You are on page 1of 245

Jogi Rama-Czaraka

DROGI
DOJCIA
JOGW
INDYJSKICH
Konwersja: Nexto Digital Services
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
penej wersji caej publikacji.

Aby przeczyta ten tytu w penej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja moe by kopiowana, oraz dowolnie


rozprowadzana tylko i wycznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na ktrym mona
naby niniejszy tytu w penej wersji. Zabronione s
jakiekolwiek zmiany w zawartoci publikacji bez pisemnej
zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania si jej
od-sprzeday, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pena wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Nexto.pl.
Spis treci
Wykad pierwszy.
Wykad II.
Wykad III.
Wykad IV.
Wykad V.
Wykad VI.
Wykad VII.
Wykad VIII.
Wykad IX.
Wykad X.
Wykad XI.
Wykad XII.
DROGI DOJCIA
JOGW
INDYJSKICH
Jogi Rama-Czaraka

przeoy A. Lange
"Kiedy ucze jest przygotowany, ukazuje si
nauczyciel". "Kiedy ja przechodz, wszystkie moje
dzieci mi poznaj".

wiato na drodze. wiadomo duchowa.


Gos milczenia. Karma - Joga czyli Droga
Czynu. Dnam - Joga czyli Droga Wiedzy.
Bhakti - Joga czyli Droga Modlitwy. Dharma czyli
Obowizek. Zagadka wszechbytu. Materja i
sia. Rozum i duch.
Wykad pierwszy.
PRZEBYSKI WIATA NA
DRODZE.
Uwaamy za zbyteczne powtarza ob-
janienia, zawarte w ksice "Filozofja Jogi i okul-
tyzm wschodni" i moemy wprost przystpi do
przedmiotu, w nadziei, e czytelnicy s do przy-
gotowani, aby za nami pody. Wielu czytel-
nikw poznao nasze wykady z prostej ciekawo-
ci, przyczem jedni zainteresowali si do tego stop-
nia, e chc dalej prowadzi studja, inni przeci-
wnie, nie znaleli sensacji, ktrych poszukiwali i
porzucili szeregi studjujcych; tak bywa zawsze:
wielu przychodzi, lecz tylko maa liczba gotowa
i naprzd. Z tysica ziarn, ktre posia rolnik,
moe tylko niewiele ukae si w yciu, ale caa
robota rolnika ma na celu wanie to niewiele, co
wynagrodzi oracza za prac. Nasz posiew moe-
my uwaa za pewniejszy, bo nawet i ta gromada
ziaren, w ktrych ycie zamaro, moe oy
kiedykolwiek w przyszoci. adna nauka okul-
tystyczna nie przepada darmo i zawsze daje
owoce w czasie odpowiednim.
6/243
Przedmiotem naszego pierwszego wykadu
bd "Drogi dojcia". Nie znamy lepszego
sposobu skierowania czytelnikw na "drog", jak
wskazujc im nieporwnane prawida niewielkiego
podrcznika, zatytuowanego: "wiato na
drodze", napisanego przez M. C. (Mabel Collins) z
nakazu ducha, ktry osign wyszy stopie wta-
jemniczenia. Wyoymy tre tej niewielkiej ksi-
ki, przytaczajc z niej prawido za prawidem i
objaniajc kad wskazwk. Naley zauway,
e "wiato na drodze" jest waciwie rewelacj
i sowa tej ksiki s dobrane tak, e mog by
komentowane w przerny sposb, zalenie od
potrzeb rnych paszczyzn mylowych, i stopni
ycia. Kady czytelnik moe znale w owej
ksice sens, odpowiadajcy stopniowi jego roz-
woju. Praca owa nie jest podobna do zwykych ut-
worw w tym rodzaju; naley samemu przynie
cokolwiek, studjujc t ksik, aby z niej cokol-
wiek otrzyma. W ksice "Droga opromieniona"
(The Illuminated Way), utwr w komentowany
jest w paszczynie psychicznej, czyli astralnej.
Nasze objanienia maj na celu przystosowanie
treci owej ksiki do ycia neofity, wstpujcego
na "drog". Postaramy si przedstawi kilka pier-
wszych prawide w wietle "Karma-Jogi" i nastp-
nie wskaza proste znaczenie prawide,
7/243
odpowiadajcych potrzebom wyszym. Dalej
przejdziemy do objanienia wskazwek, ktre
dotycz analizy objawienia Ducha, co niewtpli-
wie jest melodj zasadnicz caego utworu.
Postaramy si nieco wyjani czytelnikowi ukryt
tre owej maej ksieczki i przetumaczy na
jzyk literacki myli, wyraone tak piknie w po-
etycznych przenoniach jzyka wschodniego. Pra-
ca nasza nie bdzie obala wyjanie, zawartych
w "Drodze opromienionej" bdzie sza rwnole-
gle z t ostatni, lecz w innej paszczynie ycia.
Niektrym wyda si nieco zuchwa taka prba
komentowania tej pery nauki okultystycznej, jak
jest "wiato na drodze", lecz pomys ten zyska
poparcie kilku osb, dla ktrych czujemy sza-
cunek oraz co waniejsze naszej wyszej
Jani. Praca nasza musi by komu potrzebna,
cho nawet moe jest niedoskonaa, gdy w prze-
ciwnym razie nie czulibymy nakazu jej pisania.

"Wskazwki te napisane s dla wszystkich


uczniw. Posugujcie si niemi".

Wskazwki niewtpliwie napisano dla wszys-


tkich poszukiwaczy i byoby bardzo dobrze, gdy-
bymy wszyscy stosowali si do nich, bo
8/243
wskazwki i podrczniki okultystw zawsze byy
jedne i te same i pozostan takie same przez
wszystkie czasy, we-wszystkich krajach, bez
wzgldu na to, jak nazw nosiaby nauka. Praw-
ida te oparte s na zasadach Prawdy i zostay
wyprbowane, sprawdzone i przyjte przed wieka-
mi; doszy do nas, niosc na sobie lady szacunku
mnstwa ludzi, ktrzy stosowali si do nich
wczeniej. Nasi starsi bracia w duchu, kiedy ju
dawno wydeptali drog, na ktr my wstpujemy
teraz; dosigli oni ju wyyn, na ktre i my
wzniesiemy si z czasem. Prawida napisano dla
wszystkich, dcych po "drodze"; lepszych nie
masz. Doszy one do nas od tych, ktrzy wiedz.

"Zanim oczy naucz si patrze, winny sta


si niezdolnemi do wylewania ez. Zanim uszy
posid zdolno syszenia, winny straci sw
wraliwo. Zanim gos przemwi w obecnoci
Mistrzw, winien straci wasno szydzenia. Zan-
im dusza stanie przed Mistrzami, stopy jej winny
by obmyte krwi z serca".

Zanim oczy otrzymaj dar jasnego przejrzenia


ducha, winny straci zdolno wylewania ez, z
powodu obraonej dumy, nieprzychylnego sdu,
9/243
zoliwych uwag, pogardy, sarkazmu, przykroci,
niepowodzenia i rozczarowa ycia codziennego.
Nie chcemy powiedzie, e naley hartowa dusz
przeciw owym uczuciom; przeciwnie, takie "har-
towanie" niema miejsca w nauce okultystycznej.
Na materjalnej paszczynie ycia zawsze znaj-
dujemy si w zalenoci od ludzi yjcych w tej
samej paszczynie; im subtelniejszy jest dany os-
obnik, tem wicej odczuwa gorycz ycia, przy-
chodzc z zewntrz. Im wicej bdzie stara si
walczy z nimi i odpowiada piknem za nadobne
na obelgi i ukucia godnoci osobistej, tem
bardziej bdzie plta si w sieci ycia mater-
jalnego. Jedyna droga ratunku jest wznie si
na wysz paszczyzn istnienia i przebywa w
podniolejszych dziedzinach rozumu i ducha. Nie
znaczy to bynajmniej, e czowiek ma ucieka od
wiata; przeciwnie, jeli kto stara si uciec od
wiata wczeniej, zanim osign dowiadczenie,
bdzie musia znowu do wiata powraca, pki nie
nabierze dowiadczenia, jakie potrzebne jest, by
wypeni postawione sobie zadania. Tymczasem
czowiek, ktry osign doskonao duchow,
moe y w ten sposb, e cho bdzie si zna-
jdowa w centrum walki ycia powszedniego
nawet wicej, moe gra w owej walce rol
kierownicz mimo to bdzie sta ponad ni i
10/243
bdzie widzia, co w rzeczywistoci warta jest wal-
ka. W jego oczach bdzie ona dziecinn zabaw,
ktrej oddaj si dzieci kobiety i mczyni, i
chocia sam bdzie si umia w ni bawi, lecz
wie, e to tylko zabawa, a nie rzecz powana.
Dlatego mieje si przez zy, gdy upada w czasie
zabawy, a nastpnie przestaje paka i umiech
zastpuje zy; gdy z chwil, kiedy nauczymy si
widzie rzeczy w ich owietleniu prawdziwem,
trudno nam bdzie wstrzyma si od miechu z
siebie samych i z innych. Gdy czowiek rozejrzy
si i zobaczy te ndzne wiecideka, ktrym i dla
ktrych ludzie powicaj ycie, mylc, e
zabawki owe znacz co w rzeczywistoci
umiechnie si pobaliwie. Kiedy si przebudzi i
zrozumie istot rzeczy, umiech wywoa w nim ro-
la, jak zmuszony jest gra w yciu. Gdybycie
wiedzieli, jakie mnstwo ludzi, grajcych wybitne
role w marjonetkowym teatrze ycia, naprawd
przebudzio si i poznao prawd bylibycie
zdziwieni. Wielu z tych ludzi dobrze gra swe role
wkadajc w nie duo energji i faszywej ambicji
poniewa wie, e wszystko ma swj cel ukryty
i e oni s tylko kkami niezbdnemi w mecha-
nizmie ewolucji. Lecz w tajnikach duszy ukrywaj
oni wiadomo prawdziwej wartoci swego trudu.
Czowiek, stojcy na "drodze" winien by mny i
11/243
powinien mie wadz nad swoj natur emocjon-
aln. Prawido to nie tylko stosuje si do ez fizy-
cznych, dlatego, e te ostatnie czasami ukazuj
si w oczach bezwiednie, nawet w chwili, gdy si
umiechamy. Chodzi raczej o myli ukryte poza
zami, ni o same zy.
Myl, ktr zawieraj powysze sowa, polega
na tem, e powinnimy stan nad wszystkiem,
co jest przypadkowe i osobiste i dy do
uwiadomienia wasnej indywidualnoci. Win-
nimy stara si osign wiadomo swego
prawdziwego "Ja", ktre stoi wyej, ni wszystkie
cikie i smutne przeycia osobiste. Prawida ucz
nas, e rodowisko nie moe poruszy prawdzi-
wego "Ja" i e wypadki ycia, jak ziarenka piasku,
zostan z nas usunite przez wod czasu.
Tak samo i such nasz winien utraci sw
wraliwo na przykre, zgrzyty osobiste, zanim
bdziemy mogli jasno sucha prawdy, nie zagus-
zonej przez wrzaw ruchliwego ycia wiatowego.
Naley dor do tego, by zyska zdolno
syszenia wszystkiego i mimo to umiecha si,
nie tracc pewnoci, e znasz dusz, jej potg i
losy...
Naley doro do tego, by sucha nieprzy-
jaznych sw, niesusznych sdw, zoliwych
uwag i aby te nie wyprowadziy z rwnowagi
12/243
naszego "Ja". Naley te odczucia pozostawia w
tej materjalnej paszczynie ycia, do ktrej
nale i nigdy nie pozwoli swej duszy, by
opuszczaa si w niziny, gdzie mogaby si niemi
skala. Naley uczy si uzyska zdolno sucha-
nia drwin i pogardliwych uwag o witych dla nas
prawdach, uwag wypowiadanych przez ludzi co
ich nie pojmuj, a ktrych nie mona potpia,
gdy "nie wiedz, co czyni". Niechaj dzieci
szczebiocz, kc si i miej to poyteczne,
lecz nie moe to poruszy ani was, ani prawdy,
ktr wyznajecie. Niech dzieci si bawi jest to
zgodne z ich natur nadejdzie dzie, w ktrym
one (podobnie jak i my) wyprbowawszy na sobie
mk dojrzaoci duchowej, bd przechodzi te
same stadja, jakie wy przechodzicie teraz. Wy
niegdy bylicie podobni do nich, z czasem za
one bd do was podobne. Stosujcie si do
dawnego przysowia, niech wszystkie okolicznoci
zewntrzne "wchodz przez jedno ucho, a
wychodz przez drugie", lecz niech nie wejd w
granice waszej prawdziwej wiadomoci
duchowej. Wwczas ucho wasze bdzie syszao
to, czego naley sucha i prawda bdzie miaa
wolny dostp do waszych dusz.
13/243
"Zanim gos przemwi w obecnoci Mistrzw,
winien straci zdolno szydzenia".

Gos czowieka, ktry wygasza kltwy,


kamstwa, obelgi, skargi i szyderstwa, nigdy nie
dosignie wyyny, na ktrej przebywaj wysze
umysy ludzkoci. Aby sowo mogo by usyszane
przez tych, co osignli w yciu wysoki stopie
rozwoju i wiadomoci duchowej, gos, ktry
wyrzek te sowa, winien dugo przedtem zapom-
nie moliwo obraania innych obelgami, nisk
zoliwoci i nieprzystojn mow. Czowiek
rozwinity duchowo nie zawaha si powiedzie
prawdy, nawet w tym wypadku, gdy bdzie ona
nieprzyjemn, lecz bdzie mwi tonem kocha-
jcego brata, ktry nie potpia nikogo z wyyn
swej doskonaoci moralnej, lecz odnosi si ze
wspczuciem do nieszcz bliniego, widzi jego
bdy i pragnie wycign do rk z pomoc.
Taki, duchowo rozwinity czowiek ju stoi ponad
chci szydzenia, ponad chci "cicia" kogo,
robic mu zoliw uwag, ponad chci
"skwitowania" si z nim, mwic mu: "Sam nie
jeste lepszy odemnie". Wszystko to winno by
odrzucone na stron, jak stare ubranie, czowiek
rozwinity duchowo, nie odczuwa potrzeby
niczego podobnego.
14/243

"Zanim dusza stanie w obecnoci Mistrzw,


stopy jej winny by obmyte krwi serca".

Ta konieczno dla wielu wstpujcych na


"Drog" wydaje si bardzo surow. Lecz myl si
oni co do rzeczywistego znaczenia tego prawida,
mylc, e pod sowem serca naley rozumie
mio. To nieprawda: okultyzm nie uczy zabijania
prawdziwej mioci przeciwnie; uczy, e mio
jest jedn z najwikszych wyszoci czowieka i
e stosownie do tego, jak on si doskonali, jego
zdolno do kochania wszystkiego wci wzrasta,
dopki cakiem nie ogarnie wszystkiego, co yje.
Pod sowem "serce" trzeba tu rozumie emocjon-
aln natur czowieka i instynkty niszego
pzwierzcego intelektu. Dopkimy si nie
udoskonalili duchowo, sdzimy, e te instynkty s
nierozcznie z nami zwizane; i wyzwalajc si
z nich, jak gdyby wyrywamy serce z piersi. Stop-
niowo z blem i mk, wykorzeniamy z siebie jed-
n po drugiej waciwoci swej poprzedniej natury
zwierzcej i nasze stopy duchowe obmywaj si
krwi serca, w caem tego sowa znaczeniu. Chu-
ci, niskie podania, namitnoci zwierzce, stare
przyzwyczajnia warunkowoci, myli odziedzic-
zone, obdy rasowe, ktre przesiky nasze ciao
15/243
i krew; wszystko to zmuszeni jestemy odrzuca
jedno po drugiem, wpierw ze zwtpieniem i bo-
jani, z blem i zalewajcem si krwi sercem,
a dosigamy wyyny, z ktrej moemy ocenia
ich warto rzeczywist. My nie tylko musimy wyr-
wa z korzeniem nasze niskie dze, ale si
koniecznoci musimy si rozsta z czci tego,
co zawsze cenilimy jako drogie i wite dla nas,
lecz co stao si dziecinn fantazj w tem jasnem
wietle, ktre rzuca na nasz dusz wyszy rozum
duchowy. Ale chocia widzimy te rzeczy tak, jak
one s istotnie, trudno nam rozsta si z nimi i
wydajemy okrzyk blu, a serce nasze krwi si
oblewa. Niejednokrotnie zmuszeni jestemy za-
trzyma si na rozdrou, doszedszy do miejsca,
w ktrem musimy rozsta si duchowo z drogiemi
istotami, pozwalajc im kroczy dalej ich wasn
drog, dla siebie wybrawszy now, niezbadan
drog mylenia. Wszystko to wywouje bl. Do
tego jeszcze przycza si boja samotnoci
duchowej i umysowej, ktra wystpuje, gdy
uczynisz pierwsze kroki na "Drodze". Pierwsza
prba, znana niejednemu z czytelnikw', to strasz-
na wiadomo samotnoci bezwzgldnej,
wiadomo, i niema obok nas adnej istoty
bliskiej, ktraby zrozumiaa i ocenia nasze uczu-
cie. Potem nadchodzi wiadomo wielkich zada
16/243
ycia, gdy inni nie uznaj istnienia jakichkolwiek
problematw nierozwizanych i odpowiednio do
tego krocz swoj drog taczc, walczc,
kcc si i okazujc wszelkie oznaki lepoty
duchowej: tym-. czasem wy zmuszeni jestecie
sta samotnie i znosi to okropne widowisko. Jas-
nem jest, e w tych warunkach serce wasze nie
moe nie krwawi. Zaczynamy uwiadamia sobie
cierpienie caego wiata, swoj niemoc, by sobie
zda z tego spraw oraz cierpienie to uleczy i
serce wasze znw si krwawi. Wszystko to jest
wynikiem waszego przebudzenia duchowego;
czowiek stojcy na materjalnej paszczynie y-
cia, nie odczuwa i nie widzi tego wszystkiego. I
gdy tylko stopy waszej duszy obleje krew serdecz-
na wasze oczy zaczn oglda prawdy
duchowe, uszy je sysze bd, gos bdzie mg
o nich mwi innym i porozumie si z tymi, co si
ju posunli naprzd po "drodze". I dusza bdzie
moga wtedy rozprostowa skrzyda i spojrze
prosto w oczy innym duchowo przebudzonym dus-
zom, poniewa ju zaczyna rozumie tajemnice
ycia, tre wszystkiego, co istnieje i moe ju og-
arn nieco z wielkiego planu wszechwiata, zda
sobie spraw z wasnej egzystencji i powiedzie
z zupenem zrozumieniem "Jestem". Dusza wtedy
znajdzie siebie, zwyciy cierpienie, gdy stanie
17/243
ponad niem. Rozwacie te myli w milczeniu i
pozwlcie prawdzie wnikn do waszej duszy, za-
puci w niej korzenie, rosn, kwitn i wyda
owoc.

1. Wykorze ambicj.
2. Wykorze dz ycia.
3. Wykorze dz uciech yciowych.
4. Pracuj tak, jak pracuj ambitni.
Szanuj ycie tak, jak ci, co go podaj.
Uywaj szczcia jak ci, co yj dla szczcia.

Wiele prawd okultystycznych jest napisanych


w formie paradoksw s dwustronne. I to
wanie odpowiada planowi wszechwiata.
Wszystkie twierdzenia prawdy s tylko cz-
ciowe kady dowd posiada dwie strony ka-
da czsteczka prawdy jest tylko nawp suszn;
zbadajcie j uwanie, a znajdziecie drug, przeci-
wn jej powk. Kada rzecz "istnieje" i "nie ist-
nieje" jednoczenie; dlatego te kade istnienie
prawdy musi by paradoksalne. Dzieje si za tak
dlatego, e nasza ograniczona wiadomo,
pozwala nam w danej chwili oglda tylko jedn
stron przedmiotu. Z punktu widzenia nieskoc-
18/243
zonoci wszystkie boki s widoczne jednoczenie;
ten co oglda nieskoczono, widzi wszystkie
punkty kuli, znajdujce si zarwno wewntrz, jak
i zewntrz jej powierzchni.
Podane wyej cztery zasady owietlaj to pra-
wo paradoksu. Zazwyczaj odrzucaj je, jako
niezrozumiae, czytelnicy redniego poziomu
umysowego. Tymczasem s one wanie bardzo
mdre i suszne na stopniu wyszym. Zacznijmy je
rozpatrywa.
Klucz do zrozumienia tych, jak i wszystkich
wogle prawd, znajduje si w zdolnoci rozr-
niania "wzgldnego" czyli niszego i "bezwzgld-
nego" czyli wyszego punktu widzenia. Zapami-
tajcie te sowa, gdy wam to pomoe znale
drog w wielu niejasnych i trudnych zagadnieni-
ach. "Wymierzmy teraz t miark wyej podane
cztery zasady.
Powiedziano nam: "wykorze ambicj". Prze-
citny czowiek ucieknie od tego zaoenia, woa-
jc, i wprowadzi t zasad w ycie, to znaczy
uczyni czowieka stworzeniem apatycznem i
niezdolnem, gdy ambicja najwidoczniej jest pod-
staw wszystkich rzeczy wielkich, jakie czowiek
wykona. Odrzucajc ksik precz, taki czowiek
przecitny spostrzega czwart zasad "pracuj, jak
pracuj ambitni" i, jeeli nie patrzy oczami rozu-
19/243
mu duchowego, to coraz wicej nie rozumie. A
jednake trzyma si tych obojga zasad, jest
cakowicie moliwe do wykonania i jedna z drug
dadz si pogodzi. Ambicja, ktr gosi pierwsza
zasada, jest to uczucie, pobudzajce czowieka do
osignicia pewnych celw jedynie dla zaspoko-
jenia samolubnych de, co go zmusza burzy
wszystko na swej drodze i gnbi tych, o ktrych
zawadzi. Ambicja tego rodzaju to zaprzeczenie
prawdziwej ambicji, to falsyfikat rwnie nienat-
uralny, jak chorobliwy apetyt, ktry jest tylko
karykatur uczucia prawdziwego godu i prag-
nienia, albo jak niedorzeczny obyczaj zdobienia
si w barbarzyskie wiecida co jest zbocze-
niem instynktu normalnego, ktry zmusza okry-
wa ciao odzie, by je zabezpieczy od nie-
pogody. Tak samo niedorzecznem jest obarcza
siebie i innych utrzymaniem wspaniaych
paacw; jest to faszowanie koniecznej potrzeby
ogniska domowego i dachu. Tu rwnie naley i
ycie rozwize, ktre jest poprostu spaczeniem
naturalnego popdu pciowego mczyzny i ko-
biety, popdu, ktrego celem przedewszystkiem
jest zachowanie gatunku. Ludzie "ambitni" do-
chodz do obdu w pogoni za powodzeniem,
gdy ich instynkty s nienaturalne i zwyrodniae.
Ambitni myl, i ten cel, do ktrego d, da im
20/243
szczcie, lecz oczekuje ich rozczarowanie, gdy
cel ten, nie bdc rdem prawdziwego szcz-
cia, zmienia si w proch, podobnie jak owoce
morza Martwego. Czowiek ambitny przywizuje
si do rzeczy przez siebie stworzonych i staje si
ich niewolnikiem, zamiast by ich panem.
Pienidze traktuje nie jako rodek do zabez-
pieczenia siebie i innych w przedmioty pierwszej
potrzeby i pokarm (duchowy i materjalny), lecz
jako co, co jest cennem samo przez si:
podobny jest przeto do sknery. Jeeli dy do
wadzy i potgi, to tylko z pobudek osobistych,
aby zadowoli swoj pych i pokaza ogowi, i
jest potniejszym nili jego bracia, czyli aby
wznie si ponad tum. Wszystko to s ndzne,
liche, dziecinne zachcianki ambitne, niegodne
prawdziwego czowieka, ktre trzeba odrzuci,
gdy przystpujesz do doskonalenia si
duchowego: ale moe one daj czowiekowi
dowiadczenie, niezbdne dla jego przebudzenia
duchowego. Sowem czowiek o nienormalnej am-
bicji pracuje w celu nagrody osobistej i niechybnie
dozna rozczarowania, gdy buduje swe cele na
rzeczach, ktre sprawi mu zawd w czarnej
godzinie, probuj si opiera na pknitej lasce.
Teraz spjrzmy na odwrotn stron medalu.
Czwarta zasada gosi: "Pracuj, jak pracuj ambit-
21/243
ni". Oto tu znajduje si pozorny paradoks. Pracu-
jcy w ten sposb moe si ludziom zwykym
wydawa faszywie ambitnym, lecz podobiestwo
bdzie jedynie zezwntrzne. "Faszywie ambitny"
to zboczenie. Ten za, co pracuje tylko dla pra-
cy, zado czynic chci pracy i dzy tworzenia;
kto pracuje, aby da ujcie zupene twrczej sile
swej natury ten przejawia prawdziw dusz
czowieka. Taki czowiek jest zdolny pracownic lep-
iej i osign pewniejsze rezultaty, ni faszywie
ambitny. Oprcz tego, jego praca daje mu szcz-
cie; odczuwa on rado, jak mu sprawia stae za-
jcie si robot cay przesika twrczym im-
pulsem ycia wiata i tworzy rzeczy wielkie;
wypeniajc swj obowizek, znajduje szczcie w
pracy i dziki pracy. I dopki pozostanie wierny
swemu ideaowi, rado jego nie zganie i bdzie
dobrze wypenia sw czstk pracy wiatowej.
Ale w miar tego, jak si wznosi wyej po
szczeblach, wiodcych do powodzenia, podlega
strasznym pokusom i niejednokrotnie poddaje si
wpywowi faszywej ambicji; rezultatem tego jest,
e w swem nastpnem istnieniu (inkarnacyi)
bdzie znw i znw przechodzi przez pokusy, a
wreszcie je przezwyciy. Kady czowiek na
wiecie ma okrelon dla siebie prac i obow-
izany jest wypeni j jaknajlepiej, chtnie i ze
22/243
zrozumieniem. Musi on jak najwiksze pole roz-
woju da temuinstynktowi, ktry mu nakazuje
naleycie spenia swe zadanie i wykonywa je
lepiej, ni to robiono przed nim (nie dlatego, aby
mg trumfowa nad innymi, lecz dlatego, i
porzdek wszechwiata wymaga coraz to wikszej
doskonaoci w pracy).
Prawdziwy okultyzm nie uczy czowieka odd-
awa si bezczynnej kontemplacji ze wzrokiem
utkwionym na ppku, jak to czyni niektrzy hin-
duscy fakirzy i witoszki, co naladuj tylko liter
nauki mistrzw Jogi, profanujc j jedynie. Przeci-
wnie, okultyzm uczy, e bra udzia w pracy wia-
ta jest obowizkiem i honorow waciwoci
czowieka, i e ten, co moe wykona co lep-
iej, ni to byo dotychczas wykonywane, zasuguje
na bogosawiestwo, jako dobroczyca ludzkoci.
Okultyzm uznaje boskie denie do twrczoci,
znajdujce si we wszystkich ludziach, zarwno
mczyznach, jak i kobietach i uwaa, i musi
znale dla siebie jak najszersze ujcie. Uczy, e
bez pracy uytecznej, adne ycie nie jest
cakowite i zakoczone. Wierzy, i praca
umysowa pomaga rozwojowi duchowemu i jest
po temu wprost konieczna. Okultyzm jest daleki
od chwalenia bezmylnej, pracy mechanicznej
niema w niej nic wzniosego ale uczy, e w
23/243
kadej, nawet najskromniejszej robocie, moe si
znale co ciekawego dla tego, kto szuka i e taki
czowiek zawsze znajdzie lepszy sposb wykona-
nia danej roboty i w ten sposb doda troch do
wszechwiatowej skarbnicy wiedzy. Uczy, e
prawdziwa ambicja tkwi w mioci dla pracy jako
takiej, nie za w tem, by chcie pracowa dla
zwodniczych celw nagrody wiatowej. Teraz rozu-
miecie ju zasady: "Wykorze ambicj" i "Pracuj,
jak ambitni". Takie ycie moliwem jest dla tych,
co rozumiej "Karma Jog", jedn z gazi filozofji
Jogi, o ktrej pomwimy w przyszoci. Czytajcie
te sowa dopty, dopki nie zrozumiecie naleycie
ich treci; dopki prawdy ich nie ujrzycie tak
wyranie, jak wyranie je widzicie. Z treci tego
wykadu na temat ambicji moe by wysnuty
wniosek nastpujcy: wykorzecie ambicj relaty-
wn (wzgldn), ktra zmusza was przywizywa
si do przedmiotw i oczekiwa nagrody za swoj
prac ktra nie daje wam nic, prcz rozczarowa
i powstrzymuje was na drodze ku doskonaoci:
lecz starajcie si rozwin w sobie i jaknajbardziej
uzewntrzni ambicj absolutn, ktra zmusza
was pracowa dla pracy, dla rozkoszy przez ni
sprawianej, dla pragnienia, by da jaknajwiksze
ujcie boskiemu instynktowi twrczoci. Rozwija-
jcie w sobie t ambicj, ktra zniewala was jak-
24/243
najlepiej wykonywa swoj prac, lepiej, ni bya
wykonywana przed wami; ambicj, ktra pozwala
pracowa stale w harmonji, nie za w rozdwiku
z niemilknc nigdy twrczoci bosk. Niech en-
ergja boska przez was wypenia swe zadanie i zna-
jduje cakowite swe ujcie w waszej pracy. Dajcie
dostp wolny tej ambicji do waszej duszy, a poz-
nacie rozkosz, jaka pynie z pracy taka tylko
ambicja bdzie prawdziw; kada inna to tylko
marny falsyfikat, wstrzymujcy doskonalenie si
duszy.
"Wykorze dz ycia" gosi druga zasada;
lecz czwarta odzywa si "szanuj ycie, jak ci, co
go podaj". To druga prawda, wypowiedziana
w formie paradoksu. Trzeba wykorzeni myl, e
cielesne ycie jest dla nas wszystkiem; podobna
myl jest przeszkod do uznania bardziej
cakowitego ycia duszy i zmusza nas uwaa,
e ycie cielesne wyczerpuje wszystko; tymcza-
sem to tylko ziarnko piasku na brzegu oceanu
wiecznoci. Trzeba doj do wiadomoci, i dusza
bdzie ya nieustannie, czy to w ciele, czy bez
niego i e ycie fizyczne, to tylko rodek do
uzewntrznienia rzeczywistego (prawdziwego) Ja,
ktre umrze nie moe. Dlatego zabijajcie t
dze ycia fizycznego, ktra daje wam boja
mierci i zmusza przypisywa nadmierne znacze-
25/243
nie egzystencji czysto cielesnej ze szkod
peniejszego ycia i wiadomoci. Wykorzecie ze
swego mzgu myl, e umrzecie wraz ze swem
ciaem, bo po mierci nietylko bdziecie yli tak,
jak w danej chwili, ale ycie wasze bdzie bardziej
natone. Starajcie si widzie ycie fizyczne tak,
jak jest, i nie ulegajcie zudzeniom. Przestacie
patrze na wasz mier czy te na mier
waszych bliskich z trwog. mier to takie samo
zjawisko naturalne, jak i ycie (w tem stadjum roz-
woju), i moemy oczekiwa od niej szczcia nie
mniejszego, ni od ycia. Naturalnie, e trudno
jest pozby si trwogi przed fizycznym rozkadem
i nie raz trzeba przetrwa cik walk z samym
sob, zanim wyrobimy sobie t zdolno, by si
pozby zbytecznego balastu faszywego
przekonania, ktre wcisno si w wiadomo
czowieka, bez wzgldu na goszon przez niego
stale wiar w ycie przysze. Wszystkie religje
mwi o "yciu pozagrobowem", oczekujcem
kadego wierzcego, lecz ten wierzcy dry i bled-
nie na myl o mierci i nakada aob, gdy umiera
kto z jego przyjaci, zamiast rozsypywa kwiaty
i cieszy si, e przyjaciel jego przeszed do "lep-
szej krainy" (pozwalam sobie uy tego okrele-
nia, ktrem zwykle posuguj si w podobnych
wypadkach, lecz ktre nikogo nie pociesza). Trze-
26/243
ba rozwin w sobie poczucie albo wiadomo
wiecznoci ycia; wtedy dopiero moemy si
pozby obawy mierci i, dopki ten stan wiado-
moci nie bdzie osignity, adna wiara sowna
w niemiertelno duszy nie pomoe. Ten, kto
"utrwala" w wiadomoci fakt przeycia Jani i tr-
wania ycia poza grobem, zatraca strach przed
mierci i mogi i zabija w sobie dz ycia
(wzgldnego), gdy miejsce jej zabiera poznanie
ycia (bezwzgldnego).
Ale nie trzeba zapomina o odwrotnej stronie
medalu. Przeczytajcie znw czwart zasad:
"szanuj ycie jak ci, co go podaj". To stosuje
si nie tylko do ycia innych ludzi, ale i do naszej
wasnej egzystencji fizycznej. Odrzucajc przes-
tarzae przekonanie o wartoci naszego ycia
cielesnego, nie powinnimy wpada w drug os-
tateczno zupenego zaniedbania naszej powoki
fizycznej. Ciao zostao wam dane na rozkaz Boga
i jest wityni ducha; gdyby ciao nie byo dla
was konieczne, moecie by przekonani, ebycie
go nie otrzymali. Jest ono dla was niezbdne w
danem stadjum rozwoju i bez niego nie mogliby-
cie wypeni zadania udoskonalenia duchowego.
Dlatego nie trzeba by lekkomylnym i nie trzeba
pogardza ciaem ani yciem fizycznem, jako
czem niegodnem. I jedno i drugie na tym
27/243
szczeblu jaknajbardziej jest was godne i wyzysku-
jc wasne ciao, moecie osign skutki
znakomite. Gardzc swem ciaem, postpujecie
tak, jak gdybycie chcieli wyrzec si tej drabiny,
ktra zaprowadzi was na wyyn doskonaoci.
Dlatego te musicie, "szanowa ycie jak ci, co go
podaj" i musicie pielgnowa swe ciao podob-
nie jak ci, co je uwaaj za waciwe "Ja". Trzeba
patrze na ciao, jako na narzdzie duszy i ducha
i utrzymywa je w naleytej czystoci, zdrowiu i
sile.
Trzeba uy wszelkich sposobw, aby zatrzy-
ma jaknajduej ycie w danem wam ciele.
Naley je oszczdza i opiekowa si niem. Nie
naley biada i narzeka na ycie nigdy nie
bdziecie mieli sposobnoci przeby tego
dowiadczenia, jakie ono wam daje, a wic stara-
jcie si jaknajlepiej ycie wyzyska. Jest ono
bowiem czem cudownem i my zawsze musimy
y "teraniejszoci", biorc z niej t cakowit
rado, jakiej dowiadcza, dziki yciu, w kadej
chwili czowiek rozwinity duchowo. "ycia, ycia,
wicej ycia!" woa jeden z pisarzy i ma
suszno. yjcie normalnem, zdrowem, czys-
tem yciem, w kadej chwili zdajc sobie dokad-
nie z niego spraw i nie martwic si ani
przeszoci, ani przyszoci. Bo obecnie nie
28/243
mniej ni jakiejkolwiek przyszoci, yjecie w
wiecznoci wic dlaczeg nie wzi z ter-
aniejszoci wszystkiego, co ona da moe! ycie
zawsze jest tylko teraniejszoci, a ilo owych
chwil "teraniejszych" jest niewyczerpana.
Jeeli zadacie odemnie wniosku, jaki wynika
z tego nakazu; wykorzeni ycie i z jego strony
odwrotnej, ktra podnosi cen ycia, to odpowiem
wam w sposb nastpujcym to, z czego powin-
nimy si wyzwoli jest to tylko dza ycia re-
latywna, majca rdo w faszywem zaoeniu, i
egzystencja fizyczna cakowicie wyczerpuje nasze
istnienie.dza ycia absolutna jest rezultatem
poznania rzeczywistej wartoci ycia, i jego
krtkoci; dlatego te czowiek rozwinity
duchowo, chocia nie poda ycia fizycznego w
caem tego sowa znaczeniu, ale te niem nie pog-
ardza, owszem, ceni je, gdy wie, i jest ono cz-
ci jego istnienia, a czowiek taki nie chce
pozbawi siebie nawet czstki tego, co za wol
bosk nalee ma do niego. Czowiek rozwinity
duchowo nie lka si mierci, lecz jej nie szuka
nie obawia si ani ycia, ani mierci, nie chce
ani jednego ani drugiej (ze wzgldnego punktu
widzenia); lecz z punktu widzenia bezwzgldnego,
poda i ycia i mierci. Taki czowiek (czy to
mczyzna czy kobieta) jest na wszystko odporny,
29/243
gdy nie trwo go ani okropnoci ycia, ani
mierci. Osignwszy t wiadomo, czowiek
napenia si moc duchow, ktrej przytomno
odczuwaj ludzie z otoczenia. Zapamitajcie te
sowa: "Nie lkajcie si ycia ani mierci. Nie lka-
jcie si mierci, lecz jej nie szukajcie". Gdy
przestpicie i ten szczebel, to poznacie doskonale,
co to ycie i co to mier gdy jak jedno, tak
drugie jest jedynie przejawem Bytu.
Trzecia zasada gosi: "wykorze dz uciech
yciowych", lecz czwarta jej odpowiada: "Bd
szczliwy jak ci, co yj dla szczcia". To praw-
ido rwnie ma form paradoksu i posiada cechy
poprzednich, o ktrych przed chwil mwilimy.
Jej zewntrzna sprzeczno zaley od dwch
punktw widzenia wzgldnego i bezwzgld-
nego. Stosujc ten sposb do wszystkich pozornie
sprzecznych nauk okultystycznych, bdziecie
mogli oddzieli dowoln ich czstk, aby
przeprowadzi nastpnie cis analiz. Zastosu-
jemy wic obecnie t metod do rozpatrzenia
naszej zasady.
"Wykorze dz uciech yciowych". Na pier-
wszy rzut oka zda si, e prawido to nawouje
do kracowego ascetyzmu; w samej rzeczy nie
posiada ono tego znaczenia. W wikszoci wypad-
kw ascetyzm jest usuniciem si od wszystkiego
30/243
tego, co uwaamy dla siebie za zbyt przyjemne.
W pojciu wielu ludzi rnych odcieni religijnych
powstao mniemanie, e wszystko, co sprawia
nam przyjemno jest ze. W dziele pewnego
pisarza jeden z bohaterw powiada: "Bardzo to
przykre, e wszystko co jest w yciu mie, jest
wystpne". 1 rzeczywicie, istnieje oglne przeko-
nanie, jakoby Bogu sprawiao rozkosz widzie, e
ludzie s nieszczliwi i czyni to, co jest im
niemie; dlatego wielu ludzi tak zwanych
"potnych" wrogo zachowywao si wzgldem
naturalnych rozkoszy yciowych i postpowao tak
w przekonaniu, e wszelki umiech radoci bdzie
obraz Bstwa. Ale to bd. Wszystkie przyjem-
noci normalne, dane s czowiekowi do uytku,
ale adna z nich nie moe sta si jego wadz.
Zawsze trzeba by wadc, nie za niewolnikiem,
w stosunku do uciech yciowych. Niektre formy
wychowania okultystycznego ucz wyrabia si
woli i wiele wicze z tem zwizanych, polega
na spenianiu rzeczy przykrych. Ale wiczenia te
maj na celu jedynie wyrobi w uczniu mocn
wol i przytem wcale nie jest przewidywana adna
zasuga za spenienie aktw przykrych, ani te
za szczegln cnot nie uwaa si dobrowolne
pozbawianie siebie tych przyjemnoci, do ktrych
jestemy przyzwyczajeni. Gwnem zadaniem jest
31/243
tu wiczenie woli, wyrobienie stanowczoci,
umiejtno obchodzenia si bez tych lub innych
rzeczy i wykonywanie tego, co jest sprzeczne z
przyzwyczajeniem danego osobnika; wynikiem tej
metody bdzie bezwzgldnie wyrobienie woli.
Polega ona (metoda) na zasadzie wicze mini
przez wprowadzenie ich w ruch. Te wiczenia daj
bardzo dobre rezultaty i powrcimy jeszcze do
nich w wykadach nastpnych. Post i umartwienia
religijne, zalecane przez chrzecijanizm, posiadaj
naturalnie zalety wyej wspomniane, pomijajc
ich znaczenie religijno-kocielne.
Wracajc do przedmiotu, musimy zaznaczy,
e rozpatrywana przez nas zasada, nie ma zu-
penie na celu propagowa ascez. Okultyzm by-
najmniej nie wymaga koniecznoci ascezy. Uczy
on jednak, e czowiek nie powinien by niewol-
nikiem przyjemnoci i wygd ycia na tyle, aby
to przeszkadzao rozwojowi jego natury wyszej.
Wiele rozkoszy moe zgubi czowieka i znamy
niemao wypadkw, gdy wysze siy, wypeniajce
prawo wszechwiata, pozbawiay go tego, co
mogo przeszkodzi jego doskonaleniu si i staw-
iay go w takiej sytuacji, w ktrej mimowoli musia
on pdzi ycie normalne, sprzyjajce rozwojowi
duchowemu. Okultyzm gosi "prosty sposb y-
cia". Uczy nas, e gdy czowiek nabdzie wiele
32/243
rzeczy, to czsto si zdarza, e one nad nim panu-
j, on za staje si wtedy ich niewolnikiem, nie
za wadc. "Wykorze dz uciech yciowych"
nie znaczy, e musimy spa na goych deskach,
co nie jest bynajmniej cnot mi Bstwu, ani te,
e musimy odywia si suchemi skrkami chle-
ba, w nadziei, e tem zadowolimy Boga. Ani jedno
ani drugie nie da takiego wyniku, gdy Boga nie
moemy przekupi, jak rwnie nie moe si On
cieszy z tego, e jedno z Jego dzieci popenia
niedorzecznoci. Ale zasada ta ma na celu wpoi
w nas wiadomo, i nie powinnimy krpowa
siebie myl o koniecznoci pewnego dobrobytu i
uzalenia od niego prawdziwe szczcie. Korzys-
tajc z normalnych i rozumnych rozkoszy y-
ciowych, zachowujcie stale nad niemi wadz i nie
pozwalajcie im pochon siebie. Pamitajcie za-
wsze, e prawdziwe szczcie ley w nas samych;
e kady przepych i "komfort" nie jest konieczno-
ci dla prawdziwego czowieka i e korzystajc
z nich, nigdy nie naley przecenia ich wartoci
naleytej. Te wygody i przedmioty zbytku s je-
dynie wypadkowym zbiegiem okolicznoci mater-
jalnej paszczyzny ycia i nie stykaj si. z naszem
prawdziwem "Ja".
Czowiek rozwinity duchowo korzysta z tych
rzeczy, uwaajc je jedynie za rodek lub
33/243
narzdzie (albo nawet zabawk, jeeli chce si
przyczy do zabawy innych), ale zawsze zdaje
sobie spraw z ich wartoci rzeczywistej i nigdy
nie zostanie przez nie wprowadzony w bd. Myl
o tem, e rzeczy te s niezbdne dla jego szcz-
cia, wydaje mu si niedorzeczn. I w miar tego,
jak czowiek doskonali si duchowo, gusta jego
coraz bardziej si upraszczaj. Podobaj mu si
rzeczy mocne, dobrze zastosowane do wypenia-
nia jego zada, lecz on zadawala si bardzo niez-
naczn ich iloci; duma i przepych zewntrzny
s obce jego naturze. Nawet nie bdzie zmuszony
stale wykorzenia z siebie te wrogie dla niego
przyzwyczajenia; same one go porzuc, gdy we
wzniosej atmosferze jego myli zabraknie im
miejsca. Pamitajcie rwnie, e czwarta zasada
uczy was "by szczliwymi, jak ci, co yj dla
szczcia". I zasada ta jednak nie moe by za-
stosowana do okultysty jako czowieka o
wyduonej twarzy, ktry przygnbiajco dziaa na
otoczenie.
Prawda ta gosi "bdcie szczliwi" (lecz nie
udawajcie, e jestecie szczliwi), tak szczliwi
jak ci, co egzystuj dla tak zwanego szczcia
otrzymywanego z przedmiotw materjalnej
paszczyzny ycia. To jest zdrowa wskazwka.
Bdcie szczliwi, t. j. yjcie tak, aby kada godz-
34/243
ina waszego ycia dawaa naturalne, normalne
szczcie. Wbrew oglnie rozpowszechnionemu
mniemaniu, okultysta wcale nie jest nieszczli-
wym, ponurym czowiekiem o twarzy stale skrzy-
wionej grymasem. Jego ycie i wiatopogld
wynosz go ponad trwogi i obawy spoeczestwa,
a wiadomo wyszego przeznaczenia czowieka
jest dla niego wiecznem rdem natchnienia. Jest
on zdolny wznie si ponad burze yciowe i,
utrzymujc si na samym szczycie fali, gotw na
spotkanie coraz to potniejszych bawanw, uni-
ka niebezpieczestwa zatonicia. Skoro na
paszczynie wzgldnoci warunki staj si
niemoliwe, unosi si on do wyszych sfer ducha,
gdzie jest tak jasno i spokojnie, i osiga ukojenie,
ktre go nie opuszcza i wtedy, gdy znw powrci
do dowiadcze i pokus ycia codziennego. Okul-
tysta jest najszczliwszym z ludzi, gdy zatraci
trwog; wie, e nic niema takiego, czegoby si
powinien obawia. Unis si ponad przesdy tu-
mu, ktre zadaj ludziom tyle cierpienia. Wyzby
si nienawici i gniewu, na ktrych miejscu krluje
mio i moc tej zamiany musi by szczliwy.
Wznis si ponad wiar w ze Bstwo, co zastawia
wci puapki, aby go uj i oddawna mieje si
z dziecinnej bajki o djable, ktry straszy rozd-
wojonem kopytem i rogami, ktry dysze ogniem
35/243
i siark i pilnuje bezdennej przepaci, dokd
zostanie wtrcony kady, co zapomnia odmwi
modlitwy lub ten, co si rozkoszuje piknem i ws-
paniaoci wiata Boego w jasny dzie
witeczny, zamiast drzema nad nucem
kazaniem proboszcza. Wie, e jest dzieciciem
Bstwa, przeznaczonem do wielkich celw, i e
Bg to kochajcy Ojciec (i Matka jednoczenie),
a nie okrutny nadzorca. Zdaje sobie spraw z
tego, e doszed wieku dojrzaego i e jego los do
pewnego stopnia od niego samego zaley.
Okultysta z koniecznoci musi by optymist;
widzi on, e wszystko na wiecie dy ku dobru,
e ycie znajduje si w drodze do udoskonalenia
i dziki temu jest szczliwy i nawet szczliwszy
od "yjcych dla szczcia".

