You are on page 1of 17

Stanley Fish

Czy na tych wiczeniach jest tekst?


Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (62), 197-212

2000
Prezentacje

Stanley FISH
Czy na tych wiczeniach jest tekst?'

Esej ten ma podwjne rdo: w zdarzeniu, ktre dao mu tytu, oraz w ostatnio
opublikowanym tekcie Meyera Abramsa pt .Jak czyni rzeczy tekstami, otwartym
ataku na prace Jacques'a Derridy, Harolda Blooma i moje. Byem obecny przy tym,
gdy Abrams wygasza go w trakcie Seminarium im. Lionela Trillinga w 1978 roku
i pamitam, e bardzo si miaem wtedy, gdy mowa bya o Derridzie i Bloomie,
prbowaem si te mia, gdy mowa bya o mnie. Argumenty Abramsa s znane.
S to w istocie rzeczy te same argumenty, ktre wytoczy on swego czasu przeciwko
J. Hillisowi Millerowi w dyskusji o pluralizmie". W szczeglnoci oskara on ka-
dego Czytajcego Od Nowa" (Newreader") o granie podwjnej gry, o wprowa-
dzanie swojej wasnej strategii interpretacyjnej w momencie czytania kogo inne-
go, przy jednoczesnym milczcym poleganiu na wsplnych (communal) normach
w momencie komunikowania metod i rezultatw swojej interpretacji wasnemu
czytelnikowi" 2 . Miller, Derrida i inni pisz ksiki i eseje oraz bior udzia w sym-
pozjach i dyskusjach, uywajc standardowego jzyka po to, aby go zdekonstru-
owa. Sam fakt, e s oni rozumiani, jest argumentem przeciwko stanowisku, do
ktrego nakaniaj.
Jako przeciwargument byoby to prima facie wiarygodne wtedy, gdyby w gr
wchodzia jaka taka teoria, ktra czyni rozumienie niemoliwym. Jednake w teo-
rii Czytajcego Od Nowa rozumienie jest zawsze moliwe, lecz nie z zewntrz. To
znaczy, e przyczyna, dla ktrej mog mwi i zakada rozumienie tego, co m-
wi, przez kogo takiego jak Abrams, polega na tym, e mwi do niego z w n -
t r z a pewnego zbioru interesw i wzgldw, i to wanie przez odniesienie do nie-
go zakadam, e bdzie on sysza moje sowa. Jeli to, co nastpi, bdzie komuni-

S. Fish Is There a Text in This Class?, w: S. Fish Is There a Text in This Class? The Authority of
Interpretative Communities, Cambridge Mass., Harvard University Press 1980, s. 303-321.
2/
Partisan Review" 1979 nr 4, s. 587.

197
Prezentacje

kacj czy zrozumieniem, to nie dlatego, e on i ja podzielamy jaki jzyk w sensie


znajomoci znaczenia poszczeglnych sw i regu ich czenia, lecz poniewa
wsplny jest nam pewien sposb mylenia, pewna forma ycia, co umieszcza nas
w wiecie przedmiotw-ktre-znajduj-si-ju-na-swoim-miejscu, celw, de,
procedur, wartoci itd. Sowa, jakie wypowiadamy, bd odbierane jako sowa,
ktre z koniecznoci odnosz si do cech tego wanie wiata. Tak wic Abrams
i ja moglimy mwi o tym, czy wiersz jest sielank, czy te nie, argumentowa
i kontrargumentowa, dyskutowa dowody, przyznawa racj itd. tylko dlatego, e
wiersz" i sielanka" s dopuszczalnymi etykietkami, identyfikujcymi w obrbie
jakiego uniwersum dyskursu, w skad ktrego wchodz take warunki okrelajce
to, co moe liczy si jako znak identyfikacyjny, oraz sposoby dowodzenia, e znaj-
duje si on raczej tu ni tam. To wanie w obrbie zaoenia istnienia takich spo-
sobw, warunkw i klasyfikacji Abrams i ja moglimy si porusza; nie mogliby-
my tego w ogle czyni, jeli dla ktrego z nas rzeczy te nie byyby ju zaoone.
Podobnie nie wystarczyoby, aby przekaza komu z zewntrz" zbir definicji
(typu: wierszem jest...", gatunkiem [literackim] jest..."), poniewa po to, aby
uchwyci znaczenie jakiego indywidualnego terminu musi si ju rozumie
ogln dziaalno (w tym przypadku akademick krytyk literack), w odniesie-
niu do ktrej mona myle o tych rzeczach jako znaczcych. System pojciowy
(intelligibility) nie moe zosta zredukowany do jakiej listy rzeczy, ktre czyni on
zrozumiaymi. Abrams i ci, ktrzy si z nim zgadzaj, nie uprzytamniaj sobie, e
komunikacja ma miejsce tylko w o b r b i e jakiego takiego systemu (czy te
kontekstu, sytuacji lub wsplnoty interpretacyjnej), i e porozumienie osignite
przez dwie lub wicej osb jest waciwe dla tego systemu i obowizuje jedynie
w ramach jego ogranicze. Tak jak nie uprzytamniaj oni sobie, e porozumienie
takie wystarczy i e bardziej doskonae porozumienie, ktrego podaj - porozu-
mienie, ktre uskutecznia si powyej i w poprzek sytuacji - nie mogoby mie
miejsca, nawet jeli byoby dostpne, poniewa to tylko w [okrelonych] sytu-
acjach, z ich interesownymi okreleniami tego, co liczy si jako fakt, co mona po-
wiedzie, co bdzie uznane za argument, mona [w ogle] rozumie.
Eseje niniejsze byy pierwotnie wykadami wygoszonymi przeze mnie jako
Wykady Ku Pamici Johna Crowe'a Ransoma w Kanyon College w okresie od 8 do
13 kwietnia 1979 roku. W efekcie zostaem wcignity w trwajce tydzie semina-
rium, w ktrym wzio udzia okoo trzystu osb. Byo to dowiadczenie tyle pod-
niecajce, co wyczerpujce. Wyglda na to, e niektre z tych uczu podzielaa tak-
e publiczno, poniewa w recenzji napisanej dla gazety koledowej (zatytuowa-
nej Fish wabi publiczno) wspaniaomylny fragment o mojej zrcznoci intelek-
tualnej" zosta od razu skontrowany przez obserwacj, e nie trzeba dodawa, i
nie zawsze bya to zrczno dentelmena".

