You are on page 1of 559

GRA SZKLANYCH

PACIORKW
Prba opisu ycia magistra ludi Jzefa Knechta
wraz z jego spucizn pisarsk

TUMACZYA
KURIA KURECKA

WYDAWNICTWO POZNASKIE POZNA 1971


...non entia enim lieet uodammodo le-
vibusque hominibus jacilius atue incurio-
shis verbis reddere quam entia, verumta-
men pio diligentiue rerum scriptori plane
aliter res se habet: nihil tantum repugnat
ne verbis illustretur, at nihil adeo necesse
est ante hominum oculos proponere ut cer-
tas uasdam res, auas esse neue demon-
strari neue probari potest uae contra eo
ipso, uod pii diligeniesue viri illas quasi
ut entia tractant, enti nascendiue faculta-
ti paululum appropinuant.
ALBERTUS SECUNDUS
iract. de cristal!. spint. ed. Clausor et Collof. lib. I, cap. 28

W odrcznym przekadzie Jzefa Knechta:

...cho bowiem ludziom lekkomylnym


atwiej poniekd i nieodpowiedzialnie]
przedstawia sowami rzeczy nie istniejce
ni istniejce, dla pobonego a sumiennego
dziejopisa rzecz ma si zgoa przeciwnie:
nic trudniejszego nad ukazanie w sowach,
jednoczenie przecie nic te konieczniejsze-
go nad ukazanie ludziom pewnych rzeczy,
ktrych istnienie ani daje si udowodni,
ani jest moliwe, ktre wszelako wanie
wskutek tego, i ludzie poboni a sumienni
jako istniejce je traktuj, przyblione zo-
staj o krok do bytu i moliwoci swych
narodzin.
Wprowadzenie:
Gra szklanych paciorkw

W ksice tej zamierzamy zawrze skpe materiay bio-


graficzne, jakie zdoalimy odnale na temat Jzefa Knech-
ta, magistra ludi, Jzefa III, jako nazywany jest w archi-
wach gry szklanych paciorkw. Nie zamykamy oczu na
fakt, e prba ta stanowi, lub co najmniej wydaje si
stanowi sprzeczno z istniejcymi zasadami i obyczajami
ycia duchowego. Jedna bowiem z kardynalnych regu du-
chowego naszego ywota polega przecie na zatarciu indy-
widualnoci, na moliwie najdoskonalszym podporzdko-
waniu jednostki nauce oraz hierarchii instytucji wycho-
wawczej. A zasada ta zostaa w cigu wieloletniej tradycji
tak dalece urzeczywistniona, e trudno dzi niesychanie,
a w wielu wypadkach okazuje si to wrcz niemoliwe, od-
nale biograficzne lub psychologiczne szczegy, dotycz-
ce poszczeglnych osb, ktre wybitne usugi odday owej
hierarchii; w nader licznych przypadkach nie mona ju
nawet ustali imion tych osb. Do cech ycia duchowego
naszej prowincji przynaley ju po prostu, i hierarchiczna
jego organizacja hoduje ideaowi anonimowoci i e bardzo
bliska jest urzeczywistnienia owego ideau.
Lecz jeli mimo to obstawalimy przy naszej prbie
ustalenia pewnych szczegw z ycia magistra ludi Jzefa
III i naszkicowania sobie, choby pobienie, obrazu jego
osobowoci, postpowalimy tak jak mniemamy nie
z racji kultu jednostki ani nieposuszestwa wzgldem oby-
czajw, lecz przeciwnie, powodowani jedynie chci oddania
przysugi prawdzie i nauce. Myl to nie nowa: im ostrzej
i bezwzgldniej formuujemy jak tez, tym nieuchronnie]
domaga si ona bdzie antytezy. Uznajemy i szanujemy
ide stanowic podstawy anonimowoci naszych instytucji
i naszego ycia duchowego. Wszelako wgld w prehistori
owego ycia, mianowicie w dzieje rozwoju gry paciorkw
szklanych, wykazuje niezbicie, i kada faza tego rozwoju,
kada jego rozbudowa, kada zmiana, kada istotna cezura,
niezalenie od tego, czy bdziemy je sobie tumaczy w spo-
sb postpowy, czy konserwatywny, nieodmiennie ukae
nam wprawdzie nie jedynego i waciwego jej sprawc, lecz
majwyraniejsze jej oblicze wanie w postaci tego, kto ow
zmian wprowadzi, stajc si narzdziem przeksztacenia
i udoskonalenia.
Wprawdzie to, co dzi rozumiemy jako osobowo, rni
d znacznie od poj, jakie na ten temat mieli biografowie
i historycy w czasach dawniejszych. Dla nich, zwaszcza za
dla autorw z owych epok, w ktrych wystpoway tak
wyrane skonnoci biograficzne, istot osobowoci zdawao
FJ tworzy wszystko, co wyjtkowe, anormalne i niepowta-
rzalne, czstokro wrcz patologiczne, podczas gdy my,
wspczeni, dopiero wwczas mwi zaczynamy o wybit-
nej osobowoci, gdy napotykamy ludzi, ktrym udao si
bez ladu aspiracji do jakiejkolwiek oryginalnoci czy nie-
zwykoci, w sposb moliwie najdoskonalszy podporzdko-
wa si oglnie obowizujcym zasadom i najdoskonalej
<!uy temu, co ponadosobowe. Dokadniej rzecz rozpatru-
jc stwierdzimy, ze ju staroytni znali w idea: posta
.,mdrca" czy czeka doskonaego" na przykad u daw-
nych Chiczykw lub sokratyczny idea nauki o cnocie
ledwo da si odrni od dzisiejszego naszego ideau, nie-
jedna za wielka organizacja duchowa, choby Koci
Rzymski w okresach swej najwikszej potgi, znaa po-
dobne zasady, niektre za z najwybitniejszych w nich po-
staci, na przykad wity Tomasz z Akwinu, wydaj si nam,
na podobiestwo wczesnych rzeb greckich, raczej klasycz-
10
nymi przedstawicielami pewnych typw ni pojedynczymi
osobami. Lecz mimo wszystko w dawny, prawdziwy idea
zagin niemal cakowicie w czasach poprzedzajcych re-
formacj ycia duchowego, ktra rozpocza si w dwu-
dziestym stuleciu i ktrej jestemy spadkobiercami. Zdu-
miewamy si, odnajdujc w wczesnych biografiach obszer-
ne relacje o iloci rodzestwa bohatera lub tez o psychicz-
nych urazach czy uszczerbkach, jakich dozna odrywajc
si od dziecistwa wskutek dojrzewania, walki o uznanie
lub zalotw miosnych. Nas dzisiaj nie interesuje ani pa-
tologia, ani dzieje rodziny, ani popdy, ani trawienie, ani
te sen bohatera; nawet historia jego duchowego rozwoju
i wyksztacenia przez ulubione studia i ulubion lektur
etc. "wydaje si nam niezbyt wana. Bohaterem godnym
szczeglnego zainteresowania jest dla nas jedynie ten, kto
z natury i dziki wychowaniu potrafi zatraci w sposb
niemal doskonay wasn osob w jej funkcji hierarchicz-
nej, ie tracc jednak przy tym silnego, wieego a godnego
podziwu impulsu, decydujcego o indywidualnej wartoci.
Jeli za pomidzy jednostk i hierarchi powstaj
konflikty, uwaamy je wanie za kamie probierczy danej
osobowoci. I cho bynajmniej nie aprobujemy buntownika,
ktrego dze i namitnoci nakaniaj do naruszenia adu
spoecznego, czcimy przecie pami prawdziwie tragicznych
ofiar.
Tam wanie, wobec bohaterw, wobec tych ludzi praw-
dziwie za przykad suy mogcych, zainteresowanie osob.
imieniem, obliczem i gestem wydaje nam si dozwolone
i oczywiste, gdy nawet w najdoskonalszej hierarchii, naj-
sprawniejszej organizacji bynajmniej nie widzimy maszyny
zoonej z martwych, w istocie obojtnych czci, lecz ywe,
z czstek zoone, a przez organa swoje oywione ciao, kt-
rego kada czstka zachowuje sw waciwo i swobod,
wspuczestniczc w cudzie ycia. W tym te sensie usiowa-
limy zebra wiadomoci o yciu mistrza gry szklanych pa-
ciorkw, Jzefa Knechta, zwaszcza za o wszystkim, co sam
napisa; zdobylimy te sporo rkopisw, ktre uwaamy za
godne przeczytania.

11
To, co mamy do przekazania o yciu i osobie Knechta,
znane jest ju zapewne w caoci lub po czci czonkom za-
konu, a zwaszcza graczom szklanych paciorkw, i choby
z tej ju przyczyny ksika nasza zwraca si nie tylko do
tego grona, lecz spodziewa si uzyska i poza nim penych
zrozumienia czytelnikw.
Dla wszego owego krgu ksika nasza nie potrzebo-
waaby wstpu ani komentarza. Poniewa jednak pragniemy
pozyska dla yciorysu i pism naszego bohatera grono czy-
telnikw i spoza zakonu, przypado nam w udziale nie-
atwe raczej zadanie opatrzenia tej ksiki dla owych
mniej przygotowanych czytelnikw niewielkim, popular-
nym wprowadzeniem w sens i dzieje gry szklanych pacior-
kw. Podkrelamy, e wstp w jest i pragnie by popular-
ny, bynajmniej nie roszczc sobie pretensji do wyjaniania
dyskutowanych w obrbie samego zakonu problemw gry
i jej historii. Nie czas jeszcze na obiektywne ujcie tego te-
matu.
Nie naley tedy oczekiwa od nas penej historii i teorii
gry szklanych paciorkw, godniejsi bowiem i zrczniejsi od
nas autorzy nie sprostaliby dzi takiemu zadaniu. O ile r-
da, a take predyspozycje duchowe przedtem nie zagin
zadanie to przypadnie na czasy pniejsze. A podrcznikiem
gry szklanych paciorkw praca nasza tym bardziej by nie
moe; takiego podrcznika nikt zreszt nigdy nie napisze.
Regu tej arcygry nie mona przyswoi sobie inaczej ni
w zwyky, przepisowy sposb, wielu lat wymagajcy, a nikt
z wtajemniczonych nie byby zainteresowany jakimkolwiek
uatwianiem nauki owych zasad.
Reguy te, mowa znakw i gramatyka gry, stanowi ro-
dzaj wysoce rozwinitego, tajemnego jzyka, w ktrym
udzia swj maj przerne nauki i sztuki, zwaszcza jednak
matematyka i muzyka (albo teoria muzyki), wyraajc tre
i rezultaty niemal wszelkich nauk i wzajemne mogc two-
rzy pomidzy nimi zwizki. Gra szklanych paciorkw jest
zatem gr wszelkimi treciami i wartociami naszej kultury,
igra nimi zapewne tak, jak w okresie rozkwitu sztuk pik-
nych malarz igra barwami swojej palety. Cokolwiek ludz-

12
ko w twrczycfi swoich epokach wydaa w zakresie wie-
dzy, szczytnych myli i dzie sztuki, co pniejsze czasy uczo-
nej refleksji sprowadziy do poj i uczyniy naszym dobrem
intelektualnym, cay w ogromny zasb duchowych war-
toci suy graczowi szklanych paciorkw, ktry gra na nich
tak, jak organista na organach, a instrument w jest nie-
wiarygodnie doskonay, manuay jego i peday penetruj
cay duchowy kosmos, liczba rejestrw jest niemal niezli-
czona i teoretycznie mona by z pomoc tego instrumentu
odtworzy w grze intelektualn tre caego wiata. Lecz
owe manuay, peday i rejestry s ju niezmienne, zmiana
ich liczby i ukadu lub prby udoskonalenia ich moliwe s
waciwie ju tylko w teorii: wzbogacenie jzyka gry przez
wczenie do nowych treci podlega jak najsurowszej kon-
troli najwyszego zwierzchnictwa. Natomiast w obrbie tych
niezmiennych ram czy te, pozostajc przy naszym porw-
naniu, w zakresie skomplikowanego mechanizmu tych ol-
brzymich organw, kady gracz korzysta moe z mnstwa
moliwoci i kombinacji, a jest rzecz niemal niemoliw,
by spord tysica cile przeprowadzonych gier dwie nawet
wykazyway inne ni zaledwie powierzchowne do siebie po-
dobiestwo. Gdyby nawet kiedy przypadkiem zdarzy si
miao, e dwch graczy uczyni treci swej gry dokadnie
t sam, niewielk grupk tematw, obie te gry mogyby
przedstawia si i przebiega zupenie inaczej, w zalenoci
od sposobu mylenia, charakteru, nastroju i wirtuozerii
graczy.
Ostatecznie jest kwesti upodoba historyka, jak daleko
zechce prsesun w czasie pocztki i prehistori gry szkla-
nych paciorkw. Albowiem, jak kada wielka idea, nie miaa
ona waciwie pocztku, lecz w zamyle istniaa zawsze.
Zacztki jej odnajdujemy jako ide, przeczucie czy marze-
nie ju w wielu dawniejszych epokach, na przykad u Pita-
gorasa, z kolei w pnym okresie kultury antycznej, w krgu
hellenistyczno-gnostycznym, jak rwnie u dawnych
Chiczykw, z kolei w szczytowych momentach rozwoju
arabsko-mauretaskiego ycia duchowego, dalej za lady
jej prehistorii wiod poprzez scholastyk i humanizm ku

13
akademiom matematycznym siedemnastego i osiemnastego
wieku, a po filozofie romantyczne i runy magicznych roje
Novalisa. Ta sama odwieczna idea, ktra dla nas wcielia
si w gr szklanych paciorkw, przywiecaa wszelkim d-
eniom ducha ku idealnemu celowi jakiej universitas litte-
rarum, kadej akademii platoskiej, wszelkim igraszkom in-
telektualnej elity, wszelkiej prbie zblienia pomidzy na-
ukami cisymi i wyzwolonymi, wszelkim usiowaniom po-
godzenia nauki ze sztuk czy religii ze sztuk. Umysom
takim, jak Abelard, Leibniz, Hegel, niewtpliwie znane byy
marzenia o ujciu duchowego universum w koncentryczne
systemy i o poczeniu ywego pikna intelektu oraz sztuki
z magiczn si formuowania nauk cisych. W owych cza-
sach, gdy muzyka i matematyka przeyway niemal jedno-
czenie okres klasyczny, czste byy przyjanie i wzajemne
zapodnienia pomidzy obu tymi dyscyplinami. A dwiecie
lat wczeniej znajdujemy u Mikoaja z Kuzy zdania, prze-
sycone t sam atmosfer, na przykad takie: Umys dosto-
sowuje si do potencjalnoci, by wszystko na mod poten-
cjalnoci zmierzy, oraz do absolutnej koniecznoci, by wszy-
stko zmierzy zdoa na mod jednoci i prostoty, tak, jako
Bg czyni, a take do koniecznoci powiza, by wszystko
ze wzgldu na waciwoci mierzy, wreszcie te dostoso-
wuje si do zdeterminowanej potencjalnoci, by mierzy
wszystko ze wzgldu na jej egzystencj. Ponadto jednak
umys mierzy rwnie symbolicznie, przez porwnania, wte-
dy gdy posuguje si liczb i figurami geometrycznymi, od-
woujc si do nich jako do symboli". Nie tylko zreszt la
jedna myl Kuzaczyka zdaje si ju niemal wskazywa na
nasz gr szklanych paciorkw czy te wywodzi si z wy-
obrae podobnych do jego mylowych igraszek; mona by
znale u niego sporo, a nawet bardzo wiele takich podo-
biestw. Rwnie przyjemno, jak znajdowa w matema-
tyce, oraz rado i umiejtno, z jak potrafi posugiwa
si figurami i pewnikami geometrii Euklidesowej przy wy-
janianiu poj teologiczno-filozoficznych, wydaj si bardzo
bliskie mentalnoci naszej gry; nierzadko za nawet rodzaj
jego aciny (ktrej sowa czstokro zostay przeze wyna-

14
lezione, mimo i zrozumiae s dla kadego latynisty) przy-
pomina swobodnie rozigran elastyczno jzyka gry naszej.
Albertus Secundus, na co wskazuje ju motto naszej roz-
prawy, w nie mniejszym stopniu naley rwnie do pre-
kursorw gry szklanych paciorkw. A przypuszczamy, nie
mogc wprawdzie poprze tego cytatami, e zamys owej
gry fascynowa rwnie owych uczonych muzykw w szes-
nastym i osiemnastym stuleciu, ktrzy kompozycje swoje
opierali na spekulacjach matematycznych. W dawnym pi-
miennictwie natrafiamy tu i wdzie na legendy o mdrych,
magicznych grach, wynajdywanych i uprawianych przez
uczonych, mnichw lub na yczliwych umysowym igrasz-
kom dworach ksicych na przykad w postaci szachw,
ktrych figury i pola miay, oprcz potocznych, take tajem-
ne znaczenia. Oglnie znane s te relacje, banie i klechdy
z okresu modoci wszelkie11 kultur, przypisujce muzyce
w zasigu znacznie przekraczajcym wszelkie dziedziny sztuki
moc ujarzmiania dusz i ludw, czynice j tajemnym
wadc czy te kodeksem dla pastw i ludzi. Od pradaw-
nych Chin a po podania Grekw spenia sw rol owa myl
0 jakim idealnym, niebiaskim yciu ludzi pod hegemoni
muzyki. I z owym kultem muzyki (wrd wiecznych prze
mian na tym padole pozdrawia nas tajemna pieni moc"
Novalis) zczona jest jak najcilej gra szklanych pacior
kw.
Lecz mimo i sam ide owej gry uznajemy za wieczn.
1 dlatego na dugo ju przed jej urzeczywistnieniem istnie
jc i ywotn, realizacja jej w znanej nam formie posiada
okrelon wasn histori, o ktrej najwaniejszych etapach
postaramy si pokrtce opowiedzie.
Ruch umysowy, do ktrego owocw naley wrd wie-
lu innych ustanowienie zakonu i gra szklanych pacior-
kw, wywodzi si z pewnego okresu historycznego, ktry
od czasu zasadniczych bada dokonanych przez historyka
literatury, Pliniusa Ziegenhalsa, nosi sformuowan przeze
nazw epoki felietonu". Nazwy takie s adne, lecz niebez-
pieczne, nieustannie bowiem nakaniaj do niesprawiedli-
wej oceny jakiego okresu ludzkiego ycia z czasw daw-

15
niejszych, a przecie epoka felietonu" wcale nie bya bez-
duszna ani nawet uboga duchem. Nie potrafia tylko jak
zdaje si wynika z wywodw Ziegenhalsa wykorzysta
naleycie tego swojego intelektu lub raczej nie umiaa wy-
znaczy mu waciwego miejsca i funkcji w dziedzinie y-
ciowej gospodarki i pastwa. Prawd mwic, bardzo nie-
wiele wiemy o owej epoce, mimo i stanowi ona podoe,
z ktrego wyroso niemal wszystko, co dzisiaj stanowi ce-
chy naszego ycia duchowego. Bya to wedug Ziegenhalsa
epoka niesychanie mieszczaska", hodujca wybu-
jaemu indywidualizmowi, a jeli dzisiaj, chcc nieco wy-
raniej okreli jej atmosfer, przytaczamy pewne jej cechy
wedug relacji Ziegenhalsa, wiemy przynajmniej na pewno,
i cechy te nie s wymylone, nadmiernie przesadzone ani
przerysowane, zostay bowiem udokumentowane przez
owego wielkiego badacza mnstwem literackich i innych
dokumentw. Przyczamy si do tego uczonego, ktry je-
dyny dotychczas zaszczyci epok felietonu" powanymi
badaniami, a pamitamy przy tym rwnie, e atwo jest
i gupio wydziwia nad bdami i przywarami odlegych
czasw.
Rozwj ycia duchowego w Europie zdawa si wykazy-
wa od schyku redniowiecza dwie wielkie tendencje: do
oswobodzenia wiary i myli od wszelkich autorytatywnych
wpyww, czyli do walki czujcego si ju niezalenym
i dojrzaym rozumu przeciw wadzy Rzymskiego Kocioa,
i z drugiej strony do tajemnego, lecz namitnego po-
szukiwania legalizacji tej swojej swobody, zgodnie z no-
wym, z niego samego si wywodzcym i adekwatnym mu
autorytetem. Uoglniajc, rzec chyba mona, i w zasadzie
umys ludzki wygra ow, czstokro w osobliwe sprzecz-
noci obfitujc walk o dwa w zasadzie sprzeczne ze sob
cele. Czy zysk w rwnoway niezliczone ofiary, czy obecny
lad naszego ycia duchowego jest ju absolutnie doskonay
i potrwa dostatecznie dugo, by wszelkie cierpienia, wy-
naturzenia i konwulsje od procesw kacerskich i pon-
cych stosw, a po losy wielu, obdem lub samobjstwem
koczcych geniuszy" wyda nam si mogy ofiar sen-

16
sown, pyta nam nie wolno. Dziay si dzieje a czy byy
dobre, czy te lepiej, aby si nie przydarzyy, czy zdoamy
dostrzec ich sens" nie ma znaczenia. Tak tedy toczyy
si te owe walki o wolno" ducha i wanie w owej pnej,
felietonowej epoce doprowadziy do tego, i umys istotnie
cieszy si niesychan, trudn ju dla nawet do zniesienia
wolnoci, przezwyciywszy cakowicie kuratel
kocieln, a pastwow po czci, nadal jednak jeszcze nie
znajdujc prawdziwego, przez siebie samego sformuo-
wanego i respektowanego prawa, prawdziwego, nowego
autorytetu i legalnoci. Przykady ponienia, sprzedajnoci
1 przeniewierstwa duchowego w owej epoce, o ktrych opo
wiada nam Ziegenhals, istotnie s poniekd zdumiewajce.
Wyzna musimy, i nie jestemy w stanie da jedno-
znacznej definicji owych produktw, wedug ktrych na-
zwalimy t epok, mianowicie felietonw". Wydaje si, e
produkowano ich miliony, gdy stanowiy ulubion cz
materiaw codziennej prasy i zasadniczy pokarm dnych
edukacji czytelnikw, opowiaday, czy raczej gawdziy",
o tysicach zagadnie naukowych, a wydaje si te, i co
mdrzejsi spord owych felietonistw czstokro namie-
wali si z wasnej roboty, Ziegenhals przynajmniej wyzna-
je, e natrafi na liczne takie prace, ktre skonny jest uwa-
a za autorskie autopersyflae, gdy inaczej byyby cakiem
niezrozumiae. By moe, e w tych na przemysow mod
produkowanych artykuach ukryto mnstwo ironii i auto-
ironii, dla ktrych zrozumienia naleaoby dopiero znale
odpowiedni klucz. Producenci owych igraszek naleeli po
czci do redakcji gazet, po czci byli wolnymi' pisarza-
mi; czsto nawet poetami ich nazywano, lecz bardzo wielu
spord nich naleao zdaje si take do stanu uczo-
nych, bywali nawet sawnymi profesorami wyszych uczel-
ni. Ulubionymi tematami takich artykuw byy anegdoty
z ycia wybitnych mczyzn czy kobiet oraz ich korespon-
dencja, a zatytuowane byy na przykad: Fryderyk Nietz-
sche a moda damska okoo 1870 roku" albo Ulubione po-
trawy kompozytora Rossiniego", albo Rola pieskw poko-
jowych w yciu wielkich kurtyzan" lub podobnie. Po-
2 Gra szklanych paciorkw \1
nadto lubowano si w historiozoficznych rozwaaniach na
aktualne tematy, stanowice przedmiot konwersacji ludzi
zamonych, na przykad Marzenia o sztucznym wytwarza-
niu zota na przestrzeni stuleci" albo Prby chemicznego
i fizycznego oddziaywania na stan pogody" i setki podob-
nych kwestii. Czytajc przytaczane przez Ziegenhalsa tytu-
y takich gawd dziwimy si nie tyle faktowi, e istnieli
ludzie, ktrzy pochaniali je jako codzienn lektur, ile ra-
czej, temu, e znani, cenieni i naleycie wyksztaceni auto-
rzy pomagali w obsugiwaniu" owej olbrzymiej konsumpcji
bahych ciekawostek, albowiem, co charakterystyczne, za-
jcie to nazywano obsug", a okrelenie to wyraa rw-
nie wczesny stosunek czowieka do maszyny. Niekiedy
znw lubowano si szczeglnie w indagowaniu znanych
osobistoci na aktualne tematy, kac na przykad wybit-
nym chemikom lub pianistom-wirtuozom wypowiada si
na temat polityki, ulubionych aktorw, tancerzy, akroba-
tw, lotnikw albo poetom na temat wad i zalet stanu ka-
walerskiego, domniemanych przyczyn kryzysw finanso-
wych i tak dalej. Chodzio przy tym wycznie o skoja-
rzenie znanego nazwiska z aktualnym wanie tema-
tem: wystarczy przeczyta u Ziegenhalsa wrcz zdumie-
wajce niekiedy przykady; przytacza ich setki. Jak ju
wspominalimy, caa ta krztanina odbywaa si zapew-
ne z przymieszk sporej dawki ironii; by moe, i bya
to nawet demoniczna, rozpaczliwa ironia, z trudem
wielkim potrafimy to sobie wyobrazi, lecz tumy publicz-
noci, ktre zdaway si przejawia wwczas zadziwiajcy
zapa czytelniczy, przyjmoway niewtpliwie wszystkie to
groteskowe rzeczy z pen ufnoci powag. I jeli znany
jaki obraz zmienia waciciela, zlicytowano jaki cenny
rkopis, spon jaki stary zamek, czonek jakiej starej
arystokratycznej rodziny zamieszany zosta w jaki skandal
czytelnicy nie tylko dowiadywali si z wielu tysicy
felietonw o samych faktach, lecz otrzymywali ponadto
jeszcze tego samego dnia lub nazajutrz mnstwo aneg-
dotycznych, historycznych, psychologicznych, erotycznych
i innych materiaw dotyczcych tej, w danej chwili aktual-
18
nej, sprawy; na temat kadego aktualnego wydarzenia wy-
lewa si istny potop skrztnej pisaniny, a przekazywanie,
klasyfikowanie i formuowanie wszystkich tych informacji
miao wszelkie cechy spiesznie i bez poczucia odpowiedzial-
noci wytwarzanej, masowej produkcji. Z felietonem zresz-
t, jak si wydaje, czyy si take pewne gry, do ktrych
zachcano czytelnikw, pobudzajc z ich pomoc przeci-
one nadmiarem wiadomoci umysy; mwi o tym dugi
wywd Ziegenhalsa na dziwaczny temat krzywek". Setki
tysicy ludzi, ktrzy przewanie cik wykonywali prac i
cikie te mieli ycie, schylao si podwczas w wolnych
chwilach nad zoonymi z liter kwadracikami i krzyykami,
wypeniajc wedug okrelonych regu gry istniejce w nich
luki. Pragniemy ustrzec si przed dostrzeganiem jedynie
miesznej lub szaleczej strony tego zjawiska, wstrzymamy
si te od kpin na ten temat. Ludzie ci bowiem, wraz z
dziecinnymi swymi zgadywankami i instruk-tywnymi
artykuami, nie byli wcale naiwnymi dziemi ani
rozbawionymi Feakami, tkwili natomiast, zalknieni, pord
politycznych, gospodarczych i moralnych wstrzsw tekto-
nicznych i fermentw, wiedli sporo straszliwych wojen
i wojen domowych, a ich niewymylne gry dydaktyczne byy
nie tylko wdziczn, bezmyln dziecinad, lecz odpo-
wiaday gbokiej potrzebie przymknicia oczu i ucieczki
przed nie rozwizanymi problemami i przeraajcymi prze-
czuciami zagady w na wskro o ile monoci nieszkod-
liwy wiat pozorw. Wytrwale uczyli si kierowania samo-
chodami i trudnych gier karcianych i marzycielsko odda-
wali si rozwizywaniu krzywek poniewa niemal bez-
bronnie stali wobec mierci, lku przed blem i godem, nie
pocieszani ju przez Koci ani nie wspierani radami ro-
zumu. Oni, ktrzy czytali tak wiele artykuw i tylu su-
chali wykadw, nie umieli zdoby si na wysiek i znale-
zienie czasu, by uodporni si na lki, zwalczy w sobie
strach przed mierci; yli z dnia na dzie, wrd drgawek,
bez wiary w jakiekolwiek jutro.
Wygaszano bowiem te prelekcje i musimy pokrtce
omwi rwnie i t, nieco wytworniejsz odmian felieto-

19
nu. Zarwno specjalici, jak i hochsztaplerzy intelektualni
oferowali wczesnym obywatelom, nadal mocno jeszcze
przywizanym do pojcia edukacji, wyzutego ju z dawnego
swego znaczenia, prcz artykuw rwnie liczne wykady,
nie tylko w postaci uroczystych przemwie przy szczegl-
nych okazjach, lecz pord gwatownej konkurencji i w nie-
bywaych wrcz ilociach. Obywatel przecitnego miasta
lub ona tego obywatela mogli na og raz w tygodniu,
a w miastach wikszych prawie co wieczr, sucha wyka-
dw, w ktrych pouczano ich teoretycznie o dzieach sztuki,
pisarzach, uczonych, badaczach i podrach dookoa wiata,
wykadw, podczas ktrych suchacz pozostawa na wskro
bierny, a ktre na zasadzie milczcej umowy z gry ju
przewidyway jakie nastawienie owego suchacza do ich
treci, jaki poziom jego wyksztacenia, jakie uprzednie
przygotowanie i chonno umysu, ktrych przewanie bra-
kowao. Zdarzay si wykady interesujce, byskotliwe lub
dowcipne, na przykad o Goethem, ktry wysiada w bkit-
nym fraku z dyliansw i uwodzi dziewczta w Strasburgu
lub Wetzlarze, albo o kulturze arabskiej, gdy kilkanacie
modnych, intelektualnych terminw mieszano ze sob ni-
czym kostki do gry, wytrzsane w kubku, a kady cieszy
si niezmiernie, jeli zdoa cho jeden z nich choby w
przyblieniu rozpozna. Suchano prelekcji o pisarzach, kt-
rych dzie nikt nigdy nie czyta ani mia zamiar czyta,
i ogldano wywietlane podczas nich za pomoc projekto-
rw reprodukcje, przedzierajc si, zupenie tak samo jak
przy dziennikarskich felietonach, przez istne chaszcze ode-
rwanych, pozbawionych sensu, wartoci dydaktycznych
i okruchw wiedzy. Sowem, znajdowano si ju o krok od
owej koszmarnej dewaluacji sowa, ktra pocztkowo wy-
woaa jedynie potajemnie i w najmniejszych grupkach he-
roiczno-ascetyczny odruch sprzeciwu, ktry ju wkrtce po-
tem ujawni si, wzrs w si i da pocztek nowym ry-
gorom i nowej godnoci umysu.
Niepewno i nieautentyczno ycia intelektualnego
owych czasw, przejawiajcych przecie w niejednej dzie-
dzinie aktywno i wielko, tumaczymy sobie dzisiaj jako
20
objaw przeraenia, ktre ogarno umysy, gdy pod koniec
epoki pozornych sukcesw i rozkwitu stany one nagle
w obliczu nicoci: wielkiej ndzy materialnej, burz poli-
tycznych i wojennej zawieruchy oraz niespodzianie kieku-
jcej nieufnoci wobec samych siebie, wasnej mocy i god-
noci, nawet wobec wasnego istnienia. A przecie na w
okres katastroficznych nastrojw przypada jeszcze niejedno
wzniose osignicie intelektualne; powstay wwczas rw-
nie zacztki wiedzy muzycznej, ktrej wdzicznymi spad-
kobiercami my wanie jestemy. Lecz cho tak atwo upo-
lzdkowa dowolne odcinki przeszoci i rozmieci je w
dziejach wiata sensownie i piknie, adna teraniejszo nie
potrafi zaszeregowa samej siebie, a szerzy si ja ww-
czas gdy wszelkie intelektualne ambicje i osignicia
spady na nader niski poziom wanie wrd intelektua-
listw straszliwa niepewno i rozpacz. Dokonano bowiem
wanie odkrycia (od czasw Nietzschego przeczuwano ju
tu i wdzie owo odkrycie), i modzieczy, twrczy okres
naszej kultury przemin, a rozpocza si era staroci
i zmierzchu i opierajc si na tym, nagle przez wszystkich
odczutym, a przez wielu wyranie sformuowanym pogl-
dzie, wyjaniano sobie liczne przeraajce cechy czasu: ja-
ow mechanizacj ycia, gboki upadek moralnoci, brak
wiary wrd narodw, nieprawdziwo sztuki. Zabrzmiaa
jak w owej cudownej bani chiskiej muzyka za-
gady"; przez wiele dziesitkw lat dwiczaa niczym du-
gotrwae dudnienie organowych basw, wdara si potem
w postaci korupcji "do szk, czasopism i akademii, w postaci
melancholii i chorb umysowych dotara do wikszoci
tych artystw i krytykw, ktrych mona byo jeszcze trak-
towa powanie, rozhulaa si w postaci dzikiej a dyletan-
ckiej nadprodukcji we wszelkich dziedzinach sztuki. Rne
przyjmowano postawy wobec tego wroga, ktry wtargn
oto i nie pozwala si ju przepdzi. Mona byo w milcze-
niu uzna i znosi ze stoicyzmem t gorzk prawd co
czynili niektrzy spord najlepszych. Mona byo prbo-
wa przesaniania jej kamstwem: tu niektrzy literaccy
gosiciele nauki o zagadzie kultury stanowili dogodny cel

21
atakw; wreszcie kady, kto podejmowa walk z owymi
gronymi prorokami, znajdowa uznanie i posuch u wsp-
obywateli, albowiem pogld, e kultura, ktrej posiadaniem
szczycili si jeszcze wczoraj i tak z niej byli dumni, ju nie
yje, e tak przez obywateli umiowane wyksztacenie i tak
przez nich ukochana sztuka nie s ju wcale prawdziwym
wyksztaceniem ani prawdziw sztuk, wydawa im si rw-
nie zuchway i nieznony, co naga inflacja lub zagroenie
ich kapitaw przez rewolucj. A ponadto istniaa jeszcze
wobec wielkiego, katastroficznego nastroju postawa cynicz-
na, ludzie szli taczy, owiadczajc, e wszelka troska
0 przyszo to starowiecka gupota; ukadano nastrojowe
felietony na temat bliskiego ju kresu sztuki, nauki, jzy
ka, z samobjcz niejako rozkosz stwierdzano w owym
wasnorcznie z papieru stworzonym wiecie felietonu ca
kowit demoralizacj intelektu oraz inflacj poj, udajc,
e z cyniczn obojtnoci lub w bachicznym uniesieniu ob
serwuje si zagad nie tylko sztuki, intelektu, moralnoci
1 uczciwoci, lecz nawet Europy i wiata". Wrd ludzi do
brych zapanowa agodny i pospny, a wrd zych zjadli
wy pesymizm, i trzeba byo najpierw usun nadmiar prze
y i wprowadzi polityk i wojn pewien niead w wie
cie i w moralnoci, aby rwnie i kultura zdolna si staa
do prawdziwego wniknicia w siebie i znalezienia dla sie
bie miejsca w nowym ukadzie.
Kultura owa jednak podczas przejciowych dziesicioleci
wcale nie bya pogrona we nie, lecz wanie w okresie
swego rozkadu i pozornej rezygnacji artystw, profesorw
i felietonistw osigna w sumieniu poszczeglnych ludzi
stan najwikszej czujnoci i samokontroli. Ju w okresie
najwikszego rozkwitu felietonu istniay wszdzie pojedyn-
cze, niewielkie grupki, zdecydowane dochowa wiernoci
intelektowi i dy ze wszystkich si do uratowania dla
przyszych pokole jdra dobrej tradycji, dyscypliny, metody
i intelektualnego sumienia. Wydaje si o ile procesy te
s dla nas dzi poznawalne e w proces samokontroli,
opamitania i wiadomego oporu przeciwko rozkadowi
dokonywa si gwnie w dwch grupach. Intelektualne

22
sumienie uczonych szukao ucieczki w badaniach i meto-
dach nauczania historii muzyki, ta bowiem wanie dzie-
dzina wiedzy ja si podwczas rozwija i pord owego
felietonowego wiata dwa synne seminaria opracoway su-
mienne, wrcz wzorowe metody pracy. Los za, jakby chcc
pocieszajco aprobowa usiowania tej maej dzielnej ko-
horty, sprawi, i w najmroczniejszym momencie tych ponu-
rych czasw wydarzy si wietlisty cud, waciwie przypa-
dek, lecz przypadek wywierajcy wraenie boskiego po-
twierdzenia: odnaleziono jedenacie rkopisw Jana Seba-
stiana Bacha pord dobytku, pozostaego po jego synu,
Friedemannie! Drugim punktem oporu przeciwko wyna-
turzeniu byo Bractwo Wdrowcw Wschodu, ktrego czon-
kowie przestrzegali dyscypliny nie tyle intelektualnej, co
laczej psychicznej wiczc si w pobonoci i bojani bo-
ej i cd tej strony dzisiejsza nasza forma ycia ducho-
wego oraz gry paciorkw szklanych doznaa doniosej pod-
niety, mianowicie wskutek zwrotu ku kontemplacji. W-
drowcy Wschodu uczestniczyli zreszt rwnie w tworzeniu
nowych pogldw na istot naszej kultury i na moliwoci
jej przetrwania, nie tyle dziki osigniciom naukowo~ana~
litycznym, ile wskutek opartej na dawnych ich i tajemnych
wiczeniach zdolnoci przenoszenia si w czasy odlege
i w dawne okresy kultury. Byli wrd nich na przykad
piewacy i muzykanci, co do ktrych utrzymuje si, e po-
siadali zdolno doskonaego odtwarzania dawnej muzyki
w pierwotnym jej stylu, potrafili wic, powiedzmy, gra
i piewa kompozycje z 1600 czy 1650 roku tak, jakby wszel-
kie pniejsze mody, udoskonalenia i wirtuozerie byy jesz-
cze nie znane. Dziao si to w czasach, gdy denie ku dy-
namice i gwatownoci opanowao wszelkie muzykowanie
i kiedy na rzecz wykonania oraz koncepcji" dyrygenta za-
pominano co wrcz niesychane o samej muzyce; opo-
wiadaj, e gdy orkiestra Wdrowcw Wschodu po raz
pierwszy publicznie wykonaa pewn suit sprzed epoki
Handla, bez jakichkolwiek crescendo czy diminuendo, z pe-
n naiwnoci i niewinnoci innego czasu i innego wiata,
cz suchaczy nic absolutnie nie zrozumiaa, cz jednak

