Professional Documents
Culture Documents
ZOTA GA
S TUDIA Z MAGII I RELIGII
P RZEOY :
H ENRYK K RZECZKOWSKI
W YDAWNICTWO KR
W ARSZAWA 2002
Tytu oryginau:
THE GOLDEN BOUGH. A STUDY IN MAGIC AND RELIGION
Projekt okadki:
LECH ROBAKIEWICZ, Studio tChu
ISBN 83-89158-04-3
LCCN BL310 .F7165 2002
1
Servius Maurus Honoratus (IV w. po Chr.) autor synnych komentarzy do pism
Wergiliusza; naucza retoryki i gramatyki w Rzymie.
nemijskich staje si jeszcze bardziej oczywista, gdy wemiemy pod uwag,
e pocztki kultu odnoszone s to do Orestesa, to znw do Hippolytosa, za-
lenie od tego, jaki element rytuau ma by wytumaczony. Istotn natomiast
wartoci tych opowieci jest to, i su one jako ilustracja charakteru kul-
tu, dostarczajc wzoru dla porwna, a take porednio wiadcz o szacow-
nym jego wieku, dowodzc, e prawdziwe jego rda zaginy w mrokach
staroytnoci bajecznej.
Stwierdziem ju uprzednio, e arycyjskie legendy o Orestesie i Hippoly-
tosie, mimo i nie maj znaczenia historycznego, posiadaj jednak pewn
warto o tyle, o ile mog nam pomc w lepszym zrozumieniu kultu w Nemi
przez porwnanie go z rytuaami i mitami innych sanktuariw. Musimy wo-
bec tego zada sobie pytanie: dlaczego autorzy tych legend wybrali sobie
Orestesa i Hippolytosa dla wytumaczenia postaci Virbiusa i Krla Lasu?
Jeli idzie o Orestesa, odpowied jest oczywista. Zarwno on, jak i wizeru-
nek Diany Taurydzkiej, ktr przebaga mona jedynie ofiarami z krwi
ludzkiej, potrzebni byli do wyjanienia morderczego trybu sukcesji w ary-
cyjskim kapastwie. Sprawa nie jest tak jasna w wypadku Hippolytosa.
Sposb, w jaki zgin, tumaczy co prawda powody niedopuszczania koni do
gaju, ale to nie wystarcza, by zidentyfikowa go z kultem. Musimy wobec
tego sign gbiej, zarwno jeli idzie o badanie kultu, jak i legendy czy
te mitu Hippolytosa.
Posiada on synne sanktuarium w swym rodzinnym domu w Trezenie,
pooone nad ow pikn, odcit prawie od morza zatok, w ktrej gaje
pomaraczowe i cytrynowe, przebite cyprysami wyrastajcymi jak ciemne
wiee ponad ogrodem Hesperyd, pokrywaj obecnie skrawek yznej ziemi u
stp wyszczerbionych gr. Po drugiej stronie bkitnych wd zacisznej zato-
ki, chronic j od otwartego morza, wyrasta wita wyspa Posejdona, ktrej
szczyty ukryte s w mrocznej zieleni sosen. Na tym piknym wybrzeu
czczono Hippolytosa. W sanktuarium staa witynia goszczca jego staro-
ytny posg. Naboestwa ku jego czci odprawia kapan, doywotnio pia-
stujcy sw godno. Raz do roku odbyway si uroczystoci poczone ze
skadaniem ofiar Hippolytosowi, co roku jego przedwczesn mier opaki-
way pienia aobne dziewic. Modziecy i panny przed lubem skadali w
wityni pukiel wosw. W Trezenie by jego grb, ktrego jednak ludzie nie
chcieli pokazywa. Wielce prawdopodobna wydaje si hipoteza, e pikny
Hippolytos, ukochany przez Artemid, ktrego mier w kwiecie wieku
opakiway co roku dziewczta, jest jednym z tych miertelnych kochankw
bogi, tak czsto pojawiajcych si w religii staroytnej, ktrych najpopu-
larniejszym przedstawicielem jest Adonis. Rywalizacja o uczucia Hippolyto-
sa midzy Artemid i Fedr jest zwierciadem, jak twierdz, rywalizacji
Afrodyty i Prozerpiny o mio Adonisa, Fedra bowiem jest jedynie sobo-
wtrem Afrodyty. Nie wydaje si, by teoria ta wyrzdzaa jakkolwiek
krzywd Hippolytosowi i Artemidzie. Artemida bowiem bya zrazu bogini
podnoci, zgodnie za z zasadami wczesnej religii ta, ktra zapadnia przy-
rod, sama musi by podna, tote tego musi mie mskiego partnera. Zgod-
nie wic z powyszym pogldem Hippolytos by maonkiem Artemidy z
Trezeny, a pukle wosw ofiarowane mu przez trezeniaskich modziecw
i panny miay na celu wzmocnienie jego wizw z bogini, by w ten sposb
zwikszy podno ziemi, byda i ludzi. Pogld ten w pewnej mierze po-
twierdza fakt, e w sanktuarium Hippolytosa w Trezenie czczono rwnie
dwa bstwa kobiece, Dami i Auksesj, ktrych zwizki z podnoci ziemi
nie ulegaj adnej wtpliwoci. Gdy w Epidaurusie zapanowa gd, ludzie
posuszni wyroczni wyrzebili posg Damii i Auksesji w witym drzewie
oliwnym, a gdy tylko to uczynili i wetknli je w ziemi, ziemia natychmiast
znowu zacza wydawa plony. Co wicej, w samej Trezenie, a prawdopo-
dobnie rwnie w sanktuarium Hippolytosa, odbyway si ku czci tych
dziewic, jak je trezeczycy nazywali, ciekawe uroczystoci, podczas ktrych
rzucano kamienie, atwo za dowie, e podobne obyczaje stosowane byy
w wielu krajach jako zabieg dla otrzymania dobrych plonw. W opowieci o
tragicznej mierci modego Hippolytosa moemy dopatrzy si analogii z
podobnymi baniami o innych piknych, lecz miertelnych modziecach,
ktrzy yciem przypacili krtkie ekstazy miosne niemiertelnej bogini. Ci
nieszczliwi kochankowie prawdopodobnie nie zawsze byli tylko mitami, a
legendy, ktre ich przelanej krwi przypisuj purpur fiokw, czerwie
anemonw i rumiece ry, nie byy jedynie poetyckimi emblematami mo-
doci i pikna, przemijajcymi jak letnie kwiaty. Przypowieci tego rodzaju
zawieraj gbsz filozofi porwnania ycia ludzkiego do ycia przyrody
smutn filozofi, ktra zrodzia tragiczne praktyki. Jaka to bya filozofia
i jakie to byy praktyki, o tym dowiemy si pniej.
Teraz zapewne zrozumiemy, dlaczego staroytni identyfikowali Hippoly-
tosa, maonka Artemidy, z Virbiusem, ktry wedug Serwiusza pozostawa
w takim stosunku do Diany, jak Adonis do Wenery czy Attis do Matki Bo-
gw. Diana bowiem, jak i Artemida, bya bogini podnoci w ogle, a w
szczeglnoci patronk porodw. W tej roli, podobnie jak jej grecki odpo-
wiednik, potrzebowaa partnera-mczyzny. Partnerem tym, jeli Serwiusz
si nie myli, by Virbius. W swej roli zaoyciela witego gaju i pierwszego
krla Nemi jest Virbius w sposb oczywisty mitycznym protoplast wzgld-
nie prototypem linii kapanw, ktrzy suyli Dianie, noszc tytu Krlw
Lasu, i ktrych, podobnie jak i jego, jednego po drugim czekaa gwatowna
mier. Jest wobec tego naturalne, i zakadamy, e ich stosunek do bogini
gaju by taki sam, jakim by stosunek do niej Virbiusa, czyli, krtko mwic,
krlow przy miertelnym Krlu Lasu bya sama Diana. Jeli wite drzewo,
ktrego strzeg z naraeniem ycia, miao by, a wydaje si to prawdopo-
dobne, jej szczeglnym ucielenieniem, wwczas kapan czci je nie tylko
jako swoj bogini, lecz rwnie obejmowa jako swoj maonk. Tego
rodzaju przypuszczenie nie jest bynajmniej niedorzeczne, jako e nawet w
czasach Pliniusza znamienity Rzymianin zwyk by traktowa w ten sposb
pikn brzoz w innym witym gaju Diany w Grach Albaskich. Obej-
mowa j, caowa, lea w jej cieniu i polewa j winem. Uwaa widocznie
t brzoz za bogini. Zwyczaj fizycznego zalubiania mczyzn i kobiet
drzewom nadal jest praktykowany w Indiach i innych krajach Wschodu.
Dlaczego nie mia by w modzie w staroytnym Lacjum?
Ujmujc w caoci przytoczone wiadectwa, moemy wycign wniosek,
e kult Diany w witym gaju w Nemi by kultem o wielkim znaczeniu
i datujcym si od niepamitnych czasw; e czczona bya jako bogini lasw
i dzikiej zwierzyny, a by moe, rwnie jako opiekunka byda domowego
i podw ziemi; e przypisywano jej moc obdarzania mczyzn i kobiet po-
tomstwem i przynoszenia ulgi kobietom w poogu; e jej wity pomie,
przy ktrym czuway dziewice, pon wiecznie w rotundzie wybudowanej
na terenie sanktuarium, e zwizana z ni bya nimfa Egeria, ktra speniaa
jedn z funkcji Diany, pomagajc kobietom w poogu, i ktra, jak zakadao
powszechne wierzenie, polubiona bya pewnemu staremu krlowi rzym-
skiemu w witym gaju; e Diana Lena sama miaa mskiego towarzysza
imieniem Virbius, ktry pozostawa wobec niej w tym samym stosunku, w
jakim Adonis by do Wenery wzgldnie Attis do Kybele, i wreszcie, e w
czasach historycznych Virbiusa reprezentowali kapani znani jako Krlowie
Lasu, ktrzy zawsze ginli od miecza swoich nastpcw i ktrych ycie
zwizane byo w jaki sposb z pewnym drzewem w gaju, poniewa jak
dugo drzewo to byo nieuszkodzone, oni sami byli zabezpieczeni przed na-
paci.
Rzecz jasna, wnioski te nie wystarczaj same przez si do wytumaczenia
wyjtkowej zasady sukcesji kapanw. By moe jednak, zatoczywszy szer-
szy krg, przekonamy si, e zawieraj one w zalku rozwizanie proble-
mu. Badaniem tego szerszego krgu zajmiemy si obecnie. Bdzie to praca
duga i mudna, ale, by moe, zaciekawi nas ona i oczaruje jak podr od-
krywcza, w ktrej zwiedzimy wiele dziwnych obcych krajw zamieszkanych
przez dziwne obce ludy znajce jeszcze dziwniejsze obyczaje. Mamy wiatr
jest w wantach, rozwimy przeto agle i porzumy chwilowo wybrzea Ita-
lii.
II
Krlowie-kapani
To nie ja go pochowaem,
Uczyni to Gabriel.
Tak wic wina spadnie na archanioa Gabriela, ktry znacznie lepiej po-
trafi da sobie z tym rad.
W magii homeopatycznej, czyli naladowczej, wizerunki stosowano za-
zwyczaj dla zoliwego celu, a mianowicie usuwania ludzi ze wiata, cho-
cia, co prawda znacznie rzadziej, uywane byy rwnie w dobrym celu po-
magania innym w dostaniu si na wiat. Innymi sowy, uywane byy w celu
uatwienia porodu i obdarzenia kobiet bezpodnych potomstwem. Tak wic
na przykad u Batakw na Sumatrze kobieta bezpodna pragnca mie po-
tomstwo sporzdzaa z drzewa wizerunek dziecka i trzymaa go na swym
onie, wierzc, e dziki temu speni si jej yczenie. Na archipelagu Babar,
gdy kobieta pragnie mie dziecko, prosi mczyzn, ktry jest ojcem licznej
rodziny, by wstawi si za ni do Upulero, boga soca. Sporzdza si lalk z
czerwonej baweny, ktr kobieta trzyma w ramionach tak, jakby j karmia
piersi. Nastpnie ojciec licznego potomstwa bierze kur, trzyma j za nogi
nad gow kobiety i mwi: O Upulero, zrb uytek z kury; niech spadnie,
niech zstpi dziecko, prosz ci, bagam ci, niech dziecko spadnie i zstpi w
moje rce, na me kolana. Potem pyta kobiet: Zjawio si ju dziecko?, a
ona odpowiada: Tak, ju ssie pier. Nastpnie mczyzna w trzyma kur
nad gow ma i mruczy jakie sowa. Wreszcie kura zostaje zarnita
i zoona z limi betelu na domowym otarzyku. Gdy po zakoczeniu cere-
monii po wsi rozchodzi si pogoska, e kobieta urodzia, przyjaciele przy-
chodz zoy jej yczenia. Mamy tu wic przypadek, kiedy udawanie, e
dziecko si urodzio, ma na celu zapewnienie drog mimikry wzgldnie na-
ladownictwa prawdziwych narodzin dziecka, prbujc jednak uczyni rytu-
a bardziej skutecznym, dodano element modlitwy i ofiary. Inaczej mwic,
mamy tu wypadek poczenia magii z religi dla spotgowania jej skutecz-
noci.
U niektrych Dajakw na Borneo wzywa si w wypadku cikiego poro-
du czarownika, ktry prbuje uatwi pord w sposb racjonalny, manipulu-
jc odpowiednio ciaem cierpicej. Rwnoczenie inny czarownik, znajduj-
cy si na zewntrz pomieszczenia, wysila si, by osign ten sam cel rod-
kami, ktre my uwaalibymy za zupenie irracjonalne. Udaje mianowicie,
e sam jest ciarn kobiet. Duy kamie, przytroczony do jego brzucha
chustk owinit wok ciaa, przedstawia dziecko w onie matki, po czym
zgodnie z wskazwkami, ktre wykrzykuje jego kolega asystujcy prawdzi-
wemu zabiegowi, przesuwa pozorne dziecko, dokadnie naladujc ruchy
dziecka prawdziwego a do chwili pojawienia si dziecka na wiecie.
Ta sama zasada udawania, tak ulubiona przez dzieci, skonia inne ludy do
zastosowania zabiegu symulowanego porodu jako formy adopcji, a nawet ja-
ko sposobu przywrcenia do ycia osoby pozornie zmarej. Jeli jaka osoba
udaje, e rodzi chopca czy nawet dorosego brodatego mczyzn, niepo-
siadajcego kropli jej krwi w swoich yach, wwczas w oczach prymityw-
nego prawa i prymitywnej filozofii chopak w czy mczyzna staje si pod
kadym wzgldem synem tej osoby. Opowiada Diodor, e gdy Zeus nam-
wi sw zazdrosn on, by adoptowaa Heraklesa, bogini pooya si do
ka i przyciskajc krzepkiego herosa do swego ona, przesuna go pod
swoimi szatami i zrzucia na ziemi, naladujc prawdziwy pord; jeszcze w
jego czasach, dodaje historyk, ten sposb adoptowania dzieci praktykowany
by przez barbarzycw. Podobno jest on nadal stosowany w Bugarii i u
Turkw boniackich. Kobieta bierze chopca, ktrego zamierza adoptowa,
i przepycha go wzgldnie przeciga przez sw sukni; od tej chwili uwaany
on jest za jej syna i dziedziczy cay majtek swych przybranych rodzicw. U
Berawanw z Sarawaku, gdy kobieta zamierza adoptowa dorosego m-
czyzn ub doros kobiet, sprasza znaczn liczb goci na uczt. Adoptuj-
ca matka siedzca na nakrytym materi podwyszeniu, by j wszyscy wi-
dzieli, pozwala adoptowanej osobie przeczoga si od tyu pomidzy jej
nogami. Gdy tylko osoba ta zjawia si z przodu, uderza si j pachncym
kwiatem palmowym i przywizuje do kobiety. Zwizani w ten sposb adop-
towana matka i dziecko z trudem przechodz do koca domu i z powrotem
na oczach wszystkich widzw. Zwizek powstajcy w ten sposb midzy ty-
mi osobami w wyniku plastycznego naladowania narodzin dziecka jest bar-
dzo silny. Wszelkie wykroczenie przeciwko dziecku adoptowanemu jest
uwaane za bardziej karygodne anieli przeciwko dziecku prawdziwemu. W
Grecji staroytnej czowiek, ktrego przez pomyk uznano za zmarego i po
ktrym odprawiono ju pomiertne obrzdki, tak dugo uchodzi w oczach
spoeczestwa za zmarego, dopki nie przeszed przez formalnoci ponow-
nych narodzin. Przesuwano go po onie kobiety, myto, zawijano w pieluszki
i oddawano niace. Jedynie po dokadnym dokonaniu obrzdku mg swo-
bodnie porusza si midzy ywymi. W staroytnych Indiach w podobnych
okolicznociach czowiek, ktry uchodzi za umarego, musia pierwsz noc
po swym powrocie spdzi w wannie wypenionej mieszanin tuszczu
i wody. Siedzia w niej z zacinitymi piciami, nie wydajc z siebie dwi-
ku, jak pd w onie matki, a w tym czasie odprawiano nad nim te wszystkie
obrzdki, jakie zazwyczaj przysuguj ciarnej kobiecie. Nastpnego ranka
wychodzi z wanny i raz jeszcze powtarza wszystkie ceremonie, w ktrych
ju raz bra udzia od najwczeniejszej modoci, wane zwaszcza byo po-
j on lub zawrze ponowny lub z dawn on, z zachowaniem penego
rytuau.
Innym przykadem dobroczynnego zastosowania magii homeopatycznej
jest leczenie wzgldnie zapobieganie chorobom. Staroytni Hindusi leczyli
taczk za pomoc skomplikowanej ceremonii opartej na magii homeopa-
tycznej. Jej gwnym zaoeniem byo przepdzenie tego koloru na te
zwierzta wzgldnie te przedmioty, na przykad na soce, do ktrego
kolor ten waciwie naley, i zdobycie dla pacjenta zdrowego, czerwonego
koloru z ywego, penego energii rda, a mianowicie z czerwonego byka.
W tym celu kapan recytowa nastpujce zaklcie:
Ojciec si na tym nie zna i dlatego si gniewa. Przecie ojciec wie, e ko-
biety nawyky do rodzenia dzieci, a mczyni nie. Gdy kobiety siej, ww-
czas jedna rolina kukurydzy przynosi dwie, a nawet trzy kolby, korze juki
daje dwa albo trzy kosze plonu i wszystko mnoy si w odpowiedniej propor-
cji. A dlaczego? Po prostu, poniewa kobiety umiej rodzi i wiedz take,
jak skoni ziarno do rodzenia. Nieche wic siej, my, mczyni, nie znamy
si na tym tak dobrze jak one.
Zabiegi lecznicze tego rodzaju, ktre Bacon uwaa za godne uwagi, nadal
jeszcze s modne we wschodnich hrabstwach Anglii. Tak na przykad w
Suffolk, jeli czowiek zrani si sierpem albo kos, pilnuje potem, by narz-
dzie utrzymane byo w czystoci, i oliwi je, zapobiegajc w ten sposb j-
trzeniu si rany. Jeli wbije sobie w rk cier, czy, jak to w tych stronach
mwi, krzak, smaruje ten cier po wyjciu z rki oliw albo maci. Do
pewnego lekarza przyszed czowiek, ktry wbi sobie cier podczas strzy-
enia ywopotu. Gdy mu powiedziano, e rana jtrzy si, by zdziwiony: A
nie powinna, bo przecie natuciem krzak, gdy go wycignem. Parobcy
w hrabstwie Cambridge uwaaj, e jeli ko wbi sobie gwd w kopyto,
trzeba gwd posmarowa sadem albo olejem i schowa go w jakim pew-
nym miejscu, dopki ko nie wyzdrowieje. Kilka lat temu wezwano wetery-
narza do konia, ktry zrani sobie bok o zawiasy w bramie. Po przybyciu na
miejsce stwierdzi, e nikt nie zaj si rannym koniem, natomiast chop tru-
dzi si nad wyrwaniem zawiasw z bramy, bo chcia je natrze tuszczem i
schowa, co, zdaniem mdrcw z Cambridge, miao uleczy zwierz. Chopi
z Essex uwaaj, e jeli czowiek, ktremu zadano ran noem, ma powr-
ci do zdrowia, naley nasmarowa tuszczem n, ktrym rana zostaa za-
dana, i pooy go w poprzek ka, w ktrym ley ranny. W Bawarii dla
odmiany naley przewiza natuszczon szmatk siekier, ktr si czo-
wiek zrani, uwaajc przez cay czas, by bya zwrcona ostrzem do gry. W
miar jak tuszcz bdzie wysycha, zaleczy si rwnie rana. Podobnie w
grach Harcu twierdz, e przy zaciciu si trzeba n wzgldnie noyce
nasmarowa tuszczem i odoy narzdzie w suche miejsce, zaklinajc je w
imi Ojca, Syna i Ducha witego. W miar jak n bdzie wysycha, zale-
czy si rana. Inni ludzie w Niemczech twierdz natomiast, e powinno si
wetkn n w ziemi w jakim wilgotnym miejscu i e rana zaleczy si, w
miar jak n bdzie si pokrywa rdz. Inni znowu w Bawarii zalecaj
nasmarowanie siekiery czy innego narzdzia krwi i ukrycie go pod okapem.
Zwizek sympatyczny istniejcy rzekomo midzy czowiekiem a broni
zadajc ran wynika prawdopodobnie z przekonania, e krew na broni czu-
je nadal wraz z krwi w czowieku. Z podobnej przyczyny Papuasi na Tum-
leo, wyspie lecej w pobliu Nowej Gwinei, pilnuj, by zakrwawione ban-
dae, ktrymi ich rany byy opatrzone, zostay wrzucone do morza, ponie-
wa obawiaj si, by nie wpady w rce nieprzyjaciela, w bowiem, posiada-
jc je, moe magicznie wyrzdzi rannym krzywd. Pewnego razu do misjo-
narzy zgosi si czowiek z krwawic ran w ustach, a jego ona pieczoo-
wicie zbieraa ca krew, by wrzuci j do morza. Koncepcja ta moe nam
wydawa si bardzo sztuczna i nienaturalna, ale jest ni, by moe, w mniej-
szym stopniu anieli przekonanie o istnieniu magicznego powinowactwa
midzy czowiekiem a jego odzie, tak e cokolwiek zrobi si z odzie,
odbije si na jej wacicielu, nawet jeli w tym czasie znajduje si daleko. W
plemieniu Worjobaluk w Wiktorii czarownik zdobywa czasem koc z opo-
sw nalecy do jakiego czowieka, po czym smay ten koc na wolnym
ogniu, wywoujc w ten sposb chorob waciciela. Gdy czarownik zgodzi
si odczyni czary, zwraca wwczas koc przyjacioom chorego i nakazuje
woy go do wody, by zmy ogie. Po tym zabiegu chory poczuje orze-
wiajcy chd i prawdopodobnie wyzdrowieje. Na Tana na Nowych Hebry-
dach czowiek, ktry ma do kogo jak pretensj i pragnie jego mierci,
stara si zdoby materia, ktry zetkn si z jego potem. Gdy mu si to uda,
wciera starannie w ten materia licie i gazie pewnego drzewa, zwija i
zwizuje materia, licie i gazie razem w dugi zwitek w ksztacie kiebasy
i pali go powoli w ogniu. W miar jak zawinitko si spala, ofiara zaczyna
chorowa, a gdy ju cae si spopieli, umiera. W tej ostatniej formie czarw
zwizek magiczny istnieje, by moe, nie tyle pomidzy czowiekiem a ma-
teriaem, ile jego potem wydzielonym z ciaa. Wydaje si jednak, e w in-
nych wypadkach wystarczy sama odzie, by czarownik zdoby wadz nad
sw ofiar. Czarownica u Teokryta, topic w ogniu woskowy wizerunek
swego niewiernego kochanka, by on topnia z mioci do niej, nie zapomnia-
a o tym, by wrzuci do ognia nitk z jego szaty, ktr pozostawi u niej w
domu. W Prusach twierdz, e gdy nie mona zapa zodzieja, naley zdo-
by jaki kawaek jego odziey zgubiony podczas ucieczki i wystarczy tuc
go porzdnie, by zodziej zachorowa. Wierzenie to jest gboko zakorzenio-
ne. Przed osiemdziesiciu czy dziewidziesiciu laty w okolicach Berend
przyapano mczyzn, ktry prbowa kra mid i uciek, pozostawiajc
za sob swj paszcz. Gdy usysza, e rozwcieczony waciciel miodu mal-
tretuje jego paszcz, tak si przestraszy, e rozchorowa si i umar.
Mona poddawa czowieka wpywom magicznym nie tylko za porednic-
twem odziey i czci jego ciaa oderwanych od niego, lecz rwnie za po-
moc ladw, jakie zostawi na piasku lub ziemi. Zwaszcza rozpowszech-
nione jest przekonanie, e przez uszkodzenia ladu stopy mona uszkodzi
sam stop, ktra lad pozostawia. Tak wic tubylcy w poudniowo-
wschodniej Australii wierz, e czowiek okuleje, jeli poo na ladzie
jego stopy ostry kawaek kwarcu, szka, koci lub wgla. Ble reumatyczne
czsto s przez nich przypisywane podobnym przyczynom. Gdy Howitt3
zapyta napotkanego Tatungolunga, silnie kulejcego, co mu si stao, usy-
sza w odpowiedzi, e kto wbi mu butelk w nog. Cierpia na ble reu-
matyczne, ale by przekonany, e to jaki nieprzyjaciel odszuka jego lady i
zakopa w tym miejscu stuczon butelk, ktrej magiczny wpyw przenis
si na jego nog.
Podobne praktyki rozpowszechnione s w rozmaitych czciach Europy.
W Meklemburgii uwaa si, e wystarczy wbi gwd w lad stopy, by
czowiek okula, niekiedy wymagany jest do tego celu gwd z trumny. Do
podobnego sposobu wyrzdzania krzywdy wrogowi uciekaj si mieszkacy
niektrych okolic Francji. Opowiadaj te, e w Stow w Suffolk ya pewna
czarownica. Jeli kto, idc za ni, wbija n w lad jej stopy, niewiasta nie
moga ruszy si z miejsca, dopki nie wycignito noa. U poudniowych
Sowian dziewczyna wykopywaa zazwyczaj ziemi, na ktrej odcinity by
lad stopy mczyzny kochanego przez ni, i umieszczaa j w doniczce, po
czym sadzia w niej nagietek, kwiat rzekomo nigdy niewidncy. Tak jak
zote kwiecie ronie, kwitnie i nigdy nie widnie, tak te bdzie wzrastaa i
kwita mio jej kochanka i nigdy, nigdy nie zwidnie. W ten sposb czary
miosne dziaaj na mczyzn poprzez ziemi, na ktr stpn. U Duczy-
kw stary sposb zawierania ukadw oparty by na tej samej idei magiczne-
go powinowactwa midzy czowiekiem a odciskiem jego stopy. Strony uka-
dajce si wzajemnie zraszay sw krwi odciski stp, zobowizujc si w
ten sposb do wiernoci. W staroytnej Grecji rozpowszechnione byy tego
rodzaju przesdy, uwaano bowiem, e ko, ktry nastpi na trop wilka,
zdrtwieje, jedna za z maksym przypisywanych Pitagorasowi zabrania lu-
dziom przebija lad stopy noem lub gwodziem.
Na tym koczymy rozpatrywanie oglnych zasad magii sympatycznej.
Przykady, ktrymi si posuyem, zostay przewanie zaczerpnite z tego,
co mona by nazwa magi prywatn, to znaczy z praktyk magicznych i
zakl stosowanych dla dobra czowieka wzgldnie dla wyrzdzenia mu
1
Mi VI, 8.
2
Jk I, 27
aby zmieniy tok wydarze w kierunku nam sprzyjajcym. Takie przewiad-
czenie o gitkoci wzgldnie zmiennoci przyrody jest sprzeczne z zasadami
zarwno magii, jak i nauki, obie bowiem zakadaj, e procesy natury s
sztywne i niezmienne w swym dziaaniu i e biegu ich nie mog zmieni
proby i bagania, pogrki i groby. Rnica midzy tymi dwoma sprzecz-
nymi pogldami na wszechwiat sprowadza si do odpowiedzi na zasadnicze
pytanie: Czy siy, ktre rzdz wiatem, s wiadome i uosobione, czy te
maj charakter niewiadomy i nieosobowy?
Religia jako zjednywanie sobie si nadludzkich przyjmuje pierwszy czon
alternatywy, wszelkie bowiem zjednywanie zakada, e istota, ktrej przy-
chylno chce si zdoby, jest czym wiadomym i osobowym, e jej za-
chowanie jest w jakiej mierze niepewne i e mona na nie wpyn w po-
danym kierunku przez waciwe odwoanie si do jej interesw, apetytw
czy uczu. Nigdy nie usiuje si przebaga rzeczy, ktre uwaa si za nie-
oywione, wzgldnie osb, o ktrych wie si, e ich zachowanie w danych
okolicznociach jest okrelone z absolutn pewnoci. Tak wic religia,
przyjmujc, e wiat kierowany jest przez siy wiadome, ktrych zamiary
mog by zmienione si perswazji, jest fundamentalnie wroga zarwno
magii, jak i nauce, obie bowiem uwaaj za pewnik, e biegu natury nie
okrelaj namitnoci lub kaprysy istot posiadajcych osobowo, ale dzia-
anie niezmiennych praw funkcjonujcych mechanicznie. W magii zaoenie
to jest jedynie przyjte implicite, ale w nauce jest sformuowane explicite. To
prawda, e magia ma czsto do czynienia z duchami, ktre s silami osobo-
wymi tego rodzaju, jakie zakada religia, ale gdy czyni to we waciwej for-
mie, postpuje z nimi zawsze podobnie jak z siami nieoywionymi, to zna-
czy, ogranicza je i przymusza, miast stara si pozyska ich wzgldy lub
przebaga je, jak to czyni religia. Przyjmuje w ten sposb, e wszystkie
istoty zarwno ludzkie, jak i boskie podlegaj tym nieosobowym siom, kt-
re panuj nad wszystkim, ale ktre przecie moe podporzdkowa sobie
kto, kto umie si z nimi obchodzi, za pomoc waciwych praktyk i zakl.
Tak na przykad w staroytnym Egipcie czarownicy twierdzili, e potrafi
nawet najwysze bstwa zmusi do posuszestwa, i faktycznie grozili im w
razie nieposuszestwa zniszczeniem. Czasami, nie posuwajc si tak dale-
ko, czarownik wygraa Ozyrysowi, e jeli bdzie krnbrny, rozsypie jego
koci albo ujawni jego wite legendy. Podobnie dzi jeszcze w Indiach na-
wet wielka hinduska trjca, Brahma, Wisznu i iwa, posuszna jest czarow-
nikom, ktrzy dziki swym zaklciom tak wielk wadz maj nad tymi naj-
potniejszymi bstwami, e musz one pokornie wykonywa na ziemi i na
niebie wszystkie rozkazy, jakie im tylko czarownicy wydadz. W caych In-
diach powszechne jest powiedzenie: Cay wszechwiat podlega bogom. Bo-
gowie zaklciom (mantras). Zaklcia braminom. Dlatego bramini s naszy-
mi bogami.
Ten ostry konflikt midzy zasadami religii i magii w dostatecznej mierze
tumaczy nieubagan wrogo, z jak czsto duchowny przeladowa cza-
rownika. Zarozumiaa samowystarczalno czarownika, jego arogancka po-
stawa wobec si wyszych, bezwstydne proklamowanie swej wadzy musiay
oburza kapana, ktry w poczuciu straszliwego majestatu boskiego, w g-
bokiej pokorze przed nim widzia w takich uroszczeniach i zachowaniu je-
dynie bezbone i witokradcze uzurpowanie prerogatyw nalecych wy-
cznie do Boga. Czasami podejrzewamy, e nisze motywy szlifoway os-
trze wrogoci duchownego. Uwaa si on za waciwego porednika, praw-
dziwego ordownika czowieka przed Bogiem i niewtpliwie nie tylko jego
uczucia, ale i jego interesy cierpiay na skutek dziaalnoci rywala, przepo-
wiadajcego pewniejsz i gadsz drog do szczcia anieli liskie cieki
aski boskiej.
A przecie ten antagonizm, tak dobrze nam znany, pojawi si stosunkowo
pno w historii religii. Na wczeniejszym etapie funkcje czarownika i ka-
pana czsto si czyy wzgldnie, wyraajc si cilej, nie byy jeszcze
odseparowane. Aby dotrze do swego celu, czowiek stara si pozyska do-
br wol bstwa lub ducha modlitwami i ofiarami, uciekajc si rwnocze-
nie do praktyk i zakl, ktre, jak si spodziewa, przynios podany sku-
tek bez pomocy boga czy diaba. Odprawia rytuay religijne i magiczne
rwnoczenie, niemal jednym tchem odmawia modlitwy i zaklcia, nie zda-
jc sobie sprawy wzgldnie nie przejmujc si zbytnio teoretycznym bra-
kiem konsekwencji w swoim zachowaniu, jak dugo takim czy innym sposo-
bem udawao mu si osiga upragniony cel. Z takim pomieszaniem
wzgldnie poczeniem magii z religi spotkalimy si ju w praktykach
Melanezyjczykw i innych ludw.
Takie pomieszanie religii z magi przetrwao u ludw, ktre wzniosy si
na wyszy szczebel kultury. Mona je byo spotka w Indiach staroytnych
i staroytnym Egipcie i po dzi dzie bynajmniej nie wygaso wrd chop-
stwa europejskiego.
Tak wic dowiadujemy si, e we wspczesnej Francji
3
Ktry zawsze, ktry wszdzie, ktry od wszystkich.
dego zoa dzikoci pod powierzchni spoeczestwa, nietknitego przez
zewntrzne zmiany kulturalne i religijne. Bezstronny obserwator, ktremu
studia kazay sign gbiej, musi przyzna, e zoe to stanowi stae zagro-
enie cywilizacji. Wydaje si, e poruszamy si po cienkiej skorupie, ktra
w kadej chwili moe by podmyta przez drzemice pod ni podziemne siy.
Od czasu do czasu rozlega si podziemny guchy pomruk albo pomie
wzbija si w nagym wybuchu w powietrze, przypominajc nam o tym, co
si dzieje pod naszymi stopami. Raz po raz owiecone spoeczestwo za-
trzymuje si przeraone nad notatk w gazecie mwic o tym, jak w Szko-
cji znaleziono wizerunek nakuty szpilkami, majcy na celu usunicie jakie-
go niemiego waciciela ziemskiego czy pastora, o tym, jak w Irlandii po-
woli smaono na mier czarownic czy w Rosji posiekano na kawaki dzie-
wczynk, by sporzdzi z ludzkiego tuszczu wiece, przy ktrych wietle
zodzieje maj nadziej osign niewidzialno w ich wyprawach o pno-
cy. Nie jest jednak spraw skromnego badacza przeszoci i teraniejszoci
rozstrzyganie, czy ostatecznie zwyci siy stanowice o dalszym postpie,
czy te te, ktre gro zniszczeniem wszystkiego, co ju zostao osignite;
czy silniejsz okae si energia mniejszoci, prowadzca nas ku wyszym
szczytom, czy te martwy ciar wikszoci, ktry ciga nas w niziny. Po-
zostawmy te sprawy filozofom, moralistom i mom stanu, orlim spojrze-
niem sigajcym w przyszo.
Nas w tym miejscu interesuje jedynie, w jakiej mierze jednolita, powsze-
chna i trwaa wiara w magi, w przeciwstawieniu do nieskoczonej rno-
rodnoci i stale zmieniajcej si istoty wierze religijnych, uprawnia do wy-
sunicia hipotezy goszcej, e magia stanowi prymitywniejsz i wczeniej-
sz faz rozwoju umysu ludzkiego, przez ktr przeszy czy jeszcze prze-
chodz wszystkie rasy w drodze ku religii i nauce.
Skoro wic wszdzie, jak pozwalam sobie zaoy, wiek magii poprzedzi
wiek religii, wydaje si naturalne, e chcemy zbada, jakie przyczyny sko-
niy ludzko, a raczej cz ludzkoci, do porzucenia magii jako zasady
wiary i praktyki i do zajcia si miast tego religi. Zastanawiajc si nad
wieloci, rnorodnoci i zoonoci faktw wymagajcych wyjanienia
i skpym zasobem wiadomoci, jakimi dysponujemy, musimy przyzna, e
pene i zadowalajce rozwizanie tak trudnego problemu jest mao prawdo-
podobne i e przy obecnym stanie naszej wiedzy moemy w najlepszym
wypadku zaryzykowa mniej lub bardziej wtpliw hipotez. Z wszystkimi
wic nalenymi zastrzeeniami skonny jestem wysun przypuszczenie, e
spnione rozpoznanie faszywej i jaowej istoty magii doprowadzio bar-
dziej mylc cz ludzkoci do poszukiwania prawdziwszej teorii przyro-
dy i bardziej owocnej metody uytkowania jej zasobw. Bystrzejsze umysy
musiay z czasem dostrzec, e praktyki magiczne i zaklcia nie maj wpywu
na skutki, ktrych si po nich oczekuje i ktre w przekonaniu bardziej pry-
mitywnych ludzi faktycznie wywouj. To wielkie odkrycie nieskutecznoci
magii musiao doprowadzi do radykalnej, chocia prawdopodobnie powol-
nej rewolucji w umysach tych, ktrzy byli do rozumni, by tego odkrycia
dokona. Sprowadzao si ono do tego, e czowiek po raz pierwszy przy-
zna, i nie jest w stanie dowolnie kierowa pewnymi siami przyrody, nad
ktrymi dotd w swoim przekonaniu sprawowa pen wadz. Byo to wy-
znaniem ludzkiej niewiedzy i saboci. Czowiek zrozumia, e to, co uwaa
za przyczyn, bynajmniej przyczyn nie byo i e wszystkie jego prby wy-
korzystania tych fikcyjnych przyczyn byy prne. Daremnie trudzi si w
pocie czoa, bezcelowo trwoni sw przemylno. Pociga sznurki o nic
niezaczepione, zdawao mu si, e maszeruje prosto do celu, podczas gdy w
istocie drepta w kko. Nie znaczy to bynajmniej, eby skutki, ktre tak
usilnie pragn osign, nie nastpoway. Nastpoway, ale nie dziki nie-
mu. Deszcz nadal zrasza spragnion ziemi, soce wdrowao w dzie, a
ksiyc w nocy po niebie, milczco nastpoway po sobie pory roku, przyno-
szc wiato i cie, chmury i promienie soneczne. Ludzie nadal przychodzili
na wiat, by trudzi si i smuci, i po krtkim pobycie na tym padole wraca
do swych przodkw. Wszystko dziao si jak zawsze, a jednak wszystko
wydawao si inne dla oczu, z ktrych spady stare uski. Nie mg ju bo-
wiem czowiek ywi przyjemnej iluzji, e to on kieruje ziemi i niebem i e
wystarczy, by odj swe sabe rce od steru, a natychmiast ciaa niebieskie
przestan porusza si po swoich orbitach. mier jego przyjaci i wrogw
przestaa by dowodem nieodpartej potgi jego wasnych czy te wrogich
zakl. Wiedzia ju teraz, e zarwno przyjaciele, jak wrogowie ulegli sile
wikszej od tej, ktr mg si posuy, e posuszni byli przeznaczeniu,
nad ktrym nie posiada adnej wadzy.
Nasz prymitywny filozof opuci pradawn zaciszn przysta i wypyn
na wzburzone morza wtpliwoci i niepewnoci. Zachwiany w dawnej
szczliwej wierze we wasne siy, by zapewne w smutnej rozterce i spokj
odzyska dopiero, gdy po burzliwej wdrwce zawin do portu nowej wiary
i nowych praktyk, gdzie, zdawao si, odnalaz odpowied na drczce go
wtpliwoci i, niepewny co prawda, substytut tej wadzy nad natur, z ktrej
tak opornie zrezygnowa. Skoro wic wszystko na wielkim wiecie toczyo
si nadal jak zawsze bez udziau czowieka, musz wobec tego by inne isto-
ty, podobne mu, lecz znacznie potniejsze; istoty, ktre chocia niewidzial-
ne, kieruj wszystkim i s przyczyn tych wszystkich rnorodnych zjawisk,
ktre, jak dotd przypuszcza, zalene byy od jego wasnej magii. Wierzy
teraz, e to owe istoty, a nie on, ka d wichurom, wieci byskawicom
i hucze grzmotom. To one pooyy fundamenty pod stay ld i zamkny
niespokojne morze w granicach, ktrych nie mogo przekroczy, one kazay
janie wszystkim wspaniaym planetom niebios, one ywiy ptaki niebie-
skie i daway drapienikom pustyni ich up, one kazay yznej ziemi rodzi
bogate plony, przybray wysokie gry lasami, kazay bystrym strumykom
wytryska spod ska i spywa w doliny, a kom zieleni si nad spokojny-
mi wodami, one to tchny ycie w czowieka i sprowadzay na zniszczenie
w postaci godu, zarazy i wojny. Do tych potnych istot, ktrych dzieem
byo wspaniae i bogate widowisko natury, zwraca si teraz, pokornie wy-
znajc sw zaleno od ich niewidzialnej potgi i bagajc, by w swej a-
skawoci obdarzay go wszystkimi dobrymi rzeczami, broniy przed niebez-
pieczestwami i grobami czyhajcymi na nas wszdzie w naszym docze-
snym bycie, i wreszcie proszc, by niemierteln dusz, woln od brzemie-
nia ciaa, sprowadziy do wiata szczliwego, do ktrego nie docieraj
smutki i ble, gdzie bdzie moga spocz przy swych bogach i przy duszach
dobrych ludzi w wieczystej radoci i szczliwoci.
Taka lub podobna bya zapewne droga gbszych umysw od magii do
religii. Ale i dla nich nawet zmiana nie moga by naga, nastpowaa praw-
dopodobnie bardzo powoli i trzeba byo wielu wiekw, zanim osigna
mniej lub wicej doskona peni. Nie od razu uwiadomi sobie czowiek,
e nie ma wpywu na bieg natury; do przekonania tego doszed stopniowo,
nie mg bowiem za jednym zamachem zrezygnowa ze swej wyimagino-
wanej wadzy. Krok po kroku wycofywa si ze swej dumnej pozycji, cal po
calu oddawa z westchnieniem alu grunt, ktry dotd uwaa za swj wa-
sny. To wiatr, to znowu deszcz, soce i grzmot wymykay si spod jego
wadzy; to, co niegdy byo krlestwem, zaczo zamienia si w wizienie.
Czowiek coraz gbiej odczuwa wasn bezsilno i potg niewidzialnych
istot, ktre, jak wierzy, otaczay go zewszd. Tak wic religia, wyrastajca z
powierzchownego i fragmentarycznego uznania si wyszych od czowieka,
w miar rozwoju wiedzy skaniaa si do stwierdzenia zupenej jego zale-
noci od elementu boskiego. Dawna swobodna postawa ustpowaa miejsca
najpokorniejszemu padaniu na twarz przed tajemniczymi siami wiata nie-
widzialnego, a najwysz cnot stawao si poddanie si ich woli: In la sua
volontade nostra pace4. Ale pogbiajce si uczucie religijne, doskonal-
sze podporzdkowanie si woli boskiej we wszystkich sprawach dostpne
byo jedynie umysom wyszym, o horyzontach dostatecznie szerokich, by
pozwalay zrozumie wielko wszechwiata i mao czowieka. Mae
umysy nie s w stanie ogarn wielkich myli. Ciasne mzgi i tpe spojrze-
nia nie umiej dostrzec poza sob nic wielkiego i wanego. Takie umysy nie
docieraj prawie nigdy do religii. Przyuczone jedynie przez intelekty doj-
rzalsze do powierzchownego dostosowania si do przepisw i werbalnego
wyznawania zasad wiary, w sercach swych trzymaj si kurczowo starych
magicznych przesdw, ktrych religia moe zakaza, ktrych moe nie
pochwala, ale ktrych nie potrafi wykorzeni, jak dugo wrastaj gboko w
umyslowo i natur znacznej wikszoci rodzaju ludzkiego.
4
Nasz spokj zaley od jego woli.
Mgby czytelnik zapyta: Jak to si stao, e inteligentny czowiek wcze-
niej nie odkry zwodniczoci magii, jak mg ywi nadzieje niezmiennie
wiodce ku rozczarowaniom? Z jakim uczuciem uporczywie odgrywa czci-
godn komedi, pozbawion wszelkiego znaczenia i mrucza uroczyste i nie-
dajce adnego wyniku bzdury? Jake mg trzyma si wierze, ktrym w
tak oczywisty sposb przeczyo ycie? Jak mia powtarza dowiadczenia,
ktre tak czsto zawodziy? Odpowiedzie na to mona, e nieatwo byo
odkry zwodniczo magii, e rozczarowanie bynajmniej nie byo tak oczy-
wiste, jako e w wielu wypadkach, by moe w wikszoci, podany skutek
rzeczywicie nastpowa wczeniej czy pniej po zastosowaniu praktyk,
ktre miay go sprowadzi, i e trzeba byo nieprzecitnie bystrego umysu,
by zrozumia, e nawet w tych wypadkach praktyka magiczna bynajmniej
nie bya przyczyn. Po ceremonii majcej na celu sprowadzenie wiatru czy
deszczu lub spowodowanie mierci wroga wczeniej czy pniej nastpowa-
o to zjawisko i naley wybaczy czowiekowi pierwotnemu, e wypadek ten
uwaa za bezporedni skutek praktyk i najlepszy dowd ich skutecznoci.
Podobnie zawsze bdzie si wydawao, e obrzdki poranne, majce spro-
wadzi soce, czy wiosenne, majce obudzi ziemi z zimowego snu, zaw-
sze bd uwieczone powodzeniem, w kadym razie w strefach klimatu
umiarkowanego, poniewa soce zapala tu sw zot lamp kadego ranka
i rok po roku ziemia wci od nowa pokrywa si bogatym paszczem zieleni.
Dlatego te praktyczny czowiek dziki, instynktownie konserwatywny, moe
puszcza mimo uszu teoretyczne subtelnoci czowieka wtpicego, filozo-
ficznego radykaa, ktry omieli si podejrzewa, e wschd soca i wiosna
niekoniecznie musz by wynikiem skrupulatnego przestrzegania pewnych
codziennych czy te dorocznych obrzdkw i e soce nadal bdzie wieci-
o, a drzewa kwity, nawet jeli czasami praktyk si nie dopeni albo te zu-
penie si je zarzuci. Takie wtpliwoci musz naturalnie spotka si z gnie-
wem i oburzeniem, jako puste mrzonki podkopujce wiar i jawnie przecz-
ce zwykemu dowiadczeniu.
1
Ryba-wieca ryba wystpujca na Pacyfiku (Thaleichtys pacificus), bliski krewniak styn-
ki. Jest ona wska, duga i tak tusta, e robi z niej wiece, przecigajc przez ni knot.
Zioa skro zroszone ros
Dookoa wieo nios;
Gdy przez las ci wiedzie droga,
Tak si, czecze, mdl do Boga:
Boe, niechaj Twoja wola
Zele deszcz na nasze pola;
Niech si darz lany ytnie,
Niech winnica szczodrze kwitnie
Kos niech bdzie peny, zdrowy,
A bogaci ludzie wsiowi.
2
Nazw tych nie udao si zidentyfikowa. Chodzi tu o miejscowoci w dawnej Galicji lub
Bukowinie, wymienione w pracy: R. F. KAINDL, Zauberglaube bei den Rutenen in der Buko-
wina und Galizien, Globus 1892.
przekonaniu, e to zapewni im upragniony deszcz. W 1868 roku perspekty-
wa zych zbiorw, spowodowanych przez dugotrwa susz, skonia
mieszkacw wioski w obwodzie taraszczaskim do wykopania zwok ra-
skolnika, ktry zmar w grudniu poprzedniego roku. Jedni z uczestnikw bili
zwoki wzgldnie to, co z nich jeszcze pozostao, po czaszce, woajc:
Sprowad nam deszcz!, podczas gdy pozostali polewali je wod przez sita.
Lanie wody przez sito wydaje si w tym wypadku naladowaniem deszczu
i przypomina nam Arystofanowskiego Strepsjadesa, ktry wierzy, e to
Zeus w podobny sposb robi deszcz.
W przekonaniu Chiczykw dusze ludzi niepochowanych cierpi na sku-
tek deszczu tak samo jak ludzie ywi, pozbawieni dachu i skazani na kapry-
sy nieaskawej aury. Wobec tego nieszczsne dusze staraj si z wszystkich
si zapobiec deszczom, co te im si czsto udaje. Nastpuje wtedy posucha,
klska najstraszliwsza w Chinach, poniewa w lad za ni id nieurodzaje,
droyzna i gd. Dlatego te wadze chiskie w czasie posuchy nakazyway
w caym kraju grzeba koci niepochowanych zmarych, by w ten sposb
pooy kres klsce i cign z powrotem deszcze.
Zwierzta odgrywaj czsto wan rol w zaklinaniu pogody. Plemi
Anula w Pnocnej Australii uwaa, e midzy ptakiem-dolarem3 a desz-
czem istnieje jaki zwizek, i dlatego nazywa go ptakiem deszczu. Czowiek,
ktrego totemem jest ten ptak, moe wywoa deszcz we waciwej sadzaw-
ce. Musi schwyta wa i potrzymawszy go pod wod po pewnym czasie
wyjmuje, zabija i kadzie na brzegu wody. Splata nastpnie z trawy uk w
ksztacie tczy i ustawia go nad wem, po czym zaczyna piewa nad w-
em i imitacj tczy. Po upywie pewnego czasu deszcz zacznie pada. Pro-
cedur t tumacz tubylcy nastpujco: dawno temu towarzyszem ptaka-
dolara by w, ktry zamieszkiwa ten staw i umia spowodowa deszcz,
plujc w kierunku nieba tak dugo, a pojawiay si chmury i tcza, i deszcz.
Pospolitym sposobem wywoywania deszczu na Jawie jest kpanie kota lub
kociej pary, kotki i kocura. Czasami zwierzta zanosi si do kpieli w proce-
sji z muzyk. Nawet w Batawii mona zobaczy dzieci uywajce kota do
tych celw. Po wykpaniu go w wodzie puszczaj zwierz na wolno.
Bliskie zwizki ab i ropuch z wod zaskarbiy im powszechn staw
stranikw deszczu, std te zawsze odgrywaj one du rol w czarach
majcych sprowadzi deszcz. Niektrzy Indianie znad Orinoko uwaali ro-
puch za boga czy pana wody i z tego powodu bali si j zabija. Znane s
wypadki, e przechowywali aby w garnkach i bili je prtami, gdy bya su-
sza. Ajmarowie rzekomo sporzdzaj czsto wizerunki ab i innych stwo-
rze wodnych, a w celu sprowadzenia deszczu umieszczaj je na szczytach
gr. Indianie znad rzeki Thompsona w Kolumbii Brytyjskiej i niektre ludy
3
Ptak-dolar australijski ptak (Eurystomus pacificus), zwany tak z powodu jasnej okrgej
plamki na skrzydle.
europejskie uwaaj, e zabicie aby wywouje deszcz. Ludzie niszych kast
w rodkowych prowincjach Indii, gdy pragn deszczu, przywizuj ab do
kija przybranego limi i gazkami drzewa nim (Azadirachta indica) i nosz
j od drzwi do drzwi, piewajc:
Niekiedy, gdy susza trwa zbyt dugo, ludzie porzucaj cay hokus-pokus
magii naladowczej i, za bardzo rozzoszczeni, by marnowa czas na modli-
twy, prbuj grobami i przeklestwami, a nawet wrcz si wymusi na
nadprzyrodzonej istocie wod z nieba, ktr ona jakoby odcia. W wiosce
japoskiej, gdy bstwo opiekucze dugo nie dawao posuchu modlitwom
chopw o deszcz, zdesperowani wierni wyrzucali wizerunek bstwa na
mierdzce pole ryowe przy akompaniamencie gonych i wyszukanych
przeklestw. Pole sobie woali a zobaczysz, jak si poczujesz po
kilku dniach pracego soca, ktre spala ycie na naszych polach. W po-
dobnych okolicznociach Fulbejowie z Senegambii wyrzucaj swe fetysze
i wcz je po polach tak dugo, dopki deszcze nie spadn.
Specjalistami od brania nieba szturmem s Chiczycy. Tak wic, gdy
deszcz jest im potrzebny, sporzdzaj duego smoka z papieru lub drzewa
i nosz go w procesji, a gdy to nie odnosi skutku, smok jest bezczeszczony
i darty wzgldnie amany na kawaki. Czasami wygraaj bogu lub bij go,
gdy nie sprowadza deszczu, a niekiedy publicznie pozbawiaj go rangi bst-
wa. Natomiast gdy upragniony deszcz spada, specjalny dekret cesarski nada-
je bogu wysz rang. W kwietniu 1888 roku mandaryni z Kantonu modlili
si do boga Lung-wang o wstrzymanie nieustannych deszczw, a gdy nie us-
ucha ich prb, zamknli go w areszcie na pi dni. Skutek by zbawienny,
deszcz ustal, a bg odzyska wolno. Kilka lat wczeniej to samo bstwo w
czasie suszy zostao zakute w kajdany i przez wiele dni byo wystawiane na
promienie soneczne na dziedzicu wasnej wityni, by poczuo, jak bardzo
potrzebny jest deszcz. Dlatego te mieszkacy Syjamu, gdy potrzebuj desz-
czu, wystawiaj swe boki na skwar; jeli jednak pragn, aby byo sucho,
zrywaj dachy ze wity, tak e deszcz leje si na boki. Uwaaj bowiem,
e przykroci, na jakie w ten sposb narazili bogw, skoni ich do spenie-
nia ycze wiernych.
Caa ta meteorologia Dalekiego Wschodu moe wywoa umiech czytel-
nika, ale do identycznych sposobw sprowadzania deszczu uciekano si w
chrzecijaskiej Europie jeszcze w naszych czasach. Pod koniec kwietnia
1893 roku brak wody wywoa bardzo krytyczn sytuacj na Sycylii. Posu-
cha trwaa ju sze miesicy. Soce pojawiao si i zachodzio na niebie
bez jednej chmurki. Widy ogrody Conca dOro otaczajce Palermo pier-
cieniem wspaniaej zieleni. Zaczynao brakowa ywnoci. Ludzie byli
przeraeni. Wyprbowano wszystkich uznanych metod spowodowania desz-
czu bez najmniejszego skutku. Procesje szy ulicami i polami. Mczyni,
kobiety i dzieci leeli caymi nocami przed witymi obrazami, odmawiajc
raniec. Po kocioach dniem i noc pony wiece, na drzewach zawie-
szono licie palmowe powicone w Palmow Niedziel. W Solaparuta, zgo-
dnie z obyczajem, kurz zmieciony z kocioa w Palmow Niedziel rozsypa-
no po polach. W normalnych latach chronio to plony, ale tego roku nie od-
nioso adnego skutku. W Nikozji mieszkacy miasta z obnaonymi gowa-
mi i boso obnosili krzye po wszystkich dzielnicach miasta i biczowali si
elaznymi prtami. Wszystko na prno. Nawet sam Franciszek a Paulo,
ktry co roku dokonuje cudu deszczu i obnoszony jest w kad wiosn po
ogrodach warzywnych, nie mg czy te nie chcia przyj z pomoc. Nic go
nie mogo wzruszy, a prbowano wszystkiego: mszy, nieszporw, koncert-
w, iluminacji, ogni sztucznych. Wreszcie chopi zaczli traci cierpliwo.
Wikszo witych skazana zostaa na banicj. W Palermo postawili w. J-
zefa w ogrodzie, by na wasne oczy zobaczy, co si dzieje, i zaklinali si, e
go tu zostawi na socu, jeli deszcz nie spadnie. Innych witych postawio-
no twarz do ciany jak niegrzeczne dzieci. Inni znowu zostali pozbawieni
swych piknych szat, wypdzeni z parafii, obrzucano ich pogrkami i wy-
zwiskami i wrzucano do sadzawek dla koni. W Caltanisetta zerwano archa-
nioowi Michaowi zote skrzyda i przyczepiono tekturowe, a purpurowy
paszcz zastpiono szmat. W Licata patronowi, w. Angelo, powiodo si
jeszcze gorzej, rozebrano go bowiem do naga, obrzucono wyzwiskami, za-
kuto w kajdany i groono utopieniem lub powieszeniem. Deszcz albo stry-
czek, wy rozwcieczony tum, wymachujc piciami.
Czasami prba ma na celu wzbudzenie litoci bogw. Gdy soce spala
kukurydz, Zulusi szukaj niebiaskiego ptaka, zabijaj go i wrzucaj do
sadzawki. Niebiosa topniej z litoci nad ptakiem, opakuj go lamentami
pogrzebowymi. W Zululandzie kobiety niekiedy zagrzebuj swe dzieci w
ziemi po szyj i odchodz na pewn odlego, po czym zaczynaj dugo
zawodzi. Niebo na ten widok ma stopnie z litoci. Nastpnie kobiety wy-
kopuj dzieci i przekonane s, e teraz ju deszcz spadnie z pewnoci. M-
wi, e zwracaj si do pana na grze, i prosz go o zesanie deszczu, a
gdy deszcz spada, mwi, e to spada deszczem Usondo. Podczas posuchy
Guanczowie z Teneryfy prowadz owce na wite pole i tam odbieraj ja-
gnitka od matek, by ich aosne beczenie wzruszyo serca bogw. W Ku-
maon dla powstrzymania deszczu wlewa si gorc oliw w lewe ucho psa.
