Wikszo obrazw nadal tu jest. Wracaj nawet z furgonetek. Nie wiem, o co
chodzi.
- Ewakuacj odwoano pi minut temu, Lotharze.
- Co?! To absurd!... Trzsienie ziemi moe si powtrzy w kadej sekundzie...
Namiot moe tego nie wytrzyma ponownie...
Nikki przerwaa mu.
- To nie byo trzsienie ziemi. Ani wady konstrukcji namiotu, jak mylelimy jeszcze
przed chwil. Hoffmann wanie do nas dzwoni. To sprawa ludzi ze Sztuki, nikt o niczym nie
wiedzia, cznie z Konserwacj, a nawet wikszoci pracownikw Sztuki... To ma jaki
zwizek z Chrystusem, podobno chodzi o happeningi interaktywne z efektami specjalnymi,
nikt z nas nie mia o tym pojcia.
- Cay Tunel si trzs, Nikki! Niewiele brakowao, eby si zawali!
- Wiem, tutaj w wozie te to odczulimy, a monitory dray, lecz najwyraniej
absolutnie nie grozio mu zawalenie. To by trik. Tak przynajmniej zapewnia Hoffmann.
Twierdzi, e nad wszystkim panowano, e obrazy nie poniosy najmniejszego uszczerbku i e
nie rozumie waciwie powodw tej fali paniki. Przekonuje, e Tunel wcale nie dra tak
gwatownie, i powinno by oczywiste, e chodzi o efekt artystyczny, poniewa nastpi
dokadnie po tym, jak Chrystus wyzion ducha na krzyu, wydajc ostatni krzyk...
Bosch uwiadomi sobie w tym momencie, e wszystko zaczo si od krzyku.
- Tak czy inaczej - powiedziaa Nikki - nic z tego nie zrozumielimy, naturalnie, ale to
nowoczesna sztuka i nie trzeba si stara jej zrozumie, prawda?... Aha, Mistrza i Steina nie
mona zlokalizowa. A Paula Benoit dosownie roznosi...
Pomimo podwjnej ulgi, jak odczu na wie, e Danielle jest bezpieczna, a pozorna
katastrofa okazaa si mniej grona, ni myla, Boscha ogarna jaka dziwna irytacja.
Patrzy dookoa, przygldajc si w zapadajcym wieczornym mroku byskajcym wiatom i
tumom policjantw za barierkami. Sysza lament syren karetek pogotowia. Ujrza rozterk
na twarzach obrazw, konserwatorw, agentw, technikw i zwiedzajcych; niedowierzanie i
strach odbite w oczach ludzi, z ktrymi dzieli te pene udrki chwile. Trik tych ze Sztuki?
Artystyczny zabieg? Obrazy nie doznay adnego uszczerbku? A zwiedzajcy, Hoffmannie?
Zapomniae o zwiedzajcych? Najprawdopodobniej wielu z nich odnioso powane rany!....
Nie mg tego zrozumie.
- Lothar?
- Sucham ci, Nikki - odpowiedzia Bosch, nadal wzburzony.
- Zanim zapomn: panna Wood dzwonia chyba sto razy. Chce wiedzie, cytuj
dosownie: gdzie si do cholery podziewa Bosch i dlaczego nie odbiera telefonu.
Prbowalimy wyjani jej sytuacj, ale wiesz, jaka jest szefowa, kiedy si zezoci.
Wymylaa wszystkim. wiat mg si zapa pod ziemi, a ty razem z nim, wszystko jej
jedno, chce rozmawia z tob, tylko z tob i z nikim innym. Natychmiast. Ju! Pamitasz
numer jej komrki?
- Tak sdz.
- Jeli naciniesz przycisk nieodebranych rozmw, poczysz si z ni na sto procent.
Oby poszo gadko.
- Dzikuj, Nikki.
Wybierajc numer Wood, sprawdzi godzin: dwudziesta pierwsza dwanacie.
Niespodziewany powiew o zapachu olejnej farby poruszy poami jego marynarki, owiewajc
spocone plecy i przynoszc ulg. Zauway, e technicy ze Sztuki wyprowadzaj obrazy z
placu. Z pewnoci zamierzali je zgromadzi w wozach. Prawie wszystkie obrazy byy w
szlafrokach. Skrzyda Anioa lniy w tumie.
Zastanawia si, co takiego wanego ma mu do powiedzenia Wood.
Podnis telefon do ucha i czeka.
21.12
Danielle Bosch siedziaa po ciemku w furgonetce. Pojazd zatrzyma si w jakim
miejscu, ale nie wiedziaa dlaczego. Sdzia, e kierowca na kogo czeka. W kadym razie
mczyzna z ni nie rozmawia, nic jej nie wyjania. Ograniczy si do siedzenia w milczeniu
za kierownic: ledwie widoczny zarys postaci majaczy w nikym blasku rzucanym przez
przedni szyb. Danielle na swoim fotelu, przypita czterema pasami bezpieczestwa,
oddychaa gboko, prbujc zachowa spokj. Nadal ubrana bya w dug koszul z
Dziewczyny w oknie i pomalowana czterema grubymi warstwami farby olejnej, zgodnie z
wymogami obrazu. Kiedy poczua wstrzsy w Tunelu, pomylaa, e jedna z warstw odkleia
si od jej skry, ale teraz upewnia si, e tak nie jest. Mylaa o rodzicach. Jak tylko przestaa
si ba, zapragna z nimi porozmawia, ze stryjem Lotharem rwnie, i powiedzie im, e
wszystko w porzdku. W rzeczywistoci nic jej si nie stao: gdy Tunel zacz si trz, ten
miy pan podszed do niej i wyprowadzi j na zewntrz, owietlajc drog latark. Potem, po
przypiciu jej do fotela, opuci Museumplein. Danielle nie wiedziaa, w ktr stron si
skierowali. Teraz, zaparkowawszy w ciemnociach, kierowca czeka.
Nagle posta drgna, wstaa i popatrzya w jej kierunku. Dziewczynka przygldaa si
jej z lekkim niepokojem. Mczyzna by wysoki, wyglda na bardzo silnego. Podszed do
niej. Wtedy, dziki resztkom wiata utrzymujcym si wewntrz pojazdu, Danielle
spostrzega, e mczyzna si umiecha.
21.15
Po rozmowie z Wood, Lothar Bosch natychmiast skontaktowa si z Nikki przez
radiotelefon. Jego donie dray.
To niemoliwe. April tym razem si myli.
Na jego pierwsze pytanie Nikki zareagowaa z takim samym zdziwieniem.
- Ewakuowane obrazy? Na Boga, Lothar! Nic im nie jest. S, jak myl, troch
przestraszone, ale nie doznay adnego uszczerbku. Przewieziono je do hotelu, lecz nie
zostay jeszcze odebrane. Nadal znajduj si w furgonetkach czekajcych na hotelowym
parkingu.
Chodzio o dodatkowe rodki ostronoci. Obrazy mogy by umieszczone w
pokojach jedynie przez odpowiedni personel. Do zada ekipy ewakuacyjnej naleao
wycznie wywiezienie ich z niebezpiecznej strefy.
- A wic znajduj si na hotelowym parkingu?
- Owszem. Omwilimy to na ostatnim zebraniu, pamitasz? Postanowilimy
zrezygnowa z natychmiastowego przewiezienia ich do Starego Atelier, poniewa Alfred
powiedzia, e Atelier bdzie puste i zamknite dzisiejszego wieczora, a nie chcielimy
angaowa dodatkowych stranikw...
Bosch pamita. Chcia si rozczy, ale rozkazy Wood byy kategoryczne: musia si
upewni.
- Czy wszystkie obrazy s w tej chwili na parkingu?
- Wszystkie. Czego si obawiasz?
- Lokalizatory w furgonetkach funkcjonuj?
- Bez zarzutu. Mamy sygnay na ekranach.
- Wszystkie?
Nikki odpowiedziaa z macierzysk cierpliwoci:
- Wszystkie, Lotharze. Nie martw si ju o Danielle. Zabraa j opancerzona
furgonetka i...
- Moesz mi powiedzie, ktre obrazy zostay ewakuowane?
- Naturalnie. - Nikki robia mae pauzy po kadym z tytuw i Bosch pomyla, e
sczytuje je z ekranu. - Betsabe, Dziewczyna w oknie, ydowska narzeczona, Tytus i Zuzanna i
starcy.
- Tylko te pi?
- Tylko. Pozostae wanie miay wyjeda, kiedy odwoano ewakuacj.
- I sygnay wszystkich piciu pojazdw wywietlaj si na ekranie waciwie?
- Odpowied twierdzca. Czy co si dzieje, Lothar?
Bosch waha si przez chwil.
- Czy oprcz personelu awaryjnego jest przy obrazach kto jeszcze?
- Stranicy z parkingu. Patrole Bezpieczestwa ju si tam kieruj. Zaraz bd na
miejscu.
W to akurat mg uwierzy. Hotelem wybranym na schronienie dla obrazw by van
Gogh, w pobliu Dzielnicy Muzew. Z Museumplein mona tam byo doj piechot.
- Martine daje mi jaki znak - poinformowaa w tym momencie Nikki. - Nadal
otrzymujemy pi sygnaw. Wszystko idzie dobrze, Lothar, zapewniam ci. S na parkingu,
czekaj na instrukcje.
O co mg j jeszcze zapyta? Pomyla, e obawy panny Wood s bezpodstawne.
Modli si o to, eby tym razem Wood popenia bd.
21.17
Cie kierowcy pochyli si nad Danielle. Ciemno w tej czci furgonetki bya
gboka, Danielle z trudem dostrzegaa pikne bkitne oczy i przyklejony umiech.
- Dobrze si czujesz? - zapyta mczyzna nienagannym holenderskim.
- Tak.
- To ci dopiero panika, co?
Danielle kiwna gow. Mczyzna przykucn tu obok niej i patrzy na ni z
umiechem.
- Na co czekamy? - spytaa Danielle.
- Na rozkazy.
Nie wiedziaa dlaczego, ale ciemno i cisza troch j przeraay. Na szczcie
umiechajcy si mio mczyzna dziaa na ni uspokajajco.
21.18
Nagle Boschowi przyszo do gowy kolejne pytanie.
- Nikki, ktry obraz ewakuowano w pierwszej kolejnoci? Wiemy to?
Nikki poinformowaa go, po czym dodaa radonie:
- W niespena minut bya w furgonetce. Prawdziwy rekord. Agent od ewakuacji
zareagowa bardzo szybko... Lothar?... Jeste tam jeszcze?
Cisza.
Bardzo duga cisza. Nikki pomylaa, e poczenie zostao przerwane. Wtedy znowu
usyszaa Boscha.
- Suchaj uwanie, Nikki. Skontaktuj si z Alfredem i The... I z Gertem Warfellem.
To pilna sprawa... Nie zadawaj pyta, prosz... Chc, eby oddzia Bezpieczestwa w cigu
najbliszych dziesiciu minut otoczy kordonem hotel... Bezwzgldny priorytet...
Kiedy skoczy, rozejrza si dookoa oszoomiony. Przez gonik pyny wanie
uspokajajce sowa. Szef straakw zwraca si do zwiedzajcych, informujc, e to, co si
stao, nie ma zwizku z wadliw konstrukcj Tunelu i nie trzeba si obawia, e si powtrzy.
