You are on page 1of 392

Jos Carlos SOMOZA

Klara i pmrok
Tytut oryginau: Clara y la penumbra
Warszawa 2004
Wydanie I
Dla Lazara Somozy

Pikno bowiem jest jedynie


przeraenia pocztkiem* [*Rainer Maria Rilke,
Elegie duinejskie, prze. Bernard Antochewicz.].
Rilke
DZIEWCZYNA stoi nago na postumencie. Paski brzuch i ciemne zagbienie ppka
znajduj si na wysokoci naszego wzroku. Twarz ma zwrcon w bok, oczy spuszczone,
jedn rk trzyma na wzgrku onowym, drug na biodrze, kolana razem, lekko ugite.
Pokryto j naturaln sjen i ochr. Uwypuklenie piersi i wymodelowanie pachwin i szparki
uzyskano poprzez wycieniowanie sjen palon. Nie powinnimy uywa sowa szparka,
poniewa rozprawiamy o dziele sztuki, ale na jej widok nic innego nie przychodzi nam na
myl. Wska pionowa szczelina, bez ladu wosw. Okramy postument i widzimy posta od
tyu. Opalone poladki poyskuj w wietle. Gdy oddalamy si, nago dziewczyny wydaje
si bardziej niewinna. We wosy wpleciono drobne biae kwiatki. Kwiaty umieszczono te u
jej stp - przypominaj kau mleka. Nawet z tej odlegoci dociera do nas wydzielany przez
ni specyficzny zapach wilgotnego po deszczu lasu. Obok zabezpieczajcego j sznura
tabliczka z napisem w trzech jzykach: Defloracja.
Dwie dobiegajce z gonika muzyczne nuty budz publiczno z transu: muzeum
zaraz zostanie zamknite. Mody kobiecy gos oznajmia to po niemiecku, angielsku i
francusku. Wikszo zwiedzajcych rozumie, lub przynajmniej chwyta, sens zawarty w
komunikacie. Nauczycielka elitarnego wiedeskiego gimnazjum zagania swoj
umundurowan trzdk owieczek, przeliczajc, czy adnej nie brakuje. Przyprowadzia
dzieciaki na wystaw, c z tego, e nagich postaci. Niewane, s przecie dzieami sztuki.
Japoczycy przejli si tylko zakazem robienia zdj, dlatego wychodz bez umiechu na
ustach. Pociech znajduj dopiero przy wyjciu, gdzie s sprzedawane katalogi z kolorowymi
zdjciami, w cenie pidziesiciu euro. Przydadz si jako doskonay prezent z Wiednia.
Dziesi minut pniej - gdy publiczno opucia ju sal - dzieje si co
niespodziewanego. Wchodzi kilku mczyzn z przypitymi do klap marynarek
identyfikatorami. Jeden z nich zblia si do postumentu, na ktrym stoi dziewczyna, i mwi
gono:
- Annek.
Nic si nie dzieje.
- Annek - powtarza.
Mrugnicie, skrt szyi, otwieraj si usta, ciao drgno, pczki piersi wznosz si przy
oddechu.
- Dasz rad sama zej?
Kiwa gow, ale wida wahanie. Mczyzna wyciga do niej rk.
Dziewczyna schodzi w kocu z postumentu, rozpraszajc stop patki kwiatw.
Annek Hollech odkrcia pierwszy flakon podczony do chromowanego prysznica i
woda staa si zielona. Nastpnie odkrcia drugi i natara si czerwon wod. Potem przysza
kolej na wod niebiesk i fioletow. Kady z pynw we flakonach usuwa tylko jeden z
czterech produktw naoonych na jej skr: farby, oleje, zagruntowujce wosy substancje,
sztuczne aromaty. Flakony byy ponumerowane i kady z nich zawiera wod w innym
kolorze, aby atwo je byo rozrni. Jako pierwsze pod wpywem wody rozpuszczay si
farby i utrwalacze. Najoporniej schodzi zawsze zapach wilgotnej ziemi. Kabina wypenia si
par i ciao zniko za zason z pynnej tczy. W sali zainstalowano dwadziecia innych kabin,
w kadej widniaa niewyrana sylwetka. Sycha byo szum wody z prysznicw.
Dziesi minut pniej, owinita w rczniki i wilgotn mg, przesza boso do szatni,
wysuszya si, uczesaa, natara cae ciao najpierw kremem nawilajcym, potem
ochronnym, przy plecach pomagajc sobie gbk na dugim kijku, a pozbawion brwi twarz
pokrya dwiema warstwami kosmetykw. Nastpnie otworzya swoj szafk i zdja z
wieszaka ubrania. Byy nowe, kupione niedawno w Haas Haus oraz sklepach przy
Judengasse, Kohlmarkt i eleganckiej ulicy Krntner. Lubia kupowa stroje i dodatki w
miastach, w ktrych j wystawiano. Podczas siedmiu tygodni pobytu w Wiedniu nabya te
porcelan i krysztay z Augarten, sodycze od Demela, jak rwnie kilka drobiazgw dla
swojej przyjaciki Emmy van Snell, ktra, jak ona, bya dzieem sztuki, ale wystawiaa si w
Amsterdamie.
Tamtej rody, dwudziestego pierwszego czerwca 2006 roku, Annek posza do
muzeum w rowej bluzce, wojskowej kamizelce i szerokich spodniach z wieloma
kieszeniami. Wyja rzeczy z szafki i ubraa si. Nie nosia bielizny, bo nie jest to zalecane w
przypadku pozowania cakiem nago (odciska si na ciele). Woya pluszowe buty w ksztacie
maych misiw, zapia czarn bransoletk zegarka bez tarczy i wzia torebk.
Na krzele w sali metkowania siedziaa Sally, dzieo z postumentu numer osiem.
Miaa na sobie fiokow bluzk bez rkaww i dinsy. Przywitay si i Sally owiadczya:
- Hoffmann uwaa, e powieje na mnie purpura, jak u van Gogha. Chce
wyprbowa bardziej intensywny kolor, ale w Konserwacji uwaaj, e to moe mi zniszczy
skr. Co o tym mylisz? Zawsze ta sama sprzeczno: jedni chc ci tworzy, a drudzy
zachowa w nienaruszonym stanie.
- Zgadzam si - odpowiedziaa Annek.
Pojawi si pracownik nioscy dwa pudeka metek. Sally otworzya swoje pudeko i
wyja jedn metk.
- Marz o ku - stwierdzia. - Nie sdz, e uda mi si szybko zasn, ale pole
sobie, patrzc w sufit, cieszc si z pozycji horyzontalnej. A ty?
- Najpierw musz zadzwoni do mojej matki. Robi to co tydzie.
- Gdzie ona teraz jest? Duo podruje, prawda?
- Tak. Jest na Borneo, fotografuje mapy. - Annek naoya jedn metk na szyj i
zapia j. - Czasami przysya mi zdjcie kolejnej pary map poczt elektroniczn.
- Serio?
- Serio. Nie wiem, czy w ten sposb nie chce mi zasugerowa, ebym wysza za m.
Sally zamiaa si cicho, pokazujc idealne, biae zby.
- Przynajmniej co ci przysya. Mj nowojorski tatusiek nie zeskanuje mi nawet
zdjcia hot dogw. Nigdy mu si nie podobao, e crka zostaa cennym obrazem.
Zapado milczenie. Annek zapia ostatni metk na kostce. Na szyi, prawym
nadgarstku i kostce miaa trzy prostoktne kartoniki, osiem na cztery centymetry, w ostrym
tym kolorze, przyczepione do czarnych sznureczkw. Sally rwnie skoczya zapina
swoje metki. Obserwoway w lustrze wychodzce dziea sztuki: Laur, Cathy, Davida,
Stefani, Celi. Parada wysportowanych, zametkowanych postaci.
- Znowu zatrzyma mi si okres - powiedziaa Annek obojtnym tonem. - Od czasw
Hamburga zatrzymuje si i pojawia.
Sally popatrzya na ni przez chwil.
- To nie ma znaczenia, to si zdarza nam wszystkim. Lena mwi, e jej miesiczka
przypomina parasol: ma j i gubi, po czym odnajduje i znowu traci. Jeszcze jeden skutek
uboczny zwizany z byciem obrazem, przecie wiesz.
- To prawda - Annek nadal patrzya w lustro. - Zreszt czuj si lepiej, gdy nie mam
okresu - podsumowaa.
- Zaplanowaa ju co na poniedziaek?
Zastanowio j to pytanie. Nigdy nic nie planowaa na dzie, w ktrym muzeum byo
zamknite, chyba e gorczkowe orgie zakupw za pomoc nielimitowanej karty kredytowej.
Caa reszta: samotne spacery po Hofburgu, Schnbrunnie, Belvederze (w gruncie rzeczy nie
tak bardzo samotne, bo towarzyszyli jej ochroniarze), wizyty w Kunsthistorisches Museum
czy w katedrze witego Stefana, a nawet balety i spektakle czerwcowego festiwalu
wiedeskiego, to wszystko j nuyo i doprowadzao wrcz do mdoci. Zadawaa sobie
pytanie, co moe robi takie dzieo sztuki jak ona w miecie, gdzie wszystko jest sztuk.
Pragna kontynuowa tourne po Europie. Fundacja obiecaa im, e w nastpnym, 2007
roku, pojad do Ameryki i Australii. Moe tam odkryje prawdziw rozrywk.
- Nic - odrzeka. - Czemu pytasz?
- Laura, Lena i ja mylaymy, eby si wybra na Prater i spdzi tam cay dzie.
Chcesz pj z nami?
- Chtnie.
Nagle poczua, jak przenika j ciepa fala wdzicznoci wobec Sally. Czternastoletnia
Annek Hollech bya najmodszym obrazem na wystawie (na przykad Sally bya od niej
starsza o dziesi lat). Kiedy przychodzi dzie wypoczynku, pozostae obrazy gdzie znikay.
O niej nikt nie pomyla. Dla kadej innej dziewczyny poza ni, przyzwyczajon do
samotnoci i ciszy w muzeach, galeriach i prywatnych domach, taka sytuacja staaby si nie
do zniesienia. Dlatego gest Sally j wzruszy Ale trudno byo to zauway, poniewa jej twarz
ukazywaa jedynie te emocje, ktre wykreowa na niej malarz.
- Dzikuj - powiedziaa tylko, posyajc w kierunku Sally spojrzenie
zielononiebieskich oczu.
- Nie dzikuj mi - odpara Sally. - Robi to, bo chtnie z tob przebywam.
Te mie sowa ponownie j wzruszyy.

Jechali na d wind. W ciemnych szkach okularw Diaza widniay odbicia dwch


Annek o prostych jasnych wosach, smukych, z umocowanymi na szyi tymi metkami.
Oscar Daz by dyurnym agentem ochrony, stanowicym jej eskort w powrotnej drodze do
hotelu. Zawsze obdarza j uprzejmym umiechem i zamienia z ni par banalnych,
grzecznych sw. Tej rody jednak by bardziej milczcy ni kiedykolwiek. Miaa ochot go
zagadn, wyranie odprona po rozmowie z Sally, ale gdy uzmysowia sobie nagle, e
rozmowy dzie sztuki z personelem ochrony s uwaane za niestosowne, postanowia nie
zwraca uwagi na milczenie Diaza. Miaa inne sprawy do przemylenia.
Od dwch lat bya Defloracj, jednym z arcydzie Brunona van Tyscha, i nie
wiedziaa, ile czasu jej zostao, zanim malarz postanowi j wymieni. Miesic? Cztery?
Dwanacie? Dwadziecia? Wszystko zaleao od szybkoci, z jak bdzie dojrzewa jej ciao.
Nocami, lec nago w ogromnych oach hoteli, w ktrych si zatrzymywaa, przesuwaa
palcem po brzegach etykietek umocowanych na szyi lub nadgarstku, albo sigaa rk do
podpisu wytatuowanego na lewej kostce (BvT w bkicie indygo) i prosia w milczeniu
Boga Sztuki i ycia, aby jej ciao trwao w lenistwie, nie ulegao podstpnym zmianom, aby
piersi na mio bosk nie dojrzeway, a nogi nie zaczy przypomina toczonych walcw z
gliny i eby rce, ktre pokryway farbami jej biodra, nie zataczay kadego dnia coraz
szerszej, bardziej zaokrglonej linii.
Nie chciaa przesta by Defloracj.
Sze lat staraa si zosta arcydzieem. Wszystko zawdziczaa swojej matce. To ona
odkrya w niej moliwoci pracy jako ptno i zaprowadzia, zaledwie omioletni, do
Fundacji. Ojciec oczywicie si temu przeciwstawia, ale niewiele mg zdziaa, bo ju z
nimi nie mieszka: maestwo rozpado si pi lat wczeniej. Annek ledwie go znaa.
Wiedziaa, e by alkoholikiem, mczyzn brutalnym i niezrwnowaonym, staromodnym
malarzem prawdziwych pcien, ktry uparcie chcia traktowa swe zajcie jako rdo
utrzymania, nie przyjmujc do wiadomoci, e obrazy, ktrych nie malowano na ludziach,
wyszy z mody. Dopki matka nie uzyskaa opieki nad crk, a przede wszystkim dopki
sama Annek nie rozpocza studiw w Amsterdamie, by sta si profesjonalnym ptnem, ten
porywczy i obcy czowiek nie przestawa ich nachodzi, poza okresami czstych pobytw w
szpitalach i wizieniach. W roku 2001, kiedy wystawiono Annek w muzeum Stedelijk w
Amsterdamie jako Intymno (pierwsze dzieo namalowane na niej przez van Tyscha), ojciec
pojawi si nagle w sali. Annek rozpoznaa jego straszliwie znieksztacone rysy i przekrwione
oczy, ktrymi wpatrywa si w ni z odlegoci dziesiciu krokw, stojc obok
zabezpieczajcego sznura. Chwil przedtem, zanim si to zdarzyo, wiedziaa ju, co si
stanie. To moja crka! - zacz wrzeszcze wzburzony mczyzna. - Pokazuje si nago w
muzeum, a ma tylko dziewi lat!. Trzeba byo wezwa ca ekip agentw Bezpieczestwa.
Wybuch skandal i po krtkim procesie ojciec ponownie wyldowa w wizieniu. Annek nie
chciaa wspomina tego nieprzyjemnego incydentu.
Oprcz Intymnoci, Mistrz namalowa na niej dwa inne obrazy: Wyznania i
Defloracj. Ten ostatni, z 2004 roku, zosta uznany za jedno z najwikszych dzie Brunona
van Tyscha; cz krytykw omielia si nawet zaliczy go do najwaniejszych dzie
malarstwa wszech czasw. Annek zapisaa si zotymi zgoskami w historii sztuki, a matka
bya z niej bardzo dumna. Czsto powtarzaa: To jeszcze nic. Masz przed sob cae ycie,
Annek. A ona nienawidzia tego majcego nadej ycia, nie chciaa dorasta, przygnbia j
fakt, e moe przesta by Defloracj, e zastpi j inna nastolatka.
Menstruacja pojawia si nagle na czystym ptnie, jak plama czerwieni albo sygna
niebezpieczestwa. Uwaaj, Annek, dojrzewasz, Annek, niedugo bdziesz za stara jak na
ten obraz, ostrzega znak. Jakeby si cieszya, mogc pozby si jej przynajmniej na czas
trwania wystawy. Zanosia mody do Boga Sztuki (Boga ycia bowiem nienawidzia). Ale
Bogiem Sztuki by Mistrz, ktry nic nie zamierza dla niej uczyni; pewnego za dnia
owiadczy: Musimy ci zastpi, eby obraz trwa dalej.
Prbowaa odsun od siebie pene niepokoju myli. Na prno: wci napyway.
Parking by ciemny i jakby zaczarowany przez pogos silnikw. Tej nocy strzeg go
turecki imigrant imieniem Ismail. Pozdrowi Diaza skinieniem rki. Kiedy si umiechn,
koce jego ciemnych wsikw uniosy si w gr. Daz pozdrowi go rwnie, otwierajc
tylne drzwi furgonetki. Ismail widzia, jak Annek kuli swe ciao, wsiadajc do samochodu, i
jak stopniowo niknie ono w mroku koloru ochry: plecy, zarys bioder, poladki, dugie nogi,
jeden pluszowy but, potem drugi. Drzwi zamkny si, furgonetka ruszya w kierunku
wyjazdu, znikna w oddali. Hotel Vienna Marriott znajdowa si przy Ringu, kilka przecznic
od artystycznego kompleksu Museumsquartier, przejazd by szybki i bezpieczny. Ismail nie
mia wic powodw do podejrze, e mogoby sta si co zego lub te innego ni zwykle.
Nie przypuszcza, e po raz ostatni widzia Annek Hollech yw.
Cz pierwsza

KOLORY PALETY

Biel, czerwie, bkit, fiolet, be, ziele, i czer


to podstawowe kolory palety malarstwa
uprawianego na ciele czowieka.
Traktat o malarstwie hiperdramatycznym
BRUNO VAN TYSCH

Jak mio byoby przedosta si do Domu po Drugiej


Stronie Lustra.
CARROLL
(O tym, co Alicja odkrya po Drugiej Stronie Lustra,
prze. Maciej Somczyski)
KLARA JU od dwch godzin staa pokryta bia tytanow farb, gdy Gertrude zesza na
d z pani, ktra chciaa j obejrze. Ktem oka dostrzega okulary soneczne, kapelusz
przybrany kwiatami i szaroperowy kostium. Kobieta wygldaa na wan klientk.
Prowadzia z Gertrude rozmow, jednoczenie taksujc Klar wzrokiem.
- Czy wiesz, e Roni i ja dwa lata temu kupilimy Bassana? - Silny akcent
argentyski. - Nazywa si Kobieta trzymajca soce. Roniemu spodoba si blask ramion i
brzucha. Ale ja mu na to mwi: Roni, na mio bosk, mamy tyle obrazw, gdzie
pomiecimy jeszcze jeden?. A Roni odpowiada: Nie jest ich znowu tak wiele. Ja si nie
skar, gdy ty rozstawiasz po caym domu te swoje drobiazgi. - miechy. - I wiesz, co
zrobilimy w kocu z obrazem? Podarowalimy go Anne.
- wietnie.
Kobieta zdja okulary i nachylia si.
- Gdzie jest podpis?... A, na udzie... Pikny... O czym to ja mwiam?
- e podarowaa obraz Anne.
- A tak. Anne i Louis byli zachwyceni, znasz ich. Anne chciaa si dowiedzie, jak
wysoka bdzie opata za utrzymanie. Powiedziaam jej: Nie przejmujcie si tym, to my
bdziemy paci. To prezent, jaki chcemy wam zrobi. Potem spytaam obraz, czy bdzie
mia co przeciwko wyjazdowi do Parya z moj crk. Powiedzia, e nie.
- Zakupiony obraz nie ma prawa mie adnych problemw, gdy musi towarzyszy
swojemu wacicielowi, niezalenie od miejsca przeznaczenia - owiadczya Gertrude.
- Ale ja lubi zachowywa si w stosunku do nich delikatnie... Ten jest naprawd
pikny. - Jej wibrujcy argentyski sposb wymawiania niektrych spgosek przywoywa
na myl wyadowania elektryczne. - Przypomnij mi, jak si nazywa?...
- Dziewczyna przed lustrem.
- Pikny, bardzo pikny... Pozwolisz, Gertrude, e wezm jeden katalog.
- We, ile zechcesz.
Klara pozostaa w bezruchu, gdy wyszy. Pikny, pikny, bardzo pikny, ale mnie nie
kupisz. To si czuje na kilometr. Wiedziaa, e nie powinna si rozprasza, gdy pozostaje w
stanie cakowitego Spokoju, ale nie umiaa temu zapobiec. Martwio j, e nikt jej nie kupuje.
Czego brakowao Dziewczynie przed lustrem? Nie wiedziaa. Ten olej nie by niczym
nadzwyczajnym, ale ju j raz kupili, gdy bya o wiele sabszym obrazem. Pozowaa, stojc,
cakowicie naga. Praw rk trzymaa na wzgrku onowym, a lew na biodrze. Nogi miaa
lekko rozstawione, od gry do dou pokryway j rne odcienie biaej farby. Wosy
stanowiy zwart mas w kolorze gbokiej bieli, podczas gdy ciao podkrelay byszczce i
czyste tony. Przed ni wznosio si prostoktne lustro prawie dwumetrowej wysokoci,
umocowane w pododze, bez ramy. I to wszystko. Kosztowaa dwa tysice piset euro, a
miesiczna opata za utrzymanie wynosia trzysta euro, co byo cen dostpn dla kieszeni
przecitnego kolekcjonera. Alex Bassan zapewni j, e szybko si sprzeda, ale ju od prawie
miesica wystawiaa j galeria GS przy ulicy Velazqueza w Madrycie i nikt jeszcze nie zoy
powanej oferty. Bya roda, dwudziesty pierwszy czerwca 2006 roku, a umowa midzy
malarzem i GS wygasaa za tydzie. Jeeli nic si nie wydarzy do tej pory, Bassan wycofa j i
Klara bdzie musiaa czeka, a inny artysta zechce na niej namalowa obraz. Ale zanim to
nastpi, skd wemie pienidze?
W naturze, bez naoonych farb, Klara Reyes miaa lekko falujce, jasnoplatynowe
wosy do ramion, niebieskie oczy, wystajce koci policzkowe. Nieco zoliw, cho naiwn
twarz i wdziczn, pozornie delikatn figur, czemu przeczya zaskakujca wytrzymao
fizyczna. Aby dalej zachowa tak form, potrzebowaa pienidzy. Kupia strych o biaych
cianach przy Augusto Figueroa i zainstalowaa w salonie tatami, lustra oraz sprzt do
wicze. Uprawiaa pywanie w dni, kiedy galerie byy zamknite i kiedy nie malowano na
niej obrazw. Co miesic chodzia do salonu kosmetycznego. Jadaa dietetyczne potrawy i
kontrolowaa sylwetk dziki elektronicznym czujnikom wagi. Codziennie nakadaa trzy
rodzaje kremw, aby zachowa delikatn i jdrn skr, jak powinny odznacza si ptna
malarskie. Kazaa sobie wypali dwie mae brodawki na tuowiu i usun blizn z lewego
kolana. Dziki odpowiedniej kuracji, jak za dotkniciem czarodziejskiej rdki, wywoaa
brak miesiczki, a potrzeby fizjologiczne regulowaa za pomoc lekw. Poddaa si
cakowitej i trwaej depilacji, usuwajc rwnie brwi. Zachowaa tylko wosy na gowie. Brwi
i owosienie onowe s atwe do namalowania, jeeli artysta tego potrzebuje, ale odrastaj
powoli. Nie chodzio tu o kaprys, lecz o prac. Bycie ptnem malarskim wymagao duych
nakadw, a pienidze zarabiaa, jedynie bdc obrazem. Zaskakujcy paradoks, ktry
potwierdza, e van Tysch, najwikszy spord wielkich, mia racj, twierdzc, e sztuka to
nic innego, jak tylko pienidze.
Tamten rok nie by, mimo wszystko, nieudany. Wacicielka pewnej kataloskiej
firmy kupia j na Boe Narodzenie jako Truskawk Vicky Lled. Vicky miaa bardzo wiern
klientel i wietnie sprzedawaa swoje prace. Przy tym obrazie pracowaa w parze z Yoli
Rib: obie siedziay na postumencie pomalowane na ostre kolory. Splecione ramionami i
nogami, trzymay w zbach plastikow, czerwon truskawk. To bya atwa poza, chocia
musiay codziennie stosowa rodek w sprayu zmniejszajcy wydzielanie liny (wyobra
sobie linicy si obraz, mao estetyczne - powiedziaa Vicky). Gdy jeste przyzwyczajona,
wytrzymanie z plastikow truskawk w ustach przez sze godzin dziennie wydaje si czym
najatwiejszym na wiecie. Hiperdramatyzm ukaza idealne zespolenie z Yoli: dzieliy
truskawk, oddech, spojrzenie i dotyk jak prawdziwe kochanki. Vicky podpisaa je w
ksztacie delty - litera V i pozioma litera L, obie w kolorze czerwieni. Spdziy miesic w
domu wacicielki firmy, po czym zostay wymienione. I szukanie pracy rozpoczo si na
nowo. W marcu Klara zastpia pewn Francuzk w obrazie portugalskiego malarza Gamaio,
wystawionym na wolnym powietrzu w Marbelli. W kwietniu wymienia Queti Cabildos w
Pynnym ywiole II Jaume Orestea, nowym obrazie eksponowanym na otwartej przestrzeni w
La Moraleja. Jeeli jednak nie jeste oryginaln modelk, honoraria nie s zbyt wysokie.
I wreszcie, w maju, dostaa wspania wiadomo. Zadzwoni do niej Alex Bassan.
Chcia namalowa na niej orygina. Alex, spadasz mi z nieba, pomylaa. Cho niezbyt
systematyczny, jako artysta dobrze si sprzedawa. Przed laty dwukrotnie malowa Klar jako
orygina, bya wic przyzwyczajona do jego metod pracy. W mgnieniu oka przyja ofert.
Pojawia si w Barcelonie na pocztku maja i zainstalowaa w dwupoziomowym
apartamencie, gdzie Bassan mieszka i pracowa, niedaleko La Diagonal. Klara spaa w
pracowni na jednym z trzech skadanych ek; na pozostaych za dziewczynka z Bugarii (a
moe Rumunii), w wieku jedenastu lub dwunastu lat, ktra suya Bassanowi w wolnych
chwilach za szkicownik, oraz drugi szkicownik o imieniu Gabriel, ktrego malarz nazywa
Nieszczciem, poniewa po raz pierwszy pracowa z nim przy tworzeniu obrazu pod takim
wanie tytuem. Nieszczcie by chudziutki i ulegy. Na grnym pitrze mieszka Bassan z
on. Gdy Klara pracowaa, dziewczynka przechadzaa si po pracowni jak widmo, trzymajc
w ramionach jedn z tych japoskich elektronicznych lalek, ktre trzeba karmi,
wychowywa i uczy, naciskajc guziki. Ten przedmiot by jedynym, z jakim Klara widziaa
j podczas dwch tygodni spdzonych w domu Bassana. Zupenie jakby dziewczynka
pojawia si tam bez bagau i bez ubrania. Co do Nieszczcia, to ogranicza si do
przychodzenia i wychodzenia. Podejrzewaa, e wsppracowa jednoczenie z kilkoma
barceloskimi artystami.
Bassan przygotowa wstpne szkice przed przybyciem Klary. Posuya mu do tego
Amerykanka o imieniu Carrie. Pokaza jej zdjcia: Carrie stojca, Carrie na pointach, Carrie
klczca, zawsze przed lustrem ustawianym w rnych odlegociach. Ale nie by
zadowolony z wyniku. Przez pierwsze dni uywa Klary bez lustra. Pomalowa j na biao i
czarno, robic szkice farb w aerozolu. Bada rezultaty, owietlajc j na ciemnym tle. Pokry
jej wosy utrwalaczem i zostawi j na kilka godzin stojc na jednej nodze.
- Czego ty waciwie szukasz, Alex? - pytaa Klara.
Bassan by wielkim, krzepkim mczyzn o wygldzie drwala. Spod rozchylajcego
si szlafroka wyania si owosiony tors. Malowa tak, jak mwi: impulsywnie. Czasami
jego grube palce drapay Klar, gdy szkicowa j w delikatnym miejscu.
- Czego szukam? Dobre pytanie, moja droga Klaro. A cholera to wie. Mam lustro.
Mam ciebie. Chc zrobi co prostego, naturalnego, w kolorach podstawowych, moe w
gamie ostrych bieli. Pragn uzyska pewn ekspresj. Nie wiem... Chodzi mi o to, eby bya
w obrazie szczera, otwarta, nieskomplikowana... Szczero, oto waciwe sowo. Nauczy si
siebie poznawa, przenikn przez lustro, sprawdzi, jak yje si w tym wiecie...
Klara nie rozumiaa ani jednego sowa, ale to samo zdarzao si jej i z innymi
malarzami. Nie spdzao jej to snu z powiek: ona bya obrazem, a nie krytykiem sztuki. Jej
praca polegaa na pozwoleniu, aby malarz wyrazi ni to, co powstao w jego gowie, a nie na
rozumieniu jego pomysw. Poza tym lepo ufaa Bassanowi. Z nim wszystko pojawiao si
znienacka: odkrycie byo dzieem przypadku. Kiedy to nastpowao, z radoci chciao jej si
skaka.
Pewnego dnia, w poowie drugiego tygodnia, Bassan pooy lustro na pododze
pracowni i poleci, aby przycupna naga nad tafl i zacza si w siebie wpatrywa. Mino
kilka godzin. Skulona nad lustrem Klara widziaa, jak pokrywa si ono par.
- Czy wpatrywanie si w siebie sprawia ci przyjemno? - zapyta nagle malarz.
- Tak.
- Dlaczego?
- Myl, e jestem atrakcyjna.
- Powiedz pierwsze sowo, jakie przychodzi ci do gowy. No ju, nie zastanawiaj si.
Powiedz, co to jest.
- Ppek - odpowiedziaa Klara.
- Czyj ppek?
- Nie c z y j ppek. Mj ppek.
- Mylaa o swoim ppku?
- Aha. Wanie w tej chwili. Wanie na niego patrz.
- I co mylaa o swoim ppku? e jest adny, brzydki?
- Mylaam, e to niesamowite mie dziur w brzuchu. Czy to nie jest dziwne?
Bassan pozostawa w bezruchu (co u niego oznaczao, e myli). W kocu klepn si
po udach (co oznaczao, e w kocu wymyli):
- Ppek, ppek... Dziura... Pocztek wiata i ycia... Ju mam. Wsta. Praw rk
zakryj wzgrek onowy, ale kciuk ma by skierowany lekko w gr. Poka... Tak... Nie, nieco
bardziej... Tak... Ma pokazywa twj ppek jakby z ukosa...
Wykoczenie dziea okazao si bardzo proste. Bassan ustawi j stojc, ramiona i
nogi lekko rozchylone, prawa rka na wzgrku i kciuk uniesiony w gr agodniej, ni miao
by pocztkowo. Wymiesza biel cynkow i pokry ni Klar cakowicie, wczajc w to
skazy naturalne (rysy twarzy, sutki, brodawki, ppek, narzdy pciowe i szczelin midzy
poladkami). Miejsca najjaniejsze pokry biel oowiow, nastpnie kilkoma pocigniciami
pdzla naoy biel tytanow. Zagruntowa i zwin jej wosy w mas jednolitej bieli, w taki
sposb, aby przylegaa do gowy. Na pomalowanej twarzy zaznaczy stokowatym pdzlem
prosty zarys: brwi, rzsy i usta w kolorze stonowanego biel neapolitaskiego brzu. Postawi
przed Klar umocowane w pododze lustro, odbijajce ca jej posta. Owietli j punktami
halogenowymi, umieszczonymi na dwch rwnolegych metalowych prtach. W silnym
wietle olej poyskiwa na skrze. Dwudziestego drugiego maja wytatuowa podpis na lewym
udzie: due B i dwa mae s. Bss. To brzmi jak delikatny gwizd - pomylaa - jak
brzczenie osy.
- Myl, e najlepiej bdzie sprbowa w Madrycie - owiadczy Bassan. -
Otrzymaem interesujc propozycj od GS.
Bassan osobicie przygotowa katalog wystawy, co, jak uwaa, jest waniejsze od
samych obrazw. Twierdzi, e dzisiaj malarze nie tworz obrazw, tylko katalogi. Kiedy w
kocu maja dostarczono mu pierwsze egzemplarze z drukarni, przesa Klarze jeden katalog
poczt. Biay satynowany kartonik z fotografi pomalowanej twarzy Klary na pierwszej
stronie prezentowa si wspaniale. W rodku napisano zotymi literami: Malarz Alex Bassan
i galeria GS maj przyjemno.... Bassan skomentowa to wybornie jednym ze swych
impulsywnych zda: wyglda jak zaproszenie na pierwsz komuni elfa. Wernisa mia
miejsce w czwartek pierwszego czerwca 2006, w GS w Madrycie, o smej wieczorem.
Gertrude pokrya koszty napojw. Drinki pio si w holu, po czym gocie schodzili na d,
aby popatrze na Klar, ustawion w malekiej salce. Przed ni wznosio si lustro, bez ramy
ani podstawy, utrzymujce si idealnie w pionie, jakby za spraw magii. Z tyu, na biaej
cianie, wisiaa tabliczka: Alex Bassan. Dziewczyna przed lustrem. Olej na
dwudziestoczteroletniej dziewczynie, z lustrem odbijajcym cae ciao i owietleniem. 195 x
35 x 88 cm. Pod tabliczk umieszczono konsol z katalogami. Nie byo podium ani adnych
sznurw zabezpieczajcych: Klara staa na czystej i biaej pododze, byszczcej jak lustro i
jak ona sama. Pokj by bardzo may i kiedy wypeni si ludmi, baa si, e kto nadepnie
jej na nog. W rogu wisiaa na cianie biaa ganica. Przynajmniej w razie poaru mam
szans nie spon - pomylaa.
Wysuchiwaa pochwa ekspertw. Byy te gosy krytyczne. Oczywicie nie
dotyczyy samej Klary, tylko dziea. Ogldano jednak jej ciao: jej uda, jej poladki, jej piersi,
jej nieruchom twarz. Uwag zwracao te lustro. Poza jednym wyjtkiem. W pewnym
momencie dostrzega ktem oka zbliajc si w kierunku jej lewego ucha sylwetk i
usyszaa obsceniczn uwag. Bya do tego przyzwyczajona i nawet nie mrugna. Czsto na
wystawach sztuki hiperdramatycznej pojawia si kto nienormalny, kogo nie interesowao
dzieo, a jedynie naga kobieta. Sdzc po oddechu, facet by pijany. Sta dusz chwil z
boku, wpatrujc si w ni. Klara obawiaa si, e bdzie prbowa jej dotkn, a nie byo przy
niej stranika. Ale mczyzna zaraz odszed. Gdyby czego prbowa, musiaaby wyj ze
stanu Spokoju i ostrzec go sownie. Gdyby to nie pomogo i facet dalej prbowa, nie miaaby
innego wyjcia, jak tylko zada mu kolanem cios w jdra. Nie byby to pierwszy raz, gdy
musiaa przesta na chwil by obrazem i broni si przed nieopanowanym widzem. Sztuka
HD wyzwalaa silne i niepohamowane namitnoci, a obrazy kobiece, przy ktrych nie
znajdowaa si ochrona, szybko uczyy si radzi sobie same.
Dziewczyn przed lustrem mona byo z atwoci umieci w kadym wikszym
salonie. Procent, jaki otrzymaaby od sprzeday i wynajcia, dodany do pienidzy, ktre
dostaa za wspprac z artyst, zabezpieczyby j na reszt lata.
Ale nikt jej nie kupowa.

- Klara.
Nabraa powietrza, syszc gos Gertrude dobiegajcy od strony schodw.
- Klara, ju wp do drugiej. Zamykam.
Przejcie ze stanu Spokoju do wiata ywych wymagao pewnego wysiku. Poruszya
szczk, przekna lin, zamrugaa (w oczach zachowa si obraz dwch kamei jej twarzy
uformowany przez wiato i czas), wycigna ramiona i zacza uderza stopami o podog.
Jedna z ng zdrtwiaa. Pomasowaa szyj. Farba olejna nacigna skr.
- Chc z tob porozmawia dwaj panowie - dorzucia Gertrude. - S w moim
gabinecie.
Przerwaa wiczenia i spojrzaa na wacicielk galerii. Gertrude staa u szczytu
schodw. Jej twarz o zielonych oczach i karminowych ustach jak zawsze nic nie wyraaa.
Bya kobiet dojrza. Wysoka, albinoska, przypominaa olniewajcy biel Mont Blanc.
Gdyby pooya si na niegu, wida by byo jedynie par migdaowych szmaragdw i
uszminkowane usta. Lubia nosi biae tuniki. Mwia tak, jakby przesuchiwaa jeca
wojennego na torturach. Jestem Niemk, ale od kilku lat mieszkam w Madrycie - wyjania,
gdy si poznay. Sowo Madryt wymawiaa jak robot z filmw klasy B. G.S. to inicjay
mojego imienia i nazwiska. Powiedziaa wtedy, jak si nazywa, ale Klara nigdy nie miaa
pamici do nazwisk. Bardzo mi przyjemnie - rzeka Klara i w odpowiedzi otrzymaa
umiech. Bassan ceni j jako wacicielk galerii i twierdzi, e dobraa sobie starannie
klientel kolekcjonerw sztuki hiperdramatycznej. Klara nie miaa okazji tego zauway. Za
to przekonaa si, e Gertrude jest szorstka i traktuje obrazy z pogard. Moe bya bardziej
uprzejma w stosunku do malarzy. Do tego miaa mani czystoci. Nie pozwalaa korzysta z
azienki, eby naoy farb lub przebra si po pracy. Powiadaa, e miejsce farby jest na
skrze obrazw i e ona nie chce jej widzie nigdzie indziej. Pierwszego dnia wskazaa jej
may pokoik na poddaszu w gbi galerii i owiadczya, e jest on bardzo wygodny. Kadego
dnia Klara sza do tej klitki, wkadaa porowaty trykot i czepek z farb, nasycone
przygotowanymi przez Bassana farbami, po czym czekaa prawie godzin, aby utrwaliy si
na skrze. Zdejmowaa trykot i czepek i naga, poyskujca biel, schodzia na d. Przybieraa
tam pozycj i wyraz twarzy, ustalone przez malarza. Kiedy galeri zamykano, nie miaa
wyboru. Musiaa wraca do domu, ukrywajc pomalowane ciao pod dresem, a biae wosy
pod miesznym beretem. Zmywaa tylko farb z twarzy. Nie byo przyjemnie prowadzi
samochd ze skr napit pod farb olejn.
- Dwaj panowie? - Odchrzkna, eby odzyska mow. - Czego chc?
- Skd mog wiedzie. Czekaj u mnie w gabinecie.
- Czy byli na dole, aby obejrze dzieo? - Czsto nie zdawaa sobie sprawy, ile osb j
ogldao.
- Dzisiaj na pewno nie. Pytali o Klar Reyes. Nie wspominali o adnym obrazie.
Widzc, e Klara si zastanawia, Gertrude dodaa:
- Myl, e nie pjdziesz do nich w takim stanie. Moesz woy jeden ze szlafrokw,
ktre s na strychu. Tylko niczego nie dotykaj. W moim gabinecie nie chc adnych plam z
farby.

Dwaj mczyni czekali na ni, stojc i przegldajc katalogi wydrukowane na


satynowym papierze. Byy to katalogi prac, w jakich uczestniczya. Rozpoznaa Czuo
Vicky, Horyzontal III Gutierreza Reguera i A wilk tymczasem umiera z godu Georgesa
Chalboux. Ilustracje ukazyway jej nagie lub pnagie ciao pokryte rnokolorowymi
farbami. By tam rwnie katalog Dziewczyny przed lustrem. Jeden z mczyzn rzuca
katalogi na st, pokazawszy je najpierw swemu towarzyszowi. Wygldao to tak, jakby je
przeliczali. Mieli na sobie drogie garnitury i byli najprawdopodobniej cudzoziemcami.
Uwiadomiwszy to sobie, poczua, jak serce zaczyna jej mocniej bi. Jeeli przyjechali do
niej z daleka, to by moe oznaczao to, e naprawd s ni zainteresowani. Ale uspokj si,
przecie jeszcze nie wiesz, co ci zaproponuj.
Podsunli jej krzeso. Gdy siadaa, szlafrok rozchyli si od wewntrz jak patek
kwiatu, a noga pokryta biel tytanow i oowiow odsonia si do poowy uda. Skrzyowaa
rce ma brzuchu i zastyga w pozie grzecznej dziewczynki.
- A wic? - spytaa.
Mczyni nie usiedli. Mwi tylko jeden z nich. Jego hiszpaski roi si od bdw,
ale by zrozumiay. Klarze nie udao si rozpozna akcentu.
- Pani Klara Reyes?
- Aha.
Mczyzna wyj co z teczki: byo to curriculum, jakie Klara wysyaa
najpowaniejszym artystom w Europie i Ameryce. Czua, e serce zaczyna jej bi jeszcze
szybciej.
- Dwadziecia cztery lata - czyta na gos mczyzna - sto siedemdziesit pi
centymetrw wzrostu, osiemdziesit pi w biucie, pidziesit pi w talii, osiemdziesit
osiem w biodrach, wosy naturalny blond, oczy bkitne w odcieniu zieleni, wydepilowana,
skra bez skaz, jdrna i gadka, podpisana cztery razy... Zgadza si?
- Tak.
Mczyzna czyta dalej.
- Studiowaa sztuk HD i technik pcien w Barcelonie u Cuineta i sztuk
modocianych we Frankfurcie u Wedekinda. Rwnie we Florencji u Ferruciolego, czy to si
zgadza?
- To znaczy, u Ferruciolego byam tylko tydzie.
Nie chciaa niczego ukrywa, poniewa potem mogy pojawi si kopotliwe pytania.
- Malowali j artyci hiszpascy i zagraniczni. Czy mwi pani po angielsku?
- Aha, doskonale.
- Uprawiaa sztuk we wntrzach i na zewntrz. Co robi pani lepiej?
- Obydwie rzeczy. Mog by dzieem w instalacji wewntrznej, jak i zewntrznej,
sezonowej, a nawet staej, to zaley oczywicie od stroju. Chocia mog pozowa nago w
instalacji na zewntrz przy odpowiednim zabezpie...
- Przejrzelimy inne pani prace. Podobaj si nam - przerwa mczyzna.
- Bardzo dzikuj. Nie zeszlicie panowie, aby zobaczy Dziewczyn przed lustrem?
Ten Bassan naprawd robi wraenie, nie mwi tego, bo jestem tym obrazem, ale...
- Pracowaa pani rwnie przy obrazach ruchomych obydwu klas: akcjach i
spotkaniach - mczyzna ponownie jej przerwa. - Czy byy one interaktywne?
- Aha, w kilku przypadkach.
- Zakupiono pani jako ktry z nich?
- Jako prawie wszystkie.
- Dobrze. - Mczyzna umiechn si i popatrzy na papiery, jakby przyczyna
umiechu znajdowaa si wanie tam. - To jest yciorys przygotowany pod ktem reklamy. A
teraz chciabym usysze prywatny.
- Co pan ma na myli?
- Chodzi o pani pene ycie zawodowe, takie, jakiego nie moe pani umieci w
katalogu. Na przykad: czy bya pani kiedy ozdob, ruchomym obiektem, sprztem?
- Nigdy nie byam przedmiotem rzemielniczym - odpowiedziaa Klara.
To bya prawda, chocia nie wiedziaa, czy mczyzna jej wierzy. A e zdanie
zabrzmiao nieco chepliwie, wic dodaa:
- W Hiszpanii nie przyja si jeszcze moda na kupowanie ludzkich ozdb i sprztw.
- A art-szoki?
Nie odpowiedziaa od razu. Wyprostowawszy si na krzele (farba olejna
zatrzeszczaa na pokrytych ni poladkach), postanowia wzmc czujno.
- Przepraszam, do czego ma zmierza to przesuchanie?
- Chcemy si dowiedzie, czego moemy od pani oczekiwa - odpar ze spokojem
mczyzna.
- Uprzedzam, e wolaabym nie uczestniczy w dziaaniach nielegalnych.
Czekaa na reakcj, ktra nie nastpia. Szybko wic dodaa:
- Chocia mogabym rozpatrzy tak propozycj. Ale musiaabym wiedzie, co
wchodzioby w gr, gdzie by to byo i kim jest artysta, ktry chce mnie zatrudni.
- Prosz odpowiedzie.
Pomylaa, e nic si nie stanie, jeeli powie prawd. W kocu nie bya nieletnia, a
obydwa art-szoki, do ktrych wtedy j kupiono, nie naleay do najmocniejszych i
pokazywano je wycznie w prywatnych domach przed doros publicznoci. Byo jednak
pewne, e w obydwu przypadkach przemycono sceny, ktre by moe przekraczay granice
tego, co dopuszczalne. Na przykad w 625 + 50 linii Adolfa Bermejo jeden z obrazw odci
gow ywemu kotu i opryska krwi plecy Klary. Czy to przestpstwo? Nie miaa pewnoci,
ale pytanie byo oglne, wic i ona moga na nie odpowiedzie w taki sposb.
- Tak, braam udzia w art-szokach.
- Splamionych?
- Nigdy - zaprzeczya zdecydowanie.
- Ale wydaje mi si, e pracowaa pani z Gilbertem Brentano.
- Zrobiam dwa albo trzy art-szoki z Brentanem w ubiegym roku, ale aden z nich nie
by splamiony.
- Czy naleaa pani do jakiej spki zaopatrujcej rynek dzie sztuki w mody
materia?
- Pracowaam kilka miesicy dla The Circle.
- Ile miaa pani wtedy lat?
- Szesnacie.
- Co pani tam robia?
- Nic nadzwyczajnego. Ufarbowano mi wosy na czerwono, zaoono kolczyki i
braam udzia w kilku muralach typu Redhair road.
- Czy to byo pani pierwsze dowiadczenie artystyczne?
- Aha.
- Z tego, co widz - powiedzia mczyzna - podoba si pani sztuka mocna i
niebezpieczna. A nie wyglda pani na tward i lubic ryzyko. Raczej na delikatn.
Nie wiedzie czemu, Klarze spodoba si lekcewacy i chodny ton mczyzny.
Umiech wygadzi napit pod olejn farb twarz.
- W rzeczywistoci jestem delikatna. Ale staj si twarda, kiedy mnie maluj.
Mczyzna nie zareagowa na art.
- Przyjechalimy, aby zaproponowa pani co twardego i ryzykownego, najtwardszego
i najniebezpieczniejszego w caej pani karierze dziea sztuki, najwaniejszego i
najtrudniejszego. Chcemy si upewni, e bdzie si pani nadawa.
Poczua nagle sucho w ustach, nasuwajc na myl stwardnia od farby skr, ktr
skrywa szlafrok. Serce bio jej jak szalone. Sowa mczyzny wprawiy j w podniecenie.
Klara uwielbiaa sytuacje ekstremalne, pocigaa j ciemna strona. Gdy syszaa: Nie id,
ciao samo podrywao si do ruchu, powodowane czyst przyjemnoci niewypeniania
rozkazu. Jeeli co wywoywao w niej strach, jeli nawet staraa si trzyma z daleka, to i tak
nigdy nie chciaa wycofa si cakowicie. Nie cierpiaa instrukcji wydawanych przez
zwykych artystw. Ale gdy malarz, ktrego podziwiaa, prosi, aby popenia szalestwo,
lubia lepo si temu podporzdkowa. Rodzaj szalestwa nie gra roli. Obsesyjnie pragna
si przekona, na ile byaby w stanie pozwoli, gdyby sytuacja tego wymagaa. Wydawao jej
si, e daleko jej jeszcze do grnego puapu wasnych moliwoci. Albo do wasnego dna.
- To brzmi interesujco - powiedziaa.
Odczekawszy chwil, mczyzna doda:
- Naturalnie, musiaaby pani wszystko odoy na duej ni jeden sezon.
- Mog to zrobi, jeeli oferta bdzie tego warta.
- Oferta j e s t tego warta.
- A ja mam w to uwierzy?
- Nie chcemy niczego przyspiesza, ani pani, ani my, prawda? - Mczyzna sign
rk do kieszeni marynarki. Czarny skrzany portfel. Turkusowa wizytwka. - Prosz
zadzwoni pod ten numer. Ma pani czas do jutra, do czwartku wieczorem.
Obejrzaa wizytwk, zanim wsuna j do kieszeni szlafroka: widnia na niej tylko
numer telefonu. Moga to by komrka.
Gabinet Gertrude by maym, pomalowanym na biao pokoikiem bez okien. Ale
wydao jej si nage, e zaczo pada. Dochodzi do niej cichutki szmer, przypominajcy
deszcz. Obaj mczyni patrzyli na ni uwanie, jak gdyby czekajc na jej reakcj.
Powiedziaa:
- Nie lubi przyjmowa ofert, ktrych nie znam.
- Pani nie musi nic wiedzie: pani ma by obrazem. Tylko artyci wiedz.
- Wic prosz mi powiedzie, ktry z artystw chce mnie malowa?
- Nie moe si pani tego dowiedzie.
Przekna ten oczywisty wyraz lekcewaenia. Wiedziaa, e facet mia racj. Wielcy
malarze nigdy nie ujawniali swojej tosamoci przed rozpoczciem pracy: w ten sposb
utrzymywali w tajemnicy obraz, ktry mieli zamiar malowa.
Otworzyy si drzwi i wesza Gertrude.
- Przepraszam, musz wyj na obiad. Zamykam galeri.
- Prosz si nami nie przejmowa. Ju skoczylimy. - Mczyni zebrali katalogi i w
milczeniu opucili gabinet.
Podczas popoudniowej ekspozycji Klara oddychaa ciko. Z powodu nerww
utrzymanie stanu Spokoju okazao si trudniejsze ni zwykle. Ale marzenia pomagay jej
pozostawa w bezruchu. W rozmarzeniu mona porusza si, bdc nieruchomym. Czas
pyn, a nikt nie schodzi, aby j obejrze, lecz tym razem nie zaleao jej na tym. Zanurzya
si w wiat fantazji.
Najtwardsze i najniebezpieczniejsze. Najwaniejsze i najtrudniejsze.
Jej najwikszym pragnieniem byo zosta modelk geniusza. Przyszo jej na myl
kilka nazwisk, ale nie odwaya si spekulowa. Nie chciaa mami si iluzjami, a potem
przey rozczarowanie. Staa, milczca, caa w bieli, dopki Gertrude nie zawoaa, e pora
zamyka.
Na dworze naprawd la deszcz: gwatowna letnia ulewa, zapowiadana wczeniej w
telewizji. Innego dnia rzuciaby si biegiem w kierunku parkingu, lecz tym razem wolaa
przej si powoli w strumieniach deszczu, z torebk z farbami na ramieniu. Czua, e dres
oblepia j jak mokre przecierado, a beret ocieka wod, ale wraenie nie byo przykre.
Zanurzenie si w diamentowych kropelkach zimnej wody sprawiao jej nawet przyjemno.
Najtwardsze i najniebezpieczniejsze. Najwaniejsze i najtrudniejsze.
A jeli to zasadzka? Byway takie przypadki. Angaowa ci fikcyjny przedstawiciel
wielkiego mistrza, wywoono ci z kraju i zmuszano do uczestniczenia w sztuce splamionej.
Jednak nie wierzya w to. A nawet gdyby tak byo, zaryzykowaaby. Bycie dzieem sztuki
oznaczao akceptacj kadego ryzyka, kadego powicenia. Bardziej baa si rozczarowania
ni niebezpieczestwa. Zaakceptowaaby kad puapk, oprcz przecitnoci.
Najtwardsze i najniebezpieczniejsze. Najwaniejsze i....
Nagle poczua, jakby jej ciao topio si niczym wieca. Miaa wraenie, e si
rozpuszcza, e czy si z deszczem. Popatrzya na stopy i dotaro do niej, e ma jeszcze na
sobie farb, ktr spukiwaa woda. Sza po chodniku, pozostawiajc za sob sabiutk bia
smug, krty mleczny strumyczek, spywajcy z dresu na ulic Velazqueza, strumyczek
zmywany przez deszcz z gwatown dokadnoci godn malarza pointylisty. Biel, biel, biel.
Z wolna rozpuszczana przez wod, Klara nabieraa coraz ciemniejszych barw.

CZERWIE. Czerwie bya kolorem dominujcym. Czerwie jak pkanie miadonych


makw. Panna Wood zdja okulary, aby przyjrze si zdjciom.
- Znalelimy j dzisiaj o wicie na terenie Lasku Wiedeskiego - mwi policjant -
godzin drogi samochodem od Wiednia. Powiadomio nas dwch mionikw ornitologii,
obserwujcych sowy. To znaczy, w zasadzie zwrcili si do sub mundurowych, a
podpukownik Huddle zadzwoni do nas. Taka jest procedura.
Podczas gdy policjant zdawa relacj, Bosch pokazywa pannie Wood zdjcia. Wida
byo na nich traw, pnie bukw i kwiaty, a take budzc zaskoczenie muchowk, ktra
przysiada w zielsku obok rowej bluzki caej w strzpach. Wszystko pokrywaa czerwie,
nawet pluszowy but w ksztacie misia, ktry wystawa zza drzewa. Pyszczek misia by
umiechnity.
- Te porozrzucane wok rzeczy... - powiedziaa panna Wood.
St by ogromny i policjant, siedzcy naprzeciw Wood, nie mg dojrze, na co
wskazaa. Wiedzia jednak doskonale, o czym mwi.
- To ubranie.
- Dlaczego jest tak podarte i poplamione krwi?
- Dobra uwaga. To pierwsze, co nas zaintrygowao. Znalelimy te resztki materiau
przyklejone do ran. Wniosek jest prosty: powiartowa j, gdy miaa na sobie ubranie i
dopiero potem je zerwa.
- Dlaczego?
Policjant uczyni nieokrelony gest rk.
- Moe wykorzysta j seksualnie. Ale nie znalelimy ladw, chocia czekamy na
kocowy raport lekarza sdowego. Naley pamita, e zachowanie takich przestpcw nie
zawsze przebiega wedug logicznego schematu.
- Wyglda jakby... jakby pozowaa, prawda? Jakby bya upozowana do zdjcia.
- Czy tak j znaleziono? - zapyta Bosch pann Wood.
- Tak, twarz do gry, ramiona i rce rozrzucone.
- Zostawili na niej metki - Bosch podsun pannie Wood zdjcie.
- Wanie widz - powiedziaa. - Metki jest trudno zerwa, ale narzdziem, ktrym
zadawa jej ciosy, mg je odci rwnie atwo jak papier. Czy zidentyfikowano ju
narzdzie, ktrego uy?
- Byo to co elektronicznego - wyjani policjant. - Mylelimy o trepanie albo jakim
rodzaju piy automatycznej. Kada rana to jedno gbokie cicie. - Sign rk przez st i
kocem owka wskaza jedno z lecych bliej zdj. - Jest ich w sumie dziesi: dwie na
twarzy, dwie na piersiach, dwie na brzuchu, po jednej na kadym udzie i dwie na plecach.
Osiem linii tworzcych iksy. Mamy wic cztery krzye. Cicia na udach to dwie linie
pionowe. I prosz mnie nie pyta, co to oznacza.
- Zmara w wyniku zadanych ran?
- Najprawdopodobniej. Mwiem ju, e czekamy na raport...
- Czy mamy jakie wstpne ustalenie godziny mierci?
- Biorc pod uwag stan zwok, wyglda na to, e wszystko wydarzyo si tamtej
rodowej nocy, par godzin po tym, jak zabrano j furgonetk.
Panna Wood trzymaa dwoma palcami lewej rki ciemne okulary. Delikatnie dotkna
nimi ramienia Boscha.
- Powiedziaabym, e wok ofiary nie ma zbyt wiele krwi. Nie wydaje ci si?
- O tym samym mylaem.
- To pewne - wtrci policjant. - Nie zrobi tego tutaj. Moe poci j w furgonetce.
Moe uy jakiego rodka usypiajcego, bo na ciele nie byo ladw walki ani krpowania
sznurem. Potem zacign j a do tamtego miejsca i zostawi na trawie.
- I zaj si zdzieraniem z niej ubrania na otwartej przestrzeni - rzucia Wood -
naraajc si na ryzyko, e kto moe si w pobliu pojawi, jak na przykad nasi mionicy
ornitologii.
- Dziwne, prawda? Ale mwiem ju, e zachowanie takich...
- Rozumiem - przerwaa kobieta, zakadajc ponownie okulary marki Ray Ban, w
zotej oprawce, o cakowicie czarnych szkach. Policjantowi wydawao si niemoliwe, eby
panna Wood moga cokolwiek przez nie zobaczy w czerwonawej ciemnoci biura. W
ciemnych szkach okularw odbijaa si podwjnie czerwona elipsa stou, przypominajca
jeziorka krwi. - Detektywie, czy moemy teraz wysucha nagrania?
- Oczywicie.
Mczyzna schyli si, aby sign do skrzanej teczki po przenony magnetofon.
Pooy go obok zdj, jakby chodzio o jeszcze jedn pamitk z wyprawy turystycznej.
- Lea przy stopach ofiary. Tama chromowana, dwugodzinna, bez napisw ani
oznacze. Sprzt, na ktrym zostaa nagrana, wydaje si dobry.
Uruchomi palcem wskazujcym magnetofon. Nagy haas sprawi, e Bosch unis
brwi. Policjant szybko ciszy.
- Zbyt gono - powiedzia.
Krtka pauza. Trzask. Zaczo si.
Pocztkowo sycha byo jakby opotanie skrzyde. Trzaskajcy ogie. Ptak w
pomieniach. Potem drcy oddech. Pierwsze sowo. Brzmiao jak skarga, jk. Ale powtarzao
si i mona byo zrozumie jego znaczenie: Art. Po tym ponowna prba oddechu, i z ust
wymkno si kolejne sowo. Mwia przez nos, przerywaa, apic z trudem oddech, jej
sowa tumi szelest papieru i szum mikrofonu. Gos nalea do modej dziewczyny. Mwia
po angielsku.
- Sztuka jest rwnie destruk... destrukcj... Przedtem bya tylko... tym. W jaskiniach
malowano to, co... to, co chciano zoy w o... ofie... ofie....
Piski. Krtka cisza. Policjant nacisn przycisk pauzy.
- Tutaj na pewno przerwa nagranie, by kaza jej powtrzy ostatnie sowa.
Dalszy cig by bardziej zrozumiay. Kade sowo byo wypowiadane dokadnie i
powoli. Teraz czuo si, e dziewczyna rozpaczliwie stara si dobrze powiedzie tekst. Ale
wyczuwalne przeraenie sprawiao, e sowa wizy jej w gardle jakby cite lodem.
- W jaskiniach malowano tylko to, co miao by zoone w ofierze... Sztuka Egipcjan
bya sztuk nagrobn... Wszystko byo powicone mierci... Artysta mwi: stworzyem ci,
by ci upolowa i zniszczy. To wanie w twojej ofierze zawiera si sens tworzenia... Artysta
powiada: stworzyem ci, aby uczci mier... Poniewa sztuka, ktra przetrwaa, jest sztuk,
ktra umara... Gdy postacie umieraj, trwaj ich dziea....
Policjant wyczy magnetofon.
- To wszystko. Poddajemy to oczywicie analizie w laboratorium. Wydaje si, e
nagrywa w furgonetce przy zamknitych oknach, poniewa w tle nie sycha specjalnie
haasu. Najprawdopodobniej tekst zosta napisany wczeniej, a dziewczyna miaa go
odczyta.
W pokoju zapada cika cisza. To tak, jakby dopiero po usyszeniu jej gosu w
kocu dotar do nas cay horror - pomyla Bosch. Nie dziwia go taka reakcja. Zdjcia
wywary na nim wraenie, na pewno, ale w jaki sposb atwiej jest zachowa dystans wobec
fotografii. Gdy Lothar Bosch suy w policji holenderskiej, nieoczekiwanie dla samego siebie
wypracowa w sobie obojtny stosunek do wszystkich straszliwych obrazw w kolorze
czerwieni, ktre pojawiay si na wywoywanych w pracowni zdjciach. Ale oddziaywanie
gosu byo czym innym. Syszc, jak mwi, czu namacalnie istot ludzk, umierajc w
okrutny sposb. Gdy syszymy skrzypce, lepiej widzimy posta skrzypka.
W oczach Boscha, ktry widywa j eksponowan na wolnym powietrzu, we wntrzu
salonw lub muzew, nag lub prawie nag, pomalowan farbami w rnych kolorach, ona
nigdy nie bya dziewczynk, jak nazwa j policjant. Moe tylko raz. Byo to dwa lata temu.
Crdenas, kolumbijski kolekcjoner o podejrzanej przeszoci, kupi j jako Girland Jacoba
Steina. Bosch obawia si tego, co moe si zdarzy w hacjendzie na przedmieciach Bogoty.
Miaa przecie pozowa przed swoim wacicielem osiem godzin dziennie, ubrana jedynie w
wziutk aksamitk, przewizan w talii. Postanowi przyzna jej dodatkow ochron. W tym
celu umwi si z ni w swoim biurze w Nowym Atelier w Amsterdamie. Dobrze pamita
ten moment: obraz wszed do jego gabinetu w podkoszulku i dinsach, z zagruntowan skr,
bez brwi, z trzema obowizkowymi tymi metkami, lecz bez naoonych farb. Wycign
do niego rk i powiedzia: Panie Bosch.
To by gos dziewczynki z nagrania. Ten sam holenderski akcent, ten sam czysty ton.
Panie Bosch.
Za spraw tego prostego gestu i sw ptno malarskie przeksztacio si na jego
oczach w dwunastoletni dziewczynk. Poczu nagy zawrt gowy. Pod powiekami pojawi
si obraz jego wasnej bratanicy, Danielle, cztery lata modszej. Dotaro do niego, e pozwala
maej dziewczynce jecha do pracy w charakterze prawie nagiej modelki w domu dorosego
mczyzny o przestpczej przeszoci. Po chwili obraz znikn, a Boscha ogarna
profesjonalna obojtno. Przecie to nie jest dziewczynka, tylko ptno malarskie,
powiedzia sobie w duchu. Wtedy, w Bogocie, nie przydarzyo si jej nic zego. Ale oto teraz
kto powiartowa j w Lasku Wiedeskim.
Suchajc nagrania, Bosch przypomnia sobie tamten czuy ucisk prawej rki i sowa
Panie Bosch, wypowiedziane w nieuwiadomion delikatnoci. Gos i dotyk, cho
nalece do dwch rodzajw zmysw, na gbszym poziomie dostarczay identycznych
wrae: delikatnoci, ciepa, niewinnoci, mikkoci...
Policjant wpatrywa si w niego, jakby czekajc, e co powie.
- Dlaczego zostawi nagranie? - spyta Bosch.
- Tacy szalecy chc, aby wszyscy wysuchiwali ich teorii.
- Czy odnalelicie furgonetk? - zapytaa panna Wood.
- Nie, ale niedugo j znajdziemy, o ile nie zostaa w jaki sposb zniszczona. Znamy
model i numery rejestracyjne, wic...
- Okaza si bardzo przebiegy - powiedzia Bosch.
- To znaczy?
- Nasze furgonetki maj zainstalowany lokalizator. System GPS, ktry w kadej
chwili informuje, gdzie jest samochd. Zamontowano go rok temu, aby uniemoliwia
kradzie cennych przedmiotw. Jednak w rod wieczorem stracilimy sygna tej furgonetki
zaraz po tym, jak wyjechaa z muzeum. Bez wtpienia odkry lokalizator i wiedzia, jak go
unieruchomi.
- A dlaczego zwlekalicie tak dugo z powiadomieniem nas? Wasi ludzie przyjli
zgoszenie w czwartek rano.
- Nie zdawalimy sobie sprawy z utraty sygnau. Lokalizator wcza alarm, gdy
furgonetka zmienia ustalon tras, jeeli ma miejsce wypadek lub duszy postj przed
dotarciem do hotelu. Tym razem alarm nie wczy si, wic nie zwrcilimy uwagi na brak
sygnau.
- To znaczy, e facet wiedzia o istnieniu lokalizatora - zauway policjant.
- Dlatego mylimy, e Oscar Daz musia w jaki sposb bra w tym udzia albo e to
on jest winny.
- Sprawdmy, czy dobrze zrozumiaem. Oscar Daz odpowiada za odwiezienie jej do
hotelu, tak? To kto w rodzaju pracownika ochrony w waszej firmie?
- Tak, jest agentem naszej grupy - potwierdzi Bosch.
- I dlaczego wasz wasny agent miaby zrobi co takiego?
Bosch popatrzy na policjanta, a nastpnie na milczc pann Wood.
- Nie wiemy. Daz ma nieskaziteln opini. Jeeli jest szalony, to wietnie to ukrywa
przez wiele lat.
- Co o nim wiecie? Ma rodzin? Przyjaci?
Bosch wyrecytowa yciorys, ktrego nauczy si ju na pami, ze sto razy czytajc
go w cigu ostatnich dni.
- Samotny, dwadziecia sze lat, urodzony w Meksyku, ojciec zmar na raka puc,
matka mieszka z jego siostr w Dystrykcie Federalnym. Oscar wyemigrowa do Stanw
Zjednoczonych w wieku osiemnastu lat. Jest silny, lubi sport. Pracowa w charakterze goryla
dla przedsibiorcw latynoskich osiadych w Miami i Nowym Jorku. Jeden z nich mia w
domu obraz hiperdramatyczny. Oscara to zainteresowao, wic zatrudni si jako ochroniarz
maych wystaw w galeriach nowojorskich. Potem zacz pracowa dla nas. Powoli
powierzalimy mu coraz bardziej odpowiedzialne zadania, poniewa jest inteligentny i do
kompetentny. Pierwszym waniejszym dzieem sztuki, jakie ochrania w naszej Fundacji, by
obraz Bunchera, wystawiony przez galeri Leo Castelli.
- Bunchera?
Panna Wood odezwaa si suchym gosem:
- Evard Buncher to jeden z zaoycieli hiperdramatyzmu ortodoksyjnego, obok Maksa
Kalimy i Brunona van Tyscha. By Norwegiem, podczas drugiej wojny wiatowej zosta
aresztowany przez hitlerowcw i wywieziony do Mauthausen. Udao mu si przey.
Wyjecha do Londynu, pozna Kalim i Tanagorskyego i zamiast na ptnach, zacz
malowa swoje obrazy na ludziach. Ale on zamyka je w skrzyniach. Niektrzy twierdz, e
to przeycia z obozu koncentracyjnego wywary na niego taki wpyw.
Ta kobieta to komputer - pomyla policjant.
- To mae skrzynie, otwarte z boku - cigna swoje wyjanienia Wood. - Ptno
malarskie wchodzi do niej i pozostaje wewntrz przez wiele godzin. - Odwrcia si i
wskazaa na wiszc na cianie du fotografi. - Na przykad to jest Buncher.
Policjant zauway zdjcie zaraz po wejciu do sali i zastanawia si, co waciwie
przedstawia. Dwa nagie ciaa, pomalowane na czerwono, w szklanym szecianie. Szecian by
tak may, e ciaa musiay stopi si w jedno w skomplikowanej ekwilibrystyce. Genitalia
byy widoczne, twarze nie. Sdzc po tych pierwszych, byli to mczyzna i kobieta. Ogromna
fotografia zajmowaa prawie ca cian niewielkiej sali Museumsquartier. Przypuszczalnie
t o jest dzieo sztuki - pomyla. - Kady mgby je kupi i zabra do domu. Ciekawe, czy
jego ona chciaaby mie tak ozdob w jadalni. W jaki sposb zdoali wytrzyma tyle czasu
w tak nieludzkich pozycjach?
Przypomnia sobie wystaw, jak obejrza dzi po poudniu.
Sztuka nigdy specjalnie nie interesowaa Feliksa Brauna, detektywa wydziau
zabjstw Departamentu do spraw Dochodze Kryminalnych policji austriackiej. Jego
zamiowania, jako typowego wiedeczyka, nie wykraczay poza muzyk dziewitnastego
wieku. Naturalnie, widzia wiele dzie hiperdramatycznych eksponowanych na wolnym
powietrzu w miejscach publicznych Wiednia, ale a do tego popoudnia nigdy nie obejrza
caej wystawy.
Przyby do Museumsquartier, centrum kulturalnego i artystycznego, ktre zrzeszao
wikszo muzew sztuki nowoczesnej Wiednia, czterdzieci minut przed umwionym
spotkaniem z pann Wood i panem Boschem. Poniewa nie mia nic lepszego do roboty, jak
rwnie z powodu szczeglnego charakteru sprawy, postanowi zwiedzi wystaw, w ktrej
braa udzia zamordowana nastolatka.
Obrazy prezentowano w Kunsthalle. Ogromny plakat ze zdjciem jednej z postaci
(potem dowiedzia si, e bya to Calendula desiderata) zajmowa ca gwn fasad
budynku. Wielkie czerwone litery tworzyy napis: Blumen, Bruno van Tysch. Tytu bardzo
prosty - pomyla Braun. Kwiaty. Przed wejciem do sali publiczno przechodzia przez
magnetyczny wykrywacz metalu, pas przewietlajcy promieniami rentgenowskimi i
specjaln kabin, gdzie analizowano zdjcia. Jego subowa bro uruchomia oczywicie
alarm pierwszego filtra, ale Braun by ju po identyfikacji. Otworzy podwjne drzwi i wszed
do pomieszczenia, w ktrym panowaa zaskakujca ciemno. Pocztkowo wydawao mu si,
e dostrzega pomalowane i ustawione na postumentach posgi. Gdy zbliy si do jednego z
nich, z trudnoci mg uwierzy, e jest to istota z krwi i koci, ywa osoba. Talie zgite
wp jak zawiasy, nogi uniesione pionowo do gry, architektura plecw wygitych w uk...
Nie poruszay si, nie mrugay, nie oddychay. Ramiona naladoway patki kwiatw, a ydki
wyglday z tej odlegoci jak odygi. Musia przybliy si do zabezpieczajcego sznura i
dobrze przypatrzy, aby zauway minie, piersi zakoczone czubkami rowych sutek,
genitalia pozbawione owosienia i obscenicznoci, czyste w swojej idei jak korona kwiatu. I
wwczas jego nos odnotowa, e kady obraz wydziela inny, przenikliwy aromat. Wyczuwa
go z pewnego oddalenia nawet w takim zalewie nie zawsze przyjemnych zapachw
publicznoci, ktra wypeniaa tumnie sal. Aromat w by niczym instrument solowy, ktry
wychodzi przed akompaniament orkiestry.
Blumen. Kwiaty. Kolekcja dwudziestu Kwiatw Brunona van Tyscha. Calendula
desiderata, Iris versicolor, Rosa fabrica, Hedera helix, Orchis fabulata. Nazwy prawie tak
fantastyczne jak same dziea. Przypomnia sobie, e widzia zdjcia niektrych kwiatw w
gazetach i telewizji. Przeksztaciy si w kulturowe ikony dwudziestego pierwszego wieku.
Ale nigdy do tej pory nie oglda ich w naturze, wszystkich razem, wystawionych w
ogromnej sali Kunsthalle. A przede wszystkim nigdy ich nie w c h a . Braun przechadza si
przez p godziny od jednego postumentu do drugiego, w ustach zasychao mu z wraenia.
Dowiadczenie byo zaskakujce.
Najbardziej przycign jego uwag obraz namalowany w kolorze ognistej czerwieni.
Kolor by tak intensywny, e stwarza optyczn iluzj: aur, plam, ktr widzia w siatkwce
oka, lekkie falowanie powietrza, jakie otacza bardzo gorcy przedmiot. Zbliy si do
eksponatu jakby w transie. W jego zapachu, ostrym i otumaniajcym jak sprzedawane na
straganach esencje arabskie, Braun rozpozna cie czego znajomego. Obraz siedzia w kucki
na czubkach palcw. Obie rce byy umieszczone na wysokoci genitaliw, a gowa
przechylaa si w prawo (lewo od strony Brauna). Ciao cakowicie wygolono i
wydepilowano. Z pocztku pomyla, e nie ma rysw, ale pod grub mask w kolorze
cynobru mona byo zauway zarys powiek, wzniesienie nosa i wypuko warg. Dwie
malutkie piersi wiadczyy o modym wieku modelki. Nie poruszaa si, nawet nie draa.
Braun obszed wok postument, nie odkry jednak adnego rodzaju podprki, ktra
pomogaby jej utrzyma si na palcach w takiej pozycji. Po prostu widzia przed sob
dziewczyn pomalowan na czerwono, nag, wygolon, utrzymujc si w rwnowadze na
czubkach palcw.
I wanie wtedy wydao mu si, e rozpoznaje ten zapach.
Przywodzi mu na myl zapach perfum, jakich uywaa jego ona.
Kiedy oszoomiony wyszed na ulic, na prno stara si przypomnie sobie nazw
kwiatu, ktry pachnia tak jak jego ona. Tulipan purpurowy? Magiczny karmin?
Usilnie stara si przypomnie sobie t nazw.
- Buncher stworzy kolekcj nazwan Klaustrofilia - teraz mwi Bosch. - Oscar
towarzyszy przez cay sezon Klaustrofilii 5, modelce Sandy Ryan, ktra bya sidmym
substytutem dziea sztuki. By uprzejmy wobec pcien malarskich, czasami troch zbyt
gadatliwy, cho zawsze peen szacunku. W dwa tysice trzecim roku kupi mieszkanie w
Nowym Jorku i zaatwi sobie stay pobyt, ale od stycznia tego roku przebywa w Europie,
pracujc jako agent ochrony obrazw z kolekcji Kwiaty. W Wiedniu mieszka w hotelu przy
Kirchberggasse, wraz z reszt ekipy. Hotel znajduje si bardzo blisko centrum kulturalnego.
Przesuchalimy jego kolegw i bezporednich przeoonych: nikt nie zauway niczego
niezwykego w ostatnich dniach. To wszystko, co wiemy.
Braun zacz robi notatki w maym notesiku.
- Wiem, gdzie jest Kirchberggasse - powiedzia. Jego ton zdawa si przypomina, e
jest on jedynym wiedeczykiem w tym towarzystwie. - Musimy przeszuka jego pokj.
- Oczywicie - przytakn Bosch.
Ju go przeszukali, podobnie jak mieszkanie w Nowym Jorku, ale Bosch nie zamierza
tego mwi policji.
- Istnieje te moliwo, e Daz nie jest winien - zasugerowa Bosch, jakby chcia
odgrywa rol adwokata diaba swojej wasnej hipotezy. - I w takim przypadku naleaoby
postawi pytanie, gdzie si obecnie podziewa.
Braun uczyni nieokrelony gest rk, dajc Boschowi do zrozumienia, e ta sprawa
nie naley do jego kompetencji.
- Niezalenie od tego, dopki nie bdziemy dysponowa danymi zaprzeczajcymi
naszej teorii, musimy uwaa Diaza za gwny obiekt naszych poszukiwa.
- Co wie prasa? - spytaa panna Wood.
- Nie ujawniono tosamoci dziewczyny, tak jak nas o to prosilicie.
- A jeli chodzi o Diaza?
- Jego rysopis nie zosta podany do prasy, ale zawiadomilimy posterunki na lotnisku
Schwechat, na stacjach kolejowych i granicach. Musimy jednak pamita, e mamy dzisiaj
pitek, a doniesienie otrzymalimy wczoraj. Ten facet mia prawie cay dzie, eby uciec za
granic.
Panna Wood i Bosch skinli gowami w milczeniu. Oni rwnie przewidywali tak
ewentualno. Podjli dziaania o wiele szybciej ni austriacka policja: Bosch wiedzia, e w
tej chwili dziesi rnych grup agentw bezpieczestwa szuka Diaza po caej Europie. Ale
potrzebowali pomocy policji. Trzeba byo wykorzysta wszystkie moliwoci.
- Jeli chodzi o rodzin ofiary... - Braun popatrzy z wahaniem na Boscha.
- Miaa tylko matk, lecz ta wyjechaa w podr. Prosilimy o zezwolenie, aby
poinformowa j osobicie. Rozumiem, e moemy zatrzyma fotografie i tam?
- Tak jest. To s kopie dla was.
- Dzikuj. Czy napije si pan jeszcze kawy?
Braun odpowiedzia po chwili milczenia. Patrzy na dziewczyn, ktra wanie wesza
cicho do pokoju. Brunetka, ubrana w dug czerwon sukni. Niosa tac ze srebrnym
dzbankiem do kawy, ktrej nalaa mu ju przedtem. Nie uwaa, by bya niezwykle pikna
czy wyjtkowa, ale miaa w sobie co nieokrelonego. Pewn harmoni, wyuczony rytm,
delikatne gesty tancerki. Braun wiedzia o istnieniu ozdb i sprztw ludzkich, wiedzia, e
byy nielegalne, lecz nic w jej wygldzie czy zachowaniu nie nasuwao myli o przestpstwie.
To za, co Braun wyobraa sobie, patrzc na ni, mogo by jedynie wytworem jego
wyobrani. Poprosi o kaw i przyglda si, jak dziewczyna nalewa do filianki mocn,
parujc wiedesk mokk. Znowu, jak poprzednio, odnis wraenie, e jest bosa, cho nie
mg tego stwierdzi z powodu dugoci sukni i pmroku panujcego w pokoju. Zapach jej
perfum oszaamia.
Ani Bosch, ani panna Wood nie poprosili ju o kaw. Dziewczyna odwrcia si, z
lekkim szelestem sukni. Drzwi otwary si i zamkny. Braun patrzy przez chwil w ich
kierunku. Po czym zamruga powiekami i wrci do rzeczywistoci.
- Dzikujemy bardzo za wspprac policji austriackiej, detektywie Braun -
powiedzia Bosch. Skoczy wanie ukada rozoone na stole (elipsie z czerwonej laki
imitujcej ksztat palety malarskiej) fotografie i wyjmowa tam z magnetofonu.
- Speniem tylko swj obowizek - owiadczy Braun. - Moi przeoeni polecili mi,
abym stawi si w muzeum w celu udzielenia pastwu informacji. I to wanie uczyniem.
- Moe pan pomyle, e sytuacja jest do niezwyka. Doskonale to rozumiemy.
- Niezwyka to mao powiedziane - odpar z umiechem Braun, starajc si, aby jego
sowa zabrzmiay cynicznie. - Po pierwsze, w zwyczajach naszego departamentu nie ley
utajnianie informacji dla prasy na temat dziaa kogo, kto jest najprawdopodobniej
psychopat. Jutro moemy znale w lesie inn martw nastolatk i staniemy przed
powanym problemem.
- Rozumiem - zgodzi si Bosch.
- Po drugie, fakt ujawniania osobom prywatnym, takim jak pastwo, szczegw
wicych si bezporednio ze ledztwem rwnie nie jest praktyk czsto stosowan przez
policj, przynajmniej w tym kraju. Na og nie wsppracujemy z prywatnymi firmami
ochroniarskimi, a tym bardziej nie w takim zakresie.
Kolejne przytaknicie.
- Ale... - Braun rozoy ramiona w gecie, ktry zdawa si mwi: Polecono mi
przyj i poinformowa was, wic to robi. - A zatem, jestem do pastwa dyspozycji.
Nie chcia pokazywa swojej niechci, lecz nie udawao mu si jej ukry. Tego ranka
odebra nie mniej ni pi telefonw z rnych departamentw, coraz to wyej pooonych w
hierarchii politycznej. Ostatni pochodzi od wysokiego urzdnika w ministerstwie spraw
wewntrznych, ktrego nazwisko nigdy nie pojawiao si w prasie. Doradzono mu, eby nie
omieszka pojawi si na spotkaniu w Museumsquartier i nalegano, aby przekaza pannie
Wood i Boschowi wszelkie informacje i zaoferowa pomoc. Wida byo wyranie, e
Fundacja van Tyscha posiadaa szerokie i znaczce wpywy.
- Kawa - powiedzia Bosch, wskazujc na filiank. - Wystygnie panu.
- Dzikuj.
W rzeczywistoci Braun nie mia ochoty na kaw. Podnis jednak filiank do ust i
uda, e pociga z niej yk. Gdy osoby, ktre mia przed sob, zaczy prowadzi jak
banaln rozmow, postanowi im si przyjrze. Mczyzna o nazwisku Bosch przypad mu do
gustu o wiele bardziej ni kobieta, chocia nie miao to wikszego znaczenia. Ocenia go na
pidziesitk. Wydawa si powanym facetem, z byszczc ysin okolon siwymi
wosami i twarz o szlachetnych rysach. Poza tym na samym pocztku wspomnia, e w
modoci pracowa dla policji holenderskiej, co sprawio, e Braun uwaa go prawie za
koleg. Ale panna Wood bya ulepiona z innej gliny. Wygldaa modo, na dwadziecia pi
do trzydziestu lat. Miaa gadkie czarne wosy, obcite krtko, z rwnym przedziakiem po
prawej stronie. Kocist figur opinaa sukienka na ramiczkach, a do dekoltu by
przyczepiony czerwony identyfikator dziau Bezpieczestwa Fundacji van Tyscha. Reszta
skadaa si z ton makijau i tych absurdalnych czarnych okularw. W odrnieniu od
swojego kolegi Wood nigdy si nie umiechaa i mwia w taki sposb, jakby wszyscy wok
byli na jej usugi. Braun wspczu Boschowi, e musi j znosi.
W pewnej chwili Felix Braun poczu si dziwnie, jakby dozna rozdwojenia jani.
Zobaczy siebie, jak siedzi w pokoju owietlonym przez czerwone arwki i udekorowanym
zdjciem dwch osb wepchnitych pod cinieniem do szklanego szecianu, przed
czerwonym stoem w ksztacie palety malarskiej, przed dwiema dziwacznymi osobami,
obsugiwany przez dziewczyn przypominajc odalisk, po obejrzeniu wystawy nagich i
pomalowanych farbami postaci, ktre wydzielay rne zapachy. Z trudem docierao do
niego, co u diaba on, zwyky policjant z wydziau zabjstw, tutaj robi. Nie rozumia rwnie
za bardzo, co to wszystko ma wsplnego z tym, co si wydarzyo. Powiartowane ciao, ktre
znaleli witem w Wienerwaldzie, byo ciaem nieszczsnej, czternastoletniej dziewczynki,
zamordowanej w bestialski sposb. By to jeden z najstraszniejszych przypadkw sadyzmu,
jaki Braun kiedykolwiek widzia. Jaki zwizek istnia midzy tym morderstwem a czerwonym
gabinetem, odalisk, dwiema dziwacznymi osobami i muzeum?
- Waciwie - powiedzia, a zmiana w tonie jego gosu sprawia, e mczyzna i
kobieta przerwali rozmow i spojrzeli na niego - nadal nie rozumiem, jak rol odgrywacie
pastwo w tej sprawie, poza tym, e jestecie szefami firmy ochroniarskiej, ktra zatrudnia
podejrzanego. Popeniono brutaln zbrodni i tym zajmuje si wycznie policja.
- Czy wie pan, co to jest sztuka hiperdramatyczna? - spytaa nagle panna Wood.
- Kto tego nie wie? Wanie obejrzaem wystaw Kwiaty. I mam kuzyna, ktry kupi
sobie ksik dla pocztkujcych malarzy. Chce wiczy na nas wszystkich i za kadym
razem, kiedy go odwiedzam, prosi mnie, ebym mu suy jako model...
Bosch mia si razem z Braunem, ale powaga panny Wood pozostaa niewzruszona.
- Prosz poda mi definicj - poprosia.
- Definicj?
- Tak. Jak pan sdzi, czym jest sztuka HD?
Do czego ona zmierza? - pomyla Braun. Ta kobieta denerwowaa go. Poprawi
wze krawata i odchrzkn, rozgldajc si wok, jakby chcia odnale waciwe sowa w
jednym z rogw czerwonawego pokoju.
- Moim zdaniem polega ona na tym, e modelka stoi nieruchomo, a wszyscy twierdz,
e jest ona dzieem sztuki, czy nie?
Jego ironia nie wpyna na zmian wyrazu twarzy kobiety.
- Polega na czym zupenie innym - odpowiedziaa Wood. I wwczas umiechna si
po raz pierwszy. To by najzimniejszy umiech, jaki Braun w yciu widzia. - Sztuka HD to
obrazy, ktre niekiedy si poruszaj i wygldaj jak ludzie. Tu nie chodzi o terminologi,
tylko o punkt widzenia. I taki punkt widzenia ustalia Fundacja. - Gos panny Wood by
lodowaty, jak gdyby w tajemniczy sposb kade z wypowiadanych przez ni sw zawierao
ukryt grob. - Fundacja zajmuje si ochron i propagowaniem dzie Brunona van Tyscha na
caym wiecie, a ja kieruj sekcj Bezpieczestwa. Moje zadanie, jak rwnie mojego
wsppracownika, pana Lothara Boscha, polega na ochronie obrazw van Tyscha przed
najmniejszym uszkodzeniem. A Annek Hollech bya obrazem, ktry mia warto o wiele
wysz ni wszystkie nasze pensje i emerytury razem wzite, panie detektywie. Nazywa si
Defloracja, by oryginalnym obrazem Brunona van Tyscha. Uznany za jedno z najwikszych
dzie wspczesnego malarstwa, uleg zniszczeniu.
Brauna fascynowaa lodowata furia gwatownego, syczcego gosu. Panna Wood
zrobia pauz, zanim podja wykad na nowo. W ciemnych szkach jej utkwionych w Braunie
okularw odbija si podwjnie czerwony zarys stou.
- To, co panowie uwaaj za morderstwo, my uwaamy za powany zamach na jedno
z naszych dzie. Rozumie pan, e czujemy si niezmiernie zaangaowani w ledztwo. Dlatego
poprosilimy was o wspprac. Czy to jasne?
- Cakowicie.
- Ani przez chwil prosz nie myle, e bdziemy utrudnia panu prac -
kontynuowaa wyjanienia panna Wood. - Policja dziaa wedug swoich procedur, a Fundacja
swoich. Ale prosz, aby informowa nas pan o wszystkich nowych okolicznociach, ktre
pojawi si w trakcie ledztwa. Bardzo prosz.
Spotkanie dobiego koca. Prowadzony przez dziewczyn od public relations, ktra
przywitaa go po wejciu do budynku, Braun ponownie przemierzy labirynt korytarzy
owalnego skrzyda Museumsquartier. Gdy znalaz si na ulicy, mocne letnie soce
przywrcio mu spokj.
Kiedy wraca samochodem do domu, przez gow przemkna mu prawidowa nazwa
kwiatu, jak nagy czerwony bysk. Magiczna purpura.
Tak nazywa si paajcy czerwieni obraz, ktry pachnia jak jego ona. Czerwie
ognia, czerwie karminu, czerwie krwi.

WIZYTWKA bya w kolorze turkusowym, w magicznym odcieniu bkitu, bkicie


ksicia z bajki, doskonaym morskim odcieniu. Iskrzya si w wietle lampy w jadalni. Numer
wydrukowano na rodku, cienk czarn czcionk. Nie byo na niej nic poza tym numerem,
najprawdopodobniej komrkowym, chocia kierunkowy wydawa si dziwny. Gdy zacza go
wybiera, zorientowaa si, e na paznokciu poyskuj jeszcze resztki farby z Dziewczyny
przed lustrem. Po drugim dzwonku usyszaa gos modej kobiety.
- Tak?
- Dobry wieczr, mwi Klara Reyes.
Zastanawiaa si wanie, co powiedzie, gdy odoono suchawk. Pomylaa, e
poczenie zostao przerwane przypadkowo. To si czasami zdarza, jeli chodzi o komrki.
To nienawistne maszynki, ktre su prawie do wszystkiego, a w porywach nawet do
prowadzenia rozmw, jak mawia Jorge. Nacisna klawisz redial. Identycznym tonem
odezwa si ten sam gos.
- Co przerwao - powiedziaa Klara. - Ja...
Odoono suchawk.
Zaintrygowana, zadzwonia ponownie. Po raz trzeci rozczono si.
Zastanawiaa si przez chwil. Dopiero co wrcia z galerii GS. Wzia prysznic,
zmya farb z wosw i ciaa, signa po wizytwk i zadzwonia. Siedziaa w jadalni na
granatowym tatami, ze skrzyowanymi nogami i niebieskim rcznikiem zawizanym na
piersiach. Otworzya okno: nocna bryza owiewaa jej plecy. Na kanale muzycznym cichutko
szemra blues. Problem nie dotyczy telefonu. Tym razem suchawk odoono wczeniej.
Zrobiono to celowo.
Wybraa inn strategi. Wyczya radio, sprawdzia godzin na zegarze stojcym na
pce. I zadzwonia.
Kiedy odezwa si kobiecy gos, Klara zachowaa milczenie.
Po obu stronach linii zapanowaa cisza, gboka, niezrozumiaa. Nic nie byo sycha,
adnego oddechu, chocia tym razem nie odoono suchawki. Ale nikt si nie odzywa. Ile
czasu bd czeka, a si zdecyduj? - zastanawiaa si.
Nagle przerwano poczenie. Zegar pokaza, e upyna minuta.
A wic milczenie byo pewnego rodzaju przesaniem. I trwao duej, co
najprawdopodobniej oznaczao, e nie chciano, by si odezwaa. Ale i tym razem odoono
suchawk.
Odgarna gwatownie wilgotne wosy spadajce jej na twarz. To oczywiste, e miaa
do czynienia z niezwyk prb napinania.
Wszyscy wielcy malarze napinali swoje ptna przed rozpoczciem pracy. Napinanie
to wrota do wiata hiperdramatyzmu: rodzaj przygotowania modela do tego, co nadchodzi,
ostrzeenia, e odtd nic z tego, co si stanie, nie bdzie zgodne z zasadami logiki lub
przyjtymi przez spoeczestwo normami. Klara bya przyzwyczajona do rnych form
napinania. Artyci z The Circle i Gilberto Brentano stosowali najczciej metod z uyciem
rekwizytw sadomasochistycznych. Georges Chalboux z kolei naciga ptno w sposb
subtelny, wywoujc wczeniej emocje poprzez specjalnie przygotowane do tego osoby.
Udaway one przed ptnami, e je kochaj albo nienawidz, lub wywoyway w nich
poczucie zagroenia, bdc na przemian szorstkie i czue, co wzbudzao niepokj. Wyjtkowi
malarze, tacy jak Vicky Lled, uywali do napinania s i e b i e s a m y c h . Vicky bya
szczeglnie okrutna, poniewa stosowaa szczere emocje: to przypominao tajemnicze
rozdwojenie jani, jakby w jednym ciele istniay dwie Vicky - czowiek i artystka - obie
pracujce na wasny rachunek.
Aby z powodzeniem przej przez faz napinania, ptno musiao wiedzie dwie
rzeczy: e jedyn regu jest jej brak, a jedynym moliwym zachowaniem - parcie do przodu.
Ponowne dzwonienie i trwanie w ciszy nie miao sensu: musiaa zrobi krok do
przodu. Ale jaki?
Swdzia j podpis Aleksa Bassana na lewym udzie. Drapaa si delikatnie, opuszkami
palcw, zbierajc myli.
Co przyszo jej do gowy. Pomys by absurdalny i dlatego uznaa, e okae si tym
waciwym (tak bywao prawie zawsze w wiecie sztuki). Pooya komrk na tatami,
podniosa si i wyjrzaa przez okno. Podmuch wieego powietrza orzewi w sposb
przyjemny jej nagie ciao, wci wilgotne pod rcznikiem.
Deszcz obmy noc. W centrum Madrytu nie unosi si smrd mieci, spalin
samochodw, ekskrementw, tylko co w rodzaju nocnej, morskiej bryzy, co wywoywao
zudzenie przebywania na play. Ale sycha byo ruch uliczny. Samochody suny,
obwchujc sobie wzajemnie tyki i mrugajc wietlistymi oczami. Przyjrzaa si budynkowi
naprzeciwko: w trzech oknach na ostatnim pitrze paliy si wiata, a w jednym nich, z
zasonami w kolorze kobaltu, stay doniczki z kwiatami. Mogy to by bkitne hiacynty.
Opara si o parapet i popatrzya na ulic z wysokoci czterech piter. Bryza owiaa jej wosy,
jak zmczony linoskoczek.
Wydawao si, e nikt jej nie obserwuje. Absurdem byo przypuszcza, e j
szpieguj, podgldaj.
To, co wydawao si absurdem, byo na pewno suszne.
Wzia do rki bezprzewodowy telefon, ponownie zerkna na zegar, wrcia do okna
i jeszcze raz wybraa numer z turkusowej wizytwki.
- Tak? - odezwa si kobiecy gos.
Czekaa w milczeniu, stojc jak najbliej okna i starajc si nie porusza. Frdzle
niebieskiego rcznika powieway na wietrze. Nagle przerwano poczenie. Popatrzya na
zegar. Dokadnie pi minut. To by rekord, co oznaczao, e zrobia co p r a w i d o w o i e
rzeczywicie, nawet jeeli wydawao si to niewiarygodne, bya o b s e r w o w a n a . Jednak
nie zrobia jeszcze w s z y s t k i e g o , czego od niej chcieli. Sprbowaa czego innego: znw
zadzwonia i w pewnym momencie, nie ruszajc si od okna, podniosa rk do wosw i
przygadzia je. Rozczono si natychmiast.
Umiechna si i skina gow, bez sowa, patrzc na ulic. Aha, tu was mam:
chcecie, ebym si nie odzywaa, ebym wygldaa przez okno, ebym si nie ruszaa i... co
jeszcze?. Bassan powtarza jej czsto, e jej twarz odzwierciedla zarazem agodno i
przewrotno, Jak anio tsknicy za diabem. W tej chwili wyraz jej twarzy by bardziej
diaboliczny ni anielski. Czego jeszcze? Czego jeszcze chcecie?.
Za kadym razem, gdy stawiaa pierwsze kroki w niezwykej wityni sztuki, na
pocztku pracy nad nowym obrazem, dziao si z ni to samo: ulegaa wzruszeniu. Byo to
najbardziej niewiarygodne odczucie na wiecie. Czy istnieli ludzie zajmujcy si czym
innym? Jak mogy istnie takie osoby jak Jorge, ktry n i e b y ani dzieem sztuki, ani
artyst?
Bawio j wyobraanie sobie takiej sytuacji (jej imaginacja szalaa w tym momencie):
cisza w telefonie trwaa dziesi minut, jeli wychylaa si przez okno, pitnacie, gdy
stawiaa stop na parapecie, dwadziecia pi, jeli stawiaa drug, trzydzieci, jeli wspinaa
si na gzyms, trzydzieci pi, gdy dawaa krok w przepa... Moe wtedy wreszcie kto by
si odezwa.
Ale to oznaczaoby zniszczenie, a nie napinanie ptna.
Zdecydowaa si na o wiele agodniejsz emocj. Znowu zacza patrze na zegarek i
nie odchodzc od okna, zdja rcznik i rzucia go na podog. Zadzwonia. Odpowied bya
taka jak zawsze. Czekaa.
Milczenie.
Kiedy mino ju ponad pi minut, zastanowia si, co jeszcze mogaby zrobi, w
przypadku gdyby znw si rozczyli. Nie chciaa jeszcze nic wymyla. Tkwia nieruchomo
w oknie, naga. A w suchawce panowaa cisza.

WINA leaa po stronie czarnego kotka.


Po raz pierwszy zobaczya go na basenie na Ibizie, w penym socu. Kotek patrzy na
ni w dziwny sposb, w jaki patrz wszystkie koty. Szeroko rozszerzonymi pod wpywem
soca renicami wpatrywa si w ni wyzywajco, chcc, by odkrya jego sekret. Ale ona
miaa czternacie lat, leaa na brzuchu z rozpit grn czci bikini i nie za bardzo
obchodziy j jakie sekrety. Zdobya zaufanie kota, cichutko mruczc pod nosem. A moe
raczej kota oczarowaa jej uroda. Wuj Pablo, ktry zaprosi j latem na Ibiz, czsto
wypytywa artem o doradc do spraw wizerunku. Musisz przecie mie kogo takiego,
skoro jeste tak adna - mwi. Klara, o dugich jasnych wosach, oczach jak dwie mae
morskie planety bez ladu staego ldu, i jdrnej, modzieczej sylwetce, idealnie
wyrzebionej pod napit skr, przyzwyczaia si do komplementujcych j obcych
spojrze. Gdy bya dziewczynk, ojciec Borji, kolegi ze szkoy, wrczy jej ojcu wizytwk,
wyjaniajc, e jest producentem programw telewizyjnych i e chce zaprosi Klar na
casting. Stwierdzi, e nigdy nie widzia takiej dziewczynki jak ona. Wieczorem w domu
wywizaa si gwatowna dyskusja, ktra zakoczya si pogrzebaniem na zawsze
telewizyjnej kariery Klary. To si zdarzyo, gdy miaa siedem lat. Dwa lata pniej ojciec
umar i na wypowiedzenie mu posuszestwa byo ju za pno. ycie stao si bardzo trudne
od tej pory, poniewa po mierci ojca rodzina mocno zuboaa. Pasmanteria, ktr prowadzia
matka i w ktrej Klara, jak tylko nieco podrosa, zacza pracowa, pomoga im przetrwa, a
potem staa si rdem dochodw, dziki czemu jej brat Jos Manuel skoczy szko i
rozpocz studia prawnicze. Do tego dochodzia pomoc wuja Pabla, ktry nigdy o nich nie
zapomina. Wuj by przedsibiorc, oenionym z mod Niemk, i mieszka w Barcelonie. To
jemu przyszed do gowy pomys porywania Klary kadego lata i zawoenia jej do Cortixery
na Ibizie, razem z jej kuzynkami. Kuzynki byy od niej starsze i pozostawiay j sam, ale jej
to nie przeszkadzao: sam fakt wyjazdu ze smutnego mieszkania w Madrycie i przebywania
przez miesic w malekiej, a zarazem wielkiej, skpanej w bkitnawym blasku soca
miejscowoci, wydawa jej si cudowny.
I nic by si nie wydarzyo, gdyby nie czarny kotek.
Albo moe i tak, ale w inny sposb: Klara wierzy w znaki losu. Owego wietlistego
lata 1996 roku, pachncego chlorem i bryz wiejc od morza, kotek przybliy si do niej, z
pocztku podejrzliwie, po czym zwin si w kulk z aksamitu o bkitnym poysku. Mia
swj wasny zapach, pachnia mydekiem, i byo jasne, e ma waciciela: wyglda na bardzo
zadbanego, a nie na zwierz yjce na wolnoci.
- Cze - pozdrowia go Klara. - Gdzie jest twj waciciel, kotku?
Kotek zamiaucza midzy jej palcami, otwierajc pyszczek, ktry przypomina
malekie serce albo rozupany na p migda. Umiechna si. Nie czua strachu. W domu w
grskim miasteczku Alberca, gdzie urodzi si jej ojciec i dokd wyjedali kadego lata,
dopki y, przyzwyczaia si do wszelkich zwierzt domowych. Pogaskaa go tak, jakby
zrobia to z lamp Aladyna, mieszczc ducha, ktry posiada moc speniania ycze.
- Zabdzie? - spytaa.
- On jest mj - usyszaa czyj gos.
I wtedy zobaczya chude, mokre i opalone nogi stojcej przed ni Talii. Gdy podniosa
wzrok, dostrzega w blasku soca jej umiech i przyszo jej na myl (wierzya w znaki), e
bd mogy zosta przyjacikami.
Miaa trzynacie lat, wielkie oczy i ciemn cer. Umiechaa si i jednoczenie
mwia, z tak sam sodycz, jakby jedno i drugie byo dla niej tym samym, jakby wszystko
to, co mwia, byo wesoe, a wszystkie umiechy byy sowami. Jej matka bya Wenezuelk
z Maracay, a ojciec Hiszpanem. Mieli dom na drugim kocu wyspy, niedaleko Punta Galera.
Talia przebywaa w miasteczku przypadkowo, w zwizku z odwiedzinami rodzicw u
przyjaci. Tak wic spotkanie zawdziczay czarnemu kotkowi.
Ojciec Talii mia duo pienidzy, o wiele wicej ni wuj Pablo, ktremu przecie
wcale le si nie powodzio. Dwa dni pniej Talia zaprosia Klar do siebie. Dom w Punta
Galera okaza si ogromn will nad brzegiem morza, pooon na ogrodzonym terenie
penym drzew i cieni, ogrodw i sadzawek. Klara wpada w zachwyt na widok lokajw, nie
zwyczajnych kobiet robicych pranie i gotujcych posiki, lecz mczyzn w uniformach, o
szklistym spojrzeniu. Ale co najbardziej niewiarygodnego ujrzaa na basenie - bardzo
duym, prostoktnym, z bkitn wod. Uznaa to za wspaniae, e Talia, o drobnym
ciemnym ciaku, ma do swojej wycznej dyspozycji ogromny szafirowy basen, z dnem
wyoonym gadkimi pytkami, po ktrym moe stpa, unoszc si na wodzie. Najwiksze
jednak wraenie zrobio na Klarze co innego.
Talia dzielia basen z drug dziewczynk. Czyby to jej siostra? A moe przyjacika?
Nie ulegao wtpliwoci, e dziewczynka bya starsza. Klczaa nad brzegiem,
podparta rkami, i miaa na sobie tylko malekie niebieskie majteczki. Jej ciao lnio w
bardzo niezwyky sposb. Nie poruszya si ani o milimetr, gdy Klara i Talia podeszy do
niej.
- To obraz mojego taty - wyjania Talia. - Tata zapaci za niego kup kasy.
Klara nachylia si i przyjrzaa napitej twarzy, skrze byszczcej od apretury i farby
olejnej, wosom lekko drcym w podmuchach wiatru.
- Nie mog uwierzy - podniecaa si Talia, widzc jej zdumienie. - Nie znasz sztuki
HD? Oczywicie, e jest z krwi i koci, jak ty czy ja! To jest obraz hiper... - tu powiedziaa
sowo, ktrego znaczenie nie dotaro do Klary. - Ona nie jest w adnym transie, ona pozuje. A
ten zapach, ktry czujesz, to farba olejna.
Eliseo Sandoval. Nad basenem. 1995. Olej i krem przeciwsoneczny na
osiemnastoletniej dziewczynie w bawenianych majteczkach. To wanie odczytaa Klara z
malekiej karteczki umieszczonej na posadzce obok postaci.
Jak wikszo ludzi, Klara syszaa co nieco o sztuce hiperdramatycznej i ogldaa
filmy dokumentalne i reportae na ten temat, ale nigdy nie widziaa prawdziwego obrazu.
To byo jak zaklcie. Zapomniaa o boym wiecie i uklka przy obrazie. Badaa go
wzrokiem, od koniuszkw palcw u rk po pokryte farb wosy, od szyi po krzywizn
poladkw. Paseczki majteczek ukaday si w ksztat litery V; w ogrodzie roso drzewo,
ktre przypominao t liter. Przebiega wzrokiem po kadym milimetrze zakltego w
bezruchu ciaa, jak gdyby chodzio o film, ktry pragnaby oglda przez cae ycie.
Podniosa, caa drc, palec i dotkna nim prawego uda postaci. Wydao jej si, e dotyka
dzbana. Obraz ani drgn.
- Uwaaj, nie rb tego - skarcia j Talia. - Obrazw si nie dotyka. Gdyby ci
zobaczy mj tatu!...
Dzie stanowi prawdziw mk. Nie byo mowy o zabawie. Wina nie leaa
oczywicie po stronie biednej Talii, ponosia j ta p r z e k l t a rzecz, ta o b s c e n i c z n a i
przeklta rzecz, ktra nie chciaa si poruszy, ktra trwaa w penym blasku soca, nad
wod, nie pocc si, bez sowa skargi, pogrona w kontemplacji na maym skrawku
posadzki. Ta zaklta w bezruchu magiczna forma, w niebieskich majteczkach, pozbawiona i
zarazem pena ycia, ponosia wyczn win.
W pewnej chwili Klara poczua si chora. Powietrze nie docierao do puc, zacza si
dusi. Pobiega do domu i tam si schronia. Na sofie w luksusowym salonie odnalaza kotka i
wtulia si w niego. Jej policzki pony, oddychaa z trudem. Kiedy nadesza Talia, Klara
spojrzaa na ni bagalnie.
- Ona n i g d y si std nie rusza? - zakaa. - Nie je? Nie pi?
- Oczywicie, e pi i je. Wystawia si tylko od jedenastej do sidmej.
Po poudniu lokaj zawiadomi j o kocu pozowania. Bya dokadnie sidma. Klara,
ktra przez cay dzie sprawdzaa godzin, zbliya si wreszcie do obrazu. Widziaa, jak
zaczyna si porusza, rozciga kad koczyn po dugim unieruchomieniu i, jakby bya
przychodzcym na wiat dzieckiem, unosi tuw i gow z zamknitymi oczami; zobaczya,
jak przy gbszym oddechu na piersiach rozbyska farba olejna; widziaa, jak powoli, przez
trwajc wieczno chwil, wstaje i przeksztaca si w kobiet, dziewczyn, w kogo
podobnego do niej samej. Na bkitnym tle.
Chc by kim takim. Chc by wanie t y m .
Zacisna zby.

Kobieta rozsuna kobaltowe zasony, wyjrzaa przez okno i zacza podlewa


niebieskie kwiatki. Podniosa nagle wzrok i spojrzaa na Klar. Popatrzywszy na ni przez
chwil, uczynia peen niechci gest. Nastpnie cofna si, zamkna okno i zasuna
zasony. Szyby odbijay nagie ciao Klary otoczone ram okna, jej gadk posta o twarzy bez
brwi, z wydepilowanym onem, piersi jak dwie wyrysowane na papierze fale, wosy ju
przesuszone nocnym powietrzem; w prawej rce trzymaa suchawk telefonu, a wszystko
pokrywa kobaltowy bkit i ultramaryna szyb z naprzeciwka.
W suchawce dalej panowao milczenie. Nie przerwano poczenia.
Daa si ponie wspomnieniom, a pojawienie si tamtej kobiety przywrcio j
gwatownie do rzeczywistoci. Ibiza, Talia i niezapomniana chwila, w ktrej odkrya sztuk
HD, rozpyny si w ciemnej otchani nocy. Nie zdawaa sobie sprawy, jak dugo ju trwa w
niezmienionej pozycji. Wydawao jej si, e miny co najmniej dwie godziny. Czua, e rka,
w ktrej trzyma suchawk, jest o wiele zimniejsza od reszty ciaa, a minie ramienia jej
zesztywniay. Daaby wszystko, eby mc zmieni pozycj, ale pozostawaa nieruchomo, ze
suchawk przyoon do ucha. Staraa si nawet prawie nie oddycha, jak gdyby pracowaa
jako obraz. Nie przenosia ciaru ciaa z nogi na nog, staa wyprostowana, z lew rk
opart na biodrze; przyciskaa kolana do eberek kaloryfera umieszczonego pod parapetem,
aby jak najbardziej zbliy si do okna.
Nachodzia j ochota, eby przerwa poczenie. Bo moliwe, e to absurdalne
oczekiwanie jest bdem. By moe pomys, e musi czeka naga i nieruchoma przy oknie ze
suchawk w rku, stanowi jedynie wytwr jej wyobrani. W kocu nie otrzymaa od
malarza, kimkolwiek by, ani jednej instrukcji, najmniejszej wskazwki, choby jednego
sowa. Kto wpad na pomys malowania jej niewidzialn cisz? Nie wspominajc ju o
niewyobraalnym rachunku telefonicznym, jaki bdzie musiaa zapaci za t przygod. Jorge
si umieje.
Policz do trzydziestu... Dobrze, do stu... Jeeli nic si nie stanie, odo suchawk.
Czua si wykoczona (cay dzie na nogach jako obraz Bassana), godna i senna.
Zacza odlicza. Dobiegy j miechy chopakw z drugiej strony ulicy. Moe j widz. Nic
jej to nie obchodzio. Bya profesjonalnym ptnem. Ju dawno wyzbya si resztek wstydu i
niemiaoci.
Dwadziecia sze... dwadziecia siedem... dwadziecia osiem....

Cae jej ycie byo sztuk. Nie wiedziaa, dokd sigaj granice, jeeli w ogle
istniay.
Nauczya si pokazywa i wykorzystywa swoje ciao, kiedy bya sama, w obecnoci
innych i z innymi. Nie uwaa za wito adnej z jego czci. Znosi dotkliwy bl. Chroni
si w wiat marze, gdy sztywniay jej minie. Postrzega przestrze jako czas, a czas jako
co przestrzennego, pejza, po ktrym mona si przechadza albo przystan. Kontrolowa
swoje odczucia, wymyla je, udawa, imitowa. Przekracza kad barier, odsuwa od
siebie wszelkie zastrzeenia, pozby si balastu wyrzutw sumienia. Dzieo sztuki nie
posiadao niczego, co by do niego naleao: ciao i umys byy nakierowane na tworzenie i
bycie tworzywem, na transformacj.
To najdziwniejszy i najpikniejszy zawd wiata. Zacza go uprawia tamtego lata po
powrocie z Ibizy i nigdy tego nie poaowaa.
W domu Talii dowiedziaa si, e Eliseo Sandoval, autor Nad basenem, mieszka i
pracuje w Madrycie, razem z kolegami, w domku niedaleko Torrejn. Kilka tygodni pniej
pojawia si tam, sama i zdenerwowana. Na wstpie usyszaa, e nie jest wcale pierwsz,
ktra si odwaya na ten krok, i e sztuka HD jest popularniejsza w Hiszpanii, ni mylaa.
Domek by peen malarzy i modziutkich aspirantek do roli dzie sztuki. Eliseo, mody artysta
z Wenezueli, o twarzy boksera, z fascynujcym doeczkiem w brodzie, udziela
podstawowych lekcji nieletnim modelkom, za umiarkowan cen, aczkolwiek potajemnie i
bez wiary w moliwo sprzeday, poniewa sztuka HD na modocianych nie zostaa jeszcze
zalegalizowana. Klara signa do swoich skromnych oszczdnoci i zacza przychodzi na
lekcje co weekend. Nauczya si, midzy innymi, pokazywa nago wewntrz i na zewntrz
domu, samotnie lub w obecnoci innych. I pozostawa cae godziny z ciaem pokrytym farb.
Do tego doszy podstawy hiperdramatu: gry, prby, formy ekspresji. Jej brat dowiedzia si o
tych wizytach i rozpoczy si sceny i zakazy. Klara odkrya, e po mierci ojca Jos Manuel
zamierza by jej nowym cerberem. Ale nie pozwolia mu na to. Zagrozia odejciem z domu,
a kiedy sytuacja staa si nie do zniesienia, odesza. W wieku szesnastu lat podja prac w
The Circle, midzynarodowym towarzystwie zrzeszajcym marginalnych artystw, ktrzy
przygotowywali mody materia dla wielkich malarzy. Tutaj wytatuowaa sobie ciao,
ufarbowaa wosy na czerwono, przekua i ozdobia kolczykami nos, uszy, sutki i ppek oraz
wzia udzia w groteskowych inscenizacjach ciennych. Zarobia tyle, e moga rozpocz
studia u Wedekinda, Cuineta i Ferruciolego. Majc osiemnacie lat, zamieszkaa z Gabim
Ponce, pocztkujcym malarzem, ktrego poznaa w Barcelonie, sw pierwsz mioci,
swym pierwszym artyst. Gdy skoczya dwadziecia lat, Alex Bassan, Xavier Gonfrell i
Gutirrez Reguero zaczli do niej dzwoni z propozycjami tworzenia z ni oryginalnych
dzie. Potem przyszed czas na najwikszych: Georges Chalboux zmieni jej ciao w
chochlika, Gilberto Brentano przeksztaci j w klacz, a Vicky wydobya z jej twarzy wyraz,
jakiego nigdy by si u siebie nie spodziewaa.
Jednak rka adnego geniusza jeszcze na niej nie spocza.

Ale co si stanie, co stanie si, jeeli nikt si nie odezwie, co si stanie, jeeli bd j
napina w sposb wykraczajcy poza rozsdne granice, jeeli bd starali si doprowadzi do
skrajnej sytuacji, co si stanie, jeeli...
Noc przybraa odcie gbokiego granatu. Orzewiajca wczeniej bryza przenikaa j
teraz chodem a do szpiku koci.
Policzya do stu, potem znw do stu i ponownie do stu. Wreszcie przestaa liczy. Nie
odwaya si odoy suchawki, bo im wicej upywao czasu, tym w a n i e j s z e (i
trudniejsze) wydawao si jej to, co jeszcze j czekao. Najwaniejsze i najtrudniejsze,
najtwardsze i najbardziej ryzykowne.
Wczuwaa si w cisz, usypiajce wiato, krlestwo kotw. Wstajcy nad miastem
wit nasuwa jej na myl niezauwaalny ruch wskazwek zegara.
Zadawaa sobie pytanie, co zrobi, jeeli si do niej nie odezw. Kiedy, w ktrym
momencie trzeba bdzie doj do wniosku, e czas zakoczy t gr. Kto podda si pierwszy
w niezomnym, opartym na niesprawiedliwych zasadach deniu do celu.
Wtedy usyszaa w suchawce gos kobiety. Ucho, do ktrego od tak dugiego czasu
nie docieray adne dwiki, a j zabolao, tak jak oko lepca, ktry nagle odzyskuje wzrok.
Gos by przenikliwy, a przekaz zwizy. Kobieta wymienia miejsce: plac Desiderio Gaosa,
bez numeru. Nazwisko: Friedman. Godzina: punkt dziewita jutro rano. I odoya suchawk.
Przez chwil miaa ochot dalej trwa w tej samej pozycji, ze suchawk przy uchu.
Po czym, z grymasem na twarzy, powrcia do niewygd ycia.
Nasta wit. By czwartek dwudziesty drugi czerwca 2006 roku.

Poddasze. Poddasze. Dom w Alberca. Tata.


Nad ogrodem wiecio penym blaskiem soce. Widok by cudowny: trawa, drzewka
pomaraczowe, ojciec w koszuli w bkitn kratk, w somianym kapeluszu i okularach o
grubych kwadratowych szkach, bo Manuel Reyes by krtkowidzem, o bardzo sabym
wzroku, krtkowidzem pogodzonym z tym, e musi nosi te grube, staromodne szka w
szylkretowej oprawce. Zapewnia, e okulary przydaj mu pewnej powagi podczas udzielania
turystom szczegowych wyjanie na temat obrazw w muzeum Prado. Na tym wanie
polegaa praca taty: na oprowadzaniu ludzi po salach muzeum i objanianiu dononym
gosem sekretw Poddania Bredy i Dam dworu, jego ulubionych dzie. Tata przycina gazie
drzewek pomaraczowych, podczas gdy jej brat Jos Manuel wprawia si na sztalugach w
garau (chcia by malarzem, ale ojciec radzi mu, eby si uczy i zdoby konkretny zawd),
a ona czekaa w pokoju, by pj z mam na msz.
Wtedy usyszaa jaki haas.
W takim domu, zamieszkanym przez tyle robicych haas osb, jeden odgos wicej
czy mniej jest sabo zauwaalny. Ale ten j zaintrygowa. Podniosa do gry brwi. Wysza, by
sprawdzi, skd dobiega w oskot.
Strych. Poddasze. Uchylone drzwi. Moe matka zachodzia tam, eby co schowa i
ich nie domkna.
Poddasze byo stref zakazan. Mama nie pozwalaa dzieciom tam zaglda, w
obawie, e stosy nagromadzonych gratw mogyby si na nie zwali. Ale Klara i Jos Manuel
podejrzewali, e kryo si za tym co przeraajcego. Co do tego byli zgodni. Rnili si
tylko w tym, co ich zdaniem oznaczao to sowo. Dla brata przeraajce byo zo; dla Klary,
ze czy dobre, znaczyo przede wszystkim a t r a k c y j n e . Jak cukierek, ktry moe by
niezdrowy, a jednoczenie kuszcy. Gdyby ta straszliwa rzecz pojawia si przed nimi, Jos
Manuel uciekby przeraony, a Klara przybliyaby si, zafascynowana tajemnic, jak dziecko
w wieczr Trzech Krli. Co budzcego przeraenie dziaao w dwch kierunkach: co
n a p r a w d strasznego przerazioby Jos Manuela, a Klar pocigno za sob jak
zaczarowan, jak kamie rzucony (z mroczn naturalnoci) w ciemn czelu studni.
Teraz wreszcie to co strasznego na ni czekao. Mogaby zawoa mam (syszaa jej
krztanin w kuchni) albo zej do ogrodu i szuka opieki u ojca, albo zej jeszcze niej, do
garau, by poprosi brata o pomoc.
Podja jednak decyzj.
Drc na caym ciele, jak nigdy w yciu, nawet w dniu swojej pierwszej komunii,
pchna stare drzwi i wcigna do puc, mimo woli, niebieskawy kurz. Musiaa cofn si i
wykaszle, co troch popsuo jej smak przygody. Byo tam tyle kurzu i mierdziao czym
zgniym tak strasznie, e stwierdzia, e tego nie wytrzyma. A poza tym zabrudzi sobie
sukienk, w ktrej miaa i do kocioa.
Ale, u licha, spotkanie z czym straszliwym wymaga powicenia - pomylaa.
Straszliwe nie ronie na drzewie, nie znajduje si w zasigu byle kogo: kosztuje sporo
wysiku, tak jak zdobycie pienidzy, zwyk mawia tata.
Zaczerpna dwa lub trzy hausty powietrza i sprbowaa ponownie. Zrobia kilka
niepewnych krokw w brzydko pachnc ciemno, otworzya i zamkna oczy,
przyzwyczaia wzrok do nieznanego. Odkrya ciaa powizane sznurami i zidentyfikowaa je
jako stare koce. Uoone kartonowe puda. Wypaczona szachownica. Lalka bez ubrania i oczu
siedzca na regale. Pajczyny i bkitne smugi cieni. To wszystko wywaro na niej wraenie,
ale nie wywoao strachu. Spodziewaa si odnale tu takie przedmioty.
Poczua si ju niemal rozczarowana, gdy nagle to ujrzaa.
Straszliwe.
Znajdowao si z lewej strony. Lekki gest, ruchomy cie owietlony jasnoci bijc
od progu. Obrcia si wok siebie z niebywaym spokojem. Stopie przeraenia sign ju
szczytu (zacza krzycze), co oznaczao, e wreszcie odkrya straszliwe i bya gotowa mu si
przyjrze.
To bya dziewczynka. Dziewczynka mieszkajca na strychu. Miaa na sobie
granatow sukienk Lacostea, a wosy bardzo gadkie i bardzo starannie uczesane. Jej skra
przypominaa marmur. Wygldaa jak trup. Ale poruszaa si. Otwieraa usta, zamykaa.
Intensywnie mrugaa powiekami. I wpatrywaa si w ni.
Przeraenie cio jej krew w yach. Poczua, e serce zaczo bi jak szalone, a
strach cisn j za gardo. Trwao to okrutn wieczno, uamek sekundy ulotny i ostateczny,
jak chwila, w ktrej umieramy.
W pewien sposb, niewytumaczalny, lecz oczywisty, dotaro do niej w tej wanie
chwili, e tamta dziewczynka jest najstraszliwsz wizj, jak kiedykolwiek widziaa i
zobaczy. Nie tylko bya straszliwa, ale i nieskoczenie nieznona.
(A jednak jej rado nie znaa granic. Poniewa wreszcie przygldaa si
straszliwemu. A straszliwe okazao si dziewczynk w jej wieku. Mogyby zosta
przyjacikami i bawi si razem).
Wwczas zdaa sobie spraw z tego, e granatowa sukienka jest t sam, w ktr
matka ubraa j tej niedzieli, e uczesanie jest identyczne z jej wasnym, e rysy twarzy nale
do niej, e lustro jest due, a jego rama skrya si w pmroku.
- Niepotrzebnie si przestraszya - powiedziaa matka, ktra przybiega na jej krzyk i
obja j.

wit pokrywa bkitem sufit barwy indygo. Klara zamrugaa oczami, a obrazy ze snu,
z ktrego si budzia, powoli rozpyny si na cianach. Wszystko wok byo normalne, ale
wewntrz niej wci jeszcze panowa zamt owego wspomnienia minionego dziecistwa,
tamten niepotrzebny przestrach na strychu starego domu w Alberca, na rok przed mierci
ojca.
Zadzwoni budzik: wp do smej. Przypomniaa sobie o spotkaniu na placu Desiderio
Gaos z tajemniczym panem Friedmanem i zerwaa si na rwne nogi.
Bycie zawodowym ptnem nauczyo j, midzy innymi, traktowa sny jako
niezwyke instrukcje pochodzce od anonimowego wewntrznego artysty. Zapytaa sam
siebie, dlaczego jej podwiadomo odzyskaa tamt star figur jej ycia i pooya j
ponownie na szachownicy.
Moe oznaczao to, e drzwi strychu otwarto ponownie.
I e kto zaprosi j do wejcia i przyjrzenia si straszliwemu.

