You are on page 1of 10

113

Wiktor Werner, Znajoma obcość. Znaczenie postaci „obcego” w literaturze


fantastycznej, [w:] T. Błaszczyk, D. Ciunajcis, M. Kierzkowski [red.], Z
metodologicznych problemów współczesnej historiografii, Poznań 2010, s. 113 - 122

Fantastyka jest gatunkiem literatury, w którym szczególną rolę przypisuje


się postaci obcego. Wynika to poniekąd z tego, że ramy retoryczne tej formy
pisarstwa kształtowały się w kontekście literatury popularnej czy wręcz
groszowej.
Związek literatury fantastycznej z kulturą popularną był na początku XX
wieku wręcz organicznym. Pisarze fantaści publikowali wiele gdyż wymagano
od nich ilości a nie literackiej jakości, na którą trzeba poczekać, i za którą trzeba
więcej zapłacić. Typowym przykładem jest tutaj Jules Verne uważany za jednego
z pionierów literatury fantastycznej – podpisał z swoim wydawcą Pierrem
Hetzelem kontrakt, który zobowiązywał go do „produkcji” dwóch powieści
rocznie przez 20 lat1 (sic!) i nie był to odosobnionym wyjątkiem! Obcy był figurą
w literaturze popularnej wdzięczną, gdyż niewielkim nakładem twórczej energii
przyciągał uwagę niewymagającego czytelnika. Prototypem obcego z fantastyki
była tajemnica figura obecna w pokrewnych gatunkach literatury popularnej:
powieści „gotyckiej” i kryminale a także charakterystycznej dla XIX wieku
powieści podróżniczej gdzie występowały „zaginione miasta”, „przeklęte
skarby”, „tajemnicze wyspy” oraz inne zjawiska tak nieznane jak i
niespodziewane.
Pisarze fantaści rozumieli i rozumieją jednak obcość na wiele sposobów, z
których wiele bardzo wcześnie zaczęło wykraczać poza czysto rozrywkową
formułę literatury popularnej.
Charakterystyczne dla wczesnej literatury fantastycznej – zwłaszcza dla
opowiadań publikowanych w wielonakładowych magazynach typu francuskiego
Magasin d’éducation et de récréation, w którym publikował swoje
„kontraktowe” powieści Verne, czy amerykańskiego Amazing Stories Hugo

1
Mike Ashley, The Time Machines. The Story of the Science-Fiction Pulp Magazines from the
beginning to 1950, Liverpool 2000, s. 8
114
Wiktor Werner, Znajoma obcość. Znaczenie postaci „obcego” w literaturze
fantastycznej, [w:] T. Błaszczyk, D. Ciunajcis, M. Kierzkowski [red.], Z
metodologicznych problemów współczesnej historiografii, Poznań 2010, s. 113 - 122

Gernsbacka patrona narodzin fantastyki naukowej, było kostiumowo –


rozrywkowe ujęcie obcości. Obcy był tu po prostu egzotyczny – miał przyciągać
uwagę, wzbudzać zainteresowanie, intrygować. Opowiadania i powieści
fantastyczne napisane w tym duchu korzystają z matrycy literatury podróżniczej i
awanturniczej z tą (nieznaczną) różnicą, że piraci są „kosmiczni”, tajemnicze
wyspy są „tajemniczymi planetami”, Indianie są zielono- a nie czerwonoskórzy.
Obcy jest tu niewątpliwie obcym jedynie z nazwy. Ta forma fabularna stanowi
znaczną cześć ogólnej twórczości fantastycznej co ilustruje prawo Sturgeona
głoszące, że 90 procent każdej formy twórczości to śmieci. W tym wypadku
nieskomplikowanie pomysłu może wszelako być skompensowane wdzięcznym
przedstawieniem akcji. Zazwyczaj jednak faktycznie fantastyka „kostiumowa”
jest fantastyką najniższych lotów i niestety dla wielu uchodzi za reprezentację
fantastyki w ogóle.
Kostium obcego, który przykrywa zjawiska znane i bliskie bywa
nierzadko skrojony znacznie lepiej niż w wyżej wspomnianej przygodowej
quasi-fantastyce. W elitarnej powieści filozoficznej obcy jest wprawdzie swojski,
lecz nie wynika to z wtórności fabuły, ani z nieoryginalnego pomysłu, lecz jest
świadomym zamierzeniem. Forma retoryczna fantastyki i charakterystyczne dla
niej instrumentarium kostiumowe bywa użyteczne dla opisania szczególnie
ważnych problemów współczesności. Fantastyka użycza tu swej formy
społecznej i filozoficznej satyrze w zamian uzyskując prawo do pokrewieństwa z
wartościowymi literacko i starannie przemyślanymi dziełami. Micromegas
Woltera, Podróże Guliwera Jonathana Swifta w zasadzie nie są dziełami
fantastycznymi, lecz fantastyka ma pewne prawa występować jako ich daleki i
ubogi (konceptualnie) krewny. W przypadku dzieła Swifta obserwujemy zresztą
zjawisko usamodzielnienia się fabuły powieści od jej intelektualnego przesłania.
Swift stworzył dzieło filozoficzne w tak przepysznym literacko kostiumie, że
115
Wiktor Werner, Znajoma obcość. Znaczenie postaci „obcego” w literaturze
fantastycznej, [w:] T. Błaszczyk, D. Ciunajcis, M. Kierzkowski [red.], Z
metodologicznych problemów współczesnej historiografii, Poznań 2010, s. 113 - 122