23
nastawia uszu, odnoszc wraenie, i po raz pierwszy w y-
ciu syszy muzyk. Jeden z czonkw Bractwa skonstruowa
w hali tego stowarzyszenia, pomidzy Bremgarten i Morbio,
organy Bachowskie, dokadnie takie same, jakie kazaby
sobie ,zbudowa Jza Sebastian, gdyby mia po temu rodki
i moliwoci. Budowniczy organw, zgodnie z obowizujc
ju podwczas w jego Bractwie zasad, zachowa swe na-
zwisko w tajemnicy i nazwa si na wzr swego poprzedni-
ka z osiemnastego wieku Silbermannem.
Przybliylimy si tak oto do rde, z ktrych wywodzi
si dzisiejsze nasze pojcie kultury. Jednym z najwaniej-
szych spord nich bya najmodsza dziedzina wiedzy, hi-
storia muzyki i estetyka muzyczna; nastpnym rozkwit
matematyki, jaki wkrtce potem nastpi, z domieszk
kropli oleju zaczerpnitego z mdroci Wdrowcw Wscho-
du, oraz w najcilejszym pozostajca zwizku z nowym
ujciem i wykadni muzyki, zdecydowana, tyle pogodna,
co i zrezygnowana postawa wobec zagadnienia ywotnoci
okresw kultury. Nie warto wiele o tym mwi, s to bo-
wiem sprawy powszechnie znane. Najwaniejszym rezulta-
tem tego nowego nastawienia, czy raczej nowego zaszere-
gowania w proces kultury, bya daleko idca rezygnacja
z tworzenia dzie sztuki, stopniowe odrywanie si elementu
duchowego od spraw tego wiata i co nie mniej wan?,
a stanowice ukoronowanie caoci: gra szklanych pacior-
kw.
Na pocztki owej gry przemony wpyw wywaro rozpo-
czynajce si ju wkrtce po 1900 roku, jeszcze w dobie naj-
wikszego rozkwitu felietonu, pogbienie wiedzy muzycz-
nej. My, spadkobiercy owej wiedzy, przekonani jestemy,
e lepiej znamy, a w pewnym sensie lepiej nawet rozumie-
my muzyk wielkich, twrczych stuleci, zwaszcza siedem-
nastego i osiemnastego wieku, ni pojmoway je wszystkie
epoki poprzednie (cznie z epok muzyki klasycznej). Oczy-
wicie my, potomni, mamy na wskro inne nastawienie do
muzyki klasycznej ni ludzie owych twrczych epok; nasza
uduchowiona, a nie zawsze dostatecznie od zrezygnowanej
melancholii wolna, cze dla prawdziwej muzyki jest czym
24
absolutnie innym od pogodnej a naiwnej radoci z muzy-
kowania w owych czasach, ktrym skonni jestemy zazdro-
ci jako szczliwszym, ilekro z powodu tej ich muzyki
wanie zapominamy o warunkach i okolicznociach, pord
ktrych powstawaa. Od caych pokole nie dostrzegamy
ju jak to czynio jeszcze cae niemal dwudzieste stulecie
filozofii ani literatury, uznajc jedynie matematyk i muzy-
k za wielkie i trwae osignicie owego okresu kultury
mieszczcego si pomidzy schykiem redniowiecza i nasz
er. Odkd przynajmniej w zasadzie zrezygnowalimy
z twrczego wspzawodnictwa z owymi pokoleniami, odkd
wyrzeklimy si rwnie owego ku] tu przewagi harmonii
i na wskro zmysowej dynamiki w muzyce, jaki mniej wi-
cej od czasw Beethovena i pocztkw romantyzmu przez
dwa stulecia w uprawianiu muzyki panowa, przekonani
jestemy na nasz, oczywicie, mod, na nasz nietwr-
cz, epigosk, cho czoobitn mod! e czyciej i wy-
raniej widzimy obraz owej kultury, ktrej jestemy spad-
kobiercami. Nie ma w nas ju ani ladu wybujaej, twrczej
radoci owych czasw i niemal niepojte wydaje nam si,
w jaki sposb style muzyczne w pitnastym i szesnastym
stuleciu zdoay tak dugo utrzyma si w niezmiennej czy-
stoci, jak pord ogromu skomponowanej wwczas muzyki
nie daje si w ogle odnale nic poledniego, jak nawet
wiek osiemnasty, era rozpoczynajcej si ju degeneracji,
wystrzeli zupenie wiadomie, w promiennym popiechu
istnym fajerwerkiem stylw, md i szk lecz wydaje
si nam, e w tym, co dzisiaj nazywamy muzyk klasyczn,
pojlimy i przejli za wzr tajemnic, ducha, cnot i
pobono owych pokole. Nader nike lub zgoa adne
jest dzisiaj mniemanie nasze o kulturze kocielnej osiemna-
stego wieku lub o filozofii Owiecenia, lecz w kantatach,
pasjach i preludiach Bacha widzimy szczytow sublimacj
kultury chrzecijaskiej.
Stosunek naszej kultury do muzyki posiada zreszt jesz-
cze wzr pradawny i na wskro czcigodny, ktremu gra
szklanych paciorkw hod wielki skada. Przypomnijmy so-
bie, e w legendarnych Chinach, w okresie starych kr-

25
lw", przypisywano muzyce gwn rol w yciu pastwo-
wym i dworskim; utosamiano wrcz poziom muzyki z po-
ziomem kultury i moralnoci, nawet z poziomem caego
krlestwa, a mistrzowie muzyki obowizani byli bacznie
czuwa nad zachowaniem czystoci starych tonacji". Upa-
dek muzyki by widomym znakiem upadku rzdw i pa-
stwa. A poeci rozpowiadali straszliwe bajki o zakazanych,
diabelskich i przez niebiosa wykltych tonacjach, na przy-
kad o tonacji Tsing Szang i Tsing Tse, o muzyce zaga-
dy", przy ktrej gdy witokradczo zaintonowano j w
paacu krlewskim niebo natychmiast si zamroczyo,
mury zadray i runy, wadca za zgin wraz z caym
pastwem. Zamiast cytowania wielu dawnych autorw
przytaczamy tu niektre fragmenty z rozdziau o muzyce
w dziele Lii Bu We Wiosna i jesie":
Pocztki muzyki s nader odlege. Powstaje ona z mia-
ry, a zakorzeniona jest w wielkiej Jednoci. Wielka Jedno
rodzi dwa bieguny; dwa bieguny tworz si ciemnoci i sil
wiata.
Gdy wiat yje w pokoju, wszelkie rzeczy s w spoczynku,
wszystko za w przeobraeniach swoich idzie ladem two-
rw wyszych tworzy mona muzyk. Gdy dze i na-
mitnoci nie biegn faszywym torem, mona muzyk udo-
skonala. Doskonae muzyka ma swoj przyczyn. Powstaje
ona z rwnowagi. Rwnowaga powstaje z tego, co suszne,
a to, co suszne, powstaje z istoty wiata. Dlatego o muzy-
ce mwi mona jedynie z czowiekiem, ktry poj istot
wiata.
Muzyka polega na harmonii pomidzy niebem a ziemi,
na zgodnoci pomidzy mrokiem a wiatem.
Upadajce pastwa i ludzie skazani na zagad maj
wprawdzie rwnie muzyk, lecz muzyka ich nie jest po-
godna. Dlatego: im szumniejsza muzyka, tym bardziej me-
lancholijni staj si ludzie, bardziej zagroony staje si kraj
i niej upada wadca. W ten sposb ginie te istota muzyki.
Tym, co wici wadcy najbardziej cenili w muzyce, bya
jej pogoda. Tyrani Giai Du Sin tworzyli muzyk szumn.
Donone dwiki uwaali za pikne, a masowe efekty za in-

26
teresujce. Dyli do nowych, osobliwych efektw dwiko-
wych, szukali dwikw, jakich adne jeszcze ucho nie sy-
szao, usiowali przecign si wzajem i przekroczyli gra-
nice celu i miary.
Przyczyn upadku pastwa Czu by wynalazek muzyki
czarnoksiskiej. Muzyka taka jest a nadto szumna, lecz w
istocie oddalia si ona od istoty muzyki. A poniewa od-
dalia si od istoty muzyki prawdziwej, nie jest to muzyka
pogodna. Jeli za muzyka nie jest pogodna, lud szemrze,
a ycie doznaje uszczerbku. Wszystko to za wynika std,
i zapoznaje si istot muzyki, poszukujc jedynie szumnych
efektw dwikowych.
Dlatego te muzyka czasw naleytego adu jest spokojna
i pogodna, a -rzdy zrwnowaone. Muzyka czasw niespo-
kojnych jest zawzita, pena podniecenia, a rzdy opaczne.
Muzyka pastwa upadajcego jest sentymentalna i smutna,
a jego rzd zagroony".
Sentencje owego Chiczyka ukazuj nam oto do wyranie
rda i waciwy, nieomal ju zapomniany sens wszelkiej
muzyki. W pradawnych bowiem czasach muzyka, podobnie
jak taniec i wszelkie wiczenia artystyczne, bya
czarodziejskim arkanem, jednym ze starych a prawowitych
rodkw magicznych. Poczynajc od rytmu (klaskania W
donie, tupania, uderzania w drewniane paeczki i najdaw-
niejszego kunsztu bicia w bbny), stanowia silny a wypr-
bowany sposb wprawiania znacznej i licznej gromady ludzi
w jednaki nastrj", doprowadzania ich oddechu, uderze
serca i emocji do jednakiego rytmu, omielania owych ludzi
do inwokowania i zaklinania odwiecznych mocy, do taca,
igrzysk, wypraw wojennych i czynnoci sakralnych. I
owa pierwotna, czysta, prawadna istno, owa istota magii
przetrwaa w muzyce znacznie duej ni w innych dzie-
dzinach sztuki, wystarczy tu choby przypomnie liczne wy-
powiedzi dziej opisw i poetw o muzyce od Grekw a
po nowel Goethego. Taniec i marsz w praktyce nigdy nie
utraciy swego znaczenia.
Lecz wracajmy do waciwego tematu!
O pocztkach gry szklanych paciorkw przekaza pragnie-

2?
my pokrtce jedynie najwaniejsze wiadomoci. Powstaa
ona, jak si wydaje, jednoczenie w Niemczech i w Anglii,
w obu tych krajach mianowicie jako wiczebna zabawa
w owych niewielkich gromadkach muzykologw i muzykw,
pracujcych i studiujcych w nowych seminariach teorii
muzyki. Porwnanie za pocztkowego stanu owej gr y
z pniejszym i dzisiejszym bdzie cakiem podobne do po-
rwnywania zapisu muzycznego sprzed 1500 roku i prymi-
tywnych jego nut, pomidzy ktrymi brak nawet jeszcze
kresek taktowych, z partytur z osiemnastego czy zgoa na-
wet dziewitnastego wieku, z mnstwem jej oszaamiaj-
cych, skrtowych oznacze: dynamiki, tempa, frazowania
i tak dalej, powodujcych czstokro, i druk takiej party-
tury stawa si trudnym problemem technicznym.
Gra stanowia pocztkowo jedynie rodzaj ciekawego wi-
czenia pamici i daru kombinatoryki w gronie studentw
i muzykantw, a jak ju wspominalimy uprawiano
j zarwno w Anglii, jak i w Niemczech, zanim jeszcze zo-
staa wynaleziona" tutaj, w Wyszej Szkole Muzycznej w
Kolonii, i zanim uzyskaa sw nazw, ktr i dzisiaj jeszcze
po tak wielu pokoleniach nosi, mimo i ju od dawna nic nie
ma wsplnego ze szklanymi paciorkami. Szklanymi tymi pa-
ciorkami posugiwa si jej wynalazca, Bastian Perrot
z Calw, nieco dziwaczny, lecz mdry, towarzyski i ludziom
yczliwy teoretyk muzyki, uywajc ich zamiast liter, liczb,
nut i innych znakw graficznych. Perrot, ktry pozostawi
zreszt jeszcze take rozpraw o Rozkwicie i upadku kon-
trapunktu", zasta w koloskim seminarium pewien, do
ju przez Liczniw rozwinity, nawyk zabawowy: nawoy-
wali si wzajemnie przy pomocy skrtowych formuek swej
naukowej dyscypliny dowolnymi motywami lub pocztka-
mi klasycznych kompozycji, przy czym ten, kto w taki spo-
sb zosta wywoany, musia odpowiedzie albo dalszym ci-
giem utworu, albo lepiej jeszcze gosem wyszym czy
niszym, kontrastowym kontrtematem i tak dalej. Byy to
wiczenia pamiciowe i improwizacyjne, zupenie takie sa-
me, jakie niegdy (cho nie teoretycznie, za pomoc formu-
ek, lecz praktycznie, przy klawikordzie, na lutni, flecie lub

28
ludzkim gosem) uprawia mogli gorliwi uczniowie muzyki
i kontrapunktu za czasw Schiitza, Pachelbela i Bacha. Ba-
stian Perrot, zamiowany w rkodziele wasnorcznie
skonstruowa wedug starych wzorw wiele fortepianw
i klawikordw nalea najprawdopodobniej do Wdrow-
cw Wschodu; kry te o nim legenda, i umia gra na
skrzypcach na dawny, od 1800 roku zapomniany sposb,
z mocno wygitym smyczkiem i rcznie regulowanym napi-
ciem wosia. Ot Perrot sporzdzi sobie na mod pospoli-
tych, kulkowych liczyde dziecinnych ram z kilkoma tu-
zinami drutw, na ktrych mg uszeregowa paciorki
szklane rnej wielkoci, ksztatu i barwy. Druty stanowiy
odpowiednik linii nutowych, paciorki odpowiaday warto-
ciom nut i tak dalej, i w taki oto sposb tworzy on ze szkla-
nych paciorkw cytaty muzyczne lub wynalezione przez sa-
mego siebie tematy, zmienia je, transponowa, rozwija,
przeksztaca oraz inne im przeciwstawia. Pod wzgldem
technicznym bya to dziecinna igraszka, lecz spodobaa si
uczniom, staa si modna i naladowana, rwnie i w An-
glii, i przez czas pewien uprawiano wiczenia muzyczne w
w wdziczny, acz prymitywny sposb. I, jak czstokro si
zdarza, take i w tym wypadku doniosy, dugo trwajcy
wynalazek uzyska sw nazw od rzeczy nietrwaej a ubocz-
nej. To, co pniej powstao z owej gry seminarzystw i ob-
wieszonych szklanymi pociorkami drutw Perrota, nosi dzi
jeszcze popularn nazw gry szklanych paciorkw.
Zaledwie w dwadziecia czy trzydzieci lat pniej gra ta
utracia, jak si wydaje, sw popularno wrd studen-
tw muzyki, przejta natomiast zostaa przez matematykw
i przez czas duszy w dziejach owej gry znamiennym pozo-
sta fakt, e zawsze faworyzowaa j, wykorzystywaa i da-
lej rozwijaa ta dziedzina wiedzy, ktra przeywaa wanie
okres szczeglnego swego rozkwitu lub renesansu. Matema-
tycy nadali owej grze znaczn ruchliwo i zdolno do sub-
limacji, przy czym zdobya ona ju wwczas co w rodzaju
Wiedzy o samej sobie i swoich moliwociach, a rozwj ten
przebiega rwnolegle do oglnego rozwoju wczesnej wia-
domoci w dziedzinie kultury, ktra przezwyciya wielki

29
kryzys i, jak to sformuowa Pliniusz Ziegenhals ze skrom-
n dum ja odnajdywa sw rol pnej kultury i przy-
naleno do stanu, odpowiadajcego mniej wicej okreso-
wi pnego antyku, epoce hellenistyczno-aleksandryjskiej".
Tyle Ziegenhals. My natomiast usiujemy doprowadzi do
koca nasz zarys dziejw gry szklanych paciorkw, stwier-
dzajc: Gra, przeszedszy od seminariw muzycznych do
matematycznych (przemiana, ktra we Francji i Anglii do-
konaa si raczej jeszcze szybciej ni w Niemczech), rozwi-
nita ju bya tak dalece, e potrafia wyraa w specjalnych
znakach i skrtach procesy matematyczne; gracze podsuwali
sobie nawzajem owe abstrakcyjne formuki, rozwijajc je
bardziej jeszcze, odkrywajc przed sob wzajem szeregi roz-
woj owe i moliwoci swej wiedzy. Owa matematyczno-astro-
nomiczna gra formuek wymagaa wielkiej uwagi, czujnoci
i koncentracji; opinia dobrego gracza szklanych paciorkw
znaczya ju podwczas w gronie matematykw bardzo wiele
i bya rwnoznaczna ze saw znakomitego matematyka.
Gr przejy i przez czas pewien naladoway wszystkie
niemal nauki, czyli stosoway j w swej dziedzinie, na co
dowody mamy w filologii klasycznej i logice. Analityczne
rozpatrywanie wartoci muzycznych doprowadzio do tego,
e procesy muzyczne wyraano we wzorach fizyczno-mate-
matycznych. Nieco pniej ja posugiwa si tymi meto-
dami filologia, dokonujc pomiaru tworw jzykowych w
ten sam sposb, w jaki fizyka mierzya procesy zachodzce
W przyrodzie; doczyy si z kolei badania w dziedzinie
sztuk piknych, gdzie architektura od dawna ju wykazy-
waa zwizki z matematyk. I oto zaczto odkrywa pomi-
dzy uzyskanymi w ten sposb abstrakcyjnymi formuami
coraz to nowe stosunki, analogie i odpowiedniki. Kada
nauka, przyswajajc sobie ow gr, tworzya w tym celu
odpowiedni jzyk ludyczny, zoony z wzorw, skrtw
i kombinacji, a igraszki sekwencji owych wzorw i dialo-
gw pomidzy nimi cieszyy si wielk popularnoci wrd
elity intelektualnej modziey. Gra bya nie tylko wicze-
niem i nie tylko rozrywk; stanowia skoncentrowany wyraz
pewnej wiadomej, umysowej dyscypliny, zwaszcza za
30
matematycy uprawiali j z ascetyczn, cho jednoczenie
sportow wirtuozeri i cisoci formaln, znajdujc w niej
rozkosz, uatwiajc im zgod na konsekwentnie ju ww-
czas przeprowadzan rezygnacj intelektualistw z uciech
i ambicji wiatowych. Gra szklanych paciorkw przyczynia
si znacznie do cakowitego przezwycienia felietonu i
do rozbudzenia na nowo owej radoci z najbardziej rygo-
rystycznych wicze umysowych, ktrej zawdziczamy po-
wstanie nowej dyscypliny umysowej o zakonnej surowoci.
wiat si zmieni. ycie intelektualne epoki felietonu mona
by przyrwna do zwyrodniaej roliny, ktra roztrwonia
si w wybujaych rozrostach, a pniejsze korektury do
przycicia owej roliny a po same korzenie. Modzi, ktrzy
chcieli si obecnie odda studiom intelektualnym, pojmowali
je ju nie jako wasanie si po wyszych uczelniach, gdzie
sawni a wymowni, cho pozbawieni autorytetu profesoro-
wie podsuwali im resztki dawniejszego, wyszego wykszta-
cenia; obecnie musieli uczy si dokadnie, a nawet jeszcze
dokadniej i systematyczniej, ni to niegdy czyni musieli
inynierowie na politechnikach. Musieli wspina si po stro-
mej drodze, oczyszcza i rozszerza swj sposb mylenia
przy pomocy matematyki i arystotelesowych wicze scho-
lastycznych, a ponadto uczy si rezygnacji ze wszystkich
tych dbr, ktre uprzednio w licznych generacjach uczo-
nych uchodziy za godne podania: z szybkiego a atwego
zarabiania pienidzy, z publicznej sawy i zaszczytw, z po-
chwa prasowych, maestw z crkami fabrykantw i ban-
kierw, z wygd i luksusu w yciu materialnym. Pisarze
z wysokimi nakadami, nagrodami Nobla i piknymi rezy-
dencjami wiejskimi, sawni lekarze z orderami i sub
przystrojon w liberi, akademicy z bogatymi onami
i wspaniaymi salonami, chemicy zasiadajcy w przemyso-
wych radach nadzorczych, filozofowie kierujcy fabrykami
felietonw i wygaszajcy porywajce wykady w przepe-
nionych salach, wrd oklaskw i kwiatw wszystkie te
postacie zniky i po dzie dzisiejszy ju si nie ukazay.
Zapewne i teraz jeszcze byo mnstwo modych, dla ktrych
owe postaci stanowiy wietlany wzr, ale drogi do publicz-

31
nej sawy, bogactwa, zaszczytw i luksusu nie wiody ju
obecnie przez sale wykadowe, seminaria i prace doktorskie;
zawody intelektualne, pogrone w gbokim upadku, zban-
krutoway w oczach wiata, uzyskay jednak w zamian zno-
wu pokutniczo-fanatyczne oddanie dla spraw ducha. Te za
talenty, ktre szukay raczej blasku i dobrobytu, musiay
odwrci si od nieprzychylnie traktowanego intelektualiz-
mu, a zwrci ku tym zawodom, ktrym pozostawiono mo-
no zarabiania pienidzy i osigania dostatku.
Zbyt daleko zaszlibymy, chcc bardziej szczegowo opi-
sa, w jaki to sposb intelekt, po swym oczyszczeniu, odzy-
ska uznanie take i w pastwie. Niebawem przekonano si,
i wystarczyo paru pokole o rozlunionej i niesumiennej
dyscyplinie umysowej, aby i yciu praktycznemu wyrzdzia
ona dotkliwe szkody; przekonano si, e sprawno i odpo-
wiedzialno we wszystkich wyszych zawodach, take
i technicznych, staway si coraz rzadsze, intelektualici
zmonopolizowali wic stopniowo ca kultur umysow w
pastwie i narodzie, zwaszcza za cae szkolnictwo, albo-
wiem i dzi jeszcze zreszt niemal we wszystkich krajach
Europy szkoa, o ile nie pozostaa pod kontrol Kocioa
Bzymskiego, znajduje si w gestii owych anonimowych za-
konw, rekrutujcych si spord intelektualnej elity. I cho
dla opinii publicznej surowo i rzekoma pycha owej kasty
bywaj niekiedy niewygodne, cho jednostki niejednokrot-
nie przeciwko niej si buntoway kierownictwo to trwa
jeszcze niewzruszone; utrzymuje je i osania nie tylko jego
integralno i rezygnacja ze wszelkich, prcz duchowych,
dbr i przywilejw, lecz rwnie od dawna ju rozpowszech-
niona, wiadoma czy intuicyjna wiedza o koniecznoci za-
chowania owej surowej szkoy, w celu dalszego utrzymania
cywilizacji. Wiemy bowiem, lub przeczuwamy, e jeli myl
nie bdzie czysta i czujna, a szacunek dla intelektu prze-
stanie obowizywa, niebawem take statki i samochody
przestan sprawnie si porusza, zachwiej si wszelkie pra-
wa oraz wszelkie autorytety, zarwno inynierskiego suwa-
ka, jak matematyki w bankach i na giedach, i wwczas na-
stanie chaos. A mimo to sporo przecie upyno czasu, za-

32

L
nim zdoano zrozumie, e rwnie zewntrzna strona cy-
wilizacji, rwnie technika, przemys, handel i tak dalej, wy-
magaj wsplnego podoa w intelektualnej moralnoci
i uczciwoci.
Grze szklanych paciorkw brakowao podwczas jeszcze
daru powszechnoci, umiejtnoci wzniesienia si ponad fa-
kultety. Astronomowie, hellenici, latynici, scholastycy, stu-
denci muzyki uprawiali ow gr o przemylnych reguach,
lecz dla kadego wydziau, kadej dyscypliny i jej odga-
zie gra owa posiadaa wasny jzyk i zakres wasnych re-
gu. P wieku upyno, zanim dokonano pierwszego kroku
wiodcego do przekroczenia tych granic. Przyczyna tej po-
wolnoci bya niewtpliwie natury raczej moralnej ni for-
malnej czy technicznej: daoby si zapewne znale sposoby
przerzucenia pomidzy granicami pomostw, lecz z nader su-
row moralnoci wieo powstaego uduchowienia czya
si purytaska obawa przed bazestwem", przed pomie-
szaniemdyscyplin i kategorii, gboka i cakowicie uzasad-
niona obawa przed ponownym popadniciem w grzech
igraszki i felietonu.
Jeden tylko czowiek sprawi dopiero, e oto gra szkla-
nych paciorkw jednym nieomal krokiem doprowadzona zo-
staa do uwiadomienia sobie swych moliwoci, a wskutek
tego take do granic zdolnoci rozwoju uniwersalnego, i zno-
wu poczenie z muzyk przyczynio si do owego postpu.
Muzykolog szwajcarski, a jednoczenie fanatyczny mionik
matematyki, nada grze nowy zwrot i przysporzy jej moli-
woci najwikszego rozwoju. wieckiego nazwiska tego wiel-
kiego czowieka dociec si ju nie da, jego epoka nie znaa
ju kultu jednostki w dziedzinie intelektu, w historii yje
on nadal jako Lusor (jak rwnie: Joculator) Basiliensis.
Wynalazek jego, jak kady wynalazek, by wprawdzie na
wskro jego wasnym osigniciem i ask, nie wywodzi
si jednak bynajmniej z osobistych jedynie potrzeb i de,
lecz napdzany by motorem silniejszym. Wrd intelek-
tualistw jego epoki ywo i namitnie poszukiwano rodkw
wyrazu dla nowych,jej treci mylowych, tskniono do fi-
lozofii, do syntezy, odczuwano dotychczasowe szczcie wy-
3 Gra szklanych paciorkw gg
cofania si w granice wasnej wycznie dyscypliny jako
niewystarczajce, tu i wdzie jaki uczony przeamywa ba-
riery fachowej wiedzy usiujc dotrze do spraw oglnych,
marzono o nowym alfabecie, nowej mowie znakw, w kt-
rej mona by utrwala i wymienia nowe duchowe przey-
cia. Szczeglnie wyrazistym tego wiadectwem jest tekst
pewnego wczesnego paryskiego uczonego, zatytuowany
Chiska przestroga". Autor owego tekstu, wyszydzany
swego czasu przez wielu jako rodzaj Don Kichota, ceniony
zreszt w swojej dziedzinie filolog chiski, wyjania, ku ja-
kim niebezpieczestwom zmierza, mimo dzielnej swej po-
stawy, nauka i kultura umysowa rezygnujc z rozbudowa-
nia midzynarodowej mowy znakw, umoliwiajcej, na
podobiestwo dawnego pisma chiskiego, wyraenie bez
wykluczenia osobistej fantazji czy inwencji graficznie
kwestii najbardziej zawiych, i to w sposb zrozumiay dla
wszystkich uczonych wiata. Najwaniejszy krok ku spe-
nieniu tego dania uczyni wanie Joculator BsKSiliensis.
Wynalaz on dla gry szklanych paciorkw zasady nowego
jzyka, mianowicie jzyka formuek i znakw, w ktrym
matematyka i muzyka uczestniczyy w rwnych proporcjach
w ktrym mona byo czy ze sob formuy astronomiczne
i matematyczne, sprowadzajc niejako matematyk i muzyk
do wsplnego mianownika. A cho rozwj bynajmniej na
tym si nie zakoczy, nieznajomy z Bazylei stworzy
wwczas podwaliny wszystkiego, co pniej zaszo w dzie-
jach tak drogiej nam gry.
Gra szklanych paciorkw, niegdy specjalistyczna rozryw-
ka to matematykw, to znowu filologw lub muzykw, ja
oto przyciga coraz bardziej wszystkich prawdziwych in-
telektualistw. Zwrcia si ku niej niejedna stara akade-
mia, niejedna loa, zwaszcza za prastare Bractwo Wdrow-
cw Wschodu. Niektre zakony katolickie take zwietrzyy
tu now, duchow atmosfer i ulegy jej urokowi; zwaszcza
za w niektrych opactwach benedyktyskich okazano tyle
zainteresowania gr, e ju wwczas pojawia si z ca
ostroci, pniej t-c zreszt przy rnych okazjach wy-

34
nikajea kwestia, czy Koci i kuria powinny w istocie ow
gr tolerowa, popiera, czy te jej zakaza.
Od owego wielkiego dziea Bazylejczyka gra szybko ju
si rozwina, stajc si w peni tym, czym i dzisiaj jest
jeszcze: synonimem wszystkiego, co duchowe i artystyczne,
wzniosym kultem, unio mystica wszelkich poszczeglnych
czonw unwersitatis litterarum. Przeja ona w yciu na-
szym, czciowo rol sztuki, czciowo za spekulatywnej fi-
lozofii, a w epoce Pliniusza Ziegenhalsa na przykad nie-
rzadko okrelana bya wyraeniem, pochodzcym jeszcze
z epoki felietonu i okrelajcym w owej epoce cel tsknoty
niektrych, pizeczuciem przj-szoci obdarzonych umysw,
mianowicie nazw: teatr magiczny.
Lecz cho gra szklanych paciorkw od czasu swoich po-
cztkw rozwina si niesychanie pod wzgldem techniki
i zakresu tematw, a w dziedzinie intelektualnych wyma-
ga wobec graczy staa si wielk wiedz i kunsztem, brak
jej byo jednak' jeszcze w epoce Bazylejczyka czego istot-
nego. Dotychczas bowiem kada gra bya szeregowaniem,
porzdkowaniem, grupowaniem i przeciwstawianiem sobie
skoncentrowanych wyobrae z wielu dziedzin myli i pik-
na, szybkim przypominaniem sobie ponadczasowych form
i wartoci, krtkim a wirtuozerskim przelotem przez krle-
stwo ducha. Dopiero znacznie pniej i stopniowo przeni-
kno do gry z duchowych zasobw systemu wychowawcze-
go, zwaszcza za z nawykw i obyczajw Wdrowcw
Wschodu, pojcie kontemplacji. Ujawnia si bowiem pewna
wada: oto ludzie obdarzeni wyjtkow pamici, cho nie
posiadajcy adnych innych cnt, uprawiali wirtuozerskie,
olniwajce gry, zdumiewajc i oszaamiajc uczestnikw
szybkimi sekwencjami niezliczonych wyobrae. Lecz oto
wirtuozeria taka ja stopniowo podlega coraz surowszym
zakazom, kontemplacja za staa si niezmiernie wanym
skadnikiem gry, a nawet najwaniejszym jej elementem dla
widzw i suchaczy. Dokona si zwrot w kierunku religij-
noci. I nie chodzio ju wycznie o to, by szybko, uwanie
ledzi wywiczon pamici sekwencje pomysw i ca in-
telektualn mozaik danej gry, lecz zaczto domaga si gb-

35
szego, psychicznego oddawania si jej. Po kadym miano-
wicie znaku, wywoanym przez aktualnego kierownika gry,
oddawano si cichej, cisej medytacji nad owym znakiem,
pochodzeniem jego i znaczeniem, co zmuszao kadego ze
wspuczestnikw gry do intensywnego, organicznego uprzy-
tomnienia sobie treci danego znaku. Technik i nawyk kon-
templacji zdobywali wszyscy czonkowie zakonu i zwizkw
ludycznych w szkoach elitarnych, gdzie kunszt kontempla-
cji i medytacji otaczano najwiksz troskliwoci. Dziki te-
mu za zdoano uchroni hieroglify gry przed wynaturze-
niem w zwyczajne litery.
Gra szklanych paciorkw pozostawaa zreszt dotychczas,
mimo popularnoci, jak cieszya si wrd uczonych, wi-
czeniem jedynie prywatnym. Mona byo rozgrywa j sa-
memu, we dwch lub w gronie liczniejszym, cho zdarzao
si, e szczeglnie pomysowe, dobrze skomponowane i uda-
ne gry notowano niekiedy, po czym przechodziy one z mia-
sta do miasta i z kraju do kraju, podziwiane lub krytyko-
wane. Lecz dopiero teraz gra ja powoli wzbogaca si
o now funkcj, stajc si uroczystoci publiczn. I dzi-
siaj jeszcze kademu wolno uprawia ow gr prywatnie,
czemu zwaszcza ludzie modsi oddaj si z zapaem. Lecz
przy sowach gra szklanych paciorkw" kady dzi myli
chyba przede wszystkim o uroczystych grach publicznych.
Odbywaj si one pod kierunkiem nielicznych wytrawnych
mistrzw, ktrym w kadym kraju przewodzi magister lu-
di, czyli mistrz gry, wrd nabonego zasuchania zapro-
szonych i napitej uwagi suchaczy we wszystkich czciach
wiata; niektre z owych gier trwaj kilka dni lub kilka
tygodni, a podczas celebrowania takiej gry wszyscy jej ucze-
stnicy i suchacze yj wedug cile okrelonych przepisw,
obejmujcych rwnie czas przeznaczony na sen, wiod
wstrzemiliwe, ofiarne ycie penej kontemplacji, dajce
si porwna do surowo uregulowanego ycia pokutnikw,
jakie prowadzi musieli uczestnicy jednego z wicze wi-
tego Ignacego.
Wiele tu ju doda nie zdoamy. Owa arcygra, pod hege-
moni raz jednej, raz znowu innej nauki lub sztuki, ukszta-
36
towaa si w rodzaj uniwersalnego jzyka, za pomoc kt-
rego grajcy mogli wyraa pewne wartoci w sensownych
znakach i tworzy kontakty pomidzy nimi. Gra miaa za-
wsze cisy zwizek z muzyk i przebiegaa przewanie we-
dug zasad muzycznych lub matematycznych. Ustalano je-
den, dwa, trzy tematy, wykonywano je, dokonywano ich
przeksztace i doznaway one tego samego losu, co temat
jakiej fugi lub czci koncertu. Gra moga na przykad
wywodzi si z pewnej podanej ju konfiguracji astronomi-
cznej czy tematu fugi Bachowskiej, lub od jakiego cytatu
z Leibniza czy Upaniszad, a zalenie od zamiaru i zdolnoci
grajcego mona byo albo dalej prowadzi t rozbudzon
ju ide przewodni i rozbudowywa j, albo wzbogaca jej
wyraz wspbrzmieniami z wyobraeniami pokrewnymi.
I jeli pocztkujcy gracz potrafi na przykad tworzy za
pomoc znakw gry paralele pomidzy muzyk klasyczn
a formu pewnego prawa przyrodniczego, u sprawnego ju
mistrza gra wioda swobodnie od pocztkowego tematu a
po nieograniczone kombinacje. Pewna szkoa gry przez czas
duszy darzya szczeglnym upodobaniem zestawianie, prze-
ciwstawianie i sprowadzanie w kocu do harmonijnego za-
koczenia dwch wrogich sobie tematw lub idei, jak na
przykad prawa i wolnoci, jednostki i spoeczestwa, zwa-
ano za przy tym usilnie na prowadzenie w takiej grze
obu tematw w sposb bezstronny i rwnouprawniony, tak
by moliwie jak najczciej z tezy i antytezy wywie syn-
tez. W ogle zreszt, abstrahujc od genialnych przypadkw,
gry o zakoczeniu negatywnym bd te sceptycznym i dys-
harmonicznym nie byy lubiane, a okresowo nawet wrcz
zakazywane, co czyo si cile ze znaczeniem, jakie owa
gra uzyskaa dla graczy w szczytowym okresie swego roz-
woju. Stanowia ona bowiem wyszukan, symboliczn for-
m poszukiwania doskonaoci, wznios alchemi, jedynego
w samym sobie, ponad wszelkimi mnogociami i obrazami,
ducha, czyli Boga. I podobnie jak poboni myliciele w cza-
sach dawniejszych ukazywali na przykad ywot wszelkie-
go stworzenia jako wdrwk ku Bogu, a kres i doskona-
o zrnicowanego, widzialnego wiata widzieli dopiero

37
w boskiej jednoci, podobnie te budoway, muzykoway i
filozofoway figury i formuy gry szklanych paciorkw w
uniwersalnym jzyku, zasilanym przez wszystkie nauki i
sztuki, zmierzajc w rozigraniu swoim ku doskonaoci, ku
czystemu bytowi i rzeczywistoci cakowicie wypenionej.
Realizacja" bya ulubionym wyraeniem gr aczy, j a
dziaalno swoj pojmowali oni jako drog od stawania si ku
istnieniu, od moliwoci ku rzeczywistoci. I tu niechaj nam
bdzie wolno raz jeszcze przypomnie wyej przytoczone zdania
Mikoaja z Kuzy.
Sformuowania teologii chrzecijaskiej zreszt, jeli tyl-
ko wyraone byy w sposb klasyczny i dziki temu zdaway
si przynalee do powszechnego dorobku kulturalnego,
byy oczywicie wczone do ludycznej mowy znakw, a nie-
jedno z podstawowych poj wiary, niejeden cytat biblijny,
zdanie z pism ktrego z ojcw Kocioa czy z aciskiego
tekstu mszy wyrazi mona byo i wczy do gry rwnie
atwo i dokadnie, co pewnik geometryczny lub ktr me-
lodi Mozarta. I chyba nie bdzie przesad, jeli omielimy
si powiedzie, e dla cisego grona prawdziwych graczy
szklanych paciorkw owa gra bya niemal rwnoznaczna
z naboestwem, mimo i powstrzymaa si od tworzenia ja-
kiej wasnej teologii.
Lecz w walce swej o przetrwanie pord aintelektualnych
potg wiatowych zarwno gracze szklanych paciorkw, jak
i Koci katolicki zanadto zdani byli na siebie wzajem, aby
mogli dopuci do jakiegokolwiek pomidzy sob rozstrzy-
gnicia, mimo i znalazyby si liczne po temu okazje, u obu
tych potg bowiem uczciwo intelektualna i szczere de-
nie do ostrych, jednoznacznych sformuowa domagay si
separacji. Nigdy jednak jej nie dokonano. Rzym zadowala
si zajmowaniem wobec gry raz przychylnego, raz znowu
niechtnego stanowiska, niektre bowiem najwietniejsze
talenty w kongregacjach, wrd wyszego i najwyszego
kleru naleay rwnie do grona graczy. Sama za gra, od
chwili gdy ustanowiono gry publiczne oraz magistra ludi,
znajdowaa si pod opiek zakonu i instytucji pedagogicz-
nych, bdcych zawsze wobec Rzymu uosobieniem uprzej-
38
moci i rycerskoci. Pius XV, ktry jeszcze jako kardyna
by dobrym, penym zapau graczem szklanych paciorkw,
jako papie nie tylko, wzorem swych poprzednikw, na za-
wsze z gry zrezygnowa, lecz usiowa ponadto wszcz prze-
ciwko niej proces, i niewiele wwczas brakowao, aby jej
katolikom cakowicie zabroniono. Lecz zanim do tego do-
szo, papie zmar, a pewna poczytna biografia tego niewt-
pliwie wybitnego ma przedstawia jego stosunek do gry
paciorkw szklanych jako gbok namitno, ktr, jako
papie, okiezna potrafi jedynie wrogoci.
Gra, dawniej uprawiana swobodnie przez jednostki lub
w gronach koleeskich, cho co prawda od duszego ju
czasu yczliwie popierana przez instytucj pedagogiczn,
zorganizowana zostaa oficjalnie najpierw we Francji i w
Anglii, a pozostae kraje do szybko poszy ich ladem.
W kadym tedy kraju ustanowi ono komisj do spraw gr y
i naczelnego jej kierownika z tytuem magistra ludi, ofi-
cjalnie za, pod osobistym nadzorem owego magistra prze-
prowadzane gry podniesiono do rangi duchowych uroczy-
stoci. Magister pozostawa oczywicie jak wszyscy wysi
i najwysi funkcjonariusze kultury duchowej anonimo-
wy i prcz kilku najbliszych osb nikt nie zna prawdzi-
wego jego imienia. Jedynie wielkie, oficjalne gry, za ktre
odpowiedzialny by magister ludi, miay do dyspozycji ofi-
cjalne i midzynarodowe rodki przekazu, jak radio i te-
mu podobne. Do obowizkw magistrw naleao prcz
kierowania publicznymi grami popieranie graczy i szk
gry, lecz przede wszystkim mieli oni jak najskrupulatniej
czuwa nad dalszym rozwojem samej gry. I wycznie wia-
towa Komisja Magistrw ze wszystkich krajw decydowa-
a o przyjmowaniu (co dzi ricmal si ju nie zdarza) do
gry nowych formu czy znakw, o ewentualnym rozsze-
rzeniu regu gry, o tym, czy wczenie do niej nowych dzie-
dzin podane jest, czy zbdne. Jeli bdziemy uwaa gr
za rodzaj uniwersalnego jzyka intelektualistw, komisje
poszczeglnych krajw pod kierownictwem swoich magi-
strw stanowiyby akademie, czuwajce nad zasobami, dal-
szym rozwojem oraz utrzymywaniem czystoci tego jzyka.

