You are on page 1of 179

Copy right Artur Grski, 2015

Projekt okadki
Prszy ski Media

Zdjcie na okadce
Agnieszka K. Jurek

Fotel do sesji:
http://englishchesterfieldsofa.com/

Zdj w ksice nie traktujemy jako ilustracji do konkretny ch rozdziaw, ale jedy nie jako
uzupeniajcy materia reporterski. Dlatego te nie zostay podpisane.

Redaktor prowadzcy
Micha Nalewski

Redakcja
Ewa Charitonow

Korekta
Katarzy na Kusoj
Krzy sztof Junak

ISBN 978-83-8069-948-9
Warszawa 2015

Wy dawca
Prszy ski Media Sp. z o.o.
02-697 Warszawa, ul. Rzy mowskiego 28
www.proszy nski.pl
OD NARRATORA

Jarosaw Sokoowski Masa

Znaem ich wszy stkich. Obserwowaem, jak wzrastali, jak osigali szczy ty. A potem
ledziem ich upadek. No, bdmy uczciwi w wielu przy padkach by on rwnie zasug moich
zezna jako wiadka koronnego. Wielu z nich by o idolami z moich modzieczy ch lat; takie tuzy
pruszkowskiej gangsterki jak Barabasz, Ali czy Dzikus pobudzay wy obrani chopakw, ktrzy
nie chcieli zarabia groszy w fabry ce, a przeskoczy do innego, lepszego (wiem, to kwestia
wzgldna) wiata, gdzie kasa py nie strumieniami, a pikne kobiety s na wy cignicie rki. Na
pocztku lat 80. nie bardzo wiedziaem, jak taki lepszy wiat powinien wy glda, by em jednak
pewien, e PRL-owska rzeczy wisto nijak nie przy staje do moich oczekiwa. Ty mczasem starzy
przestpcy zapewniali, e wy starczy naprawd niewiele, by urzdzi si w y ciu znacznie lepiej
ni Kowalski i jego pani Kowalska.
Wprawdzie oni sami nie wy gldali jak Blake Carrington z serialu Dynastia (raczej jak
Carrington, gangsterski wataka z zachodniej Polski), ale my wierzy limy, e to ty lko kamufla.
Skoro nieustannie chodzili na robot, za co zreszt co i raz trafiali za kratki, to znaczy o, e gdzie
musz ukry wa te swoje fortuny i z dala od wcibskich oczu szasta na lewo i prawo pienidzmi.
Jak si okazao, w naszy ch podejrzeniach by o sporo prawdy.
Z biegiem czasu zrozumiaem, e ci pierwsi pruszkowscy bossowie, a raczej przewodnicy
przestpczego stada, nie mieli formatu sy cy lijskich ojcw chrzestny ch, a ich umiejtnoci
ograniczay si do skutecznego walnicia przeciwnika w gow.
A jednak to oni, faceci, ktry ch jedy n edukacj by y wizienne szkoy, pooy li
podwaliny pod giganty czn struktur przestpcz, ktra funkcjonowaa nie gorzej ni jej
odpowiedniki w Rosji czy nawet w Stanach Zjednoczony ch. Pry mity wna brutalno stary ch
zostaa doprawiona biznesowy mi talentami modego nary bku Pruszkowa, czsto wy wodzcego
si z dobry ch inteligenckich rodzin. Dziki temu rodzima mafia staa si cakiem niele zarzdzan
korporacj. Celowo nie uy wam wy wiechtanego okrelenia sy ndy kat zbrodni, bo zby t kojarzy
si ono ze zwizkami zawodowy mi. A przecie w gangu prawa pracownicze nie zawsze s
waciwie chronione
Jednak na czele polskiej mafii czy mowa o zarzdzie, czy o poszczeglny ch grupach
zawsze stawali faceci, ktry m bliej by o do owy ch troglody tw z przeomu lat 70. i 80. ni do
biay ch konierzy kw. Nawet jeli wy sawiali si lepiej ni Barabasz czy Parasol, nawet jeeli
mogli si pochwali wicej ni jedn przeczy tan ksik albo przy najmniej obejrzany m
filmem. Nawet jeeli ubierali si nieco bardziej elegancko. Tak czy siak, zawsze podstaw ich
rzdw by a bezwzgldno. I wbrew pozorom brak poszanowania dla jakichkolwiek zasad.
Oprcz jednej: moje musi by na wierzchu!
Nawet zaprzy janieni ze mn celebry ci wczesnej mafii, Pershing czy Niko, cho by li
bossami z innej pki ni pruszkowscy starzy, take wy znawali kult pici i zasad, e dla frajerw
nie ma litoci.
eby by o jasne: widz rnic pomidzy Pershingiem a stary mi, o czy m czy telnik
przekona si po lekturze niniejszej ksiki. To zupenie inna liga, inna klasa czowieka, ale tego, kto
stawa Andrzejowi K. na drodze, bolao tak samo jak tego, ktry stan na drodze pruszkowskiemu
zarzdowi. Albo braciom N. z Zbek, czy li Dziadowi i Wariatowi.
Nie wiem, jak to wy gldao we Woszech czy w Stanach Zjednoczony ch, ale w Polsce nie
mg zosta bossem kto, kto nie spdzi setek godzin na siowni i nie prbowa swy ch si
w sportach walki. Sia by a religi kry minalnego pwiatka i ten, kto jej nie wy znawa, nie mia
co my le o pozy cji szefa. Na marginesie czsto spoty kam si z kpinami na temat elegancji
pruszkowskich gangsterw. e niby ty lko dresy i obszerne koszule w palmy. Fakty cznie, bossowie
czsto nosili si w ten sposb (cho zdarzao im si wy stpowa w muszkach), ale sprbujcie
zapi dobrze skrojon mary nark na napakowanej klacie! Moc musiaa by widoczna na
pierwszy rzut oka.
Czsto sy sz py tanie: a czy ty, skoro miae pod sob wielk gangstersk armi, nie
zaliczasz si do bossw?
Odpowiadam: nie! Nie mona nada statusu wiadka koronnego przy wdcy grupy
przestpczej. Rzeczy wicie, kierowaem olbrzy mi i gron armi, ale zawsze wy kony waem
czy je polecenia. By em na pierwszej linii frontu, ale to nie ja wy woy waem wojny. Czasami
okrela si mnie mianem mafijnego kapitana. Nie chc by nieskromny, ale uwaam, e miaem
znacznie wy sz rang, cho nigdy nie dosuy em si generalskich epoletw. I chwaa Bogu, bo
pewnie musiaby m je sobie wy dziarga na ramionach w trakcie dugiej odsiadki za kierowanie
grup przestpcz o charakterze zbrojny m.
Na szczcie sd uzna, e na stopie generaa jednak nie zasuy em, cho wiem, e wielu
postrzegao mnie jak bossa. Take polity cy midzy inny mi dlatego tak kleili si do mnie, bo
szastaem pienidzmi, otaczaem si luksusem, a wszy stkie moje polecenia i zachcianki by y
speniane w mgnieniu oka. By em idolem dla kilku polity czny ch guru, pozujcy ch na wielkich
Europejczy kw, ktry ch ku w oczy, cho jednoczenie imponowa im mj sty l by cia.
Takie by y czasy. Polacy, dla ktry ch skoczy y si rzdy pierwszy ch sekretarzy
i komisarzy wojskowy ch, zapragnli prawdziwego bossa. I rodzima mafia go im daa!
OD AUTORA

Artur Grski

Pisanie ksiek z serii Masa o polskiej mafii nie jest jak hobby, do ktrego zasiada si jak do
partii bry da, raz na jaki czas, po czy m chowa karty do szuflady biurka i zapomina o grze. Praca
nad kolejny mi tomami to moje y cie, wy siek i fizy czny, i psy chiczny, od ktrego nie ma
odskoczni.
To godziny spdzone w samochodzie, w podry do porozrzucany ch po cay m kraju
miejsc, gdzie spoty kaj si ze mn bohaterowie opowieci i Masa, i jego towarzy sze
z przeszoci. To kolejne godziny wy suchiwania historii, ktre pokazane w filmie uznane
zostay by za niewiary godne. Potem wery fikacja, o ile oczy wicie jest moliwa, zgromadzony ch
informacji i przelewanie ich na papier.
Jako e kolejne tomy ukazuj si co p roku, praca nad seri waciwie nie ustaje nigdy.
Ale oprcz roboty czy sto reporterskiej czy literackiej cigle szukam odpowiedzi na
nieustannie nurtujce mnie py tanie: czy gdy by moje y cie potoczy o si inaczej, te mgby m
zej z drogi prawa i sta si przestpc?
Nale do tej wikszoci ludzi, ktry m nie zdarzy o podwdzi choby kajzerki ze sklepu
spoy wczego. Py tanie czy z szacunku dla prawa, czy z przy zwoitoci? Czy moe ze zwy kego
lku przed konsekwencjami, gdy by kto zapa mnie za rk?
Nie wiem. By moe ty lko z tego ostatniego powodu. Ale wiem jedno: gdy by m ukrad t
pierwsz kajzerk, kolejne przestpstwa by y by prawdopodobnie wy cznie kwesti czasu.
Wy starczy bowiem zacz. Potem stajesz si ju zawodowcem i wy znaczasz sobie coraz
ambitniejsze cele.
O ile jestem w stanie wy obrazi sobie siebie jako zodzieja (do tego akurat nie jest
potrzebna wy bujaa wy obrania), o ty le zupenie nie rozumiem, jak mona zabi. Podobnie jak
inni uwaam, e nie kady jest w stanie pocign za spust. Mordercy to ludzie wy zuci
z sumienia, nieodczuwajcy jakichkolwiek emocji wobec bliniego. Albo odczuwajcy
wy cznie emocje ze.
Uamek promila w skali populacji.
Ty lko czy naprawd?
Rzecz w ty m, e moemy si my li; historia rodzimej przestpczoci zorganizowanej
pokazuje, e zo wciga. Zaczy na si od jakiego drobnego przekroczenia prawa, a koczy na
najciszej zbrodni. Nie mwi o psy chopatach, w ktry ch destrukcy jne plany dojrzewaj
latami, rozwijajc si niczy m cika choroba. Mam na my li zwy ky ch ludzi, wpltany ch
w przestpczo nierzadko przez przy padek. Podejrzewam, e absolutna wikszo zabjcw
nigdy nie marzy a o takiej karierze; zabili, bo wedug bandy ckiej logiki w dany m momencie
nie by o ju innego wy jcia. Moe nawet uwierzy li, e odebranie komu y cia ratuje ich wasne?
Broni si, jak mog, przed konkluzj, e w okrelony ch okolicznociach by by m w stanie zrobi
to, czego sobie dzi nie wy obraam, ale jednoczenie wiem, e y cie pisze bardzo dziwne
scenariusze. Dlatego lepiej szerokim ukiem omija plan filmowy, na ktry m si wedug nich gra.
Wierz w sprawcz si przy padku, lecz sdz, e nie ma ona zastosowania do analizy
karier mafijny ch bossw. Bo dziki niemu nie zostaje si raczej przy wdc grupy przestpczej.
Droga na szczy t jest duga i trzeba bardzo chcie osign sukces. A chcie to znaczy robi
wszy stko, aby podporzdkowa sobie grup rwnie brutalny ch i zdeterminowany ch konkurentw.
Trzeba pokona ich si, przebiegoci, cy nizmem oraz bezwzgldnoci. To jeszcze nie wszy stko
trzeba te odegra rol ma opatrznociowego; lidera, ktry nie pobaa, ale te nie opuszcza
swoich ludzi w trudnej godzinie. Ktry moe skrzy wdzi, ale te nagrodzi.
By cie bossem oznacza wy sy anie gangsterw na okrelone akcje, take te z krwawy m
finaem. Oznacza wzicie odpowiedzialnoci za czy ny popenione przez podwadny ch. Jakkolwiek
patety cznie to zabrzmi take odpowiedzialno moraln (ty m bardziej e czsto to oni wpadaj
i odpowiadaj karnie jako bezporedni sprawcy ). Ale mam wtpliwoci, czy bossowie wy dajcy
rozkaz choby najbardziej potwornej akcji rzeczy wicie odczuwaj jakikolwiek dy skomfort
psy chiczny. Boss musi by mzgiem, ale nie moe dzieli wosa na czworo. Ten, kto si waha,
jest saby i nie nadaje si do tej roboty.
Kiedy wic py tam sam siebie, czy by by m w stanie kierowa grup przestpcz,
odpowiadam, e absolutnie nie. Nie mam takich predy spozy cji i zby t czsto miewam
wtpliwoci. To co zupenie innego ni kradzie wspomnianej buki.
Ten tom powicamy wanie bossom polskiej mafii i ty m najbardziej znany m, i ty m
znany m nieco mniej. Ty m, ktrzy stali na czele przestpczoci zorganizowanej w jej
szczy towy m momencie, i ty m, ktrzy kierowali ni na samy m pocztku. O niektry ch pisalimy
obszernie w poprzednich tomach (np. o Wojciechu K. Kiebasie czy Nikodemie S. Nikosiu),
nie powicilimy im wic oddzielny ch rozdziaw, cho wielokrotnie pojawiaj si oni na
kartach tej ksiki.
Jak zawsze staralimy si wy ciga na wiato dzienne nowe fakty czy nowe interpretacje
faktw ju znany ch, ale w kilku przy padkach posikowalimy si wiedz przedstawion
w poprzednich czciach serii. Wy szlimy bowiem z zaoenia, e nie wszy scy je czy tali,
a naszy m nowy m odbiorcom naley si choby podstawowa wiedza o opisany ch ju zdarzeniach
(w takich przy padkach odsy amy do konkretny ch tomw).
Liczy my, e pozy cja Masa o bossach polskiej mafii zainteresuje nie ty lko ty ch, ktrzy
pragn poszerzy sw wiedz o polskim pwiatku kry minalny m. To take rzecz dla
zafascy nowany ch mroczny mi zakamarkami ludzkiej duszy i ty ch chccy ch zrozumie, jak rodzi
si zo. I dlaczego niektrzy s gotowi powici wszy stko, by stan na szczy cie bandy ckiej
drabiny.
Prolog

N., gangster, zwizany z Mas:


Powiem ci, kto to jest dla mnie boss. To taki, ktremu jeste wierny jak pies, ale jak bdzie
potrzeba, on stanie po twojej stronie. Boss w gangu to nie jest jaki pieprzony prezesik, ktry
rzdzi tob od smej do szesnastej i generalnie ma ci w dupie, bo jeste dla niego ty lko pozy cj
na licie pac.
Boss to jest Bg. Dobrze, przeginam, moe nie Bg, ale dowdca na froncie. Jeste z nim
dzie i noc, na kade zawoanie, i nie ma takiej moliwoci, e jak ci co nie pasuje, to bierzesz
wolne. To jest zwizek, w ktry m ty jeste na dole, a on na grze, i nie oczekujesz, e wskoczy sz
na jego miejsce. Jak jakie gupie my li pojawi ci si w gowie, to wczeniej czy pniej on to
wy czuje i tak ci dojedzie, e bd ci zdrapy wa z asfaltu. Boss jest doy wotni; tak masz
my le, nawet jeli to nie jest prawda. Nawet jeli chciaby mu strzeli w eb i moe nawet to
zrobisz
S tacy, ktrzy ka si caowa po apach to oczy wicie bazny, ale jeli tak maj
fantazj, ty musisz ich po ty ch pierdolony ch apskach caowa. Boss ma prawo nie ty lko
opierdala, ale i upokarza. Jeli robi to na ty le inteligentnie, e jego podwadny nie czuje
wikszego alu, punkt dla szefa! To jest jak gra: on ci trzy ma na smy czy, a ty przy pominasz mu,
e psa trzeba karmi i czasem pogaska.
On liczy na ciebie, ty moesz liczy na niego. Ty zarabiasz dla niego pienidze, on ci
odpala tak dol, e chcesz mu dalej ten hajs przy nosi. Wy wozisz do lasu ludzi, ktrzy mu
nabrudzili, a on docenia, e to ty masz krew na rkach.
Dzwoni do ciebie o takiej porze, e nie masz pojcia, jak si nazy wasz, i kae ci jecha
w miejsce, w ktre nikt inny by o tej porze nie pojecha. A tam musisz pokaza, e jeste
jednoosobowy m oddziaem komandosw, i dojecha frajerstwo, ktre nie rozliczy o si na czas.
Albo wisi za prochy, albo zawino tira twojego szefa, albo kogo mu bliskiego. Dla okupu. Ty nie
jedziesz na negocjacje, ty lko na akcj zbrojn. I boss wierzy, e wrcisz z tarcz, bo jak z ni nie
wrcisz, to wy padasz z obiegu.
Ale, kurwa, znw ci si udao! I szef daje ci odczu, e jest zadowolony.
W normalny ch codzienny ch sy tuacjach atwo jest by bossem. Jeli twj czowiek zna si
na robocie, jeli nie sra po gaciach przy by le zagroeniu, wasz ukad hula jak szwajcarski zegarek.
Gorzej, jak trafiasz do puszki, jak grozi ci kilka lat odsiadki. Dobrze wiesz, e papuga ci nie
pomoe. Wtedy boss musi stan na jajach, eby ci wy cign z opresji musi zrobi co,
eby wiadkowie nie chlapali jzorami, musi zblatowa psy i prokuratur, musi poszuka nowy ch
wiadkw. Takich, ktrzy bd wiedzieli, co mwi, eby by o dobrze. A jak ci jednak posadz na
duej, boss musi wy sy a kas twojej kobiecie czy dzieciakowi, eby oni za bardzo nie odczuli, e
tata jest w pierdlu. Albo na wy stawce, jeli spierdolie gdzie za granic, bo w kraju grunt ci si
pali pod nogami.
A wiesz, dlaczego musi? Dlatego e ty nic na niego nie podae na papier. Jak si o niego
py tali, to ty lko wzruszae ramionami, e niby nie wiesz, o kogo chodzi.
Ukad musi trwa do samego koca.
A jak si boss odwrci dup i zostawi ci na lodzie, to jest chuj, nie boss. Problem w ty m,
e takich bossw w polskiej mafii kilku by si znalazo.

***

Kiedy my limy boss mafijny , przewanie staje nam przed oczami jedna z postaci
wy kreowany ch przez film. Czy to Vito Corleone, genialnie zagrany przez Marlona Brando, czy
znakomity Al Pacino jako Michael Corleone. Ewentualnie, cho ju z przy mrueniem oka, James
Gandolfini, odtwrca roli Tony ego w serialu Rodzina Soprano. Przy pominamy sobie take filmy
Martina Scorsese, ktry mia wy jtkowy dar fascy nujcego portretowania szefw wielkich
organizacji przestpczy ch dziaajcy ch w Stanach Zjednoczony ch. Od Chopcw z ferajny po
ty ch z Infiltracji.
My limy take o postaci autenty cznej, czy li Alu Capone, ktrego y cie jednak zostao
dokadnie przefiltrowane przez literatur i Holly wood, a w kocu bandy ta sta si bardziej ikon
popkultury ni amery kaskim kry minalist czasw prohibicji. Gangster wszech czasw by
bowiem dla Amery kanw nie ty lko przestpc, nie ty lko ucielenieniem brutalnego za, ale take
idolem, wzorcem do naladowania. Ba, arbitrem elegancji! To, jak y , interesowao jego
rodakw w takim samy m stopniu, w jakim dzi dziki prasie i telewizji obchodzi ich zakradanie
si do rezy dencji i sy pialni celebry tw. Capone, wiadom tego zainteresowania, nie ukry wa
swojego majtku i chepi swoim uwielbieniem dla luksusu. Szwedzki history k Henrik Hojer,
znawca tematy ki kry minalnej pocztkw XX wieku, w swojej ksice Al Capone, jazz i gangi tak
opisy wa sty l y cia bossa (i jego szeroki gest): Sy pia w atasowej pocieli, ubrany w jedwabn
bielizn, na ktrej widnia wy haftowany monogram AC . Przed Boy m Narodzeniem kupowa
prezenty za mniej wicej 100 ty sicy dolarw. Ci, ktry m ufa najbardziej, otrzy my wali od
niego paski wy sadzane diamentami. Rachunki za kolacje i bankiety opieway na dziesitki ty sicy
dolarw. Capone zachowy wa si jak pan feudalny, bo te takim feudaem by . Potrafi zim
otworzy jaki sklep spoy wczy i zaprosi rny ch biedakw na zakupy, potem prosi waciciela
sklepu, eby przy sa mu rachunek.
Hojer przy pomina take sawetne bankiety, jakie z rozmaity ch okazji wy dawa Capone dla
rodowiska przestpczego. Gdy jacy ludzie z gangsterskich szczy tw odzy skiwali wolno, boss
organizowa przy jcia w najbardziej ekskluzy wny ch lokalach, na ktry ch szampan la si
hektolitrami. I chocia takie bankiety mona uzna za zwy ke wy bry ki nowobogackich, stanowiy
one jeden z elementw nowej tosamoci, jak stworzy dla siebie Capone gangster, celebry ta
i posta z krgw mietanki towarzy skiej, wok ktrego cigle krciy si tumy ludzi
zafascy nowany ch jego upozorowan na hojno mani chwalenia si bogactwem.
Cho od mierci Ala Capone mino prawie 70 lat, sty l by cia bossw kry minalnego
podziemia nie zmieni si ani na jot. C, najwy raniej liderzy grup przestpczy ch zawsze bd
uwielbiali splendor i zawsze sy pn troch grosza potrzebujcy m. Aby wiat postrzega ich jako
dobry ch, ty le e uwikany ch w zo.
Przy woujc mafijne ikony, nie zapominamy oczy wicie o najsy nniejszy ch bossach
ostatnich kilkudziesiciu lat, od Lucky ego Luciano i Mey era Lansky ego po Sy cy lijczy ka Toto
Riin i jego kompana Bernarda Provenzano. Galeria sy nny ch capo di tutti capi jest waciwie
nieskoczona i obejmuje cay wiat. Znamy bossw rosy jskich, kolumbijskich, chiskich itd. Od
Wiaczesawa Iwankowa, zwanego Japoczy kiem, po Pabla Escobara.
Bez wzgldu na to ile jest prawdy w holly woodzkich produkcjach, szefw wielkich struktur
przestpczy ch wy obraamy sobie tak, jak przedstawio ich kino. S bezwzgldni, brutalnie
skuteczni w poszerzaniu swego tery torium, prawie nigdy nie wahaj si przed stosowaniem
rozwiza ostateczny ch. Wy danie wy roku mierci przy chodzi im z dziecinn atwoci. Nie
wy baczaj zdrady, bo sami staraj si by wierni zasadom i sojusznikom. Mimo za, jakim s
przesiknici, maj te pewien trudny do odparcia urok z jednej strony stanowi o nim skonno
do wy rafinowanej elegancji i wiata sztuk pikny ch, z drugiej za potrzeba wy kony wania
szlachetny ch gestw (wspieranie biedny ch, fundowanie dzieciom szklanki mleka). Oczy wicie, s
to czsto cy niczne dziaania wizerunkowe boss obraca si w rozmaity ch rodowiskach, take
polity czny ch i medialny ch, i potrzebuje, aby pisano o nim y czliwie.
Kiedy zaistniaa w mediach polska mafia, rwnie jej szefowie stali si osobami
publiczny mi. I przedstawiano ich tak samo jak gangsterw z Nowego Jorku, Palermo czy Moskwy
jako bajecznie bogaty ch, y jcy ch w kiczowaty ch paacach, otaczajcy ch si pikny mi
kobietami, obracajcy ch si i wrd gwiazd filmu, i wrd polity kw z pierwszy ch stron gazet.
Ludzi zarabiajcy ch wielkie pienidze w sposb nieuczciwy, ale majcy ch pewn klas i na swj
sposb przy zwoity ch (czy raczej charakterny ch). Takich jak Pershing czy Niko.
Czy taka jest prawda o rodzimy ch mafiosach? To ju inna sprawa.
Jak zostawao si w Polsce bossem? Dziki twardej rce, spry towi, pienidzom? Co
sprawiao, e zwy ky przestpca rs w si i w kocu stawa na czele wielkiej organizacji? Czy
przy pomina, choby w niky m stopniu, Vita Corleone?
Jarosaw Sokoowski Masa: Daj spokj. Jeli chcesz przy kada holly woodzkie kalki do
naszy ch pruszkowskich urkw, to moemy ju dalej nie pisa tej ksiki. Zreszt to samo doty czy
Wochw czy Ruskich. Tacy z nich ojcowie chrzestni, jak z koziej cipy worek kartofli! Bajki s
dobre dla dzieci, a powani ludzie nie powinni w nie wierzy . wiat polskiej mafii w niczy m nie
przy pomina filmu. A jeli nawet by o co na rzeczy, to raczej w wy daniu kary katuralny m.

Artur Grski: Czy li Rodzina Soprano?

J.S.: Nie. Bo jednak to, co dziao si w latach 90., nie by o zabawne.

A.G.: Kto mia potencja, aby stan na czele grupy, a kto musia si zadowoli miejscem
w szeregu? Gdzie musia dowie swego talentu?

J.S.: Za czasw PRL-u najlepsz szko przetrwania, a jednoczenie gangsterskim


uniwersy tetem, by y wizienia. Zapewniam ci, e dzisiejsze puszki, przy ty ch z czasw Gierka
czy Jaruzelskiego, to sanatoria, a wrcz hotele spa. I w takich miejscach od wczesny ch lat 70.
hartoway si charaktery Barabasza, Alego, Parasola i inny ch przy szy ch tuzw grupy
pruszkowskiej. eby zy ska szacunek, trzeba by o odpka swoje za kratkami, a pudo doskonale
wery fikowao ludzi. Jak kto by kozak, dawa sobie rad. Jak by mikkim fiutem robiony
odpada. Dzisiaj za kar daje si klienta na dwiki, czy li do celi, w ktrej panuje totalna cisza.
Przed laty stranicy spuszczali mu taki omot, e rodzona matka nie by a w stanie go pozna. Nie
bito, tak jak dzisiaj, gumowy mi pakami, ale trzonkami od opat, co bolao o wiele bardziej
i zostawiao na ciele krwawe lady. Na deser przy wizy wano nieszcznika do krat i tak sobie
wisia na widoku publiczny m przez kilka godzin. Jednemu z pruszkowskich stary ch, Ry szardowi P.
Krzy siowi, od tej kary poleciay stawy barkowe. Oczy wicie, nie trafi do szpitala, a do izolatki,
eby przemy la sobie to i owo.

Najbardziej naraony mi na szy kany by li tak zwani gry psujcy, czy li wizienna elita. Kto
gry psowa, mg si spodziewa najgorszego. Dlatego, wbrew obiegowej opinii, wcale nie by o
ich tak wielu. Powiedzmy trzech, czterech na dwustu osadzony ch. Ale ta grupka by a prawdziw
potg w sensie moralny m, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Bo wszy scy ich szanowali, nawet
zaciekli wrogowie. Trzeba pamita, e status gita, czy li gry psujcego, by o straci niezwy kle
atwo. Wy starczy o, e jaki osadzony chlapn ci po ry ju szczotk do my cia kibla i ju. Stawae
si zwy ky m frajerem, ktrego si nie szanowao. Szczeglnie cici na gry psujcy ch by li feci
wizienna subkultura najwikszy ch mend. apali gita w dziesiciu i jeli ten w por si nie
wy swobodzi, gnoili go, przecwelowy wali i tak dalej. Gry psujcy musieli wic tak sobie radzi,
eby nie doszo do upokorzenia. A to nie by o atwe.
Zreszt, oni sami sobie nie pomagali gry psujcy gry psujcemu nie poy czy by nawet
y eczki soli. Tak naprawd kady by sam i musia w solwk walczy o swoje.
Ale kiedy git wy chodzi z puszki z tarcz, wwczas jego sawa rozlewaa si na cay kraj.
Szanowali go wszy scy przestpcy, od Tatr do Baty ku. Wikszo stary ch wy wodzia si wanie
z gry psujcy ch, ktrzy nie dali si upodli. Jedy nie Malizna, czy li Mirosaw D., nie nalea do tej
subkultury, wic niektrzy uwaali go za obce ciao w zarzdzie. Tak naprawd wszed do wiata
przestpczego boczny mi drzwiami. W latach 80. by takswkarzem, ktry nie kapowa na milicji,
wic czsto zabierano go na robot. A potem wy rs z niego Don Corleone Ziemi Mazowieckiej.

A.G.: Wrmy do gry psujcy ch. Po wy jciu z wizienia pewnie stanowili obiekt
uwielbienia adeptw gangsterskiego rzemiosa?

J.S.: Oczy wicie! Niejako z automatu stawali si ikonami miasta i gromadzili wok siebie
potencjalny ch wsppracownikw. Kiedy pod koniec lat 80. zetknem si ze stary mi, ich wy roki
robiy wraenie: Parasol dwanacie lat odsiadki, Dzikus prawie dwadziecia, a Ali ponad
szesnacie. Zachowanie twarzy przez ty le lat to naprawd by o co! Pucha wy posay a ich te
w liczne umiejtnoci, wrd ktry ch by moe najwaniejsze by y spry t i intry ganctwo. To by li
mistrzowie dy wersji i knowa, czemu zreszt dali wy raz ju w czasach grupy pruszkowskiej. Ich
y wioem by o nie budowanie czego, a rozpierdalanie.

A.G.: Ale to chy ba za mao, eby stan na czele grupy przestpczej? Nie liczy y si
choby zdolnoci organizacy jne?

J.S.: A niby kto miaby to ocenia? Nie by o adnej komisji, adnego konkursu na szefa
mafii. W puszce walczy o si o swoje, na wolnoci tak samo. Trzeba by o jedy nie mie mir na
miecie i wy starczajco duo chopakw gotowy ch na wszy stko. Owszem, ludzie o zdolnociach
organizacy jny ch odgry wali w grupach przestpczy ch wane role, ale raczej jako pionki
w wikszej grze, a nie szefowie struktury. Boss nie musia by intelektualist wy starczy o, e
dobrze zna si na ludziach i potrafi oceni, kto w przy szoci bdzie z nim, a kto okae si
chorgiewk na wietrze. Kto nie sy pnie kumpli, a kto sam poleci na psy z informacjami. I musia
tak manipulowa ludmi, eby na dole grupy nie zawizy way si sojusze, mogce zagrozi
pozy cji najwy szego.
ROZDZIA 1

Zanim Pershing zosta Pershingiem

Karo wikszo swojego y cia spdzi w salonach gry i w luksusowy ch kasy nach,
i w warszawskich szulerniach, gdzie reguy gry wy znaczali przestpcy. Gra, ale take trzy ma
lichw, czy li poy cza pienidze ty m, ktry m si nie farcio i ktrzy spukiwali si przed upy wem
nocy. O swoich konfliktach z inny mi lichwiarzami opowiedzia mi w tomie Masa o porachunkach
polskiej mafii. Wprawdzie trudno okreli Karo mianem gangstera ostatecznie nie biega
z broni po miecie, a jedy nie dziaa w hazardzie ale z pewnoci by bardzo blisko
pruszkowskiej mafii i dla niej zarabia.
To wanie w szulerniach Karo pozna wielu czonkw Pruszkowa. Chopcy z miasta kochali
hazard nawet jeli karta nie odwzajemniaa ich uczucia i jak my lecce do wiecy powracali
do domw gry w nadziei na fart.
Jedny m z naogowy ch graczy by Andrzej K. Pershing. Z jego szczciem by wao
rnie, ale w sumie mia prawo by zadowolony. Ostatecznie to z pienidzy wy grany ch
w kasy nach i na wy cigach konny ch postawi sobie luksusow will z basenem i kortem
tenisowy m. I cho prokuratorzy nie wierzy li w jego zapewnienia, e cay majtek zawdzicza
kasy nom, wiele wskazuje na to, e ty m razem boss nie oszukiwa. Umia gra, umia doi
naiwny ch i niezby t ostrony ch (o czy m za chwil), wic forsa py na do niego szerokim
strumieniem. Nawet jeli traci jakie wielkie sumy, wy starczao kilka dni, by powetowa sobie
strat z nawizk.
Z Karem spotkaem si w kawiarni hotelu Victoria. To tutaj na pocztku lat 90. otwarto
jedno z pierwszy ch legalny ch kasy n, w ktry m gangsterzy puszczali fortuny, tracc nie setki
dolarw, a kilka milionw papieru. Zdarzao si, e w cigu jednego dnia.

Karo: Pershing zosta mafijny m bossem troch przez przy padek. Bo tak naprawd mg
cae swoje y cie spdzi w kasy nie i na wy cigach. I by moe nawet nie przy szoby mu do
gowy, eby kierowa grup zbrojn.

Gdy by sprawy potoczy y si inaczej, pewnie y by do dzi i co wieczr wpatry wa si


w pdzc kul ruletki. On kocha gr. Krcio go ry zy ko i szelest banknotw. Podejrzewam, e za
modu nie marzy o karierze gangstera.
W latach 80. prawie co wieczr lata po szulerniach. Wszdzie go by o peno. Jak skoczy a
si gra w jedny m miejscu, naty chmiast bieg w kolejne. Ju wtedy zaczto go okrela mianem
Pershinga, bo kry midzy domami gry z prdkoci rakiety. Taka jest prawdziwa geneza jego
pseudonimu.
Za pnego PRL-u czy to swoje hobby, ktre tak naprawd by o cay m jego y ciem,
z oficjalny m zarobkowaniem. By kierowc ciarwki w Transbudzie i zarabia cakiem godziwe
pienidze. Oczy wicie nie na etacie. Po godzinach robi lewe kursy, naturalnie z lewy m towarem
przewanie by y to materiay budowlane, piasek, cement itp. wic do kieszeni wpada mu
niezy grosz. Wszy scy tak wtedy kombinowali, wic nie uwaam, eby to by o jako szczeglnie
naganne. A jak zarobi, to od razu lecia albo na wy cigi konne, albo do szulerni.
W ty m momencie jedna uwaga: midzy graczem a hazardzist jest bardzo cienka
granica. Gracz wie, czego chce, kalkuluje, ile moe zy ska, a ile straci. Ma jaki plan i bez
wzgldu na okolicznoci trzy ma si go. A hazardzista idzie na cao on chce si za wszelk cen
odegra, nawet jeli wty gos rozsdku podpowiada mu, eby sobie odpuci. Hazardzista
ry zy kuje wszy stkim i przewanie wszy stko traci. Sy nna aleja samobjcw w Sopocie,
znajdujca si tu przy Grand Hotelu, gdzie przed wojn by o znane w caej Europie kasy no, to
w gruncie rzeczy aleja hazardzistw. Aleja goci, ktry m nie pozostao ju nic prcz sznura.
Pershing by graczem, cho mia w sobie wiele z hazardzisty. A moe po prostu bardziej
ni inny m dopisy wao mu szczcie?
Ale pewnego dnia, gdzie w poowie lat 80., fortuna odwrcia si od niego, przy czy m
dramat rozegra si nie w kasy nie, ale na ulicy. Ot po ostatnim kursie w Transbudzie Andrzej K.
wy biera si na wy cigi. Pojecha tam subowy m ziem, i to zaadowany m piaskiem, bo nie by o
czasu, eby przesiada si do pry watnego auta.
pieszy si, wic cisn gaz do dechy. Mia przed sob dug tras gdzie spoza
Warszawy, z drugiej strony Wisy, na Puawsk. Gdy znalaz si na ulicy Saskiej, zobaczy , e na
przejciu dla pieszy ch pojawia si grupa dzieci wracajca do pobliskiego przedszkola ze spaceru.
Andrzej depn na hamulec, ale zi ani my la zwalnia. Radzieckie ciarwki moe
i by y wy trzy mae, ale ich hamulcom wiele brakowao do doskonaoci. Spocony z przeraenia
Pershing nie przestawa jednak walczy i jakim cudem udao mu si zatrzy ma pojazd tu przed
pasami. Hamowanie by o tak gwatowne, e cay piasek z budy znalaz si na dzieciach.
Zrobi si wielki skandal. Wadze przedszkola zoy y skarg w Transbudzie, a przy szy boss
Pruszkowa zosta wy dalony z pracy z wilczy m biletem. Wtedy postanowi, e ju nie bdzie si
bawi w prac na pastwowy m etacie, a zajmie si ty m, co kocha hazardem. W tamty m czasie
w Warszawie by o kilka szulerni: trzy czy cztery z pokerem, dwie z rulet i jedna z bakaratem,
zwany m bakiem. Wiesz, co to takiego ten bak? Mao kto dzi pamita, co to za gra. A ci, ktrzy
w ni grali, ju dawno nie y j. Gra bardzo prosta, ale emocjonujca.
Jedny mi z najwaniejszy ch rozgry wajcy ch nielegalnego hazardu by li: Gruby Marek,
czy li Marek M., ktry mia szulerni na Rutkowskiego (obecna Chmielna), oraz Leszek D.
Waka.
Pershing nie mia swojej szulerni, ale posiada, nazwijmy to, udziay w kilku, midzy
inny mi w Sopocie i w Zakopanem. Na czy m to polegao? Powiedzmy, e ty i ja organizujemy
rulet. Obaj jestemy w ukadzie, podobnie jak krupier, ktry bdzie ni krci. Ja mam
czterdzieci procent, tak samo jak ty, a krupierowi odpalamy dwadziecia. I gra muzy ka.
Pod koniec lat 80. znaczcy m akty wem stao si nazwisko, a raczej ksy wka Pershinga. Nikt
nie prbowa zadziera z domami gry, w ktry ch by udziaowcem, bo mogoby si to le
skoczy .
Ja go jednak poznaem nie w kasy nie, a na wy cigach, gdzie przy wiz mnie Gruby
Marek, eby m trzy ma bukmacherk. A raczej eby m trzy ma buka, jak to si wtedy mwio.
Pershing ju tam dziaa. Podobnie jak jego przy rodni (z tej samej matki) brat Ry siek.
Panowie si cae y cie nienawidzili, a gr na wy cigach traktowali jako form ry walizacji.
Dochodzio tam pomidzy nimi do naprawd ostry ch spi. Ten mia swoich dokejw, tamten
swoich; wojna braci przenosia si na tor, na czy m cierpiay nieszczsne konie. Rozejm
nastpowa ty lko raz w roku, w Zaduszki, nad grobem matki. Wtedy potrafili ze sob pogada jak
ludzie. A potem znw wszy stko zaczy nao si od nowa.
Fot. Piotr Liszkiewicz/Super Express/East News

Moe dziki temu Pershing nauczy si obsugi konfliktu w swoim najbliszy m rodowisku?
I przez dugi czas udawao mu si szachowa pruszkowskich stary ch?
Na przeomie lat 80. i 90. Pershing coraz mocniej wsika w szar stref. Zbliajce si
nowe czasy otwieray kolejne szanse na stosunkowo atwy zarobek. Andrzej K. do szy bko
zainteresowa si sprowadzaniem do Polski spiry tusu. Oczy wicie chodzio gwnie o spiry tus
drzewny, technologiczny, teorety cznie nienadajcy si do celw spoy wczy ch, ale w prakty ce,
po lekkiej obrbce, bardzo smakujcy Polakom. Wprawdzie po konsumpcji rodacy narzekali na
silny bl gowy, ale nie przeszkadzao im to go pi. Mekk przemy tnikw i handlarzy, do ktrej
jedzio si po spiry tus, by Hamburg.
Bodaj w 1988 roku Andrzej K. pojecha do tego pnocnoniemieckiego miasta po towar.
Mia go kupi od swojego dobrego kompana Zby szka N., tego samego, ktry kilka lat pniej
zgin w wy buchu bombowy m. N. by krlem spiry tusu konkretnie spiry tusu Roy al
i znajomo z nim wielu bardzo si opacia. Rzecz w ty m, e akurat nie by o go w Hamburgu;
gdzie wy jecha i Pershing musia na niego zaczeka.
I wtedy zaczy si budzi demony. Demony hazardu, rzecz jasna. Hamburg zawsze
sy n z oferty rozry wkowej, w ty m ze znakomity ch kasy n. Pershing si nudzi, a mia przy sobie
150 ty sicy marek zachodnioniemieckich. Poszed zagra. Fina by taki, e do szy bko wszy stkie
marki zniky jak sen zoty.
Co robi? Andrzej zadzwoni do Warszawy, do Grubego Marka, by poprosi go o pomoc.
Przy pominam nie by o wtedy jeszcze telefonw komrkowy ch i jeli kogo nie by o w domu,
to dupa blada. Nie dao si porozmawia. Na szczcie Pershing mia wicej kolegw przy forsie.
Zadzwoni do Krakowa, do Wodka P., ktry krci rulet w Zakopanem, i przedstawi mu
problem. Gracz gracza zrozumie zawsze, wic P. zdecy dowa si pomc przegranemu.
Panowie ustalili plan: Pershing wraca najbliszy m samolotem do kraju, a Wodek
kontaktuje si z Gruby m Markiem i obaj kombinuj pienidze.
Udao si. Za jaki czas Andrzej K. znw pojecha z pienidzmi do Hamburga, ale ty m
razem grzecznie kupi spiry tus. Wrci z nim do Polski, sprzeda go na wolny m ry nku i odda dug
kolegom.
Poniewa jednak zostao mu jeszcze cakiem sporo kasy, postanowi wy bra si do
Wiednia. Po co? Oczy wicie, eby zagra w ruletk. Mia tam dwch znajomy ch, u ktry ch si
zatrzy ma Wojciecha K. i Wojciecha P. Ten pierwszy mieszka w austriackiej stolicy ju od
dawna, natomiast tego drugiego i to jest nie ty lko moje zdanie ulokoway w niej suby.
Py tanie jakie. Podejrzewam, e P. by agentem wy wiadu PRL.
Obaj panowie bardzo intensy wnie dziaali na ry nku narkoty kowy m, chocia kiedy
zorientowali si, e na spiry tusie te mona doskonale zarobi, sprbowali szczcia take i w tej
brany. Ale bez wikszego powodzenia.
A wracajc do Pershinga. Nad Dunajem mia o wiele wikszego farta ni w Hamburgu,
bo wy gra ponad 215 ty sicy dolarw. I wiesz, co si stao? Szed sobie wiedesk ulic z torb
wy pchan banknotami, gdy nagle podjecha do niego jaki go na skuterze, wy rwa mu t torb
i odjecha w sin dal.
Nie ma wtpliwoci, e to K. i P. zorganizowali atak. Wy stawili Pershinga na klawo.
Podobno by a to zemsta za jak kar, ktr ten wczeniej naoy na nich w Polsce. By moe
miao to zwizek z handlem spiry tusem.
Zrozpaczony Andrzej rwa sobie resztki wosw z gowy i pomstowa na obu kumpli, ale
tam, w Wiedniu, nic im nie mg zrobi. Stao si jednak jasne, e panowie nie maj ju czego
szuka nad Wis, chocia wczeniej zamierzali zala Polsk spiry tusem. Co wicej, ju nawet
rozpoczli ekspansj.
Wiesz, podejrzewam, e z samy m Pershingiem jako by si dogadali, bo on nie mia
natury gangstera, by raczej pragmaty czny m graczem, ale gorzej by im poszo z reszt
pruszkowskich bossw. Ostatecznie oni te chcieli zarabia na spiry tusie, wic po co mieliby
tolerowa konkurencj, i to ze strony ludzi, ktry m nie ufali?
Pojawiali si jeszcze w Warszawie, grali w kasy nach, ale mao kto traktowa ich powanie.
Pershing ty mczasem stawa si gangsterem pen gb. Gromadzi wok siebie
chopakw, z ktry ch stworzy niezwy kle skuteczn i gron ekip. Rs w si, ale nigdy nie
przesta gra.
Pamitasz film Sztos? Ten, w ktry m Niko zagra samego siebie? Zagrao w nim rwnie
autenty czne koo od rulety, ktre naleao do Pershinga i jego kompanw, a ktre Nikodem S.
dosta na przechowanie.
Z ty m koem wie si pewna bardzo zabawna historia, jeszcze z czasw, kiedy Niko nie
by wrogiem pruszkowskich stary ch. Mafia dopiero si rodzia.
Skada si ono z dwch zasadniczy ch elementw: okrgej tarczy, ktr zrobi polski stolarz,
oraz z serca. Owo serce, wy konane z najwy sz precy zj i maestri z metalu, przy wiz
z zagranicy Andrzej K.
Panowie, czy li Pershing, Andrzej A., Gruby Marek i Wodek P., krcili rulet w Sopocie,
oczy wicie w Grandzie, i to w najlepszy m apartamencie. W jakim zatem sensie Andrzej K.
odgry wa rol stranika piknej trady cji, sigajcej pocztkw XX wieku. Do dziaki nalea te
pewien funkcjonariusz Suby Bezpieczestwa, bo wiadomo, e bez przy zwolenia tej formacji
nielegalne kasy no nie mogoby powsta i si rozwija. Wszy stko wy gldao bardzo
profesjonalnie, cho nie by o tak do koca. Jako e udziaowcy rulety nie by li w stanie zapewni
prawdziwy ch etonw, zastpili je pchekami z dziecinnej gry. Ale wy gry wane i przegry wane
pienidze by y jak najbardziej autenty czne.
Pewnego dnia w sopockiej szulerni pojawio si dwch braci: Kartofel i Wadzindzi. Takie
mieli ksy wki pierwszy z powodu niezby t piknego nosa, a drugi od imienia. To by li wy trawni
gracze, gwiazdy poktnego pokera, wic organizatorzy rulety mieli si na bacznoci. Nie na wiele
si to jednak zdao bracia oskubali kasy no na pi ty sicy dolarw! Przecitna pensja nie
przekraczaa trzy dziestu, zatem w tamty m czasie by a to fortuna.
Pershing wpad w sza.
Kurwa, nie dam im wy jecha z t kapust! piekli si. Po moim trupie!
Cho wobec braci zachowy wa si bardzo elegancko, powtarzajc, e raz si wy gry wa,
raz przegry wa, fortuna koem si toczy, e przecie grali w ruletk Zaprosi ich nawet na
eleganck kolacj. Jako e Kartofel i Wadzindzi za konierz nie wy lewali, stao si jasne, e musz
przenocowa w Trjmiecie. No bo aden z nich nie mg prowadzi samochodu.
Niby bogaci ludzie w tamty ch czasach jedzili na trasie SopotWarszawa takswkami, ale
Pershing zachci obu panw, eby raz jeszcze weszli do gry. Skoro wy grali ju pi koa papieru,
to niewy kluczone, e nastpnego dnia podwoj t sum. Na razie organizatorzy zafundowali im
nocleg w Grandzie. Koo rulety miao zawirowa na nowo nastpnego wieczoru
Ty m razem podmienione, o czy m bracia nie mieli prawa wiedzie.
Przed rozpoczciem gry te dwa szczwane lisy sprawdziy za pomoc magnesu, czy kula
nie zawiera elementw metalowy ch, dziki ktry m mona by zrobi przekrt. Wiedzieli, e
Pershing to stary chachmt i e trzeba na niego uwaa.
Dzi kule do ruletki wy konane s z koci soniowej, co wy klucza jakiekolwiek oszustwa, ale
wwczas robio si je z tworzy wa sztucznego. Wane by o ty lko, aby nie zawieray metalu.
Poniewa wszy stko wy dawao si w porzdku przy najmniej pozornie zacza si gra.
Nie potrwaa dugo. Bracia stracili wszy stko, co wy grali poprzedniego wieczoru. I jeszcze sporo
dooy li.
Ty m razem Pershing et consortes okazali si spry tniejsi. Do biznesu doprosili elektronika,
ktry dokona delikatny ch udoskonale w sprzcie. Kula zostaa wy konana z kalafonii, obojtnej
na pole magnety czne, ale reagujcej na elektromagnes. Dziki temu nie zatrzy my waa si przy
obstawiany ch przez Kartofla i Wadzindzi liczbach.
Pershing zawsze wy chodzi, ze susznego skdind, zaoenia, e do kadego celu trzeba
waciwy ch osb. Jeli zatem hazard wy maga zatrudnienia doskonaego elektronika, to Andrzej
nie prbowa przekazy wa zlecenia hy draulikowi.
Tej zasadzie by wierny take jako mafijny boss. By moe wanie dlatego sta si
legend polskiej przestpczoci zorganizowanej? Zwy czajnie wiedzia, kto mu jest potrzebny,
a kogo naley si wy strzega.
ROZDZIA 2

Barabasz: dobry chop o cikiej pici

Na jego temat powstao wiele legend; gdy brakowao faktw, pojawiay si plotki
i pprawdy. Ireneusz P., ps. Barabasz (take Barabas) zosta okrzy knity przez media twrc
mafii pruszkowskiej, osob z samego gangsterskiego wiecznika, jak Andrzej K. Pershing czy
Andrzej Z. Sowik. To Barabasz mia pooy podwaliny pod pniejsz potn grup
pruszkowsk. Gdy by nie jego przedwczesna mier na pocztku lat 90., mia szans sta si jej
bossem na dugie lata.
W liczny ch arty kuach na temat polskiego podziemia kry minalnego znajduj si rwnie
rewelacje, jakoby Ireneusz P., tworzc struktur, korzy sta ze wsparcia skorumpowany ch
milicjantw i funkcjonariuszy Suby Bezpieczestwa, ktrzy w zamian za informacje i pienidze
przy my kali oko na rosnc potg Pruszkowa. Gdy zgin w wy padku samochodowy m pod
Nadarzy nem (media poday, e jecha wy suon ad), pojawiy si spekulacje, e by to
zamach zorganizowany albo przez konkurency jne grupy gangsterskie, albo przez suby
specjalne. Pono Barabasz wiedzia zby t duo o zwizkach przestpcw z bezpiek i naleao go
wy ciszy .
Dla dziennikarzy i pisarzy by a to bardzo atrakcy jna wersja, ktra w takiej czy innej
formie przetrwaa do dzi. Rzecz w ty m, e w karierze Barabasza zabrako wielu elementw,
ktry mi przez lata y a opinia publiczna. Dlaczego? To cakiem prosta historia
A.G.: Skd w ogle ksy wka Barabasz?

