You are on page 1of 6

438

Moment ten ma znaczenie bardzo powane, niezw yke stosunki osobiste


prof. Halphena ze rodowiskami naukowym i caego w iata pozw oliy mu zre
ferowa nie tylko publikacje ju istniejce, lecz rwnie publikacje zamierzo-
ne i przygotowane do druku. W rezultacie w ic powiedzie moemy, e krtki
przewodnik ten w anie dziki swej zwizoci suy moe skutecznie ka
demu historykowi redniowiecza, nie tylko studentowi, jako jasny i prosty
drogowskaz.
Z chwil jednakowo przyjcia formy tak zwizej powstaje problem
waciw ej selekcji materiau. Oczywicie atw o by nam byo zarzuci autoro
w i pom inicie takich czy innych w ydawnictw, nieuwzgldnienie nie francu
skiej literatury w zakresie historii sztuki (wiadomo, jak bardzo jednostronne,
francuskie zabarwienie posiada ten dzia nauki w e Francji), nieuw zgldnienie
zasadniczych, nawet francuskich podrcznikw z historii prawa prywatnego,
nieuw zgldnienie prac niem ieckich z zakresu paleografii itd. Jeeli chodzi
o zagadnienia polskie, to chtnie w idzielibym y tam m iejsce dla Bibliografii
Finkla, a tym bardziej dla prac syntetycznych wydanych w jzykach zachod
nich, jak dla wydania francuskiego Historii Gospodarczej Polski prof. Rut
kowskiego itd. Brak dziea syntetycznego na tem at polskiej historii rednio
wiecznej, napisanego czy wydanego w ktrym kolwiek z bardziej znanych j
zykw zachodnich stanowi powan bolczk nauki polskiej prof. Halphen
susznie zwrci na ni uwag. Z drugiej jednak strony podkreli naley
dobitnie fakt, e m ateria zestawiony w naszej ksice jest mdrze i sum ien
n ie zwaony.
Sama osoba autora, redaktora w ielkiej zbiorowej historii powszechnej
Peuples et Civilisations, aktualnego redaktora w ydaw nictw a Histoire G
nrale Glotza, obecnego Prezesa Acadm ie des Inscriptions et Belles Lettres,
daje najpowaniejsz gwarancj dokonania prawidowego wyboru dzie rze
czyw icie najwaniejszych. Pew ien subiektywizm n ie da si oczywicie nigdy
cakow icie w yelim inowa, tymczasem jednak charakterystyki poszczeglnych
w ydaw nictw w ydaj si nam z reguy niezw ykle trafnymi. W ystarczy rzuci
okiem na ocen wielkich syntez historii powszechnej, czy na charakterystyk
poszczeglnych w ydaw nictw encyklopedycznych, by oceni, e za kadym so
w em kryje si dugoletnie dowiadczenie wiatego i w ytrawnego m ediewisty.
Z tej te racji nie mona dziwi si pewnej powcigliwoci, z jak autor
na og odnosi si do dzie naukowych niem ieckich w szczeglnoci do dzie
niem ieckich z zakresu wielkiej syntezy. .
Sdzimy, e uw agi powysze zwalniaj nas od obowizku podkrelenia
ogromnej wartoci, jak ksika prof. Halphena posiada moe dla m edie-
w istyki, yczy by sobie naleao jedynie, by czste reedycje tej ksiki w e
szy jako staa, periodyczna pozycja do historiografii francuskiej. Z drugiej
za strony trudno nam jest powstrzyma si od sformuowania pod adresem
nauki polskiej dezyderatu stworzenia podrcznika polskiego pojtego w spo
sb pokrewny. Brak tego rodzaju podrcznika odczuwaj najdotkliwiej ci,
ktrzy stawiaj pierwsze sw e kroki w badaniach dziejw redniowiecza. Pod
rcznik taki mimo swej elem entarnoci stanowi m oe rwnie cenne vade-
m ecum dla wszystkich m ediewistw. Niezalenie od tego w ydanie francu
skie moe w chw ili obecnej zwaszcza, w dobie rozproszenia w ysikw nauko
w ych na caym wiecie, odda w Polsce cenne usugi. Wreszcie bibliografia
Halphena moe stanowi bardzo praktyczny przewodnik dla bibliotekarzy
kompletujcych dziay historyczne sw ych bibliotek.
M. Sczaniecki