"Szukaj w sercu swem zarodku za i wyrwij go


ze szcztem. Ronie ono bowiem i przynosi bu-
jny plon, zarwno w sercu oddanego ucznia, jak
i w sercu czowieka, ktry ulega dzom. Tylko
czowiek silny moe je zniszczy, saby musi
czeka, a si ono rozronie, wyda owoc i zamrze.
Lecz latorol yje i ronie setkami lat. Rozkwita,
gdy czowiek przeszed przez cay szereg istnie
Ten, co pragnie wstpi na drog wielkoci i pot-
gi, musi wyrwa t latorol ze swego serca. I serce
36/243
wtedy krwawi okropnie, czowiekowi za wydaje
si, e ycie jego ju zamane. Lecz musi przetr-
wa to dowiadczenie; przychodzi ono na pier-
wszym szczeblu niebezpiecznej drabiny, ktra
prowadzi na drog ycia, a czasami nie ukae
si a do ostatniego. Ale pamitaj, mj uczniu,
e musisz je przetrwa i zerodkuj ca energj
swej dusz}' na lej pracy. yj nie w teraniejszoci
ani w przyszoci, lecz w wiecznoci. Ten olbrzymi
kwiat niedzi okryty nie moe tam rozkwita,
t plam naszego ycia zmywa sama atmosfera
myli wiecznej".

Podana tu prawda wyprowadza wniosek z


pierwszych trzech zasad, ktre tumaczy nam
czwarta. Prawda ta zmusza ucznia, by wyrobi w
swem sercu wzgldny pogld na ycie i by go
odrzuci. Wzgldny pogld na ycie zwizany jest
z egoistyczn czstk naszej natury, z t czstk,
ktra zniewala nas do uwaania siebie za co lep-
szego ni nasi blini, do unikania ich, do odosob-
nienia z grona yjcych. Taki pogld powstaje za
spraw niszego rozumu, cho jest to najsubtel-
niejszy produkt naszej natury zwierzcej. Ten, kto
uwanie przestudjowa kurs poprzedni, wie, e ta
cz naszej duszy wycznie zwierzca jest
siedzib wszystkich chuci, namitnoci, dz
37/243
niszych i wzrusze niszych. W gruncie rzeczy
nie mona tego nazwa zem, lecz jest to waci-
wo niszych, zwierzcych stopni ywota, ktre
juemy przebyli (albo przechodzimy obecnie) do
wyszego, czowieczego stopnia bytu. Ale denia
te powstaway przez szereg wiekw, gboko za-
pady w nasz natur, i musimy uy bohaterskich
wysikw, aby si od nich wyzwoli, przyczem je-
dynym rodkiem do wyzwolenia jest zamiana ich
przez bardziej wzniose stany ducha. Tu naley
zwrci wasz uwag na trwale zbudowane za-
sady wychowania okultystycznego, o ktrych
rzadko wspominaj podrczniki tego rodzaju.
Chcemy zaznaczy fakt, e ze przyzwyczajenie
w dziedzinie myli lub uczynku, atwo si wyko-
rzenia, dziki zamianie na dobre przyzwyczajenie,
wprost przeciwne temu, od ktrego chcemy si
wyzwoli. Aby wyrwa z korzeniem ze
przyzwyczajenie, trzeba posiada niemao nad-
ludzkiej siy woli. lecz zamiana przez postawienie
dobrego na miejsce zego jest spraw
atwiejsz i, najwidoczniej odpowiada porzdkowi
wszechwiata. Dobre przyzwyczajenie bdzie
stopniowo rugowa ze, a to ostatnie straci
mono egzystencji, nastpnie za po stanow-
czej walce o ycie, zginie zupenie. Tak jest na-
38/243
jatwiejsza droga do wyzwalania od zych
nawyknie i cech charakteru.
Powracajc do zagadnienia, co w duszy naszej
naley do dziedziny relatywnoci,
powiedzielibymy, e tu zaliczy trzeba: egoizm,
chuci zwierzce wraz z popdem pciowym, o ile
ten wystpuje w paszczynie materjalnej (gdy
mio pciowa posiada i wzniolejsze przejawy),
wszystkie namitnoci, jak n. p., nienawi, zaz-
dro, zo, dza zemsty, pycha. Nisza duma
jest rwnie jedn z najbardziej wysubtelnionych
i niebezpiecznych przejaww tej strony naszej
duszy i ukazuje si niejednokrotnie wtedy, gdy
sdzimy, e pozbylimy si jej cakowicie, przy-
czem za kadym powrotem jest coraz niebez-
pieczniejsz: najpierw duma fizyczna, potem du-
ma intelektualna; duma, spowodowana rozwojem
si psychicznych, duma wywoana rozwojem
duchowym; duma wypywajca z moralnej warto-
ci, niewinnoci, dobrego imienia; szczycenie si
sw wyszoci moraln w stosunku do innych i
t. d. Coraz to bardziej duma nas kusi. Istnienie
jej opiera si na faszywem przekonaniu, e jeste
unikatem; przekonanie to nasuwa nam przeko-
nanie, i nie jestemy w cznoci z innemi prze-
jawami ycia i wywouje w nas oporno oraz niec-
n rywalizacj w stosunku do naszych blinich; za-
39/243
miast zgodzi si z faktem, i tworzymy wsplnie
cz jedynego ycia, wielu ludzi walczy w tyle,
brodzc w bocie niszych stopni rozwoju; inni id
t drog, co i my; inni znw posunli si naprzd,
ale wszyscy znajdujemy si na drodze, wszyscy
wchodzimy w skad jednego wielkiego ycia. Wys-
trzegajcie si dumy tego najbardziej wyrafi-
nowanego wroga samoudoskonalenia i zastpcie
j myl, e wszyscy jestemy tego samego
pochodzenia, e wszystkich nas oczekuje ten sam
los, wszyscy bdziemy musieli przej t sam
drog, wszyscymy bracia i siostry i dzieci jed-
nego Bstwa, wszyscy jestemy akami w szkce
ycia. Zgdmy si z myl, e chocia kady z
nas przejdzie przez samotno, tymczasem za-
leymy jeden od drugiego i cierpienie jednego
z nas jest cierpieniem ogu, grzech jednego
grzechem wszystkich, wchodzimy razem w skad
ludzkoci, idcej wci ku udoskonaleniu i rozwo-
jowi, a wic mio i braterstwo w tym wypadku s
jedynem mdrem wyjciem.
Instynkty zwierzce trwaj w nas cigle i stale
wdzieraj si w krain naszych myli. Okultyci
ucz ujarzmia te niskie instynkty i kierowa nie-
mi, podporzdkowywa wyszym deniom rozu-
mu, ktry si rozwija w sferze naszego ycia
wiadomego. Nie upadajcie na duchu, jeeli ujrzy-
40/243
cie, i w duszy waszej pozostao troch cech
zwierzcych; s one w nas wszystkich, z t tylko
rnic, i niektrzy z nas umiej trzyma je w
cuglach posuszestwa dla wyszych waciwoci
naszej natury, niektrzy za biernie pozwalaj
tym zym skonnociom kierowa sob, peni trwo-
gi, gdy uwizione w nich samych zwierz, pokazu-
je zby; tacy ludzie nie pojmuj, i uleczy ich
moe stanowczo charakteru i spokj ducha.
Nie martwcie si, jeeli zwierz to bdzie ci-
gle dawa zna o sobie, stara si wyzwoli i obj
dawn wadz nad wami. Nie lkajcie si, nie jest
to oznaka saboci to tylko wskazwka, i wasze
doskonalenie duchowe ju si rozpoczto. Dlat-
ego, e teraz nauczylicie si rozpoznawa to
zwierz i wstydzi si go, gdy przedtem nie
wiedzielicie o jego egzystencji, gdy zwierz w
was growao. Poniewa chcecie si go pozby,
wic si go wstydzicie. Nauczcie si by poskromi-
cielami dzikich bestji, bo siedzi w was cay
zwierzyniec; jest w was lew, tygrys, hjena, mapa,
winia, paw i wiele innych zwierzt, ktre stale
wykazuj charakterystyczne swe cechy. Nie lka-
jcie si ich, miejcie si, gdy si pokazuj, bo
jestecie od nich silniejsi i moecie je poskromi,
tymczasem dla was ich zjawienie si jest
poytecznem, gdy zawiadamia was o swej przy-
41/243
tomnoci. Mog one tylko was bawi, skoro os-
ignlicie ten stopie rozwoju, kiedy moecie
sta na stronie i patrze, jak te bestje robi gry-
masy i figle. Wtedy zrozumiecie dokadnie, e one
to nie wy, lecz co cakiem odrbnego, od
czego prdko si wyzwolicie. Teraz nie potrzebu-
jecie si ich obawia bo w waszych rkach
spoczywa wadza.
Przytoczona powyej cytata ze "wiata na
drodze", zawierajca w sobie wyszczeglnienie
niszych skonnoci czowieka, najduej zas-
tanawia si nad bdem niszego "Ja", ktry to
bd opiera si na faszywem przekonaniu o
naszej wyszoci, bd ten podkrela nieprawd
wiatow, lec w podstawie wszystkiego, co si
na wiecie dzieje, mianowicie twierdzenie,
jakobymy egzystowali oddzielnie od wszystkich
ludzi i byli lepsi, wysi i witsi od innych. Te myli
znajduj ujcie w uczuciu dumy, ktrej symbolem
w naszej menaerji jest paw. Jak ju mwilimy
jest to jedna z najbardziej niebezpiecznych wa-
ciwoci niszej kategorji, gdy jest ona bardzo
wyrafinowana i trwaa. Zwrcie uwag na sowa
autora, e moe ona rwnie dobrze znajdowa si
w sercu ucznia, jak i w sercu czowieka, ktrym
powoduj dze. Moe dziwnem to wam si wyda;
kady udoskonalony okultysta wie z wasnego
42/243
dowiadczenia, e wtedy, gdy uwaa siebie za
dawno uleczonego z dumy, ta ostatnia wystpuje
w nowej fazie: pod postaci dumy z si psy-
chicznych, dumy z mdroci, dumy z rozwoju
duchowego. I znw trzeba zaczyna prac od
pocztku. Naley zauway, e istnieje rodzaj
dumy, ktry nie jest wyraeniem niszego "Ja";
mona j raczej nazwa dum bezwzgldn.
Mamy tu na myli dum z wielkoci, piknoci i
przepychu caego bytu, wzitego w peni; dumy,
wypywajcej std, i jestemy czci tej caoci,
i rozum nasz to czstka rozumu bytu; jest
to duma z osignitego przez nas rozwoju
duchowego, jako czstki nadanych czowieczest-
wu wielkich moliwoci, i e duo jeszcze wik-
szego oczekuje . ludzko w przyszoci. Niebez-
pieczestwo grozi nam jedynie w tym wypadku,
jeeli zaczynamy wyodrbnia innych z tego ogl-
nego uczucia dumy, mianowicie od chwili, kiedy
skrelamy jakikolwiekbd przejaw ycia (choby
najniszy) z tego oglnego uwiadomienia i przez
to samo zamieniam}' to uczucie na dum samol-
ubn. Od tej chwili, w. ktrej odgradzamy si od
kogokolwiek z zewntrz, oddajemy si dumie
samolubnej. Bo, koniec kocw niema nikogo i nic
"zewntrznego"; my wszyscy jestemy wewntrz;
niema miejsca zewntrz Jedynego. Gdy uczuwacie
43/243
dum narwni ze wszystkimi yjcymi wsplnie
z caym bytem ze wszystkiem istniejcem
wychodzicie poza egoizm, ale gdy zaliczacie
siebie do oddzielnej kategorji, ktra bdzie si
skada, czy to z was samych, czy te z caej
ludzkoci, z wyjtkiem jednego tylko czowieka
wtedy poddajecie si bardzo wymylnemu egoiz-
mowi. Ani je den czowiek nie powinien by wyo-
drbniony. Bo wy nie posiadacie ani jednej zalety
lub waciwoci, ktraby nie bya wasnoci caej
ludzkoci i ktrejby nie mg osign kady
czowiek z biegiem czasu. Wszystko, co uwaacie
za wyszo, jest jedynie rezultatem wikszej do-
jrzaoci duszy, rezultatem duszego dowiad-
czenia w materjalnej paszczynie ycia. Wasza
duma to gupia duma aka, ktry zosta pro-
mowany ze wstpnej klasy do pierwszej i z gry
patrzy na nowy tum dzieci, wchodzcych do tej
sali, ktr on dopiero co opuci. W pojciu ucznia
wyszej klasy taki smarkacz zasuguje jedynie na
dobroduszny umiech politowania, ale nasz
dzieciak nie wie o tem, odczuwa on w danej chwili
swoj wyszo i daje swobod pawim cechom
swego charakteru. Musimy jednak zaznaczy, e
dzieciak ten posiada atut na swoj obron mi-
anowicie dum z promocji do nastpnej klasy
jest to uczucie chwalebne, a pycha pawia wys-
44/243
tpuje z chwil, gdy zaczyna on patrze z gry
na swych modszych kolegw. Istot szalestwa
dumy jest rozumienie wasnej wyszoci w sto-
sunku do niej stojcych. Uczucie radoci z
wypenionej pracy lub osignicie wyszego stop-
nia rozwoju, niema w sobie nic poniajcego, ale
si musimy wystrzega towarzyszcego tej dumie
uczucia wyszoci nad tymi, co id jeszcze
naprzd, cho pozostali za nami; to wanie jest
dem dumy. Wyrwijcie to do a osa przes-
tanie by dla was niebezpieczn. Jeli was kiedy
bdzie kusia dza przechwalania si, to wspom-
nijcie, e w porwnaniu z wiedz tych ludzi, ktrzy
dawno ju przestpili wasz obecny stopie roz-
woju, rozum wasz nie jest wikszym od rozumu
wierszcza, i e w oczach niektrych wysoko
rozwinitych dusz ycie powszednie przedstaw-
icieli obecnej ziemskiej ludzkoci niczem nie jest,
jeno zabawn psot, skokami, walk i koziokami
modych szczenit, ktrym niedawno otwary si
oczy zapamitajcie to, a wytworzycie sobie
bardziej okrelone pojcie o miejscu, jakie zajmu-
jecie na stopniach wiedzy, ale to nie jest znw
ponianie samego siebie. Jakkolwiek nisko bymy
stali zawsze jestemy na drodze do doskonale-
nia si i przed nami stoj wielkie zadania; na-
jmniejszej czsteczki naszego ycia zabra nam
45/243
nie mona, nie moemy by pozbawieni naszego
dziedzictwa, idziemy wci i wci naprzd, osi-
gajc coraz to wysze szczeble. Lecz zatrzymaj-
cie w swej duszy i nastpujce sowa: nie wy jedni
tam podacie, ale caa ludzko, do ostatniego
czowieka wcznie, kroczy naprzd. Nie zapomi-
najcie o tem. W krainie wiecznoci niema miejs-
ca na samolubn pych rozum star j raz na
zawsze: "ten olbrzymi wiat niedzi okryty, nie
moe tam rozkwita; ta plama naszego ycia zmy-
wa si ju sam atmosfer myli wiecznej".
Wykad II.
WICEJ WIATA NA
DRODZE.
Zanim przejdziemy do rozwaania nastpu-
jcego prawida, znw bdziemy musieli zwrci
uwag wasz na cytat te "wiata na drodze",
ktr przytoczylimy na kocu wykadu poprzed-
niego, ale ktrej rozpatrzenie, w braku miejsca,
zmuszeni jestemy przenie do tego rozdziau.
Cytata owa zawiera w sobie maksym: "yj nie w
teraniejszoci i nie w przyszoci, ale w wieczno-
ci". Maksyma ta zbijaa z tropu niejednego z okul-
tystw, gdy nauka okultystyczna podkrelaa
obowizek, aby y w teraniejszoci, na
przyszo za patrze, jako na aren dalszego
rozwoju; tymczasem maksyma powysza zdaje
si przeczy nauce poprzedniej. Ale i tu znowu
chodzi o punkt widzenia absolutny i wzgldny (re-
latywny).ycie w teraniejszoci, uwaanej jako
co rnego od przyszoci rwnie jak i ycie
(wyobraane) w przyszoci, jako co odrbnego
od teraniejszoci okazuje si zasad myln,
wynikajc z relatywnego pogldu na ycie. Jest
47/243
to bd odwieczny, pod ktrego wpywem odr-
niamy czas od wiecznoci. Punkt widzenia abso-
lutny na ten przedmiot ustanawia, e czas a
wieczno to jedno i to samo; e my, jak teraz
trwamy, tak te zawsze bdziemy trwali w
wiecznoci. Usuwa on t omyk, jakoby mona
byo przeprowadzi wyrazist granic midzy
okresem ycia doczesnego a wiecznoci, do
ktrej wchodzimy, zrzuciwszy sw oson
cielesn; przeciwnie stanowisko to wskazuje nam,
e wanie tu, w osonie cielesnej znajdujemy
si w wiecznoci. Wyjania nam, e to ycie
stanowi nieskoczenie ma czstk wielkiego y-
cia w jego caoci; e jest to zaledwie zorza poran-
na wielkiego dnia wiadomoci i e y tak jak-
by ten niky okres ycia stanowi wszystko jest
to najwiksze obkanie niewiadomej ludzkoci.
Ale wanie tu nie naley popenia nowej omyki
i wpada w drug ostateczno lekcewac y-
cie teraniejsze i gardzc niem w deniu naszem
do "ycia w przyszoci". Pamitajcie o tym
paradoksie, ktry mona znale we wszystkich
prbach wyraenia prawdy o paradoksie
odwrotnej strony medalu. Lekceway ycie ter-
aniejsze jest rzecz rwnie mieszn, jak y w
ten sposb, jakgdyby ycie to doczesne miao
wyczerpa cae nasze istnienie. Postpowa w ten
48/243
sposb to popenia szalestwo, ktre na tem
polega, e yjemy tylko niby w przyszoci: jak
si tego bdu wystrzega, uczy rozwaany przez
nas may podrcznik. ycie to (jakkolwiek byoby
drobne i nike w porwnaniu z yciem wszechwia-
ta) ma dla nas bardzo wane znaczenie, jako
niezbdne stadjum naszego rozwoju i nie
powinnimy go si wyrzeka ani te niem gardzi.
Mianowicie znajdujemy si tam, gdzie powinnimy
by, gdy jest to najlepsze dla nas miejsce w tem
stadjum naszego rozwoju i nie moemy trawi
tego ycia wycznie na to, aby myle o
przyszoci, gdy powinnimy wykona zadania,
jakie nam przypady; uczy si tego, co nam
nakazane: poniewa nigdy nie bdziemy w stanie
posun si na drodze doskonaoci naprzd,
dopty, dopki si nie nauczymy doskonale
wypenia obowizkw, zczonych z danym
szczeblem naszego rozwoju. ycie obecne to
nie wszystko ycie, ale czstka wszystkiego ycia
o tem nie zapominajcie.
Trudnoci te przy rozrnianiu teraniejszoci
i przyszoci znikaj, gdy je rozwaamy z absolut-
nego punktu widzenia. Od tej chwili, gdy zaczy-
namy jasno pojmowa, e wieczno to jedy-
na rzeczywisto; e teraniejszo to ta sama
wieczno, o ile jestemy w stanie ogarn j
49/243
nasz wiadomoci i e my zawsze yjemy i
bdziemy yli w teraniejszoci; od chwili, gdy so-
bie to wytumaczymy: wwczas wzgldne formy
"teraniejszoci" i "przyszoci" trac dla nas swo-
je znaczenie poprzednie, a czas i wieczno, wczo-
raj, dzisiaj i jutro, i wszystka przyszo ze stulecia
na stulecie, oka si tylko bardzo niewiele rne-
mi midzy sob przejawami wiekuistego "Teraz",
w ktrem yjemy kadej chwili naszego istnienia.
To ycie w wiecznoci pozwala nam wyzyska
kady moment naszego ycia obecnego i bez tr-
wogi spoglda przed siebie w jutro; zmusza nas,
bymy przeniknli si wiadomoci tego, czem
jest ycie obecne; dopomaga nam rozpozna byt
naszej wasnej "Jani"; daje nam mono widzie
rzeczy w ich stosunkach prawidowych; krtko
mwic, udziela yciu realnoci, ktrej w przeci-
wnym razie byaby pozbawiona i stare pogldy
relatywne odpadaj od nas podobnie, jak odpada-
j zwide patki ry.
Przypomnimy raz jeszcze pikne powiedzenie
autora "wiata na drodze":

"Ta olbrzymia, niedzi pokryta trawa, nie


moe tu rosn; t plam naszego istnienia zmy-
wa sama atmosfera myli wiecznej".
50/243

5. Wykorze w sobie wszelkie poczucie wyo-


drbnienia.
6. Wykorze podanie wrae.
7. Zniszcz w sobie pragnienie rozrostu osobis-
tego.
8. I bd samotny i wyobcowany wzgldem
caego wiata zewntrznego, gdy nic z tego co
jest ciaem osonite; nic z tego, co si czuje wyo-
drbnionem; nic z tego, co si znajduje na
zewntrz wiecznoci nie moe ci dopomc.
Czerp nauk ze wiata wrae zmysowych
i obserwuj go, gdy tylko w ten sposb moesz
doj do poznania siebie samego i wznie si
na pierwszy szczebel drabiny; rosn, jak ronie
kwiat, niewiadomie, ale podliwie, ca dusz
rwcy si w powietrze. Podobnie i ty d naprzd,
aby otworzy sw dusz na wieczno. Trzeba jed-
nak, aby tylko wieczno wyaniaa z ciebie pi-
kno i si, nie za samolubne podanie rozros-
tu, gdy w pierwszym przypadku rozwijasz si w*
nadmiarze czystoci, w drugim twardniejesz pod
wpywem gwatownej dzy rozrostu osobistego.

Tu znw napotykamy szereg prawide


paradoksalnych, z ktrych trzy pierwsze ucz nas
51/243
zabija w sobie pewne waciwoci, gdy czwarte
(oczywicie) doradza nam czyni to samo wanie,
co przed chwil wskazywano nam, jako godne
unikania. Jest to drugi przykad paradoksu
boskiego, ktry tkwi w podstawie wszystkich nauk
tajemnych: takie s dwie strony medalu. Przeczy-
tajcie z tego powodu, comy mwili w wykadzie I-
szym na stronie 12, a co da si dostosowa praw-
ie do wszystkich prawide "wiata na drodze".
Prawido pite mwi: "Wykorze w sobie wszelkie
poczucie wyodrbnienia". Prawido sme daje
nam odwrotn stron medalu: "Bd samotny,
wyodrbniony od wiata zewntrznego, gdy nic
z tego, co jest ciaem osonite; nic z tego, co
ma wiadomo swej odrbnoci; nic z tego, co
si znajduje poza kresem wiecznoci: nie moe.
ci dopomc". Tu s nam dane dwie prawdy y-
ciowe; jednak obie stanowi tylko rne strony
jednej i tej samej prawdy.
Poczucie wyodrbnienia, ktre nam kae
uwaa siebie jakby za stworzonych z innego
materjau, ni reszta czowieczestwa i samol-
ubnie nazywa siebie wycznie sprawiedliwymi;
ktre nam kae dzikowa Bogu, e nie jestemy
podobni do innych ludzi; e jestemy od nich lep-
si: wszystko to jest tylko bd, wynikajcy z re-
latywnego punktu widzenia. Okultysta, ktry os-
52/243
ign pewien wysoki stopie rozwoju, wie, e my
wszyscy jestemy tylko czsteczkami jednego y-
cia, rnicemi si wzajem od siebie tylko stop-
niem, w ktrym poprzez kadego z nas moe si
objawia natura wysza. Nasz mniejszy brat jest
taki, jakim my bylimy niegdy, i z biegiem czasu
on zajmie takie stanowisko, jakie my zajmujemy
dzisiaj. I jak on, podobnie my, niewtpliwie, os-
igniemy wysze stopnie rozwoju i jeeli on
bdzie wypenia swe zadanie lepiej ni my
to przecignie nas w swym rozwoju. Nadto
jestemy zwizani z yciem wszystkich ludzi
mczyzn i kobiet poniewa bierzemy udzia
w stworzeniu i podtrzymywaniu tych warunkw,
ktre prowadz ich do grzechu i haby. W cy-
wilizacji naszej dopuszczamy istnienie takiego
ukadu, takich warunkw, ktre w znacznym stop-
niu stwarzaj wystpek i cierpienie. Kady
pochonity przez nas ks, kada noszona przez
nas suknia, kady zarobiony przez nas dolar
wszystko to prowadzi nas do cznoci z innymi
ludmi i ywoty ich s cile zwizane z nasze-
mi i stykaj si ze sob w tysicu punktw. Prawo
przyczyny i skutku oczywicie gromadzi
ludzi, stojcych na rnych biegunach. To co my
nazywamy grzechem, okazuje si czsto nie
wicej, jak wynikiem niewiadomoci i faszywie
53/243
skierowanej energji; i gdybymy si znajdowali
w takiem samem pooeniu, jak ci, co postpuj
le, przy tych samych warunkach temperamentu,
wychowania i rodowiska by moe i my
bylibymy nie lepsi od nich. Kade ycie jest jed-
nem ze stadjw "Drogi"; wszyscy my poruszamy
si powoli; czsto przeszedszy trzy kroki, cofamy
si na dwa z powrotem, ale w kadym razie,
nawet przy tych warunkach, postpujemy o jeden
krok naprzd: i wszyscy staraj si postpowa o
ile mona najlepiej, cho czsto oczywisto by-
wa przeciw nim. Nikt z nas nie moe si uwaa
za bardzo dobrego i doskonaego: wic czemu
to skonni jestemy wydawa wyroki? Wycigni-
jmy rk pomocy tam, gdzie moemy, ale nie
mwmy: "ja jestem lepszy ni ty". Przypomnijmy
sowa wielkiego Nauczyciela, ktry nas przedtem
ostrzega, mwic: "Kto z was jest bez grzechu,
niech pierwszy na ni kamie rzuci". Starajmy
si unika uczucia wyodrbnienia (w znaczeniu
wzgldnem), gdy to jest zgorszenie, a zuda ia
jest rdem prawie wszystkich bdw.
Spojrzyjmy teraz na drug stron medalu.
Nauczmy si sta samotnie: musimy pozna t sz-
tuk, aby mc i naprzd. Nasze ycie naley do
nas i musimy je przey sami. Nikt me moe
go przey za nas i my nie moemy y yciem
54/243
drugiego czowieka. Kady musi sta na wasnych
nogach i kady powinien by odpowiedzialny za
swoje postpki i z to, co zasia. Kady powinien
cierpie lub radowa si, stosownie do swoich
postpkw. Czowiek odpowiedzialny jest tylko
przed samym sob i przed Wiecznoci. Nic, co
stoi poza Wiecznoci i poza samym czowiekiem,
nie moe mu dopomc. Kada dusza powinna
wyrobi sobie wasny los i adna dusza nie
moe wykona zadania innej duszy. Kada dusza
zawiera w sobie wiato ducha, ktre jej dostarcza
pomocy koniecznej, i kada dusza powinna si
uczy szukania tej pomocy. Dusza, ktra kroczy
drog dostpienia doskonaoci, powinna si
uczy mstwa i samopomocy. Powinna osign
to zrozumienie, e zupenie tak jak zzewntrz nic
jej nie moe pomc tak rwnie nic jej nie przy-
czyni krzywdy. Skoro nasze Ja raz sobie to wyjani,
tem samem staje ponad wszelkiem zewntrznem
ziem i szkod. Ono (t. j. Ja) jest niezniszczalne
i wieczne. Nie moe ani w ogniu spon, ani w
wodzie uton; nie moe zgin; ono zawsze jest
i zawsze bdzie. Uczy nas, abymy zawsze stali
prosto na wasnych nogach. Jeeli mu potrzeb-
ne bdzie zaufanie w obecnoci niewtpliwie
pewnego pomocnika, obdarzonego nieskoczon
mdroci i potg niechaj zwrci oczy ku
55/243
Wiecznoci w Niej znajdzie wszystko, co mu jest
potrzebne.
Prawido szste naucza: "Wykorze w sobie
pragnienie wrae zmysowych", prawido za
sme powiada: "Czerp nauk ze wiata wrae
i obserwuj ten wiat, gdy tylko w ten sposb
moesz przystpi do poznania samego siebie i
wznie si na pierwszy szczebel drabiny". Napo-
tykamy tu nowy paradoks. Sprbujmy znale
klucz ku jego rozumieniu. Ostrzeenie zawarte w
prawidle szstem kae nam wyrzec si pragnienia
rozkoszy zmysowych. Rozkosze zmysowe nale
do paszczyzny wzgldnej. Zaczynamy od
rozkoszy, jakich nam dostarczaj, nasze grubsze
zmysy i powoli wznosimy si od nich do
rozkoszy, jakich doznajemy dziki zmysom
wyszym. W ten sposb przechodzimy od
zmysowoci do zmysowoci niszego i wyszego
stopnia. W ten sposb zadowolenia zmysowe u
czowieka ulegaj cigej ewolucji. To, co nam
dostarczao przyjemnoci wczoraj, zdaje si nam
dzi rzecz nieokrzesan i niemi i tak bdzie
zawsze, dopki idziemy naprzd i wzwy po dra-
binie ycia. Musimy zrzec si przywizania do
uciech zmysowych: przed nasz dusz witaj
uciechy wysze. Zadowolenia zmysowe zajmuj
wanie takie miejsce, jakie zajmowa powinny
56/243
i speniaj wyznaczone sobie zadania w rozwoju
duszy; ale dusza powinna si strzec moliwoci
przywizywania do nich, gdy w takim razie za-
trzyma si jej doskonalenie; kiedy dusza wstpuje
na drog prowadzc ku grze, cay bezuyteczny
baga powinien by odrzucony na stron, aby i
naprzd krokiem szybkim i lekkim. Pta, ktre nas
przywizuj do rozkoszy zmysowych, miao
powinny by zerwane, abymy mogli i swoj
drog. Dlatego mwi nam: "Wykorze w sobie
podanie wrae zmysowych". Zauwacie, e w
tem prawidle powiedziano, abycie wykorzenili w
sobie nie same wraenia zmysowe, ale ich po-
danie. Nie szukajcie rozkoszy zmysowych, ale nie
unikajcie te ich, jako czego zego. Umiejcie z
nich wycign korzy, uczc si na ich i ksz-
tajcicc si przez nie, aby pozna ich warto,
rzeczywisto i mc w ten sposb wyrzec si ich,
gdy trzeba. Prawido sme gosi: "Korzystajcie z
tych nauk, jakie wam daje wasza zmysowo
i obserwujcie te zjawiska, bo tylko w ten sposb
moecie przystpi do zrozumienia samych siebie
i wznie si na pierwszy stopie drabiny". Nie
znaczy to wcale, abycie oddawali si rozkoszom
zmysowym w tym celu, aby z nich czerpa nauk.
Dusza, ktra dosiga ju pewnej wyyny doskon-
aoci powinna ju sta ponad tem. Wraenia
57/243
tego rodzaju mog by poznawane jakby
zzewntrz i niema wcale potrzeby, aby
pobaa swojej naturze zmysowej dla uzyskania
tych nauk, jakie t drog zdoby powiniene.
Rzeczywiste znaczenie tego ostatniego prawida
zawiera si w tem, e gdy doznajemy jakich zad-
owole zmysowych, powinnimy je zway,
wymierzy i podda je dowiadczeniu, zamiast na
nie patrze z przeraeniem. Stanowi one cz
nas samych, pochodz z naszej wasnej natury
instynktowej i stanowi dziedzictwo naszych
poprzednich niszych stadjw egzystencji. Te
przeycia zmysowe same przez si nie s niczem
zem, ale poprostu na pewnym stopniu rozwoju s
ju nas niegodne. To cienie naszych poprzednich
"Ja" odbicie tego, co byo nam waciwe i natu-
ralne na niszych stadjach naszego rozwoju, ktre
my ju teraz przerastamy. Moecie si nauczy
wielu rzeczy, ledzc symptomy tych wymieraj-
cych przejaww zmysowoci i w ten sposb
bdziecie mogli prdzej od nich si wyzwoli, ni
w razie gdybycie si ich lkali, jako przejaww
pierwiastku zego ktre jest w was i gdy-
bycie w nich widzieli pokusy djaba we wasnej
osobie. Z czasem je przeroniecie i miejsce
ich zastpi jakie rzeczy lepsze i godniejsze. Ale
tymczasem patrzcie na nie, jakbycie patrzyli na
58/243
instynktowne pragnienie zabawy dziecinnej, nat-
uralnej w swoim czasie, ale dla was ju
nieopowiedne i niepodane. Wielu ludzi
dorosych kosztowao niemao pracy, gdy chcieli
si wyzwoli od dziecinnego przyzwyczajenia, by
ssa duy palec albo krci w palcach kdzior
wosw i chocia te przyzwyczajenia w latach
dziecinnych uwaano nawet za bardzo mieszne
i dowcipne, to jednak, kiedy chopiec zacz po-
drasta, nieraz go za to karano i wymwki mu ro-
biono, a pniej ju wymagano od niego wicze
woli czowieka dojrzaego, aby si wyzwoli od
tych nawyczek, jako od rzeczy niepodanej.
Sprbujmy rwnie cile patrze na dziecinne ob-
jawy naszego ycia duchowego i dmy do wyz-
wolenia od nich, starajc si zrozumie ich natur,
pochodzenie i znaczenie, zamiast si ich lka
jako "kuszenia djabelskiego". Niemasz adnego
djaba, a jest tylko trwoga i ciemnota.
Prawido sidme powiada: "Wykorze pragnie-
nie rozrostu", gdy sme kae si nam doskonali.
"Ronij, jak ronie kwiat, ktry bezwiednie ale
podliwie ca dusz wydziera si w powietrze.
Podobnie i ty d naprzd, aby dusz sw ot-
worzy wiecznoci. Trzeba jednak, aby tylko
wieczno wykazywaa w tobie pikno i si, nie
za samolubne pragnienie rozrostu, gdy w pier-
59/243
wszym przypadku rozwijasz si w nadmiarze czys-
toci; w drugim twardniejesz pod wpywem gwa-
townej dzy rozrostu osobistego". Autor przytoc-
zonych tu sw wcale jasno wyoy znaczenie
tego dwustronnego sformuowania prawdy tak,
i bardzo niewiele pozostaje nam doda do jego
objanienia, nawet dla tych, co dopiero weszli na
"Drog". Rnica midzy "pragnieniem rozrostu"
a naturalnym rozwojem duszy, ktra si duchowo
doskonali polega na rnicy pobudek. "Prag-
nienie rozrostu" w znaczeniu wzgldnem, jest to
dza doskonalenia si dla chway osobistej; jest
to subtelniejsza forma prnoci i ambicji samol-
ubnej. Denie to, o ile si objawia w sprawie
samoudoskonalenia duchowego skierowane
jest ku temu, co okultyci nazywaj "czarn
magj"; czarna za magja jest to pragnienie
zdobycia potgi duchowej dla celw samolubnych
albo poprostu dla samego poczucia potgi, ktra
jest wynikiem takiego rozwoju. Ucznia nauk
tajemnych czsto naley ostrzega przed takiemi
pragnieniami i czynami, ktre stanowi niby
cieniow stron obrazu. Ci, ktrzy krocz po
drodze zstpnej, bardzo surow kar ponosz za
swe czyny i stuleciami trudzi si musz, zanim
znw trafi na drog, na ktrej ywo wieci soce
ducha.
60/243
Wzrost naturalny duszy, ktry porwnano ze
stopniowym a bezwiednym wzrostem kwiatu,
podliwie pochaniajcego ywotwrcze promie-
nie centralnego soca ycia wzrost swobodny,
nie za wymuszony jest te dla nas najbardziej
podany. Mono takiego wzrostu mamy codzi-
ennie, o ile tylko nie bdziemy go krpowa.
Pozwlcie duszy si rozwija a duch stopniowo
bdzie si objawia w waszej wiadomoci. Nieje-
den wstpiwszy na drog ucznia, drczy i sam
siebie i swoich mistrzw pytaniem: Co
powinienem robi? Jedyna odpowied na to
moe by taka: Rzucie wszystkie nienaturalne,
mczce wysiki i pozostawcie zupen swobod
naturalnemu rozrostowi". Tym tylko sposobem
bdziecie si doskonali. Kady dzie dodawa
co bdzie do waszego dowiadczenia; z kadym
rokiem bdziecie si posuwa dalej na "Drodze".
By moe nawet i zdawa si wam bdzie, e nie
idziecie naprzd, ale jeeli porwnacie siebie z
tem, czem bylicie przed rokiem to zauway-
cie postp. Prowadcie dalej ycie w ten sposb,
starajc si pogodzi z najwyszym ideaem, jaki
jest wam dostpny, wykonywajcie swe prace w
sposb najlepszy, jak moecie i niech tak idzie
dzie za dniem; nie lkajcie si o swe ycie
przysze yjcie w wielkiej i piknej teraniejs-
61/243
zoci i dajcie mono duchowi, aby wykonywa
w was sw prac: zaufajcie mu, wierzcie i kocha-
jcie go. I wszystko pjdzie dla was jak mona
najlepiej, kochani uczniowie. Stoicie na pewnej
drodze; trzymajcie si jej rodka, rozkoszujcie si
widokami, co si wam ukazuj; rozkoszujcie si
niemi we dnie i w nocy wszystko jest pikne
a bdziecie szli drog samoudoskonalenia, nie
czujc zmczenia odlegoci. Dla tego, ktry
liczy supy wiorstowe i niepokoi si, e ma i
jeszcze dugo i e tak powoli si wlecze podr
bywa podwjnie mczc i pozbawion jest
wszelkiej piknoci, cho ta wszdzie jest rozlana
w malowniczej naturze. Zamiast myle o tem
co ma przed oczami, on myli tylko o supach
wiorstowych i o tem, ile jeszcze wiorst mu po-
zostao. Ktry z tych dwch pielgrzymw kroczy
drog mdroci?

9. daj tylko tego, co jest wewntrz ciebie.


