Moment ten ma znaczenie bardzo powane, niezw yke stosunki osobiste
prof. Halphena ze rodowiskami naukowym i caego w iata pozw oliy mu zre ferowa nie tylko publikacje ju istniejce, lecz rwnie publikacje zamierzo- ne i przygotowane do druku. W rezultacie w ic powiedzie moemy, e krtki przewodnik ten w anie dziki swej zwizoci suy moe skutecznie ka demu historykowi redniowiecza, nie tylko studentowi, jako jasny i prosty drogowskaz. Z chwil jednakowo przyjcia formy tak zwizej powstaje problem waciw ej selekcji materiau. Oczywicie atw o by nam byo zarzuci autoro w i pom inicie takich czy innych w ydawnictw, nieuwzgldnienie nie francu skiej literatury w zakresie historii sztuki (wiadomo, jak bardzo jednostronne, francuskie zabarwienie posiada ten dzia nauki w e Francji), nieuw zgldnienie zasadniczych, nawet francuskich podrcznikw z historii prawa prywatnego, nieuw zgldnienie prac niem ieckich z zakresu paleografii itd. Jeeli chodzi o zagadnienia polskie, to chtnie w idzielibym y tam m iejsce dla Bibliografii Finkla, a tym bardziej dla prac syntetycznych wydanych w jzykach zachod nich, jak dla wydania francuskiego Historii Gospodarczej Polski prof. Rut kowskiego itd. Brak dziea syntetycznego na tem at polskiej historii rednio wiecznej, napisanego czy wydanego w ktrym kolwiek z bardziej znanych j zykw zachodnich stanowi powan bolczk nauki polskiej prof. Halphen susznie zwrci na ni uwag. Z drugiej jednak strony podkreli naley dobitnie fakt, e m ateria zestawiony w naszej ksice jest mdrze i sum ien n ie zwaony. Sama osoba autora, redaktora w ielkiej zbiorowej historii powszechnej Peuples et Civilisations, aktualnego redaktora w ydaw nictw a Histoire G nrale Glotza, obecnego Prezesa Acadm ie des Inscriptions et Belles Lettres, daje najpowaniejsz gwarancj dokonania prawidowego wyboru dzie rze czyw icie najwaniejszych. Pew ien subiektywizm n ie da si oczywicie nigdy cakow icie w yelim inowa, tymczasem jednak charakterystyki poszczeglnych w ydaw nictw w ydaj si nam z reguy niezw ykle trafnymi. W ystarczy rzuci okiem na ocen wielkich syntez historii powszechnej, czy na charakterystyk poszczeglnych w ydaw nictw encyklopedycznych, by oceni, e za kadym so w em kryje si dugoletnie dowiadczenie wiatego i w ytrawnego m ediewisty. Z tej te racji nie mona dziwi si pewnej powcigliwoci, z jak autor na og odnosi si do dzie naukowych niem ieckich w szczeglnoci do dzie niem ieckich z zakresu wielkiej syntezy. . Sdzimy, e uw agi powysze zwalniaj nas od obowizku podkrelenia ogromnej wartoci, jak ksika prof. Halphena posiada moe dla m edie- w istyki, yczy by sobie naleao jedynie, by czste reedycje tej ksiki w e szy jako staa, periodyczna pozycja do historiografii francuskiej. Z drugiej za strony trudno nam jest powstrzyma si od sformuowania pod adresem nauki polskiej dezyderatu stworzenia podrcznika polskiego pojtego w spo sb pokrewny. Brak tego rodzaju podrcznika odczuwaj najdotkliwiej ci, ktrzy stawiaj pierwsze sw e kroki w badaniach dziejw redniowiecza. Pod rcznik taki mimo swej elem entarnoci stanowi m oe rwnie cenne vade- m ecum dla wszystkich m ediewistw. Niezalenie od tego w ydanie francu skie moe w chw ili obecnej zwaszcza, w dobie rozproszenia w ysikw nauko w ych na caym wiecie, odda w Polsce cenne usugi. Wreszcie bibliografia Halphena moe stanowi bardzo praktyczny przewodnik dla bibliotekarzy kompletujcych dziay historyczne sw ych bibliotek. M. Sczaniecki