MONUMENTA POLONIAE HISTORICA, nova series-tom us I. Relatio


Ibrahim ibn Jakub de itinere Slauico, quae traditur apud al-Bekri. Edidit
commentario et versione polonica atque latina instruxit T h a d d a e u s K o
walski cum adnotationibus J. K o s t r z e w s k i , K. Stoyhwo,
. M o s z y s k i , . N i t s c h .
(Polska Akademia Umiejtnoci, W ydawnictwa Kom isji Historycznej
nr 87) Krakw 1946, str. 6 nlb, 162, 14 nlb, 12 k. *acsim.
439

W i d a j e w i c z J., Studia nad relacj o Sowianach Ibrahim a ibn Ja


kuba. Rozprawy W ydziau hist, filoz. Polskiej Akadem ii Umiejtnoci, seria
II t. XVI, Krakw 1946, str. 2 nlb, 102, 2 nlb.
Ibrahim ibn Jakub, recte Abraham Jakubowic, otrzyma w reszcie godn$
opraw swej relacji o krajach zachodniej Sowiaszczyzny. K iedy w r. 1878,
lat zatym siedemdziesit temu, Rosen i Kunik po raz pierwszy opublikowali
ten tekst Ibrahima, przechowany .u al Bekri'ego, na podstawie bardzo pnego
rkopisu, to teraz wydawca, prof. T. K o w a l s k i opar si ha w zgldnie
starym przekazie, bo na rkopisie pochodzcym z r. 1337. I ten rkopis jest'
daleki bardzo od poprawnoci i doskonaoci, ale w rkach tak w ybitnego
arabisty, jak prof. T. Kowalski, otrzyma odpowiedni ilo objanie zarwno
paleograficznych jak filologicznych. Jeeli sam tekst przekazu (w przekadzie
polskim ) obejmuje siedem stron druku, to wstp prof. T. Kowalskiego liczy
stron 47, a komentarz filologiczny i paleograficzny ponad stron 80! Jeeli do
tego dodamy staranny i szczegowy komentarz historyczno-geograficzny, za
w arty w osobno wydanej pracy prof. J. W i d a j e w i c z a , w ktrym prcz
w asnych bada tego uczonego znajdujemy przegld pomysw i prb inter
pretacji innych badaczy z okresu lat siedemdziesiciu, to m usim y stwierdzi,
e rdo to zostao zaopatrzone w tak bogaty aparat krytyczny pomocniczy,
jak mao ktre ze rde X w.
Byoby zuchw alstw em z mej strony, gdybym m ia czyni uw agi na te
m aty czy to paleograficzne czy filologiczne tekstu arabskiego, ustalonego przez
prof. T. Kowalskiego. Niech m i bdzie wolno stwierdzi tu w zgodzie z prof.
J. W idajewiczem, e ilekro przychodzi nam korzysta z tekstu ustalonego
przez prof. T. Kowalskiego, ty le razy nie napotykam y w tpliw oci z punktu
widzenia historycznego. To pozwala, nam ustosunkowa si pozytywnie do
proponowanych emendacji prof. T. Kowalskiego i mie nadziej, e ustalony