39
Kada krajowa komisja posiada archiwum gry, czyli
wszystkie dotychczas zbadane i dopuszczone znaki i klu-
cze, ktrych liczba od dawna ju przewyszya liczb daw-
nych, pisarskich znakw chiskich. Na og za wykszta-
cenie wstpne, wystarczajce dla gracza szklanych pacior-
kw, uchodzi kocowy egzamin jednej ze szk wyssych,
zwaszcza za szk elitarnych; na podstawie milczcej
umowy zakada si jednak i zakadao zawsze nieprzecitne
opanowanie jednej z gwnych dziedzin nauki lub muzyki.
Doj kiedy a do godnoci czonka komisji gry, albo na-
wet magistra ludi byo marzeniem niemal kadego pitna-
stolatka w szkoach elitarnych. Ale ju w gronie doktoran-
tw znikoma jedynie cz powanie traktowaa ambicje
aktywnego suenia grze szklanych paciorkw i dalszemu
jej rozwojowi. Natomiast wszyscy ci mionicy gry wiczyli
si pilnie w jej znajomoci i medytacji, tworzc podszas
,.wielkich" gier w najcilejszy krg nabonych i oddanych
suchaczy, nadajcych grom publicznym ich uroczysty cha-
lakter i chronicych je przed wypaczeniem w wycznie
dekoracyjne akty. Dla prawdziwych graczy i mionikw
magister ludi jest wadc lub arcykapanem, nieomal b-
stwem.
Lecz dla kadego samodzielnego gracza, a zwaszcza dla
magistra, gra szklanych paciorkw jest przede wszystkim
muzykowaniem o znaczeniu zblionym mniej wicej do te-
go, ktre niegdy wyrazi sowami Jzef Knecht, piszc o
istocie muzyki klasycznej:
Uwaamy muzyk klasyczn za ekstrakt i najpeniejszy
wyraz naszej kultury, poniewa jest ona najdobitniejszym,
najbardziej charakterystycznym jej gestem i przejawem.
W muzyce tej posiadamy dziedzictwo antyku i chrystia-
nizmu, duch mnej a pogodnej pobonoci i niezrwnanie
rycersk moralno. O moralnoci bowiem stanowi ostatecz-
nie kady klasyczny gest kulturalny, kady zredukowany
do gestu wzorzec ludzkiego postpowania. Rozmait two-
rzono muzyk pomidzy rokiem 1500 i 1800, style i rodki
wyrazu byy najrniejsze, lecz duch, a raczej moralno,
wszdzie jest jednaka. Zawsze jednaka jest postawa ludz-

40
ka, ktrej wyraz stanowi muzyka klasyczna, zawsze opar-
ta jest ona na jednakiej znajomoci ycia, a dy ku zawsze
jednakiej przewadze nad przypadkowoci. Gest muzyki
klasycznej oznacza: wiedz o tragizmie czowieczestwa,
afirrnacj ludzkiego losu, mstwo, pogod! I czy bdzie to
wdzik menueta Handla lub Couperina, czy wysublimowa-
na w czuym gecie zmysowo, jak u wielu Wochw albo
u Mozarta, lub spokojna i opanowana gotowo na mier,
jak u Bacha, zawsze brzmi w tym przekorna odwaga wo-
bec mierci, rycersko, pobrzmiewa miech nadludzi i nie-
miertelna pogoda. Wszystko to brzmie te powinno w
naszych grach szklanych paciorkw i caym naszym yciu,
dziaalnoci i cierpieniach".
Sowa te zanotowane zostay przez jednego z uczniw
Knechta. I nimi koczymy nasze rozwaania o grze szkla-
nych paciorkw.
OPIS YWOTA
MAGISTRA LUDI
JZEFA KNECHTA
T
POWOANIE

pochodzeniu Jzefa Knechta nic nam nie wiadomo.


Podobnie jak wielu innych uczniw elitarnych, albo
wczenie straci rodzicw, albo te instytucja pedagogiczna
wydobya go z niekorzystnych warunkw i adoptowaa.
W kadym razie oszczdzony mu zosta konflikt pomidzy
szko elitarn i domem rodzicielskim, cicy na modych
latach niejednego z jemu podobnych, utrudniajcy wst-
pienie do zakonu, a w niektrych przypadkach wypaczaj-
cy charakter wielce utalentowanych modych ludzi i czy-
nicy go trudnym a problematycznym. Knecht naley do
tych szczliwcw, ktrzy zdaj si urodzeni i z gry ju
przeznaczeni do ascezy, do zakonu i suby w instytucji pe-
dagogicznej; a cho problematyka ycia duchowego bynaj-
mniej nie pozostaa dla obca, dane mu jednak byo prze-
y bez rozgoryczenia osobistego w tragizm, przyrodzony
kademu yciu powiconemu sprawom ducha. I chyba nie
tyle nawet sam w tragizm nakoni nas do powicenia
osobowoci Jzefa Knechta tych naszych wnikliwych roz-
waa; raczej w cichy, pogodny, wrcz promienny spo-
sb, w jaki urzeczywistnia swj los, swj talent i swe
przeznaczenie. Posiada on, jak kady czowiek wybitny,
swoje daimonion i swj amor fati, lecz amor fati jawi si
nam wolny od pospnoci i fanatyzmu. Nie znamy wpraw-

45
F

1
i
! dzie spraw ukrytych, a nie zapominamy rwnie, i spisy-.,
wanie dziejw, choby dokonywane jak najtrzewiej i z
najlepsz wol rzeczowoci, zawsze pozostaje literatur, a
trzecim jego wymiarem jest fikcja. Nie wiemy wic na przy-
kad wcale odwoujc si do wielkich postaci czy Jan
Sebastian Bach lub WoHgang Amadeusz Mozart mieli wa-
ciwie ycie pogodne, czy cikie. Mozart ma dla. nas oso-
bliwie wzruszajcy i mio budzcy wdzik wczesnej do-
skonaoci, Bach budujc i pocieszajc ulego wobec
koniecznoci cierpienia i mierci z ojcowskiej woli Boga,
lecz w istocie nie wyczytujemy tego bynajmniej z ich bio-
grafii ani przekazanych tradycj szczegw z ich prywat-
nego ycia, ale wiemy to wycznie z ich dzie, z ich muzyki.
Ponadto do Bacha, ktrego biografi znamy, a jego wizerunek
tworzymy sobie z jego muzyki, mimowiednie do-J pisujemy
jeszcze pomiertne jego losy: pozwalamy mu niejako we
wasnej naszej wyobrani wiedzie o nich ju na-, przd,
pozwalamy mu umiecha si i milcze wobec faktu.S i cay
jego dorobek zapomniany zosta natychmiast po jego
mierci, a jego rkopisy przepady jako makulatura, e
zamiast niego jeden z jego synw sta si wielkim Ba-
chem" i zbiera laury, e dziea jego po ponownym odkryciu
znalazy si w gszczu nieporozumie i barbarzystwa epoki
felietonu i tak dalej. I tak samo skonni jestemy
przypisywa lub dorzuca we wasnej fantazji yjcemu,
jeszcze i w peni zdrowej pracy rozkwitajcemu Mozartowi
wiedz o sigajcej ju po niego rce mierci, przeczucie
osaczenia go przez mier. Tam gdzie istnieje dzieo, historyk
nie moe postpi inaczej: czy je z yciem jego twrcy
jako dwie nierozdzielne poowy jednej, ywej caoci. Tak
postpujemy z Mozartem czy Bachem, tak te postpujemy z
Knechtem, mimo i naley on do naszej, w zasadzie
nietwrczej, epoki i nie pozostawi adnego dziea"
przypominajcego tamtych mistrzw.
Usiujc jednak odtworzy ycie Knechta, podejmujemy
tym samym prb jego intepretacji, a jeli jako historycy
ubolewa musimy gboko, e o ostatniej czci tego y-
cia brak niemal wszelkich, prawdziwie udokumentowanych

46
wiadomoci, odwagi w naszych poczynaniach dodaje nam
okoliczno, i wanie ta ostatnia cz ycia Knechta sta-
a si legend. Przejmujemy ow legend i zgadzamy si
z ni, niezalenie od tego, czy jest ona, czy te nie jest je-
dynie pobonym zmyleniem. I tak samo jak nic nie wie-
my o narodzinach i pochodzeniu Knechta, nie wiemy rw-
nie nic o jego zgonie. Nic jednak w najmniejszym stopniu
nie upowania nas do przypuszczenia, e mg to by zgon
przypadkowy. Widzimy jego ycie o ile jest nam zna-
ne uszeregowane w przejrzyste sekwencje, jeli za w
domysach na temat jego zgonu chtnie przyczamy si do
legendy i z wiar j przyjmujemy, czynimy tak dlatego, i
to, o czym owa legenda opowiada, wydaje si w peni zgod-
ne, jako ostatni stopie tego ycia, z wszystkimi sekwen-
cjami uprzednimi. Wyznajemy nawet, i zanik owego ycia
w legendzie wydaje nam si organiczny i suszny, podob-
nie jak dalsze istnienie gwiazdy, ktra znika nam z oczu.
czyli dla nas ju zasza", wcale nie wydaje si niewiary-
godne. Jzef Knecht osign na tym wiecie, na ktrym
my, autor i czytelnicy tych zapiskw, yjemy, rzeczy naj-
szczytniejsze, by bowiem jako magister ludi przywdc
i wzorem dla ludzi o duchowej kulturze i intelektualnych
ambicjach, wzorowo wada przejt spucizn duchow
i pomnaa j jako arcykapan witej dla kadego z nas
wityni. Nie tylko jednak osign i sprawowa godno
mistrza, miejsce na najwyszym szczycie naszej hierarchii,
przekroczy je bowiem i wyrs z niego, wkraczajc w wy-
miar, ktry my jedynie ze czci przeczuwa moemy, tote
wydaje nam si rzecz stosown, a yciu jego odpowiedni,
eby biografia jego rwnie przekroczya zwykle rozmiary
i w kocu przesza w legend. Przystajemy na cudow-
no tego faktu i cieszymy si ni, nie pragnc wcale zbyt
wnikliwie jef interpretowa. Jak dalece jednak ycie Knech-
ta jest histori a jest ni a do pewnego, cile okre-
lonego dnia pragniemy traktowa je jako histori, std
te usiowalimy przekaza tradycj dokadnie tak, jak
przedstawiaa si ona w naszych badaniach.
Z czasw jego dziecistwa, czyli okresu sprzed przyjcia

47
go do szk elitarnych, znamy jeden tylko fakt, doniosy
jednak i o znaczeniu symbolicznym, wiadczy on bowiem
o pierwszym, wielkim wezwaniu go ku yciu duchowemu,
jest pierwszym aktem jego powoania, a znamienne przy
tym, i owo pierwsze wezwanie rozlego si nie od strony
nauk, lecz od strony muzyki. Biograficzny w uamek za-
wdziczamy, jak niemal wszystkie osobiste wspomnienia o
osobistym yciu Knechta, zapiskom jednego z uczniw gry
szklanych paciorkw, wiernego wielbiciela, ktry zanotowa
wiele wypowiedzi i opowiada swego wielkiego nauczyciela.
Knecht musia mie podwczas chyba ze dwanacie lub
trzynacie lat i uczy si aciny w miasteczku Berolfingen,
na skraju lasu Zaber, gdzie przypuszczalnie te si urodzi.
Chopiec by wprawdzie ju od duszego czasu stypendy-
st szkoy aciskiej, a rada pedagogiczna, zwaszcza za
nauczyciel muzyki, ju dwu- czy trzykrotnie polecaa go
najwyszej instytucji jako kandydata do szk elitarnych,
lecz on nic o tym nie wiedzia, ani razu te jeszcze nie
zetkn si z elit, a tym bardziej z mistrzami najwyszej
instytucji pedagogicznej. I oto nauczyciel muzyki powiado-
mi go (uczy si wwczas gry na skrzypcach i lutni), i
niebawem przybdzie moe do Berolfingen mistrz muzyki,
aby dokona inspekcji nauczania muzyki w szkole, Jzef
powinien wic pilnie wiczy, by ani sobie, ani nauczycie-
lowi nie narobi kopotu. Wiadomo ta niesychanie prze-
ja chopca, wiedzia bowiem, oczywicie, doskonale, kim
jest w mistrz muzyki, a take, i nie przybywa on, jak na
przykad mniej wicej dwa razy do roku pojawiajcy si
inspektorowie szkolni, z wyszej jakiej instancji instytucji
pedagogicznej, lecz jest jednym z dwunastu pbogw, jed-
nym z dwunastu najwyszych kierownikw owej czcigod-
nej instytucji, ktra jest najwysz w kraju instancj
wszystkich spraw muzycznych. Sam tedy mistrz muzyki,
magister musicae we wasnej osobie przyby mia do Be-
rolfingen! Na caym wiecie jedna tylko jeszcze osoba wy-
dawaa si rwnie, a moe bardziej nawet, legendarna i ta-
jemnicza dla chopicej wyobrani Jzefa: mistrz gry szkla-
nych paciorkw. Lecz dla zapowiedzianego mistrza rnuzy-
48
ki poczu take ju z gry ogromn a trwon cze: wy-
obraa go sobie raz jako krla, raz jako czarodzieja, to
snw jako jednego z dwunastu apostow czy legendarnych,
wielkich artystw z czasw klasycznych, jak na przykad
Micha Praetorius, Klaudiusz Monteverdi, J. J. Froberger
lub Jan Sebastian Bach i tyle lka si, co i cieszy na
myl o chwili, w ktrej pojawi si owa gwiazda. Fakt, e
oto jeden z owych pbogw i archaniow, jeden z tych
tajemniczych a wszechmocnych wadcw wiata intelektu
ma pojawi si we wasnej osobie tu, w miasteczku i szkole
aciskiej, e go zobaczy, a mistrz moe przemwi do
niego, e ma go przeegzaminowa, zgani albo pochwali
by wielkim wydarzeniem, czym w rodzaju cudu lub nie-
zwykego zjawiska na niebie; a ponadto, jak zapewniali
nauczyciele, od dziesitkw lat zdarzao si po raz pierw-
szy, e magister musicae we wasnej osobie odwiedza mia-
sto i ma szkk acisk. Chopiec wyobraa sobie ocze-
kujce go przeycia w najrozmaitszy sposb: przede wszyst-
kim przypuszcza, e odbdzie si wielka, oficjalna uroczy-
sto i przyjcie, takie, jakie raz ju przeywa z okazji
obejmowania urzdu przez nowego burmistrza, z orkiestr
dt i ulicami przystrojonymi we flagi, moe nawet z fa-
jerwerkami, a koledzy Knechta rwnie oddawali si takim
marzeniom i nadziejom. Pene radoci oczekiwania chopca
tumia jedynie myl, i sam mgby znale si zbyt bli-
sko owego wielkiego czowieka i nieznonie si wobec nie-
go, tego wielkiego znawcy zblamowa, muzyk swoj i swy-
wymi odpowiedziami. Obawa ta bya jednak nie tylko dr-
czca, bya take sodka, i w gbi duszy, sam przed sob
do tego si nie przyznajc, uwaa ca t spodziewan uro-
czysto, wraz z flagami i fajerwerkami, za znacznie mniej
pikn, podniecajc, wan i mimo wszystko cudownie ra-
dosn ni t wanie okoliczno, i oto on, may Jzef
Knecht, oglda mia owego czowieka cakiem z bliska, a
nawet e odrobin take z jego powodu, z powodu Jzefa,
dokonuje on tych odwiedzin w Berolfingen, skoro przyby-
wa przecie na inspekcj nauczania muzyki, a nauczyciel
4 Gra szklanych paciorkw Q
muzyki najwidoczniej uwaa za rzecz moliw, e Knechta
rwnie przeegzaminuje.
By moe, ba nawet prawdopodobnie jednak do te-
go nie dojdzie, to chyba niemoliwe, mistrz z pewnoci co
innego mie bdzie do roboty, ni kaza malcowi wygrywa
sobie na skrzypcach; zapewne bdzie chcia zobaczy i po-
sucha jedynie starszych, ju zaawansowanych uczniw.
I peen takich myli chopiec wyczekiwa owego dnia, a
dzie w nadszed i rozpocz si od rozczarowania: na uli-
cach wcale nie rozlega si muzyka, z domw nie zwisay
flagi ani wiece, trzeba byo, jak co dzie, wzi ksiki
i zeszyty i pj zwyczajnie na lekcje, a nawet w klasie nie
byo ani ladu ozdb lub uroczystoci, wszystko byo takie,
jak co dzie. Rozpoczy si lekcje, nauczyciel by w tym
samym co zawsze, powszednim ubraniu, nie wygosi prze-
mwienia, nawet sowem nie wspomnia o wielkim, hono-
rowym gociu.
Ale podczas drugiej czy trzeciej lekcji co jednak nast-
pio: zapukano do drzwi, wszed wony, ukoni si nauczy-
cielowi i oznajmi, i ucze Jzef Knecht ma przyj za
kwadrans do nauczyciela muzyki i nie zapomnie przyzwoi-
cie si uczesa, umy rce i wyczyci paznokcie. Knecht
zblad ze strachu, chwiejnym krokiem wyszed ze szkoy,
pobieg naprzeciw, do internatu, odoy ksiki, umy si
i uczesa, chwyci, drc, futera ze skrzypcami i zeszyt do
wicze i ze cinitym gardem ruszy do klas muzycz-
nych w przybudwce. Na schodach zasta jakiego podnie-
conego koleg, ktry wskaza mu jeden z pokojw przezna-
czonych do wicze i pouczy:
Tutaj masz czeka, dopki ci nie zawoaj.
Nie trwao to dugo, jemu jednak wydao si wiecznoci,
nim wyzwolono go z tego czekania. Nikt go nie zawoa,
natomiast do pokoju wszed jaki mczyzna, czowiek bar-
dzo stary jak mu si pocztkowo wydao niezbyt wy-
soki, siwy, o piknej, wietlistej twarzy i przenikliwie pa-
trzcych, jasnoniebieskich oczach, ktrych spojrzenia mona
si byo przerazi; lecz byo ono nie tylko przenikliwe, ale
take pogodne; cay w czowiek peen by nie rozemianej

50
czy umiechnitej, ale spokojnie janiejcej, agodnej pogo-
dy. Poda chopcu rk, kiwn mu gow, usiad powoli
na taborecie przed starym, wiczebnym fortepianem i po-
wiedzia :
Ty jeste Jzef Knecht? Twj nauczyciel jest z ciebie
zadowolony, sdz, e ci lubi. Chod, pomuzykujemy sobie
teraz troch.
Knecht przedtem ju wyj by swoje skrzypce, starzec
podda mu A, chopiec nastroi instrument, a pniej pyta-
jco i lkliwie spojrza na mistrza muzyki.
Co masz ochot zagra? zapyta mistrz. ^
Ucze nic nie zdoa wykrztusi w odpowiedzi; przepe
niony by ogromnym uczuciem czci dla starca, nigdy jesz
cze dotd nie widzia takiego czowieka. Z wahaniem sign
po nuty i podsun je mistrzowi.
Nie powiedzia mistrz chciabym, eby zagra
z pamici, i nie wiczenie, ale co prostego, co umiesz na
pami, moe jak piosenk, ktr lubisz.
Knecht by zmieszany i oczarowany ow twarz i ocza-
mi, sowa z siebie nie mg wydoby, wstydzi si bardzo
tego zmieszania, ale powiedzie nie potrafi nic. Mistrz
nie nalega. Jednym palcem wystuka pierwsze dwiki
pewnej melodii, pytajco spogldajc na chopca, ktry ski-
n gow i natychmiast j radonie jej wtrowa; bya to
jedna ze starych pieni, czsto piewanych w szkole.
Jeszcze raz! powiedzia mistrz.
Knecht powtrzy melodi, starzec za zagra teraz do
niej drugi gos. I oto stara pie dwugosowo rozlega si
w maym pokoiku do wicze.
Jeszcze raz!
Knecht zagra, mistrz natomiast gra teraz drugi gos, a
ponadto jeszcze i trzeci. I stara, pikna pie zabrzmiaa na
trzy gosy w maym pokoiku.
Jeszcze raz! I mistrz zagra do wtru trzy gosy.
Pikna pie! cicho powiedzia mistrz. Zagraje
j teraz w ukadzie altowym.
Knecht usucha, zagra, a mistrz podda mu pierwszy
dwik, sam natomiast doczy trzy pozostae gosy. I nie-

51
ustannie powtarza starzec: Jeszcze raz!", a za kadym
razem brzmiao to radoniej. Knecht gra ow melodi w
tenorze, zawsze przy akompaniamencie dwch lub trzech
opozycyjnych gosw. Wielekro grali ow pie, wszelkie
porozumiewanie si stao si ju zbyteczne, a przy kadym
powtrzeniu pie samoistnie wzbogacaa si o ozdoby i or-
namenty. Pusta, maa izdebka, pena wesoego, porannego
wiata, uroczystym echem powtarzaa muzyczne dwiki.
Po chwili starzec przesta gra. Wystarczy ju? za-
pyta. Knecht pokrci gow i rozpocz od nowa, starzec
radonie doczy swoje trzy gosy, po czym wszystkie czte-
ry gosy jy cign swe delikatne, wyraziste linie, gada
ze sob, wzajem si na sobie wspiera, krzyowa si i okr-
a w pogodnych ukach lub figurach, chopiec za i starzec
o niczym innym ju nie myleli, oddani cakowicie tym
piknym, spokrewnionym ze sob liniom i figurom, jakie
gosy tworzyy przy swych spotkaniach, w ich sie uwika-
ni muzykowali, koyszc si z lekka, posuszni niewidzial-
nemu kapelmistrzowi. A wreszcie mistrz, gdy melodia znw
dobiega koca, odwrci gow i zapyta:
Podobao ci si to, Jzefie?
Knecht spojrza na penym wdzicznoci wzrokiem, z
rozjanion twarz. Promienia, ale nie mg wydoby z sie-
bie ani sowa.
A wiesz ju moe zapyta teraz mistrz co to ta
kiego fuga?
Na twarzy Knechta odmalowao si powtpiewanie. Sy-
sza ju fugi, lecz na lekcjach jeszcze si nimi nie zajmo-
wano.
Dobrze rzek mistrz wobec tego wytumacz ci.
A zrozumiesz najprdzej, jeli sami zrobimy fug. A wic:
do fugi potrzebny jest przede wszystkim temat, a tematu
wcale nie potrzebujemy dugo szuka, wemiemy go z na
szej pieni.
Zagra krtki szereg dwikw, fragmencik owej pieni,
a zabrzmia on, tak wykrojony, bez pocztku i koca, dzi-
wacznie. Zagra w temat raz jeszcze, lecz poszed ju da-
lej: ju pojawi si gos pierwszy, drugi przeksztaci po-

52
stp kwintowy w kwartowy, trzeci powtrzy pierwszy o
oktaw wyej, podobnie jak czwarty powtrzy drugi, a
ekspozycja zakoczya si kadencj w tonacji dominanty.
Drugie przetworzenie dao swobodniejsze modulacje do to-
nacji innych, trzecie, ze skonnoci ku subdominancie, za-
koczyo si kadencj na dwiku podstawowym. Chopiec
patrzy na mdre biae palce grajcego, widzia na jego sku-
pionej twarzy spokojne odzwierciedlenie caego tego rozwo-
ju, gdy oczy pod wpprzymknitymi powiekami odpoczy-
way. Serce chopca wzbierao czci i mioci dla mistrza,
a ucho jego nasuchiwao fugi: wydawao mu si, e dzi
po raz pierwszy syszy muzyk, wyczuwa poza tym, p^zy
nim powstajcym utworem muzycznym ducha, uszczli-
wiajc harmoni prawa i wolnoci, suby i wadania, pod-
dawa si i lubowa temu duchowi i temu mistrzowi; pod-
czas tych minut widzia siebie i wiat cay wiedzionych,
uporzdkowanych i wyjanionych przez ducha muzyki, a
gdy gra dobiega koca, widzia uwielbianego wadc i cza-
rodzieja, schylonego jeszcze przez krtki moment, z wp-
przymknitymi powiekami nad klawiatur, z twarz roz-
janion cichym, wewntrznym blaskiem, i nie wiedzia, czy
powinien radowa si bogoci owych chwil, czy paka,
e ju miny. Lecz wwczas starzec powoli wsta z tabo-
retu, przenikliwie, a jednoczenie z niewysowion yczli-
woci spojrza na chopca swymi pogodnymi, bkitnymi
oczami i powiedzia:
Nigdzie nie mona zaprzyjani si tak atwo dwm
ludziom, jak przy muzykowaniu. Pikna to rzecz. I mam
nadziej, e zostaniemy przyjacimi, ty i ja. A moe take
nauczysz si robi fugi, Jzefie?
Z tymi sowy poda mu rk i odszed, a przy drzwiach
odwrci si raz jeszcze i poegna chopca spojrzeniem oraz
lekkim, uprzejmym skonieniem gowy.
Wiele lat pniej opowiada Knecht swemu uczniowi: gdy
wyszed z owego budynku, miasto i wiat wyday mu si
znacznie bardziej odmienione i zaczarowane, ni gdyby
ozdobione byy sztandarami, wiecami, wstgami i fajer-
werkami. Przey oto akt powoania, ktry z pewnoci na-

53
zwa mona sakramentem; unaocznienie i powabne rozwarcie
si wiata ideau znanego dotychczas jego modemu umysowi
po czci jedynie ze syszenia, a po czci z pomie- < nych
marze. I oto wiat ten istnia nie tylko gdzie w oddali;, w
przeszoci lub przyszoci, nie, by tu i by ywy, promieniowa,
wysya posw, apostow, posacw, ludzi takich jak w
stary magister, ktry zreszt, jak skonny by mniema Jzef,
waciwie wcale nie by jeszcze taki stary. I z tego wanie
wiata, za porednictwem jednego z owych czcigodnych
posacw, dosigo take i jego, skromnego ucznia szkoy
aciskiej, wezwanie i powoanie! Takie wanie znaczenie
miao dla to przeycie i wiele tygodni mino, zanim
naprawd zrozumia i przekona si, e magiczny akt tej
uwiconej godziny -mia te swj cisy odpowiednik w
wiecie realnym, e powoanie byo nie tylko uszczliwieniem i
wezwaniem w gbi wasnej jego duszy i sumienia, lecz rwnie
darem i wezwaniem od wadz ziemskich. Na dusz met nie
dao si bowiem ukry, e odwiedziny mistrza muzyki nie
byy ani przypadkiem, ani te zwyczajn inspekcj szkoln.
Natomiast nazwisko Knechta od duszego ju czasu, na
podstawie relacji jego nauczycieli, figurowao na listach
uczniw, ktrzy wydawali si godni ksztacenia w szkoach
elitarnych albo przynajmniej polecani byli w tym sensie
najwyszej instancji. A poniewa w chopiec, Knecht,
chwalony by nie tylko jako latynista i dobry charakter,
lecz take specjalnie jeszcze polecany i wychwalany przez
nauczyciela muzyki, mistrz muzyki podj si przy okazji
jakiej subowej podry wykroi sobie par godzin na
Berolfingen i przyjrze si owemu uczniowi. Nie zaleao mu
przy tym szczeglnie ani na acinie, ani te na sprawnoci
palcw (w tym wzgldzie polega na wiadectwach
nauczycieli, na ktrych przestudiowanie powici jednak ca
godzin), lecz na sprawdzeniu, czy chopiec, jego caa natura,
przejawia zdolnoci i nadaje si na muzykanta w wyszym
rozumieniu tego sowa, czy zdolny jest do entuzjazmu,
podporzdkowania si, do gbokiego szacunku i penienia
suby kultowej. Na og, i ze zrozumiaych przyczyn,
nauczyciele
s
54 r
publicznych szk rednich bynajmniej nie szafowali pole-
caniem uczniw do elity", lecz mimo to zdarzay si nie-
kiedy przypadki poparcia, wynikajce z mniej lub bardziej
nieczystych intencji: nierzadko te jaki nauczyciel nie do
dalekowzroczny poleca jednego ze swych ulubionych ucz-
niw, ktry prcz pilnoci, ambicji i roztropnej postawy
wobec nauczycieli niewiele posiada zalet. Tego typu ucz-
niw mistrz muzyki szczeglnie wanie nie cierpia, dosko-
nale umia dostrzec, czy egzaminowany zdaje sobie spraw
z tego, e oto rozstrzyga si teraz jego przyszo i kariera,
i biada uczniowi, ktry wystpowa wobec niego nazbyt
zrcznie, nazbyt wiadomie i mdrze, czy nawet omiela
si mu schlebia: w niektrych przypadkach zostawa od-
rzucony, zanim jeszcze jakikolwiek egzamin si rozpocz.
Lecz ucze Knecht spodoba si staremu mistrzowi mu-
zyki, bardzo mu si spodoba, jeszcze podczas dalszej po-
dry wspomina go z przyj emnoc; nie wpisa sobie na
jego temat do zeszytu adnych notatek ani wiadectw, za-
bra ze sob jedynie wspomnienie o tym rzekim, skrom-
nym chopcu, a po powrocie wasnorcznie wpisa jego na-
zwisko na list uczniw, uznanych za godnych przyjcia
i przeegzaminowanych osobicie przez jednego z czonkw
najwyszej instytucji.
O lidcie tej wrd uczniw szkoy aciskiej nazywa-
nej zot ksig", lecz niekiedy okrelanej te bez szacun-
ku mianem katalogu karierowiczw" sysza ju Jzef
czasami w szkole, i to w najrniejszy sposb. Gdy ktry
z nauczycieli wspomina o owej licie, choby tylko po to,
sby jakiemu uczniowi dowie, e chopak taki jak on
nigdy, oczywicie, nawet myle nie moe o tym, by zaj
tak daleko w gosie jego pobrzmiewa ton uroczysty, pe-
en szacunku, z przymieszk napuszonoci. Lecz gdy ucz-
niowie rozmawiali kiedykolwiek o katalogu karierowiczw,
czynili to najczciej w sposb wzgardliwie impertynencki
i z nieco przesadn obojtnoci. Pewnego razu usysza J-
zef jednego z uczniw mwicego: Ach, co mi tam, pluj
na ten idiotyczny katalog karierowiczw! Kto doprawdy
co wart, nie znajdzie si w nim, to pewne jak w banku.