Policja rwnie prosia o spokj. Proba ta miaa charakter oglny. Wszyscy i wszdzie
prbowali si uspokoi. Ludzie wok Boscha zaczynali si znowu umiecha. Tragedia
powoli topniaa do opowiastki.
Ale horror we wntrzu Boscha trwa.
Czu, e panna Wood znowu miaa racj.
Nikki powiadomia go przed chwil, e pierwszym ewakuowanym obrazem bya
Zuzanna i starcy. A Wood par minut wczeniej powiedziaa: To Zuzanna i starcy. Tym
razem wybra ten obraz.
21.19
Po zawiezieniu ich do Starego Atelier i umieszczeniu w jednej z kabin roboczych na
pierwszym poziomie suteren kierowca pokaza im swoje penomocnictwa. Identyfikator mia
turkusowy kolor. To wanie penomocnictwo, twierdzi, upowania go do przeprowadzenia
koniecznych retuszy obrazw. Zaskoczyo to nie tylko Klar: zauwaya, e Starcy patrzyli na
kierowc z nie mniejszym zdziwieniem. Czy to znaczy, e jest malarzem, spyta Pierwszy
Starzec, Leo Krupka (tak przedstawi si Klarze chwil wczeniej), ptno, ktre widziaa na
lotnisku Schiphol. Kierowca odpar, e nie jest malarzem, tylko jedn z osb
odpowiedzialnych za utrzymywanie obrazw w idealnym stanie. A czy to nie naley do
Konserwacji? (pytanie Franka Rodino, Drugiego Starca, wysokiego i korpulentnego). Tak, ale
rwnie do Sztuki. Sekcja Sztuki zajmuje si utrzymaniem wszystkich swoich wielkich dzie,
cho nie troszczy si o ich zdrowie, tylko o swoje wasne priorytety. Kierowca mia
ewakuowa ptno i chroni je, oczywicie, ale najpierw musia sprawdzi, czy jest dobrze
nacignite. Takiego obrazu nie mona po prostu opakowa i wysa do domu.
Mody czowiek by bardzo kompetentny. Jego pojawienie si przy nich, i
wypowiedziane po angielsku sowo ewakuacja, zbiego si niemal z pierwszymi wstrzsami
cian Tunelu. Z godn podziwu szybkoci wyprowadzi ich na zewntrz i pomg wsi do
furgonetki. Zatrzyma si na moment, eby poda szlafrok nagiej Klarze, ktrej olejna farba
nacigaa skr. Starcy nie zdjli nawet szat noszonych na obrazie. Potem, kiedy na
hotelowym parkingu przesiadali si do drugiej furgonetki, wyjani im, e mao brakowao, by
Tunel run, wic kazano mu ewakuowa obraz i zawie do Starego Atelier. Mwi po
angielsku wyszukanym, swobodnym stylem, z akcentem, ktrego Klara nie potrafia
zidentyfikowa. By przystojny, moe troch za szczupy; najwiksz uwag przycigay jego
jasnoniebieskie oczy.
W kabinie, w ktrej si znajdowali, sta st, a na nim leaa teczka i plastikowa torba:
zapewne wasno kierowcy. Byy tam take paczki z etykietkami wszystkich trzech postaci.
Kierowca rozda etykietki i poprosi o ich naoenie. Rodino ze wzgldu na obfit tusz mia
trudnoci z pochyleniem si i signiciem do kostki. Nastpnie mczyzna kaza im usi na
krzesach, jak grzecznym uczniom, a sam stan za stoem.
Powiedzia, e nazywa si Matt. Pracuje dla Fundacji, zajmujc si wszystkim po
trochu.
- I tym si zajm teraz. Po trochu wszystkim.
Matt stara si, eby ptna go zrozumiay. Nieprzerwanie szuka w spojrzeniach
Krupki i Klary - dla ktrych jzyk angielski nie by jzykiem ojczystym - najmniejszej oznaki
braku zrozumienia: wtedy powtarza zdanie, a jeli pojawia si jaki niepewny wyraz,
pokazywa na migi lub zastpowa go innym. To zmuszao ich do cigej uwagi, pomimo
zmczenia, jakie odczuwali. Zdj zielon kamizelk z napisem Oddzia Ewakuacyjny; jego
koszula i spodnie byy biae. Twarz rwnie. Matt by jedn wielk komasacj biaoci.
- Co bdziemy robi? - spyta Krupka.
- Zaraz wam wytumacz.
Odwrci si i otworzy teczk. Wyj co. Jakie papiery.
- To bardzo wany element w utrzymaniu odpowiedniego napicia ptna, nie pytajcie
mnie tylko, dlaczego. Macie wystarczajco due dowiadczenie, eby wiedzie, e waszym
obowizkiem jest szanowa yczenia artysty, nawet jeli wydaj si wam absurdalne.
Rozda im kartki. Zacz od Krupki, przeszed do Rodina, a nastpnie do Klary. Mia
pene ekspresji oczy, zatopione w masce gadkiej skry.
Na kartce widnia krtki tekst po angielsku. Jakie niezrozumiae dla Klary sowa,
rodzaj dywagacji filozoficznej na temat sztuki. Kade z nich, wyjani Matt, bdzie czytao po
kolei, a on nagra ich gosy. Wane jest, eby czyta dobrze: gono i wyranie. Jeli si to
okae konieczne, nagranie zostanie powtrzone.
- Potem przejdziemy do nastpnego etapu.
21.25
Najgorsze przeczucia Boscha speniy si, kiedy oddziay Bezpieczestwa dotary do
hotelu i znalazy pust furgonetk Zuzanny. Wtedy zda sobie spraw, jak starannie wszystko
zaplanowano. Druga furgonetka ju tam czekaa, Artysta po prostu przenis do niej obraz.
Sygna z zaparkowanego samochodu dochodzi, ale dziea ju w nim nie byo. Na szczcie
jeden ze stranikw na parkingu widzia, jak przemieszczano obraz, dlatego dysponowali
opisem drugiej furgonetki. Stranik zapewnia, e odjechali ni tylko kierowca i ptna.
Van Hoore i Spaalze natychmiast zareagowali na telefony Boscha. Agent nadzorujcy
ewakuacj Zuzanny nazywa si Matt Andersen, mia dwadziecia siedem lat i zdaniem
Spaalzego by kompetentny, z dowiadczeniem, poza wszelkimi podejrzeniami. Odciski
linii papilarnych, gos i rysopis nie zgadzay si z danymi morfometrycznymi Artysty, ale
Bosch, ktry zacz sobie uwiadamia ogrom pomocy, jak musia on otrzymywa z
Fundacji, nie przywizywa wagi do tego faktu. Kady wysoki urzdnik z atwoci mg
uzyska dostp do danych morfometrycznych, eby je sfaszowa.
- Nie jestem za to odpowiedzialny, Lothar... - gos van Hoorea dra w suchawce. -
Kiedy Spaalze zapewnia, e Andersen jest czowiekiem godnym zaufania, m u s z w to
wierzy, rozumiesz?...
- Spokojnie, Alfred. Wiem, e pogubie si w tym wszystkim. Ja rwnie.
Van Hoore by zdruzgotany. Plu do mikrofonu, jak pochlipujce dziecko.
- Na Boga, Lothar! Sam porozmawiam ze Steinem, jeli to konieczne. W skad
oddziaw ewakuacyjnych wchodz najstarsi staem agenci, zaufani ludzie...! Powiedz
Steinowi, prosz, e...!
- Uspokj si. Nikt nie ponosi za to winy.
To bya prawda. Nikt albo wszyscy. Wysuchujc lamentw van Hoorea w tym
telefonicznym konfesjonale, Bosch przemieszcza si z miejsca na miejsce: wydawa rozkazy
i udziela wyjanie. Zauway, e inni reaguj z rwnym co on niedowierzaniem.
Niespodziewane nie moe goni niespodziewanego: piorun nie uderza dwa razy w to samo
miejsce. Warfell, na przykad, nie potrafi wykrztusi ani sowa, kiedy Bosch poinformowa
go o wszystkim. To niemoliwe, zdawao si krzycze jego milczenie. J e d y n
dopuszczaln tragedi jest to, co zdarzyo si w Tunelu. Co ty mi tu teraz opowiadasz,
Lothar?! Chcesz powiedzie, e z a g i n jeden obraz?!.
Zaskoczy go natomiast Benoit. Spotka go na ulicy, w otoczeniu oddziaw
interwencyjnych, czonkw Bezpieczestwa Publicznego, straakw i najprawdopodobniej
caego puku onierzy, ale kiedy do niego podchodzi, Benoit kiwn na, odszed z nim na
bok i ukradkiem pokaza mu t etykiet przywizan do nadgarstka.
- Nie jestem panem Benoit - wyszepta. Mwi przez nos z cudzoziemskim akcentem i
ciska mocno okie Boscha. - Jestem jego portretem. Pan Benoit zostawi mnie tu na swoim
miejscu, ale prosz nikomu o tym nie mwi...
Kiedy mino zaskoczenie, Bosch zrozumia, e Benoit musi by jeszcze bardziej
przejty ni on, skoro ustawi to dzieo jako swego rodzaju parawan. Przypomnia sobie
dowcip z manekinem za lad w dziale reklamacji. Zastanawia si, czy modelem jest
Ugandyjczyk.
- Musz porozmawia z panem Benoit - owiadczy Bosch.
- On pana syszy - odpar portret. Cerublastyna przyniosa nadspodziewany efekt: rysy
twarzy byy identyczne. - Prosz wzi mj radiotelefon, moe pan przez niego rozmawia.
Benoit rzeczywicie sysza wszystko. Sdzc po tonie gosu, osign najwyszy stan
nirwany: nic si nie dzieje, nie jestem niczemu winien, wszystko bdzie dobrze. Nie chcia
wyjawi Boschowi, gdzie si ukry. Stwierdzi, e nie jest to dezercja, tylko taktyczny odwrt.
- Pan Fuschus-Galismus nic nam nie powiedzia! - wyjcza. - Mam na myli t
spraw z Chrystusem i trzsieniem ziemi w Tunelu. Hoffmann wiedzia, my nie!
Artysta take wiedzia, pomyla Bosch.
Kiedy zdoa przerwa burzliwy potok sw Benoit, wyjani mu, co si stao z
Zuzann. Benoit nagle zaniemwi.
- Powiedz, e to nie koniec wiata, Lothar!
- To jest koniec wiata - powiedzia Bosch.
Obieca informowa go na bieco i odda radiotelefon portretowi. W tym momencie
spostrzeg rzd samochodw wjedajcych na Museumplein: ewakuowane obrazy wracay.
Byy wszystkie, oprcz Zuzanny. Z jednej z furgonetek wysiada Danielle... taka drobna
wrd wysokich mczyzn w ciemnych garniturach. Jej kasztanowe wosy, ciao lnice ochr
i marmurowa twarz wydaway si zudzeniem optycznym. Pierwsz rzecz, jak zrobia po
wyjciu z pojazdu, byo uniesienie nogi i sprawdzenie, czy poyskliwy podpis nadal tam jest.
Widzc to, Bosch nie unikn uczucia dawienia w gardle. Zrozumia, jak wana jest dla niej
ta przygoda, i przez chwil prawie si zgadza z decyzj jej rodzicw. Wiedzia, e nie bdzie
mg jej przytuli, poniewa miaa na sobie farb i strj z obrazu; mimo to podszed do niej.