* * *
Pierwszego dnia nowego semestru do kolegi pracujcego na John Hopkins
University podesza studentka, ktra - jak si okazao - wanie zakoczya cykl

198
Fish Czy na tych wiczeniach jest tekst?

zaj ze mn. Postawia mu pytanie, ktre - sdz, e zgodzicie si w tej kwestii ze


mn - zostao doskonale w swej prostocie sformuowane: Czy na tych wiczeniach
jest tekst?" ( Is There a Text in This Class?"). Odpowiadajc z pewnoci tak do-
skona, e wprost nieuwiadamian (chocia opowiadajc mi t histori, mwi
on o tym momencie jako o wpadaniu w puapk"), mj kolega rzeki: Tak, jest to
Norton Antology of Literature", po czym puapka (zastawiona nie przez studentk,
lecz przez nieograniczon zdolno jzyka do bycia przystosowywanym [do oko-
licznoci]) zamkna si. Nie, nie - powiedziaa studentka. Chodzi mi o to, czy na
tych zajciach wierzy si w wiersze i takie rzeczy, czy moe tylko w nas?".
Mona (dla wielu jest to pokusa) czyta t anegdot jako ilustracj niebezpie-
czestw, ktre wynikaj ze suchania takich ludzi jak ja, ktrzy gosz niestabil-
no tekstu i niedostpno ostatecznych znacze. Ja jednak bd prbowa j od-
czytywa jako ilustracj tego, jak w ostatecznoci bezpodstawne s te obawy.
Ze wszystkich oskare wytoczonych przeciwko tym, ktrych Meyer Abrams
nazwa ostatnio Czytajcymi Od Nowa (New Readers) (Derrida, Bloom, Fish), naj-
bardziej uporczywe odnosz si do tego, e ci apostoowie nieokrelonoci i niede-
cydowalnoci ignoruj, nawet jeli sami si na nich wspieraj, normy i moliwo-
ci" osadzone w jzyku, jzykowe znaczenia", ktre sowa niewtpliwie maj, a w
ten sposb zachcaj nas do rezygnacji z naszej zwykej dziedziny dowiadczenia
w mwieniu, suchaniu, czytaniu i rozumieniu" dla wiata, w ktrym aden tekst
nie znaczy niczego szczeglnego" i gdzie nigdy nie moemy powiedzie, co kto
mia na myli, piszc co" 3 . Oskarenie mwi, e literalne czy te normatywne zna-
czenia s ignorowane przez dziaania kaprynych interpretatorw. Przypumy te-
raz, e chcemy sprawdzi to twierdzenie w kontekcie naszego przykadu. Jakie
jest dokadnie normatywne, literalne lub jzykowe znaczenie [pytania]: czy na
tych wiczeniach jest tekst?".
W ramach wspczesnej debaty krytycznej (tak jak z n a j d u j e ona swoje odbicie
na amach, powiedzmy, Critical Inquiry") zdaj si istnie tylko dwa sposoby od-
powiedzi na to pytanie: albo i s t n i e j e jakie znaczenie literalne naszego wyra-
enia i powinnimy mc powiedzie, jakie ono jest, lub te istnieje tak wiele zna-
cze, jak wielu jest czytelnikw i adne z nich nie jest literalne. A jednak odpo-
wied sugerowana przez moj ma histori mwi, e wyraenie nasze ma d w a li-
teralne znaczenia: w obrbie okolicznoci przyjmowanych przez mojego koleg
(nie twierdz, e zrobi on co, aby je przyj, lecz, e one byy ju z nim), wyrae-
nie to jest w sposb oczywisty pytaniem o to, czy istnieje jaki zalecany podrcznik
dla tego cyklu zaj, lecz w okolicznociach, ktre ulegy dla niego zmianie pod
wpywem zmieniajcej sytuacj odpowiedzi studentki, jest ono w sposb rwnie
oczywisty pytaniem o stanowisko zajmowane przez wykadowc co do statusu tek-
stu (stanowisko w obrbie zakresu stanowisk dostpnych we wspczesnej teorii
bada literackich). Zauwacie prosz, e nie mamy tutaj do czynienia z przypad-
kiem niezdeterminowania czy niedecydowalnoci [znaczenia], lecz zdetermino-

3
/ M.H. Abrams The Deconstructive Angel, Critical Inquiry" nr 3 (wiosna 1977), s. 431 i 434.

199
Prezentacje

wania i decydowalnoci, ktre zawsze maj ten sam ksztat i ktre mog si zmie-
nia, jak to ma miejsce w analizowanym przez nas przypadku. Mj kolega nie
waha si pomidzy dwoma (czy wicej) moliwymi znaczeniami naszego wyrae-
nia; byo raczej tak, e od razu uchwyci on to, co wydawao si znaczeniem pew-
nym w wietle jego, przyjtego z gry, rozumienia sytuacji, a wtedy natychmiast
uchwyci inne narzucajce si znaczenie, gdy jego rozumienie ulego zmianie.
adne z tych znacze nie zostao narzucone (ulubione wyraenie w polemikach
skierowanych przeciwko nowoczytaczom) na znaczenia bardziej standardowe
przez jaki prywatny, idiosynkratyczny akt interpretacji; obie interpretacje byy
funkcj publicznych i konstytutywnych norm (jzyka i rozumienia), przywoywa-
nych przez Abramsa. Idzie jedynie o to, e normy te nie s osadzone w jzyku
(gdzie mogyby one by odczytywane przez kadego, kto patrzy wystarczajco ja-
snym, tzn. nieuprzedzonym okiem), lecz w strukturze instytucjonalnej, w obrbie
ktrej syszy si wyraenia jako ju zorganizowane ze wzgldu na pewne przyjmo-
wane cele i zamiary. Poniewa zarwno mj kolega, jak i jego studentka s usytu-
owani w tej instytucji, ich dziaania interpretacyjne nie s wolne, lecz ograniczone
przez zrozumiale praktyki i zaoenia owej instytucji, a nie reguy i ustalone zna-
czenia jakiego systemu jzykowego.
Innym sposobem postawienia tej kwestii byoby powiedzenie, e adne odczy-
tanie tego pytania, ktre moglibymy dla wygody oznaczy jako czy na tych wi-
czeniach jest tekst?"l i czy na tych wiczeniach jest tekst?"2, nie byoby natych-
miast dane jakiemukolwiek rodzimemu uytkownikowi jzyka. Czy na tych wi-
czeniach jest tekst?"l jest moliwe do zinterpretowania lub odczytania jedynie
przez kogo, kto ju wie, co podpada pod ogln rubryk pierwszy dzie zaj"
(wie, co dotyczy nowych studentw, jakie biurokratyczne sprawy musz zosta
zaatwione, zanim zajcia si rozpoczn) i kto odczytuje dane wyraenie w wietle
tej wiedzy, ktra nie jest uywana po fakcie, lecz jest odpowiedzialna za ksztat,
jaki p r z y j m u j e fakt. Dla kogo, kogo wiadomo nie jest wypeniona ow wiedz,
czy na tych wiczeniach jest tekst?"l byoby tak samo niezrozumiae, jak czy na
tych wiczeniach jest tekst?"2 byoby niezrozumale dla kogo, kto nie byby wia-
dom kwestii dyskutowanych we wspczesnym literaturoznawstwie. Nie twierdz,
e dla niektrych czytelnikw czy suchaczy pytanie to byoby cakowicie niezro-
zumiae (w istocie rzeczy, w dalszej czci tego eseju bd dowodzi, e niezrozu-
miao w dosownym czy czystym tego sowa znaczeniu jest niemoliwoci), lecz
jedynie, e istniej tacy czytelnicy i suchacze, dla ktrych zrozumiao naszego
pytania nie przybraaby postaci, jak przybraa dla mojego kolegi. I tak np. moli-
wym jest wyobraenie sobie kogo, kto syszaby owo pytanie jako dotyczce
umiejscowienia jakiego obiektu, tj. jako wyraenie o postaci: Sdz, e zosta-
wiem mj tekst w tej sali [Fish wykorzystuje tu wieloznaczno sowa class", kt-
re oznacza take sal lekcyjn - przyp. tum.]; czy widzia go Pan?". Mielibymy
wtedy czy na tych wiczeniach jest tekst?"3 i moliwo, ktrej obawiaj si
obrocy tego, co normatywne i okrelone - moliwo nieskoczonego mnoenia
numerw [pytania], tj. moliwo istnienia wiata, w ktrym kade wyraenie po-