tekst starczy na w iele lt dziesitkw, skoro jest mao nadziei, by w ypyn
jaki tekst nowy, starszy i poprawniejszy od istniejcych w tej chw ili nielicz
nych przekazw al Bekri'ego.
Jest du zasug prof. T. K owalskiego ostateczne ustalenie paru w cale
zasadniczych faktw tyczcych si Ibrahima, dotd wtpliw ych i mocno pl
czcych nam spojrzenia na t osobisto. Przede w szystkim stw ierdzi on
w sposb, jak sdz, bezapelacyjny, e istnia tylko jeden Ibrahim, ktry
m ia stosunki z Ottonem I, n ie dwu, jak si dotd czsto przyjmowao,
e by on ydem z Hiszpanii, arabskiej kultury, i e pisa si z Tortozy.
Jem u te i J. W idajewiczowi zawdziczamy dokadn dat spotkania si
Ibrahima z Ottonem I: odpada bezwzgldnie r. 978, a dziki niezw ykle praw
dopodobnej em endacji daty przez' prof. T. K owalskiego pozostaje jedna tylko
data moliwa, a jest ni r. 966, kiedy to baw i w tych stronach Europy
OttQ I i m g z nim rozmawia Ibrahim ibn Jakub. Za to nie wyjaniono
dotd, w jakim charakterze podrowa on po Europie. N ie zdaje m i si, by
odbywa on podr jako kupiec handlujcy produktami arabskimi czy kupu
jcy w Niemczech futra, niew olnikw czy niew olnice. Jego stosunki, bliskie
i w cale poufae z cesarzem, jak wida rwnie w pyw ow e jego stanowisko na
dworze kalifa w Kordowie, ka raczej przypuszcza rol urzdow, dyplo-
fnatyczn, czonka poselstwa arabskiego, skierowanego w tym czasie do ce
sarza rzymskiego.
Ocena szcztkowych okruchw tego, co napisa Ibrahim, a co w czy do
swego dziea al Bekri, jest trudna. Jest w tym, co moemy przypisa Ibra-
him ow i tak mao wtku historycznego, e trudno byoby uwaa go za rdo
historyczne, m ateria za geograficzny stojcy na niskim poziomie, niszym
ni o 150 lat pniejszy Anonim -Gall, moe tylko porednio suy jako rdo
historyczne. Tak np. e Polska graniczy z Rusi i Prusami, to jest faktem
geograficznym i historycznym nie tylko dla r. 966, ale dla w ielu w iekw na
stpnych a zapewne i poprzednich; pewn warto historyczn mie moe
jedynie zapewnienie Ibrahima, e pastwo Mieszka I graniczyo z Prusami
i Rusi w r. 966.
Jeeli m ao m amy u Ibrahima w tkw historycznych, to i te geogra
ficzne s dziwnie ubogie. Badacze podnosz co prawda jego zainteresowania
religioznawcze czy etnograficzne, ale bd to tylko puste sowa n iew a
ciw ie zastosowane. Trzeba stwierdzi, e o stosunkach polityczno-geograficz-
440