Zwierz wyje z blu, Indra syszy to wycie i z litoci dla psa wstrzymuje
deszcz. Torade natomiast posuguj si niekiedy nastpujcym sposobem
cignicia deszczu. Umieszczaj odygi pewnych rolin w wodzie i mwi:
Id, pro o deszcz, a jak dugo nie bdzie deszczu, nie posadzimy ci z po-
wrotem i tu zginiesz. Przywizuj rwnie do sznurka kilka limakw, za-
wieszaj sznurek na drzewie i zwracaj si do limakw: Idcie, procie o
deszcz, a jak dugo nie bdzie deszczu, nie zaprowadzimy was z powrotem
do wody. Id wic limaki i pacz, a bogowie lituj si nad nimi i zsyaj
deszcze. Zabiegi te s jednak raczej natury religijnej anieli magicznej, po-
niewa maj rwnie na celu wzbudzanie litoci siy wyszej.
Kamieniom czsto przypisywane s waciwoci sprowadzania deszczu.
W tym celu musz by albo zanurzone w wodzie, albo ni skropione
wzgldnie poddane jakim podobnym zabiegom. W wioskach na Samoa by
kamie troskliwie przechowywany jako przedstawiciel boga deszczu. W
czasie posuchy noszono ten kamie w procesji i kapani zanurzali go w
strumieniu. W Sagami w Japonii istnieje kamie, ktry zawsze ciga
deszcz, gdy si go poleje wod. Gdy plemi Wakondjo w Afryce rodkowej
potrzebuje deszczu, posyaj ludzi do Wawambw, ktrzy mieszkaj u pod-
na nienej gry i s szczliwymi posiadaczami kamienia deszczowe-
go. Za odpowiedni zapat Wawambowie myj cenny kamie, namaszcza-
j go olejem i wkadaj do garnka z wod. Jest to niezawodny sposb na
sprowadzenie deszczu. Apaczowie zamieszkujcy suche pustynie Arizony
i Nowego Meksyku usiuj spowodowa deszcz, czerpic wod z pewnego
rda i wylewajc j w wyznaczonym miejscu wysoko na skale. W ich
przekonaniu w niedugim czasie po takim zabiegu chmury si pojawi
i deszcz spadnie.
Zwyczaje tego rodzaju nie s jednak wycznym przywilejem puszcz
afrykaskich i azjatyckich czy te spalonych socem pusty Australii i No-
wego wiata. Praktykowano je rwnie w chodniejszym klimacie i pod
szarym niebem Europy. W dzikich puszczach Broceliandy jest rdo
zwane Barenton, cieszce si romantyczn saw. W pobliu tego rda, je-
li wierzy legendzie, w cieniu krzaku gogu wci jeszcze pi czarownik
Merlin, pogrony w magicznym nie. Tu udawali si chopi bretoscy, gdy
potrzebowali deszczu. Nabierali wod do dzbana i wylewali j na gaz znaj-
dujcy si w pobliu rda. Na Snowdonie jest samotne jeziorko zwane Du-
lyn albo Czarnym Jeziorem, lece w gbokiej kotlinie otoczonej wyso-
kimi i gronymi skaami. Do jeziora prowadzi szereg kamiennych stopni
i gdy czowiek stanie na jednym z kamieni i chlunie wod tak, e zmoczy
ona kamie najdalszy, zwany Czerwonym Otarzem, wwczas tylko przy-
padek moe zrzdzi, e deszcz nie spadnie przed wieczorem, nawet jeli
dzie jest upalny. Prawdopodobnie, tak jak na Samoa, uwaa si, e kamie
obdarzony jest mniejsz lub wiksz si bosk. Potwierdza to rwnie zwy-
czaj, ktry czasami mona zaobserwowa, polegajcy na zanurzaniu krzya
w rdle Barenton w celu sprowadzenia deszczu, jest to bowiem oczywista
chrzecijaska namiastka starego pogaskiego rytuau polewania kamienia
wod. Do niedawna w wielu okolicach Francji zanurzano w wodzie wizeru-
nek witego, by sprowadzi deszcz. Niedaleko starego opactwa Commagny
znajduje si rdo w. Gerwazego, do ktrego z okolicy cign procesje,
gdy deszcze potrzebne s plonom. W czasie wielkiej suszy ludzie wrzucaj
do basenu fontanny staroytny kamienny posg witego, stojcy zazwyczaj
w niszy, z ktrej rdeko wytryskuje. W Collobrires podobnym zabiegom
poddawany jest w. Pons, a w Carpentras w. Gens. W wielu wioskach Na-
warry z modlitwami o deszcz zwracano si do w. Piotra, a dla wzmocnienia
skutecznoci modw ruszaa procesja chopw z wizerunkiem witego ku
rzece, gdzie trzykrotnie wzywano go, by si opamita i speni ich proby.
Gdy to nie odnosio skutku, zanurzali go w wodzie, nie zwaajc na proby
kleru, ktry z nabonoci, jak te zgodnie z prawd, podkrela, e upomnie-
nia i ostrzeenia odnios skutek identyczny. Po takim zabiegu nie ulegao
wtpliwoci, e deszcze spadn w cigu najbliszych dwudziestu czterech
godzin. Zanurzanie witych wizerunkw w wodzie w celu sprowadzenia
deszczu nie jest bynajmniej monopolem krajw katolickich. W Mengrelii,
gdy brak deszczu zagraa urodzajowi, wizerunek, ktremu przypisuje si
szczegln wito, jest codziennie zanurzany w wodzie, dopki deszcze
nie spadn. Na Dalekim Wschodzie Szanowie polewaj wizerunki Buddy
wod, gdy posucha zagraa zbiorom ryu. We wszystkich praktykach tego
rodzaju u podstaw lega prawdopodobnie magia sympatyczna, chociaby by-
a nie wiem jak ukryta pod pozorami kar czy grb.
Rzymianie i Grecy, podobnie jak inne ludy, usiowali cign deszcz za
pomoc magii, gdy zawodziy modlitwy i procesje. W Arkadii, gdy kukury-
dza i drzewa usychay z braku deszczu, kapan Zeusa zanurza ga dbu w
pewnym rdle na grze Lycaeus. Woda, ktrej spokj zakcono, wysyaa
mglist chmur, z ktrej wkrtce spada na ziemi deszcz. Podobny sposb
sprowadzania deszczu praktykuj, jak widzielimy, do dzi na Halmahera
niedaleko Nowej Gwinei. Mieszkacy Krannon w Tesalii mieli rydwan z
brzu, ktry przechowywali w wityni. Gdy potrzeba byo deszczu, potrz-
sali rydwanem. Grzechotanie rydwanu miao prawdopodobnie naladowa
grzmot, a jak widzielimy ju, naladowanie grzmotu i byskawic stanowi
element zaklinania deszczu w Rosji i Japonii. Legendarny Salmoneus, krl
Elidy, naladowa grzmot, wlokc za swym rydwanem kocioki z brzu albo
przejedajc przez most z brzu i rzucajc rwnoczenie zapalone pochod-
nie naladujce byskawice. W ten bezbony sposb usiowa naladowa
grzmicy rydwan Zeusa pdzcy po sklepieniu niebieskim. Obwoa si na-
wet sam Zeusem i kaza sobie skada ofiary. W pobliu wityni Marsa za
murami Rzymu przechowywany by kamie zwany lapis manalis. W czasie
posuchy gaz wcigano do miasta i to rzekomo sprowadzao natychmiast
deszcz.
Czarownik, ktry uwaa, e moe cign deszcz, wyobraa sobie rw-
nie, e moe nakaza wieci socu, a take przyspieszy lub wstrzyma
jego bieg. Odibweje sdzili, e soce ganie podczas zamienia. Po to
wic, by je rozpali na nowo, strzelali z luku w powietrze poncymi strza-
ami. Indianie Sencis w Peru rwnie strzelali poncymi strzaami podczas
zamienia soca, ale, jak si zdaje, czynili to nie po to, by z powrotem wia-
to zapali, lecz by przepdzi dzikie zwierz, ktre, ich zdaniem, walczyo
ze socem. Czysto magiczny charakter mia obrzdek stosowany w takich
wypadkach przez Indian z plemienia Chilcotin. Mczyni i kobiety podka-
sywali szaty i podpierajc si kijami, jak gdyby dwigali ciary, chodzili w
koo a do koca zamienia. Uwaali widocznie, e w ten sposb pomagaj
zmczonemu socu w cikim marszu po niebie. W staroytnym Egipcie
krl jako przedstawiciel soca uroczycie obchodzi mury wityni dla za-
pewnienia normalnej wdrwki soca po niebie, nieprzerywanej zamie-
niem ani innymi katastrofami. Po jesiennym zrwnaniu dnia z noc staroyt-
ni Egipcjanie obchodzili wito narodzin wdrownego kija soca, zaka-
dano bowiem, e w miar jak planeta coraz niej znajduje si na niebie, a jej
wiato i ciepo sabnie, coraz bardziej bdzie potrzebowa kija, ktrym si
podeprze.
Ofiary skadane rano przez braminw miay wywoa soce; dowiaduje-
my si, e bez tych ofiar soce z pewnoci by nie wzeszo. W staroyt-
nym Meksyku soce uwaano za rdo wszelkiej siy yciowej. Std te
otrzymao ono nazw Ipalnemohuani: Ten, dziki ktremu yj ludzie. Ale
uyczajc wiatu ycia, musiao je rwnie ode otrzymywa. A poniewa
serce jest siedzib i symbolem ycia, skadano socu w ofierze krwawice
serca ludzi i zwierzt, by utrzyma jego siy i umoliwi mu przebieganie
drogi przez niebo.
Tak wic meksykaskie ofiary skadane socu miay raczej charakter
magiczny anieli religijny, jako e celem ich byo nie tyle przebaganie i po-
zyskanie przychylnoci boga, ile fizyczne odnowienie jego siy, ciepa, wia-
ta i ruchu. Stae zapotrzebowanie na ofiary ludzkie dla podsycenia ognia
sonecznego byo rdem dorocznych wojen z ssiednimi plemionami, z
ktrych wojska przyprowadzay jecw zabijanych nastpnie na otarzach.
Tak oto nieustanne wojny toczone przez Meksykaczykw i okrutny system
ofiar ludzkich, najokrutniejszy z wszystkich nam znanych, wywodzi si w
znacznej mierze z faszywej teorii systemu sonecznego. Trudno znale
bardziej uderzajcy przykad tragicznych konsekwencji praktycznych czysto
spekulatywnego bdu. Staroytni Grecy wierzyli, e soce podruje po
niebie w rydwanie, tote Rodyjczycy, ktrzy czcili soce jako swe bstwo
naczelne, co roku powicali mu rydwan zaprzony w cztery konie, ktre
wrzucano do morza, by soce mogo si nimi posuy. Widocznie uwaali,
e po caorocznej pracy stare konie i rydwan s ju zuyte. Podobnym mo-
tywem kierowali si zapewne bawochwalczy krlowie Judy, skadajc so-
cu w ofierze rydwan i konie, tak jak i Spartanie, Persowie i Massagetowie,
ktrzy ograniczali si tylko do ofiarowywania koni. Spartanie ofiary swe
skadali na szczycie gry Tajgetos, za ktrej piknym szczytem co wieczr
skrywao si soce. Dla mieszkacw doliny spartaskiej byo to rwnie
naturalne jak skadanie ofiar w morzu dla wyspiarzy z Rodos, ktrzy zno-
wu widzieli, jak soce pogra si w morzu. Tak wic czy to na szczycie
gry, czy w gbinach morskich wiee konie czekay na zmczonego boga
wtedy, gdy byty mu najbardziej potrzebne, to znaczy u kresu jego caodzien-
nej podry.
Tak jak niektrzy uwaali, e mog soce zawieci lub przypieszy je-
go bieg, podobnie znowu inni sdzili, e mog je powstrzyma lub opni.
Na jednej z przeczy peruwiaskich Andw stoj na dwch przeciwnych
szczytach dwie walce si wiee. W ich ciany wbito elazne haki, na kt-
rych zawieszano sie przecigan od jednej wiey do drugiej. W t sie
chwytano soce. Opowieci o ludziach, ktrzy schwytali soce w ptl, s
szeroko rozpowszechnione. Gdy soce udaje si jesieni na poudnie i coraz
niej schodzi po arktycznym niebie, Eskimosi z plemienia Iglulik bawi si
w koci koysk4, by zapa je w oczka sznura i nie pozwoli mu znikn. Na
wiosn za graj wrcz przeciwnie, chwytajc kulk w drewniany kieliszek,
by przypieszy powrt soca. Gdy czarny Australijczyk chce zatrzyma
soce a do swego powrotu do domu, wkada w rozwidlenie pnia drzewa,
dokadnie naprzeciwko miejsca, gdzie soce zachodzi, dar. Natomiast by
przypieszy jego zachd, sypie w powietrze piasek i dmucha w kierunku
soca, pragnc, by moe, popchn na zachd zwlekajc planet i zagrze-
ba j pod piaskami, w ktrych, jak uwaa, kryje si ona noc.
Czowiek pierwotny uwaa rwnie, e potrafi wywoa i powstrzyma
wiatr. Gdy dzie jest upalny, a Jakut ma przed sob dalek drog, bierze
kamie, ktry udao mu si znale we wntrznociach zwierzcia lub ryby,
owija go koskim wosiem i przywizuje do kija. Po czym kilkakrotnie wy-
machuje tym kijem i wypowiada zaklcia. Wkrtce pojawia si chodny wie-
trzyk. Po to, by wiatr chodny wia przez dziewi dni, kamie musi by
wpierw zanurzony w krwi ptaka lub zwierzcia, a potem ofiarowany socu.
W czasie skadania ofiary czarownik trzykrotnie okrca si wok wasnej
osi w kierunku przeciwnym do soca. Gdy Hotentot pragnie, by wiatr usta,
bierze jedn ze swych najtustszych skr i zawiesza j na kocu pala w prze-
konaniu, e dmuchajc w skr wiatr si zmczy, straci si i ustanie.
W Szkocji czarownice wywoyway wiatr, zanurzajc szmat w wodzie,
uderzajc ni trzykrotnie w kamie i piewajc przy tym:
4
Kocia koyska popularna zabawa dziecinna, polegajca na robieniu i spuszczaniu oczek
ze sznurka.
W staroytnoci w Koryncie mieszkaa rodzina, ktra cieszya si saw
posiadania umiejtnoci uspokajania szalejcego wiatru. Nie wiem jednak, w
jaki sposb czonkowie tej rodziny speniali t poyteczn funkcj, prawdo-
podobnie przynoszc im poza saw jeszcze inne, bardziej wymierne korzy-
ci wrd eglarskiej ludnoci przesmyku. Nawet w czasach chrzecija-
skich, za panowania Konstantyna, niejaki Sopater zosta stracony w Kon-
stantynopolu za zwizanie wiatrw za pomoc magii, albowiem tak si zo-
yo, e okrty wiozce zboe z Egiptu i Syrii zatrzymay si na penym
morzu z powodu ciszy morskiej lub wiatrw wiejcych w dzioby okrtw,
co wywoao zamieszki pord godnego motochu bizantyjskiego. Fiscy
czarownicy sprzedali wiatr eglarzom, ktrzy utknli w porcie z powodu
braku wiatru. Wiatr zawizany by na trzy wzy. Po rozwizaniu pierwsze-
go zaczyna wia agodny wietrzyk, po drugim rozptywa si sztorm, po
trzecim huragan. Estoczycy, ktrych od Finlandii dzieli jedynie odnoga
morska, nadal wierz w magiczne umiejtnoci swych ssiadw z Pnocy.
Zacieke wichry dmce z pnocy i pnocnego wschodu, sprowadzajce
febr i reumatyzm, prosta ludno wiejska Estonii przypisuje machinacjom
fiskich czarownikw i czarownic. Szczeglnie obawiaj si Estoczycy
trzech dni wiosennych zwanych Dniami Krzyowymi, z ktrych jeden wy-
pada w wili Wniebowstpienia. W te dni ludno okolic Fellina obawia si
wychodzi z domu, by mrone wiatry z Laponii nie poraziy ich miertelnie.
Ludowa pie estoska powiada brzmi:
nie czcz bokw i nie uznaj adnego boga, lecz miast tego czcz swego
krla, ktrego uwaaj za istot bosk, i mwi o nim, e jest najlepszy i naj-
potniejszy na wiecie. A krl sam o sobie twierdzi, e jest jedynym bogiem
na ziemi, zatem gdy wbrew jego woli pada deszcz lub gdy jest za gorco,
strzela z luku do nieba za to, e jest mu nieposuszne.
1
Henry Edward Manning (1808-1892) przywdca katolikw angielskich, kaznodzieja i
kardyna.
2
Montanus Frygijczyk (II w. po Chr.) kapan Kybele nawrcony na chrzecijastwo, zao-
y ok. 160-170 roku po Chr. sekt montanistw, ktrzy wierzyli w sta interwencj Parakle-
ta, tj. Ducha w., objawian rodkami nadprzyrodzonymi i atakami ekstazy u nawiedzonych.
Montanus gosi ascetyzm ycia, co miao przygotowa wiernych na przyjcie Chrystusa.
Miejsce i data mierci Montanusa s nieznane, podobno popeni samobjstwo.
3
w. Kolomb (Colombe) mczennik urodzony w Cordue, city przez Maurw w 853
roku. wito jego obchodzone jest 17 wrzenia.
4
Elipandus z Toledo (717-808) arcybiskup Toledo, hiszpaski twrca herezji. Naucza, e
Chrystus by synem Boga nie przez natur, lecz przez adopcj.
sam Jezus. Wzajemna adoracja bya przyjta u albigensw i setki takich
przypadkw odnotoway akta inkwizycji w Tuluzie w pierwszej poowie
XIV wieku.
W XIII wieku powstaa sekta zwana brami i siostrami Wolnego Ducha,
ktra utrzymywaa, e dziki dugim i arliwym kontemplacjom kady czo-
wiek moe zjednoczy si z bstwem w sposb niewyraalny. Czowiek taki
moe zespoli si z rdem i Twrc wszechrzeczy, a wznisszy si w ten
sposb ku Bogu, bdc wchonity przez jego bogosawion istot i stano-
wic cz boskoci, staje si Synem Boym w tym samym znaczeniu i w
ten sam sposb co sam Chrystus, tote nie obowizuj go prawa boskie i lu-
dzkie. Sekciarze ci, przepojeni wewntrzn radoci, zewntrznie jednak
swym wygldem i zachowaniem robicy wraenie istot obkanych, wdro-
wali z miejsca na miejsce, przybrani w najbardziej fantastyczne stroje. Ze-
brali, wykrzykujc dziko, i odrzucali z pogard kad uczciw prac, uwaa-
jc, e stanowi ona bdzie przeszkod w boskiej kontemplacji i wstpowa-
niu duszy ku Ojcu duchw. Podczas wdrwek towarzyszyy im kobiety, z
ktrymi byli jak najbardziej spoufaleni. Ci spord nich, ktrzy wykoncy-
powali sobie, e doszli do najwikszej biegoci w wyszym yciu ducho-
wym, rezygnowali w ogle z noszenia odziey podczas swych zebra, uwa-
ajc skromno i przyzwoito za oznaki wewntrznego zepsucia, cechuj-
ce dusze wci jeszcze bdce we wadzy ciaa i niewzniesione do komunii z
duchem boskim, jego orodkiem i rdem. Niekiedy drog ku tej komunii
przypieszaa inkwizycja, a wtedy ginli w pomieniach bez ladu niepokoju,
przepojeni triumfem i radoci.
Okoo roku 1830 zjawi si w jednym ze stanw Unii Amerykaskiej,
graniczcym z Kentucky, oszust; owiadczy, e jest Synem Boym, Zbawi-
cielem ludzkoci, ktry wrci na ziemi, by wezwa bezbonych, niewie-
rzcych i grzesznikw do skruchy. Zapowiedzia, e jeli nie poprawi si w
okrelonym czasie, wwczas da znak i w jednej chwili wiat cay rozpadnie
si w kawaki. Te niezwyke fantazje spotkay si z yczliwym przyjciem
nawet pord ludzi zamonych, zajmujcych powane stanowiska spoeczne.
A w kocu jaki Niemiec pokornie poprosi nowego Mesjasza, by oznajmi
o tej straszliwej katastrofie jego krajanom po niemiecku, poniewa nie rozu-
miej po angielsku i szkoda by byo, eby zostali potpieni tylko z tego po-
wodu. Niedoszy Zbawiciel odpowiedzia z niezwyk szczeroci, e nie
zna niemieckiego. Co! zawoa na to Niemiec Syn Boy, a nie
przemawia wszystkimi jzykami, nawet niemieckim. Jeste oszustem, hipo-
kryt, wariatem, miejsce twoje w domu obkanych. Widzowie pomieli si
i rozeszli, zawstydzeni sw atwowiernoci.
Niekiedy po mierci swego ludzkiego wcielenia duch boski przechodzi w
innego czowieka. Tatarzy-buddyci wierz w istnienie wielu yjcych Bud-
dw, ktrzy wystpuj jako wielcy lamowie w najwaniejszych klasztorach.
Gdy jeden z takich lamw umiera, uczniowie nie opakuj go, poniewa
wiedz, e wkrtce pojawi si znowu, przychodzc na wiat jako nowo na-
rodzone dziecko. Jedyn ich trosk jest odnalezienie miejsca jego urodzin.
Gdy zobacz w tym czasie tcz, uwaaj j za znak dany przez zmarego
lam i wskazujcy im drog do koyski. Czasami boskie dziecko samo ujaw-
nia swe istnienie. Jestem wielkim lam mwi yjcym Budd takiej
to a takiej wityni. Zabierzcie mnie do mego klasztoru. Jestem jego nie-
miertelnym przeoonym. Bez wzgldu na to, w jaki sposb miejsce uro-
dzenia zostaje odnalezione, czy to przez sowa samego Buddy, czy te przez
znak na niebie, zwija si namioty i uradowani pielgrzymi, na ktrych czele
staje czsto krl lub jeden z najwietniejszych czonkw rodziny krlew-
skiej, wyruszaj, by odnale i sprowadzi boga-dziecko. Zazwyczaj rodzi
si ono w Tybecie, witym kraju, i karawana tam podajca czsto musi
przebywa najstraszliwsze pustynie. Gdy wreszcie odnajduj dziecko, padaj
na kolana i skadaj mu hod. Zanim jednak zostanie ono uznane za wielkie-
go lam, ktrego poszukuj, musi upewni ich, e jest poszukiwan osob.
Pytaj je wic o nazw klasztoru, ktrego, jak twierdzi, jest przeoonym,
jak daleko w klasztor si znajduje, ilu w nim przebywa mnichw, musi tak-
e opisa obyczaje zmarego wielkiego lamy i sposb, w jaki umar. Po
czym rozkada si przed nim rozmaite przedmioty: modlitewniki, filianki
na herbat i dzbanki, a ono musi wskaza te, ktrych uywa w poprzednim
yciu. Gdy uczyni to bezbdnie, jego roszczenia zostaj uznane i w trium-
falnej procesji udaje si do klasztoru. Na czele wszystkich tych lamw stoi
dalajlama z Lhasy, Rzymu tybetaskiego. Uwaany jest za yjcego boga, a
po mierci jego boska i niemiertelna dusza przychodzi ponownie na wiat w
dziecku nowo narodzonym. Wedug niektrych opisw odkrycie dalajlamy
odbywa si podobnie jak w wypadku zwyczajnego wielkiego lamy. Inne
relacje mwi o wyborach, podczas ktrych cignie si losy ze zotego kub-
ka. W tym miejscu, gdzie si rodzi dalajlama, drzewa i roliny wypuszczaj
zielone licie. Na jego yczenie kwitn kwiaty i wytryskaj rda, obecno
jego zsya bogosawiestwo niebios.
Nie jest to bynajmniej jedyny czowiek wystpujcy jako bg w tych oko-
licach. Rejestr wszystkich wcielonych bogw imperium chiskiego prowa-
dzony jest w Li fan yan, czyli ministerstwie kolonii w Pekinie. Dotd wyro-
bio sobie koncesje stu szedziesiciu bogw. Tybet pobogosawiony jest
trzydziestu bogami, pnocna Mongolia raduje si posiadaniem dziewitna-
stu, a poudniow Mongoli opromienia obecno a pidziesiciu siedmiu.
Rzd chiski z ojcowsk trosk o dobro swych poddanych zabrania reje-
strowanym bogom rodzi si ponownie poza Tybetem, obawiajc si, by
narodziny boga w Mongolii nie miay powanych konsekwencji politycz-
nych, budzc upiony patriotyzm Mongow, ktrzy mog skupi si wok
ambitnego lokalnego bstwa krlewskiego pochodzenia i sprbowa mie-
czem wywojowa dla niego nie tylko duchowe, ale i doczesne krlestwo.
Poza tymi publicznymi wzgldnie koncesjonowanymi bogami istnieje wielu
maych prywatnych bogw lub osb praktykujcych boskie rzemioso bez
koncesji, ktrzy poktnie robi cuda i bogosawi swj ludek. W ostatnich
czasach rzd chiski przymyka oczy na powtrne przychodzenie na wiat
tych podrzdnych bstw poza Tybetem. Z chwil jednak, gdy ju si na
wiecie znajd, rzd pilnuje ich rwnie uwanie jak tych, ktre praktykuj
legalnie, i jeli ktre z nich co przeskrobie, zostaje natychmiast zdegrado-
wane i zesane do odlegego klasztoru, z surowym zakazem ponownego
przyjcia na wiat w ludzkiej postaci.
Krlowie egipscy byli deifikowani za ycia, skadano im ofiary, a specjal-
ni kapani oddawali im cze w specjalnych wityniach. Niekiedy nawet
kult krlw przymiewa kult bogw. Za panowania Merenry wysoki dygni-
tarz owiadczy, e wybudowa wiele witych miejsc, by duchy krla, wie-
cznie yjcego Merenry, mogy by czciej wzywane
Dowiadujemy si, e
Kapastwo alfai, zwane tak przez plemiona Barea i Kunama, jest bardzo
dziwne. Ludzie wierz bowiem, e kaptan potrafi zaklina deszcz. Stanowisko
to istniao uprzednio u Algedw i, jak si zdaje, nadal jest rozpowszechnione
wrd Murzynw nubijskich. Alfai w Barea, do ktrego zwracaj si o pora-
dy rwnie pnocni Kunama, mieszka wraz z rodzin samotnie na grze w
pobliu Tembadere. Ludzie przynosz mu ofiary w postaci odziey i owocw
i uprawiaj due pole bdce jego wasnoci. Jest on pewnego rodzaju kr-
lem, a urzd przechodzi dziedzicznie na jego brata lub siostrzeca. W po-
wszechnym przekonaniu potrafi on sprowadza deszcz i przepdza szara-
cz. Gdy jednak zawodzi oczekiwania ludnoci i nastaje wielka posucha,
wierni kamienuj go, a najblisi krewni musz pierwsi rzuci w niego kamie-
niem. Gdy przejedalimy przez ten kraj, urzd alfai sprawowa jeszcze jaki
stary czowiek, ale syszaem, e zaklinanie deszczu okazao si zbyt niebez-
piecznym zajciem, tote zrzek si swej wadzy.
1
Jacob Grimm (1785-1863) niemiecki filolog i pisarz. Wraz z bratem Wilhelmem opubli-
kowa Deutsche Sagen i pracowa nad niemieckim sownikiem, wyda Deutsche Mythologie i
Deutsche Grammatik.
wzgldem wyjtku. Uwaa, e maj dusz tak, jak on posiada, i odpowie-
dnio wobec tego je traktuje.
2
Porfirios (233-304 po Chr.) filozof grecki rodem z Tyru, ucze Plotyna, przedstawiciel
neoplatonizmu, jeden z ostatnich uczonych staroytnoci. Napisa m.in. ycie Pitagorasa,
Objanienie do Odysei, O powstrzymywaniu si od spoywania zwierzt.
gniewie spowodowa mier wodza i jego rodziny. Dla zapobieenia takie-
mu nieszczciu zasigaj rady znachora, a gdy otrzymaj zezwolenie, drwal
skada najpierw drzewu ofiar z kury i kozy, po czym natychmiast po pierw-
szym uderzeniu toporem przykada usta do drzewa i wysysa soki. W ten
sposb powstaje braterstwo z drzewem, tak jak dwoje ludzi zawiera brater-
stwo krwi przez wzajemne ssanie krwi. Potem moe ju bezkarnie przyst-
pi do powalenia swego brata-drzewa.
Ale nie zawsze duchy rolinne traktowane s z szacunkiem i czci. Gdy
nie pomagaj pikne sowa i uprzejme traktowanie, stosowane s niekiedy
surowsze metody. Drzewo durian we Wschodnich Indiach, ktrego gadki
pie wyrasta niekiedy do wysokoci osiemdziesiciu lub dziewidziesiciu
stp bez jednej gazki, rodzi owoce o najcudowniejszym smaku i najokrop-
niejszym zapachu. Malaje kultywuj te drzewa dla ich owocu i uciekaj si
do bardzo szczeglnej praktyki, gdy chc pobudzi ich podno. Niedaleko
Jugra w Selangu istnieje may zagajnik drzew durian. Wieniacy zbieraj si
tam w pewien okrelony dzie. Miejscowy czarownik bierze wwczas sie-
kier i zadaje kilka ciosw najbardziej jaowemu drzewu, mwic przy tym:
Bdziesz ty przynosi teraz owoce? Jeli nie, zetn ci. Drzewo odpowiada
na to ustami innego czowieka, ktry wdrapa si na znajdujcy si w pobli-
u mangostin (na durian nie mona si wdrapa): Tak, bd ju teraz rodzi
owoce; prosz ci, nie cinaj mnie. Podobnie w Japonii, by zmusi drzewo
do owocowania, posya si do sadu dwoje ludzi. Jeden wspina si na drzewo,
drugi za stoi u jego stp z siekier. Czowiek z siekier pyta drzewo, czy da
obfite zbiory w przyszym roku, i grozi, e jeli tego nie uczyni, zetnie je. Na
co drugi, ukryty w gaziach, odpowiada w imieniu drzewa, e zaowocuje
obficie. Mog si nam co prawda wydawa dziwne te metody ogrodnictwa,
ale maj one dokadne odpowiedniki w Europie. W wili Boego Narodze-
nia wielu poudniowych Sowian i Bugarw grozi jaowemu drzewu siekie-
r, podczas gdy inni mczyni, wstawiajc si za zagroone drzewo, m-
wi: Nie cinaj mnie, wkrtce dam owoce. Trzykrotnie powtarza si gro-
ba, trzykrotnie proba wstawiennika powstrzymuje cios. Po takim zabiegu
przestraszone drzewo z pewnoci zaowocuje nastpnego roku.
Skoro drzewa i roliny s istotami oywionymi, to oczywicie musz po-
siada pe, nic wic dziwnego, e w konsekwencji traktowano je jako istoty
pci mskiej i eskiej, ktre mona midzy sob kojarzy nie tylko w prze-
nonym czy poetyckim znaczeniu. Nie jest to zreszt wyobraenie czysto
fantastyczne, poniewa roliny, podobnie jak zwierzta, s zrnicowane
pciowo i rozmnaaj si w swoich gatunkach przez poczenie elementw
mskich i eskich. U wyszych jednak zwierzt organy obu pci s rozdzie-
lone pomidzy odrbne osobniki, natomiast u wikszoci rolin istniej one
rwnoczenie obok siebie. Nie jest to jednak zasada powszechna i w wielu
gatunkach rolina mska rni si od eskiej. Rnic t, jak si zdaje,
podpatrzyy niektre ludy dzikie, dowiadujemy si bowiem, e Maorysi
znaj si na pci drzew itd., i maj oddzielne nazwy dla mskich i eskich
drzew niektrych gatunkw. Staroytni znali rnic midzy msk a e-
sk palm daktylow i zapadniali je sztucznie przez otrzsanie pyku m-
skiego drzewa na kwiaty eskiego. Zapadnianie odbywao si wiosn.
U pogan Haranu miesic zapadniania palm nazywa si miesicem Daktyli
i w tym samym czasie obchodzili oni wito zalubin wszystkich bogw
i bogini. Od tych rzeczywistych i owocnych zalubin palm rni si fa-
szywe i jaowe zalubiny rolin odgrywajce tak wielk rol w przesdach
hinduskich. Gdy na przykad Hindus posadzi gaj mangowy, ani on sam, ani
jego ona nie mog skosztowa owocw jakiego drzewa, dopki nie zosta-
nie ono zalubione drzewu odmiennego gatunku, zazwyczaj tamaryszkowi
rosncemu w pobliu gaju. Gdy brak tamaryszka, zastpi go moe jamin.
Koszty takiego lubu bywaj znaczne, albowiem im wicej braminw przy
tej okazji si ugaszcza, tym wiksza chwaa spada na waciciela gaju. Zna-
ny jest wypadek, gdy rodzina musiaa sprzeda wszystkie swe zote i srebrne
drobiazgi, a nawet zapoyczy si, by urzdzi godn ceremoni zalubin
drzewa mangowego z jaminem. W wili Boego Narodzenia chopi nie-
mieccy zwykli byli zwizywa somianymi powrozami drzewa owocowe, by
obrodziy, mwic, e w ten sposb drzewa s zalubione.
Niekiedy zgodnie z wierzeniami dusze zmarych zamieszkuj drzewa.
Plemi Dieri w Australii rodkowej uwaa za bardzo wite pewne drzewa,
w ktre mieli wcieli si ich przodkowie. O drzewach tych wyraaj si z
szacunkiem i pilnuj, by ich nie cito i nie spalono. Gdy osiedlecy doma-
gaj si cicia tych drzew, protestuj zawzicie, twierdzc, e pozbawioby
to ich szczcia i mogoby cign na nich kar za brak poszanowania dla
przodkw. Niektrzy wyspiarze filipiscy wierz, e dusze ich przodkw
przebywaj w pewnych drzewach, tote nie cinaj ich. Gdy s zmuszeni
takie drzewo ci, prosz drzewo o wybaczenie, tumaczc si, e nakaza
im to uczyni kapan. Duchy najchtniej zamieszkuj drzewa wysokie i po-
tne o szeroko rozpostartych gaziach. Gdy wiatr szeleci limi, tubylcy
sysz w tym gos ducha i nigdy nie przechodz obok drzewa, by nie poko-
ni si z szacunkiem i nie przeprosi ducha za zakcenie spokoju. U Ignoro-
tw kada wioska ma swe wite drzewo, w ktrym mieszkaj dusze zmar-
ych przodkw. Drzewu temu skada si ofiary, a kade uszkodzenie drzewa
ma ciga na wiosk niepowodzenia. Gdyby drzewo cito, niechybnie zgi-
naby wioska wraz z wszystkimi mieszkacami.
Na Korei dusze ludzi zmarych przy drodze albo na zaraz i dusze kobiet,
ktre umary przy porodzie, zamieszkuj z reguy drzewa. Takim duchom
skada si na stosach kamieni, uoonych pod drzewami, ofiary z ciasta, wi-
na i wieprzowiny. W Chinach panuje od niepamitnych czasw zwyczaj
sadzenia drzew na grobach, aby w ten sposb wzmocni dusze zmarych
i ocali ich ciaa przed zepsuciem; do tego celu wybierane s zwaszcza so-
sny i cyprysy, poniewa przypisuje, si im wiksz ywotno ni innym
drzewom. Std te czasami utosamia si drzewa rosnce na grobach z du-
szami tych, ktrzy odeszli.
Nawet po ciciu drzewa i sporzdzeniu desek, uytych nastpnie do zbu-
dowania domu, moe si zdarzy, e duch leny wci jeszcze przebywa w
drewnie, tote niektrzy staraj si go przebaga, zanim zamieszkaj w no-
wym domu. Gdy nowy budynek jest ukoczony, Toradowie z Celebesu
zabijaj koz, wini albo bawou i krwi tych zwierzt smaruj wszystkie
drewniane czci domu. Jeli budynek jest lobo, czyli domem ducha, ww-
czas zabija si koguta albo psa na kalenicy dachu tak, eby krew spyna na
obie strony. Dziksze plemi Tanapoo w takich wypadkach skada ofiary
ludzkie. Ofiara na dachu lobo, czyli wityni, suy temu samemu celowi co
smarowanie krwi drewnianych czci zwyczajnego domu. Intencj jest
przebaganie ducha lenego, ktry moe jeszcze przebywa w drewnie. Po
takim zabiegu duch jest udobruchany i nie wyrzdzi krzywdy mieszkacom.
Gdy drzewo przestaje uchodzi za ciao ducha drzewa, lecz staje si po
prostu jego miejscem zamieszkania, ktre moe w dowolnej chwili opuci,
myl religijna dokonuje istotnego postpu. Animizm przechodzi w polite-
izm. Innymi sowy, czowiek przestaje uwaa kade drzewo za yw i wia-
dom istot, a widzi w nim tylko martw i bezduszn mas, zamieszkan na
krtszy lub duszy czas przez nadprzyrodzon istot, ktra swobodnie moe
przechodzi z drzewa na drzewo, przez co posiada pewne prawa wasnoci
do drzew i z ducha drzewa przemienia si w lene bstwo. Gdy tylko duch
drzewa zostaje w ten sposb wyzwolony w pewnej mierze od kadego po-
szczeglnego drzewa, zaczyna zmienia ksztaty i wciela si w posta
czowieka na skutek oglnej tendencji panujcej w prymitywnym sposobie
mylenia do oblekania wszelkich abstrakcyjnych istnie duchowych w kon-
kretne ludzkie ksztaty. Std sztuka klasyczna przedstawia lene bstwa w
ludzkiej postaci, podkrelajc ich leny charakter jak gazi czy rwnie
wymownym symbolem. Zmiana ksztatu nie wpywa jednak w sposb za-
sadniczy na istot natury ducha drzewa. Wadz, ktr posiada jako wcielo-
ny w drzewo duch drzewa, zachowuje nadal jako bg drzew. Sprbuj to
bardziej szczegowo wykaza. Wska wic najpierw, jak drzewom uwa-
anym za istoty oywione przypisuje si wadz nad deszczem i socem, jak
mog one mnoy trzod i pomaga kobietom w poogu, i po drugie, jak te
same siy przypisywane s bogom drzew, pojmowanym jako antropomor-
ficzne istoty wzgldnie rzeczywicie ludzkie wcielenia.
Po pierwsze wic, drzewa wzgldnie duchy drzew maj sprowadza
deszcz i pogod. Gdy misjonarz Hieronim z Pragi namawia pogan Litwi-
nw, by wycili wite gaje, rzesza Litwinek bagaa ksicia litewskiego, by
go powstrzyma, twierdzc, e wraz z gajem zniszczony zostanie dom boga,
ktry zsya im zawsze deszcz i soce. Szczep Mundarw w Assamie uwa-
a, e gdy zetnie si drzewo w witym gaju, leny bg okae swe niezado-
wolenie, wstrzymujc deszcz. W celu sprowadzenia deszczu mieszkacy
Monjo, wioski w rejonie Sagajng w pnocnej Birmie, wybieraj najwikszy
tamaryszek w pobliu wsi i mianuj go przybytkiem ducha (nat), ktry ma
wadz nad deszczem. Po czym skadaj ofiary z chleba, kokosw, bananw
i ptactwa duchowi opiekuczemu wsi i duchowi, ktry sprowadza deszcz,
i modl si: O Panie nat, zlituj si nad nami, biednymi miertelnikami, i nie
wstrzymuj deszczu. Jako e szczodrze skadamy ci te ofiary, spraw, by
deszcz pada dniem i noc. Po tym nastpuj libacje na cze ducha tamary-
szka, a jeszcze pniej trzy starsze niewiasty, ubrane w pikne szaty, obwie-
szone naszyjnikami i kolczykami, piewaj Pie Deszczu.
Duch drzewa kae rwnie dojrzewa plonom. Gallowie afrykascy ta-
cz parami wok witego drzewa, modlc si o dobre zbiory. Kada para
skada si z mczyzny i kobiety trzymajcych kij za oba koce. Pod pa-
chami trzymaj zielon kukurydz lub traw. Chopi szwedzcy wtykaj ga-
z limi do kadej bruzdy na polach, gdzie zasiali zboe, w przekonaniu
e to zapewni im obfity plon. Ta sama myl ley u podstaw francuskiej
i niemieckiej wiechy doynkowej (Harvest May). Jest to dua ga, a nawet
cae drzewo przybrane kosami zboa, przywoone do domu z niw i przy-
twierdzane do dachu domu lub stodoy, gdzie pozostaje do nastpnego roku.
W Szwabii wiecha doynkowa umieszczana bywa na ostatnich snopach
zboa pozostawionych w polu; w innych miejscowociach umieszcza si
wiech na polu i przywizuje si do niej ostatni zty snopek.
Duch drzewa sprawia, e trzody rozmnaaj si, i ma dobroczynny wpyw
na kobiety posiadajce potomstwo.
U niektrych plemion murzyskich w Kongo kobiety ciarne sporzdza-
j sobie ubrania z kory pewnego witego drzewa, poniewa wierz, e ocali
je ono przed niebezpieczestwem towarzyszcym porodowi. Podanie, e
Leto, gdy miaa urodzi boskie blinita, Apollina i Artemid, obja ramio-
nami drzewo palmowe i oliwk czy te dwa drzewa laurowe, jest, by moe,
wiadectwem, i Grecy rwnie wierzyli w skuteczno pewnych drzew ja-
ko uatwiajcych pord.
X
Pozostaoci kultu drzew we wspczesnej Europie
Wczylimy si ca noc
I prawie cay ranek
I oto powracamy w dom
Wesoy niosc wianek.
1
W oryginale May-tree lub May-pole (drzewko majowe lub sup majowy). Uywamy tu
podobnych w tekcie nazw polskich, poniewa zwyczaje analogiczne do opisywanych przez
Frazera znane s w Polsce pod nazwami maik, maj itp. [Przyp. wyd. pol.]
Stoimy tu na dworze
A e tak pikny na nim li
To dzieo rki boej.
2
Z wasnych ust, bezporednio.
Majowa Ro, okr si trzy razy!
Daj nam na siebie patrze bez obrazy!
Chod, ryczko, chod do lasa,
Bdziem piewa, bdziem hasa
Od samego maja a do samej ry!
W piosence wypowiedziane jest yczenie, by tym, ktrzy nic nie daj, ku-
ny poary kury, by ich winnice nie obrodziy, drzewa nie day orzechw,
pola zb. Powszechnie uwaa si, e zbiory zale od darw ofiarowanych
tym majowym piewakom. W danym, jak i w poprzednio wzmiankowanych
przypadkach, pierwszego maja dzieci chodz z zielonymi gaziami i wian-
kami, piewaj i zbieraj pienidze. Cay ten obrzdek oznacza, e wraz z
duchem rolinnoci sprowadzaj one obfito i powodzenie na dom i ocze-
kuj za to opaty. Na Litwie rosyjskiej w dniu pierwszego maja ustawiano
przed wsi zielone drzewo, a parobcy wybierali najadniejsz dziewczyn,
koronowali j, spowijali w gazki brzozy, sadzali koo majowego drzewa
i taczyli wok, woajc: O Maju! O Maju!. W Brie (Isle de France)
maj ustawia si w rodku wioski. Wierzchoek ozdabia si kwiatami, gr-
n cz limi i gazkami, a doln duymi, zielonymi konarami. Dziewcz-
ta tacz wok tego drzewa, prowadzc rwnoczenie ze sob chopaka
pokrytego limi, ktrego nazywaj Ojcem Majem. W maych miasteczkach
gr Lasu Frankoskiego w Pnocnej Bawarii ustawia si drugiego maja
przed karczm drzewo Walber, wok ktrego taczy mczyzna w chocho-
le splecionym w taki sposb, e kosy schodz si nad jego gow, tworzc
koron. Nazywaj go Walber i zazwyczaj prowadzi on procesj po ulicach
udekorowanych gazkami brzozy.
U Sowian w Karyntii w dniu w. Jerzego (23 kwietnia) modzie przybie-
ra kwiatami i wiankami drzewo cite w przeddzie, po czym obnosi je z
muzyk i radosnymi okrzykami, a gwn postaci pochodu jest Zielony
Jerzy, miody chopak przybrany od stp do gowy w zielone gazki. Zielo-
nego Jerzego, to znaczy kuk wyobraajc go, wrzuca si do wody na za-
koczenie obchodw. Chopak odgrywajcy Zielonego Jerzego stara si
zawsze tak sprytnie wylizn ze swej zielonej szaty, a zamiast siebie pod-
stawi kuk, by nikt tego nie zauway, w wielu jednak miejscowociach
sam chopak odgrywajcy rol Zielonego Jerzego bywa zanurzany w rzece
lub sadzawce, a oczywistym celem tego jest zapewnienie deszczu i spowo-
dowanie, by pola i taki zazieleniy si na wiosn. W niektrych miejscowo-
ciach nakada si bydu wianki na gowy i wypdza je z obr, piewajc
przy tym:
1
Arrian (Flavius Arrianus) z Nikomedii w Bitynii (95-175 po Chr.) oficer Hadriana, na
staro osiedli si w Atenach. Napisa szereg dzie z dziedziny wojskowoci, geografii, histo-
rii, a take Ksig myliwsk (Kynegetikos).
emblematami niezwykej podnoci. To pozwala nam rwnie zrozumie,
dlaczego staroytne rzymskie prawo, przypisywane krlowi Tullusowi Ho-
stiliusowi, nakazywao kapanom w wypadku popenienia kazirodztwa ska-
danie ofiary w celu przebagania bogw w gaju Diany. Wiemy bowiem, e
w powszechnym mniemaniu zbrodnia kazirodztwa pociga za sob nieuro-
dzaj, tote pokuta za grzech powinna by ofiarowana bogini podnoci.
Skoro wic istniaa zasada, e bogini podnoci sama musi by podna,
Diana winna bya mie mskiego partnera. Jej maonkiem by, jeli mona
zaufa wiadectwu Serwiusza, w Virbius, ktrego przedstawiciel, a raczej
wcielenie, przebywa jako Krl Lasu w Nemi. Celem tego zwizku byoby
wspomaganie podnoci ziemi, zwierzt i ludzi i mona byo naturalnie uwa-
a, e cel ten bdzie z wiksz pewnoci osignity, gdy wite zalubiny
obchodzone bd co roku, a rol boskich maonkw odegraj bd to ich
wizerunki, bd te ywi ludzie. aden pisarz staroytny nie wspomina o
tego rodzaju uroczystociach w gaju w Nemi, ale tak mao wiemy o obrzd-
kach arycyjskich, e brak informacji w tej szczeglnej sprawie nie moe
stanowi powanej przeszkody dla naszej teorii. Teoria ta z braku bezpo-
rednich wiadectw musi z koniecznoci opiera si na analogii z podobny-
mi obyczajami praktykowanymi w innych miejscach. Tutaj skupimy uwag
na ich odpowiednikach w czasach staroytnych.
Imponujca witynia Baala, z omiu piter wzniesionych jedno na i dru-
gim, wyrastaa jak piramida nad Babilonem. W najwyszej wiey, do ktrej
docierao si po schodach wijcych si wok caej budowli, znajdowaa si
wielka witynia, a w niej wielkie oe przykryte wspania narzut i po-
duszkami, obok za sta zoty st. W wityni nie byo adnego wizerunku
i nikomu nie wolno byo spdzi w niej nocy z wyjtkiem pewnej kobiety,
ktr, jak twierdzili kapani chaldejscy, bogowie wybrali spord wszystkich
niewiast Babilonu. Utrzymywali oni, e bstwo samo zjawiao si w nocy w
wityni i spao na wielkim ou, a kobiecie, jako maonce boga, nie wolno
byo mie adnych stosunkw z jakimkolwiek miertelnikiem.
W egipskich Tebach w wityni Ammona sypiaa kobieta jako maonka
boga i, podobnie jak ona Baala w Babilonie, nie utrzymywaa rzekomo
adnych stosunkw z miertelnikami. Teksty egipskie czsto wspominaj o
boskiej maonce i zazwyczaj bya ni sama krlowa Egiptu. W przekona-
niu bowiem Egipcjan ich wadcy byli potomkami boga Ammona, ktry na
krtki czas wstpowa w osob rzdzcego krla i w tej postaci utrzymywa
stosunki z krlow. Boskie poczcie jest bardzo szczegowo wyrzebione
i namalowane na cianach dwch najstarszych wity w Egipcie, w Deir el
Bahari i Luksorze, a napisy, ktrymi rzeby s opatrzone, nie pozostawiaj
adnej wtpliwoci co do znaczenia przedstawionych scen.
W Atenach bg wina Dionizos co roku polubia krlow, a podczas uro-
czystoci odgrywano, jak si zdaje, zalubiny i konsumpcj maestwa. Nie
wiadomo jednak, czy rol boga odgrywa czowiek, czy te wizerunek. Od
Arystotelesa dowiadujemy si, e obchody te odbyway si w oficjalnej re-
zydencji krla zwanej Obor i stojcej w pobliu Prytanejonu, czyli ratusza,
na pnocno-wschodnim stoku Akropolu. Nie ulega wtpliwoci, e celem
tych zalubin byo zapewnienie podnoci winnej latoroli i innych drzew
owocowych, ktrych patronem by Dionizos. Zarwno pod wzgldem for-
my, jak i znaczenia ceremonia ta odpowiadaaby zalubinom Krla i Krlo-
wej Maja.
W wielkich misteriach eleuzyskich, ktre odbyway si we wrzeniu,
zwizek boga niebios Zeusa z bogini zboa Demeter bywa, jak si zdaje,
przedstawiany w postaci zwizku hierofanta z kapank Demeter, ktrzy
odgrywali role boga i bogini. Stosunek ich jednak by jedynie symboliczny
wzgldnie dramatyczny, poniewa hierofant chwilowo pozbawia si msko-
ci, zaywajc cykuty. Po wygaszeniu pochodni para schodzia do ciemnego
miejsca, a wierni czekali w penym obawy napiciu na wyniki mistycznych
godw, od ktrych, jak wierzyli, zaleao ich zbawienie. Po pewnym czasie
hierofant ukazywa si z powrotem i w olepiajcym blasku pokazywa ze-
branym kos zboa, owoc boskiego zwizku, po czym gono oznajmia:
Krlowa Brimo spodzia witego chopca Brimosa, co oznaczao: Po-
tna spodzia potnego. W istocie Matka Zboa urodzia potomka, zbo-
e, a w witym dramacie odgrywano cierpienia poogu. Ukazywanie zebra-
nym kosa byo, jak si zdaje, punktem szczytowym misteriw. Tak oto zza
urokw, ktrymi w nastpnych stuleciach otoczyy obrzdki te poezja i filo-
zofia, wyziera, jak skpany w socu odlegy krajobraz zza mgy, zwyka
wiejska uroczysto, ktrej celem byo sprowadzenie bogatych plonw na
rozleg dolin eleuzysk przez zalubienie bogini zboa bogu niebios,
ktry spragnion ziemi uynia dobroczynnymi deszczami. Co kilka lat
mieszkacy Platei w Beocji urzdzali uroczystoci zwane Maymi Dedalia-
mi, podczas ktrych cinano db w starym lesie dbowym. Z drzewa rze-
biono posg, ktry przebierano w strj panny modej, umieszczano na wozie
zaprzonym w woy i obok sadzano druhn. Nastpnie, jak si zdaje, posg
zawoono nad brzegi rzeki Ezop i z powrotem do miasta w towarzystwie
tumu taczcego i grajcego na fujarkach. Co szedziesit lat caa Beocja
obchodzia uroczysto Wielkich Dedaliw, a wwczas wszystkie posgi, a
nagromadzio si ich czternacie z mniejszych uroczystoci, cignito na
wozach do Ezopu, a potem na szczyt gry Kithairon, gdzie je spalano na
stosie. Opowie tumaczca obyczaj gosi, e obchodzono w ten sposb
uroczycie zalubiny Zeusa i Hery, uosobionej w dbowym posgu przybra-
nym w weselny strj. W Szwecji co roku naturalnej wielkoci wizerunek
Freya, boga podnoci rolinnej i zwierzcej, by woony po kraju w towa-
rzystwie piknej dziewczyny, ktr zwano jego maonk. Penia ona rw-
nie funkcj jego kapanki w wielkiej wityni w Uppsali. W kadej miej-
scowoci, do ktrej przybywa wdz z wizerunkiem boga, ludzie toczyli si,
by go powita i skada ofiary, proszc o obfite plony.
Tak wic zwyczaj zalubiania bogw bd to wizerunkom, bd to lu-
dziom by rozpowszechniony w staroytnoci. Zwyczaje te s oparte na tak
prymitywnych pojciach, e nie moemy mie wtpliwoci co do tego, i
cywilizowani Babiloczycy, Egipcjanie i Grecy odziedziczyli je po swoich
barbarzyskich lub prymitywnych przodkach. To przypuszczenie umacnia
si, gdy odnajdujemy podobne obrzdki u ras niszych. Tak na przykad
dowiadujemy si o tym, jak to niegdy Wotiacy z mamyskiego okrgu w
Rosji zaniepokoili si cyklem zych urodzajw. Nie wiedzieli, co pocz, a
wreszcie doszli do wniosku, e ich potny, a przy tym zoliwy bg Kere-
met widocznie pogniewa si za to, e pozostawiono go w stanie bezennym.
Ruszya wic delegacja starszyzny do Wotiakw z Kury, by z nimi si w tej
sprawie porozumie. Po powrocie do domu przygotowali duy zapas wdki,
barwnie przystrojony wz drabiniasty zaprzony w konie i dzwonic
dzwonkami ruszyli procesj do uroczyszcza w Kurze, jak to czyni, gdy
przywo do domu pann mod. Tam jedli, pili i weselili si ca noc, a
nastpnego ranka wycili duy kawa darni na uroczyszczu i zabrali go ze
sob do domu. Odtd wiodo si co prawda dobrze mieszkacom Mamyu,
ale le si potoczyy sprawy mieszkacw Kury, w Mamyu bowiem zboe
obrodzio, a w Kurze nie. Win zrzucono na tych z Kury, ktrzy zgodzili si
na zalubiny, i oburzeni mieszkacy wsi poturbowali ich. Jaki mia by cel
ceremonii zalubin pisze autor tego doniesienia trudno sobie wy-
obrazi. By moe, jak uwaa Biechtieriew2, mieli zamiar oeni Keremeta z
dobr i podn Mukilcyn, on-ziemi, po to, by nakonia go do dobrego
uczynku. W Bengalu, gdy kopi studni, sporzdzaj z drzewa wizerunek
boga i zalubiaj go bogini wody.
Oraoni w Bengalu czcz Ziemi jako bogini i co roku obchodz jej za-
lubiny z bogiem soca Dharme, w okresie gdy kwitnie drzewo sal. Cere-
monia ma nastpujcy przebieg: wszyscy kpi si, po czym mczyni uda-
j si do witego gaju (sarna), a kobiety w tym czasie zbieraj si w domu
wioskowego kapana. Po zoeniu ofiary z kury bogu soca i demonowi
gaju mczyni jedz i pij.
2
Wadimir Michajowicz Biechtieriew (1857-1927) wybitny rosyjski neuropatolog, psy-
chiatra i psycholog, twrca tzw. refleksologii. Jest on take autorem etnograficznej pracy pt.
Wotiacy, ich kultura i stan wspczesny, ktra ukazaa si w jzyku rosyjskim w 1880 roku w
czasopimie Wiestnik Jewropy.
dzy kapanem a jego on, symbolizujca, jak si zdaje, zwizek Ziemi ze
Socem. Po ceremonii wszyscy ucztuj i wesel si, tacz i piewaj nie-
przyzwoite pieni, a w kocu pozwalaj sobie na najbardziej wyuzdane orgie.
Wszystko to czyni si w tym celu, by ziemia bya podna.
Kraj Latynw jest cay wilgotny. Na nizinach ronie drzewo laurowe, mirt i
wspaniae buki; cinaj tam tak wielkie drzewa, e jeden pie starczy na kil
tyrreskiego okrtu. W grach rosn sosny i jody. To, co nazywaj krajem
Circe, jest wyynnym przyldkiem, gsto pokrytym dbami, mirtami i wspa-
niaymi drzewami laurowymi. Tubylcy twierdz, e mieszkaa tu Circe, i po-
kazuj grb Elpenora, na ktrym rosn takie mirty jak te, z ktrych robi si
wianki, natomiast wszystkie inne s wysokie.
1
Teofrast (Theofrastos) (327-287 przed Chr.) filozof grecki, ucze Arystotelesa, wszech-
stronny uczony, autor historii filozofii i prac botanicznych, m. in. Peri fytn ajtin (O pocho-
dzeniu rolin) i Peri fytn istorias (O badaniu rolin); cytowany fragment pochodzi z tej ostat-
niej pracy.
2
Mowa o eseju Josepha Addisona pt. Wizja Mirzy, opublikowanym w Spectatorze z 1
wrzenia 1711 roku, w ktrym wizja mostu z poamanymi przsami jest metafor ywota
ludzkiego.
Jupitera i Junony w letnim miesicu nazwanym na jej cze (Junius czer-
wiec).