200
Fish Czy na tych wiczeniach jest tekst?

siada nieskoczon wielo znacze. Ale to wcale nie jest to, co sugerowaby nasz
przykad, jakkolwiek nie byby uoglniony. W kadej z sytuacji, ktre przedsta-
wiem (i w kadej, ktr mgbym jeszcze sobie wyobrazi), znaczenie wyraenia
byoby istotnie ograniczone, i to nie po tym co usyszano, lecz w samych sposo-
bach, na jakie m o g o b y ono by przede wszystkim usyszane. Nieskoczona
mnogo znacze napawaaby lkiem tylko wtedy, jeli zdania istniayby w stanie,
w ktrym nie byyby ju osadzone i nie pojawiayby si jako funkcja tej czy innej
sytuacji. Stan ten, jeli mgby zosta zlokalizowany, byby stanem normatywnym,
a byby czym zaiste kopotliwym wtedy, jeli norma [sama] byaby pynna \free-
-floating] i nieokrelona. Taki stan jednak nie istnieje. Zdania pojawiaj si tylko w
sytuacjach, a w obrbie tych sytuacji normatywne znaczenie jakiego wyraenia
bdzie zawsze oczywiste czy przynajmniej dostpne, chocia w obrbie innej sytu-
acji to samo wyraenie, ju nie takie samo, bdzie miao inne normatywne znacze-
nie, nie mniej oczywiste i dostpne. (Dowiadczenie mojego kolegi jest dokadn
tego ilustracj). Nie znaczy to, e nie ma sposobu, aby rozrni znaczenia jakie-
go wyraenia, ktre bd si pojawia w odmiennych sytucjach, lecz jedynie, e
rozrnienie to bdzie zawsze czynione na mocy naszego bycia w jakiej sytuacji
(nigdy nie jest tak, abymy si w jakiej nie znajdowali) i w innej sytuacji rozr-
nienie to zostanie rwnie uczynione, lecz inaczej. Innymi sowy, podczas gdy
zawsze jest moliwe, aby uporzdkowa i uszeregowa czy na tych wiczeniach
jest tekst?"l i czy na tych wiczeniach jest tekst?"2 (dlatego, e s one ju zawsze
uszeregowane), nigdy nie bdzie moliwe nadanie im jakiegokolwiek porzdku
raz-na-zawsze, porzdku, ktry byby niezaleny od ich pojawiania si lub nie po-
jawiania si w sytuacjach (poniewa to tylko w sytuacjach one si pojawiaj lub te
nie pojawiaj).
Istnieje jednake takie moliwe rozrnienie pomidzy nimi, ktre pozwala
nam powiedzie, e - w ograniczonym sensie - jedno jest bardziej normalne ni
drugie, albowiem podczas gdy kade jest doskonale normalne w kontekcie, w kt-
rym jego literalno jest bezporednio oczywista (nastpujce po sobie konteksty
przyjmowane przez mojego koleg), jeden z tych kontekstw jest z pewnoci bar-
dziej dostpny i dlatego te jest bardziej prawdopodobne, e stanie si perspek-
tyw, w obrbie ktrej wyraenie nasze zostanie odczytane. Wydaje si, w rzeczy
samej, e m a m y tutaj instancj tego, co nazwabym instytucjonalnym zagnie-
deniem" (institutional nesting"). Jeli czy na tych wiczeniach jest tekstP'T jest
syszalne tylko przez tych, ktrzy wiedz, co podpada pod rubryk pierwszy dzie
zaj" i jeli czy na tych wiczeniach jest tekst?"2 jest syszalne tylko przez tych,
ktrych kategorie rozumienia obejmuj kwestie wspczesnego literaturoznaw-
stwa, to wtedy oczywistym jest, e w przypadkowej populacji, majcej do czynienia
z naszym wyraeniem, wicej osb bdzie sysze" czy na tych wiczeniach jest
tekstP'T, ni czy na tych wiczeniach jest tekst?"2, i - co wicej - e podczas gdy
czy na tych wiczeniach jest tekstP'T mogoby by natychmiast syszalne przez
kogo, dla kogo czy na tych wiczeniach jest tekst?"2 musiaoby by pracowicie
wyjaniane, trudno wyobrazi sobie kogo zdolnego do syszenia czy na tych wi-

201
Prezentacje

czeniach jest tekst?"2, kto nie byiby zdolny do zrozumienia czy na tych wicze-
niach jest tekst?"l (jedno wyraenie jest zrozumiale dla kadego, kto jest w brany,
dla wikszoci studentw oraz wielu ksigarzy, drugie - tylko dla tych w brany,
ktrym nie wydaje si niczym szczeglnym, tak jak nie wydao si i mnie, gdy mi
si ostatnio zdarzyo napotka krytyka uywajcego zwrotu: spopularyzowane
przez Lacana"). Wszystko to nie osabia mojej argumentacji przez ponowne wpro-
wadzenie kategorii tego, co normalne, poniewa kategoria ta, tak jak pojawia si
ona w niej, nie jest transcendentalna, lecz instytucjonalna. Chocia adna instytu-
cja nie jest tak powszechna w swej mocy i tak trwaa, e znaczenia, ktre umoli-
wia, byyby normalne na zawsze, pewne instytucje czy te formy ycia s tak szero-
ko rozpowszechnione, e dla bardzo wielu ludzi znaczenia, jakie one czyni moli-
wymi, wydaj si naturalnie" dostpne i trzeba specjalnego wysiku, aby dostrzec,
e s one wytworem okolicznoci.
Kwestia ta jest wana, poniewa wyjania ona powodzenie, z jakim Abrams czy
E.D. Hirsch mog odwoywa si do podzielanego rozumienia jzyka potocznego
i argumentowa na tej podstawie o dostpnoci jakiego rdzenia ustalonych zna-
cze. Gdy Hirsch proponuje [zdanie]: Powietrze jest rzekie" (The air is crisp")
jako przykad znaczenia sownego (verbal meaning), tzn. zrozumiaego dla wszyst-
kich uytkownikw jzyka i odrnia to, co jest podzielane i okrelone w odniesie-
niu do niego, od skojarze, ktre moe ono w okrelonych okolicznociach budzi
(np. Powinienem je mniej na kolacj", Rzekie powietrze przypomina mi moje
dziecistwo w Vermont") 4 , liczy on tak bardzo na to, e czytelnicy zgodz si
cakowicie z jego sensem tego, czym jest owo podzielane i normatywne znaczenie
sowne, e nie troszczy si nawet o to, aby je zidentyfikowa. I chocia nie robiem
adnych bada w tej kwestii, zaryzykuj przypuszczenie, e jego optymizm w od-
niesieniu do tego szczeglnego przykadu jest dobrze uzasadniony. To znaczy, wi-
kszo, jeli nie wszyscy jego czytelnicy, bezporednio rozumie powysze wyrae-
nie jako skrtowy opis meteorologiczny, okrelajcy pewn jako lokalnej atmos-
fery. Jednake fortunno" tego przykadu zamiast potwierdza stanowisko Hir-
scha (ktre zawsze, jak to ostatnio potwierdzi, zakada sta okrelono znacze-
nia") 5 potwierdza stanowisko moje. Oczywisto znaczenia wyraenia nie jest
funkcj wartoci, jakie maj sowa w jakim systemie jzykowym, ktry jest nieza-
leny od kontekstu; jest raczej tak, e poniewa sowa s syszane jako ju osadzone
w jakim kontekcie, to maj one ju jakie znaczenie, ktre Hirsch moe wtedy
uznawa za oczywiste. Rzecz t mona dostrzec, osadzajc sowa w innym kontek-
cie i obserwujc, jak szybko wyoni si inne oczywiste" znaczenie. Przypumy na
przykad, e napotykamy: Powietrze jest rzekie" (ktre nawet teraz syszymy
tak, jak zakada to Hirsch) w rodku dyskusji o muzyce (Kiedy jaki utwr mu-
zyczny jest grany, waciwie powietrze jest rzekie"). Syszaoby si to od razu jako
komentarz do tego, e jaki instrument lub instrumenty uczyniy powietrze mu-