10. daj tylko tego, co jest zewntrz ciebie.
11. daj tylko tego. co jest nieosigalne.
12. Albowiem w tobie jest wiato wiata, je-
dyne wiato, ktre moe rozjani drog. Jeeli
nie moesz rozrni go w sobie, to
bezuytecznem jest go szuka gdziekolwiek w in-
62/243
nem miejscu. Ono jest nazewntrz ciebie, bo w
chwili gdy go dosiegn, jue siebie zatraci. Ono
jest nieosigalne, gdy nieustannie oddala si od
ciebie. Moesz wej w dziedzin wiata, ale
nigdy nie dotkniesz pomienia.

Te cztery prawida nale znowu do liczby


wielu paradoksw, jakie si znajduj w komen-
towanym przez nas maym podrczniku. Temu, co
nie znalaz klucza do jego wyjanienia te cztery
prawida mog si wydawa zgoa sprzeczne ze
sob i dzikie. Prawido, ktre nakazuje, abycie
dali tego tylko co jest wewntrz was i jed-
noczenie abycie dali tego, co jest nazewntrz
was i przytem jest nie do osignicia, moe
si wydawa mieszne czowiekowi redniemu,
czowiekowi z tumu. Ale skoro macie klucz waci-
wy, nauka ta wyda si wam cakowicie zrozumia
i pikn. Te cztery prawida odnosz si do rozwo-
ju wiadomoci duchowej do owiecenia (illumi-
nation), o ktrem staralimy si da pewne poj-
cie w pierwszej serji naszych wykadw ("Zasady
udoskonalenia jogw indyjskich"). Jest-to pierwsze
wielkie dostpienie (dojcie - attainment), ktre
nas oczekuje na drodze. Dla okultysty na tem
pocztkowemi stadjum wdrwki duchowej
przeycie to jest najistotniejszem, gdy ono go
63/243
przenosi z paszczyzny wierzenia prostego oraz in-
telektualnego uznania pewnych stanowisk na
paszczyzn poznania niewtpliwego, intuity-
wnego wniknicia we wasny byt duchowy. Przey-
wanie takie nie obdarza okultysty raz na zawsze
wszechwiedz, ale daje mu t wiadomo rzeczy-
wistego bytu duchowego, w porwnaniu z ktrym
wszelkie inne dowiadczenie i wszelka inna
wiedza jest niczem. Ono go stawia (by moe na
jedno mgnienie) oko w oko z prawdziwem Ja i z
t wielk Rzeczywistoci, ktrej cz stanowi
owo Ja. Ten stan wiadomoci jest to wielka nagro-
da, jakiej doczeka si ludzko za swe wysiki ku
wyzwoleniu nagroda, dla ktrej warto przey
wiele ywotw.daj tylko lego, co jest zewntrz
ciebie poniewa duch jest to jedyna rzeczy-
wisto a duch znajduje si w kadym z nas.
W tekcie powiedziano dalej: "Albowiem w tobie
jest wiato, wiato jedyne, ktre moe rozjani
drog. Jeeli nie moesz rozrni go w sobie, to
bezuyteczn jest rzecz szuka go w jakiemkol-
wiek innem miejscu". Dlaczeg to zazdroni
poszukiwacze prawdy nie bior pod uwag tej
rady i nie staraj si znale w sobie tego,
czego szukaj a natomiast id ladem nauczy-
cieli, prorokw, jasnowidzcych i przywdcw
przesikajc cudz nauk ju to jedn, ju drug.
64/243
Wszystko to niewtpliwie jest uyteczne do
pewnego stopnia, gdy przekonywa nas, e to,
czego szukamy nie na tej drodze nam si odsoni.
I nigdy tego, czego szukacie, nie znajdziecie tym
sposobem. Moecie w danym razie wyprowadzi
jak interesujc aluzj, w innym jak mniej
lub wicej wartociow wskazwk. Ale to, co
wanie wam potrzebne znajduje si w was
samych i cierpliwie czeka godziny, gdy wy z ufno-
ci, nadziej i mioci szuka go zaczniecie w
samych sobie. Przysuchajcie si gosowi duszy i
szukajcie wiata ducha. Oba znajduj si w was;
czemu szuka daleko tego, co nie moe nigdy
dotrze was z zewntrz?
"daj tylko tego, co jest zewntrz ciebie".
Ono jest zewntrz ciebie, gdy z chwil, gdy go
dosign ju zatracie siebie. "Jest ono zawsze
zewntrz nas i gdy si zczycie w jedno
wasze poprzednie, wzgldne Ja zniknie i na jego
miejscu wystpi szersze i wysze "Ja". Czowiek
powinien dusz swoj zatraci, aby j znale. W
tem znaczeniu w wielki cel, do ktrego dycie,
znajduje si tylko po tej stronie waszego codzien-
nego "Ja", chocia on jest i wewntrz was: ona
to wy sami, jakimi bdziecie z czasem. Postaramy
si to wyjani. Dziecko bardzo by chciao by os-
ob doros; dojrzao jest poza granicami wieku
65/243
dziecinnego, nazewntrz niego, a tymczasem
dziecko jest to zacztek dojrzaego czowieka
i elementy dojrzaoci znajduj si w niem, czeka-
jc chwili swego rozwoju. Ale z chwil, gdy dziecko
stao si czowiekiem dorosym jego, jako dziec-
ka ju niema ono zatracio siebie i szersze Ja
zastpio jego miejsce. W ten sposb to, czego
pragnie dziecko, w rzeczy samej skoro tylko
cel zosta osignity, prowadzi do zagady jego
dziecinnego Ja. Motyl zawiera si ju w gsienicy,
ale ona te w pewnem znaczeniu jest i nazewntrz
niej i gdy gsienica dosiga koniecznego roz-
woju ju nie jest gsienic, lecz motylem. Wz-
ilimy tu przykady nieco z gruba, lecz one moe
nam pozwol wytumaczy sobie t spraw.
"daj tylko tego, co jest nie do osignicia".
To na pierwszy rzut oka mao pocieszajce
prawido w gruncie, o ile zrozumiemy je naley-
cie da nam now energj. W tekcie dalej
powiedziano: "Ono jest nie do osignicia, bo
wci oddala si od ciebie. Moesz wej w obrb
wiata, ale nigdy si nie dotkniesz pomienia".
W miar tego, jak si dokonywa wzrost wiado-
moci duchowej, dusza staje si wzniolejsz, ale
jeszcze tu przechodzimy tylko pierwsze stopnie
drogi teraniejszej, przyczem droga ta bywa coraz
peniejsza wesela. W miar tego, jak wchodzimy
66/243
po zboczach gry doskonaoci duchowej na
kadym kroku rozwija si przed nami obraz coraz
to wspanialszy. Ale szczyt gry, ktra zdawaa si
tak blisk u pocztku naszej wdrwki rzekby,
coraz bardziej si oddala w miar tego, jak si
wyej podnosimy. Jednak my bynajmniej si tem
nie drczymy, gdy kady nowy krok na tej drodze
dostarcza nam coraz wikszych rozkoszy. I tak
bywa zawsze przy rozwarciu wyszych uzdolnie
duszy. W miar tego, jak czowiek pod tym wzgl-
dem idzie krok za krokiem naprzd rozwijaj si
przed nim coraz wiksze wyyny, wysuwajc si z
chmur, co je otaczay. S wyyny, o jakich nam si
nie nio. Moecie dosign (doj, dostpi) na-
jwyszego widzianego dla was punktu, ale jakkol-
wiek wysokie jest wasze dojcie w danej chwili,
gdy ju si znajdujecie na tej wyynie spostrze-
gacie, e macie jeszcze przej tak sam
przestrze, jaka jest poza wami, a nawet znacznie
wiksz. Ale to nie powinno was rozczarowywa,
skorocie pojli sens istotny tego faktu. Gdy
wstpilicie w obrb pomienniejszego wiata, za-
czynacie rozumie, e si stopniowo przybliacie
do wielkiego centrum wiata; ale, cho si i
pogrylicie w jego promieniste blaski nie
dotknlicie pomienia i nigdy si go nie
dotkniecie gdy jest to niemoliwe dla
67/243
czowieka. Ale c z tego? Czemu si niepokoi
z powodu, e nie moesz zobaczy koca, jeeli
wogle istnieje koniec. Sdzono ci, e masz os-
ign tak wielko i stan na tyle wyej, ni
stoisz w teraniejszoci, e najjaskrawsza
wyobrania nie moe da o tem nawet sabego
pojcia. I poza tym stanem bardzo wysokim
idzie szereg nieskoczony innych stanw jeszcze
wyszych. Radujcie si, e przebywacie w zorzach
wiata, ale nie bolejcie, nie wzdychajcie, gdy
wam si mwi, e nigdy nie dotkniecie pomienia.
Jeszczecie nie doszli do zrozumienia, co to jest
wiato pomieniste i wogle pomie znajduje si
poza kresem waszego rozumienia.

13. Ognicie daj potgi.


14. Gorco daj pokoju.
15. daj panowania ponad wszystko.
16. Ale skarb nalee powinien tylko do duszy
czystej i dlatego wada nim powinny wszystkie
serca czyste. W ten sposb bogactwo to moe
by szczeglnem dziedzictwem caej ludzkoci
dopiero wwczas, gdy ta zjednoczy si cakowicie.
Pragnij posiadania takich jeno skarbw, jakie prze-
chowywa moe tylko dusza czysta, aby mg
zgromadzi bogactwo dla tego jedynego ducha
68/243
ycia, ktry jest twojem rzeczywistem Ja. Pokj,
ktrego bdziesz pragn, jest to pokj wity,
niczem nienaruszony, przy ktrym dusza ronie
jak wity kwiat na cichem jeziorze. A potga
jakiej zapragnie ucze jest to potga, ktra go
zrobi nicestwem w oczach ludzkich.
17. Szukaj drogi.
18. Szukaj jej, zagbiony w sobie.
19. Szukaj drogi, wchodzc w spoeczestwo
ze wiatem zewntrznym.

Tu mamy jeszcze jeden przykad, jak


koniecznem jest rozrnia to co jest wzgldne, co
za absolutne. "Ognicie daj potgi". Tymcza-
sem potga samolubna stanowi najwiksze przek-
lestwo, ktre ciy nad czowiekiem, co j posi-
ad. Potga ducha ta potga, ktrej pragn
bdzie ucze powinna zaprawd uczyni go
"nicestwem w oczach ludzi", ktrzy d do pot-
gi materjalnej. Potga ducha jest to potga
wiadoma, o ktrej czowiek przecitny nie wie nic
i adnego pojcia o niej wyrobi sobie nie moe.
Ten moe nawet za gupca uwaa czowieka,
ktry t potg posiada albo do niej dy. Pot-
ga niewyzyskana dla celw samolubnych
niezrozumia jest czowiekowi przecitnemu,
69/243
ktry szuka potgi wiatowej; a przecie caa ta
potga wiatowa i wszystko, co ona jest w
stanie osign w jednem okamgnieniu, stanie si
prochem od pomienia czasu, jak arkusz papieru
od gorejcej zapaki, gdy istotna potga owiece-
nia duchowego z biegiem czasu nabywa coraz
wikszej a wikszej siy. Ta ostatnia Wyobraa
rzeczywist istno, gdy tamta jest jeno cieniem
tymczasem ludzie wskutek niedoskonaoci
swego poznania myl wanie naodwrt. Przy
wyjanieniu prawida 16 nie popeniajcie bdu,
sdzc, e ucze powinien pragn "wydawa si
w oczach ludzi". Sens tego prawida nie jest taki:
ucze powinien unika chci, by "wydawa si"
w oczach ludzi wszystko jedno czem czyli to
wszystkiem, czy niczem. Niechaj dla niego zniknie
wszystko pozorne naley ono do wiata cieniw
i prawdziwy ucze niema z niemi nic wsplnego.
Niechaj ludzie zajmuj si "pozorami", niech si
bawi swemi dziecinnemi lalkami i pcherzami
mydlanemi. Wy za nie prbujcie si "wydawa"
czemkolwiek bd; pozostawcie wiatu, niechaj o
was myli co zechce; niechaj to ludzi bawi, tobie
za adnej krzywdy to nie zrobi. Mwimy to wszys-
tko z powodu, e niektrzy prawido to wyjaniali,
jako rad, aby woy mask pokory, jak gdyby
70/243
ch przedstawienia si "niczem" stanowia jak
szczegln cnot.
Prawido powysze ma na celu tylko wskaza
jedyn potg, do ktrej dy warto i zarazem
przedstawi uczniowi, jak wiat lekceway t
potg w porwnaniu z tem, co on zowie potg.
Tymczasem ta potga wiatowa w samej rzeczy
niczem innem nie jest, jak potg obkaca,
ktry siedzc w koronie z tektury na skrzyni po
mydle, wyobraajcej tron z berem Grab-
cowem w rku roi sobie, e jest wadc wiata.
Niechaj wiat si bawi: was to nic nie obchodzi; wy
dycie do rzeczywistej potgi ducha, nie baczc
na to, czem moglibycie si wydawa ludziom.
"Gorco podaj pokoju". Ale ten pokj idzie
zwewntrz i moecie si nim cieszy, choby-
cie byli w najwikszym ogniu bitwy yciowej
wszystko jedno czy bdziecie dowdc wojska,
czy te ostatnim szeregowcem. Ostatecznie
bowiem istota wszystkich jest jedna i ta sama.
Pokj duszy przebudzonej i wiadomej jest w
"wity, niczem nienaruszony pokj, przy ktrym
dusza ronie, jak wity kwiat na cichej lagunie".
Pokj ten schodzi tylko na tego, w ktrym prze-
budzio si jego istotne ycie duchowe.
Osignwszy taki stan, czowiek ma mono
stworzy w swej duszy taki zakt, do ktrego
71/243
moe uchodzi, kiedy go niepokoi bd trwogi i
walki ycia zewntrznego; pobyt w tym zaktku
natychmiast daje mu ten pokj, bdcy "ponad
wszelkie pojcie", gdy jego sfera ley poza
granic pojmowania naszego rozsdku. Ta wi-
tynia wewntrzna okazuje si "przystani pokoju"
dla strwoonej duszy, gdzie dusza ta moe
znale ucieczk przed burzami, co hucz na
wiecie zewntrznym. Gdy czowiek zaczyna mie
wiadomo, czem jest w rzeczywistoci, i gdy
zdoa widzie ten wiat widzialny, takim, jakim on
jest w istocie rzeczy: ju zdoby sobie ow przys-
ta pokoju. I choby wymagania ycia postawiy
go w takiem pooeniu, e wpadnie w najwikszy
ogie bitwy pozornie tylko bdzie bra w niej
udzia, w istocie za bdzie nazewntrz niej. Dlat-
ego, gdy jedna strona jego duszy wypenia wol,
jaka mu przypada w udziale jego wysze Ja
unosi si ponad wrzaw ycia i spokojnie na
jego widok si umiecha. Zbudujcie sobie wi-
tyni duszy, w ktrej panuje milczenie, w ktrej
wasza znuona dusza moe znale odpoczynek
i zaczerpny nowe siy. Jest to w wiat, ktry
maj na oku jogowie, mwic: Pokj tobie. I
niechaj ten pokj przyjdzie ku wam wszystkim i
niech przebywa z wami.
72/243
"Podaj posiadania nadewszystko". Sowa te
brzmi do osobliwie w ksice, majcej na celu
wskaza drog do ycia duchowego. Jednak czy-
tajcie dalej: "Ale skarb nalee powinien tylko do
czystej duszy i dla tego powinny go posiada
w rwnej mierze wszystkie serca czyste". "W ten
sposb to bogactwo moe si sta szczeglnem
mieniem caej ludzkoci dopiero wwczas, gdy ta
doskonale si zjednoczy. Pragnij caem sercem
posiadania takich skarbw, jakie moe prze-
chowywa w sobie dusza czysta, aby mg zgro-
madzi bogactwo dla tego jedynego ducha ycia,
ktry jest twojem jedynem realnem Ja".
Oczywicie mowa tu nie o bogactwie mater-
jalnem, lecz duchowem.. Jakie to bogactwo posi-
ada twoja dusza? Jedynie wiedz, gdy wszystko
inne jest nierealne i przemijajce. Dlatego niechaj
dusza poda posiadania tej tylko wiedzy, ktra
jest jej nieodzowna t. j. wiedzy ducha. I ta wysza
wiedza moe by uzyskana tylko przez dusz
czyst inne dusze nie widz nawet jej potrzeby.
Dusza za czysta przystaje na posiadanie takich
skarbw, ale tylko jako wsplnego mienia wszys-
tkich innych dusz, co s zdolne da jakich
wyjtkowych praw wasnoci tych skarbw, ktre
uwaa za dziedzictwo caej ludzkoci "wwczas,
gdy ta doskonale si zjednoczy". Nie mog istnie
73/243
adne przywileje na wiedz duchow, choby
niektrzy ludzie jaknajgoniej przypisywali je so-
bie. Nie, zmonopolizowa tych bogactw niepodob-
na, gdy one jak woda i powietrze s dostp-
ne wszystkim, ktrzy maj uzdolnienie i gotowo
ich przejcia. Chocia te skarby duchowe stanow-
i najcenniejsze bogactwo ze wszystkich bogactw,
ale w literalnem znaczeniu, "nie maj ceny i nie
mog by kupione za pienidze" a biada temu,
kto sprbuje sprzedawa te dary Ducha gdy
sprzedawaby to, co moe by tylko dane ludziom,
gotowym do przyjcia tych darw; tacy ludzie nie
maj potrzeby kupowa tych skarbw; podobnie,
jak gocie zaproszeni na uczt, poprostu bior
to, czego im potrzeba. Zwracamy uwag czytel-
nikw na to wyraenie, w ktrem si mwi, aby-
cie pragnli zgromadzi bogactwo "dla tego je-
dynego ducha ycia, ktry jest waszem prawdzi-
wem Ja". W istocie gdy osigasz wiedz ducha,
zbierasz bogactwa nie tylko dla siebie, ale te i
dla innych; pracujesz dla ludzkoci rwnie jak dla
siebie. Ludzko dobrodziejstwem obsypuj odd-
zielni jej czonkowie, ktrzy osignli wiedz
duchow i wy, zdobywajc t wiedz
uatwicie osignicie jej rwnie innym, zarwno
yjcym obecnie, jako te i przyszym pokoleniom.
Wypeniacie w ten sposb wasz dzia pracy pod-
74/243
niesieniem myli globowej. I podobnie jak wycie
ju si nacieszyli niektremi z tych skarbw, ktre
byy zebrane przez waszych poprzednikw w
cigu wielu stuleci, tak te i pokolenia przysze
skorzystaj z tego dziedzictwa, ktre wy zbieracie
obecnie. My jestemy tylko atomy potnej Cao-
ci i nabytek zrobiony przez jednego z nas jest
nabytkiem dla wszystkich. Nic nie ginie. Dlatego
"daj posiadania nadewszystko".
"Szukaj drogi" ale szuka jej nie naley przy
pomocy jakich sztucznych, natonych wysikw,
lecz poprostu otwierajc dusz sugestjom ducha
przyznajc gd duszy, ktra poda chleba
duchowego i pragnie si napi ze rda ywej
wody. Czerpcie wiedz, korzystajc z prawa cie-
nia. Ona do was przyjdzie moc tego prawa.
Ona jest wysza gdy wycie jej szukali i nic
wam odebra jej nie moe albo oddzieli was od
niej. Emerson powiada: "To co ci przeznaczone,
ciy w tobie. Wierz, e kady dwik, wymawiany
gdziekolwiek na globie ziemskim; dwik, ktry
ci nakazano usysze zabrzmi w twojem uchu.
Kade wyraenie, kada ksika, kada maksyma,
ktra ci potrzebna ku pomocy lub wygodzie
bezwarunkowo dojdzie do ciebie, czy to drog
prost, czy uboczn. Dowodem prawdy bdzie dla
was co nastpuje: kiedy dochodzi do ciebie taka
75/243
wie, ktra jakby pobudzaa ci pami o
prawdzie niemal zapomnianej taka prawda sta-
je si twoj majtnoci; by moe nie jest to
caa prawda, ale to co bdziesz odczuwa jako
prawd bdzie twoje: reszta z czasem dojdzie
do ciebie". Mwi o Emersonie, e proszono go
raz, aby dowid niektrych twierdze, jakie
wypowiedzia w jednej ze swych prelekcji. "Mam
nadziej odpar e nigdy mi si nie zdarzy
wypowiedzie takiej prawdy, ktraby wymagaa
dowodzenia". I mia suszno. Prawda jest
oczywista. Kiedy budzca si dusza syszy
stwierdzenie tej prawdy, ktr w danej chwili zdol-
na jest przyj mstynktownie j przyjmuje. My,
by moe nie jestemy w stanie wyjani tego
drugim a nawet sobie. Ale dusza wie, e wie.
Budzce si uzdolnienia rozumu duchowego
odrazu chwytaj prawd specjalnym sposobem.
Rozum duchowy nie przeczy rozsdkowi, ale prz-
erasta granice, ustanowione dla intelektu i
widzi to, czego intelekt widzie nie moe. Czytajc
albo syszc twierdzenia, ktre chciayby uchodzi
za prawd akceptujcie tylko te, ktre si
zgadzaj z waszym rozumem wyszym i tymcza-
sowo zostawcie na stronie wszystko pozostae.
Jeeli na wykadzie lub w ksice trafi si wam
jedno takie powiedzenie, bierzcie je, odrzucajc
76/243
reszt. Jeeli to, co zostao przez was nieprzyjte
w istocie byo prawd to prawda ta bd
jak bd powrci do was pniej, gdy bdziecie
gotowi j przyj; stanowczo wejdzie ona do
waszego skarbca. Nie lkajcie si, jeeli nie moe-
cie zrozumie wszystkiego, co czytacie lub syszy-
cie; pozostawcie na stronie to, co wywouje echa
w waszej duszy. Jest to niezawodna miara i praw-
ido. Przykadajcie je do wszystkich nauk, pisanych
i ustnych, wliczajc w to i nasz wasn. Niech
was nie niepokoj pozornie sprzeczne nauki, jakie
syszycie i czytacie. Kady mistrz uczy po swoje-
mu i kady moe prawd udziela kilku duszom,
ktre nie mogyby przyj jej od kogo innego.
Wszyscy nauczyciele s w posiadaniu czstki
prawdy, ale nikt jej nie posiada w caoci. Bierzcie
pokrewn swojej duszy prawd, gdziekolwiek j
znajdziecie, a wszystko inne pomijajcie; nie
bd flegmatycznym zwolennikiem mistrzw;
suchaj co oni mwi, ale przykadaj do nich miar
swojej duszy; nie id za nimi na lepo, zachowaj
zawsze sw osobisto. Dusza twoja to sdzia
rwnie dobry, jak dusza innego; dla ciebie
nawet najlepszy, gdy wie, czego jej potrzeba i
stale dy do koniecznej sobie wiedzy. Mistrze s
uyteczni, podobnie jak ksiki, gdy naprowadza-
j nas na nowe prawdy; pomagaj nam zapeni
77/243
luki naszej wiedzy, daj nam jakby wolny koniec
kbka myli, ktry moemy rozmotywa dowoli
potwierdzaj myli, ktre si ledwie zarodziy
w naszym umyle i pomagaj ukazaniu si
nowych myli. Ale nasza wasna dusza powinna
sama prac sw wykonywa; jest ona najlepszym
sdzi tego, co dla nas jest najwaciwsze; jest
najmdrszym doradc i najzrczniejszym nauczy-
cielem. Przysuchujcie si tajemniczemu gosowi
wewntrz siebie; zaufajcie duszy wasnej; spogl-
dajcie w ni z wiar i pewnoci; zwrcie swe
oczy wewntrz, bo tam plonie iskra pomienia
boskiego.
"Szukaj drogi, zagbiony w sobie". Tylko co
mwilimy o ufnoci do tajemnego gosu
wewntrznego. Prawido to wanie podkrela
t stron nauki okultnej. Uczcie si tymczasowo
uchodzi od wiata zewntrznego do krainy mil-
czenia i nasuchujcie gosu waszej duszy; on
wam rozpowie wiele prawd podniosych. W mil-
czeniu rozum duchowy bdzie si rozwija i dostar-
cza waszej wiadomoci czstki wielkich prawd,
ukrytych w jego tajnikach. Intelektowi udzieli on
nieco okruchw prawdy z wasnej przebogatej
skarbnicy, a intelekt przejwszy je bdzie
potem robi wnioski z otrzymanych t drog
przesanek. Rozsdek jest chodny, duchowy za
78/243
rozum gorejcy i oywiony wysokiemi uczuciami.
Rozum duchowy jest rdem wielu z tych zjawisk,
ktre my nazywamy natchnieniem. Poeci,
malarze, rzebiarze, pisarze, kaznodzieje, mwcy
i inni miewali po wszystkie czasy godziny natch-
nienia i miewaj te obecnie. Jest to rdo,
z ktrego jasnowidz czerpie swe widzenia a
prorok swe przepowiednie. Drog rozwoju wiado-
moci duchowej czowiek moe doj (dostpi,
osign) do wielkiej bliskoci i zetknicia z t
wysz stron swej natury i zyska w ten sposb
tak wiedz, o jakiej rozsdek nawet marzy nie
mia. Gdy uczymy si ufa duchowi, on w na-
grod czciej nam zsya blaski owiecenia. W mi-
ar rozwoju wiadomoci duchowej, czowiek co
raz bardziej opiera si na gosie wewntrznym i
staje si coraz bardziej uzdolnionym odrnia go
od impulsw, ktre pyn z niszych sfer umysu.
Uczy si i za kierownictwem ducha i opiera
si na wycignit ku niemu jego rk pomocn.
To kierownictwo ducha stanowi fakt ywy i real-
ny w yciu tych, ktrzy dosigli pewnego stopnia
rozwoju duchowego.
"Szukaj drogi, miao wchodzc w stosunki ze
wiatem zewntrznym". Odrzucie wszelk tr-
wog. Nic wam szkody nie moe przyczyni.
Jeste yw dusz niemierteln. Dlatego miej
79/243
odwag. Patrz dokoa siebie, rozwa co si dzieje
w wiecie wycignij z tego dla siebie nauk.
Patrz na prac wielkiego warsztatu tkackiego y-
cia; przyjrzyj si, jak si snuj czenka, a potem
zobacz, jaka z tego wynika rnie utkana i rno-
barwna materja. Poznaj w tem wszystkiem jedno
jedyne ycie. Wszystko co was otacza jest w
ten lub inny sposb nauczajce; cay ten materja
czeka jeno na to, aby go si nauczy i aby nad
nim zapanowa. Nie wpadaj w rozpacz; wycigaj
mdro ze wszystkiego, co ci otacza. Obserwuj
ycie w jego wszystkich odmianach. Nie znaczy to
bynajmniej, abycie mieli cofn si w ty i znw
si stara przeywa fazy, ktre ju pozostaw-
ilicie za sob i ktre ju s stanowczo wyyte:
ale spogldajcie na nie bez zgrozy i bez wstrtu.
Pamitajcie, e z niszych faz rozwijaj si
wysze. Z rzecznego muu unosi si odyga
piknego lotosu a, przebiwszy sobie drog
przez wod w powietrze dosiga powierzchni
rzeki i tu rozkwita wspaniaym kwiatem. Podob-
nie z nizin grubomaterjalnego wiata kieek y-
cia przebija si poprzez wody sfery rozsdkowej
ku grnemu powietrzu wiata duchowego i tam
rozkwita. Spojrzyjcie dokoa siebie i patrzcie, co
ludzie robi, co mwi, co myl wszystko mi-
anowicie idzie tak, jak powinno, we wszystkich
80/243
fazach dla tych, co je przeywaj. yjcie swojem
wasnem yciem na swojej wasnej paszczynie
rozwoju, a nie potpiajcie tych, co si znajduj na
niszych paszczyznach. Przygldajcie si, jaki bije
puls ycia w jego wszystkich przejawach i zrozu-
miecie, e stanowicie jego czstk. ycie jest jed-
no i ty jeste czci tej jednoci. Baczcie, jak
si podnosi fala nad wami, poddawajcie si jej ru-
chowi a nie utoniecie; bdziecie pyn ju to na
jej szczycie, ju na jej onie. Nie lkajcie si wia-
ta zewntrznego, nawet wwczas, kiedy zagbia-
cie si w sobie. Dobre jest tamto i to kade
na swojem miejscu. Niechaj witynia wewntrz-
na bdzie prawdziwem miejscem odpoczynku dla
was, ale nie lkajcie si wyj poza jej granice,
obserwujcie wiat zewntrzny, wiedzc, e wasz
jest, dla was zawsze otwarty. Dla tego niema w
gruncie przeciwiestwa miedzy prawidem 18 a
19-tem. Powtrzymy je raz jeszcze, abycie mogli
je poj, jako dwie strony jednej i tej samej
prawdy. "Szukaj drogi, zagbiony w sobie; szukaj
drogi, miao wchodzc w stosunki ze wiatem
zewntrznym". Nie jest-e oczywiste, e oba te
prawida s konieczne, aby wyrazi prawd w jej
peni? "Szukajcie drogi nie na jednym jakimkol-
wiek gocicu". Jest to ostrzeenie nieodzowne.
Osoba, ktra zapisaa te prawida, mwi: "Kade-
81/243
mu temperamentowi odpowiada jego wasna dro-
ga, ktra si wydaje najpodasz". Ale tu spo-
tykamy pewn nader subteln pokus: ucze
skonny jest zadowoli si jedn, byle jak drog,
odpowiadajc waciwociom jego temperamen-
tu i wskutek tego moe zamyka oczy na
wszystkie inne drogi. Staje si fanatyczny, ciasny
i jednostronny. Tymczasem powinien on zbada
wszystkie cieki, ktre mu si wydaj
prowadzcemi ku prawdzie, przy sposobnoci
nabywajc potrochu to tu, to wdzie cile trzy-
majc si tego, co odpowiada jego wiadomoci
wewntrznej i odrzucajc wszystko pozostae
ale nie potpiajc tego, co mu si wydaje niewa-
ciwem do przyjcia. Niechaj nie bdzie ani par-
tyjnikiem, ani fanatykiem, ani sekciarzem.
Umiowawszy jak jedn form nauki, nie
wnioskujcie zbyt pospiesznie, e wszystkie inne
nauki, niezgodne z przyjtemi przez was musz
by faszywe. Istnieje wiele form wyraenia
prawdy, przyczem kada z nich dostosowan jest
do rozumienia pewnego szeregu ludzi. Te formy
wyraenia, ktre na pierwszy rzut oka wydaj si
sprzeczne, przy dalszem rozpatrzeniu, jak si
okazuje, wychodz z tego zasadniczego princip-
ium. Wiksza cz pozornych sprzecznoci
rnych doktryn, zaley od rozmaitego, nie za-
82/243
wsze prawidowego, sensu, nadawanego sowom.
Gdy si porozumie co do pojmowania uywanych
przez nas sw i terminw czsto znajdujemy,
e midzy nami wiele jest wsplnoci i e tylko
mao czem rnimy si od siebie.
20. Szukaj drogi nie na jednym jakimbd go-
cicu. Kady temperament ma swoj wasn
drog, ktra mu si wydaje najpodasz. Ale
nie mona jej znale ani wycznie tylko przez
kontemplacj religijn, ani wycznie przez zapal-
czywe denie naprzd, ani przez prac samoofi-
arn, ani przez gorliw obserwacj ycia. Nic z
tego wszystkiego wzite zosobna nie moe po-
sun ucznia dalej ni na krok. Wszystkie te kroki
razem s konieczne dla wschodzenia po
szczeblach doskonaoci. Grzechy ludzkie, w mi-
ar ich przezwyciania, staj si szczeblami tej
drabiny. Cnoty ludzkie rwnie s to, bez za-
przeczenia, szczeble konieczne, bez ktrych ad-
n miar obej si nie mona. Ale cho one
tworz atmosfer czyst i podaj nadziej na
szczliw przyszo, to jednak brane zosobna
okazuj si bezuyteczne. Ten, ktry chce wej
na drog, powinien mdrze wyzyska wszystkie
strony swej natury. Kady czowiek bezwarunkowo
sam dla siebie jest drog, prawd i yciem. Ale to
tylko w takim razie, gdy mocno opanuje sw in-
83/243
dywidualno (1) i moc przebudzonej swej woli
duchowej uznaje t indywidualno za co
rnego od swej "Jani" a ktr stworzy sobie
pracowicie, aby pewien cel osign; za co, przy
pomocy czego przypuszcza on, e w miar swego
rozrostu i stopniowego rozwoju swej wiadomoci
rozumnej osignie ycie nadosobowe. Gdy
czowiek dojdzie do zrozumienia, ie dla. tego celu
istnieje jego zdumiewajco zoone, odrbne, y-
cie osobiste: wwczas i dopiero wwczas wchodzi
na "Drog". Szukaj drogi, pograjc si w
tajemnicze a pene dziwu gbie twej najskrytszej
istoty. Szukaj jej, wysysajc wszelkie dowiadcze-
nie, wyzyskujc wszelkie swoje czucia, aby poj
rozwj i sens indywidualnoci i aby pozna pikno
i tajemnic innych czstek Bstwa, walczcych
razem z tob i stanowicych ludzko, do ktrej
naleysz. Szukaj drogi, uczc si praw bytu
praw przyrody i praw nadprzyrodzonoci, szukaj
jej, gboko chylc dusz przed gwiazd, ktrej
wiato blado miga w tobie. W miar tego, jak
nieustannie bdziesz czuwa i hod skada
Prawdzie, bdzie ona pon coraz janiej a
janiej. I wtedy bdziesz wiedzia, e znalaze
pocztek drogi. A gdy dojdziesz do jej koca
wtedy owo wiato stanie si nagle wiatem
nieskoczonem.
84/243

Prawido dwudzieste powinien przeczyta


uwanie kady ucze, spragniony y yciem
duchowem i kroczy naprzd po drodze. Powinien
go przeczyta i nauczy si go doskonale. Zawiera
ono w sobie wiele takich rzeczy, ktre nie dadz
si uchwyci nietylko przy pierwszem czytaniu,
ale przy dziesitem i setnem, Sens jego stawa
si bdzie coraz janiejszy w miar tego, jak
wasze dowiadczenie przygotowywa was bdzie
do jego rozumienia. Prawido to poucza, e wasze
ycie nie powinno by jednostronne, lecz rno-
rakie. Powinnicie korzysta z przywilejw (wys-
zoci) ycia wewntrznego, ale zarazem nie
powinnicie uchodzi od wiata, gdy ten moe
was wielu rzeczy nauczy. Jestecie potrzebni in-
nym ludziom i powinnicie odegra w wiecie role,
ktra jest wam przeznaczon. Nie moecie od
wiata uchodzi, gdybycie nawet tego pragnli;
dlatego pogdcie si z przeznaczonym sobie dzi-
aem i skorzystajcie ze swego stanu ter-
aniejszego, jako stopniem do osignicia czego
wikszego. Jeste jednem z kek wielkiej machiny
ycia i obowizany jeste wykona sw prac.
"Ten, ktry chce wstpi na drog, powinien m-
drze wyzyska wszystkie strony swej natury".
Moesz wnie w swoj prac, zawd czy
85/243
rzemioso nowy stosunek do ycia; jeeli nie
moesz zachowa i zastosowa go wszdzie, to
znaczy, e albo w twojem pojmowaniu ycia, albo
w tobie samym jest jaki brak. Nie oczekuj, eby
ludzie rozumieli twj pogld na ycie. Bezuytecz-
na to rzecz, podsuwa wasze pogldy ludziom
nieprzygotowanym: dzieciom potrzebne mleko,
ludziom dorosym jado krzepkie. Wikszo
ludzi, ktrzy nas otaczaj, pod wzgldem
duchowym jest podobna do nieurodzonych
jeszcze niemowlt i tylko niewielu z nich poraz
pierwszy wetchno w siebie powietrze. Nie
otwierajcie serca tam, gdzie to jest nie waciwe,
aby go nie zraniono. Wypeniajcie, jak mona na-
jlepiej rol swoj w grze ycia w ktrej
zmuszeni jestecie bra udzia. Ale chocia widzi-
cie, e to nie wicej, jak zabawa dziecinna, nie
przeszkadzajcie dzieciom si bawi. Bierzcie udzi-
a w tej zabawie, jakbycie si ni interesowali
wy moecie z niej wycign co nauczajcego
dla siebie. Nie sdcie, e powinnicie bezwarunk-
owo przybiera wyraz "postny", bogobojny; nie
naley by obudnikiem, witoszkiem, nie naley
pokazywa ludziom, jakoby ycie powszednie byo
nisze od waszej godnoci; nie naley manifes-
towa swej "witoci" i odosobnienia w yciu.
Niech kady bdzie naturalny i caa rzecz. Nie
86/243
lkajcie si miechu. Humor jest to jeden z na-
jlepszych darw boych, bdcych udziaem
czowieka, a ktry go chroni od wykonywania
wielu nierozsdnych uczynkw. miech bywa nier-
az rwnie dobroczynny, jak modlitwa. Wielu
zjawisk nie traktujcie zbyt powanie. Nie do-
puszczajcie, aby to, co jest tylko zabaw w
dziecinnym ogrdku wiata wydawao si wam
zbyt realnem. Wiele rzeczy w yciu, to poprostu
mao co wicej, ni art dla tych, co si mog
podnie na wyyn i z tej wyyny wiat obser-
wowa. Wszystko to jest prawie zabaw, ktra
dzieci Boe przygotowuje do ycia rzeczywistego.
Nie mamy potrzeby szeroko wykada prawido
dwudzieste, gdy jest ono wyoone tak
szczegowo, e adnych nieporozumie wywoa
nie moe. Uczcie si go z wielk uwag jest
w niem drogowskaz ycia dla ucznw. Wyraenia
jego wnioskw s podniose; ucz was jak
otwiera dusz swemu rozwijajcemu si wysze-
mu Ja, abycie mogli wszystko widzie w wietle,
ktre ponie wewntrz was. Suchajcie sw tego
prawida. "Szukaj drogi, gboko uchyliwszy sw
dusz przed gwiazd, ktrej wiato blado migota
w tobie. W miar, iak nieustannie bdziesz czuwa
i hogotd jej skada bdzie ono pon coraz
promienniej. I wtedy poznasz, e znalaz
87/243
pocztek drogi. A gdy dojdziesz do jej koca,
wiato to stanie si nagle wiatem nieskoc-
zonem". Czytajcie te uwagi, dodane do
powyszego prawida. Wszystkie te nauki
prowadz do penego rozkwitu wiadomoci
duchowej.
Dwudzieste pierwsze prawido nakazuje nam
"czeka rozkwitu kwiata w ciszy, ktra nadchodzi
po burzy", i kwiat ten. rozkwita jedynie w tym
czasie. Tcza wiadomoci duchowej objawia si
tylko po wielkiej burzy, ktra nami wstrzsna.
Jest to boskie znami schodzcego na nas
pokoju".
Nastpny wykad powicony bdzie kwestji
o wiadomoci duchowej. Rozwaymy w nim
dwudzieste pierwsze prawido i to, do czego si
ono odnosi. Jest to kamie naszej nauki. Sklepie-
nie, ktre na nim spoczywa musi rwnie by
opisane, ale kamie wgielny naley pozna
wszechstronnie przed wszystkiem innem. Uczcie
si gorliwie tego drugiego wykadu w cigu
miesica a wtedy bdziecie w stanie zrozumie
to, co nastpi w prelekcjach nastpujcych.

Koniec wersji demonstracyjnej.


Wykad III.
WIADOMO DUCHOWA.
Niedostpny w wersji demonstracyjnej
WICZENIE.

Nadaj swemu ciau pooenie zupenie


nieprzymuszone, wygodnie oparszy si na okci-
ach. Oddychaj rwnomiernie i rozmylaj o swem
rzeczywistem Ja, mylc o sobie, jako o istocie
niezalenej od ciaa, cho w niem pomieszczonej
i zdolnej opuci to ciao stosownie do woli.
Myl o sobie nie jako o istocie cielesnej, ale
jako o duszy. Myl o swem ciele, jako o uytecznej
i dogodnej powoce ducha, ktra jednak powinna
by tylko narzdziem ku osigniciu celw twego
prawdziwego Ja. Myl o sobie, jako o istocie nieza-
lenej, ktra swobodnie i z najwysz korzyci
zaywa ciaa, bdcego pod jej (tej istoty) wadz
i pod jej cakowit kontrol. W czasie swych
rozmyla zapomnij zupenie o ciele, a znajdziesz,
e czsto prawie znika ci cale jego poczucie.
Moesz nawet dowiadczy wraenia, jakoby w
peni oddziela si od ciaa, a potem wraca do
niego, po ukoczeniu wiczenia. (Oddychanie ryt-
miczne opisane jest w naszej ksice: Nauka
oddychania Jogw indyjskich).
"MANTRA" (1) I
ROZMYLANIE DUCHOWE.