żyje on niejako „własnym życiem” stając się podstawą wielu uproszczeń i


przeróbek oryginalnej satyry społecznej angielskiego myśliciela.
Dziełem należącym do „alegorycznej” fantastyki naukowej jest Limes
Inferior Janusza Zajdla – arcydzieło opisujące zjawiska społeczne zachodzące w
krajach komunistycznych w przebraniu powieści fantastycznej. Przebranie jest
zresztą (podobnie jak u Swifta) tak bogate, że możemy czerpać estetyczną
satysfakcję z lektury tej książki nie wnikając w socjologiczną głębię jaka się w
niej skrywa.
Filozoficznie głębię ujawnia również fantastyka, w której obcy nie jest
jedynie alegorią swojskiego, lecz ukazuje możliwości i zagrożenia jakie w nim
tkwią. George H. Wells w Wehikule czasu ukazuje obcych nam Elojów i
Morloków jako naszych potomków a zatem czyni ich bliskimi nie pozbawiając
obcości. Wizja Wellsa nie jest alegorią współczesności, ani nie jest też „czystą”
fantazją. Jest próbą ukazania historii przyszłości, fantazji opartej na fundamencie
obserwowanego empirycznie świata. Wells jest tu dla nas pionierem fantastyki
futurologicznej gdzie obcość opisuje nam nasze obawy i marzenia związane z
znaną nam rzeczywistością. Różne wizje przyszłości tak sielankowe jak i
(częściej) przerażające, tworzą dziś jeden z filarów literatury fantastycznej –
opisują jak swojskie może przemienić się obce; jak bardzo są nam obce tkwiące
w nas możliwości. Stąd mało kto chciałby żyć w świecie ukazanym w
Neuromancerze Gibsona, choć musimy przyznać, że taki świat staje się na
naszych oczach.
Człowiek z wysokiego zamku Philipa K. Dicka buduje z kolei opis
rzeczywistości obcej choć złożonej z znanych nam elementów. Motywem
przewodnim tej przewrotnej powieści jest wróżebna technika I – Ching
polegająca na przekładaniu 50 pałeczek, wykonanych najlepiej z suszonych
łodyg krwawnika (Achillea millefolium) oraz interpretowania układów jakie w
ten sposób powstaną. Nasz świat jest jednym z możliwych układów, światy inne
116
Wiktor Werner, Znajoma obcość. Znaczenie postaci „obcego” w literaturze
fantastycznej, [w:] T. Błaszczyk, D. Ciunajcis, M. Kierzkowski [red.], Z
metodologicznych problemów współczesnej historiografii, Poznań 2010, s. 113 - 122