4/
E. D. Hirsch Validity in Interpretation, New Haven, Yale University Press 1967, s. 218-219.
5/
E. D. Hirsch The Aims of Interpretation, Chicago, Chicago University Press 1976, s. 1.

202
Fish Czy na tych wiczeniach jest tekst?

zycznym. Co wicej, byoby to syszane t y l k o w ten sposb, za syszenie tego na


sposb Hirscha wymagaoby nie lada wysiku. Mona by polemizowa z tym, co
mwi, twierdzc, e w tekcie Hirscha Powietrze jest rzekie'T nie ma w ogle
adnego kontekstualnego osadzenia. Zdanie to jest jedynie przedkadane (presen-
ted) i dlatego te porozumienie co do jego znaczenia musi mie miejsce z powodu
akontekstualnych cech owego wyraenia. I s t n i e j e jednake jego kontekstual-
ne to, a znakiem jego obecnoci jest wanie nieobecno jakiegokolwiek odniesie-
nia do. Oznacza to, e nie jest moliwe nawet pomylenie o jakim zdaniu nieza-
lenie od kontekstu i kiedy prosi si nas, aby rozway jakie zdanie, dla ktrego
aden kontekst nie zosta ustalony, automatycznie syszymy je w kontekcie,
w ktrym byo ono najczciej [dotd] napotykane. A zatem Hirsch przywouje pe-
wien kontekst przez nieprzywoywanie go, przez pozbawienie wyraenia okolicz-
noci skania nas do wyobraenia go sobie w okolicznociach, w ktrych najpraw-
dopodobniej zostao ono wytworzone, a wyobraenie takie jest ju nadaniem mu
ksztatu, ktry wydaje si w tej chwili jedynym moliwym.
Jakie wnioski mona wycign z tych dwch przykadw? Przede wszystkim
ani mj kolega, ani czytelnik zdania Hirscha nie jest ograniczony przez znaczenia,
jakie sowa maj w jakim normatywnym systemie lingwistycznym, a jednak ani
jeden, ani drugi nie moe dowolnie nada wyraeniu takiego znaczenia, jakie mu
si podoba. W istocie rzeczy, nada" (confer) jest zupenie nieodpowiednim
sowem, poniewa implikuje ono dwuetapow procedur, w ktrej czytelnik czy
suchacz najpierw bada wyraenie, a w t e d y [dopiero] nadaje mu znaczenie. Ar-
gumentacja z poprzednich stron moe zosta zredukowana do stwierdzenia, e nie
ma czego takiego, jak pierwszy etap, e syszy si wyraenie w obrbie jakiej wie-
dzy co do jego celw i zamierze, a nie jako co, co ma zosta dopiero okrelone,
i e to, co jest syszane, ma ju przypisany ksztat i nadane znaczenie. Innymi
sowy, problem tego, jak okrelone jest znaczenie, jest jedynie problemem tego, czy
istnieje taki punkt, w ktrym jego okrelenie jeszcze si nie dokonao. Twierdz, e
nie ma takiego punktu.
Nie mwi, e nigdy nie jest si w stanie samowiadomie ustali, co znaczy ja-
kie wyraenie. W istocie rzeczy mj kolega znalaz si wanie w takiej sytuacji,
kiedy zosta poinformowany przez sw studentk, e nie zrozumia jej pytania tak,
jak ona tego chciaa (Nie, nie, chodzi mi o to, czy na tych wiczeniach rzeczywi-
cie wierzy si w wiersze i takie rzeczy, czy te wszystko sprowadza si tylko do
nas?") i dlatego te musi je rozpatrzy jeszcze raz. Jednak owo je" w tym (jak i w
kadym innym) przypadku nie sprowadza si do zbioru sw oczekujcych na
przypisanie im znaczenia, lecz jest wyraeniem, do ktrego ju przypisane znacze-
nie uznano za niewaciwe. Podczas gdy kolega mj musia rozpocz wszystko od
nowa, nie musia rozpoczyna od zera, poniewa od momentu pierwszego usysze-
nia pytania studentki kierowa si zaoeniem co do tego, o co w nim mogoby cho-
dzi. (Oto dlaczego nie jest on wolny", nawet jeli nie jest ograniczony przez okre-
lone znaczenia). To raczej to wanie zaoenie jest kwestionowane przez popraw-
k studentki, nie za jego realizacja. Mwi m u ona, e le zrozumia zamierzone