W zwizku z wiczeniem powyszem, ktre


zalecaj jogowie ucze, o ile zechce, moe za-
stosowa nastpujc "mantr" i rozmylanie
duchowe.
"Jestem. Stwierdzam realno swego istnienia
nie tylko swoje fizyczne, doczesne i wzgldne
istnienie, ale swj rzeczywisty byt w Duchu,
wiecznym i absolutnym. Stwierdzam realno
swego Ja, swej duszy, samego siebie. Moje realne
Ja jest pierwiastkiem duchowym, ktry objawia si
w ciele i w duszy; najwyszy wyraz tego pier-
wiastku uwiadamiam sobie, jako samego siebie,
jako swoj dusz. To Ja nie moe umrze i nie
moe by unicestwione. Moe ono zmieni form
swego wyrazu, swoj powok, w ktrej si objaw-
ia ale zawsze pozostaje tem samem Ja czci
Ducha wszechwiatowego kropl on wielkiego
oceanu Ducha, atomem duchowym, ktry wys-
tpuje w mojej teraniejszej wiadomoci, majcej
z biegiem czasu rozwin si do wyyn doskon-
aoci. Ja to moja dusza; moja dusza to Ja:
91/243
wszystko inne jest zmienne i przemijajce.
Jestem, jestem, jestem!"
Powtarzajcie to sowo Jestem wiele razy,
wiele razy.
Ucze powinien stara si codziennie powi-
ca kilka minut na milczce rozmylanie duchowe.
W tym celu powinien znale jakie miejsce spoko-
jne i tam si pomieci, przybrawszy wygodn
lec albo siedzc postaw aby aden
musku nie byt naprony i aby umys by zupenie
spokojny. Jeeli wszystkie warunki odpowiednio
bd zachowane, ucze dowiadczy tego uczucia
spokoju, ktre stanowi oznak, e nadchodzi stan,
nazywany niekiedy "wejciem do krainy mil-
czenia". Wwczas ucze niechaj powtrzy wyej
przytoczon mantr lub inn w tym rodzaju (te
czy inne sowa nie maj tu szczeglnej wagi) i
rozmyla we wskazanym kierunku. Mantra Jestem,
o ile j ucze poj naleycie jasno i wyry sobie w
umyle, nadaje mu posta, pen spokojnej god-
noci i mocy, ktre wyranie odczuje kady, z kim
si on zetknie. Bdzie jakby otoczony atmosfer
mylow siy i potgi. Dziki temu moe odrzuci
trwog i spokojnie patrze w oczy caemu wiatu
wiedzc, e jego Ja jest dusz wiekuist i e w
istocie nic mu nie moe uczyni krzywdy. Nawet
pierwotne stadja tej wiadomoci mog czowieka
92/243
unie ponad poziom lichych trosk, niepokojw,
gniewu, strachu, zawici i t. p. uczu niszego sz-
eregu i zrobi go istotnie czowiekiem "yjcym
w Duchu". Ludzie tego rodzaju wywouj wpyw
niezmiernie dobroczynny na wszystkich, ktrzy
si z nimi stykaj, poniewa koo nich powstaje
jaka szczeglna, nieuchwytna aura, zmuszajca
innych, e ci uznaj ich za godnych zaufania i sza-
cunku.
Te rozmylania i wiczenia duchowe czsto
pomagaj czowiekowi w rozwoju wiadomoci, e
nasza dusza jest czem bezwzgldnie realnem. W
miar rozwoju wiadomoci duchowej stopniowo
ukazuje si te poczucie niemiertelnoci. Ale
ucze nie powinien pozwala sobie trwa nazbyt
dugo w tych sferach wyszych i z pogard trak-
towa swe ciao lub wiat i otaczajcych go udzi.
Stosunek taki niczem innem nie jest, jak "pych
duchow", ktra nieuchronnie prowadzi do rozbi-
cia. Jestecie powoani na wiat dla pewnego celu
i powinnicie zdoby sobie dowiadczenie,
konieczne do waszego udoskonalenia. Znajdujecie
si wanie w jaknajlepszej sytuacji, aby to
potrzebne wam dowiadczenie uzyska i nie za-
trzymacie si w tem pooeniu ani na jedn chwil
duej, ni to konieczne dla waszego dobra. yjcie,
93/243
ronijcie i doskonalcie si, przeywajc swe ycie
moliwie najlepiej, "i bdcie peni dobroci".
Ta wiadomo realnoci swego niemiertel-
nego Ja stanowi wielki postp w stosunku do
wiadomoci oglno ludzkiej: jest to jednake
tylko szczebel wstpny do wiadomoci kos-
micznej, jaka czeka dusz, bdc w stanie roz-
woju. Jest to zaledwie pczek, ktry z czasem si
otworzy i stanie si wspaniaym kwiatem. Jeeli
ju trudno byo wyjani w sowach prostych tylko
co opisane przeycia to mona sobie wyobrazi,
co powinnimy odczuwa, przybliajc si do tej
wyszej fazy. Bd jak bd, postaramy si moli-
wie wykona nasze zadanie, cho z koniecznoci
sowa nasze bd sabe i niedostateczne. Tym,
ktrzy jeszcze nie s gotowi do percepcji tej
Prawdy, sowa nasze wydawa si bd
strasznym absurdem, ale nawet i ci ludzie za-
pamitaj te sowa i, gdy czas nadejdzie, bd
cho troch przygotowani do przyjcia Prawdy. Jak
mwi Walt Whitman: "Sowa moje bd dzwoni
w uszach pty, pki ich nie zrozu-
miecie".wiadomo kosmiczna jest to w kwiat,
co si rozwin w peni; kwiat, ktry bdzie "kwit-
n w ciszy, co nadchodzi po burzy" jak to
piknie powiedzia autor "wiata na drodze", al-
bo, cilej biorc, osoba, ktra za dyktandem isto-
94/243
ty niewidzialnej zapisaa ten utwr. Jest to owa
wiedza, ktra jest rezultatem owiecenia.
Pisarze-okultyci wszystkich czasw wspomi-
nali o tej wiadomoci; opisywali je i dawniej i
potem ludzie wszelkich wyzna. Wielu przy-
puszczao, e ona jest wynikiem hodu,
skadanego Bstwu i przytem bezwarunkowo
w zupenie okrelonej koncepcji inni sdzili, e
jest to okoliczno, zwizana z pewn szczegln
form wierzenia. W rzeczywistoci jednak stoi ona
wyej ponad wierzeniami lub szczeglnem poj-
ciem Absolutu i stanowi Boskie dziedzictwo
ludzkoci. Wielu pisarzy wschodnich opisywao j
swojemi sowy; starzy kwakrzy doznawali jej i
nadawali swoje wasne nazwy; wielu witych ka-
tolickich opisuje je w swoich dzieach i nawet niek-
trzy z wielkich przywdcw i kaznodziejw
protestantyzmu, pozostawili nam mtne komu-
nikaty o tem, jak przeywali ten podniosy stan
ducha. Ale kady, ktry przeywa przypisuje
ten stan jakiej osobliwej waciwoci swego
wierzenia. Wielcy poeci rwnie ulegali wpywom
tego stanu, i mamy zupenie jednakie w rysach
oglnych wiadectwa o tem, wypywajce z wielu
rozmaitych rde. U niektrych wiadomo ta
powstawaa zwolna, stawaa si coraz mocniejsza
i w kocu znikaa, przeradzajc cakowicie
95/243
czowieka, ktry potem y jedynie nadziej, e
znw dowiadczy tak wielkich przey. Na innych
schodzio to nagle, pozostawiajc im takie wrae-
nie, jakby naraz zostali oblani promiennem
wiatem (std nazwa owiecenie), poczem
stawali si ju zupenie innymi ludmi. Przeycie
takie, rzecz naturalna, nigdy nie bywa jednakowe
u dwch rnych ludzi, a jednak w komunikatach
wszystkich osb, ktre ten stan osigny s
oglne rysy podobne. Pewien pisarz zachodni,
(ktry obecnie zrzuci ju ze siebie powok
cielesn), dr. Richard Bucke, zamieszkay niegdy
w London (Ontario, Kanada), doznawszy takiego
stanu i znalazszy, e inni jego przyjaciele, midzy
innymi Walt Whitman, bywali rwnie w tym
stanie zebra wiadomoci od wielkiej liczby os-
b, na ktre rwnie, podug jego opinji, schodzio
owiecenie. Opublikowa wyniki swych bada w
nader cennej ksice pt. "wiadomo kosmiczna.
Badanie rozwoju umysowoci ludzkiej". Ksika ta
wysza w ograniczonej liczbie 500 egzemplarzy
i obecnie jest ju cakowicie wyczerpana. Praw-
dopodobnie mona j znale w wielkich
bibljotekach i warto j przeczyta bardzo
uwanie. U pisarzy Wschodu mona znale wiele
wskaza w tym przedmiocie a w literaturze za-
96/243
chodniej rwnie mno si oznaki, e ten przed-
miot zyskuje uznanie.
Jednak w wikszej czci dzie zachodnio-eu-
ropejskich opisywane s tylko typowe zdarzenia
nagego przebysku wyszego stanu. Okultyci,
ktrzy doszli wysokiego stopnia rozwoju, mog
podug swej woli stan ten wywoywa; niektre
za jeszcze doskonalsze dusze, wcielone na
naszej ziemi, ale ktre nie wystpuj wobec masy
jako uczeni lub pisarze trwaj prawie nieustan-
nie w tym stanie wiadomoci, a ich praca dla
wiata odbywa si przez porednictwo innych
ludzi (nie tak doskonaych), w ktrych oni budz
natchnienie okruchami swej wielkiej mdroci.
Mwic wogle ten stan owiecenia mona
opisa, jako rzeczywiste dostpienie Wszechjed-
noci i zwizku naszego z Jedynem. Atom wiata,
wspdziaajcy przy formacji promienia, rzekby
uwiadamia sobie na mgnienie swj zwizek ze
socem centralnem; kropla w oceanie jakby na
jedno mgnienie czuje sw czno z oceanem
Ducha. Hindowie zowi bardziej natony objaw
tego wniknicia wiata Mdroci duchowej w
wiadomo "promieniem Brahmy".
Grujcem wzruszeniem przy tym stanie, jest
przeczucie wielkiej radoci daleko wikszej,
niemy odczuwali kiedykolwiek uczucie rado-
97/243
ci absolutnej, jeeli mona si tak wyrazi. I
wspomnienie tej wielkiej radoci odbicie jej
wiata pozostaje w duszy na zawsze. Ci, co
cho raz doznali takiego owiecenia staj si
peni wesela i szczcia i jakby posiadaj jakie
tajemne rdo szczcia, w ktrem dusza ich zas-
pakaja swe pragnienie. Wielka ta rado stop-
niowo znika, ale w kadym razie i potem pozostaje
w nas co podniecajcego i pocieszajcego. To
uczucie radoci jest tak mocne, e i pniej nawet
sama myl o niem, wprowadza nas w stan zach-
wytu i przy samem wspomnieniu krew zaczyna
szybciej toczy si w yach, a serce bije gwa-
townie.
Rozwarcie wiadomoci kosmicznej czy si
jednoczenie z owieceniem umysu. Strumie
"wiedzy" jakgdyby wlewa si w dusz czowieka
tak, e aden opis tu jest niepodobny. Dusza
przepenia si wiadomoci, e ma w sobie
wiedz absolutn wiedz wszechrzeczy.
Czowiek rozumie, e przyczyna i cel wszystkiego,
co istnieje znajduje si w onie jego wasnej
duszy. Powtarzamy, e uczucia tego nawet w
sposb przybliony opisa niepodobna. Objaw ten
na tyle przewysza wszystko, co czowiek zdoby
rozumem, e niemasz sw, by wyrazi to, co byo
odczute i doznane. "Wszystko zdaje si zupenie
98/243
jasnem, a pochodzi to nie std, e zaostrzya si
nasza zdolno rozumowania, wnioskowania, sz-
eregowania lub okrelania ale poprostu dusza
wie. Uczucie to moe trwa minimaln cz
sekundy i w tym momencie znika wszelkie
wyobraenie czasu i przestrzeni, ale nastpujce
pniej natone uczucie alu za t rzecz wielk,
ktra znika z naszej wiadomoci zaledwie
moe sobie wyobrazi ten, co nie dozna takiego
stanu. Jedyne co godzi czowieka z poniesion
strat to ta wiara, e kiedy gdzie przeyjemy
ten stan znowu i ta wiara podtrzymuje nasz
wiadomo, e "warto y". Jest to przedsmak
tego, co oczekuje dusz.
Jedno z gwnych przekona, ktre si
bezpowrotnie wyryy w umyle pod wpywem tej
wyszej wiadomoci to wiedza, pewno, e
ycie przenika wszystko, e wszechwiat jest
peny ycia, e to nie martwy mechanizm. y-
cie i rozum napeniaj swym ywioem wszystko.
ycie wieczne staje si odczuwalne. Nieskoc-
zono osignita. I sowa te "wieczny" i
"nieskoczony" od tego czasu maj znaczenie
okrelone i realne, kiedy my je przemylamy, cho
moe innym nie potrafimy wyjani tego
znaczenia.
99/243
Tem bezporedniem poznaniem jednoci y-
cia, wie si penia mioci ku wszystkim istotom;
uczucie to rwnie si swoj przewysza wszelkie
doznane przedtem uczucie mioci. W czasie tego
stanu owiecenia opanowuje czowieka uczucie
nieustraszonoci; raczejby mona powiedzie, e
w owej chwili znika wszelkie poczucie strachu; jas-
nem jest, e lka si czegokolwiek nie ma najm-
niejszej zasady i uczucie strachu znika. W cza-
sie tego przeycia nawet nie powstaje myl o stra-
chu i czowiek przekonywa si, e by zupenie
wolny od strachu ju potem, gdy zaczyna sobie
przypomina niektre ze swych wrae. Uczucie
poznania, pewnoci i zaufania ktre czowieka
opanoway, nie pozostawiaj miejsca dla strachu.
Czowiek w stanie owiecenia zostaje pozbaw-
iony jednego uczucia, ktre moemy nazwa
"uczuciem wiadomoci grzechu". Zamiast niego
wystpuje osignicie tego, e cay wszechwiat
jest "bogosawiony". Pod "bogosawionoci"
rozumie tu naley nie wzgldn wyszo jednej
rzeczy nad drug, ale uczucie bogoci absolutnej.
Jakemy to ju mwili, gdy taki stan opanowuje
dusz, czowiek ulega przemienieniu; nigdy ju
nie bdzie takim, jakim by dawniej. Cho
wyraziste wspomnienie tego stanu powoli si za-
gadz, to jednak pewna pami o nim trwa na
100/243
zawsze. Jest to pniej rdo uciechy i siy,
zwaszcza, gdy czestowiek czuje osabienie wiary
i upadek ducha, kiedy si chwieje jak trzcina od
wiatru rd sprzecznych mniema i pogldw.
Pami stanu owiecenia jest rdem siy
odnowionej przytukiem, w ktrym zmczona
dusza szuka obrony przed wiatem zewntrznym,
ktry jej nie rozumie.
Pozwolimy sobie na zakoczenie tej sabej
prby opisa to, co jest nie do opisania
powtrzy to, comy mwili w trzecim odczycie
naszej ksiki "Zasady pogldu na wiat jogw
indyjskich".
"W dzieach filozofw staroytnych u wszyst-
kich narodw, w pieniach wielkich poetw wszys-
tkich krain, w przepowiedniach prorokw wszyst-
kich religji i wszystkich czasw, moemy znale
lady tej illuminacji, ktra schodzi na czowieka
t. j. lady rozwarcia wiadomoci duchowej. Jeden
mwi o niem tak, drugi inaczej, ale wszyscy w
gruncie twierdz jedno i to samo. Kady, co
dowiadczy takiego stanu owiecenia, choby w
sabym stopniu rozpoznaje podobny stan w
opowieci, pieni, kazaniu innego, choby ich
dzieliy stulecia. Jest to pie duszy, ktra, raz
usyszana, nigdy zapomnian nie bdzie. Jest to
wszystko jedno, czy ta pie piewa si na bez-
101/243
darnym instrumencie pdzikiego narodu, czy na
doskonaych skrzypcach utalentowanego muzyka
wspczesnego oczywistem jest jednak, e mo-
tyw jest zawsze ten sam. Czy ta pie pynie ze
starego Egiptu czy z Indji wszystkich czasw czy
z dawnej Grecji i Rzymu, czy pochodzi od pier-
wszych witych chrzecijaskich, czy od
kwakrw, z klasztorw katolickich, czy z
meczetw mahometaskich jest to zawsze mo-
tyw jeden i ten sam ktry brzmi coraz goniej
w miar tego, jak coraz wiksza liczba ludzi czy
swe gosy albo dwiki swoich instrumentw
muzycznych do wspaniaego chru.
"Niechaj ta wielka rado owiecenia stanie
si waszym udziaem, drodzy uczniowie. I bdzie
ona wasz, gdy nastanie czas waciwy. Skoro ze-
jdzie na was, nie trwcie si; gdy was opuci, nie
opakujcie jej straty, gdy znowu powrci. yjcie
zawsze dc ku grze, ku waszemu rzeczywis-
temu Ja i otwierajcie zawsze sw dusz na jej
dziaanie. Bdcie zawsze gotowi przysuchiwa
si gosowi Milczenia i odpowiada na dotkni-
cie niewidzialnej Prawicy. Odrzucie wszelk tr-
wog, gdy wasze realne Ja, ktre si okazuje
iskr pomienia Boskiego zawsze jest w was
i zawsze wam bdzie latarni, co drog waszym
nogom owietla".
102/243
Pragnlibymy teraz zwrci uwag ucznia na
to, co si mwi w "wietle na drodze" o rozkwi-
taniu kwiatu. Mwi si tam, e pki burza huczy
i pki walka si toczy, kwiat bdzie rosn, buja
ku grze, puszcza gazki, rozwija licie i pczki.
Wspomnijcie, comy mwili o stadjum, poprzedza-
jcem rozkwit cakowity. Ale kwiat nie moe si ot-
worzy, "pki caa indywidualno czowieka nie
otworzy si i roztaje, pki nad ni nie zapanuje
czstka Bstwa, ktra j stworzya jeno jako
rodek do wanych dowiadcze i przey pki
caa natura czowieka nie ukorzy si przed jego
wyszem Ja.
"Indywidualno", o ktrej si tu mwi
wyobraa nisz cze duszy, jej nisze pierwiast-
ki. Dopki nisza natura nie podda si tej sile
wyszej, co si otwara w czowieku, nie moe si
dokona ten podany wyszy rozkwit duchowo-
ci, dopki nisza cz natury rzdzi czowiekiem
i panuje nad nim, zamiewa mu ona wiato Boe.
Dopiero gdy czowiek uznaje swe wysze Ja, gotw
jest do dalszego rozwoju. Mwilimy, e pod tym
pczkiem kwiatowym, o ktrym si wspomina w
"wietle na drodze" naley rozumie
uwiadomienie co do naszego niemiertelnego Ja.
Gdy w peni to zrozumielicie, gdycie uwiadomili
sobie, czem jestecie i poddali swoje nisze
103/243
pierwiastki wyszej (tymczasem) wadomoci, wt-
edy gotowi jestecie na rozwarcie kwiatu.
Przysuchajcie si piknym sowom tekstu:
"Dopiero wwczas nastanie cisza, podobna do tej,
jaka bywa w krajach zwrotnikowych po ulewie,
kiedy natura pracuje z tak prdkoci, e mona
obserwowa jej dziaalno. Taka cisza nadejdzie
i dla niespokojnego ducha. I w gbokiej ciszy
dokona si tajemnicze zjawisko, ktre wiadczy,
e droga zostaa odkryta".
Postaralimy si wytumaczy wam, co to za
tajemnicze zjawisko i mamy nadziej, e dalimy
wam przynajmniej mono wyrobi sobie o niem
dokadniejsze wyobraenie.
Autor owego podrcznika oczywicie
rwnie mia trudno, z jak spotyka si kady,
co si stara opisa to niesychane przeycie, o
jakiem mowa. Mwi on w dalszym cigu: "Nazywaj
to jakiem chcesz imieniem: jest to gos, ktry
przemawia tam, gdzie wszystko milczy; to
kwiatostan, ktry niema ani konturw ani istoty
materjalnej albo jest to kwiat duszy, co si rozt-
wara. Zreszt niemona tego opisa zapomoc
adnych porwna. Ale mona to odczuwa, mo-
na tego stuka, mona tego poda nawet rd
szalonej burzy".
104/243
Dalej mwi si o trwaoci owej "ciszy", ktra
nadchodzi po burzy i o tem, jak w czasie tej
ciszy dokonywa si owo tajemnicze zjawisko. Au-
tor mwi dalej: "Cisza moe trwa tylko jedn
chwil lub cign si przez tysiclecie. Ale ona
si skoczy. A jednak potga tego milczenia po-
zostanie w tobie. I znowu i jeszcze bdziesz musi-
a milcze i zwycia. Tymczasowo jedynie moe
cichn natura".
W tym ostatnim urywku sowa tekstu oczy-
wicie stosuj si do tego czstkowego i tymcza-
sowego owiecenia, o jakiem mwilimy ju w tym
wykadzie. Czas, kiedy wiadomo duchowa
nieustannie przebywa w nas, kiedy "promienie
Brahmy" bd bez przerwy iluminowa nasz
dusz, jeszcze daleko przed nami. Ludzie, ktrzy
doznali tego stanu s to istoty, co ju w chwili
obecnej znakomicie nas uprzedziy w rozwoju
duchowym. Niegdy jednak byli oni tacy sami jak
my i my z biegiem czasu bdziemy tacy jak
oni. Te przebyski owiecenia spywaj na ucznia,
ktry doszed pewnego stopnia rozwoju, w miar
tego, jak posuwa si naprzd po drodze. I cho s
to tylko przelotne byski, on jednak czerpie z nich
bd co bd si niema.
Chcemy take zwrci uwag czytelnika na
wyjanienie, dotyczce ostatniego prawida,
105/243
poniewa zawiera ona godn uwagi prawd okul-
tystyczn, wypowiedzian w formie zapowiedzi.
Zapowied ta rzewia tysice ludzi, idcych po
drodze; pobudzaa ich do dalszych wysikw;
nadawaa im nowe mstwo i nowy ogie.
Posuchajcie tych sw: "Wiedz, mj uczniu, e ci,
co przeszli poprzez milczenie, dowiadczyli jego
pokoju i zachowali jego si, pragn, aby i ty
rwnie przez to przeszed. Dlatego, kiedy ucze
okae si zdolnym, by wej do Komnaty Poznania
zawsze tam znajdzie swego nauczyciela".
Ostatnia uwaga w pierwszej czci "wiata
na drodze" (ktr to uwag zamyka si pierwsza
cz podrcznika) powinna by bardzo
uwanie odczytana, gdy zawiera w sobie wane
nauki. Uwaamy za rzecz najdogodniejsz
pomieci t uwag (wyjanienie) na tem miejscu,
aby nie mina niepostrzeona. Mamy nadziej, e
udao nam si nieco uatwi jej zrozumienie. Ten,
co ma w rku klucz, bez trudnoci otworzy liczne
podwoje, prowadzce do Komnaty Wiedzy i oga-
rnie wzrokiem skarby, jakie si w niej znajduj,
choby jeszcze nawet nie uzyska prawa wejcia
do samej Komnaty.
Oto jest wyjanienie, wspomniane powyej.
Wyjanienie. Tym, ktrzy prosz, bdzie
dane. Ale cho zwyky czowiek nieustannie prosi,
106/243
gosu jego nie sycha. On bowiem prosi tylko
rozumem, a rozum sycha jeno na tej
paszczynie, na ktrej on objawia ju swoj dzi-
aalno. Przeto nie wczeniej, a przyswoicie so-
bie dwadziecia jeden prawide mwi: ci
ktrzy prosz otrzymaj.
Czyta w znaczeniu okultnem to znaczy
czyta oczami duszy. Prosi to znaczy czu gd
duchowy, namitnie dy ku duchowoci.
Umiejtno czytania to pozyskanie daru, e
cho w maym stopniu bdziesz mog swj gd
nasyci. Gdy ucze przygotowa si do przyjcia
Prawdy wtedy jest przyjty, uznany, poznany.
Tak te by powinno, gdy jego latarnia jest za-
palona i ukryt by nie moe. Ale niepodobna si
uczy, dopki nie zostaa wygran pierwsza wiel-
ka bitwa. Rozum moe uznawa prawd, ale duch
nie moe jej przyj. Dowiadczywszy burzy i os-
ignwszy pokj, ucze pniej moe ju na za-
wsze zdobywa wiedz duchow, choby nawet
chwia si od czasu do czasu i na manowce
schodzi. Glos Milczenia przemieszkuje w nim
i choby nawet zdarzyo mu si cakiem zbdzi
na wertepy bd jak bd, nadejdzie dzie, gdy
gos ten znowu da si usysze i nastpi w duszy
czytelnika jakby zerwanie: jego dze odcz si
od moliwoci boskich. I wtedy, nie baczc na bl i
107/243
jki rozpaczy, jakie wydaje nisze Ja, ucze znowu
wstpi na drog.
Dlatego mwi: "Pokj wam"! Sowa: "Pokj
swj daj wam" moe powiedzie tylko nauczyciel
do swoich ulubionych uczniw, ktrzy s jednego
z nim ducha. S niektrzy nawet rd tych, co nie
znaj mdroci Wschodu, a ktrym sowa te mog
by powiedziane i ktrym one z kadym dniem
mog by powtarzane w coraz wikszej a wikszej
peni.
Na tem koczymy nasze rozpatrywanie pier-
wszej czci wiata na drodze". Druga cz ley
przed nami. Mona postawi zarzut, e ta druga
cz dotyczy przey ucznia, ktry iu dozna
uczucia ukojenia, jakie nadchodzi po burzy i
e niema pozornie znaczenia dla ucznia, ktry
jeszcze nie doszed do tego stadjum. Na to zaz-
naczamy, e istnieje bardzo bliska odpowiednio
(correspondance) midzy przeyciami ucznia
rozwinitego wysoko i ucznia, ktry jeszcze nie os-
ign tego stopnia rozwoju. Droga idzie po linji
spiralnej i cho wdrownik, idcy t drog
wstpuje coraz wyej a wyej, ale zarazem opisuje
on linj koow, za kadym obrotem spirali do-
chodzc nieco wyej miejsca, ktre min
niedawno temu. Dla tego te przeycia s analog-
iczne na wyszych i niszych poziomach linji spi-
108/243
ralnej. Czujemy si obowizani dalej rozpatrywa
ten doskonay, niewielki podrcznik i czujemy
te, e ucze, stojcy na niszych poziomach
moe z niego wycign zacht, poytek i rozu-
mienie. Druga cz podrcznika zawiera w sobie
wielkie prawdy, ktre mog by uyteczne dla nas
wszystkich. Przystpmy do zastanowienia si nad
niemi.
Wielu z naszych uczniw szukao w nich
pewnych wskaza, dotyczcych wicze Jogi,
ktrych celem byo doj do owiecenia
duchowego. W odpowiedzi na to musimy
powiedzie, e najwysze autorytety w dziedzinie
Jogi nie radz oddawa si wielom z tych wicze,
jakie stosuj ich mniej owieceni wspbracia. Na-
jwyej rozwinici jogowie sdz, e takie
wiczenia s mniej lub wicej nienaturalne i za-
miast wywoywa prawdziwe podane owiece-
nie wytwarzaj stan psychiczny, bdcy tylko
refleksem (odbiciem) tego, do czego dy ucze,
ktry w ten sposb otrzymuje jakby wiato
ksiycowe, zamiast sonecznego. I takie stany
psychiczne nie pomagaj nic rozwojowi duchowe-
mu, cho one niewtpliwie wywouj swego rodza-
ju ekstaz, mi w danej chwili co w rodzaju
podniecenia psychicznego, jeeli tak si mona
wyrazi.
109/243
Rozmylanie duchowe podug linji tych myli,
jakie s zaznaczone w tej lekcji i w dzieach
podobnych oczywicie jest bardzo uyteczne.
Niejeden z tych, ktrzy si ucz Jogi czy t
nauk z oddychaniem rytmicznem, ktre wywiera
akcj uspakajajc. Ale w najlepszym razie wszys-
tko to przygotowuje tylko grunt do wzrostu roliny,
na ktrej kwiat ma si rozpuci. Sama za rolina
ukazuje si wtedy, kiedy czas po temu nadszed
i nie mona jej zmusi przemoc do rozweju.
Postarajcie si tylko przygotowa najlepsze
warunki dla wzrostu i rozkwitu roliny. Cieszmy
si, kiedy si ona ukae a do tego czasu yjmy
zgodnie z wyszym ideaem, ktry yje w naszej
duszy. To. e ci nci badanie tych zagadnie
ju jest dowodem, e si w tobie rozpocz rozwj
duchowy. Inaczej nie byby ich ciekaw. Jeeli te
sowa znajduj echo w twej duszy, bd pewny, e
ju jeste bliski tego, by otrzyma swoje dziedz-
ictwo duchowe i e ju znacznie posune si
na drodze. Szukaj wiata, gdy ono w ryche ci
opromieni; staraj si by godzien tego zjawu.
Na zakoczenie posuchajcie tych sw Edwar-
da Carpentera:
"O, nie pozwlcie, aby zagas ten ogie! Prze-
chowywany w cigu wielu stuleci, w ciemnych
jaskiniach; przechowywany w wityniach bos-
110/243
kich; podtrzymywany przez czystych suebnikw
mioci ten ogie niechaj nigdy nie zganie!"
Wykad IV.
GOS MILCZENIA.
Niedostpny w wersji demonstracyjnej
Wykad V.
KARMA - JOGA.
Niedostpny w wersji demonstracyjnej
Wykad VI.
DNANI - JOGA.
Niedostpny w wersji demonstracyjnej
Wykad VII.
BHAKTI - JOGA.
Niedostpny w wersji demonstracyjnej
Wykad VIII.
DHARMA.
Niedostpny w wersji demonstracyjnej
Wykad IX.

DHARMA (cig dalszy).

W kocu poprzedniego wykadu doszlimy do


rozpatrzenia teorji intuicji lub sumienia teraz
zajmijmy si t kwestj.
Kady czowiek uwiadamia sobie w wikszym
lub mniejszym stopniu obecno gosu
wewntrznego, nie zalenego od intelektu. Gos
w przemawia w nim ju to rozkazujcym, ju to
agodnym tonem; poddaje mu, by czyni to lub
owo, albo go wstrzymuje od tych aktw. Niekiedy
pobudza to do wykonania jakiego czynu
wzniosego, kiedyindziej za kusi do popenienia
przestpstwa. Zwykle nazywamy w gos w prze-
jawach wyszych "sumieniem", w niszych za
"pokus". Podania staroytne utrzymuj, e z jed-
nej strony czowieka stoi anio, z drugiej za
djabe; pierwszy szepce, by czyni "dobro", drugi
by czyni "zo".
117/243
Podania owe symbolizuj prawd, jak to
zobaczymy w dalszym rozumowaniu nad t
kwestj.
Prcz., gosu sumienia" i "pokusy" istnieje
gos, kierujcy czowiekiem w powszedniem dzi-
aaniu yciowem. Na tej linji nie powstaje kwestj
"dobrego" i "zego" przy zaatwianiu rnych
spraw, jak codzienna praca, operacje handlowe i t.
p. Ten przejaw nazwiemy intuicj. Wielu ludzi ko-
rzysta z trzech powyszych terminw i wyranie
widzi rnic kadej z form, lecz nie moe ob-
jani, czem waciwie s owe przejawy i skd
pochodz. Filozofja jogw objania te zjawiska:
nauka o Dharmie zaley poniekd od tego ob-
janienia; poniewa spoczywa ona poczci na fi-
larze "sumienia" czyli "intuicji": Jestto drugi filar,
pierwszym bowiem jest objawienie, a trzecim po-
jcie uytecznoci. Trzy owe kolumny s: 1) Gos
Boy, 2) gos zdolnoci intuicyjnych czowieka, 3)
gos rozumu. Zobaczymy, co mwi filozofja jogw
o intuicji i o naturze gosu, pochodzcego z tej
czci duszy. Aby zrozumie natur sumienia, in-
tuicji, pokusy i innych uczu, ukazujcych si w
polu sfer podwiadomych umysu, musimy cofn
si nieco. W pierwszej naszej ksice p. t.: "Filo-
zofja jogi i okultyzm wschodni" mianowicie w
wykadzie drugim i trzecim, mwilimy o rnych
118/243
"rozumach" czowieka, o rnych paszczyznach,
na ktrych umys ludzki objawia sw dziaalno.
Przypomnijmy sobie, co byo tam powiedziane o
rozumie instynktowym, o rozsdku i rozumie
duchowym. Mwilimy o nich wiele w kilku
wykadach, wchodzcych w zesp tak pier-
wszego, jak i obecnego kursu, i mamy nadziej, e
czytelnicy pojli natur kadego z tych rozumw.
Pokusy czyli pobudki do czynienia "zego"
pochodz z niszych sfer rozumu z tych sfer
zmysu instynktowego, ktre s w stycznoci z
dzami zwierzcemi, deniami, emocjami i t. p.
Owe dze, wzruszenia i denia, s przeytkiem
ubiegych wiekw. S one "zemi" nie same przez
si, lecz o tyle tylko, o ile odnosz si do tej czci
historji duszy, ktr ju pozostawilimy za sob,
lub pozostawiamy obecnie. Mogy one kiedy by
najgbszem "dobrem", jakie byo dostpne
naszemu poziomowi umysowemu w pewnym
okresie historji naszego rozwoju. Mogy by daleko
lepsze od wielu innych uczu i postpkw, jakie
popenialimy i odpowiednio do tego mogy
wydawa si w swoim czasie gosem wyszego
"Ja", majcym wpyw na wiadomo nisz. Ter-
az, gdy przeszlimy granice tego stadjum, na
ktrem wszystkie owe rzeczy byy dobrem na-
jwyszem i kiedy rozwinlimy si w dostate-
119/243
cznym stopniu, aby uytkowa wysze pojcia
prawdy, caa przeszo wydaje nam si "z" i
przeyt, a kiedy zarysy jej wchodz w pole naszej
wiadomoci z niszych sfer umysu, dreszcz prze-
chodzi nas na myl, e pozostao w nas jeszcze
tyle "zwierzcego". Nie naley jednak mie si
za "grzesznika" dlatego tylko, e istniej w nas
jeszcze owe myli i denia. S one spadkiem
przeszoci i wspomnieniami o "zwierzcym stad-
jum naszego rozwoju". S to echa bytu minionego.
Jeeli uczuwacie, e natura zwierzca, yjca w
naszych ciaach jest jeszcze niedo poskromiona,
to nie martwcie si t rzecz, skoro tylko moecie
spoglda na ni, jako na co odrbnego od
waszej "Jani", bo fakt w winien was uspokoi.
Przedtem bye zwierzciem, teraz widzisz, e
jeste nim tylko po czci, a z czasem pozbdziesz
si zupenie namitnoci zwierzcych. Przeczyta-
jcie, co napisano w tej kwestji w wykadzie pier-
wszym.
Na dalszych stronicach wykadu obecnego
rozwaymy kwestje natury zalenoci dobrego i
zego; w ten sposb stanie si dla nas jasnem,
dlaczego to, co nazywalimy kiedy "dobrem",
stao si "zem" i jakim sposobem to, co nazy-
wamy teraz "doskonaem" i "koniecznem" w
przyszoci stanie, si "zem" i "niepotrzebnem";
120/243
rozwijajc si, zaczynamy widzie, e terminy:
"prawidowe" i "nieprawidowe", "dobre" i "ze"
s to nazwy wzgldne i e z punktu widzenia Ab-
solutu nie istnieje "zo". W miar, jak posuwamy
si naprzd, wszystko to, co przerastamy, nazy-
wamy "zem", a to, do czego jeszcze nie
dorolimy "dobrem" pty, pki nie przyjdzie na
nie kolej odrzucenia. Teraz chcemy tylko pokaza
wam, e "pokusa" jest pobudk do powtrzenia
jakiego przeszego przeycia, wskutek tego, e
denie ku niemu jeszcze w nas nie wygaso. Pod-
nosi ono gow, bo tli jeszcze w nas zarzewie do-
gorywajcego ycia lub dlatego, e gasnce y-
cie zwierzce zostao wzburzone przez okoliczno-
ci lub wpywy zewntrzne. Pozwlcie zwierzcym
namitnociom umrze i nie trwcie si, patrzc
na ich walk.
Intuicja moe pochodzi albo od impulsw
wysyanych przez rozum duchowy, wdzierajcy
si w pole wiadomoci, albo z podwiadomych
sfer intelektu. W ostatnim wypadku intelekt
rozwizuje jakikolwiek problemat, nie poruszajc
wiadomoci i przybrawszy w form ich
rozwizanie, wprowadza je we waciwym czasie
na pole wiadomoci, przyczem rozwizanie
kwestji wydaje si tak pewnem, e zostaje
przyjte. Jednak pewna ilo intuicji zaley od
121/243
rozumu duchowego, ktry nie "rozmyla", lecz
"wie". Rozum duchowy daje nam zawsze najlep-
sze, co moemy ode przyj w naszym stadjum
rozwoju. Troszczy si o nasz dobrobyt rzeczywisty
i zawsze gotw jest pokierowa nami, skoro tylko
zechcemy. Nie bdziemy obecnie wnika w t
kwestje, zaznaczamy j tylko mimochodem, by
okreli rnic midzy intuicj a sumieniem. Su-
mienie rozwizuje kwestje "dobrego" i "zego", ale
istniej te kwestje prawidowego postpowania,
nie majce, bezporedniego zwizku z etyk i
moralnoci, ktre jednak sumienie rozwizuje w
zgodzie z naszemi najwyszemi pojciami o etyce.
Sumienie informuje nas, czy dany fakt zgadza si
z wysz miar etyki, dostpn dla nas na danym
stopniu rozwoju, a intuicja mwi nam, czy krok ta-
ki bdzie mdrym z punktu widzenia dobra na-
jwyszego.
Sumienie jest jakby wiatem rozumu
duchowego, przenikajcem przez zasony, ktre-
mi okryta jest nasza dusza: jestto okielenie do
cikie, ktre musimy sobie wyjani. wiato
rozumu duchowego cigle dy do utorowania so-
bie drogi ku niszym paszczyznom mylowym i
cz owego wiata przenika do sfer najniszych,
ale tam jest ona mao widoczna, poniewa nie
przepuszczaj go zasony niszych przymiotw
122/243
naturalnych, otaczajce dusz. Lecz w miar tego,
jak zasony owe opadaj jedna po drugiej, wiato
staje si widocznem: nie dlatego, e zblia si do
duszy, lecz e centrum w naszej wiadomoci po-
suwa si w kierunku Ducha. Dzieje si to podob-
nie, jak w kwiecie opadaj patki wewntrzne, gdy
rozkwita. Przypumy, e w rodku pczka znaj-
duje si rdo wiata, ktrego promienie winny
przebija si przez wszystkie patki kwiatu
nazewntrz. W miar tego jak pczek rozkwita,
i patki opadaj, wiatu pozostaje coraz mniej
przeszkd, a nareszcie kwiat zostaje cay owi-
etlony. Jestto podobiestwo sztuczne, lecz
musielimy uciec si do niego. Sprbujemy da
drugie porwnanie, rwnie proste, ale moe
bardziej zrozumiae. Wyobracie sobie ma, lecz
siln lampk elektryczn, owinit kilka razy
jakkolwiek tkanin. wiato to duch, lampka
rozum duchowy, przez ktry duch promieniuje
przy minimum oporu. Zdejmijmy grn warstw
tkaniny. Warstwa nastpna otrzymuje i prze-
puszcza wicej wiata ni ta, ktr dopiero co zd-
jlimy. Zdejmujemy drug warstw i znajdujemy
trzeci, przepuszczajc jeszcze wicej wiata,
ni druga itd. Zdjcie kadej nastpnej warstwy
odkrywa coraz wicej wiata, coraz janiejszego
i janiejszego, a w kocu wszystkie warstwy
123/243
tkaniny zostan usunite i wiatoduch zabynie
przez przeroczyst jak szko powierzchni rozu-
mu duchowego. Gdyby warstwy tkaniny mogy
myle, to patrzyyby na cae owo otocz tkaniny
(z lampk w rodku) jako na swoje "Ja". Kada
warstwa tkaniny wiedziaaby, e znajdujca si
pod ni warstwa jest od niej janiejsza. Druga
warstwa wydaaby si pierwszej pen dobra, lecz
czwartej lub pitej wydaa by si zupen ciem-
noci w porwnaniu z ni sam. Tymczasem ka-
da nastpna warstwa wydawaa by si janiejsz
od poprzedniej. Sumienie jest wiatem ducha,
lecz my widzimy jeno sabe wiato, poniewa
mrocz je okrywajce zasony; widzimy tylko tyle
wiata, ile go przepuszcza tkanina. Nazywamy
wewntrzn warstw sumieniem. Czy zrozumieli-
cie t spraw? Teraz widzicie, czem si rni
midzy sob sumienia odrbnych ludzi. Nie
powinna rodzi si w was wtpliwo co do jas-
noci samego rda wiata, wskutek tego, e
warstwy okrywajcej je tkaniny przepuszczaj
wiato w rnym stopniu. Rozwacie ten
przykad, a zobaczycie, e w umyle waszym zjawi
si janiejsze pojcie o wartoci sumienia.
Nie lekcewacie gosu sumienia dlatego tylko,
e widzielicie, jak sumienie czowieka
nierozwinitego, stojcego na niskim stopniu roz-
124/243
woju pozwala mu czyni takie rzeczy, jakie wy
uwaacie za "ze". To, co uwaacie za "ze", jest
dobrem w porwnaniu z najbliszemi niszemi
stadjami rozwoju. Nie powinnicie by dumni z
tego, e wasze sumienie odpowiada bardzo
wysokiemu kodeksowi etycznemu; w czasach
obecnych istniej dusze wcielone, traktujce wasz
kodeks etyczny tak, jak wy traktujecie kodeks ety-
czny buszmanw. Wtpicie? Dowiedziemy wam za
pomoc przykadu. Uwaasz si za uczciwego i
prawdomwnego. Czy moesz powiedzie szcz-
erze, e w cigu miesica nie skamae ani razu?
Powiedz, pooywszy rk na sercu przyczem
pamitaj, e "niewinne kamstwo" oraz pewne
uchylenie si od prawdy, uwaane jest rwnie
za kamstwo: czy bye bezwzgldnie praw-
domwny i uczciwy choby w cigu jednego
miesica? Kamstwo w interesach handlowych,
kamstwo konieczne, "fachowe" e si tak
wyrazimy "szczere" rozmowy w interesach
twego zajcia, grzeczno konwenansowa
wszystko to wiadczy przeciw tobie. Nie potpi-
amy ci, wiemy, e nie moesz by lepszy, ni
jeste w dzisiejszem stadjum rozwoju ludzkoci;
robisz, co moesz najlepszego. Widzisz, e nie
jeste zupenie uczciwy i prawdomwny, a to jest
ju duy krok naprzd. Lecz i to drobiazg; ludzko
125/243
popenia wiksze przestpstwa, jeli spojrze na
ni, wznisszy si nieco ponad zwyky poziom.
Czy niema ndzarzy? Czy wszyscy wasi bracia
otrzymuj swoj cz z oglnego zapasu, na-
gromadzonego przez ludzko? Czy "wszystko"
rzeczywicie jest "w porzdku", jak by powinno?
Czy nie moglibycie wprowadzi jakiego ulep-
szenia w istniejcym porzdku rzeczy? Wiemy, e
sam jeden nie moesz zapobiec niczemu, lecz
jeste czonkiem spoeczestwa i korzystasz z
przywilejw, przypadajcych ci w dziale, jako
czonkowi spoeczestwa; jeste jednym ze sto-
jcych na rydwanie, ktry si toczy po ofiarach
dzisiejszego porzdku rzeczy. Wraenie blu,
wywoane przez to wszystko, zmusi ludzko do
wyjcia z tego trzsawiska, ludzie poczynaj ju
odczuwa bl, zaczynaj si niepokoi. Ty moesz
jedynie skonstatowa fakt i chcie, by zmiana
nastpia. Bg trzyma w rkach wolny koniec kb-
ka i rozwija go stopniowo. Winnicie mie wiar i
da, by si rozwin, bez wzgldu na to, co takie
rozwinicie wam by przynioso; dlatego e wasza
dobra wola ocali was od cierpie, jakie przypad-
n w udziale tym, ktrzy nie chc widzie i da.
Lecz nawet i te cierpienia maj swoj dobr
stron, gdy s momentem rozwoju. Wracajc do
tego przedmiotu, zapytujemy was, czy odczuwa-
126/243
cie, e jestecie teraz lepsi i wysi od innych? Mo-
ra, ktry wynika z powyszego, polega na tym, e
nie naley potpia. "Kto z nas jest bez grzechu,
niech pierwszy rzuci w ni kamienie". Nikt z was
nie moe si nazwa "dobrym" a jednak wszyscy
idziemy po drodze postpu.
yjmy w zgodzie, czynic codzie najlepsze,
co moemy, siejc dobro sowem i czynem, nie
chepmy si sw cnot, nie potpiajmy, czymy
w miar naszych si to, co uwaamy za najlepsze,
lecz pozostawmy prawo innym czynienia tego
samego; czymy swoje, nie mieszajc si w cudze
sprawy; nie przeladujmy nikogo, bdmy peni
mioci i cierpliwoci, i wspczucia: uwaajmy
wszystko za cz Wielkiej Caoci, zrozumiejmy,
e kady postpuje, jak moe najlepiej, zgodnie ze
stopniem swego rozwoju; znajdujmy bstwo w na-
jndzniejszym, najpodlejszym i najmniej rozwini-
tym czowieku; istnieje ono w nim, cho ukryte,
dy jednak do przejawu: nakoniec bdmy do-
brzy. Oto nauka, jak daje nam przykad lampki
elektrycznej, owinitej warstwami tkaniny. Za-
chowajcie go w duszy, niechaj wejdzie wam w
krew, a zdobdziecie wiat ducha.
Rozpatrzenie przykadu powyszego wskazuje
nam, e sumienie jest gosem ducha, syszanem
przez cian niszych pierwiastkw natury
127/243
ludzkiej. Lub mwic inaczej, sumienie jest rezul-
tatem poprzedniego dowiadczenia i rozwoju
czowieka plus tyle wiata Ducha, ile go dany os-
obnik moe przyj. Czowiek w swym rozwoju
kierowa si poprzedniem dowiadczeniem i
tworzy sobie nowe ideay, pozna niektre potrze-
by rozwijajcej si duszy, poczu impulsy, ktre
kieroway nim do sfer wyszych, uwiadomi sobie
swe pokrewiestwo z innemi ludmi i caym
Wszechwiatem. Wszystko to szo rka w rk z
rozwojem duszy. Kade stadjum owego rozwoju,
dawao czowiekowi wzniolejsze pojcia o tem
co jest "dobrem" i wymagao od niego coraz
wyszego ideau. I najwyszym jego ideaem jest
to, co nazywa on "dobrem", chocia moe nieza-
wsze postpuje zgodnie z jego zasadami. wiato
Ducha rozjania najwysze dostpne mu szczyty
ideau i wskazuje na nie, jako na cel, do ktrego
naley dy, wznoszc si coraz wyej. Jest to
najwikszy punkt, dostpny jego wzrokowi. Co
prawda w miar tego, jak czowiek posuwa si
naprzd, wiato wznosi si coraz wyej, i owietla
szczyty coraz wysze, ktrych istnienia czowiek
dotychczas nie podejrzewa. Kiedy dosiga punk-
tu, ktry wydaje mu si najwyszym, spostrzega,
e dosiegn tylko wierzchoka pagrka, znajdu-
jcego si u stp gry, gdy tymczasem przed nim,
128/243
wznoszc si coraz wyej a wyej, janiej szczyty
prawdziwych gr, ktrych najwyszy punkt jest
jasno owietlony przez Soce Ducha. S istoty
rozumne, ktrych zadanie polega na osigniciu
niewidzialnych dla nas wyyn, a celem tych,
ktrzy s daleko za nami, jest najwyszy dla nich
punkt, lecy znacznie niej od nas, poniewa
mymy go ju dawno porzucili, wspiwszy si
wyej. Musimy rozumie to wszystko, jeeli chce-
my wytworzy jasny obraz dziaalnoci ideaw
i sumienia innych ludzi. Nie moemy potpia,
obowizek nasz w stosunku do innych nie polega
na tem, by gani ich za to, e nie osignli wyyn,
jakie my ju osignlimy, lecz na tem, by krzepi
ich pocieszajc nowin i pomaga, wskazujc im
drog. Oto co czyni dla nas nasi starsi bracia,
czymy to samo dla tych, ktrzy znajduj si poza
nami na drodze.
W zakoczeniu zwracamy uwag na to, e
sumienie jest jednym z filarw, podtrzymujcych
gmach Dharmy. Jestto filar nader wany, lecz nie
jedyny. Wskazuje ono szczyt najwyszy, ktry
moemy widzie na naszym stopniu rozwoju, lecz
widziana przez nas wyyna nie jest najwysz ze
wszystkich, i nie moemy zadawala si tem, e
j widzimy. To, co stoi poza sumieniem, jest abso-
lutn powag, lecz samo sumienie jest wzgldne
129/243
i powag nie jest, poniewa rozwj nasz jest
niedostateczny i zasony, w ktre spowit jest
nasza dusza, zagradzaj dostp do niej
promieniom wiata duchowego. Nie baczc na to,
bdziemy dyli do wiata. Przypomnijmy sobie
sowa starego hymnu:

Prowad mi, o Sodkie wiato, przez ciem-


noci jakie mnie otaczaj.
Prowad mi!
Noe jest ciemna, jestem daleko od domu.
Prowad mi!
Skieruj me kroki, nie prosz bym mg widzie
Dalek przestrze, wystarczy mi jeden krok.
Prowad mi!

