Professional Documents
Culture Documents
1
Mike Ashley, The Time Machines. The Story of the Science-Fiction Pulp Magazines from the
beginning to 1950, Liverpool 2000, s. 8
114
Wiktor Werner, Znajoma obcość. Znaczenie postaci „obcego” w literaturze
fantastycznej, [w:] T. Błaszczyk, D. Ciunajcis, M. Kierzkowski [red.], Z
metodologicznych problemów współczesnej historiografii, Poznań 2010, s. 113 - 122
są nam bliskie gdyż występują w nich te same zjawiska i procesy a zarazem obce
gdyż tworzące zupełnie odmienne układy. Tą formę fantastyki można nazwać
fantastyką „światów alternatywnych” a jej bardziej popularną (zazwyczaj
rozrywkową) odmianą jest fantastyka monoświatów, w której wrażenie obcości
uzyskiwane jest przy pomocy manipulowania wybranym elementem znanym z
naszej rzeczywistości. Stąd biorą się różnego rodzaju światy-oceany, światy-
góry, światy-pustynie. Są nam na tyle bliskie, że potrafimy wyobrazić sobie ich
obcość polegającą na nieznanych nam proporcjach i rozmiarach poszczególnych
elementów.
Obcy nierzadko budzi strach, a ponieważ ludzie lubią bać się bezpiecznie
czyli w domowym zaciszu z książką w ręku, lub przed ekranem telewizora to
powieści i filmy grozy są niezbywalną częścią twórczości fantastycznej. Już
dawno temu Stanisław Lem wykazywał banalność postaci obcych ukazywanych
w tego typu fantastyce.
Banalność wizualna przejawia się w niezliczonych konfiguracjach
motywów pajęczych, owadzich w połączeniu z elementami mięczaków i
stawonogów – wszystko to jest ilustracją empirycznej koncepcji świadomości
Davida Hume’a twierdzącego, że człowiek nie potrafi wymyślić niczego co nie
byłoby przetworzeniem jego doświadczenia zmysłowego.
Znacznie poważniejszy zarzut tkwił w uwadze Lema dotyczącej
nieprzyzwoitości budzenia grozy przerośniętymi gąsienicznikami
(Ichneumonidae)2 w stuleciu, w którym ludzie ludziom zgotowali los
niewyobrażalny dla żadnego z fantastów. Krytyka ta jest tak poważna, że w
zasadzie byłaby całkowicie dyskredytująca gdyby człowiek właśnie z powodu
swoich realnych obaw i nieudawanych lęków nie potrzebował lekarstwa
podobnego do choroby.
2
owady składające jaja wewnątrz innych owadów, oczywista analogia z serią filmów i powieści o
Obcym inicjowana filmem „Obcy – ósmy pasażer Nostromo” Ridleya Scotta z 1979 roku.
117
Wiktor Werner, Znajoma obcość. Znaczenie postaci „obcego” w literaturze
fantastycznej, [w:] T. Błaszczyk, D. Ciunajcis, M. Kierzkowski [red.], Z
metodologicznych problemów współczesnej historiografii, Poznań 2010, s. 113 - 122
Fantastyka grozy daje nam obcych, których możemy się bać bezpiecznie
gdyż wiemy, że nie istnieją, lecz na tyle są podobni do tego czego boimy się
rzeczywiście, że nasze odczucie strachu jest jak najbardziej realne. Horrory
fantastyczne wykorzystują zatem nasze stare, atawistyczne lęki przed owadami
(wiele postaci z fantastyki grozy), gadami (smoki!). Bazują na lęku, przed utratą
życia ucieleśnionego w krwi – substancji, którą z życiem łatwo utożsamić i
wykorzystują archetypową figurę wampira – istoty pozbawiającej nas krwi a
zatem złowrogiej, zimnej i nocnej a więc obcej ludzkiej ciepłocie i ludzkiemu
trybowi życia, a zarazem antropomorficznej gdyż do człowieka przekornie
podobnej.
Niektórzy autorzy fantastyki odkryli, że lepiej straszyć jest samym
strachem niż konkretną postacią mającą budzić lęk. Widzowie horrorów nie raz
doświadczali rozczarowania gdyż występujący w filmie potwór strach dopóki
nie został w całej okazałości pokazany. Reżyserowie są jednak spętani
konwencją filmu, nakazującą by, w scenie finałowej, przynajmniej, pokazać tego
złego. Lawirują zatem pomiędzy pokusą, by uchylić się od tego obowiązku i
pozostawić wygląd obcego domysłom (zazwyczaj dużo straszniejszym niż
konkretne wizualizacje) a uczestnictwem w wyścigu technicznych możliwości
kina ścigających się z rosnącymi oczekiwaniami widzów (i wzrastającą
wytrzymałością ich żołądków).
Pisarz może natomiast (o ile potrafi) uczynić opis strasznego obcego tylko
na tyle konkretnym by spotęgować lęki. Mistrzem był tu niewątpliwie Howard
Lovencraft. Jego obcy nie mają konkretnej formy, lecz raczej budzące lek i
odrazę atrybuty. Są swoistym testem Rorschacha, grozy – dla każdego czytelnika
wyglądają nieco inaczej, gdyż każdy ma nieco różne lęki.