55
Belfry umieszczaj tam tylko najwikszych kujonw i wa-
zeliniarzy".
Po piknym przeyciu nadszed okres osobliwy. Jzef po-
cztkowo nie mia pojcia, e naley teraz do electi, do flos
iuventutis, jak nazywano w zakonie uczniw elitarnych; na
razie wcale te nie myla o praktycznych skutkach i na-
macalnych nastpstwach owego przeycia na wasny los
i dzie powszedni, cho tedy dla nauczycieli by ju wyr-
nionym i odchodzcym, sam odczuwa swe powoanie jedynie
jako wasne, wewntrzne przeycie. Dokonao ono zreszt i w
ten sposb gbokich zmian w jego yciu. Bo cho .owa
godzina spdzona z czarodziejem spenia lub przynajmniej
przybliya tylko to wszystko, co i tak przeczuwa ju we
wasnym sercu, jednak Wskutek niej wanie dokonao si
wyrane oddzielenie dnia wczorajszego od dzisiejszego,
teraniejszoci od przyszoci, tak jak u czowieka, ktry
budzc si ze snu w tym samym otoczeniu, gdzie we nie
przebywa, wtpi ju nie moe w swe przebudzenie. Istnieje
wiele sposobw i rodzajw powoania, sedno jednak i sens
tego przeycia s zawsze jednakie: dusza zostaje przez nie
zbudzona, odmieniona, a siy jej wzmoone wskutek tego, i
oto zamiast marze i przeczu wewntrznych pojawia si
nagle zew z zewntrz, ingeruje w nie fragment
rzeczywistoci. Tutaj owym fragmentem rzeczywistoci bya
posta mistrza: w mistrz muzyki, znany dotychczas tylko
jako daleka, czcigodna i pboska posta, w archanio z
najwyszych niebios, pojawi si w ludzkiej osobie, mia
wszechwiedzce, bkitne oczy, usiad na taborecie przy
wiczebnym fortepianie, muzykowa z Jzefem, muzykowa
cudownie i niemal bez sw pokaza mu, czym waciwie jest
muzyka, pobogosawi go i znowu znikn. A Knecht na
razie niezdolny by nawet do rozmyla o tym, co jeszcze
moe z tego wszystkiego powsta i wynikn, gdy za
bardzo wypeniony by i przejty bezporednim,
wewntrznym echem owego przeycia. Niczym moda
rolinka, rozwijajca si dotychczas cichutko i niemiao,
ktra w pewnej chwili zaczyna gwatownie oddycha i ros-
n, jak gdyby w momencie cudu uwiadomia sobie nage
56
prawa swojej postaci i ze wszystkich si dy ja do ich
wypenienia, tak chopiec, z chwil gdy dotkna go rka
czarodzieja, zacz usilnie i szybko zbiera i nata swe
siy, poczu si odmieniony, czu, e ronie, wyczuwa no-
we napicia, nowe harmonie pomidzy sob i wiatem, po-
trafi niekiedy rozwizywa w dziedzinie muzyki, matema-
tyki, aciny zadania niedostpne jeszcze dla jego wieku i ko-
legw, czujc si wwczas zdolnym do wszelkich osigni,
cho w innych chwilach znw wszystko zapomina i z nie
znan sobie dotychczas mikkoci i oddaniem snu zaczy-
na marzenia, sucha wiatru i deszczu, wpatrywa si w
kwiat jaki lub wod przepywajc w rzece, nic nie poj-
mujc, przeczuwajc wszystko, przejty uczuciem yczliwo-
ci, ciekawoci, chci zrozumienia, odcigany od wasnego
ja ku sprawom innym, ku wiatu, ku tajemnicy i sakra-
mentowi, ku bolenie piknej grze zjawisk.
Tak, poczynajc si od wntrza i narastajc a ku ze-
tkniciu si i wzajemnemu pptwierdzeniu spraw wewntrz-
nych i zewntrznych, dokonao si u Jzefa Knechta po-
woanie w doskonaej czystoci; przebieg wszystkie jego
stopnie, zakosztowa wszelkich jego uszczliwie i zatrwo-
e. Szlachetny w proces, nie zakcany nagymi ujawnie-
niami ani niedyskrecjami, przebiega jako typowa modzie-
cza historia kadej szlachetnej duszy, a siy wewntrzne
i zewntrzne dziaay harmonijnie, rwnomiernie i nara-
stay, wzajem do siebie si zbliajc. Gdy u kresu owego
rozwoju ucze poj swoj sytuacj zrozumia, e wszyscy
zdaj sobie spraw z zewntrznych jego losw i spodzie-
waj si lada chwila jego odejcia; gdy spostrzeg, i na-
uczyciele traktuj go jak koleg, wrcz jak gocia honoro-
wego, wspkoledzy natomiast na poy odnosz si do z
podziwem lub zazdroci, na poy za unikaj go czy na-
wet odtrcaj nieufnie, gdy ujrza, e kilku przeciwnikw
wyszydza go i nienawidzi, a dotychczasowi przyjaciele
opuszczaj i stopniowo zostaje od nich coraz bardziej od-
dzielony we wntrzu jego od dawna ju dokona si taki
sam proces odrywania si i izolacji: sam czu od wewntrz,
i nauczyciele stawali si dla coraz bardziej kolegami, nie

57
przeoonymi, a dawni przyjaciele ju nie nadajcymi za
nim towarzyszami pewnego tylko odcinka drogi; w szkole
swojej i miecie nie czu si ju wrd rwnych sobie i na
waciwym miejscu, wszystko to byo obecnie przesikni-
te utajon mierci, fluidem nierealnoci i przeszoci, prze-
ksztacio si w prowizorium, w znoszon szat, nigdzie ju
naleycie na nim nie lec. I owo wyrastanie z tak do-
tychczas harmonijnych i kochanych stron rodzinnych, wy-
dobywanie si z nieprzynalenej do ju i nieodpowiedniej
dla formy ycia, w, przerywany jedynie godzinami naj-
wyszego uszczliwienia i promiennego samopoczucia, y-
wot czowieka egnajcego si, odwoywanego stay si
dla niego pod koniec wielk mczarni, ledwo ju znoszo-
nym uciskiem i cierpieniem, wszystko go bowiem opuszcza-
o, a nie mia przy tym pewnoci, czy to nie on waciwie
je opuszcza, czy nie z wasnej winy, wskutek ambicji, za-
rozumialstwa, pychy, niewiernoci i braku mioci dowiad-
cza tego obumierania i wyobcowania z miego mu dotd
wiata, do ktrego przywyk. Spord udrcze, jakie przy-
nosi ze sob prawdziwe powoanie, te wanie s najbar-
dziej gorzkie. Ten bowiem, kto powoanie przyjmuje, od-
biera nie tylko dar i rozkaz, lecz bierze take na siebie co
w rodzaju winy, podobnie jak onierz wywoany z kole-
eskich szeregw i awansowany na oficera tym godniej-
szy jest tego awansu, im bardziej opaca go poczuciem wi-
ny, a nawet wyrzutami sumienia wobec kolegw.
Lecz Knechtowi przeznaczone byo przey w rozwj bez
przeszkd i w penej niewinnoci: i gdy w kocu rada pe-
dagogiczna powiadomia go o wyrnieniu i rychym ju
przyjciu go do szk elitarnych, poczu si tym zrazu ca-
kowicie zaskoczony, cho ju w chwil pniej nowina ta
wydaa mu si od dawna znana i oczekiwana. Dopiero te-
raz przypomnia sobie, i tu i wdzie, od tygodni ju, wy-
krzykiwano za nim, jak wyzwisko, swko electus" lub
elitarniak". Docierao ono do niego jednak zaledwie po-
owicznie i nigdy nie tumaczy go sobie inaczej ni kpin.
Odnosi wraenie, e bynajmniej nie zamierzano zwa go
electus", tylko: Ty, ktry w pysze swojej uwaasz si za
58
wybraca!" Cierpia niekiedy ogromnie z racji tych wybu-
chw uczucia obcoci pomidzy sob i kolegami, lecz w
istocie sam nigdy za elekta si nie uwaa: powoanie uwia-
damia sobie nie jako wywyszenie, lecz jedynie jako zew
i udoskonalenie wewntrzne. Wszelako, czy mimo wszystko
nie wiedzia o tym, nie przeczuwa zawsze, nie czu po sto-
kro? I oto chwila dojrzaa, jego zachwycenia zostay po-
twierdzone i usprawiedliwione, cierpienia miay sens, wolno
mu byo zrzuci nieznonie star i zbyt ciasn szat, gdy
nowa leaa ju dla w pogotowiu.
Wraz z przyjciem do elity ycie Knechta przeniesione zo-
stao na inn paszczyzn; dokona si pierwszy, decydujcy
krok w jego rozwoju. Bynajmniej nie u wszystkich uczniw
elitarnych bywa tak, e urzdowe ich przyjcie do elity
zbiega si z wewntrznym przeyciem powoania. Jest to
aska lub, banalnie rzecz wyraajc, szczliwy przypadek.
Komu si on przydarzy, tego ycie naznaczone znakiem do-
datnim, tak samo jak znak ten posiada ten, kogo szczli-
wy przypadek obdarzy szczeglnie cennymi walorami ciaa
i duszy. "Wikszo uczniw elitarnych, ba, niemal wszyscy
odczuwaj wprawdzie swj wybr jako wielkie szczcie,
jako wyrnienie, z ktrego czuj si dumni, a bardzo wielu
spord nich uprzednio ju arliwie pragno tego
wyrnienia. Lecz przejcie z pospolitej, rodzimej szkoy do
szk Kastaiii przychodzi jednak wikszoci owych wybra-
cw z trudem wikszym, ni si spodziewali, przynoszc
niejednemu nieoczekiwane rozczarowania. Przejcie to jest
przede wszystkim dla wszystkich uczniw, ktrzy w swych
domach rodzicielskich byli szczliwi i kochani, nader ci-
kim poegnaniem i rezygnacj, dlatego te, zwaszcza w
cigu dwch pierwszych lat szkoy elitarnej, dochodzi do
do wielu przeniesie powrotnych, ktrych powodem jest
nie brak uzdolnie czy pilnoci, lecz niemono przystoso-
wania si do ycia w internacie, a przede wszystkim do myli
o koniecznoci rozluniania w przyszoci coraz bardziej
wszelkich zwizkw z rodzin i stronami ojczystymi, by w
kocu nie zna i nie respektowa ju adnej innej przyna-
lenoci prcz przynalenoci do zakonu. Ponadto zdarza-

59
j si te niekiedy uczniowie, dla ktrych, wanie na od-
wrt, oderwanie si od rodzinnego domu i nie cierpianej
przez nich szkoy stanowi rzecz najwaniejsz przy przyj-
ciu ich do elity; ci, uwolnieni od surowego ojca czy niemi-
ego nauczyciela, oddychaj wprawdzie przez chwil z ulg,
lecz poniewa obiecywali sobie po owej zmianie wielk a
niemoliw odmian caego swego ycia, niebawem ogarnia
ich rozczarowanie. Rwnie prawdziwi karierowicze,
wzorowi uczniowie i pedanci, nie zawsze mogli utrzyma
si w Kastalii; nie dlatego, e nie potrafili sprosta studiom,
lecz wanie wrd elity nie chodzio wycznie o studia
i zawodowe wiadectwa, dono tam rwnie do celw pe-
dagogicznych i artystycznych, wobec ktrych ten i w ska-
da bro. Mimo wszystko byo w owym systemie czterech
wielkich szk elitarnych, z ich licznymi pododdziaami
i przybocznymi zakadami, miejsce dla najrozmaitszych ta-
lentw, ambitny za matematyk lub filolog, jeli istotnie
mia w sobie zadatki na uczonego, nie musia odczuwa
jako niebezpieczestwa braku zdolnoci do muzyki czy fi-
lozofii. Przez czas pewien istniay nawet w Kastalii nader
silne tendencje do uprawiania czystej i trzewej wiedzy fa-
chowej, a prekursorzy owych tendencji byli nie tylko szy-
derczo i krytycznie nastawieni do fantastw", czyli ludzi
muzykalnych lub artystw, lecz przez pewien okres prze-
klinali wrcz i potpiali w swoim gronie wszystko, co miao
zwizek ze sztuk, a zwaszcza gr szklanych paciorkw.
Poniewa, o ile nam wiadomo, ycie Knechta w caoci
upyno w Kastalii, w owym najcichszym i najpogodniej-
szym okrgu grzystego naszego kraju, ktry dawniej
wedug okrelenia poety Goethego nazywano take czsto
prowincj pedagogiczn", pragniemy pokrtce i naraajc
si na niebezpieczestwo zanudzenia czytelnika sprawami
od dawna mu ju znanymi, raz jeszcze naszkicowa ow
synn Kastali i struktur jej szk. Szkoy te, krtko
zwane elitarnymi, stanowi mdry i elastyczny system od-
siewu, ktrym posuguje si kierownictwo (tak zwana rada
akademicka, zoona z dwudziestu radcw, z ktrych
dziesiciu reprezentuje instytucj pedagogiczn, dziesiciu

60
za zakon) przy wyborze najwikszych talentw ze wszyst-
kich czci i ze wszystkich k caego kraju jako narybku dla
zakonu i wszelkich wanych urzdw w dziedzinie owiaty
i wychowania. Liczne szkoy rednie w caym kraju, gimnazja
i tak dalej, czy to humanistyczne, czy te przyrodniczo--
techniczne, s dla przeszo dziewidziesiciu procent na-
szej uczcej si modziey szkoami przygotowawczymi do
tak zwanych wolnych zawodw, kocz si za egzaminem
dojrzaoci wprowadzajcym do wyszych uczelni, a tam,
na wyszej uczelni, przechodzi si program studiw, prze-
widziany dla odpowiedniej dziedziny wiedzy. Jest to nor-
malny, kademu znany tok nauki naszej studiujcej mo-
dziey; szkoy te maj niezbyt surowe wymagania, a w miar
monoci pozbywaj si uczniw niezdolnych. Lecz obok
owych szk, czy raczej ponad nimi, przebiega system szk
elitarnych, do ktrych przyjmuje si na prb jedynie ucz-
niw wyrniajcych si zdolnociami i charakterem. Do-
stpu do tych szk nie daj egzaminy, elitarni uczniowie
wybierani s wedug swobodnego uznania przez swych na-
uczycieli i polecani wadzom Kastalii. Pewnego dnia na
przykad nauczyciel powiadamia jakiego jedenasto- lub
dwunastolatka, i w przyszym proczu bdzie mg wst-
pi do jednej ze szk kastalskich, nieche si wic zasta-
nowi, czy czuje do tego powoanie i ch. Jeeli chopiec,
po upywie czasu przeznaczonego do namysu, da odpowied
twierdzc, do ktrej potrzebna jest rwnie bezwarunko-
wa zgoda obojga rodzicw, wwczas jedna ze szk elitar-
nych przyjmuje go na prb. Kierownicy i naczelni wyka-
dowcy owych szk (a nie, na przykad, profesorowie uni-
wersytetu) tworz instytucj pedagogiczn", kierujc
wszelkim nauczaniem i wszystkimi intelektualnymi orga-
nizacjami w caym kraju. Dla tego, kto raz sta si uczniem
szkoy elitarnej, jeli nie zawiedzie na ktrym roku na-
uczania i nie zostanie odesany z powrotem do szk nor-
malnych, przestaje ju istnie problem nauczenia si okre-
lonego zawodu lub problem pracy zarobkowej, albowiem
z grona uczniw szk elitarnych rekrutuje si .,zakon"
oraz hierarchia uczonej instytucji, poczynajc od szkolnych

61
nauczycieli, a po najwysze urzdy: dwunastu dyrektorw
studiw, czyli mistrzw", i magistra ludi, kierownika gry
szklanych paciorkw. Ostatni rok studiw w szkoach eli-
tarnych kocz uczniowie przewanie pomidzy dwudzie-
stym drugim i dwudziestym pitym rokiem ycia przy-
jciem do zakonu. Od tej chwili byli uczniowie szk eli-
tarnych maj do dyspozycji wszystkie zakady naukowe
i instytuty badawcze zakonu oraz instytucji pedagogicznej,
zarezerwowane s dla nich wysze szkoy elitarne, biblio-
teki, archiwa, laboratoria i tak dalej, wraz z wielkim szta-
bem nauczycieli, jak rwnie urzdzeniami do gry szkla-
nych paciorkw. Kto za podczas lat szkolnych przejawi
specjalne fachowe zdolnoci, do jzykw, filozofii, matema-
tyki czy w ktrymkolwiek innym kierunku, wybrany zo-
staje ju na wyszych stopniach szk elitarnych i skiero-
wany ku tym dziedzinom, ktre stanowi najlepsz poywk
dla jego zdolnoci; wikszo owych uczniw zostaje
zawodowymi nauczycielami w szkoach publicznych i wy-
szych uczelniach, pozostajc, nawet gdy opucili ju Kasta-
li, doywotnimi czonkami zakonu, czyli zachowujc cile
przestrzegany dystans wobec normalnych" (nie wykszta-
conych wrd elity) i nie mogc nigdy chyba, e wyst-
piliby z zakonu wykonywa wolnych" zawodw, jak na
przykad lekarza, adwokata, technika, podlegaj bowiem do
koca ycia reguom zakonnym, do ktrych, midzy inny-
mi, naley celibat i ubstwo, lud za, na poy szyderczo,
a na poy z szacunkiem nazywa ich mandarynami". W ten
sposb przewaajca wikszo byych uczniw szk eli-
tarnych znajduje ostateczne dla siebie przeznaczenie. Ma
resztk wszake, ostatni i najsubtelniejszy wybr ze szk
kastalskich, rezerwuje si na okres nieograniczony do wol-
nych studiw, do kontemplatywnie-pracowitego ycia du-
chowego. Niektrzy wysoce uzdolnieni, lecz z racji nierw-
nego charakteru czy innych przyczyn, na przykad z po-
wodu fizycznych mankamentw, nie nadajcy si na na-
uczycieli lub odpowiedzialne stanowiska w wyszej i ni-
szej instancji pedagogicznej, studiuj, badaj lub gromadz
zbiory przez cae ycie, s pensjonariuszami urzdu, a za-

62
suga ich dla caej spoecznoci polega przewanie na pracy
czysto naukowej. Niektrzy s przydzielani jako doradcy
do komisji sownikowych, archiww, bibliotek, inni powi-
caj si swojej uczonoci wedug dewizy l'art pour l'art, a
niejeden przez cae ycie oddaje si pracom nader oderwa-
nym, czstokro osobliwym, jak na przykad w Lodo-
vicus Crudelis, ktry w cigu trzydziestu lat przeoy
wszystkie istniejce staroegipskie teksty zarwno na grek,
jok i na sanskryt, lub w nieco dziwaczny Chattus Calven-
sis II, ktry w czterech potnych, rcznie spisanych to-
mach in folio pozostawi dzieo o Wymowie aciskiej w
wyszych szkoach poudniowej Italii pod koniec dwuna-
stego wieku". Dzieo to pomylane byo jako cz pierwsza
, Historii wymowy aciskiej od dwunastego do szesnastego
stulecia", lecz mimo tysica rcznie zapisanych kart pozostao
fragmentem przez nikogo nie kontynuowanej pracy. atwo
poj, i na temat takich czysto naukowych prac liczne
kr arty, a prawdziwej ich wartoci dla przyszych epok
nauki i dla caego narodu w aden sposb nie mona oceni.
Lecz mimo to nauka, podobnie jak w czasach dawniejszych
sztuka, potrzebuje po prostu pewnych szeroko zakrelonych
obszarw, a obecnie badacz jaki, zgbiajcy temat,
ktrym nikt poza nim si nie interesuje, moe przyswoi
sobie wiedz oddajc jego kolegom niesychanie cenne
usugi, na podobiestwo sownika albo archiwum. W
miar monoci drukowano te uczone prace tego rodzaju.
Prawdziwym uczonym pozwalano niemal cakowicie
swobodnie uprawia studia i gry, nie zraajc si faktem,
i niektre ich prace nie przynosiy narodowi ani spoecz-
noci widomych, bezporednich korzyci, a nawet musiay
si wydawa ludziom nieuczonym zbytkownymi igraszka-
mi. Niejednego z owych uczonych obdarzano ze wzgldu na
rodzaj jego studiw umieszkiem, nigdy jednak nie ganiono
go, a tym bardziej nie ograbiano z jego przywilejw. Fakt
za, e i wrd ludu cieszyli si oni nie tylko tolerancj, ale
i szacunkiem, mimo i wiele kryo o nich anegdotek, czy
si z ofiarami, ktrymi czonkowie uczonej konfraterni
okupowali swoj duchow swobod. Korzystali oni

63
z li czn ych u atwie i skr omn ych pr zyd zia w ywn o ci,
od zi e y i mi es zka nia , mieli d o d ys p oz ycj i wsp ani ae bi bli o-
.h t e k i, la b or a t or i a i zb i or y, l e cz w za mi a n za t o r e z ygn owa l i
j n i e t yl k o z d os t a t k u , ma e s t wa i r od zi n y, a l e , j a k o s p o -
)') eczn o zak onna, wykluczeni b yli z oglnowiatowej, wiec-
';' k i e j k on k u r e n cj i , a d n e j n i e zn a l i w a s n o ci , n i e mi e l i t y-
'i tu w ani od zn a cze, a w d zi ed zinie material nej musieli za -
k[ dowala si yciem nader skromnym. Jeli kto pragn
j roztrwoni wszystkie lata swego ycia na odcyfrowanie je-
dynego starego napisu, mg to uczyni i jeszcze mu przy
tym pomagano; jeli jednak zaczyna roci sobie pretensje
do dostatkw, eleganckich strojw, pienidzy lub ty-
tuw, natrafia na nieugite zakazy; ten za, czyje apetyty
byy przemone, zwykle ju za modu powraca do wia-
ta", stawa si patnym nauczycielem, szkolnym lub prywat-
nym, albo dziennikarzem, albo eni si czy w inny jaki
sposb urzdza sobie ycie wedug wasnych upodoba.
Gdy chopiec Jzef Knecht musia rozsta si z Berolfin-
gen, odprowadzi go na dworzec nauczyciel muzyki. Po-
egnanie z nim byo bolesne, a serce jego wezbrao rwnie
po trochu uczuciem osamotnienia i niepewnoci, gdy na od-
jezdnym znik naraz i przepad jasno tynkowany, schodko-
wy szczyt starej zamkowej wiey. Niejeden inny ucze po-
dejmuje ow pierwsz podr ze znacznie gwatowniejszy-
mi uczuciami, w rozterce i we zach. Lecz Jzef sercem
swoim by ju bardziej tam ni tu i znis owo przeycie
atwo. A podr trwaa niedugo.
Przydzielony zosta do szkoy Eschholz. Obrazki przedsta-
wiajce t szko oglda ju dawniej, w gabinecie swego
rektora. Eschholz byo najwikszym i najmodszym osiedlem
szkolnym Kastalii, wszystkie budynki pochodziy z now-
szych ju czasw, w pobliu nie byo adnego miasta, je-
dynie maa wie przypominajca osad, gsto otoczona
drzewami; za ni, szeroko, pasko a pogodnie, roztacza si
zakad, wzniesiony wok wielkiego, pustego prostokta, w
rodku ktrego, na wzr pitki w kostce do gry, wznosio
ku grze swe ciemne krgle pi okazaych drzew mamuto-
wych. Olbrzymi plac by po czci pokryty muraw, po

64
czci piaskiem, a przedzielony jedynie dwoma wielkimi py-
wackimi basenami z biec wod, ku ktrym wiody pa-
skie, szerokie stopnie. U wejcia na w soneczny plac sta
gmach szkolny, jedyna wysoka budowla wrd wszystkich
tych zabudowa, dwuskrzydowy, z piciokolumnowym
przedsionkiem przy kadym skrzydle. Wszystkie inne zabu-
dowania, szczelnie otaczajce cay plac z trzech stron, byy
bardzo niskie, paskie i pozbawione ozdb, podzielone na
liczne segmenty jednakowej wielkoci, z ktrych kady mia
ganek i niedue schodki wychodzce na plac; w okienkach
gankw przewanie stay doniczki z kwiatami.
Zgodnie z kastalskim obyczajem chopiec przyjty zosta
nie przez szkolnego wonego, ktry zaprowadziby go przed
oblicze rektora lub jakiej rady pedagogicznej, lecz przez
koleg, adnego, wysokiego chopaka, ubranego w niebie-
skie ptno, kilka lat starszego od Jzefa; poda mu on rk
i powiedzia:
Jestem Oskar, najstarszy w domu Hellas, gdzie b-
dziesz mieszka, i polecono mi powita ci i we wszystko
wprowadzi. W szkole oczekuj ci dopiero jutro, mamy wic
sporo czasu, by we wszystkim po trochu si rozejrze, szyb-
ko w tym si zorientujesz. Prosz ci take, aby przez
pierwszy okres, zanim si tu nie zadomowisz, uwaa mnie
za swego przyjaciela i doradc, a rwnie i obroc, gdyby
koledzy mieli ci kiedykolwiek dokucza; niektrzy uwaaj
przecie, e nowych trzeba zawsze troch podrczy. Ale
nic zego ci nie spotka, rcz za to. A teraz zaprowadz
ci najpierw do Hellas, do naszego internatu, eby zoba-
czy, gdzie bdziesz mieszka.
W taki to tradycyjny sposb powita nowicjusza Jzefa
mianowany mentorem przez kierownictwo domu Oskar, za-
dajc sobie istotnie wiele trudu, by dobrze odegra sw rol;
rola ta niemal zawsze sprawia seniorom przyjemno, a gdy
pitnastolatek usiuje oczarowa trzynastolatka koleeskim,
kordialnym tonem, z lekka nawet protekcyjnym, prawie
zawsze mu si to udaje. Przez pierwsze dni Jzef by trak-
towany przez swego mentora wycznie jak go, wobec kt-
rego ywi si pragnienie, by, jeli na przykad ju nazajutrz
c Cra szklanych paciorkw gg
zechce wyjecha, zachowa mie wspomnienie o domu i gos-
podarzu. Jzef zaprowadzony zosta do sypialni, ktr mia
dzieli z innymi chopcami, poczstowany sucharkami i kub-
kiem soku owocowego, pokazano mu te dom Hellas", jed-
n z dziaek mieszkalnych wielkiego prostokta, pokazano,
gdzt moe w solarium powiesi swj rcznik i w jakim
kciku hodowa kwiaty w doniczkach, jeli miaby na to
ochot, a przed wieczorem zaprowadzono jeszcze do gw-
nego pracza i do pralni, gdzie wyszukano mu i dopasowano
niebieskie, pcienne ubranie. Jzef od pierwszej chwili po-
czu si dobrze w tym otoczeniu i chtnie dostosowa si do
tonu Oskara; wyczu mona byo u niego zaledwie cie
zmieszania, mimo i w starszy i od dawna ju zadomowiony
w Kastalii kolega by dla, oczywicie, pbogiem. Spodo-
bay mu si nawet niektre jego drobne przechwaki i po-
pisy, na przykad gdy Oskar wplt w swoje sowa pewien
skomplikowany cytat grecki, po to tylko, by szybko i uprzej-
mie przypomnie sobie, i nowy, oczywicie, nie moe teso
jeszcze zrozumie, naturalnie, e nie; bo i kt by tego od
niego wymaga!
ycie w internacie nie byo zreszt dla Jzefa nowoci;
dostosowa si do niego bez trudu. Z lat, ktre spdzi w
Eschholz, nie przekazano nam te adnych doniosych wy-
darze; nie mg ju by wiadkiem straszliwego poaru
w szkolnym budynku. wiadectwa jego, te ktre zdoano
jeszcze odnale, wykazuj najwysze noty najczciej w mu-
zyce i acinie, w matematyce i grece utrzymuj si one
nieco powyej dobrej przecitnej, a w ksidze domu" znaj-
dujemy tu i wdzie notatki o nim, jak na przykad: inge-
nium valde capax, studia non angusta, mores probantur lub
ingenium felix et profectuum avidissimum, moribus placet
ojficiosis. Jakich kar zazna w Eschholz, nie da si ju usta-
li, rejestr kar bowiem, jak wiele innych rzeczy, pad pastw
poaru. Pono jeden ze wspuczniw zapewnia pniej, i
Knecht podczas czterech lat spdzonych w Eschholz by tyl-
ko jeden jedyny raz ukarany (wykluczeniem z caotygod-
niowej wycieczki) za to, e uparcie wzbrania si wyjawi
nazwisko kolegi, ktry popeni co zakazanego. Anegdota

66
ta brzmi wiarygodnie. Knecht niewtpliwie by zawsze do-
brym koleg i nie przejawia nigdy sualczoci wzgldem
przeoonych; mao prawdopodobne wydaje si tylko, eby
kara ta bya naprawd jedyn w cigu caych czterech lat.
Poniewa tak mao mamy dokumentw, dotyczcych
pierwszych lat pobytu Knechta w szkole elitarnej, dopomo-
emy sobie cytatem z jego pniejszych wykadw na temat
gry szklanych paciorkw. Nie posiadamy wprawdzie was-
nych rkopisw owych wykadw Knechta dla pocztkuj-
cych: stenografowa je jeden z jego uczniw wedug swo-
bodnej jego relacji. Knecht mwi tam w pewnym miejscu
0 analogiach i skojarzeniach w grze szklanych paciorkw
1 rozrnia wrd tych ostatnich prawowite", czyli oglnie
zrozumiae, oraz prywatne", czyli podmiotowe asocjacje.
Mwi tam:
Aby da wam przykad takich prywatnych skojarze,
ktre nie trac prywatnej swej wartoci wskutek tego, e
s bezwzgldnie zabronione w grze szklanych paciorkw,
opowiem wam o takiej asocjacji z wasnych moich lat szkol-
nych. Miaem chyba ze czternacie lat, a dziao si to na
przedwioniu, w lutym czy marcu, zaprosi mnie wtedy je-
den ze szkolnych kolegw po poudniu na spacer, by ci
kilka pdw dzikiego bzu, gdy chcia ich uy jako rur
przy budowie maego myna wodnego. Wyruszylimy wic,
a musia to by dzie szczeglnie pikny, moe jednak wy-
da mi si taki tylko wskutek mego wasnego nastroju, gdy
przetrwa mi w pamici i obdarzy pewnym drobnym prze-
yciem. Ziemia bya wilgotna, lecz wolna ju do niegu, przy
strumieniach mocno zazieleniona, pczki i pierwsze rozkwi-
tajce bazie osnuway ju nagie krzaki mgiek barw, a po-
wietrze przesycone byo woni, zapachem penym ycia
i sprzecznoci, pachniao wilgotn ziemi, gnijcymi limi
i modymi pdami rolin, lada chwila czekao si ju na
zapach pierwszych fiokw, mimo i wcale ich jeszcze nie
byo. Doszlimy do dzikich bzw, miay malutkie pki, lecz
jeszcze ani ladu lici, a gdy odciem gazk, uderzya we
mnie mocna, gorzko-sodka wo, ktra zdawaa si groma-
dzi, sumowa i potgowa w sobie wszystkie inne wiosenne

S7
, I

aromaty. Byem ni cakowicie odurzony, powchaem swj


n, powchaem swoj rk, powchaem ga dzikiego
bzu: jego sok wanie pachnia tak przenikliwie a nieodpar-
cie. Nie mwilimy o tym, ale mj kolega take dugo i w
zadumie wcha sw rurk, do niego rwnie przemawia
w zapach. C, kade przeycie ma swoj magi, a to moje
przeycie polegao na tym, e nadchodzca wiosna, mocno
i uszczliwiajco odczuwana ju przeze mnie podczas st-
pania po wilgotnych, grzskich kach, w zapachu ziemi
i pkw, wzmoga si oto do fortissimo w woni dzikiego
bzu, koncentrujc si i potgujc a do zmysowego symbo-
lu, do zachwycenia. I moe, nawet gdyby owo drobne prze-
ycie miao pozosta odosobnione, nigdy ju nie zapomnia-
bym tego zapachu; a raczej kade nastpne spotkanie si
z nim w przyszoci budzioby we mnie zawsze prawdopo-
dobnie a po najstarsze lata, wspomnienie owej pierwszej
chwili, w ktrej wiadomie zapach w przeyem. Lecz oto
dochodzi tu druga jeszcze sprawa. Znalazem wanie ww-
czas u mego nauczyciela muzyki stary tom nut ogromnie
kuszcy, by to tom pieni Franciszka Schuberta. Przerzu-
caem go, gdy pewnego razu musiaem do dugo czeka
na nauczyciela, a on na moj prob poyczy mi go na par
dni. W wolnych chwilach pograem si w rozkoszach
mego odkrycia, nie znaem dotychczas ani jednego utworu
Schuberta i byem nimi wwczas zupenie oczarowany. I oto
odkryem, w dniu owego spaceru do dzikiego bzu czy te
dzie pniej, wiosenn pie Schuberta ^Obudzi si a-
godny wiatr, a pierwsze akordy fortepianowego akompa-
niamentu ogarny mnie jak rozpoznanie: akordy te bowiem
pachniay cakiem tak samo, jak pachnia mody, dziki bez,
rwnie gorzko-sodko, rwnie mocno, intensywnie, rwnie
pene byy przedwionia! I od tej chwili skojarzenie: przed-
wionie zapach dzikiego bzu akord Schubertowski jest
dla mnie rzecz sta i nieodpart; uderzajc w akord
czuj natychmiast niezawodnie znowu w cierpki rolinny
zapach, a obie te rzeczy razem oznaczaj przedwionie. Pry-
watne to skojarzenie stanowi dla mnie co bardzo piknego,
co, czego nie oddabym za skarby wiata. Lecz owo skoja-

68
renie, w za kadym razem pojawiajcy si przebysk
dwch zmysowych przey, jest moj spraw prywatn.
Daje si ona przekaza, na pewno, tak jak wam j tu opo-
wiedziaem. Ale przenie si nie da. Mog uczyni to moje
skojarzenie zrozumiaym dla was, lecz nie mog sprawi,
by prywatne moje skojarzenie choby tylko dla jednego
spord was stao si rwnie obowizujcym znakiem, me-
chanizmem, nieomylnie reagujcym na wywoawczy sygna
i przebiegajcym zawsze w jednakowy sposb".
Jeden z kolegw Knechta, ktry doszed pniej a do
stanowiska pierwszego archiwariusza gry szklanych pacior-
kw, opowiada, i Knecht by na og chopcem cichym
i pogodnym, podczas muzykowania miewa niekiedy cu-
downie skupiony lub zachwycony wyraz twarzy, wzburzo-
nym za i roznamitnionym widywano go rzadko, najcz-
ciej moe podczas rytmicznej gry w pik, ktr bardzo
lubi. Lecz kilkakrotnie w miy, zdrowy chopiec zwrci!
na siebie uwag lub nawet obudzi drwin bd te trosk;
a mianowicie w paru przypadkach wydalenia uczniw, co,
jak wiadomo, zwaszcza w niszych szkoach elitarnych, cz-
sto okazuje si konieczne. Gdy po raz pierwszy zdarzyo si,
e jaki kolega szkolny z jego klasy by nieobecny na lek-
cjach i przy zabawach, a nie pojawi si take nazajutrz
i rozesza si pogoska, e wcale nie jest chory, lecz zosta
wydalony i wyjecha, i e ju nie powrci, Knecht nie tylko
si zmartwi, lecz przez kilka dni by zupenie wytrcony
z rwnowagi. Sam pniej, wiele lat pniej, tak o tym
powiedzia: Gdy jaki ucze by odsyany z Eschholz
i opuszcza nas, odczuwaem to za kadym razem jak mier-
telny wypadek. Gdyby zapytano mnie o powd mego smut-
ku, powiedziabym, e to wspczucie dla owego nieszczni-
ka, ktry przez lekkomylno i opieszao zmarnowa sobie
przyszo, ale bya w tym i domieszka lku, obawy, e i ze
mn moe si tak kiedy zdarzy. Dopiero gdy przeyem
podobne sprawy ju wielekro i wcale ju nie wierzyem,
e podobny los i mnie moe spotka, jem na to patrze
nieco gbiej. Teraz odczuwaem wykluczenie ktrego z
wybracw ju nie tylko jak nieszczcie i kar, wiedziaem
obecnie, i sami wydaleni w niektrych przypadkach bardzo
chtnie wracali do domu. Czuem teraz, e istnia nie tylko
sd i kara, ktrych ofiai mg pa kto lekkomylny, lecz
e wiat tam na zewntrz, z ktrego my wszyscy, wybra-
cy, niegdy przybylimy, bynajmniej nie przesta istnie w
tej mierze, w jakiej mnie si to wydawao, e stanowi on
raczej dla niektrych wielk, pen powabu rzeczywisto,
ktra ncia ich i w kocu przywoywaa z powrotem.
A moe w wiat by taki nie tylko dla jednostek, lecz dla
wszystkich, moe nie byo te bynajmniej takie pewne, i
w daleki wiat pociga tak bardzo jedynie sabszych i mniej
wartociowych; moe owo pozorne cofnicie, ktremu ule-
gali, wcale nie byo upadkiem i cierpieniem, lecz skokiem
i wyczynem, i moe wanie my, nadal grzecznie pozosta-
jcy w Eschholz, bylimy sabi i tchrzliwi". Przekonamy
si, i myli te jy go nieco pniej absorbowa w sposb
niesfyehanie ywy.
Wielk radoci byo dla kade ponowne spotkanie z mi-
strzem muzyki. Przyjeda on do Eschholz co najmniej raz
na dwa lub trzy miesice, odwiedza i wizytowa lekcje
muzyki, przyjani si te z jednym z tamtejszych nauczy-
cieli, u ktrego nierzadko goci po kilka dni. Pewnego razu
osobicie prowadzi ostatnie prby przed wykonaniom
,.Nieszporw" Monteverdiego. Lecz przede wszystkim czu-
wa nad co zdolniejszymi uczniami muzyki, Knecht za na-
lea do tych, ktrych zaszczyca sw ojcowsk przyjani.
Rf>z po raz spdza z nim godzin przy fortepianie w jed-
nej z salek, przeznaczonych do wicze, i przerabia z nim
dziea ulubionych swych kompozytorw lub wzorcowy jaki
przykad ze starych podrcznikw kompozycji. Ukada
7. mistrzem muzycznym kanon lub sucha, jak le skon-
struowany doprowadza on ad absurdum, byo czsto uro-
czystoci albo i radoci nieporwnan, niekiedy ledwo
mona si byo powstrzyma od ez, a innym razem znowu,
pkao si ze miechu. Z takiej prywatnej lekcji muzyki
v niego wychodzio si jak po masau i kpieli".
Gdy okres nauki Knechta w Eschholz zblia si ku ko-
cowi mia on z blisko tuzinem innych uczniw swego

70
szczebla zosta przyjty do szkoy szczebla nastpnego
rektor wygosi do owych kandydatw tradycyjne przem-
wienie, w ktrym raz jeszcze wyjani promowanym sens
i prawa szk kastalskich i poniekd w imieniu zakonu na-
kreli im drog, u ktrej kresu sami zdobd prawo wst-
pienia do zakonu. Solenna ta przemowa naley do programu
wita, jakie szkoa urzdza na cze swych promowanych;
s oni wwczas traktowani przez nauczycieli i wspucz-
niw jako gocie. W takie dni odbywa si zawsze jakie sta-
rannie przygotowane wystpienie, tym razem bya to wiel-
ka kantata z siedemnastego wieku, a mistrz muzyki przy-
by, by osobicie jej wysucha. Po przemwieniu rektora,
w drodze do odwitnie ozdobionej jadalni Knecht zbliy
si do mistrza z zapytaniem:
Rektor rzek opowiada nam o tym, co dzieje sio
poza Kastali, w zwykych szkoach i na wyszych uczel
niach. Powiedzia, e tamci uczniowie zwracaj si na swych
uniwersytetach ku wolnym" zawodom. S to, jeli dobrze
zrozumiaem, przewanie zawody, ktrych my tu, w Kastalii,
wcale nie znamy. Jak mam to rozumie? Dlaczego nazywa,
si owe zawody wolnymi"? I dlaczego akurat my, Kaslal-
czycy, mamy by z nich wykluczeni?
Magister musicae odcign modzieca na bok i przy-
stan pod jednym z drzew mamutowych. Gdy opowiada,
chytry niemal umieszek sfadowa drobniutko skr wok
jego oczu:
Nazywasz si Knecht *, mj drogi, i moe dlatego sowo
wolny" ma dla ciebie tyle uroku. Ale nie traktuj go zbyt
powanie w tym wypadku! Gdy nie-kastalczycy mwi o
wolnych zawodach, sowa te brzmi moe bardzo powanie,
a nawet patetycznie. My jednak pojmujemy je w sposb
ironiczny. Wolno owych zawodw istnieje wprawdzie, ale
jedynie w tym, e student sam sobie w zawd wybiera.
Stwarza to pozr wolnoci, mimo i w wikszoci przypad
kw wyboru dokonuje nie tyle uczcy si, co jego rodzina,
P niejeden ojciec raczej by sobie jzyk odgryz, ni napraw-

Knecht suga (niem.)

71
d pozwoli synowi na w wolny wybr. Lecz moe to
oszczerstwo, odrzumy tedy to zastrzeenie! Wolno wic
istnieje, ograniczona jednak do jednego tylko, jedynego aktu
wyboru zawodu. Pniej ju koniec wolnoci. Ju podczas
studiw na wyszej uczelni przyszy lekarz, prawnik, tech-
nik zostaje wtoczony w nader sztywny system nauczania,
ktry koczy si szeregiem egzaminw. Jeli je zda, otrzy-
muje swj patent i moe z kolei, znw cieszc si pozorn
wolnoci, wykonywa swj zawd. Lecz staje si wskutek
niego niewolnikiem niskich potg, uzaleniony jest od suk-
cesu, od pienidzy, od wasnej ambicji, wasnej dzy sawy,
od tego, czy podoba si ludziom, czy nie. Musi poddawa
si wyborom, musi zarabia, uczestniczy w bezwzgldnej ry-
walizacji kast, rodzin, partii, gazet. Ma w zamian za to swo-
bod zdobywania sukcesw i dostatku, a take przeistacza-
nia si w obiekt nienawici tych, ktrym si nie powiodo
lub na odwrt. Z uczniem szk elitarnych i pniejszym
czonkiem zakonu rzecz ma si pod kadym wzgldem, prze-
ciwnie. Nie wybiera" on sobie zawodu. Nie przypuszcza,
i lepiej zdoa oceni wasne talenty od swych nauczycieli.
W granicach hierarchii pozwala zawsze ustawi si na ta-
kim miejscu i do takiej przeznaczy funkcji, ktre dla wy-
bior przeoeni o ile, oczywicie, sprawa nie przebiega
odwrotnie, a cechy, talenty bd te wady ucznia nie zmu-
szaj nauczycieli do umieszczenia go tu lub gdzie indziej.
A pord tego pozornego braku wolnoci kady electus po
pierwszych swoich kursach zaywa jak najwikszej swobo-
dy. Podczas gdy czowiek wolnego" zawodu, aby si wy-
ksztaci w swoim fachu, musi podda si ciasnemu i sztyw-
nemu systemowi nauczania i sztywnym egzaminom, wolno
elekta, z chwil gdy rozpoczyna on samodzielne studia, siga
tak daleko, e istnieje wielu, ktrzy przez cae ycie wedug
wasnego wyboru uprawiaj najbardziej odlege, a czsto
niemal dziwaczne dziedziny wiedzy, i nikt im w tym nie
przeszkadza, dopki tylko obyczaje ich nie zwyrodniej. Ten,
kto nadaje si na nauczyciela, wykorzystywany jest jako
nauczyciel, kto na wychowawc jako wychowawca, kto
na tumacza jako tumacz, i kady jakby sam przez

72
si znajduje miejsce, na ktrym moe suy, a suc by
wolnym. A ponadto jest on jeszcze na cae ycie pozbawiony
owej zawodowej wolnoci", ktra oznacza tak straszliw
niewol. Nic nie wie o deniach do pienidzy, do sawy, do
stanowiska, nie zna partii, sprzecznoci pomidzy sob
i urzdem, tym co prywatne i co publiczne, nie ma zale-
noci od sukcesu. Widzisz tedy, synu mj: gdy mowa o wol-
nych zawodach, wolno" owa brzmi raczej ironicznie.
Poegnanie Eschholz stanowio wyran granic w -f/.u
Knechta. I jeli y dotychczas w szczliwym dziecistwie?,
w chtnym i niemal pozbawionym problemw podporzd-
kowaniu si i harmonii, obecnie rozpocz okres walki, roz-
woju i trudnoci. Mia okoo siedemnastu lat, gdy zawiado-
miono go, e wraz z gromadk kolegw wkrtce zostanie
przeniesiony na wyszy szczebel nauczania, a dla wybra-
nych nie byo przez pewien krtki czas waniejszego i bar-
dziej dyskutowanego pytania nad to, do ktrej miejscowoci
kady z nich zostanie przeniesiony. Zgodnie z tradycj, ka-
dego powiadamiano o tym dopiero w jeden z ostatnich dni
przed odjazdem, a w czasie pomidzy poegnaln uroczy-
stoci i wyjazdem byy wakacje. Podczas tych wanie wa-
kacji mia Knecht pikne i doniose przeycie: mistrz mu-
zyki poprosi go, by w trakcie swej pieszej wdrwki odwie-
dzi go i by przez kilka dni jego gociem. By to wielki, nie-
czsty zaszczyt. Wraz z jednym z rwnie promowanych ko-
legw Knecht bowiem nalea jeszcze do Eschholz, a ucz-
niom tego szczebla nie wolno byo podrowa samotnie
powdrowa chopak pewnego dnia wczesnym rankiem na
spotkanie lasu i gr. a gdy obaj po trzygodzinnej wspinaczce
w cieniu lasu dotarli na odsonity szczyt, ujrzeli w dole
swoje Eschholz, malutkie ju i atwo dajce si ogarn
spojrzeniem, pozwalajce si rozpozna z daleka po ciemnej
masie piciu olbrzymich drzew, po przeronitym muraw
prostokcie z poyskujcymi sadzawkami, po wysokim gma-
chu szkolnym, zabudowaniach gospodarczych, po osadzie
i synnej olszynie. Obaj modziecy stali i spogldali w d:
niejeden z nas pamita w uroczy widok, nie rni si on
podwczas nadmiernie od dzisiejszego, gdy po wielkim po-

73
arze odbudowano gmachy w ten sam niemal sposb, a z
wysokich drzew trzy przetrway w poar. Tak wic wi-
dzieli sw szko, swj od lat wasny ju dom, z k+rym oto
niebawem mieli si rozsta, i obaj poczuli, e widok ton
wzruszy ich serca.
| Wydaje mi si, e nigdy dotychczas nie widziaem nr-
' prawd, jakie to pikne rzek towarzysz Jzefa. Ach,
moe dlatego, i po raz pierwszy widz to jako co, co mu-
s^ opuci i z czym si musz rozsta.
Wanie odpar Knecht masz racj, i ze mn tal;
jest. Lecz chocia nawet std odejdziemy, waciwie i na
prawd nie opucimy przecie Eschholz. Naprawd opucili
je tylko ci, ktrzy odeszli na zawsze, w Otto na przykad,
ktry umia ukada tak znakomite, artobliwe wiersze a
ciskie, albo nasz Charlemagne, co tak dugo potrafi py-
i'. wa pod wod, i inni. Oni naprawd si poegnali i ode-
rwali. Dugo ju o nich nie mylaem, a teraz znowu mi si
j'\ przypomnieli. Moesz si ze mnie mia, ale ci odszczepiecy
| niaj dla mnie mimo wszystko co imponujcego; podobnie
jak w zbuntowanym aniele, Lucyferze, tkwi w nich jaka
wielko. By moe, postpili le, a raczej niewtpliwie na-
wet le uczynili, lecz mimo wszystko uczynili co, czego
dokonali, odwayli si na jaki skok, a na to trzeba odwagi.
My, pozostali, my bylimy pilni, cierpliwi i rozsdni, lecz
nie uczynilimy nic i nie zdobylimy si na aden skok!
Nie wiem powiedzia tamten niektrzy z nich
oni niczego nie czynili, ani si na cokolwiek zdobywali, obi
jali si tu po prostu, dopki ich nie odesano. Ale moe nie
zupenie ci rozumiem. Co masz na myli, mwic o tym
skoku?
Mam na myli umiejtno oderwania si, potraktowa
nia sprawy powanie, no, po prostu skok! Wcale nia
pragn odskoczy z powrotem w dawne moje strony i dawne
ycie, nie pociga mnie to, ju o tym niemal zapomniaem.
Lecz pragn, bym kiedy, gdy nadejdzie chwila i gdy to
bdzie konieczne, mg take oderwa si i skoczy, tylko
nie z powrotem, ku poledniejszemu, lecz naprzd i wzwy.
No, wzwy wanie zmierzamy. Eschholz byo jednym

74
szczeblem, nastpny bdzie wyszy, a w kocu czeka nas
zakon.
Tak, ale mnie nie o to chodzio. Ruszajmy dalej, amice.
wdrwka jest taka pikna, rozweseli mnie na nowo. Po-
markotnielimy cakiem.
W tym nastroju i w tych sowach, przekazanych nam
przez owego koleg, kryje si ju zapowied burzliwej, mo-
dzieczej epoki Knechta.
Dwa dni wdrowali obaj modziecy, zanim dotarli do
wczesnego miejsca pobytu mistrza muzyki w wysoko poo-
onym Monteport, gdzie mistrz w dawnym jakim klasztorze
prowadzi wanie kurs dla dyrygentw. Kolega ulokowany
zosta w domu gocinnym, Knecht natomiast otrzyma ma
celk w mieszkaniu magistra. Ledwo zdoa tam rozpako-
wa plecak i umy si, gdy wszed gospodarz. Czcigodny m
poda modziecowi rk, z leciutkim westchnieniem przy-
siad na krzele i na mome.it zamkn oczy, jak czyni za-
wsze, gdy by bardzo zmczony, po czym, yczliwie wzrok
podnoszc, powiedzia:
Wybacz mi, nieszczeglnym jestem gospodarzem.
Przychodzisz prosto z wdrwki i pewnie jeste zmczony,
a prawd mwic i ja rwnie czuj si zmczony, bo dzie
mam cokolwiek nazbyt peen, lecz jeli nie jeste jeszcze na
przykad senny, chciabym ci zaraz na jak godzin za
bra do mego pokoju. Moesz tu zosta przez dwa dni, a
jutro moesz take swego towarzysza zaprosi do mego sto
u, ale niestety, wiele e^su dla ciebie nie mam, dlatego mu-"
simy si zastanowi, w jaki sposb wykroi tych par godzin,
ktrych dla ciebie potrzebuj. Moe wic zaraz zacznijmy,
dobrze?
Zaprowadzi Knechta do duej, sklepionej celi, gdzie me
byo innych sprztw prcz starego fortepianu i dwch
krzese. Na nich te siedli.
Przejdziesz niebawem na inny szczebel powiedzia
mistrz. Nauczysz si tam wielu nowych rzeczy, sporo
przy tym piknych, a wkrtce zaczniesz te ju chyba pr
bowa gry szklanych paciorkw. Wszystko to pikne i wa
ne, jedno wszake nad inne waniejsze: nauczysz si medy-

75
i tacji. Pozornie wszyscy si tego ucz, lecz nie zawsze mona
to sprawdzi. Ja za pragn, eby nauczy si tego rzetel-
], nie i dobrze, tak dobrze, jak muzyki; caa reszta przyjdzie
t ju pniej sama przez si. Dlatego chciabym sam udzieli
ci dwch czy trzech pierwszych lekcji: to byo powodem
I, moich zaprosin. Sprbujemy zatem pomedytowa dzisiaj,
jutro i pojutrze po godzinie na temat muzyki. Dostaniesz
I! teraz kubek mleka, eby ci gd i pragnienie nie przeszka-
II
dzay, kolacj podadz nam dopiero pniej.
Zapukano do drzwi: kto przynis w kubek mleka. Pij
wolno, wolno napomina mistrz nie piesz si i nic
przy tym nie mw.
Knecht bardzo powoli pi chodne mleko, naprzeciw niego
siedzia czcigodny starzec, ktry znowu zamkn oczy; twarz
jego wydawaa si raczej stara, lecz pogodna, pena spokoju,
umiecha si do siebie, jak gdyby zstpi w gb wasnych
myli, podobnie jak czowiek zmczony zanurza stopy w
wodzie. Promieniowa spokojem. Knecht wyczu to i sam
I ;! si uspokoi.
l|| Magister odwrci si teraz na krzele i pooy rce na
1
klawiaturze. Zagra pewien temat i przeksztaca go w po-
stpujcych wariacjach, by to chyba utwr jakiego wo-
skiego mistrza. Poleci swemu gociowi, by wyobrazi sobie
tok owej muzyki jako taniec, jako nieprzerwany cig wicze
rwnowagi, jak sekwencj wikszych lub mniejszych krokw,
wyprowadzanych od centrum symetrycznej osi, " i by nie
zwraca uwagi na nic innego, prcz figury, ktr tworzyy owe
kroki. Zagra owe takty raz jeszcze, w milczeniu nad nimi
poduma, powtrzy je znowu i z rkami zoonymi na
kolanach siedzia w absolutnym milczeniu, z
wpprzymknilymi oczami, bez najmniejszego ruchu, po-
wtarzajc we wasnym wntrzu ow muzyk i rozpamitujc
j. Ucze rwnie j nasuchiwa jej w swym wntrzu, ujrza
przed sob fragmenty piciolinii, widzia co, co poruszao si,
kroczyo, taczyo, unosio, i usiowa rozezna w ruch i
odczyta go, niczym krzywizny zataczane przez leccego ptaka.
Spltay si one znw i zagubiy, musia zaczyna od pocztku,
na moment opucio go skupienie, zna-

76
laz si w pustce, zmieszany rozejrza si i ujrza cich,
zatopion w medytacji, blad twarz mistrza, unoszc si
w mroku, zdoa ponownie powrci do owej duchowej prze-
strzeni, z ktrej si by wymkn, znowu usysza roz-
brzmiewajc w niej muzyk, ujrza, jak tam kroczy, ujrza,
jak kreli linie swych porusze, widzia i rozmyla o roz-
taczonych stopach Niewidzialnej...
Wydawao mu si, e sporo mino czasu, zanim znowu
wylizn si z owej przestrzeni, znw poczu pod sob krze-
so, dostrzeg pokryt matami kamienn posadzk i saby
ju blask zmierzchu za oknami. Poczu, i kto na niego pa-
trzy, podnis wzrok i ujrza spojrzenie mistrza muzyki,
ktry przypatrywa mu si uwanie. Mistrz skin mu ledwo
dostrzegalnie, jednym palcem zagra pianissimo ostatni wa-
riacj owego woskiego utworu i powsta.
Posied tu jeszcze powiedzia ja wrc. I raz jesz-
cze poszukaj w sobie tej muzyki, a uwaaj na figur! Ale
nie zmuszaj si, to tylko zabawa. I jeli zaniesz podczas
niej, to te nic nie szkodzi.
Odszed, bo czekaa na niego jeszcze jedna praca, ktr
pozostawi mu przepeniony dzie, bynajmniej nie atwa,
ani nie mia praca, taka na ktr wcale nie mia ochoty.
Wrd uczniw kursu dla dyrygentw by pewien zdolny,
lecz prny i porywczy czowiek, z ktrym musia jeszcze
porozmawia, wykaza mu niewaciwo jego postpowa-
nia, iidowodni, e jest niesuszne, okaza trosk, wyszo
nad nim, mio i autorytet. Westchn. e te nie byo ja-
kiego adu ostatecznego, jakiego sposobu uporania si
z bdami raz za takie uznanymi! e te zawsze i nieustan-
nie trzeba byo zwalcza je na nowo, wyrywa wci te sa-
me chwasty! Talent bez charakteru, wirtuozeria bez hierar-
chii, ktre niegdy, w epoce felietonu opanoway ycie mu-
zyczne, a w okresie odrodzenia muzyki zostay odrzucone
i wyplenione tu oto zieleniy si znowu i nowe wypusz-
czay pdy.
Gdy powrci z tej wyprawy, by zje kolacj razem z J-
zefem, zasta go milczcego, lecz rozpogodzonego i wcale ju
nie zmczonego.

77
Bardzo to byo pikne powiedzia rozmarzony cho
pak. Muzyka c^l.iom mi w ty ca. wszystkLn znika, prze
obrazia si.
Pozwl jej dalej brzmie echem w tobie powiedzia
mistrz i naprowadzi go do maej izdebki, gdzie sta ju przy
gotowany st z chlebem i owocami. Zjedli, a mistrz zapro
si go, by nazajutrz asystowa mu przez chwil na kursie
dyrygenckim. Zanim odszed i odprowadzi gocia do jego
celi, powiedzia mu jeszcze:
Widziae co podczas medytacji, muzyka pojawia ci
si jako figura. Sprbuj, jeli masz ochot, odtworzy j.
W gocinnej celi znalaz Knecht lecy na stole arkusz pa-
pieru i owki i zanim uda si na spoczynek, sprbowa na-
rysowa figur, w jak przeistoczya si dla ta muzyka.
Pocign lini i ukosem, w rytmicznych odstpach, odbie-
gajce od niej krtkie linie boczne: przypominao to po tro-
chu ukad lici na gazce. To, co powstao w owym ry-
sunku, nie zadowolio go, poczu jednak ochot sprbowa
jeszcze raz, i jeszcze, a w kocu, bawic si, wygi ow
lini w koo, od ktrego linie boczne promienioway podob-
nie jak kwiaty w krgu wieca. Potem wsun si do -
ka i szybko zasn. We nie znalaz si znowu na szczycie
owego wzgrza nad lasami, gdzie wczoraj odpoczywa z ko-
leg, i widzia lece pod nim, mie Eschholz, a gdy tak spo-
glda w d, prostokt szkolnych budynkw cign si
w owal, potem rozsun w koo, w wieniec, a wieniec w
j si z wolna obraca, krci si z coraz wiksz szybko-
ci, wreszcie wywin wciekego myca, pk i rozlecia
si na migocce gwiazdy.
Przy przebudzeniu nic ju o tym nie wiedzia, lecz gdy
pniej, na porannym spacerze, mistrz zapyta go, czy mu
si co nio, dozna uczucia, e przey we nie co przykre-
go czy denerwujcego, zastanowi si. odnalaz w sen, opo-
wiedzia go i zdumiony by jego niewinnoci. Mistrz su-
cha uwanie.
Czy naley zwraca uwsg na sny? zapyta Jzef.
Czy mona je tumaczy?
Mistrz spojrza mu w oczy i odpar krtko:

73
Naley zwraca uwag na WSJJ stko, gdy v szysiko
mona tumaczy.
Ale po przejciu kilku krokw zs pyta ojcowskim tonem:
nem:
A do jakiej szkoy poszedby najchtniej?
Teraz Jzef si zaczerwieni. Szybko i cicho odpowiedzia:
Myl, e do Waldzell.
Mistrz skin gow:
Tak sobie mylaem. Znasz przecie stare porzekado:
Gignit autem artijiciosam...
Knecht, nadal jeszcze zaczerwieniony, dokoczy w, ka-
demu uczniowi dobrze znany cytat: Gignit autem artificio-
sam lusorum gentem Cella Silvestris. W przekadzie: Wald-
zell wszake ksztatuje ludek biegy w kunszcie gry szkla-
nych paciorkw.
Starzec spojrza na serdecznie:
To chyba twoja droga, Jzefie. Wiesz, e nie wszyscy
przystaj na gr szklanych paciorkw. Twierdz, e to na
miastka sztuk, a gracze to beletryci, ktrych waciwie nic
mona ju uwaa za intelektualistw, s bowiem po prostu
swobodnie fantazjujcymi a dyletanckimi artystami. Prze
konasz si, ile w tym prawdy. Moe sam w wyobraeniach
swoich o grze szklanych paciorkw przypisujesz jej wiece;.
ni da potrafi, a moe i odwrotnie. Gra ta ma swoje nie
bezpieczestwa, to pewne. Ale wanie dlatego j lubimy,
pdyz na bezpieczne cieki wysya si jeno sabeuszy. Nigdy
jednak nie powiniene zapomina tego, co tak czsto ci po
wtarzaem: przeznaczenie nasze polega na waciwym roz
rnianiu sprzecznoci; po pierwsze, mianowicie, jako sprze
cznoci, z kolei jednak jako biegunw jednej caoci. I tak
te jest z gr szklanych paciorkw. Natury artystyczne roz-
kochane s w owej grze, poniewa mona w niej fantazjo
wa; przedstawiciele nauk cisych gardz ni a czyni
to rwnie niektrzy muzycy gdy brak jej tego stopnia
cisej dyscypliny, ktry osign mog poszczeglne dzie
dziny nauk. Dobrze, poznasz owe sprzecznoci, a z czasem
dokonasz odkrycia, i nie s to przeciwiestwa przedmio
tw, ale podmiotw, e na przykad fantazjujcy artysta nie
dlatego unika czystej matematyki czy logiki, poniewa co z
niej ju pozna i mgby co o tym powiedzie, ale dlate- :! J
go, e instynktownie skania si ku czemu innemu. Po ta- $
kich instynktownych a gwatownych skonnociach i nie-chciach
moesz niezawodnie rozpozna pomniejsze dusze. W
rzeczywistoci, czyli w duszach wielkich i umysach niezalenych,
namitnoci te nie istniej. Kady z nas jest tylko czowiekiem,
jedynie prb, jedynie drog. Sam powinien jednak dy tam,
gdzie doskonao, do centrum, nie ku peryferiom. I pamitaj:
mona by cisym logikiem czy gramatykiem, a jednoczenie by
penym muzyki i fantazji. Mona by muzykantem lub graczem
szklanych paciorkw, a jednoczenie by cakowicie oddanym
prawu i adowi. Czowiek, o ktrym mylimy i ktrego
pragniemy, i ktrym sta si jest naszym celem, mgby
codziennie wymienia wiedz swoj lub sztuk za kad inn,
zdoaby doprowadzi do rozbysku najbardziej krysztaow
logik w grze szklanych paciorkw, a w gramatyce najbardziej
twrcz fantazj. Tacy powinnimy by, aby w kadej chwili
mona byo postawi nas na innym stanowisku i bymy si przed
tym ani bronili, ani te czuli si tym zmieszam.
Wydaje mi si, e rozumiem powiedzia Knecht.
Ale czy ci, ktrzy przejawiaj tak silne upodobania i awer
sje, nie s po prostu naturami namitnymi, ci inni za
spokojniejszymi i agodniejszymi?
Wydaje si to suszne, a jednak suszne nie jest ro
zemia si mistrz. Aby nadawa si do wszystkiego
i wszystkiemu sprosta, z pewnoci nie potrzebuje si zna
ku ujemnego w dziedzinie si duchowych, impetu i ciepa,
lecz wanie przeciwnie znaku dodatniego. Lecz to, co na
zywasz namitnoci, nie jest si ducha, jeno tarciem po
midzy dusz a wiatem zewntrznym. Tam, gdzie wada
namitno, nie ma znaku dodatniego przy sile pragnie
i de, jeno sia ta skierowana jest na pojedynczy, faszy
wy cel, std napicie i duszno atmosfery. Gdy najwysza
sia podania skierowana zostanie przez czowieka ku sa
memu centrum, ku prawdziwemu istnieniu, ku doskona
oci, czowiek w wydaje si spokojniejszy od tego, ktrym

80
wadaj namitnoci, poniewa nie zawsze dostrzega si
pomie jego aru, poniewa podczas dyskusji na przykad
nie krzyczy on ani nie wymachuje rkami. Ale powiadam
ci musi gore i pon!
Ach, gdyby to mona byo sta si prawdziwie wie
dzcym! zawoa Knecht. Gdyby istniaa jaka nauka,
w Hor mona by uwierzy! Wszystko wzajem sobie prze
czy, wszystko si mija, nigdzie nie ma pewnoci. Wszystko
mona tumaczy tak, lecz mona rwnie tumaczy i od
wrotnie. Ca histori wiata interpretowa mona jako
rozwj i postp, ale rwnie dobrze nie dostrzega w niej nic,
prcz gupoty i rozkadu. Czy nie ma prawdy? Prawdzi
wej, obowizujcej nauki?
Mistrz nigdy dotd nie sysza go mwicego tak gwatow-
nie. Przeszed jeszcze kawaek drogi, a potem powiedzia:
Prawda, mj kochany, istnieje! Lecz nauka", ktrej
podasz, jaka absolutna, doskonaa i wycznie mdroci
obdarzajca nauka nie istnieje. I nie powiniene te wca
le tskni do takiej doskonaej nauki, przyjacielu, lecz tyl
ko do udoskonalenia samego siebie. Bosko jest w t o b i e ,
nie w pojciach ani ksikach. Prawd si yje, nie wykada
si jej. Przygotuj si do walk, Jzefie, widz, e ju si one
rozpoczy.
W owych dniach zobaczy Jzef po raz pierwszy swego
ukochanego magistra wrd powszednich zaj i pracy i po-
dziwia go niezmiernie, mimo i zdoa obejrze zaledwie
drobn czstk codziennych jego zada. Najbardziej jed-
nak uj go mistrz tym, e tak si nim zaj, e go do siebie
zaprosi, e przy caej swej pracy ten przeciony, czsto
bardzo zmczony czowiek zdoa wykroi dla niego godzi-
ny, i nie tylko godziny! Jeli za owo wprowadzenie do me-
dytacji wywaro na tak gbokie i trwae wraenie, to
jak pniej zdoa oceni nie dziki szczeglnie subtelnej
czy osobliwej technice, tylko dziki osobie, dziki przyka-
dowi mistrza. Pniejsi nauczyciele, u ktrych w nastpnym
roku uczy si medytacji, dawali wicej wskazwek, dokad-
niejsze pouczenia, ostrzej kontrolowali, zadawali wicej py-
ta, czciej go poprawiali. A mistrz muzyki, pewny swej
6 Gta szklanych paciorkw gj
i
wadzy nad modziecem, nic niemal nie mwi, niczego J;
prawie nie naucza, waciwie podsuwa tylko tematy i prze- i
wodzi wasnym przykadem. Knecht zauway, i mistrz f;
czsto wyglda na bardzo starego, zmczonego, pogra
si w sobie z wpprzymknitymi oczami, a pniej umia
znowu patrze tak spokojnie, mocno, pogodnie i yczliwie i
nic nie zdoao przekona go gbiej o drodze do rde,
drodze od niepokoju ku spokojowi. Wszystkiego za. co
mistrz mia na ten temat do powiedzenia w sowach, dowia-
dywa si Knecht mimochodem, to podczas krtkiego space-
ru, to znw przy posiku.
Wiemy, i Knecht otrzyma wwczas od magistra rwnie
kilka wstpnych uwag i wskazwek, dotyczcych gry szkla-
nych paciorkw, lecz aden sowny przekaz o tym si nie
dochowa. Due wraenie wywar na Jzefie take fakt. i
gospodarz sporo zainteresowania okazywa jego towarzyszo-
wi, by nie odczuwa on zbytnio, e znalaz si tu niejako na
przyczepk. Doprawdy: o wszystkim zdawa si pamita
ten czowiek.
Krtki pobyt w Monteport, owe trzy godziny medytacji,
obserwowanie kursu dyrygenckiego, kilka rozmw z mi-
strzem wiele day Knechtowi; magister z nieomyln pew-
noci wybra najskuteczniejszy moment na t swoj krtk
interwencj. Zaproszenie jego miao gwnie na celu prze-
konanie modzieca do medytacji, lecz nie mniej wane byo
samo zaproszenie, jako wyrnienie i znak, e Knechta
darz uwag i czego si po nim spodziewaj: by to drugi
stopie powoania. Zezwolono mu wejrze w gbsze rejony;
albowiem gdy ktry z dwunastu mistrzw przywoywa do
siebie tak blisko jakiego ucznia tego szczebla, nie byo to
oznak osobistej jedynie yczliwoci. Wszystko, co czyni
mistrz, zawsze byo czym wicej ni osobist jeno spraw.
Obaj uczniowie otrzymali przy poegnaniu drobne upo-
minki: Jzef zeszyt z dwoma przygrywkami choraowymi
Bacha, jego kolega ozdobne wydanie Horacego. Do Knech-
ta mistrz, egnajc go, powiedzia:
Za kilka dni dowiesz si, do ktrej szkoy ci przydzie-
lono. Bd tam przyjeda rzadziej ni do Eschholz, lecz
82
jeli mi zdrowie dopisze, chyba i tam rwnie si spotka-
my. A jeli masz ochot, moesz raz do roku napisa do
mnie list, zwaszcza o przebiegu twych studiw muzycz-
nych. Krytykowa nauczycieli nikt ci nie zabrania, lecz
mniej do tego przywizuj wagi. Czeka ci wiele, a mam na-
dziej, e nie zawiedziesz. Nasza Kastalia ma by nie tylko
selekcj, przede wszystkim powinna by hierarchi, gma-
chem, w ktrym kady kamie zdobywa swoje znaczenie
jedynie dziki caoci. Z caoci tej nie wiedzie ju nigdzie
droga, a kto wstpuje wyej i wiksze otrzymuje zadania,
nie staje si swobodniejszy, jeno coraz bardziej obciony
odpowiedzialnoci. Do widzenia, mody przyjacielu, mio mi
byo mie ci tutaj.
Dwaj modziecy powdrowali z powrotem, obaj byli po
drodze pogodniejsi i rozmowniejsi, ni gdy szli do Monteport,
kilka dni w innym klimacie, wrd innych widokw, kon-
takt z innym krgiem ycia rozluniy ich wewntrznie,
wyzwoliy nieco od Eschholz i panujcego tam poegnal-
nego nastroju, a w dwjnasb wzmogy ich ywe zain-
teresowanie zmian i przyszoci. Niekiedy, podczas odpo-
czynkw w lesie lub ponad stromymi jarami okolic Monte-
port, dobywali z kieszeni drewniane fujarki i grali na dwa
gosy par pieni. A gdy ponownie dotarli na ow wyyn
nad Eschholz, z widokiem na zakad i drzewa, rozmowa,
jak tam niegdy prowadzili, naleaa ju, zdawao si, do
odlegej przeszoci, wszystkie rzeczy uzyskay now wymo-
w; ani sowem si nie odezwali, wstydzc si po trosze
wczesnych sw i uczu, ktre oto tak szybko utraciy
aktualno i sens.
W Eschholz ju nazajutrz dowiedzieli si o swym prze-
znaczeniu. Knechta przeznaczono do Waldzell.
WALDZELL

aldzell wszake ksztatuje ludek biegy w kunszcie gry


szklanych paciorkw brzmi stare porzekado na temat
tej synnej szkoy. Wrd szk kastalskich drugiego i
trzeciego stopnia bya ona najbardziej artystyczna, co
oznacza, e jeli w innych szkoach dominowaa wyranie
jaka okrelona dziedzina wiedzy, jak na przykad w Keu-
perheim filologia klasyczna, w Porta arystotelesowska
i scholastyczna filozofia, w Planvaste matematyka w
Waldzell odwrotnie, tradycyjnie ju pielgnowano tendencj
do uniwersalizmu i zbratania wiedzy ze sztuk, a najwy-
szym symbolem tej tendencji bya gra szklanych paciorkw.
Wprawdzie i tutaj, jak we wszystkich innych szkoach, mo
nauczano bynajmniej gry jako oficjalnego i obowizkowe-
go przedmiotu, lecz prywatne studia uczniw Waldzell byy
niemal wycznie jej powicone, ponadto za miasteczko
Waldzell byo te oficjaln siedzib gry szklanych pacior-
kw i jej urzdze. Tu znajdowaa si synna hala, przezna-
czona na gry uroczyste, tu byo te olbrzymie archiwum
gry, jego urzdnicy i biblioteki, tu siedziba magistra ludi.
A cho instytucje te byy zupenie samodzielne, w aden
sposb nie poczone ze szko, panowa w niej jednak ich
duch. a w samym powietrzu owej miejscowoci wyczuwa-
o si cokolwiek uroczyst atmosfer wielkich, publicznych

34
gier. Miasteczko dumne byo niesychanie z tego, e goci
u siebie nie tylko szko, lecz i gr; ludno miejscowa na-
zywaa uczniw studentami", a studiujcych oraz goci
szkoy ludycznej .,lusorami", co byo znieksztaceniem na-
^wy lusores". Szkoa w Waldzell bya zreszt najmniejsza
I
ze wszystkich szk kastalskich, a liczba uczniw nigdy pra-
wie nie przekraczaa szedziesiciu, ktra to okoliczno
z pewnoci nadawaa jej pewien szczeglny, arystokratycz-
ny charakter, wskazujc na ni jako na co wyjtkowego,
na najcilejsz elit w gronie samej elity; istotnie, z czci-
godnej tej szkoy wyszo w cigu ostatnich dziesitkw lat
sporo magistrw i wszyscy gracze szklanych paciorkw.
Owa wietna opinia Waldzel bya jednak niejednolita: tu
i wdzie rozlegay si gosy, e ludzie z Waldzell to zaro-
zumiae piknoduchy i rozpieszczone krlewitka, do nicse-
go poza gr szklanych paciorkw niezdatne; w wielu in-
nych szkoach panowaa okresami moda wyraania si
0 Waldzell zoliwie i z gorycz, lecz wanie ostro owych
dowcipw i krytyk dowodzi, e istniay przyczyny takiej
zazdroci i zawici. Sowem: przeniesienie do Waldzell byo
rodzajem wyrnienia, a Jzef Knecht wiedzia o tym i, mi
mo i nie by ambitny w wulgarnym znaczeniu tego sowa,
przyj przecie owo odznaczenie z radosn dum.
Wraz z gromadk kolegw dotar do Waldzell w pieszej
wdrwce; peen wielkich nadziei i gotowoci przeszed Bram
Poudniow i natychmiast ujty zosta i oczarowany
prastarym, brunatnym miasteczkiem i potnym, rozlegym,
byym klasztorem cystersw, gdzie miecia si szkoa. Za-
nim jeszcze otrzyma now odzie, zaraz po powitalnym po-'
czstunku w szkolnej portierni, sam ruszy w drog, by po-
zna nowe slrony, znalaz ciek wiodc po resztkach
dawnych murw miejskich przez rzek, zatrzyma si na u-
kowatym mocie, nasuchujc wody szumicej w jazie
u myna, zszed lipow alej w d, obok cmentarza, ujrza
1 rozpozna za wysokimi ywopotami Vicus Lusorum, mae,
osobne miasteczko graczy szklanych paciorkw: hal, prze-
7naczon na uroczystoci, archiwum, sale wykadowe, do
my dla goci i nauczycieli. Zobaczy czowieka wychodzce-

85
go z jednego z owych domw w stroju gracza szklanych pa-
ciorkw i pomyla sobie, i jest to jeden z owych legen-
darnych lusores, moe nawet sam magister ludi. Potnie
odczuwa urok owej atmosfery; wszystko wydawao si tu
stare, czcigodne, uwicone, obarczone tradycj, byo si tu-
taj ju' nieco bliej centrum ni w Eschholz. A wracajc
z dzielnicy gry szklanych paciorkw, odczu Knecht inne
jeszcze uroki, mniej moe czcigodne, lecz nie mniej pod-
niecajce. Byo to miasteczko, kawaek wieckiego wiata,
pene handlu i ruchu, psw i dzieci, zapachw ze sklepw
i warsztatw, z brodatymi obywatelami i grubymi kobieta-
mi za drzwiami owych sklepw, z rozbawionymi, rozkrzy-
czanymi dziemi, drwico spogldajcymi dziewcztami.
Wiele rzeczy przypomniao tu Jzefowi dawne, odlege wia-
ty, Berolfingen, chocia sdzi, e o wszystkim tym ju za-
pomnia. Lecz oto gbsze warstwy jego duszy jy dawa
odzew na to wszystko: na obrazy, dwiki, zapachy. Mniej
cichy moe ni w Eschhoiz, lecz bogatszy i barwniejszy wiat
zdawa si tutaj na czeka.
Szkoa stanowia wprawdzie na razie dokadn konty-
nuacj poprzedniej, cho doszo kilka nowych przedmiotw.
Nic tu nie byo prawdziwie nowego, prcz wicze w me-
dytacji, a ich przedsmak da mu ju przecie take pozna
mistrz muzyki. Chtnie podda si medytacji, nie dostrzega-
jc w niej na razie niczego wicej prcz mile odprajcej
zabawy. Dopiero pniej nieco a bdziemy pamita
o tym mia na podstawie wasnych przey poj wa-
ciw i wysok jej warto. Przeoonym szkoy w Waldzell
by wzbudzajcy nieco lku orygina, Otto Zbinden, majcy
wwczas ju okoo szedziesitki; jego to pira, notowane
piknym a gwatownym pismem, s notatki na temat ucz-
nia Jzefa Knechta, do ktrych mielimy wgld. Lecz cie-
kawo modzieca budzili pocztkowo nie tyle nauczyciele,
ile wspuczniowie. Zwaszcza z dwoma z nich nawiza y-
we, bogato udokumentowane kontakty i wymian myli.
Jeden, z ktrym zaprzyjani si ju w pierwszych miesi-
cach, Carlo Ferromonte (osign on pniej jako zastpca
mistrza muzyki drug od gry rang w instytucji), by

86
z Knechtem w jednym wieku; zawdziczamy mu, midzy
innymi, histori stylw muzyki na lutni w szesnastym stu-
leciu. W szkole nazywano go ryojadem" i ceniono jako
miego towarzysza zabaw; przyja jego z Jzefem rozpo-
cza si od rozmw o muzyce, a doprowadzia do wielolet-
nich wsplnych studiw i wicze, o ktrych wiemy czcio-
wo z nielicznych, lecz bogatych w tre listw Knechta do
mistrza muzyki. W pierwszym z owych listw Knecht na-
zywa Ferromonte specjalist i znawc muzyki o bogatej
ornamentyce, ozdobach, trelach eta", gra z nim Couperi-
na, Purcela i innych mistrzw z przeomu siedemnastego
i osiemnastego wieku. W jednym ze swych listw Knecht
szczegowo pisze o owych wiczeniach i o tej muzyce,
gdzie w niektrych utworach nad kad niemal nut znaj-
duje si ozdobnik". A gdy si tak przez kilka godzin pi-
sze dalej wygrywa same tylko przedbitki, pene tryle
i mordenty, palce s jakby naadowane elektrycznoci".
W muzyce czyni istotnie wielkie postpy, w drugim czy
trzecim roku pobytu w Waldzell czyta i gra do biegle
zapisy nutowe, klucze, abrewiatury i cyfrowania basowe
wszystkich wiekw i stylw, a w krlestwie muzyki europej-
skiej na ile zostaa do naszych czasw zachowana za-
domowi si w w szczeglny sposb, wywodzcy si z rze-
miosa, a nie gardzcy pieczoowit trosk i pielgnowaniem
elementu zmysowego i techniki, by dotrze do spraw du-
cha. I wanie w zapa dla zmysowego elementu, jego wy-
siki, by ze zmysowoci, z dwikw, z sensacji suchowych
w rnych stylach muzycznych odczyta ich ducha, nie-
zmiernie dugo wstrzymyway Knechta od zajcia si wstp-
nym szczeblem gry szklanych paciorkw. Pniej, w swo-
ich wykadach, powiedzia kiedy: Ten, kto zna muzyk
jedynie z ekstraktw, jakie wydestylowaa z niej gra szkla-
nych paciorkw, moe by dobrym graczem szklanych pa-
ciorkw, lecz muzykiem bynajmniej jeszcze nie jest, a praw-
dopodobnie nie jest te historykiem. Muzyka bowiem nie
skada si wycznie tylko z owych czysto duchowych wi-
bracji i figuracji, jakie zdoalimy z niej wyabstrahowa,
przez wszystkie wieki skadaa si na ni przede wszystkim

87
rado z elementu zmysowego, z przepywu oddechu, ude-
rzania taktu, z zabarwie, tar i podniet powstajcych przy
zmieszaniu gosw i wspbrzmieniu instrumentw. Oczy-
wicie, duch jest rzecz gwn i wynajdywanie nowych in-
strumentw czy odmiana starych, wprowadzanie nowych
tonacji i nowych, konstruktywnych a harmonic?nycb regu
czy zakazw jest zawsze jedynie zewntrznym gestem,
oodobnie jak suoje czy mody rnych narodw stanowi
ich stron zewntrzn; lecz trzeba intensywnie stara si
poj owe zewntrzne, zmysowe cechy i zakosztowa ich,
rby na ich podstawie mc zrozumie epoki i style. Muzyk
robi si z pomoc rk i palcw, ust i puc, a nie wycznie
tylko rozumu, kto za umie wprawdzie czyta nuty, lecz
nie opanowa w sposb doskonay ani jednego instrumentu,
nie powinien w ogle zabiera gosu w sprawach muzyki.
I tak samo te historii muzyki nie naley bynajmniej poj-
mowa jedynie na podstawie abstrakcyjnych dziejw sty-
iu, gdy na przykad okresy upadku muzyki pozostayby
cakowicie niezrozumiae, gdybymy za kadym razem nie
rozeznawali w nich przewagi elementu zmysowego i ilo-
ciowego nad duchowym".
Przez pewien czas wydawao si, e Knecht postanowi
zosta wycznie muzykiem; wszystkie przedmioty nadobo-
wizkowe, a wrd nich wstpne wprowadzenie w gr
szklanych paciorkw, zaniedbywa na rzecz muzyki tak bar-
dzo, i pod koniec pierwszego semestru przeoony wezwa
go na powan rozmow. Ucze Knecht nie da si jednak
oniemieli i trwa uparcie na stanowisku praw uczniow-
skich. Podobno powiedzia przeoonemu: Jeli opuszcz
si w jednym z oficjalnych, obowizkowych przedmiotw,
macie prawo mnie zgani; ale nie daem adnego powodu do
takiej nagany. Mam natomiast prawo powica trzy czwarte
albo nawet i cztery czwarte mego wolnego czasu na muzyk.
Powouj si na statuty".^Przeoony Zbinden by na tyle
mdry, e nie nalega, cho oczywicie zapamita sobie
tego ucznia i pono przez czas duszy traktowa go z
chodn surowoci.
Osobliwy w okres w szkolnym yciu Knechta trwa z g-

88
j rok, chyba okoo ptora" roku: normalne, cho bynaj-
,mniej nie wietne wiadeciwa oraz spokojna, a jak wy-
daje si z owego incydentu z przeoonym po trosze
zmieszana z uporem rezerwa, adnych szczeglnie wyra-
nych przyjani, natomiast w niezwykle namitny zapa do
muzyki oraz unikanie wszelkich niemal przedmiotw nad-
obowizkowych, rwnie tedy i gry szklanych paciorkw.
Niektre cechy tego modzieczego portretu s niewtpli-
wie oznak okresu dojrzewania; Knecht w tym okresie praw -
dopod obn i e pr z ypa dkowo t yl k o i n i eufn i e spot yka si
z pci odmienn, zapewne te jak wielu innych uczniw
z Eschholz, tych ktrzy w domu nie mieli sistr by bar-
dzo niemiay. Czyta wiele, zwaszcza filozofw niemiec-
kich N Leibniza, Kanta oraz romantykw, spord ktrych
szczeglnie i najmocniej pociga go Hegel.
Musim y t eraz ni eco bardzi ej sz cz eg owo wspomni e o
drugim uczniu, ktry odegra w okresie ycia Knechta w /
Waldzell znaczn rol: o wolnym suchaczu, zwanym Plinio '
Designori. By on hospitantem, czyli przebiega przez szkoy
elitarne na prawach gocia, nie majc zamiaru pozostania na
stae w prowincji pedagogicznej ani wstpienia do zakonu.
Hospitanci tacy istnieli zawsze, co prawda bardzo nieliczni,
instytucja pedagogiczna bowiem nie zabiegaa, oczywicie, o
ksztacenie uczniw, ktrzy po upywie czasu, przeznaczonego
na nauk w szkoach elitarnych, zamierzali powrci do domu
rodzicielskiego i do wiata. Byo jednak w kraju kilka starych,
a dla Kastalii, w okresie jej zakadania, wielce zasuonych
patrycjuszowskich rodzin, w ktrych istnia do dzi jeszcze
nie ze szcztem wymary obyczaj posyania w kadym
pokoleniu jednego syna, jeli posiada odpowiednie
zdolnoci, jako gocia na wychowanie ' do szk elitarnych;
prawo do tego stao si ju w kilku owych rodzinach
tradycj. Hospitanci ci za, mimo i pod kadym wzgldem
podlegali tym samym reguom co wszyscy uczniowie szk
elitarnych, tworzyli pord uczniowskiej wsplnoty wyjtek,
ju choby dlatego, e nie oddalali si, na podobiestwo
pozostaych, rok po roku coraz bardziej od rodzin swoich i
stron ojczystych, lecz spdzali tam wszyst-

89
kie wakacje, a w gronie kolegw zawsze pozostawali obcy-
mi i gomi, zachowywali bowiem rodzime obyczaje i spo-
sb mylenia. Czeka na nich rodzinny dom, kariera, okre-
lony zawd i maestwo, a tylko niesychanie rzadko zda-
rzao si, e taki hospitant, przejty atmosfer prowicji, w
kocu, za zezwoleniem rodziny, pozostawa jednak w Ka-
stalii i wstpowa do zakonu. Natomiast coraz to wicej wy-
bitnych i znanych w dziejach naszego kraju mw stanu
byo za modu hospitantami, a w czasach, kiedy opinia pu-
bliczna z tych czy innych powodw krytycznie odnosia si
do szk elitarnych i zakonu, usilnie wystpowao w ich
obronie.
Takim wic hospitantem by Plinio Designori, z ktrym
nieco modszy od niego Jzef Knecht spotka si w Wald-
zell. By to modzieniec niezwykle utalentowany, wietny
zwaszcza mwca i dyskutant, czowiek zapalczywy i nieco
niespokojny, ktry wielu trosk przysparza przeoonemu
Zbindenowi, gdy jako ucze sprawowa si wprawdzie do-
brze i gani go nie byo za co, lecz bynajmniej nie stara
si zapomnie o swej wyjtkowej sytuacji hospitanta i do-
stosowa si moliwie niepostrzeenie do otoczenia, tylko
otwarcie i wojowniczo przyznawa si do niekastalskiego,
wieckiego wiatopogldu. Byo rzecz nieuniknion, i mi-
dzy tymi dwoma uczniami nawiza si szczeglny kontakt:
obaj byli nieprzecitnie zdolni i powoani, co uczynio ich
brami, podczas gdy pod kadym innym wzgldem stano-
wili przeciwiestwo. I potrzebny by by nauczyciel o nie-
zwykej przenikliwoci i umiejtnociach, aby z powstaj-
cego tu zadania wycign kwintesencj, a wedug zasad
dialektyki umoliwia nieustannie pomidzy i ponad owymi
sprzecznociami syntez. Przeoonemu Zbindenowi nie za-
brakoby tu ani talentu, ani chci, nie nalea on do tych
nauczycieli, dla ktrych geniusze s niewygodni, brak mu
byo jednak w owym przypadku rzeczy najwaniejszej:
zaufania obu uczniw. Plinio, ktry upodoba sobie rol
outsidera i rewolucjonisty, bardzo si zawsze pilnowa wo-
bec przeoonego; z Jzefem Knechtem za doszo, nieste-
ty, do owego przykrego starcia z racji nadobowizkowych

90
przedmiotw, on wic take nie poszedby do Zbindena po
rad. Na szczcie by jednak mistrz muzyki. Do niego
zwrci si Knecht z prob o rad i pomoc, a w stary
i mdry muzyk powanie zaj si spraw i, jak si prze-
konamy, po mistrzowsku pokierowa ca gr. W rkach
tego mistrza najwiksze niebezpieczestwo i najwiksza po-
kusa w yciu Knechta przeistoczyy si w zaszczytne zada-
nie, Jzef za zadaniu temu sprosta. Wewntrzne natomiast
dzieje tej przyjaznej wrogoci midzy Jzefem i Pliniem czy
te owej muzyki na dwa tematy, albo dialektycznej gry
dwch umysw, przebiegay mniej wicej w nastpujcy
sposb:
Pierwszym, ktry zwrci na siebie uwag partnera i przy-
cign go ku sobie, by, oczywicie, Designori. By on nie
tylko starszy, nie tylko adny, ognisty i wymowny, lecz prze-
de wszystkim by kim z zewntrz", nie by Kastalczy-
kiem, by kim ze wiata, czowiekiem, ktry mia ojca, mat-
k, wujkw, ciotki, rodzestwo, kim, dla kogo Kastalia
ze wszystkimi swymi prawami, tradycjami i ideaami sta-
nowia jedynie etap, fragment drogi, postj, wyranym ter-
minem okrelony. Dla tego biaego kruka Kastalia nie bya
wiatem, dla niego Waldzell byo szko jak kada inna, dla
niego powrt do wiata" nie by hab ani kar, czeka
na nie zakon, lecz czekaa kariera, maestwo, polityka,
sowem cae to realne ycie", o ktrym kady Kastalczyk
pragn potajemnie dowiedzie si czego wicej, wiat"
bowiem by dla niego tym samym, co niegdy dla pokutnika
czy mnicha: czym poledniejszym wprawdzie i zakaza-
nym, lecz nie mniej tajemniczym, uwodzicielskim i fascynu-
jcym. Plinio za nie robi bynajmniej tajemnicy ze swojej
przynalenoci do wiata, wcale si jej nie wstydzi, by
z niej dumny. Z na poy jeszcze chopicym i teatralnym,
lecz na poy ju wiadomie odczuwanym zapaem podkre-
la swoj inno, wykorzystujc kad okazj, by przeciw-
stawi swoje wieckie pogldy i zasady kastalskim i by wy-
sawia je jako lepsze, suszniejsze, bardziej ludzkie i zgodne
z natur. Uywa przy tym czsto takich okrele, jak
natura" oraz zdrowy, ludzki rozsdek", przeciwstawiajc

91
je spaczonemu i od ycia odwrconemu duchowi szkoy,
nie szczdzi te bynajmniej frazesw i wielkich sw, lecz
by dostatecznie mdry i mia do dobrego smaku, by nie
zadowala si prostackimi prowokacjami, lecz dostosowy-
wa si moliwie do form dyskusji obowizujcych w Wald-
zell. Pragn broni wiata" i naiwnego ycia w sporze
z zarozumiaym i scholastycznym intelektualizmem" Ka-
stalii, ale chcia take pokaza, i potrafi czyni to posugu-
jc si broni przeciwnika; nie chcia bynajmniej okaza
si barbarzyc tratujcym lepo wszystkie kwiaty w ogro-
dzie duchowej kultury.
Jzef Knecht niejednokrotnie ju przystawa jako mil-
czcy, cho uwany suchacz przy jakiej maej grupce ucz-
niw, ktrej orodkiem by przemawiajcy Designori. Z cie-
kawoci, zdumieniem i lkiem sucha padajcych z ust \
mwcy zda, w ktrych druzgoccej krytyce poddawano
wszystko to, co w Kastalii byo autorytetem i witoci, !
w ktrym podwaano i w wtpliwo podawano lub oimie- *j
szano to, w co sam wierzy. Spostrzeg wprawdzie, e by-
najmniej nie wszyscy suchacze brali owe tyrady powanie, v
niektrzy przysuchiwali si im najwyraniej jedynie dla !
zabawy, tak jak si sucha jarmarcznych krzykaczy; czsto '
te sysza repliki, w ktrych ataki Plinia albo ironizowano,
albo powanie ju odpierano. Zawsze jednak zbierao si
wok owego Plinia kilku kolegw, zawsze by on orod-
kiem, niezalenie za od tego, czy w danej chwili znajdowa
oponenta, czy nie, promieniowa nieustannie przycigajc
si i jakby pokus. Podobnie te jak z innymi, ktrzy
tworzyli grupki wok rezolutnego mwcy, wysuchujc jego
wywodw ze zdumieniem lub ze miechem, byo rwnie i z
Jzefem: mimo uczucia lku, a nawet strachu, kt-lego przy
takich przemwieniach doznawa, czu jednoczenie, i
pocigaj go one w jaki niesamowity sposb, nie tylko
dlatego, e byy zabawne, nie, zdawao si, e obchodz go
zupenie powanie. Nie przytakiwa wprawdzie we-
wntrznie miaemu mwcy, lecz ukazyway mu si wtpli-
woci, o ktrych istnieniu czy samej ich moliwoci tylko
wystarczyo si dowiadywa, eby cierpie. Nie by to po-

92
cztkowo wielki bl, jedynie lekkie poruszenie i niepokj,
pomieszane uczucie gwatownego porywu i wyrzutw su-
mienia.
Nadej jednak musiaa i nadesza chwila, w ktrej De-
signori spostrzeg, e ma wrd swoich suchaczy jednego,
dla ktrego jego sowa oznaczaj co wicej ni tylko pobu-
dzajc czy gorszc roziywk i zaspokojenie ochoty do dy-
skusji; milczcego, jasnowosego chopaka, adnego, subtel-
nego, lecz o do niemiaym wygldzie koleg, ktry za-
czerwieni si doprawdy i zmieszany dawa skpe od-
powiedzi, gdy Plinio yczliwie do si zwrci. Chopak xen
widocznie chodzi za mn ju od dawna, pomyla Designori,
postanawiajc wynagrodzi go za to jakim przyjaznym ge-
stem i pozyska sobie cakowicie; zaprosi go, by po poud-
niu przyszed do jego pokoju w odwiedziny. Lecz nie tak a-
two byo zjedna sobie tego niemiaego i nieprzystpnego
chopaka. Plinio przekona si ze zdumieniem, e zacz on
unika go, nie chcia mu udzieli adnych wyjanie, a za-
proszenia te nie przyj; to z kolei podranio starszego:
j od owego dnia zabiega o wzgldy milczcego Jzefa, po-
cztkowo chyba tylko z mioci wasnej, pniej ju powa-
nie, wyczu tu bowiem partnera, moe przyszego przyja-
ciela, a moe przeciwnika. Nieustannie widzia, e Jzef po-
jawia si w jego pobliu, czu jego intensywne nasuchiwa-
nie, lecz gdy tylko chcia si do zbliy, niemiay chopak
zawsze si wycofywa.
Zachowanie to miao swoje przyczyny. Jzef od dawna ju
wyczu, e od tamtego chopca czeka go co wanego, moe
piknego, jakie rozszerzenie dotychczasowych horyzontw,
wiedza, wyjanienie, moe take pokusa i niebezpieczestwo,
w kadym razie co, z czym trzeba si zmierzy. Pierwszy-
mi odruchami zwtpienia i krytycyzmu, ktre w nim wzbu-
dziy przemowy Plinia, podzieli si ze swoim przyjacielem,
Ferromontem, lecz tamten niewiele na to zwaa, uzna
Plinia za nadtego zarozumialca, ktrego sucha nie warto,
i wkrtce pogry si znowu w swych muzycznych wicze-
niach. Niejasne uczucie podszeptywao Jzefowi, i przeo-
ony by waciw instancj, ktrej powinien by przedo-

93
y swe wtpliwoci i niepokoje, lecz od chwili owej drob-
nej scysji nie mia ju do Zbindena serdecznego i ufnego
nastawienia, obawia si, e nie zostanie zrozumiany, a jesz-
cze bardziej tego, e rozmowa na temat rebelianta Plinia
moe zosta w kocu zrozumiana przez przeoonego jako
co w rodzaju denuncjacji. W tym zmieszaniu, ktre wsku-
tek prb przyjacielskiego zblienia ze strony Plinia stawao
si coraz bardziej kopotliwe, zwrci si Jzef do swego
protektora i dobrego, opiekuczego ducha, do mistrza mu-
zyki w dugim, bardzo dugim licie, ktry zachowa si do
naszych czasw. Pisa tam midzy innymi: Nie jest dla
mnie jeszcze jasne, czy Plinio ma nadziej na pozyskanie
we mnie kogo, kto podziela jego pogldy, czy tylko partne-
ra do rozmw. Ufam, i chodzi mu o to ostatnie, gdy na-
wrci si na jego pogldy byoby rwnoznaczne ze zdrad
i ze zniszczeniem mojego ycia, zakorzenionego ju gr?eciez
w Kastalii; nie mam na zewntrz rodzicw ani przyjaci,
do ktrych mgbym powrci, gdybym kiedy doprawdy
mia tego zapragn. Lecz nawet jeli pozbawione wszelkie-
go szacunku przemowy Plinia nie maj na celu nawracania
ani wpywania na mnie, czuj si nimi zakopotany. Albo-
wiem, chcc by wobec pana, czcigodny mistrzu, cakiem
szczery, przyzna musz, e w sposobie mylenia Plinia spo-
tykam si z czym, na co nie mog po prostu odpowiedzie
Nie, apeluje on do jakiego gosu we mnie, nader czsto
skonnego do przyznania mu racji. Zapewne jest to gos na-
tury, a stanowi on jaskraw sprzeczno z mym wychowa-
niem i przyjtym u nas wiatopogldem. Gdy Plinio nazywa
nauczycieli naszych i mistrzw kast kapask, a nas, ucz-
niw, wodzon na pasku i wykastrowan trzod, s to, oczy-
wicie, okrelenia przesadne i ordynarne, lecz moe kryj
w sobie jednak jak szczypt prawdy, inaczej nie zdoayby
tak mnie zaniepokoi. Plinio potrafi mwi tak zdumiewa-
jce i zniechcajce rzeczy. Na przykad: e gra paciorkw
szklanych stanowi regres w epok felietonu, stanowi jedy-
nie wyzute ze wszelkiej odpowiedzialnoci igranie literami,
na ktre rozoylimy jzyki przernych dziedzin nauki
i sztuki, e skada si z samych tylko skojarze, bawi si

94
za wycznie analogiami. Albo: dowodem bezwartociowo-
ci caej naszej duchowej kultury i postawy jest nasza, pena
rezygnacji, bezpodno. Analizujemy na przykad powia-
da prawa i technik wszelakich stylw i epok muzycz-
nych, sami za nie tworzymy nowej muzyki. Czytamy i wy-
janiamy powiada Pindara lub Goethego, a sami wsty-
dzimy si ukada wiersze. S to zarzuty, z ktrych iwaC
si nie mog. A nie nale one jeszcze do najgorszych, do
tych, co rani mnie najbardziej. Gorzej bywa, gdy twierdzi
on na przykad, e my, Kastalczycy, prowadzimy ycie
sztucznie wyhodowanych, piewajcych ptaszkw, nie za-
rabiajc na chleb, nie znajc ndzy i walki ycia, nie wie-
dzc i nic wiedzie nie chcc o caej tej czci ludzkoci, kt-
rej praca i bieda s podstaw naszej luksusowej egzysten-
cji". List za koczy si sowami: Naduyem, by moe.
paskiej dobroci i yczliwoci, reverendissime, a przygoto-
wany jestem na to, e si pan na mnie pogniewa. Lecz niech-
e si pan gniewa i zadaje mi pokuty, podzikuj panu za
to. Rady jednak jakiej gwatownie potrzebuj. Obecny st?n
mog utrzyma jeszcze przez moment. Ale pomc mu, by
doszed do prawdziwego a owocnego rozwoju, nie umiem,
zbyt saby i niedowiadczony jestem na to, a co mozs
najgorsze nie mog zwierzy si naszemu panu przeoo-
nemu, chyba i pan sam wyranie mi to uczyni rozkae.
Dlatego wanie pana obarczyem t spraw, ktra zaczy-
na mi ju niezmiernie ciy".
Bardzo cenne byoby dla nas, gdybymy posiadali czar-
no na biaym rwnie odpowied mistrza na to woanie
o pomoc. Odpowied jednak bya ustna. Wkrtce po licie
Knechta magister musicae przyby do Waldzell, by przewod-
niczy w pewnym egzaminie muzycznym i przez kilka dni
swojego tam pobytu jak najtroskliwiej zaj si modym
swoim przyjacielem. Wiemy o tym z pniejszych opowia-
da Knechta. Nie pobaa mu zreszt wcale. Zacz od tego.
i przeanalizowa dokadnie szkolne wiadectwa Knechta,
zwaszcza za jego postpy w przedmiotach nadobowizko-
wych, i uzna owe studia za zbyt jednostronne, pod tym
wzgldem przyzna racj przeoonemu z Waldzell, nalega-

95
jc, aby i Knecht mu j przygna. Udzieli Knechtowi do-
kadnych wskazwek, jak powinien zachowywa si wzgl-
dem Designoriego, i nie odjecha, dopki i ta sprawa nie
zostaa omwiona z przeoonym Zbindenem. W rezultacie
2a nie tylko stoczony zosta osobliwy i niezapomniany dla
v, szystkich wiadkw pojedynek pomidzy Designorim
i Knechtem, lecz take nawizane zostay na wskro nowe
stosunki pomidzy tym ostatnim a jego przeoonym. Nie
by to jak i przedtem zreszt kontakt ani serdeczny,
ani tajemniczy, lecz jasny ju i pozbawiony napicia.
Rola, ktra obecnie przypada Knechtowi, okrelia jego
iycie na czas duszy. Pozwolono mu przyj przyja De-
signoriego i wyda si na up jego wpyww i atakw bez
ingerencji i nadzoru nauczycieli. Ale zadanie, ktre poru-
czy mu mentor, polegao na bronieniu Kastalii przed jej
krytykiem i na podniesieniu owego cierania si pogldw
na poziom moliwie najwyszy; oznaczao to midzy inny-
mi, i Jzef musia intensywnie przyswaja sobie i nieustan-
nie na nowo przypomina zasady porzdku panujcego w
Kastalii i w zakonie. Sowne pojedynki obu zaprzyjanio-
nych przeciwnikw stay si wkrtce sawne i toczono si,
eby im si przysuchiwa. Agresywny i ironiczny ton De-
signoriego wysubtelnia, sformuowania jego stay si ci-
ilejsze i bardziej odpowiedzialne, krytyka bardziej rzeczowa.
Plinio by dotychczas uprzywilejowany w owej walce: przy-
bywa ze wiata, dysponowa jego dowiadczeniem, metoda-
mi, sposobami ataku, mia take w sobie co z jego lekko-
mylnoci; z rozmw z dorosymi w domu zna wszystko,
co wiat mia do zarzucenia Kastalii. Lecz repliki Knechta
zmusiy go obecnie do zrozumienia, i wprawdzie niezgo-
rzej zna wiat, lepiej ni jakikolwiek Kastalczyk, nie zna
jednak samej Kastalii i jej ducha rwnie dobrze, jak ci, kt-
rzy s tu u siebie w domu, dla ktrych Kastalia jest oj-
czyzn i losem. Nauczy si pojmowa, a stopniowo nauczy
si rwnie przyznawa, i jest tutaj gociem, nie domowni-
kiem, oraz e nie tylko na zewntrz, ale take i tutaj, w
prowincji pedagogicznej, istniej wielowiekowe dowiad-
czenia i oczywistoci, e i tu istnieje pewna tradycja, a na-

98
wet natura'', ktr zna zaledwie czciowo, a ktra usta-
mi swego rzecznika, Jzefa Knechta, domagaa si dla sie-
bie szacunku. Knecht natomiast, aby mc sprosta swej roli
apologety, zmuszony by studiami, medytacj i panowaniem
nad sob coraz wyraniej i wnikliwej przyswaja i uwia-
damia sobie to, czego obrony si podj. W retoryce prze-
wag mia Designori, poza wrodzonym ogniem i ambicj
przychodzio mu tu w sukurs obycie ze wiatem i spryt, na-
wet bowiem ponoszc porak umia jeszcze myle o su-
chaczach i zapewni sobie honorowy lub przynajmniej dow-
cipny odwrt, podczas gdy Knecht, skoro przeciwnik przy-
par go do muru, potrafi na przykad powiedzie tylko:
,,Nad tym musz si jeszcze zastanowi, Plinio. Zaczekaj pa-
r dni, przypomn ci pniej o tym".
Lecz cho wzajemne ich stosunki uzyskay dfeecnie godn
form, a dla uczestnikw i suchaczy ich dysputy^ stay si
nieodzownym elementem wczesnego ycia szkolnego w
Waldzell, dla samego Knechta cay w konflikt i udrka
niemal wcale si nie zmniejszyy. Moc wysokiej miary za-
ufania i odpowiedzialnoci, jakimi go obarczono, sprosta
swemu zadaniu, a dowodem siy i sprawnoci jego natury
jest fakt, e podoa mu bez wyranej dla siebie szkody.
W cichoci ducha jednak wiele musia wycierpie. Jeli czu
przyja dla Pinia, ywi j przecie nie tylko dla ujmu-
jcego i dowcipnego kolegi, dla obytego w wiecie i obrot-
nego w mowie Plinia, ale nie mniej i dla owego obcego wia-
ta, ktry reprezentowa ten jego przyjaciel i przeciwnik,
wiata, ktry pozna czy ktry nauczy si przeczuwa z je-
go wanie postaci, jego sw i gestw, dla tego tak zwane-
go realnego wiata, w ktrym istniay czue matki i dzieci,
godni i przytuki dla ubogich, gazety i walki wyborcze, dla
tego prymitywnego, cho jednoczenie wyrafinowanego
wirta, do ktrego Plinio powraca podczas wszystkich wa-
kacji, by odwiedza rodzicw i rodzestwo, zaleca si do
dziewczt, uczestniczy w zebraniach robotniczych lub go-
ci w eleganckich klubach, podczas gdy Knecht pozostawa
w Kastalii, chodzi z kolegami na wycieczki lub pywa,
wiczy Ricercari Froberga albo czyta Hegla.
7 Gra szklanych paciorkw ' gy
Dla Jzefa nie ulegao kwestii, e naley do Kastalii i czyni
susznie, wiodc kastalski ywot, czyli ycie bez rodziny, bez
pewnych legendarnych rozrywek, bez gazet, lecz take ycie
bez ndzy i godu zreszt i Plinio, ktry tak usilnie
wymawia uczniom szk elitarnych ich egzystencj trutni,
nigdy dotychczas nie godowa ani sam na chleb nie zarabia.
Nie, w wiat Plinia nie by lepszy ani suszniej szy. Lecz
by, egzystowa, a take, jak Knecht wiedzia z historii
powszechnej, istnia zawsze i zawsze te podobny by do
dzisiejszego, wiele za ludw w ogle nie znao innego, nie
miao pojcia o szkoach elitarnych i prowincji pedagogicz-
nej, o zakonie, mistrzach i grze szklanych paciorkw. Prze-
waajca wikszo ludzi na caym wiecie ya inaczej, ni
zwyko si y w Kastalii, prociej, prymitywniej, niebez-
pieczniej, nieporzdniej. I w prymitywny wiat przyrodzo-
ny by kademu czowiekowi, czuo si go po trosze we
wasnym sercu, troch za nim ciekawoci, troch tsknoty,
troch dla niego wspczucia. Zadanie polegao na tym, e-
by mu odda sprawiedliwo, zachowa dla we wasnym
sercu co w rodzaju patriotyzmu, a mimo to z powrotem ku
niemu si nie cofn. Albowiem obok niego i ponad nim
istnia wiat drugi, kastalski, duchowy, sztuczny, uporzd-
kowany, bardziej chroniony, lecz nieustannego nadzoru
i wiczenia wymagajcy wiat, czyli hierarchia. I rzecz
suszn powinno by suenie jej. jednak bez krzywdzenia
przy tym owego innego wiata ani tym bardziej bez pogar-
dy dla niego, a take bez zerkania ku niemu z niejasnym
jakim podaniem czy tsknot. May bowiem kastalski
wiatek suy przecie tamtemu wielkiemu wiatu, dawa
mu nauczycieli, ksiki, metody, troszczy si o z-achowanie
w czystoci funkcji intelektualnych i moralnoci, otwarty
by w postaci szkoy i schronienia dla tej nielicznej garstki
ludzi, ktrzy wydawali si przeznaczeni na to, eby ycie
swoje powici duchowi i prawdzie. Dlaczeg jednak oba
te wiaty najwidoczniej nie yy w harmonii i braterstwie
obok siebie i ze sob, dlaczego nie mona byo obu ich w so-
bie pomieci i poczy?
Jedna z nieczstych wizyt mistrza muzyki przypada pew-

93
nego razu na okres, w ktrym Jzef, znkany i zmczony
swym zadaniem, z wielkim ju tylko trudem utrzymywa
rwnowag. Mistrz zdoa to wywnioskowa z niektrych
aluzji modzieca, ale znacznie wyraniej odczyta wszyst-
ko z jego przemczonego wygldu, niespokojnych spojrze,
nieco roztargnionego zachowania. Chcc rzecz zbada, za-
da kilka pyta, natrafi na niech i opory, zrezygnowa
z wypytywania i, powanie ju teraz zatroskany, zabra J-
zefa do maej wiczebnej salki pod pretekstem, i chce
przekaza mu pewne niewielkie odkrycie z dziedziny histo-
rii muzyki. Kaza mu przynie i nastroi klawikord i uwi-
ka go w tak dugie privalissimum na temat powstawania
formy sonatowej, a ucze po trochu zapomnia o swych
kopotach i w odpreniu, z wdzicznoci odda si sucha-
niu jego sw i gry. Mistrz cierpliwie ofiarowa mu sporo
swego czasu, chcc, by powrci do stanu gotowoci i chon-
noci, ktrych bralf u niego dostrzeg. Gdy za to si udao,
gdy skoczy swj wykad, a na zakoczenie zagra jedn
z sonat Gabrielego, powsta, j powoli chodzi tam i na po-
wrt po maej izdebce i opowiada:
Przed wielu laty niesychanie intensywnie zajmowa-
em si t sonat. Dziao si to w czasach moich swobod-
nych studiw, zanim jeszcze powoany zostaem na nauczy-
ciela, a pniej na mistrza muzyki. ywiem podwczas am-
bicj opracowania dziejw sonaty od nowej strony, ale nad-
szed czas, kiedy nie tylko nie posuwaem si naprzd, lecz
coraz bardziej i bardziej wtpi zaczynaem, czy wszystkie
te muzyczne i historyczne badania maj w ogle jakikolwiek
sens, czy doprawdy s czym wicej, ni jeno pust igrasz-
k nierobw i byskotliw, artystyczno-intelektualn na-
miastk prawdziwego, rzetelnie przeytego ycia. Krtko
mwic, musiaem przej przez jeden z tych kryzysw, w
ktrych wszelkie studia, wszelkie intelektualne wysiki,
wszystko w ogle, co duchowe, staje si dla nas wtpliwe
i pozbawione wartoci i podczas ktrych skonni jestemy
zazdroci kademu orzcemu chopu, kadej parce zako-
chanych czule wieczorem gruchajcych, a nawet kademu
ptakowi, co na drzewie piewa, i konikowi polnemu, co w
trawie cyka, bo wszyscy oni wydaj nam si naturalni,
szczliwi i peni ycia si cieszcy, a nic nie wiemy o ich
trudach, niebezpieczestwach i cierpieniach. Sowem, stra-
ciem niemal rwnowag, a nie by to bynajmniej stan przy-
jemny, by wrcz trudny do zniesienia. Wynajdywaem so-
bie najdziwaczniejsze moliwoci ucieczki i wyzwolenia si,
mylaem o tym, by jako muzykant ruszy w szeroki wiat
i przygrywa do taca ludziom na weselach, gdyby za, jak
w starych powieciach, pojawi si jaki zagraniczny wer-
bownik, zachcajc mnie do woenia munduru i do udziau
z jakkolwiek armi w jakiejkolwiek wojnie, wyruszybym
z nim natychmiast. I zdarzyo si to, co czsto zdarza si w
takich stanach: zagubiem si tak dalece, e sam nie mogem
si ju z tym upora i potrzebowaem pomocy.
Przystan na chwil i j mia si bezgonie. A potem
mwi dalej:
Oczywicie, zgodnie z przepisami, miaem naukowego
doradc i oczywicie byoby rzecz rozsdn i suszn, a tak-
e byo to moim obowizkiem, zasign u niego rady. Lecz
tak ju wanie jest, Jzefie, wanie wtedy, gdy wpada si
w tarapaty i zbacza z drogi i najbardziej potrzebuje si po-
kierowania, wanie wtedy czuje si najwiksz niech do
powrotu na zwyk drog i do szukania zwykego kierunku.
Mj naukowy doradca nie by zadowolony z mego ostatnie-
go kwartalnego sprawozdania, robi mi powane wymwki,
ja jednak sdziem, i znajduj si na drodze do nowych od-
kry i troch za ze mu miaem owe wyrzuty. Sowem, nie
miaem ochoty pj do niego, nie miaem ochoty ukorzy
si i przyzna, e to on ma racj. Kolegom moim take nie
chciaem si zwierzy, lecz w ssiedztwie mym mieszka pe-
wien dziwak, ktrego znaem jedynie z widzenia i pogosek,
sanskrytolog o przydomku joga". W pewnej chwili, gdy
stan mj dokuczy mi ju wrcz nieznonie, poszedem do
tego czowieka, ktrego samotn i osobliw posta rwnie
czsto mijaem z umieszkiem, co i potajemnie podziwia-
em. Odwiedziem go w jego celi, chciaem do przemwi,
ale zastaem go zatopionego w medytacji, w rytualnej po-
stawie hinduskiej, by wic nieosigalny, z leciutkim umie-
100
chem unosi si w sferze cakowitego oderwania i nie mo-
gem uczyni nic innego, jak tylko przystan przy drzwiach
i czeka, a z owej kontemplacji powrci. Trwao to bardzo
dugo, trwao godzin i dwie godziny, w kocu zmczyo
mnie i osunem si na podog; siedziaem tam wsparty o
cian i czekaem dalej. Wreszcie ujrzaem, e czowiek w
budzi si powoli, poruszy troch gow, przecign si, wol-
niutko wyprostowa skrzyowane nogi, a gdy ju zabiera si
do wstania, spojrzenie jego pado na mnie. Czego chcesz?",
zapyta. Powstaem i bez namysu, niezbyt nawet wiedzc,
co mwi, powiedziaem: To sonaty Andrea Gabrielego".
On wsta ju cakiem, posadzi mnie na jednym swoim
krzele, sam przysiad na krawdzi stou i rzek: Gabrieli?
A c on ci tymi swoimi sonatami uczyni?" Zaczem opo-
wiada mu, co si ze mn dzieje, spowiada si. Wypyty-
wa mnie z dokadnoci, ktra wydala mi si pedantyczna,
0 moje dzieje, ojstudia nad Gabrielim i sonat, chcia wie
dzie, o ktrej wstaj, jak dugo czytam, ile czasu muzyku
j, o jakich porach jadam i udaj si na spoczynek. Zwie
rzyem si mu, a nawet mu si narzuciem, musiaem tedy
znosi jego pytania i udziela na nie odpowiedzi, ale mnie
one zawstydzay, wnikay bowiem coraz bardziej nieuba
ganie w szczegy, przeanalizowane zostao cae moje ycie
duchowe i moralne ostatnich tygodni i miesicy. Potem joga
zamilk nagle, a gdy nie mogem tego poj, wzruszy ra
mionami i powiedzia: Czy sam nie widzisz, gdzie tkwi
bd?" Nie, nie widziaem. On za ze zdumiewajc dokad
noci powtrzy teraz wszystko, co wydoby ze mnie py
taniami, cofajc si a do pierwszych objaww zmczenia,
wstrtu i duchowej obstrukcji, i dowid mi, i co podob
nego przytrafi si mogo jedynie czowiekowi nazbyt gwa
townie korzystajcemu ze swobody studiw i e czas naj
wyszy, abym odnalaz z obc pomoc i wasnymi siami
kontrol nad samym sob, ktr utraciem. Wykaza mi, e
skoro pozwoliem sobie zrezygnowa z regularnych wicze
w medytacji, powinienem by ju przy pierwszych oznakach
zych tego skutkw przypomnie sobie o tym zaniedbaniu
1 zaraz je naprawi. I mia absolutn racj. Nie tylko bo-