Trzecim filarem podpierajcym gmach nauki o


Dharmie, jest teorj utylitarna, o ktrej mwilimy
w ostatnim wykadzie. Nauka o Dharmie, uznaje
warto tej teorji, jako jednej z kolumn, ale jed-
noczenie widzi, e jest ona zbyt saba, aby moga
by jedyn podstaw etyki. Prawa ludzkie, ze-
brane w kodeksach, statutach i t. p. s oparte
prawie w caoci na pojciach utylitarnych, choci-
a niektrzy pisarze usiuj dowie, e podstaw
130/243
ich s przykazania Boskie. Prawo jest rezultatem
denia ludzkoci do nakrelenia kodeksu obycza-
jowego, odpowiadajcego jej potrzebom. Prawa
ludzkie podlegaj zasadzie ewolucji: rozwijaj si,
zmieniaj i doskonal si od samego ukazania
swego i tak bdzie zawsze, poniewa prawa zaw-
ieraj bdy i nie s bezwzgldne. Gdy sumienie
idzie zwykle daleko naprzd przed rozwojem
czowieka prawa ludzkie zawsze pozostaj za
nim w tyle. Sumienie wskazuje zawsze o jeden
stopie wyej, gdy prawo zostaje wprowadzone w
zastosowaniu do powstaej potrzeby i nabiera mo-
cy tylko wtedy, gdy potrzeba staje si widoczna.
Przytem prawo zwykle zachowuje si na pewien
czas, czsto nawet bardzo dugi, kiedy potrzeba
ju znika. Prawo ludzkie jest wyrazem przecit-
nego rozwoju umysowego danego narodu;
wyrazem, na ktry wywiera wpyw redni poziom
"sumienia" narodowego. Rozum spostrzega uster-
ki i stara si stworzy prawo, by usun "zo" lub
mono powstania "za". Sumienie moe zmusi
ludzko, aby widziaa, e niektre prawa, cho
zachowuj si, stay si niesprawiedliwe, niem-
dre i uciliwe, i gdy okazuje si oczywistem,
czyni si prby zmiany, poprawki owych praw,
lub na ich miejsce ukadane s nowe, bardziej
zastosowane do nowych potrzeb ludzkoci. Gdy
131/243
nard na rednim poziomie swego rozwoju prz-
erasta prawo, stara si je zmieni; skoro za wik-
szo danego narodu da owego prawa, otrzyma
je prdzej czy pniej.
Ewolucja praw odbywa si powoli, lecz odby-
wa si zawsze i nigdy nie idzie zbyt daleko za
rednim poziomem, widzc, jak niedoskonadzie i
czsto niesprawiedliwe bywaj prawa z punktu
widzenia wybranych i podobnie to widza
ludzie, stojcy niej redniego poziomu ale z
innych przyczyn. Pierwszym prawo wydaje si
niedoskonaem dlatego, e stoi poza wymagania-
mi sprawiedliwoci i potrzeb ludzkoci; innym za
wydaje si niedoskonaem dlatego, e wyprzedza
ich pojecie etyki. Wogle prawa narodu mniej lub
wicej odpowiadaj potrzebom, idejom i rozwo-
jowi umysowemu ludzi przecitnych, nalecych
do danej narodowoci. W miar tego jak czowiek
przecitny rozwija si zmieniaj si prawa, sto-
sujc si do czowieka, tj. czowiek wywouje
ewolucj prawa, uznajc jego niedoskonao.
Niektrzy myliciele utrzymywali, e idealnym
porzdkiem rzeczy byyby "monarchja absolutna
z anioem na tronie", gdy inny szereg mylicieli
rysuje spoeczestwo, tak wysoko stojce pod
wzgldem swego rozwoju umysowego, e prawa
ludzkie mogyby by w niem odrzucone, jako co
132/243
obraajcego, poniewa w takiem spoeczestwie
nie odczuwano by ich potrzeby: kady sam byby
prawem dla siebie. W rodowisku tak idealnych
ludzi panowaa by idealna sprawiedliwo. Oba
przytoczone warunki przypuszczaj "doskonao"
albo w osobie wadcy, albo w samym narodzie.
Prawa danego kraju albo rzeczywicie odpowiada-
j potrzebom i pogldom przecitnego mieszka-
ca danego kraju, albo s przez nich tolerowane
jestto prawdziwe zarwno dla monarchji abso-
lutnych jak i dla tak, zwanych krajw demokraty-
cznych, dlatego, e prawdziwa wola narodu
prdzej czy pniej, daje zna o sobie. Nie mona
woy jarzma na aden nard, jeeli ten sam
nie podstawia swej szyji; skoro za przerasta owo
jarzmo, wwczas j usuwa. Naley pamita, e
mwimy naturalnie o narodzie, nie za o jednos-
tkach oddzielnych. W ten sposb prawa danego
narodu odpowiadaj zawsze potrzebom przecit-
nego obywatela i s dla niego najlepszemi, jakie-
mi si moe kierowa, a co z tego wynika, s
wanie takiemi, jakie s mu w danej chiwiii
potrzebne. Lecz jutro moe stanie si on godzien
lepszych praw i odczuje ich potrzeb. Prawo nie
jest nieomylne i doskonae, lecz jest niezbdne,
jako filar, podtrzymujcy wityni etyki. Jest ono
powszednim pojciem etyki, skrystalizowanem w
133/243
formie tymczasowej, by kierowa si ni nard,
ktry stworzy t form. Kade prawo jest kom-
promisem i zawsze kogo krpuje. Zasad teorji
prawa jest "jaknajwikszy poytek dla jaknajwik-
szej iloci ludzi".
Obrocy szkoy utylitarnej wskazuj na fakt,
e czowiek nazywa "zem" to, co sprawia mu
przykro lub cierpienie. Tak naprzykad czowiek
niechce by ograbiony lub zabity, wskutek tego
wytwarza si w nim przekonanie, e grabie i
zabjstwo s przestpstwem, i oto stopniowo
powstaj prawa, majce na celu uprzedzenie i
ukaranie tych postpkw. Czowiek wstrzymuje si
od grabiey i zabjstwa, aby ze swej strony ko-
rzysta z bezpieczestwa, ktre gwarantuje mu
fakt, e te postpki uwaane s za ze, i e stwor-
zono prawa, ktre ich zabraniaj. W taki sam
sposb, widzc, e spoeczestwo cierpi z powodu
zego obchodzenia si czowieka z dziemi, ludzie
nazywaj taki stosunek "zym" i uczucie etyki
wywouje stworzenie prawa, ktre karze i zakazuje
zego obchodzenia si z dziemi. Tale rozumuj
utylitaryci i rozumowanie ich jest w pewnych
granicach zupenie suszne, poniewa taka jest
historj prawa i taka jest jedna strona pojcia "do-
brego" i "zego". Lecz w pojciach owych jest co
wicej, ni tak egoistyczne pogldy (ktre cho s
134/243
egoistyczne, s zupenie na miejscu, jak zreszt
wszystkie przejawy egoizmu).
Utylitarysta nie zwraca uwagi na fakt, e
rozwj duchowy czowieka wywouje w ludziach
coraz wiksze i wiksze wspczucie dla cierpie
blinich i e kiedy widok cudzych cierpie staje
si nie do zniesienia, ukazuje si naw pojcie o
"dobrem" i "zem" i powstaj nowe prawa,
odpowiadajce nowym warunkom. W miar jak
dusza si rozwija, zaczyna odczuwa blisko swo-
j z innemi duszami i wznosi si do pojcia o
Zjednoczeniu wszystkiego, co istnieje i cho uczu-
cia owe mog by egoistyczne, w kadym razie
s uczuciami i dziaalnoci rozszerzonego "Ja".
Ludzkie uczucie sprawiedliwoci rozwija si ni-
etylko dlatego, e w miar rozwoju umysowego
czowiek wytwarza sobie wysze pojcie o spraw-
iedliwoci bezwzgldnej, lecz take i dlatego, e
jego rozwijajca si dusza zmusza go, by od-
czuwa pokrewiestwo z innymi i doznawa
przykroci na widok cierpie i obelg, ktre tym
duszom przypadaj w udziale. Sumienie jego
rozwija si: mio i zdolno zrozumienia rozsz-
erzaj si. Z pocztku czowiek troszczy si o
siebie, a wszystkich innych ludzi uwaa za "Ob-
cych", potem zaczyna odczuwa pewn "jedno"
z rodzicami, on i dziemi, dalej ze wszystkiemi
135/243
krewnemi, nastpnie ze swoim plemieniem, z nar-
odowoci, z ras, z ca ludzkoci i w kocu ze
wiatem nieosobowym. W miar tego, jak poczu-
cie jednoci w czowieku rozszerza si i rozwija,
nabiera on coraz wyszych poj o sprawiedli-
woci i prawie. Nie jest to zalene jedynie od in-
telektu: promienie rozumu duchowego s coraz
janiejsze, coraz wyraniej owietlaj intelekt. W
miar tego, jak stopie owiaty idzie naprzd,
ludzkie uczucie sprawiedliwoci ronie i rozrasta
si, wystpuj nowe pojcia o "dobrem" i o
"zem".
Widzicie zatem, e teorj utylitarna, jest zu-
penie suszna w pewnych granicach, lecz eby
zrozumie j jak naley, trzeba wzi pod uwag
narwni z rozsdkiem i wysze pierwiastki rozu-
mu. Czowiek znajduje, e ideaem jego jest ni-
etylko szczcie wikszoci, lecz i szczcie
wszystkich ludzi; sdzi te, e nie moe by
szczliwy, pki wszyscy nie bd szczliwi.
Rozumie, e jeli niema sprawiedliwoci dla
wszystkich, to niema jej dla nikogo. W ten sposb
posuwa si cigle naprzd, postpujc zgodnie
ze swym pogldem, odchylajc si, cofajc si,
popeniajc szalestwa, ale zawsze pobudzany
rosnc w jego umyle wiadomoci, z ktrej
nie zdaje sobie sprawy, pki oczy mu si nie ot-
136/243
worz, lecz ktra wywouje w nim niezadowolenie
i niepokj, zmusza go do denia naprzd w
poszukiwaniu nieznanego. Teraz, kiedy zaczynacie
rozumie, o co chodzi, bdziecie ju mniej cier-
pieli, bo zrozumienie koi bdzie wasze mki,
bdziecie mogli stan z boku i spoglda na cier-
pienia ludzi, szukajcych rozwizania kwestji "do-
brego" i "zego". Strzecie si jednak wypowiada
swe myli otwarcie, ludzie ci nie s jeszcze przy-
gotowani do ich przyjcia, zwrc si przeciwko
wam i rozszarpi was, uwaa was bd za
ateistw, anarchistw, niemoralnych i Bg wie za
co. Pozostawcie ich w spokoju z ich nieomylnym
kodeksem praw i etyki, zmieniajcym si z dnia
na dzie: niech wydaj i zmieniaj swe prawa! jest
to dla nich dobre, i musz to czyni, aby uwol-
ni si od klsk, jakie na nich spadaj. Niechaj
si wi ptami prawide rutyny, niech kad na
siebie acuchy, skoro im si to podoba; niech
potpiaj swych braci za to, e rozumiej rzeczy
inaczej, ni oni. Tak jest ich natura w danem
stadjum rozwoju.
Lecz niech wszystkie owe fakty was nie tr-
wo; wiecie, e cay system zmieniajcych si
praw i etyki, jest czci wielkiego rozwoju i e
kada zmiana jest krokiem naprzd, cho ani je-
den krok nie moe by uwaany za absolutny i
137/243
nieomylny. Wiecie, e dopki nie zaszczepi si
midzy ludmi wiadomo ojcostwa Boga i
braterstwa wszystkich ludzi wiadomo i
spenienie Wszech jednoci nie moe za-
panowa prawdziwy pokj i harmonj na ziemi.
Stacie z boku i pozwlcie si dzieciom bawi.
Rozwijajce si ycie duszy tumaczy nam
cay szereg zada, denie do zgody potrzeb i
praw ludzkich, denie do odkrycia najwyszej mi-
ary dobrego i zego. Ludzko czyni wszystko, co
moe; kada jednostka czyni najlepsze, co moe
i posuwa si po drodze, owietlonej wiatem
ducha. Trzymajcie si zawsze tego, co uwaacie
za najlepsze, wiedzc, e i najlepsze jest jeno
krokiem ku dobru prawdziwemu; nie potpiajcie
tego, czyje "najlepsze" jest tem, czem jest wasze
"najgorsze". Nie pogardzajcie prawami ludzkiemi,
chobycie widzieli ich niedoskonao: s one
wanym czynnikiem rozwoju ludzkoci. Cho nie
s bezwzgldne i doskonae, s jednak najlep-
szem, na co sta wspczesnego czowieka.
Pamitajcie, e tylko Cao Jedno Absolut
jest nieskoczony, bezwzgldny i doskonay.
Pamitajcie, e dojrzewa powoli wrd ludzi
wiadomo tosamoci z Absolutem. Wy, ktrzy
rozumiecie, uwiadomiacie sobie ow wsplnot;
wy, zaczynajcy dopiero rozumie znaczenie
138/243
sowa: "Jestem" bdcie jak skaa, o ktr ud-
erzaj i rozbijaj si fale morskie. Niech fale
zjawisk wzgldnych kieruj si na was: nie lka-
jcie si, nie mog wam wyrzdzi szkody. Mog
one tylko owieci i oczyci was, a gdy odpyn
znowu do morza, wy bdziecie, jak przedtem, sta
mocno i niewzruszenie. Lub bdcie, jak czowiek,
patrzcy z okna na gromadki maych dzieci, ktre
bawi si, kc, godz si, urzdzaj zabawy,
tworz ich prawida, nakadaj sobie kary i przyz-
naj nagrody. Patrzcie tak na otaczajcych was
mczyzn i kobiety, ktrzy i ktre bior ycie
widm za co rzeczywistego. Kochajcie i starajcie
si zrozumie ich, jak si rozumie i kocha dzieci,
chociaby nie wiedzieli, czego wy chcecie, chocia
nie mogliby zrozumie waszego punktu widzenia.
Mamy nadziej, e teraz zrozumielicie, i wszys-
tkie oglnie przyjte teorje etyki teorj objaw-
ienia, intuicji oraz utylitarna nie obalaj si
nawzajem, lecz dopeniaj. Kada z nich ujawnia
pewn faz prawdy, kada ma swj sens. "Wszys-
tkie owe filary podtrzymuj gmach Dharmy. Roz-
patrzymy teraz nauk o Dharmie w caoci.
Jakemy to powiedzieli wyej, sowo: Dharma oz-
nacza "prawidowe dziaanie", lub mwic cile,
Dharma jest prawidem dziaalnoci i ycia, na-
jlepiej przystosowanem do potrzeb indywidualnej
139/243
duszy, przystosowanem do wsppracy z ni, przy
dojciu do najwikszego stopnia rozwoju. Jak to
ju zaznaczono w niniejszym wykadzie, kiedy
mwimy o Dharmie jakiego czowieka, rozu-
miemy pod tym najwyszy stopie etyki, moliwy
w jego paszczynie rozwoju.
Sdzimy, e czytelnik przyswoi ju sobie
myl, e nauka o Dharmie uwaa "ze" i "dobre" za
pojcia wzgldne i e jedyne dobro bezwzgldne
mieci si w "Absolucie"; "zo" absolutnie nie ist-
nieje, a wzgldnie widziane przez nas, jest popros-
tu, rezultatem niskiego pojcia "dobra", mwic
krtko, niema postpkw, absolutnie "zych";
mog one by jedynie uwaane za takie przez
czowieka, ktry je obserwuje. Nauka taka moe
by niebezpieczn, lecz zatrzymamy si nad ni,
by j rozpatrzy.
Studjujc historje rozwoju ludzkoci, zauway-
cie, e najwysze ideay czowieka w stanie
dzikim, byy nie o wiele wysze od zwierzcych.
Nie uwaano wwczas za "ze" zabjstwa, kamst-
wa lub kradziey. Niektre narody nawet odnosiy
si z szacunkiem do czowieka, ktry popeni
takie postpki wzgldem ludzi, nie nalecych do
jego rodziny lub plemienia. Zabjstwo czonka
plemienia byo uwaane za ze, dlatego, e czyn
ten osabia moc wojenn i si odporu tego
140/243
plemienia, std stopniowo powstaa myl, i
zabjstwo jest "zem" w tym wypadku, gdy jego
ofiar staje si swj, a "dobrem", nawet zale-
canem, jeeli zabity nalea do plemienia obcego.
W obecnych czasach taki pogld wydaje si bar-
barzyskim, lecz pozostaoci jego zachoway si
po dzi dzienia u tak zwanych narodw ucywili-
zowanych, ktre wci jeszcze uwaaj za waci-
we zabjstwo ludzi innej narodowoci i odebranie
im wasnoci, jeeli przedtem zostaa
wypowiedziana wojna; w tym wypadku rnica
pomidzy dzikim a ucywilizowanym czowiekiem
polega na tym, i pierwszy wyprowadza logiczny
wniosek ze swego pogldu, nie czekajc na
wypowiedzenie wojny. Na tym polega caa rni-
ca. A wic widzimy, e popeniajc uczynki, nazy-
wane obecnie przez nas "przestpstwami",
czowiek dziki nie otrzymywa adnej nagany, sko-
ro objektem jego przestpstwa bya osoba naley-
cie obca jego krwi lub plemieniu, owszem w
zgodzie z obyczajami i etyk wczesn. Im
ciszem byo przestpstwo, tem za bardziej
"prawy" lub "lepszy" uczynek byo uwaane. W
miar rozwoju ludzkoci niemao z tych prawych
uczynkw zostaje uznanych za ze, dziki objaw-
ieniom, wygaszanym przez kapanw i prorokw;
pojcia za i dobra zmieniaj si u ludzi zgodnie
141/243
z przebudzeniem si sumienia, wypywajcem z
niewiadomego uznania swego pokrewiestwa z
innemi ludmi oraz ewolucji poj "uytecznoci"
i "spoecznoci", ktre powstaj wraz z rozwojem
intelektu ludzkoci. W miar rozwoju ideay
ludzkoci staj si szersze i wzniolejsze. Uczynki
uwaane przed kilkoma wiekami, nawet przez
ludzi wyszych, jako " dobre" i "prawe", obecnie
s uwaane za "ze" i "niskie". I tak samo wiele
z tego, co si nam w obecnych czasach zdaje
by zupenie naturalne, zostanie uznane przez
naszych potomkw za zy, barbarzyski i niemoli-
wy przeytek. Przeczytajcie, naprzykad obrazek
z ycia redniowiecza i spjrzcie, jak si zmieniy
wczesne ideay i pojcia moralnoci. A potem
wecie epok bardziej zblion do naszych cza-
sw i zwrcie uwag, jak si zmieni pogld na
niewolnikw, w porwnaniu z tem, co byo 50 lat
temu, nie mwic ju o tem, co byo przed stu laty.
Nastpnie, przeczytajcie n. p. utwr Bellamy'ego.,
Za sto lat" i ujrzycie, jak gruntownie moe si
zmieni opinja publiczna. Przytaczamy t ksik
tylko jako przykad, lecz nie twierdzimy, i opisane
tam zmiany nastpi w rzeczywistoci: wiecie
jednak wierzymy, e ludzko oczekuj nie mniej
zasadnicze reformy, jak wymienione w tej powie-
ci, a dalej idc, widzimy, e w naszych czasach
142/243
ludzie znajdujcy si na rnych stopniach roz-
woju, posiadaj odmienne ideay, i niema
okrelonego raz na zawsze przez opinj publiczn,
pojcia "za" i "dobra". Moemy jedynie si
zgadza co do zasadniczych praw moralnych, ale
bardzo rni si bdziemy w pogldach na py-
tania drugorzdne. Przecitny rozwj umysowy i
sumienie narodu odzwierciadlaj si w kodeksie
prawnym i opinji publicznej, chocia, jak ju zaz-
naczylimy, prawa zawsze s zapnione w sto-
sunku do najbardziej przecitnych ideaw, jak
rwnie przecitny poziom sumienia zwykle
wyprzedza oglnie przyjte zasady postpowania.
Czowiek przecitny mniej lub wicej zadawala si
punktami prawa istniejcego w danym okresie,
wiele jednak z tych punktw uwaa si za bardzo
surowe lub oparte na pojciach abstrakcyjnych
o "dobrem" przez ludzi, na ktrych kamieniem
ciy prawo. Przeciwnie ludziom, ktrzy stanli
ponad poziomem przecitnym, prawo wydaje si
oparte na "tabu" bardzo przestarzaych i dlatego
uwaane jest przez nich, jako nieodpowiednie,
beztreciwe i mniej lub wicej niesprawiedliwe.
Nie tylko "dobre" z biegiem czasu staje si
"zem", lecz wiele rzeczy "zych" przestaje by
uwaane za takie, i uznane s za dobre i zupenie
waciwe z punktu widzenia wiedzy wyszej. Na
143/243
wielu uczynkach ciyo "tabu"; uwaane byy one
za ze, gdy nie odpowiaday oglnie przyjtym w
danej epoce pojciom religijnym czy spoecznym;
gdy za zmieniy si obyczaie i udoskonaliy po-
jcia religijne, usunito "tabu"; nie mao za-
kazanych uczynkw zaliczono do kategorji "zych"
przez kapanw, gdy tym ostatnim byo to na
rk i potgowao ich wadz.atwo zauway, i
z biegiem czasu, przecitny poziom umysowy i
poziom sumienia, znajdujcy swj wyraz w for-
mach "opinji publicznej" oraz prawa wymagaj od
czowieka wikszego szacunku dla bliniego, i
zmuszaj go by "lepszym". Dzieje si to wskutek
rodzcej si wiadomoci, e wszyscy ludzie s
sobie bliscy, wskutek poznania jednoci wszys-
tkiego istniejcego (poznanie, ktre czstokro
jest niewiadome). atwo rwnie zauway, e
w tym czasie, gdy do wyej wymienionych sto-
sunkw oglno-ludzkich, coraz bardziej zas-
tosowuje si miara (dobrego): z uczynkw,
wchodzcych w zakres myli osobistej, ycia i dzi-
aalnoci czowieka, stopniowo zostaje usunite
"tabu".
Jeeli z biegiem czasu od czowieka
spodziewamy si coraz to lepszego postpowania
z blinim, to z drugiej strony musimy da mu
wicej swobody w dziaaniu i mono otrzymania
144/243
wolnego pola do harmonijnego przejawu jego dzi-
aalnoci, zamiowa, uczu, jego myli, jego "Ja",
jak powiada Edward Carpenter. Blokada koczy
si, "tabu" zostaje zawieszone i czowiek potrosze
otrzymuje mono "bez obawy i wesoo y was-
nem yciem" z zastrzeeniem, i musi w stosunku
do swych braci i sistr okazywa dobr wol.
Lecz zasada Dharmy, ktra gosi, i "dobro" i
"zo", s to jedynie pojcia wzgldne i zmienne,
nie za bezwzgldne i niezmienne, nie moe
uniewinnia czowieka, co popenia takie zo, lub
tak niesprawiedliwo, ktrej by nie popeni z
punktu widzenia poj dawnych. Przeciwnie,
Dharma wymaga od czowieka, by kierowa si
najwyszym dostpnym mu pojciem "dobra" i
oczekuje od niego spenienia dobrych uczynkw
dla samego "dobra", nie za dlatego, i prawo
do tego zmusza. Dharma chce, eby uczynki
czowieka. byy prawe nawet w tym wypadku, gdy
prawo nie znajduje si w stanie naleytej doskon-
aoci. Dharma uczy czowieka, e skoro ten sdzi
jakikolwiek akt za czyn dobry, to powinien go za
taki uwaa, chociaby opinja publiczna i prawo,
odpowiadajce niskiemu poziomowi moralnemu,
twierdziy wrcz przeciwnie. Prawdziwie rozwini-
ty czowiek zawsze znajdowa si bdzie na czele,
nigdy na tyach przecitnego poziomu poj
145/243
moralnoci, Dharma nie uczy rwnie, e czowiek
nierozumny i nierozwinity moe swobodnie i
bezkarnie popenia przestpstwa w stosunku do
swych blinich, uwaajc, i ma prawo do tego.
Chocia nikt nie nazywa "zym" kota co kradnie
lub te lisa co dusi kurcz, jednak czowiek ma za
obowizek przeszkadza tym stworzeniom w zbyt
swobodnej uprawie swych instynktw. To samo
mona zastosowa i do "przestpcw": uznajc,
e ich uczynki s jedynie wynikiem ich niedoroz-
woju umysowego i duchowego oraz nieumiejt-
noci, by y podug najbardziej elementarnych,
dostpnych dla nich zasad moralnoci, my jednak
nie mamy prawa pozwala, by nam szkodzili.
Przytem trzeba kierowa si nie "karaniem"
zoczycy, lecz jego ukrceniem i popraw. Wa-
ciwie mwic, przestpcy to ludzie dzicy, bar-
barzycy, ich "ze" z naszego punktu widzenia
uczynki byyby w pojciu dzikiego czowieka zu-
penie prawe. Musimy przeto zachowywa si
wzgldem przestpcw tak, jak gdyby to byli nasi
modsi bracia, niedorozwinici, nieuwiadomieni,
ale zawsze bracia.
Zasada Dharmy polega na tem, i kady
czowiek musi pdzi ycie zgodnie z wymagania-
mi lepszej strony swej natury, wszystko jedno, czy
to "dobro" znalazo miejsce w jego duszy dziki
146/243
objawieniu, intuicji w sumieniu, czy te wskazane
jest przez rozum i wzgldy praktyczne. W istocie
rzeczy te trojakie wpywy odzwierciadlaj si w
jego duszy w wikszym lub mniejszym stopniu i
"lepsza strona" natury czowieka jest poczeniem
tych wszystkich wpyww. Gdy macie wtpliwoci
otwrzcie dusz wiatu ducha i owietlona nim
lepsza strona jest wasz Dharm.
Druga zasada Dharmy zakazuje wam potpia
Dharm innego, mniej rozwinitego duchowo od
was czowieka. To on nie patrzy waszemi oczyma
i nie znajduje si na waszem miejscu. Ale moliwe,
e stoi bliej swego ideau, ni wy; jake wic
moecie go potpia? Czy jestecie tak doskonali
dlatego, e swj idea uwaacie za jedyny?
Czy jestecie pewni, e wasz najwyszy idea
i najlepszy uczynek chlubnie wyjdzie z prby, gdy-
bycie go mierzyli miar "Absolutu"? Czy zas-
tanawialicie si nad tem, e bdc w tej samej
sytuacji, w ktrej znajduj si nasi mao-rozwinici
bracia, postpowalibycie tak jak oni postpuj
dzisiaj? Wy oczywicie nie moecie postawi
siebie na ich miejscu, gdy moecie wyobraa
siebie tylko takiemi, jakiemi w danej chwili jeste-
cie; gdy chcecie znale si na ich miejscu, to po-
traficie tylko myle o swoim "Ja" (ze wszystkie-
mi jego dowiadczeniami i teraniejszemi de-
147/243
niami), okrytem cielesnoci i odzie innego
czowieka. Nie jest to cakowite podobiestwo;
musielibycie odrzuci od siebie dowiadczenie i
denia teraniejsze, a w zamian przyj dowiad-
czenie i denia tego czowieka, do ktrego chce-
cie si upodobni, a w takim razie, czy nie
bdziecie czem zupenie innem, zamiast by
sob i czy bdc czem innem, nie bdziecie wt-
edy postpowali stosownie do tej przemiany?
Ucze, ktry uwanie ledzi nasze wykady z
dziedziny nauk etycznych, owych trzech kolumn,
na ktrych si opiera wielki gmach Dharmy, zapy-
ta nas: a c wieczy w gmach i jaki szczyt spra-
wowania si zaleca nauka o Dharmie tym, ktrzy
chc przyj t nauk? Co znajduje w tej wi-
tyni czowiek, ktry do niej wchodzi? Posucha-
jmy odpowiedzi, jak na te pytania daje nauka o
Dharmie.
Najwaniejsza rzecz, o ktrej powinnimy
pamita, badajc prawa, "dziaania praw-
idowego" z punktu widzenia Dharmy, to zasada,
i dusza czowieka jest czem, co si doskonali,
co si poszerza. Posuwa si wci naprzd, mi-
jajc stopie za stopniem, od najniszego do na-
jwyszego od podzielnoci do ostatecznej jed-
noci. Taki rozwj jest celem ycia, jego boskim
planem. Jeeli tak jest to czy nie widzicie
148/243
wyranie, i wszystko, co si tylko znajduje na
drodze rozwoju, co mu bezporednio sprzyja, jest
"dobrem", jest dziaaniem prawidowem. I prze-
ciwnie rwnie na tej samej zasadzie mona
twierdzi, i wszystko, co stara si zahamowa
ten rozwj, przeduy go albo cakiem zniweczy
powinno by uwaane za "zo" lub "uczynek
nieprawidowy".
Oczywicie, moecie uy okrele, "niedo-
bre" i "nieprawdziwe" miast mwi "ze" i "kary-
godne" albo te "mniej niedobre" i "mniej
nieprawidowe", jeli te sowa wam bardziej przy-
padaj do smaku, lecz ich znaczenie, zawsze po-
zostanie to samo. "Prawidowe" i "dobre"
cakowicie si zgadza z planem rozwoju, tymcza-
sem "ze" i " nieprawidowe" dy do powstrzy-
mania go i zniszczenia jego pracy. Dla tygrysa
jego krwioerczo, mciwo, jest "prawidow",
gdy te cechy odpowiadaj stopniowi jego roz-
woju, lecz dla czowieka rozwinitego duchowo,
powrt na ten stopie jest "zem", bo oznacza
on krok wstecz, czyli cofanie si przed postpem.
Dla duszy wysoce udoskonalonej, uczucia nienaw-
ici, zemsty, zazdroci i t. d. bd "zem", gdy
cechuj powrt do minionych dawno stopni roz-
woju i niezgadzaj si ze znaczeniem i intuicj
tego czowieka. Przy wchodzeniu na stopnie wi-
149/243
tyni Dharmy, pewien czowiek moe znajdowa
si na trzecim stopniu, inny za na pitym. Gdy
czowiek, bdcy na pitym stopniu, zejdzie z
powrotem na czwarty bdzie to dla niego
cofniciem si wstecz i" zem"; tymczasem dla
czowieka na trzecim stopniu wejcie na czwarty,
bdzie ruchem naprzd czyli "dobrem" po-
danem dla niego, bo jest to droga postpu. Prawo
rozwoju i ewolucji prowadzi czowieka w gr.
Wszystko, co zgadza si z tym prawem jest po-
dane i "dobre"; wszystko co mu przeczy
niepodanem i,. zem". Jeli nauczycielce trafi si
niezdolny ucze, ktry po forsownej nauce robi
postpy nawet jaknajmniejsze bdzie go chwal-
ia i bdzie z niego zadowolona. Lecz ta sama
nauczycielka zmartwia by si bardzo, gdyby ktry
ze zdolnych i przykadnych uczniw zachowa si
tak, jak chwalony przed chwil ucze zy. A tym-
czasem z pewnego punktu widzenia dziaanie obu
uczniw jest identyczne, lecz gdy na t spraw
spojrzymy szerzej to znajdziemy wielk rnic.
Starajcie si y zgodnie z waszym na-
jwyszym ideaem. Nie zapomnijcie nigdy o swoim
celu. Przeczytajcie uwanie wszystko, co si za-
wiera w pierwszym naszym wykadzie i nauczcie
si "szuka" w swym sercu pierwiastku za i wyry-
wa go z korzeniem. Poskromcie ukryte w was
150/243
dzikie bestje. Umiejcie usuwa resztki przeszoci.
Nauczcie si trzyma w cuglach najnisze instynk-
ty zwierzce swej natury, zapdcie bestje w kt
klatki, nie lkajcie si jej zbw i pazurw. Uczcie
si rosn i doskonali si, a osigniecie taki
stopie rozwoju, na ktrym bdziecie mogli obe-
jrze si na przebyt drog i poj, i Dharma
staa si dla was czstk przeszoci, gdy wtedy
zdobdziecie wiadomo prawdziwego "Ja" i
bdziecie mogli oglda wszystko w jego waci-
wem owietleniu. Wtedy ujrzycie wiato ducha,
nie przymione adnemi zasonami. Przypomnijcie
sobie sowa "wiata na drodze": szukaj jej (t. j.
drogi), nisko pochyliwszy dusz przed gwiazd,
ktrej wiato sabo w tobie migoce; w miar tego,
jak wci bdziesz czuwa i hod jej oddawa,
bdzie ona byszcze janiej a janiej. I wtedy
dowiesz si, ie znalaz pocztek drogi. A gdy
dojdziesz do koca, wiato to nagle stanie si.
nieskoa id="filepos497965">czonem.
Wykad X.

ZAGADKA WSZECHWIATA.