MONUMENTA POLONIAE HISTORICA, nova series-tom us I. Relatio
Ibrahim ibn Jakub de itinere Slauico, quae traditur apud al-Bekri. Edidit commentario et versione polonica atque latina instruxit T h a d d a e u s K o walski cum adnotationibus J. K o s t r z e w s k i , K. Stoyhwo, . M o s z y s k i , . N i t s c h . (Polska Akademia Umiejtnoci, W ydawnictwa Kom isji Historycznej nr 87) Krakw 1946, str. 6 nlb, 162, 14 nlb, 12 k. *acsim. 439
W i d a j e w i c z J., Studia nad relacj o Sowianach Ibrahim a ibn Ja
kuba. Rozprawy W ydziau hist, filoz. Polskiej Akadem ii Umiejtnoci, seria II t. XVI, Krakw 1946, str. 2 nlb, 102, 2 nlb. Ibrahim ibn Jakub, recte Abraham Jakubowic, otrzyma w reszcie godn$ opraw swej relacji o krajach zachodniej Sowiaszczyzny. K iedy w r. 1878, lat zatym siedemdziesit temu, Rosen i Kunik po raz pierwszy opublikowali ten tekst Ibrahima, przechowany .u al Bekri'ego, na podstawie bardzo pnego rkopisu, to teraz wydawca, prof. T. K o w a l s k i opar si ha w zgldnie starym przekazie, bo na rkopisie pochodzcym z r. 1337. I ten rkopis jest' daleki bardzo od poprawnoci i doskonaoci, ale w rkach tak w ybitnego arabisty, jak prof. T. Kowalski, otrzyma odpowiedni ilo objanie zarwno paleograficznych jak filologicznych. Jeeli sam tekst przekazu (w przekadzie polskim ) obejmuje siedem stron druku, to wstp prof. T. Kowalskiego liczy stron 47, a komentarz filologiczny i paleograficzny ponad stron 80! Jeeli do tego dodamy staranny i szczegowy komentarz historyczno-geograficzny, za w arty w osobno wydanej pracy prof. J. W i d a j e w i c z a , w ktrym prcz w asnych bada tego uczonego znajdujemy przegld pomysw i prb inter pretacji innych badaczy z okresu lat siedemdziesiciu, to m usim y stwierdzi, e rdo to zostao zaopatrzone w tak bogaty aparat krytyczny pomocniczy, jak mao ktre ze rde X w. Byoby zuchw alstw em z mej strony, gdybym m ia czyni uw agi na te m aty czy to paleograficzne czy filologiczne tekstu arabskiego, ustalonego przez prof. T. Kowalskiego. Niech m i bdzie wolno stwierdzi tu w zgodzie z prof. J. W idajewiczem, e ilekro przychodzi nam korzysta z tekstu ustalonego przez prof. T. Kowalskiego, ty le razy nie napotykam y w tpliw oci z punktu widzenia historycznego. To pozwala, nam ustosunkowa si pozytywnie do proponowanych emendacji prof. T. Kowalskiego i mie nadziej, e ustalony tekst starczy na w iele lt dziesitkw, skoro jest mao nadziei, by w ypyn jaki tekst nowy, starszy i poprawniejszy od istniejcych w tej chw ili nielicz nych przekazw al Bekri'ego. Jest du zasug prof. T. K owalskiego ostateczne ustalenie paru w cale zasadniczych faktw tyczcych si Ibrahima, dotd wtpliw ych i mocno pl czcych nam spojrzenia na t osobisto. Przede w szystkim stw ierdzi on w sposb, jak sdz, bezapelacyjny, e istnia tylko jeden Ibrahim, ktry m ia stosunki z Ottonem I, n ie dwu, jak si dotd czsto przyjmowao, e by on ydem z Hiszpanii, arabskiej kultury, i e pisa si z Tortozy. Jem u te i J. W idajewiczowi zawdziczamy dokadn dat spotkania si Ibrahima z Ottonem I: odpada bezwzgldnie r. 978, a dziki niezw ykle praw dopodobnej em endacji daty przez' prof. T. K owalskiego pozostaje jedna tylko data moliwa, a jest ni r. 966, kiedy to baw i w tych stronach Europy OttQ I i m g z nim rozmawia Ibrahim ibn Jakub. Za to nie wyjaniono dotd, w jakim charakterze podrowa on po Europie. N ie zdaje m i si, by odbywa on podr jako kupiec handlujcy produktami arabskimi czy kupu jcy w Niemczech futra, niew olnikw