Jeli Rzymianie rzeczywicie obchodzili w jakiejkolwiek porze roku wi-
te gody Jupitera i Junony, podobnie jak Grecy wicili zalubiny Zeusa i He-
ry, to marny prawo przypuszcza, e w czasach republiki obrzdku tego do-
konywano midzy dbowymi wizerunkami boskiej pary wzgldnie e odgry-
wali j flamen Dialis i jego ona flaminica. Flamen Dialis by bowiem ka-
panem Jowisza i, co wicej, staroytni i wspczeni autorzy uwaali go z
wielkim prawdopodobiestwem za ywy wizerunek Jupitera, ludzkie wciele-
nie boga niebios. Oczywicie w dawniejszych czasach krl rzymski jako
przedstawiciel Jupitera odgrywa rol niebiaskiego maonka w witym
maestwie, podczas gdy krlowej przypadaa rola niebiaskiej oblubieni-
cy, tak jak w Egipcie krl i krlowa przebierali si za bstwa czy te jak w
Atenach, gdzie krlowa co roku polubiaa boga wina Dionizosa. To, e krl
i krlowa Rzymu odgrywali role Jowisza i Junony, wydaje si o tyle natu-
ralniejsze, e bstwa te nosiy krlewskie tytuy.
Niezalenie od tego, czy byo tak, czy te inaczej, wydaje si, e legenda o
Numie i Egerii zawiera reminiscencje z czasw, gdy krl-kapan sam od-
grywa rol boskiego oblubieca, a poniewa znalelimy dostateczne po-
wody, by przypuszcza, e krlowie rzymscy uosabiali boga dbu, o Egerii
za wiadomo z pewnoci, e bya nimf dbu, historia ich zwizku w wi-
tym gaju pozwala nam wysun hipotez, e w Rzymie krlewskim obcho-
dzono regularnie uroczysto analogiczn do tej, jak w Atenach urzdzano
a do czasw Arystotelesa. Zalubiny krla Rzymu z bogini dbu, podobnie
jak maestwo Krlowej Aten z bogiem wina, musiao mie na celu przy-
pieszenie wzrostu rolinnoci za pomoc magii homeopatycznej. Nie ulega
wtpliwoci, e rzymski rytua jest starszy i e na dugo, zanim najedcy z
pnocy zetknli si z winn latorol nad brzegami Morza rdziemnego,
ich przodkowie zalubiali boga drzewa z bogini drzewa w rozlegych d-
bowych lasach Europy rodkowej i Pnocnej. W dzisiejszej Anglii lasy
przewanie wyginy, a jednak na wiejskim pastwisku i na wielu wiejskich
drkach przetrway w wiejskich obrzdach majowych wyblake wspomnie-
nia witych zalubin.
XIII
Brzemi krlewskiej wadzy
W adnym wypadku wdz nie przejdzie rzeki. Jeli musi to uczyni, zawi-
zuje mu si oczy i przenosi si go przy akompaniamencie pieww i okrzy-
kw; gdyby sam przeszed, olepby lub umar, a ju z pewnoci straci swe
wodzostwo.
1
Sassywood drzewo rosnce w Zachodniej Afryce (Erytrophloeum quinense), o trujcym
drewnie i korze.
odmawiali przyjmowania urzdu, ktry w ten sposb stopniowo wygasa,
bd te, przyjmujc go, zaamywali si pod jego ciarem, zamieniajc si
w bezduszne kreatury, w odludkw odcitych od wiata, a z ich niedo-
nych rk stery rzdu wylizgiway si, wpadajc w twarde donie ludzi ko-
mentujcych si czsto wadz realn, chocia pozbawion tytuu. W niekt-
rych krajach to rozszczepienie wadzy najwyszej pogbio si, przechodzc
w pen i sta separacj wadzy duchownej i wieckiej, przy czym stary
dom krlewski zachowywa czysto religijne funkcje, natomiast rzdy wiec-
kie przechodziy w rce rodu modszego i energiczniejszego.
A oto kilka przykadw. Widzielimy uprzednio, jak w Kambody czsto
trzeba zmusza niechtnych nastpcw do przyjmowania wadzy Krla
Ognia i Wody, a na wyspach Savage monarchia wygasa, poniewa nikogo
nie mona byo skoni do przyjcia tego niebezpiecznego zaszczytu. W nie-
ktrych czciach Afryki Zachodniej, gdy krl umiera, zbiera si tajna rada
rodzinna, by ustali, kto bdzie jego nastpc. Czowieka, na ktrego pad
wybr, chwyta si niespodziewanie, wie i wrzuca do domu fetysza, gdzie
trzymany jest tak dugo, dopki nie zgodzi si przyj korony. Niekiedy nas-
tpca znajduje sposoby uniknicia narzucanego mu zaszczytu. Znany jest
przypadek bitnego wodza, ktry stale chodzi uzbrojony i zdecydowany by
si odeprze wszelkie prby posadzenia go na tronie. Dzicy Timmowie w
Sierra Leone, obierajcy swego krla, zastrzegaj sobie przywilej bicia go w
przeddzie koronacji; niekiedy tak serdecznie korzystaj z tego konstytucyj-
nego przywileju, e nieszczsny monarcha niedugo zasiada na tronie. Gdy
wic gwni wodzowie maj uraz do jakiego czowieka i chc si go poz-
by, wybieraj go na krla. Dawniej, zanim kto bywa proklamowany kr-
lem Sierra Leone, zwyczaj nakazywa zakuwa go w kajdany i sprawia mu
lanie. Nastpnie kajdany zdejmowano, wybraca ubierano w szaty krlew-
skie i wrczano mu insygnia godnoci krlewskiej, a by to po prostu topr
katowski. Nie dziwmy si wic, gdy czytamy, e w Sierra Leone, gdzie takie
obyczaje panoway,
1
Jules Nicolas Crevaux (1847-1882) francuski podrnik odkrywca, bada tereny Ameryki
Poudniowej.
konia podrnika rzuca si arzce wgle, wypowiadajc przy tym sowa
powitania. Wkraczajcego do wioski w Afryce rodkowej Emina Pasz 2
powitano ofiar z dwch kz. Ich krwi pokropiono ciek, po ktrej wdz
szed, by powita Emina. Niekiedy strach przed obcymi i ich magi jest tak
wielki, e nie pozwala na adne powitanie. Tak wic gdy Speke3 zjawi si w
pewnej wiosce, tubylcy zamknli przed nim swe domy,
poniewa nigdy dotd nie widzieli biaego czowieka ani blaszanych pudel,
ktre ludzie nosili. Kto wie mwili moe te skrzynie s niczym in-
nym jak przemienionymi grabiecami Watuta, ktrzy w tej postaci przybyli,
by nas zabi?. Nie pomogy adne perswazje i trzeba byo ruszy do nastp-
nej wioski.
2
Emin Pasza, Mehmed (wac. Eduard Schnitzer) (1840-1892) niemiecki podrnik od-
krywca, bada tereny Afryki.
3
John Hanning Speke (1827-1864) angielski podrnik i odkrywca, bada tereny Afryki,
odkry jeziora Tanganika i Wiktorii, to ostatnie jako rdo Nilu.
4
Nikoaj Nikoajewicz Mikucho-Makaj (1846-1888) wybitny podrnik i uczony rosyj-
ski, bada zwyczaje tubylcw Nowej Gwinei, Mikronezji, Malakki.
podczas jego nieobecnoci jaka obca kobieta i ktre za jego porednictwem
mogyby przej na kobiety jego wioski. Dwch ambasadorw, ktrych do
Anglii wysta pewien hinduski ksi, uwaano za tak skaonych przez ze-
tknicie si z obcymi, i jedynie ponowne przyjcie na wiat mogo ich
oczyci.
Gdy krl ma ochot si napi, kae przynie sobie kielich wina. Ten, ktry
wino przynosi, ma w rku dzwonek i gdy tylko wrczy krlowi kielich, dzwoni
i odwraca twarz. Wszyscy obecni padaj twarz na ziemi i nie ruszaj si z
miejsca, dopki krl nie skoczy pi... Jada on w podobny sposb i ma w tym
celu specjalny dom, w ktrym wiktuay s wyoone na bensa, czyli stole. Do
tego stou podchodzi, zamknwszy drzwi za sob, po jedzeniu puka i wycho-
dzi. Dziki temu nikt nigdy nie widzia krla pijcego lub jedzcego. Panuje
bowiem powszechnie przekonanie, e gdyby co takiego si stao, krl na-
tychmiast umrze.
W owej czci wiata wdz zazwyczaj dzwoni za kadym razem, gdy po-
ciga yk piwa, a w tej samej chwili stojcy przed nim chopak wymachuje
dzid, by przepdzi duchy, ktre chciayby wkra si do ciaa starego
wodza t sam drog co piwo. Tym samym wzgldem tumaczy si praw-
dopodobnie przestrzegany przez niektrych sutanw afrykaskich zwyczaj
przysaniania twarzy. Sutan Dar Furu owija twarz biaym mulinem, okr-
cajc go kilka razy wok gowy, przesaniajc najpierw nos i usta, a potem
czoo tak, e widoczne pozostaj tylko oczy. Ten sam zwyczaj zasaniania
twarzy jako oznaka suwerennoci obserwowano podobno w innych cz-
ciach Afryki rodkowej. Sutan Wadaj zawsze przemawia zza zasony i nikt
poza najbliszym otoczeniem i kilku uprzywilejowanymi osobami nie widzi
jego twarzy.
Rozwiniciem tych rodkw ostronoci jest obowizujcy niekiedy kr-
lw zakaz opuszczania swych paacw, gdy za zezwoli im si na to, podda-
nym nie wolno ich oglda. Fetyszowemu krlowi Beninu, czczonemu przez
swych poddanych jako bstwo, nie wolno byo opuszcza swego paacu.
Podobnie miaa si sprawa z krlem Loange, ktry po koronacji nie mg
wychodzi za bramy swego paacu. Krl Onitszy
wychodzi ze swego domu do miasta tylko wtedy, gdy bogowie zostali prze-
bagani ofiar ludzk, wobec czego nigdy nie rusza si poza swe domostwo.
Co wicej, dowiadujemy si, e nie wolno mu wychodzi ze swego paacu
pod kar mierci albo te musi odda jednego albo wicej niewolnikw,
ktrzy zostaj straceni w jego obecnoci. A jako e bogactwo kraju mierz
liczb niewolnikw, krl pilnie baczy, by nie naruszy tego prawa. A prze-
cie raz do roku, na wito jamw, krlowi wolno, a nawet wymaga tego
obyczaj, taczy w obecnoci ludu przed wysok, ulepion z biota, cian
swego dworu. Podczas taca dwiga na plecach wielkie ciary, zazwyczaj
worek z ziemi, by dowie, e wci jeszcze jest w stanie unie ciar
spraw pastwowych. Gdyby nie potrafi tego obowizku dopeni, zostaby
natychmiast zdetronizowany, a moe nawet ukamienowany. Krlw Etiopii
czczono jako bogw, ale trzymano w zamkniciu w ich paacach. Grzyste
wybrzee Pontu zamieszkiwa w staroytnoci wojowniczy i okrutny lud
Mosyni lub Mosynoeci. Przez ich grzysty kraj cign z Azji do Europy
synny odwrt Dziesiciu Tysicy. Barbarzycy ci trzymali swego krla pod
cis stra na szczycie wysokiej wiey, z ktrej po elekcji nie mia prawa
ju nigdy schodzi. Na tej wiey sprawowa sdy nad swymi poddanymi, ale
jeli ich czym urazi, karali go, wstrzymujc poywienie przez dzie, a na-
wet godzc go na mier. Krlom Sabei, czyli Szeby, bogatego w korzenie
kraju Arabii, nie wolno byo opuszcza paacw; jeli to uczynili, tum
umierca ich przez kamienowanie. Ale na dachu paacu byo okno, do kt-
rego przymocowany by acuch. Gdy jaki czowiek uwaa, e staa mu si
krzywda, pociga za acuch, krl zwraca wwczas na niego uwag, wzy-
wa do rodka i wymierza sprawiedliwo.
Ale mona rwnie czowiekowi zaszkodzi magicznymi sposobami, wy-
korzystujc resztki jedzenia, ktre spoywa, lub naczynia, z ktrych jad.
Zgodnie z zasadami magii sympatycznej utrzymuje si faktyczny zwizek
midzy jedzeniem znajdujcym si w odku czowieka a tym, ktre pozo-
stawi nietknite, tak wic szkodzc resztkom mona zaszkodzi rwnocze-
nie jedzcemu. Kady dorosy z plemienia Narrinyeri w Poudniowej Au-
stralii ustawicznie szuka koci ssakw, ptakw lub oci rybich, z ktrych
kto ogryz miso, aby za ich pomoc mc rzuca miercionone czary.
W tej sytuacji kady starannie pali koci spoytych przez siebie zwierzt,
aby nie wpady w rce czarownika. A nazbyt czsto jednak czarownikowi
udaje si zdoby tak ko, a wtedy wierzy, e posiad wadz ycia i mier-
ci nad mczyzn, kobiet czy dzieckiem, ktrzy jedli miso tego zwierz-
cia.
Przesdny strach przed urokami, jakie mona rzuci na czowieka za po-
moc resztek jedzenia, ktre po sobie pozostawia, mia dobroczynny skutek,
poniewa zmusi wielu dzikich do niszczenia odpadkw, ktre gnijc mogy
stanowi realne, a nie wyimaginowane rdo chorb i mierci. Nie tylko
zreszt sanitarne warunki plemienia zyskay na tym przesdzie. Rzecz cie-
kawa, e ten sam nieuzasadniony niczym strach, to samo faszywe wyobra-
enie o przyczynowoci wzmocnio porednio moralne wizy gocinnoci,
honoru i uczciwoci u ludzi dajcych mu wiar. Jest bowiem rzecz oczywi-
st, e czowiek, ktry ma zamiar zaszkodzi swemu bliniemu, rzucajc na
niego czary poprzez resztki jedzenia, nie tknie tego jedzenia, poniewa we-
dug zasad magii sympatycznej szkoda, jaka bdzie wyrzdzona za pomoc
tych resztek, rwnie i jego dotknie. Std bierze si w spoeczestwie pier-
wotnym uwicenie wizi powstaych przez wsplnie jedzenie. Spoywajc
wsplnie posiek, ludzie dowodz tym swych uczciwych zamiarw, jeden
zarcza drugiemu, e nie knuje przeciw niemu nic zego, bo przecie skoro
jest z nim zjednoczony wspln straw w odku, kada szkoda, jak wy-
rzdzi drugiemu, spadnie z rwn si na niego. cisa logika dyktuje jednak,
e wi sympatyczna trwa tylko dotd, dopki wsplnie zjadane poywienie
jest w odkach obu stron. Tote przymierze zawarte przez wsplne jedze-
nie jest mniej trwae i uroczyste anieli przymierze polegajce na wzajemnej
transfuzji krwi, ktra zwizuje niejako na cae ycie.
XVI
Osoby tabu
Puchnie gardo i cae ciao i bezbonik umiera. Miaem pikn mat, ktr
otrzymaem od czowieka niemiejcego uywa jej, poniewa siedzia na niej
najstarszy syn Thakombau. Istniaa jednak zawsze rodzina lub klan z pospl-
stwa, ktrym te niebezpieczestwa nie groziy. Mwiem o tym pewnego razu
z Thakombau. Ach tak powiedzia mi Taki-to-a-taki! Chod no
tutaj i podrap mi plecy. Czowiek wykona polecenie, by jednym z tych,
ktrzy mogli bezkarnie to uczyni.
1
Bractwo Arwalskie (Fratres Arvales) starodawne kolegium kapaskie w Rzymie repu-
blikaskim, przywrcone do istnienia przez cesarza Augusta w 21 roku przed Chr., zoone z
dwunastu kapanw wybieranych z rodzin senatorw i z cesarza. Bractwo oddawao cze
bogini zboa, zwanej Dea Dia, w miesicu maju.
Dusunowie opowiada pewien pionier z Borneo maj dziwny
przesd, ktry kae im wszystko dobre i ze, szczliwe i nieszczliwe, przy-
pisywa czemu nowemu, co pojawio si w ich kraju. Tak na przykad to, e
zamieszkaem w Kindram, spowodowao upay, ktre tu ostatnio mamy.
Gdy Kublaj Chan pokona i wzi do niewoli swego wuja Najana, ktry
wznieci przeciw niemu bunt, kaza go straci, a po to, by krew jego cesar-
skiej dynastii nie zostaa przelana na ziemi i wystawiona na widok Nieba
i Soca, poleci zawin Najana w dywan i tak dugo rzuca go z rk do
rk, a umrze.
Skoro gowa uchodzia za tak wit, e nie wolno jej byo nawet dotyka,
nie popeniajc przestpstwa, nic dziwnego, i strzyenie musiao by opera-
cj delikatn i trudn. Trudnoci i niebezpieczestwa z ni zwizane byy
dwojakiego rodzaju. Po pierwsze, w toku tej czynnoci istniao niebezpie-
czestwo zakcenia spokoju ducha gowy, ktry bdzie mci si za wyrz-
dzon mu krzywd. Po drugie, powstawaa trudno pozbycia si citych
pukli.
Najprostszym sposobem uniknicia niebezpieczestwa byoby w ogle nie
cina wosw, i ten wybieg si stosuje, gdy ryzyko jest wiksze ni zazwy-
czaj. Krlom frankoskim nigdy nie wolno byo cina wosw i od dzieci-
stwa nigdy ich nie cinali. Ostrzyenie dugich lokw spadajcych na plecy
rwnoznaczne byoby z wyrzeczeniem si tronu. Gdy li bracia Klotar i Chi-
ldebert zapragnli posi krlestwo swego zmarego brata Klodomira, pod-
stpem zwabili dwch maych bratankw, synw Klodomira do siebie, po
czym wysali posaca z noycami i obnaonym mieczem do babki dzieci,
krlowej Klotyldy w Paryu. Pose pokaza Klotyldzie noyce i miecz i ka-
za jej wybra: czy dzieci maj by ostrzyone i pozosta przy yciu, czy te
umrze nieostrzyone. Dumna krlowa odpowiedziaa, e skoro jej wnuko-
wie nie maj wstpi na tron, woli zobaczy ich martwych anieli ostrzyo-
nych. Zamordowa ich wasnymi rkami okrutny wuj Klotar. Nie wolno ci-
na wosw krlowi wyspy Ponape, jednej z Karolin ten sam zakaz obo-
wizuje jego grandw. Plemi murzyskie Hos w Afryce Zachodniej
ma kapanw, ktrych gowy nie moe tkn brzytwa przez cae ycie. Bg
zamieszkujcy w czowieku zabrania mu pod kar mierci cinania wosw.
Gdy wosy s ju za dugie, ich posiadacz musi modli si do bstwa, by po-
zwolio ci przynajmniej ich koce. W rzeczy samej wosy uchodz za przy-
bytek boga, gdyby wic kapan je ci, pozbawiby boga schronienia.
czasami gol gowy, pozostawiajc tylko jeden lok na samym czubku, ktry
nosz zawizany w wze lub luno rozpuszczony. Wze splataj jednak tylko
wtedy, gdy zoyli uroczyste lubowanie pomszczenia mierci bliskiego krew-
nego czy powinowatego. W takich wypadkach lok moe by city dopiero po
spenieniu lubu.
Osoba strzygca rwnie jest tabu. Poniewa rce jej zetkny si ze wi-
t gow, nie wolno nimi dotyka strawy ani te przystpowa do innych
czynnoci. Karmiona jest przez innego czowieka straw ugotowan na
witym ogniu.
W niektrych okolicach Nowej Zelandii najbardziej uroczystym dniem
roku jest ten, w ktrym odbywa si strzyenie. Tego dnia cigaj tumy
z caej okolicy.
Ale nawet i wtedy, gdy wosy i paznokcie szczliwie zostay obcite, po-
zostaje trudna sprawa pozbycia si ich, bo przecie waciciel wierzy, e
sam ucierpi, jeli im co zego si stanie. Przekonanie, e na czowieka mo-
na rzuci uroki za pomoc wosw lub paznokci, ktre mu obcito, czy innej
czci ciaa, ktrej go pozbawiono, jest tak rozpowszechnione na caym
wiecie i zawiadczone tyloma a nazbyt dobrze znanymi przykadami, e
byoby zbyt nuce analizowa je w tym miejscu szerzej.
Karpaccy Huculi wyobraaj sobie, e gdy mysz uwije sobie gniazdo z
wosw citych czowiekowi, bdzie on cierpia na ble gowy lub nawet
zidiocieje. Podobnie w Niemczech panuje przekonanie, e jeli ptak znajdzie
cite wosy i uwije z nich gniazdo, wwczas czowiek, do ktrego wosy
naleay, bdzie cierpia na bl gowy; czasami nawet uwaa si, e mu wy-
skoczy guz na gowie. Ten sam przesd panuje wzgldnie panowa w Za-
chodnim Sussexie.
Po to, by cite wosy i paznokcie uchowa od szkody i niebezpiecznych
praktyk, do ktrych mog ich uy czarownicy, naley je przechowywa w
jakim bezpiecznym miejscu. Obcite pukle wodza Maorysw zbiera si pie-
czoowicie i grzebie na pobliskim cmentarzu. Tahitaczycy zagrzebywali
cite wosy w swych wityniach. Wspczesny podrnik widzia na uli-
cach Soku piramidy duych kamieni ustawione pod cianami domw, a w
szpary wetknite byy kosmyki wosw. Gdy zapyta, co te piramidy ozna-
czaj, odpowiedziano mu, e tubylcy po strzyeniu zbierali uwanie wosy i
skadali je w tych piramidach, ktre byy powicone fetyszowi i wobec tego
nietykalne. Te piramidy z witych kamieni byy, jak si dowiedzia nasz
podrnik, zwykym rodkiem ostronoci przed czarami, poniewa gdyby
czowiek zaniedba tego obyczaju i nie ukry we waciwy sposb citych
wosw, mogyby one wpa w rce jego wrogw, a ci za ich pomoc rzuci-
liby na uroki i doprowadziliby do jego zguby.
cite wosy i paznokcie chowane s czsto w jakimkolwiek tajnym miej-
scu, a niekoniecznie w wityni, na cmentarzu czy w drzewie, jak w przy-
padkach wyej wspomnianych. W Szwabii zaleca si ukrywanie wosw w
miejscu, do ktrego nie dotrze wiato soneczne i ksiycowe, na przykad
naley je zakopa w ziemi pod kamieniem. W Gdasku chowa je si w tor-
bie pod progiem, a na Ugi, jednej z Wysp Salomona, mczyni zagrzebuj
cite wosy w ziemi, by nie wpady w rce nieprzyjaci, ktrzy uyliby ich
do czarw i sprowadzili na wacicieli chorob lub niepowodzenie.
Czasami cite wosy i paznokcie przechowywane s bynajmniej nie w
obawie przed czarownikiem, lecz po to, by waciciel mia je w chwili zmar-
twychwstania ciaa, w ktre wierz pewne ludy. Inkowie
2
Pani z Likosury Despoina (dos.: pani, wadczyni) lokalne bstwo arkadyjskie. Jej
witynia znajdowaa si w Likosurze. Pod imieniem Despoiny czczono take inne boginie,
zwaszcza Demeter i Persefon.
XVIII
Sowa tabu
Dziki nie jest w stanie dostrzec rnicy midzy rzeczami a sowami, za-
tem zazwyczaj wyobraa sobie, e zwizek midzy osob a imieniem lub
rzecz i jej nazw nie jest jedynie zwizkiem umownym czy idealnym, lecz
wizi rzeczywist i siln, czc jedno z drugim w taki sposb, e magicz-
ne zabiegi w stosunku do czowieka mog by dokonane rwnie atwo za po-
rednictwem jego imienia jak wosw, paznokci czy innej materialnej czci
jego ciaa. Czowiek pierwotny uwaa imi za wan cz swej osoby i wo-
bec tego dba o nie w odpowiedni sposb. Tak wic Indianin z Ameryki P-
nocnej
jest zdania, e imi jest nie tylko nazw, ale konkretn czci jego osoby,
w takiej samej mierze jak oczy lub zby, i jest przekonany, e zoliwe obcho-
dzenie si z jego imieniem moe mie rwnie szkodliwe skutki jak rana zada-
na jakiejkolwiek czci jego ciaa. Z podobnym wierzeniem spotykano si
wrd rozmaitych plemion od Atlantyku po Pacyfik i byo ono rdem szere-
gu dziwacznych przepisw regulujcych spraw zatajania i zmiany imion.
Kafr ze swej strony nie ma prawa wymienia imienia swej teciowej, a jej
nie wolno wymienia jego imienia, wolno mu natomiast uywa sw, w
ktrych wystpuje akcentowana sylaba jej imienia. Kirgizce nie wolno wy-
mienia imion starszych krewnych ma ani nawet uywa sw przypomi-
najcych je fonetycznie. Jeli wic na przykad jeden z krewnych nazywa si
Owczarz, nie wolno jej uywa sowa owce, lecz musi je nazywa be-
czce; jeli nazywa si Jagni, musi o jagnitach mwi: mode becz-
ce. W Indiach poudniowych ony wierz, e uycie imienia ma, a nawet
wymienienie tego imienia we nie sprowadzioby na niego przedwczesn
mier.
W staroytnoci Albaczycy zamieszkali na Kaukazie nigdy nie wymie-
niali imion osb zmarych, a zwyczaj ten obowizuje jeszcze po dzi dzie u
wielu dzikich plemion. Dowiadujemy si na przykad, e wikszo tubyl-
cw w Australii cile przestrzega zakazu wymieniania imion osb zmar-
ych, zarwno mczyzn, jak i kobiet. Gone wypowiedzenie imienia osoby
nieyjcej stanowi brutalne pogwacenie ich najwitszych przesdw i mu-
sz starannie wystrzega si tego. Wydaje si, e gwnym motywem jest tu
obawa przed przywoaniem ducha, chocia niewtpliwie dziaa tu rwnie
naturalna niech odnawiania starych smutkw i pragnienie zacignicia za-
sony zapomnienia nad imionami zmarych.
Z podobn niechci do wymieniania imion osb zmarych spotykamy si
u ludw tak od siebie odlegych jak Samojedzi na Syberii i Todowie w pou-
dniowych Indiach, Mongoowie w Tatarii i Tuaregowie na Saharze, Ajnowie
w Japonii i Akamba oraz Nandi w Afryce Wschodniej, Tinguianie na Filipi-
nach i mieszkacy Nikobarw, Borneo, Madagaskaru i Tasmanii. We wszys-
tkich tych wypadkach, nawet gdy nie jest to wyranie powiedziane, gwn
przyczyn jest prawdopodobnie lk przed duchami. Wiemy o tym konkretnie
w przypadku Tuaregw. Obawiaj si oni powrotu ducha czowieka zmare-
go i czyni wszystko, co w ich mocy, by temu zapobiec przez zmian obo-
zowiska po czyjej mierci, przez niewymawianie imienia zmarego i unika-
nie wszystkiego, co mogoby uchodzi za przywoanie lub przypomnienie
jego duszy. Inaczej ni Arabowie, do imion swych nie dodaj imion ojcw,
nigdy nie mwi o czowieku: Taki-to, syn takiego. Kady czowiek otrzy-
muje u nich imi, ktre wraz z nim umiera. Wrd plemion Wiktorii w Au-
stralii imiona rzadko byy uwieczniane, poniewa tubylcy uwaali, e kady,
kto przyjmie imi osoby zmarej, nie bdzie y dugo. Prawdopodobnie byli
zdania, e imiennik-nieboszczyk przyjdzie i porwie tak nazwanego czowie-
ka do krainy duchw.
Identyczna obawa przed duchem, ktra nakazuje ludziom unika jego
dawnego imienia, skania oczywicie wiele osb noszcych te same imiona
do zamiany ich na inne, by wypowiedzenie imienia nie zwrcio uwagi du-
cha, po ktrym przecie nie mona si spodziewa, e potrafi zorientowa
si, o kim waciwie mowa, gdy feralne imi padnie. Dowiadujemy si wic,
e w zatokach Adelaida i Encounter plemiona poudniowoaustralijskie do
tego stopnia wzdragaj si przed wypowiedzeniem imion osb niedawno
zmarych, i ludzie noszcy te same imiona co nieboszczyk porzucaj je,
przyjmuj imiona tymczasowe albo uywaj jakichkolwiek innych nadanych
im imion.
Niekiedy na tej samej zasadzie wszyscy bliscy krewni zmarego zmieniaj
imiona, zapewne obawiajc si, by dwik znajomego imienia nie zwabi z
powrotem bkajcego si ducha.
Jeli tak si przypadkowo zoy, e imi zmarego jest rwnie nazw
czego, na przykad zwierzcia, roliny, ognia lub wody, uwaa si niekiedy
za konieczne zrezygnowanie z uywania tego sowa i zastpienie go innym.
Nie ulega wtpliwoci, e taki zwyczaj moe atwo sta si potnym bod-
cem do zmiany jzyka, tam bowiem, gdzie zwyczaj ten jest szerzej rozpo-
wszechniony, wiele sw stale wychodzi z uytku i na ich miejsce pojawiaj
si nowe. Tendencj t zauwayli obserwatorzy, ktrzy zanotowali ten zwy-
czaj w Australii, Ameryce i innych czciach wiata.
Podobny zwyczaj by powodem ustawicznych zmian jzyka Abiponw w
Paragwaju, lecz tam sowo raz porzucone nigdy nie bywa wskrzeszane. No-
we sowa opowiada misjonarz Dobrizhoffer1 pojawiay si co roku jak
grzyby po deszczu, poniewa wszystkie sowa przypominajce imiona zmar-
ych s znoszone proklamacjami i na ich miejsce ustala si nowe. Fabryko-
wanie sw spoczywa w rkach starych kobiet plemienia i kady termin,
ktry uzyskuje ich aprobat i zostaje przez nie wprowadzony do obiegu, jest
natychmiast przyjmowany bez szemrania przez wielkich i maych na rwni
i jak ogie rozprzestrzenia si po wszystkich obozowiskach i koczowiskach
plemienia. Zdumielibycie si powiada ten sam misjonarz jak pokor-
nie cay nard przyjmuje decyzj starej, pomarszczonej jdzy i jak bez naj-
mniejszej zwoki dawne, dobrze znane sowa wychodz z uytku i nie s
nigdy powtarzane nawet z nawyku czy przez zapomnienie. W cigu trzech
lat, ktre Dobrizhoffer spdzi wrd Indian, lokalne sowo oznaczajce ja-
guara zmienione zostao trzykrotnie, a sowa oznaczajce krokodyla, cier
i zarzynanie byda spotkay podobne, chocia mniej urozmaicone losy. Na
skutek tego zwyczaju sowniki misjonarzy roiy si od wykrele, nieustan-
nie bowiem trzeba byo usuwa stare sowa i wstawia na ich miejsce nowe.
U wielu plemion Brytyjskiej Nowej Gwinei imiona osb s rwnie nazwa-
mi pospolitymi. Ludzie wierz tam, e duch zmarego powrci, gdy si wy-
mwi jego imi, a poniewa bynajmniej nie pragn tego, wymienianie imie-
nia jest tabu i tworzy si nowe sowa dla zastpienia nimi starych, gdy tak
si skada, e s one rwnoczenie pospolitymi okreleniami. Skutek jest
taki, e wiele sw ginie bezpowrotnie lub te wskrzesza si je z odmiennym
znaczeniem. W podobny sposb zwyczaj ten odbi si na jzyku mieszka-
cw Nikobarw. Panuje u nich dziwny obyczaj opowiada de Roepstorff2
ktry, zdawaoby si, radykalnie uniemoliwia tworzenie historii, a w
kadym razie przekazywanie historycznych opowieci. Surowy przepis, ob-
warowany wszystkimi sankcjami przesdw nikobarskich, zabrania wymie-
niania jakiegokolwiek imienia po mierci czowieka, ktry je nosi! Jest to
tak cile przestrzegane, e gdy, jak to si czsto zdarza, czowiek mia imi
w rodzaju Kogut, Kapelusz, Ogie, Droga itp., uycie tych sw w
nikobarskim brzmieniu jest na przyszo surowo zabronione nie tylko w
znaczeniu imienia wasnego nieboszczyka, ale i jako nazwy rzeczy. Sowa te
wymieraj, a wtedy bd to ukuwa si nowe terminy, bd te znajduje si
1
Martin Dobrizhoffer (1717-1791) jezuicki misjonarz i pisarz. Przez wiele lat dziaa w
Paragwaju wrd Indian plemienia Abipone. Opublikowa w Wiedniu po acinie sw Historia
de Abiponibus.
2
Frederik Adolph de Roepstorff (1842-1883) duski podrnik i etnograf, uoy m. in.
sownik dialektw nikobarskich.
odpowiednik w jednym z nikobarskich dialektw lub w jakim jzyku ob-
cym. Osobliwy ten zwyczaj nie tylko zwiksza niestao jzyka, ale niszczy
te cigo ycia politycznego. Zapisywanie spraw minionych staje si nie-
cise, a nawet wrcz niemoliwe.
Rwnie inni badacze zajmujcy si t dziedzin stwierdzili, e przesd
zakazujcy uywania imion zmarych musi podcina korzenie tradycji histo-
rycznej.
3
Albert Samuel Gatschet (1832-1907) amerykaski antropolog i etnolog. Zajmowa si
gwnie badaniem narzeczy Indian Ameryki Pnocnej.
4
Joseph-Franois Lafitau (1670-1740) jezuita francuski, jako misjonarz przebywa u Iro-
kezw w Kanadzie.
zane w sposb istotny z wacicielem.
W Syjamie trudno byo ustali prawdziwe imi krla, ukrywano je bo-
wiem z obawy przed czarami. Kady, kto omieli si imi krla wymieni,
zostawa wtrcony do wizienia. Mwic o krlu, naleao posugiwa si
jedynie wspaniale brzmicymi tytuami, jak na przykad: dostojny, dos-
konay, najwikszy, wielki cesarz, potomek aniow itp.
W staroytnej Grecji imiona kapanw i innych dostojnikw, ktrzy mieli
co wsplnego z misteriami eleuzyskimi, nie mogy by wymawiane za ich
ycia. Wymienianie takiego imienia byo przestpstwem karanym przez
prawo. Pedant u Lukiana5 opowiada, jak spotka te dostojne osobistoci, gdy
usioway zawlec na posterunek policji spronego jegomocia, ktry omieli
si nazwa ich po imieniu, chocia dobrze wiedzia, e byo to zakazane od
chwili, gdy przyjli wicenia, kiedy to stracili swe dawne imiona i otrzyma-
li nowe, wite tytuy. Z dwch inskrypcji znalezionych w Eleuzis wynika,
e imiona kapanw wrzucano w gbiny morskie. Prawdopodobnie ryto je
na tabliczkach z brzu lub oowiu, ktre nastpnie topiono w gbokich wo-
dach zatoki Salamis. Intencj byo tu zapewne utrzymanie imion w najwik-
szej tajemnicy, a czy istnieje na to lepszy sposb jak zatopi je w morzu?
Czy potrafi wyledzi je ludzkie oko w mrocznych gbiach zielonej wody?
Trudno o lepszy przykad pomieszania rzeczy niematerialnych i material-
nych, pomieszania imienia z jego materialnym ucielenieniem anieli w tym
obyczaju praktykowanym w cywilizowanej Grecji.
Czowiek pierwotny tworzy bogw na wasne podobiestwo. Ksenofanes6
ju dawno stwierdzi, e murzyscy bogowie maj czarn skr i paskie
nosy, e bogowie traccy byli rumiani i mieli niebieskie oczy i e gdyby ko-
nie, lwy i woy wierzyy w bogw i miay rce, ktrymi mogyby sporzdzi
ich wizerunki, bstwa ich niewtpliwie przybrayby ksztaty koni, lww
i wow. Podobnie wic jak skryty dziki zataja swe prawdziwe imi, obawia-
jc si, by czarownik nie zrobi z niego zego uytku, tak samo wyobraa
sobie, e bogowie ukrywaj swe imiona prawdziwe przed innymi bogami
i ludmi, chronic si w ten sposb przed urokami. Nigdzie na wiecie nie
wierzono tak silnie i nie rozbudowywano tak pieczoowicie prymitywnej
koncepcji tajemniczoci imienia boskiego i jego waciwoci magicznych jak
w staroytnym Egipcie, gdzie odwieczne przesdy zmumifikowane byy w
sercach ludu rwnie skutecznie jak ciaa kotw, krokodyli i reszty boskiej
menaerii w grobowcach wykutych w skalach. Doskona ilustracj tej kon-
5
Lukian z Samosat w Kommagenie nad Eufratem (123-190 po Chr.) pisarz i filozof staro-
ytny, autor wielu utworw satyrycznych, pisanych w formie dialogw, w ktrych szydzi z
pyszakowatoci filozofw spekulatywnych, z przesdw religijnych, zabobonw, z chciwo-
ci ludzkiej oraz podkrela i krytykuje przewrotno bogaczy i nierwnoci spoeczne.
6
Ksenofanes z Kolofonu (VI-V w. przed Chr.) filozof grecki, osiad po dugich wdrw-
kach w Elei, w poudniowej Italii, i tam zaoy filozoficzn szko eleack. Zwalcza poli-
teizm i antropomorfizm. Jest to pierwszy panteista i monoteista wrd filozofw greckich.
cepcji jest historia Izis, ktra podstpem wyudzia od wielkiego egipskiego
boga soca Ra tajemnic jego imienia. Izis, jak gosi opowie, bya kobiet
bardzo wymown. Znudzili j ludzie, stsknia si za wiatem bogw. Roz-
mylajc nad tym w samotnoci, powiedziaa sobie: Czy nie mogabym za
pomoc potnego imienia Ra sta si bogini i rzdzi podobnie jak on
ziemi i niebem?. Ra mia bowiem wiele imion, jednak to wielkie, ktremu
zawdzicza ca wadz nad bogami i ludmi, znane byo tylko jemu jedne-
mu. A bg tymczasem zestarza si, lini si i lina spadaa na ziemi. Ze-
braa wic Izis lin i zmieszawszy j z ziemi, ulepia wa i pooya go na
drodze, ktr bg codziennie poda do swego podwjnego krlestwa,
zgodnie ze swym pragnieniem. A gdy nadszed, otoczony wit bogw,
wity w uksi go, a wtedy bg otworzy usta i krzykn, a okrzyk jego
unis si pod niebiosa. A wwczas wita bogw zawoaa: C ci boli?.
I krzyczeli bogowie: Patrzcie i podziwiajcie, ale on nie mg im odpowie-
dzie, szczki mu latay, dray czonki, jad pyn przez ciao jak Nil przez
kraj. Gdy wreszcie bg uspokoi si, zawoa do swej wity: Przyjdcie do
mnie, o dzieci moje, potomkowie mego ciaa. Jestem ksiciem, synem
ksicia, z boskiego nasienia. Ojciec mj wynalaz me imi, nadali mi je moi
rodzice i pozostao ono ukryte w mym ciele od chwili narodzenia, by aden
czarownik nie mia nade mn wadzy magicznej. Szedem, by spojrze na to,
co stworzyem, wszedem do dwch krajw, ktre byy moim dzieem, a oto
co mnie uksio. Nie wiem, co to byo. Czy by to ogie? Czy bya to woda?
Serce me ponie, ciao me dry, dygoc wszystkie moje czonki. Sprowad-
cie mi dzieci boe ze sowami leczcymi i wargami nioscymi pociech,
ktrych sia siga niebios. Przybyy wic do niego dzieci boe, bardzo za-
smucone. Przybya rwnie Izis ze swymi czarami, ktrej usta pene s
tchnienia ycia, ktrej zaklcia przepdzaj bl, ktrej sowa wskrzeszaj
zmarych. Powiedziaa: Co si stao, boski Ojcze? Co si stao?. wity
bg otworzy usta i przemwi tymi sowy: Szedem swoj drog, szedem
w swoich sprawach do dwch krajw, ktre stworzyem po to, by umieci
w nich dziea rk moich, i oto w, ktrego nie zauwayem, poksa mnie.
Czy to ogie, czy to woda? Zimniejszy jestem od wody, gortszy od ognia,
poc si cay i dr, oczy moje s niespokojne, nie widz nieba, wilgo po-
krywa moj twarz jak w porze letniej. Odpara wwczas Izis: Powiedz mi
swe imi, boski Ojcze, albowiem y bdzie czowiek, ktry nazwany bdzie
swoim imieniem. Rzek jej na to Ra: Stworzyem niebo i ziemi, nakaza-
em, by byy gry, zrobiem wielkie i rozlege morze, rozcignem oba ho-
ryzonty jak zason. Gdy ja otwieram oczy, jest jasno, a gdy je zamykam,
jest ciemno. Na mj rozkaz Nil wzbiera, ale bogowie nie znaj mego imie-
nia. Jestem Khepera rano, Ra w poudnie i Tum o wieczorze. Ale trucizna z
niego nie uchodzia, przenikaa coraz gbiej i wielki bg nie mg ju cho-
dzi. Wwczas Izis powiedziaa do niego: Nie powiedziae mi swego
imienia. Ach, zdrad mi je, by trucizna moga ci opuci; y bowiem b-
dzie ten, ktrego imi wymienione. Trucizna palia ju jak ogie, bya go-
rtsza od pomieni. Bg odpar: Zgadzam si na to, by Izis zbadaa mnie
i by imi moje przeszo do jej piersi z moich. Ukry si wwczas bg przed
bogami i miejsce jego w odzi wiecznoci opustoszao. W ten oto sposb
odebrane zostao wielkiemu bogowi jego imi, a Izis-czarownica przemwi-
a: Odpy, trucizno, opu Ra. To ja, wanie ja, pokonuj trucizn i rzu-
cam j na ziemi, albowiem odebrane mu zostao imi wielkiego boga.
Niech Ra yje i niech trucizna zginie. Tak oto mwia wielka Izis, krlowa
bogw, ta, ktra zna Ra i jego prawdziwe imi.
Z historii tej wynika, e prawdziwe imi boga, z ktrym nierozdzielnie
zwizana bya jego sia, miecio si w fizycznym niemal sensie gdzie w
jego piersi, skd Izis wyjta je za pomoc swego rodzaju operacji chirur-
gicznej i przeniosa je wraz ze wszystkimi magicznymi waciwociami do
swego ciaa. W Egipcie poczynania tego rodzaju jak dokonana przez Izis
prba przywaszczenia sobie siy wielkiego boga dziki poznaniu jego imie-
nia nie byy jedynie legendami o mitycznych istotach, ktre yy w zamierz-
chej przeszoci. Kady czarownik egipski pretendowa do wadzy nad po-
dobnymi mocami przy uyciu takich samych rodkw. Wierzono bowiem, i
czowiek, ktry posidzie prawdziwe imi, posiada samego boga czy czo-
wieka, ktry je nosi, i moe nawet bstwo zmusi do posuszestwa, tak jak
si zmusza niewolnika. Sztuka czarownikw polegaa wic na nakonieniu
bogw do ujawnienia swych prawdziwych imion, a dla osignicia tego celu
nie powstrzymywali si przed niczym. Gdy tylko bg w chwili saboci czy
zapomnienia zdradzi czarownikowi t cudown wiedz, nie mia ju innego
wyboru jak podporzdkowa si pokornie czowiekowi lub pokutowa za
sw krnbrno.
W magiczne waciwoci imienia boskiego wierzyli rwnie Rzymianie.
Gdy przystpowali do oblenia jakiego miasta, kapani ich zwracali si do
bstwa opiekuczego miejscowoci, wygaszajc specjalne modlitwy czy
zaklcia i namawiajc je do opuszczenia oblonego grodu i przejcia na
stron Rzymian, ktrzy potraktuj je rwnie dobrze, a nawet lepiej, ni byo
traktowane w swoim starym przybytku. Dlatego te imi opiekuczego b-
stwa Rzymu trzymane byo w gbokiej tajemnicy, by wrogowie republiki
nie mogli przecign go na swoj stron, wanie tak, jak sami Rzymianie
nakonili wielu bogw, by podobnie do szczurw opucili upadajce miasta,
ktre daway im schronienie w lepszych czasach. Nie tylko zreszt praw-
dziwe imi opiekuczego bstwa, ale prawdziwa nazwa miasta otoczona
bya tajemnic i nie wolno jej byo nigdy wymawia, nawet podczas wi-
tych obrzdkw. Niejaki Valerius Soranus, ktry omieli si wyjawi t
bezcenn tajemnic, zosta skazany na mier czy te skoczy tragicznie.
XIX
Co zawdziczamy czowiekowi dzikiemu?
1
Z pobaliwoci naley wysucha i starych
XX
Zabijanie boskiego krla
przekonanie, e krlowi nie wolno chorowa i starze si, gdy w miar jak
przestan dopisywa mu siy, bydo zacznie chorowa i nie bdzie si roz-
mnaa, plony zgnij w polu, a coraz wicej ludzi bdzie chorowa i umiera.
1
Charles Gabriel Seligman (1873-1940) angielski etnolog, napisa m.in. The Melanesians
of British New Guinea, The Races of Africa.
nosiy o tym wodzom, ktrzy, jak to powszechnie utrzymywano, zawiada-
miali krla o czekajcym go kocu, przykrywajc bia tkanin jego twarz
i kolana, gdy drzema w spiekocie upalnego popoudnia. Egzekucja nastpo-
waa wkrtce po wyroku mierci. Budowano na tak okazj specjaln chat,
wprowadzano tam krla i kadziono go w taki sposb, e gowa jego spo-
czywaa na onie dziewicy bdcej ju w wieku odpowiednim do wstpienia
w zwizek maeski. Nastpnie drzwi chaty zamurowywano, a para pozo-
stawiona we wntrzu bez jada, wody i ognia umieraa z godu i braku po-
wietrza. Dawny ten zwyczaj porzucono przed jakimi picioma pokoleniami,
poniewa jeden z krlw, ktry w ten sposb zgin, zanadto cierpia. Obec-
nie wodzowie zawiadamiaj krla o czekajcym go losie, po czym dusz go
w specjalnie do tego celu wybudowanej chacie.
Jak wynika z bada dra Seligmana, krl Szyllukw mg nie tylko zgin
z ca ceremoni przy pojawieniu si pierwszych oznak saboci, lecz nawet
w peni si mg by w kadej chwili napadnity przez rywala, a wtedy mu-
sia broni swej korony w walce na mier i ycie. Zgodnie z rozpowszech-
nion u Szyllukw tradycj kady syn krlewski mia prawo walczy w ten
sposb z panujcym krlem, a gdy udao mu si go zabi, wstpowa na
tron. Jako e kady krl mia duy harem i wielu synw, liczba ewentual-
nych kandydatw do tronu musiaa stae by znaczna, a panujcy monarcha
dra zapewne o swe ycie. Ale po to, by atak mia jakiekolwiek widoki na
powodzenie, musia nastpi noc, w dzie bowiem krl otacza si stra
przyboczn i przyjacimi, a pretendent do tronu nie mg nawet liczy na
to, e uda mu si utorowa wrd nich drog i zada miertelny cios. Inaczej
sprawa przedstawiaa si noc. Stra schodzia z warty, krl za przebywa
sam z ulubionymi onami w swym pomieszczeniu, a wok nie byo nikogo,
kto by mg go obroni, poza kilkoma pastuchami, ktrych chaty stay w
pobliu. Tak wic godziny mroku byy niebezpieczne dla krla. Podobno
spdza je, czuwajc nieustannie, krc wok swej chaty w penej zbroi,
wpatrujc si bacznie w najgbsze cienie lub stojc w jakim ciemnym k-
cie nieruchomo i czujnie jak wartownik na posterunku. Gdy w kocu rywal
si pojawia, walka toczya si w ponurej ciszy, ktr narusza jedynie
dwik krzyujcych si dzid i oskot zderzajcych si tarcz, honor bowiem
nie pozwala krlowi wzywa pomocy.
Podobnie jak sam Najakang, kady z krlw Szyllukw czczony jest po
mierci w kaplicy wybudowanej nad jego grobem, a grb krla znajduje si
zawsze w wiosce, w ktrej si urodzi. Kaplica grobowa krla podobna jest
do kaplicy Najakanga, skada si z kilku chat otoczonych potem. Jedna z
chat stawia si na grobie krla, inne zajmuj stranicy wityni. Trudno na-
wet odrni witynie krlw od wityni Najakanga; rytua religijny prze-
strzegany we wszystkich wityniach jest identyczny co do formy i rni si
tylko w szczegach, a rnice owe naley przypisa najwidoczniej temu, e
witynie Najakanga uwaane s za o wiele bardziej wite. wityniami
grobowymi krlw opiekuj si wybrani do tego celu starcy i staruszki od-
powiadajcy stranikom grobu Najakanga. S to zazwyczaj wdowy po nie-
yjcym krlu lub jego dawni sudzy, a gdy umieraj, funkcje te przejmuj
ich potomkowie. Przy wityniach grobowych znajduj si powicane trzo-
dy, z ktrych skada si ofiary, podobnie jak w wityni Najakanga.
Gwnym elementem religii Szyllukw jest prawdopodobnie kult wi-
tych czy boskich krlw, ywych i umarych. Oywia ich jeden duch boski,
ktry przechodzi po kolei z na wp mitycznego, jednak prawdopodobnie
historycznego zaoyciela dynastii na wszystkich jego nastpcw a po dzie
dzisiejszy. Tak wic Szylluk, uwaajc swych krlw za wcielone bstwa,
od ktrych bezporednio zaley los ludzi, trzody i zboa, obdarza ich naj-
gbsz czci i otacza troskliw opiek. I chocia moe si to nam wyda
dziwne, zwyczaj umiercania krlw przy pojawieniu si pierwszych oznak
choroby czy zawodzcych si wypywa z tej wanie gbokiej czci i pra-
gnienia zachowania go, a raczej ducha, ktry go oywia, w niemal doskona-
ym stanie. Moemy nawet posun si dalej i powiedzie, e obyczaj krlo-
bjstwa jest najlepszym dowodem ich szacunku dla krlw. Wierz bowiem,
jak widzielimy, e ycie krla czy duszy jego jest tak silnymi wizami ma-
gicznego powinowactwa zwizane z pomylnoci caego kraju, e gdyby
zachorowa lub zestarza si, plony zgniyby w polu, trzody pochorowayby
si i przestay rozmnaa, a ludzie zginliby od jakiej epidemii. Przekonani
wic s, e jedynym sposobem odwrcenia tych nieszcz jest umiercenie
krla, gdy jest jeszcze zdrw i silny, aby duch boski, odziedziczony po po-
przednikach, mg z kolei przej na jego nastpc. W zwizku z tym szcze-
glnego znaczenia nabieraj oznaki, ktre, jak si powszechnie utrzymuje,
przypiecztowuj wyrok mierci na krla. Gdy ju nie moe zaspokoi na-
mitnoci swych licznych on, czyli, innymi sowy, gdy czciowo lub zu-
penie przesta by zdolny do podzenia potomstwa, nadszed czas, by um-
rze i ustpi miejsca bardziej energicznemu nastpcy. Powd ten, obok in-
nych, usprawiedliwiajcych zabijanie krlw, pozwala wywnioskowa, e
wierz oni, i podno ludzi, byda i plonw pozostaje w zwizku magicz-
nego powinowactwa z rozrodczymi siami krla. Wyganicie tej siy w kr-
lu musi pocign za sob wyganicie jej u ludzi, byda i rolinnoci, co w
bliskiej przyszoci spowodowaoby wyganicie wszelkiego ycia, zarwno
ludzkiego, jak zwierzcego i rolinnego. Nic wic dziwnego, e w obliczu
takich niebezpieczestw Szyllukowie nie chc dopuci do tego, co my na-
zwalibymy naturaln mierci krla na skutek choroby czy staroci. Cech
charakterystyczn ich postawy wobec mierci krla jest to, e nigdy nie
mwi o niej jako o mierci; nie mwi nawet, e krl umar, ale po prostu,
e odszed, podobnie jak jego boscy przodkowie, Najakang i Dag, dwaj
pierwsi krlowie dynastii, ktrzy wedug tradycji nie zmarli, lecz znikli.
Istnienie podobnych legend o tajemniczym znikaniu pierwszych krlw w
innych krajach, na przykad w Rzymie i Ugandzie, wskazuje, by moe, e
byli oni umiercani po to, by zachowa ich ycie.
Matiamwo jest jednym z wielkich krlw czy cesarzy w gbi Angoli. Je-
den z mniejszych krlw tego kraju, Challa, opowiedzia ekspedycji portu-
galskiej o tym, jak koczy ycie matiamwo.
Eyeowie maj krla, ktrego wadza jest rwnie absolutna jak wadza kr-
la Dahomeju, a mimo to podlega on prawom pastwowym upokarzajcym, a
zarazem przedziwnym. Gdy ludzie dojd do przekonania, e le rzdzi, co im
czasami umiejtnie wpajaj niezadowoleni ministrowie, posyaj do niego
deputacj, ktra uwierzytelnia si, skadajc mu w podarunku jaja papugi.
Deputacja ta tumaczy krlowi, e brzemi wadzy tak go zmczyo, i, zda-
niem ich, powinien troch odpocz i pospa. Dzikuje on swym poddanym
za okazan trosk, wychodzi do swoich apartamentw, jak gdyby chcia si
pooy spa, i wydaje swym kobietom rozkaz, by go zadusiy. Rozkaz ten
zostaje natychmiast wykonany, na tron za spokojnie wstpuje jego syn, ktry
dziery rku ster rzdw, jak dugo uda mu si zachowa aprobat podwad-
nych.
2
Ferao Peres dAndrade eglarz i konkwistador portugalski z XVI wieku. Dotar drog
morsk do Chin w 1517 roku.
Ten, ktremu si to udao, otrzymywa oprnione stanowisko na nastpne
pi lat.
Gdy Izraelici oblegali krla Moabu i pooenie jego stao si trudne, wzi
on swego najstarszego syna, ktry mia rzdzi po nim, i zoy w ofierze
caopalnej na murach.
XXIII
Zabijanie ducha drzewa
1
Mowa o Owidiuszu.
skim, dowiedzielibymy si, e krl mia szans uratowania ycia ucieczk,
podobnie jak jego czeski brat. Wysunem ju przypuszczenie, e doroczna
ucieczka krla Rzymu (regifugium) bya zrazu ucieczk tego samego rodza-
ju, innymi sowy, e pocztkowo by on jednym z owych boskich krlw,
ktrych po okrelonym czasie umierca si albo pozwala si im dowie si
rki lub szybkoci ng, e ich bosko jest jeszcze pena energii i nie po-
niosa adnego uszczerbku.
Jak dotd, zaproponowaem wyjanienie prawa, ktre wymagao, by ka-
pan z Nemi by zabijany przez swego nastpc. Wyjanienie to jest tylko
prawdopodobne. Skpe wiadomoci, jakie posiadamy o tym zwyczaju i jego
historii, nie pozwalaj na nic wicej.
Jeli jednak potrafi dowie, e zwyczaj zabijania boga i wiara w jego
zmartwychwstanie powstay lub co najmniej istniay na pasterskim i myliw-
skim etapie rozwoju spoeczestwa, gdy zabijanym bogiem byo zwierz,
i e zwyczaj ten przetrwa a do etapu rolniczego, gdy zabijanym bogiem
byo zboe wzgldnie czowiek, ktry je przedstawia, wwczas proponowa-
ne przeze mnie wyjanienie bdzie znacznie bardziej prawdopodobne.
Zacznijmy tam, gdzie przerwalimy nasze wywody od wiosennych
obyczajw chopw europejskich. Poza opisanymi ju uroczystociami ist-
niej jeszcze dwa zblione zespoy rytuaw, w ktrych pozorowana mier
istoty boskiej lub nadprzyrodzonej odgrywa wybitn rol. W jednym z nich
przedstawiana jest dramatycznie mier personifikacji Karnawau, w drugim
mier samej mierci. Pierwsza uroczysto przypada oczywicie na koniec
karnawau: bd to na ostatni dzie tego wesoego okresu, tzn. na ostatki,
bd te na pierwszy dzie postu, tzn. rod Popielcow. Data drugiej cere-
monii, zwanej pospolicie wynoszeniem czy wypdzaniem mierci, nie jest
ujednolicona. Zazwyczaj przypada ona na czwart niedziel Postu zwan
std Martw Niedziel, ale w niektrych miejscowociach przypada ona o
tydzie wczeniej, w innych, jak na przykad w Czechach, o tydzie pniej,
w niektrych za morawskich wioskach odbywa si w pierwsz niedziel po
Wielkanocy. By moe, jak to niektrzy sugerowali, bya to pocztkowo
data ruchoma, zalena od pojawienia si pierwszej jaskki czy innego zwia-
stuna wiosny. Niektrzy pisarze uwaaj, e jest to obyczaj pochodzenia
sowiaskiego. Grimm by zdania, e u staroytnych Sowian ceremonia ta
zwizana bya z uroczystociami Nowego Roku, ktry zaczyna si u nich w
marcu. Zajmiemy si najpierw przykadami mimicznej mierci Karnawau,
zawsze poprzedzajcej kalendarzowo to drugie wito.