W szstym wykadzie, zatytuowanem


"Dnani-Joga", zastrzeglimy si, e poruszamy w
nim tylko jedn stron tej gazi filozofji jogw, do
innych za powrcimy w wykadach nastpnych.
Motywy "Dnani-Jogi" s tak obszerne, e mo-
na pisa o nich cae tomy, i rzeczywicie niejed-
no dzieo starodawne zawiera zasady tej nauki. W
wykadzie niniejszym poruszymy niektre zasad-
nicze punkty Dnani-Jogi i postaramy si wyoy
je w sposb jaknajdostpniejszy, aby uatwi
zrozumienie jej prawd tym, co by uwaali inne
traktowanie tej nauki, jako zbyt trudne i specjalne.
Jak to ustalilimy w szstym wykadzie:
"Wszelkie istnienie" bd wiadome, bd
niewiadome, jest emanacj bytu jedynego".
Ten zasadniczy "byt" rnie by nazywany
przez filozofw; najbardziej odpowiednim dla
152/243
niego okreleniem jest "Duch" lub "Absolut".
Sowo "Absolut" uywane jest w znaczeniu
bezwarunkowego, nieograniczonego, samowad-
nego, niezalenego, czynnego, rzeczywistego. In-
nemi sowy jest to "Byt prawdziwy". Chcielibymy
bardzo, abycie zrozumieli, w jakim znaczeniu
uywamy tego sowa, gdy o ile definicje s le
pojmowane, powstaje wiele nieporozumie.
Poruszajc nasz temat, czsto bdziemy uy-
wa sowa "wzgldny" (relatywny); w istocie swej,
sowo to jest przeciwieswem "Absolutu" o tyle,
o ile mwi o czym niecakowitym, warunkowym,
ograniczonym, zalenym, czciowym. Przy roz-
patrywaniu rzeczy samej w sobie, moemy odrzu-
ca kolejno wzgldne cechy lub niewaciwoci,
i to co pozostanie w kocu, to co nie podlega
dalszej analizie, podziaowi i rozbiorowi, bdzie
wanie "rzecz sam w sobie" lub,. rzecz ab-
solutn". Jogowie czstokro mwi o "Absolucie"
jak o "rzeczy samej w sobie" dla rozrnienia od
"wzgldnoci" lub "rzeczy takiej, jak si wydaje".
Dogodnie jest dla przyswojenia sobie tego pojcia
uznawa "Absolut" za "rzecz w caoci, jak ona
jest"; wzgldno za za "niecakowite i
niedostateczne widzenie oddzielnej fazy, cechy
lub waciwo rzeczy w jej caoci". Bardzo trud-
no okreli, prawdziwe znaczenie tych dwch kon-
153/243
cepcji, gdy pojwszy znaczenie sowa "absolut-
ny", zrozumielibycie i sam "Absolut". Sowo jest
to saba prba rozumu czowieczego, by wyrazi
myl, nienadajc si do okrelenia. Rozum
czowieka w obecnym stadjum rozwoju jest
"wzgldny" i dlatego nie jest w stanie poj
cakowitego znaczenia wyrazu "Absolut". Moe je-
dynie zda sobie spraw ze swej ograniczonoci
i wtedy, rozumiejc wzgldno swych poj,
nazwa wszystko co ley poza jego granicami "Ab-
solutem"; rozum czowieka nie moe obj
cakowitego znaczenia przestrzeni absolutnej
(nieskoczonoci) czasem absolutnego (wieczno-
ci) rozumu absolutnego; moe jednak zda sobie
spraw z oglnikowego znaczenia tych okrele,
dziki zrozumieniu wzgldnych faz tego, co si
ukrywa pod wymienionemi sowami. Naprzykad
czowiek moe narysowa na kawaku papieru
koo, ktre zamyka pewn czstk przestrzeni,
tworzc w ten sposb przestrze wzgldn, moe
natomiast wyobrazi sobie przestrze absolutn
(nieskoczono), jako ca przestrze, lec
poza granicami koa na wszystkie strony, a do
nieskoczonoci. W ten sam sposb czowiek
rozumie czas. Mierzy sekundy, minuty, godziny,
lata, sowem wszystko wzgldne. Lecz uczyniwszy
to, moe myle i mwi, e wszystko, co ley
154/243
poza granicami odmierzonego czasu naprzd
lub wstecz jest czasem absolutnym, nieskoc-
zonym czyli wiecznoci. W wyej podanych
przykadach absolutny czas i absolutna
przestrze zawieraj w sobie i zjawiska wzgldne,
odmierzone przez czowieka i pozostawione na
stronie, przyczem ten podzia i pozostawienie na
stronie istnieje jedynie w wyobrani czowieka, w
samej za rzeczy nie istnieje czyli nie jest rzeczy-
wistem. Czowiek moe stworzy w swoim rozu-
mie pojcie o "czstce" Absolutu w tym wypadku,
gdy jego uwaga poprzestanie na tym czciowym
przejawie, danym jego bezporedniej wiadomo-
ci zupenie tak samo, jak patrzc przez lunet
moe oglda "czstk" oceanu, ale ta czstka
nie znaczy czego oddzielnego, samodzielnego.
Oddzielno i samodzielno s w tym wypadku
cakowicie cech jego wiadomoci, zalenej od
jego niemocy, by widzie cao. W ten sam
sposb nie mona wydzieli czstki, przestrzeni
lub czasu z caoci jedyne co mona zrobi to
stworzy sobie wzgldne pojcie o przestrzeni lub
czasu i nada temu imi, ale w adnym wypad-
ku w rzeczywistoci nie mona oddzieli ani jed-
nego ani drugiego od caoci. Bo w rzeczy samej
jak czas tak i przestrze s to czysto wzgldne
okrelenia, z ktrych czowiek korzysta, aby
155/243
uatwi sobie stworzenie ostatecznego pojcia o
wiecznoci i nieskoczonoci. Oba te sowa oz-
naczaj miar lub wydzielenie, tymczasem
wieczno i nieskoczono jako nieograniczone,
nie mog by mierzone z adnego koca i stanow-
i pojcia absolutne: nic nie moe by wydzielone
z ich caoci.
Istnienie, realno Duch, Absolut, rzecz
sama w sobie, rzecz realna, rzecz jako cao
wszystko to s pojcia niedostpne ograniczone-
mu umysowi ludzkiemu. W miar swego rozwoju
wysze stany wiadomoci czowieka daj mu
mono lepiej zrozumie te pojcia, lecz nikt z
wyjtkiem Absolutu nie zrozumie Absolutu. Os-
tateczna tajemnica jest niemoliw do rozwiza-
nia przez nasz zwyk wiadomo lub jakkol-
wiek inn wiadomo wzgldn, prcz Absolutu.
Lecz w miar rozwoju naszej wiadomoci moe-
my osign (i rzeczywicie osigamy) coraz to
peniejsze rozumienie tej sprawy. W miar tego,
jak opada zasona za zason i promienie wiedzy
duchowej owietlaj nasz wiadomo, moemy
poj wiele tych rzeczy, ktre dawniej zdaway si
by niedostpne naszemu rozumieniu. I moemy
wspaniale posugiwa si w tym kierunku naszym
rozumem. Czstokro nam powiadaj, e musimy
te a te rzeczy przyjmowa na wiar i e
156/243
bezcelowem jest ama sobie nad niemi gow.
Lecz jest to prawd tylko czciowo, gdy intelekt
daje nam najprawdziwsze wiadomoci o rzeczy-
wistych cechach rzeczy; wiadomoci te chocia
niezupene i czciowe, zasuguj jednak na
uwag; w szczeglnoci sprawdza si to w tych
wypadkach, gdy w intelekt przenika dobroczynne
wiato rozumu duchowego: osign za to mo-
na przez uznanie przyczyny wyszej, przez wole
przyjcia jej wiata. Chocia nasze pierwsze uz-
nanie istnienia Boga ma charakter lepej wiary,
powodowanej sabym promieniem ducha
przenikajcego przez gste materjalne powoki
duszy; chocia pniejsza wiadomo o czem
"Wyszem, co ley poza wiatem lub te w jego
zacztku, jest bardziej intuicyjna, ni rozumowa:
mimo to intelekt moe dawa nam cenne wiado-
moci i jest narzdziem potrzebnym do ujcia
prawdy. Wysza nauka wiedza duchowa nie
przeczy intelektowi, lecz go wyprzedza,
wychodzc poza jego granice. I intelekt naleycie
przez nas rozpytywany, potwierdzi swoim was-
nym zasobem wiadomoci, prawdy duchowe. In-
telekt, to nie szyderca, nie kamca, chocia wielu
metafizykw chciao nas zmusi, bymy go tak
uwaali; daje nam on szczegowe i prawdziwe
wiadomoci o zjawiskach nas otaczajcych, czsto
157/243
jednak nasza nierozwinita umiejtno, krytyka i
analiza, faszywie te wiadomoci tumaczy. Gdy in-
telekt musi da odpowied wyran, to mwi nam,
e przyznaje pewne rzeczy na zasadzie pewnych
przesanek, e nie moe przedstawi sobie innego
wyniku. Nie lkajmy si dowodze intelektu, przy
ich pomocy bdziemy miao sprawdzali nasz
nauk. Intelekt ma swoje ograniczenie, lecz w
pewnym zakresie dobrze ocenia; nasza faszywa
i bdna ocena tego, co on podaje, wprowadza
nas w bd. W poszukiwaniach swoich bdziemy
baczyli na wszystkie paszczyzny rozumu. Nie
bdziemy na wzr wielu teologw, patrze na in-
telekt, jako na si obc i wrog wiedzy religijnej.
Nie bdziemy rwnie, jak to czyni wielu mater-
jalistw, uwaali, e za spraw intelektu wszystko
si wyczerpuje, traktujc wysze stany wiado-
moci, jako zudzenie uczu i kamliwe wiadect-
wo. Kada faza ducha posiada wasn dziedzin;
s to wszystko siostry; niech wic id rka w rk,
pomagajc sobie wzajem i niech nie bd sobie
nieprzyjazne. Zobaczymy, co moe nam
powiedzie intelekt wzgldny o Absolucie, czego
nauczy nas moe intelekt ostateczny o zagad-
nieniach nieskoczonoci. Jest to zupenie jasne,
e nie moemy przy pomocy intelektu oglda
"rzeczy samej w sobie"; lecz o ile intelekt jest
158/243
czciowym przejawem tej "rzeczy samej w sobie"
i o ile my, pominwszy pomoc intelektu, nie moe-
my przy naszym rozwoju obecnym myle o
"rzeczy samej w sobie", o tyle bdziemy uwaali
za swoje prawo rozpytywa intelekt, co on nam
moe powiedzie o "rzeczy samej w sobie".
I na dalszych stronicach postaramy si
wykaza, co odpowiada intelekt na to zapytanie.
Pniej przedstawimy wam wiadectwo wyszej
paszczyzny umysowej, podawanej przez rozum
duchowy w tej mierze, w jakiej zostao nam po-
dane.
Gdy rozum czowieka dostatecznie si
udoskonali do rozpatrzenia problematw
wszechwiata, ycia i bytu, gdy w nim powstaje el-
ementarne pojcie o przyczynowoci, gdy dojdzie
do stopnia doskonaoci, zwanego "samowiado-
moci" tj. do tego stopnia, na ktrym powstaje
pojcie o "Ja" i o "nie Ja": zwykle i nieodwoalnie
powrstaje w nim myl o czem, co jest podstaw
caego wiata zjawisk. Pierwsze pojcia czowieka
s bardzo oglnikowe, lecz rozwj ich idzie cigle
naprzd i stopniowo umys doskonali swe pojcie
o podstawie i przyczynie ycia i wszechwiata. Do
jego pojcia analitycznego przycza si jeszcze
"poczucie" wyszej siy, ktre zowiemy wiar, a
formy przejawu tego poczucia "religj". Czowiek
159/243
tworzy przerne teorje, zgodnie z linj swej myli
religijnej oraz i swego wychowania religijnego i
obmyla niezmiern ilo Bogw (nie mwic ju
o zych duchach), by wytomaczy sobie to, czego
si domaga rozum i uczucie.
Po upywie pewnego czasu pogld na t
spraw rozpada si na dwie grupy: na pogldy
kapanw i pogldy filozofw; kapani zadawalaj
si pocztkowo twierdzeniami, e ich Bg lub te
Bogowie stworzyli wszystko co istnieje; z biegiem
czasu wymylaj fantastyczne historj, aby
uwydatni swoje nauki. Filozofowie zazwyczaj
odrzucaj teorje kapanw i staraj si wytu-
maczy dane zagadnienie za pomoc teorji was-
nych, chocia ze wzgldw ostronoci i bez-
pieczestwa zazwyczaj zgadzaj si w kadym ra-
zie zewntrznie z panujcemi pojciami religijne-
mi. Po upywie znw pewnego czasu, kapani og-
arnici nauk filozofw, stwarzaj "teologj" t. j.
system filozoficzny, ktry ma wyjani, "dlaczego"
i "w jaki sposb" Bg osobisty, jak go sobie
wyobraano, stworzy pewne rzeczy i jakie s log-
iczne wnioski niektrych teorji, wynikajce z danej
przesanki. Wreszcie w odpowiedzi na wymagania
rozumu ludzkiego ukazuje si metafizyka.
Metafizyka jest to nauka, ktra zajmuje si
badaniem "realnoci ycia" t. j. rzeczywistoci w
160/243
przeciwiestwie do pozorw; niewidzialnoci w
przeciwstawieniu do widzialnoci, podmiotu w
odrnianiu od przedmiotu. Metafizyka bada za-
gadnienie Absolutu, stara si odsoni: "rzecz
sam w sobie", gdy teologia zadawala si
stwierdzeniem istnienia Bstwa (zazwyczaj Boga
osobistego) i stara si sposobem analitycznym
wykaza cechy tego Bstwa i stosunek
wszechwiata do swego Twrcy. Pniej ukazuj
si uczeni, badacze wiata materjalnego; ci prag-
n rozwiza zagadk wszechwiata, budujc swe
rozwizanie na zasadach cile fizycznych i
materjalnych. Teolodzy, metafizycy i uczeni, przy-
rodnicy Zachodu, zaciekle napadali wzajem na
siebie i by czas, gdy zupenie rnili si w pogl-
dach. Myliciele Wschodni widzieli jednak w
teologji, metafizyce i nauce tylko rne fazy tego
samego motywu i nigdy przeto midzy niemi nie
byo rozdwieku. Zobaczymy jednakowo, i
postpowi teolodzy d do porozumienia z gb-
szymi metafizykami, a postpowi uczeni w wielu
punktach schodz si tak z jednymi jak i z drugi-
mi. Ostatecznie dojd oni do harmonji w punktach
zasadniczych, gdy teraz prowadz spr jedynie
o sowa; szukaj wszyscy tego samego i musz
si ostatecznie zjednoczy. Teolog, metafizyk, filo-
zof, uczony wszyscy oni uznaj konieczno ist-
161/243
nienia "czego, znajdujcego si w podstawie" y-
cia i wszechwiata. Rozum ich nie moe pozby
si tej myli, uwaaj owo "co" za logiczn
konieczno, za co, co ich intelekt niewiadomie
uznaje. Niektrzy sdz, i owo "co" egzystuje
poza yciem i wszechwiatem, ktre s stworzone
przez intelekt. Inni za uwaaj, e to, co jest "re-
alnoci" ycia i wszechwiata, rni si od wszys-
tkiego widzialnego i rzeczywistoci wzgldnej; e
ta realno nie jest czem odrbnem od
wszechwiata, lecz jego dusz i przyczyn ruchu,
zawart w tyme wszechwiecie. Teologowie
nazywaj to Bogiem; metafizycy "rozumem,
rzeczywistoci, istot rzeczy, prawd" i podobne-
mi okreleniami; uczeni za materj, si albo
nawet si-materj. Uczeni wol nazwy: substanc-
ja, ycie i t. d. Lecz za pomoc tych wszystkich
nazw okrelaj "rzecz sam w sobie" t. j. rzecz
tak, jak ona jest wwczas, gdy wszelki pozr
zewntrzny zosta przez ni sam pochonity.
Jest to Praprzyczna Absolut.
Nie uwaamy za potrzebne zatrzymywa si
duej nad tym, e rozum ludzki musi zgodzi si
na "co, co ley w podstawie rzeczy t. j. rzecz
sam w sobie". Wszyscy myliciele, bez wzgldu
na to, do jakiej szkoy nale i jakiej teorji si
trzymaj, schodz si na tym wniosku i kady
162/243
czowiek, skoro zechce poszuka, znajdzie ten
wniosek w swym wasnym rozumie. Moemy prze-
to przyj za pewnik, t. j. jako najoczywistsza i
konieczn prawd lub "jako zasad, ktra z
koniecznoci musi by przyjta za dowiedzion"
(Webster), co nastpuje:

1. "Absolut istnieje".

Prawda ta kae nam rozpatrze wszystko, co


podaje nam intelekt o istnieniu: zobaczymy, czy
nie ma w naszym umyle innych "na-
jwidoczniejszych prawd" albo pewnikw, ktre
musimy uzna za dowiedzione, sowem, czy jest
jeszcze co takiego, czemu nie moemy nie
wierzy. Zrozumienie tego, i Absolut "istnieje"
pociga za sob nastpujce, dalsze, z danej
przesanki wynikajce zasady.

2. "Wszystko to, co posiada Byt realny, jest


Absolutem".

Nie moe by dwch lub wicej Absolutw al-


bo "skoczonych substancji". Moe by tylko je-
den Absolut lub "skoczona substancja". Wszys-
163/243
tko pozostae posiada "oczywisto" istnienia i
musi by wzgldne. Wszystkie zjawiska s
zwizane z "Absolutem" lub powstaj dziki
niemu; wszystkie zjawiska maj za przyczyn Ab-
solut. Absolut jest istnieniem rzeczywistym, prze-
to wszystko co istnieje, powinno by Absolutem.
Te dwa twierdzenia prawdy s nierozcznie
zwizane ze sob i nie mog by rozczone. Gdy
mwimy e co "istnieje", oczywicie mamy na
myli istnienie prawdziwe caej jego skoczonoci
i peni, nie za istniene niedokoczone i
niesamodzielne, nie zewntrzn stron realnoci.
Postaramy si powiedzie to wyraniej; nie moe
by dwch caoci, dwch wszech jednoci. Jest
tylko jedna cao, jedyna "wszechjedno", bo
tego wymaga rozum. Te okrelenia z koniecznoci
s mniej lub wicej niecakowite i nie odzwier-
ciedlaj peni pojcia, jakie oznacza j. Jednemu
wicej mwi pierwsze okrelenie, innemu za
drugie; ze wszystkich tych okrele najbardziej
dostpne dla pocztkujcych jest to, ktrym
posugiwalimy si w pierwszej czci tego
wykadu, a mianowicie, "Rzecz w swej caoci,
taka jak jest". Druga zasada prowadzi do
pokrewnej jej trzeciej, a mianowicie:
164/243
3. "Absolut zawiera w sobie wszystko, co
rzeczywicie jest; wszystko, co kiedy rzeczywi-
cie byo; wszystko, co rzeczywicie moe by".

Wszechjedno musi zawiera w sobie wszys-


tko. I zawsze wszystko zawieraa. I zawsze wszys-
tko zawiera bdzie. Wynika to z samej istoty
rzeczy, poznawanej przez intelekt: Wszechjed-
no zawsze jest wszystkiem. Niema nic nie
Wszechjedynego: Wszystko co jest, powinno by
Wszech jedynem. Wszechjedno nie posiada nic
zewntrznego. Poza Ni nic nie istnieje. Twierdzi
o egzystencji czego poza Wszechjednoci, to
znaczy dowodzi absurdu. Absolut nigdy nie mia
pocztku, przeto nic przed nim istnie nie mogo;
niema rwnie nic, czego przyczyn nie jest Abso-
lut. A poniewa niema on koca, przeto nic po nim
istnie nie bdzie; dlatego te Absolut zawiera w
sobie wszystko co jest, byo i bdzie. Pomni na to,
przystpujemy do rozpatrzenia czwartej zasady.
4. "Absolut jest wszechobecny w jednym i tym
samym czasie".

Zasada ta jest oczywist. Niema adnego


miejsca poza Wszechjednoci. Wszelki byt lub
istnienie moliwe s tylko w Wszechjednoci.
165/243
Wszechjedno jest wszdzie. Nie moe by
miejsca, w ktrymby nie byo nic. Intelekt nie
moe uwaa "nic" za rzeczywisto, za realno,
za fakt bezwzgldny. Bezwzgldne " nic" jest
niepodobiestwem, gdy Absolut jest zawsze
"czem", a owo "co" przeciwstawia si
"niczemu". "Nic" to okrelenie negatywne, uy-
wane dla oznaczenia nieobecnoci lub widocznej
nieobecnoci jakiegokolwiek zjawiska. Bdc
wszystkiem, Absolut musi zawiera w sobie
wszystko (patrz zasad 3). To, co my nazywamy
przestrzeni, czasem, materj, myl, energj i t.
p., jest jedynie wzgldnym przejawem Absolutu.
Dlatego te musi on by obecny wszdzie w jed-
nym i tym samym czasie. Wszelkie inne tumacze-
nie jest niemoliwe.

5. "Absolut jest wszechwadny, wszech-


potny; posiada si nieograniczon wszelk,
jaka tylko istnieje".

Zasada ta okae si oczywist, skoro


przyjmiemy zasad wszechobecnoci Absolutu,
jego uniwersalnoci i skoro zaoymy istnienie
zjawiska siy i potgi. Naturalnie, moe nas
spotka zarzut, i potga i sia to tylko
166/243
wzgldne okrelenia, gdy te waciwoci raczej
s czem wypadkowym lub wzgldnym w sto-
sunku do Absolutu, ni rzecz bezwzgldn sam
w sobie. To ostatnie rozumowanie jest suszne,
gdy my stwierdzamy jedynie co, co nazywamy
potg i si, ktre uwaa moemy jako wzgld-
ny przejaw' Absolutu. Jeeli istnieje potga (choci-
aby wzgldna), to pochodzi ona tylko od Absolu-
tu. Innej potgi: niema. Absolutowi musimy przyp-
isywa cakowit potg, nie za jej drobn cz
czyli wiksz potg ni ta, ktr posiada kto
inny. Absolutowi waciw jest potga cakowita,
bezgraniczna, jaka tylko istnieje, za pomoc ktrej
wszystko moe si speni. Dalej bdziemy mwili
o potdze, jako o rzeczy namacalnej, czyli o prze-
jawie Absolutu lub jako o czem wzgldnym w tem
pojciu. Wypowiedziany przez nas przed chwil
pewnik wyraa t oczywist prawd, i wszystkie
zjawiska zwane si, s tylko przejawem Absolutu
i niema siy innego pochodzenia, gdy nie istnieje
inne rdo, z ktrego sia mogaby bra pocztek.
Niektrzy metafizycy gosz zasad: "Absolut jest
wszechpotny; Bg to potga"; my za widz-
imy w potdze wzgldny przejaw Boga lub Abso-
lutu, nie za co, co oznacza "rzecz sam w so-
bie". Tak samo zapatrujemy si na rozum i mater-
167/243
j, o czem zreszt pomwimy w nastpnych
wykadach.

6. "Absolut jest wszechwiedny, wszechpoz-


nawczy, wszechmdry, wszystko ogarnia, wszys-
tko zna i posiada wiedz nieskoczon.

To znaczy, i niema nic, o czem by Absolut


nie wiedzia, niema nic, czegoby cakowicie nie
rozumia. Jeeli istnieje jaka rzecz nie zupenie
znana lub rozumiana przez Absolut, to w takim
razie sowa "Absolut" i "wszechwiedza" byyby
niedorzecznoci. To naturalnie stosuje si do
wszelkiej wiedzy, ktra dotyczy przeszoci, ter-
aniejszoci oraz przyszoci, o ile mona uy
tych wzgldnych okrele. Aby by wszechwiedz
wiedza musi przenika do rdzenia; musi by
wyczerpujc, co do najmniejszych szczegw,
co do ostatniego punktu. Istotna wszechwiedza
nie moe si myli, nie moe zmienia zdania
wskutek osignicia gbszej wiedzy, nie moe
popenia bdw w wygaszaniu sdu, w rozr-
nianiu lub we wszelkim procesie mylowym. Aby
odpowiada okreleniu, taka wiedza i mdro
musz by rzeczywicie doskonae
(bezwzgldne). Znajc wszystko, Absolut zna
168/243
tylko siebie, gdy jest on "wszystkiem we wszys-
tkiem". Musimy zgodzi si z istnieniem "wiedzy",
lecz zdajemy sobie spraw z tego, e "wiemy". I,
zgadzajc si na istnienie "wiedzy" czy te,. rozu-
mu", z koniecznoci musimy zgodzi si, e ta
"wiedza" lub "rozum" naley do Absolutu, lub zna-
jduje si w jego mocy, lub zawiera si w nim,
lub w ostatecznoci z niego pochodzi. Wszystko,
co istnieje, naley do Absolutu. Absolut obejmuje
wszystko, co si w czemkolwiek znajduje, wszys-
tko bez wyjtku. Przy rozpatrywaniu Absolutu,
ktry nazywamy "rozumem", bdziemy mwi o
tem, e rozumienie jest waciwem wszystkiemu.

7. "Absolut jest nieskoczony".

Chocia ta formua jest prawie zbyteczna,


gdy okrelenie "Absolut" zawiera w sobie pojcia
"nieskoczonoci", istnieje jednak pewna rnica
pomidzy niemi i dlatego mwimy o nieskoc-
zonoci, jako o waciwoci Absolutu. Sowo
"nieskoczony" oznacza "bezgraniczny" lub
"nieograniczony" w czasie i przestrzeni; nie posi-
adajcy granic pod wzgldem potgi, zdolnoci,
natenia, lub przewagi; doskonay, niezmier-
zony, nie mieszczcy si w adne ramki i granice
169/243
i t. d. (Webster). Sowa "bez granic". najlepiej
okrelaj to pojcie. Absolut nie posiada granic,
gdy istnieje on wszdzie w czasie i przestrzeni
(jeeli ju nie moemy obej si bez tych sw),
gdy niema nic takiego, czem by on mg by
ograniczony; sam siebie za Absolut rwnie nie
moe ograniczy, poniewa nic nie istnieje poza
nim; poniewa oprcz niego nic nie istnieje.
Nieskoczono jest czem bezwzgldnem, i nasz
rozum nie moe poj jej cakowicie, chocia intu-
icyjnie j ogarnia.

8. "Absolut jest wieczny".

Webster okrela sowo "wieczny" jako co, co


"niema ani koca, ani pocztku, istnieje zawsze,
niezmienne, niezniszczalne, zawsze trwajce,
nieskoczone, stae, cige". Kt sobie wyobrazi
Absolut, jako majcy pocztek i koniec? Jeeli za-
oymy, i Absolut posiada pocztek, wtedy
bdziemy zmuszeni wyzna jego pochodzenie od
czego innego, i w ten sposb Absolut stanie si
wzgldnym; zaczem stworzy si nowy Absolut,
bardziej odlegy i tak bez koca. Rozum nie moe
sobie wyobrazi Absolutu jako co, co ma
pocztek; gdy pocztek stwarza przyczyn, przy-
170/243
czyna inn przyczyn i t. p. Rozum nie dopuszcza
takiej myli i zmuszony jest uzna, i poza wszys-
tkiemi zjawiskami, wynikajcemi wskutek przy-
czyny, istnieje co, co niema przyczyny, co, co
zawsze byo: "przyczyna bez przyczyny", Absolut.
Oczywicie, my w naszym wiecie wzgldnym
nigdy nie spotykamy zjawiska bez przyczyny,
gdy prawo przyczynowoci wada tym wiatem,
lecz wszystkie przyczyny i wyniki zawieraj si
w Absolucie i pochodz z niego; poza Absolutem
niema adnej przyczyny, ktra by miaa na
wpyw, niema nic, coby byo poza Absolutem. Ab-
solut nie posiada zewntrznoci. Z trudem to
zrozumie umys nieprzyzwyczajony, lecz kady
umys musi ostatecznie doj do takiego wniosku,
gdy innego wyjcia niema; rozum bezwzgldnie
musi uzna t prawd, chocia jej nie rozumie.
Intelekt domaga si wywietlenia oraz skutku, i
nie moe si tych wymaga pozby, nawet przy
rozwaaniu Absolutu. Ale musi si ich pozby,
poniewa, uznajc wyjtek z prawa przy-
czynowoci, tem samem wykazuje wzgldno
tego. Jeeli naprzykad zaoymy, e istnieje
Praprzyczyna: cykl przyczyn i skutkw zostanie
naruszony, gdy Praprzyczyna jest czem
bezprzyczynowym i przez to prawo przyczynowo-
ci nie jest bezwzgldn: wyjtek j niweczy. Z
171/243
drugiej strony, jeeli bdziemy twierdzili, e cykl
przyczyn i skutkw jest nieskoczony, to z at-
woci nam zarzuc, e nieskoczono nie posi-
ada pocztku, a to, co nie posiada pocztku i
jest nieskoczone nie moe mie przyczyny. W
ten sposb i w tym wypadku cykl zostanie prz-
erwany i rozum musi si zgodzi, e istnieje co
bez przyczyny. W ostatnim wypadku intelekt, uy-
wajc bezwzgldnego sowa "nieskoczony" i nie
mogc go zrozumie, pozbawia swoje dowodzenie
siy i musi uzna istnienie "przyczyny bez przy-
czyny", chocia nie moe poprze tego adnym
przykadem z wasnego dowiadczenia. Jedyne
te, co moe intelekt uczyni, to otwarcie przyz-
na istnienie czego, czego nie rozumie; musi tak
postpi, jeeli chce by uczciwy wzgldem
siebie. Przyczynowo to co wzgldnego, co
nie przedstawia wartoci dla Absolutu. Wieczno
jest czem bezwzgldnem i intelekt, pojmujc j
intuicyjnie, nie moe zrozumie jej cakowicie.
Czas to okrelenie wzgldne, uywane przez
czowieka nie bdcego w stanie poj prawdy
bezwzgldnej. Czowiek nie moe wiadomoci
swej zatrzyma nawet jednej chwili, gdy nim
umys si nad ni zastanowi chwila uleci w
przyszo. Czas to pojcie wzgldne, i najwik-
szy okres czasu, jaki czowiek moe sobie
172/243
wyobrazi w porwnaniu z wiecznoci lub cza-
sem bezwzgldnym jest niczym innym, jak pa-
jczyn pod szkem teleskopu, ktrego soczewka
ogarnia przestrze nieskoczon; lecz aby to
porwnanie mogo by zrozumiane, pajczyna ta
powinna by jeszcze nieskoczon ilo razy zm-
niejszona. Nieskoczone miljony lat, gdy zestawi
z wiecznoci lub czasem bezwzgldnym, s tak
podobne do bezwzgldnego zera, i tylko
nadzwyczaj wysubtelniony umys moe je
rozrni. Ludzie, ktrzy osignli wysoki stopie
rozwoju duchowego, powiadaj nam, e czsto
przy zgbianiu nieskoczonoci, zupenie zatra-
caj uczucie czasu wzgldnego i miljon lat jest
dla nich chwil. To samo mona zauway, gdy
wysoce udoskonalony rozum bada krainy myli,
majce zwizek z przestrzeni: wzgldno zatra-
ca si w Absolucie, i przestrze wzgldna ginie w
nieskoczonoci. Czas i przestrze to pojcia
wzgldne, waciwe umysowi czowieka danej
epoki. Z punktu widzenia Absolutu (co zreszt jest
zrozumiae i dla naszego lichego rozumu) kade
miejsce jest tutaj (hic), kady czas teraz (nunc).

9. "Absolut jest niepodzielny".


173/243
Absolut to wszystko Cao. Nie moe on
by podzielony na czci, gdy nie istnieje nic, co-
by mogo tego dokona, niema czym go podzieli,
niema czym zapeni powstaej z podziau przer-
wy. Nie moe by adnego rzeczywistego podzi-
au Absolutu. Absolut zawsze by, jest i bdzie
caoci. Jest On czem zupenie skoczonem i nie
moe ulega podziaowi. Rozum, z wymienionych
ju wzgldw, nie moe wyobrazi sobie Absolutu
rozdrobnionego lub podzielonego na
poszczeglne czci. Rozum nie moe sobie
przedstawi podobnego obrazu i dlatego z
koniecznoci musi si zgodzi z wypowiedzian
zasad. Naturalnie w naszym ostatecznym poj-
mowaniu rzeczy, moemy uy okrele wzgld-
nych "czci" lub "drobiny" caoci czyli Absolutu,
rozumiejc pod tem pewnego rodzaju wyobrae-
nie o Absolucie, wyobraenie, ktre wchodzi w za-
kres naszej wiadomoci. Nie jestemy w stanie
widzie caoci rzeczy, i dlatego mwimy o
widzianem przez nas, jako o czstce caoci czyli
Absolutu. Lecz taka ograniczono ley w nas
samych i nasz tylko rozum stwarza wzgldn
rnic, gdy jego pole widzenia zbyt jest
zamknite, aby ogarn cao. Rozum nasz dzieli
cao na oddzielne, czciowe obrazy i nazywa
kady z nich "czstk", chocia w pojciu
174/243
bezwzgldnym i rzeczywistym, podzia na t. zw.
"czci", niema miejsca w rzeczywistoci. Cao
pozostaje niezmienn i niepodzieln bez wzgldu
na to, i nasza ograniczona, zamknita, wzgldna
wiadomo dla wasnej dogodnoci, dzieli j na
czci.
Z gruba mona to poprze nastpujcym
przykadem: z okna przy ktrym pisz ten wykad,
widoczny jest acuch gr. Cignie si on tak
daleko, jak tylko wzrok moe dosign. Moje oko
widzi go w caoci, lub te uznaje za cao to, co
mierzc wzrokiem, spostrzega na caej rozcigo-
ci, chocia niema takiej chwili, aby cay acuch
gr znalaz si w polu jego wzroku. Mimo to ist-
nieje poczucie cigoci lub cakowitoci; jeeli oko
bdzie umieszczone w naleytej odlegoci, to
ujrzy cay obraz jednoczenie. Przypumy teraz,
i chcemy sfotografowa ten acuch grski z ok-
na. Zmuszeni bylibymy skierowa objektyw na
jedn "czstk" acucha, by dokona zdjcia;
skierowa objektyw na drug i t. d., a do chwili,
gdy otrzymamy zdjcie z caego pasma gr.
Pomidzy temi zdjciami nie bdzie cznoci
oglnej i cay acuch w odbitkach bdzie
podzielony na "czci"; w rzeczywistoci nie ma
w nim podobnego podziau. Gry stanowi cao
niezmienn i niepodzieln. Gdy rozdacie zdjcia
175/243
znajomym, kady z nich na otrzymanej fotografji
zobaczy tylko "cz" cakowitego obrazu; wszys-
tkie zdjcia bd miay charakter samodzielny do
chwili, gdy je postawicie obok siebie. Ten, co zech-
ciaby mie wyobraenie o pamie gr, musiaby
poczy ze sob wszystkie "czci" i zobaczyby
wtedy obraz cakowity. Bd jak bd niezalenie
od tego, czy to zdjcie ogldamy czciowo czy
jednoczenie pasmo grskie pozostaje tem.
czem byo; "pozory" zdj nie maj tu adnego
znaczenia. Przykad przytoczony jest niedokadny
i gruby, lecz pokazuje nam, w jaki sposb nawet
w paszczynie materjalnej wzrok skierowany na
czciowo, stwarza wraenie "czci" i "podziel-
noci", gdy w rzeczywistoci niema nic podobne-
go. Wszelka tak zwana "gwiazda" pozostaa na
swoim miejscu i tylko my posunlimy si, a prze-
to jej nie widzimy. Przeistoczenia i zmiany,
uwaane przez nas za rzeczywiste nie s
niczem innem, jak falami, pian i bakami na
powierzchni oceanu, gdy sam ocean pozostaje
bez zmiany. Absolut jest poza prawem przy-
czynowoci. Przyczyna i skutek go nie dotycz,
gdy s wzgldne i nale do zjawisk rwnie
wzgldnych, nie tykajc natomiast zupenie
rzeczywistoci lub Absolutu. Absolut niema ani
pocztku, ani koca, niema przyczyny i nie jest
176/243
skutkiem niczego. Z punktu widzenia Absolutu
prawo przyczynowoci nie istnieje, gdy jest to
prawo wzgldne i panowa moe jedynie w
wiecie zjawisk wzgldnych. Przyczyna i skutek
to wzgldne pozory w Absolucie, nie majce nad
nim wadzy, s to tylko twory i narzdzia Abso-
lutu, ktre w danej chwili su do pewnego celu
boskiego, lecz nie posiadaj samodzielnoci w sto-
sunku do Absolutu. Absolut jest wolny.
10. "To co nie jest Absolutem, jest wzgldne".

Innemi sowy, to co nie jest Absolutem musi


si znajdowa w pewnym stosunku do Absolutu
lub by niczem. To co nie jest bytem bezwzgld-
nym (rzecz sama w sobie), powinno by zalenem
od Absolutu lub niczem. Ta zasada jest wnioskiem,
wypywajcym z zasad 1, 2 i 3. Wszystko rzeczy-
wiste, jak rwnie i wzgldne, musi by albo samo
Absolutem albo te od niego zalee. Innemi
sowy, musi by ono Absolutem (rzecz w Caoci
taka jak jest) lub wzgldnem (t. j. niedoskonaym
lub niepenym pozorem Caoci rzeczy). Jeli nie
jest ono ani jednym, ani drugim (musicie pami-
ta, i w rzeczywistoci jest to jedno i to samo), to
w takim razie jest ono niczem, kamstwem, uud,
biednem wraeniem o rzeczy wzgldnej (lub te
szeregiem takich bdnych wnioskw), albo jest
177/243
kamstwem wiadomem, nie majcem podstawy
ani w Absolucie, ani we wzgldnoci.
TRZY WIELKIE PRZEJAWY
ALBO TRZY PIERWIASTKI
WZGLDNE.

Zwyky intelekt nie jest w stanie dokadnie


zrozumie lub zda sobie spraw z Absolutu, jako
takiego. Lecz wzgldne wiadomoci Absolutu s
dostpne zwykej wiadomoci i przebysk rzeczy
samej w sobie moe by podjty przy pomocy
rozumu duchowego, w miar tego, jak wiado-
mo zostaje owiecon promieniami Ducha.
Uprzedzajc fakty, uwaamy za stosowne poda
nastpujce wyjanienia, aby umys czytelnika
chocia na chwil wypocz, zmczony wynikemi
z rozpatrzenia jedenastu zasad wtpliwociami.
Mamy na wzgldzie powstajce w umyle
czowieka pytanie: "A Ja? jakie zajmuj miejsce w
Absolucie i wzgldnoci". Lub, jak spyta niedawno
pewien amerykanin: A c to mnie obchodzi? To
zagadnienie bdzie rozpatrywane przez nas w os-
tatnim wykadzie, tu za powiemy jedynie: w
czowieku, jakim si on wydaje, w obecnej chwili
jest i Absolut i wzgldno. Chcemy powiedzie
przez to, e czowiek posiada prawdziwe "Ja",
179/243
Ducha, ktry jest wanie Absolutem. Duch ten
otaczaj trzy rzeczy wzgldne: 1) materja, 2) en-
ergja lub sia i 3) umys. Sanskryckie okrelenie
tych poj s Atman czyli Duch, wieczne "Ja";
Akasa t. j. materja, wszechprzenikajca substanc-
ja wszechwiata; Prana, t. j. sia, energja, i t. p.;
oraz Czitta czyli substancja umysowa. Filozofja
jogw uczy, i te trzy formy wzgldnoci s waci-
we wszystkim tworom wszechwiata. Atman czyli
Duch, bdc jedyn rzeczywistoci, znajduje si
wszdzie i we wszystkim, lecz nie jest zawarty w
adnej rzeczy szczeglnej jako samodzielna czst-
ka. On, jeeli tak moemy okreli, przenika cay
wszechwiat i znajduje si we wszystkim. Moemy
przeto mwi (co mwilimy w swoich wykadach)
o czowieku, jako o majcym w sobie "kropl
Oceanu Ducha" lub jako o bdcym tak "kropl"
albo "iskr Boego pomienia" albo "promieniem
soca Ducha" i t. d., lecz wszystkie wymienione
okrelenia to tylko zwroty retoryczne, bo przecie
niema i nie moe by podziau Ducha (patrz za-
sad 8). Jeeli wyobrazimy sobie czowieka jako
paciorek, to Duch nie bdzie kawaeczkiem zota
w jej rodku, lecz zotym acuszkiem, na ktrym
s nanizane wszystkie paciorki i ktry przechodzi
przez kady z nich i jednoczenie przez wszystkie.
Jest to porwnanie bardziej pierwotne, lecz daje
180/243
ono sabe wyobraenie o zasadniczej rnicy
pomidzy dwoma wyej wymienionemi pojciami.
Wszelki byt wzgldny, centrum wiadomoci,
atom czy te rzecz (nazywajcie to jak chcecie)
jest nanizany na Zoty acuch Ducha i w rzeczy-
wistoci stanowi jedynie punkt w tym acuchu.
Nanizane na nim paciorki skadaj si z materji
(Akasa), posiadaj si lub energj (Prana) i sub-
stancj mylow (Czitta). Wszystkie te trzy czyn-
niki, to tylko wzgldne przejawy Absolutu. Duch
jedynie jest "rzecz sam w sobie", jedyn rzeczy-
wistoci w czowieku, gdy podane trzy waci-
woci s zmienne, czasowe, niedoskonae i t. d.
i nieposiadaj wskazanych przez nas cech, wa-
ciwych Absolutowi. Poruszamy zagadnienie o
skadzie czowieka w nastpnym odczycie,
wspominajc o tem tutaj jedynie w tym celu, aby
uatwi zrozumienie zagadnie, aby chocia cz-
ciowo odpowiedzie na pytanie, ktre si budzi
po przeczytaniu tego wykadu. Teraz przejdmy
do rozpatrzenia trzech wielkich przejaww lub
wzgldnych pierwiastkw. Bdziemy tu mwi o
Duchu, Atmamanie lub Absolucie i stosunku
czowieka do Boga, co zreszt stanowi tre "za-
gadki wszechwiata". Duch to utajona Praprzy-
czyna: materja za, energja i sia przejawy (nat-
uralnie wzgldne) Absolutu. Pamitajcie o tem,
181/243
aby unikn nieporozumienia. Trzy wielkie prze-
jawy Absolutu, ktre mog by namacalne, nada-
jce si do bada i stosunkowo dostatecznie
zrozumiae dla intelektu ludzkiego, nawet w obec-
nym stadjum rozwoju, s:

1. Materja albo substancja (Akasa).


2. Energja lub sia (Prana).
3. Substancja umysowa (Czitta).

Ten potrjny podzia uznaj postpowi uczeni


zachodni, chocia wielu z nich stara si sprowadz-
i do zera ostatni z trzech przejaww. W wykadzie
naszym podamy pogldy najlepszych mylicieli
zachodnich lub waciwie rezultaty ich bada i
rozumowa, abycie mogli zobaczy, o ile s one
zblione do filozofji jogw. Zwaszcza w zagad-
nieniach, dotyczcych "wiata form", Jogowie
wiedz, i wyej wymienione trzy przejawy nie s
to w rzeczywistoci trzy samodzielne pierwiast-
ki, ale trzy fazy jednego przejawu. Zgodnie z ich
nauk materja, to tylko prymitywna forma energji
lub siy, stopniowo przeistaczajca si w t os-
tatni, jak gdyby si w niej tozpuszczaa; podob-
nie sia lub energja jest pierwotn form "sub-
stancji umysowej", ktra przechodzi w ni stop-
182/243
niowo, mijajc niepostrzeenie cay szereg stanw
kolejnych. Substancja umysowa w tych wyszych
fazach i dziaaniach osiga niemal paszczyzn
ducha, z ktrego powstaa, a w punkcie swych
narodzin staje si tak subteln, e rozum
czowieka, (nawet rozum ludzi wysoko rozwini-
tych) nie jest w stanie okreli w sposb dokadny
granicy, ktra je dzieli. Wszystko to rozwaymy
niej. Przedewszystkiem musimy pozna istot
materji.
MATERJA (Akasa).
Niedostpny w wersji demonstracyjnej
Wykad XI.

MATERJA I SIA.