czy niew olnice. Jego stosunki, bliskie i w cale poufae z cesarzem, jak wida rwnie w pyw ow e jego stanowisko na dworze kalifa w Kordowie, ka raczej przypuszcza rol urzdow, dyplo- fnatyczn, czonka poselstwa arabskiego, skierowanego w tym czasie do ce sarza rzymskiego. Ocena szcztkowych okruchw tego, co napisa Ibrahim, a co w czy do swego dziea al Bekri, jest trudna. Jest w tym, co moemy przypisa Ibra- him ow i tak mao wtku historycznego, e trudno byoby uwaa go za rdo historyczne, m ateria za geograficzny stojcy na niskim poziomie, niszym ni o 150 lat pniejszy Anonim -Gall, moe tylko porednio suy jako rdo historyczne. Tak np. e Polska graniczy z Rusi i Prusami, to jest faktem geograficznym i historycznym nie tylko dla r. 966, ale dla w ielu w iekw na stpnych a zapewne i poprzednich; pewn warto historyczn mie moe jedynie zapewnienie Ibrahima, e pastwo Mieszka I graniczyo z Prusami i Rusi w r. 966. Jeeli m ao m amy u Ibrahima w tkw historycznych, to i te geogra ficzne s dziwnie ubogie. Badacze podnosz co prawda jego zainteresowania religioznawcze czy etnograficzne, ale bd to tylko puste sowa n iew a ciw ie zastosowane. Trzeba stwierdzi, e o stosunkach polityczno-geograficz- 440
nych m idzy ab a Odr m ia on do sabe wyobraenie, e o kraju Obo-
drytw, do ktrego drog w cale dokadnie okreli (a prof. J. W idajewicz w y jani), ty le potrafi powiedzie, e jest tam peno bagien utrudniajcych dostp wrogom. Okreli take drog z Magdeburga do Pragi, poda par w ia domoci o stosunkach handlowych Czech ze wschodnim i ssiadami. eby baw i w Polsce, nie ma ladu w jego relacji; w ie tylko o stosunkach nieprzy jacielskich Mieszka I z W eletami. Podobnie jest z jego innym i informacjami 0 tych stronach Europy. Moe najobfitsze i historycznie najciekawsze s jego wiadom oci o Bugarach, wszystkie chronologicznie bdne, zapewne ju zm ylone przez posw bugarskich, ktrzy mu udzielali wiadomoci. A le w opowiadaniu Ibrahima, jak zdaje si zreszt w caej literaturze arabskiej tych czasw, jest jeden rys charakterystyczny, ktry czasami moe nam mci jasno rozumienia rda. Tym jst przeplatanie opowiadania anegdot, czasami bran z ycia, czasami od ycia i realnoci oderwan. Std pynie nieraz pewna trudno oddzielenia od siebie wtku realnego i anegdo tycznego, i czsto niebezpieczestwo,' e przy najstaranniejszej selekcji albo zaliczym y co cakiem realnego do anegdoty lub naodwrt w tek anegdo tyczny w czym y jako cz skadow realnego opowiadania. Tak opowiada on np. o cudownej oliw ce w Lorka w Hiszpanii, ktra zakwita w w igili Bo ego Narodzenia, a w dzie pniej w ydaje ju dojrzae owoce. Wie to z kultem jakiego w itego pochowanego w klasztorze, w ktrym ronie owo drzewo cudowne, a cesarz Otto pragnie za porednictwem yda Ibrahima 1 kalifa muzumanina otrzyma od m nichw relikw ie tego witego. W Rouen w idzia Ibrahim modego czowieka z brod poniej kolan, tam take podczas ostrej zim y zjawiaj si biae gsi z czerwonymi dziobami, m ieszkajce gdzie na jakiej w yspie daleko na pnocy. N ie na gsiach kocz si zainteresowania ornitologiczne Ibrahima: opowiada jeszcze o ga dajcych szpakach i o tokowaniu cietrzewi, ktrych nazwy sow iaskie s mu znane. Dalej zaznacza kopanie torfu w Holandii, istnienie rda w okolicach Paderborn zm ieniajcego smak w ody zalenie od pory roku, podaje e w K o lonii spotka kursujce pienidze perskiego pochodzenia, a w Fuldzie po dziw ia bogactwo sprztw kocielnych w zocie i srebrze itd. N ie s to zatym adne