Nielle sza, trzymajc za rk kierowc furgonetki ewakuacyjnej, wysokiego,
krzepkiego mczyzn o miym umiechu. Bya bardzo zadowolona. Na widok Lothara jej
oczy obwiedzione bia olejn farb rozszerzyy si.
- Stryj Lothar!
Trudno byo j powstrzyma od przytulenia si do niego.
- Dobrze si czujesz? - spyta.
Odpowiedziaa, e tak. Dokd j zabieraj? Przenosz do jednego z wozw Sztuki:
chc zgromadzi tam wszystkie obrazy przed odwiezieniem ich do hotelu. Nie, nie czua
strachu. Kierowca by przy niej cay czas i dziki temu nie poddaa si strachowi. Rodzice
zostali ju powiadomieni, e nic si jej nie stao. Chciaa mu opowiedzie jak anegdot, ale
nie zdoaa jej skoczy (agentom si spieszyo). Wygldao na to, e Roland bardzo si
zdenerwowa, syszc, e jego crka nie doznaa adnego uszczerbku. Roland nie wiedzia,
e to rutynowe okrelenie w stosunku do obrazw, i pocztkowo sdzi, e mieli na myli
tylko farb pokrywajc jej skr. I dlatego odpar: Wszystko mi jedno, czy si odbarwia,
czy nie. Chc wiedzie, jak si czuje m o j a c r k a !. Te sowa rozmieszyy Danielle do
ez. Bosch rozumia niepokj Rolanda, ale mu nie wspczu. Wytrzymaj w imi sztuki,
myla. Poegna bratanic, umieszczajc j w bezpiecznym zaktku swojej pamici. Nie
chcia, eby w tej chwili cokolwiek mu przeszkadzao.
W wozie B wszyscy rzucili si do gorczkowych dziaa. Nikki utrzymywaa stay
kontakt z policj i z ekip Thei van Droon. Chocia byo absurdem myle, e zareagowali na
czas, KLPD rozmiecia stanowiska kontrolne na wszystkich szosach wylotowych z
Amsterdamu. Jaki inspektor policji chcia rozmawia z Boschem, eby wypyta go o
szczegy, lecz ten nie dysponowa czasem. Nie ma mnie dla nikogo - owiadczy. Usiad
obok Nikki przy jednym z terminali czcych z Atelier.
- Na razie ani ladu po furgonetce - powiedziaa Nikki. - Kogo my, do diaba,
szukamy?! Czy to ma jaki zwizek z poszukiwanym przez nas Postumem Baldim?
Za pno, eby cokolwiek ukrywa - pomyla Bosch. - Do diaba z gabinetem
kryzysowym: w tej chwili kryzysowi ulego wszystko.
- Owszem. Ale niewane, czy to Baldi, czy nie. Jest szalony i zniszczy Zuzann, jeli
tylko mu w tym nie przeszkodzimy.
- Boe mj!
Bosch przyglda si zdjciom Zuzanny i starcw na ekranie komputera. Ptno
eskie byo narodowoci hiszpaskiej, miao dwadziecia cztery lata i nosio imi Klara.
Starcy (jeden Wgier - Leo Krupka, a drugi Amerykanin - Frank Rodino) byli nieco modsi
od Boscha. Amerykanin Rodino, potny mczyzn, by moe stanowiby pewien problem
dla Artysty, gdyby doszo midzy nimi do jakiegokolwiek starcia, co raczej byo wtpliwe.
Myl pozytywnie, Lotharze.
Przez chwil wpatrywa si w twarze obrazw. Zwaszcza dziewczyny. Dziewczyna
spokojnie patrzya mu prosto w oczy.
To nie dziewczyna, to ptno. Jestemy tym, za co inni nam pac, ebymy byli.
Bosch nie zna jej, nigdy z ni nie rozmawia. Przeczyta jej nazwisko i prbowa
powtrzy je szeptem. Kosztowao go to troch trudu. Rieyes. Reies. Rayes. Panna Rieyes
czy moe Reiyes pochodzia z Madrytu. Kiedy pojecha z Hendrickje na wakacje na
Majork; zwiedzi te Madryt, Barcelon, Bilbao i inne miasta Hiszpanii przy okazji rnych
wystaw. To nie byo w tej chwili wane, ale przypomnienie sobie takich szczegw
pomagao mu myle o niej jak o ludzkiej istocie bdcej w niebezpieczestwie. Klara Raiyes
czy te Klara Reies patrzya w peen ekspresji, sodki sposb, a w gbi jej oczu pulsowao
wiato, ktrego nawet komputerowa fotografia nie potrafia ukry. Bosch czu, e ta
dziewczyna jest pena ycia i marze, e pragnie robi wszystko dobrze, dokadajc
maksymalnych stara. Pomyla o Emmie Thorderberg i jej ywioowej radoci. Klara
przypominaa mu troch Emm. W jaki sposb zapac Wood, on i Fundacja, a take ten
przeklty malarz, ktrego dziea chroni, w jaki sposb zapac w s z y s c y za zniszczenie
marze tej dziewczyny? Jak dziadek Paul zwrci jej ycie i szczcie emanujce z jej
twarzy? A moe Kurt Sorensen potrafi znale jak firm ubezpieczeniow, ktra bdzie w
stanie zwrci jej ycie? Ile pienidzy mog by warte miertelne tortury? Trzeba by o to
zapyta Saskie Stoffels.
To nie dziewczyna, to ptno....
Nagle wyobrazi sobie spoczywajcy na niej wzrok Postuma Baldiego. Bkitne
spojrzenie, puste jak niebo namalowane na obrazie. Jego oczy s jak lustra. I obracajca si
pia do cicia pcien coraz bliej jej twarzy...
Myl pozytywnie. Mylmy pozytywnie. Wszyscy bdziemy myle pozytywnie.
Do diaba.
Byskawicznie odsun si od komputera.
- Nikki, zaatw mi furgonetk i trzech agentw. Nie musz by z grupy szturmowej.
Po prostu trzech uzbrojonych agentw.
Patrzya na niego zdziwiona.
- Co zamierzasz zrobi, Lotharze?
Wanie. To byo pytanie. Co zamierzasz zrobi, Lotharze? C o . Cokolwiek, ale
c o . Nie jestem artyst, nie lubi te nowoczesnej sztuki, dlatego musz co zrobi. Nie
nadaj si do niczego innego: musz dziaa, powinienem dziaa. I koniec z pozytywnym
myleniem, nadesza pora pozytywnego d z i a a n i a , prawda Hendri?.
- Przypominam, e caa amsterdamska policja ciga tego typa - dodaa Nikki.
Bosch dostrzeg w jej oczach jaki dziwny bysk. Czyby martwia si o n i e g o ?
Rozbawio go to.
- Przyjem do wiadomoci - skin gow.
- Furgonetka i ludzie bd gotowi za chwil - powiedziaa Nikki.
I to by koniec rozmowy.
21.30
Gustavo Onfretti przyglda si im po kolei. Studenci z Lekcji anatomii mieli na sobie
swoje ciemne, purytaskie stroje i krezy, a Syndycy kapelusze z szerokimi rondami. Kirsten,
kobieta-nieboszczyk, wyginaa swoje fantastyczne, bladoniebieskie zwoki na fotelu w tylnej
czci wozu. On sam siedzia tu przy modelach z Wou i nadal mia na biodrach przepask w
kolorze ochry. Ciao, pomalowane na ziemisty i ty byszczcy kolor, bolao go z racji
wzmoonego wysiku na krzyu, z ktrego zdjto go zaledwie p godziny temu. Pracownicy
Konserwacji zgromadzili wszystkie ptna w wozie Sztuki. Chcieli si upewni ponad
wszelk wtpliwo, e byy w dobrym stanie i nie poniosy adnego uszczerbku.
Stan Onfrettiego by wzgldny, ale mia tak zaskoczony wyraz twarzy, jakby przed
chwil zmartwychwsta.
Dlaczego n i k t n i c nie wiedzia o efektach specjalnych zwizanych z jego obrazem,
skoro zostay zaplanowane przez Sztuk z duym wyprzedzeniem? Dlaczego Konserwacja
nie zostaa uprzedzona o tym, e Chrystus jest happeningiem interaktywnym, a ziemia dry i
zapada ciemno, kiedy on kona?
Pamita zaangaowanie, z jakim van Tysch planowa wszystko w czasie dugich
tygodni pracy w Edenburgu. Wstrzsajce dowiadczenie - zapisa Onfretti w swoim
dzienniku. Chwila jego domniemanej mierci z krzykami i mechanicznym dreniem Tunelu
bya malowana i retuszowana do znudzenia. Mistrz uprzedzi go, e bardzo wane jest, by
moment ten nastpi we waciwym czasie, i kaza zainstalowa malekie ostrzegawcze
wiateko na przeciwnej cianie Tunelu, eby Onfretti wiedzia, kiedy ma zacz krzycze.
Zakadano wszake, e publiczno i personel z Konserwacji i Bezpieczestwa zostan
wprowadzone w temat, a drenia bd nieznaczne. Tak przynajmniej twierdzi van Tysch.
Dlaczego Mistrz go oszuka?
Kiedy skoczyli, van Tysch pocaowa go w policzek. Chc, eby czu si przeze
mnie zdradzony - powiedzia wyrafinowanie.
Teraz Onfretti zastanawia si, czy te sowa nie byy czym wicej ni zwykym
wyrafinowaniem.
21.31
Kiedy Bosch opuszcza wz, jego umys zacz powoli pracowa.
Jeli Artysta wywiz obraz poza Amsterdam, nic ju nie mona byo zrobi. Bdzie
musia pozwoli, eby policja albo oddziay szturmowe ustaliy miejsce pobytu furgonetki i
modli si, eby przybyy tam na czas. A jeli postanowi zniszczy go w Amsterdamie?
Zastanawia si nad wieloma rnymi miejscami. Odrzuci parki i tereny publiczne. Hotele
rwnie: postaci nadal byy pomalowane, mogy zwrci uwag. Wtedy pomyla o
czowieku z Fundacji, ktry pomaga Artycie. Czy mg udostpni mu jakie spokojne
miejsce, gdzie mona by bez problemw dokona zniszczenia? Jeli tak, to musia wiedzie,
e caa amsterdamska policja natychmiast rzuci si na poszukiwanie obrazu. Z tego wzgldu
miejsce musiao by a b s o l u t n i e p e w n e . Jakie przestronne, opuszczone miejsce...
Wtedy przypomnia sobie to, co chwil wczeniej powiedziaa Nikki.
W czasie ostatniego zebrania van Hoore zaproponowa, eby ewakuowanych obrazw
nie przewozi do Starego Atelier, poniewa bdzie zamknite i puste, jak powiedzia sam
Stein.
Zamknite i puste.
Bya to jedna szansa na tysic, mia pewno, e si myli, ale musia zaryzykowa.
Zawierzmy intuicji, prawda Hendri, skarbie?.
Zobaczy zbliajcych si agentw. Uzna, e to ci, ktrych przysya mu Nikki.
Pobieg w ich kierunku, uwaajc, eby si nie polizgn na mokrym bruku. Pada rzsisty
deszcz.
- A furgonetka? - spyta pierwszego z nich. Rozpozna Jana Wuytersa, z ktrym
rozmawia w Tunelu, zanim wszystko si zatrzso. Fakt, e znw s razem, przyj za dobry
znak.
Furgonetka staa zaparkowana na Museumstraat. Biegli do niej w strugach deszczu.
Ludzie zgromadzeni na placu ju si rozeszli, ale pozostay wozy policyjne i karetki
pogotowia.