J.S.: Nie czy tae Pisma witego?

A.G.: Czy taem. To jakie nawizanie do tego otra, ktrego uaskawienia domaga si od
Piata tum?

J.S.: Dokadnie.

A.G.: Jako trudno mi doszuka si analogii pomidzy pruszkowskim watak a postaci


z Nowego Testamentu

J.S.: Obaj by li przy sowiowy mi otrami. Duy mi, silny mi, budzcy mi strach.

A.G.: Nie przy pominam sobie, eby w Biblii znajdowa si opis postury Barabasza.

J.S.: W tamty ch czasach nie by o broni palnej, zatem jeli kto zarabia na y cie
wzbudzaniem strachu i omotaniem po gowach, musia odpowiednio wy glda i mie krzep. To
chy ba jasne jak soce. I to si nie zmienio po dzi dzie. Gangster nie moe wy glda jak
schorowany intelektualista, bo nawet swoi nie bd go powaa. Barabasz by wanie takim
ty pem czowieka, ktry budzi respekt klasy czny napakowany kafar, ktry jak kogo jebn, to
leciay drzazgi.

A.G.: Barabasz to take jeden z bohaterw Chopcw z Placu Broni Ferenca Molnara.
Czonek Zwizku Kitowcw.
J.S.: Gdy by chodzio o gitowcw, to rzeczy wicie mgby by Ireneusz P.

A.G.: Skd pochodzi?

J.S.: To by pruszkowski urka, wy chowany na micie przestpcw, ktrzy saw zdoby li we


wczesny ch latach 70. led, Grzy b i im podobni stanowili dla Ireneusza P., czy li Barabasza
(wikszo z nas mwia na niego Barabas), niedocigniony wzr. Zreszt PRL-owscy bandy ci
by li postrzegani nie ty lko jako osoby skcone z kodeksem karny m, ale take jako przeciwnicy
sy stemu. Dlatego spoeczestwo wcale ich a tak bardzo nie potpiao.

A.G.: Wielokrotnie spoty kaem si z opini, e Barabasz by twrc mafii pruszkowskiej


i jej pierwszy m szefem. Tak wersj zreszt przez cay czas rozpowszechniaj media. Sdziem,
e Ireneusz P. nalea do najstarszego pokolenia przestpcw z miasta. Tego samego, co led czy
Grzy b.

J.S.: Nie. Barabasz by od nich znacznie modszy. By rwienikiem takich tuzw


Pruszkowa jak Janusz P. Parasol czy Czesaw B. Dzikus, a wic urodzony ch na pocztku lat 50.
led i Grzy b by li o dekad starsi. I druga sprawa. Rozprawmy si wreszcie z ty m mitem
o kierowniczej roli Barabasza w grupie pruszkowskiej. Ireneusz P. nie by jej liderem nawet
w czasach poprzedzajcy ch powstanie potnej mafii z lat 90. Owszem, szanowali go wszy scy,
kto mia si go ba, ba si, ale Barabasz nie mia formatu bossa. I nie porwnuj go do Vita
Corleone, ale do przany ch watakw czasw pnego PRL-u. Owszem, zdarzao si, e gos
Barabasza liczy si bardziej ni zazwy czaj, ale ty lko wtedy, kiedy do puszki trafia Zbigniew K.,
czy li Ali. Tego ostatniego fakty cznie uwaano za szefa grupy. Problem w ty m, e Ali by
naogowy m recy dy wist, ktry w sumie za kratkami spdzi prawie 17 lat. A kto musia pilnowa
chopakw w czasie jego nieobecnoci.

A.G.: Skd wic ta teoria o szefostwie Barabasza?

J.S.: Media to potna sia wy starczy, e raz rzuc jakiego newsa, a potem on ju kry
jak wirus. Inna sprawa, e Barabasz przeszed do legendy ju w latach 80. Ukazaa si wwczas
ksika o jego grupie a raczej o domniemanej grupie utrwalajc wizerunek Ireneusza P. jako
krla pruszkowskich bandy tw. Jeli wy chowaem si na jakiej ksice, to wanie na tej;
czy taem j z wy piekami na twarzy i ju jako mody czowiek pragnem pozna wy bitnego
herszta. Dzi wiem, e opisy wane w niej historie by y w duej mierze wy ssane z palca i miay
sawi Milicj Oby watelsk jako niezomnego stranika porzdku. Ale wwczas Barabasz by dla
mnie wcieleniem Zorro.
Fot. Witold Rozbicki/Reporter

A.G.: A zatem co musiao by na rzeczy Moe i media maj skonno do kreowania


rzeczy wistoci, ale przewanie na jakiej racjonalnej podstawie. Dlaczego wy bray sobie na
bohatera akurat Ireneusza P.?

J.S.: Sprbujmy to wy jani. Barabasz by jedny m z pierwszy ch pruszkowskich urkw,


ktrzy zaczli wiczy na siowni. Poprzednia generacja przestpcw nie miaa najwy raniej
potrzeby rozwija si fizy cznie i uwaaa, e najwaniejsze s spry t i dowiadczenie. Ale Irek,
wraz z kompanami, doszed do innego wniosku spry t z pewnoci stanowi dobre dopenienie
osobowoci gangstera, ale najwaniejsza jest sia. A sia wy py wa z masy, wic trzeba nad t
mas uczciwie popracowa. Problem w ty m, e w tamty ch czasach mowa o przeomie lat 70.
i 80. profesjonalne siownie, nie mwic ju o klubach fitnessowy ch, naleay do rzadkoci. Ci,
ktrzy chcieli pakowa, musieli sobie to zorganizowa. Najczciej urzdzano siownie
w piwnicach czy w garaach, zastpujc sztangi i talerze rozmaity mi elazny mi elementami,
podwdzony mi z zakadw naprawy taboru kolejowego. Ale kto powiedzia, e machajc ok od
parowozu nie mona dorobi si piknej muskulatury ? Barabaszowi si to udao, ty m bardziej e
si mia w genach i rzeba przy chodzia mu o wiele atwiej ni inny m. Pamitam, e jego
popisowy m numerem by o wkadanie sobie jedn rk sy na na kark i paradowanie z mody m po
miecie. Co tu duo gada po prostu wielkie, silne i diabelnie sprawne ciel. Jako nastolatek
patrzy em na niego jak na herosa i chciaem kiedy by taki jak on. Dlatego zamiast traci czas
na potacwkach, spdzaem godziny na siowni, pracujc nad postur. Nie ty lko zreszt ja.
Wielu chopakw, ktrzy w przy szoci zasilili grup pruszkowsk, uwaao Barabasza za idola
i niedocigy wzr.

A.G.: Kiedy i gdzie poznae wreszcie swego idola?

J.S.: Daty, oczy wicie, nie pamitam, ale to by a druga poowa lat 70. Natomiast jeli
chodzi o lokalizacj atwo zgadn. Gdzie spdzali cae godziny przestpczy watakowie?

A.G.: Jeli nie na siowni, to oczy wicie w kasy nie. Albo w burdelu.
J.S.: Nie te czasy. Za pnego Gierka masowe rozry wki wy glday zupenie inaczej.
Centrum dobrej zabawy stanowiy wwczas wesoe miasteczka.

A.G.: Bagam, nie mw mi ty lko, e mafijni bossowie chadzali do lunaparku! Moe jeszcze
planowali skoki, siedzc w gondoli diabelskiego my na?

J.S.: Naturalnie. Jaka przestpczo, takie kasy na. W wesoy ch miasteczkach spoty kay si
lokalne elity. Moe nie party jne, ale takie, ktre wzbudzay uwielbienie tumw. Zjawiay si tam
te wy fiokowane laski, majce nadziej na udany podry w. No przecie, kurwa, Barabasz nie
chodzi do opery ! W wesoy m miasteczku by a strzelnica, by a te moliwo zaszpanowania si
i sprawnoci. Kiedy Ireneusz P. wraz ze swoj wit recy dy wistw zjawia si w takim
przy by tku rozry wki, na wszy stkich pada blady strach. Nikt nie wchodzi im w drog, bo wesoe
miasteczko atwo mogo si zmieni w miasto koszmaru.

A.G.: On sam rwnie nosi zaszczy tne miano recy dy wisty.

J.S.: Jak najbardziej. Przy czy m jego wy roki opieway na dwa, trzy lata odsiadki, nie
wicej. Nie mia na rkach krwi, a jedy nie proste wamy na sumieniu. No ale wizienn
rzeczy wisto pozna na ty le dobrze, eby sta si ekspertem.

Powrmy do wesoego miasteczka. Zawsze by w nim punkt, przy ktry m mona by o


zaszpanowa si. Przewanie miniaturowy czog na szy nie, ktry naleao wy pchn jak
najdalej. Przy ty m czogu zawsze gromadzio si wielu napakowany ch goci, ale nikt nie mia
szans przy Barabaszu. Jak on pierdoln ciarem, to wszy scy gwizdali z podziwu. Ale pewnego
razu pojawiem si tam ja, w towarzy stwie dwch kumpli: Krzy ka B. Cy gana oraz Zdzisawa
N. Kaczora. Ci ostatni wiedzieli, e dy sponuj du si. Nadszed czas na konfrontacj
z Barabaszem. Kiedy Irek po raz kolejny wzbudzi zachwy t zebrany ch, Kaczor skdind dobry
kumpel Barabasza krzy kn do niego: Taki jeste kozak? To zmierz si z maolatem!. Czy li ze
mn. Barabasz nie mia nic przeciwko temu. Grzecznie poprosi gocia z obsugi, eby pozwoli
nam konkurowa bez koniecznoci kupowania biletu

A.G.: Czy li umia si zachowa.


J.S.: Jak najbardziej. Burkn do gocia: Poszed, kurwa, nie ma ci tu!, i ju moglimy
zaczy na zawody. Barabasz machn ty m czogiem 37 razy, co dla Kowalskiego, nawet bardzo
silnego, stanowi wy nik marze. A mnie si udao wy pchn go 50 razy i wcale nie by em
zmczony. Mogem gra dalej, ale Irek mia ju do. Jak doszed do siebie, zaproponowa mi,
aby my poszli na trening do Cy gana. Krzy siek, czy li Cy gan, mia w piwnicy duo sprztu, w ty m
olimpijsk sztang, i wielu chopakw chodzio do niego na pakowanie. elazo trzeba ku pki
gorce, a Barabasz najwy raniej dostrzeg we mnie dobry materia. Nawet jeli nie wiedzia, do
czego ten materia posuy, chcia mie wpy w na jego urabianie. Poszlimy zatem do Cy gana
i tam udowodniem, e sukces w wesoy m miasteczku nie by dzieem przy padku. Po sesji
treningowej Irek powiedzia mi: Chopie, ty to powiniene zapisa si do ludowego wojska
i przepy cha prawdziwe czogi!. On sam by tak spuchnity, e ledwie powczy nogami.
Wrci do domu i od razu poszed w kim.

A.G.: A kto na niego w ty m domu czeka? Mia jak rodzin?

J.S.: Tak. on Magosi i sy na Daniela, tego, ktrego wkada za portki sobie na kark. Czy
by dobry m ojcem i mem? Pod ty m wzgldem nie odbiega od inny ch pruszkowskich
troglody tw. Czsto trafia do chliwa, wic rodzina musiaa sobie radzi bez niego. A jak by na
wolnoci, to te nie powica najbliszy m zby t wiele czasu. Zdarzao mu si skaka z kwiatka na
kwiatek, ty m bardziej e wiele pruszkowskich dziewczy n, i to ty ch adniejszy ch, linio si na jego
widok. Wy soki, dobrze zbudowany, taki ty powy samiec alfa, robi na nich piorunujce wraenie.
Jak wchodzi do Sokoa czy Uroczej, od razu witay go godne spojrzenia pa. Mg przebiera
w towarach, co zreszt chtnie robi. Nie chc przez to powiedzie, e towary by y mao
wy bredne. Na pewno jednak by y do atwe.

A.G.: W pewny m momencie znikn

J.S.: On, i jeszcze kilku chopakw z Pruszkowa. Poszli siedzie za sy nne wamanie, ktre
zreszt miao bardzo brutalny epilog.

A.G.: Tej sprawie powicie cz swojego felietonu zamieszczonego na amach


magazy nu ledczy . Nosi ty tu Benklarze i cinkciarze (nr 06/2012) i doty czy gangsterskiej
kariery Janusza P. Parasola, ktrego Barabasz by kompanem. Pisae wwczas: To nie by li
wy rafinowani, wy kwalifikowani zodzieje, ty lko wy chowani na bikowie troglody ci wchodzili
na si i brutalnie zabierali jak swoje. Jedna z takich akcji zakoczy a si wy jtkowo
dramaty cznie. Ot wpadli do pewnej willi, czy raczej domku jednorodzinnego, o nieco
podwy szony m jak na PRL standardzie. Naleaa do rodziny prowadzcej pruszkowski
warzy wniak. W tamty ch czasach warzy wniak to by prawie supermarket, gdzie mona by o
dosta prawie wszy stko, oczy wicie ze wskazaniem na prawie . Na brak klientw nie narzekali,
mieli wic forsy jak lodu, o czy m ludzie Barabasza dobrze wiedzieli. Podczas napadu nie
przebierali w rodkach kobiet wy prasowali elazkiem , a jej m omal nie wy zion ducha
na miejscu. Na grze prbowa si ukry ich sy n, ale Fachowiec go wy wlk i kolb tetetki wy bi
mu oko. Miarka si przebraa i bandy ci trafili na kilka lat do puchy. Pocztkowo rzdzili pod cel,
bo by li gry psujcy mi, czy li wizienn elit, ale w czasie odsiadki ich sojusz zacz si kruszy .
W efekcie grupa osaba.

J.S.: Rzeczy wicie, uczestnicy tamtego napadu w ty m Barabasz trafili na duszy czas
do puszki i dawna struktura prakty cznie przestaa istnie. Kiedy Ireneusz P. wy szed na wolno,
przy lgna do niego atka faceta, ktry podczas odsiadki sprzeda kumpla. Bo pono co tam
chlapn i kto mia przez niego kopoty. Ale Pruszkw nie by miastem, w ktry m surowo
oceniano takie postpowanie starzy znali y cie i wiedzieli, e nie ma ludzi niezomny ch. A jeli
s, to ty lko w filmach. Dlatego jak kto kogo sprzeda, to si spraw zamiatao pod dy wan
i frajerstwo nie miao prawa rozpowszechnia takiej informacji. A nawet jeli kto mia do kogo
al, to rozmawia bezporednio z winowajc, a osoby postronne nie miay si wtrca. To nie
by a ich broszka. Pruszkowska legenda, Dzikus, te mia taki epizod na koncie, a jednak do samego
koca cieszy si mirem u mody ch i nikt mu nie podskakiwa. Osoba wsy pana moga naublia
zdrajcy, ale na ty m koczy si krg zainteresowany ch. Ten, kto ferowa wy roki moralne, cho
nie mia do tego prawa, uwaany by za chujem podszy tego.

A.G.: Rozumiem, e Ireneusz P. bez problemu powrci do rodowiska przestpczego.

J.S.: Tak, przy czy m to ju by o nieco inne rodowisko ni w czasach sprzed jego odsiadki.
Teraz ster przejmowali modzi, tacy jak Wojciech K. Kiebacha czy ja. Jedzilimy fajny mi
furami i Barabasz zgosi ch doklepania do nas. Nie jako szef, co najwy ej jako kto w sty lu
consigliere. A tak naprawd jako kafar do wy mierzania sprawiedliwoci. Bo wizienie nie zabrao
mu tego, co mia najcenniejsze: siy, postury i gronej miny. Poza ty m obecno Barabasza
w grupie podnosia jej rang ostatecznie cay czas by legend i kim wpy wowy m na miecie.
No ale rozkazy wy dawa Kiebacha, a Irek P. musia ich sucha. Ale nie mia z ty m problemu.
Ostatecznie on sam doskonale wiedzia, e nie nadaje si na bossa. W przeciwiestwie do
Kiebachy, ktry lubi mie wadz.
Obok mnie, Kiebachy i Barabasza, trzon grupy stanowili Sawek K. Chiczy k, Robert K.
Kwiatek oraz bracia K. W sumie mocna i skuteczna ekipa. To wanie w ty m skadzie
jedzilimy po miecie, rozpierdalajc dy skotekowe bramki czy przeprowadzajc windy kacje
nalenoci. To z Barabaszem mielimy do zabawn oczy wicie zaley dla kogo przy god
z klaserem.
Pewien znajomy Japoczy k poprosi nas o przy sug: jego ojcu skradziono kolekcj bardzo
cenny ch znaczkw pocztowy ch. Po krtkim ledztwie ustalilimy, e zawinity klaser znajduje si
w mieszkaniu na warszawskim oliborzu, w sercu stoecznej patologii. Bo wczesny oliborz to
by y nie ty lko oficerskie wille z pikny mi ogrodami, ale take ponure blokowiska w okolicach
Huty Warszawa. Wy salimy tam Barabasza z chopakami, bo wiedzielimy, e ju samo jego
spojrzenie skoni zodziei do oddania upu. Rzecz w ty m, e Irek nie zamierza ty lko patrze.
Wtargn do mieszkania, wy walajc drzwi, zdemolowa wszy stko, co si dao, a nastpnie
poturbowa pewnego dziadka, ktrego zasta w rodku. Starszy czowiek od razu zaapa, e za
kradzie musi sta jego wnuczek, wic zawoa go i kaza zwrci wasno Japoczy ka.
Fakty cznie, wnuczek odda zawinity klaser. Okazao si jednak, e to wcale nie by poszukiwany
obiekt, ty lko jakie liche polskie znaczki z wierzbami paczcy mi i dkami na mazurskich
jeziorach. Barabasz pomy li mieszkania. Tak to si koczy o, gdy wchodzi do akcji. Jeli mu
czego nie wy tumaczy e opatologicznie, to moge si spodziewa samy ch kopotw.
W kocu udao si nam namierzy waciwy klaser, ale ty m razem odzy skalimy go bez
pomocy Ireneusza P. Facet znacznie lepiej sprawdza si w prosty ch wjazdach do dy skotek.
Mona powiedzie, e otwiera nam wszy stkie drzwi jak pierdoln pici, to leciay z framug.
Moesz w to nie wierzy , ale naprawd by em wiadkiem takich sy tuacji.
A.G.: By ty pem sady sty ? Lubi si znca nad ofiarami?

J.S.: Nie okreliby m go mianem sady sty. Po prostu przy kada si do wy kony wanej
pracy. Bicie to by a jedy na rzecz, ktr robi naprawd dobrze, wic tuk z caego serca. Ale nie
znca si nad upokorzony m, tak jak na przy kad chopcy z grupy Bry ndziakw, ktrzy rozkrcali
si, gdy inni koczy li bi. Nie wy wozi ludzi do lasu, nie dawkowa im zy ch emocji. Jak spotka
wroga na ulicy, wali midzy oczy, nie zastanawiajc si nad ty m, e wok znajduj si
wiadkowie.

A.G.: A potrafi odpuszcza?

J.S.: Potrafi, cho nie przepada za ty m wola wszy stko doprowadzi do koca, zgodnie
z reguami gry : jak kto zasuy , powinien dosta za swoje. Pamitam pewn sy tuacj, gdy
pojechalimy do pewnego gocia, by zada mu kilka py ta natury finansowej. To by taki nadty
inteligencik, ktry nie wiadomo czemu krci si w szemrany ch rodowiskach. Nie lubilimy go,
ale fakty cznie by wa przy datny, bo mia wejcia do wiata, z ktry m my nie utrzy my walimy
adny ch kontaktw. Zawinlimy kiedy jak star biuteri i trzeba by o j szy bko opchn.
Wiedzielimy, e te by skotki pamitaj II RP, a moe nawet rozbiory, ale nie mielimy pojcia,
co to jest warte. A tu akurat zjawi si inteligencik i mwi, e jego znajomy prowadzi anty kwariat
w Warszawie i moe nam te fanty wy ceni. Co wicej, jak mu si spodobaj, to od razu je od
nas wy kupi. Przekona nas. Dalimy mu te fingle i acuszki i umwilimy si na spotkanie za
ty dzie.

Min ty dzie, drugi, a inteligencik mia nas w dupie. Nie odbiera telefonw, a kiedy
w kocu spotkalimy go na miecie, powiedzia, e trzeba czeka, ale wiele wskazuje na to, e
biuteria jest trefna. Faszy wa czy co w ty m sty lu.
Kiedy jednak min miesic, postanowiem odzy ska fanty. Razem z Barabaszem
pojechalimy pod dom frajera. Zaczailimy si w krzakach i obserwowalimy okolic.
Inteligencik pojawi si wieczorem, rozejrza na boki i wszed na klatk schodow. Po chwili
w jego oknie zapalio si wiato. Ruszy limy do boju.
Fot. Micha Tuliski/Forum

Otworzy nam drzwi. Nie py tajc o zgod, weszlimy do rodka. Nie wy dawa si
przeraony.
Nie mam waszy ch klejnotw oznajmi. S u mojego znajomego. Jak co bd
wiedzia, odezw si.
Zaczlimy przeszukiwa jego mieszkanie przewracalimy szafki, bebeszy limy
szuflady. Po kilku minutach by o tam prawdziwe pobojowisko. Na inteligenciku nie robio to
wraenia. Przy najmniej pozornie. Usiad na kanapie, wzi do rki jak ksik, nie pamitam
jak, i zacz czy ta.
Co czy tasz? zainteresowa si Barabasz, ktry o literaturze mia niewielkie pojcie.
Podejrzewam, e jedy ne teksty, jakie czy ty wa, to by y protokoy jego zezna.
Poezj odpar inteligent, nie podnoszc wzroku na Irka.
Tak? To poczy taj mi, prosz powiedzia Barabasz, zaciskajc pici. Czuem, e za
chwil poleje si krew.
Nie zgry waj chojraka, ty lko wy skakuj z fantw, bo zaraz stanie ci si krzy wda
powiedziaem.
Ale Barabasz spokojnie powtrzy prob:
Czy taj, kurwa! Moe si dowiem czego ciekawego?
Wtedy inteligencik zacz deklamowa, jak sdz, z pamici:
Litwo, Ojczy zno moja, ty jeste jak zdrowie, ile ci trzeba ceni
Zamarem. Z jednej strony przeczuwaem, e arogancja inteligencika skoczy si dla
niego tragicznie, z drugiej za imponoway mi jego stalowe nerwy.
Widzisz, jakie to przy kre straci zdrowie? zapy ta Barabasz z umiechem. A ty zaraz
stracisz osiemdziesit procent. A moe i zagramy o ca stawk?
Wtedy inteligencik pk. Popatrzy na burdel, jaki mu zrobilimy w mieszkaniu.
Nie mam waszy ch fantw wy zna.
A co z nimi zrobie?
Kupiem prochy.
To ty pasz? zapy taem.
Tak si skada odpar. I doda: Te wasze by skotki by y gwno warte, od razu to
wiedziaem. Opchnem je za dwie dziaki kompotu, bo znalazem frajera. I to wszy stko. Co wam
miaem mwi?
Nie uwierzy sz swoj szczeroci zbitego psa uj Barabasza! Podczas gdy ja paliem si
do spuszczenia mu wpierdolu, Irek machn rk i da mi zna, eby my sobie poszli. Bo bi takie
chuchro to jednak aden honor.
Wzilimy ty lko telewizor. Jako e by o to czarno-biae tury sty czne gwno, wy rzucilimy
je z pdzcego samochodu gdzie w lesie. I na ty m si skoczy o. Potem ju nigdy wicej nie
korzy stalimy z porednictwa inteligencika, ktry zreszt rozpy n si w sinej mgle.
A.G.: Porzdny chop z tego Barabasza!

J.S.: By cakiem sy mpaty czny m i nawet y czliwy m facetem. Jak si w nim zagotowao,
pierdoln raz, drugi, i szy bko mu zo przechodzia. Generalnie oceniam go jako
w porzdku gocia, cho moe niezby t lotnego. Wszy scy na miecie go lubili, o czy m wiadcz
kolejne pieszczotliwe ksy wki Barbapapa czy Krwka. No ale, jak wiadomo, i krwka czasem
ubodzie.

Opowiada mi, jak kiedy uda si po odbir dugu do jakiego przemy tnika, a tamten
zachowy wa si tak, jakby mia do czy nienia z dzielnicowy m, a nie z gangsterem. Mwi, e nic
mu nie wiadomo o adny m dugu, a nawet jeli co jest na rzeczy, to on i tak nie ma pienidzy.
A poza ty m jest jeszcze duo czasu. I takie tam duperele. No to Barabasz jebn go w ry ja, facet
upad na podog, a zaraz potem zacza si corrida. Irek tak dugo bd gocia nog od krzesa, a
dunik puci pawia. Barabasz si wciek, bo nie lubi takich obrzy dliwy ch scen, i kaza facetowi
naty chmiast wy czy ci podog. Tamten grzecznie doprowadzi j do jako takiego porzdku,
a potem dalej by oprawiany. Pienidzy wwczas nie odda, bo fakty cznie by goy. Dopiero za
jaki czas uregulowa naleno.

A.G.: Jest jeszcze jeden mit doty czcy Barabasza. Czy rzeczy wicie zgin w swojej
wy suonej adzie?

J.S.: Czy wy obraasz sobie mafijnego bossa, ktry jedzi ruskim szmelcem? Nawet jeli
Barabasz nie by adny m szefem, z pewnoci mg sobie pozwoli na nieco lepsze auto. Mia
bmw trjk i to ni szala po miecie. Pewnego razu, skrcajc w prawo, zepchn do rowu
rowerzy st, bo go po prostu nie zauway .

Na agenta wy wiadu Irek z pewnoci si nie nadawa. By narwany jak cholera, i to


w kadej dziedzinie najpierw co robi, a potem zastanawia si, jakie bd tego konsekwencje.
Wspomniany przeze mnie napad na dom sklepikarzy przeprowadzony by w ty m wanie sty lu,
totalnie bez gowy na hurra! Mogo si obej bez przy kry ch incy dentw, ale naleao
wczeniej opracowa jaki plan. A pruszkowskie urki nie planoway, bo i po co? Tak samo z jazd
samochodem najpierw Barabasz si rozpdza, a potem patrzy , czy przy padkiem nie wchodzi
w zakrt. Lubi prdko, ale nie umia jej bezpiecznie dawkowa.
Feralnego dnia depn po gazie, dosta piasku pod koa i z impetem wlecia do rowu
melioracy jnego w okolicach Nadarzy na. Zabia go kierownica, ktra wbia mu si w klatk
piersiow.
Ledwie przekroczy czterdziestk
ROZDZIA 3

Dzikus nie by a tak charakterny

Czesaw B., znany w pruszkowskich krgach kry minalny ch jako Dzikus, nigdy nie by
uwaany za bossa, a jednak wy mienia si go jedny m tchem razem z gangsterami, ktrzy przeszli
do historii rodzimej przestpczoci jako zarzd Pruszkowa albo starzy. Nalea do elitarnej grupy
recy dy wistw, ktrzy ju w latach 70. wzbudzali strach wrd mieszkacw podwarszawskiego
miasta. Ale podczas gdy jedni omijali Dzikusa z daleka, inni lgnli do niego, traktujc go jak y w
legend gangsterki.
Zodziejski nary bek wierzy , e Czesiek wprowadzi go do wiata, w ktry m nie obowizuje
prawo, natomiast zarobki s znacznie wy sze ni w sektorze pastwowy m. Dzikus, jak mg,
spenia misj nauczy ciela i wy chowawcy, cho prawd powiedziawszy, nie mia na to za wiele
czasu zby t czsto trafia do puszki, eby prowadzi regularne kursy. W sumie za kratkami spdzi
prawie dwadziecia lat!
Tak czy inaczej, nalea do elity pruszkowskich przestpcw i takie tuzy jak Parasol czy
Barabasz musiay si z nim liczy . Ty m bardziej e by od nich sporo starszy.
Gdy pod koniec lat 80. zaczy naa si formowa rodzima mafia, Dzikus nie by ju brany
pod uwag jako jeden z jej liderw. On tkwi w PRL-owskiej rzeczy wistoci prosty ch rozwiza
(w eb i w nogi) i raczej nie nadawa si do bardziej skomplikowany ch operacji przestpczy ch.
A moe po prostu nie stanowi ju czci ferajny i przy szy zarzd nie ufa mu tak jak
dziesi lat wczeniej?
J.S.: Czeka poznaem pod sam koniec lat 70., i to w okolicznociach, ktre nadaway by si
do jakiej radzieckiej komedii. Akurat wracaem z Andrzejem C. Szarakiem z siowni
i zobaczy limy Dzikusa. Nis wersalk. W jednej rce. Trzy ma j za spry n i sprawia
wraenie faceta, ktry dziery co najwy ej jaki puchar. Otworzy em szeroko oczy, bo takiego
pokazu siy nie widziaem nigdy wczeniej.

Dzikus to by potny chop o apskach jak bochny chleba. Legendy o jego mocy kry y
po Pruszkowie od lat, ale eby spacerowa z wersalk pod rk? Nie znalimy go wtedy osobicie
i nie mielimy przery wa mu spaceru, ale on sam si zatrzy ma. Wida lubi mody ch, wic
postanowi przy nas odpocz i zamieni kilka sw. Podejrzewam, e kojarzy nas jako
pocztkujcy ch urkw i jak tam jego ciekawo wzbudzalimy. To nie by a wielka rozmowa:
cze, cze, jak leci i ju. Ale zawsze! Potem ju moglimy podchodzi do niego, przy bija mu
pitk, prosi o porad w takiej czy innej sprawie.

A.G.: Starae si podtrzy my wa t znajomo?

J.S.: Kady mody krccy si po miecie mia kontakt z Dzikusem. Znajomo


podtrzy my waa si niejako sama. Ty m bardziej e w latach 80. zaczem ju liczy si
w rodowiskach przestpczy ch, a Czesiek doskonale o ty m wiedzia. W pewny m momencie
pokciem si z Elk, z ktr wsplnie mieszkalimy. Wy rzucia mnie z domu, niejedy ny zreszt
raz, o co nie mam pretensji, bo dawaem jej powody do takiej kary. Znalazem si na ulicy. Nie
miaem dokd pj, wic szwendaem si tu i tam, a w kocu natknem si na Dzikusa.
Poszlimy na piwo, a ja wy uszczy em mu swj problem. Ten bez wahania przy j mnie pod
dach; mieszkaem u niego przez ty dzie. To by dobry czas w moim y ciu jak ty lko si
budzilimy, ruszalimy na piwo na bikw. A tam fartowalimy na caego. Ten dosta w ry ja, ten
wy skoczy z pienidzy, jeszcze inny zaoferowa jaki interes do zrobienia. Dzikus by w swoim
y wiole; ten, do ktrego si zbliy , mia pene portki ze strachu. Ksy wka Czeka nie zostaa mu
nadana bez powodu. Nie do e dy sponowa kosk si, to jeszcze by furiatem. Jak kto mu
nadepn na odcisk, Dzikus nieszcznikowi ury wa nog.

A.G.: Ale rozumiem, e jak krad, to fachowo, chirurgicznie? Tak, e obrabiany klient si
nie orientowa?

J.S.: Ech, naogldae si o przy godach Arsnea Lupin! Zapewniam ci, e Dzikus nie
mia nic wsplnego z francuskim wamy waczem-dentelmenem. Wiesz, jak krad Czesiek? apa
klienta za chabety, wkada mu ap do kieszeni i wy ry wa j ze spodni. Taki by z niego finezy jny
kieszonkowiec! Jeli klient tego nie zauway , to znaczy, e wczeniej Czesio pozbawi go
przy tomnoci. Ale nie twierdz, e Dzikus jedy nie pi i bi. Jego wielk saboci by y panie. I te
pikne, i te pikne inaczej. Mia zby jak pereki i cigle je szczerzy do miejscowy ch laleczek.
Zreszt pod ktem podry wu zawsze nosi swj porozcigany dresik, a w samochodzie trzy ma
butelk wina przewanie sangrii ktry m raczy laski. Oczy wicie, jak nie by o dziewczy n, pi
sam i w efekcie zawsze by na bani. Baby leciay do niego jak do miodu, ty m bardziej e zawsze
by przy forsie, co oczy wicie musiao si podoba. Gdy by zobaczy , jakie towary czasami
mocno nieletnie krciy si przy ty m siwy m grubasie! Pamitam, e jedna z nich, bodaje
Ewa, troch zezowata, ale cholernie seksowna, z cy cami jak arbuzy, nigdy nie miaa oporw,
eby to z nim robi w restauracy jnej toalecie. Siadaa na kiblu, on stawa przy niej, ciga
spodnie i jazda! Kiedy zaproponowa, eby m i ja si przy czy do zabawy. Ewka nie widziaa
problemu i obsuy a nas z ty pow dla niej najwy sz jakoci.

A.G.: Nie wierz, e nie przy gldaa mu si uwanie milicja. Z jednej strony mwisz, e
by bezkarny, z drugiej za chy ba mia wiadomo, e wy starczy drobna wpadka, eby znw
powdrowa do puda.

J.S.: To by go zahartowany w boju. Nie ba si mundurowy ch i y tak, jak umia i lubi.


Nawiasem mwic, mia alergi na milicjantw, cho zdarzao mu si czasem wy chy li
z nimi kieliszek. Ale jak gliniarz zaczy na przy nudza, Dzikus wali go w mord. Ale przewanie
wszy stko rozchodzio si po kociach.

Pamitam tak sy tuacj z czasw, kiedy staem, wraz z Ry szardem P. Krzy siem, na
bramce Pod Sosnami. Przy chodziem wtedy do pracy okoo szesnastej, eby wy pieprzy goci,
ktrzy jako nie mogli skoczy obiadowego kotleta i by moe zamierzali wkrci si na
wieczorny dancing. Oczy wicie, jak kto da w ap, mg liczy na to, e bramkarz przy mknie
oko i pozwoli mu zosta.
Tamtego dnia zobaczy em, e przy stoliku siedz psy i chlej wd z Dzikusem. To nie
by y jakie krawniki, ale wy sza pierdolencja z Paacu Mostowskich!
W pewny m momencie midzy panami doszo do jakiego spicia i stao si jasne, e
sprawa zakoczy si mordobiciem. I rzeczy wicie, Czesiek chwy ci milicjanta, da mu par razy
w jap i zacz go ujeda. Dosownie! Wsiad mu na plecy i zacz swoje ulubione rodeo!
Rzecz w ty m, e pies nie ko, i nieszczsny milicjant nie da rady zrzuci z plecw Dzikusa.
Zrobia si afera i do lokalu wkroczy o ZOMO. Przy pominam mowa o pocztku lat 80., tu po
zawieszeniu stanu wojennego, kiedy to z wadz nie by o artw. Zomowcy nie zrobili wikszego
wraenia na Dzikusie, ktry nadal oprawia ofiar. Wtedy funkcjonariusze wy cignli gaz
zawicy, eby postraszy Czeka, a jak to nie poskutkuje po prostu go uy . Ale Dzikus nie gapa
wy rwa pojemnik z rk zomowca i obficie spry ska mundurowy ch. Pry chali jak koty
Uznaem, e Dzikus przesadzi i musz mu jako ratowa dup, bo w przeciwny m razie przy jedzie
kolejna ekipa, skuje go, wpierdoli mu i facet skoczy na doku. Doskoczy em do Czeka
i krzy knem: Panie majorze, niech pan da spokj ty m chopakom! Nie poznali pana, chcieli
dobrze, my leli, e maj do czy nienia z chuliganem!. Jak zomowcy to usy szeli, mimo podtrucia
gazem wy pry li si, zasalutowali i przeprosili pana majora za niefortunn interwencj.
Natomiast Czesiek dosta wiatru w agle. Wy pierdala mi std, gupie leszcze, bo zaraz was
zabior na komend i tam sobie inaczej porozmawiamy !, wrzasn na mundurowy ch. I tak si
skoczy o, bo milicjanci, ktrzy by li powodem caej awantury, milczeli. Nie chcieli, aby wy szo
na jaw, e pili wd z kry minalist-troglody t. I eby potem cay Pruszkw mia ubaw.

A.G.: Czesaw B. by wwczas u szczy tu kariery ?

J.S.: Jego kariera nie by a jakim masy wem grskim z wy rany m szczy tem. Powiedzmy,
e jeszcze wszy scy go szanowali i liczy li si z jego zdaniem. Ale pod koniec lat 80. okazao si, e
Dzikus podczas odsiadki kogo tam sy pn, i nasza wiara w jego gangstersk niezomno zacza
si chwia. Wprawdzie nie on jeden wy kaza si saboci, ale jako pragnlimy wierzy , e
Czesiek jest szty wny na sto procent. C, mity padaj, nie ty lko w wiecie przestpczy m
W efekcie, niektrzy pruszkowscy ju nie chcieli z nim chodzi na robot, a nawet ukry wali przed
nim, e planuj skok. Inna sprawa, e Dzikus z natury by solist wola dziaa w pojedy nk,
kasujc cay up i nie dzielc si z nikim. Kiedy na pocztku lat 90. zaczlimy napada na tiry, on
ju si na to nie zaapa. Czy li nie uczestniczy w podziale najwikszego tortu tamty ch czasw.
A mwic cile, zaapa si raz, na samy m pocztku. Ty le e wtedy przy piecztowa swj
upadek w oczach grupy.

A.G.: Nie nadawa si do tej roboty ? Wielokrotnie wspominae, e nie by a szczeglnie


skomplikowana. Kadlicie na drodze rowerzy st, tir si zatrzy my wa, a wtedy wkraczaa do akcji
grupa realizacy jna. Potem przejazd do dziupli i szy bki wy adunek. Co z tego przerastao
moliwoci Czesawa B.?

J.S.: Poszo o co innego. Chopcy zawinli tira w okolicach Iawy, ale policja go
odzy skaa. I jako dosza do wniosku, e Dzikus macza swe apska w napadzie. Nie mieli
dowodw, ale podejrzewali go, wic zaprosili na pogawdk. Najpierw pierwsz, potem drug,
potem trzeci. Ewidentnie kry li wok naszej grupy. Gdy by to by tir wy adowany jakim
trefny m towarem, sprawa przeszaby bez echa. Ale to by transport wdki z pastwowego
Polmosu, wic policji bardzo zaleao na wy kry ciu sprawcw. I pruszkowscy zaczli mie peno
w gaciach. A Dzikus postanowi wy korzy sta t aur i zacz szantaowa: Jak mi dacie sto
ty sicy papieru, to bd cicho, a jak nie dacie, to rnie si to moe skoczy . I wanie za to
polecia definity wnie w pizdu, w odstawk. Ty te nie chciaby mie w ekipie gocia, ktry
deklaruje, e moe ci sprzeda.

A.G.: Na marginesie. Mam wraenie, e te napady na tiry to co w rodzaju mitu


zaoy cielskiego grupy pruszkowskiej. Przy pomn ci twoje zeznania doty czce pocztkw tego
procederu: Kiedy starzy kradli TIR-y i uformowali swoj grup napadajc na TIR-y,
zachodzio niebezpieczestwo, e dojdzie do grubszej wojny midzy grupami. Starzy chcieli
umocni grup, eby miasto si skonsolidowao i eby razem dziaali. Chodzio o to, eby ta grupa
by a coraz silniejsza (). Trzeba by o si zaj haraczami i odbieraniem pienidzy ; wszy stkim,
co wtedy by o modne. Rozmawia Pershing z Dreszczem, K., R., Parasolem, P. i B. na temat tego
poczenia. Decy dujce spotkanie odnonie poczenia ty ch grup odby o si na my jni Lucy fera
(przedstawiciela gangsterskiej starej gwardii przy p. A.G.). () Chodzio o poczenie ty ch grup
w jedn cao, eby ta grupa by a silna i eby jedna grupa drugiej nie wchodzia w drog,
a pienidzy miao starczy dla wszy stkich. Ja nie sy szaem szczegw, ale Kiebasa
(w ory ginale nazwisko Wojciecha K. przy p. A.G.) mi opowiada, e mwili tego miodu
starczy dla wszy stkich .

J.S.: Tak by o. Mona wrcz powiedzie, e mafia rodzia si w my jni Lucy fera! Ale ju
bez Dzikusa.

A.G.: A dosta te sto ty sicy ?

J.S.: Gwno dosta, a policja wkrtce odpucia. Poza ty m ja mam do niego, a take do
jego ukochanej siostry Janki, al za jeszcze jedn rzecz. Za to, co zrobili po akcji policji w hotelu
George, w lipcu 1990 roku.

A.G.: Chodzi o zatrzy manie pruszkowskich bossw podczas spotkania z facetem, ktry
chcia odzy ska swojego skradzionego mercedesa W124? Mia zapaci 15 ty sicy marek, ale
poinformowa policj o spotkaniu i funkcjonariusze zorganizowali puapk?
J.S.: Tak. Ot po tej akcji Janka Dzikusowa poprosia mnie w imieniu brata oraz jego
kompanw eby m pozby si trefnego merca. Chcieli, aby m poci go na y letki; eby znikn
jako podstawowy dowd w sprawie. Szkoda by o poci tak fajn bry czk, a akurat trafi si na
ni chtny. Puciem mu to auto za trzy ty sice papieru; nie dao rady wzi wicej, bo jednak
by to gorcy kartofel. Poszedem z t kas do Janki i w caoci jej oddaem.

Jak wy szli z puszki zatrzy mani, w ty m Dzikus, od razu zaczli drze na mnie mordy, e
samochd by wart co najmniej osiem koa i na pewno przy tuliem co najmniej pitk. A to by
nonsens. Wkurwiem si wtedy strasznie, bo przecie dziki mnie troch zarobili na ty m aucie.
A poza ty m podway li moj uczciwo.
No, ale oliwa sprawiedliwa Dzikus ju wkrtce przesta si liczy w Pruszkowie.
Owszem, zachowa troch stary ch znajomoci, pija wd z dawny mi kompanami, nigdy nie
mia problemw z pienidzmi, ale nie by ju jedny m z nas. Dzi ju nie y je; o ile wiem, zmar
na marsko wtroby. Kiedy trafi do szpitala na operacj, lekarz, ktry go otworzy , uzna, e
adna operacja nie ma sensu. Jego dni s policzone, powiedzia. Ale Dzikus to by przekorny,
a jednoczenie silny go. y jeszcze przez dwa lata i dopiero wtedy si podda.

***

Czesawa B. doskonale zna inny gangster z pruszkowskiego modego pokolenia Sawomir


K. Chiczy k. Ich drogi krzy oway si wielokrotnie. Czasami dochodzio do towarzy skich
nieporozumie, a czasami by wao niebezpiecznie. Ale oddajmy gos Chiczy kowi.