W Frosinone, w Lacjum, w poowie drogi midzy Rzymem a Neapolem,
ostatni dzie karnawau, w ktrym odbywa si uroczysto znana pod nazw
radica (korze), stanowi przyjemn odmian w ponurej monotonii ycia
prowincjonalnego miasteczka woskiego. Okoo godziny czwartej po pou-
dniu miejska orkiestra dta, grajc wesoe melodie i otoczona wielkim tu-
mem, wyrusza ku Piazza del Plebiscito, gdzie si znajduje podprefektura
i inne budynki urzdowe. Tu na rodku placu pojawia si przed wyczekujc
z niecierpliwoci rzesz ludzk przybrany wielobarwnymi festonami olb-
rzymi wz zaprzgnity w cztery konie. Na wozie ustawione jest due krze-
so, na ktrym siedzi majestatyczna posta Karnawau, czowieka ze stiuku,
wysokoci okoo dziewiciu stp, z krg i umiechnit twarz. Olbrzymie
buciory, blaszany hem, w rodzaju tych, ktre zdobi gowy oficerw mary-
narki woskiej, i kolorowy paszcz w wymylne wzory upikszaj ze-
wntrzn powok tej godnej postaci. Lewa rka spoczywa na oparciu krze-
sa, praw elegancko salutuje tum, a do uprzejmoci tej skania go za pomo-
c sznurka czowiek skromnie ukryty przed oczami publicznoci pod tro-
nem. Podniecony tum gromadzi si wok wozu, daje upust swym uczu-
ciom, wznoszc radosne okrzyki, a ludzie proci i szlachetnie urodzeni mie-
szaj si ze sob, taczc do upadego saltarello. Szczegln cech wita
jest to, e kady musi mie w rce radica, ktrego symbolem jest wielki li
aloesu albo, czciej, agawy. Kady, kto wejdzie w tum bez takiego licia,
zostanie usunity bez ceremonii, chyba e w zamian bdzie mia gow ka-
pusty, umieszczon na dugim patyku, albo pk misternie splecionej trawy.
Tum eskortuje wolno jadcy wz do bram podprefektury i tu zatrzymuje
si, wz za, podskakujc na nierwnym gruncie, z haasem wjeda na
dziedziniec. Uspokajaj si zebrane rzesze, a ich ciszone gosy przypomina-
j, zdaniem wiadka tej uroczystoci, pomruk wzburzonego morza. Wszyst-
kie oczy skierowane s wyczekujco ku drzwiom, w ktrych ma si pojawi
sam podprefekt w otoczeniu innych notabli, by zoy hod bohaterowi
chwili. Po kilku minutach napicia wybucha burza okrzykw i oklaskw
witajca ukazanie si dygnitarzy. Wychodz gsiego, schodz po schodach
i zajmuj swe miejsce w procesji. Rozlega si hymn Karnawau, po czym
przy akompaniamencie oguszajcego wrzasku ulatuj w gr licie aloesu i
kapusty, spadajc bezstronnie na gowy sprawiedliwych i niesprawiedli-
wych, ktrzy, dodajc zabawie nowej energii, rozpoczynaj bjk wszyst-
kich z wszystkimi. Gdy ku zadowoleniu obecnych wstpne te poczynania
zostaj zakoczone, procesja rusza z miejsca. Zamyka j wz naadowany
beczkami z winem i policjantami, ktrzy tym razem maj mie zajcie, a
mianowicie, rozlewaj wino i podaj je kademu, kto o nie prosi. A tymcza-
sem za wozem w rosncym tumie toczy si przy akompaniamencie okrzy-
kw, ciosw i przeklestw mordercza walka pomidzy tymi, ktrzy nie chc
straci wspaniaej okazji upicia si za darmo. Gdy wreszcie procesja koczy
majestatyczny obchd gwnych ulic miasteczka, wizerunek Karnawau
zostaje doprowadzony na rodek placu, gdzie zdejmuje si ze wszystkie
pikne szaty, ukada go na stosie i pali przy okrzykach tumu, ktry raz jesz-
cze gono odpiewuje hymn Karnawau, rzuca swe korzenie na poncy
stos, po czym oddaje si nieposkromionym przyjemnociom taca.
Pogrzeb Karnawau w Lridzie w Katalonii obserwowa w 1877 roku pe-
wien angielski podrnik. W ostatni niedziel karnawau wielka procesja
piechurw, kawalerzystw i najrozmaitszych masek na koniach i w powo-
zach towarzyszya wielkiemu wozowi Jego Wysokoci Pau Pi tak nazywa
si kuka w triumfalnej procesji po gwnych ulicach miasta. Przez trzy
dni trwaa wielka zabawa, a o pnocy ostatniego dnia karnawau ta sama
procesja raz jeszcze ruszya ulicami miasta, ale ju w innym nastroju i w
innym celu. Powz triumfalny zastpiony zosta przez karawan, na ktrym
spoczywa trup Jego Wysokoci, grupa masek, ktra w pierwszej procesji
graa rol studentw szalestwa, nie szczdzc wesoych artw i kawa-
w, teraz przebrana za ksiy i biskupw, kroczya powoli z olbrzymimi
zapalonymi wiecami, wznoszc pienia aobne. Maski byy w krepie, a je-
dcy na koniach trzymali ponce pochodnie. Procesja kroczya melancholij-
nie po gwnej ulicy midzy wysokimi kamienicami, gdzie w kadym oknie,
na kadym balkonie, na kadym dachu toczy si zbity tum widzw wy-
strojonych i fantastycznie przebranych. Scen owietlay chwiejne pomienie
poruszajcych si pochodni, czerwone i niebieskie ognie bengalskie zapalay
si i gasy, a ponad stuk kopyt koskich i miarowy odgos krokw maszeru-
jcych tumw wznosiy si gosy ksiy piewajcych requiem przy akom-
paniamencie stumionych werbli orkiestry wojskowej. Procesja zatrzymaa
si na gwnym placu, gdzie zostaa wygoszona artobliwa oracja pogrze-
bowa nad zmarym Pau Pi, po czym zgasy wszystkie wiata. Natychmiast z
tumu wyskoczy Szatan ze swymi sugami, porwali trupa i uciekli, cigani
przez rozkrzyczany i wiwatujcy tum. Oczywicie czartw dogoniono i roz-
pdzono, trupa uratowano i zoono w przygotowanym zawczasu grobie.
Tak oto zmar i zosta pochowany Karnawa w roku 1877 w Lridzie.
W Normandii w wili Popielca istnia zwyczaj grzebania Misopustu. N-
dzna kuka, przybrana w achy, ze starym kapeluszem wcinitym na brudn
twarz i wielkim brzuchem wypchanym som, przedstawiaa starego rozpu-
stnika, ktry po dugiej rozpucie mia teraz cierpie za swe grzechy. Nie-
sione na barkach tgiego chopa, ktry udawa, e si ugina pod swym cia-
rem, to ludowe uosobienie Karnawau paradowao po ulicach po raz ostatni
w sposb w niczym nieprzypominajcy jego triumfw. Poprzedza go do-
bosz, a towarzyszy mu drwicy motoch, w ktrym przewaali ulicznicy
i caa miejska hoota z poncymi pochodniami, bijc w garnki i patelnie,
pohukujc, wyjc i gwidc. Od czasu do czasu procesja zatrzymywaa si
i jaki obroca moralnoci wylicza wszystkie grzechy zbankrutowanego
grzesznika, za ktre teraz bdzie spalony ywcem. Oskarony, nie majc nic
na usprawiedliwienie, koczy na stosie somy, do ktrego przytykano po-
chodni. Po chwili w niebo strzela ogie ku zachwytowi dzieci, ktre biega-
y dookoa, recytujc wierszyki o mierci Karnawau. Czasami kuk stacza-
no po stoku gry przed spaleniem. W Saint-L za obdart kuk Misopustu
sza wdowa. By to potny chop przebrany za kobiet w czarnym welonie,
ktry stentorowym gosem lamentowa i opakiwa nieboszczyka. Figur
obnoszono po ulicach miasta na marach w otoczeniu tumu masek, po czym
wrzucano j do rzeki Vire.
Podczas tych uroczystoci misopustnych i postnych odgrywa si niekiedy
wskrzeszenie zmarej osoby. Tak wic w ostatki w niektrych okolicach
Szwabii Doktor elaznobrody udaje, e wytacza krew z chorego, ktry pada
nieywy na ziemi, ale Doktor przywraca mu ycie, wdmuchujc w niego
powietrze przez rurk. W grach Harcu na zakoczenie karnawau kadzie
si czowieka do niecki na ciasto i piewajc pieni aobne, zanosi si go do
grobu; ale w grobie zakopuje si szklank alkoholu zamiast czowieka. Nad
mogi zostaje wygoszone przemwienie, po czym ludzie wracaj na bonia,
gdzie pal dugie gliniane fajki, takie, jakie si rozdaje podczas pogrzebw.
Nastpnego roku w ostatki wykopuje si szklank z alkoholem, wszyscy
kosztuj napoju, ktry, jak mwi, powrci do ycia.
Uroczysto wynoszenia mierci podobna jest do grzebania Karnawa-
u, z t tylko rnic, e po wyniesieniu mierci nastpuje obrzdek wpro-
wadzenia Lata, Wiosny lub ycia. W Bawarii, w rodkowej Frankonii, w
czwart niedziel Postu wiejskie wyrostki robiy ze somy kuk przedsta-
wiajc mier. Obnosiy j z komiczn ceremoni po wsi, po czym z go-
nymi okrzykami paliy za wsi. Jeden z szesnastowiecznych pisarzy 2 tak
opisuje w frankoski obyczaj:
W poowie Postu, gdy Koci nakazuje nam radowa si, modzi ludzie w
moich stronach sporzdzaj ze somy kuk przedstawiajc mier i za-
tknwszy j na tyce obnosz po ssiednich wsiach, gono wykrzykujc. Nie-
ktrzy przyjmuj ich yczliwie i poczstowawszy mlekiem, grochem, suszo-
nymi gruszkami i innymi przysmakami waciwymi tej porze roku odprawiaj
ich do domu. Inni natomiast bynajmniej nie okazuj im gocinnoci. Uwaa-
jc ich bowiem za zwiastunw nieszczcia, mianowicie mierci, przepdzaj
ich z granic wsi, wymylajc i groc broni.
2
J. Boemus w Omnium gentium mores, leges et ritus, Paris 1538.
We wsiach Turyngii, zamieszkanych przez ludno sowiaskiego pocho-
dzenia, wynoszeniu kuky towarzyszy piosenka zaczynajca si od sw:
Wynosimy teraz mier ze wsi i wnosimy Wiosn do wsi. Pod koniec
XVII i na pocztku XVIII wieku zwyczaj ten wyglda nastpujco: Chopcy
i dziewczta robili kuk ze somy lub podobnego materiau, ale ksztat ku-
ky by co roku inny. Raz by to stary mczyzna, innym znowu razem stara
kobieta, czasami modzieniec, czasami dziewczyna, strj za zmienia si
odpowiednio do postaci, ktr kuka miaa przedstawia. Spierano si usilnie
o to, gdzie kuka ma by robiona, poniewa panowao przekonanie, e do
domu, z ktrego bdzie ona wyniesiona, nie zawita w tym roku mier. Go-
tow kuk przymocowywano do tyki i jeli przedstawiaa starego mczy-
zn, wwczas obnosia j po wsi dziewczyna, jeli za staruszk, wwczas
tyk nosi chopak. Kukle towarzyszy pochd modych ludzi z kijami w
rku, ktrzy piewali, e wypdzaj mier. Dotarszy do rzeki, wrzucali j
do wody i szybko uciekali, obawiajc si, by nie wskoczya im na plecy i nie
ukrcia im szyi. Uwaali rwnie, by jej nie dotkn, gdy to grozio
uschniciem. Po powrocie do domu bili bydo kijami, wierzc, e zwierzta
bd dziki temu tuste lub podne. Po czym chodzili do domu czy te do-
mw, z ktrych przedtem wynieli kuk mierci, i tam otrzymywali porcj
niedogotowanego grochu.
Podobne ceremonie urzdzane s w poowie Postu na lsku. W wielu
miejscowociach dorose dziewczta z pomoc modych mczyzn stroj
somian kuk w kobiece szaty i wynosz j ze wsi w kierunku zachodzce-
go soca. Na granicy wsi zdejmuj sukni z kuky, dr j na kawaki i roz-
rzucaj po polach. Nazywa si ten obyczaj grzebaniem mierci. Wynoszc
kuk, piewaj pie o tym, e pochowaj mier pod dbem, by opucia
ludzi. Czasami pie opowiada, e nios mier za gry i lasy, by wicej nie
wrcia. W polskich wsiach w okolicy Strzelec kuka nazywa si goik.
Wioz j na koniu i wrzucaj do najbliszej wody. Ludzie uwaaj, e cere-
monia ta chroni ich przed wszelkimi chorobami w nadchodzcym roku. W
okolicach Woowa i Gry mier wyrzucano za granic, do ssiedniej wio-
ski, ssiedzi obawiali si jednak zowieszczej postaci i pilnowali, by jej nie
wpuci do siebie, nic wic dziwnego, e czsto wybuchay na tym tle wik-
sze bjki. W niektrych polskich okolicach Grnego lska kuka przedsta-
wiajca star kobiet nazywa si Marzanna, bogini mierci. Robi si j w
domu, w ktrym ostatnio kto umar, i niesie na tyce do granic wioski, gdzie
wrzuca si j do rzeki lub pali. W Polkowicach obyczaj wynoszenia mier-
ci zosta zarzucony, ale wybuch miertelnej choroby, ktry nastpi po tym,
zmusi ludzi do wznowienia obyczaju.
W Czechach dzieci chodz za wie z chochoem przedstawiajcym mier
i tam pal go, piewajc:
Wyniemy teraz ze wsi mier
I niemy nowe Lato,
A w lecie niech pszeniczny plon
Zieleni si bogato!
1
Makrobiusz (Macrobius Theodosius) pisarz aciski, przypuszczalnie greckiego pocho-
dzenia, yjcy na przeomie IV i V wieku po Chr. Napisa m.in. Saturnaliorum Conviviorum
libri VII seri rozpraw z dziedziny historii, mitologii, krytyki itp.
XXVI
Adonis na Cyprze
Wyspa Cypr ley o jeden dzie drogi okrtem od brzegw Syrii. W po-
godne letnie wieczory mona nawet zobaczy jej gry rysujce si nisko
ciemn plam w krwawych ogniach zachodu. Bogate kopalnie miedzi, lasy
jodowe, majestatyczne cedry przycigay naturalnie Fenicjan, lud kupcw
i eglarzy. Obfitujcy w zboe, wino i oliw Cypr by dla nich ziemi obie-
can w porwnaniu ze skp przyrod ich cinitego midzy grami i mo-
rzem kraju. Tote osiedlili si na Cyprze ju bardzo dawno i byli tam jeszcze
dugo po osiedleniu si Grekw na jego brzegach. z inskrypcji wiemy, e do
czasw Aleksandra Wielkiego fenicki krl panowa w Kition, Chettim He-
brajczykw. Semiccy osadnicy przywieli oczywicie swych bogw z ojczy-
zny. Czcili oni Baala libaskiego, ktry mg zreszt by Adonisem, a w
Amathus na poudniowym wybrzeu ustanowili kult Adonisa i Afrodyty czy
raczej Astarte. Tutaj, podobnie jak w Byblus, obrzdki tak bardzo przypo-
minay egipski kult Ozyrysa, e niektrzy identyfikowali nawet Adonisa
Amatejskiego z Ozyrysem.
Ale wielkim orodkiem kultu Afrodyty i Adonisa na Cyprze byo Pafos na
poudniowo-zachodnich kracach wyspy. z maych krlestw, na ktre po-
dzielony by Cypr od czasw najdawniejszych a do koca IV wieku przed
nasz er, Pafos zapewne naleao do najznaczniejszych. Jest to kraj gr
i obych grani, urozmaicony polami i winnicami, przecity rzekami, ktre w
cigu stuleci wyobiy sobie tak straszliwie gbokie koryta, e podrowa-
nie stao si nie lada wysikiem. Wyniose pasmo gry Olimp (wspczesny
Troodos), przez wiksz cz roku przykryte niegiem, osania Pafos od
wiatrw pnocnych i wschodnich i odcina je od reszty wyspy. Na stokach
pasma grskiego przetrway ostatnie lasy sosnowe Cypru, ukrywajc tu
i wdzie klasztory w pejzau godnym Apenin. Staroytne Pafos miecio si
na szczycie gry o mil odlegej od morza, nowe miasto powstao w pobliu
portu o jakie dziesi mil dalej. Sanktuarium Afrodyty w Starym Pafos
(wspczesne Kuklia) byo jednym z najsynniejszych miejsc pielgrzymki w
staroytnym wiecie. Wedug Herodota zaoone zostao przez fenickich
kolonistw z Askalonu, ale jest te moliwe, e przed przybyciem Fenicjan
bya tu ju czczona lokalna bogini podnoci i e przybysze utosamili j z
ich Balaath wzgldnie Astarte, do ktrej bya tak bardzo podobna. Skoro
wic dwie boginie mogy si w ten sposb stopi w jedn, to jest prawdopo-
dobne, e obie byy wersjami wielkiej bogini macierzystwa i podnoci,
ktrej kult by, jak si zdaje, od najdawniejszych czasw rozpowszechniony
w caej Azji Zachodniej. Przypuszczenie to potwierdza zarwno staroytna
forma jej wizerunku, jak te wyuzdany charakter obrzdkw ku jej czci.
Albowiem zarwno formy te, jak i obrzdki dzielia z innymi bstwami azja-
tyckimi. Jej wizerunek by jedynie zwykym biaym stokiem lub piramid.
Stoek by rwnie emblematem Astarte w Byblus, lokalnej bogini w Perga
w Pamfilu, ktr Grecy nazwali Artemid, i boga-soca Heliogabala w
Emesie w Syrii. Odnaleziono rwnie stokowate kamienie, penice praw-
dopodobnie funkcj bokw w Golgi na Cyprze i w fenickich wityniach na
Malcie. Stoki z piaskowca pojawiaj si rwnie w wityni Pani Turku-
sa pord nagich gr i gronych przepaci Synaju.
Na Cyprze zwyczaj nakazywa, by wszystkie kobiety przed maestwem
prostytuoway si z obcymi w wityni bogini bez wzgldu na to, pod jakim
imieniem ona wystpowaa, Afrodyty, Astarte czy jakim innym. Podobne
obyczaje istniay w wielu czciach Azji Zachodniej. Niezalenie od moty-
ww zwyczaj ten niewtpliwie nie by traktowany jako orgia zmysw, lecz
jako uroczysty religijny obowizek speniany w subie wielkiej bogini,
Matki Azji Zachodniej. Imi jej zmieniao si w rnych miejscowociach,
ale istota pozostawaa wszdzie ta sama. W Babilonie kada kobieta, biedna
czy bogata, musiaa raz w yciu ulec obcemu w wityni Mylitty, to znaczy
Astarte, czyli Isztar, i odda bogini pienidze zarobione w tym uwiconym
nierzdzie. wite przybytki zatoczone byy kobietami czekajcymi na
spenienie obrzdku. Niektre musiay czeka latami. W Syrii, w Heliopolis,
czyli Balbeku, syncym z imponujcego majestatu ruin wityni, obyczaj
miejscowy nakazywa, by kada niewiasta oddaa si obcemu w wityni
Astarte zarwno matrony, jak i mode panny daway w ten sposb dowo-
dy swej wiernoci bogini. Cesarz Konstantyn znis zwyczaj, zburzy wi-
tyni i na jej miejscu wybudowa koci. W wityniach fenickich kobiety
oddaway si prostytucji w subie religii, wierzc, e swym zachowaniem
mog przebaga bogini i zyska jej przychylno. Prawem byo u Amory-
tw, by niewiasta, ktra miaa wstpi w zwizki maeskie, siedziaa przez
siedem dni jako nierzdnica przy bramie. W Byblus ludzie golili gowy raz
do roku na znak aoby po Adonisie. Kobiety niechcce powici swych
wosw musiay oddawa si obcym w okrelonym dniu wita, a pienidze
tym sposobem zarobione powicone byy bogini. Grecki napis odnaleziony
w Tralles w Lydii dowodzi, e praktyka prostytucji obrzdowej przetrwaa w
tym kraju a do II wieku naszej ery. Napis ten mwi o pewnej kobiecie, Au-
relii Aemilii; nie tylko ona sama na rozkaz boga suya mu jako prostytutka,
ale take matka jej i inne kobiety jej rodu czyniy to samo przed ni. Pu-
bliczny charakter napisu wyrytego na marmurowej kolumnie, wspierajcej
ofiar wotywn, wiadczy o tym, e taki tryb ycia i takie pochodzenie nie
przynosiy haby. W Armenii najszlachetniejsze rodziny powicay swe
crki subie bogini Anaitis w jej wityni w Acilisena, gdzie panny peniy
obowizki prostytutek na dugo przed wyjciem za m. Nikt nie mia ad-
nych skrupuw, biorc tak pann za on, gdy koczy si okres jej suby.
W Komana w Poncie bogini Ma suyy dziesitki witych nierzdnic, a
tumy mczyzn i kobiet przybyway z okolicznych miast i wiosek na odby-
wajce si co dwa lata uroczystoci lub te zjawiay si w innych porach, by
zoy luby bogini.
Analiza odnonych przekazw prowadzi do wniosku, e wielka Bogini
Matka, uosobienie wszystkich si rozpodowych przyrody, czczona bya pod
rnymi imionami, ale przy zachowaniu zasadniczego podobiestwa mitw
i rytuau przez wiele ludw Azji Zachodniej. Bogini wystpuje z kochan-
kiem, a raczej seri kochankw, boskich, a przy tym miertelnych, z ktrymi
kojarzya si co roku, a zwizek ich niezbdny by dla rozmnoenia rolin
i zwierzt. Bajeczny ten zwizek boskiej pary by naladowany, a nawet
zwielokrotniany na ziemi w realnym, chocia chwilowym stosunku seksual-
nym ludzi w wityni bogini, co zapewniao owocowanie ziemi oraz pod-
no ludzi i zwierzt.
Twrc obyczaju prostytucji rytualnej w Pafos mia by krl Kinyras, a
praktykoway go rzekomo jego crki, siostry Adonisa, ktre cignwszy na
siebie gniew Afrodyty, kojarzyy si z obcymi i dokonay ycia w Egipcie.
W tej wersji legendy gniew Afrodyty jest prawdopodobnie pniejszym
dodatkiem jakiego dziejopisa, dla ktrego obyczaje obraajce jego poczu-
cie moralne mogy by jedynie kar nakazan przez bogini, a nie ofiar,
ktrej wymaga od swych wyznawcw. Tak czy inaczej, opowie wskazuje
na to, e ksiniczki pafijskie musiay podporzdkowa si obyczajowi tak
samo jak kobiety niskiego stanu.
Niektre z opowieci o Kinyrasie, protoplacie krlw-kapanw z Pafos
i ojcu Adonisa, zasuguj na nasz uwag. Syszymy wic przede wszystkim,
e spodzi on syna, Adonisa, w kazirodczym zwizku ze sw crk, Myrrh,
podczas wita bogini zboa, gdy przybrane w biae szaty kobiety winny
byy skada wiece ze zboa jako pierwociny plonw i cile przestrzega
przez dziewi dni czystoci. W legendach napotykamy wiele podobnych
przykadw kazirodztwa krlw z wasnymi crkami. Nie wydaje si praw-
dopodobne, by podania takie nie miay adnych podstaw, i chyba rwnie
nieprawdopodobne jest, by odnosiy si one jedynie do przypadkowych wy-
buchw nienormalnej dzy. Podejrzewamy raczej, e oparte s na dorocz-
nych obyczajach przestrzeganych z okrelonych powodw w pewnych spe-
cjalnych okolicznociach. Ot w krajach, w ktrych nastpstwo tronu byo
jedynie po kdzieli, gdzie zatem krl sprawowa wadz jedynie dziki ma-
estwu z nastpczyni tronu, bdc prawdziw wadczyni, zdarzao si
czsto, e ksi polubia wasn siostr, by wraz z jej rk otrzyma koro-
n, ktra w innym wypadku przypadaby obcemu mczynie, by moe
nawet cudzoziemcowi. Czy ta sama zasada dziedziczenia nie moga by
przyczyn kazirodczego stosunku z crk? Logicznym bowiem nastpstwem
takiej zasady byoby to, e krl zobowizany by zwolni tron po mierci
swej ony-krlowej, poniewa przebywa na nim jedynie dziki polubieniu
jej. Zakoczenie zwizku maeskiego przekrelao jego prawa do tronu,
ktre obecnie przechodziy na ma jego crki. Jeli wic krl pragn pa-
nowa po mierci swej ony, mg to uczyni legalnie, jedynie polubiajc
crk i w ten sposb za jej porednictwem przeduajc swe prawa do tytuu
nalecego uprzednio do jej matki.
Kinyras syn z niezwykej urody i o wzgldy jego zabiegaa sama Afro-
dyta. Wynikaoby z tego, jak ju na to zreszt zwrcili uwag uczeni, e w
pewnym sensie Kinyras by duplikatem swego przystojnego syna, Adonisa,
ktry podbi serce bogini. Nie mona te oddzieli tych opowieci o mioci
Afrodyty do dwch czonkw domu panujcego w Pafos od odpowiadajcej
im legendy o Pigmalionie, fenickim krlu Cypru, ktry rzekomo zakocha
si w posgu Afrodyty i kad si z nim do ka. Jeli wemiemy pod uwa-
g, e Pigmalion by teciem Kinyrasa, a synem Kinyrasa by Adonis, i e
wszyscy trzej w kolejnych pokoleniach byli rzekomo uwikani w miosne
intrygi z Afrodyt, wwczas trudno oprze si wnioskowi, e pierwsi krlo-
wie Pafos stale pretendowali nie tylko do stanowiska kapanw bogini, lecz
rwnie utrzymywali, i s jej kochankami, innymi sowy, e jako osoby
urzdowe byli rwnoczenie wcieleniami Adonisa. W kadym razie wedug
legendy Adonis panowa na Cyprze i nie ulega, jak si zdaje, wtpliwoci, e
synowie wszystkich fenickich krlw wyspy nosili tytu Adonisa. To praw-
da, e w cisym znaczeniu tego sowa tytu ten oznacza jedynie pana, ale
legendy wice postacie tych cypryjskich ksit z bogini mioci nadaj
wielkie prawdopodobiestwo tezie, e rocili sobie oni prawa nie tylko do
ludzkiej godnoci Adonisa, lecz rwnie do jego boskiej natury. Historia
Pigmaliona wskazuje na istnienie ceremonii witych godw, kiedy to krl
polubia posg Afrodyty, a raczej Astarte. Jeli rzeczywicie tak byo, to
opowie odnosia si nie tylko do jednego czowieka, ale do caej grupy
ludzi i byaby tym bardziej prawdopodobna, gdyby imi Pigmaliona byo
rozpowszechnionym imieniem krlw semickich w oglnoci, a w szczegl-
noci cypryjskich. W kadym razie wiemy, e imi to nosi synny krl Ty-
ru, od ktrego ucieka jego siostra, Dydona, a krl Kition i Idalion na Cy-
prze, ktry panowa za czaswAleksandra Wielkiego, rwnie nazywa si
Pigmalion, a raczej Pumiyathon (fenickie imi znieksztacone nastpnie
przez Grekw na Pigmalion). Warto rwnie zaznaczy, e imiona Pigma-
liona i Astarte wystpuj obok siebie w punickim napisie na zotym meda-
lionie odnalezionym w jednym z grobw w Kartaginie. Ksztat liter wiad-
czy o tym, e mamy do czynienia z jednym z najstarszych napisw. Ponie-
wa wedug legendy obyczaj prostytucji rytualnej mia by wprowadzony
przez krla Kinyrasa i przestrzegany przez jego crki, moemy wysun
hipotez, e krl Pafos odgrywa rol boskiego maonka w mniej niewinnej
ceremonii anieli zalubiny posgu. W istocie kady z nich musia podczas
pewnych uroczystoci mie stosunek z jedn lub kilkoma witymi nierzd-
nicami, ktre odgryway rol Astarte przy tym Adonisie. Jeli tak byo w
rzeczywistoci, wwczas wicej prawdy, anieli powszechnie przypuszcza-
no, kryje si w zarzutach Ojcw Kocioa twierdzcych, e Afrodyta, czczo-
na przez Kinyrasa, bya zwyk dziwk. Potomstwo tego zwizku otrzymy-
wao rang synw i crek bstwa, a z czasem zostawali oni ojcami i matka-
mi bogw i bogi, jak to przed nimi czynili ich rodzice. W ten sposb Pafos
i zapewne wszystkie inne witynie wielkiej azjatyckiej bogini, gdzie prak-
tykowano wit prostytucj, zatoczone byy ludzkimi bstwami, potom-
stwem boskiego krla i jego ony, konkubin i prostytutek witynnych.
Kade z nich mogo dziedziczy po ojcu tron lub te by skadane w ofierze
za niego, gdy trudnoci wojenne lub inne powane okolicznoci wymagay,
jak to si czasami zdarzao, mierci krlewskiej ofiary. Taki haracz, ciga-
ny dla dobra kraju przy odpowiedniej okazji z licznej progenitury krla, nie
kad kresu boskiej dynastii i nie ama serca rodzica, sprawiedliwie dziel-
cego swe ojcowskie uczucia midzy tak liczne potomstwo. W kadym razie,
jeli semiccy krlowie, jak to si wydaje prawdopodobne, uchodzili czsto
za dziedziczne bstwa, atwo zrozumie czstotliwo semickich imion wa-
snych, wskazujcych na to, e ich posiadacze byli synami lub crkami,
brami lub siostrami, ojcami lub matkami boga, i nie musimy ucieka si do
wybiegw stosowanych przez pewnych uczonych, pragncych unikn pro-
stego znaczenia tych sw. Interpretacj t potwierdza podobny zwyczaj egi-
pski. W Egipcie bowiem, gdzie krlw czczono jako istoty boskie, krlowa
zwana bya on boga lub matk boga, a tytu ojca boga nosi nie tyl-
ko ojciec krla, lecz rwnie jego te. Zapewne w podobny sposb kady
Semita, ktry crk sw wysya do krlewskiego haremu, mia prawo nazy-
wa si ojcem boga.
Sdzc z imienia, semicki krl noszcy imi Kinyrasa by, podobnie jak
krl Dawid, harfist, albowiem imi Kinyras jest niewtpliwie zwizane z
greckim sowem kinyra lira strunowa, pochodzcym z kolei z semic-
kiego kinnor lira. To wanie sowo uyte jest w odniesieniu do instru-
mentu, na ktrym Dawid gra przed Saulem. Nie popenimy zapewne bdu,
gdy stwierdzimy, e w Pafos i Jerozolimie gra na lirze strunowej lub harfie
nie bya jedynie rozrywk dla zabicia czasu, ale stanowia cz rytuau reli-
gijnego, wzruszenia za spowodowane melodi przypisywane byy, podob-
nie jak skutki wina, bezporedniej inspiracji boga. Nie ulega wtpliwoci, e
stali kapani wityni w Jerozolimie prorokowali przy akompaniamencie
muzyki na harfach, psalteriach i cymbaach, a wydaje si, e kler niezawo-
dowy, jeli moemy tak nazwa prorokw, potrzebowa podobnego bodca
dla wprawienia si w stan ekstazy, w ktrym porozumiewa si bezporednio
z bstwem. Czytamy wic o grupie prorokw, ktrzy schodzili z wysokiego
miejsca, prorokujc, poprzedzani przez psalterium, tamburyn, piszczak
i harf. Gdy poczone wojska plemion Judy i Efraima maszeroway przez
pustyni moabick, cigajc przez trzy dni nieprzyjaciela, i nie mogy zna-
le wody, giny z pragnienia wraz ze swymi jucznymi zwierztami. W pot-
rzebie tej towarzyszcy armii prorok Elizeusz zada, by sprowadzono mu-
zykanta, i kaza mu gra. Pod wpywem muzyki wyda onierzom rozkaz
kopania roww w piaszczystym wyschnitym oysku rzeki, przez ktre
prowadzia ich droga. Uczynili, jak im kazano, a nastpnego dnia rowy pene
byy wody, ktra przypyna pod ziemi ze straszliwych bezludnych gr
znajdujcych si po obu stronach. Sukces proroka natrafiajcego na wod w
pustyni przypomina legendarne osignicia wspczesnych rdkarzy, cho-
cia posuguj si oni innymi sposobami. Przypadkowo udao si prorokowi
jeszcze jedn usug odda swym rodakom. Czajcy si w swych legowis-
kach midzy skaami Moabici dostrzegli czerwone soce pustyni odbijajce
si w wodzie i biorc je za krew czy raczej za omen krwi nieprzyjaci, od-
wayli si zaatakowa obz, po czym zostali pokonani w straszliwej rzezi.
Podobnie jak chmur melancholii przesaniajc chwilami zamroczony
umys Saula uwaano za ducha zesanego przez Pana, by mu dokucza, tak z
drugiej strony harfa, kojca i uspokajajca jego troski, moga wydawa si
nawiedzanemu przez zego ducha krlowi gosem Boga lub jego dobrego
anioa, oznajmiajcym mu pokj. Nawet w naszych czasach wielki pisarz
religijny, bardzo uczulony na czar muzyki, powiedzia, e tony posiadajce
moc rozpalania krwi i agodzenia serca nie mog by jedynie pustymi
dwikami. Musiay one wymkn si z jakiego wyszego krgu, s prze-
jawami odwiecznej harmonii, gosem aniow, Magnificat witych. Tak oto
prymitywne wyobraenia czowieka pierwotnego i jego nieporadny bekot
przeksztacaj si w dwiczn proz Newmana1 i odzywaj si w niej po-
tnym zwielokrotnionym echem. Wpyw muzyki na rozwj religii jest za-
iste tematem zasugujcym na yczliwe studium. Nie ulega bowiem wtpli-
woci, e sztuka ta, najbardziej intymna i wzruszajca, uczynia wiele dla
stworzenia i wypowiedzenia uczu religijnych, przeksztacajc w ten sposb
bardziej lub mniej gboko tworzywo wiary, ktrej pozornie zdaje si jedy-
nie suy. W tworzeniu religii muzyk ma swj udzia, podobnie jak prorok
i myliciel. Kada wiara ma sw muzyk, a rnica midzy wiarami da si
niemal wyrazi w muzycznym zapisie. Przestrze na przykad dzielca dzi-
kie hulanki Kybele od majestatycznego rytuau Kocioa katolickiego da si
zmierzy przepaci dzielc dysonanse cymbaw i tamburynw od pe-
1
John Henry Newman (1801-1890) angielski pisarz i teolog. W 1845 roku przeszed na
katolicyzm. By duchowym przywdc ruchu katolickiego wywodzcego si z Oksfordu. W
1879 roku zosta mianowany kardynaem przez papiea Leona XIII. Napisa m.in. The
Grammar of Assent, Apologia pro Vita Sua.
nych powagi harmonijnych tonw Palestriny i Haendla. Rne muzyki r-
nymi duchami bywaj przepojone.
XXVII
Rytua Adonisa
1
Joseph-Marie Lagrange (1855-1938) uczony francuski, dominikanin, egzegeta, zaoyciel
szkoy bada biblijnych i archeologicznych w Jerozolimie.
Mamy pewne powody, by przypuszcza, e w tych dawnych czasach Ad-
onis bywa niekiedy reprezentowany przez ywego czowieka, ktry gin
mierci gwatown w postaci boga. Co wicej, istniej dowody wiadczce
o tym, e u ludw rolniczych zamieszkujcych wschodnie wybrzee Morza
rdziemnego duch zboa niezalenie od imienia, jakie nosi, czsto bywa
uosabiany przez ludzkie ofiary skadane dorocznie na polach po niwach.
Jeli tak byo rzeczywicie, to ceremonia przebagania ducha zboa miaaby
tendencj stopienia si z kultem zmarych. By moe, uwaano, e duchy
powracajce do ycia w kosach uynionych ich krwi umieraj po raz dru-
gi, cite w czasie niw. Ot duchy tych, ktrzy zginli mierci gwatow-
n, s gniewne i mog wywrze zemst na swych zabjcach, gdy tylko nada-
rzy si sposobno. Std prba przebagania dusz zamordowanych ofiar
splata si, przynajmniej w pojciu ludu, z prbami udobruchania ducha zbo-
a. A poniewa zmarli powracali na ziemi w kiekujcym zbou, mona
rwnie uwaa, e powracali w wiosennych kwiatach, ktre z dugiego snu
obudzio wonne wiosenne powietrze. Zoono je na spoczynek pod darni.
C prostszego, jak wyobrazi sobie, e fioki i hiacynty, re i anemony,
ktre wyoniy si z ich prochw, zabarwione s czerwieni ich krwi i za-
wieraj jak czstk ich ducha?
2
Henryka Renan, siostra historyka, badacza religii i filozofa Ernesta Renana (1823-1892), by-
a jego najlepsz przyjacik i powiernic. W latach 1860-1861 towarzyszya Renanowi w
wyprawie archeologicznej na Bliski Wschd. Oboje ciko zachorowali w Amsait w Libanie.
Gdy Renan odzyska przytomno, Henryka Renan ju nie ya.
XXVIII
Ogrdki Adonisa
1
Richard Wnsch (1869-1915) filolog niemiecki i historyk (badacz) religii staroytnych.
Pnym wieczorem, gdy ju zapada zmrok, duchowny wynosi na ulic wo-
skow figur w trumnie przybranej rami, cytrynami, jaminem i innymi
kwiatami. Wspaniaa, tumna procesja wyrusza z tego miejsca, przemierzajc
uroczycie i powoli ulice miasta. Wszyscy uczestnicy maj w rce zapalone
wiece i piewaj aobne pieni. Przed kadym domem, ktry mija procesja,
siedz kobiety z kadzielnicami i okadzaj przechodzce rzesze. W ten sposb
miasto uroczycie odprawia pogrzeb Chrystusa, jak gdyby dopiero co zmar.
W kocu woskowa figura wraca do kocioa, gdzie od nowa zaczynaj si
aobne pienia. Treny te trwaj przez ca sobot do pnocy i w tym czasie
obowizuje cisy post. Gdy zegar wybija dwunast, zjawia si biskup,
oznajmiajc radosn nowin: Chrystus zmartwychwsta, na co wierni od-
powiadaj: Zaiste zmartwychwsta. W caym miecie wybucha natychmiast
olbrzymia rado znajdujca sobie ujcie w okrzykach, salwach dzia okr-
towych, palbie muszkietw i najrozmaitszych ogniach sztucznych. Rwnocze-
nie ludzie przerzucaj si z kracowoci postu w objadanie si wielkanoc-
nym jagniciem i picie czystego wina.
1
Hvaml [Pieni Najwyszego] gnomiczna pie, zbir moralnych sentencji Odyna,
wchodzca w skad tzw. Eddy Starszej, poetyckiego zabytku literatury skandynawskiej po-
wstaego w Islandii w XIII wieku i wczeniej.
2
Hvaml V 137. w: Edda poetycka, ze staroislandzkiego przeoya i opracowaa Apolonia
ZAUSKA-STRMBERG, Ossolineum Zakad Narodowy im. Ossoliskich Wydawnictwo,
Wrocaw-Warszawa-Krakw-Gdask-d 1986, s. 46. [Przyp. wyd. pol.]
XXXII
Wschodnie religie na Zachodzie
Kult Wielkiej Matki Bogw i jej kochanka czy syna by bardzo rozpo-
wszechniony za czasw Cesarstwa Rzymskiego. Inskrypcje wiadcz o tym,
e obojgu oddawano honory nalene bogom, wsplnie lub oddzielnie, nie
tylko w Italii, zwaszcza w Rzymie, lecz rwnie w prowincjach, gwnie w
Afryce, Hiszpanii, Portugalii, Francji, Niemczech i Bugarii. Kult ten prze-
trwa wprowadzenie chrzecijastwa przez Konstantyna, donosi bowiem
Symmachus1 o powtarzajcych si nadal witach Wielkiej Matki, a za cza-
sw Augustyna jej zniewieciali kapani wci jeszcze paradowali drobnym
kroczkiem po ulicach i placach Kartaginy, z napudrowanymi twarzami
i perfumowanymi wosami, proszc przechodniw o jamun, podobnie jak
mnisi ebrzcy w wiekach rednich. Natomiast w Grecji krwawe orgie azja-
tyckiej bogini i jej maonka nie spotykay si ze zbyt yczliwym przyj-
ciem.
Religia Wielkiej Matki, stanowica dziwaczn mieszanin prymitywnego
barbarzystwa i aspiracji ycia duchowego, bya zaledwie jedn spord
wielkiej rzeszy podobnych wschodnich kultw, ktre u schyku pogastwa
rozprzestrzeniy si w Cesarstwie Rzymskim, karmic ludy europejskie ob-
cymi ideaami, stopniowo podkopujcymi ca struktur staroytnej cywili-
zacji. Spoeczestwo greckie i rzymskie zbudowane byo na koncepcji pod-
porzdkowania jednostki spoeczestwu, obywatela pastwu. Bezpiecze-
stwo rzeczypospolitej byo celem najwyszym, ktry przywieca obywate-
lom, celem stawianym ponad bezpieczestwem jednostki, zarwno na tym,
jak i na przyszym wiecie. Obywatele, od dziecistwa wychowywani w tym
altruistycznym duchu, powicali swe ycie subie publicznej i byli gotowi
zoy je dla wsplnego dobra, a jeli kiedykolwiek cofali si przed najwik-
sz ofiar, przez myl im nawet nie przeszo, by ktokolwiek mg nie uzna
za nikczemne postawienia wasnego ycia ponad dobro ojczyzny. Wszystko
to ulego zmianie wraz z rozpowszechnieniem religii wschodnich uczcych,
e komunia duszy z Bogiem i jej wieczne zbawienie s jedynym celem, dla
ktrego warto y, celem, w porwnaniu z ktrym dobrobyt, a nawet istnie-
nie pastwa traciy wszelkie znaczenie. Nieuniknionym skutkiem tej ego-
istycznej i niemoralnej doktryny byo oderwanie wiernego od suby pu-
1
Quintus Aurelius Symmachus (ok. 345-405 po Chr.) prefekt Rzymu w roku 384-385,
konsul w 391 roku; by znakomitym mwc i broni starorzymskiej religii przeciw chrzeci-
janom.
blicznej, skupienie jego myli na wasnych przeyciach duchowych i wy-
ksztacenie w nim pogardy dla ycia doczesnego, bdcego w jego oczach
jedynie prb przed yciem lepszym i wiecznym. W powszechnym przeko-
naniu wity i pustelnik stali si najszczytniejszymi ideaami ludzkoci. Za-
jli oni miejsce dawnego ideau patrioty i bohatera, ktry nie mylc o sobie,
yje i gotw jest umrze dla swego kraju. Ziemskie pastwo wydawao si
biedne i godne pogardy w oczach ludzi, ktrzy dostrzegali w obokach nie-
bieskich nadejcie Pastwa Boego. Tak oto rodek cikoci przesun si z
ycia doczesnego na przysze, i bez wzgldu na to, ile na tym zyska inny
wiat, nie ulega bez maa wtpliwoci, e ten straci wiele na tej zmianie.
Rozpocz si oglny rozkad ycia politycznego. Wizy pastwa i rodziny
rozluniy si. Spoeczestwo zaczo rozpada si na poszczeglne elemen-
ty i wraca w ten sposb do barbarzystwa, albowiem cywilizacja jest mo-
liwa jedynie przy aktywnej wsppracy obywateli, gdy s oni gotowi podpo-
rzdkowa swe interesy prywatne dobru wsplnemu. Ludzie nie chcieli bro-
ni swego kraju, a nawet przedua istnienia rodu ludzkiego. W trosce o
zbawienie wasnej duszy i dusz innych gotowi byli dopuci do tego, by
zgin otaczajcy ich wiat materialny, ktry by dla nich rwnoznaczny z
istot za. Obsesja ta trwaa przez tysic lat. Wskrzeszenie prawa rzymskie-
go, filozofii arystotelesowskiej, staroytnej sztuki i literatury pod koniec
redniowiecza oznaczao powrt Europy do bardziej naturalnych dla niej
ideaw ycia i postpowania, do zdrowszych, bardziej mskich pogldw
na wiat. Skoczy si dugi postj, ktry przerwa marsz cywilizacji. Na-
reszcie odwrcia si fala wschodniej inwazji. Wci jeszcze si cofa.
Wrd bogw wschodniego pochodzenia walczcych u schyku staroyt-
nego wiata o podbj Zachodu by dawny perski bg Mitra. O niezmiernej
popularnoci jego kultu wiadcz liczne odnalezione zabytki rozsypane po
caym Imperium Rzymskim. Zarwno pod wzgldem doktryny, jak i rytuau
kult Mitry przypomina w wielu aspektach nie tylko religi Wielkiej Matki,
lecz rwnie chrzecijastwo. Podobiestwa te uderzyy nawet Doktorw
Kocioa i tumaczyli je oni jako dzieo szatana pragncego odwie ludzi od
wiary prawdziwej przez podstpne jej naladowanie. Podobnie w oczach
hiszpaskich zdobywcw Meksyku i Peru wiele miejscowych pogaskich
obrzdkw uchodzio za diabelskie faszerstwa sakramentw chrzecija-
skich. Z wikszym prawdopodobiestwem wspczesny badacz religii po-
rwnawczej przypisuje takie zbienoci zblionym do siebie i niezalenym
dziaaniom umysu ludzkiego, w prymitywnych, lecz szczerych wysikach
czowieka, by odgadn tajemnice wszechwiata i dostosowa swe skromne
ycie do jego straszliwych misteriw. W kadym razie nie ulega wtpliwo-
ci, e religia Mitry bya powanym rywalem chrzecijastwa, czc uro-
czysty rytua z deniem do czystoci moralnej i nadziej na niemiertel-
no. Przez pewien nawet czas wynik walki midzy dwiema religiami pozo-
stawa w zawieszeniu. Pouczajc pozostaoci tej dugiej walki jest nasze
wito Boego Narodzenia, ktre Koci, jak si zdaje, zapoyczy bezpo-
rednio u swego pogaskiego rywala. W kalendarzu juliaskim dzie 25
grudnia uwaany by za zimowe przesilenie i dzie narodzin soca, ponie-
wa od tej zwrotnej daty dzie staje si duszy, a soce nabiera coraz
wikszej siy. Niezwyke byo wito boskich narodzin w tej postaci, w ja-
kiej obchodzono je w Syrii i Egipcie. Celebransi udawali si do wewntrz-
nych kaplic, z ktrych wypadali o pnocy z gonymi okrzykami: Dziewi-
ca powia! wiato przybywa!. Egipcjanie przedstawiali nawet nowo naro-
dzone soce w postaci niemowlcia, ktre w dniu jego urodzin, w zimowe
przesilenie, pokazywali wiernym. Nie ulega wtpliwoci, e dziewica, ktra
pocza syna i wydaa go na wiat 25 grudnia, bya wielk wschodnia bogi-
ni, zwan przez Semitw niebiask dziewic lub po prostu niebiask
bogini. W krajach semickich bya ona jedn z odmian Astarte. Ot wy-
znawcy Mirty zawsze identyfikowali go ze socem czy te, jak je zwali,
Socem Niezwycionym. Std te dzie jego urodzenia przypada rwnie
25 grudnia. Ewangelie nie wspominaj o dniu narodzenia Chrystusa i zgod-
nie z tym staroytny Koci wita takiego nie obchodzi. Z czasem jednak
egipscy chrzecijanie zaczli uwaa szsty stycznia za dzie Boego Naro-
dzenia i zwyczaj upamitnienia narodzin Zbawiciela w tym dniu rozpo-
wszechnia si stopniowo, a w IV wieku przyj si na caym Wschodzie.
Ale pod koniec III wieku i na pocztku IV Koci zachodni, ktry nigdy nie
uznawa szstego stycznia za dzie Boego Narodzenia, przyj dat 25
grudnia jako prawdziw, a z czasem decyzj t uzna rwnie Koci
wschodni. W Antiochii zmian t wprowadzono dopiero okoo roku 375.
Czym kieroway si wadze kocielne, ustanawiajc wito Boego Naro-
dzenia? O motywach tej innowacji mwi z ca szczeroci pewien pisarz
syryjski, sam zreszt chrzecijanin. Powd, dla ktrego Ojcowie Kocioa
przenieli uroczysto z 6 stycznia na 25 grudnia opowiada jest nast-
pujcy:
Istnia wrd pogan zwyczaj wicenia tego samego 25 grudnia jako dnia
narodzin soca, kiedy to na znak wita palono wiata. W tych uroczysto-
ciach i obrzdkach brali rwnie udzia chrzecijanie. Gdy wic Doktorzy
Kocioa stwierdzili, e chrzecijan pociga ta uroczysto, naradzili si i po-
stanowili, by tego dnia obchodzone byo prawdziwe Boe Narodzenie, a sz-
stego stycznia wito Trzech Krli. W zwizku z tym zachowa si zwyczaj
palenia wiate a do 6 stycznia.
2
Louis-Marie Olivier Duchesne (1843-1922) praat francuski, archeolog. Napisa m.in.
Origines de culte chrtien, Histoire ancienne de L'Eglise.
niu wyrugowao wito Diany, e Dzie Zaduszny w listopadzie jest konty-
nuacj starego pogaskiego wita umarych i e nawet narodziny Chrystusa
wyznaczono na zimowe przesilenie, poniewa przypada wtedy dzie uro-
dzin soca, wwczas nie bdzie bynajmniej przypuszczeniem pochopnym
i nierozsdnym, jeli zaoymy, e inne wielkie wito Kocioa chrzecija-
skiego, Wielkanoc, mogo by w podobny sposb i z podobnych budujcych
przyczyn dostosowane do wita frygijskiego boga Attisa, ktre przypadao
w dzie wiosennego zrwnania.
Zbienoci wit chrzecijaskich z pogaskimi s zbyt liczne i bliskie, by
mogy by czystym przypadkiem. wiadcz one o kompromisie, na ktry
Koci musia pj w godzinie swego zwycistwa wobec swych pokona-
nych, ale wci jeszcze niebezpiecznych rywali. Nieugity prozelityzm pry-
mitywnych misjonarzy, arliwie potpiajcych pogastwo, zosta zastpiony
gitk polityk, wygodn tolerancj, wyrozumiaoci mdrych wadz ko-
cielnych pojmujcych, e chrzecijastwo moe podbi wiat, jedynie roz-
luniajc zbyt sztywne zasady swego Twrcy, uchylajc troch szerzej w-
sk furtk prowadzc do zbawienia.
XXXIII
Mit o Ozyrysie
Duch zboa jako osoba stara i umierajca podczas niw wystpuje wyra-
nie w obyczaju przestrzeganym przez Arabw moabickich. Gdy niwiarze
kocz prac i pozosta jeszcze may skrawek pola niezty, waciciel bie-
rze gar pszenicy zwizanej w snop. Kopie si jam w ksztacie grobu i us-
tawia nad ni dwa kamienie, jeden u gowy, drugi u stp, jak na prawdzi-
wym pogrzebie. Na dno grobu kadzie si snop pszenicy, a szejk wypowiada
sowa: Stary czowiek nie yje. Przy akompaniamencie modlitwy: Oby
Allah przywrci nam do ycia pszenic, zasypuje si ziemi snop zboa.
Tak oto przedstawiay si gwne daty kalendarza rolnika w staroytnym
Egipcie takie oto byty proste obrzdki religijne tam odprawiane. Ale mu-
simy jeszcze zaj si witami Ozyrysa w kalendarzu urzdowym, opisa-
nymi przez greckich autorw i przekazanymi przez zabytki. Badajc je, na-
ley pamita, e w zwizku z ruchomym rokiem starego kalendarza egip-
skiego prawdziwe czy astronomiczne daty wit urzdowych zmieniay si
co roku, w kadym razie do chwili przyjcia staego roku aleksandryjskiego
w roku 30 przed Chr.1 Odtd, jak si zdaje, daty wit zostay w nowym
kalendarzu ustalone i przestay kry po caym roku sonecznym. W ka-
dym razie Plutarch, piszcy pod koniec i wieku, sugeruje, e podwczas
byy ju stale, i chocia nie wspomina kalendarza aleksandryjskiego, nie-
wtpliwie wedug niego datuje wita. Ponadto dugi witeczny kalendarz
Esne, wany dokument epoki Cesarstwa, z ca pewnoci opiera si na sta-
ym roku aleksandryjskim, wyznacza bowiem Nowy Rok na dwudziesty
dziewity sierpnia, a wic pierwszy dzie aleksandryjskiego roku, a zawarte
w nim wzmianki o wezbraniu Nilu, pozycji soca i pracach polowych po-
twierdzaj to przypuszczenie. Moemy wic uwaa niemal za pewne, e od
30 roku przed Chr. wita egipskie byty stae w roku sonecznym.
Herodot opowiada, e grb Ozyrysa by w Sais, w Dolnym Egipcie, i e
znajdowao si tam jezioro, na rodku ktrego odgrywano w nocy misterium
mki boga. Odbywao si to raz do roku. Ludzie opakiwali boga i bili si w
piersi, a zocony wizerunek krowy ze zotym socem umieszczonym mi-
dzy rogami wynoszono z pomieszczenia, w ktrym znajdowa si przez cay
rok. Krowa niewtpliwie przedstawiaa sam Izyd, poniewa bya zwierz-
ciem jej powiconym, bogini za ukazywano z reguy z krowimi rogami
na gowie, a nawet jako kobiet z gow krowy. By moe, wynoszenie wi-
zerunku krowy symbolizowao bogini poszukujc zwok Ozyrysa, tak bo-
1
Kalendarz aleksandryjski (zwany take macedoskim) zosta po podbojach Aleksandra
Wielkiego wprowadzony w miastach azjatyckich i najprawdopodobniej w Egipcie. Rok w
tym kalendarzu dzieli si na dwanacie miesicy ksiycowych.
wiem tubylcy tumaczyli podobn ceremoni, zaobserwowan wczasach
Plutarcha w okresie przesilenia zimowego, kiedy to zocona krowa obnoszo-
na bya siedmiokrotnie wok wityni. Wanym elementem tego wita
bya iluminacja. Ludzie zawieszali przed swymi domami girlandy lampek
oliwnych, ktre pony przez ca noc. Zwyczaj ten nie ogranicza si do
Sais, lecz by przestrzegany w caym Egipcie.
Powszechna iluminacja domw w okrelon noc roku nasuwa przypusz-
czenie, e wito byo nie tylko uczczeniem zmarego Ozyrysa, ale wszyst-
kich zmarych w ogle, innymi sowy, e bya to noc zaduszna. Rozpo-
wszechnione jest bowiem wierzenie, e raz do roku dusze zmarych odwie-
dzaj noc swe dawne domy. W zwizku z t uroczyst okazj ludzie przy-
gotowuj si na przyjcie duchw, wykadajc dla nich jedzenie i zapalajc
lampy, by owietli im w ciemnoci drog od grobu i z powrotem. Herodot,
podajc krtki opis tego wita, nie wspomina daty, ale mona j z pewnym
prawdopodobiestwem ustali na podstawie innych rde. Opowiada wic
Plutarch, e Ozyrys zosta zamordowany dnia siedemnastego miesica Athyr
i e w zwizku z tym Egipcjanie obchodzili aobne wita przez cztery dni,
poczwszy od siedemnastego Athyr. W kalendarzu aleksandryjskim, ktrym
posugiwa si Plutarch, te cztery dni odpowiadaj trzynastemu, czternaste-
mu, pitnastemu i szesnastemu listopada, ta za data odpowiada cile innym
informacjom znajdujcym si u Plutarcha, o tym, e w czasie wita wody w
Nilu opaday, wiatr pnocny zamiera, noce staway si dusze i licie opa-
day z drzew. Przez te cztery dni zocona krowa okryta czarnym caunem
wystawiana bya jako wizerunek Izydy. Bya to niewtpliwie ta sama figura,
o ktrej wspomina Herodot w zwizku z tym witem. Dziewitnastego dnia
miesica ludzie szli nad morze, kapani za nieli feretron, w ktrym znaj-
dowaa si zota szkatuka. Do szkatuki wlewano wie wod, po czym
przypatrujcy si ludzie gono wznosili okrzyk, e Ozyrys zosta odnalezio-
ny. Nastpnie brali troch ziemi ogrodniczej, mieszali j z wod, kosztow-
nymi korzeniami i kadzidem i z tego lepili may posek w ksztacie ksiy-
ca, ktry nastpnie ubierali i zdobili. Wydaje si, e celem opisanych przez
Plutarcha ceremonii byo przedstawienie w dramatycznej formie poszukiwa-
nia zwok Ozyrysa, a nastpnie radosnego ich odnalezienia, po czym zmary
bg zmartwychwstawa w nowe figurce ulepionej z ziemi i korzeni. Laktan-
cjusz2 opowiada nam, jak w czasie tych obrzdw kapani z wygolonymi
ciaami bili si w piersi i zawodzili, naladujc aosne poszukiwania straco-
nego syna, Ozyrysa, przez Izyd. Opisuje nastpnie, jak smutek kapanw
2
Laktancjusz (Lactantius Caecilius Firmianus) pisarz chrzecijaski z IIIIV wieku po
Chr. Urodzi si prawdopodobnie w Italii. Dioklecjan mianowa go nauczycielem aciny w
Nikomedii. Uczy take najstarszego syna Konstantyna Wielkiego. Zmar w Galii ok. 330
roku po Chr. Najwaniejszym jego dzieem jest Institutiones divinae, apologia chrzecija-
stwa oparta na gbokich studiach. Ze wzgldu na jego pikn, eleganck acin nazywano go
Cyceronem chrzecijaskim.
zmienia si po pewnym czasie w rado, gdy Anubis, bg z gow szakala, a
raczej przedstawiajcy go aktor, ukazywa im maego chopca, yjcego
przedstawiciela boga, ktry zgin i zosta odnaleziony. Tak wic Laktan-
cjusz uwaa Ozyrysa za syna, a nie za ma Izydy. Nie wspomina te wcale
o figurze ulepionej z ziemi ogrodniczej i korzeni. By moe, chopczyk od-
grywa rol Horusa, syna Ozyrysa, ale mier i zmartwychwstanie boga ob-
chodzone byo w wielu miastach Egiptu i jest rzecz moliw, e w niekt-
rych okolicach rola powracajcego do ycia boga grywana bya przez ywe-
go aktora, a nie przez podobizn.