nych m idzy ab a Odr m ia on do sabe wyobraenie, e o kraju Obo-


drytw, do ktrego drog w cale dokadnie okreli (a prof. J. W idajewicz w y
jani), ty le potrafi powiedzie, e jest tam peno bagien utrudniajcych
dostp wrogom. Okreli take drog z Magdeburga do Pragi, poda par w ia
domoci o stosunkach handlowych Czech ze wschodnim i ssiadami. eby
baw i w Polsce, nie ma ladu w jego relacji; w ie tylko o stosunkach nieprzy
jacielskich Mieszka I z W eletami. Podobnie jest z jego innym i informacjami
0 tych stronach Europy. Moe najobfitsze i historycznie najciekawsze s jego
wiadom oci o Bugarach, wszystkie chronologicznie bdne, zapewne ju
zm ylone przez posw bugarskich, ktrzy mu udzielali wiadomoci.
A le w opowiadaniu Ibrahima, jak zdaje si zreszt w caej literaturze
arabskiej tych czasw, jest jeden rys charakterystyczny, ktry czasami moe
nam mci jasno rozumienia rda. Tym jst przeplatanie opowiadania
anegdot, czasami bran z ycia, czasami od ycia i realnoci oderwan. Std
pynie nieraz pewna trudno oddzielenia od siebie wtku realnego i anegdo
tycznego, i czsto niebezpieczestwo,' e przy najstaranniejszej selekcji albo
zaliczym y co cakiem realnego do anegdoty lub naodwrt w tek anegdo
tyczny w czym y jako cz skadow realnego opowiadania. Tak opowiada
on np. o cudownej oliw ce w Lorka w Hiszpanii, ktra zakwita w w igili Bo
ego Narodzenia, a w dzie pniej w ydaje ju dojrzae owoce. Wie to
z kultem jakiego w itego pochowanego w klasztorze, w ktrym ronie owo
drzewo cudowne, a cesarz Otto pragnie za porednictwem yda Ibrahima
1 kalifa muzumanina otrzyma od m nichw relikw ie tego witego.
W Rouen w idzia Ibrahim modego czowieka z brod poniej kolan, tam
take podczas ostrej zim y zjawiaj si biae gsi z czerwonymi dziobami,
m ieszkajce gdzie na jakiej w yspie daleko na pnocy. N ie na gsiach
kocz si zainteresowania ornitologiczne Ibrahima: opowiada jeszcze o ga
dajcych szpakach i o tokowaniu cietrzewi, ktrych nazwy sow iaskie s mu
znane. Dalej zaznacza kopanie torfu w Holandii, istnienie rda w okolicach
Paderborn zm ieniajcego smak w ody zalenie od pory roku, podaje e w K o
lonii spotka kursujce pienidze perskiego pochodzenia, a w Fuldzie po
dziw ia bogactwo sprztw kocielnych w zocie i srebrze itd. N ie s to zatym