To by stary intry gant. Niby si lubilimy, ale zawsze obrabia mi ty ek za plecami, knu,
opowiada inny m niestworzone rzeczy na mj temat. Tak mia natur. Niewane, niech mu si
farci na tamty m wiecie. Mam wiele wspomnie zwizany ch z Dzikusem, ale to, ktre opowiem,
jako szczeglnie zapado mi w pami.
Przy szosie katowickiej, tu za Nadarzy nem, by do elegancki zajazd Biay Dwr. Lokal
jak najbardziej legalny, ale jego waciciel krci si w pwiatku, co zreszt stanowio norm
w wczesny m podwarszawskim biznesie (handlowa midzy inny mi kradziony mi samochodami).
Mia te niewy parzon gb, co prowokowao rozmaite konfliktowe sy tuacje. Kiedy zadar
z pewny m gociem w restauracji Fantom w Milanwku. Traf chcia, e ten go by moim
znajomy m; da mi cy nk, e zapowiada si dy m, i poprosi, eby m przy jecha. Pojechaem
razem z niey jcy m ju Robertem K. Kwiatkiem. Samochd na t akcj, wy pasionego
mercedesa, dostalimy od Masy, ktry akurat nigdzie si nie wy biera.
Przy jechalimy, waciciel Biaego Dworu dosta omot. Poury walimy mu rkawy od
gajera. No, generalnie sponiewieralimy faceta. Wprawdzie straszy nas cay czas swoimi
rozlegy mi stosunkami w rodowisku przestpczy m, ale my my kadli na to lask. Bo kto niby jest
mocniejszy od nas?
Po robocie siedlimy przy stoliku i zamwilimy po kilka lufek. Ale jak wrcilimy do
mercedesa, okazao si, e samochd ma poprzebijane opony. Oczy wicie domy lasz si, kto to
zrobi? Jakeby inaczej ten kutas, ktrego uczy limy rozumu! Jak wida, nieskutecznie.
Poprzebija opony i spierdoli z jakim swoim kolek.
Za kilka dni siedzimy sobie w knajpie na piwku, a tu wpada Czesio i zaczy na nas
opierdala. Co si okazao? Waciciel Biaego Dworu, ktry by jego znajomy m, zoy mu
zaalenie na ze potraktowanie przez nas swojej czcigodnej osoby. Mwi Dzikusowi: le si
zachowy wa, to troch dosta po ry ju. Ale bez przesady, nikt go nie torturowa. Mona powiedzie,
e dosta lekcj dobry ch manier. Nie powinien si pulta i lata na skarg. A Czesio na to: No to
jedziemy do niego. Wy janimy sobie co i jak.
Zgodziem si, bo lubi, jak ludzie wy janiaj sobie sy tuacje konfliktowe.
Dzikus siad za kierownic i ruszy limy. Problem w ty m, e jak niemal zawsze by
pijany, wic zaraz zasn. Obudziem go i mwi: Przesiadaj si, ja poprowadz, bo ty nas
zawieziesz co najwy ej do nieba.
Przesiad si i zaraz znowu poszed w kim. W tej sy tuacji uznaem, e nie ma sensu
jecha na rozmowy do Biaego Dworu, bo Czesio nie nadawa si na negocjatora, a ja ty lko
wy szedby m na gupka. Zawrcilimy do Pruszkowa.
Ale to jeszcze nie koniec historii. Uznalimy ja, Kwiatek i jeszcze kilku chopakw e
skoro go polaz do Dzikusa ze skarg na nas, to musi ponie tego konsekwencje. Nie jakie
bardzo dotkliwe, ale odczuwalne. Pojechalimy zatem mocn ekip do jego zajazdu i na dobry
pocztek zdemolowalimy mu restauracj. Potem kazalimy obsudze poszuka pana prezesa, bo
chcielimy mu powiedzie w oczy, co nas boli. Ale on si wy kaza refleksem, a poza ty m kiedy
nadjedalimy, akurat siedzia z on w swojej limuzy nie. Pooy si na pododze i kaza onie
ruszy przed siebie. Ty m razem udao mu si uciec. Oczy wicie znowu poskary si Dzikusowi,
ale cigu dalszego nie by o.
Historie zwizane z Czesiem B. by y przewanie anegdoty czne, ale w sumie dobrze
ilustroway stosunki panujce w pruszkowskim rodowisku gangsterskim. Wielkim przy jacielem
Dzikusa by Ry szard P. Krzy , jeden z najwaniejszy ch bossw Pruszkowa. Ich przy ja
nabieraa mocy w miar wy pitego alkoholu, wic panowie, wiadomi tego faktu, bardzo nad ty m
uczuciem pracowali. Pewnego dnia ostro zatankowali u Krzy sia. Kiedy skoczy li libacj,
gospodarz odprowadzi gocia do furki. Nie wiem, o co poszo, ale w ty m momencie przy jaciele
zaczli si kci. I Dzikus, ni std, ni zowd, jebn Ry szarda P. z dy ki w mich. Tak potraktowa
serdecznego przy jaciela! Polaa si krew, ofiara osuna si na gleb i pozostaa na niej przez
duszy czas. A Czesio jak gdy by nigdy nic wy szed i uda si na spoczy nek.
Za jaki czas dzwoni do mnie Masa.
Trzeba szuka Dzikusa mwi.
A to w jakiej sprawie? py tam, bo nic nie wiedziaem o zdarzeniu przed domem
Ry szarda P.
Masa wy jani mi, co jest grane, i powiedzia, e trzeba dojecha Dzikusa.
To dojedajcie. Co mi do tego? odparem.
A to, e masz zebra chopakw i wpierdoli Czekowi. Przy jedaj pod McDonalda, to
obgadamy szczegy.
Rad nierad podjechaem w umwione miejsce, ale cay czas koatay mi w gowie
wtpliwoci. Czy powinienem robi sobie wroga z Dzikusa? Przecie to nie ja by em stron
w ty m sporze. Niech Krzy sam mu dojebie, skoro to on zosta poszkodowany !
Pod McDonaldem czekali ju Masa i Ry szard P. Powtrzy li mi dy spozy cje, aby m dzwoni
po chopakw i rusza na poszukiwania Dzikusa.
Do nikogo nie dzwoni i nikt nie bdzie szuka Czeka powiedziaem.
A to niby dlaczego? py ta Ry siek.
Widz, e ma w oczach zo.
A dlatego, e pijesz z Dzikusem od lat, cigle si o co kcicie, potem godzicie si, znw
chlejecie i tak w koo Macieju. Dobrze wiem, e najdalej za kilka dni znw si zwchacie
i pjdziecie na wd. A chopaki, ktre dojad Dzikusa, bd mie przesrane. I u niego, i u ciebie.
Rb, co chcesz, ale ani ja, ani moi ludzie nie bd w ty m uczestniczy .
I chocia w gangsterskiej hierarchii by em o wiele niej od Masy i Krzy sia, aden z nich
nie prbowa mnie przekony wa. Uznali, e musz uszanowa moje racje, nawet jeli si z nimi
nie zgadzaj.
Za dwa dni zobaczy em, jak Dzikus i Ry szard P. zataczaj si zgodnie na pruszkowskiej
ulicy
Fot. Adam Tuchliski/Reporter

***

Nieco inaczej t awantur wspomina Masa. Jego zdaniem Chiczy k nie ty le odmwi
udziau w pognbieniu Dzikusa, ile wy razi wtpliwo, czy warto si wtrca midzy wdk
a zaksk. Ale nie bardzo mg sobie pozwoli na negowanie polece szefw.
Tak czy inaczej, Masa i Ry szard P. sami pojechali wwczas do Dzikusa i zrugali go
okrutnie. Ale nie doszo do naruszenia niety kalnoci fizy cznej.
Wedug Masy zgadza si natomiast fakt, e dwa dni pniej Dzikus i Ry szard P. wdrowali
pijani po Pruszkowie.
ROZDZIA 4

Ali upokorzony

By moe Zbigniew K. Ali jeszcze dugo pozostawaby na pruszkowskim wieczniku,


umacniajc swoj pozy cj jednego z mafijny ch bossw, gdy by nie pozornie bahe wy darzenie,
ktre w efekcie zakoczy o karier gangstera. Ot pewnego piknego dnia wda si on
w py skwk ze swy m kompanem, Januszem P. Parasolem. Panowie ju od pewnego czasu nie
darzy li si przesadn sy mpati, a gwatowna rozmowa, ktra odby a si na pruszkowskiej ulicy,
stanowia kolejn odson konfliktu. Najpierw raczy li si alkoholem w jedny m z popularny ch
w miecie barw, a potem wy szli na dwr, eby zaczerpn wieego powietrza. I pogada.
Podczas gdy Ali, gosem nieznoszcy m sprzeciwu, wy uszcza Parasolowi swoje racje,
tamten nieoczekiwanie jak to okrelili wiadkowie zdarzenia z party zanta hukn Zbigniewa K.
w gow, przy okazji amic mu szczk. Zachwia si Ali i zachwiaa si jego pozy cja
w miecie. Bo jak boss dostaje po ry ju od gangstera, przy najmniej teorety cznie stojcego niej
w bandy ckiej hierarchii, to jest koniec jego przy wdztwa. By moe gdy by Ali odda Parasolowi
bd zorganizowa naty chmiastowy odwet (poczony, jak to zawsze by wa w podobny ch
sy tuacjach, z konfiskat fantw), udaoby mu si zachowa twarz. Niestety, ta od razu spucha jak
bania, wic podjcie rkawicy by o ostatni rzecz, o jakiej marzy jej waciciel. Wprawdzie
nalea do pruszkowskich mistrzw uliczny ch sztuk walki, ale bl uniemoliwia mu ruszenie na
Parasola, ktry te zreszt dobrze potrafi si bi i dy sponowa potn postur. Ali odpuci.
Alemu przemkno przez my l, e wanie utraci kierownicz pozy cj w grupie i teraz na
jego miejsce wkroczy Parasol. Ci, ktrzy widzieli upokorzenie Zbigniewa K., take nie mieli
wtpliwoci, e oto otwiera si nowy rozdzia. Do rozstrzy gnicia pozostawaa jedy nie kwestia,
czy Ali znajdzie si teraz w kry minalny m pwiatku, czy opuci go definity wnie. Czy bdzie
trzy ma buzi na kdk, czy podzieli si swoj wiedz z policj? To drugie nie wchodzio w gr.
Zbigniew K. pogodzi si z drugoplanow rol w mafijny m wiatku.
Ale zanim do tego doszo, Ali w Pruszkowie naprawd by kim. Czy rzeczy wisty m
bossem? Ocecie pastwo sami.

***

J.S.: Moe to dziwnie zabrzmi, ale Ali by bossem bez grupy. Owszem, mia wielkie
powaanie w pruszkowskich krgach kry minalny ch, jego sowo naprawd duo way o, ale nie
by przy wdc konkretnej struktury. Mona powiedzie, e mia pod sob wszy stkich
pruszkowskich, ale jak si ma wszy stkich, to czsto nie ma si nikogo.

A.G.: Zaraz do tego dojdziemy. Najpierw jednak powiedz, kiedy go poznae. Jeszcze
w latach 80.?

J.S.: Tak. Ale to nie by a adna zay a znajomo. Bardziej ja znaem jego ni on mnie.
Zreszt on bardzo czsto trafia do puszki, wic przewanie by nieobecny w miecie. Ja od 1981
roku staem na bramce Pod Sosnami i tam nawizy waem kontakty w lokalny m pwiatku.
Owszem, czasami pojawia si tam i Zbigniew K., ale mija mnie, cze, cze, i szed dalej.
Naturalnie, zodziejskie wy czy ny Alego i jego kompanw odbijay si szerokim echem
w Pruszkowie, wic cay czas by em na bieco z jego dokonaniami. Na wamy czsto chodzi
w towarzy stwie swoich przy jaci: Ry szarda Sz. Kajtka oraz Jacka D. Dreszcza.
Specjalnoci tej ekipy by y kradziee; tak naprawd Ali pozosta przy nich do koca swej
bandy ckiej kariery. Na robot czsto zabierali Mirosawa D. Malizn, wwczas zaledwie
takswkarza, ktremu nie marzy a si pozy cja gwnego bossa Pruszkowa. Nawiasem mwic,
Malizna dopi swego. Zosta penoprawny m czonkiem gangu i trzeba by o poszuka innego
kierowcy. W ten sposb do Alego doklepa Kiebacha, ktry mia mercedesa 190 i doskonale si
sprawdza na robocie jako szofer.

W tomie Masa o pienidzach polskiej mafii wspominaem o okradaniu zakadw


produkujcy ch klisze fotograficzne do zdj rentgenowskich. Ali krad je na wielk skal.
Chodzio, oczy wicie, nie o sam klisz, ale o pokry wajcy j zwizek srebra. Kruszec
odzy skiwali zaprzy janieni chemicy.

A.G.: Na jakim forum internetowy m znalazem post zrozpaczonego internauty, ktry


pisa, e dy sponuje piciuset kilogramami takiej kliszy i nijak nie jest w stanie odzy ska z niej
srebra. Py ta, czy to prawda, e trzeba spali klisz, a popi zala wod. Na dnie pono osadzi si
srebro. Kto mu odpisa, eby nie wierzy w bajki, bo skuteczna jest ty lko obrbka chemiczna.
A opaci si jedy nie po przerobieniu kilku ton surowca.

J.S.: Nie wiem, nie jestem chemikiem. O ile si orientuj, Ali te nie mia w szkole pitki
z chemii. Od tego by li fachowcy. Wiem jedno: pienidze proceder przy nosi kolosalne. Ale
fakty cznie, chopcy jedzili za kliszami po cay m kraju, niemal dzie w dzie. Ale to nie by
jedy ny cel zodziejskich wy praw Zbigniewa K. On sta si take potentatem od kartek. Jak wiesz,
wtedy reglamentowane by o prawie wszy stko, wic kartka na cukier, na wd, na fajki czy na
miso stanowia przedmiot podania. Raz nawet towarzy szy em Alemu podczas wamu.
Pamitam, e obrobilimy wwczas z kartek Urzd Miejski w Rawie Mazowieckiej.

A.G.: Czy li ju wiemy, e Ali by dobry m zodziejem. W czy m jeszcze by dobry ?

J.S.: Dobrze si bi i mia takie kopy to w apie, e mg powali konia. Pamitaj, w tamty ch
czasach w rodowisku przestpczy m by o to o wiele waniejsze od inteligencji. Arsne Lupin nie
zrobiby u nas kariery, a ju na pewno nie wspiby si na szczy t. Umiejtno napierdalania si
przy daa si Alemu take w wizieniu; szanowano go pod cel i chtnie si z nim waflowano.
Dlatego Zby szek narobi sobie za kratkami mnstwo znajomoci.

A.G.: A na jaki czas przy pada jego szefowanie Pruszkowowi?

J.S.: Mowa o kocwce lat 80. i pocztku 90. Ali by kim w rodzaju patrona pruszkowskich
urkw, a my mam na my li mody ch, czy li Kiebach czy mnie rolimy w si jako zbrojne
rami miasta. Nasze kontakty stay si czstsze, zdarzao si, e razem wy puszczalimy si na
robot. W tamty m czasie inni pruszkowscy recy dy wici, ty pu Barabasza czy Parasola, siedzieli
w chliwie (za napad, o ktry m wspomniaem w poprzednim rozdziale), wic Ali sprawowa
wadz w sposb niejako naturalny. A raczej rzd dusz. No ale jak starzy wy szli z wizienia
i zorientowali si, e Ali za wy soko podskoczy , zaczy si pierwsze kwasy. Oczy wicie, to by li
koledzy, wic nie mogli sobie skoczy do garde, ale zaczy si rozmaite docinki i podsry wania.
Z jednej strony przy bijali Alemu pitki, a z drugiej knuli za jego plecami. W kocu, w 1992 roku,
Parasol wy jecha Alemu z party zanta w pap i szefowanie Zby szka si skoczy o.

A.G.: Zanim do tego dojdziemy, chciaby m si dowiedzie, jakim czowiekiem by


wwczas Ali. Kim z tej samej parafii, co Parasol czy Dzikus?

J.S.: To by czowiek, ktry zawsze uwaa, e zasady s jedne i trzeba ich przestrzega.

A.G.: Popularne by o te powiedzenie: gdzie kocz si reguy (gra sw; Reguy to wie
graniczca z Pruszkowem), tam zaczy na si Pruszkw.

J.S.: I w jakim sensie by a to prawda, bo Pruszkw by wwczas gangsterskim miastem


pry watny m i reguy panujce w kraju nie bardzo do niego pasoway. Ale w ty m braku regu te
by y zasady. Kto je ama, by frajerem. Przy najmniej w odczuciu Alego. Nie podstawiao si
nogi kompanom, nie donosio na milicj, brudy prao si we wasny m gronie.

Ali bardzo dobrze y z mody mi. Gdy by Kiebacha by teraz z nami, na pewno
potwierdziby, e to Zby szek wprowadzi go w przestpczy wiat i patronowa mu przez dugi czas.
Chtnie jedzi z nami na wy jazdy rozry wkowe. Pamitasz pewnie histori z wy padu na
Wy brzee na wy bory Miss Polski? Opowiedziaem j w tomie Masa o kobietach polskiej mafii.

A.G.: Trudno nie pamita historii autostopowiczki, ktrej wmwilicie, e Ali jest
rey serem filmowy m i zatrudni j w swojej najnowszej produkcji, jeli ona zaspokoi potrzeby
seksualne twrcy i jego wsppracownikw, czy li was Przy znam, e dugo nie mogem
uwierzy w naiwno tej dziewczy ny.

J.S.: Ale to prawda! Kobiety by waj naiwne. A starzy uwielbiali si bawi i nie istniay
dla nich adne ograniczenia. Ali, oczy wicie, te by wesoy m chopakiem, ale nie tak
rozhukany m, jak reszta stary ch. Umia zatrzy ma si przed lini, ktrej przekracza nie naleao.
A starzy y li wedug zasady : hulaj dusza, pieka nie ma.

Kiedy , jeszcze w poowie lat 80., Ali wzi mnie na popijaw, jak starzy zorganizowali
w Zakopanem. Wtedy dopiero zobaczy em, jak to jest, kiedy bawi si pruszkowskie urki.
Mieszkalimy, oczy wicie, w Kasprowy m, bo inny ch luksusowy ch hoteli tam nie by o. Przed
wejciem delegacja grali z pochodniami, chleb i sl, czy co w ty m sty lu, piewy, tace
Obowizkowo codziennie kulig. A jak kulig, to i muzy ka, i chlanie bez opamitania. I ruchanie non
stop, nie ty lko w hotelu, ale te w saniach! Pamitam tak scen: szlimy hal do gry, na czele
pochodu Jacek D. Dreszcz. A e mia wntrznoci przearte wd i narkoty kami, zostawia za
sob ohy dny fetor. Wiesz, co mam na my li? Ali by do delikatny, wic w pewny m
momencie, kiedy dotary do jego nosa aromaty wy twarzane przez ukad trawienny Dreszcza,
puci pawia na nieg. Kobiety, z ktry mi zabawia si Dreszcz, musiay by o wiele bardziej
odporne od Zby szka

A.G.: Co ci wiadomo o y ciu rodzinny m Alego?

J.S.: Oczy wicie! W ty m miejscu nie sposb nie wspomnie o jego onie Jadce, ty powej
git-falbanie, ktra podobnie jak Baka, ona Jerzego W. aby , wszy stko wiedziaa lepiej, na
wszy stkim lepiej si znaa. Jak Ali z kumplami przy gotowy wa jak robot, to ona zawsze
musiaa wpierdoli swoje trzy grosze i wy kaza im, e s cienkimi leszczami i pataachami. Nikt
jej nie lubi, ale ona miaa to gdzie. Jak ju Ali urs i popy na dua kasa, Jadka urzdzia
mieszkanie na bogato. Kiedy przy chodzilimy do nich do domu, lataa naokoo nas i zrzdzia:
Uwaga leszcze, to skrzana kanapa, kosztowaa kup hajsu, lepiej nie siada, a bro Boe
zabrudzi!. A ja pamitaem, jak wbiy mi si w dup dwie spry ny w ich wersalce, w czasach
kiedy Ali ciua grosz do grosza. A teraz uwaga na skrzan kanap!.

Mczca baba jak cholera! Ale chy ba Ali j na swj sposb kocha. Maj sy na, Remka,
skdind mojego szwagra. Oeni si z siostr mojej ony. Eli.

A.G.: Ali kocha on, ale nie a tak bardzo, eby odmawia sobie przy gd z inny mi
paniami
J.S.: Naturalnie. Kady pruszkowski urka korzy sta z y cia, ile wlazo, a wazio naprawd
duo! Ali lubi si bzy ka bo kto nie lubi? i lata za babami jak szalony. Dlatego zdarzy a mu si
niemia przy goda. Po nocy spdzonej z jak pani wrci do domu i zacz si dobiera do
Jadki. I wtedy spod majtek wy pady mu damskie figi. Nie mam pojcia, jakim cudem one si
tam znalazy, natomiast wiem, w jakich okolicznociach Ale e Ali by ostro pijany, nie zwraca
uwagi na takie detale. Jadka dostaa piany i opierdalaa go przez nastpny ch kilka dni. Take przy
kolegach.

A.G.: Skd Ali bra te kobiety ?

J.S.: A bo to jaki problem? By y wszdzie i kada bardzo chtna. Szczeglnie na


dy skotekach. Na pocztku lat 90. jedzilimy z Alim i Kiebach po Mazowszu i pukalimy
wszy stko, co wpadao w rce. Choby na dy skotekach w Ursusie, w Spodku i w RSM-ie, gdzie
dziewczy ny czekay na nasz przy jazd, a jak si pojawialimy, nie marnoway czasu. Wtedy
mielimy te w Pruszkowie co w rodzaju biura w kawiarni Duet na Chopina. Ale tam odchodzio
ostre rnicie! Wy starczy o kiwn na lask, postawi jej drinka i ju si jechao z koksem! I Ali
tam bry lowa. A lubi ostry seks i jako tak najbardziej pasowao mu od ty u. Tej swojej pasji
folgowa, gdy udao mu si zawie towar do jednego z modny ch podwarszawskich hoteli:
Georgea, Kota bd Maka. Wszy stkie znajdoway si przy szosie katowickiej w okolicach
Nadarzy na. Co ci tu bd duo gada Pewnego razu tak zapi lask od ty lca, e ta uciekaa po
gzy msach, zostawiajc po sobie lady. Wiesz jakie.

A.G.: Piknie, ale przejdmy do powaniejszy ch spraw. O co poszo midzy nim


a Parasolem?

J.S.: Rnica charakterw. Parasol mia parcie na wadz w grupie, a Ali nie zamierza
oddawa pola. Spotkay si dwa samce alfa i kady chcia zagarn jak najwiksze tery torium.
Poza ty m Janusz P. by cholernie wredny i zawistny kiedy komu si co udawao, zaczy na
knu przeciwko niemu. Sol w oku Parasola by Marriott Alego

A.G.: Nie przesadzasz troch z t potg grupy pruszkowskiej? Moe i miae Planet, ale
chy ba sie Marriotta nigdy nie naleaa do Zbigniewa K.?
J.S.: Nie chodzi o hotele, ty lko pijalni piwa w Pruszkowie. Mwilimy na ni Marriott,
nawet nie pamitam dlaczego. Moe dlatego, e stanowia co w rodzaju pruszkowskiej enklawy
Zachodu? Ali mia tam co w rodzaju namiastki kasy na; ustawi kilka automatw do gier, ktre
cieszy y si wielkim powodzeniem. Na dole pio si piwo, zakszao kaszank czy pieczon
kiebask, a na grze by a dy skoteka i stoy bilardowe. Normalnie Amery ka! Lokal cieszy si
wielkim powodzeniem nawet przed poudniem trudno by o wcisn tam choby szpilk. Ali
trzepa na nim niez kas. To kuo w oczy Parasola, ty m bardziej e stosunki midzy panami i tak
staway si coraz gorsze.

A.G.: Ty lko ze wzgldu na chemi panujc midzy nimi? Jako nie chce mi si w to
wierzy .

Fot. Piotr Liszkiewicz/Super Express/East News

Ali i Parasol udali si na spacer (notabene w pobliu wspomnianej pijalni piwa)


i w pewny m momencie Janusz P. wy prowadzi cios. Musia uderzy znienacka, bo w solwce nie
miaby z Alim szans. Parasol doskonale pamita, e Zby szek w swoim czasie zmasakrowa w
bramie jakiej kamienicy bardzo silnego Czesawa B. Dzikusa. A Parasol przy Dzikusie to by
zwy ky neptek. Parasol zachowa si niecharakternie, ale zamierzony skutek odnis.

A.G.: I to by koniec Alego?

J.S.: Koniec legendy Alego. W sumie nic wielkiego si nie stao wszy scy nadal si
kolegowali, Ali duba jeszcze przez lata w przestpczy m biznesie, ale nigdy ju nie wrci na
szczy t. Razem ze mn i Kiebas zawija tiry i zawozi spiry tus na met, gdzie krcono z niego
wd. Zreszt on sam te krci i wrzuca swoje wy roby do sklepikw. Z tego by a gruba forsa,
wic Zbigniew K. nie odczu bolenie utraty statusu. Dorabia sobie lichw i niele wiza koniec
z kocem. Za zdecy dowanie przesadzone uwaam wic medialne rewelacje, e po opuszczeniu
gangsterskiego tronu Ali porzuci przestpczo i zacz y jak uczciwy czowiek. Dziennikarz,
ktre pisze takie rzeczy, chy ba nigdy nie powcha gangsterskiego wiata. Co niby miaby robi
Ali w stuprocentowo uczciwy m wiecie?

A.G.: Co si z nim teraz dzieje?

J.S.: Nic wielkiego, y je. Pewnie wspomina dobre czasy.


ROZDZIA 5

Malizna takswkarz o wybujaych


ambicjach

To jedna z ciekawszy ch karier w pruszkowskim zarzdzie. Mirosaw D., ps. Malizna jako
jedy ny ze stary ch nie wy wodzi si z recy dy wy. Nie mia na koncie przy gody z cel
gry psujcy ch, a jednak sta si jedny m z najwaniejszy ch polskich bossw. Pod koniec jego
burzliwej kariery uwaano go jednak za furiata, ktremu lepiej schodzi z drogi. To on mia zleci
likwidacj Andrzeja K. Pershinga, jemu take przy pisuje si udzia w samobjstwie by ego
wicepremiera Ireneusza Sekuy. By te jedny m z najwikszy ch przeciwnikw Masy, ktrego
uwaa niebezzasadnie za czowieka Pershinga i stara si go nka wszelkimi moliwy mi
metodami.
W 2003 roku zosta skazany za kierowanie nielegalny m zwizkiem o charakterze zbrojny m
oraz za zlecenie zabjstwa Pershinga (wy rok opiewa na 10 lat). Media wieszczy y, e wy jcie
Mirosawa D. na wolno bdzie oznacza kolejn wojn w mafijny m wiecie. Na razie jednak,
cho Malizna opuci ju wizienne mury, nic takiego si nie dzieje.
J.S.: Gdy by zna Malizn pod koniec lat 70., do gowy by ci nie przy szo, e wy ronie
z niego taki niegrzeczny chopiec. I e wszy scy wok bd si go bali, wcznie z jego bratem,
czy li Leszkiem D. Wak.
A.G.: Nikt nie rodzi si bandy t. Pewnie sam Malizna nie podejrzewa, e zostanie jedny m
z bossw wielkiej mafii. Jak przebiegaa ta metamorfoza?

J.S.: Dy namicznie! Wiesz, kim by , zanim zosta gangsterem?

A.G.: Gdzie czy taem, e dy rektorem w jakiej firmie budowlanej. Podobno ma rednie
wy ksztacenie techniczne.

J.S.: A ja czy taem, e brano go pod uwag przy wy borze papiea! Powiem ci, kim by .
Takswkarzem. Jedzi po tej swojej Pradze Pnoc, gdzie pewnie za ktry m razem wsiedli mu
do tary fy przestpcy.

A.G.: Wsiedli i zaproponowali, eby zosta jedny m z nich?

J.S.: Takswkarz, tak jak policjant, zawsze ociera si o pwiatek. Policjant z ty m


pwiatkiem walczy (cho od reguy zdarzaj si wy jtki), a takswkarz wiadczy mu usugi.
Czasem nie wie, e wiezie bandy t, czasem ty lko si domy la, a czasem doskonale zdaje sobie
z tego spraw. My l, e za ktry m razem Malizna skuma, co jest grane, a przestpcy
zorientowali si, e on wie. Wie, ale nic z t wiedz nie robi. Tak si rodzi zaufanie, a nawet
przy ja. A potem jest ju ty lko cienka granica do przekroczenia, za ktr ju jeste czonkiem
grupy.

W latach 80. Mirek doskoczy do chopakw, ktrzy okradali zakady produkujce


rentgenowskie klisze. W tej grupie by midzy inny mi Ry szard S. Kajtek, take jeden
z pniejszy ch bossw, oraz Jacek D. Dreszcz i Zbigniew K. Ali. I kilku inny ch, ktrzy jednak
nie zapisali si jako szczeglnie w historii rodzimej przestpczoci.
Zadanie Malizny by o bardzo odpowiedzialne i wy magao stalowy ch nerww dowozi
ekip na miejsce i odwozi j po robocie. Zapewniam, e takie kursy rni si od
woenia tury stw dorok po Stary m Miecie. Czsto zdarzao si, e Malizna odjeda z piskiem
opon na minut przed pojawieniem si na miejscu zdarzenia psiarni. Stres by olbrzy mi, ale
Mirek nie pka; ty m zdoby uznanie wrd stary ch urkw. Brali go coraz czciej na robot, a
w kocu on sam uzna, e bardziej jest gangsterem ni takswkarzem. My l, e rola bandy ckiego
mistrza kierownicy schlebiaa jego prnoci. I nie zmienia tego fakt, e by a to kierownica
wy suonego poloneza.

A.G.: Dugo trwao to terminowanie Malizny jako gangsterskiego kierowcy ?

J.S.: Prawie ca dekad lat 80. Wy starczajco dugo, eby si zy . Bo przecie to nie
by o tak, e po robocie rozchodzili si i nie mieli ze sob nic wsplnego. Coraz czciej Malizna
chla z urkami wd, by wa na ich rodzinny ch imprezach, stawa si ich kompanem. Oczy wicie,
spija te mid z dziaalnoci brata, czy li Leszka D. Waki, ktry w tamty m czasie uwaany by
za ostrego i twardego chopaka.

Nazwisko Malizny coraz wicej znaczy o na miecie. Rs! A naprawd rzadko si


zdarzao, e kto osiga tak pozy cj w grupie, nie majc za sob choby epizodu za kratkami.
Na pocztku lat 90. w Uniwersamie na Grochowie zosta otwarty kantor wy miany walut
miejsce, gdzie spoty kaa si wczesna warszawska elita przestpcza. Tam, pod kantorem, mogli
handlowa ty lko gocie z czowki. Wy mieniano naprawd due sumy ; zdarzao si, e
przy jeda kontrahent i mwi, e potrzebuje 300 ty sicy papieru. I nie by o problemu. Poza ty m
mona tam by o dosta rozmaite towary z kontrabandy, na przy kad papierosy. Oczy wicie po
korzy stnej cenie.
Malizna by jedny m z cinkciarzy pod Uniwersamem; porzuci takswk i przeflancowa si
do nowego biznesu. Tutaj zarobki by y naprawd bardzo wy sokie. A skoro pojawia si wielka
kasa, to chopcy zaczli si bawi na grubo. Jak jechali do Zakopanego, to pijani by li nie ty lko
gangsterzy, ale take grale i konie. Chopcy mieli fantazj i tak szumieli, e wszy stkim opaday
kopary ! O tamty ch kuligach z pochodniami to jeszcze do dzi si mwi pod Tatrami.

A.G.: Rozumiem, e Malizna wy wodzi si z ekipy warszawskiej, a raczej z praskiej.


W latach 80. nie by o jeszcze Pruszkowa?

J.S.: Nie. Ta grupa powstaa dopiero w latach 90. Zreszt pojcie Pruszkw jest do
umowne; dua cz mafijnego zarzdu wcale nie pochodzia z tego podwarszawskiego miasta.
Pruszkw z Warszaw zacz si miesza w latach 80. na Bazarze Ry ckiego, gdzie najpierw
Praga miaa swj benkiel, a potem pod sam koniec dekady pojawi si nasz. Zreszt to by
lotny benkiel jedzi po rny ch czciach kraju jak cy rk objazdowy, trafia na rozmaite giedy
spoy wcze czy samochodowe. By i w Poznaniu, i w Gdasku. I wszdzie bano si benklarzy, bo
naprawd potrafili zrobi krzy wd, jak kto si postawi. Natomiast midzy Pruszkowem a Prag
panowaa zgoda benklarze z obu firm znali si i razem krcili lody. Tak zawizy waa si grupa
pruszkowska.

Kiedy w kocu sojusz sta si faktem, a raczej insty tucj, Malizna by ju naprawd
wy soko. Rzecz w ty m, e on zawsze czu si silniejszy, ni powinien. Szy bko uzna, e naley do
cisego kierownictwa Pruszkowa, a jeli kto to kwestionuje, naley mu si surowa kara.
W tamty ch czasach z reguy chodzio o wpierdol.
Jedny m z ty ch, ktrzy krzy wo patrzy li na wy bujae aspiracje Mirka D., by Dreszcz, take
bardzo szanowany urka, a poza ty m kawa by ka. Stao si jasne, e ostre spicie pomidzy
panami to ty lko kwestia czasu. I fakty cznie ktrego dnia zapali si za by i Dreszcz dojeba
Malinie. Pruszkowscy z reguy nie negocjowali przez porednikw, ty lko szli na solo. I cho Mirek
wraca na tarczy, to jednak musia si czu bardzo mocno, skoro podskoczy Dreszczowi.

A.G.: Niedugo potem Dreszcz zgin

J.S.: Tak, ale nie sdz, eby Malizna mia w ty m jakikolwiek udzia. Zastrzeli go jego
wasny sy n Czarek; nienawidzi starego Dreszcza, wic to si kiedy musiao sta. Ale to zupenie
inny temat. W kady m razie po wspomnianej bjce Malizna i Dreszcz omijali si z daleka. Cho
zdarzay si momenty, e zapominali o urazach i pili razem wdk.

A.G.: A jak inni z pruszkowskiej gry traktowali Mirosawa D.?

J.S.: Mao kto go lubi, bo by bezczelny i chamski. Chocia, musz przy zna, wobec swoich
ludzi by w porzdku. Pocztkowo nawet ja pozostawaem z nim w dobry ch relacjach. I nic nie
zapowiadao zmiany, jaka nastpia w psy chice Mirka za kilka lat. Bo to, e zagotowao mu si pod
czaszk, nie ulega wtpliwoci. Kady ci to powie.

A.G.: A czy Malizna, ktry wy wodzi si z Pragi, w ogle mia potrzeb by wania
w Pruszkowie?
J.S.: Oczy wicie. Choby na gruncie towarzy skim. Imieniny, urodziny, wesela
obskakiwa kad moliw imprez. Na ty m polegaa integracja Pragi z Pruszkowem. Pod koniec
lat 80. bracia D., czy li Malizna i Waka, wraz ze Stanisawem K. Belfegorem otworzy li
hurtowni pod nazw DAK.

A.G.: Czy chodzi o tego Belfegora, o ktry m media pisay, e by kasjerem grupy
pruszkowskiej?

J.S.: Tak, to jeden z bodaj ty sica kasjerw mafii wy my lony ch przez dziennikarzy.
Owszem, facet mia eb do interesw, krci lody z brami D., gwnie przy handlu kokain,
zreszt za to poszed do chliwa, ale chy ba to za mao, eby okrela go mianem kasjera mafii. Tak
czy inaczej, razem z Malizn i Wak zaoy hurtowni. Na grze mieli biuro wielkoci poowy
boiska do piki nonej, gdzie najwaniejszy m sprztem by st do bilarda. Mafia si rozwijaa,
wic trudno, eby chopcy grali w kapsle. Musieli gra w to samo, co Al Capone. DAK, jak si
pewnie domy lasz, to by a zwy ka pralnia pienidzy, ale przy bilardzie spoty kali si warszawiacy
z pruszkowskimi. To przy bilardzie Malizna skuma si z Krzy siem i Parasolem, czy li czowk
pruszkowskiej gangsterki. To, co dzi okrelamy mianem zarzdu, ukonsty tuowao si mniej
wicej w poowie 1995 roku, ju po moim wy jciu z wizienia. A spotkania w DAK-u walnie si
do tego przy czy niy.

A.G.: Czy Malinie podlega jaki konkretny odcinek dziaalnoci Pruszkowa? Narkoty ki,
burdele, handel broni, legalizacja biznesu?

J.S.: Tak jak pozostali starzy, on zajmowa si po trosze wszy stkim, ale nie by monopolist
w adnej dziedzinie. Tak jak jego brat handlowa prochami. Terenem, na ktry m niepodzielnie
rzdzi Malizna, by o warszawskie Brdno oraz dua cz Pragi Poudnie. Problem w ty m, e na
Pradze Poudnie swoje wpy wy poszerzali Jerzy W. aba i Marek C. Ry mpaek. Ten
pierwszy zapewnia prochy, drugi rami zbrojne i dilerw. I cho formalnie Ry mpaek by pod
Malizn, to jednak midzy oby dwoma ugrupowaniami dochodzio do ostry ch star. Podczas
jednego z nich pad mj dobry znajomy Czarek D., skdind niezy bokser w swoim czasie. Zabili
go kilerzy Malizny. Nie wiem dokadnie, kto strzela, nie chciano mi tego powiedzie.

A.G.: Wspominae o Cezary m D. w swoich zeznaniach. Mwie, e handlowa


narkoty kami razem z Robertem F. Frankiem i e to on organizowa dilerw. Prochy bra
w hurcie od ludzi z Mokotowa.

J.S.: Dokadnie. Kto wie, jak zakoczy by si ten spr tery torialny, gdy by w 1996 roku
Ry mpaek nie zosta zawinity. W kady m razie ja wwczas przejem jego ludzi i Malizna mg
odetchn spokojnie. Mirosaw D., podobnie jak reszta stary ch, rzadko wy chy la w tamty m
czasie nos z domu, bo toczy a si krwawa wojna z Dziadem i Wariatem. Wic tak naprawd to ja
kierowaem wwczas grup pruszkowsk.

A.G.: Ale formalnie cay czas rzdzili starzy !

J.S.: Rzdzili i nieustannie organizowali tajne narady, podczas ktry ch dzielili wiat na
strefy wpy ww. Ju wtedy Malizna tak kozaczy , e a przy kro by o sucha. Na jego
usprawiedliwienie powiem ty lko, e rzadko kiedy by wa trzewy. Kiedy zarzd szed do jakiej
knajpy, eby omwi tak zwan biec dziaalno, prawie wszy scy raczy li si kaw czy coca-
col, a Malizna siada przy barku i chla na umr whisky albo czy st. Dlatego kiedy wcza si do
rozmowy, przewanie by wa agresy wny albo nie kontaktowa. A najczciej i jedno, i drugie.
Nawet wtedy, kiedy organizowano zamach na Nikosia i dzwoniono do ludzi, ktrzy mieli wy stawi
gdaskiego bossa, Malizna chla, koy szc si nad barkiem. Co jaki czas si budzi, rzuca jak
zot my l i znowu odpy wa. Pewnie nadrabia stracony czas, ktry jako takswkarz musia
spdza na trzewo. A kiedy do alkoholu dochodziy prochy, ktry mi Mirek nie pogardza,
mieszanka robia si wy buchowa.

A.G.: Czy w rozmowie z Malizn dawao si odczu, e przeladuje go mania wielkoci?

J.S.: Wprawdzie nie nadstawia apsk do caowania, jak niektrzy, ale zachowy wa si jak
jaki pieprzony cesarz. Zwaszcza gdy do jego grupy doczy Ry siek B

A.G.: Chodzi o B., ktry odsiaduje wy rok za zabjstwo Pershinga?

J.S.: Tak jest. I to ja go doklepaem Malinie. Wczeniej B. by popy chadem Nikodema S.


Nikosia, po mierci ktrego zostao troch sierot. B., zreszt nie ty lko on, by tak obsrany, e
gotw by wstpi do jakiejkolwiek grupy, nawet do gangu Olsena, by leby ty lko mie przed sob
jakie plecy.

Jako e znaem B. i uwaaem, e mog by z niego ludzie, zaproponowaem, aby Mirek


wzi go pod swoje skrzy da. Nie zdawaem sobie sprawy, e B. te ma nierwno pod sufitem i jak
mu si poda palec, bdzie prbowa chapn ca ap. Zdaje si, e jego ambicje sigay
puapu, ktry nie by mu pisany przez natur. Na popy chado si nadawa, ale jako kiler nie okaza
si mistrzem. Dziwi si, e si godzi robi to wszy stko, czego da Malizna, ale pamitajmy, e
grupa Mirka funkcjonowaa troch jak sekta. Pranie mzgu by o tam na porzdku dzienny m.
A mzg Ry sia zosta wy prany jak stare gacie przy uy ciu wy bielacza!
Malizna by jak jaki czoowy imam, a B. klcza przed nim i napierdala bem w posadzk.
Terapia si powioda Ry sio pokocha bezgranicznie swego mistrza i by gotw biec na jego
skinienie. Malizna te mu schlebia. Pewnego razu spotkalimy si we trzech i Mirek D. powiedzia
do Ry sia: Pamitaj, Masa jest moim kapitanem, ale ty jeste pukownikiem.
Zagotowao si we mnie. By em wtedy przecie gwiazd polskiej mafii, miaem pod sob
setki ludzi, a tu taka zniewaga? Ja kapitanem, a ten frajer B. pukownikiem?!
A.G.: Ale jako to przekne

J.S.: Raczej wy rzy gaem! Zadzwoniem do Pershinga, informujc go o pojawieniu si


nowego pukownika w grupie, a Andrzej K. przy najbliszej okazji wy jeba Malinie bomb
w ry ja. Te wkurzy o go zachowanie Mirka. Podejrzewam, e gdy Ry szard B. dowiedzia si
o ty m, z ty m wiksz ochot wzi udzia w egzekucji Andrzeja K. W jakim sensie pomci
upokorzenie swojego guru. Ja te powiedziaem Malinie, co sdz o tamtej rozmowie
nawy zy waem go od chujw, a moim ludziom kazaem nka jego chopakw. Rzecz jasna,
kompletnie niewinny ch, ale trudno. Odpowiadali za bdy pry ncy paa.

Nawiasem mwic, mania wielkoci przesza z ojca na sy na. Ukochany potomek Mirka,
Artur D., znany jako Mody Malizna, take zapragn mie swoj grup. Skrzy kn drobny ch
zodziejaszkw i zaczli uprawia bandy terk, sdzc, e s dobrzy w te klocki. Formalnie by li
czci armii Malizny.
Ale ju w 1997 roku Artur poszed do kicia za wy muszenia rozbjnicze. By li ciency.
Fot. Tomasz Radzik/Super Express/East News

A.G.: Jeli ju jestemy przy Ry szardzie B., przy pomn fragment twoich zezna z 2000
roku. Wy nika z nich, e B. potrafi by ostry. Oto fragment: Odnosnie polecen, jakie
otrzy my waem od stary ch, to przy pominam sobie takie zdarzenie, ze zostaem wezwany przez R.
(Zy gmunt R. Bolo przy p. A.G.), Sowika i Malizne do restauracji Zielony Lew w Ursusie.
By o to przed andrzejkami 1998 roku, pamie tam te date , poniewaz w andrzejki 1998 roku by
otwierany klub Planeta w By tomiu i ja tam sie udaem razem z Andrzejem G. Na ty m spotkaniu
w restauracji Zielony Lew usy szaem, a wasc iwie by o to polecenie, ze mam sprowadzic na
ziemie Sajmona (Zdzisaw S., jeden z najwikszy ch bossw przestpczy ch na lsku przy p.
A.G.) z Katowic, ktry robi cos przeciwko stary m. Nie mwili konkretnie, o co chodzi. Miaem na
niego pokrzy czec , a Parasol wre cz powiedzia, ze nie ma prawa sie zesrac , jezeli o ty m nie wie
Pruszkw. Starzy wiedzieli, ze znam Sajmona, bo wczesniej jezdziem do Sajmona
z Ry mpakiem, czy li Markiem C. W czasie tego spotkania nie by o mowy o konsekwencjach,
jakie moga spotkac Sajmona, jezeli sie nie podporza dkuje stary m, ale by o powszechnie
wiadomy m, ze moze poleciec gowa Sajmona. Takie by y zasady w grupie. Przy okazji poby tu
w klubie Planeta spotkaem sie tam z Sajmonem i przekazaem mu to, co powiedzieli mi starzy.
Sajmon wszed do Planety jak paw, z ochrona. Ja wy woaem go z zewnatrz. Za mna staa
ochrona dy skoteki i skrzy czaem Sajmona sowami, ktre przekazali mi starzy. Sajmon
oswiadczy , ze nic nie robi przeciwko stary m i ze mam zapewnic stary ch o jego lojalnosc i. Po
powrocie z By tomia zrelacjonowaem tresc rozmowy z Sajmonem Parasolowi. On by
zadowolony z tego, ze rozmawiaem z Sajmonem. Po pewny m czasie, podczas libacji
alkoholowej, dowiedziaem sie od Parasola, ze Sajmon robi cos przeciwko niemu. Parasol mwi
mi, ze po mnie rozmawia z Sajmonem Ry szard B., ktry zosta oddelegowany przez stary ch do
pilnowania interesw na Sla sku. Powiedzia mi, ze B. zosta pobity przez Sajmona. Z ironia
opowiada o ty m zdarzeniu, poniewaz jego zdaniem ja powinienem jeszcze raz pojechac na
rozmowe z Sajmonem. Nadto mwi Parasol, ze R. i Malizna bez jego wiedzy wy sali
Ry szarda B. na rozmowe z Sajmonem, cho B., zdaniem Parasola, nie nadawa sie do tego.
W ty m czasie Ry szard B. [powiedzia, e] nie podaruje Sajmonowi zniewagi i ze sie poleje krew.
Parasol sm ia sie z tego. Po kilku ty godniach dowiedziaem sie o zastrzeleniu Sajmona i jego
sm ierc skojarzy em z B., poniewaz Parasol powiedzia, ze B. szy kuje zemste . Po sm ierci Sajmona
sy szaem, nie pamie tam od kogo, ze na zabicie Sajmona polecenie wy da B., a cy nglami by li
Marek i Wadek z Tomaszowa Mazowieckiego ktry s z nich ma ksy we Bokser. Oni naleze li do
grupy Szramy z odzi, ktra by a podporza dkowana Maliznie, i sta d mia z nimi kontakt B., jako
podlegajac y bezposr ednio Maliznie. Po sm ierci Sajmona jego interesy przeja Ry szard B.. I co
ty na to?

J.S.: To ty lko potwierdza moj wersj, e Malizna zmieni maego Ry sia w potwora.
Groteskowego potwora, ale brutalnego.

A.G.: Czy pozostali starzy nie prbowali przemwi Malinie do rozsdku?

J.S.: Ale w pewny m momencie oni sami zaczli si go ba! Sta si nieobliczalny, mia za
sob gotowy ch na wszy stko pretorianw. I nikt nie mia pewnoci, co znw odpierdol. W trakcie
mafijny ch spotka Malizna napada na pozostay ch czonkw zarzdu, rzuca na nich joby, grozi
im, zwaszcza gdy nawcha si koksu. Wszy scy mieli go do, ale w tej korporacji raczej trudno
pozby wa si udziaowcw Musieli go cierpliwie znosi. Nawet jego rodzony brat, czy li Waka,
z trudem si dogady wa z Malizn.

My l, e kiedy w 2001 roku Mirosaw D. trafi za kratki, oddech ulgi dao si sy sze take
w rodowiskach przestpczy ch.
ROZDZIA 6

Kaban Bolo Zigi

Policjanci, ktrzy przy by li na miejsce zamachu, do jakiego doszo w sty czniu 1995 roku
w Warszawie, w bloku przy ulicy Ostrobramskiej 78, przecierali oczy ze zdumienia. To, co
zobaczy li, bardziej kojarzy o si im z trzsieniem ziemi ni z atakiem terrory sty czny m, w ktry m,
nawiasem mwic, nikt nie zgin. Sia wy buchu zniszczy a trzy pitra oraz frontow cian klatki
schodowej; nie by o gwarancji, e za chwil nie osun si kolejne pitra wieowca.
Szy bko okazao si, e celem zamachu by jeden z bossw grupy pruszkowskiej, Zy gmunt
R., znany na miecie jako Kaban bd Zigi, a w rodowisku dziennikarskim jako Bolo. To na
klamce jego mieszkania, znajdujcego si na czwarty m pitrze, kilerzy (a waciwie niedoszli
kilerzy ) zawiesili adunek o potnej mocy i zadzwonili do drzwi. Zy gmunt R. wy jrza przez
wizjer, nikogo nie zobaczy i nie spodziewajc si niczego zego, otworzy . Wtedy nastpia
eksplozja. W jej wy niku boss zosta ciko ranny, ale szy bko trafi do szpitala. Jego y ciu nie
zagraao niebezpieczestwo. Co ciekawe, gdy nastpi wy buch, zamachowcy wci jeszcze
zbiegali po schodach, ale udao im si bezpiecznie wy dosta na zewntrz.
Zarwno policjanci, jak i pruszkowscy gangsterzy nie mieli wtpliwoci, kto nada t
miercionon przesy k. Wojna Pruszkowa z brami N. z Zbek (Wariatem i Dziadem) wesza
w najostrzejsz faz; ty lko oni mieli interes, aby zgadzi Zy gmunta R. A nawet jeli pruszkowski
herszt mia wicej wrogw, to nie by li oni tak mocni i zdeterminowani, aby zdecy dowa si na
podobn akcj. Pozostawaa do rozstrzy gnicia ty lko jedna wtpliwo czy by li to ludzie
Dziada, czy o wiele bardziej brutalnego Wariata? I kto wchodzi w skad ekipy realizacy jnej?
Na odpowied przy szo troch poczeka
Jedno by o pewne skoro bracia N. wy dali wy rok na Kabana, oznaczao to, e
w pruszkowskiej strukturze zajmowa on bardzo wan pozy cj. By moe nawet jej szefa.