powaniejsze informacje, po prostu przygodne spostrzeenia mao in te ligentnego podrnika lub zanotowane dla mao wym agajcego czytelnika. Jake jednak oceni jego relacj o pastw ie Mieszka I? Podaje on, e jest to pastwo najobszerniejsze z czterech pastw sowiaskich, ktre w y mienia. Mona temu wierzy pod warunkiem, e Czechy obejmuj Czechy w aciw e i Morawy. Bo gdyby pastwo Bolesaw a I obejmowao prcz tych dwu dzielnic jeszcze Krakw i lsk, a w edle niektrych na podstawie doku m entu z r. 1086 reszt tzw. Maopolski, Przem yl, Grody Czerwieskie po Bug i Styr, to byby nie Mieszko, ale ksi czeski wadc najobszerniejszego pa stw a w pnocno-zachodniej Sowiaszczynie. To pierwsza wtpliwo. Dalej pisze Ibrahim, e Mieszko trzyma na sw ym odzie armi skadajc si z 3000 ludzi, tak sprawn i dobran', e sotnia ich rwna si dzisiciu sotniom zw ykych w ojownikw. Posiadaby zatym Mieszko du i bardzo siln armi, chobymy zm niejszyli jej warto z 30.000 zw ykych wojow nikw na 10.000! A le jak si przedstawia w rzeczywistoci sia m ilitarna tych czasw Mieszka I? Sam Ibrahim zaznacza, e dla Mieszka gronym ssiadem jest Zwizek Welecki, a z Widukinda wiem y, e Redarowie pod kierownictwem Wichmana dwa razy zadali porak Mieszkowi, e w walkach tych zgin brat Mieszka i od Mieszka wyduszono znaczny up, okup czy kontrybucj- A zw ycistw o w r. 967 nad Redarami, W olinianami i W ichmanem zawdzi cza Mieszko pomocy czeskiej. Jako takiej przewagi wojskowej Mieszka nad ssiadami nie w idzim y w tych czasach. Podaje dalej Ibrahim, e prcz utrzy mania w naturze, w broni, koniach itp., pobierali ci w ojow nicy od pieniny, e taki od pobieray od urodzenia ich dzieci, synowie i crki, e wreszcie byo obowizkiem monarchy pokrywa z wasnej szkatuy koszta kupowania im -on i wydaw ania crek za m. Opowiadanie to w szczegach w ydaje si by zanadto skomplikowane dla do pierwotnych stosunkw gospodar czych polskich X w., zbyt pachnie anegdot, chocia moe posiada tu czy. tam realne pierwiastki. Tylko jak jedno od drugiego oddzieli? Bo jeeli ssiadki Polski Amazonki nale do bajeczek, w ktre w ierzy Ibrahim, b o zarcza mu o prawdziwoci tego sam cesarz Otto, jeeli atw o jest dostrzec 441
anegdot w opowieci o m stw ie Prusakw, ktrzy broni si do upadego,
kiedy_ nie licz na pomoc, ktra nie moe przyby, to tu opowiadanie jest bardziej skomplikowane, w ice si z jednej strony z interesujc Arabw i kupcw ydowskich spraw kupowania kobiet, a dalej z opowiadaniem 0 prowadzeniu si i moralnoci dziewczt sowiaskich. Wszystko to razem pozwala sceptycznie patrze na pew ne wynurzenia Ibrahima. Daleko w ic jest Ibrahimowi, by go kwalifikow a jako pierwszorzdne rdo raczej jest to trzeciorzdne, dziki prof. T. Kowalskiem u i prof. J. W idajewiczowi pierwszorzdnie w ydane i bogatym aparatem opatrzone. To samo jest ze stopniem jego wiarygodnoci: mona go uywa, biorc pod uwag, e mamy do czynienia z pisarzem obcym, przygodnym, nie majcym adnych w zw wicych go z yciem rodkowej Europy, ktrej losy 1 sprawy b yy mu zupenie obce, ktre jedynie powierzchownie m g obser w ow a i pozna. Bd co bd obok Widukinda jest to jedyny tego czasu wspczesny sprawozdawca tego, co si dziao w stronach nad ab i Odr. Dziki prof. T. Kowalskiemu wydano Ibrahima niezw ykle starannie, jak rze kem, pierwszorzdnie, uatw iajc komentarzami filologicznym i, a zwaszcza obszern prac J. W idajewicza korzystanie z tekstu arabskiego, poda nego te w tumaczeniu polskim i aciskim. Jeeli przekaz Ibrahima