Ceremonie pogrzebowe Ozyrysa w tej postaci, w jakiej odprawiano je
podczas jego wielkiego wita w szesnastu prowincjach Egiptu, s przedsta-
wione w dugim napisie z epoki Ptolemeuszw, wyrytym na cianach wi-
tyni boga w Denderze, greckiej Tentyrze, miecie w Grnym Egipcie, poo-
onym na zachodnim brzegu Nilu o jakie czterdzieci mil na pnoc od Teb.
Nie wchodzc w szczegy miejscowych odmian obyczajw, sprbuj po-
krtce nakreli gwne zarysy uroczystoci o tyle, o ile mona je z pewn
cisoci ustali.
Ceremonie trway osiemnacie dni, od dwunastego do trzydziestego dnia
miesica Khoiak, i uwydatniay natur Ozyrysa w trzech jego aspektach:
jako zmarego, powiartowanego i wreszcie przywrconego do ycia przez
poczenie jego rozrzuconych w rnych miejscach czci ciaa. W pierw-
szej postaci zwany by Chent-Ament (Khenti-Amenti), w drugiej Ozyrys-
Sep, a w trzeciej Sokari (Seker). Mae wizerunki boga lepiono z piasku lub
ziemi ogrodniczej i zboa, do czego niekiedy dodawano kadzido. Twarz
malowana bya na to, a koci policzkowe na zielono. Figurki te odlewano
w formach z czystego zota, przedstawiajcych boga jako mumi z bia
koron Egiptu na gowie. wito rozpoczynao si dwunastego dnia Khoiak
ceremoni orki i siewu. Zaprzgano dwie czarne krowy do puga zrobionego
z drzewa tamaryszku, lemiesz za by z czarnej miedzi. Chopcy rzucali
ziarno. Na jednym kocu pola siano jczmie, na drugim orkisz, w rodku
za len. W czasie tej pracy gwny celebrujcy recytowa obrzdowe strofy
o zasiewaniu pl. Dwudziestego drugiego dnia miesica Khoiak, o smej
godzinie, wizerunki Ozyrysa w towarzystwie trzydziestu czterech wizerun-
kw bogw odbyway tajemnicz podr w trzydziestu czterech odziach z
papirusu, iluminowanych trzystu szedziesiciu picioma wiatami. Dwu-
dziestego czwartego, po zachodzie soca, skadano do grobu figur Ozyrysa
w trumnie z drzewa morwowego, a o dziewitej godzinie nocy wizerunek
zeszoroczny by usuwany i zawieszany na gaziach sykomora. Trzydzie-
stego dnia miesica Khoiak udawano si do witego grobu, podziemnej
komory, nad ktr, jak si zdaje, rosa kpa drzew persea3. Wkraczajc do
podziemi zachodnimi drzwiami, figur boga zoon w trumnie skadano
3
Persea drzewa tropikalne rosnce w Egipcie z rodziny laurowych (lauraceae).
uroczycie na warstwie piasku. Pozostawiano go tam i opuszczano grobo-
wiec wschodnimi drzwiami. Na tym uroczystoci miesica Khoiak dobiegay
koca.
W powyszej relacji, zaczerpnitej z dugiego napisu w Denderze, po-
grzeb Ozyrysa zajmuje wybitne miejsce, natomiast jego zmartwychwstanie
jest raczej tylko sugerowane, a waciwie nie ma o nim wzmianki. Brak ten
jednak rekompensuje niezwyka seria paskorzeb, towarzyszca napisowi
i ilustrujca go. W szeregu scen przedstawia ona najpierw zmarego boga,
spoczywajcego jako mumia na marach, potem unoszcego si stopniowo
coraz wyej, a wreszcie opuszczajcego mary i stojcego midzy opieku-
czymi skrzydami jego wiernej Izydy, podczas gdy mska posta trzyma
przed jego oczami crux ansata4, egipski symbol ycia. Trudno o bardziej
plastyczne przedstawienie zmartwychwstania boga. Bardziej jeszcze poucza-
jce jest inne wyobraenie tego samego wydarzenia w pomieszczeniu po-
wiconym Ozyrysowi w wielkiej wityni Izydy w Philae. Widzimy tu
zwoki Ozyrysa, z ktrych wyrastaj kosy zboa, gdy kapan polewa je z
dzbanka trzymanego w rku. Napis towarzyszcy tumaczy, e jest to pos-
ta tego, ktrego imienia nie wolno wymwi, Ozyrysa misteriw, pojawia-
jcego si z powracajcej wody. Obraz i sowa nie pozostawiaj wtpliwo-
ci, e Ozyrys jest ucielenieniem zboa wyrastajcego na polach uynio-
nych wylewem. To, jak wynika z napisu, byo jdrem misteriw, najwik-
szym sekretem odsanianym wtajemniczonym. Podobnie w misteriach De-
meter w Eleuzis pokazywano wiernym dbo zboa jako gwn tajemnic
ich religii. Teraz ju moemy zrozumie, dlaczego podczas wielkiego wita
siewu i w miesicu Khoiak kapani zakopywali wizerunki Ozyrysa ulepione
z ziemi i zboa. Gdy po roku lub krtszej przerwie wyjmowano je, kiekuj-
ce zboe sawiono jako oznak, a raczej przyczyn dojrzewania plonw. Bg
zboa wydawa z siebie ziarno, wasne ciao ofiarowa, by nakarmi swj
lud; umar po to, by ludzie mogli y.
mier i zmartwychwstanie wielkiego boga byy dla Egipcjan nie tylko
wsparciem i opor w yciu doczesnym, lecz rwnie nadziej na ycie
wieczne poza grobem. Wskazuj na to jak najwyraniej niezwyke wizerunki
Ozyrysa odkryte na cmentarzach egipskich. W Dolinie Krlw w Tebach
odnaleziono pochodzcy z ok. 1500 roku przed Chr. grb dworzanina, ktry
nosi wachlarz krlewski. Wrd bogatej zawartoci grobu by lecy na
marach materac z trzciny pokryty trzema warstwami ptna. Na grnej cz-
ci ptna wymalowana bya naturalnej wielkoci posta Ozyrysa; we wn-
trzu wodoszczelnej postaci odnaleziono mikstur zoon z ziemi ogrodo-
wej, jczmienia i jakiego lepkiego pynu. Jczmie zakiekowa i puci
pdy dugoci dwch do trzech cali. Na cmentarzu Kynopolis pochowane
4
Krzy w ksztacie greckiej litery tau; opatrzony uszkiem, uywany w staroytnym Egipcie
i Asyrii.
byy liczne figury Ozyrysa, wykonane z ziarna owinitego w ptno i ufor-
mowanego z grubsza na ksztat Ozyrysa. Umieszczone one byy w murowa-
nych niszach we wntrzu grobowca ub w maych trumienkach z ceramiki,
czasami w drewnianych trumnach w ksztacie mumii jastrzbia, a niekiedy
zupenie bez trumny. Te wypchane zboem figury byy zabandaowane jak
mumie z resztkami zocenia tu i wdzie, jak gdyby dla naladowania zotych
form, w ktrych podobne figury Ozyrysa byy lepione w czasie wita sie-
wu. Wizerunki Ozyrysa z twarzami z zielonego wosku i wntrzem wype-
nionym zboem znaleziono w pobliu nekropolii w Tebach. Wreszcie profe-
sor Erman5 pisze, e midzy nogami mumii znajduje si niekiedy figurka
Ozyrysa ulepiona z muu, wypeniona ziarnami zboa, ktrego kiekowanie
miao oznacza zmartwychwstanie boga. Nie ulega dla nas wtpliwoci, e
podobnie jak wypchane ziarnem figury Ozyrysa, pochowane w ziemi w cza-
sie wita siewu, miay przypieszy kiekowanie ziarna, tak te grzebanie
podobnych wizerunkw w grobie miao oywi zmarych, innymi sowy,
miao im zapewni niemiertelno duszy.
5
Georg Adolf Erman (1854-1937) egiptolog niemiecki, dyrektor Muzeum Egipskiego w
Berlinie.
XXXV
Oblicza Ozyrysa
1
Julius Firmicus Maternus pisarz aciski z IV wieku po Chr., rodem z Syrakuz. Pogldy
neoplatoskie czy z chrzecijaskimi. Napisa De errore profanorum religionum, gdzie
wzywa cesarzy, by przeladowali pogan.
cym rysem jego kultu bya brutalna i wyrazista symbolika, za pomoc ktrej
ten aspekt jego natury przedstawiano nie tylko wtajemniczonym, ale i rze-
szom ludnoci. W dzie wita kobiety zwyky byy chodzi po wsi, piewa-
jc pieni na jego cze i noszc przy tym nieprzyzwoite wizerunki boga
poruszane sznurkami. Byy to prawdopodobnie czary majce zapewni doj-
rzewanie plonw. Podobny wizerunek Ozyrysa, cay obwieszony podami
ziemi, znajdowa si rzekomo w wityni przed posgiem Izydy, a w po-
wiconych mu salach w Philae martwy bg spoczywa na marach w pozycji
wskazujcej w sposb jak najbardziej oczywisty, e nawet po mierci jego
siy rozpodowe nie wygasaj, a jedynie s w zawieszeniu, i e w kadej
chwili, gdy tylko okazja si nadarzy, bstwo gotowe jest wystpi wobec
wiata jako rdo ycia i podnoci. Hymny do Ozyrysa zawieraj aluzje do
tej wanej strony jego natury. W jednym z nich mowa jest o tym, e wiat
si zieleni dziki niemu, w innym powiedziane jest: Ty ojcem i matk
ludzkoci, z twojego tchnienia ludzie yj, twoim ciaem si ywi.
Wiemy ju, e w jednym ze swych aspektw Ozyrys by panem i sdzi
zmarych. Dla Egipcjan, ktrzy nie tylko wierzyli w ycie pozagrobowe, ale,
co wicej, powicali znaczn cz swego czasu, energii i pienidzy przy-
gotowaniom do pomiertnego istnienia, ten jego boski urzd musia by co
najmniej rwnie wany jak funkcja nakazywania ziemi wydawania podw
w odpowiednim czasie. Moemy nawet zaoy, e w pogldach religijnych
wiernych te dwie dziedziny jego dziaalnoci byty ze sob blisko powizane.
Nic wic dziwnego, e bg, ktry ywi swj lud wasnym rozszarpanym
ciaem i obiecywa mu szczliwy ywot wieczny w lepszym wiecie, zaj-
mowa poczesne miejsce w jego uczuciach. Rozumiemy dobrze, e w Egip-
cie kult Ozyrysa przesania kult wszystkich innych bogw, i chocia kady
z nich czczony by w swoim wasnym okrgu, Ozyrys i jego boska towa-
rzyszka Izyda odbierali cze wszdzie.
XXXVI
Izyda
1
Manethos kapan egipski, za panowania Ptolemeusza Filadelfa w III wieku przed Chr.
napisa po grecku pierwszy podrcznik historii Egiptu (Ajgyptiaka), opierajc si na starych
egipskich dokumentach.
2
Heinrich Karl Brugsch (1827-1894) niemiecki egiptolog.
opisana jest jako ta, ktrej powierzono piecz nad yzn bruzd pszenicz-
nego anu. Tote greccy i rzymscy artyci przedstawiali j z kosami zboa
na gowie lub w rce.
Tak bya, jak przypuszczamy, Izyda dawnych czasw, wiejska Matka
Zboa czczona w nieokrzesanych obrzdach przez egipskich parobczakw.
Ale tych prymitywnych rysw wsiowej bogini nie wyledzimy ju w subtel-
nej, witobliwej postaci, uduchowionej w cigu stuleci ewolucji religijnej,
gdy swym pniejszym wyznawcom ukazywaa si jako prawdziwa ona,
czua matka, dobrotliwa krlowa przyrody, otoczona nimbem czystoci mo-
ralnej, odwiecznej i tajemniczej witoci. Uszlachetniona i przemieniona,
podbia wiele serc poza granicami swego kraju ojczystego. W kbowisku
religii, towarzyszcemu schykowi ycia narodowego w staroytnoci, kult
jej nalea do najpopularniejszych w Rzymie i caym Cesarstwie. Nawet
niektrzy cesarze rzymscy otwarcie go praktykowali. I chocia religia Izydy,
podobnie jak kada inna, suya czsto jako paszczyk dla mczyzn i ko-
biet prowadzcych swobodny tryb ycia, w zasadzie jednak kult jej wyr-
nia si szczytnie godnoci i umiarem, uroczystym charakterem, formami
kojcymi wzburzone umysy i przynoszcymi ulg zatroskanym sercom.
Kult jej przemawia do dusz agodnych, przede wszystkim kobiecych, dla
ktrych krwawe i wyuzdane obrzdki innych wschodnich bogi byy odpy-
chajce i gorszce. Nie dziwi nas wic, e w czasach upadku, gdy zachwiane
zostay wiary tradycyjne, gdy cieray si ustroje, umysy ludzkie byy
wzburzone, gdy nawet w gmachu samego Cesarstwa, niegdy uwaanego za
wieczne, ukazay si zowrbne szczeliny i rysy, pogodna posta Izydy,
pena duchowego spokoju, niosca obietnic niemiertelnoci, wydawaa si
wielu gwiazd na burzliwym niebie, wzbudzajc w ich piersiach uczucia
gbokiej nabonoci, podobnie jak posta Najwitszej Panny w wiekach
rednich. Majestatyczny rytua, ogoleni kapani z tonsurami, jutrznie i nie-
szpory, rozdzwoniona muzyka, chrzty i pokropki wod wicon, uroczyste
procesje, obsypane kosztownociami wizerunki Matki Boga pod wieloma
doprawdy wzgldami przypominaj wystawno i ceremonia Kocioa kato-
lickiego. Podobiestwo to niekoniecznie jest przypadkowe. Staroytny Egipt
mg wnie swj wkad zarwno do wspaniaego symbolizmu Kocioa ka-
tolickiego, jak i do bezkrwistych abstrakcji jego teologii. Nie ulega wtpli-
woci, e w sztuce posta Izydy z niemowlciem Horusem u piersi tak dale-
ce przypomina Madonn z Dzieciciem, i zdarzao jej si bywa przedmio-
tem hodw nieuwiadomionych chrzecijan. I, by moe, wanie Izydzie w
jej pniejszej postaci opiekunki eglarzy zawdzicza Maria pikny przydo-
mek Stella Maris Gwiazdy Morza, ktrym czcz j marynarze na wzbu-
rzonych morzach.
XXXVII
Dionizos
1
Nonnos poeta grecki rodem z Panopolis w Egipcie, yjcy w V wieku po Chr. Zachowa
si jego poemat epicki Dionysiaka w 48 ksigach opisujcy histori Dionizosa.
Dionizos zasiada na tronie swego ojca Zeusa. Proklos 2 opowiada, e Dio-
nizos by ostatnim krlem bogw mianowanym przez Zeusa, ojciec jego
bowiem usadowi go na swoim tronie, da mu do rki bero i uczyni go kr-
lem wszystkich bogw wiata. Legenda ta wskazuje na zwyczaj chwilowe-
go nadawania krlewskiemu synowi godnoci krlewskiej jako przygotowa-
nia do zoenia go w ofierze zamiast ojca. Z krwi Dionizosa miay wyrosn
owoce granatu, podobnie jak anemony wyrosy z krwi Adonisa, a fioki z
krwi Attisa. Dlatego te kobiety nie jaday pestek granatu podczas Tesmofo-
riw. Zdaniem niektrych, powiartowane ciao Dionizosa zostao z powro-
tem zoone przez Apolla, ktry pochowa je na Parnasie. Pokazywano grb
Dionizosa w wityni delfickiej obok zotego posgu Apolla. Wedug innej
opowieci grb ten mia si znajdowa w Tebach, gdzie rzekomo Dionizos
zosta rozszarpany. Jak dotd, nie byo wzmianki o zmartwychwstaniu Dio-
nizosa, ale rozmaicie jest ono przedstawiane w innych wersjach mitu. We-
dug jednej wersji, w ktrej Dionizos wystpuje jako syn Zeusa i Demeter,
matka jego zszya poszarpane czonki i uczynia go z powrotem modym.
W innych powiedziane jest krtko, e niedugo po pochowaniu zmartwych-
wsta i wstpi do nieba lub e Zeus podnis go, gdy lea miertelnie ranny,
czy te, e Zeus pokn serce Dionizosa i ponownie spodzi go z Semele,
wystpujc w popularnych legendach jako matka Dionizosa. W innej jesz-
cze wersji serce zostao roztarte i podane w napoju Semele, ktra go w ten
sposb pocza.
Powracajc od mitu do rytuau, stwierdzamy, e Kreteczycy co dwa lata
obchodzili wito, podczas ktrego szczegowo odgrywano pasj Dionizo-
sa. Wszystkie jego uczynki i cierpienia w ostatnich chwilach przedstawiono
przed oczami wiernych, ktrzy rozrywali zbami ywego byka i pdzili po
lasach, wznoszc szalecze okrzyki. Przed nimi niesiono skrzynk, w ktrej
rzekomo miao si znajdowa wite serce Dionizosa, a przy dzikiej muzyce
fletw i cymbaw naladowali grzechotki, ktrymi zwabiono boskie dzieci
ku zgubie. Zmartwychwstanie odgrywano rwnie tam, gdzie wchodzio ono
w skad mitu, i wydaje si nawet, e oglna teoria zmartwychwstania zostaa
wpojona wiernym, poniewa Plutarch, piszc do ony po mierci ich crecz-
ki, pociesza j myl o niemiertelnoci duszy, o ktrej uczy tradycja i mi-
steria Dionizosa. Inn form mitu o mierci i zmartwychwstaniu Dionizosa
jest opowie o tym, jak zstpi on do Hadesu, by wyprowadzi ze wiata
zmarych sw matk, Semele. Miejscowa tradycja argiwska gosia, e ze-
szed do podziemi przez Jezioro Alcjoskie, i w tym miejscu Argiwowie
witowali co roku jego powrt, innymi sowy, zmartwychwstanie, wzywa-
jc go z wody dwikiem trb i wrzucajc rwnoczenie do jeziora jagni
2
Proklos (410-485 po Chr.) filozof grecki rodem z Konstantynopola, jeden z ostatnich
przedstawicieli neoplatonizmu. Idee neoplatoskie czy z metafizyk i mitologi. Cytowany
fragment pochodzi z jego komentarza do dialogu Platona Kratyl.
jako ofiar dla stranika umarych. Nie wiadomo, czy byo to wito wio-
senne, ale Lidyjczycy z pewnoci wicili powrt Dionizosa na wiosn,
uwaajc, e bg sprowadza ze sob t por roku. Zrozumiale, e bstwa
rolinnoci, spdzajce cz roku pod ziemi, uchodz za bogw podziemi
czy bogw zmarych. Za takich wanie byli uwaani zarwno Dionizos, jak
i Ozyrys.
Jedna cecha mitycznego charakteru Dionizosa wydaje si na pierwszy rzut
oka niezgodna z jego rol bstwa rolinnoci, a mianowicie, e czsto wy-
obraano go sobie i przedstawiano w postaci zwierzcej, zwaszcza jako
byka lub co najmniej z rogami byka. Std mwi si o nim jako o krowioro-
gim, byku, bykoksztatnym, o byczej twarzy, o byczym bie, by-
czorogim, rogonocu, dwurogim i rogatym. Uwaano, e objawia
si, w kadym razie od czasu do czasu, w postaci byka. Jego wizerunki cz-
sto sporzdzano w ksztacie byka lub przynajmniej z rogami byka, jak np. w
Kyzikos. Z rogami te go malowano. Wrd zachowanych zabytkw staro-
ytnoci znajdujemy rne typy rogatych Dionizosw. Na jednym posku
przybrany jest w skr byka, gowa za, rogi i kopyta zwisaj za nim. Bywa
te przedstawiany w postaci dziecka z kiciami winogron nad czoem i go-
w cielcia z malutkimi rogami przymocowan do tylu gowy. Na jednej z
waz z czerwonymi figurami namalowany jest w postaci siedzcego na kola-
nach kobiety dziecka z gow cielcia. Podczas wita Dionizosa, ktre
mieszkacy Kinajty obchodzili zim, mczyni natarszy ciaa olejkiem
wybierali ze stada jednego byka i zanosili go do wityni bstwa. Uwaano,
e Dionizos sam kieruje wyborem zwierzcia, ktre prawdopodobnie repre-
zentowao samego boga, mia bowiem pojawia si w czasie swych wit w
postaci byka. Kobiety z Elidy sawiy go jako byka i modliy si, by przyby
ze sw nog byka. pieway:
Bakchantki trackie, naladujc swego boga, nosiy rogi. Wedug mitu zo-
sta on rozszarpany w postaci byka przez Tytanw, a Kreteczycy, odgrywa-
jc mczestwo i mier Dionizosa, darli ywego byka zbami na kawaki.
Co wicej, rozdzieranie i spoywanie ywych bykw i cielt naleao, jak si
zdaje, do staych elementw obrzdkw dionizyjskich. Jeli zwrcimy uwa-
g na zwyczaj przedstawiania boga w ksztacie byka lub z pewnymi znamio-
nami tego zwierzcia, na przekonanie, e w czasie wit pojawia si pod
postaci byka swoim wiernym, i na legend o tym, e jako byk zosta roze-
rwany, wwczas nie bdzie ulegao adnej wtpliwoci, e czciciele Dioni-
zosa, rozszarpujc, i zjadajc ywego byka podczas wit dionizyjskich,
uwaali, e zabijaj boga, spoywaj jego ciao i pij jego krew.
Dionizos przybiera rwnie posta kozia. Kol rwnie naleao do
jego imion. W Atenach i Hermionie czczony by jako Kto odziany w
Czarn Skr Kozi, a legenda gosia, e przy pewnych okazjach pojawia
si przybrany w te skry. W prowincji Fliunt (Phlius) obfitujcej w winnice,
gdzie jesieni rwnina okrywa si grub warstw czerwonych i zotych lici
widncej winnej latoroli, sta od najdawniejszych czasw posg koza z
brzu, ktry hodowcy oblepiali listkami zota, by ochroni swe winnice
przed zaraz. Figura przedstawiaa prawdopodobnie samego boga wina. Aby
ochroni go przed gniewem Hery, ojciec jego, Zeus, przemieni modego
Dionizosa w kol, a gdy bogowie uciekli do Egiptu przed wciekoci Ty-
fona, Dionizos przemieniony zosta w kozia. Dlatego te jego czciciele roz-
rywali na kawaki yw koz i zjadali na surowo jej miso, wierzc, e spo-
ywaj ciao i krew swego boga. Zwyczaj rozszarpywania na kawaki zwie-
rzt i ludzi, a nastpnie zjadania ich na surowo, stosuj dzicy jako rytua
religijny jeszcze w naszych czasach. Nie powinnimy wobec tego lekcewa-
y jako bajki wiadectw staroytnych o podobnych obrzdkach przestrze-
ganych przez oszalaych czcicieli Bakchosa.
Warto jeszcze wspomnie, e w niektrych okolicach podczas obrzdkw
ku czci Dionizosa zamiast zwierzcia rozszarpywano czowieka. Tak bywao
na Chios i Tenedos, a w Potniae w Beocji, jak gosia legenda, istnia daw-
niej zwyczaj skadania dziecka, ktre pniej zastpiono kozem, w ofierze
zabijajcemu koza Dionizosowi.
Legendy o mierci krla Penteusza rozszarpanego przez bakchantki i kr-
la Likurga rozerwanego przez konie za to, e sprzeciwiali si kultowi Dioni-
zosa, mogy by znieksztaconymi reminiscencjami zwyczaju powicania
boskich krlw w charakterze Dionizosa i rozrzucania kawakw ich roz-
szarpanych cia po polach w celu uynienia ziemi. Nie jest prawdopodobnie
czystym przypadkiem, e to sam Dionizos mia by rozszarpany w Tebach w
tym samym miejscu, w ktrym, zgodnie z legend, mia zgin Penteusz z
rk oszalaych wyznawczy krla wina.
Legenda o ludzkich ofiarach moga jednak niekiedy by tylko faszywym
wytumaczeniem rytuau ofiarnego, w ktrym ofiara zwierzca traktowana
bya jako istota ludzka. Na Tenedos na przykad nowo narodzonemu cielciu
nakadano koturny, a krow, ktra je powia, opiekowano si jak kobiet w
poogu. W Rzymie Veiovisowi skadano w ofierze koza, jak gdyby by ofia-
r ludzk. Jest jednak rwnie moliwe i by moe bardziej prawdopodobne,
e te dziwne obrzdki byy zagodzon form starszych i bardziej nieokrze-
sanych zwyczajw skadania ludzkich ofiar i e pniejsze pozory traktowa-
nia zwierzt ofiarnych jako istot ludzkich byy jedynie czci nabonego
i litociwego oszustwa, pozwalajcego podsuwa bstwu mniej cenne ofiary
anieli ywych ludzi. Tak interpretacj wspiera szereg niewtpliwych przy-
padkw zastpowania ludzkich ofiar zwierzcymi.
XXXVIII
Demeter i Persefona
1
Klemens z Aleksandrii (Titus Flavius Clemens) teolog i pisarz chrzecijaski yjcy na
przeomie II i III wieku po Chr. Napisa m.in. Paidagogas mow wychowawcz w trzech
ksigach podajc przepisy ycia chrzecijaskiego.
nie do ycia, jak z grobu, na wiosn w postaci kiekujcych pdw zboa
i rozwijajcych si kwiatw i lici. adne inne rozsdne tumaczenie postaci
Persefony nie wydaje si moliwe. A jeli crka bogini bya uosobieniem
modego tegorocznego zboa, czy bogini matka nie moe by personifika-
cj starego zeszorocznego zboa, ktre wydao nowe plony? Drugim mo-
liwym pogldem na posta Demeter byoby przyjcie tezy, e jest ona uoso-
bieniem ziemi, z ktrej szerokiego ona wyrasta zboe i wszelka rolinno,
mogca w ten sposb susznie uchodzi za jej crk. Taki punkt widzenia
reprezentuj niektrzy pisarze, zarwno staroytni, jak i nowi, i da on si z
powodzeniem utrzyma. Ale wydaje si, e odrzuca go autor Hymnu do
Demeter, nie tylko bowiem odrnia Demeter od personifikacji Ziemi, lecz
wrcz przeciwstawia je sobie ostro. Opowiada nam bowiem, e to wanie
Ziemia zgodnie z wol Zeusa i dla przypodobania si Plutonowi zwabia
Persefon, nakazujc rosn narcyzom, ktre skusiy mod bogini do pod-
jcia tak dalekiej wdrwki po zielonej ce, i znalaza si poza zasigiem
pomocy. Tak wic Demeter z Hymnu nie tylko nie jest identyczna z bogini
ziemi, lecz musiaa j nawet uwaa za sw najwiksz nieprzyjacik,
poniewa na skutek jej podstpnych knowa stracia crk. Skoro wic De-
meter z Hymnu nie moga by uosobieniem Ziemi, pozostaje druga moli-
wo e bya personifikacj zboa.
Wniosek ten potwierdzaj zabytki. W sztuce staroytnej Demeter i Perse-
fona nosz na gowach korony ze zboa, a w rkach trzymaj kosy zboa na
dowd, e s boginiami wegetacji. Ponadto Demeter pierwsza zdradzia
Ateczykom tajemnic zboa i rozpowszechnia szeroko zbawienne odkry-
cie za porednictwem Tryptolemosa, ktrego wysaa w charakterze w-
drownego misjonarza, by podzieli si tym dobrodziejstwem z ca ludzko-
ci. Na dzieach sztuki, szczeglnie na wazach, przedstawiany jest on zaw-
sze obok Demeter w tym wanie charakterze. Trzyma w rku zboe i siedzi
w swym rydwanie czasami uskrzydlonym, a czasami zaprzonym w smoki,
w ktrym pdzi po przestworzach, siejc ziarno na caym wiecie. Wdzicz-
ni za to bezcenne dobrodziejstwo, mieszkacy wielu miast greckich stale
wysyali pierwociny zbiorw jczmienia i pszenicy jako ofiary dzikczynne
obu boginiom, Demeter i Persefonie, do Eleuzis, gdzie wybudowano podzie-
mne spichrze do przechowania obfitych darw. Opowiada Teokryt, jak to na
wyspie Kos w wonnych miesicach letnich chop przynosi pierwociny bo-
gini Demeter, ktrej zawdzicza stodoy pene jczmienia. Wizerunek wiej-
ski bogini mia w rku kosy i maki. Szereg nazw, ktrymi staroytni obda-
rzyli bogini, wskazuje w sposb oczywisty na jej bliskie powizania ze zbo-
em.
Analiza przytoczonych tu dowodw pozwala wysnu wniosek, e w umy-
le przecitnego Greka obie boginie byy zasadniczo uosobieniami zboa,
i e w tym zalku zawarte jest wyjanienie caej krystalizacji ich religii. W
adnej jednak mierze nie jest to sprzeczne z twierdzeniem, e w toku dugiej
ewolucji religijnej z tego prostego pnia wyrosy wzniose koncepcje moralne
i duchowe, ktre zakwity pikniejszym kwieciem ni jczmie i pszenica.
Przede wszystkim koncepcja ziarna pochowanego w ziemi po to, by powsta-
o do nowego i lepszego ycia, atwo nasuwa analogi z ludzkim losem
i wzmacnia nadziej, e dla czowieka rwnie grb moe by jedynie po-
cztkiem doskonalszego i szczliwszego istnienia w jakim radoniejszym,
nieznanym wiecie. Ta prosta i naturalna refleksja w peni, jak si zdaje, tu-
maczy powizania bogini zboa w Eleuzis z misterium mierci i nadziej na
szczliw niemiertelno.
O tym bowiem, e staroytni uwaali wtajemniczenie w misteria eleuzy-
skie za klucz otwierajcy bramy raju, wiadcz chyba aluzje dobrze poin-
formowanych pisarzy o szczciu, jakie czeka wtajemniczonych. Nietrudno
nam dostrzec wto podstaw logicznych tych wybujaych nadziei, ale ton-
cy somki si chwyta, i nie moemy si dziwi, e Grecy, podobnie jak i my,
majc przed sob perspektyw mierci, a w sercu wielkie umiowanie ycia,
nie badali zbyt skrupulatnie argumentw przemawiajcych za hipotez o
niemiertelnoci czowieka i przeciwko niej. Rozumowanie, ktre zadowoli-
o w. Pawa i przynioso pociech niezliczonym rzeszom tych okrytych
aob chrzecijan stojcych nad otwartymi grobami swych bliskich, musiao
wystarczy staroytnym poganom, gdy i oni skaniali gowy pod brzemie-
niem smutku i wpatrywali si w mroki nieznanego przy sabo ju wieccym
w kaganku pomyku ycia. Dlatego nie lekcewaymy mitu Demeter i Perse-
fony jednego z nielicznych mitw, w ktrym przez soneczno i jasno
greckiego geniuszu przebiega smuga cienia i tajemnicy mierci gdy szu-
kamy jego rde w najbardziej znanych, a mimo to wiecznie wzruszajcych
aspektach przyrody, w melancholijnym smutku jesieni i radosnej wieoci
wiosennej zieleni.
XXXIX
Matka zboa i panna zboa w Europie Pnocnej
1
Nazwa przetumaczona przez Frazera z niemieckiego, w rzeczywistoci jest tu mowa o tere-
nach wojewdztwa gdaskiego. [Przyp. wyd. pol.]
W okolicach Nysy na lsku Krla i Krlow Owsa przebiera si za mo-
d par, sadza na bron zaprzon w woy i zawozi do wsi.
W tych ostatnich przypadkach duch zboa wystpuje jako dwie osoby,
mczyzna i kobieta. Ale niekiedy duch pojawia si jako dwie niewiasty,
moda i stara, stanowic dokadny odpowiednik greckiej Demeter i Persefo-
ny, jeli moja interpretacja tych bogi jest trafna. Wiemy ju, e w Szkocji
zwaszcza wrd ludnoci mwicej po gelicku zboe zte na kocu
nazywa si albo Staruch, albo Pann. Ot istniej w Szkocji okolice, w
ktrych podczas niw cina si zarwno Staruch (Cailleach), jak i Pann.
Opisy tych obyczajw nie s zbyt jasne i konsekwentne, ale, jak si zdaje,
ogln zasad jest, e tam gdzie zarwno Starucha, jak i Panna wykonane s
ze zboa citego podczas niw, Pann robi si z ostatnich kosw i prze-
chowuje j gospodarz, na ktrego polu je cito, natomiast Starucha wyko-
nana jest z innych kosw, niekiedy citych na samym pocztku, i stale
przekazywana leniwemu gospodarzowi, ktry jeszcze pracuje w polu, gdy
jego szybszy ssiad ju skoczy robot. Tak wic kady chop zachowuje
wasn Pann jako ucielenienie modego i owocnego ducha zboa, Starucha
za przekazywana jest moliwie jak najszybciej ssiadowi i moe ona w ten
sposb obej wszystkie gospodarstwa w okolicy, zanim znajdzie miejsce,
gdzie mogaby zoy sw steran gow. Gospodarz, u ktrego w kocu
znajdzie schronienie, jest oczywicie tym, ktry ostatni zakoczy niwa,
jest to wic zaszczyt raczej nie do pozazdroszczenia. Wszyscy uwaaj, e
czeka go bieda wzgldnie zaspokajanie godu gminy przez cay nastpny
rok.
Opisane tu obyczaje niwne cechuje uderzajce podobiestwo do obycza-
jw zwizanych z nadejciem wiosny, opisanych ju wyej, jest wobec tego
oczywiste, e jedne i drugie oparte s na tym samym starodawnym sposobie
mylenia i s skadow tego samego prymitywnego pogastwa, ktremu
niewtpliwie oddawali si nasi przodkowie na dugo przed witem historii.
Warto zwrci uwag na nastpujce cechy pierwotnego kultu:
1. Dla obrzdkw nie ma wydzielonej specjalnej kategorii ludzi, innymi
sowy, nie ma kapanw. Moe je wykonywa kady, gdy wymaga tego oko-
liczno.
2. Nie odbywaj si one w adnym specjalnym miejscu, innymi sowy, nie
istniej witynie. Mona je obchodzi wszdzie w zalenoci od wymogw
chwili.
3. Wystpuj w nich duchy, a nie bogowie, (a) W odrnieniu od bogw,
dziaalno duchw ogranicza si do okrelonych dziedzin przyrody. Nosz
one imiona oglne, a nie wasne. Ich atrybuty s raczej natury oglnej ni
indywidualnej, innymi sowy, istnieje niezliczona ilo duchw kadej kate-
gorii, a poszczeglne duchy nalece do jednej kategorii s do siebie podob-
ne. Nie posiadaj wyranie zaznaczonej indywidualnoci. Nie istniej legen-
dy o ich narodzeniu, yciu, przygodach i charakterze, (b) Wadza bogw w
odrnieniu od duchw nie ogranicza si do poszczeglnych dziedzin przy-
rody. Co prawda istnieje zazwyczaj jedna szczeglna dziedzina, nad ktr
panuj, ale nie s oni z ni rygorystycznie zwizani. Mog sw wadz roz-
cign, dla czynienia dobra lub za, na wiele innych dziedzin przyrody
i ycia. Posiadaj ponadto imiona wasne, jak Demeter, Persefona, Dionizos,
a ich indywidualne charaktery i dzieje ustalone s w istniejcych mitach
i dzieach sztuki.
4. Obrzdki maj raczej charakter magiczny ni bagalny. Innymi sowy,
cel podany osigany jest nie przez uproszenie aski bstwa poprzez ofiary,
modlitwy i chwalby, ale przez ceremonie, ktre, jak ju wyjaniem, maj
niby to bezporednio wpyn na bieg przyrody dziki zwizkowi powino-
wactwa czy podobiestwa midzy obrzdkiem a skutkiem, majcym nast-
pi w wyniku obrzdku.
XL
Podwjne wcielenie zboa jako matki i crki
Jestemy gotowi
Do niwa na anie,
Kosy naostrzone
Bdziesz zty, panie!
1
Athenaeus z Naukratis w Egipcie (III wiek po Chr.) grecki gramatyk i filozof. Napisa
Deipnosophistae, dzieo w pitnastu ksigach, z ktrych dziesi zachowao si w caoci.
Znale tam mona wiele ciekawych informacji o poywieniu, rozrywkach i muzyce czasw,
w ktrych y.
tego wrzucono do Tybru, e przy niskim stanie wd na skutek upaw po-
wstaa na rzece wyspa ze zboa. Bya wic ofiara z konia starym obyczajem
jesiennym przestrzeganym na krlewskich polach pod koniec niw. Ogon
i krew konia jako gwne czci wcielenia ducha zboa zabierano do domu
krla i tam je przechowywano. Tak wic bogosawiestwo ducha zboa spa-
dao na dom krlewski i ognisko, a poprzez nie na spoeczno, ktrej krl
przewodzi. Podobnie w wiosennych i jesiennych obyczajach Europy Pno-
cnej ustawia si czasami maik przed domem mera lub burmistrza, a ostatni
snop z pola jemu si zanosi jako gowie wsi. Podczas gdy ogon i krew przy-
paday krlowi, ssiednia wioska Subura, ktra niewtpliwie niegdy miaa
wasny podobny obrzdek, zadowalaa si udziaem w zawodach o gow
konia. Wiea Mamiliuszw, do ktrej suburanie przybijali gow konia, gdy
udao im si j zdoby, bya, jak si zdaje, stranic czy te wie warown
starej rodziny Mamiliuszw, okolicznych magnatw. Ceremonia urzdzana
na polach krlewskich i w domu krla w imieniu caej gminy i ssiedniej
wioski zakada, e niegdy kada gmina urzdzaa podobn ceremoni na
swych polach. W wiejskich okolicach Lacjum wioski zapewne nadal prze-
strzegay obyczaju, kada oddzielnie, jeszcze dugo po poczeniu przez rzy-
mskie osady oddzielnych niwnych obrzdw w jedno wsplne wito ob-
chodzone na polach krlewskich. Jest cakiem prawdopodobne, e wity gaj
arycyjski by, podobnie jak Pole Marsowe w Rzymie, scen wsplnych uro-
czystoci niwnych, podczas ktrych ofiarowywano konia, z zachowaniem
tych samych prymitywnych obrzdw, na rzecz ssiednich wiosek. Ko re-
prezentowaby w takim wypadku zarwno owocujcego ducha zboa, jak
i drzewa, albowiem obie te idee stapiaj si w jedno, jak to widzielimy na
przykadzie obyczajw doynkowej wiechy.
XLIII
Spoywanie Boga
Ten, kto nie wypowiedzia tej modlitwy, stawa si leniwy i spal do pna
rano.
Pouczajce s te zwyczaje Indian znad rzeki Thompson i innych plemion
pnocnoamerykaskich, poniewa wyranie wskazuj na gwny motyw
lub przynajmniej jeden z motyww lecych u podstaw ceremonii zwiza-
nych z jedzeniem pierwszych podw ziemi. W przekonaniu Indian moty-
wem tym jest po prostu wiara, e w rolinie przebywa wiadomy i mniej lub
bardziej potny duch, ktrego naley przebaga, zanim mona bdzie bez-
piecznie je owoce czy korze, bdce, jak wierz, czci jego ciaa. Skoro
dotyczy to owocw i korzeni rosncych dziko, moemy z pewnym prawdo-
podobiestwem wysnu wniosek, e odnosi si to rwnie do hodowanych
1
Zagroda.
owocw i korzeni uprawnych, takich jak sodkie ziemniaki, a w szczeglno-
ci do takich upraw zboowych, jak pszenica, jczmie, owies, ry i kukury-
dza. We wszystkich tych wypadkach mamy prawo przypuszcza, e skrupu-
y powstrzymujce dzikich od spoywania wieych owocw jakiejkolwiek
roliny i ceremonie, ktre urzdzaj, zanim skrupuy te zostan pokonane,
wynikaj w znacznej przynajmniej mierze z przekonania, i w rolinie lub
drzewie przebywa duch, a nawet bstwo, od ktrego naley uzyska pozwo-
lenie i ktrego przychylno winno si pozyska, zanim mona bdzie bez-
piecznie zabra si do jedzenia nowych plonw. Potwierdzaj to Ajnowie,
nazywajc proso boskim zboem, zboowym bstwem, modlc si
i czczc je, zanim przystpuj do jedzenia plackw ze wieego prosa.
Zwyczaj obrzdowego spoywania chleba jako ciaa boga praktykowany
by przez Aztekw przed odkryciem i podbojem Meksyku przez Hiszpanw.
Dwa razy do roku, w maju i grudniu, wizerunek wielkiego meksykaskiego
boga Huitzilopochtli lub Vitzilipuztli sporzdzano z ciasta, amano na ka-
waki, po czym wierni spoywali je uroczycie. Tak oto opisuje ceremoni
majow historyk Acosta2:
W miesicu maju Meksykanie urzdzali gwne wito dla swego boga Vit-
zilipuztli; na dwa dni przed tym witem dziewice, o ktrych wspominaem
(te, ktre zamykano i trzymano na osobnoci w tej samej wityni i ktre byy
jak gdyby mniszkami), mieszay pewn ilo nasion buraka z pieczon kuku-
rydz, a potem ugniatay to z miodem, lepic z tej masy boka wielkoci
drzewa, zamiast oczu wkadajc paciorki ze szka zielonego albo niebieskie-
go, albo biaego; a zamiast zbw ziarna kukurydzy oraz wszystkie ozdoby
i przybory, o ktrych ju wspominaem. Gdy to ukoczono, pojawiali si
wszyscy szlachetnie urodzeni i przynosili pikn i bogat szat, tak, jaka
przystoi bogu, w ktr ubierali boka. Tak przybranego sadzali na bkitnym
krzele, ktre ustawiali na lektyce, by nie je na wasnych ramionach. Gdy
nadszed poranek wita, na godzin przed witem, przychodziy wszystkie
dziewczta w biaych szatach z nowymi ozdobami; w tym dniu zwano dziewi-
ce siostrami boga Vitzilipuztli. Przybyway z girlandami pieczonej i suszonej
kukurydzy na gowie, noszc je jak azahar, czyli kwiat pomaraczy. Na szy-
jach miay naszyjniki zrobione z takiej samej kukurydzy, ktre ukonie biegy
pod lewym ramieniem. Policzki miay okryte karminem, a ramiona od prze-
gubu do okci przybrane czerwonymi papuzimi pirami.
2
Joseph Acosta (1540-1599) prowincja jezuitw w Peru, autor Histoire naturelle et mora-
le des Indes.
skich schodach, przy akompaniamencie fletw, trb, rogw i bbnw.
3
W podobinie.
Po tych przykadach moemy zaproponowa wyjanienie przysowia: W
Arycji jest wiele Manii. Rzymianie nazywali pewien gatunek chlebw le-
pionych w ksztacie ludzi maniae i wydaje si, e wypiekano je gwnie w
Arycji. Ot Mania, nazwa takiego bochenka chleba, bya rwnie imieniem
Matki wzgldnie Babki Duchw, ktrej powicano weniane kuky m-
czyzn i kobiet podczas wit Compitaliw4. Kukieki te zawieszano na drz-
wiach wszystkich domw w Rzymie, na kad woln osob w domu przypa-
daa jedna kuka i kukieka innego rodzaju na kadego niewolnika. Wierzono
bowiem, e tego dnia duchy zmarych kr po miecie, i spodziewano si,
e z dobroci lub po prostu z nieuwagi duchy zabior ze sob kuky wiszce
na drzwiach zamiast ywego mieszkaca domu. Zgodnie z tradycj te we-
niane kukieki zastpoway skadane dawniej ofiary ludzkie. Nie mona po-
lega na danych tak fragmentarycznych i niepewnych, ale wydaje si, e
warto wysun hipotez, i bochenki w ksztacie ludzi, ktre, jak si zdaje,
wypiekano w Arycji, byy chlebem obrzdowym i e w dawnych czasach,
gdy zabijano co roku boskich Krlw Lasu, sporzdzano bochenki na ich
podobiestwo, tak samo jak robiono z ciasta figury bogw meksykaskich,
po czym wierni zjadali je jako sakrament. Meksykaskim obrzdom ku czci
Huitzilopochtli rwnie towarzyszyy ofiary ludzkie. Legenda goszca, e
zaoycielem witego gaju w Arycji by czowiek imieniem Manius, zao-
yciel rodu swego imienia, byaby w takim razie etymologicznym mitem,
majcym na celu wyjanienie nazwy maniae uywanej w odniesieniu do ob.-
rzdowych bochnw. Mgliste wspomnienie pocztkowego powizania bo-
chenkw z ludzkimi ofiarami da si, by moe, wyledzi w opowieci, e
wizerunki powicone Manii podczas Compitaliw zastpoway ofiary ludz-
kie. Sama jednak opowie pozbawiona jest zapewne podstaw, poniewa
zwyczaj wystawiania kukie dla odwrcenia uwagi duchw lub demonw od
ywych ludzi jest dosy rozpowszechniony.
Tak wic Tybetaczycy obawiaj si niezliczonych demonw ziemi pod-
legych Starej Matce Khn-ma. Bogini t, ktr mona przyrwna do
rzymskiej Manii, Matki wzgldnie Babki Duchw, stroi si w te szaty,
trzyma ona w rku zot ptl i jedzi na baranie. Po to, by zamkn dostp
do domu mieszkalnego nieczystym siom, ktrych pani jest Stara Matka
Khn-ma, zawiesza si przed domem nad drzwiami skomplikowany przed-
miot przypominajcy kandelabr. Skada si on z czaszki barana, szeregu
cennych przedmiotw, na przykad zotych listkw, srebra i turkusw, a
take prowiantu, jak ry, pszenica i jarzyny strczkowe, oraz z wizerunkw
mczyzny lub kobiety i domu.
4
Compitalia wita bstw opiekujcych si rozdroami i skrzyowaniami drg u staroyt-
nych Rzymian.
Mczyzna, kobieta i dom maj oszuka demony, gdyby pojawiy si mimo
ofiar, i wprowadzi je w bd, by mylay, e wizerunki s w istocie mieszka-
cami domu. Bd mogy wobec tego zo sw wywrze na kawakach drze-
wa, a w ten sposb mieszkacy domu bd uratowani.
1
Leopold von Schrenck (1826-1894) badacz rosyjski pochodzenia niemieckiego, przyrod-
nik, etnograf i podrnik.
mia u Gilakw. Olbrzymie rozmiary, do jakich dochodzi w dolinie Amuru,
drapieno, ktr jeszcze bardziej zwiksza gd, i czste pojawianie si w
osiedlach ludzi czyni go drapienikiem wzbudzajcym najwikszy strach
wrd mieszkacw tego kraju. Nic dziwnego, e fantazja Gilakw zajmuje
si nim i otacza go zarwno za ycia, jak i po mierci swego rodzaju nim-
bem przesdnego strachu. Uwaa si na przykad, e dusza Gilaka, ktry
poleg w walce z niedwiedziem, przechodzi w ciao zwierzcia. Jednake
miso niedwiedzia stanowi nieprzezwycion pokus dla podniebienia
Gilakw, zwaszcza jeli zwierz trzymane byo przez pewien czas na uwi-
zi i karmione rybami, obroso tuszczem, co zdaniem Gilakw nadaje misu
szczeglnie wspaniay smak. Ale po to by bezkarnie mc rozkoszowa si
tym przysmakiem, uwaaj za niezbdne przestrzeganie wielu ceremonii
majcych na celu oszukanie niedwiedzia pozorami szacunku, zaagodzenie
gniewu zabitego zwierzcia za pomoc hodw skadanych odchodzcemu
duchowi. Oznaki szacunku pojawiaj si natychmiast po schwytaniu nied-
wiedzia. Sprowadza si go triumfalnie do domu i trzyma w klatce, wszyscy
za mieszkacy wioski karmi go po kolei. Chocia by schwytany lub zaku-
piony przez jednego czowieka, w pewnym sensie naley do caej wioski.
Jego miso bdzie zjedzone na wsplnej biesiadzie, zatem kady musi przy-
czyni si do wyywienia go za ycia. Dugo pobytu w niewoli zaley od
wieku zwierzcia. Stare niedwiedzie chowane s zaledwie przez kilka mie-
sicy, szczenita natomiast do czasu, dopki nie dorosn. Gruba warstwa
tuszczu jest hasem do wita, odbywajcego si zawsze zim, zazwyczaj w
grudniu, ale czasami take w styczniu lub lutym. Podczas uroczystoci, kt-
rych wiadkami byli rosyjscy podrnicy, trwajcych przez kilka dni, zabito
i zjedzono trzy niedwiedzie. Wielokrotnie prowadzono zwierzta przez
wie i zmuszano je, by wchodziy do kadego domostwa, gdzie karmiono je
na znak, e wizyta ich jest zaszczytem, i podejmowano jak upragnionych
goci. Zanim jednak wyruszono w obchd, Gilakowie bawili si w obecnoci
zwierzt w skakank i by moe, jak sdzi von Schrenck, robiono to na
cze zwierzt. W noc poprzedzajc zabicie zwierzt wszystkie trzy nied-
wiedzie prowadzono dugo po zamarznitej rzece przy wietle ksiyca. Tej
nocy nikomu w wiosce spa nie byo wolno. Nastpnego dnia ponownie
sprowadzano zwierzta po stromym brzegu do rzeki i trzykrotnie okrano
przerbel, z ktrego kobiety czerpay wod, po czym zabierano niedwiedzie
na wyznaczone miejsce niedaleko wioski i zabijano strzaami z luku. Miej-
sce egzekucji byo wite, zaznaczone patykami, z ktrych zwisaa zestruga-
na kora. Tego rodzaju patyki s u Gilakw, podobnie jak u Ajnw, symbo-
lami towarzyszcymi wszelkim obrzdom religijnym.
Gdy dom zosta ju przygotowany i przybrany na ich przyjcie, skry
niedwiedzi wraz z gowami wprowadza si nie przez drzwi, lecz przez
okno, po czym zawiesza si na swego rodzaju rusztowaniu naprzeciwko
ogniska, na ktrym gotuje si miso. U Gilakw gotowa miso niedwie-
dzia mog jedynie najstarsi mczyni, a jest to bardzo wielki przywilej.
Kobiety i dzieci, chopcy i modziecy nie bior w tym udziau. Zadanie
wykonywane jest powoli, z rozwag, a nawet pewnym namaszczeniem. W
przypadku opisanym przez rosyjskich podrnikw kocio otaczano naj-
pierw grub warstw wirw, po czym napeniano go niegiem, poniewa
nie wolno uywa wody, gotujc miso niedwiedzia. A tymczasem pod
pyskami niedwiedzi zawieszano due drewniane koryto bogato zdobione
arabeskami i rzebami wszelkiego rodzaju. Po jednej stronie koryta by wy-
rzebiony niedwied, po drugiej ropucha. Gdy kaduby zostay przed wrzu-
ceniem do kota powiartowane, kad z ng kadziono na ziemi przed
niedwiedziami, jak gdyby proszc o zezwolenie. Nastpnie elaznym ha-
kiem wyawiano kawaki ugotowanego misa i kadziono na niecce przed
niedwiedziami po to, by pierwsze skosztoway swego misa. Tuszcz rw-
nie natychmiast po pociciu na paski zawieszano przed nimi, po czym od-
kadano do maej drewnianej niecki przed niedwiedziami. Na samym kocu
wntrznoci niedwiedzi krajano i umieszczano w maych naczyniach. W
tym samym czasie kobiety przygotowyway bandae z kolorowych szmat
i po zachodzie soca przewizywano nimi pyski zwierzt tu pod oczami,
by osuszy zy niedwiedzie.
Natychmiast po zakoczeniu ceremonii otarcia ez biednego misia zgro-
madzeni Gilakowie zabierali si powanie do poarcia misa. Ros zosta
ju przedtem zjedzony. Drewniane misy, talerze i yki, suce Gilakom
przy jedzeniu rosou z niedwiedzia i misa, s specjalnie przygotowane na
to wito i tylko wtedy uywane. Ozdobione s rzebionymi figurami
niedwiedzi i innymi obrazkami odnoszcymi si do zwierzcia lub jego
wita i ludzie niechtnie si z nimi rozstaj, poniewa maj w tym wzgl-
dzie przesdne skrupuy. Koci do cna obgryzione wkadano z powrotem do
kota, w ktrym gotowano miso, a gdy uczta witeczna zostaa zakoczo-
na, jeden ze starcw stawa w drzwiach i gazi jedliny uderza lekko ka-
dego wchodzcego, ktry jad miso lub tuszcz niedwiedzia, by moe,
jako kar za to, e tak le obeszli si z kultowym zwierzciem. Po poudniu
kobiety wykonyway dziwny taniec. Za kadym razem taczya tylko jedna z
niewiast, wyginajc w najdziwaczniejszy sposb grn poow ciaa i przez
cay czas trzymajc w rce ga jody lub swego rodzaju drewniane kasta-
niety. Reszta niewiast akompaniowaa jej, uderzajc pakami o belki domu.
Von Schrenck uwaa, e po zjedzeniu misa starszyzna uroczycie wynosia
czaszk i koci niedwiedzia do lasu niedaleko wioski. Grzebie si tam
wszystkie koci z wyjtkiem czaszki. cina si nastpnie mode drzewo kil-
ka stp nad ziemi. Pieniek rozcina si na dwoje, a czaszk wsadza jak klin
w szczelin. Gdy trawa wyronie na tym miejscu, czaszka zniknie z oczu i
na tym si skoczy historia niedwiedzia.
W obchodzeniu si tych plemion ze schwytanym niedwiedziem mona
dostrzec cechy, ktre trudno odrni od kultu religijnego. Do nich nale
midzy innymi modlitwy do ywego i zabitego zwierzcia, ofiarowanie
strawy, w tym kawakw jego wasnego misa wykadanych przed bem
zwierzcia, za praktykowany przez Gilakw zwyczaj prowadzenia ywego
niedwiedzia do rzeki dla zapewnienia obfitoci ryb i oprowadzanie go od
domu do domu, by kada rodzina zostaa pobogosawiona, przypomina eu-
ropejski zwyczaj prowadzenia na wiosn od drzwi do drzwi maika lub ludz-
kiego przedstawiciela ducha drzewa, by obdzieli wszystkich razem i kade-
go z osobna wieymi siami powracajcej do ycia przyrody. Ponadto uro-
czyste spoywanie misa i krwi niedwiedzia, a szczeglnie obyczaj Ajnw
dzielenia zawartoci powiconego kubka przez stawianie go przed zabitym
zwierzciem, bardzo przypominaj sakrament, a potwierdza to przypuszcze-
nie zwyczaj uywania specjalnych naczy do przechowywania misa i go-
towania na ogniu rozpalonym za pomoc powiconych narzdzi, uywa-
nych jedynie przy religijnych obrzdkach. Co wicej, nasz gwny autorytet
w dziedzinie religii Ajnw, pastor John Batchelor, otwarcie przedstawia jako
kult szacunek, ktrym Ajnowie otaczaj niedwiedzia, i stwierdza, e zwie-
rz to jest ponad wszelk wtpliwo jednym z ich bogw. Ajnowie z pew-
noci stosuj okrelenie bg (kamui) z ca swobod w stosunku do
niedwiedzia, ale jak sam Batchelor wskazuje, sowo to uywane jest w naj-
rozmaitszych odcieniach znaczeniowych i w najrozmaitszym kontekcie,
tote z faktu zastosowania go do niedwiedzia nie moemy z ca pewnoci
wyciga wniosku, e zwierz to rzeczywicie byo uwaane za bstwo.
Mamy przecie relacje wyranie stwierdzajce, e Ajnowie z Sachalinu nie
traktowali niedwiedzia jako boga, lecz jedynie jako posaca bogw, a po-
lecenia, jakie daj zwierzciu, zabijajc je, potwierdzaj to w peni. Widocz-
nie Gilakowie rwnie uwaali niedwiedzia za posaca wysanego z dara-
mi dla Pana Gr, od ktrego zaley dobrobyt ludzi, traktowali jednak rw-
noczenie zwierz jako istot wysz od ludzi, waciwie jako pomniejsze
bstwo, ktrego obecno we wsi, pki jest w niej ywiony i trzymany, jest
rdem ask, a szczeglnie chroni przed rojami nieustannie czyhajcych na
ludzi zych duchw, kradncych ich wasno i niszczcych ich ciaa choro-
bami i sabociami. Spoywajc miso, krew i ros ugotowany z niedwie-
dzia, zarwno Gilakowie, jak i Ajnowie wierz, e nabywaj w jakiej mie-
rze potnych walorw zwierzcia, zwaszcza jego odwagi i si fizycznych.