- Dokd jedziemy? - spyta Wuyters, kiedy wsiadali do samochodu.
- Do Starego Atelier.
Mg si myli, oczywicie, ale trzeba byo zaryzykowa, trzeba byo zaryzykowa.
Twarz dziewczyny. Obrotowe ostrze.
Trzeba byo zaryzykowa.
21.37
- Dziwne wraenie robi to wszystko bez mebli i ozdb, prawda? Pokoje gocinne maj
prycze, nie s ani lepsze, ani gorsze od sypialni Mistrza. Bardziej ni klasztor przywodzi na
myl jakie puste, opuszczone miejsce... Lecz zapach farby nadaje mu odmienny charakter:
czego nowego, dopiero co wykoczonego, nie wydaje si pani?
Stein zachowywa si jak przewodnik oprowadzajcy turystw. Gestem rki nakaza
Wood, eby mu towarzyszya. Wybrali jedno z wej po lewej stronie i wkroczyli w wiat
echa i mroku.
- A jednak nic w tym dziwnego. Mamy zwyczaj dekorowa nasze domy przedmiotami
przywiezionymi z podry. Van Tysch uczyni podobnie. Z tym, e on odbywa podre
wewntrzne. To wszystko jest produktem tego, co znalaz w s w o i m w n t r z u . Suweniry
jego mzgu. Kiedy po raz pierwszy wszedem do odnowionego zamku, pomylaem, e jest
bardzo holenderski. Wie pani, konstruktywizm, czysta sztuka Mondriana, iluzoryczne i
geometryczne postaci Eschera... Ale myliem si, u van Tyscha nago nie jest dekoracj,
tylko pustk, nie jest sztuk, tylko jej brakiem. Prosz tdy.
W gosie Steina przebijao zmczenie. W jego sowach sycha byo zapowied czego
nieuniknionego. Wydawa si pochonity jak bdn ide, jakby jego myli byy yjcymi
malekimi istotkami fruwajcymi wok niego.
Panna Wood trzymaa w rku akwarel wyniesion z domu Victora Zerickyego.
Przedstawiaa nag, klczc na ziemi kobiet, pochylon do przodu, patrzc przed siebie, z
gow przechylon na bok. Wood natychmiast rozpoznaa pozycj Zuzanny, ktr widziaa w
Atelier w czasie podpisywania obrazw. Bya w stanie zrozumie, dlaczego obejrzenie tej
akwareli w dziecistwie rozpalio umys maego Brunona. Moga te zrozumie, dlaczego w
dojrzaym wieku pragn odtworzy j w bezbronnej i budzcej podanie postaci Zuzanny
Rembrandta. Mosty przerzucane pomidzy przeszoci a teraniejszoci, pomidzy yciem
a sztuk, cechoway twrczo wielu malarzy. Zaskakujce w tym przypadku byy
i m p l i k a c j e . Postanowia uda si do zamku, eby je pozna. Bdzie musia mnie wpuci
i odpowiedzie na moje pytania, mylaa. Ale to Jacob Stein powita j w drzwiach
wewntrznego dziedzica.
Teraz szli korytarzem. W gbi majaczy dziedziniec: noc zalewaa ksiycow
powiat pytki posadzki uoone w szachownic.
- Kto pomaga Postumowi Baldiemu? - spytaa Wood. - To oczywiste, e nie pracuje
sam. Kto go o wszystkim informowa? Kto dostarczy mu identyfikatory, zapozna z szyframi,
kodami dostpu, zmianami agentw odbierajcych obrazy i zwyczajami obrazw? I kto
uprzedzi go o tym, co si wydarzy dzisiaj w Tunelu, i o dokadnej godzinie, o ktrej to
nastpi?
Po twarzy Steina przemkn przelotny umiech.
- A wic nawet pani wie, e chodzi o Postuma Baldiego... Och, galismus, nasz pies
acuchowy, nasz kochany pies acuchowy... Van Tysch czsto mi powtarza: Uwaaj na
ni. Wywcha lad i ugryzie ofiar przed czasem. Tylko ona jest w stanie to zrobi. I mia
racj. Pani jest doskonaa.
Wstrzsna ni ta mowa pochwalna.
- Prosz mi odpowiedzie na pytanie.
- Od kiedy pani wie, e to my? - zapyta z kolei Stein.
Mzg Wood pracowa w zawrotnym pdzie.
- Nigdy tego nie wiedziaam - odpara. I dodaa: - Po co van Tysch miaby niszczy
swoje wasne dziea?
- Niszczy? Fuschus, panno Wood, a kto to mwi? Jestemy twrcami, nie
destruktorami. Jestemy artystami.
Przeszli przez wyoone pytkami patio. Panna Wood nigdy nie widziaa tej czci
edenburskiego zamku. To byo imponujce: goe, niepomalowane ciany i surowe podogi.
Jedyny detal architektoniczny stanowiy kolumny o gadkich trzonach. Na domiar
wszystkiego noc lnia gadko jak morze w ciemnociach.
- Aczkolwiek, prawd mwic, nie chciabym przypisywa sobie autorstwa tych dzie
- doda Stein roztargnionym tonem.
Weszli do kolejnej sali, rwnie pustej, wyoonej pytkami. Jednak byo jako
inaczej. W gbi widniay drzwi. Wood nadal bya spita. Wiedziaa, e zachowanie Steina
miao wywoa w niej poczucie bezbronnoci: Stein bowiem przyzwyczajony by do
manipulowania ludmi, nie pokonywania ich. Musiaa zachowa czujno.
Drzwi byy metalowe, posiaday szyfrowy zamek. Gdy Stein nacisn przyciski na
panelu, otworzyy si, ukazujc ciemne wntrze. Nastpnie odwrci si do Wood z
tajemnicz min.
- To dzieo samego Mistrza, byby zadowolony, gdyby wiedzia, e to pani bdzie
jedn z pierwszych podziwiajcych je osb.
Po czym zaprosi j do rodka.
21.40
Chopak zwany Mattem podchodzi do kadego z nich, podsuwajc im, niemal jak
przedmiot kultu, niewielki dyktafon. Fragmenty tekstu byy krtkie, przeczytanie ich nie
zajo im duo czasu. Krupka i Klara musieli powtrzy po jednym zdaniu wypowiedzianym
ze zbytnim wahaniem. Klar niemao trudu kosztowao nie tylko skupianie si na tym, co
czytaa, ale i suchanie tego, co mwili Starcy. Czua al, poniewa miaa wraenie, e s to
cenne refleksje dotyczce prawdziwego sensu sztuki. We wszystkich trzech fragmentach
powtarzao si sowo destrukcja. Podejrzewaa jednak, e zrozumienie przez nich czytanego
tekstu nie ma najmniejszego znaczenia. Jedno z przypadajcych na ni zda przykuo jej
uwag. Mona je byo przetumaczy w nastpujcy sposb: Sztuka, ktra przetrwaa, jest
sztuk, ktra umara. Wypowiedziaa je z odpowiednim namaszczeniem.
Matt, zadowolony, wyczy dyktafon. Kolejne polecenie nie byo dla Klary
zaskoczeniem - spodziewaa si go - ale jej niepokj wzrs o kilka stopni. Zauwaya, e
dygocze, wykonujc je w popiechu.
Matt poprosi ich, eby si rozebrali.
Starcom zabrao to duo wicej czasu. Nie potrafili bez pomocy zdj swoich
cikich, pomalowanych na olejno szat. Jej wystarczyo zrzuci szlafrok. Zdja go i pooya
na krzele. Krupka rozebra si szybciej ni Rodino, ktry nie do, e szarpa si ze swoj
olbrzymi tunik, wydawa si na dodatek waha, jakby nie rozumiejc do koca, po co to
wszystko robi. Klar kusio, eby mu pomc, lecz si powstrzymaa. Oznaczaoby to
naruszenie regu hiperdramatyzmu. Starcy byli g o d n i p o g a r d y . Ona bya bezbronn
ofiar. Tak powinno pozosta. Zreszt sama myl o tym, co mogo si zdarzy za chwil,
budzia w niej obrzydzenie, cho jednoczenie przejmowaa uczuciem spenienia.
- Czy to polecenie Mistrza? - spyta Rodino.
- Ubranie, prosz - powtrzy Matt z niewzruszonym spokojem.
Rodino usucha w milczeniu. Krupka mu pomaga. Klara, stojca od nich w pewnej
odlegoci, cakowicie naga i cakowicie zdenerwowana, postanowia na nich nie patrze.
atwiej jej byo wyobrazi ich sobie jako okrutnikw, kiedy na nich nie patrzya. Niemniej
wtpliwoci Rodina podziaay na ni jak kube zimnej wody chlunitej prosto w twarz. Czy
to tuste, niezgrabne ptno nie mogo milcze, podporzdkowujc si rozkazom jak Krupka?
Ten ostatni by jeszcze ohydniejszy, bardziej godny pogardy, dlatego by od niego duo
lepszym obrazem. Skupiwszy myli na Krupce, zdoaa wywoa mdoci z przeraenia.
Przypuszczaa, e Krupka nie musiaby udawa, eby si na ni rzuci i zrobi jej krzywd:
ju wtedy, gdy po raz pierwszy spotkali si na lotnisku Schiphol, Krupka wpatrywa si w ni
zmysowymi, byszczcymi oczami. Wgier by wic doskonaym sprzymierzecem, eby
dokona skoku w prni.
Usyszaa niewyrany odgos zrzucanej zasony. Oznaczao to z pewnoci, e Rodino
jest ju nagi.
Staa ze wzrokiem wbitym w podog, pomidzy bose stopy. Obserwowaa w
perspektywicznym skrcie zadziwiajcy pejza swych pomalowanych piersi ze sterczcymi
brodawkami, mienicymi si odcieniami ru i ochry. Cisza bya jednak tak wielka, e kazaa
jej podnie wzrok.
Matt sta do nich tyem, szukajc czego w teczce.
- Co teraz? - spyta Krupka.
Chopak odwrci si. Trzyma co w rku. Pistolet.
- Teraz to zaatwimy - powiedzia po prostu.
21.50
Mogo ju by za pno. Nie poddawaj si, Lotharze, chyba e nie bdzie ju
wyjcia - szeptaa mu do ucha Hendrickje. W gstych strugach deszczu przejechali na
penym gazie most Amstel i skierowali si w stron Plantage. Wycieraczki nie naday z
oczyszczaniem szyb. Bosch mia wraenie, e poruszaj si po miecie zatopionym w
oceanie. Nagle mury Starego Atelier pojawiy si w wietle reflektorw jak urwisty brzeg. Na
jego cianach mienio si blaskiem zawie graffiti firmowane przez jak neonazistowsk
grup.
- Wjed na podziemny parking, Janie - poprosi Bosch.
Gwna brama bya zamknita, cho to o niczym nie wiadczyo. Jeli przywiz ich
do Atelier, musia mie klucze. Jeden z jego ludzi wysiad i przez chwil manipulowa przy
elektronicznym zamku blokujcym wjazd. W miar jak furgonetka zjedaa po podjedzie,
zapalay si wiata na parkingu. Pulsujce lampy fluorescencyjne wydobyy z mroku pust,
wymar przestrze, ale Bosch mimo wszystko nie odrzuca moliwoci, e pojazd moe si
tam znajdowa.
