You are on page 1of 69

Biblioteka ALETHEIA

Ludwig Wittgenstein
Greckie słowo ALETHEIA oddawane jest
O pewności
zazwyczaj za pomocą łacińskiego „veritas"
oraz jego odpowiedników w językach nowożytnych.
Znaczy więc tyle, co „prawda", jednakże zgodnie PRZEŁOŻYLI
ze swoją etymologią ALETHEIA ma sens negatywny,
bo jest rzeczownikiem zaprzeczonym. Będący MAŁGORZATA SADY i WOJCIECH SADY
jej podstawą przymiotnik ALETHES składa się WSTĘPEM OPATRZYŁ
z partykuły przeczącej A - i z rdzenia słownego, WOJCIECH SADY
który w najczystszej postaci widoczny jest w LETHO,
homeryckim wariancie ogólnogreckiego LANTHANO
ukrywam", a także w LETHE „zapominanie,
zapomnienie" oraz w LATHOS „zapomniany"
(Theocr. 23, 24), i znaczy „nie ukryty", „nie zatajony".
W swym źródłowym znaczeniu ALETHEIA to -
to, co nieskrywane", „to, co niezatajone",
bądź we współczesnej wykładni Martina Heideggera -
nieskrytość".

Warszawa 1993
Tytuł oryginału: Uber Gewifiheit
Podstawa przekładu: Uber GewiftheitlOn Certainty,
Harper Torchbook, New York, Evanston, San Francisco,
London 1972

Opracowanie graficzne: Jan Bokiewicz


PRZEDMOWA
© Copyright for the Polish edition by Fundacja Aletheia © l
Copyright for the Polish translation by
Małgorzata Sady and Wojciech Sady ©
Copyright for the introduction by Wojciech Sady

Tytuł dotowany przez Fundację Kultury W 1946 r. Ludwig Wittgenstein1 skończył pisać Część I
Dociekań filozoficznych — i przez parę następnych lat czytał
tekst wybranym osobom jako niedoskonały, ale jednak
najlepszy, na jaki go było stać, wyraz jego nowych poglądów na
naturę języka. Wcześniej, zwłaszcza w latach 1937-1944,
intensywnie pracował nad Częścią II książki, która miała
być wykładem nowej filozofii logiki i matematyki — twierdził
ISBN 83-901171-1-8 wówczas, że w tej dziedzinie osiągnął najwięcej. W końcu
jednak, niezadowolony z uzyskanych wyników, zdecydował
się opublikować Część I oddzielnie. (Notatki do Części II
wydano pośmiertnie, w latach 1956 i 1978, jako Remarks on
the Foundations ofMathematics.)2 W połowie lat
czterdziestych, co wyraźnie widać w końcowych partiach
Części I, jego zainteresowania przesunęły się od filozofii
matematyki do — jak to określał — filozofii psychologii.
Pracom nad filozofią psychologii — inspirowanym
głównie lekturą Principles of Psychology Williama Jamesa

1
Informacje o życiu Wittgensteina i elementarne wprowadzenia do obu
jego filozofii znaleźć można w Wojciech Sady, Wittgenstein. Życie i dzieło.
Lublin, Daimonion 1993.
2
Wittgenstein pisał po niemiecku, ale jego pisma publikowano
pośmiertnie w Anglii, w większości z równoległymi przekładami angielskimi
— i te ich wydania są najlepiej znane, tym bardziej, że właśnie wśród
filozofów anglojęzycznych prace te wywołały najżywszy oddźwięk. Ich
tytuły pochodzą od wydawców, którymi zgodnie z wolą Wittgensteina
zostali Elizabeth (G. E. M.) Anscombe, Rush Rhees i Georg Henrik von
Wright.
i Gestalt Psychology Wolfganga Kohlera — poświęcił Wit- i przyjaciela, Normana Malcolma, i w lipcu 1949 r. odpłynął
tgenstein pozostałe mu pięć lat życia. Mimo rosnących do Stanów Zjednoczonych.
kłopotów ze zdrowiem (niestrawność, rozstrój nerwowy, Malcolm przybył do Cambridge w 1938 r. i szybko uległ
wreszcie rak prostaty) pisał w tym czasie bardzo dużo. Co kompletnej fascynacji Wittgensteinem, przejął jego poglądy,
pewien czas dyktował wybrane fragmenty maszynistce; naśladował jego zachowanie. Nie usłuchał go w jednym:
powstały w ten sposób zbiory uwag, wydane w latach zamiast porzucić filozofię i zabrać się do jakiejś „uczciwej",
1980-1982 jako Remarks on the Philosophy of Psychology, fizycznej pracy, po powrocie do U.S.A. zrobił doktorat i
Yolume I (maj 1946 — październik 1947), Remarks on the został wykładowcą filozofii. W 1949 r. pracował w Cornell
Philosophy of Psychology, Yolume //(listopad 1947 — sierpień University. Wittgenstein zamieszkał w jego domu w Ithaca
1948) i Las t Writings on the Philosophy of Psychology, (na pytanie żony Malcolma, co będzie jadał, odparł, że jest
Yolume I: Preliminary Studies for Part II of Philosophical mu to obojętne, o ile tylko dostanie na wszystkie posiłki to
Investigations (październik 1948 — marzec 1949). Maszyno- samo; w rezultacie jadał wyłącznie chleb z serem). Uczest-
pisy te poprawiał i poddawał dalszym selekcjom; wynikiem niczyli wspólnie w ogromnej liczbie seminariów i dyskusji, w
tych zabiegów są m. in. dwa zbiory uwag, z których których brali udział m. in. Max Black, John Nelson i Oets
wcześniejszy opublikowano w 1967 r. jako Zettel (Kartki), Bouwsma, a które Wittgenstein kompletnie zdominował
zaś późniejszy wydawcy włączyli do Dociekań filozoficznych swoją obecnością. Malcolmowi czytał, uwaga po uwadze,
jako ich obecną Część II. (Tłumaczono tę kontrowersyjną Dociekania filozoficzne. Rychło jednak te lektury zamieniły
decyzję faktem, że Wittgenstein zamierzał tych notatek użyć do się w dyskusje, a jednym z wiodących tematów stała się
rewizji kilkudziesięciu ostatnich stron Części I.) Notatki o próba obalenia sceptycyzmu, podjęta przez George'a Ed-
filozofii psychologii powstawały też po 1949 r., zachowane warda Moore'a w dwóch artykułach: Obrona zdrowego
rękopisy opublikowano w 1992 r. jako Last Writings on the rozsądku i Dowód na istnienie świata zewnętrznego*.
Philosophy of Psychology, Yolume II: The Inner and the Późnym latem 1949 r. Wittgenstein poczuł się bardzo źle,
Outer, 1949-1951 (ostatnie zapiski poczynione zostały 15 ale przeprowadzone w szpitalu badania niczego nie wykryły.
kwietnia 1951 r.). W październiku powrócił do Anglii, a w listopadzie lekarz z
W 1947 r. Wittgenstein ostatecznie zrezygnował z katedry Cambridge, dr Edward Bevan, stwierdził u niego raka
w Cambridge. Miał trochę oszczędności, ale nie miał prostaty. Wiadomość przyjął z najwyższym spokojem, wyraził
domu. Zamieszkał zrazu na irlandzkiej farmie. Następnych tylko zmartwienie, że kuracja hormonalna może pozwolić mu
parę miesięcy spędził samotnie w należącej do przyjaciela żyć jeszcze kilka lat. Na Boże Narodzenie pojechał do
chacie na odludnym wybrzeżu Irlandii. (Żywił się wówczas rodzinnego domu (a raczej pałacu) w Wiedniu, w którym
prawie wyłącznie konserwami, a na uwagę tubylca, że to jego siostra, Hermina, umierała właśnie na raka, a gdzie w
bardzo niezdrowo, odparł: „Ludzie i tak żyją za długo".) luksusowych warunkach przebywał przez trzy miesiące.
Wreszcie kłopoty ze zdrowiem zmusiły go do zamieszkania w Czytał wtedy Farbenlehre (Teorię kolorów) Goethego — po-
hotelu w Dublinie, co pewien czas bywał też u rodziny w 3
Wiedniu i u przyjaciół w Cambridge. Ten wielki samotnik G. E. Moore, O metodzie filozoficznej. Wstęp, wybór, tłumaczenie
Wojciech Sady. Warszawa 1990, ss. 16-35, 68-85. Książka została wydana w
stwierdził teraz, że dłużej już samotności znieść nie może, skandaliczny sposób, pozbawiona przyobiecanej tłumaczowi korekty
tym bardziej, że będąc chory, potrzebował po prostu opieki. Z zawiera kilkaset błędów. Mimo to będę się do niej w tym opracowaniu
wdzięcznością przyjął więc zaproszenie od swego ucznia odwoływał.
budziło go to do spisania serii uwag, włączonych do
wydanych w 1977 r. Remarks on Colour (Uwagi o kolorze).
Zaczął też pisać o problemach, o których dyskutował z Notatki O pewności mają znaczenie dwojakie. Po pierwsze
Malcolmem parę miesięcy wcześniej — problemach statusu — i przede wszystkim — Wittgenstein rozwija w nich
poglądów na świat Zdrowego Rozsądku w ujęciu G. E. pewne idee z Dociekań filozoficznych, wprowadza też idee
Moore'a — i tak powstały uwagi, noszące w prezentowanym nowe, których w jego „główniaku" nie znajdziemy. Po
poniżej tekście numery od l do 65. drugie, jako polemika z Moore'm, mogą one szalenie pomóc w
Po krótkim pobycie u przyjaciół w Londynie i Cambridge zrozumieniu zawiłości filozofii Dociekań. Tak bowiem, jak
(pisał w tym czasie kolejne uwagi o kolorach), zamieszkał w Tractatus logico-philosophicus był — nader krytycznym —
kwietniu 1950 r. w domu Elizabeth Anscombe w (Mordzie, rozwinięciem filozofii Russella, tak na Dociekania filozoficzne
gdzie, z przerwami, pozostał do lutego 1951 r. Późnym latem patrzeć można jako na — nader krytyczne — rozwinięcie
spisał uwagi od 66 do 299 O pewności. Dwukrotnie spotykał filozofii Moore'a. Przypomnijmy w związku z tym parę
się w tym czasie z dominikaninem, Ojcem Konradem, co faktów.
jeszcze bardziej utwierdziło go w przekonaniu, że nie jest w W 1903 r. Bertrand Russell i George Edward Moore dali
stanie zaakceptować dogmatów wiary swego dzieciństwa. początek jednemu z dwu wielkich nurtów filozofii XX w.:
Mimo, że pieniądze mu się kończyły, odmówił przyjęcia filozofii analitycznej. Obaj rozwiązać chcieli wielkie, kla-
stypendium od Fundacji Rockefellera, twierdząc, że nie jest syczne problemy filozoficzne, obu dręczyła świadomość, że
już zdolny do twórczej pracy filozoficznej. dzieje tej dyscypliny są dziejami porażek i złudzeń. Szukali
Jesienią odwiedził w towarzystwie studenta z Cambridge, przeto metody, która pozwoli zbudować system filozofii na
Bena Richardsa, swą pustelniczą chatę w Norwegii; chciał trwałych podstawach i w rzetelny sposób. Znaleźli tę metodę w
spędzić tam resztę życia, ale nic z tych planów nie wyszło. analizie językowej. Moore rozpoczynał Principia Ethica
Potem, za wstawiennictwem Ojca Konrada, miał zamieszkać w (1903) od znamiennego stwierdzenia:
klasztorze. Z początkiem 1951 r. stało się jednak oczywiste, że
koniec jest bliski. Bał się umierać w szpitalu i z wdzięcznością We wszystkich (...) badaniach filozoficznych trudności i nieporozu-
mienia, jakich pełno w historii tej dziedziny, powodowane są
przyjął w pierwszych dniach lutego zaproszenie drą Bevana, by głównie przez bardzo prostą przyczynę: a mianowicie przez próby
nie płacąc za nic spędził ostatnie dni w jego domu w Cambridge. odpowiadania na pytania bez uprzedniego ścisłego ustalenia, na
Wkrótce potem zaprzestano wszelkich kuracji. I wtedy jakie to pytanie chcecie dać odpowiedź.
właśnie Wittgenstein, który od jesieni niczego nie napisał,
zabrał się jak szalony do pracy. Powiedział wówczas do Warunkiem koniecznym rzetelnego filozofowania jest przeto
przyjaciela, że w tych ostatnich dniach nie interesuje go usunięcie językowego zamętu, dokładne ustalenie, jakie
zupełnie „życie przyszłe", a tylko życie obecne i to, co jeszcze pojęcia kryją się za naszymi stówami i jakie sądy wyrażane są
może napisać. W ciągu dwóch miesięcy powstał szereg notatek o przez nasze zdania.
kolorach (uwagi l — 88 On Colour), o filozofii psychologii, a W tym miejscu drogi Russella i Moore'a rozchodziły się:
wreszcie ponad połowa tekstu O pewności (uwagi 300 — 676). Russell prowadził analizy logiczne, próbując wyeksplikować
26 kwietnia 1951 r. skończył 62 lata. 27-go spisał ostatnie tradycyjne problemy filozoficzne w precyzyjnym języku
uwagi filozoficzne. 28-go stracił świadomość. 29-go, otoczony logiki matematycznej; Moore zadowalał się mnożeniem
przez paru swych uczniów i przyjaciół, zmarł. wyjaśnień przy użyciu języka potocznego, co określa się
zwykle mianem analiz lingwistycznych. Interesowały go zaś
dwie wielkie grupy zagadnień: problemy etyki i problemy Istnieje obecnie żywe ludzkie ciało będące moim ciałem. Zostało
„natury i realności przedmiotów postrzegania". ono -urodzone w pewnej chwili w przeszłości i odtąd istniało
nieprzerwanie, choć nie bez podlegania zmianom; było na przykład
Jasność nie wystarcza, dokładne rozeznanie w znacze- dużo mniejsze w chwili narodzin i przez pewien czas potem niż jest
niach i sensach naszych wyrażeń nie jest jeszcze filozofią. obecnie. Od chwili narodzin było zawsze bądź w styczności z
Moore przekonany był jednak — i taka miała być filozoficzna powierzchnią Ziemi, bądź niedaleko od niej; a w każdej chwili od
funkcja jego analiz — że gdy osiągniemy całkowitą jasność jego narodzin istniało wiele innych rzeczy, mających kształty i
pojęciową, to pewne prawdy filozoficzne staną się dla nas rozmiary w trzech wymiarach (w tym samym znanym sensie, w
jakim ono je ma), od których znajdowało się ono w różnych
intuicyjnie oczywiste. Gdy więc jasno pojmiemy, że dobro jest odległościach (w tym znanym sensie, w jakim jest ono teraz w
prostą (czyli nieanalizowalną) i nienaturalną cechą rzeczy pewnej odległości od tego kominka i od tej biblioteczki, a w
dobrych, to będziemy mogli stwierdzić, które rzeczy są większej odległości od biblioteczki niż od kominka); istniały także
wewnętrznie dobre — czyli warte posiadania ze względu na (bardzo często, w każdym przypadku) pewne inne rzeczy tego rodzaju,
nie same — o ile tylko wyobrazimy je sobie w izolacji od z którymi było ono w styczności (w tym samym sensie, w jakim
stykam się teraz z piórem, jakie trzymam w mej prawej ręce i z paroma
reszty świata. Jeśli chodzi o teorię postrzeżeń zmysłowych ubraniami, które właśnie mam na sobie). Wśród rzeczy, które, w tym
— i związane z nią zagadnienie istnienia świata sensie, tworzyły część jego otoczenia (tzn. bądź stykały się z nim, bądź
zewnętrznego — to Moore odwołuje się do, jak to nazywa, pozostawały w pewnej, dowolnie dużej odległości) były, w każdej
poglądów na świat Zdrowego Rozsądku: chwili od jego narodzin, wielkie ilości innych żywych ciał ludzkich, z
których każde, tak jak ono (a) zostało w pewnym czasie urodzone,
(b) istniało pewien czas po narodzinach, (c) było, w każdej chwili
jestem jednym z filozofów uważających, że „pogląd na świat swego życia po narodzinach, bądź w styczności z powierzchnią
Zdrowego Rozsądku" jest, pod pewnymi podstawowymi Ziemi bądź niedaleko od niej; wiele z tych ciał już umarło i przestało
względami, całkowicie prawdziwy [...] jeśli wiemy, że [pewne sądy] istnieć. Ale Ziemia istniała również przez wiele lat zanim urodzone
są przejawami ,,poglądu na świat Zdrowego Rozsądku", to wynika zostało moje ciało i w ciągu tych wielu lat wielkie ilości ciał
stąd, iż są one prawdziwe* ludzkich żyły na niej w każdej chwili; wiele z tych ciał umarło i
przestało istnieć przed moimi narodzinami. Wreszcie (by przejść do
Zaraz potem Moore dodaje, że wiele tak zwanych poglądów innej klasy sądów) jestem istotą ludzką i miałem, w różnych
Zdrowego Rozsądku — opinii żywionych przez tak zwanych okresach odkąd urodzone zostało moje ciało, wiele różnych
zwykłych ludzi — bynajmniej na zaufanie nie zasługuje. doznań każdego z wielu różnych rodzajów: np. często
Powstaje w związku z tym szereg pytań, a przede wszystkim: spostrzegałem zarówno moje własne ciało jak inne rzeczy, tworzące
część jego otoczenia, włączając w to inne ciała ludzkie; nie tylko
dlaczego Moore ufa poglądom Zdrowego Rozsądku i jakie spostrzegałem rzeczy tego rodzaju, ale obserwowałem także fakty
poglądy do klasy tej zalicza? ich dotyczące, takie jak na przykład fakt, który obserwuję w tej
Próżno szukać u niego odpowiedzi na drugie z tych chwili, że ten kominek jest obecnie bliżej mego ciała niż ta
pytań. Zamiast ogólnego kryterium „zdroworozsądko- biblioteczka; świadom też byłem innych faktów, których w danej
wości" znajdujemy jedynie szereg przykładów, a naj- chwili nie obserwowałem, takich jak na przykład faktu, którego
świadom jestem w tej chwili, iż ciało moje istniało wczoraj i że także
pełniejsza lista znajduje się właśnie w cz. l „Obrony było wówczas przez pewien czas bliżej tego kominka niż tej
Zdrowego Rozsądku": biblioteczki; żywiłem oczekiwania związane z przyszłością i miałem
wiele różnego rodzaju przekonań, zarówno prawdziwych jak i
fałszywych; myślałem o wyimaginowanych osobach i zdarzeniach, w
1
realność których nie wierzyłem; miewałem sny; żywiłem również
G, E. Moore, O metodzie..., dz. cyt., s. 24. uczucia wielu różnych rodzajów. I tak jak moje ciało było ciałem

10
11
istoty ludzkiej, a mianowicie mnie, która miała, w ciągu jego życia Znaleźć na ten temat można u Moore'a argumenty trojakiego
wiele doznań każdego z tych (i innych) różnych rodzajów, tak też w bodaj rodzaju. Po pierwsze, pokazuje on, że filozofowie
przypadku wielu innych ciał ludzkich, które żyły na Ziemi, każde było
ciałem innej ludzkiej istoty, która miała, w ciągu życia tego ciała, przeczący pewnym poglądom Zdrowego Rozsądku nie-
wiele różnych doznań tych (i innych) różnych rodzajów.5 uchronnie popadają w sprzeczność; to znaczy, że przy
innych okazjach, również w swych pracach filozoficznych,
Zaraz potem, w §2, Moore stwierdza, że poglądy na świat głoszą rzeczy zakładające prawdziwość tych poglądów
Zdrowego Rozsądku są poglądami powszechnie żywionymi Zdrowego Rozsądku, którym wcześniej przeczyli. Po drugie,
przez ludzi: co szczególnie interesujące z perspektywy filozofii później-
szego Wittgensteina, Moore niejednokrotnie pokazywał, że
W przypadku bardzo wielu (nie mówię wszystkich) ludzkich istot gdyby pewne sprzeczne ze Zdrowym Rozsądkiem poglądy
należących do (zawierającej mnie samego) klasy określonej w sposób filozofów były prawdziwe, to wiele z wypowiadanych przez
następujący, tzn. jako ludzkich istot, które miały ludzkie ciała,
zostały urodzone i żyły jakiś czas na Ziemi i które podczas życia nas zdań nie mogłoby mieć sensu — tymczasem zdań tych
tych ciał miały wiele różnych doznań każdego z rodzajów używamy w życiu codziennym i z pewnością one sens mają.
wymienionych w l, jest prawdą, że każda często podczas życia Nie są to dobre argumenty. Idealista odrzucający poglądy
swego ciała znała, w odniesieniu do niej samej lub jej ciała i w Zdrowego Rozsądku nie uzna też za poprawne
odniesieniu do pewnego czasu wcześniejszego niż któraś z chwil, w odpowiednich zdań z języka potocznego; a na zarzut, że
których zapisałem sądy z l, sąd odpowiadający każdemu z sądów z l,
w tym sensie, że stwierdza on w odniesieniu do niej samej \ubjej ciała odrzucając te poglądy sam sobie przeczy odpowiedzieć
oraz owego wcześniejszego czasu (w każdym mianowicie będzie mógł np., że poprzednio mówił o „prawdziwie
przypadku czasu, w którym ona go znała) to właśnie, co stwierdza istniejącym świecie idei", a potem już tylko o „tym świecie
odpowiedni sąd z l w odniesieniu do mnie lub mojego ciała oraz pozorów". Dlatego, koniec końców, Moore odwołuje się
czasu, w którym sąd ten zapisałem.6 do „argumentów" trzeciego rodzaju: pewne poglądy na
Moore twierdzi, że: świat Zdrowego Rozsądku zniewalają nas swą oczywistością,
— wymienione sądy są prawdziwe w klasycznym sensie nie potrafimy oprzeć się przekonaniu, że są one prawdziwe.
tego terminu (czyli, że są zgodne z rzeczywistością); Żadne filozoficzne argumenty, choćby najbardziej wyra-
— są to te sądy, które wyrażane są przez zapisane finowane, nie są równie przekonujące. W artykule Natura i
powyżej zdania w ich zwykłym rozumieniu; realność przedmiotów postrzegania (1905) Moore na kil-
— wszystkie te sądy są prawdziwe; kudziesięciu stronach poszukiwał dobrych racji przema-
— są one prawdziwe calkowicie; wiających za istnieniem świata zewnętrznego, by wreszcie
przyznać, że niczego właściwie nie osiągnął. I wtedy pojawia
— to, że wszystkie tak określone sądy są całkowicie
prawdziwe, jest czymś, o czym wie każdy dorosły zdrowy na się wyznanie:
umyśle (czyli, że ich prawdziwość jest kwestią nie Wiary lecz
Wiedzy). Im dłużej patrzę na otaczające mnie przedmioty, tym mniej mogę
oprzeć się przekonaniu, że to, co widzę, naprawdę istnieje, tak
Co jednak stanowi podstawę — rację — by tak nieza- prawdziwe i tak realne, jak moje jego postrzeżenie. Przekonanie to
chwianie ufać poglądom na świat Zdrowego Rozsądku? jest zniewalające.7 . .. . .

Tamże., s. 16-17. 7
Tamże., s. 12.
6
Tamże., s. 17.
13
12
W podobny sposób Moore przeprowadza swój dowód na
istnienie świata zewnętrznego — czyli dowód istnienia „rzeczy
zewnętrznych względem naszych umysłów" lub „rzeczy, które
dadzą się znaleźć w przestrzeni" (Kant). Wiem, powiadał, że
ta oto moja ręka jest rzeczą zewnętrzną wobec mego umysłu,
że znajduje się ona w przestrzeni — a także wiem, że ta ręka
istnieje. A zatem dowiodłem, że istnieje co najmniej jedna
rzecz zewnętrzna wobec mego umysłu. Chcecie dowodu, że
istnieją co najmniej dwie rzeczy zewnętrzne? Proszę bardzo,
oto unoszę obie ręce i mówię: „Tu jest jedna ręka, a tu jest
druga". Chcecie dowodu, że rzeczy zewnętrzne istniały w
przeszłości? Oto on:

Trzymałem niedawno dwie ręce nad tym pulpitem; a zatem


niedawno istniały dwie ręce; a zatem co najmniej dwa przed-
mioty zewnętrzne istniały w pewnym czasie w przeszłości
C.B.D.O.8

Czytając O pewności trzeba pamiętać, że jest to zbiór


notatek prowadzonych na bieżąco, nie poprawionych i nie
poddanych selekcji. Normalny tryb pracy Wittgensteina
polegał na tym, że z takich rękopisów wybierał uwagi, które
uznał za udane i dyktował je maszynistce, maszynopisy te
poprawiał dalej, część uwag usuwał, dodawał nowe, zmieniał
ich kolejność — i sporządzał kolejne maszynopisy. To
właśnie stadium osiągnęły wspomniane powyżej Zettel i
Część II Dociekań filozoficznych — a przecież i one miały
nadal charakter notatek roboczych! Niech więc nie dziwią
nas liczne powtórzenia w tekście czy mnogość tez wyraźnie
niedopracowanych, niejasnych aluzji itd. Czytając O pew-
ności musimy wykonać na własną odpowiedzialność tę
pracę, której ich autor wykonać nie zdążył.

8
Tamże., s. 83. 14
A przecież tekst ten, spisany w większości w ostatnich
tygodniach życia, ma w dzisiejszej filozofii znaczenie ogromne.
Szczególną rolę pełni na przykład w pewnych toczonych dziś
sporach teologicznych 9. Są nawet tacy, którzy cenią O
pewności bardziej niż Dociekania filozoficzne. Niewątpliwie
pojawia się w tej książce szereg nowych w stosunku do
Dociekań idei. Ich wydobycie wymaga jednak daleko
sięgających interpretacji, a nie chciałbym narzucać Czy-
telni(cz)kom własnego rozumienia10 — tym bardziej, że sam
Wittgenstein nie znosił prezentowania swoich myśli przez
innych. Sądzę zresztą, że notatki O pewności, zważywszy na
ich charakter i okoliczności powstania, nie tyle czekają na
interpretację, co stanowią wyzwanie, by — rozwinąwszy
tkwiące w tekście zalążkowe idee — zbudować na tej
podstawie nową, postwittgensteinowską filozofię.
Wittgenstein spisał 65 pierwszych uwag O pewności na
dwudziestu luźnych kartkach papieru, pozostałe w niewiel-
kich notatnikach. Wydawcy, G. E. M. Anscombe i G. H. von
Wright, opublikowali te zapiski bez żadnych selekcji czy
poprawek — swój wkład ograniczyli do ponumerowania
uwag kolejno od l do 676 i opatrzenia całości tytułem. Tekst
ukazał się po raz pierwszy nakładem wydawnictwa Basil
Blackwell, Oxford, w roku 1969, wraz z równoległym
przekładem angielskim, którego dokonali Denis Paul i Eli-
zabeth Anscombe. W późniejszych wydaniach poprawiono
nieco błędów.
Nasz polski przekład O pewności ukazał się po raz
pierwszy drukiem w numerze 2(13), 1984 Colloąuia Commu-
nia. Obecnie przedstawiamy znacznie zmienioną wersję
tamtego tekstu. Sporządziliśmy go na podstawie niemie-
ckiego oryginału, zdając się tu i ówdzie, w trudniejszych

9
F. Kerr, Theology a/ter Wittgenstein, Blackwell 1986; zob. też R. Trigg,
Rozum i zaangażowanie, PAX 1978.
10
Próbowałem niegdyś użyć idei z O pewności w filozofii nauki, Co to
znaczy, że coś istnieje?, w: „Studia Filozoficzne", nr 11-12, 1982, ss. 3-18, a
choć po latach uważam ten tekst za nieudolny, to nadal jestem gotów
pewnych zawartych tam myśli bronić.

15
przypadkach, na rozumienie sugerowane przez przekład
angielski; z tego przekładu pochodzi m. in. parę słów
zamieszczonych w nawiasach kwadratowych, a których
brak w oryginale. Ogólnie rzecz biorąc przekład angielski
„wygładza" tekst Wittgensteina, zapełniając niejasności czy
luki wywodów interpretacjami pochodzącymi od tłumaczy.
My staraliśmy się być bliżsi oryginałowi, choć nie zawsze
oparliśmy się pokusie, by oddać myśl autora w sposób O PEWNOŚCI
potoczyściej brzmiący w języku polskim czy by zastąpić
pełnym zdaniem równoważnik zdania z zapisków Wittgens-
teina. Dlatego też często zastępowaliśmy formy bierne przez
czynne; a niekiedy osłabialiśmy nagminnie stosowany przez
autora tryb przypuszczający, pomijając jakieś „a gdyby",
„byłoby" itd.
Niestety nie udało się nam pewnych kluczowych dla tekstu
terminów oddać przy pomocy stale tych samych terminów
polskich. Tak więc niemieckie Grundi Grunde to w przekładzie
czasem „racja" (zwłaszcza gdy chodzi o przeciwstawienie
przyczyn powstawania danego poglądu racjom, które przema-
wiają na jego rzecz), a czasem „podstawa". Glauben to u nas
raz „wiara" (zwłaszcza gdy chodzi o przeciwstawienie wiedzy i
wiary), a raz „przekonanie". „Pewność" odpowiada wittgen-
steinowskim Gewiheit i Sicherheit, choć ten ostatni termin
oddajemy niekiedy przez „niezawodny". Evidenz
przekładamy zwykle na „świadectwo", co ma zarówno zalety
jak wady. Falsch to raz „fałszywy", a raz „błędny". Wszystkie
tego typu decyzje terminologiczne muszą opierać się na
rozumieniu filozoficznego sensu tekstu i pociągają za sobą
nieuniknione ryzyko. Dobierając polską terminologię kiero-
waliśmy się w pewnej mierze doskonałym przekładem
Dociekań filozoficznych dokonanym przez Bogusława Wol-
niewicza (PWN, Warszawa 1972). Pewne zawiłości tekstu
niemieckiego pomógł nam rozwikłać Profesor Leon Kój,
któremu serdecznie za to dziękujemy. Oczywiście wyłącznie
my ponosimy odpowiedzialność za wszystkie błędy i niedo-
skonałości ostatecznej wersji tłumaczenia. łi. M. «••

Wojciech Sady

16
1. Jeśli wiesz, że tu jest jedna ręka, to zgodzimy się co do
całej reszty.
(Kiedy powiada się, że tego a tego zdania nie daje się
dowieść, nie znaczy to oczywiście, że nie można go wy-
prowadzić z innych zdań; każde zdanie daje się wyprowadzić z
innych zdań. Ale te zdania mogą nie być bardziej pewne niż
ono samo.) (O tym komiczna uwaga H. Newmana.)