są nam bliskie gdyż występują w nich te same zjawiska i procesy a zarazem obce
gdyż tworzące zupełnie odmienne układy. Tą formę fantastyki można nazwać
fantastyką „światów alternatywnych” a jej bardziej popularną (zazwyczaj
rozrywkową) odmianą jest fantastyka monoświatów, w której wrażenie obcości
uzyskiwane jest przy pomocy manipulowania wybranym elementem znanym z
naszej rzeczywistości. Stąd biorą się różnego rodzaju światy-oceany, światy-
góry, światy-pustynie. Są nam na tyle bliskie, że potrafimy wyobrazić sobie ich
obcość polegającą na nieznanych nam proporcjach i rozmiarach poszczególnych
elementów.
Obcy nierzadko budzi strach, a ponieważ ludzie lubią bać się bezpiecznie
czyli w domowym zaciszu z książką w ręku, lub przed ekranem telewizora to
powieści i filmy grozy są niezbywalną częścią twórczości fantastycznej. Już
dawno temu Stanisław Lem wykazywał banalność postaci obcych ukazywanych
w tego typu fantastyce.
Banalność wizualna przejawia się w niezliczonych konfiguracjach
motywów pajęczych, owadzich w połączeniu z elementami mięczaków i
stawonogów – wszystko to jest ilustracją empirycznej koncepcji świadomości
Davida Hume’a twierdzącego, że człowiek nie potrafi wymyślić niczego co nie
byłoby przetworzeniem jego doświadczenia zmysłowego.
Znacznie poważniejszy zarzut tkwił w uwadze Lema dotyczącej
nieprzyzwoitości budzenia grozy przerośniętymi gąsienicznikami
(Ichneumonidae)2 w stuleciu, w którym ludzie ludziom zgotowali los
niewyobrażalny dla żadnego z fantastów. Krytyka ta jest tak poważna, że w
zasadzie byłaby całkowicie dyskredytująca gdyby człowiek właśnie z powodu
swoich realnych obaw i nieudawanych lęków nie potrzebował lekarstwa
podobnego do choroby.

2
owady składające jaja wewnątrz innych owadów, oczywista analogia z serią filmów i powieści o
Obcym inicjowana filmem „Obcy – ósmy pasażer Nostromo” Ridleya Scotta z 1979 roku.
117
Wiktor Werner, Znajoma obcość. Znaczenie postaci „obcego” w literaturze
fantastycznej, [w:] T. Błaszczyk, D. Ciunajcis, M. Kierzkowski [red.], Z
metodologicznych problemów współczesnej historiografii, Poznań 2010, s. 113 - 122

Fantastyka grozy daje nam obcych, których możemy się bać bezpiecznie
gdyż wiemy, że nie istnieją, lecz na tyle są podobni do tego czego boimy się
rzeczywiście, że nasze odczucie strachu jest jak najbardziej realne. Horrory
fantastyczne wykorzystują zatem nasze stare, atawistyczne lęki przed owadami
(wiele postaci z fantastyki grozy), gadami (smoki!). Bazują na lęku, przed utratą
życia ucieleśnionego w krwi – substancji, którą z życiem łatwo utożsamić i
wykorzystują archetypową figurę wampira – istoty pozbawiającej nas krwi a
zatem złowrogiej, zimnej i nocnej a więc obcej ludzkiej ciepłocie i ludzkiemu
trybowi życia, a zarazem antropomorficznej gdyż do człowieka przekornie
podobnej.
Niektórzy autorzy fantastyki odkryli, że lepiej straszyć jest samym
strachem niż konkretną postacią mającą budzić lęk. Widzowie horrorów nie raz
doświadczali rozczarowania gdyż występujący w filmie potwór strach dopóki
nie został w całej okazałości pokazany. Reżyserowie są jednak spętani
konwencją filmu, nakazującą by, w scenie finałowej, przynajmniej, pokazać tego
złego. Lawirują zatem pomiędzy pokusą, by uchylić się od tego obowiązku i
pozostawić wygląd obcego domysłom (zazwyczaj dużo straszniejszym niż
konkretne wizualizacje) a uczestnictwem w wyścigu technicznych możliwości
kina ścigających się z rosnącymi oczekiwaniami widzów (i wzrastającą
wytrzymałością ich żołądków).
Pisarz może natomiast (o ile potrafi) uczynić opis strasznego obcego tylko
na tyle konkretnym by spotęgować lęki. Mistrzem był tu niewątpliwie Howard
Lovencraft. Jego obcy nie mają konkretnej formy, lecz raczej budzące lek i
odrazę atrybuty. Są swoistym testem Rorschacha, grozy – dla każdego czytelnika
wyglądają nieco inaczej, gdyż każdy ma nieco różne lęki.
Pewne opowieści straszą nas natomiast elementami rzeczywistości
znanymi i oswojonymi, lecz na skutek niepojętych, obcych sił
przepoczwarzonymi. Samochody, domy, przedmioty codziennego użytku w
118
Wiktor Werner, Znajoma obcość. Znaczenie postaci „obcego” w literaturze
fantastycznej, [w:] T. Błaszczyk, D. Ciunajcis, M. Kierzkowski [red.], Z
metodologicznych problemów współczesnej historiografii, Poznań 2010, s. 113 - 122

