You are on page 1of 63

Indeks stron

H. H. EWERS

OPTANI
PRZEOY
STANISAW ADAMSKI

LWW
WYDAWNICTWO KULTURA I SZTUKA
SKADY GWNE: LWW KSIGARNIA AKADEMICKA
WARSZAWA E. WENDE I SPKA
NEW-YORK POLISH BOOK IMPORTING CO. INC.
ODBITO CZCIONKAMI DRUKARNI PRASA WE LWOWIE, SOKOA 4.

OSTATNIA WOLA
STANISAWY D ASP.
Zaiste Stanisawa d Asp postpowaa z hrabi Wincentym d AultOnival przez cae, pene dwa
lata niezwyke bezlitonie. Co wieczora siadywa on w parterze, podczas gdy ona piewaa swe
sentymentalne piosenki i jedzi za ni, co miesica, do innego miasta. A ona jego re dawaa
swym biaym krlikom, z ktrymi na scenie wystpywaa, brylanty za jego zastawiaa, aby
sprosi na kolacyjk kolegw swoich i ohydn cyganery. Raz podnis j z rynsztoku, do ktrego
wpada, gdy pijana powracaa zataczajc si w towarzystwie maego dziennikarczyka do domu.
Wtedy parskna mu miechem w twarz: Pjde pan z nami! Bdzie pan mg nam potem
powieci!

Nie byo najordynarniejszej obrazy, ktr by nie poczstowaa hrabiego. Sowa, zrodzone w
legowiskach zakaonych, cuchncych, portowych domw publicznych, tak ohydne, e
okryway rumiecem twarz kadego suchajcego; sceny, wytropione instynktem rzeczywistej
dziewki z ksiek, ktrych by si wypar Aretino, to wszystko byo dla niego, skoro si tylko
do niej zbliy omieli.
Czonkowie varit lubieli go i litowali si niezmiernie nad biednym gupcem. Chwytali
wprawdzie pieniki, roztrwawiane przez dziewk, ale nienawidzili jej tem bardziej i pogardzali
ni, t nierzdnic, kompromitujc ich uczciwy zawd artystw, ktrej sztuka bya jedynie plam
w ich zawodzie, a ktra niczego nie posiadaa, prcz swej olepiajcej piknoci. A starszy z trupy
Five Hobson Brothers, Fryc Jakobskoeter z Pirny, rozbi jej raz nawet flaszk czerwonego wina
w pasyi na gowie, ktre ciekao nastpnie na jej jasne wosy, zmieszane z lepk krwi.
Potem, gdy dostaa pewnego wieczora znw tak silnej gorczki, e ton zaledwie z trudem
wydoby si mg na jej spieczone wargi, gdy lekarz teatralny po powierzachownem zbadaniu
owiadczy szorstko, e ma suchoty w ostatniem stadyum, o czem zreszt od dawna wiedziaa,
i e za kilka miesicy dyabli j porw, jeli tak samo dalej y bdzie, polecia Stanisawa
przywoa hrabiego do swej garderoby. Spluna, gdy wszed, i powiedziaa mu, e teraz gotowa
jest zosta jego metres. Gdy si pochyli, aby j pocaowa w rk, odepchna go i wybuchna
miechem. Lecz gwatowne fale trujcego miechu podraniy jej puca, pochylia si przeto,
kaszlc i duszc si. Nastpnie, skoro kaszel przycich, pochylona nad szmink i pudekami z
pudrem, kaa drzc caa, przywarszy usta do jedwabnej chusteczki. Hrabia pooy delikatnie
rk na jej wosy. Zerwaa si wtedy: A wic bierz-e mnie ju! Podsuna mu pod oczy
chusteczk pen krwi i tej flegmy: Tak, panie, tego jeszcze jestem warta!
Tak to bya Stanisawa d Asp. Nie da si jednak zaprzeczy, e dziewka nastpnie
przeistaczaa si w prawdziw dam z kadym dniem. Hrabia wozi j po caej Europie, z jednego
sanatoryum do drugiego. Robia posusznie, co on mwi i co lekarze zalecali; nie narzekaa nigdy
i nie sprzeciwiaa si niczemu. Nie umara; ya miesice i lata i powoli przychodzia do zdrowia,
powoli, coraz bardziej, coraz bardziej. Nieznacznie rwnoczenie wzrok jej niekiedy zatrzymywa
si na osobie hrabiego. A gdy w tem cichem, spokojnem yciu uspokajaa si, w duszy jej zrodzia
si i powoli zwikszaa si wdziczno.
Gdy z Algieru odjedali, zaznaczy lekarz, e moe kiedy zupenie nawet wyzdrowieje. Hrabia
odwrci si, ale ona dokadnie zauwaya z radoci w jego oku. I nagle, by rado jego bardziej
jeszcze zwikszy, dotkna jego doni. Czua, e drza, i rzeka wtedy, umiechajc si:
Wincenty, pragn teraz by zdrow dla ciebie. Wtedy to po raz pierwszy wymwia jego imi,
po raz pierwszy powiedziaa do ty, po raz pierwszy dotkna z wasnej woli jego rki. Hrabia
patrzy na ni dugo, a potem run na kolana, nie mogc nad sob zapanowa. Ale gdy ona to
ujrzaa, znw gorycz pocza si w niej burzy: Ach, eby tylko nie zechcia teraz szlocha!
Jednake wdziczno jej cigle wzmagaa si, a rwnoczenie lito nad nim. Przewiadczenie,
e jest dun, poczucie obowizku, e musi jako odwzajemni t bezgraniczn mio. A przy
tem rodzaj respektu, rodzaj prawdziwego podziwu i szacunku dla tej niezwykej mioci, powstaej
w jakiej sekundzie, by trwa przez cig caego czowieczego ycia. Wic gdy, bywao, na leaku
nad brzegiem spoczywaa i marzc na fale patrzya, rozmylaa zapewne nieraz o tem. I dochodzia
do przewiadczenia, e taka mio nie zna niemoliwoci; e udziaem jej co tak wspaniaego,
tak cudownego, co raz tylko na przecig wielu stuleci zdarzy si moe. A potem pocza kocha,
a gdy zacza kocha nie kochaa jednake jego, tylko jego wielk mio.
O tem mu nie powiedziaa, wiedzc, e jej by nie zrozumia. Ale czynia teraz wszystko, by go
szczliwym uczyni. I tylko raz jeden na prob jego odpowiedziaa: Nie!
A stao si to, gdy j prosi, aby zostaa jego on.
Lecz hrabia nie ustpi i przez kilka miesicy trway midzy nimi o to prawdziwe zapasy.
Powiedziaa mu, e napisze do jego rodziny, jeli nie przestanie jej tem molestowa; wwczas on
sam o tem napisa, powiadamiajc rodzin o swych zarczynach. Najpierw, skutkiem tego, pojawi
si jeden z jego krewnych, nastpnie wuj jego. Uznali, e jest cudownie pikn, a zarazem, e on
jest skoczonym gupcem. Hrabia rozemia si i owiadczy, e jednake zrobi tak, jak
postanowi. Potem przybya jego staruszka-matka, a wwczas wygraa Stanisawa sw najwysz
kart. Czem ona dawniej bya, wiedzia hrabia i mg sam o tem matce powiedzie. Ale ona
przedoya jej swe papiery, wyjania, e jest waciwie Le Lewi, i e jest dzieckiem nielubnem.
ydwk jest i pozostanie ni do koca ycia. Tak, tak, a jeli hrabia Wincenty d Ault Onival,
markiz na Ronvalu, wierny syn najbardziej chrzecijaskiego domu Normandyi, po tem wyznaniu
zechce j polubi, to moe jak uczyni. Potem wysza i pozostawia go sam na sam z hrabin
wdow.
Obmylia dobrze, to co uczynia. Dobrze znaa hrabiego i wiedziaa, jak dalece gboko by
przywizanym do swej wiary z lat dziecicych, e nie wsta z ka, nie uda si na spoczynek,
nie.przyj pokarmu, zanim nie odmwi swej modlitwy. O, zupenie po cichu, zupenie
nieznacznie, tak, e nikt obcy nie mg tego zauway. Wiedziaa, e na msz uczszcza i do
spowiedzi chodzi, wiedziaa take, e wszystko to czyni na podstawie najgbszego
przewiadczenia. Wiedziaa te, jak dalece kocha sw matk, jak bardzo j ceni. Ona bdzie mu
perswadowa, ta mdra, podesza kobieta, wyjani mu jeszcze raz, e to maestwo jest wrcz
niemoliwem, e omiesza si tem wobec wszystkich, e popenia grzech wobec swej matki i
wobec wiary swojej
Nage przyszo jej co na myl. Popdzia do pokoju hrabiego. Otworzya gwatownie drzwi i
wpada do mrocznego wntrza pospiesznie, nie mogc zapa tchu, wrd zadyszki szukajc sw
waciwych. Przystana przed podesz dam. Kanciasto i ostro wyryway si z ust jej sylaby:
I moje dzieci jeli kiedy dzieci mie bd musz by ydami, ydami, tak jak ja jestem
ydwk!
Nie czekajc odpowiedzi popdzia z powrotem do swoich pokoi i upada ciko na ko. Tak,
teraz rozstrzygno si! O tak, na pewne, to musi go zmiady, jego, tego gupiego duego
mazgaja, tego sentymentalnego arystokrat z obcego jej wiata, tego chrzeciaskiego
sanitaryusza, z jego wiar i mioci. I wwczas przejo j niezmierne zadowolenie, e nareszcie
wynalaza przeszkod za hartown, za siln do przeamania dla jego bezmiernej mioci,
odczuwanej przez ni bez przerwy, a ktrej nigdy dokadnie poj nie moga.
Przekonana bya, e go teraz porzuci, odjedzie hen, znw do varit, do domu rozpusty, lub
te rzuci si w d, na gow, ze ska Sorenta, wszystko to dla niej byo jedno. Poczua si
jednake siln i wielk w tym pierwotnym instynkcie, nakazujcym jej jak ongi opluwa i
policzkowa go brudnymi sowy. Hrabia przegra, a ona znw jest dziewka, tak ostatniorzdn
dziewk i adna moc niebieska nie zdoa jej wyrwa z pomidzy tych wszystkich brudw.
Wtem drzwi otworzyy si. Zerwaa si z ka, pewna, e wybuchnie swym dawnym miechem.
Cuchnce zwroty, dawno zapomniane, drgay w jej mzgu. O, wiedziaa ona, jak naley przyj
hrabiego.
Bya to podesza dama. Cichutko zbliya si do modej kobiety, usiada na ku i przygarna j
do siebie. Stanisawa suchaa jej sw, zaledwie je nieco rozumiejc. Zdawao si jej, e gdzie w
oddali graj cicho, kojco jakie organy. A te tony przemawiay do niej, a ona odczuwaa tylko,
czego one chc.
Moe czyni, co tylko chce, wszystko, wszystko, tylko niech si zgodzi na lub z jej synem,
niech go szczliwym uczyni. Ona sama, matka, przychodzi, by j o to prosi. Gdy jego mio
jest tak wielk
Wtedy powstaa Stanisawa i powtrzya powoli: Gdy jego mio jest tak wielk...
Pozwolia si poprowadzi do hrabiego. Pozwolia si caowa jemu i jego matce. Czua: byo w
tem wybawienie i uzdrowienie. Na ciele i na duszy. Gdy jej ycie byo jedynie naczyniem dla
bezcennej treci: dla wiary w jego bezmiern mio.
Stanisawa polubia hrabiego. Dziwnem byo z pocztku to ycie przez cig kilku miesicy. Nie
kochaa go, wiedziaa o tem dobrze. Ale byo jej, jakby cicho przysiada skulona na miekich
futrach przed jakim kominkiem, ktrego mie ciepo echtao delikatnie jej zimne ciao. Bya
cigle znuona, doszcztnie znuona; zdawaa si marzy w p nie w cieple tej mioci. On za
caowa jej rce, gdy umiechna si zadowolona, cichutko do czego; sdzi, e jest zupenie
szczliw. Lecz to nie byo szczcie, gdy si umiechaa. Bya to trwaa myl o tej jego niepojtej
mioci, nieskoczonej jako wszechwiat, a w ktrej ona si unosia, jako igrajcy listek w cieple
poudniowego wiatru. W owym czasie zamary wszystkie jej tsknoty, zatono wszystko w
odlegej przeszoci. A wiara jej rosa i wiedziaa dobrze, na czem ona polega, i e nie zdarzy si
nigdy nic, czego by mio jego dla niej uczyni nie moga.
Czasem, bardzo rzadko, dumn si czua z powodu tej dziwnej mioci, z powodu poznania tej
bezmiernej siy, ktra wszystko uczyni zdoa. W Autenil, podczas wycigw, postawia dwie
zote sztuki monety na jakiego najlichszego konia. Nie stawiaj na niego, rzek hrabia,
on jest bez wartoci. A wtedy spojrzaa na wprost, powczystem spojrzeniem. Ale nie
prawda, Wincenty, ten ko wygra! Chciaabym, aby wygra. A gdy konie biedz poczy,
wcale na nie nie patrzya; patrzya tylko w d, na niego, gdy sta na miejcu siodania koni.
Widziaa, e donie zoy razem, e wargi jego cichutko si poruszaj. Wiedziaa, e modli si.
To te potem, gdy ulubione przez widzw wycigowych konie na bok zboczyy, w na prawo, w
na lewo, a jej lichy ko pierwszy dobieg do mety, poja, e to byo jego dzieem i dziaaniem siy
jego modlitwy.

Potem nadszed czas, gdy Jan Olieslagers stan na drodze jej ycia. By on przyjacielem hrabiego
jeszcze z awy szkolnej, a przyja ta nie osaba mimo szeregu lat. Wczy si on po caym
wiecie nigdy nie wiedziano, gdzie jest. Wtem przysza skd od niego kartka z Kochinchiny,
Paragwaju, czy z Rodezyi. I oto by w Europie, a hrabia zaprosi go na swj zamek do Ronvalu.
Wszystko potoczyo si teraz bardzo szybko. Flamandowi spodobaa si ta kobieta, a
przyzwyczajonym by bra to, co mu si podoba. Raz, o wiele pniej, czyni mu kto wyrzuty, e
j posiad, ona bya przecie on jego szczerego przyjaciela, a on nie kocha jej wcale. Wtedy
odpowiedzia: By moim przyjacielem, ale czy z tego powodu musia by take osem? A
zreszt: czy kiedykolwiek jedynie tylko jedna kobieta caowaa me usta? Dlaczego on jeden mia
tylko by panem jej ust? Posiad Stanisaw po prostu tak, jak po prostu jedzi na koniu
hrabiego, jak prowadzi jego samochd, jak jad jego chleb i pi jego wino. To, co on uczyni, byo
samo przez si zrozumiae i nie byo w tem nic szczeglnego. A w gruncie rzeczy byo rwnie
naturalnem, e kobieta oddaa mu si bez kaprysw, bez oporu, w przecigu jednego dnia.
I to nie dla tego wcale, nawet przez sekund, jakoby si obudzia w niej dawna dziewka. Jan
Olieslagers zdoby hrabin d AultOnival, a nie Le Lewi. I najprawdopodobniej ta ostatnia
byaby si nim wcale nie zaja i z pewnoci w nim by si nie zakochaa, podczas gdy u hrabiny
mio rozpalia wszystkie ttna. Nie dlatego jednak, e by on dobrym jedzcem, hrabia jedzi
o wiele lepiej od niego. Ale dlatego, e na koniu stawa si Jan zupenie innym czowiekiem,
cakiem innym od tego, ktrego wanie co tylko widziaa. Hrabia by zawsze taki sam, czy by na
polowaniu, czy te, gdy gra w wista. w za czowiek by zawsze inny, cokolwiek by czyni.
Wszystko byo dla gr, ale wszystko gra rwnie dobrze. Niczego na wiecie nie bra powanie,
a chocia go wszystko ciekawio, nic go na prawd prawdziwie nie obchodzio. Chyba to, e jest
i e yje. To byo u niego zasadniczem i ten instynkt by u niego tak zakorzenionym i silnym, e
przenosi si on bez wiedzy jego na najblisze jego otoczenie.
To byo zdaje si podstaw jego wszystkich zwycistw. Zapominano o nim szybko, gdy by
daleko; ale gdy si zjawi, stawa si panem wszystkiego.
Stanisawa d Asp znalaza w nim jaki nowy i szerszy wiat. wiat peen zagadek i tajemnic,
peen zamknitych drzwi i bram, ktrych on wcale nie stara si otworzy. Dusza hrabiego, a dusza
jego! Tam wszystko byo prostem i jasnem; gdyby po cichym parku zamkowym przechadzaa si
po niej ona. Kad grzdk znaa ona, i kady krzew rany, a u kresu parku potny db, ktrego
aden wicher nie zdoaby wyrwa z korzeni, dumny i prosty, jako jego wielka mio. A u
drugiego bkaa si po jakim zaczarowanym ogrodzie. Sza jak ciek tam, gdzie jej si
najpikniej zdawao, pikniej daleko anieli w parku. W nieskoczon dal zdawaa si ta cieka
prowadzi i nagle, po kilku krokach, koczya si, zatamowana nieprzebytym gszczem, kjcych
krzeww. Zwracaa si w inn stron, sza inn ciek, a tu stawao jej na drodze jakie dziwaczne
zwierz. I wyj nie moga i bkaa si wrd cikich woni ogrodu, a wonie te przedziwnie
draniy jej uspione zmysy
Flamandczyk nie doszukiwa si jednake niczego u tej kobiety. Wic pewnego wieczora, podczas
kolacyi, oznajmi, e przey w cichym zamku kilka przecudnych tygodni i e jest serdecznie
wdziczny przyjacielowi i jego nadobnej maonce. Ale wyjecha musi, znw w wiat, i nazajutrz
wyjeda do Bombaju. Wszystko to mwi od niechcenia, bo te rzeczywicie tak byo, jak mwi.
Hrabia pocz nalega, aby zosta, ale hrabina nie odezwaa si ani jednem sowem. Tylko, gdy
od stou powstano, i gdy hrabia subie z powodu wanie tego wyjazdu polecenia wydawa,
poprosia, by zechcia jej do parku towarzyszy.
I tam oznajmia mu, e z nim pojedzie. Jan Olieslagers spodziewa si sceny, ale niczego
podobnego; to te stao si, e nawet on, nieco straci na pewnoci siebie, szukajc sw i
powodw, nie pozbawionych przynajmniej pozorw zdrowego sensu, a ktrych byby z pewnoci
nie wypowiedzia, gdyby si by spokojnie zastanowi. Nie mg jej oznajmi, e nie yczy sobie
jej towarzystwa, e jest dla niczem, e co najwyej w obszernym paacu jego wspomnie
zamieszkuje malek, zapomnian od dawna izdebk. e jest jakim kwiatem uszczknitym po
drodze, by go wetkn w dziurk przy surducie, dobrym po obiedzie, ale ktr si wyrzuca
zmieniajc na wieczr ubranie. Uzna tylko jedno, co zdao mu si stosownem w tej chwili do
uycia, gdy hrabina moga przypuszcza, e jest w tem przynajmniej odrobina prawdy. Mogo to
zreszt, jak sdzi, zastpi miejsce rnych wybiegw. Zacz wic z uczuciem i wygosiwszy w
przestankach dobrze odmierzonych kilka frazesw: e dugo walczy z samym sob, e mu serce
niemal pka i t. d. Przyzwyczai si jednak do burzliwego ycia i wie dokadnie, e bez niego oby
si ju nie potrafi. Majtek jego starczy jednake zaledwie dla jego wasnej osoby, i nawet w
czsteczce nie zadowoliby wymaga hrabiny. Oboje zroli si tak ze zbytkiem i komfortem, e
kady brak spowodowaby A poniewa raz przecie rozej si trzeba, wic odjeda teraz,
aby rozstanie nie byo jeszcze boleniejsze
Jak zwyczajnie, mwic, wierzy Jan w tej chwili w to, co wygasza, przekonanym by wic, e
hrabina kad zgosk sw jego bierze na seryo. Nie mwia nic, wtedy otoczy j ramieniem.
Grna warga jego wyda si nieco, jeszcze tylko, sw kilka nie paka los
ujrz si znowu westchnienie i zy tak, a potem bdzie dobrze.
Ale hrabina wylizna mu si z obj. Wyprostowaa si, spojrzaa mu wprost w oczy, a potem
rzeka spokojnie: Wincenty da nam to, czego nam brakuje. Oniemia, wlepi w ni dziwiony
wzrok, bekoczc pswkami: Co? Czy ty oszalaa ? Ale ona nie syszaa
tego wcale, tylko odwrciwszv si odesza powoli ku zamkowi. Tak za pewn bya swego, tak
pewn w swej silnej wierze w wszechmocn mio hrabiego, i nie wtpia, e nawet t ofiar, t
najwiksz, dla niej poniesie. Tak niezomn bya w swem bezgranicznem zaufaniu, e wstpujc
na schody odwrcia si i zalotnie si do umiechna: Poczekaj tylko na mnie!
Ostatni ten jej giest wyda mu si tak wadczym, e Janowi Olieslagersowi kobieta ta zamajaczya
przed oczyma, jako niemal zachwycajca. W powiecie ksiyca pocz si przechadza po parku,
to tu, to tam, pogldajc na zamek, czy nie ujrzy gdzie owietlonego okna. Ale nie ujrza adnego.
Zbliy si wtedy, by usysze choby urywki sw, jaki krzyk, jakie histeryczne kanie. Ale nie
usysza nic. Ani chwili nie myla o tem, by wej do wntrza, instyktownie unika wszystkiego,
co by mogo by dla nieprzyjemne. Rozmyla tylko nad tem, jak by musia postpi w
przyszoci, w jaki sposb uwolni si od tej kobiety, gdyby hrabia okaza si na tyle waryatem,
by on sw mu odstpi i do tego jeszcze ich wyposay. W jaki sposb jej si pozbdzie, nie
okazujc si ani szorstkim, ani brutalnym. Kilka razy umiechn si cicho, uwiadamiajc sobie
stron komiczn caego tego wydarzenia. Nie by jednake do silnym, aby cae to wydarzenie
wyzyska. Potem poczo go to wszystko nudzi, gdy cao wydarzenia rozwaa wszechstronnie
i nie mg znale rozwizania, w kocu przesta si tem wszystkiem zajmowa. Nareszcie gdy
wyspacerowa si przez kilka godzin po parku, wydao mu si, jakoby to cae zdarzenie wcale si
jego nie tyczyo. Jakby si to wszystko nie wiedzie jak dawno byo wydarzyo, by moe nawet
komu innemu, a nie jemu samemu. Ziewn wic, wszed do zamku, i uda si dugimi korytarzami
i po schodach do swego pokoju. Rozebra si, zagwizda cicho jak obuzersk arj i pooy si
spa.
Wczenie rano obudzi go kamerdyner i objani, e samochd czeka, poczem pomg mu
spakowa si. Jan Olieslagers nie spyta go ani o pana, ani o pani domu, usiad tylko, by do
hrabiego sw kilka napisa. Prbowa trzy razy list sklei ale podar go potem. A gdy
samochd wyjeda z nim przez bram parku, hen w mg poranku, westchn z widoczn ulg:
Dziki Bogu!

Pojecha do Indyi. Nie posya ju teraz adnych kartek z drogi do hrabiego. Po upywie p
roku otrzyma jednak list, ktry wdrowa za nim po wiecie kilka miesicy. Na kopercie adres do
niego skrelony by rk hrabiego, a wewntrz byo drukowane zawiadomienie o mierci hrabiny.
Jan Olieslagers odpowiedzia natychmiast piknie dugim listem, z ktrego by bardzo
zadowolonym. Nie przegalopowa si, a jednak pisa otwarcie i bez przemilcze. By to list, ktry
pewnie wywrze wraenie na tym, do kogo by adresowanym. I przejo go uczucie zadowolenia,
gdy go wrzuca do skrzynki, jakby po spenieniu jakiego faktycznego czynu. Ale nie otrzyma
odpowiedzi. Po roku dopiero, gdy po wielu miesicach wczgi znw si znalaz w Paryu,
doszed go drugi list hrabiego.
Krtki on by, ale szczery, prawie serdeczny, jak za dawnych czasw bywao. Hrabia prosi go w
imi przyjani z lat modzieczych, by o ile monoci jak najszybciej przyjecha do Ronvalu.
Chodzi tu o ostatni wol hrabiny.
Jan Olieslagers zawaha si, czy podr ta nie kryje w sobie jakie nieprzyjemnoci. Nie
zaciekawiao go wcale rozwizanie rodzimego dramatu, niezajmujcego go ju od dawna. To te
rzeczywicie dziki jedynie resztkom przyjani z lat modzieczych zdecydowa si wreszcie
pojecha.
Hrabiego nie byo na dworcu. Ale sucy, ktry go wiz do zamku, prosi go, by zaraz pody
do biblioteki, gdzie hrabia go oczekuje. Jan Olieslagers przekonanym by po tem przyjciu, e jego
pobyt na zamku nie przysporzy mu adnej przyjemnoci. I dlatego nie uda si bezwocznie do
hrabiego, gdy by przewiadczonym, e wszelka nieprzyjemno i tak za zbyt rycho si pojawia.
Uda si do swego pokoju, wskazanego mu przez kamerdynera, kpa si powoli, przebra si i
kaza sobie poda posiek do swego pokoju, gdy uczu gd. Pno dopiero wieczorem,
westchnwszy, postanowi uda si do swego przyjaciela.
Siedzia on przed kominkiem.
adna ksika, adne pismo nie leay w pobliu, a jednak hrabia musia ju od kilku godzin tu
siedzie, gdy nadmiar niedopakw papierosowych wypenia popielniczk.
Ach, jeste nareszcie, rzek cicho, czekam ju dugo na ciebie. Moe si napijesz?
To powitanie wydao si Flamandczykowi do sympatyczne, trci si wic szklank z
przyjacielem. Trzy, czy cztery szklanki cikiego, burgundzkiego wina a odnalaz wnet dawn
pewno siebie. puszcza dym z papierosa wprost w ston ognia na kominku i byo mu zupenie
dobrze w obszernym, klubowym fotelu. Nieco cynicznie rozbrzmiao nawet, gdy rzek:
Opowiadaj wic!
Ale wnet poabwa tego grnego tonu, uczu nawet pewnego rodzaju lito, gdy usysza
niemiae sowa: Wybacz czy nie zechciaby askawie ty najpierw opowiedzie.
Wwczas stao si Janowi Olieslagersowi nieco nieswojo, e musi sta si sentymentalnym i
usprawiedliwia si: mea culpa.
Hrabia oszczdzi mu tego jednak. Zanim Jan wyksztusi zdoa pierwsz gosk, pocz znw
mwi: Przebacz mi, nie chc ci drczy. Stanisawa powiedziaa mi zreszt wszystko.
Nieco niepewnie powtrzy Flamandczyk: Powiedziaa ci wszystko?
Tak, istotnie, gdy przysza do mnie od ciebie z parku. Wreszcie bybym musia sam to
wszystko sobie powiedzie. Cudem by byo przecie, gdyby si by w niej nie zakocha.
Przyjaciel poruszy si W fotelu.
Cicho... A e ona musiaa ciebie pokocha, to jest zupenie naturalnem. Wszystko to stao si
z mej winy. Nie powinienem by ciebie wtedy do siebie zaprasza. A tak unieszczliwiem was
oboje. I siebie przytem... Przebacz mi.
Flamandczykowi zrobio si niewyranie. Rzuci dopiero co zapalonego papierosa do ognia i
zapali wiey.
Stanisawa powiedziaa mi, e si kochacie. Prosia abym wam dostarczy rodkw, ktrych ci
brakowao. Czy nie byo to wielkiem z jej strony?...
Jan poyka sowa, cisnce mu si na usta, z trudem wyksztusi, wybekota zaledwie: Mj
Boe...
Ale ja nie potrafiem uczyni tego. Nie zrozumiaem z pocztku, jak silnem i podniosem byo
jej yczenie. Odmwiem jej, a tobie pozwoliem odjecha. Jake nieszczliwym musiae by,
mj biedny przyjacielu... Czy zdoasz mi przebaczy? Wiem, ile cierpiae po jej stracie, i wiem
jak musiae kocha, t kobiet?
Jan Olieslagers pochyli si i chwyciwszy szczypce od ognia rzuci je z pasy do kominka. Rola
jego w tej grze stawaa si nie do zniesienia, chcia j przerwa. Rzek wic szorstko:
Do kata, wiem to dobrze!
Ale hrabia mwi dalej, wci cichym, boleciwym tonem: Wierz ci, e wiesz o tem. Ale nie
potrafiem zdoby si na ofiar, nie potrafiem puci jej od siebie. Nie byem na tyle silny.
Czy mi przebaczasz?
Jan zerwa si i rzuci mu brutalnie wprost w twarz: Jeeli nie zaprzestaniesz natychmiast ple
tych andronw, odejd zaraz!
Lecz hrabia pochwyci go za rce. Przebaczenia, nie chc ci wicej drczy. Chciaem tylko

Wtedy poj wreszcie Jan Olieslagers, e przyjaciel jego jest optany. Odpowiedzia mu wic
silnym uciskiem rki i rzek, wzdychajc: A wic, dziej si Boa wola, przebaczam ci!
A w: Dzikuj! I zamilkli obaj.
Po chwili wsta hrabia, wzi ze stou du fotografi w ramach. Poda j przyjacielowi: To dla
ciebie.
Byo to zdjcie fotograficzne hrabiny lecej na katafalku. Leaa na podniesieniu; z obu stron
pony wiece w wspaniale rzebionych, srebrnych lichtarzach, ktre byy darem Ludwika XIII.
ktremu z protoplastw hrabiego. Sznur czarnych pere spywa od gowy hrabiny i spada w d
po wzgowiu, rzucajc lekki cie na twarz zmarej. Z powodu tego cienia zapewne, powstawao
wraenie, jakoby na katafalku leaa ywa osoba. Wprawdzie oczy miaa zamknite, rysy stae
i wyraz twarzy nie podobny do osoby spicej, ale okoo nieco otwartych ust igra niezwyky,
szyderczy umieszek i on to powodowa to zudzenie.
Koronkowa jej koszula bya szczelnie przy szyi zapit, szerokie rkawy spaday a poza okcie,
a dugie wskie rce, na piersiach zoone, otaczay lekko przeroczystymi niemal palcami
krucyfiks z koci soniowej.
Czy przesza na katolicyzm? zapyta Flamandczyk.
Tak, ostatniego dnia nawrcia si rzek hrabia. Musz powiedzie jednak mwi
dalej zniajc gos e przypuszczam, i uczynia to jedynie dlatego, by by jeszcze pewniejsz
swej przysigi.
Jakiej przysigi?
O, jeszcze w przeddzie swej mierci kazaa mi przysidz, e wypeni, co do litery, jej ostatni
wol. Nie ma w tem nic szczeglnego, tyczy si to tylko przeniesienia je] zwok do kaplicy
zamkowej; powiedziaa mi to jeszcze wtedy, chocia testament jej dopiero dzi otworzy mog.
Wic nie przeniesiono jej jeszcze?
Nie! Czy nie bye nigdy w kaplicy w parku? Prawie wszyscy moi przodkowie bywali najpierw
grzebani na cmentarzyku, okalajcym j. Dopiero po latach odgrzebywao si ich, a koci
przenosio si w wielkich glinianych urnach do kaplicy zamkowej. Jest to prastary normandzki
zwyczaj, ktrego pocztkw szuka naley w czasach Rogera Krwawego; sdz, e wprowadzano
go, z powodu, e prawie aden z mych awanturniczych przodkw nie umar w domu. Wwczas
towarzysze jego przywozili wdowie przynajmniej koci jego. W naszej kostnicy w urnach
spoczywa Filip, ktry pad pod Jaff i Autodorn, zwany Prwowansalczykiem, bowiem matka jego
bya hrabin z domu Orange. Krl Harald zabi go pod Hastings. Take bastard Ryszard spoczywa
tam. Kalwiski Henryk straci go kaza, gdy o dwadziecia lat za wczenie bra si do sztyletu, z
ktrym pniej Raveillacowi lepiej si poszczcio. Wasny jego ojciec wyplta noc
pogruchotane ciao jego z koa, za co pniej, jako zadouczynienie, otrzyma hrabstwo La-Motty
i Croix-au-Bailly, gdy krl wjecha do Parya i sta si katolikiem. Wszyscy spoczywaj tam, moi
przodkowie, mczyni i kobiety, i nikogo nie brakuje. Bybym bezwtpienia przenis tam
Stanisaw, nawet bez jej yczenia. Ale ona nie dowierzaa mi, gdy to si stao,
przypuszczaa pewno, e poskpi jej tego zaszczytu. Dlatego kazaa mi przysidz.
Nie dowierzaa ci?
Tak! Tak dalece, e moja obietnica i przysiga nie wydaway si jej cakowicie pewne. Wia
si na swem posaniu, jczaa i zgrzytaa zbami po caych godzinach. l nagle posaa po mnie,
bym przywoa ksidza. Posaem po niego, nie moga si go doczeka, zanim si zjawi. Gdy
wreszcie przyszed, zapytaa go, jaka przysiga jest dla chrzecijanina najwitsz. Ksidz odrzek:
Ta na krucyfiks. Potem pytaa go, czy koci moe zwolni z przysigi, ktr si zoyo
innowiercowi. Stary proboszcz wiejski popad w zakopotanie, jka si, mwi, e kada
przysiga jest wit, ale e koci zapewne moe, uwzgldniajc pewne okolicznoci... Wtedy
chwycia si go hrabina obu rkoma, uniosa si w gr i zawoaa: Chc zosta chrzecijank!
Proboszcz zawacha si, nie dajc zaraz odpowiedzi. Ale hrabina targaa go, wstrzsaa nim i
wolaa cigle: Czy ksidz nie syszy? Chc zosta chrzecijank!
Hrabia mwic to, ani na chwil nie podnis gosu, ale ciskao go w gardle i drobny pot kropli
si na jego czole. Chwyci za szklank, podan mu przez przyjaciela i wyprni j. Potem mwi
dalej:
Proboszcz pouczy j dobrotliwie, cicho, w niewielu sowach. Mwi jej cicho o nowej wierze,
nie drczc zbytnio miertelnie chorej. Potem ochrzci j i udzieli rwnoczenie ostatniego
Pomazania. Gdy wite czynnoci si skoczyy, chwycia jeszcze raz ksidza za rce. Gos jej
brzmia tak agodnie, tak bogo, jak gos anioa, gdy rzeka do: Prosz ci, ksie, podaruj mi
swj krucyfiks. Proboszcz da go jej, ona chwycia go silnie obu rkoma. Ksie, rzeka
tak wic to, co mi chrzecijanin na krucyfiks przysignie, tego dotrzyma musi? Tak!
Nie moe przysigi zama? Nie moe! Opada ciko na wzgowie: Dzikuj ksidzu...
Pienidzy nie mam, ale dam ksidzu wszystkie moje klejnoty... Sprzedaj je na rzecz swych
ubogich...
Tego wieczora nie powiedziaa wicej ani sowa. Ale nad ranem skina na mnie, bym si
zbliy do jej oa. Powtrzya mi znw, e jej ostatnia wola znajduje si w teczce z papierami. Po
trzech latach dopiero mam otworzy kopert i to w twojej obecnoci.
W mojej obecnoci?
Tak. Kazaa mi uklkn i zadaa abym jeszcze raz poprzysig, e wol jej wypeni co do
joty. Zapewniaem j, e mojej wczorajszej przysigi dotrzymam bez wtpienia, ale nie zaprzestaa
na mnie nalega. Kazaa mi w gr podnie praw rk, a lew pooy na krucyfiksie, ktry
silnie trzymaa. Powoli wymawiaa sowa, a ja je za ni powtarzaem. Tak wic dwa razy
poprzysigem.
Potem umara?
Tak, w kilka godzin pniej. Ksidz przyszed jeszcze raz i mwi do niej. Ale nie jestem
pewien, czy suchaa go. Raz tylko, gdy powiedzia, e po mierci jest zmartwychwstanie i e
zapewne znowu mnie kiedy ujrzy, zwrcia si do nieco: Tak, ksie, prosz w to wierzy, z
pewnoci ujrzy mnie znowu. To byy jej ostatnie sowa. Umiechna si przytem cicho, i ten
umiech pozosta na jej ustach, gdy skonaa.
Hrabia podnis si i szed ku drzwiom: Teraz id przynie testament.
Jan Olieslagers patrzy za nim. Biedaczysko, zwaryowa, bdzie w nim z pewnoci jaki
pomys dyabelski! Chwyci za karafk i nala szklanki winem a do wierzchu.
Hrabia przynis skrzan tek na papiery i otworzy j. Wyj niewielk kopert i poda j
przyjacielowi.
Mam otworzy? zapyta tene.
Tak. Hrabina chciaa by ty testament otworzy.
Przez chwileczk waha si Flamandczyk, potem zama piecz. Rozdar kopert i pocz czyta
gono stojce pismo na fioletowym papierze.

OSTATNIA WOLA STANISAWY D ASP.

Chc, aby to, co jeszcze ze mnie pozostanie, w trzy lata po mym pogrzebie, wyjto z trumny i
przeniesiono w urnie do kaplicy. Nie mona przytem uy pomocy ognia, prcz tego nie ma by
przytem nikt obecny z wyjtkiem ogrodnikw, hrabiego Wincentego dAult-Onival i jego
przyjaciela, pana Jana Olieslagersa. Ma to si sta po poudniu, w dzie soneczny, i zanim soce
zajdzie, winny resztki me spoczywa w zamkowej kaplicy: jako pamitka wielkiej mioci do mnie
hrabiego.
Zamek Ronval 25. VI. 04.
Stanisawa, hrabina dAult-Onival.

Flamandczyk poda list hrabiemu: Masz, oto wszystko! Wiedziaem o tem; to samo
dokadnie mi powiedziaa. Czy przypuszczae, e testament bdzie co innego zawiera?
Jan Olieslagers pocz chodzi duymi krokami tam i z powrotem po obszernej bibliotece:
Prawd mwic, tak! Wszak mwie, e ten rodzaj grzebania jest prastarym zwyczajem w
twojej rodzinie?
Tak.
I e w kadym razie nie odmwiby Stanisawie tego zaszczytu.
Cakiem pewnie?
Dlaczego wic kazaa ci to, co samo przez si jest zrozumiaem, a dwa razy zaprzysiga, i
to w tak uroczysty sposb?
Hrabia wzi do rk fotografi i dugo patrzy na ni. Moja to wina, rzek moja wielka
wina... Pjd, usid, objani ci wszystko. Widzisz, hrabina wierzya w moj wielk dla niej
mio. Gdy potem ta mio j zawioda, skoro czego wielkiego od niej zadaa, stao si, jakby
runa w otcha. Gdy jej odmwiem, o co mnie owej nocy prosia, nie chciaa wcale w to
uwierzy, co powiedziaem, sdzc, e artuj. Tak dalece przekonana bya, e mio moja musi
uczyni wszystko, czego ona zada. A gdy spostrzega potem, jak sabym byem, i jak jej puci
od siebie nie chciaem, gdy to jedyne stracia, w co wierzya, nastpia dziwna w niej zmiana. Stao
si, jakbym jej yciu tre odebra; nikna potem powoli, jak cie, jak zagasajce soce.
Tak przynajmniej zrozumiaem to wszystko.
Miesicami nie wychodzia ze swego pokoju. Siedziaa na balkonie, milczca, rozmarzona,
patrzca na mige drzewa. W tym czasie nie mwia prawie ze mn, nie skarya si; byo, jakby
si caymi dniami zagbiaa w jakiej tajemnicy. Pewnego razu zastaem j tu w bibliotece, leaa
na pododze szukajc czego we wszystkich moliwych ksikach. Nie wiem jednak, co czytaa,
gdy poprosia mnie, abym wyszed. Potem pisaa duo, kilka listw dziennie; i wkrtce
nadchodzi poczy posyki ze wszystkich stron. W pierwszych byy jedynie ksiki, nie wiem
jakiego rodzaju, zamykaa je bowiem a nastpnie spalia przed sam mierci. Wiem jednake, e
wszystkie traktoway o toksykologii. Studyowaa je z zapaem; nieraz po caych nocach wasaem
si po parku i widziaem mdy brzask jej owieconych okien. Potem zacza znw pisa, i
nastpnie poczto przysya mae paczki, najczciej z napisami: nadesane jako prbki towarowe.
Byy na nich podane nazwiska nadawcw: Merck z Darmsztadu i Heusser z Zurychu, oraz inne
firmy wytwrcw trucizn. Zatrwoyem si bardzo, obawiajc si, e si otruje. Wreszcie
zdobyem si na odwag i zapytaem jej o to. Rozemiaa si wtedy: Umrze? Nie, to nie na to,
by umrze! Przeciwnie, to na to, by si duej utrzyma! Czuem, e mwi prawd, jednak ta
odpowied nie uspokoia mnie. Dwa razy przyszy pakiety, ktre trzeba byo odebra w miecie
na cle; prosiem jej, bym mg to sam uczyni. Mylaem, e nie zgodzi si, lecz ona odpowiedziaa
bez zakopotania: Dlaczego by nie? Prosz ci, przynie je! Jeden z pakiecikw, z ktrego
wydobywa si niezwykle silny i ostry, aczkolwiek przyjemny zapach, zawiera wycig z gorzkich
migdaw, w drugim, nadesanym z Pragi, bya lnica pasta, o nazwie szminka porcelanowa.
Wiem, e hrabina uywaa tej glazury, i e miesicami tracia wiele godzin na to dziennie, by
j wetrze w ciao. Tej szmince zawdzicza zapewne naley, e jej twarz, acz suchoty jej byy
ju w ostatnim stadyum, pozostaa jednake rwnie pikn, jak przedtem. Rysy jej stay
wprawdzie, gdyby pod mask, nieruchom i wci jednakow, ale pozostay nada pikne i czyste
a do katafalku. Popatrz, nawet mier nie zdoaa ich zeszpeci.
Poda znw przyjacielowi fotografi.
To wszystko dowodzi, jak przypuszczam, e zaman bya doszcztnie yciem. Nic jej nie
zajmowao, a nawet o tobie, wybacz mi otwarto, nie odezwaa si nigdy ani sowem. Tylko
pikno jej wasnego ciaa, o ktrem mawiaa przecie, e zniszcze musi, wart bya, zdaje si,
jedynie jej zainteresowania. Na mnie za nie zwaaa wcale, od czasu gdy znikna jej wiara w
moj mio; nieraz zdawao mi si nawet, e w jej spojrzeniu ponie dziwna, dzika do mnie
nienawi, wiksza daleko, straszliwsza od tej, jak mnie, bywao, przed laty traktowaa. C
wic w tem dziwnego, e mi nie ufaa? Kto utraci wiar w jednego tylko witego, ten wkrtce
wierzy nie bdzie w Ukrzyowanego i w Najwitsz Dziewic! Dlatego to, przypuszczam,
kazaa mi zoy t szczegln przysig!
Ale Jan Olieslagers nie uspokoi si tem. Wszystko to by moe, rzek ale to tumaczy
tylko twoj mio. W niczem jednake nie tumaczy dziwnego yczenia jej, by ciao przenie do
zamkowej kaplicy.
Bya przecie hrabin d Ault-Onival.
Ach, daje spokj, bya Le Lewi, nazywajc si Stanisawa d Asp. I ta miaaby tak nage
zatskni nieukojnie do urn twych feudalnych przodkw?
A jednak widzisz, e tak byo, a nie inaczej!
Flamandczyk znw wzi testament do rki i ogdn go badawczo ze wszystkich stron.
Przeczyta go raz i drugi, ale i teraz nie odkry w nim niczego nadzwyczajnego. Niech tam,
rzek, nie rozumiem jednake tego wcale.

Jan Olieslagers musia cztery jeszcze dni przesiedzie na zamku Ronval. Kadego dnia domaga
si natarczywie, by przenosiny zwok wreszcie si odbyy. Nie moe si to sta, odpowiada
mu hrabia, wszak widzisz, jak jest chmurno. Kada literka testamentu bya dla bowiem
witoci.

Wreszcie; pitego dnia po poudniu, wypogodzio si nagle. Flamandczyk drgn, a hrabia


zarzdzi, co naley. Nikt ze suby nie mia z zamku wychodzi, tylko stary ogrodnik i dwaj jego
pomocnicy mieli panu towarzyszy, zabrawszy ze sob oskardy i rydle.
Poszli parkiem, okrajc cich sadzawk. Soce skrzyo na czarnym upku kaplicy, igrao na
biaych, rozechwianych wiatrem brzozach i rzucao ruchliwe cienie ich gazi na gadkie cieki.
Weszli do kaplicy otworzywszy drzwi, przyczem hrabia zanurzy lekko rk w chrzcielnicy i
przeegna si. Ledwie podnieli cik, kamienn pyt, a potem wszyscy zeszli w d, do
grobowca. Stay tu szeregiem i w porzdku przy dwu cianach grobowca wielkie ciemne urny z
herbami hrabiw d AultOnival. Wysokie korony przykryway je i wszystkie miay owizany
wokoo szyi srebrny acuch, z przytwierdzon do niego cik tabliczk miedzian, z nazwiskiem
i dat zgonu zmarego.
W tyle, za tym szeregiem, stao kilka prnych urn. Milczc wskaza hrabia na jedn z nich, ludzie
wzili j i wynieli z grobowca.
Wyszli z kaplicy i szli wrd mogi midzy brzozami. Okoo tuzina potnych pyt kamiennych
byo tu. Pyty te opatrzone byy nazwiskami najwierniejszych sug rodu hrabiw, ktrych spokoju,
zdao si, strzeg ze wszystkich stron po zgonie nawet. Ale na grobie hrabiny nie byo adnego
kamienia; kwito tu tylko w przebujnym przepychu kilka setek ciemnych r.
Ostronie przystpili ogrodnicy do dziaania. Gbokimi okopaniami Oddzielili oni cae szmaty
wierzchniej warstwy ziemi, przenoszc je nastpnie pieczoowicie z wszystkiemi wkorzenionemi
w nie rami na bok, poza urn. Flamandczykowi zdao si, gdy na to patrzy, e z grobu ywcem
odzieraj skr, z ktrej gdyby kropla krwi padaa tu i tam oderwana ra na ziemi.
Odsonia si wnet czarna ziemia i ludzie poczli kopa. Jan Olieslagers uj hrabiego pod ramie:
Chod, przejdziemy si nieco tymczasem. Ale hrabia potrzsn gow, ani na chwil nie
chcia on opuci grobu. Wtedy Jan oddali si sam.
Przechadza si zwolna nad brzegiem sadzawki, od czasu do czasu powracajc pod brzozy.
Zdawao mu si, e ogrodnicy pracuj niemoliwie powoli, minuty posuway si dla na zegarku
wim krokiem. Uda si do sadu i pocz zrywa poeczki i agrest, szukajc po grzdkach jakiej
pozostaej poziomki.
Gdy znowu pod brzozy powrci spostrzeg, e dwoje ludzi stao ju w grobie po ramiona. Szo
teraz prdzej. Ujrza lec midzy nimi trumn, z ktrej rkoma zbierali i zgartywali resztki
pozostaej na niej ziemi. Bya to czarna trumna o silnem posrebrzanem zamkniciu, ale srebro
dawno ju poczerniao, za drzewo spruchniae byo i wilgotnie lepkie, silnie przearte ciep
ziemi wilgoci. Hrabia wyj z kieszeni du, bia, jedwabn chust i poda j staremu
ogrodnikowi, by zebra w ni pozostae po zmarej koci.
Dwaj inni odkrcali przez ten czas ruby przytrzymujce wieko trumny, przyczem powsta
niezwykle niemiy zgrzyt przy tem odkrcaniu. Wiele z tych rub tkwio zupenie wolno w
przebutwiaem drzewie, tak e wprost palcami mona je byo wyj. Potem uniesiono nieco wieko
w gr, podsunito lekko pod nie sznur i tene zwizano silnie ponad wiekiem. Jeden z
pracujcych wyskoczy z grobu i pomg staremu ogrodnikowi wieko z grobu wycign.
Na skinienie hrabiego zdj drugi biae ptno okrywajce zwoki, oraz drug jeszcze oson
okrywajc jedynie gow.
I oto leaa w trumnie Stanisawa d Asp, l e a a z u p e n i e t a k a s a m a, j a k b y a,
gdy spoczywaa na k a t a f a l k u.
Jej duga koronkowa koszula osaniajca cae ciao, wilgotnaw bya i miaa peno czarnych i
rdzawych plam. Ale gdyby z wosku utworzone spoczyway delikatne jej rce zoone na piersiach,
trzymajc silnie krucyfiks z soniowej koci. A tak jak niezmienionym by w krucyfiks, tak
niezmienion bya twarz zmarej. Leaa w trumnie jednak nie jako yjca, lub upica, mimo
e nic nie zdradzao. Wygldaa raczej jako lalka z wosku rka prawdziwego mistrza stworzona.
Wargi jej nie oddechay, ale umiechay si. Zabarwione one byy delikatnie na czerwono,
podobnie jak jej policzki i maowiny uszne, od ktrych zwieszay si w d dwie pery.
A l e pery te b y y m a r t w e.
Hrabia chwyci si pnia brzozy, a potem osun si ciko na kopiec ziemi z grobu wybranej. Ale
Jan Olieslagers jednym skokiem by w grobie. Pochyli si dobrze w d i uderzy lekko szpilk w
policzek zmarej. Odezwa si wtedy cichy, pikny ton, jakby si dotkno starej serwskiej
porcelany.
Wyjd rzek hrabia co tam robisz?
Stwierdziem, e pragska szminka porcelanowa twej hrabiny jest rzeczywicie doskonaa.
Powinno si j zaleci kadej kokocie, pragncej w omdziesitym roku ycia za Ninon uchodzi!
Gos jego brzmia przytem szorstko, niemal nienawistnie.
Hrabia zerwa si, podszed na sam kraj grobu.
Zakazuj ci mwi w ten sposb! Na wszystkich witych, czy nie widzisz, e kobieta ta
dla mnie tak uczynia. I dla ciebie take, dla nas obojga! Chciaa, bymy j ujrzeli dzi
pikn jak ongi bya naprzekr mierci!
Flamandczyk zagryz wargi. Dra, dawic w sobie sowa. Potem rzek osche: Dobrze wic,
widzielimy ju j. Teraz ludzie, przykryjcie wieko i zakopcie grb...
Ale hrabia przerwa mu: Czy zwaryowa? Czy zapomnia, e mamy przenie zwoki?
Kobieta ta nie zasuguje na to, aby spoczywaa w grobowcu hrabiw d Ault Onival.
Mwi spokojnie, nakazujco, podkrelajc kade sowo. Hrabia jednak nie zdoa dalej
zapanowa nad sob:
I to ty to mwisz? Na grobie tej kobiety? Na grobie kobiety, ktrej mio
przyzwyciya grb
Jej mio? Jej nienawi!
Jej mio, mwi! Ona bya wit
Wwczas Flamandczyk wrzasn hrabiemu prosto w twarz:
Bya najpodlejsz nierzdnic w caej Francyi!
Hrabia zazgrzyta zbami, chwyci za opat i unis j w gr. Ale za nim zdoa rzuci si na
przyjaciela, ogrodnik chwyci go za rce.
Puszczaj! rycza hrabia. Puszczaj!
Flamandczyk nie straci zimnej krwi.
Zaczekaj tylko chwil rzek a potem moesz mnie umierci, jeli tak chcesz!
Pochyli si, odpi guzik u szyi Stanisawy i zerwa koszul z ciaa martwej.
Oto, Wincenty, patrzaj!
Gdyby oczarowany patrza hrabia w d. Nagie leay przed nim wysmuke ramiona, doskona
lini przegina si karczek szyi, widn bya drobna, dziewczca pier. A usta jej umiechay si,
umiechay si wci, jakby go zapraszay do nowej uczty weselnej.
Uklk na skraju grobu, zoy rce i zamkn oczy. Przenajwitszy Boe, dziki Ci, e
dozwolie mi raz jeszcze spojrze na jej posta!
Jan Olieslagers zarzuci z powrotem bielizn na ciao. Wyszed z grobu i pooy rk na ramiona
przyjaciela. Pjd, Wincenty, chodmy do zamku.
Hrabia zaprzeczy ruchem gowy. Id, jeeli tak chcesz. Musz ciao jej przenie.
Wwczas Flamandczyk z caej siy cisn go za rami. Oprzytomnij nareszcie, Wincenty! Czy
jeszcze nie poje tego wszystkiego?... W j a k i s p o s b c h c e s z t e g o d o k o n a ?... Ciao
jej przenie... w urnie...
Hrabia wlepi we nieprzytomne oczy, a on mwi dalej: Oto patrz na urn... Jej szyja jest
przecie wska... A oto ley tu hrabina...
Hrabia poblad: Musz ciao jej w urnie przenie do grobowca zamrucza bezdwicznie.
Ale nie moesz tego zrobi.
Poprzysigem Gucho brzmiay jego sowa: Poprzysigem. Musz to, co z niej
pozostao, dzi przed zachodem soca w urnie przenie do kaplicy... Tak jest w jej testamencie...
Przysigem, e wypeni wszystko, na krucyfiks.
Ale nie moesz tego uczyni, do czarta... Nie zdoasz tego uczyni
Musz, dwa razy przysigem.
Wwczas Flamandczyk zakrzykn: A cho by sto tysicy przysig by zoy, nie zdoasz
tego uczyni, jeli jej ciaa nie porwiesz na strzpy
Hrabia krzykn przeraliwie, palce jego jak szpony chwyciy za rami przyjaciela. Co,
co mwisz? Bezkopotliwie, jakby pragnc odeprze zarzut, e myl ta powstaa w jego gowie,
odpowiedzia Flamandczyk: No tak, inaczej to niemoliwe... To byo nawet jej zamiarem...
Tego chciaa ona piszc testament Pooy rk na ramieniu przyjaciela: Prosz
ci, Wincenty, chod ju. Gdyby pijany pozwoli hrabia poprowadzi si par krokw, ale tylko
kilka krokw.
Nagle stan, wyrwa si przyjacielowi. Prawie nie otwierajc ust rzek cicho: To byo jej
zamiarem i musi si wypeni, bo poprzysigem! Wwczas odczu Flamandczyk, e
milcze musi, gdy wszelkie sowo wicej byo zupenie bezuyteczne.
Hrabia odwrci si. Wzrok jego pad na czerwie soca zachodzcego: Przed zachodem soca
rzek przed zachodem soca! Podszed do ogrodnika: Czy masz n? Stary wyj
dugi n z kieszeni. Ostry?
Tak, panie hrabio.
Id wic i powiartuj j...
Stary patrzy na przeraony. Drza, lecz po chwili rzek: Nie, panie hrabio, nie mog tego
uczyni.
Hrabia zwrci si do dwu jego pomocnikw. Wy to zrbcie! Ale ci nie usuchali go, spucili
wzrok w d i stali bez ruchu.
Nakazuje wam to uczyni, czy nie syszycie? Milczeli. Wypdz was jeszcze dzi ze
suby, jeeli nie usuchacie nakazu.
Wtedy rzek stary: Panie, wybacz, nie mog... Czterdzieci cztery lat su ju w zamku i

Hrabia przerwa mu: Dam tysic frankw temu, kto to uczyni...


Nie poruszyli si.
Dziesi tysicy frankw.
adnej odpowiedzi.
Dwadziecia tysicy frankw.
Najmodszy z ogrodnikw, stojcy jeszcze w grobie, spojrza na hrabiego.
Czy bierzesz, panie, ca odpowiedzialno na siebie?
Tak!
Przed sdem?
Tak!
I przed ksidzem?
Tak, tak!
Daj mi n stary i podaj siekier! Zrobi to! Wzi n i zerwa ptno. Pochyli si i wznis
rami. I nagle poderwa si, rzuci precz n. Nie, nie! pocz krzycze. Ona si ze mnie
mieje... Jednym susem wydosta si z grobu i popdzi w kierunku krzakw, by znikn w ich
gstwinie.
Hrabia zwrci si do przyjaciela.
Czy przypuszczasz, e bardziej j kochae, anieli ja?
Nie, z pewnoci nie.
Wic atwiej ci to bdzie zrobi, anieli mnie.
Ale Flamandczyk wzruszy ramionami.
Nie jestem rzenikiem... Prcz tego za... to nie byo wcale jej zamiarem...
W kcikach ust hrabiego ukazaa si lina. A przecie wargi jego byy suche, zwide, blade, jak
ptno. Rozbrzmiao, gdyby ostatnie pytanie skazaca, bagalnie, ebrzco niemal: Jej
zamiarem byo abym ja ja sam ?
Nie otrzyma odpowiedzi. Spojrza ku zachodowi. Coraz niej opadao krwawo-czerwone soce:
Musz, musz, poprzysigem...
Potem wskoczy w grb. Rce jego wykrcay jakie kurcze:
Najwitsza Matko Boa dodaj mi siy! Chwyci siekier i unis j wysoko ponad gow,
zamkn oczy i z caej siy uderzy ni.
Cicie chybio. Ostrze uderzyo o zmurszae drzewo, zacio, przecio je doszcztnie.
A hrabina umiechaa si.
Stary ogrodnik odwrci si. Niezdecydowanie najpierw, potem coraz szybciej pocz si oddala.
Starszy z pomocnikw poszed w jego lady. Jan Olieslagers patrzy za nimi, potem odszed
rwnie powoli, krok za krokiem, w stron zamku.
Hrabia Wincenty d Ault Onival pozosta sam. Cofa si, chcia krzycze, woa za nimi. Ale
co niezwykego zamykao mu usta.
A soce zapadao, zapadao... woao do niego sysza dokadnie
A hrabina u stp jego umiechaa si.
A umiech jej by tego rodzaju, e doda mu si Przyklk i podj n z ziemi. Rka jego draa,
ale nie zwaa na to, wrazi n w szyj, ktr tak kocha, ponad wszystko na wiecie.
I stao si jakby jakie wyzwolenie nim owadno i przej go mus jakiego niebywaego miechu.
mia si tak gono, zgrzytliwie wrd niezmconej ciszy wieczoru, e gazie brzz drze
poczy, to w t to w ow stron zwracajc si w miertelnej trwodze. Zdao si, e wzdychaj one
i kaj, tsknic, by mogy odej z tego straszliwego miejsca. Ale nie mogy tego uczyni, musiay
pozosta, musiay widzie i sysze wszystko, przykute do miejsca swymi korzeniami.
Jan Olieslagers przystan nad brzegiem stawu. Sysza ten miech, wci ten miech bez koca,
sysza opadanie siekiery i jej ciosy i zgrzyt noa. Chcia odej dalej, ale sia jaka wstrzymywaa
go na miejscu, niepokonalnie silnie, jakby i on wrs korzeniami w ziemi, jako te brzozy. Such
jego wyczuli si do niebywaych granic i mimo gonego miechu hrabiego sysza trzeszczenie
koci, pkanie cigien i rozszarpywanie mini...
A wrd tego wszystkiego... inny ton. Cichy, srebrzysty, jako gos ust kobiecych. Co to byo?
I oto zrazu teraz nieznoniejszem to byo anieli ciosy siekiery, anieli obkaczy
miech hrabiego.
Wraca ten ton wci, wraca czciej i wyraniej Co to byo?
I nagle poj: To hrabina miaa si.
Zawrzasn, wpad w gszcz. Zatka palcami uszy, otworzy usta i zamia si pgono, by ten
inny miech przyguszy. I tkwi tak w krzakach, jako zwierz postrzelone, nie zdolny do
powstrzymania si od wydawania tych pzwierzcych krzykw, nie zdolny do odjcia rk od
gowy. Otworzy szeroko oczy i wlepi je w drog, w schody, w otwarte drzwi kaplicy.
Bez ruchu, bez ruchu...
Czeka, nie ruszajc si, nie oddechajc; wiedzia jednak, e trwoga jego skoczy si musi, gdy
ostatnie promienie w cieniu szczytw drzew zapadn... gdy wreszcie soce... zapadnie...
Wyduay si, wyduay si wci cienie, widzia niemal jak rosn. A z ich wyduaniem si
rosa jego odwaga. I oto odway si; zamkn usta. Nie sysza nic. Opuci rce.
Nie.
Cicho, wok cicho. Ale jeszcze sta, czeka, wrd ukrywujcych go gazi.
W tem usysza kroki... Blisko bliej tu, nieopodal...
I ujrza, w ostatnich promieniach zachodzcego krwawo soca, idcego hrabiego Wincentego
dAult-Onival. Nie mia on si ju, ale na jego staem obliczu rozpostar si jedyny tylko,
przesadnie wyraajcy zadowolenie, grymas. Tak, jakby mu si uda jaki przedziwny, niebyway
dowcip.
Silnym, mocnym krokiem szed on drog, w wysoko wzniesionych rkach dziec cik,
czerwon urn. Nis on do grobowca swych praojcw resztki swej wielkiej mioci.

PAJK.
Gdy suchacz medycyny, Ryszard Bracquemont zdecydowa si zamieszka W pokoiku Nr. 7
maego hoteliku Stevens, przy ulicy Alfreda Stevansa 6, obwiesiy si byy w tym pokoiku w
trzech nastpujcych po sobie pitkach trzy osoby z kolei, a wszystkie na ramie okiennej.

Pierwszym by ajent handlowy z Szwajcaryi. Ciao jego dostrzeono dopiero w sobot wieczorem;
lekarz ustali z ca pewnoci, e mier nastpi musiaa midzy pit a szst wieczorem, w
pitek po poudniu. Ciao wisiao na silnym haku, wbitym do ramy okiennej, a sucym do
wieszania ubra. Okno byo zamknite; jako stryczka uy zmary sznura od story. Poniewa okno
byo do niskie, nogi wisielca prawie do kolan leay na pododze, samobjca musia przeto
zdoby si na ca si woli i niebywa energi, by wykona swj zamiar. Ustalono dalej, e
zmary by onatym, oraz ojcem czworga dzieci, e stosunki yciowe jego byy zupenie
uregulowane a rodki do ycia a nadto wystarczajce, dalej e by wesoego usposobienia i
zawsze ze wszyskiego zadowolony. Nie znaleziono niczego na pimie, co by byo w pewnym
zwizku z samobjstwem, nie znaleziono rwnie testamentu, stwierdzono take, e nigdy nikomu
ze swych znajomych nie zwierza si z zamiarem samobjstwa.
Nie inaczej przedstawiaa si sprawa i w drugim wypadku. Artysta Karol Krause, sztukmistrz w
jedzie na kole, zaangaowany zosta do cyrku Medrano niedaleko hotelu pooonego. Pokj
wynaj on we dwa dni pniej. Gdy najbliszego pitku nie zjawi si na przedstawieniu, dyrektor
posa sucego do hotelu, i ten znalaz artyst wiszcego w niezamknitym pokoju na ramie
okiennej. mier nastpia wrd analogicznych okolicznoci. Samobjstwo to nie byo wcale
mniej zagadkowem; artysta otrzymywa wcale wysok ga i uywa radonie w caej peni ycia,
jako mody, dwudziestopicioletni mczyzna. I tym razem nie znaleziono nic na pimie, adnych
rzucajcych najmniejsze wiato wyjanie. Jedyn osierocon przez artyst osob bya jego
staruszka matka, ktrej punktualnie co pierwszego posya 200 marek na ycie.
Dla pani Dubonnet, wacicielki maego a taniego hoteliku, ktrego mieszkacami byli
przewanie czonkowie zespou variet na Montmartre, ten drugi z rzdu wypadek by bardzo
niemiym. ju niektrzy jej gocie pospiesznie wyprowadzili si, a zwyczajni wcale si nie
pojawili. Zwrcia si tedy wacicielka do zaprzyjanionego z ni komisarza IX. dzielnicy, i ten
obieca jej solennie, e uczyni w tej sprawie wszystko, co jest w jego mocy. Nie tylko wic
prowadzi z zapaem dochodzenia, by doj do przyczyny samobjstwa dwu goci hotelowych, ale
prcz tego odda jej do dyspozycyi urzdnika policyi, ktry na polecenie teje zamieszka w
tajemiczym pokoju.
By to sierant policyi Karol Marya Chaumi, ktry zgosi si sam na ochotnika. Stary
Marsylczyk, onierz przez jedenacie lat marynarki, ktry przepdzi samotnie niejedn noc na
stray w Tonkinie lub Anamie, i przyj niejedna odwiedziny tych piratw o kocim chodzie, z
ktrych niejednego poczstowa celnym strzaem z karabinu Lebla, nadawa si w zupenoci do
tego, by spotka si z duchami, o ktrych plotkowaa ju caa ulica Alfreda Stevensa.
Wprowadzi si on do pokoiku w niedziel wieczorem i pooy si zadowolony spa, najadszy
si i napiwszy dostatnio, dziki starannoci czcigodnej pani Dubonnet.
Kadego rana i wieczora zjawia si Chaumi na stranicy dzielnicowego posterunku policyjnego,
by zoy sprawozdanie. W pierwszych dniach ograniczay si one do tego, e nic najmniejszego
nie zauway. Dopiero we rod wieczorem oznajmi, e sdzi, i wpad na lad. Nacinity
pytaniami, by wicej wyjawi, prosi, aby mg na razie zamilcze; nie zdaje sobie bowiem nawet
sprawy z tego, czy to co, jak sdzi, odkry, ma rzeczywicie jaki zwizek z mierci dwu
samobjcw. Obawia si za, by si nie zblamowa i aby go skutkiem tego potem nie wymiano.
We czwartek raport jego by mniej stanowczy, cho duo powaniejszy; ale i teraz nie mia nic do
powiedzenia. W pitek rano by nieco podnieconym. Przypuszcza, na poy artem, e okno
pokoiku posiada w kadym razie jak dziwn si przycigajc. Twierdzi jednak, e niema to
najmniejszego zwizku z samobjstwami i e wymianoby go z pewnoci; gdyby wicej
powiedzia. Wieczorem.tego dnia nie zjawi si wcale w stranicy dzielnicowej; znaleziono go
wiszcego na ramie okiennej.
I teraz okolicznoci okazay si takie same, nawet w szczegach, co przy poprzednich
wypadkach. Nogi wisielca leay na pododze, a za stryczek posuy mu znw sznur od story.
Okno byo zamknite, drzwi otwarte; mier znw wesza tu o godzinie szstej po poudniu. Usta
zmarego byy szeroko otwarte, a z nich zwiesza si w d jzyk.
Ten trzeci z rzdu wypadek samobjstwa w pokoju pod numerem 7 spowodowa, e jeszcze tego
samego dnia wszyscy gocie wyprowadzili si z Hotelu Stevens, z wyjtkiem pewnego
niemieckiego profesora gimnazyalnego, ktry wykorzysta okoliczno i wymg na wacicielce
obnienie czynszu o jedn trzeci. Ma za byo pociech dla pani Dubonnet, e nastpnego dnia
Mary Garden, gwiazda Opery Komicznej, przybywszy swym Renaultem, odkupia od niej
czerwony sznur od story za dwiecie frankw. Uczynia to, po pierwsze dlatego, e przynosi to
szczcie a po wtre dlatego, e rozpisano si o tem po gazetach.
Gdyby si ta caa historya wydarzya bya w lecie, w lipcu lub sierpniu, byaby pani Dubonnet
niewtpliwie trzy razy tyle za sznur swj uzyskaa; gazety z pewnoci cay tydzie rozpisywayby
si o tem zdarzeniu. Ale stao si to w peni sezonu: wybory, Marokko, Persya, krach bankowy w
New-Yorku, trzy polityczne afery, zaiste nie wiedziano, jak wyszuka w gazecie miejsce
dla samobjstw w hoteliku Stevens. Skutkiem tego, wypadki przy ulicy Alfreda Stevensa W
rzeczywistoci skpiej byy omawiane, anieli na to zasugiway a prcz tego, ograniczajc si
jedynie na suchych i krtkich sprawozdaniach policyi, dalekie byy od wszelkiej przesady.
Wiadomoci z tych sprawozda byy wszystkiem, co medyk Ryszard Bracquemont o tych
zdarzeniach wiedzia. O jednej jednake okolicznoci nie wiedzia nic; zdawao si to tak
nieistotnem, e ani komisarz policyi, ani aden ze wiadkw nie podali tego reporterom. Pniej
dopiero, po mierci medyka, przypomniano sobie o tem. Gdy mianowicie policyanci zdejmowali
ze sznura zwoki Karola Maryi Chaumie, wypez z otwartych ust zmarego duy czarny pajk.
Parobek odrzuci go, dawsy mu szczutka, i wykrzykn: Do dyaba, znowu ta sama bestya!
W przebiegu dalszych dochodze, po mierci Bracquemonta, wyzna on, e widzia, gdy ciao
szwajcarskiego ajenta zdejmowano, na jego plecach biegajcego zupenie takiego samego pajka.
Ale o tem nie wiedzia nic Ryszard Bracquemont.
Wynaj on pokj dopiero w dwa tygodnie po ostatniem samobjstwie. Byo to w niedziel. Co
za tam przey wpisywa z zupen wiadomoci do swego pamitnika.



PAMITNIK RYSZARDA BRACQUEMONT
suchacza medycyny.

Poniedziaek. 28. lutego.


Wprowadziem si tu wczoraj wieczorem. Wypakowaem moje dwa kosze i nieco si urzdziam,
poczem poszedem spa. Spaem wymienicie; bia wanie godzina dziesita, gdy obudzio mnie
pukanie do drzwi. Bya to moja gospodyni, ktra sama mi przyniosa niadanie. Zaiste bardzo si
o mnie troszczy, pozna to po jajach, szynce i doskonaej kawie przyniesionych mi. Umyem si i
ubraem, potem przypatrywaem si jak sucy sprzta w mym pokoju. Paliem podczas tego
moj fajk.
Tak, jestem ju tu. Wiem dobrze, e caa sprawa jest niebezpieczna, lecz wiem take, e nadaj
si do tego, by, jeli si powiedzie, doj do przyczyny waciwej tych trzech wydarze. A jeli
Pary wart by ongi tyle, co jedna msza, tak tanio by go dzi nie dosta, to mog i ja dla tej
sprawy zarezykowa mj mamy ywocik. Mam przy tem sposobno wypynicia na wierzch
a wic sprobuje. Po za tem i inni jeszcze byli na tyle chytrzy, by usiowa to samo. Niemniej jak
dwudziestu siedmiu ludzi starao si, po czci na policyi, po czci wprost u gospodyni, wynaj
ten pokj; byy wrd nich trzy kobiety. Miaem wic siln konkurency; zapewne wszyscy tacy
golcy, jak ja.
Ale otrzymaem miejsce. Dlaczego? Ah, prawdopodobnie byem jedynym, ktry mdrej policyi
przedoy pewn ide. Doskona ide! Naturalnie bya w tem baga.
Te raporty przeznaczone s rwnie dla policyi. I to mnie niezmiernie bawi, e tym panom pisz
na samym pocztku, e ich sprytnie okpiem. Jeli komisarz jest mdrym czowiekiem, powie
kiedy: Hm, wanie dlatego wydawa si Bracquemont odpowiednim! Prcz tego, zupenie
mi jest obojtnem, co pniej powie; do e teraz znajduj si tu. A zdaje mi si by dobr
zapowiedzi, e czynno m zaczem od dokadnego okpienia tych panw.
Byem rwnie pocztkowo u pani Dubonnet, ta odesaa mnie do stranicy policyjnej. Przez cay
tydzie co dnia tam chodziem, zawsze prob m obiecywano rozway i zawsze polecano mi
przyj po decyzy nastpnego dnia. Przewana cz moich kunkurentw ju dawno zaniechaa
swego zamiaru, majc zapewne co lepszego do roboty, anieli wyczekiwa godzinami w
cuchncej stranicy; komisarz ju nawet seryo zoci si, e jestem tak uparty. W kocu oznajmi
mi kategorycznie, ebym si ju nie pojawia, bo to jest bez celu. Jest mi bardzo wdzicznym, jak
wszystkim innym, za moje dobre chci, ale nie ma wcale zajcia dla si dyletanckich. Gdybym
przynajmniej mia opracowany jaki plan dziaania.
Powiedziaem mu wtedy, e mam wanie taki plan. Nie miaem go naturalnie wcale i gdyby
zada, niemgbym o nim nic powiedzie. Powiedziaem mu jednak, e mj plan, ktry jest
dobry, jest rwnoczenie niebezpiecznym, i moe si skoczy tak fatalnie, jak dziaalno mego
poprzednika, przeto powierzy mu go mog jedynie wtedy, jeeli sowem zarczy, e sam
osobicie go przeprowadzi. Wtedy rzek po chwili, e niema zupenie czasu na co podobnego.
Ale ja wiedziaem ju, e jestem gr, gdy zapyta mnie, czy mog tak w przyblieniu poda mu
jakim jest mj plan.
Uczyniem to. Wygosiem przed nim niesychany nonsens, o ktrym przed chwil nie miaem
jeszcze najmniejszego pojcia, i dotd nie zdaj sobie sprawy skd mi wtedy ta myl nagle przysza
do gowy. Powiedziaem mu, e pord wszystkich godzin tygodnia, jest tylko jedna wywierajca
niezwyky tajemniczy wpyw. Jest to godzina w ktrej Chrystus opuci Swj grb, by zstpi do
piekie; szsta godzina ostatniego dnia ydowskiego tygodnia. Moe sobie nawet przypomina, e
wanie o tej godzinie, w pitek midzy pit a szst, wydarzyy si wszystkie te trzy
samobjstwa. Wicej teraz o tem powiedzie mu nie mog, lecz odsyam go do Apokalipsy w.
Jana.
Komisarz zrobi min, jakby co z tego zrozumia, pomyla chwil i zaprosi mnie do biura swego
na wieczr. Zjawiem si punktualnie; przed nim na biurku lea Nowy Testament. W midzy
czasie i ja przestudyowaem to samo, co i on; przeczytaem Apokalips, nie zrozumiawszy z niej
ani jednego zdania. By moe jednak, e komisarz by inteligentniejszym odemnie, w kadym
razie owiadczy mi krtko, e mimo skpstwa mych wyjanie, zdaje si poj bieg mego
rozumuwania. A take, e gotw jest speni me yczenie, oraz popiera je w kadym kierunku.
Przyzna musz, e rzeczywicie pomaga mi bardzo we wszystkiem. Omwi moje
zainstalowanie si w hoteliku z gospodyni, skutkiem czego podczas mego pobytu tame
wszystko miaem bezpatnie. Da mi wymienity rewolwer i gwizdek policyjny, a penicy sub
policyanci, otrzymali nakaz, by moliwie jaknajczciej pojawiali si na ulicy Alfreda Stevensa i
na pierwszy mj sygna zaraz jawili si u mnie. Najwaniejszem jednak byo to, e urzdzi mi
stojcy na stole telefon, ktry czy mnie bezporednio z stranic policyjn. Poniewa za ta
znajduje si w oddaleniu czterech minut drogi, mogem wic w kadej chwili otrzyma jak
najrychlejsz pomoc. Wobec tego, nie wiem nawet, czego mgbym si obawia.

Wtorek, 1. marca.
Nie wydarzyo si nic, ani wczoraj ani dzi. Pani Dubonnet przyniosa nowy sznur do story z
innego pokoju, dwa z nich teraz pustk stoi. Korzysta zazwyczaj z kadej sposobnoci, aby
przyj do mnie, zawsze co z sob przynoszc. Kazaem sobie jeszcze raz te wydarzenia ze
wszystkimi szczegami powtrzy, ale niczego nowego si nie dowiedziaem. Co do przyczyn
mierci ma ona swj odrbny sd. O artycie przypuszcza, e tu chodzio o jak nieszczliw
mio; gdy w przeszym roku mieszka u niej, przychodzia do czsto jaka moda dama, ktrej
teraz wcale nie zauwaya. Co agenta szwajcarskiego skonio do rozpaczliwego kroku, nie wie
wprawdzie ale nie mona przecie wszystkiego wiedzie. Ale co do sieranta, to ten z
pewnoci powiesi si jej na zo.
Musz zauway, e te wyjanienia pani Dubonnet wydaj mi si nieco blade. Ale spokojnie
pozwoliem jej papla; zawsze urozmaica to nieco moje nudy.

Czwartek, 3. marca.
Dotd jeszcze nic. Komisarz dzwoni do mnie par razy dziennie, telefonuj mu wtedy, e
doskonale mi si powodzi; nie kryje si, e wcale go to nie cieszy. Wydobyem z kosza moje
ksiki medyczne i ucz si; tak wic moje wasnowolne wizienie w kadym razie przyniesie
jak korzy.

Pitek, 4. marca, 2-ga godzina po poudniu.


Z niebywaym apetytem spoyem dzi obiad w poudnie; prcz tego gospodyni przyniosa mi p
flaszki szampana. Bya to prawdziwa uczta przedmiertna wisielca. Uwaa mnie ju w trzech
czwartych za nieboszczyka. Zanim wysza, prosia mnie paczc i zdradzia si, i boi si, abym i
ja jeszcze jej na zo nie zechcia si powiesi.
Ogldnem starannie sznur od story. Na nim to mam si powiesi? Hm, nie mam do tego
najmniejszej ochoty. Prcz tego sznur jest szorstki i niepodatny, i z trudem da si zoy w ptl;
trzeba mie moc silnej woli, by pj za przykadem tamtych trzech. Teraz siedz przy stole, po
lewej rce mam telefon, po prawej stronie rewolwer. Nie boj si wcale, ale ciekaw jestem.

6. godzina wieczorem.
Nic si nie zdarzyo. O wos a bybym napisa niestety! Fatalna godzina nadesza i mina i
okazaa si tak sam, jak wszystkie inne. Wprawdzie nie mog zaprzeczy, e nieraz
wstrzymywaem si, by nie podej do okna o tak, ale z zupenie innych powodw!
Komisarz telefonowa midzy 5-t a 6-t przynajmniej dziesi razy. By tak samo niecierpliwym,
jak i ja. Ale pani Dubonnet jest zadowolona: nareszcie cay tydzie mieszka kto pod numerem
7, i nie powiesi si! Bajeczne!

Poniedziaek, 7. marca.
Przekonany jestem, e niczego nie odkryj i skaniam si do przypuszczenia, e samobjstwa
moich trzech poprzednikw naley przypisa szczeglniejszemu przypadkowi. Prosiam
komisarza, by zechcia jeszcze raz co do tych trzech wypadkw przeprowadzi jak najcilejsze
badania, i przekonany jestem, e ostatecznie dojdzie do ich przyczyny. Co do mnie, to pozostan
tu jak bd mg najduej. Parya wprawdzie tem nie zdobd, ale acz yj tu bez celu,
odkarmiam si porzdnie. Mam wreszcie jeszcze jeden powd, ktry mnie tu zatrzymuje.

roda, 9. marca.
A wic postpiem krok naprzd. Klarimonda.
Ach, tak, o Klarimondzie jeszcze nic nie mwiem. Ot ona jest moim trzecim powodem,
z powodu ktrego tu pozostaj, i ona jest wanie przyczyn, e w owej feralnej godzinie bybym
chtnie poszed do okna, ale wcale nie dlatego, aby si powiesi. Klarimonda, dlaczego
waciwie tak j nazywam? Nie mam najmniejszego przeczucia jak si ona nazywa, ale jest mi,
jakbym musia j nazywa Klarimond. I mgbym si zaoy, e rzeczywicie nosi takie imi.
Czy kiedy zapytam si jej o imi?
Zauwayem Klarimond zaraz w pierwszych dniach. Mieszka po przeciwnej stronie bardzo
wskiej uliczki, a jej okno jest wprost naprzeciw mego. Prom tego musz skonstatowa, e prdzej
mnie obserwowaa, anieli ja j, i cakiem widocznie mn si zainteresowaa. aden to cud, cala
ulica wie przecie, e tu mieszkam a dlaczego, rozpowiedziaa o tem pani Dubonnet.
Nie mam wcale kochliwego usposobienia i moja znajomo kobiet bya zawsze nie wielka. Jeli
si z Verdun do Parya przebywa, aby medycyn studyowa a przytem ma si tyle monety, e
zaledwie co trzeci dzie mona zje do syta, natenczas myli si o czem innem, anieli o mioci.
Nie mam przeto wiele dowiadczenia i zapewne t ca spraw zaczem do gupio. W kadym
razie podoba mi si ona tak, jak jest.
Z pocztku nie mylaem wcale wchodzi w jakkolwiek styczno z mojem vis--vis.
Pomylaem jeno, jeeli ju tu jestem, by obserwowa, i gdy mimo najszczerszej chci niczego
odkry nie mog, to mog przynajmniej obserwowa moj ssiadk z naprzeciwka. Cay dzie nie
mog przecie tkwi w ksikach. Ustaliem przeto, e Klarimonda mae piterko prawdopodobnie
sama zamieszkuje. Ma ona trzy okna, ale siada tylko przy oknie, ktre jest naprzeciwko mego;
siedzi przy niem i przdzie na maej, starodawnej kdzieli. Tak kdziel widziaem u mej babki,
ale ta nie uywaa jej, odziedziczya j po jakiej praciotce; nie przypuszczaem nawet, e jeszcze
dzi takiej kdzieli mona uywa. Pozatem kdziel Klarimondy jest drobnym, eleganckim
przedmiotem biaym, zapewne z koci soniowej; musi si przy jej pomocy z pewnoci prz
niebywale delikatne nici. Siedzi cay dzie poza firank i pracuje bez przerwy, przestajc dopiero
gdy jest ciemno. Rzeczywicie bardzo wczenie ciemnia si teraz podczas tych mglistych dni
w tej wskiej uliczce, o pitej jest ju cakowity zmrok. wiata nigdy nie zauwayem w jej
pokoju.
Jak ona wyglda? Tego dobrze nie wiem. Ma czarne wosy spadajce falisto i jest do blada.
Nos ma wski i may, a nozdrza jego drgaj. Wargi jej s blade i, zdaje si, e zby ma zaostrzone
jak u drapienych zwierzt. Rzsy jej rzucaj cie, ale gdy je podniesie, byszcz si jej wielkie,
ciemne oczy. Jednake odczuwam to raczej anieli wiem. Trudno bowiem cokolwiek dokadnie
rozpozna za firankami.
Jeszcze jedno: nosi zawsze czarn zapit pod szyj sukni, na ktrej s due tulipany lila. I
zawsze jest w czarnych, dugich rkawiczkach, zapewne aby nie niszczy rk przy robocie.
Niezwykle to wyglda, gdy jej wskie, czarne palce chwytaj i wycigaj nici, zaiste, prawie tak
jak narzdy do przdzenia u owadw.
Nasz stosunek wzajemny? Waciwie jest on zupenie powierzchownym, a jednak zdaje mi si,
e jest on gbszym. Zaczo si od tego, e ona spojrzaa w moje okno, a ja do jej okna.
Patrzyem na ni, a ona na mnie. I to zapewne bardzo si jej spodobao, gdy pewnego dnia,
gdy znw spojrzaa, umiechna si, naturalnie, e ja take si umiechnem. Byo tak przez
kilka dni. Coraz czciej i czciej umiechalimy si do siebie. Nastpnie namylaem si moe
przez godzin, czy j pozdrowi, i nie wiem naprawd, co mnie od tego wstrzymywao.
Wreszcie zrobiem to, dzi po poudniu. A Klarimonda odkonia si take. Wprawdzie bardzo
leciuchno ale dobrze widziaem, e skina gow.

Czwartek, 10. marca.


Wczoraj dugo lczaem przy ksikach. Nie mog wprawdzie powiedzie, e duo
przestudyowaem; budowaem bowiem zamki powietrzne i marzyem o Klarimondzie. Spaem
niespokojnie, a do pnego rana.
Gdy do okna przystpiem siedziaa ju tam Klarimonda. Pozdrowiem j, a ona odkonia si.
Umiechna si i dugo patrzya na mnie.
Chciaem pracowa, ale byem niespokojny. Usiadem przy oknie i wpatrywaem si w ni. Wtedy
spostrzegem, e i ona opucia rce. Pocignem za sznur biaej story i w teje chwili uczynia
ona to samo. Umiechnlimy si i patrzyli na siebie.
Sdz, e trwao to godzin.
Potem pocza znw prz.

Sobota, 12. marca.


Ostatnie dnie tak przeszy. Jem i pij i siadam do nauki. Zapalam fajk i pochylam si nad ksik.
Ale nie odczytuj nawet sylaby. Staram si o to ustawicznie, ale wiem z gry, e to si nie uda.
Potem id do okna. Pozdrawiam j, Klarimonda dzikuje. Umiechamy si i wpatrujemy si w
siebie, godzinami
Wczoraj po poudniu o szstej godzinie byem nieco niespokojny. Mrok zapad bardzo wczenie
i odczuwaem jak trwog. Siedziaem przy mym stole i czekaem. Czuem jaki dziwny,
nieprzezwyciony pocig by i do okna nie po to, aby si powiesi, ale by zobaczy
Klarimond. Zerwaem si nagle i stanem przed stor. Nigdy, zdaje si, nie widziaem jej tak
dokadnie, chocia byo ju dobrze ciemno. Przda, ale jej oczy patrzyy na mnie. Czuem dziwne
jakie zadowolenie i nieco trwogi.
Telefon zadzwoni. Wcieky byem na ordynarnego komisarza, ktry wytrci mnie z mych
marze swemi gupiemi pytaniami.
Dzi rano odwiedzi mnie on razem z pani Dubonnet. Zadowolona jest ona ze mnie, wystarcza
jej, e ju trzy tygodnie yj w pokoju pod numerem 7. Komisarz chce jednak rezultatw.
Poczyniem mu tajemnicze napomknicia, e wpadem na lad niezwykle dziwnej sprawy; osio
uwierzy we wszystko. W kadym razie mog tu jeszcze zosta par tygodni, a to jest moim
jedynem yczeniem. I to nie. z powodu kuchni i piwnicy pani Dubonnet, na Boga, jak prdko
staj si one obojtne, jeli si jest cigle sytym! ale z powodu okna, ktrego pani Dubonnet
boi si i nienawidzi, a ktre ja tak lubi, to okno, ktre mi ukazao Klarimond.
Gdy lamp zawiec nie widz ju jej wicej. Wypatrywaem oczy, aby zobaczy, czy kiedy
wychodzi, ale nie zauwayem, by cho krokiem wysza na ulic. Mam duy, wygodny fotel i
zielon umbr nad lamp, ktrej blask ciepo mnie otula. Komisarz przynis mi du paczk
tytoniu, nie paliem nigdy tak dobrego a mimo to pracowa nie mog. Odczytuj dwie, trzy
strony a gdy skocz, spostrzegam, e nie zrozumiaem ani sowa. Oko tylko czyta litery, mzg
mj odtrca jakiekolwiek pojcie! mieszne! Jak by by na nim napis: Wstp wzbroniony! Jakby
nie dopuszcza adnej myli, prcz tej jednej: Klarimonda.
W kocu odrzucam ksik, Opieram si gboko o porcz fotelu i marz.

Niedziela, 13. marca.


Dzi rano widziaem may dramacik. Chodziem po korytarzu tam i z powrotem, podczas gdy
sucy sprzta w mym pokoju. Przed maem okienkiem od strony podwrza wisi siatka pajcza,
gruby krzyak siedzi w niej. Pani Dubonnet nie pozwala ich tpi: pajki przynosz szczcie, a
ona wanie nie miaa szczcia w swym domu. Wtem ujrzaem, jak drugi, daleko mniejszy pajk
ostronie dokoa siatki biega pocz, by to samczyk. Ostronie posun si po cienkiej nitce ku
rodkowi, ale gdy samica si tylko poruszya, cofa si jak najszybciej. Bieg do drugiego koca i
stara si znw zbliy. Wreszcie, zdaje si, tga pajczyca w rodku siatki usuchaa jego
zalecanek, gdy nie ruszaa si wcale. Samczyk pocz si porusza najpierw powoli, potem
szybciej po jednej z nici, tak e caa siatka drgaa; ale jego uwielbiana zachowywaa si spokojnie.
Wtedy posun si szybko, ale ostronie jeszcze bliej. Pajczyca przyja to spokojnie, i pozwolia
mu, oddajc si zupenie, obj si pieszczotnie; nieporuszeni wisieli tak oboje w sieci przez kilka
dugich minut.
Wtem ujrzaem, e samczyk delikatnie si oddziela, jedn nk za drug; zdawao si, jakby
chcia cichutko si cofn i towarzyszk pozostawi w miosnem odurzeniu. Nagle oddzieli si
zupenie i pocz biedz, jak tylko mg szybko precz z siatki. Ale w teje chwili jaka dzika
ywotno wstpia w pajczyc. Szybko popdzia za nim. Saby samczyk opuci si szybko po
nitce w d, samiczka zaraz za nim. Oboje wbiegli na desk okna. Z caych si usiowa samczyk
uj pocigu. Za pno! Pochwycia go silnym chwytem pajczyca i poniosa go do sieci, w sam
jej rodek. I oto to samo miejsce, ktre przed chwil byo oem rozkoszy, ujrzao inny obraz.
Prno szamota si kochanek, wyciga swe sabe nki, chcia si wysun z jej dzikich obj;
kochanka nie pucia go ju wicej. W kilka minut oprzda go tak, e nie mg ruszy adnym
czonkiem. Nastpnie wrazia silne szczki w jego ciao i ssa pocza apczywie mod krew
kochanka. Widziaem jeszcze, jak w kocu ndzn nie do poznania bryk, nki, skr i
cigna, z pogard z sieci precz wyrzucia.
Tak wic jest mio u tych zwierzt Ciesz si, e nie jestem modym pajkiem.

Poniedziaek, 14. marca.


Nie zagldam wcale do mych ksiek. Tylko przy oknie przesiaduj po caych dniach. A gdy
jest ciemno siedz dalej. Nie ma jej ju tam, ale wtedy zamykam oczy i widz j
Hm, ten dziennik innym si naprawd staje, anieli przypuszczaem. Mwi on o pani Dubonnet i
komisarzu, o pajkach i o Klarimondzie. Ale nie mwi nie o odkryciach, ktre chciaem poczyni.
C poradz na to?

Wtorek, 15. marca.


Wynalelimy oryginaln zabaw, Klarimonda i ja, po caych dniach jej si oddajemy.
Pozdrawiam j, w teje chwili pozdrawia mnie ona. Potem bbni palcami o szyb, zaledwie to
ujrzy natychmiast czyni to samo. Skin gow ona take to czyni; poruszam ustami jakbym do niej
mwi a ona czyni to samo. Wwczas odgartuj wosy od skroni, a ju jej rka jest przy skroni.
Prawdziwa dzieciniada, miejemy si przy tem oboje. To znaczy, waciwie nie mieje si ona,
jest to umiech cichy, peen poddania si, tak samo i ja rwnie umiecham si, jak sdz.
Ostatecznie nie jest to wszystko tak gupie, jak by si zdawao. Nie jest to puste naladowanie,
sdz, e sprawia nam to bdzie niebawem bl; musi przytem zachodzi pewnego rodzaju
poruszenie myli. Gdy Klarimonda naladuje moje ruchy w najdrobniejszej czstce sekundy,
zaledwie ma tyle czasu by je spostrzedz, a ju je wykonywa; czasem zdaje mi si, e dzieje si to
rwnoczenie. Oto to co mnie podnieca, aby cigle co nowego nieprzewidzianego uczyni.
Zadziwiajcem jest jak ona to wszystko take natychmiast czyni. Czasem staram si sprawi jej
kopot. Wykonywam ca ilo ruchw szybko, niemal rwnoczenie; potem powtarzam te same
ruchy jeszcze raz i jeszcze raz. Wreszcie wykonywam te same ruchy, ale zmieniam ich nastpstwa,
lub jeden z nich wykonywam inaczej, albo opuszczam go. Tak jak to dzieci nieraz czyni bawic
si. Dziwnem jest, e Klarimonda ani razu nie uczynia faszywego ruchu, aczkolwiek zmieniam
je tak szybko, e zaledwie ma czas, rozpozna kady poszczeglny.
To wypenia mi cay dzie. Ale ani przez sekund nie odnosz wraenia, e marnuj czas na
prno; przeciwnie, zdaje mi si, e nigdy niczego waniejszego nie czyniem.

roda, 16. marca.


Czy to nie mieszne, e nigdy nie pomyl powanie, by mj stosunek do Klarimondy sprowadzi
na powaniejszy poziom, anieli te igraszki trwajce caymi godzinami? Ostatniej nocy
rozmylaem o tem. Mog przecie po prostu wzi kapelusz i paszcz i zej na d, po schodkach
na kurytarz, a potem dwoje schodw. Pi krokw przez ulic, potem znw dwoje schodw. Na
drzwiach jest maa tabliczka, na niej napis: Klarimonda Klarimonda co? Nie wiem,
ale Klarmionda jest tam. Wwczas pukam i wtedy
Dotd mog sobie wszystko jak najdokadniej wyobrazi, kady najdrobniejszy ruch pomylany
widz dokadnie. Ale nie mog sobie wcale wyobrazi, co potem bdzie. Drzwi otwieraj si, to
widz. Ale staj w nich i patrz w ciemno, ktra nic, nic rozpozna nie dozwala. Nie przychodzi,
nikt nie przychodzi; nie ma wogle tam nic. Tylko ta czarna, nieprzenikliwa ciemno.
Czasem zdaje mi si, e nie ma wcale innej Klarimondy prcz tej, ktr tam przy oknie widuj i
ktra bawi si ze mn. Nie mog sobie wyobrazi jakby ta kobieta wygldaa w kapeluszu, lub
innej sukni, anieli ta czarna z tulipanami lila; nie mog sobie wyobrazi jej bez rkawiczek.
Gdybym j mia ujrze na ulicy, w jakiej restauracyi jedzc, pijc, rozmawiajc miej si
serdecznie wbrew woli, tak mi si to dziwnem wydaje.
Czasem zapytuj siebie, czy j kocham. Nie mog sam na to z ca pewnoci odpowiedzie, gdy
dotd nie kochaem jeszcze. jeli jednak to uczucie, ktre ywi do Klarimondy rzeczywicie jest
mioci, to jest ona w kadym razie zupenie, zupenie inn, anieli ta, zauwaana u kolegw, lub
znana mi z powieci.
Bardzo mi trudno ustali moje uczucie. Przedewszystkiem niebywale mi trudno myle o czem,
co nie tyczy si Klarimondy, a raczej raczej zabawy. Nie da si bowiem zaprzeczy, e to
waciwie ta zabawa, zajmuje mnie cigle. I to jest tem, co najmniej rozumiem.
Klarimonda tak, czuj do niej pocig. Ale w gbi przycza si do tego uczucia jakiego
strachu. Strach? Nie, i to nie, jest to raczej niepokj, nieznaczna trwoga, ktrej nie zdoam okreli.
I wanie ta trwoga to co dziwnie zwalczajcego mnie, jest rozkosz, zatrzymujc mnie przy niej
i coraz silniej pocigajc do niej. Jest mi jakbym pdzi po obwodzie koa o duym promieniu
wok niej, zbliam si, cofam si, biegn dalej, zachodz z innej strony i znw si cofam. A
wreszcie, to wiem na pewne, bd musia pj do niej.
Klarimonda siedzi przy oknie i przdzie. Nici dugie, cienkie, nieskoczenie delikatne nici.
Tworzy z nich siateczk, nie wiem w jakim celu. I nie mog poj, jak moe wykona t siateczk,
nie popltawszy i nie porwawszy tych delikatnych nici. Cudowne wzory s w tej robocie, bajeczne
zwierzta, i przedziwne twarze.
Zaprawd, c to ja pisz? Przecie nie mog std widzie, co ona przdzie; za delikatne s nici.
A jednak czuj, e jej robota jest wanie tak, jak j widz gdy oczy zamkn. Zupenie
tak. Wielka sie i duo w niej istot, bajkowych zwierzt i dziwnych twarzy

Czwartek, 17 marca.
Dziwnie jestem podniecony. Nie rozmawiam z nikim, nie mwi nawet: dzie dobry ani pani
Dubonnet, ani sucemu. Zaledwie pozwalam sobie zje co nie co; potrafi tylko siedzie przy
oknie i bawi si z ni. Podniecajca to jest zabawa, bezwtpienia.
Zdaje mi si, e jutro musi si co sta.

Pitek, 18 marca.
Tak, tak, dzi musi si co sta Mwi to sobie gono, gono to mwi do siebie, by
sysze wasny gos, e obecnie dlatego wanie tu jestem. Ale najgorzej, e czuj trwog. A ta
trwoga z powodu, e mnie przydarzy si moe co podobnego, jak moim poprzednikom tu, w
tym pokoju, miesza si dziwnie z trwog przed Klarimond. Nie mog tej trwogi niemal znie.
Boj si, chciabym krzycze.
6 godzina wieczorem.
Pisz par sw w kapeluszu na gowie i w paszczu.
O godzinie pitej opuciy mnie zupenie siy. O teraz wiem na pewne, e musi by jaki zwizek
tego, co tu si dzieje, z 6 godzin przedostatniego dnia tygodnia, teraz nie miej si z oszustwa,
ktre wobec komisarza popeniem. Siedziaem na krzele, trzymajc si go ca si. Ale cigno
mnie, rwao mnie do okna. Musiaem si bawi z Klarimond, a potem ta straszna trwoga
przed oknem. Widziaem ich tam wiszcych. Szwajcarskiego ajenta, olbrzymiego, z grubym
karkiem i siwaw brod. I wysmukego artyst i niebywale silnie zbudowanego sieranta.
Wszystkich trzech widziaem razem, na tym samym haku wiszcych, z otwartemi ustami i
wywieszonymi jzykami. A potem ujrzaem samego siebie pord nich.
O ta trwoga! Czuj dobrze e odczuwam j zarwno wobec ramy okiennej i obrzydliwego haka,
jak i wobec Klarimondy. Niech mi wybaczy, ale tak jest. W obdnej trwodze mieszam j cigle z
widokiem tych trzech wiszcych z nogami rozwleczonymi na pododze.
Zaprawd ani przez chwil nie pragn, nie tskni do tego, by si powiesi. Nie, boj si tylko
tego okna i Klarimondy i tego czego straszliwego, Nieznanego, co musi teraz nastpi.
Czuj namitn, nie do pokonania ch, by wsta z krzesa i podej do okna. I musz to uczyni

Wtem telefon zadzwoni. Chwyciem za suchawk i zanim zrozumiaem cokolwiek, wrzasnem
do telefonu:
Przyj! Zaraz przyj!
Byo, jakby przeraliwy dwik mego gosu w teje chwili, nagle rozpdzi cienie wok mnie.
Uspokoiem si w jednej chwili. Otarem pot z czoa, wypiem szklank wody; nastpnie poczem
si zastanawia, co powiem komisarzowi, gdy si pojawi. Potem podszedem do okna,
pozdrowiem j i umiechnem si.
Ona rwnie pozdrowia mnie i umiechna si.
Po piciu minutach zjawi si komisarz. Powiedziaem mu, e wpadem nareszcie na lad
waciwy; dzi jednak niech mnie jeszcze nie wypytuje. Z ca pewnoci niebawem zo mu
niezwykle, wyczerpujce zeznanie. miesznem to, e gdy go tak okamywaem, przekonany byem
cakiem, e mwi prawd. l teraz czuj jeszcze tak samo, wbrew mej najszczerszej woli.
Zauway zapewne mj nieco dziwny stan, przedewszystkiem, gdy tmaczyem, dlaczego krzyk
mj do telefonu by tak przeraliwym, a staraem si wytmaczy to w sposb jak
najnaturalniejszy a nie mogem wymyle odpowiednej przyczyny. Zauway uprzejmie, e
nie powinienem si liczy z adnymi wzgldami, jest zawsze do mej dyspozycyi, gdy to jest jego
obowizkiem. Raczej przyj na wezwanie kilkanacie razy naprno, anieli pozwoli czeka na
siebie, gdy moe jest si potrzebnym. Potem zaprosi mnie, bym z nim razem wyszed wieczorem.
To mnie rozerwie, a nie dobrze jest, jeli cigle sam z sob przebywam. Zgodziem si na to,
chocia trudno mi to przyszo; nie miaem ochoty opuszcza mego pokoju.

Sobota, 19 marca.
Bylimy w Gaiet Rochechouart, w Cigale i w Lune Rousse. Komisarz mia suszno; dobrze si
stao, e wreszcie wyszedem odetchn innem powietrzem. Z pocztku doznawaem
nieprzyjemnego uczucia, jakbym by dezerterem, ktry odstpi swego sztandaru. Potem jednak
zniko ono; pilimy duo, mialimy si i gawdzili.
Gdy dzi rano przystpiem do okna, zdawao mi si e czytam wyrzut w spojrzeniu Klarimondy.
Zapewne jednak wyobraam sobie tak tylko; skde by ona wiedzie moga, e wychodziem
wczoraj w nocy? Wreszcie trwao to tylko chwilk, potem umiechna si.
Bawilimy si przez cay dzie.

Niedziela, 20 marca.
Dzi mog to tylko napisa: cay dzie bawilimy si.

Poniedziaek, 21 marca.
Przez cay dzie bawilimy si.

Wtorek, 22 marca.
Tak, to samo czynilimy. Nie, nic innego. Czasem zapytuj siebie, po co waciwie,
dlaczego? Albo: czego chc waciwie, dokd to zaprowadzi? Ale mam na to odpowied:
Albowiem pewnem jest, e tylko tego sobie ycz, jedynie tego. I tego, co potem nastpi a
do czego tskni.
Mwilimy ze sob dzisiaj, nie wymwiwszy wprawdzie gono ani sowa. Czasem poruszalimy
ustami, czciej patrzyli tylko na siebie. Ale rozumielimy si doskonale.
Miaem suszno; Klarimonda wyrzucaa mi, e uciekem ostatniego pitku. Prosiem jej
wwczas o przebaczenie i powiedziaem, e teraz widz, i gupio to byo z mej strony i brzydko.
Przebaczya mi, ja za przyrzekem jej, e ju nigdy nie odejd od tego okna. Pocaowalimy si,
przyciskajc dugo usta do szyb.

roda, 23 marca.
Teraz wiem, e j kocham. Musi tak by, myl o niej przenika mnie doszcztnie. By moe, e
mio innych ludzi nie jest tak. Ale nie ma przecie dwu zupenie jednakowych na caym wiecie
gw, uszu, lub rk, cho jest ich miliony. Wszystkie s rne, nie moe wic jedna mio by
zupenie rwn drugiej. Dziwn jest moja mio, wiem o tem. Ale czy skutkiem tego jest mniej
pikn? Prawie, e uszczliwia mnie ta mio.

Czwartek, 24 marca.
Doszedem do niebywaego odkrycia: to nie ja bawi si Klarimond, to ona bawi si mn.
Byo to tak.
Wczoraj wieczorem mylaem, jak zwykle, o naszej zabawie. Wymyliem sobie pi
kopotliwych nastpstw ruchw i zanotowaem je, by nimi j dzi rano zakopota; kady z nich
mia sw liczb. wiczyem si w ich wykonywaniu, by mdz je uskuteczni jak najszybciej w
kolejnem nastpstwie i z powrotem. A potem te z parzystemi liczbami, a potem tylko nieparzyste,
oraz wszystkie pierwsze i ostatnie ruchy, co pity. Trudnem to byo, ale cieszyem si, gdy
zbliao to mnie do Klarimondy, chocia jej nie widziaem. Godzinami wiczyem si, tak e
wreszcie szo wszystko jakby za pocigniciem sznurka.
Dzi rano przystpiem do okna. Przywitalimy si, potem nastpia zabawa. To tak, to znw
inaczej. Nie do uwierzenia jak ona szybko mnie poja, jak w teje sekundzie czynia to samo, co
ja czyniem.
Wtem zapukano; by to sucy, ktry przynis moje trzewiki. Wziem je, i gdy do okna
powracaem, wzrok mj pad na kartk, na ktrej zanotowaem by nastpstwo ruchw. I oto
ujrzaem, e nie wykonaem ani jednego z moich ruchw.
Zawrcio mi si w gowie, chwyciem si porczy krzesa i opadem na nie. Nie wierzyem,
czytaem kartk raz i drugi A byo tak! wykonywaem przy oknie nastpstwo ruchw
ale to nie byo moje nastpstwo.
I przejto mnie znw uczucie: drzwi otwieraj si szeroko, jej drzwi. Stoj w nich i wlepiam
wzrok nic, nic, tylko ta pusta ciemno. Wwczas byem pewny: jeeli teraz wyjd,
bd uratowany, i wiem doskonale, e jeszcze mgbym wyj. Nie poszedem jednak. Stao si
to, bo przejo mnie uczucie: zatrzymasz przy sobie tajemnic, nie zdradzisz jej. Silnie, obu
rkoma! Pary, Pary zdobdziesz!
Przez chwil Pary silniejszym by anieli Klarimonda Ach, teraz prawie nie myl o tem.
Teraz czuj jeno mio, a wrd niej t cich, miosn trwog.
Ale w tej chwili uczuem si znw silny. Przeczytaem jeszcze raz moje nastpstwo ruchw i
zapamitaem dokadnie kady ruch. Potem wrciem do okna.
Dokadnie uwaaem co czyni: nie byo w tem ani jednego ruchu, ktry chciaem wykona.
Wwczas postanowiem potrze o nos wskazujcym palcem. Ale pocaowaem szyb. Chciaem
bbni palcami o blat okna, a przesunem rk po wosach. To jest pewnem, e nie Klarimonda
naladuje to, co ja czyni; raczej ja naladuje to, co ona czyni. A dokonywaem tego tak szybko,
byskawicznie, e prawie dziao to si w tej samej sekundzie, tak i jeszcze teraz czasem sobie
wyobraam, e wola odemnie wychodzi.
Ja wic, tak dumny, e wpywaem na jej myli, ja jestem tym, ktry jej w zupenoci ulega. Tylko
e ten jej wpyw jest tak delikatny, mikki. O nie ma niczego milszego!
Czyniem jeszcze inne prby. Woyem obie rce w kieszenie, postanawiajc ich nie wyj.
Wpatruj si w ni. Widziaem jak podniosa rk, umiechna si i delikatnie pogrozia mi
palcem. Nie ruszyem si. Czuem jak moja prawa rka usiowaa wydosta si z kieszeni, ale
chwyciem silnie palcami za sukno. jednak powoli, po minutach, rozluniy si palce, i rka
moja wydostaa si z kieszeni a rami podnioso si. I pogroziem jej palcem i umiechnem si.
Byo mi, jakbym ja sam tego nie wykonywa, ale kto obcy, na ktrego ja patrz. Nie, nie, nie
byo to tak. Ja, ja to czyniem, a kto obcy patrza na mnie. Wanie w kto obcy, ktry by
silnym i dokona tego odkrycia. Ale to nie ja byem
Ja, c mnie obchodzi jakie odkrycie? Jestem na to, by czyni, co ona zechce, Klarimonda,
ktr kocham wrd rozkosznej trwogi.

Pitek, 25 marca.
Przeciem drut telefonu. Nie chc by mi ordynarny komisarz wci przeszkadza, wanie wtedy,
gdy zblia si przedziwna godzina
O Boe, dlaczego tak pisz? Nie ma w tem ani sowa prawdy. Jest mi, jak by kto kierowa
mem pirem.
Ale chc tu chc napisa tu to, co jest. Jest to z mej strony olbrzymi wysiek. Ale chc to
uczyni. A wic jeszcze raz to co ja chc.
Przeciem drut od telefonu ah! Poniewa musiaem Wreszcie napisaem:
poniewa musiaem.
Stalimy przy oknach dzi rano i bawilimy si. Gra nasza inn jednak si staa od wczoraj. Ona
wykonywa jaki ruch, a ja opieram si, jak dugo mog. A wreszcie musz go powtrzy,
bezwolnie uczyni to, co ona chce. Nie zdoam wysowi, jak cudown rozkosz czuje si w tem,
e si jest pokonanym, w tem poddaniu si jej woli.
Igralimy. Nagle wstaa i odesza w ciemn gb pokoju. Byo tam tak ciemno, e nie widziaem
jej; zdao si, e wsika w t ciemno. Ale wnet powrcia, niosc oburcz telefon stojcy,
zupenie taki sam, jak mj. Postawia go umiechajc si na desce okiennej, wzia n, przecia
drut i odniosa telefon z powrotem.
Przez kwadrans prawie opieraem si jej. Trwoga moja bya wiksza anieli kiedykolwiek, ale
tem cenniejszem mi byo powolne uleganie jej. Wreszcie przyniosem mj aparat, przeciem drut
i postawiem go z powrotem na stole.
Tak to byo.
Siedz przy stole, wypiem herbat, sucy wanie zabra naczynie. Pytaem go o godzin,
zegarek mj le idzie. Jest pita pitnacie, pita pitnacie
Wiem, e gdy teraz popatrz, Klarimonda co czyni. Zrobi co, co ja bd musia zrobi.
Widz. Stoi tam i umiecha si. Oto, obym mg wzrok odwrci, podchodzi do story!
Odejmuje sznur, czerwony, jest zupenie taki, jak przy mojem oknie. Tworzy ze ptl.
Zawiesza j na haku ramy okiennej.
Usiada potem i umiecha si.
Nie, tego nie mona ju nazwa trwog, co czuj. Jest to okropny, obezwadniajcy strach,
ktrego nie mog przemdz za nic w wiecie. Jest to przymus tak niebyway, a przy tem tak
dziwnie rozkoszny, w swem okruciestwie.
Mogem zaraz pobiedz i uczyni to, co ona chce. Czekam jednak, walcz, broni si. Czuj jak
silniejszym, rozkoszniejszym ten przymus staje si z kad minut

Tak, siedz znw tutaj. Pobiegem szybko i uczyniem czego chciaa: wziem sznur, zrobiem
ptl i zawiesiem j na haku.
A teraz bd si patrzy, wlepia wzrok w papier. Gdy wiem, co uczyni, jeli znw popatrz
teraz o szstej godzinie przedostatniego dnia tygodnia. Jeli j zobacz, to musz uczyni, co
zechce, to jest
Nie chc na ni patrze
Wtem zamiaem si gono. Nie, nie miej si, to kto mieje si we mnie. Wiem dlaczego,
z powodu tego mego: Ja nie chc
Nie chc, a wiem zupenie pewnie, e musz. Musz na ni popatrze, musz, musz to uczyni
a potem reszt.
Czekam, by te mki przeduy. Oto powd. Te dawice oddech cierpienia, s najwysz
rozkosz. Pisz, pisz, by duej tu jeszcze siedzie, aby chwile tych cierpie przeduy, bo one
rozkosz mej mioci rozcigaj w nieskoczono
Jeszcze wicej, jeszcze duej
Znowu trwoga, przeraenie, znowu! Wiem, e popatrz na ni, wstan, powiesz si; tego si nie
boj. O nie, to jest pikne, to jest drogocenne.
Ale co innego, co innego jeszcze jest w tem, co potem nadejdzie. Nie Wiem, co bdzie,
ale przyjdzie, przyjdzie z pewnoci, z ca pewnoci. Gdy szczcie mych mczar jest tak
nieskoczenie wielkie czuj, czuj, e potem przyjdzie co przeraajcego
Tylko nie myle
Pisa co, cokolwiek, wszystko jedno co. Tylko szybko, nie myle
Nazwisko moje Ryszard Bracquemont, Ryszard Bracquemont, Ryszard o, nie mog
dalej, Ryszard Bracquemont, Ryszard Bracquemont teraz, teraz, musz
na ni popatrze Ryszard Bracquemont musz nie, jeszcze Ryszard
Ryszard Brac

Komisarz dziewitej dzielnicy, nie otrzymawszy na powtrne sygnalizowanie telefonem


odpowiedzi wszed po piciu minutach do hotelu Stewens. Znalaz w pokoju pod numerem 7
zwoki studenta Ryszarda Bracquemonta wiszce na ramie okiennej, zupenie w ten sam sposb,
co ciaa jego trzech poprzednikw.
Twarz miaa tylko inny wyraz. Wykrzywio j straszliwe przeraenie, oczy szeroko otwarte,
wychodziy na wierzch z oczodow. Wargi byy zacinite, silne zby w nie wygryzione.
A wrd nich przylep, przegryziony i zmiadiony, duy czarny pajk z dziwnymi, fioletowymi
plamami.
Na stole lea dziennik studenta. Komisarz przeczytal go pospiesznie i zaraz uda si do domu
naprzeciw. Tu jednak przekona si bez wszelkiej wtpliwoci, e drugie pitro w nim od miesicy
jest puste i niezamieszkane

MIER BARONA
JEZUSA MARYI FRIEDLA.
Nie, nie, nie jest prawd, e baron Jezus Marya Friedel popeni samobjstwo. Raczej on pani
Jezus Mary zastrzeli. Albo te odwrotnie, e ona jego zabia; tego nie wiem. Wiem tylko, e
niema mowy o samobjstwie.

ycie jego znam do dobrze, spotykaem go niejednokrotnie we wszystkich krajach; prcz


tego syszaem wiele o nim od znajomych. O szczegach wprawdzie jego mierci nie wiem nic
wicej, anieli inni. To tylko, co byo w gazetach i co mi powiedzia jego rzdca wanie
szczeg, e w czasie kpieli podnis na siebie rk.
Oto moje daty.
W jesieni w 1888 r. baron Friedel bra udzia w wycigach z przeszkodami, jako modziutki
rotmistrz tych dragonw. Byo to w Gracu. Przypominam sobie, jak dumnym by stryj jego,
pukownik dragonw, gdy Friedel pierwszy osign met. Patrzcie tylko na tego przepysznego
chopaka! A byby si by sta star bab, gdyby nie ja! Nastpnie opowiedzia nam jak go
tam wyszuka, rok temu przeszo, u swej siostry, starej panny, na Morawach.
Tam, na zamku Aibling, wychowyway chopca sierot jedna stara i dwie nieco modsze ciotki.
Trzy zwaryowane babska! zamia si pukownik A ich rzdca, wiecie, ten by czwartym!
Taki poeta, co to opiewa dusz kobiec i w kadej szlampie nawet wit widzi. Nie chc by
niesprawiedliwym; rzeczywicie, ca on swoj mdro wpakowa w chopca: wiedzia on wicej
majc lat pitnacie, anieli nasz cay puk, nie opuszczajc panw doktorw. Ach, gdyby to
jednak byy jego jedyne wiadomoci. Ale te inne, dreszcz przechodzi czowieka. Haftowa
nauczy go ten fraucymer i robi koronki i szydekiem manipulowa i na drutach i wszystko inne,
co jest jeszcze zachwycajcego w tym rodzaju. By to wzorowy gagacik z marcepanu. Sabo si
robio kademu, kto na spojrza, tak jakby si napi przesodzonej orszady!
Ale to byo piciogose wycie, gdym go stamtd wydostawa! O wos a bybym go tam
pozostawi, tak ndznie si prezentowa; jedynie pami na mego brata spowodowaa, e okazaem
si twardym w postanowieniu. Ale nie spodziewaem si wcale, a wcale, e z tego mazgaja zrobi
kiedykolwiek mczyzn! A dzi! do dyaba! Czy znajdziecie gdzie bardziej dziarskiego
rotmistrza pord tych dragonw?
Uszczypliwie opowiada nastpnie pukownik o postpkach swego bratanka. Jak to on nawet jego
samego przetrzyma, a do zupenego upicia si, potrafi, jak to on niedawno pewnego szermierza
z Teutonii porzdnie pokiereszowa. A by tene fechmistrzem, jak aden inny w Gracu, takim,
ktremu szabla chodzi w apie, gdyby szpicruta. No, a na koniu, to wanie widzielicie. A co
do kobiet, wita Barbaro, takimi sukcesami nie pochwali si aden kawalerzysta po obu stronach
Litawy.
Trzy creczki miaa jego gospodyni, gdy we Wiedniu by w szkole wojskowej, i oto
wszystkie trzy spodziewaj si macierzystwa. Alimenta chtnie zapaci; wspaniaym chopakiem
jest bratanek jego, Jezus Marya!
Potem spotkaem go w pi lat pniej i to nie gdzie indziej, jak w Koomyi. By on tam z
pani . Nie wymieniam jej nazwiska, gdy jeszcze teraz jedzi po caym wiecie a wszystkie
gazety prowincyonalne zachwycaj si jej Mede. Wwczas jednak imi jej brzmiao, gdyby zoto,
w nadwornym teatrze; dziwn przeto do bya ta artystyczna wczga po najndzniejszych
dziurach Galicyi i Bukowiny. Poszedem naturalnie na ten niezwyky wieczr recytatorski;
tragiczka wygaszaa Deimetriusa Schillera a barcin Friedel deklamowa niemiao swoje
przepyszne, dwiczne wierszyki. Klaskaem zachwycony. Koomyjanie uwaali mnie za
autorytet, gdy byem w smokingu, wieczr uwieczy przeto zupeny sukces. Jadem z nimi
potem kolacy. Widocznem byo, e ich wdrwka bya zarazem rodzajem podry polubnej.
Niezwyk bezwtpienia, gdy baron otrzyma. od swych ciotek okaza sumk, teraz wanie, gdy
sub wojskow porzuci; tragiczka za nigdy niczego innego nie czynia, prcz tego, by obficie
zarobione pienidze, wyrzuca nastpnie marnotrawnie przez okno. Po c wic ta teatralna
wdrwka po najndzniejszych krajach Europy? Nie byo to jednak jedyn zagadk. Kady wie,
e przez cae ycie nie bya wcale dla mczyzn uprzejm, niejeden przypomina sobie jeszcze
skandal, gdy to w cigu jednej nocy uwioda pikn ksin Schndorf. Byo to dwa lata przed
tym koomyjskim wieczorem; niebawem potem wypoliczkowaa podczas prby intendenta teatru,
gdy zada od niej wyjanie z powodu jej natarczywoci wzgldem jego ony. Nigdy przedtem,
ani potem nie sysza nikt, by owa sawna Medea miaa swego Jazona teraz jednak
spostrzegem, e chykiem cauje barona po rkach. Przypuszczaem, e to alkohol oboje poczy,
tysice bowiem wesoych anekdot opowiada sobie Graben o swojej wesoej przy szklance
bohaterce. I dzi nie krpowaa si, zacza od szklanki na wino napenionej koniakiem. Ale on
nie wypi ani kropli; sta si bezwzgldnym abstynentem. Co to mogo by? Dzi rozumiem ten
dziwny stosunek, wwczas jednak nie mogem nic z tego poj.
Potem baron Friedel podrowa bardzo duo. Spotykaem go czasem, ale zawsze tylko
przelotnie. Ustaliem jednak, e towarzyszy Amundsenowi podczas pierwszej jego wyprawy do
bieguna, e nastpnie jako adjutant pukownika Villbois-Mareuil bra udzia w wojnie z Burami,
e pod Mafeking by rannym, a pod Hortbeesfontain dosta si do angielskiej niewoli. W cigu
tych lat wyda on tom poezyi i rzeczywicie zajmujc prac o Theokopolim. Byo to owocem
jego podry do Hiszpanii. Zadziwio mnie to tembardziej, e zawsze na myl mi przychodzio
niezwyke podobiestwo barona do ciekawego portretu tego malarza, zwanego przez
wspczesnych El Greco. Bo te rzeczywicie Jezus Marya Friedel by jedynym z ludzi
spotkanych przezemnie w yciu, u ktrego biel od czerni (jak to mwi) oddzieli si nie da.
Nastpnie Spotkaem go znw w Berlinie na posiedzeniu naukowohumanitarnego komitetu.
Siedzia naprzeciw mnie, pomidzy pani Inez Seckel a komisarzem policyi, panem Treskowem.
Pi znowu i pali, przysuchujc si rwnoczenie z zajciem wykadowi. Byo to w owym czasie,
gdy Hirschfeldowski podzia indywidyw na heteroseksualne i homoseksualne zdawa si oglnie
przyjmowa, gdy stron naukow zagadnienia uwaano ju za rozwizan, a starano si nastpnie
doj do praktycznych konsekwencyi. Mwilimy mao ze sob, ale przypominam sobie, co mi
powiedzia, gdymy w garderobie palta ubierali: Ci panowie sdz, e to wszystko jest tak
niebywale proste. Ale, wierz mi pan, s wypadki, w ktrych naleaoby zastosowa zupenie
inn tabliczk mnoenia.
Wiem dalej, e baron Friedel czas duszy bawi u pewnej damy w Sztokholmie, nazwanej wesoo
a zoliwie przez Strindberga Hanna Paj, a ktrej ten szerokogbny filister z wiejskiej plebanii
w mniszem oburzeniu rzuca prosto w twarz zarzut podobnych miostek, jakie klasycznej
przypisujemy Medei. I tu naley ten pobyt barona uwaa za niezwyke intermezzo dla stron obu,
nie dajce si tak atwo sprowadzi do jakiej normy. Nastpnie zawika si znw baron we
Wiedniu w jak skandaliczn afer, ktr w samym zarodku zatajano, tak e tylko niewiele
przedostao si do gazet. Nic o tem prawie nie wiem, dowiedziaem si tylko, e krewni jego
odmwili mu nagle skutkiem tego wszelkiego wsparcia, tak, e porzuci on cay ten kram i
wyjecha do Ameryki.
W kilka lat pniej usyszaem przypadkiem nazwisko jego w redakcyi niemieckiej La Plata
Gazety w Buenos Aires. Rozpytaem si i dowiedziaem si wwczas, e baron Friedel przez p
roku by u nich zecerem, przedtem za by rzdc estancyi u pewnego Niemca. W kocu widziano
go wonic w Rosario; ale i stamtd wnet si oddali i przebywa teraz kdy w Paragwaju.
W tym to kraju spotkaem go znowu i to wrd osobliwych okolicznoci. Naley nieco o tych
ludziach opowiedzie, ktrzy nazywaj Paragwaj ziemi obiecan. Tworz oni komiczne
speczestwo, o ktrem warto kiedy napisa osobn powie. Raz przyby tu jeden, ktremu za
ciasno byo w ojczynie, taki, co to wszystkich ydw ywcem pore pragnby i przypuszcza,
e wiat zbawi, jeli gono: Heilo krzycze bdzie. Mia on rud brod i rude wosy, a jego
due, bkitne oczy jasno patrzyy na wiat, ach, aden czowiek nie by mi nigdy bardziej
sympatyczny od doktora Frstera, rzek mi raz przyjaciel mj, sdzia Philipsohn. Co do tego mia
suszno; musiao go si lubie z powodu jego radosnej wiary we wszystkie moliwe ideay, oraz
z powodu jego dobrotliwej, serdecznej gupoty; nikogo bardziej od niego, pord tych wszystkich,
ktrzy przywdrowali, by znale tu k utopii od dawna szukanej. Z nim wywdrowaa Elbieta,
sucha, o niebieskich poczochach ona jego, ta powrcia po latach i uje obecnie w papierach
pozostaych po jej wielkim bracie, gra rol opuszczonej Pityi i oblagowuje beztroskliwych
mieszczuchw wielkimi sowami: Mj brat! Ale ten nie yje ju i nie ma nikogo, ktoby go
uwolni od tej siostrzanej mioci. Jeszcze dotd drwi tam z niej z Paragwaju; niekulturalni tam
ludzie i nie majcy respektu wobec kapanki straujcej w wityni w Wajmarze. Opowiadaj o
niej anekdotki
I o nim opowiadaj historyjki, o jej mu, rudym Frsterze. I wtedy take miej si czasem, ale
tak przez zy, jak to si miejemy czasem na tragikomedyi. Ach, prawdziwe to nieszczcie! Tyle
wielkiego, prawdziwego zapau, piknego i gupiutkiego, jak zawsze, gdy jest on uczciwym; tyle
odwagi i pracy i dziecistwa. Nowe Niemcy w bogosawionym kraju, wolne, wielkie, wspaniae,
jake silnie bio serce tego czowieka! A potem zaamanie si, a w kocu kula w eb.
On by wodzem. Ale przed nim, z nim i po nim przybyli tu inni, hrabiowie i szlachcice, oficerowie
i junkrzy, dziwne towarzystwo: ludzie, dla ktrych mode Niemcy byy zbyt odlege, ktrzy
pragnli tu znale swj ukochany, ciasny wiat w Ameryce. Spotkaem tu rotmistrza huzarw
nad rzek Tebicuary, kopicgo studni. Obok sta przyjaciel jego, kirasyer i komenderowa. A
aden z nich nie mia pojcia, jak naley studni kopa, bawili si tak, jak dwaj chopcy, pragncy
wywierci dziur do rodka ziemi. Innym razem wszedem do jakiego sklepu: Prosz o
kieliszek koniaku. Ale hrabia meklemburski nie poruszy si nawet na swem krzele, zaczytany
w jakim prastarym numerze gazety Reichsboten. Daje mi pan przecie koniaku! Nie
ruszy si. Do dyaba! krzyknem chc dosta koniaku! Teraz zdecydowa si na
odpowied, obraony mym krzykiem: Nalej-e go pan sobie! Przecie stoi tam butel!
Cudowni s ci ludzie z zamarych czasw w tym pra-lesie. Dostatnio lub ubogo yj z kapitaliku,
przywiezionego ze sob, przebijajc si wrd trosk przez ycie, trudnic si po trosze upraw roli
lub chowem byda, i stajc wobec wszystkiego, czego od nich ycie tam zada, jak mae dzieci.
mia si czowiek musi ale przytem wilgotniej mu nieco oczy.
W tym kraju wszdzie przyjm ci gocinnie. Czy to przyjedziesz do Niemca, Francuza, Anglika,
Hiszpana czy Wocha, kady z nich raduje si, e jeste jego gociem w maej jego posiadoci.
Gdy daj ci, co maj najlepszego, mwi, e to tylko dobre, lada nicpo panem czuje si nagle w
estancyi; naley tylko jak najduej w gocinie zabawi, a najlepiej wcale nie wyjeda. Mona
naturalnie zamieszka nawet u Niemcw o krwi bkitnej, nieco inaczej si jednak u nich mieszka,
gdy oni s ludmi lepszego gatunku. Zaszczytem dla ciebie jest nie lada, jeeli ci racz przyj,
ale wcale nie czynisz im zaszczytu, jeeli si u nich pojawisz. Prcz tego otrzymuje si u nich
wszystko w zym gatunku, lecz za to musi si za wszystko bardzo sono paci. Lecz oni domu
swego nie nazywaj hotelem, pfuj, to nie jest w dobrym tonie. Pensyonatem zw go,
pensyonatem bo takim moe zarzdza kada baronowa. Waciciel pensyonatu nie troszczy
si wprawdzie wcale o to, czy masz buty wyczyszczone, ale za to bierze pienidze. Prawie kady
ma tu taki pensyonat w ktrym co dziesi lat pojawia si jaki go.
W pensyonacie znalazem si i ja, u hrabiny Melanii. Jak ona bya, atwo to okreli; udajcie si
tylko kiedy rankiem do ogrodu przy zwierzycu, to zawsze ujrzycie w nim tak dam, jadc
konno. Na gowie ma obrzydliwy, may cylinderek i odziana jest w czarn amazonk, ktrej
wynalazca musia by zapewne najwikszym wrogiem kobiet, jakiego kiedykolwiek wydaa
ziemia. Jest jasn blondyn; kanciasta i sucha; typowa ona niemieckiego oficera. Jeeli si raz
tak jedn widziao, bdziesz si wszystkim kania przy spotkaniu. Nigdy nie jest si pewnym,
czy to ta, ktr znasz, czy zupenie obca, tak wszystkie s do siebie podobne. To te, gdy
hrabin Melani ujrzaem, sdziem z ca pewnoci, e ju kiedy miaem zaszczyt; lecz ona
lepiej wiedziaa, nie miaem jeszcze zaszczytu.
Moga uchodzi za trzydziestopicioletni, a w kraju tym przebywaa ju najmniej dwadziecia
pi lat. Bya majtn i moga y bardzo wygodnie, ale ya bardzo skromnie, a nawet le.
Zajmowaa si gospodarstwem w sposb taki, w jaki rodzice jej niem si zajmowali, kla jak
marynarz i jedzia konno. Czarna amazonka i damskie siodo, oto wszystko, co byo u niej z
kobiecoci. Jeeli wydawaa rozkazy, to brzmiao to jak komenda jakiego pruskiego oficera;
gono, ostro zawoaa, tak, e gos jej rozleg si po wszystkich pokojach: Maryo! Marya
zjawia si wnet, i tym razem nie myliem si, znaem j: by to nie kto inny, tylko Jezus Marya
Friedel. Ubrany w czarn amazonk jak hrabina, przeprowadza wanie dwa wierzchowce przed
mem oknem. Hrabina chwycia cugle i pomoga mu dosi konia. Friedel dosta si na siodo,
damskie siodo, ma si rozumie. Wwczas dosiada i hrabina swego konia i oboje popdzili
do lasu.
A wic hrabina Melania bya nastpczyni Medei i sztokholmskiej reformatorki. Jeli pierwsza
bya komedyantk, a druga nauczycielk to ta bya porucznikiem. A z pewnoci o tyle bardziej
mczyzn, o ile onierz jest bardziej mczyzn od kandydata, odbywajcego praktyk, lub od
modziutkiego bohatera. I odwrotnie. Baron Friedel by tu o tyle bardziej kobiet, e nawet nosi
ubranie kobiece i uchodzi za pokojwk hrabiny.
Tego dnia nie widziaem go ju wicej, ale nazajutrz spotkaem go na werandzie. Pozna mnie
natychmiast, a ja ukoniem si mu. W teje chwili odwrci si i uciek jak oparzony. Ale w
pgodziny pniej zjawi si w moim pokoju w mskiem ubraniu. Czy dugo zamierzasz
pan jeszcze tutaj zabawi? Odpowiedziaem, e nie mam adnych planw i e mog tak dobrze
jeszcze dzi wyjecha, jak i za kilka tygodni. Wwczas prosi mnie, by mg si do mnie
przyczy; najbardziej by pragn, bymy natychmiast wyjechali. Usprawiedliwiaem si,
tumaczc, e moje pojawienie si tutaj byo zupenie przypadkowem, e w adnym razie nie
zamierzaem przeszkadza mu w jego tusculum u amazonki. Moe wic spokojnie pozosta,
odjad sam, jeli obecno moja go zawstydza.
Wtedy rzek: Nie, to nie. Ale jestem teraz znw zupenie inny. Musz dzi odjecha
bezwarunkowo. Nie mog tu pozosta duej ani godziny.
Bylimy potem przez p roku cigle razem. Polowalimy w Chaco. Przyznaj chtnie, e
baron Friedel lepszym by jedzcem odemnie i e daleko lepszym by myliwym, anieli ja.
Czasem przydarzay si nieco niebezpieczne awanturki, a to z przyczyny, e nie pozostawi on w
spokoju adnej indyjskiej dziewczyny, jeli cho w czci zadowoli moga wymagania
Europejczyka. Jedn nawet wczy ze sob na siodle przez kilka dni. W Assuncion oczekiwaa
go w konsulacie mia wiadomo. Ostatnia z jego ciotek umara i oto sta si dziedzicem bardzo
znacznego majtku. Odjechalimy razem do Europy; w Boulogne zadowolony byem, e wysiada
na ld, gdy na parowcu zachowywa si niemoliwie. Zgrywa si w karty i pi, co nocy hula na
pokadzie, dopki nie usn w pokoju dla palcych. Przy wsplnym obiedzie kobiety chtnie
przyjmoway jego obcesow natarczywo, ale dwoje dziewczt z dolnych kajut poskaryo si
kapitanowi powsta wielki harmider, a w nastpstwie tego wiele niemiej paplaniny. Mimo
tego wyszuka on jeszcze sposobno, by uwie, podczas wycieczki odzi na Mader, mod
on kupca, podrujce wsplnie z nami; uczyni za to tak bezczelnie, tak widocznie niemal, e
do dzi poj nie mog, jak to si sta mogo, e nikt prcz mnie tego nie zauway. Przychodzio
mi wwczas na myl, e dzieje si tak pod wpywem jakiego przezwyciy si nie dajcego
przymusu, pod wpywem potnej, pomiennej chci, by utwierdza ustawicznie samego siebie
pewnoci o swej mskoci. Przyzna trzeba, e to utwierdzanie siebie cakowicie mu si udawao.
Byo to na rok prawie przed jego mierci. Kula dosiga go na zamku Aibling, dokd usun si
zaraz po swym powrocie do Europy. y zdala od wszelkiego ruchu, samotnie, w cisem tego
sowa znaczeniu. Usugiwali mu jedynie podeszli sucy, czasem wyjeda konno do swych
bukowych lasw, a pozatem wikszo dnia spdza w swej zamkowej bibliotece. Dowiedziaem
si o tem wszystkiem od niejakiego Jzefa Kochfischa, jego rzdcy, ktry mi take da na kilka
tygodni zapiski swego pana do dyspozycyi. Pisz; zapiski, gdy jest to, zdaje si, jedyne sowo,
odpowiadajce nazw w czci tej dziwnej pisaninie. Zapewne zamyla baron z pocztku
pomieci w tej czarno oprawnej ksidze swj pamitnik, wkrtce jednak miejsce jego zaj rodzaj
dziennika, ktry znw po niewielu stronach przerywany by szkicami, wierszami i wszelkiemi
moliwemi uwagami. Potem znw przeplatao si to dalej chaotycznie. Dalsz waciwoci tej
ksiki byo to, e zawieraa dwa rodzaje pisma. Zaczynaa si stojcem, silnem pismem barona,
dobrze mi znanem; panowao ono wycznie przez cztery tuziny pocztkowych stron. Nagle
okazaa nowa strona delikatne, zgrabne pismo kobiece, zajmujce nastpnych stron dwadziecia,
poczem nastpywao znw silne pismo barona Friedla, by bardzo szybko ustpi znw pismu
kobiecemu. Im dalej przewracao si kartki, tem czciej nastpoway zmiany pisma; w kocu
zmieniay si tak czsto, e nieraz w jednem zdaniu oba rodzaje si znachodziy. Co do treci
ustaliem, e wszystkie wiersze, z wyjtkiem dwu, dalej dobrze opracowany szkic o
muzykalnem w sztuce L. Hofmanna, oraz kilka doskonaych przekadw z Alfreda Vignego,
pisanych byo wycznie pismem kobiecem. Natomiast, prcz innych, okazyway nastpujce
ustpy wycznie pismo barona: szereg epizodw z wojny burskiej, bardzo wnikliwe, niemal
matematycznie dokadne wykazanie wpyww Hofmanna na Francuzw w XIX. wieku, nastpnie
krytyka poezyi Walta Whitmana, na ktrym autor nie pozostawi ani jednego suchego wosk, w
kocu dugo i szeroko rozprowadzone, w najdrobniejszych szczeglikach uzasadnione
studym szachowe, bdce nowym zupelnie waryantem do rozwizania Ruy Lopesa.
Moe dorzuci jeszcze nieco swiata jeden z wierszy, napisany pismem barona, drugi wiersz
bowiem jest zawadyackim i pijackim. Przytaczamy go w caoci:

DO PANI WARENS.
Niech mi wyjani twoje siwe oczy,

twj mdry caus, peen wszechmdroci,


jak moe iskra, ponca porodku,
w najdalszych kracach zapala pomienie?

Dziewcz caujesz, i oto wraz chopiec


wsta z pocaunku. Pierzch, by chwyci ciepo
creczk twoj w wesoe ramiona,
przynoszc onej ogie, dar pnocy.

Lecz patrz: jej caus, szczcie niebywae,


niweczy wszystko, by zmian znw stworzy;
wyrwa si, pierzcha i wraca o wicie,
wraca kobiet, do ciebie kobiety!

Okazuje si tu pewnem, e tytu powsta na mocy przypomnienia z Rousseaua. Nie mam


najmniejszego punktu zaczepienia, by uzasadni, czy tre wiersza oparta jest na indywidualnem
przeyciu, czy te uwaa go naley w caoci za obraz; mylowa koncepcya sama w sobie
dozwala jednakowo gboko wtargn w ycie duchowe pisarza i potwierdza waciwie obraz
seksualnej psyche barona, tak, jak j sobie, na podstwie tego, co z jego ycia znanem byo, od
dawna wyobraaem. Obraz ten rzeczywicie okazuje si do niezwykym, ale nie jest znw tak
dalece godnym zastanawienia, jakby si to na pierwszy rzut oka wydawa mogo.
Przedewszystkiem ycie seksualne barona nie byo znowu czem tak nadzwyczajnem, ani te
bezwzgldnie wyjtkowem, zainteresowa mogo jedynie ostrem zarysowaniem swej formy.
Twierdz bowiem na podstawie obserwacyi, e szczeglniej wrd artystw nie znaem niemal
ani jednego osobnika, ktrego by w cisem tego sowa znaczeniu nazwa mona byo
jednopciowym. Szanujc bardzo nasz msko, zaznaczam, e nie przeszkadza ona wcale temu,
by zawsze i wszdzie kobieco przez ni nie przezieraa. I chwaa Bogu, gdy poczone by
to byo z wielk szkod, gdyby byo inaczej. A jeszcze i drugi moment, zaznaczajcy si u barona
tak jaskrawo, a mianowicie rwnopciowe odczuwanie kobiecej czci jego duszy, okazuje si
rwnie tylko przy powierzchownem rozwaaniu czem niezwykem w rzeczywistoci za
musi by uwaane za zupenie naturalne i cakowicie normalne. Albowiem, jeeli w jakiem ciele
cakowicie mskiem mieszka psyche o czysto mskiem odczuwaniu, uywam terminu psyche
jako obrazu, by by atwiej i szybciej zrozumianym, jeeli wic mieszka psyche, ktra przy
danych okolicznociach, odczuwa po kobiecemu, to odczuwanie to na og nie bdzie tak silne,
by pokona wszystkie zapory, przeszkadzajce ze wzgldw naturalnych zblieniu si jej do
mczyzny. Tendencya instynktu pozostaje wic tak przedtem jak i potem zwrcon na kobiet, a
gdy tene wobec psyche odczuwa siebie samego jako kobiet, to oznacza to tylko pozornie
jednopciowe odczuwanie; w rzeczywistoci pozostaje pierwotna tsknota do kobiety, ktra
wanie w swem wasnem kobiecem odczuwaniu jedynie kryje si pod mask jednopciowoci.
Widz przeto w przypadku barona Friedla nic wicej, jak tylko ostro zarysowany przykad
fenomenu, ktry, nie w tak ostrej wprawdzie formie, do czsto obserwowaem. Potwierdzeniem
susznoci moich twierdze zdaje si by fakt, e za objekt, przy tej seksualnej metamorfozie
wybierana bywa partnerka, psyche, odczuwajca z swej strony bardziej, lub mniej silnie po msku
a w jaskrawym przykadzie mego przyjaciela, partnerkami temi s zdecydowane lesbijki. O
jednej z tych dam stanowczo stwierdzi mog nie popeniam tu adnej niedyskrecyi, gdy
otrzymaem od niej na to zezwolenie, e nigdy w caem swem bogatem yciu nie uczuwaa
ona adnego pocigu do mczyzny, z wyjtkiem wanie pocigu do barona Friedla. Mona w
tym pocigu kobiet, gardzcych mczyznami, do jednego lub drugiego mczyzny,
przypuszcza, co okazuje si prawie zawsze, ukryte w nich drzemice, kobiece odczuwanie, lub
te przyj, e te kobiety w kobieco odczuwajcym mczynie wanie dlatego odczuwaj
kobieco, zapewne i jedno i drugie zapatrywanie ma tu znaczenie. Jakkolwiek by za byo,
ta niezwyka mio, przypominajca mi bajk Platona o trzech rodzajach pci w praczasie i
stwierdzajca j w zupenie innem wietle, staje si, skoro na jaw wystpuje, do rozweselajca.
Dla beztroskliwego mieszczucha najzwyczajniejsz rzecz na wiecie jest mio mczyzny do
kobiety; bliej rozpatrywana okazuje si ona nagle nadzwyczajnie skomplikowan: mio
mczyzny, czujcego si kobiet i ktry jako taki nie mczyzn, ale kobiet kocha do kobiety,
ktra znw odczuwa po msku, a jednak nie kocha kobiety tylko mczyzn! A ten tak
zagmatwany problem rozwizuje si jednak w swej praprzyczynie w sposb zupenie naturalny:
normalne odczuwanie obustronne; do czego docza si tylko lekka domieszka inwersyi.
Wobec tego wszystkiego byyby dla mnie przygody barona Jezusa Maryi Friedla, choby byy jak
najlepszym materyaem dla psychologa ycia seksualnego, byyby dla mnie nie bardzo
zaciekawiajce, gdyby w ich objawach nie znalazo si kilka punktw, upewniajcych mnie, e
podzia jego psyche na mski i kobiecy pierwiastek daleko przechodzi po za granice, dotd
objani si dajce. Prawie wszystkie te punkta znajduj si na kocu ksiki, pisane s przewanie
pismem barona, lecz czasem take pismem kobiecem. Wypada wyjani wzajemny zwizek tych
punktw, chocia czsto z punktw tych wcale on organicznie wyprowadzi si nie da, gdy tkwi
one gdyby liwki w ciecie. Warto zaznaczy, e z caej ostatniej czci tych zapiskw wyziera
szczeglna fantastyczno, ktra i na mnie, acz nie mgbym powiedzie dlaczego, wywara
wraenie, e zrodzia j walka przeciwnych instynktw seksualnych. Zapewne to wanie wyda
si w tych miejscach niejednemu poetycznem, podczas, gdy baron, taki, jakiego znaem,
mimo gbokoci odczuwania i wnikliwoci umysu, nie przekracza granic dyletantyzmu.

Strona 884. Pismo barona.


Szare, ldowe kraby ziemi suny, wwczas gdy wieczr zapada. Jest ich niezmiernie wiele, zda
si, e oya skorupa ziemi; wszdzie wida poruszajce si te obrzydliwe stworzenia. Wszelkiej
wielkoci byy tam, mae, nie wiksze od mego paznokcia i inne o zmarniaych noycach,
miesznie drobne, i inne znw, due jak talerze, o jednej z noyc nieforemnie wielkiej, wikszej
anieli cae zwierz; kraby pajki, gsto owosione z oczyma na szypukach; jadowite kraby
szczeciniaste, paskie, podobne do olbrzymich pluskiew. Wok ziemia bya poryta a gbokie
jamy wyrzucay z swych wntrz coraz to nowe stworzenia. Nie mogem niemal jecha, cignem
cugle mej klaczy, szukajcej ostronie drogi.
Coraz wicej krabw wydostawao si z ziemi, coraz wicej. A wszystkie dyy w jedn stron,
ku zachodowi, ku socu. aden z nich nie zbocza ani na prawo ani na lewo. jak po nitce cigny
omionogi dalej, coraz dalej. Wiedziaem dobrze, z jakiego powodu si tak spiesz; tam, kdy na
zachodzie, leaa gdzie padlina, przez spy porzucona, a oto wieczr zapada. Albo te, tak,
tak pewno byo! Pdziy na cmentarz, na cmentarz w San Ignacio; dzi rano wanie pochowano
trzech rybakw, zmarych na botn febr. Wczoraj jeszcze ich widziaem, wszystkich trzech,
haasujcych po pijacku przed knajpk gauchw. Jutro za, zanim soce wstanie, w porytej ziemi
lee bd li nagie ich koci ciao, ktre ksztat ich tworzyo, rozpadnie si na miliony czci
i rozdzieli si po milionach odkw tych szarych, wsttnych krabw.
O, jake s wstrtne! aden Indyanin nie dotyka tych nieczystych stworze, pldrujcych jego
cmentarze. Tylko murzyn poera je. Chwyta je, tuczy a potem gotuje z nich sw wstrtn zup.
Lub te chwyta je, odamuje szczypce i wysysa je. A na bezbronne zwierz rzucaj si inne kraby
i poeraj je ywcem; nie pozostanie ze ani kawaeczek krach, krach, pka pancerz i
skorupa
Ta kobieta, wiem o tem, jest jako taki wielki, wstrtny krab. ali jestem ju padlin, ktr ona
wietrzy, odgrzebuje i poera, a do nagich koci? O tak, ciao moje musi ona mie, aby y
moga. Ale uwa; nie dam si pore! Przeciwnie bdzie, szczypce ci odami, jak to czyni
murzyn, i wyss z nich krew

Strona 861. Pismo barona.


Byem raz w teatrzyku Royal w Buenos Aires. Siedzielimy w gbi loy: Walter Gelling, dwie
kokoty i ja. Pilimy szampana, zesunwszy firanki i haasowalimy. Czasem tylko rzuci ktry
z nas okiem na scen, najczciej na to tylko, by rzuci w jej stron jakie bezczelne sowo,
w tem objawia si nasz dowcip. Ta elastyczna ach, ta bya przyjacik Whitheya.
Przypijalimy do niej, wrzeszczeli, yczyli jej blinit na urodziny, tak e a zachodzi si
miechem tum w parterze. Gdy Loo-pink-the-Loop wesza na scen Gelling by ju tak pijany, e
zaledwie mg rycze; sucy teatralni wynieli go, a kobiety odwiozy go do domu. Piem dalej
sam.
Potem pojawio si trzech chopakw amerykaskich: gupi, obrzydliwi nicponie z Bowery,
piewajcy bazeskie pieni. Publiczno szydzia, wrzeszczaa i ajaa ich, odsyajc ich do
czorta, ale chopcy mimo to powrcili na scen. Teraz nie piewali ju, lecz taczyli, wybijajc
twardymi obcasami swj taniec marynarski. Coraz szybciej wiroway ich nogi, coraz silniej
deptay posypane piaskiem deski. Wziem program, by poszuka ich nazwisk, byli to trzej
Dickensi.
Ale gdy znw na scen spojrzaem, nie byo ju na niej tych trzech Dickensw. Jedynie sze
ng skakao tam po scenie, wybijajc takt w wciekem tempie, uderzajc w podkwki i uwijajc
si po scence. Sze ng, sze smukych, czarnych ng.
Zasona spada, a ludzie poczli klaska., Niczego nie spostrzegli i teraz rwnie nie widzieli
niczego, gdy jedna po drugiej sze ng wyszo przed ramp i ukonio si. Sze czarnych
ng tych trzech Dickensw.
Kto to ukrad im ciaa? Ale nie, tak by nie mogo, chciano tych ng, a nie tych cia.
Ciaa byy bez wartoci, obrzydliwe gowy, wskie piersi i mapie ramiona, nikt nie chciaby
ich sobie przywaszczy. Ale tych sze ng: stalowe struny, wysmuke, karne. Wspaniaych sze
ng!
Hotel mj by przy ulicy Mayo, liczba 25. Obok w plugawym teatrzyku haasowano jeszcze;
wszedem do wntrza. Troje dziewczt byo na scenie, Graciela Trio objania program.
Blondynki, o znudzonych minach dziewczta, w dugich bkitnych sukniach jedwabnych, stay
na uboczu sceny. pieway sw pie, a przy bisowaniu zwrotek podrzucay suknie wysoko w
gr. Spodnic nie miay wcale, w wysokich, czarnych trykotach tkwiy ich nogi. Wysmuke, karne,
stalowe nogi o wiedziaem dobrze, e nale one do trzech Dickensw.
Uczuem wielk trwog, przeczuem, e i mnie kto okra moe. Nietylko nogi, wszystko!
Ale trwao to tylko chwil, potem musiaem si rozemia. Na myl mi przyszo: co bdzie, jeeli
Dickensi ubezpieczyli si od kradziey? Zapewne day im dziewki swe chude nogi starych bab, a
same wytacowuj po wiecie wspaniaemi nogami Dickensw. Ale w jaki sposb udowodni
Dickensi kradzie. Towarzystwo ubezpiecze bdzie si wzbrania zapaci im odszkodowanie,
i dojdzie do procesu!
Pospieszyem do hotelu i napisaem list do trzech Dickensw. Ofiarowaem si im za wiadka

Strona 914. Pismo kobiece.

WIELKIE OGRODY.

Ani ten Cintry, ani ten na Ischia, ani te ten Estw. Ani ten peen cieni w Phislehurst, ani ten na
Laeromie, ani szweryski. Ani ten czarodziejski ogrd Haitis, stworzony przez pewnego poet
niemieckiego, gdy bawi si w konsula w krainie murzynw.
Nie, nie, aden z tych. Wszystkie razem raczej, a jednak aden z nich. Kady po raz jeden
jeli padnie waciwe sowo; jeli to co byo, pore to, co jest, jeli przesze stanie si przyszoci,
jeeli pikne kamstwa brudne prawdy pokonaj.
Moe wwczas!
Znuona jad pno o wieczorze. Pomidzy polami i wzdu lasu gdzie oczy ponios. Wtem
jawi si mur, dugi szary mur, i wysokie drzewa po obu stronach. Za nim, za nim s Wielkie
Ogrody.
Czasem pka mur; na maej przestrzeni jedynie sztachety ukrywaj ciche tajemnice. Wtedy mog
je przejrze. Dalekie drogi, rwniutkie ki a nigdzie koca. Gste zarola, wrd ktrych pi sny,
ciemne stawy, ktrych abdzie noc piewa bd. A adnego dwiku, najmniejszego,
najcichszego dwiku.
Jeeli teraz bram ujrz, zesun si z sioda, potem pocauj chrapy mego buanka. Rdzk
uderz lekko w cikie elazo, teraz, wiem, otworzy si krata. Powoli, cicho a aden z
zawiasw nie zazgrzyta. Lekko rozchyl si potne skrzyda i oto przyjm mnie tsknice
ramiona Wielkich Ogrodw.
Z dali, pord platanw zda pikna kobieta. Gdy idzie, dzwoni jej kroki jako dzwonienie
nieyczek, gdy oddecha, wieci jej oddech, gdyby mga srebrna. Gdy si umiecha, zapominaj
sowiki o swym piewie, gdy mwi, padaj pery z jej warg. Chopcze, mwi do mnie,
kochany chopcze. A ja jestem tak radosn, e ona mnie ma dziewczynk chopcem zowie.
Kochany chopcze, mwi ona i cauje me rce. Nie masz niczego, co by tyle powiedziao,
jak to, gdy ona ujmuje me rce i cauje je. Cakowita cisza spoczywa w oczach piknej kobiety i
cakowita, sodka cicho ucauje mnie, zaraz jeli tylko bram zobacz
Nigdy nie znajd tej bramy. Czasem jedynie pka mur; na krtkiej przestrzeni sztachety jeno kryj
sodkie tajemnice i wtedy mog je przejrze. Gste zarola, ciemne stawy dalekie, w dal
idce drogi i nigdzie koca. Potem znw mur, dugi szary mur, i wysokie drzewa po obu stronach.
Znuona jad pno o wieczorze, Pord pl i wzdu lasu kdy oczy ponios.

Strona 919. Pismo barona.


Wiem dobrze, e to by dowcip, i bybym si mia serdecznie z tego, gdyby si to byo komu
innemu przydarzyo. Ale jeszcze dzi nie mog zapomnie bezczelnej obrazy, jeszcze dzisiaj nie,
po dziesiciu latach. I jeli kiedykolwiek hrabin znw zobacz, lub te kpiarza, ktry jej t myl
podsun przeorz ich twarz szpicrut.
Niech mnie kaci porw hrabina Isabeau nie bya przecie adn wit! Primavesi z
jedenastego puku huzarw mia j i polski skrzypek i pan Staching. Przypuszczam nawet, e miaa
stosunek z swoim szoferem, i niebo wie z kim jeszcze. e ja si potem do niej umizgaem
no tak, bo wtedy chciaem j mie, albowiem bya pikn kobiet i bya w wielkiej modzie w Spa.
Tak, natrudziem si dosy z jej powodu, o wiele wicej anieli z powodu ktrykolwiek innej z
kobiet. Wtedy, na balu w kasynie zaszlimy w kocu tak daleko. Siedzielimy w niszy, nacieraem
na ni a wiem, e dobrze mwiem. To blada, to zarumieniona bya w ogniu moich palcych
sw, uderzajcych w jej delikatne uszka i poncych gorco w jej mzgu. Nie podaa mi nawet
rki, gdy powstawaa z miejsca, ale rzeka: Przyjd pan do mego zamku dzi noc, o godzinie
trzeciej. Ujrzy pan wiato w jednem z okien, wwczas wejd pan przez nie. Potem odesza
szybko i pocza taczy kadryla z malarzem fiskim.
Przelazem owej nocy przez sztachety ogrodowe i pobiegem do zamku. Zaraz spostrzegem okno,
lekki blask wiata przedziera si przez zamknite okiennice. Przystawiem drabin, opart obok
o cian, wydostaem si szybko na gr i zapukaem lekko do szyby. Ale nikt nie odpowiada.
Zapukaem jeszcze raz, potem nacisnem ostronie okno, odepchnem okiennice i dostaem si
do pokoju.
Poznaem zaraz: bya to zbytkownie urzdzona sypialnia hrabiny Isabeau. Tam, na sofie leaa jej
kremowa, jedwabna suknia, ktr tego wieczora miaa na sobie. Ona sama ah, pono
wiato tam za zason. Tam wic byo jej ko, tam bya ona. Cicho zawoaem j po imieniu
adnej odpowiedzi; tylko cichy szelest poruszonych zason dobieg do mnie. Szybko
rozebraem si, postpiem do ka, odsunem zason. I oto ujrzaem szerokie, niskie zbytkowne
oe, byo pustem. Tylko przywizany do porczy ka wytrzeszcza na mnie lepia
prastary, wychudy cap. I cap ten stan dba na tylnych apach i zabecza gono, gdy mnie ujrza.
Nie wiem w jaki sposb znalazem si znw w ubraniu. Drabiny nie byo i musiaem skoczy w
d. Moe si myl, ale wydao mi si, e syszaem miech dwu gosw, gdy biegem ogrodem.
Wyjechaem precz ze Spa, jeszcze tego samego dnia wczesnym rankiem. Przypadek zdarzy, e
w Hamburgu poznaem si z Amundsenem; popynem z nim na pnoc
O nie, to nie by tylko dowcip, bya to tchrzliwa, ndzna obelga, by to najobelywszy afront,
jakim kiedykolwiek w yciu w twarz mi plunito. Wtedy nie uwiadomiaem sobie tego tak
dokadnie, czuem si tylko zblamowanym, dotknitym, zranionym w mej dumie, oto wszystko.
Ale dzi patrz si na to wszystko zupenie inaczej. Gdyby bya uya do tego kozy, byby to
dowcip. Bezczelny, obraajcy dowcip, ale zawsze dowcip, dobry dowcip. Temu nie mona
zaprzeczy. Tem bya by mi niejako powiedziaa: Ty gupi, ordynarny banie pragniesz zdoby
hrabin Isabeau? Ja, ktra kochankw wybieram sobie cakiem wedug mej woli? Ach, id e, mj
modzianie, i pociesz si t chud, star koz, ta dobr jest dla ciebie!
Ale przygotowaa dla mnie capa
By w tem zamiar, by w tem z pewnoci zamiar!
O, nigdy nie obraona mczyzny w tak niebyway sposb!

Strona 940. Pismo barona.


Kochfisch, mj rzdca, choruje na solitera. Od lat nosi si z nim nicpo, mczy si i zoci czasem,
ale po za tem jest zadowolony. Obawia si najzwyczajniejszej kuracyi, gdy ta przez par dni
byaby dla rzeczywicie nieprzyjemn. Woli da si mczy i wdrowa przez ycie z tem
obrzydliwem stworzeniem.
Boe, gdybym ja tak atwo mg zaradzi zemu.
Ale pasorzyta, ktrego ja w ciele nosz, nie zdoa zniszczy adna sia w wiecie.
Przedtem dziao si tak, jak na scenie. Biegaem po niej, wes byem lub tragiczny, jak trzeba
byo; cakiem znonie odgrywaem moj rol. Potem nagle przepadaem w zapadni a tam na grze
graa dalej kobieta. Nigdy nie przyszo do ostrego sowa odchodziem; a ona bya ju tam. Co
tam pod spodem robiem, tego nie wiem; zapewne spaem dugo, a silnie. Dopki si nie obudziem,
i wtedy byem ja na scenie, a kobiety nie byo. jednak gdy rozmyam: jakiemi byy te przejcia?
to nic mi na myl nie przychodzi. Wiem tylko jedno
W Monterey byo to, w stanie Coahila. Kolista arena, amfiteatr, buda teatralna, jak zwykle.
Krzyki, plucie, zawodzenie na wszystkich awkach. Naczelnik policyi w swej loy, gruby, otyy,
z wielu piercieniami z brylantami. Indyjscy onierze dokoa. Na miejscach pod golem niebem:
Meksykanie, Indyanie, Hiszpanie, wrd nich kilku Mulatw i Chiczykw. Kolonia obcych w
cieniu, w grnych loach: Niemcy, Francuzi, brak Anglikw, ci nie uczszczaj na walki
bykw. Ale wielcy krzykacze: Jankesi, czujcy si tu panami, kolejarze i grnicy, maszynici,
inynierowie, ordynarni, pijani. Obok loy szefa policyi, w samym rodku strony ocienionej,
pensionat madame Baker, dziewi wyszminkowanych kobietek, o wosach jasnych, blond. aden
furman nie dotkn by si ich w Galvestonie i NowymOrleanie; tu bjki staczaj o nie
Meksykanie, osypujc je brylantami.
Godzina czwarta, przed godzin jeszcze miao si zacz. Meksykanie czekaj cicho, kpic damy
madame Baker w kpieli pomiennych spojrze. Te prostuj si korzystaj chtnie z wolnoci tych
godzin, kiedy ich ciao oczyma tylko jest podane. Ale Amerykanie staj si niecierpliwi, krzycz
coraz goniej:
Kobiety maj tu przyj! Przeklte kobiety!
Ubieraj si jeszcze, krzyczy kto.
Niech nagie tu przyjd, stare winie! rycze jaki wysoki chudas. A cz tumu z pod goego
nieba ryczy z zachwytem: Niech nagie tu przyjd!
Wreszcie cuadrilla wmaszerowuje na piasek. Na czele Consuelo da Llarios y Bobadilla, kobiecy
Fuentes, czerwona jak burak, oszminkowana, z grub warstw niebieskawego pudru na twarzy.
Szczelnie ocinita gorsetem, podnoszcym olbrzymie piersi a do podbrdka. Za ni dwie grube,
dwie chude, wszystkie w obcisych spodekach jako toreadorzy; groteskowo wygldaj zbyt
krtkie lub zbyt dugie ich nogi. Jeszcze trzy kobiety, w mskich siodach na prawiecznych
szkapach jako picadorzy, z lancami w rku.
Tum raduje si, klaszcze w rce. Tysice bezwstydnych sw, plugawych artw bije jak grad o
piasek. Tylko jedna z dam madame Baker ciga bezwiednie usta p litoci, kropelka
uwiadomionej solidarnoci. Kobiecy aguazil w czarnej, jedwabnej pelerynce przynosi klucze.
Jest to z dziesiciu tysicy najwstrtniejsza prostytutka miasta, przytaczajca swym tuszczem
zreumatyzmowanego mua, upadajcego niemal pod gnijcym ciarem. Ze zgrzytem otwiera si
brama, byczek a raczej ciel jeszcze, wypdza si stawiajce opr na aren. Ale zwierztko nie ma
wcale ochoty, uczyni komu co zego, beczy gono i chce wraca, skd przyszo. Czuje trwog
i cinie si do przepierzenia, przez ktrego otwory indyjscy chopcy staraj si poszturkiwaniem
kijami doda mu odwagi. Kobiety zbliaj si, rozkadaj swe czerwone paszcze przed jego
oczyma, krzycz, drani bydl, z tym skutkiem, e to si odwraca i przyciska obdn gow
silnie do chwiejcej si bramy. Consuelo, sawna klinga, nabiera odwagi, cignie zwierz za ogon
tak, jak to mona pocign za brod swego furmana.
Meksykanie krzycz: Tchrzliwa banda! Tchrzliwy byk! Tchrzliwe baby!
A jaki doszcztnie pijany Jankes ryczy nieustannie: Krwi! Krwi!
Damy Picadoras popdzaj swe konie. Dugiemi, szpiczastemi ostrogami u lewej nogi wyoruj
gbokie bruzdy w bokach swych rumakw, ale nie mog ich ruszy z miejsca. Inne kobiety mc
grubymi kijami w spruohniae nogi koni, szarpi je za trenzle w stron byka. A same kuj dugimi
zaostrzonymi patykami bydl, aby si odwrcio i uderzyo na konie.
Odwraca si wreszcie. Oba zwierzta stoj naprzeciw siebie, beczc i rc pod potnymi razami.
Ale nie zamylaj wcale napastowa siebie nawzajem.
Banderilleras przynosz swe strzay. Przebiegaj obok bydlcia i wbijaj mu ostrokoczaste
strzay w kark, w grzbiet, gdzie si uda. Drc, a mieszne w swej trwodze, zwierz pozwala
wszystko sobie robi.
Do niczego byk! Do niczego baby! krzycz Meksykanie.
Krwi! Krwi! ryczy Jankes.
Odcigaj szkap na bok; Cinsuelo da Llarios y Bobadilla kae sobie poda szpad. Salutuje ni,
celuje i uderza w bok! Lawki pod goem niebem szalej z wciekoci; sztych powinien i
midzy rogami i przez kark przeszedszy trafi serce, tak aby byk zaraz upad na kolana. Wic
uderza jeszcze raz w nozdrza. Krew pada kroplami na piasek, biedne zwierz beczy i dry.
Gdyby paszcza olbrzyma rozrycza si tum; zdaje si, e lada chwila runie na aren.
Ale pijany Jankes przygusza wszystko swym wyciem: Teraz dobrze! Dobrze jest! Krew!
Krew!
Szef policyi strzela z swego rewolweru w powietrze, by zyska posuch: Bdcie rozsdni!
krzyczy. Przecie na tem polega wanie dowcip! Oni wzajemnie rwno siebie warci, ten
byk i te kobiety!
Wtedy poczyna si mia strona pod goem niebem;
Ah! Ah! Rwnej wartoci! A kobieta uderza w bydl; sze, om, dziesi razy uderza
ostrzem w jego ciao. Raz natrafia na ko, wtedy ostrze si zgina i wypryska jej z rki. Kobieta
zgrzyta zbami, a zwierz dry i beczy.
Tum zrozumia teraz wspaniao dowcipu, mieje si, wije si wrd rechotu.
Jedna z otyych Tereadoras przynosi now szpad; ale nie chce jej da Espadadamie, tylko sama
uderzy. Ta chwyta i wydziera jej szpad, wtedy ta druga podnosi zgite ostrze z ziemi i obie
pdz do bydlcia. A oto znw inna, chuda jak szkielet, ta ktra wada okrgym sztyletem, by
konajcym koniom lub bykom zadawa ostatni cios z aski w mzg, nie mogc si powstrzyma,
wyrywa z pochwy obrzydliw bro.
Wszystkie trzy przyskakuj do zwierzcia. Nie celuj ju wicej, uderzaj, uderzaj. lina spywa
po ich ubarwionych na czerwono wargach, czarna krew tryska, wci na nowo, na ich wyszycia
zote i srebrne flitry. Bydle stoi jeszcze, nieruchome, beczce, wylewajc krew tysicem ran. One
cign go za ogon, kuj od spodu jego ciao. A sucha przybiega z swym sztyletem podnosi
potem, w d w jedno, w drugie oko.
Zwierz nie yje, ale kobiety morduj je dalej. Klcz, le na zdechem zwierzciu, rozrywaj
na sztuki. Consuelo da Llarios y Bobadilla rozrywa mu nozdrza, wbija kling a do rkojeci.
Meksykanie skrzecz, pkaj niemal ze miechu. Taki dowcip, taki wspaniay dowcip! A szef
policyi nadyma si, puszy si z powodu swego niebywale politycznego postpku, zaciera rce
ponad kodunem, i bawi si potnymi brylantami u gorsu koszuli. Skin potem ku muzyce:
Uderzy w trby! Nowe ciel do areny!
Wtem ujrzaem e madame Baker podniosa si z swego krzesa. Postpia jak najbliej do loy
ssiedniej, przegia si ponad ciank przedziaow, a szef policyi ukoni si jej lekko. A wtedy
ona uderzya go, walna go pici w sam rodek twarzy.
Grubas zatoczy si w ty, krew cieka pocza po jego brodzie. Wszyscy zauwayli to uderzenie,
wszyscy w jednej chwili umilkli, byo jakby jaki potny kapelmistrz wstrzyma nagle sw
orkiestr pord najbardziej szalonego tempa. A wrd tej niebywaej ciszy rzucia madame Baker
cynicznie w stron szefa: O, you son of a bitch!
Kolonia obcych umiechna si szyderczo w swych loach, pojmowaa doskonale groteskowo
tego wydarzenia: ona madame Baker, wacicielka domu nierzdu, rzucia mu w twarz: syn
nierzdnicy: jemu, szefowi policyi, zastpczy rzdu, stranikowi prawa i moralnoci. Ale cz
widzw pod goem niebem poja to sowo, ktre oznaczao walk tam w grze, walk na noe,
nieznajc cofania si, adnego pojednania. Ty, albo ja! dla jednej osoby jest tu tylko miejsce!
Walka bya tam na grze i musiano si za ktr stron owiadczy: rewolucya! Tu szef policyi a
z nim jego odacy, stu obrzydliwych Indyjan, z nabitymi strzelbami na ramieniu. Ale madame
Baker nie baa si, i ona bya potg. Gubernator by jej przyjacielem a po stronie ocienionej nie
byo nikogo, ktrego by nie znay jej kobiety. Tum milcza, patrza w gr do l, bezradnie,
niezdecydowanie. Czekano bez oddechu, bezradnie, za kim si pj ma. Nienawidzono szefa
policyi i jego wymuszajcej wszystko bandy; ale nie mniej nienawidzono obcych. Zupenie rwno
obciane byy obie szale. Do ktrej strony ma si dola sw krew?
Wtem przystpia madame Baker do przodu loy. Co teraz si stao wanie, to uczynia ona
impulzywnie, bez zastanawiania si; teraz dopiero czua ona, co to waciwie znaczy: ona albo on.
Ona bya tylko star nierzdnic i sprzedawczyni dziewek ale bya zarazem kobiet z Texas i
gardzia gboko tym tym mieszacem, t ordynarn nadt map, ktrego brylanty ona
opacia podatkami od swego przemysu.
Ludzie, zawoaa, ludzie z Monterey! Oszukuj was! To bya wstrtna rzenia a nie
walka bykw. Kradn wam wasze pienidze. Wypdcie te babska z areny i odbierzcie z powrotem
wasze srebro z kasy!
W Cristal Palace syszaam raz generaa Booth; wiem jak ten wielki czowiek tum bierze. A
jednak wpyw jego by niczem wobec wpywu, jaki wywieraa madame Adela Baker, podczas
kobiecej walki bykw w Monterey w stanie Coahila. Rozdara ona paszcz tumowi, rozwizaa
jzyk zwierzciu, wybatoya z bestyi jeden potny wrzask:
Oszukuj nas! kradn nasze pienidze!
Wyli, skakali przez awki, wyrywali deski. Tu, tam obalono onierzy, odebrano im bro i dugie
noe. Toreadoras, zbite w trwoliwy kbek w gbi areny, oprzytomniay, rozerway bram i
wybiegy krzyczc bagalnie z areny. Obcy poczli wstawa i szuka spiesznie wyjcia swych l.
Szef policyi poszed za ich przykadem; ale uszed tylko dwa kroki a ju kula trafia go w plecy.
Wtem poczo si pali, gdzie po stronie ocienionej, potem bliej przy orkiestrze. I znw tu przy
loach iw stajniach zwierzt. Na lepo strzelay browningi wrd dymu, na lepo. Piski i krzyki
ci z pod goego nieba pdzili po piasku w stron l:

REWOLUCYA!

Madame Baker cigna za sob, popychaa swe kobiety. Sama za wloka ma Maud Biron,
ktra omdlawszy, wisiaa jak wr w jej ramionach. Nie mwic ani sowa zstpowaa w d po
schodach. Ludzie rozstpywali si przed ni, kto zdj nawet przed ni kapelusz. Zawoaa na
swego wonic, i pomagaa mu sama wpakowywa swj towar do mailcoacka. Potem wsiada na
kozio, chwycia lejce, cmokna, trzasna przecigle z bicza nad czwrk.
Chatenay wycign mnie z loy. Czy zwarjowa? zawoa Czy chcesz, aby ci tu
zabito? Dotarlimy do powozu. Dworzec! krzykn do wonicy.
Na dworzec? zapytaem Po co?
Obiecalimy przecie Ritterowi, e odszukamy go jutro w San Pedro! O smej rano zaczyna on
swj bieg, na godzin przed tem bdziemy tam! Przyjedamy jeszcze na czas do pocigu.
Teraz odjeda? zawoaem Teraz, gdy tu zaczyna by zajmujco?
Ach! co tam zajmujcego! zawoa Chatenay Zaburzenia mona dzi czsto widzie. Co
ci obchodzi jaka rewolucya! Niech si te afery same bez nas zaatwiaj!
Pojechaem z nim, wbrew swej woli, za saby jednak byem, by mu si oprze. I dobrze si stao:
odnalazem znw siebie samego, gdy nastpnego dnia na angliku Rittera siedziaem startujc go
do biegu z gniadoszem Birbauera. Albowiem zeszedem by ze sceny swego ycia, zniknem w
zapadni, ustpiem miejsca kobiecie, ktra kradnie mi moje ciao.
Stao si to, gdy madame Baker postpia do skraju loy. Czuem dobrze, e wtedy si
rozpynem, e wszystko si we mnie rozpada, nic wicej nie zostao z mczyzny, ktry przed
chwil bezczelnie si mia z ordynarnych scen na arenie. Czuem trwog, bybym si skry gdzie,
gdybym tylko by zdolny oderwa wzrok od tej kobiety, co mnie oczarowaa. A gdy ona Maud
Biron na rce wzia, jedno tylko czuem gorce pragnienie: i oto leysz, maa, biedna
dziewczynko na silnej piersi tej kobiety. Staem si kobiet kobiet
Przypadek uratowa mnie wtedy, przypadek: Clment Chatenay. Dwadziecia tysicy talarw
postawi on wtedy na konia Rittera. Ciesz si, e wygraem mu t sum.

Strona 972. Pismo barma.


Jeli pomyl o przeszoci, to wiem e ja to byem, ktry yem wasnem yciem, ja, baron
Jezus Maria Friedel, rotmistrz kawaleryi i podrnik. Nikt prcz mnie. Tylko na krtkie chwile
wypywaa ta obca istota, ktra wypdzajc mnie z ciaa i mzgu braa mnie w posiadanie
Nie, mnie nie braa w posiadanie, mnie wyrzucia ona precz mnie samego! Jake miesznie
to brzmi, a jednak nie umiabym tego inaczej powiedzie! Ale zawsze znw ja powracaem, i
byem znw jedynymi panem samego siebie. Dziesi, dwanacie razy wchodzia ona w me ycie,
nie wicej. Najczciej na krtki tylko czas, na dnie, na godziny, par razy na tydzie a wtedy
podczas piciu miesicy, gdy ja nie, nie: ona nie ja! suyem u hrabiny Melani.
Jak byo za mego dziecictwa, nie wiem. Byem tylko dzieckiem, nie byem nigdy chopcem, ale
nie byem te i dziewczyn, dopki mnie wuj std nie wycign od mych ciotek. To pewne jednak,
e a do tego czasu niczego nigdy nie odczuwaem, ani w jednym, ani w przeciwnym kierunku.
Byem prawdziwem neutrum, i nazywam modo swoj spdzon na zamku Aibling neutralnym
czasem mego ycia.
Czy to ten walcy si zamek ze swymi szarymi lasami wywiera jaki wpyw na mnie? Wtedy nie
byem niczem, ani mczyzn, ani kobiet. A moe oboje razem a ja spaem tylko. Potem
jednak, przez cae dwadziecia lat, byem mczyzn, mczyzn, ktry czasem tylko kobiecie
ustpowa miejsca swego. Ale zawsze byem tylko jednem: mczyzn lub kobiet. Teraz jednak
od czasu gdy jestem na zamku, zdaje si by wszystko przekrconem: jestem mczyzn i kobiet
i to niemal rwnoczenie. Siedz tu w wysokich butach, pal moj krtk fajeczk, pisz swem
szerokiem, wyranem pismem w tej ksice. Wracam z rannej przejazdki konnej, szczuem moimi
chartami zajce.
Odwracam dwie kartki wstecz a oto pisaem wczoraj o tym samym czasie rk kobiec pen
afektacyi. Siedziaam tu przy oknie, w sukniach kobiecych, u mych ng leaa lutnia, przy ktrej
wanie przed chwilk piewaem. Zdaje mi si, e jestem muzykalnym, gdy jestem kobiet oto
tu napisana pie, ktr skomponowaem, podoyem pod ni melody i piewaem: Sny wrd
bukw.
Sny wrd bukw! To do urwania gowy! Boe na niebie, jake nienawidz tej sentymentalnej
dziewki! Gdyby si znalaz indek, aby wypdzi tego wstrtnego tasiemca!
Strona 980. Pismo barona.
Wczoraj wieczorem byem we wsi, na dole. Kochfisch zajty by na leniczwce i prosi mnie,
abym Bllinga, rzenika, gdy bd obok niego przejeda, nabeszta z powodu zego misia, jakie
nam dostarczy ostatniego tygodnia.
Pojechaem do rzenika. Zapada zmrok gdy do przybyem. Zawoaem, ale nikt nie wyszed do
drzwi. Wtedy zawoaem jeszcze raz, i oto wystawia winia eb przez okno. W kocu zsiadem z
konia, otworzyem drzwi i wszedem do sklepu. Nie byo tam nikogo, tylko wielki wieprz;
przybieg on od okna, doszed do lady, stan na tylnych nogach i pooy przednie na pycie
marmurowej. Wtedy, by widzie wyraniej, zawieciem woskow zapak i zapaliem pomie
gazowy.
I wtedy ujrzaem dokadnie, widziaem
Wieprz by w biaym fartuchu, przepasanym rzemieniem, od ktrego zwiesza si dugi n.
Przegi si na lad i rechta; przejo mnie uczucie, jakby mnie pyta, czego sobie ycz. Znw
si zamiaem; podoba mi si ten dowcip rzenika, by dawa si zastpywa wytresowanej wini.
Ale chcc dokona zamiaru zawoaem na rzenika Blling! Blling! Gos mj rozleg si
po pustym domu, nikt nie odpowiedzia, tylko wieprz zarechta potakujco. Pocz i, cigle
wyprostowany, na tylnych nogach, dokoa lady i obok mnie. Obrciem si: i oto wisiay na silnych
elaznych hakach cztery powki, odartych ze skry cia ludzkich. Tak jak powki
wieprzw wisiay one, gow w d, blade, bezkrwiste. A ja poznaem dobrze dwie poowy
naleay do Blliga, do grubego rzenika Blliga, a dwie inne do jego otyej ony. Wieprz
wycigni szeroki n z za pasa, pocign nim po skrzannym ostrzydle, zarechta znw; potem
zapyta, ah, zrozumiaem jego mow! czy chc dosta eberka, czy poladki, czy zrazwk?
Odci potem duy kawa misa, pooy go na wag, wzi kawa silnego, biaego papieru,
zawin we miso i poda mi je. Wziem je niezdolny wyjkn ani sowa i zwrciem si szybko
do drzwi, wiprz odprowadzi mnie, gboko si kaniajc. Bd odtd zawsze zadowolony w
przyszoci; rechta otrzymywa bd zawsze najlepszy towar. I najniszy suga i: mam
zaszczyt nadal si poleci i
Konia mego nie byo; musiaem wraca pieszo, pod gr do zamku. Trzymaem pakuneczek w
rku, wstret mnie przejmowa, gdy palce moje grzzy w mikiem misie. Nie, nie, tak by nie
moe rzuciem pakunek precz w las. Ju byo dobrze ciemno, gdy dostaem si na gr.
Udaem si do sypialni, umyem rce. Potem rzuciem si na ko.
Wtem nagle, nie wiem, jak si to stao, znalazem si w drzwiach od kuchni. Suba mijaa mnie,
lecz nikt mnie nie widzia. Nadszed Kochfisch, zawoaem do niego, ale on nie sysza. Podszed
do ogniska i pocz co mwi do damy, ktra tam staa.
Na patelni lea kotlet i smay si. A ona zawoaa na kuchark, by przyniosa mietany, aby sos
zrobi. T dam byem ja.
Strona 982. Tu w dalszym cigu. Pismo kobiece.
O nie, mj panie, t dam tam to ja byam! Tak jako ni teraz jestem, ktra tu siedzi i pisze. Nie
mam z panem nic a nic wsplnego, chocia natura dopucia si dowcipu, by mnie z panem
zamkn w jednem ciele. Nie mam adnej pretensyi do tego ciaa, wtedy, gdy do pana naley; ale
prosz rwnie respektowa me prawa, gdy ja je zamieszkuj. Jeeli pan znw za mn chodzi
bdziesz, jak to byo wczoraj wieczorem w kuchni, znw mnie podsuchiwa, mnie podglda
to prosz przytem pamita, e ja jestem a pan nie jeste! Pan mnie widzi, wszyscy mnie widz;
kady, kto mi rk podaje, czuj j. Ale ja pana nie widz; i nikt pana nie widzi i nikt pana
odczuwa nie moe. Czeme wic pan jeste? Mniej anieli cie mego w lustrze odbicia!
Bye pan kiedy, kiedy ja nie byam. A gdy potem przyszam, cigle si mnie wypierae,
wypdzae mnie, wypalae ogniem najmniejsze o mnie wspomnienie. Tak, mj panie baronie,
nie trudzie si wcale, by by szarmantem wobec damy, ktra panu jak by to powiedzie
bya naprawd najblisza. Ale teraz widzi pan dobrze: przegrywa pan; std paska wcieko na
mnie, bijca z kadego wiersza, ktry tu piszesz. To paska ksika, pewno, ale to take moja
ksika; nasza wsplna ksika. Powtarzaj wic pan cigle, e si do niej wdaram, nie susznie,
na lepo, nie proszc o paskie askawe zezwolenie, tak jak nieproszona wtargnam w ycie
paskie. Mam prawo tu by i oto: jestem wanie tu, wrastam w to ycie, co godzin silniejsze
zapuszczam korzenie. Pan jednak zanika, mj panie baronie, zasycha, jako wiedniejce, znuone
drzewo. A ja odziedziczam po panu, ju teraz, paskie godziny ycia. Wierz mi pan, niebawem
bd jedyn pani w tym zamku, bdzie pan mg po nim wdrowa jako duch, jeli zechcesz.
Nie wielka to dla mnie rozrywka, pisanie w tej ksice czarnej. Robi to, aby, szczeglnie dzi,
przypomnie panu, e ja tu jestem i e pan wtedy tu n i e jeste. Popatrz pan na mnie, mj
biedny panie, siedz tu, pisz moj wasn rk

Strona 983. Tu bezporednio. Pismo barona szczeglnie wielkiemi, stojcemi literami,


napisanemi grubo owkiem.
Ja, ja, ja tu jestem? Ja tu siedz! Ja pisz! Ja jestem panem w` zamku! Ka przyj lekarzowi,
dwu, trzem, zaraz, caemu tuzinowi lekarzy, pierwszym powagom europejskim. Chory jestem, to
wszystko, a ty, ty jaka kobieto, ty jeste tylko moja ndzn chorob! Ale oni ci ju napdz, mj
robaczku, zaczekaj tylko!
Tak, oto napisaem trzy depesze, dwie do Berlina a jedn do Wiednia. Kochfisch nada
je zaraz na poczcie. Ach, jeden z tych panw znajdzie pewno czas dla mnie i dla moich pienidzy.



Strona 984. Pismo kobiece.
Dalej, panie baronie, tylko tak dalej! Rb pan dalej swe dziecistwa, dam ja im rad, wierz mi
pan.
Tak jak to wczoraj uczyniam.
Kochfisch zaanonsowa przybycie tajnego radcy, lekarza, profesora Macka. jake mi to
zaimponowao! Pozwoliam mu czeka na siebie dwie godziny, apotem dopiero wyszam do. Ja,
ta choroba, mj panie baronie, z powodu ktrej wezwae go.
By nieco zmieszany. Przypuszczaem rzek.
Byam bardzo zwiza w sowach. Przypuszcza pan, panie profesorze, e ujrzy pan
mczyzn, nieprawda? Ale Jezus Marya jest tak dobrze imieniem kobiecem, jak i mskiem
a dzi widzi mnie pan, jako kobiet. Ot wanie
Tajny radca wykada mi bardzo dugo o Wenus Uranii; nie byo tam ani jednego zdania, ktre by
mi byo nieznane. Gdy pan, panie baronie, zajmowae si szczegowo t kwesty, a ja
odziedziczyam pask pami tak dobrze, jak i wszystko inne. Naturalnie profesor wzi mnie za
pana, mj panie, i naturalnie uwaa pana za urninga, ktry lubi mczyzn i chadza w stroju
kobiecym. Zgodziam si chtnie na t omyk; wiem dobrze, jak to niemiem bdzie panu, jest
to maa odpowied na bazestwa, ktre lubisz pan tak do mnie w tej ksice stosowa.
Strze si pan, mj panie! Jeli pan yczysz sobie walki to ja j podejmuj.

Strona 996. Pismo barona.


Czy ja rzeczywicie jeszcze istniej? Czy dozwoli mi dobrotliwie ta kobieta, bym jeszcze nieco
pochodzi po tej ziemi.
Nie boj si mierci, nie baem si jej nigdy. Czy nie umieraem ju ze sto razy by znw
powrci do ycia. Ale czy mog wiedzie e jeli obecnie yj czy nie jest to po raz
ostatni?
Inni ludzie umieraj i z nimi razem koczy si wszystko dla nich. Puca dalej nie oddechaj,
serce przestaje bi, krew teje. Ciao, minie, paznokcie, koci wszystko niszczeje prdzej,
lub pniej. Ciao moje yje jednak dalej, krew moja pynie, serce moje bije tylko mnie nie
ma ju. Czy nie posiadam prawa do mierci? Do mierci takiej, jak inni ludzie?
Dlaczego musz ja, wanie ja, by ofiar takiego niesychanego oszustwa? Nie ma przecie cudw
ju, a jednak

Ta sama struna, bezporednio dalej w tym samym wierszu. Pismo kobiece.


A jednak s cuda i pan o tem dobrze wiesz, panie baronie! Przypominam sobie bowiem, e pan
sam jeden cud przeye, gdy bye jeszcze porucznikiem w Karyntyi. Jechae konno i oto stao
midzy chat chopsk a stodo pikne, due drzewo liwkowe. jadasz tak chtnie liwki, wic
powiedziae: Gdyby tak byy ju dojrzae! Szukae, lecz nie znalaze ani jednej dojrzaej,
wszystkie byy jeszcze twarde i zielone trzeba by czeka jeszcze z jaki miesic! Ale gdy
nastpnego dnia t sam drog powracae liwki byy ju dojrzae.
Czy to nie by cud?
Wprawdzie, masz na to doskonae wyjanienie. Spon dom po jednej stronie a stodoa po drugiej;
pomienie nie dotkny drzewa, ale wrd niebywaego gorca liwki dojrzay przez jedn
noc. Tak byo, ale czy cud przestaje by cudem, chocia go wyjani mona?
A jeli mnie lub panu jutro rano przyjdzie na myl i wyjani si, jak i w jaki sposb i
dlaczego z pana ja staam si, powiedz pan sam, panie baronie, czy ta przemiana mimo to nie
bdzie cudem?
Strona 1002. Pismo barona.
Do
Do do damy!
Upierasz si pani pani jeste Nie, chc by grzecznym. Wic wic A
wic Zabiera pani wszystko, czem jestem i co mam. Wie pani dobrze, jak skutkiem tego
cierpi. Widzi pani, e staj si obkanym, nim jeszcze nim odejd! Niema niczego,
kdybym mg uciec przed pani. Prosz niech Bg mnie skarze prosz syszy pani, ja
prosz pozostaw mi pani co, do czego nie bdziesz si wdziera. Powinna pani przecie czu
pewn wdziczno dla istoty, ktrej pani tak wszystko zawdziczasz. Pozostaw mi pani
przecie to tak mao t ksik. Nie wpisuj ju pani do niej nic. Pozwl mi pani przynajmniej
w niej by sob.

Jezus Marya Friedel.

Strona 1004. Pismo kobiece.


Mj panie baronie!
Nie mam panu wprawdzie nic do zawdziczenia, gdy jestem przecie pomimo pana a nie
skutkiem pana. Nie skutkiem wdzicznoci przeto, tylko z powodu wspczucia dla mego
biednego przebacz pan tyrana ojca, obiecuj panu, nasz nie pask ksik
pozostawi do wycznego paskiego uytku. Samo si przez si rozumie, e obietnica ta tak dugo
ma znaczenie, dopki przez zachowanie swoje nie zmusi mnie pan, bym znowu panu sd mj
wypowiedzie musiaa.

Polecajc si, pozostaj oddana


Jezus Marya, baronowa Friedel.

Strona 1008. Pismo barona.


Przeszedem wszystkie pokoje zamku. Moje pokoje znaem, ale jej jej pokoi nie znaem.
Pewnem jest jednak, e czem nademn gruje, gdy ona przypomina sobie dobrze wszystko, co
si stao, gdy ona mn bya, ja za nie wiem nic, lub prawie nic z tego, co si przydarzyo, gdy
ja ni byem.
Byem przeto w jej pokojach. Pooone s w skrzydle zamku od strony lasu. S tam trzy pokoje,
pokj do przyj, sypialnia i maa ubieralnia. W sypialni otworzyem szafy i komody, wypenione
s kobiecemi ubraniami i kobiec bielizn. Nagle otworzyy si drzwi, wesza moda pokojwka,
ktrej przedtem nigdy nie widziaem.
Cauj rczki, jasnej pani baronowej rzeka Czy mam pomaga przy przebieraniu si?
Kazaam jej wyj.
Mam wic pokojwk, gdy ja ni jestem. I suba nazywa mnie: pani baronowa, gdy
przebywam w tych pokojach!
Otworzyem jej biurko. ad i porzdek w sposb wpadajcy w oczy. licznie w pakiecikach
powizane znalazem wszelkie pokwitowania. Na teczce do pisania lea kawaek papieru z
notatk: Mydo z pinii zamwi; Creme Simona kaza przysa! Eau dAlsace! Poniej
stay sowa:
Na kady wypadek kaza uszy czarn sukni, jeli w kocu
Jeli w kocu ? Naturalnie; jeli wreszcie ja zupenie znikn! Wtedy przywdzieje sukni
aobn! Jakie to to wzruszajce, wzruszajce przywizanie, to
Wypadem z tych pokoi. Doznaem uczucia, jakobym w najbliszej sekundzie mia uledz
przeistoczeniu. Zamknem drzwi, odetchnem jak bym teraz czu si bezpieczniejszym
przed ni!
Poszedem na gr do pokoju ciotki Krystyny. Bya ona najstarsz z moich trzech ciotek a jednak
o wiele tamte przeya. Wszedem do jej pokoju, w ktrym nigdy jeszcze nie byem, od czasu gdy
do zamku Aibling powrciem. Okienice byy zamknite, blado tylko wpada blask soca przez
szczeliny. Grubo lea py na wszystkiem, ckliwy zapach lewandy bi od szydekowych okry,
osaniajcych krzeseka i sof. Ale na stole sta, pod szklannym kloszem, duy wypchany mops.
By to Tutti, poznaem go, chocia by fatalnie wypchany, Tutteczek, ulubieniec ciotek, to opase,
obrzydliwe zwierz, ktrego nienawidziem, ktre zatruo moje dziecistwo. Zawsze szczeka na
mnie, patrza na mnie swym gorzko-jadowitym wzrokiem ach, nie miaem wej do pokoju,
gdy w nim by. Trwog, trwog Czuem przed nim.
Teraz do niego tylko naley ten pokj, do wypchanego Tutti, pod szklannym kloszem. Patrzy na
mnie swemi tymi, wielkiemi szklannymi oczyma, z t sam lep, trujc nienawici z
dawnych czasw. Nigdy nawet go nie dotknem, tego grubego mopsa jednak jego szklanne
oczy mwiy: nie przebaczam ci!
Czuj trwog, znw odczuwam trwog. Trwog przed tym grubym, le wychowanym Tutti pod
szklanym kloszem. Przed tym martwym, wstrtnym, szelmowskim mopsem, wlepiajcym we
mnie oczy, nienawidzcym mnie cigle, cigle jeszcze
Nie mogem znie jego wzroku, odwrciem si do okna. Tam staa ona przy oknie, otworzya
gwatownie oba jego skrzyda, pchna okienice. Fanny! krzykna w d, ku podwrzu
Fanny! Przyjd zaraz tu i zrb zupeny porzdek. To straszne, ile ta jest pyu!
Wysza, a ja staem wci przy oknie. Ale okno byo otware. Wnet potem przysza Fanni z
miotek do pyu. Przebiegem szybko obok niej

Strona 1012. Pismo barona.


Siedz przy biurku gazeta ley przedemn, mamy 16. padziernika. A moje kalendaryum
wskazuje 5. wrzenia. Tak wic dugo sze tygodni! nie byem tu! Teraz odwiedzam tylko
czasem ten wiat, ten zamek nalecy do niej.
Ale ja nie chc odej, nie chc, nie chc spokojnie ustpi miejsca. W takim wypadku bybym w
kadym razie zgubionym, jeszcze tylko w walce mam jakie szanse, Wic!

Ta sama strona. Pismo barona.


Byem w jej pokojach. Kazaem wyj z szaf wszystkie jej suknie i bielizn. Kochfisch musia z
tego zrobi wielki stos na dziedzicu. Przerzuciem wszystkie jej szuflady i puki, wszystko
wydostaem, co do niej naley. Wszystko poszo na stos sam go podpaliem.
Kochfisch sta przy tem, za spywaa mu po policzkach, moe z duszcego dymu. Widziaem
jednak, e mu co dolega na sercu, zapytaem go. Tak jest dobrze, panie baronie rzek
tak jest dobrze! Nie trzeba nic z tamtego pozostawi! Poda mi rk i wstrzsn ni; byo to
gdyby danie przyrzeczenia.
O Boe, gdybym tylko mg dotrzyma!
Pokojwk kazaem oddali, zapaciem przez Kochfischa za p roku i zaraz j odesaem.
Jutro wyjedam. To mde powietrze tutaj nie sprzyja mi.

Strona 1013. Pismo kobiece.


Nie pojedziesz pan, panie baronie! Ale ja pojad, chocia w paskiem mskiem ubraniu.
Pojad do Wiednia, by porobi dla siebie na nowo zakupy pokojowa jedzie ze mn. Miej si
pan na bacznoci, panie baronie, teraz nie dozwol dalej ze siebie artowa!

Strona 1014. Pismo barona.


Zbudziem si w mem ku. Zadzwoniem i wszed Kochfisch. Nie powiedzia nic, ale duo
wyczytaem z jego wyrazu twarzy. Radosne zdziwienie, e znw jestem. I zupen rezygnacy:
ach, e niebawem znw bdzie inaczej!
Zjadem niadanie. Przeszedem pokoje s bez zmiany. Wszdzie jest czysto, wszystko
odwieone, obrazy i meble przykryte. Chciaem wyjecha konno, poszedem do stajni. Koni
moich ju niema sprzedano je. Ale trzy klacze byy tam, adne, damskie wierzchowce o dugich
ogonach.
Usunito wic mnie. Wszystko ona kradnie. Tylko dwa pokoje mi zostawia, moj sypialni i
bibliotek, w ktrej pracuj. Czytam, co pisze na ostatniej stronie: Miej si pan na bacznoci,
teraz nie dozwol dalej ze siebie artowa!
Wiem to dobrze. Dobra to wskazwka i usucham jej. Moje browningi mam w kieszeniach. Dwa
razy ju j widziaem wtedy przy kuchni a potem w pokoju ciotki Krystyny. Znajd j zapewne
po raz trzeci i z pewnoci po raz ostatni.

Ta sama strona, bezporednio. Pismo kobiece.


Tak to, mj panie? Masz pan browningi w kieszeni? Nie, pooyam je znw na biurku, niech tam
le! Zreszt, jeli to panu sprawi przyjemno, to mam take dwa liczne rewolwery; o poow
mniejsze od paskich, ale speni one swe zadanie. Nie boj si, mj panie baronie, mj waleczny
panie baronie, ktry si boisz wypchanego Tutti, ciotki Krystyny! Pah! pah, martwy mops
wyskoczy z swego szklannego domu! Schowaj si pan pod ko, panie baronie!



Strona 1015. na poprzek przez ca stron. Pismo barona.
Ty dziewko, ty poda, wstrtna dziewko!

Strona 1016. Pismo kobiece.


Ty banie, ty banie, todziby banie!

Jest to ostatnia notatka w duej, czarnej ksidze. Wieczorem 4. listopada usysza Kochfisch strza
w azience. Pospieszy tam. Na kanapie leao nagie ciao w kpielowym paszczu.
O samobjstwie nie moe by mowy. Raczej jest tak, e on baron Jezus Marya Friedel zastrzeli
baronow Jezus Marya Friedel; lub te odwrotnie, e ona jego zabia tego nie wiem. Zabi
chciano on albo ona ale nie siebie samego, tylko drug osob z dwojga.
I tak si stao.

KASETKA Z LICZMANAMI.
Tego wieczora dugo czekaem na Edgarda Widerholda. Leaem na szezlongu, a boj poza mn
zwolna porusza wachlarzem. Stary ma tamilijskich bojw, ktrzy tu za nim w swoim czasie
przybyli. I ich synowie i wnuki. Jego boje s dobrzy; wiedz, jak nam usugiwa naley.

Id, Dewla, powiedz twemu panu, e czekam.


Atja, Sahib. Bez szmeru wysun si. Leaem na terasie i marzyem patrzc na Jasn Rzek.
Przed godzin rozeszy si wiszce od tygodnia chmury, od godziny nie pada ju wicej mdy
deszcz. A wieczorne soce rzucao szerokie pasma promieni na fioletowe mgy tonkiskie.
Na dole koysay si dunki, przebudziwszy si znw do ycia. Ludzie powyazili z chat, i
okrgemi szuflami, oraz tamaryndowemi szczotkami usuwali wod, osuszali i czycili sampan. A
nikt z nich nie mwi; cicho, nie zwracajc na siebie uwagi pracowali; zaledwie cichutki szmer
przedostawa si do lici i porczy terasy. Dua dunka przepyna, wypeniona szczelnie
legionistami. Skinem rk, witajc, ku oficerom lecym na samponie, podzikowali smutnie.
Woleliby z pewnoci siedzie wraz ze mn na obszernej werandzie Edgarda Widerholda
Bungalowa, anieli pyn, dniami caymi, tygodniami wrd gorcego deszczu do ich ndznej
stacyi. Policzyem przynajmniej pitnastu legionistw byo na dunce. Zapewne kilku
Irlandczykw, Hiszpanw, Flamandczykw i Szwajcarw a reszta: Niemcy. Kto mg by
wrd nich. Z pewnoci aden z amatorw wody, lecz chopcy, wrd ktrych Tilly i szalony
Christian znalaz by przyjaci. Z pewnoci s wrd nich podpalacze, rabusie i mordercy czy
potrzebni lepsi dla wojny? Ci rozumiej przecie swj fach, mona temu uwierzy. A potem ci,
ktrzy z lepszych sfer tu zeszli, ktrzy, zniknwszy z towarzystwa, wypynli wrd pospnych
fal legionu. Ksia i profesorowie, arystokraci i oficerowie. Wszak pad jeden biskup podczas
ataku na Ain-Sout, a nie tak dawno wojenny niemiecki okrt przewozi z Algieru zwoki innego
legionisty, skadajc mu przytem zaszczyty nalene krlewiczowi...
Pochylam si poza porcz: Vive la Lgion! A ci odkrzykuj, chrapliwie a gono z zapitych
gardzieli: Vive la Lgion! Vive la Lgion! Utracili oni ojczyzn, rodzin, dom, wasny kt,
cze i pienidze. Maj tylko jedno, co im ma wszystko zastpi: ducha korporatywnoci
Vive la Lgion!
O, znam ja ich. Pijanice i szulerzy, obrocy dziewek, dezerterzy, co uciekli ze wszystkich
moliwych obozw. Anarchici wszyscy nie wiedzcy, czem jest anarchizm, ktrzy si
obawiali i uciekali przed kadym przymusem, nie do zniesienia. Na poy zbrodniarze, na poy
dzieci, mae mzgi a wielkie serca prawdziwi onierze. Najemnicy o rzetelnym instynkcie,
e rabowanie i habienie jest dobr rzecz i ich zaszczytnym rzemiosem gdy do walki na
mier s przeznaczeni, a kto do wielkiego zdolny, temu dozwolone s drobnostki.
Awanturnicy, co za pno na ten wiat przyszli, na ten dzisiejszy wiat, dajcy osobnikw, do
silnych, by przerbywali sobie wasne drogi. Kady z nich za saby jest do tego, zaplta si oto w
gszcz, nie zdoa i dalej. Z gocica ju dawno zwid go drgajcy bdny ognik, a wasn drog
i nie zdoa gdziekolwiek zabrako by mu czego, a nie wiedzia by czego. Kady z nich
jest obalon, ndzn, bezradn desk. Ale znaleli si, skupili si i utworzyli wielki, dumny okrt;
Vive, vive la Lgion! On jest im matk i ojcowizn, honorem i ojczyzn. Suchaj tylko, jak
wrzeszcz: Vive, vive la Lgion!
Dunka odpywa w dal, w mrok, ku zachodowi, gdzie podwjnym zakrtem Czerwona Rzeka
wlewa si do Jasnej. Tam znika ona, wpywa w gb mgy, daleko w ten kraj fioletowych trucizn.
Ale oni nie obawiaj si niczego, ci jasnowosi, brodaci ludzie, ani febry ani dezynteryi, a tem
mniej tych buntownikw; maj przecie dosy alkoholu i opium i wymienite karabinki Lebla
czego wicej potrzeba? Czternastu przepadnie z tych pitnastu, ale kto powrci, uzyska nowy
kontrakt: ku chwale Legionu, a nie ku chwale Francyi.
Edgard Widerhold wszed na werand.
Czy ju przepynli? zapyta.
Kto?
Legionici! Podszed do porczy i patrzy na rzek.
Chwaa Bogu, ju odpynli. Niech ich dyabli porw, nie mog na nich patrze.
Czy tak? zapytaem. Znaem naturalnie tylko na tyle niezwyky stosunek starego do legionu,
ile kady tutejszy, ale chciaem sprbowa, czy nie uda mi si doj do waciwych przyczyn.
Dlatego udaem zdziwionego. Tak? A przecie cay legion marzy o panu! Spotkaem raz
kapitana drugiego legionu, ktry mi jeszcze przed laty w Porquerolles mwi: jelibym
kiedykolwiek znalaz si nad Jasn Rzek, to musiabym odwiedzi Edgarda Widerholda.
To by pewno Karol Hauser z Mhlhausen.
Nie, to by Dufresnes.
Stary wetschn: Dufresnes, z Auvergne! Wypi tu niejedn flaszk burgunda.
Jak i wszyscy inni, nieprawda? Dopki przed omiu laty dom zwany: Le Bungalow de la
Lgion drzwi swych przed legionistami nie zamkn, a pan Edgard Widerhold, le bon papa de la
Lgion, nowego miejsca dobroczynnoci w Edhardhafen nie urzdzi. Bya to maa przysta
farmy Widerholda, w oddaleniu dwu godzin drogi poniej nad rzek. Stary przeinnaczy wszystko,
tak dalece, e w miejsce nazwy Port d Edgard nazw Edgardhafen zaprowadzi. Jego za
dom by od tego czasu zamknitym dla legionu, chocia nie jego serce i jego gocinno. Kada
przepywajca dunka legionowa, zatrzymywaa si w Edgardhafen, a zarzdca przynosi kilka
koszw wina na brzeg dla oficerw i onierzy. Zawsze obok bya wizytwka starego: Pan
Edgard Widerhold auje bardzo, e. panw oficerw tym razem przyj nie moe. Prosi
doczony dar przyj yczliwie i pije sam na pomylno legionu. I zawsze odpowiada
komendant, e dzikuje za askawy dar i e spodziewa si, e gdy powraca bdzie, bdzie mg
osobicie podzikowa ofiarodawcy. Ale nigdy to si nie zdarzyo, drzwi obszernego domu nad
Jasn Rzek znajdowa legion zamknite. Kilka razy przybyli tu oficerowie, starzy przyjaciele,
ktrych wesoymi od trunkw gosami, bywao, rozbrzmieway pokoje. Boje prowadzili ich na
werand, stawiali im na st najlepsze wina ale stary nigdy si nie pokaza. Ci wic odchodzili
z niczem, i powoli legion przyzwyczai si do tego nowego stosunku. Byli w nim niektrzy tacy,
ktrzy Widerholda wcale nie widzieli, a wiedzieli tylko: w Edgardhafen zatrzymuj si, dostaje
si na brzegu wino i pije si na pomylno jakiego zbzikowanego starego Niemca. Kady
cieszy si t jedyn przerw podczas deszczu na Jasnej Rzece a Edgard Widerhold by niemniej
lubiany w legionie jak i przedtem.
Gdy do niego przybyem, byem pierwszym Niemcem, z ktrym po wielu latach rozmawia.
Widzie o widzie, musia zapewne niejednego tam w dole, na rzece. Przekonany jestem, e
stary po za ktrkolwiek zason staje i patrzy za kadym razem, gdy jaka dunka z legionistami
przepywa. Ale ze mn mwi on znw po niemiecku. Myl, e z tego powodu, mnie
zatrzymuje, wymylajc cigle co nowego, by mj odjazd odsun.
Stary nie naley do ludzi, wykrzykujcych: Hurra. Wygaduje on na pastwo niemieckie jak szpak
w trzcinie. Prastary on ju jest, ale gdyby y w Berlinie, musia by y dziewi razy tak dugo,
by mie czas odsiedzie w zaciszu wszystkie swoje obrazy majestatu. Bismarcka beszta, e
pozwoli y Sasom i Czechw nie zdusi, a trzeciego cesarza, e pozwoli sobie wyudzi
Helgoland za wschodnio-afrykaski kraj. A Holandya! Musimy posi Holandy, jeli chcemy
y, Holandy i jej wyspy sundejskie. To musi si sta, nie moe by inaczej; zniszczejemy, jeli
tak si nie stanie. Potem naturalnie Adryatyk! Austrya jest niebywaem waryactwem,
mapiarstwem, ktrego wstydzi si powinna kada mapa. Nam nale si jej niemieckie kraje, a
jeli nie mamy dozwoli, by nam zatrzanito drzwi przed nosem, musimy posiada take
sowiaskie kraiki, zamykajce nam dostp do morza rdziemnego, Krain i Styry. Niech
mnie czarci porw krzyczy wiem, wiem, e bdziemy mie wszy w futrach! Ale lepiej mie
futro z wszami, anieli zamarzn bez futra. Dzi ju pywa on pod czarno-biao-czerwon
flag od niemieckiego Tryestu do niemieckiej Batawii.
Pytam wtedy: A panowie Anglicy?
Anglicy? krzyczy Anglicy zamkn pyski, jeli si ich po nich obije!
Lubi Francy i przydziela jej duo miejsca pod socem, ale Anglikw nienawidzi.
Tak to jest u niego. Jeli jaki Niemiec jadem i ci pluje na cesarza i na pastwo, cieszy si i
beszta razem z nim. Jeli Francuz dowcipkuje z nas, mieje si, ale odwzajemnia si zaraz i
opowiada najwiesze gupoty gubernatora w Saigon. Jeli jednak Anglik omieli si
wypowiedzie jak nawet niezoliw uwag o naszym najlichszym konsulu, popada w
wcieko. To byo przyczyn, e musia si wynie z Indyi. Nie wiem, co powiedzia major
angielski, ale wiem, e Edgard Winderhold chwyci za szpicrut i wybi mu oko. Stao si to lat
temu czterdzieci, a moe pidziesit, lub szedziesit. Uciek wtedy, dosta si do Tonkinu i
siedzia na swej farmie dobrze przed tem, nim Francuzi zjawili si w tej krainie. Wwczas
wywiesi sztandar trjbarwny nad jasn Rzek, smutny, e na maszcie nie powiewa flaga czarno-
biao-czerwona, wes jednake, e przynajmniej nie jest to flaga Stanw Zjednoczonych.
Nikt nie wie ile on ma waciwie lat. Jeli tropikalno nie pore kogo, za modych lat, tego
zamarynowuje. Uczyni go odpornym na zmiany powietrza i silnym, da mu pancerz z tej skry,
drwicy z jakiegokolwiek rozkadu. Takim by Edgard Widerhold. Omdziesicioletni, moe
dziewidziesicioletni, ale codziennie by przez sze godzin w siodle. Wos mia siwy, ale duga,
szpiczasta broda bya tosiwawa. Podun i chud bya twarz jego, dugie i chude rce, a kady
z palcw uzbrojony by wielkim, tym paznokciem. Duszy od strychulca, twardy jak stal, ostry
i zakrzywiony, jak szpony drapienego zwierzcia.
Podaem mu moje papierosy. Nie pal ich ju od dawna, gdy zepsuo je powietrze morskie. Ale
jemu smakuj one niemiecki fabrykat.
Czy nie zechciaby mi pan powiedzie dlaczego legion wypdzony zosta z paskiego
Bungalow?
Stary nie ruszy si od porczy werandy. Nie! rzek. Klasn w rce. Bana! Dewla! Wino!
Szklanki! Boje przygotowali st, przysiad si do mnie, podsun mi gazety. Oto, cign
dalej, czy czyta pan ju najwiesz poczt? Niemcy przelicznie wygrali podczas wycigw
automobilowych w Dieppe. Benz i Marcedes, czy tam te marki si nazywaj. Zeppelin ju
skoczy swj balon leci na wycieczk ponad Niemcy i Szwajcary, gdzie mu si zechce!
Patrz pan na ostatni stron, turniej szachowy w Ostendzie. Kto zdoby nagrod? Niemiec!
Naprawd, przyjemnie by byo pisma czyta, gdyby nie pisay o berliskich pankach. Czytaj pan,
to o pomst do nieba woa, jakie
Lecz ja mu przerwaem. Nie mam wcale ochoty sucha jakie gupoty te niebywae, owcze by
znw popeniy. Przypiem do: Prosit! Jutro musz odjecha.
Stary odsun sw szklank: Co jutro?
Tak, porucznik Schlumberger bdzie przepywa tdy z czci trzeciego batalionu. Wemie
mnie ze sob.
Uderzy pici w st: To jest prostactwo!
Co?
e chce pan jutro odjeda, do dyaba! To jest prostactwo.
No, nie mog przecie na wieki tu pozosta, zamiaem si. We wtorek bdzie dwa miesice

Wanie dlatego! Teraz przyzwyczaiem si do pana. Gdyby pan by po godzinie odjecha,
wszystko byo by mi jedno.
Lecz ja nie ustpowaem. Na Boga, miewa on tu przecie do czsto goci, i rozstawa si z nimi.
A znw zjawi si nowi
Wtedy on zacz: Przedtem, tak przedtem byby nawet palcem nie ruszy, by mnie duej
zatrzymywa. Ale teraz, kto teraz przybdzie? Dwu na rok, a co pity rok jaki Niemiec! Od czasu
jak nie moe si patrze na tych przekltych legionistw
Ach, miaem go znw. Powiedziaem mu, e zostan jeszcze om dni, jeli mi opowie, dlaczego

Byo to dla znw prostactwem. Co prawdziwy, niemiecki poeta handluje towarem, jak
kupiec?
Podchwyciem to, to surowiec rzekem chopska owcza wena. Ale my przdziemy z niej
nici i wyrabiamy kobierce.
Spodobao mu si to, zamia si. Za cen trzech tygodni sprzedam sw opowie.
Nauczyem si targowa w Neapolu. Trzy tygodnie za opowie to niebywale wysoka cena. A
prcz tego ja kupuj kota w worku i wcale nie wiem, czy ten cay towar zuytkuj. Dostan za to
najwyej dwiecie marek a jestem tu dwa miesice i jeszcze mam zosta trzy tygodnie a
przytem nie napisaem jeszcze ani linijki. A moja praca musi by przecie take opacan, a wic
tak czy tak nie odbij wasnych swoich kosztw, zrujnuj si i
Ale stary broni swego stanowiska. Dwudziestego sidmego s moje urodziny rzek nie
mog wtedy by sam. A wic szesnacie dni mniej nie! Poniej nie dam swej opowieci.
Niech bdzie westchnem zaatwione!
Stary poda mi rk. Bana, zawoa Bana! Zabierz wino, sprztnij szklanki. Przynie
paskie kielichy i daj szampana.
Atja, Sahib, atja.
A ty, Dewla, przynie szkatuk Hong-Doka i liczmany.
Boj przynis szkatuk, postawi j na polecenie pana przedemn, nacisn spryn, tak e wieko
odskoczyo. Bya to dua szkatua z sandaowego drzewa, ktrego miy zapach wraz zapeni
powietrze. Drzewo byo gsto wykadane drobniutkiemi tafelkami perowej masy i koci
soniowej, boki wyobraay wrd ornamentu lici sonie, krokodyle i tygrysy. Ale na wierzchu
byo przedstawione ukrzyowanie; jaki stary druk musia zapewne suy za wzr, tylko, e
Zbawiciel by bez zarostu, mia okrg, prawie pen twarz, ktra jednak wyraaa straszliwe
cierpienie. Rany po lewym boku brakowao, a take caego krzya; wydawao si, e tego
Chrystusa ukrzyowano na paskiej desce. Tabliczka nad jego gow nie miaa liter J. N. R. J. lecz
inne: K. K. . II. C. L. E.
To wyobraenie ukrzyowanego posiadao a przykr naturalno; przypomniao mi ono
mimowoli obraz Mateusza z Grundwaldu, chocia niczego z nim nie miao wsplnego.
Wewntrzne uchwycenie motywu byo raczej wprost przeciwne: Artycie temu obcem byo
olbrzymie wspczucie i niemal przeycie mczar, dajce si do odtworzenia jak najdalej
idcego okropnoci, waciw mu bya raczej namitna nienawi i zmysowe samonurzanie si w
mkach cierpicego. Robota wykonan bya z niedajcym si wypowiedzie trudem; byo to
arcydzieo wielkiego artysty.
Stary spostrzeg mj zachwyt. Naley to do pana, rzek spokojnie.
Chwyciem za szkatu obu rkoma. Chce mi pan to podarowa
Zamia si. Podarowa nie! Ale sprzedaem panu moja opowie, a ta szkatuka jest
moj opowieci.
Przebieraem rk w liczmanach. Okrge, trjktne, i prostoktne tafelki z perowej masy o silnie
metalicznym poysku. Kada z nich miaa po obu stronach mae obrazki, cite w grubych,
cyzelowane w delikatnych liniach.
Czy zechce mi pan poda komentarz? zapytaem.
Bawi si pan wanie komentarzem! Jeli pan znaczki piknie uporzdkuje i uoy jak naley,
natenczas moe pan odczyta moj opowie, jak z ksiki. Ale teraz zamknij pan wieczko i
suchaj pan. Nalewaj, Dewla.
Boj napeni kielichy i zaczlimy pi. Naoy krtk fajk swego pana i poda mu j.
Stary pocign i pykn silnie dymem przed siebie. Potem rozpar si w ty i skin na bojw, by
chodzili nas wachlarzami.
Widzi pan, zacz, to wszystko prawda, co panu mwi kapitan Dufresnes, czy kto on
tam by. Ten dom zasuy na to, by nazywa si: Bungalow legionu. Tu pili oficerowie a ludzie
poniej w ogrodzie; czsto zapraszaem z nich kilku na werand. Wie pan o tem, e Francuzi nie
znaj naszych miesznych rnic stanowych, po za sub kady pospolitak jest tak dobry jak
genera. A dopiero prawdziwego nabiera to znaczenia w koloniach, a jeszcze bardziej w legionie,
gdzie niejeden przeoony jest chopem, a nie jeden pospolitak gentelmanem. Schodziem w d,
piem z pospolitakami, a temu, ktry mi si spodoba, kazaem i na gr. Wierz mi pan,
znalazem wrd nich niejedn przedziwn figur, niejednego prawdziwego dyaba i niejedno
dziecko tsknice za matczyn spodnic chronicielk. Legion by moim wielkim muzeum, moj
ksig, opowiadajc:mi coraz to inne bani i przygody.
Albowiem ci chopcy opowiadali mi wszystko, i weseli byli, gdy mnie samego chwycili, aby
przedemn swe serce otworzy. Widzi pan, to rzeczywicie prawda, e legionici mnie lubieli,
nietylko z powodu wina i kilku dni wypoczynku, ktre tu mieli. Rozumiej si oni na ludziach.
Pan wie, e kady z nich, to co zobaczy, za swoj wasno uwaa; e aden z oficerw ani
pospolitakw niczego nie pozostawi, by to w mgnieniu oka nie zgino. I oto, w przecigu
dwudziestu lat przeszo tylko raz jeden ukrad co u mnie pewien legionista, a koledzy byli by go
na mier zatukli, gdybym sam za nim nie prosi. Nie wierzy pan? Ja sam nie wierzybym,
gdyby mi to kto opowiada, a jednak tak byo literalnie. Ludzie ci lubieli mnie, i postpowali
tak, gdy dobrze czuli, e ja ich lubi. Jak do tego przyszo? Panie Boe, tak jako z czasem.
Nie miaem ani ony, ani dziecka, wci sam tutaj przez tyle lat. Legion, to byo przecie
wszystko, co mi Niemcy otwarzao, co mi Jasn Rzeke niemieck czynio, cho tu powieway flagi
trjbarwne.
Wiem, e porzdni obywatele w pastwie nazywaj legion ostatniemi szumowinami i
wyrzutkami. Kryminalistami, ktrzy s warci tego, by zniszczeli. Ale te szumowiny, ktre Niemcy
pogardliwie na brzeg mj wypluwaly, ci wyrzutkowie, niemoliwi na piknie uregulowanej ziemi
ojczystej, kryli w sobie kamienie tak niezwykej barwy, e serce me miao si z radoci. Klejnoty!
Nie warte one ani grosza dla jubilera, ktry brylanty sprzedaje, by zdobiy ap rzenika. Ale
dziecko zbiera je na brzegu. Dziecko i wszyscy gupcy, tacy jak ja, i zwaryowani poeci, jak pan,
ktrzy s obojgiem; dziemi i gupcami! Dla nas kamyki te posiadaj warto i nie chcemy wcale,
by zniszczay.
Ale oni niszczej. Z ca pewnoci, jeden po drugim A sposb w jaki niszczej aony jest,
ndzny, peen mki, i to jest, czego znie nie mona. Jaka tam matka moe widzie umierajce
swe dzieci, dwoje lub troje. Siedzi tam, z rkoma zaamanemi i nie moe im pomdz, nie moe.
Ale to minie i wreszcie zwalczy ona bole. Ja jednak ojciec legionu widziaem tysice
umierajcych dzieci, kadego miesica, kadego prawie tygodnia. I nie mogem im pomdz, nie
mogem. I oto, widzi pan, dlaczego ju wicej kamieni nie zbieram: nie mog si ju wicej patrze
na umieranie tych dzieci.
A jak umierali oni. Wtedy nie dotarli jeszcze byli a tak daleko w kraj ten, jak dzi. Tylko o trzy
dni drogi oddalenia od Czerwonej Rzeki znajdowaa si ostatnia stacya, w samem Edgardhofen i
dokoa byy zagroone placwki. Biegunka i tyfus szalay, rzecz jasna, w tych wilgotnych
obozach, prcz tego tu i tam anemia tropikalna. Pan zna t chorob, wie pan, jak si na ni umiera.
Cakiem ledziutka gorczka, zaledwie powodujca przyspieszenie pulsu, dzie i noc. Nie chce si
ju wicej je, staje si znudzonym jak pikna kobieta, chce si wci spa a w kocu powoli
przychodzi kres, ktry si wita z zadowoleniem, bo wreszcie bdzie si mona wyspa. Ci, ktrzy
zmarli na anemi, wygrali wielki los, zarwno i ci, ktrzy padli w walce. Boe, nie naley
wprawdzie do przyjemnoci umiera z powodu zatrutej strzay, ale idzie to szybko, kilka godzin.
Ale ilu tak zmaro zaledwie jeden na tysic. A szczcie, ktre si stao ich udziaem, musieli
gorzko opaci, jeli przypadkiem ywcem dostali si w rce tych otych, wiskich psw. By
wrd nich Karol Mattis, dezerter, kirasyer niemiecki, kapral pierwszej kompanii, wspaniay
chopak, nie cofajcy si przed najszaleszem niebezpieczestwem. Gdy posterunek Gambetta
zaatakowaa tysickrotna przemoc, postanowi, wraz z dwoma innymi, przelizn si i da zna
o tem do Edgardhafen. W nocy napadnito na nich, jeden z nich pad. Mattis dosta postrza w
kolano. Wtedy posa swego koleg dalej, a sama wstrzymywa trzy setki tych z pod czarnej
chorgwi, by osoni ucieczk tamtego. Wreszcie chwycono go, skrpowano mu rce i nogi i
przywizano go do pnia drzewa, tam po drugiej stronie na nadbrzenej mielinie rzeki. Trzy dni
tam lea, a go krokodyle poary, powoli, kawaek po kawaku, ale pewno litociwiej, anieli ich
dwunoni wspmieszkacy. P roku pniej chwycili oni Henryka Oldenkotta z Maastrich,
olbrzyma na siedm stp, ktrego niebywaa sia staa si jego nieszczciem, gdy mocno podpity,
uderzeniem jedynie pici zabi wasnego brata. Legion uratowa go przed wizieniem, ale nie
przed sdziami, ktrych tu znalaz. Tam w dole, w ogrodzie, znalelimy go, jeszcze yjcego:
rozpruli mu brzuch, wyjli wntrznoci; jam brzuszn napenili szczurami, a potem brzuch
sztucznie zeszyli. Porucznikowi Hendelimont i dwom pospolitakom, wbili rozpalone szpilki w
oczy, pmartwych z godu znaleziono ich w lesie; sierantowi Jakbowi Bieberichowi odcili oni
stopy i kazali mu si zabawi w Mazep na zdechym krokodylu. Przy Edgardhofen wyowilimy
go z rzeki, trzy tygodnie jeszcze mczy si biedaczysko w szpitalu, zanim umar.
Czy ta lista panu wystarcza? Mog j przeduy, zszeregowa nazwisko po nazwisku. Tutaj ju
si nie pacze ale gdybym za kadym uroni tylko dwie zy, napeniby pan zami beczk,
wiksz od najwikszej w mojej piwnicy. A opowie, zawarta w tej szkatuce z liczmanami, to
ostatnia ezka, co t pen po brzegi beczk przepenia.
Stary przycign szkatuk do siebie i otworzy j. Szuka dugimi paznokciami wrd
liczmanw, wzi jedn i poda mi. To, patrz pan, to bohater!
Okrgy liczman z perowej masy, okazywa podobizn legonisty w mundurze. Pena twarz
onierza bya niezwykle podobn do twarzy Chrystusa na wierzchu szkatuki; na odwrotnej
stronie marki by ten sam napis, co nad gow ukrzyowanego: K. K. . II. C. L. E.
Przeczytaem: K. K. onierz drugiej klasy de Legion Etrangre.
Susznie! rzek stary. To on jest, Karol K Przerwa: Nie, nie wymieniajmy
nazwiska. Pozatem moe go pan atwo znale w dawniejszej licie marynarzy. By kadetem
okrtowym, nim tu przyby. Musia ze suby kwitowa i ojczyzn opuci; zdaje si, e to z
powodu 218 paragrafu naszej wspaniaej ksigi kar, przeladowano go. aden z paragrafw tej
ksigi nie jest na tyle gupi, by nie werbowa rekrutw do legionu.
Ach, jako aksamit, lub jedwab by ten nicpo, kadet marynarki! Wszyscy go tak nazywali, koledzy
i przeoeni. Zdesperowany chopak, wiadom, e ycie swe przegra i teraz sport sobie robi z
tego, by zawsze gra: Va banque. W Algierze sam broni ksaru; gdy wszystkie szare pady,
obj dowdztwo nad dziesiciu legionistami i dwoma tuzinami goumierw, i utrzyma t jam,
dopki po kilku tygodniach nie nadeszy posiki. Wtedy po raz pierwszy otrzyma galony; trzy
razy je dostawa i zawsze potem je traci. Tak jest zwyczajnie w legionie: dzi sierant, a jutro
znw pospolitak. Jak dugo s w polu, wszystko idzie dobrze, ale to nieskrpowane umiowanie
wolnoci nie moe znie miejskiego powietrza, jakikolwiek dziki art zaraz zjawi si musi.
Ten kadet by take wanie tym, ktry na Czerwonem Morzu za generaem do morza wskoczy,
gdy tene na gangwayu si polizn i wpad do wody. Wrd radoci zaogi wyowi go, nie
troszczc si wcale obecnoci olbrzymich rekinw
Jego bdy? Pi jak pij wszyscy legionici. I jak wszyscy oni by kobieciarzem i zapomina
nieraz, najpierw piknie poprosi o pozwolenie. A prcz tego no, pewnie, traktowa on
tubylcw przewanie en canailles, jako zo konieczne. Ale po za tem wspaniay chopak, dla
ktrego adne jabko nie wisao za wysoko. Zdolny by: po kilku miesicach lepiej mwi on
paplanin tych krajowcw, anieli ja po tylu latach przepdzonych w moim Bungalow. A
manier, ktrych nauczy si w dziecistwie, nawet w legionie nie zapomnia. Koledzy sdzili, em
sobie w nim szczeglniej upodoba. No, tak le nie byo, ale znosiem go i by mi rzeczywicie
bliszym, anieli inni. Rok cay by on w Edgardhofen i czsto do mnie przychodzi; potn on
dziur wypi w mojej piwnicy. Ten nie mwi: Dzikuj, ju przy czwartej szklance, jak
pan to robi! Pije pan. Bana, nalewaj!
Potem uda si do fortu Valmy, ktry by wtedy najbardziej wysunit stacy. Cztery dni pynie
si tam dunk, wlekc si wrd ustawicznych skrtw Czerwonej Rzeki. Ale w linii powietrznej
nie jest to znw tak daleko, na australskiej klaczy zajechabym tam w omnastu godzinach. Odtd
rzadko tu si pojawia; ale widy`waem go czasem, gdy tam jedziem, by odwiedzi jednego z
moich przyjaci.
By to Hong-Dok, ktry t szkatuk sporzdzi.
Umiecha si pan? Hong-Dok mj przyjaciel? Ale tak byo. Wierz mi pan, nie wielu pan tu ludzi
znajdzie, ktrzy by byli rwni panu, bardzo niewielu. Ale by jeden, Hong-Dok. By wicej nawet.
Fort Valmy pojedziemy tam kiedy; teraz stoj tam zaog Marsylczycy, a nie legionici. Jest
to prastare, niemoliwie brudne miasto; may fort francuski gruje nad niem na pagrku, ponad
brzegiem rzeki. Wszdzie botniste ulice, poaowania godne, ndzne domy. Ale takiem jest to
miasto dzisiaj. Przedtem, przed kilkuset laty, musiao to by wielkie, pikne miasto, dopki ci z
pod czarnej chorgwi z pnocy tu nie przybyli i miasta nie zburzyli, ci przeklci czarno-
chorgwianie, ktrzy nam jeszcze tyle przyczyniaj roboty. Ruiny na prawo od miasta s sze
razy tak due, jak ono samo; ktoby teraz chcia tam budowa, znajdzie gotowego do materyau.
W rodku za tych ruin, tu przy rzecze, sta duy, stary budynek, paac niemal: dom Hong-Doka.
Sta tam od niepamitnych czasw i czarno-chorgwianie oszczdzili go z powodu jakiego
religijnego zabobonu.
Tam mieszkali wadcy tej krainy, protoplaci Hong-Doka. Stu przodkw mia on i jeszcze stu i
jeszcze stu, wicej anieli wszystkie europejskie domy panujce razem a jednak zna ich
wszystkich. Zna ich imiona, wiedzia, co czynili. Ksitami i cesarzami byli oni, ale Hong-Dok
by snycerzem, jak jego ojciec, dziadek i pradziadek. Gdy ci z pod czarnej flagi pozostawili dom,
ale nic pozatem i wadcy stali si tak ebraczo ubodzy, jak najostateczniejszy z ich poddanych.
Tak niszcza stary dom pord czerwono kwitncych sazw. A go znw olni nowy nowy blask,
gdy przyszli Francuzi. Gdy ojciec Hong-Doka nie zapomnia dziejw swego kraju, jak to czyni
wszyscy ci, ktrzy, powinni mie poddanych. A gdy biali osiedli si w tym kraju, on by
pierwszym, ktry ich pozdrowi nad Czerwon Rzek. Wywiadczy Francuzom niebywae usugi
i w nagrod za to dano mu ziemi i bydo, pozwolono pobiera co i uczyniono go rodzajem
cywilnego prefekta miasta. Byo to ostatnie male szczcie prastarego domu dzi ley on w
gruzach, tak, jak jego otoczenie. Legionici zburzyli go i nie pozostawili kamienia na kamieniu;
pomcili na nim mier kadeta marynarki, gdy uciek im jego zabjca.
Hong-Dok, dobry przyjacielu, ten by jego morderc. Oto jego podobizna.
Stary poda mi znw inny liczman. Byo na niej po jednej stronie aciskiemi literami nazwisko
Hong-Doka, po drugiej Wizerunek tubylca wyszej sfery w krajowym stroju. Ale wykonanie byo
pobiene i niedokadne, nieporwnanie niej stojce od rzeb innych liczmanw.
Edgard Widerhold czyta z mej twarzy. To nic nie warte, ta marka, jedyna wrd wszystkich.
Ciekawe, tak jakby Hoeg-Dok pogardza ni i najmniej zajcia powici swojej wasnej osobie.
Ale popatrz pan na to mao arcydzieo.
Podsun mi szponem swego wskazujcego palca inn mark. By na niej wizerunek modej
kobiety, ktra i podug naszych wymogw bya pikn; staa ona przed krzakiem slazu, a w lewej
rce trzymaa wachlarzyk. Bya to mistrzowska robota o niebywaem wykoczeniu. Na odwrotnej
stronie byo znw nazwisko modelu: Ot-Chen.
To jest trzecia osoba dramatu z fortu Valmy cign dalej stary. Tu ma pan kika innych
dziaajcych osb, statystw. Podsun mi kilka tuzinw liczmanw, wyobraay one na obu
stronach krokodyle. We wszystkich pozycyach: jedne pynce w rzece, inne pice na brzegu,
jedne otwieray szeroko paszcz, inne znw biy si ogonem po grzbiecie lub podnosiy si w gr
na przednich apach. Niektre byy stylizowane, ale przewanie przedstawione naturalnie;
wszystkie zdradzay w wykonaniu niebywale dokadn obserwacy niebezpiecznego gada.
Znw przelizny si pchnite tym szponem starego inne sztony do mnie. Miejsce
dziaania, rzek on. Liczman wyobraa duy dom kamienny, zapewne mieszkanie twrcy; na
innych wyobraone byy pokoje i czci ogrodu. Na ostatnich wykonany by widok na Rzek Jasn
i Rzek Czerwon, jeden z nich z werandy Widerholda. Kada poszczeglna marka wywoywaa
mj prawdziwy zachwyt, stanem skutkiem tego wmyli po stronie artysty a przeciw kadetowi
marynarki. Wycignem rk po inne jeszcze liczmany.
Nie rzek stary a zaczekaj pan. Trzeba, aby pan ogldn wszystko po porzdku, licznie,
jak to si naley.
A wic Hong-Dok by moim przyjacielem, tak jak nim by jego ojciec. Obaj pracowali dla
mnie przez szereg lat, bylem prawie jedynym ich kljentem. Gdy si wzbogacili, uprawiali mimo
to dalej sw sztuk, tylko e teraz za dziea swe nie pobierali pienidzy. Ojciec poszed nawet tak
daleko, e upar si, by mi zwrci wszystkie pienidze, ktre mu w biegu lat wypaciem, i
musiaem je przyj, aby go nie obrazi. Tak wic cae te pene szafy, ktre pan tak podziwia,
otrzymaem waciwie za darmo.
Za mojem porednictwem pozna kadet Hong-Doka, sam go raz wprowadziem do jego domu.
Wiem, co pan chce powiedzie: kadet okrtowy by bohaterem kobiet, a Ot-Chen wart tego, by
j poda. Nieprawda? A ja mogem si przecie domyle, e Hong-Dok nie bdzie spokojnie
patrze na to.
O nie, nie, nie mogem wcale przewidzie! Tak byby pan myla, ale nie ja, ktry tak dobrze
znaem Hong-Doka. Gdy to si wszystko stao, a Hong-Dok mi to opowiada, tu na werandzie
o, daleko spokojniej i ciszej, anieli ja teraz wydawao mi si to jeszcze wtedy tak niemoliwe,
e niemal nie mogem w to uwierzy. Do chwili, dopki rodkiem rzeki dowd prawdziwoci nie
nadpyn, usuwajcy wszelk wtpliwo. O caej tej sprawie czsto mylaem i zdaje si,
odszukaem kilka niezwykych przyczyn, ktre Hong-Doka do czynu tego popchny. Niektre,
gdy kt potrafi czyta dokadnie w mzgu, ktry dziedziczy przez tysice generacyi i
przepeniony by nadmiern potg, sztuk i wszystko przenikajc mdroci opium?
Nie, nie, nie mogem niczego przewidzie. Gdyby mnie by kto wtedy zapyta: Co uczyni
Hong-Dok, jeeli kadet uwiedzie Ot-Chen, lub ktr inn z jego on? to bybym z pewnoci
odpowiedzia: Nie podniesie nawet oczu od swej pracy! Albo, jeeli bdzie dobrze
usposobiony, podaruje Ot-Chen kadetowi. Tak musiaby uczyni ten Hong-Dok, ktrego
znaem, tak a nie inaczej. Ho-Nam, jedn z swych on, przyapa on raz z pewnym chiskim
tumaczem; uzna, e uwaczaoby mu to, gdyby do obojga odezwa si swkiem. Innym razem
sama Ot-Chen bya t, ktra go oszukiwaa; widzi pan przeto, e czynu tego nie spowodowaa
wcale szczeglna mio do tej kobiety. Migdaowe oczy jednego z mych indyjskich bojw, ktry
ze mn do fortu Valmy pojecha, wywary wraenie na Ot-Chen, i chocia nie mogli si ani
swkiem porozumie, wnet byli gotowi. Hong-Dok znalaz ich w ogrodzie, ale nie ruszy nawet
rk ku swej onie, a nawet przykro mu byo, e ukaraem boja. To wszystko obchodzio go tyle,
co jaki pies szczekajcy na ulicy zaledwie wtedy zwraca si na bok gow.
Zdaje si by take zupenie wykluczonem, aby czowiek o niedajcym si wstrzsn spokoju
filozoficznym Hong-Doka, choby na chwil straci panowanie nad sob pod wpywem
wzburzenia uczu. A do nadmiaru wykazao dochodzenie po jego ucieczce przeprowadzone z
jego onami i sub, e Hong-Dok dziaanie swoje, a do najdrobniejszego szczegliku, starannie
rozway, nim je w czyn wprowadzi. Prcz tego kadet przez trzy miesice chodzi do kamiennego
domu nad rzek i podczas tego caego czasu utrzymywa stosunek z Ot-Chen, o czem Hong-Dok
ju po kilku tygodniach wiedzia od jednego z swej suby. Mimo to pozostawi oboje w spokoju,
a uy raczej tego czasu na to, by straszliwy rodzaj jego zemsty dojrza w nim, ktr to zemst
zapewne ju w pierwszej chwili by postanowi.
Dlaczego jednake uwaa to wykroczenie jako cik obraz ze strony kadeta, chocia gdy je
popeni mj indyjski boj, zaledwie si umiechn? Moe si myl, ale po dugich rozmylaniach
zdaje si, odkryem zawi drog jego myli. Hong-Dok by krlem. miejemy si, jeli na
monetach naszych spostrzeemy litery: D. G., Dei Gratia, a przewana cz europejskich ksit
mieje si nie mniej z swego stanowiska z aski Boej. Ale wyobra pan sobie panujcego, ktry
w to wierzy, ktry rzeczywicie najsilniej jest przekonany, e jest wybracem! Wiem dobrze, e
porwnanie nie jest cakowicie trafne, ale jest w tem pewna analogia. Hong-Dok nie wierzy
naturalnie w Boga, wierzy tylko w nauk wielkiego filozofa; ale o tem, e rodzina jego jest
wybran, e o cae niebo jest wysz od wszystkich w okolicy, o tem by, i to susznie, cakowicie
przewiadczony. Przez nieskoczenie dugi czas byli jego protoplaci wadcami,
niezaprzeczonymi jedyne-wadcami. U nas ksi, jeli cho troch jest rozsdny, wie doskonale,
e w jego pastwie yje wiele tysicy ludzi, ktrzy s o wiele mdrzejsi, o wiele bardziej
wyksztaceni od niego. Hong-Dok i jego przodkowie tak samo dobrze wiedzieli, e jest
przeciwnie: niezgbiona przepa oddzielaa ich zawsze od masy ich ludu. Oni jedynie byli
wadcami wszyscy inni byli niewolnikami. Oni jedynie posiadali mdro i wyksztacenie,
rwnych sobie widzieli tylko, jeeli w przecigu wielu lat pojawili si posowie ssiedniego
pastwa nad morzem, albo jeszcze z dalszych stron z poudnia z Siamu, albo gdy przez dzikie gry
Meosu przybyli chiscy mandaryni. Powiedzielibymy: przodkowie Hong-Doka byli bogami
wrd ludzi. Odczuwali oni inaczej: czuli si ludmi wrd brudnych zwierzt. Czy rozumie pan
rnic? Pies nas oszczekuje zaledwie si wtedy zwraca gow w jego stron.
Potem przybyli barbarzycy z pnocy, ci pod czarn chorgwi. Zajli kraj i zburzyli miasto i
inne jeszcze miasta dokoa. Tylko przed domem panujcego zatrzymali si i nie ruszyli wosa
nikomu z tych, ktrzy do naleeli. Z cichego, przyjaznego kraju powsta inny, rozbrzmiewajcy
ustawicznie mordem i rzezi, ale przed paacem nad Czerwon Rzek zgiek milkn. A
przodkowie Hong-Doka gardzili tak samo dzikiemi bandami z pnocy, jak gardzili wasnym
ludem; nic nie mogo zapeni niezgbionej przepaci. Zwierzta to byy, podobnie jak tamci
ale oni byli ludzmi, ktrzy znali mdro filozofii.
Dopki nie uderzy piorun w mg rzeki. Skd z dalekich brzegw przybyy niezwykle biae
istoty i ojciec Hong-Doka pozna radonie zdziwiony, e to s ludzie. Czu wprawdzie rnic,
jaka zachodzi midzy nimi i obcymi, ale rnica ta bya nieznaczn w porwnaniu z temi, ktre
dzieliy go od krajowcw. A jak wielu innych arystokratw Tonkinu odczu zaraz, e on do nich
naley, a nie do tamtych. Std jego cigle gotowa pomoc od pierwszej chwil, polegajca
przedewszystkiem na tem, e nauczy Francuzw odrnia cichych, przyjacielskich pratubylcw
od wojowniczych hord z pnocy. A gdy go ci nastpnie zamianowali cywilnym prefektem nad
ca okolic, patrzya na ludno nie inaczej, jak na waciwego, krajowego ksicia. On uwolni
ich od ucisku czarno-chorgwianych, Francuzi byli tylko jego narzdziami, obcymi wojownikami,
ktrych tu przywoa; uchodzi przeto wrd ludu za wadc, tak samo nieograniczonego, jak ongi
jego przodkowie, o ktrych opowiadano na poy zapomniane historye.
Tak wzrasta Hong-Dok, syn ksicia, ktry sam mia panowa. Jak jego ojciec, uznawa on w
Europejczykach ludzi, a nie gupie zwierzta. Ale on zada sobie trudu, teraz, gdy szczcie starego
paacu si utrwalio, by przypatrze si bliej tym obcym, pozna rnice, dzielce jego od nich i
ich samych midzy sob. W cigej stycznoci z legionem wzrok jego sta si tak pewnym, jak
mj wasny: poznawa pospolitaka, ktry by panem i rozpozna oficera, ktry by parobkiem,
mimo zotych sznurw. e o wiele wicej znaczy wyksztacenie anieli urodzenie, i e to na caym
zachodzie odrnia pana od parobka. Wiedzia dobrze, e wszyscy ci wojownicy o cae niebo
przewyszaj jego lud ale nie jego. Jeeli jego ojciec uwaa kadego biaego za rwnego sobie,
to Hong-Dok tak nie czyni i im bardziej i bliej ich poznawa, tem mniej znajdywa takich, ktrzy
mu byli rwni. Byli oni z pewnoci przedziwnymi, nie dajcymi si pokona wojownikami,
kady z nich pojedyczo wicej by wart, anieli stu tchrzliwych czarno-sztandarowcw
Ale czy to powd do sawy? Hong-Dok gardzi rzemiosem wojennem tak samo jak kadem innem
rzemiosem. Umiel wprawdzie wszyscy czyta i pisa ich wasne wprawdzie, obojtne mu
znaki ale nie byo wrd nich prawie adnego, ktry by wiedzia, co to jest filozofia. Hong-Dok
nie da wcale, aby oni znali jego wielkiego filozofa, ale spodziewa si, e znajdzie obc, inn,
ale rwnie gbok mdro. A nie znalaz nic. Ci biali wiedzieli mniej o przyczynie wszystkich
rzeczy, anieli ostatni palacz opium. jedno za jeszcze byo, co go mocno zdziwio i podcio
wobec nich jego szacunek: ich stosunek do ich religii. Nie religia sama nie podobaa mu si, kult
chrzeciaski by dla tak dobry jak kady inny, znany mu. Prcz tego nasi legionici s mniej
anieli poboni, i aden z obowizkowych ksiy nie przypuciy ich do sakramentu. A jednak
czasem, w chwilach wielkiego niebezpieczestwa, wyrywa si z ich piersi jaka potargana,
bagalna modlitwa o pomoc. To uderzyo Hong-Doka i przyszed do przekonania, e ci ludzie
rzeczywicie wierz, e im z jakiej nieznanej strony niemoliwa pomoc nadej moe. Wic
szuka dalej zapomniaem panu powiedzie, e Hong-Dok lepiej po francusku mwi, anieli
ja? zaprzyjani si z dzielnym kapelanem wojskowym fortu Valmy. I to, co tam znalaz,
umocnio go jeszcze bardziej w przewiadczeniu o jego wyszoci. Przypominam sobie jeszcze
zupenie dobrze, jak mi pewnego wieczoru o tem w swym pokoju do palenia mwi, jak si
umiecha, gdy mi opowiada, e teraz ju wie, jak waciwie pojmuj chrzecianie swoj religi.
I e nawet ich kapan nie ma pojcia o symbolicznem.
Najgorszem byo, e mia suszno; nie mogem mu. ani swkiem odpowiedzie. My
Europejczycy wierzymy albo nie wierzymy. Ale chrzecian, ktrzy by wiar swych ojcw
wynieli do znaczenia piknej szaty gbokich symbolw, tych moe pan szuka z latarni w
Europie, a tu w Tonkinie, nie znajdzie pan z pewnoci adnego takiego. To za wanie byo dla
tego uczonego wschodu najnaturalniejszem, samo przez si zrozumiaem, nieodzownem dla
czowieka o prawdziwem wyksztaceniu. A gdy tego wcale nie znalaz, gdy nawet ksidz nie
zrozumia jego myli, ktre mu si wydaway najprostszemi, straci du cz z swego
podziwiajcego szacunku. W niejednem przewyszyli go Europejczycy ale w rzeczach do
ktrych prawie nie przywizywa znaczenia. W innem znw byli mu rwni: w sprawie za
najgwniejszej, w najgbszem poznaniu caego ycia, stali daleko niej od niego. A ta pogarda
pozwolia z biegiem lat powsta w nim nienawici, im bardziej obcy rzeczywistymi wadcami
stawali si w jego kraju, im bardziej krok za krokiem wnikali w gb i ca wadz w swe silne
rce brali. Ju nie potrzebowali oni wicej w jego okolicy poredniczcej pseudowadzy, ktrej
uyczyli jego ojcu, a pniej jemu; czu on dobrze, e ojciec jego pomyli si i e rola starego
domu kamiennego nad Czerwon Rzek na zawsze skoczya si. Nie sdz, aby kiedykolwiek z
tego powodu gorycz przepoia uczucia tego filozofa; przeciwnie, mogo mu si sta
przewiadczenie o swojej wasnej wyszoci, rdem radosnego zadouczynienia. Platforma,
jak stworzy sobie z biegiem lat w swym stosunku z Europejczykami, bya bardzo pojedycz:
nie odsuwa si od nich o ile monoci, lecz traktowa ich pobaliwie, z caem przekonaniem
rwnoci. Tylko do domu, ukrytego pod kaciastem, tem czoem, nie pozwala wglda
nikomu, a jeli go mnie czasami otwiera, to pochodzio to z przywizania, ktre niemal
egzystowao od dziecictwa jego, a ktre moje ywe zainteresowanie si jego sztuk cigle
podtrzymywao.
Takim by Hong-Dok. Ani na chwil nie mogo go poruszy, jeli jego ony zadaway sie z
chiskim tumaczem, lub indyjskim bojem. Gdyby te mae ekstrawagancye wyday jakie skutki,
to kaza by Hong-Dok po prostu dzieci potopi, ale nie z nienawici lub zemsty, tylko ot tak, jak
si topi mae szczenita jeeli ich si nie potrzebuje. I gdyby by kadet, gdy si mu Ot-Chen
spodobaa, poprosi Hong-Doka, by mu j darowa, z pewnoci byby to uczyni.
Ale kadet marynarki wszed do jego domu jako pan a wzi mu jego on jak parobek. Ju
pierwszego wieczora zauway Hong-Dok, e legionista wycitym jest ze szlachetniejszego
drzewa, anieli wikszo jego kolegw; poznaem to z tego, e wobec niego wyszed on nieco z
swej grzecznej rezerwy. A w dalszem poyciu towarzyskiem zaokrglam to wszystko
traktowa bdzie kadet znw Hong-Doka, jak traktuje waciciel zamku w Niemczech rwnego
sobie, jeli mu si podoba jego ona. Dopuci do gry cay rejestr swych uprzejmoci i udao mu
si rzeczywicie Hong-Doka tak pozyska, jak zawsze mnie i swych przeoonych oczarowywa;
musiao si polubi tego rozsdnego, dziarkiego i wspaniaego czowieka. Uczyni to i Hong-Dok,
uczyni to w tym stopniu, e zstpi z swego wysokiego tronu, on, wadca, artysta, mdry ucze
Konfucyusza, i zawar przyjan z legionist i polubi go, zapewne bardziej polubi, anieli
ktregokolwiek innego z ludzi.
Wtem przynis mu jeden ze suby wiadomo, i zobaczy z okna, jak kadet w ogrodzie pieci
si z Ot-Chen.
A wic po to przyszed on tutaj. Nie, aby go widzie ale dla niej, dla kobiety, dla zwierzcia!
Hong-Dok uczu si habico oszukanym o zupenie nie tak, jak maonek europejski. Ale
z powodu, e ten obcy podchlebia mu sw przyjani i e on mu swoj przyja ofiarowa oto
z tego powodu. e przy caej swej dumnej mdroci okaza si gupcem wobec tego prostego
wojaka, ktry po kryjomu, gdyby jaki sualec, nagabywa mu on. e mio jego
przeszachrowa za co, co tak bardzo poni niego byo.
Widzi pan, to byo to, czego ten dumny, ty dyabe przebaczy nie mg.

Pewnego wieczora przynieli go jego sucy do Bungalowa. Wysiad z lektyki i wszed


umiechnity na werand. Jak zawsze, przynis ze sob kilka podarunkw, mae wachlarze z
koci soniowej, licznie rzebione. Byo wtedy u mnie kilku oficerw. Hong-Dok powita ich
nader uprzejmie, przysiad si do nas i milcza; zaledwie trzy sowa wymwi, dopki si ci panowi
nie oddalili. Zaczeka, a tentent ich koni ucich nad rzek, a potem rozpocz mi si zwierza
zupenie spokojnie, sodziutko, jakby mi przynosi najlepsz jak wiadomo: Przyszedem,
aby panu co powiedzie. Ukrzyowaem kadeta okrtowego i Ot-Chen.
Chocia mwienie artw nie byo wcale zwyczajem Hong-Doka, odniosem przy tej przesadnej
wiadomoci tylko jedno uczucie: za tem kryje si jaka niespodzianka. Podoba mi si tak dalece
jego czuy, sam przez si zrozumiay ton, e wpadem we odrazu i zapytaem go rwnie
spokojnie: Tak? I c jeszcze pan z nimi uczynie?
Odpowiedzia: Zeszyem im usta.
Tym razem zamiaem si: Ach, c te pan nie powiada! A jakie przyjemnoci
wywiadczy pan jeszcze obojgu prcz tego? I dlaczego to?
Hong-Dok mwi spokojnie i powanie, a sodki umieszek nie opuszcza jego ust. Dlaczego?
Przychwyciem ich in flagranti.
Sowo to tak mu si podobao, e je powtrzy.
Sysza je gdzie, czy przeczyta i wydao mu si strasznie mieszne, e my Europejczycy tak
szczegln wag do tego przywizujemy, jeli si jakiego nicponia wanie podczas jego
czynnoci przychwyci; jak by to nie byo wszystko jedno, czy go si podczas tego, czy potem, czy
przedtem przyapie. Wypowiedzia to z silnym naciskiem, z atw do zauwaenia przesad, ktra
okazywaa tak dobrze jego szydercz pogard: In flagranti. Nieprawda, wtedy posiada
w Europie prawo oszukany m ukara zodzieja swego honoru?
To sodkie szyderstwo byo tak pewnem, e nie znalazem sw by mu odpowiedzie. On za
cign dalej z tym samym przyjaznym umieszkiem, jak gdyby mwi o najzwyklejszej w wiecie
sprawie: Ukaraem go przeto. A poniewa jest chrzecianinem, wic uwaaem za najlepsze,
wybra mu chrzeciaski rodzaj mierci przypuszczaem, e to mu bdzie najbardziej
odpowiadao. Czy miaem suszno?
Ten niezwyky rodzaj artw wcale mi si nie podoba. Ani przez chwil nie mylaem, e on
mwi prawd, ale przejmowao mnie niemile uczucie, pragnem, aby wreszcie skoczy sw
paplanin. Wierzyem naturalnie, e kadet zwcha si z Ot-Chen i przypuszczaem, e na tym
przykadzie znw wykae mi absurd naszych europejskich poj o honorze i moralnoci. Wic
powiedziaem tylko: Ale bezwtpienia! Zupen suszno! Przekonany jestem, e kadet
bardzo bdzie wdziczny za to mae zwrcenie uwagi.
Ale Hong-Dok potrzsn prawie smutnie gow: Nie, w to nie wierz. Przynajmniej nie
powiedzia o tem ani sowa. Wrzeszcza tylko.
Wrzeszcza?
Tak, rzek Hong-Dok z sodkiem, melancholijnem wspczuciem bardzo wrzeszcza.
Daleko wicej anieli Ot-Chen. Modli si wci do swego Boga, a wrd tego krzycza. Daleko
wicej anieli pies, gdy go si zarzyna. By naprawd bardzo niemiy. I dlatego zmuszony byem
kaza, by mu usta zaszyto.
A nadto miaem tych dowcipw, chciaem go zmusi by skoczy. Czy to wreszcie wszystko?
przerwaem mu.
Waciwie wszystko. Kazaem ich pochwyci i zwiza, potem rozebra. Gdy jego Bg
by take nagi, gdy na krzyu umiera, nieprawda? Potem zaszyto im usta i ukrzyowano ich;
potem kazaem ich wrzuci do rzeki. To ju naprawd wszystko.
Ucieszyem si, e skoczy. No, i c to wszystko znaczy? Czekaem wreszcie na
wyjanienie.
Hong Dok popatrzy na mnie zdziwiony, udajc, e nie rozumie czego chc. Pocz
deklamowa do samego siebie ze sztucznem wspczuciem, z ktrego widocznie szydzi: O,
bya to tylko zemsta biednego, oszukanego ma.
Wic dobrze rzekem dobrze! Ale powiedz mi pan wreszcie, co pan waciwie chcesz!
Kiedy przyjdzie puenta?
Puenta? Umiechn si zadowolony, jak by to sowo niepomiernie mu si podobao. O,
prosz, zaczekaj pan tylko troch. Opar si w ty fotelu i milcza. Nie miaem najmniejszej
ochoty napiera na dalej, wic poszedem za jego przykadem; niech tam koczy opowiadanie
historyi o ndznem morderstwie, kiedy mu si spodoba.
Tak przesiedzielimy p godziny, nie mwic do siebie ani sowa. W przylegym pokoju zegar
wybi godzin szst.
Teraz, teraz powinna si zjawi, rzek Hong-Dok cicho. Potem zwrci si do mnie: Ka
pan poda bojom szka! Skinem na Ban, by przynis moje lornetki. Ale nim jeszcze Hong-
Dok uchwyci za jedn z nich, zerwa si, i przegi si daleko po za porcz werandy. Wycign
przed siebie rami, ku prawej stronie, w kierunku Czerwonej Rzeki i zawoa tryumfujco:
Patrz pan, patrz pan, oto nada ona puenta!
Wziem swj dalekowidz Krima i spojrzaem w t stron zaciekawiony. Daleko, daleko w grze
ujrzaem wrd rzeki pdzcy may punkcik. Zblia si, ujrzaem ma tratw. A na tratwie dwoje
ludzi. Popdziem bezwiednie na sam skraj werandy, by lepiej widzie. Na plecach leaa kobieta,
czarne wosy rozpuszczone spaday jej w wod poznaem j, bya to Ot-Chen. A na niej
mczyzna twarzy jego nie widziaem, tylko rudawy kolor jego wosw ah, to kadet, to
kadet! Dugie elazne haki przybiy rce na rce, nogi na nogi, wbite gboko w deski; cienkie
niebieskawe pasma krwi spyway po biaem drzewie. Wtem ujrzaem, e kadet gow podnosi, i
wstrzsa ni dziko. Napewno, dawa mi zna yli jeszcze, yli jeszcze.
Szka wypady mi z rki, na sekund straciem przytomno. Ale tylko na sekund, potem
krzyknem, zawyem, i popdziem wcieky do moich ludzi:
Do odzi, do odzi! Popdziem z powrotem na werand sta na niej Hong-Dok sodko,
uprzejmie umiechnity. Jak gdyby chcia mnie pyta: A co, czy nie jest dobr moja puenta?
Wie pan, miano si czsto z powodu moich dugich paznokci. W tej chwili jednak, przysigam
panu, wiedziaem do czego s przydatne! Chwyciem tego otra za gardo, miotajc nim tu i
tam. A czuem jak szpony moje unikaj gboko w t przeklt gardziel.
Puciem go potem, jak koda run na ziemi. Zbiegem po schodach jak optany, moi ludzi za
mn. Pdziem w d ku brzegowi rzeki, zerwaem pierwszy acuch z pala. Jeden z bojw
wskoczy do odzi, ale przebi rwnoczenie dno, i sta po biodra w wodzie; rodkowa deska bya
wyjta. Popdzilimy do najbliszej odzi, do trzeciej wszystkie byy po sam wierzch pene
wody, ze wszystkich wycito dugie, rodkowe deski. Krzyknem na ludzi, by przygotowali
wielk dunk, na eb na szyj wydrapalimy si na ni. Ale i w statku tym znalelimy due
otwory na dnie, pogryliy si gboko w wod; wykluczonem byo w zupenoci, by mdz
dunk choby na meter od brzegu odpyn.
To suba Hong-Daka! krzykn mj indyjski boj. Oni to zrobili, widziaem ich wasajcych
si nad brzegiem.
Wyskoczylimy znw na brzeg. Kazaem jedn z odzi na brzeg wycign, wyla z niej wod i
szybko przybi now desk do dna. Ludzie popdzili w wod, cignli, pchali, szarpali, uginali si
pod ciarem potnej odzi. Krzyczaem na nich, i rwnoczenie spojrzaem na rzek.
Tu niedaleko przepyna tratwa, ach, zaledwie pidziesit metrw od brzegu. Wycignem
rami, jakbym j chcia pochwyci, ot tak, rk
Co pan mwi? Pyn?? O tak, na Renie lub Elbie! Ale na Jasnej Rzece? A byoto w
czerwcu, mwi panu, w czerwcu! Rzeka kotowaa si od krokodyli, wanie teraz o zachodzie
soca. Gsto pyny wstrtne bestye obok maej tratwy, widziaem jednego, ktry si wspi na
przednich apach, i dug, czarn paszcz trca ukrzyowane ciaa. Wietrzyy swj up i
towarzyszyy mu niecierpliwie w d rzeki.
I znw potrzsn kadet zrozpaczony blond gow, krzknem do, e zdamy, zdamy
Ale stao si, jakby przeklta rzeka w zmowie bya z Hong-Dokiem; trzymaa nam d silnie w
kleszczowatych palcach muu i nie chciaa jej puci. Wskoczyem take do wody, pomagaem
cign ludziom. Szarpalimy i pchali, zaledwie cal za calem posuwaa si. A soce zapadao, a
tratwa pyna, pyna.
Wwczas przyprowadzi dozorca konie. Zaoylimy liny na d i poczli biczowa konie. Tak,
teraz szo.
Jeszcze raz pocign i jeszcze raz krzycze i bi konie! d bya na brzegu. Woda wypyna,
ludzie przybili nowe deski na dno. Ale ju od dawna bya ciemna noc, gdymy wypynli.
Chwyciem za ster, szeciu ludzi pracowao ciko przy wiosach. Trzech klczao na dnie i
wyczerpywao wod, ktra wci si wlewaa. Mimo tego przybywao jej, niebawem bylimy po
ydki w wodzie; musiaem dwu, a potem znw dwu od wiose oderwa i kaza im czerpa wod.
Niezmiernie powoli pynlimy naprzd.
Miaem dwie smolne pochodnie, przy nich szukalimy. Ale nie znalelimy nic. Par razy zdawao
si nam, e widzimy w oddali tratw, gdymy si zbliyli, by to pyncy pie drzewny lub aligator.
Niczegomy nie znaleli. Szukalimy przez duo godzin, a niczego nie znaleli.
Wyldowaem w Edgardhafen i wszczem alarm. Pi odzi wysa komendant i dwie due
dunki. Szukali przez trzy dni wzdu biegu rzeki. Nic. Nikt wicej go nie widzia biednego
kadeta.
Co ja przypuszczam? A wic, tratwa musiaa si rozbi o brzeg! Albo te popdzona do
jakiego pnia drzewa, rozstrzaskaa si. Tak lub tak; do, e czarne jaszczury zdobyy swj up.

Stary wychyli sw szklank i podsun j bojowi Wypi jeszcze raz, szybko, jednym ykiem.
Potem przecign powoli olbrzymimi paznokciami po szarawej brodzie.
Tak, mwi dalej oto jest opowie. Gdymy powrcili do Bungalow, Hong-Dok
przepad gdzie a z nim jego suba. Potem przyszo ledztwo mwiem ju panu o tem to
nie przynioso nic nowego.
Hong-Dok uciek. I nic wicej o nim nie syszaem, a pewnego dnia zjawia si ta szkatuka z
liczmanami; w mej nieobecnoci kto j przynis. Ludzie moi mwili, e by to jaki chiski
kupiec; kazaem go szuka ale naprno. Ot, We pan swoj szkatuk; ogldnij pan liczmany,
ktrych pan jeszcze nie oglda.
Podsun mi znaczki z perowej masy. Ta tu wyobraa, jak go suba do mnie w lektyce
przynosi. Tu widzi pan mnie i jego samego na naszej werandzie, tu widzi pan, jak go za gardziel
chwytam. Tu jest wiksza ilo liczmanw, przedstawiajca jak staramy si uruchomi d, i inne
przedstawiajce nasze nocne puszukiwania. Jeden obraz przedstawia jak Ot-chen i kadeta
krzyowano, inny, jak im usta zeszywaj. Tu jest ucieczka Hong-Doka a na odwrotnej stronie jego
szyja ze szramami.
Edgard Widerhold zapali znw swoj fajk: We e pan swoj szkatuk rzek Oby panu
te liczmany przyniosy duo szczcia przy pokierze do krwi zastygo na nich.

A ta opowie jest zupenie prawdziw.

Tekst jest wasnoci publiczn (public domain). Szczegy licencji na stronach autora: Hanns Heinz
Ewers i tumacza: Adam Cehak.

You might also like