A.G.: Mam wraenie, e Zy gmunt R. by najmniej znany m czonkiem pruszkowskiego


zarzdu. Waka, Malizna, Parasol, nie mwic o Pershingu, trafiali na amy gazet znacznie
czciej ni Kaban. Nawet jeli mia mocn pozy cj w rodowisku przestpczy m, to opinia
publiczna rzadko o nim sy szaa. A chy ba nie oznaczao to, e by mniej wany od wy ej
wy mieniony ch?

J.S.: Wrcz przeciwnie. By bardzo wy soko. W pewny m momencie sta si nawet


numerem jeden, przy najmniej we frakcji nieprzy chy lnej Pershingowi. A dlaczego tak mao
o nim pisano? Bo by inteligentny i wiedzia, e w pewny m fachu lepiej si nie wy chy la
i powcign parcie na szko. Podczas gdy inni bossowie zaczy nali dzie od praswki i by wali
wkurwieni, gdy nie znajdowali ani sowa na swj temat, Kaban wola pozostawa w cieniu.
I stamtd wy dawa polecenia. Nie by jakim wy bitny m intelektualist, ale podstawy wiedzy
o spoeczestwie mia dobrze przy swojone. To by prosty chopak z Pragi, ktrego nazwisko
wy py no stosunkowo pno. Poznaem go pod koniec lat 80., gdy przy jecha do mnie i do
Kiebachy, eby poy czy ury wki

A.G.: Czy li?

J.S.: Nigdy nie wamy wae si do samochodu?

A.G.: Jako si nie zoy o.

J.S.: Ury wka to taki ty tanowy klucz, ktry wkadao si do stacy jki, przekrcao za
pomoc kombinerek i ury wao zapadki. Potem odpalenie fury nie stanowio ju problemu.
A.G.: Ale czemu akurat od was? Prowadzilicie wy poy czalni ury wek?

J.S.: By limy ju wtedy z Kiebach na topie. Zajmowalimy si kradziony mi furami na


grubo, wic jak kto chcia wej w ten biznes, z reguy trafia do nas. Pracowa wtedy dla nas
niejaki Maolat, ktry mia swoj dziupl (a zarazem mieszkanie) na obrzeach opuszaskiej,
i legalizowa kradzione fury. Jego ojciec tak przebija numery silnika i ramy, e aden spec nie
mg si zorientowa. Dziki niemu wrzucilimy na ry nek naprawd sporo samochodw.
A Kaban akurat szuka swojego miejsca w przestpczy m wiecie i najwidoczniej uzna, e bdzie
mu z nami po drodze. Chcia dla nas kra samochody.

A.G.: Dosta od was te ury wki?

J.S.: Nie. Kiebacha mu odmwi. Swoj drog, nie mam pojcia dlaczego. Moe mu nie
ufa, moe mu by y potrzebne? Rozmowa by a jednak grzeczna i Kaban nie mia do nas alu, ty m
bardziej e poradzi sobie i gdzie zdoby ten sprzt. Ta baha historia wiadczy jednak o ty m, e
pod koniec lat 80. Zy gmunt R. naprawd nie by adn figur, a jedy nie gry psujc hoot.
Zreszt jego wizienne dowiadczenie te nie by o zby t spektakularne, raptem kilka lat w puszce.
Gdzie mu tam by o do Alego czy Dzikusa!

Szczy tem jego moliwoci by y wamy do mieszka i ty m si gwnie zajmowa przez


dekad Jaruzelskiego. Wprawdzie wy wodzi si z mniej wicej ty ch samy ch okolic co bracia D.,
czy li Waka i Malizna, ale jeszcze wtedy nie stanowili adnej grupy.

A.G.: To kiedy Zy gmunt R. zacz si liczy w rodowisku przestpczy m?

J.S.: Tak jak wielu mu podobny ch zacz handlowa walut pod grochowskim
Uniwersamem. Tam pozna ludzi, ktrzy przetarli mu drog na szczy t. Bardzo si zbliy choby
z Jackiem D. Dreszczem, osob majc wielki mir na miecie.

A.G.: Ale po zatrzy maniu w 2001 roku Zy gmunt R. odcina si od przy jani z Jackiem D.,
mwic, e to by grony przestpca, mniej wicej taki sam jak Masa czy Kiebasa.

J.S.: Bo tak naprawd przy ja w grupie przestpczej nie istnieje. Jak ci jest kto
potrzebny, to grasz jego najlepszego wafla. A jak ci si pali ty ek, jak ci z kumplem nie po drodze,
to si go wy rzekasz. Taka to jest ta sy nna gangsterska solidarno.

Ale wrmy do pocztkw kariery Kabana. Szy bko zorientowa si, e szanowany
gangster musi by wa na siowni, wic kilka godzin w ty godniu spdza ze sztang w apach.
Gwnie na siowni klubu sportowego RKS Ursus, ktry by w tamty m czasie kuni
przestpczy ch talentw.
Fot. Adam Chelstowski/Forum

Kiedy Kaban nabra krzepy, doczy do pruszkowskiego benkla i skuma si z Januszem P.


Parasolem i jego najbliszy m przy jacielem Jackiem S. Lulkiem. Kiedy wic zacza si
tworzy grupa pruszkowska, Zy gmunt R. sta si jej wany m ogniwem. Nie, nie najwaniejszy m,
ale wany m. To by rozsdny facet i braki w gangsterskiej przeszoci nadrabia inteligencj.
Oczy wicie, na miecie dowiadczenie by o wy ej cenione ni inteligencja, ale jak si nie ma, co
si lubi, to si lubi, co si ma. On by jedny m z mzgw napadw na tiry. Ten proceder przy nosi
mu, tak samo jak i nam, wielkie zy ski.

A.G.: O ile wiem, to on przy prowadzi do grupy Andrzeja Z. Sowika?

J.S.: Dokadnie tak. To by jego wafel.

Pozna Sowika gdzie podczas odsiadki i panowie przy padli sobie do gustu. To, e Sowik
zrobi tak by skotliw karier, wy nikao z faktu, e Kaban dobrze go rozprowadzi. Zreszt
wielokrotnie wsppracowali przy rny ch interesach, take przy tirach.
Kiedy Zy gmunt R. razem ze Sowikiem przy duy m udziale moim i Kiebasy
zorganizowali przejcie towaru, ktre przeszo do pruszkowskiej legendy. Wacicielem adunku,
a chodzio o tira z fajkami HB, by niejaki Robert P., go, ktry lubi wy twarza wok siebie aur
wielkiego bossa, cho tak naprawd by zwy ky m leszczem, o czy m za chwil. Zgosi si do nas
z ofert: ma tira i chce nam przehandlowa jego zawarto. By pocztek lat 90. i zachodnie fajki
szy jak woda, a warto tego adunku przekraczaa p baki zielony ch. Oczy wicie przy
przeprowadzeniu tej transakcji naleao zachowa wielk ostrono, bo psiarnia by a cita na
zodziei tirw. Poza ty m Robert P. mia wiadomo, e jeli stworzy nam do tego warunki,
bdziemy chcieli go naty chmiast wy chuja. I jeszcze zaliczy w jap. On take by bardzo
ostrony, bo ba si i nas, i policji.
Akcja wy gldaa tak: Robert P. spotka si w warszawskim hotelu Wera ze Sowikiem
i Kiebach. Panowie mieli czeka na sy gna od czowieka P., ktry przy jecha do hotelu Solec na
Powilu. Tam z kolei ruszy limy : ja, Zy gmunt R. i Jacek D. Dreszcz. Wielimy pienidze. No,
powiedzmy. Kiedy weszlimy do hotelowego hallu, od razu zorientowalimy si, kto reprezentuje
interesy Roberta P.; go by tak obsrany, e czy ta gazet do gry nogami. Wiedzielimy, e nie
bdzie z nim problemw. A by y by, gdy by Robert P. poszuka sobie wsppracownika o bardziej
stalowy ch nerwach. Jego zadaniem by o bowiem przejcie od nas walizki z pienidzmi. Gdy by
j otworzy i zacz liczy hajs, szy bko zorientowaby si, e pod cienk warstw banknotw
znajduje si pocita bibua. Ale on by tak przeraony spotkaniem z grony mi gangsterami, e jak
dosta walizk, to nawet jej nie otworzy . Zadzwoni do swojego szefa i powiedzia, e kasa si
zgadza. Wtedy Robert P. ujawni Sowikowi i Kiebasie miejsce, w ktry m ukry tira. Chodzio
o Nadarzy n. Jeden telefon do naszy ch ludzi i za chwil adunek by nasz. A Robert P. zosta
z bibu. Chciwo nie zawsze popaca, szczeglnie w wy daniu amatorskim.

A.G.: Czy m zajmowa si w zarzdzie Zy gmunt R.?


J.S.: Skoro, jak wspomniaem, by chopakiem rozsdny m, szy bko stao si jasne, e
w jego gestii bd wszelkie rozkminki, czy li agodzenie sy tuacji konfliktowy ch. Ale nie wy obraaj
go sobie jako uczciwego arbitra, ktry nade wszy stko ceni sobie sprawiedliwo! Krl Salomon to
on nie by ; prowadzi rozkminki tak, eby wy szo na jego i jego kumpli. Co zreszt czasami
przy sparzao mu wrogw. Jedny m z nich by Andrzej G. Grabar, kawa by ka, by y bokser,
a w latach 90. jeden z lichwiarzy w kasy nie w stoeczny m hotelu Victoria. Kaban i Grabar
organicznie si nie znosili, cigle si wy zy wali i prowokowali wzajemnie. Nie wiem, o co poszo,
ale pewnego razu Grabar da w mich Kabanowi, a ten, nie mogc sam pomci zniewagi,
zadzwoni do nas. Nawiasem mwic, takich sy tuacji w kasy nie z Grabarem w roli gwnej by o
wicej. Mona powiedzie, e za Andrzejem G. nieustannie chodzi wpierdol. Hardy by go jak
diabli.

Gdy by nie by skonfliktowany z nami, pewnie staby si kim wany m w strukturze


pruszkowskiej. Ty m bardziej e ja miaem z nim dobre relacje. Kiedy , w czasach gdy jeszcze
staem na bramce Pod Sosnami, przy jecha Grabar, znacznie starszy ode mnie, i zaproponowa
mnie, modziakowi, eby my pojechali do jego kumpla na Mokotw. Zgodziem si z ochot.
Pamitam, e sponiewieralimy si wwczas niemiosiernie.
A wracajc do konfliktu w kasy nie. Przy jechalimy, przeszkolilimy Grabara i uznalimy
spraw za zakoczon. Ale on przy jani si z Pershingiem, wic poskary mu si na
potraktowanie go przez Pruszkw. Pershing zakaza nam wtedy nka przy jaciela. Doprowadzi te
do spotkania Grabara i Kabana. Rzecz si dziaa w hotelu Polonia panowie ucisnli sobie rce,
ale kumplami nie zostali nigdy. Zreszt Andrzej K. te nie przepada za Kabanem.
Ale to ty lko dy gresja. W pierwszej poowie lat 90. Zy gmunt R. rs w si, a w 1995 roku,
kiedy wy szedem z wizienia, by ju bossem caej struktury. Pershing siedzia wtedy w pudle,
wic nikt Kabanowi nie podskakiwa. Natomiast zagroenie stanowili Dziad i Wariat.
Fot. Witold Rozbicki/Reporter

Ja razem z Kiebas, czy Dariuszem B. By siem, stanowilimy co w rodzaju ochrony


mafijnego zarzdu. Jedzilimy z nim, spodziewajc si, nie bez racji, e zza zakrtu w kadej
chwili moe wy skoczy Wariat lub jego ludzie, a wtedy poleje si krew. Wariat upodoba sobie
due amery kaskie terenwki; policja wiedziaa o ty m doskonale, a jednak Wiesiek N. by
bezkarny. Jecha, gdzie chcia, i robi, co chcia. Starzy wiedzieli, e jeeli kto ma im zapewni
bezpieczestwo, to na pewno nie policja.

A.G.: No ale przy was nic im chy ba nie grozio?


J.S.: Owszem. Pamitam, jak kiedy wszy scy starzy pojechali na imprez do Mariana K.
Maka, lidera grupy woomiskiej, zorganizowan w jednej z restauracji w Aninie. Wtedy nie
by o ty lu eleganckich knajp, co dzisiaj, i znalezienie lokalu w Woominie, godnego mafijnego
spdu, graniczy o z cudem. Dlatego wy br pad na Anin. Panowie biesiadowali kilka godzin, po
czy m, ju po pnocy, wsiedli do swoich mercedesw i ruszy li w drog powrotn. My my ich
asekurowali; w sumie jechalimy kawalkad kilkunastu meroli. Sto dziewidziesitek wrd nich
nie by o, prawie same S-klasy. Trudno by o tego nie zauway , wic policy jne patrole zaczy
donosi do centrali, e kto wany przemieszcza si przez miasto. Kto wany, ale nie prezy dent
i nie premier. Czy li kto? Szefowie mafii!

Gdy jechalimy w stron Ostrobramskiej, gdzie mieszka Zy gmunt R., po raz pierwszy
zauway limy land rovera anty terrory stw. Minlimy si na jedny m z wiaduktw, ale nie
wzbudzi w nas adny ch emocji. Ostatecznie to my by limy silniejsz ekip, a poza ty m nie
sdzilimy, e kto zechce nas zatrzy ma.
Dotarlimy na osiedle Zy gmunta R., podjechalimy pod klatk schodow i wtedy
zorientowalimy si, e mamy ogon. Za nami sunli anty terrory ci. Wy skoczy limy
z mercedesw i szy bko wy rzucilimy kominy w krzaki. Policjanci rzucili si na nas jak wcieke
psy i zaczli nas napierdala; wiadomo, e nie moglimy stawi im oporu, bo polaaby si krew.
Zachowy walimy si wic grzecznie, a oni nas tukli czy m popado i gdzie popadnie. Pooy em
donie na masce samochodu, a wtedy ateciak (argonowo anty terrory sta przy p. A.G.) kopn
mnie w nog. Osunem si na ziemi. Ty mczasem podbieg drugi pies i tak mi wy jeba z buta
w gow, e na pitnacie minut straciem przy tomno. Kiebacha powiedzia mi potem:
Hukn, jakby strzela karnego!.
Zdarzao mi si oberwa omem po gowie i pj dalej. Lecz ty m razem odpy nem.
Wiesz, co ich tak wkurwio? Ano to, e nasz dzielny By sio wskoczy pod moj S-klas,
a policjanci nie by li w stanie go stamtd wy cign. Dopiero jak mu przy rzekli, e obdzie si
bez wpierdolu, wy szed. Zakuli go w kajdanki, ale fakty cznie omotu nie dosta.
Zostalimy zawinici; przesuchiwano nas przez kilkanacie godzin, ale w kocu
wy puszczono. Oczy wicie, nie do koca za darmo. Padlimy na kilka koa papieru.
A wiesz, jakie by o ich zdziwienie, kiedy przeczesali krzaki i znaleli w nich kilkanacie sztuk
broni krtkiej?

A.G.: Odzy skalicie te pistolety ?

J.S.: A tak dobrze to nie by o. Ale akurat zdoby cie kominw nie stanowio dla nas
problemu.
A wracajc do Zy gmunta R Jaki czas po wspomnianej interwencji AT zorganizowano
zamach na jego mieszkanie. Musia by naprawd wan figur, skoro Wariat postanowi si go
pozby , i to w tak spektakularny sposb. Bo przecie zamach bombowy, i to na olbrzy mi blok,
w ktry m mieszkaj setki ludzi, musia si odbi szerokim echem. Dosownie i w przenoni.

A.G.: Udao si wam ustali, kto podoy bomb? Nie chodzi mi o zleceniodawc, bo to
oczy wiste, ale o wy konawcw.

J.S.: Naturalnie, cho nie od razu. Zamach przeprowadzia ekipa Czarka D., sy na Jacka D.,
czy li starego Dreszcza. To by o ju po ty m, jak Czarek zastrzeli swego ojca i przeszed na stron
braci N. My l, e wtedy mody Dreszcz straci resztki sumienia. Wariat doskonale wiedzia, e
wy kona kad mokr robot. e nie ma ju dla niego adny ch moralny ch barier. Czy mia je
wczeniej? Mam nadziej, ale gowy by m nie da.

A.G.: Skd pewno, e to by a robota Czarka? O ile wiem, mody Dreszcz nie zawsze
pozostawa w zy ch stosunkach z Zy gmuntem R. Ten ostatni mia kiedy wy zna, e stary
Dreszcz, obawiajc si o swoje y cie, postanowi zdeponowa u kolegw z grupy 150 ty sicy
dolarw. Po mierci Jacka D. zgosi si do Zy gmunta R. Czarek, sy n, a jednoczenie zabjca
starego Dreszcza, z prob o pomoc w odzy skaniu ty ch pienidzy. Ci, ktrzy nimi dy sponowali,
mieli powiedzie, e najpierw musz zapaci za wy konanie nagrobka Jacka D., a dopiero potem
zwrci pienidze pomniejszone o koszt pomnika. Zaraz potem wy darzy si zamach na
Ostrobramskiej. A kilka miesicy pniej Czarek ju nie y .

J.S.: Mody Dreszcz mia przy dupasa, z ktry m prawie nigdy si nie rozstawa. Ten facet
zna wszy stkie mroczne sekrety Czarka. Podejrzewalimy, e to mody Dreszcz sta za zamachem,
wic poszukalimy przy dupasa i zawielimy go w ustronne miejsce, eby nikt nie przeszkadza
nam w rozmowie. Zosta skutecznie przekonany do penej szczeroci i ty lko baga, eby my go
ju duej nie przekony wali. Co ci bd tumaczy jak przy wiesz faceta do krzesa, a potem
zafundujesz mu kpiel we wrztku, to staje si on bardzo rozmowny. Zwaszcza jeli zaznaczy sz
na wstpie, e to dopiero rozgrzewka, dalsze atrakcje nastpi podczas waciwego seansu
O wiele bardziej spektakularne. Facet nie by nimi zainteresowany i zacz si pru.

Zosta pniej nasz wty czk w grupie Czarka, a potem, ju po mierci modego Dreszcza,
przeszed do nas na peny ch zasadach. Ujawni nam, e to ludzie Czarka podoy li bomb
Zy gmuntowi R. Okazao si te, e zamach na Multipub na Saskiej Kpie, w ktry m bawia si
grupa Pershinga (czy taj Masa o porachunkach polskiej mafii), rwnie by dzieem Czarka,
oczy wicie na zlecenie Wariata. Co wicej, to Czarek w lipcu 1994 roku podoy adunek pod
mercedesem Pershinga na warszawskich wy cigach. Andrzej K. cudem wtedy uszed z y ciem,
cho wy buch wy wali cz deski rozdzielczej. Popielniczka podbia mu oko i musia przez kilka
ty godni chodzi w ciemny ch okularach. Kl na czy m wiat stoi! Jakby to by o waniejsze od
tego, e cudem przey .
Swoj drog, to Zy gmunt R., z ramienia stary ch, poinformowa mnie, e Pershing nie
y je. Oczy wicie nie wtedy, po zamachu na wy cigach, a pi lat pniej, w grudniu 1999 roku.
Gdy zabjcom udao si wy sa Pershinga na tamten wiat.

A.G.: Starzy uznali, e powiniene o ty m wiedzie, czy te moe chcieli da ci do


zrozumienia, e tak kocz ci, ktrzy zadzieraj z zarzdem?

J.S.: Jestem pewien, e Kaban by bardzo ciekaw mojej reakcji. Rzecz w ty m, e


przedtem z t informacj zadzwoni do mnie przy boczny Pershinga Robert B. Bedzio, wic
by em ju w pewien sposb oswojony ze mierci Andrzeja. Gdy przy sza ta wiadomo,
jadem obiad w Kredensie. Ty le e wwczas nie przy szo mi do gowy, e za zabjstwem
w Zakopanem mog sta starzy. Owszem, mieli kos z Andrzejem, ale przecie nie na ty le ostr,
eby go odpali! Ale kiedy rozmawiaem z Kabanem, wy czuem, e spad mu z serca jaki
wielki, pieprzony kamie. I zrozumiaem, co jest grane. Dzi jestem pewien, e Zy gmunt R.
nalea do tej frakcji stary ch, ktra najbardziej naciskaa na zabicie Pershinga.

A.G.: Czemu on?

J.S.: Bo kto, kto nosi w plecaku buaw Dona Corleone, a widzi, e kto inny traktuje go jak
zwy kego przy gupa a Andrzej tak traktowa wszy stkich stary ch, z Kabanem wcznie musi
jako udowodni, e jest numerem jeden. y wego Pershinga nigdy by sobie nie podporzdkowa.
Poza ty m Andrzej potrafi robi wielkie pienidze, a oni by li pod ty m wzgldem tpy mi muami
jak komu nie zabrali si, to nie mieli. A on mia ty le sosu, ile chcia, i jeszcze mia si im
w oczy. Prowokowa, troch nie doceniajc ich determinacji. A raczej wkurwienia. Bdmy
szczerzy on by odrobin infanty lny i na dy plomacji nie zna si za grosz. Jednoczenie
przecenia swoj si. Czsto porusza si bez ochrony i gwizda na niebezpieczestwo.
Zabicie Pershinga by o wic dla nich szans na przejcie jego interesw. I tak si stao.

***

W ekipie, ktra poruszaa si po Warszawie z Zy gmuntem R. czy to w celach


biznesowy ch, czy rozry wkowy ch wielokrotnie znajdowa si Sawomir K. Chiczy k. Znacznie
modszy od Kabana, traktowany by przez bossa z pewn y czliwoci, ale pod warunkiem, e
nawet po kilku gbszy ch bdzie pamita o swoim miejscu w szeregu. I odnosi si z naley ty m
szacunkiem do kompanw Zy gmunta R.
Jako e Chiczy k nie mia zamiaru sprzeniewierza si ty m zasadom, a jednoczenie, gdy
zachodzia potrzeba, zawsze by gotw stawa oko w oko z wrogami stary ch, ci ostatni traktowali
go niemal jak rodzin. Oczy wicie bez przesady. Jak dalsz rodzin, by moe nawet
przy szy wan, ale jednak
Pewnego sty czniowego wieczoru ferajna bawia si w Ursusie, w Zielony m Lwie, lokalu
szczeglnie ceniony m przez miasto. Ty m razem impreza by a wy jtkowo huczna, bo obchodzono
urodziny Masy. Gdy wieczr zacz przechodzi w noc, uczestnicy zabawy zorientowali si, e
atmosfera w Lwie rozmija si z ich oczekiwaniami. Pracownicy lokalu poruszali si jak muchy
w smole, ty lko czekajc, a gangsterzy zaczn regulowa rachunki i rozjeda si do domw.
Podczas gdy ursuskie pery feria tony w ciemnociach, kilkanacie kilometrw dalej
Warszawa ncia wiatami wielkiego wiata. Masa rzuci haso: Jedziemy na melan do
Grandu!, a towarzy stwo przy jo t propozy cj z entuzjazmem. W Grandzie, na ostatnim
pitrze, by nocny klub z pikny mi kobietami i dy skoteka, w ktrej bawiy si elity. Pruszkowscy
wskoczy li zatem do swoich mercedesw i beemek i z piskiem opon ruszy li w stron rdmiecia.

Sawomir K. Chiczyk: Ale Masie najwy raniej co si pochrzanio, bo zamiast pojecha


do Grandu, wy ldowa w go-go w Polonii. A razem z nim kilkunastu naszy ch. A moe nic mu si
nie pochrzanio, ty lko mia do naszego towarzy stwa i po prostu chcia spdzi ostatnie godziny
swoich urodzin w wskim gronie najbliszy ch kompanw? Ty mczasem ja, razem z Zy gmuntem
R., Sowikiem (on prowadzi, bo nie pi) i jeszcze kilkoma inny mi, trafilimy do Grandu. Skoro nie
by o Masy, machnlimy rk na jego urodziny i zaczlimy si bawi. Kady w innej intencji.

Na parkiecie trwaa zabawa. Ludzi by o od groma, a pikny ch lasek w py t. Pomy laem


sobie, e moe wy rw jaki fajny towar na noc. A jeli nie na ca, to przy najmniej wezm
dziuni gdzie na bok, pukn i wrc na parkiet. Moe trafi mi si kolejna? Takie miaem plany !
Im duej taczy em, ty m wicej dup krcio si koo mnie. Zaczy naem nawet wierzy , e moje
pocztkowe zaoenia by y naprawd skromne. Zanosio si na pukanie na grubo!
W pewnej chwili obok mnie pojawio si kilku siurkw, ktrzy najwy raniej mieli ochot
na te same panie, co ja. Ty le e ja zachowy waem si wobec dam kulturalnie, a oni startowali do
nich jak jacy troglody ci. Rzucali gupimi tekstami, prbowali apa dziewczy ny za ty ki i tak
dalej. Par razy popchnli te mnie. Niby przez przy padek, ale ewidentnie chcieli sprawdzi, czy
ostry ze mnie zawodnik.
Generalnie jestem czowiekiem do spokojny m, ale wtedy by em znacznie modszy.
Adrenalina si we mnie gotowaa i miaem poczucie, e reprezentuj najsilniejsz grup
przestpcz w ty m kraju. No a poza ty m by em o wiele lepiej zbudowany od tego frajerstwa.
Kiedy wic po raz kolejny wpad na mnie jeden z ty ch goci i nie przeprosi, sieknem go
w ry ja. Polecia na parkiet. Wtedy doskoczy do mnie jego kompan, ale tak samo zaliczy
w mich. Na placu boju pozosta jeszcze jeden, ale i z nim nie by o problemw bach, bach
i lea obok swoich. Dziewczy ny patrzy y na mnie z uznaniem; my l, e zobaczy y we mnie
ry cerza, ktry swojego biaego konia zaparkowa przed wejciem do hotelu. Napastnicy z trudem
si pozbierali i gdzie znikli.
Fot. Piotr Grzy bowski/Super Express/East News

Za jaki czas spokojnie wrciem do stolika i opowiedziaem Kabanowi o zajciu.


Pochwali mnie, powiedzia, e frajerstwo trzeba tpi, wy pilimy po drinku, po czy m wrciem
na parkiet. Ostatecznie miaem do rozegrania parti szachw z ty mi laskami.
Tacz, ale jedny m okiem spogldam na nasz stolik. I co widz? Ty ch trzech pobity ch
leszczy przy siada si do Kabana i o czy m z nim konferuje. By o jasne, e przy szli ze skarg. Ale
skoro tak, to kim s? Znaj Zy gmunta R.? Wiedz, e rozmawiaj z pruszkowskim bossem?
Za chwil Kaban zawoa mnie do stolika. Podszedem, a Zy gmunt wy skoczy na mnie
z mord.
Czy ty, kurwa, wiesz, z kim zadare? Pobie Charona i jego ludzi!
Charon by liczcy m si szczeciskim gangsterem i robi grube interesy ze stary mi,
gwnie z Wak. A Wak Kaban darzy niemal religijny m uwielbieniem. Pamitam, jak kiedy
spuci omot facetowi, ktry jego zdaniem obrazi Leszka D., czy li Wak. Go powiedzia:
Baka to chuj, a chodzio mu o to, e zarobek w wy sokoci miliona zoty ch to mao. A Kaban
usy sza: Waka to chuj, i zacz napieprza nieszcznika.
A teraz ja sponiewieraem kogo bliskiego Wace.
Ty lko skd miaem wiedzie, e to Charon? Czy ja mam obowizek zna wszy stkich
gangsterw w ty m kraju? A poza ty m zachowy wa si jak kutas i zosta potraktowany, jak na to
zasuy .
Kabana to jednak nie obchodzio. Zacz mnie opierdala, a z kad chwil nakrca si
coraz bardziej. W pewny m momencie chwy ci za krzeso i jebn mnie nim przez eb. Czujesz?
Swojego czowieka jebn ty lko za to, e ten nauczy moresu jakiego frajera ze Szczecina! Kiedy
tak staem z lekka zamroczony, rzucili si na mnie tamci trzej. Chcieli mi wy mierzy
sprawiedliwo, ale szy bko odzy skaem pion i po prostu spierdoliem do windy. A co miaem
robi? Nawet nie by em pewien, czy mog si broni, skoro to tak wani kontrahenci Waki!
Ale miaem saty sfakcj, kiedy nastpnego dnia cae miasto si miao, e przy jechao
trzech mocny ch goci z Zachodniopomorskiego, a maolat Chiczy k spuci im omot
ROZDZIA 7

Chopak z Pragi, ktry nie chcia


doczy do swoich

Telefon zadzwoni nad ranem. Marek D. Dorian, jeden z najbardziej zaufany ch ludzi
Pershinga, sign po suchawk i z trudem otworzy oczy. Poprzedniej nocy wrci z dugiej
trasy, zaparkowa samochd kilkadziesit metrw od domu, przekroczy prg mieszkania i jak dugi
pad na ko. Zasn w ubraniu. Ze snu wy rwa go esemes od crki brata. Tre by a krtka:
Wujku, policja zabraa tat o trzeciej nad ranem.
Naty chmiast zadzwoni do Maka.
Co si dzieje? zapy ta, gdy brat wreszcie odebra.
Gdzie jeste? odpowiedzia ten py taniem na py tanie.
A gdzie mam, kurwa, by ? W chacie. A o co chodzi?
To ty nic nie wiesz?
A co niby mam wiedzie?
Samochd ci wy sadzili!
Dorian oprzy tomnia w jednej chwili. Zadra. W kocu uderzono i w niego!
Kto? krzy kn.
A skd ja mam, kurwa, wiedzie? Ty powiniene wiedzie lepiej! Nie mog rozmawia,
jestem na dole, z policj.
Dorian zaoy dres i wy bieg przed dom. Okolica, w ktrej zawsze czu si bezpieczny,
czy li warszawski Grochw, przestaa by azy lem. Dodge caravan sport, zaparkowany przy ulicy
Wsplna Droga, by ju ty lko osmalony m wrakiem. A jako e by zarejestrowany na Maka,
policja zacza dochodzenie od wizy ty u niego.
Gdy policjanci zobaczy li Marka D., doskoczy li i zakuli go w kajdanki.
Panowie, o co chodzi? Dlaczego mnie obrczkujecie? Dorian prbowa protestowa,
ale funkcjonariusze pozostali nieugici.
Na wszelki wy padek. Jest pan zatrzy many. Jak sobie wszy stko wy janimy, to moe
zdejmiemy kajdanki odparli.
Przecie to ja jestem poszkodowany ! To mnie kto prbowa zrobi krzy wd!
A co pan robi wczoraj?
Nie by o mnie w miecie. Wrciem w nocy i poszedem w kim.
A moemy obejrze paskie mieszkanie?
Nie!
A niby dlaczego nie?
Bo jest u mnie kto, kto nie chciaby, aby ta wizy ta staa si tematem dnia.
Po jakim czasie policjanci uznali, e Dorian raczej nie przeprowadzi zamachu na samego
siebie, i go rozkuli. Zawieli do Paacu Mostowskich, czy li na komend stoeczn, przesuchali
i wy pucili.
ledztwo w sprawie zamachu zostao umorzone do szy bko. Nikt nigdy nie usy sza
prokuratorskich zarzutw.
Miasto nie miao jednak wtpliwoci. Pruszkowscy starzy, skonfliktowani z Andrzejem K.
Pershingiem, uderzy li w jego kierowc, a zarazem bliskiego wsppracownika. Ostrzeenie dla
bossa wrogiej frakcji, polegajce na nkaniu jego czowieka, by wao czst prakty k w polskiej
mafii.
Pershing by w ty m czasie w Stanach Zjednoczony ch, ale szy bko dowiedzia si o sprawie.
Dorian, brachu wy krzy cza do telefonu. Dobrze wiesz, e to zrobiy te stare kurwy, te
Malizny i Kabany ! Ale oni zapac nam za to! Wy ry chtuj ci takie autko, e bdziesz im jeszcze
wdziczny za to, e rozjebali ci tego dodgea! Najwaniejsze, e tobie nic si nie stao.
Jako kolejny zadzwoni Zy gmunt R. Kaban zapewni Doriana, e starzy nie maj
z zamachem nic wsplnego. e nigdy nie podnieliby rki na praskiego krajana. Dorian przy j
do wiadomoci t wersj i szy bko zakoczy rozmow. Nie chcia zaognia sy tuacji. Swoje
wiedzia, ale mia wiadomo, e starzy s naprawd mocni i mog powtrzy akcj. Ty m
razem skutecznie.
By a druga poowa listopada 1999 roku. Trzy ty godnie pniej, pod zakopiaskim stokiem
narciarskim, zastrzelono Pershinga.
O zamachu na Pradze Poudnie policja ju wtedy nie pamitaa.

A.G.: Ale ty nie masz wtpliwoci, kto zleci ten zamach?


D.: Moe mam, a moe nie mam. Nikt nikogo nie zapa za rk, a starzy zapewnili mnie,
e nie mieli z ty m nic wsplnego.

A.G.: Ale Pershing nie mia wtpliwoci! Powiem ci, e Masa take jest pewien winy
stary ch.

D.: Ja swoje wiem, ale wol si trzy ma faktw. A fakty s takie, e ledztwo umorzono,
bo nie znaleziono winny ch. Nikt nie dosta zarzutw. Ty lko bry czki szkoda. To by a naprawd
pikna sztuka.

A.G.: Starzy mieli ci wy ry chtowa now.

D.: Daj spokj. Nikt mi niczego nie da, a ja si nie domagaem. Ja chciaem ty lko
spokojnie y . Zreszt za chwil pooono mojego protektora, wic trudno by mi by o domaga
si zadouczy nienia za tamten zamach.

A.G.: Zamy, e to Pershing mia racj. Czy starzy mieli powd, eby uderzy
w ciebie?

D.: Ja stary m nigdy adnej krzy wdy nie zrobiem. Natomiast opowiedziaem si po stronie
ich wroga, bo za takiego uwaali Andrzeja K. Staem przy jego nodze jak wierny kundel,
a Malizna i jego kompania nie by li w stanie zrozumie, dlaczego ja, chopak z Pragi, taki sam jak
oni, pracuj dla urki z Oarowa. A ja mam takie zasady : jak wchodz do gry po czy jej stronie,
to choby si walio i palio, bandery nie zmieniam. Na pocztku, kiedy stosunki Andrzeja
z zarzdem by y w miar poprawne, zoliwe uwagi pod moim adresem traktowaem jak arty.
W miar jednak jak konflikt si zaostrza, przy ty ki staway si coraz bardziej mczce.
I agresy wne. Zreszt nie ty lko ze strony samej gry, ale take pomniejszy ch mafiosw, ktry m
si wy dawao, e ju uroli na ty le, e mog mnie opierdala. Ale na mnie to nie robio wraenia.
Wiedziaem, gdzie jest moje miejsce.
A.G.: Cofnijmy si o kilka lat. Kiedy poznae t ferajn? Malizn, Kabana, Ry szarda Sz.
Kajtka? Podejrzewam, e jeszcze w czasach, kiedy nie by li mafijny mi bossami, a co najwy ej
ceniony mi zodziejaszkami?

D.: Opowiem ci pewn histori z koca lat 80. By em wtedy bramkarzem w dy skotece
Olszy nka Grochowska, gdzie pracowaem w parze z moim kumplem Robertem P. Tamtego
wieczoru rwnie by limy w duecie i stalimy na stray wzgldnego spokoju w ty m popularny m
przy by tku rozry wki. Wzgldnego, bo jednak zazio si tam potworne taatajstwo, wic
zapanowanie nad ty m burdelem by o bardzo trudne. Zawsze kto komu obi ry ja albo sprzeda
komu kos. Normalka.
Fot. Reporter Poland

Tak te si stao tamtego dnia. Gdy przez bramk przechodzia wiksza grupa, jeden z goci
pchn noem Roberta. Mj kolega pad na ziemi i zala si krwi, a napastnik si zwin. Jego
towarzy stwo spokojnie udao si w stron loy i rozsiado w fotelach. Podczas gdy obsuga
dy skoteki wzy waa pogotowie, ja chwy ciem za trzonek od siekiery ciekawy sprzt mielimy
tam pod rk, prawda? i pobiegem do kompanw noownika. Pierdolnem trzonkiem
w barierk, ktra oddzielaa ich lo od sali.
Z kim wy tu, frajery jebane, przy azicie? krzy knem. Go zaszlachtowa mi
przy jaciela!
Popatrzy li na mnie ze zdumieniem; najwy raniej nie spodziewali si, e kto tak na nich
naskoczy. Ty mczasem ja zorientowaem si, e mam przed sob Malizn, Kabana, Kajtka i wielu
inny ch gangusw, ktry ch twarze by y mi dobrze znane. Ale miaem to gdzie. By em silnie
wzburzony, wic gdy by ktry prbowa mnie unieszkodliwi, dostaby drewnem po ry ju. Sdz,
e wzbudziem w nich szacunek; te mnie kojarzy li, ale nie spodziewali si, e wy ka si tak
wielk determinacj. Prawd powiedziawszy, do dzi si dziwi, e nie przy paciem tego gow.
Przecie nie tacy jak ja ldowali dwa metry pod ziemi w podwarszawskim lesie Odpucili mi,
bo widocznie uznali, e wiat mnie jeszcze potrzebuje.
Po tamty m zajciu zrezy gnowaem z pracy w Olszy nce.

A.G.: A Robert P.? Przey ?

D.: Ty m razem tak. Ale kilka lat pniej rozsta si z ty m wiatem. Ty le e z zupenie
inny ch powodw. Zacz lata z oliborskimi, z grup Nastka, poczu si mocny m gangsterem
i sodowa uderzy a mu do gowy. Okrad on jakiego swojego wsplnika, no a ten postanowi si
zemci. Poszuka kilera, ktry zrobi swoje. Zanoowa P. pod domem, w ktry m ten mieszka.

A.G.: A co si stao z napastnikiem z Olszy nki?

D.: Po pewny m czasie przy szed do mnie jaki facet i mwi: Wiem, kto dgn twojego
kumpla. By em wtedy na dy skotece, wszy stko widziaem z bliska. I opisa mi kutasa. Razem
z kilkoma chopakami odszukalimy go, wy wielimy w ustronne miejsce, zrobilimy mu trociny
z koci i wzilimy troch fantw. To znaczy kolejno by a odwrotna: najpierw wy skoczy
z fantw, a potem nastpia kara zasadnicza. Tak to wtedy dziaao. Gdy by my go sponiewierali
od razu, pewnie nie wy cignliby my od niego kasy. O ile wiem, nigdy potem nie doszed do
peni zdrowia.

A.G.: Wrmy do pocztkw twojej znajomoci z pniejszy mi stary mi.

D.: Poczy nas spiry tus.

A.G.: Znajomo od kieliszka?

D.: E tam. Chodzio o gruby interes. W latach 90. due pienidze zarabiao si na handlu
nielegaln wd, ale najpierw naleao j wy produkowa. A do tego potrzebne by y komponenty.

A.G.: Wielkie mi komponenty ! Spiry tus i woda.

D.: Po pierwsze, skombinowanie spiry tusu nie by o tak atwe, jak sdzisz, a po drugie, nie
kada woda nadawaa si do produkcji wdki. A ja umiaem zaatwi i jedno, i drugie. A poza
ty m trzeba by o umie tak poczy oba y wioy, eby si spiry tus nie cina. Bo jak si ci, to
na dnie butelki pojawia si osad. Ohy da! Ja miaem na to swj patent, wic czasem
handlowaem komponentami, a czasem gotowy m produktem. Oni, czy li Malizna, Kaban i inni,
rwnie dubali w ty m biznesie. Si rzeczy nasze drogi si krzy oway.

A.G.: Teraz ju chy ba moesz zdradzi, skd brae ten spiry tus?

D.: Z rny ch rde, ale gwnie od Heka N., czy li od Dziada. W latach 80. nie by o
jeszcze adnej wojny Pruszkowa z Zbkami, wic interes szed w najlepsze. Musz przy zna, e
Dziad by uczciwy m kontrahentem i czsto szed mi na rk. Kiedy nie by em w stanie nigdzie
skitra kupiony ch beczek spiry tusu, on proponowa, aby m zaznacza te swoje i trzy ma je u niego
za darmo. Ludzki go by z niego. Ty le e pniej mu troch odwalio. Zreszt, wszy stkim
odwalio!

A.G.: Dugo trwa ten twj epizod z produkcj wdki?

D.: Raczej miesice ni lata. Ale w pewny m momencie by em naprawd liczcy m si


graczem na ry nku. Poza ty m, podobnie jak wszy scy ludzie z warszawskiego pwiatka, krciem
si przy rny ch moliwociach zarobkowania. Razem ze stary mi, ktrzy wtedy jeszcze nie by li
adny m zarzdem, handlowaem dewizami pod kantorem w grochowskim Uniwersamie, a take
doczy em do jednego z benkli na Bazarze Ry ckiego. Oni te tam by li. Stao si jasne, e
powoli cz si w grup, ale ja wolaem dziaa solo. Nie prbowaem si do nich przy kleja.
Zreszt by em dla nich za mody ; o czy m niby mieliby ze mn gada? Imprezowanie z nimi te
mnie nie krcio. Oni chlali na umr i coraz czciej ekspery mentowali z prochami, ja wolaem
mie czy sty umy s i pracowa na swoj przy szo.

Coraz czciej jedziem do Berlina, skd przy woziem rozmaite niedostpne


w uspoeczniony m handlu fry kasy. Miaem z tego naprawd sporo hajsu. A poczucie
niezalenoci by o dla mnie waniejsze od wy pchanej kieszeni.
Z czasem braem od stary ch coraz wicej zlece. Pewnego razu poprosili mnie, eby m
doprowadzi do porzdku kilkadziesit czy sty ch paszportw, zawinity ch z urzdu, ktre troch si
zamoczy y i wy glday jak psu z garda wy cignite. Podsuszy em je, wy prasowaem,
podrasowaem i oddaem; wy glday, jakby wy szy z drukarni. A to by wietny interes, bo za
czy ste paszporty, ktre kupowalimy od pewny ch ludzi za pidziesit dolarw za sztuk, Rosjanie
pacili prawie piset. Na miecie zaczem uchodzi za ebskiego chopaka. Za tak kry minaln
zot rczk.
Inny m razem pomogem im przeadowa tira ze spiry tusem. Upieprzy em si jak zwierz;
nastpnego dnia spaem a do wieczora. My laem, e robi to wy cznie dla chway, ale za jaki
czas jad na kilka gbszy ch do Szampaskiej, a tu kto do mnie podchodzi i mwi: Pruszkowskie
ci szukaj. Przeraziem si, bo taka informacja przewanie oznaczaa kopoty, ale okazao si, e
chc mi si odwdziczy za cik prac. Dostaem wtedy fajn pajd banknotw.
Problem w ty m, e starzy doszli do wniosku, e trzeba mnie opodatkowa. Chcieli, eby m
ze swoich biznesw odpala im dziak. A ja si do tego nie wy ry waem i dlatego cay czas
krciem si na obrzeach przestpczego gwnego nurtu.

A.G.: Ale jak ju okrzepa grupa pruszkowska i doczy do niej Pershing, zapewne
zdarzao ci si wy kony wa dla stary ch jakie zlecenia?
D.: Naturalnie. Ekipa Andrzeja K., ktrej by em czci, stanowia co w rodzaju
ramienia zbrojnego Pruszkowa. Dlatego nie mogem odmwi realizacji jakich prosty ch, acz
wy magajcy ch spry tu zada. Jak kto obrazi ktrego z naszy ch zwleka ze spat dugu albo nie
chcia wstawia do sklepu pruszkowskiej wdy wtedy jechaem, przewanie sam, ale niekiedy
w towarzy stwie inny ch chopakw, do delikwenta, eby z nim porozmawia. Czasem czekao si
na niego pod domem, czasem wy cigao ze sklepu i poniewierao. Czasem, jeeli okolicznoci
wy kluczay akcj naty chmiastow, jechao si za klientem przez p Polski, na przy kad na
Mazury, gdzie udawa si na wy poczy nek, i tam robio mu si niespodziank. Ale formalnie na
bicie musia zasuy . Na przy kad kiedy przechodziem obok takiego gocia, wy puszczaem z rk
butelk piwa i py taem wkurwiony, dlaczego mi j wy trci. Kiedy zaczy na si stawia,
obskakiwa omot. Po chwili facet dostawa olnienia, bo jarzy , co tak naprawd jest grane. I ju
by gotw si ukada. Pochwal si: by em niezwy kle wy mowny m chopakiem, wic moje
zawoalowane groby dziaay o wiele skuteczniej ni pry mity wne pohukiwania wikszoci
pruszkowskich. Negocjacje z oporny m klientem to nie ty lko sia fizy czna, to take psy chologia.
A moe przede wszy stkim ona? Kiedy kogo dojedasz, to on musi wiedzie, e do zasadniczej
kary jest jeszcze daleko. e na razie to ty lko przedsmak pieka, ktre nastpi, jeli nie zacznie
zachowy wa si racjonalnie. Zdarzao si, e klient prbowa cay problem zaatwi ze mn.
Zaczy na mi referowa wszy stkie swoje problemy z rozliczeniem si, ale przery waem mu
naty chmiast: To nie ze mn temat. Nie wiem, o czy m pan mwi. Pan wie, z kim trzeba si
rozliczy . Ja ty lko sprztam.

Z czasem udoskonalilimy technologi nkania. Zdarzao si, e pory walimy faceta


i pakowalimy go do baganika, ale najpierw krpowalimy mu rce w taki sposb, e mia je
zwizane razem z gow, na wy sokoci ust. Nie mg krzy cze i by generalnie bezbronny jak
dziecko.
Ale czasami ratowaem z opresji potencjalne ofiary. Pamitam tak akcj w knajpie na
Chmielnej kto zacz szura do stary ch, a oni postanowili da mu nauczk. Oczy wicie moimi
rkami. Przy jechaem, zobaczy em, co jest grane, i mwi na boku do klienta: Wy chodzimy .
Wy szlimy. Zapakowaem gocia do samochodu i wy wiozem w inn cz miasta. Spadaj
i wicej si nie pokazuj!, powiedziaem. Szczliwy facet ulotni si w mgnieniu oka. Jak starzy
dowiedzieli si, e puciem go wolno, i to bez upuszczania krwi, zaczli mnie jeba jak bur suk.
A ja im na to: I tak musiaby m go wy wie, ty le e martwego. Na chuj kopoty ?. Uznali, e
moe jednak miaem racj.
A.G.: Skoro by e taki skuteczny, to pewnie starzy woleli mie ci w swojej podgrupie,
a nie wy poy cza od Pershinga?