powieściach i opowiadaniach ożywają, by wypowiedzieć wojnę swoim


dotychczasowym panom. Samoistnie czy jako narzędzia złych sił wytwory
ludzkiej pracy alienują się od swojego wytwórcy a widmo Marksa unosi się nad
tą (powstającą głównie w USA) formą narracji.
Obcy nie zawsze budzi lęk i nie tylko budzi lęk. Bywa także mądrzejszy i
silniejszy. Rzadziej bywa ładniejszy gdyż człowiek uważa się za najpiękniejszą
istotę we wszechświecie tak, że zarówno bogowie jak i wszelkiego rodzaju istoty
wyższe muszą mieć ludzką formę (co prawda wyidealizowaną). Istoty wyższe w
fantastyce dobrze czują się w starych, baśniowych figurach elfów, w których
wszelako trudno dostrzec nam jakieś faktycznie obce cechy. W fantastyce
naukowej wszelako wyższą i obcą człowiekowi istotą bywa nierzadko maszyna –
a próba opisu sztucznej inteligencji i sztucznej psychiki jest prawdziwym
wyzwaniem dla pisarza science-fiction.
Zagadnienie sztucznej inteligencji jest zagadnieniem rozpatrywanym
przez kilka poważnych dyscyplin naukowych: cybernetykę, robotykę,
informatykę i kognitywistykę – oprócz Isaaca Asimova, Arthura Clarka i
Stanisława Lema– mistrzów prawdziwej NAUKOWEJ fantastyki niewielu
autorów miało i ma bardziej niż potoczne pojęcie co naprawdę dzieje się w tych
dziedzinach wiedzy. W efekcie rynek wydawniczy zasypywany jest narracjami,
w których maszyny, roboty i komputery antropomorfizowane są na tysiące
rozmaitych sposobów – czasami z wielkim wdziękiem, lecz bez szansy na
ukazanie obcego człowiekowi sposobu myślenia. Wyjątków od tej reguły jest
niewiele. Z pewnością należy do nich Odyseja kosmiczna 2001 Clarka z
ciekawie zarysowana postacią komputera HAL-a oraz prawdziwe perełki
science-fiction opowiadania Lema zawarte w Cyberiadzie, Bajkach robotów i
Dziennikach gwiazdowych.
Właśnie w Dziennikach gwiazdowych znajdziemy opowiadanie pod
tytułem Doktor Diagoras o cybernetyku opętanego myślą o stworzeniu
119
Wiktor Werner, Znajoma obcość. Znaczenie postaci „obcego” w literaturze
fantastycznej, [w:] T. Błaszczyk, D. Ciunajcis, M. Kierzkowski [red.], Z
metodologicznych problemów współczesnej historiografii, Poznań 2010, s. 113 - 122