Nic wic dziwnego, e traktuj tak wielkich dobrodziejw z oznakami naj-
wyszego szacunku i przywizania.
Nieco wiata na ten zagadkowy stosunek Ajnw do niedwiedzi rzuca
porwnanie go z podobnym stosunkiem do innych stworze. Uwaaj oni na
przykad puchacza za dobre bstwo, ktre swym hukaniem ostrzega czo-
wieka i chroni go przed grocym mu niebezpieczestwem. Dlatego te ko-
chaj puchacza, ufaj mu i czcz jako boskiego porednika midzy czowie-
kiem a jego Stwrc. Rozmaite imiona nadawane puchaczowi wiadcz za-
rwno o jego boskoci, jak i roli porednika. Gdy tylko nadarzy si okazja,
Ajnowie owi tego ptaka i trzymaj go w klatce, obdarzajc takimi przy-
milnymi tytuami jak: Mae kochane bstwo i Ukochany bg. Niemniej
jednak przychodzi czas, gdy kochane mae bstwo zostaje zaduszone i wy-
sane jako porednik z poleceniem do wyszych bogw lub do samego
Stwrcy. Oto formua modlitwy wygaszanej przed zoeniem w ofierze
puchacza:
2
Lew Sternberg (1861-1917) rosyjski etnograf zesany na Sachalin za udzia w ruchu re-
wolucyjnym. Bada m.in. ycie Gilakw.
zasadniczymi problemami ludzkiej egzystencji. W danym wypadku, jeli tra-
ktuje niedwiedzie w ogle jako istoty cakowicie podporzdkowane potrze-
bom czowieka, a rwnoczenie okrelone i pojedyncze zwierzta wybiera
jako przedmioty hodu graniczcego z ubstwieniem, nie powinnimy zbyt
pochopnie okrela takiego postpowania jako nielogicznego i niekonse-
kwentnego. Naley raczej spojrze z jego punktu widzenia, widzie rzeczy
jego oczyma i zrezygnowa z uprzedze, ktre tak silnie zabarwiaj nasz
obraz wiata. Jeli tak postpimy, wwczas prawdopodobnie dojdziemy do
wniosku, e przy wszelkich pozorach bezsensownoci czowiek dziki dziaa
zazwyczaj na podstawie rozumowania, ktre w jego przekonaniu zgodne jest
z jego ograniczonym dowiadczeniem.
XLV
Przebagiwanie dzikich zwierzt przez myliwych
1
Jest to ziele zwane niedwiedzi ap (Acanthus mollis).
i nie przeszkadza mu w pocigu. Pieko si i zjadao caego niedwiedzia;
nie wolno byo zostawi ani jednego niezjedzonego kawaka. Gow, poma-
lowan na czerwono i niebiesko, zawieszano na palu, po czym mwcy zwra-
cali si do niej, wychwalajc zabite zwierz. Mczyni klanu niedwiedzia
w Ottawie po zabiciu niedwiedzia kazali mu si raczy wasnym misem i
zwracali si do niego w nastpujcy sposb:
Nie miej do nas alu o to, e ci zabilimy. Jeste przecie rozsdny, wi-
dzisz, e nasze dzieci s godne. Kochaj ci i chc mie ciebie w swoich
ciaach. Czy nie jest wspaniae by zjedzonym przez dzieci wodza?
Ale czowiek dziki pragnie mie dobre stosunki nie tylko z niebezpiecz-
nymi zwierztami. Co prawda, szacunek, jakim je obdarza, jest wprost pro-
porcjonalny do ich siy i drapienoci. Tak wic dzicy Stienowie z Kambo-
dy, wierzc, e wszystkie zwierzta maj dusze, ktre wdruj po mierci,
prosz zwierz o przebaczenie, gdy je zabijaj, w obawie, by duch jego nie
zjawi si i nie drczy ludzi. Skadaj rwnie ofiary zwierzciu, ale odpo-
wiadaj one jego wielkoci i sile. Ceremonie urzdzane po mierci sonia s
bardzo uroczyste i trwaj siedem dni. Podobne rozrnienia wprowadzaj
Indianie pnocnoamerykascy.
Niedwied, bizon i bbr s manidos (bstwa), ktre dostarczaj poywie-
nia. Niedwied jest olbrzymi i dobry do jedzenia. Urzdzaj dla niego uro-
czystoci i prosz, by pozwoli si zje, chocia wiedz, e wcale tego nie
lubi. Zabijamy ci, ale bynajmniej nie przestajesz istnie. Gowie jego
i apom skada si hody... Inne zwierzta traktowane s w podobny sposb, z
podobnych powodw... Wiele zwierzt manidos czsto traktuje si pogardli-
wie, poniewa nie s niebezpieczne wia sodkowodnego, asic, tchrza
itd.
Erat verbum apud Deum vestrum2. Szczury samce i szczury samice, za-
klinam was na wielkiego Boga, wyjdcie z mego domu, z caego mego gospo-
darstwa i zabierzcie si do takiego to a takiego miejsca do koca waszych
dni. Decretis reversis et desembarrassis virgo potens, clemens, justitiae3.
2
Byo sowo u Boga waszego.
3
Po odwoaniu i rozwikaniu wyrokw potna, askawa dziewica sprawiedliwoci.
sposobu, ktry uwaaj za bardziej skuteczny. Wykonuj z gliny krokodyla
naturalnej wielkoci i umieszczaj go w polu, gdzie daj mu jedzenie, wdk
ryow i ptno oraz skadaj przed nim w ofierze kur i wini. Udobru-
chane tymi oznakami szacunku, grone zwierz szybko poyka wszystkie
stworzenia poerajce plony. W Albanii, gdy pola czy winnice niszczy sza-
racza lub chrzszcze, kilka kobiet z rozpuszczonymi wosami zbiera si,
apie par owadw, w kondukcie aobnym zanosi je do rda lub potoku
i tam je topi. Jedna z kobiet zawodzi: O szaraczo i chrzszczu, osierocili-
cie nas, a lament aobny podejmuj chrem inne niewiasty. Spodziewaj
si, e po tych aobnych obrzdkach zginie cae robactwo.
XLVI
Rne typy sakramentw zwierzcych
1
Adolf Bastian (1826-1905) niemiecki etnolog. Podrowa po caym wiecie. W 1866
roku obj katedr etnologii na uniwersytecie berliskim. By prezesem Towarzystwa Afry-
kanistycznego.
2
R. Felkin uczony angielski, Szkot z pochodzenia, etnolog. Zajmowa si gwnie yciem
plemion afrykaskich.
Ciekawy obyczaj przestrzegany jest w okrelonych terminach jak sdz,
raz do roku. Nie mogem ustali znaczenia, jakie do przywizuj. Wydaje si
jednak, e ma on na celu pocieszenie ludzi, poniewa przedtem okazuj g-
boki smutek, natomiast po ceremoniach s w bardzo dobrym usposobieniu.
Oto co si dzieje: zbiera si wielka grupa ludzi w rnym wieku, ktrzy za-
siadaj wok krgu kamieni uoonego koo drogi (jest to waciwie wska
cieka). Mody chopak sprowadza wtedy bardzo pikne jagni i oprowadza
je czterokrotnie wok zebranych. Kady, obok ktrego przechodzi, wyrywa
troch runa i kadzie je sobie we wosy lub te na inne czci ciaa. Potem
jagni prowadzi si na kamienie, gdzie zabija je mczyzna nalecy do pew-
nego typu kapaskiego stanu. Bierze on troch krwi jagnicia i czterokrotnie
spryskuje ni zebranych, nastpnie podchodzi do kadego z osobna. Dzieciom
rysuje krwi mae kko u dou mostka, kobietom i dziewcztom robi znak nad
piersiami, a mczyzn smaruje krwi na kadym barku. Po zakoczeniu ce-
remonii wyjania zebranym jej znaczenie i zachca ludzi, by byli dla siebie
dobrzy... Gdy to przemwienie, niekiedy bardzo dugie, koczy si, ludzie
wstaj i kady kadzie na kamienie li, po czym wszyscy rozchodz si bar-
dzo uradowani. Czaszk jagnicia zawiesza si na drzewie w pobliu kamie-
ni, a miso zjadaj ubodzy. Niekiedy obrzdek ten dokonywany jest na ma
skal. Jeli rodzina ma jakie powane kopoty zwizane z chorob lub czyj
mierci, zbieraj si przyjaciele i ssiedzi, a wwczas zabija si jagni, co,
jak wierz, ma zapobiec dalszym nieszczciom. Ten sam zwyczaj obowizuje
przy grobie zmarego przyjaciela, a take przy okazjach radosnych, jak na
przykad przy powrocie syna po bardzo dugiej nieobecnoci.
Zbieraj przy tej okazji datki pienine i jedzenie (chleb, maso, jajka
itp.), po czym urzdzaj sobie wieczorem biesiad.
W pierwszej poowie XIX wieku podobne zwyczaje istniay jeszcze na
poudniu Francji. W Carcassone co roku w pierwsz niedziel grudnia mo-
dzie z ulicy Saint-Jean zwyka bya wyrusza za miasto uzbrojona w kije,
ktrymi przetrzsali krzaki, poszukujc strzyyka. Pierwszy, ktremu udao
si zabi ptaszka, bywa ogaszany Krlem. Po czym powracali do miasta, a
Krl kroczy na czele procesji, niosc strzyyka na tyce. Wieczorem ostat-
niego dnia roku Krl i wszyscy, ktrzy brali udzia w polowaniu, maszero-
wali przez ulice miasta w wietle pochodni, a przed nimi szli muzykanci,
bijc w bbny i grajc na piszczakach. Zatrzymywali si przy drzwiach ka-
dego domu, a jeden z uczestnikw pochodu pisa na nich kred: Vive le roi!
oraz dat roku, ktry si mia zacz. Rano, w dzie Trzech Krli, Krl po-
nownie maszerowa ze sw procesj bardzo uroczycie w niebieskiej pelery-
nie, w koronie na gowie, z berem w rku. Przed nim niesiono na tyce strzy-
yka, tyka za bya przybrana zielon gazk oliwn, dbow, a czasami
jemio, ktra wyrosa na dbie. Po wysuchaniu sumy w parafialnym ko-
ciele w. Wincentego Krl w otoczeniu swych dworzan i stray skada
wizyt biskupowi, merowi miasta, urzdnikom i znaczniejszym obywatelom,
zbierajc pienidze na pokrycie kosztw krlewskiego bankietu, ktry od-
bywa si wieczorem i koczy tacami.
Wydaje si, e podobiestwo midzy polowaniem na strzyyka a nie-
ktrymi opisanymi przez nas zwyczajami, zwaszcza procesj z niedwie-
dziem u Gilakw i hinduskim obchodem z wem jest zbyt wielkie, by mo-
na byo zakwestionowa ich przynaleno do jednego krgu poj. Raz do
roku czczone stworzenie zabijane jest ze szczeglnym naboestwem. Tu
przed mierci lub natychmiast po niej oprowadzane jest od drzwi do drzwi,
aby kady z wiernych mg otrzyma czstk boskich cnt, ktre rzekomo
emanuj ze zmarego czy te umierajcego boga. Religijne procesje tego
rodzaju musiay odgrywa wielk rol w rytuale ludw europejskich czasw
przedhistorycznych, skoro tak liczne ich lady przetrway w ludowych oby-
czajach. Tak na przykad w ostatni dzie roku, tzw. Hogmanay, na Pogrzu
Szkockim istnia zwyczaj ubierania w krowi skr czowieka, ktry nastp-
nie chodzi od domu do domu otoczony modymi chopakami, uzbrojonymi
w kije z przywizanymi do nich kawakami niewyprawionej skry. Przybra-
ny w skr krowi czowiek trzykrotnie okra kady dom w kierunku de-
isal, to znaczy ruchu soca, majc po prawej rce dom, pozostali za cigali
go, uderzajc kijami w skr i robic haas podobny do bicia w bbny. Ta
bezadna procesja bia rwnie kijami w ciany domu, a gdy wreszcie cae
towarzystwo wpuszczano do rodka, jeden z kompanii stawa na progu i bo-
gosawi rodzin nastpujcymi sowami: Niech Bg pobogosawi ten dom
i wszystko, co do niego naley: bydo, kamienie i drzewo! Obycie zawsze
mieli obfito misa, ek, ubrania i obycie cieszyli si zdrowiem!.
Potem kady z kompanii osmala w ogniu kawaek skry przywizany do
kija i smarowa nim nos kadego domownika i wszystkich zwierzt domo-
wych. Wierzono, e zabieg ten chroni przed chorobami i innymi niepowo-
dzeniami, a szczeglnie przed czarami, przez cay nastpny rok. Ceremonia
nazywaa si calluinn od haasu wywoanego biciem w skr krowi. Zwy-
czaj taki istnia rwnie na Hebrydach, wczajc St. Kilda, co najmniej do
drugiej poowy XVIII wieku a, jak si zdaje, sign daleko w wiek XIX.
XLVII
Przenoszenie za
1
Stepu.
wyrazisty sposb odczytuje si cay katalog grzechw. Ale to nie wystarcza.
Gdy zamiera ostatni okrzyk: Niech wic wszystko bdzie dobrze!, miejsce
pierwszego starszego zajmuje nastpny i znowu rozpoczyna si spowied,
i wszyscy woaj: To jest grzech!. Po czym powtarza si to wszystko po raz
trzeci i dopiero wtedy puszcza si ciel wolno. Podobnie jak ydowskiego
koza ofiarnego, nie wolno tego cielcia zaprzga do roboty.
2
Eugene Schuyler (1840-1890) amerykaski pisarz i dyplomata. Podrowa po Azji ro-
dkowej, by ambasadorem w Rumunii i Grecji i konsulem w Kairze.
W Europie, podobnie jak u dzikich ludw, czsto usiuje si przenie
chorob z czowieka na zwierz. Powani pisarze staroytni zalecali czo-
wiekowi pokutemu przez skorpiony dosi osa twarz ku ogonowi zwie-
rzcia lub szepn mu do ucha: Uku mnie skorpion. W obu wypadkach
bl przejdzie z czowieka na osa. Wiele podobnych kuracji zapisa Marcel-
lus. Podaje on na przykad nastpujce lekarstwo na bl zba: czowiek obu-
ty powinien stan na ziemi pod otwartym niebem, zapa ab za gow,
naplu jej w pyszczek, powiedzie, eby bl zabraa ze sob, i puci j. Ale
musi to by wykonane w szczliwym dniu i szczliwej godzinie. W Ches-
hire choroba znana jako pleniawki, atakujca usta i gardo niemowlt, bywa
czsto leczona w podobny sposb.
Zdarza si czsto, e cierpicy prbuje przerzuci brzemi choroby lub
niepowodzenia na jaki przedmiot nieoywiony. W Atenach jest maa kapli-
ca w. Jana Chrzciciela oparta o staroytn kolumn. Chorzy na malari
udaj si w to miejsce i, przyczepiajc pasmo wosku po wewntrznej stronie
kolumny, wierz, e choroba przejdzie na kolumn. W Marchii Brandenbur-
skiej twierdz, e czowiek cierpicy na zawroty gowy powinien rozebra
si do naga i trzykrotnie okry biegiem pole lnu po zachodzie soca. Za-
wroty gowy przejd wwczas z cierpicego na len.
Najczciej jednak spotykanym w Europie odbiorc wszelkiego rodzaju
chorb i kopotw jest drzewo lub krzak. Bugarska recepta na pozbycie si
malarii gosi, e naley o wschodzie soca trzykrotnie okry biegiem
wierzb, woajc: Niech ciebie febra trzsie, a mnie soce grzeje!. Na
greckiej wyspie Karpathos duchowny zawizuje na szyi chorego czerwon
nitk, nastpnego ranka przyjaciele chorego zdejmuj nitk i udaj si na
zbocze gry, gdzie przywizuj j do drzewa i w ten sposb przenosz cho-
rob na drzewo. Podobnie przywizuj malari do drzewa Wosi. Chory
przywizuje wieczorem do lewej rki w przegubie nitk, nastpnego za
dnia wiesza j z rana na drzewie. Malaria zostaje w ten sposb przymoco-
wana do drzewa i opuszcza pacjenta, ktry jednak musi uwaa, by nie prze-
chodzi pod tym drzewem, gdy febra moe si uwolni z wizw i znowu
go zaatakowa.
W Berkhampstead w hrabstwie Hertford niektre dby od dawna syny z
leczenia febry. Przeniesienie choroby na drzewo byo zabiegiem prostym,
lecz bolesnym. Do dbu przybijano pukiel wosw chorego, po czym nagym
szarpniciem chory odrywa si od drzewa, pozostawiajc na nim chorob
i wosy.
XLVIII
Publiczne wypdzanie zych duchw
1
Ostrok.
W Sdny Dzie, to jest dziesity dzie sidmego miesica, ydowski ar-
cykapan kad obie donie na eb ywej kozy, spowiada si z wszystkich
nieprawoci, jakich dopuciy si dzieci Izraela, i przenisszy w ten sposb
grzechy ludzi na zwierz, wypdza je na puszcz.
Kozem ofiarnym, na ktrego skada si wszystkie grzechy, moe by
rwnie czowiek. W Onitsza nad rzek Niger w celu zmycia grzechw ca-
ego kraju skadano co roku w ofierze dwie istoty ludzkie. Ofiary kupowano
za pienidze subskrybowane publicznie. Wszystkie osoby, ktre w cigu
minionego roku popeniy jaki wielki grzech, jak na przykad podpalenie,
kradzie, cudzostwo, czary itd., powinny byy wpaci 28 ngug, czyli nieco
ponad 2 funty. Za pienidze zebrane w ten sposb kupowano w gbi kraju
dwie chorowite osoby, by zoy je w ofierze za wszystkie te wstrtne
zbrodnie jedn ziemi, drug rzece, z ssiedniego miasta najmowano
czowieka, ktry je umierca. Dwudziestego sidmego lutego 1858 roku
pastor J. C. Taylor by wiadkiem zoenia jednej z takich osb w ofierze.
Bya to kobieta dziewitnasto- lub dwudziestoletnia. yw jeszcze wleczono
po ziemi twarz w d od domu krlewskiego do rzeki, przez dwie mile, a
towarzyszce tumy krzyczay: Niegodziwo, niegodziwo!. Celem tego
byo
jako ofiar pokoju skadaj jednego czowieka. Ofiara nie ma na celu po-
zbawienia go ycia, czsto jednak koczy si tragicznie. Wybranemu na ofia-
r rzucaj na gow zboe i twarz maluj na czarno i biao, po poowie.
1
Agnus castus Baranek niewinny nazwa krzewu o mocnym, aromatycznym zapachu,
nalecego do rodzaju Vitex z rodziny Verbenaceae, staroytni przypisywali mu wasnoci
antyafrodyzyjne, cho pobudza on raczej, ni hamuje popdy pciowe.
rza z modlitw: bd naszym wyrzutkiem; uwalniao to ludzi od niedoli,
jakie ich nawiedziy, lub te wedug innego tumaczenia wybawiao, spaca-
jc dug przez nich zacignity U boga morza. U Grekw zamieszkujcych
w VI wieku przed nasz er Azj Mniejsz zwyczaj powicania koza
ofiarnego mia nastpujce formy: gdy na miasto spadaa epidemia, gd czy
inne nieszczcie, wybierano brzydkiego lub kalekiego czowieka, ktry bra
na siebie wszystkie niedole spoecznoci. Po zaprowadzeniu go na wyzna-
czone miejsce dostawa suszone figi, bochenek jczmiennego chleba i ser.
Zjada to wszystko, po czym uderzano go siedmiokrotnie po genitaliach ce-
bulami morskimi, gaziami dzikiej figi i innych dziko rosncych drzew, a
flety przez cay czas gray pewn tradycyjn melodi. Nastpnie palono go
na stosie zbudowanym z lenych drzew, a popioy wrzucano do morza. Po-
dobny obyczaj by, prawdopodobnie, przestrzegany przez azjatyckich Gre-
kw podczas niwnych uroczystoci Targelii.
W opisanym wyej rytuale bicie ofiary cebul morsk i gaziami dzikiej
figi nie mogo mie na celu zwikszenia jej cierpie, gdy w takim wypadku
wystarczyby zwyky kij. Prawdziwy sens tej czci ceremonii wyjani Wil-
helm Mannhardt. Zwraca on uwag na to, e staroytni przypisywali cebuli
morskiej magiczne waciwoci odwracania zych urokw, tote zawieszali
j na drzwiach domw i uywali jej przy obrzdkach puryfikacyjnych. Std
pochodzi arkadyjski zwyczaj bicia cebul morsk wizerunku Pana podczas
jego wita, a take za kadym razem, gdy myliwi wracali z pustymi rka-
mi. Nie bya to zapewne kara wymierzana bogu, lecz wyraz chci uwolnie-
nia go od zych duchw, przeszkadzajcych mu w wypenianiu jego boskich
funkcji, a mianowicie zaopatrywaniu myliwych w zwierzyn. Podobnie te
bicie ludzkiej ofiary cebulami morskimi po genitaliach miao na celu wy-
zwolenie jej si podnych od wszelkich hamulcw czy urokw, ktre rzuci
mogy jakie demony czy inne zoliwe duchy. A poniewa Targelia, pod-
czas ktrych skadano w ofierze czowieka, byy wczesnym witem niw-
nym obchodzonym w maju, rozpoznajemy w nim wcielenie twrczego
i podnego boga rolinnoci.
Jeli nasze rozwaania s suszne, wwczas nasuwa si wniosek, e ludz-
kie ofiary, skadane podczas Targelii w pniejszych klasycznych czasach,
byy niewtpliwie przede wszystkim kozami ofiarnymi, ktre zabieray ze
sob grzechy, niepowodzenia i troski wszystkich ludzi, wczeniej jednak
mogy one uchodzi za wcielenia rolinnoci, by moe zboa, ale przede
wszystkim figowca. Bicie za i umiercanie ich miao gwnie na celu
wzmocnienie i odnowienie sil wegetacyjnych, ktre w tym czasie zaczynaj
sabn i zamiera pod wpywem suchych upaw greckiego lata.
Jeli przedstawiony w tym miejscu pogld na greckie kozy ofiarne jest
waciwy, wwczas przestaje mie racj bytu pewien zarzut, ktry w innym
wypadku mona by wysun przeciw gwnemu tokowi rozumowania w tej
ksice. Teorii goszcej, e kapan w Arycji by zabijany jako wcielenie
ducha gaju, mona by mianowicie postawi zarzut, e w klasycznej staro-
ytnoci nie znajdujemy analogicznego obyczaju. Teraz jednak mamy pod-
stawy przypuszcza, e istoty ludzkie zabijane okresowo czy te sporadycz-
nie przez azjatyckich Grekw traktowane byy stale jako wcielenia bstwa
rolinnoci. Prawdopodobnie osoby, ktre Ateczycy trzymali, aby zoy je
w ofierze, byy rwnie traktowane jako wite. To, e byy one rwnocze-
nie wyrzutkami spoeczestwa, nie miao adnego znaczenia. Z prymityw-
nego punktu widzenia czowiek nie jest wybierany na rzecznika czy wciele-
nie bstwa ze wzgldu na swe wysokie walory moralne czy stanowisko spo-
eczne. Duch boy zstpuje zarwno na dobrych, jak i zych, wielkich i ma-
ych. Skoro wic cywilizowani Grecy Azji i Aten regularnie skadali w ofie-
rze ludzi, ktrych uwaali za wcielonych bogw, wwczas przypuszczenie,
e w zaraniu historii podobny obyczaj by przestrzegany przez pbarba-
rzyskich Latynw w gaju arycyjskim, nie jest bynajmniej nieprawdopodob-
ne.
Aby jednak przesdzi spraw, naleaoby udowodni, e obyczaj umier-
cania ludzkiego wcielenia boga znany by i praktykowany w staroytnej
Italii rwnie poza gajem arycyjskim. Takie dowody mam obecnie zamiar
przytoczy.
Wiemy ju, e wiele ludw obchodzio doroczny okres rozwizoci, kie-
dy to obowizujce normalnie zasady i obyczaje s lekcewaone, cala za
ludno oddaje si nieposkromionej wesooci, a mroczne namitnoci znaj-
duj upust, na ktry nie ma miejsca w bardziej statecznej i spokojnej atmos-
ferze dnia powszedniego. Tego rodzaju wybuchy sptanych si natury ludz-
kiej, zbyt czsto wyradzajce si w dzikie orgie dzy i zbrodni, przypadaj
najczciej na koniec roku i wi si zazwyczaj, jak ju na to przy okazji
wskazaem, z ktr z rolniczych pr roku, zwaszcza z okresem siewu
i niw. Najlepiej z tych wszystkich okresw rozwizoci znane s nam Sa-
turnalia mianem okrelamy w jzykach wspczesnych wszystkie inne
tego rodzaju obchody. Synne wito Saturnaliw wypadao w grudniu,
ostatnim miesicu roku rzymskiego, i powszechnie uwaano, e zostao ono
ustanowione dla upamitnienia wesoego panowania Saturna, boga sieww
i rolnictwa, ktry w bardzo dawnych czasach zamieszkiwa ziemi jako
sprawiedliwy i dobry krl Italii. Zebra on razem rozproszonych i dzikich
mieszkacw gr, nauczy ich uprawia rol, nadal im prawa i rzdzi w
pokoju. Jego panowanie byo bajecznym Zotym Wiekiem. Ziemia przynosi-
a obfite pody, spokoju szczliwego wiata nie zakcay adne odgosy
niezgody czy wojny. Zgubna dza zysku nie zatruwaa krwi pracowitych
i zadowolonych wieniakw. Nie znano niewolnictwa i wasnoci prywatnej,
wszyscy posiadali wszystko wsplnie. Dobry bg i dobrotliwy krl znik
nagle, ale pami jego przetrwaa przez wiele stuleci, ku jego czci wznoszo-
no witynie a wiele gr i wzniesie italskich nazwano jego imieniem.
Jedna tylko smuga cienia kada si na jasne legendy o jego panowaniu: ota-
rze jego byy podobno splamione krwi ludzkich ofiar, ktre nastpnie bar-
dziej litociwe czasy zastpiy wizerunkami. W opisach Saturnaliw pozo-
stawionych nam przez pisarzy staroytnych nie ma prawie adnej wzmianki
o bardziej mrocznej stronie religii tego boga. Siedmiodniowe zabawy
i ucztowanie, obdne uganianie si za przyjemnociami po ulicach, placach
i w domach staroytnego Rzymu oto charakterystyczne cechy tego rzym-
skiego karnawau odbywajcego si w dniach od siedemnastego do dwu-
dziestego trzeciego grudnia.
Najbardziej jednak uderzajc cech tego wita, ktra zaskakiwaa sa-
mych staroytnych, bya swoboda, jak w tym czasie otrzymywali niewolni-
cy. Chwilowo przestaway istnie rnice midzy wolnymi i niewolnikami.
Niewolnik mg narzeka na swego pana, upija si tak samo jak jego
uprzywilejowani blini, zasiada z nim do stou i nawet sowo wyrzutu nie
mogo pa za zachowanie, za ktre w kadym innym czasie czekaa kara
chosty, wizienia, a nawet mierci. Co wicej, panowie zamieniali si rola-
mi ze swymi niewolnikami, usugiwali im przy stole i dopiero wtedy, gdy
suga popi sobie i podjad, mona byo sprztn ze stou i nakry dla pana.
Rolami zamieniano si tak gruntownie, e na czas trwania wita kady dom
by naladowaniem republiki, w ktrej niewolnicy przejmowali wysokie
stanowiska pastwowe i ustanawiali prawa, jak gdyby w istocie byli oble-
czeni w godnoci konsulskie, pretoriaskie i senatorskie. Bladym odzwier-
ciedleniem wadzy przyznanej niewolnikom byo urzdzane o tej samej po-
rze roku losowanie udawanej wadzy krlewskiej midzy wolnymi. Osoba,
ktrej los ten przypad, otrzymywaa tytu krla i wydawaa mieszne i ar-
tobliwe rozkazy swoim chwilowym poddanym. Krl taki mg jednemu
rozkaza miesza wino, drugiemu pi, trzeciemu piewa, czwartemu ta-
czy, pitemu wygosi przemwienie, w ktrym samego siebie wydrwi, a
jeszcze innemu nosi po caym domu na plecach flecistk.
Jeli przypomnimy sobie, e swoboda nadawana niewolnikom podczas te-
go witecznego okresu miaa by rzekomo naladowaniem stanu rzeczy
panujcego w spoeczestwie za czasw Saturna i e Saturnalia uchodziy ni
mniej, ni wicej tylko za chwilowe wskrzeszenie lub restauracj panowania
owego wesoego wadcy, nie moemy oprze si pokusie wysunicia hipote-
zy, e udawany krl kierujcy zabaw mg pierwotnie by zastpc samego
Saturna. Bardzo ciekawy i dziwny opis obchodu Saturnaliw przez onierzy
rzymskich, stacjonowanych nad Dunajem za panowania Maksymiana i Dio-
klecjana, potwierdza t hipotez, a nawet pozwala j uwaa za fakt ustalo-
ny. Opis ten zachowa si w opowieci o mczestwie w. Dazjusza, odnale-
zionej w greckim rkopisie w Bibliotece Paryskiej i opublikowanej przez
profesora Franza Cumonta z Gandawy. Dwa krtsze opisy tego samego wy-
darzenia i obyczaju znajduj si w rkopisach w Mediolanie i Berlinie; jeden
z nich ujrza ju wczeniej wiato dzienne w zapoznanym tomie, wydruko-
wanym w Urbino w 1727 roku, ale znaczenie jego dla historii religii rzym-
skiej zarwno staroytnej, jak i nowej nie byo, jak si zdaje, docenione,
dopki prof. Cumont nie zwrci uwagi naukowcw na wszystkie trzy rela-
cje, publikujc je razem kilka lat temu. Wedug tych relacji, wygldajcych
na autentyczne, z ktrych najdusza opiera si prawdopodobnie na oficjal-
nych dokumentach, onierze rzymscy w Durostorum w Dolnej Mezji ob-
chodzili rokrocznie Saturnalia w nastpujcy sposb: na trzydzieci dni
przed witem wybierali spord siebie przez losowanie modego i przystoj-
nego mczyzn, ktrego ubierano w szaty krlewskie, by przedstawia Sa-
turna. Wystrojony w ten sposb i otoczony wit onierzy, porusza si
swobodnie i mia prawo dawa upust swym namitnociom oraz prbowa
wszelkich przyjemnoci, nawet najbardziej haniebnych i zawstydzajcych.
Panowanie jego byo wesoe, ale krtkie, i koczyo si tragicznie. Po trzy-
dziestu bowiem dniach, gdy zaczynao si wito Saturna, podrzyna sobie
gardo na otarzu boga, ktrego by ucielenieniem. W 303 roku po Chr. los
pad na onierza, chrzecijanina Dazjusza, ktry nie chcia odgrywa roli
pogaskiego boga i splami ostatnich dni swego ycia rozpust. Pogrki
i argumenty dowdcy Bassusa nie zachwiay postawy onierza, tote zosta
on city w Durostorum przez onierza Jana w pitek dwudziestego listopa-
da, w dwudziesty czwarty dzie ksiyca, o godzinie czwartej, jak to skrupu-
latnie zapisa chrzecijaski martyrolog.
Historyczny charakter opublikowanej przez prof. Cumonta opowieci po-
dawano w wtpliwo i wrcz mu zaprzeczano, ale ciekawe odkrycie doko-
nane w katedrze krlujcej na przyldku Ankony stao si powanym dowo-
dem przemawiajcym za autentycznoci dokumentu. W krypcie katedry
midzy innymi cennymi zabytkami znaleziono biay marmurowy sarkofag z
greckim napisem o literach z czasw Justyniana, goszcy, co nastpuje: Tu
spoczywa wity mczennik Dazjusz, sprowadzony z Durostorum. Sarko-
fag zosta przeniesiony do krypty katedry w 1848 roku z kocioa San Pelle-
grino, gdzie pod wielkim otarzem koci mczennika jak gosi aciski
napis wmurowany w cian krypty nadal spoczywaj wraz z komi
dwch innych witych. Nie wiemy, jak dugo spoczywa sarkofag w kocie-
le San Pellegrino, ale istnieje zapis, wiadczcy, e znajdowa si tam w
roku 1650. Relikwie witego zostay zapewne przeniesione do Ankony, by
zabezpieczy je w cigu niespokojnych stuleci, ktre nastpiy po jego m-
czestwie, gdy Mezj okupoway i grabiy kolejne fale barbarzyskich na-
jedcw. W kadym razie z niezalenych i wzajemnie potwierdzajcych si
dokumentw i zabytkw zdaje si wynika z ca pewnoci, e Dazjusz nie
by witym mitycznym, lecz realn postaci, czowiekiem, ktry rzeczywi-
cie ponis mier mczesk za wiar w Durostorum w pierwszych wie-
kach ery chrzecijaskiej. Skoro wic potwierdza si w ten sposb gwny
fakt przedstawiony przez anonimowego martyrologa, a mianowicie mcze-
stwo w. Dazjusza, moemy rwnie przyj jego wiadectwo o sposobie
i przyczynach mczestwa, tym bardziej e opowie jest cisa, szczego-
wa i pozbawiona w zupenoci wszelkich elementw cudownych. Uwaam
wobec tego, e podany przez niego opis Saturnaliw obchodzonych przez
rzymskich onierzy jest wiarogodny.
Relacja ta rzuca nowe i mroczne wiato na urzd Krla Saturnaliw, sta-
roytnego Pana Nierzdu, ktry przewodniczy zimowym hulankom w
Rzymie w czasach Horacego i Tacyta. Dowodzi ona, jak si zdaje, e nie
zawsze byo to jedynie bazeskie stanowisko, na ktrym Krl Saturnaliw
musia jedynie dba o to, by hulanki toczyy si wawo i zabawa szybko
wzmagaa si przy trzaskajcym ogniu, gdy po ulicach przeleway si wi-
teczne tumy, a w dali w czystym mronym powietrzu migota nieny dia-
dem Sorakte. Gdy porwnamy tego komicznego wadc wesoej cywilizo-
wanej metropolii z jego ponurym odpowiednikiem w prymitywnym obozie
wojskowym nad Dunajem i gdy przypomnimy sobie dugi poczet podobnych
postaci, miesznych, a przecie tragicznych przybranych w bazeskie
korony i krlewskie paliusze, ktre w innych wiekach i innych krajach przez
kilka godzin lub dni stroiy swe bahe figle, by potem zgin przedwczenie,
wwczas nie mamy ju prawie adnych wtpliwoci, e opisywany przez
klasycznych pisarzy Krl Saturnaliw rzymskich by jedynie sab, wyblak
kopi oryginau, ktrego mskie rysy przekaza nam na szczcie autor M-
czestwa witego Dazjusza. Innymi sowy, opis Saturnaliw podany przez
niego tak bardzo zbieny jest z relacjami o podobnych obrzdkach w innych
krajach, ktrych przecie nie mg zna, e autentyczno zasadniczych
zarysw mona uwaa za ustalon. Co wicej, poniewa obyczaj zgadza-
nia udawanego krla jako wcielenia boga nie mg zrodzi si ze zwyczaju
wyznaczania go na przywdc hulanek witecznych, natomiast bez trudu
mogy si sprawy potoczy odwrotnie, wolno nam uwaa, e w dawniej-
szych i bardziej barbarzyskich czasach w staroytnej Italii, tam gdzie istnia
kult Saturna, wybierano czowieka, ktry odgrywa rol tego boga i cieszy
si wszystkimi jego tradycyjnymi przywilejami przez pewien okres, aby
nastpnie zgin z wasnej lub cudzej rki, od noa, ognia czy na szubienicy
jako dobry bg, ktry ycie swe odda za cay wiat. W samym Rzymie i in-
nych wielkich miastach rozwj cywilizacji prawdopodobnie zagodzi ten
okrutny zwyczaj na dugo jeszcze przed wiekiem Augusta i nada mu t nie-
winn posta, jak nosi w dzieach kilku klasycznych pisarzy, wspominaj-
cych przelotnie o wicie Krla Saturnaliw. Ale w bardziej odlegych oko-
licach, by moe, dugo jeszcze utrzymyway si obyczaje dawniejsze i su-
rowsze. I nawet gdy po zjednoczeniu Italii przez rzd rzymski barbarzyski
obyczaj zosta zakazany, wspomnienie o nim, przekazywane przez pokolenia
chopw, doprowadzao czasami do wskrzeszenia tych praktyk, jak to si
jeszcze dzieje z najprymitywniejszymi przesdami u nas, a szczeglnie mo-
go si to zdarzy wrd barbarzyskiej soldateski na kresach imperium,
gdzie elazna niegdy do Rzymu zaczynaa rozlunia ucisk.
Czsto zwracano ju uwag na podobiestwo midzy staroytnymi Satur-
naliami a wspczesnym karnawaem woskim, ale w wietle faktw, ktre
poznalimy, moemy zada sobie pytanie, czy podobiestwo to nie jest wa-
ciwie tosamoci. Wiemy, e we Woszech, Hiszpanii i Francji, to jest w
krajach, w ktrych wpywy Rzymu sigay najgbiej i byy najtrwalsze,
jedn z gwnych postaci karnawau jest bazeska figura uosabiajca okres
witeczny. Po krtkiej karierze, penej chway i rozpusty, zostaje ona pu-
blicznie rozstrzelana lub spalona ku udawanemu alowi i szczerej radoci
gawiedzi. Jeli wysunita przeze mnie koncepcja karnawau jest suszna, to
groteskowa posta jest nie kim innym jak bezporednim nastpc dawnego
Krla Saturnaliw, mistrza hulanki, prawdziwego czowieka, ktry uosabia
Saturna i w swej przybranej postaci ponosi po zakoczeniu hulanek praw-
dziw mier. Krl Fasolowy wieczoru Trzech Krli, redniowieczny Bi-
skup Baznw, Opat Nierozsdku czy Pan Nierzdu s podobnymi posta-
ciami i przypuszczalnie z podobnego rda si wywodz. W kadym razie
moemy zakoczy wielce prawdopodobnym wnioskiem, e jeli Krl Lasu
w Arycji y i umiera jako wcielenie lenego bstwa, odpowiednikami jego
w Rzymie byli ludzie, ktrych co roku zabijano jako Krla Saturna, boga
ziarna sianego i kiekujcego.
LI
Zabijanie boga w Meksyku
U adnego ludu na wiecie zwyczaj zabijania boga nie jest tak powszedni,
a zarazem obchodzony tak uroczycie jak u Aztekw w staroytnym Meksy-
ku. Znamy dobrze rytua tych niezwykych ofiar, poniewa dokadnie opisali
go Hiszpanie, ktrzy dokonali podboju Meksyku w XVI wieku. Odkrycie w
tym odlegym kraju okrutnej i barbarzyskiej religii, pod tyloma wzgldami
podobnej do doktryn i rytuau ich wasnego Kocioa, podniecao ciekawo
Hiszpanw.
1
Bernardino de Sahagn (ok. 1499-1590) hiszpaski misjonarz i historyk. Od 1529 roku
y w Meksyku. Jego prace historyczne, opublikowane w Meksyku dopiero w latach 1829-
1830, zawieraj opisy ycia i religii Aztekw oraz podboju Meksyku. Napisa take prace
lingwistyczne o jzyku Aztekw. [Fragmenty kronik w: Kronikarze kultur prekolumbijskich,
przeoya, opatrzya wstpem i przypisami Maria STEN, Wydawnictwo Literackie, Krakw
1988, s. 182 i nast. przyp. wyd. pol.]
gii azteckiej, ofiarowanie ludzkiego boga przypado na Wielkanoc lub kilka
dni pniej, tak wic, jeli informacja jego jest cisa, zbiegao si to z dat
jak te i z charakterem chrzecijaskiego wita mierci i zmartwychwstania
Zbawiciela. Podaje on jeszcze cilejsz dat, a mianowicie, ofiara bya ska-
dana pierwszego dnia pitego azteckiego miesica, przypadaa wic, jego
zdaniem, midzy dwudziestym trzecim a dwudziestym sidmym kwietnia.
Podczas tego wita wielki bg umiera w postaci jednego ludzkiego
uosobienia i powraca do ycia w postaci drugiego, ktremu przypada zo-
wieszczy zaszczyt boskoci na rok, po czym, podobnie jak jego poprzednik,
gin. Modego czowieka, ktrego mia spotka ten wielki zaszczyt, wybie-
rano starannie spord jecw, majc na wzgldzie jego urod. Musia mie
ciao bez skazy, by szczupy jak trzcina i prosty jak kolumna, niezbyt wy-
soki i niezbyt niski. Jeli na skutek ycia w zbytku ty za bardzo, musia pi
solon wod, by zeszczuple. Po to za, by na swym wysokim stanowisku
zachowywa si z waciwym wdzikiem i godnoci, uczono go starannie,
aby umia zachowywa si jak czowiek dobrze urodzony, mwi popraw-
nym i eleganckim jzykiem, gra na flecie, pali cygara i wcha kwiaty z
min dandysa. Mieszka z wszelkimi honorami w wityni, gdzie szlachetnie
urodzeni usugiwali mu i skadali hody, przynoszc mu miso i traktujc jak
ksicia. Krl sam dba o to, by mia wspaniale stroje, poniewa uwaa go
ju za boga. Puch orli przylepiano mu do gowy, a w sigajce do pasa wo-
sy wtykano pira biaego koguta. Czoo zdobi wianek kwiatw podobnych
do palonej kukurydzy, a girland takich samych kwiatw zawieszano mu na
barkach. Zote ozdoby zwisay mu z nosa, zote bransolety zdobiy jego ra-
miona, a zote dzwonki dzwoniy na nogach za kadym krokiem. W uszach
nosi kolczyki z turkusw, a na przegubach rk bransolety wysadzane turku-
sami. Na szyi mia naszyjniki z muszelek, zwisajce na piersi. Nosi paszcz
z siatki i przepasany by bogato tkanym pasem. Gdy ozdobiony klejnotami
wykwintni spacerowa ulicami, grajc na swym flecie, palc cygaro, wcha-
jc bukiecik kwiatw, napotkani ludzie rzucali si przed nim na ziemi, mo-
dlili si, wzdychajc i kajc, unoszc rkami kurz z ziemi i kadc go do ust
na znak swej najwikszej pokory i posuszestwa. Podchodziy do niego
kobiety z dziemi na ramionach, pokazyway mu je i pozdrawiay go jak
boga. Uchodzi bowiem za Boga i ludzie uznawali go za swego Pana.
Wszystkich, ktrzy mu skadali hody, pozdrawia z powag i uprzejmie.
Stale mia przy sobie stra zoon z omiu paziw w liberii krlewskiej,
ktrzy pilnowali, by nie uciek. Czterech z nich miao ogolone gowy jak
niewolnicy paacowi, a czterech dugie loki wojownikw, jeli za udao mu
si uciec, miejsce jego jako uosobienia boga zajmowa dowdca stray i mu-
sia za niego umiera. Na dwadziecia dni przed mierci zmieniano jego
strj i cztery niewiasty wykwintnie wychowane, noszce imiona czterech
bogi, Bogini Kwiatw, Bogini Modej Kukurydzy, Bogini Naszej Matki
Wrd Wd i Bogini Soli, zostaway jego maonkami. W cigu ostatnich
piciu dni lawina boskich zaszczytw spadaa na ofiar. Krl pozostawa w
swym paacu, cay za dwr gromadzi si przy ludzkim bogu. Jedne po dru-
gich w wyznaczonych miejscach nastpoway po sobie uroczyste bankiety
i bale. Ostatniego dnia modzieniec w otoczeniu swych on i paziw wsiada
na d z krlewskim baldachimem, ktra przewozia go przez jezioro do
miejsca, gdzie z wody wystawa may pagrek. Zwa si on Gr Rozstania,
poniewa w tym miejscu egnay si z nim jego ony. Potem ju tylko w
towarzystwie swych paziw udawa si do maej wityni znajdujcej si na
uboczu. Podobnie jak wszystkie witynie meksykaskie, i ta miaa ksztat
piramidy, a gdy modzieniec wstpowa po schodach, na kadym stopniu
ama jeden z fletw, na ktrych grywa w dniach swej wietnoci. Gdy
wreszcie dotar do szczytu, chwytali go kapani, kadli na wznak na duym
gazie i przytrzymywali, a wtedy jeden z nich rozcina mu pier, wsadza
rk w ran, wyrywa serce i unosi je w gr, ofiarujc socu. Ciaa boga
nie strcano po stopniach wityni jak zwok zwykych ofiar, lecz znoszono
do stp schodw, gdzie odcinano mu gow i wbijano na pik. Taki by nie-
zmiennie los czowieka bdcego wcieleniem najwikszego boga w meksy-
kaskim panteonie.
Zaszczyt krtkiego ycia jako uosobienie boga i umierania mierci gwa-
town nie by w Meksyku jedynie przywilejem mczyzn. Kobietom wolno
byo, a raczej zmuszano je do dzielenia chway i zagady jako personifikacji
bogi. Podczas wielkiego wita wrzeniowego, poprzedzonego siedmio-
dniowym postem, skadano w ofierze mod dwunasto- lub trzynastoletni
niewolnic, najadniejsz z wszystkich dziewczt, jako wcielenie Bogini
Kukurydzy Chicomecohuatl. Nakadano na ni ozdoby bogini, na gowie
miaa jej mitr, a na szyi i w rkach kukurydz, za na szczycie gowy
umieszczano zielone piro naladujce wosy kukurydzy. Miao to wiad-
czy o tym, e kukurydza jest ju prawie dojrzaa w czasie wita, poniewa
jednak bya jeszcze delikatna, wybierano mod dziewczynk do odegrania
roli bogini kukurydzy. Przez cay dugi dzie prowadzili biedne dziecko we
wszystkich przybraniach, z zielonym pirem chwiejcym si na gowie, od
domu do domu, taczc przy tym, by rozweseli ludzi po nudzie i utrapie-
niach postu.
Wieczorem wszyscy zbierali si na dziedzicach wityni, owietlonych
licznymi wiecami i latarniami. Tej nocy nikt nie spa, a o pnocy przy
dwikach uroczystej muzyki trb, fletw i rogw wnoszono rusztowanie
czy te palankin przybrany festonami kolb kukurydzy i pieprzu, wypeniony
najrozmaitszymi nasionami. Palankin ustawiano przy drzwiach komnaty, w
ktrej staa drewniana figura bogini. Komnata bya w rodku i na zewntrz
udekorowana i uwieczona w przedziwny sposb kukurydz, dyniami, r-
ami i najrozmaitszymi nasionami, caa za podoga pokryta bya grub war-
stw ofiar skadanych przez nabonych. Gdy koczya si muzyka, pojawia-
a si uroczysta procesja kapanw i dygnitarzy z jarzcymi si wiatami
i dymicymi kadzielnicami, w rodku za kroczya dziewczynka odgrywaj-
ca rol bogini. Kazano jej wej na rusztowanie, stawaa wyprostowana na
kukurydzy, pieprzu i dyniach, by za nie przewrcia si, rce jej spoczywa-
y na dwch porczach. Kapani okadzali j, znowu rozlegaa si muzyka
i przy jej dwikach wielki dygnitarz wityni wystpowa nagle z brzytw
w rce i jednym zrcznym ruchem cina zielone piro wraz z wosami, do
ktrych byo ono przypite. Piro i wosy, cite przy samych nasadach, ofi-
arowywa drewnianej figurze bogini bardzo uroczycie i z wielk ceremoni,
paczc i dzikujc jej za pody ziemi i obfite plony, ktre tego roku zesaa.
A wraz z kapanem modlili si i pakali wszyscy ludzie zebrani na dziedzi-
cach wityni. Po zakoczeniu obrzdku dziewczynka schodzia z palankinu
i odprowadzano j na miejsce, gdzie miaa spdzi reszt nocy. Jednak
wszyscy ludzie czuwali na dziedzicach wityni przy wietle pochodni a
do witu.
Rankiem, gdy rzesze wci jeszcze toczyy si na podwrcach wityni,
poniewa opuszczenie jej byoby witokradztwem, kapani ponownie spro-
wadzali dziewczynk ubran w szaty bogini z kukurydz na szyi i mitr na
gowie. Znowu wchodzia na palankin i staa na nim, opierajc rce o por-
cze. Nastpnie starszyzna wityni braa palankin na ramiona. Jedni wyma-
chiwali kadzielnicami, inni za grali na instrumentach lub piewali i w ten
sposb obnosili j w procesji przez wielki dziedziniec do sali boga Huitzilo-
pochtli i z powrotem do komnaty z drewnian figur Bogini Kukurydzy,
ktrej wcieleniem bya dziewczynka. Nastpnie kazano jej zej z palankinu
i stan na stosach kukurydzy i warzyw, ktrymi zasana bya podoga wi-
tej komnaty. Starszyzna i szlachetnie urodzeni po kolei przystpowali do niej
z talerzami penymi zakrzepej krwi, ktr wytoczyli sobie z uszu jako poku-
t w czasie siedmiu dni postu. Jeden po drugim kucali przed ni, co byo
odpowiednikiem naszego klkania, i zeskrobujc krew z talerzy, rzucali j
na ziemi przed ni w charakterze ofiary za aski, ktre zesaa jako wciele-
nie bogini. Gdy mczyni zakoczyli pokorne ofiarowania swej krwi ludz-
kiemu wcieleniu bogini, kobiety ustawiay si w dugim rzdzie i czyniy to
samo. Kada z nich siadaa na poladkach i zeskrobywaa sw krew z tale-
rza. Ceremonia trwaa dugo, poniewa wszyscy bez wyjtku, modzi i sta-
rzy, musieli przej przed wcielonym bstwem i zoy sw ofiar. Gdy
wreszcie parada dobiega koca, ludzie powracali do domu uradowani, i za-
bierali si do rozmaitych misiw i wiktuaw, jak dobrzy chrzecijanie w
Wielkanoc po dugim pocie. A gdy ju zjedli i popili do syta, i wypoczli
po nocnym czuwaniu, wracali do wityni, cakiem orzewieni, by przypa-
trzy si zakoczeniu wita. A zakoczenie tak oto wygldao: gdy rzesze
si zebray, kapani uroczycie okadzali dziewczynk ucieleniajc bogini,
nastpnie rzucali j na wznak na stosy kukurydzy i nasion, odcinali jej go-
w, tryskajc krew zbierali do niecki i skrapiali krwi drewniany posg
bogini, ciany komnaty, ofiarowan kukurydz, pieprz, dynie, nasiona i wa-
rzywa pokrywajce podog. Zdzierali nastpnie skr z tuowia pozbawio-
nego gowy i jeden z kapanw wciska si w zakrwawion skr, ubiera si
w szaty, ktre nosia dziewczynka, na gow nakadano mu mitr, a na szyi
zawieszano acuch ze zotych kolb kukurydzy, w rce za bra kukurydz
ze zota i pir. Tak wystrojonego wyprowadzano do ludzi, wszyscy kapani
taczyli przy biciu bbnw, on za na czele procesji grat rol prowodyra,
stara si porusza jak najszybciej, na tyle, na ile pozwalaa mu ciasna skra
dziewczynki i jej strj, ktre musiay by za mae dla dorosego mczyzny.
Wydaje si, e te obyczaje meksykaskie w dostatecznej mierze dowodz,
i ludzkie ofiary, skadane, moim zdaniem, w Arycji, byy rwnie skadane
przez lud, ktrego kultura prawdopodobnie bya bynajmniej nie nisza, jeli
wrcz nie wysza anieli kultura ludw italskich we wczesnym okresie, w
ktrym powstao kapastwo arycyjskie. Niewtpliwe dowody istnienia tego
rodzaju ofiar w jednej czci wiata zwikszaj prawdopodobiestwo istnie-
nia ich w miejscach, w ktrych wiadectwa s mniej dokadne i godne za-
ufania. Reasumujc, moemy stwierdzi, i opisane tu fakty dowodz, jak
si zdaje, e obyczaj zabijania czowieka, ktrego wierni uwaaj za istot
bosk, istnia w wielu czciach wiata.
LII
Midzy niebem a ziemi
1
Wo witoci.
od zmarnowania, naley pilnie strzec osoby witej czy te bdcej tabu
przed zetkniciem si z ziemi. Posugujc si terminologi elektryczn
musi ona by izolowana, jeli nie ma straci cennej substancji wzgldnie
pynu, ktrym jak naczynie wypeniona jest po brzegi. Zdaje si, e w
wielu wypadkach izolacja osoby bdcej tabu jest zalecana nie tylko dla jej
wasnego dobra, lecz rwnie ze wzgldu na innych. Skoro bowiem waci-
woci witoci czy tabu jest to, e dziaa jak potny rodek wybuchowy, a
najlejsze dotknicie moe doprowadzi do detonacji, w interesie powszech-
nego bezpieczestwa naley pilnowa osob bdc tabu, by nie wybuchna
i nie zniszczya, nie spalia i nie rozwalia wszystkiego, z czym si zetknie.
Po drugie, nie wolno, by promienie soca paday na wit osob. Zakaz
ten jest przestrzegany zarwno przez mikada, jak i arcykapana Zapotekw.
Ot, co ciekawe, oba te zakazy dotykania ziemi i ogldania soca
przestrzegane s cznie lub jeden z nich przez dziewczta w okresie doj-
rzewania pciowego w wielu czciach wiata. U Murzynw Loango dziew-
czta w tym okresie zamyka si w oddzielnie stojcych chatach i adn cz-
ci nagiego ciaa nie wolno im dotkn ziemi. W Nowej Irlandii dziewczta
trzymane s przez cztery lata lub pi lat w maych klatkach bez wiata i nie
wolno im stan na ziemi. Tak oto opisuje ten zwyczaj naoczny wiadek:
2
Pandanus (pandan, pochutnik) drzewo tropikalne rosnce w Azji i Afryce, o prostym
pniu i duych szablastych liciach.
pokus, tote posa po pewn staruszk zajmujc si tym domem, jedyn
osob, ktrej wolno otworzy drzwi. Gdy czekalimy, syszaem, jak dziewcz-
ta mwiy co do wodza ktliwym tonem, jak gdyby czemu si sprzeciwiay
lub czego si obawiay. Wreszcie pojawia si staruszka. Nie robia wraenia
szczeglnie sympatycznego stranika wiziennego czy opiekuna. Nie spodo-
bao si jej danie wodza, by pozwolia nam obejrze dziewczyny, poniewa
spogldaa na nas bez cienia przychylnoci. Musiaa jednak otworzy drzwi,
gdy wdz jej to nakaza, a wtedy dziewczta zaczy zerka ku nam i na pole-
cenie wodza wycigny rce po paciorki. Ja jednak naumylnie siedziaem
troch dalej i jedynie wycigaem ku nim rk z paciorkami, poniewa chcia-
em wywabi je na zewntrz, eby obejrze wntrze klatek. Wywoao to ko-
lejn trudno, poniewa dziewcztom nie wolno byo opuszcza ng na zie-
mi przez cay czas ich pobytu w tym miejscu. Pragny jednak dosta pa-
ciorki, zatem stara kobieta musiaa pj i nazbiera duo kawakw drzewa
i bambusu. Rozoya je na ziemi, a nastpnie podesza do jednej z dziewczt,
pomoga jej opuci si w d klatki i trzymaa j za rk, gdy ta stpaa po
kawakach drzewa, a podesza dosy blisko, by wzi ode mnie paciorki.
Poszedem wtedy, by obejrze wntrze klatki, z ktrej wysza, ale z trudem
udao mi si wsun gow do rodka, tak duszna i gorca atmosfera tam
panowaa. Klatka bya czysta i zupenie pusta poza kilkoma bambusowymi
rurkami na wod. Miejsca byo w sam raz tyle, by dziewczyna moga siedzie
lub lee w skurczonej pozycji, a po zamkniciu drzwi musiaa tam panowa
niemal zupena ciemno. Dziewcztom wolno wychodzi z klatek tylko raz
dziennie, by umy si w misce drewnianej stawianej koo klatki. Powiedziay
mi, e bardzo si tam poc. W klatkach umieszcza si je jako bardzo mode
dziewczta, a wychodz z nich dopiero jako mode kobiety, gdy kad po ko-
lei wyprowadza si i urzdza na jej cze wielk uczt weseln. Jedna z nich
miaa lat czternacie lub pitnacie i wdz powiedzia nam, e w klatce prze-
bywa ju od piciu lat i wkrtce j opuci. Inne miay okoo omiu i dziesiciu
lat, a czekao je jeszcze kilka lat pobytu w klatkach.
1
Dr Pommerol antropolog i etnolog francuski.
cie jego mwi inskrypcje znajdowane nie tylko we Francji, lecz rwnie w
Szkocji i nad Dunajem.
W Niemczech, Austrii i Szwajcarii istniay o tej porze roku podobne zwy-
czaje. W grach Eifel w Nadrenii w pierwsz niedziel Postu modzie, cho-
dzc od domu do domu, zbieraa som i chrust, zanosia je na wzgrze i uk-
adaa wok wysokiego smukego buka, do ktrego przybijano kawaek
drzewa pod ktem prostym tak, e tworzy krzy. Nazywao si to zam-
kiem lub chat, a modzi mczyni maszerowali wok podpalonego
zamku z obnaonymi gowami i z zapalonymi pochodniami, modlc si
gono. Niekiedy w chacie palono kuk ze somy. Ludzie obserwowali, w
ktrym kierunku unosi si dym z ogniska. Jeli wiatr zdmuchiwa pomienie
w kierunku pl, byo to znakiem, e zbiory bd obfite. Tego samego dnia w
niektrych okolicach Eifel sporzdzano ze somy wielkie koo, ktre trzy ko-
nie wcigay na szczyt gry. W nocy przychodzili tu modzi chopcy, podpa-
lali kolo i toczyli je z gry.