D.: Kiedy Malizna uwiadomi sobie, e pasowaby m do jego ekipy, ja ju by em


u Andrzeja. Nieodwoalnie. I tego Mirosaw D. nie potrafi mi wy baczy , czemu co jaki czas
dawa wy raz. Widocznie wci wierzy , e odejd od Pershinga. Andrzej K. mia wiadomo
tego kwasu, wic postanowi raz na zawsze rozwia wtpliwoci. Mia taki zwy czaj, e po kadej
solidnej robocie zaprasza swoich ludzi do eleganckiej restauracji na kolacj. I w dowd uznania
dla chopakw, i z szacunku dla pienidzy. Zawsze mi powtarza: Pamitaj, Dorian, pienidz
trzeba szanowa! Bo jak go nie bdziesz szanowa, to pienidz ci okrutnie potraktuje. Podczas
jednej z takich kolacji, na ktrej obecni by li take starzy, wsta i powiedzia: Dorian jest ze mn
i chc, aby wszy scy to uszanowali. Jeli kto ma jaki al do Marka, to musi go mie take do
mnie.

Nie wiem, czy starzy to uszanowali, ale na pewno przy jli do wiadomoci jako fakt
ostateczny. Przez jaki czas wy dawao si, e nie ma problemu; jak by y jakie imprezy, jakie
wy pady stary ch do burdeli, jedziem z nimi jako kierowca i ochroniarz. Oczy wicie, nawet
wtedy, niby to w artach, pozwalali sobie na drobne uszczy pliwoci pod moim adresem.
Fot. Artur Pawowski/Super Express/East News

A.G.: Mona powiedzie sielanka. O jakich mwimy latach?

D.: Na pewno przed 1995 rokiem. Czy li przed moim pjciem do wizienia.

A.G.: Za co dostae wy rok?


D.: Drobiazg, ale brzemienny w skutkach. Ssiad wy najmowa mieszkanie na Grochowie
od pewnej starszej pani. Zaproponowa jej, e w ramach czy nszu przeprowadzi remont, bo
mieszkanie bardziej przy pominao pobojowisko ni przy tulne gniazdko. Ale wnuczek wacicielki
powiedzia, e to nie wchodzi w gr ma by kasa, a nie remont. Ssiad, ktry chcia y na jako
takim poziomie, przeprowadzi go mimo wszy stko i na dodatek wstawi nowe zamki. Ale czy nszu
nie zapaci. Kiedy wnuczek przy szed po hajs, mg ty lko pocaowa klamk. Skrzy kn wic
kolegw i zaczli si dobija do drzwi. Zagrozili, e zaraz je wy wal i przemodeluj najemcy
buzi. Wtedy ssiad zadzwoni do mnie z prob o pomoc. Zorganizowaem chopakw i
pomogem. Dostaem za to wy rok z arty kuu 210 kodeksu karnego; dziesiona, czy li kradzie
z rozbojem. Taki prezent od sdu na Boe Narodzenie.

A.G.: Rozbj rozumiem. Ale na czy m polegaa kradzie?

D.: Przestawilimy chopaczkom samochd dwie przecznice dalej. Oczy wicie


poszkodowani od razu polecieli na komend na Grenadierw i zeznali, e straszy limy ich
pistoletem P-86. Jeden z nich by ochroniarzem, wic zna si na broni. Najpierw zamknli
ssiada, a miesic pniej, jak ju poda mnie na papier, psiarnia rzucia si na mnie pod sklepem.
Skuto mnie i zawieziono na doek. Dostaem pi lat, ale wy szedem za dobre sprawowanie po
odsiedzeniu poowy.

A.G.: A jak wy glda twj powrt do grupy ?

D: Mam wraenie, e doceniono moje milczenie. Bo ani w czasie ledztwa, ani podczas
odsiadki nie chlapnem niczego, co mogoby narazi na szwank kogokolwiek z Pruszkowa.
A podchody by y, czy to ze strony policji, czy prokuratury. Bardzo interesowaa ich grupa
pruszkowska. Jak zarabia pienidze, ile, co z nimi robi.

Po zakoczeniu odsiadki przeze mnie i Pershinga, czy li w 1998 roku, zorganizowano huczne
spotkanie w Marriotcie. Podczas imprezy podeszo do mnie kilku stary ch. Dobrze si
zachowae, powiedzieli. A ja im na to: Ale o co chodzi?. Ty ju dobrze wiesz, o co chodzi. Co
ty, kurwa, my lisz, e ci nie obserwowalimy ? e nie mamy swoich wty k tam, gdzie moge co
chlapn? Dobrze si zachowae. Nic im nie mwie o naszy ch sprawach.
Pokiwaem gow. Ja te miaem wiadomo, e troch mi zawdziczaj.
Z dzisiejszej perspekty wy wiem, e zrobiem susznie. To, co mieli dosta, dostali od Masy,
ju jako wiadka koronnego. Ale kade nastpne sowo przeciwko nim uderzy oby ry koszetem
w mwicego. Czy li we mnie. A ja nie chciaem kopotw. Jestem wierny swoim zasadom,
a poza ty m chc y w spokoju.
ROZDZIA 8

Przyjazny Kajtek. No, nie dla wszystkich

Gdy na rondzie Wiatraczna pojawi si mikrobus, stojcy niedaleko kantoru przy


Uniwersamie Ry szard Sz. nie przy puszcza, e za chwil rozpocznie si najwikszy koszmar
w jego y ciu. Samochd zatrzy ma si przy pruszkowskim gangsterze. Ze rodka wy chy li si
nieznany mczy zna i wy celowa luf karabinu maszy nowego w stron Ry szarda Sz. Wsiadaj,
kurwo!, sy kn napastnik, z ktrego spojrzenia atwo by o wy czy ta, e nie artuje.
Sz., znany szerzej jako Kajtek, uzna, e jakakolwiek prba ucieczki skazana jest na porak.
Tak samo bezsensowna by aby prba dogadania si z nieznajomy m by o oczy wiste, e go
wy konuje czy je polecenie i nie zosta upowaniony do prowadzenia negocjacji. Mia
uprowadzi pruszkowskiego bossa albo odda seri w jego gow i ju.
By a poowa lat 90., czas najostrzejszej wojny pomidzy grup pruszkowsk i brami N.
z Zbek. Ry szard Sz. by gotw zaoy si, e za zleceniem porwania stoi albo Henry k, albo jego
modszy brat Wiesaw, znany jako Wariat. Jednak w tamtej chwili nie by o si z kim zakada.
Kajtek doskonale wiedzia, e Heniek i Wiesiek gotowi s na wszy stko, a ludzie tego drugiego
nale do najbrutalniejszy ch gangsterw na miecie.
Nie protestowa. Wsiad do busa i uda si w podr przez mk.
Po godzinie jazdy wrzucono go do piwnicy jakiego domu, skrpowano sznurami. Do
duego palca u stopy przy wizano mu adunek wy buchowy.
O uprowadzeniu Ry szarda Sz. pisalimy ju w tomie Masa o porachunkach polskiej mafii,
wic w ty m miejscu wy starczy wspomnie, e poszukiwania zaginionego nie daway rezultatw.
Nawet zatrudniony przez Pershinga sy nny jasnowidz nie by w stanie okreli miejsca
przetrzy my wania bossa. Wprawdzie po pewny m czasie bracia zgodzili si odda Kajtka, ale
zadali w zamian stu ty sicy dolarw. Jak podkrela Masa, zarzd mafii nie by chtny do
wy dania takiej sumy (cho przecie Kajtek by czonkiem tego gremium), zatem zorganizowano
zrzutk, take wrd gangsterw niszego szczebla. Po jakim czasie Ry szard Sz. powrci do
domu, a wojna z Dziadem i Wariatem staa si jeszcze bardziej krwawa.
Do dzi trudno powiedzie, dlaczego bracia N. zdecy dowali si wwczas na uprowadzenie
wanie Kajtka, a nie Malizny czy Kabana. Ry szard Sz., cho z pewnoci nie by gobiem, na
tle pruszkowskich stary ch nie nalea do jastrzbi. Na miecie cieszy si ogromny m szacunkiem;
wielu mody ch bandy tw traktowao go jak prawdziwego padre, take dlatego, e nie mia
skonnoci do rozwiza siowy ch. Jeeli ktokolwiek z zarzdu par do wojny, to akurat nie on. Jemu
najbardziej zaleao na spokojny m pomnaaniu pienidzy, wic ostry konflikt z gangsterami
z Zbek by mu nie na rk. A mimo to ludzie Dziada i Wariata uderzy li wanie w niego.

***

J.S.: Dlaczego? By na topie, a braciom N. zaleao, eby pokaza nam, jak bardzo s
zdeterminowani. I e nikogo si nie boj. Akurat pado na Kajtka; nie ma co si nad ty m
zastanawia. Gdy by zawinli Kabana, pewnie by my my leli, dlaczego jego, a nie Kajtka.
Powiem ci co Ry siek Sz. by bardzo szanowan figur. Bracia N. mieli pewno, e
wy skoczy my z ty ch stu koa, eby go odzy ska.

A.G.: Podobno Kajtek da si pozna w rodowisku przestpczy m jeszcze w latach 70.?

J.S.: Dokadnie. Za PRL-u nalea do zodziejskiej elity i jak wielu jego kompanw
zajmowa si gwnie okradaniem mieszka. W przestpczy m argonie by klawisznikiem, co
wwczas oznaczao wielki presti. Zodzieje, ktrzy si wamy wali, wzbudzali w pwiatku
szacunek. W przeciwiestwie do kieszonkowcw, ktry ch traktowano jak kry minalny ch
przedszkolakw.

W latach 80. Kajtek rozwin skrzy da i znalaz si w awangardzie nowego trendu. Okrada
firmy elektroniczne z podzespow, do produkcji ktry ch wy korzy sty wano zoto. Oczy wicie nie
gardzi te kliszami rentgenowskimi, z ktry ch odzy skiwano srebro, oraz kartkami na towary
reglamentowane. Te ostatnie stanowiy taki sam obiekt podania jak zachodnia waluta. A krado
si je stosunkowo atwo wy starczy o wama si do urzdu i otworzy kas pancern, co dla
takiego fachmana jak Kajtek nie stanowio problemu.
Mona zatem powiedzie, e Ry szard Sz. przeszed przez wszy stkie szczeble zodziejskiego
wtajemniczenia. A dla mody ch by po prostu idolem.

A.G.: Jako mody czowiek otar si zapewne o niejedn legend przestpczoci


wczesnego PRL-u?

J.S.: Rzeczy wicie. Pozostawa w bliskich stosunkach z Jerzy m M., ty m samy m, ktry
zgin razem z Czesawem K. Cebrem w 1995 roku. Nawiasem mwic, zamach zorganizowali
pruszkowscy starzy. Jerzy M. zna niegdy wielk gwiazd podziemia kry minalnego, czy li Jerzego
Paramonowa. Wiesz, o kim mwi? By a taka piosenka: Tam ley rka, tu ley gowa, to jest
robota Paramonowa.

A.G.: Warszawa w kwiatach, mentownia w strachu, bo znowu glina poszed do piachu.

Ale oczy wicie! Paramonow, cho tak naprawd pospolity, wrcz pry mity wny
przestpca, w latach 50. urs do rangi sy mbolu walki z komunizmem, cho nie do koca
zasuenie. Pisali o nim Ty rmand i Hasko. Przy pomnijmy pokrtce, o kim mowa. We wrzeniu
1955 roku w okolicy ulicy Wilczej w Warszawie podpity Jerzy Paramonow zastrzeli milicjanta,
ktry chcia go wy legity mowa. I zacz ucieka. Usiowa go zatrzy ma kolejny milicjant, ale
Paramonow ponownie uy broni; wy strzeli trzy krotnie, ale ty m razem jedy nie zrani
funkcjonariusza. Pniej wsiad do takswki i sterrory zowa kierowc, ktremu kaza jecha
w sin dal.
Zacz si pocig za dwudziestoczterolatkiem, wy darzenie, ktry m y a caa Polska.
Oby watele, upatrujcy w Milicji Oby watelskiej wy cznie zbrojnego ramienia nielubianej
wadzy, kibicowali uciekinierowi. W oczach mody ch przestpcw sta si boy szczem, by
bowiem nie ty lko gotowy m na wszy stko awanturnikiem, ale i przy stojny m mczy zn, ktrego
nie powsty dzioby si Holly wood.
Wkrtce okazao si, e zabjca milicjanta ma na koncie liczne wamania do sklepw
(musia z czego y , wic rabowa, gdzie si dao, z uy ciem broni). Podczas jednego z takich
napadw, w sklepie w Aninie, 50-letni urzdnik prbowa uderzy Paramonowa butelk po
oranadzie, ale przestpca by szy bszy strzeli nieszcznikowi w gow, ciko go ranic. Na
dugiej licie przewin Paramonowa znalazo si take kilka krwawy ch atakw na funkcjonariuszy.
Bandy ta wpad podczas obawy 2 padziernika 1955 roku. On i jego kompan Kazimierz
Gaszczy ski wy brali sobie kiepskie miejsce na nocleg, mianowicie stg somy w okolicach
Dworca Wschodniego. Tam, picy ch, znalaza milicja. Nieco ponad miesic pniej
Paramonow zawis na szubienicy.
Co ciekawe, lubi te same miejsca, ktre trzy dzieci lat pniej odwiedzali pruszkowscy
mafiosi. Znany reporter Andrzej Gass napisa kilka lat temu na amach Focus Historia:
Paramonow nalea do stay ch by walcw nocnej restauracji w hotelu Polonia na rogu Alei
Jerozolimskich i Marszakowskiej, o ktrej Olgierd Budrewicz w wy dany m w 1957 r. Bedekerze
Warszawskim napisa: Smutna melina waluciarzy i alfonsw .
Wprawdzie za czasw Pershinga Polonia wiecia nieco janiejszy m blaskiem, ale zawsze
cigno do niej wy jtkowo szemrane towarzy stwo.

J.S.: Konty nuacja to podstawa sukcesu. Dlaczego mieliby my szuka inny ch miejsc ni
te, ktre trady cy jnie przy cigay pwiatek? A warszawskie hotele, zwaszcza te najstarsze
i eleganckie, doskonale nadaway si na gangsterskie rendez-vous. Fakty cznie, Polonia to ikona
polskiej kry minalisty ki, podobnie jak Paramonow.

Nie wiem, przy jakiej okazji Jerzy M. pozna tego urk z lat 50.; podejrzewam, e nie by a
to adna bliska znajomo, a M. wy olbrzy mia j, pragnc zaimponowa kompanom. Takim jak
Kajtek. Zreszt Ry szard Sz. by w bliskich stosunkach z inny m znajomy m Paramonowa,
Tadeuszem W., ktrego sy nowie w latach 90. poszli na sub do Kajtka.

A.G.: Ale Kajtek by kompletny m przeciwiestwem Paramonowa! Bo jednak ten drugi


nie mia problemu ze strzelaniem do ludzi

J.S.: Na pewno obaj by li prawdziwy mi wojownikami. Przy najmniej w sensie


mentalny m. Ry siek nigdy nie pka i by charakterny. Gdy by go zobaczy , nie daby za niego
piciu groszy, a ty mczasem mia krzep i niele si bi. Pamitam, jak kiedy zrobilimy sobie
zawody w siowaniu si na rk. Zawody bardzo powane, bo w gr wchodzia dua kasa.
Organizatorem by Kiebacha.

Najpierw stanem do pojedy nku ze Zby nkiem obiecaem kibicom, e poo go w trzy
sekundy. A Zby nek to by kawa schaba, chop jak db! Lecz rzeczy wicie nie wy trzy ma ze mn
trzech sekund. Nie stawi adnego oporu. A potem za stoem usiad Kajtek, o wiele chudszy
i mniejszy od Zby nka. A jednak musiaem si z nim troch pomczy . Moe nawet z pi sekund.

A.G.: Od kiedy datuje si twoja znajomo z Kajtkiem?

J.S.: Od 1985 roku. Najpierw pozna go Kiebacha, ktrego starzy zodzieje wcignli do
ekipy kradncej wspomniane podzespoy elektroniczne i klisze rentgenowskie. W ekipie by , rzecz
jasna, Ry siek. Jako e w tamty m czasie by limy z Kiebach nierozczni, w kocu i ja poznaem
sy nnego zodzieja.

A.G.: Na marginesie. W wielu publikacjach mona przeczy ta, e by e ochroniarzem


Wojciecha K., czy li Kiebasy. Czy to prawda?

J.S.: Powiem ci tak: jak jest dwch kumpli, to jeden ma wicej siy, a drugi mniej. Ale
czy to automaty cznie oznacza, e ten pierwszy jest ochroniarzem drugiego? Kiebacha doskonale
wiedzia, e gdy by zacz rozpowiada, e jestem jego gory lem, mnie by to uwaczao. Midzy
nami by po prostu rodzaj umowy w razie potrzeby ratuj mu dup, ale nie dlatego, e jestem
jego podwadny m, a dlatego, e natura wy posay a mnie nieco hojniej ni jego. Wszdzie
jedzilimy razem, wic kiedy mia gdzie przy jecha Kiebacha, to wszy scy spodziewali si
u jego boku mnie, a nie jego Magosi. Podczas jednej z takich imprez poznaem Ry szarda Sz.
Fot. East News

A.G.: Czy m zajmowa si Kajtek, gdy grupa pruszkowska ju okrzepa? Na temat


niektry ch jego interesw mia sporo do powiedzenia Jzef B., take wiadek koronny. Oto
fragment jego zezna: Mog o nim powiedzie ty le, e by waciwie wspzaoy cielem
i odbiorc amfetaminy produkowanej przeze mnie, przez pana Z. i przez pani chemiczk. ()
Pan Sz. by jakby wspzaoy cielem, wspfinansowa zaoenie i pniej odbiera lwi cz
tego towaru produkowanego w tej wy twrni amfetaminy. Ta wy twrnia miecia si
w Komorowie koo Pruszkowa (). Natomiast stamtd zostaa przeniesiona na Grochw. Tam
ju, na Grochowie, to wy twrni zaatwi, pan Z. mi mwi, wanie pan Sz. Pan Sz. by zreszt
czsty m gociem w tej wy twrni. Pocztkowo jak gdy by udawa, e nie wie, o co chodzi.
Przy jeda, sprawdza, jak ta praca idzie.

A oprcz narkoty kw?

J.S.: Najwikszy m jego przedsiwziciem by a firma Komaton, ktr stworzy wraz ze


swoim wsplnikiem Jerzy m W. ab.

A.G.: Powicilimy jej sporo miejsca w tomie Masa o pienidzach polskiej mafii.

J.S.: Tak. Wspomniaem tam, e Komaton powsta z inspiracji Rosjan i stanowi co


w rodzaju filii wikszej organizacji, ktra miaa siedzib w Rosji. Firma handlowaa wszy stkim,
czego by o na Wschodzie w brd, a co mona by o z duy m zy skiem sprzeda na Zachodzie. Od
bogactw naturalny ch, metali i kamieni szlachetny ch po sy bery jskie poroa. Na cay m ty m
interesie ap trzy maa soncewska mafia.

A.G.: Czy jako was ten patronat uwiera?

J.S.: My my go za bardzo nie odczuwali, bo porednikiem midzy nami a mafiosami by


rosy jski biznesmen imieniem Dima, doskonale poukadany z ruskimi bossami, cho sam dziaa
legalnie. Kada mafia hoduje sobie przedsibiorcw, eby za ich plecami krci lody. Jeli
chopcy z Soncewa mieli jakie wtpliwoci czy ale, to wzy wali na dy wanik Dim, a nie Kajtka
czy ab. Ale sdz, e przesadny ch opierdoli nie zbiera, bo interes szed doskonale. Kontrahenci
z Zachodu bardzo sobie cenili porednictwo polskiego Komatonu, bo gdy by sami chcieli zrobi
interes w Rosji, mogoby si to rnie skoczy . Jak nie znasz tego kraju, jak nie jeste poukadany
z tamtejsz wadz i pwiatkiem, to lepiej nie ry zy kuj.
Tak naprawd Dima by kontaktem aby, ale Jerzy W. zdawa sobie spraw, e biorc do
interesu Kajtka, znacznie zwiksza szanse na kocowy sukces. Ostatecznie sowo Ry szarda Sz.
way o na miecie znacznie wicej ni sowo aby.
Tak wic interes szed dobrze, ale Ry siek cay czas garn si do dziaalnoci przestpczej.
Jak zaczy si napady na tiry, to on bra udzia w ich zawijaniu. aba te by chtny, ale starzy
nie dopucili go do tego tortu. Powodem by a niech Malizny do aby
A.G.: Ale nie taka jak pruszkowskich do braci N.?

J.S.: No nie, nie a taka. Panowie kilerw na siebie nie wy sy ali, ale zdarzao im si apa
za by. Stao si tak na przy kad podczas jednej z libacji; nikt nie wiedzia, o co poszo, ale nagle
aba z Malizn rzucili si na siebie. Wprawdzie obaj nie by li ty tanami, ale krzy wd zrobi sobie
mogli, ty m bardziej e nikt nie chcia si midzy te koguty wpierdala. Jak ju si wy szumieli, to
ochonli, ale rk sobie nie podali. Ich niech przetrwaa do poowy lat 90. To dlatego aba
musia sobie poszuka wasny ch rde zarabiania pienidzy. I w sumie dobrze na ty m wy szed,
bo sta si narkoty kowy m baronem.

A.G.: Jakim czowiekiem by wwczas Kajtek?

J.S.: By zupeny m przeciwiestwem ty powego mafiosa. Niezwy kle inteligentny,


przy jazny, serdeczny. I elegancki. My l, e to najbardziej pozy ty wna posta z caego
pruszkowskiego zarzdu. Jak kogo o co prosi, nie wy padao odmwi.

A.G.: A o co przewanie prosi?

J.S.: O to na przy kad, eby komu spuci wpierdol. I nie by o opcji, eby ktokolwiek krci
nosem. Jechao si do klienta i oprawiao go. Zgodnie z y czeniem bossa.

A.G.: Jasne. Tego przy jaznego i serdecznego, tak? Nawet policja opisy waa go jako
jednego z najgroniejszy ch przestpcw w Polsce.
J.S.: Przecie ja nie twierdz, e by przy jazny wobec przeciwnikw czy dunikw. Ja go
postrzegaem inaczej, a go, ktrego przy wizano w lesie do drzewa i polano wrztkiem na
zlecenie Kajtka, inaczej. Ty cigle zapominasz, e rozmawiamy o mafii, a nie o seminarium
duchowny m. Jak kiedy pojechalimy do gocia, ktry nadepn Ry kowi na odcisk, to mu
telewizor na eb woy em, eby mg czciej oglda Dziennik. Wikszoci takich akcji dla
Kajtka po prostu ju nie pamitam, bo w tamty ch czasach dojedao si nawet do trzech leszczy
dziennie. Czasem facet dostawa tak, e si glutem zawija i wy skakiwa z kapci. Kto by ich
wszy stkich spamita? I po co?

A.G.: Jako rol odgry wa Ry szard Sz. w zarzdzie?

J.S.: On by skarbnikiem. Trzy ma kas i j dzieli. A tak naprawd trzy mali j we dwjk
Kajtek i jego ostra ona Baka. Klasy czna git-falbana. Generalnie on siedzia pod jej pantoflem
i naprawd musia si nagimnasty kowa, eby wy skoczy z nami na miasto. A ju skoki na bok to
by a operacja specjalna, o ktrej szanowna maonka nie miaa prawa si dowiedzie. Inaczej
Kajtek miaby przesrane. Nie twierdz, e z nami nie jedzi na balety, ale za kady m razem
wy rusza jak onierz udajcy si na front. Take wtedy, kiedy mu podstawiem moj najlepsz
kelnerk z La Cucarachy, czy li Merlin, ktr w pewny m momencie dmuchao p miasta.
Dziewczy na potrafia obskoczy pitnastu klientw dziennie. Takie miaa libido! Kajtek te na ty m
skorzy sta.
Fot. Wojciech Surdziel/Agencja Gazeta

Kiedy starzy pojechali na imprez do Mikoajek, zabierajc ze sob w walizce kup


papieru pochodzcego z zawinicia tira. W sumie okoo 250 ty sicy zielony ch, czy li nie w kij
dmucha. A Kajtek musia zosta w domu, bo Baka nie daa mu zgody na delegacj.
Ty mczasem starzy tak skutecznie puszczali pienidze, e ju po trzech dniach nie pozosta po nich
sen zoty.

A.G.: Dziewczy ny, drogie trunki, jachty ?


J.S.: Jajka! Malizna zamwi sobie jajecznic ze stu jaj i kaza j przy nie nad basen,
gdzie trwaa libacja. Kiedy w kocu nieszczsny kelner przy dwiga giganty czn patelni
z jajecznic, Malizna pocign nosem i powiedzia: Jedno mierdzi! Zabieraj si z ty m i zrb mi
jeszcze jedn!. Oczy wicie ze stu jajek. Takie to by y gry i zabawy ludu pruszkowskiego
W basenie py way ogrki i butelki. A oprcz tego by y wspomniane przez ciebie dziewczy ny,
drogie trunki i jachty. Tak czy inaczej, po trzech dniach Kajtek odebra telefon: Bierz drug
walizk i przy jedaj, bo nie mamy ju kasy . Chcc nie chcc, zapakowa si do mercedesa
i kopn do Mikoajek. Ale na kolacji by ju z powrotem w domu.

A.G.: Czy Kajtek mia swoj grup?

J.S.: Chy ba najsabsz ze wszy stkich stary ch. Latali dla niego chopcy od wspomnianego
Tadka W. z Anina, ale to nie by a adna grona armia, raczej co w rodzaju gwardii przy bocznej.
Kajtek nie potrzebowa silnej grupy ; na jego skinienie wszy scy by limy gotowi ruszy do akcji.
Ja sam na skrzy knicie miaem ponad sto osb: grup By sia, grup Franka, grup Sproketa,
Miniakw. I zawsze by limy na wezwanie Kajtka.

A.G.: A on sam nigdy nie bra udziau w akcjach zbrojny ch?

J.S.: W ty powy ch strzelankach zdecy dowanie nie. I dobrze, bo rnie by si to mogo dla
niego skoczy . Kiedy zabralimy go z Kiebach na strzelnic. Jako e Ry siek wanie kupi
sobie komin i chcia sprawdzi, jak si z niego strzela, chtnie pojecha z nami. I wiesz, jak si to
skoczy o? Wy pierdoli sobie w stop! Taki by z niego snajper.

A.G.: W 2000 roku Kajtka zatrzy mano, a w procesie grupy pruszkowskiej usy sza wy rok
siedmiu lat wizienia. Po wy jciu na wolno, zdaje si, dalej prbowa y nie do koca
w zgodzie z prawem?

J.S.: Wikszo przestpcw prbuje powrci do dawnego y cia, bo innego nie maj.
I nawet go sobie nie wy obraaj. Wersja oficjalna jest taka, e razem z Zy gmuntem R.
Kabanem Kajtek zamierza rozkrci handel narkoty kami na du skal. Kokaina i heroina.
Planowali zwiza si z bdcy m znw na wolnoci Markiem Cz. Ry mpakiem.
A.G.: Pamitam nagwki gazet: Mafia si odradza!, i zdjcia obu bossw siedzcy ch
w ogrdku jakiej kawiarni i czekajcy ch na propozy cje. W Super Expressie przy zdjciu by
podpis: Zy gmunt R. Bolo (56 lat) i Ry szard S. Kajtek (62 lata). Ulica urawia w centrum
stolicy. Jedni z najgroniejszy ch polskich gangsterw spoty kaj si, eby przy kawie planowa
dalszy rozwj swojego przestpczego imperium. Ta kawa miaa chy ba agodzi przeraajcy
przekaz

J.S.: Imperium! Co ci dziennikarze sobie wy obraali? Rzecz w ty m, e miasto bardzo si


zmienio podczas nieobecnoci obu panw. I rzdzili nim zupenie inni ludzie ni dekad wczeniej.
Teraz patent na prochy mia Mokotw.

Kaban i Kajtek umwili si na spotkanie w jednej z modny ch restauracji na urawiej


z Andrzejem ., pseudonim Andzia. To on kierowa nowy m Mokotowem. Ry szard Sz. i Zy gmunt
R. zamierzali porozmawia o podziale stoecznego tery torium.
Andzia przy jecha na spotkanie z duy m opnieniem, by da by y m bossom Pruszkowa
do zrozumienia, e s dla niego cienkimi Bolkami. Wy woa ich na ulic, po czy m przekaza
komunikat: Wy pierdala z miasta albo uszy j wam dbowe jesionki!. I odjecha.
Starzy pruszkowscy zaczli bawi si w prochy mimo wszy stko i w grudniu 2011 roku
zgarno ich Centralne Biuro ledcze. Narkoty ki mieli dostawa od Ry mpaka, na ktrego nada
by y czonek jego gangu, obecnie wiadek koronny Jacek S. W mojej ocenie osoba niezby t
wiary godna.
Czy rzeczy wicie Kaban i Kajtek by li a tak gupi, eby ponownie wchodzi do tej samej
rzeki? Osobicie wtpi, bo przy najmniej ten pierwszy mia solidne zabezpieczenie finansowe.
Ale wilka zawsze cignie do lasu.
ROZDZIA 9

Antyterroryci w sopockich krzakach

Policy jne zdjcia, zrobione pruszkowskim gangsterom tu po zatrzy maniu, z dzisiejszej


perspekty wy wy gldaj komicznie. Mafiosi wcale nie wy gldaj na nich na grony ch
przestpcw, raczej na muzy kw z pierwszy ch kapel grajcy ch disco polo. Dresy, tureckie
spodnie ty pu piramidy, modne w drugiej poowie lat 80., wzorzy ste koszule. Ewentualnie
sportowe T-shirty z krzy kliwy mi nadrukami. Ty lko Pershing, cay na czarno, z koszul rozpit na
klacie, nieco bardziej ni pozostali kojarzy si z kry minalny m pwiatkiem. Z kolei w spojrzeniu
Leszka D. Waki jest hardo, ktra powinna funkcjonariuszom da do my lenia. Ten nie da si
zama.
Apary cja Janusza P. Parasola czy Wojciecha B. Budzika nasuwa skojarzenia
z wujkami, ktrzy powinni uczestniczy w komunii u siostrzenicy, ty le e zapili i zapomnieli
o imprezie.
Nie wy gldaj na agresy wny ch bandy tw (przy najmniej wikszo z nich), bardziej na
zagubiony ch przedstawicieli prowincjonalnego show-businessu, ktrzy zamiast do autobusu
wsiedli przez pomy k do radiowozu. A potem pokornie pozwolili si zapuszkowa
i sfotografowa.
***

Wieczorem 11 sierpnia 1994 roku przeprowadzono jedn z najbardziej spektakularny ch


operacji policy jny ch przeciwko mafii pruszkowskiej. W pobliu sopockiego mola zatrzy mano
ponad dwudziestu wpy wowy ch czonkw grupy, z zarzdem na czele. Przestpcy przy jechali na
Pomorze, aby pokaza liderowi tamtejszego pwiatka Nikodemowi S. Nikosiowi, kto rzdzi
bandy ck Polsk. I ostrzec go, eby nie prbowa dziaa na szkod pruszkowskich. Bossowie
najwikszej grupy przestpczej w kraju zamierzali upokorzy lokalnego watak.
Wprawdzie zasadnicz czci tego wy padu miaa by rozmowa zarzdu Pruszkowa
z Nikosiem i jego najbliszy mi wsppracownikami, ale tak naprawd chodzio o demonstracj
siy. Do Sopotu wy ruszy a bowiem kawalkada kilkunastu limuzy n, gwnie mercedesw, wiozca
kilkudziesiciu najostrzejszy ch chopakw. Od weteranw recy dy wy po mode wilki.
W swoich zeznaniach Masa tak wspomina tamto wy darzenie:
Kojarz sy tuacj, kiedy by a w Gdasku prba pokazu siy i osabienia pozy cji Nikodema
S. z Trjmiasta. Umwili si pruszkowiacy, nie wiem kto, dzwoni do mnie Pershing. Ja by em
pomostem midzy grup Pershinga i Kiebasy, oni nie chcieli kontaktw z Wojtkiem K., natomiast
by li ludzie, ktrzy lubili mnie. O tej prezentacji siy dowiedziaem si od Pershinga, ale Wojtek K.
ju wiedzia, bo by a to wiadomo, ktra migiem rozniosa si po grupie. Nie lubiem sy tuacji,
gdy miaem jecha samochodem, w ktry m by a bro; pniej nazy wali mnie tchrzem. Ja
prosiem ludzi Ry mpaka, eby wzili bro i pojechali do Gdaska. Pershing poprosi stary ch
o wsparcie. To by a jedna grupa do kopotw, natomiast dwie grupy do zarabiania pienidzy.
Prcz ludzi z grupy Ry mpaka, ktry ch wy sa K., by Parasol, Zy gmunt R., Sowik, Budzik
i Klimas. Doszo do spotkania Pershinga i Nikodema S. Nikodem przy jecha z obstaw, ale
Pruszkw by liczniejszy .
Pruszkowscy mafiosi nie wiedzieli jednak, e Niko dobrze si zabezpieczy , odpowiednio
wczeniej informujc policj o przy jedzie goci. Liczy na to, e anty terrory ci wy api
konkurencj.
Gdy by wierzy mediom, zatrzy manie gangsterw by o akcj przeprowadzon
perfekcy jnie, doskonale zaplanowan i przy gotowan. Jednak opis wiadka wy darzenia
przedstawia sy tuacj w zgoa inny m wietle. Wprawdzie o policy jnej obawie w Sopocie
wspominalimy ju w tomie Masa o porachunkach polskiej mafii, ale ty m razem oddajmy gos
bezporedniemu uczestnikowi tamtego dramaty cznego zajcia.

Sawomir K. Chiczyk: Na krtko przed wy jazdem ja i By sio dostalimy polecenie


zgromadzenia jak najwikszej liczby ostry ch chopakw. Nie do koca wiedzielimy, o co chodzi,
ale przecie ostre chopaki nie jed na przedstawienia baletu, ty lko eby kogo sponiewiera.
Kiedy pado haso Trjmiasto, nie miaem wtpliwoci, e bdziemy dojeda Nikosia. Nie
by o mowy o trady cy jnej rozkmince, kiedy strony dogaduj trudne tematy. Chodzio o pokazanie
pomorskiemu pwiatkowi, gdzie jego miejsce.
Dlatego Pruszkw wy sa ca armi, na czele z dowdztwem. By i Pershing, i Parasol,
i Waka. Caa mietanka! A przecie ju wtedy dawao si zauway kwasy midzy stary mi
i Pershingiem. Najwidoczniej jednak uznali oni, e na Nikosia trzeba si zjednoczy .
Jechaem w samochodzie razem z By siem i Damianem K. Kotletem. Pojechalimy tak
liczn ekip, e zaparkowanie w miejscu przeznaczenia okazao si wielkim wy czy nem.
A przecie nie szukalimy wy ty czony ch parkingw; wy starczy by nam zwy ky trawnik.
Dotarlimy wczesny m popoudniem i zainstalowalimy si w modnej knajpie pod
parasolami, tu przy wejciu na molo. Ostatecznie spotkanie Pruszkowa z Nikosiem nie mogo si
odby wa w jakiej chujni, ty lko w prestiowy m miejscu. Zbiegli si kelnerzy, zestawili nam kilka
stolikw i za chwil zaczlimy biesiad. Jedni pili ostro, inni nie, bo musieli za kilka godzin usi
za kkiem. Prowadzilimy lune rozmowy, nie wiedzc, e podsuchuje nas policja.
Zainstalowaa mikrofony o bardzo duy m zasigu.
W pewny m momencie przy jecha Niko w niewielkiej obstawie. Oczy wicie nie zosta
zaproszony do stou, a grupa pruszkowskich negocjatorw udaa si z nim na stron. Pamitam, e
w skadzie delegacji by li: Sowik, Pershing, Waka, Parasol i jeszcze kilka inny ch tuzw. Nie wiem
dokadnie, o czy m gadali, bo ty lko co jaki czas dobiega nas podniesiony gos tego czy innego
urki. W sumie rozmawiali krtko, moe kilka minut. Waciwie to nie by a rozmowa, ty lko ostry
opierdol.
Po spotkaniu nasi wrcili do stou i konty nuowali biesiad.
Nie mielimy pojcia, e policja jest tu-tu, a anty terrory ci ty lko czekaj w krzakach na
sy gna do ataku. Rzecz w ty m, e ten sy gna nie nadchodzi. Jak si pniej dowiedziaem, skala
najazdu przerosa rachuby policji. Mundurowi zorientowali si, e jest ich zby t mao na szy bkie
zawinicie pruszkowskich mafiosw. Dlatego wci gromadzili siy z nadziej, e do wieczora
jaka cz naszy ch po prostu si wy kruszy. Podjli decy zj, e zatrzy maj ty ch najbardziej
wy trway ch, a jak kto wczeniej opuci imprez, to jego szczcie. I fakty cznie, wielu
chopakw, w ty m By sio, poszo w choler, unikajc aresztowania.
Kiedy zrobio si ciemno, a nas zostao dwudziestu, policjanci uznali, e nie ma co duej
czeka.
By limy ju na dobrej bani, wic kiedy kominiarze nagle wy skoczy li z krzakw, nie ty le
nas zaskoczy li, ile rozbawili. Jak miao si wkrtce okaza, by li kompletnie nieprzy gotowani.
Zaczli nas skuwa, ale zabrako im wy starczajcej liczby kajdanek, wic musieli sobie jako
radzi. Wy pado po parze obrczek na dwie osoby ; pamitam, e mnie skuto razem
z Wojciechem B. Budzikiem. Kiedy ju pogodziem si z my l, e noc spdz w areszcie,
przy szo mi do gowy, e szkoda, eby zmarnowaa si whisky, ktr mielimy w szklaneczkach.
Signem zatem po trunek i zaczem go sczy . Stojcy obok policjant nawet nie zareagowa!
Uznaem, e otrzy maem przy zwolenie na konsumpcj, wic podaem szklaneczk rwnie
Budzikowi, eby chop nie by stratny. Takie to by y czasy !
Kilka lat pniej co takiego by o ju nie do pomy lenia. Gdy po 2000 roku zawijali mnie
z domu anty terrory ci, to rzucili mn o gleb i kazali lee twarz na lodzie. Bez ruchu. Kiedy
zaprotestowaem, mwic, e odmro ry ja, krzy knli, eby m lea cicho i czeka na prokuratora.
A jak nie, to stanie mi si co duo gorszego. Potem wrzucili mnie do suki; ty m razem musiaem
lee na psich odchodach, ktre poodpaday z podeszew policy jny ch butw.
No ale wtedy w Sopocie by wersal. Popijaem whisky, doskonale si bawiem,
a policjanci zachowy wali si jak uczestnicy jakiej history cznej rekonstrukcji. Bardziej udawali
grony ch, ni takimi by li. Inna sprawa, e nikt im si nie stawia. By limy w doskonay ch
humorach i ty lko co jaki czas rzucalimy : Panowie, ale o co chodzi? Czy przy padkiem nie zasza
jaka pomy ka?.
Potem pojawi si problem z transportem. Psiarnia nie miaa ty lu suk, eby nas zabra
w jedny m czasie. Zabierano wic nas grupami, po dwch, trzech, i zawoono na doek
w Gdasku. Trwao to do pny ch godzin nocny ch. Dopiero stamtd jechalimy na zeznania na
komend.
Jak ju pozbierali do depozy tu pienidze, portfele i zoto, to wy walili gay ; przy znali potem,
e ty le zota naraz to nie widzieli nigdy. A niby gdzie mieli widzie? No, moe w telewizji.
W ogle psiaki i klawisze by li grzeczni i raczej przeraeni. W ich karierze zawodowej to
by o wielkie wy darzenie oto w ich rkach znalaza si prawie caa najwiksza grupa przestpcza
w Polsce! I co trzeba by o z ty m fantem zrobi.
Dlatego Waka szy bko si zorientowa, jak przy ich pomocy troch uprzy jemni nam
y cie. Sy pn kas i kaza im lecie do sklepu po podstawowe zakupy, co do jedzenia i picia.
Przy pominam, e po sopockiej balandze niejeden z naszy ch by na ostry m kacu. Dzi nie
wy obraam sobie, eby mafijny boss posy a funkcjonariuszy aresztu po oranad i batoniki!
Ty m bardziej e przecie pienidze musia odda do depozy tu Ale dziki Wace dostalimy co
lepszego ni wizienna micha.
Podczas zezna mielimy wspln wersj wy darze: kady z nas dotar do Sopotu
autostopem i spotkalimy si przy padkowo. Rozumiesz, kilkudziesiciu goci spoty ka si
przy padkowo! No, a potem poszlimy si napi. Dlaczego akurat do knajpy przy molu? Bo tam
najadniej, a my przecie by limy estetami!
Prokurator zapy ta, kto mnie wzi na ebka. Nie znam czowieka, nie mam pojcia, co to
by za samochd, jaka ciarwka, odparem. Doskonale wiedzia, e jak pies, ale co mg
zrobi? Autostop nie jest zakazany.
Oczy wicie nie postawiono nam adny ch zarzutw i wkrtce wy puszczono na wolno. Po
czterech co godzina. Waka zarzdzi, e wszy scy spoty kamy si w tej samej knajpie, eby
witowa odzy skanie wolnoci. Wdka jest ju zapacona, wic trzeba j wy pi!
Do Pruszkowa wrciem takswk, bo By sio, z ktry m przy jechaem, znikn jeszcze przed
aresztowaniem.
Kiedy potem czy taem w prasie opisy brawurowej akcji policji i prokuratury,
wy mierzonej w grony ch przestpcw, to zwijaem si ze miechu.
ROZDZIA 10

Pocztwka od Pershinga

Sawetne zatrzy manie zakoczy o si wy puszczeniem niemal wszy stkich pruszkowskich


gangsterw na wolno. Niemal, bo za kratami pozosta jeden z nich, ten, na ktry m policji
i prokuraturze zaleao najbardziej: Andrzej K. Pershing. Organy cigania bowiem ju od
dawna ostrzy y sobie zby, eby postawi bossa przed sdem. Zarzuty, ktre wkrtce usy sza, nie
by y najciszego kalibru; pocztkowo chodzio o sprzeda kradzionego samochodu marki Renault
oraz o posugiwanie si faszy wy mi dokumentami. Potem doszo jeszcze wy muszenie
rozbjnicze. Sd zaj si rwnie zarzutem naruszenia przez ludzi Pershinga niety kalnoci
cielesnej czonkw tak zwanego gangu karatekw z Radomia, z ktry mi Pruszkw mia na pieku.
Ty le e nie udao si go udowodni.
W sprawie Andrzeja K. wy korzy stano insty tucj wiadka incognito, co bardzo uatwio
wy danie wy roku skazujcego.
W sumie wic Pershing spdzi za kratkami dokadnie cztery lata. Przetrzy my wany by
w areszcie ledczy m na warszawskiej Biaoce. Media przy pomniay ochoczo, e przed
Pershingiem, kilkanacie lat wczeniej, zamknito tam dziaaczy solidarnociowej opozy cji:
Janusza Ony szkiewicza czy Bronisawa Komorowskiego. Z kolei tabloidy puciy w obieg
sensacy jn informacj, jakoby pruszkowski boss opy wa za kratkami w luksusy. Dowodem mia
by znajdujcy si w jego celi dy wan.
Ponad p wieku wczeniej amery kascy dziennikarze emocjonowali si warunkami,
w jakich odby wa kar Al Capone. Pono i jemu nie brakowao luksusw, cho zdjcia z celi nie
przy wodz na my l komfortowego hotelu. Ale to zupenie inna sprawa.
Mniej wicej w ty m samy m czasie co Pershing, do puszki trafi przy boczny szefa Marek
D. Dorian. Wy miar sprawiedliwoci rozdzieli bossa i jego bliskiego wsppracownika na cztery
dugie lata.

A.G.: By e z Pershingiem w Sopocie podczas tego pamitnego zatrzy mania?

D.: Nie, cho bardzo chciaem tam by . Nieco wczeniej dostaem kilka kulek od ludzi
Wieka N. Wariata (czy taj Masa o porachunkach polskiej mafii) i prawd mwic, nie bardzo
nadawaem si na uczestnika ewentualny ch rkoczy nw z ludmi Nikosia. Dopiero co wy szedem
ze szpitala, rk nosiem na temblaku, braem anty bioty k. Czuem si niespecjalnie. Dzie przed
wy jazdem ekipy na Pomorze odby a si narada sztabowa w hotelu Polonia; pojechaem tam
i zaproponowaem Pershingowi, e jestem gotw wy ruszy razem ze wszy stkimi, choby jako
kierowca. Ale Andrzej popatrzy na mnie z umiechem.

Dorian, brachu, ty nie wy skakuj przed szereg! ry kn. Jak wy dobrzejesz, bdziesz
dojeda frajerw, ale pki co sied na ty ku!
Zostawi mi swj telefon. Miaem odbiera poczenia i informowa, e Pershinga nie ma
w miecie, ale wkrtce wrci.
Za jaki czas dowiedziaem si z mediw, e czonkw grupy pruszkowskiej zatrzy mano
w okolicach sopockiego mola i e ty lko Pershing nie zosta zwolniony do domu. Dosta sankcj
w zwizku z wy darzeniami, ktre nie miay nic wsplnego z wy jazdem do Sopotu. Prokuraturze
najbardziej zaleao na udowodnieniu, e Andrzej czerpie zy ski z nielegalny ch rde, e y je
w szarej strefie i tak dalej. No bo niby skd u bezrobotnego by ego kierowcy ciarwki fundusze
na zakup luksusowej willi z basenem i kortem tenisowy m?

A.G.: Pozostae bez komendanta. Na jak dugo?

D.: Zatrzy mano mnie w lipcu 1995 roku. Zatem prawie rok.

A.G.: Widy wae go w wizieniu?


D.: Przed wy rokiem nie miaem do niego dostpu, bo trzy mano go w mokotowskim
areszcie ledczy m w totalnej izolacji. Oprcz prawnika i najbliszej rodziny mia prawo go
odwiedza ty lko jeden z naszy ch, a i to co jaki czas. I to on przekazy wa nam informacje od
Pershinga. Ale raz przez zupeny przy padek wy miar sprawiedliwoci zosta przechy trzony.

Ot na Mokotowie garowa pewien mj kompan, na widzenie z ktry m dostaem zgod.


Pojechaem na Rakowieck. Wprowadzono mnie do sali spotka, patrz, a tu przy ssiednim
stoliku siedzi Pershing ze swoj konkubin Agnieszk! Przy witalimy si serdecznie i zaczlimy
rozmawia. Jak klawisze to zobaczy li, dostali piany na ustach! Wpadli midzy nas i rozdzielili,
zupenie jakby my zamierzali zrobi sobie krzy wd! Od razu wy wlekli Pershinga do innego
pomieszczenia. Moje widzenia z koleg przerwano i pozwolono konty nuowa je dopiero po jakim
czasie. Ale ani Andrzeja, ani Agnieszki ju w sali widze nie by o.
Moje kontakty z Pershingiem stay si czstsze, gdy i ja trafiem do wizienia. Jeszcze
w trakcie ledztwa wy saem do niego pocztwk, a za jaki czas otrzy maem od niego list.
W sumie nasza korespondencja to kilkanacie listw, ktre zachowaem po dzi dzie. Ja pisaem
z Barczewa i z Iawy, on z Warszawy.

A.G.: Rozumiem, e nigdy wczeniej nie kontaktowalicie si w taki sposb?

D.: My lisz si. Pershing lubi dawa przy jacioom i znajomy m dowody pamici. Take
w postaci listw. Kiedy , kiedy by na jakiej walce w USA, przy sa mi pocztwk podpisan:
Andrzej, Twj Tata. W komrce te go miaem zapisanego pod Tata.