203
Prezentacje

przez ni znaczenie, lecz nie znaczy to, e zrobi on bd w poczeniu jej sw


i uszeregowaniu ich w znaczc cao, to raczej owa znaczca cao, ktr on na-
tychmiast zauwaa, jest funkcj bdnej identyfikacji jej intencji (poczynionej
wczeniej, nim ona cokolwiek powiedziaa). Gdy stana ona przed nim, by on
przygotowany na to, e usyszy co takiego, co studenci zwykle mwi pierwszego
dnia zaj i dlatego te byo to dokadnie to, co usysza. Nie odczyta on bdnie
tekstu (nie pomyli si w rachunku), lecz le p r z e d czyta go (misp r e read) i jeli
miaby si poprawi, musiaby dokona innego (przed)okrelenia struktury inte-
resw, z ktrej wynikno owo pytanie. To jest oczywicie dokadnie to, co uczyni,
a pytanie, jak to zrobi, ma kluczowe znaczenie, za najlepszej odpowiedzi na nie
mona udzieli przez rozwaenie najpierw sposobw, w jakie tego n i e zrobi.
Nie zrobi tego, skaniajc si do literalnego znaczenia jej odpowiedzi. A zatem
nie byl to przypadek, kiedy kto, kto zosta le zrozumiany, rozjania znaczenie
przez uczynienie go wyraniejszym, poprzez zmian sw lub ich dodanie w taki
sposb, aby uczni ich sens nieodpartym. W okolicznociach [towarzyszcych] wy-
raeniu, takich, jakie zaoy, sowa studentki byy doskonale jasne i to, co ona zro-
bia, to proba o wyobraenie sobie innych okolicznoci, w ktrych te same sowa
byyby rwnie, cho inaczej, jasne. Nie jest tak, e sowa, ktre ona dodaa (Nie,
nie chodzi mi o to, czy"...) nakierowuj go na owe inne okolicznoci przez wyod-
rbnienie ich z zasobu wszystkich moliwych. Aby tak si bowiem stao, musiaaby
istnie taka wewntrzna wi pomidzy sowami, ktre studentka wypowiedziaa,
i szczeglnym zbiorem okolicznoci (byaby to literalno wyszego rzdu), e ja-
kikolwiek kompetentny uytkownik jzyka, syszcy te sowa, natychmiast
odwoywaby si do owego zbioru. Jednak gdy opowiedziaem t histori kilku
kompetentnym uytkownikom jzyka, ci po prostu jej nie zrozumieli. Jeden z mo-
ich przyjaci - profesor filozofii - powiedzia mi, e w przerwie pomidzy
wysuchaniem jej i moim jej wyjanieniem (a to, jak byem w stanie to uczyni, to
inna kluczowa sprawa) zapa si na zadawaniu sobie pytania: Co to za dowcip,
ktrego nie api?". Przez jaki czas by w stanie sysze jedynie: czy na tych wi-
czeniach jest tekst?", tak jak mj kolega najpierw to sysza. Dodatkowe sowa stu-
dentki, b y n a j m n i e j nie prowadzc go do innego syszenia, uwiadomiy mu jedy-
nie dystans od niego. I w przeciwiestwie do tego, byli tacy, ktrzy nie tylko zrozu-
mieli t histori, lecz zrozumieli j przedtem, nim j opowiedziaem [do koca],
tzn. wiedzieli z gry, o co chodzi, gdy tylko powiedziaem, e mj kolega zapyta
mnie ostatnio: czy na tych wiczeniach jest tekst?". Kim s ci ludzie i czym jest to
co, co ich zrozumienie tej historii uczynio tak natychmiastowym i atwym? C,
mona by rzec, bez cienia krotochwilnoci, e s to ludzie, ktrzy ju znaj moje
stanowisko co do pewnych rzeczy (czy te wiedz, e z a j m jakie okrelone
stanowisko). To znaczy, e sysz oni: czy na tych wiczeniach jest tekst?" w wie-
tle ich wiedzy co do tego, co z tym najprawdopodobniej zrobi, nawet jeli wydaje
si to pocztkiem anegdoty (czy w tym przypadku - tytuem eseju). Sysz oni to
ode m n i e, w okolicznociach, ktre skoniy mnie do wyraenia swojego zdania
co do caego zakresu kwestii, ktre s wyranie wyznaczone.

204
Fish Czy na tych wiczeniach jest tekst?

Mj kolega by w kocu w stanie usysze to w taki wanie sposb, jako po-


chodzce ode mnie, nie dlatego, e byem tam w sali, ani te nie dlatego, e sowa
pytania studentki wskazyway na mnie w sposb, ktry byby oczywisty dla jakie-
gokoliwek suchacza, lecz poniewa mg pomyle o mnie siedzcym w swoim ga-
binecie trzy pokoje dalej i mwicym studentom, e nie ma adnych okrelonych
(determinate) znacze i e stabilno tekstu jest iluzj. W rzeczy samej, jak powie-
dzia, moment rozpoznania i zrozumienia polega na powiedzeniu sobie: Ach, to
jedna z ofiar Fisha!". Nie powiedzia tego, poniewa sowa studentki wskazyway
na to, e jest ona kim takim, lecz poniewa jego zdolno postrzegania jej jako ta-
kiej wpyna na rozumienie jej sw. Odpowied na pytanie: Jak przeszed on od
jej sw do okolicznoci, w ktrych chciaa ona, aby je usysza?", brzmi: musia on
ju myle przy zaoeniu ich istnienia, po to, aby mc sysze jej sowa jako od-
noszce si do nich. Pytanie zatem musi zosta oddalone, poniewa zakada si
w nim, e konstruowanie sensu prowadzi raczej do identyfikacji kontekstu wyra-
enia ni na odwrt. Nie znaczy to, e kontekst w pojawia si jako pierwszy i e
gdy tylko zosta zidentyfikowany, moe rozpocz si konstruowanie sensu.
Byoby to jedynie odwrcenie porzdku nastpstwa, podczas gdy w ogle nie cho-
dzi o nastpstwo, poniewa oba dziaania, ktre miaoby ono porzdkowa (iden-
tyfikacja kontekstu oraz nadanie sensu) maj miejsce rwnoczenie. Nie mwi si:
Oto jestem w pewnej sytuacji, teraz zaczn ustala, co znacz sowa". By w sytu-
acji, to postrzega sowa, te czy jakie inne, jako ju posiadajce znaczenie. Dla
mojego kolegi uprzytomnienie sobie, e moe oto sta w obliczu jednej z moich
ofiar, jest r w n o c z e s n y m syszeniem tego, co mwi, jako pytania o jego
przekonania dotyczce teorii.
Jednake pozbycie si jednego pytania jak" prowadzi jedynie do postawienia
innego: jeli jej sowa nie naprowadziy go na kontekst wypowiedzi, to jak do niego
dotar? Dlaczego myla o mnie jako o kim, kto mwi studentom, e nie ma
staych znacze, a nie o kim lub czym innym? A przecie mg myle o kim czy
o czym innym. To znaczy mg rwnie dobrze sdzi, e pojawia si ona [student-
ka] z innej strony (chcc si dowiedzie, powiedzmy, czy gwnym przedmiotem
zaj maj by wiersze i eseje, czy te reakcje na nie czytelnikw; pytanie w tym sa-
mym duchu co zadane przez ni, cho przecie zupenie ode rne), lub te mg
by po prostu zakleszczony (stymied), tak jak mj przyjaciel filozof, ograniczony
z braku wyjanienia do swego pierwszego przypuszczenia co do jej intencji i nie-
zdolny do nadania jakiegokolwiek innego sensu jej sowom, ni ten sens, ktry im
od pocztku nadal. Jak wic to zrobi? Zrobi to czciowo dlatego, e m g 1 to
zrobi; by w stanie dotrze do owego kontekstu, poniewa by on ju czci jego
repertuaru organizowania wiata i zdarze w nim zachodzcych. Kategoria jedna
z ofiar Fisha" bya kategori, ktr ju dysponowa i nie musia jej wypracowywa.
Oczywicie, o n a nie zawsze posiadaa jego; jego wiat nie zawsze by przez ni
zorganizowany. A z pewnoci nie wadaa ona nim na pocztku rozmowy, bya jed-
nake w jego zasigu, a on w jej i wszystko to, co musia zrobi, to przywoa j
bd te by przez ni przywoany, po to, aby pojawiy si znaczenia przez ni