adne powaniejsze informacje, po prostu przygodne spostrzeenia mao in te
ligentnego podrnika lub zanotowane dla mao wym agajcego czytelnika.
Jake jednak oceni jego relacj o pastw ie Mieszka I? Podaje on, e
jest to pastwo najobszerniejsze z czterech pastw sowiaskich, ktre w y
mienia. Mona temu wierzy pod warunkiem, e Czechy obejmuj Czechy
w aciw e i Morawy. Bo gdyby pastwo Bolesaw a I obejmowao prcz tych
dwu dzielnic jeszcze Krakw i lsk, a w edle niektrych na podstawie doku
m entu z r. 1086 reszt tzw. Maopolski, Przem yl, Grody Czerwieskie po Bug
i Styr, to byby nie Mieszko, ale ksi czeski wadc najobszerniejszego pa
stw a w pnocno-zachodniej Sowiaszczynie. To pierwsza wtpliwo. Dalej
pisze Ibrahim, e Mieszko trzyma na sw ym odzie armi skadajc si
z 3000 ludzi, tak sprawn i dobran', e sotnia ich rwna si dzisiciu sotniom
zw ykych w ojownikw. Posiadaby zatym Mieszko du i bardzo siln armi,
chobymy zm niejszyli jej warto z 30.000 zw ykych wojow nikw na 10.000!
A le jak si przedstawia w rzeczywistoci sia m ilitarna tych czasw
Mieszka I? Sam Ibrahim zaznacza, e dla Mieszka gronym ssiadem jest
Zwizek Welecki, a z Widukinda wiem y, e Redarowie pod kierownictwem
Wichmana dwa razy zadali porak Mieszkowi, e w walkach tych zgin
brat Mieszka i od Mieszka wyduszono znaczny up, okup czy kontrybucj-
A zw ycistw o w r. 967 nad Redarami, W olinianami i W ichmanem zawdzi
cza Mieszko pomocy czeskiej. Jako takiej przewagi wojskowej Mieszka nad
ssiadami nie w idzim y w tych czasach. Podaje dalej Ibrahim, e prcz utrzy
mania w naturze, w broni, koniach itp., pobierali ci w ojow nicy od pieniny,
e taki od pobieray od urodzenia ich dzieci, synowie i crki, e wreszcie
byo obowizkiem monarchy pokrywa z wasnej szkatuy koszta kupowania
im -on i wydaw ania crek za m. Opowiadanie to w szczegach w ydaje
si by zanadto skomplikowane dla do pierwotnych stosunkw gospodar
czych polskich X w., zbyt pachnie anegdot, chocia moe posiada tu czy.
tam realne pierwiastki. Tylko jak jedno od drugiego oddzieli? Bo jeeli
ssiadki Polski Amazonki nale do bajeczek, w ktre w ierzy Ibrahim, b o
zarcza mu o prawdziwoci tego sam cesarz Otto, jeeli atw o jest dostrzec
441