A.G.: Nie by przy padkiem za mody na twojego przy branego ojca? Ostatecznie dzielio
was ty lko dziesi lat.

D.: I co z tego? Traktowaem go jak ojca, bo nie miaem wasnego. Wy chowy waem si
w domu dziecka, zatem nie miaem pojcia, jaki powinien by ten prawdziwy. Pershing by wa
wobec mnie surowy i szorstki, ale sprawiedliwy, wic wy obraaem sobie, e to ty powe
ojcowskie podejcie. Czasami artowa sobie ze mnie przy inny ch, ale wszy scy wiedzieli, e to
jego sposb na okazanie mi sy mpatii.
A.G.: Czy by te twoim mentorem w przestpczy m fachu?

D.: By mentorem w znacznie szerszy m sensie. Wpoi mi podstawow zasad, ktra


wielokrotnie sprawdzaa si w y ciu: mniej gada, wicej sucha.

A.G.: Mgby zosta dziennikarzem. Ja cae y cie niemal wy cznie sucham

D.: Bo to regua uniwersalna. Pershing zawsze te powtarza, e trzeba trzy ma emocje na


wodzy i postpowa sprawiedliwie. Nawet jeli w dany m momencie uwaasz, e to dla ciebie
kiepski interes. Na miecie by o wiadome, e Andrzej potrafi przy znawa racj maluczkim,
ktry ch losem mgby si nie przy jmowa w ogle. Zdarzao si, e jacy gocie dojedali
nieszcznika, kazali mu paci haracz, ktrego tamten nie by w stanie uregulowa. Wtedy
sprawa trafiaa do Pershinga. I czsto boss bra stron ofiary. To mu si zreszt opacao, bo facet
stawa si wsplnikiem spokojnie krci lody, ale odpala dziak. Tak, ktr by w stanie
zapaci, a nie jakie sumy z kosmosu.

Andrzej robi wszy stko, aby jego ludzie nie czuli si niewolnikami, a partnerami. Takimi,
ktrzy znaj swoje miejsce w szeregu, ale ktry ch nikt nie upokarza. Nie uderza w ich godno.
Sam by em niejednokrotnie porednikiem w takich sy tuacjach, a czasami za to porednictwo
wpada mi do kieszeni niezy grosz. Pamitam, e kiedy przy wiozem do Pershinga kas i ju
zabieraem si do odpalenia poowy z mojej doli, a on na to: Zatrzy maj te pienidze, ty je
zarobie, s twoje. Ja swoimi by m si z tob nie podzieli, moesz by tego pewien. eby by o
jasne: nie twierdz, e Andrzej by czowiekiem kry staliczny m. Co to, to nie. Ale w ramach regu
rzdzcy ch grup przestpcz zachowy wa si naprawd fair. Zapewniam ci, e nie kadego
by o na to sta. Widy waem wielu dzielnicowy ch frajerw, ktry m si zdawao, e s podpici
pod jak wiksz grup i e z tego ty tuu naley im si szacunek. e mog zmiesza z botem
inny ch ludzi.

A.G.: A ty by e podpity pod Pershinga. Lepszego patrona trudno sobie wy obrazi.

D.: Ale nie robiem z tego uy tku, ktrego dzi musiaby m si wsty dzi. Inna sprawa, e
wielu mi tej pozy cji zazdrocio; zdarzao si, e ten i w szepta za moimi plecami: Co ten
Pershing w nim widzi? Dlaczego akurat zaufa Dorianowi, a nie mnie?. C, zwy ke zrzdzenie
losu. Nie by em adny m znaczcy m gangsterem, a jednak znalazem si w epicentrum
wy darze. Oczy wicie, by cie bliskim Pershingowi czowiekiem gwarantowao bezpieczestwo,
bo ci, ktrzy mieli ochot zrobi mi krzy wd, odpuszczali, gdy dowiady wali si, dla kogo pracuj.

A.G.: Wy szlicie z wizienia w ty m samy m 1998 roku. Ty w luty m, on w kwietniu. Jak


wy gldao wasze spotkanie po latach?

D.: To by o bardzo spektakularne powitanie! Pershing, aby uczci swj powrt na


wolno, zorganizowa wielk imprez u siebie. I zaprosi te mnie. To by o dla mnie
niewiary godne wy rnienie, bo u Andrzeja zjawia si caa gangsterska czowka kraju. Gwnie
Pruszkw, ale nie ty lko. Ja przy nich wszy stkich by em malutki, a jednak mj boss uzna, e mam
wrd nich by . Nie jako obsuga imprezy, ale jako go w peny m tego sowa znaczeniu.
Gospodarz, gdy ju mia troch w czubie, powiedzia na cay gos: Dorian, brachu, ty jeste
niemiertelny, kuloodporny !. Nawizy wa, oczy wicie, do zamachu, w ktry m zostaem ciko
ranny.

A.G.: Prasa pisaa, e podczas tego spotkania Pershing ujawni plan zabicia prezy denta
Aleksandra Kwaniewskiego. Gowa pastwa otrzy maa dodatkow ochron

D.: Andrzej mia wikszy ch wrogw ni Kwaniewski. A po pijaku mwi si do kumpli


rne rzeczy, co nie znaczy, e naley je traktowa powanie. Zapewniam, e Pershing nie
zamierza likwidowa prezy denta. Ale impreza by a ostro zakrapiana, wic nie wy kluczam, e ten
i w mg chlapn co rwnie bezsensownego. e dokona zamachu stanu, e zastrzeli papiea.
Dajmy temu spokj. Ja wtedy nie piem, nigdy zreszt nie lubiem pijackich klimatw, i w nocy
zajem si rozwoeniem goci po domach.

Dla Pershinga by a to bardzo wana impreza. Bry lowa, by gwiazd. I upewni si, e jest
w miejscu, w ktry m powinien by . e mimo lat spdzony ch w wizieniu nadal pozostaje
mafijny m bossem.
Fot. Piotr Grzy bowski/Super Express/East News
A.G.: Wrcie pod jego komend?

D.: Naturalnie. Zreszt moim szefem by cay czas. Podczas naszej nieobecnoci bardzo
rozwina si telefonia komrkowa, wic po kwietniu 1998 roku by limy w nieustajcy m
kontakcie. Przestrzegalimy te pewny ch ry tuaw: w poudnie robocze spotkanie i omwienie
zada, a o dziewitej wieczorem podsumowanie dnia. Przewanie w Polonii, cho nierzadko
spoty kalimy si te w Marriotcie i w Spartakusie. Wtedy dowiady waem si, czy mam jakie
zlecenie od Pershinga, czy mog polata sam i realizowa swoje tematy.

A.G.: Jakie to by y tematy ?

D.: Przerne. Na przy kad jacy gocie przy jechali z kontraband spiry tus, fajki itp.
ale nie zamierzali paci z niej haraczu. A tak to nie dziaao. Wszy scy przemy tnicy musieli
odprowadza cz zy skw do miasta. A jak nie, to jechao si do goci i tumaczy o im podstawy
gospodarki ry nkowej. Ale by way te i inne sy tuacje, gdy kto mia pomy s na fajny biznes, ty le
e brakowao mu potencjau. Wtedy bralimy temat na warsztat i zastanawialimy si, czy jako
grupa jestemy w stanie wej w projekt. Jeli pomy s by dobry, wchodzilimy.

Zreszt Pershing bardzo naciska na legalizowanie zy skw. Dlatego zainwestowa


w wy twrni py t disco polo na Pomorzu. By jej wacicielem i wiceprezesem. Rzeczy wicie,
bardzo lubi ten rodzaj muzy ki i wierzy , e inwesty cja przy niesie mu due pienidze. Do dzi
mam w domu kilka py t z jego stajni, nierozpakowany ch, bo sam wol starego angielskiego
i amery kaskiego rocka. Wy dawao si, e interes ruszy z kopy ta, a ty mczasem firma pada. Nie
wiem czemu.
W samochodzie, w ktry m zastrzelono Andrzeja, by a py ta disco polo. Widocznie chcia
zrobi dobry nastrj
A.G.: Dla swojej modej kochanki?

D.: On dba o takie detale. Czasami, kiedy jecha z my szk

A.G.: Z my szk?
D.: Tak mwi o swoich dziewczy nach. No wic czasami, jak jecha z my szk, kaza mi
prowadzi inny samochd i jecha za nimi. eby m nie psu inty mnej atmosfery. Ale jak nie
by o innego samochodu, a by a my szka, to figlowa z ni na ty lny m siedzeniu. Czuem si wtedy
cholernie niezrcznie i robiem wszy stko, aby nie patrze we wsteczne lusterko. By em dy skretny
i Pershing to we mnie ceni.

Fot. Sebastian Wolny /Super Express/East News


Czasami, kiedy musia zaatwi jak spraw, kaza mi siedzie z my szkami i zabawia je
rozmow, eby przy padkiem nie rozmy liy si i nie poszy sobie w diaby. Wiedzia, e nie
jestem chamem i potrafi rozmawia z kobietami. By wao, e kiedy wraca, sy sza od my szki:
Ten twj Dorian to wy glda gronie, a taki z niego ciepy misio!. Zawsze wtedy odpowiada:
Ech, Dorian to mj brat. A ja si wtrcaem do tej wy miany uprzejmoci z py taniem: Skoro
brat, to czemu nigdy nie dzielisz si ze mn my szkami?. Bo my szki nie s do podziau. Chcesz
mie swoje, to je finansuj, odpowiada Pershing z pen powag. Wiedziaem, e nastrj
mojego bossa potrafi zmieni si w mgnieniu oka, wic nigdy nie przecigaem struny
i przery waem wy mian artw w odpowiednim momencie. Ty ch, ktrzy momentu nie
wy czuwali, potrafi zjeba jak bure suki.

A.G.: Potrafi uderzy ?

D.: Potrafi. Ale z tej umiejtnoci korzy sta rzadko. Od bicia mia swoich ludzi.
Przewanie wy starczao jedno spojrzenie, eby przy woa rozmwcw do porzdku. A ju jak si
wy dar, to wszy scy truchleli. Ly jak stary szewc. Szczeglnie niesumienny ch dunikw. Jak ju
opierdoli takiego na starcie, to potem py ta: Kiedy bdzie kapusta?. Nieszcznik
odpowiada: Za ty dzie. Wtedy Pershing okazy wa ask: To masz dwa ty godnie. Podaj numer
swojej komrki i nie prbuj go zmienia. Przy jedzie do ciebie Dorian i rozliczy sz si z nim co do
grosza.

A.G.: Ciebie nie mia powodw ochrzania?

D.: O, par razy i ja dostaem za swoje. A wiesz za co? Za to, e przy prowadziem do jego
stolika goci, ktry ch nie zna. Wy dawao mi si, e skoro ja kogo znam, nie ma problemu.
Andrzej potrafi wtedy wy buchn: Naucz si, Dorian, e zanim si kogo do mnie
przy prowadzi, to trzeba najpierw zapy ta! Moe gocia nie chc widzie, a moe nie musz!.
A by o wielu chtny ch na spotkanie z Pershingiem

A.G.: Jak dowiedziae si o jego mierci?

D.: Doskonale pamitam tamten dzie. Siedziaem w restauracji Alamo w Alejach


Jerozolimskich, jadem steka z koleg z Norwegii, gdy nagle zadzwoni Robert B. Bedzio.
Powiedzia: Przy jedaj jak najszy bciej do Janek, do McDonalda. Chy ba zabili Andrzeja.

Zamarem. Zupenie jakby m dosta obuchem w eb. Nie poegnaem si nawet z koleg
i wy biegem z lokalu. Szy bko dojechaem do Janek; od razu zobaczy em Bedzia siedzcego na
krawniku. Paka. Ju ustali, e wiadomo jest pewna. Poczulimy bezgraniczn bezradno.
Co robi? Postanowilimy naty chmiast wy ruszy do Zakopanego. Skrzy knlimy si w kilku
chopakw i pojechalimy w dwa samochody na poudnie. Baganiki mielimy wy adowane
sprztem. Z dzisiejszej perspekty wy uwaam to za krety nizm jazda z broni w najwikszy
kocio, gdy ju od dawna jest po wszy stkim, kilerzy na pewno uciekli daleko, a na miejscu krc
si dziesitki psw! No ale wtedy mielimy poczucie, e wy ruszamy na wojn.
Spotkalimy si z Adamem, zakopiaskim przy jacielem Andrzeja; widzieli si kilka godzin
wczeniej. By roztrzsiony, ledwie mwi. Oczy wicie nie mia pojcia, kto i dlaczego wy kona
wy rok.
Na miejscu zdarzenia widniaa ju ty lko plama krwi. Znika nawet poduszka, ktr
podoono Pershingowi pod gow.
Nie mielimy tam ju nic do roboty, wic wrcilimy do Warszawy. A niedugo pniej
w stolicy zaczo si pieko. Ludzie Pershinga by li gnbieni przez stary ch, wic uznaem, e mj
czas w stolicy si skoczy . Dostaem propozy cj zamieszkania w willi Andrzeja w Oarowie, ale
podzikowaem grzecznie. Sprzedaem mieszkanie na Grochowie i kupiem co poza miastem.
Zaszy em si w lesie i znikem z oczu ludziom, ktrzy by moe chcieliby mi zrobi co zego.
To by a suszna decy zja. Wojna trwaa, ale ja ju nie braem w niej udziau.
ROZDZIA 11

Rympaek i jego usypiacze

Kiedy w padzierniku 2010 roku policja zatrzy maa Marka Cz. Ry mpaka, wiadomo ta
lotem by skawicy obiega niemal wszy stkie media. Za kraty trafi bowiem jeden
z najsy nniejszy ch polskich bossw, ktry niewiele wczeniej opuci wizienne mury. Wy dawao
si, e po kilkuletniej odsiadce za udzia w grupie przestpczej o charakterze zbrojny m nie bdzie
chcia ry zy kowa powrotu za kraty po raz kolejny, ty m bardziej e wy konanie kary zostao
jedy nie zawieszone. Kady podejrzany ruch Marka Cz. mg si zakoczy powrotem pod cel.
A jednak Jak wielu gangsterw przed nim, i zapewne wielu po nim, Ry mpaek nie
wy obraa sobie y cia w inny m wiecie ni przestpczy. Zwaszcza e w swojej robocie
naprawd by mistrzem.
Sd szy bko zorientowa si, e zby t pochopnie zawiesi skazanemu kar, i nakaza
dokoczenie odsiadki, ale Ry mpaek nie po to wy skoczy na wolno, eby pozwoli si
zapuszkowa. Rozpy n si jak we mgle.
Od razu doczy o do niego kilku chopakw i zaczli dziaa wsplnie z godny m podziwu
rozmachem. Szo im dobrze, bo jak przy pominay pniej gazety Ry mpaek kierowa grup
ju od 2006 roku, czy li jeszcze z celi, w ktrej pono mia ukry ty telefon komrkowy.
Grupa Marka Cz. zajmowaa si gwnie handlem narkoty kami. Boss dba rwnie o silne
zaplecze zbrojne firmy. Dlatego w jej skad wesza budzca strach na miecie ekipa szy bkiego
reagowania.
To ona zlikwidowaa gangstera Witolda K., ps. Witek (z grupy Ry mpaka), ktry rzekomo
mia donosi policji na kompanw. Dowodem zdrady by y dokumenty prokuratorskie, z ktry ch
wy nikao, e Witek obcia gangsterw z grupy Janusza G. podlegej Ry mpakowi. Podwjn
dziaalno Witolda K. ujawni kolegom Andrzej L. Ry gus, w owy m czasie przy gotowy wany
do roli wiadka koronnego. Mia zeznawa przeciwko grupie Janusza G., ale zachowa si tak,
jakby nadal by jej wierny m czonkiem. Jaka by a moty wacja jego czy nu, nie dowiemy si
nigdy, bo Ry gus powiesi si na wiziennej kracie, pozostawiajc list poegnalny. Napisa w nim:
Teraz ju mj sy n Maksy milian bdzie bezpieczny. () Daj y cie za y cie mojego dziecka.
Niestety, wczeniej sprawi, e z y ciem rozsta si Witold K. Wprawdzie wikszo
kompanw Ry mpaka by a zdania, e Witold K. to jedy nie potka, ktra rozrzuca po miecie
prochy i ma niewielk wiedz na temat grupy, jednak Marek Cz. najwy raniej uzna, e
zagroenie jest realne. Jak pisze dziennikarz ledczy Rafa Pasztelaski na stronie tvp.info: Po kilku
dniach boss mia zorganizowa spotkanie, na ktry m zleci, jak wy nika z zezna skruszony ch,
napad na laboratorium amfetaminy kontrolowane przez inn grup. Robot mieli si zaj
usy piacze (ludzie od mokrej roboty przy p. A.G.) oraz Witek. Jedenastego marca Witold K.
zaoy dres oraz sportowe buty i pojecha na robot. Konkubina zeznaa pniej, e by
przy gnbiony. Jakby co przeczuwa. Ostatni raz widziaa go palcego papierosa na przy stanku
autobusowy m, gdzie czeka na kolegw.
Fot. Archiwum Policji/East News

Przez duszy czas gangsterzy Ry mpaka nie mieli pojcia, co si stao z Witkiem. Dopiero
jaki czas potem Marek Cz. wy zna swojemu zastpcy Jackowi S., ps. Terrory sta, e zleci
zabjstwo Witolda K. i kaza zakopa go na dziace jednego z kilerw. Ry mpaek chcia, aby
zwoki zostay przeniesione w jakie inne miejsce, ale niedugo pniej zatrzy maa go policja.
Natomiast Jacek S. zosta wiadkiem koronny m, dziki ktremu ledczy dowiedzieli si
prawdy o dziaalnoci grupy.
Niejako przy okazji na wiato dzienne wy szo zlecenie, ktre mia przy j Ry mpaek od
Agnieszki W., ony pewnego biznesmena. Kobieta zaduy a si u mafii na sum, ktrej nie by a
w stanie spaci, zatem zostaa zmuszona do notarialnego przepisania swojego domu na firm
kontrolowan przez gangsterw. Bojc si reakcji ma (wy jtkowego gwatownika, zwaszcza po
alkoholu), poprosia Ry mpaka o przy sug Zdzisaw W. musi rozsta si ze wiatem. Zdaniem
Jacka S. wszy stko by o ju przy klepane. Gdy by policja nie wpada na trop Marka Cz., biznesmen
z pewnoci przenisby si do wiecznoci.
Wiele wskazuje na to, e Ry mpaka czeka duga odsiadka; by moe nawet bdzie on
oglda niebo przez kraty ju do koca swoich dni. Bdzie mia zatem duo czasu na analizowanie
swojej kariery, ktrej szczy t przy pada na okres rozkwitu grupy pruszkowskiej. Jakkolwiek to
zabrzmi, kariery imponujcej, dugiej i burzliwej. Marek Cz. to bez wtpienia jeden z najbardziej
pomy sowy ch bossw polskiej mafii, taki trendsetter w rodzimy m pwiatku. Kiedy spoty kam
si z czy telnikami naszy ch ksiek, py tania doty czce Ry mpaka nale do najbardziej czsty ch.
Jego osoba budzi niemal takie samo zainteresowanie jak Sowik, Pershing czy Masa.
W jakim sensie mowa o nietuzinkowy m czowieku, ktry jednak swj talent odda zej
sprawie

***

A.G.: O ile wiem, Ry mpaek nie pochodzi z Pruszkowa?

J.S.: Nie, z warszawskiej Pragi. Ale to my dalimy mu szans rozwoju, a on j doskonale


wy korzy sta.

A.G.: Zupenie jak w dobrej korporacji.

J.S.: Zawsze powtarzam, e mafia to te korporacja. Wielki legalny biznes mgby si od


nas niejednego nauczy .
A.G.: Windy kacji nalenoci przede wszy stkim

J.S.: Niekoniecznie. Take waciwego zarzdzania zasobami ludzkimi. Pracownik musi


wy kona swoj robot, tu nie ma zmiuj, ale jak psu buda nale mu si kasa i dy manie. Mwic
krtko, musi by zadowolony, cay czas jednak pamitajc o swoim miejscu w szeregu.

A.G.: Ale przy padek Ry mpaka chy ba przeczy tej zasadzie? On nigdy nie godzi si na
odlege miejsce. Zawsze chcia by bossem i budzi na miecie szacunek.

J.S.: To prawda. Ale na starcie nie kozaczy , bo doskonale wiedzia, e mu si to nie opaci.
Zacznijmy od pocztku.

Ry mpaek wy wodzi si z praskiej patologii i do wczenie uwiadomi sobie, e kariery


ksidza czy polity ka nie zrobi. Dlatego jego pierwsz naprawd wan placwk edukacy jn by a
siownia. Spdza na niej cae godziny, nabierajc masy i pewnoci siebie. Przez jaki czas
sprawdza si w sportach walki troch uprawia zapasy, troch boks, troch woln amery kank,
ale t ostatni to raczej na praskich ulicach. Doskonale nadawa si na ochroniarza, szy bko wic
trafi na bramk w jednej z modny ch warszawskich dy skotek. Tam pozna kogo trzeba, wzbudzi
szacunek u okrelony ch ludzi i wkrtce doklepa do rodowisk przestpczy ch. Jak zreszt wielu
dy skotekowy ch bramkarzy w tamty m czasie. Kiedy okrzep w pwiatku, zacz tworzy wasn
grup, niewielk, ale sprawn. Krcili drobne lody, jakie kradziee, paserstwo, ale na pocztek
wy starczao. Ry mpaek mia jednak spore ambicje, a nie wszy stkim si podobao, e todzib
zaczy na zadziera nosa.

A.G.: Pozwl, e zacy tuj ci fragment felietonu o Ry mpaku, ktry napisae kilka lat temu
dla magazy nu ledczy : To by 1993 rok. Ale trafia kosa na kamie kto go nadepn
i kaza mu si opaca. Ry mpaek zrozumia, e jeli chce si rozwija, musi mie za sob jak
wiksz grup tak trafi do Kiebachy, czy li Wojciecha K., z ktry m by em wwczas bardzo
blisko zwizany. Mona powiedzie, e stanowilimy nierozczny duet.

I Kiebacha powiedzia mu: W porzdku, mw, e jeste od nas . Od nas, czy li


pruszkowskiej podgrupy, ktr kierowali Kiebacha i Dreszcz.
J.S.: To prawda. Ale udzielenie Ry mpakowi takiej franczy zy bo jak inaczej okreli
prawo do korzy stania z mocnej marki, jak ju wtedy stanowi Pruszkw? nie oznaczao, e staje
si on automaty cznie rwny mnie czy Kiebasie. Ry mpaek dowodzi swoimi chopakami, ale dla
nas by ty lko onierzem. Kiedy przy chodzi do warszawskiej kawiarni Telimena, w ktrej
mielimy z Kiebas swoje biuro, nie przy siada si do naszego stolika. Grzecznie czeka przy
schodach, a ktry z nas skinie rk i zaprosi go do rozmowy. A czasami musia czeka naprawd
dugo, ty m bardziej e nie do wszy stkich sekretw grupy go dopuszczalimy.

A.G.: Czy m si wwczas zajmowaa jego ekipa?

J.S.: Gwnie kradzieami. Zawijali fury, robili wamy do jubilera. A z czasem zaczli
lata po haracze do agencji towarzy skich. To ju by a wy sza szkoa jazdy, bo oprcz siana
chopaki miay rwnie prawo do darmowego bzy kania fajny ch lasek. Z czasem grupa Marka Cz.
staa si naprawd mocna i nawet pruszkowscy starzy zaczli traktowa go z wikszy m ni
doty chczas szacunkiem. Zreszt sy tuacja, ktra wy tworzy a si w grupie, sprzy jaa ambicjom
Ry mpaka.

Ot w 1993 roku zaczy si pierwsze tarcia midzy Pershingiem a czci Pruszkowa.


Andrzej K. wy my li sobie mianowicie, e Wojciech K. Kiebasa, wraz z otwockim
gangsterem o pseudonimie y d, bierze udzia w spisku na jego y cie. To by absurd, ale Pershing
zacz przy gotowy wa si do wojny. Doszo nawet do zamachu na y cie Kiebasy ; bliski
wsppracownik Andrzeja K., Pawe M. Maolat, podoy bomb pod bry k Wojtka. Na
szczcie nikomu nic si nie stao, bo Maolat nie nadawa si na terrory st z Al-Kaidy.
Kiebasa zacz na gwat szuka sprzy mierzecw i w ten sposb zwiza si
z Ry mpakiem, ktry mu zagwarantowa ochron. A za jaki czas konflikt wy gas, bo przekonaem
Pershinga, e ten uroi sobie w Kiebasie wroga. Efekt nieporozumienia by jednak taki, e
Ry mpaek urs do wielkich rozmiarw. Stao si jasne, e przy stoliku w Telimenie bdzie siada,
kiedy przy jdzie mu ochota.
W 1994 roku poszedem do wizienia za rzekomy gwat na kelnerce. Kiedy wrciem
w czerwcu 1995 roku, Marek Cz. by ju bossem pen gb szefem duej struktury, do ktrej
doczy em jako kto w rodzaju consigliere. Nie zrobiem tego zreszt z wasnej woli. To starzy
poprosili mnie, aby m zwiza si z Ry mpakiem, bo chcieli go mie pod kontrol.

A.G.: Nie ufali mu?


J.S.: Oni si go wrcz bali. Dy sponowa grup kilkudziesiciu bardzo ostry ch chopakw,
przed ktry mi miasto robio w portki. Kiedy starzy uznali, e Ry mpaek za bardzo urs, wezwali
go na rozkmink do dy skoteki Dekadent. Przy jecha. A raczej najecha stary ch ca swoj ekip,
urzdzajc co w rodzaju demonstracji siy. Odpucili, bo uznali, e lepiej z nim nie zadziera.
Oczy wicie, formalnie cay czas pozostawa pod zarzdem, wsppracowa z Kiebach i dzieli
si z nim zy skami po poowie. Jednak Wojtek ju mu nie rozkazy wa. Ry mpaek dochrapa si co
najmniej rwnorzdnej pozy cji.

A.G.: Ale w ty m czasie Kiebasa coraz bardziej oddala si od Pruszkowa, zwizujc si


z jego wrogami. Jak starzy i Ry mpaek przy jli fakt, e Wojciech K. zaprzy jani si
z Mirosawem D., pseudonim Misiek, bliskim wsppracownikiem Wiesawa N. Wariata?

J.S.: Wprawdzie przekony waem stary ch, e Kiebas i Mika czy wy cznie mio do
wdki i prochw, ale oni uznali, e Wojtek zdradzi. Pi i pa mg ze swoimi, ale nie z ludmi
Wariata! Zreszt starzy chy ba nie by li dalecy od prawdy : Kiebasa sta si dla mafii
pruszkowskiej niebezpieczny. Prochy robiy spustoszenie w jego gowie, wic przestay si dla
niego liczy jakiekolwiek zasady. Zreszt lata nie ty lko z Mikiem, ale i z frajerstwem, ktre po
jakim czasie przeksztacio si w gang Mutantw. Naprawd, obraca si w zy m towarzy stwie.

Mniej wicej wtedy, a by a druga poowa 1995 roku, Pruszkw zacz bra pod uwag
moliwo odpalenia Kiebachy. Wy darzy si wwczas incy dent, ktry chy ba przy piecztowa
los Wojtka. Ot dosta on cy nk, e bd policy jne wjazdy do dziupli Ry mpaka na Ostoi
(dzielnica Pruszkowa), ale nie ostrzeg kumpla. Nie wiem dlaczego. My l, e Kiebasie po prostu
odjebao i zacz si zachowy wa nieracjonalnie. Moe z czy stej zoliwoci? Nie mam pojcia.
Wojtek by zoliwy z natury i jak co mu si w kim nie podobao, jecha po nim rwno. Czy m
mu si narazi Ry mpaek? A cholera wie! W kady m razie w wy niku policy jnej akcji Ry mpaek
straci cay arsena, a jeden z jego ludzi Burak trafi na doek. Stao si oczy wiste, e Marek Cz.
nie odpuci i zorganizuje zamach na Kiebas.
Jednego bowiem Ry mpakowi odmwi nie mona jest charakterny. W jego kodeksie
honorowy m nie mieci si pojcie zdrady. Zdrady przy jaciela, wsplnika z grupy, herbatnika
spod celi. A przecie Ry mpaek pozna Kiebas nie na kku racowy m, ale w grupie
przestpczej, i w trudny ch chwilach zapewnia mu bezpieczestwo.
Stao si po prostu to, co si sta musiao 19 lutego 1996 roku ekipa Ry mpaka odpalia
Wojciecha K. O ile wiem, wrd zabjcw by Artur R. Pinokio, ktry wpad dopiero w 2008
roku. Prokurator uwaa go za jednego z najgroniejszy ch przestpcw z grupy Marka Cz. Co
ciekawe, Pinokio by wczeniej policy jny m anty terrory st, wic posugiwania si broni uczy
si od najlepszy ch.
Fot. Rafa Klimkiewicz/Forum

A.G.: Ale mio do munduru przetrwaa? Pinokio i jego kompani czsto chodzili na robot
przebrani za funkcjonariuszy. Artur R. uczestniczy w wikszoci akcji grupy Ry mpaka, w ty m
w spektakularny m napadzie na konwj na warszawskim Ursy nowie. Oraz na autobus z tury stami
udajcy mi si do Turcji w 1995 roku. O ile napad stulecia na Zamiany, gdzie skradziono
pienidze (ponad 1,2 mln z) dla pracownikw ZOZ-u, jest dobrze znany, o ty le o napadzie na
tury stw pisano znacznie mniej.

J.S.: Po pierwsze, dlatego, e straty by y znacznie mniejsze. Podczas gdy na Zamiany


przejlimy ponad milion, z autobusu wy cignlimy moe kilkaset ty sicy. A po drugie,
w odbiorze spoeczny m jest rnica midzy ograbieniem niedoy wiony ch pielgniarek
a napadem na autobus z handlarzami. Przecie to nie by li adni tury ci, ktrzy zapragnli
zobaczy paace Stambuu czy anty czne ruiny w Izmirze, ale cwaniaki jadce z Warszawy po
ciuchy ! Ry mpakowi zatrzy mali ich gdzie w okolicy Nadarzy na, sterrory zowali broni,
postrzelili kierowc i ogoocili. Prezy dent Wasa powiedziaby, e pucili ich w skarpetkach.
W sumie nic szczeglnego. Prosta gangsterska robota, ty le e przeprowadzona na kozaku,
z rozmachem.

W tamty m czasie przeprowadzalimy takie akcje prawie codziennie Ry mpaek robi


autobus, a ja braem udzia w ataku na samochd z pienidzmi na warszawskim Bemowie.
Dostalimy cy nk, e jacy gocie jad do Chin po kontenery. Nawet nie wiem z czy m, bo
nie interesoway nas kontenery, a forsa, ktr mieli przy sobie. Przelewy bankowe nie by y
jeszcze wtedy w modzie, do kontrahenta wiozo si y w gotwk. Gocie jechali pick-upem na
lotnisko, a my postanowilimy ich zatrzy ma. Do tej roboty potrzebna by a ostra ekipa, wic jej
trzon stanowiy Bry ndziaki, i to oni wzili na siebie najtrudniejsz cz zadania. Pojechao te
kilku stary ch. Na ulicy Radiowej we wspomnianego pick-upa uderzy jeden z naszy ch
samochodw, a z drugiego wy sy paa si ekipa realizacy jna. Wszy stko trwao raptem kilkadziesit
sekund. Handlarze wy skoczy li z kapusty, a by o tego okoo 300 ty sicy papieru, i z zegarkw,
a potem chopaki zapakoway si do sprawnego auta i odjechay kilka przecznic dalej. A tam
czekaem ja, w swoim lexusie. Zabraem chopakw i wy wiozem w bezpieczne miejsce.

A.G.: Na czy m polega fenomen Ry mpaka? Na brutalnoci czy na gangsterskiej


inteligencji?

J.S.: Na jedny m i drugim. Brutalno by a jego znakiem firmowy m; czasami


zachowy wa si jak zwierz, istota nieodczuwajca jakiegokolwiek wspczucia. Kiedy si
wciek, rozpierdala wszy stko i wszy stkich wok. Kiedy skatowa krzesem do nieprzy tomnoci
swojego bliskiego kompana Remka. Za co? Na pewno nie by o powodu do a tak drasty cznej kary.

Z drugiej strony nieobca mu by a sztuka my lenia i wy cigania wnioskw. Moe prochu


by nie wy my li, ale na pewno korzy sta z dobry ch wzorcw. Jak kiedy usy sza, e lewaccy
terrory ci z grupy Baader-Meinhof, idc na akcje, ukry wali bro w dziecinny ch wzkach, zrobi
tak samo. Na ty m patencie obrabowa klientw jednego z warszawskich bankw. Osobom, ktre
zamierza okra, przy pina pluskwy do samochodw, dziki czemu dobrze wiedzia, gdzie
aktualnie si znajduj i co maj w teczkach.

A.G.: Powiedziae kiedy : Szkoda, e na pewny m etapie y cia nie odczono mu


kablwki. Nie wzorowaby si na amery kaskich filmach.

J.S.: Zawsze uwaaem, e nadmiar telewizji szkodzi. Gdy by Ry mpaek czciej chodzi na
ry by, relaksowaby si, moe dzi nie siedziaby w wizieniu i nie dra, czy prokuratorom uda si
doklepa mu gow. A wiem, e ostro nad ty m pracuj. Jeli im si uda, marne widoki na
wolno. I on o ty m wie. Z jakich powodw ju dwa razy prbowa skoczy ze sob.

A.G.: Czego konkretnie si boi?

J.S.: Tego, e zostanie mu wy stawiony rachunek za przeszo. Za to, czego mu doty chczas
nie udowodniono.

A.G.: Masz na my li zabjstwo Kiebasy ?

J.S.: Mam na my li zabjstwo Mrwy.

A.G.: Pawa N., sy na Dziada, zastrzelonego w sierpniu 2007 roku na warszawskim


Targwku? Owszem, pojawiaa si teoria, e moe mie z ty m co wsplnego Ry mpaek, ktry
nieco wczeniej wy szed z wizienia i stara si odbudowa swoj pozy cj, ale brakowao
konkretnego moty wu.

J.S.: Interesuje ci moty w i zleceniodawca? Jeli tak, to prosz bardzo. Znam spraw
z dobrego rda, od jednego z mafijny ch bossw, ktrego tosamoci nie bd w tej chwili
ujawnia, bo nie jest a tak istotna. Ci, ktrzy powinni wiedzie, czy li ledczy, ju wiedz.
Ry mpaek odjeba Mrw na zlecenie biznesmena P.
A.G.: Wiem, o kim mwisz, ale trudno mi uwierzy , e P. siga po mafijne metody. Moe
i by waszy m koleg, ale dziaa w legalny m biznesie, a nie w przestpczy m pwiatku.

J.S.: Dziaa na sty ku obu wiatw, a mafia bardzo mu imponowaa. Zreszt przez jaki czas
siedzia w puszce, wic z pewnoci czy sty ch rk nie mia. Ale eby by o jasne: ja te przez dugi
czas staraem si wy prze ze wiadomoci tak moliwo. Przez lata uwaaem P. za czowieka
dobrego, brzy dzcego si przemoc, na swj sposb przy zwoitego. Poza ty m on cigle podkrela
swoj wiar w Boga, czy m zamy dli oczy wielu ludziom. Kiedy zostaem wiadkiem koronny m,
miaem zeznawa przeciwko niemu. Ale kiedy wszed na sal rozpraw i popatrzy na mnie ty m
swoim malano-bagalny m wzrokiem, co we mnie zazgrzy tao. Nie by em w stanie zezna
wszy stkiego, co wiedziaem.
Fot. Marek Zieliski/Super Express/East News

A.G.: A o zleceniu na Mrw ju wtedy wiedziae?


J.S.: Nie, nie. O ty m dowiedziaem si dopiero kilkanacie lat pniej. Od bossa, o ktry m
przed chwil wspomniaem. A by o to tak, posuchaj. Ry mpaek wy szed z puszki w 2007 roku
i szy bko odbudowa swoj pozy cj. Zwiza si z mokotowskimi i z grup Rafaa S. Szkatuy .
Mia do dy spozy cji bardzo ostry ch chopakw. Takich, ktry ch trzeba by o si ba.

Wtedy przy szed do niego biznesmen P. i przedstawi mu swj problem: na pocztku


dekady, gdy wy szed z puszki, poy czy od Mrwy pi baniek papieru na rozruch. Jako ceniony
niegdy deweloper chcia wrci do biznesu, ty le e by , jak to si mwi, pusty w ry j. Mrwa,
ktry te dziaa ostro w deweloperce, zaoferowa P. wsparcie.

A.G.: Przy znam, e brzmi to niezby t wiary godnie. Dlaczego P., zwizany od lat
z Pruszkowem, poy cza kas od sy na waszego miertelnego wroga?

J.S.: Po pierwsze, Mrwa to nie Dziad. To, e Pawe N. by sy nem Heka, nie oznacza, e
mielimy z nim kos. Po drugie, z wieloma Dziadowy mi ludmi krcilimy rozmaite lody, ty le e
po cichu, za kulisami wielkiego konfliktu. Powiedzmy, e deweloper pomg deweloperowi,
podejrzewam, e za godziwy procent. Oczy wicie po jakim czasie Mrwa zacz si domaga
zwrotu poy czki, a jak si pewnie domy lasz, P. nie zamierza jej oddawa. Albo j przepulta,
albo spodobao mu si by cie wacicielem takiej kapusty. W kady m razie unika Pawa N., co
wy woy wao wcieko u tego drugiego. Kiedy sprawa stana na ostrzu noa, P. poszed do
Ry mpaka i poprosi o pomoc. Wiadomo o jak Mrwa musi odej. W sierpniu 2007 roku, gdy
N. wy siada ze swojego mercedesa tu obok placu budowy na Targwku, kiler strzeli do niego
kilka razy. Mrwa nie umar od razu; zdoa jeszcze zadzwoni po pomoc, ale w szpitalu opuci ten
pad. Wierz, e spraw niewy janionego zabjstwa Mrwy uda si doklepa i P.,
i Ry mpakowi. Nie mam wtpliwoci, e liczba ofiar grupy Marka Cz. jest znacznie dusza,
i wierz, e z biegiem lat ledczy udowodni bossowi wszy stkie grzechy. A ma ich chop na karku,
oj ma
ROZDZIA 12

Jak Pruszkw nie podbi Ukrainy

Ry mpaek mia smy kak do biznesu. Oczy wicie nie takiego, ktry mona zarejestrowa
jako legaln dziaalno gospodarcz, ale funkcjonujcego na podobnej zasadzie. Pienidze, ktre
zarobi drog rozboju, zamierza inwestowa w inne obszary, z ktry ch powracay by
w zwielokrotnionej iloci. Jako e uwaa si za biznesmena, nosi si ze specy ficzn elegancj,
charaktery sty czn dla poowy lat 90. Przy domek biaa skarpeta, ktry przy lgn do Marka Cz.
za jego plecami, dobrze oddawa sty l, ktremu ten hodowa. Jak wspominaj jego znajomi
z tamty ch czasw, gangster lubi take kolorowe koszule, rozpite do ppka, i zoto, ktre zakada
zalenie od okazji. Wchodzc do kawiarni, zwy k py ta kelnerw: Mata tu cappuccino?, aby
uwiadomi im, e oto maj do czy nienia z by way m w wiecie czowiekiem. Nic w ty m
dziwnego; Marek Cz. szy bko zrozumia, e due interesy robi si z partnerami zagraniczny mi.
I takich wanie poszukiwa.

J.S.: W poowie lat 90., kiedy wy szedem z puda, Ry mpaek by ju duy m bossem. Sia
jego oddziay wania w Warszawie rosa z godziny na godzin. Kiedy doczy em do niego,
szy bko zorientowaem si, e facet ma naprawd dalekosine plany, a miejsce, w ktry m
znajduje si obecnie, nie do koca odpowiada jego aspiracjom. Osign sporo, ale chcia o wiele
wicej.

Jego gwny m pomy sem na wielki biznes by y, oczy wicie, prochy. A dokadniej kokaina,
stanowica wwczas podstawowe panaceum na stres i wszelkie lki. Kupowalimy j w hurcie,
gwnie od Ry szarda Sz. Kajtka, i rozrzucalimy po miecie. Dziki rozbudowanej sieci dilerw
interes szed znakomicie. Dua cz towaru trafiaa do Ukraicw, ktrzy by li w Polsce,
kupujcy ch na naprawd du skal. Oczy wicie nie mwi tu o bazarowy ch leszczach,
a o gociach, ktrzy krcili grube lody.
Zgosili si do nas, uznawszy, e skoro mamy nieograniczony dostp do koki, wszy scy
moemy na niej bardzo dobrze zarobi. I oni, i my. Rzeczy wicie, towar mielimy na
pstry knicie palcw i by limy gotowi wej w ukad z przy by szami zza Buga. Ale nie by limy
pewni, czy ci Ukraicy reprezentuj wy cznie siebie, czy jak wiksz struktur.
Wtedy oni si przy pucowali, e s poukadani z tamtejsz mafi, i jeli ty lko wy razimy
zgod, doprowadz do spotkania na szczy cie.
Jednoczenie zaproponowali, eby my im dali w komis wiksz parti, a oni zawioz j na
Ukrain i sprzedadz z duy m zy skiem. Tak na prb.
Ale Ry mpaek by nie w ciemi bity. Nie zna goci na ty le, eby im, ot tak, dawa
w komis kok. Przecie mogli zabra towar i rozpy n si we mgle. A potem szukaj wiatru na
ty ch ich stepach! My wam nie wierzy my, ale moemy pogada z waszy mi szefami i na pewno
dojdziemy do porozumienia. Jeli bdzie deal, to i wy dostaniecie z tego prowizj, powiedzia.
Najwy raniej by li na taki obrt spraw przy gotowani, bo zgodzili si bez szemrania
i umwili spotkanie na Ukrainie.
Fot. Piotr Molecki/Agencja Gazeta

Jaki czas pniej w stron granicy wy ruszy y trzy mercedesy Ry mpaka, delegacja
wy starczajco liczna, aby zrobi wraenie na ukraiskich gangsterach. Jak robisz interesy
w wiecie mafii, to ju na samy m pocztku musisz pokaza, e nie jeste mikkim fiutem robiony
i dy sponujesz znaczc si. Marek zabra ze sob najostrzejszy ch chopakw, a przy pominam, e
generalnie dy sponowa ekip wy jtkowy ch brutali.
Ukraiski kontrahent czeka na Ry mpaka gdzie w Donbasie, wic podr trwaa dugo.
Okazao si, e na czele wielkiej przestpczej struktury stoi kobieta! By a zdrowo po
pidziesitce i wy gldaa jak z lekka przechodzony kociak z Play boy a. Kiedy pewnie
bajecznie zgrabna, teraz sprawiaa wraenie posgowej przodownicy pracy jak z Paacu Kultury.
Jakby jebna w jap, toby pewnie roztrzaskaa czaszk! Ale spojrzenie cay czas miaa
uwodzicielskie.
Polakw przy ja w swojej rezy dencji, w ktrej wszy stko ociekao zotem i lnio
marmurem. Jej ludzie odnosili si do szefowej z szacunkiem pomieszany m z atwo
wy czuwalny m paniczny m strachem; na pierwszy rzut oka by o wida, e to ostra, bezwzgldna
babka, a ten, kto jej podskoczy, straci jaja, a potem y cie. No ale trafia na Ry mpaka, ktry nie
pka z by le powodu. Negocjowa z bab twardo. W sumie rozmowy trway trzy dni,
urozmaicane oczy wicie baletami i ostry m chlaniem tamtejszej wdy. Kobieta a palia si do
biznesu i wszy stko wskazy wao na to, e Ukraina bdzie nasza.
Po powrocie Ry mpaka zrobilimy narad z udziaem Jerzego W. aby , potentata na
narkoty kowy m ry nku. Dostalimy od niego zapewnienie, e koki nie zabraknie. Moglimy rzuca
biay proszek za Bug tonami.
I wkrtce posza pierwsza partia, lecz zy ski by y nieco mniejsze od oczekiwany ch. Okazao
si, e oni czego tam nie zrozumieli, sprzedali towar po zby t niskiej cenie i interes przesta
wy glda tak rowo. Potem zaczli skada coraz mniejsze zamwienia, a my zorientowalimy
si, e tamtejszy ry nek to wcale nie eldorado.
By moe w kocu biznes zaczby hula, gdy by nie to, e w kwietniu 1996 roku Ry mpaek
trafi do puszki i sprawa umara mierci naturaln.
Ale jak dzi o ty m my l, to dochodz do wniosku, e nasi ukraiscy partnerzy to by a
mafia podwrkowa. Pewnie sami, wczeniej czy pniej, daliby my sobie spokj z kolonizacj
stepw.
ROZDZIA 13

Fanchini, Oczko i syndykat zabjcw

Kres kariery sy nnego bossa rodem z Polski nastpi we wrzeniu 2007 roku w Londy nie.
Policja wkroczy a wwczas do rezy dencji niejakiego Ricardo Rotmana w eleganckiej dzielnicy
May fair na West Endzie (jego ssiadem by sy nny kierowca Formuy 1 Jenson Button). Rotman,
znany take jako Ricardo Fanchini, zosta aresztowany, ale nie by o mu dane posiedzie duej za
kratkami w Wielkiej Bry tanii, bo upomnieli si o niego Amery kanie. To im najbardziej dopiek
pochodzcy z Katowic cho kojarzony z mafi rosy jsk przestpca, wy stpili wic do
Londy nu o ekstrady cj.
W Nowy m Jorku agenci FBI przedstawili mu dug list zarzutw i prawdopodobnie
zasugerowali, e jeli zacznie sy pa wsplnikw a by y ich setki, rozsiany ch po cay m wiecie
to moe kara nie okae si surowa. Wprawdzie Fanchini mia na koncie przestpstwa cikiego
kalibru, ale ukad z prokuratur zakada skazanie za sprawy nieco drobniejsze. Na przy kad za
organizowanie przemy tu ecstasy do Stanw Zjednoczony ch.
Propozy cja by a z gatunku ty ch nie do odrzucenia, wic Fanchini zgodzi si niemal bez
wahania. Dziesi lat w puszce (a moe nawet przedterminowe zwolnienie) wy dao mu si
naprawd niewielk cen za burzliwe kry minalne y cie. Troch bardziej zabola przepadek
mienia, ulokowanego w rny ch krajach i przekraczajcego 30 milionw dolarw, ale by waj
sy tuacje, w ktry ch pienidze schodz na drugi plan Inna sprawa, e wedug prokuratury
oskarony zgromadzi majtek przekraczajcy 300 milionw dolarw, ale najprawdopodobniej
zdy go w znacznej mierze roztrwoni. Albo dobrze ukry .
Ostatecznie Fanchini nie by pospolity m kieszonkowcem czy oszustem matry monialny m,
a bossem, ktrego bao si p wiata. Czowiekiem, z ktrego zdaniem liczy li si i gangsterzy
z podmoskiewskiego Soncewa, i szefowie kolumbijskich karteli. Bandy t, ktry zaczy na w latach
70. od drobny ch przekrtw na lsku, by z czasem sta si niemal idolem mody ch
pruszkowskich mafiosw.
Ludzie z takim CV nie trafiaj do wizie z krtkimi wy rokami. No, chy ba e mona si
nimi posuy przy zwalczaniu wielkich struktur mafijny ch.
Ricardo Fanchini urodzi si w 1956 roku na lsku jako Marian Ry szard Kozina, owoc
krtkiego zwizku katowickiej bufetowej Katarzy ny K. z mieszkacem Neapolu Villiamem
Fanchinim. Po ojcu Ry szard odziedziczy poudniow urod i nazwisko, pod ktry m zawojowa
gangsterski wiat. Korzy sta, nawiasem mwic, z wielu tosamoci, przedstawiajc si rwnie
jako Jerzy Bank, Michael Prokupecz czy Richard Ry jwirski.
Pocztki jego kariery w przestpczy m pwiatku by y ty powe dla wielu poniejszy ch
mafijny ch tuzw; K. handlowa pod Peweksami walut. Kilka lat temu na amach magazy nu
ledczy ukaza si tekst Tomasza Szy mborskiego, zaty tuowany Fanchini od cinkniarza do
wielkiego mafiosa. Autor przy toczy wy powied znajomego naszego bohatera z czasw
kry minalnego debiutu: Mia gadane, potrafi zabajerowa kad dup, dlatego pozwolilimy mu
z nami imprezowa i robi interesy, handlowa walut. To ja zabraem go na pierwszy wy jazd do
Budapesztu, gdzie nauczy si robi wajchy , czy li oszustwa na sprzedajcy ch marki
lub dolary. Polegao to na ty m, e albo w pewny m momencie podczas transakcji krzy czao si:
Milicja! , wy ry wao ca kas i w nogi, albo podmieniao w stosowny m momencie plik
forintw na zwitek pocitego papieru.
Fot. Piotr Grzy bowski/Super Express/East News