Zakoczylimy swj ostatni wykad, nie do-


prowadziwszy do koca badania nad tym prze-
jawem Absolutu, ktry znany jest pod nazw
materji. Jak ju mwilimy, nauka twierdzi, e
materja skada si z atomw i e atomy s
podzielne dopty, dopki nie dojdzie si wreszcie
do atomu ostatecznego, ktry ju nie podlega dal-
szemu podziaowi, atomu zasadniczego czego
w rodzaju materji "absolutnej". Wiele teorji zbu-
dowali uczeni, by okreli pojcia atomu. Nie
naley zapomina, i w atom zasadniczy to tylko
teorja i hipoteza; nikt go jeszcze nie odkry i gdyby
nawet zosta znaleziony, nie moglibymy go do-
jrze przez najsilniejszy mikroskop. Ostatnie
wynalazki, w szczeglnoci odkrycie promieni X i
radu, zaprzeczyy tym teorjom i uczonych teraz
bardzo zajmuje kwestja atomu. Przyznaj oni, e
atom wodoru, jest to atom zasadniczy lub w os-
185/243
tatecznoci bardzo do niego zbliony tak, e rni-
ca pomidzy niemi jest minimaln; lecz najnowsze
badania obaliy t teorje i dowiadczenia z tak
zwan energj promienist albo radioaktywnoci
doprowadziy do wniosku, e to, co brano za atom
zasadniczy, ulega dalszemu podziaowi. Obecnie
nauka stana na granicy uznania nauki jogw,
opiewajcej, e najdrobniejsze formy materji
przeksztacaj si niepostrzeenie w energj albo
si i e materja jest niczem innem, jak najmniej
cieczon lub najgrubsz form energji lub siy.
"Ostatniem sowem nauki" w kwestji materji,
jak nieco lekkomylnie rozgaszaj pisma i dzien-
niki, okazay si t. zw. "elektrony", ktre w istocie
swojej s wanie najmniejszemi nabojami elek-
trycznoci. Wedug okrelenia pewnego znanego
badacza natury, otrzymamy niejakie pojcie o sto-
sunku elektronu do atomu, gdy wyobrazimy sobie
przestrze dwustu stp dugoci, 80-ciu szeroko-
ci i 50-ciu wysokoci z rozproszonym w niej mil-
jardem najbardziej znikomych adunkw elek-
trycznych, kady wielkoci zwyczajnego punktu
(.) w czcionkach dziennikarskich. Miejsce, ktre
taki punkt zajmuje w przestrzeni tego rozmiaru,
odpowiada miejscu, jakie zajmuje elektron w
atomie. Zwaywszy, e sam atom, zawierajcy te
elektrony jest dla wzroku ludzkiego niedostrzegal-
186/243
ny, moemy wytworzy sobie pojcie o wielko-
ci tego, co najnowsza nauka nazywa elektronem.
Elektrony posiadaj duy zasb energji i trwaj
w nieustannym ruchu, wirujc dokoa siebie, na
podobiestwo planet w minjaturowym
wszechwiecie. Naley zaznaczy, e teorje t
uczeni wysnuli i przyjli, jako konieczn, aczkol-
wiek rwnie atom, jak elektron, s niedostrze-
galne. Jednake okazay si one niezbdne, aby
wyjani niektre zjawiska i dlatego te zostay
wprowadzone i bd spenia swoje zadanie,
dopki nie zjawi si lepsze. Zwracamy na ten
fakt uwag, cho nie przyjmujemy teorji elek-
tronw za ostateczn, lecz jedynie, by dowie,
jak dalece wiedza dzisiejsza zblia si do nauki
jogw o jednoznacznoci ma terji z energj i si.
Od czasu do czasu badacze bd stwierdza, e
to lub owo nowe odkrycie w dziedzinie nauki
potwierdza t teorje i e koniec kocw pojcia
siy i energji z kolei stopniowo przenikn do
umysw, jak by poprostu si w nich roztapiay i
przeksztacay. Za pidziesit lat, kto przegl-
dajc te wykady, umiecha si bdzie,
przeczytawszy t przepowiedni, wobec faktu, e
zostanie on ju prawie speniony. Wycigamy rk
poprzez psetk lat do takiego przyszego czytel-
nika, ktrego prawdopodobnie jeszcze niema na
187/243
wiecie. Ale nawet wwczas nie bdzie jeszcze
skrystalizowanego pojcia o Duchu, jeeli ten
bdzie rozwaany jako Absolut, nie za jako prze-
jaw Absolutu. Duch bowiem tak dalece wyszy
jest od rozwaanego przez nas Rozumu, jak
dalece ten ostatni jest wyszy od siy albo energji,
a sia albo energja od materji. Rozum, sia i mater-
ja to trzy ksztaty objawienia, Absolut za zna-
jduje si w osnowie rzeczy. Jest on tem. od czego
poczynaj si wszelkie zjawiska.
Przystpimy teraz do pobienego przegldu
wspczesnych zapatrywa naukowych na mater-
j, aeby wykaza, jak bardzo stykaj si one z
twierdzeniami Jogw. Nauka dzisiejsza uwaa, e
materja wogle wypenia przestrze nieskoc-
zon wszdzie w najrozmaitszej postaci. Zapewni-
aj te nas uczeni, e stan skupiania materji jest
wieczny i niezmienny, to znaczy, e niczego do
niej nie mona doda, jak i rwnie niczego od niej
nie mona odj, e nie moe by materji wicej,
ani mniej, anieli jest w istocie, e ilo jej ogl-
na w tej chwili jest taka sama, jak bya po wszys-
tkie czasy. Teorja ta naturalnie utwierdza nas w
przekonaniu, e materja istniaa zawsze, a to dlat-
ego, e z niczego nie moga powsta i zawsze ist-
nie musi, e jest niezniszczalna, poniewa "co"
nigdy nie stanie si "niczem". Dalej, nauka
188/243
stwierdza, e aczkolwiek materji dane jest zmieni-
a form i wystpowa w niezliczonej iloci kom-
binacji (o czem si bezustannie przekonywamy),
mimo to, sama w sobie, materja nigdy si nie
zmienia: niczego nie traci, nic jej nie uzupenia, a
wczoraj i dzisiaj i jutro, zawsze bya jest i bdzie
t sam. Zgodnie z tym zapatrywaniem jest ona
wieczn i nieograniczon. Widzicie, e nauka
stworzya sobie z materji Boga i przypisuje jej
wasnoci samego Absolutu, zamiast przypisywa
jej wasnoci, wyczne dla jej przejaww. Was-
noci te zostay dla niej zapoyczone i nie skadaj
si na jej prawn "wasno". Jogowie twierdz,
e materja w rzeczy samej nie istnieje, ale przed-
stawia uksztatowanie energji, ktra jest z kolei
form rozumu, rozum za to przejaw Absolutu.
Dla udostpnienia jednak nauki, Jogowie uwaaj
rozum, si i materj, jako trzy rne formy objaw-
ienia, niedostrzegalnie przeistaczajce si jedna
w drug; przeto i my tak bdziemy o nich mwili
w naszych wykadach. Kilku uczonych orzeko, e
materja jest,. praosnow" wszechrzeczy i e sia i
rozum, to relatywne wasnoci materji. Inni utrzy-
muj, e istotn jest energja-sia i e materja to je-
dynie przejaw siy, a rozum jej cecha lub posta
szczeglna. Po dzi dzie aden z badaczy nie
dopatrywa si ostatniego wyrazu, to jest istoty w
189/243
rozumie, roztrzsajc rwnoczenie si i mater-
je, jako atrybuty tego ostatniego. Atoli niektrzy
metafizycy i filozofowie byli zdania, e rozum jest
wszystkiem i wszystko jest rozumem i e materja
i sia s li tylko "zudzeniami", nie majcemi re-
alnego bytu. Ten punkt widzenia zosta przyjty
przez epigonw paru szk, noszcych charakter
religijny metafizyczny. Czytelnik przekona si,
e filozofja jogw uwaa wszystkie te zapatrywa-
nia za czciowo suszne, zarwno o ile bra je
poszczeglnie, jak, o ile je rozpatrywa w zwizku
wzajemnym. Jednak jogowie nauczaj, e w jdrze
tych wszystkich t. zw. Absolutw albo istot tkwi
jedyna rzeczywista istota Absolut, z ktrego
pocztek bior wszystkie trzy przejawy. Filozofja
jogw nie staje w sprzecznoci z adnym z
kierunkw mylenia: czy je harmonijnie i znajdu-
je punkt wsplny dla wszystkich teorji, syntetyzu-
jc je w niezachwiany, olbrzymi systemat. Wrd
nauk rozmaitych szk filozoficznych Wschodu
znale mona wszystkie trzy zaznaczone tu
rodzaje, trzy systemy czyli teorje; ten atoli, co
bdzie doszukiwa si bezwzgldnych prarde
nauk staroytnych, dojdzie, e wszystkie one
bior pocztek w ostatniej myli jogw o Jedynym
o absolutnej przyczynie wszelkich zjawisk,
190/243
ktra stoi ponad materj, ponad si, a nawet pon-
ad rozumem.
Zanim poegnamy teorje uczonych badaczy,
dotyczce materji, jestemy zmuszeni
napomkn, e nauka przyja teorje "eteru",
bardzo mdej formy materji, napeniajcej
przestrze systematw midzygwiezdnych i
midzysonecznych, a take znajdujcej si
pomidzy atomami, elektronami i t. p. cia t. zw.
skupionych, staych. On te, jak twierdz, jest sub-
stancj niezwykle rzadk i subteln nierwnie
bardziej rozrzedzon, anieli jakikolwiek ze
znanych nam gazw. Nikt nic sysza, nie widzia,
nie rozezna powonieniem, nie mia w rku, nie
dotkn eteru, ale istnienie jego uwaa si za
konieczne do wyjanienia pewnych zjawisk fizy-
cznych, jako to: przenoszenie wiata, ciepa i t.
d. Nauka uznaa, jako nieunikniony pewnik to, e
materja jest nieogarniona, e istnieje wszdzie w
tym lub innym ksztacie, i dlatego to uczeni
zmuszeni byli opracowa pojcie i uzna istnienie
niezmiernie uproszczonej formy materji, "zape-
niajcej odlegoci" pomidzy ciaami, z czego
wanie powstaa teorja "eteru".
Filozofja jogw nie przeciwstawia si nauce
Zachodu w kwestji eteru. Zapewnia ona, e eter
istnieje rzeczywicie w siedmiu rozmaitych stop-
191/243
niach rozrzedzenia. Jego miano-sanskryckie
(bdce w uyciu ju od setek lat) brzmi: Akasa.
Akasa jest terminem sanskryckim, okrelajcym
zasadniczy pocztek przejawu materji. Zgodnie z
nauk jogw, Akasa wypenia i przenika nieskoc-
zon przestrze; niema takiego miejsca, dokdby
nie docieraa; jest wszechobecna. Filozofja jogw
poucza nas, e wszystkie formy materji poczy
si od owej Akasy. Przedewszystkiem ksztatuje
si sze form eteru i ich kolejnoci, nastpnie
gazy i ciaa lotne, uszeregowane wedug stanu
rozrzedzenia, dalej powietrze, ciecze i ciaa stae.
Akasa jest tem, z czego skadaj si zarwno na-
jlotniejsze gazy jak i najtwardsze i najzwartsze
ciaa, soce, ksiyc, gwiazdy, powietrze, ciao
czowieka, zwierzt i rolin, ziemia, skay: sowem
wszystko, co posiada ksztat, wszystko rozpoz-
nawalne dla naszych piciu zmysw. Oprcz tego
doskonalsze stany Akasy s lejsze, bardziej
rozrzedzone i delikatne, anieli jakakolwiek inna
forma materji, wyczuwana zmysami poszczegl-
nego czowieka. Duchy istot bezcielesnych
zarwno te, ktre wyzwolia mier, jak i te, ktre
przebywaj w ciaach astralnych, maj poczucie
najsubtelniejszej substancji niepoznawalnej dla
naszych zmysw nieokrzesanych; istoty znajdu-
jce si w sferach wyszych, anieli nasza, s
192/243
rwnie osonite jak z jej postaci najlejszych,
poniewa jest to konieczne do utrwalenia zwizku
pomidzy rozmaitemi pierwiastkami wchodzce-
mi w skad czowieka oraz istot wyszych. Tworzy-
do w jakiejkolwiek formie, niezbdne jest dla
przejawu siy i energji, i umys musi zawsze posi-
ada ucielenienie materjalne (nieraz najdelikat-
niejszego rodzaju), aby mg si ujawnia. Absolut
korzysta ze swoich najsubtelniejszych form bytu
(t najwysz form jest rozum), by w wiadomy
sposb okaza swj charakter z kolei, rozum
ucieka si do przewodnikw niszych siy i
materji jako swoich narzdzi przewodnikw al-
bo rodkw wypowiedzenia. Wspominamy tutaj o
tem dlatego, by czytelnik mia na uwadze, e ist-
niej o wiele wysze rodzaje Materji, anieli te,
ktre s poznawalne naszym zmysom. Ten fakt
jest tak dalece dobrze znany, posiadajcym wyso-
ki stopie poznania okultystom, e niektrzy z
pisarzy staroytnych posikujc si obrazow bar-
wn mow Wschodu, uywali okrelenia "Ciao
Boskie", mwic o materji. I to okrelenie moe
czytelnikowi by pomocnem przy uznaniu caej
wagi i wartoci materji, bez wzgldu na jej sto-
sunkowo niskie pomieszczenie w szeregu innych
przejaww Absolutu. Nie naley wpada w bd,
popeniony przez tych badaczy, ktrzy robi sobie
193/243
z materji Boga, lecz naley z drugiej strony unika
omyki wielu metafizykw i idealistw, ktrzy
uwaaj materj za co podrzdnego (szatana) al-
bo nawet za "nico".
Nie zamierzamy w tym wykadzie rozpatrywa
Akasy szczegowo, atoli tu wanie bdzie bardzo
porcznie powiedzie o niej sw par. Istota naj-
subtelniejszego pierwiastku Akasy stanowi tak de-
likatn form materji, e moe by odczut je-
dynie przez byty, ktre osigny najwysze
szczeble wysubtelnienia, jest nieznana nikomu, z
wyjtkiem dusz o wysokim stopniu rozwoju, uy-
wajcych tej wanie formy Akasy, jako przewod-
nika albo ciaa. Jest jakoby najcisz powok
substancji, oddzielajcej doskonae rozumy, od
Rozumu wiata, aczkolwiek nie ma tu podziau
istotnego, poniewa takie doskonalsze istoty
rozumne znajduj si w bliszem zwizku z
Rozumem wiata. Ta forma Akasy to najwysza
forma materji. Niektrzy z autorw, ktrzy pisali
o jodze, nazywaj Akas "materj tak, jak ta
jest sama w sobie". Na pocztku naszych wielkich
okresw ycia w rozmaitych czciach
wszechwiata, albo, jeeli wolicie przernych
kosmosach jedyn form objawiajcej si
materji jest Akasa w najsubtelniejszej postaci.
194/243
Nastpnie Absolut za pomoc swego prze-
jawu, zwanego "Rozumem Wszechwiata",
puszcza w ruch si, energj lub "Prane", ktre dzi-
aajc na Akas, wytwarzaj w niej kolejno sze
niszych form "eteru". Inaczej mwic, Prana
wywouje przejaw czciowy Akasy w tych forma-
ch. Nastpnie kolejno wystpuje ona w postaci
subtelnych cia lotnych, gazw, powietrza, cieczy i
cia staych i t. d" dopki nie ujawni si wszystkie
formy Akasy, poczynajc od jej istoty najwyszej,
a koczc na zwartych, ciaach staych. Na kocu
epoki wszechwiata lub przy zblieniu si jej do
koca, widoczne si staje stopniowe "pochanian-
ie" form Akasy zagada form stalszych; za nie-
mi po upywie wielu stuleci z kolei nastpuje zanik
wszystkich cia staych, potem cieczy, gazw, cia
lotnych i trwa pty, pki nie zostan pochonite
wszystkie przejawy Akasy i pozostanie jedyna jej
istota, pierwozasada, ktra znw zostanie puszc-
zona w ruch na pocztku nowej epoki.
Uwany i mylcy czytelnik zada sobie py-
tanie, czy nie mona na zasadzie analogji doj
do wniosku, e przy kocu danej wielkiej epoki
kosmicznej nadejdzie czas, gdy Akasa przeksztaci
si cakowicie w Pran, Prana w Czit, a ta ostat-
nia, z kolei zostanie pochonita przez Absolut. I
jeeli twierdzimy, e wszystkie te formy, s prze-
195/243
jawem Przyczyny Absolutnej, to czy nie rozumie
si samo przez si, i wszystkie one miay
"pocztek" e by czas, kiedy te przejawy pow-
stay? Dalej, czy z tego wniosku nie wypywa inny
wniosek, mianowicie, e istnieje cay szereg wiel-
kich epok kosmicznych, ktre nastpuj po sobie
i obejmuj takie okresy czasu, i wyobrania nie
jest w stanie przedstawi ich sobie? Na te zrozu-
miae pytania odpowiemy: istniej takie przedzi-
wne i potne procesy kosmiczne, e nawet
dusze, ktre osigny tak wysokie udoskonale-
nie, e mog by uwaane za rwne archanioom
i bogom, nie s w stanie stworzy sobie o nich
wyobraenia. Dowiedzielimy si o tem od na-
jmdrszych nauczycieli; przyznaj oni, i w
chwilowych przewietleniach wzrok ich duchowy
widzia zjawiska, tak przewyszajce ich zdolno
pojmowania, e ich podobne bogom umysy
drtwiay i mieli wraenie, jakoby zawrotu gowy.
Dlatego uwaamy za swe prawo nie dawa czytel-
nikom do rozwalania nic podniolejszego nad
epok kosmiczn, o czem bdziemy mwili w in-
nym szeregu wykadw. Lecz radzimy czytelnikom
pamita, e chocia przy takim rozwaeniu pro-
cesw, zachodzcych w kosmosie boskim i w jego
czstkach, moe si zdawa, i Bg jest
nieskoczenie daleko od ziemi i od nas to jed-
196/243
nake, bez wzgldu na takie przedziwne procesy
kosmiczne Bg, Absolut, zawsze jest z nami, koo
nas i w nas. Jest on nam bliszy, anieli brat,
bliszy niz matka dla swego dziecka przy piersi;
bliszy ni kochanek dla swej ukochanej. Bliszy
jest nam, anieli nasze serce, krew, mzg. Duch
zawsze jest z nami. I to dla wszystkich, dla
niszych tak samo, jak dla wyszych; dla
uciskanych tak samo, jak dla gnbicieli; dla
grzesznikw, jak dla cnotliwych. Rnica midzy
nami polega jedynie na stopniu uznania Ducha
przez czowieka.
Niech was nie strasz te zasady naukowe i
nauki nasze: jeeli ich nie rozumiecie lub nie czu-
jecie do nich zaufania nikt was nie zmusza
w nie wierzy, rozumie lub miowa istot tych
zagadnie. Musicie si koniecznie nauczy rozu-
mie, e Bg jest w was, zarwno jak i we wszys-
tkich otaczajcych was, e jestecie mu tak samo
niezbdni, jak On wam, gdy jestecie czsteczk,
wchodzc w skad planu Jego stworzenia
wszechwiata. Nauczcie si rozumie jedynie
rozkwitajce wszdzie ycie, nauczcie si otwier-
a dusz na promienie boskiej mioci i mdroci,
nauczcie si by zawsze gotowymi do wzrostu i
rozwoju.
197/243
Studjujc budow wszechwiata, znajdziecie,
e w wiecie form jedno i to samo prawo stosuje
si do rzeczy maych i wielkich. Jedno i to samo
prawo rzdzi ewolucj wszechwiatw i reguluje
ycie atomu.
"Jak jest na grze, tak i na dole" powiada
stare orzeczenie okultystyczne, a im dalej si po-
suniecie w badaniach, tem bardziej bdziecie si
przekonywali o prawdzie tego orzeczenia. Badaj-
cie to, co jest najbliej was, a posidziecie klucz
do odgadnicia tego, co jest od was daleko. "Nic
nie jest wielkim, ani maem" w boskim wiecie
form i przeobrae.
Teraz rozpatrzmy drugi wielki przejaw lub pier-
wiastek wzgldny.
ENERGJA CZYLI SIA
(PRANA).

Energja lub sia jest zasadniczym pier-


wiastkiem, ktry mona okreli jako "zdolno
oporu albo pokonanie oporu" lub te jako "to, co
wywouje ruch". Zgita spryna posiada energj,
gdy jest w stanie wykona prac, powracajc do
swego pooenia poprzedniego; adunek prochu
zawiera energj, gdy po wybuchu wykonywa
prac; butelka lejdejska, naadowana elek-
trycznoci posiada zasb energji, gdy przy
wyadowaniu jest w stanie wykona prac.
Czsteczki materji napeniajce przestrze
nieskoczon, znajduj si w nieprzerwanym i
staym ruchu. Ruch ten uwaany jest przez nauk,
za nieskoczony i wieczny t. j. istniejcy wszdzie
i po wsze czasy. Wszelka zmiana fizyczna i wszel-
ka reakcja chemiczna wie si ze zmianami, za-
chodzcemi w atomach, ktre tworz materj; ze
zmianami, polegajcemi na przestawieniu
czsteczek i ich kombinacji. Wszystkie postaci
ruchu sia cikoci, siy wszelkiego rodzaju,
jak: elektryczno, magnetyzm, wiato, sia
199/243
spjnoci, sia nerwowa, wogle wszelkie kategor-
je ruchu i siy, wystpujce w zmianie ugrupowa-
nia czsteczek materji, przedstawiaj form en-
ergji lub fenomen jej prarda. Ten kto jest obzna-
jmiony z danym zagadnieniem, najatwiej opanuje
pojcie energji, gdy okrelimy j jako "przyczyn
ruchu i zmiany w materji".
Wspczesne teorje naukowe w kwestji energji
s analogiczne do teorji, ktre okrelaj materj.
Uznaj one, e chocia energja wystpuje w nie-
zliczonej iloci form i moe si przeistacza w
inne postaci, to jednak oglna suma energji we
wszechwiecie jest okrelona, niezmienna i ani
jedna czsteczka energji nie moe by stworzona
na nowo, ani te zniszczona; e jakkolwiek by
energja przeistaczaa sw form, bd jak bd
przeobraenia, podobnie jak zmieniajce si ksz-
taty i kombinacje materji, s jedynie zjawiskiem
wzgldnem, nie za rzeczywistem i energja w swej
sumie oglnej nie jest przez nie naruszona i ilo-
ciowo pozostaje niezmienn. Ta teorja czyli zasa-
da fizyki znana jest pod nazw "prawa zachowa-
nia energji".
Rozwaanie powyszej teorji naukowej wiad-
czy, e z punktu widzenia nauki, adna sia mater-
jalna nie jest w stanie stworzy ani jednej
czsteczki materji, zarwno jak i czsteczki en-
200/243
ergji. Jak jedna, tak i druga s cile okrelone
ilociowo, stae i niezmienne. Moemy zmienia
ksztat materji, waciwie kombinacje jej atomw;
moemy przeistoczy jedn form materji w
drug i t. d., lecz nic nie moemy tworzy, ani
nic zniweczy. Energja jest przyczyn, powodu-
jc zmiany materji; wielu uczonych twierdzi o
niej, jako o "waciwoci lub cesze materji", gdy
inni widz w niej pierwiastek samodzielny i odrb-
ny, ktry dziaa w zwizku z materja. Jako przykad
przejcia jednej formy energji w drug i t. d. moe
suy fakt nastpujcy:
Lampka elektryczna wytwarza wiato, ktre
powstaje wskutek przejcia elektrycznoci przez
cienki drucik wglowy; drucik ten stwarza dla pr-
du opr. ktry z kolei tworzy przejcie energji elek-
trycznej w ciepo i wiato. Elektryczno powstaje
w dynamomaszynie, otrzymujcej ruch przez en-
ergji' pary, powstajcej przy przejciu wody w
stan lotny wskutek dziaania ciepa. Ciepo za jest
rodzajem energji, powstaej z energji wglowej,
wyzwolonej przez spalenie. Wgiel sw energj
chemiczn pobiera od soca, ktre ze swej strony
oddao j drzewom wytwarzajcym wgiel, albo
te moe od energji waciwej jego wasnym ato-
mom. Soce lub atomy wgla przejy sw en-
ergj od energji wszechwiata. I jak widzicie, cay
201/243
proces przedstawia jedynie szereg przeistocze.
Szereg ten moe by bardziej skomplikowany, jak
naprzykad: z elektrycznoci mona korzysta jako
z silnika, poruszajcego transmisj, ktra
przekazuje swj ruch innej maszynie i t. d. Lecz
zasada pozostanie jednakow we wszystkich przy-
padkach.
Temu, ktry si oddaje badaniu tych zagad-
nie, polecamy przeczyta jakiekolwiek
pocztkowe dzieo z zakresu fizyki, aby mg
stworzy sobie szersze pojcie o energji, sile,
ruchu i t. d. Przykady zmian formy energji daj
si obserwowa przy wszelkiej czynnoci. Gdy
chwytamy, naprzykad, pik, to wysyajc prd
nerwowy z mzgu, wywoujemy skrt pewnych
mini rki, ktry z kolei oddaje ruch pice i odrzu-
ca j od naszych rk. Pika uderza w jakikolwiek
przedmiot, zrzuca go i t. d. Jeeli przedstawimy
sobie szereg cegie dokoa caej kuli ziemskiej, to
moglibymy strci je wszystkie na siebie, zlekka
dotknwszy pierwsz, ktra oddaaby swj ruch
drugiej i t. d. Energja prochu przechodzi w kul
w postaci ruchu, kula przelatuje przestrze i leci
pty, pki zawarta w ziemi energja, znana pod
nazw przycigania lub siy cikoci, nie pokona
ruchu nadanego przez proch i nie nada kuli innego
ruchu, skutkiem ktrego ta spadnie na ziemi.
202/243
Jak wiedza przyrodnicza, podobnie i okultna
twierdzi, e wszystka materja znajduje si w ruchu
nieustannym t. j.. e atomy jej wci wiruj. Ruch
ten czyli drganie zostaje nadane materji przez en-
ergj. My nie jestemy w stanie zauway tego
ruchu, wiemy jedynie, e istnieje i e ycie,
jakiekolwiek jest, bez tego ruchu byoby niemoli-
we. Kady rodzaj materji drga na swj sposb.
Brak dostatecznej iloci miejsca nie pozwala nam
powici wicej czasu na wszechstronne rozpa-
trzenie tego zagadnienia; zmuszeni wic jestemy
skierowa czytelnika, ktry by chcia bliej zapoz-
na si z teorj i faktami fizyki do wielkiej iloci
podrcznikw w tej kwestji, jakie mona naby w
kadej ksigarni lub bibljotece. Sformuowalimy
jedynie zasadnicze twierdzenia teorji naukowych,
teraz za przechodzimy do nauki jogw o Pranie,
nauki o energji bardzo pokrewnej zasadom fizyki.
Rzeczywicie, o ile chodzi o prawdy zasadnicze,
to badacze maj bardzo mao powodw, by rni
si w tej kwestji.
Filozofja jogw uczy nas, e w wiecie form
lub wzgldnoci caa materja lub wszystkie formy
Akasy znajduj si w ruchu nieprzerwanym; w
wiecie materji niema spoczynku. Pozorny stan
spoczynku przedmiotw materjalnych jest tylko
wzgldny; faktycznie nie istnieje. Ciepo i wiato,
203/243
to tylko formy ruchu, przejawy energji soca i
wszechwiata cigle falujce w przestrzeni; ich
czsteczki wci si zmieniaj i poruszaj; zwizki
i rozkady chemiczne odbywaj si stale, bez prz-
erwy; stworzenie i mier to konieczne warunki
egzystencji komrki atomu i molekuy. W naturze
nic nie odpoczywa. Praca wykonywa si bez przer-
wy i wci si co tworzy (w znaczeniu powstawa-
nia nowych kombinacji, gdy z niczego nic pow-
sta nie moe).
Ta energja czyli sia, przyczyna ruchu, zmiany
i dziaalnoci, zwie si po sanskrycku "Prana".
Prana, podobnie jak materja lub Akasa, znajduje
si wszdzie. Najnowsze badania naukowe
stwierdzaj, e zarwno sia jak i energja s
"wieczne" same przez si, lecz filozofja jogw
naucza, e i jedna i druga s emanacj lub prze-
jawem Absolutu i zbliaj si do wiecznoci, nie
same przez si, a jedynie przez Absolut. Zostay
wyonione, ujawnione i wyrzutowane przez Abso-
lut i mog znowu zosta przez Absolut
pochonite; z tem jeno zastrzeeniem mog by
uwaane za to, za co uznaje je nauka fizyczna,
ktra im przypisuje cechy "nieskoczonoci" i "
wiecznoci". Nauka dzisiejsza uwaa je zazwyczaj
jako odrbne pierwiastki, lecz filozofja jogw
naucza, e materja lub Akasa to tylko gruba forma
204/243
energji lub Prany, powstajca z tej ostatniej. W
praktyce za mona przy badaniu wszechwiata
spoglda na nie, jako na dwa odrbne pierwiast-
ki.
Prana, jak wyjanilimy, rozpatrujc energj,
wystpuje we wszystkich rodzajach dziaalnoci
energji, ruchu i siy. Posiada wiele stopni i postaci,
lecz pierwiastek, znajdujcy si w ich zasadzie,
jest jeden i ten sam. Te rozmaite formy mog
przechodzi jedna w drug, co zreszt
widzielimy, badajc energj, i pod tym wzgldem
nie przecz sobie nauki wschodnie i zachodnie.
Zgadzaj si rwnie w gwnych zarysach w
kwestji "zachowania energji", gdy w danych
twierdzeniach jogw jest powiedziano, e do ogl-
nej iloci Prany we wszechwiecie nic nie moe
by dodane, jak rwnie nic nie moe by odjte.
Zauwacie jednak, e pomidzy temi naukami ist-
nieje rnica nastpujca: jogowie uwaaj Prane
za bardzo gbok form rozumu, ktr okazuje
Absolut za porednictwem "Rozumu Wszechwia-
towego", a ktra przy pewnych warunkach moe
by w ten sam sposb usunita. Przy oglnem
rozpatrywaniu kwestji teorja zachodnia moe by
przyjta raczej jako "hipoteza szkolna".
Nauka zachodnia twierdzi, i "niema materji
bez energji, niema energji bez materji". Filozofja
205/243
jogw zgadza si z tem. e materja bez energji
jest niemoliw, lecz twierdzi rwnie, e energja
moe istnie bez materji, gdy energja lub Prana
istniaa ju dawniej, ni materja luk Akasa, chocia
w tym wypadku istniaa tylko rzeczywista utajona,
nieujawniona w ruchu prazasada energji. Owo
prardo energji bynajmniej nie jest rwnoz-
naczne z tem, co wywouje oddziaywanie energji
na materj, a co my nazywamy si. Pierwsza za-
sada jest nieczynn, gdy druga jest dziaaniem.
Jednake z punktu widzenia, z jakiego patrzymy
nie moe istnie materja bez energji, podobnie jak
i energja, ktraby si nie ujawniaa w materji lub
przez materj. Przeto i w tym wypadku teorja za-
chodnia moe by przyjta przez czytelnika, jako
"hipoteza szkolna", chocia nie naley zapomina
o nauce rzeczywistej.
Mwilimy o Pranie czyli raczej o formie Prany,
znanej pod nazw energji yciowej i t. d. w po-
drczniku "Nauka o oddychaniu", a take w niek-
trych wykadach ksigi "Zasady wiatopogldu
jogw indyjskich" i w "Hatha-jodze". W nastpnej
ksice, w ktrej bdziemy rozpatrywa,. Rada-
jog", poruszymy wiele wanych kwestji, dotycz-
cych Prany w innej formie (to jest oddzielnie od
siy yciowej i t. p. ) i sposobw uzalenienia jej od
rozumu i woli. Ze wszystkiego comy powiedzieli,
206/243
czytelnik moe zauway, e, poniewa Prana jest
elementem grubszym, anieli Czitta lub substanc-
ja umysowa i w istocie rzeczy jest tylko jej rzutem
(projekcj) albo form, wic ten, kto rozumie jej
prawa i zasady, moe za porednictwem rozumu,
pod kierunkiem woli, osign wielk wadz nad
Pran. Opracowanie tego tematu wchodzi w za-
kres "Rada-jogi", ktra, jak wspominalimy,
bdzie treci nastpnej serji wykadw. Nie
moemy tutaj zatrzymywa si na tej kwestji, lecz
abycie mogli zda sobie z niej spraw, musimy
zaznaczy, e to, co jest dodatnie, moe zawsze
rzdzi ujemnem. Czitta ma si tak do Prany, jak
dodatnie do ujemnego, a mono rzdzenia
Pran nadaje wiedza, kierowana przez wol. To co
jogowie znaj pod nazw "Pranajamy", jest nauk
lub zdolnoci rzdzenia Pran przy pomocy rozu-
mu lub woli. Jest to jedna z charakterystycznych
cech "Rada-jogi". W swej najwyszej formie,
znanej i stosowanej rwnie na Wschodzie jak i
na Zachodzie przez ludzi, co osignli rozwj
duchowy, "Pranajama" jest podstaw potgi
"adeptw" i "mistrzw", jak ich przyjto nazywa.,
Najwysze nauki w tym przedmiocie zazdronie
ukrywaj ludzie z niemi obznajomieni, bo gdyby
og je pozna, ludzko mogaby ich uywa do
celw niewaciwych. Lecz pewna czstka tej nau-
207/243
ki obecnie moe by rozgoszon dla tych, ktrzy
s przygotowani do ich przyjcia i kady, dostate-
cznie wytrway i spragniony wiedzy, moe zgodnie
ze swym rozwojem duchowym zastosowa w
praktyce w wikszym lub mniejszym stopniu
nauk "Pranajamy". Istniej poza tem jeszcze inne
cechy charakterystyczne "Rada-jogi", naprzykad
umiejtno kierowania umysem lub Czitt i t.
d. Lecz Pranajama jest jedn z nauk na-
jgwniejszych.
Zanim opucimy kwestje energji lub Prany,
chcielibymy zwrci uwag naszych czytelnikw
na fakt, e najlepsi badacze zjawisk energji lub
siy podchwytuj chwilami wypadkowe byski tej
prawdy, zawartej w umysach jogw, e mi-
anowicie energja jest to grubszy przejaw rozumu i
e nieznacznie, jakby topniejc, Prana przetwarza
si w rozum. Badacze i obserwatorzy bywali chwil-
ami przeraeni zjawiskiem, jakie dostrzegali, e
sia lub energja w niektrych swych formach
wykazuje co jakby pokrewnego z dziaalnoci
rozumn, zamiast dziaa jako sia "lepa". Kiedy
uwaga uczonych zwrci si ku temu zjawisku (co
zreszt rycho nastpi). bd je obserwowa, sys-
tematyzowa i ledzi, a wwczas powstan i
ogoszone bd nowe teorje, wyjaniajce fakty
podobne. Nauka bezwzgldnie musi uzna fakty,
208/243
ktre potwierdzaj prawd nauki jogw, gdy
takie zjawiska istniej rzeczywicie. Opuszczamy
teraz kwestje Prany lub energji, i zamierzamy roz-
patrze trzeci wielki przejaw czyli pierwiastek
wzgldny.
ROZUM, SUBSTANCJA
UMYSOWA (CZITTA).
Niedostpny w wersji demonstracyjnej
Wykad XII.

UMYS I DUCH.