205
Prezentacje

zakadane. (Jeli nie byaby ona w jego zasigu, to proces pojmowania byby inny
i wkrtce [ju] rozwaalibymy t rnic).
Wszystko to jednake prowadzi nasze dociekania jeszcze dalej wstecz. Jak i dla-
czego zosta on przez ni przywoany? Odpowied na to pytanie musi musi by
probabilistyczna i wychodzi od uznania, e gdy co si zmienia, nie wszystko si
zmienia. Chocia mojego kolegi rozumienie okolicznoci, w jakich si znalaz,
ulego przeksztaceniu w trakcie znanej nam rozmowy, okolicznoci owe wci ro-
zumiao si jako akademickie, a w ich obrbie owo zachowywanie (cho modyfiko-
wane) cigoci rozumienia, ktrego kierunki jego myl moga obra, byy ju po-
wanie ograniczone. On wci zakada tak, jak to czyni na pocztku, e pytanie
studentki ma co wsplnego z bran akademick jako tak, a z literatur an-
gielsk w szczeglnoci i to wanie te organizujce rubryki, kojarzone z tymi dzie-
dzinami dowiadczenia, byy tymi, ktre prawdopodobnie przyszy mu na myl.
Jedn z tych rubryk byo to-co-si-dzieje-na-innych-wiczeniach", a jednymi
z tych wicze byy moje. I tak oto, drog, ktra nie jest ani cakowicie niewyzna-
czona, ani te cakowicie okrelona, doszed on do mnie i do pojcia ? jedna z ofiar
Fisha" oraz do nowej konstrukcji tego, co mwia jego studentka.
Oczywicie droga ta byaby znacznie bardziej okrna, jeli kategoria jedna
z ofiar Fisha" nie byaby ju w jego zasigu jako narzdzie suce rozumieniu. Je-
li narzdzie to nie byoby czci jego repertuaru, jeli nie mgby on zosta przez
ow kategori przywoany dlatego przede wszystkim, e nigdy by jej nie zna, co
mgby zrobi? Odpowied brzmi: w ogle nic nie mgby zrobi, co nie znaczy, e
jest si na zawsze uwizionym w kategoriach rozumienia, ktrymi si dysponuje
(czy te w dyspozycji ktrych si pozostaje), lecz e wprowadzenie nowych katego-
rii czy te rozszerzenie starych, tak, aby wczy nowe (i dlatego te na nowo wi-
dziane) dane, musi zawsze przychodzi z zewntrz, czy te od tego, co jest przez ja-
ki czas postrzegane jako bdce na zewntrz. W przypadku, gdyby by on niezdol-
ny do zidentyfikowania struktury zainteresowa studentki, poniewa nigdy nie
byy one jego [zainteresowaniami], byoby to jej obowizkiem, aby mu j wyjani.
I tutaj napotykamy na inn cz problemu dotychczas rozwaanego. Nie moga
ona wyjani mu tego poprzez zmian lub dodanie [czego] do swych sw, przez
bycie bardziej dokadn, poniewa jej sowa byyby tylko wtedy zrozumiae, gdyby
ju by on w posiadaniu wiedzy, ktr miay one przynie ze sob, wiedzy co do
zaoe i interesw, z ktrych one wyniky. Jest zatem jasne, e musiaaby ona roz-
pocz od nowa, chocia nie od zera (w istocie rzeczy rozpoczynanie od zera nigdy
nie jest moliwe). Musiaaby jednak cofn si do pewnego p u n k t u , w ktrym ist-
niaaby wsplna zgoda co do tego, co mona rozsdnie powiedzie, tak, aby stwo-
rzy jak now i szersz podstaw porozumienia. W tym szczeglnym przypadku,
na przykad, mogaby ona rozpocz od faktu, e jej interlokutor ju wie, czym jest
tekst, tzn. dysponuje pewnym sposobem mylenia o nim, ktry jest odpowiedzial-
ny za jego usyszenie jej pierwszego pytania jako pytania o biurokratyczne proce-
dury zwizane z zajciami. (Pamitajmy, e w on" w tych zdaniach nie jest ju
moim koleg, lecz kim, kto nie posiada jego specjalistycznej wiedzy). To jest ten

206
Fish Czy na tych wiczeniach jest tekst?

wanie sposb mylenia, ktrego musiaaby ona uy, aby rozszerzy lub podwa-
y [jego wiedz], najpierw by moe przez wykazanie, e istniej tacy, ktrzy
myl o tekcie na inne sposoby, a nastpnie przez sprbowanie znalezienia jakiej
kategorii jego wasnego rozumienia, ktra mogaby suy jako co analogicznego
wobec rozumienia, ktrego on jeszcze nie podziela. Mgby on, na przykad, zna
tych psychologw, ktrzy argumentuj na rzecz konstytutywnej mocy percepcji,
lub te Gombricha teori podzielanego widzenia, czy wreszcie t tradycj filozo-
ficzn, w ktrej stabilno przedmiotw bya zawsze spraw dyskusyjn. Przykad
musi pozosta hipotetyczny i zarysowy, poniewa mona go napeni treci jedy-
nie po zidentyfikowaniu poszczeglnych przekona i zaoe, ktre przede
wszystkim uczyniyby wyjanienie koniecznym, albowiem czymkolwiek by one
nie byy, dyktowayby strategi, wedle ktrej pracowaaby ona nad tym, aby uzu-
peni je lub zmieni. Dopiero wtedy, gdy strategia ta powiodaby si, znaczenie
jej sw staoby si jasne, nie dlatego, e przeformulowaaby je lub zdefiniowaa od
nowa, lecz poniewa byyby one teraz czytane lub syszane w obrbie tego samego
systemu zrozumiaoci, z ktrego wynikaj.
Krtko mwic, w hipotetyczny interlokutor zostanie z czasem przywiedziony
do tego samego punktu rozumienia, ktrym cieszy si mj kolega, gdy moe po-
wiedzie sobie: Ach, to jedna z ofiar Fisha", aczkolwiek przypuszczalnie powie on
sobie co zupenie innego, jeli w ogle cokolwiek powie. Rnica ta nie powinna
jednake przysania podstawowych podobiestw pomidzy tymi dwoma do-
wiadczeniami: jednym - relacjonowanym, drugim - wyobraonym. W obu przy-
padkach sowa, ktre s wypowiadane, syszy si od razu w obrbie pewnego zbioru
zaoe co do kierunku, z ktrego mog one nadchodzi, i w obu przypadkach, to,
czego si da, to usyszenie ich w obrbie innego zbioru zaoe, w odniesieniu do
ktrego te same sowa (czy na tych wiczeniach jest tekst?") nie bd ju tymi sa-
mymi sowami. Idzie po prostu o to, e podczas gdy mj kolega jest w stanie speni
te wymagania przez przywoanie pewnego kontekstu wypowiedzi, ktry ju jest
czci jego repertuaru, repertuar jego hipotetyczynych stanowisk musi zosta tak
rozszerzony, aby wczy w kontekst po to, by pewnego dnia, gdy znajdzie si
w analogicznej sytuacji, mg go przywoa. Istnieje zatem rnica pomidzy po-
siadaniem ju zdolnoci i nabywaniem jej, ostatecznie jednak nie jest to rnica
istotnociowa, albowiem sposoby, na jakie zdolno ta moe by wykorzystywana -
z jednej strony i nabywana - z drugiej, s bardzo podobne, przede wszystkim dlate-
go, e s podobnie n i e zdeterminowane sowami. Tak, jak sowa studentki nie na-
kieruj mojego kolegi na kontekst, ktry ju zna, tak samo nie zdoaj one nakiero-
wa na jego odkrycie kogo nie zaznajomionego z nim. A jednak w adnym razie
nieobecno takiej mechanicznej determinacji nie oznacza, e droga, ktr si
poda, jest odnajdywana przypadkiem. Zmiana jednej struktury rozumienia na
inn nie jest zerwaniem, lecz modyfikacj interesw i zainteresowa, ktre ju ist-
niej, a poniewa ju istniej, ograniczaj kierunek swojej wasnej modyfikacji. To
znaczy, e w obu przypadkach ten, kto sucha, jest ju w sytuacji okrelonej przez
milczco znane cele i denia i w obu przypadkach znajduje si on w kocu w innej