2. Z tego, że mnie — lub każdemu — wydaje się, że tak jest,


nie wynika, że tak jest.
Co prawda wolno spytać, czy można w to sensownie
wątpić.

3. Jeśli np. ktoś mówi „Nie wiem, czy tu jest ręka", to


można by mu powiedzieć „Spójrz z bliska". —Ta możliwość
przekonania się należy do gry językowej. Jest jedną z jej
istotnych cech.

4. „Wiem, że jestem człowiekiem". Aby ujrzeć, jak niejasny


jest sens tego zdania, rozważ jego negację. Co najwyżej
można by je zrozumieć jeszcze w ten sposób: „Wiem, że mam
ludzkie organy". (Np. mózg, którego jednak nikt dotąd nie
widział.) Ale co ze zdaniem w rodzaju „Wiem, że mam
mózg"? Czy mogę w nie wątpić? Nie mam podstaw, by
wątpićl Za nim przemawia wszystko, przeciwko niemu nic. A
mimo to można sobie wyobrazić, że podczas operacji moja
czaszka okaże się pusta.

5. To, czy zdanie może w końcu okazać się fałszywe,


zależy od warunków, które, według mnie, mają dla niego
obowiązywać.

6. A więc czy można (jak Moore) wyliczyć to, co się wie? Tak
po prostu, jak sądzę, nie. W przeciwnym bowiem razie

19
błędnie używa się wyrażenia „Wiem". A to błędne użycie
wydaje się ujawniać osobliwy i nadzwyczaj ważny stan miejscu tam, gdzie nie ma wątpliwości (a więc także tam,
umysłowy. gdzie wyrażenie wątpliwości byłoby niezrozumiałe).

7. Moje życie pokazuje, że wiem, albo że jestem pewny, iż tam 11. Po prostu nie zauważamy, jak bardzo wyspecjalizowane
stoi krzesło, są drzwi i tak dalej. — Mówię do przyjaciela „Weź jest użycie „Wiem".
stamtąd to krzesło", „Zamknij drzwi" itd., itd.
12. — Ponieważ „Wiem" wydaje się opisywać stan
8. Różnica między pojęciem 'wiedzieć' a pojęciem 'być faktyczny, który ręczy za to, co wiedziane, jako za fakt. Po
pewnym' nie jest zbyt ważna, chyba że „wiem" ma znaczyć: prostu zapomina się o wyrażeniu „Myślałem, że wiem".
Nie mogę się mylić. Na sali sądowej np. w każdym zeznaniu
zamiast „wiem" można by powiedzieć „jestem pewien". 13. Nie jest bowiem tak, by z czyjejś wypowiedzi „Wiem, że
Możemy sobie nawet wyobrazić, że „wiem" byłoby tam tak jest", można było wywnioskować zdanie „Tak jest". Ani
zakazane. [Ustęp w Wilhelm Meister, gdzie „Wiesz" i „Wie- też z tej wypowiedzi i z tego, że nie jest ona kłamstwem. Ale
działeś" użyte jest w znaczeniu „Byłeś pewien", gdy rzeczy czy z mojej wypowiedzi „Wiem itd." nie mogę wywnioskować
miały się inaczej, niż on wiedział.] „Tak jest"? Owszem; a również „Tam jest ręka" wynika ze
zdania „On wie, że tam jest ręka". Ale z jego wypowiedzi
9. Czy zatem, w trakcie swego życia, upewniam się, że tu jest „Wiem..." nie wynika, że on to wie.
ręka (a mianowicie moja ręka)?
14. Musimy najpierw wykazać, że on to wie.
10. Wiem, że tu leży chory człowiek? Nonsens! Siedzę przy
jego łóżku, wpatruję się w jego twarz. — A więc nie wiem, 15. Musimy wykazać, że nie mogła zajść pomyłka. Zape-
że tam leży chory? — Ani pytanie, ani stwierdzenie nie mają wnienie „Wiem to" nie wystarcza. W końcu jest to bowiem
sensu. Nie więcej niż powiedzenie: „Jestem tutaj", którego tylko zapewnienie, że nie mogę się mylić i musimy obiektywnie
przecież mógłbym użyć w każdej chwili, skoro tylko ustalić, że co do tego się nie mylę.
nadarzyłaby się stosowna okazja. — Czy zatem „ 2 x 2 = 4"
jest też, za wyjątkiem stosownych okazji, niedorzecznością, a 16. „Jeśli coś wiem, to wiem też, że to wiem itd." sprowadza
nie prawdziwym zdaniem arytmetycznym? „ 2 x 2 = 4" jest się do tego, że „Wiem to" znaczy „Co do tego się nie mylę".
prawdziwym zdaniem arytmetycznym — nie „w stosownych Ale to, czy tak jest, musi dać się obiektywnie ustalić.
okolicznościach", nie „zawsze" — ale wypowiedziane czy
napisane znaki „ 2 x 2 = 4" mogłyby w chińskim mieć inne 17. Załóżmy teraz, że — wskazując na jakiś przedmiot —
znaczenie lub być jawną niedorzecznością, a z tego widać, że mówię „Nie mylę się co do tego, że to jest książka". Jak
tylko w użyciu zdanie ma sens. I „Wiem, że tu leży chory", wyglądałby tu błąd? I czy mam na ten temat jasne wyob-
użyte w nieodpowiedniej sytuacji, wygląda nie na rażenie?
niedorzeczność, a raczej na oczywistość, tylko dlatego, że z
łatwością możemy wyobrazić sobie pasującą do niego 18. „Wiem to" znaczy często: mam odpowiednie podstawy,
sytuację; i sądzimy, że słowa „Wiem, że..." są zawsze na by to twierdzić. Jeśli więc ktoś inny zna tę grę

20
21
językową, to przyzna, że wiem. Inny, o ile zna tę grę 23. Jeśli nie wiem, czy ktoś ma dwie ręce (czy np.
językową, musi być zdolny do wyobrażenia sobie, skąd ktoś amputowano mu je czy nie), to uwierzę jego zapewnieniu, iż
może coś takiego wiedzieć. ma dwie ręce, o ile jest godny zaufania. Ale jeśli mówi, że to
wie, znaczyć to może dla mnie jedynie tyle, iż mógł się o
19. Stwierdzenie „Wiem, że tu jest ręka" można więc tak tym przekonać, a zatem, że jego ręce nie są wciąż jeszcze
kontunuować: „jest to mianowicie moja ręka, którą schowane pod przykryciem czy bandażami itd., itd. To, że
oglądam". Wtedy rozumny człowiek nie wątpiłby w to, że wierzę tu człowiekowi godnemu zaufania wypływa stąd, iż
wiem. — Idealista też nie będzie wątpił; powie on raczej, że przyjąłem, że może się on o tym przekonać. Ale ktoś, kto
nie zajmują go praktyczne wątpliwości, które zostały mówi, że nie ma (być może) przedmiotów fizycznych, nie
rozwiane, ale że za nimi kryje się jeszcze dalsza wątpliwość. czyni czegoś takiego.
— Potrzeba innego sposobu by wykazać, że to jest iluzja.
24. Pytanie idealisty brzmiałoby mniej więcej tak: „Jakim
20. „Wątpienie w istnienie świata zewnętrznego" nie prawem nie wątpię w istnienie moich rąk?" (I nie można na
oznacza jedynie np. wątpienia w istnienie planety, czego nie odpowiedzieć: „ Wiem, że istnieją".) Ale ten, kto tak pyta,
dowiodły późniejsze obserwacje. — A może Moore chce nie dostrzega, że wątpienie w istnienie funkcjonuje tylko w
powiedzieć, że wiedza, iż tu jest jego ręka, jest innego rodzaju obrębie gry językowej. A zatem najpierw trzeba by zapytać:
niż wiedza, że istnieje planeta Saturn? W przeciwnym razie jak przedstawiałaby się taka wątpliwość? a nie rozumieć
można by wątpiącym wskazać na odkrycie planety Saturn i tego od razu.
powiedzieć, że jej istnienia dowiedziono, a zatem dowie-
dziono też istnienia świata zewnętrznego.
25. Można się mylić nawet co do tego, „że tu jest ręka".
21. Pogląd Moore'a sprowadza się w istocie do tego, że Tylko w określonych okolicznościach jest to niemożliwe. —
pojęcie 'wiedzieć' jest analogiczne do pojęć 'wierzyć', 'do- „Także w obliczeniach można się pomylić — a tylko w
myślać się', 'wątpić', 'być przekonanym' pod tym względem, iż pewnych okolicznościach nie."
stwierdzenie „Wiem..." nie może być pomyłką. A jeśli tak jest,
to z takiej wypowiedzi można wnioskować o prawdziwości 26. Czy jednak w samej regule można dojrzeć, jakie
stwierdzenia. I forma „Myślałem, że wiem" zostaje tu okoliczności logicznie wykluczają pomyłkę w zastosowaniu
przeoczona. — Ale jeśli ta ostatnia jest niedopuszczalna, to reguł obliczeniowych?
błąd w stwierdzeniu musi być również logicznie niemożliwy. I na cóż przyda się nam tu reguła? Czy nie moglibyśmy jej
I każdy, kto zna tę grę językową, musi być tego świadomy; (z kolei) błędnie zastosować?
zapewnienie wiarygodnego człowieka, że wie, niczego tu nie
wnosi. 27. Jeśli jednak chcielibyśmy podać tu coś na kształt reguły,
to zawierałaby ona wówczas wyrażenie „w normalnych
22. Byłoby doprawdy osobliwe, gdybyśmy musieli wierzyć okolicznościach". Zaś normalne okoliczności można
wiarygodnej osobie, która mówi „Nie mogę się mylić" lub rozpoznać, lecz nie można ich dokładnie opisać. Co najwyżej
„Nie mylę się". [możemy opisać] zakres nienormalnych.

23
22
28. Czym jest 'uczenie się reguły'? — Tym. mioty fizyczne" jest niedorzecznością. Czy ma to być zdanie
Czym jest 'błędne jej stosowanie'? — Tym. A to, na co
empiryczne? —
zwraca się tu uwagę, jest czymś nieokreślonym.
A czy to jest zdaniem empirycznym: „Wydaje się, że są
przedmioty fizyczne"?
29. Praktyczne używanie reguły pokazuje również, na czym
polega błąd w jej stosowaniu.
36. Pouczenia „A jest przedmiotem fizycznym" udzielamy
tylko komuś, kto jeszcze nie rozumie, co znaczy „A" lub co
30. Kiedy ktoś się o czymś przekonał, to powiada: „Tak, ten
znaczy „przedmiot fizyczny". Pouczenie to dotyczy zatem
rachunek się zgadza"; lecz nie wywnioskował tego ze swego
użycia słów, zaś „przedmiot fizyczny" jest pojęciem logicz-
poczucia pewności. Nie wnioskuje się o stanie rzeczy z
nym. (Jak kolor, ilość,...) I dlatego żadnego zdania w rodzaju
własnej pewności.
„Są przedmioty fizyczne" nie da się sformułować.
Pewność jest jak gdyby tonem, jakim stwierdza się stan
A jednak takie nieudane próby napotykamy na każdym
rzeczy, lecz nie wnioskuje się z tonu o tym, że ma się słuszność.
kroku.
31. Te zdania, do których człowiek wciąż na nowo powraca
37. Ale czy na sceptycyzm idealisty albo na zapewnienia
niczym nawiedzony, chciałbym usunąć z języka
realisty wystarczy odpowiedzieć, że „Są przedmioty fizyczne"
filozoficznego.
jest niedorzecznością? Dla nich nie jest to w końcu niedorzecz-
ność. Odpowiedzią byłoby jednak: zarówno to twierdzenie
32. Nie chodzi o to, że Moore wie, iż tu jest ręka, a raczej o to,
jak jego przeciwieństwo stanowią chybioną próbę wyrażenia
że nie zrozumielibyśmy go, gdyby powiedział „Oczywiście
(czegoś), czego tak wyrazić się nie da. Zaś to, że jest to próba
mogę się co do tego mylić". Zapytalibyśmy „Na czym by
chybiona, można pokazać; ale na tym się sprawa nie kończy.
polegało zrobienie takiego błędu?" — np. odkrycie, że to był
Trzeba sobie koniecznie uzmysłowić, że to, co jawi się nam
błąd?
jako pierwszy wyraz trudności lub jej rozwiązania, może być
nadal wyrażeniem najzupełniej błędnym. Tak jak ten, kto
33. Wykluczylibyśmy zatem zdania, które nie prowadzą nas
słusznie krytykuje obraz, często na początku skieruje zarzuty w
dalej.
niewłaściwe miejsce i potrzeba dociekań, by znaleźć dla tej
krytyki właściwy punkt zaczepienia.
34. Jeśli nauczono kogoś rachować, to czy nauczono go
również polegać na obliczeniach swego nauczyciela? Ale te
38. Wiedza w matematyce. Trzeba tu wciąż na nowo
objaśnienia muszą jednak gdzieś mieć swój kres. Czy nauczy
przypominać sobie, że 'proces' czy 'stan wewnętrzny' jest
się go również, że może polegać na swych zmysłach — skoro
nieważny i pytać „Dlaczego miałby on być ważny? Co to
faktycznie w wielu wypadkach mówi mu się, że nie można na
mnie obchodzi?" Interesujące jest to, jak używamy zdań
nich polegać?
matematycznych.
Reguła i wyjątek.
39. Tak się rachuje, w takich okolicznościach rachunek
35. Ale czyż nie można sobie wyobrazić, że nie byłoby uważa się za absolutnie niezawodny, za na pewno pra-
przedmiotów fizycznych? Nie wiem. A jednak „Są przed- widłowy.

24 25
40. Z „Wiem, że to jest moja ręka" może wynikać pytanie
wtedy właśnie nie pojawia się reguła. — Najważniejsze
„Skąd to wiesz?", a odpowiedź na nie zakłada, że tak można
jednak jest: Nie potrzeba reguły. Niczego nam nie brak.
to wiedzieć. Zamiast „Wiem, że to jest moja ręka" można
Rachujemy zgodnie z regułą, to wystarcza.
więc powiedzieć „Tu jest moja ręka" i dodać, skąd to
wiadomo.
na
47. Tak się rachuje. To jest rachowanie. To, czego ™
41. „Wiem, gdzie czuję ból", „Wiem, że czuję go tutaj"" jest
przykład uczymy się w szkole. Zapomnij o transcendentnej
równie niepoprawne jak: „Wiem, że mam bóle". Ale
pewności, związanej z twoim pojęciem ducha.
„Wiem, gdzie dotknąłeś mego ramienia" jest poprawne.
48. A jednak z mnóstwa rachunków jedne można by
42. Można rzec „On w to wierzy, ale tak nie jest", a nie „On
określić jako raz na zawsze niezawodne, inne jako jeszcze nie
to wie, ale tak nie jest". Czy wypływa to z różnicy
ustalone. Ale czy to jest różnica logiczna"?
pomiędzy stanami psychicznymi wiary i wiedzy? Nie. —
„Stanem psychicznym" można nazwać coś, co wyrażają ton 49. Ale pamiętaj: jeśli nawet rachunek jest dla mnie czymś
wypowiedzi, gesty itp. Można by zatem mówić o psy-
ustalonym, to jest to tylko decyzja dla celów
chicznym stanie przekonania i wszystko jedno, czy jest to = ...? Gdy
praktycznych.
wiedza, czy fałszywa wiara. Przeświadczenie, że słowa
50. Kiedy mówi się: wiem, że
„wierzyć" i „wiedzieć" muszą odpowiadać różnym stanom
obliczenia zostały sprawdzone.
psychicznym byłoby tym samym co wiara, iż słowo „ja" i
imię „Ludwig" muszą odnosić się do różnych ludzi,
51. Co to za zdanie: „Jak mógłby tu wyglądać błąd?"
ponieważ pojęcia są różne.
Musiałoby to być zdanie logiczne. Ale jest to logika, której
się nie używa, tego bowiem, czego ona uczy, nie uczymy się
43. Jakiego rodzaju zdaniem jest: „Nie możemy mylić się
za pomocą zdań. — Jest to zdanie logiczne, opisuje bowiem
co do tego, że 12 x 12 = 144"? Musi to z pewnością być
sytuację pojęciową (językową).
zdanie logiki. —— Ale czy to nie jest to samo, albo czy
nie sprowadza się do tego samego, co stwierdzenie 12 x 12 =
52. Ta sytuacja nie jest więc taka sama dla zdań w rodzaju „W
144?
tej odległości od Słońca znajduje się planeta" i „Tu jest ręka"
(mianowicie moja własna). Tego drugiego nie można nazwać
44. Skoro wymagasz reguły, z której wynika, że nie hipotezą. Ale między nimi nie ma ostrej granicy.
można się tu pomylić w obliczeniach, to odpowiedź brzmi, iż
nie nauczyliśmy się tego dzięki regule, ale dzięki temu, że
53. Można zatem przyznać, że Moore ma rację, o ile
nauczyliśmy się rachować.
przyjmiemy taką interpretację jego poglądów, przy której
zdanie mówiące, iż tu jest przedmiot fizyczny, mieć będzie
45. Poznaliśmy naturę rachowania ucząc się rachować. taki sam status logiczny jak zdanie, które mówi, że tu jest
czerwona plama.
46. Czy jednak nie można opisać tego, w jaki sposób
przekonujemy się o niezawodności rachunku? O tak! Ale
54. Nie jest mianowicie prawdą, że — w miarę jak pr
echodzimy od planety do mojej własnej ręki — pomyłka
26 27
staje się coraz bardziej i bardziej nieprawdopodobna. Ale 59. „Ja wiem" jest tu wglądem logicznym. Tylko że
w pewnym punkcie jest ona już nie do pomyślenia. realizmu w ten sposób dowieść się nie da.
Na to wskazuje chociażby rzecz taka, że w przeciwnym
razie musiałoby dać się pomyśleć i to, iż mylimy się w każdej 60. Błędne jest powiedzenie, że 'hipoteza', iż to jest
wypowiedzi na temat przedmiotów fizycznych, że wszystkie, kawałek papieru, byłaby potwierdzona bądź obalona przez
jakie kiedykolwiek wygłaszamy, są fałszywe. późniejsze doświadczenie i że w „Wiem, że to jest kawałek
papieru", „Wiem" odnosi się do takiej hipotezy albo do
55. A zatem czy możliwa jest hipoteza, że wszystkie rzeczy z określenia logicznego.
naszego otoczenia nie istnieją? Czyż nie przypominałaby
ona tej, że pomyliliśmy się we wszystkich naszych oblicze- 61. ...Znaczenie słowa jest rodzajem jego zastosowania.
niach? • Bo jest ono tym, czego uczymy się najpierw, gdy
włączamy słowo do naszego języka.
56. Kiedy mówi się „Być może ta planeta nie istnieje, a
zjawisko świetlne powstaje w inny sposób", to przecież 62. Dlatego zachodzi odpowiedniość pomiędzy pojęciami
potrzebny jest przykład przedmiotu, który istnieje. On nie „znaczenie" i „reguła".
istnieje, —jak np. ...
A może powinniśmy rzec, że pewność jest jedynie skon- 63. Jeśli wyobrazimy sobie, że fakty są inne, niż są, to pewne gry
struowanym punktem, do którego niektóre rzeczy zbliżają językowe stracą na znaczeniu, inne zaś staną się ważne. I tak
się bardziej, a inne mniej? Nie. Wątpliwość stopniowo traci stopniowo to się zmienia — użycie słownika języka.
swój sens. Ta gra językowa jest właśnie taka.
A wszystko, co opisuje grę językową, należy do logiki. 64. Porównaj znaczenie słowa z 'funkcją' urzędnika. A
'różne znaczenia' z 'różnymi funkcjami'.
57. „ Wiem, nie tylko przypuszczam, że tu jest moja ręka" —
czy nie można by tego rozumieć jako zdania gramatycznego? 65. Kiedy zmienia się gra językowa, zmieniają się pojęcia, a
A więc nie czasowo. — wraz z pojęciami znaczenia słów.
Ale czy wtedy nie przypomina ono tego: „Wiem, nie
tylko przypuszczam, że widzę czerwień"?
I czy konsekwencją „A więc są przedmioty fizyczne" nie
jest „A więc są kolory"? 66. Wypowiadam stwierdzenia o rzeczywistości mające
różne stopnie niezawodności. Jak ujawnia się stopień nieza-
58. Jeśli „Ja wiem itd." rozumie się jako zdanie grama- wodności? Jakie ma konsekwencje?
tyczne, to oczywiście „ja" nie może być ważne. I znaczy to Może chodzić np. o niezawodność pamięci czy percepcji.
właściwie „Nie ma w tym przypadku czegoś takiego jak Mogę być czegoś pewny, lecz wiedzieć, jaki test mógłby
wątpliwość" lub „Wyrażenie 'Ja nie wiem' nie ma w tym przekonać mnie, że się mylę. Jestem np. całkowicie pewny
przypadku żadnego sensu". A z tego wynika oczywiście, że daty bitwy, ale gdybym znalazł inną datę w uznanym dziele
„Ja wiem" również sensu nie ma. historycznym, to zmieniłbym swą opinię i nie błądziłbym z
tego powodu w odniesieniu do wszystkich innych sądów.
28 29
67. Czy moglibyśmy wyobrazić sobie człowieka, który 75. Czy byłoby poprawne: Gdybym jedynie był błędnie
wciąż myli się tam, gdzie my uważamy błąd za wykluczony, a przekonany, że tu przede mną stoi stół, to wciąż mogłoby to
zarazem gdzie nigdy na niego nie natrafiliśmy? być błędem; ale jeśli jestem błędnie przekonany, że codziennie
Mówi on np. z taką samą pewnością (i z wszystkimi jej od kilku miesięcy widuję ten lub jakiś podobny stół, i
oznakami), jak ja, że mieszka tam a tam, ma tyle a tyle lat, regularnie go używam, to czy nie jest to błąd?
pochodzi z takiego a takiego miasta, lecz się myli.
Ale jak on odnosi się do tego błędu? Co powinienem 76. Muszę naturalnie zmierzać do podania twierdzeń,
przyjąć? które można by tu chcieć wygłosić, lecz nie można by
wygłosić ich sensownie.
68. Pytanie brzmi: co ma tu powiedzieć logik?
77. Być może dla pewności przemnożę dwukrotnie lub dam
69. Mógłbym powiedzieć: „Jeśli mylę się co do tego, to nie komuś innemu do sprawdzenia. Ale czy będę sprawdzał to
mam gwarancji, że cokolwiek z tego, co mówię, jest prawdą". dwadzieścia razy lub dam dwudziestu ludziom do spraw-
Ale ani inni nie powiedzą tego o mnie, ani ja o innych. dzenia? I czy jest to pewne zaniedbanie? Czy niezawodność
naprawdę by wzrosła po dwudziestu sprawdzeniach?
70. Od miesięcy mieszkam pod adresem A, niezliczoną
ilość razy odczytywałem nazwę ulicy i numer domu i dałem 78. A czy mogę podać rację, że tak nie jest?
ten adres niezliczonej ilości ludzi. I jeśli się co do tego mylę,
to ta pomyłka jest niewiele mniejsza, niż gdybym (fałszywie) 79. To, że jestem mężczyzną a nie kobietą, można zwery-
wierzył, że piszę po chińsku a nie po niemiecku. fikować, ale gdybym powiedział, że jestem kobietą, a
chciałbym tę pomyłkę wyjaśnić mówiąc, że nie spraw-
71. Gdyby mój przyjaciel pewnego dnia sobie wyimagi- dziłem tego stwierdzenia, to tego wyjaśnienia by nie uznano.
nował, że od dłuższego czasu mieszka w takim to a takim
miejscu itd., itd., to nie nazwałbym tego błędem, lecz raczej
80. Prawdziwość moich stwierdzeń jest sprawdzianem
zaburzeniem psychicznym, może przejściowym. tego, że je rozumiem.
72. Nie każde fałszywe przekonanie tego rodzaju jest
81. Tzn.: jeśli wygłaszam pewne fałszywe stwierdzenia, to
błędem. wątpliwym się staje, czy je rozumiem.
/
73. Ale jaka jest różnica pomiędzy błędem a zaburzeniem 82. To, co uchodzi za dostateczny sprawdzian stwierdzenia —
psychicznym? Albo jaka jest różnica pomiędzy trakto- należy do logiki. Należy do opisu gry językowej.
waniem tego przeze mnie jako błędu i jako zaburzenia
psychicznego? 83. Prawdziwość pewnych zdań empirycznych należy do
naszego układu odniesienia.
74. Czy można powiedzieć: błąd ma nie tylko przyczynę, ma
też podstawy? Tzn. w przybliżeniu: gdy ktoś robi błąd, daje 84. Moore mówi, że wie, iż Ziemia istniała przez wiele lat
się to wpasować w to, co wie on prawidłowo. pr/ed jego narodzinami. I wypowiedź ta, tak wyrażona,

30 31
wydaje się dotyczyć jego osoby, nawet jeśli dodatkowo jest wątpliwościami, choć nie według wyraźnej reguły? Po prostu
wypowiedzią o świecie fizycznym. Ale filozoficznie jest przyjmuje się go jako truizm, nigdy nie kwestionowany,
nieinteresujące, czy Moore wie to bądź tamto, interesujące może nawet nigdy nie formułowany.
jest, że i skąd można to wiedzieć. Gdyby Moore powiada-
miał nas, że zna odległość dzielącą pewne gwiazdy, to 88. Może być na przykład tak, że wszystkie nasze badania są
moglibyśmy z tego wyciągać wniosek, iż przeprowadził ustawione w ten sposób, aby pewne zdania, o ile się je w
specjalne badania i chcielibyśmy dowiedzieć się, jakie. Lecz ogóle formułuje, usytuować poza zasięgiem wszelkich
Moore wybiera dokładnie ten przypadek, w którym wszyscy, wątpliwości. Leżą one poza drogą, po której podąża
jak się zdaje, wiemy to samo, co on, a nie możemy badanie.
powiedzieć, skąd. Jestem np. przekonany, że wiem tyle samo na
ten temat (istnienie Ziemi), co Moore i jeśli on wie, iż jest 89. Chciałoby się powiedzieć: „Wszystko przemawia za tym
tak, jak on mówi, to ja to też wiem. Bo też nie jest tak, i nic przeciwko, że Ziemia istniała na długo przed moim
jakoby doszedł on do tego zdania po jakiejś myślowej urodzeniem..."
drodze, która jest mi wprawdzie dostępna, lecz której nie Ale czy jednak nie mógłbym wierzyć w twierdzenie
przebyłem. przeciwne? Powstaje jednak pytanie: Jakie byłyby praktyczne
skutki takiej wiary? — Być może ktoś powie: „Nie o to tu
85. Co więc składa się na to, że ktoś to wie? Może chodzi. Wiara jest tym, czym jest, niezależnie od swych
znajomość historii? Wiedzieć on musi, co znaczy: Ziemia praktycznych skutków". Myśli się: To jest zawsze to samo
istnieje już tak a tak długo. Bo nie każdy rozumny dorosły nastawienie ludzkiego umysłu.
musi to wiedzieć. Widzimy ludzi budujących i burzących
domy i prowadzi nas to do pytania: „Od jak dawna stoi ten90. Pierwotne znaczenie „wiem" przypomina i odnosi się do
dom?" Ale jak dochodzi się do tego, by zadawać takie „widzę". („Wissen", „videre".) I „Wiedziałem, że on był w
pytanie np. o górę? Czy więc wszyscy ludzie mają pojęcie tym pokoju, ale go w tym pokoju nie było" przypomina
'Ziemi' jako ciała, które może powstać i przeminąć? Dla- „Widziałem go w tym pokoju, ale go tam nie było". „Ja
wiem" wyrażać ma relację nie między mną a sensem zdania
czego nie miałbym myśleć o Ziemi jako o czymś płaskim, ale
w każdym kierunku (także w głąb) rozciągającym się bez (jak „Ja wierzę"), ale pomiędzy mną a faktem. Tak, że moja
końca? Wtedy jednakże można by powiedzieć „Wiem, że ta świadomość ogarnia fakt. (Z tej właśnie racji chce się
góra istniała na długo przed moimi narodzinami". — Co by powiedzieć, że nie wie się właściwie niczego o tym, co dzieje
jednak było, gdybym spotkał człowieka, który by w to nie się w świecie zewnętrznym, a tylko o tym, co dzieje się w
wierzył? sferze tak zwanych danych zmysłowych.) To dałoby nam
obraz wiedzy jako percepcji zdarzenia zewnętrznego przy
86. A co, jeśli w zdaniu Moore'a „Wiem" zastąpimy przez pomocy promieni wzrokowych, rzutujących go takim, jakie
„Mam niewzruszone przekonanie"? jest, na oko i na świadomość. Tylko że wtedy natychmiast
powstaje pytanie, czy można być pewnym tego rzutowania. I
87. Czy zdanie twierdzące, które mogło funkcjonować jako ten obraz pokazuje wprawdzie, jak wyobrażamy sobie
hipoteza, nie może być też użyte jako podstawa badania i naszą wiedzę, lecz nie to, co leży u podstaw tego wyob-
działania? Tzn. czy nie można go po prostu chronić przed rażenia.