anegdot w opowieci o m stw ie Prusakw, ktrzy broni si do upadego,


kiedy_ nie licz na pomoc, ktra nie moe przyby, to tu opowiadanie jest
bardziej skomplikowane, w ice si z jednej strony z interesujc Arabw
i kupcw ydowskich spraw kupowania kobiet, a dalej z opowiadaniem
0 prowadzeniu si i moralnoci dziewczt sowiaskich. Wszystko to razem
pozwala sceptycznie patrze na pew ne wynurzenia Ibrahima.
Daleko w ic jest Ibrahimowi, by go kwalifikow a jako pierwszorzdne
rdo raczej jest to trzeciorzdne, dziki prof. T. Kowalskiem u i prof.
J. W idajewiczowi pierwszorzdnie w ydane i bogatym aparatem opatrzone.
To samo jest ze stopniem jego wiarygodnoci: mona go uywa, biorc pod
uwag, e mamy do czynienia z pisarzem obcym, przygodnym, nie majcym
adnych w zw wicych go z yciem rodkowej Europy, ktrej losy
1 sprawy b yy mu zupenie obce, ktre jedynie powierzchownie m g obser
w ow a i pozna. Bd co bd obok Widukinda jest to jedyny tego czasu
wspczesny sprawozdawca tego, co si dziao w stronach nad ab i Odr.
Dziki prof. T. Kowalskiemu wydano Ibrahima niezw ykle starannie, jak rze
kem, pierwszorzdnie, uatw iajc komentarzami filologicznym i, a zwaszcza
obszern prac J. W idajewicza korzystanie z tekstu arabskiego, poda
nego te w tumaczeniu polskim i aciskim.
Jeeli przekaz Ibrahima dostaje si nam jako I tom nowego wydania
Monumenta Poloniae, to uderza nas to, e jedynie w karcie tytuowej pow ie
dziano, e s to Monumenta Poloniae Historica, nova series. A mona si
byo spodziewa, e o tak wanym zdarzeniu i przedsiwziciu znajdziemy
choby par kart objanienia. Byo by to jeszcze bardziej spodziewane, e
przecie wydaw c pierwszego tomu nowej serii jest nikt inny jak Sekretarz
Generalny P. A. U., ktry byby najbardziej uprawniony, by w porozumieniu
z wadzam i W ydziau II i Kom isji Historycznej zagai nowe wydawnictwo,
usprawiedliw i jego potrzeb, rozwin plan na najblisz przyszo i pro
jekty na dalsz.
Lat tem u z gr pidziesit, w r. 1894 ukaza si VI t. Monumenta
Poloniae, podobno poowa t. VII spoczywa w rkopisie w Bibliotece Zakadu
Narodowego im. Ossoliskich w e Lwowie. A le prac nad kontynuowaniem
wydaw nictw a przerwano, podobno nie byo zgody m idzy Komisj
lw ow sk (W. Ktrzyski) a krakowsk, co si tyczy zasad wydawniczych.
Szkoda wielka, e trudnoci tych nie zaagodzono, bo gw ny wydawca od
mierci A. Bielowskiego co roku przywozi z wypraw po bibliotekach, klasz
torach i kocioach zabytki nieznane, rnej co prawda wartoci. Jest jasn
rzecz, e n ie co dzie znajduj si zabytki X, XI czy XII w., e atw iej jest
mie nieznane rdo XV w. trzeciorzdnego znaczenia ni pierwszorzdne
w. XII! A le tylko t drog wyczerpalibym y zasb naszych rde. Gdyby ten
system trw a do r. 1914, to moe liczylibym y dzi om tom w Monumenta
Poloniae Historica, nie sze, - a w tych dwu tomach, VII i VIII, znalazy by
si rda, ktre zaginy bezpowrotnie w cigu ostatniej wojny. Musimy a
owa nawet tych trzeciorzdnych rde XV w., ktre zginy z rki barba
rzycw. Te odkrycia trzeciorzdnych rde, a moe i pierwszorzdnych,
zamkn r. 1894. Lata za 1939 1945 zamykaj okres nadziei znalezienia
jeszcze czego w naszych zbiorach.
Teraz po upyw ie p w ieku przystpuje Polska Akademia Umiejtnoci
do reedycji Monumentw. Zacza to chw alebnie doskonaym w ydaw nic
tw em Ibrahima. Po nim ma przyj Anonim -G all, przygotowany do druku
przez K. Maleczyskiego. Po badaniach ostatnich lat pidziesiciu ju ani
w ydanie Szlachtowskiego ani to z przed prawie p w ieku nie mog by
tiznane za wystarczajce. Prof. J. Dbrowski przygotowuje w ydanie Kroniki
Wielkopolskiej i kontynuacji Janka z Czarnkowa, przestrzegabym tylko
przed dzieleniem tych obu czci od siebie. I najwaniejsze: prof. W. Sem
kowicz koczy przygotowane przez siebie wydaw nictw o tak potrzebne Rocz
nikw. Tylko kronika Wincentego nie ma nikogo, kto by jej pow ici uwag
i w ykorzysta nadludzk prac O. Balzera. A ju do marze bdzie nalee
w ypenienie nastpnych tomw: rda do w. Wojciecha, zarwno te X
i XI w. jak pniejsze do XV w. powinny si tu znale _wraz ze rdami do
w . Brunona, Piciu Braci, w. wierada, kroniki lskie, zabytki inne,
ktre w ym agaj reedycji, jak w reszcie chrestomatie ze rde zarwno za
chodnich, jak bliskich nam czeskich, wgierskich czy ruskich. Bo zgadzam si,
442