Pewne opowieści straszą nas natomiast elementami rzeczywistości
znanymi i oswojonymi, lecz na skutek niepojętych, obcych sił
przepoczwarzonymi. Samochody, domy, przedmioty codziennego użytku w
118
Wiktor Werner, Znajoma obcość. Znaczenie postaci „obcego” w literaturze
fantastycznej, [w:] T. Błaszczyk, D. Ciunajcis, M. Kierzkowski [red.], Z
metodologicznych problemów współczesnej historiografii, Poznań 2010, s. 113 - 122
sztucznego życia i sztucznej inteligencji. Jego zamierzenia udają się, lecz efekt
jest pesymistycznie zaskakujący. Stworzone dwie istoty są obcymi, w sposób tak
idealny, że zrozumienie ich czy jakiekolwiek formy komunikacji z nimi są
zupełnie niemożliwe. Lem swoim opowiadaniem uczy nas pokory wobec idei
obcości. Głosem tytułowego bohatera wskazuje na hipokryzję ludzkich
zamierzeń, którzy nie pragną stworzyć sztucznej inteligencji, lecz sztucznego
sługę, który ma być nie tyle inteligentny co posłuszny i przewidywalny.
Człowiek, jak mówi nam Lem nie przyjmuje do wiadomości kwestii oczywistej,
że wraz z inteligencja powstaje też indywidualność, a wraz z indywidualnością
wola bycia niezależnym i nieskrępowanym. Dlatego nie sztucznej inteligencji
pragnie człowiek, lecz coraz to użyteczniejszych bezmyślnych i bezwolnych
narzędzi realizacji swoich zachcianek. Natomiast prawdziwa sztuczna
inteligencja byłaby mu obca bardziej niż wszyscy ludzie, bardziej niż zwierzęta
społeczne i wszelkie zwierzęta łącznie z amebami i rozwielitkami a także
bardziej obca niż rośliny i bakterie. W obliczu prawdziwej „sztucznej
inteligencji” człowiek odkrywa jak wiele w jego myśleniu zależne jest od
społecznej i biologicznej ewolucji, które go ukształtowały. Jak w znikomym
stopniu może wyalienować się od swojej żyworodności, dwupłciowości,
lądowego środowiska naturalnego, oddychania powietrzem atmosferycznym i
zwyczajów żywieniowych nie wspominając o samej konieczności jedzenia, picia,
snu, oddychania i wydalania. Kontakt z prawdziwe inteligentną istotą, która nie
zna płci, nie wie co to podział na stan snu i czuwania, nie rozumie potrzeby
jedzenia, nie przemieszcza się w przestrzeni, nie ma narządów wzroku ani
słuchu, nie czuje zapachów, nie odczuwa bólu jest niemożliwy bo nie ma
fundamentu, na którym można by go wybudować. Nie ma wspólnej podstawy na
której człowiek może porozumieć się z innym człowiekiem, zwierzęciem a
nawet, hipotetycznie, mógłby porozumieć się z rośliną, z którą przecież dzieli
zamiłowanie do słońca i wody.
120
Wiktor Werner, Znajoma obcość. Znaczenie postaci „obcego” w literaturze
fantastycznej, [w:] T. Błaszczyk, D. Ciunajcis, M. Kierzkowski [red.], Z
metodologicznych problemów współczesnej historiografii, Poznań 2010, s. 113 - 122
Jednak kontakt z obcym, może człowiekowi coś dać nawet jeżeli nie może
dać mu zrozumienia obcego.
Człowiek spotykając obcego może zrozumieć sam siebie – a to zadanie
jest największym (i ciągle niezrealizowanym) wyzwaniem dla ludzkości od
czasów gdy uzyskała ona świadomość własnego istnienia. Xenologia jest w
gruncie rzeczy zamaskowaną antropologią, na co wskazuje Orson Scott Card
autor brawurowego cyklu powieści o Enderze – Mówcy Umarłych.
Człowiek wszelako niszczy wszystko co poznaje. Ender w wieku 11 lat
zrozumiał nieantropomorficzną, inteligentną rasę obcych zwanych Robalami i
zniszczył ich. Wybrano go do tego gdyż jako jedyny człowiek potrafił zrozumieć
obcych i jako jedyny nie pragnął ich zagłady. Jednak to właśnie on nieświadomie
gdyż myślał, że kierowanie pojazdami bojowymi jest elementem gry, a nie
realnym działaniem spowodował zagładę dziesięciu miliardów inteligentnych
istot. Ukazany w cyklu Carda Ender jest alegorią etnografa – przedstawiciela
kultury europejskiej poznającego przedstawicieli obcych kultur. Poznając ich,
mimowolnie, lecz realnie niszczy ich. W powieści Ender uzyskuje szanse
przywrócenia Robalom życia – ich ostatnia Królowa-Matka poznaje swojego
zabójcę i buduje zamek-czaszkę olbrzyma z jego snów, tak by rozpoznał jego
przesłanie jakim jest ukryty kokon z zapłodnionymi jajami – nadzieja
przetrwania zniszczonego przez ludzi gatunku.
Ten fabularny zwrot by obcego - agresora uczynić obcym – ofiarą
przypomina obecny w historii cywilizacji europejskiej zadziwiający sentyment
niszczyciela względem świata, który jest niszczony. Za brutalnymi
conquistadorami podążali misjonarze, którzy tak jak Bartolomeo Des Las Casas
współczuli ofiarom „własnego” podboju i pragnęli ocalić jak najwięcej z
unicestwianych kultur i społeczeństw. Wiele informacji o kulturach, które już nie
istnieją pochodzą zatem od tych, którzy przyczynili się (czasem świadomie, lecz
zazwyczaj mimowolnie) do ich zagłady. Trudno wreszcie stwierdzić w jakim
121
Wiktor Werner, Znajoma obcość. Znaczenie postaci „obcego” w literaturze
fantastycznej, [w:] T. Błaszczyk, D. Ciunajcis, M. Kierzkowski [red.], Z
metodologicznych problemów współczesnej historiografii, Poznań 2010, s. 113 - 122