32 33
91. Jeśli Moore mówi, że wie, iż Ziemia istniała itd., to 94. Ale nie zyskałem swego obrazu świata, gdyż prze-
większość z nas przyzna mu rację co do tego, że istniała już konałem się o jego poprawności, ani nie dlatego, że
ona od tak dawna i będziemy mu też wierzyć gdy mówi, iż jestem przekonany o jego poprawności. Lecz jest to
jest o tym przekonany. Ale czy ma on też odpowiednie racje na odziedziczone tło, na którym rozróżniam prawdę od fałszu.
poparcie swego przekonania? Bo jeśli nie, to przecież tego nie
wie (Russell). 95. Zdania opisujące ten obraz świata mogłyby należeć do
jakiegoś rodzaju mitologii. A ich rola jest podobna do roli reguł
92. Można jednak spytać: „Czy ktoś może mieć uzasadnione gry; gry zaś można się też nauczyć czysto praktycznie, nie
racje, by wierzyć, że Ziemia istnieje od niedawna, mniej ucząc się żadnych wyraźnych reguł.
więcej od jego narodzin?" — Przypuśćmy, że zawsze mu tak
mówiono, — czy miałby jakąś dobrą rację, by w to 96. Można by sobie wyobrazić, że pewne zdania o formie
wątpić? Ludzie wierzyli, że mogą wywołać deszcz; zdań empirycznych stwardniały i funkcjonowały jako kanały
dlaczego król nie mógłby zostać wychowany w wierze, że dla niestwardniałych, płynnych zdań empirycznych; i że ten
świat rozpoczął się wraz z nim? I gdyby teraz Moore i ten stosunek zmienił się z czasem, kiedy zdania płynne
król spotkali się i dyskutowali, to czy Moore naprawdę stwardniały, a twarde stały się płynnymi.
mógłby wykazać, że jego przekonanie jest słuszne? Nie
twierdzę, że Moore nie mógłby nawrócić króla na swój 97. Mitologia może na nowo popaść w stan płynny,
pogląd, lecz byłoby to nawrócenie szczególnego rodzaju; koryto myśli może się przesunąć. Rozróżniam jednak ruch
król doprowadzony by został do tego, by patrzeć na świat wody w korycie rzeki od przesunięcia samego koryta, choć
inaczej. nie ma między nimi ostrego podziału.
Pamiętaj, że jest się często przekonanym o słuszności
pewnego poglądu za sprawą jego prostoty lub symetrii, tj. 98. Lecz jeśli ktoś by powiedział „Tak więc logika
one doprowadzają do tego, iż się ten pogląd przyjmuje. również jest nauką empiryczną", to nie miałby racji.
Wtedy może mówi się po prostu „Tak musi być". Słusznym jest jednak, że to samo zdanie można raz trak-
tować jako coś do sprawdzenia empirycznego, a raz jako
93. Zdania przedstawiające to, co Moore 'wie', są wszystkie regułę sprawdzania.
tego rodzaju, że trudno wyobrazić sobie, dlaczego ktoś
miałby wierzyć w twierdzenie przeciwne. Np. zdanie, że 99. Tak, brzeg tamtej rzeki składa się po części z twardej
Moore spędził całe swe życie w niewielkiej odległości od skały, nie podlegającej żadnym (lub jedynie niezauważal-
Ziemi. — Znów mogę tu mówić o sobie zamiast o nym) zmianom, a po części z piasku, który raz tu a raz tam
Moore'rze. Cóż mogłoby mnie doprowadzić do tego, bym jest zmywany i nanoszony.
uwierzył w twierdzenie przeciwne? Może pamięć a może
to, co mi powiedziano. — Wszystko, co widziałem lub 100. Prawdy, o których Moore mówi, że je zna, są,
słyszałem, przekonuje mnie, iż żaden człowiek nigdy nie nawiasem mówiąc, prawdami, które wszyscy znamy, o ile on je
oddalił się zbytnio od Ziemi. Nic w moim obrazie świata zna.
nie przemawia za poglądem przeciwnym.

34 -35
101. Zdaniem takim mogłoby więc być np. „Nigdy się nie
zdarzyło, by moje ciało znikło, a po pewnym czasie pojawiło odpowiedzieć dorosłym tubylcom, którzy wierzą, że lu-
się na nowo". dzie czasem udają się na Księżyc (może tak interpretują
swoje sny), a którzy faktycznie przyznają, że zwykłymi
102. Czy nie mógłbym wierzyć, że kiedyś, nie wiedząc o sposobami nie można się tam wspiąć czy dolecieć?
tym, może w stanie nieprzytomności, zostałem uniesiony — Lecz dziecko nie będzie zazwyczaj obstawać przy takim
daleko od Ziemi, tak że inni o tym wiedzą, ale mi tego nie wierzeniu i szybko przekona go to, co mu mówimy z
mówią? To jednak zupełnie nie pasowałoby do całej reszty powagą.
moich przekonań. Nie, żebym mógł opisać system tych
przekonań. Lecz moje przekonania tworzą system, 107. Czy nie przypomina to dokładnie sposobu, w jaki
strukturę. można dziecku wpoić wiarę w Boga lub że Boga nie ma
— i potem będzie ono mogło, odpowiednio, podawać
103. I gdybym teraz miał powiedzieć „Jest moim nie- przekonujące racje na rzecz jednego lub drugiego?
wzruszonym przekonaniem, że itd.", to w tym przypadku
znaczyłoby również, że nie doszedłem do tego przekonania 108. „Czy nie ma zatem prawdy obiektywnej? Czy nie jest
świadomie, po przebyciu pewnej drogi myślowej, lecz że jest prawdą lub fałszem, że ktoś był na Księżycu?" Jeśli myślimy w
ono zakotwiczone we wszystkich moich pytaniach i od- obrębie naszego systemu, to jest pewne, że nikt na
powiedziach, w taki sposób, że nie mogę go poruszyć. Księżycu nie był. Nie tylko nigdy niczego podobnego nie
donosili nam rozumni ludzie, ale cały nasz system fizyki
104. Jestem np. również przekonany o tym, że Słońce nie zabrania nam w to wierzyć. Wymaga to bowiem odpowiedzi
jest dziurą w sklepieniu niebieskim. na pytania: „Jak przezwyciężył on siłę ciężkości?", „Jak
mógł żyć bez atmosfery?" i tysiące innych, na które od-
105. Wszelkie sprawdzanie, wszelkie potwierdzanie i obalanie powiedzi brak. Ale przypuśćmy, że zamiast tych wszystkich
hipotez zachodzi zawsze wewnątrz systemu. System ten nie jest wyjaśnień napotkalibyśmy odpowiedź: „Nie wiem, jak do-
mianowicie mniej lub bardziej arbitralnym i wątpliwym ciera się na Księżyc, jednak ci, którzy tam docierają,
punktem wyjścia dla wszystkich naszych argumentów, lecz rozpoznają natychmiast, że tam są; a ty również nie możesz
należy on do istoty tego, co nazywamy argumentem. wyjaśnić wszystkiego". Czulibyśmy się niesłychanie odlegli
System jest nie tyle punktem wyjścia, co żywiołem, w intelektualnie od kogoś, kto by tak mówił.
którym żyją argumenty.
109. „Zdanie empiryczne jest sprawdzalne" (mówimy). Ale
106. Pewien dorosły opowiedział dziecku, że był na jak? i przez co?
Księżycu. Dziecko mi to opowiada, a ja mówię, że to był
tylko żart, że ów człowiek na Księżycu nie był; Księżyc jest 110. Co uchodzi za jego sprawdzian? — „Ale czy jest to
bardzo, bardzo od nas daleko i nie można tam się wspiąć czy sprawdzian wystarczający? A, jeśli tak, to czy nie powinno to
polecieć. — Jeśli teraz dziecko się przy tym upiera: może jest być jako takie rozpoznawalne w logice?" — Jak gdyby
jednak pewien sposób dostania się tam, którego tylko ja nie uzasadnianie nie docierało gdzieś do kresu. Ale ów kres nie
znam itd. — cóż mógłbym mu odpowiedzieć? Cóż mógłbym jest nieuzasadnionym założeniem, jest nieuzasadnionym
sposobem działania. ,
36
37
111. „Wiem, że nigdy nie byłem na Księżycu." — To brzmi Gdy mówię „Nic nie przemawia za tym, wszystko
całkiem inaczej w okolicznościach faktycznych, niż przeciw", to zakłada to z góry zasadę przemawiania za i
brzmiałoby wtedy, gdyby niejeden człowiek był na przeciw. Tzn. muszę powiedzieć, co by za tym przemawiało.
Księżycu, być może sam o tym nie wiedząc. W tym
przypadku można by podać racje na rzecz tej wiedzy. Czy 118. A czy prawidłowe byłoby powiedzenie: Nikt jak dotąd
nie ma tu podobnego związku, co między ogólną regułą nie otworzył mojej czaszki by zobaczyć, czy jest w niej mózg;
mnożenia i szczególnym, przeprowadzonym mnożeniem? ale wszystko przemawia za tym, a nic przeciw, że by go tam
Chcę powiedzieć: To, że nie byłem na Księżycu, jest dla znaleziono?
mnie równie niewzruszone, jak jakiekolwiek tego uza-
sadnienie. 119. Ale czy można również rzec: Nic nie przemawia
przeciw a wszystko za tym, że ten stół nadal tam się znajduje,
112. I czy nie to właśnie Moore chce powiedzieć, gdy mówi, gdy nikt go nie widzi? Bo co za tym przemawia?
że wie te wszystkie rzeczy? — Ale czy naprawdę chodzi o
to, że on to wie, a nie o to, iż pewne z tych zdań muszą być 120. Ale gdyby ktoś w to wątpił, to jak jego wątpliwości
dla nas ustalone? przejawiałyby się w praktyce? I czy nie moglibyśmy dać mu
w spokoju wątpić, skoro nie robi to żadnej różnicy?
113. Gdy ktoś chce nas uczyć matematyki, nie zacznie od
zapewniania nas, że wie, iż a + b = b + a. 121. Czy można rzec: „Gdzie nie ma wątpienia, tam nie
Kto nie jest pewien żadnego faktu, ten również nie ma też wiedzy"?
może być pewien sensu swoich słów.
> 114. 122. Czy wątpienie nie wymaga racji? "
115. Gdyby ktoś próbował wątpić we wszystko, to nie
doszedłby nawet do wątpienia w cokolwiek. Gra w wątpienie 123. Gdziekolwiek spojrzę, nie znajduję racji, by wątpić w to,
sama zakłada już pewność. że...

116. Czy zamiast „Wiem..." Moore nie mógłby rzec „Jest dla 124. Chcę rzec: używamy sądów jako zasad(y) sądzenia.
mnie ustalone, że..."? I dalej: „Jest ustalone dla mnie i dla
wielu innych..." 125. Gdyby ślepiec mnie spytał „Czy masz dwie ręce?", to nie
upewniałbym się o tym patrząc. Gdybym miał tu w ogóle
117. Dlaczego nie mogę wątpić w to, że nigdy nie byłem na jakieś wątpliwości, to nie wiem, dlaczego miałbym ufać
Księżycu? I jak mógłbym próbować w to wątpić? własnym oczom. Bo czemu nie miałbym sprawdzić swoich
Przede wszystkim założenie, że być może tam byłem, oczu patrząc, by stwierdzić, czy widzę dwie moje ręce? Co jest
uderzałoby mnie swą bezużytecznością. Nic by z niego nie przez co sprawdzane? (Kto decyduje o tym, co jest ustalone?) I
wynikało, niczego by ono nie wyjaśniało. Nie wiązałoby się z co znaczy powiedzenie, że to a to jest ustalone?
niczym w moim życiu.

38 39
126. Nie jestem bardziej pewny znaczeń moich słów, niż mi rację. Nie ma dobrze udokumentowanych przypadków,
niektórych sądów. Czy mogę wątpić, że ten kolor nazywa się by książka (po prostu) zniknęła." Często zdarzało się, że
„niebieski"? książka nigdy więcej się nie znalazła, choć sądziliśmy, iż
(Moje) wątpliwości tworzą system. wiemy, gdzie była. — Lecz doświadczenie naprawdę nas
jednak uczy, że książka np. nie znika. (Np. stopniowo nie
127. Bo skąd wiem, że ktoś wątpi? Skąd wiem, że używa on wyparowuje.) — Lecz czy to właśnie doświadczenie z
słów „Wątpię w to" tak jak ja? książkami itd. sprawia, że przyjmujemy, iż książka nie
zniknęła? Ale przypuśćmy, że odkryliśmy, iż w pewnych
128. Od dziecka uczyłem się tak sądzić. To jest sądzenie. szczególnych, nowych warunkach, książki zniknęły — czy
nie zmienilibyśmy naszego założenia? Czy można przeczyć
129. Tak nauczyłem się sądzić; to poznałem jako sąd. oddziaływaniu doświadczenia na nasz system założeń?

130. Ale czy to nie doświadczenie nas uczy, by tak sądzić, tzn. 135. A czy po prostu nie stosujemy się do zasady, że to, co
że poprawnie jest tak sądzić? Ale w jaki sposób zdarza się zawsze, będzie się zdarzało nadal (lub coś
doświadczenie nas uczył My możemy wyprowadzić coś z podobnego)? Co znaczy stosować się do tej zasady? Czy
doświadczenia, ale doświadczenie nie kieruje nas, by coś z naprawdę wprowadzamy ją do naszego rozumowania? A
niego wyprowadzić. Jeśli to jest racja, by tak sądzić (a nie może jest to tylko prawo przyrody, do którego stosuje się
tylko przyczyna), to nadal nie dysponujemy racją, aby uznać to nasze wnioskowanie? Raczej to ostatnie. Nie jest to przed-
za rację. miotem naszych rozważań.
131. Nie, doświadczenie nie jest racją na rzecz naszej gry w 136. Kiedy Moore mówi, że wie to a to, w rzeczywistości
sądzenie. Nie są też nią jej znakomite sukcesy. wymienia zdania empiryczne, którym przytakujemy bez
specjalnego sprawdzenia; a zatem zdania, które w systemie
132. Ludzie sądzili, że król może wywołać deszcz; my naszych zdań empirycznych odgrywają szczególną logiczną
mówimy, że przeczy to wszelkiemu doświadczeniu. Dziś rolę.
uważa się samolot, radio itp. za środki zbliżania ludzi i
szerzenia kultury. 137. Nawet gdy ktoś najbardziej godny zaufania za-
pewnia mnie, że wie, iż jest tak a tak, samo to nie może
133. W normalnych warunkach nie przekonuję się, że przekonać mnie o tym, że on to wie. Jedynie, że wierzy, iż
mam dwie ręce, oglądając je. Dlaczego nie? Czy doświadczenie wie. Dlatego zapewnienie Moore'a, że wie..., nie interesuje
wykazało, że jest to zbędne? Albo (znowu): Czy w jakiś nas. Lecz zdania, które Moore wylicza jako przykłady
sposób opanowaliśmy ogólne prawo indukcji i czy także takich znanych prawd, są rzeczywiście interesujące. Nie
tutaj mu ufamy? — Ale dlaczego powinniśmy najpierw dlatego, że każdy wie, iż są prawdziwe, lub że wierzy, iż je
opanować prawo ogólne, a nie od razu szczególne? zna, ale dlatego, że wszystkie one pełnią podobną rolę w
systemie naszych sądów empirycznych.
134. Jeśli włożyłem książkę do szuflady, to zakładam, że ona
tam jest, chyba że... „Doświadczenie zawsze przyznaje 41
40
138. Np. nie dochodzimy do żadnego z nich w wyniku 144. Dziecko uczy się wierzyć w mnóstwo rzeczy. Tzn. uczy
badań.
się np. działać zgodnie z tymi wierzeniami. Stopniowo
Istnieją np. badania historyczne i badania nad kształtem i powstaje system tego, w co się wierzy, a w nim niejedno
nad wiekiem Ziemi, lecz nie nad tym, czy Ziemia istniała ustalone jest w sposób niewzruszony, niejedno jest bardziej
przez ostatnie 100 lat. Oczywiście, wielu z nas ma informacje lub mniej ruchome. To, co ustalone, nie ma takiego charakteru
na temat tego okresu od swoich rodziców i dziadków, lecz dlatego, że jest oczywiste czy przekonywające, jest raczej
czyż nie mogliby się oni mylić? — „Nonsens!", ktoś powie, ustalone przez to, co go otacza.
„jakżeż ci wszyscy ludzie mieliby się mylić?" Ale czy to jest
argument? Czy nie jest to po prostu odrzucenie pewnej idei? A
145. Chce się rzec „ Wszystkie moje doświadczenia pokazują,
może określenie pojęcia? Bo jeśli mówię tu o możliwości
że tak jest". Lecz jak one to robią? Bo owo zdanie, na które
błędu, to zmienia to rolę, jaką w naszym życiu odgrywają
one wskazują, samo należy do ich szczególnej interpretacji.
„błąd" i „prawda".
„To, że uważam to zdanie za niezawodnie prawdziwe,
charakteryzuje również moją interpretację doświadczenia".
139. Aby ustanowić praktykę, potrzeba nie tylko reguł, ale
także przykładów. Nasze reguły pozostawiają otwarte furtki 146. Tworzymy sobie obraz Ziemi jako kuli, swobodnie
i praktyka musi mówić sama za siebie.
unoszącej się w przestrzeni i nie zmieniającej się zasadniczo
w ciągu 100 lat. Powiedziałem „Tworzymy sobie obraz itd." i
140. Nie opanowujemy praktyki wydawania sądów em- ten obraz pomaga nam teraz wydawać sądy o różnych
pirycznych ucząc się reguł; uczy się nas sądów i ich związków z stanach rzeczy.
innymi sądami. Ogól sądów jest dla nas przekonujący. Mogę w rzeczy samej obliczyć wymiary mostu, czasem
obliczyć też, że most jest korzystniejszy od promu itd., itd.
141. Kiedy zaczynamy w coś wierzyć, to nie w pojedyncze — ale gdzieś muszę zacząć od założenia czy rozstrzygnięcia.
zdanie, ale w cały system zdań. (Światło stopniowo rozjaśnia
wszystko.)
147. Obraz Ziemi jako kuli jest dobrym obrazem, sprawdza
się wszędzie, jest to także obraz prosty — krótko mówiąc,
142. To nie pojedyncze aksjomaty uderzają mnie swą posługujemy się nim nie wątpiąc w niego.
oczywistością, lecz system, w którym konsekwencje i aks-
jomaty wzajemnie się wspierają.
148. Dlaczego nie przekonuję się o tym, że mam jeszcze
dwie nogi, gdy chcę wstać z krzesła? Nie ma żadnego
143. Powiedziano mi np., że ktoś wiele lat temu wspiął się na tę dlaczego. Po prostu tego nie robię. Tak właśnie postępuję.
górę. A czy zawsze badam wiarygodność opowiadającego i to,
czy ta góra istniała przed laty? Dziecko o wiele później 149. Moje sądy same charakteryzują sposób i metodę
dowiaduje się, że są wiarygodni i niewiarygodni opowiadający, tego, jak wydaję sądy, naturę sądów.
niż dowiaduje się faktów, które mu opowiedziano. Wcale nie
dowiaduje się, że owa góra istnieje już od dawna; tzn. pytanie, 150. Jak się określa, która ręka jest prawa, a która lewa?
czy tak jest, w ogóle nie powstaje. Połyka ono, że tak powiem, tę
Skąd wiem, że mój sąd będzie zgodny z sądami innych? Skąd
konsekwencję wraz z tym, czego się uczy.

42 43
wiem, że ten kolor jest niebieski? Jeśli sobie tu nie ufam, to tylko nie zgodzilibyśmy się z nim, ale uznalibyśmy go za
dlaczego miałbym ufać cudzemu sądowi? Czy jest tu jakieś umysłowo chorego.
dlaczego? Czyż nie muszę gdzieś zacząć ufać? Tzn. muszę
gdzieś zacząć od nie-wątpienia; i nie jest to, że tak powiem, 156. Aby się pomylić, człowiek musi wcześniej wydawać sądy
nieprzemyślane, jest to wybaczalne: jest to część wydawania takie, jak ogół ludzi.
sądów.
157. A co by było, gdyby ktoś nie mógł sobie przypomnieć,
151. Chciałbym rzec: Moore nie wie tego, o czym twierdzi, że czy zawsze miał pięć palców lub dwie ręce? Czy
wie, ale jest to dla niego ustalone, tak jak i dla mnie; rozumielibyśmy go? Czy moglibyśmy mieć pewność, że go
uważanie tego za absolutnie niewzruszone stanowi część rozumiemy?
metody naszych wątpień i badań.
158. Czy mogę się mylić np. co do tego, że pewne słowa, z
152. Zdań, które są dla mnie ustalone, nie uczę się w których zbudowane jest to zdanie, są słowami polskimi,
sposób jawny. Mogę je później odkryć, tak jak oś obrotu, których znaczenie znam?
wokół której wiruje pewne ciało. Oś ta nie jest ustalona w
tym sensie, że coś mocno ją trzyma, ale że ruch wokół niej 159. Jako dzieci uczymy się faktów, np. że każdy człowiek ma
określa ją jako nieruchomą. mózg i przyjmujemy je na wiarę. Wierzę, że jest wyspa,
Australia, o takim to a takim kształcie i tak dalej i tak dalej;
153. Nikt mnie nigdy nie uczył, że moje ręce nie znikają, gdy wierzę, że miałem pradziadków, że ludzie, którzy podawali
nie zwracam na nie uwagi. Nie można też powiedzieć, że się za moich rodziców, są naprawdę moimi rodzicami itd. Te
stwierdzając coś zakładam prawdziwość tego zdania itd. (jak przekonania nigdy może nie zostały wypowiedziane, a nawet
gdybym na nim się opierał), ono bowiem nabiera sensu myśl, że tak jest, nigdy nie została pomyślana.
dopiero dzięki innym naszym stwierdzeniom.
160. Dziecko uczy się dzięki temu, że wierzy dorosłym.
154. Są takie przypadki, że jeśli ktoś wykazuje oznaki Wątpienie pojawia się po uwierzeniu.
wątpienia tam, gdzie my nie wątpimy, to nie możemy z
przekonaniem zrozumieć jego oznak wątpienia jako oznak 161. Ogromnie dużo się nauczyłem i przyjąłem to dzięki
wątpienia. autorytetowi ludzi, a potem odkryłem pewne rzeczy potwier-
Tzn. jeśli mamy zrozumieć jego oznaki wątpienia jako dzane lub obalane przez moje doświadczenie.
takie, to przejawiać je on może tylko w szczególnych
przypadkach, a nie w innych. 162. Ogólnie przyjmuję za prawdziwe to, co podawane jest w
podręcznikach np. geografii. Dlaczego? Powiadam: Wszystkie te
155. W pewnych okolicznościach człowiek nie może się fakty były potwierdzane setki razy. Ale skąd to wiem? Jakie
mylić. („Może" użyto tu logicznie, a zdanie to nie głosi, że w mam na to dowody? Mam obraz świata. Czy jest on
tych okolicznościach człowiek nie może powiedzieć niczego prawdziwy czy fałszywy? Przede wszystkim jest on substratem
fałszywego.) Gdyby Moore miał wygłosić zdania wszystkich moich badań i stwierdzeń. Nie wszystkie zdania
przeciwne zdaniom, o których twierdzi, że są pewne, to nie opisujące go w równym stopniu podlegają sprawdzeniu.

44 45
163. Czy ktoś kiedyś sprawdził, że ten stół nadal tu jest, 169. Można by mniemać, że istniałyby zdania mówiące, iż
gdy nikt na niego nie zwraca uwagi? chemia jest możliwa. I byłyby to zdania nauk przyrod-
Sprawdzamy opowieści o Napoleonie, lecz nie to, czy niczych. Bo na czym miałyby się opierać, jak nie na
wszystkie doniesienia na jego temat nie opierają się na doświadczeniu?
złudzeniach zmysłowych, oszustwach i temu podobnych.
Bo kiedy w ogóle coś sprawdzamy, to już zakładamy coś, 170. Wierzę temu, co ludzie przekazują mi w pewien
co nie jest sprawdzane. Czy mam teraz rzec, że sposób. Wierzę więc w fakty geograficzne, chemiczne,
eksperyment, który może robię by sprawdzić pewne historyczne itd. Tak właśnie uczę się nauk. Oczywiście
zdanie, zakłada prawdziwość zdania, że przyrząd, co do uczenie się oparte jest na wierze.
którego wierzę, iż go widzę, naprawdę tu jest (i temu Kto nauczył się, że Mont Blanc ma 4000 metrów
podobne)? wysokości, kto sprawdził to na mapie, ten mówi, że to
wie.
164. Czy sprawdzanie nie ma końca? ' A więc czy można powiedzieć: godzimy się w ten sposób
ufać, ponieważ okazało się to skuteczne?
165. Jedno dziecko mogłoby powiedzieć drugiemu „Wiem,
że Ziemia ma już wiele setek lat" i znaczyłoby to: 171. Głównym powodem, dla którego Moore przyjmuje,
nauczyłem się tego.
że nigdy nie był na Księżycu, jest to, że nikt nie był na
Księżycu i że nie mógłby się tam znaleźć; a wierzymy
166. Trudno jest uświadomić sobie bezpodstawność naszych temu na podstawie tego, czegośmy się nauczyli.
przekonań.
172. Być może mówi się „U podstaw tego zaufania musi
167. Jasne jest, że nie wszystkie nasze twierdzenia em- przecież leżeć jakaś zasada", ale co taka zasada może
piryczne mają ten sam status, albowiem zdanie można sprawić? Czy jest to coś więcej niż naturalne prawo „brania
ustalić i ze zdania empirycznego uczynić normę opisu. za prawdziwe"?
Pomyślmy o badaniach chemicznych. Lavoisier w swoim
laboratorium przeprowadza eksperymenty z substancjami i 173. A więc czy w mojej mocy pozostaje to, w co wierzę? lub
konkluduje, że przy spalaniu zachodzi to a to. Nie twierdzi, w co wierzę niezachwianie?
że innym razem mogłoby zdarzyć się coś innego. Trzyma Wierzę, że tam stoi krzesło. Czy nie mogę się mylić?
się określonego obrazu świata, oczywiście nie wynalazł go, Ale czy mogę wierzyć w to, że się mylę? Czy mogę to w
lecz nauczył się go jako dziecko. Mówię obraz świata a nie ogóle brać pod uwagę? — A czy nie mógłbym również
hipoteza, jest to bowiem oczywista podstawa jego badań i trwać przy swoich wierzeniach, niezależnie od tego, czego
jako taki nie jest też wysłowiony. bym się później nie dowiedział? Ale teraz, czy moja wiara
jest uzasadniona!
168. Ale jaką rolę odgrywa założenie, że substancja A w
takich samych warunkach zawsze tak samo reaguje z 174. Działam z całkowitą pewnością. Ale ta pewność jest
substancją B? A może jest to część definicji substancji? moja własna.
46 47
175. „Wiem to" mówię do kogoś innego; i tu tkwi 184. „Pewne jest, że nie przybyliśmy na tę planetę przed stu
uzasadnienie. Lecz nie ma go dla mojej wiary. laty z jakiejś innej". Tak, jest to równie pewne, jak pewne są
takie rzeczy.
176. Zamiast „Wiem to" można w niektórych przy-
padkach powiedzieć „Jest tak — polegaj na tym". W 185. Śmieszyłoby mnie, gdyby ktoś chciał wątpić w istnienie
niektórych przypadkach jednak: „Nauczyłem się już tego Napoleona; lecz gdyby ktoś wątpił w istnienie Ziemi przed
dawno temu"; a czasem: „Jestem pewny, że tak jest". 150 laty, byłbym może bardziej skłonny słuchać, bo wtedy
wątpiłby on w cały nasz system świadectw. Nie wydaje mi się,
177. Wierzę w to, co wiem. aby ten system był bardziej pewny niż pewność wewnątrz
niego.
178. Błędne użycie, jakie Moore czyni ze zdania „Wiem..."
186. „Mógłbym przyjąć, że Napoleon nie istniał i jest
polega na tym, że traktuje on je jako wypowiedź równie
postacią legendarną, ale nie, że Ziemia nie istniała przed 150
mało wątpliwą jak może „Boli mnie". A ponieważ z „Wiem,
laty".
że jest tak" wynika „Jest tak", więc w to ostatnie również nie
można wątpić.
187. „Czy wiesz, że Ziemia wtedy istniała?" — „Oczywiście
wiem to. Przejąłem to od kogoś, kto jest dokładnie z tym
179. Poprawne byłoby powiedzenie: „Wierzę..." ma su- obeznany".
biektywną wartość logiczną, ale „Wiem..." nie.
188. Wydaje mi się, że ktoś, kto wątpi w istnienie Ziemi w
180. Lub że „Wierzę..."jest deklaracją, ale „Wiem..." nie. tamtym czasie, targa się na istotę wszelkich świadectw
historycznych. A nie mogę powiedzieć o tych ostatnich, że są na
181. A co, gdyby Moore zamiast „Wiem..." powiedział pewno poprawne.
„Przysięgam..."?
189. Kiedyś trzeba przejść od wyjaśniania do samego
182. Bardziej pierwotnym jest wyobrażenie, że Ziemia nie opisu.
miała początku. Dziecko nie ma powodu by pytać, jak długo
już Ziemia istnieje, ponieważ wszystkie zmiany zachodzą na 190. To, co nazywamy historycznym świadectwem,
niej. Jeśli to, co bierze się za Ziemię, naprawdę kiedyś wskazuje, że Ziemia istniała już na długo przed moimi
powstało — a co trudno sobie wyobrazić — to oczywiście narodzinami; — nic nie przemawia za hipotezą przeciwną.
przyjmuje się, że ów początek miał miejsce niewyobrażalnie
dawno temu. 191. Ale jeśli wszystko przemawia za pewną hipotezą i nic
przeciwko niej — to czy jest ona na pewno prawdziwa?
183. „Jest pewne, że Napoleon po bitwie pod Austerlitz... Tak Można ją tak określić. — Ale czy na pewno zgadza się ona z
więc jest przecież również pewne, że Ziemia wtedy rzeczywistością, z faktami? — Tak pytając kręcisz się już w
istniała". kółko.