OCZY PAULA Benoit nie byy fioletowe, ale w wietle pokoju na takie wyglday.
Lothar Bosch popatrzy w te oczy i stwierdzi, zreszt nie po raz pierwszy, e musi by
ostrony. Przy Paulu Benoit naleao mie si na bacznoci.
- Czy wiesz, Lothar, na czym polega problem? Na tym, e dzisiaj wszystko, co cenne,
jest przemijajce. Niegdy solidno i trwao byy wartociami samymi w sobie: sarkofag,
posg, witynia, obraz. Obecnie jednak wszystko, co cenne, zuywa si, niszczeje,
wyczerpuje, obojtne czy s to bogactwa naturalne, narkotyki, chronione gatunki zwierzt,
czy sztuka. Przeszlimy przez wczeniejsz faz, kiedy produkty, ktrych brakowao, miay
wiksz warto, wanie d l a t e g o , e byo ich mao. Taka bya logika. Ale jakie s tego
skutki? Takie, e dzisiaj, eby co byo w i c e j warte, m u s i tego by mao. Odwrcilimy
zwizek przyczynowo-skutkowy. Dzisiaj rozumujemy w nastpujcy sposb: Nic, co dobre,
nie wystpuje w nadmiarze. Postarajmy si wic, aby zych rzeczy nie byo za wiele, a stan
si one dobre.
Zamilk i wycign rk, nawet nie patrzc w tym kierunku. Stoliczek przygotowa
si, e otrzyma porcelanow filiank, ale ruch rki Paula Benoit go zaskoczy. Nastpio
totalne zderzenie, drobne palce szefa Konserwacji potrciy filiank i troch pynu wylao si
na spodeczek. Szybko i sprawnie Stoliczek zmieni talerzyk, wytar filiank jedn z
papierowych serwetek, ktre leay na maej lakierowanej tacy, przymocowanej do paska. Na
biaej etykietce, zwisajcej z prawego nadgarstka, widnia napis: Maggie. Bosch nie zna
Maggie, ale oczywicie istniao wiele ozdobnych sprztw, ktrych nie zna. Chocia
Stoliczek klcza, mona byo stwierdzi, e Maggie odznacza si wysokim wzrostem, moga
mie ze dwa metry. Niewykluczone, e wanie z powodu tej dysproporcji nie zostaa
dzieem sztuki - przyszo mu na myl.
- Dzisiaj kupowanie i sprzedawanie obrazw na ptnie przestao by dobrym
interesem - cign Benoit - wanie dlatego, e nie do szybko si niszcz. Wiesz, co byo
kluczem do sukcesu sztuki hiperdramatycznej? Jej ulotno. Pacimy wicej i chtniej za co,
co trwa tyle, ile modo, a nie za co, co przetrwa sto albo dwiecie lat. Dlaczego? Z tego
samego powodu, dla ktrego w dniach wyprzeday wydajemy wicej pienidzy ni
normalnie. To syndrom: Szybko, bo zaraz tego zabraknie!. Dlatego nastoletnie dziea sztuki
s tak cenne. Operacja przeprowadzona doskonale za drugim podejciem - pomyla Bosch.
Stoliczek ledzi wzrokiem kady gest Benoit, a on wspdziaa, starajc si ostronie wyj
filiank z jej rk. - Sprbuj troch tego napoju, Lothar. Ma zapach herbaty, smakuje jak ona,
ale to nie jest herbata. Rzecz w tym, e jeli co pachnie herbat, ma jej smak, to dla mnie
j e s t to herbata. A przy tym nie rozdrania mnie i agodzi moje ble wrzodowe.
Bosch wzi do rki delikatn imitacj porcelany, ktr poda mu Stoliczek, i przyjrza
si pynowi. W tym zowieszczym fioletowym wietle trudno byo dokadnie okreli, jaki ma
kolor. Uzna, e chyba fioletowy. Podnis filiank do nosa. Napj rzeczywicie mia zapach
herbaty. Skosztowa go. Smakowa obrzydliwie. Karmel wymieszany z syropem na kaszel.
Powstrzyma grymas ust i z ulg stwierdzi, e Benoit na niego nie patrzy. Chwaa Bogu.
Udawa, e pije.
Pokj, w ktrym siedzieli, znajdowa si w Museumsquartier. By to duy prostokt,
dwikoszczelny, owietlony lampami o rnych odcieniach fioletu: na suficie rozbyskiwaa
agodna purpura, na pododze ciemnoniebieski, a na cianach kwadraciki w kolorze lawendy,
tak e postacie zdaway si pywa w wypenionym burgundem akwarium. Poza Stoliczkiem
nie byo adnych innych ozdb. W gbi miecio si co w rodzaju studia telewizyjnego:
dziesi monitorw telewizji wewntrznej zainstalowano na panelach przytwierdzonych do
ciany. W zgaszonych ekranach odbijay si byski fioletowego wiata. Przed monitorami
siedzieli Willy de Baas i dwaj jego asystenci gotowi do rozpoczcia wieczornej sesji Pomocy
Psychologicznej. Pomoc leaa w gestii Konserwacji i dlatego podlegaa bezporednio
Paulowi Benoit. Byo oczywiste, e de Baas denerwowa si nieco, wiedzc, e za plecami ma
szefa.
Z nabon min Benoit odstawi filiank na spodek, obliza wargi i spojrza na
Boscha. wiata padajce ze ciany zabarwiay na czerwono jego renice; ysina przybraa
kolor kardynalskiej purpury, a spodnie iskrzyy si na fioletowo.
- Lotharze, wypadki takie jak ten z Defloracj s le odbierane ze wzgldu na
ogromn warto nastoletnich obrazw. Mimo wszystko udao nam si zablokowa t
wiadomo w Amsterdamie. Wie o tym tylko gra. Stein odmwi komentarza, a Hoffmann z
trudem w to uwierzy. Mistrza oczywicie nikt nie powiadomi. Rembrandt zostanie
wystawiony pitnastego lipca, a niektre obrazy znajduj si jeszcze w fazie napinania lub
gruntowania. Mistrza nikt teraz nie ruszy. Mwi si jednak, e polec gowy. Ani twoja, ani
gowa April, ale...
- Nikt tu nie zawini, Paul - powiedzia Bosch. - Po prostu nas wykiwali. Czy to by
Oscar Daz, czy kto inny, pewne jest, e jego plan by dobry i e nas wykiwa. To wszystko.
- Problem jest taki - ucili Benoit, podajc Stoliczkowi filiank, by j napeni - e
to my powinnimy go schwyta. Musimy go dokadnie przesucha, bo policja nie wycinie z
niego wszystkich informacji. Rozumiesz?
- Doskonale rozumiem. Wanie to robimy. Przeszukalimy jego mieszkanie w
Nowym Jorku i jego pokj w hotelu, tu, w Wiedniu, ale niczego szczeglnego nie
znalelimy. Wiemy, e pasjonuje si fotografowaniem i wiejskim yciem i e mieszka sam.
Prbowalimy odnale jego siostr i matk w Meksyku, lecz nie sdz, by one powiedziay
nam co interesujcego.
- Wydaje mi si, e ma narzeczon w Nowym Jorku...
- Przyjacik. Briseid Canchares, Kolumbijk, historyka sztuki. Policja tego nie wie,
wolelimy jej o tym nie informowa i szuka na wasn rk. Miesic temu Briseida spotkaa
si z Oscarem w Amsterdamie. Kilku kolegw Oscara widziao ich razem. Ona bya
stypendystk uniwersytetu w Lejdzie, pisaa prac na temat malarzy klasycznych i od
pocztku roku mieszkaa czasowo w tym miecie, ale ona te znika...
- Zbieg okolicznoci wart odnotowania.
- Wanie. Thea rozmawiaa wczoraj ze swymi przyjacimi w Lejdzie. Wydaje si, e
Briseida wyjechaa do Parya z innym znajomym. Wysalimy tam The, eby to sprawdzi.
W kadej chwili moemy otrzyma od niej wiadomo. - Bosch zastanawia si, czy Benoit
si nie obrazi, widzc, e przesta pi t mikstur. Przykry filiank lew doni.
- Trzeba si z ni spotka i zmusi do mwienia, Lotharze. Stosujc wszelkie rodki.
Zdajesz sobie spraw z sytuacji, prawda?
- Tak, Paul.
- Defloracja miaa i na aukcj w Sothebys. Wiadomo o licytacji byaby sensacj
nawet dla kanaw sportowych. Tytuy takie jak Naga nieletnia na aukcji, Najdrosza
nastolatka w historii... Krtko mwic, te wszystkie bzdury z pierwszych stron gazet... Cho
w tym przypadku byyby one prawdziwe. Defloracja bya najcenniejszym obrazem z serii
Kwiaty i do tej pory nie ma zastpstwa. Zgaszane oferty znacznie przewyszay ceny, jakie
swego czasu uzyskalimy za Purpur, Nagietka i Tulipana. W gruncie rzeczy licytacja ju si
zacza. Wiesz, e lubimy prowadzi gr na dwie rce.
Bosch przytakn, udajc jednoczenie, e pociga yk herbaty. W rzeczywistoci
zwily tylko wargi.
- Zdziwiby si, gdybym ci powiedzia, ile niektrzy s gotowi zapaci za
miesiczne wynajcie tego dziea - kontynuowa Benoit. - Z drugiej strony za wiedziaem,
jak przycisn najbardziej zainteresowanych. Ostatnio Defloracja bya smutna. Willy
przypuszcza, e moe to by pocztek depresji, i wtedy przyszo mi do gowy, jak mona
wykorzysta t okoliczno z poytkiem dla nas. - Oczy Benoit rozbysy dum. -
Rozpucilibymy plotk, e pokrycie kosztw ewentualnej psychoterapii podniesie cen
wynajcia dziea. Do tego nie moglimy zapomina, e obraz ma czternacie lat i musi
wychodzi z domu, podrowa, bawi si, kupowa sobie rne rzeczy... Krtko mwic,
jego przyszy nabywca musiaby mu to wszystko zapewni, bo inaczej zapaciby trzy razy
wicej za jego restauracj. Stein mi powiedzia, e to bya mistrzowska zagrywka. - Zamilk
na chwil, cign wargi, przymkn oczy w charakterystyczny sposb.
Bosch wiedzia, e jest to samochwalcze bredzenie. Uwielbia rozprawia o swoich
sukcesach - pomyla.
- W cigu dwch lat za samo tylko wynajmowanie obrazu zwrciyby si nam koszty.
Wtedy wynegocjowalibymy kwesti zastpstwa, gdyby Mistrz wyrazi zgod. Ptno nie
byoby ju takie mode i wycofalibymy je, a na jego miejsce pojawioby si drugie. Koszt
wynajcia byby oczywicie nieco niszy, ale mona by wykorzysta trudnoci ze
znalezieniem zastpstwa, aby niele zarobi. Defloracja przeszaby do historii jako jeden z
najdroszych obrazw na wiecie. A teraz...
Monitory telewizyjne zaszumiay i rozjarzyy si szarym wiatem. Rozpoczynaa si
sesja Pomocy. De Baas i jego asystenci byli ju gotowi do wysuchania skarg obrazw i
trapicych je problemw. Benoit zdawa si tego nie zauwaa: zaciska na nowo wargi, lecz
wyraz triumfu znikn ju z jego twarzy.
- A teraz wszystko si popieprzyo - podsumowa.
Jeden z asystentw de Baasa odwrci si, wzywajc gestem Stoliczek. Na nic by si
zdao przywoywanie go nawet krzykiem, bo Stoliczek mia w uszach zatyczki. S one
konieczne, kiedy w obecnoci sprztu pragnie si prowadzi prywatn rozmow. Stoliczek
wsta, balansujc, by zachowa rwnowag, przespacerowa boso po fioletowej pododze z
dzbankiem do herbaty i filiankami, stan obok de Baasa i zacz nalewa herbat. Bosch
zastanawia si, kim jest ta Maggie, z jakiego odlegego zaktka wiata przybya i jakie
przyniosa ze sob marzenia; co robia w tym pokoju, zupenie naga, z ogolon gow,
zatyczkami w uszach, skr pomalowan na kolor malwy, z czarnymi arabeskami, z tack
przytwierdzon metalowym piercieniem do paska. Nie mg otrzyma odpowiedzi na te
pytania, bo sprzty nigdy z nikim nie rozmawiaj i nigdy nikt ich o nic nie pyta.
- Chciabym wiedzie, Lothar, czy moe mie sens hipoteza na temat... jakiego
montau? - Napisa palcem w powietrzu to sowo. - Rozumiesz, co mam na myli?
- Chodzi ci o...
- e wszystko jest... Dreszcz mnie przenika na sam myl... e wszystko mogoby by
teatrem.
- Teatrem - powtrzy Bosch.
W tej samej chwili pojawia si na monitorach twarz Hiacynta ctkowanego,
pierwszego kwiatu, ktry poprosi o spotkanie z Pomoc. Wzi on wanie prysznic, by zmy
z siebie farb. Jego gadka czaszka, zagruntowana skra, twarz bez brwi i rzs odcinay si od
czarnego ta. Oczy byy bezbarwne jak okrge szkieka. Wida byo sznureczek z zawieszon
na szyi metk.
- Buona sera, Pietro - powiedzia de Baas kordialnym tonem do mikrofonu. - W czym
moemy ci pomc?
- Cze, panie de Baas. - Gos woskiego ptna popyn z gonikw. - Chodzi o to,
co zawsze. Dioksacyna powoduje u mnie swdzenie. Nie rozumiem, dlaczego pan Hoffmann
upiera si przy uywaniu jej do malowania moich ramion...
Benoit tylko przez sekund przysuchiwa si rozmowie de Baasa z obrazem. Powrci
do przerwanego wtku.
- Tak, teatrem. Zaraz to wyjani. Przyjmijmy, e Oscar Daz jest psychopat. Wiele
razy pilnowa obrazu, rozkoszujc si myl, w jaki sposb bdzie go niszczy. Doskonale
wszystko zaplanowa. Postanawia uderzy w rod wieczorem. Prowadzi furgonetk, ale
zamiast skierowa si do hotelu, jedzie do lasu. Ma ju wszystko przygotowane. Zmusza
obraz do przeczytania absurdalnego tekstu, nagrywa jego gos, potem wiartuje ciao na
kawaki i odprawia swoje rytuay, jakiekolwiek by one byy. Takie jest zaoenie, tak?
- Z grubsza takie.
- No wic wyobra sobie teraz, e Daz nie jest bardziej szalony od ciebie i ode mnie i
e nagrania i to cae sadystyczne przedstawienie jest teatrem, ktry ma nas sprowadzi na
faszywy trop i wmwi nam, e mamy do czynienia z seryjnym zabjc, podczas gdy w
rzeczywistoci to konkurencja zapacia mu, eby zniszczy obraz tu przed licytacj. -
Zamilk na moment i unis w gr jedn brew. - Ty, Lotharze, bye policjantem. Jak ci si
podoba taka koncepcja?
mieszna - pomyla Bosch. Na szczcie nie musia zakrywa sobie mzgu lew
rk (tak jak uczyni to z filiank), aby nie dopuci, by Benoit przejrza jego myli.
- Trudno mi si z tym zgodzi - powiedzia.
- Dlaczego?
- Po prostu nie mog uwierzy, Paul, e kto mg zrobi co podobnego dziewczynce
takiej jak Annek, tylko po to, by spieprzy nam sprzeda obrazu za miliony dolarw. Ty masz
wicej dowiadczenia w tej dziedzinie, ale... Pomyl tylko: gdyby chcieli zniszczy obraz, to
mogliby zrobi to szybciej, na tysic innych sposobw... Nawet gdyby chcieli upozorowa,
jak mwisz, akt sadyzmu, s na to inne metody... To bya, na Boga, czternastoletnia
dziewczynka. Powiartowali j czym w rodzaju piy elektrycznej... kiedy jeszcze ya...
- To nie bya czternastoletnia dziewczynka, Lotharze - ucili Benoit. - To by obraz o
cenie w y w o a w c z e j ponad pidziesiciu milionw dolarw.
- Zgoda, ale...
- Albo spojrzysz na to w ten sposb, albo cakowicie si w tym pogubisz.
Bosch posusznie przytakn. Przez chwil sycha byo tylko dialog de Baasa i
Hiacynta ctkowanego.
- Dioksacyna pomaga uzyska wiksz gbi niebieskawego fioletu, Pietro.
- Zawsze mi to pan powtarza, panie de Baas. Ale to nie pana swdzi skra na
ramionach.
- Pietro, bardzo prosz, nie gniewaj si. Staramy ci si pomc. I na pewno nam si
uda. Porozmawiamy z panem Hoffmannem. Jeli nam powie, e dioksacyna jest niezbdna,
postaramy si w jaki sposb znieczuli ci ramiona... Tylko ramiona... Co o tym mylisz? To
mona zrobi...
- Pidziesit milionw dolarw to duo pienidzy - powiedzia Benoit.
Nagle znik gdzie udawany spokj Boscha. Przesta potakiwa gow i utkwi wzrok
w swoim rozmwcy.
- Tak, to duo pienidzy. Ale poka mi palcem osob zdoln zrobi co takiego
czternastoletniej dziewczynce po to, by prbowa zepsu nam milionow licytacj. Poka mi
takiego czowieka i powiedz: To on. I pozwl mi spojrze mu w oczy, bym mg
stwierdzi, e nie ma w nich niczego oprcz pienidzy, dzie sztuki i licytacji. Tylko wtedy
przyznam ci racj.
Brzk porcelany. Jeden z asystentw de Baasa stawia puste ju filianki na klczcym
Stoliczku.
- Oczywicie ten, kto zniszczy obraz, nie by witym Franciszkiem z Asyu, jeli to
wanie chcesz powiedzie...
- To by kurewski sadysta. - Policzki Boscha nabray koloru, ktry w owietleniu
pokoju wyglda na fiolet. - Mam ochot go dopa, wierz mi.
Zapado milczenie. Wciekanie si na Paula na nic ci si nie zda - powiedzia sobie
Bosch. - Uspokj si wreszcie. Zacz patrze w kierunku monitorw, by si rozluni.
Obraz potakiwa, suchajc rad de Baasa. Bosch przypomnia sobie, e Hiacynt ctkowany
wystpowa z lew nog uniesion do gry, ponad rami, i z gow zoon na stopie. Nie
mg sobie wyobrazi, eby on sam by w stanie wytrwa w tej pozycji choby przez uamek
sekundy, a Hiacynt wytrzymywa to przez sze godzin dziennie.
Zda sobie spraw z tego, e Benoit rwnie patrzy na ekrany.
- Boe, ile nas kosztuje konserwacja tych dzie. Czasem sam marz, by je zniszczy.
To zdanie w ustach szefa Konserwacji zdumiao Lothara Boscha. Benoit zwyk si
posugiwa jzykiem dosadnym, kiedy nie byo obrazw lub ozdobnych sprztw, mogcych
go usysze (Stoliczek mia zatyczki w uszach), ale zdawa si nie mie sabych punktw. A
przynajmniej nie ujawnia ich publicznie. Prezentowa faszywy wizerunek naiwnego
emeryta, wzbudzajcego zaufanie. Jego cakowicie ysa i okrga czaszka wygldaa jak
pieczka przeciwstresowa; patrzye na ni i wydawao ci si, e mgby j troch pociska,
eby si odpry. W rzeczywistoci to on ciska twoj gow, cho nie zdawae sobie z
tego sprawy. Bosch wiedzia, e Benoit pracowa jako psycholog kliniczny w eleganckiej
dzielnicy Parya, zanim zatrudni si w Fundacji, a jego dawny zawd pomaga mu bardzo w
kontaktach z obrazami. Bardzo spektakularny sukces terapeutyczny przyczyni si do szybkiej
decyzji o zmianie pracy. Moda Francuzka, Valerie Roseau, na ktrej van Tysch namalowa
arcydzieo z pierwszego okresu, Piramid, odmwia pewnego dnia wystawienia si w
Stedelijk. Doprowadzio to do powanego kryzysu, gdy w gr wchodzio kilka milionw
dolarw. Valerie bya od wielu lat leczona przez psychologw z powodu nerwicy. Specjalici
wiedzieli, e w tym tkwia przyczyna jej odmowy wystawiania si, i usiowali j wyleczy.
Benoit obra inn strategi: zamiast prbowa wyleczy Valerie z nerwicy, przekona j, by
dalej wystawiaa si w muzeum. Wwczas Stein szybko zaproponowa mu stanowisko szefa
Konserwacji.
Obrazy, zwaszcza modsze, uwielbiay rozmowy z Paulem Benoit. Opowiaday o
swoich lkach temu ysemu dziadkowi mwicemu z francuskim akcentem, po czym
dochodziy do wniosku, e nadal bd pozostawa w penej dyspozycji. Byo to naturalnie
genialne posunicie. W rzeczywistoci Benoit by osobnikiem niebezpiecznym, na swj
sposb nawet bardziej ni panna Wood. Bosch uwaa go za najbardziej niebezpiecznego ze
wszystkich.
Pominwszy, oczywicie, Steina i Mistrza.
- S bogaci i modzi - rzuci Benoit z pogard, patrzc na ekrany. - Czego jeszcze
chc? Trudno mi ich zrozumie. Maj stroje, klejnoty, ludzkie sprzty i zabawki, samochody,
narkotyki, kochankw... Wystarczy, e wspomn o jakim miejscu na wiecie, w ktrym
chcieliby zamieszka, a zaraz im tam kupujemy paac. Czego jeszcze chc?
- Moe innego sposobu ycia. Obrazy te s istotami ludzkimi.
Benoit zmarszczy czoo na kilka sekund; Bosch w tym czasie umiecha si
zrezygnowany, cho nieufny.
- Bardzo prosz, Lothar, nie mw mi takich rzeczy, gdy ja pij ten surogat herbaty.
Mj wrzd ostatnio bardziej mi dokucza. To, co da im van Tysch, jest warte o wiele wicej
ni one same i ich ndzne ycie. Da im niemiertelno. Czy one nie zdaj sobie z tego
sprawy? S to dziea niewiarygodnie pikne, aden malarz nie stworzy przedtem czego
rwnie piknego. Ale to im nie wystarcza: skar si na ble krzya, swdzenie dupy i
depresj. Bardzo ci prosz, Lothar, bardzo prosz.
- Chciaem tylko powiedzie...
- Nie, Lothar, przesta pieprzy. - Benoit machn rk, tak jakby odpycha od siebie
obrzydliwe jedzenie. - Pikno wymaga pewnych ofiar. Nie wiesz, ile nas kosztuje utrzymanie
tych delikatnych kwiatuszkw. Nie wkurwiaj mnie. Zostawmy ten temat.
Gniewnym gestem podnis do gry filiank. Stoliczek podbieg spiesznie, wygi
plecy w uk, potem wysun do przodu brzuch i podstawi tac pod filiank. Musia ugi
kolana, prawie usiad na pitach, bo Benoit ledwo unis rami. Wydepilowane i pomalowane
na rowo ono Stoliczka znalazo si na wysokoci oczu Boscha.
- Czy chcesz si jeszcze napi, Lothar? - zapyta Benoit, wskazujc gestem
Stoliczkowi, e ma mu nala tylko p filianki.
- Nie, nie, bardzo dzikuj. - Bosch skorzysta z okazji, by odstawi prawie pen
filiank na Stoliczek.
- Smakowao ci?
- Wyborne.
- Prawda, e tak? Zamawiam to osobicie w pewnej firmie w Paryu. Maj surogaty
prawie wszystkiego, co tylko moesz sobie wyobrazi, nawet surogaty surogatw.
Zapada cisza. Na ekranach pojawia si Magiczna purpura.
- Dugo pozostaniesz w Wiedniu, Paul? - zapyta po chwili Bosch.
Pytanie zaskoczyo Benoit w momencie, gdy przeyka apczywie napj. Pokrci
gow.
- Tak dugo, jak bdzie to konieczne. Chc si upewni, e informacje zostan
maksymalnie utajnione. Ale to wydaje si oczywicie do trudne. Nie wchodzc w dalsze
szczegy, powiem tylko, e wczoraj odbyem rozmow telefoniczn z pewnym wanym
urzdnikiem austriackiego ministerstwa spraw wewntrznych. Ci ludzie mnie wkurzaj.
Naciska na mnie, by spraw poda do publicznej wiadomoci. Mj Boe, co si dzieje w tym
kraju, ktrym w ubiegym wieku rzdzia partia neonazistowska? Traktuj wszystkie sprawy
tak, jakby byy z przezroczystego szka, badaj wszystko przez lup... Myl wycznie o tym,
eby oni sami byli kryci... Ten facet posun si do tego, e oskary mnie o naraanie na
niebezpieczestwo mieszkacw Wiednia! Powiedziaem mu: O ile mi wiadomo,
niebezpieczestwo grozi, jak dotychczas, tylko naszym obrazom. Kretyn! - Po czym doda: -
Oczywicie tego ostatniego sowa nie powiedziaem.
Bosch parskn bezgonym miechem; wiadczyy o tym tylko jego potwarte usta.
- Paul, tobie przydayby si doylne zastrzyki surogatu herbaty.
- Nie lubi Austriakw. S za bardzo pokrceni. Ten oszust Zygmunt Freud by
Austriakiem. Przysigam ci, e...
Od drzwi dobieg jaki haas i do pokoju wpada jak burza chuda panna Wood.
- Czy dzwoni do ciebie policjant, z ktrym wczoraj rozmawialimy? - zwrcia si
bezceremonialnie do Boscha.
- Felix Braun? Nie. Dlaczego?
- Zostawiam wiadomo na jego sekretarce, dajc, by natychmiast do nas
zadzwoni. Jego ludzie znaleli dzi o wicie furgonetk, ale nic nam nie powiedzieli.
Dowiedziaam si o tym dziki naszym wtyczkom. Ach, cze Paul. Dobrze, e jeste.
Omwimy to razem.
- Znaleli furgonetk? - zapyta Benoit. - A Diaza?
- Ani ladu.
Obaj mczyni przyjli wiadomo z zaniepokojeniem. Przez chwil sycha byo
jedynie dialog, jaki de Baas prowadzi z Magiczn purpur. Jeden z asystentw przysun
krzeso. Szczupa panna Wood usiada. Skrzyowaa nogi, pokazujc spodnie do jazdy konnej
i skrzane buty ze spiczastymi czubkami. Jej cienka szyja wystawaa na szeroko trzech
doni ponad ramionami ozdobionymi purpurow apaszk, z ktr harmonizowa czerwony
identyfikator wpity w klap akietu. Przypominaa adnego chopca, zniewieciaego
maminsynka, ktrego po raz trzeci lub czwarty wyrzucono z uniwersytetu. Byo w niej co, co
wywoywao niepokj; nie chodzio przy tym o poz, jak przyjmowaa na krzele, ani o
zacinite wargi, ani o sposb, w jaki patrzya na ludzi (cho Boschowi bardziej podobaa si
z profilu ni wtedy, kiedy patrzya mu prosto w oczy), czy te o jej wyzywajcy strj.
Wszystkie elementy, z ktrych skadaa si panna Wood - kady z osobna - byy atrakcyjne,
natomiast razem staway si nieprzyjemne.
- Chcesz troch surogatu herbaty? - zaproponowa Benoit, wskazujc na Stoliczek.
- Nie, dzikuj, Paul. Wypij sam, bdzie ci potrzebna. Bo za chwil usyszysz co
zaskakujcego.
Bosch i Benoit spojrzeli na ni.
- Furgonetka znajdowaa si czterdzieci kilometrw od miejsca, gdzie znaleziono
ciao, ukryta midzy drzewami. Lokalizator by wyczony, tak jak przypuszczalimy. W
tylnej czci samochodu leaa zakrwawiona plastikowa pachta. By moe sprawca uy jej
do zawinicia obrazu, ju po powiartowaniu go, i do cignicia go po trawie, eby nie
poplami si krwi. Na ciece byy te lady innych opon, na pierwszy rzut oka jeepa. Nie
ulega wtpliwoci, e czeka tam na niego drugi samochd. Pan Spryciarz bardzo dobrze to
wszystko zaplanowa.
- Boli mnie, panie de Baas. Powiedzmy sobie, e mnie boli. Mog to znie, ale mnie
boli.
By to gos Orchidei urojonej. Staa w sali gimnastycznej dla obrazw w
Museumsquartier, w klasycznej pozycji napinania: pochylona w d, z rkami na ydkach i
gow midzy kolanami. Aby sfilmowa jej twarz, umieszczono kamer z tyu, prawie na
pododze. Oczywicie twarz Orchidei bya na ekranie odwrcona.
- Ale czy ci boli tylko wtedy, kiedy pozostajesz w tej pozycji, Shirley? - spyta de
Baas.
Benoit nie patrzy na monitory, lecz na pann Wood. Wygldao na to, e nagle si
zirytowa.
- April, gdzie mg si podzia Daz, na mio bosk? Ten facet jest zwykym
ochroniarzem. Nie mg wymyli planu takiego kalibru. Gdzie jest Oscar Daz?
- Zakr globusem i wyceluj palcem, Paul. Moe trafisz.
- Ostatnio nie lubi artw, uprzedzam ci.
- To nie s arty. Od zniszczenia obrazu do chwili rozpoczcia przez nas poszukiwa
upyno kilka godzin. Jeli zaoymy, e sprawca dysponowa drugim samochodem i mia
faszywe dokumenty, to moe on si znajdowa w jakimkolwiek punkcie globu.
- Oj, w tej chwili bl jest... och...
- Nie walcz z nim, Shirley, nie prbuj go pokona, bo nie bdziemy wiedzie, jak
bardzo ci boli... Widz twoje wysiki... Odpu sobie. Daj wyraz blowi, ktry czujesz...
- Musimy odnale t Kolumbijk - wycedzi Benoit przez zacinite zby.
- To bdzie chyba najatwiejsze - powiedziaa panna Wood. - Thea wanie dzwonia
do mnie z Parya. Nasza droga Briseida Canchares jest u Rogera Levina, najstarszego syna
Gastona.
- Tego marszanda? - Benoit przesun doni po twarzy. - To wszystko coraz bardziej
si komplikuje.
- Musz to wy-wy-trzy-ma, pa-pa-nie de Ba-a-a-aas. Je-je-stem obrazem, pa-pa-a-a-
nie de Ba-a-a-aaaaaas...
- Nie, nie, Shirley. To bd. Nie moesz walczy z blem. Chc, eby daa mu
wyraz... Dalej, Shirley, nie opieraj si ju, krzycz, jeli trzeba...
- Roger i dziewczyna id dzi wieczorem na jedn z tych imprez, jakie organizuj
Roquentinowie, by przycign klientw i sprzedawa nielegalne obrazy. Ale po powrocie do
domu spotka ich niespodzianka. - Panna Wood spojrzaa na zegarek. - Thea lada chwila do
mnie zadzwoni.
- Krzycz, Shirley, z caej siy. Chc wiedzie, jak bardzo boli ci krgosup.
- N-n-n-n-n... N-n-n-n-n-n-n-nnnnnnnnnie...
Bosch wpatrywa si w monitory. Suchy pacz pokry zmarszczkami czoo ptna
(byo zagruntowane i nie zawio). Jego kolana, znajdujce si przy twarzy, dray. Benoit i
Wood byli jedynymi osobami w pokoju niezwracajcymi uwagi na to, co dzieje si na
monitorach. Stoliczek te nie patrzy, ale Stoliczek by sprztem.
- April, nastrasz j porzdnie - rozkaza Benoit. - J i tego gupca, syna Levina, jeli to
okae si konieczne.
Wood skina gow.
- Planujemy nastraszy ich tak, eby si zsikali.
- Czy Romberg jest w Wiedniu?
- Romberg jest w Czechach, pojecha tam w sprawie faszywych kopii. W ubiegym
tygodniu odnalelimy podrobiony obraz jednej z postaci Pary i odebralimy mu ochot na
dalsze faszerstwa. Nie sdz, by nas zadenuncjowa, ale sprawa jest delikatna.
- Nie widzisz, Shirley? Boli ci z a b a r d z o ! Policz do trzech. Wtedy krzykniesz,
zgoda?
- April, zostaw te sfaszowane kopie. Ten temat jest priorytetowy.
- Od kiedy jeste te dyrektorem Bezpieczestwa, Paul?
- Nie o to chodzi, April...
- Z caej siy!... Prawdziwe w y c i e , Shirley...
- Policja austriacka szuka Diaza nawet pod fotelem ministra spraw wewntrznych -
owiadczya panna Wood. - Nie sdz, by trzeba byo angaowa wicej ludzi i pienidzy w
prac, ktr policjanci mog wykona za nas. Fakt, e psy przynios nam zdobycz, nie
znaczy, e to one s myliwymi, Paul.
- Dwa...
- Zgoda, April, zrbmy to po twojemu. Chc tylko...
- Trzy!
- AaaaaaaaaAAAAAACHCH...!!
By to dziwny i fascynujcy widok: krzyczca twarz, gowa w dole, na jej czubku -
pod malutkim trjktnym czoem - ogromne lepe oko z row mack, w dolnej czci dwie
dziury wcinite midzy zmarszczki. Wszyscy, z wyjtkiem Stoliczka, zatkali uszy rkami.
- Do cholery, Willy! - wrzasn Benoit. - Nie moesz zaoy knebla tej idiotce? W
tych warunkach nie sposb rozmawia!
Willy de Baas odsun si od mikrofonu i wyczy goniki.
- Przykro mi, Paul. To Shirley Carloni. W kwietniu poamaa si i musielimy j
operowa, pamitasz? Ale si nie udao.
Bosch przypomnia sobie, e wyraenie poama si stao si popularne wrd
czonkw zespou konserwujcego Kwiaty. Okrelao ono najpowaniejszy problem, z jakim
mog zetkn si obrazy: uszkodzenie krgosupa.
- Wycofaj j na tydzie, odstaw rodki uelastyczniajce, zwiksz dawki lekw
przeciwblowych i wezwij chirurgw - poradzi Benoit.
- Wanie to zamierzaem zrobi.
- No wic zrb to i przycisz, bardzo ci prosz, twj wspaniay gonik... Co to ja
miaem powiedzie?... April, nie chc nadzorowa twojej pracy, bd spokojna. Wiesz, jak
bardzo w ciebie wierzymy. Ale ten problem jest, jak by to powiedzie, nieco szczeglny. Ten
ajdak zniszczy nie tyle nastolatk, co kulturaln spucizn ludzkoci.
- Bior to na siebie, Paul - powiedziaa panna Wood z umiechem.
- Bierzesz to na siebie, bardzo dobrze, ja te bior to na siebie. Wszyscy bierzemy co
na siebie w tym artystycznym przedsiwziciu, April. Jeli chcesz, moemy powiedzie
towarzystwu ubezpieczeniowemu: Bierzemy to na siebie. A take naszym inwestorom i
klientom: Nie przejmujcie si, bierzemy to na siebie. Potem wydamy dla nich kolacj w
salonie udekorowanym dziesicioma aktami Raybacka i pidziesicioma sprztami
penicymi funkcje stow, wazonw na kwiaty i krzese w stylu Stein. Wszystkich
wprawimy w zachwyt i poprosimy ich o wicej pienidzy. A oni nie bez racji nam powiedz:
Wasze dekoracje s wspaniae, ale skoro wasz ochroniarz moe bezkarnie zniszczy cenne
dzieo, to kto zechce w przyszoci ubezpieczy inne dziea? I kto zapaci za ich posiadanie?.
Benoit gestykulowa, trzymajc w rku pust filiank. Stoliczek sta jaki czas,
czekajc, a postawi j na tacy, ale Benoit w roztargnieniu tego nie zauway. Stoliczek nic
nie mwi ani nie robi: siedzia nadal na pitach, baczc, by nie straci rwnowagi. Jego
brzuch falowa w rytm oddechu, wskutek czego dzbanek do herbaty lekko si chwia. Boscha,
obserwujcego t scen, znw nasza ochota do miechu.
- To przedsibiorstwo jest oparte na piknie - oznajmi Benoit. - Ale pikno jest
niczym bez wadzy. Wyobracie sobie, e wszyscy niewolnicy nie yj i faraon sam musi
dwiga kamienie.
- Zamaby si - zauway dowcipnie Bosch.
- Sztuka jest niczym innym jak tylko wadz - zawyrokowa Benoit. - Powsta wyom
w fortecy, April, i twoim obowizkiem jest go zaata.
Zorientowa si wreszcie, e wci trzyma filiank, i postawi j na Stoliczku, ktry
zwinnie si wyprostowa.
W tym momencie koloryt pokoju, jakby z nadejciem burzowej chmury, zmieni si w
gbsz purpur.
- Chciaabym wiedzie, co si dzieje z Annek - rozleg si gos z silnym akcentem z
Harlemu.
Wszyscy skierowali wzrok na ekrany, wiedzc, e to Sally, zanim jeszcze j ujrzeli.
Opieraa si na jednym z tych podestw dla obrazw, ktrych byo peno w sali
gimnastycznej; kamera ukazywaa j do poowy ud. Miaa na sobie bluzk i opite, krtkie
spodnie. Zmya z siebie farb, ale i tak jej hebanowa skra zachowaa gdzieniegdzie odblaski
purpury. Zwisajca z szyi metka cia si midzy piersiami.
- Nie sdz, eby to bya grypa... Jedynym powodem wycofania si obrazu z tej
kurewskiej kolekcji jest zamanie i jeli papa Willy mnie syszy, niech omieli si
zaprzeczy...
Willy de Baas wyczy mikrofony i szybko zwrci si do Paula Benoit:
- Powiedzielimy obrazom, e Annek ma gryp, Paul.
- Cholera jasna - wymamrota Benoit.
Sally nadal mwia, nie przestajc si umiecha. Wygldaa na szczliw. Bosch
podejrzewa, e jest pod wpywem narkotykw.
- Spjrz na moj skr, papciu Willy, spjrz na moje ramiona i tutaj, na brzuch...
Nawet gdy zgasisz wiato, bdziesz mg mnie dalej widzie. Moja skra wyglda jak
dojrzaa malina. Patrz na siebie, wydaj si sobie apetyczna... Tak wygldam od zeszego
roku, i nie wycofali mnie ani razu. Albo si zamiesz, albo si pokazujesz. O adnej grypie nie
ma mowy. Ale ani Annek, ani ja nie moemy si zama, prawda?... Nasze pozy z
wyprostowanym krgosupem s wygodniejsze ni wikszo innych. Mamy szczcie, tak
wszyscy mwi. Cholerne szczcie, mwi. A ja twierdz: zaley, jak na to spojrze. Inne
obrazy po dniu pracy wynosi si na noszach, to prawda... Nam natomiast zazdroci si, bo
moemy chodzi, bez blw krgosupa, i nie potrzebujemy implantw uelastyczniajcych,
dziki ktrym mona sign stop goleni z tej samej strony, prawda, papciu Willy?... Ale to
rwnie spycha nas na margines, bo nie naleymy do grupy oficjalnych poamacw... A
wic nie oszukujcie nas. Co jest z Annek? Dlaczego j wycofalicie?
- Jasna cholera - powtrzy Benoit.
- Moe nam narobi niezego bigosu - odezwa si de Baas, odwracajc gow w
stron Benoit.
- I narobi bigosu - dopowiedzia jeden z asystentw.
- Co si dzieje, papciu Willy?... Dlaczego nie odpowiadasz?
Benoit zakl oburzony i wsta.
- Pozwl, Willy, e si wtrc. Dlaczego wymylie t gupot o grypie?
- A co mielimy jej powiedzie?
- Papo Willy, jeste tam?
Benoit zblia si szybkimi kroczkami do de Baasa, nie przestajc mwi:
- Ten obraz jest wart pidziesit milionw dolarw, Willy. Pidziesit milionw
plus comiesiczne wpywy za wynajcie, ktre wol zmilcze... - Wzi mikrofon, ktry mu
poda de Baas. - I okazaa si nie do zastpienia: waciciel chce wanie j e j . Trzeba dziaa
delikatnie...
Gos Benoit nagle sta si sodki.
- Sally, to ja, Paul Benoit.
- Wow! - Sally wyja kciuki z kieszeni spodni i zatkna obie rce za pasek. -
Dziadunio Paul we wasnej osobie... Jaki zaszczyt, dziadziu Paul... Dziadunio Paul zawsze
jest przy mikrofonie, kiedy trzeba co wyprostowa, prawda?
Jest napana, z ca pewnoci - pomyla Bosch. Sally mwia urywanymi
zdaniami, a w przerwach jej wydatne wargi pozostaway rozchylone. Bosch uwaa, e jest
jednym z najpikniejszych portretw w caej kolekcji.
- Rzeczywicie - powiedzia Benoit sympatycznym tonem. - W tej firmie tak wanie
funkcjonujemy: Willyemu pac mniej ni mnie, dlatego mwi wicej gupstw. Ale tym
razem to czysty przypadek. Jestem przejazdem w Wiedniu i nasza mnie ochota, eby si z
wami zobaczy.
- Nie wchod wic do sali gimnastycznej, dziaduniu, taka moja rada. Niektre kwiaty
stay si misoerne. Mwi, e lepiej traktujesz swoje psy, ktre masz w Normandii, ni nas.
- Nie wierz ci, nie wierz. Jeste bardzo niedobra, Sally.
- Co si przydarzyo Annek, dziaduniu? Tym razem powiedz mi prawd.
- Annek ma si dobrze - odpowiedzia Benoit. - Rzecz w tym, e Mistrz postanowi j
wycofa na kilka miesicy, aby dopracowa pewne szczegy.
Wyjanienie byo absurdalne, ale Bosch wiedzia, e Benoit ma due dowiadczenie w
oszukiwaniu obrazw.
- Aby dopracowa...? Nie pieprz, dziaduniu! Mylisz, e jestem idiotk?... Mistrz
skoczy obraz dwa lata temu... Jeli j wycofa, to znaczy, e chce j zastpi...
- Nie gniewaj si Sally. Tak mi powiedziano. A mnie zazwyczaj mwi prawd. Nie
bdzie adnej zastpczyni Defloracji przed upywem dwch lat. Mistrz zabra j do
Edenburga, aby poprawi pewne detale w kolorze ciaa, i to wszystko. Ma do tego prawo.
Defloracja nie zostaa jeszcze sprzedana.
- Czy to, co mi mwisz, dziaduniu, jest prawd?
- Tobie nie mgbym skama, Sally. Czy moe Hoffmann nie postpuje z tob tak
samo? Czy co i raz nie robi ci poprawek na purpurze?
- To prawda.
- Kupia... - wyszepta z podziwem jeden z asystentw. - Kupia to!
De Baas sykn, aby go uciszy.
- Dlaczego od razu nie powiedzielicie nam prawdy, dziadku? Skd si wzia ta
grypa?
- A co mielimy powiedzie? e najcenniejszy obraz Brunona van Tyscha nie jest
jeszcze wykoczony? Nie musz ci chyba, Sally, mwi, e to musi zosta midzy nami,
dobrze?
- Dochowam tajemnicy... - Sally urwaa na chwil, a wyraz jej twarzy si zmieni.
Nagle Bosch przesta myle o dzieach sztuki i zobaczy na ekranie samotn i przestraszon
dziewczyn. - Przypuszczam, e nie zobacz tej biedaczki co najmniej przez jeden sezon...
Troch mi przykro, dziaduniu. Annek to biedne stworzenie, nie ma nikogo. Myl, e dlatego
j polubiam, bo ja te czuj si samotna... Wiesz, e zaprosiam j na ten poniedziaek na
przechadzk po Praterze? Pomylaam sobie, e mog jej pomc.
- I pomoga jej, Sally, jestem tego pewny. Teraz Annek czuje si lepiej.
Cynizm trzy razy dziennie po jedzeniu - pomyla Bosch.
- Kiedy wracam do domu pana P.?
Bosch przypomnia sobie, e Tulipan purpurowy zosta zakupiony prawie pitnacie
lat temu przez osobnika nazwiskiem Perlman, ktry sta si jednym z najbardziej cenionych
klientw Fundacji. Sally bya dziesitym substytutem obrazu. Wszystkie jej poprzedniczki i
ona nazyway Perlmana panem P. Ostatnio pan P. upodoba sobie Sally i zada, eby nie
wymieniano jej na inn dziewczyn do koca roku. Poniewa paci astronomiczne sumy za
utrzymywanie obrazu, jego yczenie byo rozkazem. Do tego Perlman askawie wypoyczy
swego Tulipana na tourne po Europie i wypadao odwdziczy mu si za t przysug.
- Willy najlepiej ci o tym poinformuje. Oddaj ci go. Powodzenia.
- Dzikuj, dziadku.
Podczas gdy de Baas kontynuowa rozmow, Benoit pozby si maski. Wycign
chusteczk z kieszeni marynarki, otar pot z czoa, i da upust hamowanej zoci:
- Wkurzaj mnie te namolne obrazy, moecie mi wierzy. Gwniarze i smarkule
podniesione do rangi dzie sztuki... - Zmieni gos, naladujc akcent Sally: - Ja te czuj si
samotna.... Wyrwali j z murzyskiego getta, zarabia miesicznie wicej, ni ja zarabiaem
przez rok, kiedy byem w jej wieku, i jeszcze mwi, e si czuje samotna!... Idiotka!
Tylko jedna osoba cichutkim miechem zareagowaa na jego sowa, i bya ni panna
Wood. aden art w adnym jzyku nigdy jej nie rozmiesza, ale Bosch nieraz widzia, jak
si miaa w sytuacjach, kiedy kto dawa wyraz swemu rozgoryczeniu.
- By pan wspaniay, szefie - powiedzia jeden z asystentw, unoszc kciuk w stron
Paula Benoit.
- Dzikuj. I nie wracajcie ju do tej historii z gryp, bardzo prosz. Trzeba
postpowa delikatnie z tymi ptnami, aby zachowa je w dobrej formie. Narkotyzuj si, ale
s bystre. Gdybymy wycofali je wczeniej, zaoszczdzilibymy na kosztach utrzymania.
Mimo to wol utrzymywa Potwory... - przerwa na chwil i parskn z niesmakiem. - Od
pewnego czasu w tym kraju sztuka staa si szalestwem...
- Na szczcie od restauracji wszystkich obrazw mamy dziadunia Paula - wtrcia
si panna Wood.
Benoit uda, e nie syszy. Skierowa si do drzwi, lecz przystan w poowie drogi.
- Musz i. Wierzcie mi lub nie, ale o wicie mam prywatny koncert w Hofburgu.
Spotkanie na wysokim szczeblu. Czterech politykw austriackich i ja. Osiemnastoletni
kontratenor zapiewa Pikn mynareczk. Gdybym mg si wymiga od tego koncertu,
bybym szczliwy. - Podnis do gry palec wskazujcy. - April, czekam na wyniki.
Grozi jeszcze przez chwil palcem, w milczeniu. Potem wyszed.
Zadzwoni telefon komrkowy panny Wood.
- Mamy ju Kolumbijk - poinformowaa Boscha.
Oboje pospiesznie opucili pokj w kolorze fioletu.

KOLOR CIAA. Widziaa sw posta, rozbit w piciu lustrach, podczas wykonywania


na tatami wicze koniecznych dla ptna. Byy to dziwne wiczenia, typowe dla
profesjonalnych obrazw: wyginaa si w uk, okrcaa wok wasnej osi, stawaa
nieruchomo na palcach. Nastpnie wzia prysznic, zjada wegetariaskie niadanie,
pomalowaa sobie brwi, rzsy i usta, wybraa baweniany akiecik z zamkiem
byskawicznym, pasek ze sprzczk i spodnie. Wszystko w kolorze cru, ktry, podobnie jak
jasny be, bardzo pasowa do jej bladej nagoci i jasnych, prawie platynowych wosw.
Potem zadzwonia do Gertrude i pozostawia jej wiadomo na sekretarce: nie moe si
dzisiaj wystawia, bo ma co pilnego do zaatwienia. Jeszcze do niej zadzwoni. Wiedziaa, e
Niemka podniesie wielki krzyk, ale wcale si tym nie przeja. Wzia torebk, kluczyki od
samochodu i wysza.
Bez trudu znalaza to miejsce. Plac Desiderio Gaos znajdowa si w Mar de Cristal.
By okrgy, pusty, obrzeony nowymi, symetrycznymi budynkami z rowej cegy. Jedyn
budowl bez numeru okaza si omiopitrowy biurowiec. Na drzwiach z metakrylatu nie
byo ani jednej tabliczki. Nacisna dzwonek i w odpowiedzi usyszaa brzczenie. Pchna
skrzydo drzwi i znalaza si w przestronnym i aseptycznym holu, pachncym skrzan
tapicerk. Stoliki z wyoonymi broszurkami, gbokie fotele i kanapy. ciany goe i gadkie,
jak ona sama pod kostiumem. Podoga wydawaa si liska. Nie byo nikogo. A moe jednak.
Porodku wznosia si lada recepcyjna, a zza niej wystawaa gowa. Klara podesza bliej.
Zobaczya mod kobiet. Miaa ekscentryczn fryzur, ale najdziwniejsza bya ozdoba
wieczca jej gow: maa plastikowa rka z rozczapierzonymi palcami, spomidzy ktrych
wymykay si kosmyki wosw. Twarz kobiety pokrywa gruby makija, oczy prawie giny
pod beowym cieniem do powiek.
- Dzie dobry.
- Dzie dobry. Nazywam si Klara Reyes. Jestem umwiona z panem Friedmanem.
- Tak.
Dziewczyna wysza zza lady, cignc za sob smug perfum i ukazujc lnic
sukienk z krepdeszynu, pantofle na platformach i aksamitk na szyi. Klara pomylaa, e
moe jest ona ozdobnym sprztem, lecz nie dostrzega etykietek ani na przegubach rk, ani u
kostek ng.
- Tdy.
Ruszyy krtkim korytarzem. Podog wycieaa mikka wykadzina, tumica odgos
krokw. Znowu drzwi. Delikatne pukanie. Drzwi si otwieraj. Pokj o cianach w odcieniu
ru jak buzia zdrowego niemowlcia. W kcie wiee orchidee. Pan Friedman sta porodku
tego spokojnego wiata. Po obu stronach biurka dwa biae krzesa, ale Friedman nie wskaza
jej adnego. Nie powita jej, nie umiechn si, nie wyrzek sowa ani nie uczyni adnego
gestu. Brutalne milczenie, jak przy przekazywaniu zych wiadomoci. Kiedy dziewczyna
pozostawia ich samych, Klara i Friedman zaczli si wzajemnie obserwowa.
By dziwnym typem. Mia na sobie wytworny garnitur z wenianej przdzy, jedwabny
krawat i koszul z woskim konierzykiem, wszystko w tonie ciemniejszym ni kostium
Klary. Ale jego fizjonomia bya jakby le narysowana. Jedna poowa twarzy nie pasowaa do
drugiej. Bogu zadraa rka w dniu, w ktrym szkicowa to oblicze. By tak nieruchomy i
milczcy, e Klara dosza do wniosku, e to portret Friedmana z cerublastyny, a on sam lada
chwila pojawi si w drzwiach. I nagle si poruszy, odwrci i pynnym ruchem, jak ptak w
locie, chwyci z biurka kartk papieru i dugopis, ktre zakrywa dotd ciaem. Trzymajc
papier w dwch chudych palcach, podnis go na wysoko swego barku.
- Zacznijmy od tego. Prosz to uwanie przeczyta. Mamy sze klauzul, a dokument
opiewa na pani nazwisko. Jeli si pani zgadza, prosz podpisa. Jeeli nie, prosz wyj.
Jeli ma pani jakie wtpliwoci, prosz pyta. Czy pani zrozumiaa?
- Doskonale. Dzikuj.
Dzielia ich odlego trzech metrw, lecz Friedman nie uczyni adnego ruchu, aby
si do niej zbliy. Sta obok biurka, z uniesion w gr kartk. Przypomina Klarze tresera
delfina wabicego zwierz rybk. Westchna, postpia kilka krokw ku Friedmanowi i
wzia kartk. Wrcia na swoje miejsce i zacza czyta.
Byo to co w rodzaju kontraktu. Na grze widnia rysunek: rka na udzie, stopa na
rku, okie na stopie - wszystko tworzyo gwiazd w kolorze jasnobeowym. Rozpoznaa od
razu. To logo F&W, jednej z najlepszych na wiecie pracowni gruntowania, obok Leonarda i
Double I. Nie wiedziaa, e pracownia ma siedzib w Hiszpanii; sdzc po nowiutkim
budynku, dopiero co si tu wprowadzia.
Poczua przypyw absolutnego szczcia. Nigdy jej nie gruntowali w F&W (ani u
Leonarda, ani w Double I), poniewa kosztowao to bardzo duo i wikszoci artystw,
ktrzy j malowali, nie byo sta na taki wydatek. Chalboux i Brentano mogliby sobie na to
pozwoli, ale oni mieli wasne pracownie gruntowania. Vicky tylko raz kazaa j zagruntowa
do Biaej krlowej i zlecia to hiszpaskiej firmie Crislida. Inni malowali j bez gruntowania.
Jednake zagruntowanie miao zasadnicze znaczenie, gdy zamierzano stworzy dzieo
wysokiej jakoci. Fakt, e artysta, ktry j zakontraktowa, wybra F&W, utwierdza j
jeszcze bardziej w przekonaniu, e chodzi o kogo bardzo wanego.
Sze klauzul typowych dla kadej pracowni gruntowania. Ptno, czyli Klara Reyes
Pijun, numer porzdkowy taki i taki w midzynarodowej klasyfikacji obrazw. F&W jest
firm dokonujc zagruntowania i nie ponosi odpowiedzialnoci za konsekwencje wynikajce
z zaniedba ze strony ptna. Ptno podda si wszelkim prbom, jakie F&W uzna za
stosowne. Uprzedza si ptno, e niektre prby mog pocign za sob ryzyko fizyczne
i/lub psychiczne albo mog obraa jego zasady etyczne, obyczajowe czy te wynikajce z
wychowania. Firma bdzie traktowa ptno - pod kadym wzgldem - jako materia
artystyczny. Wycza si z kontraktu rzeczy zwizane z ptnem, ktre n i e s nim, takie jak
jego ubranie, dom, krewni i przyjaciele. Natomiast wszystko to, c o j e s t obrazem, zostaje
objte kontraktem: jego ciao i to, co si w nim kryje. Ptno przed zagruntowaniem bdzie
ubezpieczone. U dou miejsce na dwa podpisy: Friedman zoy swj, jako firma
zagruntowujca. Klara wzia dugopis, opara si o st i zbliya do miejsca pod napisem
Ptno. Kiedy dotkna dugopisem papieru, Friedman nagle j powstrzyma.
- Chciabym, aby pani wiedziaa, e artysta przyzna nam prawo do odrzucenia
materiau, jeli uznamy, e nie jest on na odpowiednim poziomie.
- Nie rozumiem.
Na asymetrycznej twarzy Friedmana pojawi si wyraz zniecierpliwienia.
- To znaczy, e pani musi mnie wysucha.
- Przepraszam - powiedziaa Klara.
- Powiem inaczej. W prostszych sowach. Dostosowanych do pani.
- Dzikuj.
Klara nie pozwolia wyprowadzi si z rwnowagi. Zdawaa sobie spraw, e
Friedman traktuje j z absolutn pogard z powodu skrzywienia zawodowego: ci, ktrzy
zajmowali si gruntowaniem, nie traktowali pcien tak, jak traktowali osoby, ale jak
przedmioty z otworami i ksztatami, na ktrych maj pracowa.
- Gruntowanie bdzie cikie. Jeli pani nie sprosta naszym wymaganiom co do
jakoci, odrzucimy pani.
- Rozumiem.
- Prosz to przemyle. - Friedman przelizgn si pustym wzrokiem po szczupych
ramionach Klary, osonitych akietem. - Nie wydaje si pani bardzo wytrzymaa. Ma pani
zbyt delikatn budow. Po co, my i pani, mamy traci czas.
- Byam poddawana bardzo cikiemu gruntowaniu, w ubiegym roku, z Brentanem...
Friedman przerwa jej z grymasem na twarzy.
- To nie ma nic wsplnego ze szko weneck, ekstymidacj czy obrazami
splamionymi. Tu nie bdzie mowy o skrzanych kapturach, biczach czy obroach, bardzo mi
przykro. To jest pracownia gruntowania profesjonalnego. - Wydawa si obraony. -
Przyjmujemy tylko materia najlepszego gatunku. Nawet jeli pani teraz podpisze ten
dokument, moemy pani odrzuci jutro, pojutrze albo za pi minut. Moemy pani
odrzuci, kiedy nam si spodoba, bez adnych wyjanie. By moe przeprowadzimy pani
przez cay proces gruntowania, a potem j odrzucimy.
- Rozumiem - powtrzya spokojnie Klara.
Ale tylko udawaa. W rzeczywistoci bya caa rozdygotana. Nie czua jednak strachu
ani gniewu, chciaa jedynie stawi czoo pogrkom Friedmana. To wyzwanie okazao si dla
niej stymulujce. Ogarno j wielkie podniecenie; baa si nawet, e Friedman je zauway.
Zapada cisza.
- Niech pani lepiej nie podpisuje - powiedzia po chwili Friedman. - Taka jest moja
rada.
Klara pochylia si nad kontraktem.
Zoya podpis.
Friedman wykrzywi sw asymetryczn twarz w dziwny sposb (cieszy si, czy te
mu si nie spodobao?). Prawd mwic, by jednym z najbrzydszych ludzi, jakich Klara
widziaa w swoim yciu. A przecie w tym momencie uznaa, e jest w nim co tajemniczego,
co j pociga.
- Niech pani potem nie mwi, e jej nie ostrzegalimy.
- Nie powiem.
- Prosz usi.
Klara zaja krzeso, a Friedman opar si o biurko. Akcent, z jakim mwi, by
neutralny, jakby nie by Hiszpanem, ale te i nie cudzoziemcem. Jakby pochodzi znikd albo
z dowolnego miejsca na kuli ziemskiej. Wymawia hiszpaskie sowa z precyzj komputera.
Nie umiecha si, a mimo to nie wyglda cakiem powanie.
- Jest kwadrans po dziewitej - powiedzia, nie spojrzawszy na aden zegar. - Od tej
chwili ma pani dla siebie osiem godzin i moe je pani spdzi, jak pani chce. Kwadrans po
pitej ma si pani stawi w tym budynku. Moe pani wzi przedtem prysznic, ale prosz si
nie malowa, nie smarowa kremem ani perfumowa. I ubra si tak, jak ma pani ochot, ale
uprzedzam, e ubranie i wszystko, co bdzie pani miaa na sobie, zostanie zniszczone.
- Zniszczone?
- Taka jest zasada w F&W. Nie chcemy bra odpowiedzialnoci za nic, co jest pani
wasnoci, bo potem s reklamacje. F&W nie zapaci pani odszkodowania za ubranie i
przedmioty, ktre pani straci, prosz wic nie zabiera ze sob niczego wartociowego.
Innymi sowy: prosz wzi to, na czym pani nie zaley. Czy to jasne?
- Tak.
- Reszta, to znaczy pani, zostanie sfotografowana i sfilmowana na potrzeby polisy
ubezpieczeniowej. Po zaatwieniu tych formalnoci pani ciao stanie si materiaem
nalecym do F&W a do zakoczenia gruntowania. Nie bdzie pani moga wrci do domu
ani gdziekolwiek wyj, nie bdzie pani moga z nikim si kontaktowa. Jeli wszystko
pjdzie dobrze, praca zakoczy si w trzy dni. Wwczas, jeli pani jako wyda nam si
optymalna, przekaemy pani w rce artysty, a jeli nie, usuniemy zagruntowanie i odelemy
pani do domu.
- Zgadzam si.
- Jeli zamie pani zasady, bdzie wyraa wasne zdanie, stworzy jak przeszkod w
gruntowaniu lub bdzie co robi na wasn rk, uznamy kontrakt za anulowany.
- Czy to znaczy, e nie bdzie mi wolno mwi?
- To znaczy - wycedzi Friedman - e jeli bdzie pani nadal zadawa pytania, anuluj
kontrakt.
Klara zamilka.
- Nie bdziemy tolerowa pyta, wyraania przez ptno wasnego zdania, ycze,
zastrzee. Pani jest ptnem. Artysta musi zacz od zera, aby stworzy trwae dzieo. W
F&W specjalizujemy si w przeksztacaniu ptna w z e r o . Mam nadziej, e jasno to
wyraziem.
- W zupenoci.
- Zwyklimy pracowa fazami - kontynuowa Friedman. - Bd cztery fazy: skrna,
miniowa, trzewiowa i mentalna. Kad bdzie kierowa odpowiedni specjalista. Ja zajm
si pierwsz faz. Zbadam stan wszystkich warstw pani skry, wszystkie jej defekty naturalne
i pozanaturalne, stwardnienia i zuszczenia. Upewni si, czy moe pani by malowana
wewntrz. Czy kiedykolwiek malowano pani wewntrz?
Klara przytakna.
- Dno siatkwki optycznym owkiem i jam ustn - powiedziaa. - I oczywicie
ppek, narzdy pciowe i odbyt.
- Pod paznokciami te?
- Nie.
- Uszy? Nie chodzi mi o maowin, ale o ucho wewntrzne.
- Nie.
- Jamy nosowe?
- Te nie.
- Powieki od spodu?
- Nie.
- Dlaczego pani si umiecha?
- Przepraszam, ale nie mog zrozumie, po co maluje si wntrze uszu czy nosa...
- Znaczy to, e brak pani dowiadczenia. Dam przykad. Jest noc, ma pani ciao
pomalowane na czarno, a krople fosforyzujcej, nadzwyczaj intensywnej czerwieni w
bbenkach uszu, w jamach nosowych, pod powiekami i w moczowodzie maj wywoa
wraenie, e model ponie wewntrz.
To byo oczywiste i zrobio si jej gupio, e wykazaa tak ignorancj.
- Pochwa, moczowd, gruczoy zowe, siatkwka, torebki wosowe, gruczoy potowe -
wylicza Friedman. - Kade miejsce w ciele obrazu moe by pomalowane. Nowoczesna
technika pozwala take na wywiercenie otworw w zbach, pomalowanie korzeni, a potem,
gdy obraz bdzie mia zastpc, na zlikwidowanie uszczerbkw. Ciao moe sta si kolaem.
W bardzo brutalnych rodzajach art-szokw maluje si czasem yy i krew, aby w razie
pknicia podczas amputacji uzyska dobry efekt. W kocowych etapach tworzenia obrazu
splamionego mona malowa wntrznoci po ich wyjciu, a nawet w trakcie wyjmowania:
odnosi si to do mzgu, wtroby, puc, serca, sutkw, jder, macicy i podu, jeli w niej jest.
Wiedziaa pani o tym?
- Tak - szepna, opanowujc dreszcz przebiegajcy jej po plecach. - Ale nigdy mi nie
robili czego takiego.
- Teraz pani ju wie, lecz my nie wiemy, co ten artysta z r o b i z pani. Musimy
przygotowa si na wszystko, spodziewa si wszystkiego, pozwoli mu na wszystko.
Wyraam si jasno?
- Tak.
Klara oddychaa z trudem. Usta miaa otwarte, a jej policzki, odbarwione
rozpuszczalnikami, zarowiy si. Moliwoci, o jakich wspomnia Friedman, wyday si jej
mniej przeraajce ni konieczno ich zaakceptowania, wyraenia zgody na wszystko, co
artysta zechce z ni zrobi. Kluczem do wszystkiego bya oczywicie genialno. Kiedy kto
jej powiedzia, e Picasso dlatego by tak genialny, bo mg robi, co chcia. Klara czua, e
zgodziaby si, by Picasso robi z ni wszystko.
Zastanowia si. W s z y s t k o ?
Tak, bez znieczulenia.
Ale moe artysta okae si troch agodniejszy od Picassa.
- Czy ju pani auje, e podpisaa kontrakt? - zapyta Friedman, bdnie interpretujc
wyraz jej twarzy.
- Nie.
Przez chwil mistrz od gruntowania i ptno mierzyli si wzrokiem.
- Jeli ma pani jeszcze jakie pytanie, prosz zada je teraz.
- Jaki artysta bdzie mnie malowa?
- Nie mog pani tego powiedzie. Jeszcze co?
- Nie.
- A wic czekamy na pani tutaj, punktualnie kwadrans po pitej.

Osiem godzin na zorganizowanie ycia to a za duo - pomylaa Klara. Jej ycie,


na szczcie, byo bardzo proste: skadao si z pracy i odpoczynku. Wystarczyo zadzwoni
do Bassana, by zaatwi pierwszy problem; co si za tyczy drugiego, rozwie go, dzwonic
do Jorgego. Po powrocie do domu stwierdzia, e Bassan zostawi jej wiadomo na
sekretarce. Ton jego gosu nie wyda si jej niemiy, cho nie tak serdeczny jak zawsze.
Gertrude do niego zatelefonowaa, aby go poinformowa, e Klara nie zamierza wystawia
si tego dnia, wobec czego malarz zada wyjanie. Akceptuj wszystko, co robisz,
maleka, ale uprzedzaj mnie na czas. Moga zrozumie, e przysporzya mu kopotw,
aczkolwiek zirytowaa j troch ta przygana. Zadzwonia do niego do Barcelony, tam jednak
odezwaa si tylko automatyczna sekretarka.
- Alex - powiedziaa do milczcej suchawki - to ja, Klara. Wypado mi co wanego i
nie mog ju pokazywa si jako Dziewczyna przed lustrem, przykro mi. W kocu i tak
pozosta nam tylko jeden tydzie w GS. Poza tym chc ci przypomnie, e masz ju
zastpstwo... Naprawd przykro mi, e moe narobiam ci kopotu, ale nie mam wyjcia.
Uciski.
Nastpnie postanowia zatelefonowa do Jorgego. Kiedy ju obmylia sobie, co mu
powie, wybraa numer jego komrki. Wczya si poczta gosowa. Miaa wraenie, e ycie
zamienio si nagle w dialog midzy ni a milczeniem. Musiaa zostawi kolejn wiadomo.
- Jorge, to ja, Klara. Nie bdzie mnie w domu przez kilka dni z powodu pracy, ktra
nagle si pojawia. - Pauza. - Wydaje si bardzo dobra. - Pauza. - Nadzwyczaj dobra. Odezw
si kiedy indziej, jeli to bdzie moliwe. Cauj.
Byo par minut po wp do jedenastej i powieki ciyy jej jak kamienie. Wyczya
telefon w sypialni, rozebraa si i wsuna pod kodr. Musiaa odespa zbyt krtk noc.
Nastawia elektroniczny budzik na drug po poudniu i natychmiast zasna. Nie przynia si
jej Alberca ani ojciec, tylko obraz plenerowy, jaki trzy lata temu zrobi z niej Gutirrez
Reguero: Drzewo wiadomoci. Ale po przebudzeniu nic z niego nie pamitaa. Pobiega do
azienki i wzia prysznic. Zgodnie z tym, co jej powiedziano, nie posmarowaa si kremem.
Obejrzaa w lustrze swoje nagie ciao i poegnaa si z nim, wiadoma, e po raz ostatni
oglda je w stanie naturalnym. Potem, owinita w paszcz kpielowy, nastawia w salonie
kompakt z agodn muzyk jazzow i pozwolia si ukoysa mrocznej melodii w trakcie
przegldania zawartoci szaf.
Problem polega na tym, e wszystko, co miaa, lubia. Kupowanie strojw i dodatkw
naleao do jej ulubionych zaj. Zapowied Friedmana, e wszystko, co na siebie woy,
zostanie zniszczone, zdawaa si bardzo uatwia zadanie, ale teraz, widzc swoj pikn i
niezwykle drog garderob, wahaa si. Byy tu rzeczy od Yamamoto, Sterna, Cessarea,
Armaniego, Balmaina, Chanel... I liczyy si nie tyle pienidze, ktre na nie wydaa, ile
przyjemno, jak jej sprawiao dotykanie tych mikkich tkanin. Byy jak nowi, sodcy
przyjaciele. Nie moga im tego zrobi.
A gdyby woya sweter, w ktrym chodzia do pracy? Teraz jednak, patrzc, jak ley
pasko i posusznie z pustymi rkawami, czekajcymi na ni, aby j obj, zrozumiaa, e
byoby to co takiego jak skazanie starego, wiernego psa na niespodziewan mier.
A wic nie ma czego szuka w szafach. Stana na krzele, by zobaczy, co jest na
pawlaczu. Niestety miaa zwyczaj pozbywa si starych ubra. Zachowaa jednak kilka
zimowych rzeczy: pierwsze, co znalaza, to kostium z ciemnego aksamitu i golf w kolorze
cielistym.
Przypomniaa sobie, kiedy go po raz pierwszy woya. Mikka faktura aksamitu
przywoaa natychmiast pewn zjaw z przeszoci.
Vicky.
Vicky bya moda, zaledwie o rok starsza od Klary, adna, szczupa, o somianych
krtkich wosach, uzaleniona od narkotykw i genialna. W bardzo krtkim czasie zostaa
najbardziej uznan malark hiperdramatyczn Hiszpanii. Dziki stypendium moga
kontynuowa studia w Anglii u Raybacka i w Fundacji van Tyscha w Amsterdamie, u Jacoba
Steina. Usyszaa nawet pochwa z ust samego Mistrza. Nie tylko aprobowa jej lesbianizm,
lecz nawet kaza jej powiewa nim jak sztandarem. W swoich dzieach Vicky potpiaa
marginalizacj homoseksualistw, wymiewaa si z kobiet i mczyzn uciskanych przez
spoeczestwo klasowe, rzymskie i watykaskie, bdce parodi tego, co niegdy chcieli
stworzy Grecy. Jej dwiema kochankami byy Angielki, byskotliwe, pikne obrazy,
Shannon Coller i Cynthia Bergmann. Na pocztku 2004 roku Vicky wybraa Klar i Yoli
Rib do przedstawiajcego par obrazu, ktry zamierzaa nazwa Usid. Popoudnie, kiedy
si spotkay, byo szare i lodowate. Klara woya ten aksamitny, nowo kupiony kostium,
udajc si na spotkanie z artystk w jej domku w Las Rozas. Vicky przyja j w bluzie
poplamionej farb i zaprowadzia do pracowni na pitrze. Szczupe, jasnowose ptno, ktre
szkicowaa, wylewajc na nie wiele puszek farby, stao na palcach, nagie, w kcie pokoju. W
domu znajdowao si sporo nielegalnych ozdobnych sprztw, i prawie wszystkie byy
obsceniczne. Stolik mski, zaprojektowany w Londynie, poda im herbat, ciasteczka i skrty
z marihuany. Zabawka japoska, rwnie mska, z ciaem pomalowanym na czerwono,
oferowaa rzeczy bardziej ekscytujce, lecz Klara nie miaa ochoty si z nim bawi, cho
Vicky koniecznie chciaa jej go ofiarowa.
- Mnie on nie pasuje, ale dostaam go w prezencie. Jak chcesz, to go sobie we.
Zanim zaczy mwi o obrazie, Vicky przeprowadzia jedno z typowych dla niej
szybkich przesucha.
- Spod jakiego jeste znaku?
- Barana - powiedziaa Klara. - Urodziam si szesnastego kwietnia.
- Bdzie si midzy nami le ukada - orzeka Vicky i rozoraa powietrze swoimi
delikatnymi pazurkami. - Ja jestem Lwem.
Wszystko jednak ukadao si dobrze, przynajmniej na pocztku. Vicky opowiedziaa
jej, jaki ma pomys na Usid. Yoli i Klara bd siedzie na rusztowaniu wysokim na sze
metrw, pomalowanym na kolor cru, w pozie miosnej. Obraz zosta zamwiony przez
waciciela pewnej posiadoci w Prowansji, przeadowanej ju dzieami sztuki. Vicky wpada
na pomys, by swj obraz ustawi ponad wszystkimi innymi, na dachu. Min miesic i
pojawia si moliwo staej ekspozycji. Wymagaoby to duego wysiku ze strony wysoko
wykwalifikowanej ekipy, ale przyniosoby fortun caej trjce. Jak dobrze mi idzie -
pomylaa Klara. Przyja propozycj i ju nastpnego dnia zostaa naszkicowana.
Dwa tygodnie po tym pierwszym spotkaniu, w czasie jednej z sesji, co si zdarzyo.
Vicky szkicowaa jej sylwetk i delikatnie przesuwaa rk umoczon w farbie koloru cru po
jej udzie. Gdy dosza do kolana, Klara odnotowaa rnic nacisku, znaczc cisz,
unieruchomienie, askotanie skry.
- Czy podobaj ci si kobiety, Klaro? - zapytaa Vicky z niezmconym spokojem.
- Podobaj mi si niektre kobiety - odpowiedziaa Klara rwnie spokojnie.
Bya naga. Pomalowana na rne kolory, siedziaa na pitach przed Vicky, ubran w
roboczy strj: brudn, rozpit bluz i spodnie od dresu.
Rka nadal bdzia po kolanie.
- Miaa ju dowiadczenia z kobietami?
- Aha - odpara Klara. - I z mczyznami - dodaa.
W przypadku pcien nie byo w tym nic dziwnego i obie o tym wiedziay. Dla obrazu
byo to proste - kocha inne ciao, czyjekolwiek: znikay bariery, zacieray si granice.
- Poszaby ze mn do ka? - zapytaa wwczas Vicky.
- Tak - odpowiedziaa Klara.
Vicky spojrzaa na ni, nadal malujc. Delikatnie rozprowadzaa farb wok jej
kolana. Klara nie wiedziaa, kiedy to si stao. Chwil przedtem byy tylko sztuka, technika,
gest malarki, a chwil pniej uczucie, przyspieszony oddech, ucisk kochanki. A dotknicie
pdzla zamienio si w pieszczot.
Pniej, kiedy ich zwizek sta si ju faktem, Vicky robia jej wyrzuty, e Klara
przyja to z takim spokojem. Wykorzystywaa to przeciw niej, kiedy bya na ni za.
Powiedziaa tak, jakbym ci zaproponowaa szybowanie na lotni w nocy albo jakbym
chciaa ci pozna z laureatem Nagrody Nobla z fizyki. Dobrze, sprbujmy, powiedziaa.
Nie byo w tym prawdziwej mioci ani szczeroci. Prawdziwej mioci nie byo -
odpowiadaa Klara - szczero tak. Jeste pozbawiona uczu - mwia Vicky. Staram si
je ukrywa, jestem dzieem sztuki - bronia si Klara. I dodawaa: A ty jeste artystk i nie
moesz ich skrywa. Nawet nie prbujesz, o ile je masz.
Usid stanowio ekspozycj sta. Rozpocz si dla nich burzliwy okres, miay kilka
godzin na wypoczynek, jedzenie i przygotowanie si do ponownego wejcia na rusztowanie.
Rozkad dnia si zmienia, zalenie od potrzeb nabywcy, ktry przyjmowa wizyty i urzdza
przyjcia. Mimo bardzo dobrej obsugi oba modele czuy si wyczerpane. Byo to jednak
cudowne dowiadczenie dla Klary. W tym samym roku Vicky namalowaa na niej jeszcze
pi obrazw, pierwszy w parze, nastpne solo: Pocaunek, Chwil, Podwjne lub nic,
Czuo i Czarn sukni. Poza godzinami pracy obsesja Vicky na punkcie Klary nie ustawaa:
dzwonia do niej rano i w nocy, wypakiwaa si na jej ramieniu, zaczynaa nagle mwi o
chodzie swego ojca (chirurga) lub braku zainteresowania matki (profesora uniwersytetu) dla
jej kariery jako malarki. W zalenoci od dnia uwaaa si za rozpuszczon creczk tatusia
lub za niewinn ofiar pary skpcw. Ale to wszystko koczyo si, kiedy przystpowaa do
pracy. W ku potrafia by wraliwa, a z rkami ubrudzonymi farb stawaa si wulkanem
zdolnym namalowa na ciele kobiety rzeczy wspaniae. Jednake Vicky-kobieta i Vicky-
artystka nie byy szczelnie od siebie oddzielone. Podczas gdy Vicky-kobieta zakochiwaa si
w swoich modelkach, Vicky-artystka wykorzystywaa t mio do ich malowania. Klara
jednak nie wiedziaa, czy ta dziwna symbioza wynikaa z temperamentu Vicky, czy ze
sposobu pracy.
Rok 2004 by rokiem Vicky, przynajmniej dla Klary: jak rwcy strumie, od ktrego
naleaoby si albo oddali, albo pozwoli mu si unosi. Vicky zaliczaa si do tego gatunku
ludzi, ktrzy tym szybciej si zuywaj, im bardziej pon, jak wiece. Najgorsza bya
zazdro, chocia wwczas Vicky nie miaa do niej powodw. Klara porzucia Gabiego
Ponce, swego pierwszego chopaka i pierwszego malarza, mieszkaa sama na poddaszu domu
przy ulicy Augusto Figueroa. Nie utrzymywaa te ju stosunkw z Aleksandr i Sofi
Lundel, dwiema przyjacikami, z ktrymi kiedy dzielia oe. I jeszcze nie poznaa Jorgego
Atienzy. Jednake Vicky nie tylko wymylaa sobie uczucia, ale i motywy. Pewnego
wieczoru urzdzia scen w restauracji, gdzie jady kolacj, z powodu woskiej malarki, ktra
zaproponowaa Klarze prac w art-szoku wraz z trzema innymi eskimi ptnami. Vicky
powiedziaa, e si nie zgadza, a kiedy Klara si jej sprzeciwia, cigna zastaw na podog
i popchna kierownika sali, ktry przybieg, jak dobry pasterz, by uspokoi swoj trzdk.
Vicky po paru godzinach zadzwonia do Klary, eby si pogodzi. Za duo wypiam,
wybacz mi. Po czym natychmiast zabraa gos Vicky-artystka: Chc ci powiedzie, e twoja
twarz dzisiaj, w restauracji... Boe mj, twoja blado, gdy na ciebie krzyczaam... Klaro,
prosz, pozwl mi w y k o r z y s t a t blado. Te oczy, ktrymi na mnie dzisiaj patrzya....
To bya dla niej inspiracja. W cigu trzech tygodni powsta nowy obraz. Klara
pomalowana na kolor marmuru z niebieskawymi cieniami leaa na plecach, na aksamitnym
paszczu z tkaniny takiej samej jak jej kostium, ktry miaa na sobie w dniu, kiedy si
poznay, a jej twarz przyja naturaln blado, wywoan sprzeczk. Vicky zamierzaa nada
obrazowi tytu: Czuo. W czasie prby hiperdramatycznej odegray scen ktni w
restauracji tak, jak j zapamitay. Malarka chciaa uchwyci t ulotn blado jej twarzy, ale
Klarze nie podobao si to mieszanie sztuki z realnym yciem. Na koniec Vicky naprawd si
obrazia i zacza j zniewaa. Nagle, krzyczc, spojrzaa na twarz Klary. Tak, wanie tak!
Znowu mam t twoj blado! Tego szukam! - wykrzykiwaa z uniesieniem. Vicky-artystka
chwycia za cugle.
Pewnego dnia Klara czynia jej wyrzuty z powodu nadmiernego wykorzystywania
prawdziwych uczu podczas malowania obrazw. Vicky umiechna si dziwnie.
- Dla sztuki zrobiabym wszystko - powiedziaa. - Wszystko. Poza sztuk nic mnie nie
obchodzi: ani uczucia, ani sprawiedliwo, ani lito, ani rodzina, ani zdrowie, ani mio, ani
pienidze... No, moe pienidze - zawahaa si. - Sztuka to pienidze.
Czuo kupi pewien madrycki kolekcjoner za cen dwukrotnie wysz od realnej.
Klara bya wystawiona w jego domu przez miesic.
Na pocztku 2005 roku Vicky usiowaa popeni samobjstwo, przedawkowujc
heroin, ale nie z powodu Klary, lecz swojej nowej mioci, Eleny Valero, z ktr Klara
pracowaa przy obrazie Chwila. W dniu, w ktrym przyjto j do szpitala UVI w La Paz,
nadesza wiadomo, e Fundacja van Tyscha przyznaa Vicky nagrod Maksa Kalimy za
caoksztat twrczoci. Leca pod tlenem Vicky usyszaa t dobr wiadomo z ust
pielgniarki. Kiedy przysza do siebie, owiadczya, e odzyskaa rwnie rwnowag
emocjonaln. Planowaa namalowa, pod koniec roku, nowy obraz z Klar, ale ju do niej nie
dzwonia tak czsto jak przedtem. Po obrazie Truskawka nie widyway si. Klara nie
wiedziaa, co waciwie do niej czuje: czy bya w niej zakochana, czy tylko podziwiaa jej
geniusz. Faktem byo, e cho chciaa o niej zapomnie, nie moga. Czasem widziaa siebie
lec na aksamicie w salonie kolekcjonera: lewe kolano przycignite do brzucha, pita
zwrcona w kierunku przyrodzenia, zamknite oczy i twarz obleczona w t blado ktni,
ktr Vicky z niej wydobya. I pomylaa sobie, e to jest jedyny lad, jaki malarka
pozostawia po sobie, znikajc z jej ycia: aksamitna tkanina, poblade policzki.
Wycigna z pawlacza kostium i pooya go na ku. Potem znalaza inny kostium,
dersejowy w kolorze beowym, ktry przypomina jej Jorge, bo nosia go w pierwszych
dniach ich zwizku.
Przez chwil si wahaa, spogldajc na oba ubrania badawczym wzrokiem (Vicky
czy Jorgego? Jorge czy Vicky?), po czym postanowia skaza na zniszczenie Vicky Lled.
Bdzie jej za ciepo, ale to niewane.
Bya chyba trzecia, kiedy przyszo jej do gowy, e powinna co zje. Przygotowaa
naprdce saatk i dwie kanapki. Napia si wody mineralnej.
Potem, poniewa miaa jeszcze troch czasu, postanowia przygotowa si na to, co j
czekao. Przejrzaa apteczk w azience, wzia dwie tabletki na rozlunienie mini oraz
piguk wstrzymujc potrzeby fizjologiczne i popia je wod. Zdja szlafrok, posza do
kuchni i przyniosa solniczk. W jadalni, w szufladzie, znalaza maseczk dla podrujcych
samolotem i kilka ciarkw o rnej wadze; wykonaa na tatami nowe wiczenia, odmienne
od porannych: stana nieruchomo na palcach, posypawszy jzyk sol, pniej chodzia po
pokoju z przesonitymi oczami, nastpnie zwina si w kbek, umieszczajc ciarek na
najbardziej eksponowanej czci ciaa. wiczenia wystawiay na prb jej wol, ale jej nie
amay. Pomagay jej postrzega siebie jako istot bezwoln, co, co moe by uywane i
przeksztacane. Bya przyzwyczajona do takich przygotowa od czasw The Circle. Dziki
nim moga wytrzyma prac z Brentanem.
Za kwadrans czwarta wcigna przez gow golf koloru cielistego, woya zamszowe
spodnie i akiet oraz sanday z dalekiej przeszoci. Przejrzaa si w lustrze. W tym, co miaa
na sobie, nie byo jej adnie, wygldaa na przebieraca. I tak wanie chciaa wyglda.
Ostatnie szczegy, o ktrych wczeniej nie pomylaa, nastrczyy jej troch kopotu.
Co zrobi z kluczami od mieszkania? Nie moga ich ze sob zabra. Jorge mia zapasowe
klucze, ale nie chciaa by zalena od niego, kiedy bdzie wracaa do domu. Do ssiadw nie
miaa zaufania, a stra nie byo.
Postanowia, po prostu, nie robi nic. To logiczne - zamkn za sob drzwi i nie mc
ponownie wej. Zamwia takswk przez telefon, odliczya na ni pienidze i wsuna je do
kieszeni akietu.
I wtedy znalaza kko na klucze.
Uwiadomia sobie, e woya akiet, nie sprawdzajc, co jest w kieszeniach. Stare
ubrania zamieniaj si w may cmentarz pamici. I w jednej z bocznych alejek leao
pogrzebane kko na klucze jej ojca. Uywaa go przez wiele lat z t nabon wiernoci, z
jak traktuje si wszystkie przedmioty nalece niegdy do zmarych. Kiedy kko pko,
musiaa przeoy klucze do nowego. Nie pamitaa ju, skd wzio si w tej kieszeni i
dlaczego go do tej pory nie wyrzucia. Moe z powodu jego wartoci sentymentalnej.
Uaskawia je.
Kko, ozdobione szachow krlow, byo prezentem od klubu, w ktrym zazwyczaj
grywa Manuel Reyes. Jej ojciec pasjonowa si szachami, a jej brat odziedziczy
zamiowanie do tej szlachetnej rozrywki. Krlowa bya w czarnym kolorze. Jest to krlowa
krlw - mawia jej ojciec (Klara nagle sobie to przypomniaa). - Jest czarna, bo naley do
obozu przegranych.
Przez chwil rozwaaa moliwo uratowania jej. Potem jednak woya kko z
powrotem do kieszeni. Bardzo mi przykro, Wasza Krlewska Mo, skoro bya tu, ju tu
pozostaniesz.
Ubrana w kostium z czasw Vicky, w sandaach z czasw, gdy bya nastolatk, z
kkiem na klucze swojego ojca w kieszeni, Klara wysza z mieszkania i zatrzasna drzwi.
Gdy znalaza si na ulicy, poczua si dziwnie. Byo to uczucie tak silne, e rozejrzaa
si wok, eby stwierdzi, czy jest ono uzasadnione. Zauwaya, e kto j ledzi. A moe
si mylia.
By czwartek, dwudziesty drugi czerwca 2006 roku, po poudniu. Soce wiecio i
miao kolor ciaa.

BRISEIDA Canchares obudzia si z pistoletem przystawionym do gowy. Bro,


widziana z tak bliska, wygldaa jak elazna trumna przylepiona do skroni. Paznokie palca
tkwicego na cynglu by pomalowany na kolor zieleni pigmentowej. Przeniosa wzrok na
nagie przedrami i ujrzaa blondynk. Bya to ta sama kotka o szmaragdowych oczach, ubrana
w krciutk sukienk w barwach ochronnych, ktra u Roquentinw poprosia Rogera o ogie.
Ogldali wanie obraz Niewidzialna orbita Elmera Fludda, gdy podszed ochroniarz i zwrci
jej uwag: Tu nie wolno pali, prosz pani. Dym podrania oczy obrazw i wywouje u nich
kaszel. Oddaa Rogerowi zapalniczk z przewrotnym umiechem. Potem wmieszaa si w
tum i Briseida ju jej wicej nie widziaa.
A do tej pory.
Blondynka miaa na sobie t sam sukienk i w taki sam sposb si umiechaa.
Jedynym nowym elementem by pistolet. Trzymajc j na muszce, pooya palec na ustach
(Mam nic nie mwi, domylia si Briseida) i daa jej znak (Mam wsta).
Przypuszczajc, e to sen, spenia polecenie, gdy bardzo lubia robi w snach fascynujce
rzeczy. Odkrya si i usiada. Lufa cofaa si, wci przyklejona do skroni, jakby jej gowa
bya z metalu, a pistolet - namagnesowany. Briseida obrcia si powoli i z delikatnoci
kosmicznego statku dotkna czubkami stp gadkiej wykadziny w mieszkaniu Rogera. Bya
zupenie naga i poczua, e jest jej troch zimno. Trwaa noc (nie wiedziaa dokadnie, ktra
jest godzina, budzik znajdowa si po stronie Rogera), wiato padao z lampki stojcej na
stoliku. Przypomniaa sobie, e posza spa bardzo pno; szamotali si z Rogerem wrd
przyspieszonych oddechw (jego usta z posmakiem starego szampana i aksamitnego,
hawaskiego cygara i jej jzyk jak zielony dywan marihuany), dopki noc ich nie okrya
paszczem upojenia i...
Z pewnoci.
Gdzie jest Roger?
Ujrzaa go siedzcego w drugim kocu pokoju. Mia na sobie tylko piercionek na
maym palcu lewej rki. Tym piercionkiem nieraz torturowa poladki Briseidy, ale mwi,
e nie moe go zdj. To by mu przynioso pecha. Piercionek pochodzi z najdalszego
zaktka Brazylii; zwdzi go jakiemu szamanowi znajcemu niejedn tajemnic. Maleki
szmaragd wypenia opraw niczym kropelka zielonej jak dungla ropy. Posiada wielk moc,
cho Roger niezbyt si orientowa, na czym ona polega. Twierdzi, e na caym wiecie jest
co najwyej pi lub sze takich klejnotw. Przedziwny typ z tego Rogera. No i oczywicie
nieze ziko, ale Briseida nie znaa nikogo, kto by mia tyle pienidzy i zarazem nie by
niezym zikiem.
Nadszed jednak moment, gdy nie bya mu w stanie pomc nawet magia piercionka.
Szczypce w ksztacie doni wgryzy si w jego szczk tak mocno, a wydy mu si policzki.
Owa do-szczypce naleaa do efektownej kobiety w stylu tamtej blondynki, lecz jeszcze
bardziej zjawiskowej, z tych, ktre Roger mia w zwyczaju dyma tylko w weekendy; na jego
gardle za spoczywa wojskowy, srebrzysty pistolet. Grdyka napczniaa pod naporem lufy.
Kobieta miaa na sobie akiet i spodnie w kolorze zielonego sukna, na jakim grywa si w
karty, chusteczk i beret barwy oliwkowej oraz pistacjowe rkawiczki. Jedn nog wsuna
pomidzy rozchylone uda Rogera (by moe kolanem przygniota mu genitalia i std
malujcy si na jego twarzy wyraz rozpaczy), drug cofna w postawie gotowej do strzau.
Nie patrzya jednak na Rogera, tylko na Briseid, jakby to od niej zaleao, co za chwil
zrobi. Nie zapomina si atwo takich spojrze. Bywa, e ten, kto napotka tego rodzaju
spojrzenie - pomylaa Briseida - za sekund nie widzi ju nic.
Mimo to musiaa przyzna, e makija i mieszanka zieleni (akiet-spodnie,
rkawiczki-beret, oczy-cienie) bya doskonaa. Rewia mody paramilitarnej! Terroryzm prt-
-porter! Co stoi na przeszkodzie, eby specjalne oddziay policji, wojsko lub inne uzbrojone
gwno byy ubrane wedug najnowszej mody?
Blondynka wci zachcaa j do wstania. Briseida skierowaa pytajcy wzrok na
Rogera, ktry machn rk, jakby chcia powiedzie: Id, id spokojnie, i wstaa z ka,
nie przestajc obserwowa obu kobiet.
Zodziejki czy gliny? Chc porwa Rogera? Chwileczk. Przypomnijmy sobie
wszystko. Bylimy wieczorem na tym przyjciu....
O Boe, jak j bolaa gowa! Nie bya w stanie myle. To zapewne z powodu
poczenia alkoholu z haszyszem i pastylkami, ktrych prbowaa u Roquentinw. Poza tym
sytuacja bya tak ciekawa, e przeraenie, ktre zaczynao tuc si w piersi, jeszcze miao
naoony kaganiec. Wszystko zostao mdrze przygotowane przez Boga Sztuki: poczenie
fascynacji (blondynka w sukience w barwach ochronnych), miesznoci (oboje z Rogerem na
golasa, wyrwani z gbokiego snu) i absurdu (dziewczyna w stroju wojskowym umalowana
jak modelka); godne Czannea poczenie zieleni kobaltowej, onierskiej, turkusowej,
zieleni sukna karcianego stolika ze cianami sypialni w kolorze zielonego jabka. Gdybym
musiaa umrze modo - pomylaa Briseida - wybraabym wanie t zielon chwil; moe
pomie, ktry wystrzeliby z pistoletu, przypominaby wietlist fasolk, a z kasztanowego
torsu broni (dopasowanego kolorem do sukienki w barwach ochronnych dungli)
wytrysnaby woda jak ze stawu z przystrzyon najea rzs.
Niestety wraenia estetyczne zeszy na dalszy plan, gdy blondynka popchna j w
stron czekajcych w jadalni mczyzn.
Z zawrotn szybkoci chwycili j za ramiona i posadzili w fotelu naprzeciwko
czego, co wygldao na wyczonego laptopa. Briseida krzyczaa, przez co zapewne zamaa
swego rodzaju zmow ciszy, bo w sekund pniej usyszaa francuskie sowa i odgosy
dochodzce z sypialni, a potem sowa holenderskie i kolejne odgosy, tu za ni. Do niej
zwrcono si po angielsku:
- Niech pani ju wicej nie krzyczy - powiedziaa Blondynka-o-fascynujcych-oczach,
nachylajc si do jej ucha. - I niech pani nie prbuje wstawa.
Nawet gdyby chciaa, nie mogaby tego zrobi: dwie pary elaznych rkawiczek
wgniatay j w fotel.
- Ma tu pani szklank wody. Prosz si napi. Nacisn klawisz tego komputera i na
ekranie ukae si osoba, ktra zada pani kilka pyta. Prosz mwi gono i wyranie, nie
pomijajc adnego pytania i nie ocigajc si. Jeli nie zna pani odpowiedzi albo chce si
zastanowi, prosz nam o tym powiedzie. Wiemy, e zna pani angielski, ale gdyby pani
czego nie zrozumiaa, rwnie prosz powiedzie.
Blondynka nacisna klawisz: ukazaa si twarz ysego mczyzny w rednim wieku, z
siwymi wosami przy uszach. W lewym grnym rogu ekranu pojawia si opalona
dziewczyna o czarnych jak wgiel wosach, wystajcych kociach policzkowych i wydatnych
ustach, trzymana za rce i ramiona przez cztery donie w rkawiczkach. Miaa odsonite
piersi. Uwiadomia sobie, e to ona sama. Filmowali j i na ywo przekazywali obraz do
jakiego cholernego zaktka planety. W przeciwlegym rogu wida byo odmierzajcy
sekundy timer. Syndrom halucynacyjny jako konsekwencja chaotycznego spoycia rodkw
toksycznych. Stan Coleman, jej niezapomniany, zamony (nieze ziko) profesor sztuki
wspczesnej na Uniwersytecie Columbia, tak wanie okrela wszystkie dziwne rzeczy,
jakie si dziay w wyniku orgii z udziaem mikkich narkotykw. To musiao by co takiego.
To nie mogo zdarzy si naprawd.
- Dzie dobry. Prosz nam wybaczy, e pani niepokoimy, ale pilnie musimy si
czego dowiedzie i liczymy na yczliw wspprac.
Mczyzna mwi po angielsku z wyranym akcentem kontynentalnym, niemieckim
lub holenderskim. Poniej, na tle szyi i wza krawata, ukazay si napisy tumaczce jego
sowa na francuski i niemiecki. Briseida i bez tych dodatkowych tumacze bya
wystarczajco przeraona.
- Sporo o pani wiemy: dwadziecia sze lat, miejsce urodzenia - Bogota, dyplom z
historii sztuki na jednym z nowojorskich uniwersytetw, pani ojciec pracuje jako attach
kulturalny swojego kraju przy ONZ... Zaraz, zaraz... Zgubiem si... - Mczyzna pochyli
gow i na chwil ekran zmieni si w map wiata wypolerowan jego ysin. - Pisze pani
prac naukow... Temat: kolekcjonerskie zainteresowania malarzy. W tym roku przebywaa
pani w Holandii, eby zapozna si z kolekcj przedmiotw zgromadzonych przez
Rembrandta w jego domu w Amsterdamie. Teraz jest pani w Paryu wraz z naszym
nieocenionym Rogerem Levinem, a wczoraj wieczorem udali si pastwo na przyjcie do Leo
Roquentina... Wszystko si zgadza, prawda?
Briseida wanie miaa powiedzie tak, gdy wrka czuwajca nad informatyk
sprawia, e obraz rozpyn si w zielonych byskach i pojawia si inna twarz: szczupej
kobiety ostrzyonej la garon, w czarnych okularach. Litery napisw byy zielone.
- Cze, jestem Zym Policjantem. - Miaa bardziej brytyjski akcent ni mczyzna i
bardziej niepokojcy gos. Jej umiech przypomina ostrze kosy. - Chc si tylko z pani
przywita. Ekstrachaup ma ten Leo Roquentin, prawda? Salon jest osiemnastowieczny, o ile
si nie myl, a freski na suficie, przedstawiajce histori Samsona i Dalili, zostay
namalowane przez mistrza Luca Duceta. W zachodnim skrzydle, w sali z dwiema kulami
ziemskimi, jest ukazany cay potop, od budowy arki a do powrotu gobicy z gazk oliwn
w dziobie. Dobrze znamy Leo Roquentina... Jego kolekcja sztuki HD te jest cenna,
zwaszcza obrazy Elmera Fludda w gwnej sali. Ale to zaledwie wierzchoek gry lodowej.
Czy tej nocy braa pani udzia w art-szoku, ktry odbywa si w olbrzymich podziemiach
willi? Nazywa si Art-checs, a jego autorem by Michel Gros. Uczestniczyy w nim
dwadziecia cztery mode osoby obojga pci, uyto rwnie materiaw plastycznych...
Figury, cakiem nagie i pomalowane na rne odcienie zieleni, ustawiaj si na szachownicy
o powierzchni trzydziestu metrw kwadratowych i gocie proponuj ruchy. Zbite pionki s
oddawane do dyspozycji goci. Robi z nimi, co chc. Nie graa pani?... No tak, Roger nic
pani nie powiedzia. Ograniczya si pani do ogldania obrazw na grze; art-szok by tylko
dla wtajemniczonych. Leo ich olniewa interaktywnymi s p o t k a n i a m i , a potem proponuje
smakowite interesy z jeszcze bardziej zakazanymi obrazami.
Czy ta kobieta mwi prawd? Rzeczywicie Roger ulotni si na czas duszy, eby
pogada z Roquentinem, podczas gdy ona chodzia z kta w kt po zielonych dywanach
niekoczcej si sali bilardowej penej goci, podziwiajc wspaniae oleje Elmera Fludda.
Potem, gdy wrci, powiedziaa mu, e wyglda na zdenerwowanego. Mia rozpity
konierzyk koszuli. Art-szok w postaci gry w szachy ludzkimi pionkami..., pomylaa.
Dlaczego Roger nic jej nie powiedzia? Co si dziao we wntrzu ziemi, pod nogami
bogaczy?
Kobieta na chwil umilka i znw si nieprzyjemnie umiechna.
- Prosz si nie przejmowa: wszyscy mczyni s tacy sami. Uwielbiaj tajemnice.
Kobiety s bardziej szczere, nie sdzi pani? Przynajmniej wierz, e tak bdzie w tym
wypadku, pani Canchares. Zostawiam pani z moim przyjacielem, Dobrym Policjantem,
ktry zada kilka pyta. Jeeli udzieli pani przekonujcych odpowiedzi, wyczymy komputer
i rozstaniemy si w przyjani. W przeciwnym razie Dobry Policjant sobie pjdzie, a wrci
Zy, czyli ja. Zrozumiaymy si?
- Tak.
- Ciesz si, e mogam pani pozna. Mam nadziej, e ju si wicej nie
zobaczymy.
- Bardzo mi mio - wyjkaa Briseida.
Nie wiedziaa, co myle o grobach tej kobiety. Czy to bya zwyka fanfaronada? A
ta rewia wojskowych strojw? Czy chcieli, eby ody w niej dawny lk przed partyzantami?
Nagle wydao jej si, e uczestniczy w jakim karnawale, artystycznie zorganizowanej farsie.
(Jakiego neologizmu uywa Stan? Imagic, magiczny obraz, kulturalny archetyp, na ktry
przerzucamy nasz strach lub namitno, bo - tak przynajmniej twierdzi Stan - w dzisiejszych
czasach wszystko, absolutnie wszystko, od reklam po masakry, od pomocy dla godujcych w
Trzecim wiecie po tortury, robi si w okrelonym stylu).
Karnawa czy te nie, jedno byo pewne: cay ten monta osign swj cel, gdy
czua si sterroryzowana. Miaa ochot zsiusia si na fotel Rogera i zwymiotowa na jego
wykadzin.
Zielony wybuch. Mczyzna.
- Pytanie jest nastpujce... Prosz uwanie sucha...
Briseida napia minie, na ile tylko pozwalay na to szpony przytrzymujce jej
ramiona i rce. Bolay j uda, poniewa cay czas je ciskaa, by w miar monoci zasoni
przyrodzenie. Dopiero teraz zdaa sobie spraw, e jest zupenie naga.
- Wiemy, e jest pani bardzo zaprzyjaniona z Oscarem Diazem. Powtarzam imi i
nazwisko: Oscar Daz. Pytanie brzmi: gdzie przebywa teraz pani przyjaciel Oscar?
Jaki fragment kory mzgowej Briseidy Canchares - wiek: dwadziecia pi lat
(mczyzna si pomyli: dwadziecia sze skoczy dopiero trzeciego sierpnia), dyplom z
historii sztuki - dokona byskawicznych oblicze i sformuowa szereg opatrznociowych
wnioskw: Oscar Daz; co zwizanego z Oscarem; Oscar zrobi co zego; zrobi co zego
Oscarowi...
- Gdzie jest pani przyjaciel Oscar? - powtrzy mczyzna.
- Nie wiem.
Nagle po caym ekranie rozla si zgniozielony pyn, ktry przypomnia Briseidzie
czasy eksperymentw chemicznych przy restaurowaniu obrazw. Wyoniy si z niego zby.
Umiech. Twarz kobiety w czarnych okularach.
- Odpowied nieprawidowa.
Miaa wraenie, e jeden z kosmykw jej wosw nagle oy. Krzykna i przed jej
oczami eksplodowaa feeria petard, noc sylwestrowa w hotelu w gbi dungli. Wykrcia
gow do tyu; krgi szyjne ocalay tylko dziki temu, e codziennie uprawiaa aerobik. W jej
wiecie pojawiy si dwie przewrotne, zielone planety (w ksikach pulp fiction, ktre Stan
Coleman poyka na tony, zielona bya Wenus) i wyceloway w ni przeliczny przyrzd,
zapewne bardzo drogi, skadajcy si z owka z chromowanego metalu i ostrego szpikulca
zakoczonego byszczc kropelk marsjaskiej krwi.
- Ta zabawka to optyczny pdzel - wyjania blondynka, trzymajc go dwa centymetry
od jej twarzy. - Nie bd ci zanudza szczegami technicznymi: powiedzmy, e jest to
udoskonalona kopia pdzla uywanego przez malarzy do pracy na siatkwce zagruntowanych
obrazw. Siatkwka to barwna powoka, ktr mamy w gbi oczu; midzy innymi dziki niej
rozrniamy kolory. Na og jest nudna, lecz przydaje si w momencie, gdy patrzymy na
wiat, prawda? Pomaluj ci siatkwk na zielony, matowy kolor. Najpierw lewe oko, potem
prawe. Problem polega na tym, e uyj trwaej farby, ktr w takich wypadkach stanowczo
si odradza. Nie powstan blizny ani zewntrzne krwiaki, wszystko bdzie bardzo estetyczne
i jak trzeba, wiesz? Ale kiedy skocz, okaesz si tak lepa, e bdziesz musiaa wsadzi
palec do ust, eby si przekona, e naley do ciebie. Niemniej bdzie to przeliczna lepota
w piknym odcieniu butelkowej zieleni. Nie ruszaj si.
Rozkaz by niepotrzebny. Briseida moga porusza tylko ustami i praw powiek. Co
jej otwierao lew powiek do granicy ez. Pachniao sztucznym tworzywem... Rkawiczka.
Skrzane spy, ktre wpiy si w ciao Briseidy, unieruchomiy jej nadgarstki, kolana, kostki,
gardo, wosy. Chciaa co wybekota po angielsku, ale ledwie zdoaa wydusi par sw po
hiszpasku. A przecie trzeba byo mwi po angielsku. Angielski przydaje si wanie w
takich sytuacjach jak ta: kiedy czowiek jest torturowany przez cudzoziemca. OK, Johnsons
family at holidays. Mary Johnson is in the kitchen. Wheres Mary Johnson? Wtem do lewego
kanau jej nerwu wzrokowego wtargn obdny, czerwono-zielony wiat, rwnie kiczowaty
jak fosforyzujca figurka Buddy z ulicznego straganu. W podobnym kolorze byy pocztwki
Pierre & Gilles, ktre zwykle wysyaa rodzicom z Europy. Wydawao jej si, e lepnie.
W tym momencie rka, ktra trzymaa j za wosy, zwolnia ucisk, natomiast inna
rka wyldowaa na karku, popychajc j brutalnie do przodu, jakby chciaa roztrzaska jej
twarz o monitor komputera. Prawie uderzya nosem we francuskie i niemieckie napisy.
Ogarny j nage mdoci, ktre z trudem powstrzymaa.
- Druga szansa. - Na ekranie pojawia si ta sama kobieta. - Nasza koleanka
poprzestaa jedynie na zblieniu pdzla do pani renicy... Prosz sucha i nie krzycze. Przy
drugiej bdnej odpowiedzi narysujemy na pani siatkwce przecinek... Od tej chwili bdzie
pani moga w biay dzie oglda zielony ksiyc w pierwszej kwadrze. Ciekawy efekt
estetyczny, nie uwaa pani?... Prosz przesta skomle i uwanie posucha... Po drugim
podejciu rwnie dobrze moe pani trzyma lew siatkwk w buteleczce. Zapewniam pani,
e wieci w nocy na zielono, jak Matka Boska z Lourdes... Prosz si skupi. Nagrod bdzie
nienaruszony wzrok.
- Powtarzamy pytanie. - To znw mczyzna. - Gdzie jest Oscar Daz?
Poniewa donie trzymajce j za ramiona i rce nie zwalniay ucisku i wci czua
przygniatajcy ciar na karku, Briseida miaa przez jedn straszliw chwil wraenie, e
barbecue jej krgw szyjnych pknie z trzaskiem amicego si drewna. Dosza do wniosku,
e jest to najlepsza rzecz, jaka j moe spotka.
- Nie wiem, przysigam, prosz, nie wiem, przysigam, e nie wiem, w Wiedniu, tak,
w Wiedniu, ale nie wiem, przysigam, p r z y s i g a m ...!- lina, zy i sowa spyway z jej
twarzy, jakby wydziela je ten sam gruczo. - Nie wiem gdzie naprawd nie wiem gdzie nie
wiem gdzie naprawd przysigam prosz proszpropro...
Przerwa jej atak mdoci.

Siedzc przed laptopem w gabinecie Museumsquartier, Lothar Bosch nacisn guzik


pamici telefonu komrkowego i zadzwoni pod numer, ktry pojawi si na wywietlaczu.
Odby krtk, lecz zdecydowan rozmow z jednym ze swoich ludzi w Paryu. Tymczasem
panna Wood staa odwrcona do niego plecami, kontemplujc przez szklan cian wiedeski
poranek. Bosch zauway, e pali jednego z tych obrzydliwych, ekologicznych papierosw i
na szybie nad jej gow tworz si koa zielonej, mentolowej mgieki.
- Pan Lothar Bosch, jak zwykle rycerski wobec kobiet - powiedziaa.
- Ju j dostatecznie wystraszylimy zabaw z optycznym pdzlem, nie uwaasz? -
odpar Bosch, nieco dotknity ironi swej towarzyszki. - Tak si nie zaczyna rozmowy. W ten
sposb niczego nie osigniemy.

Jej oko byo zdrowe. Ci ludzie okazali si w gruncie rzeczy bardzo uprzejmi. Nawet j
pucili, eby moga swobodnie wymiotowa.
Briseida wymiotowaa tak samo, jak w dziecistwie: z jedn rk na czole, a drug na
brzuchu. To by jej zwyczaj, zawsze tak robia. Ciekawy moment: dja vu wylewajcej si z
niej ci. Mama mwia, e kuli si jak kot. Babcia uwaaa, e le wymiotuje. Ta koteczka
bdzie cierpie przez cae ycie, bo le wymiotuje - mwia. Pod tym wzgldem nie
wrodzia si w tat, zwaszcza na kacu. Stan te wymiotowa z atwoci, dugo i obficie.
Oglnie rzecz biorc, profesor sztuki wyrzuca z siebie wszystko w podobny sposb. Nie tak
jak Luigi, sztywny, zahamowany, cierpicy na impotencj profesor estetyki, ktrego odek
by w stanie wchon nawet pizz z dodatkiem chili. Poznasz ich po wymiotach, a nie po
ejakulacji. Kichanie, wymioty i mier to jedyne trzy czynnoci naszego ciaa, ktre naprawd
nie poddaj si kontroli, tak s nage i nieprzewidywalne, rednik, kropka i spacja, kropka i
koniec tekstu ycia - powiedzia jej kiedy nauczyciel w szwajcarskiej szkole.
Opanowaa konwulsje dziki szklance zimnej wody. Boe wity, co ona zrobia z
wykadzin w jadalni Rogera! Czowieka tak wraliwego na estetyk (czy to prawda, e tej
nocy gra w szachy z dwudziestoma czterema modymi o s o b a m i jako pionkami?). A
tymczasem na jego pododze lduje sok z rzodkiewki, rozpryskujc si na czystej, woskiej
wykadzinie. Briseida bya zmuszona przesun stopy, eby nie dotkn nimi kauy, i tym
samym rozchylia uda. Teraz ju jej nie trzymali, wic moga zasoni si rkami. Dobry
Komputer (a moe Dobry Policjant?) czeka ze zotym pirem Montblanc opartym o skro.
Za fotelem sycha byo oddechy blondynki i onierzy, gotowych do dziaania. W rogu
ekranu, naprzeciwko okienka Briseidy, kryo si okienko Zy Policjant. Ale Dobry Policjant
powiedzia jej, e Zy chce na razie odpocz.
- Lepiej si pani czuje?
- Tak. Mog si ubra?
Chwila wahania.
- Niedugo skoczymy, zapewniam pani. Prosz nam powiedzie wszystko, co pani
wie o Oscarze.
Zacza pynnie. Spokojne sowa, techniczne okrelenia dotyczce sztuki (to jej
pomogo si odpry). Mwic, nie patrzya na ekran ani na podog (wymiociny), lecz na
pmisek z owocami stojcy na stole za komputerem; gruszki i zielone jabka dziaay na ni
jak uspokajajcy napar.
- Poznaam go zeszej wiosny w MOMA w Nowym Jorku. Pilnowa Popiersia,
akwaforty van Tyscha. Zapewne zna pan to dzieo, ale mog je opisa... Jest to wstpne
studium do Defloracji... Dwunastoletnia dziewczynka umieszczona w czarnym pokoiku z
otworem w cianie. Otwr pozwala dostrzec tylko jej twarz i ramiona pomalowane delikatn
szaroci na skrze zagruntowanej kwasami, w stylu akwafort na ludziach. eby jej si
przyjrze, widzowie musz podej pojedynczo, wspi si na dwa schodki ustawione
naprzeciwko pokoiku i stan z ni twarz w twarz. Dziewczynka patrzy bez zmruenia
powiek; ma oczy pokryte czerni i wyraz twarzy prawie... prawie nadprzyrodzony... To
niesamowity obraz...
Czowiek czuje si tak, jakby podszed do konfesjonau i odkry, e patrzc na
ksidza, widzi swoje grzechy, powiedzia o Popiersiu jeden z hiszpaskich krytykw, ale
Briseida pomina ten komentarz, bo nie miaa zamiaru robi wykadu na temat sztuki. Dzieo
to wzbudzio w Ameryce wielk sensacj, gwnie dlatego, e w Stanach Zjednoczonych
wystawianie Defloracji zostao zabronione przez komitet cenzorw.
- Oscar koordynowa nadzr nad Popiersiem. Pewnego dnia zobaczy mnie na kocu
dugiej kolejki. Przyszam do MOMA obejrze obraz Elmera Fludda, wystawiony w
przylegej sali, a przy okazji chciaam rzuci okiem na akwafort van Tyscha. Poruszaam si
o kulach, bo w poprzedni weekend upadam podczas gry w koszykwk. Oscar natychmiast
do mnie podszed i zaproponowa pomoc w ominiciu kolejki. Utorowa mi drog midzy
ludmi i po chwili dotarlimy do pokoiku. Zachowa si po rycersku.
- I zaprzyjanili si pastwo?
- Tak, zaczlimy si spotyka.
Planowali dugie spacery, ale prawie zawsze koczyo si na Central Parku. Oscar
uwielbia drzewa, plener, przyrod. Bardzo dobrze zna si na fotografowaniu pejzay i mia
doskonay sprzt: 35-milimetrowy reflex, dwa statywy, filtry, kilka teleobiektyww. Wiedzia
wszystko o wietle, powietrzu i odblaskach na wodzie, natomiast ycie od owadw wzwy
niezbyt go interesowao. By zielony jak odyga, moe jeszcze troch niedojrzay.
- Wszdzie mnie fotografowa: na tle staww i jeziorek, jak karmi kaczki...
- Mwi czasami o swojej pracy?
- Niewiele. Tylko tyle, e by ochroniarzem w galerii sieci Brooke, a potem, w
dwutysicznym roku, zatrudni si w Fundacji van Tyscha w Nowym Jorku, majcej siedzib
przy Pitej Alei. e jego szefow jest dziewczyna, ktra nazywa si Ripstein. e zarabia zote
gry, ale mieszka sam. I nienawidzi w swojej pracy tego, e maj tam hopla na punkcie
estetyki, jak on to okrela; na przykad przez pewien czas kazali mu nosi peruk.
- Co mwi na ten temat?
- e jeli jest ysy albo zaczyna ysie, nikogo to nie powinno obchodzi. Po jakiego
czorta zmuszaj go do noszenia peruki? Wszyscy szefowie z wyjtkiem Steina s ysi i
nikogo to nie obchodzi - powiedzia. - A reszta musi odgrywa przystojniakw. I doda, e
Fundacja van Tyscha jest jak obiad w wytwornej restauracji: bardzo elegancko, bardzo
smacznie, bardzo drogo, lecz wychodzc, czujesz, e jeszcze zmieciyby ci si w odku
dwa hot dogi i porcja frytek.
- Tak powiedzia?
- Tak.
Mczyzna umiechn si czy byo to tylko znieksztacenie obrazu?
- Mwi te, e nie moe patrze na osoby, ktrych pilnuje, jak na dziea sztuki... Dla
niego s istotami ludzkimi i czasami jest mu ich bardzo al... Opowiada o takiej jednej... Nie
pamitam nazwiska... Modelka, ktra caymi godzinami siedziaa skulona w skrzynce w
oryginale Bunchera, jedna z Klaustrofilii. Pilnowa jej par razy; mwi, e to inteligentna,
mia dziewczyna, ktra w wolnych chwilach pisuje wiersze w stylu Safony z Lesbos...
A kogo, do jasnej cholery, obchodzi to, co ona sob reprezentuje? - skary si Oscar.
- Dla ludzi jest tylko nag postaci, ktr si wystawia w skrzynce przez osiem godzin
dziennie. Ale ten obraz jest p i k n y - odpowiadaa Briseida. - Moe powiesz, Oscar, e
Klaustrofilie nie s pikne? A Popiersie? Dwunastoletnia dziewczynka zamknita w
ciemnym pokoiku... Kiedy o tym mylisz, mwisz sobie: Co za barbarzystwo, biedna
dziewczynka. A potem zbliasz si, widzisz t twarz pomalowan na szaro i to, co ona
wyraa... Na Boga, Oscar, to jest s z t u k a ! Mnie te jest al dziewczynki zamknitej w
skrzynce, cho... Co ja na to poradz, e stworzona w ten sposb posta jest taka... taka
p i k n a ?
- Prowadzilimy tego rodzaju dyskusje. W kocu zapytaam go: Wic dlaczego nadal
pilnujesz obrazw, Oscar?. Odpowiedzia: Bo pac mi tak, jak nigdzie indziej. Ale
najbardziej lubi dowiadywa si rnych rzeczy o mnie. Opowiadaam mu o mojej rodzinie
w Bogocie, o studiach... Bardzo si ucieszy, e w tym roku bdziemy mogli si widywa w
Amsterdamie, bo on bdzie mia robot w Europie...
- Powiedzia pani, jaka to praca?
- Pilnowanie obrazw podczas tourne kolekcji Kwiaty Brunona van Tyscha.
- Mwi co na ten temat?
- Niewiele... Traktowa to jako kolejne zlecenie... Powiedzia, e spdzi rok w Europie
i w pierwszych miesicach bdzie kry midzy Amsterdamem a Berlinem... Chcia, ebym
mu opowiadaa o moich badaniach... Bardzo zainteresowao go to, e Rembrandt
kolekcjonowa takie rzeczy jak wypchane krokodyle, muszle, naszyjniki plemienne i strzay...
Ja z kolei marzyam o tym, eby zwiedzi zamek w Edenburgu i pomylaam, e Oscar
mgby mi to uatwi.
- Dlaczego chciaa pani zwiedzi Edenburg?
- eby przekona si, czy to prawda, co mwi o van Tyschu: e kolekcjonuje puste
przestrzenie. Ci, ktrzy byli w Edenburgu, twierdz, e w zamku nie ma mebli ani ozdb,
tylko goe pokoje. Nie wiem, czy rzeczywicie tak jest, pomylaam jednak, e to mogoby
by dobre... dobre zakoczenie mojej pracy...
- W Amsterdamie nadal spotykaa si pani z Oscarem?
- Tylko raz. Czasami do mnie dzwoni. Cigle jedzi z kolekcj z Berlina do
Hamburga, z Hamburga do Kolonii... Mia niewiele wolnego czasu. - Briseida pocieraa
ramiona. Byo jej zimno, ale staraa si skupi na pytaniach.
- O czym pani opowiada przez telefon?
- Pyta, jak si czuj. Chcia si ze mn zobaczy, mimo e to, co byo midzy nami,
jeeli w ogle cokolwiek nas czyo, ju wygaso.
- A ten jedyny raz, kiedy si pastwo widzieli?
- To byo w maju. Oscar siedzia w Wiedniu. Dosta tydzie wolnego i zadzwoni do
mnie. Mieszkaam wtedy w Lejdzie i umwilimy si w Amsterdamie. Zatrzyma si w
hoteliku niedaleko placu Dam.
- Opacao mu si przyjeda na tak krtko?
- Nudzi si w Europie. Jego przyjaciele zostali w Stanach.
- Co pastwo robili w Amsterdamie?
- Pywalimy kanaami, jedlimy w indonezyjskiej restauracji... - Nagle Briseida
postanowia straci cierpliwo. - O czym mam panu jeszcze opowiada? Jestem zmczona i
bardzo zdenerwowana! Bagam!...
W okienku Zego Policjanta pojawia si kobieta w czarnych okularach. Briseida
nieomal podskoczya na fotelu.
- Przypuszczam, e nie obeszo si bez pieprzenia, co? Chodzi mi o to, e oprcz tych
wszystkich interesujcych rozmw o sztuce i fotografowaniu pejzay...
Nie byo odpowiedzi.
- Wie pani, co mam na myli? - zapytaa kobieta. - To, co robi samce i samice,
czasami samce osobno i samice osobno, a czasami razem.
Briseida dosza do wniosku, e ta nieznajoma jest najbardziej antypatyczn osob,
jak kiedykolwiek widziaa. Wymita, dwuwymiarowa, byszczca twarz kobiety
przemawiajcej z ekranu komputera bya nie do zniesienia.
- Pieprzylicie si? Tak czy nie?
- Tak.
- To bya inwestycja czy rachunek biecy?
- Nie rozumiem.
- Chodzi mi o to, czy otrzymywaa pani co w zamian, na przykad abonament na
wizyty w Edenburgu, czy po prostu interesowaa pani dolna poowa Oscara.
- Nie twj zasrany interes. - Briseida wyrzucia z siebie te sowa bez wysiku ani lku,
jak zrozpaczonych kochankw. - Nie twj zasrany interes. Moesz mi wypali oczy, jeli
chcesz, ale to nie twj zasrany interes.
Spodziewaa si zemsty, lecz ku jej zdumieniu nic takiego nie zaszo.
- Czy midzy wami bya mio?
Odwrcia wzrok w stron zielonych cian mieszkania Rogera.
- Nie zamierzam odpowiada na to pytanie.
Tym razem dosiga j zemsta. W jej oczach dokonaa si byskawiczna zmiana planu:
ziele cian ustpia miejsca zieleni pdzla. Nagle poczua, e jest kompletnie
unieruchomiona, bezbronna jak pierwordka. Jej twarz okalay grube rkawice ogrodnicze.
Ucisk na szczk by tak silny, e ledwie wycharczaa, e odpowie, oczywicie, powie
wszystko, o cokolwiek j zapytaj, prosz, prosz... (Na szczcie angielskie please atwiej z
siebie wyplu z odrobin liny ni hiszpaskie por favor). Usyszaa kliknicie, jakby
bzykna pszczoa, i znw stwierdzia, e jej oko pozostao nienaruszone.
- Nie! To nie bya mio! Nie wiem! Nie wiem, czy on mnie kocha!... Ja go
uwaaam za przyjaciela!... - Podeszwy jej stp stay si wilgotne i lepkie. Zrozumiaa, e
wdepna we wasne wymiociny, ale niewiele j to obchodzio; rozpakaa si i kobieta z
monitora (niewzruszone popiersie smagane jej paczem) natychmiast to spostrzega. -
Bagam, odczepcie si ode mnie!... Powiedziaam wam wszystko, co wiem!...
- Nieche si pani nie wypiera - cigna kobieta. - Nie byo to cakiem
bezinteresowne, prawda? Wtpi, eby ysy mczyzna, ktremu w pracy kazano nosi
peruk i ktry opowiada o pejzaach i Safonie z Lesbos, mg wyda si pani atrakcyjny.
Zdaje mi si, e nie ma pani problemw z mczyznami; w Amsterdamie ledwie ruszya pani
tykiem, a ju wypatrzy pani Roger Levin i zaprosi do siebie do domu. Byo tak czy nie?
Strecia to, co zaszo, w sposb do okrutny. W ubiegym tygodniu Briseida
zwiedzaa ktrego popoudnia wystaw Przyjemnoci Mauricea Marchala, malarza, ktry j
interesowa, bo posiada kolekcj przedmiotw fetyszystycznych i malowa tylko mczyzn
majcych wzwd. Roger Levin znalaz si w tej samej galerii zupenie przypadkowo, jak jej
pniej wyjani. Przyjecha do Amsterdamu na spotkanie z kierownictwem Fundacji, gdy
chcia uzyska blisze informacje na temat majcego si wkrtce odby wernisau
Rembrandta, przewidzianego na pitnastego lipca. Przy okazji postanowi kupi dla
przyjaciki obraz Marchala. Jeli mu wierzy, pierwsz rzecz, jaka zwrcia jego uwag w
Briseidzie, by wachlarz czarnych wosw muskajcy wypite poladki. Briseida schylia si,
eby dokadniej obejrze jeden z obrazw, uminionego modzieca, ktry przykucn z
penisem w stanie idealnie pionowej erekcji, pomalowanym na zielono la Veronese. Roger
wykorzysta t symetri, by podej i powiedzie po angielsku, e oboje - dziewczyna i obraz
- przyjli t sam pozycj. Nie byo to nadzwyczaj inteligentne, ale wykraczao ponad
przecitny poziom zda, jakie zwykle syszaa w takich sytuacjach. Levin, ubrany w garnitur
z kamizelk, mia sympatyczn, dziecinn twarz. Pokryte brylantyn wosy przypominay
wylgarni limakw. Doprawdy, trudno byo mu si oprze, nawet w otaczajcej ich w tym
momencie scenerii, czyli wrd tuzina nagich, pomalowanych na rne kolory mczyzn ze
sterczcym czonkiem. Ale jego gwnym atutem by ojciec i Roger czym prdzej o nim
wspomnia. Briseida wiedziaa, e Gaston Levin naley do najwaniejszych handlarzy
dzieami sztuki we Francji. ycie Rogera to jedna wielka improwizacja; wymyli wic, e
Briseida moe mu towarzyszy w podry powrotnej do Parya i zatrzyma si na par dni w
jego metalicznym domu na rive gauche. Czemu nie? - pomylaa. - To jedyna szansa, eby
pozna z bliska bogat rodzin poredniczc w sprzeday obrazw.
Na szczcie Zy Policjant znowu znikn.
- Czy po spotkaniu w Amsterdamie ju pani nie widziaa Diaza? - cign mczyzna.
- Nie. Ostatni raz dzwoni do mnie tydzie temu... Chyba w niedziel, osiemnastego...
- O czym rozmawialicie?
- Pyta mnie, w jaki sposb mona zdoby prawo staego pobytu w kraju Unii
Europejskiej. Wiedzia, e zaatwiam to sobie dziki stypendium naukowemu.
- Dlaczego si tym interesowa?
- Wyjani, e niedawno pozna kogo, kto nie ma dokumentw, i chce mu pomc.
Briseida zorientowaa si, e powiedziaa co wanego dla n i c h . Napicie w gosie
mczyzny z ekranu byo prawie namacalne.
- Mwi co pani o tej osobie?
- Nie. Myl, e to bya kobieta, cho nie jestem pewna...
- Z czego to pani wnosi?
- Oscar taki jest - umiechna si Briseida. - Uwielbia pomaga damom.
- Co dokadnie pani powiedzia?
Jest z innego kraju, ale nie ma papierw - rzek Oscar. - Poniewa od kilku miesicy
mieszkasz w Europie, pomylaem, e wiesz, jak zdoby wiz lub co w tym rodzaju. Nie
chcia wdawa si w szczegy, a mimo to Briseida niemale miaa pewno, e chodzio o
kobiet. To wszystko.
- Czy umwili si pastwo na nastpny telefon?
- Powiedzia, e do mnie zadzwoni, lecz nie mwi kiedy. Wyjedajc z
Amsterdamu, zostawiam przyjacioom numer telefonu Rogera, eby Oscar mg si ze mn
skontaktowa. Do tej pory si nie odezwa.
- Zdobya pani jakie informacje na temat tego, o co prosi?
- Pytaam w naszej ambasadzie, ale niewiele mi powiedzieli... Czy mogabym wytrze
nos?

- No dobrze, nic wicej nie wskramy. Powiedz Thei, eby wszystko uprztnli, dali
im co na otarcie ez, a potem mog spywa - mrukna panna Wood i z wciekoci
wyczya swojego laptopa.
Bosch doskonale wiedzia, e z otarciem ez nie pjdzie tak atwo. Roger Levin jest
kretynem, ale nikt na jego miejscu nie byby zachwycony, gdyby go wycignito si z ka,
w ktrym lea u boku nowej zdobyczy. Na pewno ju zdy zadzwoni (albo zaraz to zrobi)
do swego wspaniaego tatusia. Podczas gdy jego syn gra w szachy w podziemiach willi
Roquentinw (i wyazi ze skry, eby zbi biaego goca, Solange Tandrot, osiemnastoletni
anorektyczk o kdzierzawych blond wosach; niestety nie udao mu si tego dokona i by
zmuszony zbi Roberta Leyolera, krzepkiego, dziewitnastoletniego pionka), Gaston zosta
telefonicznie uprzedzony o tym, co zajdzie. Bosch wyjani mu, e interesuje ich jedynie
Kolumbijka i e jego syna zostawi w spokoju (skama, oczywicie: mieli by
przesuchiwani oddzielnie). Levin ojciec wyrazi zgod, lecz mimo wszystko naleao mie
si na bacznoci. Wpyww Levina nie wolno lekceway. Wprawdzie nie zalicza si do
potentatw w swojej brany, ale by bardzo przebiegy; przy quai Voltaire mia luksusowy
apartament w kamienicy w stylu lat dwudziestych. Chodziy suchy, e jego ona wiesza
pranie na rozpostartych ramionach oryginalnego dziea Maksa Kalimy - Judyty, czyli modelki
Annie Engels, wygitej w uk przy kominku w salonie. Tak czy owak, z rodzin Levinw nie
byo artw. Na szczcie Bosch zna saby punkt handlarza: Levin by zakochany w paru
oryginaach z pierwszego okresu twrczoci Mistrza. Chcia je zakupi po specjalnej cenie,
a nastpnie odsprzeda w Stanach Zjednoczonych. Pertraktacje ze Steinem utkny w
martwym punkcie; Levin wiedzia, e jeli si narazi, Stein zablokuje sprzeda. Z Fundacj
van Tyscha te nie byo artw.

- Kto to by, Roger? Oni nie maj nic wsplnego z policj, prawda? Znasz ich?
Roger oglda w lustrze siniaka na prawej opatce, by moe spowodowanego
szturchacem kobiety-onierza. Tak czy owak, bolao go w tym miejscu. Trzeba bdzie
pokry krwiak balsamem do ciaa. Czu si upokorzony tym, co zaszo, i jeszcze dray mu
nogi, ale pociesza si myl, e nie bya to, jak pocztkowo sdzi, inwazja prawdziwych
gliniarzy (mia na dole szczelnie zamknity pokj peen nielegalnych ozdb, o ktrego
istnieniu nie wiedzia nawet jego ojciec), i e nie uszkodzili adnego z piknych obrazw
olejnych na pitrze.
- To... to ludzie z brany - odpar. Ojciec zabroni mu gada o tym z dziewczyn.
- Z brany?
- Owszem, tacy sami jak ci, ktrych wczoraj widziaa w willi Roquentinw! Durnie,
ktrym pac za to, e nosz bro i pilnuj obrazw!... A zreszt czy to nie wszystko jedno,
kto to by?!...
- Szukali mojego przyjaciela, ktry pracuje w Fundacji van Tyscha... Dlaczego?...
- A skd ja mam wiedzie?!
- Pjdziemy na policj.
- Lepiej nie rozdmuchiwa sprawy. Interesy, sama rozumiesz...
Briseida w milczeniu skoczya wyciera si rcznikiem. Przed chwil wzia
prysznic i stwierdzia, e wysza nietknita z tej niewiarygodnej malarskiej sesji. A raczej z
tej sali tortur. Pomylaa, e gdy tylko si ubierze, natychmiast spakuje rzeczy i opuci dom
Rogera Levina. Popenia bd, przyjmujc jego zaproszenie. Przypuszczaa, e
odpowiedzialno za to, co si stao, w znacznej mierze spada na Rogera i jego podejrzane
otoczenie.
A Oscar? Szczerze pragna, eby nie przytrafio mu si nic zego, ale przeczucie, od
ktrego nie moga si uwolni, mwio jej, e nigdy wicej go nie zobaczy.

- Jestem coraz bardziej pewna, e Daz nie mia z tym nic wsplnego - owiadczya
panna Wood.
- W takim razie dlaczego znikn? - zapyta Bosch.
- Tego wanie nie rozumiem.
Ekologiczny papieros zgnieciony w popielniczce wyglda jak zielona zmarszczka.

A C TO znowu? - zdumia si Jorge.


- To ja - powiedziaa Klara.
Nie wierzy wasnym oczom. Spogldajce na niego ciutkie stworzenie byo istot
z innego wiata, demonem z chiskiej bajki, chochlikiem o skrze zabarwionej siark.
Owszem, Klara, ale niezupenie. Klara i tko Jajka. Albo Klara poprawiona, bo pamita,
e linia obojczykw nigdy nie bya tak agodna ani cienie pod komi policzkowymi tak
rozmyte. I kontury mini. I sylwetka. Tak, to ona, lecz inna. Ci, ktrzy j w ten sposb
nakrelili, nie dysponowali barw ciaa, tylko subtelnymi, tymi kredkami w odcieniu
cytrynowym. Zdy si ju przyzwyczai do ledzenia jej w nieustajcym karnawale
olejnych obrazw, wic cz jego mzgu nie daa si zaskoczy. Jednak t o byo czym
wicej ni farb.
- Jeli chcesz, rozbior si - powiedziaa (nawet gos brzmia inaczej: rodzaj szklanego
echa?). - Ale uprzedzam ci, e reszta nie zmienia si ani troch.
Jorge ostronie podszed bliej. Na twarzy tego stworzenia linia warg wygia si w
gr.
- Wyobra sobie, e nie gryz. Ani nie zaraam.
Staa jak grzeczna uczennica, z rkami zaoonymi do tyu. Jej garderoba - top do
poowy brzucha na skrzyowanych ramiczkach i pomarszczona minispdniczka - robia
wraenie modzieowej i normalnej. Materia jest wycieany - wyjania. - Dostosowany do
transportu pcien. Na nogach miaa paskie sanday.
- Co ci zrobili?
- Zagruntowali mnie.
- Zagruntowali?
- Aha.
Jorge zna ten termin, podobnie jak ona wiedziaa, co to jest endoskopia czy te
tomografia komputerowa. argon partnera jest pierwsz, czasem jedyn rzecz, jaka nam si
udziela. Bya jednak lekka rnica: Jorge krzywi si, kiedy wymawiaa takie sowa jak
hiperdramatyczny, zagruntowa albo spokj. Wiedzia, e jest troch niesprawiedliwy,
lecz nic na to nie mg poradzi. Zawd Klary przerasta go. To prawda, e praca jego byej
ony Beatriz te nie wzbudzaa w nim entuzjazmu (rozmnaanie bakterii, Boe drogi), a
zajcie swojej siostry Arabii (dekoratorstwo), jak rwnie i brata Pedro (krytyk sztuki),
uwaa za ekscentryczne, ale biologia, dekoratorstwo lub krytyka sztuki s zawodami, ktre
mona zrozumie. Natomiast pracowa jako obraz - to byo co, co przekraczao jego
zdolno pojmowania.
- Wybacz, ale jeli dobrze pamitam, gruntowali ci ju wczeniej, przynajmniej tak
mi mwia, i nie...
- Nigdy w taki sposb, Jorge, nigdy w taki sposb. Masz przed sob dzieo
specjalistw. Robia to najlepsza firma, F&W. Gdybym ci opowiedziaa, co ze mn
wyprawiali...
- Nawet oczy...
- Tak, tczwka, spojwka i siatkwka. Oraz reszta ciaa, wcznie z otworami, i ja...
ahhmmmmm... mami... - zamilka i pokazaa jzyk.
Drcy prcik wysunity spomidzy patkw warg. Jorge widzia orchidee z organami
rozmnaania bardzo podobnymi do tego czego. Ale nie tylko jzyk: cae podniebienie. Czy
ta farba zejdzie?, zastanawia si. Klara uwielbiaa go szokowa.
- Nic si nie bj, gruntowanie nigdy nie jest trwae. Pod spodem wygldam tak jak
zawsze. No i nie widziae najlepszego.
Co tu jeszcze byo do ogldania? Zamruga powiekami i podszed cakiem blisko.
- Nie chodzi o skr, tylko o to, co mam zawieszone - podpowiedziaa Klara.
Wreszcie zauway. Kartonik midzy piersiami, zawieszony na szyi na czarnej nitce.
Drugi, podobny, na prawym nadgarstku i jeszcze jeden na prawej kostce. W kolorze
topomaraczowym, ciemnotym jak chiski cesarz. Kiedy mu powiedziaa, e tego
koloru, wanie tego, byy metki...
- Aha! - Umiechna si triumfalnie, widzc, e w kocu zrozumia. - Zatrudnia
mnie Fundacja van Tyscha!

Walizka - zastanawia si Jorge - te ma nalepki w barwach towarzystwa lotniczego,


ktre j przewozi, ale w odniesieniu do walizki nikogo to nie dziwi. Natomiast ciekaw jestem,
co by sobie pomyla kto, kto by zobaczy t dziewczyn w topie i perowobiaej spdniczce,
z wosami i skr przypominajcymi plastik, z ktrego si robi lalki, bez rzs i brwi, prawie
bez rysw twarzy, a mimo to atrakcyjn, tak, z jakiej niewyjanionej, chorobliwej przyczyny,
w y j t k o w o atrakcyjn, z trzema tymi metkami zawieszonymi na ciele. Japoski
manekin ostatniej generacji? Entertainer do lotw midzykontynentalnych? Kada z tych
wersji bya moliwa. Dzwonek bez skrzyde waki, baniowa posta, ktra wanie wysza
spod pdzla jednego z tych angielskich romantykw, tak znienawidzonych przez Pedra,
ubrana w letni komplet.
- Nic si nie bj - uspokoia go Klara - nikt tego nie zobaczy. Przywieli mnie na
Barajas w opancerzonej furgonetce, i nie poszlimy do wejcia dla pasaerw, tylko tam,
gdzie odbywa si zaadunek i wyadunek atwo tukcych si towarw; zawsze tak robi z
zagruntowanymi ptnami, ktre przerzucaj z jednego kraju do drugiego. - Jej oczy miotay
te iskry. - To pomieszczenie jest zarezerwowane dla dzie sztuki transportowanych przez
KLM. Musz tu czeka, a mi dadz zna, e mam i do samolotu, ktrym polec do
Holandii.
W pomieszczeniu nie byo wielkich luksusw: jedynie ta awka (na ktrej siedziaa,
zanim przyszed Jorge) i wska pka wystajca z jednej ze cian, przypominajca kontuar
baru. Uznali, e jest wygodniejsza.
- Bdzie na tobie malowa...? - szepn Jorge jak we nie, nie majc odwagi wymwi
sawnego nazwiska. - Bdzie na tobie malowa van...?
Klara, ktra wanie poprawiaa dekolt topa, byskawicznie wycigna rk i pooya
tawy palec na jego wargach, porodku szarych wsw. Jorge poczu wo chemikaliw.
- Nic nie mw. Daj gow, e gdyby to powiedzia, przynisby mi pecha. To
jeszcze nic pewnego. Poza tym pamitaj, e w Fundacji jest wielu artystw. Moe mi si
trafi Rayback, Stein, Mavalaki...
- Ale... kolekcja Rembrandt...
- Tak, tak, wiem! Ta kolekcja naley do n i e g o i jeszcze nie jest za pno, ebym
zostaa jednym z obrazw! Ale, bagam, nie mw tego! Jestem taka szczliwa dziki temu,
co mam, e nie chc myle o niczym wicej!
Spojrzeli na siebie. Klara lnia w blasku fluorescencyjnych lamp. Jorge pozostawa w
cieniu. W najmniejszym nawet stopniu nie podziela uczu tej nieziemskiej, na p
porcelanowej figurki (na Boga, nie sposb patrze na co takiego, dla jego oczu ten ty
kolor by jak skrobanie paznokciem po szybie; najchtniej dorzuciby czym prdzej brakujc
warstw ru w barwie ciaa). Rozumia jej ekscytacj, lecz na nic wicej nie mg si
zdoby. Czy mona mie do niego o to pretensj? By radiologiem, mia czterdzieci pi lat i
siw czupryn, byszczc jak anielskie wosy imitujce nieg na choince, ale ta cecha
stanowia jeden z dwch wietlistych wyjtkw w jego yciu. Na przykad jego wsy byy
szare. Pi lat nieudanego maestwa z Beatriz Marco, ktra zajmowaa si biologi, wpoio
we przekonanie, e jego egzystencja jest rwnie pozbawiona blasku jak jego wsy. Klara
bya drugim wietlistym wyjtkiem. Pozna j wiosn ubiegego roku, w dniu, kiedy soce
jakby si uparo, by wszystko pomalowa na to. Jego brat Pedro zaprosi go na koktajl do
pewnej kolekcjonerki imieniem Edith, Belgijki osiadej w Madrycie, ktra pragna pokaza
wiatu swj najnowszy nabytek, Bia krlow, ostatnie dzieo Victorii Lled. W owym
czasie Jorge mia urwanie gowy w zwizku z toczc si spraw rozwodow. Nie narzeka na
brak pracy (jego gabinet radiologiczny obsugiwa dostatecznie duo pacjentw), ale by
bardziej samotny ni krl szachowy przegrywajcego. Nie spodziewa si, e poznanie Biaej
krlowej zmieni jego ycie. Nieomylny szsty zmys (masz go po ojcu, mwia matka)
kaza mu przyj to bezcenne zaproszenie, ktre brat zaimprowizowa tylko po to, by troch
go rozerwa.
Edith, caa w tunikach i perfumach, oprowadzia ich po swojej chaupie w La Moraleja
i pokazaa obszern kolekcj hiperdramatycznych dzie: pokrytych farb, zastygych w
bezruchu mczyzn i kobiet, umieszczonych w salonie, w bibliotece i na tarasie. Jak oni to,
do licha, robi, e ani drgn? - zastanawia si Jorge, kontemplujc nuc urod ich twarzy. -
O czym myl, kiedy na nich patrzymy?.
Wanie weszli do ogrodu, gdzie wystawiono dzieo Vicky Lled.
- To outside performance - powiedziaa Edith i zwrcia si do Pedra: - Tutaj nazywa
si je akcjami w instalacji zewntrznej, prawda?
- Co to znaczy? - zapyta Jorge.
- S to obrazy HD, ktrych postaci poruszaj si, wykonujc czynnoci zaplanowane
przez artyst - wyjani Pedro pouczajcym tonem. - Mwimy o instalacji zewntrznej, bo
wystawia si je na wolnym powietrzu, oraz o akcjach, poniewa co pewien czas zaczynaj
dziaa i realizuj okrelony cykl, niezalenie od tego, czy s obserwowane przez
publiczno, czy te nie. Gdyby ogldao si je jak kady inny spektakl i publiczno musiaa
w tym celu przyby o okrelonej godzinie, byyby spotkaniami.
- Wic to jest co w rodzaju art-szoku?
Edith i Pedro wymienili porozumiewawcze umiechy.
- Art-szoki, drogi braciszku, to interaktywne spotkania, czyli spektakle odbywajce
si o oznaczonej porze, w ktrych mog bra udzia, jeeli sobie tego ycz, waciciele
obrazu lub ich gocie. Wikszo art-szokw oparta jest na seksie lub przemocy, i s one
cakowicie nielegalne. Ale nie rb takiej ajdackiej miny, chopie, bo dzi nie spotka ci tyle
szczcia: Biaa krlowa to nie art-szok, tylko akcja, ktra nie jest interaktywna. Czyli
obraz, ktry co pewien czas bdzie co robi, cho publiczno nie wemie w tym
bezporedniego udziau. Jednym sowem, trudno o co bardziej niewinnego, prawda, Edith?
Belgijka potwierdzia, miejc si przymilnie.
Jorge podejrzewa, e niele si wynudzi. Nie spodziewa si tego, w czym za chwil
mia wzi udzia.
Ogrd by przestronny; przed oczami ciekawskich chroni go wysoki mur. Na
trawniku wystawiao si dzieo. By to pokoik bez dachu, z trzema biaymi cianami i podog
z pyt w formie szachownicy. Na cianie w gbi, tu nad ziemi, widnia prostoktny otwr,
przez ktry przewitywaa trawa. Wewntrz pokoiku znajdoway si krzesa, st, kanapki,
woda i wieszak, wszystko biae. Dziewczyna o bujnych blond wosach, ubrana w nienobia
sukni lubn, kada si znuona na pododze. Jej twarz i rce janiay eteryczn bladoci.
Nagle Jorge spostrzeg, e podpeza na czworakach do otworu, wsadzia do niego gow,
cofna si, wsadzia j ponownie. Widok by szokujcy, jak surrealistyczny film.
- Widzicie? - wyjaniaa Edith. - Chce wyj przez t dziur, ale nie moe, bo w sukni
lubnej si nie mieci...
- Metafora jest prosta: ma ju do ycia w mieszczaskim maestwie - doda Pedro.
Daremnie usiuje przepchn obfito koronek. Cofa si. Ponawia prb. Gibka talia,
poladki w grze, biodra utkny w przejciu. Jorge cierpia, patrzc na ni: w pewnym sensie
czu si identycznie po lubie z Beatriz.
- Do dziewczyny dociera - mwia dalej Edith - e musi zdj sukni, eby osign
swj cel... O, zobacz: zdja j i powiesia na wieszaku... Zrywa z przesdami, e tak powiem,
rozbiera si i ucieka... - Zachcajc goci gestem, dodaa: - Chodmy na drugi koniec ogrodu,
eby zobaczy, co bdzie dalej.
Brat musia go szturchn w bok.
- Jorge nigdy nie widzia na ywo obrazu akcji - rozemia si Pedro.
- adny, co? - Edith porozumiewawczo zmruya oko.
Poczu, e idzie jak we nie w kierunku tylnej czci ogrodu, rozcigajcej si za
pokoikiem. Ujrza przestrze w ksztacie kwadratu, pokryt wilgotnym piaskiem, rwnie
nalec do dziea. Dziewczyna pooya si tam. Wygldaa na szczliw. Soce lnio w
malekich punkcikach blasku na jej pokrytym farb ciele jak na obrazie Seurata. Jorge
rozdziawi usta: nigdy nie widzia tak doskonaej nagoci. Piersi nie byy due i wynurzay si
precyzyjnie z tuowia o delikatnie zarysowanych schodkach eber. Krgo brzucha tchna
autentycznoci, nie wynikaa bowiem ze sztucznego cignicia mini. Jorge mia wraenie,
e obwd talii zmieciby si w jego doniach. Nogi imponoway sw dugoci; atwo mona
byo si pomyli, ksztatujc takie nogi, ale Jorge obejrza je w zwolnionym tempie oczami
radiologa i nie znalaz najmniejszej niedoskonaoci masy miniowej. Nawet stopy i donie
(stanowice zawsze najwiksz trudno dla malarza oraz genetyki) byy bezbdne: dugie,
harmonijne palce idealnej gruboci, ze cignami widocznymi tylko w celu zasygnalizowania,
e s ywe. Jej kulturowe archetypy, odpowiadajce ideaowi pikna koca dwudziestego i
pocztku dwudziestego pierwszego wieku, byy jednomylne: arcydzieo.
Ale to nie tylko sama forma, lecz rwnie gest, wykluczajce si nawzajem wyrazy
twarzy, przebiegej i naiwnej zarazem, uwydatnienie staww, uycie mini, ktre u
wikszoci ludzi (wcznie z Jorgem) przez cae ycie pozostaway w upieniu, dopki nie
zbudziy ich (a i to nie zawsze) konwulsje mierci. Bya to najbardziej harmonijna cao,
jak kiedykolwiek widzia. Dziewczyna przewracaa si z boku na bok, lgnc do chodnego
piasku. Nastpnie wstaa i rozpocza gwatowny taniec; jej wosy zawiroway jak zote
sztabki. Pokrzykujc, zrobia sobie z lici morwowych opask na biodra i owina ni gibk
tali. Przez cay czas trwania tych szaleczych wicze jej skra ociekaa farb: bardzo jasny
odcie wycinitych cytryn, ktry jego brat okreli jako t gumigut. W
rozgorczkowanym umyle Jorgego sowo to zabrzmiao jak nazwa rytualnego taca. Idc do
domu po co do picia i wracajc pospiesznie do ogrodu, eby obejrze cig dalszy, mrucza
do siebie: Gumiguta. Gumiguta. Nie mg si uwolni od tych sw.
Popoudnie miao si ku kocowi. Obraz dziaa od ptorej godziny. Zwieczeniem
niezwykych bachanaliw dziewczyny bya masturbacja: robia to wolno, lecz zdecydowanie,
lec na wznak na piasku. Jorge nie sdzi, by udawaa.
- Ale w kocu - opowiadaa dalej Edith sw melodyjn hiszpaszczyzn cudzoziemki
- po ekstazie zaczyna odczuwa gd i pragnienie. Jest jej zimno. Przypomina sobie, e
kanapki, woda i suknia zostay w mieszkaniu. Ponownie wlizguje si przez dziur do
pokoiku, je, pije, wkada sukni lubn i znw jest t niepokalan, dobrze wychowan
dziewczyn, ktr bya na pocztku. Obraz odpoczywa i zaczyna wszystko od nowa. Bardzo
bogate w tre, co?
- Caa Vicky Lled - stwierdzi Pedro, szarpic brod. - Cakowite wyzwolenie
kobiety bdzie niemoliwe, dopki mczyzna nie przestanie jej szantaowa pozornymi
korzyciami pyncymi z dobrobytu.
Tego wieczoru ptno miao wraca do Madrytu takswk. Jorge zaproponowa, e je
odwiezie (na szczcie Pedro wola jecha osobno). W swetrze i dinsach, z chusteczk na
szyi, wydaa mu si rwnie pocigajca jak wtedy, gdy widzia j nag, z potarganymi
wosami, oblepion potem i piaskiem. Blask jej skry oraz fakt, e nie miaa brwi,
przycigay uwag. Wyjania, e zostaa zagruntowana. Jorge po raz pierwszy usysza to
sowo. Gruntowa znaczy przygotowywa ptno do malowania, sprecyzowaa. W czasie
drogi zada jej par pyta i otrzyma odpowiedzi: miaa dwadziecia trzy lata (prawie
dwadziecia cztery), modelk sztuki HD zostaa jako szesnastolatka. Jorge by urzeczony jej
dezynwoltur, inteligencj, gestykulacj, mikkim, a zarazem stanowczym tonem gosu.
Opowiadaa o swojej pracy fantastyczne rzeczy. Musisz pamita, e modele sztuki HD nie
s aktorami: s dzieami sztuki i robi w s z y s t k o , co malarze ka im robi, naprawd
wszystko, bez adnych oporw. Hiperdramatyzm oznacza wanie to: wykraczamy poza
dramat. Niczego nie udajemy. W sztuce HD wszystko jest rzeczywiste, nawet seks, jeeli
wystpuje, a take przemoc. Co czua, wykonujc to wszystko? To, co przypuszczano, e
czuje; to, co malarz chcia, eby czua. W przypadku Biaej krlowej bya to klaustrofobia,
absolutna wolno, niewygoda i powrt do klaustrofobii. Niewiarygodny zawd - przyzna.
A na czym polega twoja praca? - zapytaa. Jestem radiologiem.
Pniej byy spotkania, spacery, wsplne noce.
Gdyby kazano mu okreli w paru sowach charakter tego zwizku, odpowiedziaby
bez wahania: Dziwny i podniecajcy.
Wszystko go w niej fascynowao. Sposb, w jaki czasami robia makija. Oryginalne
perfumy, ktrych niekiedy uywaa. Jej luksusowa garderoba. Cakowita obojtno, z jak
si obnaaa. Biseksualizm, z ktrym si nie krya. Skandaliczne wiczenia, jakie czasami
musiaa wykonywa, gdy j malowano. A jednoczenie, mimo to, jej n i e w i n n o
pocztkujcej aktorki. Sprzecznoci byy u niej norm. Karmi si jej waciwociami a do
przesytu. I wtedy tskni do odrobiny zwyczajnoci. Gdy Beatriz przestawaa ledzi
rozmnaanie bakterii, stawaa si znw zwyczajna. Dlaczego z Klar, kiedy ju pozbya si
farby, nie mogo by podobnie? Skd to okropne skojarzenie z fetyszyzmem, jakby spanie z
ni byo rwnoznaczne z caowaniem wytwornego buta?
Ostatnio zmusza j do rozmowy, chcc w ten sposb wykreowa zwyczajno.
Wszystkie pary rozmawiaj. My te. Wniosek: jestemy tacy sami jak wszystkie pary.
Logika tego rozumowania wydawaa mu si nieodparta. Ostatni walk podjli w dniu
urodzin Klary, szesnastego kwietnia. Poszli na kolacj do niedawno przez niego odkrytej
restauracji (kandelabry, akordeony i dania, ktrych nazw nie dao si wymwi bez
odpowiednio gitkiego jzyka). Jorge zamyka oczy i widzi, jak wygldaa tamtego wieczoru:
skrzana sukienka od Lacroix i naszyjnik z podpisem projektanta zawieszonym na srebrnym
kku. Tak wiele, a zarazem tak mao, bez bielizny, bo rankami wystawiaa si nago jako
obraz Jaume Orestea. Spojrzenie Jorgego zelizgiwao si z tego kka na wypuko
cinitych dekoltem piersi, ktre oddychay jak biae wieloryby, kko za wznosio si i
opadao jak bulaj statku. Oczywicie, e by podniecony (jak zawsze, gdy si z ni spotyka),
ale mia rwnie ochot zniszczy t wytworn harmoni. Bya to pokusa w rodzaju tej, ktra
kae dziecku stuc najcenniejszy talerz z serwisu. Kiedy rozmowa potoczya si w
odpowiednim kierunku, zacz jak gdyby nigdy nic, ukrywajc swe prawdziwe zamiary.
- Wiesz, e Potwory miay najwiksz frekwencj ze wszystkich wystaw, jakie
zaprezentowano w Haus der Kunst w Monachium od pocztku istnienia tego muzeum? Pedro
mi o tym mwi.
- Nic dziwnego.
- W Bilbao wya ze skry, eby pokaza Kwiaty u Guggenheima, ale Pedro twierdzi,
e maj sabe szans. A to jeszcze nic: wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazuj, e nowa
kolekcja, ktra zostanie wystawiona w tym roku, Rembrandt, przewyszy Kwiaty i Potwory
pod wzgldem liczby zwiedzajcych i ceny obrazw. Niektrzy przypuszczaj, e szykuje si
najwiksza wystawa w dziejach. No c, twj Mistrz doprowadzi do tego, e sztuka
hiperdramatyczna staa si jednym z najbardziej lukratywnych biznesw dwudziestego
pierwszego wieku...
Ryba pokna haczyk, kapitanie Ahab! Oba symetryczne wieloryby a podskoczyy.
Srebrny statek zadra.
- A ty jak zwykle uwaasz, e wiat zidiocia.
- Nie, wiat jest idiotyczny od samego pocztku, nie w tym rzecz. Po prostu nie
podzielam opinii, jak wikszo ludzi wyrobia sobie o van Tyschu.
- Jakiej?
- e to geniusz.
- Bo nim jest.
- Wybacz, ale van Tysch jest spryciarzem, a to zupenie co innego. Mj brat mwi, e
sztuk hiperdramatyczn stworzyli Tanagorsky, Kalima i Buncher na pocztku lat
siedemdziesitych. Byli artystami z prawdziwego zdarzenia, ale nikt ich nie docenia. Wtedy
zjawi si van Tysch, ktry w modoci odziedziczy fortun po jakim bogatym wujku z
Ameryki, wymyli system kupna i sprzeday obrazw, zaoy Fundacj zarzdzajc jego
dzieami i nabija sobie kabz hiperdramatyzmem. Biznes jakich mao, psiakrew!
- Uwaasz, e to co zego?
Zachowywaa nieznony spokj. Przyzwyczaia si panowa nad sob, co dawao jej
nad nim przewag. Bardzo trudno byo wyprowadzi j z rwnowagi, gdy ptna s
bezgranicznie cierpliwe.
- Uwaam, e to jest biznes, a nie sztuka. Zreszt nie tylko ja jestem tego zdania; czy
to nie twj kochany van Tysch wygupi si, mwic, e sztuka to pienidze?
- I mia racj.
- Mia racj? Moe chcesz powiedzie, e Rembrandt by geniuszem, bo jego obrazy
s dzi warte miliony dolarw?
- Nie, ale gdyby obrazy Rembrandta nie byy dzi warte milionw dolarw, kogo by to
obchodzio, e by geniuszem? - Zamierza jej odpowiedzie, lecz w tym momencie (wanie
jedli deser) niespodziewanie spada mu na krawat odrobina bitej mietany, ktr nadziane
byy naleniki (ups! kapitanie Ahab, obsraa ci mewa), co go zmusio do signicia po
serwetk (c za irytujcy rytua!), podczas gdy Klara mwia dalej. - Van Tysch zrozumia,
e chcc stworzy nowy rodzaj sztuki, trzeba si jedynie postara, by przynosi dochd.
- To rozumowanie jest prawdziwe tylko w odniesieniu do biznesu, kochanie.
- Sztuka jest biznesem, Jorge - powtrzya z uporem, a w jej niebieskich oczach odbiy
si migotliwe pomyki wiec.
- Oto pogldy dziea sztuki! Boe, ty syszysz i nie grzmisz! Wic wedug ciebie,
zawodowego obrazu, sztuka jest biznesem?
- Aha. Tak samo jak medycyna.
Aha- Ten jej przeklty sposb mwienia. Wymawiajc to symetryczne sowo,
otwieraa usta i unosia jedn z namalowanych brwi. Aha.
- Ty bierzesz pienidze za zdjcia rentgenowskie, a malarz za swoje obrazy - cigna.
- Wci powtarzasz, e taki czy inny kolega powinien wiedzie, e medycyna jest sztuk.
No wanie.
- Wanie co?
- To, e medycyna jest sztuk, a wic i biznesem. Dzi wszystko si miesza: sztuka i
biznes. Prawdziwi artyci wiedz, e w dzisiejszych czasach te dwie rzeczy niczym ju si nie
rni.
- Zgoda, zamy, e sztuka to biznes. W takim razie sztuka hiperdramatyczna to
biznes polegajcy na kupowaniu i sprzedawaniu ludzi, nie?
- Domylam si, co chcesz przez to powiedzie, ale moim zdaniem modele tworzce
dzieo sztuki nie s ludmi: s obrazami.
- Nie gadaj bzdur. Takie gupoty nadaj si co najwyej do oszukiwania publicznoci.
Ludzie nie s obrazami.
- Teraz mwisz jak ci, ktrzy na pocztku ubiegego wieku twierdzili, e ptna
impresjonistw nie s prawdziwymi obrazami. Historia sztuki zaakceptowaa impresjonizm,
potem kubizm, a teraz akceptuje hiperdramatyzm.
- Bo to dobry biznes, prawda? - Wzruszya idealnymi ramionami i nie odpowiedziaa.
- Suchaj, Klara, nie chc by obrazoburc, ale sztuka hiperdramatyczna polega na ustawianiu
dziewczt takich jak ty, cakowicie lub prawie nagich, w rnych pozycjach. S te chopcy,
oczywicie. I duo nastolatek, a nawet dzieci. Powiedz sama: ilu dojrzaych mczyzn lub ile
kobiet ogldamy w dzieach sztuki HD? Kto zapaciby dwadziecia milionw euro, eby
wzi do domu pokrytego farb grubasa i oglda go cay czas w tej samej pozycji?
- Przypominam ci, e obraz, ktry da nazw kolekcji Potwory van Tyscha, skada si
z dwch bardzo grubych osb i jest wart znacznie wicej ni dwadziecia milionw, Jorge.
- A ozdoby? Uwaasz, e mona z czowieka zrobi Popielniczk albo Krzeso? Czy
to te jest sztuka?... A art-szok?... A splamione obrazy?
- To wszystko jest cakowicie nielegalne i nie ma nic wsplnego z ortodoksyjnym
hiperdramatyzmem.
- Zmiemy temat. Wiem, e jest grzechem bra imi Pana Boga swego nadaremno.
- Chcesz jeszcze jednego nalenika czy wystarcz ci te, ktre spaaszowae? -
Wskazaa na swj talerz z nietknitymi nalenikami (kolejna konsekwencja jej pracy:
dokadnie liczya kalorie, kontrolowaa wag za pomoc podrcznych urzdze
elektronicznych - nowa moda - na kolacj pia witaminizowane soki i wydawao si, e nigdy
nie jest godna).
Tej nocy kochali si u niego w domu. Wyszo tak jak zawsze: wiczenie polegajce na
przyjemnej delikatnoci. Ona bya malarskim ptnem, a on musia uwaa. Niekiedy pyta j,
dlaczego nie uwaa na sam siebie podczas brutalnych, interaktywnych spotka zwanych
art-szokami, w ktrych czasami bierze udzia. To co innego, bo to jest sztuka - odpowiadaa.
- A w sztuce wszystko wolno, nawet uszkodzi ptno. No tak - mwi na to. I nadal j
podziwia.
Szala za ni. Mia jej do. Nie chcia nigdy si z ni rozsta. Chcia j rzuci na
zawsze.
- Nie dasz rady - stwierdzi jego brat Pedro. - Kady, kto zakocha si w obrazie,
reaguje tak samo: nie wie, dlaczego mu si podoba, ale nie moe si od niego uwolni.

Klara nie wiedziaa, co czuje do Jorgego. Nie bya to mio, oczywicie, gdy
wydawao jej si, e nigdy w yciu nie czua prawdziwej mioci do niczego ani do nikogo z
wyjtkiem sztuki (ludzie tacy jak Gabi lub Vicky byli fasetami tego diamentu).
Przypuszczaa, e Jorge te nie jest zakochany. Sdzia, e dokazywanie z ptnem sprawia
mu du satysfakcj: wiadczy o jego statusie spoecznym, podobnie jak fakt, e posiada
lanci lub zegarek marki Patek-Philippe, mieszka przy ulicy Conde de Pealver albo kieruje
dobrze prosperujcym gabinetem diagnostyki radiologicznej. Sypianie z olejem to prawie
luksus, nie, Jorge? Co waciwego twojej klasie spoecznej.
Oczywicie podoba jej si: biae wosy i sterczce wsy, szare oczy, silna szczka, no
i ten fenomenalny wzrost. Podniecaa j myl, e deprawuje tego dojrzaego mczyzn.
Uwielbiaa, gdy si przez ni czerwieni. Ale chtnie wyobraaa sobie rwnie co
przeciwnego: e to on j deprawuje. Mistrz z biaymi wosami. Mentor opalony promieniami
ultrafioletowymi. Na dodatek Jorge nie nalea do wiata sztuki; ten szczeg j zachwyca,
bo w jej yciu byo to rzadkoci.
Na przeciwlegej szali umiecia jego pospolito. Doktor Atienza omiesza si,
wyraajc przekonanie, e sztuka hiperdramatyczna jest zalegalizowan form seksualnego
niewolnictwa, prostytucj dwudziestego pierwszego wieku. Nie by w stanie poj, jak kto
moe kupi nagiego, nieletniego modela z ciaem pokrytym farb i wystawia go we wasnym
domu. Myla, e Bruno van Tysch jest spryciarzem, ktrego jedyna zasuga polega na tym,
e odziedziczy ogromn fortun. Klara suchaa tych impertynencji z gorycz, bo nic jej tak
nie denerwowao jak miernota. Tsknia za geniuszami jak ptak za nieograniczonym
przestworzem. Rozumiaa jednak przyczyn owej pospolitoci. W przeciwiestwie do niej,
Jorge nie oddawa si swej pracy dusz i ciaem. Nigdy nie czu owego dreszczu, ktry na
wskro przenika kruch, rozgorczkowan modelk, gdy znajdzie si ona w rkach
dowiadczonego malarza; nie zna nirwany Spokoju, pulsowania czasu podczas paraliu w
salonie, spojrze publicznoci niczym zimnej akupunktury na caym ciele.
adne z nich nie wiedziao, czym zakoczy si ten zwizek, wsplne chwile spdzane
w ku lub na dugich, nocnych rozmowach. Prawdopodobnie zerwaniem. Jorge chcia mie
dzieci. Czasami mwi o tym. Klara patrzya na niego z agodnym wspczuciem, jak
mczennik patrzyby na kogo, kto by go pyta: boli ci? Odpowiadaa, e jedynym yciem,
jakie ma ochot powiela, jest jej wasne. Zawsze, kiedy jestem obrazem, czuj si tak,
jakbym rodzia sam siebie, nie rozumiesz tego?. Oczywicie, e nie rozumia.
Kto wie, czy tym, co najbardziej w nim lubia, nie by jego spokojny charakter
czowieka praktycznego, ktry na wszystko potrafi znale rad. Jorge mia na ni kojcy
wpyw, nawet kiedy spa: oddycha rwnomiernie, nie drczyy go nocne koszmary, nie ba
si ciemnego pokoju (w przeciwiestwie do niej!); mona si byo od niego nauczy, jak
odpoczywa w sposb doskonay. Jego sowa dziaay niczym balsam zalecony przez miego
lekarza, a umiech - jak skuteczny rodek umierzajcy lk. Potrzebny jej by wanie kto
taki: daleki od wszystkiego, co robia.
W tym momencie potrzebowaa duej dawki tego czowieka.
- Jeste pewna, e ci nie oszukuj? - zapyta Jorge, prbujc podzieli si z ni swym
sceptycyzmem.
- Oczywicie, e jestem pewna. To bdzie najwaniejsze wydarzenie mojego ycia.
Nie do, e zarobi wicej pienidzy, ni kiedykolwiek marzyam, to w dodatku... stan si...
jestem pewna, e si stan... w i e l k i m dzieem sztuki. - Jorge zauway, e zawahaa si,
jakby wiedziaa, e wszystko, co moe powiedzie, nie dorwna rzeczywistoci. - Dzi mnie
zapewnili, e za dwadziecia cztery tysice lat nadal bdzie si o m n i e mwi - dodaa
szeptem. - Wyobraasz sobie? Powiedziaa mi o tym kobieta z Fundacji. Dwadziecia cztery
tysice lat. Nie mog przesta o tym myle. Masz pojcie?
Strecia mu pokrtce ostatnie wydarzenia. Opowiedziaa o wizycie obu mczyzn w
GS i o swoim czwartkowym spotkaniu z Friedmanem. Gruntowanie zostao podzielone
midzy piciu ekspertw: sam Friedman mia zaj si wosami i skr; pan Zumi -
miniami i stawami; pan Gargallo - wyregulowa fizjologi; rodzestwo Montfort -
udoskonali koncentracj i nawyki. Rozebrano Klar do naga, zniszczono jej ubranie,
zrobiono zdjcia dla towarzystwa ubezpieczeniowego; potem zostaa przyjta w podziemiach
budynku przy placu Desiderio Gaosa przez pierwszego z panw. Obmaca j dokadnie.
Orzek, e wosy naley przyci. Trzeba rwnie pokry je elem, na ktry bdzie mona
naoy farb. Uzna, e skra nie jest dostatecznie gadka. Przepisa kremy. Odnotowa
wypukoci i fady. Obserwowa grdyk podczas przeykania, sposb, w jaki uwidacznia si
klawiatura eber, reakcj brodawek sutkowych na ucisk i zimno, waciwoci mini.
Nastpnie palcami i wiatem zbada po kolei wszystkie otwory i jamy.
- Oszczd mi szczegw - poprosi Jorge.
Kiedy Friedman skoczy, zaj si ni tajemniczy, lakoniczny Japoczyk, pan Zumi.
Na pierwszym pitrze bya sala gimnastyczna i Klara przez kilka godzin korzystaa z jej
urzdze. Zumi wykry pewne rozlunienie krgw szyjnych i skonno do odkadania si w
nogach kwasu mlekowego. Zlana potem, widziaa, jak umiecha si w milczeniu na widok
kadej zowieszczej tortury: kaza jej sta na jednej nodze, zwisa z sufitu (przyczepionej za
kostki stp), wspina si na czubki palcw na podwyszeniu, zgina wp, podnosi rce z
ciarkami przywizanymi do bicepsw. W dwie godziny pniej przekazano wyczerpany
materia na trzecie pitro, w rce pana Gargallo. Jako specjalista od reakcji fizjologicznych
pcien zgromadzi on olbrzymi ilo sfilmowanych eksperymentw, ca wideotek na
DVD o absolutnie odraajcej treci. By przekonany o wasnej bezuytecznoci.
- Jedyne trzewia, ktre s naprawd wane, to zarazem jedyne, na ktrych si nie
znam - powiedzia Klarze, wskazujc na swoj gow. - Na szczcie znam si na innych,
znacznie waniejszych. - Wskaza na swoje krocze.
By to uprzejmy, tusty, poky facet z kol brdk; nosi okrge, brudne okulary.
Zacz od uwagi, e caa jego praca jest nieodzownym wistwem.
- Owszem, bardzo bymy chcieli by czystymi dzieami sztuki, jak obraz namalowany
na ptnie albo kawaek alabastru - filozofowa Gargallo. - Ale jestemy yciem. A ycie nie
jest sztuk: ycie jest obrzydliwe. Moim zadaniem jest nie dopuci do tego, by ycie
zachowywao si jak ycie.
Jego wiczenia okazay si kolejnym koszmarem: materia - czyli ona: nieruchoma i
naga - musia znosi obce ciaa na powiekach posypywanych proszkiem za pomoc pipety;
askotanie pirkiem w najgbszych zakamarkach; narkotyki poruszajce jednoczenie brzuch
i pcherz lub modyfikujce nastrj, zwikszajce lub zmniejszajce podniecenie seksualne
albo powodujce bl gowy; substancje obniajce cinienie lub wywoujce uczucie zimna,
gorca albo swdzenia (o Boe, ta potrzeba drapania si, zabronionego wszelkim obrazom);
zawroty gowy spowodowane silnym godem; potworne pragnienie; dokuczliwe ukucia
owadw i innej gadziny (czsto a po nogach obrazom plenerowym - mwi Gargallo);
skrajne wyczerpanie i senno, ktra przygniata wiadomo jak walec drogowy i niszczy
siln wol kadego obrazu. Gargallo prbowa coraz to nowych udrk; widzc, e materia
nawala, wprowadza poprawki; w niektrych przypadkach zaleca tabletki; notowa
incydenty.
Pozwolili jej odpocz par godzin, po czym, wci jeszcze wyczerpana, musiaa
pj na pite pitro i odda si do dyspozycji Pedra Monforta. Zaczam w podziemiach, a
skocz na samej grze, pomylaa; jej mzg by znuony, lecz za wszelk cen chcia
wytrwa. Monfortowie byli rodzestwem; on bardzo mody, ona dojrzaa. Zajmowali si
gruntowaniem myli, a wic prac nad wyraz szlachetn, a mimo to nie wygldali na
szczliwych. Tak naprawd Pedro Monfort ponia si przed specjalistami w rodzaju
Gargalla. Mia wygld intelektualisty i niestarannie ogolon twarz; lubi przeduajce si
milczenie, a wszystko, co mwi, nadziewa spronociami.
- Licz si tylko cipa i kutas - wypali nagle przed saniajc si ze zmczenia Klar. -
Moesz mi wierzy, bo jestem znawc mzgu.
Twierdzi rwnie, e koncentracja jest niemoliwa.
- Jestemy w stanie si skoncentrowa tylko wtedy, kiedy co nas cieszy. Wiem, e w
akademii ucz was czego innego, ale metodami akademickimi mona sobie co najwyej tyek
podetrze. Poobserwuj dzieci, ktre si bawi. S bardzo skoncentrowane na tym, co robi.
Dlaczego? Dlatego e dokonuj wysiku koncentracji czy dlatego, e si bawi? To jasne,
kurwa: s skoncentrowane, bo si ciesz, sprawia im to przyjemno. Wysiki prowadzce do
skoncentrowania si na Spokoju s absurdalne. Powinna szuka przyjemnoci.
Byo to jedno ze sw, ktre najczciej powtarza. Grunt to przyjemno - mwi,
proponujc nowe wiczenie umysowe.
Marisa Monfort, dojrzaa kobieta z ufarbowanymi wosami i rzsami oblepionymi
tuszem, przyja to, co jeszcze pozostao z Klary, w ciemnym gabinecie na sidmym pitrze.
Ona rwnie nie sprawiaa wraenia szczliwej. Na grzbiecie doni miaa wytatuowane dwa
we, poszatkowane kreskami niezliczonej iloci tych bransoletek. Mwic, trzymaa
palce na skroniach, jakby naciskaa dwa guziki.
- Do mnie naley pami, dziecinko - rzeka. - Zwyczaje, ktre czepiaj si naszego
ja, co bardzo przeszkadza w pracy hiperdramatycznej.
Kazaa Klarze trzykrotnie wchodzi do gabinetu i analizowaa jej ruchy. Zaniepokoia
j nadmierna skonno dziewczyny do powtarzania si. Na szczcie nie odkrya adnej
przywary obniajcej warto dobrego materiau; moe to by tik, obgryzanie paznokci,
nerwowy kaszel, postawy obronne. Osaczya j wymylonymi sytuacjami. Pokazaa jej
potwornie nieprzyzwoite zdjcia. Bardzo wysoko ocenia brak pruderii, natomiast ostro
skrytykowaa stosunek do niedozwolonych zachowa: Klara nie moga popeni
najmniejszego wykroczenia, gdy jej sumienie natychmiast protestowao.
- Dziecinko, eby by wielkim obrazem, trzeba pokona w s z e l k i e bariery -
pouczaa j Marisa Monfort tonem sybilli. - Nie zdajesz sobie sprawy, w co wdepna,
dziecinko. Bycie arcydzieem ma w sobie co... co nieludzkiego. Powinna by zimniejsza,
znacznie zimniejsza. Wyobra sobie film science fiction: sztuka jest jak istota z innej planety,
ktra si ujawnia za naszym porednictwem. Moemy malowa obrazy lub komponowa
utwory muzyczne, ale ani obraz, ani muzyka nie bd do nas nalee, bo to n i e s rzeczy
ludzkie. Sztuka nas wykorzystuje, dziecinko, wykorzystuje nas, by mc istnie, ale jest jak
istota pozaziemska. Musisz o tym pamita: bdc obrazem, nie jeste czowiekiem. Wyobra
sobie owada. Bardzo dziwnego owada. Wyobra sobie, e podobnie jak on fruwasz, wysysasz
nektar z kwiatw, zapadnia ci samiec, wbijasz w chopczyka do... Wyobra sobie w tym
momencie, e jeste takim owadem.
Klara wyobraaa to sobie, lecz nie bya w stanie poj, e owad myli.
- Kiedy bdziesz wiedziaa, o czym m y l i owad - powiedziaa Marisa Monfort -
zostaniesz dobrym dzieem sztuki.
Na smym pitrze znajdowa si warsztat gruntowania. Ozdabiay go powikszone
fotografie najwikszych sukcesw F&W: wodne ptno Niny Soldelli, legendarna Kirsten
Kirstenman wystawiona w jakim salonie, zdumiewajca posta kobieca z wosami w
pomieniach Mavalakiego i scena nad urwiskiem Ferruciolego; kade z tych dzie zostao
zagruntowane przez F&W. Tam wreszcie usyszaa lodowaty gos Friedmana i werdykt:
zostanie przyjta pod pewnymi warunkami. Jest dobrym materiaem, ale powinna si jeszcze
poprawi. Kobieta mwica z poudniowoamerykaskim akcentem (rozpoznaa jej gos: ta
sama, ktra j napinaa przez telefon) wrczya Klarze umow. Cztery strony turkusowego
papieru z nagwkiem The Bruno van Tysch Foundation, Department of Art. Nie wierzya
wasnym oczom. Zalaa j rado. Umowa bya na rok. Honorarium (pi milionw euro)
zostanie wypacone w dwch ratach: poowa ju wpyna na jej konto, reszt dostanie po
sfinalizowaniu dziea. Dojdzie jeszcze procent ze sprzeday obrazu i miesiczna opata za
utrzymanie. Oprcz tego ubezpieczenie od wszelkiego ryzyka i trzy aneksy. W dwch
pierwszych - o wycznoci zatrudnienia i o zobowizaniach - stwierdzaa, e nigdy nie
pozwoli wykona z siebie falsyfikatu; trzeci zobowizywa j do cakowitego oddania si w
rce sekcji Sztuki. Sztuka moe uczyni z ni wszystko, co zechce, bo Sztuka jest Sztuk.
Tylko Sztuka wie, co z ni zrobi, i cokolwiek to bdzie, Klara musi si zgodzi. Malarz, ktry
j zaangaowa, jest z Fundacji, ale nie pozna jego nazwiska, dopki nie rozpocznie pracy.
Klara podpisaa wszystkie cztery kartki.
- To czyste szalestwo - mrukn Jorge.
- Nie masz zielonego pojcia, jak funkcjonuje to rodowisko. Wszystko odbywa si w
absolutnej tajemnicy. Rembrandt, Caravaggio, Rubens i inni wielcy mistrzowie mieli swoje
tajemnice zawodowe, nie? Uzyskiwanie kolorw, wybr pcien... Nowoczeni malarze te
je maj. Dziki temu nikt im nie ukradnie pomysu.
- A co robia pniej?
- Czekaam na kocowy etap gruntowania.
Nastpio to w sobot. Trwao cay dzie. Obcicie wosw, kpiel w kwasach,
podkad z kremw rozprowadzanych po caym ciele za pomoc olbrzymich, ruchomych
pdzli, jak w tunelu myjni samochodowej, usuwanie blizn (wcznie z podpisem Aleksa
Bassana) i otar, ksztatowanie i modelowanie mini oraz staww preparatami
zwikszajcymi ich gitko i kremami; farbowanie skry, wosw, oczu, otworw i jam
warstw biaego podkadu i delikatn t farb. Wreszcie metki, na ktrych figuroway:
nazwisko, logo Fundacji i tajemniczy kod kreskowy.
Bya niedziela, dwudziesty pity czerwca 2006 roku; gruntowanie dobiego koca.
Ubrali j w biay komplet skadajcy si z topu i minispdniczki, przewieli na lotnisko
Barajas i zaprowadzili do tego pomieszczenia. Zapytali, czy chce si z kim poegna.
Wybraa Jorgego, ktry wanie wrci z kongresu radiologicznego i odsucha jej wiadomo
pozostawion na sekretarce.
- I to wszystko - zakoczya.
Jorge oceni sytuacj ze swojego punktu widzenia.
- Pi milionw euro to mnstwo pienidzy. Mona powiedzie, e urzdzia si na
reszt ycia.
- Zapominasz o procencie od sprzeday i miesicznej opacie. Jeli zrobi ze mnie
arcydzieo, atwo mog potroi t sum.
- Boe wity.
Klara umiechna si, otwierajc szeroko zote oczy; w jej tych tczwkach
pojawia si sylwetka Jorgego.
- Sztuka to pienidze - szepna.
Jorge nie odrywa wzroku od tego widma, ktre stawao si coraz bardziej zociste.
Jeszcze jej nie pokryli farb, a ju jest warta majtek. W ciszy, ktra zapada, usyszeli
przytumiony odgos megafonw na lotnisku Barajas.
- Dwadziecia cztery tysice lat - powiedzia Jorge takim tonem, jakby chodzio o
pienidze. - Czy dzieo sztuki HD moe przetrwa tyle czasu?
- Musiayby mnie zastpi dwadziecia cztery tysice osb, kada przez jeden rok. Ale
przeszabym do historii jako oryginalna modelka.
A milion lat? Milion osb - pomyla Jorge. - Biorc pod uwag tylko mieszkacw
Madrytu, po jednym na rok, dzieo mogoby trwa tak dugo jak ycie czowieka na Ziemi,
poczwszy od map czekoksztatnych. Oczywicie potrzeba byoby do tego wielu pokole,
czym jednak s trzy lub cztery miliony osb?. Nagle wydao mu si, e nie patrzy na Klar,
lecz na ca wieczno.
- To fantastyczne - rzek.
- Troch si boj - wyznaa Klara z nerwowym umieszkiem. - Tylko troch, ale ten
lk ma du warto.
Jorge odruchowo rozchyli ramiona.
- Nie. - Cofna si. - Nie przytulaj mnie. Moglibymy co uszkodzi. Mam ochot si
rozpaka, a wolaabym tego nie robi. W kadym razie zapewnili mnie, e zostaam
pozbawiona ez i potu. I prawie nie wydzielam liny. To z powodu zagruntowania.
- Ale dobrze si czujesz?
- Czuj si niewiarygodnie dobrze, gotowa na w s z y s t k o , Jorge, na wszystko.
Byabym zdolna natychmiast wykona d o w o l n e polecenie malarza dotyczce mojego ciaa.
Nie zamierza dopytywa si, co by to mogo by. W tym momencie do
pomieszczenia wszed mczyzna w ciemnoniebieskim mundurze pilota. By wysoki i
przystojny, mia grube wargi i rozluniony wze krawata.
- Ju samolot - powiedzia z silnym akcentem.
Klara spojrzaa na Jorgego. Chcia powiedzie co wzniosego, lecz w takich
sytuacjach zwykle traci gow.
- Kiedy si zobaczymy? - zapyta tylko.
- Nie wiem. Przypuszczam, e jak zostan pomalowana.
Patrzyli na siebie przez chwil i nagle Klara zdaa sobie spraw, e pacze. Nie
wiedziaa, kiedy zacza, bo rzeczywicie nie leciay jej zy, cho reszta mechanizmu
pozostaa nienaruszona: ucisk w gardle, ruchy powiek, podranienie oczu, niepokj w
brzuchu. zy musiaby doda artysta; moe namalowaby je na policzkach albo wykona
imitacj z malekich odamkw szka, jak na niektrych obrazach przedstawiajcych Matk
Bosk. Potem opanowaa si. Postanowia nie ulega wzruszeniom. Ptno powinno pozosta
obojtne.
Odwrcia si od Jorgego i nie spogldajc za siebie, posza za mczyzn metalowym
korytarzem wypenionym hukiem samolotw. Przy kadym kroku metka na jej kostce
uderzaa o stop.

To przyszo nagle, gdy zobaczy j znikajc w drzwiach. Moe za spraw szstego


zmysu (masz go po ojcu), ktry zacz bi na alarm. Klara nie powinna odchodzi, nie
powinna godzi si na t prac. Klarze grozi n i e b e z p i e c z e s t w o .
Jorge zawaha si przez moment, chcia j zawoa, ale przeczucie to - cakowicie
absurdalne - ulotnio si rwnie szybko i zwyczajnie jak sama Klara.
Po chwili o nim zapomnia.

Nigdy nie bya taka wystraszona i jednoczenie szczliwa. Bez trudu rozpoznaa te
sprzeczne doznania: lk, nad ktrym usiowaa zapanowa, i ekstatyczn rado.
Przypomniaa sobie, e mama mwia co podobnego o chwili, gdy wchodzia do kocioa w
dniu lubu z tat. Umiechna si na to wspomnienie, podajc za mczyzn w mundurze
pilota. Wyobrazia sobie, e po obu stronach stoj przygldajcy si jej ludzie, ona za pynie
w jedwabnej mgiece w kierunku otarza, na ktrym widniej przedmioty rwnie pozacane
lub te jak ona: tabernakulum, kielichy, krzy.
Pozacane, te, pozacane.

CZER.
To jest czarne jak wgiel, a podoga - jak dym. Na pododze stoi co w rodzaju
metalowego stoka barowego. Annek Hollech siedzi na stoku, machajc jedn z nieobutych
ng. Ma na sobie tylko czarn koszulk z logo Fundacji i trzy metki zawieszone na szyi,
nadgarstku i kostce. Jej szczupe uda, odsonite prawie a po pachwiny, s jak rozwarte
noyczki, na ktrych odbijaj si promienie przesianego wiata. Mwic, przechyla si na
obie strony, ze stopami opartymi o prt stoka. Jej jasnokasztanowe wosy opadaj jak kurtyna
na twarz bez brwi, pociemnia twarz, czyst jak wiea glina. Palce prawej rki bawi si
wosami, odrzucaj je do tyu, czesz, gadz jeden z kosmykw.
- Naprawd tak mylisz? - zapyta mczyzna z jakiego niewidocznego miejsca.
Kiwnicie gow.
- Moe bierzesz niedostatek czasu za brak zainteresowania. Wiesz, e Mistrz jest
bardzo zajty wykaczaniem dzie na wystaw powicon Rembrandtowi, ktra zostanie
otwarta pitnastego lipca.
- Nie chodzi o jego prac. - Teraz bawia si zwijaniem i odwijaniem dolnego brzegu
koszulki. - On ju nie chce mnie widzie. Obrazy czuj takie rzeczy. Eva te to zauwaya.
- Chcesz powiedzie, e twoja przyjacika Eva van Snell te zauwaya, e Mistrz
najwyraniej przesta si tob interesowa?
Kiwnicie gow.
- Annek, wiemy z dowiadczenia, e obrazy, ktre maj waciciela, czuj si lepiej,
bezpieczniej. Ev wanie kto kupi. Moe to ci trapi? e jeszcze nie zostaa kupiona?
Pamitasz, jak ci sprzedalimy w Wyznaniach, Niedomknitych drzwiach i Lecie? Nie byo
ci dobrze u pana Wallberga?
- To byo co innego.
- Dlaczego?
Poczerwieniaaby, gdyby nie to, e zagruntowane policzki nie mogy zmieni barwy.
- Bo Mistrz powiedzia, e nigdy nie zrobi czego takiego jak Defloracja. Kiedy
zostaam wezwana do Edenburga i zaczlimy szkice, powiedzia, e chce na mnie
namalowa wspomnienie z dziecistwa. Pomylaam, e to adne. Pan Wallberg mnie lubi,
ale zostaam stworzona przez Mistrza. Pan Wallberg jest najlepszym wacicielem, jakiego
miaam, ale to nie to samo... Mistrz woy we mnie tyle wysiku...
- Chodzi ci o prac hiperdramatyczn.
- Tak. Zabra mnie do lasu w Edenburgu... Tam dostrzeg w mojej twarzy... Zauway
w niej co, co mu si spodobao... Wyzna mi, e to nie do wiary... e jestem... e jestem jak
jedno z jego wspomnie.
Lewa stopa powoli zataczaa koa na czarnej wykadzinie, jak iga krca po
winylowej pycie. Podpis na kostce poyskiwa przy kadym ruchu.
- Nie przejmuj si tym, e mnie nie kupuj. Chciaabym tylko... eby on przeze mnie
nie cierpia... Zrobiam wszystko, o co mnie prosi. Wszystko. Wiem, e jestem egoistk,
mylc, e naley mi si co w zamian, bo kiedy Mistrz namalowa na mnie Defloracj, da...
da mi... najlepsz rzecz na wiecie, wiem o tym, ale...
Zamilka.
- Co takiego? - zachci j mczyzna.
Gdy Annek podniosa wzrok, jej zielone oczy byszczay jeszcze bardziej.
- Chciaabym... chciaabym mu powiedzie... e nie mog nic poradzi na to... nie
mog nic poradzi na to, e dorastam... To nie moja wina... Chciaabym, eby moje ciao
wygldao inaczej... - Gos jej si zaama. - To nie moja wina...
W tym momencie stao si co niesamowitego. Ciao Annek rozchylio si
bezszelestnie, jak kwiat, na dwie poowy, od stp do gowy. Stoek, na ktrym siedziaa, te
pk. Pomidzy obie poowy wtargn z impetem mczyzna w rednim wieku, w ciemnym
garniturze, z widoczn ysin okolon siwymi wosami. Zatrzyma si nagle i powiedzia:
- Och, bardzo przepraszam. Wczya wideoskaner. Nie wiedziaem.
Lothar Bosch odsun si i trjwymiarowa posta Annek odzyskaa swj ksztat, w
absolutnej ciszy, podobnie jak woda czym prdzej wypenia pust przestrze, gdy
wycigniemy zanurzony w niej palec. Panna Wood nacisna klawisz pauzy i dziewczyna
znieruchomiaa porodku pokoju.
- Ju skoczyam - oznajmia Wood i ziewna. - W kko jedno i to samo.
Wczya przewijanie i Annek zacza wykonywa przeraajcy taniec witego Wita.
Wood zdja wizjer PR i pooya go na stole; widmo dziewczyny znikno. St - powka
elipsy wmontowana w cian - by jedynym meblem koloru drewna znajdujcym si w tej
niewielkiej kabinie audiowizualnej Museumsquartier. Wszystko inne byo czarne, wcznie z
krzesami na cieniutkich nogach. Wood zajmowaa jedno z nich; jej rowa sukienka i
rozpinany sweter w tym samym kolorze lniy pord czerni. Obok lea stos tam PR. Na
lewo za ze ciany wystaway, niczym gargulce, kamery i odtwarzacze.
Bosch w eleganckim szarym garniturze (czerwony identyfikator w klapie wyglda jak
lubny godzik) usiad naprzeciwko i wyj z futerau okulary do czytania.
- Od jak dawna tu jeste? - zapyta.
Martwi si o ni. Od piciu dni byli w Wiedniu, pracujc bez wytchnienia. Zatrzymali
si w hotelu Ambassador, ale kade z nich wracao do swego apartamentu tylko na noc. Kiedy
Bosch przychodzi do Museumsquartier, nieodmiennie zastawa j przy robocie, nawet jeli
pora bya bardzo wczesna. Raptem przyszo mu do gowy, e Wood prawdopodobnie w ogle
nie kadzie si spa.
- Przed chwil przyszam - odpara. - Zostao mi jeszcze kilka sesji Wsparcia
Psychologicznego do przejrzenia, wic zgodnie z tym, co mi zawsze radzi ojciec,
postanowiam jak najszybciej si z nimi upora.
- Doskonaa rada - przyzna. - Ale uwaaj na wizjery Powikszonej Rzeczywistoci.
Szkodz na oczy, jeli stosuje si je zbyt dugo.
Panna Wood przecigna si na krzele; poy swetra rozchyliy si jak para skrzyde i
Bosch poczu zapach perfum. Pod row sukienk zarysoway si niewielkie wzgrki piersi.
Bosch, stropiony, spuci wzrok. Wszystko mu si podobao w tej kobiecie: zapach jej
perfum; drobne ciao, jak kryszta wyrzebiony w arabeski; nawet niezwyka szczupo ng,
ktrych kolana dojrza ponad stoem. I aobny ton jej niskiego gosu, ktry przed chwil
usysza.
- Nic si nie martw, byam te na spacerze. Poniedziakowy wit w Wiedniu bardzo
dobrze mi zrobi. Zauwayam pewn rzecz: wiedeczycy kupuj duo chleba, nie sdzisz?
Widziaam paru facetw z dug buk pod pach, jak w Paryu. Miaam wraenie, e si
umwili, eby podtyka mi chleb pod nos.
- Tak naprawd to byli ludzie Brauna, ktrzy maj za zadanie ci ledzi.
Jej umiech podpowiedzia mu, e art zosta oceniony pozytywnie. Niebezpiecznie
byo porusza temat jedzenia w towarzystwie Wood.
- Nie dziwi mnie to - owiadczya. - Chocia lepiej by zrobili, gdyby ledzili kogo
innego. Nasz ptaszek si ulotni, prawda?
- Cakowicie. Wczoraj bya niedziela i nie mogem porozmawia z Braunem, lecz moi
przyjaciele z Kryminalnego Biura ledczego twierdz, e nie byo ani jednego aresztowania. I
nie myl, e pozostae wiadomoci s duo lepsze.
- Zaczynaj. - Wood potara oczy. - Boe, zabiabym za dobr kaw. Czarn, bardzo
czarn kaw, dobr wiedesk schwarze, gorc i mocn.
- Dzi rano ludzi ze Sztuki obsuguje jedna z ozdb. Powiedziaem jej, eby tu
wstpia.
- Jeste istot doskona, Lothar.
Bosch poczu si, jakby zosta obnaony. Na szczcie rumieniec wstydu natychmiast
zgas. W wieku pidziesiciu piciu lat czowiek ju nie ma paliwa, eby dugo si
czerwieni. Stara krew traci si.
- Coraz lepiej ci poznaj - odpar.
Papiery lekko dray w jego doni, ale mwi pewnym gosem. Panna Wood opara si
okciami na stole i suchaa go, trzymajc palce na skroniach.
- Swego czasu doszlimy do wniosku, e ten mebel ma trzy nogi. Pierwsza nazywa si
Annek, druga Oscar Daz, a trzeci moemy nazwa Konkurencj. - Zauway, e Wood
potakuje, i mwi dalej. - Co do pierwszej, nie mamy nic. ycie Annek byo rozpaczliwe, ale
nie znalazem nikogo, kto mgby j skrzywdzi z jakichkolwiek przyczyn osobistych. Jej
ojciec, Pieter Hollech, jest chory psychicznie. Obecnie siedzi w szwajcarskim wizieniu za
spowodowanie wypadku drogowego w stanie nietrzewym. Matka Annek, Yvonne Neullern,
otrzymaa rozwd i prawo do opieki nad crk, kiedy Annek miaa cztery lata. Pracuje jako
fotoreporterka, wyspecjalizowana w fotografowaniu zwierzt. W tej chwili przebywa na
Borneo. Konserwacja skontaktowaa si z ni, eby przekaza jej wiadomo...
- Dobrze, rodzina obrazu nie wchodzi w gr. Mw dalej.
- Poprzedni nabywcy Annek te nie wnosz niczego konkretnego.
- Wallberg zakocha si w ptnie, prawda?
- Owszem, Annek podobaa mu si - przytakn Bosch. - Wallberg kupi j w trzech
dzieach: Wyznaniach, Niedomknitych drzwiach i Lecie. To ostatnie byo akcj, lecz nie
interaktywn. Pamitasz spotkanie z Benoit, na ktrym nam powiedzia, e trzeba wyjani,
co Wallberg n a p r a w d czuje do Annek?... Nie, to byo troch inaczej. Powiedzia:
Powinnimy zrobi rozrnienie pomidzy namitnoci artystyczn a namitnoci
erotyczn pana Wallberga.
Chralny miech (u Wood trwa nieco krcej) doda mu animuszu. Jego naladowanie
Benoit te wypado nie najgorzej. Doprowadziem j do miechu, Boe drogi. Genialnie.
Wtem rado Boscha znikna bez ladu. Stao si to tak nieoczekiwanie, jakby ni
std, ni zowd przesoniy go zway ciemnych chmur. Twarz mu pociemniaa, kciki ust
opady.
- Biedna Annek - powiedzia.
Zamruga oczami, po czym zajrza do papierw, ktre mia przed sob.
- Tak czy owak, Wallberg teraz umiera w szpitalu w Berkeley, w Kalifornii. Rak puc.
Pozostali nabywcy te nie budz podejrze: Okomoto pojecha do Stanw Zjednoczonych,
gdzie szuka obrazw; Crdenas nadal jest w Kolumbii i jego przeszo pozostaje
niewyjaniona, ale nie molestowa Annek, kiedy si wystawiaa jako Girlanda, podobnie jak
nie molestowa dziewczt, ktre j zastpiy... - Odkaszln i jego palec wskazujcy
powdrowa do kolejnego nagwka. - Jeli chodzi o dug list wariatw... Wedug naszego
rozeznania prawie wszyscy przebywaj w szpitalu albo odsiaduj kar w wizieniu. Oprcz
kilku w rodzaju tego Anglika, ktry oblepi fasad Nowego Atelier ulotkami oskarajcymi
Fundacj o handel dziecic pornografi...
- A co to ma do rzeczy?
- Ulotki s ilustrowane zdjciem Defloracji.
- Rozumiem.
- Jego miejsce pobytu jest nieznane. Bdziemy go szuka. W ten sposb nog
Annek mamy zaatwion.
- To wszystko nie wchodzi w gr. Przejdmy do Diaza.
- No wic, Briseida Canchares...
- Te odpada. Ta nimfomanka sztuki nie ma nic wsplnego z tym, co si stao. Moe
nas co najwyej zainteresowa jej uwaga na temat rzekomej osoby bez dokumentw. Mw
dalej. - Wood bawia si zapalniczk, przeliczn miniatur dunhilla z czarnej stali. Obracaa
j w dugich, szczupych palcach jak czarodziej kart do gry.
- Nowojorscy przyjaciele Diaza uwaaj go za naiwniaka o dobrym sercu. Jego
koledzy z pracy wyraaj si bardziej naukowo, jak by to okrelia: wedug nich jest
nieprzystosowanym samotnikiem. Nie chcia z nikim nawiza bliszego kontaktu, wola
szuka rozrywek na wasn rk. Druga rewizja w jego nowojorskim mieszkaniu niczego nie
wyjania. Mnstwo sprztu fotograficznego, natomiast nic, co by mogo wiadczy o
rzekomej obsesji zwizanej ze sztuk lub niszczeniem obrazw. W jego pokoju w hotelu przy
Kirchberggasse znalelimy adres i numer telefonu Briseidy w Lejdzie i... posuchaj
uwanie... notes ze zdjciami pejzay, ktry w rzeczywistoci jest pamitnikiem.
Gowa Wood w czepku byszczcych od lakieru krtko ostrzyonych wosw
wykonaa tak gwatowny ruch, e Boschowi zdawao si przez chwil, e usysza chrzst
czaszki. Czym prdzej uspokoi swoj rozmwczyni.
- Niestety nie zawiera adnych informacji, ktre byyby dla nas istotne. Daz mia
zwyczaj notowa, gdzie zrobi dane zdjcie krajobrazu, eby je powtrzy przy lepszym
wietle. Od czasu do czasu wspomina o Briseidzie lub o jakim przyjacielu, ale s to sprawy
bez znaczenia. Pisze te o swoim zamiowaniu do przyrody. Jest tam nawet wiersz. I par
uwag na temat pracy, w rodzaju: dla mnie to s ludzie, a nie dziea sztuki. Ostatnia notatka
pochodzi z sidmego czerwca. - Unis brwi w gr. - Bardzo mi przykro: adnej wzmianki o
osobie pozbawionej dokumentw, mczynie lub kobiecie.
- Cholera.
- Te tak uwaam. Mam natomiast dobr wiadomo: znalelimy w Wiedniu,
niedaleko hotelu Marriott, kawiarni, ktrej barman pamita Diaza. Zdaje si, e byo to jedno
z miejsc, do ktrych wstpowa po odwiezieniu obrazw do hotelu. Barman mwi, e zwykle
zamawia bourbona, co rzadko si zdarza jego klientom, i dlatego zwrci na niego uwag, a
take z powodu amerykaskiego akcentu i ciemnej cery.
- Nowy Jork cakowicie zdeprawowa naszego poczciwego fotografa pejzay -
stwierdzia Wood.
Jej palce poprawiay fryzur. Bosch zauway, e poruszay si w taki sposb, jakby
naleay do medium; wiadomo Wood nie miaa nic wsplnego z tymi delikatnymi,
nieskoczenie estetycznymi gestami, ktre tak czsto wykonywaa. Jej wiadomo bya
skoncentrowana na sowach Boscha (nie na mnie, tylko na moich s o w a c h , nie oszukuj
si, stary); panna Wood wygldaa jak rozbitek, ktry dostrzeg w ciemnociach wiato
statku.
- Ale jedno jest ciekawe - powiedzia. - Barman zapewnia, e ostatni raz widzia go w
czwartek, prawie dwa tygodnie temu, pitnastego czerwca. Zapamita t dat z powodu
zbiegu okolicznoci: tego dnia byy urodziny jego kumpla i tak si urzdzi, eby jak
najszybciej opuci lokal. Mwi, e Daz gawdzi przy kontuarze z nieznajom dziewczyn,
szczup, atrakcyjn brunetk z krzykliwym makijaem. Zdawao mu si, e rozmawiaj po
angielsku. Kelnerzy niezbyt dobrze j pamitaj, bo tego wieczoru by duy ruch. Wysza
razem z Diazem. Od tej pory barman ich nie widzia.
- Kiedy Daz zadzwoni do swojej kolumbijskiej przyjaciki, pytajc j o prawo
staego pobytu?
- W niedziel osiemnastego czerwca, tak przynajmniej twierdzi Briseida.
Profil Wood sprawia wraenie wykutego z kamienia.
- Trzy dni: akurat tyle, ile potrzeba, eby zawrze blisz znajomo. Nasz przyjaciel
Oscar nie czeka a tak dugo, eby pomc Kolumbijce.
- Masz racj - przyzna Bosch - ale jeli zamieszamy w to Nieznajom Dziewczyn, to
moemy przyj, e Daz jest cakowicie niewinny. Wyobra sobie przez chwil, e ona
pracuje ze wsplnikami. Wycigaj od Diaza informacj na temat transportu obrazu i w rod
dostaj si do furgonetki, zmuszajc Diaza, eby ich zawiz do Wienerwaldu.
- W takim razie gdzie jest Daz? - zapytaa Wood.
- Zabrali go ze sob jako zakadnika...
- Ryzykujc, e ucieknie i ich wyda? Nie. Jeeli Daz by niewinny, to n i e y j e .
Ten wniosek wydaje mi si oczywisty. Podstawowe pytanie brzmi: dlaczego jeszcze nie
odnaleziono jego z w o k ? Nie mog tego poj. Nawet jeli zaoy, e by im potrzebny do
prowadzenia furgonetki, czemu go w niej nie znaleziono? Dokd go zabrali? Dlaczego ukryli
jego zwoki?
- To oznaczaoby, e Daz te jest winny.
- Wyeliminujmy Osob Bez Dokumentw. Co nam pozostaje?
- W takim razie teoria policji wydaje si suszna: Daz nagra i poci Annek w
furgonetce. Potem pojecha w ustronne miejsce, zawin Annek w foli, pooy na trawie i
rozebra. Zostawi kaset z nagraniem u jej stp i zwia czterdzieci kilometrw na pnoc,
gdzie czeka na niego drugi samochd.
- Ta teoria zupenie mi nie pasuje.
- Bo?
- Daz to ciapa - powiedziaa panna Wood. - Pisze wierszyki, fotografuje pejzae i
pozwala sob manipulowa dziewczynom w rodzaju Briseidy. Jeeli mia z tym co
wsplnego, nie dziaa sam.
- Jako agent Bezpieczestwa cakowicie si sprawdzi - zauway Bosch. - Nie
zapominaj, e do przewoenia obrazw do hotelu wybralimy najlepszych.
- Nie twierdz, e by zym agentem Bezpieczestwa. Mwi, e to ciapa. Wsiowy
gamo. Nie mg sam tego wszystkiego namota.
Niemiae pukanie do drzwi. Powiao zapachem perfum. Ozdoba nie bya Stolikiem
ani adnym innym Meblem, tylko czym, co sterczy w rogu pokoju, biednym, nieszczsnym
przedmiotem pracujcym w poniedziaki (dziea sztuki z Museumsquartier miay wtedy
wolne), jednym z ornamentw, ktre dekoratorzy projektowali w celu zapenienia pustych
pomieszcze. Jej nieporadno ujawnia si szczeglnie w momencie, gdy trzeba byo poda
kaw. Bosch potrzebowa kilku sekund, by zorientowa si, e jest to mody mczyzna,
prawdopodobnie osiemnaste - lub dziewitnastoletni chopak. Jego fryzur stanowia
pltanina symetrycznych, wijcych si spiralnie ciemnoniebieskich lokw przetykanych
posrebrzanymi pirami. Duga, rurkowata tunika z czarnego aksamitu w drastyczny, niemal
oszpecajcy sposb odsaniaa plecy i ponad poow szczupych poladkw, pokrytych,
podobnie jak reszta ciaa, ciemnokasztanow farb. Chopiec postawi na stole dwie filianki
kawy. Jego makija starannie kry myli i stan duszy; wyglda jak maska polinezyjskiego
wojownika lub ducha wudu. Na zawieszonej na szyi biaej metce napisano Michel. W
dolnej czci ldwi zoy swj podpis niejaki Grath. W uszach Michel mia zatyczki.
Kiedy ozdoba odwrcia si do Boscha, ten przyjrza si jej rkom: byszczay, jakby
byy z ciemnego brzu; paznokcie zastpiono onyksem.
- To wszystko jest zbyt doskonae, Lothar - mwia tymczasem panna Wood. - Drugi
pojazd czekajcy w Wienerwaldzie, prawdopodobnie sfaszowana dokumentacja... Jednym
sowem bardzo precyzyjny plan. Jestem gotowa przyj, e kto mu zapaci, eby zawiz
obraz do Wienerwaldu, cho nawet to wydaje mi si niezbyt wiarygodne.
- A wic zakadasz, e noga Daz te odpada. Ostrzegam ci, e nasz mebel si
przewrci...
- Nie moemy cakiem zrezygnowa z Diaza. Myl, e odegra rol koza ofiarnego.
Nie rozumiem tylko, dlaczego znikn.
- Moe ukryli jego zwoki, eby podejrzenie pado na niego i eby prawdziwy
zbrodniarz mg uciec - podpowiedzia Bosch.
Panna Wood pochylia si do przodu, by obejrze z bliska doln cz plecw ozdoby,
gdzie widnia podpis. Ozdoba czekaa, stojc, a Wood zakoczy ogldziny. Na metce byo
napisane, e przedmiotu mona dotyka, wic Wood przesuwaa doni po talii i grnej czci
byszczcych niczym brz poladkw. Zmarszczya czoo w taki sposb, jakby oceniaa, w
charakterze eksperta, jako porcelanowego dzbana. Jednoczenie mwia do Boscha:
- To najlepsza teoria. Ale pytanie brzmi: gdzie on jest? Policja przeczesaa teren w
promieniu kilku kilometrw, Lothar. Uya psw i skomplikowanego sprztu do tropienia.
Gdzie s zwoki Diaza? I gdzie go z a m o r d o w a n o ? W furgonetce niczego nie znalelimy:
adnych ladw walki, ani jednej kropli krwi. Pomyl sam: masakruje obraz i traci czas na
rozbieranie go na dworze, ryzykujc, e kto go dostrzee, a jednoczenie w najdrobniejszych
szczegach planuje ucieczk, tak aby skierowa podejrzenia na agenta Bezpieczestwa
eskortujcego obraz. Czy to brzmi logicznie?
- Musz przyzna, e nie.
Wood przestaa zajmowa si tykiem ozdoby, podniosa rk, chwycia etykietk
zawieszon na szyi i pocigna za ni. Ozdoba nachylia si, eby Wood moga przeczyta,
co tam napisano. Na metce, oprcz imienia modela, umieszczono dane dotyczce projektanta
i wyrobu. Bosch wiedzia, e panna Wood kupuje ozdoby i sprzty do swojego domu w
Londynie. Sprzeda przedmiotw ozdobnych zostaa oficjalnie zabroniona, ale nadal nimi
handlowano i wielu ludzi o pewnym statusie kupowao je, podobnie jak mikkie narkotyki.
Wood wypucia z rki metk. Ozdoba wyprostowaa si, odwrcia na picie i
bezszelestnie wysza, stpajc boso po mikkim czarnym dywanie. Panna Wood umoczya
usta w gorcej kawie i skrzywia si.
- Jestem pewna, e Daz nie yje - owiadczya. - Problem polega na tym, jak
dopasowa jego mier do caej reszty.
- Zostaa nam konkurencja. - Bosch przerzuci papiery. - Musz przyzna, e w tym
momencie si gubi, April. Nie widz niczego, co byoby prawdopodobne. Wemy choby
przywdcw BAH. To niedorajdy. Wiesz, e Pamela OConnor napisaa ksik o Annek...
- The truth about Annek Hollech - przerwaa mu. - To pretensjonalne idiotyzmy.
Posuguje si przykadem Annek, eby zaprotestowa przeciwko malowaniu na nieletnich
modelkach rzekomo nieprzyzwoitych obrazw.
- Przesuchujemy take ludzi z Chrzecijaskiego Stowarzyszenia Przeciwko Sztuce
Hiperdramatycznej, Midzynarodowego Towarzystwa Tradycji i Sztuki Klasycznej,
Europejskiego Towarzystwa Przeciwko Sztuce Hiperdramatycznej...
- To nie jest prawdziwa konkurencja - powiedziaa Wood. - Na przykad w Art
Enterprises od pewnego czasu mamy powanych wrogw. Stein twierdzi, e s gotowi na
wszystko, byle tylko nam zaszkodzi, i waciwie ju to robi: zniechcaj inwestorw.
Wyobra sobie przez chwil, e ta historia z Defloracj stanowi cz zakrojonego na wielk
skal planu skompromitowania naszego systemu bezpieczestwa.
- Ta teoria nie pasuje do tego, co si stao. Ten sam efekt uzyskaliby jednym strzaem
w gow. Po co tyle sadyzmu?
- O co ci konkretnie chodzi?
To pytanie przerazio Boscha.
- Na Boga, April, on j poci... Mam tu wyniki autopsji. Braun przysa mi je dzi
rano. Spjrz na te zdjcia... Badania laboratoryjne potwierdziy, e uy podrcznego
urzdzenia do cicia pcien... Wiesz, co to jest?... Pia o zbatych brzegach, z trzonkiem w
ksztacie walca, nie wiksza od mojej doni. Artyci, ktrzy jeszcze maluj na ptnie, i
konserwatorzy dawnego malarstwa uywaj jej, gdy chc zmieni form i rozmiar pcien. To
urzdzenie posiada wielk si: uywajc odpowiednich ostrzy, mona w pi sekund
przepoowi st redniej gruboci... Zrobi jej tym dziesi naci, April...
Wood zapalia ekologicznego papierosa. Do sufitu wznis si ciemnozielony dym
bdcy wynikiem nagego wytworzenia si zabarwionej pary wodnej i w pewnym sensie
szkodliwy dla zdrowia. Boschowi przypomniay si czasy, kiedy weszy w mod te namiastki
papierosw, majce odzwyczaja od palenia. On sam zdoa uwolni si od naogu, uywajc
klasycznych plastrw, wic tamta metoda wydawaa mu si aonie sztuczna.
- Spjrz na to inaczej - rzeka. - Chc wmwi opinii publicznej, e Oscar Daz by
niespena rozumu. Rozumiesz: jeeli do pilnowania naszych najsynniejszych dzie
zatrudniamy psychopatw, nie mona mie do nas zaufania, itepe, itede.
- Ale jeli o to chodzio, dlaczego, na mio bosk, nie zabi jej, z a n i m j pokroi?
Autopsja wykazaa, e obezwadni j zastrzykiem dominiowym zawierajcym niezbyt
mocny neuroleptyk, wbijajc ig w szyj. Z pewnoci uy podskrnego pistoletu. Dawka
bya dostatecznie dua, eby dziewczyna nie moga si broni, lecz za maa, by j
z n i e c z u l i . Nie rozumiem tego. Chodzi mi o to, e... Wybacz, April, e tyle o tym mwi,
ale wydaje mi si... Jeeli tylko chcia odegra przedstawienie, dlaczego posun si tak
daleko?... Zbrodnia byaby rwnie potworna, lecz... miaaby... trzeba by... To znaczy,
wyobra sobie, e chc uda, e to zrobi sadysta... No wic najpierw j znieczulam,
wstrzykuj jej co... Potem robi ca reszt... S jednak granice, ktrych nigdy... Pienidze
nie maj z tym nic wsplnego, April. Nie zarobi wicej pienidzy, robic co t a k i e g o . S
granice, ktrych...
- Lothar.
- Nie mw mi, e zrobi to t y l k o dla pienidzy, April! Starzej si, zgoda, ale jeszcze
nie gadam od rzeczy! I mam dowiadczenie: byem inspektorem policji, znam zbrodniarzy...
Nie s takimi sadystami, jak pokazuj w filmach. S ludmi... Nie chc przez to powiedzie,
e nie ma wyjtkw...
- Lothar.
- Tamten facet niczego nie udawa: c h c i a zrobi to, co zrobi, i w taki sposb, w
jaki to zrobi! Nie mamy do czynienia z adnymi przekltymi machinacjami konkurencji:
tropimy drapienika!... Poci jej twarz, a kiedy wia si z blu, szykowa si, eby... eby
poci jej piersi!... Mog ci przeczyta raport...
- Lothar - powtrzy ten sam niski, zmczony gos. - Dasz mi co powiedzie?
- Przepraszam.
Bosch z najwyszym trudem odzyska panowanie nad sob. Uspokj si, stary. Co ci
jest, do czorta?.
Panna Wood zgasia papierosa. Cofna rk, pozostawiajc w popielniczce co
zielonego, jak rozgniecion, dymic fasolk. Reszt oparw wydmuchaa nosem. Trujce
Opary Smoka.
- To by o b r a z . Nie ma si nad czym zastanawia, Lothar. Defloracja bya obrazem.
Udowodni ci to. - Szybkim ruchem wzia jedno ze zdj Annek zrobionych w studiu i
pokazaa je Boschowi. - W y g l d a jak nastolatka, nie? Ma k s z t a t nastolatki. Mwia i
poruszaa si jak nastolatka, kiedy jeszcze ya. Nazywaa si Annek. Ale gdyby rzeczywicie
bya nastolatk, nie dostalibymy za ni nawet piciuset dolarw. Jej mier nie
zainteresowaaby ministerstwa spraw wewntrznych obcego kraju, nie postawiaby na nogi
caej armii policjantw i oddziaw specjalnych, nie wywoaaby dyskusji na wysokim
szczeblu w dwch europejskich stolicach ani nie zagroziaby naszej pozycji w Fundacji.
Gdyby to bya dziewczynka, kogo by, do czorta, obchodzio, co si z ni stao? Jej matk i
czterech znudzonych policjantw z posterunku w Wienerwaldzie. Na wiecie codziennie
dziej si takie rzeczy. Wok nas ludzie umieraj w okrutnych okolicznociach i nikogo to
nie obchodzi. Ale mier tej dziewczynki okazaa si wana. Wiesz dlaczego?... Bo to -
pomachaa zdjciem - to, co na pozr jest dziewczynk, n i e j e s t dziewczynk. Kosztowaa
ponad pidziesit milionw dolarw. - Powtrzya wolno, z przerwami: - Pidziesit.
Milionw. Dolarw.
- Ile by nie kosztowaa, nadal bya dziewczynk, April.
- Mylisz si. Kosztowaa tyle pienidzy wanie dlatego, e nie bya dziewczynk.
Bya obrazem, Lothar. Arcydzieem. Wci tego nie rozumiesz? Jestemy tym, za co inni
pac, ebymy byli. Ty bye policjantem i pacili ci, eby nim by, a teraz ci pac, eby
by pracownikiem prywatnej firmy, i jeste nim. To kiedy bya dziewczynka. Potem jej
zapacili, eby zmieni j w obraz. Obrazy s obrazami i ludzie mog je poci podrczn
pi, tak samo jak ty wrzuciby kartk papieru do niszczarki dokumentw, nie zastanawiajc
si, czy kartka jest tego wiadoma. To po prostu n i e s ludzie. Ani dla faceta, ktry to
zrobi, ani dla nas. Zrozumiae mnie?
Bosch przez cay czas wpatrywa si w jeden punkt: wybra czarne jak antracyt wosy
panny Wood i jej fantastyczny, idealnie prosty przedziaek z prawej strony. Potakujc, nie
odrywa wzroku od tego punktu.
- Lothar?
- Tak, zrozumiaem ci.
- Wanie dlatego trzeba bdzie obserwowa konkurencj.
- Zrobimy to - odpar Bosch.
- I zosta nam anonimowy wariat. - Panna Wood westchna, jej ramiona na chwil si
uniosy. - To by byo najgorsze ze wszystkiego: wieo upieczony, jak wiedeski chleb,
psychopata. Czy w raporcie sdowym jeszcze co jest?
Bosch zamruga oczami i opuci wzrok. To nie okruciestwo - pomyla. - Nie mwi
tego, bo jest okrutna. To nie ona jest okrutna, tylko wiat. My wszyscy.
- Tak... - Bosch przerzuci par stron. - Pewien interesujcy drobiazg. Oczywicie
analiza skry obrazu jest bardzo obszerna; biegli sdowi maj jednak niewielkie pojcie o
gruntowaniu, wic nie zwrcili wikszej uwagi na ten szczeg. Koo rany na piersi
znaleziono resztki substancji, ktra... Przeczytam ci dosownie... Ktrej skad, w zasadzie
podobny do silikonw, pod kilkoma istotnymi wzgldami rni si od nich.... I przytaczaj
pen nazw czsteczki: dimetyloczterowodorek.... Strasznie dugi wyraz. Domylasz si,
co to moe by?
- Cerublastyna - powiedziaa Wood, otwierajc szeroko oczy.
- Bingo. W raporcie jest wymieniona jako produkt uyty do gruntowania obrazu, ale
my wiemy, e Defloracja nie miaa na sobie cerublastyny. Dzwonilimy do Hoffmanna, ktry
to potwierdzi: cerublastyna nie moga pochodzi z obrazu.
- Boe drogi - szepna Wood. - Maskuje si.
- Najprawdopodobniej. eby zmieni wygld, wystarczy niewielka ilo cerublastyny.
Ta ostatnia wiadomo spowodowaa nagy niepokj panny Wood. Wstaa i zacza
kry po ciemnym pokoju. Bosch przyglda jej si z trosk. Na Boga, prawie nic nie bierze
do ust i wyglda jak szkielet. Rozchoruje si, jak tak dalej pjdzie.... Inny gos, rwnie
nalecy do niego, przypuci kontratak: Nie udawaj. Spjrz, jak odbija si wiato na tych
piersiach, spjrz na ten wski tyek i te nogi. Szalejesz za ni. Podoba ci si tak, jak kiedy
Hendrickje, a moe nawet bardziej. Podoba ci si tak, jak pniej portret Hendrickje.
Gupstwa gadasz - ripostowa Bosch. I, waciwie dlaczego mielibymy o tym nie mwi?
- podoba ci si jej i n t e l i g e n c j a . Jej szorstki charakter - cign drugi gos - osobowo i
inteligencja tysickrotnie przewyszajca twoj.
April Wood rzeczywicie bya precyzyjn maszyn. Bosch pracowa z ni od piciu
lat i ani razu nie widzia, eby si pomylia. Stein nazywa j psem acuchowym. W
Fundacji wszyscy odnosili si do niej z respektem. Nawet Benoit czu si niepewnie w jej
obecnoci. Jest tak chuda, e nie ma w niej miejsca na dusz - mawia. Jej osignicia byy
imponujce. Wprawdzie w cigu piciu lat pracy na stanowisku dyrektora Bezpieczestwa nie
zdoaa zapobiec wszystkim zamachom, z powodu ktrych ucierpiay obrazy (byo to
niewykonalne), ale winni zostali wykryci i usunici, czasem zanim jeszcze o przestpstwie
powiadomiono policj. Pies acuchowy potrafi gry. Nikt nie wtpi (a zwaszcza Bosch),
e i tym razem znajdzie faceta, ktry zniszczy Defloracj.
Od strony prywatnej prawie jej nie zna. Czarne dziury w przestrzeni (tak twierdziy
czasopisma naukowe, ktre mia zwyczaj kolekcjonowa jego brat Roland) s niewidoczne
wanie dlatego, e s czarne; mona si jedynie d o m y l a , e istniej, na podstawie
wpywu, jaki wywieraj na otaczajce je ciaa. Bosch sdzi, e relaks panny Wood jest
czarn dziur: d o m y l a si go poprzez jej prac. Jeeli Wood odpocza, wszystko szo
jak po male. W przeciwnym wypadku zanosio si na dusz dyskusj. Nikt jednak nie mia
pojcia, co si kryje w czarnej luce, jak by wypoczynek April Wood - czyli Wood bez
czerwonego identyfikatora bd panna Wood po godzinach, lub panna Wood obdarzona
uczuciami, o ile co takiego w ogle istniao. Czy na tym doskonaym obrazie bya jaka
plama? Bosch niekiedy zadawa sobie to pytanie.
Faktem jest, prawd jest, panie Bosch, e ta dziewuszka, ktra liczy sobie nie wicej
ni trzydzieci wiosen i mogaby by twoj crk, ale jest twoj szefow, ten s z k i e l e t b e z
d u s z y zupenie ci zahipnotyzowa.
- April - odezwa si Bosch.
- Co?
- Pomylaem, e Daz moe prowadzi podwjne ycie. W jego gowie odzywaj si
dwa gosy: jeden normalny, a drugi nie. Jeeli jest psychopat, nie ma nic dziwnego w tym, e
wobec przyjaci i kolegw zachowuje si poprawnie. Kiedy pracowaem w policji, miaem
kilka przypadkw...
Na stole rozleg si Mozart. Komrka panny Wood. Podczas rozmowy jej twarz
pozostaa niewzruszona, ale Bosch zorientowa si, e zaszo co wanego.
- Wszystkie nasze problemy rozwizane - powiedziaa i umiechna si
nieprzyjemnie. - Dzwoni Braun. Oscar Daz nie yje.
Bosch zerwa si z miejsca.
- Wreszcie go zapali!
- Ale nie. Dwch rybakw znalazo go dzi rano w Dunaju. Myleli, e to karp ich
ycia, karp z Ksigi Guinnessa, a to by Oscar. Czy moe raczej to, co z o s t a o z Oscara.
We wstpnym raporcie jest mowa o tym, e nie yje od ponad tygodnia... Dlatego chcieli
ukry jego zwoki.
- Co takiego?
Wood zwlekaa z odpowiedzi. Z jej twarzy nie znika umiech, ale Bosch nagle zda
sobie spraw z nieopisanej wciekoci, jaka j rozsadzaa.
- To nie Oscar Daz odwozi Annek w zesz rod.
Jej sowa wprawiy Boscha w konsternacj.
- To nie Oscar...? Co ty mwisz?... W rod Daz zjawi si w pracy o zwykej porze,
gada z kolegami, wylegitymowa si i...
Na chwil przerwa, jakby spojrzenie Wood byo kamiennym murem, ktry przed nim
wyrs.
- To niemoliwe, April. Co innego posuy si cerublastyn, eby uciec przed policj,
a cakiem co innego... u p o d o b n i s i do kogo do tego stopnia, eby oszuka ludzi,
ktrzy go znaj, widuj go codziennie, kolegw, ktrzy przywitali si z nim w... w rod...
filtry bezpieczestwa... wszystkich... eby by wzitym za kogo innego, trzeba by
prawdziwym specjalist od cerublastyny. Absolutnym mistrzem.
Wood nadal na niego patrzya. Jej umiech mrozi mu krew w yach.
- Ten skurwysyn, kimkolwiek jest, wystrychn nas na dudkw, Lothar.
Sowa te zostay wypowiedziane tonem, ktry Bosch doskonale zna. Brzmiaa w nim
zemsta. Panna Wood moga wybaczy obcemu czowiekowi tylko pod warunkiem, e jego
inteligencja nie przewyszaa jej wasnej. Nie moga znie, e przeciwnik uczyni co, co jej
samej nie przyszo do gowy. W sercu tej szczupej kobiety kotowa si czarny wulkan dumy
i perfekcjonizmu. Bosch zrozumia, z nag pewnoci, z jak uwiadamiamy sobie niekiedy
najgbsze, intuicyjne prawdy, e Wood ruszy do ataku. Pies acuchowy bdzie ciga tego
wielkiego przeciwnika, kimkolwiek on jest, i nie spocznie, dopki go nie zapie w otwart
paszcz.
I najpierw go ugryzie, a potem zetrze na proch.
- Wystrychn nas na dudkw, wystrychn nas na dudkw... - powtrzya nieomal
melodyjnie, jakby gwizdaa przez zacinite, nieskazitelnie biae zby. Bya to jedyna biel w
ciemnym pokoju.
Biaa kreska na czarnym tle.
Cz druga
FORMY SZKICU

Punkty, linie, koa, trjkty, kwadraty, wieloboki...


Powinnimy myle w tych kategoriach, zaczynajc
szkicowa obraz malowany na czowieku. Potem
trzeba bdzie dorzuci cienie.
Traktat o malarstwie hiperdramatycznym
BRUNO VAN TYSCH

- Jeeli sdzisz, e jestemy figurami


woskowymi... to powinna zapaci...
- Przeciwnie wprost... jeli sdzisz, e jestemy
ywi, powinna przemwi.
CARROLL
(op. cit.)
W RZECZYWISTOCI punkt nie jest form. Ten, kto myli, e punkt jest okrgy - myli
si. Punkt istnieje o tyle, o ile istniej linie, ktre si przecinaj. A jednak linie i wszystko
inne, pozostae formy i ciaa, skadaj si z punktw. Punkt jest czym niewidzialnym-
nieodzownym, czym niezmierzonym-nieuniknionym. By moe Bg jest punktem,
samotnym i odlegym w swej doskonaej wiecznoci. Tak myli Marcus.
Marcus Weiss trzyma midzy zczonymi palcami punkt. Kochani, to nie takie proste,
jak si wydaje. Wyglda to tak: lewa rka wycignita w bok, wntrze doni zwrcone ku
grze, pi palcw tworzy niewielki wierzchoek. Jeeli odpowiednio zczy opuszki, pusta
przestrze pomidzy nimi znika wrd krgoci ciaa. Wanie tam, w rodku, znajduje si
punkt trzymany przez Weissa. Mylicie, e to atwe? Nie, kochani, to piekielnie trudne.
Wykonujc szkice, Kate Niemeyer umiecia midzy palcami Marcusa pieczk
pingpongow. Przy nastpnym szkicu pieczka zmienia si w bil. Potem w ziarnko grochu,
jak w bajkach dla dzieci. W kocu Kate postanowia, e nie bdzie nic. Chodzi o to, eby
nadal trzyma pieczk, ale niewidzialn. Dajesz j publicznoci. Ludzie spojrz na ciebie i
bd si zastanawia: Co on ma midzy palcami? Przycigniesz ich uwag i podejd do
ciebie. Marcus zrozumia, e artysta, ktry umie manipulowa ciekawoci, dysponuje
potn przynt.
Tego popoudnia od kilku godzin trzyma niewidzialny punkt. Dziewczynka o jasnych
kdzierzawych wosach, w pomaraczowej sukience i czerwonych okularach (jedna z
ostatnich zwiedzajcych), wspia si na palce, eby zobaczy, co Marcus ukry midzy
palcami. Gdy wreszcie stwierdzia, e nic tam nie ma, Weiss nie mg dostrzec wyrazu jej
twarzy: jako dzieo sztuki by zmuszony patrze pomalowanymi na biao oczami prosto przed
siebie. Zastanawia si, co, u licha, robi taka maa dziewczynka w galerii, gdzie s
eksponowane wycznie obrazy dla dorosych. Marcus najchtniej wprowadziby zakaz
ogldania go przez nieletnich poniej trzynastego roku ycia. Nie mia wasnego potomstwa
(jaki obraz mg je m i e ?), ale bardzo szanowa dzieci i uwaa, e jego strj bdcy
dzieem Niemeyer zupenie si dla nich nie nadaje: cakowicie nagie ciao byo polakierowane
za pomoc aerografu skrnego na brzowo, a penis i jdra (doskonale widoczne wskutek
depilacji) na matowy odcie bieli, podobnie jak oczy. Na czole mia efektown koron z
tych i bkitnych pir z purpurowymi kocami, przypominajc azteck ozdob lub
upierzenie egzotycznego ptaka. Jego minie rzemielnika, wywiczone w cigu wielu lat z
cierpliwoci waciw twrcom makiet, poyskiway, kady z osobna, jak metal w kolorze
brzu, odbijajc ruchome cienie i blaski halogenw.
Zmczony trzymaniem Nicoci, ucieszy si, e bd wkrtce zamyka. wiadczyo o
tym wejcie technika obsugujcego Rytm/Rwnowag Philipa Mossberga. Rytm/Rwnowaga
to olej wystawiony naprzeciwko niego, siedemnastoletnie ptno, ktre nazywa si Aspasia
Danilou i jest pomalowane delikatnymi, prawie rozmytymi kolorami uwydatnijcymi jego
nago. Wzgrek onowy nie zosta poddany depilacji, gdy Mossberg nigdy nie stosowa
tego zabiegu wobec swoich pcien. Aspasia zamrugaa oczami, poruszya si, podaa
technikowi satynowe przecierado, ktre podtrzymywaa lew rk, i posza wawym
krokiem pod prysznic, uprzednio pomachawszy Marcusowi. Do jutra, Marcus, oczywicie e
si zobaczymy, przez cay dzie bdziemy na siebie patrze. liczna Aspasia bya cakiem
nieza jako ptno. Marcus przypuszcza, e zajdzie daleko; na razie miaa dopiero
siedemnacie lat i by to jej pierwszy orygina. Kiedy zjawia si w galerii, prbowa j
poderwa, ale dziewczyna zasaniaa si rozmaitymi wymwkami i systematycznie odrzucaa
jego propozycje; w kocu zorientowa si, e w niektrych dziedzinach ycia Aspasia ma ju
spore dowiadczenie.
Marcus by dzieem Kate Niemeyer Chcesz si ze mn bawi? Wyceniono go na
dwanacie tysicy euro i nie liczy na to, e zostanie sprzedany. Wychodzi ostatni. Nie
pomaga mu aden technik, nikt do niego nie podszed, eby zdj mu piropusz; musia
wyj sam. Do, w ktrej trzyma Nico, troch go bolaa. Rka te.
- Au revoir, Habib.
- Au revoir, monsieur Weiss.
Jego bose stopy pokryte brzow i czarn farb omijay byszczc ciek wytyczon
przez odkurzacz Habiba. Trzyma sztam z chopakiem, ktry sprzta na tym pitrze. Habib,
zanim przenis si do Monachium, mieszka w Awinionie, i Weiss, ktry zna i podziwia to
miasto (dwukrotnie by wystawiany w galerii nad Rodanem), chtnie zaprasza Marokaczyka
na piwo i papierosy, doskonalc przy okazji swoj francuszczyzn. Poza tym wielki Habib
uprawia medytacj zen: nic nie mogo mu bardziej zjedna Marcusa. Dzielili si ksikami i
mylami.
Jednak tego wieczoru powiedzia Habibowi tylko do widzenia. Spieszy si.
Czy o n a na niego czeka? Wierzy, e tak, nie dopuszcza do siebie myli, e mogoby
by inaczej. Poznali si wczoraj po poudniu: dowiadczenie podpowiadao mu, e to nie jest
jedna z tych dziewczyn, ktrym tylko arty w gowie. Kimkolwiek bya i czegokolwiek od
niego chciaa, Brenda miaa p o w a n e zamiary.
Zszed po schodach do azienki na drugim pitrze. Sieglinde, ktra bya Driad
Herberta Rinsermanna, dotara tam ju wczeniej. Wanie pochylaa si nad umywalk.
Wsadzia gow pod kran i z caej siy pocieraa wosy. Na jej wysportowanym, wygitym w
uk ciele nie byo ani grama tuszczu. Sztuczne gazki jeyn otaczajce j na obrazie stay
oparte o cian; zdobiy je czerwone punkciki imitujce krople krwi. Na lewej kostce
dziewczyny wi si skomplikowany podpis Rinsermanna. Marcus i Sieglinde poznali si
przed dwoma laty w Berlinie, na kursie Ludwiga Wernera dla pcien w kadym wieku.
Zostali wwczas przyjacimi. A teraz znw si spotkali w galerii Max Ernst.
Marcus nachyli si ku dziewczynie, uwaajc, by nie uszkodzi piropusza, i
powiedzia gucho:
- Dobry wieczr.
Spod wody wynurzya si twarz Sieglinde pokryta malekimi perekami.
- Cze, Marcus! Jak leci?
- Nie najgorzej - umiechn si tajemniczo, zdejmujc koron.
- Widz, e jeste w dobrym humorze. Czyby ci kto kupi?
- Marzenie citej gowy.
- To moe masz w perspektywie inny orygina?
- Kto wie.
Sieglinde odwrcia si do niego, opierajc donie i poladki o brzeg umywalki.
Patrzya na Weissa z kpic min dziewitnastolatki.
- Bardzo si ciesz. Ju nie mog patrze na t twoj brzow farb. A mona
wiedzie, jaki artysta pragnie przej do potomnoci, robic co z panem, szanowny panie
Weiss?
- Pilnuj swojego nosa - rzuci Marcus p artem, p serio.
Sieglinde rozemiaa si i wrcia do mycia. Marcus wszed do jednej z kabin i
podczy do kranu butelk z rozpuszczalnikiem. Farba olejna pokrywajca jego ciao
spyna poniej kolan. Obraca si na wszystkie strony, czerpic przyjemno z faktu, e stoi
wyprostowany. Przez uchylone drzwi zerka na Sieglinde, muskajc przelotnym spojrzeniem
jej mode ciao. Modo mija bezpowrotnie - myla. - Czciej ci kupuj i lepiej pac,
kiedy jeste modym ptnem. Przypomniao mu si, e Rinsermann zdoa sprzeda
Sieglinde starej bawarskiej rodzinie jako sezonowy obraz wystawiany na wolnym powietrzu.
Sprzeda dzie w instalacji sezonowej nie jest prost spraw, gdy mog one pozowa tylko w
okrelonej porze roku: w przypadku Driady - latem. Marcus widzia ten obraz kilka razy. Nie
by szczeglnie zachwycony Rinsermannem, ale o Driadzie mia dobre zdanie. By to rodzaj
lenej nimfy pokrytej rozcieczon farb w kolorach ochry, pomaraczowym i rowym,
otoczonej jeynami, ktrych kolce zdaway si wbija w jej nagie ciao. Wyraz twarzy
stanowi wyjtkowo udane poczenie strachu, zaskoczenia i blu. Ale wedug Marcusa
waciciel by jeszcze lepszy ni samo dzieo. Obraz moe spotka takiego waciciela
najwyej raz na dziesi lat. Nie tylko postanowi, e Sieglinde, zanim zastpi j inna
modelka, pozostanie u niego w ogrodzie trzy sezony letnie (co oznaczao, e bdzie pracowa
przez trzy miesice w roku, dowolnie dysponujc reszt czasu), to w dodatku nie mia nic
przeciwko temu, by wystawiano j czasowo w galeriach, jak na przykad teraz w Max Ernst,
dziki czemu Sieglinde dorabiaa tysic piset przecinek trzydzieci dwa euro miesicznie
jako dzieo, ktre zostao sprzedane. Chocia Weiss cieszy si z jej sukcesu, mimo wszystko
czu ukucie zazdroci. Jego przyjacika miaa wypisane na twarzy szczcie wynikajce z
faktu, e zostaa kupiona, nikt natomiast nie chcia si bawi z Chcesz si ze mn bawi? Nie
ulegao wtpliwoci, e podobnie jak poprzednio, rwnie i tym razem Kate nie zdoa go
sprzeda. Ale kto tu zawini: Kate czy on?
Zakrci kran i przejecha po swoim uwolnionym od farby ciele wzrokiem i domi.
Nadal by w formie, to jasne. Jego minie, niczym wierne, wytresowane psy, kontynuoway
sw niestrudzon, architektoniczn prac. Ludzie w rodzaju Kate Niemeyer jeszcze przez par
lat bd na nim malowa (przynajmniej tak mu si zdawao), cho zdawa sobie spraw, e
majc czterdzieci trzy lata, powinien zacz myle o rzemiole, bo w przeciwnym razie
zostanie bez rodkw do ycia. Rynek ten rozwija si w zawrotnym tempie. Kolekcjonerzy
wci powikszali swoje prywatne zbiory ludzkich Krzese, Postumentw, Stow, Wazonw,
Popielniczek i Dywanw, a przedsibiorstwa w rodzaju Suke, Ferrucioli Studio lub Fundacji
van Tyscha codziennie projektoway, sprzedaway i uyway ozdb z krwi i koci. Wczeniej
czy pniej prawo bdzie musiao zalegalizowa sprzeda tych wyrobw, gdy stare obrazy i
modzi ludzie odrzuceni jako dziea sztuki nie poradz sobie w inny sposb. Marcus
podejrzewa, e w kocu zostanie sprzedany jako ozdoba jakiej umiechnitej starej pannie.
Niech pani sobie przywiezie z Niemiec co na pamitk. Oto Marcus Weiss, przeliczne
perowe policzki, aryjska pamitka, ktra bdzie znakomicie harmonizowa z pani
kominkiem.
Weissowi pozostao niewiele szans. One rwnie s punktami, atomami,
przecinajcymi si liniami, najdrobniejszymi, niewidocznymi szczegami, resztkami nicoci.
Ile z nich straci? Nie doliczyby si. By modelem od szesnastego roku ycia. Studiowa
sztuk HD w rodzinnym miecie, Berlinie, i pracowa z najlepszymi malarzami swojego
pokolenia. I nagle wszystko wzio w eb. Zacz odrzuca propozycje, po czci dlatego, e
chcia mie wity spokj. Lubi by obrazem, lecz nie do tego stopnia, by zoy w ofierze
cae swoje ycie uczuciowe. A przecie wiedzia, e arcydziea yj samotnie, w izolacji, nie
zawieraj maestw, nie maj dzieci, obca im jest mio i nienawi, rozkosz i cierpienie.
Prawdziwe arcydziea, takie jak Gustavo Onfretti, Patricia Vasari lub Kirsten Kirstenman,
prawie nie zasuguj na miano ludzi: w s z y s t k o - ciao, umys i dusz - odday sztuce.
Ale Marcus Weiss za bardzo tskni za yciem i pewnie dlatego zwolni tempo. Teraz ju za
pno, by cokolwiek zmieni. Najgorsze, e wci by sam. Nie zosta ani arcydzieem, ani
istot ludzk, ktr chciaby by. Nie osign adnego z tych dwch celw.
Pomyla z niepokojem, e to, co Brenda mu zaproponuje tego popoudnia, moe
okaza si jego ostatni szans.
Sieglinde czekaa na niego w drzwiach szatni. Zwykle wychodzili razem. Zeszli po
schodach z plecakami przerzuconymi przez rami; on mia tam piropusz z syntetycznych
pir azteckiej papugi, ona - gazki jeyn. Metki zawieszone na nadgarstku i kostce poruszay
si rytmicznie. Sieglinde mwia, Marcus odpowiada monosylabami. By coraz bardziej
zdenerwowany. Jeeli Brenda nie dotrzymaa sowa, jeli nie czeka na niego na dole, tak jak
obiecaa, bdzie musia si poegna rwnie i z t szans.
Postanowi skierowa rozmow na jaki powaniejszy temat, aby unikn
niedyskretnych pyta przyjaciki.
- Wiesz co? Dzi po poudniu jaka dziewczynka, w wieku dziewiciu albo dziesiciu
lat, wpatrywaa si we mnie co najmniej przez p godziny. Nie rozumiem, jak to jest
moliwe. Prawo coraz surowiej tpi pornografi dziecic, ale nie ma stranikw, ktrzy
zabranialiby dzieciom wstpu do galerii dla dorosych.
- Jestemy uwaani za dziedzictwo artystyczne, Marcus, przecie wiesz o tym. Skoro
dzieci mog oglda Dawida Michaa Anioa, to mog rwnie obejrze Chcesz si ze mn
bawi? Kate Niemeyer. W przeciwnym razie mielibymy do czynienia ze zniewag
porwnawcz.
- Wci myl o tym, e powinnimy co zrobi z dziemi - upiera si Marcus. - Nie
podobaj mi si jako widzowie, a tym bardziej jako obrazy. Nie powinno si wystawia
obrazw, ktre maj mniej ni trzynacie lat.
- A ty w jakim wieku zacze?
- No dobrze, niech bdzie dwanacie.
Sieglinde, rozemiawszy si, powiedziaa:
- Prawd mwic, temat nieletnich dzie jest trudny. Jeeli si tego zabroni, naleaoby
rwnie zabroni dzieciom wystpowania w filmach i spektaklach teatralnych. Pomyl te o
reklamach. Ja uwaam, e posugiwanie si ciaem dziecka przy sprzeday papieru
toaletowego jest znacznie bardziej nieprzyzwoite ni pokrycie go farb i unieruchomienie w
charakterze dziea sztuki. Myl, e... Ej! Czy ty mnie suchasz?
Marcus milcza.
Midzy dwiema kolumnami staa Brenda.
Powitaa Marcusa skinieniem gowy, on za odpowiedzia umiechem. Serce walio
mu jak motem, jakby nie schodzi po schodach, tylko wbiega po nich po trzy stopnie naraz.
- Cze - powiedzia Marcus, podchodzc bliej.
Dziewczyna znw skonia gow. Nie patrzya na Marcusa, lecz na jego towarzyszk.
Weiss by zmuszony dokona prezentacji.
- To jest Brenda. Brendo, przedstawiam ci Sieglinde Albrecht. Sieglinde moe ci
udzieli paru lekcji na temat tego, co zrobi, eby zosta kupion jako sezonowy obraz
plenerowy.
- Ty te jeste obrazem? - zapytaa Sieglinde, umiechajc si yczliwie; uniosa w
gr brwi, ktrych bya cakowicie pozbawiona, i zmierzya Brend wzrokiem: od stp do
gw.
- Nie - odpara Brenda.
- A powinna by. Bardzo szybko by ci kupili, niezalenie od tego, kto by na tobie
malowa.
Marcus z prawdziw przyjemnoci odnotowa w gosie przyjaciki lekki ton
zazdroci.
- Brenda, wybacz, prosz, zboczonemu umysowi Sieglinde - zaartowa.
- To mia by komplement, idioto! - Sieglinde klepna go poufale po ramieniu.
Brenda wygldaa jak lalka, ktrej kazano jedynie kiwa potakujco gow i
umiecha si w odpowiedzi na wszystko, o czym bya mowa. Weiss pomyla, e nie musiaa
mwi: jej twarz bya dostatecznie wyrazista.
- Brenda nie jest obrazem - wyjani - cho tak wyglda. Zajmuje si... handlem
dzieami sztuki.
- A wic interesy. - Sieglinde wycisna na wargach Weissa przyjacielski pocaunek i
mrugna do Brendy okiem bez rzs. - W takim razie zostawiam was samych, ebycie mogli
spokojnie dobi interesu. Widzimy si pojutrze, panie Weiss.
- Ano, c robi, panno Albrecht.
Nazajutrz galeria miaa by otwarta i Sieginde musiaa i do pracy, ale Marcus we
wtorki bra wolne. Sieglinde nie rozumiaa, dlaczego obraz, ktry jeszcze nie zosta
sprzedany, tak dziwnie si zachowuje, lecz jej podstpne pytania natrafiy na mur
lakonicznych odpowiedzi i nie odwaya si dalej dry tego tematu. Bya jednak pewna, e
Marcus pracowa rwnie w innym, znacznie mniej oficjalnym (za to bardziej
skandalicznym) miejscu ni Max Ernst.
Gdy Sieglinde usza kawaek po Maximilianstrasse, jej wosy zmieniy si w zoty
punkt. Marcus pooy delikatnie rk na plecach Brendy i zaproponowa, by poszli w
przeciwnym kierunku. By ostatni poniedziaek czerwca. Na ulicy kbi si tum.
- Mylaem, e nie przyjdziesz.
- Dlaczego? - zapytaa Brenda.
Wzruszy ramionami.
- Nie wiem. Moe dlatego, e wczoraj wszystko stao si tak nagle. Suchaj, mam
nadziej, e nie strzeliem gafy, mwic Sieglinde, e handlujesz dzieami sztuki. Co trzeba
byo jej powiedzie. Zreszt Sieglinde nie jest wcibska.
- W porzdku. Dokd idziemy?
Marcus przystan i spojrza na zegarek. Uda, e improwizuje, cho w rzeczywistoci
wszystko dokadnie zaplanowa poprzedniej nocy.
- Co sdzisz o tym, eby si czego napi przed kolacj?
Lokal, do ktrego j zaprowadzi, nazywa si Drobiazg. Mieci si u wylotu jednej z
uliczek niedaleko galerii, ale obrazy i szkicowniki wolay chodzi do kafejek pooonych przy
gwnej alei, wic bya spora szansa, e nikt nie zakci im spokoju. W Drobiazgu wszystko
sprzedawano w miniaturze: likiery w buteleczkach, jak w pokojach hotelowych, a do tego
kawaeczki lodu wielkoci kostek do gry w chiczyka. Lokal by samoobsugowy; za lad
(sigajc dorosej osobie do pasa) sta, przypominajcy posrebrzane pudeko po butach,
ekspres do kawy z trzema dwigniami, nad nim wznosiy si pki wskie jak listwy, a na
tabliczkach wypisano niewidocznymi dla krtkowidzw literkami nazwy da, jakie tego dnia
polecano klientom. Z sufitu zwisay malekie arweczki, ktre po zapadniciu zmroku
wytwarzay w caym wntrzu atmosfer teatru kukiekowego. W tle sycha byo skrzypcowe
solo, delikatne i drce. Nastpnie Guliwer przechodzi do krainy olbrzymw i ni std, ni
zowd wszystko roso: kelnerzy uwijajcy si za kontuarem byli nienaturalnie wysokiego
wzrostu, a ceny podane w karcie - wicej ni rednie. Marcus zdawa sobie spraw, e
waciwie nie sta go na Drobiazg, ale gdy chodzio o Brend, postanowi nie aowa
pienidzy: chcia jej zaimponowa, eby wiedziaa, e jest przyzwyczajony do tego, co
najlepsze.
Znaleli stolik z dwoma taboretami w ustronnym kcie. Marcus zamierza zacz od
piwa, w kocu jednak postanowi pj w lady Brendy, ktra zamwia whisky. Przynis
dwie miniaturowe buteleczki glenfiddicha i dwie szklanki lodu, ktry by tak przezroczysty,
e wyglda jak wiato. Stawiajc drinki na stoliku, mia chwil czasu, by przyjrze si
dziewczynie. Zrobia na nim mniej wicej to samo wraenie, co poprzedniego wieczoru. Bya
do szczupa, z pewnoci atrakcyjna; jej gste jasne wosy, zwizane w koski ogon,
opaday na plecy jak gruby pdzel. Miaa na sobie krtki akiet i ciemnoniebiesk
minispdniczk (poprzedniego dnia woya bluzk i dinsowe szorty). Ubranie byo pomite
i troch wypowiae, ale przez to jeszcze bardziej go pocigaa. Buty na obcasach w ksztacie
szpilek; nigdy nie uzna tej mody za przestarza. Zauway, e nie ma torebki. Ani rajstop.
Nie wyklucza, e ma na sobie tylko to, co wida.
Usiadszy, spostrzeg, e patrzy na niego bez umiechu. Jej niebieskie, pozbawione
blasku oczy przypominay mu co, czego w tym momencie nie potrafi sprecyzowa: byy
nieruchomymi, przenikajcymi go na wskro punkcikami. Jak miniaturowe sadzawki zimnych
wd.
- A teraz - nalewajc jej glenfiddicha, nie odrywa wzroku od tych punkcikw -
powiesz mi prawd.
- Zawsze mwi ci prawd - odpara.
Po raz pierwszy mia absolutn pewno, e kamie.
Zaczy si pytania. Klientela Drobiazgu co chwila si zmieniaa, lecz on tego nie
dostrzega: cakowicie skupi si na przesuchaniu. Nieatwo jest oszuka stary obraz, a ju na
pewno nikt tego nie dokona z pomoc takiej lalki. Nadmiar lilipuciego lodu sprawi, e
prawie nie czu smaku whisky. Brenda te niewiele wypia: podnosia szklank do ust
pomidzy jedn odpowiedzi a drug, ale nie byo wida, eby co przeykaa. Waciwie nie
byo wida, eby cokolwiek robia. Siedziaa, zaoywszy jedn na drug swe pikne, goe
nogi, i odpowiadaa Marcusowi, patrzc mu prosto w oczy.
- Dlaczego twoi przyjaciele postanowili mi zaproponowa t prac?
- Ju ci powiedziaam.
- Chc to usysze jeszcze raz.
- Szukaj postaci. Wysali mnie do Monachium, ebym si z tob spotkaa.
Rozmawialimy ju o tym.
Mwia pynnie po niemiecku, lecz Marcus nie mg rozpozna jej akcentu.
- To nie jest odpowied na moje pytanie.
- Pewnie im si spodobae jako obraz, nie wiem. Musiaby z nimi pogada. Ja tu
jestem tylko po to, eby ci skaptowa.
Wida byo, e dziewczyna stara si gra uczciwie. Marcus pocign kolejny yk
glenfiddicha. Kto wczy szaf grajc - skrzypce zaintonoway walca.
- Powiedz mi jeszcze raz, co to za dzieo.
- Zostanie stworzone w cigu miesica, nie mog powiedzie gdzie. Potem od razu je
sprzedadz. Robi to na zamwienie. Nie powiedz ci, kto je kupi, ale pojedziecie na
poudnie. Prawdopodobnie do Woch. Bdzie to plenerowa akcja nieinteraktywna,
wystawiana przez pi godzin dziennie. Potrwa do jesieni.
- Ile postaci wemie w niej udzia?
- Nie mam pojcia. Wiem tylko, e bd doroli i nastolatki. Jeli si nie myl, bdzie
to mural o tematyce mitologicznej.
- Czysty czy splamiony?
- Czysty. Wszystkie modele zgosiy si dobrowolnie.
- Dzieci?
- Tylko nastolatki.
- W jakim wieku?
- Powyej pitnastu lat.
- Dobrze. - Marcus z umiechem nachyli si ku niej. Chwilami gwar w kawiarni
narasta i trudno byo prowadzi rozmow ciszonym gosem z pewnej odlegoci. -
Prbowaa wykrci si sianem. Teraz chc pozna prawd.
- O co ci chodzi?
- Nastolatki razem z dorosymi w akcji, ktra zostaa sprzedana, z a n i m j
stworzono... A na pocztek dziewczyna wysana, eby mnie skaptowa. - Prbowa si
umiechn jak sprytne ptno. - Suchaj, siedz w tym od lat. Malowali mnie Buncher,
Ferrucioli, Brentano i Warren. Mam troch dowiadczenia, wiesz?
Nie oderwa wzroku od jej oczu nawet wtedy, gdy przechyla szklank do pionu, eby
wysczy ostatni kropl. Na nos spada mu lawina lodu. Mia lekkie mdoci? Chyba nie.
- Co ci opowiem. Zeszego lata braem udzia w nielegalnym art-szoku w okolicy
Chiemsee. Zostalimy pomalowani w atelier w Berlinie, a nastpnie kupieni; wystawiali nas
przez cae lato, trzy dni w tygodniu, w prywatnej posiadoci nad jeziorem. Byy cztery
postaci modociane i trzy dorose, wcznie ze mn. - Marcus wpatrywa si w metk na
swoim nadgarstku. - Byo to dowiadczenie... Jak je okreli? Myl, e najwaciwszym
sowem bdzie przeraajce. Kady art-szok jest w pewnym sensie przeraajcy. Ale tam
musielimy si liczy, oczywicie, z pewnym ryzykiem. Jedna z postaci miaa zaledwie
trzynacie lat...
- Chcesz wicej pienidzy - przerwaa mu Brenda.
- Chc wicej pienidzy i wicej informacji. Nie zawracaj mi gowy mitologi. Od
niepamitnych czasw sztuka najchtniej zasania si mitologi i religi. Ten art-szok, w
ktrym braem udzia, by oparty na motywach religijnych, masz pojcie? - Parskn nagym
miechem, lecz widzc, e dziewczyna jest powana, stumi go czym prdzej. - W gruncie
rzeczy zawsze chodzio o to, eby pokazywa nago i przemoc, zarwno u Michaa Anioa w
Kaplicy Sykstyskiej, jak i u Taylora Warrena w jego grocie w Liverpoolu. Najlepsza i
najdrosza sztuka bya zawsze tego rodzaju. - Unis wskazujcy palec dla podkrelenia
swoich sw. - Powiedz swoim przyjacioom, e chc uzyska dokadne informacje na
temat tego, co mi ka robi. Chc rwnie podpisa umow okrelajc ograniczenia i drug
o zwolnieniu od odpowiedzialnoci; niewielki bd mia z nich poytek, jeli oskar mnie o
zadawanie si z nieletnimi, ale w razie donosu skrupi si gwnie na artystach. i chc
dowodw, e obraz bdzie czysty i e nie bdzie dzieci, obojtnie, czy wystpujcych
dobrowolnie, czy nie. I chc dwa razy wicej ni to, co mi wczoraj obiecaa: dwadziecia
cztery tysice euro. Tyle na pocztek. Czy wyraziem si jasno?
- Tak.
Zapado milczenie. Marcus nagle pomyla z gorycz, e le zrobi, opowiadajc
Brendzie o art-szoku nad Chiemsee. Bdzie uwaaa, e dostaje propozycje dotyczce
wycznie sztuki marginalnej, co po czci byo prawd. W czasach swojej wietnoci Weiss
zosta sprzedany w paru wielkich oryginaach hiperdramatycznych, teraz jednak zarabia
gwnie na interaktywnych spotkaniach w rodzaju art-szokw. Dziea takie jak obraz
Niemeyer (albo Giglego, ale o tym wola nie wspomina) stanowiy wyjtki niezbyt
wysokiego lotu.
- Idziemy? - zaproponowa.
Kiedy wyszli z kawiarni, prawie we wszystkich sklepach paliy si wiata. W
witrynach galerii, ktrych byo peno na Maximilianstrasse, mimo pnej godziny wci
wystawiano obrazy skadajce si z dwch lub trzech postaci. Sylwetki, odzie (lub jej brak) i
kolory przycigay uwag licznych przechodniw wszelkiego autoramentu. Obrazy niemal na
kad kiesze, od nieborakw wystpujcych jako szkicowniki nieznanych autorw, za trzy
lub cztery tysice euro, po dziea wielkich mistrzw; te ostatnie byy prezentowane przez
krtki czas (nigdy w witrynach) i eskortowane do hoteli lub wynajtych willi przez personel
ochrony, a ich ceny zawsze ustalano podczas kolacji w restauracjach. Dziewczta na rolkach
rozdaway katalogi jeszcze bardziej ekstrawaganckich galerii i portrecistw
wyspecjalizowanych w cerublastynie. Marcus zbiera wszelkie materiay reklamowe. Gdy
doszli do Nationaltheater, owietlonego z okazji premiery, zwrci si do dziewczyny z
pytaniem:
- Wic jak?
- Przeka przyjacioom twoje postulaty i niedugo dam ci odpowied.
Marcus nachyli si do jej ucha, bo w przeciwnym razie musiaby przekrzykiwa
zgiek ulicznego ruchu. Stwierdzi, e Brenda niczym nie pachnie. To znaczy pachnie czym,
co jak gdyby stanowi punkt: przecinajcymi si liniami woni (nie mona niczym nie
pachnie, zawsze jest choby odrobina, szczypta aromatu). Ta jej nowa cecha ucieszya go.
Nie znosi mocnych perfum, uywanych przez niektre kobiety.
- Nie pytam ci o prac, tylko o dzisiejszy wieczr - rzek z uwodzicielskim
umiechem. - Dokd chciaaby pj?
- A ty?
Zna par miejsc, ktre mogyby jej si spodoba. Niektre z nich uwaa za bardzo
atrakcyjne, na przykad interaktywne spotkanie w Haidhausen, gdzie go, niezalenie od
tego, czy by modelem, czy te nie, zmienia si w obraz. Jednak do, ktr pooy na
ramieniu dziewczyny, najwyraniej podja decyzj na wasny rachunek.
- Zatrzymaem si w motelu w Schwabingu. Nie jest to adne cudo, ale na dole maj
wietn restauracj wegetariask.
- Zgoda - odpara Brenda.
Wzili takswk, mimo e Marcus zawsze jedzi metrem z Odeonsplatz. Restauracja
bya maa i przepeniona, lecz Rudolf, waciciel i kucharz, umiechn si na widok Marcusa
i posadzi ich przy stoliku nieco oddalonym od innych. Dla pana Weissa zawsze znajdzie si
miejsce, a nawet butelka wina, jakeby mogo by inaczej; jego za rozpieraa duma, e tak
mu nadskakuj w obecnoci Brendy. Zamwi strudle z warzywami i szparagi. Prawie przez
cay czas mwi o swoim zamiowaniu do zen, medytacji i wegetariaskiego jedzenia, i o tym,
jak mu to pomaga by obrazem. Jego buddyzm by prt--porter i sam si do tego
przyznawa; zwyczajny szpan, bahostka, ktra mu pomagaa radzi sobie z yciem, cho
Marcus wtpi, eby w XXI wieku ktokolwiek wierzy w to gbiej ni on. Opowiedzia
rwnie kilka anegdot o malarzach i modelach, przez co te tajemnicze, doskonale wargi
jeszcze troch bardziej si rozcigny. Jednak po pewnym czasie ze zdziwieniem stwierdzi,
e wyczerpa wszystkie tematy do rozmowy. Prawie nigdy mu si to nie zdarzao. Przyjaciele
uwaali go za gadu, dodatkowo obdarzonego znakomit pamici do anegdot. Teraz wam
opowiem o dziewczynie imieniem Brenda, ktr poznaem w Monachium. Gdyby Sieglinde
mnie zobaczya.... W tym momencie uwiadomi sobie, e szaleczo poda Brendy.
Irytowao go to, bo wiedzia, e zostaa wysana jako haczyk, a on nie tylko pokn
przynt, ale w dodatku rozkoszowa si jej smakiem. Trzeba przyzna, e te typy,
kimkolwiek byy, trafiy w dziesitk: dawno ju nie pozna tak pocigajcej kobiety. Jej
bierno, sposb, w jaki otaczaa si aur tajemniczoci, jednoczenie zostawiajc uchylone
drzwi, podniecay go. Suchajcie, opowiem wam, co to bya za dziewczyna. Prbowa to
jednak ukry. Nie chcia, eby wiedziaa, e tak szybko osigna swj cel. A moe ju bya
tego wiadoma? Czy te ciemnoniebieskie punkciki nie patrzyy na niego z kpicym
byskiem?
- Nie jeste Niemk, prawda? - zapyta j przy deserze.
- Nie.
- Amerykank?
Pokrcia przeczco gow.
- Jeeli nie chcesz, to nie mw.
- I nie powiem.
- Kicham na to, skd jeste.
Dray mu wargi. Jej usta wyglday jak wyrzebione z drewna.
Szybko zapaci i wyszli. Punk, ktry siedzia w recepcji motelu, sprawia wraenie,
jakby przygotowa klucz, zanim jeszcze zobaczy Marcusa. Niewielki pokj czu byo
wilgoci, ale w tym momencie dla Marcusa nie miao najmniejszego znaczenia, czy jest w
salonach Residenz, czy te w publicznej toalecie. Popchn Brend w mrok, szukajc ustami
jej warg. Wymigaa si bez trudu od tych pieszczot, ugia kolana i zacza zelizgiwa si,
jakby nic nie waya, po jego tuowiu. Marcus przejrza jej zamiary i jkn.
Nie tak to sobie wyobraa. Planowa duszy wstp, gdy Brenda bdzie si rozbiera,
a moe on sam j rozbierze, na przykad na pododze, co lubia Kate Niemeyer. Malarka
naleaa do kobiet, z ktrymi by ostatnio w staym zwizku; gdy przyjedaa do
Monachium, kochali si w motelu Marcusa, u niej w hotelu, a niekiedy nawet w salach
muzealnych: artystka i ptno w miosnym ucisku. Tymczasem Brenda za szybko
wystartowaa. Marcus by pewien, e wybuch nastpi, nim zdy jej dotkn.
- Zaczekaj - mrukn, cay drcy. - Zaczekaj chwil...
Jego obawy nie sprawdziy si. Brenda wiedziaa, kiedy zrobi przerw lub
przyspieszy i jakie miejsca z pocztku omija. Po denerwujcym wstpie usta Brendy otuliy
czonek Marcusa jak futera z gorcej skry. Domi wpia si w jego poladki, przycigajc
go do siebie. Na Boga, ta dziewczyna to pompa prniowa! Kundalini, w energii
seksualnej, unis w nim swj krtkogowy eb i zapyta, co si dzieje. Marcus jcza,
zdrapywa tynk ze cian i zagryza wargi, w niewiarygodny sposb tracc panowanie nad
sob. Gdy byo ju po wszystkim, zastygli na chwil w bezruchu; Marcus sta z czoem
opartym o cian, rozpoznajc niepowtarzalny smak wasnej krwi (jego wargi byy popkane
od rozpuszczalnikw i gdy je zagryz, zaczy krwawi), a Brenda klczaa, rwnie smakujc
co, co naleao do niego. Marcus odnis wraenie, e ta rwnowaga pynw w ich ustach
ma w sobie artystyczn symetri.
Brenda wstaa; Marcus zapali w pokoiku wiato.
- To ci dopiero - rzek. I doda: - Dobra robota.
adnej reakcji. Suchajcie, ta dziewczyna prawie si nie odzywa. Oczy Brendy
spoglday na niego bez zmruenia powiek: okrge, czarne punkciki otoczone niebiesk
prni. Na jej wargach nie dostrzeg ani jednej plamki. Oblicze - idealne w swych konturach
- sprawiao wraenie wyobcowanego, cakowicie uniezalenionego od emocji i zdarze;
Marcus mg je okreli tylko jednym sowem: symbol. Brenda nagle wydaa mu si
symboliczna, jakby bya archetypem jego pragnie. Pomyla, e jeli czego mu brakuje u tej
dziewczyny, to odrobiny indywidualnoci, niedoskonaoci. Przez gow przemkny mu
pytania bez odpowiedzi: czy indywidualno gruje nad archetypem, niedoskonao nad
doskonaoci, emocje nad intelektem, natura nad sztuk? Gdy zda sobie spraw, e rdem
tych rozwaa bya czynno ssania, poj cay tragizm losu istot ludzkich. Chcia j
pocaowa, ale Brenda wymkna mu si.
- Usidziemy?
Zanim si oddalia, palce Marcusa zdoay musn przez sekund ten cudowny
naskrek. Uwiadomi sobie (cho wydawao mu si to niewiarygodne), e po raz pierwszy
dotkn jej nagiej skry. Faktur przypominaa skr niemowlcia, lecz bya troch twardsza.
Niemowl nieco przeterminowane. Midzy opuszkami palcw pozosta delikatny, oleisty
punkt (bo w kocu wszystko si do tego sprowadza), odrobina czego lepkiego. Nie sdzi,
aby by to jaki krem: Brenda miaa bardziej tust skr ni wikszo ludzi i tyle. Zna takie
osoby. Nigdy si nie starzej. Tajemnica wiecznej modoci i przedwczesnej mierci jest ta
sama: tuszcz. By moe wanie w ten prosty, najzwyklejszy w wiecie sposb naley
tumaczy smutny fakt, e wiecznie modzi pozostaj tylko ci, ktrzy umieraj modo.
Lecz mimo wszystko wiat nie jest chyba cakiem zy, skoro natura moe tworzy
istoty takie jak Brenda. Marcus zamierza rozkoszowa si ni, krok po kroku, podczas tej
nieskoczenie dugiej nocy.
Przypomnia sobie, e ma ma butelk whisky Ballantines. Chodzi po pokoju w t i
z powrotem, przygotowujc drinki. Brenda rozsiada si w jedynym fotelu, jakim
dysponowali, i zaoya nog na nog. W zasigu jej rki znajdowa si stolik peen
preparatw, ktrych Marcus uywa prawie codziennie: pynw liposukcyjnych, kremw
kosmetycznych, kompletw szkie kontaktowych, pachnide i farb do wosw. Obok
flakonikw leaa czarna maska. Brenda signa po ni.
- Obchod si z tym ostronie, jutro bdzie mi potrzebne. - Marcus wanie nalewa
whisky, lecz nagle znieruchomia. - A niech to diabli!...
Zorientowa si, e zostawi torb z farbami (oraz katalogami i koron z pir, cholera)
w restauracji Rudolfa. Byo ju za pno, by j odzyska. Nie szkodzi. Rudolf j schowa.
Brenda odoya mask na miejsce.
- Mylaam, e wystawiasz si tylko w Max Ernst.
Marcus wci debatowa nad problemem pozostawionej torby, wic odpar z
roztargnieniem:
- Nie, pracuj te jako obraz Gianfranca Giglego, mam zastpstwo, ale tylko we
wtorki. Id tam jutro wieczorem. Waciwie jestem w Monachium gwnie z powodu
Giglego. Nala ci wicej?
- Tyle, co sobie.
Zachcony jej odpowiedzi, Marcus przygotowa dwie solidne porcje. Zanosio si na
to, e noc bdzie duga. Jutro przed wyjciem wstpi do restauracji i wezm torb -
pomyla. - Nie ma problemu.
- W ktrej galerii wystawiasz si jako Gigli? - zapytaa Brenda.
Zamierza jej wcisn to samo kamstwo co zawsze (raz w tej, raz w innej), lecz gdy
popatrzy na dziewczyn, uzna, e nie bdzie ju niczego ukrywa.
- W adnej - powiedzia.
- Jeste kupiony?
- Tak, przez hotel - umiechn si (Moja wielka tajemnica!, pomyla
zawstydzony). - Znasz Wunderbar? Naley do najnowszych i najbardziej luksusowych w
Monachium. Przyciga klientw gwnie tym, e zdobi go dziea hiperdramatyczne. Dzisiaj
to nic nadzwyczajnego, ale kiedy go otwierano, w Niemczech byo zaledwie kilka hoteli tego
typu. Jestem obrazem w jednym z apartamentw. Co o tym sdzisz?
- Moe by, jeeli ci odpowiednio pac.
Co za trafna uwaga! Brenda jednym zdaniem upewnia go, e nie ma powodu si
wstydzi.
- Pac bardzo dobrze. I prawd mwic, nie mam nic przeciwko temu, eby by w
hotelu. Jestem zawodowym obrazem i nie sprawia mi rnicy, gdzie mnie umieszcz.
Jedynym problemem s lokatorzy. - Skrzywi si i pocign yk. - Moe zmienimy temat,
jeli pozwolisz...
- Zgoda.
Brenda niczego nie chciaa, o nic nie prosia, nic jej nie ciekawio. Zachowywaa si
jak zamknita skrzynia, co osabio reakcje obronne Marcusa.
- No dobra, waciwie mog ci powiedzie. Tylko nie powtarzaj tego nikomu, bo to
niczyja sprawa. Wiesz, kto zajmuje ten apartament?... Brzmi to ironicznie, ale uwaa si, e to
jeden z najwikszych obrazw w historii sztuki. - Wypowiedzia te sowa z celow pogard
zaprawion ironi. - Ni mniej, ni wicej, tylko obie postaci z Potworw Brunona van Tyscha.
Jeeli mia nadziej sprowokowa jakkolwiek reakcj dziewczyny, to si zawid.
Brenda siedziaa spokojnie, zaoywszy nog na nog (ten doskonay blask nagich ud,
idealnie pasujcy do eleganckich butw: natura jest lepsz artystk ni sztuka, gdy naladuje
sztuk, nie, Marcus?).
Marcusa poniosy od dawna tumione emocje. Gdy wreszcie komu wspomnia o
nieprzyjemnym aspekcie swojej pracy, nie mg si zatrzyma.
- Czasami dzieje si ze mn co dziwnego, Brenda. Nie rozumiem nowoczesnej sztuki.
Trudno w to uwierzy, co? Ta wystawa... Potwory... Przypuszczam, e j widziaa albo o
niej syszaa. W tym sezonie jest eksponowana w Haus der Kunst. Zapewniam ci, e jedn z
najwikszych tajemnic sztuki jest pytanie, dlaczego twrca Kwiatw postanowi pniej
stworzy t kolekcj... ywe we we wosach dziewczyny, chory w ostatnim stadium,
idiota... i tych dwch tustych zbrodniarzy, dla ktrych pracuj jako obraz. - Na chwil
przerwa i upi kolejny yk. - Nie jest dobrze, gdy dzieo sztuki nie rozumie sztuki, nie
sdzisz?... - Odpowiedziaa mu przelotnym umiechem. Nagle twarz Marcusa zaspia si. -
Zreszt nie w tym rzecz. Najgorsze s te dwa wieprze. Musz si z nimi mczy tylko raz w
tygodniu, ale coraz wicej mnie to kosztuje... Kiedy ich sucham, chce mi si... wymiotowa...
Nie mog wprost uwierzy, e ci dwaj degeneraci to jedno z najwikszych dzie wszech
czasw, natomiast ptna takie jak ja musz zdobi pokoje, w ktrych mieszkaj...
W przypywie nagej wciekoci podnis szklank do ust i stwierdzi, e jest pusta.
Brenda suchaa go w cakowitym bezruchu. Marcusowi zrobio si troch wstyd, e do tego
stopnia otworzy serce przed nieznajom (trudno w to uwierzy, ale przecie Brenda wci
jeszcze bya nieznajom). Spojrza na pust szklank, a potem na dziewczyn.
- No dobra, nie bdziemy psu takiej nocy, rozmawiajc o pracy, nie? - powiedzia. -
Mam jeszcze na sobie farb. Wezm prysznic i zaraz przyjd. Dolej sobie whisky. Czuj si
swobodnie.
Brenda umiechna si lekko.
- Zaczekam na ciebie w ku.
Pod prysznicem Marcus Weiss raptem przypomnia sobie, gdzie widzia oczy podobne
do oczu Brendy: takie samo spojrzenie miaa Venus Verticordia Dantego Gabriela
Rossettiego. Oprawiona kopia tego prerafaelickiego obrazu wisiaa na cianie salonu w jego
berliskim mieszkaniu. Bogini trzymaa jabko oraz strza i patrzya prosto przed siebie,
odsoniwszy jedn pier, jakby chciaa da do zrozumienia, e mio i podanie bywaj
niebezpieczne. Marcus lubi Burne-Jonesa, Duncana, Rossettiego, Holmana Hunta i innych
prerafaelitw. Jego zdaniem nic nie mogo dorwna tajemniczoci i urodzie kobiet
namalowanych przez tych artystw, aurze witoci emanujcej z ich twarzy. Ale ycie jest
jeszcze pikniejsze ni sztuka; Marcus wiedzia o tym lub wydawao mu si, e wie, cho
nieczsto spotyka tak namacalne dowody prawdziwoci tego twierdzenia jak Brenda. aden
prerafaelita nie byby w stanie wymyli Brendy i wanie z tego powodu - podejrzewa
Weiss - ycie zawsze pokonywao sztuk w wycigu do rzeczywistoci. Kto wie? Moe
jeszcze nie jest za pno na ycie, cho ju jest za pno na sztuk. Moe gdzie czekaj na
niego dzieci, staa partnerka, stabilizacja, mieszczaska nirwana, w ktr zagbi si na
zawsze. Skorzystajmy troch z ycia, moi kocham, przynajmniej przez t jedn noc.
Wyszed spod prysznica i sign po rcznik. Zdj metk obrazu Niemeyer, bo
nazajutrz jej nie potrzebowa. Znw mia siln erekcj. Czu si, jeeli to moliwe, jeszcze
bardziej podniecony ni wwczas, gdy wpad jak burza do pokoju. W dodatku alkohol go nie
osabi. Wiedzia, e pozostanie aktywny a do witu; z tak dziewczyn jak Brenda nie
bdzie to trudne.
W pokoju znw byo ciemno, tylko przez aluzje przenikao sabe wiato ulicznych
neonw. W tym migoczcym pmroku Marcus dostrzeg dziewczyn. Powiedziaa, e
zaczeka na niego w ku, i rzeczywicie tak byo. Przykryta po sam szyj, patrzya w sufit.
Venus Verticordia.
- Zimno ci? - zapyta Marcus.
Nie otrzyma odpowiedzi. Brenda leaa nieruchomo, ze wzrokiem wbitym w jaki
punkt ciemnoci. Jak na pocztek kolejnej miosnej sesji, taka postawa bya cokolwiek
dziwna, ale Marcus zdy si ju przyzwyczai do jej enigmatycznych zachowa. Podszed
do ka i opar si o nie kolanem.
- Chcesz, ebym ci odkrywa stopniowo, jak niespodzianki? - pochyli si nad ni z
umiechem.
W tym momencie zaszo co, w co Marcus pocztkowo nie mg uwierzy. Twarz
Brendy zadraa i zakoysaa si, wykrzywiona pod nieprawdopodobnym ktem, niczym
caun zelizgujcy si z trupa. Potem poruszya si. Zacza p e z n ku rce Marcusa jak
flakowaty szczur, zdychajcy gryzo. Trwao to przez kilka irracjonalnych sekund i stanowio
doskonay materia na jedn z licznych anegdot kolekcjonowanych przez Marcusa. A teraz
opowiem wam o tym, jak twarz Brendy oderwaa si i poczapaa w kierunku mojej rki.
Niezy numer, moi kochani. Marcus patrzy, jakby by w transie, na staczajce si po poduszce
oklapnite poczenie nosa, warg i pustych oczodow. Gdy dotkno jego palcw, cofn
rk jak oparzony i wyda zduszony jk przeraenia. Po chwili zorientowa si, e jest to
rodzaj maski wykonanej z jakiej masy plastycznej, prawdopodobnie z cerublastyny. Na
poduszce leay gste jasne wosy zwizane w koski ogon, paskie i nieruchome, rwnie
absurdalne jak sufit bez cian.
Opowiem wam o tym, jak Brenda zmienia si w kul do gry, w ziarnko grochu, w
drobiazg, w Nic. Opowiem wam o tym strasznym dniu, w ktrym Brenda zmienia si w punkt
mikrokosmosu.
Unis kodr i odkry, e to, co z pocztku wzi za ciao dziewczyny, byo jedynie jej
ubraniem (akiet, spdnica, nawet buty), zwinitym bezadnie jak kupka achmanw.
Uczniowie robi tego rodzaju dowcipy, chcc zasugerowa, e w ku kto pi.
Ale maska... M a s k a bya czym niezrozumiaym.
Zaszczeka zbami w napadzie dreszczy.
- Brenda... - wyszepta w ciemnoci.
Usysza haas za swoimi plecami, by jednak nagi i siedzia w kucki na ku, wic
zareagowa zbyt pno.

LINIE.
Jej ciao byo wizk linii. Na przykad wosy: mikkie krzywe sigajce do karku.
Albo oczy: elipsy osaniajce koa. Albo wsprodkowe okrgi biustu. Albo kreseczka
ppka. Albo lad mewy w okolicy przyrodzenia. Obmacaa si. Podniosa praw rk do szyi,
po czym przesuna j w d, od zagbienia midzy piersiami po wski misie brzucha.
Potem obja krzywizn bicepsw. W dotyku wszystko byo inne. Poczua, e wraca do ycia:
mikkie powierzchnie, ktre mona ucisn lub odksztaci; zarysy, na ktrych dao si
zatrzyma rk; sodkie labirynty odpowiednie dla palcw lub owadw. Dotykajc si,
zyskaa objto.
Bya bliska paczu, jak wtedy, gdy egnaa si z Jorgem. Co widziaa? Skr z tej
masy perowej. Domylia si, e hipotetyczna za, pokonujc pionowy dystans midzy
powiek a kcikiem ust, rwnie przybraaby ksztat linii. Nie czua si jednak smutna, cho
szczliwa te nie. Jej potrzeba paczu bya wynikiem bezbarwnej emocji, linearnego uczucia,
ktre zapewne w przyszoci zaznaczy si wyraniej. Znajdowaa si na pocztku, na l i n i i
startu (waciwe okrelenie); zdeformowana figura czekajca w wiecie geometrii, a
wybierze j jaki artysta i wyposay w cienie oraz charakter. A co dalej? Musi zaczeka, by
si tego dowiedzie.
Poza tym jej obecny stan mona byo okreli jako niewaki. Gruntowanie uwolnio j
od zbdnego balastu. Prawie nie doznawaa samej siebie. Cho zupenie naga, nie czua zimna
ani nawet chodu, w ogle niczego, co mona by nazwa temperatur. Mimo niedogodnoci
podry bya wawa i energiczna: gotowa odpoczywa zgita wp lub na czubkach palcw.
Tajemniczy zestaw tabletek, ktre zacza poyka na polecenie F&W, osabi jej fizjologi.
Uznaa, e to cudowne przesta si boryka z wasnym ciaem. Mino ponad dwanacie
godzin, odkd ostatni raz korzystaa z toalety. Od soboty nie jada - i nie odczuwaa takiej
potrzeby - adnych pokarmw staych. Nie bya zdenerwowana, nie bya spokojna: po prostu
c z e k a a . Stan jej ducha dopiero zostanie zaprojektowany. Po raz pierwszy w yciu czua si
prawdziwym ptnem. To moe nawet za duo powiedziane. Narzdziem. Motek, widelec
albo rewolwer - podejrzewaa - mogyby j lepiej zrozumie ni czowiek.
Jej gowa bya pusta. Niewiarygodnie pusta. Myle oznaczao dla niej tyle, co
wpatrywa si w pofalowany horyzont pustyni. To te j cieszyo. Nie bya to oczywicie
amnezja: wszystko pamitaa, ale wspomnienia jej nie przeszkadzay. Znajdoway si tu, w
bibliotece, uporzdkowane i pod rk (gdyby zechciaa, mogaby zacz wspomina
rodzicw, Vicky, Jorgego), lecz kartkowanie przeszoci nie byo jej koniecznie potrzebne do
ycia. Fantastyczne uczucie: by kim innym, jednoczenie pozostajc sob.
Dom wypeniaa cisza. Nie wiedziaa, dokd j zawieli po wyldowaniu samolotu na
lotnisku Schiphol w Holandii. Przypuszczaa, e gdzie niedaleko Amsterdamu. Lot trwa
niewiele ponad godzin, godzina jednak moe bardzo si duy, jeeli kto ma zawizane
oczy i jest cakowicie unieruchomiony. Mimo to ciao Klary zaprzyjanio si z czasem i
znioso podr prawie bezbolenie.
Transportowano j jako materia artystyczny. Zdarzyo jej si to po raz pierwszy.
Owszem, w The Circle (bya wtedy jeszcze nastolatk) raz j zwizali nylonowymi sznurami,
zaoyli opask na oczy, owinli w wycieany papier i wsadzili do kartonowego puda.
Nazywao si to Prba Anulowania: robiono j po to, eby przysze ptno przywyko do swej
kondycji przedmiotu. Teraz jednak byo inaczej: naprawd chodzio o przewz materiau.
Wedug prawa za materia artystyczny uwaa si kade zagruntowane i ometkowane
ptno, nawet jeli jeszcze nie zostao pokryte farb. Dotychczas podrowaa w celach
zawodowych jako czowiek: gruntowanie odbywao si tam, gdzie j wystawiano. W ten
sposb malarz oszczdza na kosztach podry, nie ryzykowa uszkodzenia materiau i - w jej
wypadku - nie ponosi opat celnych. Wywz dzie sztuki w postaci osobnikw, ktrzy
podrowali jak normalni pasaerowie, potem za byli przemalowywani w innym kraju,
stanowi wykroczenie nieobjte przepisami; sprawa ta domagaa si regulacji prawnej. Jednak
Klara zostaa przetransportowana jako materia artystyczny z uwzgldnieniem wszelkich
wymogw.
Nie moga zobaczy, jakiego ksztatu jest odrzutowiec na dziesi miejsc, do ktrego
dotara, gdy idc w lad za mczyzn w mundurze, znalaza si na drugim kocu korytarza.
Wewntrz kabiny czeka na ni robotnik w pomaraczowym kombinezonie. Ani razu nie
zwrci si do niej po imieniu. Waciwie niemal z ni nie rozmawia (zreszt i tak nie zna
hiszpaskiego). Woy rkawiczki (odkd zostaa zagruntowana, nikt jej nie dotyka bez
rkawiczek) i pomg jej pooy si na wycieanej leance z podgwkiem uniesionym o
czterdzieci pi stopni i napisem OSTRONIE widocznym na brzegu skrzanego obicia. W
podobny sposb uniesiona poduszeczka suya do oparcia ng: zmuszao j to do leenia z
ugitymi kolanami. Nie kazano jej si rozebra do naga (nie musiaa zdj topu i
minispdniczki). Wprost przeciwnie: tamten czowiek owin j dodatkowo w plastikow
obszern tunik bez rkaww, i ozdobi nalepkami ostrzegawczymi w jzykach holenderskim
i angielskim. Zdj jej tylko buty. Poszczeglne czci ciaa Klary zostay przymocowane do
kozetki omioma elastycznymi tamami: umieszczono je na czole, pod pachami, w talii, na
nadgarstkach i kostkach. Byy niezwykle mikkie. Zakadajc je, robotnik wzi pod uwag,
e metki na prawym nadgarstku i prawej kostce powinny pozosta na zewntrz. Odezwa si
tylko w momencie, gdy nakada jej mask, bardzo podobn do tych, jakie rozdaje si
pasaerom, by atwiej im byo zasn.
- Chroni oczy - powiedzia.
Byy to ostatnie sowa, jakie do niej skierowano w czasie podry.
Podczas lotu ciemnoci rozwiay si na pewien czas: uniesiono jej mask i ujrzaa
dug, pionow kresk wystajc z plastikowej, hermetycznie zamknitej szklanki. Wypia,
cho nie czua pragnienia. By to sok owocowy. Stwierdzia, e na zewntrz, w kabinie i na
wiecie, zapad zmrok. Podtrzymujc szklank, by moga z niej pi, robotnik upewni si, czy
elastyczne tamy umieszczone pod pachami, w talii i na nadgarstkach nie uciskaj jej zbyt
mocno. Zmieni pooenie etykietek, aby zapobiec dugotrwaemu ocieraniu skry. Inny
robotnik zbada jej brzuch za pomoc latarki, jakiej uywaj lekarze. Rozluni lekko
rodkow tam. Nie poruszya si (cho mogaby to zrobi), bo nie miaa nic przeciwko
temu, by spdzi cay dzie w tej samej pozycji. Po wykonaniu tych wszystkich czynnoci
ponownie naoono jej mask.
Podczas ldowania czua si jak pd, ktrego matka zjeda w d na diabelskim
mynie. Dziki temu zrozumiaa, e mamy w sobie co nieuchwytnego, co decyduje o naszym
poczuciu kierunku i pozwala stwierdzi, czy poruszamy si w gr, czy w d, przyspieszamy
czy hamujemy. wiadomo strzaki czy te linii, jeeli tak mona powiedzie. Sia bezwadu
pocigna j jak energiczny tancerz: do przodu, do tyu. Wreszcie stempel k gwatownie
opiecztowa ziemi.
- Uwaga... Stopie... Uwaga... Stopie...
Schodzia po schodkach trzymana pod rce. Amsterdam owion j nocnym
powietrzem. Holandia obmacaa jej nogi, uniosa brzegi plastikowego caunu, pieszczotliwie
dotkna brzucha i plecw. Odczua to jako obiecujce powitanie ze strony tej bezwstydnej,
chodnej Holandii pachncej benzyn i spalinami silnikw odrzutowych. Podmuch wiatru
przesun metk na szyi w lew stron.
Zatrzymali si z dala od zabudowa lotniska Schiphol. W oddali migay wiata. U
podna schodkw czeka inny robotnik z wzkiem sucym do transportu. Nazywano je
kapsuami. Klara ju wczeniej je widziaa, lecz nigdy w nich nie podrowaa. Skaday
si z leanki i pokrywy. Leanka bya podobna do tej w samolocie, z uniesionym
podgwkiem; w plastikowej pokrywie z ostrzegawczymi nalepkami znajdoway si dziurki
umoliwiajce oddychanie. Gdy zamknito pokryw nad jej gow, przestaa cokolwiek
sysze, ale poprzez plastik moga obserwowa, co dzieje si na zewntrz. Zdjli jej mask. W
kapsule byo znacznie wygodniej ni w samolocie (moga na przykad wycign nogi), cho
nie miao to dla niej wikszego znaczenia. Robotnik stan z tyu i zacz popycha kapsu.
Przemierzyli odlego dzielc ich od podunego budynku z paskim dachem, zza
ktrego wyaniay si smuke linie wiey kontrolnej. W mroku lni napis - Douane, Tarief -
zoony z komputerowych, drukowanych liter. Postaci w tunikach; minie; nagoci; szyje z
pomaraczowymi lub niebieskimi metkami; twarze bez brwi; zagruntowana, byszczca
skra; tczowe wosy; yse, gadkie gowy; chopcy i dziewczta; nastolatki; dzieci; pikne
potwory oczekujce pod goym niebem, w ciemnoci falujcej od wiate; kanoniczne, lecz
jeszcze niedokoczone wizerunki; modele jeszcze niewymodelowane (jej uwag zwrcia
niesamowita posta na wzku inwalidzkim, ostrzyona do goej skry i zagruntowana, ktra
odwrcia gow, patrzc na przejedajc obok Klar; miaa min istoty pozaziemskiej
bdcej pod wpywem narkotykw) czekay w kolejce do odprawy celnej. Wiele z tych osb
korzystao ze zbiorowych rodkw transportu, czsto bez personelu ochrony, bo ich przewz
nie wymaga obecnoci specjalnej ekipy. Klara bya zafascynowana tym, e w Holandii
istnieje tak oywiony handel dzieami sztuki. Nic podobnego nie dziao si w Hiszpanii, gdzie
kwestia imigracji artystycznej, jak zreszt wielu innych, nie zostaa uregulowana. Ile mg
kosztowa kady z tych obiektw? Najtaszy wycenia na co najmniej tysic dolarw.
Jej kapsua od razu wjechaa do budynku, nie czekajc na swoj kolej. By to rodzaj
hangaru z transporterami tamowymi i dugimi stoami odprawy celnej. Pracownicy w
niebieskich mundurach unosili w gr rce, powtarzajc zwize instrukcje. Wszystko
szczegowo zaplanowane, uregulowane, okrelone, przewidziane. Postawiono j przy ladzie.
Kontrola przebiega sprawnie: ostemplowanie formularzy, sprawdzenie metek. Nastpnie
przewieziono j do przylegego pokoju. Po otwarciu pokrywy jej wch zosta zaatakowany
przez mieszanin mskich i damskich perfum. Czekali na ni mczyzna i kobieta,
umiechnici, milczcy, w chirurgicznych rkawiczkach dopasowanych kolorem do ich stroju
i z ciemnoniebieskimi identyfikatorami w klapie (Konserwacja, przypomniaa sobie Klara).
Pokj by gabinetem: st, krzesa, dwa wyjcia, otwarte drzwi. Kto zamkn drzwi i przez
sekund wydao jej si, e ogucha.
- Jak samopoczucie? Dobrze? Nazywam si Brigitte Paulsen, mj towarzysz to Martin
van der Olde. Moe pani wsta? Powolutku, nie ma popiechu.
Z pocztku zdziwia si, gdy ni std, ni zowd usyszaa melodyjn hiszpaszczyzn
tej kobiety. Sdzia, e nadal bd j traktowa tak jak dotychczas, czyli jak zwyky materia.
Nagle poja, dlaczego j tak przyjmuj. Pracowali w Konserwacji, gdzie zawsze dbano o to,
by dzieo czuo si swobodnie. Spucia bose stopy na podog - w zagruntowanych
paznokciach odbijay si wiata z sufitu - i wstaa bez adnej pomocy ani trudnoci.
- Wszystko w porzdku, dzikuj - powiedziaa.
- Pan Paul Benoit, dyrektor Konserwacji, bardzo auje, e nie mg przyj pani
osobicie, i prosi mnie, ebym pani powitaa w Holandii. - Kobieta umiechna si. - Jak
mina podr?
- Bardzo dobrze, dzikuj.
- Ja mao hiszpaski - wtrci jasnowosy mczyzna, czerwienic si. - Przykro mi.
- Nic nie szkodzi - powiedziaa Klara.
- Potrzebuje pani czego? Chce pani czego? Pragnie pani co powiedzie?
- W tej chwili czuj si dobrze i niczego nie potrzebuj - odparta Klara. - Bardzo
dzikuj.
- Pozwoli pani? - Kobieta wzia do rki metk zawieszon na szyi Klary.
- Przepraszam - rzek mczyzna, unoszc jej rk swoj lew doni w rkawiczce, w
praw za ujmujc metk na przegubie.
- Sorry - powiedzia trzeci osobnik, ktrego dotychczas nie zauwaya, schylajc si
a do podogi, by chwyci metk na kostce.
Trzeba przyzna, e to dodaje czowiekowi otuchy, jeeli od czasu do czasu jest
traktowany jak istota ludzka, pomylaa. Wszystkie stworzenia wiata i wikszo
naturalnych oraz sztucznych przedmiotw jest wdziczna za czue traktowanie, tote Klara
nie wstydzia si takich myli. Promienie laserowe przelizgny si jak dranicia (czerwone,
rwnolege linie) po kodach kreskowych jej trzech metek. Staa nieruchomo, umiechajc si
i nie spuszczajc oczu z kobiety: uznaa, e jest adna, ale ma zbyt ciemny makija. Poza tym
przesadzia z rem i sprawiaa wraenie, jakby zostaa podwjnie spoliczkowana.
Potem j rozebrali: cignli jej przez gow tunik z wycieanego plastiku i zdjli
top oraz minispdniczk. Lampy na suficie odbijay si w jej ciele jak wietliste wgorze.
- Dobrze si pani czuje? Ma pani mdoci? Jest pani zmczona?
Kobieta zbadaa jej puls delikatnymi jak szczypczyki palcami, robic uytek ze swej
hiszpaszczyzny z podrcznika Berlitza. Gdy zapadaa cisza, do Klary docierao echo pyta w
innym jzyku, zadawanych w ssiednim pokoju. Czyby dostali rwnie drugi materia? Kto
to mg by? Miaa ochot go zobaczy.
Zmienili narzdzie; teraz badali j czym podobnym do telefonw komrkowych
wydajcych z siebie brzczenie. Domylia si, e oceniaj jej integralno. Pachy, boki,
poladki, uda, podkolania, brzuch, wzgrek onowy, twarz, wosy, donie, stopy, plecy, ko
ogonowa. Przyrzdy nie dotykay jej: byy jak wierszcze z czerwonawymi oczami, unoszce
si dwa centymetry nad skr i wydajce z siebie ten sam ton. Uatwiaa im zadanie,
podnoszc rce do gry, otwierajc usta lub rozstawiajc nogi. Przez krtki moment ogarna
j panika: zadaa sobie pytanie, co bdzie, jeli znajd w niej jak niedoskonao. Odel j
z powrotem tam, skd przybya?
Do grupy przyczy si jeszcze jeden mczyzna, ktry sta z zaoonymi rkami,
oparty o cian, przy drzwiach w gbi pokoju. Wydawao si, e czeka, a inni skocz i
nadejdzie jego kolej. Mia jasnoplatynowe wosy, mocno zarysowan szczk i odblaskowe
okulary. Wyglda na rozzoszczonego Aryjczyka i by moe by nim w istocie. Z prawego
ucha wystawa mu przewd suchawki telefonicznej. Klara spostrzega czerwony
identyfikator w klapie: by agentem Bezpieczestwa. Musz si w tym wszystkim poapa:
ciemnoniebieskie identyfikatory nale do Konserwacji, czerwone do Bezpieczestwa, Sztuka
ma turkusowe....
- W porzdku - oznajmia kobieta. - Fundacja Bruno van Tyscha yczy pani
szczliwego pobytu w Holandii. Prosz zwraca si do nas, gdyby pani czego potrzebowaa,
miaa jakie wtpliwoci czy problemy. Dostanie pani telefon, z ktrego o kadej porze dnia i
nocy moe pani zadzwoni do Konserwacji. Nasi koledzy s do pani dyspozycji.
- Dzikuj.
- Teraz przekazujemy pani w rce personelu Bezpieczestwa. Musz pani
uprzedzi, e Bezpieczestwo nie bdzie z pani rozmawia, wic prosz nie traci czasu na
zadawanie pyta. Za to do nas zawsze moe si pani zwrci.
- A Sztuka? - zapytaa Klara.
Te zwyke sowa wywoay zdumiewajcy efekt. Kobieta wytrzeszczya oczy;
mczyni odwrcili si do niej i zamachali rkami; nawet agent lekko si umiechn.
Przemwia kobieta.
- Sztuka?... Och, Sztuka robi, co chce. Sztuka chodzi wasnymi ciekami i nikt z nas
nie wie ani nie moe wiedzie, jakie s jej zamiary.
Klara przypomniaa sobie dug cisz w telefonie podczas napinania, a take klauzule
umowy, ktr podpisaa.
- Rozumiem - powiedziaa.
- Nie, nie - odpara niespodziewanie kobieta. - Nigdy pani nie zrozumie.
Wrczono jej plastikowe papucie, ktre czym prdzej woya. Wysza z tego cao i
nie miaa ochoty w ostatniej chwili wszystkiego popsu. Potem znw ubrano j w plastikow
tunik. Zauwaya, e nie dostaa z powrotem topu i minispdniczki, ale nie miao to dla niej
znaczenia. Tunika mikko otulaa jej nagie ciao. Mczyzna z Bezpieczestwa ruszy przed
siebie i Klara powoli posza za nim, szeleszczc plastikiem przy kadym ruchu. Wyszli
drzwiami znajdujcymi si w gbi pokoju. Gdy przechodzili przez nastpne pomieszczenie,
dostrzega ktem oka nagiego starca z zagruntowanym ciaem i tymi metkami. Oczy starca
byszczay. Chtnie zatrzymaaby si na chwil i zawara z nim znajomo, ale czowiek z
Bezpieczestwa szed dalej, nie zwracajc na nic uwagi. Wkrtce potem znaleli si na
pogronym w ciszy parkingu. W pojedzie, ktrym miaa podrowa, byo wicej miejsca,
ni potrzebowaa. Okazao si, e jest to furgonetka w ciemnym kolorze, trzydrzwiowa: jedne
drzwi z tyu i dwoje po bokach. Tylna cz nie miaa okien, co chronio ptno przed
niedyskretnymi spojrzeniami. Fotele mona byo wyj i tak te uczyniono, pozostawiajc
tylko jeden dla niej, dziki czemu zrobio si jeszcze przestronniej. Klara mogaby pooy si
na pododze, nie dotykajc nogami kierowcy, ale cztery pasy bezpieczestwa, ktrymi zostaa
przypita przez agenta w rkawiczkach, nie pozwalay jej nawet oderwa plecw od oparcia.
Przejazd trwa krtko jak sen. Za przedni szyb migay zielone prostokty
drogowskazw: Amsterdam, Haarlem, Utrecht; strzaki, linie, fosforyzujce znaki. Noc
bya pocita supami elektrycznymi, a moe telefonicznymi, w ktrych odbijay si przelotnie
wiata pojazdu. Czowiek z Bezpieczestwa prowadzi w milczeniu. Szybko zorientowaa
si, e nie jad w kierunku Amsterdamu. wiata widoczne po wyjedzie z lotniska Schiphol
staway si coraz rzadsze, co zapewne oznaczao, e wjechali na boczn drog. Byli w
szczerym polu. W odku Klary poruszyo si co bardzo zimnego. Przez chwil opady j
absurdalne myli. Czyby jechali do Edenburga? Moe Mistrz j przyjmie jeszcze tej nocy? A
jeeli to wszystko jest snem i van Tysch wcale nie zamierza jej malowa, jak to sobie
wyobrazia, dowiedziawszy si, kto j zatrudni? Co za brednie. Dobry obraz n i e
p o w i n i e n si tak emocjonowa. Miaa zbyt due dowiadczenie. Na Boga, bya
dwudziestoczteroletnim ptnem, zacza prac od The Circle i trzykrotnie malowa na niej
Brentano. Osiem lat w zawodzie to zbyt dugo, by wpa w puapk wasnych nerww, nie
uwaasz? Nie, nie mw: postaraj si uspokoi. Musisz si z d y s t a n s o w a wobec
wszelkich wydarze. Jak mwia Marisa Monfort? Jak owad. Jak kto, kto zapomnia
wasnego imienia. Lniane ptno splecione z biaych linii. Kto kiedy powiedzia, e
wspomnienia s liniami na bieli: wymaemy je, bdziemy inni, przestaniemy b y .
Po pewnym czasie - nie wiedziaa, jak dugim - poczua, e furgonetka zwalnia. W
wietle reflektorw pojawiy si rachityczne drzewa. cieka. Zauwaya mimochodem
taczki, grabie, wiadra, rozmaite akcesoria przypominajce narzdzia ogrodnicze, ktrych jej
ojciec uywa latem w Alberca. Kierowca zatrzyma pojazd przed bram, wysiad, otworzy
j, wrci do furgonetki i wjecha do rodka. Wkrtce potem zaparkowa i odpi pasy przy
fotelu Klary. Kiedy postawia plastikowy but na wirowanej alejce, zrozumiaa, e to z
pewnoci nie jest Edenburg. Ani adne inne miasto. Reflektory owietliy rodzaj sadu.
Otaczajca ich noc robia wraenie niedoskonaej, ucywilizowanej, utkanej z linii
zdradzajcych by moe obecno domw albo zakadw przemysowych czy te jakiego
lotniska lub wioski. Chodny wiatr szarpa brzeg tuniki. Ksiyc wyglda jak zakrzywiony
kawaek drutu. Doleciaa j wo lasu i moczarw. Ten zapach ziemi przenikn do jej ust,
poczua jego smak. Odgarna kosmyk wosw wpadajcy do oka bez rzs. U stp Klary lea
na ciece jej wasny cie, krgy i ciemny.
Agent Bezpieczestwa czeka na ni; poszli razem w kierunku niewielkiego,
parterowego domu z drewnianym gankiem, o nieokrelonym wygldzie, jakby dopiero jej
obecno miaa powoa go do ycia. wierszcze porozumieway si nocnym morsem.
Przypuszczam, e o wicie to wszystko bdzie bardzo adne, ale teraz budzi pewien lk,
pomylaa. Weszli po niskich schodkach: stukot butw mczyzny po ich drewnianej
powierzchni przypomnia jej film grozy, ktry widziaa przed wielu laty z Gabim Ponce.
Bysny klucze. W rodku pachniao azienkowym odwieaczem powietrza. Z
prawej strony niewielkiego przedpokoju ujrzaa kilka stopni, z lewej - zamknite drzwi.
Wyczniki wszystkich lamp umieszczono przy wejciu; Klara od razu dostrzega ten
szczeg. Mczyzna nacisn je, owietlajc cae wntrze. Stopnie prowadziy do czego w
rodzaju salonu: z mroku wynurzyy si biae ciany, drzwi z surowego drewna, przenone
lustro w ramie, odbijajce ca posta, i podoga z biaej klepki. Pniej stwierdzia, e taki
sam parkiet jest w caym domu. Czarne linie pomidzy klepkami i biel drewna sprawiay, e
podoga przypominaa papier do kaligrafii lub do rysowania skrtw perspektywicznych. Za
zamknitymi drzwiami po lewej stronie bya skromna kuchnia. W gbi znajdowaa si druga
cz salonu, przylegajca do kuchni. Na umeblowanie skaday si: kanapa, wyblaky dywan
(przedtem karminowy?), niewielka komoda z trzema szufladami, na ktrej sta telefon, i
drugie takie samo lustro. W obu stojcych naprzeciwko siebie lustrach krya si
nieskoczono. ciana bya ozdobiona tylko jedn, oprawn w ramki fotografi redniej
wielkoci. Niewtpliwie bardzo dziwn. Przedstawiaa gow i tuw odwrconego plecami
mczyzny na czarnym tle. Ciemne, starannie przycite wosy i marynarka do tego stopnia
zleway si z otaczajcymi je ciemnociami, e mona byo dostrzec tylko uszy, pksiyc
szyi i konierzyk koszuli. Klarze przypominao to pewien surrealistyczny obraz.
Sypialnia miecia si na prawo. By to obszerny pokj z materacem na pododze, bez
szaf ani nocnych stolikw. Materac mia kolor bkitny. Wida byo drzwi prowadzce do
azienki przystosowanej do prac hiperdramatycznych, a za drzwiami - dwa szlafroki.
Mczyzna ograniczy si do chodzenia z kta w kt. Nie pokazywa jej domu, lecz
sprawdza jego stan. Kiedy Klara ogldaa azienk, spostrzega za swoimi plecami jaki cie.
Mczyzna, nie mwic ani sowa, schyli si i zacz unosi okrywajcy j plastik.
Zrozumiaa, co chce zrobi, i podniosa rce, eby mu pomc. Zdj z niej tunik, zoy j i
wsun do torby. Potem znw si schyli, zdj Klarze papucie i wsadzi do tej samej torby.
Odszed z torb pod pach. Usyszaa jego kroki na drewnianej pododze... drzwi... klucz w
zamku. Odetchna gbiej, syszc oddalajcy si warkot silnika. Wysza z sypialni i stana
przy jednym z frontowych okien; zdya jeszcze dojrze snop wiata krelcy w ciemnoci
proste rwnolege. Potem czer.
Zostaa sama. Bya naga. Nie przeszkadzao jej to jednak.
Wesza po stopniach do przedpokoju i obejrzaa drzwi. Zamknite. Sprawdzia okna w
caym domu i tylne drzwi, ktre odkrya w salonie; te si nie otwieray bez pomocy kluczy.
Wolaa uj to inaczej: nie bya zamknita, lecz s t r z e o n a . Nie bya sama, lecz j e d y n a
w swoim rodzaju.
Jedyna w swoim rodzaju i strzeona w zaryglowanym domu.
Bya drogocennym przedmiotem.
Wrcia do salonu i podesza do telefonu. Podniosa bezprzewodow suchawk.
Cakowita cisza. Obok aparatu zauwaya ciemnoniebieski prostokt, karteczk z numerem.
Domylia si, e jest to numer Konserwacji (o kadej porze dnia i nocy moe pani
zadzwoni), ale na nic jej si nie przyda, jeeli telefon jest zepsuty. Bez trudu odszukaa
kabel: by wetknity tam, gdzie trzeba. Sprbowaa jeszcze raz, naciskajc klawisze na chybi
trafi: martwa cisza. Wybraa numer z kartki. Gdy jej palec nacisn ostatni klawisz, usyszaa
sygna. Tak wic telefon dziaa pod pewnym warunkiem. Odoya suchawk. Natychmiast
zrozumiaa, jaka jest jej sytuacja.
Moe pani zadzwoni, ale t y l k o d o n a s .
Oczywicie.
Czua ca sob t cisz, t pustk pasiastej podogi. Dom by, podobnie jak ona,
anonimow nagoci. Rozgldajc si dokoa, przecigna domi po swych niewiarygodnie
mikkich, zagruntowanych udach i wiszcych na jej ciele sztywnych metkach. Trzeba byo
zaczyna od zera i w tym wanie punkcie si znajdowaa, na pocztku w s z y s t k i e g o ,
gadka, wypolerowana, zredukowana do minimum wyrazistoci i ometkowana.
Poniewa nie miaa nic lepszego do roboty, podesza do jednego z luster.
Wtedy odkrya, e jej posta jest zaledwie wizk linii.

Ojciec nachyli nad Klar sw twarz - wychude, kanciaste, znieksztacone przez


niewielk odlego rysy, majestatyczny nos, due, kwadratowe okulary, w ktrych dostrzega
podun kopi samej siebie - i przemwi do niej gosem pochodzcym jak gdyby z nagrania
dokonanego w zamierzchej przeszoci:
- Co za smutne ycie, co za smutne ycie, naprawd nie rozumiem, po co si
urodziem. A ty rozumiesz? Chciabym mie przed sob jaki cel, do ktrego mgbym dy,
tak jak ty; poj, po co si urodziem, a przede wszystkim dlaczego zniknem, creczko, to
takie smutne, dlaczego odszedem, gdy jeszcze byem mody i nie do koca ci poznaem.
Chciabym wiedzie, dlaczego opuciem ci tak szybko, dlaczego ju nie mog y obok
ciebie. Moe to wszystko, to gorzkie rozstanie wynika std, e musisz by przygotowana, bo
czekaj na ciebie kamery, scena jest gotowa, scenariusz zosta napisany, wiata... Spjrz, jak
te wiata byszcz... Wszystko dla ciebie, moja liczna creczko. I ludzie, ktrzy ci
obserwuj, patrz na ciebie, reyser, producent, charakteryzator... Prosz, wejd na scen. Ja
na ciebie patrz, patrz, ju nie mog zamkn oczu. Musz si na ciebie napatrze,
creczko...
W tym momencie ojciec wysuwa jzyk i kilkakrotnie oblizywa nim grn warg. By
to bardzo may jzyk, ktry ukazywa si i znika z zawrotn szybkoci.
Obudzia si bliska paczu, a moe nawet rozpakaa si we nie; trudno to stwierdzi,
jeeli nie istnieje dowd w postaci ez. Dokadnie pamitaa sen, cho nie wiedziaa, co mg
oznacza. Ojciec ni si Klarze bardzo czsto; by postaci, ktra nigdy nie znikaa z jej
wiadomoci, pojawiajc si tam z niezwyk punktualnoci. Wuj Pablo kiedy jej wyzna,
e i on widuje go we nie. Wyjania to w ten prosty sposb, e dzieje si tak, bo ojciec nie
yje. Umarli czsto ukazuj si nam we nie - mwi. I dodawa, e jedyne ycie wieczne,
jakie posiadamy, polega na zaludnianiu snw innych ludzi.
Leaa na materacu w sypialni w szarej powiacie poranka. Gdy usiada, zwrcia
uwag na gipsow biel ciany, ktr miaa przed sob, i linie desek na pododze. Wci bya
naga i miaa przyczepione metki, lecz ani brak ubrania, przecierada i koca, ani te trzy
kartoniki nie przeszkodziy jej znakomicie wypocz. Siedziaa na materacu z nogami na
pododze i zastanawiaa si, co robi dalej.
Wwczas usyszaa gosy.
Dobiegay z salonu. Naleay co najmniej do dwch osb, ktre rozmawiay po
holendersku. miay si, wykrzykiway co. By moe obudzi j wanie haas, ktrego
narobiy, wchodzc.
To chyba nikt z personelu Konserwacji lub Bezpieczestwa. Raczej robotnicy, ktrzy
przyszli co zainstalowa, albo sprztaczki (co za absurd!). Moga to by rwnie pierwsza
prba hiperdramatyczna, jaka scena, ktr dla niej zaimprowizowano. Albo sam artysta,
malarz, ktry j zatrudni, przyby ze swymi wsppracownikami, aby osobicie wyprbowa
materia. Tak czy owak, powinna si przygotowa.
Wesza do azienki, oddaa mocz (jej pcherz by przepeniony, ale dotychczas prawie
tego nie czua) i ostronie uya wilgotnego papieru toaletowego. Potem obmya twarz wod,
przygadzia wosy (wszystko niepotrzebnie: jej twarz bya czysta i promienna, a wosy w
idealnym stanie) i przez chwil zastanawiaa si nad sukienkami, kolorami, biuteri,
rozwaajc, w czym mogaby si pokaza obcym ludziom i w ktrym zestawie byoby jej
najbardziej do twarzy, gdy nagle przypomniaa sobie, e nie jest w domu, tylko w jakim
nieznanym miejscu w Holandii. Zreszt zagruntowane, ometkowane ptno powinno
zaprezentowa si samo w sobie, niezalenie od tego, kim s nowo przybyli. Wzia gboki
oddech, przesza przez sypialni i otworzya drzwi.
Midzy przedpokojem a salonem kryo dwch mczyzn.
Jeden z nich, starszy, ugina si pod ciarem ceratowej torby; przechodzc, nie
zwrci na Klar uwagi. Mia rzadkie wosy i dugie, owosione, niemal mapie ramiona. By
ubrany w brudn koszulk oraz dinsy. Jego oczy, ukryte za okularami o grubych szkach,
przypominay owady uwizione w bursztynie. Jednak Klar zainteresowa przede wszystkim
turkusowy identyfikator przyczepiony do koszulki. Personel Sztuki, pomylaa i przeszed
j dreszcz. By to pierwszy czonek tego wybranego krgu, ktrego poznaa. Wstrzymaa
oddech, jak osoba wierzca w obecnoci wielkich patriarchw swej wiary. Ni mniej, ni
wicej, tylko personel Sztuki Fundacji van Tyscha, pomocnicy Mistrza i Jacoba Steina. Nie
tak ich sobie wyobraaa; mieli pospolite rysy i wygldali niezbyt schludnie, ale na widok
identyfikatora poczua, e serce zabio jej mocniej.
Drugi mczyzna wydawa si bardzo mody. Wanie postawi na dywanie torb i
zacz podnosi aluzje tylnych okien, wpuszczajc do salonu barwy poranka. Powiedzia co
po holendersku i odwrci si. W tym momencie ujrza stojc w progu Klar. Popatrzy na
ni bez sowa. Umiechna si lekko, ale uznaa, e jakakolwiek prezentacja byaby nie na
miejscu. Starszy mczyzna postawi torb na pododze, zatar rce i te dostrzeg Klar.
Przygldali jej si obaj.
- Dobrze, dobrze, dobrze - rzek mody po hiszpasku i postpi kilka krokw naprzd.
By wysoki, opalony, mia czarne, kdzierzawe wosy ostrzyone na jea, gste, lecz
wyranie zarysowane brwi, przycite baczki, wsy i brdk jak z filmw o muszkieterach.
Jego twarz wydaa si Klarze bardzo pocigajca. Nosi afrykaskie naszyjniki, kolczyki,
metalowe i skrzane bransoletki. Znaczki przypite do jego kamizelki stanowiy zbir
deklaracji w jzyku holenderskim. Starszy mczyzna wyglda przy nim jak garbaty suga
diabolicznego profesora. Trudno byo o wikszy kontrast.
Wymienili par zda po holendersku, wskazujc na Klar, ktra staa bez ruchu przy
drzwiach. Bya zupenie spokojna i ani przez chwil nie prbowaa osoni ciaa.
Gdy zakoczyli ten krtki dialog, mody woy rk do kieszeni dinsw i wyj jaki
przedmiot. By to rodzaj szczypcw z zakrzywionymi, bardzo ostrymi kocami. Podszed do
Klary z umiechem. Instynktownie cofna si o krok.
- Zanim si czowiek do czego takiego wemie - powiedzia mody melodyjn,
poudniowoamerykask hiszpaszczyzn, zbliajc szczypce do szyi Klary - musi przede
wszystkim zdj metki.
Trzy te kartoniki upady - klap, klap, klap - jeden po drugim do jej stp.

Napia minie brzucha, eby Gerardo mg namalowa przy jej ppku sm


pionow lini. Gerardo uywa gumowych rkawiczek i zawieszonego na szyi flamastra,
ktrym notowa na skrze numer koloru. Piszc, ledwie j muska. Wanie narysowa pod
sm lini arabesk w ksztacie motyla: 8. Potem zdj rkawiczki i wczy timer.
Przez cay ranek robili to samo. Klara leaa na plecach na komodzie, przy jednym z
okien, z rkami pod gow i zczonymi, zwisajcymi nogami. Bya troch zaskoczona.
Zawsze mylaa, e malarze z Fundacji posuguj si jeszcze bardziej impulsywn technik
ni Bassan lub Vicky, a tymczasem tych dwch facetw powoli i cierpliwie
eksperymentowao z kolorami na jej ciele. Malowanie naleao do Gerarda: otwiera puszk,
nabiera troch farby na palec wskazujcy, malowa kresk na brzuchu Klary i notowa pod
spodem numer. Co trzy lub cztery kreski wcza niewielki minutnik i odchodzi, czekajc, a
farba - w rozmaitych odcieniach ru - wyschnie. Po czym wraca, otwiera nastpn puszk i
wszystko si powtarzao.
Nie przedstawili si jej: odczytaa ich nazwiska na turkusowych identyfikatorach.
Modszy nazywa si Gerardo Williams. Starszy - Justus Uhl. Przypuszczaa, e s po prostu
pomocnikami gwnego malarza. Gerardo bardzo dobrze mwi po hiszpasku, ale z lekkim
akcentem anglosaskim. Pomylaa, e moe by Kolumbijczykiem albo Peruwiaczykiem.
Uhl w ogle si do niej nie odzywa; patrzy na Klar i traktowa j w znacznie bardziej
nieprzyjemny sposb ni Gerardo.
Pomidzy jej ciaem a socem tuk si o szyb okienn jaki owad; jego cie pooy
si cienk kresk na tej absolutnej nagoci.
Zadzwoni timer i wrci Gerardo.
- Kiedy wybierzemy odcie, bdziemy robi prby na caym ciele - powiedzia,
sigajc po kolejn puszk i otwierajc j. - Uyjemy porowatego trykotu, tak bdzie
szybciej. Stosowaa kiedy porowaty trykot?
- Tak.
- Och... Zapomniaem, e pracuj ze specjalistk. - Umiechn si.
- Nie jestem adn specjalistk, ale od paru lat...
- Nic nie mw... Zaczekaj chwilk. Bardziej si wycignij. Ramiona nad gow, donie
zczone, jakby bya strza. O, tak.
Poczua chd palca przelizgujcego si po jej brzuchu. Potem flamaster. Gdy
zamkna oczy, moga odgadn liczb na podstawie tego, co czua na skrze: obrt, kreska,
odstp. Piszc, Gerardo niekiedy lekko dotyka okciem jej przyrodzenia.
- Jeste z Madrytu, nie? - zapyta, zajty zdejmowaniem pokrywki z nastpnej puszki z
farb. Przytakna gow. - Wiesz, nigdy nie byem w Madrycie. W Hiszpanii znam tylko
Barcelon. Bd musia kiedy pojecha do Madrytu.
- A ty skd jeste?
- Ja? Troch std, a troch stamtd. Mieszkaem w Nowym Jorku, Paryu, teraz w
Amsterdamie...
- wietnie mwisz po hiszpasku.
Lec naprona na komodzie, zobaczya, e skromnie unosi jedn brew. Uwielbia,
kiedy si go chwali, pomylaa.
- Ja wszystko robi wietnie, moja droga.
To nie zabrzmiao jak art.
- A to ci dopiero!
- Co prawda mj tata pochodzi z Puerto Rico... Ta przeklta puszka nie chce si
otworzy. Musi by niemiaa.
Rozbawio j to. Chyba nie ma puszki, ktra oparaby si DArtagnanowi. Gerardo
zmarszczy czoo, poczerwienia z wysiku, wykrzywi twarz. Jego bicepsy napczniay jak
kule.
- Uff, nareszcie. - Nabierajc prbk na palec (cielisty r, podobny do poprzednich,
trudno byo dostrzec rnic), mwi dalej: - Bya ju kiedy w Amsterdamie?
- Tak. - Przypomniaa sobie podr, jak odbya par lat temu z Gabim Ponce, z
plecakiem i w rozpadajcych si butach. - Widziaam par dzie van Tyscha w Stedelijk.
Poczua smug zimnej farby, pierwszej z nowego szeregu pod ppkiem.
- Podoba ci si van Tysch? - zapyta Gerardo.
Przytrzyma palec na jej brzuchu. Czyby w tych ciemnych oczach bysna kpina?,
zastanowia si.
- Jestem nim zafascynowana. Uwaam, e to geniusz.
- Teraz cichutko. Tak... Ju. Zostawi ci na chwilk, eby to wszystko wyscho,
okay?... Mamy pikny dzie. Wiesz, gdzie jestemy? W jednym z cottages uywanych przez
Fundacj do pracy z ptnami. Znajduje si on na poudnie od Amsterdamu, niedaleko miasta,
ktre nazywa si Woerden, bardzo blisko Goudy. No wiesz, Gouda. Sery, mniam, mniam.
Znasz te rejony? - Klara pokrcia gow. - Troch dalej na poudnie s liczne jeziora, musisz
je zobaczy. - Zerkn przez okno i powiedzia co, co j zaskoczyo: - Midzy tymi
drzewami jest bardzo adne miejsce. Wygldaaby bosko, gdyby ci tam umieci, pokryt
cielist i jasnorow farb. - Wskazywa jaki punkt, ktrego Klara, ze swojej poziomej
pozycji, nie moga dostrzec.
- Ty na mnie bdziesz malowa? - zapytaa.
Spodoba jej si szczery umiech, ktrym j obdarzy. Wyraa promienn rado.
- Ja jestem tylko assistant, moja droga, mam to wypisane na identyfikatorze. Justus te
jest assistant, ale senior. Chc przez to powiedzie, e do zdj ustawiamy si w ostatnim
rzdzie. Nawet na konferencjach prasowych nie wystpujemy u boku wielkich tego wiata...
- Bdzie na mnie malowa van Tysch?
Gerardo zdj rkawiczki i wrzuci je do torby. Klara nie widziaa, jaki mia wyraz
twarzy, gdy jej odpowiada.
- Wszystko w swoim czasie, moja droga. Niecierpliwo nie suy obrazom.
W tym momencie co si stao. Przyszed Uhl i zacz mwi wzburzonym gosem do
Gerarda. Z jego sw przebijao niezadowolenie. Mody zaczerwieni si i cofn kilka
krokw. Odniosa wraenie, e Uhl tu rzdzi i by moe zbeszta swojego pomocnika za to,
e za duo z ni rozmawia, bo przecie ona jest tylko ptnem. Nastpnie Uhl odwrci si i
zacz wpatrywa w ciao Klary wycignite na komodzie. Klara z niepokojem odwzajemnia
jego spojrzenie. Fatalnie si czua, gdy widroway j te oczy ukryte w gbi szklanego tunelu
okularw. Zobaczya, e unosi palec, jakby to by n, i zblia go do jej brzucha. Postanowia
nie ruszy si ani o milimetr, chyba e jej ka. Napia minie i czekaa. Co on teraz
zrobi?.
Poczua szorstki dotyk palca Uhla przelizgujcego si po jej zagruntowanej skrze.
Nie mia rkawiczek, by pierwsz osob, ktra jej dotkna go rk. Palec kreli lini
zstpujc. Klara nie wiedziaa, czy ma to jaki cel praktyczny, czy te Uhl robi to
machinalnie, rozmylajc. Gdy palec okry jej przyrodzenie, mimo woli drgna lekko.
Palec kreli niewidzialne linie. Doznanie to nie byo do silne, by j podnieci, lecz
o b l e g a o jej podniecenie. Napia minie brzucha i pozostaa sztywna. Palec przesun si
w gr i napisa poziom semk - lub symbol nieskoczonoci - wok jej piersi. Sun dalej
w gr po szyi i brodzie. Klara przestaa oddycha. Palec dotar do jej ust, rozchyli wargi.
Pomoga mu, rozwierajc zby. Nieproszony go szuka jzyka. Potem, jakby ju sprawdzi
wszystko, co chcia, wycofa si.
Zostawili j sam. Usyszaa, e gawdz swobodnie na ganku.
Co oznaczaa dociekliwo Uhla? Czy chcia w ten sposb oceni faktur jej skry?
Wtpia w to. Czua si skrpowana podczas badania.
Gdy zadzwoni timer, Gerardo powrci w pole jej widzenia w nowych gumowych
rkawiczkach i wzi jeszcze jedn puszk z farb.
- Justus jest szefem - wyszepta. - Orygina z niego, przekonasz si o tym. Ktry teraz?
No tak, odcie numer trzydzieci sze.
W poudnie zawoali j na obiad. Na kuchennym stole leaa owinita w foli taca,
taka jak podaj w samolocie. Zawieraa sandwicza z kurczakiem i jarzynami, jogurt, sok
owocowy i p litra wody mineralnej. Klara jada sama (oni postanowili zje na ganku), bosa
i naga, z palisad dwudziestu piciu linii w cielistym, rowym kolorze, namalowanych na jej
brzuchu i ponumerowanych. Potem na krtko wesza do azienki, i popoudnie potoczyo si
dalej, bez przerw. Namalowali kolejne czterdzieci paskw, tym razem na jej plecach.
Kalendarz rozbitka. Ostatnie piy si wzdu krgej linii poladkw. Odchodzili, wracali,
eby zobaczy efekt, czasem robili zdjcia. Klara prbowaa przekona sam siebie, e to
tylko wstp, e nazajutrz sprawy przybior inny obrt. Bronia si przed myl, e pierwszy
dzie pracy w Fundacji rozczarowa j.
W pewnym momencie ciemnio si. Zapad zmierzch. A ona jeszcze nie widziaa
okolicy.
- Dzi wieczorem nie myj si i niczym nie smaruj - poleci Gerardo. - Po si na
wznak na materacu i we ze sob timer. Bdzie dzwoni co dwie godziny. Przewracaj si
wtedy z plecw na brzuch albo odwrotnie, jak placek ziemniaczany.
- Aha, w porzdku.
- Wrcimy jutro o pierwszej.
- Aha.
- Kolacja jest w kuchni. I pamitaj: jak usyszysz timer, hop, przewracasz si. -
Pokazywa to rkami.
- Jak placek ziemniaczany - dodaa Klara.
- Dokadnie.
Oczy Gerarda byszczay, gdy si umiecha. Rozlego si woanie Uhla. Mody
znikn pospiesznie.

Stao si to w rodku nocy, przy drugim dzwonku timera.


Klara leca na brzuchu obudzia si z pytkiego snu. Przewracajc si na plecy, z
zaspanymi oczami, zauwaya zmian w kolorze ciemnoci.
Trwao to zaledwie chwil, jedno mgnienie oka. Odwrcia gow i spojrzaa w okno
sypialni, z lewej strony. Widziaa tylko cienie, zarysy drzew i gazi, ale bya pewna, e przed
sekund te cienie wyglday i n a c z e j . Uniosa si na okciach, zagbiajc je w materac.
Wstrzymaa oddech. Nasuchiwaa. Czy na trawie, pod oknem, sycha byo kroki? Trudno
powiedzie, bo drzewa biczoway si wzajemnie, targane wiatrem.
Prbowaa przebi wzrokiem ciemno. Popatrzya na swoje goe nogi, wycignite
jak linie rwnolege. W pokoju znajdoway si tylko trzy przedmioty: ona, materac i timer,
ktry za jej plecami odmierza sekundy.
Wstaa i niemiao podesza do okna. Ciemno bya zupena. Nie do wiary, jakie
wraenie moe na czowieku zrobi ciemno w takiej guszy. Jej skra chciaa narzuci na
siebie kolczug strachu, lecz po zagruntowaniu staa si tak gadka, e nie moga si zjey.
Okno byo wiatem czarnych linii. Podesza do szyby. Przez uamek sekundy zamajaczy jej
przed oczyma potwr o tawych rysach: wiadoma, e ujrzy swoje odbicie w szybie, nie
przestraszya si.
Na zewntrz nie byo nikogo, przynajmniej ona nic nie widziaa. Wytya such.
Wiatr porusza gaziami.
Osonia ciao ramionami i wrcia na materac. Pooya si na wznak. Serce walio jej
jak motem.
Przypomniaa sobie dzie, kiedy wysza z domu, eby podda si gruntowaniu.
Uczucie, jakiego przed chwil doznaa, byo podobne do tego, ktrego wwczas
dowiadczya, tylko znacznie silniejsze.
Miaa wraenie, e na chwil przed tym, jak zadzwoni minutnik, kto obserwowa j
zza okna.
Kto, kto kry w ciemnoci wok domu, ledzc j.

W TYM KRGU znajduje si straszliwe.


Potwory z Haus der Kunst z gron powolnoci wracaj do ycia.
Dziewczyna unoszca si na powierzchni zanieczyszczonej wody w krysztaowym
basenie ma na imi Rita. Jej pierwszej trzeba pomc, bo dokonuje ogromnego wysiku: to nie
takie proste przez sze godzin dziennie udawa organiczny odpadek, z wosami zapltanymi
w ekskrementy. Obraz zosta zakupiony przez szwedzk firm, ktra co miesic paci za
niego tak zawrotn sum, e stao si co, co wydawao si nieprawdopodobne: Rita
codziennie zanurza si w tym gwnie i jest szczliwa. W chwilach wolnych od pracy cieszy
si nawet czym w rodzaju ycia spoecznego (cho narzeka, e jej wosy nie trac
przykrego zapachu). Teraz oddycha na powierzchni, czekajc, a spadnie poziom wody. Nie
moemy zobaczy jej twarzy, ale widzimy dugie nogi, poruszajce si jak biaawe
wodorosty. A jeli si skary na wosy, niech pomyli o Sylvie. Sylvie Gailor jest Meduz,
olejem wycenionym na ponad trzydzieci milionw dolarw, z astronomiczn opat
miesiczn. Wynika to std, e trzeba systematycznie karmi i pielgnowa dziesi ywych
wy pokrytych ultramaryn i wijcych si na jej gowie. Maj dugo doni dorosego
czowieka i s umocowane za pomoc delikatnej, drucianej siatki przypominajcej wosy,
ktra pozwala im rusza tylko bem i ogonem. We na og nie znaj si na sztuce, wic
bardzo si denerwuj, gdy musz wytrzyma sze godzin dziennie z przycinitymi uskami.
Niektre z nich zdychaj na gowie Sylvie, inne miotaj si w szaleczej furii. Organizacje
ekologiczne i towarzystwa obrony zwierzt skaday donosy i protestoway przed drzwiami
muzew i galerii. To starzy znajomi, zreszt nie ma ich zbyt wielu i s nieszkodliwi w
porwnaniu z ugrupowaniami atakujcymi inne dziea z tej kolekcji. Nikt jednak nie myli o
biednej Sylvie. Prawd jest, e dostaje za to pienidze, ale kto jej zapaci za bezsenno,
dziwn odraz do czesania si czy te zudzenie - jakiego czasami doznaje, rozmawiajc,
miejc si, jedzc kolacj w restauracji lub kochajc si - e kto gaszcze j po gowie,
pociga za kosmyk wosw albo drapie palcami pozbawionymi paznokci.
Dziesi metrw za Sylvie mamy Hira Nadei, starego Japoczyka pokrytego farb w
kolorze ochry i trzymajcego w prawej rce kwiat, ma gazk jaminu. Hiro ma
szedziesit sze lat i przey Hiroszim. Kiedy jego miasto gino w atomowym piekle,
mia pi lat i znajdowa si w ogrodzie za domem, trzymajc w tej samej rce jamin. Zosta
wydobyty spod gruzw prawie nietknity. Najtrudniej byo go skoni do rozwarcia prawej
rczki, ktr zaciska w pistk. Udao si to po miesicu: kwiat by w strzpach. Dwa lata
temu van Tysch pozna histori staruszka i wezwa go, eby namalowa niewielki olej. Pan
Nadei chtnie si zgodzi: jest wdowcem, mieszka sam i chce zamkn krg swojego ycia,
umierajc tak, jak powinien by to zrobi w tamtym przeraajcym momencie. Olej
zatytuowany Zacinita do zosta sprzedany pewnemu Amerykaninowi. Po przeciwnej
stronie sali Kim, mody Filipiczyk, kona w ostatnim stadium AIDS. Ley w ku, pokryty
wyblak farb, z kroplwk zawierajc surowic, wbit jak cier w goe, kociste rami.
Oddycha z trudem i co pewien czas potrzebuje tlenu. Jest szesnastym wcieleniem obrazu,
ktrego niezmienno sama w sobie staje si sztuk: ten obraz bdzie trwa tak dugo jak
tragedia ludzka. Oczywicie nie robi tego dla pienidzy. Podobnie jak wszyscy jego
poprzednicy, Kim chce umrze jako dzieo sztuki. Chce nada swej mierci jakie znaczenie.
Pragnie przyczyni si do tego, by dzieo trwao, wanie po to, by przestao trwa. Stein uj
to w genialnym zdaniu (jest niezrwnany w tego rodzaju sentencjach): Ostatnie stadium jest
pierwszym obrazem w historii sztuki, ktry zacznie by pikny, gdy przestanie istnie. Obok
Ostatniego stadium wystawiono Lalk. Jennifer Halley, omioletnie ptno, stoi pomalowana
na rowo, w czarnej sukience, koyszc w ramionach lalk. Ale lalka jest ywa i wyglda jak
jeden z tych wygodniaych embrionw z brzuchem niczym czarne winogrono, ktre
wysuwaj gowy ze studni Trzeciego wiata. Tymczasem rzekome dziecko w rzeczywistoci
jest dorose: ten obraz to achondroplastyczny karze imieniem Steve. Steve jest nagi, pokryty
farbami w ciemnych odcieniach; pacze i wierci si w ramionach Jennifer. Dalej mamy
wisielca, koyszcego si na szubienicy. Obok niego torturowane dziewczta. Nieznony,
wyciskajcy zy z oczu zapach pochodzi od Hitlera odzianego w zszyte skry martwych
zwierzt. Opnieni w rozwoju umysowym, ubrani w garnitury godne kadry kierowniczej,
ciesz si ze swych kolorowych krawatw, po ktrych toczy si, jak diament, lina. We
wtorek, dwudziestego sidmego czerwca 2006 roku, t niesamowit wystaw zwiedziy
cztery tysice osb. Filtry bezpieczestwa dziaaj zbyt wolno, by mona byo wpuci
wszystkich oczekujcych w dugiej kolejce przed schodami prowadzcymi do Haus der
Kunst. Ci, ktrzy nie zdyli wej, bd musieli wrci nazajutrz. Potwory kocz dzie.
Obrazy posiadajce mzg, wiadomo, koczyny i twarze odzyskuj rado i pozdrawiaj
swych towarzyszy. Nadesza pora odpoczynku. Ale nikt nie patrzy na okrgy postument
umieszczony porodku sali.
W tym krgu znajduje si straszliwe.
S tam prawdziwe Potwory.
Zaskrzypia dwig i otaczajca je ochronna szyba ruszya w gr. Piciu technikw i
tylu agentw Bezpieczestwa czeka u stp wielkiego postumentu. Szyba jest cika,
hermetyczna, mija minuta, zanim cakowicie si podniesie. Jest to przezroczysty walec
gruboci pitnastu centymetrw, z dachem z tego samego materiau. Przez pierwsze miesice
tourne dachu nie byo. Mylano, e wysoka na trzy metry zapora kuloodporna bdzie a
nadto wystarczajcym zabezpieczeniem. Ale na wystawie w Paryu w styczniu 2006 roku
jeden ze zwiedzajcych obrzuci Potwory gwnem. Wasnym (jak pniej wyzna). Przynis
je w kieszeni i wykrywacz metali go nie zarejestrowa, podobnie jak promienie rentgenowskie
ani doppler, ani programy analizy obrazu badajce odzie, brzuchy ciarnych i wzki
niemowlce. W dwudziestym pierwszym wieku - owiadczy w zwizku z tym wydarzeniem
jeden z dziennikarzy - terroryci jeszcze mog posugiwa si gwnem. Niewykluczone, e w
dwudziestym drugim bdzie to ju niemoliwe. Ekskrementy, zrcznie rzucone przez
mczyzn, ktry przepchn si a do zabezpieczajcego sznura, zatoczyy uk w powietrzu.
Jednak agresor nie trafi: odchody odbiy si od szyby i spady na publiczno. Czy zdarzyo
si wam kiedy - pyta czytelnikw ten sam dziennikarz - e zwiedzacie muzeum sztuki
nowoczesnej i czujecie, e wpada wam do oczu gwno?. Co w tym stylu.
Od tej pory bariera chronica braci Walden posiada rwnie dach.
- Jak tam, Hubert?
- Dobrze, Arnold, a ty?
- Nie najgorzej, Hubert.
Szary strj wystawowy obu braci zdejmowa si atwo dziki ukrytemu z tyu
zamkowi byskawicznemu. Po rozebraniu si do naga Hubertus i Arnoldus Waldenowie
wygldali jak dwaj potni zapanicy sumo pozostajcy pod szczeglnie gorliw opiek
trenerw. Technicy ubierali kadego z nich w paszcz kpielowy z jego imieniem, a oni je
wizali na swych olbrzymich brzuchach, w ktrych cieniu kryy si malekie, niczym
przepircze jajka, pozbawione owosienia genitalia.
- Ktrego dnia pomylicie paszcze i wtedy cena obrazu spadnie.
Technicy jednogonie rozemiali si z dowcipu, gdy polecono im nie drani braci.
- Daj mi t wat, Franz - powiedzia Arnoldus. - Pocierasz mnie tak delikatnie, jakbym
by twoj mam.
- Znowu dzwoni do was pan Robertson - odezwa si jeden z pomocnikw.
- Dzwoni codziennie - zakpi Hubertus. - Cigle myli o tym, eby nakrci o nas film,
razem z tym amerykaskim pisarzem, ktry dosta Nobla.
- Naley do nowej i n t e l i g e n c j i - stwierdzi Arnoldus.
- Troszczy si o nas.
- Kocha nas.
- Chce nas k u p i , Arno.
- Wanie to miaem na myli, Hubert. Moesz mi wetrze w plecy wicej
rozpuszczalnika, Franz? Swdz mnie od farby.
- Ten stary skurwysyn tylko dlatego si nami interesuje, e chce nas kupi.
- Tak, ale Mistrz nas nie sprzeda temu bydlakowi.
- Nie bd tego taki pewny. Jego propozycje s interesujce, nie uwaasz, Karl?
- Sdz, e tak.
- Sdzi, e tak. Syszae, Arno?... Karl sdzi, e tak.
- Uwaga na pierwszy schodek postumentu...
- Przecie wiemy, durniu. Czy ty jeste nowy? Pierwszy dzie pracujesz w
Konserwacji?... M y nie jestemy nowi, idioto.
- Jestemy starzy. Jestemy wieczni.
Dziewczynce imieniem Jennifer ju zdjto sukienk. Miaa na sobie tylko biae
skarpetki z ozdobnymi pomponami (Stevea, achondroplastycznego modela, wywoono w
dziecinnym wzku). Kilku technikw pocierao byszczce ciako Jennifer wat nasczon
rozpuszczalnikiem. Gdy bracia Walden przechodzili obok niej, Hubertus prbowa si
ukoni, lecz zdoa jedynie skin gow z potrjnym podbrdkiem.
- egnaj, dziewicza ksiniczko z bajki! Niech ci si przyni anioki!
Dziewczynka odwrcia si do niego, czynic gest: A takiego waa!. Hubertus nie
przesta si umiecha, ale sunc rozkoysanym jak statek krokiem ku wyjciu, zmruy oczy,
a zmieniy si w dwie ciemne szparki.
- Okropnie le wychowana jest ta kurewka. Chtnie bym jej podregulowa
kindersztub.
- Popro Robertsona, eby j kupi i postawi u siebie w domu, to razem si ni
zajmiemy.
- Nie ple gupstw, Arno. Zreszt wol krewetki od ostryg, wiesz przecie... Czy
zechciaaby si pani odsun, jeeli mona prosi? Musimy przej.
Dziewczyna z Konserwacji natychmiast odskoczya w bok, umiechajc si i
przepraszajc. Zajmowaa si opnionymi umysowo. Bracia Walden ruszyli z impetem
dalej, gorliwie eskortowani przez wit agentw. Paszcz kpielowy Hubertusa mia kolor
fioletowy, a Arnoldusa - marchewkowy z zielonym poyskiem. Byy podbite dwiema
warstwami aksamitu, a ich paski mogyby obj siedmiu dorosych mczyzn.
- Hubert.
- Sucham ci, Arno.
- Musz ci co wyzna.
- ...?
- Wczoraj ukradem ci discmana. Jest w mojej szafce.
- Ja te musz ci co wyzna, Arno.
- Sucham ci, Hubert.
- Mj discman jest pierusko zepsuty.
miejc si sopranem, obaj gigantyczni bliniacy opucili sal wystawow wyjciem
ewakuacyjnym.
Haus der Kunst w Monachium jest biaawym prostopadocianem z kolumnad,
pooonym niedaleko Ogrodu Angielskiego. Wrogowie nazywaj go Bia Kiebas.
Powsta przed siedemdziesiciu laty i zosta otwarty - podczas synnej defilady - przez Adolfa
Hitlera, pragncego przeksztaci go w symbol czystoci sztuki niemieckiej. W defiladzie
bray udzia modziutkie dziewczyny przebrane za nimfy, poruszajce si jak lalki i mrugajce
oczami, jakby kto manipulowa wycznikiem. Fhrerowi nie spodobao si to mruganie.
Jednoczenie z t huczn inauguracj odbya si druga, skromniejsza, lecz rwnie wana:
otwarto wystaw zatytuowan: Sztuka zwyrodniaa; zaprezentowano na niej dziea artystw
przeladowanych przez reim, takich jak Paul Klee. Bracia Walden znali t histori, tote gdy
kroczyli muzealnymi korytarzami w kierunku szatni, potni i majestatyczni, przyszo im do
gowy pytanie, do ktrej kolekcji wczyby ich wielki nazistowski przywdca: do tej, ktra
symbolizowaa czysto germanizmu, czy do Sztuki zwyrodniaej?

Koa. Arno lubi rysowa koa. Przedstawia samego siebie jako figur zoon z
poczonych k: na grze gowa, brzuch jako reszta ciaa, po bokach nki.
- Co ci nie pasuje, Hubert?
- Mam bardzo wraliw skr, odkd mi zmienili jeden z preparatw. Po kpieli w
rozpuszczalnikach mocno mnie piecze.
- To ciekawe, bo ja mam to samo.
Znajdowali si w sali metkowania, w kompletnym stroju, uczesani z przedziakiem po
boku. Technicy zawiesili im metki i podali wystawn kolacj skadajc si z owocw morza,
ktr obaj pochonli w mgnieniu oka.
Bracia Walden byli dwiema symetrycznymi istotami, jedn z niewielu dokadnych
fotokopii natury. Jak to zwykle bywa w takich wypadkach, nosili identyczne ubrania (szyte na
miar przez woskich krawcw) i strzygli si w ten sam sposb. Gdy jeden z nich zachorowa,
drugi wkrtce szed w jego lady. Mieli takie same upodobania i to samo ich dranio. W
dziecistwie rozpoznano u nich ten sam syndrom (otyo, bezpodno i zachowania
antyspoeczne), chodzili do tych samych szk, wykonywali identyczn prac w tych samych
przedsibiorstwach i siedzieli w tym samym czasie w tych samych wizieniach, oskareni o te
same przestpstwa. W ich klinicznych i kryminalnych yciorysach figuroway te same sowa:
pederasta, psychopata, sadyzm. Van Tysch wezwa ich pewnego jesiennego dnia 2002
roku, wkrtce po tym, jak zostali uniewinnieni w procesie o okrutne zabjstwo Helgi
Blanchard i jej syna, i przeksztaci obydwu w dziea sztuki.
Helga Blanchard bya mod aktork, popularn w niemieckiej telewizji, ekskochank
jednego z obrocw Bayernu Monachium i matk picioletniego chopca imieniem Oswald,
bdcego jej dzieckiem z poprzedniego maestwa; podczas sprawy rozwodowej przyznano
jej wysokie alimenty. Nikt dokadnie nie wie, jak doszo do zabjstwa. Wczesnym rankiem
pitego sierpnia 2002 w okolicach Hamburga bya mga. Kiedy si rozproszya, ujrzano Helg
i jej synka Oswalda, nagich i przybitych do drewnianej podogi ich letniskowego domku -
pooonego niedaleko od miasta - za pomoc grubych na centymetr bolcw do mocowania
namiotu. Prawa do matki i lewa syna byy poczone tym samym gwodziem. Obojgu
wyrwano jzyk, maltretowano ich ciaa rubokrtem i pozbawiono gaek ocznych (Heldze
pozostawiono praw, by moga zobaczy, co robi z jej synkiem). Zbrodnia wywoaa taki
skandal, e wadze poczuy si zmuszone natychmiast, na lepo kogo aresztowa; pado na
par lesbijek, ktre byy najbliszymi ssiadkami Helgi i wanie w tych dniach stay si na
swj sposb sawne, gdy usioway uzyska oficjaln zgod na adopcj dziecka. Pikieta
rozsierdzonych obywateli prbowaa spali dom, w ktrym mieszkay. Jednak w dwadziecia
cztery godziny pniej wycofano oskarenie i kobiety odzyskay wolno. Modsza z nich
wypowiadaa si pniej w jednym z programw telewizyjnych i nazajutrz wiele osb
naladowao sposb, w jaki poruszaa wskazujcymi palcami, twierdzc, e ona i jej
przyjacika nie miay nic wsplnego z tym, co zaszo, niczego nie widziay ani nie syszay.
Potem zostali aresztowani, w tej kolejnoci, eksm Helgi (przedsibiorca), obecna ona jej
byego ma, brat jej byego ma i wreszcie pikarz. Z chwil aresztowania pikarza sprawa
wykroczya poza granice Niemiec i zrobio si o niej gono w caej Europie.
Wwczas pojawi si niespodziewany wiadek: staromodny malarz prawdziwych
pcien. Poprzedniego dnia pracowa nad olejem o tematyce wiejskiej, ktry chcia
zatytuowa Drzewa i mga. By z zawodu lekarzem i ojcem rodziny. Owego spokojnego,
witecznego poranka wanie wykacza swj obraz, gdy spostrzeg dwa ruchome koa
toczce si w strzpach mgy od pnia do pnia i pozbawione naturalnej barwy rzeczy
zdrowych. Wyty wzrok i dojrza dwch niezmiernie grubych, nagich mczyzn
przemykajcych si midzy drzewami, w niewielkiej odlegoci od domu Helgi Blanchard.
Ich wygld tak go zafascynowa, e porzuci prac nad swym lasem i narysowa ich na
oddzielnej kartce. Jego szkic zosta opublikowany, z prawem wycznoci, przez Spiegla.
Wszystko byo jasne: bracia Walden mieszkali w Hamburgu i mieli na swoim koncie wiele
czynw przestpczych. Po ich aresztowaniu odby si proces. Jednake mody adwokat,
ktrego przydzielono im z urzdu, bysn inwencj. Przede wszystkim niezwykle zrcznie
podway zeznanie malarza. Do tej pory nie zapomniano o fortelu, jakim podszed wiadka:
Jeeli paski obraz jest zatytuowany Drzewa i mga i sam pan twierdzi, e rdem
natchnienia by dla pana otaczajcy krajobraz, jak mg pan rozpozna oskaronych w
miejscu penym d r z e w i m g y ?. Potem dotkn najczulszego punktu trybunau
sdziowskiego. Czyby byli winni tylko dlatego, e odstrcza nas ich wygld? A moe z
powodu tego, e byli karani? Musimy ich skaza, eby nasze sumienia mogy spa
spokojnie?. Nie udao si udowodni obecnoci braci Walden na miejscu wypadkw i
spraw wkrtce umorzono. Kiedy bliniacy odzyskali wolno, odwiedzi ich bardzo miy
osobnik o niadej cerze i spiczastym nosie, z daleka pachncy pienidzmi. Gdy czy czubki
palcw, wida byo mistrzowsk robot manikiurzystki. Mwi im o sztuce, o Fundacji i
Brunonie van Tyschu. Zagruntowano ich po kryjomu i wysano do Amsterdamu, a potem do
Edenburga. Van Tysch powiedzia im: Nie chc, ebycie komukolwiek opowiadali o tym,
co zrobilicie albo wydaje wam si, e zrobilicie, nawet sobie samym. Malujc, nie
zamierzam posuy si wasz win, lecz podejrzeniem. Dzieo okazao si bardzo proste.
Bracia Walden stoj naprzeciwko siebie w szarych, wiziennych ubraniach, pokryci farb w
niezdecydowanym kolorze, podkrelajcym szyderczy wyraz ich twarzy. Na piersiach,
niczym medale, widniej fiszki z wydrukowan kapitalikami histori ich konfliktu z prawem.
Na plecach zdjcie Helgi Blanchard obejmujcej swego synka Oswalda (to zostao wycite:
Wenecja podczas podry) oraz znak zapytania, ktrego znaczenie jest oczywiste: czy to oni?
Rodzina Helgi wniosa skarg do sdu z powodu uycia przez van Tyscha tego wizerunku, ale
spraw rozwizano w sposb polubowny dziki wypaceniu stosownej sumy pienidzy. Jeeli
chodzi o prac hiperdramatyczn, nie byo adnych problemw. Bracia Walden okazali si
urodzonymi obrazami. Jedn rzecz wszak potrafili przez cae ycie robi dobrze: sta
spokojnie, pozwalajc, by ludzko ich besztaa. Stanowili dwa wcielenia Buddy, dwa posgi,
dwie radosne, niewzruszone istoty. Ubezpieczyli si na sum znacznie przewyszajc
warto wikszoci dzie van Gogha. Mieli za sob dug drog, w czasie ktrej wyrzucano
ich ze szk, zwalniano z pracy, wsadzano do wizienia lub pozostawiano samym sobie.
Publiczno (ci sami ludzie co zawsze) nadal patrzya na nich z pogard, ale bracia Walden w
kocu zrozumieli, e nawet pogarda moe sta si sztuk.
Pozostaje pytanie: czy to oni? Zabjcy Helgi Blanchard i jej synka wci nie
schwytano. Prosz mi powiedzie: c z y t o o n i ?
- Kiedy odpowied na to pytanie bdzie znana, nasza cena spadnie - owiadczy jeden
z braci znanemu niemieckiemu krytykowi sztuki.
Czerwonawe twarze Hubertusa i Arnoldusa wci zdradzaj napicie, z pucoowatych
policzkw nieomal tryska krew, a w oczach tli si ar dawnych orgii.
Wanie skoczyli si stroi i zostali oddani w rce nadzwyczajnej ekipy agentw
sub specjalnych.

- Na tym polega Sztuka, panno Schimmel. Mam na myli Sztuk przez due S... To
nie ja prosz, tylko Sztuka, i pastwo maj obowizek speni jej yczenie. - Hubertus
mrugn porozumiewawczo do brata, ale Arnoldus sucha muzyki przez minisuchawki i nie
patrzy na niego. - Tak, z platynowymi wosami... Nic mnie to nie obchodzi, e bdzie pani
bardzo trudno zaatwi go na dzisiejsz noc... Chcemy, eby mia platynowe wosy, panno
Schimmel, i prosz bez gupich dyskusji... Fru, buuuzzz, zrriiii, zruzruzruuu... Bardzo mi
przykro, panno Schimmel, s zakcenia, musz koczy... - Jzyk Hubertusa ukazywa si i
znika midzy malekimi wargami rwnie wdzicznie i szybko jak u gada. - Przzzzz,
zuuummm... Nic nie sysz, panno Schimmel!... Mam nadziej, e to bdzie platynowy
blondyn. W przeciwnym wypadku niech pani sama przyjdzie... Moe pani mie na sobie
paszcz przeciwdeszczowy, ale nic pod spodem... Zzzzzzzzzssssss... Musz koczy! Auf
wiedersehen!
- Z kim rozmawiae? - zapyta Arnoldus, zdejmujc suchawki.
- Z t idiotk Schimmel. Wiecznie ma jakie zastrzeenia.
- Powinnimy si poskary panu Benoit. Niech j wywal na bruk.
- Niech jej ka ebra na ulicy.
- Niech z niej zrobi prostytutk.
- Niech j wezm na acuch, zao jej obro, zaszczepi na wcieklizn i podaruj
nam.
- Nie, nie chc suk. Nie mam ochoty sprzta kupek. Suchaj, Hubertus.
- Co takiego, Arnoldus?
- Mylisz, e jestemy szczliwi?
Obaj bracia przez chwil wpatrywali si w ciemny sufit furgonetki, po ktrym
przelizgiwaa si wietlista panorama monachijskiej nocy.
- Trudno stwierdzi - odpar Hubertus. - Wieczno jest wielk tragedi.
- I trwa bez koca.
- Wanie dlatego jest wielk tragedi - podsumowa Hubertus.
Furgonetka zatrzymaa si przed wejciem do hotelu Wunderbar. W jej karoserii
zamigotay refleksy lnicych szyb. Czterech agentw zajo strategiczne pozycje. Gdy
Saltzer, szef eskorty, da znak, jeden z jego ludzi wsun gow przez otwarte tylne drzwi i
co powiedzia. Hubertus Walden ceremonialnie wygramoli si na chodnik, naprzeciw
szpaleru portierw w penej gali. Arnoldus zahaczy marynark o klamk. Szarpn z caej
siy i rozdar kiesze. Mniejsza z tym. Mia setk innych ubra, uszytych przez tego samego
krawca, a poza tym mg nosi marynarki brata.
Agent Bezpieczestwa zapali wiato w przedpokoju apartamentu za pomoc pilota.
Ze wszystkich zakamarkw wypyna, wijc si wytwornie jak murena, nastrojowa muzyka.
- W przedpokoju wszystko normalnie, odbir - zameldowa do maego mikrofonu
umieszczonego przy ustach.
W salonie znajdoway si basen z podgrzewan wod, bar i olej Gianfranca Giglego,
ktry by do obiecujcym uczniem Ferruciolego, ale niestety przed dwoma laty zmar
wskutek przedawkowania heroiny. Z tego powodu jego skromny dorobek (zamaskowane,
obojnacze postaci ubrane w trykoty tancerzy) nabra wikszej wartoci. Obraz Giglego lea
na pododze koo basenu jak jedwabista, czarna pantera. Na twarzy mia stosown mask. W
pokoju pachniao szlachetnym drewnem oraz chlorem; panowaa tam znacznie wysza
temperatura ni w pozostaych czciach apartamentu.
- W salonie wszystko normalnie, odbir.
Gos agenta rozbrzmiewa w labiryncie pokoi. Hubertus podszed do stalowego
kontuaru i nala sobie szampana. Arnoldus na prno usiowa dosign wasnych butw.
Wci mia nadziej, e kiedy bdzie mg dotkn swoich stp. Ta niedogodno na dobre
zepsua mu humor.
- Nigdy nie zrozumiem - wybuchn z nag agodnoci (nigdy nie podnosi gosu) -
dlaczego pan Benoit nie daje nam do pomocy ozdb, tylko musimy sami si wysila. Trzeba
mu chyba da porzdnego kopa w tyek...
- Tyek jest okrgy. - Hubertus ponownie napeni kieliszek. - U jednych tyek to dwa
koa, u innych - tylko jedno. Na przykad tyek Bernarda... Dwa czy jedno?
Na szczcie Arnoldus z atwoci mg zdj buty bez pomocy rk, co te uczyni.
Spodnie za opaday po odpiciu jednego guzika.
- Hubert, moesz przyciemni lampy na tej cianie? wiec mi prosto w oczy.
- Odsu si troch, to nie bd ci przeszkadza, Arno.
- Prosz...
- No dobrze. Nie chc si z tob spiera.
- W saunie wszystko w porzdku, odbir - pojkiwa daleki gos.
- Moe by wreszcie sobie poszed w choler, Bernard? Spodziewamy si gocia.
- U Bernarda wszystko w porzdku, odbir.
- W pupci Bernarda wszystko w porzdku, odbir.
Agent po raz drugi sprawdza salon, nie patrzc w stron braci. Od dawna uodporni
si na ich kpiny. Wiedzia, dlaczego tak si niecierpliwi, ale nie chcia o tym myle. To
znaczy nie chcia myle o tym, co si tu bdzie odbywao po przyjciu gocia.
Prawie zawsze przyprowadza go za rk kto dorosy. Jeeli by penoletni, mg
zjawi si sam w stroju boya hotelowego lub kelnera, eby nie wzbudza podejrze. Ale na
og przychodzi z kim dorosym. Bernard nie wiedzia, co si dziao pniej, i nie chcia
wiedzie. Nie mia rwnie pojcia, kiedy go opuszcza hotel, jeeli w ogle go opuszcza,
w jaki sposb i ktrdy. Nie naleao to do jego kompetencji. Problem... Problem polega na
tym, e....
Bernard nie ma wyrzutw sumienia. Nie uwaa, e wypeniajc swe obowizki, robi
co zego. Bernardowi podoba si praca w Fundacji. Zarabia wicej ni gdziekolwiek indziej,
jego zadania nie s trudne (jeeli nie ma komplikacji), a panna Wood i pan Bosch s
wspaniaymi szefami. Plan Bernarda jest nastpujcy: zaoszczdzi tyle, eby rzuci prac i
wynie si z miasta, z tego i ze wszystkich innych. Chce zamieszka gdzie daleko z on i
creczk, i mie tam wity spokj. Wie, e nigdy tego nie zrobi, lecz wci o tym myli.
Zdaniem Bernarda gwnym problemem Potworw jest to, e nie mona ich wymieni
na inne osoby. Gdyby bracia Walden zniknli, kto zajby ich miejsce? W przypadku tego
obrazu biografia postaci okazaa si rwnie wana, jak wiatocie w twrczoci Rembrandta.
Bez nich Potwory nie byyby warte zamanego grosza. Nie popynyby z ich powodu rzeki
atramentu ani nie zostay zuyte cae tony komputerowych bajtw; nie powstayby na ten
temat ksiki ani nie pojawiy si wzmianki w encyklopediach; obraz nie staby si
przedmiotem debat telewizyjnych ani zaartych dyskusji midzy teologami, psychologami,
prawnikami, wychowawcami, socjologami i antropologami; nikt by go nie obrzuci gwnem i
nie przynisby astronomicznych zyskw dziki pokanym sumom, jakie Fundacja pobieraa
za wydanie zgody na wystawienie go w najsawniejszych muzeach i galeriach wiata; nie
pojawiby si rwnie cay legion naladowcw, a stary Robertson, hollywoodzki producent,
nie liczyby dni dzielcych go od chwili, gdy van Tysch postanowi wystawi swoje dzieo na
sprzeda.
Potwory byy kur znoszc zote jajka. Niestety kura o tym wiedziaa.
- Wszystko w porzdku, bez odbioru.
- Ju idziesz, Bernard?
- Nie podobamy ci si?
- Jasne, e mu si podobamy, Arno. Pupcia Bernarda wzdycha do nas.
Pogwizdujc melodi z jakiego filmu, Bernard zamkn dwikoszczelne drzwi
oddzielajce salon od przedpokoju i odetchn z ulg. Na dzi wieczr koniec roboty:
Potwory, jeden z najcenniejszych obrazw w historii sztuki, byy dobrze zabezpieczone. I, na
szczcie, ju nie sysza bliniakw.
Jeeli sztuka popadnie w konflikt z moralnoci, wszystko si zawali. Czyby Mistrz
nie by w stanie tego zrozumie? S rzeczy, ktre nie mog... ktre nigdy nie p o w i n n y
zmieni si w sztuk, myli Bernard.

- Wezm prysznic - powiedzia Arnoldus. - Lepi si od farby. Mam nadziej, e nie


wypie caego szampana, Hubert.
- Ale skd, ale skd. Jak moesz uwaa, e jestem takim pieruskim egoist?
- W salonie zrobio si parno. Bd tak askaw i obni temperatur wody w basenie.
- Kiedy ja lubi cieplutk, cieplutk, cieplutk. Och, och, och.
Arno machn rk i poczapa w stron korytarzyka prowadzcego z salonu do
luksusowej azienki. Rozleg si szum wody leccej z kranu i gos kastrata piewajcego ari.
Hubertus poklepywa wod domi. Basen by olbrzymi i mia form koa. To oni tego
zadali. Bracia Walden lubili wszystko, co okrge. Geometrycznie poprawne wzgldem
ksztatu ich cia. Psychologicznie poprawne wzgldem ich preferencji: na przykad
modzieczych dzie The Circle. Jedna z najwierniejszych grup ich fanw (mieli na caym
wiecie tysice wielbicieli) nazywaa si The Circle of Monsters i przysyaa im okrge
nalepki z hasami bronicymi swobody ekspresji w sztuce i atakujcymi nietolerancj.
Syszc w oddali walk Arnoldusa z oper, Hubertus podkurczy kolana i zacz
dryfowa jak boja. ta metka na jego szyi unosia si na powierzchni turkusowego pynu,
holowana przez galaretowaty walec ciaa. Hubertus Walden czu si w rodku tego basenu jak
Pierwotne Jajko, samotna komrka jajowa we wzniosym momencie zapodnienia. Gboko
basenu wszdzie bya taka sama: gdy sta, woda sigaa mu nieco powyej brzucha. Dziadziu
Paul nie chcia, eby si potopili, co to, to nie. Hubertus przymkn oczy, oprawne w tuszcz
jak mae piercionki, i pegajce na wodzie wiato przybrao form biaych pasm. Cudownie
byo y w luksusie, zaznawa pieszczoty fal tej olbrzymiej sadzawki podgrzanej do
odpowiedniej temperatury. Zacz si zastanawia, czy wosy naturalnego platynowego
blondyna, bezporednio owietlone lampami ciennymi, bd si odbija w suficie.
Jego brat maltretowa w azience kolejn ari. Hubertus pomyla, e Arnoldus jest
czowiekiem nikczemnym, zdeprawowanym, tchrzliwym i wystpnym. Nienawidzi go z
caego serca, lecz nie mg bez niego y. Traktowa go jak wasne trzewia: co intymnego,
niezbdnego, odraajcego. W szkole podstawowej to Arno le postpowa, ale karano ich
obydwu. Jeeli ktry z was zbije talerz, oberwiecie razem - mwia panna Linz z byskiem
w oku. Tak byo przez cae ycie, z tat, z sdziami, z policj. To ta gruba, gbczasta,
chorowita kreatura, faszujca w tej chwili w azience (jak zwykle subtelnie i dyskretnie),
sprowadzia Hubertusa na z drog. Czy to nie Arnoldus wpad na pomys, eby si zabawi
z Helg Blanchard i jej synkiem?
- A quellamor... quellamor ch palpito...
Przypomina sobie to wszystko w sposb fragmentaryczny, prawie jak fascynujc
czekoladk spowit w zociste mgy: rozszerzone z przeraenia oczy matki, hmmm, wrzaski,
od ktrych o mao mu nie popkay bbenki w uszach, zacinite pistki...
- ... Delluniverso... Delluniverso intero...
... delikatne ciao zwijajce si z blu, hmmm, otwarte, idealnie okrge usta, kulisty
ksztat, z ktrego odpyna wszelka krew...
- ... Misterioso, misterioso altero...
Z pocztku wydawao si, e znw pokpili spraw. Widzia ich tamten malarz amator,
mieszkajcy niedaleko domu Helgi Blanchard. Tymczasem mody adwokat z upieem
popisa si fantastyczn obron. To, co wedug wszelkiego prawdopodobiestwa mogo
oznacza koniec ich ycia, okazao si cudownym pocztkiem. W gryzie wasny ogon.
Idealne koo. Jake harmonijn rzecz jest koo, zwaszcza gdy si nie rusza, jest martwe lub
sparaliowane i po prostu mona przesun po nim palcem. I jakim wielkim czowiekiem jest
Bruno van Tysch. Dziki niemu maj ycie, jakiego pragnli, i porcj niemiertelnoci, ktra
rwnie jest nie do pogardzenia. By dzieem sztuki to co cudownego.
Obrci si, koysany ciepawym aksamitem.
W tym momencie zda sobie spraw, e obraz Giglego poruszy si.
- ... Croce e delizia... delizia al cooor...
Krople wody zamiy mu wzrok. Przetar oczy. Spojrza ponownie.
- ... Croce, croce e delizia, croce e delizia... delizia al cooooor...
Obraz, sylwetka szermierza w aobie, ruchomy cie w czarnej masce, powoli
zmierza w kierunku baru. Robi to w sposb tak naturalny, e w pierwszej chwili Hubertus
pomyla: Po prostu chce si napi, ale zaraz si zreflektowa: Przecie nie moe! Jest
teraz dzieem sztuki! Nie moe si rusza!.
- Co robisz? - spyta tak dononie, e gos przeszed mu w piskliwe pianie.
Obraz Gianfranca Giglego nie odpowiedzia. Obszed dokoa bar, schyli si i co
wycign. Neseser. Znowu okry bar, stan za plecami Hubertusa i otworzy metalowe
zamki. Dwik, jaki wyday, potoczy si niczym wystrza po olbrzymim salonie, w ktrym
panowaa prawie zupena cisza (ach, aaaach, ach-ach-ach-aaaaaaachhh, wznosi si i opada
daleki gos Arna).
Hubert chcia zawoa brata, lecz zrezygnowa. Ciekawo zamkna mu usta.
Przemieci swe olbrzymie cielsko na zaokrglony brzeg basenu. Obraz manipulowa na
kontuarze jakim przedmiotem. Co to byo? Zapewne co, co wyj z neseseru. Teraz odoy
to na bok i wzi do rki co innego. Jego ruchy byy tak pynne, delikatne, mikkie, e
spodobay si Hubertusowi. Nic mu nie sprawiao wikszej przyjemnoci ni subtelna
delikatno form: tancerz; dziecko; tortura.
Doszed do wniosku, e to zapewne retusz Giglego. By moe malarz postanowi
przeksztaci obraz w akcj nieinteraktywn. Oczywicie musiao to by sztuk. W wiecie
sztuki moe zaistnie wszystko, gdy nic nie posiada znaczenia samo w sobie. Pewne rzeczy
s sztuk, i tak jest, poniewa zadecydowali o tym artyci, a publiczno przyznaa im racj.
Hubertus pamita dzieo Donny Meltzer Zegar: przywizane do ciany, obracao si na
aksamitnym tle w rytmie upywajcego czasu, ale potem artystka postanowia, e codziennie
bdzie si pni dziesi minut i po dwch tygodniach stanie. Obrazy nie zawsze robi to
samo. Niektre ewoluuj wedug wzoru nakrelonego przez ich twrc. A ten? Zmieni si.
Zapewne nowe instrukcje. Co to miao symbolizowa? Zmechanizowane spoeczestwo
(dlatego wyjmowa te dziwne urzdzenia)? Symbol wadzy (pistolet)? Mass media (przenony
magnetofon i miniaturowa kamera wideo)? Przemoc (komplet kujcych narzdzi)? Pewnie
wszystko po trochu. Czego sobie Gigli zayczy. W kocu to on jest malarzem i tylko on
moe...
Wtem przypomnia sobie, e Gianfranco Gigli od dwch lat nie yje.
Przedawkowa heroin - powiedzieli mu w hotelu, pokazujc obraz.
- ... Deliziaaa aaaal coooooooooor... ach-ach-ach-ach-aaaaaaaaaachhhhhh...
Znieruchomia z domi opartymi o marmurowe obrzee basenu i ciaem do poowy
zanurzonym w wodzie. Z gowy i tuowia spywa mu deszcz kropel. Wyglda jak gra
topniejcego wosku. Czy to moliwe, eby dzieo po mierci swojego twrcy samo si
retuszowao? A jeli tak, to wynik tych dziaa jest uwaany za dzieo pomiertne czy za
falsyfikat? Ciekawe pytania.
Nagle Hubertus przesta si interesowa tym, co robi posta Giglego (a niech j
diabli wezm) i dozna nagego przypywu szczcia. Uczucie to ogarno trzy tryliony
czsteczek tuszczu skadajcych si na jego ciao, wywoujc w mzgu zamt podobny do
silnego orgazmu. Oszoomia go boga wiadomo, e naley do tego skomplikowanego
wiata, ktrego istnienie tylko z rzadka (jeeli w ogle byo to moliwe) dawao si wyjani
lub opisa sowami, do tajemnego, niewyczerpanego, zotego rda, do owego wybranego
krgu, w ktrym si wszyscy obracali: posta Giglego, van Tysch, Fundacja, oni sami i paru
innych wybracw losu (no, moe z wyjtkiem smutnej postaci Giglego, ktra musiaa si
odnawia, by nie straci aktualnoci); prowadzi cudowne ycie pozwalajce mu fantazjowa
do woli i zachca do fantazjowania innych. W tym wiecie mona czerpa zyski nawet z
faktu, e jest si horrendalnie grubym. Hubertus poj, e dziki swemu potwornemu
wygldowi przekroczy granice codziennej rzeczywistoci i zmieni si w symbol, res sztuki,
archetypu, filozofii i medytacji, teorii i dyskusji. Bogosawiony bd, wiecie.
Bogosawiony bd, wiecie. Bogosawiona twoja wadza i twoje moliwoci.
Bogosawione rwnie wszystkie twoje tajemnice.
Obraz Giglego zakoczy wreszcie przygotowania, ktrych cel pozostawa wci
niejasny. Z cakowitym spokojem odwrci si i skierowa w inne miejsce, ku innemu
nieubaganemu przeznaczeniu, podyktowanemu przez zmarego artyst. Hubertus przyglda
mu si wyczekujco. Dokd? Ach, dokd kierujesz teraz swe harmonijne kroki, boska i
promienna istoto?, zastanawia si Hubertus Walden.
Pogrony w planetarnej harmonii, dopiero po chwili zrozumia, e obraz kieruje si
w jego stron.

Gdy Arnoldus by dzieckiem, atakowa go tygrys.


Nieomylny, zwinny, potny, zabjczy. Czarny tygrys o poncych oczach, zrodzony
z jego snw. By to koszmar senny, postrach jego dziecistwa. Arnoldus krzycza, budzi
Hubertusa i w sposb nieunikniony atak drapienego kota przemienia si w ojcowski pasek,
ktry wi si w arabeskach i raz po raz spada na goy tyek chopca. (Nie chciaem krzycze,
tato, bagam ci, naprawd, uwierz mi, nie mogem si powstrzyma). Jedyn rzecz, jaka
przeszkadzaa ojcu, byy krzyki. Rbcie, co chcecie, tylko nie krzyczcie, rozkazywa im
nieustannie; mia na tym punkcie obsesj.
W odrnieniu od swego brata Arnoldus nie uwaa, e powetowa sobie wszystkie
krzywdy. Twierdzi, e ycie jest jak biznes, ktry codziennie zmienia waciciela i nigdy
nam nie zwraca tego, co nadpacilimy. Teraz s niesamowicie bogaci, to prawda. Uwaa si
ich za dzieo sztuki o nieocenionej wartoci. S kochani przez pana Robertsona, ktry by
moe w kocu zostanie ich nowym tatusiem. Arno wiedzia, e Robertsonowi nigdy by nie
przyszo do gowy zbi go pasem, gdyby w rodku nocy usysza, jak krzyczy z twarz zalan
gorzk lin najgorszego sennego koszmaru. Teraz s powaani, uwielbiani i podziwiani jako
wielkie obrazy. Ale czy to nowe ycie zwrci im szczliwe dziecistwo, ktrego nie mieli?
Czy szacunek caego wiata, jakim si ciesz, bdzie dziaa wstecz? Czy w najmniejszym
bodaj stopniu zdoa przeksztaci ze wspomnienia w dobre? Nie, nie zmieni nawet
zwyczajw. Jako dorosy czowiek Arnoldus nadal nie krzycza. Tygrys ju nie yje, tata
rwnie, ale ycie nigdy niczego nie zwraca.
Syszc, jak brat pluska si w basenie, Arnoldus owin swe olbrzymie biodra
rcznikiem i zacz wykonywa przed lustrem taniec brzucha. Zwaywszy na to, jaka cz
ciaa odgrywaa w nich gwn rol, tace te byy dla Arna czym wicej ni zwyk zabaw:
z czasem stay si rodzajem subtelnej prby zrozumienia wszechwiata. Poruszajc si,
pstryka palcami i pogwizdywa jak pseudoegipsk melodi. Och, sodka huryso, czy
zadowolisz mnie tej nocy? Patrzc na te porcelanowe palce - myli Arnoldus, przerzucajc
kadun, hop, na jedn, hop, na drug stron - nikt by si nie domyli, e ich waciciel
posiada rwnie obwis kabz pen ndznych kiszek, wiecznie godn anakond zwinit w
worku, grub lin okrtow obronit sadem. Czy mona by takim tuciochem? Boe
drogi, co ty ze mnie zrobi?. Matka mu opowiadaa (a moe ojciec?), e gdy si urodzili,
krzykna na widok tych fantastycznych piknoci, owych stworze, ktre w chwili przyjcia
na wiat miay wicej ciaa ni ona sama. Ach! - wykrzykna pani Walden. A ich ojciec (o
tym te im opowiadaa), rwnie przeraony, zbeszta j: Nie krzycz, Emmo. To potworki,
owszem, ale nie krzycz, bardzo ci prosz. Przede wszystkim n i e k r z y c z ....
Arnoldus Walden koyszcym krokiem wtoczy swe imponujce cielsko do
korytarzyka czcego azienk z salonem. Wci by pogrony w mylach. Ju nie sysza
pluskw Hubertusa. Czyby nadszed Platynowy Blondyn? Moe brat zacz bez niego,
amic dane mu sowo? Och, Hubertus, istota bezwartociowa, poda, ordynarna, niegodziwa.
Zdeprawowany mamut, okrutny niedwied. Brat uwielbia zwala na niego win, jeeli
zrobili co zego, a to, co dobre, przypisywa wycznie sobie. Arnoldus codziennie budzi si
z postanowieniem, e bdzie inny. Jaki? Milszy, bardziej ludzki, bardziej posuszny
(naprawd, bagam ci, uwierz mi), ale gdy tylko spojrza na brata, ze wszystkich porw jego
skry zaczynaa sczy si nienawi przypominajca pomie pegajcy po pice nasczonej
alkoholem. Widok tego odbicia siebie samego budzi w nim tak odraz, e ogarniaa go
czasami pokusa, by zbi lustro. O, tak: to Hubertus uczyni z niego horrendum. Hubertus
spycha go w przepa, prowokujc do okruciestwa.
Na przykad sprawa Helgi Blanchard i jej synka. Arnoldus kilkakrotnie prbowa
wytumaczy Hubertowi, e nigdy nie zrobili tej rodzinie nic zego. Nawet nie znali Helgi i jej
chopczyka: wszystko to byo faszywym wspomnieniem pogrzebanym w ich umysach przez
van Tyscha, mroczn barw powlekajc ich ciaa. Co w rodzaju grzechu pierworodnego,
uwaa Arnoldus. Cie wystpku, ktrego nigdy si nie dopucili i dlatego do koca ycia nie
bd mogli o nim zapomnie, gdy najtrudniej jest zniszczy to, co istnieje tylko w
wyobrani. By moe nie ponosili nawet winy za przestpstwa, ktre odpokutowali w
wizieniu. Niewykluczone, e wcale tam nie byli. W kocu malarstwo te jest swego rodzaju
oszustwem: mylisz, e moesz dotkn tej patery z owocami, kici winogron lub krgej
piersi nimfy, wycigasz rk i pojmujesz swj bd. Spostrzegasz, e kule s tylko koami; to,
co zdawao si mie okrelon pojemno, ulega spaszczeniu; palce nie maj za co chwyci.
Arnoldus podejrzewa, e byli jednym z najlepszych zudze holenderskiego malarza.
Przybywajcie do mnie, potworne ptna: uczyni z was zudzenie optyczne.
Mistrz tak zrcznie wtoczy to straszliwe kamstwo do ich mzgw, e Hubertus da
si nabra. Hubert naprawd u w i e r z y , e to zrobili. Co gorsza by przekonany, e to on,
Arnoldus, da si nabra! Pozwolie zamydli sobie oczy, eby zapomnie o tym, co
zrobilimy, Arno, powiedzia mu. I doda: A my n a p r a w d to zrobilimy. Chcesz, ebym
ci odwiey pami?.... Arnoldus ju przesta dyskutowa na temat tej nieprzyjemnej
sprawy. Na c by si zdao wci powtarza Hubertowi, e to on j e s t w b d z i e , e
nigdy nie postpili tak okrutnie, bowiem wszystko byo wytworem wspaniaej sztuki van
Tyscha?
Spuci wzrok, by zobaczy podpis na swojej lewej kostce: BvT. Od pewnego czasu
niepokoia go nowa myl. Czy odpowiedzialno za nienawistne, drapiene myli, jakie w
nim budzi Hubertus, ponosi van Tysch? Czyby uzna, e atwiej mu bdzie malowa na
Arnoldusie, jeli obudzi w nim instynkty Kaina? Tak czy owak, Mistrz ju nie zwraca na
nich uwagi. Przesta si nimi interesowa. Chodziy suchy, e wkrtce wystawi ich na
sprzeda.
Moe najlepiej byoby zapomnie o van Tyschu, a nawet o Hubertusie, i korzysta z
ycia, dopki si da?
Otworzy drzwi i wszed do salonu.
- Ju jestem, Hubert. Mam nadziej, e nie...
Zatrzyma si. Basen by pusty. Wydawao si, e w caym przestronnym
pomieszczeniu nie ma ywej duszy.
No, no, no, to niezbyt uprzejmie z twojej strony, Hubert. Arnoldus rozejrza si
dookoa. Apartament przypomina nieskoczenie dug bazylik: kolumny; wygity sufit;
ciany z kamienia; rozproszone wiato; otarz ofiarny w postaci baru...
Po chwili odkry, e po prawej stronie, tu koo niego, podoga jest wilgotna;
zauway lekki, ciemny znak na wykadzinie, lad wody z basenu, zygzakowate siuki boga.
Pobieg za nimi wzrokiem, skrcajc potn szyj. Na drugim kocu, z brzuchem wypitym
do gry (doskonaa kula), spoczywa jego brat.
A obok brata staa szczupa, zamaskowana posta: czarny tygrys, ktry straszy go w
dziecistwie, zwinny i aroczny koszmar jego snw.
Gdy rzuci si na niego, Arnoldus - posuszne dziecko - nie chcia krzycze.

RWNORAMIENNY trjkt wiata. Rozstawione nogi.


- Przerwa - powiedzia Gerardo. - Potem wyprbujemy inny efekt.
Klara zczya nogi i trjkt znikn. Staa odwrcona plecami do obu mczyzn,
naprzeciwko okna, z wosami poncymi czerwon barw i ciaem rysujcym si wyranie w
promieniach soca. Bya pokryta rem i ochr przechodzcymi w ko soniow i kolor
perowy. Krgosup, okolica ldwiowa w ksztacie litery v i misisty krzy poladkw
wyrniay si naturalnym kolorem ziemi. Gerardo i Uhl wybrali odcienie jeszcze tego
samego ranka, przyjrzawszy si dokadnie barwie wyschnitych linii na skrze Klary.
Wrczyli jej porowaty trykot i czepek z farb, ktre woya w azience. Jej zagruntowane
ciao i wosy idealnie wchony kolory, bez koniecznoci uycia pokostw i utrwalaczy.
Gerardo uprzedzi j, e wszystkie odcienie s tymczasowe i w najbliszych dniach ulegn
zmianie. Prowizoryczny by rwnie kolor oczu, ktre pomalowa aerozolami do rogwki -
byszczca, szmaragdowa ziele - i naniesiony na twarz ciemnorowy zarys warg. Na koniec
domi w rkawiczkach zebra jej wosy, jeszcze mokre od farby, w maleki kok. Gdy
wyrzuca rkawiczki do kosza na mieci, spryskay podog faszywymi kroplami krwi.
- Gotowe - orzek.
Klara wysza z azienki i skierowaa si do salonu, pozostawiajc za sob pachncy
lad farby olejnej. Pierwsze, co zrobia, to przejrzaa si w lustrach. Za szkicownikiem krya
si posta: wysoka, smuka, naga, ruda dziewczyna, niczym z obrazu Maneta. Jej minie
uwydatniay si delikatnie jeden po drugim, jakby zostay nakrelone przez eksperta; w socu
jej wosy zdaway si wietlistym krwotokiem. Uznaa, e zrobiono j jak naley. Nie miaaby
nic przeciwko temu, eby to nie by tylko szkic, eby nieznany obraz, ktry na niej
malowano, wanie tak wyglda.
Zainstalowano kamer wideo na statywie i siln lamp ze studia fotograficznego, ale
pocztkowo filmowano Klar w rnych pozycjach przy wietle dziennym. Musi by liczna
pogoda, pomylaa, wpatrujc si w kusicielsko otwarte okno. Wewntrz, pord goych
cian, na pododze pocitej rwnolegymi liniami, wszystko rozmywao si w blasku, jakby
mieszkaa w pryzmacie. Chciaaby mie woln chwil, eby wyj i rozejrze si.
- Jedzenie jest w kuchni - oznajmi Gerardo, gdy przerwali prac.
Poruszajc si ostronie, by nie uszkodzi farby, Klara posza do azienki i woya
jeden z wiszcych na drzwiach szlafrokw. Miaa zwyczaj co wkada, gdy bya pokryta
farb, eby jej nie uszkodzi w czasie jedzenia lub odpoczynku.
W kuchni czekaa j niespodzianka. Jej owinita w foli taca leaa w tym samym
miejscu, co poprzedniego dnia, ale po drugiej stronie stou siedzia Gerardo. Otwiera pudeko
z pizz, dopiero co odgrzan w kuchence mikrofalowej. Zanosio si na to, e bd je
razem. Bya ciekawa, gdzie jest Uhl i dlaczego nie je razem z nimi. Domylaa si, e midzy
Uhlem a Gerardem dochodzio do powanych nieporozumie. wiadczyy o tym cignce si
przez cay ranek spory, wydawane szorstkim tonem rozkazy i chwile kopotliwego milczenia.
Nie ulegao wtpliwoci, e Gerardo jest zdominowany przez starszego koleg, moe dlatego,
e go podziwia, a moe wynikao to po prostu z hierarchii, gdy Gerardo znajdowa si w niej
o jeden stopie niej od Uhla. Tak czy owak, postanowia zachowa si dyskretnie.
Usiada i rozerwaa foli, ktr bya osonita taca. Dostaa dwa trjktne sandwicze z
czym w rodzaju majonezu, winogrona, ciemne pieczywo, margaryn, serek topiony, saatk
jarzynow, napar z zi i witaminizowany sok owocowy Aroxn. Najpierw popia wod
mineraln tabletki, ktre kazano jej przyjmowa. Potem wzia sandwicza. W midzyczasie
Gerardo napocz pizz.
Nawizaa si banalna rozmowa. Gerardo pochwali jej Spokj i zapyta, kim byli jej
mistrzowie. Powiedziaa mu o Cuinecie i Klausie Wedekindzie, a take o tym, e spdzia
tydzie we Florencji jako szkicownik Ferruciolego. Jada bardzo wolno, odgryzajc
niewielkie kawaki sandwicza, by nie uszkodzi farby olejnej usztywniajcej jej szczk.
Smarujc kromk ciemnego pieczywa grub warstw margaryny, sprbowaa si umiechn
wieo narysowanymi wargami.
- Suchaj, powiedz mi, nie bd taki. Co wy ze mn robicie?
- Malujemy - odpar Gerardo.
Rozemiaa si mimo woli i nie daa za wygran.
- Ale powanie. Bd jednym z obrazw kolekcji Rembrandt, prawda?
- Bardzo mi przykro, moja droga, lecz tego nie mog ci zdradzi.
- Nie musz zna tytuu obrazu ani wiedzie, jak jestem postaci. Powiedz mi tylko,
czy bd jednym z Rembrandtw.
- Suchaj, im mniej si dowiesz na temat tego, co robisz, tym lepiej, okay?
- No dobrze. Przepraszam.
Nagle zrobio jej si wstyd, e nalegaa. Nie chciaa, aby Gerardo pomyla, e prbuje
wycign tajemnice artystyczne od niego, bo uwaa go za czowieka, ktrym atwiej
manipulowa ni Uhlem.
Zapada cisza. Gerardo bawi si puszk po coca-coli, ktr wypi. Wida byo, e jest
w zym humorze.
- Sprawiam ci przykro tym pytaniem?
Odpowiedzia z wyran niechci, jakby ten temat by dla niego gorzki, cho
nieuchronny.
- Nie. Po prostu jestem troch wkurzony... Nie na ciebie, tylko na Justusa. Jak zwykle.
Mwiem ci, e niewski orygina z niego. Zdyem si ju przyzwyczai, cho czasami
bardzo le to znosz...
- Od jak dawna pracujecie razem?
- Od trzech lat. To dobry malarz, duo si od niego nauczyem... - Zerkn w kierunku
okna. Jego twarz widziana z profilu znw wydaa si Klarze bardzo atrakcyjna. - Ale trzeba
robi wszystko, co on kae. Wszystko.
Odwrci si i spojrza na ni, jakby te ostatnie sowa odnosiy si w duo wikszym
stopniu do niej ni do niego.
- On tu rzdzi - doda.
- Jest twoim szefem.
- I twoim, nie zapominaj o tym.
Klara przytakna, troch zbita z tropu. Nie bardzo wiedziaa, jak interpretowa
ostatnie zdanie. Czy to byo ostrzeenie? Rada? Przypomniao jej si dziwne badanie,
ktremu zostaa poddana poprzedniego dnia. Czy mwic, e trzeba robi wszystko, co Uhl
rozkae, Gerardo mia na myli tylko malarstwo?
Dokoczya kanapk z ciemnego pieczywa i signa byszczcymi, rowymi
palcami po winogrona. Okno w kuchni, czciowo przysonite firankami, przypomniao jej o
zdarzeniu z ostatniej nocy. Postanowia wspomnie o tym, eby zmieni temat.
- Suchaj, jest co, co...
Przerwaa, by wyplu pestki winogron. Gerardo patrzy na ni zaintrygowany.
- Tak?
- To waciwie gupstwo.
- Nie szkodzi, powiedz.
Wida byo, e jest bardzo zaciekawiony. Opar si okciami o st i pochyli w jej
stron. Klarze spodobaa si jego powaga, prawie niepokj, i uznaa, e moe mwi
szczerze.
- W nocy kto azi wok domu. Zadzwoni timer, obudziam si i zobaczyam, e
kto zaglda przez okno do sypialni. Ale zaraz sobie poszed.
Gerardo nie spuszcza z niej oczu.
- Nie artuj.
- Serio. miertelnie si przestraszyam. Podeszam do okna i nikogo nie dostrzegam,
ale jestem pewna, e to nie by sen.
- Dziwne... - Gerardo przygadzi wsy i brdk gestem, ktry ju wczeniej u niego
widziaa. - W najbliszej okolicy nie ma ssiadw, tylko inne posesje nalece do Fundacji.
- Jestem pewna, e syszaam czyje kroki za oknem.
- Wyjrzaa i nikogo nie zobaczya?
- Aha.
Mody malarz siedzia zamylony. Bawi si okruchami pizzy. Nad lewym bicepsem
byo wida wystajcy spod koszulki tatua.
- Wiesz, to mg by stranik. Czasami kr po terenie, eby sprawdzi, czy ptnom
nic nie grozi... Tak, to na pewno by stranik.
- W kadym z tych domw jest jakie ptno?
- A co ty mylaa, moja droga? Zasuwamy na fuli. Mnstwo pcien i mnstwo
roboty.
Ta ewentualno - e by to stranik - wydaa jej si uspokajajca, a zarazem
nieprawdopodobna. Zamierzaa jeszcze zada par pyta, gdy pomidzy nimi a wiatem
wyrs jaki cie. Do kuchni wszed Uhl. Klara wyczua, e co jest nie tak, zanim zdya na
niego spojrze. Malarz przyglda si jej z dezaprobat, mamroczc co z oburzeniem po
holendersku.
- Co on mwi? - zapytaa.
Nagle, zanim Gerardo zdy odpowiedzie, Uhl zrobi co nieoczekiwanego. Chwyci
za klapy szlafroka Klary i pocign z caej siy. Zrobi to w sposb tak gwatowny i
niespodziewany, e zerwaa si z miejsca, przewracajc krzeso. Uhl zapa za pasek szlafroka
i rozwiza go. Ukazay si drce piersi.
- Co ty robisz?! - wykrzykna Klara.
Gerardo te wsta i wydawao si, e prbuje oponowa. Byo jednak oczywiste, e
Uhl ma nad nim przewag. Klara, bardziej oszoomiona ni uraona, ponownie zawizaa
pasek. Spostrzega, e cz farby na brzuchu ulega uszkodzeniu.
- Nie, nie. Zdejmij to - powiedzia szorstko Gerardo.
- Mam zdj?
- Tak, masz zdj. Nie moesz niczego na siebie wkada, okay? Kolory s bardzo
nietrwae i mog si zniszczy. Powinienem powiedzie ci o tym wczeniej, Justus ma racj.
Ja...
Uhl mu przerwa, z caej siy uderzajc doni w cian tu obok gowy Klary, jakby j
popdza.
- O co chodzi? - zawoaa oburzona. - Co to za zachowanie? Ju zdejmuj, do cholery!
Widzisz?
Uhl wyrwa jej szlafrok z rk i wyszed z kuchni. Klara bya wcieka.
- Upad na gow czy co? - zapytaa.
- Jedz dalej i nic nie mw. On ju taki jest.
Ich spojrzenia na chwil si spotkay i pomalowane na zielono oczy Klary rzuciy
Gerardowi wyzwanie, by powtrzy te absurdalne sowa. On ju taki jest. Nie wiedziaa, co
j bardziej razi: chorobliwe zachowania Uhla czy ulego jego pomocnika. Postanowia
skapitulowa, mylc, e tak czy owak, jest tylko ptnem. Schylia si, gwatownym ruchem
postawia z powrotem krzeso, przywara do niego klejcymi si od farby poladkami,
zaoya nog na nog i otworzya sok Aroxn. Nic si nie stao - powiedziaa sobie. - Jeeli
farba si zniszczy, wasza sprawa.
Gerardo ju z ni nie rozmawia. Kiedy skoczy je, wrcili do pracy.

Soce zmienio pozycj w oknie, przy ktrym dokonywali prb, wobec czego
wczyli boczn lamp i eksperymentowali z cieniami i efektami wietlnymi na jej sylwetce.
Klara bya oszoomiona. Przykro, jakiej pocztkowo dowiadczya, przerodzia si w
zdumienie wobec dziwacznej postawy Uhla. Cakiem powanie zastanawiaa si, czy ten
czowiek nie jest chory. aden z malarzy nie odzywa si do niej. Byo widoczne, e incydent
zmieni ukad si w tym chwiejnym trjkcie: Uhl pozosta niewzruszony, podczas gdy
Gerardo najwyraniej pragn odegra rol amortyzatora pomidzy swym towarzyszem a
Klar. Wprawdzie z ni nie rozmawia, jednak za kadym razem, gdy podchodzi, by
poprawi jaki szczeg jej pozycji, stara si umiechn, jakby chcia powiedzie: Bd
cierpliwa. Razem atwiej to zniesiemy. Ale to wspczucie wydawao jej si jeszcze
trudniejsze do zaakceptowania ni absurdalne zachowania Uhla.
Po poudniu zrobili przerw na odpoczynek. Gerardo powiedzia, e w kuchni czeka
na ni sok i zioowa herbata. Klara nie miaa ochoty nic pi, lecz Gerardo usilnie nalega.
Oczywicie tym razem nie woya szlafroka. Posza do kuchni i znalaza sok, ale filianka, z
ktrej miaa pi, bya pusta, a herbatka zioowa leaa na brzegu talerzyka. Napenia filiank
wod mineraln i wstawia do mikrofalwki. Nie czua chodu i w aden sposb jej nie
przeszkadzao, e jest zupenie naga, cho byo w tym co dziwnego: przywyka chroni
pokryte farb ciao podczas przerw w pracy i polecenie, by pozostaa naga, troch j
zaskoczyo. Kuchenka mikrofalowa cicho brzczaa, a Klara patrzya na krajobraz widoczny
w trjkcie midzy firankami: dostrzega pnie drzew, a w oddali ogrodzenie i ciek. Miaa
wraenie, e s na pustkowiu.
Rozleg si dzwonek mikrofalwki. Klara otworzya drzwiczki i wyja dymic
filiank.
W tym momencie do kuchni wlizgn si jaki cie.
By to Uhl. Wyciera rce w szmat i wchodzc, nawet na ni nie spojrza. Ona
rwnie odwrcia wzrok. Postawia filiank na talerzyku i woya do niej torebk zioowej
herbaty. Uhl krci si za jej plecami. Nie wiedziaa, co takiego robi. Przypuszczaa, e chce
co wyj z lodwki, ale nie syszaa, by j otwiera. Bya zaniepokojona panujc za ni
cisz. Ju miaa si odwrci, eby sprawdzi, co robi Uhl, gdy nagle poczua midzy nogami
czyj rk.
Wzdrygna si i odwrcia gow. Dwa centymetry od swojej twarzy napotkaa oczy
Uhla pogrzebane w szkle. Prawie jednoczenie pooy drug rk na jej karku, zmuszajc j,
by patrzya przed siebie. Rzuci szorstko po hiszpasku:
- Spokojnie.
Postanowia podporzdkowa si, nie zadajc adnych pyta. Sytuacja nie zaskoczya
jej zbytnio. Teoretycznie bya ptnem. Teoretycznie Uhl by malarzem. Teoretycznie malarz
ma prawo dotyka ptna, z ktrym pracuje, w dowolnym momencie i w sposb, ktry uzna
za waciwy. Klara nie wiedziaa, jaki rodzaj dziea mieli stworzy: by moe nawet to nage
zaczepienie jej w kuchni zaliczao si do malowania.
Wzia gboki oddech, eby si rozluni, i staa bez ruchu, wsparta rkami o zlew.
Palce wdroway bardzo wolno po wewntrznej stronie jej lewego uda, ale poniewa bya
pokryta warstw farby olejnej, nie miaa wraenia, e jest dotykana palcami. Nie czua na
przykad ciepa lub chodu cudzej skry ani tego, czego si doznaje w wyniku pieszczoty,
tylko obecno dwch lub trzech gadko zakoczonych, ruchomych przedmiotw,
lizgajcych si po jej ciele. Rwnie dobrze mogy to by pdzle.
Jedna do wci si posuwaa w gr, druga za spoczywaa ciko na lewym
ramieniu, unieruchamiajc j. Klara prbowaa nie myle o tych palcach, ktre nie byy
palcami, nie byy ludzkim ciaem, lecz gitkimi, gumowymi rurkami wspinajcymi si po
najdelikatniejszej stronie uda. Miaa nadziej, e to wszystko ma uzasadnienie artystyczne.
Wiedziaa, jak trudno jest ustali granic w tym wzgldzie: na przykad Vicky stale zdarzao
si j przekracza. Druga, upokarzajca moliwo bya taka, e Uhl naduywa swoich
uprawnie; spotkaby si wwczas z jej gwatownym sprzeciwem. Na razie jednak nie
dopuszczaa do siebie tej myli.
Staa spokojnie, kontrolujc oddech, mimo e atwo moga przewidzie, jaki by
ostateczny cel wdrwki owych palcw. Bkit okna, w ktre wpatrywaa si bez zmruenia
powiek, przyklei jej si do oczu. On tu rzdzi. Niewski orygina z niego, ale to on rzdzi.
Czyby Gerardo przygotowywa j na to, co nieuchronnie musiao si sta?
Palce otoczyy jej przyrodzenie. Klara napia minie. Palce przedostay si do
rodka, cho z wahaniem, jakby czekay na jak reakcj z jej strony. Ona jednak postanowia
nie rusza si, nic nie robi. Tkwia bez ruchu, z lekko rozstawionymi nogami (trjkt), tyem
do malarza, wstrzymujc oddech. Wwczas poczua, e palce wycofuj si. Druga do,
spoczywajca na jej ramieniu, rwnie znikna. Odwrcia gow, zastanawiajc si, co on
teraz zrobi. Uhl tylko na ni patrzy. Okulary z grubymi szkami i wypuke czoo nadaway
mu wygld potwornego owada. Dysza. Jego spojrzenie byo niepokojce. W chwil pniej
wyszed z kuchni. Usyszaa, e rozmawia z Gerardem w salonie. Uznaa, e lepiej troch
odczeka; przygotowaa napj, nie odwracajc si plecami do drzwi, i wypia go, jakby to
byo gorzkie lekarstwo. Nastpnie wykonaa kilka prostych wicze relaksacyjnych.
Kiedy Gerardo zawoa, eby wracaa do pracy, bya znacznie spokojniejsza.
Nic wicej nie zaszo tego popoudnia. Uhl ju jej nie dotyka, a Gerardo ograniczy
si do wydawania lakonicznych polece. Jednak gdy tak pozowaa, nieruchoma i pokryta
farb, w jej mzgu kbiy si myli. Dlaczego Uhl robi to, co robi? Chcia j zniewoli,
zastraszy, wprowadzi w stan napicia w stylu Brentana?
Jedyne, co ptno mogo zrobi w tym mtnym, onirycznym wiecie malowania cia,
to mie si na bacznoci i wszelkimi sposobami panowa nad sytuacj, nawet gdyby sprawy
przybray niepomylny obrt.
Skdind bya pewna, e ju wkrtce tak si stanie.
Mylaa, e nie zanie tej nocy, lecz wskutek wyczerpania natychmiast zapada w
senne odrtwienie.
Nie wiedziaa, kiedy znw poczua, e kto j ledzi.
Leaa na brzuchu na goym materacu, sama rwnie naga, i jej wiadomo wahaa
si agodnie pomidzy jaw a snem. W pewnym momencie za oknem, wypenionym kredow
powiat ksiyca, zamajaczyy jakie cienie. Jakby nagle przemkna chmura. Sycha byo
jednak, jak chmura stpa po trawie.
Czujnie uniosa gow, niczym sposzony jele. W oknie nie byo nikogo.
Ale chwil wczeniej, uamek sekundy przed tym, jak stwierdzia, e nie ma tam
nikogo, prostokt okna przecia czyja sylwetka.
Mczyzna. Bya tego pewna.
Trwaa w ciemnoci z uniesion gow, wstrzymujc oddech. Nagle jkna z
przeraenia, syszc wariacki krzyk. Serce podeszo jej do garda. Rozpoznaa dzwonek
minutnika. Szukajc po omacku, odnalaza urzdzenie na pododze, obok materaca, i
wyczya je. Nie wiedziaa, dlaczego zostao nastawione, bo Gerardo powiedzia, e tej nocy
nie bdzie potrzebne. Serce energicznie pompowao krew. Bio tak mocno, jakby o bbenki w
uszach rozbijay si pcherzyki powietrza. W domu panowaa cakowita cisza, lecz Klara
doznaa dokadnie tego samego uczucia, co poprzedniej nocy. Gdy natya such, dobieg j
z oddali odgos miadonej trawy.
W pewnym sensie, nawet jeli rozwaaa najkorzystniejsze warianty (na przykad e
jest to stranik Fundacji, tak jak jej powiedzia Gerardo), ta tajemnicza obecno gnbia j
znacznie bardziej ni cokolwiek innego. Usiada, zsuna stopy na podog i kilka razy
odetchna gboko. Po wyjciu Uhla i Gerarda wzia prysznic z rozpuszczalnikami, eby
zmy ca farb z wosw i ciaa. Gdy nie bya pomalowana na olejno, strach wydawa jej si
bardziej naturalny, surowy, mniej porywajcy.
Po chwili kroki na zewntrz ucichy. Moe mczyzna odszed albo czeka, a Klara
ponownie zanie. Bya zbyt zdenerwowana, aby mc myle spokojnie. Znaa kilka wicze
oddechowych, ktre w cigu paru minut s w stanie podziaa jak balsam. Zacza
wykonywa jedno z najprostszych, jednoczenie usiujc okreli rodzaj strachu, jaki czua.
Jedn z rzeczy, ktre zawsze napaway j najwikszym przeraeniem, bya obawa, e
kto obcy wejdzie noc do jej pokoju. Jorge mia si, gdy budzia go o wicie, mwic, e
usyszaa haas.
W takim razie sta twarz w twarz z tym strachem, a wtedy uda ci si go pokona.
Wstaa i przesza w ciemnoci do salonu. Dziki wiczeniom oddechowym czua
pozorny spokj usztywniajcy jej ruchy. Wpada na pewien pomys: zadzwoni do
Konserwacji i poprosi o pomoc, a przynajmniej o rad. To wszystko, co moe zrobi.
Podejdzie do telefonu, wybierze jedyny numer, jakim dysponuje, i porozmawia z
Konserwacj. W kocu stanowi przecie cenny materia i jest troch wystraszona. A to moe
jej zaszkodzi. Konserwacja powinna jej pomc.
Przypomniaa sobie, e wszystkie wiata w domu zapala si przy drzwiach
wejciowych. Szybko przesza przez salon, pokonaa w mroku trzy schodki dzielce go od
przedpokoju i rozptaa orgi wiate, naciskajc wyczniki tak, jak gdyby oddawaa kolejne
strzay do gronego przeciwnika. Nie dostrzega niczego niezwykego. Wysokie lustra,
nieulke w swych ramach, odbijay te same ksztaty co zawsze. Obok stay lampa i statyw,
pozostawione przez Uhla i Gerarda. Zdjcie odwrconego plecami mczyzny wisiao na
swoim miejscu i mczyzna wci by odwrcony plecami (co innego, gdyby teraz ukaza ci
si z profilu, nie uwaasz?). Trzy czarne okna i drzwi w gbi salonu wyglday zupenie
zwyczajnie: byy zamknite i daway poczucie bezpieczestwa.
Przesuna zagruntowanym jzykiem po zagruntowanych wargach. Nie chciaa
przeglda si w lustrach, bo wolaa nie patrze na twarz bez brwi i rzs, w ktrej wyrniay
si tylko oczy i usta (trzy wierzchoki przeraajcego trjkta) pod kapturem cienkich,
jasnych wosw. Nie spocia si (nie byo kropel spywajcych po jej skrze lub czynicych z
czoa mikki polder, jakich nie brak w tym kraju) ani nie miaa liny, by j przekn, ale
wysiek zmierzajcy do wydalania potu i cisk w gardle trway na posterunku, niezawodne jak
zegarki. W jej sercu nadal tuk si strach, ranic je bolenie. Cae malarstwo wiata nie
mogo nic na to poradzi.
Uspokj si. Podejdziesz do telefonu i zadzwonisz. Potem opucisz, jedn po drugiej,
wszystkie aluzje. I bdziesz moga i spa.
Podesza jak lunatyczka do pochliwego telefonu, ktry wci przed ni umyka. Idc,
nie chciaa patrze w okna. I wanie dlatego w nie patrzya. Widziaa tylko czarne szyby, w
ktrych odbijao si jej nagie, tawe ciao. Nagle pomylaa, e gdyby zobaczya w jednej z
tych szyb jak posta, obojtnie jak, zapadaby w piczk, w katalepsj, zmieniaby si w
rolin i spdzia reszt swoich dni zamknita w domu wariatw. Nie trwao to duej ni
chwilowy zawrt gowy; aden zegar nie byby w stanie zmierzy tak krtkiego uamka
czasu. Zjawia si Zgroza, rozpia paszcz przeciwdeszczowy i pokazaa jej przyrodzenie.
Klara zamrugaa oczami. Ju. Mino. Nie zobaczya w szybach adnej postaci.
Dotara do telefonu, wzia do rki ciemnoniebiesk wizytwk i zacza bardzo
uwanie wybiera numer. Staa naprzeciwko jednego z okien. Drzewa i noc kryy wszystko,
co znajdowao si za murem wiatru i gazi. Jej sylwetka musiaa by doskonale widoczna dla
kadego, kto obserwowaby j z daleka. Niech sobie obserwuje, co chce - pomylaa - byle
si tylko nie zblia.
- Dobry wieczr, pani Reyes - usyszaa w suchawce mody, mski gos, mwicy
nienagann hiszpaszczyzn. Gos kojcy, jak smak sera gouda lub postukiwanie
drewnianych chodakw. - Czym moemy suy?
- Kto chodzi po domu - oznajmia bez wstpnych uprzejmoci.
- Po domu?
- To znaczy na zewntrz.
Chwila ciszy.
- Jest pani pewna?
- Tak, widziaam go. Przed chwil... Przed chwil go widziaam. Kto zaglda przez
okno do sypialni.
- Nadal tam jest?
- Nie, nie. To znaczy... nie sdz...
Ponownie chwila ciszy.
- Pani Reyes, to jest absolutnie niemoliwe.
Co skrzypno za jej plecami. Tak usilnie wpatrywaa si w okna, e zapomniaa (o
Boe!) obejrze si z a s i e b i e .
- Pani... Pani Reyes!...
Wykonaa pobrt jak we nie, niczym martwe ciao, ktre kto przekrci
kopniciem na bok. Robia to w zwolnionym tempie, jak na karuzeli odsaniajcej przed ni
kolejne fragmenty salonu (mczyzna odwrcony plecami...).
- Halo! Jest pani tam?
- Tak.
Niczego nie spostrzega. Salon by pusty. To ona, przez uamek sekundy, zaludnia go
koszmarami sennymi.
- Mylaem, e odoya pani suchawk - powiedzia mczyzna z Konserwacji. -
Wyjani pani, dlaczego to, o czym pani mwi, nie mogo si zdarzy. Wszystkie posesje na
tym terenie nale do Fundacji i dostp do nich jest ograniczony. Bramy wjazdowe s
pilnowane dzie i noc przez personel Bezpieczestwa, w zwizku z czym...
- Przed chwil widziaam w oknie mczyzn - przerwaa mu Klara.
Znw cisza. Serce walio jej jak motem.
- Wie pani co? - Facet zmieni ton, jakby nagle wszystko stao si dla niego jasne. -
Niewykluczone, e ma pani racj i e kogo pani widziaa. Zaraz to pani wyjani. Od czasu
do czasu, zwaszcza w przypadku nowego materiau, agenci kr wok posesji, eby
sprawdzi, czy wszystko jest w porzdku. Ostatnio Bezpieczestwo bardzo si troszczy o
dobre samopoczucie obrazw. Z ca pewnoci by to jeden z naszych agentw. Ale lepiej
si upewni, wic powiem pani, co zrobi. Zadzwoni do Bezpieczestwa i dowiem si, czy
rzeczywicie kogo tam wysali. A oni podejm odpowiednie kroki. Prosz zaczeka przy
telefonie. Zadzwoni do pani i powiem, jak si rzeczy maj.
Kiedy czekaa, stojc, na telefon z Konserwacji, cisza wydaa jej si znacznie
atwiejsza do zniesienia. Zaczynaa ogarnia j senno, gdy usyszaa dzwonek. Gos nadal
brzmia uspokajajco.
- Pani Reyes? Zaatwione. W Bezpieczestwie potwierdzili, e to by jeden z ich ludzi.
Przepraszaj i obiecuj, e ju nie bdzie pani niepokoi...
- Dzikuj.
- W kadym razie informuj pani, e wszyscy stranicy Fundacji nosz w klapie
marynarki czerwone identyfikatory. Gdyby jeszcze raz zobaczya pani mczyzn i
rozpoznaa identyfikator, prosz nie zaprzta sobie tym gowy. Teraz niech pani wraca do
ka i ewentualnie zostawi zapalon jak lamp. Wtedy agent nie bdzie musia podchodzi
bliej, eby si przekona, czy wszystko jest w porzdku, i nie przestraszy pani.
- Bardzo dzikuj.
- Nie ma za co. Gdyby pani jeszcze czego potrzebowaa, prosz nie wtpi, e...
I tak dalej, i tak dalej. Zwyke uprzejmoci, ale w tym momencie poskutkoway. Gdy
odoya suchawk, bya ju spokojniejsza. Opucia aluzje na trzech oknach w salonie, w
kuchni i na cianie frontowej. Upewnia si, czy drzwi wejciowe s zaryglowane. Zawahaa
si jedynie - na krtk chwil - przed wejciem do sypialni. wiato pustego pokoju odbijao
si w oknie jak w sadzawce czarnej wody. Podesza do szyby. Tu przed chwil kto zaglda.
Agent Bezpieczestwa, pomylaa. Nie przypominaa sobie, eby zauwaya czerwony
identyfikator w klapie, ale prawd mwic, trudno byo w tej sytuacji cokolwiek spostrzec.
Opucia aluzj.
Pomimo rady czowieka z Konserwacji nie chciaa zostawia zapalonej lampy.
Podesza do drzwi wejciowych i pogasia wszystkie wiata. Nastpnie wrcia do zupenie
ciemnej sypialni, pooya si na wznak na materacu i wpatrzya w intensywn czer sufitu.
Zrobia jeszcze jedno wiczenie oddechowe i natychmiast zasna. Nie ni jej si ojciec. Nie
ni jej si tajemniczy Uhl. Nic jej si nie nio. Poddaa si zmczeniu i z absolutnym
spokojem zapada w niebyt.
Mczyzna ukryty midzy drzewami odczeka jeszcze chwil i ponownie zbliy si
do domu.
Nie mia adnego identyfikatora.

SUSAN jest Lamp.


Na kwadratowej metce przyczepionej do jej lewego nadgarstka widnieje napis: Susan
Cabot, wiek: dziewitnacie lat, Johannesburg, Afryka Poudniowa, szatynka, skra biaa,
niezagruntowana. Susan owietla zebrania jako Lampa Maroodera dopiero od p roku.
Wczeniej penia w Fundacji rol trzech innych przedmiotw dekoracyjnych. Jednoczenie
wsppracuje z podrzdnymi portrecistami (Fundacja nie zastrzega sobie wycznoci), bo w
gruncie rzeczy portretowanie polega na tym, e smaruj czowiekowi ciao cerublastyn i
nadaj mu wygld, jakiego da klient. Nie ma w tym wiele hiperdramatycznego wysiku.
Susan nie lubi hiperdramatyzmu, wic wczenie porzucia karier ptna i postanowia zosta
ozdob. Wie, e nigdy nie bdzie niemiertelnym dzieem sztuki w rodzaju Kwiatw, ale nie
ma to dla niej wikszego znaczenia. Kwiaty po caych dniach tkwi w znacznie trudniejszych
pozycjach, stale s pod wpywem narkotykw i zmieniy si w autentyczne roliny: re,
narcyzy, irysy, nagietki, tulipany; pachnce, pokryte farb rzeczy, ktre nie ni, nie
rozkoszuj si, nie yj. Natomiast bycie Lamp pozwala w krtkim czasie zarobi kup kasy,
a potem zrezygnowa z pracy, mie dzieci. Nie koczy si ycia jako jedno z tych
bezpodnych pcien, skazanych przez ludzko na pieko nieprzemijajcej urody.
O wicie, w czwartek dwudziestego dziewitego czerwca 2006 roku, na nocnym
stoliku Susan odezwa si niespodziewanie lokalizator ozdb i przerwa jej gboki sen.
Wybraa numer swojego kodu w telefonie hotelowym - rozkazano jej, by natychmiast stawia
si na lotnisku. Miaa wystarczajco due dowiadczenie, aby poj, e nie jest to zlecenie
rutynowe. Od trzech tygodni przebywaa w Hanowerze, owietlajc przez sze godzin
dziennie, z przerwami na odpoczynek, niewielki salon konferencyjny, w ktrym dyskutowano
o biologii, malarstwie i zwizkach sztuki z genetyk. Susan niczego nie syszaa, bo wkadano
jej zatyczki do uszu. Niekiedy zasaniano jej take oczy; domylaa si, e wrd goci s
znane twarze, ktre wol si nie ujawnia. Jako Lampa zdya si ju przyzwyczai, e ma o
niczym nie wiedzie, ale nieczsto si zdarzao, e wzywano j zupenie nagle, w rodku
nocy. Tym razem ledwie zdya ubra si, chwyci torb z przyborami uywanymi przez
ozdoby i ju musiaa pdzi na lotnisko. Czeka tam na ni bilet na samolot do Monachium;
start by przewidziany za p godziny. W Monachium przyczya si do grupy koleanek po
fachu (nie znaa ich, ale wrd ozdb byo to normalne). Przewieziono je prywatnym
autokarem eskortowanym przez czterech agentw Bezpieczestwa do budynku Obberlund,
zwartej bryy ze stali i szka, gdzie znajdoway si pomieszczenia biurowe i sale
konferencyjne; pooony by on bardzo blisko Haus der Kunst, koo Ogrodu Angielskiego. W
czasie drogi zadzwoni jej telefon komrkowy: okropnie antypatyczna dziewczyna imieniem
Kelly, odpowiedzialna za dekoracj, wyjania jej w paru sowach, jakie miejsce ma zaj w
sali, do ktrej zostanie skierowana.
Po przyjedzie do Obberlundu dali jej zaledwie dwadziecia minut na przygotowanie
si: zdja cae ubranie, woya porowaty trykot, nasuna na wosy czepek z farb i
poczekaa, a kolory si utrwal. Nastpnie zdja trykot i czepek, obejrzaa w lustrze swoje
jaskraworowe, tu i wdzie polakierowane ciao oraz wosy w kolorze ciemnego mahoniu,
wyja z torby lamp, przytwierdzia jej podstaw do prawej kostki i pokutykaa do sali z
kablem w rku, starajc si nie potkn. Jej koleanki, milczce i sumienne, ju zajmoway
miejsca. Susan pooya si na wznak na pododze w swej zwykej pozycji: rce oparte na
biodrach, tyek wysoko, prawa noga podniesiona, lewa ugita nad twarz. Do kostki, ktr
trzymaa w grze, bya przymocowana wietlista kula z czterema arwkami. Kabel nie
owija si wok nogi, lecz spywa mikko w stron kontaktu. Wymagano od niej jedynie, by
leaa bez ruchu jako rdo wiata. Nie bya to atwa pozycja, ale trening i przyzwyczajenie
uczyniy z Susan przedmiot najwyszej jakoci. Bya w stanie tak wytrzyma cztery godziny
bez przerwy.
Po pewnym czasie kto - zapewne Kelly - przyszed j wczy. arwki zapaliy si i
Susan zacza owietla pomieszczenie. Gdy robotnik woy jej zatyczki do uszu i zasoni
oczy, pogrya si w ciemnoci i ciszy.

Zebranie odbywao si na dziesitym pitrze.


Sala udostpniona przez dyrekcj Obberlundu bya kwadratowa, hermetyczna i
dwikoszczelna. Miaa matowe okna. Ozdb i mebli niebdcych ludmi zgromadzono tam
niewiele: krzesa z metalu i plastiku na jednej nodze, ustawione wok olbrzymiego,
kwadratowego dywanu stalowej barwy. Pozostae to pokryte farb ludzkie ciaa: Stoy,
Lampy, Dekoracja okien i naronikw, jedna Taca nieruchoma i jedenacie ruchomych. Te
ostatnie kryy po sali, obsugujc goci, wic musiay wszystko dokadnie widzie i sysze,
natomiast reszta miaa zatyczki.
Jedenacie Tac podao robocze niadanie: wieo upieczone rogaliki, pi rodzajw
chleba i trzy rne surogaty masa, a do tego kaw oraz surogaty kawy i herbaty, ten ostatni
dla Benoit, ktry by bardzo zdenerwowany. Nie zabrako rwnie sokw owocowych, ciast,
serw do smarowania ani szklanek z wod mineraln i kostkami lodu. Na koniec duy wybr
suszonych owocw na pmisku podtrzymywanym przez jeden ze Stow (trzeba byo do
niego podej, bo St - chopiec lecy na plecach na pododze i dziewczynka utrzymujca
rwnowag na jego stopach, wszystko w kolorze fuksji - nie przemieszcza si) i naczynie z
wielobarwnymi cukierkami umieszczone midzy piersiami Tacy Maroodera pomalowanej na
czerwono, opierajcej si domi i stopami o dywan i wygitej do tyu, z byszczcymi,
cienkimi wosami barwy miedzi muskajcymi podog. Jeden z goci bezustannie jad te
cukierki: mwic, pochyla si, wyciga rk w kierunku ciaa Tacy i napenia wntrze doni
sodyczami, ktre nastpnie znikay pod jego wsem jak orzeszki ziemne. By to mody
czowiek o czarnych wosach i wysokim czole. Jego brwi byy rwnie gste jak wsy. Mia na
sobie fioletowy garnitur, idealnie skrojony, ale nie tak luksusowy jak na przykad ubranie
Benoit. Wyglda na sympatycznego, przyjacielskiego, do gadatliwego faceta, ktry niczym
si nie wyrnia. Jednak Boscha nagle co tkno: wyczu, e ten osobnik, wanie ten
anonimowy, wsaty modzieniec poerajcy cukierki jest n a j w a n i e j s z spord
wszystkich wanych osb. e to Czowiek-Klucz.
Boschowi powierzono rol przewodniczcego zebrania. Gdy uzna, e nadszed
odpowiedni moment, a panna Wood skinieniem gowy daa mu zielone wiato, odchrzkn i
powiedzia:
- Czy moemy zaczyna, panie i panowie?
Ruchome Tace, ktre nie miay zatyczek, natychmiast wyszy z sali. Uczestnicy
spotkania z niekaman ciekawoci odprowadzali wzrokiem defilujce przed nimi nagie
postaci o smukych, pocignitych lakierem ciaach. Wszyscy zamilkli prawie na minut.
Wreszcie Paul Benoit ockn si i przemwi pierwszy.
- Suchaj, Lothar, jak on wszed? Powiedz mi tylko to jedno. Jak on wszed? Nie chc
si denerwowa, Lothar. Wytumacz mi tylko... Chc, ebycie mi wytumaczyli, April i ty,
ebycie nam n a t y c h m i a s t wytumaczyli, jak, do diaba, ten skurwysyn w s z e d do
apartamentu, Lothar, jak on to zrobi, e wszed do zamknitego na cztery spusty i
naszpikowanego alarmami apartamentu, jeeli w windach, na schodach i przy drzwiach hotelu
bez przerwy stao na stray piciu agentw Bezpieczestwa... Czy moesz mi to wyjani?
- Jeeli mi pozwolisz co powiedzie, Paul, to ci wyjani - odpar spokojnie Bosch. -
Nie musia wchodzi: by w rodku. Hotel Wunderbar uywa jako ozdb dzie
hiperdramatycznych. W tym apartamencie byo jedno z nich, olej Gianfranca Giglego...
- Ucze Ferruciolego, straszny tpak - przerwa mu Benoit. - Jego obrazy
sprzedawano by na wag, gdyby nie to, e popeni samobjstwo.
- Paul, prosz ci.
- Przepraszam. Jestem zdenerwowany. Mw dalej.
- Obraz Giglego prezentowali czterej modele, zmieniajcy si w cigu tygodnia. Temu
facetowi jakim sposobem udao si podszy pod jednego z nich, niejakiego Marcusa Weissa,
czterdzieci trzy lata, z Berlina. Weiss przychodzi we wtorki. Kiedy dotara do nas
wiadomo o tym, co si stao, pojechalimy do motelu, w ktrym mieszka, i znalelimy go
w pokoju, przywizanego za rce i nogi do ka i uduszonego drutem. Policja przypuszcza,
e umar w poniedziaek wieczorem. A wic to nie on stawi si nazajutrz w Wunderbarze, z
farbami i strojem dziea Giglego.
- Czy ja dobrze zrozumiaem? - zapyta Rudolf Kobb z Kancelarii. - Facet, ktry
przebra si za kogo, kto by przebrany za co innego?
- Facet, ktry si przebra za modela dziea sztuki wystawianego w e w n t r z
apartamentu - sprecyzowa Bosch.
- Nie, nie, nie, Lothar. - Benoit zmieni pozycj i poprawi kant spodni. - Nie czuj si
przekonany, bardzo mi przykro, ale nie czuj si przekonany. Co za dure wpuci go do
apartamentu?
- Moi ludzie nie ponosz za to odpowiedzialnoci, Paul. Ja ich w kadym razie
usprawiedliwiam. We wtorek, punktualnie o sidmej wieczorem, jaki osobnik wygldajcy
jak Marcus Weiss, z metkami, jakie nosi Marcus Weiss, i dokumentami Marcusa Weissa,
przyby do Wunderbaru. Moi ludzie sprawdzili jego papiery, stwierdzili, e wszystko jest jak
naley, i wpucili go. W poprzednich tygodniach tak samo postpowano z Weissem.
- A dlaczego nie zrewidowali jego torby?
- Paul, to dzieo sztuki n i e n a l e a o do nas. Nie byo wasnoci Fundacji. Nie
moemy rewidowa torby dziea, ktre nie jest nasze.
- Kto was zaalarmowa?
- Saltzer. Zadzwoni do apartamentu koo pnocy z czystej rutyny. Nikt nie odebra i
by moe w tym momencie popeni jedyny bd. Postanowi zaczeka na dole i po pewnym
czasie jeszcze raz zadzwoni. Powiedzia mi, e bliniacy czasami nie odbierali ot tak, dla
kaprysu. Zacz si niepokoi po trzecim telefonie i poszed na gr. Dziki temu zyskalimy
wiksz kontrol nad sytuacj ni w Wiedniu, bo to my znalelimy ciaa i zawiadomilimy
policj dopiero wtedy, kiedy uznalimy za stosowne. Jestem gotw wybaczy mu ten bd,
Paul. Facet ju b y w r o d k u .
- By w rodku, zgoda - odezwa si Kurt Sorensen. - Ale jak mu si udao stamtd
wyj?
- To na pewno byo atwiejsze. Zszed schodami na inne pitro. Tam wsiad do innej
windy. Prawdopodobnie uy kolejnego przebrania, eby nie budzi podejrze. Nasi ludzie
maj za zadanie nie pozwoli nikomu w e j , a nie zapobiec, eby kto w y s z e d .
- Rozumiesz teraz, Paul?! - rykn Gert Warfell, zwracajc si do Benoit. - Ten ajdak
zna si na rzeczy.
Zapado kopotliwe milczenie, ktre przerwa jowialnym tonem Czowiek-Klucz.
- Przepraszam, e na chwil zmieni temat, ale chciaem pastwu powiedzie, e
wczoraj miaem okazj wstpi do Haus der Kunst i obejrze wystaw Potwory. Jestem peen
podziwu. To niesamowite. - Na pozr zwraca si do wszystkich, ale utkwi wzrok w Steinie.
- Jednak pewnych rzeczy nie zrozumiaem. Jaki sens ma na przykad pokazywanie chorego na
AIDS w ostatnim stadium?
- Na tym polega sztuka, fuschus - odpar Stein, nie podnoszc gosu. - Jedynym
sensem sztuki jest sztuka sama w sobie.
- Ja te widziaem t wystaw - wtrci si przedstawiciel Europolu, Albert Knopffer. -
Na mnie najwiksze wraenie zrobia ta omio- czy dziewicioletnia dziewczynka, trzymajca
na rkach co w rodzaju afrykaskiego dziecka, ktre w rzeczywistoci jest kalekim, mskim
modelem, nie? Przeszed mnie od tego dreszcz.
- O tych dzieach mona by mwi przez cay dzie - powiedzia Czowiek-Klucz,
sigajc rk do naczynia z cukierkami. - Wydaj mi si nawet gbsze ni Kwiaty. Krtko
mwic: s zupenie innego rodzaju, nieporwnywalne z niczym innym. Ale mnie si wydaj
gbsze. Gratuluj.
- To dziea Mistrza - powiedzia Stein.
- Tak, ale pan z nim wsppracuje. Gratuluj obu panom.
Stein podzikowa za komplement skinieniem gowy.
- Moe by teraz opowiedzia o dziewczynie imieniem Brenda, Lothar? - poprosi
Sorensen. - Nasi przyjaciele nie znaj tej historii - doda i umiechn si do Czowieka-
Klucza.
Kurt Sorensen poredniczy midzy Fundacj a towarzystwami ubezpieczeniowymi i
nauczy si zachowywa wobec wszystkich w sposb pojednawczy. Mimo to Bosch nie czu
do niego sympatii. Irytowa go nie tylko wygld Kurta, jego blado i czarne brwi wampira,
lecz rwnie i charakter. Sorensen czsto si przechwala, e pierwszy dowiaduje si o
wszystkim i dysponuje najbardziej prawdopodobnymi informacjami.
- Ale oczywicie, Kurt. - Bosch zajrza do papierw, ktre mia na kolanach. - Z tego,
co wiemy, Weiss w pozostae dni tygodnia wystawia si jako inne dzieo, olej Kate Niemeyer
w galerii Max Ernst na Maximilianstrasse. W poniedziaek po pracy czekaa na niego przy
wyjciu z galerii jaka dziewczyna, ktr przedstawi swojej przyjacice, rwnie bdcej
ptnem. Powiedzia, e ma na imi Brenda i zajmuje si handlem dzieami sztuki. Nie
wiemy, jak ani kiedy j pozna. Przyjacika Weissa, ktr przesuchalimy wczoraj, twierdzi,
e Brenda wygldaa jak obraz. Musz wyjani, e obrazy doskonale potrafi wzajemnie si
rozpoznawa. Widocznie Brenda posiadaa wszelkie cechy modego, profesjonalnego ptna:
wysportowane ciao, gadk skr, efektown urod. Weiss zaprosi swoj przyjacik
Brend do motelu, w ktrym mieszka; poszli na kolacj do restauracji, a nastpnie udali si
do jego pokoju. Nazajutrz po poudniu Weiss wyszed sam i zostawi klucz w recepcji.
Recepcjonista, ktry doskonale zna Weissa, powiedzia, e nie zauway w jego wygldzie
niczego dziwnego z wyjtkiem przewieszonej przez rami torby. Nie przyjrza si jej
dokadnie, ale jest prawie pewien, e to nie bya ta sama torba, ktr Weiss zwykle nosi i
ktr poprzedniego dnia zostawi w restauracji. Przez cay dzie nikt nie widzia wychodzcej
z pokoju dziewczyny; jestem przekonany, e dyurny recepcjonista zwrciby na ni uwag.
Nikt rwnie w tym czasie nie wchodzi do pokoju Weissa. Natomiast Weiss, ktry wyszed
we wtorek po poudniu, n i e m g b y prawdziwym Weissem, bo ten od ponad dwunastu
godzin lea martwy w swoim pokoju...
- Ergo... - rzek Sorensen.
- To kae nam przypuszcza, e faszywy Weiss i dziewczyna to t a s a m a osoba. W
torbie z pewnoci by strj Brendy.
- Co nam pozwala skojarzy to wydarzenie z przypadkiem osoby pozbawionej
dokumentw - wtrci Sorensen, zwracajc si do Czowieka-Klucza. - Dobrze mwi,
Lothar?
- Owszem. Sdz, e pastwo znaj t spraw. Oscar Daz pozna w Wiedniu osob
pozbawion dokumentw, po ktrej pniej zagin wszelki lad. Potem pojawi si faszywy
Daz, a w Dunaju - trup prawdziwego, uduszonego kablem. Naley zaoy, e ten czowiek
w obu wypadkach zastosowa t sam taktyk.
- Jeeli mamy do czynienia z j e d n osob - zauway Benoit.
- To prawda - przytakn Gert Warfell, kierownik sekcji Zapobiegania Kradziey i
Systemw Alarmowych Fundacji, porywcze indywiduum z twarz buldoga. - To moe by
kilku osobnikw, cay zesp specjalistw od cerublastyny, ktrzy dziaaj wsplnie.
Mczyzna lub kobieta, kilku mczyzn albo kilka kobiet. To moe by... To moe by
ktokolwiek, do cholery.
Kobieta z grupy osb okrelonych przez Boscha jako w a n e zmienia pozycj na
krzele, odchrzkna i przemwia po raz pierwszy. Jej platynowe blond wosy wyglday
jak wyryte dutem. Bya ubrana w kostium stalowej barwy i rajstopy w podobnym odcieniu.
Jej oczy miay ten sam kolor co kostium i rajstopy; Bosch podejrzewa, e jej myli rwnie
byy ze stali. Poinformowano go, e nazywa si Roman. Stalowe oczy kobiety ciskay gromy.
- Jednym sowem - powiedziaa pompatyczn angielszczyzn z akcentem
amerykaskim - o ile dobrze zrozumiaam, panowie, jest pewien osobnik lub grupa
osobnikw, ktrzy stawiaj sobie za cel zniszczenie obrazw pana Brunona van Tyscha. Ju
odnieli dwa sukcesy i, jak si zdaje, nic im nie przeszkodzi odnie kolejny. Wobec tego
zadaj sobie pytanie, jakie gwarancje bezpieczestwa mog zaoferowa moim klientom. Jak
ich przekona, by nadal inwestowali w tworzenie, utrzymywanie i ochron dzie, ktre w
d o w o l n y m momencie mog zosta zniszczone przez d o w o l n osob?
Odezwao si par osb, ale ostatecznie gos zabra Benoit.
- Pani Roman, zebralimy si tu wanie w nadziei, e rozwiemy ten problem... -
Konierzyk jego wytwornej fioletowej koszuli zacz si marszczy od potu. - Nasz system
bezpieczestwa istotnie okaza si niedoskonay, pierwszy to przyznaj i ubolewam nad tym,
o czym miaa pani okazj si przekona... Ale ci panowie... - uczyni nieokrelony gest w
stron Czowieka-Klucza - ... ci panowie nie nale do sekcji Bezpieczestwa naszej spki.
Ci panowie, do ktrych zwrcilimy si z prob o pomoc... Czy pani wie, kim s ci
panowie?...
- W i e m , kim s ci panowie - odpara Roman z niewzruszon min. - Ale chciaabym
rwnie wiedzie, i l e nas bd k o s z t o w a ci panowie.
Znw zaczto si przekrzykiwa. Nagle wszyscy ucichli, gdy gos zabra Czowiek-
Klucz.
- Nie, nie, nie, nie. Fundacja van Tyscha nie poniesie z naszego powodu adnych
kosztw. Krtko mwic: Rip van Winkle jest systemem obrony Unii Europejskiej. Krtko
mwic: Rip van Winkle jest systemem finansowanym ze wsplnego funduszu krajw
czonkowskich. - Przerwa na chwil, eby zaopatrzy si w cukierki lece na Tacy. Jeden z
nich mu upad i potoczy si po wypronym, nagim brzuchu dziewczyny. - Krtko mwic:
ani pan Harlbrunner, ani pan Knopffer, ani ja nie jestemy tutaj dlatego, e wicej nam z tego
powodu zapac, ani dlatego, e mamy w tym interes ekonomiczny. Stanowimy cz
skadow Rip van Winklea, pani Roman. Krtko mwic: jeeli tu jestemy, powtarzam,
jeeli tu j e s t e m y , to tylko dlatego, e sprawy europejskiego dziedzictwa kulturalnego i
artystycznego dotycz nas wszystkich jako obywateli krajw odwoujcych si do
dugoletniej tradycji. Gdyby jaka grupa terrorystyczna zagraaa Partenonowi, Rip van
Winkle wkroczyby do akcji. Jeeli dziea Brunona van Tyscha s zagroone przez
jakkolwiek organizacj terrorystyczn, Rip van Winkle wkroczy do akcji. To nie jest kwestia
pienidzy, pani Roman, lecz zobowiza moralnych. - Wrzuci do ust gar cukierkw i
przechyli gow do tyu.
- Najpierw si mwi o zobowizaniach moralnych, a potem podpisuje zobowizania
bankowe - zaartowaa Roman, lecz nikt si nie rozemia. - Ale jeli Rip van Winkle nie
bdzie stanowi dodatkowego obcienia dla moich klientw, nie mamy adnych zastrzee.
- propos... Czy to prawda, co mi powiedziano, e wraz z tymi dwoma grubasami
Fundacja stracia tyle, ile jest warta Mona Lisa? - zapyta tubalnym gosem kto mwicy po
angielsku z akcentem niemieckim.
By to mczyzna o czerwonawej twarzy i sumiastych, biaych wsach. Przypomina
typowego, bawarskiego piwosza z Hofbruhausu. Nazywa si Harlbrunner. Jego
specjalnoci (tak go przedstawi Czowiek-Klucz) byo kierowanie oddziaami szturmowymi
systemu Rip van Winkle. W tym momencie sta przy Stole z suszonymi owocami; trzyma w
olbrzymiej, biaej, owosionej doni gar migdaw, kontemplujc z zaciekawieniem i
zdumieniem rozchylone, polakierowane nogi grnej czci Stou.
Przez chwil panowaa cisza, w ktrej krzyoway si dyskretne spojrzenia.
Najwyraniej zastanawiano si, czy warto odpowiedzie na to pytanie. Gos zabra Benoit.
- Nikt nie moe... Nikt n i g d y nie bdzie w stanie waciwie oszacowa straty
Potworw. wiat, w ktrym yjemy, planeta, ktr zamieszkujemy, spoeczestwo, ktre
zbudowalimy... Nic ju nie bdzie takie samo bez tego dziea. Potwory zawieray klucz do
tego, czym jestemy, bylimy i...
- Cholera, wypatroszy ich jak prosiaki - powiedzia gono Knopffer z Europolu,
przerywajc Paulowi Benoit. Wsta, eby sign po zdjcia lece na brzuchu innego Stou,
znajdujcego si na rodku dywanu, i wanie je oglda. Oddychanie Stou spowodowao, e
jedno ze zdj spado na dywan.
- Dlaczego tak ich poharata? - zapyta Rudolf Kobb z Kancelarii, ktremu Knopffer
podawa zdjcia.
- Obaj maj po dziesi ran; osiem z nich tworzy iksy - wyjani Bosch. - Tak samo
byo z Defloracj. Zostawia nagie ciaa z rozchylonymi nogami, ale nie zdejmuje metek. Nie
wiemy, dlaczego zawsze zadaje te same rany. Uywa przenonej piy do pcien malarskich.
Niektrzy konserwatorzy przecinaj ni deski. I zawsze zostawia nagranie. Znalelimy je na
pododze, midzy zwokami. Jeeli pastwo chc, moemy go teraz posucha.
- Chcemy - powiedzia Czowiek-Klucz.
Bosch zamierza si podnie, ale wyrczya go siedzca obok Thea van Droon. Thea
dowodzia oddziaami szturmowymi Fundacji i wanie wrcia z Parya po przesuchaniu
Briseidy Canchares. Gdy wstaa z krzesa, Bosch mg si lepiej przyjrze pannie Wood
siedzcej jedno miejsce dalej z gow opuszczon na piersi i chudymi nogami wycignitymi
przed siebie. Nic nie mwi, nie uczestniczy - pomyla zasmucony. - Wie, e znw nawalia,
i czuje si upokorzona. Chcia doda jej otuchy, zapewni, e problem zostanie rozwizany.
Moe zrobi to pniej.
Thea upewnia si, czy dwaj nadzy chopcy tworzcy St maj odpowiednio woone
zatyczki do uszu. Przenony magnetofon by wyposaony we wzmacniacze poprawiajce
jako gosu. Urzdzenie stao na mostku pierwszego chopca, a wzmacniacze opieray si o
uda drugiego. Thea nacisna guzik.
- Potem sztuka staa si rzecz wit - mwi po angielsku, z nerwow zadyszk, gos
brzmicy falsetem; w laboratorium ustalono, e nalea do Hubertusa. - Postaci staray si...
staray si odkry Boga i uszanowa tajemnic... - Przerwa na szloch. Benoit skrzywi si,
gdy wzmacniacze zapiszczay przeraliwie. - Czowiek prbowa sta si niemiertelny,
przedstawiajc mier... Caa sztuka religijna obracaa si... obracaa si... obracaa si
wok tego samego tematu... Malowano i rzebiono tortury i zniszczenie w celu... w celu... -
Hubertus teraz paka na caego. - ... jeszcze wikszej afirmacji ycia... ycia wieczn-n-nego...
Baaagggg...!
Nagranie przerwaa lawina histerycznego szlochu; dalej sycha byo gos Arnoldusa,
bardziej opanowany.
- Artysta mwi: moja sztuka jest mierci... Artysta mwi: mog kocha ycie tylko...
kochajc mier... Albowiem sztuka, ktra przetrwa, to sztuka, ktra umara... Postaci
umieraj, lecz dziea trwaj.
- Zapewne kae im czyta jaki tekst - rzek Bosch, gdy Thea wyczya magnetofon.
- Ten facet to wariat, ajdak i skurwysyn! - wybuchn Warfell. - To jasne jak soce!
Moe i spryciarz z niego, ale ma nie po kolei w gowie!
Benoit, owietlony Lamp Maroodera unoszc nagie, smuke nogi koo jego krzesa,
odwrci si do Warfella.
- To mistyfikacja, Gert. Prbuj nam wmwi, e mamy do czynienia z psychopat,
ale ja wiem, e to wszystko jest wredn mistyfikacj zaaranowan przez konkurencj.
- Jak to moliwe, e dzieo trwa, jeeli postaci umieraj? - zapyta Czowiek-Klucz. -
Czy to ma jaki sens?
Wszyscy spodziewali si, e odpowie Stein. Tymczasem zrobi to Benoit.
- adnego. Jeeli ma pan na myli postaci Potworw, to oczywicie dzieo na zawsze
przestao istnie wraz ze mierci postaci. Byy niezastpione.
Daa si znowu sysze wadcza wiolonczela Harlbrunnera, ktry nie odchodzi od
Stou z suszonymi owocami. Mwic, gadzi lnic powierzchni ud dziewczyny
stanowicych grn cz mebla.
- Czy kto mgby nam wyjani, poniewa jestemy neofitami w tej materii, co to za
diabelstwo ta caa... ta ceru... ceru... - Kilka gosw dokoczyo sowo, Harlbrunner jednak
nie chcia go wymwi. - O ile wiem, niejaki Weiss wysmarowa tym sobie twarz i rce, nie?
Tym razem przysza kolej na Jacoba Steina. Odezwa si mocno przyciszonym
gosem, wzmocnionym przez grobow cisz, jaka zapada.
- Cerublastyna jest substancj podobn do silikonw, ale znacznie bardziej
udoskonalon. Zostaa wyprodukowana w laboratoriach francuskich, angielskich i
holenderskich na pocztku tego wieku tylko w jednym celu: miaa znale zastosowanie w
sztuce hiperdramatycznej... Galismus, wydaje mi si, e pan, panie Kobb - wskaza na
mczyzn z Kancelarii - ma swj portret wykonany przez Avendana i wie pan, o czym
mwi.
Kobb przytakn z umiechem.
- Tak, jestemy identyczni. Czasami przechodzi mnie dreszcz na jego widok.
Bosch, ktry pamita portret Hendrickje, te si wzdrygn.
- Cerublastyna jest stosowana w sztuce do wielu rzeczy - cign Stein. - Nie tylko do
sporzdzania masek dla modeli portretw, lecz take do robienia nielegalnych i oficjalnych
kopii, skomplikowanego makijau i tak dalej... Czowiek wyspecjalizowany w posugiwaniu
si ni moe perfekcyjnie udawa d o w o l n osob, mczyzn lub kobiet. Wystarczy
naoy j jak ma na cz ciaa, ktr si chce skopiowa, zaczeka, a wyschnie, i
ostronie zdj. Jest to idealna maska. Jednak, powtarzam, trzeba by prawdziwym
specjalist, eby swobodnie manipulowa formami z cerublastyny. S delikatniejsze od
koucha na mleku.
- Z tego, co dotychczas syszaem - powiedzia Czowiek-Klucz - ten facet j e s t
prawdziwym specjalist.
Na chwil wszyscy zamilkli. Stein, ktremu najwyraniej si spieszyo, poprosi
Benoit, eby podsumowa wnioski ze wstpnej czci zebrania. Obarczony nag
odpowiedzialnoci, Benoit poprawi si na krzele, zaoy okulary do czytania i wzi do
rki jakie papiery. Pochyli si w lewo, tak by wiato Lampy Maroodera padao na tekst.
- Dnia dwudziestego dziewitego czerwca dwa tysice szstego roku, w
pomieszczeniach biurowych, ktre administracja budynku Obberlund w Monachium bya
uprzejma odda do naszej dyspozycji, zosta powoany sztab kryzysowy w celu...
Cel by do jasny. Konserwacja i Bezpieczestwo byskawicznie opracoway dwa
rodzaje strategii: obronn i zaczepn. Dziaania obronne okrelono w trzech punktach:
wycofywanie, tosamo i poufno. Punkt pierwszy przewidywa stopniowe wycofanie
wszystkich wystawianych publicznie dzie Brunona van Tyscha, najpierw w Europie, potem
w Stanach Zjednoczonych i wreszcie na caym wiecie. Kwiaty bd pierwsz kolekcj, ktra
wrci do Amsterdamu, potem przyjdzie kolej na Potwory, a nastpnie na pojedyncze dziea,
na przykad Atene z Centrum Georgesa Pompidou. Wszystkie obrazy zostan umieszczone
w bezpiecznych miejscach. W punkcie drugim, dotyczcym tosamoci, bya mowa o
wprowadzeniu systemu kontroli tosamoci pracownikw majcych osobisty kontakt z
ptnami; przewidziano wykorzystanie identyfikatora gosu i daktyloskopii. Benoit
zasugerowa, e odpowiednio zweryfikowany personel mgby nosi metki.
- Ale wtedy sami si zmienimy w dziea sztuki - mrukn Warfell.
- Czy to znaczy, e nie da si inaczej rozpozna maski z cerublastyny? - zapyta
Czowiek-Klucz.
- Fuschus, nie da si - odpar Stein. - Kiedy cerublastyna wyschnie, jest jak druga
skra. Nawet ma t sam temperatur i konsystencj. eby zdoby pewno, naleaoby
podrapa osob podejrzan.
Sprawa metek pozostaa do wyjanienia. Nastpnym punktem bya poufno.
Anonimowy zbrodniarz mia by od tej pory nazywany Artyst, gdy nagrania sugeroway, e
sam si w ten sposb okrela.
- Jedynie osoby wchodzce w skad sztabu kryzysowego - cign Benoit - zostan
poinformowane o wszystkim, co ma zwizek z Artyst. Biegli sdowi lub wsppracownicy
nienalecy do sztabu kryzysowego bd orientowa si w sprawach dotyczcych Artysty
tylko czciowo albo wcale; odnosi si to rwnie do szczegw zbrodni i przebiegu
ledztwa. Ani towarzystwa ubezpieczeniowe, ani inwestorzy niebdcy klientami pani
Roman, ani, rzecz jasna, prasa i zwykli ludzie nie uzyskaj dostpu do powyszych
informacji. Sam fakt istnienia Artysty jest, poczwszy od tego momentu, cile tajny.
Dziaania zaczepne streszczono w jednym punkcie: Rip van Winkle. Bosch ju od
dawna sysza o tym europejskim systemie bezpieczestwa, ktrym kierowaa specjalna
sekcja Europolu. Czowiek-Klucz okreli go mianem systemu samoobrony i sprzenia
zwrotnego. Jego nazwa nawizywaa do osoby Washingtona Irvinga, ktry przez wiele lat
by pogrony w magicznym nie. System te pogra si we nie, dopki nie obudzi go
jaki kryzys. Jego najwaniejsz cech byo to, e raz obudzony, nie ustawa w dziaaniu,
dopki nie osign swego celu. Jego jedynym priorytetem by cel, jaki zamierza osign.
Kady osignity cel nazywano rezultatem. W celu osignicia rezultatw Rip van
Winkle mg, jeeli okazao si to konieczne, ama wszelkie przepisy oraz postpowa
niezgodnie z zasadami oraz decyzjami najwyszych wadz. Ponadto co tydzie dokonywa
autoregulacji. Jeeli stwierdzi, e nie uzyska adnego rezultatu, natychmiast wymienia
kierownictwo.
- Dzi jestemy my - powiedzia Czowiek-Klucz. - Jutro moe przyj kto inny.
Dc do rozwizania problemu, system posunie si tak daleko, jak uzna to za
niezbdne, stosujc wszelkie dostpne mu rodki.
- Bd ofiary - oznajmi ponuro Czowiek-Klucz - w dodatku prawie wszystkie
niewinne, cho konieczne. Krtko mwic: konieczne. Liczba ofiar bdzie rosa
proporcjonalnie do upywu czasu, jaki powicimy na realizacj celu. Jest to co w rodzaju
ukrytej wojny.
W tym wypadku priorytetowy cel Rip van Winklea bdzie prosty: zatrzyma i
unieszkodliwi Artyst, kimkolwiek jest, bez wzgldu na to, kto si pod niego podszywa.
Gos zabra Albert Knopffer z Europolu.
- Nie bdziemy szczdzi wysikw, to pewne. Jest rzecz powszechnie wiadom, e
ycie i twrczo Brunona van Tyscha oraz Fundacja, ktr panowie reprezentuj, ciesz si
wielkim zainteresowaniem Unii.
- Jak najbardziej - owiadczy z kolei Czowiek-Klucz. - Caa Europa i my jako jej
obywatele jestemy dumni, e pan van Tysch postanowi tworzy swoje dziea na Starym
Kontynencie, w odrnieniu od wielu artystw, ktrzy wyemigrowali. Aczkolwiek nie
chciabym, eby moje sowa zostay odebrane jako krytyka tych artystw. Krtko mwic... -
Zgarn ostatnie cukierki i pochon je.
- Fundacja stanowi spucizn wszystkich Europejczykw, wic wszyscy Europejczycy
powinni si o ni troszczy - dokoczy Knopffer.
Gdy Benoit i Stein rewanowali si pochwaami, przez twarz Boscha przemkn
umiech. Przypomnia sobie, e Gerhard Weyleb, jego dawny szef, poprzednik panny Wood,
kiedy mu powiedzia, e prawdziwym arcydzieem van Tyscha i Steina s wszyscy
Europejczycy. Jestemy ich najlepszymi obrazami hiperdramatycznymi, nie rozumiesz tego?
Oto sekret ich niewiarygodnego sukcesu.
Harlbrunner, ktry w tym momencie opiera do na jednym z polakierowanych kolan
dziewczyny tworzcej St z suszonymi owocami, czym prdzej si wtrci:
- Sztuka ma absolutny priorytet. Pastwo mi wybacz, jeli nie potrafi si
odpowiednio wysowi, ale jestem przekonany, e sztuka jest dla Europy spraw
priorytetow.
Jak przystao na mwc, zaakcentowa swoje sowa, lekko poklepujc szczupe
kolano.

Alej Ludwiga Leopolda w Monachium pyna mikko, niczym wielka ryba,


majestatyczna, ciemnoniebieska limuzyna. Szofer - oddalony o par kilometrw od osb
zajmujcych tylne siedzenie - mia na sobie mundur i czapk z daszkiem. April Wood zaja
miejsce z lewej strony; w zamyleniu postukiwaa wskazujcym palcem w grzbiet drugiej
doni. Z prawej osobista sekretarka Steina pisaa na laptopie. Porodku, z gow odchylon do
tyu, Stein wpuszcza sobie krople do oczu. Jego garnitur i zawieszony na piersiach medalion
z onyksu byy w tym samym, czarnym kolorze.
Wszyscy, ktrzy cho raz widzieli Jacoba Steina, zgadzali si co do jego wygldu:
przypomina fauna. Brwi sterczay w pooranej bruzdami twarzy, oczy tony pod ciemnymi
sklepieniami, nos wysuwa si do przodu, a pomidzy kdziorami szpakowatej brody kryy
si grube, zmysowe wargi. Trudniej za byo jednoznacznie stwierdzi, jak dokadnie rol
peni w Fundacji. Niektrzy przypuszczali, e jest cakowicie zdominowany przez Mistrza;
inni uwaali go za prawdziwego monarch. Wood sdzia, e pierwsze niekoniecznie przeczy
drugiemu. Jedno nie ulegao wtpliwoci: ten nowojorski yd z twarz fauna i kwadratow
gow by gwn osob odpowiedzialn za sukces sztuki HD, czowiekiem, ktry uczyni z
hiperdramatyzmu wiatowe imperium i now form kultury. Stein naszkicowa pierwsze
ozdoby i przedmioty ludzkie, udoskonali system zakupu i sprzeday dzie, uruchomi seryjn
produkcj tanich kopii oryginalnych obrazw i zaoy pionierskie akademie dla pcien. I
znajdowa jeszcze czas, eby tworzy wasne arcydziea.
- Interesujcy przypadek sprawi - rzek Stein, zamykajc buteleczk z kroplami - e
wymwka, ktrej tym razem uyem, eby wyj z zebrania, bya cakowicie zgodna z
prawd, fuschus. Mistrz wezwa mnie do Amsterdamu, ebym si wypowiedzia na temat
niektrych szkicw do Rembrandta. W dodatku przez ca t farb w aerozolu, ktrej
uywamy, malujc postaci Walki Jakuba z anioem, nabawiem si zapalenia spojwek... Ach,
dzikuj, Neve.
Sekretarka Steina oderwaa si od komputera i otara mu oczy jedwabn chusteczk.
Nastpnie zoya chusteczk, wzia od niego krople i woya obie rzeczy do torby. Caa
operacja odbya si w zupenej ciszy. Wood, ktra wpatrywaa si w arabeski na
samochodowej wykadzinie, dostrzega jedynie pantofelki na obcasie i poruszajce si smage
podbicia nagich stp Neve.
- Wic mam nadziej, e to, co chce mi pani zakomunikowa, panno Wood, jest
naprawd wane, galismus - zakoczy Stein.
Stein mia artobliwe przezwisko Pan Fuschus-Galismus. Nikt dokadnie nie wiedzia,
co oznaczaj owe dwa sowa, ktre Stein tak czsto powtarza, gdy nigdy nie chcia tego
wyjani. Stanowiy cz argonu, ktrym porozumiewa si z malarzami i ptnami. Jego
uczniowie przejli ten sam sposb mwienia.
- Prosz odwoa wernisa Rembrandta, panie Stein - wypalia Wood prosto z mostu.
Stein odkaszln; teraz jeszcze bardziej upodobni si do fauna.
- Fuschus, z ony ostatniego inwestora, ktry mi to powiedzia, zrobilimy obraz,
prawda, Neve?
Neve odsonia swe olniewajce uzbienie, a jej subtelny, melodyjny miech wyda
si pannie Wood obrzydliwy.
- Panie Stein, ja mwi powanie. Jeeli odbdzie si wernisa tej wystawy, jest
bardzo prawdopodobne, e jedno z dzie zostanie zniszczone.
- Dlaczego? - zapyta malarz zaciekawiony. - Na caym wiecie mamy ponad sto
obrazw i szkicw Mistrza bdcych wasnoci prywatnych kolekcjonerw i wystawianych
publicznie. Artysta mgby wybra dowolny...
- Nie sdz - przerwaa mu Wood. - Moim zdaniem, niezalenie od tego, czy jest to
wariat, ktry dziaa w pojedynk, czy te caa organizacja, Artysta postpuje wedug
ustalonego schematu. Van Tysch, jak na razie, jest autorem dwch wielkich kolekcji; ta, ktra
zostanie pokazana w lipcu, bdzie trzecia. S to Kwiaty, Potwory i Rembrandt. Reszta jego
dzie to pojedyncze obrazy. Artysta zniszczy Defloracj nalec do pierwszej kolekcji i
Potwory nalece do drugiej. - Podniosa na Steina swe jasne oczy. - Trzecie dzieo bdzie
naleao do Rembrandta.
- Jaki ma pani dowd?
- adnego. To tylko przeczucie. Ale nie sdz, ebym si mylia.
Malarz przyglda si w milczeniu paznokciom swojej prawej doni. Zaprojektowa
pi specjalnych pdzli, ktre mona byo o nie oprze, wic dba o to, eby byy dugie i
spiczaste, jak paznokcie gitarzysty.
- Wiem, e mog go z a p a , panie Stein - dodaa Wood. - Ale Artysta nie jest
zwykym psychopat; to prawdziwy ekspert, ktry z gry wszystko zaplanowa i wykona w
przeraajcym tempie. Teraz upatrzy sobie jeden z obrazw z kolekcji Rembrandt, wiem o
tym. Musimy si broni... - nagle gos panny Wood si zaama. - Zna pan moje metody
pracy, panie Stein. Wie pan, e nie toleruj bdw. A jeeli ju co takiego si zdarzy,
pociesza mnie tylko myl, e nie dao si tego przewidzie. Bagam: niech mnie pan nie
zmusza do popenienia bdu, ktry jest d o p r z e w i d z e n i a . Prosz odwoa t wystaw.
- Nie mog. Nieche mi pani uwierzy, najdrosza, e nie mog. Kolekcja Rembrandt
ju prawie ukoczona, za dwa tygodnie odbdzie si konferencja prasowa, a wernisa dwa dni
pniej, w sobot pitnastego lipca, w czterechsetn rocznic urodzin Rembrandta. Prace nad
budow Tunelu w Museumplein postpuj bardzo szybko. Poza tym Mistrz zbyt wiele czasu
powici tym obrazom. Skupia si na nich w sposb obsesyjny, a ja strzeg raju jego obsesji.
Zawsze to robiem, galismus, i nadal bd robi...
- A gdybymy wyjanili Mistrzowi, e jego dziea s w niebezpieczestwie?
- Myli pani, e przejby si tym? Czy zna pani jakiegokolwiek malarza, ktry nie
chciaby wystawia swoich dzie w obawie, e ulegn zniszczeniu? Galismus, my, malarze,
zawsze tworzymy dla potomnoci i nie ma dla nas znaczenia, czy nasze dziea przetrwaj
dwadziecia wiekw, dwadziecia lat czy dwadziecia minut.
Wood wpatrywaa si w milczeniu w arabeski na wykadzinie.
- Nic Mistrzowi nie powiem - cign Stein. - Przez cae ycie byem barier
oddzielajc go od rzeczywistoci. Moje wasne obrazy s niczym w porwnaniu z jego
dzieami, ale ciesz si, e pomogem mu je stworzy, izolujc go od problemw, biorc na
siebie ca brudn robot... Moim najlepszym obrazem byo i jest nadal to, e Mistrz wci
maluje. Ten czowiek podlega dyktaturze wasnego geniuszu. On jest niesamowity, galismus,
rwnie zdumiewajcy jak zjawisko astrofizyczne, chwilami straszny, chwilami agodny. Jeli
kiedykolwiek, w jakimkolwiek momencie, gdziekolwiek istnia geniusz, by nim Bruno van
Tysch. Pozostali ludzie mog jedynie by mu posuszni i chroni go. Pani zadaniem, panno
Wood, jest chroni go. Moim - by mu posusznym... Ach, galismus, jak to si piknie wieci.
Neve, spjrz teraz na swoje nogi, kiedy soce na nie pada z boku... adne, prawda?... Troch
ci pomieszanej z jasnym rem, lakier - i byaby idealna. Fuschus, chciabym wiedzie,
dlaczego jeszcze nie maluje si obrazw do przestronnych wntrz samochodw. Mona by to
zrobi z nieletnimi ptnami. Ju projektowalimy i sprzedawalimy ozdoby i przedmioty do
najrniejszych celw, uywane w najrniejszych miejscach, ale...
- Niech pan odwoa t wystaw, panie Stein, bo w przeciwnym razie zostanie
zniszczony nastpny obraz - przerwaa mu Wood, nie podnoszc gosu.
Stein popatrzy na ni uwanie. Zapada dusza cisza. Potem umiechn si i
potrzsn gow, jakby dostrzeg w April Wood co, co uwaa za niepojte.
- Niech pani znajdzie tego faceta - rzek - kimkolwiek jest. Niech pani znajdzie
Artyst, zagryzie go, przyniesie w pysku... i wszystko bdzie dobrze. Albo prosz poczeka,
a zrobi to Rip van Winkle. Ale niech pani nie prbuje krpowa sztuki, fuschus. Pani nie jest
artystk, April, tylko psem acuchowym. Prosz o tym nie zapomina.
- Rip van Winkle nie bdzie mg nic zrobi, panie Stein - odpara panna Wood. - Jest
co, o czym pan nie wie.
Zamilka i rozejrzaa si dokoa. Stein natychmiast poj wymow tego spojrzenia.
- Moe pani powiedzie przy Neve wszystko, co pani zechce. To moje drugie oczy i
uszy.
- Wolaabym, eby nie byo przy tym tyu oczu i uszu, choby nawet naleay do pana,
panie Stein.
Limuzyna zatrzymaa si przy wjedzie na lotnisko. Obok czeka inny samochd,
ktrym Wood miaa wrci do miasta. Stein da znak i jego sekretarka wysiada, zamykajc
za sob drzwi. Wood zerkna na szofera: przez szyb nic nie usyszy.
Gdy znw przemwia, w jej gosie czuo si napicie.
- Nie wie o tym nikt: ani wadze Monachium, ani osoby wchodzce w skad sztabu
kryzysowego, ani nawet Lothar Bosch. Ale panu chc to powiedzie. Moe zmieni pan
zdanie. - Utkwia w Steinie swe lodowate, bkitne spojrzenie. - Wczoraj, kiedy dotara do nas
wiadomo o zniszczeniu Potworw, osobicie zadzwoniam do Marthe Schimmel, eby
zapyta, czy nie wie o czym, co mogoby okaza si przydatne. Opowiedziaa mi, e we
wtorek wieczorem bliniacy Walden prosili j o chopca. Wie pan, e Konserwacja staraa si
im dogadza. dali platynowego blondyna. Schimmel w popiechu szukaa odpowiedniego
kandydata, gdy nagle przyszo telefoniczne odwoanie polecenia, wydane nieznajomym
gosem. Kto bezbdnie powtrzy tajny kod Konserwacji w Amsterdamie i poda si za
asystenta Benoit. Owiadczy, e chopiec nie musi przychodzi. Marthe zamierzaa
poinformowa o tym dzisiaj Benoit, ale poprosiam j, eby tego nie robia. Zadzwoniam
kolejno do wszystkich asystentw Benoit w Amsterdamie oraz do jego sekretarki. Na koniec
skontaktowaam si z samym Benoit. Ani on, ani jego asystenci nigdy nie wydali takiego
polecenia, panie Stein.
Wood patrzya Steinowi prosto w oczy, bez zmruenia powiek. Stein wytrzyma jej
spojrzenie. Po chwili przerwy Wood powiedziaa:
- Osob, ktra zadzwonia, n i e m g by zabjca, bo w tym momencie tkwi
przebrany za dzieo Giglego, rozumie pan? Jest wic tylko jedna moliwo. Kto
przygotowa mu grunt o d w e w n t r z , eby bez problemu mg zniszczy obraz. Zapewne
jaka wana figura, a w kadym razie kto, kto ma dostp do tajnych kodw Konserwacji.
Dlatego prosz, eby odwoa pan wernisa Rembrandta. Jeeli pan tego nie zrobi, Artysta
n i e c h y b n i e zniszczy nastpny obraz.
Wanie wystartowa jaki samolot i pru niebieski przestwr niczym orze z masy
perowej. Stein obserwowa go zaciekawiony, po czym ponownie przenis wzrok na pann
Wood. W zimnych oczach dyrektorki Bezpieczestwa migota niepokj, nieomal strach.
- Trudno w to uwierzy, panie Stein, ale k t o z n a s wsppracuje z tym szalecem.

GDY KLARA obudzia si w ow rod, dwudziestego smego czerwca, Gerardo i Uhl


wanie przyszli. Wyczytaa z ich twarzy, e ta sesja bdzie szczeglna. Postawili torby na
pododze i Gerardo powiedzia:
- Dzisiaj nie bdziemy si zajmowa kolorem. Chcemy wykreli wieloboki.
Tak si nazyway wiczenia pozycji, stosowane do badania moliwoci fizycznych
ptna. Zjada skromne niadanie i pokna przepisan przez F&W porcj tabletek, ktre
miay poprawi wydajno jej mini i zmniejszy do minimum potrzeby organiczne. Gerardo
zapowiedzia, e czeka j trudny dzie.
- W takim razie zaczynajmy - odpara.
Przynieli skrzany taboret. Uhl wyj go z furgonetki i postawi w salonie. Odsunli
dywan i kanap i zaczli manipulowa Klar. Wygili jej plecy do tyu i oparli ko ogonow
o stoek, podnieli jedn nog, potem drug, prostowali je i zginali na przemian. Ustaliwszy
ostateczn pozycj, nastawili timer.
Unieruchomienie polega przede wszystkim na tym, by na nic nie zwraca uwagi.
Otrzymujemy sygnay, oznaki wzrastajcej niewygody. Mzg napina struny wasnej mki.
Niewygoda zmienia si w bl, bl w obsesj. eby to wytrzyma (ucz tego w akademiach
sztuki), trzeba zidentyfikowa ca t obfito informacji i zachowa do niej dystans, nie
odrzucajc jej, lecz rwnie nie traktujc jako wydarzenia. Faktycznie jedynym
wydarzeniem jest to, e plecy s zgite albo kurcz si minie ydki. Oprcz tych wydarze
s tylko odczucia: niewygoda, napicie, natok dziwacznych podniet i myli, rzeka tuczonego
szka. W wyniku odpowiedniego treningu ptno uczy si kontrolowa ten napyw,
zachowywa wobec niego dystans, czu, jak narasta, a mimo to nie zmienia pozycji.
Pogrona we wasnym wykrzywieniu, z gow i ramionami spoczywajcymi na
pododze, ze wzrokiem utkwionym w cianie, nogami w grze i koci ogonow wspart o
stoek, Klara czua si jak upina, ktra za chwil pknie, by mogo wyj z niej co innego.
Nie znaa niczego, co lepiej pomogoby jej wyrwa si z orbity wasnego czowieczestwa ni
niewygodna pozycja. Jej umys, skupiony na murarce mini, wyzbywa si wspomnie,
lkw, zoonych myli. Czua si cudownie, gdy przestawaa by Klar, zmieniajc si w
przedmiot, ktry prawie nie czuje blu.

Byo to tak nieznaczne, e z pocztku ledwie cokolwiek zauwaya.


Zmieniajc pozycj jej ng w powietrzu, Uhl pieszczotliwie pogadzi poladki Klary,
co bynajmniej nie byo konieczne. Zrobi to delikatnie, bez gwatownych lub stereotypowych
gestw. Po prostu przecign doni wzdu sztywnej kolumny jej lewego uda i obj napite
poladki. Ucisn je w ledwie dostrzegalny sposb i od razu cofn rk. Po pewnym, trudnym
do okrelenia czasie, poczua szorstkie palce na swoim prawym udzie, zamrugaa powiekami,
uniosa gow i zobaczya do Uhla zmierzajc w kierunku jej pachwiny. Uhl jej dotkn,
nie patrzc na ni. Klara tkwia w bezruchu i Uhl prawie natychmiast si wycofa.
Za trzecim razem wtargnicie byo ewidentne. Uhl zmieni pooenie jej ng, po czym
do gwatownie zagbi si w przyrodzenie. Speszona, ugia nogi i zwina si w kbek na
pododze.
- Pozycja - rozkaza Uhl. Najwyraniej by zy.
Klara tylko spojrzaa na niego.
- Pozycja.
Z miejsca, z ktrego na patrzya, twarz Uhla wygldaa gronie. Klara nie czua
jednak prawdziwego strachu. W postawie malarza byo co, co zmieniao wszystko w
doskona scen, pozwalao zinterpretowa ca sytuacj z artystycznego punktu widzenia.
Postanowia podporzdkowa si. Pomimo protestw cigien (nie ma nic gorszego ni
zrezygnowa z trudnej pozycji, a nastpnie stara si j odzyska bez przygotowania)
ponownie opara si o taboret, uniosa nogi i znieruchomiaa z gow i ramionami na
pododze. Mylaa, e Uhl znw ruszy do ataku, lecz on tylko popatrzy na ni przez chwil i
oddali si.
Klara wiedziaa, e Uhl mg udawa molestowanie w celach
hiperdramatycznych. Pocignicia pdzlem byy jednake tak mistrzowskie, e pomimo
sporego dowiadczenia w tym zawodzie nie potrafia stwierdzi, gdzie koczy si prawdziwy
Uhl, a zaczyna artysta. Zreszt udawanie nie wykluczao moliwoci r z e c z y w i s t e g o
molestowania za kulisami. Uhl mg otrzyma instrukcje od gwnego malarza, ale Klara nie
bya pewna, czy nie n a d u y w a tego przywileju. Trudno byo wyznaczy granic, gdy
pomidzy gestem malarza a pieszczot istnieje nieskoczona ilo tajemniczych etapw
porednich.
Zadzwoni timer. Asystenci wrcili, by zmieni szkic. Kazali jej wsta i zabrali
skrzany stoek. Potem pooyli j na brzuchu i dokonali kolejnych manipulacji: gowa
uniesiona, prawe rami wycignite do przodu, lewe do tyu, lewa noga w grze. Wygldao
to tak, jakby pywaa. Rozcignli jej koczyny tak bardzo, jak tylko pozwoliy na to stawy.
Byo oczywiste, e chcieli, by pozostaa napita. Nie wystarcza zwyky skurcz: pragnli
zaakcentowa kontury. Gdy uznali unieruchomion sylwetk jej rozcignitych czonkw za
zadowalajc, ponownie wczyli timer i zostawili j na pododze.
Stao si to w bliej nieokrelonym momencie, gdy tkwia w nowej pozie. Usyszaa
jego kroki w salonie i zobaczya, e ukucn przy niej. Jej pozycja odsaniaa lew pier i
przyrodzenie: donie Uhla powdroway w oba miejsca.
Gest by tak brutalny, e Klara mimo woli pucia cugle znieruchomienia i osonia
ciao. Wtedy zaszo co, co zaparo jej dech.
Uhl chwyci j raptownie za ramiona i z nieoczekiwan, zbdn w tej sytuacji si,
szarpn za nie tak mocno, e krzykna. Po raz pierwszy postpi z ni tak gwatownie.
Waciwie po raz pierwszy doznaa gwatownego traktowania, odkd j zagruntowano. Bya
tak zaskoczona, e zaniemwia i nie moga si broni. Malarz nachyli si jeszcze bardziej i
przytrzymujc jej rce, wpi si ustami w szyj. Poczua jego lin, jzyk niczym wieo
schwytan i rzucon na gardo omiornic, wiszczcy oddech tu przy ttnicy szyjnej.
Prbowaa si wyrwa, lecz Uhl nie puszcza swej zdobyczy.
- Zwariowae? - jkna. - Zostaw mnie!
Uhl zdawa si jej nie sysze. Oprawki jego okularw wiy si pod szczk Klary,
usta zniay si powoli, peznc ku jej piersiom. Na chwil przestaa si broni.
Wwczas, prawie w tym samym momencie, gdy zaniechaa walki, Uhl zatrzyma si,
westchn, wsta i puci przeguby jej rk. Dysza jeszcze mocniej ni ona i mia ca twarz
zaczerwienion. Poprawi okulary na grzbiecie nosa, przygadzi wosy na karku. Wygldao
to tak, jakby nagy wstyd nie pozwoli mu kontynuowa. Klara wci leaa na pododze,
pocierajc nadgarstki. Przez chwil obserwowali si nawzajem, oddychajc coraz spokojniej.
W kocu Uhl odszed.
Wtem wydao jej si, e zrozumiaa, co zaszo: podobnie jak w poprzednich
sytuacjach, Uhla powstrzymaa jej n a g a b i e r n o .
Ten fakt sam w sobie niczego nie oznacza. Moga to by reakcja czysto ludzka, a nie
artystyczna: moe Uhl nie mia odwagi posun si dalej albo nalea do mczyzn, ktrzy
odczuwaj przyjemno tylko wtedy, gdy napotykaj opr. Niemniej Klara wolaa
zinterpretowa to tak, e gdy mu si nie przeciwstawia, Uhl j a k o m a l a r z jest zmuszony
do rezygnacji. Zarejestrowaa ten fakt z zamiarem wykorzystania go podczas kolejnej prby.
Nastpnym razem nie daa si zaskoczy. Kazano jej przyj pozycj stou: na wznak,
donie i stopy oparte o podog, gowa odrzucona do tyu i rozchylone nogi. W pewnym
momencie podszed Uhl. Spojrzaa mu w oczy i zrozumiaa, e wszystko zacznie si od
pocztku, ale tym razem postanowia zaprotestowa. Porzucia swoj pozycj i wstaa.
- Zostaw mnie w spokoju, dobrze?
Jego dugie ramiona, kosmate jak szorstkie wkna konopi albo wosie pdzla,
schwyciy j bez uprzedzenia, popychajc z powrotem na podog. Uhl otworzy usta,
szukajc nimi jej ust. Odwrcia gow z obrzydzeniem, jednoczenie opierajc okcie o jego
tors i odpychajc go. Uhl bez trudu wytrzyma nacisk. Klara sprbowaa ponownie, lecz
natrafia na mur nie do przebicia. To prawda, e wiczenia j osabiy, ale byo jasne, e Uhl
posiada zdumiewajc si. Obj jej policzki jedn ze swych wochatych doni, zmuszajc j,
by zwrcia twarz w jego stron. Przesun jzykiem po jej zagruntowanej twarzy
pozbawionej warg. Klara zebraa wszystkie siy i uderzya rwnoczenie oboma kolanami.
Tym razem prba si powioda: odrzucia Uhla na bok i zerwaa si, by mu umkn.
- Spokojnie - usyszaa.
Znw si na ni rzuci, ale Klara z atwoci si wywina i jeszcze raz zaatakowaa
go nogami. Nie chciaa mu zrobi krzywdy, tylko zobaczy, co si stanie, jeeli nie ustpi.
Zorientowaa si - a przynajmniej podejrzewaa - e Uhl j maluje najprostsz metod:
wykonuje gwatowne ruchy, jeli jej zachowanie jest gwatowne, a agodnieje, gdy ona
zachowuje si agodnie. Gdy ona u s t p u j e , on rwnie odsuwa si z pdzlem. Klara
chciaa sprawdzi, dokd ich zaprowadzi ta wdrwka w absolutny mrok, ktr malarz
zdawa si jej proponowa.
Niespodziewanie wszystko wymkno si spod kontroli i potoczyo w rytmie
frenetycznej walki. Uhl chwyci j za rce, Klara zacza si wyrywa, okulary Uhla upady
na podog, wydajc dziwnie nieprzyjemny dwik, a ich waciciel, cay czerwony, podnis
rk, szykujc si do uderzenia. Wtedy poczua strach. Moe mnie uszkodzi, pomylaa.
Nie baa si samych uderze. W niektrych art-szokach otrzymywaa ciosy od publicznoci
lub innych pcien, ale byo to zaplanowane przez artyst i z ni uzgodnione. Baa si, e
straci kontrol nad sytuacj. Jest coraz bardziej zdenerwowany; moe zrobi mi krzywd i
uszkodzi gruntowanie.
Ta myl kazaa jej si rozluni. Wwczas Uhl rzuci si na ni i przeora jzykiem jej
podbrdek i gardo.
Ale znw si powstrzyma.
Klara wci leaa na pododze, dyszc ciko, podczas gdy Uhl dwiga si z
pewnym wysikiem. Wygldali jak para sportowcw po szaleczej walce. Uwanie przyjrzaa
si jego twarzy. Nie dostrzega w niej jednak niczego prcz spojrzenia zatopionego w szkle
okularw, ktre Uhl wanie wkada z wyuczon starannoci. Wkrtce potem malarz opuci
salon, kierujc si w stron ganku.
Wszystko przybrao tak niebyway obrt, e Klara nie bardzo miaa ochot je, gdy
nadesza pora odpoczynku. Nie chciaa przerywa szkicowania i pogra si w bezbarwnej
codziennoci. Zmusia si jednak do tego, wiedzc, e musi zrobi bodaj krtk przerw w tej
frenetycznej eskalacji zmaga. Przedtem wstpia do azienki, umya si, pozbya wszelkich
ladw Uhla na ustach i szyi oraz przejrzaa w lustrze. Dostrzega tylko lekkie
zaczerwienienie nadgarstkw. Zagruntowana skra jest znacznie bardziej odporna i Uhl
musiaby j malowa jeszcze gwatowniej, eby pozostawi trwae lady. Umiechna si i
jej twarz przybraa zoliwy wyraz, ktry tak lubi Bassan. Rozszyfrowaam ci: uywasz
siy z nadziej, e odpowiem w ten sam sposb. Chcesz ze mnie wydoby agresj -
stwierdzia. Pieky j oczy, ale wiedziaa, e wiczc rozmaite pozycje, nie moe ich
zamyka. Przetara je roztworem soli.
Siedziaa naga naprzeciwko Gerarda. Miejsce pobytu Uhla byo nieznane. Gerardo
skoczy je i obserwowa j spokojnie.
- Widziaa znowu tego czowieka w oknie? - zapyta.
W pierwszej chwili nie skojarzya, o czym on mwi.
- Tak, ale zadzwoniam do Konserwacji i tam powiedzieli mi, e to agenci
Bezpieczestwa, wic si uspokoiam. Przez reszt nocy spaam bardzo dobrze.
- Czyli tak jak mwiem: stranicy.
- Aha.
Zapado milczenie. Zjada sandwicza i zacza smarowa serem kromk ciemnego
chleba. Bolay j wszystkie minie, cho z tym by najmniejszy problem. Czua si radonie
wcieka, spieniona jak wrzcy godzinami pyn. Od czasu do czasu spogldaa w kierunku
drzwi, bo w kadej chwili mg pojawi si w nich Uhl. Pamitaa jego oddech. Pamitaa
jego gwatowno. I to, e przerywa wszystko, gdy ustpowaa. A co by byo, gdyby n i e
u s t p i a ? Jak daleko posunby si jako malarz, do jak gbokich odcieni ciemnych barw
by doszli? Wci si nad tym zastanawiaa. Co by si stao, gdyby nastpnym razem
postanowia n i e p o d d a w a s i ani na jot, nie ustpi pod adnym pozorem? Na sam
myl ogarniao j przeraenie.
- Jak ci poszo dzi rano?
Pytanie Gerarda wyrwao j z zamylenia. Oczywicie nie miaa w tym momencie
najmniejszej ochoty na banaln pogawdk.
- Dobrze - odpara.
Gerardo opar si okciami o st, pochyli w jej stron i rzek ponurym tonem:
- Suchaj, musz ci co powiedzie.
Popatrzyli na siebie w milczeniu. Klara czekaa, ujc powoli swoj kanapk.
- Justus jest na ciebie zy.
Nie odpowiedziaa. Serce zabio jej mocno.
- Byoby lepiej, gdyby Justus nie by zy, bo jeeli Justus bdzie zy, oboje
wyldujemy na bruku, dociera to do ciebie?
- O czym ty mwisz? - zapytaa z niewinn min.
Gerardo zdawa si szuka odpowiednich sw, przygldajc si swoim doniom.
- My... My stosujemy pewne zasady wobec pcien bdcych modymi kobietami,
rozumiesz? I ptna musz si podporzdkowa. Nie lubi o tym mwi, lecz czasami jest to
konieczne, na przykad w twoim przypadku, bo sprawiasz wraenie, jakby nie miaa o
niczym pojcia, dziewczyno.
- O czym nie mam pojcia?
- e znalaza si w uprzywilejowanej sytuacji. Zostaa zatrudniona jako ptno przez
Fundacj van Tyscha, co oczywicie jest wielkim szczciem. To szczcie moe si jednak w
kadej chwili skoczy. Justus jest senior assistant, mwiem ci ju. W kadym razie ma w
Fundacji zapewnion pozycj jako malarz. Powinna to wzi pod uwag. Nie zamierzam ci
straszy, chodzi mi tylko o to, eby zrozumiaa... i robia to, co powinna robi, okay?
- Ale ja nic z tego nie rozumiem.
Parskn zniecierpliwiony i rozpar si na krzele.
- Suchaj, dziewczyno, nie rb z siebie idiotki. Ostrzegam ci: moesz wylecie
jeszcze dzisiaj, jeeli Justus tak postanowi.
- Wic wedug ciebie co mam robi, eby nie wylecie?
- Dobrze wiesz. Nie jeste taka gupia. Bardzo mu si podobasz. Zreszt sama
zobaczysz.
Ten fascynujcy dialog nie wyda jej si przekonujcy. Sdzia, e byo to
spowodowane niezdarnoci Gerarda, jego aroganckimi, sztywnymi ruchami, nadmiernie
kontrolowanym gosem i nieudolnym naladowaniem zachowania dziecka, ktre w zabawie
odgrywa rol czarnego charakteru. Najlepsze w tym wszystkim byo za to, e Gerardo m g
m w i p r a w d . Podejrzewaa, e ma do czynienia z fars, ale w aden sposb nie moga
si o tym przekona z cakowit pewnoci.
- Grozisz mi? - zapytaa.
Gerardo unis jedn brew.
- Po prostu mwi, e Justus jest szefem, a ja jego praw rk, ciebie natomiast
oddano a b s o l u t n i e i c a k o w i c i e do naszej dyspozycji. Wic jeli chcesz, eby na
tobie malowa jeden z wielkich mistrzw Fundacji, najlepsze, co moesz zrobi, to nie
naraa si asystentom, rozumiesz?
Przez jej ciao przebiega wibracja, dreszcz czystej sztuki. Po raz pierwszy sowa
Gerarda wzbudziy w niej l k i spodobao jej si to. Malarz dokona wietnego posunicia,
osigajc zamierzony cel, jakim byo wywoanie mrocznego wraenia, spotgowanego jej
absolutn nagoci. Klara skrzyowaa kostki, poruszya si na krzele i mrukna, unikajc
jego wzroku:
- Rozumiem.
- Mam nadziej, e od tej pory bdziesz milsza dla Justusa, okay?
Kiwna gow.
- Nie usyszaem odpowiedzi.
To nowe dotknicie pdzlem te odebraa pozytywnie. Odpowiedziaa szybko:
- Tak, bd.
Gerardo zmruy oczy, patrzc na ni w dziwny sposb; nie rozmawiali wicej.
Prbowaa by milsza w czasie popoudniowego szkicowania. Ustawili j na
czubkach palcw, jak tancerk. Czas pyn. W tej pozycji moga si przejrze w lustrach
stojcych w salonie. Jedno z nich odbijao tylko poow jej ciaa, rozupan sylwetk, chaos
linii i objtoci. Tkwia tak ju do dugo, gdy nagle Uhl zaszed j od tyu.
Natychmiast odpowiedziaa na jego pocaunek, czynic to z jeszcze wiksz
arliwoci ni on sam. Poruszaa jzykiem w ciemnych ustach Uhla, obejmowaa go i
przytulaa sw nago do jego ubrania.
To podziaao jak ukucie osy. Malarz odsun si od niej gwatownie i wyszed z
pokoju. Tego popoudnia nie podejmowa dalszych prb.
A wic jeli ustpuj, wszystko si koczy - rozumowaa. - A jeeli nie ustpi?.
Ta druga moliwo napeniaa j przestrachem.
Postanowia j wyprbowa.

Bya podekscytowana, ale tego wieczora pada na ko jak koda. Przypuszczaa, e


to z powodu tabletek, ktre zaywaa. Obudzia si ze wiadomoci, e jest czwartek,
dwudziesty dziewity czerwca. Czua si przygotowana na nowy atak. Nie pamitaa, co
dziao si w nocy: zupenie jakby stracia przytomno. Znw spaa przy opuszczonych
aluzjach, wic nawet gdyby jaki agent Bezpieczestwa zbliy si do domu, i tak by go nie
zauwaya. Zreszt zacza zapomina o nocnych lkach, bowiem caa jej uwaga bya
skupiona na tym, czego obawiaa si w dzie.
Tego ranka szkicowali j w pozycji stojcej, z plecami cakowicie wygitymi do tyu.
Trudno to byo wytrzyma i czas wyznaczony przez timer duy si w nieskoczono.
Okoo poudnia zdoaa zapanowa nad dreniem ciaa i niewygoda odczuwana przez krgi
zmienia si w zwyky upyw czasu. Uhl ju jej nie molestowa, co j zdziwio. Zastanawiaa
si, czy powstrzymuje go ulego, jak okazaa poprzedniego dnia.
Po jedzeniu Gerardo zaproponowa spacer. Ten pomys troch j zaskoczy, ale
zgodzia si, bo miaa ochot wyj. Woya szlafrok i plastikowe, wycieane klapki.
Przemierzyli razem ogrd wirowan ciek a do potu, potem wyszli na szos.
Tak jak przypuszczaa, w penym blasku dnia okolica wygldaa bardzo adnie. Na
prawo i lewo cigny si inne ogrody i poty, okalajce nowe domy z czerwonymi dachami.
W gbi by niewielki lasek, a porodku szosa, ktr przyjechaa furgonetka. Ku swojej
radoci dostrzega na horyzoncie wyrane zarysy kilku wiatrakw. Jak na typowej pocztwce
z Holandii.
- Wszystkie te domy nale do Fundacji - wyjani Gerardo. - Szkicujemy w nich
wikszo postaci. Wolimy to otoczenie, bo moemy si tu odizolowa od wiata. Przedtem
robilimy wszystkie szkice w Starym Atelier w Amsterdamie, w dzielnicy Plantage. Teraz
szkicujemy tutaj i w razie potrzeby poprawiamy w Atelier.
Zachowanie Gerarda wskazywao na to, e czuje si w y z w o l o n y . Najwyraniej
atmosfera pracy wewntrz domu przytaczaa go jeszcze bardziej ni Klar. Pokazujc rne
rzeczy, delikatnie opiera rk na jej ramieniu i umiecha si promiennie. Szli poboczem,
suchajc cieki dwikowej ucywilizowanej natury: ptasiego szczebiotu pomieszanego z
odgosem przejedajcych w oddali pojazdw. Od czasu do czasu z nieba dolatywa huk
samolotu. Klar troch bolay minie plecw. Pomylaa, e to zapewne z powodu
nienaturalnych pozycji, w jakich tkwia tego ranka. Przestraszya si, bo nie chciaa wypa z
formy w rodku szkicowania. Wanie o tym mylaa, gdy Gerardo znw si odezwa.
- To jest odpoczynek. Chodzi mi o oficjalny odpoczynek. Rozumiesz mnie, co?
- Aha.
- Moesz spokojnie mwi.
- Dobrze.
Rozumiaa go doskonale. Malarze, z ktrymi pracowaa, uprzedzali j czasami za
pomoc umwionego hasa, e sesja hiperdramatyczna zostaa przerwana. W wypadku
pcien bdcych ludmi trzeba niekiedy oddzieli rzeczywisto od niewyranych zarysw
sztuki. Gerardo chcia jej powiedzie, e poczwszy od tej chwili, kade z nich jest sob.
Sygnalizowa, e odoy pdzle i chce si po prostu przej, by pogawdzi. Potem znw
zajm si sztuk.
Mimo wszystko ta decyzja j speszya. Odpoczynki byy czsto praktykowane
podczas sesji malarstwa HD, ale bardzo wan rzecz by wybr odpowiedniego momentu,
bo caa budowla malarska moga si w mgnieniu oka zawali. A ten moment nie wydawa jej
si najwaciwszy. Poprzedniego dnia ten sam mody czowiek, z ktrym teraz spacerowaa,
szantaowa j, by si poddaa kaprysom seksualnym jego kolegi. To pocignicie pdzlem
byo szczeglnie mocne, lecz rwnie bardzo kruche: delikatny kontur, ktry moe si
zamaza, jeeli nie pozwoli mu si wyschn. Miaa nadziej, e Gerardo wie, co robi.
Zreszt odpoczynek te mg by sfingowany.
Gerardo spojrza na ni po chwili milczenia. Umiechnli si.
- Jeste znakomitym ptnem, moja droga. Mwi ci to, bo mam dowiadczenie.
Materia najlepszego gatunku, do diaska!
- Dzikuj, ale nie uwaam si za smy cud wiata - skamaa Klara.
- Nie, nie: jeste bardzo dobra. Justus rwnie tak sdzi.
- Wy te jestecie nieli.
Czua si coraz bardziej niezrcznie. Wolaaby natychmiast wrci do domu i stawi
czoo penej napi sytuacji hiperdramatycznej. Ta baha pogawdka z jednym z asystentw
technicznych napeniaa j strachem. Trudno byo uwierzy, e Gerardo chce z ni prowadzi
nudn wymian zda w rodzaju: Co ty lubisz robi, a co ja?. Tego typu rozmowy moga
znie tylko z Jorgem, lecz Jorge nalea do jej codziennego ycia, a nie do wiata sztuki.
Uspokj si - powiedziaa sobie w duchu. - Pozwl, eby wzi spraw w swoje rce.
To malarz z Fundacji, zawodowiec. Wie, jak si obchodzi z ptnem.
- Justus jest lepszy ode mnie - cign Gerardo. - Powanie, moja droga: to
nadzwyczajny malarz. Ja od dwch lat jestem asystentem. Przedtem terminowaem w
rzemiole. Kiedy Justus awansowa, zaprzyjanilimy si i poleci mnie na to stanowisko.
Miaem duo szczcia, bo nie bior byle kogo. Poza tym nie lubiem malowa ozdb, wiesz?
Wol dziea sztuki.
- Tak.
- Ale najbardziej chciabym zosta niezalenym malarzem zawodowym. A nawet mie
wasn pracowni i zatrudnia ptna. Takie jak ty: dobre i drogie. - W tym momencie Klara
rozemiaa si. - Mam mnstwo pomysw, przede wszystkim na instalacje zewntrzne.
Chciabym sprzedawa dziea wystawiane na wolnym powietrzu kolekcjonerom z ciepych
krajw.
- Wic czemu si tym nie zajmiesz? To dobry interes.
- eby urzdzi tak pracowni, trzeba mie pienidze, moja droga. Kiedy to jednak
zrobi, moesz by pewna. Na razie zadowalam si tym, co mam. Zarabiam sporo kasy. Nie
kady moe by asystentem technicznym w Fundacji van Tyscha.
Klar ju przestao irytowa zarozumialstwo Gerarda. Uznaa je za cz skadow
jego wielkiej pospolitoci. Natomiast coraz bardziej drani j ten dialog. Pragna wrci do
domu i kontynuowa szkicowanie. Nawet otaczajcy j pikny pejza ani wiee powietrze
nie byy w stanie poprawi jej nastroju.
- A ty? - zapyta.
Patrzy na ni z umiechem.
- Ja?
- Tak. Czego pragniesz? Na czym ci najbardziej w yciu zaley?
Nie wahaa si ani sekundy nad odpowiedzi.
- eby jaki malarz zrobi ze mnie wielkie dzieo. Arcydzieo.
- Ty ju jeste bardzo adnym dzieem. Waciwie mona by ci nie malowa.
- Dzikuj, ale nie miaam na myli adnego dziea, tylko a r c y d z i e o . Wielkie
dzieo. Genialne dzieo.
- Chciaaby, eby z ciebie zrobili genialne dzieo, nawet gdyby byo brzydkie?
- Aha.
- A ja mylaem, e lubisz by adna.
- Nie jestem modelk na wybiegu, tylko ptnem - odpara bardziej szorstko, ni
zamierzaa.
- To fakt, nikt nie przeczy - powiedzia Gerardo i na chwil zapada cisza. Potem znw
si do niej zwrci: - Przepraszam, e ci o to pytam, ale mona wiedzie dlaczego? To
znaczy, dlaczego tak bardzo pragniesz, eby kto z ciebie zrobi wielkie dzieo?
- Nie wiem - odpowiedziaa szczerze. Stana, by przyjrze si kwiatom rosncym
przy ciece. W tym momencie przyszo jej do gowy porwnanie. - Sdz, e robak te nie
wie, dlaczego chce by motylem.
- To, co mwisz... jest adne, cho nie do koca prawdziwe. Bo o tym, e z robaka
bdzie kiedy motyl, zadecydowaa natura. Natomiast my, ludzie, nie stajemy si dzieami
sztuki za spraw natury. Musimy udawa.
- To prawda - przyznaa Klara.
- Nigdy nie mylaa o tym, eby porzuci ten zawd? Zacz by sob?
- Ja jestem sob.
Gerardo skierowa si w stron drzew.
- Chod. Chc ci co pokaza.
To tylko trik - pomylaa Klara. - Podstp, eby zaciemni mi kolory. Moe gdzie
si tu schowa Uhl i zaraz....
Skrcili z pobocza do lasu. Gdy schodzili z pochyoci, poda jej rk. Doszli do
wielobocznej polany. Otaczay j drzewa o byszczcych liciach i brzowych pniach, ktre
wyglday jak polakierowane. Pachniao czym osobliwym, nieoczekiwanym. Klarze
przypominao to zapach nowych lalek. Sycha byo dziwny odgos: sztuczny tryl, jak gdyby
wiatr koysa barokowym yrandolem. Rozgldaa si przez chwil, chcc odkry przyczyn
tego tajemniczego pobrzkiwania. Podesza do jednego z drzew i zrozumiaa. Fascynujce...
- Nazywamy to miejsce Plastic Bos. Plastikowy las - wyjani Gerardo. - Drzewa,
kwiaty i trawa s sztuczne. Dwik, ktry syszysz, wydaj licie drzew poruszane wiatrem:
s wykonane z bardzo delikatnego materiau i dzwoni jak okruchy szka. Przez cay rok
szkicujemy tu dziea wystawiane na zewntrz. Dziki temu nie jestemy uzalenieni od
natury, rozumiesz? Niewane, czy jest lato, czy zima: tu drzewa i trawa zawsze s zielone.
- Nie do wiary.
- A ja uwaam, e to okropne.
- Okropne?
- Tak. Te drzewa, ten plastikowy trawnik... Nie mog tego znie.
Klara spojrzaa na swoje stopy: dywan z gstej, spiczastej, sztucznej trawy wyda jej
si bardzo mikki. Zdja klapki i dotkna go bos stop. By przyjemny w dotyku.
- Mog usi? - zapytaa nagle.
- Jasne. Jeste w swoim lesie. Czuj si swobodnie.
Usiedli oboje. Nic w tym miejscu nie razio wzroku. Trawa wygldaa jak armia
eleganckich, malekich onierzykw. Klara pogaskaa j pieszczotliwie i zamkna oczy:
zupenie jakby przecigaa rk po futrze. Poczua si szczliwa. Gerardo wprost przeciwnie:
by coraz smutniejszy.
- Wiesz, e ptaki nie siadaj tu nawet dla artu? Od razu widz, e to jest trompe-lil,
i szybciutko odlatuj na prawdziwe drzewa. I maj racj, kurcz blade: drzewa powinny by
drzewami, a ludzie - ludmi.
- W realnym yciu, tak. Ale ze sztuk jest inaczej.
- Sztuka naley do ycia, dziewczyno, a nie odwrotnie - odpar Gerardo. - Wiesz, co
by mi najbardziej odpowiadao? Malowanie w stylu naturalno-humanistycznym szkoy
francuskiej. Niestety nie robi tego, bo hiperdramatyzm lepiej si sprzedaje i przynosi
wiksze zyski. A ja chc zarobi duo pienidzy. - Przecign si i wykrzykn: - Duo,
okropnie duo pienidzy i posa do diaba wszystkie plastikowe lasy, jakie tylko s na
wiecie!
- Mnie si wydaje, e tu jest licznie.
- Serio?
- Aha.
Przyglda jej si zaciekawiony.
- Dziwna z ciebie dziewczyna. Pracowaem z wieloma ptnami, moja droga, ale
adne z nich nie byo takie niesamowite.
- Niesamowite?
- Tak, to znaczy... tak n a s t a w i o n e na to, eby by prawdziwym ptnem, od stp
do gw. Powiedz mi jedn rzecz. Co robisz, kiedy nie pracujesz? Masz przyjaci? Spotykasz
si z kim?
- Spotykam si z kim. I mam przyjaci oraz przyjaciki.
- Narzeczony te jest?
Klara niezwykle delikatnie czesaa traw. Umiechna si tylko.
- Przeszkadza ci, e pytam o takie rzeczy? - rzek Gerardo.
- Nie. Mam kogo, cho nie mieszkamy razem i nie nazwaabym go narzeczonym.
Przyjaciel, ktry mi si podoba.
Umiechna si: Jorge jako narzeczony! Nigdy nie mylaa o nim w tych
kategoriach. Zadaa sobie pytanie, czym by dla niej Jorge, co ich czyo prcz nocnych
chwil. Nagle zrozumiaa, e uywa go jako widza. Chciaa, eby Jorge orientowa si ze
szczegami we wszystkim, co si z ni dziao w niezwykym wiecie jej pracy zawodowej.
Staraa si nie ukrywa przed nim niczego, nawet najbardziej wulgarnych rzeczy, czyli takich,
ktre w jego oczach uchodziy za najbardziej wulgarne: na przykad tego, co robia z
publicznoci w art-szokach, albo pracy dla The Circle lub Brentana. Jorge by bardzo
przejty, ona za lubia wtedy patrze na jego twarz. Jorge stanowi publiczno Klary, jej
zdumionego widza. Sprawiao jej satysfakcj, e stale patrzy na ni z rozdziawion gb.
- Czyli e prowadzisz zupenie normalne ycie, kiedy przestajesz by ptnem -
zauway Gerardo.
- Tak, prowadz do normalne ycie. A ty?
- Przede wszystkim pracuj. Mam tu w Holandii paru przyjaci, ale przede wszystkim
pracuj. Teraz z nikim nie chodz. Dawniej chodziem z jedn dziewczyn, Holenderk, ale
dalimy sobie spokj.
Zapada cisza. Klara bya niespokojna. Wci wierzya w spryt Gerarda, teraz jednak
miaa niemal pewno, e ten odpoczynek nie by sfingowany. Dlaczego chcia z ni
szczerze porozmawia? Midzy malarzem a ptnem nie ma miejsca na szczero; oboje o
tym wiedzieli. W przypadku artystw takich jak Bassan lub Chalboux, bdcych
zwolennikami malarstwa naturalno-humanistycznego, szczero bya wymuszona, stanowia
jeszcze jeden zabieg malarski, co w rodzaju a teraz bdziemy szczerzy, tak sam technik
jak kada inna. Tymczasem Gerardo najwyraniej chcia po prostu z ni porozmawia, tak jak
si rozmawia z kim, kogo si poznao w pocigu lub autobusie. To nie miao sensu.
- Suchaj, przepraszam, czy nie siedzimy tu za dugo? - zapytaa. - Moe powinnimy
wraca, co?
Gerardo spojrza na ni uwanie.
- Masz racj - przyzna. - Wracajmy.
Kiedy wstawali, nagle przemwi do niej zupenie innym tonem, szepczc
gorczkowo:
- Suchaj, chc... chc, eby jedn rzecz wiedziaa. Znakomicie to robisz, moja droga.
Od pocztku zaapaa, jak trzeba reagowa. I rb tak dalej, cokolwiek si bdzie dziao,
okay? Chodzi o to, eby u s t p o w a , pamitaj o tym.
Klara suchaa go ze zdumieniem. Wydawao jej si niewiarygodne, e Gerardo
odsania przed ni triki artysty. Poczua si tak, jakby w rodku pasjonujcego przedstawienia
jeden z aktorw zwrci si do niej, mrugn porozumiewawczo i rzek: Nic si nie martw, to
tylko teatr. Przez chwil sdzia, e kryje si za tym kolejny zabieg malarski, ale z twarzy
Gerarda wyczytaa jedynie to, e szczerze si martwi. O ni si martwi! Chodzi o to, eby
ustpowa. Zapewne mia na myli taktyk w postpowaniu z Uhlem: zachca Klar, by
nadal sza drog, ktr uwaa za waciw, a przynajmniej za najbezpieczniejsz. Jeeli w
dalszym cigu bdziesz ustpowa, tak jak to zrobia wczoraj po poudniu, Uhl przyhamuje.
Nie malowa Klary, lecz odsania przed ni tajemnice, rozwizanie zagadek. By jak
nieostrony przyjaciel, ktry opowiada zakoczenie filmu.
Miaa wraenie, e Gerardo umylnie wyla atrament na swj rysunek, ktry ledwie
zacz szkicowa. Dlaczego to zrobi?
Przez cae popoudnie wiczya kolejne pozycje w absolutnej ciszy. Uhl jej nie
molestowa, a ona ju przestaa o nim myle. Uwaaa, e gafa Gerarda bya najwikszym
bdem, jaki malarz popeni wobec niej, odkd zacza pracowa w tym zawodzie; czego
podobnego nie zrobi nawet biedny Gabi Ponce, ktry nie odznacza si zbytni
przenikliwoci, jeeli chodzi o hiperdramatyzm. Wprawdzie podejrzewaa, e napastowanie
ze strony Uhla mogo by sfingowane, ale co innego jest podejrzewa, a co innego m i e
p e w n o . Gerardo jednym nieopatrznym ruchem zniweczy mistern pltanin grb,
ktrymi wraz z Uhlem starannie omotali Klar. Teraz wszelki powrt do udawania by ju
niemoliwy: hiperdramat jako taki znikn. Od tej pory wchodzi w gr tylko teatr.
Pniej, kadc si spa, czua ju mniejsz zo. Dosza do wniosku, e Gerardo
musi by nowicjuszem. Subtelnoci czystego hiperdramatyzmu stanowi dla niego
niedostpne wyyny. Byo rzecz niepojt, e malarzowi jego pokroju zaproponowano tak
odpowiedzialne stanowisko. Terminatorzy nie powinni zajmowa si rysowaniem na
oryginaach. Naley to pozostawi dowiadczonym artystom. Ale moe jeszcze nie wszystko
stracone. Kto wie, czy Uhl nie naprawi swymi wymylnymi sztuczkami gafy Gerarda, ktry
da tak plam, e brak jej byo sw. Niewykluczone, e Uhl znajdzie jaki sposb, by
zwikszy nacisk i ponownie wprowadzi j w malarstwo.
Miaa nadziej, e znw zacznie si lka.
Zasna z tym pragnieniem.
Gdy si przebudzia, nadal panowaa niewiarygodna ciemno. Nie moga sprawdzi
godziny, nawet nie wiedziaa, czy jeszcze jest noc, bo przed pjciem spa opucia aluzje
we wszystkich oknach. Domylaa si, e trwa noc, poniewa nie byo sycha piewu
ptakw. Przecigna doni po twarzy i odwrcia si na drugi bok, majc nadziej, e znw
zapadnie w sen.
Ju zasypiaa, gdy dotaro to do jej uszu.
Wystraszona usiada na materacu.
Lekkie skrzypienie desek podogi. Dobiegao z salonu. Zapewne takie samo
skrzypnicie j obudzio. Kroki.
Caa zamienia si w such. Zmczenie i ble mini, ktre przedtem czua, nagle
znikny. Byo jej trudno oddycha. Prbowaa wykona wiczenie odprajce, ale na
prno.
Boe drogi, k t o jest w salonie!
Postawia stopy na pododze. W jej mzgu eksplodoway chaotyczne myli, jedna za
drug.
- Hej? - powiedziaa drcym z przeraenia gosem.
Czekaa, w cakowitym bezruchu, przez par minut, gotowa zmierzy si ze straszliw
ewentualnoci, e intruz za chwil wtargnie do rodka i rzuci si na ni. Panujca wok
cisza nasuna jej myl, e by moe si pomylia. Lecz jej wyobrania - ten dziwny diament,
ten wielobok o tysicu twarzy - wysyaa do wiadomoci przelotne zgrozy, urojenia malekie
jak odamki czystego lodu. To mczyzna odwrcony plecami: wyszed ze zdjcia i idzie po
ciebie. Ale porusza si tyem. Zobaczysz, jak wchodzi tyem, nie potykajc si, zwabiony
twoim zapachem. To tata, przyszed w swoich olbrzymich, kwadratowych okularach, eby ci
powiedzie, e... Staraa si ca si woli, eby te chwilowe koszmary nie pozostaway zbyt
dugo w jej gowie.
- Kto tam? - odezwaa si znowu.
Przezornie odczekaa dusz chwil. Nie odrywaa oczu od zamknitych drzwi
sypialni. Przypomniaa sobie, e wiato we wszystkich pomieszczeniach wcza si przy
wejciu. Nie byo innego sposobu na to, by owietli pokj, jak wyj z niego i dotrze po
ciemku do przedpokoju. Nie miaa jednak odwagi tego zrobi. Moe to stranik -
pomylaa. No dobrze, ale dlaczego stranik miaby wchodzi noc do domu i przemierza
ukradkiem salon?
Wci panowaa cisza. Gwatowne bicie serca nie ustawao. Zarwno jedno, jak i
drugie okazao si uparte w swym trwaniu. Wreszcie Klara uznaa, e si pomylia. Deski
drewnianej podogi mog skrzypie z rnych powodw. W Alberca przywyka do
zdumiewajcych, przypadkowych lkw: nagy powiew wiatru wskrzeszajcy martwe
zasonki, skarga fotela na biegunach, majaczce w ciemnoci lustro. To wszystko z pewnoci
byo faszywym alarmem jej zmczonego mzgu; moga spokojnie wsta, przej przez salon
i zapali wiato, jak poprzedniej nocy.
Odetchna gboko i wspara si domi o materac.
W tym momencie drzwi si otworzyy i napastnik wtargn niczym huragan do jej
sypialni.

W BUDYNKU Nowego Atelier w Amsterdamie mieszcz si centralne biura Sztuki,


Konserwacji i Bezpieczestwa Fundacji Bruno van Tyscha w Europie. Jest to niezbyt
szokujca budowla bdca mieszanin holenderskiej radoci i kalwiskiej powagi, z oknami
w biaych futrynach i wimpergami w siedemnastowiecznym stylu. Architekt P. Viengsen
dorzuci rwnie szczeg kosmopolityczny: fasad zdobi pary kolumn la Brunelleschi.
Budynek ten stoi przy alei Willemsparkweg, niedaleko Vondelparku, w Dzielnicy Muzew,
gdzie znajduj si najwiksze klejnoty artystyczne miasta: Rijksmuseum, muzeum van Gogha
i Stedelijk. Ma osiem piter i trzy skrzyda. Hol i pierwsze pitro pooone s poniej
poziomu morza; jest to co, z czym Amsterdam nauczy si ju y. Bosch w swym gabinecie
na pitym pitrze zapewne uratowaby si z ewentualnej powodzi, ale ta szansa nie wydaje si
go zbytnio uskrzydla.
Gabinet Boscha wychodzi na Vondelpark. Jest wyposaony w mahoniowe biurko o
rozwartych ktach z czterema telefonami po jednej stronie i trzema fotografiami w ramkach
po drugiej. Fotografie s tak ustawione, e osoby siedzce naprzeciwko Boscha nie mog si
im przyjrze.
Najbliej ciany stoi zdjcie jego ojca, Vincenta Boscha. Vincent by adwokatem w
holenderskiej firmie tytoniowej. Widzimy jego wsy, nieufne spojrzenie, olbrzymi gow,
ktr odziedziczy Lothar. Moemy si domyla, e by z natury systematyczny i surowy.
Patrzc na t twarz, widzimy wyryt w niej dewiz, ktr usiowa przekaza synom: zdoby
jak najwicej, wykorzystujc to, czym si dysponuje. Wyniki w peni by go zadowoliy.
rodkowe zdjcie przedstawia Hendrickje. adna, krtko ostrzyona blondynka
umiecha si szeroko. Dostrzegamy jednak pewne koskie cechy szczki, poczone z
niewielk dysproporcj w ukadzie zbw. Bosch wie, e jej ciao nie kryo w sobie adnej
nieprzyjemnej dysproporcji: lubia je pokazywa, noszc efektowne, siatkowe sukienki. Miaa
dwadziecia dziewi lat, o pi mniej ni inspecteur Bosch, i bya bogata. Poznali si na
przyjciu, gdzie specjalistka od astrologii poczya ich na podstawie znakw zodiaku. Z
pocztku Hendrickje nie spodobaa si Boschowi; potem si z ni oeni. Maestwo
funkcjonowao doskonale. Wysoka, szczupa, bardzo bogata, atrakcyjna, bezpodna (z
powodu choroby wykrytej dziesi miesicy po lubie), dostojna i pozytywnie nastawiona do
ycia (myl pozytywnie, Lothar - mawiaa), Hendrickje cieszya si przywilejem posiadania
kilku kochankw. Bosch - uparty, powany, maomwny, konserwatywny samotnik - mia
tylko Hendrickje, ale uwaa, e fakt, i kocha on, nie jest wystarczajcym powodem, by
naoy na ni areszt wbrew jej woli, co czyni z tyloma przestpcami, ktrych nienawidzi.
Poszanowanie woli bliniego stanowio cz doktryny wolnociowej, ktr mody inspektor
nasika w Amsterdamie w czasie niespokojnego okresu dorastania, kiedy to mieszka jako
dziki lokator w jednym z domw przy Spui. Byo nieomal perwersj, e ten sam Lothar, ktry
podczas zamieszek sta pod pomnikiem Ulicznika, rzucajc kamieniami w siy porzdkowe,
po latach wstpi do policji miejskiej. Jeeli zdarzy mu si jeszcze zada sobie pytanie,
dlaczego podj tak decyzj, znajduje odpowied, wpatrujc si w portret ojca (wrmy do
niego), w jego smutne wejrzenie kalwinisty i sceptyka. Ojciec chcia, eby studiowa prawo,
on za chcia robi co poytecznego dla spoeczestwa; ojciec chcia, eby dobrze zarabia,
on za nie chcia pracowa z ojcem. Dlaczego nie miaby zosta policjantem? Cakiem
logiczna decyzja. W ten sposb mona zdoby jak najwicej, wykorzystujc to, czym si
dysponuje. Zreszt Hendrickje bya zadowolona, e Lothar jest policjantem. Dawao jej to
poczucie bezpieczestwa, stabilnoci maeskiej fasady. Ktnie zdarzay si rzadko,
chwile mioci - rwnie, i w tym sensie maestwo byo wzorem rwnowagi. Lecz pewnego
mglistego poranka w listopadzie 1992 roku wszystko nagle si skoczyo: wracajc
samochodem z Utrechtu, Hendrickje Michelsen zostaa zgilotynowana przez przyczep
ciarwki. Uderzenie pozbawio j mzgu, a wic i gowy, licznej gowy z krtkimi blond
wosami, wyduonej jak koski eb, tej samej, ktr widzimy na zdjciu, a take smukej szyi
i czci tuowia. Pojechaa do Utrechtu odwiedzi jednego ze swych kochankw. Wiadomo
dotara do Boscha w momencie, gdy przesuchiwa podejrzanego o dokonanie serii zabjstw.
Poczu si jak sparaliowany, ale postanowi kontynuowa ledztwo. Gdy skoczy, okazao
si, e podejrzany jest cakowicie niewinny. Pewnego marcowego popoudnia, cztery
miesice po tej tragedii, w domu samotnego, owdowiaego inspektora miao miejsce
nadprzyrodzone wydarzenie. Kto zadzwoni do drzwi. Bosch otworzy i ujrza mod
szatynk, ktra przedstawia si jako Emma Thorderberg. Bya w krtkiej kurteczce i
dinsach, z przerzucon przez rami torb. Wyjania mu cel swej wizyty i zdumiony Bosch
j wpuci. Dziewczyna udaa si do azienki, a w godzin pniej wysza z niej Hendrickje w
siatkowej sukience, ostronie zrobia goymi, byszczcymi nogami nalecymi do osoby,
ktra wanie zmartwychwstaa, par dugich krokw, i nie patrzc na oszoomionego
Lothara, stana w jadalni. Autorem portretu by Jan Carlsen. Jak kady artysta, Carlsen
zastrzeg sobie prawo modyfikowania oryginau i skrci spdniczk oraz pogbi dekolt, by
uzyska bardziej kuszcy wizerunek. Poza tym cerublastyna zrwnaa obie postaci: wygldao
to tak, jakby Hendrickje oya.
Dopiero pniej dowiedzia si, od kogo pochodzi ten prezent-niespodzianka.
- To by pomys Hannah - wyjani mu przez telefon jego brat Roland. - Nie
wiedzielimy, jak zareagujesz, Lothar. Jeli ci si nie spodoba, wrci do nas. Carlsen nas
zapewni, e bdziemy mogli j odsprzeda.
Z pocztku Bosch zamierza pozby si portretu. Jego obecno bya dla niego takim
wstrzsem, e postanowi jada w innym pokoju, by na niego nie patrze. Nie wiedzia, czy to
uczucie jest spowodowane faktem, e Hendrickje nie yje, czy tym, e on nie chce jej
wspomina, czy moe jeszcze inn, niejasn przyczyn. Jako dobry policjant zacz od
wykluczenia tego, co wydawao mu si najmniej prawdopodobne. Jeeli akceptowa zdjcia i
wspomnienia zwizane z on, dlaczego nie by w stanie znie t a m t e g o ? A zatem dwie
pierwsze moliwoci odpaday. Wniosek, do jakiego doszed, by dziwny: to, co go poruszao
w portrecie, nie miao nic wsplnego z Hendrickje, tylko z Emm Thorderberg. Najbardziej
mu dokuczao to, e nie wie, co si kryje za jej mask. Chcc si uwolni od tej fascynujcej
zgrozy, postanowi zagadn ptno. Pewnego wieczoru, gdy dziewczyna zbieraa si do
wyjcia (umowa przewidywaa, e bdzie si wystawia w jego domu przez sze godzin
dziennie), zatrzyma j paroma banalnymi pytaniami na temat jej zawodu. Wypili po lampce
wina. Emma okazaa si rozmowna i spontaniczna; nie miaa tak silnej osobowoci jak
Hendrickje i nie dorwnywaa jej wyksztaceniem, ale bya adniejsza, troch bardziej
odpowiedzialna, mniej egoistyczna. Bosch stwierdzi, e Emma to nie Hendrickje i nigdy ni
nie bdzie, cho sama w sobie te jest bardzo wartociowa. Gdy to do niego dotaro (e tak
naprawd Hendrickje jest przebran Emm Thorderberg), portret zmieni si w karnawaow
mask. Od tej pory Bosch spokojnie mg na niego patrze, czyta przy nim lub je, lecz
wkrtce postanowi go zwrci. Porozumieli si z Carlsenem w kwestii finansowej i odstpili
portret pewnemu kolekcjonerowi, ktrego brat Lothara leczy z powodu schorzenia krtani.
Przynioso im to nawet pewien zysk. Teraz Hendrickje yje z kim innym. Bosch auje tylko
tego, e Emma te odesza. Bo wedug Boscha wani s ludzie, a nie sztuka.
Znajomo z Emm Thorderberg sprawia, e powiedzia tak, gdy w par lat pniej
Jacob Stein zaproponowa mu prac kontrolera w sekcji Bezpieczestwa Fundacji. Bosch
pociesza si myl, e do opuszczenia policji nie skusia go znaczna podwyka pensji (w
kadym razie n i e t y l k o to). Ochrona dzie sztuki bya dla Boscha rwnoznaczna z ochron
l u d z i . Wszystko wszak dy - jakby powiedziaa Hendrickje - do rwnowagi.
Trzecia fotografia to zdjcie z dedykacj Danielle, licznej bratanicy Lothara, crki
jego brata Rolanda. Roland Bosch, pi lat modszy od Lothara, skoczy medycyn i
wyspecjalizowa si w laryngologii. Mia doskonale prosperujc, prywatn praktyk w
Hadze, ale nalea do osobnikw, ktrzy s szczliwi tylko wtedy, gdy robi co
niezwykego: uprawiaj niebezpieczne sporty, ni std, ni zowd zaczynaj gra na giedzie,
dokonuj zaskakujcych zakupw i sprzeday, i tym podobnych rzeczy. Gdy uzna, e pora
znale sobie narzeczon, wybra poznan w Berlinie, bardzo pikn i sawn niemieck
aktork telewizyjn. Udao mu si ocali jedyn crk przed skaz brzydoty Boschw: by
dumny, e dziewczynka odziedziczya urod po matce. Danielle Bosch rzeczywicie bya
przeliczna, naleao jednak pamita, e ma dopiero dziesi lat; Bosch uwaa, e zasuya
na lepsz rodzin ni ta, ktr miaa. Roland i Hannah wychowywali j za pomoc
magicznego zwierciada codziennie skadajcego jej hody. W zeszym roku zapragnli, eby
ich mae bstwo wystpio w filmie. Zaprowadzili j na par castingw, ale Danielle graa
do sabo i miaa troch za niski gos. Zostaa odrzucona ku niezadowoleniu rodzicw i
radoci swego stryja. Jednak zaledwie dwa miesice temu sprawy przybray nowy i
nieoczekiwany obrt: Roland postanowi zaj si powanie jej edukacj i zapisa j do
prywatnej szkoy z internatem w Hadze. Bosch by zaskoczony t wiadomoci, a
jednoczenie martwi si o Danielle. Chcia wiedzie, jak dziewczynka odnalaza si w
atmosferze, w ktrej nie byo nic z niepotrzebnej usunoci jej rodzicw. Kocha Danielle
szalecz mioci, do jakiej moe by zdolny tylko pidziesicioletni, bezdzietny wdowiec,
lecz nie tak Danielle, jak kreowali Roland i Hannah, tylko dziewczynk, ktra czasami
dzielia si z nim umiechem i mylami. Hendrickje nie zdya pozna Danielle, ale Bosch
by pewien, e polubiyby si. Hendrickje i Roland dobrze si rozumieli.
Wedug Lothara Boscha wiat dzieli si na dwa rodzaje istot: na tych, ktrzy potrafi
y, i tych, ktrzy ich c h r o n i . Ludzie pokroju Hendrickje lub jego brata Rolanda nale do
pierwszej kategorii, on sam - do drugiej.
Wanie wpatrywa si uwanie w portret Danielle, gdy do jego gabinetu wesza Nikki
Hartel.
- Zdaje mi si, e co mamy, Lothar.
Gabinet April Wood znajduje si na szstym pitrze Nowego Atelier i jest wypeniony
obrazami. S obnaone lub prawie obnaone, w kolorze cielistym. adnych udziwnie, adnej
fascynujcej barwy, adnych skomplikowanych rozwiza. Wood lubi sztuk abstrakcyjn
ludzkiego ciaa, postaci prezentujce jedynie sw dziewicz nago w jednolitym tonie; s to
niemal wycznie kobiety nalece do rasy biaej, z tali baletnic lub akrobatek. Trzeba za nie
zapaci mas pienidzy, ale Wood ma ich pod dostatkiem, a Fundacja pozwala, by ozdabiaa
swj gabinet wedug upodobania. Prawie wszystkie dziea zostay stworzone przez artystw
brytyjskich modego pokolenia. Przy drzwiach wystawia si obraz Jonathana Bergmanna
zatytuowany Kult ciaa, ktry szczeglnie podoba si Boschowi, by moe z powodu adnej,
baletowej pozycji. W gbi stoi, na rozstawionych szeroko nogach, z rkami na biodrach,
dzieo Aleca Storcka pokryte samoopalaczami i kremami przeciwsonecznymi o rnych
odcieniach. S tam rwnie trzy oryginay Morrisa Birda: dziewczyna w ksiycowych
bkitach, stojca na rkach naprzeciwko okna, chopak, tu obok biurka, utrzymujcy
rwnowag na jednej nodze - jego te poladki dotykaj kabla telefonicznego - i
dziewczyna w barwach ochry i fuksji, przycupnita na pododze w pozycji aby gotowej do
skoku.
Bosch przywyk ju do tych postaci, a mimo to kade wejcie do gabinetu Wood byo
dla niego swoistym przeyciem.
- Tak?
- April, mam dobre wiadomoci.
Zasta j spacerujc z rkami zaoonymi do tyu, w rurkowatej, srebrnoszarej
sukience. (Joanna dArc w zbroi, pomyla). Wygldaa jak krlowa pord nagich
posgw. Jej twarz zdradzaa zatroskanie.
- Chodmy do salki - zaproponowaa.
Salka bya poczona z gabinetem krtkim korytarzykiem o cianach wyoonych
lustrami. W tym niewielkim pokoiku nie byo okien ani zdobicych go sprztw. Wood
zamkna drzwi, eby obrazy nie mogy ich usysze, i wskazaa Boschowi krzeso; sama
usiada na drugim. Bosch wrczy jej dokumenty, ktre przyniosa mu Nikki: kilka wydrukw
laserowych na papierze fotograficznym.
- Przyjrzyj si tej blondynce. Zostaa trzykrotnie sfilmowana w maju przez kamer
umieszczon przy wejciu do Museumsquartier w Wiedniu. A teraz spjrz na tego
mczyzn. Czterokrotnie sfilmowany przez t sam kamer, za kadym razem w innym dniu
ni dziewczyna. No i co niewiarygodnego. - Zwrci jej uwag na wydruk z komputerowym
portretem pamiciowym. - Analiza morfometryczna twarzy wykazaa bardzo podobne cechy.
Jest osiemdziesit procent prawdopodobiestwa, e to ta sama osoba.
- A w Monachium?
- Tu masz wyniki. Trzy razy przychodzia ona, dwa razy on, na zmian, w drugiej
poowie maja.
- Doskonale. Ju go mamy. Zdy wrci do Wiednia i zmieni si w osob
pozbawion dokumentw. Ale jeszcze lepiej byoby, gdybymy go mogli porwna z
faszywym Diazem albo faszywym Weissem...
- Niespodzianka.
Bosch sign po kolejny wydruk. Pochylajc si ku Wood, zauway blado jej
twarzy ocienionej grzywk. Boe drogi, makija godny egipskiego faraona, zupenie jakby
si baa, e kto mgby zobaczy, jak naprawd wyglda. Poza tym od powrotu z
Monachium bya dziwnie odmieniona. Przypuszcza, e zmizerniaa z przepracowania, ale
zastanawia si, czy nie dolega jej rwnie co innego. Drcym palcem wskaza na zdjcie:
wida byo na nim dwch mczyzn, z ktrych jeden sta tyem, a drugi przodem. Ten, ktry
sta przodem, by solidnie zbudowany, mia dugie wosy i okulary przeciwsoneczne.
- Oto obraz zarejestrowany przez kamer w hotelu Wunderbar w momencie, gdy
faszywy Weiss przyszed tam we wtorek po poudniu, eby wystpi jako dzieo Giglego.
Czowiek odwrcony tyem to jeden z naszych agentw, ktry sprawdza jego dokumenty.
Natychmiast poddalimy obrbce ten wizerunek. Analizy morfometryczne wykazuj
dziewidziesicioomioprocentow zgodno z danymi dotyczcymi mczyzny z Wiednia i
Monachium oraz dziewidziesiciopicioprocentow - w odniesieniu do kobiety.
Prawdopodobiestwo bdu wynosi czternacie procent. To ta sama osoba, April, jestemy
prawie pewni.
- Nie do wiary.
- April, przepraszam, czy co ci jest?
Zaniepokoio go, e Wood zamylia si nagle, ze wzrokiem wbitym w jeden punkt
ciany.
- Miaam telefon z Londynu - powiedziaa. - Z moim ojcem jest gorzej.
- Och, jake mi przykro. Duo gorzej?
- Gorzej.
Rozmowy na temat prywatnego ycia April Wood ograniczay si do mamrotanych
pospiesznie, jedno - lub dwusylabowych sw, przeplatanych dugimi chwilami ciszy.
Dobrze, le, lepiej, gorzej cieszyy si u niej najwikszym powodzeniem, w zwizku
z czym Bosch orientowa si w jej sprawach gwnie na podstawie pogosek. Wiedzia, e
ojciec Wood, obecnie przebywajcy na leczeniu w jakiej prywatnej klinice w Londynie,
odegra w jej yciu znaczc rol, co do ktrej Bosch nie mia snu domysw. Wiedzia, e
April nigdy nie bya matk i e podejrzewano j o skonnoci lesbijskie. Natomiast Gerhard
Weyleb, poprzedni szef Bezpieczestwa, wspomina mu o burzliwym zwizku Wood z
jednym z najwaniejszych i najbardziej wpywowych krytykw sztuki, Hirumem Oslo. Bosch
przyznawa, e zetkn si z nim tylko przelotnie, ale nie by w stanie poj, co mogo
pociga tak kobiet jak Wood w tym chudym, bezbronnym kalece.
Wood stanowia rwnie pasjonujc zagadk jak niezbadane gbiny oceanu. Gdy mu
j przedstawiono, nie wzbudzia jego zachwytu.
Podobnie byo z Hendrickje, wic wysnu z tego wniosek, e w kocu si w niej
zakocha.
- Bardzo mi przykro, April, naprawd - rzek.
Skina gow i natychmiast zmienia temat.
- Wspaniaa robota, Lothar.
- Dzikuj.
Wood nie szafowaa pochwaami, tote jej sowa sprawiy mu przyjemno. Co
prawda nie mia poczucia, e osobicie na nie zasuy. Wszystko byo dzieem zespou,
ktrym kierowa: wielkiej Nikki i reszty. Skupili si na tej robocie, kiedy Wood
zasugerowaa, e mona porwna cechy morfometryczne osb zwiedzajcych wystawy w
Wiedniu i Monachium. Prawdopodobnie bada teren, zanim przystpi do dziaania -
owiadczya - i zapewne by zamaskowany. Od rody komputery Atelier znajdujce si w
drugim podziemiu pracoway na penych obrotach. Bosch otrzyma wyniki tego ranka, w
pitek trzydziestego czerwca, zaraz po powrocie z Monachium. By zadowolony ze swego
zespou i sprawiao mu satysfakcj, e April te to docenia.
- Musz ci co wyzna - powiedziaa Wood. - Najbardziej zaleao mi na tym, by
stwierdzi, czy to byo k i l k a osb, czy te jedna. W pierwszym wypadku mielibymy do
czynienia ze sprawn organizacj dysponujc osobnikami wyszkolonymi w realizacji
pojedynczych zada. Druga moliwo wskazywaaby raczej na s p e c j a l i s t , co jest
bardziej upierdliwe, bo nie moemy liczy na to, e najpierw zapiemy ma rybk, a potem
bdziemy tak dugo cign za wdk, a ukae si grubsza. Nasz pow musi by zakrojony
na wielk skal. To jest rekin, Lothar. Czy mamy porwnanie z komputerowymi portretami
pamiciowymi osoby pozbawionej dokumentw i dziewczyny zajmujcej si handlem
dzieami sztuki?
- Na ostatniej stronie.
Wood zajrzaa na ostatni stron. Z lewej strony widniao powikszenie dziewczyny z
Wiednia i Monachium; poniej twarz faszywego Weissa; na grze, w rodku, mczyzna z
Wiednia i Monachium; na dole zdjcie Oscara Diaza; na prawo portrety pamiciowe osoby
pozbawionej dokumentw i dziewczyny imieniem Brenda, sporzdzone na podstawie zezna
barmana z Wiednia i Sieglinde Albrecht. Sze rnych osb; wydawao si niemoliwe, by
kry si za nimi jeden czowiek. Bosch odgad, o czym myli Wood.
- Jak sdzisz? - zapyta. - To mczyzna czy kobieta?
- Nie jestem pewna - odpara Wood. - Ale jest szczupy. Jako kobieta pokazuje si
prawie nago. Jako mczyzna zawsze ma na sobie garnitur i osania si po szyj. A
cerublastyna nie moe niczego o d j , tylko d o d a . Spjrz na te nogi. Nale do
dziewczyny imieniem Brenda. Jeeli to mczyzna, to mody, bardzo szczupy, o
zniewieciaym wygldzie, pozbawiony owosienia. Daz i Weiss mieli tak sam budow
ciaa i zapewne upodobni si do nich za pomoc dwch form umieszczonych na ramionach i
na udach. Jeli chodzi o brzuch faceta z wsami, posuy si czym prostszym; mg to by
rekwizyt teatralny. W obu wypadkach nie znaleziono odciskw palcw, nawet na kierownicy
furgonetki, ktr jedzia Defloracja. To sugeruje, e uywa form z cerubastyny na donie, i
dlatego zdziera ubranie z Defloracji po kawaku, pamitasz? Daz mia due donie. Jeeli
tamten facet posuy si nimi jako form, eby sobie zrobi rce z cerubastyny, musia si
czu, jakby woy rkawice ogrodnicze. Nie mg wykonywa precyzyjnych czynnoci.
Byoby mu nawet trudno rozpi wasn marynark. Artysta ma bardzo delikatne donie,
Lothar.
- Trudno uwierzy, e to moe by ta sama osoba. - Bosch krci gow, wpatrujc si
w zdjcia.
- Mnie to tak bardzo nie dziwi. Nieraz widywaam, chroniam i kupowaam dziea
transrodzajowe, ktre, obawiam si, zrujnowayby wszystkie twoje przekonania dotyczce
tosamoci i rodzaju. yjemy w pogmatwanym wiecie, Lothar. W wiecie, ktry
przeksztaci si w sztuk, w czyst przyjemno ukrywania, udawania tego, czym si nie jest
lub co nie istnieje. Moe kiedy tak nie byo, dopado nas to wbrew naszej prawdziwej
naturze. Albo od pocztku b y l i m y t a c y . Nasz p r a w d z i w natur jest m a s k a : teraz
wreszcie uksztatowalimy rzeczywisto na miar naszych potrzeb.
Zapado milczenie. Boscha zaskoczya ta filozoficzna przemowa, do osobliwie
brzmica w ustach najpraktyczniejszej kobiety, jak kiedykolwiek zna. Zastanawia si, do
jakiego stopnia bya poruszona chorob ojca.
- Nie podzielam tej opinii - powiedzia. - Reprezentujemy co wicej ni tylko pozory.
Jestem o tym przekonany.
- A ja nie - stwierdzia Wood, dziwnie amicym si gosem.
Przez chwil patrzyli sobie w oczy. Dla Lothara Boscha by to bolesny moment. Bya
tak pikna, e niemal chciao mu si paka. Patrzc na ni, dowiadcza nieopisanej
rozkoszy. W modoci pali marihuan i jego reakcja na nocne wybryki, na jakie sobie
czasami pozwala, okazywaa si zawsze taka sama: wte szczcie staczajce si po ciemnej,
liskiej pochylni ku wtemu smutkowi. Jego przyjemnoci zawsze w taki czy inny sposb
pozostawiay za sob lady ez.
- Tak czy owak, Artysta jest s z t u k - oznajmia, przerywajc milczenie.
- Co chcesz przez to powiedzie?
- Dotychczas mylelimy, e mamy do czynienia z ekspertem. Moemy jednak pj
dalej. Sam powiedziae: trudno uwierzy. Czowiek, ktry po prostu byby obeznany z
cerublastyn, umiaby si ni p o s u g i w a , ale nic wicej. Przypominaby ozdob:
rzemielnik nakada jej mask i koniec. Jaka jest rnica midzy ozdob a dzieem sztuki?
Taka, e dzieo sztuki s i p r z e k s z t a c a . Portrety s dzieami sztuki, bo umiej zmieni
si w osobnika, ktrego przedstawiaj.
- Ptno... - szepn Bosch.
- Tak jest. Artysta moe by dawnym ptnem obeznanym z cerublastyn. W jego
yciorysie zapewne figuruje kilka portretw.
- Ptno, ktre nienawidzi van Tyscha... Ptno, ktre nienawidzi malarza. To brzmi
prawdopodobnie.
- Jako hipoteza robocza przejdzie. Czy mamy dane morfometryczne w s z y s t k i c h
pcien wiata? Nie tylko aktywnych zawodowo, lecz take tych, ktre si wycofay z brany.
- Moglibymy je zdoby poprzez sie. Pogadam z Nikki. Tyle e zbadanie
morfometrii wszystkich modeli trwaoby miesicami, April. Musimy zawzi obszar.
Nagle nastrj si zmieni. Rozmowa z Wood sprawia, e Bosch poczu przypyw
energii. Oboje pochylali si nad biurkiem, wpatrzeni w zdjcia.
- Nie potrafimy sprecyzowa rodzaju...
- Nie, ale dowiadczenie zawodowe tak, na przykad umiejtno posugiwania si
cerublastyn. Zapewne zna si na tym lepiej ni zwyka ozdoba czy te drugorzdne dzieo
sztuki. Moliwe, e bra udzia w hiperdramatach i art-szokach, ale przede wszystkim
zajmowa si czsto sztuk transrodzajow. To prawdziwy ekspert w dziedzinie
transrodzajowoci.
- Zgadzam si - przytakn Bosch.
- Niewykluczone, e kontaktowa si z Fundacj albo wrcz z ni wsppracowa jako
szkicownik, model schematw, orygina lub cokolwiek innego... Jak mylisz, ilu nam zostanie
po tym odsiewie?
- Kilkudziesiciu.
Wood westchna.
- Ograniczmy wiek do... - w zamyleniu pokiwaa gow. - No dobrze, zastosujmy
jakie logiczne kryteria. Na przykad wykluczmy dzieci i starcw. To moe by nastolatek
albo osoba dorosa, lecz moda. Mamy jej przyblione cechy morfometryczne, to nam
pomoe. Porozmawiaj z Nikki. Niech poszuka modela, ktry z nami pracowa, modego,
dowolnej pci, obeznanego z cerublastyn i transrodzajowoci, z odpowiednimi cechami
morfometrycznymi. Kiedy bdziemy ju mieli list podejrzanych, trzeba bdzie ustali
aktualne miejsce ich pobytu i wykluczy tych, ktrzy maj pewne alibi. Wyniki powinny by
gotowe w poowie przyszego tygodnia.
- Sprbujemy. - Bosch by w euforii. - To fantastyczne, April... Przecigniemy nawet
ten wymylny system Rip van Winkle! Moe si okaza, e to my go zapiemy. Chciabym
wtedy zobaczy min Benoit...
Panna Wood patrzya na niego uwanie. Po chwili milczenia powiedziaa:
- Jest pewien problem, Lothar. Po spotkaniu z ludmi od Ripa van Winklea, wczoraj
w Monachium, pojechaam ze Steinem na lotnisko, pamitasz?
- Tak, chocia jeszcze nie wiem, co mu powiedziaa.
- By moe strzeliam gaf. Wygadaam si z czym, z czym nie powinnam bya si
wygada. Nie mog nikomu ufa. Nikomu prcz Mistrza. Ale Mistrz jest niedostpny.
- Dlatego nie wygadaa si z tym przede mn? Bo mi nie ufasz?
Bosch zada to pytanie bardzo delikatnie. Nic w tonie jego gosu ani w wyrazie twarzy
nie wskazywao na to, e poczu si uraony.
Wood nie odpowiedziaa. Wpatrywaa si w podog. Boscha ogarn niepokj.
- Czy to co bardzo powanego? - spyta.
Powoli, nieomal z blem, Wood zreferowaa mu spraw Marthe Schimmel i
platynowego blondyna. Bosch sucha zmartwiay.
- Ten skurwysyn ma uatwione zadanie - mwia dalej Wood. - Kto mu przekazuje
informacje o d w e w n t r z . Kto mu pomaga! Ju dwie noce nie spaam, bo wci o tym
myl... To kto wysoko postawiony: zna kody, wie z wyprzedzeniem, jakie podejmiemy
rodki bezpieczestwa... To moe by... Kto?... Paul Benoit. Na przykad Benoit. Albo Jacob
Stein, cho trudno mi uwierzy, eby to by Stein, dlatego mu o tym wczoraj powiedziaam.
Jestem pewna, e Stein nigdy by nie uszkodzi dziea Mistrza: podziwia go tak samo jak ja
albo nawet bardziej... Pomimo wszystko nie zgodzi si odwoa wernisau Rembrandta... To
moe by Kurt Sorensen albo Gert Warfell... Albo Thea... Albo ty, Lothar. - Utkwia w nim
wzrok. Jej wykrzywiona twarz byszczaa od makijau. - Albo j a. Wiem, e to nie ja, ale
chciaabym, eby myla, e to m o g b y j a ...
- April...
Nigdy nie widzia panny Wood tak poruszonej. Wstaa z krzesa, roztrzsiona.
Zupenie jakby za chwil miaa si rozpaka.
- Nie jestem przyzwyczajona do takiej pracy... Nie mog znie myli, e nawal, a
w i e m , e n a w a l ...
- April, na Boga, uspokj si...
Bosch rwnie wsta, osupiay. Pragn j przytuli i mimo e nigdy tego nie robi ani
nawet nie prbowa, podszed do niej i j obj. Poczu, e obejmuje co tak kruchego i
ulotnego, e prawie si przestraszy. Teraz, gdy by z ni, teraz, gdy j c z u , April wydaa
mu si srebrn figurk, czym malekim i drcym, co stoi na brzegu stou i lada chwila si
przewrci. Ta myl sprawia, e przesta si waha i obj j mocniej, zczy donie za
plecami Wood i zdecydowanym ruchem przycign j do siebie. April nie pakaa, tylko si
trzsa. Opieraa podbrdek na jego ramieniu i trzsa si. Bosch, nie mogc wykrztusi ani
sowa, wci j obejmowa.
Nagle wszystko si skoczyo. Jej rce odsuny go delikatnie, lecz stanowczo. Wood
odwrcia si tyem. Kiedy znw zobaczy jej twarz, natychmiast rozpozna dyrektork sekcji
Bezpieczestwa. Nawet jeeli spostrzega, co si wici, jeeli zdaa sobie spraw z jego
uczu, najwyraniej nic j to nie obchodzio.
- Dzikuj, ju mi lepiej. Problem polega na tym... Chodzi o to, e... Kto z nas chce
sprztn niektre dziea Mistrza, to jasne. Powd nie jest w tej chwili istotny. Moe go
nienawidzi. Albo mu pac za wspprac. Jego macki nadal bd informowa Artyst, jego
cholerne macki nadal bd dostarcza mu informacji i Artysta opracuje kolejny plan albo go
zmodyfikuje (bo jestem pewna, e ju ma jaki plan), uwzgldniajc nasze decyzje... Nie
sdz, eby udao si nam go schwyta. Jedyne, co moemy zrobi, to g o w y p r z e d z i .
Dowiedzie si, co bdzie jego nastpnym celem, i zastawi puapk.
Zamilka na chwil. Ju odzyskaa dawn surowo. Mwic, marszczya czoo.
- Artysta zamierza zniszczy jeden z obrazw Rembrandta: wyjdmy od tej hipotezy.
Ale ktry? Jest ich trzynacie. Zostan udostpnione zwiedzajcym w tunelu dugoci
piciuset metrw, zbudowanym w Museumplein z kurtyn teatralnych. We wntrzu tunelu
jedynym wiatem rozpraszajcym ciemnoci bdzie odblask samych obrazw. Nie moemy
uy nawet podczerwieni, eby zapewni im bezpieczestwo. Trzynacie dzie
hiperdramatycznych wzorowanych na obrazach Rembrandta: Lekcja anatomii, Stra nocna,
Chrystus na krzyu, ydowska narzeczona... Wystawa zdumiewajca, lecz rwnie
ryzykowna. Gdybymy zdoali dowiedzie si zawczasu, ktre dzieo wybierze, moglibymy
zastawi na niego puapk. Ale jak si tego dowiedzie? Niektre obrazy jeszcze nie s
ukoczone. Asystenci ze Sztuki wci szkicuj postaci w wiejskich domkach. Jak si
dowiedzie, ktry obraz Artysta wybierze tym razem, skoro jeszcze nie s gotowe?
Bosch postanowi da uspokajajc odpowied.
- Nie martwi si o Rembrandta, April: prawie caa armia bdzie strzega kadego
obrazu w tunelu i poza nim, nie mwic o miejscowej policji i KLPD. W hotelu umiecilimy
po kilku agentw Bezpieczestwa stojcych na stray w pokojach. Obrazy ani na sekund nie
pozostan same. Bdziemy stale kontrolowa tosamo naszych ludzi, analizujc odciski i
gos. I dojd nowi agenci, ktrych zatrudnimy w ostatniej chwili. Co moe nawali?
Wood nie spuszczaa z niego wzroku. Wwczas zapyta:
- Przysano ci ju list modeli, ktre wystpi jako oryginay dzie?
- Jeszcze jej nie dostaam. Wiem, e s na niej Kirsten Kirstenman i Gustavo Onfretti,
ale...
Spostrzeg, e na twarzy Wood znw maluje si niepokj. Ogarna go rozpacz.
Prbowa w jaki sposb doda jej otuchy.
- April, n i c s i n i e s t a n i e , zobaczysz. To nie jest kwestia mojego optymizmu,
tylko logiki. Uda nam si uratowa kolekcj Rembrandt, jestem...
Wood przerwaa mu.
- Doskonale znasz jedn z modelek, Lothar.
Umilka na moment. Bosch patrzy na ni, zaskoczony.
- Jednym z obrazw bdzie twoja bratanica Danielle.

RAMIONA, ktre rzuciy si ku niej w ciemnoci, zdaway si nakrelone przez noc.


Krzykna i prbowaa obrci si na materacu, podczas gdy jej mzg rozpyn si w
oceanie przeraenia. Co przygwodzio jej nadgarstki, a na brzuch zwalio si chropowate,
cikie brzemi. Leaa na plecach, bronic si i krzyczc. Jaki pajk sterowany przez
wysz inteligencj wymaca jej usta bez warg, usta, ktrych wargi zostay cieniowane
wiszorem, i zmiady je. Bya to do. Nie moga krzycze. Druga rka przyciskaa jej prawy
nadgarstek. Walczya o haust powietrza. Knebel nie zasania jej nosa, ale czua potrzeb
p o y k a n i a tlenu. Piersi miady kawaek tkaniny. Zaledwie par centymetrw od jej oczu
majaczyy dwa lusterka: doskonale je widziaa pomimo ciemnoci i wydawao jej si, e
dostrzega w nich wasn zakneblowan twarz.
- Cicho... Spokj... Spokj...
Wreszcie dowiedziaa si, kto to jest (ten gos, te ramiona, nie byo dwch takich
samych osb), i usiowaa p r z e c z u , co si stanie. Jednak sia uderzenia okazaa si zbyt
dua, a ona n i e b y a przygotowana. Wiedziaa, e wanie o to im chodzio, ale wolaa si
przygotowa. Jeeli za chwil ma przekroczy ostatni granic, musi zebra siy. Prbowaa
si wyrwa. Do schwycia j za wosy.
- Powiem ci... Zaraz ci powiem... co bdzie... jeeli mnie nie zadowolisz... ty... Jeeli
mnie nie zadowolisz...
Po kadym zdaniu wsczonym w ucho nastpowao gwatowne pocignicie za wosy.
Uhl sprawia w ten sposb, e widziaa wszystkie gwiazdy. Jednak popeni pewien bd:
pozwoli, by nieco odzyskaa siy. Klara znw staa si pani swego ciaa i emocji. Mimo e
wci bya bardzo saba, moga dawa odpr. Wpara si pitami w podog i podrzucia
biodra do gry ruchem, ktry zbi Uhla z tropu. Spodziewaa si jeszcze gwatowniejszej
odpowiedzi, na ktr nie musiaa dugo czeka. Zostaa spoliczkowana. Nie bardzo mocno,
ale cios j oguszy.
- Jak jeszcze raz... Co chcesz zrobi, ej, co...
Znieruchomiaa, dyszc ciko i zastanawiajc si, co robi dalej. Wiedziaa, e jeeli
si podda, wszystko ustanie. Bya tego cakowicie pewna. Lecz nie chciaa tak postpi. Jeli
zaryzykuje i przeciwstawi si dziaaniom Uhla, jego zabiegi malarskie stan si jeszcze
bardziej mroczne. Jeli w dalszym cigu bdzie si opiera, napicie przekroczy pewn
granic i nastpi skok w prni. Nigdy nie skakaa w prni z adnym malarzem, ta
technika bya zbyt niebezpieczna. Prowadzia do sytuacji skrajnych: mogli wyrzdzi jej
krzywd, nawet powan. Tak, ktrej ju si nie da naprawi. Nie uczestniczya wprawdzie
w art-szoku, cho byo oczywiste, e szkic jest bardzo mocny (najtwardsze i
najniebezpieczniejsze). Bardzo si baa, nie chciaa cierpie, nie chciaa umrze, ale n i e
y c z y a s o b i e powstrzymania tego procesu. Nie ulegao najmniejszej wtpliwoci, e j
maluj, i nie chciaa ich hamowa. Poddaa si im, tak jak poddawaa si Vicky, Brentanowi,
Hobberowi, Gurnischowi.
Nie puszczajc jej wosw, Uhl odsun si, jakby chcia komu pokaza zniewolon
twarz Klary. Olepiao j wiato latarki.
- No ju, zadowoli!... Uspokoisz si wreszcie?... Zadowolisz czy nie?...
Odpowiedziaa uderzeniem kolana w ciemno. Wwczas napastnik rzuci si na ni
ze zdwojon wciekoci. Znw zacza si broni, stawiajc opr. Bya ledwie ywa ze
strachu i w a n i e d l a t e g o , wanie dlatego pragna walczy dalej. Draa, dyszaa,
oczekiwaa, e stanie si co okropnego, m i a a n a d z i e j , e stanie si co o k r o p n e g o ,
e czarna rka sztuki wreszcie j zaprowadzi w ow najgbsz ciemno, od ktrej nic jej nie
ocali, gdy stamtd nie ma ju powrotu. Pragna, by Uhl malowa na niej jak najbardziej
intensywnymi, ponurymi, icie h o l e n d e r s k i m i barwami. Przekrcia si jak kotka i
otworzya usta, eby sprbowa go ugry. Spodziewaa si, e znw zostanie mocno
spoliczkowana, i bya na to przygotowana.
Tymczasem wszystko ustao. Rozlegy si krzyki. Uhl j puci. Zostaa sama. Wprost
nie moga w to uwierzy. Rozpoznaa modziecz si gosu Gerarda. Zapaliy si wiata,
zmuszajc j do zmruenia oczu.

W kuchni panowa cudowny spokj. Uhl zaparzy kaw dla Gerarda i Klary oraz
surogat kawy dla siebie. Wyjani w swej nieporadnej hiszpaszczynie, e ma wysokie
cinienie. Zwaywszy na to, co p godziny wczeniej dziao si w sypialni, jego komentarz
zabrzmia jak dowcip, lecz nikt si nie rozemia.
- Cukier? - zapyta Uhl.
- Nie, dzikuj - powiedziaa Klara.
Jeszcze mieli przyspieszony oddech po gwatownych wiczeniach malarskich. Klara
zauwaya u siebie par niewielkich siniakw, ktre nawet nie bolay. Woya szlafrok.
Kiedy Uhl wyszed z kuchni, Gerardo i Klara przez chwil siedzieli w milczeniu, popijajc
kaw. Poranek zmienia kolory w oknie. Ptaki rozpoczy swe dwiczne rozmowy na tle
dalekiego szumu pojazdw. Nagle Gerardo podnis na ni wzrok. Mia zaczerwienione oczy,
jak po paczu. Jego brdka muszkietera i subtelny wsik, bardziej niedbale przycite ni
zwykle, zdaway si odpowiada oglnemu upadkowi ducha, jaki zdradzaa jego twarz. Gdy
jednak po chwili przemwi, ton jego gosu by rwnie jowialny i zdecydowany jak zawsze.
- Wszystko spieprzyem, moja droga, ale Bg mi wiadkiem, e ju duej nie
mogem. Po prostu nie mogem. Niech mnie zwolni, mam to w nosie, rozumiesz? Mistrz
mnie wykopie, ale mam to w nosie. Dosy tego dobrego.
Patrzy na ni z umiechem. Klara zachowywaa okrutne milczenie.
- Byo z tob krucho, moja droga. Bardzo krucho. Dlaczego nie ustpia? Nie
wiedziaa, e jedynym sposobem na to, eby obniy ton, jest ustpi? Przestalibymy na
tobie malowa, gdyby ustpia...
Zalega cisza.
- Chod, przejdziemy si - zaproponowa Gerardo, wstajc.
- Nie, ja nie id.
- No co ty, nie bd...
- Nie.
- Prosz.
Bagalny ton sprawi, e ulega.
- Chc ci powiedzie co wanego - mrukn.

Byo jeszcze wczenie. Z pnocy d zimny wiatr, wprawiajc w ruch licie, gazie i
traw, chmury i kurz, dolny rbek jej szlafroka i zagruntowan grzywk. Wiatraki majaczyy
w oddali jak zjawy. Gerardo szed obok niej z rkami w kieszeniach. Przechodzili obok
ogrodzonych domw i Klara zastanawiaa si, jakie obrazy znajdoway si w kadym z nich i
kto na nich malowa. Na lewo by lasek. Pachniao kwiatami i skoszon traw.
- S kamery - powiedzia Gerardo. Byy to jego pierwsze sowa. - Dlatego nie
chciaem rozmawia w rodku. W naronikach cian s ukryte kamery. Trzeba si dobrze
przyjrze, eby je zauway. Nagrywaj wszystko, nawet w ciemnoci. Potem Mistrz
przeglda nagrania i odrzuca pewne pozycje, gesty i techniki. - Wykrzywi usta w
wymuszonym umiechu. - Moliwe, e teraz ja zostan odrzucony.
- Mistrz...?
Nie chciaa zada najwaniejszego dla niej pytania, ale gdy patrzya w napiciu na
Gerarda, niemal byo sycha, jak jej wali serce.
- Tak. Waciwie nic si nie stanie, jeeli ju ci powiem... Przypuszczam, e
wiedziaa o tym od pocztku. Bdzie na tobie malowa Mistrz we wasnej osobie, Bruno van
Tysch. To on ci zatrudni. Bdziesz jedn z postaci kolekcji Rembrandt. Moje gratulacje.
Tego najbardziej pragna, nie?
Nie odpowiedziaa. Rzeczywicie tego najbardziej pragna. No i stao si. Dobiega
do mety, osigna cel. Tylko e przekazano jej t wiadomo, gdy si przechadzaa, ubrana
w szlafrok, w gupim, wiejskim krajobrazie, z ust tego durnia, tego niedogi, tego gbura,
ktrego ju nie bya w stanie nienawidzi.
- Nigdy osobicie nie widziaam van Tyscha - powiedziaa, eby co powiedzie.
- Ogldasz go, odkd jeste w tym domu. - Gerardo umiechn si. - Mczyzna
odwrcony plecami na fotografii w salonie to on. Zdjcie zostao zrobione przez jakiego
znanego faceta, nazywa si chyba Sterling...
Klara prbowaa odtworzy w myli zarysy tej mrocznej postaci o czarnych wosach,
tego mczyzny, ktry, odwrcony plecami i pogrony w ciemnoci, przykuwa jej uwag,
odkd si tu znalaza... Jak moga nie domyli si wczeniej?
Van Tysch. Mistrz. Cie.
- To Mistrz dokona na tobie ostatecznych retuszy, moja droga - wyjani Gerardo. -
Nie cieszysz si z tego?
- Owszem.
Wzeszo soce. Jego pierwsze przebyski pezay jak zote ogniki za plecami Klary.
Drzewa, drewniane ploty, droga i jej wasne ciao, skpane w wietle, rzuciy cie. Gerardo
wci szed z rkami w kieszeniach, wpatrzony w ziemi. Zacz mwi jak gdyby do siebie.
- Suchaj, Justus i ja od jakiego czasu szkicujemy postaci dla Mistrza i Steina. Na
przykad do Rembrandta narysowalimy ju dwie, nie liczc ciebie. Z niektrymi moglimy
skoczy w prni, ale wszystkie hamuj na czas. Zawsze hamuj. Uhl i ja moglimy pj z
tob n a c a o , ale czekalimy, a zahamujesz, tak jak wczoraj po poudniu... Gdyby dzi
rano znw ustpia, powstrzymaaby ten proces! Dlaczego, u licha, nie zahamowaa?
- Dlaczego nie poszede na cao?
Ton gosu Klary by niewzruszony. Gerardo spojrza na ni i nic nie odpowiedzia.
Nieoczekiwanie Klara poczua, e nie panuje nad wciekoci. Wyadowaa j,
cedzc sowa i nie spuszczajc z niego wzroku.
- Jedyne, co od pocztku robie, to prbowae mi zaszkodzi. Wczoraj w czasie
spaceru powiedziae rzeczy, ktrych nie powiniene mwi... Odkrye przede mn cz
techniki stosowanej przez Uhla!...
- Dobrze o tym wiem! Chciaem ci tylko pomc. Niepokoiem si, e moemy ci
zrobi krzywd!
- Dlaczego nie poprzestae na malowaniu mnie, tak jak Uhl?
- Uhl ma uatwione zadanie.
Pomylaa, e gdyby Gerardo zastanowi si nad tym, co mwi, ugryzby si w jzyk,
zanimby wypowiedzia te sowa. Nagle jego twarz zrobia si szkaratna. Klara odwrcia
wzrok.
- Chodzi mi o to, e ja nie jestem taki jak on... Justusowi nigdy by nie moga... Ale to
nie ma nic do rzeczy... Chciaem ci tylko powiedzie, e on lepiej udaje, ma wobec ciebie
wikszy dystans ni ja. Dlatego to on od pocztku przej inicjatyw.
Patrzya na niego zbita z tropu. Nie moga uwierzy, e Gerardo wspomina o
skonnociach kolegi, prbujc w ten sposb usprawiedliwi wasne bdy.
- Musielimy stworzy wraenie cigego nastawania na ciebie - cign Gerardo. -
Szantau seksualnego, a take ledzenia. Odkd podpisano z tob umow w Madrycie, Sztuka
robia wszystko, eby czua, e jeste ledzona. Co noc przyjedalimy tu na zmian z
Justusem i pokazywalimy si w oknie sypialni. Haasowalimy, eby ci obudzi, eby nas
zobaczya. Konserwacja dostaa instrukcje, e ma ci to wyjani tak, eby ci uspokoi.
Dziki temu wiedzielimy, e bdziemy mogli dziaa przez zaskoczenie, kiedy postanowimy,
tak jak dzi, pocign ci mocniejsz kresk. Poza tym udawalimy, e si kcimy, eby
mylaa, e Justus jest nieprzyjemnym typem, ktry wykorzystuje kobiece ptna. A tak
naprawd z Unia jest czowiek, e do rany przy... To wszystko jest zwizane z dzieem
Rembrandta, ktre razem malujemy, lecz nie mog ci powiedzie, jakim...
- Sam Mistrz da wam takie instrukcje, prawda? - Klara nie odrywaa tawych,
zagruntowanych oczu bez rzs i brwi od oczu Gerarda. - Skok w prni dzisiejszego
ranka. Van Tysch chcia przeze mnie co wyrazi, tak? - Rozpacz i wcieko prawie nie
pozwalay jej mwi. Zamilka, by nabra powietrza. - A ty spieprzye cay rysunek.
Kompletnie. Dzi rano j u zaczynaam wychodzi... J u byam prawie narysowana, prawie
gotowa, a ty...! Chwycie mnie, zmie, zrobie papierow kulk i cisne w g w n o !
Mylaa, e pacze, ale jej oczy wci byy suche. Twarz Gerarda zmienia si w blad
mask. Trzsc si z wciekoci, Klara dodaa:
- Gratuluj, mj drogi.
Odwrcia si na picie i posza w kierunku domu. Syszaa gos Gerarda, coraz
sabszy, coraz cieszy.
- Klara!... Klara, nie odchod, prosz!... Posuchaj mnie!...
Przyspieszya kroku, nie ogldajc si, a w kocu przestaa go sysze. Wieloboczne
chmury zaczynay przysania pierwsze soce. Kiedy wrcia, Uhl sta na ganku. Zatrzyma
j ruchem rki i zapyta o Gerarda.
- Zaraz przyjdzie - odpara z niechci.
Wwczas spostrzega, w jaki sposb Uhl na ni patrzy. Jego oczy, malekie i
dioptryczne w szklanym wizieniu, mrugay nerwowo. Klara zauwaya, e jest bardzo
przejty. Powiedzia w swej niezdarnej hiszpaszczynie:
- Sekretarka van Tyscha przed chwil dzwoni... van Tysch tu jedzie.

Czua, e jest jej strasznie zimno. Mocno pocieraa ramiona, ale uczucie zimna nie
malao. Wiedziaa, e to nie ma nic wsplnego z faktem, e jest ubrana tylko w krtki
szlafrok, ktry jej nie zakrywa nawet ud: zostaa zagruntowana ochronn warstw
podstawowej bieli i ci, i, jak kade zawodowe ptno, bya przyzwyczajona do znoszenia
jeszcze bardziej niewdzicznych temperatur. To zimno byo w niej, cile zwizane z
wiadomoci, ktr wanie otrzymaa.
Van Tysch. Przyjedzie. W kadym momencie moe si tu zjawi.
Trudno opisa uczucia ptna wobec bliskoci wielkiego mistrza. Klara prbowaa
wymyli jakie porwnanie, ale nic sensownego nie przychodzio jej do gowy: aktor nigdy
by nie pozwoli, eby cie wielkiego reysera do tego stopnia go przytoczy; ucze nie
odczuwaby takiego dreszczu na widok podziwianego przeze profesora.
Boe drogi, caa si trzsa. Nie chciaa, eby Uhl zauway, e szczka zbami, wic
wesza do domu, przemierzya salon, zdja szlafrok i stana w najprostszej pozycji
szkicownika, osigajc w ten sposb stan Spokoju.
Naprzeciw niej wisiaa fotografia odwrconego plecami mczyzny.
Co do wygldu fizycznego van Tyscha, ludzie znali tylko jego zmienne wizerunki z
gazet i telewizji. Jeeli chodzi o sposb bycia, Klara te nie wiedziaa niczego pewnego.
Obrazy i malarze duo o nim mwili, ale waciwie wypowiadali opinie pozbawione
wszelkich realnych podstaw. Jednak doskonale pamitaa wraenia tych, ktrzy n a p r a w d
go widzieli. Na przykad Vicky, ktra bya na kilku jego wykadach, twierdzia, e czua si
tak, jakby miaa przed sob automat, co, co nie yje wasnym yciem, potwora Frankensteina
stworzonego przez tego potwora. Ale jego twrca zapomnia da mu ycie - dodaa. Przed
dwoma laty, w Bilbao, Klara miaa okazj pozna Gustava Onfrettiego, bdcego jednym z
najsynniejszych mskich pcien wiata. Na Onfrettim, ktry wystawia si w baskijskim
Guggenheimie jako wity Sebastian Ferruciolego, van Tysch namalowa inne religijne
dzieo: witego Stefana. Zapytaa go, czego dowiadczy, obcujc z wielkim malarzem z
Edenburga. Argentyski model obrzuci j przepastnym, mrocznym spojrzeniem, po czym
powiedzia tylko: Van Tysch jest twoim cieniem.
Van Tysch. Mistrz. Cie. P r z y j e d z i e .
Oderwaa wzrok od fotografii i omiota spojrzeniem ciany. Spostrzega zaokrglone
brzegi w naronikach sufitu i domylia si, e tam s kamery. Wyobrazia sobie van Tyscha
wpatrujcego si w ekran, naciskajcego klawisze, oceniajcego wyrazisto jej postaci i
warto jako ptna. Powinna bya wczeniej pomyle o tym, e mog tu by ukryte kamery.
Uywao ich wielu malarzy: Brentano, Hobber, Ferrucioli... Gdyby o tym wiedziaa lub
przynajmniej podejrzewaa, jeszcze bardziej by si staraa da z siebie wszystko. Cho
oczywicie nie na wiele by si to zdao po wybryku Gerarda. A jeeli van Tysch przyjeda,
eby j zwolni? Jeli jej powie (o ile zwrci si do niej, a nie do swoich lokajw, bo w kocu
ona jest tylko materiaem): Bardzo mi przykro, ale doszedem do wniosku, e nie nadajesz
si do tego obrazu.
Uspokj si. Pozwl, by wszystko potoczyo si swoim torem.
Gerardo i Uhl weszli do salonu i zaczli wkada farby do toreb. Klara porzucia
pozycj szkicownika i spojrzaa na nich.
- Odjedacie? - zapytaa po angielsku. Nie miaa ochoty samotnie oczekiwa na
przybycie geniusza.
- Nie, nie moemy, musimy na niego czeka - wyjani Uhl. - Troch sprztamy, eby
zrobi dobre wraenie - doda, a przynajmniej Klara tak to sobie przetumaczya. Uhl mwi
po angielsku bardzo szybko. - Musimy na niego zaczeka, eby si dowiedzie, czy mamy
kontynuowa po tej samej linii, czy nie. Moe bdzie chcia osobicie szkicowa. A moe... -
W tym miejscu wypuci seri sw, w ktrych Klara nie moga si poapa. - Niczego nie
wykluczam. Musimy by przygotowani. Czasami... - Unis brwi, westchn i rozoy rce,
jakby chcia da do zrozumienia, e van Tysch jest nieobliczalny i naley spodziewa si
najgorszego. Klara niezbyt dobrze zrozumiaa, co mia na myli, ale baa si dopytywa. -
Rozumiesz?
- Tak - odpowiedziaa mu po angielsku. Skamaa.
- Spokojnie. - Uhl przeszed na hiszpaski. - Wszystko bdzie dobrze.
Zrewanowa mi si kamstwem w moim jzyku.

Cie.
Punkty, linie, wieloboki, ciaa. A na samym kocu cie wykraczajcy poza kontury i
nadajcy objto ostatecznej formie.
Kiedy czekamy na przybycie nieznajomej osoby, postrzegamy j jako widniejc
przed nami sylwetk. Zaczynamy j szkicowa, kreli jej rysy, a n t y c y p o w a . Przez cay
czas jestemy wiadomi, e si pomylimy, e ujrzana wkrtce osoba nie bdzie dokadnie taka
sama, jak owa sylwetka, ktrej mimo to nie moemy wybi sobie z gowy. W ten sposb staje
si ona fetyszem, zwykym wyobraeniem przedmiotu, lalk, wobec ktrej moemy podj
okrelone dziaania. Stajemy naprzeciw niej i oceniamy nasze moliwe reakcje. Co
powinienem powiedzie albo zrobi? Czy spodobam mu si taki, jaki jestem? Umiechn si i
bd miy, czy na odwrt: przyjm go ozible, zachowujc dystans? Klara ju nakrelia
swoj sylwetk van Tyscha: wyobraaa sobie, e jest wysoki i szczupy, maomwny, o
przenikliwym spojrzeniu. Nie wiadomo dlaczego (moe dlatego, e pamitaa kilka takich
wizerunkw z czasopism), dodaa mu jeszcze okulary, pokane szka powikszajce jego
renice. I oczywicie wady, bo przeraaa j myl, e mogaby si rozczarowa. Van Tysch
bdzie brzydki. Van Tysch bdzie egoist. Van Tysch bdzie nieuprzejmy. Van Tysch bdzie
brutalny. Odkrya, e u takiego geniusza jak on wszystkie te wady wydaj si jak
najbardziej do przyjcia. Prbowaa zatem dorzuci par innych, trudniejszych do
zaakceptowania: van Tysch gupi, prymitywny lub pospolity. Ta ostatnia cecha (van Tysch
p o s p o l i t y ) wydaa jej si najbardziej nieznona. Jednak usiowaa to sobie wyobrazi. Van
Tysch, ktry mwiby i mylaby jak Jorge (o Boe!), u s p o k a j a b y j, a ona mogaby go
z a d z i w i a . Van Tysch jako dojrzay mczyzna, wobec ktrego ona, majca zaledwie
dwadziecia cztery lata, mogaby czu w y s z o . Albo van Tysch podobny do Gerarda,
niezbyt subtelny nowicjusz. Drczya si tymi wszystkimi van Tyschami jak kto, kto cierpi z
powodu wosiennicy. Pokutowaa z ich pomoc za przyjemno, jak zapewne sprawi jej ten
prawdziwy.
Postanowia przeksztaci poranek w stan cigego oczekiwania. Na sw kwater
gwn wybraa kuchni, bo moga stamtd obserwowa przez okno frontow cz domu.
Wolaa jawnie czeka, ni udawa, jak Gerardo i Uhl (ktrzy wyszli porozmawia na ganku),
e nic si nie dzieje. W poudnie signa po karton witaminizowanego soku Aroxn, przebia
go rurk i zacza smakowa. Szlafrok rozchyla si nieco na jej skrzyowanych udach.
Pocztkowo rozwaaa pomys przygotowania si w jaki sposb. Moe byoby lepiej,
gdyby si cakiem rozebraa? I nadaa swojej twarzy jaki wyraz albo przynajmniej
pomalowaa oczy lub pocigna kredk wargi, eby byo wida umiech? Ale czy nie jest
czystym ptnem? I nie powinna nim pozosta? Dosza do wniosku, e najwaciwszym
rozwizaniem bdzie postawa bierna.
Soce dosigo okna i musno jej stopy. Gdy zaczo wspina si po goleniach,
zagruntowana skra rozbysa. Niekiedy warkot silnika pojazdw przejedajcych drog
sprawia, e Klara podskakiwaa. Potem powraca spokj.
Wkrtce otworzyy si drzwi kuchni i wszed Gerardo. Zdj kamizelk i zosta tylko
w koszulce bez rkaww, prezentujc bicepsy i logo Fundacji. Nerwowo manipulowa
turkusowym identyfikatorem ze swoim zdjciem i nazwiskiem. Otworzy lodwk, potem jak
gdyby si rozmyli, zamkn j, nie wyjwszy niczego, i usiad naprzeciwko Klary, po
drugiej stronie stou. Biedne stworzenie, pomylaa Klara, otrzsajc si ze swej osobistej
nirwany i ogromnie mu wspczujc.
- Suchaj, wiesz, bardzo mi przykro z powodu tego, co zaszo, rozumiesz? - Gerardo
przerwa milczenie.
- Nie, nie, no co ty, to moja wina - odpara natychmiast. - Byam gupia. Przykro mi,
e si uniosam.
Oboje siedzieli do siebie profilem i wykrcali szyje (Gerardo w lewo, Klara w prawo),
eby spojrze na rozmwc. Nastpnie suchali odpowiedzi, patrzc w okno na niewielki
skrawek bkitnego nieba i cienie chmur.
- Tak czy owak, chciaem ci powiedzie, eby si nie martwia. Jeeli Mistrz si do
kogo przyczepi, to do mnie. Ty jeste ptnem i o nic nie mona ci obwinia, okay?
- No dobrze, spjrzmy na to optymistycznie... Moe van Tysch przyjeda tylko po to,
eby obejrze szkic, nie? Ju za dwa tygodnie zostan wystawiona.
- Tak, niewykluczone, e masz racj. Denerwujesz si?
- Troch.
Wymienili umiechy, po czym znw zapada cisza.
- Co do mnie, widziaem go zaledwie dwa razy - rzek Gerardo po chwili. - I zawsze z
daleka.
- N i g d y z nim nie rozmawiae?
- Nigdy. Powanie, nie nabieram ci. Mistrz nie ma zwyczaju rozmawia z
asystentami, bo nie jest mu to potrzebne. Na zewntrz gow Fundacji jest Pan Fuschus-
Galismus... To znaczy Jacob Stein. Nazywamy go tak, bo w kko powtarza te sowa... To
Stein ci wzywa, zawiera z tob umow, rozmawia, wydaje polecenia... van Tysch ma
pomysy, ktre zapisuje. Jego pomocnicy nam je przekazuj, a do nas, asystentw
technicznych, naley ich realizacja, i tyle. To bardzo dziwny facet. Przypuszczam, e wszyscy
geniusze s do dziwni. Znasz jego ycie, nie?
- Tak, co czytaam.
W rzeczywistoci Klara pochona wszystkie biografie malarza i orientowaa si w
nielicznie potwierdzonych faktach, o ktrych wszyscy wiedzieli.
- Jego ycie to bajka, nie uwaasz? - cign Gerardo. - Nagle zakocha si w nim
amerykaski multimilioner i zapisa mu w spadku cay swj majtek. Niewiarygodne. - Splt
donie na karku i wpatrzy si w krajobraz za oknem. - Wiesz, ile domw ma obecnie van
Tysch? Okoo szeciu, i to nie domw, tylko paacw: zamek w Szkocji, rodzaj klasztoru na
Korfu... Ale wyobra sobie, e podobno nigdy tam nie jedzi.
- To po co mu one?
- Nie wiem. Pewnie jest zadowolony, e je ma. Mieszka w Edenburgu, w zamku, ktry
odrestaurowa jego ojciec. Ci, co tam byli, opowiadali niestworzone rzeczy, w ktre trudno
uwierzy. Mwili na przykad, e w zamku nie ma ani jednego mebla, a van Tysch je i pi na
pododze.
- Pewnie troch przesadzili.
Gerardo ju mia odpowiedzie, gdy usyszeli jaki haas. Przed potem zatrzymaa si
furgonetka. Serce Klary przyspieszyo pompowanie krwi; poczua napicie w caym ciele.
Gerardo uczyni uspokajajcy ruch rk.
- Nie, to nie on.
By to jednak kto, kogo Gerardo i Uhl zapewne znali, gdy Klara zobaczya, e razem
podchodz do potu. Z furgonetki wysiad Murzyn w berecie, skrzanej kamizelce i
zaboconych butach. Za nim pojawili si, w paszczach kpielowych, jaki starszy, brodaty
facet i niziutka dziewczyna z dugimi, czarnymi wosami, ktre sigay jej do kostek. Ich bose
stopy byy poplamione botem i czerwon farb, o ile nie bya to krew. Na szyi, nadgarstku i
kostce mieli zawieszone pomaraczowe metki i wydawali si zmczeni. Klara przypomniaa
sobie, e kolor pomaraczowy jest zarezerwowany dla modeli szkicw, sucych do
wiczenia i rysowania szkicw oryginalnych. Murzyn, mody i wysmuky, mia tak sam
brdk jak Gerardo. W chwil pniej wszyscy si poegnali; Murzyn oraz jego zmczone,
brudne lalki wsiedli do furgonetki i odjechali.
- To by inny, zaprzyjaniony z nami assistant - wyjani Gerardo po powrocie do
kuchni. - Pracuje w ssiednim domu z modelami szkicw, ale mia wiee wiadomoci i
chcia nam je przekaza. Podobno wycofano Kwiaty z Museumsquartier w Wiedniu.
- Dlaczego?
- Nikt tego do koca nie rozumie. Konserwacja oznajmia, e ptna potrzeboway
odpoczynku, wic postanowiono skrci czas ekspozycji w Museumsquartier na rzecz innych
wystaw. No i wyobra sobie, e maj to samo zrobi z Potworami w Haus der Kunst w
Monachium, tak przynajmniej twierdzi nasz przyjaciel. Nie wiem, co si dzieje. Ale nie rb
takiej miny. Rembrandt posuwa si naprzd.

Po poudniu van Tysch nadal nie dawa znaku ycia. Klara bya u kresu si. Niepokj
j h u m a n i z o w a ; odebrawszy jej kondycj przedmiotu, zmienia j w osob, w
zdenerwowan dziewczyn, ktra najchtniej zjadaby wasne paznokcie. Dobrze wiedziaa,
e nadmierny niepokj jest niebezpieczny. Koniecznie trzeba si uwolni od tego
przeciwnika, bo w kadej chwili moe nadjecha malarz: powinna na niego czeka
rozluniona i spokojna, gotowa do uytku, jaki van Tysch zechce z niej zrobi.
Wybraa intensywne pompki. Zamkna si w sypialni, zdja szlafrok i pooya si
twarz do podogi, z nieco rozstawionymi nogami. Oparta na doniach i palcach stp,
przystpia do serii forsownych wicze poczonych z gbokimi oddechami. Z pocztku
uzyskaa jedynie to, e jej serce zaczo szybciej pompowa krew, ale w miar jak
kontynuowaa, w d, w gr, w d, w gr, eksploatujc ramiona i cigna, napinajc
minie koczyn, wreszcie zdoaa zapomnie o sobie samej i o sytuacji, w jakiej si znalaza.
Cakowicie j pochona wiadomo, e jest ciaem, narzdziem.
Nie wiedziaa dokadnie, jak dugo to trwao. Zorientowaa si, e kto wszed do
pokoju, dopiero gdy o mao na ni nie nadepn.
- Ej!
Poderwaa gow. By to Gerardo.
- Co? - zapytaa, drc na caym ciele.
- Spokojnie. Nic nowego. Pomylaem tylko, e moe lepiej by byo, gdybymy
pomalowali ci wosy, eby Mistrz nam powiedzia, co sdzi o tym odcieniu.
Dokonali tego zabiegu w azience. Klara opara si na krzele, z nogami
wycignitymi przed siebie i ciaem owinitym rcznikiem. Gerardo posuy si czepkiem
nasyconym mahoniowym odcieniem czerwieni i utrwalaczem w aerozolu.
- Poczwarka zmienia si w motyla. - Mwic to, zdj jej czepek i zacz miesi
czerwon farb domi w rkawiczkach. - Czy o tym wczoraj mwia, kiedy ci zapytaem,
dlaczego chcesz by arcydzieem? Odpowiedziaa, e nie wiesz, bo robak te nie wie,
dlaczego chce by motylem. Ta odpowied wydaa mi si adna, ale niezgodna z prawd.
Wiesz o tym, e nie jeste adnym robakiem? Jeste bardzo atrakcyjn dziewczyn, chocia w
tej chwili, z twarz pozbawion wyrazu, zagruntowana, z wosami upakanymi na czerwono,
moesz si wydawa plastikow lalk, ktrej nie dokoczono malowa. Ale pod tym caym
plastikiem to ty jeste prawdziwym dzieem sztuki.
Klara nic nie powiedziaa. Patrzya na pochylon nad ni gow Gerarda, widoczn do
gry nogami.
- Zamknij oczy... Teraz utrwalacz... Dobrze... - Poczua, e w kierunku jej wosw
wystrzeli deszcz kropel. Gerardo mwi dalej: - Nie dziwi ci si, e jeste na mnie za, moja
droga. Ale wiesz, co ci powiem? Gdyby powtrzya si sytuacja z dzisiejszego ranka,
zrobibym to samo... Ja dochodz do pewnego punktu. Nie jestem ani nigdy nie bd wielkim
mistrzem malowania ludzi... No, teraz kolor wyszed jak trzeba... Poczekaj, nic nie mw...
Justus mg nim zosta, tylko e nie mia takich ambicji. Ja bybym niezdolny do tego, eby
przestraszy dziewczyn, ktra mi si podoba, albo zrobi jej krzywd, nawet gdyby chodzio
o wielki obraz. W moich rkach wszelki hiperdramat staje si... Wiesz czym?...
Hiperkomedi. Przyznaj, e jestem troch pajacowaty, mama mi to kiedy powiedziaa.
Dobrze... Teraz trzeba zaczeka par minut...
Klara suchaa w milczeniu. Gdy ponownie otworzya oczy, stwierdzia, e Gerardo
znikn z pola jej widzenia. Ostra wo utrwalacza zatykaa nos. Wwczas donie Gerarda
wrciy. Trzyma w nich ma puszk farby koloru ochry i stokowaty pdzelek.
- Wedug mnie istnieje pewna bariera - powiedzia, maczajc pdzel i przybliajc go
do twarzy Klary. - Bariera, ktrej sztuka nigdy nie zdoa przekroczy, moja droga. S to
uczucia. Z jednej strony s ludzie. Z drugiej - sztuka. Nic na wiecie nie moe zniszczy tej
bariery. Jest nie do przebycia.
Maluje mi brwi, pomylaa. Nastroszya si, chciaa mu powiedzie, e moe Mistrz
nie bdzie zadowolony z tego, e nadano jej twarzy jaki wyraz, ale zmilczaa. Zimny pdzel
wyrysowa na jej czole dwie krzywe.
Nakreliwszy pewn, zdecydowan rk owe arabeski, Gerardo skierowa wilgotny
koniuszek pdzla ku jej oczom. Zamkna je i poczua ptasi pieszczot: drce trzepotanie
skrzydami; pocztek delikatnych frdzelkw rzs, obramowanie spojrzenia.
- Wierz w sztuk, moja droga, lecz o wiele bardziej wierz w uczucia. Nie mog
zdradzi siebie samego. Tysic razy wol mierny obraz od pogardy kogo, kto mi si
podoba... Kogo, kogo zaczem... szanowa i zna... Teraz si nie ruszaj...
Brwi. Kropelki brunatnych rzs. Leciutkie rysunki na powiekach. Klara chciaa co
powiedzie, ale Gerardo powstrzyma j gestem doni.
- Prosz o cisz. Artysta przystpuje do wykoczenia swego dziea.
Krzywa precyzyjnie wspinajca si od lewego kcika ust.
- Wydaje mi si, e ten wiat byby mniej zdeprawowany, gdybymy wszyscy tak
uwaali... Usta s zawsze najtrudniejsze... Dlaczego one maj taki dziwny ksztat?... Chyba
dlatego, e kami.
Linia opadaa w d. Klara czua, jakby po krawdzi jej warg wdrowa ptak.
- Podobasz mi si. - Gerardo cofn si, eby spojrze na ni z daleka. - Stanowczo mi
si podobasz. Zrobiem z ciebie pikno. Poczekaj, zobaczysz sama.
Wzi co z umywalki. Byo to mae, okrge lusterko. Podszed do niej.
- Gotowa?
Klara przytakna. Gerardo unis lusterko na wysoko jej twarzy, jakby by
kapanem trzymajcym w rku wite naczynie.
Przejrzaa si.
Spogldaa na ni twarz pena wyrazu.
Mikkie fale pod czoem, symetria krzywych w barwie ochry. Uniosa w gr
otrzymane nagle brwi, zachwycajc si wieo zdobytym sposobem wyraania zdziwienia.
Zamrugaa powiekami i dowiadczya pieszczoty ruchliwych jak wrble rzs, otaczajcych
mow jej oczu, tych oczu, ktre nigdy nie zamilky, tylko na pewien czas zostay pozbawione
swego wygldu, lecz znw si objawiy, przepenione wiatem. Umiechna si, unoszc
kciki ust, i odkrya, e szpara przecinajca twarz nigdy, nigdy nie bdzie umiechem; e
umiechem jest to, co namalowa jej Gerardo, dokadnie to: zbir napinajcych si form,
wykrzywiona objto, ktra zmienia ksztat, podczas gdy oczy wypeniaj swoj misj, a
powieki si przymykaj. Cudownie byo znw mie twarz pen wyrazu.
Gerardo trzyma lusterko, w ktrym moga j oglda niczym cenny prezent.
- Nareszcie widz twj umiech - rzek powanie. - Kosztowao mnie to sporo roboty,
moja droga. Ale umiechasz si do mnie.
Jego powaga zastanowia Klar. Miaa wraenie, e od pocztku le go oceniaa.
Zobaczya go jak gdyby po raz pierwszy. Jakby w Gerardzie byo co znacznie mdrzejszego
i dojrzalszego ni on sam lub jego sowa. Pomylaa przez chwil, e jego twarz te jest
pomalowana, naszkicowana podobnie jak jej wasna, lecz niewyranymi cieniami. To
zudzenie szybko mino, ale przez moment wydao jej si, e tajemnica ycia polega na tym,
by przenikn rysunek twarzy i dotrze do ludzi, ktrzy si za nim kryj.
Trudno byoby jej okreli, jak dugo tak trwaa, siedzc naprzeciwko trzymanego
przeze lusterka, spogldajc na niego i na siebie. W pewnej chwili znw usyszaa jego gos.
Lusterko znikno, a Gerardo nachyla si ku niej ze cignitym obliczem, bardzo
zdenerwowany.
- Klara... Klara, o n j u t u j e s t ... Zajecha jego samochd... Posuchaj mnie... Rb
wszystko, co on ci powie... Nie spieraj si z nim na temat jego sposobu pracy, rozumiesz?...
Przede wszystkim, nade w s z y s t k o nie spieraj si z nim... I nie okazuj zdziwienia, o
c o k o l w i e k ci poprosi... To bardzo osobliwy facet... Lubi peszy swoje ptna... Uwaaj z
nim. Bardzo uwaaj.
W tym momencie usyszeli gos Uhla, ktry ich woa. Frenetyczne sowa po
holendersku, trzaniecie drzwi. Pobiegli do salonu, ale nikogo w nim nie zastali. Drzwi
wejciowe byy otwarte, z ganku dobiegaa rozmowa. Podeszli tam i Klara stana jak wryta.
Jaki mczyzna, zwrcony do niej tyem, gawdzi z Uhlem. W popoudniowym
socu jego sylwetka bya widoczna pod wiato: surowy, czarny cie.
Uhl spostrzeg Klar i zrobi ruch rk. By bardzo blady.
- Przedstawiam ci... Przedstawiam ci pana Brunona van Tyscha - rzek.
Wwczas mczyzna powoli odwrci si w jej stron.
Cz trzecia
WYKACZANIE OBRAZU

Teraz naley naszkicowa postacie: nada im jaki


wyraz, jaki byt. Obraz mona uzna za dokoczony
dopiero wtedy, kiedy nakreli si postacie.
Traktat o malarstwie hiperdramatycznym
BRUNO VAN TYSCH

- Pozostaje pytanie, czy potrafisz nadawa sowom


tak wiele rozmaitych znacze.
- Pozostaje pytanie, kto ma by panem...
to wszystko.
CARROLL
(op. cit.)
POSTA siedzca za biurkiem jest dojrzaym, postawnym mczyzn. Ma na sobie
nienaganny garnitur w ciemnoniebieskim kolorze i czerwony identyfikator zwisajcy z
kieszonki marynarki. Siedzi u szczytu rozwartoktnego biurka: po jednej stronie stoj trzy
oprawione w ramki fotografie. wiato padajce z tyu przez dwa wysokie okna odbija si w
jego do wydatnej ysinie okolonej przyprszonymi siwizn wosami. Jego rysy cechuje
pewna szlachetno: bkitne oczy, orli nos, wskie usta, zmarszczki nieubaganego, acz
godnego starzenia si. Wyglda tak, jakby koncentrowa uwag na tym, co si do niego mwi,
ale przyjrzawszy mu si nieco wnikliwiej, by moe dojdziemy do wniosku, e koncentracj
t jedynie pozoruje. Zmczenie i niepokj opanoway go cakowicie, nie jest w stanie
zrozumie kierowanych do niego sw, dlatego prawie wcale ich nie sucha. Boli go gowa.
Na domiar zego jest poniedziaek. Poniedziaek, trzeci lipca 2006 roku.
- Co si z tob dzieje, Lothar? Bdzisz mylami w chmurach.
Alfred van Hoore (bo to on si odezwa) i jego wsppracowniczka, Rita van Dorn,
wpatrywali si w niego szeroko otwartymi oczyma. Byli wanie w trakcie dyskusji (a raczej
dyskutowali o tym chwil przed tym, zanim Bosch zapad w trans) na temat rozmieszczenia
agentw Bezpieczestwa wrd goci zaproszonych na trzynastego lipca na prezentacj
kolekcji Rembrandt, zorganizowan dla prasy. Van Hoore byl zdania, e konieczna jest
dodatkowa ochrona dla Walki Jakuba z anioem, jedynego dziela wystawianego tego dnia.
Dwaj agenci ustawieni po obu stronach nie wystarcz - twierdzi van Hoore - by powstrzyma
kogo, kto mgby z ostrym narzdziem wskoczy na podium z pierwszego rzdu, eby
uszkodzi Paul Kircher lub Johanna van Allena tworzcych Jakuba. Niezbdni s dwaj
agenci posikowi w czci rodkowej, poniewa atak z tej pozycji moe nie zosta odparty na
czas przez stojcych po bokach. Zagroenia realne wchodziy w gr rwnie z wikszej
odlegoci. Pokaza Boschowi symulacj komputerow, na ktrej domniemany terrorysta
rzuca jakim przedmiotem w obraz z rnych miejsc sali. Mody van Hoore uwielbia
symulacje; sam je zreszt tworzy. Nauczy si tego, kiedy koordynowa ochron wystaw na
Bliskim Wschodzie. Bosch uwaa, e van Hoore mgby pracowa jako reyser: przesuwa
wirtualne ludziki z jednej strony na drug, jakby byy aktorami, wyposaa je w stroje i
ludzkie twarze. To wanie w czasie pokazu animacji Bosch przesta uwaa. Nie znosi tych
kreskwek.
- Chyba jestem po prostu zmczony - rzuci tonem usprawiedliwienia i zabbni
palcami po stole. - Niemniej twoje sugestie wydaj si bardzo interesujce, Alfredzie.
Piegi na modzieczej twarzy van Hoorea zabarwiy si na czerwono.
- Ciesz si - powiedzia. - Moje rozumowanie jest bardzo proste: jeli pozwolimy
Ochronie Wizualnej kontrolowa publiczno, w jej obecnoci nikt nie odway si niczego
zrobi. Domniemany terrorysta oddali si tak szybko, jak tylko bdzie mg. Cz naszych
ludzi musi koniecznie utworzy nowe suby, ktre ochrzciem mianem Tajnej Ochrony
Wizualnej. Stawi si po cywilnemu, bez identyfikatorw, i bd przekazywa sygnay
ostrzegawcze Oddziaom Interwencyjnym...
Walka Jakuba z anioem bya pierwszym oryginaem z kolekcji Rembrandt, jaki
zamierzano wystawi publicznie. Naleao wic podj wszelkie rodki ostronoci. Nikt
jeszcze nie widzia dziea, ale wiadomo byo, e postaciami s Paula Kircher (Anio) i Johann
van Allen (Jakub) i e obraz jest inspirowany olejem Rembrandta pod tym samym tytuem.
Przyodziewek bdzie skpy, a ich ciaa warte biliony, podpisane osobicie przez van Tyscha,
zostan wystawione na niebezpieczestwo przez cztery godziny trwania pokazu. Sekcjom
Bezpieczestwa i Konserwacji temat ten nie dawa spokoju.
- Zastanawiam si - zauwaya Rita - dlaczego w kryzysowej sytuacji nie moemy
przeksztaci poowy Ochrony Wizualnej w Oddziay Interwencyjne.
Bosch wanie mia co powiedzie, ale van Hoore wpad mu w sowo.
- Odwieczny temat, Rito. Oddziay Ochrony Wizualnej nie nale do tajnych sub i
dlatego oficjalnie stanowi cz personelu Fundacji. To oznacza, e musz by odpowiednio
umundurowane. Kamizelka kuloodporna z trudem si mieci pod uniformem
zaprojektowanym dla mczyzn przez Nellie Siegel. Natomiast agentki pci eskiej n i e
m o g y b y nosi kamizelek. Nie mwic ju o elektrycznych bransoletkach.
- Umundurowanie agentw nie powinno wpywa na bezpieczestwo dzie -
stwierdzia uraona Rita.
Bosch zamkn oczy, jakby w ten sposb mg take przesta sysze. Ktnia
pracownikw bya w tej chwili ostatni rzecz, jakiej sobie yczy. Bl gowy doskwiera mu
nadal.
- Fundacj interesuje zarwno w y g l d , jak i bezpieczestwo, Rito - odparowa van
Hoore, ktry, w przeciwiestwie do Boscha, skory by do ktni. - Nie ma wyjcia. Jeli ju
musi sta po ktach tuzin osobnikw obserwujcych wszystko, powinni przyciga uwag.
Mie nawet ten sam kolor wosw, o ile to moliwe. Symetria, fuschus, symetria - doda,
cakiem zrcznie imitujc nadty ton Steina.
I wtedy wesza Nikki. Dla Boscha bya jak powiew czystego powietrza.
- Alfredzie, Rito... musimy przerwa na chwil nasz mi rozmow. Mam do
zaatwienia pewn spraw z grup ledcz.
- Jak sobie yczysz - zgodzi si van Hoore, wyranie rozczarowany. - Pamitaj, e
pozostay nam jeszcze do omwienia sposoby identyfikacji.
- Dobrze, potem - powiedzia Bosch. - Na obiad umwiem si z Paulem Benoit, ale
uwaga: przed obiadem (skupcie si, prosz), przed obiadem dysponuj kilkoma minutami, w
czasie ktrych n i e b d m i a n i c d o r o b o t y . Zadziwiajce, prawda? Powic je
wam!
Rita i Alfred podnieli si z umiechem.
- Wszystko jest pod kontrol, Lotharze - rzucia wspczujco Rita. - Nie zadrczaj
si.
- Postaram si myle pozytywnie - odpar i skonstatowa ze zdziwieniem, e bya to
ta sama odpowied, ktrej udziela czasami Hendrickje, eby j uciszy.
Kiedy drzwi si zamkny, Bosch wspar gow na obu rkach i wypuci powoli
powietrze. Nikki, siedzca naprzeciwko, u szczytu biurka wycelowanego w jej tors,
przygldaa mu si ze spokojem. Tego poranka miaa na sobie obcisy kostium: kanarkowy
akiet i spodnie pasujce do jej wspaniaych wosw barwy cytryny. Biae suchawki
zwieczyy je jak diadem.
- Mogam przyj troch wczeniej - tumaczya Nikki - ale musiaam si troch
ogarn; przez ca noc siedzielimy z Chrisem i Anit przed ekranami. Mj image
pracowniczki Fundacji pozostawia dzi rano wiele do yczenia.
- Rozumiem. Wizerunek przede wszystkim. - Bosch umiechn si, odwzajemniajc
olniewajcy umiech Nikki. - Przeka mi tylko dobre wiadomoci, prosz.
Wrczywszy mu dokumenty, powiedziaa:
- Podobne dane morfometryczne, godne uwagi dowiadczenie w zakresie
portretowania i protez z ceru. Wszyscy uprawiali transgeneryzm tak z osobnikami
androgynicznymi, jak i obu pciami. Nie znamy ich miejsca pobytu: nie udao si nam z nimi
skontaktowa ani przez malarzy, ani przez poprzednich wacicieli.
Bosch przyglda si papierom rozoonym przez Nikki na biurku.
- To prawie trzydzieci osb. Nie moecie zawzi pola dziaania?
Nikki pokrcia przeczco gow.
- W pitek na licie pocztkowej znajdowao si czterysta tysicy osb. W sobot i
niedziel ograniczylimy liczb potencjalnych sprawcw: pi tysicy dwiecie pidziesit...
Wczoraj po poudniu Anita podskoczya z radoci, kiedy zostao nam czterdziestu dwch. O
wicie udao nam si odrzuci z absolutn pewnoci dalszych pitnastu... To najlepszy
wynik, jaki mamy.
- Zaraz ci powiem, co zrobimy... Zaraz ci powiem...
- Wemiemy aspiryn - wpada mu w sowo Nikki i umiechna si.
- Niezy pomys jak na pocztek.
Powinien dziaa z rozwag. Nikki i jej zesp nie naleeli do gabinetu
kryzysowego, jak pompatycznie zosta ochrzczony ten komitet z Obberlundu, w zwizku z
czym nie wiedzieli nic ani o Artycie, ani o zniszczonych obrazach. Wiedzieli tylko, e trzeba
zlokalizowa osobnika o okrelonych cechach morfometrycznych twarzy, eksperta od
cerublastyny. Z drugiej strony, niedopuszczenie ich do ledztwa byoby absurdem. Thea nie
da rady pj tropem pozostaych dwudziestu siedmiu poszlak - pomyla Bosch.
- Czowiek nie moe si rozpyn w powietrzu, nawet bezpciowa ozdoba -
powiedzia. - Zajrzyjcie pod kady kamie, szukajcie u rodzin, przyjaci, ostatnich
wacicieli...
- Wanie to robimy, Lotharze. Bez skutku.
- Wcz grup Romberga, jeli to konieczne. Maj moliwoci operacyjne, potrafi si
przemieszcza z miejsca na miejsce.
- Moemy ich szuka przez okrgy rok z podobnym skutkiem - odpara Nikki, a
Bosch zauway, e zmczenie dawao jej si we znaki. - Mog nie y albo przebywa w
szpitalu pod innym nazwiskiem. Mogli te odej z zawodu, kto wie? Nie zdoamy ich
wyledzi. Dlaczego nie zawiadomimy Europolu? Policja dysponuje lepszymi rodkami.
Rip van Winkle mgby si dowiedzie - pomyla Bosch. - A potem Artysta.
Razem z Wood zdecydowali nie liczy na Rip van Winklea, dopki nie bdzie to absolutnie
niezbdne. Przypuszczali, e wsplnik Artysty wchodzi w skad gabinetu kryzysowego,
dlatego wszystkie przedsiwzicia tego organu mog si okaza dla zbrodniarza cakowicie
niegrone. Sprbowa wymyli wiarygodn wymwk.
- Policja nikogo nie bdzie szuka, dopki nie otrzyma wczeniejszego zgoszenia,
Nikki. A nawet gdyby kto z rodziny zgosi zaginicie jednego z tych pcien, organa policji
i tak dziaaj swoim wasnym trybem. Musimy to zrobi sami.
Patrzya na niego sceptycznie. Bya za sprytna, by nie dostrzec, e argument jest
nacigany, zrozumia Bosch. Europol odtaczyby bowiem taniec brzucha, gdyby tylko
Fundacja poprosia o pomoc, bez wzgldu na uprzednie zgoszenie czy te jego brak.
- W porzdku - zgodzia si po chwili. - Wcz w to grup Romberga. Podzielimy si
prac.
- Dzikuj - powiedzia szczerze Bosch. Jeste duo inteligentniejsza, ni sdziem,
Nikki - pomyla peen podziwu.
Zabrzcza interkom, i dobieg ich gos operatorki:
- Na trzeciej linii pan Benoit, ale mwi, e mog sama pana zapyta, jeli jest pan
bardzo zajty. Na linii drugiej pana brat.
Roland... - Mimowolnie skierowa wzrok na zdjcie Danielle. Dziewczynka
umiechaa si do niego figlarnie. - Roland, na Boga, nareszcie!.
- Powiedz Benoit... O co on waciwie chce mnie spyta?
Benoit chcia si upewni, czy przyjdzie dzisiaj o dwunastej na lunch do jego
gabinetu. Bosch przytakn z niecierpliwoci.
- Niech mj brat nie odkada suchawki - powiedzia i zwrci si do Nikki: - Ustal
aktualne miejsca pobytu. Nie odrzucajmy nikogo, dopki nie bdziemy mie pewnoci, e nie
yj, zostali kupieni lub wystawieni na licytacj.
- Zgoda. Nie zapomnij o aspirynie.
- Nie zapomniabym, nawet gdybym chcia. Dzikuj, Nikki.
Kiedy si umiechna, Bosch zamkn oczy. Pragn, eby ten umiech by ostatnim
obrazem, jaki utrwali mu si w pamici, zanim Nikki opuci gabinet. Gdy zosta sam,
podnis jeden z bezprzewodowych telefonw lecych na konsoli i nacisn przycisk linii
drugiej.
- Roland?
- Cze, Lothar.
Wyobrazi go sobie, jak siedzi w swoim gabinecie pod t przeraajc holografi
ludzkiego garda pysznic si na cianie jak paw. Nadal si zastanawia, co waciwie si
stao z rodzin Boschw. Gdyby kto zdoa rozszyfrowa, dlaczego jego ojciec zosta
prawnikiem w wytwrni wyrobw tytoniowych, matka nauczycielk historii, on sam
policjantem, a nastpnie szefem ochrony w prywatnej firmie zajmujcej si dzieami sztuki, a
jego brat otolaryngologiem, wyjaniaby si jedna z waniejszych tajemnic wszechwiata. Nie
zapominajc o maej Danielle pragncej zosta... A raczej bdcej ju...
- Od kilku dni prbuj si z tob skontaktowa, Rolandzie...
- Wiem, wiem. - Doszed go chichot brata. - Byem na kongresie w Szwecji, a Hannah
wyjechaa do Parya. Podejrzewam, e dzwonisz w sprawie Nielle. Dowiedziae si,
prawda?... C, to byo brzydkie zagranie z naszej strony, przykro mi. Ale musisz nas
zrozumie: Stein stanowczo zakaza nam ci o tym informowa. Musielimy ci wmwi, e
umiecilimy j w internacie, eby nie zaniepokoia ci jej nieobecno. Ale nie myl, e
tylko ty zostae oszukany. Sam dowiedziaem si o tym niespena dwa miesice temu... To
Hannah wpada na pomys, eby przedstawi Nielle panu Steinowi. A van Tysch nie
zastanawia si ani przez chwil nad wybraniem jej na jedn z postaci oryginau! Wszystko
przeprowadzono w najwikszej tajemnicy. Zapewnili nas zreszt, e gdyby Danielle nie bya
nieletnia, nawet my o niczym bymy nie wiedzieli.
- Rozumiem. Nic si nie stao.
- Boe, to po prostu fantastyczne! Znasz si na tym lepiej ni ja. Zagrun... Jak to si
mwi? Z a g r u n t o w a l i j, wydepilowali brwi... Pocztkowo nie pozwalali nam jej
widywa... Potem zawieli nas do Starego Atelier i moglimy si jej przyjrze przez weneckie
lustro. Na szyi, na nadgarstku i na kostce miaa etykietki. Wydaa mi si taka... Wydaa nam
si taka pikna! Chyba powinnimy by dumni, Lotharze. Wiesz, co najbardziej j cieszy? To,
e bdzie j ochrania jej wasny stryj.
Znowu ten dobiegajcy z daleka miech. Bosch przymkn oczy i odsun suchawk.
Czu dzik ch zniszczenia. Ale nie zdoby si na odwag, eby przesta sucha Rolanda.
- Pilnuj jej dobrze, stryju Lotharze. To dzieo jest wiele warte. Wyobraasz sobie,
ile...? Nie sdz. W zeszym tygodniu podali nam jej w y j c i o w c e n . Wiesz, co
pomylaem, kiedy mi powiedziano, ile bdzie warta n a s z a crka? Pomylaem: po jakiego
diaba ksztaciem si na lekarza, zamiast zosta dzieem sztuki? Zmarnowalimy czas,
Lothar, mwi ci! Nigdy nie uwierzysz! Majc dziesi lat, Nielle bdzie zarabia wicej
pienidzy, ni my w najmielszych marzeniach zdoalibymy zgromadzi w czasie c a e g o
n a s z e g o y c i a . Zastanawiam si, co by powiedzia tato. Chyba by nas zrozumia. W
kocu zawsze przywizywa wag do dbr materialnych, prawda? Jak on to mawia? Zdoby
jak najwicej, wykorzystujc to, czym si dysponuje.
Nastpia przerwa. Bosch przypatrywa si uwanie portretowi Daniele.
- Lothar? - odezwa si jego brat.
- Tak.
- Czy co si stao?
Owszem, stao si, kretynie. Stao si to, e pozwolie swojej crce zosta obrazem.
Stao si to, e umoliwie wystawianie Danielle podczas tej ekspozycji. Stao si to, e
miabym ochot ci udusi.
- Nic szczeglnego - powiedzia. - Chciaem wiedzie, co u was sycha.
- Denerwujemy si. Przez t spraw z Danielle Hannah chodzi dosownie po cianach.
To logiczne. Niecodziennie czyja crka staje si niemiertelnym dzieem sztuki. Podobno
pod koniec przyszego tygodnia van Tysch wytatuuje jej swj podpis na udzie. Czy to boli?
- Nie bardziej ni twoje wycinanie migdakw - zaartowa Bosch niechtnie, po czym
zebra si na odwag, eby powiedzie to, co zamierza. - Zastanawiaem si...
Staa mu przed oczami. Widzia j odpoczywajc w domku w Scheveningen: cienie
lici jaboni rysoway na jej ciele arabeski. Widzia j lec w socu, i kiedy rozmawiaa,
drapic si jednoczenie w spd stopy. Widzia j w wita Boego Narodzenia w szerokim
golfie, z jasnymi puklami spywajcymi na ramiona, z resztkami ciasta na ustach. Bya
dzieckiem. Dziesicioletni dziewczynk. Nie chodzio jednak o prawie niemoliw do
zaakceptowania ewentualno, e zostanie obrazem. Nie o straszn myl, e mgby j kiedy
spotka nag i nieruchom w domu jakiego kolekcjonera. Wszystko to byo deprymujce,
lecz nie przyszoby mu do gowy protestowa. W kocu nie on by jej ojcem.
Chodzio o Artyst. Jego brat nie zdawa sobie sprawy z zagroenia.
Dziaaj z rozwag. Nie rozbud w nim podejrze, e Danielle jest w
niebezpieczestwie.
- Zastanawiaem si, Rolandzie... - Usiowa nada swojemu gosowi obojtny ton. -
To musi zosta midzy nami, ale... Zastanawiaem si, czy nie byoby lepiej zamiast Nielle
wystawi kopi.
- Kopi?
- Tak. Pozwl, e ci to wytumacz. W przypadku nieletniej modelki ostatnie sowo
zawsze naley do rodzicw lub prawnych opiekunw...
- Podpisalimy kontrakt, Lotharze.
- Wiem, ale to niewane. Pozwl mi mwi. Nielle pozostaaby oryginaem obrazu
pod kadym wzgldem, po prostu na jaki czas inna dziewczynka zajaby jej miejsce.
Nazywaj to kopi.
- Inna dziewczynka?
- Wartociowe obrazy prawie zawsze maj swoje substytuty. Nie musz by nawet
podobne fizycznie: jak wiesz, istniej produkty umoliwiajce ich charakteryzacj. Nielle
nadal bdzie oryginaem, a jeli j kto kupi, moemy zadba o to, eby to ona zostaa
wystawiona w domu nabywcy. W ten sposb uniknie jedynie ekspozycji. Wystawy zawsze s
trudne. Jest duo zwiedzajcych, a rozkad dnia wyczerpujcy...
Dziwi si samemu sobie, temu, e jest zdolny wykaza si tak, jec wos na
gowie, hipokryzj. Przede wszystkim niepokoi go jakikolwiek brak wspczucia dla
dziewczynki majcej zastpi Danielle. To by zowrogi plan, sam musia przyzna, chodzio
jednak o dokonanie wyboru midzy bratanic a obc dziewczynk. Ludzie pokroju
Hendrickje wybraliby szczero, otwarcie przedstawiliby problem lub pogodzili si z tym, e
to Danielle bdzie naraona na niebezpieczestwo, ale on nie by taki doskonay. On by
przecitny. A takie zachowanie, usprawiedliwia si Bosch, maoduszne i pokrtne, byo
typowe dla przecitnych ludzi. Przez cae ycie przedkada milczenie nad sowa i teraz nie
zamierza robi wyjtku.
- Chcesz powiedzie, e jako rodzice mamy prawo usun Danielle z obrazu i sprawi,
eby na jej miejsce dali kogo w zastpstwie? - spyta Roland po chwili milczenia.
- Wanie.
- Po co mielibymy to robi?
- Przecie ci tumacz. Wystawa bdzie dla niej zbyt mczca.
- wiczya przez trzy miesice, Lotharze. Malowali j w tajemnicy w jakiej
posiadoci na poudnie od Amsterdamu i nie...
- Mwi z wasnego dowiadczenia. Wystawa tego kalibru to koszmar...
- Przesta, Lothar! - Jego brat przybra nagle ironiczny ton. - W tym, co bdzie robi
Nielle, nie ma nic zego. By uspokoi twoje kalwinistyczne sumienie, powiem ci, e nie
bdzie nawet pozowa nago. Nie znamy jeszcze tytuu dziea, nie wiemy te, jak bdzie
wyglda posta, ale w podpisanym przez nas kontrakcie zastrzeglimy wyranie, eby nie
pozowaa nago. Oczywicie zgodzilimy si na jej nago podczas wszystkich prb, ale to
rwnie zostao ustalone w kontrakcie...
- Posuchaj, Roland - Bosch stara si nie traci spokoju. Trzymajc suchawk jedn
doni, drug wciekle pociera skro. - Nie chodzi o to, w jaki sposb pozuje, ani jak dobrze
jest przygotowana. Chodzi o to, e wystawa bdzie b a r d z o m c z c a . Jeli si zgodzisz,
substytut moe zaj jej miejsce w Tunelu. Prezentacja kopii zamiast oryginau jest
powszechn praktyk na wielu wystawach...
Zapada cisza. Bosch zaczaj si niemal modli. Kiedy Roland ponownie si odezwa,
ton jego gosu uleg zmianie: by powaniejszy, bardziej nieugity.
- Nigdy nie zrobibym Nielle takiego wistwa, Lotharze. Tak bardzo si cieszy. Za
kadym razem, kiedy pomyl o niej i o otwierajcych si przed ni perspektywach, dostaj
dreszczy i gorczki. Wiesz, co nam powiedzia Stein? Podobno nigdy nie widzia tak modego
i zarazem tak profesjonalnego ptna. Tak j wanie nazwa: ptno... I doda, e z czasem
nasza crka moe si nawet sta now Annek Holech! Wyobraasz sobie nasz Nielle jako
Annek Holech przyszoci? Moesz to sobie wyobrazi?
Otaczajcy Boscha wiat przesta istnie. Pozosta tylko ten podekscytowany,
kaleczcy ucho gos.
- Zapewniam ci, e trudno mi si byo przyzwyczai do traktowania mojej crki w
ten sposb, ale teraz ta sprawa wcigna mnie cakowicie, a Hannah mnie popiera. Chcemy,
eby Nielle bya wystawiana i podziwiana. To pewnie skryte marzenie wszystkich rodzicw.
Wiem, e bdzie jej ciko, cho nie bardziej ni gdyby zagraa w filmie czy sztuce teatralnej,
nie uwaasz? Zdziwiby si, gdyby wiedzia, ile dzieci w dzisiejszych czasach jest znanymi
obrazami... Lothar?... Jeste tam?
- Tak - powiedzia Bosch. - Nadal tu jestem.
Gos Rolanda po raz pierwszy brzmia niezdecydowanie.
- Macie jaki problem, o ktrym mi nie powiedziae?
Dziesi ci, osiem z nich w ksztacie iksa. Koci rozprysy si w drzazgi, a
wntrznoci zamieniy w zwyky proch, w popi z papierosa. Co powiesz na taki problem,
Rolandzie? Opowiedzie ci o szalecu nazywanym Artyst?.
- Nie, nie mamy adnego problemu. Sdz, e ekspozycja si uda i Danielle wypadnie
wspaniale.
Odoy suchawk, wsta i podszed do okna. Cikie, zociste soce wisiao nad
niskimi budynkami i zielonym terenami Vondelparku. Przypomnia sobie, e na okres
poprzedzajcy inauguracj najnowsze prognozy przewidyway z pogod. Daby Bg, eby
na te przeklte pachty spad potop i Rembrandt zosta odwoany.
Wiedzia jednak, e nie bdzie mia tyle szczcia: historia dowodzi, e Bg chroni
sztuk.

Benoit lubi od czasu do czasu sprawia wraenie, e nie ukrywa niczego przed
obrazami. W wyoonym aksamitem gabinecie na sidmym pitrze Nowego Atelier mia ich
osiem, a co najmniej dwa z nich byy na tyle wartociowe, e za kadym razem, kiedy tylko
nadarzya si ku temu okazja, dyrektor Konserwacji demonstrowa, e traktuje je z wikszym
szacunkiem ni istoty ludzkie. A to oznaczao, midzy innymi, otwarte rozmowy z gomi
bez koniecznoci wkadania obrazom zatyczek do uszu.
Gabinet by zacisznym, wygodnym, tapicerowanym na niebiesko pomieszczeniem. Z
ramion czternastoletniego delikatnego obrazu olejnego Philipa Brennana, ustawionego tu za
Benoit, bio intensywne wiato. W szklanej kasecie z otworami umoliwiajcymi oddychanie
zwisaa z sufitu oficjalna kopia Klaustrofilii 17 Bunchera. Z tyu, za Boschem, Popielniczka
Jana Manna pup podtrzymywaa spodek, oplatajc ramionami nogi. W oknie czekaa w
baletowej pozie, na polecenie zwinicia, olniewajca figura jasnowosej Zasony Schobbera.
Potrawy podaway dwa sprzty Lockheada, chopiec i dziewczyna, o powolnych, kocich,
nasyconych wonnociami ruchach. St by autorstwa Patricea Flemarda: prostoktny blat
wsparty na plecach wygolonej, pomalowanej na srebrzysty kolor manganu postaci, ktra z
kolei wspieraa si na plecach drugiej, podobnej do pierwszej figury. Kad z nich
przywizano za nadgarstki do kostek drugiej. Nisza bya dziewczyn. Bosch podejrzewa, e
wysza rwnie, ale nie mg tego sprawdzi.
Lunch, tak naprawd, okaza si maym bankietem. Benoit niczego sobie nie
odmawia: zupa z wgorza, koper ze strzpionymi algami, udziec jeleni w gace
muszkatoowej, pmisek z saatk z zi i cykorii na liciach winoroli oraz deser, ktry
przypomina lad niedawno dokonanej zbrodni: mus borwkowo-malinowy w sosie z
kwanego mleka, wszystko przygotowane przez firm cateringow na co dzie obsugujc
Atelier. Zarwno przed posikiem, jak i po nim Benoit odprawi tabletkowy rytua. Pokn w
sumie sze czerwono-biaych kapsuek i cztery szmaragdowe draetki. Narzeka na wrzody,
twierdzi, e nie powinien pozwala sobie na takie jedzenie i, eby mc sobie na nie
pozwala, musia kompensowa je rodkami farmakologicznymi. Nie baczc na to, sprbowa
chablis i laffite postawionych na Stole eleganckim gestem przez sprzty Lockheada. Wino
falowao delikatnie poruszane leciutkim oddechem Stou. Bosch zjad niewiele, prawie nic nie
wypi. Oszaamiaa go panujca w gabinecie atmosfera.
Rozmawiali o wszystkim, o czym mogli rozmawia gono w obecnoci tuzina osb
znajdujcych si oprcz nich w pokoju (chocia po panujcej ciszy mona by sdzi, e s
sami): o Rembrandcie i o dyskusjach z burmistrzem Amsterdamu na temat zainstalowania na
Museumplein konstrukcji zoonej z kurtyn; o gociach zaproszonych na wernisa; o coraz
bardziej realnej wizycie holenderskiej rodziny krlewskiej majcej odwiedzi Tunel przed
inauguracj.
Kiedy rozmowa zacza zamiera, Benoit wycign rk do wypitego tyeczka
Popielniczki, sigajc po papierosy i zapalniczk lece na duym, zoconym spodku
balansujcym na jej poladkach. Popielniczka ponad wszelk wtpliwo bya osobnikiem
mskim, pomalowanym na turkusowo i ozdobionym czarnymi liniami biegncymi wzdu
jego wydepilowanych ng.
- Przejdmy do innego pomieszczenia - zaproponowa Benoit. - Dym szkodzi obrazom
i ozdobom.
Jeste mistrzem hipokryzji, dziadku Paul - pomyla Bosch. Wiedzia, e Benoit od
pocztku przewidzia t rozmow na osobnoci, chcia jednak, eby obrazy odniosy mie
wraenie, e dba o to, by nie przeszkadza im dym papierosowy.
Skierowali si do ssiedniego pokoju; Benoit zamkn cikie dbowe drzwi. Niemal
nie zmieniajc barwy gosu, powiedzia:
- Zapanowa chaos, Lotharze. Dzisiaj rano miaem spotkanie z Saski Stoffels i
Jacobem Steinem. Amerykanie postanowili si wstrzyma. Finansowanie nowego etapu
zostao sparaliowane. Niepokoi ich sprawa Artysty i nie podoba im si masowe
wycofywanie obrazw van Tyscha. Prbujemy sprzeda im bajeczk, e Artysta to problem
europejski, innymi sowy: lokalny szaleniec. Artysta nie jest towarem eksportowym,
tumaczymy, dziaa w Europie, wycznie w Europie. Ale oni mwi: Tak, tak, doskonale,
ale czy go zapalicie?.
Zgasi papierosa w metalowej popielniczce. Bya to zwyka, pospolita popielniczka:
Benoit wydawa pienidze tylko na ozdoby z krwi i koci. W trakcie przemowy wyj z
wewntrznej kieszeni nieskazitelnej marynarki od Savilea Row may aerozol.
- Masz pojcie, Lothar, ile kosztuje utrzymanie tej firmy? Za kadym razem, kiedy
spotykam si ze Stoffels na naradzie finansowej, przeywam to samo: dostaj zawrotw
gowy. Nasze zyski s gigantyczne, lecz straty ogromne. W dodatku (Stein mwi o tym
dzisiaj rano) kiedy bylimy pionierami. A teraz... Boe mj! - Otworzy usta, wycelowa
aerozol w kierunku garda i nacisn dwa razy. Potrzsn nim gwatownie i nacisn jeszcze
raz. - Kiedy w tysic dziewiset dziewidziesitym smym roku pojawia si Art
Enterprises, nie wrylimy jej nawet dwch lat, pamitasz? Teraz jest liderem w sprzeday
na Ameryk i monopolizuje akomy sektor kolekcjonerw w Kalifornii. A dzisiaj rano
Stoffels poinformowaa nas, e Japoczycy maj si coraz lepiej. Moesz w to wierzy lub
nie, ale Suke w dwa tysice pitym roku zarobio o prawie piset milionw dolarw wicej
ni Fundacja i Art Enterprises. Wiesz, na czym?
- Na ozdobach - odpowiedzia Bosch.
Benoit pokiwa potakujco gow.
- Udao im si zada nam decydujcy cios, nawet w Europie. Obecnie nie ma nic,
syszysz, d o s o w n i e n i c , co mogoby zastpi japosk sztuk uytkow. A najgorsze
jest to, e rkodzielnicy europejscy powierzaj Japoczykom zarzdzanie swoimi dzieami.
Ta wspaniaa Zasona w moim gabinecie... Widziae kiedy tak doskona figur?... Autorem
jest Schobber, austriacki rzemielnik, ale wystawia j Suk. Nie przesyszae si... Moe ci
si to wyda dziwne, ale zapewniam ci, chciabym, eby Artysta nalea do Suk.
Skojarzenie tego cholernego szaleca z Suk byoby doskonaym sposobem na podkopanie
ich autorytetu... Cho pewnie nie bdziemy mieli tyle szczcia.
Schowa aerozol i przybliy donie do ust. Dmuchn w nie, wchajc wasny oddech.
Rezultat najwyraniej go nie zadowoli, a moe wrzd znowu zacz mu dokucza... Bosch
nie by pewny. Usiad wic i nie odzywa si przez chwil.
- Ze czasy dla sztuki, Lotharze, ze czasy dla sztuki. Wizerunek samotnego,
genialnego artysty nadal si sprzedaje, n i e z a l e n i e od artysty. Van Tysch sta si mitem,
jak Picasso, a mity s martwe nawet wwczas, kiedy jeszcze yj, poniewa nie musz ju
tworzy, eby sprzedawa; wystarczy, e zo swj podpis na kostce, udzie czy poladku
swojego obrazu. Niemniej ich dziea zawsze sprzedaj si n a j l e p i e j i dlatego s
najwaniejsze. To jest, oczywicie, rwnoznaczne ze mierci artysty. Taki jest los
wspczesnej sztuki, jej nieunikniony kres: mier artysty. Powracamy do czasw sprzed
Renesansu, kiedy malarze i rzebiarze uwaani byli po prostu za zrcznych rzemielnikw.
Pytanie brzmi: skoro artyci przestali by potrzebni sztuce, lecz nadal s n i e z b d n i w
interesach, co powinnimy z nimi zrobi?
Benoit mia zwyczaj formuowa pytania, nie oczekujc adnej odpowiedzi. Bosch
dobrze o tym wiedzia; milcza i pozwala mu kontynuowa.
- Dzisiaj rano Stein zasugerowa nam osobliw rzecz: kiedy zabraknie van Tyscha,
bdziemy musieli n a m a l o w a innego. Sztuka bdzie zmuszona tworzy swoich wasnych
artystw, Lotharze: nie po to, eby by sztuk, poniewa ich do tego nie potrzebuje, tylko po
to, eby przynosi dochody. W dzisiejszych czasach wszystko moe by dzieem sztuki, ale
tylko n a z w i s k o moe by warte tyle, ile van Tysch. Dlatego musimy si postara, eby
namalowa drugiego van Tyscha, wydoby go z nicoci, nada mu odpowiednie kolory i
sprawi, eby zabysn w wiecie. Jak to okreli Stein?... Poczekaj, niech sobie dokadnie
przypomn jego sowa... Nauczyem si ich na pami, poniewa wyday mi si... Ot to!
Powinnimy stworzy drugiego geniusza zdolnego pokierowa lepymi dziaaniami
ludzkoci, u ktrego stp wielcy tego wiata mogliby nadal skada swoje skarby... Fuschus,
to mi si podoba. - Przerwa na chwil, marszczc brwi. - Nieze zadanie, prawda? Stworzenie
Kaplicy Sykstyskiej byo po stokro atwiejsze ni stworzenie Michaa Anioa, nie uwaasz?
Bosch przytakn bez specjalnego zapau.
- A jak tam wasze ledztwo? - zapyta niespodziewanie Benoit.
Bosch potrafi rozrni, kiedy nastpowaa seria pyta, zdaniem Paula Benoit,
w y m a g a j c y c h odpowiedzi.
- W martwym punkcie. Czekamy na raport Rip van Winklea.
Nikomu nie ufaj - ostrzega go Wood. - Powiedz, e dalimy spokj. Od dzi musimy
gra samotnie.
- A gdzie jest April?
- Wyjechaa nagle do Londynu. Jej ojciec poczu si gorzej.
Rzeczywicie pod koniec tygodnia Wood wybraa si do Londynu ze wzgldu na stan
zdrowia swojego ojca. Ale zapewnia Boscha, e bdzie tam nadal pracowa. Charakteru tej
pracy nie zna nawet on sam, lecz byo dla niego oczywiste, e panna Wood opracowaa
wasny plan kontrataku. Bosch wierzy w ten plan.
Poegna si z Paulem najszybciej, jak mg. Potrzebowa odpoczynku. Ju w
drzwiach dyrektor Konserwacji zatrzyma go gestem doni, zraszajc sobie ponownie gardo
aerozolem, eby usun brzydki zapach z ust.
- Trzeba troch podburzy ludzi z BAH. Planuj zadym w tygodniu inauguracji.
Policja mwi o piciu tysicach uczestnikw z rnych krajw. Cakiem niele.
Grupa BAH bya jedn z midzynarodowych organizacji najczciej wystpujcych
przeciwko sztuce hiperdramatycznej. Jej zaoycielka i liderka, dziennikarka Pamela
OConnor, oskaraa takich artystw jak van Tysch czy Stein o amanie praw czowieka,
pornografi dziecic, porednictwo w nierzdzie i degradacj kobiet. Wysuchiwano jej
zarzutw, jej oskarycielskie ksiki sprzedaway si bardzo dobrze, ale aden sd nie dawa
jej posuchu.
- Nie spodziewam si fajerwerkw, Paul - zauway Bosch. - Ludzi Pameli OConnor
mczy nawet wypisywanie transparentw.
- Wiem. Chciabym jednak, eby ich troch rozsierdzi. Przyda si nam jaki skandal.
W przypadku tego wernisau wszystko jest przeciwko nam, poczwszy od tytuu. Kogo w
dzisiejszych czasach, poza czterema czy picioma durniami specjalizujcymi si w dawnej
sztuce, obchodzi Rembrandt?! Publiczno przyjdzie oglda to, c o v a n T y s c h z r o b i
z R e m b r a n d t e m , a to niezupenie to samo. Spodziewamy si wielu zwiedzajcych, ale
potrzebujemy dwa razy tyle albo wicej. Kolejki powinny dochodzi do Leidseplein.
Szarpanina midzy czonkami BAH a naszymi subami bezpieczestwa byaby idealnym
wyjciem... Kilku dziennikarzy rozstawionych w odpowiednim miejscu, zdjcia,
wiadomoci... Tak naprawd, grupy takie jak BAH s bardzo poyteczne. Stein proponuje
nawet, ebymy je potajemnie finansowali. Wyobraasz sobie?
Bosch sobie wyobraa.
- Zrb wszystko, co moliwe, eby podgrza atmosfer - Benoit puci do niego oko.
- Postaram si myle pozytywnie - odpowiedzia Bosch.
Wyszed, nie wyjaniwszy sprawy, na ktrej najbardziej mu zaleao: obecnoci
Danielle na wystawie.

DZIEWCZYNA stojca pod drzewem ma na sobie jedynie biay, krtki szlafroczek


przewizany w pasie, nienadajcy si do wyjcia na ulic ani do stania bez ruchu na wieym
powietrzu. Ale w jej wygldzie najbardziej intryguje nas co innego. Choby to, e kto
domalowa jej pdzelkiem brwi, rzsy i usta, a jej wosy maj kolor lnicego cynobru i
pachn farb olejn. Widoczn goym okiem skr na twarzy, szyi, doniach i nogach cechuje
sztuczny poysk, jakby zostaa poddana procesowi plastikowania. Niemniej jednak, bez
wzgldu na jej dziwny wygld, co w jej spojrzeniu, co, co nie ma nic wsplnego ani z jej
malarskim przebraniem ani z absurdalnym strojem, jaka wewntrzna cecha, wczeniejsza ni
jakakolwiek posta czy jakikolwiek rysunek, chocia widoczna, kryjca si w jej oczach, kae
nam by moe zatrzyma si i sprbowa pozna j lepiej. Dziecko zachwyci si pewnie
kolorytem jej ciaa. Dorosego zaintryguje sposb jej patrzenia.
Stojcy przed ni mczyzna jest jednym z najwspanialszych artystw naszego wieku;
w przyszoci zostanie uznany za jednego z najwikszych na przestrzeni dziejw.
wiadomo tego faktu nasunie nam z pewnoci myl, e jego wygld nosi pitno sawy. To
wysoki, szczupy mczyzna w wieku okoo pidziesiciu lat. Ubrany jest cakowicie na
czarno, a na szyi zawieszone ma okulary. Dug, wsk twarz wiecz bujne, czarne jak agat
wosy lekko siwiejce na bokobrodach. Szerokie czoo poorane jest bruzdami. Dwie
ciemniejsze linie, jakby pogrubione uporem owka, tworz brwi. Oczy s due, ciemne, ale
powieki opadaj lekko, tak e spojrzenie widoczne jest tylko w poowie, zawsze zdolne
zobaczy wicej. Nos jest prosty, wydatny. Wykrzywione w grymasie usta obwiedzione s
gstym wsem i brdk. Najmniejszego ladu zarostu na policzkach. Prbujemy odtworzy
jego rysy z zapamitanych zdj i reportay, z wiedzy na temat czowieka, do ktrego nale,
i po uwanej analizie dochodzimy do wniosku, e nie: nie ma nic wyjtkowego w tej
fizjonomii; wszystko, ca wyjtkowo nadaj tej twarzy ja - tym, co o niej wiem. Mgby
by lekarzem przyjmujcym mnie w gabinecie, morderc, ktrego zdjcie migno raz w
telewizji, mechanikiem zwracajcym mi samochd po przegldzie.
Nie odezwa si do niej jeszcze ani sowem. Rozmawiali z Uhlem po holendersku, a
Gerardo pospiesznie tumaczy polecenia. Ma woy szlafrok i pj za nim: Mistrz lubi
malowa na wolnym powietrzu. Wyszli w milczeniu, van Tysch na przedzie. Temperatura
powietrza owego pitkowego popoudnia bya cudowna, moe troch zbyt niska, ale si tym
nie przejmowaa. Nie przeja si te tym, e zapomniaa butw. Bya zbyt zdenerwowana,
eby si martwi drobiazgami. Zreszt, chocia po wirowym podou nie szo si wygodnie,
przywyka ju do chodzenia boso. Van Tysch otworzy furtk, Klara przelizgna si, zanim
brama si zamkna. Przecili drk i szli dalej po trawie a do Plastic Bos, dokd Gerardo
zaprowadzi j poprzedniego dnia. Promienie soca przenikay przez nisko zwieszajce si
gazie. Wyglday jak zote smugi wykonane za pomoc grafionu. Van Tysch zatrzyma si,
Klara wzia z niego przykad. Przez chwil przygldali si sobie nawzajem.
Plastic Bos rozciga si jak kaua w rodku maego, sosnowego lasku. Jego obszar
(dwadziecia metrw dugoci na sze szerokoci) wyznaczao jedenacie sztucznych drzew
rnicych si od prawdziwych przede wszystkim tym, e byy adniejsze, a przy silniejszych
podmuchach wiatru ich licie wygryway gradow melodi. Klara nie widziaa nic zego w
Plastikowym Lesie. Uwaaa, e pasowa do Holandii, kraju pejzay Vermeera i Rembrandta;
miast dla krasnoludkw w rodzaju Madurodamu z jego miniaturowymi domkami, kanaami,
kocioami i zabytkami; kraju tam i polderw, gdzie pola uprawne zostay stworzone si
ludzkiej woli po uporczywej walce z morzem. Staa boso na gstym dywanie silikonowej
trawy przy jednym z drzew. Zachodzce soce padao jej na twarz, lecz staraa si nie
mruga powiekami.
Prbowaa jak najszerzej otwiera oczy, poniewa w odlegoci trzech metrw sta
Bruno van Tysch.
- Lubi pani Rembrandta? - Byy to pierwsze sowa, jakie do niej wypowiedzia.
Nienagann hiszpaszczyzn.
Jego niski gos brzmia majestatycznie. W greckim teatrze takie gosy uosabiay
Zeusa.
- Nie znam zbyt dobrze jego malarstwa - odpowiedziaa Klara. Jej zagruntowany,
ty jzyk poruszy si z trudem.
Van Tysch powtrzy pytanie. Najwyraniej nie zadowolia go ta odpowied. Klara
zajrzaa w gb siebie, zdobywajc si na cakowit szczero.
- Nie - powiedziaa. - Prawd mwic, wcale mi si nie podoba.
- Dlaczego?
- Nie wiem. Po prostu mi si nie podoba.
- Mnie rwnie - wyzna nieoczekiwanie. - Dlatego cigle ogldam jego obrazy.
Warto od czasu do czasu stan twarz w twarz z tym, co nam si nie podoba. To, co nam si
nie podoba, jest jak uczciwy przyjaciel: mwi prawd, nawet jeli nas ona dotyka.
Mwi przygaszonym, zmczonym gosem. Klara pomylaa, e musi by
bezgranicznie smutnym czowiekiem.
- Nigdy tak na to nie patrzyam - wyszeptaa. - To interesujca opinia.
Pomylaa, e van Tysch nie potrzebuje jej zachwytw, i zacisna wargi.
- Pani ojciec nie yje? - zapyta niespodziewanie.
- Sucham?
Powtrzy pytanie. Bya zaskoczona, e van Tysch zmieni temat tak nagle. Natomiast
fakt, e zna szczegy jej biografii, nie dziwi jej wcale. Domylaa si, e Mistrz bada ycie
kadego z zatrudnionych przez siebie pcien.
- Tak - odpowiedziaa.
- Czego tak bardzo boi si pani w nocy?
- Sucham?
- Kiedy moi asystenci budzili pani w nocy, haasujc pod oknem, dlaczego miaa pani
tak przeraon min?
- Sama nie wiem. Baam si.
- Czego?
- Nie wiem. Zawsze si baam, e kto wejdzie w nocy do mojego domu.
Van Tysch zbliy si i, trzymajc j za brod, obrci jej gow, jakby oglda pod
wiato jaki szlachetny kamie. Nastpnie odsun si od niej, zostawiajc j z gow
przechylon na praw stron. Promienie soca zwisay girlandami z gazi drzew. Powietrze
w plastikowym lesie byo pryzmatyczne, wilgotne. Styczne wiata rozszczepiay si na
czyste kolory.
Chyba si jej przyglda, ale nie moga by tego pewna.
- Moja matka bya Hiszpank - powiedzia.
Zaskakujce zmiany tematu byy najwyraniej norm w rozmowie z tym czowiekiem.
Zaakceptowaa to z atwoci.
- Wiem - odpara. - Zreszt, mwi pan bardzo dobrze po hiszpasku.
Znowu zdaa sobie spraw z bezuytecznego pochlebstwa. Van Tysch kontynuowa,
jakby wcale jej nie sucha:
- Nie znaem jej. Ojciec po jej mierci zniszczy wszystkie zdjcia, nigdy jej nie
widziaem. To znaczy, widziaem j na zrobionych przez niego portretach. To byy akwarele.
Mj ojciec by dobrym malarzem. Po raz pierwszy zobaczyem matk na akwarelach ojca,
dlatego nie jestem pewny, czy jej jeszcze bardziej nie upikszy. Wydaa mi si bardzo,
bardzo, bardzo pikna. (Potrjne bardzo wymwi wolno, przywoujc za kadym razem
inny dwik, jakby chcia wydoby ukryte znaczenia tego sowa, intonujc je w odmienny
sposb). Ale by moe by to skutek kunsztu mojego ojca. Nie wiem, czy akwarele byy
lepsze czy gorsze od oryginau, nigdy si tego nie dowiedziaem i nigdy nie chciaem tego
wiedzie. Nie znaem swojej matki, to wszystko. Potem zrozumiaem, e to normalne. Chc
powiedzie, e n i e z n a jest rzecz normaln.
Przerwa na chwil i podszed do niej. Przechyli gow Klary na drug stron, ale
nagle jakby zmieni zdanie i ponownie umieci j w poprzednim pooeniu. Cofn si kilka
krokw i znowu si zbliy. Opar do na jej karku, zmuszajc do pochylenia gowy. Woy
okulary zawieszone na szyi, eby si czemu przyjrze. Zdj je i cofn si kilka krokw.
- Pani ojciec te musia modo umrze - powiedzia.
- Mj ojciec?
- Tak, pani ojciec.
- Zmar w wieku czterdziestu dwch lat na nowotwr mzgu. Miaam dziewi lat.
- W takim razie nie znaa go pani. Pozostay pani po nim tylko wyobraenia. Ale
nigdy go pani nie poznaa.
- Troch chyba tak. W wieku dziewiciu lat miaam ju wyrobione zdanie na jego
temat.
- Zawsze wyrabiamy sobie jakie zdanie na temat tego, czego nie znamy - odrzek van
Tysch - co wcale nie znaczy, e znamy to lepiej. My si nie znamy, ale kade z nas ma ju
wyrobione zdanie na temat drugiego. Nawet siebie pani nie zna, cho wyrobione zdanie o
sobie ju pani ma.
Klara ponownie przytakna. Van Tysch mwi dalej:
- Nic z tego, co nas otacza, nic z tego, co wiemy lub czego nie wiemy, nie jest nam
cakowicie nieznane ani cakowicie znane. Skrajnoci s atwym rozwizaniem. Podobnie ma
si rzecz ze wiatem. Nie istnieje k o m p l e t n a ciemno, nawet dla lepca. Wiedziaa pani?
W ciemnociach a si roi: od form, zapachw i myli... A prosz spojrze na wiato
dzisiejszego, letniego popoudnia. Powiedziaaby pani, e jest czyste? Prosz mu si dobrze
przyjrze. Nie chodzi mi tylko o cienie. Niech pani patrzy p o m i d z y s z c z e l i n a m i
w i a t a . Dostrzega pani te malekie skrzepy mroku? wiato haftowane jest na bardzo
ciemnym ptnie, ale trudno to dostrzec. Trzeba do tego dojrze. Kiedy dojrzewamy,
zaczynamy w kocu rozumie, e prawda jest rzecz wzgldn. To tak, jakby nasze oczy
przyzwyczajay si do ycia. Zaczynamy rozumie, e dzie i noc, a moe nawet ycie i
mier, nie s niczym innym jak tylko rnymi stopniami tego samego wiatocienia.
Odkrywamy, e jedyn prawd jest pmrok i tylko on zasuguje na to, by go tak nazywa.
Po chwili przerwy, jakby zastanawiajc si nad tym, co powiedzia, powtrzy:
- Pmrok jest jedyn prawd. Dlatego to wszystko jest takie straszne. Dlatego ycie
jest tak absolutnie nieznone i straszne. Dlatego wszystko jest takie przeraajce.
Klara odniosa wraenie, e nie wkada w to, co mwi, zbyt wiele emocji. Jakby
myla gono podczas pracy. Umys van Tyscha podpiewywa sobie w prni.
- Prosz zdj szlafrok.
- Dobrze.
Kiedy si rozbieraa, zapyta:
- Co pani czua, kiedy pani ojciec umar?
Klara wanie przewieszaa szlafrok przez ga. Wiatr pieci jej nagie, zagruntowane
ciao niczym dotyk czystej wody. Pytanie kazao jej przerwa i spojrze na van Tyscha.
- Kiedy umiera mj ojciec?
- Wanie. Co pani czua?
- Niewiele. Chc powiedzie, e... Chyba nie cierpiaam tak bardzo jak matka i brat.
Znali go lepiej i byo to dla nich bardzo trudne.
- Widziaa pani, jak umiera?
- Nie. Zmar w szpitalu. W domu nastpi kryzys, dosta konwulsji. Zabrali go do
szpitala i ju nie pozwolili mi go zobaczy.
Van Tysch cign dalej, patrzc na ni. Soce przesuno si nieco i owietlao
czciowo jej twarz.
- ni si pani od tamtej pory?
- Czasami.
- Jak wygldaj te sny?
- ni mi si... jego twarz. Pojawia si jego twarz, mwi do mnie dziwne sowa, a
potem znika.
Jaki ptak zapiewa i zamilk. Van Tysch przyglda si jej, mruc oczy.
- Prosz pj tam. - Wskaza cie jednego ze sztucznych drzew.
Plastikowa trawa ugia si mikko pod jej bosymi stopami. Van Tysch podnis
prawe rami.
- Tak jest dobrze.
Zatrzymaa si. Podchodzc do niej, woy okulary. Nie dotyka jej, s z k i c o w a j
tylko krtkimi nakazami, ale ona ju patrzya na siebie inaczej, na swoje nowe oblicze,
n a k r e l o n e lepiej ni kiedykolwiek. Bya przekonana, e jej ciao zrobi wszystko, co on
powie, nie czekajc na aprobat mzgu. Poza tym, umys te postara si zoy u jego stp.
Cay. Bez reszty. Cokolwiek powie, cokolwiek zechce. Bez granic.
- Co si stao? - spyta van Tysch.
- Kiedy?
- Teraz.
- Teraz?
- Tak, teraz. Prosz powiedzie, o czym pani myli. Prosz powiedzie d o k a d n i e ,
o czym pani teraz myli.
Zdecydowaa si mwi, nie odczuwajc potrzeby analizowania w mylach wasnych
sw.
- Myl o tym, e z adnym malarzem nigdy si tak nie czuam. Moje ciao robi to, co
pan mwi, jeszcze zanim pan to powie. I myl, e mj umys take si musi podda. O tym
mylaam, kiedy zapyta mnie pan, co si stao.
Kiedy skoczya, wydao jej si, e zrzucia z siebie zbdny balast. Zajrzaa w gb
siebie. Dosza do wniosku, e nie ma nic wicej do wyznania. Staa w milczeniu jak onierz
czekajcy na rozkazy.
Van Tysch zdj okulary. Wyglda na znudzonego. Mruczc co po holendersku,
wyj z kieszeni chustk i niewielk buteleczk. Gdzie na niebie rozleg si warkot samolotu.
Soce konao.
- Zmyjemy te kreski. - Zbliy do jej czoa nasczony pynem rg chustki.
Nie drgn jej aden misie. Owinity palec van Tyscha tar j mocno po twarzy.
Gdy dotar w okolice oczu, zmusia si, eby ich nie zamkn; przecie nie kaza jej tego
zrobi. Mglisty obraz Gerarda dociera do niej jak odlege echo. Czua si wspaniale, kiedy
rysowa jej twarz, ale teraz cieszya si, e van Tysch j ciera. Gerardo kolejny raz postpi
nietaktownie, jak dziecko, ktre bazgrze co w rogu ptna przeznaczonego dla Rembrandta.
A nie moga uwierzy, e van Tysch nie protestowa.
Skoczywszy, van Tysch ponownie wcisn na nos okulary. Przez chwil mylaa, e
nie jest zadowolony. Potem zobaczya, jak chowa buteleczk i chustk.
- Dlaczego si pani boi, e kto wejdzie w nocy do pani domu?
- Nie wiem. Naprawd nie wiem. Nie pamitam, eby kiedykolwiek co takiego mi si
przytrafio.
- Widziaem tamy nakrcone noc i zaskoczyo mnie przeraenie na pani twarzy,
kiedy moi pomocnicy zbliali si do okna. Pomylaem, e moglibymy utrwali podobny
wyraz twarzy. To znaczy namalowa pani w ten sposb. Moe tak wanie zrobi. Ale
szukam czego lepszego...
Nie odezwaa si. Nie odrywaa od niego wzroku. Niebo ponad gow van Tyscha
ciemniao.
- Co pani czua, gdy zmar pani ojciec?
- Byo mi le. To si stao tu przed Boym Narodzeniem. Pamitam, e tamte wita
byy bardzo smutne. W nastpnym roku powoli mi to mino.
- Dlaczego zamrugaa pani oczami?
- Nie wiem. Moe to pana oddech. Kiedy pan mwi, dmucha pan na mnie. Mam
sprbowa nie mruga?
- Co pani czua, kiedy zmar pani ojciec?
- Byo mi smutno. Czsto pakaam.
- Dlaczego tak bardzo podnieca pani myl, e kto mgby wej w nocy do pani
domu?
- Dlatego, e... Podnieca? Nie podnieca mnie. Przeraa.
- Nie jest pani szczera.
Nie bya na to przygotowana. Powiedziaa bez zastanowienia:
- Nie. Tak.
- Dlaczego nie jest pani szczera?
- Nie wiem. Boj si.
- Mnie?
- Nie wiem. Siebie.
- A teraz, jest pani podniecona?
- Nie. Moe troch.
- Dlaczego udziela pani dwch rnych odpowiedzi?
- Chc by szczera. Powiedzie wszystko, co mi przychodzi na myl.
Van Tysch wyglda na lekko zirytowanego. Z kieszeni marynarki wyj zoon
kartk papieru, rozoy j i zrobi co nieoczekiwanego. Rzuci ni Klarze w twarz.
Kartka dosiga celu i poszybowaa w kierunku plastikowego podoa. Kiedy upada,
Klara j rozpoznaa: by to sponiewierany prospekt Dziewczyny przed lustrem Aleksa
Bassana, ze zblieniem jej twarzy.
- Zobaczyem to zdjcie, kiedy szukaem ptna do jednej z postaci Rembrandta, i od
razu przycign mnie ten bysk w pani spojrzeniu - powiedzia van Tysch. - Kazaem pani
zaangaowa, zleciem napi i zagruntowa, zapaciem za pani fortun, eby przywieli
pani z Madrytu jako materia artystyczny. Sdziem, e ten bysk bdzie idealnie pasowa do
mojego dziea i e potrafi go namalowa duo lepiej ni ten czowiek. Dlaczego nie udaje mi
si go uchwyci? W nagraniach z posiadoci go nie dostrzegem. Pomylaem, e moe ma
zwizek z pani nocnym przeraeniem, i kazaem moim pomocnikom, eby o wicie skoczyli z
pani w prni. Ale nie jest on chyba uwarunkowany chwilowym napiciem, dlatego
przyjechaem osobicie. Przed momentem wydawao mi si, e dostrzegem go w uamku
sekundy, kiedy zbliyem si do pani. Spytaem, co si stao. Ale ten bysk nie ma chyba
zwizku z pani. Myl, e jest od pani niezaleny. Pojawia si i znika jak pochliwe
zwierztko. Dlaczego pani oczy rozbyskuj nagle w ten sposb?
Zanim zdya odpowiedzie, van Tysch przemwi innym tonem. By to lodowaty
syk, galwaniczny prd.
- Wysilam si, zadajc pani pytania, eby zobaczy, jak si pojawia i uchwyci go w
pani spojrzeniu, ale pani odpowiada jak idiotka, nie potrafi nigdzie dostrzec tego, co mnie
interesuje. Zachowuje si pani jak jaka licznotka szukajca okazji. Pikne ciao, ktre chce
by namalowane. Uwaa si pani za pikn i chce si wyrnia. Pragnie sta si czym
drogocennym. Uwaa si pani za profesjonalne ptno, ale nie wie, co to znaczy by ptnem,
i do mierci nie bdzie pani tego wiedziaa. Nagrania w posiadoci wyranie to pokazay:
jako ptno jest pani cakowicie przecitna. Mnie interesuje jedynie to, co kryje si w pani
oczach. Bywa w nas co, co jest wiksze od nas samych, nawet jeli nadal pozostaje ndzne.
Na przykad guz pani ojca. Drobne sprawy, ale waniejsze od caego naszego ycia. Sprawy
napawajce nas lkiem. To dziki nim tworzy si sztuk. Od czasu do czasu wycigamy je na
wierzch: nazywamy to oczyszczeniem. S jak wymiociny. Dla mnie jest pani bardziej
godna pogardy ni pani wymiociny. Chc pani w y m i o c i n . Wie pani, dlaczego?
Nie odpowiedziaa. Dzikowaa waciwie losowi, e bya pozbawiona ez, poniewa
chciao jej si paka.
- Prosz odpowiedzie. Wie pani, dlaczego ich chc? - spyta ponownie obojtnym
tonem van Tysch.
- Nie - szepna.
- Poniewa s m o j e . S w pani, ale s moje! - Uderza si w pier wskazujcym
palcem. - Ten blask, ktrym chwilami promieniej pani oczy, n a l e y d o m n i e . To ja go
pierwszy dostrzegem, dlatego jest mj.
Odsun si, obrci na picie i odszed kilka krokw. Klara syszaa, jak przy czym
manipuluje. Kiedy si odwrci, stwierdzia, e trzyma w rku wieo nabit fajk.
- Tak wic, bdziemy tu tkwi oboje, dopki go nie zobaczymy.
Przyoy zapalon zapak do fajki. Otaczajca ich ciemno pogbiaa si z kad
chwil. Cisn zapak na ziemi, gaszc pomie nog.
- Oto zalety lasu z ognioodpornego plastiku - powiedzia.
To ten niespodziewany art, w a n i e ten kiepski art, rzucony przez niego w trakcie
lodowatej przemowy, wyda jej si najbardziej okrutny. Musiaa zebra wszystkie siy, eby
si nie odezwa ani nie poruszy, eby nadal wpatrywa si w niego nieruchomym wzrokiem.
- Bd drani to byszczce zwierztko w pani oczach, eby wyszo ze swojej
kryjwki - owiadczy van Tysch. - I zapi je, jak tylko spostrzeg, e wychodzi. Reszta mnie
nie interesuje.
A po krtkiej przerwie doda:
- Reszta jest tylko pani.
Nie wiedziaa, ile godzin stoi nieruchomo na plastikowej trawie, wystawiajc swoj
gadk nago na chd nocy. Zerwa si zimny, pnocny wiatr. Chmury pokryway niebo.
Powolny, przeszywajcy chd rodzcy si gdzie w gbi jej ciaa przewierca jej wol jak
wider. Czua jednak, e rdem jej cierpienia nie byy fizyczne niewygody, tylko o n.
Van Tysch to odchodzi, to wraca. Od czasu do czasu zblia si do niej i w
narastajcych ciemnociach przyglda si jej twarzy. Krzywi si i ponownie odsuwa. W
kocu odszed na dobre. Nie byo go przez jaki czas; wrci z czym, co przypominao
owoce. Oparty plecami o plastikowe drzewo, jad, nie zwracajc na ni uwagi. Ona, z oddali,
stojc nieruchomo, widziaa jedynie ciemn plam na dugich nogach, gigantycznego,
smukego pajka. Chwil potem zobaczya, jak kadzie si na trawie ze skrzyowanymi
ramionami. Wyglda, jakby drzema. Klara bya godna i przemarznita, ogarniaa j
przemona ch, by zmieni pozycj, ale nie to martwio j najbardziej. Za wszelk cen
usiowaa zachowa swoj wol w nienaruszonym stanie.
W pewnym momencie van Tysch ponownie si do niej zbliy. Szed, potykajc si,
dyszc jak rozjuszona bestia.
- Prosz co powiedzie - wykrztusi.
Nie zrozumiaa. Wtedy wyda z siebie co na ksztat wciekego ryku. Gos zaama
mu si w p sowa, jak u naogowego palacza.
- Prosz powiedzie c o k o l w i e k !
Trudno jej byo mwi. Wszechpotny bezwad, w jaki zapada na wiele godzin,
waciwie jej to uniemoliwia. Mimo to usuchaa. Sowa wypyny z niej, jakby bray w
tym udzia jedynie usta.
- Nie czuj si dobrze. Robi, co w mojej mocy, ale nie czuj si dobrze, poniewa
pan mn gardzi. Myl, e jest pan szalecem albo draskim skurwysynem, a moe jednym i
drugim: i szalecem, i draskim skurwysynem. Nienawidz pana. Chyba pan chce, ebym
pana znienawidzia. Nie znios tej pogardy. Przedtem mnie pan podnieca. Przysigam.
Podniecao mnie to, e jestem w pana rkach. Teraz ju nie. Zaczynam mie pana gdzie.
Niemniej nadal tu jestem.
Skoczywszy, zorientowaa si, e van Tysch prawie jej nie sucha. Nadal wpatrywa
si w jej oczy.
- Co pani czua, kiedy umar pani ojciec? - spyta.
- Ulg - odpowiedziaa natychmiast. - Jego choroba bya przeraajca. Godzinami
siedzia na sofie, linic si. Puszcza bki w mojej obecnoci i umiecha jak jaki zwierzak.
Kiedy zwymiotowa w jadalni, przykucn i zacz grzeba w wymiocinach. By chory, ale
nie mogam tego zrozumie. Mj ojciec by miym, wyksztaconym czowiekiem. Uwielbia
malarstwo klasyczne. To co nie byo moim ojcem. Dlatego jego mier bya dla mnie ulg.
Chocia teraz w i e m , e...
- Do - przerwa van Tysch, nie podnoszc gosu. - Dlaczego przeraa pani myl, e
kto moe wej do pani pokoju w nocy?
- Boj si, e zrobi mi krzywd. Boj si, e kto zrobi mi krzywd. Mwi panu
wszystko, co wiem.
Wiatr wzmg si znacznie. Szlafrok na gazi najbliszego drzewa zachybota i spad,
ale Klara o tym nie wiedziaa.
- Szczero kosztuje, nieprawda? - zamrucza van Tysch. - Ucz nas, e jest
przeciwiestwem kamstwa. Ale co pani powiem. Szczero dla wielu oznacza jedynie
o b o w i z e k powstrzymania si od kamstwa. Tu rwnie chodzi o kunszt.
- Staram si by szczera.
- Dlatego pani nie jest.
Poy marynarki van Tyscha faloway na wietrze. Podnis klapy, eby osoni szyj
przed zimnem; pociera donie. Niespodziewanie wycelowa wskazujcym palcem w gow
Klary.
- Tutaj w rodku co si porusza, co si krci, kryje si co, co chce si wydosta.
Dlaczego jest pani dla siebie tak surowa? Dlaczego traktuje pani to wszystko jak wiczenia
wojskowe? Dlaczego nie zrobi czego gupiego? Ma pani ochot oprni pcherz?
- Nie.
- Prosz sprbowa. Prosz odda mocz.
Sprbowaa. Nie wycisna ani kropli.
- Nie mog.
- Widzi pani? Mwi pani: nie mog. Wszystko sprowadza si w pani do mc albo
nie mc. Mog zrobi to, nie mog zrobi tamtego.... Prosz o sobie na chwil zapomnie.
Chc, eby pani zrozumiaa... Nie, nie zrozumiaa... Chc powiedzie, e pani si n i e
l i c z y ... Zreszt, po co o tym rozmawia, skoro mi pani nie wierzy. - Zamilk, jakby stara si
dobra prostsze sowa. Po chwili kontynuowa niespiesznie, pomagajc sobie rkoma. - Jest
pani zaledwie nonikiem czego, co jest mi potrzebne do mojego dziea. Powiem szczerze:
wiem, e trudno to zaakceptowa, niemniej prosz sobie wyobrazi, e jest pani upin: chc
pani rozbi, ale nie dlatego, e jej nienawidz, nie dlatego, e ni g a r d z , nie dlatego, e
wydaje mi si nadzwyczajna, tylko dlatego, e chc odkry to, co kryje si wewntrz. Reszt
wyrzuc. Prosz mi to umoliwi.
Nie odezwaa si.
- Prosz mi przynajmniej powiedzie, e nie chce pani, ebym to zrobi -
zaproponowa spokojnie, prawie bagalnym tonem. - Prosz mi si przeciwstawi.
- Chc da panu to, o co pan prosi - wyjkaa Klara - ale nie mog.
- Widzi pani? Nie mog. Zastawiem na pani niewielk puapk. Oczywicie, e
pani nie moe. A mimo to prbuje pani. Nie chce si pani pogodzi z rol zwykego rodka
transportu. Jakby skorupa moga si rozpa bez jakiegokolwiek nacisku! - Unis do i
delikatnie pooy j na jej nagim ramieniu. - Przemarza pani. A jak pani dry! Czy nie mam
racji? Nawet teraz si pani stara. S t a r a s i p a n i ! Lepiej bdzie, jak z tego zrezygnujemy.
Odszed na moment. Wrci ze szlafrokiem w rku.
- Prosz si ubra.
- Tylkonietobagam.
- Prosz si ubra, mwi.
- Tylkonietobagamtylkonieto.
Wiedziaa doskonale, e van Tysch stosuje w tym momencie do prymitywn
technik malarsk: faszywe wspczucie. Ale pocignicie pdzlem okazao si
mistrzowskie. Co w niej pko. Przeczuwaa to. Tak jak si przeczuwa nadchodzc mier.
Sam pomys powrotu do domu napawa j przeraeniem. Ta niedopuszczalna niemal myl, e
mogaby woy ponownie szlafrok i skoczy z tym wszystkim natychmiast, roztrzaskaa w
drobiazgi co bardzo twardego w jej wntrzu. Jej ramiona zadygotay. Zrozumiaa, e pacze
bez ez.
Przyglda jej si przez chwil.
- Ciekawy wyraz twarzy - powiedzia - do ciekawy, ale nie widz nic szczeglnego
w pani oczach. Trzeba sprbowa inaczej.
Zapada cisza. Klara z wysikiem zamkna oczy. Van Tysch obserwowa j z uwag.
- Nieprawdopodobne - wyszepta. - Pani determinacja jest ogromna, ale nie potrafi
pani zignorowa siebie samej. Napina pani minie twarzy. Nie daje za wygran. No, no, no...
Czyby chciaa pani sta si wielkim dzieem? To dlatego daa si pani pomalowa? Pragnie
by pani dzieem sztuki?... To wielki bd! Ot... Nawet teraz, suchajc mnie, jest pani
strasznie spita... Wola podpowiada pani: Musz wytrzyma!.
Podnis do i dotkn jej piersi. Zrobi to beznamitnie, jakby bada jaki przedmiot,
prbujc odkry, do czego suy. Klara jkna. Jej piersi byy zimne, wraliwe.
- Kiedy pani dotykam, kiedy j w y k o r z y s t u j , staje si pani na powrt c i a e m .
Widzi pani? Wyraz pani twarzy si zmienia, podobaj mi si te potwarte usta, ale to jeszcze
nie to, czego szukam... Nie to... - Cofn do. - Wielu malarzy stworzyo z pani wiele dzie,
wszystkie bardzo pikne. Jest pani atrakcyjna. Uczestniczya pani w art-szokach. Uwielbia
pani wyzwania. Jako nastolatka naleaa pani do The Circle. W zeszym roku wyjechaa pani
do Wenecji, eby pomalowa pani Brentano. Co za dowiadczenie! - zakpi. - Uczynili pani
pierwowzorem podania. Wykorzystali pani, eby podnieca kieszenie. Pragna by pani
d z i e e m , a oni przeksztacili pani w c i a o .- Wskazujcym palcem odgarn jej z oczu
wosy. Poczua jego oddech przesycony fajkowym tytoniem. - Nie lubi, kiedy ptno
przechodzi przez rce wielu malarzy. Moe zacz myle, e obrazem jest ono samo. A
ptno nigdy, przenigdy nie jest obrazem: w y c z n i e j e g o n o n i k i e m .
- Dobrze wiem, czym jestem! - wybuchna Klara. - A teraz wiem take, czym pan
jest!
- Bd. Nie wie pani, czym pani jest.
- Prosz zostawi mnie w spokoju!
Van Tysch patrzy na ni uwanie.
- Ten wyraz twarzy jest duo lepszy. Zraniona duma. Wspczucie dla siebie samej.
Ciekawe jest to drenie warg. Byoby idealnie, gdyby jeszcze udao si pani wydoby ten
bysk.
Zapada duga cisza. Van Tysch pochyli si, opierajc okie na jej lewym ramieniu.
Marynarka muskaa jej nagie ciao, a ciar jego ramienia na barku zmusza j do utrzymania
napitej postawy. Zauwaya, e patrzy na ni jak na ciekawe malarskie wyzwanie, rysunek o
trudnej lub finezyjnej kresce, ktry nie do koca go satysfakcjonuje. Odwrcia wzrok od
oczu van Tyscha. Upyna wieczno, zanim ponownie usyszaa jego gos.
- Jak ndzn istot jest czowiek! Kto twierdzi, e kiedykolwiek moemy sta si
dzieem? Moje Kwiaty cierpi na ble krgosupa. Moje Potwory s upoledzonymi
zbrodniarzami. A Rembrandt jest kpin z prawdziwych obrazw prawdziwego malarza.
Opowiem pani pewn histori. Sztuk hiperdramatyczn wymyli Vasilij Tanagorsky. Zjawi
si kiedy w galerii podczas jednego z wernisay swoich prac, wszed na podium i
powiedzia: Malarstwo to ja. Niezy art, prawda? Obaj z Maksem Kalim bylimy wtedy
bardzo modzi, wic potraktowalimy to powanie. Pewnego razu wybralimy si do niego z
wizyt. Cierpia na uwid starczy, lea w szpitalu. Za oknem jego pokoju zapada pikny,
angielski zmierzch. Tanagorsky zapatrzy si we, siedzc na krzele. Kiedy mnie zobaczy,
wskaza na horyzont i zapyta: Bruno, jak ci si podoba mj ostatni obraz?. Rozemialimy
si z Kalim, mylc, e artuje. Ale tym razem mwi powanie. Natura, jako cao, jest
dzieem duo bardziej godnym podziwu ni czowiek.
Mwic, przesuwa palcem po twarzy Klary: czoo, nos, koci policzkowe. Jego okie
nadal spoczywa na jej ramieniu.
- To przeraajce... Przeraajcy bdzie ten dzie, w ktrym malarzowi uda si
stworzy p r a w d z i w e dzieo sztuki z istoty ludzkiej. Wie pani, jakie ono bdzie moim
zdaniem? Wszyscy bd czu do niego w s t r t . Moim marzeniem jest stworzy kiedy
dzieo, z ktrego powodu bdzie si mnie obraa, przeklina i gardzi mn... Tego dnia
stworz sztuk po raz pierwszy w moim yciu. - Odsun si od niej i poda jej szlafrok. -
Jestem zmczony. Jutro bd pani malowa dalej.
Odwrci si do niej plecami i ruszy w drog. Doskonale wyczuwa kierunek,
pomimo panujcych ju prawie cakowitych ciemnoci. Klara sza za nim, z rkami w
kieszeniach szlafroka, drc, szczkajc z zimna zbami, odczuwajc skurcze po dugim
bezruchu. Gerardo i Uhl jakby nigdy nic czekali na nich na ganku. Lampy zaoyy im na
gowy zote kaptury. Klarze wydao si nawet, e stali w tej samej pozycji, w jakiej
zapamitaa ich przed wyjciem. Gerardo trzyma rce na biodrach. W mercedesie
zaparkowanym przed domem kuli si milczcy cie Murniki de Verne, sekretarki Mistrza.
Nagle, jakby pod wpywem jakiej myli, van Tysch zatrzyma si w poowie drogi.
Klara rwnie si zatrzymaa.
- Prosz podej do samochodu - powiedzia van Tysch. - Ale nie za blisko. Prosz
stan tam.
Przemiecia si na wskazane miejsce. Caa grna poowa jej ciaa odbijaa si teraz w
czarnej, przydymionej tafli samochodowego okna.
- Prosz spojrze na szyb.
Usuchaa. Nie widziaa nic poza swoim ciaem owinitym w szlafrok i krtkimi,
czerwonymi wosami przyciemnionymi przez noc. Nagle drcy cie van Tyscha pojawi si
obok niej. W jego gosie brzmiaa determinacja:
- Teraz!... Widziaem go!... Na zdjciu w katalogu stoi pani przed l u s t r e m !...
Chodzi o lustra!... To lustra rozpalaj t o w pani oczach. Okazaem si gupcem! Prawdziwym
gupcem!
Chwyci Klar za rami i pocign w stron domu. Wykrzykiwa jednoczenie co do
swoich pomocnikw pospiesznie znikajcych za drzwiami. Kiedy van Tysch wszed z Klar,
Gerardo i Uhl wystawiali ju jedno z wielkich luster na rodek salonu. Malarz ustawi przed
nim Klar.
- Chodzio o to?... Szukaem czego tak prostego?... Prosz nie patrze na mnie! Niech
pani patrzy n a s i e b i e !
Spojrzaa na swoj twarz w lustrze.
- Patrzy pani na siebie i r o z p o m i e n i a s i ! - krzykn van Tysch. - Nie moe
pani temu zapobiec! Patrzy pani na siebie i... staje si inna! Fascynuje pani wasny obraz?
- Nie wiem - odpowiedziaa po chwili. - Kiedy, kiedy byam maa, weszam na
poddasze... Stao tam lustro, a ja o tym nie wiedziaam... Przestraszyam si, kiedy je
ujrzaam...
- Prosz si cofn.
- Sucham?
- Prosz cofn si pod cian i stamtd patrze na siebie... Ot to... Kiedy obserwuje
si pani z daleka, wyraz pani twarzy ulega zmianie... Staje si i n t e n s y w n i e j s z y . Przy
samochodzie stracia t o pani, kiedy podesza bliej... Dlaczego? Musi pani patrze na siebie z
daleka... Musi pani widzie swoje odbicie z pewnej odlegoci... Odlegy obraz... A moe po
prostu m n i e j s z y ? Uchwyciem t ekspresj take wtedy, gdy podszedem do pani w Plastic
Bos! Ale wtedy nie byo luster w po... - przerwa i podnis palec wskazujcy. - Miaem
okulary! Okulary!... Czy ten przedmiot co pani mwi?
Klarze nie wydawao si, by zdradzia jakiekolwiek oznaki poruszenia, ale van Tysch
musia co zauway. Podszed do niej, z okularami na nosie, uj jej twarz w donie i
przemwi niemal sodkim gosem:
- Sucham. Prosz opowiada. Tkwi w nas sprawy domowe, drobne, kruche jak
dzieci. Drobne zdarzenia, waniejsze ni cae nasze ycie. Wiem, e walczy pani, eby
przypomnie sobie co takiego.
Maleka Klara patrzya na Klar ze szkie okularw van Tyscha. Sowa wypyny z
jej ust posuszne, nieskoczenie dalekie od jej skoowanego umysu.
- Rzeczywicie, jest co takiego - wyszeptaa. - Chocia nigdy nie przywizywaam do
tego wagi.
- A wanie to jest najwaniejsze. Prosz mi o tym opowiedzie.
- Mj ojciec wszed ktrej nocy do mojego pokoju... To si zdarzyo, kiedy by ju
chory...
- Prosz nie przerywa. I nie przestawa patrze w moje okulary.
- Obudzi mnie. Obudzi i przestraszy. Ale by ju wtedy chory...
- Prosz dalej.
- Przybliy swoj twarz do mojej... bardzo blisko...
- Zapali wiato?
- Lampk na nocnym stoliku.
- Prosz dalej. Co zrobi potem?
- Przybliy swoj twarz do mojej - powtrzya Klara. - Nic nie zrobi, tylko to. Na
nosie mia okulary. Okulary mojego ojca byy bardzo due. Zawsze mi si takie wydaway.
Bardzo due.
- I zobaczya w nich pani swoje odbicie.
- Chyba tak... Teraz sobie przypominam... Ujrzaam swoj twarz w soczewkach. Przez
chwil pomylaam, e to obraz: oprawka bya gruba, przypominaa ramy... A ja byam w
szkle.
- Prosz dalej. Co byo potem?
- Ojciec powiedzia co, czego nie zrozumiaam. Co ci si stao, tato? - zapytaam.
Ale on poruszy tylko ustami. Nagle, sama nie wiem dlaczego, pomylaam, e to nie ojciec
jest ze mn, tylko kto obcy. Tato, to ty? - spytaam. Nie odpowiedzia. Wtedy bardzo si
przestraszyam. Zapytaam ponownie: Tato! Powiedz, prosz, czy to ty?!. Ale nie
odpowiedzia. Rozpakaam si, kiedy wychodzi z pokoju i...
- Jest doskonale... Prosz nic nie mwi. Jest doskonale. - Van Tysch przywoa
Gerarda i Uhla gestem doni. - Jej wyraz twarzy, teraz... Oblicze przeraenia i litoci, mioci i
strachu. Jest doskonae. Uwidocznio si. Namalowaem j. Jest moja.
Odwrci si do pomocnikw i przeszed na holenderski. Zrozumiaa, e mwi o
obrazie. Udziela im instrukcji. Zmieni si diametralnie, nie by ju ani wcieky, ani
poruszony. Zachowywa si, jakby myla na gos, pochonity zwykymi trudnociami
technicznymi. Przerwa. Znowu popatrzy na Klar. Pogrona jeszcze w napiciu
wywoanym tym, co sobie przypomniaa, umiechna si sabo.
- Nigdy nie podejrzewaam, e to, co mi si przytrafio w dziecistwie, wpyno na
mnie w jaki szczeglny sposb... Ja... Ojciec by bardzo chory i... tak si zachowywa. Nie
chcia zrobi mi krzywdy... Zrozumiaam to z czasem...
- Nie obchodzi mnie, czy wpyno to na pani, czy nie - powiedzia van Tysch
szorstko. - Jestem malarzem ludzi, nie psychoanalitykiem. Poza tym, jak ju mwiem, w
ogle mnie pani nie interesuje, prosz wic zaoszczdzi sobie tych gupich uwag. Mam ju
to, czego szukaem. Ustawimy ukryte lustro przed pani tak, eby publiczno nie moga go
widzie, ale eby pani moga si w nim przeglda. To wszystko.
Wicej si do niej nie odezwa. Wyda ostatnie polecenia Gerardowi i Uhlowi i
opuci dom. Mercedes odjecha. Potem zapada cisza.

Wrcia z azienki owinita rcznikiem, z jasnymi na powrt wosami, bez brwi, z


zagruntowan skr. Gerardo siedzia na pododze w salonie oparty plecami o cian. Kiedy
wesza, podnis si i poda jej zoon kartk. Bya to kolorowa fotokopia jednego z
klasycznych obrazw.
- Podejrzewam, e ju si domylasz. Jego tytu brzmi Zuzanna i starcy. Rembrandt
namalowa go okoo tysic szeset czterdziestego sidmego roku. Znasz t histori?... To
biblijna przypowie.
Zacz j opowiada. Zuzanna bya mod, szlachetn kobiet, on rwnie
szlachetnego mczyzny. Dwaj starzy sdziowie napastowali j w czasie kpieli w
przydomowym ogrodzie. Nie zgodzia si ich zadowoli, wic starcy oskaryli j o
cudzostwo. Zostaa skazana na mier, ale Daniel, mdry sdzia, uratowa j w ostatniej
chwili, udowadniajc, e oskarenie jest faszywe.
- Na obrazie Rembrandta Zuzanna o ciemnoczerwonych wosach wanie si rozbiera,
ma na sobie tylko koszul... Obaj starcy podchodz od tyu... Rzucaj si na ni... Jedn nog
stoi w wodzie, jakby wepchnita tam przez ktrego ze starcw...
Od pocztku szkicowali j w ten sposb. Tumaczy jej: czerwone wosy, naga,
pilnowana w nocy, przeladowana i poniana przez mczyzn. Cay hiperdramatyzm obraca
si wok tych zaoe.
- Szkic ju jest - powiedzia Gerardo. - Teraz trzeba dokoczy obraz. W najbliszych
dniach skupimy si na retuszowaniu twojej pozy i kolorytu skry oraz utrwaleniu
hiperdramatycznej siy wyrazu. Uprzedzam, e praca nadal bdzie cika, chocia najgorsze
masz ju za sob. - W jego gosie sycha byo ogromn ulg. - Potem owietlimy ci
lampami wiatociennymi i ustawimy w miejscu przeznaczonym dla tego dziea w Tunelu. -
Po czym zapyta z umiechem: - A jak si czujesz po przejciu huraganu?
- Dobrze - odpowiedziaa. I wybucha paczem.
Delikatna, dziwna wilgo pokrya jej policzki. Wraenie byo tak zaskakujce, e w
pierwszej chwili nie potrafia go okreli. Niemniej, gdy szukaa ukojenia w ramionach
Gerarda, zrozumiaa, e po raz pierwszy, od kiedy j zagruntowano, znowu miaa zy.

KOBIETA zbliajca si energicznym krokiem do domu ma krtkie wosy, jest bardzo


szczupa i ma na sobie sportowe, markowe ubranie: kurtk, bluzk, dopasowane dinsy i
kozaki; nosi okulary przeciwsoneczne, a w lewej rce trzyma ma torebk. Jej afektowana
poza nie przystaje do spokoju otaczajcego j miejsca. Po obu stronach wirowej alejki, ktr
idzie, rozpociera si nienagannie przycity trawnik, z wiernymi cieniami jakich drzew, a w
oddali ogrodzenie wok ki, na ktrej spostrzec mona kilka aciatych kucykw w kolorze
kawy. W gbi pejza faluje pagrkami, dywanami pastwisk poczochranej trawy, plamami
zaroli i lasw, jak przystao na zamglony, niekoczcy si krajobraz wrzosowisk Dartmoor
w zachodniej Anglii. Popoudnie dobiega koca, soce opada po lewej stronie kobiety. Dom,
do ktrego si kieruje, skada si z dwch czci: jednej wyduonej, z dwoma kominami i
omioma oknami oraz drugiej, duo mniejszej, prostopadej do poprzedniej. W drzwiach
wejciowych czeka pokojwka w nienagannym fartuszku. Jest do tga, o bardzo jasnej
karnacji. Umiecha si do nadchodzcej kobiety, ale ta nie odwzajemnia umiechu. Jaki ptak
wirtuoz, jeden z tych, ktre z pewnoci zaintrygowayby mionika natury, piewa gdzie w
oddali.
- Dzie dobry pani. Zapraszam do rodka.
Mia pokojwka o rumianych policzkach miaa walijski akcent. Chocia Wood nie
odpowiedziaa, zadowolenie ani na moment nie znikno z jej twarzy. Dom, komfortowy i
przestronny, pachnia szlachetnym drewnem.
- Prosz askawie poczeka. Pan zaraz pani przyjmie.
Salon by ogromny, wiody do niego trzy kamienne, pokrge stopnie. Wood zesza
po nich powoli, jakby uczestniczya w jakim spektaklu. Jej kozaczki od Ferragamo zastukay
na kamiennej powierzchni. Przez chwil pomylaa o zdjciu okularw przeciwsonecznych,
ale blask bijcy od przeszklonej ciany w gbi zmusi j do zmiany decyzji. Okulary Diora
doskonale komponoway si z jej krtkimi wosami, na ktre naoya cynamonowe refleksy.
Stylista z salonu przy Oxford Street, do ktrego zwyka chodzi, doradzi jej stroje sportowe
w przypalonych i kremowych tonacjach. Wood wybraa kurtk z delikatnej baweny, bluzk
bez konierzyka wizan na troczki i dopasowane spodnie. Torebka bya maa, wielocienna i
lekka: zdawao si, e palce jej lewej doni nie dwigaj adnego ciaru.
Czekaa, stojc i rozgldajc si wok. Prosto, przestronnie, wygodnie, rustykalnie,
zdecydowaa. Ma wicej pienidzy, ale gust mu si nie zmieni. Due etniczne dywany,
zestawy wypoczynkowe w dyskretnych kolorach, ogromny kominek i szklana ciana z
dwuskrzydowymi drzwiami prowadzcymi do swego rodzaju bajkowego rajskiego ogrodu.
Salon ozdabiay tylko dwa obrazy: jeden przy oszklonych drzwiach i drugi tu przy cianie po
prawej stronie, poza gigantycznym dywanem. Ten drugi by jasnowosym, dwudziestoletnim,
nagim chopcem domi zasaniajcym przyrodzenie. Nie zosta pomalowany, jedynie lekko
zagruntowany. Oddycha zauwaalnie, czsto mruga oczami i zdawa si ledzi z uwag
poczynania Wood. Zachowywa si nie jak obraz, tylko jak normalny, zwyky chopak:
atrakcyjny, stojcy bez ubrania w pokoju. By to Portret Joego, pdzla Gabriela Moritza.
Moritz nalea do francuskiej szkoy naturalizmu humanistycznego. Wood dobrze znaa ten
kierunek. Naturalizm humanistyczny odrzuca wszelkie prby przeksztacania ludzi w dziea
sztuki i tym samym przeciwstawia si zdecydowanie czystemu hiperdramatyzmowi. Dla
humanistw obrazy byy przede wszystkim istotami ludzkimi. Ciaa ich modeli, niepokryte
farbami, wystawiane tak, jak przedstawiay si w yciu codziennym, nagie lub ubrane,
pozoway waciwie bez wchodzenia w faz Spokoju. Naturalici humanistyczni chepili si
tym, e nie ukrywaj cielesnej niedoskonaoci: Wood zauwaya blizn po skaleczeniu,
prawdopodobnie z dziecistwa, na prawym kolanie Portretu Joego, i kreseczk po dawnej
operacji wyrostka robaczkowego. Chopaka najwyraniej zniecierpliwio pozowanie. Kiedy
Wood patrzya na niego, zakasa, nabra powietrza w puca i przesun jzykiem po wargach.
Drugi obraz by lepszy, ale wpisywa si w t sam konwencj. Wood znaa go i nie
musiaa podchodzi, eby przeczyta jego tytu: Dziewczyna w cieniu Georgesa Chalboux.
Posta Dziewczyny w cieniu nie posiadaa tyle wdziku, co dzieo Moritza. Wygldaa na
studentk uniwersytetu, ktra postanowia zrobi komu dowcip, rozbierajc si i
nieruchomiejc. Pulpity przy obu obrazach ukazyway typowe konserwatorskie akcesoria
dzie humanistw: tacki z butelkami z wod mineraln i herbatnikami, ktre obraz mg
spoy w kadej chwili, tabliczki do powieszenia na cianie informujce, e dzieo udao si
na spoczynek, albo jest nieobecne, a nawet plakat goszcy: Osoba ta pracuje jako dzieo
sztuki. Prosimy o naleny jej szacunek.
Wood odwrcia wzrok od obrazw i wymachujc malek torebk to w jedn, to w
drug stron, ruszya na obchd salonu. Nie znosia adnej z dziedzin humanizmu
francuskiego: ani otwartonizmu Corbetta, ani demokratyzmu Gerarda Garceta, ani
absolutnego liberalizmu Jacqueline Treviso. Obrazy proszce o pozwolenie pjcia do
toalety lub wychodzce do niej bez pytania, eksponaty zewntrzne szukajce schronienia,
kiedy zaczynao pada, dziea negocjujce godziny pracy, a nawet pozycje, jakie miay
przyj, wtrcajce si do cudzych rozmw, majce prawo narzeka, kiedy im si co nie
podobao, lub poprosi o poczstowanie, jeli si akurat jado co, na co miay ochot. Jeli o
ni chodzi, zdecydowanie wolaa czysty hiperdramatyzm.
Usyszawszy jaki haas, odwrcia si. Hirum Oslo zblia si, kulejc, ogrodow
ciek, wsparty na lasce. Nosi sweter, kremowe spodnie i czerwon koszul od Arrowsa.
By wysokim, przystojnym mczyzn. Jego ciemna karnacja kontrastowaa z wydatnymi
anglosaskimi rysami odziedziczonymi po ojcu. Mia czarne, bardzo krtkie wosy, zaczesane
do tyu, i gste, wyraziste brwi. Wood odniosa wraenie, e wyglda jak zawsze (moe
troch zeszczupla), z tymi swoimi smutnymi oczami odziedziczonymi po matce Hindusce.
Wiedziaa, e ma czterdzieci pi lat, ale wyglda na ponad pidziesit. By czowiekiem
wraliwym, zwracajcym uwag na to, co si dzieje wok, chciwie wyapujcym ludzi z
problemami, eby wycign do nich rk. Zdaniem Wood ten nadmiar poczucia solidarnoci
postarza go: jakby cz swojej radoci ycia Oslo przekazywa innym.
Podesza do drzwi, eby si przywita. Oslo umiechn si do niej, ale najpierw
przystan, by porozmawia z obrazem Chalboux.
- Moesz odpocz, kiedy zechcesz, Cristino - powiedzia po francusku.
- Dzikuj. - Obraz z umiechem skoni gow.
Dopiero wtedy zwrci si do Wood:
- Dzie dobry, April.
- Dzie dobry, Hirumie. Moglibymy porozmawia gdzie, gdzie nie ma obrazw?
- Oczywicie, przejdmy do gabinetu.
Gabinet nie znajdowa si w domu, tylko w dobudwce na drugim kracu ogrodu.
Oslo uwielbia pracowa wrd natury. Wood zauwaya, e pozosta wierny swojemu
zamiowaniu: uprawia oryginalne roliny, zaopatrujc je w mae identyfikatory, jakby byy
dzieami sztuki. Kiedy przepuszcza Wood przodem w wskim przejciu oskrzydlonym
dwoma olbrzymimi kaktusami, powiedzia:
- Wygldasz bardzo atrakcyjnie.
Umiechna si w milczeniu. Jakby prbujc unikn ciszy, doda z popiechem:
- Przyczyn wycofania obrazw van Tyscha z Europy nie jest ich konserwacja,
prawda? Nie myl si, podejrzewajc, e ma to zwizek w twoj dzisiejsz obecnoci tutaj?
- Nie mylisz si.
Oslo szed powoli, ale panna Wood nie miaa najmniejszych trudnoci z
dostosowaniem si do jego kroku. Zachowywaa si tak, jakby miaa mnstwo czasu. Cienie
zgstniay, kiedy zanurzyli si w chd dbw. Z jakiego miejsca dobiega ich szum wody.
- Jak mina podr? Czy odnalaza moj nor bez problemu?
- Owszem. Do Plymouth doleciaam samolotem, pniej wynajam samochd. Twoje
wskazwki byy dokadne.
- Jak dla kogo - stwierdzi z umiechem Oslo. - Niektre umysy gubi si, jak tylko
opuszcz Two Bridges. Niedawno odwiedzi mnie jeden z tych artystw, ktrzy chc
zastosowa podkad muzyczny w swoich obrazach. Biedaczysko przez dwie godziny bdzi
po okolicy.
- Widz, e w kocu znalaze doskona kryjwk: ustronny kcik wrd natury.
Oslo wtpi, czy powinien sowa Wood interpretowa w peni pozytywnie, lecz mimo
to umiechn si.
- Z pewnoci o wiele tu przyjemniej ni w Londynie. A klimat wspaniay, chocia
dzi od rana niebo jest zachmurzone. Jeli si rozpada, bd musia schowa instalacje
zewntrzne. Nigdy nie zostawiam ich na deszczu. Nawiasem mwic - Wood spostrzega
dziwn zmian w jego gosie - mam dla ciebie niespodziank...
Doszli do miejsca, z ktrego dociera do nich szum wody. Bya to sztuczna sadzawka.
Porodku niej sta eksponat zewntrzny.
Po chwili milczenia, kiedy to nadaremnie usiowa odgadn myli Wood, Oslo
powiedzia:
- To dzieo Debbie Richards. Mwic uczciwie, uwaam j za wielk portrecistk.
Wykorzystaa jedno z twoich zdj. Gniewasz si?
Dziewczyna staa na malekiej platformie. Fryzura la garon odtworzona idealnie, a
okulary Ray Bana bardzo zblione do tych, jakich uywaa, podobnie jak kostium z
minispdniczk pomalowany na zielono. Ale bya jedna istotna rnica (szczeg ten nie
mg umkn uwadze Wood): odsonite nogi ulegy korekcie i pogrubieniu. Byy dugie, jak
wytoczone. Duo bardziej atrakcyjne ni jej wasne. Wiadomo przecie, e dobry malarz
zawsze kadego upikszy - pomylaa cynicznie.
Portret tkwi nieruchomo w pozycji, w jakiej zosta ustawiony. Za nim wznosia si
ciana z naturalnego kamienia, a po jego prawej stronie szemra maleki wodospad. Kim
moga by owa, tak bardzo do niej podobna, dziewczyna? A moe efekt ten osignito dziki
cerublastynie?
- Mylaam, e nie lubisz portretw z ceru - powiedziaa.
Oslo rozemia si powcigliwie.
- Rzeczywicie, nie lubi. Ale w tym przypadku pewne podobiestwo do oryginau
byo niezbdne. Mam go od roku. - Po czym doda, patrzc na ni z niepokojem: - Gniewasz
si, e zamwiem twj portret?
- Nie.
- W takim razie nie mwmy ju o tym. Nie chc, eby marnowaa na mnie swj czas.
Gabinet mieci si w oszklonej pergoli. W przeciwiestwie do salonu panowa tu
chaos. Oslo z uporem prbowa zrobi troch miejsca na biurku, pord chybotliwych stosw
czasopism, laptopw i ksiek. Wood pozwolia mu na to, czekajc w milczeniu. Nie
wiadomo waciwie dlaczego, czua si lekko odurzona. Nic w jej wygldzie na to nie
wskazywao, jednak kostki doni zacinitej kurczowo na torebce wyranie zbielay.
To by cios poniej pasa, pody cios poniej pasa. Nie moga podejrzewa, e Oslo
moe j jeszcze wspomina, zwaszcza w tak romantyczny sposb. To jaki absurd, zupenie
bez sensu. Od lat si z nim nie widywaa. Oczywicie od czasu do czasu kade z nich syszao
co o drugim, czciej ona ni on. Od kiedy Hirum Oslo zdezerterowa z Fundacji i sta si
guru dla ruchu naturalistw humanistycznych, nie byo niemal publikacji na temat sztuki,
ktra by o tym nie przypominaa, wychwalajc go lub zniewaajc. Wanie trzyma w rku
wywiechtany egzemplarz swojej ostatniej pracy, Humanizm w sztuce HD, ktr Wood
czytaa. Czas spdzony w samolocie powicia na planowanie rozmowy; zamierzaa omwi
z nim kilka fragmentw ksiki, by w ten sposb unikn powrotu do przeszoci. Ale
przeszo bya tu obecna, wyzieraa z kadego kta w gabinecie; adna rozmowa nie pozwoli
jej unikn. Na dodatek ten nieoczekiwany obraz Debbie Richards. Wood odwrcia gow i
spojrzaa w stron ogrodu. Natychmiast spostrzega majaczcy w oddali portret. Umieci go
tak, eby widzie go z fotela podczas pracy.
Kiedy Oslo skoczy porzdkowanie, stawi czoo tej bladej, szczupej postaci w
czarnych okularach. Czyby si obrazia? - pomyla. - Nigdy nie okazuje swoich
prawdziwych uczu. Nigdy nie wiadomo, co tak naprawd w niej siedzi. Nagle doszed do
wniosku, e jej domniemana uraza wcale go nie obchodzi. Kto jak kto, ale ona nie miaa
prawa mie pretensji o jego wspomnienia.
- Usid. Napijesz si czego?
- Nie, dzikuj.
- Przygotowuj mae wystpienie na przyszy tydzie. Organizujemy wielk
retrospektyw eksteriorystw francuskich. Bd wykady i dyskusje. Niezalenie od tego
jestem odpowiedzialny za konserwacj trzydziestu obrazw, w tym dziesiciu
niepenoletnich. Staram si o to, eby nieletni byli wystawiani krcej i mieli wicej
substytutw. A nie dostaem jeszcze sprawozda z rozpoznania terenu. Wystawa odbdzie si
w Lasku Buloskim, ale musz zna dokadn lokalizacj. Tak wic...
Uczyni gest doni, jakby przepraszajc, e mwi o sprawach, ktre dotycz tylko
jego. Zalega cisza. Kiedy Wood si odezwaa, Oslo, ktry robi wszystko, eby unikn
niewygodnego milczenia, odetchn z ulg.
- Dobrze sobie radzisz jako doradca Chalboux, jak widz.
- Nie narzekam. Francuski naturalizm humanistyczny zaczyna prawie od zera, a teraz
jest modny w duej czci Europy. Tutaj, w Anglii, nadal si wzbraniamy przed jego
zapoyczeniem, poniewa przewaaj u nas wpywy Raybacka. A take dlatego, e nie
jestemy skonni przejmowa si zbytnio blinimi. Niemniej, niektrzy artyci angielscy
zmieniaj ju swoje podejcie i przyczaj si do ruchu humanistw. Odkryli nagle, e
mona tworzy wielkie dziea sztuki i jednoczenie szanowa ludzkie istoty. Mimo wszystko
sytuacja, oglnie rzecz biorc, jest przygnbiajca.
Oslo mwi swoim zwykym, spokojnym tonem, ale Wood wyczuwaa jego
wzburzenie. Wiedziaa, e wywoa je poruszany temat.
Chwil pniej jego twarz zagodniaa.
- Chyba nie przyjechaa z Londynu, eby sucha o moich skromnych obowizkach.
Opowiedz mi co o sobie, April.
Panna Wood zastosowaa si do proby niechtnie, cho w kocu powiedziaa o wiele
wicej, ni zamierzaa. Zacza od krtkiego przegldu swojego ycia prywatnego. Dni jej
ojca s policzone, mwia, wezwali j pilnie do szpitala, uprzedzajc, e mier moe nastpi
w kadej chwili. Bya bardzo zajta w Amsterdamie, ale uznaa za konieczne - tak
powiedziaa: konieczne - przenie si do Londynu na tych kilka dni, na wypadek, gdyby
stao si to najgorsze. Nie tracia jednak czasu. Ze swojego domu w Londynie nadawaa
faksy, wysyaa i przyjmowaa poczt elektroniczn oraz przeprowadzaa rozmowy ze
specjalistami z caego wiata i ze swoimi wsppracownikami. Potem zdecydowaa si
zwrci o pomoc do Osa. Ze mn wolaa si zobaczy osobicie - pomyla w przypywie
dziwnej radoci.
- Sytuacja jest kryzysowa, Hirumie - zakoczya Wood. - A czasu zostao niewiele.
- Zrobi wszystko, eby ci pomc. Powiedz tylko, o co chodzi.
Wood wprowadzia go w temat w cigu niespena piciu minut. Nie powiedziaa mu
wszystkiego, co si zdarzyo, ale pozwolia mu si tego domyli. Nie podaa mu rwnie
tytuw zniszczonych prac. Oslo sucha jej w milczeniu. Kiedy skoczya, zapyta znienacka,
penym niepokoju gosem:
- Jakie to byy obrazy, April?
- To, co powiem, Hirumie, jest cakowicie poufne, mam nadziej, e rozumiesz. Udao
nam si utajni t informacj. Poza niewielk grup, zwan przez nas gabinetem
kryzysowym, nikt o niczym nie wie, nawet towarzystwa ubezpieczeniowe. Przygotowujemy
teren.
Oslo potakiwa, z szeroko otwartymi, czarnymi, smutnymi oczami. Gdy Wood
wymienia tytuy obydwu obrazw, na chwil zapada cisza. Dobiega ich szum wodospadu
przefiltrowany przez szyby. Oslo wpatrywa si w jaki punkt na pododze. Wreszcie
powiedzia:
- Boe mj... To dziecko... Taka maa... Nie auj tak bardzo tych dwch
kryminalistw, ale ta biedna dziewczynka...
Potwory byy rwnie cennym obrazem, co Defloracja, o ile nie bardziej, ale Wood
znaa teorie Osa. Nie przyjechaa tu o nich dyskutowa.
- Annek Hollech... - mwi Oslo. - Ostatni raz rozmawiaem z ni jakie dwa lata
temu. Bya urocza, ale czua si zagubiona w tym strasznym wiecie ludzkich dzie sztuki.
Ten wariat nie zabi jej sam. My wszyscy zabijalimy j powoli. - Nagle spojrza na Wood. -
Kto? Kto moe co takiego robi?! I dlaczego?!
- Licz, e pomoesz mi si tego dowiedzie. Jeste uwaany za jednego z
najwikszych specjalistw w dziedzinie ycia i sztuki Brunona van Tyscha. Chc, eby mi
poda nazwiska i motywy. Kto to moe by, Hirumie? Nie pytam, kto niszczy obrazy, ale kim
jest czowiek, ktry mu za to paci. Myl o maszynie. Maszynie zaprogramowanej na
unicestwienie najwaniejszych dzie Mistrza. Kto mgby mie motywy do zaprogramowania
takiej maszyny?
- A ty, kogo masz na myli? - zapyta Oslo.
- Kogo, kto nienawidzi go na tyle, eby wyrzdzi mu ogromn krzywd.
Hirum Oslo zmruy oczy, odchylajc si na krzele.
- Kady, kto pozna van Tyscha, kocha go i nienawidzi rwnie gboko. Van
Tyschowi udaje si tworzy arcydziea na bazie tych wanie sprzecznych uczu
wywoywanych u innych. Wiesz, co byo gwnym powodem mojego odsunicia si od
niego? Przekonaem si, e jego metody pracy s okrutne. Hirumie - mawia - jeli zaczn
traktowa obrazy jak ludzi, nigdy nie zrobi z nich dzie sztuki.
Komu ja to mwi - myla Oslo. - Oto siedzi tu z twarz jakby wykut w marmurze.
Mj Boe! Bruno van Tysch jest przecie jedyn osob, jaka kiedykolwiek bya j w stanie
poruszy.
- Chocia trzeba przyzna, e po kim, kto mia takie ycie, trudno si spodziewa
czego innego. Jego ojciec, Maurits van Tysch, prawdopodobnie by jeszcze gorszy.
Wiedziaa, e wsppracowa z nazistami w Amsterdamie?...
- Syszaam co na ten temat.
- Sprzedawa wasnych rodakw, holenderskich ydw; wydawa ich w rce gestapo.
Ale robi to zrcznie, nie zostawia wiadkw. Nigdy nie byo przeciw niemu adnych
dowodw. Wiedzia, jak si ustawi. Jeszcze dzi niektrzy podaj w wtpliwo, czy Maurits
by kolaborantem. Niemniej, moim zdaniem, to wanie z tego powodu zaraz po wojnie
przenis si do Edenburga, maego, spokojnego miasteczka. W Edenburgu pozna t
Hiszpank, crk uchodcw z okresu wojny domowej; pobrali si. Bya od niego modsza o
prawie trzydzieci lat i nie wiem, co j w Mauritsie pocigao. Podejrzewam, e posiada co,
co jego syn odziedziczy w trjnasb: umiejtno dominowania nad innymi i przeksztacania
ich w marionetki dla wasnych korzyci. Matka umara na biaaczk w tym samym roku, w
ktrym urodzi si Bruno. atwo sobie wyobrazi rozgoryczenie Mauritsa. Syna wybra, eby
si wyadowa...
- By restauratorem, jak mniemam...
- By sfrustrowanym malarzem - sprecyzowa Oslo z grymasem twarzy. - Przyj
prac konserwatora obrazw na zamku w Edenburgu, ale jego niedocigym marzeniem byo
zosta artyst. Okaza si przecitny w obu zawodach. Mia zwyczaj chosta Brunona
pdzlem, wiedziaa o tym? - Nie znam ycia mojego szefa do tego stopnia - odpowiedziaa
Wood, umiechajc si lekko.
- Uywa pdzli na dugich trzonkach, eby atwiej mu byo dosiga obrazw
zawieszonych na wysokich cianach zamku. Zuytych pdzli nie wyrzuca. Nie sdz, by
przechowywa je specjalnie do bicia van Tyscha, ale czasem robi z nich uytek.
- Dowiedziae si o tym od van Tyscha?
- Od van Tyscha nie dowiedziaem si niczego. Jest jak zamknity kufer. Powiedzia
mi o tym Victor Zericky, jego przyjaciel z dziecistwa, rzekbym nawet: jego jedyny
przyjaciel, jako e Jacob Stein pozosta zaledwie wielbicielem. Zericky jest historykiem,
nadal mieszka w Edenburgu. Zgodzi si spotka ze mn kilkakrotnie, dziki czemu udao mi
si zebra sporo danych.
- Mw dalej, prosz.
- Na tym mogo si skoczy: maltretowane przez ojca dziecko zostaje kolejnym
restauratorem i sfrustrowanym artyst... Zapewne jeszcze gorszym od Mauritsa, poniewa
Bruno nie potrafi nawet dobrze rysowa. - Oslo zachichota. - Ojcu natomiast talentu
odmwi si nie da... Zericky pokaza mi kilka akwarel Mauritsa otrzymanych od van Tyscha,
s bardzo dobre... Wtedy zdarzy si cud, bajka, jak to okrelaj filmy dokumentalne
Fundacji: w jego yciu pojawi si Richard Tysch, amerykaski milioner. I wszystko
bezpowrotnie si zmienio.
Wood od czasu do czasu notowaa co w wyjtym z torebki notesie. Oslo umilk,
bdzc wzrokiem po pograjcym si w ciemnociach ogrodzie. Po chwili mwi dalej:
- To Richard Tysch sprawi, e Mistrz sta si wadc imperium. By szalecem,
bezuytecznym, ekscentrycznym multimilionerem, spadkobierc fortuny, ktr roztrwoni, i
kilku stalowni, ktre sprzeda, jak tylko zmar jego ojciec. Urodzi si w Pittsburghu, ale
uwaa si za bezporedniego dziedzica Pilgrim Fathers, holenderskich pionierw w Stanach
Zjednoczonych, i obsesyjnie poszukiwa informacji na temat swego rodowodu. Bada
pochodzenie swojego nazwiska. Wyglda na to, e rozpad rodziny van Tyschw z
Rotterdamu na dwie gazie nastpi w okresie rozkwitu Kompanii Zachodnioindyjskiej.
Jeden z przodkw wyemigrowa do Ameryki Pnocnej i od niego wywodzili si Tyschowie
od stali i handlu. Richard Tysch zapragn pozna drug ga, europejsk cz swojej
rodziny. W owym okresie jedynymi osobami o tym nazwisku byli ojciec Brunona, Bruno i
jego ciotka Dina mieszkajca w Hadze. W tysic dziewiset szedziesitym smym roku
Tysch pojecha do Holandii i niespodziewanie odwiedzi Mauritsa. Miaa to by krtka, mao
znaczca podr. Porozmawia z Mauritsem o sztuce (dowiedzia si, e jest restauratorem),
przywiezie jak pamitk i wrci do Stanw z bagaem zdj i historycznych korzeni. Ale
spotka Brunona van Tyscha.
Oslo wpatrywa si w filigranowe okucie rczki swojej laski. Pogadzi je niemal
odruchowo i kontynuowa:
- Widziaa zdjcia Brunona z czasw dziecistwa? By nieprawdopodobnie
atrakcyjny: czarne, gste wosy, jasna karnacja i ciemne oczy - mieszanka Latynosa i
Anglosasa. Prawdziwy may faun. Jego oczy pene byy ognia, nie sdzisz? Victor Zericky
twierdzi, a ja mu wierz, e potrafi hipnotyzowa ludzi. Miejscowe dziewczta szalay za
nim, nawet te starsze. Zapewniam ci te, e poda go niejeden mczyzna. Mia wwczas
trzynacie lat. Richard Tysch pozna go i straci dla niego gow. Zaprosi go na lato do
swojej posiadoci w Kalifornii, a Bruno przyj zaproszenie. Sdz, e Maurits nie mia nic
przeciwko temu z uwagi na szczodro tego, przybyego niedawno zza Atlantyku, boga. Od
tej chwili widywali si kadego lata, a w czasie roku szkolnego Brunona prowadzili obszern
korespondencj. Korespondencja ta zostaa potem zniszczona przez van Tyscha. Niektrzy
mwi o zwizku w stylu Sokratesa i Alcybiadesa, inni doszukuj si czego znacznie
bardziej odpychajcego. Jedno jest pewne: sze lat pniej Richard Tysch przepisa cay
majtek Brunonowi i strzeli sobie z broni myliwskiej w usta. Znaleziono go siedzcego u
podstawy kolumny w jego wasnym palazzo na obrzeach Rzymu. Jego mzg dekorowa
mozaiki na cianie. Obecnie palazzo naley do van Tyscha, podobnie jak pozostae
nieruchomoci w Europie. Testament by cakowitym zaskoczeniem, jak si pewnie
domylasz. Naturalnie jego nieliczna i niepotrafica si porozumie rodzina kwestionowaa
go, jednak bez powodzenia. Jeli poczymy to z faktem, e Maurits zmar dwa lata
wczeniej, moemy stwierdzi, e Bruno, niespodziewanie, mia do dyspozycji tyle pienidzy
i wolnoci, ile dusza zapragnie.
W tym momencie co rozproszyo uwag Osa. Przerwa. Do ogrodu weszo dwch
pracownikw, eby pomc modelce z portretu Wood przeskoczy przez sadzawk. Skoczya
pozowa. Podjwszy wtek, Oslo przyglda si operacji usuwania dziea.
- Trzeba przyzna, e Bruno potrafi wykorzysta oba atuty. Objecha Europ i
Ameryk, przez jaki czas mieszka w Nowym Jorku, gdzie pozna Jacoba Steina. Wczeniej
by w Londynie i Paryu, nawiza kontakty z Tanagorskim, Kalim i Buncherem. Nic
dziwnego, e uleg fascynacji sztuk hiperdramatyczn: urodzi si po to, eby mwi innym,
co maj robi. Zawsze by malarzem osb, jeszcze zanim Kalima stworzy teori na temat
nowego ruchu. Wykorzysta swoj fortun, eby sztuk HD uczyni najwaniejsz sztuk
naszego wieku. Rzeczywicie, zawdziczamy mu bardzo duo - zakoczy z wikszym
cynizmem, ni zamierza.
- To nic nam nie da - powiedziaa panna Wood, stukajc owkiem w notes. - Z tego,
co mwisz, wynika, e van Tysch mia tyle samo wrogw, ile wielbicieli.
- Dokadnie.
- Trzeba na to spojrze z innej strony.
W ogrodzie modelka z portretu Debbie Richards rozebraa si do naga, jeden z
robotnikw starannie skada namalowane ubranie, a drugi podawa jej szlafrok. Wood
przyjrzaa si ciau dziewczyny (nawet boso wyszej od niej o kilka centymetrw),
zastanawiajc si leniwie, czy Oslo uwaa j za rwnie atrakcyjn jak ona. Na szyi modelki
wida byo brzegi cerublastynowej maski. Jak wyglda naprawd? Nie wiedziaa, nie chciaa
tego wiedzie.
Zamylona Wood zdja okulary i przetara oczy. Oslo pomyla: Boe, jaka ona
szczupa, jaka wycieczona. Domniemywa, e neurologiczne problemy panny Wood
zwizane z odywianiem musiay si nasili w ostatnich latach. Z psa acuchowego
zostay same koci.
Pozna j, kiedy bya jeszcze szczeniakiem.
To byo w Rzymie, w dwa tysice pierwszym roku, podczas kursw powiconych
konserwacji eksponatw zewntrznych, ktre Oslo prowadzi w tym miecie. Nigdy nie mg
zrozumie, co go tak bardzo pocigao w tej szczupej, zaledwie dwudziestotrzyletniej
dziewczynie. Na pierwszy rzut oka wydawao si to proste: April Wood bya pikna, ubieraa
si z wyzywajc elegancj, a jej kultura i inteligencja okazay si wyjtkowe. Ale miaa w
sobie co, co zniechcao do niej natychmiast. W tamtym okresie pracowaa na stanowisku
dyrektora Bezpieczestwa u Ferruciolego; mimo e bogata, mieszkaa sama i nie miaa
przyjaci. Zdawao mu si, e odkry, co j dzielio od ludzi: powolna, gboka nienawi,
jak podskrna trucizna. Panna Wood wydzielaa nienawi wszystkimi porami.
Z nieskoczon cierpliwoci typow dla niego, kiedy spieszy z pomoc innym, Oslo
postanowi zaaplikowa jej odpowiednie antidotum. Udao mu si zebra troch informacji na
jej temat. Dowiedzia si, e jej ojciec, angielski marszand osiady w Rzymie, zmusza
nastoletni April do tego, eby zostaa ptnem. Dowiedzia si rwnie, e poddaa si
leczeniu z powodu problemw z anoreksj na tle nerwowym cignc si za ni od czasw,
kiedy ojciec za wszelk cen usiowa zrobi z niej dzieo sztuki. Wzywa rnych
przecitnych malarzy, eby szkicowali mnie nago - wyznaa mu kiedy April. - Potem robi
zdjcia i wysya je wielkim mistrzom. Ale w por zorientowaam si, e nie mam
cierpliwoci, by by ptnem. Wtedy powiciam si ich ochronie. Ochron obrazw
traktowaa jednak dosownie. Jakby nie uwaaa ich za istoty ludzkie. Czsto si o to kcili.
To wanie wtedy zrozumia, e najwiksz trucizn dla Wood j e s t W o o d . Jakiekolwiek
antidotum na t trucizn mogo j tylko jeszcze bardziej skrzywdzi.
Kiedy Wood trafia do Fundacji jako genialna dyrektor Bezpieczestwa, dzielcy ich
dystans jeszcze si pogbi. W dwa tysice drugim spotkania stay si rzadsze, a w dwa
tysice trzecim brak kontaktw rozpostar si midzy nimi przenikliwym chodem. Sowo
koniec nie pado nigdy. Nadal byli przyjacimi, ale oboje wiedzieli, e to, co ich czyo,
dobiego koca.
Sdzi, e nadal j kocha.
Wood pooya okulary na biurku i spojrzaa na niego.
- Bd z tob szczera, Hirumie: czowiek, ktry niszczy obrazy, ma nade mn
przewag.
- Przewag?
- Kto z naszych mu pomaga. Kto z Fundacji.
- Boe! - wyszepta Oslo.
Przez krtk chwil, przez uamek sekundy mia wraenie, e Wood staje si na
powrt dzieckiem. Oslo wiedzia, e za t twierdz nie do zdobycia krya si biedna, samotna
i lkliwa istota, pojawiajca si czasem w jej oczach, ale fakt, e potwierdza si to w takiej
chwili, by dla niego wstrzsem. Wood ponownie napia wodze twarzy. Nawet za pomoc
cerublastyny nie udaoby si zrobi maski doskonalszej od p r a w d z i w y c h rysw panny
Wood - pomyla Hirum.
- Nie wiem, kim on jest - kontynuowaa. - Moe to kto przekupiony przez
konkurencj. Tak czy inaczej, jest w stanie dostarczy poufnych informacji na temat agentw
ochrony pracujcych na konkretnych zmianach, miejsc zakwaterowania i tym podobnych
spraw. Zostalimy s p r z e d a n i , Hirumie, przez swoich i przez obcych.
- Stein o tym wie?
- Jemu pierwszemu o tym powiedziaam. Odmwi pomocy. Nawet nie sprbuje
odwoa najbliszej ekspozycji. Ani Stein, ani Mistrz nie chc si do tego miesza. Kiedy
pracuje si dla wielkich artystw, trzeba radzi sobie w yciu samemu. Oni s ponad to, na
innym poziomie. Uwaaj mnie za psa acuchowego, nawet mnie tak nazywaj, a ja ich nie
oceniam: taki wanie jest mj zawd. Do tej pory byli ze mnie zadowoleni. Ale teraz jestem
sama. I potrzebuj pomocy.
- Zawsze naleaem do ciebie, April. Nale i teraz.
Z ogrodu dobieg ich miech. Do pergoli zbliaa si grupa modych ludzi obojga pci,
rozmawiajcych i miejcych si jak na szkolnej wycieczce. Nosili sportowe stroje i torby
przerzucone przez rami; w wietle niedawno rozbysych w ogrodzie lamp ich napita skra
byszczaa niczym gadkie lustro. Zjawisko byo niemal nierzeczywiste: anioy o idealnych
konturach, istoty z odlegego wiata, z ktrego Hirum Oslo i April Wood zostali, w ich
mniemaniu, wyrzuceni. Istoty, na ktre trudno byo patrze bez nostalgii. Przeprosiwszy
Wood, Oslo podnis si i otworzy drzwi gabinetu.
Wood zrozumiaa natychmiast, e chodzio o codzienny rytua: obrazy Osa egnay
si w ten sposb ze swoim wacicielem. Rozpoznaa midzy nimi ptna Chalboux i Moritza.
Oslo umiechajc si, co do nich mwi. artowa. Pomylaa o swoim domu w Londynie.
Miaa ponad czterdzieci dzie, z czego blisko poow stanowiy ozdoby. Niektre byy tak
drogie, e pozoway rwnie wtedy, kiedy jej nie byo, nawet jeli przebywaa poza domem
tygodniami. Ale Wood nie zamienia ani sowa z adnym z nich. Gasia papierosy w
Popielniczkach bdcych nagimi mczyznami, zapalaa nieletnie Lampy o wydepilowanych,
dziewiczych wzgrkach onowych, spaa obok obrazu olejnego tworzonego przez trzech
pomalowanych na niebiesko modziecw pozostajcych w cigej rwnowadze, dbaa o
higien przy dwch klczcych dziewcztach trzymajcych w ustach zote mydelniczki, i
nigdy, nawet wtedy, gdy udaway si wreszcie na spoczynek po dugim dniu pracy w jej
domu, April nie przyszo do gowy, eby si do nich odezwa. Oslo, natomiast, traktowa
swoje obrazy z ojcowsk serdecznoci.
Poegnawszy si z obrazami, Hirum wrci na swoje miejsce i wczy lampk stojc
na biurku. Jej wiato odbio si w zimnych, bkitnych oczach Wood.
- O ktrej musisz wraca? - zapyta.
- O ktrej zechc. Mam prywatny samolot, czeka na mnie w Plymouth. Jeli nie bd
chciaa prowadzi, mog wezwa szofera, eby mnie odwiz. Nie martw si tym.
Oslo zoy donie, czc je opuszkami palcw. Jego twarz wyraaa niepokj.
- Mylaa o policji, jak sdz.
Na umiechu Wood zaciy balast znuenia.
- Ten typ ma na karku policj z caej Europy, Hirumie. Otrzymalimy pomoc
organizacji i departamentw obrony, uruchamianych tylko w konkretnych przypadkach, kiedy
w gr wchodzi bezpieczestwo lub dziedzictwo kulturowe krajw czonkowskich.
Globalizacja uznaa metody Sherlocka Holmesa za przestarzae, jak mniemam, ale ja nale
do tych, ktrzy wol przestarzae metody. Poza tym, raporty trafi z tych jednostek prosto do
gabinetu kryzysowego, a ja jestem przekonana, e jeden z jego czonkw wsppracuje z
poszukiwanym. A najgorsze, e nie mam czasu. - Po chwili dodaa: - Podejrzewamy, e
bdzie prbowa zniszczy jeden z obrazw nowej kolekcji i e zrobi to teraz, podczas
ekspozycji. Moe za jaki tydzie, moe za dwa, a moe nawet wczeniej. Moliwe, e
zaatakuje w dzie inauguracji. Nie bdzie dugo czeka. Dzisiaj mamy wtorek, jedenasty
lipca, Hirumie. Zostay cztery dni. Jestem za-a-ma-na. Moi ludzie pracuj w dzie i w nocy.
Opracowalimy skomplikowane plany ochrony, lecz ten facet take ma plan i wyprowadzi nas
w pole tak, jak to zrobi wczeniej. Zniszczy kolejny obraz. Musz mu przeszkodzi.
Oslo zastanawia si przez chwil.
- Przedstaw mi pokrtce jego modus operandi.
Wood opisaa mu stan, w jakim znaleziono obrazy, a take sposb, w jaki
zastosowano obrzynobraz. Po czym dodaa:
- Nagrywa gos pcien wypowiadajcych dziwne sowa, do ktrych odczytania s
zapewne zmuszone. Przyniosam ci spisane teksty obu nagra.
Wrczya mu wyjte z torebki, zoone karki. Kiedy Oslo skoczy czyta, w ogrodzie
panoway ju ciemno i cisza.
- Sztuka, ktra przetrwaa, jest sztuk, ktra umara. - Zaduma si. - Dziwne. Brzmi
jak jedna z deklaracji zawartych w zasadach sztuki hiperdramatycznej. Tanagorsky mawia,
e sztuka HD nie przetrwa, poniewa jest ywa. Wyglda na paradoks, ale tak jest: tworz j
ludzie z krwi i koci, dlatego jest tak ulotna.
Wood odoya notes i pochylia si do przodu, opierajc okcie na biurku.
- Uwaasz, e te zdania wiadcz o wszechstronnym wyksztaceniu artystycznym?
Oslo unis brwi; zastanawia si nad odpowiedzi.
- Trudno to stwierdzi ponad wszelk wtpliwo, ale tak przypuszczam. Sztuka jest
rwnie destrukcj. - W innym miejscu mwi: - Przedtem bya tylko tym. I powouje si
na artystw rodem z grot i na Egipcjan. Ja interpretuj to nastpujco: a do Renesansu,
grosso modo, artyci pracowali dla destrukcji lub dla mierci: bizony w jaskiniach, postacie
w grobowcach, figury przeraajcych bogw, redniowieczne opisy pieka... Poczwszy od
Renesansu jednak, sztuka zacza pracowa dla ycia. I tak pozostao a do drugiej wojny
wiatowej, wierzysz czy nie. Po niej za nastpio co, jak by to powiedzie, na ksztat
kontrafady wiadomoci. Malarze stracili dziewictwo, stali si pesymistami, przestali
wierzy w swj wasny zawd. Nawet teraz, w dwudziestym pierwszym wieku, nadal
ponosimy konsekwencje tego faktu. Wszyscy jestemy spadkobiercami tej przeraajcej
wojny. Taka jest spucizna po nazistach, April. Dokonania nazistw...
Gos Osa straci na intensywnoci. By mroczny jak otaczajcy ich zmierzch. Mwi,
nie patrzc na Wood, ze wzrokiem wbitym w blat biurka.
- Zawsze mylelimy, e ludzko jest niczym ssak potraficy wyliza swoje rany. Ale
w rzeczywistoci jestemy delikatni jak wiekopomne dzieo, fresk tworzcy sam siebie przez
wieki. To czyni nas kruchymi: zadrapania na ptnie ludzkoci trudno usun. A nazici
porozdzierali materi na strzpy. Nasze przekonania legy w gruzach, a ich kawaki zagubiy
si w dziejach. Nic ju nie mona byo zrobi z piknem: pozostao za nim tskni. Nie
moglimy ju wrci do Leonarda, Rafaela, Velazqueza czy Renoira. Ludzko staa si
ocalaym z poogi kalek wpatrzonym w koszmar szeroko otwartymi oczyma. Oto
najwiksze osignicie nazistw. Artyci nadal odczuwaj skutki tego dziedzictwa, April. W
tym sensie, tylko w tym sensie, mona powiedzie, e Hitler na zawsze wygra wojn.
Podnis swoje smutne oczy na Wood suchajc go w milczeniu.
- Mwi za duo, jak dawniej, na uniwersytecie... - Umiechn si.
- Nieprawda. Mw dalej, prosz.
Kontynuowa, wpatrzony w rczk laski.
- Sztuka zawsze bya podatna na zawirowania dziejw. Malarstwo powojenne
podupado; ptna wykwity mocnymi kolorami, sprowadzone do szalonej rewolucji
amorficznych elementw. Nowe ruchy i tendencje miay charakter efemeryczny. Jaki malarz
nie bez racji stwierdzi, e awangarda bya jedynie surowcem, na ktrym tworzono tradycj
jutra. Pojawiy si action painting, happeningi i performance, pop-art i inne gatunki sztuki
niemoliwej waciwie do sklasyfikowania. Szkoy rodziy si i umieray. Kady malarz by
dla siebie szko, a jedyn regu do przyjcia by brak regu. Wtedy narodzi si
hiperdramatyzm, w pewnym sensie wicy si z destrukcj bardziej ni jakikolwiek inny
ruch artystyczny.
- W jaki sposb? - spytaa Wood.
- Wedug Kalimy, wielkiego teoretyka HD, to, co ludzkie, nie tylko jest sprzeczne ze
sztuk, ale wrcz j u n i c e s t w i a . Pisze o tym wyranie w swoich ksikach, nie
wymyliem tego. Mwic krtko: dzieo HD jest t y m b l i s z e s z t u k i , im mniej jest
ludzkie. wiczenia hiperdramatyczne zmierzaj ku konkretnemu celowi: ograbi model z
jego ludzkiego charakteru, z jego przekona, emocjonalnej stabilnoci, siy woli, odrze go z
godnoci, przeksztacajc w przedmiot, na ktrego bazie mona stworzy sztuk. Musimy
zniszczy istot ludzk, eby stworzy dzieo - mwi hiperdramatyci. Oto sztuka
n a s z y c h c z a s w , April. Oto sztuka naszego wiata, naszego nowego wieku. Zniszczyli
nie tylko czowieka, zniszczyli ca sztuk. yjemy w wiecie hiperdramatycznym.
Przerwa. Wood, nie wiadomo dlaczego, po raz kolejny pomylaa o obrazie Debbie
Richards. O tej dziewczynie, duo od niej atrakcyjniejszej, trzymanej przez Hiruma w domu,
eby przypominaa mu j .
- Jak to bywa zazwyczaj - kontynuowa Oslo - ta nieludzka tendencja wywoaa
reakcje przeciwne. Z jednej strony mamy tych, ktrzy uwaaj, e naley posun si do
skrajnoci, degradujc jednostk do niewyobraalnych granic: tak narodziy si art-szok,
hipertragedie, anim-art, ludzka sztuka uytkowa... Zwieczeniem wszystkiego, najwyszym
stopniem degradacji jest sztuka splamiona... Z drugiej za mamy tych, ktrzy sdz, e mona
tworzy dziea sztuki z istot ludzkich bez degradowania ich czy poniania. Tak narodzi si
naturalizm humanistyczny. - Podnis rce i umiechn si. - Nie chciabym jednak sia
propagandy.
- Wniosek z tego - powiedziaa Wood - e ten, kto to napisa, myla kategoriami
hiperdramatycznymi, czy nie tak?
- Owszem, aczkolwiek niektre frazy brzmi dziwnie. Na przykad zdanie koczce
oba teksty: Gdy postacie umieraj, trwaj ich dziea. Nie rozumiem, w jaki sposb dzieo
HD moe przetrwa, jeli jego figury umr. To skrajna interpretacja paradoksu
Tanagorskiego. Teksty s pokrtne, musiabym spokojnie je przeanalizowa. W kadym razie
chyba nie naley ich traktowa zbyt dosownie. Pamitam, e w Alicji Humpty-Dumpty
twierdzi, e moe nada swoim sowom taki sens, na jaki przyjdzie mu ochota. Tutaj dzieje
si podobnie. Tylko ich autor wie, co tak naprawd chcia powiedzie.
- Hirumie - odezwaa si Wood po chwili - czytaam, e Defloracja i Potwory
uwaane s za wyjtkowe obrazy w twrczoci van Tyscha. Dlaczego?
- Rzeczywicie, obrazy te rni si od pozostaych. Van Tysch pisze w swoim
Traktacie o malarstwie hiperdramatycznym, e Defloracja powstaa na skutek zudzenia,
ktrego dowiadczy kiedy w dziecistwie, idc z ojcem do zamku w Edenburgu. - Oslo
skrzywi si nagle. - Annek poznaem, kiedy van Tysch malowa z ni ten obraz. Biedne
dziecko mylao, e van Tysch j ceni. A on wykorzystywa jej sentyment dla sztuki, to
jasne.
Przerwa. Wood przygldaa mu si z cienia.
- W Potworach prbowa przedstawi Richarda Tyscha, a by moe take Mauritsa.
Oczywicie bracia Walden w adnym razie ich nie przypominali, ale chodzio o
k a r y k a t u r , rodzaj artystycznej zemsty na istotach, ktre najsilniej wpyny na jego
ycie. Wybra par psychopatw i powiesi im na piersiach kartoteki kryminalne, nie do
koca nawet potwierdzone. Bracia Walden byli zdolni do wszystkiego, ale van Tysch
prawdopodobnie uczyni ich jeszcze bardziej perwersyjnymi, wykorzystujc rozgos sprawy,
w ktrej zostali oskareni o mier Helgi Blanchard i jej syna. W ten sposb porwnanie
postaci z obrazu i z jego wasnej przeszoci kryje, by moe, dodatkowe przesanie. Moe
van Tysch chce nam powiedzie, e ani Richard Tysch, ani Maurits nie byli wcale tacy li ani
perwersyjni, lecz on pamita ich wanie takich, wic tak ich namalowa: zdeformowanych,
groteskowych pederastw, zbrodniarzy podobnych jeden do drugiego. To jedyny element
czcy Potwory z Defloracj: przeszo. aden inny obraz nie czy si tak bezporednio z
jego yciem.
- A w Rembrandcie? - Wood pochylia si lekko do przodu. - Znasz opisy obrazw z
nowej kolekcji?
- Co nieco syszaem, jak wszyscy krytycy.
- Przyniosam ci katalog z najwieszymi informacjami. - Wyja z torebki broszur w
czarnym kolorze i rozoya j na biurku. - Mamy tu krtki opis kadego dziea. Jest ich
trzynacie. Chc, eby mi powiedzia, ktry z tych obrazw jest, twoim zdaniem, wyjtkowy
i wie si z przeszoci van Tyscha.
- Na podstawie opisu z katalogu nie bd w stanie nic powiedzie, April...
- Hirumie, przez cay ubiegy tydzie niezmordowanie wysyaam te katalogi w
najdalsze zaktki wiata. Rozmawiaam z tuzinem krytykw z piciu kontynentw i
opracowaam list. Wszyscy mwili to samo i na wszystkich musiaam to wymusi, chocia
tylko tobie powiedziaam prawd. Aczkolwiek niechtnie, ale swoimi spostrzeeniami
podzielili si ze mn wszyscy. Musz doda do tej listy i twoj opini.
Oslo przyglda si jej, poruszony szalonym niepokojem, jaki dostrzega w jej oczach.
Zastanowi si chwil, zanim odpowiedzia.
- Trudno przewidzie, czy w Rembrandcie znajdzie si taki obraz. Myl, e ta
kolekcja bdzie si rnia od Potworw, podobnie jak ta ostatnia rnia si od Kwiatw.
Teoretycznie jest to hod zoony Rembrandtowi w czterechsetn rocznic jego urodzin.
Powinnimy jednak pamita, e Rembrandt by artyst, ktrego Maurits lubi najbardziej, i
by moe wanie dziki temu, e chodzi o ulubionego malarza jego znienawidzonego ojca,
kolekcja pena jest groteskowych szczegw. W Lekcji anatomii na przykad, w miejscu
nieboszczyka ley naga, umiechnita kobieta, a studenci wygldaj, jakby mieli si na ni
rzuci. W Syndykach zostali przedstawieni mistrzowie i koledzy van Tyscha: Tanagorsky,
Kalima i Buncher... ydowska narzeczona by moe nawizuje do kolaboracjonizmu
wojennego jego ojca; mwi si nawet, e modelk ucharakteryzowa na podobiestwo Anny
Frank... Chrystus na krzyu jest swego rodzaju autoportretem... Model, Gustavo Onfretti,
przebrany jest za van Tyscha i wisi na krzyu... Podsumowujc: w Rembrandcie prawie
wszystkie obrazy wi si bezporednio z van Tyschem i jego wiatem w sposb
groteskowy...
- Ten facet zniszczy tylko jeden - przerwaa mu Wood. - Musz wiedzie, o ktry
chodzi.
Oslo odwrci oczy od jej bagalnego wzroku.
- A co zrobisz, kiedy wska ci jedn z trzynastu moliwoci? Bdziesz chroni ten
obraz bardziej ni pozostae, prawda? A jeli si pomyl? Mam wzi na siebie
odpowiedzialno za czyj mier? Za niejedn mier by moe...
- Nie bdziesz za nic odpowiedzialny. Jak wspominaam, cigam opinie od ekspertw
z caego wiata; wybior obraz, ktry zbierze najwicej gosw.
- Dlaczego nie zapytasz van Tyscha?
- Nie zechcia mnie przyj. Mistrz jest nieosigalny. Moe nawet nie powiedziano
mu o zniszczeniu Defloracji i Potworw. Siedzi na swoim prywatnym Olimpie, Hirumie. Nie
zostan do niego dopuszczona.
- A jeli wikszo ekspertw si pomyli?
- Nawet wtedy nic si nie stanie. Nie bd naraa oryginau.
Niespodziewanie Hiruma Oslo ogarn niepokj. Kiedy przyglda si twarzy Wood,
owietlonej przez lamp stojc na biurku, poj, do czego zmierza. Cay zesztywnia.
- Chwileczk. Teraz rozumiem. Zamierzasz... Zamierzasz umieci kopi na przynt
dla tego szaleca... Kopi obrazu, ktry uzyska najwicej gosw...
Zalega cisza. Dla Osa byo oczywiste, e trafi w dziesitk.
- Taki masz pomys, prawda? A co si stanie z kopi? Rozmawiamy o ludzkich
istotach, dobrze o tym wiesz...
- Bdziemy j chroni - powiedziaa.
Nagle Oslo uwiadomi sobie, e nie bya szczera.
- Nie, nie bdziesz jej chroni. Nie jeste zainteresowana jej ochron... Uyjesz jej
jako p r z y n t y . Chcesz zastawi na niego p u a p k . Zamierzasz podsun psychopacie
jedn lub kilka niewinnych osb, eby chroni inne!
- Kopia obrazu van Tyscha kosztuje na rynku zaledwie pitnacie tysicy dolarw,
Hirumie.
Oslo poczu, e zaczyna go ogarnia znajoma furia.
- To s l u d z i e , April! Kopie s takimi samymi ludmi jak oryginay!
- Z artystycznego punktu widzenia nie maj adnej wartoci.
- Sztuka nie ma znaczenia, kiedy chodzi o ludzi, April!
- Nie chc si kci, Hirumie.
- Caa sztuka wiata, caa cholerna sztuka wiata, od Partenonu po Mona Lisa, od
Dawida po symfonie Beethovenajest niczym w porwnaniu z n a j m a r n i e j s z ludzk
istot! Nie jeste w stanie tego zrozumie?
- Nie chc si kci, Hirumie.
Oto ona - pomyla Oslo. - Oto ona, nieugita. wiat nadal si bdzie krci w tym
samym kierunku. Bromy dziedzictwa wiata, mwia, bromy wielkich dzie stworzonych
przez czowieka, piramid, rzeb, pcien, muzew zbudowanych na trupach, ko na koci.
Chromy spucizn krzywd. Kupujmy niewolnikw do dwigania granitowych blokw.
Kupujmy niewolnikw do pokrywania farbami ich cia. Do produkowania Popielniczek,
Lamp i Krzese. Do przebierania ich za zwierzta i ludzi. Do niszczenia ich, zalenie od ich
rynkowej ceny. Witamy w dwudziestym pierwszym wieku: ycie si koczy, ale sztuka trwa.
To pocieszajce.
- Nie przyo rki do niesprawiedliwoci - owiadczy Oslo.
Nieoczekiwanie panna Wood umiechna si.
- Przez cae swoje ycie widziae wiele dzie van Tyscha, Hirumie, i wiesz, e z
artystycznego punktu widzenia adnej kopii nie da si porwna z oryginaem Mistrza.
Prawda? - Oslo przytakn. - Twierdzisz z kolei, e zarwno kopia, jak i orygina s istotami
ludzkimi, a ja przyznaj ci racj. I cho materia jest ten sam, warto jest rna. W godzinie
wiekopomnych decyzji trzeba wybra to, co warte jest wicej. Jak mwiam, nie chc si
kci, ale dam ci typowy przykad. Pali si twj dom, moesz uratowa t y l k o j e d n o
d z i e o . Uratujesz Popiersie van Tyscha czy kopi Popiersia! W obu przypadkach
mwimy o jedenasto - lub dwunastoletniej dziewczynce. Ktr z nich by uratowa, Hirumie?
Ktr z nich?
Zapada duga cisza. Oslo przetar doni zlane potem czoo. Wood, umiechajc si
ponownie, dodaa:
- Niesprawiedliwo, w ktrej na moj prob masz uczestniczy, jest tego wanie
rodzaju.
- Nie zmienia si - powiedzia Oslo. - W ogle si nie zmienia, April. Czemu tak
naprawd chcesz zapobiec? Utracie obrazu czy zaufania do samej siebie?
- Hirumie...
Ten syczcy, elektryzujcy gos. Ten lodowaty pomruk paraliujcy tak, jak
rozpoowiona drwina wa paraliuje jego ma ofiar. Wood pochylia si do przodu, jakby
jej ciao utracio rodek cikoci. Mwia nieskoczenie wolno, tonem, ktry sprawi, e
Oslo zacz si krci na krzele.
- Jeli chcesz mi pomc, wyra swoj cholern opini, Hirumie.
Po chwili, niewzruszona, z utkwionymi we oczami z niebieskiego kwarcu, dorzucia:
- Przepraszam ci za t pochopn wizyt, Hirumie. I tak bardzo mi ju pomoge. Nie
musisz robi tego nadal.
- Poczekaj, daj mi ten katalog. Przejrz go i zadzwoni jutro. Jeli uznam, e w
przypadku ktrego obrazu prawdopodobiestwo jest wiksze, zawiadomi ci.
Waha si przez moment, jakby zastanawia si nad sensem wymuszania tej niepewnej
obietnicy na kim, kto patrzy tak jak ona i mwi tym przeraajcym tonem.
- Obiecaj, e postarasz si, eby nikt na tym nie ucierpia, April.
Przytakna, wrczajc mu katalog. Potem wstaa, a Oslo odprowadzi j do wyjcia.
Noc wisiaa nad wiatem.

PEJZA stanowi donie rozchylajce si w mroku, jakby prbujce co pochwyci.


Zwisaj z latarni, przywieraj do cian i do opancerzonej kapsuy tramwajw, powiewaj na
ukach mostw nad kanaami. To motyw wybrany do reklamowania Rembrandta, do Anioa
z Jakuba, dziea, ktre zostanie wystawione podczas prezentacji zorganizowanej dla prasy w
Starym Atelier tego samego dnia, w czwartek trzynastego lipca, dziea, ktre pjdzie na
pierwszy ogie przy okazji tej najbardziej zadziwiajcej ekspozycji ostatniego dziesiciolecia.
Bosh pomyla ze zgroz, e nie mogli znale bardziej stosownego symbolu.
Wiedzia, e istniaa jeszcze inna r k a , wiszca w ciemnoci i prbujca co uchwyci. W
miar upywu dni obawy Wood okrzepy w nim na dobre. O ile wczeniej ywi jeszcze jak
wtpliwo co do tego, czy Artysta zaatakuje Rembrandta, teraz ju w to nie wtpi. By
przekonany, e zbrodniarz jest tutaj, w Amsterdamie, i e ma opracowan strategi. Zniszczy
jeden z obrazw, chyba e oni znajd sposb, by go powstrzyma. Albo ochroni wiadome
dzieo. Albo zastawi na niego puapk.
Cikie chmury pokryway gstym dywanem niebo, kiedy Bosch przyby do Nowego
Atelier w w czwartkowy poranek. Ponad dachem muzeum Stedelijk mona byo dostrzec
czarne stoki kurtyn tworzcych Tunel Rembrandta, jak prasa ochrzcia wystawowy namiot,
zainstalowany na esplanadzie Museumplein. Powietrze byo rzekie, pomimo lata. Bosch
przypomnia sobie, e prognoza pogody zapowiadaa na sobot, dzie inauguracji, deszcze.
Wanie, deszcze, a nawet byskawice i grzmoty - pomyla. Po wejciu do gabinetu
stwierdzi, e na wszystkich telefonach pozostawiono jakie wiadomoci, nie mg si tym
jednak zaj, poniewa Alfred van Hoore i Rita van Dorn czekali na niego z pyt CD-ROM,
wykazujc nieprzepart ochot do zoenia raportu, a w przypadku pierwszego z nich take
do zademonstrowania nowych symulacji elektronicznych. Na klapach ich marynarek widniay
naklejki z wystawy: maleka rka Anioa rozpostarta nad napisem Rembrandt. Boschowi
naklejki te wyday si mieszne, ale powstrzyma si od komentarza. Jego wsppracownicy
prezentowali pene satysfakcji umiechy z powodu niezawodnych rodkw ostronoci
zastosowanych poprzedniego dnia w trakcie spotkania z pras. Stein im pogratulowa. Oboje
wydawali si wiadomi wasnych zasug. Bosch patrzy na nich z pewn doz politowania.
- Chciabym, Lothar, eby spojrza na ten schemat - mwi van Hoore, wskazujc na
trjwymiarowy szkielet Tunelu na ekranie komputera. - Widzisz co, co by zwrcio twoj
uwag?
- Te czerwone punkty.
- Wanie. Wiesz, co to jest?
Bosch poprawi si na krzele.
- Awaryjne wyjcia dla publicznoci, jak sdz.
- Ot to. Jakie masz zdanie na ich temat?
- Sam mi powiedz, Alfredzie. Prosz ci. Czeka mnie okropne przedpoudnie. To nie
pora, by mnie egzaminowa.
Rita umiechna si w milczeniu. Mody van Hoore wydawa si dotknity.
- Jest za mao wyj awaryjnych dla obrazw. Bardziej mylelimy o publicznoci...
Wemy pod uwag skrajn sytuacj. Poar.
Nacisn klawisz i spektakl si rozpocz. Van Hoore wpatruje si w ekran z tak
sam dum - myla Bosch - z jak Neron patrzy na zniszczenia Rzymu. W cigu kilku
sekund trjwymiarowy Tunel stan w pomieniach.
- Wiem, e tkanina jest ognioodporna, a Popotkin zapewnia, e lampy wiatocienne
nie mog wywoa spicia tak jak normalne reflektory. Ale wyobramy sobie, e mimo
wszystko wybucha poar...
Igor Popotkin by fizykiem, projektantem lamp wiatociennych. By take poet i
pacyfist, jak wielu rosyjskich naukowcw uksztatowanych w erze gasnosti i pierestrojki.
Stein powiada, e za kilka lat dadz mu Nobla, cho jednak wola nie zastanawia si, za co.
Bosch spotka Popotkina kilkakrotnie w czasie jego pobytw w Amsterdamie. Ten staruszek o
krowiej twarzy uwielbia pali trawk i zwiedzi ju wszystkie coffee-shops w Czerwonej
Dzielnicy, kolekcjonujc dziaki.
- Jak mylisz, Lothar, co by si stao, gdyby wybuch poar?
- Uciekajca publiczno utrudniaaby ewakuacj obrazw - odpowiedzia Bosch,
poddajc si cakowicie przesuchaniu.
- Wanie. W zwizku z tym, jakie widzisz rozwizanie?
- Zorganizowa wicej wyj.
Mina van Hoorea wyraaa nieszczere wspczucie prezentera konkursu
przewidujcego niewaciw odpowied.
- Nie ma na to czasu. Ale co wymyliem. Jeden z oddziaw Bezpieczestwa zajmie
si ewakuacj dzie w przypadku katastrofy. Spjrz.
Pojawiy si kukieki w biaych koszulach i spodniach i w zielonych kamizelkach.
- Nazywam ich Tajn Ochron Wizualn - wyjani van Hoore. - Ustawi si w
punktach zbirki, w centralnej czci podkowy Tunelu, przy specjalnych furgonetkach,
przygotowanych do jak najszybszego wywiezienia obrazw, gdyby zaistniaa taka potrzeba...
- Fantastycznie, Alfredzie - przerwa Bosch. - Naprawd. To mi si podoba.
Doskonae wyjcie.
Kiedy poar van Hoorea zosta ugaszony, przysza kolej na Rit. Ograniczya si do
powtrzenia tego, o czym mwiono ju wczeniej. Zbirk przeprowadz ci sami co zwykle,
oznakowani ludzie. W Tunelu, co sto metrw, umieci si agentw z Bezpieczestwa; dostan
latarki i bro, ale wiato bd wcza jedynie w przypadkach koniecznych. Przy wejciu
zainstaluje si trzy urzdzenia ze standardowym wyposaeniem: promieniami X,
magnetycznymi bramkami i szybkimi analizatorami obrazu. Paczki i walizki bd zostawiane
przed wejciem. Zakae si wprowadzania wzkw dziecicych. Z torebkami nic si nie da
zrobi, mona jedynie wyrywkowo sprawdza podejrzane osoby, ale prawdopodobiestwo, e
komu uda si wnie niebezpieczny przedmiot w torebce, bez wykrycia przez ktry z
filtrw, jest mniejsze ni zero przecinek osiem procent. W hotelu przeznaczonym na
zakwaterowanie (nazwa nie zostanie, oczywicie, podana do wiadomoci publicznej) po
trzech agentw na kady obraz bdzie prowadzio sta obserwacj. Agenci przebywajcy w
pokojach bd przystpowa do obowizkw codziennie rano, po szczegowej analizie linii
papilarnych i gosu. Bd dysponowa jednorazowymi identyfikatorami z kodami
odnawialnymi kadego dnia, a take konwencjonaln broni i elektrycznymi bransoletkami.
- A przy okazji, Lothar... - powiedziaa Rita. - Czym s spowodowane zmiany na licie
agentw sub wprowadzone w ostatniej chwili?
- To moja wina, Rito - odpar Bosch. - Sprowadzimy nowych agentw z naszej
siedziby w Nowym Jorku. Przyjad jutro.
Alfred i Rita popatrzyli na siebie niezdecydowanie.
- Dodatkowe rodki bezpieczestwa - podsumowa Bosch. Prbowa zachowywa si
naturalnie, nie chcia, eby podejrzewali, e co przed nimi ukrywa. Ani van Hoore, ani Rita
nie wiedzieli o istnieniu Artysty, ani o planach, jakie Bosch opracowywa wsplnie z April.
- Bdzie to najlepiej strzeona ekspozycja w historii sztuki - zauwaya z umiechem
Rita. - Chyba nie musimy si tak bardzo przejmowa.
W tym momencie w drzwiach pojawia si spiczasta gowa Kurta Sorensena.
Towarzyszy mu Gert Warfell.
- Masz chwil, Lothar?
Oczywicie, prosz - pomyla Bosch. Alfred i Rita zwinli swoje manatki. Z
zawrotn szybkoci zostali zastpieni przez nowo przybyych, ktrzy wdali si w ogupiajc
dyskusj na temat bezpieczestwa rnych osobistoci, jakie zamierzay odwiedzi Tunel. Do
ostatniej chwili caa trjka unikaa poruszania problemu, ktry gnbi Boscha najbardziej. W
kocu Sorensen zapyta:
- Zaatakuje? Nie zaatakuje?
Warfell i Bosch spojrzeli po sobie, szacujc nawzajem swoje obawy. Bosch stwierdzi,
e Warfell wyglda na duo bardziej spokojnego i pewnego siebie ni on sam.
- Nie zaatakuje - powiedzia Warfell. - Na jaki czas zaszyje si w swojej norze. Rip
van Winkle trzyma go za jaja.
To on trzyma nas - pomyla Bosch, przygldajc im si nieufnie. - I by moe
pomaga mu j e d e n z w a s d w c h .
Po przeczytaniu pierwszych raportw Bosch straci resztk wiary, jaka mu jeszcze
pozostaa. Prezentoway one trzy rodzaje wynikw: portret psychologiczny Artysty, profil
operacyjny i to, co w tajemniczym argonie Rip van Winkle okrelano terminem
karczowanie, a co polegao na wyeliminowaniu dodatkowych opcji. Portret psychologiczny
nakrelio ponad dwudziestu ekspertw, pracujcych niezalenie od siebie. Zgadzali si co do
jednego: Artysta powiela klasyczne wzorce psychopatii. Chodzio o zimnego, inteligentnego,
niezdolnego do ugicia si przed wadz osobnika. Teksty, do ktrych czytania zmusza
dziea, kazay sdzi, e jest to jaki sfrustrowany malarz. We wszystkich pozostaych
kwestiach opinie si rniy: jego prawdziwa pe nie bya znana, orientacja seksualna
rwnie; mwiono o jednym osobniku lub o kilku. Profil operacyjny by jeszcze bardziej
dwuznaczny. Nadal nie udawao si nawiza satysfakcjonujcej wsppracy z wadzami
celnymi pastw czonkowskich. Sprawdzano wszystkie przypadki faszywych dokumentw
wykryte przez policj w cigu ostatnich tygodni, ale niektre kraje niechtnie przekazyway
swoje dane. Rysopisy Brendy i Osoby Bez Dokumentw znajdoway si w rkach celnikw,
lecz nie mona byo aresztowa kogo tylko dlatego, e by podobny do portretu
pamiciowego. Sprawdzano wszystkie przedsibiorstwa wytwarzajce cerublastyn. Tropiono
wielkie sumy pienidzy przekazywane z konta na konto we wszystkich bankach europejskich,
podejrzewano bowiem, e Artysta dysponuje nieograniczonymi rodkami finansowymi.
Przesuchiwano dostawcw i producentw tam.
Na koniec pozostao karczowanie. To byo najbardziej przygnbiajce. Niektre
przesuchania modeli, ekspertw w dziedzinie cerublastyny, przeprowadzano w specyficzny
sposb. Bosch nie wiedzia, co si dziao w czasie tych specjalnych przesucha, ale osoby
przesuchiwane znikay na zawsze. Czowiek-Klucz zapowiedzia przecie: bd ofiary,
niewinne, cho konieczne. Rip van Winkle porusza si po omacku, jak obkany lewiatan,
prbujc zatrze pozostawione za sob lady: specjalnie przesuchiwani nie mogli w
adnym razie sta si spraw publiczn.
Bosch rozumia, e by to wycig na czas, w ktrym zwycizca moe by tylko jeden.
Albo wygra sztuka, albo wygra Artysta. Europa robia to, co si robi w takich przypadkach:
chronia dobra ludzkoci, spucizn przekazywan z pokolenia na pokolenie. W obliczu tej
spucizny sama ludzko bya zbyteczna. Warto jednego zabytku sakralnego przewysza
stokrotnie znaczenie garstki przecitnych miertelnikw, nawet jeli ci ostatni s wikszoci.
O tym wiedzia Bosch od czasw ruchu PROVO: to, co wite, nawet w mniejszoci, zawsze
liczyo si bardziej ni wikszo, poniewa byo akceptowane przez wszystkich.
Albo przez prawie wszystkich. Cho pewnie osobnicy przesuchiwani przez Rip van
Winklea uwaali inaczej - pomyla Bosch.
Tyle tylko, e nikt ich nie sucha.
- Nawiasem mwic - napomkn Sorensen - jutro mamy zebranie z Ripem. W Hadze.
Wiedzielicie?
Bosch i Warfell wiedzieli. Zebranie zapowiedziano w ostatnim raporcie. Widocznie
wpyny nowe wyniki i chciano przedyskutowa je na gorco. Sorensen i Warfell skaniali
si ku teorii, e Artysta zosta ju zapany. Bosch nie przejawia takiego optymizmu.
W poudnie, tu przed obiadem, wtargna do gabinetu Nikki. Palce podniesionej
doni pokazyway v. Bosch niemal podskoczy na krzele, ale zaraz dotaro do niego, e
domniemany znak zwycistwa oznacza dwa. C, to te jakie zwycistwo - pomyla
podekscytowany. - Wczoraj mielimy jeszcze czterech.
- Udao si nam wyeliminowa kolejn dwjk - owiadczya Nikki. - Pamitasz, jak
ci mwiam, e Laviatov spdzi jaki czas w wizieniu za kradzie? Ot, zrezygnowa z
kariery artystycznej i teraz prbuje zarobi na ycie, prowadzc galeri hiperdramatyczn w
Kijowie. Rozmawiaam z nim i z kilkoma z jego pracownikw; potwierdzili jego alibi. Nie
rusza si stamtd przez ostatnie tygodnie. Jeli za chodzi o Fouriera, mam dowody: popeni
samobjstwo sze miesicy temu po nieudanym zwizku z jednym ze swoich dawnych
wacicieli, lecz sprzedajca go galeria sztuki ukrya ten fakt, eby nie wywrze negatywnego
wraenia na pozostaych ptnach. Oto ci, ktrzy jak dotd nie maj alibi.
Rozoya papiery na biurku. Dwa zdjcia, dwie osoby, dwa nazwiska. Jedna twarz
okolona dugimi, falujcymi, kasztanowymi puklami; bkitne, gbokie spojrzenie. Druga
twarz prawie jak u dziecka, brak charakterystycznych cech, ogolona gowa.
- Pierwszy nazywa si Lije - wyjania Nikki. - Ma okoo dwudziestu lat, nie wiemy,
jakiej jest pci. Pracowa gwnie w Japonii z takimi artystami jak Higashi, ale nie jest
Japoczykiem. To specjalista od transgenerykw i art-szokw. O drugim wiemy wicej:
nazywa si Pstumo Baldi, urodzony w Neapolu w tysic dziewiset osiemdziesitym
szstym roku, rwnie dwadziecia lat, pe mska. Jest synem niespenionego malarza i byej
ozdoby, obecnie rozwiedzionych. Mamy dowody na to, e matka uczestniczya jako ptno w
art-szokach z pogranicza, a syn od najmodszych lat wystpowa w nich razem z ni. Baldi
wyspecjalizowa si w transgeneryzmie. W dwutysicznym roku van Tysch wybra go do
namalowania oryginau Figury XIII, jednego ze swych nielicznych obrazw
transgenerycznych. Potem Baldi pracowa przy art-szokach i portretach.
Bosch wpatrywa si w zdjcia jak zahipnotyzowany. Jeli intuicja Wood jej nie
zawioda, a filtry informacyjne niczego nie zlekcewayy, jeden z nich by Artyst.
- Zgaduj - umiechna si Nikki. - Lije moe by teraz w Holandii. Kto wie, moe
nawet w samym Amsterdamie.
- Sucham?
- Tak, tak. lad si urywa na dwch nielegalnych art-szokach w Extreme, lokalu
nielegalnych dzie w Czerwonej Dzielnicy. Miao to miejsce w grudniu ubiegego roku.
- Syszaem o Extreme - powiedzia Bosch.
- Jego waciciele nie bardzo chc wsppracowa. Twierdz, e nie wiedz, gdzie si
uda Lije, i odmwili jakichkolwiek informacji wysanej przez nas grupie ledczej.
Zastanawiam si, czy nie posa tam ludzi Romberga, eby powybijali im zby, o ile dostan
od ciebie pozwolenie.
Bosch wpatrywa si w tajemnicz twarz Lije, nie potrafic zdecydowa, czy te
gadkie rysy nale do kobiety, czy do mczyzny.
- A Baldi?
- Zgubilimy lad we Francji. Ostatnim jego dzieem, o jakim wiemy, by transgeneryk
Jana van Obbera stworzony dla marszandki Jenny Thoureau, ale Baldi nie dotrzyma nawet
terminu kontraktu. Odszed, znikajc z horyzontu.
Bosch zastanawia si przez chwil.
- Decyduj. - Nikki uniosa swoje jasne brwi w oczekiwaniu.
- Van Obber mieszka w Delfcie, prawda? Zadzwo do niego i umw spotkanie na
jutro po poudniu. Rano musz jecha do Hagi, ale w drodze powrotnej mog wpa do
Delftu. Powiedz tylko, e szukamy Postuma Baldiego. i wylij ludzi Romberga do Extreme.
Kiedy Nikki wysza z gabinetu, Bosch nadal wpatrywa si w te dwie twarze, w t
anonimow, gadkoskr modo patrzc na niego z fotografii. Jeden z nich jest Artyst -
myla. - Jeli April ma racj, a zawsze j ma, jeden z nich musi nim by.

OSTATNI retusz stanowi wiato. Gerardo i Uhl instaluj je w salonie. Zajmuj si tym
od rana, urzdzenie jest bowiem bardzo delikatne. Nazywaj je lamp wiatocienn; zostao
zaprojektowane specjalnie na t wystaw przez jednego z rosyjskich fizykw. Klara
przyglda si dziwacznym aparatom: metalowym prtom, z ktrych stercz ramiona z
bulwiastymi zakoczeniami.
- Zobaczysz co niewiarygodnego - powiedzia Gerardo.
Opucili aluzje. W gstym mroku Uhl nacisn przecznik, z bulw wytrysn zoty
blask. By wiatem, ale nie owietla. Zdawa by si mogo, e maluje powietrze na zoty
kolor, zamiast wydobywa z niego przedmioty. Szybki bysk elektrycznoci, i salon
przeksztaci si w siedemnastowieczne ptno. Minimalistyczna natura Fransa Halsa, Rubens
prt--porter, postmodernistyczny Vermeer. Umiechnity Gerardo sta przed ni, jedyn
postaci na tym roboczym ptnie tenebrysty, i umiecha si.
- Jakbymy si znaleli na obrazie Rembrandta, prawda? Chod, przecie jeste jego
bohaterk.
Bosa i naga ruszya w kierunku tego blasku. Moga si w niego wpatrywa, nie razi
jej, wiato byo mie i kuszce: marzenie motyla samobjcy. Rozlegy si okrzyki podziwu.
- Jeste doskonaym ptnem - wychwala j Gerardo. - Nawet nie trzeba ci malowa.
Chcesz si zobaczy? Spjrz.
Ujrzaa sunce z gbi lustro, poprzedzane skrzypieniem drewna.
Przestaa oddycha.
Jakim sposobem, jakim cudem wiedziaa, e tego wanie szukaa przez cae ycie.
Pogrona w ciemnociach klasycznego obrazu, jej posta zarysowywaa si zotymi
pocigniciami pdzla. Twarz i poowa draperii wosw inkrustowane byy bursztynem.
Olepi j blask bijcy od jej wasnych piersi, drogocennej czary wzgrka onowego, konturu
ng. Kiedy si poruszaa, skrzya jak diament w wietle lampy, stajc si coraz to innym
dzieem. Kadym swoim gestem malowaa tysic rnych pcien samej siebie.
- Nie miabym nic przeciwko temu, eby umieci ci w tym owietleniu u siebie w
domu - dobieg j z ciemnoci gos Gerarda. - Naga kobieta na czarnym tle.
Prawie go nie suchaa. Miaa wraenie, e wszystko, o czym marzya od chwili, kiedy
odkrya obraz Eliseo Sandovala w domu swojej przyjaciki Talii i postanowia zosta
ptnem, wszystko, do czego baa si niemal przyzna lub wyrazi to sowami, sprowadzao
si do tego jednego: odbicia jej ciaa w blasku wiatociennych lamp.
Zrozumiaa, e zawsze bya swoim wasnym marzeniem.

Tego poranka pozowanie byo atwiejsze. Gerardo nazywa to wypenianiem pozy.


Kolory zostay ju okrelone: ciemnoczerwona tonacja wosw zebranych w kok; masa
perowa z rem i ci na skr; delikatny rysunek brwi w kolorze ochry; brzowe oczy o
lekkim, szklanym zabarwieniu; usta obrysowane na krwistoczerwono; szarobrzowe aureole
piersi. Po prysznicu z rozpuszczalnikw i odzyskaniu pierwotnych kolorw, w jakich j
zagruntowano, Klara poczua si lepiej. Bya wyczerpana, ale dotara do kraca dugiej
podry. Ostatnie pitnacie dni upyno jej na sztywnych pozach, eksperymentowaniu z
tonacj barw, wiczeniach koncentracji, zgbianiu mistrzowskich pocigni pdzla, jakimi
van Tysch nakreli jej oblicze przed lustrem, i powolnym upywie czasu. Brakowao
ostatniego szczegu.
- Jeszcze tylko podpis - powiedzia Gerardo. - Mistrz podpisze wszystkich dzisiaj po
poudniu w sali prb Starego Atelier. Przejdziecie do historii - doda z umiechem.

Furgonetk prowadzi Uhl. Wjechali na autostrad, i wkrtce oczom ich ukaza si


Amsterdam. Widok tego miasta, ktre zawsze przypominao jej baniowy domek dla lalek,
uradowa zahipnotyzowan dusz Klary. Przejechali kilka mostw i wskimi,
uporzdkowanymi ulicami zmierzali do Dzielnicy Muzew, eskortowani przez
niezmordowane rowery i zmechanizowany pochd tramwajw. Pojawia si elegancka brya
Rijksmuseum. Za ni, w szarawej powiacie poudnia, wznosia si masa zwartych cieni.
Soneczne wiato, przebijajce przez chmury, wykrzesywao z tej kolosalnej struktury
opaowe byski: zwalaa si na Amsterdam jak ogromna fala ropy naftowej. Uhl siedzcy za
kierownic wskaza j ruchem gowy.
- Tunel Rembrandta.
Postanowili go zobaczy, zanim pojad do Starego Atelier na skadanie podpisw.
Klara cieszya si na myl, e pozna tajemnicze miejsce, gdzie zostanie wystawiona.
Zaparkowali niedaleko Rijksmuseum. Pogoda nie bya typowo letnia, ale nie czua zimna
mimo lekkiej pikowanej sukienki bez rkaww, dopasowanej w talii. Miaa na sobie rwnie
ocieplane pbuty z tworzywa sztucznego oraz, oczywicie, trzy etykietki identyfikujce j
jako jedn z oryginalnych postaci wchodzcych w skad obrazu Zuzanna i starcy.
Weszli w Museumstraat i natychmiast natknli si na Tunel. Przypomina gardziel
gigantycznej kopalni okrytej pachtami. Mia ksztat podkowy, litery U otwartej na tyln
fasad Rijksmuseum i tylne wejcie, ktrego strzegy dwa rzdy barierek, pulsujce wiata i
biao-pomaraczowe pojazdy z umieszczonym po bokach napisem Politie. Kobiety i
mczyni w ciemnoniebieskich mundurach stali na stray przy barierkach. Liczni turyci
fotografowali gigantyczny szkielet.
Kiedy Gerardo i Uhl rozmawiali z policjantami, Klara przystana, eby mu si
przyjrze. Poczwszy od wejcia, ktrego wysoko nie ustpowaa wrotom zabytkowych
budowli w Amsterdamie, kurtyny spyway falicie, to zapadajc si, to wznoszc do nieba
jak majestatyczny namiot cyrkowy, zsuwajc si midzy drzewami, otaczajc je, przesaniajc
wyloty ulic i ograniczajc horyzont. Dwa ramiona podkowy obejmoway centraln cz
placu Museumplein ze stawem i zabytkowym pomnikiem. Byo co nienormalnego, wrcz
groteskowego w tej czerni spoczywajcej jak martwy pajk na delikatnym pejzau
Amsterdamu, co, czego Klara nie potrafia okreli. Jakby malarstwo stao si czym
zupenie innym. Jakby w gr nie wchodzia wystawa artystyczna, tylko co nieskoczenie
bardziej osobliwego. Ogromna zasona z wymalowanym na niej jednym z wybitnych
ostatnich autoportretw Rembrandta (beret, bulwiasty nos, holenderski wsik i brdka)
zasaniaa wejcie. Malarz patrzy na wiat ze sceptycznym wyrazem twarzy. Wyglda na
boga zmczonego tworzeniem. Na kurtynie przesaniajcej wyjcie widniaa powikszona
fotografia van Tyscha, odwrconego tyem. Wchodzimy przez piersi Rembrandta i
wychodzimy plecami van Tyscha - pomylaa. - Przeszo i teraniejszo sztuki
holenderskiej. Ktry z tych dwch geniuszy stanowi wiksz zagadk? Ten ukazujcy
swoje namalowane oblicze, czy ten, ktry ukrywa prawdziwe? Nie moga si zdecydowa.
Podszed Gerardo.
- Musz sprawdzi nasze dokumenty, zanim nas wpuszcz. - Wskaza na Tunel. - Jak
ci si podoba?
- Fantastyczny.
- Ma prawie piset metrw dugoci; eby si zmieci na placu, musi tworzy form
podkowy. Wchodzi si z tej strony, a wychodzi wyjciem obok muzeum van Gogha. W
niektrych miejscach ma prawie czterdzieci metrw wysokoci. Van Tysch chcia go
postawi niedaleko Rembrandthuis, domu, w ktrym y Rembrandt, zablokowa ulice, a
nawet wysiedli mieszkacw kamienic, ale oczywicie nie dosta takiego pozwolenia.
Tkanina zasonowa ma szczeglne waciwoci: nie przepuszcza ani odrobiny naturalnego
wiata, eby zachowa cakowit ciemno wewntrz, czarn jak otcha, obrazy bd
bowiem owietlone jedynie lampami wiatociennymi. Przejdziemy wzdu niego. Tylko si
nie oddalaj.
- Co mi si moe sta? - spytaa Klara z umiechem.
- Bezdomni wkradaj si, eby spdzi tu noc. Narkomani wykorzystuj ciemnoci,
eby si tu wlizgn. No i grupy protestujce przeciwko sztuce hiperdramatycznej, BAH i
wszyscy pozostali... Wanie, BAH: Bothered About Hyperdrama, czyli Rozdranieni
Hiperdram. Syszaa o nich, prawda?... S naszymi najwierniejszymi naladowcami... -
Gerardo umiechn si. - Jutro zbior si przed Tunelem; czasem paru wichrzycieli moe si
wedrze do rodka, eby umieci transparenty z hasami. Policjanci patroluj wntrze
codziennie i nieraz udaje im si aresztowa jednego albo dwch. Chodmy.
Klarze spodobaa si opiekuczo, jak wykazywa wobec niej Gerardo. W innych
okolicznociach pomylaaby, e martwi si o Zuzann, ale wiedziaa, e tak nie jest. To j,
Klar Reyes, ba si straci.
Uhl czeka na nich przed wejciem, przy niewielkim otworze pod zason. Jakbymy
wchodzili pod gow Rembrandta - pomylaa. Sabe elektryczne wiato rzucane przez
malekie kinkiety, zainstalowane na podbudowie, wskazywao drog. Ale kiedy wejcie
zostao ponownie przesonite, otoczya ich niewiadoma ciemno. Sycha byo dochodzce
z oddali echa. Klara z trudem rozrniaa cie Gerarda.
- Poczekaj chwil. Oczy si przyzwyczaj.
- Ju co widz.
- Nie martw si, nie napotkasz adnych przeszkd. Korytarz zaprojektowano w formie
agodnej, wskiej rampy oznaczonej wiatekami. Wystarczy po prostu posuwa si naprzd.
A kiedy obrazy zostan rozmieszczone i owietlone wiatocieniem, bd punktami
odniesienia. Trzymasz si liny przy barierce? Nie puszczaj jej.
Gerardo rozpoczyna pochd. W rodku sza Klara. Posuwali si wolno po gadkiej
pododze, prbujc po omacku, jak lepcy, namaca lin rozcignit wzdu barierki. Z
trudem dostrzegaa stopy Gerarda i d spodni. Reszta jego postaci zlewaa si z ciemnoci.
Miaa wraenie, e nad wiatem zapanowaa noc.
- Wszystko w porzdku tam z tyu? - dobieg j gos Gerarda.
- Mniej wicej.
Uhl dorzuci co po holendersku, Gerardo mu odpowiedzia, rozemiali si. Potem
przetumaczy:
- Niektre obrazy twierdz, e to miejsce przyprawia je o dreszcze.
- Mnie si podoba - stwierdzia Klara.
- Ta ciemno?
- Naprawd, mwi powanie.
Syszaa kroki Gerarda i Uhla, oraz szelest, szur, szur, etykietek u jej kostki i
nadgarstka. Niespodziewanie sceneria ulega zmianie. Jakby przestrze wok nich si
rozszerzya. Echa krokw nabray innego brzmienia. Klara zatrzymaa si i spojrzaa do gry.
Poczua si tak, jakby pochylia si nad przepaci. Przenikn j lustrzany lk wysokoci,
jakby moga si oderwa od ziemi i spa na kurtyny kopuy. Nad jej gow w ciemnociach
splatay si chry ciszy. Nagle przypomniaa sobie sowa van Tyscha, e absolutna ciemno
nie istnieje, i pomylaa, e projektujc ten Tunel, malarz sam chcia sobie zada kam.
- Nazywaj to bazylik. - Gos Gerarda popyn w jej kierunku. - To pierwsza
kopua. Ma wysoko prawie trzydziestu metrw. W drugim ramieniu U znajduje si
kolejna, jeszcze wysza od tej. Tutaj, porodku, wystawiona zostanie Lekcja anatomii. Dalej
bd Syndycy i Rozpatany w, z kilkoma modelami wiszcymi za nogi u sufitu. Teraz nie
moemy obejrze ta, poniewa wiatocienie s wygaszone.
- Pachnie farb - wyszeptaa.
- Olejn - potwierdzi Gerardo. - Jestemy wewntrz jednego z obrazw Rembrandta,
zapomniaa? Chod, nie zostawaj w tyle.
- Skd wiesz, e zostaj?
- Zdradzaj ci twoje te etykietki.
Kiedy sza, dray jej nogi. Pomylaa, e po mczcych godzinach trwania w
nieruchomej pozie jej minie odzwyczaiy si od wykonywania tej tak normalnej czynnoci,
cho podejrzewaa, e drenie wywoyway rwnie emocje, ktre powodowa w niej ten
nieskoczony mrok.
- Jeszcze kawaek, a dojdziemy do miejsca przeznaczonego dla Zuzanny - powiedzia
Gerardo. - Patrz! Widzisz ten ciemny szkielet w oddali?
Miaa wraenie, e co dostrzega, ale by moe wcale nie to wskazywa Gerardo. Z
ledwoci udawao si jej odrni zarys jego rki wycelowanej w pustk.
- Jestemy prawie u szczytu podkowy. Tutaj zostanie umieszczona Stra nocna,
oszaamiajcy fresk z ponad dwudziestoma modelami. A tam Dziewczyna w oknie i Tytus,
may portret syna Rembrandta. Po tej stronie ydowska narzeczona... Zbliamy si do
miejsca, gdzie bdzie wystawiona Uczta Baltazara.
W miar jak posuwali si naprzd, Klara zauwaya co dziwnego poruszajcego si
w gbi: bdne ogniki, prostolinijne robaczki witojaskie.
- Policja - wyjani Uhl za jej plecami.
Musia to by jeden z patroli, o ktrych wspomina Gerardo. Minli go. Duchy w
czapkach, refleksy wiata na odznakach. Klar dobieg miech i jakie holenderskie sowa.
Wci zagbiali si w czelu opuszczonego wiata.
- Wierzysz w Boga, Klaro? - spyta nagle Gerardo.
- Nie - odpowiedziaa szczerze. - A ty?
- W co wierz. A takie zjawiska jak Tunel utwierdzaj mnie w przekonaniu, e mam
racj. Musi by j e s z c z e c o , nie sdzisz? Co innego popchno van Tyscha do
zbudowania czego takiego, jak nie to wanie? On sam jest narzdziem jakie wyszej istoty,
chocia sam o tym nie wie.
- Owszem, narzdziem Rembrandta.
- Nie kpij panienko, musi by co ponad Rembrandtem.
Co - zastanawiaa si. - Co mogo sta ponad Rembrandtem?. Nieopatrznie, prawie
niewiadomie podniosa wzrok do gry. Zobaczya gst ciemno splecion z mrokiem
powiaty tak delikatnej, e wydawaa si zudzeniem optycznym, tak sabej jak ta, ktra
owietla zapamitan scen albo sen. Bezksztatna masa cienia.
Wtedy Uhl rzuci jakie zdanie za jej plecami. Gerardo rozemia si, zanim
odpowiedzia.
- Justus chciaby zna hiszpaski, eby rozumie wszystko, o czym mwimy.
Powiedziaem, e rozmawiamy o Bogu i Rembrandcie. Spjrz! Na tamtej cianie bdzie
wystawiony Chrystus na krzyu, a tam...
Czyje palce dotkny doni Klary. Pozwolia si zaprowadzi do sznurka przy
barierce. W sabym blasku kinkietw widniay zarysy bajkowego ogrodu.
- Tam bdzie Zuzanna. Widzisz stopnie i lini wody? Woda nie bdzie prawdziwa,
tylko namalowana, jak caa reszta. wiato zostanie rzucone z gry. Dominujcymi kolorami
bd ochra i zoto. Co ty na to?
- Niewiarygodne!
Usyszaa miech Gerarda i poczua, e obejmuje j ramieniem.
- To ty jeste niewiarygodna - wyszepta. - Najpikniejsze ptno, z jakim miaem
okazj kiedykolwiek pracowa...
Wolaa nie zastanawia si nad tymi sowami. Przez ostatnie dni w czasie przerw
prawie wcale z nim nie rozmawiaa, a mimo to, choby nie wiem jak dziwne mogo si to
wydawa, czua si z nim jeszcze bardziej zwizana. Przypomniaa sobie tamto popoudnie,
gdy przyjecha van Tysch, przed dwoma tygodniami, kiedy Gerardo namalowa jej rysy
twarzy; przypomniaa sobie to, jak patrzy na ni, trzymajc lustro. W jaki niewytumaczalny
sposb obaj malarze przyczynili si do tego, by stworzy j na nowo, ofiarowa jej nowe
ycie. Van Tysch i Gerardo, kady na swj sposb, byli jej twrcami. Ale van Tysch
namalowa jedynie Zuzann, Gerardo za potrafi naszkicowa rwnie Klar, nada wyraz
innej Klarze, jeszcze niewyranej, jeszcze niewtpliwie przymionej. Nie miaa jednak siy,
eby ocenia w tej chwili donioso swojego odkrycia.
Wyszli drugim kocem podkowy, przez ciemne plecy van Tyscha, mrugajc
piekcymi oczyma. To nie by promienny dzie, wrcz przeciwnie; soce usiowao si
przebi przez szary welon zacielajcy niebo. Porwnujc go jednak z opuszczon przed
chwil podnios czerni, Klara miaa wraenie, e znalaza si w peni olepiajcego blasku
lata. Powietrze byo cudowne, chocia wiatr przeszywa nieprzyjemnie.
- Ju prawie dwunasta - powiedzia Gerardo. - Powinnimy jecha do Atelier, eby
bya gotowa na zoenie podpisu przez Mistrza. - Spojrza na ni i nieprzenikniony umiech
napi mu policzki. - Jeste przygotowana na wieczno?
Potwierdzia.
Jutro. To ju jutro.
Szelecia etykietkami po przecieradle, autograf spoczywa na jej kostce jak do
dziecka: nie bola ani nie sprawia przyjemnoci, po prostu tam by.
Jutro rozpoczn y c i e w i e c z n e .
Po sesji skadania autografw przewieziono j do hotelu. Towarzyszy jej stale jeden z
agentw Bezpieczestwa, czuwajc nad ni nawet w pokoju; bya bowiem teraz
niemiertelnym dzieem. A przecie mierci niemiertelnego dziea trzeba zapobiega za
wszelk cen - pomylaa z umiechem.
Stao si to koo pitej po poudniu. Gerardo z Uhlem zawieli j do Starego Atelier,
rozlegego kompleksu budynkw w rejonie Plantage nalecych do Fundacji, i pomalowali j
w piwnicy, w jednej z kabin z weneckimi lustrami. Kiedy wyscha, zaoyli jej pikowan
sukienk i przetransportowali do sali autografw. Prawie wszystkie obrazy Rembrandta byy
ju gotowe. Zobaczya co nieprawdopodobnego: dwch modeli zwisajcych za kostki obok
makiety wou, regiment zakrwawionych oszczepnikw, pikny koszmar purytaskich
holenderskich szat i nago mitologicznych cia. Zobaczya Gustava Onfrettiego
przywizanego do krzya i Kirsten Kirstenman rozcignit na operacyjnym stole. Po raz
pierwszy spotkaa si te z dwoma Starcami z Zuzanny, jednym bardzo szczupym, o
byszczcym wzroku, i drugim wielkim jak szafa. Pierwszego rozpoznaa od razu, pomimo
farby znieksztacajcej jego rysy: by to ten sam starzec, ktrego badano w ssiedniej sali na
lotnisku w Schiphol. Ubrani byli w obszerne szaty, a kolor ich twarzy wiadczy o lubienoci
i dolegliwociach wtrobowych. Udao si jej zamieni z nimi zaledwie par sw, poniewa
od razu zostaa ustawiona na podium w pozie typowej dla postaci: naga, skulona u stp
Pierwszego Starca, w peni Zuzanna, w peni bezbronna.
Mino wiele czasu, zanim orszak van Tyscha zbliy si do nich. Wydao jej si, e
dostrzega Gerarda i Uhla. I chyba tamtego Murzyna, ktry wysiada z furgonetki przed
dwoma tygodniami. Przykucnita na podium, widziaa pochd damskich ydek, bosych
kobiet, bosych mczyzn, najprawdopodobniej modeli do szkicw. I mroczne pnie czarnych
spodni van Tyscha. Czyje gosy. Brzk narzdzi. Kto wczy potny reflektor, kierujc go
na ni. Brzczenie elektrycznej maszynki do tatuau.
Klar podpisywano wiele razy, znaa doskonale fizyczny a k t skadania przez malarza
autografu na rnych czciach jej ciaa za pomoc delikatnych urzdze. Ale teraz byo
zupenie inaczej. Jakby to by jej pierwszy raz. Orygina van Tyscha to co zupenie innego.
Miaa wraenie, e dotara do mety, zostaa ukoczona. Oto ona, w dwudziestym czwartym
roku ycia, cakowicie ukoczona. Ale pomijajc fina i upojenie, kto j zrozumie? Kto
dotrzyma jej towarzystwa w tym biegu ku ciemnoci? Kto uatwi jej szybk sublimacj?
Nagle, sekund przed tym, zanim dotkna jej iga, przestaa myle i pragn. Poczua jak
ciemno w sobie, jakby wysza z samej siebie i wychodzc, zgasia wiato. Myl ju jak
robak - przypomniaa sobie sowa Marisy Monfort, zajmujcej si zagruntowywaniem
wspomnie. - Jestem p r a w d z i w y m dzieem sztuki.
Co muskao j po lewej kostce. Czua ewolucje igy wypisujcej na jej skrze BvT.
Oczywicie, nawet nie spojrzaa na van Tyscha, kiedy skada swj autograf. Wiedziaa, e on
rwnie n a n i nie patrzy.
Teraz, w hotelu, tej pierwszej nocy, czekaa.
To ju jutro. Jutro po raz pierwszy zostanie wystawiona.
Kiedy w kocu zasna, nio si jej, e znowu stoi przed drzwiami wiodcymi na
poddasze domu w Alberca, ale nie bya ju omioletni dziewczynk, tylko
dwudziestoczteroletni kobiet, podpisan na kostce przez van Tyscha. Nadal jednak chciaa
wej na strych. Jeszcze nie widziaam p o t w o r n o c i . Jestem obrazem van Tyscha, a nie
widziaam jeszcze p o t w o r n o c i . Podesza do drzwi, otworzya je. Wtedy kto zapa j
za rk. Odwrcia si i zobaczya swojego ojca. Wyglda na przeraonego. Krzycza co,
cignc j do siebie, jakby chcia j powstrzyma przed wejciem. Gerardo, stojcy obok ojca,
krzycza rwnie. Jakby obaj chcieli j ochroni przed miertelnym niebezpieczestwem.
Ale ona wyzwolia si od trzymajcych j rk i pobiega w gb mroku.

PONIEWA W gbi jest tylko mrok.


April Wood otworzya oczy. Z pocztku nie wiedziaa ani gdzie jest, ani co tu robi.
Uniosa gow: leaa w szerokim ku w pokoju spowitym mrokiem. Przypomniaa sobie,
e jest w hotelu Vermeer w Amsterdamie, dokd przyjechaa poprzedniego wieczora, eby
uczestniczy w uroczystoci skadania podpisw przez Mistrza w Starym Atelier.
Teoretycznie sesja ta bya wydarzeniem prywatnym, ale pracownicy firmy mogli si jej
przyglda, jeli takie byo ich yczenie. Wood chciaa zobaczy wykoczone dziea
ustawione w odpowiednich pozach, oswoi si z nimi; Artysta bez wtpienia zdy ju to
zrobi. Potem, po skoczonej sesji, wrcia do hotelu i pooya si, do tego stopnia
otumaniona rodkami nasennymi, e nawet nie zdja ubrania. Nadal miaa na sobie ten sam
dopasowany, czarny komplet w byszczce ctki, w ktrym posza do Atelier. Zerkna na
zegarek: dwudziesta zero pi, pitek, czternasty lipca 2006 roku. Do inauguracji Rembrandta
pozostay dwadziecia cztery godziny.
Na cianie w gbi wisiao wielkie lustro. Przejrzaa si. Wygldaa okropnie.
Uwiadomia sobie, e pada prawie nieprzytomna. Na poduszce nadal widnia odcinity
ksztat jej gowy.
Rozsuna suwak sukienki, rozebraa si i rzucia ubranie na podog. Wesza do
wyoonej marmurem azienki, zapalia wiato i stana pod prysznicem. Gdy strumie
ciepej wody nawadnia jej ciao, podsumowaa wszystko, co ma. A co ma? Niezliczone
opinie i trzynacie straszliwych opcji.
Po wtorkowej rozmowie z Hirumem Oslo zadzwonia z Londynu do kilku innych
krytykw. Podaa im t sam wymwk co wszystkim, nie liczc Osa (dlaczego jemu
powiedziaam prawd?): musi opracowa list najcenniejszych, najbardziej intymnych i
osobistych obrazw van Tyscha, eby jak najlepiej rozstawi pracownikw ochrony. aden z
nich nie odmwi jej wyraenia swojej opinii. Mistrz natomiast nie zechcia si z ni spotka.
April nie miaa do niego alu: by jej pracodawc, nie mia wobec niej adnych zobowiza,
poza patniczymi. Jest bardzo zmczony - tumaczy Stein, kiedy rozmawiaa z nim owego
popoudnia w Atelier. - W sobot zamierza schroni si w Edenburgu. Nie chce si z nikim
widzie. Stein rwnie wyglda na wyczerpanego. Dotarlimy do koca - powiedzia. -
Koniec aktu tworzenia zawsze napawa smutkiem.
wawo wyskoczya spod prysznica. Olbrzymie hotelowe rczniki przypominay
niedwiedzie skry. Kiedy owijaa si jednym z nich, jej oczy spoczy na elektronicznej
wadze lecej u jej stp. Zapanowaa nad pokus si woli. Nie musiaa si nawet specjalnie
wysila: pokusa bya niewielka, jak leciutki bl, swego rodzaju dyskomfort zakodowany
gdzie w jakim zakamarku mzgu. Ale panna Wood wiedziaa, e jeli pozwoli si pokona
w sprawach drobnych, wkrtce przegra z kretesem w tych wielkich. N i e c h c i a a
wiedzie, ile way, to znaczy c h c i a a , nie zamierzaa jednak tego sprawdza. Wiedziaa, e
przytya, zwaszcza w biodrach i talii; postanowia przesta je i odywia si jedynie
witaminizowanymi sokami. Poza tym powinna si skoncentrowa wycznie na pracy.
Nabraa powietrza do puc, wysza z azienki, usiada na ku otulona rcznikiem i
zrobia kilka gbokich wdechw: raz, dwa, trzy. Jeli nie pozbdzie si rcznika, nie bdzie
musiaa patrze w lustro. Wygldaa jak krowa, jak przeraajcy dziwolg, ale w rczniku
dao si to ukry. Moga si rwnie ubra, to znaczy s p r b o w a dotrze do szafy z
ubraniami i okry t odraajc cielesn mas jak bluzk i spodniami. Wolaa jednak nie
myle, co si stanie, jeli spodnie nie dadz si zapi na brzuchu, jeli zamek byskawiczny
napotka przeszkod w postaci tuszczu.
Mino kilka minut, zanim poczua, e niepokj maleje. Podesza do komody, signa
po teczk i wyja dokumenty otrzymane poprzedniego dnia: list opracowan przez
krytykw i zdjcia przedstawiajce rozmieszczenie obrazw w Tunelu, ktre Bosch przysa
jej z Amsterdamu. Drcymi rkami rozoya materiay na ku i, otulona szczelnie
rcznikiem, usiada przed nimi jak Indianin przed swoim wigwamem.
Najwiksz uwag przycigaa lista. Niektrzy krytycy zagosowali na wicej ni
jeden obraz. Wyniki leay przed ni. Prawie jak konkurs - pomylaa. - A wybrane dzieo
otrzyma w nagrod dziesi ci rczn pi do cicia pcien.

1. Chrystus na krzyu 19
2. Syndycy 17
3. Lekcja anatomii 14
4. Betsabe 12
5. Stra nocna 11
6. ydowska narzeczona 10
7. Uczta Baltazara 7
8. Rozplatany w 2
9. Dziewczyna w oknie 1
10. Tytus 1
11. Walka Jakuba z anioem 1
12. Zuzanna i starcy 1
13. Danae 0

Jak na razie zwycia Chrystus, ale Syndycy, z postaciami Tanagorskiego, Kalimy i


Bunchera, rywalizowali z nim o pierwsze miejsce. Hirum Oslo zadzwoni do niej w rod,
przekazujc swoj opini: Chrystus.
Chrystus i Syndycy. Jeden z tych obrazw znajdowa si w niebezpieczestwie.
Krytycy sztuki z reguy si nie mylili. A jeli? Czy mona pojmowa sztuk jako nauk
moliw do zobiektywizowania? Czy nie bdzie to tym samym, czym jest prba ustalenia, co
poeta mia na myli? A jeli zaryzykuje i wybierze na przynt Chrystusa i Syndykw, a
Artysta zniszczy Tytusa lub Jakuba? A jeli Danae, jedyne ptno, ktrego aden z ekspertw
nie skojarzy z yciem van Tyscha, okae si obrazem wytypowanym? Do jakiego stopnia
krytyk moe wiedzie, co kryje si w duszy malarza, ktrego dziea studiuje i podziwia? Do
jakiego stopnia wie to sam malarz? A Artysta? Ile wie o van Tyschu? Nagle zrozumiaa, e
jeli Artysta zna malarza l e p i e j ni ktokolwiek inny, cay jej plan legnie w gruzach.
Jeli pozwolisz si pokona w sprawach drobnych, wkrtce przegrasz z kretesem w
tych wielkich. Nie pozwoli, eby tak si stao.
Woya z powrotem dokumenty do teczki, mina lustro z zamknitymi oczyma,
zdja rcznik przy szafie i starannie dobraa garderob. Wszystko musi si uda. I uda si.
Powtrzya magiczne sowa. A moe uy take magicznego zaklcia? W
dziecistwie takie rytuay przynosiy oczekiwany skutek. Wood stosowaa to zaklcie, kiedy
ojciec stawia j pod cian z wosami przystrojonymi kwieciem, pomalowanymi ustami i
brodawkami oraz kawakiem tkaniny zasaniajcym wzgrek onowy, eby robi jej zdjcia.
Bya to szczeglna intencja, rodzaj ofiary skadanej elaznemu bogu jej wewntrznej siy
woli. Wielokrotnie zaklcie spenio swoj rol. Przysigam, e wytrzymam w tej pozycji, e
pozostan nieruchomo w tej pozie, e bd tkwi tutaj w socu i nie drgnie mi ani jeden
misie.
Nie obwiniaa ojca o swoje cierpienie. W kocu pragn jedynie lepszego ycia dla
nich obojga. Czy kto ponosi win za to, e pragnie tego, co wszyscy? Jej ojciec lea w
agonii w londyskim szpitalu. Ostatni raz widziaa go poprzedniego dnia, kilka godzin przed
odlotem do Amsterdamu. Spod niezliczonych masek, warstw chorb, a take rurek z tlenem
oczywicie nie mg jej zobaczy. Wood przygldaa mu si w milczeniu przez swoje czarne
okulary. Chciaa dzieli z nim ten maleki skrawek jego mierci. Nie jeste niczemu winien,
tato. Nikt nie jest winien - mylaa panna Wood. Nasze niewielkie przewinienia spacamy z
nawizk w naszym yciu, nie ma innego pieka. Istnienie nieba jest kwesti wiary, ale
istnienie pieka nie podlega adnej dyskusji. Nikt nie moe by ateist wobec pieka,
poniewa pieko istnieje, jest tutaj, jest wanie tym. Nie ma innego, tato, a ty spacie ju
to, co powiniene. Tak wygldaa jej krtka modlitwa. Potem wysza.
Robert Wood by chorobliwie ambitnym czowiekiem, ale zdaniem panny Wood
jedyna rnica midzy chorobliwie ambitnymi a zwycizcami polegaa na tym, e
pierwsi z nich przegrywali. Jej ojciec przegra. Nikt jednak nie mg przewidzie jego klski,
kiedy opuszcza Angli, by osi w Rzymie: najpierw jako podrzdny pracownik
midzynarodowej spki handlujcej dzieami sztuki, pniej jako niezaleny marszand
kierujcy swoj wasn firm. Przez kilka lat szo mu cakiem niele dziki rosncej
popularnoci woskiego hiperdramatyzmu. Boe mj, ile mu zawdziczali tacy artyci jak
Ferrucioli, Brentano, Mazzini czy Savro! Signore Wood dostrzeg wielko takich dzie
wczesnego Ferruciolego, jak Genevieve czy Jessica, i uzyska wysokie sumy pienidzy dla
ich autora. Wyczu nadchodzc inwazj rkodziea ludzkiego duo wczeniej ni jego
roztargnieni koledzy. I w odrnieniu od niektrych hipokrytw nie przymkn zgorszonych
oczu na sztuk modzieow i dziecic. Broni wic modzieczych dzie Brentana, tego
najgorszego, najbardziej szokujcego, nazywajc pobielonymi grobami tych, ktrzy
krytykowali jego realistyczne ptna z biczowanymi dziewcztami zamknitymi w
metalowych klatkach, poniewa to oni kupowali potem w tajemnicy splamione obrazy.
Sztuka woska zawdziczaa wiele Woodowi, ale aden artysta nie zechcia mu odpaci tym
samym. Panna Wood nie moga im tego wybaczy.
Przez pierwsze lata wszystko ukadao si dobrze: ojciec si wzbogaci, kupi pikn
will niedaleko Tivoli, mia kochajc on i crk, ktra demonstrowaa przed jego oczyma
fascynujc urod.
Kiedy sprawy przyjy inny obrt? Kiedy ojciec poszed na dno, a z nim caa jego
rodzina? Trudno jej to okreli. Bya wtedy jeszcze dzieckiem. Pierwsza zdezerterowaa
matka. April wolaa zosta, midzy innymi dlatego, e matka j znienawidzia. Jakby
obwiniaa j rwnie o klsk ojca. Po rozwodzie Robert Wood zosta sam. Kt pamita
teraz o marszandzie trzscym sumieniami i sakiewkami woskich kolekcjonerw? Mimo to
jego jedyna, liczna crka nie opucia go. Czy mona byo mu zarzuci, e chcia z niej
zrobi dzieo sztuki?
Nie wzie wszake pod uwag jednego, tato: byam bardzo moda, nie rozumiaam
ci. Miaam zaledwie dwanacie lub trzynacie lat. Powiniene by mi wszystko
wytumaczy. Powiedzie na przykad, e robisz to dla mnie, nie po to, eby mnie sprzeda
wielkiemu malarzowi, tylko po to, eby uczyni mnie czym wielkim, czym wiecznym,
czym, co w jaki sposb zapewni ci niemiertelno.
Pewnego dnia odwiedzi ich przecitny malarzyna. Musiaa sucha wskazwek tego
czowieka, eby atrakcyjnie wyglda na zdjciach, tak by wielcy malarze chcieli j naby.
Mczyzna zaprowadzi j do ogrodu i zacz szkicowa, a ojciec robi jej zdjcia z ganku.
Przez sze godzin April pozowaa w trzydziestu rnych ukadach. Ojciec zabroni jej
spoywania ywnoci i pynw podczas prb: by moe mia dobre intencje, poniewa dziea
sztuki nie mogy je ani pi w trakcie pozowania, ale dla niej okazao si to zbyt cikie.
Bya wyczerpana, dlatego nie wypadaa zbyt dobrze, a moe malarz chcia, eby postaraa si
jeszcze bardziej, tak czy inaczej pokcili si, na co nadbieg jej ojciec. Wszystko robi
dobrze! - krzykna. Zobaczya, jak ojciec zdejmuje pas. Panna Wood pamita doskonale, e
nie uderzy z caych si, lecz ona bya naga i miaa tylko dwanacie lat, wic cios i tak okaza
si brutalny. Ucieka z krzykiem. Ojciec j zawoa: Chod tutaj!. Wrcia, rozdygotana, i
otrzymaa kolejne uderzenie. Wszystko przebiego pod niewzruszonym spojrzeniem malarza.
A teraz posuchaj - powiedzia Robert Wood z niezmconym spokojem. - Nigdy nie rb
niczego dobrze. Musisz to robi doskonale. Nie zapominaj o tym, April. Kiedy robisz co
dobrze, robisz to le. Jeli pozwolisz si pokona w sprawach drobnych, wkrtce przegrasz z
kretesem w tych wielkich.
Miae racj. Powinnam zrozumie to wczeniej.
Rozpocz si powolny proces ubierania.
Mwie take: By moe uwaasz, e lubi zadawa ci bl, April, ale musisz
zrozumie, e sztuce trzeba odda w s z y s t k o . Nie wystarczy jedno powicenie. Trzeba
odda wszystko. Sztuka jest aroczna.
Nie bya wtedy w stanie tego zrozumie. Potem ju wiedziaa. Sztuka da
wszystkiego, poniewa w zamian daje wieczn rozkosz. Czym s ciaa w porwnaniu z tym
wszystkim? Ciaa konaj w agonii w szpitalach podziurawione gumowymi rurkami albo bite
do ez skrzanymi pasami, sztuka za przeyje wszystko w odlegym krlestwie tego, co
nieskazitelne. Zrozumiaa to i zaakceptowaa. Do tej pory wszystko szo dobrze. Teraz stana
przed straszliwym problemem, potworn niedoskonaoci. Ale i tym razem zwyciy.
Jeste sprytny, kimkolwiek jeste, Artyst czy modelem, jeste dobry, przyznaj.
Lecz ja jestem od ciebie lepsza. Przysigam, e nie pozwol ci zniszczy kolejnego ptna
van Tyscha. Przysigam, e bd chroni obrazy van Tyscha ze wszystkich si. Przysigam,
e nie dopuszcz, eby nastpne dzieo Mistrza zostao zniszczone. Przysigam, e nie
popeni ju ani jednego bdu....
Bluzka, spodnie, nieodczne ciemne okulary, krtkie wosy z przedziakiem po
prawej stronie. Bya gotowa.
Zastanawiaa si, co robi dalej.
Krytycy nie przydali jej si na nic, to byo chyba oczywiste. Czy krytycy w ogle
przydaj si na cokolwiek? Dobre pytanie, cho nieodpowiednia chwila, eby si nad nim
zastanawia - powiedziaa do siebie panna Wood. Malarz take nie okaza si pomocny. Z
drugiej strony, cakowite odrzucenie planu nie wydao si jej rozsdne. Nie moga sobie te
pozwoli na zbytnie ryzyko: prawdopodobiestwo, e Artysta wybierze obraz wytypowany
przez ni, musi by due.
Na jej korzy przemawiao jedno: wiedziaa, e zniszczone obrazy wizay si
b e z p o r e d n i o z yciem van Tyscha, z jego p r z e s z o c i . Nie byo powodu
przypuszcza, e w trzecim przypadku nie stanie si tak samo. Moe to rzeczywicie bdzie
Chrystus, ale ona musi mie dowody. Co, co potwierdzi, e nie myli si w swoim wyborze.
Musi pozna przeszo van Tyscha. Moe w niej kryj si fakty, ktre bdzie moga
powiza z jednym z obrazw Rembrandta.
Podniosa suchawk i wykrcia numer.
Podja decyzj. Zbada przeszo Mistrza w jedyny dostpny jej sposb.

NAJWIKSZYM minusem bycia luksusow ozdob - myli Susan Cabot - jest to, e
musi si by dyspozycyjn przez cay czas. Obrazy maj przynajmniej konkretne godziny
pracy. To zaleta, oczywicie, nawet jeli wiele z nich pracuje po dziesi, a czasem i
dwanacie godzin na dob. Ozdoby i sprzty musz by stale gotowe i zjawia si tam, gdzie
im si kae, i zawsze, kiedy im si kae, bez wzgldu na por dnia czy nocy, na to czy pada
deszcz i czy maj na to ochot.
Telefon zadzwoni o wicie. Nie spaa. Leaa w ku, z zapalon lamp (nie swoj
lamp, tylko t z nocnego stolika, skromn lampk, nie ludzk) i palia. Nie palia duo,
chocia ostatnio troch przesadzaa, moe dlatego, e bya podenerwowana. Fakt faktem,
miaa swoje powody. Od ponad dwch tygodni przebywaa zamknita w podobnych do tego
miejscach, bez kontaktu ze wiatem zewntrznym. Byy to niewielkie pensjonaty suce jako
magazyny ozdb, prowadzone przez zaufane osoby. Przynosili jej jedzenie i to, co uznaa za
konieczne. Miaa dostp do telewizji, ksiek, czasopism (o dziwo, nigdy nie byo
dziennikw; zastanawiaa si nad przyczyn ich braku: zapewne kolejni decydenci uwaali
gazety za potencjalnie niebezpieczne). Nie byo, rzecz jasna, adnych problemw z
akcesoriami potrzebnymi w pracy, nie wyczajc tony kosmetykw i artykuw
higienicznych dostarczanych codziennie caymi kartonami. Znajdoway si wrd nich
preparaty odywcze, zuszczajce, nawilajce, a take byszczyki, lakiery, balsamy
ujdrniajce i wygadzajce, jak rwnie substancje hipotermiczne i hipertermiczne,
ochronne, uelastyczniajce i znieczulajce. I oczywicie, zapasowe arwki.
Susan bya Lamp zaprojektowan przez Pita Maroodera. Wymagaa arwek.
Tyle razy mylaa o tym telefonie, e kiedy w kocu zadzwoni, wydawao si jej, e
si przesyszaa. Miao to miejsce w pitek o wicie. Uderzenia zegara na pobliskim placu
naday podniosy charakter nieoczekiwanemu wydarzeniu.
- Cholera!
Poderwawszy si z ka, zgasia papierosa, pomkna do azienki, przejrzaa si w
lustrze, a po przemyciu twarzy uznaa, e wyglda niele. Woya bluzk i dinsy, bez adnej
bielizny, naturalnie. Upewnia si, czy w torbie ma wszystko, czego potrzebuje. Zdya kilka
minut przed czasem.
Kobieta, ktra j odebraa, bya niska i miaa francuski akcent. Kiedy Susan wsiadaa
do tylnej czci duej furgonetki, rozpoznaa kilka dziewczt, z ktrymi pracowaa w
Obberlundzie.
Dojechali tak szybko, e przypuszczaa, e musz by w Hadze lub gdzie w pobliu.
Jeszcze si cakiem nie rozwidnio, gdy wysiady z furgonetki w rzekie poranne powietrze i
wkroczyy do przepiknego, rozlegego, klasycystycznego budynku (biegiem, biegiem,
wszdzie zawsze biegiem, jak wojsko). Tam zebrano je w salonie i poinformowano o tym, co
niezbdne. Znowu bd nosiy zatyczki do uszu i opaski na oczy. Lepsze to ni siedzie w
zamkniciu - pomylaa.
Godzin pniej bya gotowa. Pooya si w jednym z kocw salonu w tej samej
pozie, co zawsze: prawa noga w grze podtrzymujca wietlist kul przymocowan do
kostki, lewa zgita nad twarz, zadek w grze. Pozycja zmuszaa j do wystawiania na pokaz
przyrodzenia, ale pierwsze, czego si uczy Lampa - jakby jeszcze byo mao - to wyzbycie si
wstydu. Wczono j o dziewitej trzydzieci. Ktem oka dostrzega Fotele Opphulsa i
ogromn Lamp Dominiquea du Perrin zainstalowan przed chwil na suficie, skadajc si
z mczyzny i kobiety. Bdzie to z pewnoci spotkanie na wysokim szczeblu.
Wpatrujc si we wasne uda, co wymuszaa na niej pozycja, Susan mylaa o swoim
towarzyszu ycia. Na imi mia Ralph, by jednym z Krzese Mordaieffa. W tej chwili mg
si znajdowa w kadym miejscu Europy, dwigajc na plecach ciar kogo wystarczajco
wanego, eby na nim usi. Z powodu swych obowizkw Ralph i Susan rzadko si
widywali, nawet jeli trafili do tego samego salonu. Nie zazdrocia mu; ona rwnie bya
kiedy Krzesem, ale wolaa dwiga wiato ni ludzi. Jej ojciec, poudniowoafrykaski
inynier z Pretorii, pragn, eby Susan zrobia byskotliw karier. Co powiesz na czterysta
watw, tato? Chyba nie moesz narzeka.
Tu przed jedenast trzydzieci podesza do niej jaka dziewczyna. Nie tamta niska, z
francuskim akcentem, ani na szczcie nie ta kretynka, ktra umiecia je w Obberlundzie, ale
jaka inna. Do klapy przypity miaa identyfikator z napisem: Sztuka, dzia Dekoracji.
Pochylia si nad ni i zaoya jej na gow ochraniacze. wiat zmysw zamkn si przed
Susan.

Jedyn ozdob nie ludzk w tym salonie (niezbyt duym, nawiasem mwic) byy
grube czerwone zasony, za ktrymi widniay, przykuwajce uwag, haskie bliniacze
wieowce. Bosch zjawi si ostatni. Usiad w wolnym jeszcze Fotelu Opphulsa i opar okcie
na spoconych doniach i sztywnych ramionach mebla. Fotel oddycha pod jego zadkiem.
Bosch czu si dziwacznie: zupenie jakby siedzia na beczce unoszcej si na spokojnym
morzu. Mebel by nagi i zgity jak szewskie kopyto, z plecami przylegajcymi do podogi,
ramionami w grze i podniesion pup. Na niej umieszczono ma metalow pytk pokryt
skr. I to wszystko. Wyprostowane do gry nogi suyy za oparcie. Byy to solidne
przedmioty o atletycznej budowie, pomalowane na brzowo-szaro, doskonale wywiczone.
Pci obojga. Jego akurat, oceniajc po ksztacie i wielkoci koczyn grnych, mg by
rodzaju mskiego. Stara si za bardzo nie rusza ani nie wykonywa gwatownych gestw:
wiele razy siada ju na Fotelach rnej pci i wieku i zawsze traktowa je z delikatnoci i
szacunkiem.
Wykwintna naga Zastawa krya tu i tam. Byy to Serwisy stoowe Droessnera.
Miay od pitnastu do osiemnastu lat: na pierwszy rzut oka wszystkie pci eskiej, chyba e
byy transseksualistami, czego Bosch nie wyklucza. Od stp do gw zostay pokryte
warstw ciekej masy perowej, na ktrej Droessner nakreli delikatne filigranowe ptaszki
siedzce na gazkach lub w gniazdach. Ptaki widniay na ich piersiach, plecach, poladkach i
na brzuchach. Z zatyczkami w uszach i przepaskami na oczach, a wic guche i lepe,
wywizyway si ze swych obowizkw nienagannie. Suny po niekoczcym si krgu, w
stylu Eschera, trzymajc malekie tace z napojami i przekskami. Co kilka krokw,
odliczonych wczeniej, zatrzymyway si przed gociem i pochylay tac. Go mg przyj
poczstunek lub odmwi. Nie mg ich tylko dotkn: nie byy ozdobami interaktywnymi.
Luksusowej Zastawy nie naley dotyka - myla Bosch. - Nawet tutaj.
Jedna z Zastaw pochylia przed nim tac: Bosch wybra co, co przypominao martini.
Kiedy Zastawa odchodzia, z przeciwnej strony nadesza nastpna. Tace zderzyy si lekko,
ale odsunwszy si natychmiast od siebie, kontynuoway swj ociemniay pochd jak mrwki
zmierzajce w zwartym szeregu ku mrowisku. Pod sufitem wiecia biseksualna Lampa du
Perrina, kty rozwietlao wicej Lamp, prawie wszystkie pci eskiej, podobnie jak Stoy i
sprzt ozdobny. Bosch zastanawia si, kto pokrywa koszty tej wyjtkowo drogiej dekoracji.
Znowu fundusze unijne?.
Brakowao dwch wanych osobistoci: Jacoba Steina i April Wood. Poza nimi
gabinet kryzysowy stawi si w komplecie. Czowiek-Klucz, majcy zakusy na Tac ze
sodyczami, zreferowa pospiesznie temat spotkania spektakularnym owiadczeniem:
- Rip van Winkle zatrzyma Artyst, margines bdu wynosi mniej ni zero przecinek
zero pi procent. Krtko mwic: zero przecinek zero pi.
- Moe pan to przeoy na jzyk bliszy humanistom? - spyta Gert Warfell.
Czowiek-Klucz zagbi si w sofistyczne wyjanienia. Zatrzymano pitnastu
podejrzanych, z ktrych piciu przeszo na wyszy poziom prawdopodobiestwa. Wedug
danych bdcych w posiadaniu Rip van Winklea jeden z nich niemal z cakowit pewnoci
jest Artyst. Pozostaych dziesiciu zostao wyeliminowanych. Kiedy ustali si, ktry z tych
piciu jest poszukiwanym przez nich osobnikiem, wyeliminuje si pozostaych. Artysta
zostanie szczegowo przesuchany, eby nie byo najmniejszej wtpliwoci, e zatai jak
informacj. Potem ustal jego powizania i rwnie je wyeliminuj. Nastpnie wyeliminuj
Artyst. Po czym Rip van Winkle wyeliminuje sam siebie.
- Na koniec zostaniemy wyeliminowani my sami. Krtko mwic: przeprowadzimy
autoeliminacj; kiedy si to wszystko skoczy, gabinet kryzysowy ulegnie rozwizaniu, Rip
van Winkle zostanie upiony, a my si ju wicej nie spotkamy i w razie czego nigdy si
nie znalimy - doda. I woy do ust kolejn gar cukierkw.
- A to dobra wiadomo - powiedziaa panna Roman. Bosch nie bardzo wiedzia, czy
miaa na myli eliminacj Artysty czy Czowieka-Klucza. Fotel panny Roman by rodzaju
mskiego: wskie, silne, brzowo-szare biodra dwigajce jej ciar byy doskonale widoczne
z miejsca, w ktrym siedzia Bosch.
- Zeznali co? - spyta Gert Warfell, pochylajc si do przodu. Nie przestawa si
krci, a Bosch obserwowa, jak po kadym jego podskoku Fotel napina swoje polakierowane
minie. - Mam na myli tych piciu podejrzanych.
- Trzech z nich przyznao si do winy. To oczywicie nic nie znaczy, ale to wicej, ni
mielimy dwa tygodnie temu.
- Nadzwyczajna wiadomo - zainteresowa si Benoit. - Nie uwaasz, Lothar?
- Czy tych piciu podejrzanych dostarczyo nam jakich informacji? - spyta Bosch,
nie odpowiadajc na pytanie Benoit.
Czowiek-Klucz wycign rk, eby pochwyci szklaneczk whisky. Zastawa
zatrzymaa si na odpowiedni chwil, po czym ruszya dalej po omacku, ostronymi
krokami. wiato Lamp odbijao si w jej perowych poladkach, upodobniajc je do jaj
bajkowego ptaka.
- Na razie to tajemnica - odrzek Czowiek-Klucz. - Po konfrontacji powiadomimy
was o tym w kolejnych sprawozdaniach.
- Zapytam inaczej. Czy ktry z podejrzanych przekaza informacje, jakimi mgby
dysponowa jedynie Artysta?
- Lothar prbuje powiedzie, e nie ma zaufania do Rip van Wiklea - zauway
Sorensen.
Bosch zaprotestowa, lecz Czowiek-Klucz nie zwrci na komentarz Sorensena
najmniejszej uwagi.
- Przesuchania odbywaj si w wielu miastach Europy, nie dysponuj wszystkimi
danymi. Ale nasze metody nie s inkwizytorskie: zazwyczaj najpierw pytamy, potem
strzelamy, jeli o to panu chodzi. adna informacja nie zostaa wydarta im si.
Bosch nie do koca by przekonany o prawdziwoci owego stwierdzenia, wola jednak
nie dyskutowa.
- C, mona powiedzie, e problem zosta rozwizany! - zagrzmia Warfell.
- I to na czas - doda Sorensen. - Jutro inauguracja.
- Jestem pewny, e dla pana Steina bdzie to powd do radoci - owiadczy z
byskiem w oku Benoit, bratajc si z ludzkoci.
- Zamierzaem szybko to zakoczy i wyjecha na wakacje - oznajmi gromkim
gosem Harlbrunner. Fotel przygniatany jego tonaem by, na ile mg to oceni Bosch,
dziewczyn.
Zebranie zostao przerwane. Podczas gdy czonkowie gabinetu wstawali z miejsc,
wspierajc si domi o Fotele, Benoit zwrci si do Boscha z pytaniem, czy ma co
przeciwko krtkiej pogawdce, kiedy std wyjd. Mia i to wiele, nie tylko ze wzgldu na
swoje popoudniowe spotkanie z van Obberem, ale take dlatego, e nie mia ochoty na
rozmow z szefem Konserwacji; wiedzia jednak doskonale, e nie moe mu odmwi.
Benoit zaproponowa park Clingendael. Stwierdzi, e uwielbia atmosfer tego japoskiego
ogrodu. Pojechali tam jego samochodem.
Po drodze aden z nich si nie odezwa. Architektoniczna karuzela miasta przemykaa
za bkitnymi szybami samochodu. Bosch urodzi si w Hadze, lecz od najmodszych lat
mieszka w Amsterdamie. Przez chwil zastanawia si, czy zostao w nim co z tego miasta.
Jednak zaraz pomyla, e kade miejsce wspczesnego wiata ma chyba w sobie co z Hagi.
Jak na grafikach M.C. Eschera jego rodzinne miasto kryo w swoim wntrzu inne miasto, a to
z kolei dawao schronienie nastpnemu, i tak w nieskoczono. Madurodam przedstawia
Holandi w miniaturze; Najmniejsze miasto najwikszym w Europie, jak mawia jego
ojciec. Panorama Mesdag prezentowaa malowido o rednicy stu dwudziestu metrw,
opracowane rwnie w pomniejszeniu. W Mauritshuis mona byo odby podr w
przeszo po Holandii namalowanej przez wielkich mistrzw. A jeli jaki kolekcjoner
zapragn sztuki HD, mia do dyspozycji dziesi galerii oficjalnych i cztery razy tyle
prywatnych, Gemeentemuseum i nowiutkie Kunstsaal, domy sztuki nieletnich jak
Nabokovian czy Puberkunst, rkodzieo nielegalne w Menselijk, publiczne art-szoki w Harder
i The Tower, ruchome obrazy w Het Bos i Action Mouse oraz anim-art w Artzoo. A czy
istnieje lepsze miejsce ni osawione tereny wok Het Meisje w Clingendael dla kogo, kto
zapragnby robi zdjcia? Sztuczne miasta i prawdziwe ludzkie istoty przebrane za dziea
sztuki. Po spdzeniu jednego dnia w Hadze czowiek zaczyna myli pozory z
rzeczywistoci. Moe przyjcie na wiat w takim miejscu, doszed do wniosku Bosch, jest
przyczyn tej gstej mgy spowijajcej teraz jego umys, tego braku linii podziau.
Park Clingendael by peen turystw, chocia ciemniejce z kad chwil chmury
zapowiaday niemi niespodziank pod koniec dnia. Benoit i Bosch ruszyli topolow alej z
rkami skrzyowanymi na plecach. Chodny wiatr unosi kocwki ich krawatw.
- Czytaem niedawno w Quietness - powiedzia Benoit - e w Nowym Jorku
organizuj wystaw emerytowanych pcien. Kilka z nich sprzedano ju korzystnie w Stanach
Zjednoczonych. Finansuje to wszystko Enterprises, oczywicie. Dziennikarz twierdzi, e
pomys jest genialny, bo co innego moe robi emeryt, jeli nie siedzie spokojnie w jakim
miejscu, patrze na ludzi i pozwala ludziom patrze na siebie? Steina nie zainteresowao to
zbytnio, nie lubi bowiem starych pcien, ale jestem pewny, e w Europie wkrtce zacznie si
to praktykowa. Wyobra sobie staruszkw z trudem utrzymujcych si ze swoich emerytur,
ktrzy nagle staj si milionerami. wiat idzie naprzd i zaprasza nas, bymy do niego
doczyli. Pytanie brzmi: przyjmujesz zaproszenie czy wysiadasz i tylko obserwujesz, jak
przechodzi obok ciebie.
Byo to pytanie retoryczne. Bosch nie odpowiedzia. Na maej polance kilka dziewczt
wiczyo pozy, imitujc Gupstwo Rut Malondi. Przypuszcza, e s studentkami oficjalnej
szkoy pcien. adna z nich, w przeciwiestwie do oryginau, nie moga by oczywicie naga
ani pomalowana: byoby to nielegalne. Prawo dopuszczao wystawianie nieubranych dzie w
miejscach publicznych, ale studenci byli tylko osobami i nie mogli tego robi. Bosch
domyla si, jak wzdychaj do tego, eby udao si im kiedy porzuci ich ludzki status.
Zastanawia si, czy Danielle marzy o tym samym.
Benoit milcza, dugo obserwujc nieruchome ciaa aspirantek do pcien, pozujcych
na trawie w bluzkach i dinsach, z teczkami i swetrami u stp.
- Naprawd wierzysz, e go zapali? - spyta nagle.
To pytanie nie byo retoryczne.
- Nie. Nie wierz, Paul. Aczkolwiek jest to moliwe.
- Ja te nie wierz - powiedzia Benoit. - Rip van Winkle cierpi na ten sam problem co
Europa: rozbita unia. Wiesz, jaki my, Europejczycy, mamy problem? Chcemy pozosta sob,
nie przestajc by Caoci. Prbujemy globalizowa nasz indywidualizm. Ale wiat
potrzebuje coraz mniej indywidualistw, coraz mniej ras, mniej narodw, mniej jzykw.
wiat chce, ebymy wszyscy mwili po angielsku i byli odrobin liberalni. Niech Babel
mwi po angielsku i niech sobie wiea trwa, deklaruje wiat. Tego wymaga globalizacja, a
Europejczycy aspiruj do niej, nie rezygnujc ze swojej pozycji jednostki. Ale czym jest dzi
jednostka? Co oznacza bycie Francuzem, Anglikiem czy Wochem? Spjrz na nas: ty jeste
Holendrem o niemieckich korzeniach, ja Francuzem pracujcym w Holandii, April jest
Angielk, ale mieszkaa we Woszech, Jacob jest Amerykaninem i yje w Europie. Kiedy
rnio nas dziedzictwo artystyczne, lecz teraz wszystko si zmienio. Holender moe
stworzy dzieo razem z Hiszpanem, Rumun z Peruwiaczykiem, Chiczyk z Belgiem.
Imigracja znalaza rozwizanie problemu pracy: sta si sztuk. Niczym si ju od innych nie
rnimy, Lotharze. Mam w domu swj cerublastynowy portret wykonany przez Avendana.
Jest dokadnie taki jak ja, jak odbicie w lustrze, cho tegoroczny model zastpujcy orygina
pochodzi z Ugandy. Stoi w moim gabinecie, patrz na niego codziennie. Widz w nim swoje
rysy twarzy, swoje ciao, swoj posta i myl: Boe, w rodku jestem czarny. Nigdy nie
byem rasist, Lothar, zapewniam ci, ale nie mog uwierzy w to, e patrz na siebie
samego, wiedzc, e tam pod spodem, pod moj skr kryje si Murzyn, i jeli podrapi swj
policzek z dostateczn si, zobacz wewntrz Ugandyjczyka, nieruchomego, tego
Ugandyjczyka, ktrego nosz w sobie i ktrego nigdy ju nie bd mg si pozby, nawet
gdybym chcia... midzy innymi dlatego, e to portret Avendana i kosztuje majtek,
rozumiesz?
- Rozumiem - powiedzia Bosch.
- Zastanawiam si, co bymy zobaczyli pod skr Europy, gdybymy j zdrapali. Jak
sdzisz?
- Musielibymy j dugo zdrapywa, Paul.
- Wanie. Ale jest w tym co pocieszajcego. Co, co czy mnie z Ugandyjczykiem,
co, co z nim dziel i co kae mi myle, e w gruncie rzeczy wcale si tak bardzo nie
rnimy.
Po chwili Benoit podj marsz na nowo. I doda:
- Obydwaj chcemy zarabia pienidze.
Na kocu alejki, zdublowany lustrem jeziorka, przykucnity na skaach, znajdowa si
Het Meisje, najbardziej znany obraz olejny w parku Clingendael, a moe nawet w caym
miecie. Het Meisje - Dziewczynka - bya subteln figur autorstwa Rut Malondi uwaan
przez niektrych za Syrenk HD Hagi. Obszerna koszula w nienobiaym kolorze,
powiewajca na wietrze, osaniaa czciowo jej ciao. Twarz, doskonale wymodelowana
dziki cerublastynie, oraz delikatny hiperdramatyzm w jej bkitnym spojrzeniu oywia
martwe godziny spacerowiczom. Bya obrazem zewntrznym caorocznym: w czasie srogich
holenderskich zim ratusz chroni j plastikow, staociepln kopu. Ptno nie miao wicej
ni czternacie lat. Bya szesnastym substytutem pomalowanym tak, by przypomina
poprzednie. Oblega j tum turystw pstrykajcy aparatami fotograficznymi. Tradycja
nakazywaa przynosi jej kwiaty lub rzuca mae karteczki z wierszami.
Benoit zatrzyma si przed ni, na samym brzegu jeziorka.
- Syszae zapewne, e przeom jest blisko - powiedzia. - Van Tysch si psuje.
Waciwie popsu si ju cakowicie. Tak to bywa, kiedy kto osiga wieczno: umiera. Nie
widzimy, jak gnije, tylko dlatego, e ukrywa to pod warstwami czystego zota. Ju szukaj
nastpcy. Zastanawiam si, kto zajmie jego miejsce.
- Dave Rayback - Bosch nie mia cienia wtpliwoci.
- Nie. To nie bdzie on. Jest genialnym malarzem, mam kilka jego oryginaw w
Normandii i zapaciem fortun, eby pozoway stale. S tak dobre, e nie pozwalam im
nawet wychodzi na siku. Jako artysta, Rayback ma wystarczajco duo zalet, eby przej
paeczk. Ale jest za bystry i to jest jego podstawow wad, nie sdzisz? Geniusz zawsze
powinien by przygupem. Ludzie maj skonno do patrzenia na geniuszy i umiechania si
w duchu: Patrzcie na tych biedakw. Zajci tworzeniem wiekopomnych dzie, nieprzytomni
jak zwykle. Oto wizerunek geniusza, to si sprzedaje. Natomiast geniusz, ktry jednoczenie
jest bystry, bywa troch niewygodny. Jakbymy myleli, e bystro to cecha zarezerwowana
dla przecitniakw. Jakby bycie geniuszem kcio si z pragnieniem zbicia fortuny,
kierowania krajem czy dowodzenia wojskiem. Prezydenta kraju moemy uwaa za
bystrego. Moemy nawet powiedzie, e by dobrym prezydentem. Ale choby nie wiem
jak dobrze wykonywa swoj prac, nigdy nie uznamy go za genialnego. Dostrzegasz t
subteln rnic?
- Jeli nie Rayback - spyta Bosch - to kto? Stein?
- Chyba artujesz! Stein naley do tego typu ludzi, ktrzy musz mie nad sob kogo,
kto doceni ich prac. Pamitam jedno zdanie Raybacka, ktre szczeglnie przypado mi do
gustu: Stein jest najlepszym artyst wrd tych, ktrzy nimi nie s. Trafne. Steina moesz
odrzuci. Jedyn rol, jak moe odegra, jest rola gosujcego: on i jemu podobni wybior
nowego geniusza. I mog ci zapewni, e zostanie nim kto nieznany, jaki przecitny
artysta. Fundacja nie moe teraz przegra. Stalimy si ogromnym przemysem, Lotharze.
Perspektywy na przyszo s ogromne. Rodzice bd kupowa dzieciom podrczniki o
podstawach malarstwa HD. Wykreujemy sezonowych modeli, ktrzy bd kosztowa malarza
amatora sto euro. Zalegalizujemy ludzkie rkodzieo artystyczne i artykuy dekoracyjne, a
kiedy to si stanie, bdziesz mg mie w domu osiemnastoletnie Naczynie, Tac lub
Popielniczk za tysic czy dwa tysice euro. Zwikszymy produkcj portretw z cerublastyny
i seryjnych kopii. A kiedy przemoc bdzie moga znale ujcie w tanich i cakowicie
legalnych art-szokach, zrobimy podobny krok, jaki uczynilimy, legalizujc narkotyki. Sztuka
HD odwrci bieg historii, zapewniam ci. Stajemy si najlepszym biznesem na wiecie.
Dlatego powinien reprezentowa nas kto wystarczajco gupi. Jeli bdzie nas
reprezentowaa bystra jednostka, przegramy. Dobry biznes wymaga idioty na czele i wielu
spryciarzy za jego plecami.
Nagle do Boscha zaczo dociera, dlaczego Benoit chcia z nim rozmawia. Ty stary
szczwany lisie! Spodziewasz si buntu, wic szukasz sprzymierzecw, nieprawda?. Lecz
po chwili przyszo mu na myl inne wyjanienie, duo bardziej niepokojce: a jeli to Benoit
pomaga Artycie? Moe chcia pogry van Tyscha, eby przyspieszy przeom? Wcisn
koniec krawata pomidzy klapy marynarki. Pogry si w mylach. Biaa koszula Het Meisje
powiewaa na wietrze. Jaka maa Japonka rzucia jej r. Kwiat by plastikowy, stwierdzi
Bosch, przyjrzawszy si dokadniej. Musn lekko odsonite kolano Het Meisje i wpad do
jeziorka.
Wtedy Benoit powiedzia co nieoczekiwanego:
- Przykro mi z powodu twojej bratanicy, Lotharze. Rozumiem ci. To niepokojce,
zwaszcza w dzisiejszych czasach. Musisz wiedzie, e nie miaem z tym nic wsplnego. To
Stein j wybra, a Mistrz zaakceptowa.
- Wiem.
- Rozmawiaem z ni dzi rano, eby spyta, czy wszystko w porzdku. Czua si
dobrze, bya troch zdenerwowana, bo mia j podpisywa van Tysch. Zadzwoniem do niej
tylko dlatego, e to twoja bratanica; wiesz, e dopki van Tysch nie podpisze pcien, nie
wolno nam si z nimi kontaktowa w sprawach prywatnych.
- Jestem ci wdziczny, Paul.
Benoit kontynuowa, mwic pospiesznie, jakby temat, do ktrego zmierza, jeszcze
si nie pojawi.
- Zawsze bd po twojej stronie, Lothar. Jestem z tob. Chciabym, eby to
stanowisko byo obustronne. Chc powiedzie, e cokolwiek si stanie, e ktokolwiek
przyjdzie p o van Tyschu, bdziemy si wzajemnie popiera, prawda?
- Oczywicie.
U stp Benoit rosy bratki: schyli si, zerwa jeden i rzuci go przed siebie. Kwiat
zboczy z drogi i przelecia nad pomalowanymi wosami Het Meisje. Benoit zrobi min jak
pikarz, ktremu nie udao si strzeli decydujcego karnego.
- Mam kopi tego bstwa w Normandii - zwierzy si Boschowi, wskazujc na Meisje.
- Tani, zwyczajn kopi, tak, jakie sprzedaj w sklepach z ozdobami artystycznymi z
napisem na poladku: Pamitka z Hagi. Modelka ma ponad dwadziecia lat, oczywicie.
Ale podoba mi si mimo wszystko. Zabraem ci duo czasu. Wybierae si gdzie?
- Niestety tak. Ale jeszcze zd.
- A wic do jutra, Lothar.
- Do jutra. Na inauguracji.
- Przyznaj, e marz o tym, eby mie ju to wszystko za sob.
Bosch odszed, pozostawiwszy go bez odpowiedzi.
Zmierzajc w kierunku Delftu, zadzwoni do van Obbera, eby poinformowa go o
spnieniu. W suchawce usysza zachrypnity gos malarza. Nie ma problemu -
powiedzia. - I tak nie mam dokd pj. Potem postanowi si zdrzemn, gdy nagle
przypomniaa mu si rozmowa z Paulem. Bez wtpienia Artysta nadal by na wolnoci, nawet
Benoit zdawa sobie z tego spraw. Rip van Winkle mg spowodowa, e Europa wypadnie
przyzwoicie przed firm przycigajc na Stary Kontynent najwicej turystw, ale nic poza
tym. Artysta nadal by wolny. I gotowy.

Kiedy zadzwoni telefon, zapada wanie w drzemk. To bya Nikki.


- Lije ma zwglon poow ciaa, reszt ycia spdzi w klinice psychiatrycznej na
pnocy Francji; sprawdzilimy go. Wyglda na to, e w czasie grudniowych art-szokw
doszo do wypadku, lecz w Extreme ukryto ten fakt, eby nie wywrze zego wraenia na
artystach i ptnach, ktre dla nich pracuj.
- Jak to si stao?
- W jednym z obrazw zastosowano wiece, eby po ciele Lije rozprowadza
rnokolorowy cieky wosk. Kto nie zrobi tego waciwie, wybuch poar, a Lije by
zwizany i nikt mu nie pomg w ucieczce.
- Boe mj - powiedzia Bosch.
- Pozostaje Pstumo Baldi. Tylko on nie ma alibi.
- Wanie jad do Delftu, eby spotka si z van Obberem - wyjani Bosch. -
Przygotujcie mi ca informacj, jak mamy o Baldim: tamy z PR, nagrania i wywiady z
Pomocy, kiedy pozowa do Figury XIII. Wylij mi je do domu.
- W porzdku.
Wjedajc do Delftu, czu si nieswojo. Co powie van Obberowi? Czego si po nim
spodziewa? Nagle zrozumia, e pragnie, by van Obber n a m a l o w a mu pewn twarz. Rysy
tej twarzy. Informacja, e Baldi m o e by Artyst, nie przyniesie w zasadzie adnych
praktycznych ani natychmiastowych skutkw. Podjte na wystawie rodki ostronoci nie
ulegn najmniejszej zmianie. Ale by moe van Obberowi uda si nakreli portret Baldiego,
a wtedy on bdzie mg nada jakie rysy tej mglistej, androgenicznej postaci, ktra
opanowaa jego myli.
Biae chmury okolone szarymi lamwkami pczniay nad horyzontem Delftu. Bosch
wysiad z samochodu na placu Markt, w pobliu Nieuwe Kerk, i kaza szoferowi czeka.
Chcia si przej. Chwil pniej zanurzy si w czyste pikno.
Delft. W miecie tym urodzi si Vermeer, malarz subtelnych szczegw. To byy
niewtpliwie inne czasy - myla Bosch. - Czasy, w jakich mona byo jeszcze czu i myle,
w jakich pikno nie zostao jeszcze cakowicie odkryte. Dotar do Oude Delft, starego
kanau, i przebieg wzrokiem jego osamotniony nurt, soczycie zielone lipy i spiczasty
horyzont dachw, wszystko poyskujce mimo niechci nieboskonu do wspdziaania ze
wiatem, wszystko byszczce i czyste jak ceramika, ktra rozsawia Delft. Poczu
wzruszenie. Kiedy rzeczywicie wszystko b y o j a s n e . A kiedy mrok spowi ten wiat?
Kiedy van Tysch zstpi z nieba i wszystko wypenia ciemno? Oczywicie to nie bya wina
van Tyscha. Nawet nie Rembrandta. Ale przygldanie si Oude Delft pozwalao zrozumie,
e kiedy wszystko miao przynajmniej j a k i s e n s , byo przejrzyste i pene sodkich detali
chtnie uwiecznianych i ufnie odtwarzanych przez artystw. Bosch pomyla, e ludzko w
jakim sensie rwnie si zestarzaa. Nie byo ju miejsca na naiwne czowieczestwo. To le
czy dobrze? Pewien nauczyciel w jego szkole mia zwyczaj mawia, e pieko ma swoje
dobre strony: skazani na nie w i e d z i e l i przynajmniej, e si w nim znajduj. Nie ywili co
do tego faktu najmniejszej wtpliwoci. Teraz Bosch przyznawa mu racj. Najgorsze w
piekle to nie palcy ogie, wieczno mczarni, utrata aski boej czy poddanie szataskim
torturom.
Najgorsze w piekle jest to, e nie wiesz, czy ju si w nim znajdujesz.
Van Obber mieszka nad kanaem w licznym, ceglanym domu z biaym
zwieczeniem fasady. Dach jednak wymaga remontu, a framugi okien odwieenia. Drzwi
otworzy sam malarz. By mczyzn o somianych wosach przycitych na jea,
zadziwiajco chudym, bladym, z sicami wok oczu i wybroczynami na ciele byszczcym
od cekinw potu. Bosch wiedzia, e ma nie wicej ni czterdzieci lat, cho wyglda na co
najmniej pidziesit. Van Obber zauway jego zaskoczenie. Wykrzywi twarz w sposb,
ktry dla niego oznacza by moe umiech.
- Potrzebuj natychmiastowego odnowienia - stwierdzi.
Poprowadzi Boscha do skrzypicych schodw. Na pierwszym pitrze znajdowao si
tylko jedno pomieszczenie, do due, pachnce farb i rozpuszczalnikami. Van Obber
zaproponowa Boschowi fotel, usiad na ssiednim i zacz oddycha. Przez chwil nie robi
nic innego.
- Przepraszam za t niespodziewan wizyt - powiedzia Bosch. - Nie chciaem
sprawi panu kopotw.
- Prosz si nie przejmowa. - Malarz przymkn okolone sicami oczy. - Moje ycie
to jedna wielka rutyna... Znaczy... Zawsze robi to samo... A to nie jest w zgodzie ze wiatem,
bo wiat si zmienia... Nie mam natomiast kopotw finansowych... Czterdzieci procent
moich dzie nadal yje... Tego nie moe niestety powiedzie wielu niezalenych malarzy...
Nadal pobieram tantiemy za swoje obrazy... Nie maluj ju nieletnich... Nie ma wystarczajco
duo materiau, poniewa materia niepenoletni jest drogi i atwo go wystraszy... Kiedy
robiem wszystko: nawet ozdoby i pubermobilair, obecnie zakazane...
- Wiem - Bosch powstrzyma wolny, acz nieubagany, potok sw. - Wanie w jednej
z ostatnich swoich prac uy pan Postuma Baldiego, czy nie tak? Portret, ktry namalowa pan
dla Jenny Thoureau w dwa tysice czwartym roku.
- Pstumo Baldi...
Van Obber pochyli gow i zoy rce jak do modlitwy. wiato wpadajce przez
okno odbijao si w jego czerwonym nosie.
- Pstumo jest jak wiea glina - rzek. - Dotyka si go, ustawia, a on si
dostosowuje... Ugniata si lub naciga jego ciao... Mona z nim zrobi wszystko: anim-art z
wami, psami czy komi, katolickie Madonny, katw ze sztuki splamionej, nagie dywany,
tancerzy transgenerycznych... Nieprawdopodobny materia. Powiedzie pierwszej jakoci to
jakby nie powiedzie nic...
- Kiedy go pan pozna?
- Nie poznaem... Odkryem go i wykorzystaem... To byo w dwutysicznym roku, w
jednej z galerii sztuki splamionej w Niemczech. Nie powiem panu, gdzie si znajduje, bo sam
tego nie wiem: goci przyprowadza si tam z zawizanymi oczyma. Art-szok by tryptykiem
anonimowego autorstwa zatytuowanym Taniec mierci. By dobry. A materia splamiony -
luksusowy: cay autokar uczniw pci obojga. Wie pan, klasyczny sposb na dostarczanie
materiau splamionego: autokar wpada do wody, wypadek, zwoki nie zostaj znalezione,
tragedia narodowa... A uczniowie, zmuszeni wczeniej do opuszczenia autokaru, w tajemnicy
prowadzeni s do warsztatu malarza. Baldi mia wtedy czternacie lat i przedstawia jedn ze
mierci, ktrej zadaniem byo skada w ofierze materia splamiony. Kiedy go zobaczyem,
obdziera wanie ze skry dwoje uczniw, chopca i dziewczyn, malujc im na ywym ciele
czaszki. Uczniowie jeszcze yli, cho stan ich by ciki. Baldi wyda mi si cudown
postaci, chciaem go zaangaowa do moich wasnych obrazw. Sprzedawa si drogo, ale
miaem pienidze. Powiedziaem mu: namaluj z tob co nie z tego wiata... Prawie wcale
nie uyem cerublastyny... Zastosowaem oszczdn palet barw: lekko byszczce re i
zgaszone bkity. Trzema rodzajami kleju przyczepiem impant z wosw w kolorze agatu
sigajcych jego stp. Stonowaem narzdy pciowe, co zreszt nie byo trudne. Duo od
niego wymagaem, ale Pstumo potrafi zrobi wszystko. Uyem go jako mczyzny i jako
kobiety. Torturowaem wasnymi rkami. Traktowaem jak zwierz, jak przedmiot, ktry
mona wykorzysta, a potem wyrzuci do mieci... Nie twierdz, e Pstumo robi wszystko,
jak naley... By ludzkim ciaem i mia ograniczenia typowe dla ludzkich cia. Ale c o w nim
byo, c o , co stanowio... n e g a c j s a m e g o s i e b i e . Tak powsta mj olej Sukkubus. To
pierwsze ptno, jakie z nim zrobiem. Wie pan, jaki by nastpny obraz namalowany z
Postumem po Sukkubusie, panie Bosch?... Madonna Ferruciolego. - Van Obber rozchyli usta
w umiechu, a Bosch przyglda si jego brudnym zbom. - Kto moe si zastanawia: Jak
to moliwe, eby to samo ptno zostao namalowane jako Sukkubus van Obbera i Madonna
Ferruciolego?. Odpowied jest prosta: taka jest sztuka, drodzy pastwo. Taka jest wanie
sztuka.
Umilk na chwil, po czym doda:
- Pstumo to nie szaleniec, cho nie moe by rwnie przy zdrowych zmysach. Nie
jest zy ani dobry, nie jest mczyzn ani kobiet. Wie pan, czym jest Pstumo? Tym, co
malarz z nim namaluje. Oczy Postuma s p u s t e . Mogem prosi o jakikolwiek ich wyraz, a
one mi go daway: gniew, strach, uraz, zazdro... Lecz potem, po skoczeniu pracy, gasy,
p u s t o s z a y ... Oczy Postuma s puste i bezbarwne jak lustra... Puste, bezbarwne i pikne
jak...
Konwulsyjny szloch przerwa jego sowa. W ciszy, jaka nastpia, rozlego si kilka
grzmotw. Na Delft spad deszcz.
Boschowi byo al van Obbera i jego nadszarpnitych nerww. Samotno i
niepowodzenia musiay by zymi towarzyszami.
- Jak pan myli, gdzie moe by teraz Baldi? - spyta delikatnie.
- Nie wiem. - Van Obber pokrci gow. - Nie wiem.
- O ile dobrze rozumiem, porzuci portret wykonany przez pana w dwa tysice
czwartym roku dla francuskiej marszandki Jenny Thoureau. Czy takie zachowanie byo dla
Baldiego typowe? Opuci prac przed upywem wyznaczonej w umowie daty?
- Nie. Pstumo dotrzymywa wszystkich terminw.
- Jak pan myli, dlaczego tym razem go nie dotrzyma?
Van Obber unis gow i popatrzy na Boscha. Jego oczy nadal byy wilgotne, ale
odzyska spokj.
- Powiem panu, dlaczego - wyszepta. - Dosta c i e k a w s z propozycj. To
wszystko.
- Jest pan tego pewny?
- Nie. Tak tylko podejrzewam. Nigdy wicej go nie spotkaem ani o nim nie
syszaem. Ale powtarzam: Postuma interesoway tylko pienidze. Porzuci prac, poniewa
zaproponowano mu co lepszego. Tak sdz.
- Oferta dotyczya innego obrazu?
- Tak. Dlatego odszed. Nie zdziwio mnie to oczywicie, byem przegrany. Baldi by
dla mnie zbyt dobrym materiaem, stworzonym do czego wicej ni obrazy olejne van
Obbera.
Bosch zastanawia si przez chwil.
- Miao to miejsce dwa lata temu - powiedzia. - Jeli Baldi odszed, eby zosta
innym obrazem, jak pan twierdzi, to gdzie jest teraz ten obraz? Od czasw portretu Jenny
Thoureau jego imi nie pojawio si nigdzie...
Van Obber milcza. W przeciwiestwie do poprzednich, podobnych do tego
momentw, Bosch nie odnis tym razem wraenia, e umys malarza bdzi po niezbadanych
wertepach: wygldao na to, e van Obber co rozwaa.
- Jest nieskoczony - owiadczy nagle.
- Sucham?
- Nie pojawi si jeszcze, poniewa nie jest skoczony. To logiczne.
Bosch zamyli si nad sowami van Obbera. N i e s k o c z o n y obraz. Tej
moliwoci nie wzili pod uwag ani Wood, ani on. Szukali Artysty, badajc dwa tropy:
jeden, e pracuje nadal, drugi, e porzuci zawd. I nawet nie pomyleli, e mgby pracowa
przy obrazie, k t r y nie zosta jeszcze u k o c z o n y . To by, oczywicie,
tumaczyo jego zniknicie i jego milczenie. Malarz nigdy nie pokazuje swojego dziea,
dopki go nie ukoczy. Ale kto powiciby tyle czasu na to, eby zajmowa si Baldim?
Jakiego rodzaju ptno zamierza stworzy?
Kiedy Bosch wychodzi, z fotela dobieg go ponownie gos van Obbera.
- Dlaczego szukaj Postuma?
- Nie wiem - skama Bosch. - Moim zadaniem jest go znale.
- Lepiej, e Pstumo zagin, prosz mi wierzy. Pstumo nie jest zwykym dzieem
sztuki: on jest s z t u k , panie Bosch. Sztuk. Po prostu.
I patrzc na Boscha swoimi przepastnymi, chorymi oczyma, doda:
- I niech si pan ma na bacznoci, gdy go pan znajdzie. Sztuka bywa straszniejsza od
ludzi.
Kiedy Bosch opuci dom van Obbera, szary, potny deszcz zawadn miastem.
Uroda Delftu rozpywaa si na jego oczach. Z caych si pragn, eby Rip van Winkle
rzeczywicie zatrzyma Artyst, ale wiedzia, e tak nie byo. Mia pewno, e morderca (czy
by nim Pstumo, czy te nie) nadal przebywa na wolnoci i szykuje si do ataku.

WIECZOREM Artysta wyszed z domu.


W Amsterdamie padao i byo chodno. Lato zrobio sobie przerw. To nawet lepiej -
pomyla. Szed z rkoma w kieszeniach, w mdym wietle latarni, pozwalajc, eby deszcz
pokry go ros jak kwiat. Przekroczy kana Singelgracht, na ktrym wiata tworzyy
girlandy, a krople deszczu koncentryczne koa, i dotar do Museumplein. Spokojnym krokiem
obszed zanurzony w ciszy Tunel Rembrandta. Policjanci stojcy na stray przy wejciu
spojrzeli na niego, nie powicajc mu zbytniej uwagi. Wyglda na zwykego, przecitnego
czowieka i zachowywa si jak na kogo takiego przystao. Mg by mczyzn lub kobiet.
W Monachium by Brend i Weissem, w Wiedniu Ludmi i Diazem. Mg by wieloma
osobami. Tylko wntrze mia jedno. Doszed do koca podkowy, i kontynuowa swj marsz.
Dotar do placu Concertgebouw, gdzie wznosia si najwaniejsza sala koncertowa
Amsterdamu, teraz pogrona w ciszy. Artysta nie przekroczy van Baerlestraat. Skrci w
prawo, w stron Stedelrjk, i uda si w przeciwnym kierunku, do Rijksmuseum. Chcia zbada
wszystko, sprawdzi wszystko. Metalowe barierki zamykay przejcie, wytyczajc teren
zarezerwowany na parking dla furgonetek. Opar si o jedn z barierek i zapatrzy w noc.
W niewielkiej odlegoci od niego, na jednej z latar, wisia may plakat Rembrandta.
Artysta dugo si w niego wpatrywa. Do Anioa rozchylaa si w ciemnociach, w kroplach
deszczu.
Spojrza na dat: pitnastego lipca 2006. Nastpnego dnia.
Pitnastego lipca. Rzeczywicie. To ju jutro.
Odsun si od barierki, wszed w van de Valdestraat i kontynuowa marsz. Kiedy
wraca wzdu Singelgracht, deszcz zela.
Jutro, na wystawie.
Wszystko wok byo mroczne i mao estetyczne.
Tylko Artysta wydawa si czystym piknem.
Cz czwarta
WYSTAWA

Wystaw si nie martwi.


Traktat o malarstwie hiperdramatycznym
BRUNO VAN TYSCH

- Byo to pene chway zwycistwo...


- Nie wiem...
...
- Nareszcie smy Kwadrat!
CARROLL
(op. cit.)
9.15
KIEDY Lothar Bosch obudzi si, Pstumo Baldi znajdowa si w jego sypialni.
Sta trzy metry od ka, patrzc na niego. Nie wydaje si grony - w pierwszej
chwili pomyla Bosch. - Nie jest grony. Nastpnie przenikliwa i przeraajca intuicja
podpowiedziaa mu, e to wcale nie sen: by cakowicie przytomny, by dzie, to by jego
dom przy van Eeghenstraat, a Baldi znajdowa si w jego sypialni, nagi, przygldajcy mu si
z zamylonym wyrazem twarzy. Wyglda jak jeden z tych nastolatkw o poszarzaej skrze i
wystajcych kociach, ale w jego spojrzeniu kryo si pikno. Mimo wszystko Bosch nie czu
przed nim strachu. Mog z nim wygra.
Nagle Baldi rozpocz lekki, milczcy taniec, jak wrzeciono wiata. Jego szczupe
ciao wirowao po caym pokoju. Chwil potem powrci do poprzedniej pozycji, a cay wiat
jakby ogarn parali. Znowu si poruszy. I znieruchomia. Bosch, zafascynowany, nie od
razu zrozumia, co si dzieje: podczas przegldania trjwymiarowych tam nagranych przez
Fundacj, kiedy model mia pitnacie lat, zasn z wizjerem PR na oczach.
Klnc, wyczy odtwarzacz i zdj okulary. Sypialnia bya pusta, ale przed oczami
nadal taczy mu promienisty cie Baldiego. Poranny brzask za oknem zapowiada
deszczowy dzie: dzie inauguracji Rembrandta.
Z tych obrazw nie wynikao nic jasnego. Van Obber nie przesadza, twierdzc, e
Pstumo by wie glin: gadk, wydepilowan form, pocztkiem, czowieczym
punktem wyjcia, zacztkiem kadej fizjonomii.
Wsta, pod prysznicem przyj na siebie tonizujc salw wody, i wybra z szafy
spokojny, ciemny garnitur. O dziesitej trzydzieci musi sprawdzi rozmieszczenie pojazdw
Bezpieczestwa wok Tunelu, zanim przystpi do patrolowania. Tkwi przed lustrem i
walczy z wzem krawata. Kolejny raz pomyli si, wic jedwabny zawijas. Nie pamita
ju, czy od mierci Hendrickje by kiedy tak zdenerwowany.
Nigdy nie atakowa w czasie inauguracji. Powiniene si uspokoi. Moe nawet nie
ma go w Amsterdamie. Skd ta pewno, e Wood ma racj? Moe odda si ju w rce
policji w ktrym z komisariatw w Monachium? A moe... Cholerny wze... Moe Rip van
Winkle naprawd go namierzy... Opanuj si. Myl pozytywnie. Chocia raz myl
pozytywnie.
Nagle usysza dudnienie. Wyjrza na taras: pejza Vermeera rozpywa si w Moneta.
Krople deszczu rozmyway zielenie, ochry, czerwienie i biele.
wietnie, ju pada.
Zanim skoczy si ubiera, pozwoli sobie na ostatni myl o Danielle. Nie chcia si
modli, chocia wiedzia, e wbrew temu, czego uczy religia, Bg kusi tak samo jak diabe.
Mimo to zaimprowizowa krtk, bagaln modlitw. Nie zwrci si do nikogo konkretnego,
patrzy po prostu w pospne oblicze chmur. Ona jedna nie ma z tym nic wsplnego. Ona
jedna nie powinna cierpie. Chro j. Bagam.
Potem zszed ze schodw. To bdzie feralny dzie, dobrze o tym wiedzia.
Przynajmniej poprawnie si zasupa. Wzowi krawata niczego nie mona byo
zarzuci.

9.19
Gerardo nabra szczypt szarotego koloru i przecign nim wzdu policzka Klary.
- Dzisiaj po poudniu, przed inauguracj, mistrz sprawdzi wszystkie obrazy.
- Mylaam, e ju nie przyjdzie - powiedziaa.
- Zawsze przed wyjazdem robi ostatni przegld. Nie ruszaj si.
Wzi cienki pdzelek i pokry jej wargi warstw zgaszonego cynobru. Widziaa, jak
umiecha si w odlegoci zaledwie kilku centymetrw. Wyglda jak miniaturzysta
nachylony nad rycinami.
- Jeste szczliwa? - zapyta.
- Tak.
Praktykantka zsuna czepek z wosw Klary, odsaniajc burz mahoniowych pukli.
Gerardo zamoczy ponownie pdzel i powrci do jej warg.
- Chciabym si dalej z tob spotyka, kiedy to si ju skoczy. To znaczy, kiedy ci
ju kupi. - Umoczy palec w jakim rozpuszczalniku i dotkn kcika jej ust. - Na pewno
wiesz, e kupi ci od rki. Trafisz do domu jakiego milionera. Ale i tak chciabym si z tob
spotyka. Nic nie mw. Teraz nie moesz mwi.
Jego sowa byy tak delikatne jak dotknicia pdzla, ktrym j obrysowywa. Miaa
wraenie, jakby caowa j, miejsce przy miejscu.
- Syszaa, co si mwi. Obrazu i malarza nie moe czy aden zwizek,
hiperdramatyzm na to nie zezwala. Tak jest w teorii. - Odsuwa pdzel, moczy go, malowa,
uywa ciereczki, znowu malowa. - Ale ze mn dopisze ci szczcie, poniewa jestem
b a r d z o z y m m a l a r z e m , panienko. Co rekompensuje fakt, e ty jeste wietnym
ptnem.
Praktykantka przerwaa Gerardowi, zwracajc si do niego po angielsku. Wymienili
kilka krtkich uwag o tonacji cieni na obrysach ciaa Klary, wczytali si uwanie w instrukcje
spisane przez Mistrza, po czym Gerardo nachyli si nad jej ustami, przygldajc si im przez
chwil. Nie wyglda na zadowolonego. Znik jej z pola widzenia, ale prawie natychmiast
powrci z pdzlem nasczonym czerwieni.
Spoczywaa na leance w jednej z kabin roboczych w piwnicach Starego Atelier,
dokd przywieziono j z samego rana, by przygotowa do ustawienia w Tunelu.
- Musimy si postara - powiedzia Gerardo. - Dzisiaj zobacz ci tysice ludzi.
Musn j dwukrotnie po grnej wardze, lekko, jak motyl.
- Nie chc ci skrzywdzi - kontynuowa. - Nigdy nie zrobibym ci krzywdy. Ale
pomylaem, e... zatrzymujc swoje uczucia dla siebie, nie postpi waciwie, rozumiesz.
Jestem duo powaniejszy, ni sdzisz, panienko. Nic nie mw. - Cofn pdzel, gdy Klara
rozchylia wargi. - Jeste dzieem. Mwi mog tylko ja. Ty jeste na obrazie.
Zwily pdzel i ponowi pieszczot zgaszon czerwieni.
- Powiadaj te, e malarz zakochuje si w swoim dziele. Sdz, e to prawda. Ale ze
mn dzieje si co bardzo dziwnego, dziewczyno: namalowaem te troch samego siebie.
Chc przez to powiedzie, e udawaem. Czasem myl, e nie jestem tym, za kogo si
uwaam. Wstaj codziennie, patrz w lustro i gratuluj sobie, e mam tyle szczcia. Ale to
wszystko nie jest takie proste. Spjrz na te wsy i brdk. - Pocign za nie lekko. - Nale
do malarza czy do obrazu? Przez dugi czas w to wierzyem, rozumiesz? Nie prbujc patrze
dalej, nie chcc zobaczy. A co jest poza nimi? - mgby kto zapyta. Ot poza nimi jest
czowiek. Nie patrz na ciebie jak na obraz. Nie dostrzegam w tobie obrazu.
Przesun ciereczk po jej ustach, eby wytrze jak plamk. Przez chwil
spogldali na siebie. Kiedy wpatrywaa si w jego due, wesoe oczy, ponownie przeszya j
ta dziwna myl, ktra wczeniej kilkakrotnie przychodzia jej ju do gowy: moe Gerardo nie
jest takim zym malarzem, moe problem polega na tym, e nie chcia malowa Zuzanny. Nie
podobaa mu si ta posta. Nie peen boleci bysk, nie przeraon niewinno prbowa
odda w wyrazie jej twarzy; nie miaa by ptnem przeraenia i litoci, jak powiedzia van
Tysch. Gerardo chcia odtworzy j. Klar Reyes. Odzyska j, oczyci, rozwietli. By
pierwszym artyst, jakiego znaa, dla ktrego ona liczya si bardziej ni jego wasne dzieo.
Wszed Uhl. Powiedzia, e pracuj za wolno, e trzeba wykoczy obraz z tyu.
Pomogli jej si podnie, pooya si na brzuchu.
Malowano j dalej, teraz jednak w ciszy.

10.30
- Edenburg, panienko - powiedzia kierowca.
Krajobraz sucy za to nurtowi rzeki Geul w Limburgii na poudniu Holandii by
dosownie bajkowy: lasy i doliny skrzce si w letnim socu, poprzeplatane prostoktnymi
drewnianymi zabudowaniami gospodarczymi. Edenburg pojawi si za zakrtem niemal
niespodziewanie, na kocu szosy: skupisko domw o spadzistych dachach przytoczone
majestatyczn obecnoci zamku, w ktrym kiedy Maurits van Tysch pracowa jako
konserwator. Panna Wood znaa Edenburg. Audiencje, jakich udzieli jej malarz, byy krtkie
i pene napicia. Van Tyscha nigdy nie interesowao bezpieczestwo jego dzie: jego
powinno ograniczaa si jedynie do ich tworzenia.
Wood wiedziaa, e w Amsterdamie pada, ale Edenburg by jednym wielkim socem,
ciepem i refleksem turystw uzbrojonych w aparaty fotograficzne i przewodniki. Samochd
sun z powcigliwoci po kocich bach wskich uliczek, ktre zachoway atmosfer
dawnych czasw. Niektrzy przechodnie patrzyli ze zdziwieniem na luksusowy pojazd.
Szofer zwrci si do Wood:
- Jedzie pani prosto do zamku? Jeli tak, musimy wyjecha z centrum miasta i skrci
w Kastellstraat.
- Nie, nie jad do zamku.
Wood podaa mu adres. Szofer (akcent rdziemnomorski, grzeczny, starajcy si,
eby panienk zadowoli we wszystkim, z nieodcznym umiechem na ustach, chocia
samolot Wood do Maastricht spni si prawie p godziny) postanowi si zatrzyma i
rozpyta mieszkacw.
Na pomys ten wpada poprzedniej nocy. Nagle przypomniaa sobie imi i nazwisko
osoby uwaanej przez Osa za najlepszego przyjaciela Brunona van Tyscha z okresu
dziecistwa: Victor Zericky. Pomylaa, e stosownie bdzie rozpocz wizyt w Edenburgu
od spotkania wanie z nim. Tego samego wieczoru zadzwonia do Osa, a ten niezwocznie
poda jej adres i telefon historyka. Kiedy zadzwonia, eby si z nim umwi, nie zastaa go w
domu. By moe gdzie wyjecha. Nie tracia jednak nadziei, e si z nim zobaczy.
Kierowca prowadzi oywiony dialog ze sprzedawc ze sklepu z artykuami
turystycznymi.
- To przecznica od Kastellstraat - powiedzia.

11.30
Gustavo Onfretti wszed do Tunelu w otoczeniu agentw Bezpieczestwa i technikw
ze Sztuki. Mia na sobie wywatowany paszcz i te etykietki. Jego ciao zostao
pomalowane w kolorach ochry i krwistej czerwieni. Cienkie warstwy cerublastyny czyniy go
troch podobnym zarwno do Mistrza, jak i do Chrystusa z obrazw Rembrandta. Jestem
kadym z nich - myla. Przyby jako jeden z ostatnich; jego zainstalowanie, wiedzia o tym
z gry, bdzie trudne.
Zostanie ukrzyowany na sze godzin dziennie.
Owinity w pachncy olejn farb caun, Onfretti zmierza w ciemnociach ku
miejscu, gdzie umieszczono krzy. Nie by to zwyky krzy, tylko artystyczny: zosta
wyposaony w kilka mechanizmw majcych sprawi, eby pozycja, w jakiej bdzie si
znajdowa, nie okazaa si dla niego zbyt bolesna. Ale Onfretti by pewny, e aden
mechanizm nie ustrzee go cakowicie przed cierpieniem: i to go troch niepokoio.
Niemniej przyj swj kielich goryczy. By arcydzieem gotowym na cierpienie. Van
Tysch bardzo dugo wykacza go w Edenburgu, eby unikn bdw. Jakichkolwiek.
Wszystko musi by doskonae. Przy skadaniu swego podpisu poprzedniego dnia Mistrz
spojrza mu w oczy. Nie zapominaj, e jeste jednym z moich najbardziej intymnych i
osobistych dzie.
To szczere wyznanie dodawao mu si, eby znie to, co (jak przewidywa) go czeka.

13.05
Jacob Stein, skoczywszy posiek, stawia wanie czoo wytwornoci filianki z
kaw. St by solidny, oryginalnie zaprojektowany. Tworzy go szklany blat umocowany za
pomoc specjalnej uprzy na ramionach czterech klczcych nastolatek pokrytych srebrem.
Tiul, spowijajcy szczelnie mebel, tworzy draperie pomidzy figurami. Nastolatki byy
prawie tego samego wzrostu, ale dziewczyna z lewej strony w gbi wystawaa nieco,
powodujc leciutkie nachylenie niemal poziomego, ciemnego, dymicego lustra kawy. Mebel
by oczywicie nielegalny, wart biliony, podobnie jak reszta dekoracji w sali. Stein
bezwiednie opiera stop na posrebrzanym udzie.
Wiedzia, e w przeciwiestwie do jego czci, pomieszczenia Nowego Atelier
przypadajce van Tyschowi wieciy pustkami. Ale Stein y otoczony luksusem i
udekorowa wntrze zgodnie ze swoim upodobaniem: obrazami, ozdobami i sprztami
autorstwa Loeka, van der Gaara, Maroodera i jego samego. Ponad dwadziecia dojrzaych
pciowo osobnikw, nieruchomych lub choreograficznie czynnych, oddychao w tym salonie,
a mimo to panowaa absolutna cisza.
Tylko Stein sprawia wraenie ywego.
Analizowa w mylach wszystko, co powinien zrobi. o tej porze obrazy zapewne s
ju umieszczone w Tunelu i czekaj na Mistrza. Inauguracja zostaa przewidziana na szst,
ale Steina wtedy ju tam nie bdzie: Benoit zajmie jego miejsce i powita wszystkie
osobistoci. Jego obecno jest niezbdna w innym miejscu, gdzie musi si zaj rwnie
wan person.
Fuschus, wadza jest innym rodzajem sztuki - myla. A moe raczej rzemiosem,
umiejtnoci kontrolowania wszystkiego. By prawdziwym mistrzem w tej dziedzinie. Teraz
powinien przezwyciy samego siebie. To byy trudne chwile. W pewnym sensie
najtrudniejsze w caych dziejach Fundacji; musia si z nimi zmierzy.
W gbi salonu nieoczekiwanie pojawia si Neve, jego sekretarka.
I chocia mia cakowit pewno, e spodziewany go moe si zjawi w kadej
sekundzie, na wie o jego przybyciu nage zadowolenie zagodzio jego fauniczne rysy.
Podnis si, opierajc na Stole - cztery srebrne dziewczta zadray leciutko (ta, na ktrej
udzie opiera swoj stop, zamrugaa powiekami) - i skierowa si ku drzwiom.
Go przez chwil sta oszoomiony, przygldajc si szeroko otwartymi oczyma
obojtnym ciaom dekorujcym pokj. Szybko jednak zaprezentowa olniewajcy umiech i
wycign do, odpowiadajc na gest Steina.
- Witam serdecznie w Fundacji van Tyscha - rzek pospiesznie Stein nienagann
angielszczyzn. - Wiem, e doskonale zna pani angielski - doda. - Niestety nie mog tego
samego powiedzie o swoim hiszpaskim.
- Prosz si tym nie martwi - odpowiedziaa z umiechem Vicky Lled.

14.16
Panna Wood od ponad trzech godzin siedziaa na trawniku. Otworzya jeden z sokw,
ktre miaa w torebce, i pia powolnymi ykami, obserwujc z uwag chmury. Miejsce byo
zaciszne, wymarzone do tego, eby zamkn oczy i odpocz. W pewnym sensie
przypominao jej dom w Tivoli: ta sama letnia cieka dwikowa, piew ptakw, odlege
szczekanie psw. Dom Victora Zerickyego by niewielki, a ogrodzenie w kolorze zielonego
jabka nosio lady zrcznych reperacji. W ogrodzie rosy kwiaty, zorganizowana spoeczno
rolin wytresowanych ludzk rk. Drzwi byy zamknite. Wygldao na to, e w rodku
nikogo nie ma.
Jaki staruszek z ssiedztwa poinformowa j, e Zericky jest rozwodnikiem i mieszka
sam. Chcia przez to chyba powiedzie - podejrzewaa Wood - e nie ma staego rozkadu
dnia: wychodzi i wraca o dowolnej porze. Widocznie Zericky zwyk wyjeda do Maastricht
i Hagi w poszukiwaniu informacji do swoich prac historycznych lub te zwyczajnie po to,
eby rozprostowa nogi i odkry nowe trasy wycieczkowe wzdu Geu.
- Nie mwi tego, eby pani zniechci - doda staruszek o wosach jak marmur.
Twarz pona mu czerwieni, jakby go kto spoliczkowa. - Ale jeli nie wie, e pani tu jest,
radz nie czeka. Zapewniam, moe wrci nawet za kilka dni.
Panna Wood podzikowaa, podesza do samochodu i nachylia si do okna od strony
kierowcy.
- Moe pan jecha, dokd pan chce, ale prosz tu by z powrotem o smej.
Samochd odjecha. Wood znalaza odpowiednie miejsce, usiada na trawie, opara si
plecami o pie drzewa, czujc jego szorstko przez cienk kurtk, i oddaa si nucemu
zajciu zabijania czasu.
Tak czy inaczej nie miaa nic innego do roboty, a czekanie nigdy jej nie denerwowao,
kiedy w gr wchodziy sprawy zawodowe. Ten przymusowy antrakt wypeniony piewem
ptakw i aromatycznym powietrzem sprawia jej nawet przyjemno. Wypia sok, schowaa
pusty kartonik do torebki i wyja kolejny. Zostay jeszcze tylko dwa, ale musiaa uzupeni
pyny. Czua si coraz sabsza, za barier okularw z ciemnego szka opaday jej powieki,
kilka razy uderzya gow o pie. Od nieokrelonego bliej czasu nie jada nic konkretnego -
moe dwa dni, moe duej - a mimo to wcale nie odczuwaa godu. Niemniej zapaciaby
gry zota za porzdny termos kawy. Byo jej gorco. Zdja kurtk i pooya j na trawie. O
dziwo, w samej koszulce na ramiczkach byo jej jednak troch zimno.
Nie zastanawiaa si, czy Zericky w kocu wrci. Przestaa myle o czymkolwiek.
Wiedziaa tylko, e bdzie tu czeka dopty, dopki dalsze czekanie okae si niemoliwe.
Potem wrci do Amsterdamu.
Pia sok, wiatr rozwiewa jej wosy.

16.20
- Nic nowego, oddzia drugi.
- Wszystko w normie, oddzia trzeci.
- Nic nowego, oddzia czwarty.
Bosch, suchajc przez goniki litanii agentw, nie myla o Artycie. Jego myli
kryy wok cyrku. Jako dziecko bywa w nim rzadko, poniewa tatusiowi Victorowi cyrk
si nie podoba. Chodzenie tam nie byo najlepszym wykorzystaniem dostpnych rodkw.
Ale kade dziecko trafi w kocu do jakiego cyrku, choby byle jakiego, i na Boscha te
przysza kolej. Nie bawi si jednak dobrze: od niebezpiecznych akrobacji poczwszy, na
drapienoci uwizionych w klatkach tygrysw skoczywszy, od pajacw o bojaliwych
twarzach po plastikowo tandetne sztuczki magikw - wszystko wydawao mu si ndzne i
smutne.
Teraz znalaz si w innym cyrku. Atrakcje byy odmienne, ale nie zabrako widzw,
cyrkowego namiotu, sztuczek magicznych i bestii. I wszystko wydawao mu si tak samo
smutne.
Zainstalowa si wewntrz jednego z dwch wozw Bezpieczestwa. Sze pojazdw,
zaparkowanych w miejscach pozwalajcych na swobodny dostp do furgonetek
przeznaczonych do odbioru i ewakuacji dzie, oskrzydlao Tunel z obu stron. Po dwa z nich
przydzielono sekcjom: Sztuki, Konserwacji i Bezpieczestwa. W wozach Bezpieczestwa za
pomoc monitorw w obwodzie zamknitym obserwowano odcinki Tunelu przeznaczone na
ekspozycj, a take wejcie, wyjcie i placyk centralny, z ktrego miano odbiera obrazy.
Wz A kontrolowa pierwsze sze dzie umieszczonych w skrzydle od strony wejcia; wz B
pozostae siedem. Ten ostatni zaparkowano w pobliu muzeum van Gogha; w rodku siedzia
Bosch.
Kamery nakierowane na Museumplein rejestroway spektakl, na ktrego widok,
zdaniem Boscha, Paul Benoit z pewnoci zatarby rce. Brakowao ptorej godziny do
inauguracji, a kolejka lnicych parasoli zakrcaa przy Rijksmuseum i dochodzia do
Singelgracht. Niektrzy z oczekujcych, stojc z biletem w rku przed pierwszym filtrem
bezpieczestwa, trwali w tym samym miejscu od witu, a nawet od poprzedniego wieczora.
Policja ustawia barierki wzdu Museumstraat i Paulus Potterstraat, eby zapobiec
zamieszkom. Niemniej - ponownie ku zadowoleniu Paula Benoita - doszo do zamieszek w
obu rejonach: czonkowie BAH i innych ugrupowa przeciwnych sztuce HD wymachiwali
transparentami i skandowali wrogie hasa pod adresem Fundacji. Niedaleko Tunelu, na terenie
wyznaczonym dla ekip telewizyjnych, kilku prezenterw wznosio swoje mikrofony.
Monitory w Tunelu, w racym kontracie, filmoway cisz. Cz obrazw zostaa
ju zainstalowana, ale w przypadku niektrych, na przykad Chrystusa, proces ustawiania
jeszcze si nie zakoczy. Bosch przyglda si grze wiate i byskom towarzyszcym
ukrzyowaniu Gustava Onfrettiego. Od ponad czterech godzin przymocowywano jego
czonki do prostoktw pomalowanego drewna za pomoc czego, co przypominao
przezroczyste obrcze. Powinien tkwi nieruchomo dokadnie w takiej pozycji, w jakiej
namalowa go van Tysch, a to kosztowao sporo pracy. W porwnaniu z tym zdjcie z
krzya byo proste. Byskawice prawie nagiego ciaa przecinay ekran, kiedy padao na nie
wiato latarek.
- Jak kto moe pragn spdza w ten sposb sze godzin dziennie? - zdziwi si
Ronald monitorujcy Chrystusa. Ronald by troch za gruby, ale o tej porze nie mg sobie
odmwi pczkw. Otwarta paczka leaa obok jego konsoli. W tej wanie chwili nagryza
jednego, okruszki lukrowej polewy sypay si na czerwony identyfikator.
Po twarzy Nikki siedzcej przed ekranem monitorujcym Uczt Baltazara przemkn
umiech.
- To nowoczesna sztuka, Ronaldzie. Nie rozumiemy jej.
- Waciwie to sztuka tradycyjna - wtrci siedzcy naprzeciwko Boscha Osterbrock,
stranik Danae, naciskajc rne przyciski. - W kocu to obrazy Rembrandta, prawda?
W wskim przejciu wozu toczyli si pracownicy, chodzcy w t i z powrotem.
Bosch nie mg si powstrzyma, eby ich nie obserwowa. Przyglda si wszystkim:
nieznajomym i tym, ktrych zna od dawna; patrzy na Nikki, na Martine, na Ronalda
pczkojada, na Michelsena i na Osterbrocka. Notowa w pamici ich umiechy, zwyke gesty,
sucha ich gosu. Wszyscy przed przystpieniem do pracy poddali si prbom
identyfikacyjnym, ale Bosch ledzi ich tak, jak si ledzi ruchomy cie wrd nieruchomych
cieni. Nastpnie wraca wzrokiem do monitora rejestrujcego pocztek dugiej kolejki
zwiedzajcych.
Gdzie jeste? Gdzie jeste?.
Dzi rano Europol dosta opis Postuma Baldiego. Bosch przesa go tam,
wykorzystujc odpowiednie kanay z pewn pomoc niektrych czonkw Rip van Winklea.
Od tej chwili zacz otrzymywa informacje.
Policja w Neapolu nie znaa jego miejsca pobytu. Ci z Wiednia i Monachium nie
znaleli adnego ladu ani prbki jakiejkolwiek cieczy czy wosw na miejscu zbrodni, ktre
mona by porwna z jego danymi; wszystkie pochodziy z tworzyw sztucznych.
Najmniejszych odpadkw organicznych, tylko plastik i cerublastyna. Jakby Artysta by kuk.
Albo ptnem. Europol poszukiwa niestrudzenie informacji w sieciach komputerw caego
wiata. Szukano ladw mogcych poczy obecno Baldiego z jakim miejscem lub
wydarzeniem. Sprawdzano szpitale i cmentarze, kartoteki zgoszonych drobnych przestpstw,
zbrodnie dokonane przez innych osobnikw i te jeszcze niewyjanione. Sekcja Osb
Zaginionych odtworzya jego lad od Neapolu do van Obbera i Jenny Thoureau, od domu
rodzinnego (obecnie w ruinie) i jego rodzicw (miejsce pobytu matki nieznane) poczwszy,
na hotelach, w ktrych si zatrzyma w 2004 roku, skoczywszy. Ale tu trop si urywa. Pod
koniec tego roku Baldi porzuci prac w domu mademoiselle Thoureau, nie podajc adnego
powodu, i od tamtej pory jakby zapad si pod ziemi. Wiele osb sdzio, e nie yje.
Pomimo klimatyzacji zalewajcej wntrze wozu szumicym, niezmordowanym
chodem Bosch czu, jak pot spywa mu po plecach. Pstumo mg by kad z tych twarzy,
ktrym si teraz przyglda. Doker Baldi mg zastpi wszystkich, by zamienny. Sam w
sobie znaczy tyle, ile znaczy powietrze przecinane przez n, ktry wymierza cios:
niewidzialne, cho niezbdne, Jego oczy s lustrami, Jego ciao wie glin.
Dziewczyna w oknie ze swojego odlegego postumentu wydawaa si krzyowa z nim
wzrok w monitorze numer dziewi. Ptnem wybranym przez van Tyscha do odtworzenia
tego dziea Rembrandta bya jego bratanica, Danielle. wiatocienie nie zostay wczone,
Danielle nie odrniaa si jeszcze od czerni Tunelu. Bosch nie widzia dokadnie jej twarzy.
Nagle wzdrygn si na dwik gosu za swoimi plecami.
- Jest.
To by Osterbrock. Wskazywa na monitor rejestrujcy przybyych od strony
Museumstraat. Jaki dugi, ciemny samochd kierowa si w stron wejcia do Tunelu. Jego
obraz znik, kiedy min pierwsz policyjn barier.
- Van Tysch - powiedziaa Nikki. - Przyjecha dokona ostatniego retuszu dzie.
- I wczy wiatocienie - doda Osterbrock.
Bosch zastanawia si, gdzie moe by Wood. Dlaczego tak nagle wyjechaa? Czyby
chciaa usun si na bok?
Nie wierzy w to. Mia do niej zaufanie. Nikomu innemu nie mg zaufa.
Pragn mie ju wystaw za sob. Albo przynajmniej, eby ten dzie (ten wieczny
dzie, ktrego godziny cigny si niczym zaimpregnowane olejn farb) jak najszybciej
dobieg koca.

16.45
Klara pragna, eby ten dzie nigdy si nie skoczy.
Skulia si przy stawie o nieruchomych wodach, otoczona drzewami i pospnym
krajobrazem. Wszystko pachniao farb, wszystko byo sztywne. Tak odtworzono to Zuzanny
i starcw. Bya cakiem naga, pomalowana w ciemnych tonacjach ru, ochry i czerwieni
kadmowej przyciemnionej gbokim mahoniem. Lustro umieszczone w podstawie podium,
ukryte przed publicznoci, odbijao jej twarz. Tylko tyle dostrzegaa wyranie. Niemniej,
chocia ich nie widziaa, za swoimi plecami c z u a obecno obu Starcw, skamieniae i
monstrualne chimery, skay nachylone nad jej ciaem, olejne urwiska.
Ustawili j przed chwil, jeszcze nie wesza w faz Spokoju. Czas by jak ludzie
przepywajcy wok niej (personel techniczny, robotnicy, agenci Bezpieczestwa): co, co
si przesuwao obok, nie dotykajc jej. Wiedziaa jednak, e wystawy jeszcze nie otwarto,
wiatocienie pozostaway bowiem martwe.
W pewnym momencie na rampie dla publicznoci poruszya si jaka posta,
przeskoczya zabezpieczajc lin i zbliya do podium. Z tyu orszak ng. Dziao si co
wanego. Dwa ciemne buty ustawiy si pomidzy jej stwardniaymi od farb udami.
Ponownie usyszaa ten niewyrany, niski gos, ten poprawny kastylijski jzyk pogrzebowych
dzwonw.
- Cay czas patrz na siebie w lustrze.
Jakby porazi j prd. Oczywicie usuchaa.
A wic to prawda, e Mistrz dokonuje ostatniego przegldu dzie, jak twierdzi
Gerardo. Cie przemieszcza si od figury do figury, wydajc polecenia Starcom sowami,
ktrych nie moga usysze. Potem buty powrciy, dziwne lakierowane zwierztka,
tajemnicze rekiny o wypastowanych noskach wycelowanych w jej ciao. Chwila bezruchu,
pobrt. Pozostao echo. Wreszcie czarodziejska cisza.
Nadal wpatrywaa si w odleg kame swych namalowanych rysw.

17.30
Byo ju zupenie ciemno.
- Co teraz? - spyta zdenerwowany Bosch, obserwujc monitor. - Dlaczego nie
zapalaj tych cholernych lamp?!
- Czekaj na rozkaz van Tyscha - odpara Nikki.
- Zaraz go wyda - dorzuci Osterbrock.
Odwrcili si do jego monitora. Jedna z postaci wyrniaa si spord pozostaych,
nieruchoma, stojca tyem do kamery. Prostoliniowe byskawice latarek wydobyway j
przelotnie z mroku.
- Wielka mi osobisto - burkn Ronaldo, poerajc posta wzrokiem z t sam
nienasycon arocznoci, z jak poyka pczki.
Kada chwila wymaga odpowiedniej scenerii - pomyla Bosch. W jego wiecie to,
co wartociowe, stao si uroczyste. A to, co uroczyste, wymaga odpowiedniej scenerii,
rytuau i reprezentacyjnych jednostek, stojcych na podium, ogldanych z otwartymi ustami
przez zafascynowany tum. Nie mona tego zrobi w naturalny sposb: potrzebna jest swego
rodzaju sztuczno, pewna doza s z t u k i . Dlaczego nie wczy wiate od razu? Dlaczego
nie wyj naprzeciw publicznoci? W kocu to tylko kwestia zwykych przyciskw. Ale nie.
Chwila jest uroczysta. Musi zosta zarejestrowana, wyodrbniona, zapamitana, uwieczniona.
Jej wolne tempo okazuje si koniecznoci.
- Robi mu zdjcia - powiedziaa Nikki i opara brod na doniach. Bosch dostrzeg
cie nostalgii w jej gosie.
Van Tyscha owietlono ukonym reflektorem: wyspa wiata na piciuset metrach
poskrcanej ciemnoci. Odwrci si plecami do kamery. Jego krlestwo nie jest z tego
wiata, ani z adnego innego - myla Bosch. - Jego krlestwem jest on sam, sam ze sob, w
centrum tej wietlistej laguny. Czarodziejskie cienie bogosawiy go magicznymi
promieniami.
Malarz podnis praw rk. Wszyscy wstrzymali oddech.
- Mojesz dzielcy wody. - Ronald ponownie znalaz ujcie dla swojego sarkazmu.
- Co nie dziaa - stwierdzi Osterbrock. - W tunelu nadal panuj ciemnoci.
- Nie - wtrcia si Martine, nachylona nad jego ramieniem. - Da znak, kiedy opuci
rk.
Bosch sprawdzi pozostae monitory: wszystkie czarne. Niepokoio go, e Tunel tak
dugo pogrony jest w mroku. Wielka osobisto tak sobie yczya. Zanim zacznie si
sabat, czarownice powinny go uczci swymi bdnymi ognikami. Pniej, kiedy skoczy si
sesja zdjciowa, Szatan wycignie swoj ap i zacznie si jego osobiste Pieko, jego
odraajce, przeraajce Pieko, najgorsze ze wszystkich, poniewa nikt nie wie, e to ju
ono. A najgorsze w piekle jest to, e nie wiesz, czy ju si w nim znajdujesz.
Rami opado.
Trzysta szedziesit drucikw zaprojektowanych przez Igora Popotkina zapono
zgodnie i ziewno ustami penymi wiata. Przez chwil Boschowi wydawao si, e obrazy
zniky. Ale byy tam nadal, przeobraone. Jakby jaki majestatyczny pdzel pocign je
zotem, bez ktrego nie mogy istnie. Obrazy pony, ogarnite jakim nieokrelonym
ogniem. Oprawione w ramy ekranw wyglday jak tradycyjne ptna, lecz postaci zyskay
gbi, plastyczno, obdarzono je przestrzennym yciem. Wydobyte zostao to, a mga
nabraa konturw krajobrazu.
- Boe... - szepna Nikki. - To pikniejsze, ni si spodziewaam.
Nikt nie odpowiedzia, ale cisza wydawaa si nie w sobie milczc aprobat jej
sw. Mimo to Bosch nie podziela tej opinii.
To nie byo pikne. Jedynie groteskowe i przeraajce. Widok dzie Rembrandta
przeistoczonych w ywe istoty budzi emocje, lecz zdaniem Boscha nie wywoywao ich
pikno. To oczywiste, e van Tysch osign kres: w malarstwie ludzkim nie mona ju
posun si dalej. Ale obrana droga nie bya drog estetyki.
Nie byo nic piknego w ukrzyowanym czowieku, w maej dziewczynce o ziemistej
twarzy nieboszczyka opartej na okciach w oknie, w uczcie, na ktrej ludzie byli jadem, w
nagiej kobiecie o czerwonych wosach molestowanej przez groteskowych osobnikw, w
postaci dziewczyny o fosforyzujcych oczach, w chopczyku owinitym w malowane skry,
w aniele duszcym klczcego czowieka. Nic piknego i nic l u d z k i e g o . A najgorsze byo
to, e wszystko przemawiao na niekorzy zarwno Rembrandta, jak i van Tyscha. Wsplnie
popenili ten grzech. Oto negacja humanizmu - mogliby powiedzie obaj artyci. Kara za
przestpstwo bycia tym, kim byli. Ludzie wynaleli sztuk w noc terroru.
Oto nasza kara - pomyla Bosch.
- Kapelusze z gw, panowie - zabrzmia jaki gos w grobowej ciszy. Nalea do
Ronalda.
Na ekranie Stein unis rce i zacz klaska. Gwatownie, niemal wciekle. Na
monitorze, pozbawionym dwiku, aplauz by jedynie milczc konwulsj. Hoffmann, Benoit
i fizyk Popotkin przyczyli si natychmiast. Wkrtce wszystkie otaczajce van Tyscha
postaci machay domi z gwatownoci kukieek.
Pierwsza w wozie zareagowaa Martine, ktrej szczupe donie eksplodoway
odgosem strzaw. Osterbrock i Nikki wnieli swj wkad pen podniecenia seri.
Brawa Ronalda, ledwo syszalne, byy jak bbelki pkajce midzy jego grubiutkimi
palcami. Huk w ograniczonej przestrzeni pojazdu oguszy Boscha. Zauway, e Nikki
zarowiy si policzki.
Co oklaskiwali? Na Boga, co oni oklaskiwali? I dlaczego?
Witajcie wrd szalonych. Witajcie wrd ludzkoci.
Nie chcia by wyjtkiem: nie chcia schodzi ze sceny, nie znosi odstawa. Musisz -
pomyla - gra zgodnie z reguami.
Wycign obie donie i wydoby z nich dwiki.

27.35
W wozie A Alfred van Hoore siedzia przed monitorem, obserwujc rozmieszczenie
papuziej ekipy, jak nazwalaj Rita. Jej czonkowie z Pogotowia Artystycznego czekali na
Museumplein. Wygldali jak biao-zielone duchy w tych przeciwdeszczowych paszczach
stojce obok furgonetek ewakuacyjnych. Van Hoore uwaa, e najprawdopodobniej nie bd
zmuszeni dziaa, ale pomys zyska przynajmniej bogosawiestwo Paula Benoit, a nawet
samego Steina. Od czego trzeba zacz. W takich firmach jak ta naleao wyrnia si
nowatorskimi rozwizaniami.
- Paul? - powiedzia van Hoore do mikrofonu.
- Tak, Alfred - usysza w suchawce gruby gos Spaalzego.
Paul Spaalze by kapitanem tej zaimprowizowanej ekipy. Zaufanie, jakie w nim
pokada van Hoore, nie miao granic. Pracowali razem przy koordynowaniu rodkw
bezpieczestwa na wystawach na Bliskim Wschodzie i van Hoore wiedzia, e Spaalze
nalea do tych, ktrzy najpierw co robi, a potem nachodz ich wtpliwoci. Nie by wic
najwaciwsz osob do uwzgldniania w dugoterminowych planach, ale w nagych
przypadkach okazywa si niezbdny.
- Mniej ni p godziny do rozpoczcia pochodu naszej trzdki - oznajmi van Hoore,
walczc z gwatown fal interferencji. - Co tam sycha, Paul?
Pytanie byo waciwie retoryczne, poniewa van Hoore mg zobaczy na monitorze,
e tam wszystko jest w porzdku, ale chcia, eby Spaalze czu, e kontroluje sytuacj.
Powicili wiele godzin na przygotowanie planw awaryjnej ewakuacji, stosujc symulacje
elektroniczne, i nie chcia, eby jego kapitana zniechcia bezczynno.
- Jak wida! - rykn Spaalze. - Najwiksz katastrof, z jak si teraz musz liczy,
jest bunt. Wiesz, e zanim wpucili nas na ten cholerny gwny placyk, zmusili nas do
piewania sopranem do identyfikatorw gosu i dotykania ekranikw, jakbymy byli jakimi
obrazami? Moim ludziom to si nie podobao.
- Rozkazy z gry - wyjani van Hoore. - Moe pocieszy ci fakt, e my z Rit te
musielimy si temu podda.
W gbi ducha van Hoore zastanawia si, jaki by prawdziwy powd podjcia tylu
dodatkowych rodkw bezpieczestwa: po raz pierwszy wymagali od niego okazania
fizycznych dowodw tosamoci przed podjciem pracy. Rit zirytowao to nie mniej ni
jego, zezocia si nawet na agentw blokujcych jej przejcie. Dlaczego Wood nic im nie
powiedziaa? Czym spowodowane byy zmiany w rozmieszczeniu personelu ewakuacyjnego i
dozorujcego przeprowadzone w ostatniej chwili? Van Hoore podejrzewa, e wycofanie
dzie Mistrza z Europy miao z tym wszystkim zwizek, ale nie odway si spekulowa,
jakiego by on rodzaju. Bolao go, e nie jest dostatecznie wany, eby to wiedzie.
- Ju nam nie wierz - powiedzia.
Rita van Dorn, mieszajc parujc kaw w plastikowym kubeczku, z nogami opartymi
na konsoli, spojrzaa na niego obojtnie, po czym powrcia do obserwacji monitorw.

27.50
Jeden z technikw nalecy do wity Sztuki trzyma w grze parasol nad wsiadajcym
do limuzyny van Tyschem. Stein czeka na niego na tylnym fotelu. Murnika de Verne,
sekretarka van Tyscha, zaja miejsce przy kierowcy. Horda dziennikarzy i kamerzystw
toczya si za barierkami, ale Mistrz nie odpowiedzia na adne pytanie. Jest zmczony i nie
zamierza skada adnych owiadcze, informowaa wita. Benoit, Nellie Siegel i Franz
Hoffmann z przyjemnoci zmieniliby si w prorokw, choby na kilka minut, by tylko mc
przed mikrofonami interpretowa Boga, ale Mistrz musia si poegna. Drzwi si zamkny.
Szofer - stylowy blondyn, ciemne okulary - skierowa pojazd do jednego z wyj
obstawionych przez policj. Jaki agent umoliwi im przejazd. Jego nieprzemakalny paszcz
lni w deszczu.
Van Tysch spojrza na Tunel po raz ostatni i odwrci gow. Stein pooy mu do na
ramieniu. Wiedzia, e takie demonstracyjne okazywanie uczu nie sprawia Mistrzowi
przyjemnoci, lecz nie robi tego dla van Tyscha, tylko dla siebie: chcia, eby ten zrozumia,
jak bardzo by mu posuszny, jak wiele powicenia go to kosztowao.
I ile jeszcze bdzie kosztowa, galismus.
- Ju po wszystkim, Bruno. Po wszystkim.
- Jeszcze nie, Jacob. Pozostao nam co do zrobienia.
- Fuschus, zapewniam ci, e... Mona powiedzie, e to ju zrobione.
- Powiedzie mona, ale zrobione nie jest.
Zastanawia si nad odpowiedzi. Jak zwykle: van Tysch by niekoczcym si
pytaniem, a on musia wymyla odpowiedzi. Opar gow o zagwek i prbowa si
rozluni. Jednak nie mg. Wielki malarz by tak nieobecny i nieprzenikniony jak jego
wasne dziea. Stein w jego obecnoci czu si jak Adam w Raju po wypowiedzeniu Bogu
posuszestwa, drczy go swego rodzaju faszywy wstyd. Cisza zapadajca przy van Tyschu
zawsze zawieraa domniemanie winy. Byo to, oczywicie, nieprzyjemne uczucie. Ale jakie to
miao znaczenie? Od dwudziestu lat obserwowa go, jak przeistacza ludzkie ciaa w co
nieprawdopodobnego, jak zmienia wiat. Materiau starczyoby mu na napisanie ksiki,
kiedy pewnie to zrobi. Nie sdzi jednak, eby zna go lepiej ni reszta miertelnikw.
Podczas gdy van Tysch pozostawa mrocznym oceanem, on suy jedynie za zapor
spitrzajc jego wody, za elektrowni zdoln przetworzy t niezwyk kaskad zotego
splendoru. Potrzebowa go, nadal go potrzebowa. W pewnym sensie.
Nagle nad przednim fotelem unis si duch.
Murnika de Verne odwrcia gow i patrzya na Steina przez postrzpion zason
kruczoczarnych wosw. Stein uciek wzrokiem od jej pustych, matowych oczu. Nie byo to
spojrzenie Murniki - wiedzia o tym doskonae - tylko j e g o . Murnika de Verne bya bowiem
van Tyschem tak dalece, e nikt oprcz Steina nawet tego nie podejrzewa. To Mistrz j tak
namalowa, w takiej tonacji namitnoci.
Murnika (spragnione, potwarte usta wygodzonego psa) nie spuszczaa z niego
wzroku. Mia wraenie, e mu co wyrzuca i przed czym jednoczenie przestrzega.
Samochd sun w ciszy, stawiajc opr smagniciom deszczu.
Drani go ten wzrok.
- Fuschus, Bruno, nie wierzysz mi? - prbowa si broni. - Przysigam, wszystkim
si zajm. Zaufaj mi, prosz. Wszystko bdzie dobrze.
Mwi do Murniki, ale zwraca si do van Tyscha. Ten sam bd - pomyla Stein -
popenia czasem widz, ktry sdzi, e posta na obrazie moe na niego patrze, albo kiedy
kuka brzuchomwcy kieruje do niego pytanie w trakcie przedstawienia. W tym przypadku
kukiek wydawa si van Tysch. Murnika de Verne natomiast jawia si przeraajco ywa.
Wytrzymaa tak jeszcze chwil. Potem udaa martw, odwrcia si i opara na swj fotel.
Stein znalaz troch powietrza w pucach i odetchn.
Wycieraczki walczyy z deszczem. Poza tym odgosem zegara (a moe wahada albo
pdzla) nie byo sycha prawie nic, kiedy samochd zmierza autostrad w kierunku
Schiphol.
- Wszystko bdzie dobrze, Bruno - powtrzy Stein.

18.35
- Poznalimy si w szkole w Edenburgu - wyjani Victor Zericky. - Moja rodzina
pochodzi z tych stron. Bruno mia tylko ojca, ktry urodzi si w Rotterdamie, i zapewne
wmwi mu, e w tym miecie nie ma nic do roboty.
Zericky by wysokim, krzepkim, zaczynajcym ju siwie blondynem. Mia wygld
zahartowanego czowieka, ktrego ycie nie rozpieszczao za bardzo. Jednak sposb, w jaki
przymyka oczy, gdy mwi, nasuwa na myl jak skrywan tajemnic, zakazan komnat,
zamierzche rodzinne przeklestwo. Jego dom by tak may, jak mona si byo spodziewa,
patrzc na niego z zewntrz; pachniao w nim ksikami i samotnoci. P godziny
wczeniej, po powrocie z dugiego spaceru wzdu Geul, na jaki uda si w towarzystwie
swojego psa, posokowca bawarskiego, zaprosi pann Wood do rodka i wyzna, e ona
opucia go, poniewa nie moga znie ani jednego, ani drugiego. Ani ksiek, ani
samotnoci - ucili, wybuchajc miechem. Nie prowadzi jednak ycia pustelniczego,
wrcz przeciwnie: czsto wychodzi, by towarzyski, mia przyjaci. I uwielbia odkrywa
tajniki natury ze swoim psem.
Przedstawiwszy si, Wood wyjania mu czciowo powd swojej wizyty. Bya
zainteresowana gbszym poznaniem czowieka, ktrego dziea ochraniaa, co miao swoje
uzasadnienie, i co Zericky, potakujcy ze zrozumieniem gow, najwyraniej odebra w
podobny sposb. Wood wdaa si w zabawny monolog na temat ogromnych trudnoci ze
znalezieniem prawdziwego van Tyscha w licznych ksikach, jakie napisano na jego temat.
Dlatego te postanowia zgbi cakowicie ten problem, spotykajc si z jego przyjacielem z
dziecistwa.
- Prosz opowiedzie mi wszystko, co pan pamita - poprosia. - Nawet jeli pan uzna
to za niewane.
Zericky przymkn oczy. By moe domyla si ukrytych powodw wizyty Wood,
ale najwyraniej nie mia ochoty o nic wypytywa. Poza tym, proba sprawia mu
przyjemno. Byo oczywiste, e lubi mwi, a nie mia go kto wysucha. Najpierw
nawiza do siebie: wykada w redniej szkole w Maastricht, ale w zeszym roku wzi urlop,
eby zrealizowa wszystkie swoje zalege projekty. Opublikowa wiele ksiek o poudniowej
Limburgii, a obecnie powici si zbieraniu materiaw do monografii Edenburga. Potem
zacz mwi o van Tyschu. Podnis si i zdj z regau brudn teczk. Zawieraa fotografie.
Kilka z nich poda Wood.
- W wieku szkolnym by niesamowitym chopcem. Prosz spojrze.
Trzymaa w rku typowe klasowe zdjcie: mrowie gw biaych i pkatych jak ebki
od szpilek. Zericky nachyli si nad Wood.
- To ja. A to Bruno. By bardzo adny. Jego widok zapiera w piersiach dech. I
chopcom, i dziewczynkom. W jego oczach pali si wieczny ogie. Wosy koloru smoy
odziedziczone po matce, Hiszpance, pene wargi i czarne brwi, jakby nakrelone atramentem,
tworzyy harmonijn cao, jak oblicze antycznego boga... Jak to wytumaczy?... By jak
jeden z jego obrazw... Co, co siga gbiej ni to, co si widzi. Nie pozostawao nic innego,
jak pa przed nim na kolana. A on za tym przepada. Uwielbia nami dyrygowa i rzdzi.
Urodzi si, eby tworzy, posugujc si innymi.
Na chwil oczy Zerickyego otworzyy si szeroko, jakby zapraszay Wood do
przeniknicia w ich gb i zobaczenia tego, co widziay.
- Wymyli pewn gr i czasem gra w ni ze mn w lesie: staem nieruchomo, a
Bruno ustawia moje ramiona, jak chcia; albo gow, albo nogi. Mwi, e jestem posgiem.
Nie mogem si poruszy, dopki mi nie pozwoli; takie byy reguy, chocia musz wyzna,
e reguy zostay wymylone rwnie przez niego. Wydaje si pani, e Bruno robi to, na co
mia ochot? I tak, i nie. By raczej ofiar.
Zericky przerwa na moment, eby woy zdjcie do teczki.
- Przez te wszystkie lata duo o nim mylaem. Doszedem do wniosku, e tak
naprawd nikt go nigdy nie obchodzi, ale nie by to prawdziwy brak zainteresowania, tylko
zwyka ch przeycia. Przyzwyczai si do cierpienia. Pamitam min, jak zawsze robi,
kiedy kto wyrzdza mu krzywd: podnosi oczy do nieba, jakby bagajc o pomoc.
Mwiem mu, e wyglda wtedy jak Jezus Chrystus, a jemu sprawiao przyjemno to
porwnanie. Bruno zawsze si uwaa za nowego Odkupiciela.
- Nowego Chrystusa? - upewnia si Wood.
- Tak. Myl, e tak si postrzega. Niezrozumiay bg. Bg-czowiek, ktremu
wszyscy zadajemy cierpienia.

19.30
By tam.
Lotharem Boschem zawadno nagle straszliwe przeczucie.
By na zewntrz. Artysta. Czeka.
Hendrickje pokadajca zabobonn wiar w jego wch myliwskiego psa, zaoyaby
si o wszystko, e si nie myli. Jeli t a k wanie c z u j e s z , Lotharze, nie zwlekaj duej:
poddaj si temu. Wsta tak gwatownie, e Nikki spojrzaa na niego zaintrygowana.
- Co si stao, Lothar?
- Nie. Musz rozprostowa nogi. Siedz od wielu godzin. Chyba zajrz do drugiego
punktu kontrolnego.
Rzeczywicie, cierpa mu noga. Potrzsn ni lekko, stukajc butem o podog.
- We parasol. Deszcz nie jest silny, ale moesz przemokn - poradzia Nikki.
Bosch kiwn gow i wyszed z wozu bez parasola.
Istotnie padao, nie za mocno, chocia z pewnym lepym uporem, niemniej
temperatura bya przyjemna. Zmruy oczy, odszed kilka krokw i przystan, by delektowa
si wieym powietrzem.
W odlegoci niespena trzydziestu metrw znajdowa si wielki namiot Tunelu,
poyskujcy w deszczu jak plama ropy naftowej. Przypomina gr okryt aobnym kirem.
Zaparkowane wok samochody tworzyy wskie korytarze, ktrymi przechadza si personel
zewntrzny: robotnicy, policja, tajni agenci, ekipy medyczne. Widok ten napawa zaufaniem i
poczuciem bezpieczestwa.
Ale byo jeszcze c o , ledwo wyczuwalny podszept intuicji, kolor ta, jaka ostra nuta
wpleciona w zgiek tumu.
Jest t u t a j .
Na pozdrowienie dwch swoich ludzi, mijajcych go, odpowiedzia zaledwie lekkim
skinieniem. Porusza gow to w jedn, to w drug stron, lustrujc postaci i twarze. Nie
umia powiedzie, w jaki sposb, lecz by przekonany, e potrafi rozpozna Postuma
Baldiego na pierwszy rzut oka, bez wzgldu na przebranie, jakie bdzie nosi. (Jego oczy s
lustrami). Ale jego niepokj nie mala, chocia wiedzia, e byo mao prawdopodobne, eby
Baldi znajdowa si teraz w tym miejscu. (Jego ciao wie glin). Moe jestem
zdenerwowany dzisiejsz inauguracj, pomyla. atwo to zrozumie. Wraz ze
zrozumieniem nadszed spokj.
Nie prbuj rozumie, Lotharze. Zawierz intuicji, nie rozumowi - radzia Hendrickje.
Co prawda, uciekaa si do tarota jak kto, kto przegldajc poranne gazety, nadaje
horoskopom spiow wag ju zaistniaych faktw. A mimo to nie domylia si istnienia
tamtej ciarwki czekajcej na jej powrt z Utrechtu. Prawda, Hendri? Nie zobaczya w
ukadzie gwiazd swojej czaszki na tylnej czci przyczepy. Wszystkie twoje przeczucia stay
si gwiezdnym pyem.
Ruszy w kierunku barierek. Dlaczego miaby tu by akurat d z i s i a j ? To absurd.
Chyba, e przyszed rozezna teren. To jego metoda dziaania. Najpierw oswaja si z terenem,
potem atakuje. Dzisiaj do niczego nie dojdzie.
Na widok jego identyfikatora jaki agent zrobi mu przejcie. Stan przed szpalerem
publicznoci - rozszerzone renice, fascynacja przyklejona do twarzy - wynurzajcym si z
nocy wyduonej Tunelem, i musia przepycha si pod prd, eby przeci ten ludzki
strumie. W gbi, za drug lini barierek, widnia placyk, na ktrym miano odbiera obrazy.
W tym miejscu, w porwnaniu z poprzednim, przebywao niewiele osb. Bosch
zidentyfikowa biao-zielone mundury ekipy van Hoorea. Wszyscy zachowywali si
podobnie jak on: nerwowo i jednoczenie spokojnie. To zrozumiae. Nigdy wczeniej nie
wystawiano obrazw o tak astronomicznej wartoci w podobnym miejscu. Obrazy zewntrzne
byo duo atwiej ochrania, nie wspominajc ju o eksponatach wystawianych w muzeach.
Rembrandt okaza si prawdziwym wyzwaniem dla Fundacji.
Uda si w kierunku wejcia do Tunelu. Po jego lewej stronie, niedaleko
Rijksmuseum, zgromadzia si niezbyt liczna, ale haaliwa grupa czonkw BAH,
potrzsajca transparentami w jzykach holenderskim i angielskim. Deszcz nie zdawa si ich
zniechca. Bosch obserwowa ich przez chwil. Pierwszy transparent przykuwa uwag
zdjciem (powikszony format) Schodw, oryginau Steina, z czternastoletni Janet Clergue.
Poladki, piersi i czci intymne ocenzurowano za pomoc skrele. Pozostae transparenty
prezentoway pomienne wersaliki. SZTUKA HIPERDRAMATYCZNA WYSTAWIA NA
POKAZ NAGICH NIELETNICH. CHCESZ KUPI OMIOLETNI GO
DZIEWCZYNK? ZGO SI DO FUNDACJI VAN TYSCHA. KWIATY VAN
TYSCHA: ZALEGALIZOWANA TORTURA FIZYCZNA I PSYCHICZNA.
PROSTYTUCJA I HANDEL YWYM TOWAREM... TO MA BY SZTUKA? VAN
TYSCH DEGRADUJE REMBRANDTA W SWOJEJ NOWEJ KOLEKCJI. Panoramiczny
plakat dorzuca kilka szczegw skromniejsz czcionk: Ile osb majcych p o n a d
czterdzieci lat jest modelami? Ilu dorosych mczyzn w stosunku do modych dziewczt?
Ile obrazw hiperdramatycznych przedstawia u b r a n e osoby wykonujce n o r m a l n e
czynnoci? A ile mode n a g i e dziewczta w b e z w s t y d n y c h pozach?.
- Diabelski pomiot - mrukn, podchodzc do Boscha, jeden z agentw
Bezpieczestwa przy wejciu. - Ci sami, ktrzy protestowali przeciwko aktom Michaa
Anioa w Kaplicy Sykstyskiej.
Bosch pokiwa gow bez specjalnego zainteresowania i ruszy w dalsz drog.
Jest tutaj.
atwiej byo si przebi przez kolejk czekajc przy wejciu ni t stojc do
wyjcia, poniewa spowalniay j trzy filtry bezpieczestwa zainstalowane przed wylotem z
Tunelu. Bosch przeci j. Nadal mia zamiar odwiedzi ekip w wozie A. Ale znowu co go
zatrzymao.
Jest tutaj.
Przyjrza si ulicznym grajkom i sprzedawcom, a take tym, ktrzy rozdawali katalogi
i ulotki.
Gdzie tutaj.
W gbi, obok ogrodw Rijksmuseum, liczna grupa pocztkujcych artystw
prezentowaa swoje dziea, korzystajc z obecnoci widzw. Modzi modele o pomalowanych
ciaach wystawiali swoj nago na deszcz. Ponad trzydzieci obrazw, po cenach wyjtkowo
okazyjnych; mona byo zosta wacicielem ptna za niespena piset euro. Naturalnie nie
byy to dobre obrazy: dray, traciy rwnowag, kichay, drapay si po gowach dyskretnym,
acz zauwaalnym ruchem. Bosch wiedzia, e wielu z nich naley do rodziny lub przyjaci
malarzy; nie byli profesjonalistami. Kupno takiego obrazu stanowio zawsze pewne ryzyko,
nigdy bowiem nie wiadomo, kogo si wpuszcza do domu. Mona si obudzi ktrego dnia
rano i nie mie ani obrazu, ani kart kredytowych.
Deszcz oblewa mu czoo zimnym potem. Dlaczego nie mg si uwolni od tego
mczcego uczucia zagroenia?
Nagle podj decyzj, odwrci si i poszed w kierunku Tunelu.

20.00
Szofer stawi si pi minut przed dwudziest, ale Wood kazaa mu czeka.
- Bardzo cierpia, wynagradza to sobie niepohamowanym zaangaowaniem w sztuk
- kontynuowa Zericky. - Najpierw maltretujcy go ojciec. Potem ten szarlataski pederasta
Richard Tysch, z ktrym spdzi owe lato w Kalifornii. Wszyscy chcieli go sobie
podporzdkowa, ale to on podporzdkowa sobie wszystkich.
- Widzia si pan z nim pniej? Mam na myli van Tyscha.
Zericky unis brwi.
- Z Brunonem? Nigdy. Porzuci mnie, podobnie jak reszt swoich wspomnie. Wiem,
e teraz jestemy ssiadami, lecz nigdy nie przyszo mi do gowy poycza od niego mleko. -
Wood podzielia z nim jego zmczony umiech.
- Jaki czas temu dzwoni do mnie kilkakrotnie Jacob Stein. A take ta jego... ta jego
dziwna sekretarka...
- Murnika de Verne.
- Wanie. Pytali, czy czego nie potrzebuj, jakby prbujc mi pokaza, e w gruncie
rzeczy on nigdy nie zapomina o przyjacioach. Ale z nim nigdy wicej nie rozmawiaem,
zreszt nawet o tym nie marzyem... Koniec przyjani bywa rwnie zagadkowy, co jej
pocztek - dorzuci Victor Zericky. - Po prostu ma miejsce.
Wood pokiwaa gow. Na chwil pogodny cie Hiruma Oslo przesun si jej przed
oczami. Koniec jest tak samo zagadkowy jak pocztek, faktycznie. A w tym przypadku
rwnie zagadkowy jak caa reszta. Po prostu ma miejsce.
- Nudz pani? - spyta Zericky uprzejmie.
- Nie, wrcz przeciwnie.
Mwic, Zericky wyciga w roztargnieniu jakie kartki z jednej z teczek. Wood
zapytaa:
- Co to za rysunki?
- Stare akwarele, pastele, rysunki wglem i pirkiem zrobione przez jego ojca.
Pomylaem, e moe zechce im si pani przyjrze. Maurits roci sobie pretensje do zawodu
malarza, nie wiedziaa pani? Fakt, e Bruno nie potrafi rysowa, by jednym z jego
najwikszych rozczarowa yciowych. - Zachichota.
- Z tego, co widz, raczej potrafi - powiedziaa panna Wood, przygldajc si
kolejnym rysunkom. Rozpoznaa panoram miasta z zamkiem w tle.
- Wychodzio mu to cakiem niele, rzeczywicie - przyzna Zericky. - Kiedy zbior
si i uporzdkuj t kolekcj. Moe napisz jak biografi rodziny van Tyschw, ilustrujc j
tymi... Co si stao?
Zericky spostrzeg nag zmian na twarzy Wood.

20.05
Bosch postanowi wej do rodka przez jedno z wyj awaryjnych w kocowej czci
podkowy. eby to zrobi, musia przej wzdu pierwszego ramienia Tunelu. Deszcz sab,
zamieniajc si w dyskretn mawk. Mimo to cay by przemoczony. Dlaczego, do diaba,
nie wzi tego cholernego parasola? Kiedy dotar w poblie ogrodw Stedelijk, pomacha
swoim magicznym identyfikatorem i przekroczy zapor. Przed nim wznosia si zatykajca
dech w piersiach czarna kurtyna. Wejcie miao form labiryntu uniemoliwiajcego
przeniknicie z zewntrz choby najmniejszego promienia wiata. W wskim brezentowym
rkawie stao dwch stranikw. Chocia rozpoznali go od razu, musia si podda surowym
badaniom, zleconym przez niego samego. Opar lew do na przenonym ekranie
analizujcym jego linie papilarne i wypowiedzia kilka sw do mikrofonu. By
zdenerwowany, trzeba byo powtrzy prb gosu. W kocu pozwolono mu przej. Poczu
satysfakcj, e filtry bezpieczestwa funkcjonuj bez zarzutu.
Kiedy wszed do Tunelu, oczy zamkny mu si bez wspudziau powiek.

20.10
- Co to jest? - spytaa Wood.
Zericky spojrza na wskazany rysunek i umiechn si.
- Och, Maurits przekrela w ten sposb rysunki, ktre przestay mu si podoba.
Nigdy ich nie niszczy. Przekrela je czerwon kredk, zawsze tak samo. By czowiekiem o
porywczym temperamencie, ale jednoczenie bardzo metodycznym.
Szkic, wykonany tuszem krelarskim, przedstawia ludzk posta,
najprawdopodobniej jakiego chopa z Edenburga. Przekrelony by grubymi czerwonymi
liniami w ksztacie iksa. Co w tych kreskach musiao przycign uwag kobiety - doszed
do wniosku Zericky, kiedy zobaczy, jak opiera wskazujcy palec na papierze, co do siebie
szepczc. Zupenie jakby liczya skrelenia.
- Zawsze je tak przekrela? - wyszeptaa Wood zmienionym gosem.
Zericky zastanawia si, dlaczego wywaro to na niej takie wraenie, ale wiek i
samotno nauczyy go dyskrecji.
- Ju mwiem - odpowiedzia.
Wood ponownie je przeliczya. Cztery iksy i dwie pionowe linie. Osiem linii
tworzcych iksy i dwie linie rwnolege. W sumie dziesi linii. Boe! Przeliczya je jeszcze
raz, nie chciaa si pomyli. Cztery iksy i dwie linie. Osiem i dwie. W sumie dziesi. Wzia
do rki pozostae szkice i przejrzaa je pospiesznie. Zatrzymaa si przy kolejnym
przekrelonym rysunku. By to kontur twarzy naszkicowany lekko owkiem. Iksy i pionowe
linie. Cztery i dwie. Osiem i dwie. W sumie dziesi.
Patrzya na swego rozmwc i starajc si zachowa spokj, powiedziaa:
- Panie Zericky, czy ma pan wicej takich rysunkw?
- Tak, w piwnicy.
- Mogabym obejrze wszystkie?
- Wszystkie? S ich pewnie setki. Nikt jeszcze nie widzia wszystkich.
- Niewane, mam czas.
- Przynios teczki.

20.15
Przebywanie w Tunelu byo czym zupenie innym ni wpatrywanie si w niego na
monitorach; Bosch szybko si o tym przekona. Wok pachniao farb. Przenikn go dziwny
chd, wszystkie zmysy ostrzegay, e otacza go inna rzeczywisto. Mia wraenie, e
patrzy noc na jezioro, by zaraz potem zanurkowa gow w jego ciemne fale i pyn pod
wod. Cisza bya przeraajca. Docieray jednak jakie dwiki: echa krokw i chrzkni,
komentarzy wypowiadanych szeptem. I podniose frazy majestatycznej muzyki dobiegajcej
zza kotar u szczytu. Zna j: Pogrzeb krlowej Mani Purcella, jego pozagrobowy rytm
bbnw.
Pord tej mrocznej, barokowej scenerii rozrni pierwszy obraz. Chaotyczny tum
Stray nocnej, rozjaniony przez wiatocienie, zajmowa rozlegy obszar u zakola podkowy.
Dwadziecia ludzkich istot pomalowanych, nieruchomych. Jaki sens mogo mie to
absurdalne wojsko? Bosch, jak kady Holender, doskonale zna orygina wystawiony w
Rijksmuseum: klasyczny portret grupowy kompanii milicji miejskiej, dowodzonej przez
kapitana Fransa Banninga Cocqa; geniusz Rembrandta za przejawi si w tym, e namalowa
postaci w dziaaniu, jakby sfotografowa je podczas patrolowania ulic. Van Tysch,
przeciwnie, zamieni je w k a m i e n i e pene groteskowych szczegw. Kapitan, na
przykad, by kobiet: czerwony pas od munduru namalowano na jej brzuchu. Jego zastpca
by tym potworem w kryzie i kapeluszu z szerokim rondem. Zota dziewczyna z wiszc u
pasa kur bya cakowicie naga. onierze co prawda trzymali lance i muszkiety, ale mieli
zakrwawione twarze. Postrzpiona flaga smagaa ciemnoci obrazu. Wymylne narzdzia
tortur rodem z Piranesiego tworzyy to. Kobieta ubrana w skry pakaa. Jaka posta w
kapturze kata peza na czworakach u ng zastpcy.
Na jego tle skromny i samotny Tytus, wystawiany w odlegoci zaledwie kilku metrw
na maym podium, wydawa si nie budzi zainteresowania: by chopcem - w oryginale
synem Rembrandta - ubranym w skry, z beretem na gowie. Ale gra wiate i farba nadaway
mu co rusz inny wygld. Efekt optyczny przypomina skrzenie si szlifw diamentu.
Zmruywszy oczy, Bosch nie mg oprze si wraeniu, e widzi kolejno: gow nieznanego
zwierzcia, rozwietlon twarz anioa, porcelanow lalk i karykatur rysw van Tyscha.
- Ten czowiek jest kompletnym szalecem - usysza sowa wypowiedziane przez
jednego z widzw, podobnie jak on przechodzcych w ciemnoci. - Ale mnie fascynuje.
Bosch nie wiedzia, czy wyrazi poparcie dla tego anonimowego owiadczenia. Szed
dalej, nie zatrzymujc si przed Uczt Baltazara, tym bankietem z ludzkich istot. W oddali, w
lagunie szarobrzowej powiaty, znajdowao si to, co interesowao go najbardziej.
Kiedy do niej dotar, prbowa przekn lin; zda sobie jednak spraw, e w ustach
ma zupenie sucho.
Danielle tkwia spokojna, niema i pikna wrd odcieni ochry. Dziewczyna w oknie
bya naprawd wspaniaym obrazem i Boscha ogarno poczucie dumy. Siedziaa oparta o
brzowy parapet i wpatrywaa si w pustk oczyma jak klejnoty oprawione w alabastrowej
twarzy. To znaczne zagszczenie biaej farby wydao si Boschowi obsceniczne. Nie mg
zrozumie, dlaczego van Tysch zapragn owin w nieny caun pikn twarz Danielle.
Najwiksze wraenie wywar jednak na nim fakt, e to bya o n a . Nie umiaby powiedzie,
jak to robi, ale rozpoznaby j pord tysica identycznych postaci. Nielle bya tam, za t
pomiertn mask, zdradzao j uoenie rk, a moe uniesienie ramion. Wpatrywa si w ni
zamylony. Po chwili ruszy dalej.
Muzyka Purcella szybowaa wysoko w ciemnociach jak potny kondor.
Nadal nic nie rozumia. Co chcia powiedzie malarz poprzez ten czarny
ponadczasowy wiat, te enigmatyczne wiata i muzyk spywajc z wysokoci? Jakiego
rodzaju wiadomo pragn nimi przekaza?

20.45
To nie do wiary. Byy tam. Dziewczynka z kwiatami rozsypanymi u jej stp. Dwaj
otyli i zdeformowani mczyni. Dwa rne rysunki: pierwszy wykonany pastelami, drugi
tuszem. Nie zostay przekrelone. Odkrya je przypadkowo, kiedy szukaa kolejnych
przykadw skrele.
Defloracja i Potwory - mylaa panna Wood z niedowierzaniem. - Najbardziej
o s o b i s t e dziea van Tyscha oparte byy na starych rysunkach jego ojca. I nikt o tym nie
wie, nawet Hirum Oslo. Nikt nie pofatygowa si, eby zbada dokadnie dziedzictwo
Mauritsa. Moe rwnie i sam van Tysch nie jest tego wiadom. Maurits chcia, eby
rysowa, eby jako artysta osign sukces, jaki jemu nie by pisany. Ale may Bruno nie
potrafi rysowa i wprowadzi do swojej sztuki niektre szkice wasnego ojca. To by rodzaj
rekompensaty....
Odoya oba rysunki na bok i przegldaa dalej. Zericky, ktry znikn na kilka
minut, wrci obadowany nowymi teczkami i pooy je na stole, wzbijajc tumany kurzu, po
czym zacz rozwizywa tasiemki.
- To ju ostatnie - powiedzia. - Wicej nie mam.
- Van Tysch widzia te szkice, kiedy by dzieckiem, prawda? - zapytaa Wood.
- Prawdopodobnie. Nigdy mi o tym nie wspomina. Dlaczego pani tak uwaa?
Nie odpowiedziaa. Zamiast tego zadaa nastpne pytanie:
- Oglda je kto jeszcze?
Zericky umiechn si nieco skonfundowany.
- Tak dokadnie to nikt. C, niektrzy badacze przejrzeli je pobienie, jedn czy
drug teczk... Ale czego waciwe pani szuka?
- Kolejnego.
- Sucham?
- Kolejnego. Trzeciego.
Brakuje jednego. Trzeciego, najwaniejszego dziea. Na pewno gdzie jest. Nie musi
by d o k a d n kopi dziea z Rembrandta. W kocu te dwa te nie s wiern kopi prac van
Tyscha... Nastolatka na przykad nie jest rozebrana, brakuje take szarotek u jej stp... lecz
stoi w i d e n t y c z n e j pozie jak Annek... To musi p r z y p o m i n a jeden z obrazw: jaka
posta lub grupa postaci... A moe....
Prbowaa przypomnie sobie dziea widziane podczas sesji skadania podpisw
poprzedniego dnia: postaci, pozy, stroje, kolory. Skojarzyam Defloracj i Potwory, ten
rwnie musi mi si uda skojarzy.
- Prosz si troch opanowa - zwrci jej uwag Zericky. - Zrzuca pani rysunki na
podog...
Obiecaj, e go znajdziesz... Obiecaj, e to zrobisz... Obiecaj, e tym razem nie
zawiedziesz....
Co chwila natykaa si na kolejny przekrelony rysunek: zawsze cztery iksy i dwie
pionowe linie. Ale nie pora teraz doszukiwa si znaczenia tego zaskakujcego zbiegu
okolicznoci. Nie moga si te zajmowa bardziej niepokojc zagadk: jak Artysta zdoa
dotrze do tych szkicw? Czyby chodzio o jednego z badaczy, o ktrych wspomina
Zericky? A jeli nie mia do nich dostpu, w jaki sposb wybra trzeci obraz, ktry zamierza
zniszczy?
Wszystko w swoim czasie, prosz.
Ostatni rysunek w teczce przedstawia kwiat. Wood odsuna go jednym ruchem rki,
wywoujc zo Zerickyego.
- Zaraz, zaraz, niszczy je pani w ten sposb! - wykrzykn i wycign rk, prbujc
je wyrwa.
- Prosz mnie nie dotyka - wyszeptaa Wood. Cho bardziej ni szept odgos ten
przypomina syk, gardowy zgrzyt, ktry zmrozi Zerickyego. - Tylko bez adnego
dotykania, prosz. Zaraz skocz. Przysigam.
- W porzdku... - wyjka Zericky. - Prosz si nie spieszy... Niech si pani czuje jak
u siebie...
Musi by chora, pomyla. Nie by formalist, ale samotno wprowadzia w jego
ycie spokj. To, co nieprzewidziane (na przykad jaki szaleniec w domu przegldajcy
rysunki), przeraao go. Zacz planowa, w jaki sposb podej do telefonu i wezwa policj
tak, eby ta psychopatka niczego nie zauwaya.
Wood otworzya kolejn teczk i odrzucia dwa wiejskie pejzae. Las noc - rysunek
wglem. Szkice ptakw. Martwa natura, ale adnego wypatroszonego wou. Dziewczynka z
rkami na biodrach, nieprzypominajca jednak Dziewczyny w oknie...

20.50
Posuwajc si po rampie, Bosch zauway jednego ze stranikw. Przy sabym
owietleniu cokow jego czerwony identyfikator by prawie niewidoczny. Twarz stanowia
jedn plam cieni.
- Pan Bosch? - powtrzy mczyzna, kiedy Bosch potwierdzi swoj tosamo. -
Melduje si Jan Wuyters.
- Jak leci, Janie?
- Na razie spokojnie.
Z tyu, zza stranika, tryska olepiajcy, promienisty blask ukrzyowanego
Chrystusa, ktry dziki perspektywie wznosi si nad gow Wuytersa, jakby bra go pod
specjaln, bosk opiek.
- Bybym spokojniejszy, gdyby byo wicej wiata i moglibymy widzie twarze i
rce ludzi - doda Wuyters. - Tu jest jak w norze, panie Bosch.
- Masz racj, ale o tym decyduje Sztuka.
- Pewnie tak.
Nagle Boschowi wydao si, e w ciemnociach Wuyters bardzo dobrze udaje
Wuytersa. By p r a w i e pewny, e to on, ale - jak w koszmarnym nie - wprowadzay go w
bd drobne szczegy. Chciaby przyjrze si jego oczom w dziennym wietle.
- Jeli mam by szczery, prosz pana, marz o tym, eby ta wystawa skoczya si
jeszcze dzisiaj - wyszepta cie Wuytersa.
- Cakowicie si z tob zgadzam, Janie.
- I jeszcze ten okropny zapach farby... Nie piecze pana gardo?
Bosch wanie mia odpowiedzie, gdy rozptao si pieko.

20.55
Wood z uwag wpatrywaa si w akwarel; ani jeden misie nie drgn na jej twarzy.
Zericky, widzc t zmian w zachowaniu, pochyli si nad jej ramieniem.
- Pikna, prawda? To jedna z akwarel, na jakich uwieczni j Maurits.
Wood podniosa wzrok i spojrzaa na niego pytajco.
- To jego ona - wyjani Zericky. - Ta moda Hiszpanka.
- Chce pan powiedzie, e ta kobieta bya m a t k van Tyscha?
- Tak - odpar z umiechem. - Tak przynajmniej sdz. Bruno nigdy nie pozna matki,
a po jej mierci Maurits zniszczy prawie wszystkie zdjcia, wic Bruno dysponowa tylko
rysunkami Mauritsa, eby odtworzy jej wygld. Ale to ona. Moi rodzice j znali i twierdzili,
e te rysunki oddaway jej sprawiedliwo.
Po pierwsze, wspomnienia z dziecistwa. Potem ojciec i Richard Tysch. W kocu
matka. Trzeci najbardziej osobisty obraz. Wood nie miaa najmniejszej wtpliwoci. Nawet
nie musiaa przeglda pozostaych teczek. Pamitaa doskonale, o ktry obraz chodzi.
Sprawdzia godzin na zegarku. Draa jej rka.
Jeszcze zd. Z pewnoci jeszcze zd. Nie dobiega przecie nawet koca
dzisiejsza ekspozycja.
Pooya akwarel na stole, wzia torebk i wyja telefon komrkowy.
Niespodziewanie sparaliowao j jakie nage przeczucie, przeszy dreszczem szsty
zmys.
Nie zd. Ju za pno.
Wybraa numer.
Szkoda, e nie moga zrobi tego perfekcyjnie, April. Kiedy robisz co dobrze, robisz
to le.
Przyoya suchawk do ucha i usyszaa odlegy, przywoujcy sygna telefonu.
Jeli pozwolisz si pokona w sprawach drobnych, wkrtce przegrasz z kretesem w
tych wielkich.
Sygna pulsowa bagalnie w miniaturowych ciemnociach jej ucha.

20.57
Lothar Bosch niejednokrotnie w cigu swojego ycia mia do czynienia z tumem.
Czasem stanowi jego cz (chocia nawet wtedy odczuwa potrzeb, eby si przed
nim b r o n i ), czasem by jednym z tych, ktrzy musieli stawi mu czoo. Tak czy inaczej,
od modych lat nagromadzi sporo dowiadcze. A przecie nie wycign z nich adnych
poytecznych wnioskw: by przekonany, e udawao mu si wyj z niego cao tylko
czystym przypadkiem. Przeraony tum nie naley do zagroe, ktrym czowiek moe si
nauczy przeciwstawi, podobnie jak nie mona si nauczy chodzi po spirali cyklonu.
Wszystko potoczyo si byskawicznie. Najpierw rozleg si krzyk. Potem nastpne.
Chwil pniej Bosch uwiadomi sobie cay horror.
Tunel dudni.
Byo to potne bicie podziemnych dzwonw, jakby podoe, na ktrym stali, oyo i
zdecydowao si podnie, eby to udowodni.
Ciemnoci nie pozwalay mu si dokadnie rozezna w sytuacji, ale sysza
trzeszczenie metalowej konstrukcji dachu i najbliszych cian. Boe, rusztowanie zaraz si
zawali, pomyla.
Wtedy wybucha panika.
Wuyters, agent, z ktrym rozmawia par minut wczeniej, zosta porwany przez fale
krzykw, otwartych ust i zacinitych kurczowo rk usiujcych uczepi si powietrza. Czop
z ludzkich cia zepchn Boscha na lin barierki. Przez jedn potworn chwil myla, e
zostanie zgnieciony przez rozszalay tum, ale na szczcie ta wezbrana ludzka rzeka nie
pyna w jego kierunku. Chcieli si tylko przedrze: strach kaza im biec na olep do wyjcia
w kocu Tunelu. Supki podtrzymujce lin nie puciy i Bosch mg si ich przytrzyma,
unikajc upadku na drug stron.
Najgorsze, e nic nie wida, myla. Najgorszy by ten mrok obscenicznego cyrku
dopuszczajcy jedynie delikatne ruchy. Jakby czowiek zosta uwiziony pod wenianym
kocem w towarzystwie lwa.
Jaka kobieta obok niego krzyczaa bez opamitania, proszc, eby j przepuszczono.
Fakt, e jej oddech pachnia papierosami, by niedorzecznym szczegem, ktry wry si z
niewypowiedzian si w przeraony umys Boscha. O ile dobrze rozumia, kobieta
trzymajca za rk dziecko prosia, na lito bosk, niech potwr j oszczdzi, niech
przynajmniej, na lito bosk, nie zjada jej maej latoroli. Nagle ujrza, jak zapada si
(schylia si? zostaa wcignita?) i pojawia na nowo, wznoszc do gry jak sztandar drc i
pochlipujc posta. Zabieraj je std szybko, chcia jej powiedzie, zabierz std swoje
dziecko. Ju mia jej pomc, kiedy otrzyma kolejny cios i polecia do tyu ponad lin.
Czu, e spada w pustk, unoszc si w gadkiej przestrzeni. Ciemno poza ramp
bya tak gboka, e jego oczy nie mogy odmierzy odlegoci dzielcej je od zagroenia.
Mimo to wycign rce jak bufor i upad na donie. Przez chwil nie wiedzia nawet, co si
stao, dlaczego wyldowa w tej dziwnej pozycji. Potem zrozumia, e wiatocienie zostay
wyczone.
Tak si musiao sta, poniewa wzdu caego Tunelu nie widzia adnego wiata,
adnej powiaty. Obrazy rozpyny si w mroku. A on znajdowa si w brzuchu tego mroku.
Sprbowa uklkn, ale co popchno go z tyu. To co, albo grupa czego, mino
go jak westchnienie. Kto doszed do wniosku, e dalej, poza linami przy rampie zapewne jest
drugie wyjcie i teraz wszyscy biegli w kierunku odlegego wiata. By moe rzeczywicie
publiczno moga skorzysta z awaryjnych wyj dla obrazw; chocia znajdoway si dalej,
dostp do nich by duo atwiejszy. Naleao je tylko znale.
Udao mu si stan na nogi; stwierdzi, e koci ma nienaruszone. Wok miotay si
ogupiae cienie. Usiowa nimi pokierowa, przecie to wanie on wiedzia o istnieniu wyj.
Zacz krzycze do tumu przypominajcego stado soni w burzowych ciemnociach:
- Do rodka! Do rodka!
Do rodka czego? Ludzie biegli w stron wiate. wiata si zreszt zbliay. Jaka
magiczna kredka z zadziwiajc szybkoci nakrelia tu przed Boschem bia, spocon,
przeraon twarz. Potem ciemno dodaa czerni i twarz znika. Jaki inny, jasny pdzel
namalowa otwart do, ptno letniej koszuli, ulotn sylwetk. Bosch, w samym rodku tej
Guerniki strachu, wyciga ku grze rce, machajc jak rozbitek.
- Spokojnie, spokojnie - usysza.
Dozna ogromnej ulgi na dwik sw, ktre cokolwiek oznaczay. Strzp sensu, co,
co pozwolioby mu przynajmniej nawiza jak czno ze wiatem. Poza tym byy wiata,
bez wtpienia latarki. Pobieg w ich kierunku, jakby otaczajca go ciemno parzya, a jego
ciao pragno zrosi si blaskiem. Odsun szturchacem kogo, kto take si dopomina o
wietlany przywilej. Ciemno jest okrutna - myla. - Ciemno jest nieludzka.
- Jestem Lothar Bosch! - wykrzykn. Namaca klap marynarki. Zgubi gdzie swj
identyfikator.
- Spokojnie, spokojnie - powtrzy gos przynoszcy wiato.
Skierowany na niego snop wiata olepi go. Byo mu wszystko jedno: wola zosta
olepiony ni by lepym. Unis rce, ebrzc o wiato.
- Spokojnie, nic si nie stao - powiedzia gos po angielsku.
Chciao mu si mia. Nic si nie stao?
I wtedy zda sobie spraw, e rzeczywicie, cokolwiek to byo, to, co miao miejsce,
chyba ju ustao. Nie sysza ju zowieszczych wibracji metalowej konstrukcji Tunelu.
Latarka namalowaa kolejn twarz: jaka kobieta z tumu, szlochajc, prbowaa co
powiedzie. Bosch przyglda si tej tragicznej masce z tak sam uwag, z jak chwil
wczeniej kontemplowa obrazy.
Wynurzy si chybotliwym krokiem z pieka Tunelu prowadzony wiatem
zbawiennych latarek, rwnie rozstrojony, co otaczajcy go ludzie. Zmrok jeszcze nie zapad,
przestao nawet pada, ale zbity puap szarych chmur osabia si zachodu soca. Pod tym
pozbawionym kolorw niebem placyk, przeciwnie, wykrwawia si barwami. Jakby
Rijksmuseum wybucho, zapeniajc ulic marzeniami Rembrandta.
St i Suka z Uczty Baltazara przy pomocy technikw z Konserwacji wkadali
szlafroki. Krl Baltazar pod cikim turbanem olejnej farby dysza, wydajc chrapliwe,
donone jki. onierze ze Stray nocnej wznosili lance i muszkiety jak wojsko
nieboszczykw, a na ich zakrwawionych twarzach rysowao si zdumienie. Dziewczyna z
kur u pasa, naga, pomalowana na zocisty kolor, poyskiwaa przy furgonetce jak drcy
pomie. Przy przeciwlegym ramieniu podkowy Syndycy szukali schronienia za pojazdami, a
studenci z Lekcji anatomii biegali w swoich biaych kryzach. Bladoniebieskie ciao Kirsten
Kirstenman transportowano na noszach. Obrazy olejne mieszay si z ludmi. Na wieym
powietrzu arcydziea van Tyscha zmieniy si w przedmiertny koszmar konajcego malarza.
Gdzie moga by Danielle? Gdzie bya wystawiana Dziewczyna w oknie! Bosch nie mg
sobie przypomnie. By cakowicie zdezorientowany.
Nagle uwiadomi sobie, e jej obraz umieszczono za Uczt. Pamita, e zdecydowa
si nie zatrzymywa przy tym ostatnim, eby jak najszybciej dotrze do niej.
Zobaczy znajomego pracownika Konserwacji. Nerwowym ruchem zakada etykietk
na szyi Pauli Kircher, Anioa z Jakuba. Paula rozkadaa olbrzymie skrzyda w poyskliwym
perowym kolorze, przyczepione do jej plecw jak monstrualny, bezuyteczny spadochron.
Kolejny pomocnik nadbiega, by ochroni szlafrokiem jej cenn nago w kolorze ochry, ale
nie mg jej nim okry, nie odczepiajc skrzyde, Paula owina si wic nim jak rcznikiem.
Mijajcy j ludzie trcali pira gow lub ramionami; jaki straak wyrwa jej jedno hemem.
To wanie Paula odpowiedziaa na niecierpliwe pytanie Boscha: wydawaa si duo
spokojniejsza ni mczyzna zakadajcy jej etykietk.
- Przy Chrystusie.
Wskazywaa boczne wyjcie. W miejscu tym nie byo jednak adnego pojazdu. Boe,
gdzie ona jest?! Czy ju j ewakuowano?. Pobieg tam jak szalony. Agentka Bezpieczestwa
z ekipy stray wewntrznej pocieszaa jak kobiet, najprawdopodobniej zwyk osob, nie
obraz. Bosch domyli si tego, poniewa kobieta nie bya pomalowana. Obok niej staa
figura bdca na pewno obrazem: fioletowe szaty i oblicze jak u kardynaw Velazqueza, by
moe jedna z postaci ze Stray. Bosch przerwa agentce, zarzucajc j gradem sw.
- Nie wiem, panie Bosch. Moe j ju ewakuowano, ale nic o tym nie wiem. Nie moe
pan skontaktowa si z kontrol przez radiotelefon?
- Nie mam radia.
- Prosz wzi mj.
Dziewczyna podaa mu odpit suchawk. Kiedy wkada j do prawego ucha,
usysza swoje serce interpretujce jaki utwr na fortepian. To telefon komrkowy odzywa
si w kieszeni marynarki. Bosch nie wiedzia, jak dugo dzwoni. Nagle aparat zamilk.
Postanowi si tym na razie nie przejmowa. Potem sprawdzi poczenia.
Spokojnie, spokojnie, spokojnie. Najpierw to, co najwaniejsze.
Nagle operatorka z centrali porazia jego ucho cudownie czystym gosem. Jak gos
anioa pord klski, pomyla Bosch. Poprosi o poczenie z Nikki Hartel z wozu B.
Operatorka bya gotowa speni prob, lecz potrzebny by jej kod cyfrowy, ktrego
wprowadzenie w przypadku rozmw przez radio z wysokimi urzdnikami, zgodnie z
instrukcj panny Wood, nakaza sam Bosch. Cholera!. Zamkn oczy i sprbowa si
skoncentrowa; operatorka czekaa. Ze wzgldw bezpieczestwa nigdzie go nie zapisa:
nauczy si go na pami, ale to byo w innym wieku, w innej erze, w chwili, kiedy
wszechwiat i rzdzce nim prawa byy inne, zanim porzdek zosta obalony przez chaos, nim
Rembrandt i jego dziea zawadny Amsterdamem. A jednak nie na darmo szczyci si swoj
dobr pamici. Przypomnia sobie.
Kiedy usysza gos Nikki, o mao si nie rozpaka.
Nikki bya chyba w jeszcze gorszym stanie.
- Gdzie ty si podziewae? - suchawka eksplodowaa jej energicznym, modym
gosem. - Wszyscy tutaj...
- Posuchaj, Nikki - przerwa jej Bosch, po czym zamilk na uamek sekundy.
Przede wszystkim trzeba rozmawia spokojnie.
- Spodziewam si, e masz mi wiele do przekazania. - powiedzia. - Ale najpierw
musz wiedzie jedno... Gdzie jest Nielle? Gdzie moja bratanica?
Odpowied Nikki pada natychmiast, jakby od pocztku czekaa na to pytanie. Bosch
po raz kolejny by jej wdziczny za niezwyk skuteczno.
- Bezpieczna, w furgonetce ewakuacyjnej, nie martw si. Wszystko jest pod kontrol.
Dziewczyna w oknie, podobnie jak Tytus czy Betsabe, to obraz o prostej kompozycji z jedn
postaci, i dlatego ekipa van Hoorea ewakuowaa j wczeniej ni pozostae obrazy, duo
bardziej skomplikowane.
Wyjanienie byo przekonujce i przez chwil ulga, jak poczu, odebraa mu gos.
Potem dopiero zrozumia.
- Wikszo obrazw nadal tu jest. Wracaj nawet z furgonetek. Nie wiem, o co
chodzi.
- Ewakuacj odwoano pi minut temu, Lotharze.
- Co?! To absurd!... Trzsienie ziemi moe si powtrzy w kadej sekundzie...
Namiot moe tego nie wytrzyma ponownie...
Nikki przerwaa mu.
- To nie byo trzsienie ziemi. Ani wady konstrukcji namiotu, jak mylelimy jeszcze
przed chwil. Hoffmann wanie do nas dzwoni. To sprawa ludzi ze Sztuki, nikt o niczym nie
wiedzia, cznie z Konserwacj, a nawet wikszoci pracownikw Sztuki... To ma jaki
zwizek z Chrystusem, podobno chodzi o happeningi interaktywne z efektami specjalnymi,
nikt z nas nie mia o tym pojcia.
- Cay Tunel si trzs, Nikki! Niewiele brakowao, eby si zawali!
- Wiem, tutaj w wozie te to odczulimy, a monitory dray, lecz najwyraniej
absolutnie nie grozio mu zawalenie. To by trik. Tak przynajmniej zapewnia Hoffmann.
Twierdzi, e nad wszystkim panowano, e obrazy nie poniosy najmniejszego uszczerbku i e
nie rozumie waciwie powodw tej fali paniki. Przekonuje, e Tunel wcale nie dra tak
gwatownie, i powinno by oczywiste, e chodzi o efekt artystyczny, poniewa nastpi
dokadnie po tym, jak Chrystus wyzion ducha na krzyu, wydajc ostatni krzyk...
Bosch uwiadomi sobie w tym momencie, e wszystko zaczo si od krzyku.
- Tak czy inaczej - powiedziaa Nikki - nic z tego nie zrozumielimy, naturalnie, ale to
nowoczesna sztuka i nie trzeba si stara jej zrozumie, prawda?... Aha, Mistrza i Steina nie
mona zlokalizowa. A Paula Benoit dosownie roznosi...
Pomimo podwjnej ulgi, jak odczu na wie, e Danielle jest bezpieczna, a pozorna
katastrofa okazaa si mniej grona, ni myla, Boscha ogarna jaka dziwna irytacja.
Patrzy dookoa, przygldajc si w zapadajcym wieczornym mroku byskajcym wiatom i
tumom policjantw za barierkami. Sysza lament syren karetek pogotowia. Ujrza rozterk
na twarzach obrazw, konserwatorw, agentw, technikw i zwiedzajcych; niedowierzanie i
strach odbite w oczach ludzi, z ktrymi dzieli te pene udrki chwile. Trik tych ze Sztuki?
Artystyczny zabieg? Obrazy nie doznay adnego uszczerbku? A zwiedzajcy, Hoffmannie?
Zapomniae o zwiedzajcych? Najprawdopodobniej wielu z nich odnioso powane rany!....
Nie mg tego zrozumie.
- Lothar?
- Sucham ci, Nikki - odpowiedzia Bosch, nadal wzburzony.
- Zanim zapomn: panna Wood dzwonia chyba sto razy. Chce wiedzie, cytuj
dosownie: gdzie si do cholery podziewa Bosch i dlaczego nie odbiera telefonu.
Prbowalimy wyjani jej sytuacj, ale wiesz, jaka jest szefowa, kiedy si zezoci.
Wymylaa wszystkim. wiat mg si zapa pod ziemi, a ty razem z nim, wszystko jej
jedno, chce rozmawia z tob, tylko z tob i z nikim innym. Natychmiast. Ju! Pamitasz
numer jej komrki?
- Tak sdz.
- Jeli naciniesz przycisk nieodebranych rozmw, poczysz si z ni na sto procent.
Oby poszo gadko.
- Dzikuj, Nikki.
Wybierajc numer Wood, sprawdzi godzin: dwudziesta pierwsza dwanacie.
Niespodziewany powiew o zapachu olejnej farby poruszy poami jego marynarki, owiewajc
spocone plecy i przynoszc ulg. Zauway, e technicy ze Sztuki wyprowadzaj obrazy z
placu. Z pewnoci zamierzali je zgromadzi w wozach. Prawie wszystkie obrazy byy w
szlafrokach. Skrzyda Anioa lniy w tumie.
Zastanawia si, co takiego wanego ma mu do powiedzenia Wood.
Podnis telefon do ucha i czeka.

21.12
Danielle Bosch siedziaa po ciemku w furgonetce. Pojazd zatrzyma si w jakim
miejscu, ale nie wiedziaa dlaczego. Sdzia, e kierowca na kogo czeka. W kadym razie
mczyzna z ni nie rozmawia, nic jej nie wyjania. Ograniczy si do siedzenia w milczeniu
za kierownic: ledwie widoczny zarys postaci majaczy w nikym blasku rzucanym przez
przedni szyb. Danielle na swoim fotelu, przypita czterema pasami bezpieczestwa,
oddychaa gboko, prbujc zachowa spokj. Nadal ubrana bya w dug koszul z
Dziewczyny w oknie i pomalowana czterema grubymi warstwami farby olejnej, zgodnie z
wymogami obrazu. Kiedy poczua wstrzsy w Tunelu, pomylaa, e jedna z warstw odkleia
si od jej skry, ale teraz upewnia si, e tak nie jest. Mylaa o rodzicach. Jak tylko przestaa
si ba, zapragna z nimi porozmawia, ze stryjem Lotharem rwnie, i powiedzie im, e
wszystko w porzdku. W rzeczywistoci nic jej si nie stao: gdy Tunel zacz si trz, ten
miy pan podszed do niej i wyprowadzi j na zewntrz, owietlajc drog latark. Potem, po
przypiciu jej do fotela, opuci Museumplein. Danielle nie wiedziaa, w ktr stron si
skierowali. Teraz, zaparkowawszy w ciemnociach, kierowca czeka.
Nagle posta drgna, wstaa i popatrzya w jej kierunku. Dziewczynka przygldaa si
jej z lekkim niepokojem. Mczyzna by wysoki, wyglda na bardzo silnego. Podszed do
niej. Wtedy, dziki resztkom wiata utrzymujcym si wewntrz pojazdu, Danielle
spostrzega, e mczyzna si umiecha.

21.15
Po rozmowie z Wood, Lothar Bosch natychmiast skontaktowa si z Nikki przez
radiotelefon. Jego donie dray.
To niemoliwe. April tym razem si myli.
Na jego pierwsze pytanie Nikki zareagowaa z takim samym zdziwieniem.
- Ewakuowane obrazy? Na Boga, Lothar! Nic im nie jest. S, jak myl, troch
przestraszone, ale nie doznay adnego uszczerbku. Przewieziono je do hotelu, lecz nie
zostay jeszcze odebrane. Nadal znajduj si w furgonetkach czekajcych na hotelowym
parkingu.
Chodzio o dodatkowe rodki ostronoci. Obrazy mogy by umieszczone w
pokojach jedynie przez odpowiedni personel. Do zada ekipy ewakuacyjnej naleao
wycznie wywiezienie ich z niebezpiecznej strefy.
- A wic znajduj si na hotelowym parkingu?
- Owszem. Omwilimy to na ostatnim zebraniu, pamitasz? Postanowilimy
zrezygnowa z natychmiastowego przewiezienia ich do Starego Atelier, poniewa Alfred
powiedzia, e Atelier bdzie puste i zamknite dzisiejszego wieczora, a nie chcielimy
angaowa dodatkowych stranikw...
Bosch pamita. Chcia si rozczy, ale rozkazy Wood byy kategoryczne: musia si
upewni.
- Czy wszystkie obrazy s w tej chwili na parkingu?
- Wszystkie. Czego si obawiasz?
- Lokalizatory w furgonetkach funkcjonuj?
- Bez zarzutu. Mamy sygnay na ekranach.
- Wszystkie?
Nikki odpowiedziaa z macierzysk cierpliwoci:
- Wszystkie, Lotharze. Nie martw si ju o Danielle. Zabraa j opancerzona
furgonetka i...
- Moesz mi powiedzie, ktre obrazy zostay ewakuowane?
- Naturalnie. - Nikki robia mae pauzy po kadym z tytuw i Bosch pomyla, e
sczytuje je z ekranu. - Betsabe, Dziewczyna w oknie, ydowska narzeczona, Tytus i Zuzanna i
starcy.
- Tylko te pi?
- Tylko. Pozostae wanie miay wyjeda, kiedy odwoano ewakuacj.
- I sygnay wszystkich piciu pojazdw wywietlaj si na ekranie waciwie?
- Odpowied twierdzca. Czy co si dzieje, Lothar?
Bosch waha si przez chwil.
- Czy oprcz personelu awaryjnego jest przy obrazach kto jeszcze?
- Stranicy z parkingu. Patrole Bezpieczestwa ju si tam kieruj. Zaraz bd na
miejscu.
W to akurat mg uwierzy. Hotelem wybranym na schronienie dla obrazw by van
Gogh, w pobliu Dzielnicy Muzew. Z Museumplein mona tam byo doj piechot.
- Martine daje mi jaki znak - poinformowaa w tym momencie Nikki. - Nadal
otrzymujemy pi sygnaw. Wszystko idzie dobrze, Lothar, zapewniam ci. S na parkingu,
czekaj na instrukcje.
O co mg j jeszcze zapyta? Pomyla, e obawy panny Wood s bezpodstawne.
Modli si o to, eby tym razem Wood popenia bd.

21.17
Cie kierowcy pochyli si nad Danielle. Ciemno w tej czci furgonetki bya
gboka, Danielle z trudem dostrzegaa pikne bkitne oczy i przyklejony umiech.
- Dobrze si czujesz? - zapyta mczyzna nienagannym holenderskim.
- Tak.
- To ci dopiero panika, co?
Danielle kiwna gow. Mczyzna przykucn tu obok niej i patrzy na ni z
umiechem.
- Na co czekamy? - spytaa Danielle.
- Na rozkazy.
Nie wiedziaa dlaczego, ale ciemno i cisza troch j przeraay. Na szczcie
umiechajcy si mio mczyzna dziaa na ni uspokajajco.

21.18
Nagle Boschowi przyszo do gowy kolejne pytanie.
- Nikki, ktry obraz ewakuowano w pierwszej kolejnoci? Wiemy to?
Nikki poinformowaa go, po czym dodaa radonie:
- W niespena minut bya w furgonetce. Prawdziwy rekord. Agent od ewakuacji
zareagowa bardzo szybko... Lothar?... Jeste tam jeszcze?
Cisza.
Bardzo duga cisza. Nikki pomylaa, e poczenie zostao przerwane. Wtedy znowu
usyszaa Boscha.
- Suchaj uwanie, Nikki. Skontaktuj si z Alfredem i The... I z Gertem Warfellem.
To pilna sprawa... Nie zadawaj pyta, prosz... Chc, eby oddzia Bezpieczestwa w cigu
najbliszych dziesiciu minut otoczy kordonem hotel... Bezwzgldny priorytet...
Kiedy skoczy, rozejrza si dookoa oszoomiony. Przez gonik pyny wanie
uspokajajce sowa. Szef straakw zwraca si do zwiedzajcych, informujc, e to, co si
stao, nie ma zwizku z wadliw konstrukcj Tunelu i nie trzeba si obawia, e si powtrzy.
Policja rwnie prosia o spokj. Proba ta miaa charakter oglny. Wszyscy i wszdzie
prbowali si uspokoi. Ludzie wok Boscha zaczynali si znowu umiecha. Tragedia
powoli topniaa do opowiastki.
Ale horror we wntrzu Boscha trwa.
Czu, e panna Wood znowu miaa racj.
Nikki powiadomia go przed chwil, e pierwszym ewakuowanym obrazem bya
Zuzanna i starcy. A Wood par minut wczeniej powiedziaa: To Zuzanna i starcy. Tym
razem wybra ten obraz.

21.19
Po zawiezieniu ich do Starego Atelier i umieszczeniu w jednej z kabin roboczych na
pierwszym poziomie suteren kierowca pokaza im swoje penomocnictwa. Identyfikator mia
turkusowy kolor. To wanie penomocnictwo, twierdzi, upowania go do przeprowadzenia
koniecznych retuszy obrazw. Zaskoczyo to nie tylko Klar: zauwaya, e Starcy patrzyli na
kierowc z nie mniejszym zdziwieniem. Czy to znaczy, e jest malarzem, spyta Pierwszy
Starzec, Leo Krupka (tak przedstawi si Klarze chwil wczeniej), ptno, ktre widziaa na
lotnisku Schiphol. Kierowca odpar, e nie jest malarzem, tylko jedn z osb
odpowiedzialnych za utrzymywanie obrazw w idealnym stanie. A czy to nie naley do
Konserwacji? (pytanie Franka Rodino, Drugiego Starca, wysokiego i korpulentnego). Tak, ale
rwnie do Sztuki. Sekcja Sztuki zajmuje si utrzymaniem wszystkich swoich wielkich dzie,
cho nie troszczy si o ich zdrowie, tylko o swoje wasne priorytety. Kierowca mia
ewakuowa ptno i chroni je, oczywicie, ale najpierw musia sprawdzi, czy jest dobrze
nacignite. Takiego obrazu nie mona po prostu opakowa i wysa do domu.
Mody czowiek by bardzo kompetentny. Jego pojawienie si przy nich, i
wypowiedziane po angielsku sowo ewakuacja, zbiego si niemal z pierwszymi wstrzsami
cian Tunelu. Z godn podziwu szybkoci wyprowadzi ich na zewntrz i pomg wsi do
furgonetki. Zatrzyma si na moment, eby poda szlafrok nagiej Klarze, ktrej olejna farba
nacigaa skr. Starcy nie zdjli nawet szat noszonych na obrazie. Potem, kiedy na
hotelowym parkingu przesiadali si do drugiej furgonetki, wyjani im, e mao brakowao, by
Tunel run, wic kazano mu ewakuowa obraz i zawie do Starego Atelier. Mwi po
angielsku wyszukanym, swobodnym stylem, z akcentem, ktrego Klara nie potrafia
zidentyfikowa. By przystojny, moe troch za szczupy; najwiksz uwag przycigay jego
jasnoniebieskie oczy.
W kabinie, w ktrej si znajdowali, sta st, a na nim leaa teczka i plastikowa torba:
zapewne wasno kierowcy. Byy tam take paczki z etykietkami wszystkich trzech postaci.
Kierowca rozda etykietki i poprosi o ich naoenie. Rodino ze wzgldu na obfit tusz mia
trudnoci z pochyleniem si i signiciem do kostki. Nastpnie mczyzna kaza im usi na
krzesach, jak grzecznym uczniom, a sam stan za stoem.
Powiedzia, e nazywa si Matt. Pracuje dla Fundacji, zajmujc si wszystkim po
trochu.
- I tym si zajm teraz. Po trochu wszystkim.
Matt stara si, eby ptna go zrozumiay. Nieprzerwanie szuka w spojrzeniach
Krupki i Klary - dla ktrych jzyk angielski nie by jzykiem ojczystym - najmniejszej oznaki
braku zrozumienia: wtedy powtarza zdanie, a jeli pojawia si jaki niepewny wyraz,
pokazywa na migi lub zastpowa go innym. To zmuszao ich do cigej uwagi, pomimo
zmczenia, jakie odczuwali. Zdj zielon kamizelk z napisem Oddzia Ewakuacyjny; jego
koszula i spodnie byy biae. Twarz rwnie. Matt by jedn wielk komasacj biaoci.
- Co bdziemy robi? - spyta Krupka.
- Zaraz wam wytumacz.
Odwrci si i otworzy teczk. Wyj co. Jakie papiery.
- To bardzo wany element w utrzymaniu odpowiedniego napicia ptna, nie pytajcie
mnie tylko, dlaczego. Macie wystarczajco due dowiadczenie, eby wiedzie, e waszym
obowizkiem jest szanowa yczenia artysty, nawet jeli wydaj si wam absurdalne.
Rozda im kartki. Zacz od Krupki, przeszed do Rodina, a nastpnie do Klary. Mia
pene ekspresji oczy, zatopione w masce gadkiej skry.
Na kartce widnia krtki tekst po angielsku. Jakie niezrozumiae dla Klary sowa,
rodzaj dywagacji filozoficznej na temat sztuki. Kade z nich, wyjani Matt, bdzie czytao po
kolei, a on nagra ich gosy. Wane jest, eby czyta dobrze: gono i wyranie. Jeli si to
okae konieczne, nagranie zostanie powtrzone.
- Potem przejdziemy do nastpnego etapu.

21.25
Najgorsze przeczucia Boscha speniy si, kiedy oddziay Bezpieczestwa dotary do
hotelu i znalazy pust furgonetk Zuzanny. Wtedy zda sobie spraw, jak starannie wszystko
zaplanowano. Druga furgonetka ju tam czekaa, Artysta po prostu przenis do niej obraz.
Sygna z zaparkowanego samochodu dochodzi, ale dziea ju w nim nie byo. Na szczcie
jeden ze stranikw na parkingu widzia, jak przemieszczano obraz, dlatego dysponowali
opisem drugiej furgonetki. Stranik zapewnia, e odjechali ni tylko kierowca i ptna.
Van Hoore i Spaalze natychmiast zareagowali na telefony Boscha. Agent nadzorujcy
ewakuacj Zuzanny nazywa si Matt Andersen, mia dwadziecia siedem lat i zdaniem
Spaalzego by kompetentny, z dowiadczeniem, poza wszelkimi podejrzeniami. Odciski
linii papilarnych, gos i rysopis nie zgadzay si z danymi morfometrycznymi Artysty, ale
Bosch, ktry zacz sobie uwiadamia ogrom pomocy, jak musia on otrzymywa z
Fundacji, nie przywizywa wagi do tego faktu. Kady wysoki urzdnik z atwoci mg
uzyska dostp do danych morfometrycznych, eby je sfaszowa.
- Nie jestem za to odpowiedzialny, Lothar... - gos van Hoorea dra w suchawce. -
Kiedy Spaalze zapewnia, e Andersen jest czowiekiem godnym zaufania, m u s z w to
wierzy, rozumiesz?...
- Spokojnie, Alfred. Wiem, e pogubie si w tym wszystkim. Ja rwnie.
Van Hoore by zdruzgotany. Plu do mikrofonu, jak pochlipujce dziecko.
- Na Boga, Lothar! Sam porozmawiam ze Steinem, jeli to konieczne. W skad
oddziaw ewakuacyjnych wchodz najstarsi staem agenci, zaufani ludzie...! Powiedz
Steinowi, prosz, e...!
- Uspokj si. Nikt nie ponosi za to winy.
To bya prawda. Nikt albo wszyscy. Wysuchujc lamentw van Hoorea w tym
telefonicznym konfesjonale, Bosch przemieszcza si z miejsca na miejsce: wydawa rozkazy
i udziela wyjanie. Zauway, e inni reaguj z rwnym co on niedowierzaniem.
Niespodziewane nie moe goni niespodziewanego: piorun nie uderza dwa razy w to samo
miejsce. Warfell, na przykad, nie potrafi wykrztusi ani sowa, kiedy Bosch poinformowa
go o wszystkim. To niemoliwe, zdawao si krzycze jego milczenie. J e d y n
dopuszczaln tragedi jest to, co zdarzyo si w Tunelu. Co ty mi tu teraz opowiadasz,
Lothar?! Chcesz powiedzie, e z a g i n jeden obraz?!.
Zaskoczy go natomiast Benoit. Spotka go na ulicy, w otoczeniu oddziaw
interwencyjnych, czonkw Bezpieczestwa Publicznego, straakw i najprawdopodobniej
caego puku onierzy, ale kiedy do niego podchodzi, Benoit kiwn na, odszed z nim na
bok i ukradkiem pokaza mu t etykiet przywizan do nadgarstka.
- Nie jestem panem Benoit - wyszepta. Mwi przez nos z cudzoziemskim akcentem i
ciska mocno okie Boscha. - Jestem jego portretem. Pan Benoit zostawi mnie tu na swoim
miejscu, ale prosz nikomu o tym nie mwi...
Kiedy mino zaskoczenie, Bosch zrozumia, e Benoit musi by jeszcze bardziej
przejty ni on, skoro ustawi to dzieo jako swego rodzaju parawan. Przypomnia sobie
dowcip z manekinem za lad w dziale reklamacji. Zastanawia si, czy modelem jest
Ugandyjczyk.
- Musz porozmawia z panem Benoit - owiadczy Bosch.
- On pana syszy - odpar portret. Cerublastyna przyniosa nadspodziewany efekt: rysy
twarzy byy identyczne. - Prosz wzi mj radiotelefon, moe pan przez niego rozmawia.
Benoit rzeczywicie sysza wszystko. Sdzc po tonie gosu, osign najwyszy stan
nirwany: nic si nie dzieje, nie jestem niczemu winien, wszystko bdzie dobrze. Nie chcia
wyjawi Boschowi, gdzie si ukry. Stwierdzi, e nie jest to dezercja, tylko taktyczny odwrt.
- Pan Fuschus-Galismus nic nam nie powiedzia! - wyjcza. - Mam na myli t
spraw z Chrystusem i trzsieniem ziemi w Tunelu. Hoffmann wiedzia, my nie!
Artysta take wiedzia, pomyla Bosch.
Kiedy zdoa przerwa burzliwy potok sw Benoit, wyjani mu, co si stao z
Zuzann. Benoit nagle zaniemwi.
- Powiedz, e to nie koniec wiata, Lothar!
- To jest koniec wiata - powiedzia Bosch.
Obieca informowa go na bieco i odda radiotelefon portretowi. W tym momencie
spostrzeg rzd samochodw wjedajcych na Museumplein: ewakuowane obrazy wracay.
Byy wszystkie, oprcz Zuzanny. Z jednej z furgonetek wysiada Danielle... taka drobna
wrd wysokich mczyzn w ciemnych garniturach. Jej kasztanowe wosy, ciao lnice ochr
i marmurowa twarz wydaway si zudzeniem optycznym. Pierwsz rzecz, jak zrobia po
wyjciu z pojazdu, byo uniesienie nogi i sprawdzenie, czy poyskliwy podpis nadal tam jest.
Widzc to, Bosch nie unikn uczucia dawienia w gardle. Zrozumia, jak wana jest dla niej
ta przygoda, i przez chwil prawie si zgadza z decyzj jej rodzicw. Wiedzia, e nie bdzie
mg jej przytuli, poniewa miaa na sobie farb i strj z obrazu; mimo to podszed do niej.
Nielle sza, trzymajc za rk kierowc furgonetki ewakuacyjnej, wysokiego,
krzepkiego mczyzn o miym umiechu. Bya bardzo zadowolona. Na widok Lothara jej
oczy obwiedzione bia olejn farb rozszerzyy si.
- Stryj Lothar!
Trudno byo j powstrzyma od przytulenia si do niego.
- Dobrze si czujesz? - spyta.
Odpowiedziaa, e tak. Dokd j zabieraj? Przenosz do jednego z wozw Sztuki:
chc zgromadzi tam wszystkie obrazy przed odwiezieniem ich do hotelu. Nie, nie czua
strachu. Kierowca by przy niej cay czas i dziki temu nie poddaa si strachowi. Rodzice
zostali ju powiadomieni, e nic si jej nie stao. Chciaa mu opowiedzie jak anegdot, ale
nie zdoaa jej skoczy (agentom si spieszyo). Wygldao na to, e Roland bardzo si
zdenerwowa, syszc, e jego crka nie doznaa adnego uszczerbku. Roland nie wiedzia,
e to rutynowe okrelenie w stosunku do obrazw, i pocztkowo sdzi, e mieli na myli
tylko farb pokrywajc jej skr. I dlatego odpar: Wszystko mi jedno, czy si odbarwia,
czy nie. Chc wiedzie, jak si czuje m o j a c r k a !. Te sowa rozmieszyy Danielle do
ez. Bosch rozumia niepokj Rolanda, ale mu nie wspczu. Wytrzymaj w imi sztuki,
myla. Poegna bratanic, umieszczajc j w bezpiecznym zaktku swojej pamici. Nie
chcia, eby w tej chwili cokolwiek mu przeszkadzao.
W wozie B wszyscy rzucili si do gorczkowych dziaa. Nikki utrzymywaa stay
kontakt z policj i z ekip Thei van Droon. Chocia byo absurdem myle, e zareagowali na
czas, KLPD rozmiecia stanowiska kontrolne na wszystkich szosach wylotowych z
Amsterdamu. Jaki inspektor policji chcia rozmawia z Boschem, eby wypyta go o
szczegy, lecz ten nie dysponowa czasem. Nie ma mnie dla nikogo - owiadczy. Usiad
obok Nikki przy jednym z terminali czcych z Atelier.
- Na razie ani ladu po furgonetce - powiedziaa Nikki. - Kogo my, do diaba,
szukamy?! Czy to ma jaki zwizek z poszukiwanym przez nas Postumem Baldim?
Za pno, eby cokolwiek ukrywa - pomyla Bosch. - Do diaba z gabinetem
kryzysowym: w tej chwili kryzysowi ulego wszystko.
- Owszem. Ale niewane, czy to Baldi, czy nie. Jest szalony i zniszczy Zuzann, jeli
tylko mu w tym nie przeszkodzimy.
- Boe mj!
Bosch przyglda si zdjciom Zuzanny i starcw na ekranie komputera. Ptno
eskie byo narodowoci hiszpaskiej, miao dwadziecia cztery lata i nosio imi Klara.
Starcy (jeden Wgier - Leo Krupka, a drugi Amerykanin - Frank Rodino) byli nieco modsi
od Boscha. Amerykanin Rodino, potny mczyzn, by moe stanowiby pewien problem
dla Artysty, gdyby doszo midzy nimi do jakiegokolwiek starcia, co raczej byo wtpliwe.
Myl pozytywnie, Lotharze.
Przez chwil wpatrywa si w twarze obrazw. Zwaszcza dziewczyny. Dziewczyna
spokojnie patrzya mu prosto w oczy.
To nie dziewczyna, to ptno. Jestemy tym, za co inni nam pac, ebymy byli.
Bosch nie zna jej, nigdy z ni nie rozmawia. Przeczyta jej nazwisko i prbowa
powtrzy je szeptem. Kosztowao go to troch trudu. Rieyes. Reies. Rayes. Panna Rieyes
czy moe Reiyes pochodzia z Madrytu. Kiedy pojecha z Hendrickje na wakacje na
Majork; zwiedzi te Madryt, Barcelon, Bilbao i inne miasta Hiszpanii przy okazji rnych
wystaw. To nie byo w tej chwili wane, ale przypomnienie sobie takich szczegw
pomagao mu myle o niej jak o ludzkiej istocie bdcej w niebezpieczestwie. Klara Raiyes
czy te Klara Reies patrzya w peen ekspresji, sodki sposb, a w gbi jej oczu pulsowao
wiato, ktrego nawet komputerowa fotografia nie potrafia ukry. Bosch czu, e ta
dziewczyna jest pena ycia i marze, e pragnie robi wszystko dobrze, dokadajc
maksymalnych stara. Pomyla o Emmie Thorderberg i jej ywioowej radoci. Klara
przypominaa mu troch Emm. W jaki sposb zapac Wood, on i Fundacja, a take ten
przeklty malarz, ktrego dziea chroni, w jaki sposb zapac w s z y s c y za zniszczenie
marze tej dziewczyny? Jak dziadek Paul zwrci jej ycie i szczcie emanujce z jej
twarzy? A moe Kurt Sorensen potrafi znale jak firm ubezpieczeniow, ktra bdzie w
stanie zwrci jej ycie? Ile pienidzy mog by warte miertelne tortury? Trzeba by o to
zapyta Saskie Stoffels.
To nie dziewczyna, to ptno....
Nagle wyobrazi sobie spoczywajcy na niej wzrok Postuma Baldiego. Bkitne
spojrzenie, puste jak niebo namalowane na obrazie. Jego oczy s jak lustra. I obracajca si
pia do cicia pcien coraz bliej jej twarzy...
Myl pozytywnie. Mylmy pozytywnie. Wszyscy bdziemy myle pozytywnie.
Do diaba.
Byskawicznie odsun si od komputera.
- Nikki, zaatw mi furgonetk i trzech agentw. Nie musz by z grupy szturmowej.
Po prostu trzech uzbrojonych agentw.
Patrzya na niego zdziwiona.
- Co zamierzasz zrobi, Lotharze?
Wanie. To byo pytanie. Co zamierzasz zrobi, Lotharze? C o . Cokolwiek, ale
c o . Nie jestem artyst, nie lubi te nowoczesnej sztuki, dlatego musz co zrobi. Nie
nadaj si do niczego innego: musz dziaa, powinienem dziaa. I koniec z pozytywnym
myleniem, nadesza pora pozytywnego d z i a a n i a , prawda Hendri?.
- Przypominam, e caa amsterdamska policja ciga tego typa - dodaa Nikki.
Bosch dostrzeg w jej oczach jaki dziwny bysk. Czyby martwia si o n i e g o ?
Rozbawio go to.
- Przyjem do wiadomoci - skin gow.
- Furgonetka i ludzie bd gotowi za chwil - powiedziaa Nikki.
I to by koniec rozmowy.

21.30
Gustavo Onfretti przyglda si im po kolei. Studenci z Lekcji anatomii mieli na sobie
swoje ciemne, purytaskie stroje i krezy, a Syndycy kapelusze z szerokimi rondami. Kirsten,
kobieta-nieboszczyk, wyginaa swoje fantastyczne, bladoniebieskie zwoki na fotelu w tylnej
czci wozu. On sam siedzia tu przy modelach z Wou i nadal mia na biodrach przepask w
kolorze ochry. Ciao, pomalowane na ziemisty i ty byszczcy kolor, bolao go z racji
wzmoonego wysiku na krzyu, z ktrego zdjto go zaledwie p godziny temu. Pracownicy
Konserwacji zgromadzili wszystkie ptna w wozie Sztuki. Chcieli si upewni ponad
wszelk wtpliwo, e byy w dobrym stanie i nie poniosy adnego uszczerbku.
Stan Onfrettiego by wzgldny, ale mia tak zaskoczony wyraz twarzy, jakby przed
chwil zmartwychwsta.
Dlaczego n i k t n i c nie wiedzia o efektach specjalnych zwizanych z jego obrazem,
skoro zostay zaplanowane przez Sztuk z duym wyprzedzeniem? Dlaczego Konserwacja
nie zostaa uprzedzona o tym, e Chrystus jest happeningiem interaktywnym, a ziemia dry i
zapada ciemno, kiedy on kona?
Pamita zaangaowanie, z jakim van Tysch planowa wszystko w czasie dugich
tygodni pracy w Edenburgu. Wstrzsajce dowiadczenie - zapisa Onfretti w swoim
dzienniku. Chwila jego domniemanej mierci z krzykami i mechanicznym dreniem Tunelu
bya malowana i retuszowana do znudzenia. Mistrz uprzedzi go, e bardzo wane jest, by
moment ten nastpi we waciwym czasie, i kaza zainstalowa malekie ostrzegawcze
wiateko na przeciwnej cianie Tunelu, eby Onfretti wiedzia, kiedy ma zacz krzycze.
Zakadano wszake, e publiczno i personel z Konserwacji i Bezpieczestwa zostan
wprowadzone w temat, a drenia bd nieznaczne. Tak przynajmniej twierdzi van Tysch.
Dlaczego Mistrz go oszuka?
Kiedy skoczyli, van Tysch pocaowa go w policzek. Chc, eby czu si przeze
mnie zdradzony - powiedzia wyrafinowanie.
Teraz Onfretti zastanawia si, czy te sowa nie byy czym wicej ni zwykym
wyrafinowaniem.

21.31
Kiedy Bosch opuszcza wz, jego umys zacz powoli pracowa.
Jeli Artysta wywiz obraz poza Amsterdam, nic ju nie mona byo zrobi. Bdzie
musia pozwoli, eby policja albo oddziay szturmowe ustaliy miejsce pobytu furgonetki i
modli si, eby przybyy tam na czas. A jeli postanowi zniszczy go w Amsterdamie?
Zastanawia si nad wieloma rnymi miejscami. Odrzuci parki i tereny publiczne. Hotele
rwnie: postaci nadal byy pomalowane, mogy zwrci uwag. Wtedy pomyla o
czowieku z Fundacji, ktry pomaga Artycie. Czy mg udostpni mu jakie spokojne
miejsce, gdzie mona by bez problemw dokona zniszczenia? Jeli tak, to musia wiedzie,
e caa amsterdamska policja natychmiast rzuci si na poszukiwanie obrazu. Z tego wzgldu
miejsce musiao by a b s o l u t n i e p e w n e . Jakie przestronne, opuszczone miejsce...
Wtedy przypomnia sobie to, co chwil wczeniej powiedziaa Nikki.
W czasie ostatniego zebrania van Hoore zaproponowa, eby ewakuowanych obrazw
nie przewozi do Starego Atelier, poniewa bdzie zamknite i puste, jak powiedzia sam
Stein.
Zamknite i puste.
Bya to jedna szansa na tysic, mia pewno, e si myli, ale musia zaryzykowa.
Zawierzmy intuicji, prawda Hendri, skarbie?.
Zobaczy zbliajcych si agentw. Uzna, e to ci, ktrych przysya mu Nikki.
Pobieg w ich kierunku, uwaajc, eby si nie polizgn na mokrym bruku. Pada rzsisty
deszcz.
- A furgonetka? - spyta pierwszego z nich. Rozpozna Jana Wuytersa, z ktrym
rozmawia w Tunelu, zanim wszystko si zatrzso. Fakt, e znw s razem, przyj za dobry
znak.
Furgonetka staa zaparkowana na Museumstraat. Biegli do niej w strugach deszczu.
Ludzie zgromadzeni na placu ju si rozeszli, ale pozostay wozy policyjne i karetki
pogotowia.
- Dokd jedziemy? - spyta Wuyters, kiedy wsiadali do samochodu.
- Do Starego Atelier.
Mg si myli, oczywicie, ale trzeba byo zaryzykowa, trzeba byo zaryzykowa.
Twarz dziewczyny. Obrotowe ostrze.
Trzeba byo zaryzykowa.

21.37
- Dziwne wraenie robi to wszystko bez mebli i ozdb, prawda? Pokoje gocinne maj
prycze, nie s ani lepsze, ani gorsze od sypialni Mistrza. Bardziej ni klasztor przywodzi na
myl jakie puste, opuszczone miejsce... Lecz zapach farby nadaje mu odmienny charakter:
czego nowego, dopiero co wykoczonego, nie wydaje si pani?
Stein zachowywa si jak przewodnik oprowadzajcy turystw. Gestem rki nakaza
Wood, eby mu towarzyszya. Wybrali jedno z wej po lewej stronie i wkroczyli w wiat
echa i mroku.
- A jednak nic w tym dziwnego. Mamy zwyczaj dekorowa nasze domy przedmiotami
przywiezionymi z podry. Van Tysch uczyni podobnie. Z tym, e on odbywa podre
wewntrzne. To wszystko jest produktem tego, co znalaz w s w o i m w n t r z u . Suweniry
jego mzgu. Kiedy po raz pierwszy wszedem do odnowionego zamku, pomylaem, e jest
bardzo holenderski. Wie pani, konstruktywizm, czysta sztuka Mondriana, iluzoryczne i
geometryczne postaci Eschera... Ale myliem si, u van Tyscha nago nie jest dekoracj,
tylko pustk, nie jest sztuk, tylko jej brakiem. Prosz tdy.
W gosie Steina przebijao zmczenie. W jego sowach sycha byo zapowied czego
nieuniknionego. Wydawa si pochonity jak bdn ide, jakby jego myli byy yjcymi
malekimi istotkami fruwajcymi wok niego.
Panna Wood trzymaa w rku akwarel wyniesion z domu Victora Zerickyego.
Przedstawiaa nag, klczc na ziemi kobiet, pochylon do przodu, patrzc przed siebie, z
gow przechylon na bok. Wood natychmiast rozpoznaa pozycj Zuzanny, ktr widziaa w
Atelier w czasie podpisywania obrazw. Bya w stanie zrozumie, dlaczego obejrzenie tej
akwareli w dziecistwie rozpalio umys maego Brunona. Moga te zrozumie, dlaczego w
dojrzaym wieku pragn odtworzy j w bezbronnej i budzcej podanie postaci Zuzanny
Rembrandta. Mosty przerzucane pomidzy przeszoci a teraniejszoci, pomidzy yciem
a sztuk, cechoway twrczo wielu malarzy. Zaskakujce w tym przypadku byy
i m p l i k a c j e . Postanowia uda si do zamku, eby je pozna. Bdzie musia mnie wpuci
i odpowiedzie na moje pytania, mylaa. Ale to Jacob Stein powita j w drzwiach
wewntrznego dziedzica.
Teraz szli korytarzem. W gbi majaczy dziedziniec: noc zalewaa ksiycow
powiat pytki posadzki uoone w szachownic.
- Kto pomaga Postumowi Baldiemu? - spytaa Wood. - To oczywiste, e nie pracuje
sam. Kto go o wszystkim informowa? Kto dostarczy mu identyfikatory, zapozna z szyframi,
kodami dostpu, zmianami agentw odbierajcych obrazy i zwyczajami obrazw? I kto
uprzedzi go o tym, co si wydarzy dzisiaj w Tunelu, i o dokadnej godzinie, o ktrej to
nastpi?
Po twarzy Steina przemkn przelotny umiech.
- A wic nawet pani wie, e chodzi o Postuma Baldiego... Och, galismus, nasz pies
acuchowy, nasz kochany pies acuchowy... Van Tysch czsto mi powtarza: Uwaaj na
ni. Wywcha lad i ugryzie ofiar przed czasem. Tylko ona jest w stanie to zrobi. I mia
racj. Pani jest doskonaa.
Wstrzsna ni ta mowa pochwalna.
- Prosz mi odpowiedzie na pytanie.
- Od kiedy pani wie, e to my? - zapyta z kolei Stein.
Mzg Wood pracowa w zawrotnym pdzie.
- Nigdy tego nie wiedziaam - odpara. I dodaa: - Po co van Tysch miaby niszczy
swoje wasne dziea?
- Niszczy? Fuschus, panno Wood, a kto to mwi? Jestemy twrcami, nie
destruktorami. Jestemy artystami.
Przeszli przez wyoone pytkami patio. Panna Wood nigdy nie widziaa tej czci
edenburskiego zamku. To byo imponujce: goe, niepomalowane ciany i surowe podogi.
Jedyny detal architektoniczny stanowiy kolumny o gadkich trzonach. Na domiar
wszystkiego noc lnia gadko jak morze w ciemnociach.
- Aczkolwiek, prawd mwic, nie chciabym przypisywa sobie autorstwa tych dzie
- doda Stein roztargnionym tonem.
Weszli do kolejnej sali, rwnie pustej, wyoonej pytkami. Jednak byo jako
inaczej. W gbi widniay drzwi. Wood nadal bya spita. Wiedziaa, e zachowanie Steina
miao wywoa w niej poczucie bezbronnoci: Stein bowiem przyzwyczajony by do
manipulowania ludmi, nie pokonywania ich. Musiaa zachowa czujno.
Drzwi byy metalowe, posiaday szyfrowy zamek. Gdy Stein nacisn przyciski na
panelu, otworzyy si, ukazujc ciemne wntrze. Nastpnie odwrci si do Wood z
tajemnicz min.
- To dzieo samego Mistrza, byby zadowolony, gdyby wiedzia, e to pani bdzie
jedn z pierwszych podziwiajcych je osb.
Po czym zaprosi j do rodka.

21.40
Chopak zwany Mattem podchodzi do kadego z nich, podsuwajc im, niemal jak
przedmiot kultu, niewielki dyktafon. Fragmenty tekstu byy krtkie, przeczytanie ich nie
zajo im duo czasu. Krupka i Klara musieli powtrzy po jednym zdaniu wypowiedzianym
ze zbytnim wahaniem. Klar niemao trudu kosztowao nie tylko skupianie si na tym, co
czytaa, ale i suchanie tego, co mwili Starcy. Czua al, poniewa miaa wraenie, e s to
cenne refleksje dotyczce prawdziwego sensu sztuki. We wszystkich trzech fragmentach
powtarzao si sowo destrukcja. Podejrzewaa jednak, e zrozumienie przez nich czytanego
tekstu nie ma najmniejszego znaczenia. Jedno z przypadajcych na ni zda przykuo jej
uwag. Mona je byo przetumaczy w nastpujcy sposb: Sztuka, ktra przetrwaa, jest
sztuk, ktra umara. Wypowiedziaa je z odpowiednim namaszczeniem.
Matt, zadowolony, wyczy dyktafon. Kolejne polecenie nie byo dla Klary
zaskoczeniem - spodziewaa si go - ale jej niepokj wzrs o kilka stopni. Zauwaya, e
dygocze, wykonujc je w popiechu.
Matt poprosi ich, eby si rozebrali.
Starcom zabrao to duo wicej czasu. Nie potrafili bez pomocy zdj swoich
cikich, pomalowanych na olejno szat. Jej wystarczyo zrzuci szlafrok. Zdja go i pooya
na krzele. Krupka rozebra si szybciej ni Rodino, ktry nie do, e szarpa si ze swoj
olbrzymi tunik, wydawa si na dodatek waha, jakby nie rozumiejc do koca, po co to
wszystko robi. Klar kusio, eby mu pomc, lecz si powstrzymaa. Oznaczaoby to
naruszenie regu hiperdramatyzmu. Starcy byli g o d n i p o g a r d y . Ona bya bezbronn
ofiar. Tak powinno pozosta. Zreszt sama myl o tym, co mogo si zdarzy za chwil,
budzia w niej obrzydzenie, cho jednoczenie przejmowaa uczuciem spenienia.
- Czy to polecenie Mistrza? - spyta Rodino.
- Ubranie, prosz - powtrzy Matt z niewzruszonym spokojem.
Rodino usucha w milczeniu. Krupka mu pomaga. Klara, stojca od nich w pewnej
odlegoci, cakowicie naga i cakowicie zdenerwowana, postanowia na nich nie patrze.
atwiej jej byo wyobrazi ich sobie jako okrutnikw, kiedy na nich nie patrzya. Niemniej
wtpliwoci Rodina podziaay na ni jak kube zimnej wody chlunitej prosto w twarz. Czy
to tuste, niezgrabne ptno nie mogo milcze, podporzdkowujc si rozkazom jak Krupka?
Ten ostatni by jeszcze ohydniejszy, bardziej godny pogardy, dlatego by od niego duo
lepszym obrazem. Skupiwszy myli na Krupce, zdoaa wywoa mdoci z przeraenia.
Przypuszczaa, e Krupka nie musiaby udawa, eby si na ni rzuci i zrobi jej krzywd:
ju wtedy, gdy po raz pierwszy spotkali si na lotnisku Schiphol, Krupka wpatrywa si w ni
zmysowymi, byszczcymi oczami. Wgier by wic doskonaym sprzymierzecem, eby
dokona skoku w prni.
Usyszaa niewyrany odgos zrzucanej zasony. Oznaczao to z pewnoci, e Rodino
jest ju nagi.
Staa ze wzrokiem wbitym w podog, pomidzy bose stopy. Obserwowaa w
perspektywicznym skrcie zadziwiajcy pejza swych pomalowanych piersi ze sterczcymi
brodawkami, mienicymi si odcieniami ru i ochry. Cisza bya jednak tak wielka, e kazaa
jej podnie wzrok.
Matt sta do nich tyem, szukajc czego w teczce.
- Co teraz? - spyta Krupka.
Chopak odwrci si. Trzyma co w rku. Pistolet.
- Teraz to zaatwimy - powiedzia po prostu.

21.50
Mogo ju by za pno. Nie poddawaj si, Lotharze, chyba e nie bdzie ju
wyjcia - szeptaa mu do ucha Hendrickje. W gstych strugach deszczu przejechali na
penym gazie most Amstel i skierowali si w stron Plantage. Wycieraczki nie naday z
oczyszczaniem szyb. Bosch mia wraenie, e poruszaj si po miecie zatopionym w
oceanie. Nagle mury Starego Atelier pojawiy si w wietle reflektorw jak urwisty brzeg. Na
jego cianach mienio si blaskiem zawie graffiti firmowane przez jak neonazistowsk
grup.
- Wjed na podziemny parking, Janie - poprosi Bosch.
Gwna brama bya zamknita, cho to o niczym nie wiadczyo. Jeli przywiz ich
do Atelier, musia mie klucze. Jeden z jego ludzi wysiad i przez chwil manipulowa przy
elektronicznym zamku blokujcym wjazd. W miar jak furgonetka zjedaa po podjedzie,
zapalay si wiata na parkingu. Pulsujce lampy fluorescencyjne wydobyy z mroku pust,
wymar przestrze, ale Bosch mimo wszystko nie odrzuca moliwoci, e pojazd moe si
tam znajdowa.
Zaparkowana furgonetka wyonia si niespodziewanie, jakby na nich czatowaa, przy
windach. W zupenie nieprzewidziany dla Boscha sposb znalezisko to, wydajce si
potwierdza jego teori, spowodowao, e niemal straci panowanie nad sob. Odwrci si i
uderzy Wuytersa w rami.
- Tutaj! Hamuj!
Silnik jeszcze nie zgas, gdy Bosch wyskoczy z wozu. By tak zdenerwowany, e
zapomnia o zaoonej suchawce radiotelefonu i kabel zaplta mu si w pas bezpieczestwa,
szarpic go gwatownie, kiedy wysiada. Pozby si aparatu, przeklinajc pod nosem. Jego
grube donie dray. Starza si. Byo to stwierdzenie, nad ktrym nie mia czasu si teraz
zastanawia. Odejcie z policji pozwolio mu si wzbogaci, przyty i zestarze. Pobieg w
kierunku furgonetki, wiedzc, e podkomendni pjd jego ladem. Chcia do nich krzykn,
ale brakowao mu tchu. Nie mg uwierzy, e by w tak zej formie. Pomyla, e dostanie
zawau, zanim zdy zdecydowa, co robi dalej.
Mimo e furgonetka wydawaa si pusta, naleao si jednak upewni. Nacisn
klamk tylnych drzwi, otworzy je, zajrza do rodka: uderzy go ostry zapach olejnej farby.
Nikogo nie byo.
Dobrze, bardzo dobrze, Lotharze. Sprawdzie, gupcze, czy p r z y p a d k i e m ich tu
nie ma. A teraz myl: gdzie?!.
Stare Atelier skadao si z piciu budynkw. Mogli by w kadym z nich.
Przypuszczalnie zabra ich do pracowni - pomyla. - To najbezpieczniejsze miejsce. Cho
prawd mwic, wiadomo ta rwnie niczego mu nie uatwiaa. Pracownia miaa pi
piter nad ziemi i cztery poziomy piwnic. Gdzie, na lito bosk, gdzie?
Myl, stary kretynie, myl. Jakie przestronne i spokojne miejsce. Musi zrobi
nagrania. Poza tym, chodzi o trzy ptna....
Jego ludzie sprawdzali furgonetk. Byo oczywiste, e niedawno przewozia jakie
obrazy.
- Winda towarowa - wyszepta nagle Bosch.
Nadal brakowao mu tchu. Mimo to rzuci si pdem do wind.
Jeli tu zaparkowa, musia skorzysta z najbliszego dwigu, a ten dochodzi tylko do
piwnic; mamy wic do sprawdzenia cztery pitra. Moe by na kadym z nich.
Zatrzyma si i spojrza na swoich ludzi. Byli modzi i tak samo zdezorientowani jak
on. Wosy lniy im od deszczu. Jego samego zaskoczya pewno, z jak wydawa rozkazy:
dwaj z nich sprawdz czwarty i trzeci poziom; on z Wuytersem wjad na drugi i pierwszy. Ci,
ktrzy znajd ich pierwsi, skontaktuj si z pozostaymi drog radiow. I przede wszystkim
musz chroni dziea: jeli bdzie konieczne podjcie natychmiastowych dziaa, powinni to
zrobi.
- Nie wiem, jak wyglda ani czy kto mu pomaga - doda. - Ale wiem, e to bardzo
niebezpieczny osobnik. Nie dajcie mu najmniejszej szansy.
Drzwi windy otworzyy si, weszli do rodka.
Towarzyszcy mu funkcjonariusze wyjli bro. Wuyters mia w zapasie may pistolet
Walther PPK. Bosch poprosi o niego. Wzdrygn si, czujc znajomy ciar metalowego L
w doni. Zastanawia si, czy nadal ma dobre oko: zbyt dugo nie uywa broni. Moe wezwa
pomoc? Posiki? Moe zadzwoni do April? Jego mzg by jak gniazdo os ogarnite
pomieniami. Zdecydowa, e nie moe traci czasu. Byli sami. Musieli znale Artyst i
zatrzyma go.
Winda ruszya z nieskoczon powolnoci.

21.51
Pocztek i koniec, pomylaa. Pocztek i koniec byy tu, przypatrywaa im si.
Chtnie zasignaby teraz opinii Osla, ale wiedziaa, e minoby sporo czasu, zanim
biedny Hirum by przemwi, zanim znowu zaczby logicznie myle, gdyby to zobaczy.
Przed takim dzieem Hirum Oslo nie mgby zrobi nic innego, jak sta z szeroko otwartymi
ze zdumienia ustami i oczyma, duo duej ni ona.
- Jest prawie skoczony - powiedzia cicho Stein, wydmuchujc chmurki pary. -
Pozostaje oczywicie sprawa destrukcji Zuzanny. Kiedy Baldi j przyle, obraz bdzie
gotowy.
Do czego go porwna? - zastanawiaa si panna Wood, zmruywszy oczy. Ktre
przeomowe wydarzenie w historii sztuki mona by z tym porwna? Guernik? Kaplic
Sykstysk? Obesza go wok wolnym krokiem, eby przyjrze mu si dokadnie, poniewa
obraz lea na pododze. Pit? Panny z Awinionu? Jak granic, lini, punkt, po
przekroczeniu ktrego sztuka zmieniaa swj charakter? Moment, w ktrym pierwszy
czowiek zanurzy palce w farbie i namalowa zwierz w swojej jaskini? Chwil, kiedy
Tanagorsky wszed na podium i krzykn do oniemiaej publicznoci: to ja jestem obrazem?
Poruszya jzykiem, zebraa odrobin liny i przekna. Jej serce odmierzao zupenie
inne tempo ni powolne mijanie sekund w tym zniewolonym przez zimno pokoju - szalony,
nieuporzdkowany rytm.
Ani Stein, ani ona nie chcieli przez chwil wyamywa si z panujcej ciszy.
Znajdowali si wewntrz komory, osiem metrw na dziesi, cakowicie
hermetycznej, wyguszonej i termoregulowanej. Dziki temperaturze, kontrolowanej przez
zewntrzne mechanizmy i utrzymywanej na poziomie kilku stopni poniej zera, atmosfera
tego pomieszczenia nabraa cech wysublimowanej rzenickiej chodni. Sufit, ciany i podog
wyoono arkuszami turkusowej blachy. Zenitalna, biaa powiata pochodzia z halogenw
zawieszonych na szynie. Skierowane na mczyzn sprawiay wraenie, jakby unosi si w
tafli szronu.
Mczyzn tym by Bruno van Tysch. Cakowicie nagi, lea na pododze twarz do
dou, z rkoma rozcignitymi nad gow i skrzyowanymi w kostkach nogami, w pozycji
kojarzcej si jednoznacznie z ukrzyowaniem, pomalowany od stp do gw w kolorach
ochry i bkitu. yy na kostkach i nadgarstkach byy otwarte; przyjrzawszy si uwaniej,
mona byo dostrzec gbokie cicia. Zakrzepa krew pod kadym z czonkw tworzya
zwart, czerwon powierzchni na bkicie podogi. Van Tysch wydawa si tym samym
przybity do swojej wasnej krwi. Trzy ogromne prostoktne paszczyzny rozoono, jak lustra,
wok jego ciaa: jedn z prawej strony, drug z lewej - umieszczone w ten sposb, e ich
wewntrzne brzegi zbiegay si w okolicy kostek malarza; trzecia za leaa nad gow,
stykajc si z jego domi. Nie byy to jednak lustra. Ta znajdujca si po prawej stronie van
Tyscha ukazywaa ciao Annek Hollech naturalnej wielkoci, nagie, opatrzone etykietami,
spoczywajce prawie w tej samej pozycji co malarz, rozpatane dziesi razy dziesicioma
ciciami piy. Ta z lewej strony ilustrowaa braci Walden w podobnej pozycji i stanie. Nie
byy to zwyke obrazy wideo: wykwite opuchlizn brzuchy bliniakw wznosiy si nad
ciaem van Tyscha jak dwie gry krwi. Wood podejrzewaa, e zostali nagrani w
Powikszonej Rzeczywistoci za pomoc systemu umoliwiajcego ogldanie ich bez
wizjerw. Czerwie ram obrazw i bardziej lnica, krwista i ywa czerwie nadgarstkw i
stp van Tyscha tworzyy cao kontrastujc z cielistoci czterech trupw. To (trawnik w
przypadku Annek, hotelowy pokj u Waldenw) zostao zrcznie zatuszowane turkusow,
jednorodn powierzchni stanowic co w rodzaju przeduenia podogi tej opancerzonej
komory. Cao cechowaa przygnbiajca symetria i tajemnicze, cho niezaprzeczalne
pikno. Wraliwy obserwator skojarzyby to natychmiast z ideami totalitaryzmu: artysta i
jego twrczo, artysta i jego testament, ofiara artysty zoona przed jego dzieem. Byo co
witego w tej nagiej rodzinie, z rozcignitymi ramionami i nogami, o rozdartych i
nieruchomych ciaach. Co wiecznego. Ekran nad gow, duo wikszy od pozostaych, nadal
ciemny, burzy kompozycj. To na nim - pomylaa Wood - pojawi si obrazy z destrukcji
Zuzanny.
- Niech pani nie da ode mnie wyjanie - powiedzia Stein, obserwujc wyraz jej
twarzy. - To sztuka. Nie sdz, eby to pani zrozumiaa. Poza tym, zadaniem artysty nie jest
jej interpretacja...
W tym momencie przemwi jaki gos, obcy i nieoczekiwany. Panna Wood niemal
podskoczya w wyniku niespodziewanej erupcji podziemnych sw wzmocnionych do
nieludzkich granic. To mwia Annek Hollech. agodne dwiki Pureela byy tem dla jej
drcego gosu.
- Sztuka jest rwnie destrukcj.
Krtka przerwa. Wzniose akordy barokowego marszu aobnego.
- Przedtem bya tylko tym. W jaskiniach malowano tylko to, co miao by zoone w
ofierze.
Przerwa.
Wosy zjeyy si Wood na gowie. Dreszcze przebiegay po niej jak hordy
niezmordowanych mrwek.
Obraz Annek w lustrze uleg zmianie. Nadal bya naga i zmasakrowana, ale jej twarz
wydawaa si porusza. Stamtd wydobywa si gos.
- Artysta mwi....
Stein i Wood wysuchali reszty nagrania w penym szacunku milczeniu.
Kiedy Annek skoczya, jej twarz ponownie przeksztacia si w zapad pomiertn
mask. Jednoczenie chr aniow przeobrazi zapakane i nike twarze braci Walden, ktre
oywiy si, by wyrzuci w przestrze sowa jak jak modlitw lub boskie zaklcie. I znowu
ani Stein, ani Wood nie chcieli im przeszkodzi.
Kiedy bliniacy pogryli si na nowo w krwawej ciszy, Stein powiedzia:
- Van Tysch chcia, eby to byy oryginalne gosy pcien, chocia potem
udoskonalilimy je troch w studiu. Zaprogramowane s tak, eby wcza si codziennie, co
jaki czas, przez dwadziecia cztery godziny na dob.
Sztuka, ktra przetrwaa, jest sztuk, ktra umara, pomylaa Wood. Dziea
przetrwaj, kiedy ich postaci zgin. Teraz to rozumiaa. To pomiertny obraz. Van Tysch
znalaz sposb, eby jego ciao osigno wieczno. Nikt i nic nie moe zniszczy czego, co
ju jest zniszczone. Nic i nikt nie moe pooy kresu czemu, co kresu ju dobiego.
Niegocinne krainy zimna i elektrycznoci przechowaj ten obraz na zawsze.
Jego obraz. Jego ostatni obraz.
- Van Tysch przygotowa Baldiego... - W pomieszczeniu, w ktrym kady dwik by
obcym gociem, jej szept przypomina krzyk.
Stein przytakn.
- Krok po kroku, od roku dwa tysice czwartego, w tajemnicy. Kiedy namalowa go w
dwa tysice pierwszym jako nieistotny obraz, Figur XIII, zrozumia natychmiast, e Baldi
bdzie idealnym materiaem, potrzebnym do zrealizowania jego ostatniego dziea. Nazywa
go swoim papierem. Na Postumie pisz i rysuj, Jacobie - powiedzia do mnie - robi
notatki i opracowuj plan ostatniego dziea mojego ycia.
Stein spojrza przelotnie na Wood. W spowijajcym pomieszczenie bkitnym
pmroku wydychane powietrze otulao ich oboje, jakby ich wasne dusze zdecydoway si
opuci ciaa, nie oddalajc si zanadto.
- Fuschus, prosz nie robi takiej miny. Nie moglimy n i c powiedzie, nie rozumie
pani? Gdyby pani cokolwiek wiedziaa, bez wtpienia wsppracowaaby pani z nami. Ale
wtedy dzieo byoby w pewnym sensie rwnie i p a n i . A pani nie jest artystk, April... Ani
artystk, ani ptnem - doda, a ona wyczua nut okruciestwa, z ktr Stein zawsze
podkrela te sowa. - Musielimy to zrobi bez konsultacji z pani, bo na tym polega nasza, a
nie pani praca.
- Rozumiem - powiedziaa.
- Nikt poza nami o tym nie wie: ani Hoffmann, ani aden inny pracownik. Sam
dowiedziaem si zaledwie przed kilku miesicami. Bruno przywiz mnie tutaj i wszystko
wytumaczy. Pokaza mi to pomieszczenie i form, jak na koniec przybierze obraz. Nie
pierwszy raz, rzek, dzieo wymaga takiego powicenia ze strony artysty. Nie po raz
pierwszy te artysta zapragnie zniszczy swoje najlepsze dziea, zanim umrze. Wszystko
dokadnie zaplanowa, cznie z t zabaw z Chrystusem w czasie ekspozycji Rembrandta.
Wiedzia, e zarwno policja, jak i pani ludzie podjli rne rodki ostronoci. Ale mia
zaufanie do Baldiego: szkoli go starannie, eby sta si doskonaym narzdziem, papierem,
na ktrym narysuje swoje najwiksze dzieo. Powiedziaem mu, e si zgadzam, cho al mi
niszczy Defloracj i Potwory. To twoje najlepsze prace, Bruno - mwiem. - Najbardziej
przez ciebie ukochane, najwyej przez ciebie cenione. Wanie dlatego to robi, Jacobie -
odpar. - To moje najukochasze dziea. Robi to z mioci. Poprosi mnie o pomoc przy
ostatnich pocigniciach pdzla. Koniec planowany by na dzisiaj, pitnastego lipca dwa
tysice szstego roku, w dzie czterechsetnej rocznicy narodzin Rembrandta. Artyci lubi
zamknite krgi, jak pani dobrze wie. W tym dniu narodzi si Rembrandt, w tym dniu zmar
van Tysch. Zgodziem si mu pomc. Fuschus, oczywicie, e si zgodziem...
Nieoczekiwanie, ku cakowitemu zaskoczeniu Wood, spodziewajcej si wszystkiego,
tylko nie tego, Stein si rozpaka. Byo to nieprzyjemne, sabe pochlipywanie.
- Zgodziem si, zrobibym to jeszcze tysice razy... Tysice razy... Oto ja, biedny
Jacob, powiedziaem. Zaufaj mi, jestem jak twoje odbicie. Dzisiaj wszystko miao si
dopeni. Tak to okreli: wszystko ma si dopeni... Pomogem mu nie tylko w
pomalowaniu ciaa... w pozostaych sprawach rwnie, cho nie przecz, e polecenie to
kosztowao mnie najwicej wysiku ze wszystkich, jakie wykonaem dla niego...
Wyciera grzbietem doni zy, ktrych Wood nie zdoaa dostrzec. Pomylaa, e Stein
moe mwi prawd, ale chyba nie ca. Scenariusz zosta napisany, Stein gra swoj rol.
Van Tysch mia by zastpiony i jego pragnienie, eby umrze razem ze swoim ostatnim
dzieem, byo ci na rk, Jacobie. Z pewnoci wybrae ju artyst, ktry przejmie paeczk...
Zastanawiam si, kto jest tym szczciarzem....
Stein chlipa nadal. Na pododze, tu przy obrazie, znajdowa si maleki pulpit.
Wood podesza do niego. Na umocowanym na nim, owietlonym lampk kartoniku widniao
sowo napisane odrcznie w jzykach holenderskim, angielskim i francuskim: Pmrok.
- Pmrok?
Stein przytakn.
- Odwayem si go tak zatytuowa... On nie chcia mu nada adnej nazwy, ale
obrazy bez tytuu dla potomnoci nie s najlepsze... Wie pani, jak na to wpadem? Van Tysch
nalega, eby wiato byo sabe... A jego ostatnie sowa brzmiay: Jacobie, pamitaj o
wietle. Najwaniejszy w tym obrazie jest pmrok. Powtrzy to kilkakrotnie, za kadym
razem coraz sabiej: Pmrok, pmrok, pmrok.... Kiedy umiera, sowo to rozpyno mu
si w ustach. Pomylaem, e taki tytu bdzie najwaciwszy...
- A ona? - zapytaa Wood.
Wskazywaa na ciao Murniki de Verne. Sekretarka van Tyscha siedziaa w odlegym,
pogronym w mroku kcie pomieszczenia. Moe bya tylko nieprzytomna, ale Wood
podejrzewaa, e i tak niebawem umrze, poniewa lekka sukienka, z rozciciami na bokach,
nie moga chroni jej zbyt dugo przed ekstremaln temperatur tej przeraajcej chodni.
Siedziaa ze skrzyowanymi nogami i twarz przesonit pltanin bujnych wosw.
Wygldaa jak lalka porzucona przez niedba dziewczynk.
- Zostanie tutaj - powiedzia Stein. - W gruncie rzeczy Murnika take stanowi element
obrazu. Pmrok jest dzieem kompleksowym, najwikszym, jakie kiedykolwiek stworzono,
poniewa van Tysch chcia, ebymy w s z y s c y stanowili jego cz. Nie tylko Murnika,
take pani czy ja, Baldi i zniszczone obrazy, rodziny obrazw i policja szukajca Baldiego,
Rip van Winkle i kada ozdoba obecna na spotkaniach z nim, caa wystawa Rembrandta,
oczywicie, Chrystus, obrazy z Kwiatw i Potworw i pozostae dziea van Tyscha, ktre
trzeba byo wycofa... a od dzisiaj wszyscy artyci i modele, wszystkie ptna na wiecie,
ktre poczuj si w to zaangaowane, i caa publiczno, ktra kiedykolwiek ogldaa jaki
hiperdramatyczny obraz. Czyli caa ludzko. Pozostawienie kopii nagrania obok
zniszczonych obrazw miao taki wanie cel: van Tysch chcia, ebymy wszyscy zostali
zaangaowani w to dzieo w sposb zaskakujcy i mimowolny. Pmrok jest jedynym
dzieem sztuki splamionej van Tyscha, a m y w s z y s c y jestemy tworzywem skadajcym
si na jego kompozycj. Przez jaki czas naley je trzyma w ukryciu, oczywicie, lecz
przyjdzie chwila, kiedy je upublicznimy... Ludzie bd reagowa... Prosz sobie wyobrazi
przeraone, zaskoczone twarze, zdumione spojrzenia, uszy strwoone gosem obrazw
przemawiajcych ustami nieboszczykw... Malarz uwieczniony swoj wasn mierci...
Rzeczywicie, to w istocie stanowi jdro obrazu, ale wok niego znajdujemy si m y
w s z y s c y . Nie wydaje si pani, e ta sala si rozszerza? Nie wydaje si pani, e siga
nieskoczonoci?
A po krtkiej chwili, kiedy to kade z nich ograniczyo si do patrzenia przeciwnikowi
prosto w oczy wzrokiem, jakim wpatruj si w siebie szachici lub osoby stojce przed
lustrem, Stein doda:
- Moe nawet zostanie napisana ksika. W takim przypadku nie trzeba bdzie
oglda dziea, eby sta si jego czci: wystarczy j przeczyta i zareagowa.
Zareagowa, racja, pomylaa Wood, czujc, e Stein nie myli si w tym wzgldzie.
Ona ju zareagowaa. Patrzya na Pmrok przekonana, e jest najwikszym dzieem van
Tyscha, by moe najwikszym i najbardziej osobistym w dziejach ludzkoci. Jej wraliwo
jej to podpowiadaa, jej w z b u r z e n i e jej to mwio. Rezygnacja z Pmroku oznaczaa nie
tylko rezygnacj ze sztuki, ale rwnie z ciemnej strony egzystencji. Jaka cz duszy Wood,
niezbadane obszary majce niewiele wsplnego z chodem jej wyrachowanego umysu,
p o j m o w a a intencje Mistrza, sposb, w jaki przekrela swoje ukochane dziea,
podobnie jak jego ojciec przekrela swoje rysunki, sposb, w jaki rozlicza si z przeszoci
i potrafi uchwyci kady najmniejszy odcie wasnego, twrczego cierpienia... Pmrok
wyzwala. Poprzez to dzieo van Tysch pokazywa jej, z krainy mierci, sposb na zerwanie
wizw i ucieczk od wspomnie. Od w s z y s t k i c h wspomnie. Rozumiem ci. Pojmuj -
chcia jej powiedzie Mistrz. - Rozumiem twoje intencje. Z tego punktu widzenia destrukcja
Defloracji, Potworw i Zuzanny nie tylko okazywaa si zrozumiaa, ale wrcz konieczna.
wiat, tak jak przypuszcza Stein, nigdy tego nie zrozumie, bo wiat nigdy nie pojmie cudu
potwornego geniuszu.
Po raz pierwszy od wielu lat panna Wood czua si szczliwa. Oczy jej byszczay,
oddech w mronym powietrzu komory stawa si coraz szybszy.
Nagle ogarn j lekki niepokj.
- Gdzie jest teraz Baldi?
Rwnoczenie ze Steinem spojrzeli na zegarki.
- Dochodzi dziesita. Jeli wszystko poszo dobrze, Baldi powinien by w Starym
Atelier i wypenia swoje zadanie. Rozumie pani zapewne, e nie moe wpa w rce policji.
aden policjant tego nie zrozumie. Policjanci s najemnymi pracownikami, jak pani, maj
jednak mniejsz wraliwo. Zaraz zaczn mwi o zbrodniach i winnych, o sprawiedliwoci
i wizieniu, a caa sztuka zawarta w takim dziele jak to nie bdzie dla nich miaa
najmniejszego znaczenia. Bd w stanie... Bd w stanie je zniszczy. A moe nawet
pozostawi niedokoczone.
Niepokj Wood wzrasta. Stein unis swoje gste brwi, patrzc na ni pytajco.
- Musz uprzedzi Boscha - powiedziaa.
- Bosch nie jest adnym problemem - owiadczy Stein, - Nie wie, dokd Baldi zabra
obraz. Punktualnie o dziesitej w s z y s t k o s i d o p e n i ...
- Wol si upewni.
Otworzya torebk i wyja komrk. Donie zesztywniay jej z zimna.
To niedopuszczalne. Musiaa temu zapobiec. P r z y n a j m n i e j temu. To byo jego
Wielkie Dzieo, Dzieo Przeobraenia. A ona bronia jego sztuki, poniewa czcia j z tak
sam straszliw namitnoci jak sam Mistrz. Panna Wood nie miaa najmniejszej
wtpliwoci co do czekajcego j zadania.
Naleao za wszelk cen nie dopuci, eby Pmrok pozosta niedokoczony.

21.58
Lothar Bosch obserwowa Postuma Baldiego przez weneckie lustro kabiny roboczej.
Ubrana na biao figura hipnotyzowaa go. Jakby Baldi by postaci z kreskwki, z
komputerowej gry, poruszajc si wedug tajemniczych zasad.
Znaleli go z Wuytersem na kocu korytarza pierwszego poziomu piwnic. Kabina
bya dwikoszczelna, a lustro pozwalao im obserwowa go bez obawy, e Baldi ich
zauway. Tak jak podejrzewa od pocztku, pomimo cerublastynowej maski, Bosch rozpozna
go natychmiast po oczach. S jak lustra - myla. - Rzeczywicie.
Baldi wanie koczy ukada kobiet. Wszystkie trzy ptna leay na pododze na
plecach, nagie, oznakowane stosownymi etykietkami. Nie wyglday na uszkodzone. Nie
ulegao wtpliwoci, e Baldi nagra ju ich wypowiedzi i szykowa si do ich pocicia.
Bosch wzdrygn si.
- Wchodzimy, szefie? - zapyta Wuyters, unoszc bro.
- Najpierw zwoaj pozostaych.
Ustawili si przy drzwiach kabiny w oczekiwaniu; oburcz mocno ciskali bro.
Wuyters podczy mikrofon i powiadomi dwch pozostaych agentw. Bosch zauway, e
mody czowiek by zdenerwowany, moe nawet bardziej ni on sam. Kiedy Wuyters
skoczy mwi, spojrza na Boscha, oczekujc nowych instrukcji. Ten pokaza mu na migi,
eby przygotowa si do raptownego otwarcia drzwi kabiny.
Wtedy zadzwoni telefon. Nie tracc z pola widzenia postaci Baldiego, odebra go
pospiesznie, chocia wiedzia, e Baldi nie moe go usysze. Ucieszy si, usyszawszy gos
Wood, i zanim zdya co powiedzie, poinformowa j nerwowym szeptem:
- April? Boe! Mamy go! Jest w Starym Atelier! Schowa si w jednej z kabin
roboczych i szykuje si do...
Lakoniczne polecenie Wood kazao mu zamilkn.

21.59
Wszystko toczyo si szybko. Najpierw ten nieoczekiwany strza. Byli tak bezbronni,
e ani Rodino, ani Krupka nie zdobyli si na adn reakcj. Matt strzeli do Rodina, ktry
unis do do garda i otworzy szeroko oczy. Ani Krupka, ani ona nie mogli dojrze igy
wbitej w jego szyj. Wtedy, z t sam szybkoci, zarepetowa bro, wycelowa w Krupk i
wystrzeli ponownie. Nastpnie skierowa si do niej. Klara instynktownie zasonia szyj
rkoma.
- Spokojnie - powiedzia Matt po hiszpasku.
Podszed bliej i z delikatnoci kochanka odsun jej donie. Potem kontury pokoju
zaczy si rozmywa.
Pierwsz osob, jak zobaczya po przebudzeniu, by Krupka patrzcy na ni z
podogi; przeraenie wykrzywio mu twarz. Zrozumiaa, e ona take ley na pododze, na
plecach, oddychajc z trudem, podobnie jak on i Rodino.
Bolaa j gowa. Podoga bya za zimna, a ona cakowicie naga. Twarda skra
uwiadomia jej jednoczenie, e nadal bya pomalowana. Nie moga sobie jednak
przypomnie, co tam robi, pod t lamp jak w sali operacyjnej, rozcignita jak pacjent pod
skalpelem. Krupka i Rodino rwnie byli nadzy.
Wok jej gowy kryy biae buty. Buty oddalay si i zbliay, jakby brakowao im
konkretnego celu. Chwilami pada na ni jaki cie. Krupka podnosi wzrok, renice mia
rozszerzone z przeraenia. Rodino jcza. Klara take prbowaa spojrze w gr, ale
jarzeniwki j olepiay.
- Co z panem? - usyszaa gos Krupki. A moe powiedzia: Co u pana?. Angielski
Krupki (zwaszcza w takiej sytuacji) by nie najlepszy.
Coraz blisze kroki. Klara uniosa gow i zobaczya tego mczyzn, jak pochyla si
nad ni z dziwnym aparatem w rku. Mczyzna chwyci j mocno za kosmyk
pomalowanych wosw. Pocignicie okazao si bolesne. Chciaa unie rce, poruszy si,
ale bya zbyt saba i zamroczona. Nagle przypomniaa sobie, kim jest ten modzieniec o
plastikowej twarzy patrzcy na ni z obojtnoci biaej maski. Nazywa si Matt. Powiedzia,
e na polecenie van Tyscha nada im ostateczn form.
Matt przyblia do jej oczu jaki przedmiot. Co to mogo by? Wygldao jak
klasyczne narzdzie dentysty lub golibrody.
Palce Matta przesuny si dwa centymetry od jej nosa; nie moga powstrzyma
drenia. Przyrzd zosta uruchomiony. By to rodzaj obrotowej tarczy wyjcej oguszajco,
przenikliwie. Od tego dwiku cierpy zby, jakby kto tu przy jej uchu szura metalowym
stoem po pododze wyoonej pytkami.
Czua strach. Nie powinna go odczuwa, to wszystko byo przecie sztuk, ale go
odczuwaa. Krzykna.

22.00
Bosch sucha panny Wood i patrzy, jak Pstumo Baldi nachyla si nad dziewczyn z
pi w rku.
- Wchodzimy, szefie?! - krzykn Wuyters nerwowo.
Bosch - majestatyczny policjant na skrzyowaniu - zatrzyma ruch wadczym gestem
doni, przyciskajc telefon do ucha.
Sucha April Wood. Kobiety, ktr kocha i szanowa najbardziej. Kiedy przerwaa na
chwil, zdoa wykrztusi kilka anemicznych sw:
- Nie rozumiem, April...
- Ja te nie rozumiaam - powiedziaa Wood. - Ale teraz rozumiem. Musiaby to
zobaczy, Lothar. Musiaby by tutaj i zobaczy... Zatytuowany jest Pmrok i jest... Jest
p r z e p i k n y m obrazem... Najcudowniejszym, najbardziej o s o b i s t y m obrazem van
Tyscha... Jego autoportretem. Nawet przekrelone rysunki ojca s w nim obecne... Powiniene
to zobaczy, Lothar... Na Boga! Powiniene to zobaczy!
Zabarwiona na czerwono, mienica si potem i strachem twarz Jana Wuytersa
znalaza si tu przed nim.
- Panie Bosch! Zaraz p o t n i e dziewczyn! Co robimy?!
Kabina bya dwikoszczelna, ale Bosch mgby przysic, e krzyki dziewczyny,
ostre jak cienkie igy, przenikay przez ciany niczym widma i wbijay si w bbenki jego
uszu. Ten bezgony dwik ogusza go bardziej ni przeraone okrzyki Wuytersa i nerwowe
rozkazy Wood.
- Nie jeste ju policjantem, Lothar - powiedziaa. - Pracujesz dla Sztuki i dla Mistrza.
Naka swoim ludziom chroni Postuma, dopki nie skoczy, i przywie go do Edenburga
caego i zdrowego.
Rozczya si. Telefon bucza teraz przerywanym sygnaem.
To, co znajduje si w tym pomieszczeniu, to nie s cholerne dziea sztuki, tylko
ludzkie istoty... A ten facet zaraz je sprztnie. Tnie je na kawaki jak bydo w rzeni! To nie
s dziea sztuki! Nigdy nimi nie byy!.
Chcia jej to wszystko powiedzie, ale nie zdy. Sowa Wood byy straszne, okrutne.
Zreszt, jakie to miao znaczenie? Cae jego ycie byo jednym pasmem nieistotnych
niepowodze. Czu si chory, mczyy go mdoci. Nie mia wystarczajco wysokiej rangi,
eby stawia si na rwni z wielkimi. Na domiar wszystkiego, jedyn wan prac w yciu
da mu wanie van Tysch... Nawet jego brat Roland przerasta go o gow: potrafi
zapracowa na swoj przyszo. Przyzwoita pensja to jedno, ale przekonania... Co zrobi z
przekonaniami?
Baldi, skoczywszy z dziewczyn, podnis si (o, czysty, dziewiczy pomieniu).
Teraz robi co przy stole. Jakby bawi si monetami, upuszcza jedne i zbiera inne. Nie.
Wymienia ostrze, eby poci kolejne ptno. Nigdzie nie byo krwi. O nieskalana, wietlista
istoto! O, perfekcjo rysw! Co za pikno! Pikno naprawd moe by przeraajce. To sowa
jakiego niemieckiego poety. Hendrickje czsto go czytywaa. Bosch nie czyta niemieckich
poetw, nie rozumia te nowoczesnej sztuki, lecz nie musia si rumieni, kiedy pytano go o
opini na temat jakiego Ferruciolego, Raybacka czy Mavalakiego. Cholera! Nie by tak
wyksztacony jak Hendrickje, moe nawet nie tak, jak by sobie yczy jego ojciec, ale potrafi
doceni pikno.
Baldi by pikny jak onieony wit poza miastem.
Bosch odwrci wzrok od dziewczyny i spoglda na Baldiego. Nie chcia patrze na
dzieo. Na razie nie. Byo jeszcze nieskoczone.
To nie s dziea sztuki. adna ludzka istota nie jest dzieem sztuki. Sztuka nie jest
ludzka. A moe jest? Niewane, czym jest. Wani s, tak naprawd wani s....
Odsun telefon od ucha i przyjrza mu si, jakby nie wiedzia, do czego suy ten
zagadkowy aparat spoczywajcy w jego doni.
Wani si tylko ludzie.
W kocu, co za rnica. Stein popeni bd, polegajc na takiej miernocie jak on. Van
Tysch, rzecz jasna, nigdy by go nie zatrudni. Czu si groteskowo i wulgarnie: jak duy
chopiec w drelichowych rkawicach ogldajcy filigranowe, krysztaowe cacka. Ta
wulgarno go mierzia. Hendrickje znaa jego wulgarno. Moe dlatego zawsze myla, e
nim gardzi. Teraz gardzia nim rwnie panna Wood. Odkrycie, e wzniose, uduchowione
istoty mogy zacz niespodziewanie nim gardzi, byo dla niego ciekawym dowiadczeniem.
Pogarda... jak grom zesany przez bogw. Z jakim wspczuciem umiechali si, patrzc na
czowieka, jak cierpliwo mona byo dostrzec w ich spojrzeniach! Hendrickje i panna
Wood, van Tysch, Stein i Baldi, Roland, nawet Danielle: wszyscy naleeli do wyszej rasy,
rasy wybracw, tych, ktrzy rozumieli ycie i sztuk i potrafili nada im sens. On urodzi
si, eby ich chroni, ich i ich dziea, ale nawet tego nie potrafi robi dobrze.
Westchn i spojrza ze smutkiem na zmienione oblicze modego Wuytersa.
- Schowaj bro, Janie. Nie interweniujemy. Ten facet pracuje dla van Tyscha. Tworzy
dzieo sztuki.
- Nie rozumiem... - wyszepta poszarzay na twarzy Wuyters, obserwujc wntrze
kabiny.
- Wiem, ja rwnie - powiedzia Bosch. I doda: - To nowoczesna sztuka.

22.01
Pstumo Baldi nie by twrc, tylko narzdziem w rkach twrcy, podobnie jak istoty,
ktre teraz niszczy. Kiedy przyjdzie kolej na niego, a on bdzie gotowy. By pust torb,
ktr naley wypeni obcymi elementami. Zawsze to wiedzia. Stara si by lepszy kadego
dnia, osign doskonao, eby dostosowa si do pragnie artysty. Czysta kartka, jak
nazywa go Mistrz.
Upyno duo czasu, zanim dotar do tego punktu. Teraz naleao jedynie
kontynuowa. Van Tysch przygotowa go wymienicie: ani jednego bdu, wszystko
doskonae, wszystko w idealnej harmonii. To oczywicie zasuga malarza, ale jego rwnie.
Van Tysch pooy na nim swoj do, a on (jak cudowna rkawiczka) dopasowa si do jej
ksztatu. Jego matka take bya wyjtkowym ptnem, cho niedocenianym. On dociera na
szczyty, o jakich ona nigdy nawet nie marzya. Za dwadziecia cztery tysice lat nadal si
bdzie mwio o Postumie Baldim, o absolutnej perfekcji, z jak wykona instrukcje Mistrza,
o tym, jak sta si Artyst, nie bdc nim tak naprawd. Przez wieki cae bdzie si mwio o
sposobie, w jaki wprowadzi w ycie mroczne idee najwikszego malarza wszech czasw: w
pewnym momencie zacieraj si bowiem granice midzy d z i e e m a t w r c .
Jan van Obber powiedzia mu kiedy, e jest za bardzo ambitny. Baldi przyznawa mu,
w pewnym sensie, racj. Rzeczywicie, tak wanie byo. W kocu jednak pust torb mona
nadmucha powietrzem.
Z wysublimowan starannoci przybliy ostrze obrotowe do twarzy eskiego
ptna. Dziewczyna krzykna. Wszyscy krzyczeli w tym momencie. Pstumo cierpia razem
z nimi, przeraony, poddawa si tej brutalnej fali strachu, ktr sam powodowa. Skra
Postuma bya rwnie gadka jak ta, na ktrej ci proste, zawsze doskonae linie (Nie
zapomnij - powiedzia mu van Tysch. - Cztery iksy i dwa cicia rwnolege. Rb to zawsze
tak samo). Mg zrozumie bl ptna rozcinanego do samego rdzenia. Mistrz pragn, eby
ptno te to rozumiao, Pstumo stara si wic, eby obrazy byy ywe i prawie wiadome
tego, co si stanie. Tego, co stanie si z nimi. To nie okruciestwo, oczywicie, tylko sztuka.
A on nie jest morderc, tylko dobrze zaostrzonym owkiem. Zabija i torturowa, postpujc
dokadnie wedug instrukcji schematu. Cierpia i paka razem z ptnami. A kiedy nadejdzie
odpowiednia chwila, jeli si to okae konieczne, sam podda si przeraajcej twardoci stali.
Oczy dziewczyny o wosach pomalowanych na czerwono rozbiegy si, kiedy
Pstumo przybliy ostrze do jej twarzy. Nagle zrozumia swj bd.
Wybra niewaciwe ostrze. Najpierw zamierza zniszczy najwiksz figur,
Drugiego Starca, ale potem zmieni zdanie i zdecydowa si na posta kobiec. Niemniej pia
nadal bya przygotowana pod ktem potniejszego z pcien. Gdyby poci dziewczyn tym
ostrzem, jej twarz rozprysaby si w setki kawakw. Nie chcia zrobi z niej miazgi: musi
waciwie nakreli iksy.
Odrzuci z wdzikiem kosmyk z czoa, wyczy silnik i wsta. Podszed do stou, by
poszuka cieszego ostrza. Stosowa rne rodzaje noy, czasem nawet do poszczeglnych
czci ciaa, w zalenoci od struktury koci. Przy bliniakach prawie nic nie zmienia, ale
nastolatka kosztowaa go duo trudu, poniewa bya wtej, prawie eterycznej budowy. Nie
chcia sobie przypomina kolejnych zmian ostrzy, jakich wymagaa destrukcja Defloracji,
tych przerw, pocitego w poowie ciaa dziewczyny i jasnej krwi toczonej przez nadal bijce
serce. Stosowanie rnych pi uatwioby mu zadanie, nie mg jednak ryzykowa noszenia
tylu narzdzi. Jego praca wymagaa skrupulatnoci i powolnoci, niemal obligatoryjnej.
Znalaz ostrze, ktrego szuka. Leao obok kamery wideo z analizatorem obrazu,
ktr pniej uwieczni zniszczenia. Za jego plecami ptna chyba ponownie zapady w sen.
Nie ma problemu: po pierwszym ciciu si obudz.
Odczepi od metalowej rkojeci grube ostrze i cisn je na st. Zaoy cieszy n.
Wczy na prb silnik.
Odwrci si i skierowa z powrotem ku dziewczynie.

22.02
Wanie miaa przej na drug stron.
Lustro. Nareszcie.
Zbliya si do lodowatej, gadkiej powierzchni, stwierdzajc, e ten lustrzany wiat
jest fascynujcy. Czua strach, oczywicie, strach przed otwarciem zamknitego pokoju i
penetrowaniem jego ciemnoci. Strach maej dziewczynki: niemie i kuszce jednoczenie
uczucie, smakoyk schowany w czekoladowym domku czarownicy. Chod, Klaro, we go
sobie. Uczyni ten niezbdny krok, wemie go, niech si dzieje, co chce. Zrobiaby wszystko,
eby dosta zasuon, straszn nagrod. Spjrz do lustra - nakazywa malarz. Jego oczy
byy bezbarwne, jego blado nieskoczona. - Spjrz do lustra - powtarza.
Matt puci j przed chwil, ale teraz ponownie chwyci j za wosy i przyblia do jej
twarzy t dziwn, oguszajc maszyn.
Wiedziaa, e to, co zobaczy, to, co za chwil zobaczy, jest p r z e r a e n i e m . Ostatni
retusz jej ciaa w najwikszym dziele jej ycia. Wejdmy tam - powiedziaa sobie. -
Wejdmy tam. Zbierzmy si na odwag. Czyme innym bya p r a w d z i w a sztuka, czyme
innym byo arcydzieo, jak nie widomym skutkiem namitnoci i odwagi?
Nabraa powietrza i uniosa wyej twarz. Zoya j w ofierze, jakby biega do
kochajcego ojca wycigajcego do niej ramiona.
Przeraenie. Nareszcie.
W tym momencie nastpi huk i wszystko si dla niej skoczyo.

22.05
Bosch strzeli prosto w szyb. Na pododze kabiny krci si w kko walec obdarzony
wasnym yciem. Pia nadal bya wczona, ostrze cio wciekle powietrze.
Wuyters, ktry zgodnie z rozkazem schowa bro, wpatrywa si w niego z
niezmiernym zdziwieniem. Bosch nie chcia miesza go do tego, co zamierza zrobi. Win
musia ponie tylko on. yka byego policjanta kazaa mu si upewni, e Wuyters do
ostatniej chwili bdzie wypenia jego rozkazy.
Wszystko si skoczyo, ale Bosch nadal tkwi nieruchomo. Nie opuci broni nawet
wtedy, kiedy powiedziano mu, e Baldi nie yje. Nie zrobi tego rwnie, kiedy zapewniono
go, e ptnom nie grozi ju adne niebezpieczestwo, e Baldi nie poci dziewczyny za
pierwszym podejciem, zanim zmieni ostrze, kiedy razem z Wuytersem myleli, e ju j
pokroi. Echo wystrzau ucicho, brzk tuczonego szka take, ale Bosch nadal trzyma
pistolet w grze.
To dziwne - myla - co si stao z Baldim. Widzia, jak otrzyma postrza w gow,
a krew rozprysa si jak farba, lecz nie odnotowa adnych zmasakrowanych szcztkw, nic
naprawd strasznego: tylko ta czerwona plama barwica wszystko dokoa, brudzca gadk
biel jego czaszki. Przypomnia sobie, e kiedy, w dziecistwie, podobny efekt spowodowa
na bloku rysunkowym nieumiejtnie uywany przez niego kaamarz. Domyli si, e ta
schludno bya zasug cerublastyny. Przyglda si przez rozbit szyb, jak jeden z agentw
zdejmuje kawaki maski, odkrywajc zniszczenia. Wewntrz Baldi nie mia ju twarzy. Jego
mzg przypomina podarty papier. Szkoda - pomyla Bosch, patrzc na t nieestetyczn
rzecz, na te bazgroy z koci i biaej tkanki. - Szkoda. Rozwaliem ptno. Wiedzia
doskonale, e Baldi by bez winy. Wiedzia, e winna nie bya sztuka. Van Tysch rwnie.
Van Tysch by jedynie geniuszem.
Winnym jest jedynie on, Lothar Bosch. Wulgarny czowiek.
W kocu udao mu si opuci ramiona. Zauway, e Wuyters stoi obok, wci mu
si przygldajc.
- Wiesz, na czym polega problem, Janie? - powiedzia z ogromnym znueniem Bosch,
jakby prbowa si wytumaczy. - Nigdy nie lubiem nowoczesnej sztuki.

22.19
Wood suchaa w milczeniu. Potem wyczya komrk i zwrcia si do Steina:
- Mj wsppracownik, Lothar Bosch, udaremni Brunonowi van Tyschowi
dokoczenie pomiertnego dziea. Uwaa, e jest za to cakowicie odpowiedzialny i przyjmie
na siebie wszystkie, wynikajce z jego postpowania konsekwencje. Powiedzia mi te, e
postanowi zoy dymisj. - Po krtkiej pauzie dodaa: - Prosz doczy do niej moj, a
odpowiedzialno za ca spraw prosz przypisa wycznie m n i e . Nie zdoaam
poinformowa pana Boscha o tym, co si dzieje, we waciwy sposb, i pan Bosch dziaa
wedug bdnego kryterium. Tylko ja ponosz odpowiedzialno za to, co si stao. Bardzo
dzikuj.
Stein wybuchn miechem. By to bezgony, niewesoy miech. Przypomina w
pewien sposb pacz, jakiemu da wyraz chwil wczeniej. Potem nastpia cisza. Jego twarz
wyraaa lekki niesmak, jakby wstydzi si swojej reakcji.
Nie czekajc na odpowied, panna Wood oddalia si w gb wyoonego pytkami
korytarza.
Pksiyc owietlajcy edenbursk noc wspi si jeszcze wyej.
Kto, gdybym krzycza, usyszaby mnie wrd
zastpw anielskich.*
[* Rainer Maria Rilke, Elegie duinejskie, prze. Bernard Antochewicz.]
RILKE
PRZEZ JAKI czas sycha jeszcze byo dwiki. Potem nastaa cisza.

Skadajc skarpetki i pakujc je do walizki, Lothar Bosch pomyla, e moe to jedyny


rodzaj spokoju i szczcia, do jakiego takie osoby jak on mog aspirowa na tym wiecie.
Nie ma nic lepszego - powiedzia sobie - od wygadzania i starannego ukadania skarpetek.
Popatrzy na spakowany do poowy baga i walizk ziewajc na ku. Przez otwarte drzwi
balkonowe w sypialni soce sao jego wchowi czyst, wilgotn Holandi. ko, jak
tajemnicza, mikka szachownica pokryte byo etonami: stosami bielizny, skarpetek, ksiek i
koszul. Bosch przystpowa do tego rytuau do niechtnie, ale pniej poczu nawet co w
rodzaju wdzicznoci. Pomys spdzenia reszty lata w Scheveningen razem z Rolandem i jego
rodzin nie wydawa mu si ju taki zy. Co wicej, zaczyna mie na to ochot. Zosta bez
pracy i powinien, jak mwi jego brat, rozpocz ycie emeryta.
Zobaczy te Danielle. W sklepie na Rozengracht kupi jej co wyjtkowego.
Prezenty dla Hannah i Rolanda naby ju wczeniej. Byy to cenne przedmioty, na
ktrych zakup pozwalay mu jego olbrzymie oszczdnoci bezdzietnego wdowca:
diamentowa broszka od Costera i cyfrowy aparat fotograficzny. Wybr prezentu dla Nielle
sprawi mu wicej kopotu. Pocztkowo myla o japoskim programie komputerowym z
prawie ludzk istotk, o ktr trzeba byo dba, wychowywa j, prowadzi do szkoy i
chroni przed niebezpieczestwami wieku dorastania a do chwili, kiedy odejdzie z domu, co
nie zdarzao si prawie nigdy, chyba e w program wkrady si bdy lub wirusy. Jednak w
sklepie z zabawkami Rokin znalaz co duo lepszego: mechanicznego dalmatyczyka, ktry
porusza si, szczeka, a nawet wy, kiedy zostawa sam przez duszy czas. Ju mia go
kupi, ale wtedy wypatrzy olbrzymiego pluszowego psa. By to majestatyczny, mikki
zwierzak, bernardyn wielki jak maeska poducha. Bernardyn nie robi nic, nie porusza si
ani nie szczeka, a mimo to Boschowi wyda si duo bardziej ywy ni pies mechaniczny.
Poleci wysa go na adres Rolanda w Hadze.
Wwczas, wracajc ju z zakupw, w jednym ze sklepw na Rozengracht zobaczy
jego.
Zastanawia si przez chwil, po czym wrci t sam drog. Nie chcia jednak
oddawa bernardyna. Poprosi jedynie, eby dostarczyli go na jego adres. Potem zadecyduje,
co zrobi z tym puszystym, biao-brzowym potworem. Nastpnie uda si do sklepu przy
Rozengracht i kupi w kocu waciwy prezent dla Danielle.
Prezent dotrze z pewnoci przed nim. Bdzie szczeka i wy jak mechaniczny
dalmatyczyk, ale bdzie take robi kup i siusiu na dywan, i podrapie pazurkami niejedne
drewniane drzwi. Nie bdzie tak doskonay jak komputer ani tak miy jak pluszowy
bernardyn. A take - o czym Bosch dobrze wiedzia - kiedy si zepsuje, nikt i nic na wiecie
nie bdzie w stanie go naprawi ani zastpi. Kiedy ten prezent si zepsuje, zepsuje si raz na
zawsze, a ta ogromna strata zamie serce niejednej osobie.
Patrzc na to z tego punktu widzenia, by to bez wtpienia upominek najgorszy z
moliwych, jaki mg zrobi dziesicioletniej dziewczynce.
By moe jednak Nielle doszuka si w nim jakich zalet.
Wierzy, e tak wanie bdzie.

Kiedy samolot zacz podchodzi do ldowania, panna Wood spojrzaa na zegarek,


wyja z torebki lusterko i przyjrzaa si swojej twarzy. Rezultat by zadowalajcy. lady
smutku zniky. O ile kiedykolwiek istniay - pomylaa.
Wiadomo dotara do niej poprzedniego dnia, kiedy po oprnieniu gabinetu w
Amsterdamie przygotowywaa si do emigracji do Londynu. Rozpoznaa gos lekarza mimo
kilometrw, jakie dzieliy j od tej prywatnej kliniki. Gos zapewnia j, e wszystko stao si
bardzo szybko. Wood miaa inne zdanie w tej kwestii. Tak naprawd wszystko dziao si
bardzo, bardzo wolno. Pani ojciec by ju nieprzytomny - powiedzia gos. W to akurat
moga uwierzy. Ale gdzie bya wiadomo jej ojca? Gdzie bya przez wszystkie te lata?
Gdzie bya, kiedy ona go znaa?
Naleao wyda stosowne polecenia. mier nie koczy si na mierci: trzeba j
przypiecztowa decyzjami ekonomiczno-biurokratycznymi. Jej ojciec zawsze pragn
spocz pod ruinami tysicletniego Rzymu. Przez cae ycie czu si bardziej Rzymianinem
ni Brytyjczykiem; tak, to byo waciwe sowo: Rzymianinem. W rzeczywistoci gardzi
bowiem Wochami, nawet nie prbowa nauczy si mwi poprawnie po wosku. Obchodzi
go tylko Rzym, potga majca u swych stp imperium. Teraz bdziesz je mia u swych stp.
Naciesz si tym, tato. Przewiezienie nieboszczyka bdzie j kosztowa prawie tyle samo, co
transport jej pcien.
Jej ojciec odbdzie podr do Rzymu w skrzyni. Obrazy z jej gabinetu w
Amsterdamie przylec do Londynu prywatnymi samolotami. Dobre podsumowanie mojego
ycia, pomylaa.
Woya lusterko do torebki, zamkna j i postawia w nogach.
Nie zdecydowaa jeszcze, co bdzie robi po przyjedzie do Londynu. Miaa prawie
trzydzieci lat; podejrzewaa, e pozostao jej drugie tyle aktywnoci zawodowej. Pracy jej
nie zabraknie, z pewnoci. Ju otrzymaa kilka propozycji z firm ochraniajcych dziea
sztuki, ktre chciayby na ni liczy. Po raz pierwszy postanowia zrobi sobie przerw. Bya
sama, miaa mnstwo czasu. Moe nawet wicej, ni sdzia. Tu w grze, otoczona pustk,
lecc ponad londyskimi chmurami, panna Wood uznaa, e z jedynym, martwym czonkiem
rodziny i z rwnie martw prac ma waciwie do dyspozycji ca wieczno.
Wakacje. Od dawna nie miaa porzdnych wakacji. Moe pojedzie do Devon. Latem
jest tam cudownie. Mona korzysta ze spokoju lub rozrywek, w zalenoci od tego, na co si
ma ochot. Postanowione - pojedzie do Devon.
Wtedy uwiadomia sobie, e Hirum Oslo mieszka w Devon. Do tej pory nie mylaa
o tym. Nie odrzucaa oczywicie moliwoci zoenia mu wizyty i wypytania go o te
wszystkie niedopowiedziane sprawy (choby o to, dlaczego zatrudni portrecistk do
malowania jej obrazu). Na razie jednak ponowne spotkanie z Hirumem nie wchodzio w gr.
Nie uwaaa te, e podr do Devon ma jakikolwiek zwizek z odwiedzinami u niego.
W adnym razie.
Tak czy inaczej, jeli si bdzie nudzi, zawsze moe to zrobi.
Pienidz jest sztuk - doszed do wniosku Jacob Stein. Ta nowa myl zdawaa si
wspbrzmie ze znanym powiedzeniem van Tyscha, cho tak naprawd zmieniaa cakowicie
istot rzeczy. A jednak potwierdzaa si w faktach. Przez te wszystkie dni dokona kilku
mistrzowskich posuni. Spotka si prywatnie z Paulem Benoit, Franzem Hoffmannem i
Saski Stoffels i powiedzia im ca prawd. Nastpnie podjli kilka szybkich decyzji. Dwa
dni pniej poinformowa inwestorw. W tym celu zebra ich w rezydencji na jednej z
joskich wysp, Cefalonii, dziesi kilometrw na pnoc od Agios Spyridion. Will
udekorowa ozdobami van der Gaara, Safiry i Mordaieffa, zakupi rwnie, specjalnie na t
okazj, pi nowiutkich i doskonale wyszkolonych niepenoletnich Jzykw Marka Rodgersa.
- Udao nam si opanowa sytuacj, a nawet wycign z niej korzyci - powiedzia. -
Ogosilimy, e Bruno van Tysch popeni samobjstwo, co jest zgodne z prawd.
Wyjanilimy, e zdarzenie z Chrystusem byo wypadkiem, za ktry waciwie nikt nie
ponosi odpowiedzialnoci, chocia pozwolilimy przypuszcza, e van Tysch wiedzia, co si
stanie i e tak to wanie zaplanowa. Publiczno bardzo szybko wybacza szalecom i
nieboszczykom. Do pewnego stopnia ujawnilimy rwnie poczynania Postuma Baldiego,
owiadczajc, e by szalecem i zamierza targn si na Zuzann i starcw. Wywoao to
wielkie poruszenie. Za wczenie jeszcze mwi o liczbach, ale od ubiegego tygodnia ceny
dzie Rembrandta odnotoway spektakularny wzrost w stosunku do wartoci wyjciowej. W
przypadku Chrystusa signy zenitu. To samo dotyczy Zuzanny. Dlatego te
zdemontowalimy kolekcj i po uprzednim usuniciu podkadu i starciu podpisu
postanowilimy wysa oryginalne ptna do domu. W ten sposb bdziemy mogli powoli
wprowadzi substytuty. Teraz, kiedy zabrako Mistrza i aden z nich nie moe uzyska jego
aprobaty, naley bezwzgldnie pomniejszy znaczenie oryginaw i od samego pocztku
zastpowa je substytutami, eby kolekcjonerzy si przyzwyczajali. W przeciwnym razie
staniemy przed grob spadku cen do poziomu nieoficjalnych kopii.
W promieniach joskiego soca zoccego mu twarz rozkrzyowa nogi, zmieniajc
ich uoenie. Rozcignity na pododze Jzyk, cakowicie nagi, pomalowany na rowo-biao,
lepy i guchy dziki ochraniaczom, bada teren swoj pszeniczn gow, dopki nie trafi na
drugi but i nie zacz go liza.
- Postanowilimy nie ujawnia faktu zniszczenia Defloracji i Potworw -
kontynuowa. - Strony zainteresowane t spraw zachowaj milczenie, a my wymienimy oba
obrazy w tajemnicy. Jeli chodzi o okres przejciowy...
Stein przerwa, poprawiajc si na Fotelu. Poczu, e stawiajce opr jego plecom
oparcie ustpio lekko. Nie bya to wada modelu - sprzt dostosowywa si po prostu do jego
wymaga. Pomimo caej swej smukoci dwa muskularne ciaa tworzce Fotel Mordaieffa
byy wystarczajco dobrze wywiczone, eby wytrzyma jego ciar. Od czasu do czasu
nieznaczne drenie modzieczych poladkw, na ktrych zasiada, wprawiao go w lekkie
koysanie, ale byo to drenie odpowiednie, umiarkowane, delikatne. Mordaieff robi dobre
meble. Spoczywajcy na tych siedziskach z krwi i koci mg kaligrafowa, mg ilustrowa
miniaturow ksieczk i nawet nie zadraaby mu rka. A przede wszystkim mio byo
wycign do nich do i dotyka ich, kiedy si rozprawiao o interesach.
- Fuschus, przejcie okazao si do proste, uwierzcie - powiedzia.
W rzeczywistoci nie byo tak atwo, ale prbowa wpoi im przekonanie, e pienidz
wszystko rozwizuje. To, oczywicie, faszywe zaoenie, ale w przyszoci mogo si okaza
prawd. Pod jednym warunkiem - wikszych sum pienidzy.
Jakie dwa lata temu po raz pierwszy zobaczy jedno z dzie Vicky Lled. Byy to
Linie ciaa. Prezentowano je w Londynie podczas wystawy dzie artystw mieszkajcych w
tym miecie. Ptno narodowoci angielskiej, o imieniu Shelley, nie przypado mu do gustu,
ale Stein potrafi rozpozna dobry obraz nawet namalowany na przecitnym ptnie.
Oczywicie nic nikomu nie powiedzia. Wiele miesicy pniej, kiedy ptno zostao
zastpione, Stein zapakowa Shelley i wywiz j do Amsterdamu pod pozorem prb,
aczkolwiek nie spotka si z ni osobicie. Zachwycona Shelley odpowiedziaa na wszystkie
pytania. Kwestionariusz zawiera punkty dotyczce charakteru i prywatnego ycia panny
Lled. Stein zachowa te informacje na przyszo. Naleao przygotowa si do przekazania
wadzy - przejcia, jak nazywali je inwestorzy - poniewa nastpowa schyek van Tyscha, i
chocia Stein mia pewno, e Mistrz nie powiedzia jeszcze ostatniego sowa, trzeba byo
uprzedzi fakty. Od miesicy gromadzi informacje o nieznanych malarzach. Wszyscy
panicznie bali si przejcia. Stein panicznie ba si panicznego strachu innych. Postanowi
pokaza im, e duo atwiej dokona cudu tworzenia geniusza ni prby przeduenia mu
ycia.
Na pocztku 2006 roku zdecydowa ju, e nastpczyni bdzie Vicky Lled.
Przechylenie szali przyszoci na korzy Lled miao swoje dobre strony: bya kobiet, co
powinno zmieni szowinistyczny pogld - przypisywany pewnym krgom - postrzegania
sztuki HD, nie bya Holenderk, co dowodzio, e Fundacja van Tyscha z radoci
przyjmowaa kadego artyst europejskiego, a na dodatek mogaby powstrzyma niepokojce
zakusy na wadz takich ludzi jak Rayback. Pierwszym krokiem byo przyznanie Vicky
niewielkiej nagrody Fundacji Maksa Kalimy. Mog zapewni, e Mistrz widzia prace Lled
i jest nimi zachwycony - powiedzia inwestorom. Nieprawda. Mistrz nie dostrzega nikogo
poza sob. Stein by pewny, e nie mia nawet pojcia o istnieniu modej hiszpaskiej artystki
Vicky Lled. Van Tyscha interesowao tylko komponowanie jego abdziego piewu,
swoistego poegnania ze wiatem, ostatniego, najbardziej ryzykownego dziea. To Stein
podj wszystkie niezbdne decyzje.
Zblia si koniec i trzeba byo obmyli nowy pocztek.
Pmrok, nietknity i nieukoczony, pozostanie w Edenburgu do chwili, a wiat
bdzie przygotowany na jego odbir, a jego ujawnienie okae si korzystne. To pierwsze
moe si zdarzy w kadej chwili, moe nawet j u si dzieje (wiat prawie zawsze jest
przygotowany na wszystko). Jeli chodzi o drug spraw, rada inwestorw, z nim i Paulem
Benoit na czele, zaplanuje z naleytym wyprzedzeniem wszystkie kroki niezbdne do
zaprezentowania dziea w przyszoci. Bdzie si mwi o testamencie Mistrza, o jego
abdzim piewie, o jego przeraajcej tajemnicy. Cud wymaga objawienia i tajemnicy,
Jacobie - zauway trafnie Benoit. - Mamy ju rewelacj. Brakuje nam tajemnicy.
- Pozwlmy tej idei dojrze - podsumowa Stein wypowied dla inwestorw. I w
zamyleniu pogadzi dugie nogi swojego Fotela.

Przez jaki czas dochodziy dwiki. Potem zalega cisza.


Spada na ni lawina telefonw: zwaszcza od Jorgego, bardzo zaniepokojonego na
pocztku, i spokojniejszego, od kiedy mogli porozmawia. Kiedy zamierza wraca? Nie
wiem, Jorge, zobaczymy. Chc si z tob spotka. Zobaczymy. Nagle pomylaa, e wcale
za nim nie tskni. By dla niej jak gos z przeszoci - nieunikniony, acz przebrzmiay.
Odezwali si rwnie Yoli Rib, Alexandra Jimnez, Adolfo Bermejo, Xavi Gonfrell i
Ernesto Salvatierra. Telefonowali malarze i ptna. Najmilszy by Alex Bassan. Wszyscy si
cieszyli, e nic si jej nie stao i e zostaa podpisana przez van Tyscha. Pewnego wieczoru
niespodziewanie usyszaa gos swojego brata. Nawet jej brat zainteresowa si stanem
obrazu! Nie rezygnujc do koca z rezerwy typowej dla adwokata poza sdem, Jos Manuel
mwi jej o mamie, o tym, jak za ni tsknili, trzymani przez ni w cakowitej niewiedzy. O
niczym nie mielimy pojcia - mwi. - Dowiedzielimy si od Jorgego Atienzy. Jak byo?
Dobrze. Szybko wrci? Tak. Chcieli j zobaczy. Ona ich rwnie. W sumie - pomylaa -
ycie i sztuka opieraj si na tym samym: pj i ujrze.
A Vicky? Vicky nie dzwonia.
Uwaaa, e teraz, kiedy malarka staa si tak znana, to ona powinna zrobi pierwszy
krok.
Fundacja planowaa zorganizowa retrospektyw prac Vicky - Jacob Stein
poinformowa o tym na konferencji prasowej. Wrd dwunastu dzie, ktre zamierzono
wystawi, byy dwa, do ktrych jako orygina posuya jej Klara: Chwila i Truskawka. Stein
doda, e Vicky Lled jest jedn z najwybitniejszych przedstawicielek ortodoksyjnego,
nowoczesnego hiperdarmatyzmu i e Fundacja van Tyscha, teraz, kiedy zabrako Mistrza,
zdecydowanie bdzie propagowa twrczo tej modej artystki.
Wiadomo bya piorunujca, Klara przez chwil nie wiedziaa, co tak naprawd
powinna odczuwa. Ostatecznie ucieszya si z powodu Vicky, ale zaraz potem pomylaa, e
cieszy si, bo nie kocha jej dostatecznie, eby jej wspczu.
Obie niemiertelne, tak jak tego pragnymy. To dobrze.
Potem telefony si skoczyy. Wyczya telewizor.
Informacje byy zawsze takie same, znaa je ju na pami. Nie pozwolia te sobie na
suchanie adnej z wielu pyt jazzowych podarowanych jej przez Konserwacj, ktre miay
umili jej czas. Tak byo jej dobrze, otoczonej cisz siebie samej. Albo swojego brzmienia.
ycie miao bowiem swoje wasne brzmienie, teraz to do niej dotaro. Czua, jak ycie
wraca do niej w ten sam sposb, w jaki syszy si nadejcie odmiennej fali. Postanowili zdj
z niej podkad, usun podpis i wysa do domu. Chcieli, eby przez jaki czas odpocza, a
potem, jeli to bdzie konieczne, zadzwoni do niej, eby jeszcze raz wystawi Zuzann.
Pienidze nale oczywicie do niej, tu nic si nie zmienia. Najpierw odstawili jej tabletki
F&W i wkrtce zrozumiaa, e istota ludzka ma pragnienia. Sztuka trwa niewzruszenie i
dumnie, ale ycie to potrzeba odczuwania nieustannej satysfakcji. Pniej zdjli z niej
podkad. Kiedy wrcia do swojej szpitalnej sali i spojrzaa w lustro, nie miaa ju
najmniejszych wtpliwoci: to bya ona, Klara Reyes. Jej jasne wosy, skra z otwartymi
porami, stare blizny, mapa graficzna jej ycia, zapachy, dawne formy. Nadal bya
wydepilowana, to oczywiste, lecz z tym widokiem zdya si ju zy. Jej twarz bez
podkadu nabieraa swojego zwykego wyrazu - przeszoci stawao si to te monstrum
wprawiajce Jorgego w osupienie. Nie bya ju pomalowana, nie nosia metek. Nie jest atwo
y bez etykietek i farby, ale bdzie si musiaa przyzwyczai.
A w pitkowe popoudnie, po obiedzie i dugiej drzemce, usyszaa delikatne pukanie
do drzwi.
W progu sta umiechnity Gerardo.
- A wic to tak wygldasz, kiedy zdejm z ciebie t ca farb, panienko. Prawd
mwic, taka bardziej mi si podobasz. Au naturel, mona by powiedzie.
Umiechna si. Siedziaa na ku, w piamie, rozczochrana, z oczami zaraonymi
jeszcze snem. Pozwolia si obj ramionom Gerarda, stwierdzajc, e jego obecno napawa
j szczciem.
- Powiedziano mi, e dzisiaj ci wypisuj. Przyszedem, eby ci zobaczy - wyjani.
- Justus te mia ochot si wybra, ale zleci mi przeprowadzenie rekonesansu. - Parskn
miechem, w jego oczach pojawi si blask, po chwili jednak odzyska powag. Usysza o
poczynaniach tego szaleca i od tamtej pory prbowa si z ni skontaktowa, chocia
zapewniali go wielokrotnie, e nic jej nie jest. - Jak si czujesz? - spyta.
- Nie wiem - odpowiedziaa szczerze. - Chyba dobrze.
Miaa wraenie, e zapada w sen i obudzia si w szpitalu. Bya pusta. To wszystko
sen, mylaa. Ale co si dzieje, kiedy to, czym jeste i to, czym bye, okazuje si czci
tego samego snu?
Mieli troch czasu przed wyjazdem na lotnisko. Zapyta, czy chce si poegna z
jakim szczeglnym miejscem. Klara zerkna na gazety lece na ku. Dowiedziaa si z
nich, e w ten pitek, dwudziestego pierwszego lipca 2006 roku, miano zakoczy rozbirk
Tunelu.
- Chciaabym pojecha na Museumplein, zobaczy, jak rozbieraj Tunel -
powiedziaa.
- Nie ma sprawy.
Zapad zmierzch, nad spokojnymi wodami kanaw zaczynay pojawia si gwiazdy.
Bya pikna, letnia noc. Ksiyc pcznia, prbujc osign wasn doskonao. Jechali w
stron Museumplein; Gerardo prowadzi, Klara siedziaa obok niego.
- Planuj - przerwa nagle cik cisz Gerardo - wybra si wkrtce do Madrytu.
Chciabym skoczy porzucony w poowie obraz - doda z umiechem.
Pniej moment ten uznaa za t wanie chwil, w ktrej zdaa sobie spraw, e
Zuzanna znika definitywnie z jej ciaa. Tam, w mrocznym wntrzu samochodu Gerarda,
dotkna swoich ng, ramion, twarzy, i poczua to. Zuzanna zostaa wymazana. Spod niej
wyonia si Klara Reyes, na dobre i na ze. Wydarzenie - pomylaa - majce zwyky
charakter nieudanego rozwodu.
Gerardo co do niej mwi.
- Chciabym...
Skada jej jakie szczere wyznania, ktrych prawie nie rozumiaa, ktrych prawie nie
bya w stanie wysucha. Zrozumiaa jednak, e teraz, kiedy na powrt staa si Klar Reyes,
powinna przyzwyczaja si do szczerych wyzna. Zuzanna odpyna bowiem w kierunku
ciemnego, rozgwiedonego nieba. Zuzanna unosia si w niezmierzonym Tunelu nocy, coraz
dalej i dalej, coraz bardziej obojtna. Witamy w naszym wiecie, Klaro. Witamy w
rzeczywistoci.
Prace na Museumplein prowadzone byy spokojnie i fachowo. Grupy robotnikw
zwijay poszczeglne pachty: najpierw jedna ciana, potem druga, nastpnie dach. Posuwali
si wzdu linii podkowy. Nawet w nocy nie przerywali pracy: Amsterdam powinien obudzi
si bez Tunelu, eby wiato rzucio swj blask na nagi plac, na pomniki i ziele.
Gerardo zaparkowa w pobliu. Ruszyli przed siebie wolnym krokiem, spogldajc do
gry, jak wieo przybyli turyci.
- Co czujesz? - spyta.
Przygldaa si uwanie niewyobraalnej rozbirce.
- Nie wiem. Przytul mnie.
Odpowied przysza jej do gowy nieco pniej.
- Jakbym po raz pierwszy zacza naprawd oddycha - powiedziaa.
Odeszli. Klara odwrcia si przez rami.
Wanie zdejmowano jedn z pacht stanowicych dach. Bezkresny kwadrat run z
poszumem dalekich fal, cignc za sob swoj wasn czer. W pusty pmrok wtargna bez
najmniejszego trudu powiata ksiyca.
OD AUTORA

W sztuce prbowano ju wszystkiego. Wyobrania pisarza nigdy nie zdoa


konkurowa z niezliczonymi sposobami eksperymentowania, na jakie natrafi czytelnik,
zajrzawszy do fantastycznego wszechwiata sztuki wspczesnej. Pomimo to hiperdramatyzm
nie istnieje, chocia liczne kierunki, jak body-art, wykorzystuj ciao ludzkie jako
podstawowy materia w swoich pracach. Art-szoki, sztuka splamiona, anim-art, rkodzieo
ludzkie i tak dalej s rwnie okreleniami fikcyjnymi, chocia happening i action painting to
terminy znane wszystkim mionikom sztuki wspczesnej. Dziaalno polegajca na kupnie
i sprzeday pomalowanych ludzkich istot na razie nie jest fenomenem powszechnym. Nie
wiem, czy sytuacja ulegnie w przyszoci zmianie, ale skaniam si ku opinii, e jeli kto
odkryje, e mona na tym zarobi, nie wzgldy moralne zadecyduj o tym, czy rynek ten
rozwinie si rwnie, a moe nawet bardziej spektakularnie ni w mojej powieci.
W ksice tej, oprcz postaci, pojawia si wiele innych elementw fikcyjnych.
Niektre budynki uytecznoci publicznej, jak monachijski Obberlund, oba Atelier w
Amsterdamie, prywatne galerie GS czy Max Ernst i hotele, jak choby Wunderbar czy
Vermeer, s fikcyjne. Wszelka zbieno tych nazw i miejsc z rzeczywistoci powinna by
traktowana jako cakowicie przypadkowa. Cytowane muzea natomiast istniej, chocia
centrum kultury Museumsquartier w Wiedniu znajduje si, o ile wiem, w fazie budowy. Moe
rozpocznie ju dziaalno, zanim ta powie zostanie opublikowana. Obrazy
hiperdramatyczne wystawiane w tych muzeach s oczywicie fikcyjne i nie naley
doszukiwa si adnych powiza pomidzy charakterem tych dzie a rzeczywistymi
instytucjami wymienionymi w tej powieci.
Niektre pozycje bibliograficzne, z jakimi si zapoznaem, okazay si zbyt istotne,
eby ich tu nie zacytowa. Znakomita La historia del arte Ernesta Gombricha (Debate, 1997)
i nie mniej uznana Materiales y tcnicas del arte Ralpha Mayera (Tursen, Hermann Blume,
1993) stay si moimi ksikami do poduszki. W niekoczcych si studiach nad
Rembrandtem niezwykle pomocne byy Rembrandts Eyes Simona Schamy (Allen Lane, The
Penguin Press, 1999) i Rembrandt Emmanuela Starckyego (Portland House, 1990), a Arte
del siglo XX Ruhrberga, Schneckenburgera (Taschen, 1999) i Art at the turn of tke millennium
Riemschneidera i Grosenicka (Taschen, 1999) okazay si niezastpionym rdem informacji
z dziedziny sztuki wspczesnej. Dwa fragmenty poezji Rilkego, zacytowane na wstpie i na
kocu, pochodz z pierwszej elegii jego Elegii duinejskich. Wszystkie cytaty Carrolla zostay
zaczerpnite z jego Alicji po Drugiej Stronie Lustra. Wielokropek oznacza w nich opuszczone
sowa.
Istniej luki, ktrych ksiki nie s w stanie uzupeni. Spord osb, ktre swoimi
radami i wiedz przyczyniy si do udoskonalenia tej powieci, chciabym wymieni dwie:
ich oddanie byo bowiem szczeglne. Antonio Escudero Nafs, wielki przyjaciel i wspaniay
malarz, doradza mi w wielu podstawowych aspektach swojej sztuki, a znakomita malarka
Scipiona znosia ze stoickim spokojem moje pytania na temat inauguracji, galerii i
marszandw, ofiarujc mi jednoczenie swoj cenn pomoc. Moja powie nie obraca si
jednak wok obrazw na ptnie, jak sdzili, tylko wok ludzkich pcien, co zmusio mnie
do bardzo swobodnego traktowania otrzymanych informacji. Dlatego wszelkie niecisoci -
jakie moe zawiera ta ksika - w przedstawieniu skomplikowanego wiata sztuki, naley
przypisa mojemu zaniedbaniu lub tej wanie swobodzie.
J.C.S.
Madryt, 2001

You might also like