Zaparkowana furgonetka wyonia si niespodziewanie, jakby na nich czatowaa, przy
windach. W zupenie nieprzewidziany dla Boscha sposb znalezisko to, wydajce si
potwierdza jego teori, spowodowao, e niemal straci panowanie nad sob. Odwrci si i
uderzy Wuytersa w rami.
- Tutaj! Hamuj!
Silnik jeszcze nie zgas, gdy Bosch wyskoczy z wozu. By tak zdenerwowany, e
zapomnia o zaoonej suchawce radiotelefonu i kabel zaplta mu si w pas bezpieczestwa,
szarpic go gwatownie, kiedy wysiada. Pozby si aparatu, przeklinajc pod nosem. Jego
grube donie dray. Starza si. Byo to stwierdzenie, nad ktrym nie mia czasu si teraz
zastanawia. Odejcie z policji pozwolio mu si wzbogaci, przyty i zestarze. Pobieg w
kierunku furgonetki, wiedzc, e podkomendni pjd jego ladem. Chcia do nich krzykn,
ale brakowao mu tchu. Nie mg uwierzy, e by w tak zej formie. Pomyla, e dostanie
zawau, zanim zdy zdecydowa, co robi dalej.
Mimo e furgonetka wydawaa si pusta, naleao si jednak upewni. Nacisn
klamk tylnych drzwi, otworzy je, zajrza do rodka: uderzy go ostry zapach olejnej farby.
Nikogo nie byo.
Dobrze, bardzo dobrze, Lotharze. Sprawdzie, gupcze, czy p r z y p a d k i e m ich tu
nie ma. A teraz myl: gdzie?!.
Stare Atelier skadao si z piciu budynkw. Mogli by w kadym z nich.
Przypuszczalnie zabra ich do pracowni - pomyla. - To najbezpieczniejsze miejsce. Cho
prawd mwic, wiadomo ta rwnie niczego mu nie uatwiaa. Pracownia miaa pi
piter nad ziemi i cztery poziomy piwnic. Gdzie, na lito bosk, gdzie?
Myl, stary kretynie, myl. Jakie przestronne i spokojne miejsce. Musi zrobi
nagrania. Poza tym, chodzi o trzy ptna....
Jego ludzie sprawdzali furgonetk. Byo oczywiste, e niedawno przewozia jakie
obrazy.
- Winda towarowa - wyszepta nagle Bosch.
Nadal brakowao mu tchu. Mimo to rzuci si pdem do wind.
Jeli tu zaparkowa, musia skorzysta z najbliszego dwigu, a ten dochodzi tylko do
piwnic; mamy wic do sprawdzenia cztery pitra. Moe by na kadym z nich.
Zatrzyma si i spojrza na swoich ludzi. Byli modzi i tak samo zdezorientowani jak
on. Wosy lniy im od deszczu. Jego samego zaskoczya pewno, z jak wydawa rozkazy:
dwaj z nich sprawdz czwarty i trzeci poziom; on z Wuytersem wjad na drugi i pierwszy. Ci,
ktrzy znajd ich pierwsi, skontaktuj si z pozostaymi drog radiow. I przede wszystkim
musz chroni dziea: jeli bdzie konieczne podjcie natychmiastowych dziaa, powinni to
zrobi.
- Nie wiem, jak wyglda ani czy kto mu pomaga - doda. - Ale wiem, e to bardzo
niebezpieczny osobnik. Nie dajcie mu najmniejszej szansy.
Drzwi windy otworzyy si, weszli do rodka.
Towarzyszcy mu funkcjonariusze wyjli bro. Wuyters mia w zapasie may pistolet
Walther PPK. Bosch poprosi o niego. Wzdrygn si, czujc znajomy ciar metalowego L
w doni. Zastanawia si, czy nadal ma dobre oko: zbyt dugo nie uywa broni. Moe wezwa
pomoc? Posiki? Moe zadzwoni do April? Jego mzg by jak gniazdo os ogarnite
pomieniami. Zdecydowa, e nie moe traci czasu. Byli sami. Musieli znale Artyst i
zatrzyma go.
Winda ruszya z nieskoczon powolnoci.
21.51
Pocztek i koniec, pomylaa. Pocztek i koniec byy tu, przypatrywaa im si.
Chtnie zasignaby teraz opinii Osla, ale wiedziaa, e minoby sporo czasu, zanim
biedny Hirum by przemwi, zanim znowu zaczby logicznie myle, gdyby to zobaczy.
Przed takim dzieem Hirum Oslo nie mgby zrobi nic innego, jak sta z szeroko otwartymi
ze zdumienia ustami i oczyma, duo duej ni ona.
- Jest prawie skoczony - powiedzia cicho Stein, wydmuchujc chmurki pary. -
Pozostaje oczywicie sprawa destrukcji Zuzanny. Kiedy Baldi j przyle, obraz bdzie
gotowy.
Do czego go porwna? - zastanawiaa si panna Wood, zmruywszy oczy. Ktre
przeomowe wydarzenie w historii sztuki mona by z tym porwna? Guernik? Kaplic
Sykstysk? Obesza go wok wolnym krokiem, eby przyjrze mu si dokadnie, poniewa
obraz lea na pododze. Pit? Panny z Awinionu? Jak granic, lini, punkt, po
przekroczeniu ktrego sztuka zmieniaa swj charakter? Moment, w ktrym pierwszy
czowiek zanurzy palce w farbie i namalowa zwierz w swojej jaskini? Chwil, kiedy
Tanagorsky wszed na podium i krzykn do oniemiaej publicznoci: to ja jestem obrazem?
Poruszya jzykiem, zebraa odrobin liny i przekna. Jej serce odmierzao zupenie
inne tempo ni powolne mijanie sekund w tym zniewolonym przez zimno pokoju - szalony,
nieuporzdkowany rytm.
Ani Stein, ani ona nie chcieli przez chwil wyamywa si z panujcej ciszy.
Znajdowali si wewntrz komory, osiem metrw na dziesi, cakowicie
hermetycznej, wyguszonej i termoregulowanej. Dziki temperaturze, kontrolowanej przez
zewntrzne mechanizmy i utrzymywanej na poziomie kilku stopni poniej zera, atmosfera
tego pomieszczenia nabraa cech wysublimowanej rzenickiej chodni. Sufit, ciany i podog
wyoono arkuszami turkusowej blachy. Zenitalna, biaa powiata pochodzia z halogenw
zawieszonych na szynie. Skierowane na mczyzn sprawiay wraenie, jakby unosi si w
tafli szronu.
Mczyzn tym by Bruno van Tysch. Cakowicie nagi, lea na pododze twarz do
dou, z rkoma rozcignitymi nad gow i skrzyowanymi w kostkach nogami, w pozycji
kojarzcej si jednoznacznie z ukrzyowaniem, pomalowany od stp do gw w kolorach
ochry i bkitu. yy na kostkach i nadgarstkach byy otwarte; przyjrzawszy si uwaniej,
mona byo dostrzec gbokie cicia. Zakrzepa krew pod kadym z czonkw tworzya
zwart, czerwon powierzchni na bkicie podogi. Van Tysch wydawa si tym samym
przybity do swojej wasnej krwi. Trzy ogromne prostoktne paszczyzny rozoono, jak lustra,
wok jego ciaa: jedn z prawej strony, drug z lewej - umieszczone w ten sposb, e ich
wewntrzne brzegi zbiegay si w okolicy kostek malarza; trzecia za leaa nad gow,
stykajc si z jego domi. Nie byy to jednak lustra. Ta znajdujca si po prawej stronie van
Tyscha ukazywaa ciao Annek Hollech naturalnej wielkoci, nagie, opatrzone etykietami,
spoczywajce prawie w tej samej pozycji co malarz, rozpatane dziesi razy dziesicioma
ciciami piy. Ta z lewej strony ilustrowaa braci Walden w podobnej pozycji i stanie. Nie
byy to zwyke obrazy wideo: wykwite opuchlizn brzuchy bliniakw wznosiy si nad
ciaem van Tyscha jak dwie gry krwi. Wood podejrzewaa, e zostali nagrani w
Powikszonej Rzeczywistoci za pomoc systemu umoliwiajcego ogldanie ich bez
wizjerw. Czerwie ram obrazw i bardziej lnica, krwista i ywa czerwie nadgarstkw i
stp van Tyscha tworzyy cao kontrastujc z cielistoci czterech trupw. To (trawnik w
przypadku Annek, hotelowy pokj u Waldenw) zostao zrcznie zatuszowane turkusow,
jednorodn powierzchni stanowic co w rodzaju przeduenia podogi tej opancerzonej
komory. Cao cechowaa przygnbiajca symetria i tajemnicze, cho niezaprzeczalne
pikno. Wraliwy obserwator skojarzyby to natychmiast z ideami totalitaryzmu: artysta i
jego twrczo, artysta i jego testament, ofiara artysty zoona przed jego dzieem. Byo co
witego w tej nagiej rodzinie, z rozcignitymi ramionami i nogami, o rozdartych i
nieruchomych ciaach. Co wiecznego. Ekran nad gow, duo wikszy od pozostaych, nadal
ciemny, burzy kompozycj. To na nim - pomylaa Wood - pojawi si obrazy z destrukcji
Zuzanny.
- Niech pani nie da ode mnie wyjanie - powiedzia Stein, obserwujc wyraz jej
twarzy. - To sztuka. Nie sdz, eby to pani zrozumiaa. Poza tym, zadaniem artysty nie jest
jej interpretacja...
W tym momencie przemwi jaki gos, obcy i nieoczekiwany. Panna Wood niemal
podskoczya w wyniku niespodziewanej erupcji podziemnych sw wzmocnionych do
nieludzkich granic. To mwia Annek Hollech. agodne dwiki Pureela byy tem dla jej
drcego gosu.
- Sztuka jest rwnie destrukcj.
Krtka przerwa. Wzniose akordy barokowego marszu aobnego.
- Przedtem bya tylko tym. W jaskiniach malowano tylko to, co miao by zoone w
ofierze.
Przerwa.
Wosy zjeyy si Wood na gowie. Dreszcze przebiegay po niej jak hordy
niezmordowanych mrwek.
Obraz Annek w lustrze uleg zmianie. Nadal bya naga i zmasakrowana, ale jej twarz
wydawaa si porusza. Stamtd wydobywa si gos.
- Artysta mwi....
Stein i Wood wysuchali reszty nagrania w penym szacunku milczeniu.
Kiedy Annek skoczya, jej twarz ponownie przeksztacia si w zapad pomiertn
mask. Jednoczenie chr aniow przeobrazi zapakane i nike twarze braci Walden, ktre
oywiy si, by wyrzuci w przestrze sowa jak jak modlitw lub boskie zaklcie. I znowu
ani Stein, ani Wood nie chcieli im przeszkodzi.
Kiedy bliniacy pogryli si na nowo w krwawej ciszy, Stein powiedzia:
- Van Tysch chcia, eby to byy oryginalne gosy pcien, chocia potem
udoskonalilimy je troch w studiu. Zaprogramowane s tak, eby wcza si codziennie, co
jaki czas, przez dwadziecia cztery godziny na dob.
Sztuka, ktra przetrwaa, jest sztuk, ktra umara, pomylaa Wood. Dziea
przetrwaj, kiedy ich postaci zgin. Teraz to rozumiaa. To pomiertny obraz. Van Tysch
znalaz sposb, eby jego ciao osigno wieczno. Nikt i nic nie moe zniszczy czego, co
ju jest zniszczone. Nic i nikt nie moe pooy kresu czemu, co kresu ju dobiego.