Jednak budapeszteskie wajchy nie zaspokajay ambicji K., ktry uzna, e najwy szy czas
sprawdzi si na szerszy ch wodach. Poza ty m wajchowicze poddawani by li coraz bardziej
wnikliwej inwigilacji bezpieki. Stao si jasne, e prdzej czy pniej proceder zostanie ukrcony.
Dziki apwce wrczonej w wy dziale paszportowy m w Gdasku Kozina zdoby dokument
podrny uprawniajcy go do wy jazdu do krajw kapitalisty czny ch. Pod koniec lat 70. przy szy
boss wy jecha do Republiki Federalnej Niemiec. Towarzy szy mu poznany nieco wczeniej
Wodzimierz L., a do ekipy za jaki czas doczy Zbigniew N., ps. Kanada (w poowie lat 70.
odsiady wa wy rok za gwat na dwch nastolatkach). To wanie ten ostatni sta si kim w rodzaju
biznesowego mentora naszego bohatera. Razem prbowali przenikn do kry minalnego
pwiatka Hamburga i razem nawizy wali kontakty, ktre miay zaowocowa w przy szoci.
Niemiecka policja do szy bko zorientowaa si jednak, e Fanchini nie zamierza zaj si
uczciw prac. W efekcie opuci on Europ i w 1983 roku stan na amery kaskiej ziemi.
Swoj przy god z Nowy m Jorkiem rozpocz od prowadzenia restauracji dla Polonusw,
ale szy bko rozwin skrzy da. Zbigniew N. pozosta natomiast w Niemczech, gdzie po kilku latach
zacz produkowa spiry tus Roy al (na jego bazie polscy mafiosi na pocztku lat 90. wy twarzali
wdk). Jednak swoj pozy cj nie nacieszy si dugo w 1991 roku, w hamburskiej dzielnicy
Sankt Pauli, pod jego ferrari testarossa wy bucha bomba, przenoszc kierowc w zawiaty.
Zleceniodawc zamachu, biznesmena z Bielska-Biaej Mieczy sawa M., aresztowano dopiero
kilkanacie lat pniej, cho wielu ledczy ch miao wtpliwoci, czy to rzeczy wicie on by
inspiratorem zbrodni.
Gdy umiera N., Fanchini by ju osob o potny ch wpy wach, uwaan wrcz za
jednego z rezy dentw Soncewa, przedstawiciela rosy jskiej mafii. Na stae mieszka w wiatowej
stolicy bry lantw Antwerpii. W 1996 roku by jedny m z goci zaproszony ch na huczn imprez
z okazji 50. urodzin potnego bossa rosy jskiej mafii Siemiona Mogilewicza.
Jakim cudem Ry szard K. mg wej w kontakt z tak hermety czn struktur? Istnieje
wersja, e wprowadzia go poznana w Amery ce pierwsza ona, Rosjanka, skdind pikna
modelka. To moliwe, cho na pewno na zaufanie soncewskich bossw K. musia uczciwie
zapracowa. Wiadomo, e na pocztku lat 90. Fanchini i jego rosy jski kompan Bory s N. mieli
udziay w dziaajcej na lsku (ale zarejestrowanej w Antwerpii) firmie M&S, handlujcej
towarami deficy towy mi: papierosami, sody czami, elektronik. Zdaniem FBI firma ta
specjalizowaa si w jeszcze inny m deficy towy m towarze: narkoty kach, ktre pakowano do
telewizorw i wy sy ano za Wielk Wod. M&S wkrtce jednak przestaa istnie, a w 1998 roku
zastrzelono szefa tego interesu, niejakiego Rachmiela Brandweina.
Ale Fanchini mia ju inny pomy s na y cie rozkrci na wielk skal handel wdk
o wdzicznej nazwie Kremly ovskay a, produkowan przez belgijsk firm Smets Distilleries.
Zy ski z procederu czerpali gwnie Rosjanie (Fanchini sta na czele zarzdu grupy ), jednak
kawaki tego tortu trafiy take do Polski. Ten luksusowy alkohol rozprowadzali pruszkowscy
bossowie: Leszek D. Waka, Mirosaw D. Malizna oraz ich czowiek w Szczecinie Marek M.
Oczko. Trunek mia niezwy k reklam, w ktrej Fanchini py wa po wodach Morza
rdziemnego jachtem nazwany m Kremlin Princess pono po czci na cze wdki, a po
czci na cze crki prezy denta Bory sa Jelcy na, Tatiany Diaczenko. Jednostka py wajca
kosztowaa ponad 20 milionw dolarw i pod zmienion nazw py wa po dzi dzie.
Jak pisz autorzy ksiki 40 degrees East: An anatomy of Vodka, Nicholas Ermochkine
i Peter Iglikowski, reklama trunku pojawiaa si take na wy cigach Formuy 1. Promocja
inwesty cji pochona miliony dolarw, ale opacia si wielokrotnie.
Kremly ovskay a nie by a pierwsz przy god Ry szarda K. z produkcj i dy stry bucj
alkoholi. Nieco wczeniej, bo w pierwszej poowie lat 90., wraz ze swy mi rosy jskimi partnerami
zala Rosj wdk pod nazw Rossija Vodka. Chodzio o produkowan przez jeden z Polmosw
podrbk belgijskiej wdki. Interes krci si przez prawie trzy lata, lecz zakoczy wsty dliwy m
epilogiem. Na targach alkoholi w Moskwie pojawi si przedstawiciel belgijskiego waciciela
marki i skonstatowa, e kto podrabia jego wy rb. Spraw zaja si prokuratura, ale po jakim
czasie postpowanie umorzono.
We wspomniany m magazy nie ledczy o interesach Fanchiniego pisa take Kazimierz
Sikorski. W arty kule Kozina sypie, bo marzy o wolnoci czy tamy : Kremly ovskay a przy niosa
Ry kowi (by to jeden z pseudonimw Mariana Ry szarda K.) fortun, ale te staa si gwodziem
do trumny jego przestpczej kariery. FBI i DEA (amery kaska agencja do walki z narkoty kami)
ledziy poczy nania Polaka w wiecie. Wiedziay o przemy cany m przez niego spiry tusie
i ukadach z kartelami narkoty kowy mi z Amery ki Poudniowej. Brakowao im jednak mocny ch
dowodw.
Zaczo si ich mozolne gromadzenie.
Historia Fanchiniego, o czy m za chwil, splata si z losami sy nnego szczeciskiego bossa
Marka M., ps. Oczko. Masa doskonale zna tego drugiego i wielokrotnie mia okazj zetkn si
z Ry szardem K. Z oby dwoma gangsterami zwizany by take inny by y czonek grupy
szczeciskiej, Rafa Ch., ps. Czarny, uwaany za speca od rozwiza siowy ch. Czarny swoje
odsiedzia, a obecnie prbuje sobie uoy normalne y cie. To dziki jego zeznaniom udao si
skaza Oczko na 13 lat wizienia za kierowanie grup przestpcz. Potem ledczy dooy li mu
jeszcze zarzut zlecenia zabjstwa oby watela Biaorusi w jedny m z poznaskich klubw
rozry wkowy ch, i boss ponownie trafi do aresztu.
Wprawdzie obecnie Czarnego nie ma w kraju, ale jemu i mnie udao si spotka w wiecie
i porozmawia o Fanchinim i Marku M.

J.S.: Gdy by Ry siek K. nie wy jecha z Polski, a zechcia wspi si na tutejszy mafijny
szczy t, by oby mu naprawd trudno. W latach 90. na lsku rzdziy takie tuzy jak Zbigniew Sz.
Simon czy Zy gmunt L. Sandokan, wic podejrzewam, e nie daby rady im podskoczy . Ale
jego i tak cigno w wiat, wic wy jecha. Dziki cechom charakteru wkrci si do grup
przestpczy ch.

A.G.: Jakim cechom?

J.S.: By fajny m, lubiany m chopakiem, bardzo pomocny m. A jednoczenie stary m


rozrabiak, ktry nie dawa sobie w kasz dmucha. Kontaktowy, dowcipny, ale jak by o trzeba,
potrafi dojecha wroga. Taki klasy czny chopak z miasta. Mimo woskiego ry ja. Najpierw szuka
szczcia w Niemczech, ale kiedy uzna, e to troch niebezpieczne, kopn si do Amery ki. O ile
w Reichu mia Zbigniewa N., o ty le w Amery ce zwcha si z Mirkiem Maolatem. Maolat to
oczy wicie ksy wka; nie naley my li go z kilkoma inny mi Maolatami przewijajcy mi si przez
grup pruszkowsk. Panowie krcili gwnie prochami, i to im dawao naprawd duo siana.
Kiedy Mirek powrci do Polski, to z samy ch prochw mia ponad bak papieru. Lubi wy stawne
y cie, oblaty wa wszy stkie co fajniejsze wy spy na ciepy ch morzach. Potem nawet pruszkowscy
starzy robili z nim jakie interesy.
A.G.: O ile wiem, Fanchini i Maolat nie ograniczali si do zy skw z prochw

J.S.: Oczy wicie, e nie. Wchodzili w kady interes, ktry dawa zy sk. Czasami chodzio
o interes do brudny, by nie powiedzie parszy wy. Podczas poby tu w Amery ce obaj panowie
zwchali si z Kolumbijczy kami. Oczy wicie mam na my li ludzi z karteli. Zdarzao si, e kto
prbowa naci na kas chopakw z Medellin, a wtedy oni dawali mu nauczk. Przewanie
chodzio o tak nauczk po wieczne czasy. Co to duo gada mwio si, e ludzie Fanchiniego
brali od Kolumbijczy kw zlecenia na ludzi i odpalali ich.
Fot: Rafa Klimkiewicz/Forum
A.G.: Nie wiedziaem, e by li patny mi mordercami.

J.S.: Na pewno nie robili tego za darmo! Chopcy dziaali gwnie w Nowy m Jorku, ale jak
trzeba by o pojecha do klienta kilkaset kilometrw, brali delegacj i ruszali w tras. Sdz, e
maj na koncie naprawd duo bw. Py tanie ty lko, czy na zlecenie Kolumbijczy kw, czy take
Ruskich. Oczy wicie, wsppraca z Medellin przebiegaa na wielu poziomach, a Ry siek i Mirek
przerzucali kolumbijsk kok po Amery ce. Maolat mia licencj pilota i robi setki kilometrw
awionetk, transportujc biay proszek. O Mirku sporo opowiada mi Rafa Ch. Czarny , i to od
niego troch wiem o midzy narodowej przestpczej karierze Maolata. Ten ostatni mia
moliwo poznania kapitanw samego Pabla Escobara, a ci opowiedzieli mu nastpujc
histori. Ot boss jecha do domu swoim biay m rolls-roy ceem, ale zosta zatrzy many przez
lotny policy jny posterunek. Oczy wicie Escobar nie jecha sam, a w kawalkadzie opancerzony ch
samochodw, z uzbrojony mi ochroniarzami na czele. Takie incy denty nie zdarzay si wczeniej,
bo policja nie pozwalaa sobie na kontrol bossa i jego ludzi. Szef ochrony wy szed do policjantw
i mwi: Chopaki, odpucie, wida, e jestecie tu nowi i nie znacie zwy czajw w Medellin.
Przepucie pana Escobara i nie bdzie sprawy . Ale oni by li albo gupi, albo bardzo ambitni, bo
nie odpucili, ty lko zaczli kontrolowa zatrzy mane samochody. Takiej zniewagi boss kartelu nie
puci pazem. W cigu 48 godzin wszy scy policjanci z tego posterunku oraz ich najblisi zostali
zabici.

A.G.: Powrmy do Fanchiniego. Mwi si, e do rodowiska rosy jskich mafiosw


wkrcia go jego pierwsza ona, rosy jska modelka.

J.S.: Tak, to prawda. Na ich lubie pojawio si sporo ruskich grubasw, i w sensie
dosowny m, i przenony m. Ale on by sobie i bez niej poradzi. Jeli krcisz grubo w rodowisku
gangsterskim, to nie potrzebujesz, eby ci laska wprowadzaa do mafii. Miasto samo ci
zauway. W Nowy m Jorku Ry szard K. pozna midzy inny mi Wiaczesawa Iwankowa, znanego
szerzej jako Japoczy k, jednego z liderw soncewskiej mafii.

A.G.: Dodajmy ju niey jcego. Japoczy ka zastrzelono w Moskwie w padzierniku


2009 roku.

J.S.: No tak. Japoczy k by nielubiany w wielu krgach. I mafijny ch, i rzdowy ch. Dlatego
tak czsto zmienia miejsca zamieszkania.
A.G.: O ile wiem, w Nowy m Jorku mieszka na Queensie. To zreszt matecznik tamtejszej
rosy jskiej mafii. By em kiedy wiadkiem, jak dwch Rosjan wzio si tam za by na duy m
skrzy owaniu. Wy skoczy li z limuzy n i zaczli si naparza, przy okazji obrzucajc si jobami
i bladziami.

J.S.: Owszem. Na Queensie ruska mowa jest prawie tak samo wszechobecna jak angielska.
Japoczy k pojawi si tam w latach 90., jak go pogoniono z Monte Carlo.

A.G.: Kto? Konkurencja?

J.S.: Tak, konkurencja pastwowa. Ludzie ksicia Rainiera III, moe zreszt podpuszczeni
przez Francuzw, uznali Japoczy ka za person non grata i kazali mu wy pierdala z Monako.
Wprawdzie wszy scy wiedz, e ksistwo na ruskiej forsie stoi, a najpikniejsze paace nale do
ludzi znad Wogi, ale dopki mowa o powany ch biznesmenach, nikt nie robi z tego problemu. Ale
jak okazuje si, e biznesmen ma w swoim kraju zarzuty, e poszukuje go Interpol, to trzeba go
pogoni, bo psuje wizerunek kraju. Wielu Ruskich, jak im si przy palia dupa, wracao do
ojczy zny, cho niektrzy szukali szczcia za oceanem.

A Fanchini? Kiedy wraca z USA do Europy, by ju bardzo dobrze poukadany


z Rosjanami. Robi z nimi interesy ju z Antwerpii, ale nie ty lko stamtd. To, e szanowa go sam
Siemion Mogilewicz, naprawd o czy m wiadczy. A majc nad sob mafi zza Buga, mg te
krci grube lody w Polsce. Kiedy stan na czele Kremly ovskay a Group, od razu przy szo mu
do gowy, e trzeba rzuci t wdk na polski ry nek. Ale z kim mia to robi, z ministerstwem
gospodarki? Wiedzia, e podziemiem rzdzi Pruszkw, wic uderzy do Oczka, a ten z kolei do
Waki. To by a poowa lat 90., czas, kiedy Marek M. rs w si z dnia na dzie.
Fot. Marcin obaczewski/Super Express/East News
A.G.: Czy rozmawiajc z polskimi bossami, Fanchini dawa im do zrozumienia, e gra
w innej, wy szej lidze?

J.S.: Ale skd! Nie twierdz, e w Polsce by nikim, ale to jednak my my tu rzdzili, a on,
chcc krci z nami lody, musia respektowa narzucane przez nas reguy gry. On zreszt
doskonale sobie z tego zdawa spraw i odnosi si do pruszkowskich z naley ty m szacunkiem.
Straszenie rusk mafi nic by mu nie dao, a jedy nie narazioby go na wpierdol. Zreszt Waka,
poprzez swoje kontakty handlowe, te by dobrze poukadany z Rosjanami, wic powoy wanie si
na Japoczy ka nie robio na nim wraenia. Rosjanie by li w caej Europie i wpadao si na nich co
krok. Czsto nasze drogi krzy oway si na zachodzie konty nentu. Prawie kady liczcy si
pruszkowski gangster mia jakiego znajomka zza Buga.

A.G.: Chciaby m na chwil wrci do wtku Marka M. Oczka. W czasie gdy na naszy m
ry nku pojawia si Kremly ovskay a, szczeciski boss by u szczy tu chway. Ale potem zacz
wam depta po odciskach i chy ba stracilicie do niego cierpliwo. Zacz si jego powolny zjazd
w d.

J.S.: I wtedy wanie przy daa mu si znajomo z Fanchinim. Jak pogonilimy Oczko,
Ry siek K. pomg mu nawiza rne ciekawe znajomoci w Niemczech. Ale czsto by y to
znajomoci posugujce si jzy kiem rosy jskim. Grupa Oczka zacza wy kony wa ich zlecenia
na terenie Reichu; chodzio, oczy wicie, o mokr robot. Dziki temu Marek M. urs ponownie,
lecz ty m razem nie jako rezy dent Pruszkowa w Szczecinie, a jako podwadny rosy jskich
mafiosw. Nas to specjalnie nie ruszao, bo Ruscy nie stanowili dla nas zagroenia. Jak ktry
z nich chcia nas uszczy pn w dup, koczy o si to zaraz spektakularny m pogrzebem. Ale
oczy wicie dranio nas to, e Oczko zacz lata dla Ruskich. A ruscy zabjcy dla niego.

A.G.: A pruszkowscy nigdy nie zapraszali Rosjan?

J.S.: Fakt, zdarzay si takie przy padki, ale oni i tak trafiali do Oczka. Kiedy zaprosi trzech
kilerw rwnie Jerzy W. aba, ten narkoty kowy krl. aba mia doskonae kontakty
z Soncewem przy jani si midzy inny mi z Japoczy kiem, ktry mia do Jurka wy jtkow
sabo. Dobrze zna te Mogilewicza i inny ch tuzw z moskiewskiej ferajny. No to Rosjanie
poprosili ab, eby ukry trzech patny ch zabjcw, ktry m w Rosji grunt si pali pod nogami.
W Moskwie mieszkali ju od kilku miesicy w piwnicy i co tu duo gada marnowali swj
zabjczy potencja. A mieli na koncie naprawd sporo gw, w ty m niektre bardzo spektakularne.
Na pocztku marca 1995 roku strzaem w plecy zakoczy li y wot Wada Listjewa, znanego
rosy jskiego dziennikarza telewizy jnego. Listjew w tamty m czasie by dy rektorem naczelny m
stacji ORT i prbowa zainteresowa prokuratur rozmaity mi nieprawidowociami finansowy mi,
jakie dziay si w jego firmie. Jako e waki by y grube i umoczony ch w nie by o wielu ludzi,
Listjew sta si ich wrogiem.

Ci, ktrzy zabili dziennikarza, zajmowali si rny mi tematami, nie ty lko likwidacj
niewy godny ch celw. Jedzili te po rosy jskich bankach i pobierali haracze, mniej wicej po
cztery ty sice zielony ch od banku. Tak to wwczas dziaao za Bugiem.
aba zgodzi si na przy jazd trzech zabjcw, ale uzna, e najbezpieczniejsi bd na
Pomorzu Zachodnim. Czy li na ziemi Oczka. Przy jechali; rzucio mi si w oczy, e jeden z nich
by albinosem. Wy wodzili si, jak wielu rosy jskich kilerw, ze specnazu. Odpalenie kogo
stanowio dla nich chleb powszedni, ale nie znali kry minalnego abecada i zostawiali po sobie
lady. Wiesz, to by li wojskowi. Nie przejmowali si, e policja bez trudu wpadnie na ich trop. Po
prostu strzelali i wracali do koszar, czy li do domu. Dlatego my w Pruszkowie nie bardzo by limy
zainteresowani ich usugami i przekazalimy ich Szczecinowi. A Marek korzy sta z nich bez
umiaru.
A.G.: Tak dowiadczony gangster jak Oczko nie obawia si, e ci trzej mog
przy prowadzi mu ogon?

J.S.: Bo Oczko to te by gangster-amator, a nie aden spec. To media zrobiy z niego


rasowego ojca chrzestnego. Tak samo zreszt jak z Ry ka B., odsiadujcego wy rok za zabjstwo
Pershinga. Ten najpierw by zwy ky m biznesmenem, potem popy chadem Nikosia, a w kocu
chy ba uwierzy , e znalaz si w gangsterskiej elicie. Gdy by by zawodowcem, po dzi dzie nie
by oby wiadomo, kto odpali Andrzeja K. Geny gangstera musisz wy ssa z mlekiem matki. Jeeli
nie masz w sobie tego czego, to bdziesz chujem, nie bandy t. Ani B., ani Oczko takich genw
nie maj. Moe dlatego siedz za kratkami?
Fot. Rafa Klimkiewicz/Forum

A.G.: W jakich sy tuacjach Oczko korzy sta z usug swoich rosy jskich goci?
J.S.: Podam ci przy kad. W drugiej poowie lat 90. w naszy m wiatku modne stao si
przejmowanie burdeli. Wczeniej wy starczao nam pobzy ka w fajny ch okolicznociach, ale
kiedy policzy limy, ile takie przy by tki przy nosz hajsu, postanowilimy bra je pod skrzy da.
W Poznaniu te wy bucha wojna o burdele. W pewny m momencie bossowie tamtejszego
podziemia chwy cili si za by ; poszo o pewien luksusowy burdel o wdzicznej nazwie El Chico.
A jak wiadomo gdzie dwch si bije, tam korzy sta Oczko. Marek zrobi najazd i zabra stronom
sporny lokal, ktry z czasem sta si jego flagowy m centrum konferency jny m. Na ruchanie
przy jedali tu bossowie z pnocy, z Nikosiem na czele. Ja zreszt te tam by waem. I nie
powiem, burdel by prima sort! Kilkaset metrw kwadratowy ch, od cholery pokoi, a raczej
apartamentw, basen, jacuzzi. Co ty lko chcesz Ale ty by tam sobie nie pobzy ka.

A.G.: A to niby dlaczego?

J.S.: Bo za seks francuski trzeba by o zapaci nawet pi stwek. Wy daby ty le? Nie
sdz. Ty jeste prakty czny inteligent. Ale eby nie by o za wesoo Przejciu lokalu
towarzy szy y dramaty czne okolicznoci. Ot Oczko wy sa tam ty ch swoich ruskich kilerw.
Mieli nikogo nie zabija, ty lko postraszy , ale goci ze specnazu zawsze swdz rce. Wy wizaa
si awantura i jeden z ochroniarzy pad trupem. Za to Oczko oczy wicie po latach dosta
zarzuty i pewnie troch posiedzi. Po zabjstwie kilerzy znw musieli si zmy , bo w Polsce si
zagotowao. Wkrtce such o nich zagin. Podejrzewam, e zatrudnili si gdzie w Niemczech.
A Marek M. uzna, e musi sobie poszuka innego ramienia zbrojnego. I jako trafi na tego
cieniasa Janusza T. Krakowiaka, z ktrego media zrobiy nastpc w prostej linii Ala Capone.
Media i prokuratura, ktra chciaa przy pisa cae zo na lsku jednej osobie. Owszem, Krakowiak
mia swoj grup na lsku, ale za bardzo nie podskakiwa, bo tam rzdzili wspomniani Simon,
Sandokan i jeszcze wielu inny ch. Jakby prbowa kozaczy , toby go zjedli. I nawet by po nim nie
zostaa gumka od gaci.

A.G.: A moe w ogle nie by przestpc, ty lko si za takiego podawa?

J.S.: Nie artuj! To, e by li znacznie mocniejsi od niego, nie znaczy, e przestrzega
dekalogu. To by psy chol, zwierzak. Naprawd zy czowiek. Kiedy robi napad na kantor, to nie
wy starczy o mu okra, ale jeszcze strzela do niewinnej kasjerki. Kawa chuja. Zasuy na
wy rok, ktry usy sza. A Oczko wy nis go na poziom, ktry nie by mu pisany. Nawiasem
mwic, T. nie speni pokadany ch w nim nadziei i na zlecenia Oczka okaza si zby t krtki.
A.G.: Skoro Krakowiak dziaa dla Oczka, to pewnie mia te co wsplnego z Fanchinim?
Obaj by li ze lska.

J.S.: Ale skd! To nie ta liga. Fanchini to nawet nie chciaby go chlapn fiutem w czoo.
Natomiast ukad OczkoFanchini przetrwa dugi czas. Jak Marek M. musia si salwowa
ucieczk, bo mu psy deptay po pitach, to wy jecha do Niemiec, gdzie mu wszy stko
zorganizowa Ry szard K. Oczy wicie nie za darmo, a za wy kony wanie zlece, ktry ch nikt inny
nie chcia si podj.

A.G.: Wy rokw wy dawany ch przez Fanchiniego?

J.S.: Fanchini by wa przewanie porednikiem. Wy roki wy dawali Ruscy. Zdarzao si, e


Oczkowi jechali do Hiszpanii, eby kogo odjeba, i wy wizy wali si ze swej roli doskonale.
Jedny m z jego zabjcw pracujcy ch dla Fanchiniego by Piotr R., ktry w pewny m momencie
wy jecha do Sztokholmu. Oczko uzna, e go zdradzi kolegw, i kaza co zrobi z ty m
problemem. Do Szwecji uda si zatem Jacek N., pseudonim Kato, i prbowa zastrzeli kompana.
Rani go ty lko, a mier poniosa narzeczona Piotra R., Monika.

Oczko mia za to y cie w bkicie. Kiedy ogldaem relacj z Formuy 1 w Monte Carlo.
Patrz i nie wierz wasny m oczom: zblienie na jacht, na ktry m popija szampana Oczko
w towarzy stwie Fanchiniego i Balbina (Zbigniew K., uwaany za kasjera mafii pruszkowskiej
przy p. A.G.). A obok nich Monia Elson.

A.G.: A to co za jeden?

J.S.: Daruj sobie lekcewacy ton. Nie chciaby spotka na swojej drodze Moni Elsona,
szczeglnie gdy by mia do ciebie jaki al. W najwikszy m skrcie to wczesny szef korporacji
zabjcw Soncewa. To wanie on podrzuci nam na przechowanie ty ch trzech kilerw. Rosjanin,
ale y dowskiego pochodzenia. Na szczcie obecnie jest mniej grony. Amery kanie wsadzili go
do puszki, z ktrej raczej nigdy nie wy jdzie.
A.G.: A wracajc do Fanchiniego. Kiedy znikn ci z oczu ostatecznie?

J.S.: Wiesz co? On by zawsze. Pojawia si, znika, pojawia znowu. Dziaa na miecie
take wtedy, kiedy by em ju wiadkiem koronny m. Prokuratura przy gotowy waa mnie nawet do
skadania zezna na jego temat, ale facet mnie ubieg i sam poszed na wspprac. To jest bardzo
inteligentny go i wie, jak spa na cztery apy. Nawet w sy tuacji, w ktrej wy daje si to
niemoliwe.

***

Rafa Ch. Czarny: Po raz pierwszy usy szaem o Fanchinim w 1993 roku, gdy pewien
bardzo bogaty polski biznesmen postanowi zorganizowa uprowadzenie Ry szarda K. Nie mam
pojcia dlaczego. Pewnie chcia wy cign od niego jak kas. Realizacja zadania miaa by po
stronie T., szczeciskiego gangstera. Dowiedzia si o ty m Oczko i puci w wiat taki przekaz:
Fanchini jest pod moj ochron i nie moe mu spa wos z gowy . Sprawa mao istotna,
epizod, ale uwiadomi mi, e ten Fanchini to kto znaczcy. Z czasem relacje Oczka
i Ry szarda K. staway si coraz bardziej zay e; to dziki Ry kowi Marek M. pozna
wspomnianego przez Mas Moni Elsona. A znajomo z szefem rosy jskich kilerw, pracujcy ch
dla Soncewa, stanowia niezy argument w rozmaity ch negocjacjach, nazwijmy to,
biznesowy ch.

Zreszt Oczko kiedy w mojej obecnoci powiedzia: Zakadamy sy ndy kat zabjcw
i bdziemy lata dla Fanchiniego.
Na pewno rozmaite ponure ty py krciy si przy biznesie, jakim by a dy stry bucja wdki
Kremly ovskay a. Jakim dziwny m trafem prawie wszy scy twrcy tego projektu rozstali si
z ty m wiatem tragicznie. Kiedy wspomniany T., ktry duo wiedzia, rozpru si do sprawy
Oczka, przedstawi bulwersujce szczegy : zginli dwaj rosy jscy y dzi, ktrzy by li w zarzdzie
firmy, a potem zosta uprowadzony (z lotniska) i zabity przedstawiciel firmy w Moskwie.
O ile wiem, Fanchini te by na celowniku, ale zapewni sobie siln ochron i przez pewien
czas nie wy chy la nosa ze swego domu w Antwerpii. Z dzisiejszej perspekty wy trudno zatem
ustali, kto kogo i za co zabi. Tam w gr wchodziy wielkie pienidze, wic po nitce do kbka
mona by o dotrze do prawdy.
Rzecz w ty m, e na jednego z ty ch zabity ch nieco wczeniej szy kowa zamach Fanchini.
Prawdopodobnie nie chcia si z gociem dzieli zy skami.
Odpali go mia, oczy wicie, Oczko, a raczej jego grupa. A jednak wwczas do tego nie
doszo. To znaczy facet zosta odpalony w Hiszpanii, podczas gdy chopcy od Marka M. zasadzali
si na niego w Belgii. Zamach mieli przeprowadzi: T., Mirek Maolat oraz Piotr R. Na okazj
odpalenia Ruskiego kupilimy w Szczecinie chorwacki pistolet maszy nowy marki Agram 2000.
Rzadka sztuka, niezawodna, cichutka, wy produkowana na bazie beretty M-12. Bro doskonale
znana z wojny w by ej Jugosawii, wy korzy sty wana gwnie przez chorwackich komandosw.
Zapacilimy za ni ponad dwa ty sice dolarw. Role ju by y precy zy jnie rozpisane kierowc
ekipy mia by Maolat, a do oddania strzau wy ty powano T.
Problem w ty m, e policja zarekwirowaa t bro, i to przez zupeny przy padek, ktrego
nie ma co tu opisy wa. A kilerzy, razem z Fanchinim, by li ju w ty m czasie w Belgii, gdzie
czekali na agrama. Czekali, ale si nie doczekali.
Po jakim czasie kariera Oczka zacza si chwia. W jakim sensie on sam jest sobie
winien. Facet, ktry patrzy na wiat przez szy b swojego ferrari, traci kontakt z rzeczy wistoci
i ma coraz wiksze problemy z samoocen. Wy dawao mu si, e jest Bogiem, a wcale nim nie
by . Wy wodzi si z lichy ch czworakw i te czworaki nigdy z niego nie wy szy. Zawsze chcia
mie wadz i rozkazy wa inny m bandy tom, takim jak ja, posy a ich na naprawd
niebezpieczne i plugawe roboty. A jednoczenie nie radzi sobie w kontaktach z silniejszy mi.
Kiedy przy jeda choby Sowik i mu pocisn, Oczko z miejsca karla. Ale nie to by o
najwaniejsze. Przede wszy stkim nie by o z niego poy tku jako z wodza. Kiedy zaczy si moje
problemy z prawem, kiedy konfidenci zrzucali na mnie wszy stkie winy grupy Oczka, poszedem
do Marka i mwi: Zrb co z ty m. By em twoim frajerem, zwy ky m popy chadem na dobre
i na ze, to teraz licz, e co z ty m zrobisz. Ale nic nie zrobi, zla mnie. Wtedy, za jaki czas,
powiedziaem mu: Dasz mi piset ty sicy marek (bo wtedy jeszcze by a taka waluta) i dalej
jedzisz swoim ferrari, a ja znikam. A jak i tego mi odmwisz, zaczn si pru i bdziesz mia
problem. Znw mnie zla. I teraz to on ma problem, bo opowiedziaem o jego przeszoci. Nikt
nie ma prawa mnie za to potpia. Zreszt wielu wsppracownikw Oczka w kocu odwrcio si
od niego i zaczo na bossa zeznawa. I tak ludzie, ktry ch dy ma, wy dy mali go bez my da.

***

Historia grupy szczeciskiej to temat na osobn ksik; same rewelacje Czarnego


zoy y by si na kilka rozdziaw, cho nie miay by ju zwizku z Fanchinim. Warto jednak
przy toczy jego opowie o Romanie R., pseudonim Arizona, bliskim wsppracowniku Oczka,
uwaany m za jednego z najwaniejszy ch czonkw zachodniopomorskiej mafii. Gdy w poowie
lat 90. Arizona znik bez ladu, pojawiy si spekulacje, e wiedzia zby t wiele o dziaalnoci grupy
Marka M., wic musia rozsta si z ty m wiatem. Rafa Ch. ma jednak w tej kwestii swoj
wasn, zupenie inn, bulwersujc teori.
Rafa Ch. Czarny: Arizona w latach 80. wsppracowa ze sub bezpieczestwa. To
by a tajemnica poliszy nela wielu o ty m wiedziao, ale nikt nie robi z tego problemu, bo
niejeden gangster, zwaszcza ze starszego pokolenia, mia na swoim koncie taki epizod.
Kiedy opowiedzia mi histori, jakby y wcem wy jt z sensacy jnego filmu. Ot gdy
PRL zmienia si w III RP, on akurat przeby wa na gocinny ch wy stpach w Niemczech. I wtedy
bezpieka (nie wiem, czy chodzio o suby cy wilne, czy wojskowe) zlecia mu zadanie: musi
wy kra walizk z baganika wskazanego samochodu. Co kradnie i komu nie jego rzecz. Zadanie
miaa wy kona trzy osobowa ekipa: Arizona, komandos z dowiadczeniem na misjach oraz pewna
kobieta z Berlina. Cena za usug 500 ty sicy marek, czy li fortuna. Dziaka Arizony miaa
wy nie 175 ty sicy. Grubo. Bardzo grubo!
Arizona do szy bko ustali a moe w kocu wy znali mu to ludzie z bezpieki? e chodzi
o samochd Stasi i materiay przemy sowe o znaczeniu strategiczny m. Enerdowska suba
bezpieczestwa doy waa swoich dni, ale wci by a grona i dziaaa ze wzmoon akty wnoci.
Pozy skiwaa materiay, za ktre niejeden rzd paciby miliony.
Pod koniec 1994 roku Arizona znik. Plotki w tej sprawie mnoy y si jak grzy by po
deszczu, a prawa rka Oczka, czy li Marek D., podj si poszukiwa na wielk skal. W ekipie
poszukiwawczej by em i ja.
Po jakim czasie D. dotar do komandosa. Ten powiedzia, e jego zdaniem Stasi odkry o,
kto jest sprawc wamania. Zrobio si gronie. Wkrtce przepada bez ladu kobieta z Berlina.
Czy li zniky ju dwie osoby z tej akcji. Podczas rozmowy z Markiem D. komandos by wy ranie
zesrany i najchtniej uciekby gdzie pieprz ronie. Ale przed subami tak atwo si nie ucieka.
Niedugo pniej komandos by ju dwa metry pod ziemi. Oficjalnie zmar na serce.
Po jakim czasie spotkaem si z emery towany m oficerem SB, ktry wy zna mi, e Urzd
Ochrony Pastwa prowadzi tajne ledztwo w sprawie zaginicia Arizony, ale trop prowadzi
wcale nie do Stasi, a do zachodnioniemieckiej agencji wy wiadowczej BND
(Bundesnachrichtendienst).
Czy rzeczy wicie taki by moty w zniknicia Arizony ? Czy wy koczy y go suby ? Nie
wiem, czy telnik musi sam wy cign wnioski.
Aha, emery towany oficer SB, ktry mi o ty m opowiedzia, zaraz potem zmar na serce.
ROZDZIA 14

Japoczyk na celowniku snajpera

Kiedy 28 lipca 2009 roku Wiaczesaw Iwankow, szerzej znany jako Japoczy k, udawa si
do modnej, cho niepozornej moskiewskiej restauracji Tajski So, nie przeczuwa, e bdzie jad
ostatni posiek w swoim y ciu. Japoczy k, uwaany za jednego z najwaniejszy ch bossw
w historii rosy jskiej mafii, uwielbia kuchni dalekowschodni. Tamtego dnia delektowa si jej
przy smakami. Nie spoy wa posiku sam towarzy szy o mu kilka osb, z ktry mi prowadzi
interesy, wic w pewny m sensie by o to spotkanie biznesowe. Niewy kluczone, cho nie
dowiedziono tego nigdy, e rozmowa doty czy a wprowadzony ch wanie przez wadze ogranicze
w organizacji gier hazardowy ch. Lecz co, co w intencji rzdzcy ch miao powikszy kontrol
nad t sfer rozry wki, w rzeczy wistoci otwierao nieograniczone moliwoci zarobku mafiosw.
Szedziesiciodziewicioletni Iwankow doskonale zdawa sobie z tego spraw i, jak utrzy muj
media, wiza wielkie nadzieje z decy zj Kremla.
Po skoczony m posiku Japoczy k wy szed na Koroszewskoje Szosse i ruszy w stron
samochodu. Dochodzio wp do smej czasu miejscowego. U boku szefa poda, jak zawsze,
ochroniarz, boss czu si wic bezpieczny. Nie wiedzia jednak bo niby skd? e na dachu
jednego z pobliskich wieowcw zainstalowa si snajper, ktry czeka cierpliwie. Gdy gangster
pojawi si w celowniku opty czny m karabinu dragunow, kiler nacisn spust. Trzy trafienia
w brzuch przeniosy Wiaczesawa Iwankowa do wiecznoci.
Nie nastpio to jednak od razu. Bandy ta walczy o y cie w szpitalu przez ponad dwa
miesice; zmar dopiero 9 padziernika. Cztery dni pniej pochowano go z gangsterskimi
honorami na moskiewskim Cmentarzu Wagakowskim, niedaleko miejsca spoczy nku poety
Siergieja Jesienina, barda Wodzimierza Wy sockiego czy pikarza Lwa Jaszy na.
Zamachowiec porzuci karabin na miejscu zdarzenia. Czy by mia ich wicej?
Zabjstwo Japoczy ka odbio si w wiecie szerokim echem. Iwankow by bowiem kim
znacznie wicej ni zwy ky m gangsterskim bossem. By celebry t, znany m po obu stronach
Atlanty ku, czowiekiem, ktrego historia stanowia temat wy kadw na kursach FBI.
Ta mier poruszy a take polskie rodowisko kry minalne, gdy Rosjanin utrzy my wa
dobre relacje z niektry mi bossami znad Wisy. Ba, uwaali go oni za uosobienie sukcesu, cho
okupionego latami odsiadki i ca mas wrogw.
Umara legenda.

***

Urodzony w gruziskim Tbilisi, w 1940 roku, Iwankow swoj ksy wk zawdzicza nieco
azjaty ckim ry som twarzy. Od wczesnej modoci fascy noway go rodowiska przestpcze,
ktry m w czasach Stalina, a potem Chruszczowa, by o cakiem blisko do anty komunisty cznej
opozy cji. A raczej do spoeczny ch wy rzutkw, ktre nie godziy si z panujcy m w ZSRR
porzdkiem, a wiksz cz y cia spdzay w guagach. Razem ze zwy ky mi kry minalistami.
Iwankow szy bko przenikn do modzieowej subkultury, ktra okrelaa si mianem
zodziejskiego wiata. Jej czonkowie y li poza prawem i prawem gardzili. Pniej Japoczy k
doklepa do bandy Giennadija Korkowa, znanego jako Mongo (zapewne te o azjaty ckich
ry sach), i razem z ni chodzi na przestpcze akcje. Jako dobrze rokujcy zapanik doskonale
nadawa si do rozwiza siowy ch.
W 1970 roku, ju za Leonida Breniewa, 30-letni Japoczy k trafi do wizienia za rozbj.
Tam zetkn si po raz pierwszy ze wiatem znany m mu doty chczas wy cznie z opowieci.
Wy trzy ma, a po wy jciu na wolno powrci do dziaalnoci przestpczej. I to na grubo. Po
napadzie z broni w rku, a nastpnie aresztowaniu w 1980 roku, usy sza wy rok 14 lat wizienia.
A to oznaczao, e wolno ujrzy dopiero jako pidziesicioczterolatek.
Radziecki wy miar sprawiedliwoci okaza si jednak agodny, bo Iwankow spdzi pod cel
zaledwie jedenacie lat. Ale nie by to czas stracony, bo w wizieniu Iwankow zdoa wspi si
na wszy stkie szczeble bandy ckiego wtajemniczenia i osign bardzo mocn pozy cj
w subkulturze. Zosta worom w zakonie. Porwnanie go z rodzim gry pserk by oby o ty le
prawdziwe, co my lce. Polscy gry psujcy fakty cznie stanowi swego rodzaju penitencjarn
elit, ale nie maj a takiej wadzy na mafijny ch szczy tach, jak zodzieje w prawie.
A przy najmniej nie wszy scy. Natomiast niemal wszy scy bossowie radzieckich, a potem
rosy jskich czy kaukaskich, wielkich struktur przestpczy ch musz nosi to zaszczy tne miano. Jak
choby szefowie grupy znanej take jako bra (bratwa) soncewska, wy wodzcej si spod
Moskwy.
Z biegiem lat godno wora w zakonie tak bardzo zy skaa na wartoci, e traktowano j
niemal jak ty tu szlachecki. Jednak Misha Glenny, czsto cy towany przeze mnie autor ksiki
McMafia. Zbrodnia nie zna granic*, ujawnia wsty dliwy proceder uprawiany przez rosy jskich
mafiosw: W przeciwiestwie do trady cy jny ch amery kaskich i woskich mafii, czonkowie
rosy jskich gangw nie s poczeni wizami rodzinny mi. Kody zodziejskiego wiata (ktre
obdarzay worw honorem i uznaniem) przetrway ty lko kilka miesicy w pry mity wny m
kapitalizmie rosy jskim. Wkrtce ju ty tu wora by na sprzeda. Zamiast pracowa na niego,
spdzajc lata w wizieniu, mona go by o po prostu kupi. Przez to autory tet wora straci na
znaczeniu i szty wna zodziejska hierarchia panujca w radzieckich wizieniach zawalia si
w obliczu gangw uliczny ch i siatek przestpczy ch.
Jednak Iwankow, i inne sy nne tuzy z pocztkw rosy jskiej mafii, za swj ty tu nie zapaci.
Wprawdzie zodziejem w prawie Japoczy k zosta ju w 1974 roku, podczas wspomnianej
odsiadki w wizieniu Buty rki, ale zdoby cie rzeczy wistego miru w rodowisku przestpczy m zajo
mu troch czasu.
Kiedy w 1991 roku wy szed na wolno, od razu doczy do Soncewa, ktrego patentem
na szy bkie wzbogacenie si by a ochrona moskiewskich lokali gastronomiczny ch i generalnie
maego biznesu (by moe to od Rosjan pomy s ten przejli gangsterzy z Woomina, ktrzy
w pierwszej poowie lat 90. prbowali obj opiek warszawskie restauracje). Do bratwy naleay
takie tuzy radzieckiej gangsterki jak Siergiej Michajow (uwaany za twrc grupy ) czy Asan
Usojan, Kurd, szerzej znany jako Dziadek Hassan. To dziki nim, a take przechodzcy m na
stron bezprawia ludziom ze sub specjalny ch, przestpczy biznes kwit z miesica na miesic,
wzbogacajc si o coraz to nowe sektory. Z Zachodu py ny kradzione samochody,
z Afganistanu heroina. Za gangi z krajw by ego ZSRR zostay potny mi eksporterami broni.
Misha Glenny, bry ty jski znawca tematy ki mafijnej, wielokrotnie zajmowa si rosy jskim
podziemiem kry minalny m, w ty m take grup soncewsk. We wspomnianej ksice przy toczy
midzy inny mi wy powied pracownika FBI Bobby ego Levinsona, ktry analizowa przy chody
rosy jskich gangsterw: Soncewo dziaao inaczej ni inne grupy i tutaj kry si klucz do ich
sukcesu. Kada bry gada z wasny m przy wdc dziaaa autonomicznie, zarabiajc dla siebie
pienidze. Kada bry gada oferowaa wasn ochron i robia swoje przekrty. Gotwka nie
spy waa do centralnego przy wdztwa bractwo by o lun konfederacj i zostawiao swy m
czonkom du swobod dziaania. Najwy ej postawieni przy wdcy by li znani jako Wielka
Czwrka; w jej skad wchodzi midzy inny mi Michajow. Oni rwnie prowadzili wasne
interesy, ale zy ski dzielili na cztery czci.
Prawd powiedziawszy, pod ty m wzgldem Soncewo bardzo przy pominao pruszkowsk
mafi, ktra take stanowia co w rodzaju lunej konfederacji grup podlegy ch ciau, ktre
prokuratura okrelia mianem zarzdu. Ciekawe, kto kopiowa cudze wzory ?
Iwankow by jedny m z gwny ch koordy natorw soncewskiego sy ndy katu. Za jego
czasw pojcie ruskiej mafii przekroczy o granice Rosji i stao si sy nonimem bezwzgldnej
skutecznoci na cay m wiecie.
Japoczy k rs w si, co wcale nie podobao si jego kompanom, ktrzy spodziewali si
raczej, e stary boss bdzie postaci-legend, pozbawion realnej wadzy. Dlatego szy bko
znaleziono mu fuch, wprawdzie prestiow, ale pozwalajc trzy ma Iwankowa na dy stans od
Moskwy. Mianowano go rezy dentem Soncewa na Stany Zjednoczone. Nie, nie by a to
by najmniej jedy nie sy nekura majca osabi wpy wy Japoczy ka w braci. Mafia znad Moskwy
naprawd rozwijaa dziaalno po tamtej stronie Atlanty ku i potrzebny jej by silny czowiek,
potraficy podporzdkowa sobie rozproszone grupy i nawiza kontakt z lokalny mi przestpcami
(Japoczy k utrzy my wa dobre relacje z przedstawicielami osawiony ch nowojorskich klanw
Gambino, Lucchese i Colombo). Czerwony ojciec chrzestny , jak okrelano Iwankowa
w Amery ce, zamieszka w luksusowej dzielnicy Brighton Beach na Brookly nie, skd zarzdza
swoimi ludmi.