Rozwaanie naszej kwestji zaczniemy w tem


miejscu, na ktrem j przerwalimy w kocu
poprzedniego wykadu, t. j. zbadamy naprzd is-
tot i wasnoci Czitty, substancji umysowej,
ktra jest pierwszym wielkim przejawem lub pier-
wiastkiem wzgldnym.
Mwic o tym przejawie, jako o umyle,
uwaamy za najwaciwsze uy sanskryckiego
terminu "Czitta", ktrego uywaj mistrze jogw.
W wolnym przekadzie sowo to oznacza raczej
"substancj umysow", nieli sam umys. Rnica
ta powstaje skutkiem tego, i sowo "umys" oz-
nacza co nieokrelonego raczej stan, anieli
istot; posiada odcie nieco metafizyczny, gdy
okrelenie sanskryckie "Czitta" ma znaczenie sub-
stancji, istoty; std i nasza definicja, jako "sub-
stancji, umysowej". Aby w sposb pewny urtwali
211/243
pojcie naszej inteligencji, rozwamy, co oznacza
sowo "substancja". Webster okrela je jako to, co
ley w osnowie wszystkich zjawisk zewntrznych",
jako "natur", jako "istot". Sowo substancja
pochodzi z aciskiego "sub" "pod" i "stare"
i "sta"; poczone razem te dwa sowa znacz
"sta pod czem" lub "lee w osnowie czego".
Jeeli zwrcimy uwag na to, e sowo (substare)
tumaczy si na angielski "understand", bdzie
to nowym owietleniem sowa "substancji" i po-
jmiemy, e zupenie waciwem jest uywa tego
sowa dla oznaczenia pierwiastku podstawowego.
Widzicie wic, e "Czitta" oznacza "substancj
umysow" lub to, co znajduje si w zaoeniu
przejaww zewntrznych, znanych nam pod
nazw "rozumu". To jest umys "sam w sobie",
"rozum kosmiczny" (lecz nie naley zapomina, e
to nie sam Absolut).
Jogowie nauczaj, e ta Czitta, lub "substancja
umysowa" jest uniwersaln i wszechbytow t, j.
istnieje wszdzie i znajduje si w kadym miejscu
wszechwiata. Jej penia to wielko staa, do
ktrej nic nie mona doda ani od ktrej nic odj
nie mona; dlatego te wzita w caoci jest
niezmienn, chocia podobnie jak w materji i en-
ergji, mog w niej zachodzi przemiany widome,
zalene od powstawania nowych kombinacji.
212/243
Substancja umysowa moe by rozpatrywana
jako wysza faza energji lub materji, podobnie, jak
materja moe by rozpatrywan jako grubsza for-
ma substancji umysowej lub energji. Pamitacie
zapewne, e substancja umysowa jest pierwszym
przejawem, a z niej dopiero powstaje energja, z
energji za materja: w ten sposb s one czstka-
mi jednej substancji rzeczywistej, rni si je-
dynie stopniem. S to czstki potrjnego przejawu
lub emanacji Absolutu.
Substancja umysowa jest do pewnego stop-
nia podobn do energji, lecz stoi wyej ni ta os-
tatnia. Stosunek do energji jest taki sam, jak en-
ergji do materji. Postarajmy si wyjani to lepiej.
W niektrych wyszych formach materji widzimy,
e jej cechy charakterystyczne jakgdyby znikaj,
przechodzc stopniowo w cechy waciwe energji.
Wemy dla przykadu elektryczno lub magne-
tyzm, a ujrzycie w nich bardzo ciekawe poczenie
energji i materji, przytem energja jest tak
wyranie dotykaln, e moemy j niemal kraja
noem. Podobnie, obserwujc niektre wysze
formy energji elektrycznej, przychodzimy do
przekonania, e one niemal myl!! Tak dalece
zbliaj si one do granicy, na ktrej czy si en-
ergja i substancja umysowa. W niedugim czasie
fizyka wykryje takie formy energji, ktre jeszcze
213/243
wyraniej, ni znane nam dotychczas rodzaje en-
ergji, bd wiadczyy o obecnoci mylenia lub
dziaalnoci rozumnej. Wynalazki, ktre powstan
po odkryciu radu, wywoaj niesychany przewrt
w myli naukowej. Nauka osigna prawie linje
graniczn pomidzy umysowoci a materja i
rycho ju zostanie stwierdzone, e w analizie os-
tatecznej stanowi one jedno i to samo, podobnie
jak i energja, ktra w stosunku do nich zajmuje
stanowisko rodkowe. Nie moemy wam pokaza
kawaka substancji umysowej, aby czytelnik mg
si przekona o jej istnieniu przy pomocy zmysw
zewntrznych. Chocia badacze wyszej psy-
chologji lub okultyzmu nieraz widzieli przejaw jej
jako siy, jednak nauka materjalistyczna
wiadectw ich uzna nie chce. Mimo to, kady
zdaje sobie spraw z dziaalnoci substancji
umysowej, ktr zowiemy myl. Substancja
umysowa, jak rwnie energja i materja, powinny
by pojmowane przez czytelnika nieco abstrak-
cyjnie, gdy trzy te przejawy znane s jedynie w
formach zewntrznych. Naprzykad, wysza for-
ma materji, jak "eter", nie moe by odczuwan
przez czowieka i w tym tylko wypadku, gdy jego
atomy stworz ciaa stae, cieke lub lotne, nasze
zmysy mog go rozpoznawa. Podobnie energja
jako taka nie jest oczywist dla zmysw czowieka
214/243
i ten moe j pozna dopiero wtedy, gdy owa
Prana ukazuje si za porednictwem materji w
postaci zwanej przez nas "ruchem". Substancja
umysowa znana nam jest jako myl, sia, i t. p.
Materja jest to to, w co si dusza przyodziewa; en-
ergja to, za pomoc czego dusza dziaa; substanc-
ja to, za pomoc czego myli.
Substancja umysowa wprowadza dziaanie
energji, ktra z kolei wprowadza w ruch materje.
Teorj uczonych badaczy przyrody, zwana przez
nich teorj "piercieni wichrowych" jest bardzo
zbliona do danych faktycznych, jak je wykada
nauka jogw, ktrzy j stosuj zarwno w
dziedzinie materji, jak i w dziedzinie umysowoci.
Nauka jogw polega na tem. e zasadniczy atom
materji tworzy rzeczywicie z eteru "maleki wich-
er", ktry porusza si w eterze i powstaje
skutkiem dziaania energji na eter. Poniewa
midzy czsteczkami eteru tarcie nie istnieje, ten
"piercie" nie traci nic ze swego ruchu, staje si
"staym" (naturalnie w pojciu wzgldnym, w sto-
sunku do Absolutu) i posiada wszelkie wasnoci,
przypisywane zazwyczaj materji t. j. cigo, ob-
jto, prno, przyciganie i t. p., a rwnie i
ruch. Piercienie te bywaj rne co do wielkoci i
stopnia waha, co wyjania istnienie pochodzenia
rozmaitych "typw" atomw, lak bardzo absorbu-
215/243
jce nauk. Takie wyjanienie pochodzenia roz-
maitych "typw atomw" moe owietli zagad-
nienie siedemdziesiciu przeszo cia elemen-
tarnych, z ktremi nauka zmuszon jest si liczy.
Oczywicie, gdyby szybko wibracji lub ruchu
tych "k" moga ulega przemianom, to marzenie
alchemikw staoby si rzeczywistoci; jeden el-
ement mgby si przetwarza w drugi i monaby
byo robi zoto n. p. z cyny. Biada finansistom,
jeeli ktry z marzycieli odkryje ten sekret dobrze
znany "adeptom i mistrzom". Ci ostatni zreszt
nie potrzebuj korzysta z tego sekretu; uczynili-
by ze uytek jedynie wwczas, gdyby uwaali za
konieczne obali panujcy ustrj ekonomiczny i
zawrci ludzko do "prarde" ycia.
Rozwaajc sformuowan przez Helmholtza
i innych uczonych teorje "piercieni wichrowych"
nauka trafia na cian kamienn, dotarszy do
przyczyny ruchu pierwiastkowego, nadanego tym
"piercieniom", stanowicym podstaw materji w
tej postaci, w jakiej j zna nauka. Uczeni nie mog
sobie wyobrazi eteru, ktryby by pozbawiony in-
teligencji, aby wywoa ruch samodzielny, choci-
aby nawet by w stanie ten ruch wykonywa. Tu
znw jogowie spiesz z wyrk swym braciom z
Zachodu i wycigaj do nich w chwili krytycznej
do pomocn (chocia to wielkie pytanie, czy bra-
216/243
cia Zachodu zechc ju teraz przyj podan so-
bie rk?). Filozofja jogw naucza, e substancja
umysowa "wiadoma siebie" objawia si za po-
moc myli, a Myl jest w rzeczywistoci ruchem
w Czicie czyli substancji umysowej; ruch ten pow-
staje dziki temu, e Czitta wzywa na pomoc en-
ergj, ktra pochodzi z tej Czitty. Owa "myl-pot-
ga" przywoywana w ten sposb do dziaania
zostaje przekazan eterowi, w ktrym powstaj
"piercienie wichrowe"; wicher eterowy staje si
"elementem" lub "atomem" w materji posiada-
jcej form, wymiary i t. d. i rwnie zawierajcej
w sobie energj i rozum. W ten sposb powstaje
materja, energja i wraliwo, o ktrych
mwilimy w wykadzie poprzednim przy rozpa-
trywaniu teorji Haeckla i uczonych przyrodnikw.
Niektrzy mistrze jogi wol opisywa ten proces
w sposb nastpujcy (jest to tylko inny wykad):
twierdz, e eter, powstay z substancji umysowej
za porednictwem energji, zawiera w sobie pier-
wiastki swego "rodzica" i "prarodzica" (t. j. sub-
stancj umysow i energj lub Czitt i Prane),
ktre odziedziczy i moe wykorzysta. Eter
poprostu myli energj w ruchu i stwarza tem
samem "piercie atomowy" w samym sobie dla
dalszych objaww. Std to powstaje wraenie,
jakoby materja posiadaa umysowo i si ruchu
217/243
co do pewnego stopnia istotnie jest; jednak te
trzy przejawy, chocia powstay z jednego rda
Absolutu, rni si wielce midzy sob. Jak
widzicie, jogowie nauczaj, e materja cakowita
(dostpna dla naszych zmysw) jest wynikiem
myli, e myl, to "dziaanie rozumu", e dziaanie
to jest objawem energji oraz e energja to
pochodna substancji umysowej. Zaprawd wic
materja to rozum wszystko jest rozumem ni-
etylko w pojciu metafizycznym lub mistycznym,
lecz i w rzeczywistoci. Nauka ta zawiera w sobie
prawd, e wszystko w wiecie materjalnym
zostao wywoane do bytu przez "Myl". W nauce
tej moemy znale praktyczne wytumaczenie
teorji kierunkw i kultw metafizycznych, ktre
twierdz, e "wszystko to rozum" "materja
to nic" i nastpnie buduj na tym fundamencie
wszelkie utopje metafizyczne i religijne. Lecz tacy
myliciele czstokro ignoruj prawd zasadnicz,
ktra gosi, e podobnie jak rozum, tak i materja
to pierwiastki wzgldne same przez si nie ist-
niej, ale s przejawem lub emanacj Absolutu,
bdcego jedynym bytem rzeczywistym, wszys-
tkiem co istnieje. Wystrzegajcie si uznawa
rozum lub materj za Boga; jedno rwnie jak
drugie bdzie Bogiem faszywym. Jeden tylko Ab-
solut jest prawdziwym Bogiem; On jeden Je-
218/243
dyny. Wykadajc nauk jogw o trzech wielkich
przejawach, podawalimy teorje zachodnie dok-
tryn fizycznych, aby wskaza punkta styczne i roz-
biene nauki wschodniej i zachodniej; aby za
umysy zachodnie miay mono lepiej zrozumie
ideje Wschodu, przystosowujc je do bardziej
zrozumiaego dla nich sposobu mylenia Zachodu,
jak rwnie, aby czytelnik mg zrozumie, e
rozum czowieka w miar swego rozwoju dochodzi
do jednakowych wnioskw. Ale musimy tu doda,
e, chocia pra-wzr jogw, staroytni nauczyciele
posugiwali si intelektem tak samo, jak to czyni
obecnie uczeni Zachodu (i jak posuguj si nim
wspczeni wyznawcy filozofji jogw, ktrzy os-
ignli wyszy stopie rozwoju), jednak mistrze
ci sprawdzali wyniki swych bada przy pomocy
wyszych zdolnoci, jakie w nich powstay, zdol-
noci wchodzcych ju w zakres rozumu
duchowego. W pewnym takim wyszym stanie
duchowym, ktry mona osign przez zas-
tosowanie metody jogw, jogi wprost odczuwa al-
bo raczej "wie", e pewne rzeczy s prawd, wie o
tym doskonale bez zwykego procesu mylowego.
Ta "wiedza" nie moe by zrozumia dla tych, co
znaj jedynie dziaalno czstki rozumu, zwanej
intelektem; lecz ci, co posiadaj dowiadczenie w
innym kierunku, wiedz, e to "poznanie" nada-
219/243
je forma umysowoci, wysza ni intelekt, forma,
ktra przekracza granice intelektu i wychodzi pon-
ad jego obrb. Lecz forma ta niekoniecznie musi
mu przeczy. Wiele zjawisk, ktrych prawdziwo
przyznaje intelekt, bezporednio pojmuje i rozu-
mie wiadomo wysz i w ten sposb zostaj
sprawdzone wyniki, do ktrych dochodzi intelekt.
Lecz wiele rezultatw mona osign inn drog;
tak naprzykad wysza wiadomo widzi i "wie"
o pewnych rzeczach i czowiek, wracajc do stanu
zwykej wiadomoci, zachowuje pewne wraenie
z otrzymanych t drog wiadomoci i niewtpli-
wo co do prawdy niektrych rzeczy; a jednak
nie potrafi przy pomocy zwykych okrele in-
telektu wyjani sobie tego, co zrozumia. Tak
samo i mdrzec moe "wiedzie" z ca dokad-
noci o pewnych rzeczach, otrzymawszy swe
wiadomoci za porednictwem wyszych zdolno-
ci ducha (czstokro symbolicznie), lecz bdzie
mu bardzo trudno innym a nawet sobie wytu-
maczy to, co wie. Moe wiedzie, e pewne
zjawisko istnieje, ale nie jest w stanie powiedzie,
dlaczego i jak ono istnieje lub wyjani stosunek
tego zjawiska do innych zjawisk i poj. Jogowie
ucz, e cakowita prawda, ktra dotyczy
wszechwiata, poczynajc od punktu, gdzie za-
cza wystpowa z gbin Absolutu, zawiera si w
220/243
pewnej czstce substancji umysowej, a poniewa
wszystkie czstki substancji umysowej s jed-
nakowe (jak krople w pewnej objtoci wody),
wic rozum kadego czowieka "wie" cakowit
prawd, dotyczc wszechwiata i wprowadzenie
tej wiedzy do sfery wiadomoci jest kwestj stop-
nia rozwoju. Koniec kocw dowiemy si o wszys-
tkiem. Nasza wiadomo to wzgldne "Ja",
ktre wci si doskonali i rozszerza swe pole lub
waciwie posuwa je ku wyszym sferom rozumu.
Ale umys czowieka nie moe zna tajemnic Ab-
solutu; jedynie Absolut moe zna siebie i umys
moe zna tylko siebie t. j. tylko to, co pochodzi
z Absolutu w charakterze jego przejawu lub em-
anacji. Jak widzicie, jest tu pewna rnica. Lecz
Atma, boski pierwiastek w czowieku, to, co jest
wysze od rozumu, i co stanowi prawdziwe "Ja",
rzeczywista przytomno Absolutu zna "wiedze"
Absolutu i gdy czowiek zrzuca ze siebie krpujce
go powoki, nawet powok wyszych form rozu-
mu duchowego i roztapia si w swem rzeczywis-
tem "Ja", wtedy pozna wszystko, poniewa odna-
jduje siebie w Absolucie, a jego wiadomo i
wiedza posiada w sobie wszystko: wtedy przestaje
by czowiekiem.
Tych czytelnikw, ktrzy interesuj si stron
naukow tematu, moe zadziwi to, i jogowie,
221/243
powicajcy si naukowej stronie filozofji, ucz,
e ani materja lub Akasa w swej wyszej formie
eteru, ani Prana w swej istocie lub formie wyszej,
ani substancja umysowa same przez si nie s
atomistyczne, lecz to, co uwaane jest w nich
za atomy s to w rzeczywistoci "piercienie
wichrowe", jakie tworz atomy, czc si w
zwizki, ktre my percypujemy za pomoc
zmysw. Tak, naprzykad, substancja umysowa
w kombinacji 7, dziaaniem tworzy atomy, zwane
"myl", energja w swej dziaalnoci rodzi atomy,
zwane "ruchem" lub "si". Sama przez si energja
jest nieczynna, jeeli mona uy podobnego
paradoksu, a istota materji, zwana przez nas naj-
subtelniejszym eterem, gdy na ni dziaa energja,
kierowana przez rozum, przybiera posta "pier-
cieni wichrowych", zwanych atomami, ktre
przeistaczaj si w wysze formy materji t. j. w
ciaa stae, cieke i gazowe.
Aby nam nie zarzucano, e stosujemy nowe
zachodnie teorje naukowe do wyjanienia star-
odawnej filozofji jogw, odsyamy czytelnika do
sanskryckiego sowa writa, spotykanego w
Wedaach, ksigach prastarych, a ktre oznacza
fale lub drganie rozumu, tworzce "myl"; w
dosownym tumaczeniu "writa" znaczy "wir".
Poniewa "wicher" (sowo uywane w nauce za-
222/243
chodniej) jest bardzo zblione w swem znaczeniu
do sowa "wir" i poniewa oba te sowa stosuj
si do ruchu w "substancji", ktry, zdaniem
powszechnem, wywouje powstanie atomw, wic
std wynika, e jogowie powtarzaj tylko swe nau-
ki dawne, chocia ich teorj tak jest blisk teorji
"piercieni wichrowych". W wykadzie niniejszym
nie moemy si powica w caoci zagadnieniu
dziaalnoci rozumu pierwiastkw, znajdujcych
si u jego podstawy oraz zjawisk fizycznych, ktre
mona wywoywa potg myli. Wszystko to, jak
rwnie psychologja jogw oraz nauki, dotyczce
dynamiki myli, wchodz w zakres innej gazi
filozofji naszej, zwanej "Rada-joga". Filozofji tej
powicimy dzieo nastpne.
Musimy jednak tutaj zaznaczy, e czytelnicy
nie powinni uwaa mzgu czyli materji mzgowej
za substancj umysow i odwrotnie. Materja mz-
gowa jest tylko tem, przez co objawia si sub-
stancja umysowa. Moe czytelnikowi bdzie do-
godniej uwaa substancj umysow jako si,
nie za jako form materji. Sowo substancja uy-
wane w poczeniu z terminem "umys" na-
jwidoczniej, daje wyobraenie o substancji mater-
jalnej albo pewnej formie materji, co bynajmniej
nie wyjania nam w sposb prawidowy istoty tego
pierwiastka. I pomimo to, zaledwie byoby to
223/243
moliwem uywa terminu "umys-sia", gdy oz-
naczaoby to albo kombinacj rozumu i siy albo
t form siy, jakiej uywa umys przy dziaaniu.
Substancja umysowa to najwysza forma energji;
z istoty swej, rwnie jak i sama energja, znajduje
si w stanie czysto biernym. Tylko wwczas, gdy
j co do mylenia pobudza, kojarzy si ona z si
rzeczywist. O tem nie naley zapomina.
Koczc rozwaanie substancji umysowej,
musimy powiedzie, e jest ona wszechistniejca,
to znaczy, e znajduje si wszdzie, i; podobnie
jak energja i materja jej pochodne, suma jej po-
zostaje wiecznie niezmienna nic do niej niemo-
na doda i nic od niej nie mona odj. Prcz
tego nie moe ona waciwie by podzielon, cho
moe i pewn mono dzielenia si posiada. To
znaczy, e aczkolwiek umys kadego osob-
niczego "Ja" albo duszy wyobraa pewn
okrelon czstk substancji umysowej, odd-
zielonej pozornie od innych substancji przegrod
z najsubtelniejszej materji, w rzeczy samej kady
rozum wchodzi w styczno z wszelkiemi innemi
odrbnemi umysami i z rozumem kosmicznym,
ktrego cz stanowi. Substancja umysowa jest
niepodzielna i nie wystpuje w ksztacie rozumw
indywidualnych, zupenie tak, jak wszystek eter
224/243
nie ukazuje si w charakterze materji i jak caa en-
ergja nie przetwarza si w si albo ruch.
Chcemy take zwrci uwag, e niema
"materji" martwej, poniewa wszechwiat yje.
Kada czstka materji zawiera w sobie energj
i substancj umysow. Wszechwiat jest czem
bezmiernem, co drga od koca do koca; co myli
od atomu do soca, aczkolwiek owo "mylenie"
moe si uzewntrznia rozmaicie, od najniszej
formy prostej wraliwoci (gdy nawet
powinowactwo i obojtno chemiczna s objaw-
ieniami wraliwoci) do najwyszych form
wysikw umysowych, znanych czowiekowi, a
nawet istotom, co stoj na znacznie wyszym
szczeblu rozwoju, anieli czowiek.
ATMA ALBO DUSZA.

Przejdmy teraz do rozwaa nad Atm, o


rzeczywistem "Ja", nad dusz i jej zjawiskami w
czowieku. Rozwaajc ten przedmiot, zastpimy
termin sanskrycki "Atma" sowem "dusza", maj-
cym znaczenie identyczne. Wymienilimy tu ter-
min sanskrycki jedynie w tym celu, aby uatwi
wam jego poznanie i zrozumienie; spotkamy si
z nim w innych dzieach o tym przedmiocie. Aby
opanowa tre idei "duszy", musimy powrci do
zasady Absolutu. W wykadzie poprzednim staral-
imy si skrystalizowa to, co o Absolucie dyktuje
nam intelekt. Staralimy si przedstawi wam
wszystko to, w co intelekt nakazuje wierzy, lub
inaczej co musi uzna. Wolno nam tutaj
powiedzie, e dziki temu wiadectwu in-
teligencji staje si wiarogodnem wiadectwo
wyszych zdolnoci rozumu, a najbardziej
rozwinite umysy wszystkich wiekw, dusze ob-
darzone jasnowidzeniem, potwierdzaj pojcie
Absolutu, jakie nam da intelekt. wiadectwo
wyszych zdolnoci styka si ze wiadectwem in-
telektu. Ale, zauwa czytelniku fakt, czsto pomi-
jany i nie brany pod uwag przez wielu wyznaw-
226/243
cw, e rozum nawet dusz najbardziej rozwini-
tych moe da nam pojcie tylko o tym, co zna-
jduje w samym sobie. I nawet rozum Wszechwia-
ta suma oglna umysowoci, jak objawia Ab-
solut (wchodzi tu i rozum, ktry w czasie obecnym
przejawia si u istot rozumnych, posiadajcych
wiadomo, i rozum, ktry w ten sosb si nie
objawia) nie moe osign wiedzy z poza siebie.
Rozum jest warunkowy i ograniczony, przyczem
granice i warunki stawia mu Absolut. Widzimy
przeto, e nawet rozum wszechwiatowy t. j. ogl-
na suma rozumu istniejcego, moe nas wtajem-
niczy tylko w to, co ten poznaje w samym sobie
i nie moe podzieli si z wami wiedz dotyczc
istoty Absolutu. Zna on jedynie tylko to, co Ab-
solut mu przekaza i co w jego natur wcisn.
Pamitajcie, e rozum wszechwiatowy nie jest
Absolutem, lecz jego emanacj. Rozum i intelekt
i wysze stany umysu mwi nam o Absolucie
jedynie to, co wiedz same z siebie, a moemy
powiedzie, e, zgodnie ze wiadectwem rozumu,
powinnimy wierzy, i Absolut jest tem a tem
i posiada pewne cechy i waciwoci. Czytelnik,
ktry osign pewien szczebel rozwoju
duchowego, atwo zrozumie, e takie pojcie Ab-
solutu jest wzgldne, nie za bezwzgldne, gdy
pojcie to jest prawdziwe tylko z naszego punktu
227/243
widzenia, lecz nie jest ono prawd bezwzgldn,
gdy prawda taka to cecha samego Absolutu i
nie moe jej pomyle rozum ostateczny, nawet
rozum wszechwiatowy. Ten ostatni nie jest
wszechwiedny, gdy niezna wszystkiego. Posiada
on wszelk czstk wiedzy (do najdrobniejszych
szczegw) o samym sobie i Wszechwiecie. Musi
by taki, gdy jest rozumem wszechwiatowym,
zna siebie i wszystko, w czem si objawia zna
siebie i swoje narzdzia. Lecz nie moe wyj poza
obrb swych granic; ze wszystkich stron ogranicza
go martwa linja, ktra go dzieli od Absolutu. Roz-
graniczenie to jest wzgldne nie za rzeczy-
wiste, czyli, innemi sowy jest ono rzeczywiste w
stosunku do Absolutu. Mimo to Rozum
Wszechwiata doskonale wie o istnieniu Absolutu,
gdy odczuwa Jego obecno w punkcie po-
zornego podziau i w ten sposb ma niezbity
dowd rzeczywistoci Absolutu. Jest on nawet w
stanie "wiedzie, e wie", gdy wie, gdy ogarnia
Wszystko to, co si znajduje w jego obrbie i oczy-
wicie pojmuje, e to, co widzi, lecz czego nie
moe uj, jest czem dla niepoznawalnem. Ist-
nieje przeto co takiego, o czem rozum
wszechwiata nie wie (nie w tem znaczeniu, e
nie rozumie tej wiedzy) a co znajduje si poza
obrbem jego rozumienia; o czem wie jedynie Ab-
228/243
solut. Absolut powinien zna siebie i wszystko,
gdy jest wszechpojmujcy i wszechwiedny.
Wszechwiedza stanowi cech Absolutu, wszelka
za inna wiedza jest niedoskona, wzgldn i
niepen. Jeszcze za przypominamy czytelnikowi,
e to, co nazywamy rozumem wszechwiata, nie
jest tem, czem myli Absolut, lecz tem, czem
myli Wszechwiat, jako pocznie wszystkich
emanacji Absolutu, jednake wie on sam. Dusza
czowieka zdolna jest uzyska od rozumu
Wszechwiat, ca jego wiedze i dusze, ktre os-
igny wysoki rozwj duchowy, korzystaj z tego
przywileju stosownie od swego udoskonalenia.
Takie dusze mwi nam o istnieniu Absolutu, o
czem zreszt mwi intelekt; lecz jednoczenie
mwi nam o swojej niemocy, by przestpi
granic, oddzielajc je od Absolutu. "Wynika
std, e Absolut sam przez si jest niepojty;
wszystko co o nim wiemy, to jedynie to, co
wie Rozum wszechwiatowy i ta wiedza w sposb
konieczny pochodzi musi z zewntrz, gdy
wiedza wewntrzna zawiera si w samym Absolu-
cie. Moemy rozwiza zagadk wszechwiata
przy. osigniciu pewnego udoskonalenia, lecz
musimy poegna si z nadziej, e kiedykolwiek
zrozumiemy w peni istot Absolutu; jest to
niemoliwe a do chwili, gdy przestpimy granic
229/243
wyszego przejawu umysowoci i gdy dojdziemy
do zrozumienia swego rzeczywistego "Ja"
Ducha. Bo zaprawd we wszystkich razem i w
kadym z nas tkwi czstka Absolutu, bezwarunk-
owoci, nieograniczonoci, a rzeczywiste "Ja"
oglnej caoci to Duch, Atma, kropla oceanu
Absolutu, promie soca Absolutu, iskierka
witego pomienia. Duch ten, bdc Absolutem,
bezwarunkowo pojmuje Absolut, jego najskrytsze
tajniki i otchanie i gdy wstpimy ostatecznie w
krain wiadomoci tego Ducha, poznamy i po-
jmiemy wszystko, poniewa zjednoczymy si z Ab-
solutem i wstpimy w czno z Bogiem. Jest to
najwzniolejsza nauka jogw.
Nauka ta gosi, e ta drobna czstka Absolutu,
ktra zda si by od Niego oddzielon, w rzeczy
samej nie jest odosobnion od Wszech jedynego;
jest wyszym pierwiastkiem, zawartym w kadej
duszy. Znajduje si ona nawet w niszych rodza-
jach dusz. Zawsze przebywa sama i wiato jej
bdziemy dostrzegali coraz wyraniej w miar
naszego rozwoju i ruchu naszej wiadomoci w
kierunku tego wiata. Duch stale przebywa w
duszy. Lecz wiadomo naszego osobistego "Ja"
wci unosi si wzwy ku duchowi, i z czasem si z
nim poczy. Taki bdzie kres rozwoju duchowego
i wszystkie denia duszy bd skierowane do
230/243
tego celu. ycie to wysiek duszy do wyzwolenia
z otaczajcych j powok, pragnienie opanowania
swego dziedzictwa.
Teraz przechodzimy do wielkiej tajemnicy.
Czytelnik, ktry uwanie ledzi nasze wykady
nauki jogw, zada sobie pytanie pytanie jakie
zadawali sobie po wsze czasy ludzie, co osignli
wyszy rozwj duchowy, skoro powstay w nich
pewne wtpliwoci. Pytanie to mona sfor-
muowa w sposb nastpujcy: "W jakim celu
Absolut lub jego cz podzielia si na czstki,
lub dlaczego zdaje si, jakoby si podzielia? Po
co to wszystko? Co to wszystko znaczy i jaki ma
sens? Nie byo to wywoane koniecznoci, gdy
Absolut stoi ponad koniecznoci; nie byo w tem
rwnie celu, gdy Absolut ma w swoim posiada-
niu wszystko, co tylko istnieje i jest doskonaoci;
nie jest to oczywicie wynik jakiego pragnienia,
gdy Absolut nic posiada pragnie. Std powstaje
pytanie: dlaczego wogle wszystko powstao we
Wszechwiecie? Dlaczego powoano do ycia to,
co my nazywamy "duszami" i dlaczego duch
woy swoj czstk w kad dusz? Poniewa
wszystko to musiao powsta z Absolutu i wrci
musi do niego, wic gdzie tu sens i co to znaczy?"
Wyoylimy to pytanie tak jasno, jak tylko
byo w naszej mocy. Chtnie przyznajemy, e sami
231/243
nie jestemy w stanie odpowiedzie na to pytanie,
jak rwnie nie znamy w tym przedmiocie
odpowiedzi lub wyjanienia wartociowego. Od-
powied jest utajona w Absolucie i umys, bdc
tylko jego emanacj, nie jest w stanie poj, co
znajduje si poza paszczyzn objawie.
Wielu mylicieli chciao odpowiedzie na to
pytanie; szkoy filozoficzne Wschodu i Zachodu
wypowiedziay wiele co do tego przypuszcze.
Niektrzy twierdz, e w rzeczywistoci niema ani
kropli prawdy w tym podziale i e Maja czyli
niewiadomo lub zudzenie kae nam widzie
Jedno jako wielo. Ale to nie jest odpowiedzi
na pytanie, odsuwa jedynie zagadk na dalszy
plan i stwarza now wtpliwo: skd powstaje
zudzenie i czy Absolut moe by przedmiotem
zudzenia? I jeeli my bdc sami przejawem Ab-
solutu, nie widzielimy naszej z nim tosamoci
i jednoci, to Absolut jest rdem tej niewiado-
moci. Kto inny powiedzia, e mymy sami
siebie zahypnotyzowali i dlatego patrzymy na
siebie jako na co odosobnionego od Absolutu;
lecz to rwnie nie jest odpowiedzi: jeeli
jestemy zahypnotyzowani, to przyczyn tego jest
Absolut, o ile te nie przypuszczamy, e Absolut
sam siebie zahypnotyzowa, co znw byoby
miesznoci. Rwnie miesznem jest tumacze-
232/243
nie, ktre gosi, e wiat wszechwiat, to tylko
"marzenie" Absolutu. Czy Absolut moe
"marzy"? Przypomina to inne wyjanienie, e
jakoby wiat zjawisk wczajc w to i czowieka,
to tylko "igraszka" i "jaseka" Absolutu. To tu-
maczenie jest absurdem, gdy porwnywa Abso-
lut do dziecka lub szukajcego zabawy i rozrywki
czowieka, nie mwic ju o tem, e podobna is-
tota byaby raczej szatanem ni Bogiem. Zdaniem
innych wszechwiat wogle nie istnieje, a jest je-
dynie myl Absolutu. Takie tumaczenie rwnie
si nie nadaje, chocia emanacja prawdopodobnie
powstaa skutkiem procesu, przypominajcego w
pewnym stopniu "mylenie", jak my to rozu-
miemy, lecz kada dusza posiada pewien zmys
rzeczywistoci, ktry nie pozwoli jej uwaa
swego istnienia, za "myl" lub "marzenie". To
poczucie rzeczywistoci wasnego "Ja", waciwe
kademu z nas jest wywoane przez uczucie
obecnoci Ducha i jest odbiciem w naszym umyle
poczucia rzeczywistoci duchowej "Jani", bdcej
samowiedz Absolutu. Obecno tej samowiedzy
w kadym czowieku jest dowodem, e wszyscy
pochodzimy z "Jani" Absolutu i nie jestemy obcy
Bytowi rzeczywistemu. Wyobraenie o igraszce
Brahmy ze wszechwiatem i o tem, jak to Brahma
pochania przedmioty swej zabawy, gdy j
233/243
skoczy: to pozostao dziecinnej mitologji, ktrej
nawet uczeni hindowie pozwolili zakorzeni si w
umysach pod wpywem czarodziejskich bani
swych przodkw. Jest to nic innego, tylko inny
rodzaj antropornorfizmu dno do przeo-
braenia Boga w nadczowieka. Musimy uwaa,
e "uuda" pochodzi z niedoskonaego pojcia o
wewntrznej istocie rzeczy i studjujcy jog poj-
muje doskonale, i liczne zjawiska, ktre daj si
by cakiem rzeczywiste duszy zakutej w wizy
niewiedzy, znajduj si pod wpywem zudze,
nazw i form: zjawiska w rzeczy samej nie s tem,
czem si by zdaj. Czowiek taki widzi, e wielu
ludzi znajduje si pod wpywem autohypnozy i
rozumie, co to znaczy wyzwoli si z tego wiata
omyek i otrzsn si z tego wszystkiego. Prawie
kady z czytajcych ten rozdzia w mniejszym lub
w wikszym stopniu dozna tego przebudzenia;
w przeciwnym wypadku nie interesowa by si
naszym wykadem. Lecz wiadomo uudy,
poczucie, e gramy pewn rol na scenie
wszechwiata, jeszcze nie tumaczy i nie wskazuje
przyczyn, iak si to przedstawia musi Absolu-
towi. To nam jedynie moe wyjani, w jaki sposb
powstaj te inne zjawiska, lecz nie mwi, dlaczego
powstaj? Pytanie "w jaki sposb" dotyczy zagad-
nienia przejawu, a rozum wszechwiata uznaje,
234/243
e zagadnienie to wchodzi w zakres jego wiedzy.
Pytanie "dlaczego?" zamiera w wiedzy Absolutu i
wrota jego s dla rozumu zamknite. My moe-
my rzeczywicie wiedzie i wielu z nas wie o
istnieniu Absolutu nie tylko dlatego, e intelekt
nasz uznaje to istnienie za konieczne, ale dlatego,
e wysze paszczyzny naszego umysu zgadzaj
si z tym faktem. Dusza, ktra osigna naleyty
stopie udoskonalenia, znajduje w sobie to
prawdziwe co i wie, e ono jest wysze od na-
jwyszej fazy umysowej. A Rozum Wszechwiata
(ktry moe by przedmiotem bada adepta lub
mistrza) spostrzega, e jest postawiony oko w oko
z Absolutem i nie moe wtpi o jego istnieniu.
Lecz dusza moe nie rozumie pytania
"dlaczego"? ktre dotyczy zakresu Ducha, jak
rwnie Rozum Wszechwiata moe nie rozumie
pyta "dlaczego"? dotyczcych Absolutu.
Umysy wszystkich wiekw staray si zbada
tajemnic Absolutu i jego przejaww, i zwykle be-
zowocne byy ich denia, by znale odpowied.
Platon, filozof grecki, uwaa, e Jedyne nie moe
istnie w samotnoci i musi zawsze wydziela z
siebie dusze. Niektrzy myliciele hinduscy
twierdzili, -e przyczyn wywoawcz przejaww
jest mio lub denie do samozaparcia, potrzeba
towarzystwa i umiowania czego. Takie i inne
235/243
jeszcze przyczyny podawali myliciele. Niektrzy
nawet twierdzili, e Absolut robi ze siebie ofiar,
stajc si wieloci miast by jednoci. Jeden z
pisarzy hinduskich mwi, e Absolut zmusza swe
istnienie do podziau, gdy nie jest "zadowolony w
swej samotnoci". Ale koczc te rozwaanie nad
zagadk "dlaczego"? zwracamy uwag czytelni-
ka, i kade z podanych wyjanie opiera si na
bezwiednem przypuszczeniu, jakoby Absolut mia
podobiestwo do czowieka i dniaa podobnie jak
czowiek za pomoc rozumowa. Oczywicie
antropomorfizm (wyobraenie Boga w cechach
ludzkich) jest bardzo ywotny i wysuwa si nawet
w filozofji, ktra roi, jakoby dawno z niego si
wyzwolia. Musimy przestrzec czytelnika, aby nie
da si pochwyci w t puapk mylow. Chcc
tego niebezpieczestwa unikn, powinien pami-
ta, e wszystko t. zw. "przyczyny", "objanienia"
i "teorje" powstaj dziki temu, e Absolutowi
bezwzgldnemu, nieprzejawionemu przypisujemy
waciwoci, myli, pobudki i dziaania waciwe
czemu wzgldnemu, warunkowemu i przejaw-
ionemu. Odpowied na pytanie "dlaczego" moe
da jedynie Absolut i odpowied tak uzyskamy
wtedy, gdy osigniemy wiadomo duchow.
Tymczasem bdmy ludmi i zgdmy si, e "w
naszym teraniejszym stanie" nie wiemy nic.
236/243
Lecz chocia nie mamy odpowiedzi na to py-
tanie "dlaczego", rozporzdzamy caym
wszechwiatem; moemy bada i szuka "w jaki
sposb" wszystko powstaje. Kady szczeg pracy
wszechwiata jest dostpny rozumowi czowieka.
I rzeczywicie, szczegy te znane s Rozumowi
Wszechwiata i tym, co umiej bada t rozleg
krain do najdalszych granic. Kada dusza ludzka
zawiera w sobie olbrzymi wiedz rozumu
wszechwiata. Kady rozum posiada cakowit
wiedz Wszechwiata; podobnie jak kropla wody
morskiej zawiera w swym roztworze wszystko to,
co znajduje si w oceanie, a wic badanie oceanu
sprowadza si do badania jednej tylko kropli.
Adept moe posi cakowit wiedz Rozumu
Wszechwiata, do czego do, gdy zbada kropl
swojej substancji umysowej, swojej niezaprzec-
zonej wasnoci. I on rwnie moe wej w sty-
czno ze wszystkiemi drganiami lub falami myli
wielkiego rozumu; gdy kada kropla jest w
cznoci z kad inn kropl i z caoci. Wiedza
nie moe przyj z zewntrz, nie jest ona wyt-
worem rozumu. Przychodzi z wewntrz, jest tylko
zdolnoci pojmowania tego, co jest i co istnieje
Wszelka wiedza znan jest Rozumowi
Wszechwiata, jak rwnie i tej jego kropli, ktra
do nas naley; "nowa" uzyskana przez nas wiedza
237/243
nie tworzy si, lecz zapoyczamy j z tego, co
ju istnieje, a czego ujcie zaley od naszej mocy
wiadomoci, t. j. od stopnia naszego rozwoju. A
wic, chocia nawet najdoskonalsze dusze zmus-
zone s przyjmowa "na wiar" niektre pojcia,
dotyczce Absolutu, mimo to mog si one
przekona o jego istnieniu i pozna "w jaki
sposb" dziaa mechanizm Wszechwiata i nawet
wzi wiadomy udzia w jego pracy. Rozum moe
by wyzyskany dla celw przetworzenia materji
przy pomocy energji i do wykonania takich dzi-
aa, ktre przecitnemu czowiekowi mog si
zdawa nadzwyczajnemi, a ktre w rzeczy samej
wchodz w zakres dziaania powszechnego prawa
przyczynowoci. I dusza doskonaa moe za
porednictwem wiedzy podnie si na
stanowisko, na ktrem bdzie niezalen od
prawa przyczynowoci, o ile ono dziaa na
niszych paszczyznach przejaww. Jogowie nie
wymagaj od swych uczniw, by ci przyjmowali
wszystko na "sowo", gdy zagadki Wszechwiata
moe rozwizywa rozum, a wszelki krok da si
sprawdzi przez zbadanie i dowiadczenie. Ist-
nieje "wiara" wiedzca i jogowie, ktrzy osignli
wyszy stopie rozwoju, posiadaj tak wiar.
Lecz strzecie si nauczyciela, ktry uwaa za
moliwe przy pomocy przejawu swego rozumu,
238/243
przejawu swych myli i wyrazu wyjani przeja-
wowi waszego rozumu tajemnice ostatecznych
przyczyn, utajonych w Absolucie i znajdujcych
si poza obrbem przejawu i nabytej przy pomocy
rozumu, wiedzy. Gdy was opanuj cikie wtpli-
woci i trwoga duchowa, pod wpywem budzcych
si od czasu do czasu zagadnie owej wielkiej
tajemnicy, umierzcie swj umys i poddajcie go
dziaaniu Ducha, a pozyskacie "spokj i pociesze-
nie" w spokj, ktry jest wyszy nad rozumie-
nie.
Dusza to centrum wiadomoci. Nazywamy
j tak w braku lepszego terminu. Zawiera ona w
sobie iskr bo, ktr ograniczaj powoki sub-
stancji umysowej (rnych form i stopni), energji i
materji. Nawet, gdy dusza opuszcza ciao wskutek
mierci fizycznej, nie wyzwala si z materji, gdy
posiada kilka przewodnikw czyli cia materjal-
nych o subtelnoci rnego stopnia. Rne rodzaje
substancji umysowej posiadaj wielce wysubtel-
nion powlok materjalna, ktra je do pewnego
stopnia oddziela od Rozumu Wszechwiata i wie
ich "istot" z Rozumem Wszechwiata oraz z rozu-
mami oddzielnych osobnikw. Mona j nazwa
naszem "Ja" lub jak inni mwi "monad
duchow", chocia okrelenie to nic nie tumaczy.
Wchodzi ona do materji najgrubszego rodzaju i
239/243
ztamtd ju toruje sobie drog po szczeblach
ewolucji do form wyszych, dopki wreszcie,
minwszy rne stopnie ewolucji, nie poczy si
znw z Absolutem; nie naley tego jednak rozu-
mie tak, jakoby z powrotem zostaa wrzucona
do kota ze stopem, lecz e osiga w ten sposb
poznanie Absolutu i swej z nim jednoci. Fakt os-
tatni zostaje stwierdzony przez dusze, ktre os-
igny najwyszy stopie ku zdobyciu jednoci
Nirwany. Przed tem ostatecznem osigniciem ist-
nieje stadjum, w ktrem dusza zda si by za-
hamowan, co moe czasami trwa miljony lat;
w tym czasie dusza odrzuca natychmiastowe os-
ignicie Nirwany i powraca do dziaalnoci we
wszechwiecie, aby innym duszom pomc
wznie si wzwy. Przyczyna tego denia drog
przeistocze od grubej materji do stopnia na-
jwyszej doskonaoci jest znan, jak ju
mwilimy, jedynie Absolutowi. Lecz dusza
wyranie moe odczu swj ruch postpowy po
drodze i przyciganie Absolutu, zarwno jak i
pobudki boe, zmuszajce nas wstpowa krok
za krokiem na stopnie dojcia. Std moemy
wyprowadzi wniosek rwnie za pomoc intelek-
tu, jako te wyszych stanw umysowych, e to,
co prowadzi dusz nasz wzwy, jest "praw-
idowe" i "dobre", a to, co tamuje jej postp
240/243
"nieprawidowe" i "ze". Na tej zasadzie ukadamy
prawa zachowania si i etyki, chocia etyka i po-
jcie o postpowaniu "prawidowem" i "niepraw-
idowem" zarwno jak i "dobrem" i "zem" s
wzgldne, co zreszt tumaczylimy w wykadzie
o Dharmie. Kady krok, co prowadzi do uznania
jednoci powszechnej, zawsze jest wyszy od
lecego niej szczebla, na ktrym pojcie to nie
jest takie dokadne. Od tych poj zaley wszys-
tko, co wiemy o postpowaniu prawidowem i
nieprawidowem, o "dobrem" i "zem".
W jaki sposb duch przenika do materji czyli
w jaki sposb powstaje, jeeli mona tak
powiedzie, narodzenie duszy, tumacz nam
dusze, ktre wstpiy na wysze paszczyzny,
gdzie mog by wiadkami wielu procesw
wszechwiatowych. wiadcz one, e dzieje si to
pod wpywem dziaalnoci woli Boskiej ktra
to dziaalno jest do pewnego stopnia pokrewna
wyrazom silnej woli ze strony czowieka. Bg
"myli" i objaw nastpuje. (W rzeczy samej niema
tu myli, jak my j rozumiemy, ale nie mamy
lepszego terminu dla okrelenia tego zjawiska).
Prosz nam wybaczy, e zastosujemy przykady
z dowiadczenia ludzkiego, przyczem nie zapomi-
najcie, e zdaniem naszem niemoliwe jest porw-
nanie jakiegokolwiek dziaania Absolutu z czyn-
241/243
noci ludzk; pozwolimy wic sobie powiedzie,
e akt powstania centrum wiadomoci t. i. nar-
odziny duszy, wejcie duszy w otaczajce go
powoki umysowoci energji i materji w istocie
swej przypominaj zapodnienie i narodziny dziec-
ka. Absolut mona por Nawna z pierwiastkami
ojcowsko-matczynemi, ktre zczyy si w jed-
no. Duch za to dziecko tych dwojga elementw.
A wic w tym wypadku dziecko musi posiada
cechy, wasnoci, charakter rodzicw. Duch musi
by z Boga i by dusz duszy; powoka za mater-
ji, energji i umysowoci tworzy ciao dziecka.
Zarwno dusza jak i ciao dziecka musz powsta
i skada si z substancji, z ktrej skadali si
jego rodzice, gdy nie istnieje nic innego, z czego
by to dziecko powsta mogo. Zupenie dobrze
mwi pisarz zachodni Caltropp: "My dzieci Boe
zarwno ciaem jak i dusz powstajemy z sub-
stancji Boej w zupenej zgodzie z prawem
pochodzenia z ojca i z matki. I rzeczywicie
jestemy narodzeni, lecz nie stworzeni:. za-
prawd, bezwarunkowo stanowimy jedn istot z
Bogiem i jestemy jego dzieci".
Podobnie jak dziecko bywa najpierw
pogrone w niszej formie materji, aby stop-
niowo wzrasta, zdobywa wiadomo,
samowiedz, dojrzao, dopki nie dorwna swe-
242/243
mu ojcu w sile, postaci zewntrznej i rozumie
tak i dzieci boe wprowadzone zostaje w nisz
form materji (ktra moe by nazwana ciaem
Boem) i w miar rozwoju przechodzi od niszej
do wyszej formy, potem za idzie coraz wyej i
wyej, pki nie dotrze do zawrotnych wyyn myli.
Ostatecznie osignwszy dojrzao, dusza zblia
si do przybytku Ojca; wrota si przed ni otwier-
aj i dusza wchodzi w nie, padajc na ono Ojca,
ktry na ni oczekuje. Potem drzwi si zamykaj i
ju nie widzimy, co si odbywa dalej. Dusza, co os-
igna dojrzao, czuje si bezpieczn na onie
Ojca; dosiga ona strzechy ojcowskiej po cikich
latach bdzenia. Sowem powrcia do domu.
Jako drugi przykad, ktrego tre bdzie
zrozumia dla bardziej wzniosych duchowo z
pord naszych czytelnikw, moe suy obrazek
nastpujcy: jak soce odbija si w oceanie
kadej najdrobniejszej jego kropli oddzielnie, tak
i Absolut (Bg) odbija si w onie Rozumu
Wszechwiata i w kadym osobniczym przejawie
tego rozumu w kadej duszy oddzielnej. Soce,
o ile si odbija w centrum kropli, zwanej dusz in-
dywidualn, zowie si dusz, zowie si "duchem".
Odbicie nie jest samym socem, lecz nie jest
rwnie zudzeniem czego nieistniejcego, gdy
soce wydzielio sw czstk, sw energj, swoje
243/243
ciepo, swoje wiato, swoj substancj. W ten
sposb, jak ocean, podobnie i kropla wody z
rzeczywistoci ma udzia w samopoczuciu istoty
Absolutnej. Duch kropli jest rzeczywistoci. Na
tem polega cud i tajemnica, e chocia soce w
kropli jest obecne, lecz jego samego jego cao-
ci tam niema, chyba pozornie. Czowiek, ktry
widzi odbicie w kropli, widzi ksztat i wiato so-
ca, gdy w rzeczy samej soce znajduje si na
niebie, a wic jednoczenie soce znajduje si
w myli i na niebie i odwrotnie. Gdy jest jed-
noczenie na niebie i w kropli. Jest to paradoks
boski, w ktrym si zawiera wyjanienie jednoci
w wieloci i wieloci w jednoci; przyczem jedno i
drugie jest rzeczywiste, pozornie odrbne, w isto-
cie rzeczy za nieodrbne. I w ten sposb, soce
moe znajdowa si w miljonach kropel i krople
mog odbija miljony soc. Chocia kada kropla
zawiera w sobie soce istnieje tylko jedno
soce, ktre trwa na niebie. Ten kto moe zrozu-
mie t zagadk, rozumie stosunek ducha do Ab-
solutu wieloci do jednoci.
Niech wic kada kropla zrozumie, e w niej
znajduje si Soce ycia i niechaj zdoa doj do
realnego uznania jego przytomnoci.
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
penej wersji caej publikacji.

Aby przeczyta ten tytu w penej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja moe by kopiowana, oraz dowolnie


rozprowadzana tylko i wycznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na ktrym mona
naby niniejszy tytu w penej wersji. Zabronione s
jakiekolwiek zmiany w zawartoci publikacji bez pisemnej
zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania si jej
od-sprzeday, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pena wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Nexto.pl.

You might also like