W Szwajcarii wieczorem w pierwsz niedziel Wielkiego Postu istnia ta-
ke zwyczaj palenia ognisk na wysokich wzniesieniach. Dzie ten by po-
wszechnie nazywany Niedziel Iskier. Zwyczaj ten istnia na przykad w
caym kantonie Lucerny. Chopcy kryli od domu do domu, proszc o
drzewo i som, ukadali je na wysokiej grze czy pagrku wok pala, na
ktrym bya kuka somiana zwana wiedm. Po zachodzie soca stos za-
palano, a modzi ludzie taczyli dziko wok, niektrzy trzaskajc z biczw,
inni dzwonic dzwonkami. Gdy ogie opada, skakali przez pomienie. Na-
zywao si to paleniem wiedmy. W niektrych okolicach kantonu owija-
no rwnie stare koa w som i chrust, zapalano je i puszczano po stoku. Im
wicej wida byo iskrzcych si i poncych ognisk w ciemnociach, tym
bardziej urodzajny zapowiada si rok, a im wyej tancerze skakali obok
ognia czy przez pomienie, tym wyej wierzono uronie len. W niekt-
rych okolicach osoba, ktra ostatnia wstpia w zwizki maeskie, musiaa
zapala ognisko. Trudno oddzieli te ogniska palone w pierwsz niedziel
Wielkiego Postu od ognisk palonych mniej wicej w tej samej porze roku w
ceremonii zwanej wynoszeniem mierci. W Spachendorf na austriackim
lsku rankiem w dzie w. Ruperta (Ostatki) chocho ubrany w futrzany
paszcz i futrzan czap wynoszony jest do jamy za wsi i tam palony, a gdy
plonie, kady stara si uszczkn kawaek kuky, by go przywiza do gazi
najwyszego drzewa w swym ogrodzie lub zakopa na polu, wierzc, e w
ten sposb pomaga rosn swym plonom. Ceremonia znana jest pod nazw
grzebania mierci. Nawet w tych wypadkach gdy chocho nie nazywa si
mierci, znaczenie obrzdku jest przypuszczalnie takie samo, poniewa,
jak ju wyjaniem, nazwa mier nie wyraa pierwotnej intencji ceremo-
nii.
Urzdzano rwnie te wita ognia w wili Wielkanocy, w Wielk Sobo-
t. Tego dnia w katolickich krajach istnia zwyczaj gaszenia wszystkich
wiate w kocioach, pniej krzesano nowy ogie, niekiedy za pomoc
krzesiwa i stali, niekiedy za uywajc szka powikszajcego. Od tego
ognia zapala si wielk, paschaln, czyli wielkanocn wiec, od ktrej za-
pala si nastpnie od nowa wszystkie wiata w kociele. W wielu okolicach
Niemiec ten nowy ogie suy rwnie do rozpalania ogniska urzdzanego
gdzie w pobliu kocioa. Ognisko zostaje powicone i ludzie przynosz
patyki z dbu, orzecha i buka, ktre zwglaj w pomieniu, a nastpnie za-
bieraj ze sob do domw. Niektre z tych zwglonych patykw spala si
nastpnie w domu w wieo rozpalonym ogniu, modlc si przy tym, by Bg
zachowa gospodarstwo od ognia, piorunw i gradu. W ten sposb kady
dom dostaje wiey ogie. Kilka patykw chowa si przez cay rok i ka-
dzie si na palenisku w czasie wielkich burz, by piorun nie spali domu, lub
te z podobn intencj wtyka si je w dach. Inne pozostawia si na polach, w
ogrodach i na kach, modlc si przy tym, by Bg ochroni je przed zaraz
i gradem. Uwaa si, e takie pola rodz lepiej ni inne, grad nie niszczy
rosncych na nich zb i rolin, nie zjadaj ich myszy, mrwki i robactwo.
Nie moe im zaszkodzi adna wiedma, a kosy s gste i pene. Dotyka si
rwnie pugw zwglonymi patykami. Popioy ogniska wielkanocnego
wraz z popioami powiconych lici palmowych miesza si z ziarnem siew-
nym. Niekiedy na powiconym ognisku spala si drewnian figur zwan
Judaszem, a nawet w tych miejscowociach, gdzie zwyczaj ten zarzucono,
ognisko nadal nazywa si paleniem Judasza.
Zasadniczo pogaski charakter wita ognia przejawia si do wyranie
zarwno w sposobie, w jaki jest przez chopw obchodzony, jak i w wierze-
niach z nim zwizanych. W caych Niemczech pnocnych i rodkowych od
Altmark i Anhalt na wschodzie poprzez Brunszwik, Hanower, Oldenburg
i okrg harceski o jednej porze zapalaj si wielkanocne ogniska na szczy-
tach gr. Niekiedy mona naliczy ich a czterdzieci w zasigu oka ludz-
kiego. Na dugo przed Wielkanoc modzie zaczyna zbiera drzewo na
podpak, kady chop przykada si do zbirki i dla uwietnienia ogniska
znajduj si beczki smoy, cae blaszanki nafty i tym podobne. Ssiadujce
wioski id w zawody, czyje ognisko jarzy si bdzie wspanialszym pomie-
niem. Rozpala si je co roku na tej samej grze, czsto noszcej w zwizku z
tym nazw Gry Wielkanocnej. Pikny to widok, gdy z wzniesienia oglda
si zapalajce si jedno po drugim na szczytach okolicznych ogniska. Chopi
wierz, e jak daleko siga ich wiato, tak daleko pola bd rodziy obficie,
a domy, na ktrych odbija si blask pomieni, chronione bd przed ogniem
i chorob. W Volkmarsen i innych miejscowociach Hesji ludzie bacznie
przygldali si, w ktr stron wiatr przechyla pomienie, i w tym wanie
kierunku siali len w przekonaniu, e adnie obrodzi.
Tradycj ognisk wielkanocnych spotykamy rwnie w Holandii, gdzie
rozpalano je na najwyszych wzniesieniach, a ludzie taczyli wok pomie-
ni i skakali przez nie. I tu, podobnie jak w Niemczech, drzewo na podpak
zbieraa modzie krca od drzwi do drzwi. W wielu okolicach Szwecji w
Wielk Sobot strzela si z broni palnej we wszystkich kierunkach i wielkie
ogniska rozpala na szczytach gr i wzniesie. Niektrzy ludzie uwaaj, e
intencj tego obyczaju jest niedopuszczenie trolla i innych zych duchw
szczeglnie czynnych w tej porze roku.
W rodkowej czci Pogrza Szkockiego istnia w dawnych czasach zwy-
czaj rozpalania tak zwanych ognisk Beltane, w ktrych szczeglnie jasno
i niedwuznacznie wystpoway lady ofiar ludzkich. Ogniska te rozpalano w
dniu pierwszego maja, a zwyczaj przetrwa w niektrych okolicach a do
pnych lat XVIII wieku. Opisy tych ceremonii pira wspczesnych pisarzy
daj tak dziwny i ciekawy obraz staroytnego pogastwa, ktre zachowao
si w naszym kraju, e przytocz je w sowach autorw. Najpeniejszy opis
pozostawi John Ramsay, dziedzic majtku Ochtertyre w pobliu Crieff,
mecenas Burnsa i przyjaciel sir Waltera Scotta. Oto co opowiada:
3
J. Boemus w Mores, leges et ritus omnium gentium, Lyon 1541.
dawa znak. Do koa przytykano zapalon pochodnie, a gdy wybuchao po-
mieniem, dwch modych chopcw, bystronogich i silnych, chwytao za
uchwyty i zaczynao zbiega z koem po stoku. Rozlega si gony okrzyk.
Wszyscy mczyni i modzie wymachiwali pochodniami i starali si, by
pony dopty, dopki koo nie znajdzie si u stp gry. Modzi ludzie, kt-
rzy kierowali koem, mieli postara si, by ponce koo znalazo si w Mo-
zeli, ale rzadko im si to udawao, poniewa winnice pokrywajce wiksz
cz stoku przeszkadzay po drodze i koo czsto spalao si, zanim dotaro
do rzeki. Gdy koo przelatywao koo niewiast, witay je radosnymi okrzy-
kami, na ktre odpowiadali mczyni stojcy na szczycie. Wtrowali im
mieszkacy ssiednich wiosek, obserwujcy widowisko ze swych gr po
przeciwnej stronie Mozeli. Jeli udao si ogniste koo zapdzi do rzeki
i zgasi je w niej, spodziewano si obfitego winobrania, a mieszkacy Konz
mieli prawo wyegzekwowa od swoich ssiadw wz biaego wina. Wierzy-
li rwnoczenie, e jeli zwyczaju tego nie bd przestrzegali, bydo dosta-
nie drgawek i zawrotw gowy i bdzie taczyo w oborach.
Co najmniej do poowy XIX wieku ogniska z okazji letniego przesilenia
rozpalano w caej Grnej Bawarii. Palono je zwaszcza na grach, ale rw-
nie po caej nizinie i dowiadujemy si, e w ciszy i mrokach nocy porusza-
jce si grupy owietlone pomieniami byy widowiskiem pozostawiajcym
due wraenie. Przez ogie przeprowadzano bydo, by uleczy chore zwie-
rzta i chroni zdrowe przed zarazami i wszelkimi nieszczciami przez cay
rok. Wielu gospodarzy gasio w ten dzie ogie poncy na paleniskach do-
mowych i zapalao go na nowo od poncej szczapy przyniesionej z letniego
ogniska. O wysokoci lnu wrono z wysokoci pomieni, a ten, kto prze-
skoczy przez ognisko, mg by pewny, e nie bd go bolay krzye pod-
czas niw. W wielu okolicach Bawarii wierzono, e len uronie tak wysoko,
jak wysoko skakali chopcy przez ogie. W innych znowu starsi ludzie wty-
kali na polu trzy zwglone patyki z ogniska, wierzc, e dziki temu len b-
dzie rs wysoko. W innych miejscowociach patyki te wtykano w dachy, by
strzec je przed poarami. W miasteczkach w okolicy Wrzburga stosy roz-
palano na rynkach, a modzi ludzie, ktrzy przez nie skakali, nosili wiece z
kwiatw, gwnie z bylicy i z werbeny, a w rkach trzymali gazki ostrki.
Sdzili, e ci, ktrzy patrzyli w ogie, trzymajc przed twarz gazki
ostrki, nie bd cierpie na oczy przez cay rok. W XVI wieku istnia w
Wrzburgu zwyczaj rzucania poncych drewnianych krkw przez ludzi
biskupa w powietrze z gry wznoszcej si nad miastem. Krki wyrzucano
w powietrze za pomoc gitkich rdek, a gdy leciay w ciemnociach,
robiy wraenie ognistych smokw.
W Danii i Norwegii ogniska w wili w. Jana rozpalano na drogach w
otwartych miejscach i na grach. Norwegowie uwaali, e ogniska te zapo-
biegaj chorobie byda. Jeszcze dotd pon w Norwegii ogniska w wili w.
Jana. Rozpala si je, by przepdzi wiedmy, co rzekomo zlatuj si w t
noc z wszystkich stron wiata na Blocksberg, gr, na ktrej mieszka wielka
wiedma. W Szwecji wilia w. Jana (St. Hans) jest najweselszym wieczorem
roku. W caym kraju, a szczeglnie w prowincjach Bohus i Skania oraz w
okolicach ssiadujcych z Norwegi, obchodzi si to wito czst strzelani-
n i olbrzymimi ogniskami, ktre dawniej zwano sobtkami Baldura (Balde-
r's Balar), zapalanymi o zmroku na grach i wzniesieniach i rozwietlajcy-
mi swymi unami ca okolic. Ludzie tacz wok ognisk i skacz przez
nie. W niektrych okolicach Norrland w wili w. Jana ogniska pali si na
rozdroach. Buduje si je z dziewiciu rnych gatunkw drzewa, a widzo-
wie rzucaj w pomienie trujce grzyby pewnego gatunku (Baran), by prze-
ciwdziaa mocy trollw i innych duchw, ktre, jak gosi wierzenie, tej
nocy s na wolnoci. Albowiem w tym tajemniczym okresie otwieraj si
gry i z ich przepastnych gbin wyrusza na wiat niesamowita armia, by
potaczy i pobawi si. Chopi wierz, e gdyby jakie trolle zjawiy si w
pobliu, ludzie by je zobaczyli, a gdy na przykad koza lub cap zbli si do
poncego ogniska, chopi s stanowczo przekonani, e to nie kto inny, jak
Zy we wasnej osobie. Warto jeszcze zaznaczy, e wilia w. Jana jest w
Szwecji nie tylko witem ognia, lecz rwnie i wody. Pewne wite rda
posiadaj tej nocy niezwyke waciwoci lecznicze i wielu chorych udaje si
do nich, by wyleczy si ze swych dolegliwoci.
W wili w. Jana ogniska rozpala si jeszcze obecnie w caych Czechach.
Po poudniu chopcy chodz po domach z taczkami, zbierajc paliwo i gro-
c sknerom straszliwymi nastpstwami. Niekiedy modzie cina mod
prost jodek w lesie, dziewczta przybieraj j bukietami, wiecami z lici
i czerwonymi wstkami. Dookoa jodeki ukada si chrust, a wieczorem
wszystko to si podpala. Gdy pomienie wybuchaj, modzi chopcy wspina-
j si na drzewo i zdejmuj wiece, ktre dziewczyny na nim zawiesiy.
Potem chopcy i dziewczta stoj po obu stronach ogniska i patrz na siebie
przez wiece, by zobaczy, czy bd sobie wierni i pobior si w najbli-
szym roku. Dziewczta rzucaj rwnie wiece przez ognisko biada nie-
zgrabnemu kawalerowi, ktry nie zapie wieca rzuconego mu przez jego
bogdank. Gdy pomienie zamieraj, kada para bierze si za rce i razem
trzykrotnie przeskakuj przez ognisko. Tym, ktrzy to zrobili, nie grozi
przez cay rok febra, a len uronie tak wysoko, jak wysoko skakali modzi.
Dziewczyna, ktra zobaczy dziewi ognisk w ten wieczr, wyjdzie z pew-
noci za m w cigu roku. Osmalone wiece przechowywane s starannie
przez cay rok. Podczas burzy spala si w ogniu kawaek wianka i odmawia
przy tym modlitw, kawaek daje si krowom, gdy choruj lub si ciel, a
reszta suy do okadzania domu i obory, by ludzie i bydo byli zdrowi i do-
brze im si wiodo. Czasami smaruje si stary wz drabiniasty ywic, pod-
pala i puszcza po stoku gry. Czsto chopcy zbieraj wszystkie stare mioty,
na jakie natrafi, zanurzaj je w smole, zapalaj, wymachuj nimi w powie-
trzu i podrzucaj wysoko. Niekiedy biegn ca gromad z poncymi mio-
tami po stoku gry, wymachujc nimi i krzyczc. Trzonki miote i popalone
drewienka przechowuje si, by nastpnie wetkn je midzy kapust, chro-
nic j w ten sposb przed gsienicami i owadami. Niektrzy wtykaj zw-
glone patyki z letniego ogniska na zasianych polach, kach, w ogrodach i na
dachach jako talizman zabezpieczajcy przed piorunami i z pogod albo
wyobraaj sobie, e popi na dachu ochroni dom przed wszelkimi poara-
mi. W niektrych okolicach, gdy ognisko ponie, nakadaj sobie na gow
i przepasuj si wiankami z bylicy, uwaajc, e jest to rodek chronicy
przed duchami, wiedmami i chorob; wieniec z bylicy chroni w szczegl-
noci przed chorobami oczu. Niekiedy dziewczta patrz na ognisko przez
girlandy polnych kwiatw, proszc ogie, by da im lepszy wzrok i mocniej-
sze powieki. Dziewczyna, ktra to uczyni trzykrotnie, nie bdzie chorowaa
na oczy przez cay rok. W niektrych okolicach Czech pdzono krowy przez
ognisko, by uchroni je przed zymi urokami.
W krajach sowiaskich letnie przesilenie obchodzone jest w podobny
sposb. Wiemy, e w Rosji w wili w. Jana modzie skacze przez ognisko
parami z figur Kupay w ramionach. W niektrych okolicach Rosji figur
Kupay pali si w noc w. Jana lub wrzuca do rzeki. W innych okolicach
Rosji modzie nosi wiece z kwiatw i pasy z witych zi, gdy skacz
przez dym lub pomienie, a niekiedy pdz przez ogie bydo, by ochroni
zwierzta przed czarownikami i wiedmami, ktrzy w tym czasie spragnieni
s mleka. Na Ukrainie wbija si w ziemi drg owinity som i pali, a gdy
pomienie wzbijaj si do gry, kobiety wrzucaj w nie gazki brzozy, m-
wic: Niech mj len wyronie tak wysoko jak ta ga. Na Rusi Zakarpac-
kiej ognisko rozpala si ogniem skrzesanym za pomoc dwch kawakw
drzewa. Gdy starsi zajmuj si robieniem ognia, reszta przypatruje si w
uroczystym milczeniu, ale gdy pomie buchnie, zaczynaj piewa radosne
pieni. Gdy tylko ognisko zaponie, modzie bierze si za rce i parami ska-
cze przez dym, a nawet przez pomienie. Nastpnie pdzi si przez ogie
bydo.
W wielu okolicach Prus i Litwy rozpala si wielkie ogniska w noc letnie-
go przesilenia. Pon one na wszystkich wzgrzach, jak okiem sign.
Ogniska te maj stanowi ochron przed czarami, grzmotami, gradem, cho-
robami byda, szczeglnie jeli przepdzi si je nastpnego ranka przez
miejsca, w ktrych palono ogniska. Ale przede wszystkim ogniska chroni
chopw przed podstpami czarownic, ktre usiuj kra mleko krowom za
pomoc urokw i zakl. Dlatego to mona zobaczy, jak modzi ludzie,
ktrzy zapalali ognisko, chodz nastpnego rana od domu do domu i otrzy-
muj dzbanki mleka. W tym samym celu wtykaj rzepie i bylice we wrota
lub ywopot, przez ktre krowy id na pastwisko, poniewa i to ma suy
jako ochrona przed czarami. Na Mazurach, w dzielnicy Prus Wschodnich
zamieszkaej przez Polakw, istnieje zwyczaj wygaszania wszystkich ogni w
wioskach w wili w. Jana. Wbija si nastpnie w ziemi dbowy pal
i umieszcza na nim koo jak na osi. Koo to chopi na zmian szybko krc,
a na skutek tarcia skrzesz ogie. Kady zabiera do domu zapalon gowni
i rozpala ni nowy ogie w domu. W Serbii w noc letniego przesilenia paste-
rze zapalaj pochodnie z kory brzozowej i obchodz z nimi zagrody dla
owiec i obory dla byda. Id potem na szczyt gry, gdzie pochodnie si do-
palaj.
Madziarowie na Wgrzech obchodz letnie wito ognia w podobny spo-
sb jak wiele innych krajw Europy. Zwyczaj rozpalania ognisk na wznie-
sieniach w wili letniego przesilenia jest szeroko rozpowszechniony. Modzi
ludzie skacz przez ogie, a widzowie wr z tego, czy skaczcy szybko si
oeni. Tego rwnie dnia wielu winiopasw krzesze ogie, krcc koo
osadzone na drewnianej osi owinitej konopiem, a przez ogie w ten sposb
rozniecony przeprowadzaj swe trzody wi, by ochroni je przed choroba-
mi.
Estoczycy w Rosji nale, podobnie jak Madziarowie, do wielkiej tura-
skiej rodziny ludw i obchodz letnie przesilenie tak samo jak inni. Uwaa-
j, e ogie w. Jana chroni bydo przed wiedmami, i mwi, e kto do
ogniska nie przyjdzie, bdzie mia mnstwo ostu w jczmieniu i chwastw w
owsie. Na estoskiej wyspie Oesel, wrzucajc drzewo do ogniska, woaj:
Chwasty do ognia, len na pole!, albo wrzucaj w pomienie trzy polana,
mwic: Niech len ronie wysoko!. Potem zwglone patyki zabieraj ze
sob do domu, by bydo rozmnaao si. W niektrych czciach wyspy
ognisko robi si z chrustu i innego paliwa uoonego wok drzewa, z cho-
rgwi powiewajc ze szczytu. Ten, ktremu uda si strci tyk chor-
giew, zanim tyka si zapali, osignie powodzenie. Dawniej uroczystoci
trway do rana i koczyy si rozpust, ktra wygldaa jeszcze bardziej
obrzydliwie w wietle letniego poranka.
Przechodzc ze wschodu na zachd Europy, widzimy, e letnie przesilenie
dnia i nocy obchodzone jest w podobny sposb. Prawie do poowy XIX wie-
ku zwyczaj palenia ognisk by tak rozpowszechniony we Francji, e nie byo
miasteczka czy wioski, gdzie by go nie przestrzegano. Ludzie taczyli wok
ognisk, skakali przez nie i zabierali ze sob zwglone patyki, by chroni
domy przed poarami, piorunami i czarami.
W Jumiges w Normandii do poowy XIX wieku przetrwao letnie wito
ognia o szczeglnych cechach wiadczcych o wielkiej staroytnoci tego
obyczaju. Co roku dwudziestego trzeciego czerwca, w wili w. Jana, brac-
two Zielonego Wilka wybierao nowego wodza czy te mistrza, ktry zaw-
sze musia pochodzi z wioski Conihout. Po wyborze nowy mistrz bractwa
przybiera tytu Zielonego Wilka i ubiera si w specjalny kostium, skadaj-
cy si z dugiego zielonego paszcza i bardzo wysokiego zielonego stoko-
watego kapelusza bez ronda. W tym przebraniu kroczy uroczycie na czele
bractwa do miejsca zwanego Chouquet, piewajc hymn w. Jana. Przed nim
niesiono krucyfiks i chorgiew kocieln. W Chouquet na procesj oczeki-
wa ksidz, kierownicy chru i chr, ktrzy odprowadzali bractwo do ko-
cioa parafialnego. Po wysuchaniu mszy kompania udawaa si do domu
Zielonego Wilka, gdzie spoywaa skromny posiek. W nocy rozpalano
ognisko przy dwikach rcznych dzwonkw, ktrymi dzwonili mody ka-
waler i moda panna przystrojeni kwiatami. Potem Zielony Wilk i bractwo, z
kapturami opuszczonymi na oczy, biegli wok ogniska za mczyzn, ktry
zosta wybrany Zielonym Wilkiem na rok nastpny. Chocia jedynie pierw-
szy i ostatni czowiek w acuchu mia woln rk, zadaniem ich byo trzy-
krotnie schwyta i otoczy Zielonego Wilka, ktry usiujc wymkn si,
okada bractwo dugim kijem. Gdy wreszcie udao im si go zapa, prowa-
dzili go do ogniska i udawali, e chc go wrzuci w pomienie. Po ceremonii
wracali do domu Zielonego Wilka, gdzie podawano im kolacj, znowu bar-
dzo skp. Do pnocy panowa nastrj prawie religijnie uroczysty. Ale z
uderzeniem godziny dwunastej wszystko si zmieniao. Wstrzemiliwo
ustpowaa miejsca wyuzdaniu, nabone pieni zastpowano bakchicznymi
piosnkami, a ostre, drce dwiki wiejskich skrzypek ledwie przebijay si
przez wrzask rozweselonego bractwa Zielonego Wilka. Nastpnego dnia,
dwudziestego czwartego czerwca, te same osoby z t sam haaliw weso-
oci obchodziy letnie przesilenie. Jedna z ceremonii polegaa na obnosze-
niu przy palbie muszkietw olbrzymiego bochna powiconego chleba w
ksztacie tarasowatego stoka z ozdobion wstkami piramid zieleni na
szczycie. Nastpnie wite dzwonki zoone na stopniach otarza wrczano
jako insygnia wadzy czowiekowi, ktry mia peni funkcje Zielonego
Wilka w nadchodzcym roku.
Zwyczaj zapalania ognisk przestrzegany by w naszym kraju i jak zwykle
ludzie taczyli wok ognisk i skakali przez nie. W Walii dla zbudowania
ogniska potrzeba byo trzech lub dziewiciu rnych rodzajw drzewa
i zwglonych prtw przechowanych pieczoowicie od zeszorocznego wi-
ta. Ognisko rozpalano zazwyczaj na wzniesieniu. W dolinie Glamorgan za-
palano wz owinity w som i spuszczano go po stoku gry. Jeli pon
przez ca drog i jeszcze dugo po dotarciu do stp gry, wrono z tego
obfite zbiory. Mieszkacy wyspy Man zwykli byli w wili letniego przesile-
nia zapala na wszystkich polach ognie zgodnie z kierunkiem wiatru, by
dym przeszed nad zboem. Spdzali rwnie bydo i obchodzili je kilka-
krotnie z poncym kolcolistem i janowcem.
Obyczaj rozpalania ognisk w wili letniego przesilenia by do niedawna
rozpowszechniony w caej Hiszpanii i w niektrych okolicach Woch i Sycy-
lii. Na Malcie wielkie ogniska rozpalano na ulicach i placach miast i wiosek
w wili w. Jana. Dawniej wielki mistrz zakonu w. Jana zwyk by tego
wieczora podpala stos beczek ze smo przed budynkiem witego Szpita-
la4. Rwnie w Grecji zwyczaj palenia ognisk w wili w. Jana by po-
wszechny. Jedn z przyczyn, jak syszymy, bya ch pozbycia si much.
Wedug innej relacji, kobiety, przeskakujc przez ogie, woaj: Pozosta-
wiam za sob me grzechy!. Na Lesbos zazwyczaj zapala si po trzy ogniska
witojaskie, a ludzie przeskakuj je trzykrotnie z kamieniem na gowie,
mwic przy tym: Skacz przez zajczy ogie, moja gowa z kamienia. W
Kalimnos ognisko w dniu przesilenia ma zapewni obfito w nadchodz-
cym roku i uchroni przed muchami. Ludzie tacz i piewaj wok ognisk
z kamieniami na gowie, a potem skacz przez pomienie lub rozarzone
wgle. Gdy ogie wygasa, robi znak krzya na nogach i udaj si prosto do
morza, by si wykpa.
Zwyczaj palenia ognisk w dniu przesilenia letniego rozpowszechniony jest
u ludw mahometaskich w Afryce Pnocnej, szczeglnie w Maroku i Al-
gierze. Przestrzegaj go zarwno Berberowie, jak i wiele plemion arabskich
i uywajcych jzyka arabskiego. W krajach tych letnie przesilenie (dwu-
dziesty czwarty czerwca wg starego stylu) nazywa si lnsara. Ogniska
rozpala si na dziedzicach, rozdroach, na polach, a niekiedy na klepiskach.
Jako paliwo szczeglnie poszukiwane s roliny wydajce silny, aromatycz-
ny zapach i dajce duo dymu; nale do nich: koper, tymianek, ruta, trybul-
ka, rumianek, pelargonia i mita. Ludzie ustawiaj siebie i dzieci w ten spo-
sb, by dym wia w ich kierunku, i pdz go na sady i pola. W niektrych
miejscowociach wszyscy musz skaka przez ogie, gdzieniegdzie naley
skaka siedmiokrotnie. Zabieraj rwnie ponce gazie z ogniska, by wy-
kadzi domy. Przenosz przez ogie rozmaite przedmioty i sprowadzaj do
ogniska chorych, modlc si o ich powrt do zdrowia. Popioy ogniska rw-
nie maj posiada pozytywne wasnoci. W niektrych miejscowociach
ludzie nacieraj sobie nimi wosy i ciaa. W innych uwaaj, e skaczc
przez ogie pozbywaj si niepowodze i e bezdzietne pary doczekaj si
w ten sposb potomstwa.
Obchodzenie wit letniego przesilenia przez ludy mahometaskie jest
tym bardziej godne uwagi, e w kalendarzu mahometaskim, wycznie
ksiycowym i nieskorygowanym przez wprowadzenie dodatkowych dni,
4
Jednym z gwnych celw i obowizkw zakonu joannitw (pniej zakonu rodyjskiego
i maltaskiego) byo obok walki z niewiernymi pielgnowanie chorych. Na czele zako-
nu sta wielki mistrz szpitala w. Jana w Jerozolimie i opiekun ubogich Jezusa Chrystusa.
Gdy po utracie Rodosu, opanowanego przez Turkw, joannici przenieli si na oddan im do
dyspozycji przez cesarza Karola V Malt, przybrali nazw rycerzy maltaskich. Jednym z ich
pierwszych czynw byo wybudowanie na Malcie piknego i wielkiego szpitala, ktry za-
chowa si po dzi dzie. W 1552 roku pod wielkim mistrzem Janem de la Valette Parisot
zdoali obroni si przed atakiem olbrzymiej armii tureckiej, a miasto powstae w tym okresie
nazwali na cze mistrza La Valetta.
oczywicie nie ma wcale wit zajmujcych stae pozycje w roku sonecz-
nym. Wszystkie cile mahometaskie wita zwizane s z ksiycem
i wraz z tym wiatem niebieskim wdruj przez cay okres obrotu ziemi
wok soca. Ju ten fakt dowodzi, e wrd ludw mahometaskich Afryki
Pnocnej, podobnie jak wrd chrzecijaskich ludw Europy, wito let-
niego przesilenia jest zupenie niezalene od religii wyznawanej oficjalnie,
e jest ono pozostaoci po znacznie wczeniejszym pogastwie.
Z dotychczasowych wywodw moemy wycign wniosek, e u poga-
skich przodkw narodw europejskich najbardziej rozpowszechnionym i po-
pularnym witem byy wielkie obrzdki w wili letniego przesilenia lub w
sam dzie przesilenia. Zbieno wita z letnim przesileniem nie moe by
dzieem przypadku. Musimy raczej uwaa, e nasi pogascy przodkowie
celowo wyznaczali wito ognia na ziemi w takim terminie, by zbiene byo
z osigniciem przez soce najwyszego punktu w swej podry po niebie.
Wynikaoby z tego, e twrcy tych obrzdkw obserwowali przesilenia
wzgldnie zwrotne punkty pozornej drogi soca po niebie i regulowali swj
kalendarz witeczny, biorc do pewnego stopnia pod uwag wzgldy astro-
nomiczne.
Jest to raczej pewne w odniesieniu do wikszoci pierwotnych mieszka-
cw znacznej czci kontynentu europejskiego, ale chyba nie odnosi si do
ludw celtyckich, ktre zamieszkiway najdalsze zaktki Europy, wyspy
i przyldki wcinajce si w Ocean Atlantycki na pnocnym zachodzie kon-
tynentu. Gwne wita ognia Celtw, ktre przetrway, co prawda tylko w
pewnych okolicach, i obchodzone s z nie tak wspaniaym jak dawniej ce-
remoniaem do naszych czasw, pozornie nie miay nic wsplnego z pooe-
niem soca na niebie. Byy dwa takie wita wypadajce w odstpach sze-
ciomiesicznych. Jedno obchodzono w wili pierwszego maja, drugie w
Allhallow Even, pospolicie nazywane Hallowe'en, to znaczy trzydziestego
pierwszego padziernika, w przeddzie Wszystkich witych, czyli Allhal-
lows Day. Daty te nie s zbiene z adnymi z czterech zawiasw, na kt-
rych obraca si rok soneczny, to znaczy ze zrwnaniami i przesileniami.
Nie s rwnie zbiene z porami rolniczego roku, wiosennym siewem i je-
siennymi niwami. Pierwszego maja ziarno od dawna jest ju zasiane, a na
pocztku listopada pola ju s nagie, plony dawno zebrane i zoone w spi-
chrzach, drzewa owocowe ogoocone, a nawet te licie popiesznie zlatu-
j na ziemi. Mimo to pierwszy maja i pierwszy listopada s punktami
zwrotnymi roku europejskiego. Pierwsza data jest zapowiedzi miego ciepa
i bogatej rolinnoci lata, druga oznajmia, a nawet przynosi ze sob chody i
nago zimy. Ale jeli nawet te szczeglne chwile roku, jak na to susznie
wskaza pisarz uczony i inteligentny5, nie maj wikszego znaczenia dla
5
Frazer mwi tu o sir Edmundzie Kerchever Chambersie (1866-1954), angielskim uczonym
filologu i historyku dramatu, oraz o jego ksice The Mediaeval Stage.
europejskiego rolnika, s bardzo wane dla europejskiego hodowcy, ponie-
wa z nadejciem lata ma wypdzi swe trzody na ki, by ywiy si wie
traw, a z nadejciem zimy musi je zaprowadzi z powrotem do bezpiecznej
przystani zagrody. W zwizku z tym wydaje si prawdopodobne, e celtyc-
kie przepoowienie roku siga czasw, gdy Celtowie zajmowali si gwnie
pasterstwem, gdy byt ich uzaleniony by jeszcze gwnie od trzd, tote
kluczowymi datami roku byy dla nich dni, gdy wczesnym latem wyprowa-
dzano trzody na pastwiska i gdy powracay na pocztku zimy. Nawet w Eu-
ropie rodkowej, tak odlegej od okolic zamieszkanych obecnie przez Cel-
tw, mona wyledzi podobny podzia roku w olbrzymim rozpowszechnie-
niu obchodw dnia pierwszego maja i jego wilii (nocy Walpurgi), a z drugiej
strony w dniu Wszystkich witych na pocztku listopada, w ktrym pod
cienkim chrzecijaskim paszczem kryje si staroytne pogaskie wito
umarych. Wolno nam z tego wycign wniosek, e w caej Europie niebie-
ski podzia roku wedug przesile wyprzedzany by przez podzia, ktry
moemy nazwa ziemskim, a ktrego wzowymi elementami byy pocztek
lata i pocztek zimy.
Oba te wielkie wita celtyckie, pierwszy maja i pierwszy listopada, lub
cilej, wilie obu tych dni, bardzo s do siebie podobne, zarwno pod wzgl-
dem obowizujcych obrzdkw, jak i przesdw z nimi zwizanych, i oba
zdradzaj staroytne i pogaskie pochodzenie. wito Majowe, czyli Belta-
ne, jak je nazwali Celtowie, zostao ju opisane. Pozostaje jeszcze przedsta-
wi opis Halloween, zapowiadajcego nadejcie zimy.
Halloween byo prawdopodobnie z dawna witem waniejszym, ponie-
wa Celtowie uwaali, zdaje si, wanie Halloween, a nie Beltane za
pierwszy dzie nowego roku. Na wyspie Man, jednej z fortec, w ktrej jzyk
i obyczaje celtyckie najduej przetrzymay saksoskie oblenie, pierwszy
listopada starego stylu do niedawna jeszcze uwaano za dzie noworoczny.
W tym dniu zwykli byli chodzi koldnicy, piewajc w miejscowym jzyku
co w rodzaju koldy noworocznej, zaczynajcej si od sw: Dzi mamy
wieczr noworoczny, Hogunnaa!. W dawnych czasach w Irlandii rozpalano
w Halloween, czyli wili Samhain, nowy ogie, od ktrego zapalano
wszystkie ogniska w Irlandii. Tego rodzaju zwyczaj dobitnie wskazuje na to,
e Samhain, czyli Wszystkich witych, byo dniem noworocznym, jest bo-
wiem zupenie naturalne, e nowy ogie rozpala si z pocztkiem nowego
roku, by bogosawiestwa jego trway przez wszystkie dwanacie miesicy.
Nie tylko Celtowie, ale wszystkie ludy europejskie od najdawniejszych
czasw uwaay t noc stanowic przejcie od jesieni do zimy za por, gdy
dusze zmarych przychodz w odwiedziny do swych dawnych domw, by
ogrza si przy ogniu i podje sobie dobrze z przygotowanych przez kocha-
jcych ich krewniakw wiktuaw, wyoonych w kuchni lub izbie miesz-
kalnej. Naturalna to bya przecie myl, e nadejcie zimy wypdzi biedne,
drce i godne duchy z nagich pl i ogooconych z lici lasw, e bd szu-
kay schronienia w domach, przy znanych im ogniskach. Powraca przecie
ryczce bydo z letnich pastwisk w lasach i na grach, by szuka schronienia
i opieki w zagrodach, gdy w chwiejcych si gaziach gwide ponury
wiatr, a w kotlinach rosn zaspy niene. Czy moe dobry gospodarz i dobra
gospodyni odmwi duchom zmarych gocinnoci, ktrej uyczaj swym
krowom?
Ale nie tylko niewidzialne dusze zmarych kr w ten dzie, gdy jesie
zimie blady dzie oddaje. Czarownice pdz w swych niecnych sprawach,
niektre okrakiem na miotach, inne galopujc po drogach na burych kotach,
ktre na ten jeden wieczr zamieniaj si w czarne jak wgiel rumaki. Tej
nocy kr rwnie swobodnie wrki i najrozmaitsze skrzaty.
Celtyckie chopstwo zawsze otaczao Halloween aur tajemniczoci i l-
ku, a przecie uroczystoci ludowe, przynajmniej w nowszych czasach, nie
odznaczay si zupenie mrocznym nastrojem. Wrcz przeciwnie, towarzy-
sz im barwne obrzdki i wesoe zabawy, dziki ktrym staje si Halloween
najweselszym wieczorem roku.
Jeli jednak poganie staroytnej Europy obchodzili, jak na to wskazuje
wiele wakich dowodw, letnie przesilenie wielkim witem ognia, ktrego
lady przetrway w wielu miejscach do naszych czasw, nasuwa si w spo-
sb naturalny przypuszczenie, e podobne obyczaje byy zapewne przestrze-
gane rwnie przy zimowym przesileniu.
We wspczesnym wiecie chrzecijaskim staroytne wita ognia prze-
trway, jak si zdaje, do ostatnich czasw w starym zwyczaju boonarodze-
niowej kody. Zwyczaj ten by rozpowszechniony w caej Europie, lecz
szczeglnie rozkwit w Anglii, Francji i u Sowian poudniowych, w kadym
razie najpeniejsze opisy owego obyczaju pochodz wanie z tych krajw.
Nasz znawca staroytnoci, John Brand6, ju dawno wskaza na to, e koda
Yule bya jedynie zimowym odpowiednikiem ogniska z okazji letniego prze-
silenia, rozpalanym w domu zamiast na wolnym powietrzu ze wzgldu na
zimno i niesprzyjajc pogod. Jego pogld podtrzymuje istnienie wielu
dziwnych przesdw zwizanych z kod Yule, niemajcych adnego wi-
docznego zwizku z chrzecijastwem, ale noszcych bardzo wyrane pitno
pogastwa.
Opisane dotd wita ognia obchodzone byy regularnie w okrelonych
porach roku. Ale poza tymi regularnie powtarzajcymi si obrzdkami cho-
pi w wielu krajach europejskich zwykli byli od niepamitnych czasw po-
sugiwa si ogniem w wypadkach nieszcz i klsk ywioowych, przede
wszystkim za gdy bydo padao ofiar zarazy. Relacja o europejskich wi-
tach ognia nie byaby pena bez uwzgldnienia tych niezwykych obrzd-
kw, na ktre tym bardziej powinnimy zwrci uwag, e, by moe, one
6
John Brand (1744-1806) angielski historyk, badacz staroytnoci i topografii.
to wanie s rdem i pocztkiem wszystkich innych wit ognia. Nie ulega
wtpliwoci, e sigaj bardzo odlegej staroytnoci. Wrd ludw teuto-
skich znane s powszechnie jako ognie w potrzebie. Czasami nazywano je
rwnie ogniami dzikimi, niewtpliwie w odrnieniu od ognia poskro-
mionego, wytwarzanego sposobami bardziej pospolitymi. Sowianie nazy-
waj je ywymi ogniami.
Histori obyczaju mona wyledzi ju we wczesnym redniowieczu, kie-
dy Koci potpi go jako pogaski przesd. Przetrwa on do poowy XIX
wieku, kiedy to jeszcze bywa od czasu do czasu stosowany w rozmaitych
czciach Niemiec, Anglii, Szkocji i Irlandii. Wrd ludw sowiaskich
przetrwa, zdaje si, jeszcze duej. Okazj do krzesania takiego ognia jest
zazwyczaj wybuch zarazy wrd byda, na ktre, jak lud wierzy, ogie w
potrzebie jest lekarstwem niezawodnym.
Powszechnie przyjt metod wytwarzania ognia w potrzebie jest po-
cieranie dwch kawakw drzewa. Nie wolno krzesa go za pomoc krze-
mienia lub stali. Wyjtkowo u niektrych Sowian poudniowych istnia
zwyczaj krzesania ognia w potrzebie przez uderzenie w kawaek elaza na
kowadle. Tam gdzie uywa si w tym celu drzewa, powinien to by db, ale
w Dolnej Nadrenii ogie rozpalano, trc kawaki zarwno drzewa dbowe-
go, jak i jodowego. W krajach sowiaskich syszymy o topoli, gruszy i de-
reniu. Czsto mowa jest po prostu o drzewie, niekiedy za potrzeba do tego
celu dziewiciu rnych gatunkw drzewa, ale raczej na to, eby je spali w
ognisku ni eby je pociera w celu wytworzenia ognia w potrzebie.
Istniay rwnie najrozmaitsze przepisy okrelajce, jacy ludzie mog czy
te powinni tym si zajmowa.
Ogniem tym sposobem uzyskanym zapalano ognisko, a gdy tylko pomie-
nie nieco opady, przeprowadzano przez arzce si wgle chore bydo, nie-
kiedy w ustalonym porzdku najpierw winie, potem krowy i na samym
kocu konie. Czasami przeprowadzano je przez ogie dwa, trzy i nawet wi-
cej razy, zdarzao si wic, e poszczeglne sztuki byda zostaway miertel-
nie poparzone. Gdy tylko skoczono przeprowadzanie zwierzt przez ogie,
modzi rzucali si dziko na popioy i niedopalone wgle, obrzucajc si nimi
i czernic. Ci, ktrzy byli najbardziej wysmarowani, maszerowali triumfal-
nie za bydem przez wie i przez dugi czas potem si nie myli. Ludzie za-
bierali z ogniska ponce szczapy i rozpalali nimi ogniska w domu. Po zga-
szeniu takiej szczapy w wodzie wkadao si j czasami do obu, z ktrego
jado bydo, i pozostawiano j tam pewien czas. Popioy z ognia w potrze-
bie rozsypywano rwnie po polach, by chroni zboe przed szkodnikami,
niekiedy za zabierano je do domu. Uywano ich jako lekarstwa przeciwko
chorobom, posypywano nimi miejsce obolae albo mieszano z wod i dawa-
no choremu do picia.
LV
Interpretacja wit ognia
1
Edward Westermarck (1862-1939) fiski socjolog i filozof. Napisa m.in. The History of
Human Marriage.
2
Eugen Mogk (1854-1939) niemiecki etnolog.
rolin i wszystkiego, co stanowi o zdrowiu i szczciu; wedug za drugiego
pogldu ogie jest si straszliw i niszczycielsk, pochaniajc wszystkie
szkodliwe elementy, duchowe i materialne, zagraajce yciu ludzi, zwierzt
i rolin. W pierwszej koncepcji ogie jest bodcem, w drugiej rodkiem
oczyszczajcym, wedug jednej teorii skutki jego s pozytywne, wedug dru-
giej negatywne.
By moe jednak oba te wyjanienia dadz si pogodzi mimo zasadni-
czych rnic w definiowaniu waciwoci ognia. Jeli przyjmiemy, e ognie
rozpalane podczas tych wit miay przede wszystkim na celu naladowanie
ciepa i wiata sonecznego, to czy nie moemy uwaa oczyszczajcych
i puryfikacyjnych waciwoci, ktre z ca pewnoci zostay im przypisane
w wierzeniach ludowych, za atrybuty zaczerpnite bezporednio z oczysz-
czajcych i puryfikacyjnych waciwoci soca? W ten sposb moglibymy
doj do wniosku, e podczas gdy naladowanie soca w tych uroczysto-
ciach byo elementem pierwotnym i gwnym, przypisywane im waciwo-
ci oczyszczajce byy wtrne i drugorzdne. Do takiego wniosku zajmuj-
cego stanowisko porednie midzy obydwiema teoriami i uznajcego ziarno
prawdy w obu doszedem we wczeniejszym wydaniu tej pracy, tymczasem
jednak dr Westermarck przytoczy wakie dowody przemawiajce wycz-
nie za teori puryfikacyjn musz przyzna, e argumenty jego s bardzo
przekonywajce i e po peniejszym rozpatrzeniu faktw szala zdaje si
przechyla na jego stron. Mimo to przypadek ten nie jest bynajmniej tak ja-
sny, by bez dalszej dyskusji zrezygnowa z teorii sonecznej, postanowiem
zatem przytoczy dodatkowe wzgldy przemawiajce za ni, nim przejd do
tych, ktre przemawiaj przeciwko niej. Teoria cieszca si poparciem ba-
dacza tak uczonego i rozwanego jak Wilhelm Mannhardt zasuguje na pe-
ne szacunku rozwaenie.
W poprzednich rozdziaach niniejszej ksiki widzielimy, e czowiek
dziki stara si uzyska wiato soneczne za pomoc czarw, i nie byoby w
tym nic dziwnego, gdyby pierwotni mieszkacy Europy czynili to samo.
Zaiste, jeli uwzgldnimy, e przez znaczn cz roku w Europie panuje
klimat chodny i niebo zakrywaj chmury, wyda nam si zupenie naturalne,
e zaklinanie soca zajmowao znacznie doniolejsze miejsce w przesd-
nych praktykach ludw europejskich anieli u tych dzikich plemion, ktre
mieszkay bliej rwnika i ktre wobec tego miay soca nawet wicej, ani-
eli potrzeboway. Taki pogld wspieraj liczne dowody oparte czciowo
na datach wit, czciowo za na ich charakterze, a take na wierze w ich
wpyw na pogod i rolinno.Po pierwsze, jeli idzie o daty, nie moe by
zwykym przypadkiem, e dwa najwaniejsze i najbardziej popularne wita
zbiegaj si mniej lub bardziej z letnim i zimowym przesileniem, to znaczy z
dwoma punktami zwrotnymi w pozornej wdrwce soca na niebie, gdy w
poudnie osiga jej najwyszy i najniszy punkt.
Ale nie tylko daty, lecz rwnie sposb obchodzenia niektrych wit
wskazuje na wiadome naladowanie soca. Zwyczaj toczenia zapalonych
k po stokach gr, ktry czsto napotykamy podczas tych obrzdkw, moe
z powodzeniem by naladowaniem biegu soca po niebie, a naladowanie
to bdzie szczeglnie waciwe podczas letniego przesilenia, gdy soce za-
czyna schodzi coraz niej. Tak te tumaczy ten zwyczaj wielu autorw,
ktrzy go zapisali.
Sposb, w jaki pierwotnie rozpalano ogie przy takich okazjach, rwnie
uchodzi za poparcie teorii goszcej, i mamy tu do czynienia z naladowa-
niem soca. Zdaniem niektrych uczonych jest wielce prawdopodobne, e
ogie podczas okresowych wit uzyskiwano zazwyczaj przez pocieranie
dwch kawakw drzewa. Nadal jest rozpalany w ten sposb w wielu miej-
scowociach podczas wit wielkanocnych i letnich i wyranie jest powie-
dziane, e w ten sposb ogie rozpalano podczas obrzdkw Beltane zarw-
no w Szkocji, jak i Walii. Analogia za z ogniem w potrzebie, prawie zaw-
sze rozpalanym przez pocieranie dwch kawakw drzewa, a czasami krce-
nie koa, pozwala niemal z pewnoci stwierdzi, e by to sposb stosowa-
ny prawie niezmiennie podczas okresowych wit ognia. Wielce prawdopo-
dobny wydaje si domys, e koo uywane w tym celu jest podobizn so-
ca, i jeli ogniska podczas regularnie powtarzajcych si wit byy dawniej
rozpalane w ten sam sposb, moemy uwaa to za potwierdzenie pogldu,
e pierwotnie byy one form zaklinania soca.
Musimy jednak pamita, tak jak we wszystkich podobnych przypadkach,
e kolo mogo mie jedynie mechaniczne zastosowanie jako sposb uatwia-
jcy skrzesanie ognia i mogo by zupenie pozbawione jakiegokolwiek zna-
czenia symbolicznego.
Zobaczmy teraz, co mona przeciwstawi tej teorii na potwierdzenie po-
gldu, e w obrzdkach tych ogie nie jest elementem twrczym, lecz jedy-
nie oczyszczajcym, puryfikujcym ludzi, zwierzta i roliny przez spalanie
i pochanianie szkodliwych elementw, zarwno fizycznych, jak i ducho-
wych, zagraajcych wszystkiemu, co yje, chorobami i mierci.
Po pierwsze, naley stwierdzi, e ludzie praktykujcy obrzdki ognia
nigdy, jak si zdaje, nie tumaczyli ich teori soneczn, a wrcz przeciwnie,
czsto i z naciskiem powoywali si na teori puryfikacyjn. Jest to powany
argument na rzecz teorii puryfikacyjnej i przeciwko sonecznej, poniewa
nigdy nie naley odrzuca przyjtego powszechnie ludowego tumaczenia
zwyczaju bez powanych powodw. A w danym wypadku powodw takich
chyba nie ma. Pojmowanie ognia jako czynnika niszczcego, ktry mona z
poytkiem wykorzysta dla usunicia za, jest tak proste i oczywiste, e nie
moe nawet uj uwagi prymitywnego chopa, ktremu to wito zawdzi-
cza swe istnienie. A przy tym koncepcja ognia jako emanacji soca czy te
elementu poczonego ze socem wizami fizycznego powinowactwa jest
znacznie mniej prosta i oczywista. I chocia uycie ognia jako zaklcia dla
wywoania wiata sonecznego wydaje si nie podlega adnej wtpliwoci,
to jednak prbujc wytumaczy obyczaje ludowe, nie powinnimy nigdy
ucieka si do bardziej zawiej koncepcji, jeli mamy pod rk prostsz,
popart wyranym wiadectwem samych ludzi. W przypadkach wit ognia
aspekt niszczcy jest nieustannie przez ludzi podkrelany i, rzecz wielce
znamienna: gwnym zem, ktre ogie ma zwalcza, s czary. Raz po raz
dowiadujemy si, e ogie ma na celu przepdzenie wiedm, a intencj t
wyraa si czasami plastycznie przez palenie kuky wiedmy. Pamitajc
wic o tym, jak bardzo ludy europejskie wszystkich epok boj si czarw,
moemy uwaa, e gwnym zadaniem tych wit ognia byo po prostu
niszczenie czy wypdzanie wiedm, uchodzcych za rdo wszystkich nie-
powodze i klsk spadajcych na czowieka, jego trzody i plony.
Urodzajno, wynikajca z zastosowania ognia w postaci ognisk, pochod-
ni, krkw poncych, k itp., nie jest zgodnie z tym pogldem rozumiana
jako bezporedni wynik ciepa sonecznego, ktre ogie magicznie wywoa,
lecz jedynie jako poredni wynik wyzwolenia podnych si rolin i zwierzt
od szkodliwych czarw. To za, co odnosi si do podnoci rolin i zwierzt,
moe si rwnie odnosi do podnoci ludzi. Ogniska maj pomaga w za-
wieraniu maestw, a bezdzietnym maestwom zsya potomstwo. Szcz-
liwy skutek nie musi bezporednio wypywa z zapadniajcych mocy
ognia, moe by porednim wynikiem siy ognia, ktra pozwala na usunicie
przeszkd, jakie w postaci urokw wiedmy i czarownicy stale stawiaj na
drodze zwizku ma i ony.
Tak wic w sumie teoria oczyszczajcej mocy ogni obrzdowych wydaje
si bardziej prawdopodobna i bardziej zgodna z istniejcymi dowodami ani-
eli teoria przeciwna, wica te wita ze socem.
LVI
Palenie istot ludzkich w ogniu
1
Posidonius z Apamei w Syrii (1 w. przed Chr.) grecki filozof stoik, nauczyciel Cycerona;
autor wielu prac historycznych i przyrodniczych, z ktrych adna si nie zachowaa.
2
Strabo z Amazji w Poncie (ok. 63 przed Chr. ok. 24 po Chr.) geograf grecki; wiele
podrowa. Napisa dzieo geograficzne w siedemnastu ksigach, opisujce Europ, Azj,
Egipt i Afryk Pnocn.
szczegy, ktrych nie mona znale w pozostaych dwch relacjach. -
czc je, moemy z pewnym prawdopodobiestwem odtworzy oryginalny
opis Posidoniusa i w ten sposb otrzyma obraz ofiar skadanych przez Cel-
tw galijskich w II wieku przed nasz er. A oto gwne zarysy obyczaju:
Celtowie przechowywali skazanych przestpcw, by zoy ich w ofierze
bogom podczas wielkiego wita, odbywajcego si raz na pi lat. Im wi-
cej byo ofiar, tym yniejsze miay by pola. Jeli nie byo dosy przestp-
cw, uzupeniano ich liczb wzitymi do niewoli jecami. Gdy nadchodzia
wyznaczona pora, ofiary skadali druidowie, czyli kapani. Niektre ofiary
zabijano z uku, inne wbijano na pal, jeszcze inne palono ywcem w nast-
pujcy sposb: robiono olbrzymie figury z trzciny lub drzewa i trawy, ktre
wypeniano ywymi ludmi, bydem i innymi zwierztami. Nastpnie figury
podpalano wraz z ich yw zawartoci.
Te trzcinowe olbrzymy druidw miay do niedawna, a moe nawet jeszcze
do teraz swoje odpowiedniki na wiosennych i letnich witach Europy. W
Douay a do wczesnych lat XIX wieku odbywaa si co roku w niedziel
najblisz dnia 7 lipca procesja, w ktrej gwnym elementem bya olbrzy-
mia posta wysokoci dwudziestu lub trzydziestu stp, wykonana z oziny
i zwana olbrzymem. Poruszaa si ona przez ulice za pomoc mechanizmu
zoonego z oysk i sznurw uruchomianych przez ludzi ukrytych w figu-
rze. Przebrana bya za rycerza, miaa lanc i miecz, hem i tarcz. Za ni
kroczya ona i troje dzieci, figury w ten sam sposb zrobione z oziny, ale
mniejszych wymiarw. W Dunkierce procesja olbrzymw odbywaa si w
dzie letniego przesilenia, dwudziestego czwartego czerwca. wito to zna-
ne byo pod nazw Szalestw Dunkierki i cigao tumy widzw. Ol-
brzym by wykonany z trzciny, dochodzi czsto do czterdziestu piciu stp
wysokoci, mia na sobie dug bkitn szat w zote pasy, sigajc mu do
stp i ukrywajc dwunastu lub wicej ludzi siedzcych w rodku figury
i poruszajcych ni tak, e taczya i kiwaa gow widzom. Olbrzymia ta
kuka zwaa si Papa Reuss, a w kieszeni miaa dziecko rozmiarw brobdin-
gnagiaskich. Za ni kroczya crka olbrzyma, podobnie jak ojciec zrobiona
z trzciny i niewiele lub wcale nieustpujca mu wzrostem.
W Anglii sztuczne olbrzymy byy, jak si zdaje, staym elementem letnich
obrzdkw. Szesnastowieczny autor mwi o
tak jak wiele ludw pnocnych, otaczali oni jemio szczegln czci.
Uwaali j za lekarstwo skuteczne w niemal kadej chorobie. W niektrych
wypadkach jest ona spoywana wraz z jedzeniem, w innych za sporzdza si
z niej wywar i pije oddzielnie. Czciej uywane s licie ni jagody, ponie-
wa te ostatnie s tak kleiste, e nie nadaj si do powszechnego uytku [...]
Ale wielu uwaa rwnie, e dziki tej rolinie ogrody przynosz obfite plony.
W tym celu licie tnie si na drobne kawaki i po odmwieniu nad nimi odpo-
wiednich modlitw sieje si je wraz z prosem i innymi nasionami, a troch
zjada z jedzeniem. Znane s take wypadki, e kobiety bezdzietne jedz jemio-
, by mie potomstwo. Za najskuteczniejsz uchodzi jemioa rosnca na wie-
rzbie. A to dlatego, e wierzb uwaaj za szczeglnie wite drzewo.
Lud ten szczegln czci otacza gatunek jemioy zwany tob. Nosz na so-
bie licie tej jemioy, gdy wybieraj si na wojn, poniewa maj ich one
ochroni przed ranami, tak jak gdyby licie te byy prawdziwymi talizmanami
(gris-gris).
Autor francuski, ktry t praktyk opisa, dodaje:
Czy nie jest dziwne, e jemioa w tej czci Afryki odgrywa t sam rol
co w przesdach dawnych Galw? By moe, przesd ten w obu krajach wy-
nika z tego samego rda. Niewtpliwie biali i czarni, niezalenie od siebie,
dopatrywali si czego nadprzyrodzonego w rolinie yjcej i rozwijajcej si
bez korzeni zapuszczonych w ziemi. Zapewne wierzyli, e spada z nieba ja-
ko dar bstwa.