dostaje si nam jako I tom nowego wydania Monumenta Poloniae, to uderza nas to, e jedynie w karcie tytuowej pow ie dziano, e s to Monumenta Poloniae Historica, nova series. A mona si byo spodziewa, e o tak wanym zdarzeniu i przedsiwziciu znajdziemy choby par kart objanienia. Byo by to jeszcze bardziej spodziewane, e przecie wydaw c pierwszego tomu nowej serii jest nikt inny jak Sekretarz Generalny P. A. U., ktry byby najbardziej uprawniony, by w porozumieniu z wadzam i W ydziau II i Kom isji Historycznej zagai nowe wydawnictwo, usprawiedliw i jego potrzeb, rozwin plan na najblisz przyszo i pro jekty na dalsz. Lat tem u z gr pidziesit, w r. 1894 ukaza si VI t. Monumenta Poloniae, podobno poowa t. VII spoczywa w rkopisie w Bibliotece Zakadu Narodowego im. Ossoliskich w e Lwowie. A le prac nad kontynuowaniem wydaw nictw a przerwano, podobno nie byo zgody m idzy Komisj lw ow sk (W. Ktrzyski) a krakowsk, co si tyczy zasad wydawniczych. Szkoda wielka, e trudnoci tych nie zaagodzono, bo gw ny wydawca od mierci A. Bielowskiego co roku przywozi z wypraw po bibliotekach, klasz torach i kocioach zabytki nieznane, rnej co prawda wartoci. Jest jasn rzecz, e n ie co dzie znajduj si zabytki X, XI czy XII w., e atw iej jest mie nieznane rdo XV w. trzeciorzdnego znaczenia ni pierwszorzdne w. XII! A le tylko t drog wyczerpalibym y zasb naszych rde. Gdyby ten system trw a do r. 1914, to moe liczylibym y dzi om tom w Monumenta Poloniae Historica, nie sze, - a w tych dwu tomach, VII i VIII, znalazy by si rda, ktre zaginy bezpowrotnie w cigu ostatniej wojny. Musimy a owa nawet tych trzeciorzdnych rde XV w., ktre zginy z rki barba rzycw. Te odkrycia trzeciorzdnych rde, a moe i pierwszorzdnych, zamkn r. 1894. Lata za 1939 1945 zamykaj okres nadziei znalezienia jeszcze czego w naszych zbiorach. Teraz po upyw ie p w ieku przystpuje Polska Akademia Umiejtnoci do reedycji Monumentw. Zacza to chw alebnie doskonaym w ydaw nic tw em Ibrahima. Po nim ma przyj Anonim -G all, przygotowany do druku przez K. Maleczyskiego. Po badaniach ostatnich lat pidziesiciu ju ani w ydanie Szlachtowskiego ani to z przed prawie p w ieku nie mog by tiznane za wystarczajce. Prof. J. Dbrowski przygotowuje w ydanie Kroniki Wielkopolskiej i kontynuacji Janka z Czarnkowa, przestrzegabym tylko przed dzieleniem tych obu czci od siebie. I najwaniejsze: prof. W. Sem kowicz koczy przygotowane przez siebie wydaw nictw o tak potrzebne Rocz nikw. Tylko kronika Wincentego nie ma nikogo, kto by jej pow ici uwag i w ykorzysta nadludzk prac O. Balzera. A ju do marze bdzie nalee w ypenienie nastpnych tomw: rda do w. Wojciecha, zarwno te X i XI w. jak pniejsze do XV w. powinny si tu znale _wraz ze rdami do w . Brunona, Piciu Braci, w. wierada, kroniki lskie, zabytki inne, ktre w ym agaj reedycji, jak w reszcie chrestomatie ze rde zarwno za chodnich, jak bliskich nam czeskich, wgierskich czy ruskich. Bo zgadzam si, 442
e takie ekseerpowanie rde kryje duo niebezpieczestwa, ale w dzisiej
szym stanie rzeczy zapewne przez lat pidziesit nie bdziem y w stanie stworzy nowych dobrze zaopatrzonych naukowych bibliotek historycznych. A le takie projekty i plany na blisz i dalsz przyszo znajdziem y za pew ne w t. II Monumentw, skoro brak ich w t. I. Oczekujemy z niecierpli w oci na tom y nastpne, m iejm y nadziej, stojce na takim poziomie, na ktrym w idzim y Ibrahima ibn Jakuba. Stanisaw K trzyski
C a l m e t t e J o s e p h Charlemagne. Sa vie et son oeuvre. Paris,