Niegocinne krainy zimna i elektrycznoci przechowaj ten obraz na zawsze.
Jego obraz. Jego ostatni obraz.
- Van Tysch przygotowa Baldiego... - W pomieszczeniu, w ktrym kady dwik by
obcym gociem, jej szept przypomina krzyk.
Stein przytakn.
- Krok po kroku, od roku dwa tysice czwartego, w tajemnicy. Kiedy namalowa go w
dwa tysice pierwszym jako nieistotny obraz, Figur XIII, zrozumia natychmiast, e Baldi
bdzie idealnym materiaem, potrzebnym do zrealizowania jego ostatniego dziea. Nazywa
go swoim papierem. Na Postumie pisz i rysuj, Jacobie - powiedzia do mnie - robi
notatki i opracowuj plan ostatniego dziea mojego ycia.
Stein spojrza przelotnie na Wood. W spowijajcym pomieszczenie bkitnym
pmroku wydychane powietrze otulao ich oboje, jakby ich wasne dusze zdecydoway si
opuci ciaa, nie oddalajc si zanadto.
- Fuschus, prosz nie robi takiej miny. Nie moglimy n i c powiedzie, nie rozumie
pani? Gdyby pani cokolwiek wiedziaa, bez wtpienia wsppracowaaby pani z nami. Ale
wtedy dzieo byoby w pewnym sensie rwnie i p a n i . A pani nie jest artystk, April... Ani
artystk, ani ptnem - doda, a ona wyczua nut okruciestwa, z ktr Stein zawsze
podkrela te sowa. - Musielimy to zrobi bez konsultacji z pani, bo na tym polega nasza, a
nie pani praca.
- Rozumiem - powiedziaa.
- Nikt poza nami o tym nie wie: ani Hoffmann, ani aden inny pracownik. Sam
dowiedziaem si zaledwie przed kilku miesicami. Bruno przywiz mnie tutaj i wszystko
wytumaczy. Pokaza mi to pomieszczenie i form, jak na koniec przybierze obraz. Nie
pierwszy raz, rzek, dzieo wymaga takiego powicenia ze strony artysty. Nie po raz
pierwszy te artysta zapragnie zniszczy swoje najlepsze dziea, zanim umrze. Wszystko
dokadnie zaplanowa, cznie z t zabaw z Chrystusem w czasie ekspozycji Rembrandta.
Wiedzia, e zarwno policja, jak i pani ludzie podjli rne rodki ostronoci. Ale mia
zaufanie do Baldiego: szkoli go starannie, eby sta si doskonaym narzdziem, papierem,
na ktrym narysuje swoje najwiksze dzieo. Powiedziaem mu, e si zgadzam, cho al mi
niszczy Defloracj i Potwory. To twoje najlepsze prace, Bruno - mwiem. - Najbardziej
przez ciebie ukochane, najwyej przez ciebie cenione. Wanie dlatego to robi, Jacobie -
odpar. - To moje najukochasze dziea. Robi to z mioci. Poprosi mnie o pomoc przy
ostatnich pocigniciach pdzla. Koniec planowany by na dzisiaj, pitnastego lipca dwa
tysice szstego roku, w dzie czterechsetnej rocznicy narodzin Rembrandta. Artyci lubi
zamknite krgi, jak pani dobrze wie. W tym dniu narodzi si Rembrandt, w tym dniu zmar
van Tysch. Zgodziem si mu pomc. Fuschus, oczywicie, e si zgodziem...
Nieoczekiwanie, ku cakowitemu zaskoczeniu Wood, spodziewajcej si wszystkiego,
tylko nie tego, Stein si rozpaka. Byo to nieprzyjemne, sabe pochlipywanie.
- Zgodziem si, zrobibym to jeszcze tysice razy... Tysice razy... Oto ja, biedny
Jacob, powiedziaem. Zaufaj mi, jestem jak twoje odbicie. Dzisiaj wszystko miao si
dopeni. Tak to okreli: wszystko ma si dopeni... Pomogem mu nie tylko w
pomalowaniu ciaa... w pozostaych sprawach rwnie, cho nie przecz, e polecenie to
kosztowao mnie najwicej wysiku ze wszystkich, jakie wykonaem dla niego...
Wyciera grzbietem doni zy, ktrych Wood nie zdoaa dostrzec. Pomylaa, e Stein
moe mwi prawd, ale chyba nie ca. Scenariusz zosta napisany, Stein gra swoj rol.
Van Tysch mia by zastpiony i jego pragnienie, eby umrze razem ze swoim ostatnim
dzieem, byo ci na rk, Jacobie. Z pewnoci wybrae ju artyst, ktry przejmie paeczk...
Zastanawiam si, kto jest tym szczciarzem....
Stein chlipa nadal. Na pododze, tu przy obrazie, znajdowa si maleki pulpit.
Wood podesza do niego. Na umocowanym na nim, owietlonym lampk kartoniku widniao
sowo napisane odrcznie w jzykach holenderskim, angielskim i francuskim: Pmrok.
- Pmrok?
Stein przytakn.
- Odwayem si go tak zatytuowa... On nie chcia mu nada adnej nazwy, ale
obrazy bez tytuu dla potomnoci nie s najlepsze... Wie pani, jak na to wpadem? Van Tysch
nalega, eby wiato byo sabe... A jego ostatnie sowa brzmiay: Jacobie, pamitaj o
wietle. Najwaniejszy w tym obrazie jest pmrok. Powtrzy to kilkakrotnie, za kadym
razem coraz sabiej: Pmrok, pmrok, pmrok.... Kiedy umiera, sowo to rozpyno mu
si w ustach. Pomylaem, e taki tytu bdzie najwaciwszy...
- A ona? - zapytaa Wood.
Wskazywaa na ciao Murniki de Verne. Sekretarka van Tyscha siedziaa w odlegym,
pogronym w mroku kcie pomieszczenia. Moe bya tylko nieprzytomna, ale Wood
podejrzewaa, e i tak niebawem umrze, poniewa lekka sukienka, z rozciciami na bokach,
nie moga chroni jej zbyt dugo przed ekstremaln temperatur tej przeraajcej chodni.
Siedziaa ze skrzyowanymi nogami i twarz przesonit pltanin bujnych wosw.
Wygldaa jak lalka porzucona przez niedba dziewczynk.
- Zostanie tutaj - powiedzia Stein. - W gruncie rzeczy Murnika take stanowi element
obrazu. Pmrok jest dzieem kompleksowym, najwikszym, jakie kiedykolwiek stworzono,
poniewa van Tysch chcia, ebymy w s z y s c y stanowili jego cz. Nie tylko Murnika,
take pani czy ja, Baldi i zniszczone obrazy, rodziny obrazw i policja szukajca Baldiego,
Rip van Winkle i kada ozdoba obecna na spotkaniach z nim, caa wystawa Rembrandta,
oczywicie, Chrystus, obrazy z Kwiatw i Potworw i pozostae dziea van Tyscha, ktre
trzeba byo wycofa... a od dzisiaj wszyscy artyci i modele, wszystkie ptna na wiecie,
ktre poczuj si w to zaangaowane, i caa publiczno, ktra kiedykolwiek ogldaa jaki
hiperdramatyczny obraz. Czyli caa ludzko. Pozostawienie kopii nagrania obok
zniszczonych obrazw miao taki wanie cel: van Tysch chcia, ebymy wszyscy zostali
zaangaowani w to dzieo w sposb zaskakujcy i mimowolny. Pmrok jest jedynym
dzieem sztuki splamionej van Tyscha, a m y w s z y s c y jestemy tworzywem skadajcym
si na jego kompozycj. Przez jaki czas naley je trzyma w ukryciu, oczywicie, lecz
przyjdzie chwila, kiedy je upublicznimy... Ludzie bd reagowa... Prosz sobie wyobrazi
przeraone, zaskoczone twarze, zdumione spojrzenia, uszy strwoone gosem obrazw
przemawiajcych ustami nieboszczykw... Malarz uwieczniony swoj wasn mierci...
Rzeczywicie, to w istocie stanowi jdro obrazu, ale wok niego znajdujemy si m y
w s z y s c y . Nie wydaje si pani, e ta sala si rozszerza? Nie wydaje si pani, e siga
nieskoczonoci?
A po krtkiej chwili, kiedy to kade z nich ograniczyo si do patrzenia przeciwnikowi
prosto w oczy wzrokiem, jakim wpatruj si w siebie szachici lub osoby stojce przed
lustrem, Stein doda:
- Moe nawet zostanie napisana ksika. W takim przypadku nie trzeba bdzie
oglda dziea, eby sta si jego czci: wystarczy j przeczyta i zareagowa.
Zareagowa, racja, pomylaa Wood, czujc, e Stein nie myli si w tym wzgldzie.
Ona ju zareagowaa. Patrzya na Pmrok przekonana, e jest najwikszym dzieem van
Tyscha, by moe najwikszym i najbardziej osobistym w dziejach ludzkoci. Jej wraliwo
jej to podpowiadaa, jej w z b u r z e n i e jej to mwio. Rezygnacja z Pmroku oznaczaa nie
tylko rezygnacj ze sztuki, ale rwnie z ciemnej strony egzystencji. Jaka cz duszy Wood,
niezbadane obszary majce niewiele wsplnego z chodem jej wyrachowanego umysu,
p o j m o w a a intencje Mistrza, sposb, w jaki przekrela swoje ukochane dziea,
podobnie jak jego ojciec przekrela swoje rysunki, sposb, w jaki rozlicza si z przeszoci
i potrafi uchwyci kady najmniejszy odcie wasnego, twrczego cierpienia... Pmrok
wyzwala. Poprzez to dzieo van Tysch pokazywa jej, z krainy mierci, sposb na zerwanie
wizw i ucieczk od wspomnie. Od w s z y s t k i c h wspomnie. Rozumiem ci. Pojmuj -
chcia jej powiedzie Mistrz. - Rozumiem twoje intencje. Z tego punktu widzenia destrukcja
Defloracji, Potworw i Zuzanny nie tylko okazywaa si zrozumiaa, ale wrcz konieczna.
wiat, tak jak przypuszcza Stein, nigdy tego nie zrozumie, bo wiat nigdy nie pojmie cudu
potwornego geniuszu.
Po raz pierwszy od wielu lat panna Wood czua si szczliwa. Oczy jej byszczay,
oddech w mronym powietrzu komory stawa si coraz szybszy.
Nagle ogarn j lekki niepokj.
- Gdzie jest teraz Baldi?
Rwnoczenie ze Steinem spojrzeli na zegarki.
- Dochodzi dziesita. Jeli wszystko poszo dobrze, Baldi powinien by w Starym
Atelier i wypenia swoje zadanie. Rozumie pani zapewne, e nie moe wpa w rce policji.
aden policjant tego nie zrozumie. Policjanci s najemnymi pracownikami, jak pani, maj
jednak mniejsz wraliwo. Zaraz zaczn mwi o zbrodniach i winnych, o sprawiedliwoci
i wizieniu, a caa sztuka zawarta w takim dziele jak to nie bdzie dla nich miaa
najmniejszego znaczenia. Bd w stanie... Bd w stanie je zniszczy. A moe nawet
pozostawi niedokoczone.
Niepokj Wood wzrasta. Stein unis swoje gste brwi, patrzc na ni pytajco.
- Musz uprzedzi Boscha - powiedziaa.
- Bosch nie jest adnym problemem - owiadczy Stein, - Nie wie, dokd Baldi zabra
obraz. Punktualnie o dziesitej w s z y s t k o s i d o p e n i ...
- Wol si upewni.
Otworzya torebk i wyja komrk. Donie zesztywniay jej z zimna.
To niedopuszczalne. Musiaa temu zapobiec. P r z y n a j m n i e j temu. To byo jego
Wielkie Dzieo, Dzieo Przeobraenia. A ona bronia jego sztuki, poniewa czcia j z tak
sam straszliw namitnoci jak sam Mistrz. Panna Wood nie miaa najmniejszej
wtpliwoci co do czekajcego j zadania.
Naleao za wszelk cen nie dopuci, eby Pmrok pozosta niedokoczony.
21.58
Lothar Bosch obserwowa Postuma Baldiego przez weneckie lustro kabiny roboczej.
Ubrana na biao figura hipnotyzowaa go. Jakby Baldi by postaci z kreskwki, z
komputerowej gry, poruszajc si wedug tajemniczych zasad.
Znaleli go z Wuytersem na kocu korytarza pierwszego poziomu piwnic. Kabina
bya dwikoszczelna, a lustro pozwalao im obserwowa go bez obawy, e Baldi ich
zauway. Tak jak podejrzewa od pocztku, pomimo cerublastynowej maski, Bosch rozpozna
go natychmiast po oczach. S jak lustra - myla. - Rzeczywicie.
Baldi wanie koczy ukada kobiet. Wszystkie trzy ptna leay na pododze na
plecach, nagie, oznakowane stosownymi etykietkami. Nie wyglday na uszkodzone. Nie
ulegao wtpliwoci, e Baldi nagra ju ich wypowiedzi i szykowa si do ich pocicia.
Bosch wzdrygn si.
- Wchodzimy, szefie? - zapyta Wuyters, unoszc bro.
- Najpierw zwoaj pozostaych.
Ustawili si przy drzwiach kabiny w oczekiwaniu; oburcz mocno ciskali bro.
Wuyters podczy mikrofon i powiadomi dwch pozostaych agentw. Bosch zauway, e
mody czowiek by zdenerwowany, moe nawet bardziej ni on sam. Kiedy Wuyters
skoczy mwi, spojrza na Boscha, oczekujc nowych instrukcji. Ten pokaza mu na migi,
eby przygotowa si do raptownego otwarcia drzwi kabiny.
Wtedy zadzwoni telefon. Nie tracc z pola widzenia postaci Baldiego, odebra go
pospiesznie, chocia wiedzia, e Baldi nie moe go usysze. Ucieszy si, usyszawszy gos
Wood, i zanim zdya co powiedzie, poinformowa j nerwowym szeptem:
- April? Boe! Mamy go! Jest w Starym Atelier! Schowa si w jednej z kabin
roboczych i szykuje si do...
Lakoniczne polecenie Wood kazao mu zamilkn.
21.59
Wszystko toczyo si szybko. Najpierw ten nieoczekiwany strza. Byli tak bezbronni,
e ani Rodino, ani Krupka nie zdobyli si na adn reakcj. Matt strzeli do Rodina, ktry
unis do do garda i otworzy szeroko oczy. Ani Krupka, ani ona nie mogli dojrze igy
wbitej w jego szyj. Wtedy, z t sam szybkoci, zarepetowa bro, wycelowa w Krupk i
wystrzeli ponownie. Nastpnie skierowa si do niej. Klara instynktownie zasonia szyj
rkoma.
- Spokojnie - powiedzia Matt po hiszpasku.
Podszed bliej i z delikatnoci kochanka odsun jej donie. Potem kontury pokoju
zaczy si rozmywa.
Pierwsz osob, jak zobaczya po przebudzeniu, by Krupka patrzcy na ni z
podogi; przeraenie wykrzywio mu twarz. Zrozumiaa, e ona take ley na pododze, na
plecach, oddychajc z trudem, podobnie jak on i Rodino.
Bolaa j gowa. Podoga bya za zimna, a ona cakowicie naga. Twarda skra
uwiadomia jej jednoczenie, e nadal bya pomalowana. Nie moga sobie jednak
przypomnie, co tam robi, pod t lamp jak w sali operacyjnej, rozcignita jak pacjent pod
skalpelem. Krupka i Rodino rwnie byli nadzy.
Wok jej gowy kryy biae buty. Buty oddalay si i zbliay, jakby brakowao im
konkretnego celu. Chwilami pada na ni jaki cie. Krupka podnosi wzrok, renice mia
rozszerzone z przeraenia. Rodino jcza. Klara take prbowaa spojrze w gr, ale
jarzeniwki j olepiay.
- Co z panem? - usyszaa gos Krupki. A moe powiedzia: Co u pana?. Angielski
Krupki (zwaszcza w takiej sytuacji) by nie najlepszy.
Coraz blisze kroki. Klara uniosa gow i zobaczya tego mczyzn, jak pochyla si
nad ni z dziwnym aparatem w rku. Mczyzna chwyci j mocno za kosmyk
pomalowanych wosw. Pocignicie okazao si bolesne. Chciaa unie rce, poruszy si,
ale bya zbyt saba i zamroczona. Nagle przypomniaa sobie, kim jest ten modzieniec o
plastikowej twarzy patrzcy na ni z obojtnoci biaej maski. Nazywa si Matt. Powiedzia,
e na polecenie van Tyscha nada im ostateczn form.
Matt przyblia do jej oczu jaki przedmiot. Co to mogo by? Wygldao jak
klasyczne narzdzie dentysty lub golibrody.
Palce Matta przesuny si dwa centymetry od jej nosa; nie moga powstrzyma
drenia. Przyrzd zosta uruchomiony. By to rodzaj obrotowej tarczy wyjcej oguszajco,
przenikliwie. Od tego dwiku cierpy zby, jakby kto tu przy jej uchu szura metalowym
stoem po pododze wyoonej pytkami.
Czua strach. Nie powinna go odczuwa, to wszystko byo przecie sztuk, ale go
odczuwaa. Krzykna.
22.00
Bosch sucha panny Wood i patrzy, jak Pstumo Baldi nachyla si nad dziewczyn z
pi w rku.
- Wchodzimy, szefie?! - krzykn Wuyters nerwowo.
Bosch - majestatyczny policjant na skrzyowaniu - zatrzyma ruch wadczym gestem
doni, przyciskajc telefon do ucha.
Sucha April Wood. Kobiety, ktr kocha i szanowa najbardziej. Kiedy przerwaa na
chwil, zdoa wykrztusi kilka anemicznych sw:
- Nie rozumiem, April...
- Ja te nie rozumiaam - powiedziaa Wood. - Ale teraz rozumiem. Musiaby to
zobaczy, Lothar. Musiaby by tutaj i zobaczy... Zatytuowany jest Pmrok i jest... Jest
p r z e p i k n y m obrazem... Najcudowniejszym, najbardziej o s o b i s t y m obrazem van
Tyscha... Jego autoportretem. Nawet przekrelone rysunki ojca s w nim obecne... Powiniene
to zobaczy, Lothar... Na Boga! Powiniene to zobaczy!
Zabarwiona na czerwono, mienica si potem i strachem twarz Jana Wuytersa
znalaza si tu przed nim.
- Panie Bosch! Zaraz p o t n i e dziewczyn! Co robimy?!
Kabina bya dwikoszczelna, ale Bosch mgby przysic, e krzyki dziewczyny,
ostre jak cienkie igy, przenikay przez ciany niczym widma i wbijay si w bbenki jego
uszu. Ten bezgony dwik ogusza go bardziej ni przeraone okrzyki Wuytersa i nerwowe
rozkazy Wood.
- Nie jeste ju policjantem, Lothar - powiedziaa. - Pracujesz dla Sztuki i dla Mistrza.
Naka swoim ludziom chroni Postuma, dopki nie skoczy, i przywie go do Edenburga
caego i zdrowego.
Rozczya si. Telefon bucza teraz przerywanym sygnaem.
To, co znajduje si w tym pomieszczeniu, to nie s cholerne dziea sztuki, tylko
ludzkie istoty... A ten facet zaraz je sprztnie. Tnie je na kawaki jak bydo w rzeni! To nie
s dziea sztuki! Nigdy nimi nie byy!.
Chcia jej to wszystko powiedzie, ale nie zdy. Sowa Wood byy straszne, okrutne.
Zreszt, jakie to miao znaczenie? Cae jego ycie byo jednym pasmem nieistotnych
niepowodze. Czu si chory, mczyy go mdoci. Nie mia wystarczajco wysokiej rangi,
eby stawia si na rwni z wielkimi. Na domiar wszystkiego, jedyn wan prac w yciu
da mu wanie van Tysch... Nawet jego brat Roland przerasta go o gow: potrafi
zapracowa na swoj przyszo. Przyzwoita pensja to jedno, ale przekonania... Co zrobi z
przekonaniami?
Baldi, skoczywszy z dziewczyn, podnis si (o, czysty, dziewiczy pomieniu).
Teraz robi co przy stole. Jakby bawi si monetami, upuszcza jedne i zbiera inne. Nie.
Wymienia ostrze, eby poci kolejne ptno. Nigdzie nie byo krwi. O nieskalana, wietlista
istoto! O, perfekcjo rysw! Co za pikno! Pikno naprawd moe by przeraajce. To sowa
jakiego niemieckiego poety. Hendrickje czsto go czytywaa. Bosch nie czyta niemieckich
poetw, nie rozumia te nowoczesnej sztuki, lecz nie musia si rumieni, kiedy pytano go o
opini na temat jakiego Ferruciolego, Raybacka czy Mavalakiego. Cholera! Nie by tak
wyksztacony jak Hendrickje, moe nawet nie tak, jak by sobie yczy jego ojciec, ale potrafi
doceni pikno.
Baldi by pikny jak onieony wit poza miastem.
Bosch odwrci wzrok od dziewczyny i spoglda na Baldiego. Nie chcia patrze na
dzieo. Na razie nie. Byo jeszcze nieskoczone.
To nie s dziea sztuki. adna ludzka istota nie jest dzieem sztuki. Sztuka nie jest
ludzka. A moe jest? Niewane, czym jest. Wani s, tak naprawd wani s....
Odsun telefon od ucha i przyjrza mu si, jakby nie wiedzia, do czego suy ten
zagadkowy aparat spoczywajcy w jego doni.
Wani si tylko ludzie.
W kocu, co za rnica. Stein popeni bd, polegajc na takiej miernocie jak on. Van
Tysch, rzecz jasna, nigdy by go nie zatrudni. Czu si groteskowo i wulgarnie: jak duy
chopiec w drelichowych rkawicach ogldajcy filigranowe, krysztaowe cacka. Ta
wulgarno go mierzia. Hendrickje znaa jego wulgarno. Moe dlatego zawsze myla, e
nim gardzi. Teraz gardzia nim rwnie panna Wood. Odkrycie, e wzniose, uduchowione
istoty mogy zacz niespodziewanie nim gardzi, byo dla niego ciekawym dowiadczeniem.
Pogarda... jak grom zesany przez bogw. Z jakim wspczuciem umiechali si, patrzc na
czowieka, jak cierpliwo mona byo dostrzec w ich spojrzeniach! Hendrickje i panna
Wood, van Tysch, Stein i Baldi, Roland, nawet Danielle: wszyscy naleeli do wyszej rasy,
rasy wybracw, tych, ktrzy rozumieli ycie i sztuk i potrafili nada im sens. On urodzi
si, eby ich chroni, ich i ich dziea, ale nawet tego nie potrafi robi dobrze.
Westchn i spojrza ze smutkiem na zmienione oblicze modego Wuytersa.
- Schowaj bro, Janie. Nie interweniujemy. Ten facet pracuje dla van Tyscha. Tworzy
dzieo sztuki.
- Nie rozumiem... - wyszepta poszarzay na twarzy Wuyters, obserwujc wntrze
kabiny.
- Wiem, ja rwnie - powiedzia Bosch. I doda: - To nowoczesna sztuka.
22.01
Pstumo Baldi nie by twrc, tylko narzdziem w rkach twrcy, podobnie jak istoty,
ktre teraz niszczy. Kiedy przyjdzie kolej na niego, a on bdzie gotowy. By pust torb,
ktr naley wypeni obcymi elementami. Zawsze to wiedzia. Stara si by lepszy kadego
dnia, osign doskonao, eby dostosowa si do pragnie artysty. Czysta kartka, jak
nazywa go Mistrz.
Upyno duo czasu, zanim dotar do tego punktu. Teraz naleao jedynie
kontynuowa. Van Tysch przygotowa go wymienicie: ani jednego bdu, wszystko
doskonae, wszystko w idealnej harmonii. To oczywicie zasuga malarza, ale jego rwnie.
Van Tysch pooy na nim swoj do, a on (jak cudowna rkawiczka) dopasowa si do jej
ksztatu. Jego matka take bya wyjtkowym ptnem, cho niedocenianym. On dociera na
szczyty, o jakich ona nigdy nawet nie marzya. Za dwadziecia cztery tysice lat nadal si
bdzie mwio o Postumie Baldim, o absolutnej perfekcji, z jak wykona instrukcje Mistrza,
o tym, jak sta si Artyst, nie bdc nim tak naprawd. Przez wieki cae bdzie si mwio o
sposobie, w jaki wprowadzi w ycie mroczne idee najwikszego malarza wszech czasw: w
pewnym momencie zacieraj si bowiem granice midzy d z i e e m a t w r c .
Jan van Obber powiedzia mu kiedy, e jest za bardzo ambitny. Baldi przyznawa mu,
w pewnym sensie, racj. Rzeczywicie, tak wanie byo. W kocu jednak pust torb mona
nadmucha powietrzem.
Z wysublimowan starannoci przybliy ostrze obrotowe do twarzy eskiego
ptna. Dziewczyna krzykna. Wszyscy krzyczeli w tym momencie. Pstumo cierpia razem
z nimi, przeraony, poddawa si tej brutalnej fali strachu, ktr sam powodowa. Skra
Postuma bya rwnie gadka jak ta, na ktrej ci proste, zawsze doskonae linie (Nie
zapomnij - powiedzia mu van Tysch. - Cztery iksy i dwa cicia rwnolege. Rb to zawsze
tak samo). Mg zrozumie bl ptna rozcinanego do samego rdzenia. Mistrz pragn, eby
ptno te to rozumiao, Pstumo stara si wic, eby obrazy byy ywe i prawie wiadome
tego, co si stanie. Tego, co stanie si z nimi. To nie okruciestwo, oczywicie, tylko sztuka.
A on nie jest morderc, tylko dobrze zaostrzonym owkiem. Zabija i torturowa, postpujc
dokadnie wedug instrukcji schematu. Cierpia i paka razem z ptnami. A kiedy nadejdzie
odpowiednia chwila, jeli si to okae konieczne, sam podda si przeraajcej twardoci stali.
Oczy dziewczyny o wosach pomalowanych na czerwono rozbiegy si, kiedy
Pstumo przybliy ostrze do jej twarzy. Nagle zrozumia swj bd.
Wybra niewaciwe ostrze. Najpierw zamierza zniszczy najwiksz figur,
Drugiego Starca, ale potem zmieni zdanie i zdecydowa si na posta kobiec. Niemniej pia
nadal bya przygotowana pod ktem potniejszego z pcien. Gdyby poci dziewczyn tym
ostrzem, jej twarz rozprysaby si w setki kawakw. Nie chcia zrobi z niej miazgi: musi
waciwie nakreli iksy.
Odrzuci z wdzikiem kosmyk z czoa, wyczy silnik i wsta. Podszed do stou, by
poszuka cieszego ostrza. Stosowa rne rodzaje noy, czasem nawet do poszczeglnych
czci ciaa, w zalenoci od struktury koci. Przy bliniakach prawie nic nie zmienia, ale
nastolatka kosztowaa go duo trudu, poniewa bya wtej, prawie eterycznej budowy. Nie
chcia sobie przypomina kolejnych zmian ostrzy, jakich wymagaa destrukcja Defloracji,
tych przerw, pocitego w poowie ciaa dziewczyny i jasnej krwi toczonej przez nadal bijce
serce. Stosowanie rnych pi uatwioby mu zadanie, nie mg jednak ryzykowa noszenia
tylu narzdzi. Jego praca wymagaa skrupulatnoci i powolnoci, niemal obligatoryjnej.
Znalaz ostrze, ktrego szuka. Leao obok kamery wideo z analizatorem obrazu,
ktr pniej uwieczni zniszczenia. Za jego plecami ptna chyba ponownie zapady w sen.
Nie ma problemu: po pierwszym ciciu si obudz.
Odczepi od metalowej rkojeci grube ostrze i cisn je na st. Zaoy cieszy n.
Wczy na prb silnik.
Odwrci si i skierowa z powrotem ku dziewczynie.
22.02
Wanie miaa przej na drug stron.
Lustro. Nareszcie.
Zbliya si do lodowatej, gadkiej powierzchni, stwierdzajc, e ten lustrzany wiat
jest fascynujcy. Czua strach, oczywicie, strach przed otwarciem zamknitego pokoju i
penetrowaniem jego ciemnoci. Strach maej dziewczynki: niemie i kuszce jednoczenie
uczucie, smakoyk schowany w czekoladowym domku czarownicy. Chod, Klaro, we go
sobie. Uczyni ten niezbdny krok, wemie go, niech si dzieje, co chce. Zrobiaby wszystko,
eby dosta zasuon, straszn nagrod. Spjrz do lustra - nakazywa malarz. Jego oczy
byy bezbarwne, jego blado nieskoczona. - Spjrz do lustra - powtarza.
Matt puci j przed chwil, ale teraz ponownie chwyci j za wosy i przyblia do jej
twarzy t dziwn, oguszajc maszyn.
Wiedziaa, e to, co zobaczy, to, co za chwil zobaczy, jest p r z e r a e n i e m . Ostatni
retusz jej ciaa w najwikszym dziele jej ycia. Wejdmy tam - powiedziaa sobie. -
Wejdmy tam. Zbierzmy si na odwag. Czyme innym bya p r a w d z i w a sztuka, czyme
innym byo arcydzieo, jak nie widomym skutkiem namitnoci i odwagi?
Nabraa powietrza i uniosa wyej twarz. Zoya j w ofierze, jakby biega do
kochajcego ojca wycigajcego do niej ramiona.
Przeraenie. Nareszcie.
W tym momencie nastpi huk i wszystko si dla niej skoczyo.
22.05
Bosch strzeli prosto w szyb. Na pododze kabiny krci si w kko walec obdarzony
wasnym yciem. Pia nadal bya wczona, ostrze cio wciekle powietrze.
Wuyters, ktry zgodnie z rozkazem schowa bro, wpatrywa si w niego z
niezmiernym zdziwieniem. Bosch nie chcia miesza go do tego, co zamierza zrobi. Win
musia ponie tylko on. yka byego policjanta kazaa mu si upewni, e Wuyters do
ostatniej chwili bdzie wypenia jego rozkazy.
Wszystko si skoczyo, ale Bosch nadal tkwi nieruchomo. Nie opuci broni nawet
wtedy, kiedy powiedziano mu, e Baldi nie yje. Nie zrobi tego rwnie, kiedy zapewniono
go, e ptnom nie grozi ju adne niebezpieczestwo, e Baldi nie poci dziewczyny za
pierwszym podejciem, zanim zmieni ostrze, kiedy razem z Wuytersem myleli, e ju j
pokroi. Echo wystrzau ucicho, brzk tuczonego szka take, ale Bosch nadal trzyma
pistolet w grze.
To dziwne - myla - co si stao z Baldim. Widzia, jak otrzyma postrza w gow,
a krew rozprysa si jak farba, lecz nie odnotowa adnych zmasakrowanych szcztkw, nic
naprawd strasznego: tylko ta czerwona plama barwica wszystko dokoa, brudzca gadk
biel jego czaszki. Przypomnia sobie, e kiedy, w dziecistwie, podobny efekt spowodowa
na bloku rysunkowym nieumiejtnie uywany przez niego kaamarz. Domyli si, e ta
schludno bya zasug cerublastyny. Przyglda si przez rozbit szyb, jak jeden z agentw
zdejmuje kawaki maski, odkrywajc zniszczenia. Wewntrz Baldi nie mia ju twarzy. Jego
mzg przypomina podarty papier. Szkoda - pomyla Bosch, patrzc na t nieestetyczn
rzecz, na te bazgroy z koci i biaej tkanki. - Szkoda. Rozwaliem ptno. Wiedzia
doskonale, e Baldi by bez winy. Wiedzia, e winna nie bya sztuka. Van Tysch rwnie.
Van Tysch by jedynie geniuszem.
Winnym jest jedynie on, Lothar Bosch. Wulgarny czowiek.
W kocu udao mu si opuci ramiona. Zauway, e Wuyters stoi obok, wci mu
si przygldajc.
- Wiesz, na czym polega problem, Janie? - powiedzia z ogromnym znueniem Bosch,
jakby prbowa si wytumaczy. - Nigdy nie lubiem nowoczesnej sztuki.
22.19
Wood suchaa w milczeniu. Potem wyczya komrk i zwrcia si do Steina:
- Mj wsppracownik, Lothar Bosch, udaremni Brunonowi van Tyschowi
dokoczenie pomiertnego dziea. Uwaa, e jest za to cakowicie odpowiedzialny i przyjmie
na siebie wszystkie, wynikajce z jego postpowania konsekwencje. Powiedzia mi te, e
postanowi zoy dymisj. - Po krtkiej pauzie dodaa: - Prosz doczy do niej moj, a
odpowiedzialno za ca spraw prosz przypisa wycznie m n i e . Nie zdoaam
poinformowa pana Boscha o tym, co si dzieje, we waciwy sposb, i pan Bosch dziaa
wedug bdnego kryterium. Tylko ja ponosz odpowiedzialno za to, co si stao. Bardzo
dzikuj.
Stein wybuchn miechem. By to bezgony, niewesoy miech. Przypomina w
pewien sposb pacz, jakiemu da wyraz chwil wczeniej. Potem nastpia cisza. Jego twarz
wyraaa lekki niesmak, jakby wstydzi si swojej reakcji.
Nie czekajc na odpowied, panna Wood oddalia si w gb wyoonego pytkami
korytarza.
Pksiyc owietlajcy edenbursk noc wspi si jeszcze wyej.
Kto, gdybym krzycza, usyszaby mnie wrd
zastpw anielskich.*
[* Rainer Maria Rilke, Elegie duinejskie, prze. Bernard Antochewicz.]
RILKE
PRZEZ JAKI czas sycha jeszcze byo dwiki. Potem nastaa cisza.