sztucznego życia i sztucznej inteligencji. Jego zamierzenia udają się, lecz efekt
jest pesymistycznie zaskakujący. Stworzone dwie istoty są obcymi, w sposób tak
idealny, że zrozumienie ich czy jakiekolwiek formy komunikacji z nimi są
zupełnie niemożliwe. Lem swoim opowiadaniem uczy nas pokory wobec idei
obcości. Głosem tytułowego bohatera wskazuje na hipokryzję ludzkich
zamierzeń, którzy nie pragną stworzyć sztucznej inteligencji, lecz sztucznego
sługę, który ma być nie tyle inteligentny co posłuszny i przewidywalny.
Człowiek, jak mówi nam Lem nie przyjmuje do wiadomości kwestii oczywistej,
że wraz z inteligencja powstaje też indywidualność, a wraz z indywidualnością
wola bycia niezależnym i nieskrępowanym. Dlatego nie sztucznej inteligencji
pragnie człowiek, lecz coraz to użyteczniejszych bezmyślnych i bezwolnych
narzędzi realizacji swoich zachcianek. Natomiast prawdziwa sztuczna
inteligencja byłaby mu obca bardziej niż wszyscy ludzie, bardziej niż zwierzęta
społeczne i wszelkie zwierzęta łącznie z amebami i rozwielitkami a także
bardziej obca niż rośliny i bakterie. W obliczu prawdziwej „sztucznej
inteligencji” człowiek odkrywa jak wiele w jego myśleniu zależne jest od
społecznej i biologicznej ewolucji, które go ukształtowały. Jak w znikomym
stopniu może wyalienować się od swojej żyworodności, dwupłciowości,
lądowego środowiska naturalnego, oddychania powietrzem atmosferycznym i
zwyczajów żywieniowych nie wspominając o samej konieczności jedzenia, picia,
snu, oddychania i wydalania. Kontakt z prawdziwe inteligentną istotą, która nie
zna płci, nie wie co to podział na stan snu i czuwania, nie rozumie potrzeby
jedzenia, nie przemieszcza się w przestrzeni, nie ma narządów wzroku ani
słuchu, nie czuje zapachów, nie odczuwa bólu jest niemożliwy bo nie ma
fundamentu, na którym można by go wybudować. Nie ma wspólnej podstawy na
której człowiek może porozumieć się z innym człowiekiem, zwierzęciem a
nawet, hipotetycznie, mógłby porozumieć się z rośliną, z którą przecież dzieli
zamiłowanie do słońca i wody.
120
Wiktor Werner, Znajoma obcość. Znaczenie postaci „obcego” w literaturze
fantastycznej, [w:] T. Błaszczyk, D. Ciunajcis, M. Kierzkowski [red.], Z
metodologicznych problemów współczesnej historiografii, Poznań 2010, s. 113 - 122

Jednak kontakt z obcym, może człowiekowi coś dać nawet jeżeli nie może
dać mu zrozumienia obcego.
Człowiek spotykając obcego może zrozumieć sam siebie – a to zadanie
jest największym (i ciągle niezrealizowanym) wyzwaniem dla ludzkości od
czasów gdy uzyskała ona świadomość własnego istnienia. Xenologia jest w
gruncie rzeczy zamaskowaną antropologią, na co wskazuje Orson Scott Card
autor brawurowego cyklu powieści o Enderze – Mówcy Umarłych.
Człowiek wszelako niszczy wszystko co poznaje. Ender w wieku 11 lat
zrozumiał nieantropomorficzną, inteligentną rasę obcych zwanych Robalami i
zniszczył ich. Wybrano go do tego gdyż jako jedyny człowiek potrafił zrozumieć
obcych i jako jedyny nie pragnął ich zagłady. Jednak to właśnie on nieświadomie
gdyż myślał, że kierowanie pojazdami bojowymi jest elementem gry, a nie
realnym działaniem spowodował zagładę dziesięciu miliardów inteligentnych
istot. Ukazany w cyklu Carda Ender jest alegorią etnografa – przedstawiciela
kultury europejskiej poznającego przedstawicieli obcych kultur. Poznając ich,
mimowolnie, lecz realnie niszczy ich. W powieści Ender uzyskuje szanse
przywrócenia Robalom życia – ich ostatnia Królowa-Matka poznaje swojego
zabójcę i buduje zamek-czaszkę olbrzyma z jego snów, tak by rozpoznał jego
przesłanie jakim jest ukryty kokon z zapłodnionymi jajami – nadzieja
przetrwania zniszczonego przez ludzi gatunku.
Ten fabularny zwrot by obcego - agresora uczynić obcym – ofiarą
przypomina obecny w historii cywilizacji europejskiej zadziwiający sentyment
niszczyciela względem świata, który jest niszczony. Za brutalnymi
conquistadorami podążali misjonarze, którzy tak jak Bartolomeo Des Las Casas
współczuli ofiarom „własnego” podboju i pragnęli ocalić jak najwięcej z
unicestwianych kultur i społeczeństw. Wiele informacji o kulturach, które już nie
istnieją pochodzą zatem od tych, którzy przyczynili się (czasem świadomie, lecz
zazwyczaj mimowolnie) do ich zagłady. Trudno wreszcie stwierdzić w jakim
121
Wiktor Werner, Znajoma obcość. Znaczenie postaci „obcego” w literaturze
fantastycznej, [w:] T. Błaszczyk, D. Ciunajcis, M. Kierzkowski [red.], Z
metodologicznych problemów współczesnej historiografii, Poznań 2010, s. 113 - 122

stopniu antropologia kulturowa spowodowała poznanie tych obcych kultur, które


już nie istnieją (lub pod wpływem kontaktu z cywilizacją europejska uległy
głębokim przemianom), lecz z pewnością była impulsem dla „Europejczyków”
by zapragnęli poznać samych siebie. Starając się poznać obcego niszczymy go,
składamy w ofierze na ołtarzu samopoznania – taką naukę możemy wyciągnąć z
historii europejskiej eksploracji świata, ale także z lektury niektórych dzieł
literatury fantastycznej. Literatura ta obfituje w opisy brutalnych starć człowieka
z obcymi – wygranych zazwyczaj przez człowieka, rzadziej pojawiają się opisy
współpracy a jeszcze rzadziej refleksja na temat korzyści jakie z kontaktu z
ludźmi mieliby wyciągnąć obcy i niby dlaczego mieliby do niego dążyć.
Pisarzem, który na ten temat reflektował był niewątpliwie Lem, którego liczne
utwory poświęcone są zagadnieniu fiasku kontaktu z obcymi zachodzącego z
podobnych powodów z jakich człowiek nie mógłby porozumieć się z „sztuczną”
inteligencją gdyby takowa zaistniała.
Obcy jednak jest potrzebny, jako przedmiot eksploracyjno –
eksplanacyjnych zabiegów, punkt odniesienia, a wreszcie jako idea i literacka
figura. Szczególnie jest potrzebny przedstawicielom kultury europejskiej: kultury
która wymyśliła zarówno etnografię jak i literaturę fantastyczną. Kultura ta,
nasza kultura opętana jest ideą obcego, którego boimy się i pożądamy
jednocześnie. Pragniemy kontaktu i zrozumienia i pragniemy kontroli nad nim,
przewidywalności i dostosowania się do naszych standardów nie widząc przy
tym sprzeczności jakie kryją się w naszych oczekiwaniach. Obcy jest nam tak
bardzo potrzebny gdyż to my nim jesteśmy. Nie tylko nie rozumiemy siebie
samych, ale jesteśmy tego faktu świadomi co powoduje narastanie sprzeczności,
które coraz silniej różnicują naszą kulturę tworząc w niej nurty, prądy, opcje,
subkultury, herezje, ideologie, sekty i całą tą chaotyczną różnorodność, z której
jest ona utkana. Od czasów powstania pierwszych herezji podważających
otwarcie uniwersalizm średniowiecznej Europy zmaganie się z własną
122
Wiktor Werner, Znajoma obcość. Znaczenie postaci „obcego” w literaturze
fantastycznej, [w:] T. Błaszczyk, D. Ciunajcis, M. Kierzkowski [red.], Z
metodologicznych problemów współczesnej historiografii, Poznań 2010, s. 113 - 122

różnorodnością łączy się z „zewnętrznym” odkrywaniem obcych, wybijaniem


obcych, nawracaniem obcych, poznawaniem obcych. Misjonarz zastępował tu
conquistadora, etnograf misjonarza. Współczesna archeologia i antropologia
historyczna powstały by przenieść pasję poznawania obcych w głąb dziejów, a
psychoanaliza w głąb naszej duszy – gdy Europejczyk odkrył już obcego w sobie
samym. Literatura fantastyczna choć wiązała się i do tej pory wiąże w znacznym
stopniu z rozrywką lekką i niewymagającą, to czerpie przecież żywotną swą siłę
z bogatej gleby wielowiekowej filozoficznej i naukowej tradycji poszukiwania i
oswajania obcości. Tradycji dla naszej kultury typowej, a można nawet poważyć
się na stwierdzenie, że fundamentalnej.

You might also like