Fot. Wojciech Rzazewski/East News

Kierowa take gangsterami innego soncewskiego bossa, Siergieja Mogilewicza, ktry


podobnie jak Iwankow by akurat na wy stawce (czy li na wszelki wy padek wy jecha na jaki
czas z Rosji). On jednak wy bra Izrael, ktry akurat w wy niku operacji Most, polegajcej na
przerzuceniu kilkuset ty sicy y dw z krajw by ego ZSRR do Ziemi witej sta si now
ojczy zn dla wielu oby wateli radzieckich. Natomiast sporo podwadny ch Mogilewicza trafio do
Amery ki.
Nawiasem mwic, bandy ci ze Wschodu jedzili wszdzie i robili interesy, gdzie si ty lko
dao: od Afganistanu przez Europ Zachodni po USA i Kolumbi.
Wkrtce Japoczy k rozszerzy swoj dziaalno o kolejne stany : Pensy lwani i New
Jersey. Zajmowa si gwnie czerpaniem zy skw z nielegalnego hazardu i handlu narkoty kami,
ale szy bko zorientowa si, e wielkie pienidze mona wy cign take z firm doradztwa
inwesty cy jnego, wy muszajc haracz od ich wacicieli. Zainteresowa si jedn z nich, nalec
do Rosjan, i zacz wy sy sa z niej pienidze; w sumie przej prawie trzy miliony dolarw! Ale
wtedy na trop jego dziaalnoci wpada FBI i 8 lipca 1995 roku aresztowaa Iwankowa. Gdy do
jego mieszkania wkroczy li agenci, znaleli kilkaset ty sicy dolarw, bro i znaczn liczb
paszportw.
Japoczy k trafi do wizienia, ale po pewny m czasie rosy jscy ledczy zaczli stara si
o zgod na jego ekstrady cj, podejrzewajc go o zlecenie zabicia dwch Turkw w 1992 roku.
W 2004 roku Iwankow stan na rosy jskiej ziemi, jednak zarzutu udziau w zabjstwie nie udao
si udowodni.
Szy bko zaangaowa si dziaalno mafijn. A poniewa trwaa wwczas wojna stary ch
soncewskich z mody mi wilkami, a take Rosjan z kaukaskimi gangsterami, powszechnie
szanowany Iwankow mg odegra rol arbitra w niejedny m sporze.
Raz jeszcze oddajmy gos Mishy Glenny emu. W konflikcie midzy Sowianami
a gangami z Kaukazu mogy istnie elementy etnicznej nienawici, ale za sugesty wn retory k
stay przewidy walne moty wy ekonomiczne. Od 1988 do 1990 roku Czeczenom udao si
wy walczy od Soncewskiej Braci czciow kontrol nad Portem Poudniowy m (w Moskwie
przy p. A.G.) oraz opanowa niektre najwaniejsze obszary handlu samochodami.
Najgoniejszy konflikt midzy oboma gangami mia miejsce latem 1993 roku, kiedy Soncewo
i czeczescy gangsterzy wzili udzia w strzelaninie w kinie Kazachstan. Zgin wwczas jeden
z najsawniejszy ch czonkw bractwa, Cy klop. Ale Michajow i jego ludzie powoli odzy skiwali
sw pozy cj w Moskwie.
Jednak nie oznaczao to koca rozlewu krwi. Do gwatowny ch star dochodzio jeszcze
przez ponad dziesi lat!
Jedno z nich, szczeglnie krwawe, grozio destabilizacj caej postradzieckiej sceny
gangsterskiej wojna pomidzy wspomniany m Dziadkiem Hassanem a Gruzinem Tarielem
Onianim przy bierao na sile i pocigao za sob kolejne ofiary. Szerokim echem, nie ty lko
w Rosji, odbi si policy jny szturm na jacht Onianiego, na ktry m zwanieni gangsterzy mieli
pono wy jania sobie wszelkie nieporozumienia. Za kratki trafio wwczas wielu uczestnikw
tego spotkania, ale gwni bohaterowie pozostali na wolnoci. I nadal toczy li wojn.
Iwankow podj si roli mediatora, ale szy bko stao si jasne, e trzy ma stron kompana
z dawny ch lat, Asana Usojana. By moe dlatego wanie musia rozsta si z ty m wiatem?
Arbiter, jak wiadomo, musi by bezstronny, a nie drukowa mecze, udajc y czliwo wobec
obu przeciwnikw. Nawiasem mwic, cztery lata pniej (w sty czniu 2013 roku) jeden z nich,
Dziadek Hassan, zosta zastrzelony i spr wy gas mierci naturaln. Oniani natomiast od 2010
roku oglda wiat przez kraty.
Ty lko czy rzeczy wicie Japoczy k zgin dlatego, e poredniczy pomidzy dwoma
bossami? Tak utrzy muj media, ale wy daje si, e powodw mogo by wicej. Ostatecznie
Iwankow duo wiedzia, naprawd bardzo duo, take o powizaniach wiata biznesu i polity ki
z mafi. I nie wszy stkim zaleao, aby ta wiedza ujrzaa wiato dzienne.
On sam powiedzia kiedy : Nikogo si nie boj. Na ty m wiecie nie ma ani jednej osoby,
ktrej nie mgby m spojrze prosto w oczy .
mier jednak patrzy a na niego przez celownik opty czny.
* Wy dawnictwo W.A.B. 2009.
ROZDZIA 15

Litewski cznik

Pienidze, ktre soncewska mafia zarabiaa take dziki interesom z Pruszkowem, trafiay
do bankw w rny ch krajach, od litewskich po te dalekowschodnie. Rosy jscy bossowie by li
przekonani, e ich rodki zdeponowane poza Rosj s bezpieczne. I nawet jeli wadze w Moskwie
zaczn dry temat nielegalny ch zy skw, gangsterska fortuna pozostanie nietknita. Albo
naruszona w niewielkim stopniu.
Dlatego spory m zaskoczeniem nie ty lko dla mafiosw by a decy zja litewskiego sdu
najwy szego, ktry orzek w 2013 roku, e pastwo moe konfiskowa depozy ty nalece do
rosy jskich grup przestpczy ch. Chodzio o niebagateln sum 32 milionw litw, czy li okoo 30
milionw zoty ch, znajdujc si na koncie w banku Ukio.
Bank ten znalaz si pod lup ledczy ch kilka lat wczeniej, gdy na jego konta zaczy
wpy wa olbrzy mie przelewy z komercy jnego rosy jskiego banku Discount. Beneficjentami
wpy ww by y firmy zarejestrowane w rny ch krajach: Machinery Trade SA czy Advanta
Corporation.
Okazao si, e Discount utraci licencj na prowadzenie dziaalnoci bankowej, a jego
szefowie s podejrzewani o udzia w praniu brudny ch pienidzy. Tak si zoy o, e kilka dni po
ty m wy darzeniu zastrzelono Andrieja Kozowa, wiceprezesa Centralnego Banku Rosji, ktry
dopatrzy si w dziaalnoci Discountu ogromny ch nieprawidowoci.
Gwny udziaowiec banku Ukio Wady mir Romanow (rwnie gwny udziaowiec
szkockiego klubu pikarskiego Hearts) zbieg z Litwy i wy stpi o azy l w Rosji, ktry mu zreszt
przy znano.
Na rosy jskich bossw pad blady strach. Wprawdzie strata rwnowartoci 38 milionw
zoty ch nie by a poraajca (cho, oczy wicie, niemia), ale moga okaza si kamieniem
wy woujcy m lawin. Precedensem, ktry podchwy c inni. To jednak osobny temat.
Dlaczego Rosjanie tak chtnie lokowali swoje pienidze na Litwie? Odpowied jest prosta
tamtejsze struktury przestpcze utrzy my way dobry kontakt z Soncewem, a ich macki sigay
wadz. Na czele litewskiego podziemia kry minalnego sta Henrikas Daktaras, ktrego historia,
z upadkiem wcznie, jako y wo przy pomina dzieje niektry ch pruszkowskich bossw.

***

Gdy w upalny wrzeniowy dzie 2009 roku oddzia bugarskich anty terrory stw wkroczy
do jednej z rezy dencji w nadmorskim Kranewie, jej waciciel osun si bezwadnie na ziemi.
Brodaty mczy zna, przedstawiajcy si ssiadom jako Kosta, przey tak wielki szok, e straci
przy tomno. Policjanci jednak doskonale wiedzieli, e to gra szczwanego lisa, dla ktrego widok
karabinowy ch luf to chleb powszedni. Skuli zatem zatrzy manego i zawieli na komend. Tam
przy pomnieli mu, e nie jest adny m Kost, a najgroniejszy m litewskim bossem i nazy wa si
Henrikas Daktaras. I poszukiwany jest midzy narodowy m listem goczy m.
Poszukiwania 52-letniego mafiosa trway do dugo, bo udao mu si zmy li pogo.
W rodowiskach przestpczy ch kry a wiary godna legenda, jakoby Daktaras ukry wa si na
hiszpaskim wy brzeu. Czy li tak jak Andrzej Z. Sowik, ktry w 2001 roku zosta aresztowany
(razem z dwoma inny mi polskimi gangsterami) w miejscowoci Casa Gaudia w okolicach
Walencji. Przez pewien czas ibery jskie plae tumnie odwiedzali ludzie, ktrzy w swoich krajach
mieli powane problemy z wy miarem sprawiedliwoci.
Nastpnego dnia po zatrzy maniu Litwina szef bugarskiego resortu spraw wewntrzny ch
Cwetan Cwetanow potwierdzi, e Kosta to Daktaras, boss, ktrego nazwisko znane jest w caej
niemal Europie. Gdy Litwa wy stpia o ekstrady cj zatrzy manego, Sofia nie robia problemw.
Niespena miesic pniej Daktaras znalaz si w ojczy nie i stan przed obliczem prokuratora.
Boss z Kowna pewnie jeszcze dugo wy legiwaby si na bugarskim socu, gdy by nie
pogry go jeden z jego ludzi. Nakoniony do wsppracy z organami cigania gangster Vitalijus
Latunas wy jawi miejsce poby tu szefa. Razem z nim aresztowano take jego sy na Enrikasa,
uwaanego za potentata na litewskim ry nku narkoty kowy m.
Daktarasowi przy pisuje si zlecenie wielu zabjstw, cho trudno uwierzy , aby udao si
go skaza za trzy dzieci gw (taka liczba pojawia si w doniesieniach prasowy ch). Wiadomo
jedno Litwin by nadzwy czajny m brutalem. Nawet w rodowiskach przestpczy ch uwaano, e
lepiej si stanie, jeli zniknie. Sidmego padziernika 1993 roku przeprowadzono nawet na niego
zamach kilerzy wpadli do jego ulubionej restauracji Villa, strzelajc z broni maszy nowej do
wszy stkich klientw. Pi osb ponioso wwczas mier, ale Daktaras, znany take jako Heny te,
uszed z y ciem. To, co wy darzy o si wwczas w Kownie, jako y wo przy pomina pniejsz
egzekucj przeprowadzon w warszawskiej restauracji Gama w marcu 1999 roku. Tam take
zgino pi osb, przy czy m adnej z postronny ch nic si nie stao.

Fot. Adam Chelstowski/Forum

Egzekucj na Daktarasie zleci jego gwny konkurent Romantas Ganusauskas, noszcy


pseudonim Mongo. Jednak wkrtce po dramaty czny ch wy darzeniach w Villi Mongo znik.
Daktaras wy gra kolejn parti mafijny ch szachw.
Kariera Heny tego przebiegaa ty powo dla przestpcw z jego pokolenia w tej czci
wiata. y cia uczy si podczas kolejny ch odsiadek w radzieckich wizieniach i obozach pracy,
i tam te zetkn si z worami w zakonie, ktrzy stworzy li soncewsk mafi. Po raz pierwszy trafi
za kratki w 1976 roku, jeszcze za ZSRR. Siedzia w rodzinny m Kownie i w kolonii karnej
w Nowosy birsku.
Jako przestpca zajmowa si niemal wszy stkim: kontrolowa ry nek narkoty kowy,
handlowa kradziony mi na Zachodzie samochodami. Spore zy ski czerpa z haraczy i wy musze
rozbjniczy ch.
Wprawdzie jego edukacja nie trwaa zby t dugo i zakoczy a si na szkole podstawowej,
ale Daktaras bardzo ceni ksiki, w ktry ch prbowa znale odpowied na odwieczne py tanie:
jak y ? Jako e najbardziej przy pada mu do gustu sy nna powie Maria Puzo Ojciec chrzestny,
Heny te postanowi y jak Don Corleone. I trzeba przy zna, e to postanowienie udao mu si
zrealizowa.
Jak podkrelaj litewscy komentatorzy, Daktaras nie odnisby takiego sukcesu
w przestpczy m biznesie, gdy by nie otoczy si przy jacimi z polity cznego establishmentu.
Zawsze zabiega, by uwaano go za czowieka zapraszanego na salony, nawet jeli ich gospodarze
nie potwierdzali ty ch zaprosze publicznie.
Jedny m z protektorw Daktarasa mia by prokurator generalny Arturas Paulauskas
(w latach 20002006 szef litewskiego parlamentu). Jak twierdzi boss w swej ksice Islikti
zmogumi (Pozosta czowiekiem), niektrzy biznesmeni proponowali mu wsplne interesy, ale pod
warunkiem, e bdzie w nich uczestniczy take Paulauskas. Nazwisko prokuratora,
pozostajcego w dobry ch relacjach ze wsplnikami Daktarasa, miao otwiera drzwi do
kolejny ch zlece i przetargw. Rzecz w ty m, e to wersja mafiosa. Prokurator Paulauskas
w latach 90. zasy n bowiem jako pogromca przestpczoci zorganizowanej i by moe w ten
sposb przestpca chce go zdy skredy towa.
Pogoski o dziwny ch zwizkach Daktarasa z polity kami pojawiy si take pod koniec lat
90., gdy gangster, skazany w 1996 roku, wy szed z wizienia za dobre sprawowanie. Ot wedug
czci opinii publicznej przedstawiciele establishmentu, przeraeni spadkiem zy skw z handlu
narkoty kami, mieli uwolni gangstera, by ten na nowo zorganizowa lukraty wny proceder.
Narkoty ki na wielk skal produkowao si wwczas w miejscowoci Domeikava, zwanej
potocznie litewsk Sy cy li, a gdy zabrako twardej rki bossa, znienacka wy sech strumie
pienidzy. Zabrako skutecznej windy kacji, ktra przekazy waaby je przedstawicielom wadzy,
zainteresowany m rozwojem ry nku.
Pono wanie dlatego Daktarasa wy puszczono zza krat. I przez pewien czas wy dawao si
nawet, e przed szefem mafii ry suje si wietlana przy szo.
A jednak Heny te w kocu uciek z kraju i sprbowa uoy sobie y cie na Bakanach.
Czy by uzna, e polity czni patroni przestali go uwaa za swojego czowieka? A moe jedy nie
uroi sobie ich opiek?
Zamiast epilogu

To, czy m obecnie zajmuj si dawni pruszkowscy bossowie, okry te jest mg tajemnicy.
Z jednej strony szefowie rozbitej mafii nie chc, aby kto pokrzy owa im interesy, z drugiej za
pewnie niezrcznie im przy zna si, e nie wszy stko poszo tak dobrze, jak zakadali. Co jaki czas
pojawiaj si informacje, jakoby krcili si przy ry nku paliwowy m czy przy firmach
deweloperskich. e korzy stajc z porednictwa supw, tworz legalne firmy za pienidze
z przestpstw. Ale czciej s to wy my sy dziennikarzy ni stan fakty czny. Jeeli mafiosi nie maj
ochoty ujawnia szczegw swojej dziaalnoci biznesowej, zasaniaj si ty m, e przenieli
swoje interesy za ocean. A przy najmniej gdzie na kresy Europy. To tam wszy stko hula, a tutaj,
w Polsce, jedy nie wy daj pienidze i szukaj nowy ch moliwoci.
Poza ty m maj pen wiadomo, e kady ich krok jest obserwowany. e informatorzy
Centralnego Biura ledczego s w stanie namierzy ich dosownie wszdzie. Jeeli ktry kolwiek
z nich pojawi si w towarzy stwie dawny ch kompanw, naty chmiast wzbudzi to podejrzenia
ledczy ch, e oto odradza si grupa. I rozpoczn si dziaania prewency jne. Dlatego bossowie s
ostroni; dopiero ucz si funkcjonowa w nowy ch dla siebie warunkach. Wiedz, e prokuratorzy
nie odpucili i dr wiele tematw, ktry ch doty chczas nie udao si zakoczy przed sdem.
Jedno jest pewne mafiosi pragn przy pomina samy ch siebie sprzed ponad dziesiciu
lat, za wszelk cen tworz wic wok siebie aur dostatku. Dlatego nadal jed dobry mi
limuzy nami i by waj w hotelach i lokalach, w ktry ch rachunki nie s na kad kiesze. Czsto
mona ich spotka w towarzy stwie osb zamony ch i wpy wowy ch (take podczas rozmaity ch
imprez masowy ch), ktre uwaaj, e obecno u boku by ego bossa dobrze wpy wa na
wizerunek. Tak, tak! Twarz znana z kronik kry minalny ch sugeruje, e biznes jest dobrze chroniony.
e niby struktur przestpczy ch ju nie ma, ale by y mafioso moe skutecznie odstraszy
konkurencj. Nawet jeeli ma do dy spozy cji zaledwie wasne dwie rce
Ci, ktrzy rzdzili w pwiatku kry minalny m, nadal chc trzy ma fason i wy glda jak
gangsterzy z holly woodzkich produkcji. Niedawno w salonie znanego krawca, majcego swe
pracownie w luksusowy ch hotelach, pojawi si jeden z najbardziej znany ch bossw. Atelier
zagranicznego mistrza noy c znane jest w caej Europie; garnitury i koszule na miar szy j tu
nawet najwy si polity cy, krajowi i obcy. Noszenie ty ch strojw podnosi bowiem presti klienta,
lokujc go w szeroko rozumianej elicie. Oczy wicie ceny usug s bardzo wy sokie, ale noblesse
oblige.
Dawny gangster, ktry opuszcza zakad karny w bardzo eleganckim, najwy szej jakoci
garniturze, zamwi w salonie kilka koszul z najlepszej baweny. Przy mankiecie kadej kaza
wy haftowa monogram pierwsz liter swojej ksy wki.
To jego znak rozpoznawczy. A moe raczej marka?
Czy jeszcze robi na kim wraenie? Z pewnoci tak.
Gangsterska galeria wedug Masy

Andrzej Cz. Kikir


Zdecy dowanie bohater nie z mojej bajki. Jeeli gangster jest zy m czowiekiem z definicji,
to nie wiem, jak okreli Kikira. Zwy rodnialec? Kiedy , wraz z S., dokona napadu rabunkowego
na dom starszego maestwa pod Warszaw. Gdy staruszkowie postawili si, nie zamierzajc
wy jawi, gdzie trzy maj kosztownoci, Kikir i jego kompan zaczli ich przy pala i polewa
kwasem solny m. Oczy wicie wy cignli interesujc ich informacj Za to kiedy my
wy wielimy go do lasu (za wspprac z Dziadem), spieprza jak oparzony, bo wiedzia
doskonale, e z Pruszkowem nie ma artw. Razem z nim zawinlimy wtedy Andrzeja P.
Salaputa, ale temu nie udao si uciec; dosta omot i za siebie, i za kumpla. Kikir ju nie y je
zgin w gangsterskich porachunkach, nawiasem mwic, z rk dawny ch podwadny ch.

Andrzej G. Junior
Na pocza tku lat 90. wsplnik Piotra K. Bandziorka. Przez pewien czas rza dzili razem
w Srdmiesc iu (zanim dzielnice przeja Pruszkw). Pzniej Junior rozpocza kariere solisty
utrzy mujac ego dobre stosunki z mafia. W poowie lat 90. sprzy mierzy sie z Jeremiaszem B.
Baranina , reprezentujc jego interesy w kraju. Z czasem jednak coraz bardziej dokucza
i pruszkowskim, i woominskim, co skonczy o sie dla niego tragicznie. Zastrzelono go w przejsc iu
podziemny m przy hotelu Marriott w Warszawie.
Andrzej H. Korek
Szef gangu mokotowskiego wy wodza cy sie ze starej gwardii przeste pczej. Choc
teorety cznie stanowi konkurencje , grupa pruszkowska utrzy my waa z nim poprawne relacje.
Pruszkw i Mokotw przewaznie nie wchodziy sobie w droge . Jeeli mozna o kims powiedziec
gangster z klasa , to Korek zdecy dowanie zasuzy na to miano. Oczy wisc ie nie by swiety,
skrzy wdzic tez potrafi. W 2012 roku try buna w Strasburgu nakaza panstwu polskiemu
wy pacenie Korkowi odszkodowania w wy sokosc i 5000 euro za naruszenie prawa H. do
godnego traktowania za kratkami.

Andrzej K. Pershing
Jeden z najwazniejszy ch bossw Pruszkowa, choc nigdy nie wszed w skad tak zwanego
zarza du. Stworzy strukture konkurency jna wobec stary ch pruszkowskich. Intelektualnie przerasta
ich o gowe i najprawdopodobniej dlatego te gowe straci.

Andrzej Z. Sowik
Inteligentny. Umia wkrec ic sie na pruszkowski szczy t, choc jego przeszosc drobnego
zodziejaszka wcale tego nie uzasadniaa.

Artur B.
Poczatkowo niezy bokser, powiazany z grupa Barabasza. W latach 90. lata z Pruszkowem,
ale wszy stko, co zarobi, przepija. Alkohol sta sie ry cho przy czy na jego sm ierci.

Bogdan D. Dreks
Dua klasa. Gangster z talentem biznesmena, wy gadany, inteligentny, a nawet oczy tany,
ty le e oddajcy si gwnie lekturze pozy cji fachowy ch, czy li na temat mafii. Budzi sy mpati
i szacunek miasta; na przy kad taki Niko rozmawia z nim jak rwny z rwny m. W Poznaniu nikt
mu nie podskakiwa, bo Dreks by mocny, a na ukadach z nim wy chodzio si dobrze. Ze relacje
po prostu si nie opacay. W sumie szkoda, e czowiek z tak smy kak do biznesu postawi na
przestpczo.

Andrzej T. Tychol
Pochodzi z dosc zamoznej rodziny pry watny ch przedsie biorcw (w czasach PRL-u). Od
poczatku zawodowej kariery blisko zwiazany z Wojciechem P. Kocha piekne kobiety, nie gardzi
partnerkami kolegw.
Cruyff
Kariere przestepcza zaczy na w latach 80. jako czonek grupy Ireneusza P. Barabasza.
W Niemczech gwnie okrada sklepy. Po powrocie do Polski krec i sie przy Pruszkowie, ale
szy bko zosta wy proszony ze struktur, bo wielokrotnie wy kazy wa sie nielojalnosc ia wobec grupy.
Przenis sie do Szczecina, gdzie zgina w wy padku samochodowy m.

Czesaw B. Dzikus
Przedstawiciel starej gwardii, w latach 80. uwaany za jednego z najwaniejszy ch
pruszkowskich przestpcw. Jednak rola szefa go przerosa nigdy nie wszed do zarzdu, a nawet
zosta odsunity przez by y ch kompanw na boczny tor. Zmar na raka, czy li mierci jak na
gangstera niety pow.

Czesaw K. Ceber
Chop jak db, niestety o umy le nieco mniejszy ch rozmiarw. Silny, ale pry mity wny.
Pocztkowo kolegowa si z nami, lecz z biegiem czasu coraz bardziej podobao mu si u Dziada.
Pewnie marzy y mu si mafijne szczy ty, cho bdmy szczerzy nie by y mu pisane. Tak
naprawd gdy by nie porwanie sy na oraz mier w zamachu bombowy m w 1995 roku, posta
Cebra nie przebiaby si do mediw.

Dariusz B. Bysio
Moja prawa reka, czowiek od wszy stkiego, i od zarabiania pieniedzy, i od podawania mi
drinkw. Oddany mi jak mao kto. Aby tego dowie, podczas alkoholowej imprezy chcia uciac
sobie palec. Na szcze sc ie te autodestrukcy jne plany pokrzy zowaa moja zona.

Dariusz W.
Biznesmen powiazany z Wojciechem P., prowadzac y liczne interesy w USA. To on
pomg grupie pruszkowskiej nawia zac kontakt z kolumbijskimi kartelami. Oficjalnie udziaowiec
Telekomunikacji Polskiej SA, sprowadza do Polski ze Stanw Zjednoczony ch centrale do obsugi
numerw siedmiocy frowy ch.

Henryk N. Dziad
Dowdca grupy z Zabek, przez media uwaza ny za szefa mafii woominskiej. Wielu
dziennikarzy uwierzy o, ze by niewinny m starszy m panem, zakochany m w goe biach. Prawda
wy gla daa jednak zupenie inaczej zwy czajny wozak, ktry swietnie przy swoi sobie miejskie
cwaniactwo, sta sie bandy ta .

Ireneusz J. Gruby Irek


Jedna z najwaniejszy ch postaci grupy dzkiej. Pruszkowscy lubili go i akceptowali jako
szefa podziemia kry minalnego miasta wkniarek (pomoglimy mu nawet w starciu z ludmi
Nikosia). Gruby Irek by obdarzony takim ciosem, e pewnie wy graby w starciu
z niedwiedziem. Poza ty m mia wszelkie cechy przy wdcze, dziki ktry m trzy ma swoj
struktur za mord. Ty powy samiec alfa, ktry nie znosi sprzeciwu, a choby i drobnego
powtpiewania w suszno wasny ch decy zji. Jego ludzie po prostu bali si go i z tego strachu
zorganizowali zamach. Udany. Irek nie porzdzi dugo.

Ireneusz P. Barabasz
Legenda Pruszkowa. Przez pewien czas sta na czele pruszkowskiego podziemia
kry minalnego. Media, nieco na wy rost, okrzy kny go pierwszy m ojcem chrzestny m polskiej
mafii. W grupie wy kony wa do proste zadania, wy magajce siy fizy cznej i determinacji.
Zdarzao mu si my li adresy i poniewiera nie ty ch, co trzeba. Zgin w wy padku
samochodowy m.

Jacek D. Dreszcz
Stary recy dy wista. Mia kopot z dostosowaniem sie do nowy ch czasw, w ktry ch nie
mozna by o bezkarnie wy duby wac ludziom oczu i skrec ac im karkw. Wielki autory tet
w stoeczny m pswiatku kry minalny m przeomu lat 80. i 90. Zgina z ra k wasnego sy na
Cezarego (ktry tez zgina z ra k gangsterw).

Janusz P. Parasol
Jeden z liderw Pruszkowa, wy wodzac y sie z PRL-owskiej recy dy wy. Pry mity w,
troglody ta i sady sta, ktrego kobiety omijay szerokim ukiem. Mj zapieky wrg.

Jeremiasz B. Baranina
Taki sam peerelowski urka jak pruszkowscy starzy, ty le e z Galicji. By moe to krakowski
szny t sprawi, e media dostrzegy w nim kulturalnego, wy twornego gangstera, ktry m wcale nie
by . Ani specjalnie oby ty, ani przesadnie wszechmocny, jako boss wy kreowa si na kogo
w rodzaju Jamesa Bonda kry minalnego podziemia, rozdajcego karty w mafii i niezbdnego dla
sub specjalny ch. No i oczy wicie na uwodziciela pikny ch mody ch kobiet, w czy m pomg mu
osobliwy zwizek z Halin G. Ink. Tak naprawd w czasach rozkwitu Pruszkowa siedzia cicho,
a pniej wy jecha do Wiednia, gdzie zacz krci lody na wiksz skal. Szczy tem jego
moliwoci okazao si odpalenie ministra sportu Jacka Dbskiego; nie dowiemy si raczej, na
czy m polega konflikt midzy nimi. Ale jak nie wiadomo, o co chodzi

Jerzy W. Zaba
Twardy na miesc ie, potulny (przewaznie, choc z wy jatkami) pantoflarz w domu. Przez
lata zaopatry wa kraj w narkoty ki.

Karol S.
Czowiek, ktry posa w zaswiaty Mariana K., Ludwika A. i trzech ich zonierzy. Przez
duzszy czas naleza do grupy woominskiej, ale podobao mu sie to z kazdy m dniem mniej.
Uwaza , ze Maniek i Lutek ze ruja na jego ciezkiej pracy, i nie zamierza oddawac im dziaki,
jakiej oczekiwali. By charakterny m facetem, dla ktrego czarne by o czarne, a biae biae.
Gdy uzna, ze biay jest on, a jego szefowie stoja po ciemnej stronie mocy, zacza planowac
zamach. W ten sposb przeszed do historii jako autor najsy nniejszej egzekucji w dziejach
polskiej mafii.

Krzysztof K. Nastek
Bandzior od najmodszy ch lat, wy chowany na warszawskiej Woli, a konkretnie na
patologiczny m Gibalaku (okolice ulicy Gibalskiego, niedaleko Cmentarza Zy dowskiego). Razem
ze Sawomirem S. Krakowiakiem trzy ma dla Pruszkowa Srdmiesc ie. Na jego zy cie nastawao
wielu, choc nie zawsze chodzio o porachunki na tle finansowy m (czasami o kobiety ). Do
miejskiej legendy przeszed zamach na Nastka, przeprowadzony pod jedny m ze stoeczny ch
salonw gier gangster przezy wwczas ostrza z bliskiej odlegosc i (kiler strzela z zawilgoconej
amunicji). Nie umkna jednak przeznaczeniu i wreszcie zosta zabity.

Leszek D. Wanka (brat Malizny)


Zupenie niepodobny do brata, skonny do rozwiazan pokojowy ch, choc nie przesadzajmy,
swie ty na pewno nie by . Jeden z najinteligentniejszy ch stary ch, mafioso-dzentelmen.
W latach 80. uzalezni ty siac e Polakw od amfetaminy.

Ludwik A. Lutek
Drugi, obok Mariana K., szef Woomina. Obaj mieli w grupie tak sam pozy cj, by li
rwnoprawny mi partnerami, ty le e Stary Klepak, z zadatkami na despot i uzurpatora, lubi
pokazy wa, e to on rzdzi. Kiedy w gr wchodziy rozwizania nie siowe, a ekonomiczne, palm
pierwszestwa przejmowa Lutek, zdecy dowanie bardziej inteligentny od Maka i z szerszy mi
hory zontami (cho bez przesady ). Wy zion ducha, podobnie jak jego kompan, w Gamie.

Marcin B. Bryndziak
Szef jednej z bojwek Pruszkowa, przez duzszy czas mj ochroniarz. Przez moment silnie
zwiazany z Ry mpakiem. Czowiek, ktrego najlepiej by o omijac z daleka. Mwiono o nim, ze
gdy inni przestawali bic , on sie dopiero rozkre ca.

Marek Cz. Rympaek


Brutalny innowator. Dokona skoku ty siac lecia na konwj z pieniedzmi dla ZOZ-u. Autor
wielu zodziejskich patentw. Bali sie go nawet starzy.

Marek D. Dorian
Naprawde nazy wa sie inaczej, ale z rozmaity ch wzgle dw uznaem, ze w tej ksia zce
be dzie figurowa pod zmieniona tozsamosc ia . Legenda pswiatka warszawskiej Pragi, kierowca
Andrzeja K. Pershinga i jego bliski wsppracownik. Cie zko ranny w zamachu na swojego
szefa; kilerzy pomy lili obu me zczy zn.

Marek F. Western
Wy starczy spojrze na jego zdjcie i wszy stko robi si jasne: to jeden z ty ch, ktry udaje
kogo, kim nie jest. Ubrany w kowbojski kapelusz i skrzan kamizelk z frdzlami, stara si
upodabnia do bohaterw kowbojskich filmw, cho nie wiem, do czego by o mu to potrzebne.
Ostatecznie na Indian nie polowa, bo o ty ch w Wielkopolsce raczej trudno Pragn uchodzi za
mocnego i wpy wowego bossa, ale moim zdaniem stanowi co najwy ej kary katur szefa grupy
przestpczej. Tacy jak on krluj dzi w Internecie, wy graajc i pomstujc na inny ch, robic
z siebie twardzieli. Pod warunkiem e nie musz ujawnia tosamoci.

Marek M. Gruby Marek


Legenda nielegalnego hazardu czasw Polski Ludowej. Podobno hazard sta si jego
konikiem po ty m, jak wy gra motocy kl w kocielnej loterii. Razem z Pershingiem zorganizowa
poktne kasy no w sopockim Grandzie. Zmar w 2014 roku.
Marek M. Oczko
Szef szczecinskiego podziemia kry minalnego. Pocza tkowo rezy dent Pruszkowa na Pomorzu
Zachodnim, z czasem sie usamodzielni (oczy wisc ie za zgoda doty chczasowy ch mocodawcw).
Pozostawa w szczeglnie dobry ch relacjach z Andrzejem Z. Sowikiem (podobnie jak tamten
przy bra nazwisko zony ). Prawdziwy charakterny twardziel. Gdy wielu py tao, ska d wzia sie
pseudonim, przewaznie padaa odpowiedz: Bo ma parchawe oko. Dlaczego? Tego nie wiedzia
nikt.

Marian Kozina vel Ricardo Fanchini


lski wataka, ktry wielk karier zrobi za granic. Zwiza si z rosy jsk mafi, ktr
reprezentowa w rozmaity ch biznesach, porozrzucany ch po wiecie. Obecnie przeby wa
w amery kaskim wizieniu i prawdopodobnie sy pie kompanw. Uwaa si go za najsy nniejszego
gangstera o polskich korzeniach.

Marian K. Maniek vel Stary Klepak


Jeden z najwaniejszy ch bossw polskiej mafii. Razem z Ludwikiem A. Lutkiem rzdzili
grup woomisk. Obdarzony gangstersk chary zm wy wiera przemony wpy w na otoczenie.
By wa pory wczy, ale mona si by o z nim dogada nawet w trudny ch sprawach. Nie mona
tego powiedzie o jego sy nu Jacku K., ktry przej po nim sched. Maniek hartowa charakter
jak wikszo stary ch w peerelowskich wizieniach. Nalea do gry psujcy ch, naraony ch na
szy kany suby wiziennej. Do legendy przesza historia, jak to gry psujcy ch winiw
pierwszego dnia odsiadki wrzucano kolejno do furgonetki, ktra powoli kry a po dziedzicu
zakadu karnego; po kilku rundach z paki wy pada skatowany delikwent. Na tak przejadk
klawisze zaprosili take Maka. Po kilku kkach pojazd czule zwany kurwowozem zatrzy ma
si, a ze rodka spokojnie wy szed osadzony. Przy szy boss grupy woomiskiej by obdarzony
wielk si, umia si bi, wic poradzi sobie z oprawcami. Podobno odwetu nie by o. Maka
zastrzelono w warszawskiej restauracji Gama.

Mirosaw D. Malizna
Swoj gangstersk karier zaczy na jako takswkarz, wocy zodziei na akcje. Potem sta
si penoprawny m przestpc. Na pewny m etapie odbio mu i zacza sie uwaza c za szefa grupy.
Sta si wwczas naprawd niebezpieczny.

Nikodem S. Nikos
Legenda gdanskiego pswiatka kry minalnego. Skcony ze stary mi (a mj przy jaciel),
ponis sm ierc w jednej z gdy nskich agencji towarzy skich. Megaloman, choc z klasa . Mia wielkie
parcie na ekran, co zreszta zaowocowao jego wy ste pem w filmie Sztos.

Pawe M. Maolat
Jeden z wielu gangsterw o ty m pseudonimie, ten najbardziej znany. Kolejny
wy chowanek wolskiej patologii, czowiek niezwy kle brutalny. Fama gosia, ze zaszty letowa nad
Wisa dwch ludzi, ktry ch ciaa ukry tak skutecznie, ze nigdy nie zostay odnalezione.
Pocza tkowo lata z Jackiem D. Dreszczem i jego rodzina , a naste pnie u Pershinga zosta
kierowca Andrzeja K. oraz jego prawa reka. Ciagneo go do biznesu i polity ki; widziany by na
sy nny m pikniku SLD na strzelnicy w Rembertowie.

Piotr K. Bandziorek
Prawa reka woominskich bossw: Mariana K. Manka oraz Ludwika A. Lutka.
Niezwy kle barwna postac w warszawskim pswiatku. Naleza do ekipy, ktra pod koniec lat 80.
pacy fikowaa stoeczne dy skoteki. Silny i che tny do bitki. Jego grupa sc ia gaa haracze mie dzy
inny mi na Woli, Zoliborzu, a nawet na Pradze. Przez pewien czas ukry wa sie w Niemczech.

Rafa Ch. Czarny


Jeden z najbliszy ch wsppracownikw szczeciskiego bossa Marka M. Oczka.
Odpowiedzialny m.in. za dy stry bucj narkoty kw na Pomorzu Zachodnim. Pozbawiony
wsparcia ze strony by ego bossa (gdy policja zacza rozbija struktur), zacz zeznawa na
niego, przy czy niajc si do aresztowania i skazania Oczka.

Robert B. Bedzio
Jeden z najbliszy ch wsppracownikw Pershinga, jego ochroniarz. To on poinformowa
mnie o mierci Andrzeja K. W 2014 roku zosta zatrzy many przez CB pod zarzutem kierowania
odradzajcy m si gangiem oarowskim. Grupa ta miaa zajmowa si handlem amfetamin.

Robert F. Franek
Opodatkowa wszy stkie lokale z automatami do gry w Polsce. Swietny menedze r. Zarabia
dla mnie wielkie pienia dze. Naprawde by stry chopak.

Roman Z. Zachar
Ty powy pruszkowski bandzior, dobry wojownik, charakterniak. Zasy na ty m, ze podczas
pojedy nku na pie sc i w Mie dzy zdrojach zabi ratownika. Nie zrobi tego celowo, co uwzgle dni sa d,
skazuja c Zachara jedy nie na ptora roku wie zienia. Przez wiele lat sta na dy skotekowy ch
bramkach, obecnie wiedzie spokojne zy cie glazurnika.

Ryszard B.
Odsiaduje wy rok za zabjstwo Pershinga. Dziki zbrodni popenionej w grudniu 1998 roku
sta si jedny m z najgoniejszy ch zabjcw polskiej mafii, cho sam nigdy si nie przy zna do
tego czy nu. Przez pewien czas prbowano mu take przy pisa zabjstwo szefa policji Marka
Papay. Popierany przez Mirosawa M. Malizn, ten by y czowiek od wszy stkiego Nikosia zrobi
zawrotn karier w pruszkowskich strukturach. Wprowadzi do Pruszkowa niewielk, ale brutaln
ekip zapanikw z Pomorza. Zanim zosta gangsterem, realizowa si w biznesie, gwnie
samochodowy m.

Ryszard P. Krzys
Najblizszy mi czowiek z zarzadu Pruszkowa. Przez pewien czas sie przy jaznilism y, ale
szy bko zrozumiaem, ze zalezy mu ty lko na pienia dzach, ktre potrafiem zarabiac .
W rzeczy wistosc i by rwnie wredny, jak wiekszosc jego kompanw.

Ryszard Sz. Kajtek


Dusza czowiek, bardzo pomocny i wspczujac y. Jesli z biegiem lat utraci te dobre cechy,
to ty lko dlatego, ze zepsuli go kompani z Pruszkowa. Nie jego jednego, rzecz jasna. Przy jazni sie
ze wsplnikiem sy nnego watazki z lat 50. Jerzego Paramonowa.

Sawomir K. Chiczyk
Czonek grupy Dariusza B. By sia. Zajmowa si przewanie rozstrzy gniciami siowy mi,
ale zdarzao mu si gdy kompani nie widzieli odpuci dunikowi kar fizy czn. Zatrzy many
w Sopocie w 1994 roku, wraz z inny mi tuzami Pruszkowa.

Sawomir S. Krakowiak
Wsplnik Nastka. Zajmowa sie rwnoczesnie biznesem i gangsterka . Uwazany przez
niektry ch za szefa gangu sr dmiejskiego. Pogra zy go mie dzy inny mi swiadek koronny Piotr K.,
pseudonim Broda. Ten sam, ktrego zeznania posay za kraty niey jcego ju policjanta
Sawomira Opale .
Stanisaw K. Belfegor
Przez media okrelany mianem kasjera polskiej mafii. Niesusznie, cho fakty cznie mia
talent do robienia pienidzy. Wraz z brami D. Leszkiem i Mirosawem zajmowa si handlem
kokain. Take z nimi zaoy hurtowni, ktra staa si miejscem spotka polskiej elity
przestpczej.

Stanisaw M.
Biznesmen z Pomorza, luzno zwiazany z grupa pruszkowska, ale nie gangster. W latach 90.
czowiek niezwy kle ustosunkowany w kregach lokalnej wadzy. Jego nazwisko otwierao przed
nami wiele drzwi. W latach 90. wasc iciel luksusowego hotelu nad Baty kiem, a takze wspaniaej
rezy dencji przy berlinskim Kudammie oraz zamku w Badenii-Wirtembergii. Wasc iciel
najwie kszego kasy na w Gdy ni.

Wiesaw N. Wariat (brat Henryka)


Niewy kluczone, ze to on by prawdziwy m szefem grupy za bkowskiej. Osobowosc
absolutnie zgodna z ksy wka . Zgina tragicznie. Jak wielu.

Wojciech B. Budzik
Przedstawiciel starej pruszkowskiej recy dy wy. Prosty chopak, moe nawet przesadnie
prosty. Bliski kompan czonkw mafijnego zarzdu, sam jednak nigdy nie wspi si na szczy t.
Uczestnik sy nny ch wy darze w hotelu George w lipcu 1990 roku.

Wojciech K. Kiebacha
Mj przy jaciel z czasw powstawania grupy pruszkowskiej, potem zwia zany z jej
wrogami. Zosta zastrzelony pod sklepem spozy wczy m w Pruszkowie, ale media pisay, ze by to
sklep miesny. Ze by pasowao do Kiebachy.

Wojciech P.
Warszawski biznesmen. Amator luksusu i piekny ch kobiet, organizator wy borw Miss
Polski. Nie by czonkiem grupy pruszkowskiej, ale intensy wnie sie przy niej kre ci, sprawiajc
wrazenie czowieka doklepanego z miastem.
Zbigniew K. Ali
Weteran PRL-owskich zakadw karny ch. Uwaany za jednego z pierwszy ch szefw
grupy pruszkowskiej. Sw wiodc pozy cj utraci po bjce z Januszem P. Parasolem
(w efekcie starcia na czele grupy stan ten drugi). Pniej przez lata Ali dziaa z dobry m
rezultatem na wasny rachunek, trudnic si m.in. lichw.

Zbigniew . Hemla
Jeden z gangsterw, ktrzy swoja kariere zaczy nali na wy stepach gosc inny ch
w Hamburgu jako sklepowi zodzieje. By w ty m dobry, wiec zgromadzi wy starczajac e fundusze
do otwarcia juz w Polsce warsztatu tapicerskiego, ktry to interes dziaa po dzis dzien, a jego
wasc iciel nie ma nic wsplnego z przeste pczosc ia . Choc wy pisa sie z grupy pruszkowskiej,
pozosta lubiany przez jej czonkw.

Zbigniew M. Carrington
Jeden z ty ch, ktrzy dorobili si na przemy cie. Przy lgno do niego okrelenie krl
spiry tusu. Gdy by robi przestpcz karier w Pruszkowie, nie zaszedby tak daleko, ale na
pograniczu polsko-niemieckim konkurencja by a niewielka. Zosta bossem. Prowadzi nieustajc
krwaw wojn z Jackiem B. Lelkiem, miejscowy m ry walem; Pruszkw po cichu wspiera obu,
czekajc, ktry wy krwawi si szy bciej. Silniejszy okaza si Lelek.

Zbigniew N.
Krl spiry tusu, importer marki Roy al do Polski, gwny aktor tzw. Schnapsgate. Swoje
imperium tworzy w Hamburgu, w latach 80. Jego bliskim wsppracownikiem by w tamty m
czasie Fanchini. Zbigniew N. do nieba uda si 1 listopada 1991 roku, bezporednio swoim ferrari
testarossa, pod ktry m jego by y wsplnik podoy bomb.

Zbigniew T. Pastor
Drugi po Oczku mocny czowiek Szczecina. Gdy dochodzio do nieporozumien pomie dzy
Pruszkowem i Szczecinem, Pastor naleza do ty ch, z ktry mi mozna by o mediowac (choc ze
stary mi nie chcia gadac ). Kilka lat spe dzi w niemieckich wie zieniach, w Polsce w 2012 roku
dosta zaledwie 3,5 roku ograniczenia wolnosc i. Sa d uzna, ze Pastor sie zmieni i w chwili
wy dawania wy roku nie by juz takim samy m bandy ta jak jeszcze kilkanasc ie lat wczesniej.

Zbigniew W. Zbynek
Bardzo malownicza posta wrd pruszkowskich. Brutal. Wy chowany na bazarze, ale
obdarzony pewn kultur osobist. Na szersze wody wy py n, gdy ja ju zdoby em wy sok
pozy cj w przestpczej hierarchii. Zadbany (wosy obowizkowo na el), zawsze chtny do
zabawy (wpuszczaem go do Planety jako jedy nego gangstera z Pruszkowa), ze smy kak do
biznesu; upodoba sobie zwaszcza solaria i wy poy czalnie kaset wideo. W wolny ch chwilach lata
na dy skoteki z by y m karatek, niejakim Lewisem. Z luboci wszczy na tam burdy i masakrowa
przeciwnikw. Lubi bro paln i chtnie z niej korzy sta. Niektrzy odczuli to na wasnej skrze.
Take ci poznani na dy skotekach

Zdzisaw S. Sajmon
Jeden z najwaniejszy ch bossw lskiego podziemia kry minalnego. Przez pewien czas
wsppracowa z Pruszkowem, ale w pewnej chwili wsppraca ta zakoczy a si konfliktem.
Zastrzelono go w 1999 roku pod jego wasn knajp Zielone Oczko w Bdzinie. Wiele wskazuje na
to, e kilerw wy sa Ry szard B. Trady cje gangsterskie Sajmona konty nuowa jego sy n, zwany
Mody m Sajmonem.

Zygmunt R., ochrzczony przez media ksywka Bolo,

przez nas nazywany Zigim badz Kabanem


Perfidny intry gant, przebiegy, a przy okazji maniak seksualny. Damsko-meskie zabawy
najbardziej smakoway mu w trakcie Dziennika telewizy jnego. Mie dzy 19.30 a 20.00 nie wolno
by o go niepokoic .
Spis treci
OD NARRATORA. Jarosaw Sokoowski Masa
OD AUTORA. Artur Grski
Prolog
ROZDZIA 1. Zanim Pershing zosta Pershingiem
ROZDZIA 2. Barabasz: dobry chop o cikiej pici
ROZDZIA 3. Dzikus nie by a tak charakterny
ROZDZIA 4. Ali upokorzony
ROZDZIA 5. Malizna takswkarz o wybujaych ambicjach
ROZDZIA 6. Kaban Bolo Zigi
ROZDZIA 7. Chopak z Pragi, ktry nie chcia doczy do swoich
ROZDZIA 8. Przyjazny Kajtek. No, nie dla wszystkich
ROZDZIA 9. Antyterroryci w sopockich krzakach
ROZDZIA 10. Pocztwka od Pershinga
ROZDZIA 11. Rympaek i jego usypiacze
ROZDZIA 12. Jak Pruszkw nie podbi Ukrainy
ROZDZIA 13. Fanchini, Oczko i syndykat zabjcw
ROZDZIA 14. Japoczyk na celowniku snajpera
ROZDZIA 15. Litewski cznik
Zamiast epilogu
Gangsterska galeria wedug Masy

You might also like