Ed. A lbin Michel, 1945, s. 318 i mapka. Jak w iele prac francuskich z okresu w ojny i nazajutrz po niej, dzieo znakomitego m ediew isty Calmettea ukazao si w szacie niezw ykle skromnej. Forma zewntrzna wydaw nictw a kae przypuszcza, e jest ono przeznaczone dla szerszych k czytelniczych. Std zapewne tytu y niektrych rozdziaw brzmice wprost powieciowo: L'heure cle Berthe, La Couronne de Fer, Pour forger une Allemagne, Les glacis espagnols. N ie powinno to jednak zraa zbyt pedantycznego czytelnika-fachowca. Ksika Camettea zaopatrzona jest w stosunkowo liczne przypiski, umieszczone na kocu kadego z rozdziaw, a treci n iew iele odbiega od zw ykych prac naukowych. Autor nawizuje w niej czciowo do sw ych rozwaa dawniejszych (Le Monde Fodal, La Socit Fodale) oraz wieo w ydanych w okresie w ojny L E ffondrem ent dun Em pire et la Naissance d'une Europe. Paris 1941) L Europe, cration de Moyen Age. Toulouse, Pyrnes 1941. Nowa monografia powicona Karo low i W ielkiemu ujm uje cao jego ycia i dziea na tle epoki. Autor rozwaa kolejno: genealogi Karola, jego polityk zewntrzn i wojny, genez i zna czenie wskrzeszonego cesarstwa, system polityczny, stan gospodarczy i spo eczny, tzw. Renesans Karoliski itd. W pracy swej . Calmette przede wszystkim sumuje osignicia badawcze obce i wasne. W maej m ierze pod waa panujce pogldy, od czasu do czasu szlifuje tezy bardziej jaskrawe jak np. Pirennea lub Dopscha (str. 36 8), albo znowu zwalcza anachro nizm y w ocenie rozbienoci etniczno-narodowociowych pastwa Karola (str. 9), bd w analizie udziau i m otyw w polityki papieskiej w akcie 25 grudnia 800 roku (str. 123). W sformuowaniach autor silniej akcentuje tezy goszone ju dawniej. D otyczy to, m idzy innymi, rola czynnika gospo darczego w dziejach les forces motrices (str. 223), ktre w yjaniaj istot panujcego systemu, ju za Karola pod w zgldem socjalnym feodal nego (str. 244), a take tumacz w aciw e przyczyny rozpadu cesarstwa ka roliskiego (str. 248). Mocno rw nie, Calmette podkrela, e imperium K a rola nie byo ani rzymskie, ani germaskie, ale kosmopolityczne, euro pejskie (str. 133), e stao si ono punktem w yjcia dla wytwarzania si Europy (str. 7), e wwczas w anie Europa, Zachd przybieray sw bar w i swj ksztat (str. 312). T ostatni tez Calmette rozpoczyna i koczy sw e dzieo. Stwierdza on przytem, e w szystkie pniejsze prby zjednocze nia Europy naw izyw ay do wzoru karoliskiego i wszystkie koczyy si niepowodzeniem. N aley zatem - twierdzi C. szuka innych rozwiza, ale potrzeby jutra nie s zasadniczo odmienne od dawnych. Au destin seul il apartiendra de dcouvrir les m oyens de rsoudre, par des modalits dif frentes, le problme vital que Charlemagne avait rsolu sa faon et selon les aspirations de son temps (s. 311). Akcenty aktualne brzmi czasem w ksice, cho autor usiuje ich uni ka. Staje n. p. w obronie bezwzgldnej polityki Karola wobec Sasw, (pole m izuje z Halphenem, ktry widzi w niej wyraz fanatyzmu religijnego) twierdzc, e kierowaa nim tylko przewidujca racja stanu. Gdy m wi o Sa sach, to zdaje si m yle o Prusakach i Niemcach z doby Hitlera: II sait (scil. Karol) que la race quil sagit de dom pter ne croit quen la force et ne sincline que devant elle (s. 87). Zreszt gdzie indziej zauwaa wprost, e Saksonia i Bawaria czasw karoliskich to niby w zarodku przysze Pru sy (!) i Austria (s. 96). f Zastrzeenia budzi moe ujm owanie polityki zewntrznej Karola, zbyt