e takie ekseerpowanie rde kryje duo niebezpieczestwa, ale w dzisiej


szym stanie rzeczy zapewne przez lat pidziesit nie bdziem y w stanie
stworzy nowych dobrze zaopatrzonych naukowych bibliotek historycznych.
A le takie projekty i plany na blisz i dalsz przyszo znajdziem y za
pew ne w t. II Monumentw, skoro brak ich w t. I. Oczekujemy z niecierpli
w oci na tom y nastpne, m iejm y nadziej, stojce na takim poziomie, na
ktrym w idzim y Ibrahima ibn Jakuba.
Stanisaw K trzyski

C a l m e t t e J o s e p h Charlemagne. Sa vie et son oeuvre. Paris,


Ed. A lbin Michel, 1945, s. 318 i mapka.
Jak w iele prac francuskich z okresu w ojny i nazajutrz po niej, dzieo
znakomitego m ediew isty Calmettea ukazao si w szacie niezw ykle skromnej.
Forma zewntrzna wydaw nictw a kae przypuszcza, e jest ono przeznaczone
dla szerszych k czytelniczych. Std zapewne tytu y niektrych rozdziaw
brzmice wprost powieciowo: L'heure cle Berthe, La Couronne de Fer, Pour
forger une Allemagne, Les glacis espagnols. N ie powinno to jednak zraa
zbyt pedantycznego czytelnika-fachowca. Ksika Camettea zaopatrzona jest
w stosunkowo liczne przypiski, umieszczone na kocu kadego z rozdziaw,
a treci n iew iele odbiega od zw ykych prac naukowych. Autor nawizuje
w niej czciowo do sw ych rozwaa dawniejszych (Le Monde Fodal, La
Socit Fodale) oraz wieo w ydanych w okresie w ojny L E ffondrem ent
dun Em pire et la Naissance d'une Europe. Paris 1941) L Europe, cration
de Moyen Age. Toulouse, Pyrnes 1941. Nowa monografia powicona Karo
low i W ielkiemu ujm uje cao jego ycia i dziea na tle epoki. Autor rozwaa
kolejno: genealogi Karola, jego polityk zewntrzn i wojny, genez i zna
czenie wskrzeszonego cesarstwa, system polityczny, stan gospodarczy i spo
eczny, tzw. Renesans Karoliski itd. W pracy swej . Calmette przede
wszystkim sumuje osignicia badawcze obce i wasne. W maej m ierze pod
waa panujce pogldy, od czasu do czasu szlifuje tezy bardziej jaskrawe
jak np. Pirennea lub Dopscha (str. 36 8), albo znowu zwalcza anachro
nizm y w ocenie rozbienoci etniczno-narodowociowych pastwa Karola
(str. 9), bd w analizie udziau i m otyw w polityki papieskiej w akcie
25 grudnia 800 roku (str. 123). W sformuowaniach autor silniej akcentuje
tezy goszone ju dawniej. D otyczy to, m idzy innymi, rola czynnika gospo
darczego w dziejach les forces motrices (str. 223), ktre w yjaniaj
istot panujcego systemu, ju za Karola pod w zgldem socjalnym feodal
nego (str. 244), a take tumacz w aciw e przyczyny rozpadu cesarstwa ka
roliskiego (str. 248). Mocno rw nie, Calmette podkrela, e imperium K a
rola nie byo ani rzymskie, ani germaskie, ale kosmopolityczne, euro
pejskie (str. 133), e stao si ono punktem w yjcia dla wytwarzania si
Europy (str. 7), e wwczas w anie Europa, Zachd przybieray sw bar
w i swj ksztat (str. 312). T ostatni tez Calmette rozpoczyna i koczy
sw e dzieo. Stwierdza on przytem, e w szystkie pniejsze prby zjednocze
nia Europy naw izyw ay do wzoru karoliskiego i wszystkie koczyy si
niepowodzeniem. N aley zatem - twierdzi C. szuka innych rozwiza,
ale potrzeby jutra nie s zasadniczo odmienne od dawnych. Au destin seul
il apartiendra de dcouvrir les m oyens de rsoudre, par des modalits dif
frentes, le problme vital que Charlemagne avait rsolu sa faon et selon
les aspirations de son temps (s. 311).
Akcenty aktualne brzmi czasem w ksice, cho autor usiuje ich uni
ka. Staje n. p. w obronie bezwzgldnej polityki Karola wobec Sasw, (pole
m izuje z Halphenem, ktry widzi w niej wyraz fanatyzmu religijnego)
twierdzc, e kierowaa nim tylko przewidujca racja stanu. Gdy m wi o Sa
sach, to zdaje si m yle o Prusakach i Niemcach z doby Hitlera: II sait
(scil. Karol) que la race quil sagit de dom pter ne croit quen la force et ne
sincline que devant elle (s. 87). Zreszt gdzie indziej zauwaa wprost, e
Saksonia i Bawaria czasw karoliskich to niby w zarodku przysze Pru
sy (!) i Austria (s. 96). f
Zastrzeenia budzi moe ujm owanie polityki zewntrznej Karola, zbyt

You might also like