207
Prezentacje

sytuacji, ktrej cele i denia stoj w pewnej okrelonej relacji (kontrastu, opozy-
cji, rozszerzenia, ekspansji) wobec tych, ktre wypieraj (jedyna relacja, w ktrej
nie mog si znale, to brak w ogle jakiejkolwiek relacji). Idzie po prostu o to, e
w jednym przypadku sie opracowania (elaboration) (od tekstu, jako w sposb oczy-
wisty obiektu fizycznego, do pytania, czy tekst jest obiektem fizycznym, czy te
nie) zostaa ju wyartykuowana (chocia nie wszystkie z jej artykulacji z n a j d u j
si w centrum uwagi w tym samym czasie - zawsze wystpuje selekcja), podczas
gdy w drugim - artykulacja owej sieci jest spraw nauczyciela (tutaj - studentki),
ktry z koniecznoci rozpoczyna od tego, co ju dane.
Ostatnie podobiestwo pomidzy tymi dwoma przypadkami polega na tym, e
w adnym z nich sukces nie jest zapewniony. Byo czym nie bardziej nieuniknio-
nym, e mj kolega wpadnie na kontekst wypowiedzi swej studentki, ni byoby
nieuniknionym, e mogaby ona wprowadzi we kogo wczeniej go niewiado-
mego. I - w rzeczy samej - jeli kolega mj pozostaby w kropce (po prostu nie po-
mylaby o mnie), studentka musiaaby naprowadzi go na sposb, ktry by
w efekcie nieodrnialny od sposobu, w jaki doprowadziaby ona kogo do jakiej
nowej wiedzy, tj. rozpoczynajc od ksztatu jego obecnego rozumienia.
Kryem tak dugo wok wyjanienia powyszej anegdoty, e jej stosunek do
problemu autorytetu w sali wykadowej i w krytyce literackiej moe wyda si nie-
jasny. Pozwlcie mi wyjani go przez przywoanie twierdzenia Abramsa i innych,
e autorytet zaley od istnienia okrelonego rdzenia znacze, poniewa w przypad-
ku braku takiego rdzenia nie istnieje aden normatywny czy te publiczny sposb
interpretacji tego, co kto mwi czy pisze, co w rezultacie powoduje, e interpreta-
cja staje si spraw indywidualnych i prywatnych wykadni, z ktrych adna nie
moe zosta podana w wtpliwo (challenge) czy skorygowana. W krytyce literac-
kiej oznaczaoby to, e o adnej interpretacji nie mona powiedzie, i jest lepsza
lub gorsza od jakiejkolwiek innej, a w sali wykadowej, e nie dysponujemy adn
odpowiedzi na twierdzenie jakiego studenta, i jego interpretacja jest tak samo
dobra jak nasza. Tylko wtedy, gdy istnieje jaka podzielana bazowa zgoda, zarazem
kierujca interpretacj, jak i dostarczajca pewnego mechanizmu rozstrzygania
pomidzy interpretacjami, totalny i ogupiajcy relatywizm jest do uniknicia.
Jednak w mojej analizie chodzio o to, aby pokaza, e podczas gdy czy na tych
wiczeniach jest tekst?" nie ma okrelonego znaczenia, znaczenia, ktre moe
przetrwa radykaln zmian sytuacji, w kadej z nich moemy wyobrazi sobie, e
znaczenie wyobraenia jest albo doskonale jasne albo te z czasem moliwe do wy-
janienia. Czym jest co, co umoliwia to, jeli nie s to moliwoci i normy" ju
zakodowane w jzyku? Jak moliwa jest w ogle komunikacja, jeli nie przez od-
niesienie do jakiej publicznej i stabilnej normy? Odpowied, ktra kryje si we
wszystkim, co ju powiedziaem, mwi, e komunikacja ma miejsce w obrbie sy-
tuacji i e by w sytuacji oznacza by ju w posiadaniu (czy te by posiadanym
przez) pewn struktur zaoe, praktyk uwaanych za wane w odniesieniu do ce-
lw i de, ktre ju s ywione. To wanie w ramach zaoenia owych celw
i de jakiekolwiek wyraenie n a t y c h m i a s t si syszy. Podkrelam owo

208
Fish Czy na tych wiczeniach jest tekst?

natychmiast", poniewa wydaje mi si, e problem komunikacji, tak jak jest on


stawiany przez Abramsa, jest problemem tylko dlatego, e zakada on dystans po-
midzy czyim odbiorem jakiego wyraenia i okreleniem jego znaczenia - pe-
wien rodzaj martwej przestrzeni, gdzie ma si tylko sowa, ktre nastpnie trzeba
zinterpretowa. Jeli istniaaby taka przestrze na chwil, zanim interpretacja si
zaczyna, wtedy byoby czym koniecznym odwoanie si do jakiej mechanicznej
i algorytmicznej procedury, dziki ktrej znaczenia mogyby by obliczane i w od-
niesieniu do ktrej mona by rozpoznawa bdy. Ja twierdz, e znaczenia poja-
wiaj si ju gotowe, nie z powodu norm osadzonych w jzyku, lecz poniewa jzyk
jest zawsze, od samego pocztku, postrzegany w obrbie pewnej struktury norm.
Struktura ta nie jest jednake abstrakcyjna i niezalena, lecz spoeczna. Dlatego
te nie jest to pojedyncza struktura, pozostajca w jakiej uprzywilejowanej relacji
wobec procesu komunikacji, tak jak wystpuje on w jakiejkolwiek sytuacji, lecz
struktura, ktra zmienia si, gdy jedna sytuacja, z jej przyjtym tem praktyk, ce-
lw i de, ustpuje miejsca innej. Innymi sowy, podzielana podstawa zgody, po-
szukiwana przez Abramsa i innych zawsze ju jest, chocia nie jest to zawsze ta
sama podstawa.
Wielu odnajdzie w tym ostatnim zdaniu i w argumentacji, ktrej jest ono kon-
kluzj, nic innego jak tylko wyrafinowan wersj relatywizmu, ktrego si oba-
wiaj. Nic nie da, powiadaj, mwienie o normach i standardach, ktre s zalene
od kontekstu, poniewa oznacza to jedynie legitymizowanie nieskoczonej wielo-
ci norm i standardw; pozostajemy wci bez jakiegokolwiek sposobu rozsdze-
nia pomidzy nimi i pomidzy konkurujcymi ze sob systemami wartoci, kt-
rych s one funkcj. Krtko mwic, mie wiele standardw, to nie mie adnego
w ogle.
Na jednym poziomie kontrargument ten jest nieodparty, lecz na innym jest
w ostatecznoci nietrafny. Jest on nieodparty jako oglny i teoretyczny wniosek:
uzalenienie norm od kontekstu lub zaplecza instytucjonalnego z pewnoci wy-
klucza istnienie normy, ktrej wano byaby rozpoznawana przez kadgo, bez
wzgldu na jego sytuacj. Jest nietrafny, albowiem n i e m a to jednak zastosowania
do adnej poszczeglnej jednostki, poniewa jeli kady jest gdzie usytuowany,
nie ma nikogo, dla kogo nieobecno jakiej asytuacyjnej normy miaaby jakiekol-
wiek praktyczne konsekwencje, w tym sensie, e owego kogo postpowanie czy te
wiara w zdolno dziaania zostayby postawione pod znakiem zapytania. Tak
wic, o ile generalnie jest prawd, e posiadanie wielu standardw rwna si nie-
posiadaniu adnego w ogle, to nie jest to prawd dla kogokolwiek w szczeglnoci
(albowiem nie ma nikogo, kto byby w stanie mwi generalnie") i dlatego jest to
prawda, o ktrej mona powiedzie: nic nie szkodzi" (it doesn't matter).
Innymi sowy, podczas gdy relatywizm jest stanowiskiem, ktrym mona si ra-
dowa, to nie jest stanowiskiem, ktre mona zajmowa. Nikt nie moe b y rela-
tywist, poniewa nikt nie moe zdoby si na dystans wobec swoich wasnych
przekona i zaoe, ktry owocowaby ich byciem nie bardziej autorytatywnym
d l a n i e g o ni przekonania i zaoenia ywione przez innych, lub te te, ktre