101
wiem zaniechaem- od duszego ju czasu medytacji nie
miaem na ni czasu, byem zawsze zbyt zniechcony i roz-
targniony lub zbyt przejty i podniecony mymi studiami
lecz z czasem zatraciem nawet cakowicie wiadomo tego
staego ju grzechu zaniechania i teraz dopiero, gdym nie-
mal si ju zaama i pogry w rozpaczy, kto inny mu-
sia mi o nim przypomnie. I doprawdy niezmiernie wiele
wysiku kosztowao mnie wyrwanie si z tego zaniedbania,
musiaem powrci do szkolnych, pocztkowych wicze
w medytacji, by stopniowo dopiero ponownie przyswoi so-
bie zdolno skupienia si i rozpamitywania.
Magister skoczy swj spacer po pokoju lekkim wes-
tchnieniem i sowami:
Tak to wwczas ze mn byo i nawet dzi, mwic
0 tym, czuj si nieco zawstydzony. Ale tak wanie jest,
Jzefie: im wicej od siebie wymagamy czy te im wicej
aktualne nasze zadanie od nas wymaga, tym bardziej zda
ni jestemy na szukanie rda siy w medytacji, na nie
ustannie odnawiane godzenie umysu z dusz. Im bardziej
za a miabym na to sporo przykadw absorbuje nas
jakie zadanie, to podniecajc i pobudzajc, to znw nuc
1 przytaczajc, tym atwiej sta si moe, i zaniedbamy
owo rdo, podobnie jak przy zatopieniu si w jakiej
umysowej pracy acno skonny bywa czowiek do zanied
bywania ciaa i jego pielgnacji. Ludzie prawdziwie wielcy
w dziejach wiata wszyscy albo umieli medytowa, albo te
niewiadomie znali drog wiodc ku temu wanie celo
wi, do ktrego medytacja nas prowadzi. Inni za, nawet
najzdolniejsi i najsilniejsi, wszyscy w kocu ponieli kl
sk i porak, poniewa ich zadanie czy te ambitne ma
rzenie tak nimi owadno, tak ich optao i optanymi
uczynio, e utracili zdolno do nieustannego odrywania
si od tego, co aktualne, i do zachowywania dystansu. No,
znasz to przecie, uczymy si tego ju podczas pierwszych
wicze. Lecz dopiero gdy raz zgubi si drog, wida, jak
nieubagana to prawda. Tak, nieubagana to prawda.
Opowiadanie to wywaro na Jzefie dostateczne wraenie,
aby zwietrzy niebezpieczestwo, w jakim sam si znalaz,

102
i aby z now gorliwoci podda si wiczeniom. Gboko
te wzruszy go fakt, i mistrz po raz pierwszy ukaza mu
fragmencik swego na wskro osobistego ycia z czasw
modoci i studiw; po raz pierwszy zrozumia, e nawet
pbg i mistrz mg by niegdy mody i mg by zab-
dzi na bezdroa. Z wdzicznoci odczu, jak wiele zaufa-
nia okaza mu w m czcigodny swoim wyznaniem. Mo-
na byo bdzi, znuy si, popenia bdy i wykracza
przeciwko przepisom, a jednak znowu z tym wszystkim si
upora, odnale drog i zosta jeszcze w kocu mistrzem.
Przezwyciy kryzys.
W cigu owych dwch czy trzech lat przyjani Plinia z
Jzefem szkoa w Waldzell przeywaa widowisko tej wo-
jowniczej zayoci niczym dramat, w ktrym kady po trochu
uczestniczy od przeoonego a po najmodszego ucznia.
Dwa wiaty, dwie zasady ucieleniy si w Knechcie i
Designorim, jeden z nich pobudza drugiego, kada dyskusja
przeistaczaa si w uroczyste, reprezentatywne igrzyska,
interesujce wszystkich. I jak Plinio z kadych wakacji, z
kadego zetknicia si ze sw macierzyst gleb przywozi
nowe siy, tak Jzef czerpa je z kadej chwili rozmylania, z
kadej lektury, kadego wiczenia w medytacji, kadego
kolejnego spotkania z magistrem musicae, stawa si coraz
bardziej zdatny do roli przedstawiciela i obrocy Kastalii.
Niegdy, jeszcze jako dziecko, przey pierwsze powoanie.
Teraz dozna powoania drugiego, a owe lata wykuy ze i
uksztatoway doskonaego Kastal-czyka. Od dawna ukoczy
by take pierwszy kurs gry szklanych paciorkw i ju
wwczas, podczas wakacji i pod . kontrol jednego z
kierownikw gry, zaczyna projektowa wasne gry szklanych
paciorkw. I tu wanie odkry jedno z najobfitszych rde
radoci i odprenia; od czasu jego namitnych wicze na
klawesynie i klawikordzie z Car-lem Ferromontem nic nie
sprawiao mu tak wielkiej satysfakcji, nic go tak nie
orzewiao, nie wzmacniao i uszczliwiao, jak owe
pierwsze wyprawy w gwiadzisty wiat gry szklanych
paciorkw. Z tych wanie lat pochodz wiersze modego
Jzefa

103
Knechta, ktre zachoway si w odpisach Ferromontego;
by moe, i byo ich wicej ni tylko te, ktre do nas do-
tary, naley te przypuszcza, e wiersze te, spord kt-
rych najwczeniejsze powstay jeszcze przed wprowadze-
niem Knechta w gr szklanych paciorkw, przyczyniy si
take do waciwego odegrania jego roli i do przetrwania
krytycznych lat. Kady czytelnik odkryje tu i wdzie w
tych po czci kunsztownych, po czci najwyraniej w po-
piechu spisywanych wierszach lady gbokiego wstrzsu
i kryzysu, jaki Knecht przechodzi wwczas pod wpywem
Plinia. W niejednej linijce pobrzmiewa tam gbokie zanie-
pokojenie, zasadnicze zwtpienie w siebie i w sens wasne-
go istnienia, dopiero w wierszu pod tytuem Gra szklanych
paciorkw udao mu si wyrazi nabone oddanie. Pewne
ustpstwa na rzecz wiata Plinia i spora doza buntu prze-
ciw niektrym reguom kastalskim kryj si ju w samym
fakcie, e Jzef owe wiersze napisa, a nawet pokazywa
je przy okazji wielu kolegom. Kastalia bowiem rezygnowaa
na og z tworzenia dzie sztuki (rwnie kompozycje
muzyczne znao si tam i tolerowao jedynie w postaci wi-
cze cile okrelonych stylistycznie), a ju ukadanie wier-
szy uchodzio tam za wrcz niemoliwe, najmieszniejsze
i najbardziej wzgardy godne zajcie. Wiersze owe nie s
tedy zabaw, wycinankami i ozdbkami uprawianymi jeno
dla zabicia czasu; wysokiego trzeba byo napicia, eby po-
budzi t twrczo, a take wiele uporu i odwagi, eby
wiersze te w ogle napisa i przyzna si do nich.
Wspomnie take naley, i rwnie Plinio Designori pod
wpywem swego antagonisty przeszed wielkie przemiany,
i to nie tylko w sensie uszlachetnienia swych metod walki.
Widzia, jak w koleeskiej a wojowniczej wymianie zda
w owych latach szkolnych antagonista jego rozwija si nie-
ustannie i staje si doskonaym Kastalczykiem, coraz wi-
doczniej i ywiej ujawnia mu si w osobie przyjaciela duch
prowincji, a przy tym podobnie jak sam zarazi Knechta
atmosfer swojego wiata, a do pewnego stopnia fermen-
tu, tak i on wchania aur kastalsk i ulega jej urokowi
i wpywom. W ostatnim roku pobytu w szkole, po dwugo-

104
dzinnej dyspucie o ideaach ycia zakonnego i jego niebez-
pieczestwach, stoczonej w obecnoci najwyszej klasy gry
szklanych paciorkw, Plinio zabra Jzefa na spacer i uczy-
ni "mu wwczas wyznanie, ktre cytujemy wedug jednego
z listw Ferromontego:
Wiem, oczywicie, od dawna, Jzefie, e nie jeste
owym nabonym i wierzcym graczem szklanych pacior-
kw i witym tej prowincji, ktrego rol tak znakomicie
odgrywasz. Obaj stoimy na eksponowanym miejscu w tej
walce i obaj dobrze chyba wiemy, i to, przeciwko czemu
kady z nas walczy, ma swoj racj bytu i swe niezaprze-
czalne wartoci. Ty stoisz po stronie wysokiej kultury inte-
lektu, ja po stronie naturalnego ycia. W naszej walce na-
uczye si tropi i bra na muszk niebezpieczestwa te-
go naturalnego ycia, zadanie twoje polega na wykazywa-
niu, jak owo naiwne ycie, pozbawione dyscypliny ducho-
wej, przeksztaca, si musi w bagno, stacza ku zezwierz-
ceniu i niej jeszcze. Ja znw z kolei nieustannie musz
przypomina, jak ryzykowne, niebezpieczne, a w kocu
bezpodne jest ycie, nastawione wycznie na intelekt. Do-
brze, kady broni tego, w czego wyszo wierzy, ty du-
cha, ja natury. Lecz nie miej mi tego za ze, odnosz
niekiedy wraenie, e istotnie uwaasz mnie naiwnie za co
' w rodzaju wroga waszej kastalskiej postawy, za czowieka,
dla ktrego w gruncie rzeczy wasze studia, wiczenia i gry
s tylko bzdur, mimo i z tych czy innych przyczyn przez
pewien czas bierze w nich udzia. Ach, mj drogi, jake
bardzo by si myli, gdyby istotnie tak myla! Pragn
ci wyzna, e ywi do waszej hierarchii wrcz szalecz
mio, e czsto zachwyca mnie ona i wabi niczym samo
szczcie. Pragn ci te powiedzie, e przed paru miesi-
cami, gdy krtko byem w domu, u rodzicw, miaem prze-
praw z ojcem i osignem to, e pozwoli mi zosta Ka-
stalczykiem i wstpi do zakonu, jeli bd tego pragn
i zdecyduj tak po skoczeniu szkoy; a byem szczliwy,
gdy wreszcie wyrazi na to zgod. No, c, od niedawna
wiem jednak, e z tej zgody nie uczyni uytku. O, nie
dlatego, e straciem na to ochot! Ale coraz lepiej i lepiej

105
widz, i pozostanie wrd was byoby ucieczk, moe przy-
zwoit, szlachetn ucieczk, ale ucieczk. Wrc wic i zo-
stan czowiekiem wieckim. Ale takim, ktry pozostanie
wdziczny waszej Kastalii, uprawia bdzie nadal niejedno
z waszych wicze i co roku wraz z wami uroczycie bdzie
obchodzi wielk gr szklanych paciorkw.
Knecht, gboko wzruszony, powtrzy swemu przyjacie-
lowi Ferromontemu wyznanie Plinia. Ferromonte za do-
rzuci do tej relacji w swoim licie te jeszcze sowa: Dla
mnie, muzyka, owo wyznanie Plinia, wobec ktrego nie
zawsze byem sprawiedliwy, byo czym w rodzaju przey-
cia muzycznego. Sprzeczno: wiat i duch, bd te prze-
ciwiestwo: Plinio i Jzef wysublimoway si w moich
oczach i z walki dwch antagonistycznych zasad powsta
jeden koncert".
Gdy Plinio ukoczy czteroletni edukacj i mia ju wra-
ca do domu, przynis przeoonemu list swego ojca, w
ktrym zaprasza on Jzefa Knechta na wakacje. By to
pomys niezwyky. Udzielano tu wprawdzie nawet do cz-
sto urlopw na podre poza prowincj pedagogiczn, gw-
nie zreszt na studia, ale, mimo wszystko urlop taki by
zawsze czym wyjtkowym, przyznawanym jedynie star-
szym, bardziej ju dowiadczonym studentom, nigdy za
uczniom. Przeoony Zbinden uzna jednak owo zaprosze-
nie, przychodzce od czonka tak szacownej rodziny, za
bardzo wane, nie da wic sam odpowiedzi, lecz przedo-
y je kierownictwu instancji pedagogicznej, ktra te za-
raz odpowiedziaa lakonicznym Nie". Przyjaciele musieli
si rozsta.
Sprbujemy pniej raz jeszcze ci zaprosi powie-
dzia Plinio. Kiedy musi si nam uda. A ty musisz
cho raz zobaczy mj dom rodzinny i moich bliskich i prze-
kona si, e i my jestemy ludmi, a nie byle jak hoot,
zoon z przedstawicieli wiata i interesw. Bardzo mi
bdzie ciebie brakowao. A postaraj si, Jzefie, szybko
doj wysoko w tej skomplikowanej Kastalii; nadajesz si
wprawdzie doskonale na czonka hierarchii, lecz, moim zda-
niem, na przekr twemu nazwisku, raczej na dygnitarza
106
ni na famulusa. Przepowiadam ci wielk przyszo: zo-
staniesz pewnego dnia magistrem i zaliczony bdziesz do
czcigodnych.
Jzef smutno na niego spojrza.
Kpij sobie! powiedzia, walczc ze wzruszeniem, ja-
kie go ogarno przy poegnaniu. Nie jestem tak ambit-
ny jak ty i jeli dojd kiedykolwiek do jakiego stanowi-
ska, to ty od dawna ju bdziesz prezydentem albo burmi-
strzem, profesorem wyszej uczelni albo radc stanu. Myl
o nas yczliwie, Plinio, o nas i o caej Kastalii, nie sta si
dla nas cakiem obcy! Tam, na zewntrz, musz przecie
te y ludzie, ktrzy wiedz co wicej o Kastalii, nie tyl-
ko dowcipy, jakie tam na nasz temat ukadaj.
Ucisnli sobie rce i Plinio odjecha. Nastaa teraz wok
Jzefa wielka cisza, na cay ostatni rok jego pobytu w Wald-
zell, jego wyczerpujca funkcja, poniekd publiczna, nagle
ustaa, Kastalia nie potrzebowaa ju obrocy. Swj wolny
czas powica tego roku Knecht przewanie grze szkla-
nych paciorkw, pocigajcej go coraz bardziej. Zeszycik z
tego okresu, w ktrym zapisywa swe uwagi na temat zna-
czenia i teorii gry, rozpoczyna si od zdania: Cae ycie
fizyczne i duchowe jest zjawiskiem dynamicznym, a gra
szklanych paciorkw ujmuje tylko estetyczn stron tego
zjawiska, ukazuje je mianowicie gwnie jako obraz pro-
cesw rytmicznych".

LATA STUDIW

J zef Knecht mia ju oto okoo dwudziestu czterech lat.


Wraz ze zwolnieniem z Waldzell skoczy si dla okres
szkolny i rozpoczy si lata swobodnych studiw; z wy-
jtkiem niewinnych chopicych czasw spdzonych w
Eschholz, byy to chyba najpogodniejsze i najszczliwsze lata
jego ycia. Zawsze zreszt na nowo cudowna i wzruszajco
pikna jest swobodna, modziecza dza odkrywania i
zdobywania, gdy chopak wyzwolony z przymusu szkolnego
wyrusza po raz pierwszy na spotkanie bezkresnych,
intelektualnych horyzontw, gdy nie rozwiao mu si jesz-
cze ani jedno zudzenie, nie zbudziy si w nim wtpliwo-
ci ani co do wasnej zdolnoci do bezgranicznego oddania
si sprawom wiata duchowego, ani co do tego wiata nie-
ograniczonoci. I wanie dla talentw w rodzaju Jzefa
Knechta, nie wtaczanych ju wczenie przez jedno tylko
wyrane uzdolnienie w granice jakiej fachowej dziedziny,
lecz zmierzajcych z natury swojej ku caoci, ku syntezie
i powszechnoci, owa wiosna swobodnych studiw jest czsto
okresem intensywnie odczuwanego szczcia, niemal
upojenia; bez duchowej higieny wicze w medytacji i bez
agodnej kontroli instytucji pedagogicznej wolno ta by-
aby dla takich talentw powanym niebezpieczestwem;
dla wielu z nich byaby wrcz fatalna, podobnie jak w epo-

108
kach poprzedzajcych dzisiejszy nasz ad, w prekastalskich
stuleciach bya ni dla niezliczonych a wielkich talentw.
W owych zamierzchych czasach roio si wrcz na wy-
szych uczelniach od modych faustycznych natur, ktre z
rozwinitymi aglami wyruszay na szerokie morze nauki
i akademickiej swobody i ulegay wszelkim eglarskim ka-
tastrofom, byy bowiem nieposkromione i dyletanckie; sam
Faust jest przecie pierwowzorem genialnego dyletanta
i jego tragizmu. Lecz w Kastalii duchowa swoboda studiu-
jcych jest jeszcze nieskoczenie wiksza ni ta, ktra we
wczeniejszych epokach panowaa kiedykolwiek na uniwer-
sytetach, wybr bowiem studiw jest tu znacznie bogatszy,
a ponadto nie ma w Kastalii skrpowania wzgldami ma-
terialnymi, ambicj, lkiem, ubstwem rodzicw, widoka-
mi na zarobek i karier. W akademiach, seminariach, bi-
bliotekach, archiwach, laboratoriach prowincji pedagogicz-
nej wszyscy studenci maj te same widoki na przyszo,
s idealnie rwni sobie; hierarchia uznaje wycznie stop-
niowanie oparte na przymiotach intelektu i charakteru.
Natomiast materialne i intelektualne swobody, poku-
sy i niebezpieczestwa, ktrych ofiar pada na wieckich
uczelniach wyszych tak wielu utalentowanych ludzi, w
Kastalii prawie nie istniej; jest i tu wprawdzie do jesz-
cze demonizmu i zalepienia gdzie egzystencja ludzka
jest od nich wolna? ale student kastalski pozbawiony
zosta mimo wszystko niektrych moliwoci wykolejenia
si, rozczarowania i upadku. Nie moe si tu zdarzy ani
by wpad w nag pijastwa, ani te by strwoni lata mo-
dziecze w buczucznych albo tajemnie spiskujcych zwiz-
kach, tak charakterystycznych dla niektrych studenckich
pokole dawnych lat, ani by odkry pewnego dnia, i wia-
dectwo dojrzaoci uprawniajce go do podjcia studiw
byo omyk, gdy dopiero teraz natrafia oto na luki w
wyksztaceniu, ktrych nie da si ju uzupeni; ad kastal-
ski chroni go przed wszystkimi tymi przeciwnosciami. Nie
grozi mu te, by roztrwoni siy na kobiety lub ekscesy
sportowe. Co si tyczy kobiet, student kastalski nie zna ani
maestwa, wraz z jego pontami i niebezpieczestwami,

109
ani pruderii niejednej z minionych ju epok, pruderii, ktra
albo zmuszaa studenta do ascezy, albo skazywaa go na
kontakty z mniej lub bardziej sprzedajnymi, nierzdnymi
kobietami. Poniewa dla Kastalczyka nie istnieje mae-
stwo, nie obowizuje go rwnie zorientowana na stan
maeski etyka miosna. W prowincji panuje obyczaj, i
cry mieszczaskie nie nazbyt wczenie wychodz za m,
a w latach przed lubem student i uczony cenieni szczegl-
nie s przez nie jako kochankowie; nie pyta taki o pocho-
dzenie i majtek, przywyk stawia zalety umysu co naj-
mniej na tym samym poziomie co zalety ciaa, ma prze-
wanie fantazj i humor, a poniewa nie ma pienidzy, pa-
ci musi wikszym zapaem ni inni. W Kastalii mio ze
studentem nie pyta: a czy on si ze mn oeni? Nie, nie
oeni si. Wprawdzie i takie wypadki te si ju, istotnie,
zdarzay; od czasu do czasu, cho rzadko, elitarny jaki stu-
dent powraca przez maestwo do mieszczaskiego wia-
ta, rezygnowa z Kastalii i z zakonu. Lecz kilka takich przy-
padkw odszczepiestwa to w dziejach szk i zakonu za-
ledwie ciekawostki.
Stopie swobody i samodzielnej decyzji, jakim dysponuje
ucze elitarny po ukoczeniu szk przygotowawczych, we
wszystkich dziedzinach nauki i bada jest istotnie nader
wysoki. Wolno ta jeli zdolnoci i zainteresowania nie
s ju od samego pocztku ciasne ograniczona jest jedy-
nie obowizkiem do przedkadania na kade procze pla-
nu studiw, nad ktrego wykonaniem agodnie czuwaj
instancje kierownicze. Dla wszechstronnie utalentowanych
i zainteresowanych a do nich nalea Knecht pierw-
szych kilka lat studiw ma dziki tej daleko idcej swobo-
dzie co cudownie wabicego i zachwycajcego. Urzd bo-
wiem wanie tym wszechstronnie zainteresowanym, jeli
nie zaczn po prostu si wakoni, pozostawia rajsk nie-
mal swobod; ucze moe wedle swego upodobania rozgl-
da si we wszelkich dziedzinach wiedzy, miesza ze sob
najrniejsze z nich, zakocha si w szeciu lub omiu ga-
ziach nauki jednoczenie lub te od samego pocztku trzy-
ma si cilejszego ju wyboru; poza przestrzeganiem

110
oglnych zasad yciowych i moralnych obowizujcych w
prowincji i w zakonie, nie da si od niego niczego wi-
cej, prcz skadania raz do roku sprawozdania z wysucha-
nych wykadw, z lektury i pracy w instytutach. cilej-
sza kontrola i badanie osigni zaczynaj si dopiero ww-
czas, gdy uczszcza on na specjalistyczne kursy i seminaria,
do ktrych programu wchodzi rwnie gra szklanych pa-
ciorkw i zajcia w wyszej szkole muzycznej; tutaj, co
zreszt jest zrozumiae samo przez si, kady ze studiuj-
cych musi si ju zgasza na oficjalne egzaminy i wykony-
wa prace, zadane przez kierownika seminarium. Ale nikt go
do tych kursw nie zmusza, moe wedug upodobania przez
cae semestry, przez cae lata przesiadywa jedynie w bi-
bliotekach i sucha wykadw. Studenci, ktrzy dugo na-
mylaj si nad wyborem jakiej dziedziny wiedzy, odwle-
kaj wprawdzie wskutek tego chwile przyjcia ich do za-
konu, lecz te ich wdrwki przez wszelkie moliwe dziedzi-
ny nauk i studiw s chtnie tolerowane, a nawet popie-
rane. A prcz naleytej postawy moralnej nie wymaga si
od nich niczego, z wyjtkiem spisywania co roku ycio-
rysu". Temu to staremu, czstokro wyszydzanemu obycza-
jowi zawdziczamy trzy yciorysy Knechta spisane podczas
lat jego studiw. Nie s wic one, jak owe wiersze powstae
w Waldzell, wycznie dobrowoln i nieoficjaln, a nawet
potajemn i mniej lub bardziej zakazan odmian dzia-
alnoci literackiej, lecz prac oficjaln i normaln. Ju w
najwczeniejszych czasach istnienia prowincji pedagogicz-
nej pojawi si zwyczaj nakaniania modszych, czyli nie
przyjtych jeszcze do zakonu, studentw do spisywania co
pewien czas szczeglnego rodzaju pracy czy wiczenia sty-
listycznego, mianowicie tak zwanego yciorysu", fikcyjnej
a w dowolnie obran, dawniejsz epok przeniesionej auto-
biografii. Zadanie ucznia polegao na przeniesieniu si w
otoczenie, kultur i duchowy klimat jakiejkolwiek z wcze-
niejszych epok i na wymyleniu w niej odpowiedniej dla
siebie egzystencji; w zalenoci od czasu i mody prefero-
wano to Rzym cesarski, to Francj w siedemnastym lub
Itali w pitnastym wieku, to Ateny Peryklesa, to znowu

111
Austri w epoce Mozarta, a u filologw zakorzeni si zwy-
czaj, e pisali te biograficzne powieci jzykiem i stylem
kraju oraz epoki, w ktrej si one rozgryway; byway to
niekiedy wrcz wirtuozerskie yciorysy w stylu papieskiej
kurii rzymskiej okoo 1200 roku, w klasztornej acinie, w
jzyku woskim z epoki Stu nowel", francuszczynie Mon-
taigne'a, barokowej niemczynie Schwana von Boberfelda.
W tej swobodnej, rozigranej formie przetrwaa jeszcze
resztka dawnej, azjatyckiej wiary w nowe wcielenia i w-
drwk dusz; wszyscy nauczyciele i uczniowie obeznani byli
z pogldem, i obecn ich egzystencj mogy byy poprze-
dza inne, w innych ciaach, innych czasach, innych warun-
kach. Nie bya to wprawdzie jaka wiara w cisym
znaczeniu tego sowa, bynajmniej te nie jaka doktryna;
byo to jedynie wiczenie, igraszki si wyobrani, przedsta-
wiajcej sobie wasne ja w odmiennej sytuacji i okolicz-
nociach. Umys wiczy si wwczas, podobnie jak podczas
licznych, krytycznych seminariw ze stylistyki, a czsto
rwnie i podczas gry szklanych paciorkw, w ostronym
wnikaniu w minione ju kultury, epoki i kraje, a czowiek
uczy si uwaa wasn osob za mask, za nietrwa szat
entelechii. Zwyczaj pisania takich yciorysw mia swj
urok i sporo te zalet, inaczej z pewnoci nie zachowaby
si tak dugo. Wcale liczna bya zreszt gromada studen-
tw, ktrzy nie tylko mniej lub bardziej wierzyli w rein-
karnacj, lecz take w prawdziwo wasnych, wyimagino-
wanych yciorysw. Gdy, oczywicie, wikszo owych
wyimaginowanych, poprzednich egzystencji bya nie tylko
wiczeniem stylistycznym i studium historycznym, lecz rw-
nie marzeniem i autoportretem w powikszeniu; autorzy
przewaajcej czci tych yciorysw ukazywali siebie oble-
czonych w taki kostium i taki charakter, jaki by ich prag-
nieniem i ideaem, w ktrym chcieli by ogldani, ktry
pragnli urzeczywistnia. Ponadto yciorysy te byy te
niezym pomysem pedagogicznym, legalnym ujciem dla
charakterystycznej w modzieczym wieku potrzeby poety-
zowania. I cho od caych ju pokole powane zajmowa-
nie si pisaniem wierszy byo potpione, a zastpione po

112
czci nauk, po czci gr szklanych paciorkw, waciwy
modym pd do zaj artystyczno-literackich nie zosta zdu-
szony, a skonnoci te znalazy dozwolone pole do popisu
w owych yciorysach, urastajcych czsto do rozmiarw
maych powieci. Niejeden z autorw stawia te wwczas
zapewne pierwsze kroki w poznawaniu samego siebie. Zda-
rzao si zreszt czsto a spotykao z przyjazn wyrozu-
miaoci nauczycieli i studiujcy wyzyskiwali swe y-
ciorysy do snucia krytycznych lub rewolucyjnych wywodw
na temat wspczesnego wiata i Kastalii. Ale ponadto pra-
ce te, wanie w okresie, gdy studenci cieszyli si najwik-
sz wolnoci i nie podlegali cisej kontroli, byy dla na-
uczycieli nader pouczajce, dajc im nieraz zdumiewajco
dokadne informacje o duchowym i moralnym yciu oraz
samopoczuciu autorw.
Zachoway si trzy takie yciorysy Jzefa Knechta; prze-
kaemy je w brzmieniu dosownym, a uwaamy, e s one
chyba najwartociowsz czci naszej ksiki. Na temat
tego, czy napisa on tylko te trzy yciorysy, czy ten lub
w z nich nie zagin, snu mona jedynie rozmaite przy-
puszczenia. Z pewnoci wiemy tylko, i gdy Knecht wr-
czy swj trzeci, hinduski", yciorys, kancelaria instytucji
pedagogicznej zalecia mu, by ewentualny nastpny jeszcze
yciorys przenis w jak historycznie blisz i lepiej udo-
kumentowan epok, a zatroszczy si te bardziej o szcze-
gy historyczne. Z opowiada i listw wiemy, e istotnie
podj on jeszcze potem wstpne studia do yciorysu z
osiemnastego wieku. Chcia w nim wystpi jako teolog
ze Szwabii, ktry sub duchow zamienia pniej na mu-
zyk, jest za uczniem Johanna Albrechta Bengela, przyja-
cielem Oetingera, oraz przez czas pewien gociem gminy
Zinzendorf. Wiemy, i Knecht czyta podwczas mnstwo
starej, po czci bardzo dawnej literatury na temat praw
kocielnych, pietyzmu i Zinzendorfu, liturgii i muzyki ko-
cielnej owych czasw i robi z niej wycigi. Wiemy rw-
nie, e by wrcz zakochany w postaci magicznego praa-
ta Oetingera, a dla magistra Bengela ywi te szczer mi-
o i cze gbok kaza sobie specjalnie sfotografowa
8 Gra szklanych paciorkw -^13
jego portret i przez pewien czas trzyma ow fotografi na
biurku rzetelnie take zabiega o oddanie naleytego
hodu Zinzendorf, ktre tyle go interesowao, co i odstr-
czao.W kocu poniecha tej pracy, zadowolony z tego, cze-
go si przy niej nauczy, owiadczajc jednak, i nie czuje
si na siach zrobi z tych materiaw yciorysu, gdy po-
czyni zbyt wiele ubocznych studiw i nazbiera mnstwo
szczegw. Wypowied ta uprawnia nas cakowicie do trak-
towania owych trzech wspomnianych yciorysw raczej ja-
ko tworw i wyzna czowieka o temperamencie pisarskim
i szlachetnym charakterze ni jako prac uczonego, co, jak
sdzimy, bynajmniej nie pomniejsza ich wartoci.
Knecht wszake, prcz swobody ucznia wypuszczonego w
dziedziny samodzielnie wybranych studiw, cieszy si in-
nego jeszcze rodzaju swobod i odpreniem. By bowiem
przecie nie tylko wychowankiem, jak wszyscy, nie tylko
podlega programowi cisego szkolenia, dokadnego planu
dnia, troskliwej kontroli i obserwacji nauczycieli i nie tyl-
ko znosi wszelkie trudy ycia ucznia elitarnego. Obok tego
wszystkiego by, wskutek swych kontaktw z Pliniem, no-
sicielem pewnej misji i odpowiedzialnoci, po czci umy-
sowo i duchowo pobudzajcej, po czci obciajcej go a
po granice wytrzymaoci, misji tyle aktywnej, co repre-
zentatywnej, odpowiedzialnoci przerastajcej w istocie je-
go wiek i siy, ktrej, cho czsto powanie zagroony, spro-
sta by w stanie jedynie dziki ogromowi silnej woli i zdol-
noci, a ktrej i tak nie potrafiby doprowadzi do koca
bez wielkiej, z oddali przychodzcej pomocy mistrza mu-
zyki. Widzimy go, dwudziestoczteroletniego mniej wicej,
u kresu niezwykych szkolnych lat spdzonych w Waldzell,
wprawdzie nad wiek dojrzaego i nieco przemczonego, lecz,
o dziwo, nie wykazujcego adnego widocznego uszczerbku.
Ale jak gboko caa jego istota obarczona bya ow mi-
sj i ciarem, a nawet jak bliska zaamania, na ten temat
brak nam wprawdzie bezporednich wiadectw, lecz poj-
mujemy to, rozpatrujc sposb, w jaki wyrosy ju ze szk
Jzef czyni uytek z wywalczonej i z pewnoci czsto-
kro gorco upragnionej wolnoci. On, ktry podczas ostat-

114
nich swych szkolnych lat sta na tak eksponowanym miej-
scu i nalea ju niejako do ycia publicznego, pniej na-
tychmiast i cakowicie z niego si wycofa; a nawet, kiedy
si poda ladami jego wczesnego ycia, odnosi si wra-
enie, i najchtniej byby si uczyni niewidzialnym, adne
bowiem otoczenie i towarzystwo nie wydawao mu si do
bezpieczne, adna forma egzystencji do prywatna. Tak
te i na kilka dugich i burzliwych listw Designoriego zra-
zu odpowiada, cho krtko i niechtnie, pniej za ju
wcale. Synny ucze Knecht znik i nie byo ju sposobu
odnalezienia go; jedynie w Waldzell nadal kwita jego sa-
wa i sta si tam z czasem niemal legend.
Tak tedy na pocztku swych lat studenckich ze wspo-
mnianych ju powodw Jzef unika Waldzell, wskutek czego
zrezygnowa te na razie z wyszych i najwyszych kursw
gry szklanych paciorkw. A mimo to, czyli mimo i
powierzchowny obserwator mgby by wwczas stwier-
dzi u Knechta uderzajce zaniedbanie gry szklanych pa-
ciorkw, wiemy e przeciwnie, cay, pozornie kapryny i
pozbawiony zwizku, a w kadym razie raczej niezwyky tok
swobodnych jego studiw odbywa si pod wpywem gry
szklanych paciorkw i z powrotem do niej i do suby owej
grze doprowadzi. Wspominamy o tym w sposb nieco
bardziej szczegowy, poniewa jest to niezmiernie cha-
rakterystyczne: Jzef Knecht korzysta ze swej swobody
studiw w sposb najosobliwszy, najbardziej uparty, zdu-
miewajcy i modzieczo genialny. Podczas lat spdzonych
w Waldzell przeszed, jak wszyscy, oficjalne wprowadzenie
w gr szklanych paciorkw oraz kurs powtrkowy, potem,
w cigu ostatniego roku szkolnego, w gronie przyjaci,
cieszc si ju wwczas opini dobrego gracza, tak gwa-t
townie uleg atrakcyjnoci owej gry, e po ukoczeniu dal-
szego jeszcze kursu i jeszcze jako ucze elitarny, przyjty
zosta do krgu graczy drugiego stopnia, co byo nieczstym
doprawdy wyrnieniem.
Fritzowi Tegulariusowi, przyjacielowi swemu, koledze z
oficjalnego kursu powtrkowego i pniejszemu pomocni-
kowi zwierzy si Knecht w kilka lat pniej z pewnego

115
przeycia, ktre nie tylko zadecydowao o jego przeznacze-
niu na gracza szklanych paciorkw, ale ponadto wywaro
najwikszy wpyw na tok jego studiw. Zachowa si w
list, wspomniany za jego fragment brzmi nastpujco:
Pozwl, e przypomn pewien konkretny dzie i pewn
okrelon gr z czasw, gdymy, przydzieleni obaj do tej
samej grupy, tak gorliwie pracowali nad pierwszymi na-
szymi dyspozycjami do gry szklanych paciorkw. Kierow-
nik naszej grupy udzieli nam kilku wskazwek i podsun
do wyboru najrniejsze tematy; zajmowalimy si ww-
czas wanie kopotliwym przejciem od astronomii, mate-
matyki i fizyki do nauk filologicznych i historycznych, w
kierownik za by istnym wirtuozem w zastawianiu pua-
pek na nas, dnych wiedzy nowicjuszy i w zwabianiu nas
na liskie drogi niedopuszczalnych analogii i abstrakcji;
podsuwa nam prosto w rce rne powabne, etymologicz-
ne i jzykowe igraszki porwnawcze, a nie lada mia ucie-
ch, gdy ktry z nas da si na nie nabra. Obliczalimy
a do znuenia dugo sylab greckich, by nagle utraci
grunt pod nogami, gdy stawalimy wobec moliwoci, a
nawet koniecznoci skandowania akcentowanego zamiast
metrycznego, i tym podobnie. Kierownik od strony formal-
nej prowadzi owe zajcia wietnie i na wskro poprawnie,
cho w duchu, ktry nie cakiem by dla mnie miy, uka-
zywa nam bdne cieki i kusi do bdnych spekulacji,
w dobrej wprawdzie intencji zapoznania nas z niebezpie-
czestwami, lecz po trosze te i po to, aby nas, gupich
chopcw, wymia i wanie najgorliwszym przyda do ich
zapau moliwie najwicej sceptycyzmu. Niemniej wanie
pod jego przewodem i w czasie jednego z tych jego zawi-
ych, a zwodzcych dowiadcze, podczas gdy usiowalimy
lkliwie i po omacku naszkicowa jaki, choby w poowie
przydatny, problem ludyczny, nagle i w jednej chwili poj-
em sens i wielko naszej gry i wstrznity zostaem do
gbi. Dokonywalimy wwczas sekcji pewnego historycz-
nego problemu jzykowego, z bliska niejako przypatrujc
si szczytowemu momentowi i okresowi wietnoci danego
jzyka, przebywajc wraz z nim w kilka minut drog, na
116
ktrej przejcie on sam kilku potrzebowa stuleci, mn za
potnie wstrzsno owo zjawisko przemijania: jak oto
przed oczami naszymi rozkwita tak skomplikowany, stary,
czcigodny, w cigu wielu pokole powoli konstruowany
organizm, a kwiat w zawiera ju w sobie zalek rozka-
du, cay w rozwanie rozczonkowany gmach zaczyna za-
pada si, wynaturza, chwiejnie zmierza ku zagadzie
a jednoczenie dreszczem i radosnym przeraeniem przej-
a mnie myl, i rozkad i mier owego jzyka jednak nie
wiody ku nicoci, e jego modo, rozkwit i upadek za-
chowane s w naszej pamici, w naszej wiedzy o nim i je-
go dziejach, oraz e yje on nadal w znakach i wzorach
naukowych, jak rwnie w tajemnych formuach gry szkla-
nych paciorkw, i w kadej chwili znw moe zosta zre-
konstruowany. Zrozumiaem nagle, i w jzyku, a przynaj-
mniej w duchu gry szklanych paciorkw ma istotnie wszyst-
koogarniajce znaczenie, e kady symbol i kada kombi-
nacja symboli wiod nie tu czy gdzie indziej, nie ku po-
szczeglnym przykadom, eksperymentom i dowodom, lecz
ku centrum, ku tajemnicy i najtajniejszej gbi wiata, ku
prawiedzy. Kade przejcie od dur do moll w jakiej so-
nacie, kade przeksztacenie si jakiego mitu czy kultu,
kade klasyczne sformuowanie artystyczne, rozwaane w
prawdziwie medytatywny sposb jest, jak pojem w olnie-
niu owej chwili, nie czym innym, jeno bezporedni drog
do wntrza tajemnicy wiata, gdzie w nieustannych nawro-
tach wdechu i wydechu, pomidzy niebem i ziemi, pomi-
dzy Yin i Yang wiekuicie dokonuje si wito. Uczestni-
czyem wprawdzie wwczas ju parokrotnie jako suchacz
w kilku dobrze skonstruowanych i dobrze te przeprowa-
dzonych grach szklanych paciorkw, a dane byo mi zazna
przy tym niejednego wielkiego uniesienia i niejednej
uszczliwiajcej myli, lecz dotychczas zawsze skonny by-
em jednak do powtpiewania w warto i rang samej
> gry. W kocu przecie kade dobrze rozwizane zadanie
matematyczne moe da intelektowi zadowolenie, wszelka
, dobra muzyka moe, przy suchaniu, a bardziej jeszcze przy
graniu jej, podnosi dusz i niezmiernie j rozszerza, a