1
Duych glinianych dzbanw.
ktry zabi swoich wujw, spalia gowni, a Meleager umar w mczar-
niach, jak gdyby pomienie pochaniay jego trzewia. Nisus, krl Megary,
mia na rodku gowy czerwony czy te zoty wos i przepowiedziano mu, e
umrze, gdy wos ten zostanie wyrwany. Gdy Megar oblegali Kreteczycy,
crka krla, Scylla, zakochaa si w Minosie, krlu Krety, i wyrwaa nioscy
zagad fatalny wos z gowy swego ojca, ktry w wyniku tego umar. W pe-
wnej wspczesnej greckiej bani ludowej syszymy, e sia czowieka znaj-
duje si w trzech zotych wosach na jego gowie. Gdy matka je wyrywa,
traci siy, staje si saby i bojaliwy i ginie z rk nieprzyjaci. W innej grec-
kiej opowieci wspczesnej ycie czarownika zalene jest od trzech gobi
znajdujcych si w brzuchu dzika. Gdy pierwszy gob zostaje zabity, cza-
rownik zaczyna chorowa, gdy drugi ginie, stan jego bardzo si pogarsza, a
po zabiciu trzeciego czarownik umiera. W innej podobnej bajce greckiej sia
potwora zalena jest od trzech piewajcych ptakw znajdujcych si w dzi-
ku. Bohater zabija dwa ptaki, a nastpnie po przybyciu do domu potwora
znajduje go na ziemi skrcajcego si w straszliwych boleciach. Pokazuje
trzeciego ptaka potworowi, ktry prosi, by puci ptaka wolno albo da mu
go zje, ale bohater ukrca eb ptaszkowi i potwr umiera na miejscu.
We wspczesnej rzymskiej wersji bani O Aladynie i jego czarodziejskiej
lampie czarownik mwi ksiniczce, ktr trzyma w zamkniciu na pywa-
jcej skale porodku oceanu, e jest niemiertelny. Ksiniczka powtarza to
ksiciu, swemu maonkowi, ktry przyby, by j uratowa, a on jej na to
odpowiada: Musi jednak by co takiego, co mier jego spowoduje. Zapy-
taj go o to. Ksiniczka zapytaa wobec tego czarownika, on za jej odpo-
wiedzia, e w pewnym lesie znajduje si hydra siedmiogowa, w rodkowej
gowie hydry przebywa zajczek, w gowie zajczka ptak, a w gowie
ptaka jest klejnot. Jeliby klejnot ten pooono mu pod poduszk, wwczas
natychmiast umrze. Ksi zdoby klejnot, a ksiniczka woya go cza-
rownikowi pod poduszk, czarownik zawy straszliwie trzy razy, trzykrotnie
obrci si wkoo i umar.
Znaj podobne opowieci rwnie ludy sowiaskie. Opowiada wic bajka
rosyjska o czarowniku zwanym Kociejem Wiecznym, ktry porwa ksi-
niczk i trzyma j w zamkniciu w swym zotym zamku. Pewnego dnia
udao si jednak ksiciu przedosta do niej, gdy samotna i niepocieszona
spacerowaa po zamkowym ogrodzie. Ksiniczka, uradowana, majc na-
dziej, e uda si jej uciec, posza do Kocieja i, przymilajc si, podstpnie
zapytaa go: Czy to prawda, najdroszy mj przyjacielu, e nigdy nie um-
rzesz?. Tak, to prawda odpowiedzia czarownik. No, dobrze rze-
ka ksiniczka a gdzie to znajduje si twoja mier? Czyby bya tu w
zamku ?. Zaiste odpowiedzia czarownik jest tutaj, w miotle pod
progiem. Chwycia wic ksiniczka miot i wrzucia j do ognia, ale Ko-
ciejowi nic si nie stao, nawet wos mu z gowy nie spad, chocia miota
spona w ogniu. Zawiedziona, sprytna i rezolutna niewiasta nie daa za
wygran, wyda wargi i powiedziaa: Widocznie nie kochasz mnie na-
prawd, skoro nie powiedziae mi, gdzie znajduje si twoja mier, ale nie
gniewam si na ciebie, bo kocham ci z caego serca. Tak oto przymilnymi
sowami chciaa nakoni czarownika, by zdradzi swoj tajemnic. Zamia
si Kociej i zapyta: A dlaczego chcesz wiedzie, gdzie moja mier si
znajduje? Ale powiem ci, bo ci kocham. Stoj na pewnym polu trzy zielone
dby, a pod korzeniami najwikszego dbu jest robak. Jeli kto znajdzie
tego robaka i zdusi go, wwczas ja umr. Gdy tylko ksiniczka to usysza-
a, posza natychmiast do swego ksicia i opowiedziaa mu wszystko, on za
szuka tak dugo, a znalaz dby i zdusi robaka. Gdy popiesznie wrci do
zamku, dowiedzia si od ksiniczki, e czarodziej, nadal yje. Zacza
wic ksiniczka od nowa przymila si do czarownika, starajc si wycy-
gani od niego tajemnic; tym razem Kociej, ustpujc, da si jednak
oszuka, otworzy przed ni swe serce i powiedzia jej ca prawd: mier
moja przebywa daleko std i trudno j znale, na rozlegym oceanie. Jest na
tym morzu wyspa, a na wyspie db zielony, a pod dbem jest skrzynia ela-
zna, a w skrzyni may koszyczek, a w koszyczku jest zajc, a w zajcu jest
kaczka, a w kaczce jajko; ten za, kto znajdzie jajko i stucze je, spowoduje
moj mier. Znalaz oczywicie ksi zowrbne jajko i trzymajc je w
rku, stan przed straszliwym czarownikiem. Potwr chcia go zabi, ale
ksi zacz ciska jajko. Wtedy czarownik zawy z blu i zwracajc si
ku przewrotnej ksiniczce, ktra staa obok chichoczc i miejc si, po-
wiedzia: Czy to nie z mioci do ciebie powiedziaem ci, gdzie mier
moja si znajduje? I tak mi za to odpacia?. Chwyci za miecz, ktry wi-
sia na cianie, ale zanim udao mu si wzi go do rki, ksi rozbi jajko
i w tej samej chwili czarownik zgin na miejscu.
Ludy teutoskie znaj wiele bani o duszy zewntrznej. Saksoczycy w
Transylwanii opowiadaj o modziecu, ktry kilkakrotnie strzela do cza-
rownicy. Kule przeszyway j na wskro, ale nie wyrzdzay jej adnej
krzywdy. miaa si tylko z niego i drwia. Gupi robaczku zawoaa
strzelaj sobie do woli. Mnie to adnej szkody nie wyrzdzi. Wiedz bowiem,
e ycie moje nie jest we mnie, lecz znajduje si daleko, bardzo daleko std.
Jest na pewnej grze jezioro, po jeziorze pywa kaczka, w kaczce jest jajko,
w jajku ponie ogie, a w tym ogniu jest moje ycie. Jeli potrafisz zgasi ten
ogie, wwczas umr. Ale tego nigdy, przenigdy nie dokonasz. Udao si
jednak modziecowi jajko zdoby, rozbi je, zgasi pomyk, i tym samym
skoczyo si ycie czarownicy.
W skandynawskiej bajce o olbrzymie, ktry nie mia serca, olbrzym
opowiada uwizionej ksiniczce: Daleko, za siedmioma grami, za sied-
mioma rzekami jest na jeziorze wyspa, na wyspie tej stoi koci, w kociele
jest rdeko, a w rdeku pywa kaczka, w kaczce jest jajko, a w tym jajku
spoczywa moje serce. Bohater bajki dziki pomocy pewnych zwierzt, kt-
rym okaza dobro, zdobywa jajko, ciska je, a olbrzym krzyczy aonie i
prosi, by mu darowano ycie. Ale bohater rozbija jajko, a olbrzym pada mar-
twy. W innej skandynawskiej bani potwr grski mwi uwizionej ksi-
niczce, e nigdy nie bdzie moga powrci do domu, jeli nie znajdzie zia-
renka piasku, ktre ley pod dziewitym jzykiem dziewitej gowy pewne-
go smoka. Jeli jednak ziarenko to znajdzie si na skale, w ktrej yj po-
twory, wwczas pkn wszystkie, a skaa zamieni si w zoty paac, jezioro
za w zielon k. Bohater odnajduje ziarenko i zanosi je na szczyt wyso-
kiej skay, w ktrej yj potwory. A wtedy wszystkie potwory pkaj
i wszystko dzieje si tak, jak to potwr grski ksiniczce powiedzia.
W celtyckiej bani zapisanej na zachodnim Pogrzu Szkockim uwiziona
krlowa pyta olbrzyma, gdzie on chowa sw dusz. Olbrzym kilka razy
oszukuje j, ale w kocu wyznaje jej zowieszcz tajemnic: Jest pod pro-
giem dua pyta kamienna, pod pyt jest skop. W brzuchu skopa jest kacz-
ka, a w kaczce jajko, a w jajku jest moja dusza. Nastpnego dnia, gdy ol-
brzym sobie poszed, krlowej udaje si zdoby jajko, zgniata je w rku, a w
tej samej chwili olbrzym, ktry o zmroku wraca do domu, pada martwy.
lady koncepcji duszy zewntrznej odnaleziono obecnie w bajkach ludo-
wych wszystkich ludw aryjskich od Indii po Irlandi. Pozostaje jeszcze do
udowodnienia, e ta sama myl rozpowszechniona jest w baniach ludw
nienalecych do rasy aryjskiej. W staroytnej egipskiej opowieci o Dwch
Braciach zapisanej za panowania Ramzesa II ok. 1300 roku przed Chr. czy-
tamy, jak to jeden z braci zakl swe serce i umieci je w kwiecie akacji
i jak pad martwy, gdy za namow jego ony kwiat cito. Ale wrci do
ycia, gdy brat jego znalaz zagubione serce w groszku akacji i wrzuci je do
kubka ze wie wod.
W opowieci o Seif-el-Muloku w Baniach z tysica i jednej nocy dinn
opowiada uwizionej crce krla Indii:
Tak wic z teori, e dusza moe by przechowana przez duszy lub krt-
szy czas w bezpiecznym miejscu poza ciaem, a przynajmniej we wosach,
mona spotka si w ludowych bajkach wielu ras. Pozostaje jeszcze do-
wie, e koncepcja ta nie jest zwykym wymysem majcym na celu przy-
ozdobienie bani, lecz prawdziwym artykuem wiary pierwotnej, od ktrej
wywodzi si odpowiedni zesp obrzdkw.
Widzielimy ju, e w bajkach bohater, przygotowujc si do walki, usu-
wa niekiedy dusz z ciaa, by ciao byo nienaruszalne i niemiertelne. W po-
dobnej intencji usuwa czowiek dziki dusz ze swego ciaa przy rozmaitych
realnych lub wyimaginowanych niebezpieczestwach. Tak na przykad gdy
minahasska rodzina na Celebesie przenosi si do nowego domu, kapan zbie-
ra dusze caej rodziny do worka i nastpnie przywraca je wacicielom, po-
niewa chwila wkraczania do nowego domu jest rzekomo wyjtkowo nie-
bezpieczna. Gdy kobieta kadzie si w poogu na Poudniowym Celebesie,
posaniec, ktry udaje si po lekarza albo akuszerk, zawsze ma przy sobie
jaki przedmiot z elaza, na przykad tasak, ktry wrcza lekarzowi. Lekarz
musi przedmiot ten zachowa u siebie w domu a do zakoczenia porodu, po
czym zwracajc go otrzymuje ustalon zapat. Tasak, czy te jakikolwiek
inny przedmiot, jest w danym wypadku wcieleniem duszy kobiety, a dusza
ta w krytycznej chwili bdzie, ich zdaniem, bezpieczniejsza poza ciaem. Le-
karz musi bardzo uwaa na wrczony mu przedmiot, jeli go bowiem zgu-
bi, rwnoczenie zgubiona bdzie dusza kobiety.
Mieszkacy pwyspu Gazelle w Nowej Brytanii maj tajne stowarzysze-
nie noszce nazw Ingniet czy te Ingiet. Kady mczyzna, wstpujc do
tego stowarzyszenia, dostaje kamie w ksztacie czowieka lub zwierzcia
i odtd dusza jego zwizana jest z tym kamieniem. Jeli kamie pknie, b-
dzie to zy znak dla waciciela; uwaaj, e to piorun uderzy w kamie
i czowiek wkrtce umrze. Jeli jednak czowiek przeyje pknicie kamie-
nia, twierdz, e kamie-dusza nie by taki, jak naley, i daj mu inny. Cesa-
rzowi Romanusowi Lecapenusowi powiedzia pewnego razu astrolog, e y-
cie Symeona, ksicia bugarskiego, zwizane jest z pewn kolumn w Kon-
stantynopolu i jeli kapitel tej kolumny zostanie zdjty, Symeon natychmiast
umrze. Cesarz zrobi uytek z tej wskazwki, kaza usun kapitel i w tej sa-
mej chwili, jak pniej si dowiedzia, w Bugarii Symeon umar na atak
serca.
Wiemy rwnie, e w wielu opowieciach ludowych dusza lub sia czo-
wieka bywa niekiedy zwizana z jego wosami, a gdy wosy si obcina, czo-
wiek ten umiera albo traci siy. Mieszkacy Ambonu uwaali, e sia ich
znajduje si we wosach i straciliby j, ciwszy wosy. Przestpca poddany
torturom w holenderskim sdzie na tej wyspie uporczywie wypiera si
wszelkiej winy do chwili, gdy go ostrzyono, a wtedy przyzna si bez zwo-
ki. Pewien czowiek sdzony za zabjstwo wytrzymywa bez zmruenia po-
wiek najwymylniejsze tortury do chwili, gdy zobaczy lekarza z noycami.
Gdy dowiedzia si, e sprowadzono go po to, by ci mu wosy, zacz ba-
ga, by tego nie robi, i przyzna si do wszystkiego. Odtd, gdy tortury za-
wodziy, wadze holenderskie cinay wosy winiowi i w ten sposb wydo-
byway z niego przyznanie si do winy.
W Europie uwaano, e siy nieczyste wiedm i czarownikw znajduj si
w ich wosach i jak dugo wosw im si nie zetnie, nie mona tym nikczem-
nikom nic zrobi. Tote we Francji istnia zwyczaj golenia caego ciaa osb
oskaronych o czary, zanim przekazywano je katu. Millaeus by wiadkiem
torturowania kilku osb w Tuluzie, ktrych dopty nie mona byo zmusi
do przyznania si, dopki nie rozebrano ich do naga i nie ogolono, a wtedy
ju dobrowolnie win sw wyznali. Pewna kobieta wiodca pozornie nabo-
ne ycie zostaa oskarona o czary. Znosia wszystkie tortury z niezwyk
wytrzymaoci i dopiero zupena depilacja doprowadzia j do przyznania
si do winy. Sawetny inkwizytor Sprenger ogranicza si do golenia gowy
osb podejrzanych o czary, ale jego bardziej skrupulatny kolega Cumanus
ogoli cakowicie czterdzieci siedem kobiet, zanim je spali na stosie. Mia
bardzo powane podstawy do przeprowadzenia tak surowych bada, ponie-
wa sam szatan w kazaniu wygoszonym z ambony kocioa w North Ber-
wick pociesza swe liczne sugi zapewnieniem, e nic im zego sta si nie
moe, jak dugo wosy ich s na nich, i nikomu niechaj nie pozwol ich ci-
na.
Wiemy rwnie, e w bajkach ludowych ycie czowieka bywa niekiedy
tak cile zwizane z rolin, e widnicie roliny sprowadza natychmiast
mier danej osoby. U MBengasw w Afryce Zachodniej w okolicy Gabo-
nu, gdy dwoje dzieci rodzi si tego samego dnia, ludzie sadz dwa drzewa
i tacz wok nich. Wierz, e ycie dzieci jest zwizane z tymi drzewami,
a jeli jedno z drzew umrze lub zostanie cite, z pewnoci wkrtce umrze
jedno z dzieci.
Podobno zdarzaj si jeszcze rodziny w Rosji, Niemczech, Anglii, Francji
i Woszech, w ktrych istnieje zwyczaj sadzenia drzewa, gdy urodzi si
dziecko. Drzewo to jest otoczone szczegln opiek, poniewa ywi na-
dziej, e bdzie ono roso wraz z dzieckiem. W pobliu zamku Dalhousie
niedaleko Edynburga ronie db zwany Drzewem Edgewell i powszechnie
utrzymuje si, e jest on zwizany z losami tej rodziny. Jeli kto z rodziny
umiera wzgldnie ma umrze, z drzewa spada jedna ga. Gdy wic stary
gajowy zobaczy, jak pewnego spokojnego pogodnego dnia w lipcu 1874
roku spad z drzewa duy konar, zawoa: Pan umar teraz! i wkrtce
nadesza wiadomo, e Fox Maule, jedenasty hrabia Dalhousie, wyzion
ducha.
W praktyce jednak, podobnie jak i w bajkach, ludzie zwizani s wzem
fizycznego powinowactwa nie tylko z przedmiotami nieoywionymi i roli-
nami. Ta sama wi moe istnie midzy czowiekiem a zwierzciem, losy
jednego zale od losw drugiego, a gdy umiera zwierz, w lad za nim
umiera czowiek. Analogia midzy obyczajem a baniami jest o tyle cilej-
sza, e w obu wypadkach moc usuwania duszy z ciaa i przechowywania jej
w zwierzciu bywa czsto przywilejem czarownikw i wiedm. Jakuci na
Syberii wierz, e kady szaman przechowuje sw dusz lub jedn z dusz w
zwierzciu starannie ukrytym przed ludmi. Nikt nie moe znale mojej
zewntrznej duszy owiadczy jeden ze synnych czarownikw jest
ukryta daleko w skalistych grach Jedygaska. Raz do roku, gdy ostatnie
niegi stopniej i ziemia staje si czarna, zewntrzne dusze czarownikw
ukazuj si w postaci zwierzcej wrd ludzi. Wdruj wszdzie, ale widzi
je tylko czarownik. Silniejsze pdz, ryczc i gono haasujc, sabsze prze-
kradaj si po cichu i ukradkiem. Czsto walcz midzy sob, a wwczas
czarownik, ktrego dusza zewntrzna zostaa pokonana, przewraca si lub
umiera. Najsabsi i najtchrzliwsi s ci czarownicy, ktrych dusze wcielone
s w ksztaty psa, pies bowiem nie daje spokoju swojemu ludzkiemu sobo-
wtrowi, ale zjada jego serce i rozszarpuje jego ciao. Najpotniejsi cza-
rownicy maj dusze zewntrzne wcielone w ogiery, osie, czarne niedwie-
dzie, ory lub dziki.
Teoria zewntrznej duszy przechowywanej w zwierzciu bya, jak si zda-
je, bardzo rozpowszechniona w Afryce Zachodniej, szczeglnie w Nigerii,
Kamerunie i Gabonie. Fanowie z Gabonu wierzyli, e podczas inicjacji ka-
dy czarownik czy obrzdkiem braterstwa krwi swe ycie z jakim okrelo-
nym zwierzciem. Pobiera krew z ucha zwierzcia i swego ramienia, zwie-
rzciu wstrzykuje swoj krew, sobie za krew zwierzcia. Odtd midzy
czowiekiem a zwierzciem zwizek powstaje tak cisy, e gdy jedno z nich
umiera, mier drugiego nastpuje natychmiast. Sojusz ten daje czarowni-
kowi wielkie siy, ktre moe wykorzysta w najrozmaitszy sposb. Przede
wszystkim, podobnie jak czarownik w bajkach, ktry swe ycie przechowuje
poza sob w jakim bezpiecznym miejscu, czarownik z plemienia Fan uwaa
teraz siebie za nienaruszalnego. Co wicej, zwierz, z ktrym dokona za-
miany krwi, stao si teraz jego krewnym i wykona wszelkie rozkazy, jakie
mu wyda. Moe wic uy je do wyrzdzenia szkody, a nawet zgadzenia
swych wrogw. Dlatego te zwierz, z ktrym zawiera braterstwo krwi, nig-
dy nie jest oswojone czy domowe, ale zawsze dzik i drapien besti, na
przykad panter, czarnym wem, krokodylem, hipopotamem, dzikiem albo
spem. Spord tych wszystkich najczciej spokrewni si czarownik z
panter, po niej idzie czarny w, najrzadziej zdarza si sp. Wiedmy i cza-
rownicy maj krewnych, ale zwierzta, z ktrymi na tej zasadzie zwizane
s dusze kobiet, rni si zazwyczaj od zwierzt, z ktrymi swe dusze ze-
wntrzne wi mczyni. Krewnym wiedmy nigdy nie bywa pantera,
czsto natomiast jaki jadowity w, czasami mija, innym znowu razem
czarny w lub w zielony mieszkajcy na bananowcu. Moe to by rw-
nie sp, sowa lub inny ptak nocny. W kadym wypadku czworong lub
ptak, z ktrym wiedma czy czarownik nawizali tajemniczy sojusz, wyst-
puj jako jednostki, a nie gatunek, a gdy zwierz umiera, sojusz oczywicie
si koczy, poniewa mier zwierzcia rzekomo pociga za sob mier
czowieka.
Podobne s wierzenia mieszkacw doliny Cross River w Kamerunie.
Grupy ludzi, zazwyczaj mieszkacy jednej wioski, wybieraj sobie rozmaite
zwierzta, z ktrymi, jak przypuszczaj, czy ich bliska przyja lub po-
krewiestwo. Do zwierzt takich nale hipopotamy, sonie, pantery, goryle,
ryby i we, stworzenia albo silne, albo atwo kryjce si w wodzie lub w
gszczu. Umiejtno ukrywania si jest rzekomo niezbdnym warunkiem
wyboru zwierzcia na krewnego, poniewa po zwierzciu przyjacielu czy
pomocniku oczekuje si, e ukradkiem wyrzdzi szkod wrogowi swego
waciciela. Jeli na przykad jest hipopotamem, wynurzy si nagle z wody
i przewrci d wroga. Midzy zwierzciem a jego ludzkim przyjacielem
istnieje taki stosunek, e z chwil gdy ginie zwierz, ginie rwnie czowiek,
a gdy ginie czowiek, zwierz spotyka ten sam los. Wynika z tego, e do
przyjaci zwierzcych nigdy nie wolno strzela ani im dokucza, eby nie
wyrzdzi krzywdy lub nie zabi ludzi, ktrych ycie zwizane jest z yciem
zwierzt. Nie przeszkadza to jednak ludziom z wioski, ktrzy maj przyja-
ci sonie, polowa na nie. Nie szanuj bowiem caego gatunku, lecz jedy-
nie poszczeglne zwierzta, ktre pozostaj w bliskich stosunkach z indywi-
dualnymi ludmi, i wyobraaj sobie, e zawsze potrafi odrni braci so-
nie od caego stada zwykych soni. Poznaj si zreszt wzajemnie. Gdy my-
liwy majcy przyjaciela sonia spotyka sonia, e go tak nazwiemy, ludz-
kiego, szlachetne zwierz unosi nog na wysoko twarzy myliwego, jak
gdyby chciao powiedzie: Nie zabijaj mnie. Jeli myliwy jest tak nie-
ludzki, e strzela i rani tego sonia, osoba, ktrej ycie zwizane byo z
owym soniem, zachoruje.
Wrd Indian Gwatemali i Hondurasu nagual lub naual jest to w nie-
oywiony albo oywiony przedmiot, zazwyczaj zwierz, ktre w stosunku
do poszczeglnego czowieka znajduje si w odpowiednim, rwnorzdnym
zwizku, tak e dobrobyt lub nieszczliwy los tego czowieka zale od
losu naguala.
Wrd wielu plemion poudniowo-zachodniej Australii kada pe miaa
swj szczeglny gatunek zwierzt, traktowany w podobny sposb jak nagual
Indian Ameryki rodkowej, z t tylko rnic, e Indianin znal rzekomo
indywidualne zwierz, z ktrym jego ycie byo zwizane, Australijczyk
natomiast wiedzia jedynie, e ycie jego zwizane jest z jakim zwierz-
ciem danego gatunku, nie umia jednak powiedzie, z ktrym. Rezultat by
oczywicie taki, e kady mczyzna oszczdza i ochrania wszystkie zwie-
rzta gatunku, z ktrym zwizane byo ycie mczyzn, natomiast kada
kobieta ochraniaa i oszczdzaa wszystkie zwierzta, z ktrymi ycie kobiet
byo zwizane. Nikt bowiem nie mg przewidzie, czy zabicie dowolnego
zwierzcia danego gatunku nie oznacza jego wasnej mierci.
Mczyni ochraniali zazdronie nietoperze, kobiety sowy (albowiem
nietoperze przypaday zazwyczaj mczyznom, a sowy kobietom). A nie
wynikao to jedynie z czystego egoizmu, kady z nich bowiem wierzy, e
nie tylko jego ycie, ale ycie jego ojca, brata, synw i tak dalej zalene jest
od ycia poszczeglnych nietoperzy, i dlatego ochraniajc cay gatunek,
ochrania nie tylko wasne ycie, ale rwnie ycie wszystkich mczyzn.
Podobnie kada kobieta wierzya, e ycie jej matki, sistr, crek zwizane
jest z yciem poszczeglnych sw i e chronic cay gatunek sowi, ochrania
ycie wszystkich krewnych pci eskiej. Gdy wic ycie ludzkie jest w ten
sposb zawarte w pewnych zwierztach, rzecz oczywista, trudno odrni
czowieka od zwierzcia i zwierz od czowieka. Jeli ycie mego brata Jana
jest w nietoperzu, wwczas nietoperz jest moim bratem tak samo jak i Jan, a
rwnoczenie Jan jest w pewnym sensie nietoperzem, poniewa ycie jego
jest w nietoperzu. Podobnie jeli ycie mojej siostry Marii jest w sowie,
wwczas sowa jest moj siostr, a Maria sow. Wniosek ten jest dosy
oczywisty i Australijczycy naturalnie go wycignli. Gdy nietoperz jest
zwierzciem mczyzny, zwie si go bratem, a gdy sowa jest zwierzciem
kobiety, zwie si j siostr. Tote kobieta zwraca si do mczyzny, nazywa-
jc go nietoperzem, a mczyzna do kobiety, nazywajc j sow. Podobnie
byo z innymi zwierztami przydzielonymi kadej z pci w innych plemio-
nach.
Gdy dziki nadaje sobie miano zwierzcia, uwaa je za swego brata i nie
zabija, wwczas zwierz to jest jego totemem. Tak wic nietoperze i sowy
moemy uwaa za totemy pci we wspomnianych przez nas plemionach
wschodnio-poudniowej Australii. Ale totemy pci spotyka si rzadko i jak
dotd nie znaleziono ich nigdzie poza Australi. Znacznie bardziej rozpo-
wszechniony jest totem waciwy klanowi, a nie pci i wwczas dziedziczny
jest bd to w linii eskiej, bd te w mskiej. Stosunek jednostki do tote-
mu klanu nie rni si od jej stosunku do totemu pci. Nie wolno go zabija,
mwi si o nim jako o bracie i przybiera si jego miano. Jeli wic stosunki
s podobne, musz rwnie odpowiada sobie tumaczenia totemw. Tote
wydaje si, e przyczyn, dla ktrej jaki klan czci szczeglny rodzaj zwie-
rzcia lub roliny (totemem klanu moe by rolina) i przybiera jego miano,
jest chyba wiara, e ycie kadej jednostki w klanie jest zwizane z jakim
szczeglnym zwierzciem lub rolin danego gatunku i e jej mier bdzie
wynikiem zabicia zwierzcia lub zniszczenia roliny danego gatunku.
Wydaje si, e opowie o olbrzymie, ktry nie mia serca w swoim cie-
le, moe by kluczem do zrozumienia stosunku, jaki istnieje midzy czo-
wiekiem a jego totemem. W tym wypadku totem jest po prostu miejscem, w
ktrym czowiek przechowuje swoje ycie, podobnie jak Punczkin przecho-
wywa je w papudze, a Bidasari w zotej rybie. Nie podwaa tego pogldu
fakt, e dziki posiadajcy oddzielny totem pci i oddzielny totem klanu ma
ycie zwizane z dwoma zwierztami i mier kadego z nich powoduje
jego mier. Skoro czowiek ma kilka ywotnych miejsc na swym ciele,
zdaniem dzikiego moe rwnie mie ich kilka poza ciaem. Skoro moe
ycie umieci poza sob, dlaczego nie miaby jednej czci umieci w jed-
nym zwierzciu, drugiej za w innym? Podzielno ycia czy wielo dusz
jest koncepcj sugerowan przez wiele znanych faktw przychodzia ona
na myl zarwno Platonowi, jak i dzikim. Dopiero gdy dusza z pseudonau-
kowej hipotezy przeksztaca si w teologiczny dogmat, jej jedno i niepo-
dzielno staj si zasadnicz spraw. Dziki, nieskrpowany dogmatami,
moe tumaczy sobie zjawiska yciowe tak iloci dusz, jak uwaa za
konieczn.
Tego rodzaju pogld na totemizm rzuca wiato na kategori obrzdkw
religijnych, dotd jeszcze, o ile mi wiadomo, w sposb zadowalajcy niewy-
janionych. U plemion dzikich, szczeglnie tych, ktre uznaj totemizm,
istnieje zwyczaj, by chopcy w wieku dojrzewania przechodzili pewne ob-
rzdki inicjacyjne, z ktrych najbardziej rozpowszechnionym jest pozorne
zabijanie chopca i przywracanie mu nastpnie ycia. Takie obrzdki stan
si zrozumiae, jeli zaoymy, e ich celem jest wydobycie na zewntrz
duszy chopca w celu przeniesienia jej do odpowiedniego totemu. Wydoby-
cie bowiem duszy ma zabi chopca lub przynajmniej spowodowa, e znaj-
dzie si w podobnym do mierci transie, ktrego dziki nie odrnia od
mierci. Jego powrt do zdrowia bdzie nastpnie tumaczony jako stopnio-
we odzyskanie si po wstrzsie, ktry przeszed, albo, co bardziej prawdopo-
dobne, jako wchonicie nowego ycia z totemu. Istot wic tych obrzdkw
inicjacyjnych, wwczas kiedy skadaj si z naladowania mierci i powrotu
do ycia, byaby wymiana ycia lub duszy midzy czowiekiem a jego tote-
mem.
Ualarojowie znad Upper Darling River twierdz, e podczas inicjacji
chopak spotyka ducha, ktry go zabija, a nastpnie przywraca do ycia jako
modzieca. Plemiona znad rzeki Lower Lachlan i Murray wierzyy, e no-
wicjuszy zabija i wskrzesza Thrumalun (Daramulun). W plemieniu Unmat-
jera w Australii rodkowej kobiety i dzieci wierz, e duch zwany Twany-
irika zabija modych chopcw, a potem przywraca ich do ycia w okresie
inicjacji. Obrzdy inicjacyjne polegaj tu, podobnie jak u innych rodko-
woaustralijskich plemion, na obrzezaniu i subincisio. Natychmiast po drugim
zabiegu modzieniec otrzymuje od swego ojca wity patyk (churinga), z
ktrym, jak mu mwi, duch jego zwizany by od najdawniejszych czasw.
Gdy w buszu goj si jego rany, musi nieustannie krci warkotk, by nie
porwaa go wielka istota yjca na niebie. U niektrych plemion pnocnej
Nowej Gwinei Jabim, Bukaua, Kai i Tami podobnie jak u wielu in-
nych plemion Australii, kady modzieniec, zanim zostanie uznany za doro-
sego mczyzn, musi zosta obrzezany. Inicjacja plemienna, w ktrej ob-
rzezanie stanowi gwny punkt, jest tu pojmowana, podobnie jak u innych
plemion australijskich, jako proces poykania i wyrzucania z siebie modzie-
ca przez mitycznego potwora, ktrego gos naladuje buczenie warkotki.
Charakterystyczne, e wszystkie te plemiona posuguj si tym samym
sowem na okrelenie warkotki i potwora, ktry rzekomo zjada modzieca
podczas inicjacji i ktrego straszliwy ryk przedstawiaj niewinne instrumen-
ty drewniane. Warto rwnie zwrci uwag na to, e w trzech spord wy-
mienionych wyej czterech plemion sowo okrelajce warkotk i potwora
oznacza rwnie duchy wzgldnie dusze zmarych, w czwartym za (Kai)
dziadka. Wynikaoby z tego, e istot poykajc i wyrzucajc z siebie
nowicjusza podczas inicjacji jest potny duch lub dusza przodka, a warkot-
ka noszca jego imi jest jego materialnym wcieleniem.
U plemion indiaskich Ameryki Pnocnej istniej pewne stowarzyszenia
religijne, do ktrych mog wstpi jedynie kandydaci po przejciu pozorne-
go zabicia i wskrzeszenia. W 1766 lub 1767 roku kapitan Jonathan Carver
by wiadkiem przyjmowania kandydata do stowarzyszenia zwanego przy-
jacielskim towarzystwem Ducha (Wakon-Kiczewah) u Naudowessw, ple-
mienia Sjuksw lub Dakotw w rejonie Wielkich Jezior. Kandydat klka
przed wodzem, a ten mwi mu, e
on sam oywiony jest teraz przez Ducha, ktrego za kilka minut mu przeka-
e. Duch ten go zabije, ale natychmiast zostanie wskrzeszony, doda przy tym,
e chocia wiadomo ta jest straszna, jednake stanowi niezbdne wprowa-
dzenie do korzyci, jakimi obdarzone jest towarzystwo, do ktrego wanie
ma wstpi. Gdy to mwi, robi wraenie czowieka bardzo podnieconego. W
kocu tak by przejty, e twarz mu si wykrzywia, a cae ciao przeszyway
konwulsje. Wwczas rzuca w modego czowieka czym, co ksztatem i kolo-
rem przypominao groch, ten, jak si zdaje, poyka to i natychmiast pada na
ziemi jak przeszyty kul.
Przez pewien czas lea bez ruchu jak martwy, ale pod gradem uderze
zaczyna powraca do przytomnoci, a w kocu, po wypluciu grochu czy
te czego innego, czym wdz w niego cisn, powraca do ycia.
Istot tych obrzdkw byo, jak si zdaje, zabijanie nowicjusza w charak-
terze czowieka i przywracanie go do ycia w postaci zwierzcia, ktre od-
td bdzie jeli nie jest duchem opiekuczym, to w kadym razie istot
sprzgnit z nim bardzo cisym zwizkiem.
Z wysunitej powyej teorii wynikaoby, e wszdzie tam, gdzie napoty-
kamy totemizm i gdzie naladuje si zabijanie i wskrzeszanie nowicjuszy
podczas obrzdkw inicjacji, moe istnie wzgldnie istniaa nie tylko wiara
w moliwo staego przechowywania duszy w jakim zewntrznym przed-
miocie zwierzciu, rolinie czy te czymkolwiek innym ale rzeczywi-
sta intencja postpowania w taki sposb. Na pytanie, dlaczego ludzie pragn
przechowywa sw dusz poza swymi ciaami, istnieje tylko jedna odpo-
wied: tak jak olbrzym w bajce, uwaaj, e jest to bezpieczniejsze anieli
noszenie jej przy sobie; podobnie jak ludzie wol przechowywa pienidze
w banku anieli mie je stale przy sobie. Widzielimy, jak w krytycznych
chwilach ycia dusza bywa chwilowo skadana na przechowanie, dopki nie
minie niebezpieczestwo. Ale instytucje takie jak totemizm nie s obliczone
jedynie na okresy niebezpieczestwa; s to systemy, w ktrych kady, a
przynajmniej kady mczyzna, musi przej inicjacj w pewnym okresie
swego ycia. Zazwyczaj odbywa si to w okresie dojrzewania, z czego by
wynikao, e szczeglne niebezpieczestwo, ktremu totemizm i podobne
mu systemy pragn zaradzi, nie powstaje przed dojciem do dojrzaoci
pciowej. Co wicej, e niebezpieczestwo to zwizane jest ze stosunkiem
wzajemnym pci. atwo mona by udowodni za pomoc licznych przyka-
dw, e w umyle czowieka pierwotnego stosunek pciowy wie si z wie-
loma powanymi niebezpieczestwami, ale dotd jeszcze nie udao si wyja-
ni natury tych niebezpieczestw. Miejmy nadziej, e dokadniejsze po-
znanie sposobu mylenia czowieka dzikiego pozwoli z czasem wyjani t
gwn tajemnic spoeczestwa pierwotnego, dostarczajc klucza nie tylko
do zrozumienia totemizmu, ale i pocztkw instytucji maestwa.
LX
Zota ga
1
WERGILIUSZ, Eneida, ks. VI, w. 204-209, przeoy Tadeusz Karyowski. [Przyp. wyd. pol.]
Norwegi. Obrzdek ten by prawdopodobnie zasadniczym skadnikiem
staroytnego aryjskiego kultu dbu.
Pozostaje jeszcze odpowiedzie na pytanie: Dlaczego jemioa zwana bya
Zot Gazi? Nazwy tej nie tumacz biaote jagody jemioy, Wergiliusz
bowiem mwi, e caa ga bya zocista, odyga i licie. By moe, nazw
zawdzicza bogatej zotej toci, ktr okrywa si gazka jemioy cita i
przechowywana przez kilka miesicy. Kolor ten nie ogranicza si do lici,
lecz przechodzi rwnie na odyg, tak e zaiste podobna si staje caa do
Zotej Gazi. Chopi bretoscy zawieszaj wielkie pki jemioy przed swy-
mi chatami i w czerwcu odznaczaj si te kicie swym jasnozotym kolorem.
W niektrych okolicach Bretanii, szczeglnie w pobliu Morbihan, gazie
jemioy zawiesza si nad drzwiami stajni i obr, by chroni konie i bydo
przed czarami.
ty kolor uschej gazi moe te czciowo wytumaczy przypisywan
jemiole moc ujawniania skarbw znajdujcych si w ziemi. Na zasadzie
bowiem magicznego powinowactwa istnieje naturalny zwizek midzy t
gazi a tym zotem. Potwierdza to analogia z cudownymi waciwo-
ciami mitycznego kwiatu paproci, ktry, jak gosi ludowe wierzenie,
kwitnie jak zoto lub ogie w wili letniego przesilenia. W Czechach wic
opowiadaj, e w dzie w. Jana papro rozkwita zotymi kwiatami lni-
cymi jak ogie.
Co wicej, kwiat paproci ma tak moc, e kady, kto go zdobdzie lub
wejdzie na gr, trzymajc go w rku w noc witojask, odkryje y zota
albo zobaczy skarby ziemi lnice niebieskawym pomieniem. W Rosji
twierdz, e wystarczy znale w noc witojask o pnocy cudowny
kwiat paproci i rzuci go w powietrze, a spadnie w ksztacie gwiazdy na
miejsce, gdzie ukryty jest skarb.
Tak wic na zasadzie podobiestwa kwiat paproci ma wykrywa zoto,
poniewa sam jest zocisty, i z tego samego powodu wzbogaca swego wa-
ciciela niewyczerpanym zasobem zota. Ale kwiat paproci bywa nie tylko
zoty, lecz rwnie ognisty. Jeli wemiemy pod uwag, e dwa wielkie dni
zbierania bajecznego kwiatu przypadaj na noc witojask i na Boe Na-
rodzenie, a wic dwa przesilenia (Boe Narodzenie jest bowiem niczym
innym, jak pogaskim witem zimowego przesilenia), dochodzimy do
wniosku, e ognisty aspekt kwiatu paproci jest pierwotny, zoty za wtrny i
pochodny. Kwiat paproci byby w takim wypadku emanacj ognia sonecz-
nego w dwch punktach zwrotnych jego drogi, podczas letniego i zimowego
przesilenia. Potwierdza to przypuszczenie ba niemiecka o myliwym, kt-
ry zdoby kwiat paproci, strzelajc do soca w poudnie dnia w. Jana; trzy
krople krwi spady, zapa je w biae ptno, a te krople krwi byy kwiatami
paproci. Krew jest tu oczywicie krwi soca, z ktrego kwiaty paproci
bezporednio si wywodz. Mona wic uwaa za prawdopodobne, e
kwiaty paproci s zote, poniewa pochodz ze zotego ognia soca.
Podobnie jak kwiat paproci, jemioa jest zbierana bd to w dzie w. Ja-
na, bd te w Boe Narodzenie, to znaczy podczas letniego albo zimowego
przesilenia, i, podobnie jak kwiat paproci, ma moc ujawniania ukrytych
skarbw ziemi. W wili letniego przesilenia Szwedzi robi rdki z jemioy
albo z czterech rodzajw drzewa, z ktrego jednym musi by jemioa. Po-
szukujcy skarbw kadzie rdk na ziemi po zachodzie soca, a gdy
rdka znajdzie si bezporednio nad skarbem, zacznie si porusza jak
ywa. Jeli wic jemioa odkrywa zoto, czyni to z pewnoci w charakterze
Zotej Gazi, a skoro zrywa si j podczas przesile sonecznych, podobnie
jak kwiat paproci, czy nie jest wobec tego Zota Ga emanacj ognia so-
necznego? Na to pytanie nie mona odpowiedzie zwykym potwierdze-
niem. Wiemy, e staroytni Aryjczycy zapalali ogniska w zwizku z przesi-
leniami i z okazji innych uroczystoci czciowo jako zaklinanie soca, a
zatem z intencj dostarczenia socu wieego ognia. Ogniska te rozpalano
zazwyczaj przez pocieranie wzgldnie spalanie drzewa dbowego, mogo
wic wydawa si staroytnym Aryjczykom, e soce byo co pewien czas
zasilane z ognia znajdujcego si w witym dbie. Innymi sowy, mogli
uwaa db za pierwotn skadnic wzgldnie zbiornik ognia, ktry od czasu
do czasu stamtd czerpano, by zasili nim soce. Ale ycie dbu miao
znajdowa si w jemiole, ktra wobec tego powinna bya zawiera zalek
ognia wydobywanego za pomoc tarcia z drzewa. Tak wic bardziej po-
prawnym byoby stwierdzenie, e to nie jemioa bya emanacj ognia so-
necznego, lecz e ogie soneczny uchodzi za emanacj jemioy. Nic dziw-
nego, e jemioa jarzya si zotym splendorem i zwana bya Zot Gazi.
Prawdopodobnie jednak, tak jak papro, miaa ona swj zoty wygld przy-
biera tylko w okrelonych porach, szczeglnie podczas letniego przesilenia,
gdy pobierano z dbu ogie, by zasili soce.
atwo wic zrozumie, dlaczego tytu Zotej Gazi, tak mao odpowiada-
jcy powszedniemu wygldowi maego pasoyta na drzewie, zosta mu jed-
nak przyznany. By moe pozwoli to nam rwnie zrozumie, dlaczego w
staroytnoci przypisywano jemiole cudowny dar gaszenia ognia i dlaczego
w Szwecji jemioa nadal chroni przed poarami. Jej ognisty charakter czyni
j na zasadzie homeopatii najlepszym lekarstwem wzgldnie rodkiem za-
pobiegawczym przed szkodami wyrzdzonymi przez ogie.Wzgldy te tu-
macz poniekd, dlaczego Wergiliusz kae Eneaszowi nosi promienist
ga jemioy, gdy schodzi w mroki wiata podziemnego. Poeta opisuje, jak
to przy samych bramach piekielnych rozpociera si rozlegy i mroczny las,
a bohater, idc w lad za prowadzcymi go dwoma gobiami, zawdrowa
w gb odwiecznego boru, a zobaczy przewitujcy z daleka midzy ga-
ziami blask Zotej Gazi owietlajcej spltane nad ni konary. Jeli jemioa
jako zielona uschnita ga w smutnym jesiennym lesie miaa zawiera
zalek ognia, to czy mg zabkany w podziemnych mrokach wdrowiec
znale lepszego towarzysza anieli ga, ktra owietli mu drog, bdzie
rdk prowadzc go i kijem, na ktrym si oprze? Uzbrojony w ten spo-
sb mg stawi czoo straszliwym widmom napotkanym podczas tej nie-
bezpiecznej wdrwki. Gdy wic Eneasz, wynurzajc si z lasu, trafia nad
brzegi Styksu wijcego si powoli w wowych skrtach wrd piekielnych
bagien, a grubiaski przewonik nie chce go przewie w swej odzi, wy-
starczy, e wycignie z zanadrza Zot Ga i uniesie j, a natychmiast
awanturnik ustpuje i pokornie przyjmuje podrnika na pokad swej rozko-
ysanej barki, gboko zanurzajcej si w wodzie pod niezwykym ciarem
ywego czowieka. Nawet w nowszych czasach, jak si o tym przekonali-
my, jemioa uchodzia za ochron przed wiedmami i trollami, a staroytni
zapewne przypisywali jej tak sam moc magiczn. A jeli pasoyt moe,
jak wierz nasi chopi, otwiera wszelkie zamki, to czy nie mg by w
rku Eneasza cudownym kluczem, otwierajcym mu bramy mierci?
Moemy teraz rwnie odgadn, dlaczego Virbiusa z Nemi mylono ze
socem. Jeli Virbius by, jak to prbowaem udowodni, duchem drzewa,
musia zatem by duchem dbu, na ktrym rosa Zota Ga, legenda bo-
wiem mwi o nim jako o pierwszym z Krlw Lasu. Jako duch dbu musia
w regularnych odstpach czasu rozpala ogie soca, tote atwo go mona
byo pomyli z samym socem. W podobny sposb moemy sobie wytu-
maczy, dlaczego Baldur, duch dbu, przedstawiany by jako tak piknolicy
i tak promienisty, e wiato bio od niego, i dlaczego tak czsto uwaano
go za soce. Moemy stwierdzi oglnie, e w spoeczestwie prymityw-
nym, gdy jedynym znanym sposobem rozniecania ognia byo pocieranie
dwch kawakw drzewa, dziki musia by przekonany, e ogie by wa-
snoci zmagazynowan w drzewie jak soki rolinne i e trzeba go z duym
wysikiem stamtd wydoby.
Drzewo, w ktre uderzy piorun, jest oczywicie, zdaniem dzikiego, naa-
dowane podwjn lub potrjn porcj ognia, bo czy na wasne oczy nie
widzia, jak potny pomie wstpi w pie? To zapewne tumaczy wiele
przesdnych wierze zwizanych z drzewami, w ktre uderzy piorun. Gdy
Indianie Thompson chcieli podpali domy swych nieprzyjaci, uywali
strza wykonanych z drzewa uderzonego przez piorun albo przyczepiali do
strza drzazgi takiego drzewa. Wendyjscy chopi w Saksonii nie palili takim
drzewem w piecach w przekonaniu, e od takiego paliwa cay dom si spali.
Podobnie Tongowie z Poudniowej Afryki nie uywaj takiego drzewa i nie
bd grzali si przy ogniu, ktry rozpalono za pomoc drzewa trafionego
przez piorun. Wrcz przeciwnie postpuj Winamwangowie z Pnocnej
Rodezji. Gdy piorun zapali drzewo, gasz wszystkie ognie w wiosce, lepi
na nowo wszystkie paleniska, a przywdcy przynosz rozpalony przez pio-
run ogie do wodza, ktry odprawia nad nim mody. Nastpnie wdz rozsya
wiey ogie do wszystkich swych wiosek, a chopi wynagradzaj posa-
cw. wiadczy to o tym, e otaczaj pioruny szacunkiem, a szacunek to zro-
zumiay, gdy o piorunie i grzmocie mwi jako o samym Bogu zstpuj-
cym na ziemi.
Cakiem prawdopodobna jest teoria, e szacunek, ktrym staroytni ota-
czali db, i zwizki, jakich dopatrywali si midzy drzewem a ich bogiem na
niebie, wywodziy si std, e, jak si zdaje, pioruny znacznie czciej biy
w dby anieli w jakiekolwiek inne drzewa w naszych lasach europejskich.
T szczegln cech dbu potwierdziy rzekomo obserwacje przeprowadzo-
ne w ostatnich latach przez naukowcw, ktrzy nie opieraj si przecie na
adnej teorii mitologicznej. Bez wzgldu na to, skd to zjawisko si wzio,
czy to na skutek tego, e elektryczno atwiej przechodzi przez drzewo d-
bowe, czy z innego powodu, sam ten fakt mg zwrci uwag naszych bar-
barzyskich przodkw, zamieszkujcych rozlege lasy pokrywajce podw-
czas znaczn cz Europy. Tumaczyli to oczywicie na swj uproszczony
religijny sposb, a mianowicie, e wielki bg nieba, ktrego czcili i ktrego
straszny gos rozlega si w oskocie grzmotw, umiowa sobie ponad
wszystkie inne drzewa db i czsto wstpowa we z gstej chmury w ogniu
byskawicy, pozostawiajc dowd swej bytnoci w poczernionym pniu lub
spalonym listowiu. Drzewa takie otacza odtd nimb chway, jako widoczne
siedliska grzmicego boga nieba. Nie ulega wtpliwoci, e podobnie jak
niektre ludy dzikie, Grecy i Rzymianie identyfikowali wielkiego boga nie-
ba i dbu z piorunem, ktry uderza w ziemi. Miejsce uderzone zawsze
ogradzali i uwaali je za wite. Bynajmniej nie pochopne jest przypuszcze-
nie, e przodkowie Celtw i Germanw w lasach Europy rodkowej z po-
dobnych powodw podobnym szacunkiem otaczali db, w ktry uderzy
piorun.
Takie wytumaczenie czci okazywanej przez Ariw dbowi i powizania
drzewa z wielkim bogiem grzmotw i nieba proponowa ju dawno Jacob
Grimm, a w ostatnich latach popar je przekonywajco W. Warde Fowler 2.
Wydaje si ono prostsze i bardziej prawdopodobne od tumaczenia, ktre
przyjem uprzednio, a mianowicie, e db czczony by przede wszystkim
jako rdo wielu korzyci, jakie przynosio naszym barbarzyskim przod-
kom to drzewo, a przede wszystkim z powodu ognia rozniecanego przez
tarcie drzewa dbowego. Sdziem, e powizanie dbu z niebem byo p-
niejsz refleksj opart na przekonaniu, i bysk piorunu by niczym innym,
jak iskr, ktr bg nieba otrzymywa przez pocieranie dwch kawakw
drzewa dbowego, w podobny sposb, jak to czyni jego wyznawca na ziemi
w lesie. Wedug tej teorii bg grzmotu i nieba wywodzi si z pierwotnego
boga dbu. Wedug obecnej teorii, ktra w tej chwili bardziej mi odpowiada,
2
William Warde Fowler (1847-1921) angielski ornitolog i historyk.
bg nieba i grzmotu by wielkim pierwotnym bstwem naszych aryjskich
przodkw i o jego zwizku z dbem wywnioskowano jedynie z faktu, e
pioruny bardzo czsto bity w to drzewo. Jeli Ariowie, jak niektrzy uwaa-
j, przewdrowali wpierw stepy Rosji i Azji rodkowej ze swymi trzodami i
tabunami, zanim zanurzyli si w mroki europejskich borw, to, by moe,
czcili boga pogodnego i pochmurnego nieba i byskawic na dugo, zanim
pomyleli o powizaniu go z poraonymi dbami w swej nowej ojczynie.
Teoria ta ma prawdopodobnie jeszcze t zalet, e rzuca wiato na szcze-
gln wito przypisywan jemiole rosncej na dbie. Rzadkie pojawianie
si tej roliny na dbie nie wystarcza, by wyjani uporczywo i zakres
rozpowszechnienia si tego przesdu. By moe, na prawdziwe jego rdo
wskazuje stwierdzenie Pliniusza, e druidowie czcili t rolin, poniewa
wierzyli, e spada z nieba, co dowodzioby tego, i drzewo, na ktrym ro-
nie, zostao wybrane przez samego boga. A moe sdzili, e jemioa spada
na db w bysku pioruna? Domys ten potwierdza nazwa miota piorunowa
nadawana jemiole w szwajcarskim kantonie Argowia, wskazuje ona bowiem
na cisy zwizek midzy pasoytem a grzmotem. Miota piorunowa jest
rozpowszechnion w Niemczech nazw krzaczastej, przypominajcej gniaz-
do naroli pasoytniczej, ktra w przekonaniu nieukw jest wytworem by-
skawicy. Jeli jakie dbo prawdy tkwi w tej hipotezie, wwczas prawdzi-
w przyczyn czczenia przez druidw dbu, na ktrym ronie jemioa, jest
wiara, e db taki nie tylko zosta uderzony przez piorun, ale te, e wrd
jego gazi znajduje si widoma emanacja niebieskiego ognia. cinajc je-
mio z zachowaniem mistycznego obrzdku, przywaszczali sobie wszyst-
kie magiczne waciwoci piorunu. W takim wypadku musimy wycign
wniosek, e jemioa uwaana bya za emanacj piorunu, a nie, jak dotd tu-
maczyem, soca w chwili letniego przesilenia. By moe, udaoby nam si
poczy oba te pozornie sprzeczne pogldy, zakadajc, e w wierzeniach
staroytnych Ariw jemioa zstpowaa ze soca w dniu letniego przesilenia
w uderzeniu piorunu, ale poczenie tego rodzaju jest sztuczne i, obawiam
si, jak dotd, nieoparte na adnych realnych podstawach. Nie potrafibym
powiedzie, czy te dwie interpretacje dadz si ze sob pogodzi na pasz-
czynie mitycznej, ale jeliby nawet okazay si rozbiene, brak konsekwen-
cji nie musia powstrzymywa naszych przodkw od przyjcia obu z rwnie
gbokim przekonaniem.Podobnie jak wikszo ludzkoci, dziki czowiek
jest wyszy ponad wizy pedantycznej logiki. Prbujc wyledzi krty tok
jego rozumowania w dungli jaskrawej ignorancji i lepego strachu, musimy
zawsze pamita, e kroczymy po ldzie zaczarowanym, i wystrzega si
przyjmowania za tward rzeczywisto mglistych ksztatw napotykanych
po drodze lub te unoszcych si nad nimi i bekoccych w mroku. Nigdy
nie potrafimy w peni rozumowa w sposb waciwy czowiekowi pierwot-
nemu, patrze jego oczami i uderzeniami naszego serca reagowa na wrae-
nia, ktre jego wzburzay. Dlatego wszystkie nasze teorie o nim i o jego
yciu zawsze bd dalekie od pewnoci, w najlepszym wypadku moemy
spodziewa si, e osignlimy w tych sprawach rozsdny stopie prawdo-
podobiestwa.
Na zakoczenie tych docieka moemy powiedzie, e jeli Baldur by
rzeczywicie, jak przypuszczam, wcieleniem dbu, na ktrym ronie jemio-
a, wwczas nowa teoria moe wytumaczy jego mier na skutek uderzenia
gazi jemioy jako mier od uderzenia piorunu. Jak dugo osmalona
ogniem piorunu jemioa pozostawaa midzy gaziami, tak dugo nic zego
nie mogo si sta dobremu i agodnemu bogu dbu, ktry ycie swe prze-
chowywa dla bezpieczestwa midzy niebem a ziemi w tajemniczym pa-
soycie. Z chwil jednak gdy siedlisko jego ycia lub mierci zerwane zosta-
o z gazi i cinite o pie, drzewo padao bg umiera, poraony pioru-
nem.
A to, co powiedzielimy o Baldurze w lasach Skandynawii, zapewne da
si zastosowa, z wszelkimi zastrzeeniami nalenymi sprawie tak zawiej i
niepewnej, do kapana Diany, Krla Lasu, w dbowym gaju w Arycji ital-
skiej. By on moe wcieleniem z krwi i koci wielkiego italskiego boga nie-
ba, Jupitera, ktry w dobroci swej zstpi z nieba w bysku piorunu, by za-
mieszka midzy ludmi w jemiole, miotle piorunowej Zotej Gazi
rosncej na witym dbie w dolinie Nemi. Jeli tak byo naprawd, nie
zdziwi nas, e kapan z obnaonym mieczem strzeg mistycznej gazi, w
ktrej znajdowao si ycie boga i jego wasne. Bogini, ktrej suy i ktr
polubia, nie bya, jeli moje przypuszczenia s suszne, nikim innym, jak
Krlow Niebios, maonk prawdziwego boga nieba. Ona bowiem rwnie
umiowaa samotno lasw i gr i pync w bezchmurne noce po niebie pod
postaci ksiyca, spogldaa z luboci na swe pikne odbicie w spokojnej
poyskujcej powierzchni jeziora, lustrze Diany.
LXI
Poegnanie Nemi
Sir James George Frazer (1 stycznia 1854 Glasgow 7 maja 1941 Cam-
bridge) brytyjski antropolog, folklorysta i filolog klasyczny. Studiowa na
uniwersytecie w Glasgow, gdzie uzyska stopie Master of Arts, dalsze stu-
dia kontynuowa na uniwersytecie w Cambridge. W 1879 roku na podstawie
rozprawy o teorii Platona zosta wybrany na czonka Trinity College. W
latach 1907-1922 profesor antropologii spoecznej na uniwersytecie w Li-
verpoolu. Jeden z zaoycieli Cambridge Review. Zaprzyjaniony z W.
Robertsonem Smithem, ktry wcign go do wsppracy nad redakcj nie-
ktrych hase do IX wydania Encyclopaedia Britannica, Frazer zwrci si
ku badaniom nad antropologi kulturow. Owocem tych zainteresowa byo
opublikowanie w 1890 roku I (dwutomowego) wydania The Golden Bough.
A Study in Magic and Religion dziea, ktre miao mu przynie saw; w
1900 roku opublikowa wydanie II, rozszerzone (obejmujce trzy tomy). W
latach 1907-1920 Frazer opublikowa wydanie III, obejmujce tomy -: