You are on page 1of 82

1 Carissimus 46

Carissimus 46

最愛第46号
Carissimus 46 2
Drodzy Czytelnicy!
Z radoœci¹ oddajemy w Wasze rêce kolejny numer naszego Najdro¿szego. Ju¿
czterdziesty szósty raz mamy okazjê wydaæ nasze pismo i podtrzymaæ w ten spo-
sób jedn¹ z tradycji naszego nowicjatu. Wszystko w nadchodz¹cym roku skupia
siê wokó³ obchodów Roku Jubileuszowego w Towarzystwie, tak wiêc i my posta-
nowiliœmy skoncentrowaæ treœæ Carissimusa wokó³ tych wielkich wydarzeñ w
¿yciu ka¿dego jezuity. W zwi¹zku z 450 rocznic¹ œmierci Naszego œw. Ojca Igna-
cego zamieœciliœmy artyku³, ukazuj¹cy naszego Za³o¿yciela w sztuce malarskiej
oraz aforyzmy i Jego z³ote myœli, które ponadczasowo stanowi¹ drogowskaz dla
ka¿dego duchowego syna Œwiêtego z Loyoli. Kolejnymi wydarzeniami dope³-
niaj¹cymi nasz Jubileusz s¹ urodziny pierwszych towarzyszy œw. Ignacego: œw.
Franciszka Ksawerego i b³. Piotra Fabera. Œw. Franciszek Ksawery zas³yn¹³ jako
wielki misjonarz Dalekiego Wschodu. Jego ¿yciowym pragnieniem by³a ewangeli-
zacja rozleg³ego Kraju Œrodka – Chin. Zakoñczy³ on swoje ¿ycie, zanim zacz¹³ reali-
zowaæ swe œwiête pragnienia. Od tamtej pory po dziœ dzieñ Chiny stanowi¹ priorytet w pracach apostolskich Towarzystwa. Aby
przybli¿yæ historiê samego Œwiêtego Misjonarza, Jego podró¿ na misje oraz ró¿ne trudnoœci, którym musia³ stawiaæ czo³a, zachê-
camy Was do lektury artyku³u Karola Trojana. Sylwetki Polaków, pragn¹cych g³osiæ Chrystusa w Chinach przedstawia w swej
publikacji Andrzej Myjak. Temat misji chiñskich dope³nia rozmowa z o. Arturem Wardêg¹, który obecnie pracuje jako misjonarz
w Macau.
Trzeba nam pamiêtaæ, ¿e misje Towarzystwa to nie tylko Chiny i Daleki Wschód.
Trudnoœci pracy misyjnej w gor¹cej Afryce, w Zambii, ukazuje br. Tadeusz Nogaj
w rozmowie z now. Filipem Srok¹. Nie wolno nam zapomnieæ tak¿e o wspania³ej
historii Redukcji Paragwajskich i heroicznej postawie Naszych w Ameryce Po³u-
dniowej, którzy walczyli o prawa Indian wœród ¿¹dnych bogactw kolonizatorów,
wyzyskuj¹cych ich jako niewolników. Warto zatem pochyliæ siê nad obszernym,
ale arcyciekawym artyku³em now. Szczepana Urbaniaka, w którym przedstawia
on historiê i organizacjê tych pañstw jezuickich oraz sylwetki misjonarzy, którzy
oddali swe ¿ycie dla Indian.
Do historii Towarzystwa, ale nie bezpoœrednio do pracy misyjnej nawi¹zuj¹
dwie publikacje now. Tomasza Kopczyñskiego o szkolnictwie jezuickim na zie-
miach polskich i jego wp³ywie na kszta³towanie siê umys³ów Polaków oraz now.
Bart³omieja Przepeluka na temat historii naszego koœcio³a we Lwowie.
Wydarzenia z naszego nowicjackiego ¿ycia staraliœmy siê przedstawiæ w opar-
ciu o ¿ycie Naszego Wielkiego Za³o¿yciela. Nie wszystkie jednak zajêcia nowicjac-
kie znajduj¹ swe wierne odbicie w Europie œw. Ignacego. Dlatego artyku³y, które
je prezentuj¹, s¹ oryginalne jak na czasy wspó³czesne.
Prawdziwymi pere³kami s¹ wiersze naszych m³odszych wspó³braci z pierwsze-
go roku. Poezja now. Ireneusza Trojana mocno uderza w swej treœci, ukazuj¹cej
cierpienie z powodu grzechu i œmierci. £agodniejsze wiersze prezentuje now. Szcze-
Fot.1 Redakcja Carissimusa: od góry z lewej Red. pan Urbaniak, nawi¹zuj¹c w nich do codziennego ¿ycia w komunii ze Stwórc¹.
Naczelny Krzysztof Faltus, Red. Techniczny
Zbigniew Szulczyk i z-ca Red Technicznego Wszystko to sk³ada siê na bogactwo i ró¿norodnoœæ treœci prezentowanych
Marcin Chmaj w tym wydaniu Najdro¿szego. ¯yczymy wszystkim owocnej i przyjemnej lektury.

now. Krzysztof Faltus SI


redaktor naczelny

3 Carissimus 46
Ogary poszły w las, czyli...
kilka myśli od początku

Jest nas dziewiê- W czêœciowym odosobnieniu przewidzianym


ciu – jak mówi Oj- przez Ojca Ignacego dla kandydatów do nowi-
ciec Magister – mê- cjatu, Anio³ by³ zawsze „o krok przed” (ku przy-
¿ów powa¿nych k³adowi) lub „o dystans ³okcia za” (ku podtrzy-
i dostojnych: Bart³o- maniu w s³aboœci). Bodaj jednym z podstawo-
miej, Damian, Filip, wych zadañ Anio³a by³o zorientowanie kandy-
Ireneusz, Marcin, datów w topografii kolegium. Pierwsze wra¿e-
Przemys³aw, Szcze- nie mieliœmy wszyscy podobne: przestronne
pan, Tomasz i Mar- muzeum z wieloma obrazami, z których spogl¹-
cin. Prowadzeni daj¹ srogie oblicza œp. prze³o¿onych domu lub
przez Opatrznoœæ – bli¿ej nie znanych œwiêtych. Najciekawsze by³y
w tym pok³adaj¹ uf- klatki schodowe – tutaj Anio³ okazywa³ siê nie-
noœæ ojcowie, którzy zbêdny. Przejœcie z zajmowanego pokoju wy-
nas przyjmowali – magaj¹ce jednoczesnej zmiany kondygnacji
podj¹wszy decyzjê by³o wyzwaniem, które wielu powa¿nie przera-
o wst¹pieniu do no- sta³o (vide pisz¹cy te s³owa). Ostatecznie, po
wicjatu Towarzy- kilku dniach mniejszych lub wiêkszych zmagañ,
stwa Jezusowego, kolegium zosta³o „oswojone” - co wiêcej - wszy-
zaopatrzeni w liczne, scyœmy siê tu mi³o zadomowili.
choæ nie zawsze do Drug¹ postaci¹, przedstawion¹ kandydatom
koñca odkryte przy- do uszanowania i karnego pos³uchu, by³ So-
mioty ducha i inte- cjusz Magistra Nowicjatu. Oprócz pomocy w
lektu, stanêliœmy 17 sprawach prozaicznych (na przyk³ad zaopatrze-
sierpnia 2005 roku w niu kandydata w coœ, co temu na myœl nie przy-
bramie Kolegium sz³o, ¿e w zakonie mo¿e byæ potrzebne, a oka-
Starowiejskiego. za³o siê
Fot. 2 Kandydat Damian przed furt¹
Zanim jeszcze kto- nie-
kolwiek do nas wyszed³, ju¿ byliœmy pod du¿ym wra¿eniem. zbêdne), by³ on
Pierwsze, dla wielu z nas, nawiedzenie sanktuarium z cudown¹ naszym pierwszym for-
ikon¹ Zaœniêcia Matki Najœwiêtszej, pierwsze nieœmia³e spoj- matorem. Przez spotka-
rzenia w kierunku kolegium i przeœwiadczenie granicz¹ce nia wprowadzaj¹ce w
z pewnoœci¹, ¿e zaczyna siê coœ wa¿nego. duchowoœæ igna-
Pierwszym, który nas przywita³ by³... Anio³. Dla nas wszyst- cjañsk¹ oraz lektury,
kich by³ nim nowicjusz drugiego roku Zbyszek Szulczyk. Ni które proponowa³, two-
mniej ni wiêcej tylko dobry duch ka¿dego kandydata, wyj¹tko- rzy³ grunt dla dalszej
wo cierpliwy i troskliwy, ze szczególnym zaciêciem pedagogicz- formacji. Ojciec Miro-
nym (jak siê okaza³o koniecznym do pe³nienia tej funkcji) s³aw Bo¿ek, bo o nim
i z iœcie anielsk¹ wyrozumia³oœci¹. Przez ca³y okres pierwszej mowa, nie bêd¹c nomi-
probacji (inaczej kandydatury) Zbyszek dwoi³ siê i troi³, ¿eby nalnie Anio³em kandy-
ka¿dego z nas starannie wprowadziæ w zakonn¹ codziennoœæ, datów, wielokrotnie
wyt³umaczyæ regu³y, które niekoniecznie by³y dla nas oczywi- zmuszony by³ osi¹gaæ
ste i ewentualnie (lub bezustannie – w zale¿noœci od indywidu- te wy¿yny cnoty cier-
alnych predyspozycji) korygowaæ, mówi¹c oglêdnie, niesfor- pliwoœci, które prze-
noœæ niektórych z nas. Przez dwa tygodnie by³ cieniem ka¿dego chodz¹ przeciêtne ludz- Fot. 3 Anio³ witaj¹cy kandydata na furcie
spoœród naszej dziewi¹tki, dyspozycyjnym 24 godziny na dobê. kie mo¿liwoœci. Jako

Carissimus 46 4
cz³owiek serdeczny i szczerze zaanga¿owany w ¿ycie najm³od- przychodzi odwo³aæ siê do wyobraŸni lub wspomnieñ z kuchni
szych jezuitów, roztropnie i ³agodnie prowadzi³ nas przez czas mamy.
kandydatury. Jak nas dziewiêciu, Co do jednego panuje pe³na
wo³amy jednym g³osem: Chwa³a mu zgoda – czas zarówno w kandy-
za to!. daturze jak i ju¿ w nowicjacie, p³y-
Jednym z przyjemniejszych ak- nie swoim w³asnym, szybkim ryt-
centów formacji jezuickiej jest zjawi- mem. Po emocjach pierwszych dni,
sko nazywane powszechnie will¹ przyszed³ dla ka¿dego z nas czas
lub przywilejem czwartkowym. W g³êbszej refleksji, nawi¹zuj¹cej ju¿
tym dniu kandydaci i nowicjusze nie do zmiany formy ¿ycia i jego
opuszczaj¹ kolegium, ¿eby na tzw. rytmu, regu³ i trudnoœci, ale bar-
³onie natury odpocz¹æ od codzien- dziej do jego nowej treœci.
nej rutyny zajêæ domowych, harto- Zwieñczeniem kandydatury
waæ ducha w towarzystwie cnotli- by³a introdukcja, czyli przyjêcie
wych wspó³braci oraz cia³o, graj¹c kandydatów przez Ojca Magistra
w pi³kê wed³ug zasady: „ile si³ w no- (duchowego przewodnika i g³ów-
gach i tchu w p³ucach”. W tym dniu nego formatora najm³odszych) do
Fot. 4 Wnêtrze kolegium
tak¿e, wyznaczeni wspó³bracia przy- nowicjatu Towarzystwa Jezuso-
gotowuj¹ obiad – radoœæ to czy smutek – có¿... zale¿y. Czasem wego. Poprzedzi³y j¹ trzydniowe
uda siê „szarpn¹æ” coœ bardziej wyszukanego (co okupione rekolekcje, które stanowi³y czas oceny pierwszej probacji i przy-
bywa nadludzkim wysi³kiem gotuj¹cych, a jeszcze wiêkszym gotowania do dojrza³ego prze¿ycia pocz¹tku kolejnego, znacz-
tych, którzy po tej radosnej twórczoœci sprz¹taj¹), innym razem nie ju¿ d³u¿szego etapu formacji zakonnej.

Now. Przemys³aw Gêbala SI


Now. Damian Pawlik SI

5 Carissimus 46
"Jest czymœ wielce niebezpiecznym chcieæ wszystkich prowadziæ t¹
sam¹ drog¹ do doskona³oœci; taki cz³owiek nie rozumie, jak ró¿ne
i jak liczne s¹ dary Ducha Œwiêtego."
Œw. Ignacy Loyola „Myœli na ka¿dy dzieñ roku”

Carissimus 46 6
Marcin Chmaj
Przeto przypatrzcie siê, bracia, powo³aniu wasze-
mu! Niewielu tam mêdrców wed³ug oceny ludz-
kiej, niewielu mo¿nych, niewielu szlachetnie uro-
dzonych. Bóg wybra³ w³aœnie to, co g³upie
w oczach œwiata, aby zawstydziæ mêdrców, wy-
bra³ to, co niemocne, aby mocnych poni¿yæ; i to,
co nie jest szlachetnie urodzone wed³ug œwiata
i wzgardzone, i to, co nie jest, wyró¿ni³ Bóg,
by to co jest, unicestwiæ, tak by siê ¿adne stwo-
rzenie nie che³pi³o wobec Boga.
[1Kor 1,26-29]
Nazywam siê Marcin Chmaj. Na œwiat przyszed³em Pana Jezusa. Te spotkania modlitewne by³y dla wszystkich, którzy
11 marca 1985 roku w Rzeszowie. Wychowa³em siê w kato- chcieli razem z nami modliæ siê.
lickiej rodzinie. Mam piêcioro rodzeñstwa: Cecyliê (27 lat), Owa wspólnota modlitewna na pocz¹tku dzia³alnoœci liczy³a
Grzegorza (25 lat), Dominika (21 lat), Karolinê (15 lat) zaledwie kilka osób. Teraz dziêki ³asce Bo¿ej obecnie na niedzielnej
i S³awka (11 lat). modlitwie spotyka siê kilkadziesi¹t osób. Wraz ze zwiêkszon¹ liczb¹
Od m³odzieñczych lat chodzi³em na OAZÊ. Z pocz¹tku ludzi powsta³a nazwa: „Shalom – wspólnota modlitewna diakonii
by³y to dla mnie spotkania typowo towarzyskie. Nastêpnie, ewangelizacji”. Dziêki pos³udze w diakonii oraz wspólnej modli-
dziêki ³asce danej mi od Boga, OAZA sta³a siê dla mnie twie moje powo³anie powoli siê kszta³towa³o.
drugim domem. I chocia¿ by³ w moim ¿yciu burzliwy okres G³ównym czynnikiem który zadecydowa³, ¿e postanowi³em
„ciê¿kiej” muzyki oraz powszechnie rozumianego buntu, wst¹piæ do Towarzystwa Jezusowego by³o pud³o z ksi¹¿kami, któ-
jednak regularnie uczêszcza³em na spotkania w ka¿dy pi¹- re dosta³em od mojej siostry. Znajdowa³o siê w nim wiele pozycji
tek. z serii: „Biblioteka ¯ycia Duchowego”. Dziêki tym ksi¹¿kom oraz
Punktem zwrotnym w moim ¿yciu by³a pierwsza wizyta wspomnieniom mojej siostry z rekolekcji ignacjañskich, postano-
na spotkaniu modlitewnym diakonii ewangelizacji. Wtedy wi³em sam doœwiadczyæ takiego prze¿ycia. Moje pierwsze rekolek-
nawet s³owo „ewangelizacja” by³o mi obce. Jedynym powo- cje odbywa³y siê w Gliwicach, a dawa³ je o. Andrzej Migacz. Kon-
dem, dla którego znalaz³em siê tam, by³a gitara basowa, po- takt z duchowoœci¹ ignacjañsk¹ w praktyce okaza³ siê dla mnie
niewa¿ ówczesny moderator ks. Grzegorz Szczygie³ potrze- niesamowicie ekscytuj¹cy. Powróci³em do domu
bowa³ basisty do zespo³u muzycznego, który planowa³ stwo- z wielk¹ radoœci¹ w sercu i oczekiwaniem na „Szko³ê Kontaktu
rzyæ. G³ównym celem tego¿ zespo³u by³o ewangelizowanie. z Bogiem”, któr¹ to zapowiada³ o. Andrzej w Jaros³awiu. Na SKB
Po wielu koncertach i perypetiach zespó³ otrzyma³ nazwê zada³em o. Andrzejowi pytanie o mo¿liwoœæ wst¹pienia
„Daj (s)Pokój”. Nazwa dziwna poniewa¿ przy pytaniu o pró- do Towarzystwa Jezusowego. Po tej rozmowie by³em niesamowi-
bê przed jakimœ koncertem pada³a odpowiedŸ „daj spokój”. cie rozbity poniewa¿ o. Andrzej usi³owa³ mnie jak najbardziej znie-
Bêd¹c w diakonijnym zespole zosta³em równie¿ w³¹czony chêciæ w mojej decyzji, za co jestem jemu wdziêczny, poniewa¿
w sam¹ diakoniê, której to zawdziêczam mój wzrost ducho- przez to dokona³o siê oczyszczenie mego powo³ania. Po powrocie
wy. Jako diakonia ewangelizacji prowadziliœmy wiele reko- do domu modli³em siê o to aby pe³ni³a siê wola Bo¿a. Zaœ wol¹
lekcji oraz „spêdów ewangelizacyjnych”. W pamiêci utkwi- Jego by³o abym s³u¿y³ Jemu pod sztandarem Krzy¿a.
³y mi rekolekcje, które by³y prowadzone w rzeszowskim Po rozmowie z o. Prowincja³em ca³e wakacje prze¿y³em w wielkim
I Liceum Ogólnokszta³c¹cym w 2003 roku. Mimo ¿e by³em pokoju i z dreszczykiem emocji przed 17 sierpnia – dat¹ przyjazdu
w kadrze prowadz¹cej, to te rekolekcje by³y dla mnie wielkim do nowicjatu w Starej Wsi. Za to wszystko jestem bardzo wdziêcz-
prze¿yciem duchowym. Do tej pory je wspominam oraz ¿ycz- ny Panu Bogu oraz proszê Go o dalsze ³aski na drodze ¿ycia zakon-
liwoœæ jak¹ darzyli siê ludzie w grupie animatorskiej. Czynni- nego.
kiem, który nas jednoczy³ by³a modlitwa. W ka¿dy czwartek
spotykaliœmy siê aby formowaæ siê do naszej pos³ugi, zaœ
w niedzielny wieczór zbieraliœmy siê na modlitwie i adoracji
AMDG et BVMH

7 Carissimus 46
Marcin Jarecki
Któ¿ bowiem z ludzi rozezna
zamys³ Bo¿y, albo któ¿ poj-
mie wolê Pana? Nieœmia³e s¹
myœli œmiertelników i prze-
widywania nasze zawodne.
[Mdr 9,13-14]

Urodzi³em siê 18 kwietnia 1986 r. W Lesku w woj. Podkar- Spotkanie z o. Prowincja³em przebieg³o pomyœlnie. Pozo-
packim. Swoje dzieciñstwo spêdzi³em w miejscowoœci Olszani- sta³o mi jedynie czekaæ na wynik matury, co by³o trudne i mê-
ca. Nastêpnie mieszka³em w Uhercach Mineralnych gdzie uczêsz- cz¹ce. Og³oszenie wyników zapamiêtam na zawsze jako chwilê
cza³em do szko³y podstawowej i gimnazjum. Liceum wielkiej radoœci. Od tej pory moje myœli nieustannie bieg³y do
w Lesku by³o kolejnym miejscem, w którym siê kszta³ci³em. Ju¿ tego oczekiwanego momentu rozpoczêcia nowicjatu.
od najm³odszych lat moj¹ pasj¹ by³o czytanie ksi¹¿ek. Myœl Ze spokojem pojecha³em na IDM gdzie pozna³em wielu
o kap³añstwie jako drodze ¿ycia, nie pojawia³a siê w moich ma- uczestników w tym tak¿e jezuitów. Pozytywnie nastawiony,
rzeniach o przysz³oœci. Jezuitów nie zna³em wcale. 17 sierpnia przyjecha³em do nowicjatu.
W okresie nauki w Liceum moje ¿ycie by³o pe³ne paradok-
sów. Chodzi³em do koœcio³a, przyjmowa³em sakramenty, ale jed-
noczeœnie moje nastawienie do Koœcio³a by³o raczej obojêtne.
Przemiana, jaka siê dokona³a we mnie trwa³a przez ca³¹ drug¹
i trzeci¹ klasê liceum. Kilka wydarzeñ i wielu wspania³ych ludzi
sprawi³o, ¿e jestem teraz tutaj. Bardzo wiele zawdziêczam swojej
katechetce i kolegom z klasy.
Dziêki czasopismu List pozna³em w zarysie zakon jezuitów.
Mój pierwszy kontakt z przedstawicielami tego zakonu mia³ miej-
AMDG et BVMH
sce w Starej Wsi podczas weekendowego spotkania. Pielgrzym-
ka na Jasn¹ Górê by³a drugim z kolei g³êbokim prze¿yciem du-
chowym, które popchnê³o mnie w tym nieoczekiwanym kierun-
ku. Decyzja o kap³añstwie dojrzewa³a we mnie od jakiegoœ cza-
su. Myœli pojawia³y siê wtedy, gdy usilnie stara³em siê wyobra-
ziæ sobie coœ innego. Kolejne wyjazdy na rekolekcje pomog³y
mi w g³êbszym poznaniu motywów, jakimi siê kierowa³em oraz
ich oczyszczeniu. Dziêki Szkole Kontaktu z Bogiem pozna³em
medytacjê ignacjañsk¹, przez co moja modlitwa sta³a siê bar-
dziej osobista.
Nie robi³em innych planów na przysz³oœæ, nie potrafi³em
i nadal nie potrafiê sobie wyobraziæ siebie w innym miejscu.
Modli³em siê o poznanie mojej drogi, o pewnoœæ powo³ania
a kolejne dni przynosi³y mi uczucie podjêcia w³aœciwej decyzji.
Z wiar¹ w siebie i w Bo¿¹ pomoc podszed³em do matury. Na
egzamin do Krakowa pojecha³em z pewnymi obawami, ale lekkie
zdenerwowanie ust¹pi³o po pierwszej rozmowie.

Carissimus 46 8
Tomasz Kopczyñski

U Chrystusa na ordynansach...

Seneka twierdzi³, ¿e „¿ycie jest walk¹”. Moja walka roz- Augustyn: „dopóki walczysz, jesteœ zwyciêzc¹”. Mimo nader licz-
poczê³a siê 5 grudnia, roku pañskiego 1985 w przygranicz- nych upadków powstawa³em, i stawa³em do pojedynku z szata-
nym miasteczku – Hrubieszowie. Jednak¿e od pierwszego nem, chc¹cym za wszelk¹ cenê zaw³adn¹æ m¹ duszê. Jednak mój
roku mojego ¿ycia mieszka³em w Zamoœciu. W mieœcie tym Anio³ Stró¿ czuwa³ nade mn¹.
prze¿y³em najpiêkniejsze lata swojego ¿ycia. Choæ nie mogê Okres liceum by³ te¿ czasem mojej wzmo¿onej dzia³alnoœci poli-
powiedzieæ, i¿ by³y to chwile zawsze wznios³e i prawe. We- tycznej dla dobra Polski by³em gotów poœwiêciæ wiele. Dlatego te¿
d³ug moich rodziców by³em trudnym do wychowywania czynnie w³¹czy³em siê w wir kampanii referendalnych i wyborczych.
m³odzieñcem. Z lekka nadpobudliwym, a przez to wrêcz nie- Traktowa³em to jako mój patriotyczny obowi¹zek, mo¿liwoœæ walki
znoœnym. Rozwija³em siê jednak normalnie, dorastaj¹c wœród o naprawê Rzeczypospolitej.
przyjació³ i kolegów na zamojskim blokowisku. Od dziecka To ca³e polityczne zamieszanie wp³ynê³o zdecydowanie nega-
przejawia³em talent do historii. W tym to kierunku po³o¿y- tywnie na moj¹ sferê duchow¹ i niemal ca³kowicie zag³uszy³o myœli
³em g³ówny nacisk kszta³cenia w szkole podstawowej i œred- o kap³añstwie. Powróci³y one jednak podczas rozmyœlañ nad wy-
niej. Z nauki historii i wartoœci wpajanych w rodzinnym domu borem drogi ¿yciowej. Z natury jestem cz³owiekiem zdecydowa-
ukocha³em ponad wszystko Boga i Ojczyznê. W³aœnie tê nym i stanowczym, dlatego te¿ nie mia³em najmniejszych w¹tpliwo-
dewizê: Bóg, Honor, Ojczyzna, wypisa³em z³otymi literami w œci, co do kierunku studiów. Ju¿ w III klasie liceum postawi³em na
g³êbi mego serca. Z mi³oœci do Narodu postanowi³em walnie prawo. I choæ moj¹ pasj¹ jest historia, prawo wyda³o mi siê bardziej
przyczyniæ siê do jego wielkoœci. Niesiony patriotycznym praktyczne, daj¹ce wszechstronne wykszta³cenie i horyzonty po
zewem chcia³em go dŸwign¹æ, uszczêœliwiæ, chcia³em nim skoñczeniu. I tak w odpowiedzi na pytanie: „quo vadis?”, posze-
ca³y œwiat zadziwiæ. Lecz rych³o uœwiadomi³em sobie, ¿e sam d³em drog¹ kariery. Zatriumfowa³a we mnie ¿¹dza sukcesu, ale
nie mogê tego dokonaæ. Dlatego wst¹pi³em do M³odzie¿y z perspektywy czasu mogê powiedzieæ, ¿e przestraszy³em siê. My-
Wszechpolskiej. œla³em, ¿e nie podo³am, nie udŸwignê krzy¿a. Przed matur¹ powróci-
W tych piêknych idea³ach pojawi³y siê pierwsze rozwa- ³y rozwa¿ania, czu³em nawet wewnêtrzn¹ pewnoœæ co do kap³añ-
¿ania o kap³añstwie. Z dzieciñstwa, zosta³a mi po dziœ dzieñ, stwa. Có¿ z tego, skoro j¹ odrzuci³em. Nie powiedzia³em jednak
jedna konkretna myœl na ten temat. Gdy jako dziecko zasta- Bogu stanowczego: „nie”! Pomyœla³em, ¿e nawet kiedy skoñczê
nawia³em siê, kim bêdê w przysz³oœci, œciera³y siê we mnie prawo mogê przecie¿ pójœæ do seminarium. Z t¹ myœl¹ ufaj¹c w
dwie opcje. Otó¿, albo bêdê ¿o³nierzem, albo ksiêdzem. Nie Bo¿¹ Opatrznoœæ wyruszy³em do kolejnej batalii - zdawania egzami-
zapomina³em o tym. Ale jednoczeœnie stara³em siê z tym nów. Z dostaniem siê na studia nie mia³em wiêkszego problemu.
walczyæ. Zdawa³o mi siê, ¿e szybko o tym zapomnê. Tym Mierzy³em wysoko, bo na najlepszy wydzia³ prawa w Polsce – Uni-
bardziej, ¿e moje ¿ycie dalekie by³o od idea³ów ewangelicz- wersytetu Warszawskiego. Kap³añstwo odstawi³em na boczny tor.
nych. Bóg widocznie chcia³ inaczej. W miarê dojrzewania We wrzeœniu ubieg³ego roku przeprowadzi³em siê do Warsza-
rozwa¿ania stawa³y siê coraz bardziej jasne. Liceum by³o wy. Bardzo szybko zaaklimatyzowa³em siê. Bóg da³ mi umiejêtnoœci
okresem formowania siê mego powo³ania. Szczególnie do potrzebne do nie³atwych zadañ. W stolicy odda³em siê bez reszty
owych refleksji przyczyni³ siê rok prymasowski, oraz ostat- studiowaniu i pracy spo³eczno – politycznej. Wydawa³o mi siê, ¿e
nia, jak siê póŸniej okaza³o, pielgrzymka Ojca Œwiêtego do jestem zadowolony z ¿ycia i wiem, co chcê osi¹gn¹æ. Mia³em œciœle
Polski w 2002 roku. Wtedy to luŸne i niezobowi¹zuj¹ce my- okreœlone cele i plany. A jednak £aska Bo¿a jest niepojêta. Wiele
œli ewoluowa³y w kierunku ostatecznej decyzji. Oczywiœcie razy rozwa¿a³em, czy ja, grzeszny i ma³y cz³owiek, jestem godzien
nie oby³o siê bez batalii wewnêtrznej. Ale jak mawia³ œw. byæ kap³anem? W styczniu tego roku podczas Mszy Œwiêtej za

9 Carissimus 46
duszê œ. p. Romana Dmowskiego w koœciele Matki Bo¿ej Zwy- siê Msza Œwiêta, koñcz¹ca procesjê z relikwiami patrona Polski
ciêskiej na Kamionku niespodziewanie przysz³a myœl, ¿e prze- – œw. Andrzeja Boboli. Poszed³em, choæ nie zdawa³em sobie
cie¿ w tych trudnych dla Koœcio³a czasach potrzeba kap³anów. sprawy, ¿e by³ to zakonnik, jezuita. Uzyska³em po¿¹dan¹ od
Pomyœla³em, jak d³ugo mogê czekaæ na podjêcie decyzji? Ile wielu tygodni jasnoœæ. Id¹c za ciosem, wszed³em na stronê je-
mogê zwodziæ Boga i siebie samego? Rozpocz¹³em drogê, z zuici.pl. Tam pozna³em pokrótce charyzmat i historiê Towarzy-
której (jak sobie powiedzia³em w myœlach) nie ma ju¿ odwrotu. stwa. Dowiedzia³em siê równie¿, ¿e na ul. Rakowieckiej jest Sank-
Z Bo¿ej ³aski sprawa nabra³a rozpêdu. Na prze³omie stycz- tuarium œw. Andrzeja Boboli. Dziêki godzinom spêdzonym przy
nia i lutego uzyska³em wewnêtrzn¹ pewnoœæ i œlubowa³em g³ê- relikwiach œwiêtego przemodli³em sw¹ pewnoœæ. Zdecydowa-
boko w sercu, ¿e bêdê s³u¿y³ Panu jako kap³an. Nie uzyska³em ³em siê w koñcu, ¿e idê do jezuitów. Dalej by³o ju¿ z górki: wy-
jednak przekonania co do tego, czy wybraæ seminarium du- miana listów z o. Andrzejem Migaczem, pierwsza rozmowa, re-
chowne czy te¿ ¿ycie zakonne. Ci¹gle o tym myœla³em, zanie- kolekcje Szko³y Kontaktu z Bogiem i ostateczny egzamin dwu-
dbuj¹c obowi¹zki. Potê¿nym prze¿yciem by³o dla mnie odejœcie dziestego lipca. Tak rozpocz¹³ siê pocz¹tek mej drogi, któr¹ mam
do domu Ojca, Jana Paw³a II. Dziêkujê Bogu za to dramatyczne, nadziejê, zwieñczê wst¹pieniem do Towarzystwa Jezusowego.
ale patrz¹c z perspektywy, donios³e wydarzenie w moim ¿yciu.
Jeœli do tej pory mia³em jakieœ w¹tpliwoœci to od drugiego kwiet-
nia przesta³y dla mnie istnieæ. Moje powo³anie rozpozna³em
ostatecznie jako zakonne. Bi³em siê jednak w myœlach, do jakie-
go zakonu Bóg mnie wezwa³. I oto w maju us³ysza³em w Radiu
Maryja, ¿e na rynku Nowego Miasta w Warszawie ma odbyæ

AMDG et BVMH

Carissimus 46 10
Damian Pawlik
Dzielenie siê jest obowi¹zkiem,
od którego nie mog¹ uchylaæ siê
ludzie dobrej woli,
a szczególnie uczniowie Chrystusa.
[Jan Pawe³ II]
Przyszed³em na œwiat 31 stycznia 1985 w Pszczynie, jako
syn Leszka i Magdaleny. Od urodzenia mieszka³em na Œl¹sku,
w Czechowicach-Dziedzicach, a¿ do 17 sierpnia 2005r. Zosta³em
ochrzczony w najstarszym koœciele w Czechowicach pw. œw. szybko min¹³ i sprawi³, ¿e w grudniu 1996 r. postanowi³em zostaæ
Katarzyny. ministrantem w swojej jezuickiej parafii pw. œw. Andrzeja Boboli.
Pierwsz¹ Komuniê œw. przyj¹³em 15 maja 1994 w koœciele Pamiêtam, ¿e bardzo ba³em siê, ale ówczesny wikary o. Czes³aw
pw. œw. Stanis³awa BM. Podczas tej uroczystoœci pierwszy raz Salomon bardzo serdecznie mnie przyj¹³. Ministrantem zosta³em
wst¹pi³a we mnie myœl o zajêciu miejsca z drugiej strony o³tarza. 8 maja 1997 r. To drugi moment w ¿yciu, w którym pomyœla³em
By³ to najszczêœliwszy dzieñ w moim ¿yciu. Noszê go g³êboko o „drugiej stronie o³tarza”. Jako ministrant nigdy nie mia³em
w moim sercu. Sama nauka w szkole podstawowej trwa³a od k³opotów ze s³u¿eniem na Mszy œw. W marcu 1999 mia³em
1992 r. do 2000 r. i minê³a bardzo szybko i przyjemnie. Wiadomo, uczestniczyæ w kursie lektorskim, jednak¿e nie mog³em z powodu
¿e raz by³o lepiej, raz gorzej. Tak zwykle jest w ¿yciu. skrêconej dzieñ wczeœniej kostki. Lektorem i tak zosta³em z woli
Bierzmowanie przyj¹³em 15 maja 2000 w koœciele parafialnym o. Waldemara Szczygio³a. Od wrzeœnia 1999 r. prowadzi³em grupê
pw. œw. Andrzeja Boboli, u Jezuitów, z r¹k ks. bp Janusza formacyjn¹ kandydatów na ministrantów. Natomiast w 2002r
Zimniaka. wzi¹³em udzia³ w kursie Animatora Liturgicznej S³u¿by O³tarza,
Szczególnie ukochanym dla mnie miejscem jest Kalwaria który odbywa³ siê w Szczyrku. Od wrzeœnia tego¿ roku, zosta³em
Zebrzydowska, do której od 1998 r. pielgrzymowa³em wraz moderatorem ministrantów przy swojej parafii.
z babci¹ na odpust Wniebowziêcia NMP. Dró¿ki szczególnie W ci¹gu ostatnich trzech lat dojrzewa³a we mnie myœl
umi³owa³em, gdy¿ s¹ dla mnie nauk¹ mêki, œmierci o wst¹pieniu do Towarzystwa Jezusowego. Mimo, i¿ mia³em
i zmartwychwstania Pana Jezusa oraz boleœci, jakie prze¿ywa³a w ci¹gu tych lat chwile dobre i z³e, ciê¿kie i trudne, w których
Matka Najœwiêtsza podczas mêki swojego Syna. Podczas nawet odradzano mi wst¹pienie do Towarzystwa, to jednak Bóg
czêstych nawiedzeñ tego sanktuarium, czu³em potê¿ne zechcia³ tak, a nie inaczej. A Bogu nie wolno mówiæ „NIE”. Na
wstawiennictwo Matki Bo¿ej. tej drodze dojrzewania mojego powo³ania pozna³em wielu
Moja edukacja w szkole œredniej trwa³a piêæ lat. Uczêszcza³em jezuitów, spoœród których dwaj znacznie przyczynili siê do
do technikum mechanicznego przy Zespole Szkó³ „Silesia” wzrostu mojego powo³ania. Byli to o. Andrzej Baran i o. Wojciech
w Czechowicach-Dziedzicach. By³ to okres wielkiej próby Koszyk –dwaj proboszczowie, którym jestem wdziêczny i wiem,
powo³ania i nie tylko. Swoje pozytywne piêtno odcisnê³a na ¿e mogê na nich zawsze liczyæ.
mnie nasza pani wychowawczyni. Jestem jej wdziêczny za jej Najtrudniejszym etapem w tej drodze, bez w¹tpienia, by³o
serce, trud i troskê w³o¿on¹ w nasze trudne wychowanie, gdy¿ rozstanie z przyjació³mi. By³o ciê¿ko... Wtedy nie by³em wstanie
by³o nas trzydziestu ch³opców w klasie. Sam ten fakt stwarza powiedzieæ wa¿nego dla mnie zdania: „¯al odje¿d¿aæ... Ale
trudnoœci wychowawcze! Chrystus czeka... A On ma pierwszeñstwo do mojego serca”.
Matura nauczy³a mnie, ¿e MO¯NA siê nauczyæ, ¿e mo¿na Teraz wiem, ¿e nie zostanê sam, bo On jest ze mn¹.
chcieæ i daæ radê. A wszystko dziêki panu Józefowi, z którym W dzieñ przyjazdu do nowicjatu nawiedzi³em jeszcze moje
wiele godzin spêdzi³em na nauce matematyki i jêzyka polskiego, ukochane Sanktuarium Kalwaryjskie, aby prosiæ Matkê Bo¿¹
za co sk³adam mu wielkie Bóg zap³aæ! I zastanawiam siê teraz, o jej b³ogos³awieñstwo oraz opiekê na nowej drodze ¿ycia
jak on wytrzyma³ ze mn¹ tyle godzin?! zakonnego. Gdy¿ to Ona odt¹d bêdzie szczególnie moj¹ Matk¹.
Wracaj¹c jeszcze myœlami wstecz, przypomina mi siê, ¿e
w pewnym okresie ¿ycia nie chcia³em chodziæ do koœcio³a.
I proszê, jak skoñczy³em?! Dziêki Bogu, ten okres mojego ¿ycia AMDG et BVMH
11 Carissimus 46
Bart³omiej Przepeluk
„Nie wyœcie Mnie wybrali, ale Ja was wybra³em i
przeznaczy³em was na to, abyœcie szli i owoc
przynosili, by owoc wasz trwa³”
[J 15, 16a]

Mam na imiê Bart³omiej. Urodzi³em siê 15 listopada 1985 r.


w K³odzku jako syn Stanis³awa i Ireny, brat Patrycji i Wojcie- w licznych spotkaniach, zjazdach i rekolekcjach. Trzyletnia for-
cha. W rodzinnym mieœcie spêdzi³em swoje dzieciñstwo i okres macja da³a mi równie¿ mo¿liwoœæ nawi¹zania wielu znajomoœci
dojrzewania. W zwi¹zku z tym, ¿e jestem najm³odszy z rodzeñ- i kontaktów. Przebywanie w towarzystwie jezuitów oraz obser-
stwa w domu mieszka³em tylko z rodzicami. Mój brat, jeszcze wowanie ich pracy znacznie przybli¿y³o mi charyzmat zakonu.
kiedy by³em ma³y, wyjecha³ do Niemiec, gdzie obecnie mieszka. Zafascynowa³a mnie duchowoœæ ignacjañska, jak równie¿ me-
Z kolei moja siostra, gdy zacz¹³em naukê w szkole podsta- tody modlitwy tj. medytacja. Szczególnie imponowa³o mi has³o
wowej, rozpoczê³a swoje studia na Akademii Medycznej w Po- zakonu „Wszystko na wiêksz¹ chwa³ê Bo¿¹!!!”, a tak¿e goto-
znaniu. W chwili obecnej jest mê¿atk¹ i ma dwojê dzieci: sze- woœæ do dzia³ania i otwartoœæ na pracê wœród ludzi.
œcioletniego Szymona i dziewiêciomiesiêczn¹ Agatkê, dla któ- Poprzez duszpasterstwo w³¹czy³em siê tak¿e w dzia³alnoœæ
rej jestem ojcem chrzestnym. ministranck¹. Pe³ni³em pos³ugê lektora i ceremoniarza. Codzien-
Moje rozeznawanie powo³ania do Towarzystwa Jezusowego na s³u¿ba przy o³tarzu podczas Mszy œw. wyda³a owoce w po-
trwa³o przesz³o piêæ lat. By³o wynikiem wielu wydarzeñ i zwi¹- staci jeszcze wiêkszego osobistego zwi¹zania z Panem Jezu-
zanych z nimi prze¿yæ oraz doœwiadczeñ. sem. W tym czasie myœl by zostaæ kap³anem pojawia³a siê coraz
Wszystko zaczê³o siê od g³êbokiego pragnienia by kiedyœ czêœciej. Sta³a siê moim motywem przewodnim, pomaga³a mi
zostaæ ksiêdzem i w taki sposób kroczyæ przez ¿ycie ku Panu przezwyciê¿aæ ró¿ne ¿yciowe trudnoœci i dodawa³a si³ podczas
Jezusowi. Pierwsze myœli o powo³aniu kap³añskim pojawi³y siê nauki.
we mnie doœæ wczeœnie, bo jeszcze w szkole podstawowej, tu¿ Ostateczn¹ decyzjê podj¹³em po ukoñczeniu trzeciej klasy
po bierzmowaniu. Samo bierzmowanie by³o dla mnie bardzo liceum. Podczas wakacji bra³em udzia³ w rekolekcjach magiso-
mocnym prze¿yciem duchowym. To w³aœnie w tym czasie za- wych, zorganizowanych w Starej Wsi w 2004 r. Nie zastanawia-
cz¹³em baczniej zwracaæ uwagê na kap³ana, który odprawia ³em siê d³ugo nad wyborem zgromadzenia (ju¿ u pocz¹tku roze-
Mszê œw. Na powa¿nie podchodzi³em do codziennej modlitwy znawania mojego powo³ania Pan postawi³ przy mnie jezuitów,
– doœwiadcza³em, ¿e naprawdê pomaga w trudnych chwilach. towarzysz¹cych mi przez ca³y czas). Kieruj¹c siê zasad¹: ”jak
Czêœciej te¿ w ci¹gu tygodnia pojawia³em siê na Mszy œw. ju¿ zostaæ ksiêdzem Panie Jezu - to najlepszym”, zdecydowa-
Wynika³o to z potrzeby serca nie z obowi¹zku - bo rodzice kazali. ³em, ¿e po zdaniu matury wst¹piê do zakonu.
Nastêpnym krokiem w stronê Towarzystwa by³ czas nauk Rok poprzedzaj¹cy wst¹pienie do nowicjatu spêdzi³em
w Liceum. Zapalony myœl¹ oddania swego ¿ycia Panu Bogu, w atmosferze przygotowania i nauki do matury. Pan Bóg utwier-
chcia³em poznaæ Go bardziej przez codzienn¹ lekturê Pisma œw. dza³ mnie jeszcze bardziej odnoœnie s³usznoœci podjêtej decy-
oraz zaanga¿owaæ siê w dzie³o poprzez które przys³u¿ê siê bliŸ- zji. Egzamin dojrza³oœci zda³em w maju 2005 r. Tu¿ po maturze
nim (w koñcu prawdziwy chrzeœcijanin jest osob¹, u której w czerwcu pe³en nadziei pojecha³em na rozmowy do Krakowa.
mi³oœæ przejawia siê w czynach, a nie tylko w s³owach). Do Towarzystwa przyj¹³ mnie 13 czerwca 2005 r. prowincja³ -
Chc¹c wypróbowaæ swe si³y w s³u¿bie bliŸnim, zwi¹za³em siê o. Krzysztof Dyrek. Od tej pory pozosta³o mi jedynie po¿egnaæ
z duszpasterstwem m³odzie¿owym dzia³aj¹cym przy parafii oo. siê z bliskimi i z radoœci¹ oczekiwaæ wyjazdu do Starej Wsi.
Jezuitów, prowadzonym przez o. Macieja Szczêsnego. Pocz¹t-
kowo by³a to Oaza, która z czasem przerodzi³a siê w Magis
(Jezuickie Duszpasterstwo M³odzie¿owe). Po roku czynnego
uczestnictwa, jak i anga¿owania siê w ¿ycie duszpasterstwa,
zosta³em mianowany animatorem. Zajmowa³em siê formacj¹ jed-
nej z podgrup tworz¹cych duszpasterstwo. Uczestniczy³em AMDG et BVMH

Carissimus 46 12
Ireneusz Trojan

Jeœli ktoœ pe³ni pos³ugê, niech to czyni moc¹,


której Bóg udziela, aby we wszystkim by³ uwiel-
biony Bóg przez Jezusa Chrystusa.
[1P 4,11]

Moja ziemska wêdrówka rozpoczê³a siê pewnego zimowego one dla mnie czasem, kiedy na nowo odkry³em Boga i po raz
ranka w wigiliê Bo¿ego Narodzenia roku 1986. Wtedy to w no- pierwszy us³ysza³em jego wo³anie: „PójdŸ za Mn¹”.
wos¹deckim szpitalu po raz pierwszy otworzy³em oczy, aby za- Kolejne dwa lata obfitowa³y w wiele wa¿nych wydarzeñ
cz¹æ poznawaæ œwiat, w którym przysz³o mi ¿yæ. Od tego czasu w moim ¿yciu. Na rekolekcjach pozna³em sch. Miros³awa Jajko
moimi nieod³¹cznymi towarzyszami stali siê rodzice: Jadwiga SI, który przebywa³ na swojej „magisterce” w parafii p.w. Du-
i Krzysztof oraz brat Karol. cha Œwiêtego w Nowym S¹czu. Zosta³ on póŸniej moderato-
Edukacjê zacz¹³em w szkole podstawowej w Jamnicy, (nie- rem nowopowsta³ego, w tej parafii, duszpasterstwa m³odzie-
wielkiej wiosce przylegaj¹cej do Nowego S¹cza). Uczêszcza³em ¿owego „Magis”, do którego i ja po miesi¹cu do³¹czy³em,
tam przez kolejne szeœæ lat. Dziêki nowej reformie szkolnictwa a w póŸniejszym czasie zosta³em animatorem mêskiej grupy.
moj¹ naukê dane mi by³o kontynuowaæ w Gimnazjum Publicz- Przez ca³y ten czas stara³em siê odkryæ moje powo³anie, w czym
nym w Kamionce Wielkiej. By³ to stosunkowo spokojny okres pomaga³a mi lektura Opowieœci Pielgrzyma. Kolejnym wa¿-
mojego ¿ycia. Kolejnym etapem edukacji by³a szko³a œrednia. nym wydarzeniem w moim ¿yciu by³a matura. Jeszcze przed
Po doœæ d³ugim namyœle spoœród nowos¹deckich szkó³ wybra- otrzymaniem wyników podj¹³em wybór wst¹pienia do Towa-
³em V Liceum ogólnokszta³c¹ce, w którym to przez kolejne trzy rzystwa. Ju¿ po przyjêciu przez o. Prowincja³a przyjecha³em do
lata uczêszcza³em do klasy matematyczno - informatycznej. Starej Wsi na rekolekcje „Magis-u” oraz na II Ignacjañskie Dni
Z perspektywy czasu muszê przyznaæ, i¿ by³ to prze³omowy M³odzie¿y. Po powrocie do Nowego S¹cza oczekiwa³em ju¿
etap mojego ¿ycia. W tym czasie zacz¹³em rozwijaæ moje ró¿no- tylko upragnionego dnia, w którym to przekroczê próg nowi-
rakie zainteresowania: wêdkarstwo, taniec, muzyka. By³em rów- cjatu...
nie¿ wolontariuszem w klubie osiedlowym „Piast”, przez co na-
uczy³em siê robiæ nie tylko coœ dla siebie, ale tak¿e dla innych.
Moje ¿ycie religijne rozwija³o siê od najm³odszych lat. Ro-
dzice s¹ katolikami, wiêc od pocz¹tku wpajali mi chrzeœcijañskie
wartoœci. Po Pierwszej Komunii Œwiêtej przyst¹pi³em do Litur-
gicznej S³u¿by O³tarza. Po pó³ roku aspirantury osi¹gn¹³em
wreszcie upragniony, jak na tamten czas, cel. Zosta³em mini-
strantem. Od tego czasu, co niedzielê stara³em siê spe³niaæ moj¹
pos³ugê. Po szeœciu latach ministrantury, aby jeszcze pe³niej
móc uczestniczyæ we Mszy Œwiêtej, po uprzednim kursie, zo-
sta³em lektorem.
Prze³omem w moim ¿yciu duchowym, a zarazem czasem,
AMDG et BVMH
w którym po raz pierwszy pozna³em Jezuitów by³y rekolekcje
Szko³y Kontaktu z Bogiem. Dowiedzia³em siê o nich poprzez
mojego kolegê, u którego w szkole, lekcje religii prowadzili w³a-
œnie jezuici. Wizja trzech i pó³ dnia spêdzonych w milczeniu nie
napawa³a mnie optymizmem, lecz mimo to uzna³em, ¿e jest to
jakieœ nowe doœwiadczenie, które warto prze¿yæ. Rekolekcje
odbywa³y siê w Krakowie - £agiewnikach, w czasie pomiêdzy
œwiêtami Bo¿ego Narodzenia a Sylwestrem w 2004 roku. By³y

13 Carissimus 46
Szczepan Urbaniak
Jezu Ufam Tobie
Urodzi³em siê 16 wrzeœnia 1986 roku we Wroc³awiu, jako
syn Zbigniewa i Gra¿yny. W tym mieœcie spêdzi³em moje dzie-
ciñstwo i m³odoœæ z moim bratem i rodzicami w typowym miej-
skim otoczeniu.
Lata dzieciñstwa minê³y szybko i dobrze je wspominam. Pa-
miêtam obozy ¿aglowe, treningi judo... By³em te¿ ministrantem,
ale ró¿ne czynniki sprawi³y, ¿e „wyros³em” z koœcio³a. W moim Okres ¿ycia, od moich narodzin dla Boga do odkrycia moje-
œrodowisku nie by³o „popularne” to, aby chodziæ na Msze go powo³ania, by³ czasem utwierdzania siê w mojej œwie¿ej,
Œwiête. Chocia¿ mia³em œwietnych rodziców i dosta³em od nich gorliwej wierze, prze³amywania siebie, poznawania prawdy.
dobre wychowanie, to mimo to i tak zacz¹³em przechodziæ d³ugi Zacz¹³em budowaæ siebie ca³ego od nowa. Wzi¹³em siê za na-
okres odnajdywania mojej w³asnej wiary – osobistej – tej która ukê i mia³em zwyk³e plany na przysz³oœæ: interesowa³a mnie
wyp³ywa z dotkniêcia serca przez Boga, osobistego aktu odna- historia, myœla³em o pójœciu do wojskowej szko³y lotniczej
lezienia Boga przez cz³owieka. W moim przypadku to „odnajdy- w Dêblinie. Jednak to, co przede wszystkim pamiêtam z tego
wanie” przebiega³o w doœæ burzliwy sposób. okresu, to moje ¿ycie duchowe, moje rozmowy z Panem, moje
S³ysz¹c „przechodziæ okres odnajdywania mojej wiary” ktoœ upadki i walka, moje s³odkie spotkania z Jezusem w Eucharystii.
móg³by pomyœleæ, ¿e zacz¹³em jej szukaæ. Ale tak naprawdê to I tak, pewnego dnia – pamiêtam, ¿e by³ to okres zaraz po œwiêcie
wcale jej nie szuka³em... Dopiero niedawno j¹ znalaz³em, a w³a- mi³osierdzia Bo¿ego – trafi³ do moich r¹k Dzienniczek œw. Fau-
œciwie to zosta³a mi dana... By³ to okres mojego dorastania styny Kowalskiej. By³o to chyba najwa¿niejsze wydarzenie
„okres buntu”. Tak, z obiektywnego punktu widzenia by³ to mojego ¿ycia. Poch³aniaj¹c kolejne strony, pozna³em, ¿e cho-
bunt, ale ja teraz widzê, ¿e by³ to te¿ okres wzrostu mojej wiary, cia¿ wk³ada³em ca³e serce w to by ¿yæ drog¹ Pana, to jednak nie
bo jeœli ziarno nie obumrze nie wyda owocu... To by³ w³aœnie by³o to to, do czego przeznaczy³ mnie dobry Bóg. Walczy³em,
okres mojego obumierania dla œwiata, a moich narodzin dla Boga. myœl¹c, ¿e sam mogê osi¹gn¹æ œwiêtoœæ, myœla³em, ¿e kocha-
Mogê powiedzieæ, ¿e doskonale rozumiem sens s³ów œw. Au- ³em Jezusa, ale kocha³em go tylko w sposób, który mi odpowia-
gustyna: „Niespokojne jest serce cz³owieka, dopóki nie spo- da³. Zrozumia³em, ¿e Jezus wzywa mnie do drogi doskonalszej.
cznie w Tobie, o Panie...” Zrozumia³em, ¿e zwyk³e ¿ycie: praca, rodzina, nie jest mi prze-
Nie przejmowa³em siê zbytnio szko³¹, przysz³oœci¹ i ocena- znaczone, ¿e nie móg³bym ju¿ znaleŸæ innej mi³oœci, bo poko-
mi. Myœla³em raczej o tym, ¿eby siê coœ dzia³o, ¿eby by³o wese- cha³em Jezusa i by³em raczej pewien, ¿e reszta mojego ¿ycia
lej, ale tak¿e szuka³em swojej idei, wartoœci: w muzyce, w ró¿- bêdzie ¿yciem, do którego On mnie wzywa.
nych pogl¹dach. Wyp³ywa³o to w bardzo du¿ej mierze z tego, Wtedy nie wiedzia³em jeszcze o Towarzystwie Jezusowym,
w jakim œrodowisku przebywa³em, bo w niektórych kwestiach, i prosi³em Boga, by wskaza³ mi zakon, w jakim mnie widzi bym
z racji przechodzenia okresu g³upoty, myœla³em podobnie jak to ¿y³. Z czasem zacz¹³em siê utwierdzaæ, ¿e bêd¹ to w³aœnie Jezu-
œrodowisko, i ci¹gnê³o mnie do eksperymentów, robienia rze- ici. Zacz¹³em wiêc dowiadywaæ siê o Jezuitach z internetu, prze-
czy nowych, wyszalenia siê, ale z drugiej strony zupe³nie nie czyta³em Opowieœæ Pielgrzyma i nie mia³em ¿adnych w¹tpliwo-
pasowa³em do znacznej czêœci moich kolegów. Mo¿e za du¿o œci, wiedzia³em, ¿e tego pragnê.
myœla³em, mo¿e nie by³em zbyt „œwiatowy”. W ka¿dym razie Oto tak znalaz³em siê tu, w Starej Wsi. Wiem, ¿e jest to po-
Bóg prowadzi³ mnie t¹ drog¹, przez ró¿ne cierpienia i niepowo- cz¹tek drogi mojego ¿ycia, ale ufam Jezusowi, ¿e z Jego ³ask¹
dzenia, i chocia¿ robi³em wiele z³a, to jednak w przeciwieñstwie
dojdê do jej kresu, tam, gdzie On mnie poprowadzi...
do moich „œwiatowych” kolegów zacz¹³em patrzeæ na to z boku,
refleksyjnie. Bóg da³ mi odczuæ Swoj¹ nieobecnoœæ, tak bym
zacz¹³ Go szukaæ. I tak do koñca to nie wiem jak i kiedy, ale pod
koniec drugiej klasy szko³y œredniej znalaz³em Boga, a w³aœci-
wie to On znalaz³ mnie, i z jego ³ask¹ zacz¹³em nowe ¿ycie, poko- AMDG et BVMH
cha³em Jego S³owo i drogê mi³oœci, prawdy i pokory, zrobi³em
zwrot o 180 stopni.

Carissimus 46 14
Filip Sroka

Od samego pocz¹tku, czyli od mojego narodzenia, Pozosta³o mi czekaæ i modliæ siê. Po tygodniu dosta³em wiado-
19 sierpnia 1986 roku, a¿ do chwili wst¹pienia do zakonu, miesz- moœæ, ¿e mam przyjechaæ na wstêpne rozmowy do Krakowa.
ka³em w K³odzku. Tam siê wychowa³em i wykszta³ci³em pod Pojecha³em. W by³ej stolicy mia³em trzy rozmowy z bardzo cie-
czujnym okiem kochanych rodziców. W szóstym roku ¿ycia kawymi ojcami. Od wyniku tych konwersacji zale¿a³o, czy zosta-
zosta³em ministrantem i by³em nim przez trzynaœcie lat. W dru- nê przyjêty przez o. Prowincja³a . Z Krakowa wyjecha³em z nie-
giej klasie gimnazjum zosta³em zaproszony do nowo powsta³ej pewnoœci¹ i nadziej¹. Mia³em czekaæ na kolejn¹ wiadomoœæ od
w K³odzku Oazy. By³em najm³odszym uczestnikiem formacji, o. Migacza.
a starsi ode mnie ludzie wywarli na moj¹ osobê ogromny wp³yw. Po kilku dniach dosta³em telefon. Mam stawiæ siê jeszcze raz
Przez lata mojej formacji, w Oazie, póŸniej w Jezuickim Duszpa- w Krakowie. Nastêpnego dnia, 17 sierpnia by³em ju¿ w poci¹gu.
sterstwie „Magis”, Bóg sta³ siê sensem mojego ¿ycia. Na miejscu od razu uda³em siê na Ma³y Rynek 8, gdzie czeka³a
Okres w k³odzkich wspólnotach by³ czasem, który zawsze mnie decyduj¹ca rozmowa. Minê³y zaledwie dwie godziny, a ja
bêdê wspomina³ z ogromn¹ radoœci¹ i têsknot¹, choæ, jak wraca³em ju¿ do domu. Zosta³em przyjêty.
wszystko, i on musia³ siê kiedyœ skoñczyæ. Wspaniali ludzie, Do Starej Wsi mia³em przybyæ 24 sierpnia. I tak siê sta³o.
których tam pozna³em, nauczyli mnie wiêcej, ani¿eli móg³bym W œrodê, tydzieñ po rozpoczêciu kandydatury przez pozosta-
siê spodziewaæ. Od ka¿dego uczy³em siê trochê, zgodnie z po- ³ych kandydatów by³em ju¿ u bram nowicjatu. Rozpocz¹³ siê
wiedzeniem Quoist’a: „Czerp z innych, nie kopiuj ich, b¹dŸ nowy okres w moim ¿yciu, okres sprawdzenia powo³ania i ws³u-
sob¹”. chania siê bardziej w g³os Pana Boga.
Myœli o kap³añstwie pojawia³y siê we mnie od dzieciñstwa. Dwutygodniowy, w moim przypadku, okres kandydatury
Z zachwytem patrzy³em na ksiê¿y odprawiaj¹cych Msze œwiê- zakoñczy³ siê 10 wrzeœnia. I wtedy to zosta³em nowicjuszem
te i g³êboko w sercu rodzi³y siê pragnienia by zostaæ jednym Towarzystwa Jezusowego. Najbli¿sze dwa lata spêdzê w nowi-
z nich. Jednak przemyœlenia te odrzuca³em, niejako odpycha- cjacie - zdala od domu, rodziców, kolegów i kole¿anek – by jesz-
³em w szary k¹t. Tak by³o przez d³ugie lata. Mia³em dziewczynê cze lepiej rozeznaæ swoje powo³anie. Tylko Bóg wie, kim bêdê
i moje rozwa¿ania o drodze kap³añstwa powêdrowa³y jeszcze w przysz³oœci, bo to On kieruje moim ¿yciem. Mnie pozosta³o
bardziej na bok. Uderzy³y jednak z ogromn¹ si³¹ po tym, jak tylko ¿yæ zgodnie ze s³owami: „ Jezu ufam Tobie ”.
obydwoje stwierdziliœmy, ¿e nasze bycie razem nie ma sensu. Na koniec drogi czytelniku, proszê Ciê o modlitwê w mojej
By³o to pod koniec czerwca 2005 roku. Wtedy to rozpocz¹³ siê intencji, aby Bóg pokaza³ mi drogê, któr¹ mam kroczyæ. Za pa-
okres, w którym wiêcej czasu poœwiêci³em mojemu powo³aniu. miêæ i modlitwê sk³adam serdeczne Bóg zap³aæ.
Nadesz³y rekolekcje, które mia³y miejsce w Starej Wsi na Willi
Jezuickiej. Dwa tygodnie modlitwy i rozmów z ksiê¿mi wyjaœni-
³y pewne w¹tpliwoœci. Pod koniec rekolekcji zdecydowa³em
siê na wst¹pienie do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego.
Ju¿ podczas Ignacjañskich Dni M³odzie¿y w Starej Wsi
pojawi³a siê pierwsza okazja na rozmowê z o. Andrzejem Miga-
AMDG et BVMH
czem, odpowiedzialnym za powo³ania w Towarzystwie. Po kon-
sultacji z o. Magistrem starowiejskiego nowicjatu, o. Andrzej
zgodzi³ siê porozmawiaæ z o. Prowincja³em o moim wst¹pieniu

15 Carissimus 46
Przemys³aw Gêbala

„Myœmy poznali i uwierzyli mi-


³oœci, któr¹ Bóg ma ku nam”.
[1J 4, 16]

Te s³owa œwiêtego Jana s¹ szczególnie wpisane w moje z ojcem Andrzejem Migaczem, odpowiedzialnym w prowincji Pol-
¿ycie, w którym doœwiadczenie Bo¿ej mi³oœci by³o zawsze obec- ski po³udniowej za duszpasterstwo powo³añ. Parokrotnie roz-
ne – z czasem coraz g³êbsze, przybli¿aj¹ce ku prawdzie o sobie mawialiœmy – pocz¹tkowo ogólnie, z czasem coraz konkretniej,
samym, a¿ po zawierzenie na drodze powo³ania zakonnego. a¿ do momentu ostatecznej decyzji. Wtedy by³em przekonany –
Urodzi³em siê 28 kwietnia 1979 roku w Wadowicach, w któ- i to przekonanie wci¹¿ we mnie wzrasta, ¿e Bóg powo³a³ mnie do
rych – odwo³uj¹c siê do s³ów S³ugi Bo¿ego Jana Paw³a II – Towarzystwa, bo na tej drodze chce mojego szczêœcia. Powo³a³
równie¿ dla mnie wszystko siê zaczê³o – i ¿ycie, i szko³a, mnie do kap³añstwa jako walki pod sztandarem krzy¿a i jako s³u¿-
i Koœció³. by w pokorze na wiêksz¹ Jego chwa³ê. Zarówno w dojrzewaniu
Wspomnieniom z dzieciñstwa towarzyszy przede wszyst- do tej decyzji jak i w mojej odpowiedzi dawanej w codziennoœci
kim uczucie radoœci beztroskiego czasu dzielonego z najbli¿- ¿ycia zakonnego, towarzyszy mi Jego szczególne b³ogos³awieñ-
szymi – rodzicami, krewnymi, rówieœnikami. Okres szko³y œred- stwo. Jest to najdro¿sza mi ³aska, ¿e Bóg, który jest sam¹ Mi³o-
niej by³ dla mnie czasem, w którym szczególne znaczenie mia³a œci¹ jest dla mnie Ÿród³em szczêœcia. Niech On sam umocni mnie
wspólnota oazowa. Charyzmat Ruchu Œwiat³o-¯ycie odpowia- w dochowaniu wiary tej Mi³oœci.
da³ mi na tyle, ¿e formacja w jego ramach sta³a siê dla mnie
najwa¿niejszym wymiarem ¿ycia – wtedy poprzez Ruch okre-
œla³em siebie. Wspólnota sta³a siê punktem odniesienia wszyst-
kich podejmowanych przeze mnie decyzji. Zwieñczeniem for-
macji podstawowej by³o b³ogos³awieñstwo animatorskie, któ-
re przyj¹³em w sierpniu 1997 roku podczas diecezjalnej piel- AMDG et BVMH
grzymki S³u¿by Liturgicznej i Ruchu Œwiat³o-¯ycie do Kalwarii
Zebrzydowskiej. Z perspektywy czasu widzê jak b³ogos³awio-
ny dla mojej formacji duchowej by³ to czas.
Po maturze wyjecha³em do Krakowa na studia – nowy etap,
nowe œrodowisko i nowe wyzwania. Przez ca³y ten czas Pan z
cierpliw¹ mi³oœci¹ dawa³ mi odczuæ, ¿e wci¹¿ jest – bez wzglê-
du na moje niewiernoœci. To doœwiadczenie Boga obecnego w
mi³oœci wiêkszej ni¿ moje odejœcia, by³o coraz bardziej dojmu-
j¹ce. Na czwartym roku wyjecha³em na pó³roczne stypendium
do Grecji. Czas ten sta³ siê wielkimi rekolekcjami, które z moc¹
skierowa³y myœli ku powo³aniu zakonnemu.
Rozeznawanie konkretnej wspólnoty by³o ju¿ procesem
oceny w³asnych predyspozycji. Mimo, ¿e od wczesnej m³odo-
œci zwi¹zany by³em duchowo z wadowickim Karmelem i przez
d³ugi czas ta duchowoœæ by³a mi najbli¿sza, postanowi³em –
kierowany, jak ufam, przez Ducha Œwiêtego – przyjrzeæ siê bli-
¿ej regule Towarzystwa Jezusowego. Skontaktowa³em siê

Carissimus 46 16
"Mi³oœæ winno siê zak³adaæ wiêcej na czynach ni¿ na s³owach."
œw. Ignacy Loyola CD 230

17 Carissimus 46
Nov. Ireneusz Trojan SI

Skarga Iskarioty
Idê
Wiszê
przez znoszone ulice
na sznurze moich pragnieñ
zab³¹kanych miast
niespe³nionych ambicji
wprost
zawiœci
do przodu
dyndam
mijam trawniki
przy najmniejszym
zroszone porann¹ krwi¹
powiewie ¿¹dzy
skrêcam
waham siê miarowo
w ulicê
jednostajnie
odwiecznej nienawiœci
pod nosem mrucz¹c
widzê dzieci
melodiê sprzed lat
biegaj¹ce za durn¹
kiedy jeszcze wierzy³em
ludzk¹ egzystencj¹
¿e ¿yjê si³ê grawitacji ju¿ niedaleko
zdobywam siê na ostatni wstajê jeszcze tylko
wysi³ek mojej woli ze œwiadomoœci¹ dwa potkniêcia
szukam no¿a? nastêpnego upadku i bêdê u celu
¿eby siê dobiæ rany szybko siê odpocznê
tylko goj¹... na wieki.
muszê pamiêtaæ
¿e
czasem œmieræ to
po prostu
pójœcie na ³atwiznê. Zielony
groszek
wyrós³
na blasze
Uczê siê
rozgrzane-
chodziæ
go
po posadzce
pieca
moich niedoskona³oœci
nierównej
zdziwiony?
z wystaj¹cymi drzazgami
moich grzechów
to twoje
boso
ziarno
bo buty zabra³
najlepszy przyjaciel
przy ka¿dym kroku
raniê stopy
ból
daje mi odczuæ

Carissimus 46 18
Franciszek Ksawery
1506 -1555
Niezwykła historia
Misjonarza Indii
Nasz¹ wêdrówkê œladami Wielkiego Misjonarza zaczyna- Szymon Rodriguez
my na zamku Xavier w hiszpañskiej prowincji Nawarra, gdzie oraz Miko³aj Bobadil-
7 kwietnia 1506 roku swój pierwszy krzyk wyda³ ma³y ch³op- la. Na szczêœcie pierw-
czyk, któremu dano na imiê Franciszek. szy z nich zd¹¿y³ wy-
W rodzinnej miejscowoœci pobiera³ pierwsze nauki. Po- zdrowieæ, a miejsce dru-
tem ów m³odzieniec wyjecha³ na Uniwersytet Paryski, gdzie giego zaj¹³ – jako ochotnik
uzyska³ stopieñ magistra. Przez pewien czas wyk³ada³ w Col- –„nasz” Franciszek Ksawery.
Rys. 1 Œw Franciszek Ksawery
lege Domans-Beauvias, gdzie pozna³ b³. Piotra Favre’a oraz Po tych wszystkich perypetiach,
œw. Ignacego Loyolê. Wkrótce wszyscy zamieszkali w jed- 15 marca 1540 roku ma³a grupka towarzyszy opuœci³a Rzym
nym pokoju, w College Saint Barbe, w którym prowadzili roz- i uda³a siê do Lizbony, by tam za³atwiæ wszelkiego rodzaju for-
mowy na temat ich idea³ów i planów na przysz³oœæ. Wraz malnoœci zwi¹zane z wyjazdem.
z wyk³adami w College Domans-Beauvias, Franciszek roz- Wyje¿d¿aj¹c z Wiecznego Miasta do Lizbony, Franciszek
pocz¹³ na sorboñskim uniwersytecie studia teologiczne z za- ¿ywi³ nadziejê na szybkie odp³yniêcie w kierunku ziemi swoich
miarem poœwiêce- marzeñ. Mimo wielkiego entuzjazmu jego cierpliwoœæ
nia swojego ¿ycia zosta³a wystawiona na próbê, gdy¿ dopiero po roku
Bogu. Duchownym od przyjazdu do Portugalii móg³ j¹ opuœciæ.
wzorem i „sercem” Oczekuj¹c na wyjazd do Indii, Ksawery rozpocz¹³
ca³ej trójki by³ œw. pos³ugê wœród chorych w przytu³kach i szpitalach.
Ignacy. 15 sierpnia Dni up³ywa³y na opiece nad potrzebuj¹cymi, któ-
1534 roku w kapli- rym nie tylko dotrzymywa³ towarzystwa, ale te¿ g³o-
cy na Montmartre si³ S³owo Bo¿e. Pe³ne oddania i mi³oœci zaanga¿owa-
trzech przyjació³ nie pomog³o mu w sposób owocny doczekaæ siê
wraz z czterema in- upragnionego dnia wyp³yniêcia na Pó³wysep Indyj-
nymi towarzyszami ski.
z³o¿y³a œlub, po- Podczas podró¿y, trwaj¹cej dwanaœcie miesiêcy,
przedzony odpra- przez Mozambik, Melino, Sokortê, Franciszek otrzy-
wieniem æwiczeñ Fot. 5 Zamek Xavier ma³ przydomek „Œwiêty Ojciec”. Zyska³ go sobie
duchowych pod kierunkiem œw. Ignacego. Równoczeœnie po- wielk¹ otwartoœci¹, szczeroœci¹ oraz poprzez pomoc duchow¹,
stanowili, ¿e za dwa lata wszyscy udadz¹ siê do Wenecji, której udziela³ pasa¿erom . W ten sposób spêdzi³ czas trudnej
a nastêpnie drog¹ morsk¹ przybêd¹ do Ziemi Œwiêtej. i wyczerpuj¹cej podró¿y do Goa.
Gdy wyjazd do ziemskiej ojczyzny Pana Jezusa odwleka³ Na miejscu Ojciec zosta³ przyjêty z serdecznoœci¹ przez fran-
siê, wspó³za³o¿yciele Towarzystwa Jezusowego udali siê do ciszkañskiego biskupa. Nie przysta³ jednak na jego propozycjê
Rzymu, gdzie 24 czerwca 1537 roku œw. Franciszek, w wieku zamieszkania w klasztorze, wybieraj¹c za swoje mieszkanie szpi-
31 lat, otrzyma³ œwiêcenia kap³añskie. W latach 1537-1538 Fran- tal, gdzie spêdza³ wœród chorych wiele godzin, a przede wszyst-
ciszek aposto³owa³ w Bolonii, a potem wróci³ do Rzymu, gdzie kim czuwa³ przy nich nocami. Pos³uguj¹c wœród potrzebuj¹-
odda³ siê pracy duszpasterskiej. 3 wrzeœnia 1540 roku papie¿ cych, wiêŸniów - „swoich drogich przyjació³” - jak siê o nich
Pawe³ III zatwierdzi³ Towarzystwo Jezusowe, które w nied³u- wyra¿a³, pragn¹³ nie tylko ewangelizowaæ lud Goa, lecz wyru-
giej przysz³oœci mia³o zadziwiæ œwiat. szyæ do Parawamów, plemienia, które choæ ochrzczone, by³o
W tym czasie przychodzi³y do œw. Ignacego nagl¹ce proœ- pozbawione pasterza. W zwi¹zku z tym zamiarem nie zgodzi³ siê
by od króla portugalskiego Jana III, by wys³a³ do Indii grupê na funkcjê prze³o¿onego seminarium w Goa, formuj¹cego miej-
kap³anów. Pocz¹tkowo nic nie zapowiada³o k³opotów, jednak¿e scowych duchownych.
na krótko przed wyjazdem rozchorowali siê dwaj misjonarze: Przybijaj¹c do Przyl¹dka Komoryn, Franciszek zasta³ widok,

19 Carissimus 46
który by³ zwiastunem ciê¿kiej pracy: „Ponura pustynia piasku wyruszy³ do nich pieszo - po-
spalona przez s³oñce, pomiêdzy lasami palm kokosowych mimo niebezpieczeñstwa, jakie
wnêtrza kraju i bezgranicznego morza, na d³ugoœæ prawie grozi³o mu ze strony wszech-
dwustu kilometrów; tu i tam kilka nêdznych, kolczastych obecnych Badagów. Gdy najazd
krzaków i kilka wachlarzowatych palm, wysokich i prostych, „dzikusów” zakoñczy³ siê, na
z ich ma³ymi koronami bez cienia. Czasem grupa nêdznych podopiecznych Franciszka przy-
glinianych sza³asów pokrytych palmowymi liœæmi lub wioska sz³a kolejna próba wiary. Do
w cieniu liœciastych drzew, pod rz¹dami jakiegoœ pantanga- ochrony zagro¿onego plemie-
tin (naczelnik wioski); nagie i brudne dzieci; czarni po³a- nia zostali przydzieleni Portu-
wiacze z bia³ym fartuszkiem na prostych catimaran (trzy bel- galczycy, których styl ¿ycia,
ki zwi¹zane ze sob¹ na sposób tratwy). Tu i tam kilka antycz- niemoralne zachowanie, brutal-
nych, pogañskich œwi¹tyñ ze œwiêtymi krowami, œwiêtymi wê- noœæ, porwania kobiet postawi-
¿ami, œwiêtymi ptakami i œwiêtymi ma³pami – w kamieniu ³y pod wielkim znakiem zapyta-
i ¿ywe; straszne oblicza bogów o wielu rêkach, o g³owach nia skutecznoœæ misji naszego
s³onia, pachn¹cych oliw¹, pokrytych czerwonym kolorem, Aposto³a.
Niemo¿noœæ osobistej po- Fot. 6 Ulica w Goa
mocy nêkanym chrzeœcijanom
budzi³a we Franciszku wielki ¿al. W konsekwencji, jego modli-
twy o wyzwolenie ludu od portugalskich ¿o³nierzy zosta³y wy-
s³uchane, gdy¿ sami „obroñcy” stali siê ofiarami napaœci Bada-
gów, przed którymi rzekomo strzegli tubylców.
Pomimo tych trudnoœci pragnienie bycia chrzeœcijaninem
wzrasta³o w duszach i umys³ach ludów zamieszkuj¹cych Wy-
brze¿e Rybackie. Dlatego te¿ Franciszek uda³ siê pieszo do tych
spragnionych dusz, by wyjaœniaæ im katechizm. W tym czasie
oko³o dwóch tysiêcy osób przyjê³o chrzest, z czego szeœæset
nowo ochrzczonych ponios³o mêczeñsk¹ œmieræ, nie wyrzeka-
j¹c siê wiary w Jezusa Chrystusa.
Widz¹c jak wiele dusz móg³by pozyskaæ dla Pana, pisa³ do
Pary¿a z proœb¹ o przys³anie wszystkich misjonarzy, jakich Eu-
Fot. 7 Fasada koœcio³a w Mandur
ropa posiada. Wkrótce wyruszy³ z wielkim zapa³em, aby okr¹-
œmiej¹cych siê szyderczo pod œwiêtymi drzewami figowymi ¿yæ Przyl¹dek Komoryn. Tym razem podró¿ okaza³a siê ogrom-
i ciemnymi grotami; a na ich stra¿y napawaj¹cy strachem nym rozczarowaniem, którego przyczyn¹ by³a polityka przeœla-
bramini, dumni z ich kasty, ze œwiêtym powrozem w poprzek dowcza w³adców zarówno wobec nowo nawróconych, jak
piersi i symbolami bogów namalowanymi na czole w bia³ym i misjonarzy.
kolorze i ¿ywej czerwieni ...” Po kilkulet-
Sytuacja, któr¹ zasta³, zmotywowa³a go do coraz wiêkszego nim pos³ugiwa-
wysi³ku. Podj¹³ siê przet³umaczenia – na jêzyk Braminów – naj- niu w Indiach
wa¿niejszych modlitw i prawd wiary. Podczas swojej dwuletniej Franciszek uda³
pos³ugi przemierza³ - niejednokrotnie boso – ca³e wybrze¿e ucz¹c siê w podró¿
dzieci, doros³ych, kszta³c¹c nauczycieli, sprawuj¹c liturgiê, do- do Malakki,
gl¹daj¹c budowy nowych kaplic, przez co zjednoczy³ wokó³ gdzie oprócz
Pana wielu tubylców. Szybko uda³o mu siê pozyskaæ cudown¹ nauczania
moc nad prostymi duszami jego chrzeœcijañskich Parawów, do chrzeœcijan,
czego przyczyni³y siê zapewne uzdrowienia, które w jego obec- g³oszenia
noœci mia³y miejsce i dzia³y siê poprzez jego modlitwy. Ewangelii i od-
Serdecznoœæ, jak¹ okazywa³ podopiecznym, nie wyklucza³a wiedzania cho-
Rys. 2 Rycina Malakki z XVI wieku
stanowczoœci i przejrzystoœci w dzia³aniu. W jednym z przy- rych, czas swój
padków, kiedy ludnoœæ oddawa³a siê pijañstwu, posun¹³ siê poœwiêca³ na naukê jêzyka malajskiego i t³umaczenie g³ównych
nawet do groŸby zastosowania kary wiêzienia za nadu¿ywanie prawd wiary i modlitw, aby, na ile tylko móg³, pog³êbiæ wiarê
alkoholu. swoich nowo nawróconych owieczek.
Pomimo swego trudnego charakteru, czu³ siê bardzo zwi¹- Krótki okres trzymiesiêcznej pracy apostolskiej na wyspie
zany i odpowiedzialny za „swoje dzieci”. Gdy w 1544 r. na chrze- zakoñczy³ w 1546 r., gdy¿ nadarzy³a siê sposobnoœæ, by odp³y-
œcijanach na Pó³wyspie Komoryn dokonano rzezi, Franciszek n¹æ dalej na wschód, ku Molukom. Dop³yn¹wszy do wyspy
nie pozosta³ na to obojêtny i czym prêdzej postanowi³ dotrzeæ Ambon napisa³ list, w którym stwierdzi³:
tam z pomoc¹. Gdy dotarcie drog¹ morska nie powiod³o siê, „W tamtych krainach Moluk poganie s¹ liczniejsi od ma-

Carissimus 46 20
hometan. I s¹ wrogami wœród nich, poniewa¿ mahometanie szenia nowej nauki. Owa swoboda trwa³a oko³o roku, gdy¿ ksiê-
chc¹ zmusiæ innych do przyjêcia ich wiary i stania siê niewol- ciu zaczêto groziæ zemst¹ bogów i utrat¹ tronu. Dlatego boj¹c
nikami; a poganie nie chc¹ ani tej ani innej rzeczy. Jeœli byli- siê o ¿ycie i pozycjê, zabroni³ on pod kar¹ œmierci, udzielania
by tam ludzie, którzy g³osiliby im prawdê, wszyscy staliby siê dalszych chrztów (dot¹d Franciszek udzieli³ tego Sakramentu
chrzeœcijanami, poniewa¿ wol¹ siê staæ siê chrzeœcijanami ani- wiêcej ni¿ stu osobom).
¿eli mahometanami.” Stoj¹c w obliczu takiej sytuacji, Franciszek odp³yn¹³ w kie-
Nowo nawróconym z Ambonu Franciszek dodawa³ ducha, runku pó³nocnej stolicy, która by³a siedzib¹ króla Japonii – wyspy
odwiedza³ ich i uczy³. Chc¹c jednak zyskaæ wiêcej dusz dla Je- Mijako (obecnie Kioto). Przybiwszy do brzegów l¹du „ruszy³
zusa, uda³ siê – pomimo ostrze¿eñ o mieszkañcach, którzy s¹ w drogê z syjamskim kapeluszem i bardzo ubogim ubiorem. Boso,
zdrajcami, wk³adaj¹cymi truciznê do pokarmów i napojów – po œniegu, przez góry i doliny, przez trudne do przebycia œcie¿-
w kierunku wysp Terna- ki, które powodowa³y krwawienie stóp, przeby³
te i Moro, gdzie ¿yli 300 mil, które dzieli³y go od stolicy. Po¿ywienie
chrzeœcijanie ochrzczeni by³o niewystarczaj¹ce, mróz ostry; jako przyjê-
wiele lat wczeœniej, lecz cie otrzyma³ poœmiewisko i pogardê ludu. Roz-
pozostaj¹cy bez opieki bójnicy i wojownicy zagra¿ali bezpieczeñstwu
po zabiciu misjonarzy. na drogach, ale pomimo niebezpieczeñstw on
Na wyspie Ternate kontynuowa³ swoj¹ drogê. Przed Bo¿ym Naro-
zatrzyma³ siê na kilka dzeniem doszed³ do Mijako - miasta króla.
miesiêcy, sk¹d wyruszy³ Wielka radoœæ, marzenia o mieœcie – wyobra-
na Moro. Tam w samot- ¿onym sobie na podstawie opowiadañ – maj¹-
noœci, œledzony przez cym du¿y uniwersytet z piêcioma kolegiami,
wys³anników œmiertelne- Fot. 8 Wybrze¿e Sancian wiêcej ni¿ dwieœcie klasztorów, kilkadziesi¹t ty-
go wroga chrzeœcijan siêcy domów prys³y jak bañka mydlana. Zamiast
su³tana z Djaildo, niesiony na skrzyd³ach Ducha Bo¿ego, od- królewskiego dworu zasta³ ziemiê z na wpó³ spalonymi domami,
wiedza³ opuszczonych mieszkañców. Po napisaniu katechizmu opustosza³e ulice, przy których sta³y œwi¹tynie pogañskich bo¿-
wierszowanego dla chrzeœcijan wróci³ – po pó³torarocznej nie- ków, a zamiast ksiêcia – opuszczonego, nêdznego i ubogiego
obecnoœci – do Malakki (1547 r.). cz³owieka mieszkaj¹cego w zniszczonym pa³acu; ca³y kraj po-
Tam te¿ zachêca³ mieszkañców (Portugalczyków), aby ru- gr¹¿ony w nêdzy i wojnie domowej.
szyli w pogoñ za su³tanem z Aczin, który dokona³ nocnego Pomimo tego widoku, Franciszek próbowa³ – niestety nie-
napadu na ich osadê. Gdy poœcig nie wraca³ w przewidzianym skutecznie – uzyskaæ audiencjê u ksiêcia. Na jego widok – zmê-
terminie, zaczêto obawiaæ siê klêski i szemraæ przeciwko pomy- czonego, bladego, ubranego w czerñ mê¿czyzny – mieszkañcy
s³odawcy. Wiara Franciszka nie s³ab³a, a on sam zapewnia³ lud z drwin¹ pytali go, co taki ¿ebrak jak on chce podarowaæ królo-
o zwyciêstwie. Przewidzia³ nawet dzieñ i godzinê, w której zo- wi.
sta³o ono odniesione. Po triumfalnym powrocie wszystkie jego Wsparty doœwiadczeniem, powróci³ po dary na po³udnie
s³owa zosta³y potwierdzone przez marynarzy – czym zyska³ Japonii. Nie chcia³ po raz drugi stan¹æ na ziemi Mijako. Wyru-
sobie przychylnoœæ i zaufanie. szy³ zatem do Jamaguci, w której – w drodze powrotnej z Kioto
W czasie gdy Franciszek przebywa³ na Malakce, zosta³ mu - spotka³ potê¿nego ksiêcia. Tym razem w przepiêknie zdobio-
przedstawiony japoñczyk And¿iro, który pragn¹³ chrztu i zanie- nych szatach, z listem od gubernatora Indii i biskupa Goa, pe-
sienia chrzeœcijañstwa do swojej oj- ³en dostojeñstwa stawi³ siê przed jego tronem.
czyzny. Jego pragnienie spe³ni³o siê Ksi¹¿ê Jositaka przywita³ Franciszka z podzi-
w 1548 roku w Œwiêto Zes³ania Du- wem i bez wiêkszych przeszkód udzieli³ pozwole-
cha Œwiêtego, gdy wraz z dwoma to- nia na ewangelizacjê narodu. Szansy, któr¹ otrzy-
warzyszami przyj¹³ Sakrament Chrztu. ma³, nie chcia³ zaprzepaœciæ, wiêc od razu zabra³
Nastêpnie zamieszkali w kolegium, siê do pracy. T³umy pragnê³y s³uchaæ „przybysza
spowiadali siê, przystêpowali do Ko- z zachodu”. G³oszenie nauki zaowocowa³o ci¹gu
munii Œw. oraz otrzymali g³êbokie wy- dwóch miesiêcy, setkami ochrzczonych.
chowanie zakonne. Równoczeœnie Wieœæ o Franciszku rozchodzi³a siê bardzo
Franciszek wraz z swoimi japoñskimi szybko, dlatego otrzyma³ on zaproszenie zachêca-
przyjació³mi rozpocz¹³ przygotowa- j¹ce go do przybycia na tereny nale¿¹ce do króla z
nie, by wyruszyæ w dalek¹ podró¿, Bungu. Odpowiadaj¹c na ten gest, Franciszek przy-
której punktem docelowym by³a Ja- Fot. 9 Ogród Kinkakuji w Kioto by³ na wyspê mo¿liwie najszybciej.
ponia. Przyjêcie, jakie zgotowa³ mu król, napawa³o wielk¹ nadziej¹
Niebezpieczny rejs zakoñczy³ siê 15 sierpnia 1549 roku na pomyœlny rozwój misyjnego dzie³a. Swoj¹ mow¹ Franciszek
w Kagosimie – po³udniowym królestwie Japonii. Dziêki œwia- wzbudzi³ zachwyt nawet u najmo¿niejszych i najwa¿niejszych
dectwu Paw³a (to imiê przybra³ And¿iro na Chrzcie) ksi¹¿ê Ta- bonzów. Radoœæ panuj¹c¹ w sercu Aposto³a zm¹ci³a na krótki
kosiha przyj¹³ ich z ¿yczliwoœci¹ i pozwoli³ na rozpoczêcie g³o- czas wiadomoœæ, ¿e Jamaguci stanê³o w p³omieniach, ksi¹¿ê

21 Carissimus 46
(tak przychylny Franciszkowi) pope³ni³ rytualne samobójstwo, Po wyczerpuj¹cej podró¿y oczom Franciszka ukaza³a siê
a misjonarze zostali zmuszeni do schronienia siê u jednego wyspa Sancjan, na której spotka³ przyjació³ z Japonii, którzy
z najwybitniejszych buddystów, który, wraz z ¿on¹, by³ wielkim obiecali mu pomoc w za³atwianiu ró¿nych spraw koniecznych,
przyjacielem Franciszka. Nad trudem misyjnym czuwa³a jednak aby móg³ wejœæ na teren Chin kontynentalnych. Minê³o kilka
Opatrznoœæ, gdy¿ w nied³ugim czasie po oblê¿eniu zwrócono tygodni zanim znaleziono chiñskiego kupca, który zgodzi³ siê
siê do brata samobójcy z propozycj¹ objêcia tronu. Przyjmuj¹c przeprowadziæ ich w kierunku Kantonu.
urz¹d ksi¹¿ê zobowi¹za³ siê do udzielenia opieki misjonarzom. Sk³adaj¹c powodzenie ca³ej misji w rêkach chiñskiego kup-
Otrzymawszy tê krzepi¹c¹ wieœæ, Franciszek postanowi³ wró- ca ryzykowali zdradê z jego strony. Zdaj¹c sobie sprawê z nie-
ciæ do Indii, dok¹d wzywa³y go jego obowi¹zki wobec tamtej- bezpieczeñstwa, jakie grozi³o gdyby zostali zdemaskowani,
szej ludnoœci. Z Japonii chcia³ zabraæ z szeregu towarzyszy wyprawy w pani-
ze sob¹ kilku tamtejszych uczonych, ce uciekli chiñski t³umacz oraz wspó³brat
ale na skutek ich obaw o przebieg Alvaro Ferreira. W ten oto sposób na
podró¿y, musia³ zadowoliæ siê trze- „podbój” Chin wyruszy³o ju¿ tylko
ma przeciêtnymi towarzyszami. Po trzech œmia³ków.
po¿egnaniu siê w Sancjan wyruszy³ Chwile oczekiwania na powrót kup-
w trwaj¹c¹ oko³o trzech miesiêcy ca z Kantonu wype³nione by³y wielk¹
podró¿ do Goa. Krótki pobyt ze swo- nadziej¹, a przede wszystkim samotno-
imi wspó³braæmi poœwiêci³ przede œci¹. Przez g³owê Franciszka przelatywa³y
wszystkim na przygotowanie wypra- ró¿ne myœli, powstaj¹ce na wypadek
wy do Chin, ale tak¿e na zachêcanie ucieczki pos³añca.
wiernych i „braci w powo³aniu”, aby Kolejne dni mija³y. Ojciec czu³ siê
byli wierni Chrystusowi, nie ulegali coraz s³abszy. Brak po¿ywienia i wyczer-
chêci zysku, lecz pozostali w dalszym panie powodowa³y, ¿e cia³o zaczê³o od-
ci¹gu pos³uszni i us³u¿ni. mawiaæ mu pos³uszeñstwa. Stany œwia-
Wieczorna wielkoczwartkowa domoœci przeplata³y siê z utratami przy-
Adoracja Najœwiêtszego Sakramen- tomnoœci i md³oœciami, gor¹czka wzma-
tu by³a ostatnim – jak siê póŸniej ga³a siê. Nawet upuszczenie krwi nie
okaza³o – spotkaniem wiernych przynios³o po¿¹danego skutku.
z „ich” ojcem. Trzy dni póŸniej (w Pomimo tych wielkich cierpieñ Fran-
Niedzielê Wielkanocn¹) wsiadaj¹ce- ciszek nie przestawa³ modliæ siê, by Je-
mu na pok³ad Franciszkowi przypo- zus okaza³ mu swe mi³osierdzie oraz by
mina³y siê obrazy wspólnego prze- Fot. 10 Koœció³ w Goa Matka Najœwiêtsza wstawia³¹ siê w jego
bywania z Ignacym, Faberem i inny- sprawie. Kres ziemskiego pielgrzymowa-
mi jezuitami w Europie, ich œluby na Montmartre. Pragn¹³ z g³ê- nia aposto³ Indii i Japonii, osi¹gn¹³ nie spe³niwszy swojego
bi serca, aby jeszcze choæ raz móg³ siê z nimi spotkaæ. Przeczu- najg³êbszego marzenia o chrystianizacji Chin: trzeciego grud-
waj¹c problemy mog¹ce pojawiæ sie w czasie podró¿y, kiedy nia 1552 roku, prze¿ywszy 46 lat i osiem miesiêcy.3
odp³ywa³, prosi³ o modlitwê w intencji pomyœlnego przebiegu „By³a to œmieræ uboga i pokorna, nie pozbawiona obawy
misji. i lêku, taka, jaka bywa udzia³em cz³owieka ubogiego i po-
Jego intuicja i tym razem nie zawiod³a. W czasie postoju kornego, który nie ma najmniejszego pojêcia o tym, ¿e œwiat
w Malakce – po dwumiesiêcznym niespokojnym rejsie – kapi- zechce o nim pamiêtaæ. Tysi¹com ludzi zaniós³ pokrzepienie,
tan tego portu zabroni³ jednemu z towarzyszy Ksawerego (Die- jakie daje Koœció³ w ich ostatnich chwilach, lecz on sam umar³
go Pereirze) dalszej podró¿y. Zamkn¹³ on w ten sposób Fran- bez namaszczenia i Wiatyku. Gdy ok³adano wapnem jego kru-
ciszkowi legaln¹ drogê do Chin, gdy¿ Diego mia³ udaæ siê do che, wyczerpane cia³o i chowano je w nie poœwiêconej chiñ-
króla jako ambasador. skiej ziemi, nie by³o nikogo, kto by przeczyta³ nad nim ostat-
Zawiœæ Don Alvaro de Ataide nie ograniczy³a siê tylko do nie modlitwy, którymi Koœció³ ¿egna swe dzieci”
wydania zakazu wyp³yniêcia, lecz osi¹gnê³a swoje apogeum O œwiêtoœci Franciszka mówi³y nawet „znaki Nieba”. Po
w rozkazach wydawanym swoim podw³adnym: „zwykli [oni – œmierci jego cia³o w cudowny sposób nie ulega³o rozk³adowi.
przypis red.] czekaæ na Ojca na ulicy i krzyczeæ za nim: „Pijak!” Udaj¹c siê na „³ono Abrahama” Aposto³ nie „odpoczywa³”, lecz
oraz miotaæ inne obel¿ywe wyzwiska ....”1 wytrwale pracowa³, wypraszaj¹c wiernym potrzebne ³aski dla
Odpowiedzi¹ na szykany by³o odprawianie Mszy œw. za ludnoœci. Na przyk³ad podczas transportu jego zw³ok do Indii
swojego przeœladowcê. Pomimo wielu petycji, próœb, a nawet okrêt, na którym znajdowa³a siê trumna, unikn¹³ dwukrotnego
gróŸb ekskomuniki papieskiej, Alvaro pozosta³ nieugiêty.2 zatoniêcia w momencie, gdy pasa¿erowie prosili Boga - przez
Czas odbicia od brzegów Malakki zbli¿a³ siê nieub³aganie. jego orêdownictwo – o przetrwanie sztormu. Innym zaœ razem,
Tu¿ przed wejœciem na pok³ad Franciszek jeszcze raz modli³ siê gdy „przyby³” do Malakki, w mieœcie skoñczy³a siê epidemia
za kapitana portu. Zakoñczywszy modlitwê, wszed³ na okrêt i usta³ g³ód.
i odp³yn¹³... Te i inne znaki czynione za jego pomoc¹ pos³u¿y³y do wsz-

Carissimus 46 22
czêcia procesu beatyfikacyjnego, zakoñczonego w 1619 roku. 3
Monumenta Xaveriana II 894-896 [za: Powstanie i Rozwój To-
Natomiast od 1622 roku Ksawery wraz z Ignacym Loyol¹ patro- warzystwa Jezusowego II 434; Wyd. WAM, Kraków 1969]
nuj¹ nam ju¿ jako œwiêci. W 1748 papie¿ Benedykt XIV og³osi³
Franciszka Patronem Wschodu, od przyl¹dka Dobrej Nadziei
do Chin i Japonii. W 1904 roku Pius X wybra³ go na Patrona
Dzie³a Krzewienia Wiary na ca³y œwiat; w 1927 zosta³ wybrany
Patronem Wszystkich Misji.
1
Monumenta Xaveriana II326, 341 [za: Powstanie i Rozwój To-
warzystwa Jezusowego II 414,415;Wyd. WAM, Kraków1969]
2
Tam¿e

Karol Trojan

23 Carissimus 46
Ignacy w obrazach
Bardzo czêsto ci, którzy bardzo siê odznaczyli w s³u¿bie Koœcio³owi, nie s¹ uwiecznia-
ni na p³ótnach, czy utrwalani w inny sposób dla potomnych za ich ¿ycia, szczególnie
kiedy nie by³o firm fotograficznych. Jest to nawet zrozumia³e, maj¹c tyle pracy w Koœciele
i z Koœcio³em, ciê¿ko by³oby znaleŸæ te dwa czy trzy dni na siedzenie na sto³ku przed malarzem, a bior¹c
poprawkê na temperament Ignacego... có¿, jego portrety s¹ wykonane poœmiertnie, i czêsto nie s¹ do siebie
podobne...

Po lewej stronie mamy przyjemnoœæ ogl¹daæ Ignacego oddanego, jak sam


o tym mówi³, „marnoœciom tego œwiata”. W twierdzy Pampeluna, do której
obrony rozpali³ jej nielicznych mieszkañców z garstk¹ ¿o³nierzy z garnizo-
nu, chocia¿ za bardzo talentu krasomówczego jeszcze nie rozwin¹³,podczas
bitwy, w proporcjach 9 plus 6 tysiêcy na conajwy¿ej kilkauset, otrzyma³ jak
sam to nazwa³ póŸniej bardzo wielk¹ ³askê... kulê w nogê. Nudz¹c siê pod-
czas rekonwalescencji, czyta³ ¿ywoty œwiêtych, i to by³o pocz¹tkiem jego
nawrócenia.

Po prawej, nasz Ignacy tu¿ po na-


wróceniu, gdy bêd¹c w Monsterra-
cie odda³ wszystkie swoje ubrania
szlacheckie ¿ebrakowi, któremu na
dobre to nie wysz³o... Kiedy Ignacy
Rys. 3 Ignacy ranny broni¹c Pampeluny wyrusza³ w dalsz¹ podró¿, dogoni³
go ktoœ pytaj¹c, czy nie odda³ pew-
nemu biedakowi swoich ubrañ... Bie-
dakowi pewnie
nieŸle siê dosta³o,
w koñcu by³o to
oskar¿enie o kra-
dzie¿...

Rys. 4 Œw. Ignacy w Monsterracie

Chwila kiedy, pierwsi towarzysze Ignace-


go i on sam niewiedz¹c o tym, zak³adaj¹
podwaliny pod Towarzystwo Jezusowe,
œlubuj¹c ubóstwo i czystoœæ na Montmar-
tre, poniewa¿ nie podjêli jeszcze decyzji
o tym,komu œlubowaæ pos³uszeñstwo.

Rys. 5 Œluby pierwszych Towarzyszy na Montmartre

Carissimus 46 24
Ignacy przez d³u¿szy czas prosi³ Maryjê, któr¹ nazywa³ „Nasz¹ Pani¹”,
¿eby szepnê³a s³ówko swojemu Synowi, by przy³¹czy³ go do Siebie. W La
Storta mia³ wizjê:... sam Ojciec ukaza³ mu siê z Jezusem i powiedzia³ do
Niego: „Chcê ¿ebyœ przy³¹czy³ go do Siebie”, na co Jezus do Ignacego:
„Chcê, ¿ebyœ nam s³u¿y³”. W ten sposób nie tylko sam przysz³y genera³,
ale i ca³e jego Towarzystwo zosta³o do Niego przy³¹czone w sposób szcze-
gólny.

Ignacy przyj¹³ œwiêcenia kap³añskie w czerwcu


1537 roku, natomiast Mszê Œwiêt¹ prymicyjn¹
zamierza³ odprawiæ „ju¿” 25 grud-
nia roku nastêpnego przy ¿³óbku Na-
rodzenia Pañskiego. W praktyce jego
pierwsza Msza Œwiêta mia³a miejsce
w bazylice Matki Boskiej Wiêkszej
Rys. 6 Wizja w La Storta w Rzymie. Wielekrotnie mia³ podczas
celebrowania Eucharystii wizje, po-
cieszenia i ³zy, a¿ w koñcu jego le-
karz zakaza³ mu sprawowaæ Naj-
œwiêtsz¹ OfiarêJezusa Chrystusa,
boj¹c siê by z powodu ³ez nie straci³
wzroku.

Ignacy bardzo nie chcia³ byæ genera³em, cho-


cia¿ prawdopodobnie od pocz¹tku wiedzia³
kto nim zostanie... Pierwsi Towarzysze zobo-
wi¹zali siê œlubem do pos³uszeñstwa Ojcu
Œwiêtemu, który de facto by³ ich prze³o¿o-
nym, natomiast jeden spoœród nich mia³
w jego zastêpstwie rozstrzygaæ bie¿¹ce spra-
Rys. 7 Msza Œw. Œw Ignacego
wy Towarzystwa. Podczas g³osowania, który
z nich mia³ zostaæ „primus inter pares”, czyli
pierwszy wœród równych, Ignacy napisa³
skromnie, ¿e po rozeznaniu w Panu g³os swój
odda na tego, którego wybierze Opatrznoœæ
Bo¿a... Wszystkie g³osy pad³y na niego, na co
oczywiœcie siê nie zgodzi³, na to z kolei nie zgo-
dzi³a siê reszta i koniec koñców rz¹dzi³ Towa-
rzystwem do koñca swoich dni.

Rys. 8 Prze³o¿ony Generalny œw. Ignacy z Konstytucjami


Rys. 9 Popiersie œw. Ignacego

Now. Zbigniew Szulczyk SI

25 Carissimus 46
Sylwetki polskich misjonarzy
Towarzystwa Jezusowego
na Dalekim Wschodzie
Chiny od pocz¹tku przyci¹ga³y wielu misjonarzy z Europy. Wielkie dzie³o Ewangeli-
zacji tego olbrzymiego kraju zapocz¹tkowa³ w³oski jezuita AlessandroValignano,
który przyby³ z W³och by kontynuowaæ wielkie dzie³o rozpoczête przez œw. Francisz-
ka Ksawerego. Za jego przyk³adem na wschód ruszyli misjonarze Towarzystwa z
innych kajów Starego Kontynentu. Poni¿sze opracowanie ma na celu przybli¿yæ nam
jezuitów z Polski, którzy wyruszali g³osiæ Chrystusa w Kraju Œrodka

Rys. 10 Alessandro Valigniano

noœci poprzedzaj¹ce decyzjê o wst¹pieniu do zakonu, co uczy-


ni³ bêd¹c ju¿ gotowym do o¿enku, maj¹c nawet ustalon¹ datê
œlubu. Nag³y impuls spowodowa³, ¿e porzuci³ wszystkie wcze-
œniejsze plany ( by³y one byæ mo¿e planami przede wszystkim
jego ojca, który chcia³, aby rosn¹cy maj¹tek znalaz³ m³odego i
sprawnego zarz¹dcê) i poszed³ za g³osem serca. Jego decyzja
by³a na tyle buduj¹ca, ¿e zaraz za Andrzejem w szeregi jezuitów
wst¹pi³ Miko³aj W³ossowski, kucharz Rudominów. Po nowi-
cjacie Andrzej studiowa³ teologiê w Wilnie, a od 1622 r. konty-
nuowa³ studia na uniwersytecie gregoriañskim w Rzymie.

Fot. 11 Trzypokoleniowa rodzina ludu Ainu

Pierwszym polskim misjonarzem, który uda³ sie do Azji, by³


franciszkanin Benedykt Polak z Wroc³awia, który towarzyszy³
Janowi z Pian del Carpine w jego wyprawie do Chin (1245-1247).
Jego zapiski z podró¿y s¹ nieocenionym Ÿród³em informacji na
temat Chin i chrzeœcijañstwa na tym obszarze. Mój artyku³ kon-
centruje siê na polskich misjonarzach z Towarzystwa Jezusowe-
Rys. 11 Wuchang - cnoty konfucjañskie
go.
Na kartach historii zapisa³a siê sylwetka An-
drzej Rudomina. Urodzi³ siê Kolejny zwrot w ¿yciu Andrzeja Rudominy nast¹pi³ w
oko³o roku 1595 na Litwie wyniku snu, który wydaje siê doœæ fantastycznym. Natomiast
(prawdopodobnie w Do- faktem s¹ decyzje podjête przez m³odego jezuitê. W wizji uka-
wgieliszkach), do Towarzy- zanej mu przez Anio³a Stró¿a zobaczy³ œwiat dŸwigany przez
stwa wst¹pi³ w 1618 r. w Wil- jezuickich misjonarzy. Najwiêcej problemów i koniecznoœci w³o-
nie, œwiêcenia kap³añskie ¿enia wysi³ku dostrzeg³ na wschodzie i dlatego te¿ wybra³ Chi-
przyj¹³ w 1623 r. w Rzymie, ny, by tam pe³niæ misjê zlecon¹ mu przez Pana. Zaraz po otrzy-
a zmar³ 3 wrzeœnia 1632 r. maniu œwiêceñ kap³añskich poprosi³ ojca genera³a Vitteleschi
w Fuzhou w Chinach. o pozwolenie na wyjazd do Chin. Warto zauwa¿yæ oddanie
W jego biografii zauwa¿yæ Jezusowi i odwagê, z jak¹ Andrzej wybra³ kraj, do którego siê
Rys. 12 Wuchang 1 - Dobroæ, Humanizm uda³. Jego dzia³anie przenikniête by³o ignacjañskim magis i
mo¿na niezwyk³e okolicz-

Carissimus 46 26
agere contra. Kierowa³ nim przede wszystkim ogromny zapa³ i miasteczko Nowodwór.
do pracy dla Pana. Bez znaczenia wydawa³y mu siê trudy i prze- Do wyjazdu na misje do
ciwnoœci. Japonii przygotowywa³
Ju¿ w 1625 roku znalaz³ siê w Indiach, gdzie pos³ugiwa³ siê w Portugalii, gdzie
chorym i biednym, a po krótkim okresie oczekiwania na statek przez cztery lata uczy³ siê
wyp³yn¹³ w kierunku Chin. W 1626 roku dop³yn¹³ do Makao, portugalskiego i studio-
a stamt¹d uda³ siê do Jiading ko³o Suzhou. Wspó³pracowa³ wa³ teologiê. Stamt¹d od-
tak¿e z o. Aleni przy wydaniu ,,Odpowiedzi na ró¿ne pytania p³yn¹³ statkiem na Daleki
o sprawy wiary’’. W póŸniejszym czasie zapad³ na gruŸlicê p³uc. Wschód. Podró¿ roz-
Od tamtej chwili choroba ju¿ go nie opuœci³a. Podczas swojego pocz¹³ w 1630 roku, lecz
¿ycia w Chinach, Andrzej Rudomina napisa³ dzie³ko ascetyczne gwa³towne wichury i bu- Rys. 13 Wuchang 2 - S³usznoœæ, Prawid³owoœæ
po chiñsku: rze zawróci³y z powrotem jego okrêt do wybrze¿y Portugalii.
,,Osiemna- Niezwykle schorowany ciê¿k¹ podró¿¹, w trzy lata póŸniej wy-
œcie obrazów p³yn¹³ ponownie w podró¿ do Indii, zatrzymuj¹c siê w Goa,
serca’’ na temat gdzie jako Albertus de Polonia pracowa³ z wielkim poœwiece-
chiñskiego okre- niem, pielêgnuj¹c chorych w szpitalu. U grobu œwiêtego Fran-
œlenia dotycz¹- ciszka Ksawerego, misjonarza Japonii, zawiesi³ srebrn¹ lampê i
cego Boga. wota sprawione z czêœci ojcowizny. ,,W dalszej okolicy tego
W 1628 roku miasta - pisze profesor Feliks Konieczny w Œwiêtych w dzie-
o. Andrzej zosta³ jach narodu polskiego - rozpocz¹³ sw¹ dzia³alnoœæ misjonarsk¹,
wys³any do pro- nawróconym nadaj¹c na chrzcie imiona œwiêtych polskich. W
wincji Fujian, roku 1634 uda³ siê do Malabaru i nastêpnie na Malakkê. Wszê-
gdzie mimo pro- dzie bra³ pod sw¹ opiekê chorych urz¹dzaj¹c szpitale. Z koñ-
pozycji kuracji cem czerwca postanowi³ ruszyæ dalej, ¿eby zbli¿yæ siê do wy-
w Makao pozo- marzonej niemal od dzieciñstwa Japonii”.
sta³ ju¿ do koñca U schy³ku XVI wieku w Japonii, dziêki misjonarskiej pracy
¿ycia, jakby œwia- œwiêtego Franciszka Ksawerego, by³o pó³ miliona katolików.
domy, ¿e nied³u- Jednak¿e krwawe przeœladowania ze strony szoguna Dejfufany
go umrze. Postê- oraz dyktatura wojskowa po³o¿y³y kres rozkwitowi chrzeœcijañ-
puj¹ca choroba stwa. „ Prze³o¿eni zakonni ksiêdza Mêciñskiego, wiedz¹c, ¿e
uniemo¿liwi³a mu dotarcie tam oznacza pewn¹ œmieræ, d³ugo nie chcieli wyraziæ
od 1631 roku od- na to zgody. Dopiero, kiedy jeden z Jezuitów w Japonii Krzysz-
prawianie Mszy tof Ferera, za³ama³ siê podczas tortur i przyrzek³ wspó³praco-
œw., a pod koniec waæ z w³adzami przeciwko misjonarzom, otworzy³a siê mo¿li-
¿ycia, z powodu Fot. 12 Chiñska pagoda woœæ wyjazdu tam, by nowymi ofiarami okupiæ s³aboœæ Ferery”
wrzodu na gar- - tak czytamy w Encyklopedii Wiedzy o Jezuitach na ziemiach
dle, nie móg³ ju¿ nawet przyjmowaæ Komunii œw. Zmar³ w wieku Polski i Litwy. Zatem w lutym 1642 roku Wojciech Mêciñski
35 lat w otoczeniu chiñskich chrzeœcijan. Ostatnie chwile przy- odp³yn¹³ do Manilli na Filipinach, sk¹d pocz¹tkiem lipca, w
nios³y mu podobno doœwiadczenie wizji œw. Ignacego, która przebraniu Chiñczyka, wybra³ siê z wizytatorem Antonim Rubi-
nape³nia³a go radoœci¹ i pokojem. Da³ œwiadectwo ofiarnego no i trzema towarzyszami do japoñskiej twierdzy Kagaksana a
¿ycia w s³u¿bie Bogu w Towarzystwie Jezusowym. Lu- póŸniej na wyspê Satsuma. Wkrótce Jezuici zostali odkryci
dzie, którym poœwiêci³ ¿ycie, otoczyli go czci¹ po œmier- przez ludzi szoguna Hitetate i 21 sierp-
ci. nia przewieziono ich do Nagasaki,
Kolejnym wybitnym misjonarzem tego pokolenia gdzie poddano ich okrutnym tortu-
jest o. Wojciech Mêciñski. Urodzi³ siê w 1598 roku w rom. Miêdzy sierpniem 1642 roku a
szlacheckiej rodzinie w Osmolicach nad Wieprzem. Oj- marcem roku nastêpnego o. Mêciñski
ciec jego by³ kalwinem, lecz przy chrzcie Wojciecha mêczony by³ 105 razy. Poddawano go
przeszed³ na katolicyzm. Obdarzony darem modlitwy, miêdzy innymi okrutnej torturze wody,
od dziecka marzy³, by zostaæ jezuit¹ i misjonarzem, ale nie da³ siê z³amaæ. Móg³ uwolniæ
jednak¿e rodzina nie by³a przychylna tym planom. Ra- siê jednym s³owem, na które czekano
zem z bratem studiowa³ na Akademii Krakowskiej, gdzie - wyparciem siê Chrystusa. Zawieszo-
Rys. 14 Wuchang 3 - W³aœciwoœæ,
ukoñczy³ retorykê. Studiowa³ równie¿ medycynê i wie- Odpowiednioœæ, Zachowanie Zwyczajów no go wraz z towarzyszami g³ow¹ w
le podró¿owa³ po Europie. W Rzymie wst¹pi³ do Jezu- dó³ nad zag³êbieniem z nieczystoœcia-
itów. Tam te¿, mimo protestów rodziny, zapisa³ na uposa¿enie mi. Zmar³ po 7 dniach mêki - 23 marca 1643 roku. Jego cia³o
Kolegium Jezuitów w Krakowie, a¿ siedemnaœcie wsi spalono, a prochy wrzucono do morza.
Kolejn¹ postaci¹, któr¹ warto wymieniæ jest o. Micha³ Piotr

27 Carissimus 46
Boym. Urodzi³ siê we Lwowie oko³o 1614 Pobyt w Rzymie wykorzysta³ do przygotowania
roku. Gdy mia³ 14 lat, w obliczu œmierci do druku swoich prac. Pod koniec marca 1656 roku,
œlubowa³ œw. Franciszkowi Ksaweremu, otrzymawszy listy od papie¿a, na czele licznej dru¿y-
¿e w razie ocalenia odda siê pracy misyj- ny misyjnej odp³yn¹³ z Lizbony w drogê powrotn¹.
nej na Dalekim Wschodzie. Wierny temu W Goa wskutek nakazu prze³o¿onych, roz³¹czy³ siê z
œlubowi wst¹pi³ do zakonu jezuitów w swoimi towarzyszami podró¿y. Wêdrowa³ samotnie
Krakowie (1631). Po nowicjacie odby³ stu- w ró¿nych warunkach, z Goa pieszo do Meliapuru,
dia filozoficzne w Kaliszu i teologiczne w potem statkiem jakiegoœ muzu³mañskiego kupca do-
Krakowie, gdzie zosta³ wyœwiêcony na ka- tar³ do Pegu, w koñcu przyby³ (1658) do Ajuthia -
p³ana. Nastêpnie odby³ tzw. trzeci¹ pró- ówczesnej stolicy Syjamu. Tu ponownie spotka³ siê
Rys. 15 Wuchang 4 -M¹droœæ
bê w Jaros³awiu i wyjecha³ do Rzymu, stam- z swoimi towarzyszami podró¿y. Jednemu z nich, ks.
t¹d do Lizbony, sk¹d pod koniec 1643 roku odp³yn¹³ do Makao Coupletowi przekaza³ swoje kolejne rêkopisy i ³aciñski tekst
w towarzystwie 10 ksiê¿y i paru kleryków - póŸniejszych towa- paru chiñskich rozpraw medycznych oraz katechizm chiñski.
rzyszy pracy w Tonkinie. Do Tonkinu przyby³ w sierpniu 1658, ale dopiero w lutym na-
Z podró¿y tej wys³a³ do o. Cieœlaka SI w Rzymie opis Kafra- stêpnego roku razem z Chiñczykiem Andrzejem, towarzyszem
rii wraz z rysunkami fauny i flory mozambickiej. W Chinach rzymskiej legacji, uda³ siê do Jongliego, który odniós³ chwilo-
przybra³ nazwisko Pu Mi-ko Cze-jüen. Uczy³ siê jêzyka krajowe- we zwyciêstwo nad Mand¿urami, wkrótce jednak zosta³ ca³ko-
go, zapoznawa³ siê z medycyn¹ chiñsk¹ i ró¿nymi metodami wicie rozgromiony i uszed³ do s¹siedniego Pegu. W tych za-
misyjnymi. Pomaga³ w mieszaniach, trapiony
misji o. Benedyktowi de chorob¹ i niepowodze-
Mattos na wyspie Hay- niem Micha³ Boym, za-
n a n , koñczy³ swoj¹ ziemsk¹
a po zajêciu jej przez tu³aczkê 22 sierpnia 1659
Mand¿urów (1647) po- roku.
œpieszy³ z pomoc¹ ksiêdzu Warto te¿ wspo-
E.Cardaso w Tonkinie. mnieæ sylwetkê Jana Mi-
W tym czasie, pos³ugu- ko³aja Smoguleckiego.
j¹c siê urzêdowymi mapa- Urodzi³ siê oko³o 1610
mi chiñskimi, wykona³ kil- roku w Krakowie. Pod-
kunastostronicowy Atlas czas studiów we Frybur-
Chiñski. W drugiej po³o- gu w Bryzgowii, ujawni-
wie 1649 roku zosta³ wy- ³y siê jego zdolnoœci do
s³any do po³udniowych nauk œcis³ych. Ju¿ jako
Chin, na dwór Jongliego, piêtnastolatek wyda³
ostatniego z dynastii traktat astronomiczny
Mingów - pretendenta do Fot. 13 Rodzinu ludu Auin Sol illustratus ac impu-
korony po zajêciu pó³nocnych prowincji przez Mand¿urów. Tu gnatus, ceniony przez
kobieca czêœæ dworu przyjê³a ju¿ chrzest, jak równie¿ ochrzczo- wspó³czesnych mu astronomów, cytowany nawet przez Hewe-
ny zosta³ Konstanty - trzymiesiêczny synek Jongliego. Mimo liusza i Kepplera. Filozofiê i prawo studiowa³ w Rzymie. Po po-
oporu cywilnych w³adz portugalskich, które lêka³y siê odwetu wrocie do ojczyzny sprawowa³ wiele powa¿nych funkcji pu-
Mand¿urów, Micha³ Boym, w celu uzyskania pomocy dla Jon- blicznych. Jego kariera rozwija³a siê szybko i nic nie wskazywa-
gliego ze strony chrzeœcijañskiej Europy, zosta³ wybrany na ³o na to, ¿e porzuci to wszystko. W 1638 r. Smogulecki wst¹pi³
pos³a do Rzymu w towarzystwie dwóch m³odych do jezu- itów, a po œwiêceniach kap³añskich w 1644
Chiñczyków. roku, wyjecha³ na misje do Chin. Po doœæ
Z Makao odp³yn¹³ w pierwszych dniach stycznia d³ugiej podró¿y, która przyprawi³a go nie-
1651 roku. W grudniu 1652 roku dotar³ do Wene- mal o œmieræ, dotar³ do Makao w 1646 roku.
cji. £aciñski opis tej podró¿y pozosta³ w rêkopi- W Jiangnan i Hangzhou zdobywa³ wiedzê
sie. Ju¿ z Wenecji rozes³a³ do ró¿nych uniwersyte- o zwyczajach chiñskich i uczy³ siê jêzyka.
tów swoj¹ apologiê jezuickiej metody misyjnej Tam te¿ przyj¹³ chiñskie nazwisko: Mu Nige,
w Chinach. W Rzymie przebywa³ do marca 1656 Rude. Gdy dotar³ do Chin, najechali je Tata-
roku. Niezra¿ony przez wiele niepowodzeñ, próbo- rzy. W zawierusze wojennej nieszczêœliwie
wa³ znaleŸæ zainteresowanie dla sprawy Jongliego straci³ przywieziony ze sob¹ sprzêt astro-
w komisji kardynalskiej i u papie¿a oraz w zakonie nomiczny. Z powodu straty przyrz¹dów astro-
jezuitów. Ogólnie, w wyniku intryg nie wierzono w Rys. 16 Wuchang 5 - Zaufanie nomicznych i braku kontaktu z uczonymi, ca³y
powodzenie misji w Chinach.

Carissimus 46 28
swój czas poœwiêci³ katechizacji miejscowej ludnoœci. Mimo kanaœcie lat póŸniej, dwóch innych jezuitów - o. Pawe³ Wro-
niesprzyjaj¹cej sytuacji ochrzci³ wielu pogan. Dziêki wiedzy ma- czyñski i scholastyk Aleksander Kulesza równie¿ próbowa³o
tematycznej, trafi³ do elity intelektualnej. Zapozna³ Chiñczy- dotrzeæ do Chin. Rozdzieleni (miêdzy Mo³dawi¹ a Erywaniem)
ków z logarytmami. Cesarz us³y- z podró¿uj¹cym z nimi o. Oœnic-
szawszy o uczonym Polaku, za- kim zostali pozbawieni œrodków
prosi³ go na swój dwór. W trak- do ¿ycia. Postanowili jednak pie-
cie rozmowy z cesarzem, Smogu- szo wyruszyæ do Kraju Œrodka.
lecki przedstawi³ swój plan ewan- By³ to oczywiœcie utopijny po-
gelizacji Mand¿urii. Cesarz zgo- mys³. Szczêœliwie o. Zapolski we-
dzi³ siê na projekt, przestrzeg³ jed- zwa³ ich i zabra³ do Isfahanu. Na-
nak ojca przed trudnoœciami. le¿y jednak zauwa¿yæ niezwyk³¹
Otrzymawszy list polecaj¹cy, pasjê i zapa³, które poci¹ga³y je-
Smogulecki wyruszy³ na obszar zuitów w kierunku Chin pomimo
Chin, na którym nie stanê³y jesz- wielu niebezpieczeñstw.
cze stopy misjonarzy. W czasie Podobnie niepowodzeniem
podró¿y apostolskich, 17 wrze- skoñczy³a siê wyprawa ojców:
œnia 1656 r. w Tschao-king-fou Jana Grassi, Norberta Korsaka i
zapad³ nagle na jak¹œ nieznan¹ Jana Stürmera - matematyków i
chorobê, która spowodowa³a Fot. 14 Budynek szkolny w Chinach fizyków z konwiktu w Po³ocku.
jego œmieræ. Próbowali oni - rezygnuj¹c z przedstawiaj¹cej ma³e szanse po-
Na koniec chcia³bym jeszcze wspomnieæ tych polskich je- wodzenia drogi l¹dowej - dotrzeæ do Chin tradycyjn¹ drog¹
zuitów, którzy wprawdzie do Chin nie dotarli, ale uczynili wszyst- morsk¹. Okrêty wyp³ywa³y z Lizbony, gdzie polskich jezuitów
ko, by siê tam znaleŸæ. Do nich nale¿eli m. in. o. Jan Ignacy zatrzyma³a Kongregacja Rozkrzewiania Wiary, jako ¿e formalnie
Lewicki, urodzony na Podlasiu ok. roku 1608. Do Towarzystwa nie istnieli oni na œwiecie - z racji obowi¹zuj¹cej kasaty Towa-
wst¹pi³ w Rzymie w 1632 roku, zgin¹³ w czternaœcie lat póŸniej w rzystwa. By³ to rok 1805.
drodze do Tonkinu na skutek roztrzaskania okrêtu. Z jego rela- Dopiero w XX wieku Polacy z Towarzystwa Jezusowego
cji wiemy o czci, jak¹ otaczali chiñscy chrzeœcijanie o. Andrzeja pojawili siê ponownie w Chinach. Jan Konior i Artur Wardêga
Rudominê. Do Chin próbowali równie¿ dotrzeæ w 1688 roku udali siê w 1989 roku na Tajwan, gdzie uczyli siê jêzyka. Nastêp-
drog¹ l¹dow¹ (wyznaczeni spoœród wielu chêtnych Polaków) nie kontynuowali studia w Pary¿u (Wardêga) i Rzymie (Ko-
o. Konrad Terpi³owski i o. Ignacy Franciszek Zapolski. Sprze- nior). Obecnie o. Artur pracuje w Makao w Instytucie im. Ma-
ciw cara nie pozwoli³ im jednak podró¿owaæ przez Syberiê. Kil- teo Ricciego, a o. Jan odbywa swoj¹ trzeci¹ probacjê w domu
probacyjnym w Jastrzêbiej Górze.
Andrzej Myjak

29 Carissimus 46
Misje na Dalekim Wschodzie dzisiaj
- rozmowa z o. Arturem K. Wardęgą
- misjonarzem w Chinach

O. Artur K. Wardêga SI po szeœcioletniej formacji w Prowincji Pol-


ski Po³udniowej Towarzystwa Jezusowego wyjecha³ w 1989 roku
na misje do Chin. Osiem lat przebywa³ na Tajwanie, gdzie przez
trzy lata uczy³ siê jêzyka chiñskiego i studiowa³ teologiê na Jezuic-
kim Fakultecie Teologicznym Katolickiego Uniwersytetu Fujen
w Taipei. Studia teologiczne Kontynuowa³ w Centre Sevres w Pary-
¿u. W 1996 roku otrzyma³ w Taipei œwiêcenia kap³añskie z r¹k
ks. kard. Shan Guoxi. Doktoranckie studia sinologiczne odby³ na
Fot. 15 o. Wardêga w biurze
Uniwersytecie Paryskim, specjalizuj¹c siê w zakresie wspó³czesnej
literatury chiñskiej. Przez dwa lata wyk³ada³ na Uniwersytecie Fu-
jen, a od 2002 roku przebywa w Macao (Chiny), gdzie jest pracownikiem naukowym w Macau Ricci Insti-
tute i adiunktem na wydziale Literatury i Nauk Humanistycznych w Instituto Inter-Universitário de Ma-
cau.
Nov. Krzysztof Faltus: Kiedy narodzi³o siê u Ojca powo³anie czy³y siê niepowodzeniami z ró¿norakich przyczyn.
o. AW: Wyje¿d¿aj¹c do Chin jecha³em, jak siê to mówi, „w ciem-
misyjne do pracy na Dalekim Wschodzie?
no”. Trzeba pamiêtaæ, ¿e by³ to czas krwawej masakry chiñ-
o. Artur K. Wardêga: Jak siêgam pamiêci¹, to musia³o to byæ skich studentów na placu Tian An Men w Pekinie (4 czerwca
w starowiejskim nowicja- 1989) i sytuacja w Chinach by³a szczególnie napiêta. Chiñska
cie. Pamiêtam, ¿e Janek prowincja Towarzystwa Jezuso-
Konior by³ zapalonym or- wego, do której siê udawa³em, nie
ganizatorem kó³ka misyjne- mia³a w tamtym czasie wspólnoty
go, no i pewnego razu po- w Pekinie, do której móg³bym do-
prosi³ mnie o przet³umacze- ³¹czyæ i gdzie móg³bym pobieraæ
nie hiszpañskiej broszurki naukê chiñskiego. Tak wiêc jedy-
mówi¹cej o œw. Franciszku nym miejscem by³ Tajwan, w Pol-
Ksawerym. Potrzebne mu sce zupe³nie nieznany. Trudnoœci
to by³o na trzeciego grud- z otrzymaniem wizy do Tajwanu
nia, rocznicê œmierci Œwiê- by³y ogromne. Polska nie mia³a
tego. Od tego czasu œw. ¿adnego kontaktu ze „zbunto-
Franciszek ju¿ mnie nie wy- wan¹ wysp¹”. Nie by³o nawet
puœci³ ze swych misyjnych mowy o wys³aniu jakiejkolwiek
r¹k i poprowadzi³ przez Ca- paczki z Polski na Tajwan. W dzieñ
stillo de Xavier w Navarra odlotu do Taipei okaza³o siê, ¿e
a¿ na wyspê Sanchuang w upragnion¹ wizê zapodziali gdzieœ
Chinach po³udniowo – Fot. 16 o. Wardêga z parafianami us³u¿ni ojcowie Werbiœci w War-
wschodnich. Tak siê z³o¿y- szawie. No i bez wizy wylecieliœmy
³o, ¿e od trzech lat mieszkam i pracujê w Makao, po³o¿onym z Jankiem Koniorem do Singapuru, a póŸniej (ju¿ z wiz¹) do
w odleg³oœci oko³o 300 km od tej s³ynnej wyspy. Taipei.
Przed wyjazdem zapozna³em siê z referatem o. Natoñskiego
KF: Czy nie odstrasza³a Ojca odleg³oœæ dziel¹ca Polskê i Chi- SI o misjonarzach polskich, którzy udali siê do Chin, tak ¿e
ny oraz trudnoœci zwi¹zane dostaniem siê tam i ciê¿k¹ prac¹? wszelkie, nieprawdopodobne trudnoœci, jakie napotyka³em na
Przecie¿ w historii Towarzystwa do Chin dotar³o tylko kilku drodze do realizacji mego powo³ania do Pañstwa Œrodka, utwier-
polskich misjonarzy, a wyprawy wielu innych czêsto zakoñ- dza³y mnie w autentycznoœci moich d¹¿eñ, podobnych do tych

Carissimus 46 30
o jakich pisa³, o. Natoñski. Reasumuj¹c z perspektywy czasu, tów Ricci w Makao i w San Francisco z wydzia³ami Studiów nad
nie odleg³oœæ geograficzna i nie dychotomia polityczna miêdzy Chrzeœcijañstwem uniwersytetów w Szanghaju, w Pekinie,
woln¹ Polsk¹ a komunistycznymi Chinami, czy kapitalistycz- w Shenzhen, w Kantonie, w Wuhan i w Hong Kongu. Szeroko
nym Tajwanem stanowi³y dla mnie trudnoœæ. Nade wszystko równie¿ rozwiniête s¹ dzie³a Caritasu w chiñskich leprozoriach,
utrudnienia sprawia³ kulturowy i osobowy wymiar oraz sam wœród dzieci opuszczonych i wœród chorych na AIDS. Chocia¿
proces adaptacji do œrodowiska chiñskiego, podlegaj¹cego ci¹- oficjalne statystyki wskazuja uporczywie na niski procent wie-
g³ym zmianom, adaptacji do bardzo tradycyjnego Koœcio³a rz¹cych, to jednak ich liczba stale roœnie, a liczba mi³oœników
w Chinach oraz do samego Towarzystwa, wielokulturowego, chrzeœcijañstwa i ludzi wspó³pracuj¹cych z Koœcio³em jest
a jednak o charakterze chiñskim, które na nowo dziœ poszukuje z pewnoœci¹ imponuj¹ca.
swego miejsca w nowoczesnych Chinach. Te i podobne aspek-
ty by³y i pozostaj¹ nadal jednym z najwiêkszych wyzwañ moje- KF: Z jakimi trudnoœciami musi siê zmagaæ wspó³czesny mi-
go powo³ania. sjonarz pracuj¹cy w Chinach?

o. AW: Przede wszystkim z jêzykiem i z chiñsk¹ mentalnoœci¹


(tradycj¹). Chrzeœcijañstwo w Chinach, mimo swojej atrakcyj-
noœci i pokaŸnego dorobku, wci¹¿ jest jednak uwa¿ane za reli-
giê obcych (czêsto nieprzyjaznych Chinom) mocarstw. W od-
ró¿nieniu od buddyzmu, który przybra³ “patynê” chiñskoœci
i mocno zintegrowa³ siê z kultur¹ i spo³ecznoœci¹ chiñsk¹, chrze-
œcijañstwo tej „patyny” z ró¿nych wzglêdów siê nie doczeka³o
lub nie wypracowa³o jej. Nawet w samej nazwie „religii” jest
zawarta sprzecznoœæ. Jej chiñski ekwiwalent „zong jiao” wska-
zuje bardziej na doktrynê kasty klanicznej ni¿ na coœ, co ma
³¹czyæ cz³owieka z Bogiem (o czym mówi przecie¿ jej ³aciñski
Ÿród³os³ów). W konsekwencji papie¿ w chiñskiej terminologii
„jiao zong”oznacza przewodnika kasty. Taki uk³ad rzeczy wzbu-
Fot. 17 Konferencja Ojca misjonarza dza u przeczulonych na chiñsk¹ suwerennoœæ Chiñczyków nie-
ufnoœæ ,a niekiedy i agresjê. A przecie¿, gdy na pocz¹tku VII
KF: Jak wygl¹da praca misyjna w kraju, w którym zaledwie wieku chrzeœcijañstwo w swej nestoriañskiej oprawie dotar³o
1% ludnoœci to chrzeœcijanie? do Pañstwa Œrodka zosta³o ono przez samych Chiñczyków okre-
œlone mianem “Promieniuj¹cej[œwietlistej] Nauki”. Na szczêœcie
o. AW: No có¿, tak jak to by³o za czasów Ricciego i Boyma, tak
i obecnie wszystko opiera siê na przyjaŸni i na znajomoœciach
z Chiñczykami, na atrakcyjnoœci wiedzy i kultury misjonarzy no
i nade wszystko na dobrej znajomoœci jêzyka i tradycji chiñ-
skich. W kraju gdzie autentycznoϾ i przejrzystoϾ osobowa
poddawane s¹ ci¹g³ej weryfikacji (ryt biesiad, recytacja wier-
szy, œpiewanie piosenek, sztuka chiñskiej kaligrafii) i gdzie pod-
stawowym pytaniem jest: „kto ty jesteœ?”, pomyœlnoœæ zasie-
wu ewangelicznego w du¿ej mierze zale¿y od tego, kim siê na-
prawdê jest. Bez przyjaŸni i Paw³owej wiary uczynków, bez mi-
³oœci bliŸniego i poszanowania jego “chiñskoœci”nie ma mowy
o jakiejkolwiek pracy misyjnej w Chinach.
Jak my tam pracujemy? W du¿ej mierze poprzez instytucje
u¿ytecznoœci publicznej takie jak: uniwersytety(Tajwan, Ma-
Fot. 18 o. Wardêga z grup¹ duszpastersk¹
kao), szko³y zawodowe, œrednie, podstawowe (Pekin, Xiamen,
Hong Kong, Makao, Tajwan), jak równie¿ poprzez przedszkola. bardziej adekwatna (ni¿ w jêzyku polskim) pozostaje nazwa ksiê-
Oddzia³ujemy na opiniê publiczn¹ poprzez wydawnictwa, au- dza, który po chiñsku oznacza po prostu „ojca duchownego”
dycje radiowe i TV (filmy Kuangchi Studio w Tajpei), prasê [shenfu], tj. tego, którym w rzeczy samej ma byæ. Oprócz trud-
i czasopisma (m.in. jezuicki miesiêcznik REN LAI na Tajwanie noœci „historyczno-kulturowych” istniej¹ w Chinach opory typu
i nasz kwartalnik sinologiczny, dwujêzyczny SHEN ZHOU JIAO tradycjonalnego. Dotyczy to w du¿ej mierze kwestii powo³ania.
LIU & CHINESE CROSS CURRENTS w Makao), poprzez Insty- Rodziny chiñskie, obecnie przewa¿nie ma³odzietne (ogranicze-
tuty Ricci w Tajpei, w Makao i w San Francisco, parafie, domy nie i kontrola urodzeñ), opieraj¹ siê wcia¿ na tradycji konfu-
rekolekcyjne i oœrodki powo³aniowe. W dobie renesansu, jaki cjañskiej, która nakazuje, by najstarszy syn zachowa³ ci¹g³oœæ
prze¿ywa obecnie chrzeœcijañstwo w Chinach (g³ównie wœród rodu i otoczy³ opiek¹ starzej¹cych siê rodziców. Te uwarunko-
inteligencji chiñskiej), dobrze rozwija siê wspó³praca Instytu- wania sprawiaj¹, ¿e m³ody cz³owiek lojalny wzglêdem swoch

31 Carissimus 46
przodków i szanuj¹cy swych rodziców nie jest w stanie wst¹piæ mentalna praca.
do zakonu lub zostaæ ksiêdzem. Inn¹ trudnoœci¹ jest to, ¿e Chiñ-
czycy nie maj¹ prawie wolnego czasu dla siebie. Wiêkszoœæ : W Chinach istnieje tak¿e podziemny Koœció³. Jaka jest
z nich jest przepracowana, a dzieci po wyjœciu ze szko³y ca³e ró¿nica pomiêdzy oficjalnym Koœcio³em, uznawanym przez
wieczory spêdzaj¹ w tzw. repetytoriach (buxiban’ach), gdzie do w³adze, a tym „tajnym”?
póŸnych godzin nocnych wa³kuj¹ materia³ i przygotowuj¹ siê o. AW: Tak, od 1949 roku istnieje tzw. Chiñskie Patriotyczne
do codziennych egzaminów-sprawdzianów w szkole. Przy ta- Stowarzyszenie Katolickie utworzone przez komunistyczny rz¹d
kim porz¹dku dnia trudno znaleŸæ dla nich odpowiedni czas na chiñski (daleki „kuzyn” naszego Biura d/s Wyznañ), które jest
katechezê. Ostatnio nawet Tajwan pozbawi³ katolików wolne- w Chinach tzw. oficjalnym Koœcio³em kierowanym przez rz¹d.
go dnia na Bo¿e Narodzenie, poniewa¿ zniós³ przypadaj¹ce na Wed³ug ogólnodostêpnych statystyk skupia ono oko³o 4 mi-
25 grudnia œwiêto Konstytucji zatwierdzone przez generalissi- lionów cz³onków (biskupów, ksiê¿y, diakonów, seminarzystów,
mo Chiang Kai-shek’a. sióstr zakonnych i œwieckich). Koœció³ ten nie uznaje autoryte-
KF: Na czym w obecnych czasach polega inkulturacja na Da- tu papie¿a i œlepo popiera rz¹d m. in. w takich kwestiach jak:
lekim Wschodzie, gdzie oprócz chrzeœcijan jest tak wielu lu- sztuczna regulacja urodzin, aborcja, eutanazja itp. Natomiast
dzi ró¿nych wyznañ? Koœció³ tzw. podziemny ma ponad 12 milionów kleru i wiernych
oraz nieprzerwanie jest wierny Ojcu Œwiêtemu i nauczaniu Ko-
o. AW: Poniewa¿ w praktyce os³awiona inkulturacja okaza³a siê œcio³a powszechnego. Ponad 70% ksiê¿y w Chinach otrzyma³o
terminem niezbyt szczêœliwym, w u¿yciu jest wiêc tutaj termin œwiêcenia z r¹k biskupów patriotycznych, t.j. mianowanych przez
interkulturacji mówi¹cy o przenikaniu siê, interakcji dwóch kul- w³adzê, bez konsultacji ze Stolic¹ Apostolsk¹. Koœció³ w Chi-
tur; kultury dominuj¹cej i kultury alternatywnej. Kilkanaœcie lat nach jest wiêc rozdarty i przeœladowany, mimo to prê¿nie siê
temu ciekawym eksperymentem rozwija i daje piêkne œwiadec-
by³o dostosowanie kanonu twa wiary.
Mszy œw. do rytu daoistyczne-
go, opartego na oczyszczeniu KF: W Europie w ostatnich la-
duszy poprzez liturgiê Kyrie Ele- tach gwa³townie spada liczba
ison oraz czytania i doprowadze- powo³añ do Towarzystwa. Jak
niu jej do zjednoczenia z Abso- to echo odbija siê w Chiñskiej
lutem podczas przeistoczenia. Prowincji oraz na jakie trud-
Szkoda, ¿e poza krêgami mi- noœci napotykaj¹ m³odzi, któ-
strzów Dao, wysi³ek ten nie zna- rzy s³ysz¹ g³os Chrystusa
laz³ szerszego odg³osu. Osobi- w swych sercach?
œcie odprawiaj¹c Mszê œw. dla
o. AW: Ka¿de powo³anie jest
Chiñczyków staram siê, choæ w
drogocennym darem Boga, któ-
ograniczonym zakresie, stosto-
re nale¿y usilnie wypraszaæ. Po-
waæ ich œrodki wyrazu symbo- Fot. 19 Chiñskie owieczki duszpasterza
dobnie jak w Europie tak i tutaj
licznego. I tak do Mszy œw. ubie-
w Azji gwa³towny rozwój ekonomiczny jak i destrukcyjne aspek-
ram po chiñsku skrojon¹ albê, podczas przygotowania darów
ty globalizacji powoduj¹, ¿e powo³añ jest ma³o, a jak ju¿ s¹, to
k³adê na o³tarzu owoce, kwiaty, ry¿, okadzam o³tarz, zapalaj¹c
niejednokrotnie dalekie od idea³u. W Chinach jest wiele powo-
pachn¹ce ¿erdki oraz uk³onem sk³adam ho³d przodkom. Nie ma
³añ, lecz brak nale¿ytej formacji. Niemo¿noœæ formowania ich na
te¿ tutaj zwyczaju przyklêkiwania przed o³tarzem, czy przed Ta-
miejscu w Chinach, sprawia, ¿e ma³y procent jest w stanie opu-
bernakulum, w zamian oddaje siê tu g³êboki sk³on. Ponadto
œciæ kraj i udaæ siê do nowicjatów za granic¹, np. na Filipiny.
w naszej asystencji Azji po³udniowo-wschodniej prowadzony
Tak¿e przez d³ugi czas sprawa przygotowania formatorów by³a
jest dialog miedzyreligijny, szczególnie z buddyzmem w Japo-
doœæ zaniedbywana w Prowincji Chiñskiej. Daje to o sobie bo-
nii, w Chinach, w Tajlandii, w Sri Lance, na Tajwanie i w Singa-
leœnie znaæ szczególnie teraz, gdy Chiny coraz bardziej otwie-
purze. Owocem tego jest wzmo¿ona wspó³praca na polu chary-
raj¹ siê i nawet stawiaj¹ nam œmia³e wyzwania. Spadek czy brak
tatywnym, s³u¿by ubogim, opieki zdrowotnej itd. Organizowa-
powo³añ spowodowany jest równie¿ tym, i¿ wiele obecnych
ne s¹ równie¿ wspólne modlitwy i dzielenie siê doœwiadcze-
rodzin chiñskich posiada tylko jedno dziecko, i to przewa¿nie
niem wiary oraz, jak to by³o w moim przypadku, umo¿liwia siê
p³ci mêskiej, którego ¿adn¹ miar¹ rodzice nie poœwiêc¹ dla Ko-
wymianê naukow¹. Zosta³em bowiem zaproszony na buddy-
œcio³a. W gruncie rzeczy czy to w Europie, czy to w Chinach,
styczny Uniwersytet Nan Hua na Tajwanie do dania serii pre-
przyczyny spadku powo³añ s¹ do siebie podobne – bo przecie¿
lekcji na temat pocz¹tków i rozwoju sztuki chrzeœcijañskiej po-
œwiat coraz bardziej staje siê jedn¹ globaln¹ wiosk¹” .
cz¹wszy od okresu epoki bizantyjskiej po renesans. Moimi s³u-
chaczami byli studiuj¹cy tam buddyjscy mnisi i mniszki. Po-
Serdecznie dziêkujê za rozmowê. Niech œwiêty Patron, Franci-
nadto w Instytucje Ricci w Makao przygotowujemy wydanie
szek Ksawery, wyprasza Ojcu przed Bo¿ym Tronem wiele £ask,
przewodnika po niemal wszystkich œwi¹tyniach buddyjskich
potrzebnych w pos³udze bliŸnim i pracy misyjnej na Dalekim
w Chinach. Jest to swego rodzaju pionierska i zarazem monu-
Wschodzie.
Now. Krzysztof Faltus SI

Carissimus 46 32
"Ufaj Bogu tak, jakby ca³e powodzenie spraw zale¿a³o wy³¹cznie
od Niego; tak jednak dok³adaj wszelkich starañ, jakbyœ ty sam mia³
wszystko zdzia³aæ, a Bóg nic zgo³a."
œw. Ignacy Loyola „Myœli na ka¿dy dzieñ”

33 Carissimus 46
Wielka Historia
Redukcji
Paragwajskich

Redukcje Paragwajskie, Republika Jezuicka, Misje, Repu- doprowadzi³a do tego, ¿e w ci¹gu 250 lat, liczba autochtonów
blika Guarani – pod takimi okreœleniami przeszed³ do historii spad³a z miliona do 8 200 ludzi. Guaranowie, a w³aœciwie jak
jeden z barwniejszych jej epizodów. Epizod ten rozci¹ga siê na wol¹ etnolodzy – Tupi-Guarani – byli plemieniem nomadów.
150 lat i obejmuje on historiê precedensow¹ pod ka¿dym wzglê- Nasi bohaterowie zajmowali siê prymitywnym rolnictwem na
dem - wielk¹ ludzk¹ przygodê, epopejê „na miarê Homera”. Otó¿ pogorzeliskach, mieli jedynie drewniane narzêdzia i przenosili
jezuickim misjonarzom, jako pierwszym w historii, uda³o siê siê z miejsca na miejsce. Byli te¿ œwietnymi myœliwymi. ¯yli w
stworzyæ pañstwo egalitarne, coœ na wzór pañstwa doskona³e- niewielkich grupach, sk³adaj¹cych siê z oko³o dwudziestu ro-
go, tworz¹c z dzikich, uprawiaj¹cych dzin. Byli poligamistami i kanibalami.
poligamiê i kanibalizm Indian ze szcze- Na tej ziemi jezuici w swojej pracy
pu Guarani w tropikalnej Ameryce po- nie byli pionierami, jak w Japonii, ani
³udniowej, spo³eczeñstwo chrzeœcijañ- te¿ twórcami pewnego systemu jak
skie z jedyn¹ w swoim rodzaju, wysoko w Chinach. W Ameryce Po³udniowej
rozwiniêt¹ kultur¹ i systemem spo³ecz- zostali wyprzedzeni chocia¿by przez
no-ekonomicznym. Z tych te¿ powo- franciszkanów czy dominikanów. Dla
dów, piœmiennictwo historyczne na te- jasnoœci dalszego opowiadania, nale-
mat redukcji jest ogromnie zró¿nicowa- ¿a³oby powiedzieæ, czym s¹ owe reduk-
ne – od skrajnego potêpienia do wyra- cje. „Ad vitam civilam et ad ecclesiam
zów zachwytu. W XVIII wieku, gdy reducti sunt” – (sprowadzeni zostali
oœwiecona laicka Europa nie by³a spe- do ¿ycia obywatelskiego i do Koœcio-
cjalnie przychylna jezuitom, a na temat ³a) - Tak brzmi tekst za³o¿ycielski re-
redukcji kr¹¿y³y po dworach absoluty- dukcji jezuitów. Ide¹ redukcji jest spro-
stycznych w³adców Europy niestworzo- wadzenie (zredukowanie) koczowni-
ne historie o chciwoœci i okrucieñstwie czych i rozproszonych Indian, do sta-
jezuitów wzglêdem biednych Indian, re- ³ych osiedli, w celu ³atwiejszego ich
dukcje niespodziewanie znalaz³y uzna- ucywilizowania i nawrócenia. Jeden z
nie u najwiêkszych myœlicieli tego okre- g³ównych bohaterów tej opowieœci, oj-
su. I tak na przyk³ad Monteskiusz, au- ciec Ruiz de Montoya, okreœla reduk-
tor Ducha Prawa, uwa¿a³, ¿e ojcowie cje jako „wioskê Indian, wedle pradaw-
za³o¿yli miasto idealne, w którym po- nych swych obyczajów ¿yj¹cych, któ-
trafiono „rz¹dziæ ludŸmi, czyni¹c ich Fot. 20 Ruiny Redukcji San Ignacio-Mini rzy przemys³em ojców sprowadzeni
szczêœliwymi” i dostrzega³ w redukcjach republikañski wzór. zostali do mieszkania w du¿ych miejscowoœciach, do prowa-
Mo¿na powiedzieæ, i¿ 150-letnia historia redukcji w doskona³y dzenia w nich ludzkiego ¿ywota oraz do przyodziania cia³a w
sposób przedstawia ducha jezuickich misjonarzy, którego wzo- szaty”. Z tego opisu wynika te¿ element zachowania kultury
rem jest Franciszek Ksawery. w³asnej Indian, czyli inkulturacja. W ró¿nych definicjach re-
Do Paragwaju, ojczyzny Guaranów, hiszpañscy odkrywcy dukcji jest zatem podkreœlany wymiar zarówno religijny, (eccle-
dotarli w 1516 r. Trzeba zaznaczyæ, ¿e Guaranowie, jako jedno siam reducti sunt), jak i obywatelski, kulturalny i cywilizacyjny
z najliczniejszych zwi¹zków plemiennych, zamieszkiwa³i nie tyl- (do prowadzenia w nich ludzkiego ¿ywota...).
ko sam Paragwaj, lecz tereny od równika, a¿ po brzegi Rio de la Jezuici przybyli do Salty w roku 1586, na zaproszenie Fran-
Plata, czyli obszar dzisiejszej Argentyny, Brazylii, Paragwaju i ciszka de Vittoria, dominikanina; pierwszego Biskupa Tucuma-
Urugwaju. Przybycie Europejczyków ³¹czy³o siê z rozpoczêciem nu (obecnie miasta i prowincji w Argentynie). Decyzja o spro-
mozolnego i krwawego podboju, trwaj¹cego do pocz¹tku XVII wadzeniu jezuitów wyp³ywa³a z tego, ¿e redukcje zak³adane w
wieku. Nierówna walka bêd¹c¹ w³aœciwie eksterminacj¹ Indian latach osiemdziesi¹tych XVI stulecia przez np. Franciszkanina

Carissimus 46 34
Ludwika Bolanosa, nie dawa³y oczekiwanych rezultatów. synodzie w Assun-
Umieszczeni w nich Indianie byli podlegli kolonizatorom, któ- cion w roku 1603.
rzy ich wyzyskiwali i okrutnie siê z nimi obchodzili, tote¿ ci nie Sprawa ruszy³a na
garnêli siê do wiary chrzeœcijañskiej. Ale chocia¿ pocz¹tkowa dobre, gdy pi¹ty ge-
kolonizacja Hiszpanów by³a masakr¹, to z czasem, na skutek jej nera³ Towarzystwa –
ostrego potêpienia przez miejscowych dominikanów i francisz- o. Klaudiusz Aqu-
kanów, hiszpañskie w³adze usi³owa³y z³agodziæ swoje podej- aviva, podj¹³ zdecy-
œcie, kwestionuj¹c coraz bardziej potêpiane niewolnictwo, ra- dowane dzia³ania. W
czej ze wzglêdów politycznych ni¿ etycznych. 1607 r. wyniós³ Para-
W roku 1543, nowe ustawy po stronie hiszpañskiej d¹¿y³y do gwaj do godnoœci
zniesienia niewolnictwa, zachowuj¹c jednak encomienda (Tu- oddzielnej prowincji
bylec nie by³ odt¹d w³asnoœci¹ kolonisty, który dysponowa³ daj¹c tamtejszym oj-
jego „si³¹ robocz¹”, pod warunkiem, ¿e „doprowadzi go do wia- com znacznie
ry chrzeœcijañskiej”). Ta nowa odmiana pañszczyzny nie wp³y- wiêksz¹ niezale¿-
nê³a na przyjêcie przez Indian Ewangelii. Po stronie portugal- noœæ i swobodê dzia- Fot. 21 Dzieci Indian Guarani
³ania. Pierwszym
prowincja³em zosta³ Diego de Torres. Plan by³ nastêpuj¹cy: po
pierwsze zakaz jakiejkolwiek formy niewolnictwa oraz encomien-
da (które by³o zast¹pione kontrybucj¹ w naturze sk³adanej ko-
ronie hiszpañskiej); po drugie: zgrupowanie plemion na miej-
scu, w wioskach, z w³asnym samorz¹dem i po trzecie, zakaz
wstêpu do tych wspólnot Hiszpanom, Portugalczykom, i Me-
tysom.
Trzeba zaznaczyæ, ¿e przedsiêwziêciu temu sprzyja³y wa-
runki polityczne. Z powodu braku sukcesu w podboju Indian,
król Hiszpanii Filip III, s³uchaj¹c dobrych rad otoczenia i prze-
konany o korzyœciach politycznych i wojskowych, jakie mo¿e
przynieœæ rozwi¹zanie zalecane przez jezuitów, stwierdzi³: „Na-
wet, gdybyœmy rozporz¹dzali niezbêdnymi do tego si³ami, nie
u¿ylibyœmy ich. Indian z Guayry nale¿y zdobyæ tylko przez na-
uczanie Ewangelii. Innym wa¿nym elementem by³o to, ¿e reduk-
cje nie podlega³y ani miejscowemu gubernatorowi, czy koloni-
Fot. 22 Bogato rzeŸbiona brama redukcji
zatorom, ale wprost Królowi Hiszpanii. Mia³o to kluczowe zna-
skiej by³o jeszcze gorzej. Tam kolonista by³ królem a Indian czenie, gdy¿ eliminowa³o przyczynê niepowodzeñ wczeœniej-
uwa¿ano tam za zwierzynê, na któr¹ nale¿a³o polowaæ. Posunê- szych prób. Problem ten, opisa³ jeden z misjonarzy: „Indianie
³o siê to do tego stopnia, ¿e najbardziej wp³ywowe rodziny w szczerze mi³uj¹ prawo Bo¿e, lecz nie lubi¹ Hiszpanów. W swych
Sao Paulo tworzy³y bandy indiañsko-portugalskich metysów, umys³ach uwa¿aj¹ bowiem, i¿ nie da siê pogodziæ niewolnic-
których nazywano mamelucos i których jedynym zadaniem by³o twa, z godnoœci¹
„³apanie dzikusów”. i wolnoœci¹ sy-
W takich oto warunkach pracowali pierwsi jezuiccy misjo- nów Bo¿ych...”
narze. Trzech z nich, Szkot – Tom Fields, Hiszpan – Juan de Tak wiêc oj-
Ortega, oraz Portugalczyk – Pedro Solanino, pojawi³o siê ciec Torrez, od
w stolicy - Asuncion i zak³o¿y³o pierwsze misje. Sk³ada³y siê roku prowincja³
nañ szko³a, seminarium oraz sierociniec. Pocz¹tkowo przyjêto Paragwaju, we-
ich bardzo dobrze, miejscowa elita wystawi³a nawet zakonni- zwa³ do Assun-
kom dom i piêkn¹ œwi¹tyniê. Próbowali te¿ tzw. „misji lotnych”, cion, dwóch
wêdruj¹c w g³¹b kraju by nawracaæ Indian. Jednak pocz¹tkowa W³ochów, ojców
¿yczliwoœæ okazana jezuitom szybko ust¹pi³a miejsca napiêciom Jose Cataldina
i konfliktom, wywo³anym na skutek potêpienia przez zakon me- i Simone Maceta,
tod, jakimi pos³ugiwa³a siê hiszpañska szlachta. W 1604 roku, by wys³aæ ich do
ojciec Lorenzana, superior misji w Asuncion, publicznie potêpi³ Guaira, nad do-
wszystkich tych, którzy wykorzystuj¹ Indian, gro¿¹c gniewem p³yw Parany.
Bo¿ym i ekskomunik¹. Na skutek tych ostrych staræ zakonni- Wyruszywszy z
kom odciêto dostawy ¿ywnoœci i ofiary pieniê¿ne. Sytuacja wy- Assuncion, do-
maga³a dzia³ania. Fundamenty pod redukcje zosta³y po³o¿one tarli do starego Fot. 23 Mapa Republiki Guarañskiej
dziêki inicjatywie wielkiego jezuity Diega de Torres Bollo, na Ciudad Real 2 lu-

35 Carissimus 46
Tylko cud móg³ zapewniæ powodzenie
dzie³a, a Ten, który zamiarem tym na-
tchn¹³ misjonarzy, nie szczêdzi³ im wcale
utrapieñ” – (o. Charlevoix). Owszem,
prób, i utrapieñ nie brakowa³o, ale te¿ tej
niez³omnej mocy, która wyp³ywa ze szcze-
rej wiary oraz Bo¿ej ³aski.
W tej pierwszej fazie redukcje wygl¹da³y
jak rodzaj obozowiska wojskowego, sk³a-
daj¹cego siê z drewnianych baraków -
stu budynków w œciœle geometrycznym
Fot. 24 Wodospady prowincji Entre-Rios
uk³adzie, otaczaj¹cych bardzo wysoki
tego 1610 r. wyczerpani i chorzy. Podjêta nastêpnie podró¿ koœció³, zbudowany z ogromnych cedrów, kolegium oraz cabil-
³odzi¹, zakoñczy³a siê w pierwszych dniach lipca 1610 r., na do – rady miejskiej. Woda, dzwonnica, po³o¿enie obronne, zie-
rzece Paranapane. Tam te¿ po³o¿yli kamieñ wêgielny pod przysz³¹ mie uprawne dooko³a - Wedle tego wzorca za³o¿ono pierwsze
republikê – Loreto (pierwsza redukcja, nazwana tak na czeœæ dziesiêæ redukcji, w regionie Parany (1610 - 1630). Gdy któreœ z
przywi¹zania œw. Ignacego do Matki Boskiej Loretañskiej). Re- plemion przy³¹cza³o siê do nowej redukcji, trzeba by³o zaj¹æ siê
dukcjê stanowi³o dwieœcie rodzin, ochrzczonych kilka lat wcze- wznoszeniem zabudowañ, zasiewami i zakupem byd³a. Ojcowie
œniej przez ojców Ortegê i Fieldsa. Wtedy nie wiedzieli jeszcze, musieli to robiæ sami. Wielu jezuitów, którzy w Europie pocho-
¿e przedsiêwziêcie to rozroœnie siê do zdumiewaj¹cych rozmia- dzili z arystokratycznych rodzin, tu przeistacza³o siê w drwali,
rów (30 redukcji, wszystkie zaœ na obszarze oko³o 350 000 km). cieœlów, kopaczy, murarzy i oraczy. Tak ogólnie wygl¹da³y re-
Nie wiedzieli, ¿e w ca³¹ sprawê zaanga¿owanych bêdzie oko³o dukcje w swoim pierwszym wydaniu. By móc opisaæ redukcjê
250 tys. Indian Guarani i ponad 200 ojców jezuitów, z których w jej szczytowym okresie, muszê przedstawiæ historiê owego
oko³o trzydziestu przyp³aci³o te misje w³asnym ¿yciem. Wspo-
mnieæ tu nale¿y trzech œwiêtych mêczenników Towarzystwa
Jezusowego, którzy oddali ¿ycie w obronie wiary i Indian w
1628 roku: Paragwajczyka œw. Rocha Gonzaleza, oraz dwóch
Hiszpanów, œw. Alfonsa Rodrigueza i œw. Jana del Castillo, be-
atyfikowanych 16 maja 1988 roku przez Jana Paw³a II. Nie wie-
dzieli, ¿e stworz¹ precedens w skali œwiata, który nie móg³ nie
wp³yn¹æ na jego losy, ¿e stworz¹ „raj na ziemi”. Pocz¹tki by³y
jednak bardzo ciê¿kie.
Pierwsza redukcja rozwija³a siê bardzo dobrze. Nap³ywa³o
do niej coraz wiêcej Indian tak, ¿e szybko siê przeludni³a.
W tych okolicznoœciach jeden z kacyków (przywódców wspól-
noty indiañskiej) rzuci³ myœl za³o¿enia w odleg³oœci pó³torej mili
drugiego osiedla. W ten sposób powsta³o San Ignacio-Mini, Fot. 25 Przeprawa indian przez rzekê Paranê
druga redukcja. Wkrótce potem stworzono w tej¿e okolicy jesz- exodusu - dramatycznego oraz prze³omowego momentu histo-
cze dwa osiedla. Jak pisze o. Charlevoix: „Szybkie te postêpy rii redukcji.
nasunê³y wówczas obu jezuitom pomys³ utworzenia republiki Wspomina³em ju¿ wczeœniej o pazernoœci brazylijskich plan-
chrzeœcijañskiej, która zdo³a³aby wznowiæ w tym barbarzyñskim tatorów nie skrêpowanych przez ¿adn¹ pañstwow¹ w³adzê.
œrodowisku najpiêkniejsze dni pierwszych wieków chrzeœcijañ- Stworzenie redukcji jawi³o im siê jako wyzwanie: jak mo¿na po-
stwa”. Pocz¹tki jednak, by³y bardzo trudne. Ojciec Ruiz de Mon- zbawiæ siê surowca, jakim jest ludzkie byd³o – Guaranie?! A
toya donosi, ¿e kiedy dotar³ do pierwszej redukcji – Loreto – jeszcze czyniæ tych podludzi obywatelami, którzy unikali enco-
stwierdzi³, i¿ ojcowie Cataldino i Maceta byli „bardzo ubodzy mienda i wynosiæ ich do rangi wytwórców, konkurencji! Stwier-
[...] sutanny mieli tak po³atane, i¿ pierwotnej materii najmniej w dzono zatem, ¿e poniewa¿ naiwni jezuici zgrupowali kilkadzie-
nich sta³o”. Maxime Haubert zauwa¿a, ¿e „poœród dzikusów si¹t tysiêcy Indian w paru zagrodach, to nie ma potrzeby nadal
jezuici mieszkaj¹ i pracuj¹ z Bogiem tylko; jedynie w jego mi³o- polowaæ na nich w d¿ungli: owe wioski sta³y siê kurnikami dla
œci znajduj¹ pocieszenie, tylko w Jego chwale odkrywaj¹ w³asn¹ lisów...Gdy w 1628 roku, gubernatorem Asuncion zosta³ przy-
godnoœæ”. chylny Portugalczykom plantator, sytuacja sta³a siê krytyczna.
Oprócz k³opotów materialnych, pierwsi misjonarze musieli W 1629 roku pauliœci (od miasta Sao Paulo) przeprowadzili
wiele siê wycierpieæ, by zmieniæ mentalnoœæ Indian. Trzeba pierwszy regularny atak na redukcjê w Encarnacion. Jezuici mieli
by³o nak³oniæ kacyków, by odprawili swoje na³o¿nice, zaprze- tylko jedno wyjœcie - przemieœciæ swoich wiernych poza zasiêg
stali ludo¿erstwa. I w koñcu, by to plemiê, przyzwyczajone do mamelucos, z dala od Guaira. M¹¿, który na okolicznoœæ exodu-
koczownictwa nak³oniæ do regularnej pracy. „Wœród tak wy- su mia³ przej¹æ obowi¹zki Moj¿esza, niezgorzej siê nadawa³ do
stêpnego ludu wszystko budowaæ trzeba by³o od pocz¹tku. tego podwójnego zadania: przekonaæ Guaranów, ¿e musz¹ opu-

Carissimus 46 36
œciæ swoj¹ ziemiê i zawieœæ ich do ziemi obiecanej – ojciec Anto- pod budowê ka¿dego z osiedli redukcyjnych ustalony by³ po
nio Ruiz de Montoya – przewodnik starannych studiach przygotowawczych, uwzglêdniaj¹cych kli-
i wódz tej wielkiej wyprawy. W ci¹gu szeœciu miesiêcy przerzu- mat, ¿yznoœæ gleby, przyjemne po³o¿enie oraz warunki strate-
ci³ populacjê Guaranów o osiemset kilometrów na po³udnie. Ilu giczne u³atwiaj¹ce obronê. Osady zak³adano zazwyczaj na wznie-
ich by³o? Szacunkowo prawie 30 tys. sieniach, w pobli¿u rzek,
tych, którzy podjêli exodus. By³a to wy- w odleg³oœci siedmiu lub
soka cena, poniewa¿ zginê³o wielu ludzi, oœmiu mil jedna od dru-
a ci, którzy wyszli ca³o z tej próby, mieli giej. Uk³ad wewnêtrzny
siê okazaæ skutecznymi w dzia³aniu pio- redukcji stosowa³ siê nie-
nierami. Dziêki temu wyczynowi Guara- mal jednolicie do jednego
nie zyskali ciesz¹cego siê powa¿aniem wzoru („Kto pozna jedno
przywódcê. Ruiz de Montoya wiedzia³ z tych miast, zna je
jednak, ¿e bêdzie potrzebowa³ orê¿a z praw- wszystkie, wszystkie bo-
dziwego zdarzenia. Bo chocia¿ teraz byli wiem s¹ do siebie podob-
o wiele bardziej bezpieczni to jednak ma- ne”) Wszystkie ulice,
melucos powróc¹, czy to rzek¹ Urugwaj, przecina³y siê prostopa-
czy od strony morza. Wystara³ siê zatem dle. Oœrodkiem ka¿dego
o zezwolenie od prze³o¿onych na obronê miasta by³ koœció³. Do-
swoich interesów u króla Hiszpanii - Fili- chodzi³o siê do niego po-
pa IV. Uzyska³ nie tylko prawo do uzbro- przez wielki kwadratowy
Fot. 26 Indianin na polowaniu (kadr z filmu „Misja”)
jenia i wyszkolenia Guaranów, udzielone- plac (plaza) otoczony pal-
go przez radê Kastylii, lecz tak¿e bullê og³oszon¹ przez papie¿a mami, drzewami pomarañczowymi i ozdobiony pomnikami reli-
Urbana VIII, która zakazywa³a wszelkich form niewolnictwa pod gijnymi. Koœcio³y, budowane czasem przez neofitów, jeszcze
kar¹ ekskomuniki. Jak siê okaza³o kilka lat póŸniej, Guaranie przed samym osiedleniem, by³y piêknie ozdabiane. Dalej dom
musieli sprostaæ powarznej bitwie w obronie swoich miast. W wdów, szko³a i kolegium jezuickie, szpital. Arsena³, gospoda dla
1641 mamelucos wsiedli do stu ³odzi, i wyl¹dowali w pobli¿u przyjezdnych i domy prywatne zajmowa³y pozosta³e pierzeje
redukcji, której obronê powierzono kacykowi Abariu. Zaopa- placu. Za koœcio³em i kolegium znajdowa³ siê piêkny ogród klasz-
trzone w kilkaset strzelb i zbrojnych ³odzi, Indiañskie zastêpy torny. Poza skupiskami domów ju¿ na terenie wiejskim, ci¹gnê-
stawi³y im czo³o, a potem roznios³y na strzêpy najeŸdŸców na ³y siê przestronne i porz¹dne wytkniête aleje wiod¹ce ku wybu-
rzece Mboroe. W ten sposób Guaranie zapewnili sobie na sto dowanym w szczerym polu kapliczkom, które wyznacza³y punk-
lat poczucie bezpieczeñstwa. W tym te¿ okresie „Republika Je- ty koñcowe procesji. Lacouture pisze: „Bardzo prêdko uderza
zuicka” sta³a siê „imperium”, co jak siê mia³o okazaæ tak¿e po- nas wspaniale oczywiste znaczenie tego za³o¿enia: wymyœlenie
na nowo krajobrazu, przestrzeni, poddanych pod kreskê ka-
mieñ, uk³ad ujarzmionej myœli, jak w Pekinie, w Wersalu czy
Sankt Petersburgu [...] Poprzez rozmach perspektywy, czystoϾ
linii wspania³¹ potêgê tworzywa i jego s³oneczne piêkno, jawi¹
siê tutaj w sposób teatralny, porz¹dek, sta³oœæ i bezpieczeñ-
stwo po to, by oswoiæ i zracjonalizowaæ œwiat oraz leœnych
ludzi.” Gdy czytamy te opisy, trudno uwierzyæ, ¿e te arcydzie³a
urbanistyki i architektury, powsta³y w œrodku d¿ungli Ameryki
Po³udniowej. Wzniesione nie na rozkaz absolutystycznego w³ad-
cy, lecz rêkami Indian i ojców jezuitów, dla w³asnej wspólnoty.
Przy okazji odkrywamy tu wielki talent i duszê artystyczn¹ sa-
mych Indian. Guaranie wykazywali wybitne zdolnoœci do rzeŸ-
by, malarstwa, a przede wszystkim do muzyki. Charlevoix pisze:
Fot. 27 Plac przed koœcio³em z lotu ptaka „Bez wielkiego trudu zdo³ali oni dorównaæ swoim mistrzom. Na-
œrednio przyczyn¹ dramatu upadku redukcji. Ale na razie wyda- uczyli siê œpiewaæ z nut najtrudniejsze melodie”, a w 1637 roku
je siê, ¿e jezuici oraz ich podopieczni zwyciê¿yli... o. Ripario napisa³ do prowincja³a : „Wielu spoœród nich ma ju¿
Tak wiêc redukcje spokojne ju¿ od najazdów, zaczynaj¹ du¿¹ wprawê w komponowaniu muzyki (...). U¿ywaj¹ najró¿-
swoje wielkie odrodzenie i od 1640 przez oko³o wiek rozwijaj¹ niejszych instrumentów.” Dziêki zachowaniu wysokiego pre-
siê, aby w XVIII wieku zadziwiæ œwiat. I tu jest w³aœnie moment sti¿u rzemios³ artystycznych rozwinê³o siê tak¿e tkactwo, sny-
by opisaæ ich fenomen. Oko³o 30 redukcji le¿a³o w pobli¿u rzek cerstwo, garncarstwo. Garbarnie dostarcza³y skór, olejarnie
Urugwaju i Parany, w prowincji Entre-Rios, na terenie dzisiej- t³uszczów, rozwiniête by³o ludwisarstwo, przemys³ cukrowy i
szej Argentyny, Paragwaju, i Brazylijskiego Rio Grande. By³y cegielnie. Bujnie rozrasta³y siê zak³ady jubilerskie, pracownie
one dosyæ luŸno po³¹czone z sob¹ politycznie, wiêc nazwa „re- œlusarzy, cieœlów, piekarnie, szwalnie, a nawet warsztaty zegar-
publika” jest raczej umowna. Wybór miejsca przeznaczonego mistrzowskie. Produkcja dewocjonaliów osi¹gnê³a poziom po-

37 Carissimus 46
równywalny z europejskim. Pierwsz¹ drukarniê za³o¿ono tam w i kontrowersje na prze³omie dziejów, by³ system w³asnoœci, pra-
po³owie XVII wieku. Wydawano w niej g³ównie ksi¹¿ki w jêzy- cy i podzia³u dochodów. Otó¿ wszystko to, co do tej pory opi-
ku Guarani. Kwit³o ¿ycie umys³owe i kulturalne. sa³em mia³o miejsce w systemie, w którym w³asnoœæ prywatna
Jest to rzeczywistoœæ iœcie bajkowa. Ale by dope³niæ miary w wiêkszoœci dziedzin ¿ycia spo³ecznego nie istnia³a, gdzie
tych wspania³oœci, nale¿y przedstawiæ system polityczny i eko- wszystko nale¿a³o do wspólnoty, wspólnie te¿ decydowano o
nomiczny republiki. W jednym z opisów czytamy: „to indiañ- podziale rzeczy. Mimo tego, ¿e Indianie stykali siê z w³asnoœci¹
skie pañstwo odpowiedzia³o najnowoczeœniejszym wymogom prywatn¹, to nie kwestionowali formy komuny, podobnej do
demokracji, gdy¿ nie by³o w nim mas ciemiê¿onych przez tej, któr¹ znajdujemy we wspólnotach zakonnych. Trudno
wszechpotê¿ne rzesze urzêdnicze, ale swoboda obywateli ogra- stwierdziæ czy by³ to komunizm, czy chocia¿by chrzeœcijañski
niczona by³a jedynie interesem ogó³u; w republice tej wy³onio- komunizm, jak pisze Lugon, podobny pocz¹tkom chrzeœcijañ-
ny w wolnych wyborach tubylczy urzêdnik by³ urzêdnikiem w stwa. Na temat ten ró¿ni ludzie przedstawiaj¹ ró¿ne punkty wi-
s³u¿bie dobra ogó³u, który nie mia³ na wzglêdzie interesów w³a- dzenia. Wiadomo jednak, jakie by³y fakty, a interpretacjê ich
snych.” Co prawda jest to trochê powierzchowy opis guarañ- mo¿na zostawiæ specjalistom. Lacouture pisze: „zwa¿ywszy na
skiego systemu, ale w istocie by³ on daleko wybiegaj¹cy w tradycje guarañskie z jednej strony, a na system wspólnotowy
przysz³oœæ, tak, ¿e mo¿e jeszcze mu nie dorównaliœmy... Ow- Inków z drugiej, Torres i jego ojcowie-za³o¿yciele ustanowili
szem pewn¹ w³adzê
dalej mia³ wódz –
kacyk. W ka¿dym
osiedlu iloϾ kacy-
ków nie przekracza-
³a piêædziesiêciu,
przy œredniej liczbie
20 - 25 tys. miesz-
kañców osiedla.
Jednak pod koniec
istnienia redukcji w
administracji tylko
kilka procent stano-
wili potomkowie ka-
Fot. 28 Jeden z oko³o 270 wodospadów Ignasu szerokoœci 4 kilometrów
sty kacyków. Pod-
stawow¹ instytucj¹ kadrow¹ by³y wybory. Wszystkie funkcje system mieszany: z jednej strony ama’mbae, czyli rodzinne po-
publiczne pochodzi³y z demokratycznego g³osowania, które od- letko, wchodz¹ce w zakres w³asnoœci prywatnej; z drugiej stro-
bywa³o siê w Nowy Rok. Listy wybierano spoœród najgorliw- ny tupa’mbae, czyli ziemia bo¿a, a wiêc wspólnotowa.” Ro-
szych chrzeœcijan. Nie istnia³y partie polityczne oraz stronnic- dzinne poletko zaspokaja³o potrzeby rodziny, a ziemia wspólna
twa. Zakonnicy nie ingerowali w proces administracyjny, co dawa³a zysk ca³ej wspólnocie. Nie istnia³o dziedziczenie. Jeœli
najwy¿ej s³u¿yli rad¹, jednak¿e z racji swoich kompetencji, od- chodzi o klejnoty i ozdoby kobiece, ograniczone do dwóch
dania, czasu, jaki poœwiêcali sprawom publicznym, tak¿e mieli uncji z³ota na g³owê, ojcowie zachêcali swoich parafian, by czy-
wp³yw inspiruj¹cy i kontroluj¹cy. Byli przywódcami duchowy- nili z nich dary dla Koœcio³a, gdzie zdobi³y pos¹gi œwiêtych.
mi republiki. W³adza znajdowa³a siê w rêkach ludu. Osi¹gniêto Istnia³ przymusowy charakter pracy. Nie by³oby wspólnoty ani
to chocia¿by poprzez instytucjê zebrañ otwartych; w wiêkszo- produkcji bez tego rodzaju przymusu, poniewa¿ Guaranowie
œci posiedzeñ gabinetów móg³ uczestniczyæ ka¿dy. Proboszcz nie kierowali siê ani chêci¹ zysku, ani pragnieniem rodzinnego
czy superior zgromadzenia byli wyk³adni¹ prawa i instytucj¹ gromadzenia dóbr dla celów spadkowych. Jednak je¿eli istnia³
odwo³awcz¹. Policja utrzymywa³a porz¹dek profilaktyk¹, a nie jakiœ przymus, to zmierza³ on raczej ostatecznie do indywiduali-
represjami. Na wszelki wypadek zabronione by³y nocne wyj- zacji: „Swoboda wyboru miejsca pracy i jej rodzaju, decydowa-
œcia z domu. Oczywiœcie zdarza³y siê przewinienia i wystêpki. nia o w³asnym planie produkcji, okreœlania w³asnej konsumpcji
Wykroczenia odnosi³y siê przewa¿nie do stosunku do pracy, czy wymiany dóbr nie by³a ani hamowana, ani kontrolowana,
zaœ kar¹ by³o napomnienie ze strony spo³ecznoœci lub misjona- wrêcz przeciwnie - stymulowana. [...] Nadrzêdnym celem w
rzy. Jeden z ojców pisze: „nie by³o przestêpstw, które wymaga- ama’mbae nie by³o niszczenie, ale wzbudzanie motywacji do
³yby stosowania kar sro¿szych ani¿eli modlitwa, post, a niekie- niezale¿noœci w postêpowaniu” – o. Popescu. Jeden z ojców
dy tylko ch³osta”. Zbrodniarzy zsy³ano niekiedy do s¹siednich piêknie opisa³ aspekt kolektywistyczny tego systemu: „ludzie,
osiedli. System penitencjarny by³ ³agodny, tote¿ wszyscy pod- którzy nic nie maj¹ na w³asnoœæ, a rozporz¹dzaj¹ wszystkim”.
dawali siê wyrokom z pokor¹ i spokojem. Przestêpstwa kobiet, O tym jak wygl¹da³ dzieñ typowego Guaranina dowiaduje-
dla lepszego zrozumienia motywów, os¹dza³y kobiety. Kara my siê z ró¿nych listów. Dzwon bije o œwicie. Msza ogólna,
œmierci, jak ma siê rozumieæ, w „Chrzeœcijañskiej Republice” nie nastêpnie rozdawanie kukurydzianej papki. Szko³a obowi¹zko-
istnia³a. wa dla dzieci obu p³ci od lat siedmiu! Otwieraj¹ siê warsztaty
Ale tym, co budzi³o najwiêksze zainteresowanie rzemieœlnicze otaczaj¹ce collegio, a rolnicy, zwerbowani, do

Carissimus 46 38
wspólnych prac, ruszaj¹ w pole ze œpiewem, za niesionymi na siê minister portugalski Markiz Pombal. Pretekstem sta³a siê
czele koœcielnymi chor¹gwiami. Godzina przerwy ko³o jedena- plotka, jakoby jezuici odkryli i eksploatowali cenne z³o¿e z³ota.
stej. Do pi¹tej po po³udniu czas przeznacza siê na obrabianie Jezuici zdo³ali siê oczyœciæ z wszystkich zarzutów, jednak mieli
rodzinnego poletka. Rytm wyznaczaj¹ ceremonie ze œpiewem... za du¿o przeciwników, zarówno na dworach Europy jak i w ko-
Zauwa¿yæ tu mo¿na charakter zakonny, jaki wnieœli jezuici. Gu- lonialnej Ameryce, której zabierali zarówno niewolników – In-
aranowie nie znali nigdy dzie- dian, jak i byli znaczn¹ konku-
siêcio- dwunasto- czy nawet rencj¹ produkcyjn¹. Ostatecz-
czternastogodzinnego dnia ny cios nast¹pi³, gdy Hiszpa-
pracy, przyjêtego zarówno w nia odst¹pi³a terytorium reduk-
rolnictwie jak i przemyœle kapi- cji na korzyœæ Portugalii, w za-
talistycznym. Dzieñ pracy nie mian za tereny u ujœcia Rio de
przekracza³ nigdy oœmiu go- la Plata. Nasili³y siê ataki mili-
dzin. Ponadto czwartek uwa¿a- tarne na redukcje, których In-
no za dzieñ wolny od zajêæ obo- dianie próbowali broniæ. Sytu-
wi¹zkowych. Precedensem jest acja sta³a siê krytyczna w 1767
tak¿e powszechna edukacja, roku, gdy król Hiszpanii pod-
nieznana wtedy w Europie oraz pisa³ dekret o wydaleniu jezu-
opieka socjalna. Guaranowie itów z terenów Korony Hisz-
uprawiali tak¿e sporty, z któ- pañskiej, a wiêc tak¿e z tere-
rych jednym z ulubionych by³a nów Ameryki Po³udniowej.
pi³ka no¿na. Ogromnie rozwinê- Czêœæ jezuitów, zosta³a zamor-
³a siê hodowla byd³a i uprawa dowana, czêœæ uwiêziona, in-
yerba mate, czyli herbaty para- Fot. 29 Kadr z filmu „Misja” o tragicznym upadku Redukcjach nych deportowano do Europy.
gwajskiej. Tysi¹ce Indian skazano na œmieræ albo na materialny lub moral-
W tym samym czasie, gdy wspólnoty guarañskie rozkwita- ny upadek. Inni przepadli na zawsze, na niezbadanych pustko-
³y w œwietle Ewangelii, spokojnie i szczêœliwie, wszêdzie do- wiach Amazonii lub Gran Chaco. W Po³owie 1768 roku Republi-
oko³a narasta³y ciemnoœci. Redukcje by³y dla œwiata kolonial- ka Guarani przesta³a istnieæ.
nego i Europy czasów oœwiecenia czymœ o ca³kowicie odmien- Taki jest koniec tej historii bohaterstwa, poœwiêcenia, wspól-
nym potencjale, co musia³o spowodowaæ wy³adowanie nara- noty i braterstwa. Myœlê, ¿e mimo wielkiej tragedii upadku re-
staj¹cej a nieuchronnej burzy. Sam dramat upadku redukcji sta³ dukcji, nie liczy siê to, ¿e to wielkie dzie³o nie przetrwa³o i mate-
siê inspiracj¹ dla wielu artystów. Mo¿na wspomnieæ chocia¿by rialnie, bo dobro i zbudowanie, które uda³o siê stworzyæ jezuic-
s³ynn¹ Misjê Rolanda Joffego, z Robertem de Niro i Jeremym kim misjonarzom, nie zginê³o, ale trwaæ bêdzie na wieki.
Ironsem w rolach g³ównych. G³ównym wrogiem redukcji sta³

Now. Szczepan Urbaniak SI

Bibliografia:
1. Lacouture Jean, 1998, Jezuici tom 1 Zdobywcy, Oficyna
Wydawnicza Volumen, Warszawa
2. Lugon Clovis, 1971, Chrzeœcijañska komunistyczna republika
Guaranów, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa

39 Carissimus 46
Wśród ludów Zambii...

czyli, jak wyglądała praca na naszych


placówkach misyjnych w Afryce?

Br. Tadeusz Nogaj SI urodzi³ siê w 1937 roku w Starej Wsi k. Brzozowa, do
zakonu wst¹pi³ w 1955, na misje do Afryki wyjecha³ w roku 1968. Do Polski
powróci³ w 1988 i od tamtej pory mieszka w Starej Wsi, gdzie pracuje, jako
furtian w tutejszym kolegium.
Historia polskich misjonarzy w Zambii rozpoczyna siê w 1912 roku, jeszcze jako
misja prowincji galicyjskiej. Przez ca³y okres dzia³alnoœci, na rzecz ludów Zambii na
misji pracowa³o dziesi¹tki jezuitów z
ró¿nych krajów, choæ wiêkszoœæ pochodzenia polskiego.
Wielu te¿ misjonarzy przyp³aci³o swoj¹ pos³ugê duszpa-
stersk¹ ¿yciem, umieraj¹c na egzotyczne choroby. Nie bez
znaczenia dla dzia³alnoœci misji by³a praca braci zakonnych.
Ich ogromny wk³ad w powstawanie nowych koœcio³ów, do-
mów, szkó³, dbanie o finanse i zaopatrzenie by³ podstaw¹
egzystencji misji zambijskiej. Trzeba wspomnieæ, ¿e to w³a-
œnie Oni chodzili na polowania, nara¿aj¹c siê na atak ze
strony dzikich zwierz¹t. Nie raz zdarza³o siê, ¿e brat nie
powraca³ z polowania. Przyk³adem jest br. Franciszek Bu-
lak, który w 1944 roku zosta³ po¿arty przez lwa. Lecz mimo
wszystko, misja rozwija siê i z wiar¹ oraz odwag¹ niesie
Dobr¹ Nowinê o Chrystusie Jezusie ludom tubylczym Ro-
dezji P³n., a¿ po dziœ dzieñ. W tym wywiadzie zostaje poru-
szony przede wszystkim temat misyjnej pracy Br. Tadeusza
Nogaja SI, który 20 lat spêdzi³ na misji w Zambii, buduj¹c
koœcio³y, poluj¹c i dbaj¹c o ekonomiê domów, w których
mieszka³.

Fot. 30 Br. Nogaj i Now. Filip Sroka, autor artyku³u


wszystko by³o tak, jak mi powiedzieli przed wst¹pieniem. Sam
Filip Sroka: Czy móg³by Brat przytoczyæ kilka wspomnieñ nowicjat by³ nieporównywalnie ciê¿szy od tego, jaki mamy
z okresu nowicjatu? dzisiaj. Kiedyœ by³o twardo, nie by³o chwili ulgi. Zanim z³o¿y-
liœmy œluby, mieliœmy wiedzieæ, po co tu przyszliœmy.
Br. Tadeusz Nogaj: Samo wst¹pienie do nowicjatu by³o prze-
¿yciem bardzo przyjemnym, pomimo tego, ¿e wiedzia³em, i¿ bê- F.S.: Jak wygl¹da³a Brata przygoda z Afryk¹?
dzie bardzo ciê¿ko. To nie by³o to samo, co teraz. Zastanawia-
³em siê czy podo³am. Do nowicjatu wst¹pi³em w 1955 roku. Br. T.N.: Zanim wyjecha³em na misje, jako zakonnik by³em
Prze¿y³em go, jeszcze raz powtarzam, bardzo przyjemnie, w wojsku. Po nim wys³ali mnie do Czechowic, gdzie pracowa-

Carissimus 46 40
³em jako kucharz. W 1967 roku prowincja³ zapyta³ siê mnie, czy wraz z Afrykanami pola, zawozili chorych do szpitala. Ksiê¿a
pojadê na misje. Kiedy prowincja³ ka¿e, to tak siê robi, wiêc ja jeŸdzili, a raczej chodzili od wioski do wioski i g³osili S³owo
odpowiedzia³em: „jeœli siê nadajê, to jadê”. Podziêkowa³ i kaza³ Bo¿e, odprawiali Msze œw., na które trzeba przyznaæ przycho-
mi siê przygotowaæ. Wyjecha³em 15 stycznia 1968 roku, wraz dzi³o sporo ludzi. Nauczali w zak³adanych przez Jezuitów szko-
z trzema ojcami: o. Szub¹, o. Wargockim i o. Smyd¹. Droga na ³ach, w czym póŸniej pomaga³y sprowadzone ze Starej Wsi sio-
misje prowadzi³a przez Holandiê, Rzym i Ziemiê Œwiêt¹, któr¹ stry S³u¿ebniczki.
bardzo chcia³em zobaczyæ. Po Ziemi Œwiêtej oprowadzi³ nas
polski jezuita, tamtejszy superior na papieskim Biblicum. Potem F.S.: Czy sztuki polowania nauczy³ siê Brat równie¿ w Za-
szczêœliwie dotarliœmy do Zambii. mbii?
Ciekawym doœwiadczeniem by³a nauka jêzyka angielskie-
go, niezbêdnego do pracy na misji. Jeœli chodzi o mnie, a nawet Br. T.N.: W wojsku pozna³em jedynie teoriê i zasady jak trzy-
nie tylko o mnie, ale o wszystkich czterech jezuitów, którzy maæ broñ, ³adowaæ itd. Jednak polowanie to co innego. Tej
wyjechali ze mn¹ na misje, to jêzyka uczyliœmy siê sami. Trzeba sztuki nauczy³em siê na misji. Inaczej poluje siê w dzieñ, a ina-
by³o wkuwaæ s³ówka. Powiedzieli nam, ¿e jak bêdziemy znali czej w nocy. Gdy jest ciemno, cz³owiek nie wie do czego strzela,
400-500 s³ów, to bêdziemy mogli siê bez problemu porozma- to jest ca³kiem, co innego.
wiaæ. To nie jest prawd¹. Mo¿na znaæ 400-500 s³ówek, ale trzeba
jeszcze umieæ z³o¿yæ F.S.: Jakie panowa³y
zdanie. Co innego mó- stosunki z tubylca-
wiæ po angielsku, co mi?
innego znaæ s³ówka.
Swobodnie rozma- Br. T.N.: Raczej do-
wiaæ umia³em dopie- bre, a nawet bardzo
ro po roku. dobre. Murzyni byli
bardzo mili i okazy-
F.S.: Czy w tamtym wali serdecznoϾ dla
czasie w Zambii misjonarzy. Nie by³o
mieszka³ brat tylko wrogoœci do nas,
z Polakami? Co na- uwa¿ali nas za swo-
le¿a³o do Brata obo- ich przyjació³, bo my
wi¹zków? du¿o robiliœmy dla
nich. Panowa³a ¿ycz-
Br. T.N.: Na misji liwoϾ. Doceniali to,
pracowali jezuici Fot. 31 Podwórze w Kasisi co dla nich robiliœmy.
z ró¿nych krajów na Widzieli trud niesio-
œwiecie. Byli Anglicy, Amerykanie, Kanadyjczycy, byli S³owa- ny dla nich, dla ich dobra. My oddaliœmy im ca³ych siebie. Tak
cy, Jugos³owianie. Towarzystwo by³o mieszane. Wœród nich trzeba by³o, bo tylko wtedy misja mog³a przynieœæ efekty.
by³ m.in. Jego Eminencja Ks. Adam Kardyna³ Koz³owiecki. Wszystko dziêki Panu Bogu.
Od samego pocz¹tku do moich obowi¹zków nale¿a³y zakupy,
budowa, polowania itp. Utrzymanie ca³ej naszej wspólnoty, le- F.S.: Gdzie pracowa³ Brat po powrocie z Zambii?
¿a³o na moich barkach, a to by³o bardzo ciê¿kie. Z Chingobwe*
na zakupy jeŸdzi³o siê do najbli¿szego miasta - Kafue - które
oddalone by³o o ponad 200 km, ale Land Roverem jecha³o siê Br. T.N.: Po powrocie z misji trafi³em do Starej Wsi, do mojej
ok. szeœciu godzin, a ciê¿arówk¹ cztery godziny d³u¿ej. Nie za- rodzinnej miejscowoœci. Tu siê wychowa³em i tutaj czekam na
wsze mo¿na by³o wszystko dostaæ, dlatego miêso pozyskiwali- spokojn¹ œmieræ. Na razie pracujê jako furtian. Dzieñ mija za
œmy z polowañ, na które chodzi³em przewa¿nie w okolice domu. dniem. Czekam spokojnie na koniec ziemskiej pielgrzymki
Tam te¿ zajmowa³em siê ogrodem, z którego pozyskiwaliœmy w miejscu, w którym przyszed³em na œwiat.
warzywa. Podczas pobytu na placówce Chingobwe, powierzo-
ne zosta³o mi zadanie zbudowania koœció³ka w Mbasha. Dodat-
kowo by³em ksiêgowym, dba³em o finanse. Inni jezuici mieli na Bardzo dziêkujê za rozmowê!
swoich barkach jeszcze ciê¿sze zadania. Oni równie¿ budowali
koœcio³y, domy, warsztaty takie jak tartak i m³yny. Uprawiali
*formy fonetyczne, spolszczone.

Now. Filip Sroka SI

41 Carissimus 46
Wpływ szkolnictwa jezuickiego
na wychowanie młodzieży
w Rzeczypospolitej Obojga Narodów

na reformacjê, sta³o siê w nied³ugim czasie ko³em zamacho-


wym polskiej oœwiaty.
Szkolnictwo jezuickie od momentu powstania by³o ukie-
runkowane na wychowanie i nauczanie m³odzie¿y sfer rz¹dz¹-
cych, odgrywaj¹cych kluczow¹ rolê w pañstwie. By³o to spo-
wodowane wzglêdami czysto praktycznymi, poniewa¿ zakon
nie dysponowa³ odpowiednimi zasobami ludzkimi do prowa-
dzenia szkolnictwa elementarnego.
System wychowania jezuitów skrystalizowa³ siê ostatecz-
nie w Ratio studiorum z 1599 roku i by³ on podporz¹dkowany
tradycyjnej pedagogice katolickiej. Katolicki pogl¹d na œwiat
odznacza siê przede wszystkim bardzo œciœle ukazan¹ hierar-
chi¹ wartoœci i ich podporz¹dkowaniem naczelnej idei Boga,
jako ostatecznego celu cz³owieka i ludzkiego ¿ycia. Tote¿ pe-
Fot. 32 Dziedziniec g³ówny Uniwersytetu Wileñskiego dagogika jezuicka za cel wychowania uwa¿a takie ukszta³to-
wanie cz³owieka, aby przez ¿ycie moralne, zgodnie z sumie-
„Takie bêd¹ Rzeczypospolite, jakie ich m³odzie¿y chowa- niem i wiar¹, osi¹gn¹³ swój cel ostateczny. Dydaktyka, oparta
ne” - twierdzi³ wybitny kanclerz koronny – Jan Zamojski. na tych przes³ankach, musia³a byæ przede wszystkim wycho-
Kszta³cenie m³odego pokolenia stanowi czynnik decyduj¹cy waniem religijnym. Równolegle z pobo¿noœci¹ mia³o iœæ umo-
o kierunku rozwoju narodu. Polska drugiej po³owy XVI wieku ralnianie m³odzie¿y.
by³a krajem o niskim poziomie edukacji. Podupadaj¹ca Akade- Polecano wyrabiaæ
mia Krakowska stawa³a siê powoli szko³¹ jedynie dla ni¿szych w ch³opcach karnoœæ
stanów spo³ecznych, a poziom nauczania znacznie siê obni- i poszanowanie autory-
¿y³. Wyk³ady by³y czêsto odwo³ywane, a kiedy ju¿ dosz³y do tetu przez pos³uszeñ-
skutku by³y w opinii studentów nieciekawe. Tak¿e system szkó³ stwo, sumiennoœæ, przez
parafialnych i œrednich pozostawia³ wiele do ¿yczenia. Ma- pilnoœæ w naukach,
gnateria i bogatsza szlachta wysy³a³a swe dzieci do szkó³ za- czystoœæ obyczajów,
granicznych, zaœ biedniejsza czêœæ spo³eczeñstwa by³a skaza- skromnoœæ i og³adê ze-
na na szko³y Polskie. Na taki grunt w po³owie wieku wkroczy³y wnêtrzn¹. G³ówn¹ me-
szko³y protestanckie. Szerz¹ca siê g³ównie wœród szlachty he- tod¹ przeprowadzania
rezja przynios³a ze sob¹ nie tylko nowy pr¹d religijny. Nowinki tego planu, a zarazem za-
naukowe, wysoki poziom dydaktyczny kadry naukowej oraz sadnicz¹ cech¹ wycho-
nauka jêzyka polskiego by³y niemal¿e ich wizytówk¹. Sytuacja wania jezuickiego, mia-
sta³a siê o tyle powa¿na, ¿e Polsce grozi³o odszczepienie siê od ³a byæ wedle przepisów,
Koœcio³a Powszechnego i za³o¿enie tzw. koœcio³a narodowe- ³agodnoœæ, dobroæ, po-
go. W tych burzliwych dla narodu czasach, nie zabrak³o jed- ³¹czona z powag¹ i wiel-
nak mê¿ów wybitnych. Oto œwiadomy powagi sytuacji kardy- kim poszanowaniem
na³ Hozjusz sprowadzi³ do Polski w 1564 roku zakon jezuitów, godnoœci dziecka. Kary
umieszczaj¹c ich pierwsze kolegium w Braniewie. Specjaln¹ mia³y byæ stosowane w Rys. 17 Podobizna karty tytu³owej
opiek¹ otoczy³ ich król Zygmunt August, który ju¿ ostatecznoœci, a wœród szóstego wydania Rationis Studiorum
w nastêpnym roku nada³ zakonowi „obywatelstwo polskie”. kar, na ostatnim miejscu
Towarzystwo Jezusowe traktowane podówczas jako lekarstwo postawione by³o bicie.

Carissimus 46 42
Jezuici, opieraj¹c swe szkolnictwo na tak solidnych fila- no jako lektury zamiast Horacego na uniwersytecie w Oksfor-
rach, rozpoczêli poprzez sw¹ dzia³alnoœæ reformê polskiego dzie. Okres œwietnoœci Akademii zakoñczy³ rok 1655. Wtedy to
szkolnictwa. Jak ju¿ wczeœniej wspomnia³em, pierwsze kole- Rosjanie zajêli Wilno, wymordowali po³owê mieszkañców mia-
gium zosta³o otwarte w 1565 roku w Braniewie. Z przybyciem sta i rozpoczêli szeœcioletni¹ okupacjê. Budynki szko³y zosta³y
jezuitów do Polski sta³o siê jasne, i¿ kiedyœ bêdzie musia³o w tym czasie doszczêtnie zniszczone. Dopiero lata trzydzieste
dojœæ do próby si³ XVIII wieku przynios³y d³ugo oczekiwan¹ modernizacjê. Zre-
z placówkami prote- organizowano wydzia³y humanistyczne i wprowadzono histo-
stanckimi. Towarzy- riê jako przedmiot obowi¹zkowy. Na uczelni wyk³adali wybitni
stwo Jezusowe wy- profesorowie. Mieli oni wkrótce odegraæ wa¿n¹ rolê w odro-
sz³o z tej próby zwy- dzeniu kulturalnym Polski. Byli to m.in. Franciszek Bohomo-
ciêsko. Rozwija³o siê lec, „ojciec komedii i nowoczesnego teatru polskiego”, obroñ-
niezwykle dynamicz- ca jêzyka polskiego oraz Adam Naruszewicz, wybitny historyk
nie i ju¿ pod koniec i poeta. Jednak¿e najwybitniejsz¹ postci¹ akademii by³ miano-
XVI wieku by³o wany w 1767 roku „astronomem królewskim” - Marcin Poczo-
11 kolegiów jezuic- but. Ten znakomity naukowiec rozpocz¹³ prace nad stworze-
kich. Górowa³y one niem dok³adnej mapy Polski. Za swe osi¹gniêcia w dziedzinie
nad szkolnictwem astronomii zosta³ powo³any na cz³onka Królewskiej Akademii
protestanckim przede Nauk w Londynie. Bujny rozwój Uniwersytetu przerwa³a kasa-
wszystkim dziêki ta zakonu w
temu, ¿e ¿ycie kole- 1773 roku.
giów by³o bardziej Akademia
urozmaicone i bogat- Wileñska
sze. Dzia³alnoœæ soda- wykszta³ci³a
licji, uroczystoœci kwiat pol-
Rys. 18 MoŸdzie¿ i pociski z „Scienta Artium
Militarum” szkolne i koœcielne, skiej inteli-
a szczególnie teatr gencji, tak
szkolny mia³ du¿e znaczenie propagandowe. Kroniki powta- bardzo po-
rzaj¹ wiele razy, ¿e przedstawienia ogl¹dane by³y przez inno- trzebnej w
wierców, którzy zachwyceni gr¹ uczniów i pod wra¿eniem wi- trudnych dla
dowiska, zabierali swe pociechy ze szkó³ protestanckich, po- ojczyzny
Rys. 19 Tablica „Doœwiadczeñ skutków”
wierzaj¹c ich wykszta³cenie jezuitom. Po drugie, na mocy wie- c z a s a c h . ks Rogaliñskiego SI
czystych fundacji, kolegia mia³y zapewniony byt materialny, Rzeczpospo-
a nauka by³a w nich bezp³atna. Natomiast istnienie szkó³ inno- lita nie s³ucha³a jednak m¹drych napomnieñ tych szacownych
wierczych by³o ca³kowicie zale¿ne od ³aski opiekuna i jego ludzi i pogr¹¿a³a siê w anarchii.
„wiernoœci” nowinkom. Szkolnictwo heretyckie odczuwa³o Niestety, szkolnictwo jezuickie u progu osiemnastego stu-
wci¹¿ braki nowych nauczycieli, podczas gdy jezuici bardzo lecia by³o niemal¿e odzwierciedleniem stanu pañstwa. Pomimo
szybko otworzyli kolegia kszta³c¹ce dydaktyków na najwy¿- trudnoœci, zniszczone przez zawieruchy wojenne kolegia po-
szym poziomie np. Krasnystaw, Jaros³aw. Te przes³anki zade- ma³u od¿ywa³y, i z ewolucyjnie ulepszanym programem stawa-
cydowa³y o niezwykle bujnym rozkwicie oœwiaty jezuickiej, ³y siê coraz bardziej konkurencyjne w stosunku do chocia¿by
dziêki czemu zakon ten, w przeci¹gu kilkudziesiêciu lat sta³ siê szkolnictwa pijarskiego. Jezuici poszli z duchem czasu. Z trosk¹
potêg¹, która decydowa³a o kierunku rozwoju szkolnictwa o jak najlepsze wychowanie m³odego pokolenia, postawiono
polskiego. na naukê nowych przedmiotów tj.: matematyka, jêzyki nowo-
Aktem prze³omowym prosperity jezuickiej by³o powstanie ¿ytne, historia, geografia, prawo. Zakonnicy uwypuklili spo-
w 1579 roku Akademii Wileñskiej, której rektorem zosta³ Piotr ³eczn¹ funkcjê szko³y, jej stosunek do realiów ¿ycia ca³ego
Skarga. Uczelnia, podobnie jak inne wy¿sze szko³y Towarzy- narodu, jej zaanga¿owanie siê w sprawy pañstwa. To - jakby-
stwa, pocz¹tkowo mia³a tylko trzy wydzia³y: humanistykê, filo- œmy to dzisiaj nazwali - wychowanie obywatelskie by³o zjawi-
zofiê z matematyk¹ oraz teologiê. Za g³ówny cel stawia³a sobie skiem nowatorskim w szkolnictwie, umacnia³o w uczniach po-
stworzenie przeciwwagi dla protestanckich oœrodków nauko- czucie patriotyzmu i œwiadomoœci narodowej. Na owych fun-
wych na pó³nocy. Mia³a ona byæ bastionem w walce z refor- damentach rozpoczêto tworzenie nowego typu szkó³ – Colle-
macj¹, naukow¹ alternatyw¹ przeciwko herezjom. Wileñska „al- gium Nobilium. Pierwsza tego typu jezuicka placówka powsta-
mae matris” promieniowa³a swym poziomem na ca³¹ Rzeczpo- ³a w 1751 roku w Wilnie. W nauczaniu zwracano baczn¹ uwagê
spolit¹. Jej mury opuœci³o wielu wybitnych mê¿ów, którzy stali na zastosowanie zdobytej wiedzy. Na lekcjach fizyki ekspery-
siê elita intelektualn¹ kraju. Universitas Academia Societas Jesu mentalnej omawiano m.in. problemy zwi¹zane z morzem: budo-
w Wilnie wywiera³a równie¿ naukowy wp³yw na ca³¹ Europê. wê okrêtów, ich obci¹¿enie i wydobywanie z wody wraków.
Doœæ wspomnieæ, ¿e liryki prof. Skarbiewskiego wprowadzo- Jak jezuici wychowywali ¿aków mo¿na dowiedzieæ siê ze staro-

43 Carissimus 46
druków. Jeden z K³adziono nacisk na koniecznoœæ zu¿ytkowania osi¹gniêæ na-
dokumentów za- uki do techniki wojskowej oraz zapoznawano z nowymi sposo-
wiera pouczenie: bami budowy twierdz. Wiele uwagi poœwiêcano omawianiu
„wszyscy profeso- ustrojów pañstwowych. Na wyk³adach z historii i prawa po-
rowie najbardziej o równywano ró¿ne systemu rz¹dów wspó³czesnych i dawnych.
to staraæ siê bêd¹, Charakterystyczne jest, ¿e przy przerabianiu prawa rzymskie-
aby mocno wrazili go, szukano odpowiedników w ustawach obowi¹zuj¹cych w
m³odym dowcipem Polsce i w innych krajach. Praktyczne zapoznanie siê z funk-
w y s o k i e cjonowaniem instytucji Pañstwa Polskiego dokonywa³o siê
i m¹dre zadania na sejmikach szkolnych.
wzglêdem Religii, Szczególne zas³ugi dla Collegium Nobilium odda³ rektor
Ojczyzny i dobrych Karol Wyrwicz. Pragn¹³ on jak najbardziej unowoczeœniæ szko-
obyczajów...” oraz ³ê i oprzeæ j¹ na najnowszych osi¹gniêciach pedagogiki. Zgod-
postanowienie do- nie z duchem czasu znacznie powiêkszy³ rolê jêzyka francu-
tycz¹ce obowi¹zku skiego, stawiaj¹c go przed ³acin¹ i niemieckim. Wyprzedzaj¹c
prowadzenia „roz- inne wspó³czesne mu szko³y, wprowadzi³ nowe przedmioty na-
mów sto³owych”, uczania: prawo natury i prawo narodów. Godnym uwagi jest
Rys. 21 Tablica z zajêæ trygonometrii: obliczanie które wychowan- jego system stosowania kar, które praktycznie ogranicza³y siê
wysokoœci kolumny Zygmunta w Warszawie
kowie powa¿nie i do upomnieñ, podkreœlaj¹c wartoœæ upomnieñ prywatnych.
politycznie” maj¹ prowadziæ codziennie po obiedzie, a zw³asz- Ogromnym osi¹gniêciem by³o wprowadzenie egzaminów pu-
cza zim¹, w obecnoœci swoich prze³o¿onych, bowiem „rozmo- blicznych, jako koronnej uroczystoœci w szkole. By³ on nie
wy o rzeczach powa¿nych i uczonych równym s¹ œrodkiem do tylko sprawdzianem wiedzy, popisem i reklam¹ szko³y, lecz tak-
nabywania umiejêtnoœci, jak ksi¹g czytanie” .Cech¹ znamienn¹ ¿e propagowaniem wœród szlachty wartoœci nauki, a zw³aszcza
Wileñskiego kolegium by³o to, ¿e wychowywali siê w nim i jej nowych dzia³ów. Ilustrowane przyrz¹dami i doœwiadczenia-
uczyli nie tylko synowie wielmo¿ów, ale równie¿ ch³opcy po- mi egzaminy œci¹ga³y licznych goœci i w ten sposób spraw-
chodz¹cy z ubogich rodzin. dzian spe³nia³ rolê publicznych wyk³adów. Sam król chêtnie
W rok po otwarciu owej placówki powo³ano do ¿ycia Col- przychodzi³ na popisy, zw³aszcza na pokazy ze sztuki wojsko-
legium Nobilium w Warszawie. By³a to szko³a wej.
stricte elitarna, nastawiona na kszta³cenie Collegium Nobilium w pe³ni swojego roz-
przywódców, tzn. osób, które w przysz³oœci woju zosta³o podciête przez kasatê zakonu
mia³yby przejmowaæ obowi¹zki i odpowie- jezuitów w 1772 roku i prawie zupe³nie zapo-
dzialnoœæ za kierunki, sposoby i poziom spo- mniane. Dzie³o to odda³o nieocenione zas³u-
³ecznych poczynañ, inicjowanych przez or- gi dla wychowania m³odego pokolenia Pola-
ganizatorów ¿ycia publicznego. Jezuici, zda- ków, pokolenia, które wszelkimi si³ami próbo-
j¹c sobie sprawê z donios³oœci tego przed- wa³o ratowaæ Rzeczpospolit¹ przed upadkiem.
siêwziêcia, postarali siê postawiæ swoj¹ in- Jezuici uczyli, ¿e zanim zaczniesz wyma-
stytucjê na najwy¿szym poziomie. Dlatego te¿ gaæ od innych, musisz nauczyæ siê wymagaæ
g³ówn¹ trosk¹ rektorów by³o zapewnienie od- od siebie; mówili, ¿e wolnoœæ (szlachecka)
powiednich si³ nauczycielskich dla kolegium. musi byæ podporz¹dkowana odpowiedzialno-
W szkole wyk³ada³o kilku najznamienitszych œci moralnej. Wychowankowie szkó³ jezuic-
jezuitów polskich, których œlady w kulturze kich zasilili szeregi reformatorów ustroju pañ-
s¹ powszechnie znane, a byli to m.in. Franci- stwowego i byli nies³ychanie aktywni w pa-
szek Bohomolec, Adam Naruszewicz oraz triotycznej s³u¿bie. Prawi i znakomicie wy-
Ignacy Nagurczewski. Nie zabrak³o te¿ wy- kszta³ceni obywatele walnie przyczynili siê do
bitnych naukowców francuskich, którzy wy- dzie³a naprawy Rzeczypospolitej. Walczyli o
pêdzeni w 1762 roku z ojczyzny, oddali swe wolnoœæ i niezawis³oœæ Polski. Owe reformy
us³ugi Rzeczypospolitej. Dziêki temu Colle- zosta³y jednak podkopane przez zaborców, a
gium Nobilium mog³o poszczyciæ siê wyso- kasata zakonu jezuitów przynios³a kres ich
Rys. 22 Karta tytu³owa Geografii
kim poziomem nauczania i programem, które- powszechnej K. Wyrwicza szkolnictwu po I zaborze. Ale w ówczesnych
go nie powstydzi³yby siê podobne placówki realiach znacznie bardziej liczy³y siê batalio-
w Europie zachodniej. Król Stanis³aw August Poniatowski ny ¿o³nierzy, ni¿ choæby armia naukowców.
zwyk³ mawiaæ o nim: „muz siedlisko”. W programie wyk³adów
poczesne miejsce zajmowa³y wiadomoœci, które mo¿na okre-
œliæ mianem wiadomoœci o Polsce i œwiecie wspó³czesnym. Spe-
cjaln¹ uwagê zwracano na po¿ytek nauk dla pañstwa, szeroko
omawiano sprawy gospodarcze i bogactwa naturalne kraju.
Now. Tomasz Kopczyñski SI

Carissimus 46 44
Historia kościoła oo. Jezuitów
p.w. Św. Piotra i Pawła
we Lwowie
U pocz¹tku... powa³y powoli. W roku 1630 zasklepiono mury koœcio³a. Dnia
Sprowadzenie 9 XII uroczyœcie wniesiono do œwi¹tyni Najœwiêtszy Sakrament,
Jezuitów do relikwie i obrazy. Konsekracja odby³a siê w roku 1640. Prace
Lwowa datuje wykoñczeniowe trwa³y jeszcze do 1660 r. Pierwotnie wewn¹trz
siê na rok 1584. œwi¹tyni na koñcu naw bocznych, znajdowa³y siê bogato zdo-
Zakonnicy bione sztukateri¹ i z³oceniami kaplice Matki Bo¿ej i b³. Stanis³a-
swoj¹ obecnoœæ wa Kostki. O³tarze i obrazy w œrodku kaplic, ozdobiono sre-
w mieœcie za- brem. Empory posiada³y poz³acane balustrady, a sklepieniu do-
wdziêczaj¹ usil- dawa³y uroku piêkne z³ocenia, malowid³a i sztukaterie. Wie¿ê
nym staraniom koœcio³a wzniesiono miêdzy rokiem 1701, a 1702. By³a ona naj-
arcybiskupa wy¿sz¹ we Lwowie i mierzy³a 80 m. wysokoœci. W wie¿y za-
Fot. 33 Bok lwowskiego koœcio³a lwowskiego Jana mieszczono pierwsze lwowskie
Dymitra Soli- obserwatorium astronomiczne.
kowskiego. Tu¿ po przyjeŸdzie do Lwowa, dzia³alnoœæ ojców Przebudowa wnêtrza...
jezuitów ogranicza³a siê do g³oszenia kazañ i spowiadania Niestety, po¿ar z dnia 11 VIII
w kaplicy katedralnej, a nastêpnie od 1594 r. do g³oszenia Chry- 1734 zniszczy³ dach koœcio³a.
stusa w drewnianej kaplicy œw. Stanis³awa Biskupa. Nowo- W nastêpstwie tego wypadku
przybyli ksiê¿a, zamieszkiwali pocz¹tkowo w pa³acu biskupim, wystrój wnêtrza uleg³ prawie
nieco póŸniej miêdzy domami ksiê¿y katedralnych. ca³kowitej zmianie na póŸnoba-
Brak sta³ej placówki uniemo¿liwia³ szersze dzia³anie na polu rokowy. Do roku 1742 na skle-
duszpasterskim i naukowym, tote¿ w³adze zakonu poczê³y sta- pieniach naw, g³ównej i bocz-
rania o nabycie gruntów pod przysz³y koœció³ z kolegium i szko³¹. nych, malowano freski. Po stro-
Teren pod zabudowê jezuick¹ wytyczony zosta³ w roku 1608, nie pó³nocnej koœcio³a dobu-
przez specjalnie w tym celu powo³an¹ komisjê królewsk¹. Usta- dowano zewnêtrzn¹ kaplicê œw.
lono, ¿e plac mia³ mieæ 78,5 m. na 43,65 m. Na placu tym, znajdo- Benedykta, mêczennika, której
wa³y siê m.in. dwór hetmana Miko³aja Mielnickiego zniszczony fundatorami byli Dzieduszycz-
po po¿arze, ³aŸnia miejska, stara szko³a, dom krawca, dom chi- cy. Pod kaplic¹ zbudowano
rurga oraz dom ks. oficja³a nazywany kryptê. W nawie g³ównej,
Fot. 34 Fasada koœcio³a we Lwowie
starym probostwem. W tych okolicz- umieszczono miêdzy 1744
noœciach, rozpoczêto przygotowania a 1747 r. nowy murowany i marmuryzowany o³tarz z bogat¹
do budowy murowanego koœcio³a ornamentyk¹. W roku 1753 zafundowano sporz¹dzone z po-
pod wezwaniem œw. Piotra i Paw³a. z³oconej blachy miedzianej o³tarze œw. Ignacego i œw. Fran-
Budowa koœcio³a... ciszka Ksawerego. W 1756 r. sporz¹dzono zegar na wie¿ê ko-
Pracê rozpoczêto w roku 1610. œcieln¹. Natomiast w roku 1758, zainstalowano o³tarze œw. Sta-
Kamieñ wêgielny uroczyœcie poœwiê- nis³awa Kostki oraz œw. Krzy¿a – by³y one odlane z miedzi
ci³ arcybiskup Jan Zamoyski, dnia i poz³ocone. Konfesjona³y i ³awki sporz¹dzono w latach 1762-
31 VII w œwiêto œw. Ignacego (za³o- 1764. W tej postaci koœció³ przetrwa³ do momentu zniesienia
¿yciela zakonu). G³ównymi fundato- zakonu Jezuitów w roku 1773, przez papie¿a Klemensa XIV.
rami œwi¹tyni byli: El¿bieta Sieniaw- Utrata œwi¹tyni...
ska, wspomniany wy¿ej arcybiskup W zaborze austriackim kasatê przeprowadzono miêdzy wrze-
Jan Zamoyski oraz hetman Stanis³aw œniem, a paŸdziernikiem tego samego roku. Maj¹tki jezuickie
¯ó³kiewski. przesz³y w rêce rz¹du austriackiego. Zewnêtrzn¹ kaplicê œw.
Budow¹ koœcio³a kierowa³ brat Gia- Benedykta, zamieniono w archiwum i mieszkanie dla woŸnych.
como Briano SI, architekt w³oski, przy- W 1828 r. rozebrano gro¿¹c¹ zawaleniem siê wie¿ê koœcieln¹.
by³y do Polski w 1616 r. Prace postê- Fot. 35 Œwiêty z fasady Œwi¹tynia do roku 1836 s³u¿y³a akademikom i ¿o³nierzom.
koœcio³a

45 Carissimus 46
Odzyskanie koœcio³a po kasacie... wœród grupy miejscowych Ormian. Zakonnicy zak³adali liczne
Jezuici powrócili do swojego daw- ko³a i ruchy wyznaniowe, zrzeszaj¹ce wiernych z parafii. Od
nego koœcio³a dopiero w roku 1608 r. utworzono dwa stowarzyszenia zwi¹zane z kultem Ma-
1836, w 22 lata po odnowieniu To- ryjnym. S¹ to tzw. Sodalicje Mariañskie. W 1610 r. powsta³o
warzystwa Jezusowego. Dnia 17 stowarzyszenie niemieckie. W roku 1630 zorganizowano Soda-
VIII tego¿ roku gubernium przeka- licjê obywateli miejskich.
za³o œwi¹tyniê z powrotem w rêce W latach 1684 - 1740 przy koœciele powsta³y cztery bractwa:
oo. Jezuitów. Natychmiast rozpo- Bractwo Dobrej œmierci - przy o³tarzu œw. Krzy¿a, Bractwo Opatrz-
czêto gruntown¹ renowacjê ca³e- noœci Bo¿ej - w kaplicy Matki Boskiej Pocieszenia, Bractwo
go koœcio³a. Odnowieniu podda- Serca Jezusowego oraz Bractwo Matki Boskiej Bolesnej -przy
no o³tarz g³ówny: poz³ocono cy- kaplicy œw. Benedykta. Dzia³alnoœæ ksiê¿y jezuickich zamar³a
borium w kszta³cie arki przymierza miêdzy 1773,a 1836 rokiem, wskutek kasaty zakonu. Po odno-
oraz zamieszczono obraz Ukrzy¿o- wieniu Towarzystwa Jezusowego i przywróceniu koœcio³a we
wanego, sprowadzony specjalnie Lwowie ksiê¿om jezuickim, wznowiono tradycyjne nabo¿eñstwa.
z Wiednia. W kolejnych latach od- Ksiê¿a jako kapelani i katecheci, rozpoczêli pracê
œwie¿ono zewnêtrzn¹ stronê ko- w pensjonacie sióstr Serca Jezusowego. Ponadto jezuici pro-
œcio³a. Do roku 1879 odnawiano wadzili misje ludowe i dawali rekolekcje. Kazania g³oszono
nawy: g³ówn¹ i boczne wraz z o³- w jêzyku polskim i niemiec-
tarzami, po³o¿ono marmurow¹ po- Fot. 36 Œwiêty z fasady kim. Wskrzeszono tak¿e
sadzkê, zainstalowano nowe ba- dzia³alnoœæ organizacji i ru-
laski, a tak¿e stopnie przed o³tarzem. W oknach œwi¹tyni za- chów religijnych oraz two-
mieszczono witra¿e. Przebudowaniu uleg³y tak¿e organy. Fa- rzono nowe. Na pocz¹tku
sada na zewn¹trz koœcio³a wzbogaci³a siê o cztery figury XX w., kierowano w sumie
œw. oo. Jezuitów wyrzeŸbione z kamienia piaskowego. Kapli- przesz³o dwudziestoma
cê œw. Benedykta odremontowano w 1893 r., tu¿ po jej odzy- b r a c t w a m i
skaniu. W kaplicy zamieszczono dêbowy o³tarz i witra¿e. Od i kongregacjami. Dzia³al-
tego czasu koœció³ nie ulega³ przebudowie. noœæ duszpasterska kwit³a
Obraz Matki Boskiej Pocieszenia... nieprzerwanie do roku
Szczególnym klejnotem koœcio³a, by³a kopia obrazu Matki 1939.
Boskiej Pocieszenia. Obraz sprowadzono do Lwowa pod ko- Opuszczenie Lwowa
niec XVI w. z Rzymu z bazyliki Santa Maria Maggiore. P³ótno W roku 1939 wybuch³a II
szybko uzyska³o opiniê cudownego, co przyczyni³o siê do wojna œwiatowa. W wyniku
rozszerzenia kultu maryjnego we Lwowie. Obraz zdoby³ sobie dzia³añ wojennych -12 IX
wiele wotów, zarekwirowanych przez rz¹d austriacki po kasa- sp³on¹³ dach koœcio³a.
cie zakonu. Doczeka³ siê tak¿e koronacji, która mia³a miejsce Uszkodzeniom uleg³o
dnia roku 28 maja 1905 dnia. Po wojnie wizerunek Matki Bo- Rys. 23 Matka Boska Pocieszenia równie¿ prezbiterium. W
skiej przewieziono do Krakowa, a stamt¹d w roku 1974 do roku 1942 hitlerowcy
Wroc³awia, gdzie spoczywa do dziœ w jezuickim koœciele przy dokonali pierwszych aresztowañ zakonników. Mimo wielu
Alei Pracy. trudnoœci kontynuowano dzia³alnoœæ duszpastersk¹. Jezuici
Dzia³alnoœæ duszpasterska zdecydowali siê opuœciæ parafiê dopiero pod koniec 1945 r.
Parafia œw. Piotra i Paw³a od pocz¹tku swego istnienia, posia- Rezydencjê zamkniêto 4 VI 1946. Gmach koœcio³a przeznaczony
da³a wielu znakomitych kap³anów. Rocznie w koœciele udziela- zosta³ na magazyn ksi¹¿ek dawnej Biblioteki Ossoliñskich.
no od 11 do 15 tysiêcy spowiedzi. Rozdawano przesz³o 30 ty-
siêcy Komunii œw. Ojcowie pe³nili funkcje kapelanów Por. Jerzy Paszenda SJ Budowle jezuickie w Polsce XVI–
obozowych, wiêziennych XVIII w. Tom II
i dworskich. Spe³niali obowi¹zki kaznodzie- Por. Encyklopedia wiedzy o jezuitach na
jów katedralnych. Duszpasterzowali ziemiach Polski i Litwy 1564-1995

Now. Bart³omiej Przepeluk SI

Carissimus 46 46
"Bez w¹tpienia oznak¹ wiêkszej cnoty jest zdolnoœæ dzielenia rado-
œci z Panem naszym przy ró¿nych zajêciach ni¿ tylko w jakimœ jed-
nym. Musimy w³o¿yæ tu wiele wysi³ku, aby przy Jego boskiej pomo-
cy dojϾ do tego."
œw. Ignacy Loyola fragment z listu
do œw Franciszka Borgiasza

47 Carissimus 46
Posługując chorym
wczoraj i dziś
By³ ch³odny jesienny wieczór. Trzy postacie zanurzone do œrodka... S³ychaæ przyspieszony oddech obydwu postaci,
w mroku zachodz¹cego s³oñca krokiem wolnym, ale zdecydo- ka¿da z nich s³yszy bicie nie tylko swojego serca, ale tak¿e
wanym snu³y siê w¹skimi uliczkami szesnastowiecznego Pary- serca swego towarzysza... W powietrzu czuæ niepewnoœæ, lêk,
¿a. Ciemny ubiór wtapia³ ich wahanie...
w atmosferê otoczenia... Weszli do œrodka i... krzyk!!! Nagle tê nie-
Wróg, który skrada siê ci- znoœn¹ ciszê przerwa³ dŸwiêk tak g³oœny, ¿e ser-
szej ni¿ jakikolwiek z³odziej, ce skoczy³o im do gard³a; by³ to mo¿e bardziej
dzia³a skryciej ni¿ szum wia- jêk bólu przeszywaj¹cy powietrze ni¿ okrzyk dzi-
tru, zabija skuteczniej ni¿ kiego zwierzêcia, w ka¿dym razie pochodzi³
ostrze sztyletu skrytobójcy, z pokoju nieopodal. Poma³u po spróchnia³ych
czai³ siê, aby zaatakowaæ deskach korytarza doszli do ma³ego pomiesz-
znienacka... Czuli jego obec- czenia i poczuli przykr¹ woñ wydobywaj¹c¹ siê
noœæ, wiedzieli, ¿e mo¿e byæ z le¿¹cego na materacu cia³a, które by³o tak wy-
zaraz za rogiem ulicy, a mo¿e cieñczone i tak wyniszczone, ¿e nie przypomi-
ju¿ go minêli? Mo¿e idzie na³o ju¿ cz³owieka. To, co tak bardzo wyniszczy-
krok w krok za nimi, czeka- ³o to biedne ludzkie cia³o, by³o ich œmiertelnym
j¹c tylko na chwilê nieuwa- nieprzyjacielem. To by³ wróg
gi? Szli zdecydowanie przed - To zaraza, mnich mia³ racjê... chodŸmy ju¿
siebie, wiedz¹c jak bardzo panie Ignacy, bo siê zarazimy! – zabrzmia³ ko-
ryzykuj¹ i ¿e na szali po³o- biecy g³os nagl¹cy towarzysza
¿one jest ich ¿ycie... - Ja zostanê. Zaczekajcie na mnie na zewn¹trz –
Rys. 24 Œw. Ignacy ubo¿szy od biedaka, któremu odda³
S³ychaæ by³o szum wia- ubranie w Monserrat, za to bogatszy duchem odpowiedzia³ zdecydowanie, chocia¿ w g³osie
tru zwiedzaj¹cego dzielnice czu³o siê lêk – „Panie Jezu! Tyœ siê nie ba³ doty-
miasta. Niós³ on ze sob¹ przykry zapach, woñ, która odrzuca... kaæ trêdowatych, to ja przynajmniej zajmê siê tym bieda-
Trzech towarzyszy przesz³y ciarki po plecach... To ju¿ niedale- kiem, bo wiem, ¿e Ty w nim na mnie czekasz...” – pomyœla³
ko, on jest w pobli¿u... i nie ma litoœci, gdy ju¿ ktoœ znajdzie siê Ignacy i podszed³ do chorego, prze³amuj¹c lêk i obrzydze-
w jego rêkach...
Powoli, z dusz¹ na ramieniu, wlek¹c nogi jedna za drug¹
przez zabrudzone ulice, szli do du¿ego drewnianego domu
z oknami zabitymi deskami... S³ychaæ by³o tylko ciszê i nic wiê-
cej, ciszê, która parali¿uje i obezw³adnia lêkiem... On jest w œrod-
ku... i czeka... czeka na kolejne ofiary...
Ciemne postacie zatrzyma³y siê i ogarnê³y wzrokiem budy-
nek. Nagle, jak sztylet, powietrze przeci¹³ g³os... kobiecy g³os:
- Zaczekajcie chwilê, sprawdzê, co to jest.
- Idê z tob¹ – powiedzia³ mê¿czyzna ubrany w czarn¹ stu-
denck¹ sukniê, mierz¹cy niewiele ponad pó³tora metra wy-
sokoœci.
- Lepiej zostañcie tutaj, to mo¿e byæ niebezpieczne...
Rys. 25 Tragedia epidemii...
- Idê z tob¹ – przerwa³ jej zdecydowanie, chocia¿ da³o siê
wyczuæ w jego g³osie lêk... nie, jakie siê w nim budzi³o.
Dwie osoby podesz³y do starych drewnianych schodów i po- Cz³owiek le¿¹cy na materacu odwróci³ siê w stronê, z której
woli, stawiaj¹c krok po kroku na stopniach, otoczeni cisz¹ prze- s³ychaæ by³o kroki i zobaczy³ ¿yczliw¹ twarz, która siê do niego
rywan¹ skrzypieniem starych spróchnia³ych desek, zbli¿yli siê uœmiecha³a... Kiedy zauwa¿y³, ¿e postaæ bez s³owa odwija opa-
do drzwi, których lata œwietnoœci dawno ju¿ minê³y i dla któ- trunek z jego lewego boku, zl¹k³ siê i poczu³ wstyd... Zobaczy
rych odpowiedniejszym miejscem by³by piêkny kaflowy pie- ranê, poczuje obrzydzenie i odejdzie... i znowu zostanê sam,
cyk. Przez dziurê wielkoœci piêœci, mo¿e zrobion¹ przez kogoœ, a tak bardzo potrzebujê pomocy, tak bardzo cierpiê...
kto w panice przed kimœ lub przed czymœ ucieka³, mogli zajrzeæ Jak bardzo siê zdziwi³, kiedy spostrzeg³, ¿e nieznajomego

Carissimus 46 48
wcale nie przera¿a ropiej¹ca rana, której brzydotê ciê¿ko do szona, ¿e ktoœ poœwiêca jej trochê uwagi podwija rêkaw.
czegokolwiek przyrównaæ. Delikatnie, z czu³oœci¹ matki oczy- - To jak siê dzisiaj czujemy? – zapyta³ zak³adaj¹c „narzêdzie
œci³ j¹, przemy³ i bardzo ostro¿nie zmieni³ opatrunek. Fizyczna tortur” na rêkê – lepiej?
ulga, jak¹ odczu³ by³a niczym wobec - Lepiej nie mówiæ... – odpo-
tego, jakiej pociechy dozna³... Poczu³, wiedzia³a z uœmiechem. Na-
¿e jeszcze komuœ na nim zale¿y, ¿e nie wi¹za³a siê weso³a, krótka roz-
jest sam... Wyszepta³ tylko dwa s³o- mowa, ale inni pacjenci te¿
wa: czekaj¹, nie tyle na zmierze-
- Kim jesteœ? nie ciœnienia, bo i tak wiêk-
- Zostañ z Bogiem – us³ysza³ szoœæ wie, czy ma je wysokie
w odpowiedzi, której towa czy niskie. Czekaj¹ na cho-
rzyszy³ szczery, radosny i cia¿by chwilê poœwiêconej im
prawdziwy uœmiech uwagi.
Nieznajomy wyszed³ z pomieszczenia. Po pó³torej godzinie
Zostañ z Bogiem? Ktoœ kiedyœ mi uœmiechania siê i pompowa-
o Nim mówi³, ale czy¿by to by³ On nia powietrza, kiedy to skoñ-
sam? Ale jak... czy¿by pamiêta³ o mnie, czy³ tê pracê, szefowa ku-
biednym ¿ebraku, kiedy nawet moja chenki oddzia³owej, zada³a
rodzina siê mnie wypar³a? Fot. 37 Andrzej Myjak pe³ni¹cy pokornie cich¹ s³u¿bê na oddziale uprzejme pytanie:
Ignacy opuœci³ mury ponurego neurologii - Robisz coœ teraz?
budynku i do³¹czy³ do swoich towa- - Nie, teraz nie.
rzyszy. - ChodŸ, pomo¿esz przy œniadaniu!
- Gdzie by³eœ tak d³ugo? Co tak d³ugo robi³eœ? Niepoko- - Ju¿ idê – odpowiedzia³.
iliœmy siê... Chwilkê póŸniej zaj¹³ ju¿ stanowisko „g³ównego sternika
W odpowiedzi ujrzeli tylko delikatny uœmiech... uœmiech, który wózka Batory” i roznosi³ chleb, zupê mleczn¹, herbatê i od cza-
powiedzia³ im wszystko... su do czasu bulion.
Ciemne postacie uda³y siê w drogê powrotn¹, wêdruj¹c - Wiesz co? Pomó¿ „dziadeczkowi” coœ zjeœæ, sam nie da
poma³u w milczeniu ponurymi uliczkami Pary¿a, których mrocz- rady – mówi wskazuj¹c na staruszka, co najmniej osiem-
ny klimat potêgowa³a jeszcze ch³odna, jesienna noc... dziesiêcioletniego, który ledwo rusza³ rêk¹ – ³y¿kê ma na
biurku, daj mu trochê bulionu.
*** - Nie ma sprawy – odpowiedzia³.
Wsta³ ranek, s³oñce przenika³o swymi promieniami p³atki Wzi¹³ sto³ek, usiad³ ko³o jego ³ó¿ka. Pomóg³ dziadkowi usi¹œæ
œniegu na drzewach, przez co bardzo rozjaœnia³o otoczenie, kon- wy¿ej, podnosz¹c czêœæ ³ó¿ka od strony g³owy do góry. Ktoœ
trastuj¹c z ciemnym br¹zem drzewa. to m¹drze wymyœli³. Po³o¿y³ serwetki z ligniny ko³o brody.
Czterech mê¿ów spo¿ywa porann¹ strawê w kuchni wielkie-
go domu. Siostry kucharki przygotowa³y dla swych podopiecz-
nych miêso pokrojone na plastry, bia³y ser, a do popicia herba-
tê.
Czterech muszkieterów w dwudziestym pierwszym wieku
wyrusza na misjê brodz¹c w œniegu. Czasem nawet biegn¹ (bo
budzik dziwnym zbiegiem okolicznoœci zadzwoni³ za póŸno) do
budynku brzozowskiego szpitala.
M³ody nowicjusz ubrany w bia³y kitel, pewny siebie i goto-
wy na wszystko, puka do drzwi... S³yszy „Proszê” wypowiada-
ne chórem przez t³um niewiast, po czym przestêpuje próg dy-
¿urki pielêgniarek, ¿eby zapoznaæ siê z personelem... Tak zaczy-
na siê pierwszy dzieñ próby szpitalnej.
Pierwsz¹ misj¹ zlecon¹ przez prze³o¿on¹ oddzia³u by³o mie-
rzenie ciœnienia pacjentów. Nowicjusz „uzbrojony po zêby”
w s³uchawki i ciœnieniomierz, podszed³ do progu sali numer Fot. 38 Krzysztof Faltus dbaj¹cy o cia³a (i dusze) pacjentów z
jeden. Pierwszy raz jest najgorszy... lekki dreszcz przeszed³ mu „wewnêtrznego”
po plecach. Chwilka, ¿eby zebraæ si³y, uœmiech na twarzy i do
dzie³a! - No to teraz coœ zjemy.
- Dzieñ dobry, zmierzê pañstwu ciœnienie. - Yhy... obrze – us³ysza³ cichy g³os „dziadeczka”
Pierwszy krok zrobiony, teraz ju¿ pójdzie. £y¿k¹ nabieraj¹c nieco bulionu podawa³ mu do ust; nie ma
- Ale¿ proszê, proszê – i starsza uœmiechniêta pani, ucie- co ukrywaæ, przy okazji najad³a siê te¿ lignina... no có¿, ³y¿ka

49 Carissimus 46
z zupk¹ nie zawsze trafia³a z ró¿nych powodów do ust pacjen- kroplówkê, pod³¹czaj¹c nastêpn¹.
ta... Jeszcze nie skoñczy³, a tu znowu tiiit tiiit tiiit tiiit... Lokaliza-
Ciœnienie zmierzone, jest ju¿ po œniadaniu, to teraz czas na cja: pokój numer 13, to na koñcu korytarza. Szybko, mo¿e ktoœ
zapoznanie siê z pacjentami. Chwila napiêcia, trochê niepewno- potrzebuje czegoœ przeciwbólowego w tempie ekspresowym?
œci i lêku. O czym porozmawiaæ? Od czego zacz¹æ? Jak siê poto- Mo¿e ktoœ zas³ab³? Straci³ przytomnoœæ? Prêdzej!!! Zakoñczy³
czy rozmowa, nie mówi¹c jak siê w ogóle skoñczy... Ale kolejne poprzedni¹ pracê i do dzie³a!
zadanie. Trzeba odprowadziæ pacjentkê do rentgena, Wszed³ do pokoju, gdzie le¿a³a starsza kobieta, prosz¹c o
- ¯aden problem! zmianê opatrunku. Uœmiechn¹³ siê,
„Ale gdzie jest ten rent- za³o¿y³ rêkawiczki i zacz¹³ odwijaæ
gen?” – pomyœla³. Nawet nie ligninê. Uœmiech na jego twarzy
zd¹¿y³ zadaæ pytania, kiedy zmniejszy³ siê trochê, gdy zobaczy³
us³ysza³ w odpowiedzi: ropiej¹c¹ ranê. Poczu³ obrzydzenie.
- Wiesz gdzie iœæ, nie? Szybko siê opamiêta³, uœmiechn¹³ i
Mo¿e myœla³ za g³oœno... pomyœla³: „Panie Jezu, ale Ciebie
- Nie, jeszcze nie wiem. choróbsko chwyci³o w tej babci,
- Na korytarzu w lewo, pomogê Ci w niej najlepiej, jak tyl-
trafisz na pewno. ko potrafiê...” W tym momencie
- Dobrze, ju¿ idê. odór ropy nie dra¿ni³ go ju¿ tak bar-
I pchaj¹c przed sob¹ wózek dzo. Zmieni³ siê jakby w zapach ró¿
z pacjentk¹ zmierza do miej- . Powiedzia³ do niej:
sca bliskiego spotkania pa- - Przemyjemy trochê, zmienimy opa-
cjentki z promieniami X... trunek i bêdzie jak nowy.
A w kilka chwil po po- Fot. 39 Zbigniew Szulczyk podczas pracy apostolskiej... niekoniecznie - Dobrze, dziêkujê – szepnê³a cicho,
wrocie... s³owem, na wzburzonym morzu ducha onkologii wdziêczna za ¿yczliwoœæ.
Tiiit tiiit tiiit tiiit tiiit, to czerwony alarm na dy¿urce, ktoœ Czas p³ynie nieub³aganie. Zmêczony po dniu pracy, odwie-
wzywa pomocy, szybko, b³yskawiczna, brawurowa akcja, loka- dza Szefa w szpitalnej kaplicy i na³adowany wra¿eniami oraz
lizacja: pokój numer 7, zg³oszenie przyjête, nie ma czasu do nowymi doœwiadczeniami - wraca do domu.
stracenia, ka¿da chwila jest wa¿na, szybko... Jutro kolejny dzieñ praktyki, na który czeka ca³e popo-
Zasapany nowicjusz wpada do wyznaczonego pokoju... ³udnie...
Na ³ó¿ku spokojnie le¿y dziadek i mówi ³agodnym g³osem
- Kroplówka mi siê skoñczy³a
- Dobrze, rozumiem, ju¿ zmieniam... – i spokojnie od³¹cza

Now. Zbigniew Szulczyk SI

Carissimus 46 50
Śluby - jako całkowite
oddanie się Bogu.
Po dwuletniej formacji zakonnej pod kierunkiem magistra nowicja-
tu o. Mieczys³awa Ko¿ucha, w Bazylice pod wezwaniem Wniebo-
wziêcia N M P w Starej Wsi w dniu 27 sierpnia 2005 roku, szeœciu
nowicjuszy potwierdzi³o swój wybór, sk³adaj¹c œluby zakonne.

W myœl Œwiêtego Ojca Ignacego, który w Æwiczeniach Fot. 40 Nowicjusze drugiego roku w momen-
Duchownych pisze: W ka¿dym dobrym wyborze, je¿eli chodzi cie podjêcia ¿yciowej decyzji
o nas samych, oko naszej intencji winno byæ proste, wpatrzo- cieli Koœcio³a. Pierwsze œluby sk³ada siê zwykle na rok, po
ne jedynie w cel, dla którego jestem stworzony, a mianowicie którego up³ywie mog¹ byæ ponawiane. Œluby te okreœlane s¹
dla chwa³y Boga, Pana naszego, i dla zbawienia mej duszy. jako czasowe. Po kilkakrotnych ponowieniach sk³ada siê œluby
I cokolwiek wybieram, powinno byæ pomocne do tego celu, wieczyste, obowi¹zuj¹ce do koñca ¿ycia, nazywane profesj¹
dla którego jestem stworzony. Nie trzeba bowiem podporz¹d- wieczyst¹. Je¿eli chodzi o zakon Jezuitów jest on jedynym za-
kowywaæ i naci¹gaæ celu do œrodków, ale œrodki do celu. konem, w którym po dwóch latach nowicjatu sk³ada siê œluby
Powo³anie do ¿ycia zakonnego jest wy³¹czn¹ inicjatyw¹ wieczyste proste.
Boga, który oczekuje od tych, których wy- Rady ewangeliczne sta-
bra³, odpowiedzi w postaci ca³kowitego i wy- nowi¹ g³ówn¹ oœ ¿ycia za-
³¹cznego oddania siê Jemu. Doœwiadczenie tej konnego, dotykaj¹ trzech
bezinteresownej mi³oœci Boga jest tak g³êbo- istotnych dziedzin egzysten-
kie i silne, ¿e cz³owiek czuje siê zobowi¹zany cji i ¿yciowych odniesieñ
odpowiedzieæ na nie bezwarunkowym poœwiê- osoby ludzkiej. Œlub czysto-
ceniem Mu w³asnego ¿ycia, z³o¿eniem w ofie- œci, zawieraj¹cy obowi¹zek
rze wszystkiego — teraŸniejszoœci i przysz³o- doskona³ej wstrzemiêŸliwoœci
œci — w Jego rêce. W³aœnie, dlatego mo¿na w celibacie, nie jest tylko do-
zrozumieæ to¿samoœæ osoby konsekrowanej, browoln¹ rezygnacj¹ z ma³-
przyjmuj¹c za punkt wyjœcia — w œlad za œw. ¿eñstwa i ¿ycia rodzinnego,
Tomaszem — totalny charakter jej ofiary, po- ale wyborem Chrystusa jako
równywalnej do prawdziwej ofiary ca³opalnej. jedynej mi³oœci. Œlub ubó-
Jan Pawe³ II w Adhortacji Apostolskiej Vita Fot. 41 Pami¹tkowe zdjêcie (ju¿) scholastyków stwa zobowi¹zuje osoby
Consecrata wyjaœni³: ¯ycie konsekrowane, g³êboko zakorze- konsekrowane do ¿ycia pracowitego i ubogiego oraz do zale¿-
nione w przyk³adzie ¿ycia i w nauczaniu Chrystusa Pana, noœci od prze³o¿onych w u¿ywaniu i dysponowaniu dobrami
jest darem Boga Ojca udzielonym jego Koœcio³owi za spraw¹ materialnymi. ¯ycie w ubóstwie pomaga osobom konsekro-
Ducha Œwiêtego. Dziêki profesji rad ewangelicznych cha- wanym zdobywaæ wolnoœæ wewnêtrzn¹ przez oderwanie od
rakterystyczne przymioty Jezusa — dziewictwo, ubóstwo i przywi¹zania do rzeczy materialnych i kierowanie uwagi na
pos³uszeñstwo — staj¹ siê dobra duchowe i solidarnoœæ miêdzyludzk¹. Przez œlub pos³u-
w pewien swoisty i trwa³y sposób widzialne w œwiecie, a spoj- szeñstwa osoby duchowne zobowi¹zuj¹ siê do podporz¹dko-
rzenie wiernych zwraca siê ku tajemnicy Królestwa Bo¿ego, wania w³asnej woli prawowitym prze³o¿onym, gdy wydaj¹ oni
które ju¿ jest obecne w historii, ale w pe³ni urzeczywistni siê polecenia zgodne z Ewangeli¹ i konstytucjami instytutu. Oso-
w niebie. by zakonne przez ten œlub w³¹czaj¹ siê w realizacjê planów
Osoby zakonne praktykuj¹ rady ewangeliczne przez tzw. Boga na wzór Chrystusa pe³ni¹cego zawsze wolê Ojca.
profesjê, czyli œluby sk³adane publicznie wobec przedstawi-

Andrzej Myjak

51 Carissimus 46
Wyprawa na drugi koniec Polski...

Zjazd Nowicjatów w
Gdyni

Jak co roku, maj niesie œwie¿y powiew do nowicjatu. Jest


czasem odpocznienia, spotkania z rodzin¹, a tak¿e zacieœnienia Fot. 42 Wszyscy uczestnicy zjazdu nowicjatów trzech
narodowoœci i trzech prowincji
kontaktów z naszymi wspó³braæmi z Gdyni, Czech i S³owacji.
Tego roku wybraliœmy siê do Gdyni. Wyruszyliœmy ze Sta- nieznane nam obszary, bacz¹c, jak dobry pasterz, by nikt siê nie
rej Wsi i podró¿owaliœmy poci¹giem ca³y dzieñ. Ale co to by³ za zgubi³.
dzieñ... Gdy weszliœmy do naszych pokoi, odnieœliœmy wra¿enie, ¿e
Jeszcze nie dojechaliœmy do Gdyni, a ju¿ mieliœmy przygodê to apartamenty. Ka¿dy z ³azienk¹ i cudownym widokiem na mo-
z plecakami. Dwóch naszych odwa¿nych nowicjuszy zostawi³o rze, który zapiera³ dech w piersiach...
baga¿e bez opieki w innym przedziale (Notabene to nie ci na Zaopatrzeni w specjalnie przygotowane identyfikatory wy-
zdjêciu!). Wszyscy w napiêciu oczekiwali co bêdzie. I masz ci ruszyliœmy na zwiedzanie okolicy.
kolejne dni wype³nia³y nam:
- konferencje
- sport i rekreacja
- Msze Œw.
- wspólne prace

Konferencje

Pierwsze nasze wyk³ady prowadzi³


niezwyk³y cz³owiek - o. Antoni Üçerler.
Opowiada³ nam o misjach w Chinach
oraz pokazywa³ na mapach wêdrówki
pierwszych misjonarzy chiñskich. Za-
skoczy³ nas równie¿ poziomem i kom-
Fot. 43 Towarzystwo mi³oœników gier
karcianych, z prezesem - o. Socjuszem petencj¹ wyk³adów poniewa¿ przyniós³
specjalnie nagrany dla nas wywiad
los - sta³o siê - baga¿e zniknê³y... Jednak nasi
z Kardyna³em Chiñskim Paulem Cha-
bohaterowie wykazali siê wówczas wprost
nem i Zambijskim Kardyna³em Adamem
niezwyk³¹ odwag¹, poœwiêceniem, trzeŸwo-
Koz³owieckim.
œci¹ umys³u i zdolnoœciami negocjacyjnymi.
W kolejne dni, podczas konferen-
Ju¿ po chwili dowiedzieli siê, ¿e ich baga¿
cji, które by³y prowadzone przez wielo-
„wysiad³” na wczeœniejszej stacji. Nie, nie...
letniego asystenta o. Genera³a – o. Bo-
poci¹gu nie zawracano - to baga¿ dowiezio-
gus³awa Steczka, zg³êbialiœmy tajniki
no póŸniej.
Konstytucji Towarzystwa. Mogliœmy
Tych pierwszych chwil w Gdyni nie da
siê tu wykazaæ równie¿ w³asn¹ inicja-
siê zapomnieæ. Ledwie wysiedliœmy z poci¹-
tyw¹ omawiaj¹c wa¿ne dla Towarzystwa
gu a ju¿ zostaliœmy namierzeni. Ach, co za
zagadnienia i dziel¹c siê nimi na forum.
organizacja!!! Natychmiast podstawiono sa- Fot. 44 Internacjonalne spotkanie integracyjne Coraz wa¿niejsz¹ rolê odgrywaj¹ we
mochody i w tej samej chwili pojawi³ siê rów- nowicjuszy trzech prowincji. Od lewej: Robert
wspó³czesnym œwiecie media, a co za
nie¿ przewodnik, który poprowadzi³ nas przez Svaton, Zbigniew Szulczyk i Rafa³ Kowal

Carissimus 46 52
tym idzie jest to te¿ wa¿ny œrodek docierania z Ewangeli¹ i ¿yciem no¿nej, który rozgrywany jest tradycyjnie ka¿dego roku. Do
chrzeœcijañskim do cz³owieka. Tym trudnym zagadniem pracy tradycji zaczyna te¿ nale¿eæ to, i¿ zawody wygrywaj¹ po³¹czo-
w telewizji dzieli³ siê z nami o. Andrzej Majewski. ne si³y S³owacko-Czeskie wspierane przez aktywnie graj¹cych
Wprowadzano nas równie¿ w obszar zainteresowania szko³¹ socjuszów polskich prowincji.
i prac¹ nad kszta³ceniem m³odzie¿y, która od wieków le¿y jezu- W meczach równie¿ uczestniczyli ¿ywio³owo nasi magi-
itom g³êboko na sercu. Od tego, bowiem, zale¿y kszta³t, poziom strzy obserwuj¹c bacznie zachowania, reakcje i ruchy swoich
podopiecznych i zapewne wyci¹gali st¹d odpowiednie wnioski
formacyjne.

Fot. 45 Grupa trzymaj¹ca w³adzê czyli magistrzy, od lewej: z


Gdyni o. Leszek M¹drzyk, ze Starej Wsi o. Mieczys³aw Ko¿uch
i z Ruzomberoku o. Vojtech Suchy. W tle o. Socjusz Polskiej
Prowicnji Po³udniowej (PME) o. Dariusz Wiœniewski Fot. 46 Wspólna chwila relaksu na boisku

i serce przysz³ych pokoleñ. Z tego ambitnego zadania wyœmie- Mimo trzeciego miejsca czuliœmy siê wspaniale, tzn. obe-
nicie wywi¹za³ siê o Wojciech ¯mudziñski. sz³o siê nie tylko bez wiêkszych nerwów, wyzwisk, ale nadto
zabawa i walka cechowa³a siê zdrow¹ rywalizacj¹, prawdziwym
Sport i rekreacje duchem sportu i wzajemn¹ mi³oœci¹.

Wa¿ne dla integracji nowicjatów by³y wspólne prace, wyj- Eucharystia


œcia, a tak¿e rekreacje, podczas których wymienialiœmy siê wza-
jemnie wiedz¹ o zwyczajach panuj¹cych w naszych nowicja- Centralnym punktem ka¿dego dnia by³a wspólnie przygo-
tach. towywana i prze¿ywana Eucharystia. To tu - od Chrystusa uczy-
Towarzyszy³y nam czêsto gry typu: scrabble, szachy, ping liœmy siê mi³oœci, oddania i cierpliwoœci. To Jemu powierzali-
- pong. œmy sprawy naszych prowincji, powo³añ i misji. To w Nim zanu-
Tych momentów nam nie brakowa³o, a mimo to czuliœmy ich rzaliœmy nasze ¿ycie ufaj¹c, ¿e je oczyœci, przemieni i pokrzepi.
niedosyt - co by³o niew¹tpliwie oznak¹ dobrego wspólnego Nasza ³¹cznoœæ pomiêdzy nowicjatami wzmacniana by³a przez
samopoczucia. czêste œpiewy w jêzyku polskim, czeskim i s³owackim.
Znalaz³ siê te¿ czas na grilla wraz z domownikami oraz kilka
wypadów nad morze, do Sopotu, Gdañska i Jastrzêbiej Góry. Na zakoñczenie naszego pobytu w Gdyni odby³o siê wspól-
Niezapomniane prze¿ycie stanowi³ te¿ dla nas turniej pi³ki ne podsumowanie, dzielenie i przedstawienie propozycji na ko-
lejne spotkania. Zjazd cieszy³ siê powszechnym uznaniem. Ra-
dowa³o przede wszystkim to, ¿e w ca³ej naszej odmiennoœci,
wielonarodowoœci potrafimy siê razem porozumieæ, dzieliæ. Cie-
szy³ nas poziom wyk³adów, zapa³ i oddanie prelegentów, które
by³o szczególnie widocznym œwiadectwem mo¿liwoœci dzia³a-
nia w Towarzystwie i co roztacza³o nowe horyzonty przed na-
szymi przysz³ymi dzia³aniami. W wielu z nas umacnia³y siê, b¹dŸ
budzi³y pragnienia do wyboru jakiejœ konkretnej drogi w Towa-
rzystwie. Zjazd zrodzi³ poczucie wdziêcznoœci i doœwiadczenie
pokoju. W takim duchu, po oœmiu dniach pobytu w Gdyni, bez
wiêkszych problemów wróciliœmy do Starej Wsi.

Fot. 47 Pozdrowienia znad morza... W drodze na Jastrzêbi¹ Górê

sch. Tomasz WoŸny SI

53 Carissimus 46
Kryptonim <ROSTKOWO>
Stara Wieœ - Sztab Generalny Armii Po³udnie (Prowincji Polski Po³udniowej); 13 czerwca 2005;
g. 10:30; 7 dni do dnia „Zero”

Genera³owie zebrani w sztabie s¹ podekscytowani – to dziœ zaczynaj¹ opraco-


wywaæ strategiê misji „Rostkowo”, której pocz¹tek jest planowany na 20 czerw-
ca. Ciasno opasuj¹ stó³, pochylaj¹c siê nad mapami i dyskutuj¹c o mo¿liwie
najlepszych trasach przemarszu oddzia³ów w rejon wsi Rostkowo, na pó³noc
od Warszawy. Wojska desantowe dokonaj¹ zrzutu oddzia³ów specjalnych w trzech
miejscach za Wis³¹. Dalej trzy grupy armii – Wschód, Centrum i Zachód, pozo-
stawione bêd¹ same sobie. Zadaniem oficerów jest przygotowaæ marszruty, któ-
re umo¿liwi³yby pokonanie oko³o 120 km w nieca³e 5 dni, ale jednoczeœnie, by od-
dzia³y nie zosta³y rozpoznane. W punkcie zbornym przejmie nasze oddzia³y umó-
wiona osoba (ks. Proboszcz) i zajmie siê nimi w oczekiwaniu na wóz transporto-
wy. W sobotê 25 czerwca, po za³adunku na pok³ad oddzia³y zostan¹ przegrupo-
wane do koszar, by mog³y oczekiwaæ na kolejn¹ wa¿n¹ misjê.
Fot. 48 Sztab Generalny Grupy Operacyjnej. Od góry z lewej: Jakub
Biela, Daniel Michalski, Pawe³ Beñ, Maciej Hamczyk,Mateusz
Janyga, Tomasz WoŸny i Leszek Wilczak
21 czerwca 2005 22 czerwca 2005

Zaczêliœmy iœæ do Rostkowa. Ju¿ na samym pocz¹tku poja- Obudziliœmy siê w œpiworach nasi¹kniêtych wilgoci¹ od ze-
wi³y siê pewne w¹tpliwoœci - jak to bêdzie prosiæ o jedzenie, wn¹trz. Prêdko spakowaliœmy siê i ruszyliœmy na Mszê œw.
k¹piel czy nocleg. Pojawi³y siê pewne w¹tpliwoœci. Jednak w Komunii udzieli³ nam kap³an, który poratowa³ nas wczoraj pie-
miarê pokonywanych kilometrów i traconych kalorii potrzeba niêdzmi. Po przyjêciu pokarmu duchowego, spo¿yliœmy œnia-
zaczê³a wygrywaæ nad przeszkodami, które sta³y siê b³ahe w danie, które stanowi³y œledzie i chleb zakupiony poprzedniego
obliczu g³odu czy zmêczenia. dnia, aby cia³o mia³o si³y. Posi³ek zjedliœmy niedaleko miejsca,
gdzie nocowaliœmy. Tam te¿ wysuszyliœmy œpiwory.
PóŸnym popo³udniem przybyliœmy do P³oñska i rozpoczêli-
œmy poszukiwania noclegu. Na pocz¹tku udaliœmy siê do naj- W drodze grozi³o nam niebezpieczeñstwo, poniewa¿ podpi-
bli¿szego koœcio³a, gdzie wyszed³ do nas tamtejszy proboszcz. ty, pal¹cy mê¿czyzna zbulwersowa³ siê b³ahym wyrzuceniem
By³ mi³y, ale odes³a³ nas do innej parafii, przy której znajdowa³o œmieci do sklepowego kosza. Kaza³ mi je wyci¹gn¹æ spoœród
siê hospicjum, zapewniaj¹c, ¿e tam nas przyjm¹, gdy¿ maj¹ wiê- innych, chwytaj¹c moj¹ szyjê. A Pan Jezus, Ojciec i Duch Œwiê-
cej miejsca. Drugi proboszcz ostro¿nie nas przepyta³ w obec- ty siedzieli na wysokoœciach i spogl¹dali na nêdzê ludzi wypo-
noœci wikarego i poleci³ pójœæ do miejskiego centrum pomocy wiadaj¹cych z³owrogie s³owa i dokonuj¹cych nienawistnych
rodzinie. Jednak tam by³o zamkniête. Wróciliœmy do ostatniego czynów.
proboszcza, lecz bramy i furtki by³y ju¿ zatrzaœniête. W parafial-
nym kompleksie znajdowa³ siê oœrodek dla niepe³nosprawnych Poszczêœci³o nam siê w porze obiadowej. W pierwszym domu
i tam œwieci³o siê œwiat³o. Zauwa¿yliœmy kobietê, z któr¹ rozma- w okolicy Joñca Leszek poprosi³ pewn¹ pani¹ o coœ do jedze-
wialiœmy przez zamkniête drzwi, prosz¹c o kontakt z probosz- nia. Ona bez jakiegokolwiek przejawu zawahania, wpuœci³a nas
czem. Zadzwoni³a do niego, lecz on nie chcia³ wyjœæ i ponownie do domu, gdzie przywita³a nas 82-letnia babcia. Kobiety nakar-
nas wys³uchaæ. Kiedy wróciliœmy do poprzedniej parafii by³o mi³y nas do syta i porozmawia³y z nami.
ju¿ po godzinie 22.00. Wikary wspomóg³ nas kwot¹ 20 z³., ale
noclegu nie móg³ zapewniæ. Po spo¿yciu kolacji za 10 z³, zasnê- Potem poszukiwaliœmy rzeki Wkry, po czym na jej brzegu
liœmy na oddalonym polu kukurydzy. wypoczêliœmy. Stamt¹d udaliœmy siê do Królewa z nadziej¹ na
nocleg w jakimœ domu. Pytaliœmy o niego star¹ babciê na obej-
œciu, na probostwie, u pewnej pani i jeszcze w dwóch miej-

Carissimus 46 54
scach. W koñcu przyj¹³ nas jakiœ pan, wybudzony ze snu przez 24 czerwca 2005
córkê, która otworzy³a nam drzwi. Nie wiedzia³ za bardzo, gdzie
nas przenocowaæ, ale mimo to zgodzi³ siê. Poczêstowa³ nas tak- Wstaliœmy o wpó³ do ósmej, aby w 30 minut pozbieraæ siê
¿e truskawkami, które zrywaliœmy z krzaczków. D³ugo z nami i pójœæ na Mszê œw. Nie licz¹c nas by³o z piêæ osób: koœcielny,
siedzia³ i rozmawia³, po czym obieca³ nakarmiæ, gdy wróci ¿ona. jego ¿ona i ktoœ jeszcze. Ksi¹dz d³ugo modli³ siê po Eucharystii.
Kiedy gospodyni przyjecha³a i zobaczy³a nas przed domem, Nie zabra³ nas do siebie na œniadanie, lecz odprowadzi³ do ko-
ma³¿onkowie wymienili parê zdañ w mieszkaniu. Gospodarz stop- œcielnego. Zjedliœmy, wys³uchaliœmy przemyœleñ o biedzie, ka-
niowo zacz¹³ siê przebudzaæ. Kiedy by³ bardziej œwiadomy, zmie- p³anach i wierze w Boga. Odwa¿ê siê napisaæ, ¿e w tym momen-
ni³ zdanie. Poinformowa³ nas, ¿e zapewni nam kolacjê i prysz- cie wraz z Leszkiem wspó³czuliœmy z ubogimi.
nic, ale nie przyjmie nas na noc. Zjedliœmy kanapki i botwinkê.
Wczeœniej Leszek wzi¹³ prysznic. Ja natomiast k¹pa³em siê po Ruszyliœmy drog¹ asfaltow¹, a¿ wreszcie doszliœmy do lasu.
posi³ku i w tym czasie gospodarz zdecydowa³ siê jednak przy- ZnaleŸliœmy ustronne miejsce miedzy drzewami, gdzie œció³ka
j¹æ nas na nocleg. Poprosi³ tylko o dowody osobiste, które pod nogami by³a z ca³ym bogactwem ¿yj¹tek, a gdzie niegdzie
chcieliœmy daæ w zastaw. Kiedy byliœmy ju¿ pewni tego, i¿ zo- znajdowa³a siê trawa. Komary na szczêœcie nie dokucza³y (tyl-
staniemy na noc w tym domu, zapewniliœmy o bezpieczeñstwie, ko Bogu dziêkowaæ), wiêc daliœmy sobie trochê czasu na odpo-
ujawniaj¹c, kim jesteœmy. Takim spo- czynek. Przed postojem ogl¹dali-
sobem drug¹ noc spêdziliœmy ju¿ na œmy m³ode bociany w gnieŸdzie
miêkkim ³ó¿ku w œpiworze. na s³upie, mijaliœmy tak¿e krowy
zmierzaj¹ce na zebranie zwo³ane
23 czerwca 2005 w stodole, a poniewa¿ gospodarz
wyjecha³, zaczê³y siê zamieszki -
Rano smakowaliœmy ryby i jajka jak w „Folwarku zwierzêcym”.
od kur z domowej zagrody. Byliœmy Gdzieœ dalej dziewczynka tañczy-
bardzo wdziêczni rodzinie i wzmoc- ³a w rytm disco-polo. Spotkaliœmy
nieni wyruszyliœmy w dalsz¹ trasê. te¿ ch³opca, któremu spad³ ³añ-
Na obiad zjedliœmy jajka dane nam cuch w rowerze i maj¹c trudnoœæ
na drogê. Tego dnia postanowiliœmy z jego za³o¿eniem przekl¹³ jak to
nadrobiæ trochê kilometrów omijaj¹c zwykle robi¹ prawdziwi mê¿czyŸni
Malu¿yn i zatrzymuj¹c siê w Woli w takich sytuacjach.
M³ockiej, gdzie wed³ug mapy mia³ Fot. 49 Piêkne krajobrazy z peregrynacji...
byæ koœció³. Okaza³o siê, ¿e by³ protestancki i poza tym ju¿ Po postoju i marszu zaczêliœmy odczuwaæ g³ód. Doszliœmy
dawno zosta³ zburzony. Pewna pani powiedzia³a nam o Mszy do g³ównej drogi, gdzie znajdowa³a siê leœniczówka. Postano-
œw. w Sulerzy¿u o godzinie 18.00. Dodatkowe kilometry. Do wiliœmy spytaæ o dalsz¹ drogê i poprosiæ o coœ do jedzenia -
koœcio³a dotarliœmy 20 minut po pi¹tej. Trwa³a w nim nauka zaj¹³ siê tym Leszek. Leœniczy wskaza³ nam kierunek. Leszek
i spowiedŸ dla m³odzie¿y przygotowuj¹cej siê do bierzmowa- nieœmia³o zwróci³ siê z proœb¹ o kromkê chleba. Pan odpowie-
nia. Oczekiwaliœmy Mszy œw., ale proboszcz jedynie komuniko- dzia³: „A¿ tak (w domyœle: Ÿle)!?” Leszek: „I coœ ciep³ego do
wa³ bez niej. Spo¿yliœmy Cia³o Chrystusa, po czym, zajêtego picia” (a grza³o s³oñce). Leœniczy: „Mo¿e zimnego (ze zdziwie-
m³odzie¿¹ ksiêdza, Leszek szuka³ w zakrystii i na plebanii. Zapy- niem).” Napiliœmy siê soku, posililiœmy siê œledziami i kurcza-
ta³ go o dach nad g³ow¹ - jak¹œ przestrzeñ do spania. Kap³an kiem oraz chlebem, po czym podziêkowaliœmy i ruszyliœmy
da³ klucze i skierowa³ do koœcielnego. Ten otworzy³ nam miesz- w dalsz¹ drogê zostawiaj¹c folder o Starej Wsi.
kanie naprzeciw domu Bo¿ego, a obok swojego. By³o ono po
zmar³ym seniorze i zosta³y w nim jedynie go³e œciany. Koœciel- Gdy pokonaliœmy kilka kilometrów, za przejœciem kolejowym,
ny nakarmi³ nas w swoim domu, gdzie poznaliœmy jego rodzinê. spotkaliœmy przez przypadek Mateusza, Maæka i Daniela. Ma-
teusz skwitowa³: „Czarny sen Socjusza spe³ni³ siê.” Nasi wspó³-
Byliœmy zmêczeni przejœciem oko³o trzydziestu kilometrów, bracia spieszyli siê na Mszê œw. W Lekowie nocowaliœmy na
wiêc udaliœmy siê do pomieszczenia nam przeznaczonego. Ja plebani.
by³em wycieñczony, co odczuwa³em ju¿ w koœciele, wiec posta-
nowi³em siê po³o¿yæ. Po chwili przyszed³ ksi¹dz, zada³ kilka ogól- 25 czerwca 2005
nych pytañ i obejrza³ nasz¹ mapê. Poinformowa³ nas tak¿e, ¿e
³azienka jest zdatna do u¿ytku. Obmy³em wannê rêk¹ z kilkuty- Obudziliœmy siê w mieszkaniu wikarego. O 8.00 uczestni-
godniowego kurzu. Rozgrzani s³onecznym dniem mogliœmy siê czyliœmy we Mszy œw. na zakoñczenie roku szkolnego. Oczywi-
sch³odziæ zimn¹ wod¹ (Leszek mówi³ o jej dobrym wp³ywie na œcie nie pasowaliœmy do bia³ych koszul gimnazjalistów, czym
zakwasy). I tak min¹³ kolejny dzieñ. wzbudzaliœmy ogólne zainteresowanie. Na koñcu uczniowie
i nauczyciele sk³adali ¿yczenia proboszczowi z okazji imienin.
Zjedliœmy œniadanie i porozmawialiœmy z wikarym. Z powodu

55 Carissimus 46
zmêczenia mojego kolana, razem z Leszkiem skróciliœmy sobie te¿ chwilê na przyrz¹dzenie nam czterech kanapek, które zjedli-
trasê i obraliœmy kierunek przeznaczony Mateuszowi, Maæko- œmy na kolejnym postoju za lasem. Wtedy Rostkowo by³o ju¿
wi i Danielowi. Po po³udniu odpoczywaliœmy w sadzie pewne- od nas oddalone tylko o 6 km. Im bli¿ej celu, tym droga bardziej
go staruszka. Przyszed³ obok nas i ca³y czas siê krêci³. Spytali- siê wyd³u¿a³a.
œmy, czy mu nie przeszkadzamy? Odpowiedzia³: „Czy tu krowy
chodz¹, czy ktoœ le¿y, mi nie robi ró¿nicy”. Obiad wy¿ebraliœmy Fina³: zebraliœmy siê w siedmiu przy kolacji, na której mieli-
obok - u so³tysowej, która pakowa³a dzieci na kolonie. Znalaz³a œmy rybê. Ona nam towarzyszy³a od pocz¹tku. Ryba – ICHTIS.

sch. Pawe³ Beñ SI

Carissimus 46 56
"Kto chce wst¹piæ do zakonu niech wie, ¿e nie bêdzie mia³ tu
wytrwania i spokoju, chyba ¿e przeskoczy próg zakonny obiema
nogami, to jest wol¹ i s¹dem rozumu."
œw. Ignacy Loyola „Myœli na ka¿dy dzieñ”

57 Carissimus 46
Pierwsza misja apostolska -
DPS
W kilka godzin póŸniej...
Godzina 14:00
Wyruszyliœmy zatopion¹ w b³ocie drog¹, poœród pól i
lasów, wœród odg³osów dzikich... ptaków dobiegaj¹cych
z pobliskich drzew, a¿ w koñcu dotarliœmy do asfaltu.
St¹d droga do budynku na obrze¿ach pobliskiego Brzo-
zowa by³a ju¿ niedaleka.
Id¹c trochê w niepewnoœci, w koñcu to mój pierwszy
raz – co ja im powiem jak wejdê do ich pokoju, jak siê
zachowam itd. – doszliœmy w koñcu do celu... Przed oczy-
ma stan¹³ mi ogromny, trzypiêtrowy budynek, z du¿ym
kru¿gankiem i obszern¹ sal¹ zaraz przy wejœciu. Odwie-
dzaj¹c naszego Szefa w kaplicy, ruszyliœmy wype³niæ jedn¹
z naszych pierwszych apostolskich misji...
„Dzisiaj jeszcze pójdziemy razem, póŸniej poradzisz ju¿
sobie sam” – us³ysza³em ³agodny g³os mojego wspó³bra-
Fot. 50 Budynek brzozowskiego Domu Pomocy Spo³ecznej ta, który by³ ju¿ sta³ym bywalcem tego domu.
Z ka¿dym piêtrem ciœnienie we krwi by³o coraz wiêksze, a
Niedziela, 18 kwietnia, ch³odny wiosenny poranek, pokój jed- szliœmy na piêtro ostatnie, do ostatniej chwili nie wiedzia³em co
nego z nowicjuszy na drugim piêtrze kolegium starowiejskiego. bêdzie i jak to ma wygl¹daæ.
Puk, puk. „Proszê” us³ysza³em powiedziane silnym kobie-
6:30 – Znowu ten budzik... dzwoni ju¿ chyba z dziesiêæ minut... cym g³osem i m³odzieniec w czarnej sukni z sympatycznym
¿e te¿ mu siê to nie nudzi... uœmiechem na ustach, wszed³ pewnym krokiem do ma³ego po-
6:32 – Otwieram oczy, u¿ywaj¹c wszystkich miêœni, o których koiku (ja za nim oczywiœcie), w którym na swoich ³ó¿kach sie-
przedtem nie mia³em pojêcia... kto by powiedzia³ ¿e powieki s¹ dzia³y dwie starsze, uœmiechniête kobiety.
takie ciê¿kie... „Szczêœæ Bo¿e, ksiêdzu!”
7:30 – Msza Œw. w Bazylice z p³omiennym kazaniem Ojca Magi- „Szczêœæ Bo¿e, widzê ¿e zdrowie dopisuje wraz z humorem”
stra (ju¿ siê rozbudzi³em...) – bo rzeczywiœcie nasze drogie panie by³y wyj¹tkowo weso³e
„Jak tu siê nie uœmiechn¹æ, kiedy ksiê¿a wchodz¹ do nas”
Pomijaj¹c nieistotne szczegó³y z dnia typu œniadanie, przejdŸ- Standardowy pakiet tematów to pogoda i co
my dalej... siê z tym wi¹¿e spacery, samopoczucie, jakieœ spe-
cjalne wydarzenia w domu i religia. Ten zestaw spe³-
9:00 – Podchodzi do mnie wspó³brat z dru- nia swoje zadanie praktycznie w ka¿dym pokoju, z
giego roku... ka¿d¹ osob¹.
9:01 – Pyta siê czy nie mam czasu po po- To, co mnie chyba najbardziej zaskoczy³o, to
³udniu to, ¿e oni tak naprawdê nie potrzebuj¹ ¿adnych nie
9:01 – Mam czas wiadomo jak porywaj¹cych rozmów na niewiado-
9:02 – Pyta siê czy idê z nim do DPS-u mo jak ciekawe tematy, jak to czêsto bywa z m³o-
9:03 – Chwila namys³u... dzie¿¹, ale wystarcza z nimi po prostu byæ. Nawet
9:03:30 – No jasne to Dom Pomocy Spo- samo posiedzenie obok, zw³aszcza je¿eli dana oso-
³ecznej, gdzie chodzimy odwiedzaæ sta- ba bardzo s³abo reaguje na otoczenie (a pamiêtam
ruszków i staruszki tak¹ pani¹, która tyko lekko siê uœmiechnê³a kiedy
9:04 – A nawet dwie chwile... potrzyma³em j¹ za rêkê) samo powiedzenie chocia¿
9:05 – Pewnie, ¿e tak paru s³ów mi³ym, spokojnym tonem ma dla nich
9:05 – Umówiliœmy siê na 14:00 ogromn¹ wartoœæ. Tu nie ma znaczenia co siê mówi,
Fot. 51 Objêta misj¹ apostolsk¹... ale ¿e siê po prostu jest.

Carissimus 46 58
W³aœnie w DPS-ie mia³em okazjê poznaæ, ¿e cz³owiek jest
cz³owiekiem i jako takiemu nale¿y siê szacunek, niezale¿nie od
tego w jakim jest wieku, jakiego jest zdrowia i jaka jest, b¹dŸ
by³a jego pozycja spo³eczna.

Fot. 52 Babcia z kwiatami

Now. Zbigniew Szulczyk SI

59 Carissimus 46
Dzień willowy
Dla ludzi nie obeznanych z klimatem starowiejskiego nowicjatu ten termin mo¿e mówiæ niewiele lub
nic zgo³a. Lecz dla nas, nowicjuszy, te dwa s³owa zawieraj¹ w sobie tak wiele treœci...

Lecz mo¿e zacznê od pocz¹tku...

W nowicjacie wszystkie dni tocz¹ siê wed³ug ustalone-


go planu, który z niewielkimi wyj¹tkami stosuje siê dla
ca³ego tygodnia. Kolejne punkty dnia nastêpuj¹ po
sobie w œciœle ustalonym porz¹dku: pobudka, medyta-
cja, Msza Œw., konferencja ... . Lecz jest jeden wyj¹tko-
wy dzieñ, w którym plan przestaje w znacznym stopniu
obowi¹zywaæ. Jest to owy dzieñ willowy. Czwartek. W
tym dniu ca³e rzesze (czyt. jdenastu) nowicjuszy pod¹-
¿a pieszo (ewentualnie z pomoc¹ przychodzi ludzka
technika w postaci rowerów) na willê1.

Fot. 53 Marcinów dwóch i bezkresna preria...

Po przybyciu na miejsce, nierzadko naznaczone


wieloma ciekawymi przygodami, nowicjusze od-
daj¹ siê wszelkim zajêciom rekreacyjnym. Od wie-
lu lat niepodzielnie króluje wœród nich pi³ka no¿-
na.

Fot. 54 Wspólne kopanie... czyli pi³ka no¿na

Carissimus 46 60
W dni o sro¿szej pogodzie wiêkszoœæ z nas rozsiada siê
przy kominku i oddaje siê b³ogiemu lenistwu tudzie¿ gra w
karty lub gry planszowe.

Fot. 55 LBpK.... czyli Le¿enie Bykiem przy Kominku. Od lewej


Przemek, o. Socjusz i Krzysiek

W miêdzyczasie dwóch nowicjuszy przygotowuje posi³ek


dla reszty relaksuj¹cych siê nowicjuszy, wykazuj¹c przy tym
wprost nieograniczon¹ wyobraŸni¹.

Fot. 56 Wielmo¿nie nam w kuchni panuj¹cy


Szemak D¿abala (angielskojêzyczna wersja
Przemka Gêbali)

Po tak intensywnie spêdzonym dniu wszyscy zmêczeni acz


szczêœliwi, ró¿nymi sposobami i drogami, wracaj¹ do kole-
gium by znów zsynchronizowaæ swój rytm z ogólnie ustalo-
nym planem dnia...

Fot. 57 Wszystko co dobre (za)szybko siê


koñczy, czas wracaæ do kolegium.

1) Willa jest to dom rekolekcyjno-wypoczynkowy po³o¿ony


wœród przepiêknych lasów, odleg³ych od starowiejskiego kole- Now. Ireneusz Trojan SI
gium o ok. 4 km.

61 Carissimus 46
Nasze Pielgrzymowanie
Od kilku lat istnieje tradycja, ¿e nowicjusze pierwszego roku, pod koniec swych wakacji, bior¹ udzia³ w
Pieszej Pielgrzymce Krakowskiej na Jasn¹ Górê, wspomagaj¹c naszych w Krakowie, którzy przewodnicz¹
jednej z grup, opatrzonej numerem 11 pod czujnym okiem œw. Franciszka Ksawerego.

W tym roku nasze pielgrzymowanie wygl¹da³o jed- towywaliœmy siê do wyru-


nak trochê inaczej. Przybyliœmy planowo do krakowskie- szenia do Czêstochowy. Fak-
go kolegium, na dwa dni przed wyruszeniem na pielgrzy- tem jednak jest to, ¿e Pan
mi szlak. Ju¿ tego samego dnia, w godzinach wieczor- w swym dzia³aniu pos³uguje
nych, odby³o siê pierwsze, przedpielgrzymkowe spotka- siê ludŸmi, dlatego te¿ usta-
nie. Czasu by³o niewiele z tego wzglêdu, i¿ w tym roku nowiliœmy spoœród nas mini-
wraz z terminem pielgrzymki zbieg³o siê przygotowanie stra grupy - Zbyszka, który
do Œwiatowych Dni M³odzie¿y w Kolonii. Dotychczaso- troszczy³ siê, byœmy nie usta-
wy przewodnik grupy – o. Wojciech Zió³ek wraz z m³o- li w drodze oraz kwatermistrza
dzie¿¹ z duszpasterstwa WAJ przygotowywa³ siê w³aœnie – Krzyœka, który wraz z p. Er-
do wyjazdu za granicê. Dowiedzieliœmy siê, ¿e w tym roku nestem, zabiega³ o to, byœmy
ster w grupie przej¹³ poprzednik o. Wojtka – o. Marek mieli gdzie spocz¹æ w nocy,
Wójtowicz. Tak¿e nowicjat reprezentowany by³ przez dwa aby zregenerowaæ nasze s³a-
razy mniejsz¹ iloœæ nowicjuszy, ni¿ mia³o to miejsce w ubie- be cia³a. Po ustaleniu pod-
g³ych latach. Spora grupa WAJowiczów wyje¿d¿a³a do stawowych struktur, dziêki
Kolonii, wiêc problem zrodzi³ siê tak¿e przy obsadzeniu którym grupa mo¿e normal-
mikrofonów w grupie oraz z animacj¹ muzyczn¹. Ale prze- nie funkcjonowaæ w trasie,
cie¿ problemy s¹ po to, aby je rozwi¹zywaæ. Tak te¿ przed ze spokojem w duszy, udali-
wymarszem z Wawelu usiedliœmy wszyscy razem i rozpo- œmy siê nastêpnego dnia do
czêliœmy prawie ¿e wojskow¹ naradê. Funkcje rozdzielili- kolegiaty œw. Anny, aby za-
œmy szybko i sprawnie. Scholkê grupy utworzy³y po³¹- pisaæ siê na pielgrzymkê.
Fot. 58 Msza Œw. na Wawelu
czone si³y duszpasterstw jezuickich WAJ i MAGIS, wspo- W ten sposób, póŸnym po-
magane przez scholastyków graj¹cych na gitarach. Szefem po- po³udniem, byliœmy gotowi do wyruszenia na spotkanie z Nasz¹
rz¹dkowych zosta³ sch. Micha³ Mas³owski, a pomaga³ mu nasz Matk¹ w Czêstochowskim Wizerunku.
Tak w skrócie wygl¹da³o przygotowanie od strony tech-
nicznej. Znacznie inaczej przygotowywaliœmy siê ducho-
wo do tego wydarzenia. Dla ka¿dego z nas, w ró¿nych
aspektach, by³ to pierwszy pielgrzymkowy raz. Andrzej
i Zbyszek zupe³nie debiutowali na pielgrzymce, a dla mnie
by³a to pierwsza pielgrzymka d³u¿sza ni¿ dwa dni. Ka¿dy
z nas niós³ w swoim sercu konkretne intencje, by przez
wstawiennictwo Królowej Polski, przed Jej tronem w Czê-
stochowie, przedstawiæ je Jezusowi. Ka¿d¹ kroplê potu,
ka¿d¹ niedogodnoœæ, trudne warunki, nasze s³aboœci i nie-
domagania fizyczne, które objawia³y siê na trasie, ka¿dy
krok w stronê Jej Jasnej Góry, z której roztacza swe pano-
wanie nad Polsk¹ i sercami jej synów ³¹czyliœmy z trudem,
jaki Jezus i Ona, Jego Matka, doœwiadczali podczas swej
ziemskiej pielgrzymki, aby przed Jej obliczem doznaæ praw-
dziwej radoœci i duchowego pocieszenia.
Fot. 59 Kard. Macharski wyprowadzaj¹cy p¹tników z Wawelu
Dni pielgrzymkowe wygl¹da³y podobnie, wiêc nie wiem,
Andrzej. Œw. Ignacy w swoim pielgrzymowaniu zaufa³ ca³kowi- czy nie by³oby nudne dla Ciebie, drogi Czytelniku, œledziæ tekst
cie Panu, i¿ to On bêdzie karmi³ go, dawa³ mu schronienie i dach o b¹blach na stopach i pielgrzymkowych narzekaniach. Dlate-
nad g³ow¹ w drodze. Z takim celem i nastawieniem i my przygo- go skupiê siê dlatego na pierwszym i ostatnim dniu naszego

Carissimus 46 62
wêdrowania, które zas³uguj¹ na to, by poœwiêciæ im wiêcej uwagi. Przybycie do tronu Pani Naszej wywo³a³o wiele ³ez wzru-
Myœl przewodni¹ pielgrzymki stanowi³ cytat z Ewangelii œw. szenia w oczach pielgrzymów. Tak¿e i w moich oczach pojawi³y
£ukasza: Zostañ z nami, Panie! Pielgrzymowanie rozpoczêli- siê ³zy radoœci i szczêœcia. I choæ mieszka³em w s¹siedztwie
œmy szóstego sierpnia na Wawelu. O godzinie siódmej, ustêpu- klasztoru jasnogórskiego ponad czternaœcie lat, to jednak ka¿-
j¹cy metropolita krakowski, kard. Franciszek Macharski w uro- de przybycie w pielgrzymkowej grupie do stóp Niepokalanej
czystej koncelebrze z arcybiskupem Stanis³awem Dziwiszem – Matki nape³nia³o i zawsze bêdzie nape³niaæ mnie wzruszeniem.
swoim nastêpc¹ oraz z przewodnikami grup sprawowali Eucha- O godzinie dziewiêtnastej uczestniczyliœmy w Najœwiêtszej Ofie-
rystiê inicjuj¹c¹ nasz¹ drogê do Maryi. Kardyna³ w swej homilii rze Jezusa, sprawowanej przed szczytem jasnogórskim. Po Mszy
przypomnia³ nam o istocie pielgrzymowania, wspomina³ piel- œw. rozje¿d¿aliœmy siê powoli do naszych domów. Do Krakowa
grzymowanie w ¿yciu nasze- przybyliœmy kilka chwil po
go Wielkiego Rodaka – s³u- pó³nocy. W kolegium przy
gi Bo¿ego Jana Paw³a II oraz ul. Kopernika wypoczywa-
¿egna³ nas tak, jak matka wy- liœmy po pielgrzymim tru-
prawiaj¹ca w drogê swe dzie- dzie, dziel¹c siê pierwszy-
ci. Na koniec Mszy œw. wrê- mi prze¿yciami i refleksjami
czy³ jednemu z kap³anów, po pielgrzymce.
wieloletniemu przewodniko- Pisz¹c o tegorocznym
wi pielgrzymki, krzy¿ misyj- pielgrzymowaniu nie mogê
ny, przed jego wyjazdem na zapomnieæ o m³odzie¿y
Czarny L¹d. Ze wzgórza wa- uzale¿nionej z Czêstocho-
welskiego wszystkie grupy, wy i Mstowa, zgromadzo-
drog¹ wyznaczon¹ przez nej w dwóch grupach wraz
szlak królewski, przemasze- z ich opiekunem, ks. Zbysz-
rowa³y przez Rynek, kieruj¹c kiem, które tak¿e w tym
siê do granic miasta, w kie- roku sz³y ze znaczkiem œw.
runku Olkusza. Franciszka Ksawerego. Ci
Po szeœciu dniach spê- m³odzi ludzie, którzy
dzonych w drodze dotarli- w swym ¿yciu niejedno-
œmy przed oblicze Maryi. krotnie siêgnêli dna, bar-
Przed jasnogórskim szczy- dzo mocno œwiadczyli o
tem padliœmy na twarze, bi- swej gor¹cej wierze w Chry-
j¹c przed sw¹ Królow¹ czo- stusa, bêd¹c przyk³adem
³em, jak czynili to nasi ojco- dla niejednego p¹tnika
wie. Ka¿da z grup zosta³a Fot. 60 Jasna Góra dniem jasnym z naszej grupy i nie tylko.
powitana przez kustosza jasnogórskiego sanktuarium. Na spo- Pamiêtamy o nich nieustannie w naszych modlitwach.
tkanie pielgrzymom wyszed³ równie¿ pasterz archidiecezji kra- Do Starej Wsi wróciliœmy 13 sierpnia i od razu w³¹czyliœmy
kowskiej, kard. Macharski. siê w przygotowania przed odpustem ku czci Wniebowziêcia
NMP, pomagaj¹c wspó³braciom z II roku.
XXV PPK wraz z Grup¹ 11 w Liczbach
8300 - tylu p¹tników wyruszy³o z Wawelu na Jasn¹ Górê 6 sierpnia.
152 – tyle kilometrów pokonali pielgrzymi w drodze do Maryi
134 - tylu p¹tników pielgrzymowa³o w naszej grupie
39 – tylu m³odych z grup Betania i Spes z ks. Zbyszkiem pielgrzymowa³o wraz z nasz¹ grup¹.
11 - numer naszej grupy
9 - tyle grup wchodzi³o w sk³ad Cz³onu œródmiejskiego, którego czêœci¹ by³a nasza Jedenastka
8 – tyle cz³onów liczy³a XXV PPK
6 – tyle dni pielgrzymowaliœmy na Jasn¹ Górê
5 – tyle lat trwa³a przerwa w pielgrzymowaniu o. Marka Wójtowicza
4 – tylu scholastyków sz³o w tym roku w Jedenastce
3 – tylu nowicjuszy wspomaga³o Jedenastkê
2 - numer Cz³onu Œródmieœcie
1 – jeden jest tylko o. Przewodnik
Now. Krzysztof Faltus SI

63 Carissimus 46
Ignacjańska Impreza

Lipiec nieub³aganie chyli³ siê ku koñcowi. Nowicjusze spê- ponad trzystuosobowej grupy m³odzie¿y, na czele z bogatszym
dzaj¹cy wakacje w Nowym S¹czu powoli przygotowywali siê w doœwiadczenie z zesz³orocznej, pionierskiej imprezy ojcem
do opuszczenia bursy. Smutek z powodu rozstania z górskimi dyrektorem Andrzejem Migaczem oraz jego zastêpc¹ o. Toma-
wycieczkami i kajakami na jeziorze Ro¿nowskim rozwiewa³a myœl szem Nogajem. Wieczorem omówiliœmy za³o¿enia taktyczne
o „ma³ych wakacjach” w Starej Wsi. Ka¿dy przyzna mi racjê, ¿e i stopieñ zaanga¿owania nowicjuszy w pomoc starszym w po-
starowiejskie kolegium, to nie s¹decka bursa na Œw. Ducha, ale wo³aniu wspó³braciom. Nasza pomoc skierowana by³a w stro-
na szczêœcie po powrocie do domu, nie od razu zasiedliœmy w nê gospodarcz¹ IDM - u, ale jak¿e wa¿n¹ strategicznie. Poma-
asceterium i s³uchaliœmy konferencji o. Magistra. Ka¿dy z lek- galiœmy przy zmywaniu naczyñ, nakrywaniu sto³ów i przygoto-
kim napiêciem szed³ z w³asnym baga¿em do pokoju, który zo- wywaniu wody do mycia brudnych naczyñ.
stawi³ na ca³e trzy tygo- Plan dla samych uczestników by³ bardzo atrak-
dnie. Powodem tego stre- cyjny. Dzieñ obfitowa³ w ciekawe konferencje z za-
su bynajmniej nie by³ fakt proszonymi goœæmi (m.in. zaproszony by³ o. Leon
pozostawienia osamotnio- Knabit), ró¿nego rodzaju warsztaty tematyczne, któ-
nej celki zakonnej, ale ta- re swym ciekawym programem przyci¹ga³y m³odych
blica og³oszeñ nowicjac- ludzi. Oprócz tradycyjnych æwiczeñ poœwiêconych
kich, do której przytwier- modlitwie, tañcom towarzyskim i integracyjnym,
dzona by³a ju¿ od kilku dni ogromn¹ popularnoœci¹ cieszy³y siê spotkania
tabela z rozpisanymi funk- z Ochotnicz¹ Stra¿¹ Po¿arn¹ ze Starej Wsi, repre-
cjami na II Ignacjañskie zentuj¹cym Policjê m³. aspirantem Kazimierzem Ba-
Dni M³odzie¿y, sporz¹- rañskim oraz z o. Krzysztofem Bielem, który uczy³
dzona przez bidela. Ów od- wszystkich chêtnych
dany s³usznej sprawie no- Fot. 61 Zespó³ „Beczka technik bluesa i jazzu,
Œwiat³a” w akcji
wicjusz (imienia nie wy- a tak¿e gry na gitarze.
mieniamy, aby nie popad³ w samouwielbienie Za³oga wozu bojowe-
i pró¿n¹ chwa³ê), dobrowolnie skróci³ pobyt w No- go Stra¿y Po¿arnej
wym S¹czu, abyœmy wszystko zastali dopiête na oraz p. Barañski, przy-
ostatni guzik. bli¿ali swoim pod-
Bezpoœrednio przed drugim Œwiêtem M³odych opiecznym sposoby
pod ignacjañsk¹ bander¹ w Starej Wsi, odbywa³y pracy Stra¿y i Policji.
siê rekolekcje dla m³odzie¿y z duszpasterstwa jezu- Warsztaty te cieszy³y
ickiego MAGIS. Stu szeœædziesiêciu m³odych, od- siê tak¿e sporym za-
danych Jezusowi ludzi, podsumowywa³o kolejny interesowaniem po-
rok swej formacji w dwóch miejscach na terenie œród ¿eñskiej czêœci
naszej parafii: w Ze- Fot. 62 Grupa stra¿aków na warsztatach uczestników. Na ko-
spole Szkó³ w Starej niec odby³y siê poka-
Wsi i na Willi. Zwieñczeniem po- zy niektórych warsztatów, przygotowane przez samych uczest-
g³êbiania wiêzi z Panem podczas ników pod czujnym okiem swych instruktorów; tak warsztaty
dziewiêciodniowego skupienia Ochotniczej Stra¿y Po¿arnej zaprezentowa³y akcjê gaœnicz¹,
by³a owa impreza pod nazw¹ Igna- uczestnicy i inni zgromadzeni na pokazie mogli zakosztowaæ
cjañskie Dni M³odzie¿y, któr¹ przeja¿d¿ki policyjnym motocyklem, prowadzonym przez p. Ba-
swoj¹ obecnoœci¹ wsparli niema- rañskiego, a prowadz¹ca warsztaty taneczne Beata pe³ni³a pod-
gisowcy, zaprzyjaŸnione z nimi na- czas fina³owego wieczoru zaszczytn¹ funkcjê wodzirejki ogrom-
stolatki tak¿e spoza jezuickich pa- nego poloneza, którego tañczy³o ponad sto par. W ci¹gu dnia
rafii - sympatycy zakonu œw. Igna- najwa¿niejszymi punktami programu by³y modlitwy poranne
cego. i wieczorne oraz Eucharystia, która stanowi centrum ¿ycia chrze-
Dzieñ wczeœniej do kolegium œcijañskiego. M³odzi w grupach przygotowywali modlitwy po-
przybyli jezuici z ca³ej prowincji, ranne, którymi rozpoczynali ka¿dy z piêciu dni pobytu u stóp
Fot. 63 O. Maciej Szczêsny
odkrywaj¹cy nowe powo³anie... którzy podjêli siê zadania bycia dla Mi³osiernej Matki Starowiejskiej. Aby podkreœliæ szczególne

Carissimus 46 64
j¹cy w ró¿nego rodzaju wra¿enia i doœwiadczenia dzieñ. Na de-
skach IDM-owej sceny wyst¹pili m. in. o. Fabian B³aszkiewicz,
o. Marcin Baran, o. Krzysztof Biel, sch. Krzysztof Nowak, uta-
lentowani uczestnicy imprezy, którzy chcieli siê podzieliæ swo-
imi zdolnoœciami oraz zespó³ Siewcy Lednicy, który zagra³ fina-
³owy koncert w ostatni wieczór. Nie wolno nam jeszcze zapo-
mnieæ o zespole z Gliwic - „Beczce S³oñca”, który sw¹ pos³ug¹
poprzez œpiew ubogaca³ ka¿d¹ Eucharystiê i wspomaga³ wie-
czorne koncertowanie. Raz po raz przez scenê przewija³ siê
o. Andrzej Migacz w specjalnie przygotowanej koszulce - któr¹

Fot. 64 o. Dyrektor Andrzej Migacz zawsze w akcji

miejsce Mszy œw. w ¿yciu wewnêtrznym ka¿dego chrzeœcijani-


na, by³a ona sprawowana w œrodku ka¿dego dnia, o godzinie
12. W pierwszy dzieñ, na rozpoczêcie IDM – u, uroczystej kon-

Fot. 65 Z nami by³ oczywiœcie Pan Jezus...


otrzyma³ w darze - z napisem „OJCIEC DYREKTOR”. Odzienie
to sprawia³o na wszystkich ogromne wra¿enie. W pi¹tek za-
miast koncertu, nowicjusze przy-
gotowali nabo¿eñstwo, którego te-
matem by³a Eucharystia. Po wys³u-
chaniu S³owa Bo¿ego i przypo-
Fot. 66 Starowiejski wieczernik...
mnieniu sobie starotestamental-
celebrze przewodniczy³ o. Prowincja³ nych obietnic Stwórcy o odkupie-
Krzysztof Dyrek, który oficjalnie otwo- niu i Pokarmie z Nieba, którym lud
rzy³ œwiêtowanie magisowiczów. W ko- swój obdarza, nowicjusze przed-
lejnych dniach Najœwiêtsz¹ Ofiarê stawili pantomimê Ostatniej Wie-
sprawowali m. in. o. Leon Knabit, nasi czerzy, podczas której Jezus cu-
neoprezbiterzy, oraz wszyscy ojcowie, downie ukry³ siê pod postaciami
przybyli na wspólne œwiêtowanie. chleba i wina. Nastêpnie m³odzi -
Modlitwy wieczorne mia³y miejsce tak jak Aposto³owie w Wieczerni-
po wspólnym koncertowaniu w domo- Fot. 67 Dzielmy siê wiar¹ jak chlebem... ku - ³amali siê wzajemnie chlebem.
wym ogrodzie. M³odzi, bawi¹c siê ¿egnali odchodz¹cy, obfitu- W tê radosn¹ chwilê wkroczy³ Pan, ukryty w kawa³ku bia³ego
chleba, którego wszyscy adorowali, dziêkuj¹c Mu za tak wielki
dar, i¿ raczy³ zostaæ wœród nas, tutaj na ziemi, kontempluj¹c
niezg³êbiona tajemnicê Bo¿ej mi³oœci, tego ¿e Bóg – Stwórca
pragn¹c byæ tak blisko cz³owieka, ukry³ swoje bóstwo wobec
nas, aby staæ siê powszednim jak chleb, który obra³ sobie za
przedmiot ukrycia. Czas ten, podarowany nam przez Pana na
Jego Uwielbienie pokaza³, jak bardzo m³odym ludziom potrzeb-
na jest cisza i skupienie, wyjœcie z zakrzyczanego otoczenia,
oderwanie siê od Internetu, telewizji, g³oœnej muzyki. Myœmy
pozwolili, aby Pan wywiód³ nas na pustyniê i tam cicho i ³agod-
nie przemawia³ do nas oraz opatrywa³ nasze stroskane codzien-
noœci¹ i oszpecone grzechem serca, które pomimo tego nale¿¹
do Niego i pragn¹ Go kochaæ tak, jak On kocha nas!
Fot. 68 W odwiedzinach u Andrzeja Boboli

65 Carissimus 46
Po raz pierwszy w tym roku IDM-owicze pielgrzymowali pie-
szo do Strachociny- miejsca narodzin œw. Andrzeja Boboli. Na
miejscu przyjê³y ich goœcinnie siostry franciszkanki Niepokala-
nego Serca Maryi. W Sanktuarium poœwiêconym temu wielkie-
mu Œwiêtemu m³odzi modlili siê przy jego relikwiach, ofiaruj¹c
trud pielgrzymowania i uczestniczyli w Najœwiêtszej Ofierze Je-
zusa, który dodawa³ si³ œw. Andrzejowi w chwili, gdy ten sk³a-
da³ Jemu ofiarê z siebie samego. Uroczyst¹ homiliê do m³odych
wyg³osi³ o. Jacek Bolewski.
W tym roku nawet pogoda by³a ³askawa dla naszej drogiej
m³odzie¿y. Przez pe³ne piêæ dni œwieci³o s³oñce, a temperatura
w cieniu siêga³a kilku kresek powy¿ej 30 stopni Celsjusza. Tak-
¿e przez ten naturalny dar, Pan Bóg jeszcze bardziej rozpala³
wnêtrza tych, którzy przyszli do Niego, aby Go wielbiæ i dziêko-
Fot. 69 O. Maciej Szczêsny ze swoj¹ trzódk¹...
waæ Mu za wszystko w³asnie tu, w Starej Wsi.
Niestety, czas p³ynie nieub³aganie do przodu i nawet tak siê deklaruj¹c jednoczeœnie swój udzia³ w kolejnych imprezach
wspania³e, podjête dla wiêkszej Chwa³y Bo¿ej przedsiêwziêcie przygotowywanych dla nich przez jezuitów. Oko³o po³udnia
zbli¿a³o siê powoli ku koñcowi. Nadszed³ ostatni dzieñ lipca. gwarna przez ostatni tydzieñ Stara Wieœ opustosza³a, ¿egnaj¹c
Dzieñ, w którym wspominamy za³o¿yciela Towarzystwa, Œw. sympatycznych m³odych ludzi, bêd¹cych nadziej¹ obecnych
Ojca Naszego Ignacego Loyolê. W tym to dniu, uroczyst¹ Eu- pokoleñ na przysz³oœæ, budowan¹ na fundamencie wiary w œwie-
charysti¹ o godzinie dziewi¹tej, zakoñczy³y siê Drugie Igna- cie, który tak mocno ulega pozorom kusiciela.
cjañskie Dni M³odzie¿y w Starej Wsi. Po Mszy œw. m³odzi ¿egnali

M³odzi o IDM –ie


IDM to wspania³a zabawa, która zbli¿a nas nie tylko do Pana Boga, ale tak¿e do ludzi. Na Ignacjañskich Dniach M³odzie¿y
pozna³am du¿o ciekawych ludzi, z którymi warto utrzymywaæ dalszy kontakt. Poprzez zorganizowane warsztaty mo¿emy rozwijaæ
swoje zainteresowania, m. in. uczyæ siê kontaktu z drugim cz³owiekiem, œpiewaæ, tañczyæ, ale równie¿ odkrywaæ w sobie nowe
talenty i specjalizacje. Panuje tutaj wspania³a atmosfera, która jest stworzona przez fenomenalnych ksiê¿y jezuitów.
Aœka z Wroc³awia, Marta z Wroc³awia i Kinga z Katowic

Nasz przyjazd na IDM poprzedzi³y rekolekcje dla grup Magis. Ja jestem animatork¹ grupy „£osie” z Bytomia. Sama idea spotkania
m³odych jest bardzo fajna, a i to, ¿e m³odzi chc¹ przyje¿d¿aæ i spotykaæ siê ze sob¹ – to jest po prostu piêkne. My, bêd¹c po
rekolekcjach, prze¿ywamy to ca³kiem inaczej od tych, którzy przyjechali na sam¹ Imprezê. Brak³o nam trochê czasu, aby och³on¹æ
po wyciszeniu i skupieniu, panuj¹cym na nich. Na pocz¹tku da³o siê te¿ odczuæ pewnego rodzaju rywalizacje pomiêdzy du¿ymi
wspólnotami, które liczy³y kilkadziesi¹t osób, a miêdzy nami, którzy liczymy kilkanaœcie osób. Czas jest fajnie zaplanowany. Na
warsztatach ka¿dy mo¿e znaleŸæ coœ dla siebie. Ponadto prowadz¹ je osoby, które s¹ do tego dobrze przygotowani. Chyba nie ma
osoby, która nudzi³aby siê. Przed nami wieczorem koncert Siewców Lednicy i ufam, ¿e bêdzie super. Bardzo podoba³ mi siê wieczór,
podczas którego prezentowaliœmy twórczoœæ w³asn¹. To by³a bardzo dobra myœl, której w zesz³ym roku zabrak³o. Pogoda, której
podczas ostatnich IDM brakowa³o - w tym roku dopisa³a. Bardzo mêcz¹ce s¹ dy¿ury, ale w trakcie ich pe³nienia tak¿e dzieje siê
du¿o fajnych rzeczy.
Ania Peterek z Bytomia

Jako prowadz¹ca warsztaty muszê powiedzieæ, ¿e by³o bardzo fajnie. Jeœli chodzi o m³odych, zaanga¿owanie jest zmienne i
przypomina pewnego rodzaju sinusoidê: opada, wzrasta opada, wzrasta...ale to chyba w zale¿noœci od pogody. Spojrzenie o
strony organizacyjnej – super! Jestem zaskoczona i to bardzo pozytywnie. Przyjecha³am tutaj po raz pierwszy i mam wra¿enie, ¿e
wszystko jest dopiête na ostatni guzik. Nie ma przestojów i pró¿nego oczekiwania nie wiadomo na co. Pozdrawiam wszystkich
przyjació³!
Beata z Krakowa – prowadz¹ca warsztaty taneczne

IDM jak IDM. By³o super!!!! Niech ¿yj¹ kierowcy autokarów, którzy ka¿dego ranka dowozili nas z willi do szko³y.
Wojtek

Carissimus 46 66
IDM? Pomys³ dobry, wykonanie bardzo dobre, choæ uwa¿am, ¿e spotkania w grupach po konferencjach by³y zbyteczne. Wiêcej
czasu mog³o byæ przeznaczone na warsztaty. M³odych to interesuje i w tym mogliby siê bardziej odnaleŸæ. Dobra atmosfera i tylko
tak dalej.
Filip z K³odzka

IDM w Starej Wsi trwa³ 4 dni. By³y to ciê¿kie 4 dni... Ka¿dy dzieñ by³ ca³kowicie wype³niony. Zaczyna³ siê od porannej
modlitwy, potem œniadanie, (zawsze przygotowane i obs³ugiwane przez któr¹œ z grup). PóŸniej odbywa³y siê konferencje, prace w
grupach, skrzynka pytañ (do goœcia dnia) i to trwa³o do oko³o poludnia...
Nastêpnym punktem programu by³a szko³a œpiewu, o 12:00 odmawialiœmy Anio³ Pañski i rozpoczynaliœmy najwa¿niejsze
spotkanie... czyli Eucharystiê :) jak zawsze przebieg³a ona w ogromnym skupieniu uczestników, ale te¿ i radoœci p³yn¹cej ze œpiewu
ulubionych piosenek, które gra³ nam zespo³ z Gliwic.
Nastêpnie by³ obiad, chwila wytchnienia i... ka¿dy bieg³ na wybrany przez siebie warsztat. By³y m.in warsztaty misyjne,
policyjne, stra¿ackie, tañca, œpiewu animatorskie i wiele wiele innych. Ja zapisa³am siê na warsztaty animatorskie prowadzone
przez o. Macieja Szczêsnego SI (moderatora z k³odzkiego Magis). Spotknia by³y bardzo ciekawie prowadzone, Ojciec przybli¿a³
i pokazywa³ jak pracowaæ i kszta³towaæ grupe, przytacza³ przy okazji bardzo ciekawe przyk³ady bior¹c je z w³asnego doœwiadcze-
nia. Nastêpnie nastêpowa³a znów chwila wytchnienia, kolacja i... pogodny wieczór, koncerty, przedstawienia przygotowane przez
uczestników... Tak wygl¹da³y drugi i czwarty dzien IDM-u. Pierwszy dzieñ by³ bardziej organizacyjny, kiedy to przybywali do
Satrej Wsi wszyscy chêtni m³odzi ludzie, aby poznaæ bli¿ej Boga, oraz aby te¿ zawrzec nowe znajomoœci z ludŸmi z innych miast.
a tak¿e poznaæ coœ nowego, zdobyæ kolejne doœwiadczenie. W dugi dzieñ natomiast organizatorzy zorgnizowali nam piesz¹
pielgrzymkê do Strachociny. Pogoda nam dopisa³a, by³o bardzo gor¹co, jednak pomimo upa³u na twarzach uczestników widoczny
by³ ca³y czas uœmiech, a czas by³ umilany przez Ojców, oraz osoby muzyczne, którzy to co jakiœ czas zachêcali nas do wspólnego
œpiewu. Po d³ugim i mêcz¹cym marszu, wreszcie dotarliœmy do celu. Tam zostaliœmy przywitani przez tamtejsze siostry ciep³¹ i
bardzo smaczn¹ zupk¹. Gdy ju¿ posililiœmy swoje brzuszki, a nasze zmêczone nogi odpoczê³y Ojcowie uznali, ¿e zregenerowaliœmy
nasze si³y i ruszamy dalej. Jak siê potem (na szczêœcie) okaza³o, niedaleko bo do pobliskiego koœció³ka, gdzie zostaliœmy przywi-
tani. Nastêpnie udaliœmy siê na polanê, na której odby³o siê krótkie nabo¿eñstwo, a nastêpnie rozrywka poprowadzone przez
duszpasterswo z K³odzka. Po chwilowym rozluŸnieniu, wróciliœmy do koœció³ka, gdzie odby³a siê szko³a œpiewu i oczywiœcie
Masza Œw. Po Eucharysti, czekaliœmy na autokary, które zawioz³y nas na smaczn¹ kolacjê, gdzie mogliœmy zregenerowaæ nasze si³y,
aby móc dalej uczestniczyæ w programie, który by³ przygotowany.
Przez ca³y czas trwania IDM-u mo¿na by³o te¿ zadbaæ o swoj¹ kondycjê, organizowane by³y m.in. zawody w siatkowkê, pilkê
nozn¹, koszykówkê itp.
I tak oto bardzo szybko minê³y 4 dni rekolekcji, po których niestety trzeba by³o siê rozstaæ. Jednak w naszych zeszytach
zosta³y adresy naszych nowych znajomych, a w sercach du¿o radoœci i ziarno, które zosta³o zasiane. A tak¿e chêæ powrotu za rok!!
Ola z Opola

Now. Krzysztof Faltus SI

67 Carissimus 46
Nov. Szczepan Urbaniak SI

Dawniej Gdzie mêdrcu


Gdy ¿ycia i prawdy m¹droœæ twoja
w sobie nie mia³em gdy prawdê poznasz
Gdy jeszcze Go nie pozna³em Gdzie b³aŸnie
W odpoczynku szyderstwo twoje
zmêczenie bezsensu cierpia³em gdy ¿ycie siê sypie
W radoœci Gdzie biegniesz
spokoju serca nie zna³em zwyciêzco przegrany
Wœród ludzi zgubienia nat³oku czy w górê?
Wœród œwiata owego Gdy w przepaœæ upadasz
Co szepta³ zgie³kliwie Nie trzeba m¹droœci
Co krzycza³ straszliwie w zagadce najwiêkszej
Nic nie zyska³em Nie przyjemnoœci smaku
Ni celu, ni szczêœcia By rozkosz najwiêksz¹ posi¹œæ
Nim w Boga bezkres nie spojrza³em Zaszczytów i s³awy
Wiêc niech wys³awione bêdzie imiê Nie starczy
Tego by godnoœæ najwy¿sz¹ zdobyæ
Z którego wyp³yn¹³em Lecz uznaæ ¿eœ g³upi
I w którym ¿yjê m¹droœci¹ zab³ysn¹æ
Bo z Nim w pokorze swej stan¹æ
Mi³oœci odwieczn¹ tajemnic¹ wyjœæ poza siebie, w mi³oœci ofiarnej
W trudzie A s³oñce ci wzejdzie
b³ogie serca ukojenie W tryumfie wywy¿szon, Bóg uni¿ony
W cierpieniu A w radoœæ i szczêœcie Jego
radoœci œwiat³a promienie Zostaniesz w³¹czony
W sekundzie ka¿dej
mi³oœci uwielbienie
drogi szlachetna walka
prawd¹ oœwiecona
Wiêc có¿ Ci, Panie, powiem
O jedno chcê Ciê dziœ prosiæ
Daj mi Jezu
zawisn¹æ na krzy¿u
zatraæ mnie dla Ciebie
By w nienawiœci rozsmakowany
dawny cz³owiek umar³ O Panie
a w mi³oœci odnowiony Ty w Twej mi³oœci
nowy siê narodzi³ za g³upiœ
dla œwiata tego
Za œmieszny
W szczêœciu wiecznym twoim
Czy jest ktoœ bardziej nieszczêœliwy
Ni¿ ty
O Panie

Carissimus 46 68
Życie brata zakonnego -
przez pracę do Pana Boga.
Rozmowa z br. Tadeuszem Jajko

Br. Tadeusz Jajko urodzi³ 04 lipca 1927 roku w Przysietnicy k. Brzozowa.


Do Towarzystwa Jezusowego wst¹pi³ 14 wrzeœnia 1949 roku. Aspiranturê
odby³ w Czechowicach, a nowicjat w Starej Wsi. Nastêpnie pracowa³ jako
kucharz i infirmarz m.in. w Krakowie, Nowym S¹czu. Obecnie pomaga na
furcie w Starej Wsi.

Filip Sroka: Jak trafi³ Brat do Towarzystwa Jezusowego? szy dzieñ by³ wolny, lecz póŸniej zaczê³a siê praca.
Najpierw by³em tzw. skupuj¹cym i s³u¿y³em do trzech Mszy
Br. Tadeusz Jajko: Do jezuitów przyszed³em wraz z br. Mieczy- œwiêtych. By³o bardzo ciê¿ko. Ba³em siê. Eucharystia by³a po
s³awem Sobot¹. Zachêci³a nas do tego pewna pani, która pra- ³acinie, a ja s³u¿y³em (po raz pierwszy). Mia³em wtedy 22 lata.
cowa³a wówczas w starowiejskim kolegium. Powiedzia³a: „IdŸ- Wstawa³em o godz. 500 i pracowa³em a¿ do godz. 2100. Nie mia-
cie do jezuitów, ja tam pracujê, tam ³em ¿adnego odpoczynku, oprócz chwili na modlitwê ró¿añ-
jest dobrze, dadz¹ wam dobrze jeœæ” cow¹. Co dwa tygodnie duchow-
itd. To by³y proste s³owa. Br. Mietek ny mia³ w kaplicy konferencje na
mnie zachêci³ i poszliœmy do zakonu. temat œwiêtoœci. Podczas pobytu
Mietek zosta³ przyjêty a ja nie - z po- w Czechowicach nauczy³em siê go-
wodu choroby. Minê³o pó³tora roku towaæ. Brat, który zazwyczaj pra-
i chcia³em jechaæ do pracy do Raci- cowa³ w kuchni, zachorowa³ na raka
borza, tam gdzie moi koledzy. Ponie- i musia³em go zast¹piæ. W aspiran-
wa¿ dokumenty mia³em z³o¿one tu- turze spêdzi³em osiem miesiêcy,
taj, w nowicjacie, musia³em je ode- a po nich mia³em kilka dni wolnego
braæ, by móc zameldowaæ siê w Ra- na wyjazd do domu. PóŸniej zacz¹³
ciborzu. Przyszed³em do Starej Wsi siê nowicjat w Starej Wsi. Opiekê
i poprosi³em ówczesnego o. Magi- nade mn¹ przej¹³ Anio³. Odby³em
stra o zwrot dokumentów. D³ugo nie rekolekcje, a po nich by³y ob³uczy-
przychodzi³. Jak zjawi³ siê ponownie, ny. Przez ca³y okres nowicjatu pra-
zapyta³ mnie: „ Co byœ teraz wybra³: cowa³em g³ównie w kuchni, wyko-
zakon, czy pracê w Raciborzu?” Bar- nywa³em tak¿e ró¿ne prace tech-
dzo chcia³ us³yszeæ odpowiedŸ, wiêc niczne oraz prace w ogrodzie itp..
odpowiedzia³em, ¿e na pewno wy-
bra³bym zakon. Okaza³o siê, ¿e pó³ F.S.: Czym zajmowa³ siê Brat po
godziny wczeœniej dosta³ list od zakoñczeniu nowicjatu?
o. Genera³a, w którym by³o pozwole-
nie na przyjêcie mnie do Towarzy- Br. T.J.: Moim nastêpnym zajêciem
stwa Jezusowego, nawet natych- by³a infirmeria. Przez dwa, albo trzy
miast. Na ten dzieñ czeka³em. Wy- lata pracowa³em przy chorych. Po-
bra³em zakon. O. Magister kaza³ mi Fot. 70 Filip (wywiadowca) z dawa³em im leki i w razie potrzeby
udzielaj¹cym wywiadu Br. Jajko
przyjœæ jeszcze raz do Starej Wsi, opatrywa³em. Po pos³udze w infir-
zg³osi³ do sióstr s³u¿ebniczek, ¿eby wyleczy³y mi wa¿niejsze merii pracowa³em dziesiêæ miesiêcy w zakrystii, nastêpnie
zêby (poniewa¿ mnie bola³y) i poda³ termin wyjazdu. Pojecha- w jadalni, gdzie zajmowa³em siê s³u¿eniem do sto³u, myciem
³em do Krakowa. Tam jeden z braci dop³aci³ mi do biletu i dalej naczyñ itp. PóŸniej wys³any zosta³em do Krakowa do pomocy
uda³em siê do Czechowic. Na miejsce dotar³em nad ranem. Pierw- w kuchni w naszym kolegium przy ul. Kopernika. By³y to lata

69 Carissimus 46
1956 – 1960. W by³ej stolicy zaczê³y siê moje bóle w nodze, lecz domów pracowali tylko bracia, a to ze wzglêdu na siln¹ klauzu-
nic nie mówi³em, bo ba³em siê, ¿e wyrzuc¹ mnie z zakonu. Na- rê. Teraz ju¿ tego nie ma. Jezuitom gotuj¹ przewa¿nie siostry
stêpnie przeznaczono mnie na szefa kuchni w Nowym S¹czu. zakonne lub najmowane panie kucharki. Dla mnie z pocz¹tku,
Odwiedzi³em wiele naszych parafii. By³em jeszcze raz w Krako- kiedy uczy³em siê gotowaæ, zajêcie kucharza nie nale¿a³o do
wie, w Nowym S¹czu, w Czechowicach, w Zakopanem. Po opusz- tych przyjemnych. Jednak z czasem praca ta, stawa³a siê coraz
czeniu Zakopanego wyjecha³em do K³odzka, gdzie by³em do- ciekawsza i weselsza. Przyzwyczai³em siê i zacz¹³em robiæ
mowym i skupuj¹cym, a na samym koñcu zakrystianinem. Tam wszystko na wiêksz¹ chwa³ê Bo¿¹. I to pomaga³o, nawet w trud-
te¿ bardzo rozbola³a mnie noga i to z jej powodu trafi³em do nych chwilach. Gotowania uczy³em siê od starszych braci, jed-
kliniki w Krakowie. Po badaniach okaza³o siê, ¿e mam cukrzycê nak najwiêcej nauczy³ mnie mistrz kuchni, podczas mojego po-
i ¿e trzeba amputowaæ nogê do kolana. Po rehabilitacji pos³any bytu w Nowym S¹czu. Codziennie (przez trzy miesi¹ce) mia³em
zosta³em do Starej Wsi, gdzie przebywam do dzisiaj. Pomagam z nim trzygodzinne zajêcia. To by³o bardzo interesuj¹ce i cenne
na furcie, modlê siê i pogwizdujê. doœwiadczenie.

F.S.: Prace w której placówce wspomina Brat najmilej? F.S.: Jakie dania lubi³ Brat najbardziej przyrz¹dzaæ?

Br. T.J.: Nie mo¿na mówiæ, ¿e na Br. T.J.: Bardzo dobrze wycho-
którejœ placówce by³o lepiej czy dzi³o mi pieczenie pieczywa, a
gorzej, choæ bardzo dobrze wspo- w szczególnoœci bu³ek. Lubi³em
minam pracê w Zakopanem i No- te¿ gotowaæ rosó³. Potrafiê wê-
wym S¹czu. Wszêdzie by³o coœ dziæ wêdliny, czego nauczy³y
ciekawego i interesuj¹cego, a za- mnie siostry s³u¿ebniczki, u któ-
razem zaskakuj¹cego – du¿o pra- rych (podczas pobytu w Nowym
cy i zajêæ. S¹czu) pobiera³em cotygodnio-
we nauki. By³o wiele takich po-
F.S.: Wœród nowicjuszy postrze- traw, ale ja ju¿ wiêkszoœæ poza-
gany jest Brat jako cz³owiek pomina³em.
bardzo weso³y, potrafi¹cy cieszyæ
siê z ¿ycia. Sk¹d bierze siê ta F.S.: Od piêtnastu lat mieszka
radoœæ? Brat w Starej Wsi. Jak ¿yje
siê tutaj, w starowiejskim ko-
Br. T.J.: Na pewno od Pana legium?
Boga! Radoœæ z tego, co siê po-
siada. Pamiêtam, jak w Krakowie, Fot. 71 Br. Jajko w akcji Br. T.J.: Poniewa¿ jestem tutaj
gdy odjêli mi nogê, zadzwoni³y pielêgniarki z zapytaniem, czy prawie wychowany - pochodzê z s¹siedniej wioski, Przysietni-
mog¹ po mnie przyjœæ? Ja im odpowiedzia³em: „PrzyjdŸcie, cy - to tutaj jest jak w domu, blisko rodziny. Czujê siê bardzo
przyjdŸcie, bo jestem l¿ejszy o jedn¹ nogê. Szybko mnie na tym dobrze. Dzieñ mija za dniem. Nie mo¿e zabrakn¹æ Mszy œwiêtej,
wózku wywieziecie.” Zawsze staram siê byæ weso³y, bo po co codziennego ró¿añca i innych modlitw. Czasami (gdy tylko ni-
siê smuciæ, po co p³akaæ, jak i tak ju¿ nic nie wyp³aczemy. Jed- komu nie przeszkadzam) lubiê sobie pogwizdaæ i poœpiewaæ.
nak, gdy przychodzi strapienie, wtedy pomaga ró¿aniec do Jednak czasami jestem upominany (i bardzo s³usznie), abym
Matuli Najœwiêtszej. szanowa³ pozosta³ych wspó³braci i zachowywa³ ciszê. Nieod-
³¹cznym elementem dnia jest równie¿ insulina, któr¹ muszê do-
F.S.: Czy posiada Brat jakieœ szczególne wspomnienia z ¿ycia stawaæ w zwi¹zku z cukrzyc¹ oraz praca na furcie.
zakonnego?

Br. T.J.: Tak! Takim wspomnieniem jest na pewno moment z³o- Dziêkujê bardzo za rozmowê. ¯yczê wielu ³ask Bo¿ych, zdro-
¿enia ostatnich œlubów dziesiêæ lat po wst¹pieniu oraz piêæ- wia i w dalszym ci¹gu wiele radoœci.
dziesi¹ta rocznica wst¹pienia. Czeka³em wtedy i myœla³em: wy- Bóg zap³aæ.
trwam czy nie wytrwam? Do bardzo mi³ych wspomnieñ muszê
zaliczyæ równie¿ okres nowicjatu, a szczególnie mattony, kiedy S³owniczek:
wygra³em. 1. skupuj¹cy - brat odpowiedzialny za zaopatrzenie
domu
F.S.: Czy praca w kuchni nale¿a³a do zajêæ przyjemnych? 2. domowy - odpowiedzialny za sprawy techniczne
i porz¹dkowe domu
Br. T.J.: Trzeba zacz¹æ od tego, ¿e kiedyœ w kuchniach naszych

Nov. Filip Sroka SI

Carissimus 46 70
Kronika
Nowicjacka 2005
Styczeñ
Nowicjusze II roku przywitali Nowy Rok na naszych placówkach, gdzie
rozpoczynali sw¹ próbê katechetyczn¹. Tomasz WoŸny, Mateusz Janyga
i Daniel Michalski w Nowym S¹czu, Jakub Biela i Leszek Wilczak w Opolu,
Pawe³ Beñ i Maciej Hamczyk w Gliwicach.
Nowicjusze I roku rozpoczêli Æwiczenia Duchowne pod kierownictwem o.
Magistra. Rekolekcje trwa³y 28 dni, a odprawia³o je czterech wspania³ych:
Krzysztof Faltus, Zbigniew Szulczyk, Andrzej Myjak i Karol Trojan.
Obchodziliœmy imieniny Ojca Magistra

Luty Fot. 72 Starowiejskie kolegium zim¹

W Œwiêto Ofiarowania Pañskiego - dzieñ ¿ycia konsekrowanego - nowicjusze I roku


przywdziali suknie zakonne. Delegacje nowicjatu i naszej wspólnoty domowej
uczestniczy³y w uroczystoœciach diecezjalnych w katedrze w Przemyœlu pod
przewodnictwem Arcybiskupa Metropolity Przemyskiego Józefa Michalika.
Goœciliœmy w naszej wspólnocie Ojca Prowincja³a Krzysztofa Dyrka SI, który
przeprowadzi³ wizytacjê w naszym domu. Nowicjusze w tym czasie odbyli swoj¹
sprawê sumienia
Graliœmy w Mattony podtrzymuj¹c tradycjê Ojców Bia³oruskich. Na wspólnych
spotkaniach mattonowych by³ obecny o. Prowincja³.

Po wizytacji I rok rozpocz¹³ próbê w brzozowskim Szpitalu.


Fot. 73 Mattony nowicjuszy pod przewodnic-
twem prezesa - O. Socjusza Nast¹pi³a zmiana funkcji w nowicjacie oraz przeprowadzki. Bidelem zosta³ Daniel
Michalski, subbidelem Jakub Biela.

Weszliœmy w czas pokuty i przygotowania siê do obchodów pami¹tki Zmartwychwstnia Pana.

Marzec
I rok zakoñczy³ sw¹ próbê szpitaln¹.

We wszystkie pi¹tki Wielkiego Postu poœciliœmy o chlebie i wodzie, aby


pozyskane w ten sposób œrodki przekazaæ biednym, jako wielkopostn¹
ja³mu¿nê.
W szpitalu brzozowskim zmar³ br. Bronis³aw Hadam. W uroczystoœciach
pogrzeboych bra³ udzia³ o. Prowincja³ Krzysztof Dyrek SI

Obchodziliœmy Triduum Paschalne i Œwiêta Wielkanocne. Surrexit


Dominus vere, alleluia!

Kwiecieñ Fot. 74 Ostatnie po¿egnanie Br. Hadama

Prze¿ywaliœmy œmieræ umi³owanego Ojca Œwiêtego Jana Paw³a II. Dziêki poœrednictwu mediów uczestniczylismy w Jego pogrzebie.

Wyruszyliœmy na „Emaus”, aby spotkaæ Zmartwychwsta³ego Pana w przyrodzie i ludziach.

71 Carissimus 46
Maj
Na pocz¹tku miesi¹ca tradycyjnie juz goœciliœmy naszych najmilszych goœci
- rodziców.

Braliœmy udzia³ w zjeŸdzie nowicjatów w Gdyni. Nad morze oprócz nas przybyli
nowicjusze z Czech i S³owacji. Wspólna integracja dokonywa³a siê na wielu
p³aszczyznach.
Na nasz¹ tegoroczn¹ majówkê udaliœmy siê na Ukrainê. Goœciliœmy u ss.
S³u¿ebnic we Lwowie, £awrze Poczajewskiej i u oo. Bazylianów w Krechowie,
gdzie uczestniczyliœmy w S³u¿bie Bo¿ej, sprawowanej dla nas przez o.
Pachomiusza - mistrza nowicjuszów bazylianów. Szczególnie w pamiêci utkwi³o
nam dziesiêciogodzinne Fot. 75 Wszystkie drogi prowadz¹ do... Gdyni. Zjazd
oczekiwanie na wjazd do Polski. nowicjatów

Braliœmy udzia³ w sympozjum o S³udze Bo¿ej s. Robercie Babiak w domu generalnym


ss. S³u¿ebniczek i obejrzeliœmy piêknie przygotowane przez najm³odsze siostry
przedstawienie.
W domu generalnym ss. S³u¿ebniczek uczczono relikwie œw. Tereski z Lisieux.
Uczestniczyliœmy w uroczystej Mszy œw. celebrowanej przez o. Rektora.

Nasze apostolstwa zawiesiliœmy na okres wakacji.

Fot. 76 Na sympozjum by³o wiele znamienitych


osób

Czerwiec
Nowicjusze II roku, zdani na Bo¿¹ Opatrznoœæpielgrzymowali do Rostkowa. W ten sposób
odbywali swoj¹ próbê peregrynacyjn¹.

Obchodziliœmy z³oty Jubileusz ¿ycia zakonnego braci: Józefa Druzga³y i Tadeusza Nogaja.

Dwóch nowicjuszy bra³o udzia³ w œwiêceniach prezbiteratu Naszych w Krakowie.

Lipiec
Swoj¹ Mszê prymicyjn¹ w starowiejskiej bazylice odprawi³ o. Tomasz Nogaj. Nowicjusze
brali udzia³ w tej podnios³ej i wzruszaj¹cej uroczystoœci. Kazanie wyg³osi³ o. Wojciech
Zió³ek.
Rozpoczêliœmy wakacje, czas
wypoczynku po trudach nowicjackiej
formacji. Spêdzaliœmy je w domu i Fot. 77 Nabo¿eñstwo przygotowane przez
nowicjuszów
wspólnie w Nowym S¹czu. Chodziliœmy
wiele po górskich szlakach, zwiedzaliœmy miasto i p³ywaliœmy na kajakach. Pogoda
wyj¹tkowo nam dopisywa³a.
W³¹czyliœmy siê w przygotowania II Ignacjañskich Dni M³odzie¿y w Starej Wsi.

Sierpieñ
I rok pielgrzymowa³ do Czêstochowy pomagaj¹c Naszym w prowadzeniu grupy
jezuickiej, wchodz¹cej w sk³ad II cz³onu Pieszej Pielgrzymki Krakowskiej.

Fot. 78 O. Nogaj udzielaj¹cy b³ogos³awieñstwa II rok odprawia³ swoje rekolekcje przed œlubami.

Carissimus 46 72
Umar³ król, niech ¿yje król!!! Po¿egnaliœmy o. Socjusza Dariusza Wiœniewskiego,
który obj¹³ funkcjê ministra w Czechowicach - Dziedzicach i przywitalismy przyby³ego
w jego miejsce zza Wielkiej Wody o. Miros³awa Bo¿ka.
W³¹czyliœmy siê hojnie w przygotowanie i obchody uroczystoœci odpustowych ku
czci Wniebowziêcia Najœwiêtszej Maryi Panny w naszej starowiejskiej bazylice.

Mia³a miejsce zmiana pos³ug nowicjackich: bidelem zota³ Zbigniew Szulczyk a


subbidelem Krzysztof Faltus.

Na willi odby³y siê rekolekcje dla m³odzie¿y ze Starej Wsi i okolic, które dawa³
o. Socjusz Miros³aw Bo¿ek. Pomagali mu nowicjusze: Krzysztof Faltus i Andrzej
Fot. 79 Nowicjusze drugiego roku podejmuj¹cy
¿yciow¹ decyzjê
Myjak
Dziewiêciu kandydatów rozpoczê³o ¿ycie zakonne w naszym domu poprzez pierwsz¹ próbê. Czu³¹ opiekê nad nowoprzyby³ymi
roztoczy³ anio³ Zbyszek Szulczyk.

Pod koniec miesi¹ca siedmiu naszych starszych wspó³braci z³o¿y³o swe pierwsze œluby zakonne. Œwiêtowalismy wspólnie z ich
krewnymi to wielkie wydarzenie.

Wziêliœmy ochoczo udzia³ w wykopkach. W zbieraniu p³odów ziemi pomogli


nam nasi nowi scholastycy.

Nowicjat opuœci³ Karol Trojan.

Wrzesieñ
Ci¹g dalszy naszych prac przy zbiorach. Do walki z ziemi¹, której musimy wydrzeæ
ostatniego ziemniaka, zachêca nas myœl o pysznych daniach, które bêdziemy
spo¿ywaæ zim¹.
O. Magister wyjecha³ na
Ukrainê dawaæ rekolekcje
siostrom S³u¿ebnicom we Fot. 80 Do ostatniego ziemniaka...
Lwowie. Tym razem celnicy
byli dla niego ³askawsi.
Wspólnota nowicjacka powiêkszy³a siê o dziewiêciu nowicjuszy pierwszego
roku. Uroczystoœæ introdukcji prze¿ywaliœmy w kaplicy domowej, modl¹c siê
przed figurk¹ Matki Nowicjuszów.
Nowicjat opuœci³ nowicjusz pierwszego roku
Mateusz Siwek

Pod koniec miesi¹ca grono nowicjackie


uzupe³ni³ Przemys³aw Gêbala z Wadowic.
Fot. 81 Nowicjacka wspólnota w komplecie
Anio³ zakasa³ rêkawy i pocz¹³ wprowadzaæ
naszego Przemka w tajniki ¿ycia nowicjackiego.
Tradycyjnie ju¿ w³¹czyliœmy siê w obchody ku czci œw. Micha³a Archanio³a na poœwiêconej Mu w
Bliznem górze .

PaŸdziernik
W bazylice rozpoczê³y siê nabo¿eñstwa ró¿añcowe, które sw¹ obecnoœci¹ ubogacali nowicjusze.

Goœciliœmy w nowicjacie naszych powo³aniowców z m³odzie¿¹ podczas ich skupienia. Has³em


tych dni by³o powiedzenie: „Z kim przestajesz takim siê stajesz”. I rok przygotowa³przedstawienie
Fot. 82 Powo³aniówka z O. Migaczem
z historii Towarzystwa. Potem podjêlismy mi³ych Goœci na specjalnie przygotowanej „s³odkiej i Paw³em Bro¿yniakiem na czele
rekreacji”.
Prze¿ywaliœmy wspólnie introdukcjê Przemka.

73 Carissimus 46
Nowicjusze brali udzia³ w kiszeniu kapusty na zimê pod wodz¹ br. Edwarda Jawora. Niektórzy,
zw³aszcza ze starszych ojców i braci, których podniebienia s¹ na kapustê bardzo wra¿liwe,
okreœlali jej smak jako oryginalny. Powodem tego by³ zbyt grubo poszatkowany surowiec.
Dope³niaj¹c nowicjacki zwyczaj paŸdziernikówki, udaliœmy siê w Bieszczady. Ze strony natury
tak¿e by³o bez zmian. Padaj¹cy œnieg i ostry wiatr towarzyszy³y nam od pierwszych chwil na
szlaku.
Odwiedzi³ nas o. Ludwik Zapa³a SI, pracuj¹cy na
misji w Kasisi w Zambii. Wspólnie graliœmy w pi³kê
no¿n¹ na sali sportowej.

Fot. 83 Kiszenie „oryginalnej” kapusty

Fot. 84 W tych bieszczadzkich lasach...

Listopad
Uczestniczyliœmy w Uroczystoœci Wszystkich Œwiêtych odwiedzaj¹c groby naszych.

Wspólnotê nowicjack¹ opuœci³ Andrzej Myjak.

Ostatniego dnia listopada II rok rozpocz¹³ swoje rekolekcje.

Grudzieñ
Ojciec Maciej Szczêsny SI udziela³ nowicjuszom II roku niezbêdnych wskazówek do pracy z
m³odzie¿¹ podczas czekaj¹cej ich próby katechetycznej.

6 grudnia nowicjusze wcieleni w œw. Miko³aja i Anio³ków odwiedzali przedszkola i ochronki ss.
Fot.Rys. 85 Wieczne odpoczywanie
S³u¿ebniczek i inne miejsca. racz braciom bia³oruskim daæ

Carissimus 46 74
Słowniczek
Carissimus ju¿ kolejny rok trafia w rêce naszych Rodzin, Przyjació³ i Znajomych – osób, dla których s³owa
takie jak abacum czy bidel mog¹ wydaæ siê nieco zagadkowe. W zwi¹zku z powy¿szym redakcja – podtrzymuj¹c
chlubn¹ tradycjê – postanowi³a po raz kolejny zamieœciæ krótki s³ownik „wtajemniczaj¹cy” nieco w pojêcia zwi¹zane
z ¿yciem w Towarzystwie i duchowoœci¹ ignacjañsk¹.

abacum (³ac.) – pomieszczenie przy refektarzu; miejsce, gdzie nowicjusze wprawiaj¹ siê w sztuce zmywania i
wycierania naczyñ
AMDG (³ac.) – Ad Maiorem Dei Gloriam (wszystko na wiêksz¹ chwa³ê Bo¿¹); has³o przewodnie jezuitów
AMDG et BVMH (³ac.) – Ad Maiorem Dei Gloriam et Beatissimae Virginis Mariae Honorem (wszystko na
wiêksz¹ chwa³ê Bo¿¹ i ku czci Najœwiêtszej Maryi Panny); has³o przewodnie jezuitów, rozszerzone o nawi¹zanie
do tak mocno wpisanego szczególnie w pobo¿noœæ polsk¹ kultu Maryjnego
asceterium – dawniej pomieszczenie, w którym nowicjusze spêdzali ca³y dzieñ na wspólnej nauce, modlitwie i
rekreacji; obecnie sala wyk³adowa
bidel – „starosta” wœród nowicjuszy, maj¹cy w stosunku do innych pewn¹ w³adzê (nieroz³¹czn¹ z dziesi¹tkami
nie³atwych obowi¹zków)
carissimus (³ac.) – najdro¿szy, tradycyjne s³owo okreœlaj¹ce nowicjusza
ceremoniarz – mistrz ceremonii; osoba czuwaj¹ca nad poprawnoœci¹ i piêknem obrzêdów koœcielnych
Æwiczenia duchowne (Æwiczenia duchowe) – ksi¹¿eczka napisana przez œw. Ignacego, opisuj¹ca sposób odpra-
wiania rozmyœlañ, rachunków sumienia itp.; w szerszym kontekœcie – rekolekcje ignacjañskie oparte na wskaza-
niach wspomnianego œwiêtego, podzielone na cztery etapy – tzw. tygodnie; cech¹ charakterystyczn¹ tych rekolek-
cji jest zachowywanie milczenia w trakcie ich odprawiania
Deo gratias (³ac.) – ³ac. Bogu niech bêd¹ dziêki; na refektarzu równie¿ znak, ¿e mo¿na prowadziæ rozmowy
dinks – kloc drewna na kiju s³u¿¹cy, po uprzednim owiniêciu szmat¹, do froterowania korytarzy
Emaus – wyprawa odbywaj¹ca siê po Œwiêtach Paschalnych; nowicjusze na ca³y dzieñ opuszczaj¹ kolegium, aby
nawiedzaæ lokalne miejsca kultu religijnego; nazwa nawi¹zuje do Ewangelii wg œw. £ukasza (£k 24,13)
flexoriae (³ac.) – w nowicjacie pó³ godziny dowolnej modlitwy
formacja – trud kszta³towania m³odego jezuity na wzór i podobieñstwo najdoskonalszej Formy – Jezusa
formator – osoba odpowiedzialna za formacjê m³odych jezuitów; w nowicjacie funkcjê tê pe³ni o. Magister
furta – pomieszczenie przy wejœciu do kolegium; portiernia
infirmeria – miejsce dla chorych; tu nowicjusze ucz¹ siê realizowaæ w praktyce przykazanie mi³oœci bliŸniego,
opiekuj¹c siê chorymi braæmi i ojcami; w infirmerii m³odzi jezuici poznaj¹ co to szacunek do ludzkiej s³aboœci, u³om-
noœci; szko³a cierpliwoœci, pokory, mi³osierdzia
introdukcja – obrzêd uroczystego w³¹czenia kandydatów do nowicjatu
kandydat – osoba przyjêta na pierwsz¹ probacjê, przed introdukcj¹
kolegium – dom zakonny w którym mieszkaj¹ jezuici w trakcie formacji
kolokwium wzrostu – praktyka spotkañ osobistych miêdzy formatorem a formowanym
Konstytucje Towarzystwa Jezusowego – dokument u³o¿ony przez œw. Ignacego, okreœlaj¹cy jezuicki sposób
postêpowania i funkcjonowanie Towarzystwa
kontemplacja – modlitwa wewnêtrzna cz³owieka, który dziêki specjalnej ³asce doœwiadcza szczególnej obecnoœci
Boga
kontemplatywnoœæ w dzia³aniu – charakterystyczna dla jezuitów zdolnoœæ do kontemplacji Boga, po³¹czona z
umiejêtnoœci¹ aktywnego dzia³ania
laboresy – prace wykonywane przez nowicjuszy w ramach dbania o porz¹dek i higienê w kolegium
loca – toaleta

75 Carissimus 46
magis (³ac.)– wiêcej; to s³owo wyra¿a pragnienia ka¿dego jezuity
Magister – mistrz nowicjatu; prze³o¿ony maj¹cy „wgl¹d” do sumieñ nowicjuszy
mattony – gra karciana pamiêtaj¹ca czasy ojców bia³oruskich; przypomina trochê mieszankê „Piotrusia” i „wojny”
medytacja – godzinne rozmyœlanie; modlitwa podejmuj¹ca zwykle treœci Pisma Œwiêtego
Minister – osoba odpowiedzialna za sprawy socjalne w domu
MM, PS, refektarskie, ST1, ST2 itd. – oznaczenie poszczególnych prac na refektarzu, np. MM – sprz¹tanie po
posi³kach; ST1 – s³u¿enie do sto³u w czasie obiadu
nawiedzenie – udanie siê do kaplicy na krótk¹ modlitwê przed Najœwiêtszym Sakramentem
nowicjat – u jezuitów dwuletnia próba, po której sk³ada siê wieczyste œluby; jest to dla nowicjusza wa¿ny czas lep-
szego rozeznania – pod czujnym okiem formatora – swego powo³ania
nowicjusz – osoba formowana w nowicjacie
ob³óczyny – obrzêd przyjêcia sukni zakonnej
Opowieœæ pielgrzyma – autobiografia œw. Ignacego z Loyoli; tradycja stanowi, ¿e nowicjusze pierwszego roku,
id¹c w œlady za³o¿yciela, równie¿ spisuj¹ historiê swojego ¿ycia
paŸdziernikówka – paŸdziernikowy, rekreacyjny wyjazd
peregrynacja – wêdrówka; jedna z prób nowicjuszy; kilkudniowa, piesza pielgrzymka do Rostkowa (miejsca naro-
dzin œw. Stanis³awa Kostki SI) bez w³asnych œrodków do ¿ycia
probacja – próba; w nowicjacie m³odzi jezuici przechodz¹ kilka prób m.in. szpitaln¹, katechetyczno-wspólnotow¹,
peregrynacyjn¹, czy wielkie rekolekcje
prowincja – jednostka administracyjna, kilka domów zakonnych podleg³ych prowincja³owi
Prowincja³ – g³ówny prze³o¿ony prowincji
puncta (³ac.) – opracowane wieczorem, syntetyczne punkty s³u¿¹ce do póŸniejszego wykorzystania na porannej
medytacji
rachunek sumienia – codzienna praktyka modlitewna ka¿dego jezuity; kwadrans szczeroœci miêdzy cz³owiekiem
a Bogiem
refektarz – jadalnia; tu nowicjusze „wzrastaj¹ w powo³aniu”
rekreacja – czas spêdzany wspólnie (osobno nowicjusze oraz bracia i ojcowie) na rozmowach, grach oraz prze-
gl¹daniu prasy przy kawie i muzyce
rektor – prze³o¿ony kolegium
sacrum silentium (³ac.) – czas wyciszenia, skupienia w ci¹gu dnia; staramy siê wtedy nie prowadziæ rozmów
scholastyk – jezuita po pierwszych œlubach
SI (S.I.) – skrót od ³ac. Societas Iesu (Towarzystwo Jezusowe; w Polsce stosowany by³ równie¿ skrót TJ lub T.J.)
SJ (S.J.) – skrót od ang. the Society of Jesus (j/w)
Socjusz Magistra – prawa rêka Magistra; ojciec, który przywo³uje nas do porz¹dku oraz zaopatruje w œrodki do
egzystencji
sprawa sumienia – coroczna, szczera rozmowa z Prowincja³em
subbidel – nowicjusz odpowiedzialny za zaopatrzenie szafy, w której znajduj¹ siê œrodki czystoœci, zeszyty itp.
œluby zakonne – wieczyste przyrzeczenie pos³uszeñstwa, ubóstwa i czystoœci; dla jezuitów charakterystyczny jest
czwarty œlub – pos³uszeñstwa papie¿owi
trzydniówka – rekolekcje trzydniowe przed introdukcj¹
wielkie rekolekcje – rekolekcje miesiêczne, obejmuj¹ce cztery tygodnie Æwiczeñ Duchownych; jest to najwiêk-
sza próba dla ka¿dego nowicjusza i zarazem mocne prze¿ycie duchowe

Carissimus 46 76
"Cz³owiek ma siê pos³ugiwaæ stworzeniami w ca³ej tej mierze, w
jakiej pomagaj¹ mu w osi¹gniêciu jego celu; zaœ w tej mierze ma siê
ich pozbywaæ, w jakiej s¹ przeszkod¹ do tego¿ celu."
œw. Ignacy Loyola ES 23

77 Carissimus 46
Spis treści fotografii

Fot. 1 Redakcja Carissimusa ...................................................................................................................................................................................................... 4


Fot. 2 Kandydat Damian przed furt¹ kolegium ....................................................................................................................................................................... 4
Fot. 3 Anio³ witaj¹cy kandydata na furcie ................................................................................................................................................................................ 4
Fot. 4 Wnêtrze kolegium .............................................................................................................................................................................................................. 5
Fot. 5 Zamek Xavier .................................................................................................................................................................................................................. 1 9
Fot. 6 Ulica w Goa ..................................................................................................................................................................................................................... 2 0
Fot. 7 Fasada koœcio³a w Mandur ........................................................................................................................................................................................... 2 0
Fot. 8 Wybrze¿e Sancian ............................................................................................................................................................................................................ 2 1
Fot. 9 Ogród Kinkakuji w Kioto ............................................................................................................................................................................................... 2 1
Fot. 10 Koœció³ w Goa ............................................................................................................................................................................................................... 2 2
Fot. 11 Trzypokoleniowa rodzina ludu Ainu .......................................................................................................................................................................... 2 6
Fot. 12 Chiñska pagoda ............................................................................................................................................................................................................ 2 7
Fot. 13 Rodzinu ludu Auin ....................................................................................................................................................................................................... 2 8
Fot. 14 Budynek szkolny w Chinach ........................................................................................................................................................................................ 2 9
Fot. 15 O. Wardêga w biurze .................................................................................................................................................................................................... 3 0
Fot. 16 O. Wardêga z parafianami .......................................................................................................................................................................................... 3 0
Fot. 17 Konferencja Ojca misjonarza ..................................................................................................................................................................................... 3 1
Fot. 18 O. Wardêga z grup¹ duszpastersk¹ ............................................................................................................................................................................. 3 1
Fot. 19 Chiñskie owieczki duszpasterza ................................................................................................................................................................................... 3 2
Fot. 20 Ruiny Redukcji San Ignasu ......................................................................................................................................................................................... 3 4
Fot. 21 Dzieci Indian Guarani ................................................................................................................................................................................................. 3 5
Fot. 22 Bogato rzeŸbiona brama Redukcji ............................................................................................................................................................................. 3 5
Fot. 23 Mapa Republiki Guarañskiej ...................................................................................................................................................................................... 3 5
Fot. 24 Wodospad prowincji Entre-Rios .................................................................................................................................................................................. 3 6
Fot. 25 Przeprawa indian przez rzekê Paranê ........................................................................................................................................................................ 3 6
Fot. 26 Indianin na polowaniu (kadr z filmu „Misja”) ........................................................................................................................................................ 3 7
Fot. 27 Plac przed koœcio³em z lotu ptaka .............................................................................................................................................................................. 3 7
Fot. 28 Jeden z oko³o 270 wodospadów Ignasu szerokoœci 4 kilometrów .......................................................................................................................... 3 8
Fot. 29 Kadr z filmu „Misja” o tragicznym upadku Redukcji .............................................................................................................................................. 3 9
Fot. 30 Br. Nogaj i Now. Filip Sroka, autor artyku³u ............................................................................................................................................................ 4 0
Fot. 31 Podwórze w Kasisi ........................................................................................................................................................................................................ 4 1
Fot. 32 Dziedziniec g³ówny Uniwersytetu Wileñskiego ........................................................................................................................................................... 4 2
Fot. 33 Bok lwowskiego koœcio³a ............................................................................................................................................................................................. 4 5
Fot. 34 Fasada koœcio³a we Lwowie ........................................................................................................................................................................................ 4 5
Fot. 35 Œwiêty z fasady koœcio³a ............................................................................................................................................................................................... 4 5
Fot. 36 Œwiêty z fasady koœcio³a ............................................................................................................................................................................................... 4 6
Fot. 37 Andrzej Myjak pe³ni¹cy pokornie cich¹ s³u¿bê na oddziale neurologii ................................................................................................................ 4 9
Fot. 38 Krzysztof Faltus dbaj¹cy o cia³a (i dusze) pacjentów z „wewnêtrznego” .............................................................................................................. 4 9
Fot. 39 Zbigniew Szulczyk podczas pracy apostolskiej... niekoniecznie s³owem, na wzburzonym morzu ducha onkologii ......................................... 5 0
Fot. 40 Nowicjusze drugiego roku w momencie podjêcia ¿yciowej decyzji ........................................................................................................................ 5 1
Fot. 41 Pami¹tkowe zdjêcie (ju¿) scholastyków ..................................................................................................................................................................... 5 1
Fot. 42 Wszyscy uczestnicy zjazdu nowicjatów trzech narodowoœci i trzech prowincji ....................................................................................................... 5 2
Fot. 43 Towarzystwo mi³oœników gier karcianych, z prezesem - o. Socjuszem ................................................................................................................... 5 2
Fot. 44 Miêdzynarodowe spotkanie integracyjne nowicjuszy trzech prowincji. Od lewej Robert Svaton, Zbigniew Szulczyk i Rafa³ Kowal ............. 5 2
Fot. 45 Grupa trzymaj¹ca w³adzê czyli magistrzy .................................................................................................................................................................. 5 3
Fot. 46 Wspólna chwila relaksu na boisku .............................................................................................................................................................................. 5 3
Fot. 47 Pozdrowienia znad morza... W drodze na Jastrzêbi¹ Górê ..................................................................................................................................... 5 3
Fot. 48 Sztab Generalny Grupy Operacyjnej. ........................................................................................................................................................................ 5 4
Fot. 49 Piêkne krajobrazy z peregrynacji... ............................................................................................................................................................................ 5 5
Fot. 50 Budynek brzozowskiego Domu Pomocy Spo³ecznej ................................................................................................................................................ 5 8
Fot. 51 Objêta misj¹ apostolsk¹... ........................................................................................................................................................................................... 5 8
Fot. 52 Babcia z kwiatami ........................................................................................................................................................................................................ 5 9
Fot. 53 Marcinów dwóch i bezkresna preria... ....................................................................................................................................................................... 6 0
Fot. 54 Wspólne kopanie... czyli pi³ka no¿na ......................................................................................................................................................................... 6 0
Fot. 55 LBpK.... czyli Le¿enie Brzuchem przy Kominku. Od lewej Przemek, o. Socjusz i Krzysiek .................................................................................. 6 1
Fot. 56 Wielmo¿nie nam w kuchni panuj¹cy Szemak D¿abala (angielskojêzyczna wersja Przemka Gêbali) ................................................................ 6 1
Fot. 57 Wszystko co dobre (za)szybko siê koñczy, czas wracaæ do kolegium ...................................................................................................................... 6 2
Fot. 58 Msza Œw. na Wawelu ..................................................................................................................................................................................................... 6 2
Fot. 59 Kard. Macharski wyprowadzaj¹cy p¹tników z Wawelu ............................................................................................................................................ 6 3
Fot. 60 Jasna Góra dniem jasnym .......................................................................................................................................................................................... 6 3
Fot. 61 Zespó³ „Beczka Œwiat³a” w akcji ................................................................................................................................................................................ 6 4

Carissimus 46 78
Fot. 62 Grupa stra¿aków na warsztatach ................................................................................................................................................................................ 6 4
Fot. 63 O. Maciej Szczêsny odkrywaj¹cy nowe powo³anie... ................................................................................................................................................ 6 4
Fot. 64 O. Dyrektor Andrzej Migacz zawsze w akcji ............................................................................................................................................................... 6 5
Fot. 65 Z nami by³ oczywiœcie Pan Jezus... ............................................................................................................................................................................. 6 5
Fot. 66 Starowiejski wieczernik... ............................................................................................................................................................................................. 6 5
Fot. 67 Dzielmy siê wiar¹ jak chlebem... ................................................................................................................................................................................ 6 5
Fot. 68 W odwiedzinach u Andrzeja Boboli ............................................................................................................................................................................ 6 5
Fot. 69 O. Maciej Szczêsny ze swoj¹ trzódk¹... ....................................................................................................................................................................... 6 6
Fot. 70 Filip (wywiadowca) z udzielaj¹cym wywiadu Br. Jako ............................................................................................................................................ 6 9
Fot. 71 Br. Jajko w akcji ............................................................................................................................................................................................................ 7 0
Fot. 72 Starowiejskie kolegium zim¹ ....................................................................................................................................................................................... 7 1
Fot. 73 Mattony nowicjuszy pod przewodnictwem prezesa - O. Socjusza ........................................................................................................................... 7 1
Fot. 74 Ostatnie po¿egnanie Br. Hadama .............................................................................................................................................................................. 7 1
Fot. 75 Wszystkie drogi prowadz¹ do... Gdyni. Zjazd nowicjatów ....................................................................................................................................... 7 2
Fot. 76 Na sympozjum by³o wiele znamienitych osób ........................................................................................................................................................... 7 2
Fot. 77 Nabo¿eñstwo przygotowane przez nowicjuszów ........................................................................................................................................................ 7 2
Fot. 78 O. Nogaj udzielaj¹cy b³ogos³awieñstwa .................................................................................................................................................................... 7 2
Fot. 79 Nowicjusze drugiego roku podejmuj¹cy ¿yciow¹ decyzjê ........................................................................................................................................ 7 3
Fot. 80 Do ostatniego ziemniaka... .......................................................................................................................................................................................... 7 3
Fot. 81 Nowicjacka wspólnota w komplecie ........................................................................................................................................................................... 7 3
Fot. 82 Powo³aniówka z o. Migaczem i Paw³em Bro¿yniakiem na czele ............................................................................................................................ 7 3
Fot. 83 Kiszenie „oryginalnej” kapusty .................................................................................................................................................................................. 7 4
Fot. 84 W tych bieszczadzkich lasach... ................................................................................................................................................................................... 7 4
Fot. 85 Wieczne odpoczywanie racz naszym Braciom Bia³oruskim daæ Panie... ............................................................................................................... 7 4

79 Carissimus 46
Spis treści rysunków

Rys. 1 Œw Franciszek Ksawery ................................................................................................................................................................................................... 1 9


Rys. 2 Rycina Malakki z XVI wieku .......................................................................................................................................................................................... 2 0
Rys. 3 Ignacy ranny broni¹c Pampeluny ............................................................................................................................................................................... 2 4
Rys. 4 Œw. Ignacy w Monsterracie ............................................................................................................................................................................................ 2 4
Rys. 5 Œluby pierwszych Towarzyszy na Montmartre .............................................................................................................................................................. 2 4
Rys. 6 Wizja w La Storta ............................................................................................................................................................................................................. 2 5
Rys. 7 Msza Œw. Œw Ignacego ................................................................................................................................................................................................... 2 5
Rys. 8 Prze³o¿ony Generalny œw. Ignacy z Konstytucjami ..................................................................................................................................................... 2 5
Rys. 9 Popiersie œw. Ignacego ................................................................................................................................................................................................... 2 5
Rys. 10 Alessandro Valigniano ................................................................................................................................................................................................. 2 6
Rys. 11 Wuchang - cnoty konfucjañskie ................................................................................................................................................................................... 2 6
Rys. 12 Wuchang 1 - Dobroæ, Humanizm ............................................................................................................................................................................... 2 6
Rys. 13 Wuchang 2 - S³usznoœæ, Prawid³owoœæ ...................................................................................................................................................................... 2 7
Rys. 14 Wuchang 3 - W³aœciwoœæ, Odpowiednioœæ, Zachowanie Zwyczajów ...................................................................................................................... 2 7
Rys. 15 Wuchang 4 -M¹droœæ ................................................................................................................................................................................................... 2 8
Rys. 16 Wuchang 5 - Zaufanie .................................................................................................................................................................................................. 2 8
Rys. 17 Podobizna karty tytu³owej szóstego wydania Rationis Studiorum ........................................................................................................................ 4 2
Rys. 18 MoŸdzie¿ i pociski z „Scienta Artium Militarum” ..................................................................................................................................................... 4 3
Rys. 19 Tablica „Doœwiadczeñ skutków” ks Rogaliñskiego SI ............................................................................................................................................ 4 3
Rys. 20 Adam Naruszewicz ........................................................................................................................................................................................................ 4 3
Rys. 21 Tablica z zajêæ trygonometrii: obliczanie wysokoœci kolumny Zygmunta w Warszawie ....................................................................................... 4 4
Rys. 22 Karta tytu³owa Geografii powszechnej K. Wyrwicza ................................................................................................................................................. 4 4
Rys. 23 Matka Boska Pocieszenia ............................................................................................................................................................................................ 4 6
Rys. 24 Œw. Ignacy ubo¿szy od biedaka, któremu odda³ ubranie w Monserrat, za to bogatszy duchem ........................................................................ 4 8
Rys. 25 Tragedia epidemii... ..................................................................................................................................................................................................... 4 8

Carissimus 46 80
Spis treści artykułów
S³owo Wstêpu ........................................................................................................................................................... 2
S³ówko o kandydatach:
Ogary posz³y w las, czyli... kilka myœli od pocz¹tku ............................................................................................ 4
Marcin Chmaj ........................................................................................................................................................... 7
Marcin Jarecki ......................................................................................................................................................... 8
Tomasz Kopczyñski .................................................................................................................................................. 9
Damian Pawlik ........................................................................................................................................................11
Bart³omiej Przepeluk ............................................................................................................................................. 12
Ireneusz Trojan ....................................................................................................................................................... 13
Szczepan Urbaniak ................................................................................................................................................ 14
Filip Sroka .............................................................................................................................................................. 15
Przemys³aw Gêbala ................................................................................................................................................ 16
Ma³e co nieco o Historii i nie tylko...
Franciszek Ksawery 1506 -1555 Niezwyk³a historia Misjonarza Indii ........................................................... 19
Ignacy w obrazach ................................................................................................................................................ 24
Sylwetki polskich misjonarzy Towarzystwa Jezusowego na Dalkim Wschodzie ............................................. 26
Misje na Dalekim Wschodzie dzisiaj - rozmowa z o. Arturem K. Wardêg¹ - misjonarzem w Chinach ........ 30
Wielka historia Redukcji Paragwajskich ............................................................................................................ 34
Wœród ludów Zambii... czyli, jak wygl¹da³a praca na naszych placówkach misyjnych w Afryce? .............. 40
Wp³yw szkolnictwa jezuickiego na wychowanie m³odzie¿y Rzeczpospolitej Obojga Narodów ..................... 42
Historia koœcio³a oo. Jezuitów p.w. Œw. Piotra i Paw³a we Lwowie ................................................................. 45
Coœ o nas...
Pos³uguj¹c chorym wczoraj i dziœ ........................................................................................................................ 48
Œluby - jako ca³kowite oddanie siê Bogu. ........................................................................................................... 51
Wyprawa na drugi koniec Polski... Zjazd Nowicjatów w Gdyni ....................................................................... 52
Kryptonim „ROSTKOWO” .................................................................................................................................... 54
Pierwsza misja apostolska - DPS ......................................................................................................................... 58
Dzieñ willowy ......................................................................................................................................................... 60
Nasze Pielgrzymowanie ......................................................................................................................................... 62
Ignacjañska Impreza ............................................................................................................................................. 64
¯ycie brata zakonnego przez pracê do Pana Boga. Rozmowa z br. Tadeuszem Jajko .................................. 69
Kronika nowicjacka .............................................................................................................................................. 72
S³owniczek .............................................................................................................................................................. 75
Nasza twórczoœæ i coœ jeszcze...
Wiersze:
Nov. Ireneusz Trojan SI .................................................................................................................................... 18
Nov. Szczepan Urbaniak SI ............................................................................................................................. 68
Ojca M¹dela dzie³ek kila:
Ku doskona³oœci ................................................................................................................................................. 6
Mi³oœæ to czyny .................................................................................................................................................. 17
Ufaj i dzia³aj ..................................................................................................................................................... 33
RadoϾ we wszystkich pracach ....................................................................................................................... 47
Do zakonu obiema nogami .............................................................................................................................. 57

81 Carissimus 46
Carissimus 46 82

You might also like