209
Prezentacje

on sam kiedy ywi. Obawa, e w wiecie norm i wartoci nie posiadajcych jedno-
znacznej autorytatywnoci jednostka zostaje pozbawiona podstaw dziaania, jest
bezpodstawna, poniewa nikt nie moe pozostawa obojtnym wobec norm i war-
toci, ktre czyni jego wiadomo moliw. To w imi osobicie wyznawanych
norm i wartoci (w istocie rzeczy to one powoduj owo wyznawanie) jednostka
dziaa i argumentuje, czynic to z penym przekonaniem, e ywi [pewn] wiar.
Gdy jej przekonania zmieni si, normy i wartoci, ktrym kiedy pozostawaa bez
namysu wierna, zostan sprowadzone do statusu opinii i stan si przedmiotem
analitycznej i krytycznej uwagi. Uwaga owa sama bdzie jednak moliwa dziki ja-
kiemu nowemu zbiorowi norm i wartoci, ktre bd na razie tak samo nie podda-
ne krytycznemu sprawdzeniu i nie budzce wtpliwoci jak ich poprzedniczki.
Chodzi o to, e nigdy nie istnieje taki moment, gdy w nic si nie wierzy, gdy wia-
domo jest wolna od jakiejkolwiek [z osobna] i wszystkich razem kategorii myli,
a jakiekolwiek kategorie myli nie wchodziyby w gr, w danym momencie bd
one suyy jako pozbawiona wtpliwoci podstawa.
Podejrzewam, e w tym miejscu obroca okrelonoci znaczenia krzyknby:
solipsysta" i stwierdzi, i wano (confidence), ktra ma swe rdo w jednostko-
wych kategoriach mylenia, nie ma adnej publicznej wartoci. Tzn., e nie
zwizana z jakimkolwiek podzielanym i stabilnym systemem znacze nie umoli-
wiaby ona prowadzenia codziennej komunikacji werbalnej; jaka wsplna zrozu-
miao byaby wszak niemoliwa w wiecie, gdzie kady jest uwiziony w krgu
swych wasnych zaoe i przekona. Odpowied na to jest taka: zaoenia i prze-
konania jednostki nie s jej wasnymi [zaoeniami i przekonaniami] w jakimkol-
wiek sensie, ktry uzasadniaby obaw przed solipsyzmem. Oznacza to, e to nie
o n a jest ich rdem (w istocie byoby lepiej powiedzie, e one s jej); to raczej
ich wczeniejsza dostpno z gry wyznacza cieki, jakimi wiadomo moe
pj. Gdy mj kolega jest w trakcie interpretowania pytania swej studentki (czy
na tych wiczenach jest tekst?"), adna ze strategii interpretacyjnych pozo-
stajcych do jego dyspozycji nie jest wycznie jego, w tym sensie, e to on j wy-
myli. Wynikaj one z jego przedrozumienia interesw i celw, ktre mogyby kie-
rowa mow kogo funkcjonujcego w obrbie instytucji akademickiej Ameryki,
interesw i celw, ktre nie s specyficzn wasnoci nikogo w szczeglnoci, lecz
ktre dotycz kadego, dla kogo ich przyjmowanie jest tak nawykowe, e a bezre-
fleksyjne. Z pewnoci cz one mojego koleg i jego studentk, ktrzy s zdolni
do komunikowania si, a nawet rozwaania swych wzajemnych intencji, nie dlate-
go jednak, e ich wysiki interpretacyjne s ograniczone przez ksztat niezalenego
jzyka, lecz dlatego, e ich wsplne rozumienie tego, o co mogoby chodzi w trak-
cie zaj, owocuje jzykiem jawicym si im w tym samym ksztacie (lub sekwencji
ksztatw). Owo podzielane rozumienie jest podstaw pewnoci, z jak mwi
i myl, lecz jego kategorie s ich wasne tylko w tym sensie, e jako aktorzy w ob-
rbie pewnej instytucji automatycznie staj si dziedzicami jej sposobu nadawa-
nia sensu, jej systemw pojmowalnoci. Dlatego te tak trudno jest komu, kogo
samo istnienie jest definiowane przez jego pozycj w obrbie jakiej instytucji

210
Fish Czy na tych wiczeniach jest tekst?

(a jeli nie tej, to jakiej innej), wyjani komu spoza niej praktyk czy znaczenie,
ktre wydaje si nie domaga adnego wyjanienia, poniewa postrzegane jest ono
przez owego kogo jako naturalne. Osoba taka, gdy bdzie naciskana, powie praw-
dopodobnie: to jest po prostu sposb, w jaki si to robi", lub te: czy nie jest to
oczywiste?" i w ten sposb powiadczy, e praktyka nadawania znaczenia, o ktr
idzie, jest wasnoci wsplnoty, tak jak w pewnym sensie ona sama jest take.
Widzimy zatem, e 1) komunikacja ma miejsce bez wzgldu na nieobecno
niezalenego i wolnego od kontekstu systemu znacze, 2) ci, ktrzy partycypuj
w tej komunikacji, czyni to z ufnoci, a nie peni wtpliwoci (nie s oni relaty-
wistami), 3) podczas gdy ich ufno ma swe rdo w zbiorze przekona, przekona-
nia te nie s wycznie indywidualne czy te idiosynkratyczne, lecz wsplnotowe
i konwencjonalne (nie s oni solipsystami).
Solipsyzm i relatywizm to wanie to, czego obawiaj si Abrams i Hirsch i co
prowadzi ich do argumentowania na rzecz koniecznoci okrelonoci znaczenia.
Lecz jeli zamiast dziaa na wasn rk, interpretatorzy dziaaj jako przedsta-
wiciele jakiej instytucjonalnej wsplnoty, lk przed solipsyzmem i relatywizmem
jest nieuzasadniony, poniewa nie s to adne moliwe sposoby istnienia. To zna-
czy, sytuacja, jaka jest potrzebna do tego, aby by solipsyt czy relatywist, sytu-
acja bycia niezalenym od instytucjonalnych zaoe i wolnym w inicjowaniu
swych wasnych celw i de nigdy nie mogaby mie miejsca i dlatego te nie ma
sensu ostrzeganie przed ni. Abrams, Hirsch i inni powicaj mnstwo czasu na
poszukiwanie sposobw ograniczenia i zawenia interpretacji, jeli jednak
przykad mojego kolegi i jego studentki moe by uoglniony (a jak wida, uwa-
am, e moe), to, czego szukaj, zawsze jest ju odnalezione. Krtko mwic,
moja wiadomo dla nich nie jest koniec kocw kopotliwa, lecz i pokrzepiajca -
nie martwcie si.

Przekad: Andrzej Szahaj

211
212

You might also like