48 49
192. Istnieje oczywiście uzasadnienie, ale uzasadnienie 200. „Zdanie jest prawdziwe albo fałszywe" znaczy
ma kres. właściwie tylko tyle, że musi być możliwe rozstrzygnięcie za
albo przeciw. Ale nie mówi to, jak wygląda podstawa
takiego rozstrzygania.

193. Co to znaczy: prawdziwość zdania jest pewna! 201. Wyobraź sobie, że ktoś spytał: „Czy naprawdę
powinniśmy polegać na świadectwie naszej pamięci (lub
194. Słowem „pewny" wyrażamy całkowite przekonanie, naszych zmysłów) tak, jak polegamy?"
brak jakichkolwiek wątpliwości i staramy się w ten sposób
przekonać innych. To jest subiektywna pewność. 202. Pewne zdania Moore'a nieomal oznajmiają, że mamy
Lecz kiedy coś jest obiektywnie pewne? — Kiedy błąd nie prawo polegać na tym świadectwie.
jest możliwy. Ale o jaką możliwość tu chodzi? Czy błąd nie
musi być wykluczony logicznie! 203. [Wszystko, co uważamy za świadectwo, wskazuje na to,
że Ziemia istniała już na długo przed moimi narodzinami. Mc
195. Jeśli wierzę, że siedzę w swoim pokoju, a tak nie jest, to nie potwierdza hipotezy przeciwnej.
nie powie się wtedy, że się pomyliłem: Ale na czym polega Jeśli wszystko przemawia za hipotezą, a nic przeciw niej,
istotna różnica pomiędzy błędem a tym przypadkiem? to czy jest ona obiektywnie pewna? Można ją tak nazwać.
Ale czy bezwarunkowo zgadza się ona ze światem faktów?
196. Pewnym świadectwem jest to, które uznajemy za W najlepszym razie pokazuje nam ona, co znaczy „zgod-
bezwarunkowo pewne, zgodnie z którym działamy z pew- ność". Trudno nam wyobrazić sobie, by była fałszywa, ale
nością, bez wątpliwości. trudno też posłużyć się nią.]*
To, co nazywamy „błędem", odgrywa całkiem określoną Na czym więc polega ta zgodność jeśli nie na tym, że to,
rolę w naszych grach językowych, podobnie jak to, co co stanowi świadectwo dla tych gier językowych, przemawia
uważamy za pewne świadectwo. za naszym zdaniem? (Tractatus Log.—Phil.)

197. Powiedzenie, że uważamy coś za niezawodne świa- 204. Jednakże ugruntowywanie, uzasadnianie świadectw
dectwo, gdyż jest z pewnością prawdziwe, byłoby niedo- dobiega kresu; — ale ów kres nie polega na tym, że niektóre
rzecznością. zdania jawią nam się bezpośrednio jako prawdziwe, nie jest
więc z naszej strony pewnym sposobem widzenia; jest
198. Musimy raczej określić najpierw rolę świadczenia za i naszym działaniem, które leży u podstaw gry językowej.
przeciw zdaniu.
205. Jeśli prawdziwe to tyle, co uzasadnione, to podstawi nie
199. Użycie „prawdziwy albo fałszywy" ma w sobie coś jest ani prawdziwa, ani fałszywa.
mylącego dlatego, że przypomina powiedzenie „to zgadza
się z faktami albo nie", a chodzi tu właśnie o to, czym jest
„zgadzanie się".

Fragment skreślony w rękopisie. [Przyp. wyd.]

50 51
206. Gdyby nas ktoś spytał „Ale czy to prawda?" moglibyśmy
rzec „Tak"; ale gdyby zażądał podstaw, moglibyśmy rzec „Nie 214. Co powstrzymuje mnie od przypuszczenia, że ten stół
mogę dać ci żadnych podstaw, ale jeśli nauczysz się więcej, to znika albo zmienia swój kształt i kolor, gdy nikt nie
też będziesz myślał tak samo". zwraca na niego uwagi, a gdy ktoś znów nań spojrzy,
Gdyby więc do tego nie doszło, znaczyłoby to, że nie jest powraca do swego dawnego stanu? — „Lecz któż coś
on w stanie np. nauczyć się historii. takiego przypuszcza!" — można by rzec.

207. „Cóż za dziwny zbieg okoliczności, że wszyscy 215. Widzimy tutaj, że idea 'zgodności z rzeczywistością' nie
ludzie, którym otwarto czaszki, mieli mózgi!" ma żadnego jasnego zastosowania.

208. Rozmawiam telefonicznie z Nowym Jorkiem. Mój 216. Zdanie „To jest napisane".
przyjaciel mówi mi, że jego drzewka mają takie a takie
pączki. Jestem teraz przekonany, że jego drzewka są... Czy 217. Gdyby ktoś sądził, że wszystkie nasze obliczenia są
jestem też przekonany, że Ziemia istnieje? niepewne i że nie możemy na żadnym z nich polegać
(uzasadniając to tym, że błędy są zawsze możliwe), to być
209. Istnienie Ziemi jest raczej częścią całego obrazu, może uznalibyśmy go za obłąkanego. Ale czy możemy
tworzącego punkt wyjścia dla tego przekonania. powiedzieć, że on się myli? Czy po prostu nie reaguje on
inaczej: my polegamy na obliczeniach, on nie, my jesteśmy
210. Czy moja rozmowa telefoniczna z Nowym Jorkiem pewni, on nie.
wzmacnia moje przekonanie, że Ziemia istnieje?
Wiele wygląda na ustalone i to wyłączone jest z ruchu. 218. Czy mogę na mgnienie oka uwierzyć, że byłem
Jest to, że tak powiem, usunięte na martwy tor. kiedyś w stratosferze? Nie. Czy zatem wiem, że nie byłem,
— jak Moore?
211. Nadaje to naszemu sposobowi patrzenia na rzeczy i
naszym badaniom ich formę. Być może kiedyś było to
219. Jako rozsądny człowiek nie mogę mieć co do tego
przedmiotem sporów. Ale być może od niepamiętnych
żadnych wątpliwości. — Tak to już jest. —
czasów należało do rusztowania wszystkich naszych roz-
ważań. (Każdy człowiek ma rodziców.)
220. Rozsądny człowiek nie ma pewnych wątpliwości.
212. W pewnych warunkach uznajemy np. rachunek za
wystarczająco sprawdzony. Co daje nam do tego prawo? 221. Czy mogę wątpić w to, w co chcę wątpić?
Doświadczenie? Czyż ono nie mogło nas zwodzić? Gdzieś
musimy skończyć uzasadnianie i wtedy pozostaje zdanie: tak 222. Nie mogę wątpić w to, że nigdy nie byłem w stra-
oto rachujemy. tosferze. Czy dlatego to wiem, czy dlatego to jest prawdą?

213. Nasze 'zdania empiryczne' nie tworzą jednorodnej 223. Bo czyż nie mógłbym być obłąkany i nie wątpić w to, w co
masy. bezwzględnie wątpić powinienem?

52 53
224. „Wiem, że to się nigdy nie zdarzyło, bo gdyby się 233. Gdyby dziecko mnie zapytało, czy Ziemia istniała już
zdarzyło, to nie mógłbym żadnym cudem o tym zapomnieć". przed moimi narodzinami, odpowiedziałbym mu, że nie tylko
Ale, przyjmując, że to się zdarzyło, byłby to właśnie ten przed moimi narodzinami, ale długo, długo wcześniej. A
przypadek, iż o tym zapomniałeś. I skąd wiesz, że żadnym ponadto miałbym uczucie, że mówię coś śmiesznego.
cudem nie mogłeś o tym zapomnieć? Może właśnie na Podobnie, gdyby dziecko zapytało, czy taka a taka góra jest
podstawie wcześniejszych doświadczeń? wyższa od wysokiego domu, który widziało. Mógłbym
odpowiedzieć na to pytanie tylko komuś, komu najpierw
225. To, przy czym obstaję, nie jest jednym zdaniem, ale wpoiłbym obraz świata.
siecią zdań. Jeśli więc odpowiadam na to pytanie z pewnością, to co
daje mi tę pewność?
226. Czy przypuszczenie, że byłem kiedyś na Księżycu,
mogę w ogóle uznać za godne poważnego potraktowania? 234. Wierzę, że mam przodków i że każdy człowiek ich ma.
Wierzę, że są różne miasta, wierzę też, ogólnie, w główne fakty
227. „Czy jest więc coś, co można zapomnieć?" z geografii i historii. Wierzę, że Ziemia jest ciałem, na
którego powierzchni poruszamy się i że nie znika ono nagle,
228. „W takich okolicznościach ludzie nie mówią: 'Być czy coś w tym rodzaju, podobnie jak inne ciała stałe: ten stół,
może wszystko zapomnieliśmy' czy czegoś podobnego, lecz ten dom, to drzewo itd. Gdybym chciał wątpić w istnienie
przyjmują, że..." Ziemi na długo przed moimi narodzinami, to musiałbym
wątpić we wszystko, co możliwe, co jest dla mnie ustalone.
229. Nasza rozmowa nabiera sensu dzięki reszcie naszych
działań. 235. A to, że coś jest dla mnie ustalone, nie opiera się na
mojej głupocie czy łatwowierności.
230. Pytamy siebie: Co robimy z oświadczeniem „Wiem..."!
Bo nie chodzi nam o procesy myślowe czy o stany umysłu. 236. Gdyby ktoś rzekł „Ziemia niezbyt długo..." —co by to
I tak trzeba rozstrzygnąć, czy coś jest wiedzą, czy nie. podważało? Czy wiem?
Czy musiałoby to być tak zwane przekonanie naukowe?
231. Gdyby ktoś wątpił, czy Ziemia istniała przed stu laty, to Czy nie mogłoby być mistyczne? I czy musi on koniecznie
nie rozumiałbym dlatego, iż nie wiedziałbym, co ów ktoś przeczyć faktom historycznym? a nawet geograficznym?
godzi się jeszcze uznawać za świadectwo, a czego nie.
237. Kiedy mówię „Przed godziną ten stół jeszcze nie
232. „Moglibyśmy wątpić w każdy spośród tych faktów, lecz istniał", to mam prawdopodobnie na myśli, że został
nie moglibyśmy wątpić we wszystkie". zrobiony dopiero później.
Czy nie bardziej poprawne byłoby powiedzenie: „nie Jeśli mówię „Ta góra jeszcze wówczas nie istniała", to
wątpimy we wszystkie". zapewne chodzi mi o to, że powstała ona dopiero później —
To, że nie wątpimy we wszystkie, jest właśnie sposobem i może w wyniku wybuchu wulkanu.
metodą wydawania naszych sądów, a zatem i naszych działań. Jeśli mówię „Ta góra nie istniała jeszcze pół godziny
temu", to jest to stwierdzenie tak osobliwe, że nie wiadomo,
54 55
o co rai chodzi. Może na przykład chodzi mi o coś 242. Czy nie musimy na każdym kroku mówić: „Stanowczo w
fałszywego, ale naukowego. Ktoś może sądzi, że stwierdzenie, to wierzę"!
iż ta góra jeszcze wówczas nie istniała, jest całkiem jasne,
niezależnie od kontekstu, jaki sobie wyobrazimy. Ale przy- 243. „Wiem..." mówimy wtedy, gdy gotowi jesteśmy
puśćmy, że ktoś rzekł „Ta góra nie istniała jeszcze przed podać przekonywające racje. „Wiem..." odsyła do
minutą, ale istniała inna, dokładnie taka sama". Tylko możliwości wykazania prawdy. To, że ktoś coś wie, da się
znajomy kontekst pozwala, by to, o co chodzi, wyszło na jaw. pokazać, o ile jest on o tym przekonany.
Ale jeśli to, w co wierzy, jest tego rodzaju, że racje, jakie
238. Mógłbym więc kogoś, kto mówi, że Ziemia nie może podać, nie są bardziej pewne niż jego twierdzenie, to
istniała przed jego narodzinami, wypytywać dalej, aby nie może on rzec, że wie to, w co wierzy.
zorientować się, z którymi spośród moich przekonań on się
kłóci. I mogłoby być tak, że przeczyłby on moim poglądom 244. Jeśli ktoś powiada „Mam ciało", to można go spytać
podstawowym. A gdyby tak było, to musiałbym na tym
„Kto przemawia teraz przez te usta?"
poprzestać.
Podobnie gdyby oznajmił, że był kiedyś na Księżycu. 245. Do kogo się mówi, że się coś wie? Do siebie lub do
kogoś innego. Jeśli mówi się to do siebie, to jak odróżnia się
239. Wierzę, że każdy człowiek ma dwoje ludzkich ro- to od zapewnienia, że jest się pewnym, iż to się tak
dziców; ale katolicy wierzą, że Jezus miał tylko jedną ludzką przedstawia? Nie ma subiektywnej pewności, że coś wiem.
matkę. A inni wierzyliby może, że są ludzie, którzy nie mają Subiektywna jest pewność, ale nie wiedza. Jeśli więc mówię
żadnych rodziców i nie dawaliby wiary żadnym przeczącym sobie „Wiem, że mam dwie ręce" i nie ma to wyrażać tylko
temu świadectwom. Katolicy wierzą również, że opłatek w mojej subiektywnej pewności, to muszę móc przekonać
pewnych okolicznościach zmienia całkowicie swój charakter, a siebie samego, że mam rację. Ale nie mogę tego zrobić, bo to, że
jednocześnie, że wszelkie świadectwa dowodzą czegoś mam dwie ręce, nie jest mniej pewne zanim na nie spojrzę, niż
przeciwnego. Tak więc gdyby Moore powiedział „Wiem, że to później. Mógłbym jednak powiedzieć: „To, że mam dwie ręce,
jest wino a nie krew", katolicy by mu się przeciwstawili. jest niezachwianym przekonaniem". Wyrażałoby to fakt, że
nie jestem gotów, by uznać cokolwiek za przypadek obalający
240. Na czym opiera się przekonanie, że wszyscy ludzie to zdanie.
mają rodziców? Na doświadczeniu. Ale jak to niezawodne
przekonanie mogę oprzeć na swym doświadczeniu? No cóż, 246. „Dotarłem tutaj do podwalin wszystkich moich
opieram go nie tylko na tym, że znam rodziców pewnych przekonań". „Przy tym stanowisku będę obstawali Ale czy
ludzi, ale na wszystkim, czego nauczyłem się o życiu nie jest tak właśnie tylko dlatego, że jestem o tym w pełni
płciowym ludzi, o ich anatomii i fizjologii; a także na tym, co przekonany! — Jak to jest: być w pełni przekonanym?
posłyszałem i zobaczyłem jeśli chodzi o zwierzęta. Ale czy
naprawdę jest to dowód? 247. Jak mógłbym teraz wątpić, że mam dwie ręce?
Dlaczego w ogóle nie mogę sobie tego wyobrazić? W co bym
241. Czy to nie jest hipoteza, która, jak wierzę, wciąż na wierzył, gdybym w to nie wierzył? Jak dotąd brak mi w ogóle
nowo w pełni zostaje potwierdzona?
57
56
systemu, w ramach którego mogłaby się pojawić ta 256. Z drugiej strony gra językowa zmienia się z czasem.
wątpliwość.
257. Gdyby ktoś mi powiedział, że wątpi, iż ma ciało,
248. Dotarłem do podwalin moich przekonań. wziąłbym go za półgłupka. Lecz nie wiedziałbym, co zna-
I można by nieomal powiedzieć, że te fundamenty czyłoby przekonanie go o tym, że je ma. I gdybym coś
dźwigane są przez cały dom. -.•>••- powiedział, a to usunęłoby jego wątpliwości, to nie wie-
• działbym jak i dlaczego.
249. Powstaje fałszywy obraz wątpienia. 258. Nie wiem, jak ma zostać użyte zdanie „Mam ciało". To
nie stosuje się bezwarunkowo do zdania, że zawsze byłem na
250. To, że mam dwie ręce, jest w normalnych okolicz- powierzchni Ziemi lub w jej pobliżu.
nościach równie pewne, jak cokolwiek, co mógłbym przy-
wołać jako świadectwo na to.
259. Kto by wątpił, że Ziemia istnieje od 100 lat, mógłby mieć
Dlatego widok mojej ręki nie może tu być żadnym
świadectwem. wątpliwość naukową lub filozoficzną.

251. Czy to nie znaczy: będę bezwarunkowo postępował 260. Chciałbym zarezerwować wyrażenie „Wiem..." dla
zgodnie z tym przekonaniem i nie pozwolę się niczemu przypadków, w których używa się go w normalnym obiegu
zwieść? językowym.

252. Lecz nie chodzi tu tylko o to, że ja w ten sposób 261. Nie potrafię sobie teraz wyobrazić rozumnego
wierzę, iż mam dwie ręce, lecz że wierzy w to każdy rozsądny wątpienia w istnienie Ziemi w ciągu ostatnich 100 lat.
człowiek.
262. Mogę sobie wyobrazić człowieka, który wyrósł w
253. U podłoża ugruntowanego przekonania leży prze- całkiem szczególnych warunkach i któremu wpojono, że
konanie nieugruntowane. Ziemia powstała 50 lat temu — i dlatego też w to wierzy.
254. Każdy 'rozsądny' człowiek tak postępuje. Moglibyśmy go pouczać: Ziemia już od dawna... itd. —
Próbowalibyśmy przekazać mu nasz obraz świata. Zaszłoby
255. Wątpliwości przejawiają się na pewne charakterystyczne to w wyniku swoistej perswazji.
sposoby, lecz te przejawy są charakterystyczne tylko w
pewnych okolicznościach. Gdyby ktoś rzekł, że wątpi w 263. Uczeń wierzy nauczycielom i podręcznikom.
istnienie swoich rąk, oglądając je nadal ze wszystkich
stron, starając się przekonać, czy nie są one efektem jakiegoś
264. Mogę sobie wyobrazić takie oto zdarzenie: Moore'a
odbicia lub czegoś podobnego, to nie bylibyśmy pewni, czy
schwytali dzicy i wyrażają podejrzenie, że przybył on z
mamy to nazwać wątpieniem. Moglibyśmy opisać ten
sposób zachowania jako przypominający wątpienie, ale jego jakiegoś miejsca leżącego między Ziemią a Księżycem.
gra nie byłaby naszą. Moore mówi im, że wie..., lecz nie może im podać racji na
rzecz swej pewności, mają oni bowiem fantastyczne idee na
58
59
temat ludzkich możliwości latania, a niczego nie wiedzą o Można rzec, że doświadczenie uczy nas tych zdań.
fizyce. To byłaby sposobność, by wygłosić to stwierdzenie. Jednakże nie uczy nas ich ono w izolacji, ale uczy nas
mnóstwa zdań powiązanych ze sobą. Gdyby były one
265. Ale co jeszcze mówi ono ponad „Nigdy nie byłem tam wyizolowane, to może mógłbym w nie wątpić, gdyż nie
a tam i mam przekonywające racje, by w to wierzyć"? miałbym odnośnych doświadczeń.

266. A tutaj trzeba by jeszcze powiedzieć, co to są 275. Jeśli doświadczenie stanowi podstawę naszej pewności,
przekonywające racje. to chodzi oczywiście o doświadczenie przeszłe.
I nie jest to może tylko moje doświadczenie, lecz i innych,
267. „Nie tylko mam wzrokowe doznanie drzewa, lecz od których przejmuję wiedzę.
wiem, że to jest drzewo". Ale z drugiej strony można by powiedzieć, że to
doświadczenie pozwala nam dać wiarę innym. Ale jakie
268. „Wiem, że to jest ręka". — A co to jest ręka? — „No, np. doświadczenie sprawia, że wierzę, iż książki z anatomii i
to". fizjologii nie zawierają fałszów? Widocznie jest prawdą, że i
to zaufanie jest oparte na moim własnym doświadczeniu.
269. Czy jestem bardziej pewny tego, że nie byłem na
Księżycu, niż tego, że nie byłem w Bułgarii? Dlaczego jestem 276. Wierzymy, że tak powiem, że ta wielka budowla
taki pewny? No, wiem, że również nie byłem w pobliżu, np. istnieje i że raz tu, raz tam, widzimy jej skrawek.
nigdy nie byłem na Bałkanach.
277. „Nie mogę powstrzymać się od przekonania..."
270. „Mam przekonywające racje na rzecz swej pewności".
Te racje sprawiają, że jest to pewność obiektywna. 278. „Jestem spokojny, że tak jest".

271. Nie rozstrzygam, co stanowi uzasadnioną rację na rzecz 279. Jest całkowicie pewne, że samochody nie wyrastają z
czegoś. ziemi. — Czujemy, że gdyby ktoś umiał wierzyć, że
wyrastają, to mógłby dać wiarę we wszystko, o czym
272. Wiem = Znam to jako pewne. głosimy, że jest niemożliwe, co uważamy za pewne.
Lecz jak to jedno przekonanie wiąże się ze wszystkimi
273. Ale kiedy mówi się o czymś, że jest pewne? innymi? Chcielibyśmy rzec, że ktoś, kto by umiał w to
Bo o to, czy coś jest pewne, można się spierać; wtedy wierzyć, nie uznaje całego naszego systemu weryfikacji.
mianowicie, gdy coś jest obiektywnie pewne. Ten system jest czymś, co człowiek nabywa w rezultacie
Istnieje niezliczona ilość zdań empirycznych, które obserwacji i pouczeń. Celowo nie mówię „uczy się".
uważamy za pewne.
280. Odkąd zobaczył on to i to, to i to posłyszał, nie jest w
274. Jedno z nich powiada, że gdy ucięto komuś rękę, to ona stanie wątpić, że...
nie odrośnie. Inne, że gdy obcina się komuś głowę, to
umiera i nie będzie więcej żył.

60 61
281. Ja, L. W., wierzę, jestem pewien, że mój przyjaciel nie możliwe i że czasem to się zdarza. Mówimy: nie wiedzą oni
ma w głowie czy w ciele trocin, chociaż moje zmysły nie tyle, co my. I niech nie będą tak pewni swoich przekonań
dostarczają mi na ten temat żadnych bezpośrednich świa- — są w błędzie i my to wiemy.
dectw. Jestem pewien na podstawie tego, co mi powiedziano, Jeśli porównamy nasz system wiedzy z ich systemem, to
co przeczytałem i na podstawie swego doświadczenia. ich okaże się znacznie uboższy.
Wątpienie w to wydaje mi się szaleństwem — naturalnie
znów zgadzam się tu z innymi, ale 70 się z nimi zgadzam. 23.9.50
287. Wiewiórka nie wnioskuje przez indukcję, że i następnej
282. Nie mogę powiedzieć, że mam dobre racje by sądzić, że zimy potrzebne będą zapasy. I nam nie bardziej potrzeba
koty nie rosną na drzewach lub że miałem ojca i matkę. Jeśli
prawa indukcji, by uzasadnić nasze działania i
ktoś ma tu wątpliwości —jak mogło do tego dojść? Czy od
przewidywania.
początku miałby nie wierzyć, że miał rodziców? Ale czy
można to sobie wyobrazić, o ile od początku go tego nie
288. Wiem nie tylko to, że Ziemia istniała na długo przed
nauczono?
moimi narodzinami, ale i to, że jest ona dużym ciałem, że
ustalone zostało, iż tak ja jak inni ludzie mamy wielu
283. Bo jakżeby dziecko mogło od razu wątpić w to, co mu
przodków, że są książki o tym wszystkim, że książki takie nie
się wpaja? Znaczyć by to mogło jedynie, że nie mogłoby ono
kłamią itd., itd., itd. I wiem to wszystko? Wierzę w to.
nauczyć się pewnych gier językowych.
Przekazano mi ten korpus wiedzy i nie mam żadnych
podstaw, by w to wątpić, mam natomiast wszelkiego rodzaju
284. Ludzie zabijali zwierzęta od najdawniejszych czasów, potwierdzenia.
używali ich futer, kości itd., itd. do pewnych celów;
I dlaczego nie miałbym powiedzieć, że to wszystko wiem?
stanowczo liczyli na to, że podobne części znajdą u podob-
Czy tak się właśnie nie mówi?
nych zwierząt.
Lecz nie tylko ja wiem, czy wierzę w to wszystko, ale inni
Zawsze uczyli się z doświadczenia, a obserwując ich
też. A raczej wierzę, że oni w to wierzą.
działania można się przekonać, że stanowczo wierzyli w
pewne rzeczy, niezależnie od tego, czy wyrażali swe
289. Jestem mocno przekonany, że inni wierzą, wierzą że
przekonania, czy nie. Naturalnie nie chcę przez to powie-
dzieć, że ludzie ci powinni tak postępować, a tylko, że tak wiedzą, iż wszystko tak się przedstawia.
postępują.
290. Sam napisałem w mojej książce, że dziecko uczy się
rozumieć słowo w taki to a taki sposób: Wiem to, czy w
285. Jeśli ktoś czegoś poszukuje i w jakimś określonym
to wierzę? Dlaczego w takim przypadku nie piszę
miejscu rozkopuje ziemię, pokazuje tym samym, że wierzy, iż
„Wierzę...", a po prostu używam zdania twierdzącego?
tam jest to, czego szuka.
291. Wiemy, że Ziemia jest okrągła. Przekonaliśmy się
286. To, w co wierzymy, zależy od tego, czego się uczymy.
definitywnie, że jest okrągła.
Wszyscy wierzymy, że nie ma możliwości dostania się na
Księżyc; ale mogliby istnieć ludzie wierzący, że jest to

62 63
Będziemy trwać przy tym stanowisku, chyba że zmieni 10.3.51
się cały nasz pogląd na przyrodę. „Skąd to wiesz?"—
Wierzę w to. 300. Nie wszystkie korekty naszych poglądów znajdują się
na tym samym poziomie.
292. Przyszłe doświadczenia nie mogą zadać klamu
wcześniejszym, co najwyżej mogą zmienić cały nasz pogląd 301. Zakładając, że nie jest prawdą, iż Ziemia istniała na
na sprawy. długo przed moimi narodzinami — jak byśmy wyobrażali
sobie wykrycie pomyłki?
293. Podobnie ze zdaniem „Woda wrze w 100°C".
302. Na nic się nie zda powiedzenie „Być może robimy
294. Tak zyskujemy przekonania, to nazywa się „być błąd" — gdy żadne świadectwo nie jest godne zaufania, to
słusznie o tym przekonanym". nie można ufać obecnemu świadectwu.

295. Czy zatem nie mieliśmy, w tym sensie, dowodu tego 303. Jeśli np. zawsze myliliśmy się w obliczeniach i 12 x 12 nie
zdania? Ale fakt, że ponownie zdarza się to samo, nie jest na równa się 144, to dlaczego mielibyśmy ufać jakimkolwiek
to żadnym dowodem; a jednak mówimy, że daje nam to innym obliczeniom? I to jest naturalnie błędnie wyrażone.
prawo, aby to przyjąć.
304. Ale też nie robię błędu w tym wzorze na mnożenie.
296. To nazywamy „empirycznymi podstawami" naszych Mogę w przyszłości powiedzieć, że mi się teraz pomieszało,
założeń. ale nie, że się pomyliłem.

297. Uczymy się bowiem nie tylko tego, że takie a takie 305. Tutaj raz jeszcze potrzeba kroku podobnego do tego z
doświadczenia dają takie a takie wyniki, lecz również teorii względności.
wyprowadzanych z nich konkluzji. I nie ma w tym oczy-
wiście nic złego. Bo to [wyprowadzone] zdanie jest in- 306. „Nie wiem, czy to jest ręka". A czy wiesz, co znaczy
strumentem określonego użytku. słowo „ręka"? I nie mów „Wiem, co ono teraz dla mnie
znaczy". I czy nie jest faktem empirycznym, że tego słowa tak
298. 'Jesteśmy tego zupełnie pewni' nie znaczy po prostu, że się używa?
każda poszczególna osoba jest tego pewna, ale że
należymy do społeczności, którą spajają nauka i edukacja. 307. I jest tu rzeczą osobliwą, że gdy jestem całkiem pewny
użycia słów, nie mam co do tego żadnych wątpliwości, to mimo to
299. We arę satisfied that the earth is round.* nie mogę podać racji na rzecz mego sposobu postępowania.
Gdybym spróbował, mógłbym ich podać 1000, lecz żadna nie
byłaby tak pewna jak to, na rzecz czego mają być racjami.

308. 'Wiedza' i 'pewność' należą do różnych kategorii. Nie


są one dwoma 'stanami psychicznymi', jak może
"Jesteśmy w pełni przeświadczeni, że Ziemia jest okrągła.

64 65
'domniemanie' i '-bycie pewnym'. (Tutaj zakładam, że Być może nauczyciel będzie nieco rozdrażniony, pomyśl
powiedzenie „Wiem, co znaczy (np.) słowo 'wątpliwość'" jednak, że uczeń wyrośnie zapewne z takich pytań.
ma dla mnie sens i że zdanie to przydziela słowu
„wątpliwość" pewną rolę logiczną.) Tym, co nas teraz 315. Tzn. nauczyciel odczuje, że to rzeczywiście nie jest
interesuje, jest nie bycie pewnym, lecz wiedza. Tzn. interesuje poprawne pytanie.
nas to, że nie można wątpić w pewne zdania empiryczne, I podobnie, gdyby uczeń powątpiewał w jednostajność
o ile wydawanie sądów w ogóle ma być możliwe. Albo też: przyrody, a zatem w słuszność argumentów indukcyjnych.
skłonny jestem wierzyć, że nie wszystko, co ma formę — Nauczyciel czułby, że z tego powodu on i uczeń tracą
zdania empirycznego, jest zdaniem empirycznym. tylko czas, że uczeń utknie i nie posunie się w nauce dalej.
— I miałby rację. Byłoby to tak, jakby ktoś szukał jakiegoś
309. Czy reguła i zdanie empiryczne przechodzą jedno w przedmiotu w pokoju; otwierał szufladę i nie widział go tam;
drugie? potem zamykał ją znowu, czekał i otwierał ją raz jeszcze by
zobaczyć, czy może teraz tam jest, i tak w kółko. Nie nauczył
310. Nauczyciel i uczeń. Uczeń nie pozwala wytłumaczyć się jeszcze szukać. I podobnie ów uczeń nie nauczył się
sobie czegoś, bowiem ustawicznie przerywa (nauczycielowi) jeszcze pytać. Nie nauczył się tej gry, której nauczyć go
wątpliwościami, np. w istnienie rzeczy, znaczenia słów itd. chcemy.
Nauczyciel mówi: „Nie przerywaj mi więcej i rób to, co ci
mówię; jak dotąd twoje wątpliwości zupełnie nie mają 316. I czy nie tak samo by było, gdyby uczeń zatrzymywał
sensu".
lekcję historii wątpliwościami, czy Ziemia naprawdę...?
311. Lub wyobraź sobie, że uczeń kwestionowałby praw- 317. Wątpliwość ta nie należy do wątpliwości z naszej gry.
dziwość historii (i wszystko, co się z tym wiąże), a nawet to, (Lecz myśmy tej gry sobie nie wybrali!)
że Ziemia w ogóle istniała przed stu łaty.
12.3.51
312. Czuję się tak, jakby była to czcza wątpliwość. Ale,
zatem, czy nie jest też czcza wiara w historię? Nie; łączy ona 318. 'To pytanie w ogóle tu nie powstaje!' Odpowiedź na nie
tak wiele. charakteryzowałaby metodę. Nie ma jednak ostrej granicy
między zdaniami metodologicznymi, a zdaniami w obrębie
313. A więc czy właśnie to powoduje, że wierzymy w metody.
pewne zdanie? Cóż, po prostu łączy to gramatykę
„Wierzyć" z gramatyką zdania, w które się wierzy. 319. Ale czy nie trzeba by wtedy mówić, że nie ma ostrej
granicy między zdaniami logiki, a zdaniami empirycznymi?
314. Wyobraź sobie, że uczeń naprawdę zapytał: „A czy stół Jest to właśnie nieostrość granicy między regułą, a zdaniem
również tutaj się znajduje, gdy odwracam się, a nawet gdy empirycznym.
go nikt nie widzi?" Czy nauczyciel powinien go uspokoić i
powiedzieć „Oczywiście, że tak!" — 320. Tu trzeba, jak sądzę, pamiętać o tym, że pojęcie
'zdanie' samo nie jest ostre.
66
67
321. Mówię jednak: każde zdanie empiryczne można 329. 'Jeśli on w to wątpi — cokolwiek znacasyttt^wątpić"
przekształcić w postulat — i uczynić go normą opisu. Ale i to — to nigdy nie nauczy się tej gry.' ••"
budzi moje podejrzenia. Zdanie to jest zbyt ogólne. .:.'/, V=
Chciałoby się niemal rzec „Każde zdanie empiryczne można,
330. Tak więc zdanie „Wiem..." wyraża pStOWość do
teoretycznie, przekształcić...", ale co tu znaczy „teoretycz-
wierzenia w pewne rzeczy.
nie"? Wszystko to za bardzo przypomina Tractatus.
13.3
322. A co, gdyby uczeń nie zechciał uwierzyć, że ta góra od
niepamiętnych czasów zawsze tu stała? 331. Jeśli w ogóle działamy z pewnością na mocy przekonań,
Powiedzielibyśmy, że nie ma on żadnych podstaw, by to to czyż powinno nas dziwić, że w tak wiele nie możemy
podejrzewać. wątpić?

323. Czy rozumne niedowierzanie musi mieć podstawy? 332. Pomyśl, że ktoś by powiedział bez chęci filozofowania:
Moglibyśmy też rzec: „rozumny człowiek w to wierzy". „Nie wiem, czy nie byłem na Księżycu, nie przypominam sobie,
bym tam kiedykolwiek był". (Dlaczego ten człowiek tak
324. Tak więc nie nazwalibyśmy rozumnym kogoś, kto bardzo by się od nas różnił?)
wierzy w coś wbrew naukowym świadectwom. Przede wszystkim: skądby miał wiedzieć, że jest na
Księżycu? Jak on to sobie wyobraża? Porównaj: „Nie wiem,
325. Kiedy mówimy, że wiemy, iż..., chodzi nam o to, że czy kiedyś byłem w wiosce X". Ale i tego nie mógłbym
każda rozumna osoba w naszym położeniu również by powiedzieć, gdyby X leżała w Turcji, bo wiem, że w Turcji
wiedziała, że byłoby głupotą w to wątpić. Podobnie Moore nigdy nie byłem.
chce nie tylko powiedzieć, że on wie, iż on itd., itd., lecz
również, że ten, kto posiada rozum, w jego położeniu 333. Pytam kogoś: „Czy byłeś kiedyś w Chinach?" On
wiedziałby właśnie to samo. odpowiada: „Nie wiem". Tu by zapewne ktoś rzekł: „Nie
wiesz! Czy masz jakąkolwiek podstawę by wierzyć, że może
326. Ale kto nam mówi, w co w tej sytuacji rozumnie jest kiedyś tam byłeś? Czy byłeś kiedyś np. w pobliżu chińskiej
wierzyć? granicy? A może twoi rodzice byli tam wtedy, gdy miałeś się
urodzić?" — Normalnie przecież Europejczycy wiedzą, czy
327. Tak więc można by powiedzieć: „Rozumny człowiek byli w Chinach, czy nie.
wierzy, że Ziemia istniała na długo przed jego urodzeniem, że
jego życie rozgrywało się na powierzchni Ziemi lub w jej 334. Tzn.: ludzie rozumni wątpią w to tylko w takich to a
pobliżu, że on np. nie był na Księżycu, że posiada system takich okolicznościach.
nerwowy i różne wnętrzności tak, jak wszyscy inni ludzie
itd., itd." 335. Procedura na sali sądowej opiera się na tym, że
okoliczności nadają wypowiedziom pewne prawdopodo-
328. „Wiem to tak, jak wiem, że nazywam się L. W". bieństwo. Wypowiedź, że np. ktoś przyszedł na świat bez
rodziców, nie zostałaby tam nigdy wzięta pod uwagę.
68
69
336. Ale to, co ludziom wydaje się rozsądne i nierozsądne, rozkład jazdy i wyjść na dworzec o odpowiedniej porze,
zmienia się. W pewnych okresach wydaje się ludziom powiada: „Nie wierzę, że pociąg naprawdę przyjedzie, lecz
rozsądne coś, co w innych czasach wydaje się nierozsądne. I mimo to pójdę na dworzec". Robi on wszystko to, co robią
na odwrót. zwykli ludzie, ale dodaje do tego wątpliwości, niezadowolenie
Lecz czy nie ma tu obiektywnej oznaki? z siebie, itp.
Bardzo rozumni i wykształceni ludzie wierzą w biblijną
historię stworzenia, inni zaś utrzymują, że jest to dowiedziony 340. Z taką samą pewnością, z jaką wierzymy w
fałsz, a racje tych drugich są doskonale znane tym którekolwiek ze zdań matematycznych, wiemy też, jak
pierwszym. wymawia się litery „A" i „B", jak nazywa się barwa ludzkiej
krwi, że inni ludzie mają krew i nazywają ją „krwią".
337. Nie można przeprowadzać eksperymentów, jeśli nie ma
rzeczy, w które się nie wątpi. Nie znaczy to jednak, że 341. Tzn. pytania, jakie stawiamy i nasze wątpliwości,
pewne założenia przyjmuje się wtedy na wiarę. Kiedy piszę i opierają się na tym, że pewne zdania wątpliwościom nie
wysyłam list, to przyjmuję, że on dotrze, oczekuję tego. podlegają, są niejako zawiasami, na których tamte się
Kiedy przeprowadzam eksperyment, to nie wątpię w ist- obracają.
nienie aparatury, którą mam przed oczyma. Mam mnóstwo
wątpliwości, ale nie tę. Gdy rachuję, to wierzę, bez 342. Tzn. do logiki naszych badań naukowych należy to, że
wątpliwości, że cyfry na papierze nie zmieniają się samo- pewne sprawy są w rzeczy samej niepowątpiewalne.
czynnie, przez cały czas ufam też mej pamięci i to ufam jej
bezwarunkowo. Jest to ta sama pewność co ta, że nie byłem 343. Nie jest to jednak tak, że nie możemy wszystkiego
na Księżycu. zbadać i dlatego też chcąc nie chcąc zadowolić się musimy
założeniem. Jeśli chcę, by drzwi się obróciły, muszę umoco-
338. Ale wyobraźmy sobie ludzi, którzy nigdy nie byli wać zawiasy.
pewni takich rzeczy, lecz mówiliby, że są one bardzo
prawdopodobne i że nie opłaca się w nie wątpić. Tak więc 344. Moje życie polega na tym, że niejedno mnie za-
ktoś taki będąc w moim położeniu rzekłby: „Jest wysoce dowala.
nieprawdopodobne, że byłem kiedykolwiek na Księżycu"
itd., itd. Czym życie tych ludzi różniłoby się od naszego? Są 345. Gdy kogoś pytam „Jaki teraz widzisz kolor?" po to, by
przecież ludzie, którzy mówią, że jest tylko wysoce praw- dowiedzieć się, jaki kolor jest tu w tej chwili, to nie mogę
dopodobne, że woda w kotle stojącym na ogniu zagotuje się, a zarazem wątpić, czy zapytywany rozumie po polsku, czy nie
nie zamarznie, a zatem ściśle biorąc to, co uważamy za chce mnie oszukać, czy własna pamięć nie zawodzi mnie, jeśli
niemożliwe, jest tylko nieprawdopodobne. Czy zmienia to chodzi o nazwy kolorów, itd.
coś w ich życiu? A może tylko mówią oni o pewnych rzeczach
więcej, niż inni? 346. Gdy grając w szachy próbuję komuś dać mata, to nie
mogę wątpić, czy moje figury same nie zmieniają miejsc i czy
339. Wyobraź sobie kogoś, kto miał odebrać przyjaciela z jednocześnie pamięć nie płata mi figla tak, że tego nie
dworca kolejowego, jednak zamiast sprawdzić po prostu zauważam.

70 71
15.3.51 prawdą logiczną lub matematyczną. Podobnie ktoś, kto nosi
347. „Wiem, że to jest drzewo". Dlaczego wydaje mi się, że się z myślą, że nie jest już dłużej potrzebny, może wciąż sobie
nie rozumiem tego zdania? choć jest to w końcu wyjątkowo powtarzać „Mogę jeszcze robić to i to i to". Gdyby takie
proste zdanie najzwyklejszego typu? Jest tak, jakbym nie myśli często go nurtowały, to nie byłoby dziwnym gdyby,
mógł skupić swego umysłu na jakimkolwiek sensie. Bo, pozornie poza wszelkim kontekstem, wypowiadał takie
mianowicie, nie skupiam się na tej sferze, gdzie on tkwi. Gdy zdanie na głos. (Ale tutaj już naszkicowałem tło, otoczenie tej
tylko myślę o potocznym, a nie o filozoficznym użyciu uwagi, a więc podałem kontekst.) Ale gdyby ktoś, w zupełnie
zdania, jego sens staje się jasny i wyraźny. heterogenicznych okolicznościach, wykrzyknął, z
najzupełniej przekonującą mimiką „Precz z nim!", to można
by o tych słowach (i ich tonie) powiedzieć, że są one
348. Podobnie słowa „Jestem tutaj" mają sens tylko w
wzorcem, który naprawdę ma dobrze znane zastosowania,
pewnych kontekstach, a nie wtedy, gdy mówię je do kogoś, kto
siedzi naprzeciw mnie i widzi mnie wyraźnie — i to nie ale że w tym przypadku nie jest jasne nawet to, jakim
dlatego, że są zbędne, ale że ich sens nie jest określony przez językiem ów ktoś się posługuje. Mógłbym wykonać ręką
sytuację, a określenia takiego potrzebuje. ruch taki, jaki bym robił trzymając w niej piłę i piłując deskę;
ale czy moglibyśmy poza wszelkim kontekstem poprawnie
nazwać ten ruch piłowaniem! (Mogłoby to być coś zupełnie
349. „Wiem, że to jest drzewo" — to może znaczyć
innego.)
wszystko: patrzę na roślinę, którą biorę za młody buk, a ktoś
inny za czarną porzeczkę. Mówi „To jest krzew", a ja, że to
351. Czy pytanie „Czy te słowa mają sens?" nie przypomina
drzewo. — Widzimy coś we mgle, co jeden z nas bierze za
„Czy to jest narzędzie?" zadawanego gdy ktoś, powiedzmy,
człowieka, a drugi mówi „Wiem, że to jest drzewo". Ktoś
wytwarza młot? Mówię „Tak, to jest młot". Ale co by było,
chce zbadać mój wzrok itd., itd. — itd., itd. Za każdym
gdyby rzecz, którą każdy z nas bierze za młot, gdzie indziej
razem owo „to", co uznaję za drzewo, jest innego rodzaju.
była np. pociskiem lub batutą? Teraz zastosujcie to sami!
A co by było, gdybyśmy wyrażali się dokładniej? np.
„Wiem, że to tutaj jest drzewem, widzę to wystarczająco
352. Gdy ktoś powiada „Wiem, że to jest drzewo", to mogę
wyraźnie". — Przypuśćmy nawet, że poczyniłem tę uwagę w
odpowiedzieć: „Tak, to jest zdanie. Zdanie polskie. I co z
kontekście rozmowy (tak, że była ona wówczas istotna); a
tego?" A może on na to odpowie: „Chciałem tylko
teraz, poza wszelkim kontekstem, powtarzam ją patrząc na
przypomnieć sobie, że coś takiego wiem"! ————
drzewo i dodaję „Mam na myśli te same słowa, co 5 minut
temu". Gdybym dodał np., że znów myślałem o moim
353. A co, jeśli odpowie: „Chcę poczynić uwagę logiczną"?
kiepskim wzroku i że był to rodzaj westchnienia, to w tej
———— Gdy leśniczy idzie z pomocnikami do lasu i mówi
wypowiedzi nie byłoby nic zagadkowego.
„To drzewo jest do ścięcia i to i to" ———— to co będzie,
Bo to, co rozumiemy przez zdanie można wyrazić przez jeśli wtedy zrobi uwagę „Wiem, że to jest drzewo"? — Ale
uzupełnienie go, a to da się z tym zdaniem połączyć. czyja nie mógłbym powiedzieć o leśniczym „On wie, że to jest
drzewo — nie bada tego ani nie zleca swoim ludziom, aby
350. „Wiem, że to jest drzewo", powiada filozof, może po to zbadali"?
to, by sobie lub innym unaocznić, że wie coś, co nie jest
73
72
354. Zachowanie wątpiące i nie wątpiące. Pierwsze istnieje 361. Ale mógłbym też rzec: Bóg mi objawił, że tak jest. Bóg
tylko o tyle, o ile istnieje drugie. nauczył mnie, że to jest moja stopa. I dlatego gdyby
zdarzyło się coś, co wydawałoby się przeczyć tej wiedzy, to
355. Psychiatra mógłby mnie może spytać „Czy wiesz, co to musiałbym uznać to za złudzenie.
jest?", a ja mógłbym odpowiedzieć „Wiem, że to jest fotel,
poznaję go, zawsze stał w moim pokoju". On nie sprawdza 362. I czy nie wychodzi tu na jaw, że ta wiedza pokrewna jest
tu może mojego wzroku, ale moją zdolność rozpoznawania decyzji?
przedmiotów, znajomość ich nazw i funkcji. Chodzi mu tu o
samoorientację. Niewłaściwym byłoby tu moje powiedzenie 363. I trudno tu znaleźć przejście od tego, co chciałoby się
„Wierzę, że to jest krzesło", gdyż wyrażałoby ono moją wykrzyknąć, do jego konsekwencji w naszym postępowaniu.
gotowość do sprawdzenia mej wypowiedzi. Tymczasem
„Wiem, że to..." pociąga za sobą zdumienie, gdyby to,xgo 364. Można by również tak zapytać: „Jeśli wiesz, że to jest
powiedziałem, nie potwierdziło się. twoja stopa, — to czy wiesz także, a może tylko wierzysz, że
żadne przyszłe doświadczenie nie wyda się przeczyć twej
356. Mój „stan umysłu", „wiedzenie" nie ręczy mi za to, co wiedzy?" (tzn. że tobie samemu takim się nie wyda?).
się zdarzy. Ale polega to na tym, że nie rozumiałbym, na czym
oprzeć by się mogło wątpienie, gdzie byłyby możliwe dalsze 365. Gdyby teraz ktoś odparł: „Wiem również, że nigdy mi
testy. się nie wyda, by coś tej wiedzy przeczyło", — cóż
moglibyśmy dowiedzieć się z tego poza tym, że on sam nie
357. Można by powiedzieć: „'Wiem' wyraża spokojną wątpiłby, iż nigdy się to nie zdarzy?
pewność, nie tę, która wciąż walczy".
366. A co, gdyby zabronione było mówienie „Wiem", a
358. Chciałbym postrzegać tę pewność nie jako coś dozwolone jedynie „Wierzę, że wiem"?
pokrewnego pochopności czy powierzchowności, ale jako
(pewien) sposób życia. (To jest bardzo kiepsko wyrażone i 367. Czy słów w rodzaju „wiedzieć", podobnie jak „wie-
zapewne też kiepsko pomyślane.) rzyć", nie tworzy się po to, by potem piętnować stwierdzenie
„Wiem" gdy ten, kto je wypowiada, myli się? W rezultacie
359. Ale to znaczy, że chcę ją pojąć jako coś, co leży poza tym, błąd staje się czymś zakazanym.
co uzasadnione i nieuzasadnione; a więc tak, jak coś
zwierzęcego. 368. Gdy ktoś powiada, że żadnego doświadczenia nie
uzna za dowód czegoś przeciwnego, to jest to przecież
360. WIEM, że to jest moja stopa. Nie potrafiłbym decyzja. Jest możliwe, że będzie on działał wbrew niej.
zaakceptować żadnego doświadczenia jako dowodu, że tak
nie jest. — To może być okrzyk; ale co z niego wynikał 16.3.51
Przynajmniej tyle, że działać będę z pewnością nie znającą
wątpliwości, zgodnie z moim przekonaniem. 369. Gdybym chciał wątpić, że to jest moja ręka, to jak
mógłbym uniknąć wątpliwości, czy słowo „ręka" ma jakieś
74 75
znaczenie? A zatem jest to coś, co przecież, jak się obalać gry językowej. Jest bowiem również coś takiego, jak
wydaje, wiem. inna arytmetyka.
Wierzę, że przyznanie tego musi leżeć u podstaw rozu-
370. A poprawniej: Fakt, że bez namysłu używam słowa mienia logiki.
„ręka" i wszystkich innych słów z mojego zdania, tak, że
stanąłbym na skraju przepaści, gdybym tylko próbował tu 17.3
.: .,',
-
: ....... „: . .-

wątpić — pokazuje, że brak wątpliwości należy do istoty gry


językowej, że pytanie „Skąd wiem..." odwleka grę językową 376. Mogę z pasją twierdzić, że wiem, iż to jest (np.) moja
lub ją unieważnia. stopa.

371. Czy „Wiem, że to jest ręka" nie znaczy w sensie 377. Ale taka pasja pojawia się przecież (bardzo) rzadko i nie
Moore'a tego samego lub prawie tego samego, co: mogę ma jej ani śladu, gdy zwyczajnie mówię o tej stopie.
wypowiadać twierdzenia w rodzaju „Ta ręka mnie boli" czy
„Ta ręka jest słabsza od tej", czy „Złamałem kiedyś tę rękę" i 378. Wiedza opiera się ostatecznie na uznaniu.
niezliczone inne w grach językowych, w których nie pojawia
się wątpienie w istnienie tej ręki. 379. Mówię z pasją „ Wiem, że to jest stopa" — ale co to
znaczył
372. Tylko w pewnych przypadkach można badać „Czy to
naprawdę jest ręka?" (lub „moja ręka"). Bo zdanie „Wątpię, 380. Mógłbym kontynuować: „Nic na świecie nie przekona
czy to naprawdę jest moja (lub jakaś) ręka" nie ma sensu bez mnie, że to nie jest stopa!" Dla mnie ten fakt leży u podstaw
szczegółowych dookreśleń. Z samych słów nie sposób się wszelkiej wiedzy. Zaniecham innych rzeczy, ale tego nie.
dowiedzieć, czy w ogóle chodzi tu o jakiś — i o jaki —
rodzaj wątpliwości. 381. Owo „Nic na świecie..." jest oczywiście postawą, jakiej
nie zajmuje się wobec wszystkiego, w co się wierzy lub czego
373. Dlaczego powinno być możliwe podanie podstaw, by jest się pewnym.
w coś wierzyć, skoro nie można być pewnym?
382. To nie znaczy, że naprawdę nic na świecie nie będzie
374. Uczymy dziecko „To jest twoja ręka", a nie „To być mogło przekonać mnie o czymś innym.
może (lub „prawdopodobnie") jest twoja ręka". Tak dziecko
uczy się niezliczonych gier językowych dotyczących jego ręki. 383. Argument „Być może śnię" jest bezsensowny dlatego, że
W ogóle nie przychodzi mu do głowy, by badać lub pytać jeśli ta uwaga również mi się śni, to śni mi się też, że te słowa
'czy to naprawdę jest ręka'. Z drugiej strony nie uczy się też, mają jakieś znaczenie.
że wie, iż to jest ręka.
384. Jakiego rodzaju zdaniem jest „Nic na świecie..."?
375. Trzeba tu sobie uświadomić, że całkowity brak
wątpliwości w jakimś punkcie, nawet tam, gdzie powiedzieli- 385. Ma ono formę przepowiedni, lecz (naturalnie) nie
byśmy, iż może istnieć 'uzasadniona' wątpliwość, nie musi opartej na doświadczeniu.

76
77
386. Ten kto, jak Moore, mówi, że wie, iż... — określa 390. Tu istotne jest tylko to, że ma sens powiedzenie, iż wie
stopień pewności, jaki coś ma dla niego. A istotne jest, że ów się coś takiego; a przeto zapewnieniem, że się to wie, nic tu nie
stopień ma wartość maksymalną. można osiągnąć.
387. Ktoś mógłby mnie spytać: „Na ile jesteś pewien: że to 391. Wyobraź sobie grę językową „Kiedy cię zawołam,
tam jest drzewem; że masz pieniądze w kieszeni; że to jest wejdź tymi drzwiami". We wszystkich zwykłych przypad-
twoja stopa?" A odpowiedź w jednym przypadku mogłaby kach nie sposób wątpić, że te drzwi naprawdę tutaj są.
brzmieć „nie jestem pewien", w drugim „prawie pewien", w
trzecim „nie mogę w to wątpić". I odpowiedzi te miałyby 392. Muszę pokazać, że wątpienie nie jest konieczne,
sens nawet przy braku racji. Nie potrzebowałbym np. nawet gdy jest możliwe. Że możliwość gry językowej nie
mówić: „Nie mogę być pewien, że to jest drzewo, gdyż mój zależy od tego, czy wszystko, co można poddać w
wzrok nie jest wystarczająco ostry". Chcę rzec: dla Moore'a wątpliwość, zostało w wątpliwość poddane. (To wiąże się z
powiedzenie „ Wiem, że to jest drzewo" miało sens o tyle, o rolą sprzeczności w matematyce.)
ile chciał przez to powiedzieć coś całkiem określonego.
393. Gdyby zdanie „Wiem, że to jest drzewo" wypowie-
[Wierzę, że przeczytanie moich notatek mogłoby zainte- dziano poza grą językową, to mogłoby też być cytatem
resować filozofa potrafiącego myśleć samodzielnie. Bo nawet (może z podręcznika języka polskiego). — „Ale jeśli mam to
jeśli z rzadka tylko trafiałem w sedno, to zorientowałby się na myśli, gdy je wygłaszam?" Stare nieporozumienie wokół
on, ku jakim celom nieustannie dążę.] pojęcia 'mieć na myśli'.
388. Każdy z nas często używa takiego zdania i nie 394. „To należy do rzeczy, w które nie mogę wątpić".
powstaje pytanie, czy ma ono sens. Ale czy to znaczy, że
prowadzi ono do jakiegoś wniosku filozoficznego? Czy w 395. „Wiem to wszystko". I ujawni się to w sposobie, w
większym stopniu istnienia rzeczy zewnętrznych dowodzi to, jaki działam i mówię o tych rzeczach
że wiem, iż to jest ręka, niż to, że nie wiem, czy jest to
złoto, czy brąz? 396. Czy może on w grze językowej (2)* powiedzieć, że wie,
iż to są kamienie budowlane? — „Nie, ale to wie".
18.3

389. Moore chciał podać przykład by pokazać, że na- 397. Czy ja się nie mylę i czy Moore nie ma całkowitej
prawdę można znać zdania o przedmiotach fizycznych. racji? Czy nie popełniam podstawowego błędu brania tego,
Gdyby spierano się, czy można czuć ból w określonej części co się myśli, za to, co się wie? Oczywiście nie myślę „Ziemia
ciała, to ten, kogo by tam właśnie bolało, mógłby rzec: istniała już na jakiś czas przed moimi narodzinami", ale czy
„Zapewniam cię, że boli mnie tam teraz". Ale brzmiałoby nie wiem o tym? Czy nie pokazuję tego, że wiem, poprzez to,
dziwnie, gdyby Moore rzekł: „Zapewniam cię, że wiem, iż to że zawsze wyciągam z tego wnioski?
jest drzewo". Po prostu osobiste przeżycie nas tu nie
interesuje.

'Dociekania filozoficzne I, 2. [Przyp. wyd.J

78 79
398. Czy nie wiem też, że w tym domu nie ma żadnych 405. Ale naturalnie i tu tkwi jeszcze błąd. •! t-
schodów, prowadzących sześć pięter w głąb ziemi, nawet
jeśli nigdy o tym nie pomyślałem? 406. To, do czego zmierzam, tkwi również w różnicy między
przypadkową konstatacją „Wiem, że to..." taką, jaką użyto
399. Ale czy to, że wyciągam z tego wnioski, wskazuje nie by w życiu codziennym, a tą samą wypowiedzią poczynioną
tylko na to, iż przyjmuję tę hipotezę? przez filozofa.

19.3 /407. Bo gdy Moore powiada „Wiem, że to ... jest", to


mógłbym odpowiedzieć „Nie wiesz w ogóle nic!" A przecież
400. Mam tu skłonność walczyć z wiatrakami, gdyż wciąż nie
nie odpowiedziałbym tak komuś, kto mówiłby bez intencji
mogę powiedzieć tego, co naprawdę chcę powiedzieć.
filozoficznych. Czułbym więc (czy słusznie?), że ci dwaj chcą j
powiedzieć różne rzeczy. '~ ~-
401. Chcę rzec: zdania o postaci zdań empirycznych, a nie
tylko zdania logiki, tworzą podstawy wszelkiego operowania ^J
myślą (językiem). — Ta konstatacja nie ma postaci
408. Bo jeśli ktoś mówi, że wie to a to i że to należy do jego
„Wiem...". „Wiem..." wyraża to, co ja wiem, a to logiki nie
filozofii — to jego filozofia jest fałszywa, jeśli stwierdzając to
interesuje.
błądzi.
402. W tej uwadze wyrażenie „zdania o postaci zdań
409. Jeśli mówię „Wiem, że to jest stopa" — to co naprawdę
empirycznych" jest zupełnie niewłaściwe; wypowiedzi, o
mówię? Czy cały dowcip nie polega na tym, że pewien
które chodzi, dotyczą przedmiotów [materialnych]. I nie
jestem wniosku — że gdyby ktoś wątpił, to mógłbym mu
służą one jako podstawy w ten sam sposób, co hipotezy,
powiedzieć „Widzisz, mówiłem ci"? Czy cała moja wiedza
które, gdy okażą się fałszywe, zastępuje się innymi.
byłaby nadal coś warta, gdyby mnie zwodziła jako zasada
...und schreib getrost ,. . . . , , ,
postępowania? A czy nie może zwodzić?
„Im Anfang war die Tat".*
20.3
403. Powiedzieć w sensie Moore'a o człowieku, że coś wie; iż
to, co mówi, jest więc bezwarunkową prawdą, wydaje mi się 410. Nasza wiedza tworzy ogromny system. I tylko w
fałszem. — Jest to prawdą tylko o tyle, o ile stanowi obrębie tego systemu szczegół ma tę wartość, jaką mu
niewzruszoną podstawę jego gry językowej. nadajemy.

404. Chcę rzec: Nie jest tak, że w pewnym punkcie człowiek 411. Jeśli mówię „Zakładamy, że Ziemia istnieje od bardzo
poznaje prawdę z całkowitą pewnością. Ale że całkowita wielu lat" (czy coś podobnego), to oczywiście dziwnie
pewność jest jedynie kwestią jego nastawienia. brzmi, iż powinniśmy coś takiego zakładać. Ale w całym
systemie naszych gier językowych należy to do podstaw.
Założenie to, można by powiedzieć, tworzy podstawę
działania, a zatem, naturalnie, również podstawę myślenia.
*...i pisz z przekonaniem/„Na początku byt czyn". Goethe, Faust L

80 81
412. Ktoś, kto nie jest w stanie wyobrazić sobie przypadku, w 21.3 "'' ifciJKt '•• ->"S ;<"J /X1i»J'' • ''.'f i
którym można by powiedzieć „Wiem, że to jest moja ręka" (a
417. „Wiem, że w ostatnim miesiącu codziennie brałem
przypadki takie są nader rzadkie), mógłby powiedzieć, że
kąpiel". Co tu sobie przypominam? Każdy dzień i kąpiel
słowa te są niedorzeczne. Mógłby też rzecz jasna
każdego dnia? Nie. Wiem, że kąpałem się codziennie i nie
powiedzieć: „Oczywiście, że wiem, jakże mógłbym nie
wyprowadzam tego z jakichś innych danych bezpośrednich.
wiedzieć?" — ale wtedy brałby może zdanie „To jest moja
Podobnie mówię „Poczułem ukłucie w ramieniu" nie wpro-
ręka" za objaśnienie słów „moja ręka".
wadzając tego umiejscowienia do mej świadomości w inny
sposób (może przy pomocy obrazu).
413. Wyobraź sobie bowiem, że prowadziłbyś rękę ślepca i
prowadząc ją po swojej ręce powiedziałbyś „To jest moja
418. A może moje rozumienie jest tylko ślepotą na mój
ręka"; gdyby on cię wtedy zapytał „Czy jesteś pewien?" lub
własny brak rozumienia? Często tak mi się wydaje.
„Czy wiesz o tym?", to miałoby to sens tylko w bardzo
specyficznych okolicznościach.
419. Jeśli mówię „Nigdy nie byłem w Azji Mniejszej", to skąd
pochodzi ta wiedza? Nie wykalkulowałem tego, nikt mi tego
414. Ale z drugiej strony: Skąd wiem, że to jest moja ręka? Czy
nie powiedział; mówi mi to moja pamięć. — Czy więc nie
chociaż wiem tu dokładnie, co znaczy powiedzenie, że to jest
mogę się co do tego mylić? Czy tutaj tkwi prawda, którą
moja ręka? — Gdy mówię „Skąd wiem?", to nie chodzi mi o
wierni — Nie mogę od tego sądu odstąpić nie obalając wraz z
to, że trochę w to wątpię. Tu znajduje się podstawa
nim wszystkich innych sądów.
wszystkich moich działań. Ale wydaje mi się, że słowa
„Wiem" wyrażają ją błędnie.
420. Także zdanie w rodzaju, że mieszkam teraz w Anglii, ma
415. I czyż użycie słowa „wiedzieć" jako pierwszorzędnego takie dwie strony: Nie jest to bląd— ale z drugiej strony: co
słowa filozoficznego nie jest w ogóle całkowicie błędne? Jeśli wiem o Anglii? Czy nie mogę się całkowicie w moich
„wiedzieć" budzi takie zainteresowanie, to dlaczego nie „być sądach mylić?
pewnym"? Widocznie dlatego, że byłoby ono zbyt Czy nie byłoby możliwe, że ludzie przychodziliby do
subiektywne. A czy „wiedzieć" nie jest równie subiektywne? mego pokoju i wszyscy mówili coś przeciwnego, a nawet
Czy nie zwodzi nas ta gramatyczna swoistość, że „p" wynika z dawaliby mi na to 'dowody', tak że nagle stałbym się sam
„wiem, że p"? niczym obłąkany między normalnymi, albo jak normalny
„Wierzę, że wiem" nie musiałoby wyrażać mniejszego między szaleńcami? Czy nie mogłyby mnie wtedy ogarnąć
stopnia pewności. — Tak, ale nie chcemy tu wyrażać nawet wątpliwości co do tego, co teraz wydaje mi się najbardziej
największej pewności subiektywnej, lecz to, że pewne zdania niewątpliwym?
zdają się leżeć u podstaw wszystkich pytań i wszystkich
myśli. 421. Jestem w Anglii. — Wszystko wokół mi to mówi;
gdziekolwiek i jakkolwiek pozwalam biec swoim myślom,
416. I czy nie jest takim np. zdanie, że mieszkałem w tym natychmiast mi to potwierdzają. — Ale czy nie uległbym
pokoju tygodniami, że moja pamięć mnie tu nie zawodzi?
— „certain beyond all reasonable doubt" —* '— „pewny ponad wszelką rozumną wątpliwość" •

82 83
dezorientacji, gdyby zdarzyły się rzeczy, o jakich by mi się i;
21.3.51 ' •'-
teraz nie śniło?
426. A jak komuś pokazać, że znamy nie tylko prawdy o
422. Chcę więc powiedzieć coś, co zabrzmi jak prag- danych zmysłowych, ale i o rzeczach? Bo przecież nie może
matyzm. wystarczyć to, że ktoś nas zapewnia, iż on to wie. Od czego
Wchodzi mi tu w drogę pewien rodzaj światopoglądu. więc trzeba wyjść, aby to pokazać?

423. Dlaczego więc nie powiem po prostu za Moore'm 22.3


„Wiem, że jestem w Anglii"? Powiedzenie to ma sens w
427. Trzeba pokazać, że jeśli nawet nie używa on nigdy
określonych okolicznościach, które mogę sobie wyobrazić. Ale
słów „Wiem...", to jego zachowanie ukazuje to, o co nam
gdy wypowiadam to zdanie poza owymi okolicznościami,
chodzi.
jako przykład na to, że tego rodzaju rzeczy wiem z
pewnością, to z miejsca budzi to moje podejrzenia. — Czy
428. Bo przypuśćmy, że normalnie zachowujący się
słusznie?
człowiek zapewniałby nas, że tylko wierzy, iż nazywa się tak a
tak, wierzy, iż rozpoznaje swoich stałych domowników,
424. Mówię „Wiem p" albo po to, by zapewnić, że ja
wierzy, iż ma ręce i nogi wtedy, gdy ich nie widzi, itd. Czy
również wiem o prawdziwości p, albo po prostu jako
możemy na podstawie jego postępowania (i mowy) pokazać
wzmocnienie [- p. Mówi się też „Nie wierzę w to, wiem to".
mu, że tak nie jest?
Można by to również wyrazić tak (np.): „To jest drzewo. I
nie jest to żadne domniemanie".
23.3.51 '•
A co z tym: „Gdybym miał kogoś powiadomić, że to jest
drzewo, to nie byłoby to tylko domniemaniem". Czyż nie to 429. Jaką mam rację by teraz, gdy nie widzę swoich palców,
próbował powiedzieć Moore? przyjmować, że mam ich pięć u każdej stopy?
Czy poprawne jest powiedzenie, że moją rację stanowi to, iż
425. Nie byłoby to żadne domniemanie i mógłbym powiadomić zawsze mnie tego uczyło wcześniejsze doświadczenie? Czy
o tym innych z całkowitą pewnością, jako o czymś, co jest bardziej pewny jestem wcześniejszego doświadczenia niż
niewątpliwe. Ale czy znaczy to, że jest to bezwarunkową tego, że mam dziesięć palców u nóg?
prawdą? Czy to, co z całkowitą pewnością rozpoznaję jako To wcześniejsze doświadczenie może bardzo dobrze być
drzewo, które widzę tu przez całe moje życie, nie może przyczyną mojej obecnej pewności; ale czy stanowi dla niej
okazać się czymś innym? Czy nie mogłem tego sobie uroić? A rację?
mimo to w okolicznościach nadających temu zdaniu sens
trafnym byłoby powiedzenie „Wiem (nie tylko mniemam), że 430. Spotykam mieszkańca Marsa, a on mnie pyta „Ile
to jest drzewo". Błędnym byłoby powiedzenie, że ściśle rzecz palców u nóg mają ludzie?" — Mówię „Dziesięć. Pokażę ci" i
biorąc tylko w to wierzę. Całkowicie mylącym byłoby zdejmuję buty. Przypuśćmy, że dziwiłby się, iż wiedziałem to
powiedzenie: wierzę, że nazywam się L. W. A to też jest z taką pewnością, choć ich nie widziałem. — Czy
poprawne: nie mogę co do tego się mylić. Ale to nie znaczy, powinienem wtedy rzec: „My, ludzie, wiemy, że mamy tyle
że jestem tu nieomylny. palców u nóg, niezależnie od tego, czy je widzimy czy nie"?

84 85
26.3.51 fr; .?;.,.-. 27.3
431. „Wiem, że ten pokój jest na drugim piętrze, że za 435. Człowiek często zostaje opętany przez słowo. Np.
drzwiami znajduje się krótki korytarz prowadzący do przez słowo „wiedzieć".
schodów itd." Można by wyobrazić sobie przypadki, w
których mógłbym to wypowiedzieć, lecz byłyby one 436. Czy Boga krępuje nasza wiedza? Czy wiele naszych
niesłychanie rzadkie. Ale z drugiej strony dzień po dniu to, wypowiedzi nie może być fałszywych? Bo to jest to, co
co robię, a także to, co mówię, wiedzę tę ujawnia. chcemy powiedzieć.
A czego ktoś inny dowiaduje się z mojego postępowania i
mowy? Czy tylko tego, że jestem pewien swych racji? — 437. Skłonny jestem rzec: „To nie może być fałszem". To jest
Z tego, że mieszkam tu od wielu tygodni i codziennie interesujące, ale jakie ma konsekwencje?
wchodzę i schodzę po schodach dowiaduje się on, że wiem,
gdzie znajduje się mój pokój. — Zapewnienia „Wiem" użyję 438. Nie wystarczyłoby zapewnić, że wiem, co tam a tam się
wtedy, gdy nie wie on jeszcze tego, co zmusiłoby go do dzieje — bez podania racji, które kogoś (innego)
wniosku, że wiem. przekonają o tym, że jestem w stanie to wiedzieć.

432. Wypowiedź „Wiem..." może mieć swoje znaczenie 439. Nawet wypowiedź „Wiem, że za tymi drzwiami jest
tylko w powiązaniu z resztą rzeczy świadczących, że wiem. korytarz i schody na parter" brzmi tak przekonywająco
tylko dlatego, iż każdy przyjmuje, że to wiem.
433. Tak więc, gdy mówię komuś „Wiem, że to jest
drzewo", to jest to tak, jakbym powiedział „To jest drzewo; 440. Jest tu coś uniwersalnego; nie tylko coś osobistego.
możesz absolutnie na tym polegać; nie ma tu żadnej
wątpliwości". A filozof mógłby użyć tego stwierdzenia tylko 441. Na sali sądowej samo zapewnienie świadka „Wiem..."
po to, aby pokazać, że tej formy mowy faktycznie się używa. nikogo by nie przekonało. Należy wykazać, że był w takim
Ale gdyby nie miało to być jedynie spostrzeżenie dotyczące stanie, iż wie.
polskiej gramatyki, to musiałby on określić okoliczności, Nawet zapewnienie „Wiem, że to jest ręka" wypowie-
w których wyrażenie to funkcjonuje. dziane w chwili, gdy patrzy się na swoją rękę, nie byłoby
wiarygodne, gdybyśmy nie znali okoliczności wypowiedzi. A
434. A czy doświadczenie uczy nas, że w takich to a takich gdy je znamy, to wygląda ono na zapewnienie, że mówiący jest
okolicznościach ludzie wiedzą to a to? Oczywiście, pod tym względem normalny.
doświadczenie pokazuje nam, że normalnie po tylu a tylu
dniach człowiek obeznaje się z domem, w którym mieszka. A 442. Bo czy nie może być tak, że wyobrażam sobie, że coś
również: doświadczenie uczy nas, że po takim a takim wierni
okresie nauki sąd człowieka staje się godny zaufania. Musi
on, jak mówi doświadczenie, uczyć się tyle a tyle, by móc 443. Wyobraź sobie, że w pewnym języku nie ma słowa
dokonywać trafnych przewidywań. Ale— — —. .,., , odpowiadającego naszemu „wiedzieć" — Ludzie po prostu
wygłaszają stwierdzenia. „To jest drzewo" itd. Może się
87
naturalnie zdarzyć, że się mylą. I dodają do zdania znak 448. Chcę powiedzieć: Jeśli kogoś nie dziwi, że zdania
pokazujący, jakie jest ich zdaniem prawdopodobieństwo arytmetyczne (np. tabliczki mnożenia) są 'absolutnie pewne',
błędu — a może powinienem powiedzieć: jakie jest praw- to dlaczego miałby go zdumiewać fakt, że zdanie „To jest
dopodobieństwo błędu? To ostatnie można również wskazać moja ręka" też takie jest?
przez podanie pewnych okoliczności. Np. „A powiedział do
B... Stałem w pobliżu, a mam dobry słuch" lub „A był 449. Musimy zostać nauczeni czegoś jako podstawy.
wczoraj tam a tam. Widziałem go z daleka. Nie mam zbyt
dobrego wzroku" lub „Tam rośnie drzewo. Widzę je wy- 450. Chcę powiedzieć: Nasze nauczanie ma postać „To jest
raźnie i widziałem je przedtem niezliczoną ilość razy". fiołek", „To jest stół". Wprawdzie dziecko mogłoby słowo
„fiołek" usłyszeć po raz pierwszy w zdaniu „To może być
444. „Pociąg odjeżdża o drugiej. Sprawdź to raz jeszcze dla fiołek", ale wtedy spytać by mogło „Co to jest fiołek?" Tu
pewności" lub „Pociąg odjeżdża o drugiej. Właśnie można by naturalnie odpowiedzieć pokazując mu obrazek. A
sprawdziłem to w nowym rozkładzie jazdy". Można również co by było, gdyby tylko pokazując mu obrazek mówiono
dodać „W takich sprawach zasługuję na zaufanie". „To jest...", zaś w innych przypadkach jedynie „To może
Użyteczność takich uzupełnień jest oczywista. być..."? — Jakie ma to mieć praktyczne konsekwencje?
Wątpienie, które wątpiłoby we wszystko, nie byłoby
445. Ale jeśli mówię „Mam dwie ręce", to co mogę dodać, by wątpieniem.
wykazać wiarygodność? Najwyżej to, że okoliczności są
zwyczajne. 451. Mój zarzut przeciw Moore'owi, że sens izolowanego
zdania „To jest drzewo" jest nieokreślony, ponieważ nie
446. Dlaczego jestem tak pewien, że to jest moja ręka? Czy zostało określone, czym jest owo „to", o którym się mówi, iż
cała gra językowa nie opiera się na tego rodzaju pewności? jest drzewem — nie działa, bo ten sens można dookreślić
Lub: Czy ta pewność nie jest (już) założona w tej grze mówiąc np. „Ten przedmiot tutaj, wyglądający na drzewo,
językowej? A mianowicie przez to, że ten nie gra w tę grę, lub nie jest sztuczną imitacją, lecz prawdziwym drzewem".
gra błędnie, kto nie rozpoznaje przedmiotów z pewnością.
452. Nie byłoby rozumnym wątpić, czy to jest prawdziwe
28.3 drzewo czy tylko...
Fakt, że wydaje mi się to niewątpliwe, nie liczy się. Gdyby
447. Porównaj to z 12 x 12 = 144. Tutaj także nie mówimy nierozumnym było tu wątpić, to nie można by tego wyprowa-
„być może". Bo o ile zdanie to opiera się na tym, że w dzić z tego, co utrzymuję. Potrzebna by tu też była reguła
obliczeniach czy rachunkach nie robimy błędów, że nasze oznajmiająca, że wątpienie jest tu nierozumne. Ale i jej nie ma.
zmysły nie zwodzą nas w trakcie obliczeń, to obydwa zdania,
arytmetyczne i fizyczne, są na tym samym poziomie. 453. Mówię wprawdzie: „Tutaj żaden rozsądny człowiek by
Chcę rzec: Gra fizyczna jest równie pewna jak aryt- nie wątpił". —Czy można by sobie wyobrazić, że zapytano
metyczna. Ale to może zostać źle zrozumiane. Moja uwaga uczonych sędziów, czy wątpienie jest rozumne, czy
jest logiczna, a nie psychologiczna. nierozumne?

88 89
454. Są przypadki, w których wątpienie jest nierozumne, ale jeśli są bardzo rzadkie — w których wyjaśnienie takie nie jest
też i takie, w których wydaje się ono logicznie nie- zbędne, lub jest tylko zbędne, lecz nie absurdalne.
możliwe. I wydaje się, że nie ma między nimi wyraźnej
granicy. 461. Przypuśćmy, że byłbym lekarzem i przyszedłby do mnie
pacjent, pokazał mi swą rękę i rzekł: „To tutaj, co wygląda
29.3 jak ręka, nie jest znakomitą imitacją, lecz naprawdę jest ręką".
Po czym mówiłby o swym zranieniu. — Czy naprawdę
455. Każda gra językowa polega na tym, że słowa i przedmioty
uważałbym to za informację, mimo jej zbędności? Czy nie
rozpoznaje się wciąż na nowo. Uczymy się równie
uznałbym tego raczej za niedorzeczność, mającą co prawda
nieustępliwie, że to jest krzesło, jak tego, że 2 x 2 =4.
postać informacji? Bo, powiedziałbym, gdyby ta informacja
456. Tak więc jeśli wątpię lub nie jestem pewien tego, że to jest naprawdę miała sens, to jak mógłby on być pewien tego, co
mówi? Brakuje tła, by to było informacją.
(w jakimkolwiek sensie) moja ręka, to dlaczego w takim razie
nie tego, co znaczą te słowa?
30.3
457. Czy chcę powiedzieć, że pewność leży w naturze gry 462. Dlaczego Moore wśród rzeczy, które wie, nie wymienia
językowej? np. tego, że w takiej a takiej części Anglii leży wioska, która
tak a tak się nazywa? Innymi słowy, dlaczego nie wspomina
458. Wątpi się z określonych powodów. Chodzi o to: jak faktu, o którym wie on, ale nie każdy z nas?
wątpienie jest wprowadzane do gry językowej?
31.3
459. Gdyby kupiec chciał badać każde ze swych jabłek bez
żadnej racji, tak aby upewnić się we wszystkim, to 463. Jest jednak pewnym, że informacja „To jest drzewo"
dlaczego nie musiałby (więc) badać badania? I czy można tu mogłaby, gdyby nikt nie mógł w to wątpić, być rodzajem
mówić o wierze (chodzi mi o wiarę w sensie religijnym, a nie o żartu i jako taka mieć sens. Renan rzeczywiście zażartował
domniemanie)? Wszystkie słowa psychologiczne odwodzą nas kiedyś w ten sposób.
tu tylko od tego, co najważniejsze.
3.4.51 • ::"
460. Idę do lekarza, pokazuję mu swą rękę i mówię „To jest 464. Moją trudność można też pokazać tak: Siedzę i
ręka, a nie...; zraniłem się w nią itd., itd." Czyż nie rozmawiam z przyjacielem. Nagle mówię: „Wiedziałem
udzielam tu tylko zbędnej informacji? Czy nie można by np. przez cały czas, że ty jesteś N. N." Czyż ta uwaga, choć
powiedzieć: Przypuśćmy, że słowa „To jest ręka" stano- prawdziwa, nie jest zbędna?
wiłyby jakąś informację —jak mógłbyś liczyć na to, że on tę Wydaje mi się, że słowa te przypominałyby „Szczęść
informację zrozumie? Cóż, jeśli ulega wątpliwości, 'że to jest Boże" skierowane do kogoś w środku rozmowy.
ręka', to dlaczego nie ulega wątpliwości również i to, że
jestem człowiekiem, który informuje o tym lekarza? — Ale z 465. A co by było, gdybyśmy posłyszeli słowa „Dziś
drugiej strony można wyobrazić sobie przypadki — nawet wiadomo, że jest ponad ... gatunków owadów" w miejscu

90 91
„Wiem, że to jest drzewo"? Gdyby ktoś nagle wypowiedział 5.4
pierwsze zdanie poza wszelkim kontekstem, to można by [Tu nadal w moim myśleniu jest wielka luka. I wątpię, czy
sądzić, że w międzyczasie rozmyślał on o czymś innym i teraz zostanie ona teraz wypełniona.]
wypowiada na głos zdanie należące do toku jego myśli. A
może: jest w transie i mówi nie rozumiejąc swych słów. 471. Tak trudno jest znaleźć początek. Czy lepiej: tak trudno
zacząć od początku. I nie próbować cofać się dalej.
466. Wydaje mi się też, że coś przez cały czas wiedziałem, a
jednak nie było sensu, by to mówić, by tę prawdę 472. Kiedy dziecko uczy się języka, to uczy się jednocześnie
wypowiedzieć. tego, czym jest badanie, a czym nie. Kiedy uczy się, że w
pokoju jest szafa, to nie uczy się go wątpić, czy to, co widzi
467. Siedzę w ogrodzie z filozofem, który raz za razem później jest jeszcze szafą, czy tylko rodzajem makiety.
powtarza „Wiem, że to jest drzewo", wskazując na drzewo
rosnące nieopodal. Ktoś trzeci podchodzi i słyszy to, 473. Tak jak przy pisaniu uczymy się określonej pod-
a ja mu mówię: „Ten człowiek nie jest obłąkany: my stawowej formy [liter], a później sieją zmienia, tak najpierw
tylko filozofujemy". . uczymy się stabilności rzeczy jako normy, która później
podlega zmianom.
4.4
474. Ta gra okazuje się skuteczna. To może być przyczyną,
468. Ktoś mówi bez związku „To jest drzewo". Mógłby
dla której się w nią gra, ale nie racją.
powiedzieć to zdanie, gdyż przypomina sobie, że słyszał je w
podobnej sytuacji; albo poruszyłoby go nagle piękno
475. Chcę tu traktować ludzi jak zwierzęta; jak prymitywne
drzewa, a zdanie to byłoby wykrzyknikiem; albo wypowie-
istoty, którym przyznaje się instynkt, ale nie rozumność. Jako
działby to zdanie jako przykład gramatyczny; itd., itd. Teraz
istoty w stanie prymitywnym. Nie potrzebujemy się
pytam go: „Jak to rozumiałeś?", a on odpowiada: „To była
wstydzić żadnej logiki wystarczająco dobrej dla prymityw-
informacja skierowana do ciebie". Czyż nie mógłbym przy-
nych sposobów porozumiewania się. Język nie wyłonił się z
puścić, że on nie wie, co mówi, skoro jest na tyle pomylony,
jakiejś rozumności.
by chcieć podać mi tę informację?
6.4
469. Ktoś w środku rozmowy bez związku mówi do mnie
„Życzę ci wszystkiego dobrego". Jestem zdumiony; ale 476. Dziecko nie uczy się, że istnieją książki, że istnieją
później uświadamiam sobie, że te słowa wiążą się z jego krzesła, itd., itd. — uczy się ono brać książki, siadać na
myślami o mnie. I już nie rażą mnie więcej jako bezsensowne. krzesłach, itd.
Później, oczywiście, powstają pytania o istnienie: „Czy
470. Dlaczego nie ma wątpliwości, że nazywam się L. W.? Nie istnieje jednorożec?" itd. Ale pytanie takie jest możliwe tylko
wygląda to w ogóle na coś takiego, co można by dlatego, że z reguły żadne jemu odpowiadające pytanie nie
natychmiast ustalić w sposób niewątpliwy. Nie powinno się występuje. Bo skąd wiadomo, jak przekonać się o istnieniu
sądzić, że jest to bezsprzeczna prawda.

92 93
jednorożców? Jak nauczono się określać, czy coś istnieje, Jest to tak, jakbym miał ujrzeć obraz (być może sceno-
czy nie? grafię) i rozpoznałbym już z daleka i bez cienia wątpliwości,
co on przedstawia. Ale teraz podchodzę bliżej: i wtedy
477. „Tak więc trzeba wiedzieć, że istnieją przedmioty, dostrzegam wiele różnokolorowych plam, a wszystkie dalece
których nazw uczymy dziecko przy pomocy wyjaśnienia ze wieloznaczne i bynajmniej nie dające żadnej pewności.
wskazaniem."* — Dlaczego trzeba to wiedzieć? Czy nie
wystarcza, że doświadczenie nie wykaże później czegoś 482. Tak jakby „Wiem" nie tolerowało metafizycznej
przeciwnego? emfazy.
Bo czemu gra językowa ma się opierać na jakiejś wiedzy?
483. Poprawne użycie słowa „Wiem". Ktoś o słabym
7.4
wzroku pyta mnie: „Czy wierzysz, że to, co tam widzimy, jest
drzewem?"—Odpowiadam „ Wiem, że jest, widzę je dokładnie, a
478. Czy dziecko wierzy, że istnieje mleko? Albo czy wie, że znam je dobrze". -— A: „Czy N. N. jest w domu?" — Ja:
istnieje mleko? Czy kot wie, że istnieje mysz? „Wierzę, że jest". — A: „Czy był w domu wczoraj?" — Ja:
„Wczoraj był w domu, wiem o tym, rozmawiałem z nim."—A:
479. Czy mamy powiedzieć, że wiedza o tym, iż istnieją „Wiesz, czy tylko wierzysz, że ta część domu jest nowo
przedmioty fizyczne, pojawia się bardzo wcześnie, czy dobudowana?" — Ja: „ Wiem o tym, dowiedziałem się od..."
bardzo późno?
484. W tych przypadkach mówi się „Wiem" i podaje się
8-4 :. ' ". " \.!. .'.'. '"' • Vv podstawę tej wiedzy, a przynajmniej można ją podać.
480. Dziecko, które uczy się używać słowa „drzewo". Stoi
się z nim przed drzewem i mówi „Piękne drzewo!" 485. Możemy też wyobrazić sobie przypadek, w którym ktoś
Oczywiście, w tej grze językowej nie pojawia się żadne przegląda listę zdań i nieustannie pyta „Wiesz o tym czy tylko
wątpienie. Ale czy można też powiedzieć, że dziecko wie: w to wierzysz?" Chce sprawdzić pewność każdego
że drzewo istnieje? W rzeczy samej jest prawdą, że 'wiedzieć poszczególnego zdania. Mogłoby tu chodzić o zeznanie
świadka przed sądem.
coś' nie zawiera w sobie myślenia o tym — ale czy ten, kto
coś wie, nie musi być w stanie wątpić? A wątpić znaczy 9.4
myśleć.
486. „Wiesz, czy tylko wierzysz, że nazywasz się L. W.?" Czy
481. Kiedy słyszy się Moore'a mówiącego „ Wiem, że to jest to pytanie ma sens?
drzewo", to natychmiast rozumie się tych, którzy uważają, Wiesz, czy tylko wierzysz, że to, co tu zapisujesz, to słowa
że to wcale nie jest ustalone. twojego języka ojczystego? Czy tylko wierzysz, że „wierzyć"
Kwestia ta jawi nam się teraz jako niejasna i mglista. ma takie znaczenie? Jakie znaczenie?
Tak, jakby Moore rzucił na nią złe światło.
487. Co jest dowodem na to, że coś wierni Najpewniej nie to,
*W przekładzie angielskim jest: ... przy pomocy definicji ostensywnej.
że mówię, iż coś wiem.
[Przyp. tłum.]

94 95
488. I gdy autorzy wyliczają wszystko, co wiedzą, to nie Ale co to za zdanie? (Przypomina ono to, co Frege
dowodzi to zupełnie niczego. powiedział o prawie identyczności.*) Z pewnością nie jest to
Również tego, że można coś wiedzieć o rzeczach fizycz- zdanie empiryczne. Nie należy ono do psychologii. Ma
nych, nie mogą dowieść zapewnienia tych, którzy w to wierzą. raczej charakter reguły.

489. Bo cóż odpowiadamy temu, kto mówi: „Wierzę, że tylko 495. Można by komuś, kto by chciał wnosić obiekcje
tak to ci się przedstawia, jakbyś wiedział". przeciw niepowątpiewalnym zdaniom, powiedzieć po prostu
„Ach, bzdura!". A więc nie odpowiedzieć mu, ale go skarcić.
490. I gdy pytam „Czy wiem, czy tylko wierzę, że nazywam
się..." to na nic się nie zda, iż wejrzę w siebie. 496. Jest to przypadek podobny do tego, w którym pokazuje
Ale mógłbym rzec: nie tylko nigdy w najmniejszym się, że nie ma sensu mówić, iż w pewną grę zawsze grano
stopniu nie wątpiłem, że tak się nazywam, lecz gdybym w to błędnie.
zwątpił, to nie mógłbym być pewien żadnego sądu.
497. Gdyby ktoś chciał wzbudzić we mnie wątpliwości i
10.4 mówiłby: tu zwodzi cię twoja pamięć, tam zostałeś
oszukany, tam znowu nie przekonałeś się dość gruntownie,
491. „Czy wiem, czy tylko wierzę, że nazywam się L. W.?"
itd., a ja nie uległbym dezorientacji i wytrwał przy swej
— Tak, gdyby to pytanie znaczyło „czy jestem pewny, czy pewności — to nie może być w tym nic złego, bo to właśnie
tylko przypuszczam, że...?", to można by polegać na mojej definiuje grę.
odpowiedzi. —
11.4
492. „Czy wiem, czy tylko wierzę...?" można by też tak
wyrazić: A co gdyby się wydawało, że to, co do tej pory 498. Jest rzeczą osobliwą, że choć nawet uznaję za całkiem
wydawało się nie ulegać wątpliwości, było fałszywą opinią? poprawne to, iż ktoś słowem „Bzdura!" odrzuca próbę
Czy zareagowałbym tak, jak wtedy, gdy wiara okazała się zmylenia go przy pomocy wątpliwości dotyczących
fałszywa? a może wydawałoby się, że grunt usuwa się spod podstaw, to utrzymuję, że nie jest poprawne, jeśli usiłuje się
moich sądów? — Ale naturalnie nie chcę tu prorokować. Czy on bronić używając przy tym słów „Wiem".
rzekłbym po prostu „Nigdy o tym nie pomyślałem!"
— a może (musiałbym) przeciwstawić się rewidowaniu 499. Mógłbym też powiedzieć tak: 'prawo indukcji' nie
swego sądu, ponieważ 'rewizja' taka równałaby się zagładzie może być uzasadnione bardziej, niż pewne jednostkowe
wszelkich zasad? zdania dotyczące materiału doświadczalnego.

493. A więc czy muszę uznawać pewne autorytety, by móc 500. Ale niedorzeczne wydaje mi się też powiedzenie
w ogóle wydawać sądy? „Wiem, że prawo indukcji jest prawdziwe".

494. „Nie mogę wątpić w to zdanie nie zaprzestając


'Grundgesetze der Arithmetik I xvii. fPrzyp. wydj
wszelkiego wydawania sądów."

96 97
Wyobraź sobie, że ktoś powiedział to w sądzie! Popraw- 509. Naprawdę chcę powiedzieć, że gra językowa jest
niej byłoby rzec „Wierzę w prawo...", gdzie 'wierzę' nie możliwa tylko wtedy, gdy na czymś się polega (nie powie-
miałoby nic wspólnego z przypuszczam. działem „gdy można na czymś polegać").
501. Czy nie jestem coraz bliższy i bliższy powiedzenia, że 510. Jeśli mówię „Naturalnie wiem, że to jest ręcznik", to
logika koniec końców nie daje się opisać? Musisz przyjrzeć formułuję wypowiedź. Nie myślę o weryfikacji. Dla mnie jest
się praktyce językowej, a wtedy to zobaczysz. to wypowiedź bezpośrednia.
Nie myślę o przeszłości ani o przyszłości. (I podobnie
502. Czy można by powiedzieć „Znam położenie swych rąk naturalnie Moore.)
z zamkniętymi oczyma", gdyby położenie, jakie bym Jest to całkiem tak, jakbym bezpośrednio coś pochwycił,
podawał, zawsze lub w większości przypadków przeczyło tak jakbym bez wątpliwości chwycił ręcznik.
zeznaniom innych?
511. Ale takie bezpośrednie pochwycenie odpowiada
503. Oglądam pewien przedmiot i mówię „To jest drzewo" przecież pewności, a nie wiedzy.
lub „Wiem, że to...". Jeśli teraz podchodzę bliżej i okazuje Ale czy nie chwytam tak również nazw rzeczy? ' '
się, że jest inaczej, to mogę rzec „To nie jest jednak drzewo"
lub też „To było drzewo, ale teraz już nie jest". Ale gdyby 12.4
teraz wszyscy inni mi przeczyli i mówili, że to nigdy nie było
drzewem i gdyby wszystkie inne świadectwa przemawiały 512. Czy nie chodzi tu o pytanie: „Co by było, gdybyś
przeciwko mnie — to na co by mi się jeszcze zdało musiał zmienić swój pogląd nawet na te najbardziej fun-
obstawanie przy moim „Wiem..."? damentalne sprawy?" Nie wydaje mi się, by odpowiedzią na
nie było: „Nie musisz go zmieniać. Na tym właśnie polega to,
504. To, czy coś wiem, zależy od tego, czy świadectwa że są one 'fundamentalne' ".
przyznają mi rację, czy mi przeczą. Tak więc powiedzenie, że
ktoś wie, iż go boli, nie znaczy nic. 513. Co by było, gdyby zaszło coś naprawdę niesłycha-negol
— Gdybym, powiedzmy, zobaczył jak domy stopniowo,
505. To, że się coś wie, jest zawsze z łaski Natury. bez widocznej przyczyny, przeobrażają się w mgłę; gdyby
bydło na polach stawało na głowach, śmiało się i mówiło
506. Jeśli moja pamięć mnie tu zwodzi, to może mnie zrozumiałe słowa; gdyby drzewa stopniowo przeobrażały się
zwieść wszędzie." w ludzi a ludzie w drzewa. Czy miałem więc rację, mówiąc
Jeśli tego nie wiem, to skąd wiem, że moje słowa znaczą przed wszystkimi tymi zdarzeniami „Wiem, że to jest dom"
to, co, jak wierzę, znaczą? itd., lub po prostu „To jest dom" itd.?

507. „Jeśli to mnie zwodzi, to co jeszcze znaczy 'zwodzić'?" 514. Wydaje mi się, że to jest stwierdzenie fundamental
ne; jeśli jest fałszywe, to czy coś jeszcze może być 'prawdziwe'
508. Na czym mogę polegać? lub 'fałszywe'? , , . •,•-.•

98
99
515. Jeśli nie nazywam się L. W., to jak mogę polegać na tym, 13.4
co rozumie się przez „prawdziwy" lub „fałszywy"?
520. Moore ma wszelkie prawo, by mówić, że wie, iż przed
nim stoi drzewo. Naturalnie może się co do tego mylić. (Bo nie
516. Gdyby zdarzyło się coś (gdyby np. ktoś mi coś mówił),
jest tu tak jak z wyrażeniem „Wierzę, że tu stoi drzewo".)
co obliczone byłoby na wzbudzenie we mnie wątpliwości co
Ale to, czy ma on w tym przypadku rację, czy się myli, jest
do mego imienia, to byłoby to na pewno coś, co budziłoby
filozoficznie nieistotne. Jeśli Moore atakuje tych, którzy
wątpliwości co do samych podstaw tego wątpienia i dlatego
powiadają, że właściwie nie można czegoś takiego wiedzieć,
mógłbym podjąć decyzję, by zachować swe dawne
to nie może tego dokonać poprzez zapewnianie ich, że on wie
przekonania.
to a to. Bo nie potrzebujemy mu wierzyć. Gdyby jego
oponent utrzymywał, że nie można w to a to wierzyć,
517. Ale czy nie mogłoby się wydarzyć coś, co by mnie
mógłby mu odpowiedzieć „Ja w to wierzę".
zupełnie wyrzuciło z torów? Świadectwo, które uczyniłoby z
tego, co najbardziej pewne, coś dla mnie nie do przyjęcia? lub
14.4
spowodowałoby jednak, że uchyliłbym najbardziej fun-
damentalne ze swych sądów? (Nieważne, słusznie czy 521. Błąd Moore'a polega na tym, że twierdzeniu, iż
niesłusznie.) człowiek nie może czegoś wiedzieć, przeciwstawia „Ja to
wiem".
518. Czy mógłbym sobie wyobrazić, że obserwuję to u
jakiegoś innego człowieka? 522. Mówimy: Jeśli dziecko opanowało język — a zatem jego
zastosowanie — to musi ono znać znaczenia słów. Musi np.
519. Jeśli wykonujesz rozkaz „Przynieś mi książkę", to być w stanie bez żadnych wątpliwości powiązać białe,
musisz, być może, sprawdzić, czy to, co tu widzisz, jest czarne, czerwone i niebieskie rzeczy z nazwami ich kolorów.
naprawdę książką, ale wtedy przynajmniej wiesz, co rozumie
się przez słowo „książka"; a jeśli tego nie wiesz, to możesz to 523. Tak, nikt tu nie tęskni za wątpliwościami; nikogo nie
sprawdzić — ale wtedy musisz jeszcze wiedzieć, co znaczy dziwi, że nie domyślamy się tylko znaczeń słów.
jakieś inne słowo. A fakt, że jakieś słowo znaczy to a to, tak a
tak go się używa, jest z kolei faktem empirycznym, 15.4
podobnie jak to, iż ten przedmiot jest książką.
Tak więc byś mógł wykonać rozkaz, istnieć musi fakt 524. Czy istotne dla naszej gry językowej ('rozkazywania i
empiryczny, w który nie wątpisz. Wątpienie samo spoczywa wykonywania rozkazu' np.) jest to, że w pewnych miejscach nie
tylko na czymś, co samo jest poza zasięgiem wątpienia. pojawia się wątpliwość, albo czy wystarcza, jeśli występuje
A ponieważ gra językowa polega na powtarzających się w poczucie pewności, choćby nawet z lekkim powiewem
czasie aktach grania, to, jak się wydaje, nie możemy w wątpliwości?
każdym poszczególnym przypadku powiedzieć, że to a to Czy nie wystarczy więc, że nie nazwę, tak jak czynię to
musi nie podlegać wątpliwościom, aby gra językowa była obecnie, czegoś 'czarnym', 'zielonym', 'czerwonym' bez
możliwa — ale że pewien empiryczny lub inny sąd musi z pytania, bez mieszania się w to jakichś wątpliwości — ale
reguly nie podlegać wątpliwościom. zamiast tego powiem „Pewien jestem, że to jest czerwone",

100 101
tak jak ktoś może powie „Pewien jestem, że on dzisiaj ten kolor w jego języku tak się nazywa'. Nie można też o nim
przyjdzie" (a zatem 'z poczuciem pewności')? powiedzieć, że ucząc się mówić uczy się, iż ten kolor tak się
To towarzyszące poczucie pewności jest nam naturalnie po polsku nazywa; ani też: ono to wie, gdy nauczyło się
obojętne i podobnie nie potrzebujemy przejmować się użycia słowa.
słowami „Jestem pewien". — Istotne jest, czy towarzyszy
temu różnica w praktyce językowej. 528. A jednak: gdyby ktoś mnie zapytał, jak się ten kolor
Można by zapytać, czy wszędzie tam, gdzie my np. nazywa po niemiecku, a na moją odpowiedź zareagowałby
składalibyśmy meldunek z pewnością (w trakcie doświad- pytaniem „Czy jesteś pewien?", to odparłbym: „ Wiem to,
czenia np. patrzymy w rurę i określamy kolor, jaki przez nią niemiecki jest moim językiem ojczystym".
widzimy), on rzekłby „Jestem pewien". Jeśli tak, to najpierw
bylibyśmy skłonni sprawdzić jego deklarację. Ale gdyby się 529. I np. jedno dziecko powie o drugim lub o sobie, że wie
okazało, że zasługuje on w pełni na zaufanie, to stwierdzono już, jak to a to się nazywa.
by, iż jego sposób mówienia jest jedynie nieszkodliwym
dziwactwem. Można by np. przypuścić, że czytał on filo- 530. Mogę komuś powiedzieć „Ten kolor nazywa się po
zofów sceptycznych, uległ przekonaniu, iż nie można ni- polsku 'czerwień'" (jeśli uczę go np. polskiego). W tym
czego wiedzieć i dlatego przyjął taki sposób mówienia. Gdy przypadku nie powiedziałbym „Wiem, że ten kolor..." —
raz się już do tego przyzwyczailiśmy, to nie przeszkadza to w powiedziałbym to może wtedy, gdybym tego właśnie sam się
praktyce. uczył, albo przez kontrast z jakimś innym kolorem,
którego polskiej nazwy nie znam.
525. Jak zatem wygląda przypadek, gdy ktoś ma naprawdę
inny od nas stosunek do np. nazw kolorów? Gdy mianowicie 531. Ale czy nie należałoby mojego obecnego stanu
w ich użyciu utrzymuje się lekkie wątpienie lub możliwość opisać następująco: wiem, jak ten kolor nazywa się po
wątpienia? polsku? I jeśli tak właśnie by należało, to dlaczego nie
powinienem wyrazić swego obecnego stanu odpowiadającymi
16.4 temu słowami „Wiem itd."?
526. Gdyby ktoś patrząc na angielską skrzynkę pocztową rzekł 532. Tak więc gdy Moore siedząc przed drzewem powiedział
„Jestem pewien, że to jest czerwone", to musielibyśmy „Wiem, że to...", to wyraził po prostu prawdę o swym
przypuścić, iż jest on daltonistą lub wierzyć, że nie opanował ówczesnym stanie.
jeszcze danego języka i zna nazwy kolorów tylko w jakimś
języku innym. [Filozofuję teraz niczym staruszka, która bezustannie
Gdyby nie miał miejsca żaden z tych dwóch przypadków, to coś zapodziewa i na nowo musi tego szukać: raz okularów,
nie zupełnie byśmy go rozumieli. raz kluczy.]

527. Polak, który nazywa ten kolor „czerwonym", nie jest 533. Cóż, jeśli poprawne było opisanie jego stanu poza
'pewien, że nazywa się on po polsku „czerwony"'. Dziecko, kontekstem, to równie poprawne było wypowiedzenie poza
które opanowało użycie słowa, nie jest 'pewne, że kontekstem słów „To jest drzewo".

103
534. Ale czy błędne jest powiedzenie: „Dziecko, które „Wiem, jak ten się nazywa; nie wiem jeszcze, jak nazywa się
opanowało grę językową, musi wiedzieć pewne rzeczy"? tamten".
Gdyby zamiast tego rzec „musi pewne rzeczy móc
zrobić", to byłby to pleonazm, a jednak tak właśnie 544. Oczywiście, mogę zgodnie z prawdą rzec „Wiem, jak ten
chciałbym odpowiedzieć na pierwsze zdanie. — Ale: „Dziecko kolor nazywa się po polsku" wskazując np. na kolor świeżej
nabywa wiedzę przyrodniczą". To zakłada, że dziecko może krwi. Ale — — —
spytać, jak nazywa się taka a taka roślina.
17.4 .':,.
535. Dziecko wie, jak się coś nazywa, jeśli umie poprawnie
545. 'Dziecko wie, jaki kolor oznacza słowo „niebieski"'. To,
odpowiedzieć na pytanie „Jak to się nazywa?"
co ono tu wie, nie jest wcale takie proste.
536. Oczywiście dziecko, które zaczyna uczyć się języka, w
546. Rzekłbym „Wiem, jak się ten kolor nazywa", gdyby np.
ogóle nie posiada jeszcze pojęcia nazywania się.
chodziło o odcienie, których nazwy nie każdy zna.
537. Czy można o kimś, kto nie posiada tego pojęcia,
547. Dziecku, które dopiero co zaczyna mówić i umie
powiedzieć, że wie, jak to a to się nazywa?
używać słów „czerwony" i „niebieski", nie można jeszcze
powiedzieć: „Ty przecież wiesz, jak się ten kolor nazywa".
538. Dziecko, chciałbym rzec, uczy się tak a tak reagować;
a kiedy to robi, to jeszcze nic z tego nie wie. Wiedza
548. Dziecko musi nauczyć się nazw kolorów zanim będzie
zaczyna się dopiero na dalszym szczeblu.
mogło spytać o nazwę koloru.
539. Czy z wiedzą jest tak jak z gromadzeniem?
549. Błędne byłoby powiedzenie, że tylko wtedy mogę rzec
„Wiem, że tu stoi krzesło", gdy krzesło tu stoi. Wtedy tylko,
540. Pies mógłby nauczyć się biec do N na zawołanie „N", a
oczywiście, jest to prawdą, ale mam prawo tak rzec, kiedy
na zawołanie „M" do M — ale czy wiedziałby na tej
jestem pewny, że ono tam stoi, nawet jeśli się mylę.
podstawie, jak ci ludzie się nazywają?
18.4
541. „On wie tylko, jak ten ktoś się nazywa, nie wie jeszcze,
jak nazywa się tamten ktoś". Tego nie można, ściśle rzecz 550. Jeśli ktoś w coś wierzy, to nie zawsze musimy być
biorąc, powiedzieć o kimś, kto nie ma jeszcze pojęcia o tym, zdolni odpowiedzieć na pytanie 'dlaczego w to wierzy'; ale
że ludzie mają imiona. jeśli on coś wie, to na pytanie „skąd to wie?" trzeba móc dać
odpowiedź.
542. „Nie mogę opisać tego kwiatu, jeśli nie wiem, że ten
kolor nazywa się 'czerwony'". 551. I jeśli odpowiada się na to pytanie, to trzeba to uczynić
wedle powszechnie uznanych zasad. Tak można coś takiego
543. Dziecko potrafi używać imion ludzi na długo przedtem, wiedzieć.
nim w jakiejkolwiek postaci jest w stanie powiedzieć:

104 105
552. Czy wiem, że siedzę teraz na krześle? — A czy tego nie 556. Nie mówi się: On jest w stanie w to wierzyć.
wiem? W obecnych okolicznościach nikt by nie rzekł, że to Ale raczej: „W tej sytuacji rozsądnym jest to przyjąć"
wiem, ale nie rzekłby również np., że jestem przytomny. Ani (czy „wierzyć w to").
też normalnie nie powie się tego o przechodniu z ulicy.
557. Zadaniem sądu wojennego może być rozstrzygnięcie,
553. To dziwne: jeśli powiem, bez specjalnego powodu, czy w takim to a takim położeniu rozsądnym było przyjąć
„Wiem", np. „Wiem, że siedzę teraz na krześle", to wypo- to a to z pewnością (choćby i błędnie).
wiedź ta wydaje mi się nieusprawiedliwiona i pretensjonalna.
Ale gdy wypowiadam to samo wtedy, gdy istnieje jakaś po 558. Mówimy, wiemy, że w takich to a takich okolicz-
temu potrzeba, to choć nie jestem ani o włos bardziej pewny nościach woda wrze, a nie zamarza. Czy jest tu do po-
prawdziwości tej wypowiedzi, to wydaje mi się ona w pełni myślenia, że się mylimy? Czy pomyłka nie unicestwiłaby
usprawiedliwiona i zwyczajna. czasem wszelkiego wydawania sądów? Co więcej: Co
mogłoby się ostać, gdyby to upadło? Czy ktoś mógłby
554. Nie jest ona pretensjonalna w swej grze językowej. Nie odkryć coś takiego, że powiedzielibyśmy: „To był błąd"?
zajmuje wyższej pozycji niż, po prostu, ludzka gra Cokolwiek może zdarzyć się w przyszłości, jakkolwiek
językowa. Tu bowiem ma ona swe ograniczone zasto- może się w przyszłości zachować woda — my wiemy, że
sowanie. dotąd, w niezliczonej ilości przypadków, tak się za-
Ale gdy tylko wypowiadam to zdanie poza jego konteks- chowywała.
tem, to jawi się ono w niewłaściwym świetle. Bo wygląda Fakt ten wtopił się w fundament naszej gry językowej.
wtedy na to, jakbym chciał zapewniać, że są rzeczy, które
wiem. Rzeczy, o których sam Bóg nie może mi nic powie- 559. Musisz zważać na to, że gra językowa jest, że tak
dzieć. powiem, czymś nieprzewidywalnym. Rozumiem przez to:
jest pozbawiona podstaw. Nie jest rozumna (czy nie-
19.4 'r.,\''^ ;..' ! .. ..' ''. .,. ,
rozumna).
..." , ,;'
Jest tu — jak nasze życie.
555. Mówimy, wiemy, że woda gotuje się, gdy postawi się ją na
ogniu. Skąd to wiemy? Doświadczenie nas tego nauczyło. 560. A pojęcie wiedzy jest połączone z pojęciem gry
— Mówię „Wiem, że jadłem dziś rano śniadanie"; językowej.
doświadczenie mnie tego nie nauczyło. Mówi się też „Wiem, że
mam bóle". Za każdym razem gra językowa jest inna, za 561. „Wiem" i „Możesz na tym polegać". Ale nie zawsze
każdym razem jesteśmy pewni i za każdym razem ludzie można zastąpić drugie pierwszym.
zgadzają się z nami, że jesteśmy w stanie to wiedzieć. I
dlatego twierdzenia fizyki znajdują się w podręcznikach dla 562. W każdym razie istotnym jest wyobrazić sobie język, w
każdego. którym nasze pojęcie „wiedzieć" nie istnieje.
Jeśli ktoś powiada, że coś wie, to musi to być coś, co on,
w powszechnej opinii, jest w stanie wiedzieć. 563. Powiada się „Wiem, że mam bóle" chociaż nie
można po temu podać żadnej przekonywającej racji. — Czy
107
to jest to samo, co „Jestem pewny, że on..."? — Nie. „Jestem 567. Czy więc moja wiedza, że nazywam się L. W., jest tego
pewny" mówi ci o mojej pewności subiektywnej. „Wiem" samego rodzaju co wiedza, że woda wrze w 100°C? To
znaczy, że pomiędzy mną, który wie, a tym, który nie wie, pytanie jest naturalnie źle postawione.
jest różnica rozumienia. (Oparta może na różnicy stopnia
doświadczenia.) 568. Gdyby jedno z moich imion było niezwykle rzadko
Gdy w matematyce mówię „Wiem", to usprawiedliwie- używane, to mogłoby się zdarzyć, że nie znałbym go. To, że
niem na to jest dowód. znam swoje imię, jest tylko dlatego samo przez się zro-
Jeśli w obu tych przypadkach zamiast „Wiem" powiada zumiałe, że, podobnie jak wszyscy inni, używam go nie-
się „Możesz na tym polegać", to uzasadnienie jest za zliczoną ilość razy.
każdym razem innego rodzaju.
A uzasadnianie ma kres. 569. Przeżycie wewnętrzne nie może wykazać mi, że coś
wiem.
564. Gra językowa: przynoszenie kamieni budowlanych, Jeśli mimo to mówię „Wiem, że nazywam się...", a rzecz
meldowanie o ilości kamieni do dyspozycji. Ilość czasem się jasna nie jest to przecież zdanie empiryczne,— — —
szacuje, czasem ustala przez policzenie. Pojawia się wtedy
pytanie: „Czy wierzysz, że jest tyle kamieni?" i odpowiedź 570. „Wiem, że tak się nazywam; u nas każdy dorosły wie, jak
„Wiem to, właśnie je policzyłem". Ale „Wiem" mogłoby się tu się nazywa".
nie pojawić. Gdyby jednak było kilka rodzajów skon-
statowania czegoś z pewnością, jak liczenie, ważenie, mierzenie 571. „Nazywam się... — możesz na tym polegać. Jeśli
stosu, to wtedy miejsce oświadczenia, skąd się wie, okaże się to fałszem, to w przyszłości nigdy więcej mi nie
mogłaby zająć wypowiedź „Wiem". uwierzysz".

565. Ale tu nie powiedziało się jeszcze nic o 'wiedzy', że to 572. A jednak wydaje mi się, że wiem, iż nie mogę mylić się
nazywa się „płyta", to „słup", itd. co do swego własnego imienia!
To znajduje wyraz w słowach: „Jeśli to jest nieprawdą, to
566. Cóż, dziecko uczące się mojej gry językowej (nr 2)*, nie jestem obłąkany". Dobrze, ale to są słowa; a jaki ma to
uczy się mówić „Wiem, że to nazywa się 'płyta'". wpływ na stosowanie języka?
Tak więc istnieje oczywiście gra językowa, w której
dziecko używa tego zdania. To zakłada, że dziecko, gdy 573. Czy dlatego, że nic przeciwnego mnie nie prze-
tylko dana jest mu nazwa, już może jej używać. Tak jak konuje?
gdyby mi ktoś powiedział „Ten kolor nazywa się...". — Jeśli
więc dziecko nauczyło się gry językowej z kamieniami 574. Powstaje pytanie: jakiego rodzaju zdaniem jest:
budowlanymi, to można mu teraz powiedzieć coś w rodzaju „Wiem, że nie mogę się co do tego mylić", albo też: „Nie
,,A ten kamień nazywa się'...'" i w ten sposób pierwotna gra mogę się co do tego mylić"?
językowa ulega poszerzeniu. Owo „Wiem" zdaje się odcinać wszelkie racje. Ja to po
prostu wiem. Ale jeśli może tu w ogóle być mowa o pomyłce, to
'Dociekania filozoficzne I, 2. [Przyp. wyd.] musi istnieć możliwość sprawdzenia, czy to wiem.

108 109
575. Wypowiedź „Wiem" mogłaby też mieć za cel wskazanie, Czy mógłbym tu „Wiem, że itd." zastąpić przez „W ...
w którym miejscu można na mnie polegać; przy czym nazywa się to '...'"?
użyteczność tego znaku musi pochodzić z doświadczenia.
584. Czy byłoby możliwym używanie czasownika „wiedzieć"
576. Można by rzec „Skąd wiem, że nie mylę się co do tylko w pytaniu „Skąd to wiesz?", które następowałoby po
swego imienia?" — i gdyby odpowiedź brzmiała „Ponieważ prostym stwierdzeniu? — Zamiast „Już to wiem" powiada
tak często go używałem", to można by pytać dalej: „Skąd się „Jestem z tym obeznajmiony"; a to następuje tylko po
wiem, że się co do tego nie mylę?" I tutaj „Skąd wiem" nie zakomunikowaniu faktu. Ale co mówi się zamiast „Wiem, co
może już mieć żadnego sensu. to jest"?

577. „Znam swoje imię z całkowitą pewnością". 585. Ale czy „Wiem, że to jest drzewo" nie mówi czegoś
Odmówiłbym wzięcia pod uwagę jakiegokolwiek ar- innego niż „To jest drzewo"?
gumentu, który by próbował wykazać, że nie znam.
A co znaczy „odmówiłbym"? Czy jest to wyraz intencji? 586. Zamiast „Wiem, co to jest", można by rzec „Mogę
powiedzieć, co to jest". I gdyby przyjąć ten sposób wy-
578. A czy wyższy autorytet nie mógłby mnie zapewnić, że rażania się, to co stałoby się z „Wiem, że to jest..."?
nie znam prawdy? Tak, że musiałbym rzec „Poucz mnie!" Ale
wtedy moje oczy musiałyby być otwarte. 587. Wracając do pytania, czy „Wiem, że to jest..." mówi coś
innego niż „To jest...". — W pierwszym zdaniu wymieniono
579. To, że każdy zna swoje imię z największą pewnością, osobę, w drugim nie. Ale stąd nie widać, że mają one różny
należy do gry językowej z imionami ludzi. sens. W każdym razie pierwsza forma jest nierzadko
zastępowana przez drugą i wtedy często nadaje się jej pewną
20.4 specyficzną intonację. Inaczej bowiem mówi się wtedy, gdy
wypowiada się stwierdzenie nie zaprzeczone, a inaczej, gdy
580. Mogłoby przecież być tak, że zawsze, ilekroć po-
trwa się przy stwierdzeniu w obliczu sprzeczności.
wiedziałem „Wiem to", okazywało się to fałszem. (Wy-
kazywanie.)
588. Ale czy słowami „Wiem, że..." nie mówię tego, iż
znajduję się w jakimś określonym stanie, podczas gdy samo
581. Ale może mimo to nie mógłbym sobie pomóc i nadal
stwierdzenie „Tak jest..." tego nie mówi? A jednak często
zapewniałbym „Wiem...". Ale zatem jak dziecko nauczyło
odpowiada się na takie stwierdzenie [pytaniem] „Skąd o tym
się tego wyrażenia? wiesz?" — „Ale przecież sam fakt, że to stwierdzam, daje do
zrozumienia, iż sądzę, że to wiem". — Można by to wyrazić
582. „Wiem to" może znaczyć: Jestem z tym dobrze następująco: W ogrodzie zoologicznym mógłby stać napis
obznajomiony — albo też: Jest tak na pewno. „To jest zebra"; ale przecież nie „Wiem, że to jest zebra".
„Wiem" ma sens tylko wtedy, gdy wypowiada je pewna
583. „Wiem, że ten ... nazywa się '...'" — Skąd to wiesz? — osoba. Ale wtedy jest obojętne, czy wypowiedź brzmi
„Dowiedziałem się...". „Wiem..." czy „To jest..."

110 111
L
589. Jak bowiem uczymy się rozpoznawać swój stan Gdy wyobrażam sobie takiego człowieka, to wyobrażam
wiedzenia czegoś? sobie również rzeczywistość, świat, który go otacza; a także
jego, jak myśli (i mówi) wbrew temu światu.
590. O rozpoznawaniu stanu wiedzy można by mówić co
najwyżej wtedy, gdy powiada się „Wiem, co to jest". Można 596. Jeśli ktoś mnie informuje, że nazywa się N. N., to ma dla
się tu o tym przekonać, czy naprawdę posiada się tę wiedzę. mnie sens zapytanie go „Czy możesz się co do tego mylić?"
Jest to w grze językowej pytanie zgodne z regułami. I
591. „Wiem, co to za drzewo. — To jest kasztan." „Wiem, odpowiedź Tak lub Nie ma sens. — Ale oczywiście także ta
co to za drzewo. — Wiem, że to jest kasztan." Pierwsza odpowiedź nie jest nieomylna, tzn. może kiedyś okazać się
wypowiedź brzmi naturalniej, niż druga. „Wiem" zostanie fałszywa, co nie pozbawia pytania „Czy możesz się..." i
po raz drugi powiedziane tylko wtedy, gdy będzie się chciało odpowiedzi „Nie" ich sensu.
specjalnie zaakcentować pewność; być może aby uprzedzić
sprzeciw. Pierwsze „Wiem" znaczy mniej więcej: Mogę 597. Odpowiedź na pytanie „Czy możesz się co do tego
powiedzieć. mylić?" nadaje stwierdzeniu określoną rangę. Odpowiedź
Ale w innym przypadku można by zacząć od konstatacji może też brzmieć „Nie sądzę".
„To jest...", a potem odpowiedzieć na sprzeciw: „Wiem, co to
za drzewo" i w ten sposób zaakcentować pewność. 598. Ale czy na pytanie „Czy możesz..." nie można by
odpowiedzieć: „Opiszę ci ten przypadek i potem sam
592. „Mogę powiedzieć, co to za..., i to z pewnością". zdecydujesz, czy mogę się mylić"?
Np. gdyby chodziło o czyjeś imię, to przypadek ów
593. Nawet gdy „Wiem, że jest tak" można zastąpić przez mógłby wyglądać tak, że osoba ta nigdy tego imienia nie
„Jest tak", to nie można jednak negacji jednego zastąpić używała, ale przypomina sobie, że czytała je w jakimś
przez negację drugiego. dokumencie, — ale z drugiej strony odpowiedź mogłaby
Wraz z „Nie wiem..." do gry językowej wkracza nowy brzmieć: „Nosiłem to imię przez całe swoje życie, wszyscy
składnik. mnie tak nazywali". Jeśli to nie jest równoważne wypowiedzi
„Nie mogę się co do tego mylić", to to ostatnie w ogóle
21.4 • • ;:
' ; •; •' •;'• pozbawione jest wszelkiego sensu. A jednak w sposób
całkowicie oczywisty wskazuje to na bardzo ważną różnicę.
594. Nazywam się „L. W." I gdyby ktoś to kwestionował, to
natychmiast ustanowiłbym niezliczone powiązania, które
599. Można by np. opisać pewność zdania, że woda gotuje
czynią to pewnym.
się w mniej więcej 100°C. Nie jest to np. zdanie, które kiedyś
słyszałem, jak może to czy tamto, które mógłbym wymienić.
595. „Ale mogę przecież wyobrazić sobie człowieka, który
Sam w szkole zrobiłem taki eksperyment. To zdanie jest w
tworzy wszystkie te powiązania, a żadne z nich nie
naszych podręcznikach zdaniem bardzo elementarnym, a
odpowiada rzeczywistości. Dlaczego ja nie miałbym znaleźć
podręczniki te w takich sprawach są godne zaufania,
się w podobnej sytuacji?"
ponieważ... — Można teraz temu wszystkiemu
przeciwstawić przykłady pokazujące, że ludzie to i tamto
112
113

l
uważali za pewne, co później, w naszym mniemaniu, okazało akurat na temat spadania, ale również eksperymenty z opo-
się fałszywe. Ale argument ten jest bezwartościowy.* Powie- rem powietrza i wiele innych.
dzieć: koniec końców możemy przytoczyć tylko takie racje, Ale w końcu polegam na tych doświadczeniach czy też na
jakie my uważamy za racje, to nie powiedzieć zupełnie nic. sprawozdaniach z nich, bez skrupułów uzależniam od nich
Jestem przekonany, że u podstaw tego leży niezrozumienie swoje własne działania. A czy to zaufanie nie potwierdziło
natury naszych gier językowych. się? Na ile mogę wyrokować — tak.

600. Jakie mam podstawy, aby ufać podręcznikom fizyki 604. Na sali sądowej oświadczenie fizyka, że woda gotuje się
eksperymentalnej? w 100°C zostałoby bezwarunkowo przyjęte za prawdę.
Nie mam żadnych podstaw, by im ufać. I ufam im. Gdybym teraz nie ufał temu oświadczeniu, to co mógłbym
Wiem, jak takie książki powstają — albo raczej wierzę, że uczynić, by je osłabić? Samemu przeprowadzić
wiem. Mam trochę świadectw, ale nie sięgają one daleko i są eksperymenty? Czegóż by one dowiodły?
rozproszone. Rozmaite rzeczy słyszałem, widziałem, czy-
tałem. 605. A co by było, gdyby oświadczenie fizyka było
przesądem i równie absurdalnym byłoby kierować się nim
22.4 '' " ' " .' przy wydawaniu wyroku, co polegać na próbie ognia?
601. Nieustannie zagraża nam pragnienie, by znaleźć
znaczenie poprzez kontemplowanie wyrażenia i nastroju, w 606. To, że ktoś inny wedle mojego mniemania się pomylił,
jakim używa się go, zamiast myśleć wciąż o praktyce. nie stanowi żadnej racji by przyjąć, że ja się teraz mylę. —
Dlatego tak często powtarzamy sobie samym to wyrażenie, Ale czy nie stanowi to racji by przyjąć, że mogę się mylić? Nie
tak jakbyśmy w wyrażeniu i w doznawanym uczuciu musieli jest to żadna racja, bym miał w swoich sądach czy działaniach
dojrzeć to, czego szukamy. przejawiać jakąkolwiek niepewność.

23.4 607. Sędzia mógłby wręcz powiedzieć „To jest prawda —


na ile człowiek może ją poznać". Ale co by ten dodatek
602. Czy powinienem rzec „Wierzę w fizykę", czy „Wiem, że wniósł? („beyond all reasonable doubt").
fizyka jest prawdziwa"?
608. Czy popełniam błąd stosując się w swoich działaniach do
603. Nauczono mnie, że w takich okolicznościach to się zdań fizyki? Czy mam rzec, że nie mam po temu żadnych
dzieje. Zostało to odkryte w wyniku kilkakrotnych prób. To dobrych racji? Czy nie to właśnie jest tym, co nazywamy
wszystko niczego by nam oczywiście nie dowiodło, gdyby to 'dobrą racją'?
doświadczenie nie było otoczone przez inne, które wraz z
nim tworzą system. Nie robiono więc eksperymentów 609. Przypuśćmy, że spotkaliśmy ludzi, którzy nie uważają
tego za uzasadnioną rację. Ale jak to sobie wyobrażamy?
Zamiast u fizyków zasięgają może rady u wyroczni. (I dlatego
'[Uwaga na marginesie]: Czy nie może też się zdarzyć, że rozpo-
znaliśmy dzisiaj błąd z przeszłości, a później dochodzimy do wniosku, że uważamy ich za prymitywnych.) Czy to źle, że zasięgają
pierwsza opinia była słuszna? itd. rady u wyroczni i do niej się stosują? — Jeśli

114 115
mówimy, że to „źle", to czy nie zwalczamy ich gry przyj- 615. Czy teraz znaczy to: „Mogę w ogóle wydawać sądy
mując naszą grę językową jako punkt wyjścia? tylko dlatego, że rzeczy zachowują się tak a tak (niejako
dobrodusznie)?
610. I czy zwalczając ją mamy rację, czy nie mamy?
Oczywiście nasze postępowanie podparte zostanie rozmaitymi 616. A czy byłoby nie do pomyślenia, że pozostałbym w
hasłami (sloganami). siodle bez względu na to, jak bardzo fakty stawałyby dęba?

611. Tam, gdzie naprawdę spotykają się dwie zasady, które 617. Pewne zdarzenia postawiłyby mnie w sytuacji, w której
są nie do pogodzenia, jeden drugiego uważa za głupca i nie mógłbym dłużej prowadzić starej gry językowej. W której
heretyka. zostałbym wyrwany z pewności gry.
Zaiste, czy nie jest samo przez się zrozumiałe, że
612. Powiedziałem, że 'zwalczałbym' drugiego, — ale możliwość gry jest uwarunkowana przez pewne fakty?
zatem czyż nie podałbym mu racji1. Owszem; ale jak daleko
one sięgają? U kresu racji stoi perswazja. (Pomyśl o tym, co 618. W tym przypadku wydawać by się mogło, jakoby gra
się dzieje, gdy misjonarze nawracają tubylców.) językowa musiała 'wskazać' fakty, które ją umożliwiają. (Ale
tak nie jest.)
613. Jeśli teraz powiadam „Wiem, że woda w postawionym Czy można więc powiedzieć, że jedynie pewna pra-
na gazie czajniku nie zamarznie, lecz się zagotuje", to owo widłowość zdarzeń sprawia, iż indukcja jest możliwa? Owo
moje „Wiem" jest równie uzasadnione jak cokolwiek 'możliwa' musiałoby oczywiście znaczyć 'logicznie możliwa1.
innego. 'Jeśli coś wiem, to wiem to'. — A może z jeszcze
większą pewnością wiem, że ten człowiek naprzeciw mnie jest 619. Czy mam powiedzieć: Nawet gdyby nagle wystąpiła
moim starym przyjacielem, takim to a takim? I jak to się ma w nieprawidłowość w zjawiskach przyrody, to nie musiałoby to
porównaniu ze zdaniem, że patrzę dwojgiem oczu i że mnie wyrzucić z siodła. Mógłbym, jak przedtem, wyciągać
zobaczę je gdy spojrzę do lustra? — Nie mam pewności, co na wnioski — ale czy nadal nazywałoby się to „indukcją", to
to odpowiedzieć. — Ale jest różnica między tymi dwoma inne pytanie.
przypadkami. Jeśli woda zamarznie nad płomieniem, to będę
niepomiernie zdziwiony, ale przyjmę jakiś nieznany mi jeszcze 620. W określonych okolicznościach powiada się „Możesz na
czynnik i może pozostawię to do osądzenia fizykom. — Ale co tym polegać"; i zapewnienie to może być w języku
mogłoby skłonić mnie bym zwątpił w to, że ów człowiek to N. potocznym uzasadnione lub nieuzasadnione, a może być
N., którego znam od lat? Tutaj wydaje się, że wątpienie uznane za uzasadnione nawet wtedy, gdy to, co
pociągnęłoby za sobą wszystko i pogrążyło w chaosie. przepowiedziane, nie ziściło się. Istnieje gra językowa, w
której używa się tego zapewnienia.
614. Tzn.: gdyby mi ze wszystkich stron przeczono i
mówiono, że ów ktoś nie nazywa się tak, jak to zawsze 24.4
wiedziałem (i „wiedziałem" używam tu celowo), to w tym
przypadku zostałbym pozbawiony wszelkich podstaw wy- 621. Gdyby dyskutowano na temat anatomii, rzekłbym:
dawania sądów. „Wiem, że z mózgu wychodzi.12 par nerwów". Nigdy tych

116 117
nerwów nie widziałem, a nawet specjalista obserwował je 627. Czy nie należałoby wtrącić tego zastrzeżenia do
tylko w nielicznych przypadkach. — Tak właśnie używa się tu wszystkich gier językowych? (Co pokazuje jego bezsensow-
poprawnie słowa „Wiem". ność.)

622. Można też poprawnie użyć „Wiem" w kontekstach 628. Kiedy powiada się „Pewne zdania muszą być umie-
wymienionych przez Moore'a, przynajmniej w określonych szczone poza zasięgiem wątpliwości", to brzmi to tak,
okolicznościach. (Nie wiem wprawdzie, co znaczy „Wiem, że jakbym te zdania — np. to, że nazywam się L. W. — miał
jestem człowiekiem". I temu jednak można by nadać sens.) zamieścić w książce logicznej. Jeśli bowiem należy to do
Dla każdego z tych zdań mogę sobie wyobrazić warunki, które opisu gry językowej, to należy też do logiki. Jednak to, że
wprawiają je w ruch w jednej z naszych gier językowych, a nazywam się L. W., nie należy do takiego opisu. Gra
w ten sposób traci ono wszelką filozoficzną niezwykłość. językowa operująca imionami osób istnieć może zapewne
nawet wtedy, gdy mylę się co do swego imienia — ale to
623. Dziwne, że w takim przypadku zawsze chciałbym rzec zakłada, iż bezsensowne jest powiedzenie, że większość ludzi
(choć jest to błąd): „Wiem to — na ile można coś takiego myli się co do swych imion.
wiedzieć". To nie jest poprawne, ale coś poprawnego za tym
się kryje. 629. Z drugiej jednak strony poprawnym jest powiedzieć o
sobie „Nie mogę mylić się co do swego imienia", a niepo-
624. Czy możesz mylić się co do tego, że ten kolor po prawnym „Być może się mylę". Ale to nie znaczy, że dla
polsku nazywa się 'zielony'? Mogę na to odpowiedzieć tylko innych nie ma sensu wątpić w to, co, jak oświadczam, jest
„Nie". Gdybym powiedział „Tak, — bo zawsze wchodzi w pewne.
grę złudzenie", to nic by to nie znaczyło.
Bo czy inni nie znają tego dodatku? I skąd ja go znam? 630. To, że nie można w języku ojczystym mylić się co do
oznaczenia pewnych rzeczy, jest po prostu czymś
625. Ale czy to znaczy, że jest nie do pomyślenia, by słowo normalnym.
„zielony" zostało wypowiedziane skutkiem przejęzyczenia
czy chwilowego pomieszania? Czy nie znamy takich przy- 631. „Nie mogę się co do tego mylić" charakteryzuje po
padków? — Można też komuś powiedzieć: „Czy się przypa- prostu pewien rodzaj twierdzenia.
dkiem nie przejęzyczyłeś?" Znaczy to mniej więcej: „Rozważ
to raz jeszcze". — 632. Wspomnienie pewne i niepewne. Gdyby pewne
Ale te środki ostrożności mają sens tylko wtedy, gdy wspomnienie nie było ogólnie bardziej godne zaufania, tzn.
gdzieś mają kres. nie byłoby przez dalszą weryfikację potwierdzane częściej,
Wątpienie bez kresu nie jest nawet wątpieniem. niż wspomnienie niepewne, to wyraz pewności i niepewności
nie pełniłby w języku swej obecnej funkcji.
626. Nic też nie znaczy powiedzenie: „Polską nazwą tego
koloru jest z pewnością 'zielony', — chyba, że się 633. „Nie mogę się co do tego mylić" — ale co by było,
przejęzyczam czy jestem w jakiś sposób w stanie zamętu". gdybym się jednak później pomylił? Bo czy nie jest to
możliwe? Ale czy to sprawia, że wyrażenie „Nie mogę się
118 119
itd." jest niedorzeczne? Czy nie lepiej byłoby zamiast tego świadectwo walczy przeciw świadectwu i trzeba zdecydować,
rzec „Trudno mi się co do tego mylić"? Nie, bo to znaczy coś które ma ustąpić.
innego.
642. Jeśli jednak ktoś wyraża wątpliwości: A co by było,
634. „Nie mogę się co do tego mylić; w najgorszym razie gdybym nagle, że tak powiem, przebudził się i rzekł „Po-
zrobię ze swego zdania normę". myślcie, wyobrażałem sobie, że nazywam się L. W.!" —— a
kto powie, że nie obudzę się raz jeszcze i nie nazwę tego
635. „Nie mogę się co do tego mylić: byłem z nim dzisiaj". nadzwyczajnym przywidzeniem itd.?

636. „Nie mogę się co do tego mylić; gdyby nawet 643. Można oczywiście wyobrazić sobie przypadek — a
wydawało się, że coś przemawia przeciwko memu zdaniu, to takowe istnieją — gdy po 'przebudzeniu' nigdy więcej nie ma
mimo tego pozoru będę przy nim trwał". się wątpliwości, co było przywidzeniem a co prawdą. Ale taki
przypadek, lub jego możliwość, nie dyskredytuje przecież
637. „Nie mogę się itd." wskazuje memu twierdzeniu jego zdania „Nie mogę się co do tego mylić".
miejsce w grze. To jednak odnosi się zasadniczo do mnie, a
nie do gry w ogólności. 644. Czy bowiem w przeciwnym razie całe twierdzenie nie
Jeśli się w swym twierdzeniu mylę, to nie odbiera to grze zostałoby w ten sposób zdyskredytowane?
językowej jej użyteczności.
645. Nie mogę się co do tego mylić — ale zapewne mogę
25.4 . kiedyś, słusznie czy niesłusznie, pomyśleć, że uświadamiam
638. „Nie mogę się co do tego mylić" jest zwykłym zdaniem sobie, iż nie byłem zdolny do wydawania sądu.
służącym temu, aby przydać wypowiedzi wartość pewności.
I tylko w potocznym użyciu jest to uzasadnione. 646. Gdyby to się zawsze lub często zdarzało, zapewne
zmieniłoby to zupełnie charakter gry językowej.
639. Ale co to do diabła pomoże, jeśli — jak każdy przyzna
— mogę się co do tego mylić, a więc także co do zdania, 647. Zachodzi różnica pomiędzy pomyłką, dla której, że tak
które ono miało wspierać? powiem, miejsce w grze językowej jest przygotowane, a
zupełną nieprawidłowością, która zdarza się jako wyjątek.
640. Czy mam powiedzieć, że to zdanie wyklucza określony
rodzaj błędu? 648. Mogę też przekonać kogoś innego o tym, że 'nie mogę
się co do tego mylić'.
641. „Dziś mi o tym powiedział — co do tego nie mogę się Powiadam komuś: „Dziś rano był u mnie ten a ten i to a
mylić". — Ale co będzie, jeśli później okaże się to fałszem?! to mu powiedział". Jeśli go to zdumiewa, może mnie spytać:
Czy nie musimy tu wprowadzić rozróżnienia między sposo- „Czy nie możesz się co do tego mylić?" Może to znaczyć:
bami, na jakie coś 'okazuje się fałszywe'? — Jak zatem można to „Czy na pewno zdarzyło się to dziś ranol" lub też „Czy na
wykazać, że moja wypowiedź była fałszem? Tutaj przecież pewno dobrze go zrozumiałeś?" — Łatwo dostrzec, co
powinienem dodać, aby wykazać, że nie mylę się co do

120 :,'.' 121


czasu i, podobnie, że nie zrozumiałem źle opowieści. Ale to 653. Jeśli zdanie 12 x 12 = 144 nie podlega wątpli
wszystko nie może wykazać, iż to wszystko mi się nie wościom, to musi tak być również ze zdaniami nie-mate-
przyśniło lub że nie uroiłem sobie tego niczym mary sennej. matycznymi. . ; --.•,-. • < • • - , • • • <
Ani też nie może to wykazać, że się ogólnie nie
przejęzyczyłem. (Coś takiego się zdarza.) 26.4.51
654. Ale temu wiele może przeczyć. — Po pierwsze jest
649. (Kiedyś powiedziałem do kogoś — po angielsku
faktem, że „12 x 12 itd." jest zdaniem matematycznym i
— że kształt pewnej gałęzi podobny jest do gałęzi wiązu,
można z tego wyciągać wniosek, że tylko te zdania są w
czemu ów ktoś zaprzeczył. Gdy potem przechodziliśmy koło
takiej sytuacji. I jeśli ten wniosek nie jest uzasadniony, to
kasztanów, rzekłem „Widzisz, tu są gałęzie, o których
równie pewne powinno być zdanie o procesie rachowania,
mówiłem". On na to „Ależ to kasztan"
ale nie będące samo zdaniem matematycznym. — Myślę o
— a ja „Zawsze, gdy mówię wiąz, mam na myśli kasztan".)
zdaniu w rodzaju: „Mnożenie '12 x 12', o ile przeprowadzają
je ludzie biegli w rachunkach, da w większości przypadków
650. To zapewne znaczy: w pewnych (często się po-
wynik '144'". Zdaniu temu nikt nie zaprzeczy, a nie jest ono
wtarzających) przypadkach możliwość pomyłki daje się
naturalnie zdaniem matematycznym. Ale czy ma ono
wyeliminować. — Tak też eliminuje się błędy rachunkowe.
pewność zdania matematycznego?
Bo jeśli rachunek był sprawdzany mnóstwo razy, to nie
można potem powiedzieć: „Jego prawidłowość jest, mimo
655. Zdanie matematyczne niejako oficjalnie naznaczone
tego, tylko bardzo prawdopodobna — błąd bowiem zawsze
zostało stemplem bezsporności. Tzn.: „Spierajcie się o inne
może się jeszcze wślizgnąć". Przypuśćmy bowiem, że kiedyś
rzeczy; ta jest ustalona —jest osią wokół której spór może się
się wydało, iż błąd został wykryty — dlaczego tutaj nie
obracać".
mielibyśmy podejrzewać błędu?
656. A tego nie można powiedzieć o zdaniu, że ja nazywam
651. Nie mogę się mylić co do tego, że 12 x 12 = 144. A nie
się L. W. Ani o zdaniu, że tacy a tacy ludzie prawidłowo
można matematycznej pewności przeciwstawić względnej
wykonali takie a takie obliczenia.
pewności zdań empirycznych. Bo zdanie matematyczne
otrzymuje się w wyniku serii działań, które w żaden sposób
657. O zdaniach matematyki powiedzieć można, że są
nie różnią się od pozostałych działań w naszym życiu i tak
skamielinami. — Zdanie „Nazywani się..." takim nie jest.
samo narażone są na zapomnienie, przeoczenie, złudzenie.
Ale ci, którzy, tak jak ja, dysponują przytłaczającymi
świadectwami, też uważać je będą za niezbite. I to nie na
652. Czy mogę teraz prorokować, że ludzie nigdy nie obalą skutek bezmyślności. Bo to, że świadectwo jest przytła-
obecnych zdań rachunkowych, że nigdy nie powiedzą, iż
czające, polega właśnie na tym, że nie musimy ustępować
wiedzą wreszcie, jak się te rzeczy mają? Ale czy to
przed żadnym świadectwem przeciwnym. Mamy tu zatem
usprawiedliwiałoby wątpienie z naszej strony?
oparcie podobne do tego, które sprawia, że zdania matema-
tyczne są niezbite.
122 123
658. Pytanie „Ale czy nie mogłeś ulec teraz złudzeniu, a 665. Przydaję tu temu, co jest powszechnie ustalone, coś
później być może zorientować się, że tak było?" mogłoby specjalnego.
również być zarzutem wobec tabliczki mnożenia.
666. Ale jak jest np. z anatomią (albo ze znaczną jej
659. „Nie mogę mylić się co do tego, że zjadłem właśnie częścią)? Czy to, co ona opisuje, również nie podlega żadnym
obiad". wątpliwościom?
Bo jeśli mówię komuś „Zjadłem właśnie obiad", to może
on sądzić, że kłamię, albo że nie jestem teraz przy zdrowych 667. Nawet gdybym przybył do kraju, gdzie ludzie wierzyliby,
zmysłach, nie uwierzy jednak, że się mylę. Tak, założenie, że że są we śnie przenoszeni na Księżyc, to nie mógłbym im
mógłbym się mylić, nie ma tu sensu. powiedzieć: „Nigdy nie byłem na Księżycu. — Naturalnie
Ale to się nie zgadza. Mógłbym np. zaraz po obiedzie, nie mogę się mylić." A na ich pytanie „Czy nie możesz się
wiedząc o tym, zdrzemnąć się przy stole i spać przez godzinę, a mylić?" musiałbym odpowiedzieć: Nie.
teraz sądzić, że właśnie jadłem.
Ale mimo wszystko rozróżniam tu rozmaite rodzaje 668. Jakie to ma praktyczne konsekwencje, jeśli udzielam
pomyłek. informacji i dodaję, że nie mogę się co do tego mylić?
(Mógłbym też zamiast tego dodać: „Co do tego nie mogę
660. Mógłbym spytać: „Jak mógłbym pomylić się co do się mylić bardziej, niż co do tego, że nazywam się L. W.")
tego, że nazywam się L. W.?" I odpowiedzieć: Nie widzę, Ktoś inny mógłby mimo to wątpić w moje stwierdzenie.
jakby to było możliwe. Ale jeśli mi ufa, to nie tylko przyjmie moją informację, ale też z
mojego przekonania wyciągnie określone wnioski co do
661. Jak mógłbym się mylić przyjmując, że nigdy nie tego, jak się zachowam.
byłem na Księżycu?
669. Z pewnością używa się w praktyce zdania „Nie mogę się
662. Gdybym rzekł „Nigdy nie byłem na Księżycu, ale co do tego mylić". Ale można wątpić, czy ma ono być
mogę się mylić", byłoby to idiotyczne. później rozumiane w zupełnie ścisłym sensie, czy też raczej
Bo nawet myśl, że mógłbym być tam przeniesiony w jest rodzajem przesady, której używa się być może tylko w
nieznany sposób we śnie, nie dawałaby mi prawa, by celach perswazyjnych.
mówić tu o możliwej pomyłce. Gram blednie, jeśli to
czynię. 27.4.

663. Mam prawo powiedzieć „Nie mogę się co do tego 670. Można by mówić o podstawowych zasadach ludzkich
mylić" nawet gdy jestem w błędzie. badań.

664. Czym innym jest: czy ktoś uczy się w szkole tego, co w 671. Lecę stąd w taką część świata, gdzie ludzie mają tylko
matematyce jest poprawne a co niepoprawne i czy sam nieokreślone wieści, a może w ogóle żadnych, na temat
oświadczam, że nie mogę się w pewnym zdaniu mylić. możliwości latania. Mówię im, że przyleciałem właśnie do
nich z... Pytają mnie, czy mogę się mylić. — Mają oczywiście

124 125
fałszywe wyobrażenia o tym, jak się ta rzecz przedstawia. kiedy faktycznie by padało. Nawet gdyby jego sen naprawdę
(Gdyby zapakowano mnie do pudła, to może myliłbym się co był związany z szumem deszczu.
do rodzaju transportu.) Jeśli powiem im po prostu, że nie
mogę się mylić, to może ich to nie przekona; ale przekona
ich, gdy opiszę im przebieg zajścia. Wtedy na pewno nie będą
pytać o możliwość pomyłki. Ale mogliby przy tym — nawet
jeśli mi ufają — sądzić, że śniłem lub iż czary spowodowały,
że to sobie wyimaginowałem.

672. 'Jeśli nie ufam temu świadectwu, to dlaczego mam ufać


jakiemukolwiek innemu?'

673. Czy nie jest trudno rozróżnić przypadki, w których nie


mogę się mylić i te, w których raczej nie mogę się mylić? Czy
zawsze jest jasne, do jakiego rodzaju dany przypadek
należy? Przypuszczam, że nie.

674. Są też jednak określone typy przypadków, w których


słusznie mówię, że nie mogę się mylić i Moore podał kilka ich
przykładów.
Mogę wyliczyć różne typowe przypadki, ale nie mogę
określić wspólnej cechy. (N. N. nie może się mylić co do tego,
że kilka dni temu przyleciał z Ameryki do Anglii. Może on
głosić coś innego tylko wtedy, gdy jest szalony.)

675. Jeśli ktoś wierzy, że kilka dni temu przyleciał z Ameryki


do Anglii, to wierzę, że nie może się co do tego mylić. I tak
samo, gdy ktoś mówi, że siedzi teraz przy stole i pisze.

676. „Ale jeśli nawet w takich przypadkach nie mogę się


mylić, — to czy nie jest możliwe, że jestem pod narkozą?"
Jeśli jestem i jeśli narkoza pozbawiła mnie przytomności, to
nie mówię teraz i nie myślę naprawdę. Nie mogę na serio
przyjąć, że w tej chwili śnię. Ktoś kto, śniąc, mówi „Śnię",
nawet gdy mówi na głos, nie ma racji w większym stopniu niż
wtedy, gdyby we śnie powiedział „Pada deszcz" wówczas,

126 127

You might also like