117
u szelka nabona medytacja moe uspokoi serce i nastroi
je na jeden ton z wszechwiatem; lecz wanie dlatego
tak brzmiay moje wtpliwoci gra szklanych paciorkw
jest moe jedynie formalnym kunsztem, umiejtnoci do-
wcipn, przemyln kombinatoryk, a wwczas lepiej by
byo nie uprawia jej, lecz zaj si czyst matematyk
i dobr muzyk. Ale teraz po raz pierwszy sam usyszaem
wewntrzny gos owej gry, dotar do mnie i przemkn
mnie jej sens, i od tej chwili wierz, i nasza krlewska
gra jest doprawdy jak lingua sacra, jak mow uwi-
con i bosk. Przypomnisz to sobie, poniewa sam ww-
czas zauwaye, e dokonaa si we mnie jaka przemia-
na, e jaki zew do mnie doszed. Mog porwna go jedy-
nie z owym niezapomnianym wezwaniem, ktre niegdy
przeksztacio i podnioso moje serce i ycie, gdy jako mo-
dy chopiec egzaminowany byem przez magistra musicae
i powoany do Kastalii. Zauwaye to, wyczuem to ww-
czas doskonale, chocia nie powiedziae o tym ani sowa;
i dzi wicej ju o tym nie mwmy. Ale mam jeszcze do
ciebie prob, a chcc ci j wytumaczy, musz powiedzie
ci co, czego nikt prcz ciebie nie wie i wiedzie nie powi-
nien, mianowicie, i obecne moje arcyrne studia nie wy-
nikaj z kaprysu, lecz przeciwnie, oparte s na pewnym,
wyranie okrelonym planie. Przypominasz sobie zapewne,
przynajmniej w najoglniejszych zarysach, owo wiczenie
w grze szklanych paciorkw, ktre jako uczniowie trzecie-
go kursu konstruowalimy z pomoc nauczyciela i w trak-
cie ktrego posyszaem w gos i przeyem powoanie moje
na lusora. Ot owa wiczebna gra, ktra rozpoczynaa si
rytmiczn analiz tematu do fugi i w ktrej rodku
znajdowaa si rzekoma sentencja Kung-tsy, caa ta gra,
od pocztku do koca jest obecnie przedmiotem moich stu-
diw, to znaczy, e przedzieram si roboczo przez kad jej
czr tumacz j z jzyka ludycznego z powrotem na j-
zyk pierwotny, na matematyk, ornamentyk, chiski, grecki
itd. Chc przynajmniej ten jeden jedyny raz w yciu
fachowo przestudiowa ca tre jednej gry szklanych pa-
ciorkw i zrekonstruowa j; z pierwsz czci ju si upo-

118
raem, a zuyem na to dwa lata. Oczywicie kosztowa
mnie to bdzie jeszcze par lat. Ale skoro mamy przecie w
Kastalii t nasz synn swobod studiw, chc wykorzy-
sta j w ten wanie sposb. Zastrzeenie przeciwko temu
znam. Wikszo naszych nauczycieli orzekaby: my w ci-
gu paru stuleci wynalelimy i rozbudowali gr szklanych
paciorkw jako uniwersalny jzyk i metod wyraania
wszelkich intelektualnych i artystycznych wartoci i poj
oraz sprowadzenia ich do wsplnego mianownika. A ty oto
przychodzisz i masz zamiar sprawdza, czy to prawda! Po-
wicisz na to cae swoje ycie i bdziesz tego aowa. No,
c. caego ycia na to nie powic, a mam nadziej, e
i aowa nie bd. A teraz moja proba: poniewa pracu-
jesz obecnie w archiwum gry, ja za z pewnych specjal-
nych powodw pragnbym przez duszy jeszcze czas uni-
ka Waldzell, chciabym, eby od czasu do czasu odpowie-
dzia mi na kilka pyta, czyli przekazywa mi kadorazo-
wo, w nie skrconej postaci, oficjalne klucze i znaki dla
najrniejszych tematw z archiwum. Licz na ciebie, a li-
cz te na to, e z kolei zwrcisz si rwnie do mnie, gdy
tylko bd mg ci w zamian wywiadczy jakkolwiek
przysug".
Moe na tym miejscu wanie warto przytoczy take
inny fragment z listw Knechta, odnoszcy si do gry szkla-
nych paciorkw, mimo i list w do mistrza muzyki na-
pisany zosta co najmniej w rok czy nawet dwa lata p-
niej.
Wydaje mi si pisa Knecht do swego opiekuna e
mona by wcale dobrym graczem szklanych paciorkw,
nawet wirtuozem, ba, nawet cakiem sprawnym magistrem
ludi, nie przeczuwajc nawet waciwej tajemnicy tej gry
i jej ostatecznego sensu. A chyba i tak zdarzy si moe,
i wanie czowiek przeczuwajcy i wiedzcy, gdy stanie
si specjalist w grze szklanych paciorkw albo jej kierow-
nikiem, niebezpieczniejszy bdzie dla niej od innych. We-
wntrzna bowiem strona, ezoteryka tej gry, zmierza, jak
wszelka ezoteryka, ku jednoci i caoci, w gbiny, gdzie
jeno wiekuiste tchnienie same sob dostatecznie w wie-

119
kuistym introitus i exitus wada. Ten za, kto w samym
sobie przeyby do koca sens owej gry, nie byby ju wa-
ciwie lusorem, nie przestawaby ju z wielorakoci, nie
byby ju zdolny do radoci z wynalazkw, konstrukcji
i kombinacji, poznaby bowiem cakiem inn rozkosz i ra-
do. A poniewa wydaje mi si, i bliski jestem sensu gry
szklanych paciorkw, lepiej bdzie dla mnie i dla innych,
jeli nie uczyni gry moim zawodem, lecz przerzuc si ra-
czej na muzyk".
Mistrz muzyki, bardzo na og oszczdny w pisaniu li-
stw, by najwidoczniej zaniepokojony t wypowiedzi i od-
wzajemni si yczliwym ostrzeeniem:
Dobrze, e sam nie wymagasz od mistrza gry, by by
ezoterykiem w twym rozumieniu tego sowa, mam bo-
wiem nadziej, e powiedziae to bez ironii. Mistrz gry lub
"nauczyciel, ktry przede wszystkim troszczyby si o to, czy
doprawdy znalaz si dostatecznie blisko ^najbardziej we-
wntrznego sensu, byby bardzo zym nauczycielem. Ja
na przykad, szczerze mwic, nigdy w yciu nie powie-
dziaem moim uczniom ani sowa o sensie muzyki, bo jeli
takowy istnieje, to obejdzie si beze mnie. Pilnie natomiast
zawsze zwaaem na to, eby uczniowie moi jak najdokadniej
liczyli swe semki i szesnastki. Czymkolwiek -tedy
bdziesz: nauczycielem, uczonym lub muzykiem, odczuwaj
dla sensu szacunek, lecz nie sd, e mona go nauczy.
Historiozofowie, pragnc nauczy sensu, zepsuli niegdy
poow dziejw wiata, zapocztkowali epok felietonu i stali
si wspwinni wielkiego przelewu krwi. Gdybym mia nawet
wprowadza uczniw w Homera albo w tragikw greckich,
take nie usiowabym sugerowa im, e poezja jest
wyrazem boskoci, lecz starabym si udostpni im ow
poezj przez dokadne poznanie jej rodkw jzykowych i
metrycznych. Rzecz nauczyciela i uczonego jest badanie
rodkw oraz pielgnowanie tradycji i utrzymywanie w
czystoci metod, a nie pobudzanie i przyspieszanie owych
niewyraalnych ju przey, zastrzeonych dla wybracw
cho czsto ponosz oni klsk i s ofiarami".

120
Korespondencja Knechta z owych lat, ktra bya albo w
ogle skpa, albo czciowo zagina, nie zawiera ju p-
niej wzmianek o grze szklanych paciorkw, ani o ezote-
rycznym" jej pojmowaniu; najwiksza i najlepiej zachowa-
na cz owej korespondencji, wymiana listw z Ferromon-
tem, dotyczy niemal wycznie zagadnie muzycznych i ana-
lizy muzycznego stylu.
Tak wic w owym osobliwym zygzaku, utworzonym przez
tok studiw Knechta a stanowicym jedynie dokadn ko-
pi i wieloletni prac nad jednym, jedynym schematem
gry, widzimy realizujcy si stopniowo, a dobitnie okrelo-
ny sens i zamiar. Aby przyswoi sobie tre tego jedynego
schematu, ktry niegdy, jeszcze jako uczniowie, skompo-
nowali w celach wiczebnych w cigu paru dni i ktry od-
czyta mona byo w jzyku gry szklanych paciorkw w
cigu kwadransa, pracowa Knecht cae lata, przesiadywa
w salach wykadowych i bibliotekach, studiowa Frober-
gera i Aleksandra Scarlattiego, fugi i budow sonaty, po-
wtarza matematyk, uczy si chiskiego, przerobi system
figur dwikowych i teori Feustela o odniesieniach skali
barw do tonacji muzycznych. Zadajemy sobie pytanie, cze-
mu wybra t mudn, upart, a przede wszystkim samot-
n drog, skoro ostatecznym jego celem (poza granicami
Kastalii okrelono by to jako wybr zawodu) bya niewt-
pliwie gra szklanych paciorkw. Gdyby jako hospitant, nie-
obowizujco na razie, wstpi do jednego z instytutw
Vicus Lusorum, osiedla graczy szklanych paciorkw w
Waldzell, uatwiono by mu wszelkie studia specjalistyczne
dotyczce gry, kadej chwili udzielano by mu rad i infor-
macji odnonie do poszczeglnych zagadnie, a ponadto
mgby studiowa w gronie kolegw wspzawodniczcych
z nim, zamiast mczy si samotnie, czujc si zapewne cz-
sto jak na dobrowolnym wygnaniu. No, c, poszed swoj
drog. Przypuszczamy, e unika Waldzell nie tylko dla-
tego, e chcia moliwie dokadnie zatrze w sobie samym
i w innych wspomnienie roli, jak odegra tam niegdy ja-
ko ucze, ale rwnie i dlatego, aby nie wpa w spoecz-
noci graczy szklanych paciorkw jeszcze raz w podobn

121
rol. Czu bowiem chyba w sobie od tamtych czasw co w
rodzaju przeznaczenia, predestynacji do reprezentowania
i przewodzenia, czyni tedy, co tylko mg, eby przechyt-
rzy w przeladujcy go los. Wyczuwa ju z gry ciar
odpowiedzialnoci, czu j ju teraz wobec swoich kolegw
z Waldzell, ktrzy si nim zachwycali, a ktrych unika, a
zwaszcza czu j wobec Tegulariusa, o ktrym instynktow-
nie wiedzia, i gotw za nim w ogie skoczy. Szuka tedy
ukrycia i kontemplacji, podczas gdy los chcia go pchn
na widok publiczny, do przodu. Tak mniej wicej wyobra-
amy sobie jego wczesne samopoczucie. Lecz by jeszcze
jeden wany powd czy impuls, odstraszajcy go od ogl-
nie przyjtego toku studiw na wyszych uczelniach gry
szklanych paciorkw i czynicy ze outsidera, by to mia-
nowicie nieprzeparty pd do bada, ktrego podoem byy
jego dawne wtpliwoci co do gry szklanych paciorkw.
Oczywicie, dowiadczy ju i pozna smak tego, i gr t
rozgrywa mona w najwyszym i witym zrozumieniu,
lecz widzia rwnie, i wikszo graczy i uczniw, a na-
wet cz kierownikw i na.uczycieli, nie byli to bynajmniej
gracze w owym szczytowym i witym znaczeniu, a w j-
zyku ludycznym dostrzegali nie lingua sacra, lecz co w
rodzaju dowcipnej stenografii lub interesujcego kunsztu
i uprawiali j jak intelektualny sport albo ambicjonalne
wspzawodnictwo. Owszem, jak wiadczy jego list do mi-
strza muzyki, przeczuwa ju take, i nie zawsze poszuki-
wanie ostatecznego sensu okrela jako gry, e gra wyma-
ga rwnie ezoteryki, e jest ona rwnie nauk, technik
oraz instytucj spoeczn. Sowem, istniay tu wtpliwoci
i sprzecznoci, gra bya zagadnieniem yciowym, staa si
na razie wielk, zasadnicz spraw jego ycia, on za by-
najmniej nie pragn, aby yczliwi duszpasterze uatwiali
mu t jego walk lub bagatelizowali j przyjaznym a od-
wracajcym uwag nauczycielskim umiechem.
Mg, oczywicie, spord dziesitkw tysicy ju roze-
granych i miliona moliwych gier wybra dowolnie kad
za podstaw swoich studiw. Wiedzia o tym, lecz za punkt
wyjcia obra w przypadkowy, przez niego samego i jego

122
kolegw na szkolnym kursie wykombinowany plan. Bya
to gra, przy ktrej po raz pierwszy poj sens wszystkich
gier szklanych paciorkw i dowiadczy powoania na lu-
sora. W latach owych towarzyszy mu schemat owej gry,
zanotowany w powszechnie przyjtej stenografii. W tych
okreleniach, kluczach, sygnaturach i abrewiaturach jzy-
Tsa ludycznego utrwalony by tu wzr matematyki astro-
nomicznej, wdzie zasada konstrukcji dawnej sonaty, to
znw sentencja Kungfutsy, i tak dalej. Czytelnik, nie zna-
jcy moe gry szklanych paciorkw, powinien wyobrazi
sobie w schemat ludyczny na podobiestwo na przykad
schematu partii szachw, z tym tylko zastrzeeniem, i zna-
czenie figur, moliwoci ich wzajemnych stosunkw i wza-
jemnego na siebie oddziaywania zostay tu pomylane w
sposb wieloraki, a kadej figurze, kadej konstelacji, ka-
demu szachowemu posuniciu przypisa naleaoby praw-
dziw, symbolicznie okrelon przez to wanie posunicie,
przez t konfiguracj tre. Ot studenckie lata Knechta
powicone byy nie tylko najdokadniejszemu poznawaniu
treci, zasad, dzie i systemw zawartych w planie gry
i przemierzaniu wstecz w tym czasie drogi, wiodcej przez
rne kultury, nauki, jzyki, sztuki stulecia; w nie mniej-
szej mierze postawi on sobie zadanie, nie znane adnemu
z jego nauczycieli: najdokadniejszego zweryfikowania na
tych obiektach systemw oraz moliwoci wyrazu kunsztu
gry szklanych paciorkw.
Rezultat przekazujemy ju naprzd: tu i wdzie znalaz
Knecht jak luk, jaki niedobr, w sumie jednak nasza gra
szklanych paciorkw musiaa si osta wobec wytrwaych
jego bada, inaczej bowiem chyba by do niej w kocu nie
powrci.
Gdybymy pisali tu studium z dziedziny historii kultury,
niejedno miejsce i niejedna scena z okresu lat studenckich
Knechta okazayby si z pewnoci godne opisania. Przed-
kada on, jeli tylko byo to moliwe, takie miejscowoci,
gdzie mg pracowa sam albo z nader nieliczn garstk
wsppracownikw, a do niektrych tych miejsc zachowa
pene wdzicznoci przywizanie. Czsto przebywa w Mon-

123
teport, niekiedy jako go mistrza muzyki, niekiedy jako
uczestnik jakiego seminarium z historii muzyki. Dwukrot-
nie odnajdujemy go w Hirsland, siedzibie kierownictwa za-
konu, jako uczestnika wielkiego wiczenia", dwunastu dni
postw i medytacji. Ze szczegln radoci, a nawet czu-
oci opowiada pniej swoim najbliszym o Gaju Bambu-
sowym, uroczej pustelni, miejscu jego studiw nad I Ging.
Zazna tam. nie tylko decydujcych objawie i przey, lecz
take, wiedziony cudownym jakim przeczuciem czy opatrz-
noci, znalaz jedyn w swoim rodzaju okolic i niezwyke-
go czowieka, mianowicie tak zwanego Starszego Brata,
twrc i mieszkaca chiskiej pustelni, Gaju Bambusowego.
I wydaje si nam wskazane opisa nieco bardziej szczeg-
owo w najosobliwszy epizod z czasw jego studiw.
Knecht rozpocz nauk jzyka chiskiego i studiowanie
klasykw chiskich w synnym instytucie wschodnioazja-
tyckim, od caych ju pokole przyczonym do szkolnego
osiedla filologii staroytnej Sanct Urban. Czyni tam szyb-
kie postpy w czytaniu i pisaniu, zaprzyjani si te z kilku
pracujcymi tam Chiczykami i nauczy na pami kilku
pieni Szi Kinga, gdy w drugim roku swojego pobytu j
coraz bardziej intensywnie interesowa si I Ging, Ksig
Przemian. Chiczycy, na jego nalegania, udzielili mu wpraw-
dzie rnych informacji, lecz w istot sprawy nie wprowa-
dzili, nauczyciela tego przedmiotu w instytucie nie byo,
a gdy Knecht nieustannie ponawia prob, by wystarano
mu si o nauczyciela, ktry by gruntownie zaj si i nim,
I Gingiem, opowiedziano mu o Starszym Bracie i jego pustel-
ni. Knecht spostrzeg ju od pewnego czasu, e wskutek
swych zainteresowa Ksig Przemian zmierza ku dziedzi-
nie, o ktrej w instytucie niewiele chciano wiedzie, sta si
tedy w dociekaniach swoich ostroniej szy, a gdy stara si
o dalsze informacje na temat legendarnego Starszego Brata,
nie ukrywano przed nim, i pustelnik w cieszy si wpraw-
dzie niejakim szacunkiem, a nawet saw, lecz uwaany jest
raczej za dziwaka ni za uczonego. Poczu, e tutaj sam
musi sobie pomc, doprowadzi pewn prac seminaryjn,

124
ktr wanie zacz, jak najszybciej do koca i poegna
si. Pieszo ruszy ku okolicom, w ktrych tajemniczy w
czowiek zaoy niegdy swj Gaj Bambusowy: moe m-
drzec i mistrz, a moe gupiec. Dowiedzia si o nim mniej
wicej tylko tyle: Czowiek ten by przed okoo dwudzie-
stu piciu laty najbardziej obiecujcym studentem wydziau
sinologii, zdawa si urodzony i powoany do tych studiw,
przeciga najlepszych nauczycieli, czy to rodowitych Chi-
czykw, czy ludzi z Zachodu, w technice pisania pdzelkiem
i w odcyfrowywaniu starych pism, zwraca jednak nieco
nadmiernie na siebie uwag wskutek gorliwoci, z jak ze-
wntrznie nawet usiowa zrobi z siebie Chiczyka. Tak
wic na przykad uparcie zwraca si do wszystkich prze-
oonych, od kierownika seminarium a do mistrzw, nie
wymieniajc ich tytuu i uywajc przepisowego wy", lecz
sowami: mj starszy bracie", ktre to okrelenie, jako
szydercze przezwisko, przylgno w kocu do niego samego
Szczegln troskliwoci otacza gr przepowiedni I Ging,
ktr uprawia po mistrzowsku z pomoc tradycyjnej wiz-
ki odyg krwawnika. Ulubion jego ksig, po starych ko-
mentarzach do Ksigi Przepowiedni, bya Czuang Tsy. Naj-
widoczniej ju wwczas wyczu si dawa duch sinologicz-
nego wydziau instytutu, racjonalistyczny i raczej przeciw-
ny mistycyzmowi, za cile konfucjaski uchodzi pragncy,
taki, jakim go pozna i Knecht, Starszy Brat bowiem pew-
nego dnia opuci w instytut, ktry zreszt gotw by go
zatrzyma jako nauczyciela-specjalist, i zaopatrzony w p-
dzelki, miseczk tuszu oraz dwie czy trzy ksiki, wyruszy
na wdrwk. Dotar na poudnie kraju, goci raz tu, raz
wdzie u braci zakonnych, znalaz miejsce odpowiednie na
pustelni, wskutek uparcie skadanych poda i ustnych
prb uzyska zarwno od wadz wieckich, jak i od zakonu
prawo zalesienia owego miejsca i y tam odtd jako osad-
nik w urzdzonej na starochisk mod idylli, niekiedy wy-
miewany jako dziwak, niekiedy czczony jako co w rodzaju
witego, w zgodzie ze sob i wiatem, spdzajc swe dni
na medytacji i przepisywaniu starych zwojw, jeli nie

125
absorboway go akurat prace w Gaju Bambusowym, chro-
nicym przed pnocnym wiatrem may, starannie zaoony,
chiski ogrdek.
Tam wic powdrowa Jzef Knecht, czsto odpoczywajc
i zachwycajc si krajobrazem, ktry ukaza mu si po prze-
kroczeniu grskich przeczy od poudnia, bkitny, wonny,
ze sonecznymi tarasami winnic, brunatnymi murkami pe-
nymi jaszczurek, dostojnymi zagajnikami kasztanowymi,
jdrna mieszanka okolic poudniowych i wysokogrskich.
Gdy dotar do Gaju Bambusowego, byo pne popoudnie;
wszed i w przedziwnym ogrodzie ujrza ze zdumieniem
chisk altan; z drewnianej rury tryskaa rdlana woda
i spywajc wirowym oyskiem napeniaa pobliski zbior-
nik, w ktrego szczelinach rozrastay si przerne ziela,
a w cichej, przejrzystej wodzie pywao kilka zotych karpi.
Spokojnie, delikatnie koysay si pirka bambusu na
smukych, silnych odygach, muraw poprzeryway kamien-
ne pyty, na ktrych mona byo odczyta napisy w stylu
klasycznym. Wty czowiek, odziany w szarote ptno,
w okularach na niebieskich, wyczekujcych oczach podnis
si znad grzdki kwiatw, nad ktr by przykucn i wolno
szed naprzeciw gociowi; bez niechci, ale z ow cokolwiek
niezrczn niemiaoci, jaka cechuje niekiedy odludkw
i samotnikw, zwrci na Knechta pytajce spojrzenie i cze-
ka, co ma on do powiedzenia. Jzef nie bez skrpowania
wypowiedzia chiskie sowa, jakie przygotowa sobie na
powitanie:
Mody ucze pozwala sobie zoy uszanowanie Star
szemu Bratu.
Witam naleycie wyedukowanego gocia odpar
Starszy Brat zawsze chtnie widz modego koleg, przy
bywajcego na czark herbaty i mi, krtk rozmow, a
nocne posanie, jeli go pragnie, take si dla niego znaj
dzie.
Knecht zoy ukon koato i podzikowa, zosta zaprowa-
dzony do domku i poczstowany herbat; potem pokazano
mu ogrd, kamienie z napisami, sadzawk, zote rybki, po-
dano nawet ich wiek. A do wieczerzy siedzieli obaj pod

126
rozwianymi bambusami, wymieniajc uprzejmoci, wersety
pieni i sentencje klasykw, podziwiajc kwiaty i napawa-
jc si ranym blaskiem przygasajcej na grskich szczy-
tach wieczornej zorzy. Potem wrcili do domu. Starszy Brat
przynis chleb i owoce, na malekim piecyku upiek dla
siebie i gocia po jednym doskonaym podpomyku, a gdy
zjedli, zapyta studenta o cel jego odwiedzin po niemiecku,
a ten po niemiecku te opowiedzia, jak tutaj si dosta i ja-
kie s jego zamiary: pozosta tu mianowicie tak dugo, jak
Starszy Brat pozwoli i zosta jego uczniem.
Jutro o tym pomwimy powiedzia pustelnik, przy
gotowujc posanie dla gocia.
Knecht usiad nazajutrz nad wod, obok zotych rybek,
spoglda w gb owego maego, chodnego wiata mroku
i wiate i uroczo igrajcych barw, gdzie w ciemnobkitnej
zieleni i atramentowej pomroce koysay si pozociste ciaa,
a od czasu do czasu, wanie gdy cay wiat wydawa si
zaczarowany i na zawsze pogrony we nie i zaklty w ma-
rzeniach sennych agodnym, mikkim, elastycznym a
przecie przeraajcym ruchem wyrzucay krysztaowe i zo-
te byskawice poprzez senn ciemno. Knecht patrzy w
gb, coraz bardziej w mylach zatopiony, raczej rozmarzony
ni kontemplujcy, i nie poczu, e Starszy Brat cichymi
krokami wyszed z domu, przystan i dugo obserwowa
swego pogronego w dumaniach gocia. A gdy Jzef otrz-
sajc si wreszcie z zadumy wsta, tamtego ju nie byo,
cho niebawem gos jego z wntrza domu poprosi na her-
bat. Wymienili krtkie pozdrowienie, pili herbat, siedzieli
i syszeli dwiczcy w porannej ciszy melodi wiecznoci
cienki, rdlany strumyczek. Potem pustelnik wsta, j
krzta si po nieregularnie zbudowanej izbie, chwilami,
przymruajc oczy, oglda si na Knechta i nagle zapyta:
Czy gotw wzu buty swoje i odej std znowu?
Knecht zawaha si, a potem odpowiedzia:
Gotw jestem, jeli tak by musi.
A gdyby zdarzy si miao, e przez czas krtki po
zostaniesz tutaj, czy gotw by posuszny i zachowywa
si tak cicho jak zota rybka?

127
Student znowu przytakn.
Dobrze rzek Starszy Brat. Teraz uo paeczki
i zapytam wyroczni.
I podczas gdy Knecht siedzia, przypatrujc si z rwnie
wielkim szacunkiem, jak ciekawoci, cichutko jak zota
rybka", tamten przynis drewniany kubek, podobny raczej
do koczanu i wyj z niego gar paeczek; byy to odygi,
krwawnika; przeliczy je uwanie, cz wizki odoy z po-
wrotem do naczynia, jedn odyg odsun nar bok, pozo-
stae podzieli na dwie wizki jednakiej wielkoci, trzyma-'
jc jedn w lewej rce, a kocami czuych palcw prawej
rki wycigajc drobne, malutkie wizeczki z drugiej, prze-
liczy je, odoy na bok, a pozostao ju tylko kilka odyg,
ktre zacisn midzy dwoma palcami lewej rki. I gdy tak,
w rytualnym przeliczeniu, zredukowa jedn wizk do paru
zaledwie odyg, podj z drug wizk t sam procedur.
Odliczone odygi odkada, ponownie zabra si do obu wizek,
po kolei liczy, zaciska drobne resztki wizek pomidzy
dwoma palcami, wszystko to za czyniy owe palce z
oszczdnym, cichym popiechem i wygldao to jak jaka
tajemna, cisymi reguami obwarowana, tysickrotnie wi-
czona i do wirtuozerii doprowadzona gra zrcznoci. Gdy
zagra j ju tak wiele razy, pozostay trzy malutkie wizki,
z liczby odyg w nich odczyta jaki znak, ktry spiczastym
pdzelkiem wymalowa na maej kartce. I oto cay w
skomplikowany proces rozpocz si od nowa, paeczki po-
dzielone zostay na dwie rwne wizki, znowu zaczo si
liczenie, odkadanie paeczek, wciskanie ich pomidzy palce,
a w kocu znowu pozostay trzy malutkie wizki, ktrych
rezultatem by drugi znak. Tanecznie rozhutane odyki
uderzay o siebie z cichutkim, suchym klekotem, zmieniay
swe miejsca, tworzyy wizki, zostaway rozdzielone, przeli-
czone na nowo, paeczki poruszay si rytmicznie, z upiorn
pewnoci. Przy kocu kadej takiej procedury palec wypi-
sywa znak, w kocu za dodatnie i ujemne znaki stany
w szeciu linijkach jedne nad drugimi. odygi zostay po-
zbierane i troskliwie umieszczone z powrotem w pojemniku,
mag przykucn na ziemi na macie z sitowia, a przed sob
128
na kartce mia wypisany wynik poszukiwanej wyroczni;
ktremu przypatrywa si dugo, w milczeniu.
To znak Mong powiedzia wreszcie. Znak ten
nosi nazw gupota modziecza". Wyej gra, niej woda,
wyej Gen, niej Kan. U stp gry tryska rdo, symbol
modoci. A wyrocznia brzmi:
Gupota modziecza odnosi sukces.
Nie ja szukam modego gupca,
Mody gupiec szuka mnie.
Przy pierwszej wyroczni udziel wiadomoci.
Jeli zapyta kilkakro, bdzie to natrctwem.
Gdy bdzie natrtny, nie udziel wiadomoci.
Wytrwao sprzyja.
Knecht w uwadze i napiciu a oddech wstrzyma. W ci-
szy, jaka nastaa, westchn bezwiednie a gboko. Pyta nie
mia. Ale wydawao mu si, e zrozumia: mody gupiec
przyby, wolno mu byo pozosta. I jeszcze gdy trwa zaab-
sorbowany i oczarowany wspania, marionetkow gr pal-
cw i paeczek, ktrej przyglda si tak dugo, a ktra wy-
dawaa si tak przekonujca i rozumna, mimo i nie sposb
byo odgadn jej sensu, poj jej rezultat. Wyrocznia prze-
mwia i zadecydowaa na jego korzy.
Nie opisywalibymy tak szczegowo tego epizodu, gdyby
sam Knecht wielekro i z niejak przyjemnoci nie opo-
wiada go swym przyjacioom i uczniom. Teraz jednak po-
wracamy do naszej rzeczowej relacji. Knecht przez wiele
miesicy przebywa w Gaju Bambusowym i nauczy si
manipulowa odygami krwawnika w sposb niemal rwnie
doskonay, co jego nauczyciel. w za codziennie wiczy
z nim przez godzin liczenie paeczek, wprowadza go w
gramatyk i symbolik jzyka wyroczni, kaza mu wiczy
si w pisaniu i uczeniu si na pami szedziesiciu czte-
rech znakw, czyta mu wyjtki ze starych komentarzy,
a w szczeglnie dobre dni opowiada mu od czasu do czasu
jak histori z Czuang Tsy. Ponadto ucze wiczy si w
pielgnowaniu ogrdka, myciu pdzelkw, rozcieraniu tu-
szu, nauczy si te gotowa zup i herbat, zbiera chrust,
9 Gra szklanych paciorkw 129
zwaa na pogod i posugiwa si chiskim kalenda. lem.
Lecz nieczsto podejmowane przeze prby wczenia o ich
skpych rozmw rwnie gry szklanych paciorkw i muzy-
ki adnych absolutnie nie daway rezultatw, wydaway si
albo kierowane do przyguchego, albo te zbywane byy
pobaliwym umiechem bd kwitowane sentencj, jak na
przykad: z wielkiej chmury nie ma deszczu" lub szla-
chetny jest bez skazy". Gdy jednak Knecht kaza sobie przy-
sa z Monteport may klawikord i codziennie godzin na
nim gra, sprzeciwu nie usysza. Pewnego razu wyzna
Knecht swemu nauczycielowi, i pragnby doj do tego,
by mc wbudowa system I Ging w gr szklanych pacior-
kw. Starszy Brat rozemia si.
Nue! zawoa. Przekonasz si. Zasadzi na tym
wiecie adny bambusowy ogrdek, owszem, mona. Lecz
wydaje mi si wtpliwe, aby ogrodnikowi udao si wbu-
dowa wiat w swj bambusowy gaik.
Do o tym. Nadmiemy tylko jeszcze, i kilka lat piiej,
gdy Knecht by ju w Waldzell wielce cenion osob i za-
prosi Starszego Brata, aby obj tam stanowisko nauczycie-
la, ten nic na to nie odpowiedzia.
Jzef Knecht czsto okrela pniej owe miesice swojego
ycia w Gaju Bambusowym nie tylko jako okres szczegl-
nie szczliwy, lecz czsto take nazywa je pocztkiem
swego przebudzenia", w ogle zreszt od owych czasw cz-
ciej pojawia si w jego wypowiedziach obraz przebudzenia,
0 podobnym, cho bynajmniej nie jednakowym znaczeniu,
jak to, ktre czy uprzednio z obrazem powoania. Przy
puszcza naley, i kade przebudzenie" oznacza ma po
znanie samego siebie oraz miejsca, na ktrym znalaz si
w granicach adu kastalskiego i wszelkiego w ogle ludzkie
go adu, lecz wydaje si nam, e akcent coraz bardziej pcze-
suwa si tu na poznawanie siebie, w tym sensie, i Knecht
od pocztku przebudzenia" coraz bardziej zblia si do
przeczucia swej szczeglnej, wyjtkowej pozycji i przezna
czenia, podczas gdy pojcia i kategorie tradycyjnej, ogLnej
1 specjalnej, kastalskiej hierarchii staway si dla coraz
bardziej wzgldne.
130
Studia chiskie nie zostay bynajmniej zakoczone owyi
pobytem w Gaju Bambusowym, trway nadal, Knecht za
zabiega zwaszcza o poznanie starej chiskiej muzyki.
U wszystkich dawniejszych pisarzy chiskich natrafia na
pochwa muzyki jako jednego z prarde wszelkiego adu,
obyczajowoci, zdrowia i pikna, a tak szerokie i etyczne poj-
mowanie muzyki znane mu ju byo od dawna, dziki mi-
strzowi muzycznemu, stanowicemu wrcz jego uosobienie.
Nie rezygnujc z zasadniczego planu swoich studiw, ktry
znamy z owego listu do Fritza Tegulariusa, Knecht zama-
szycie i energicznie rwa naprzd wszdzie, gdzie tylko
zwietrzy co dla siebie wanego, czyli tam gdzie zdawao
mu si, droga przebudzenia", na ktr ju wkroczy, wie-
dzie dalej. Jeden z pozytywnych rezultatw okresu jego
nauki u Starszego Brata polega na tym, i przezwyciy
sw pochliwo wzgldem powrotu do Waldzell: co roku
bra tam obecnie udzia w jednym z wyszych jakich
kursw i sta si ju oto, sam waciwie nie wiedzc, jak do
tego doszo, osobistoci, traktowan w Vicus Lusorum
z uznaniem i zainteresowaniem; nalea do owych najbar-
dziej wewntrznych i najczulszych organw samego sedna
gry, do owej grupy anonimowych, wytrawnych graczy, w
rkach ktrych spoczywa w tamtym czasie los albo co naj-
mniej kierunek i moda gry. Owa grupa graczy, w ktrej
nie brak te byo urzdnikw zakadw gry, cho nie domi-
nowali oni bynajmniej, zajta bya gwnie w kilku ustron-
nych, cichych pomieszczeniach archiwum gry krytycznym
jej studiowaniem, walk o wcignicie do gry nowych te-
matycznych dziedzin lub o ich niedopuszczenie, formuo-
waniem sdw za albo przeciw niektrym, stale si zmie-
niajcym kierunkom i upodobaniom formalnym, technicz-
nym i elementom sportowym gry szklanych paciorkw;
kady z zadomowionych tam by wirtuozem gry, kady by
doskonale znany wszystkim pozostaym z talentw swych
i waciwoci, atmosfera bya tam podobna do atmosfery
jakiego ministerstwa lub klubu arystokratycznego, gdzie
spotykaj si i poznaj ludzie sprawujcy wadz i odpo-
wiedzialni za dzie jutrzejszy i pojutrzejszy. Panowa tu

131
przytumiony, wypolerowany ton. gdzie nie okazywano y-
wionych ambicji, gdzie uwaga i krytycyzm wyostrzone byy
a do przesady- Owa elita narybku z Vicus Lusorum uwa-
ana bya przez wielu Kastalczykw, a take przez niekt-
rych ludzi z zewntrz, z kraju, za sam kwiat kastalskiej tra-
dycji, za mietank ekskluzywnie arystokratycznego intelek-
tu, tote niejeden modzieniec, peen ambicji, przez cae lata
marzy o t ym, by ki edy do niej nalee. Al e dla innych
z kolei w wybrany krg pretendentw do wyszych god-
noci w grze szklanych paciorkw by czym znienawidzo-
nym i ^degenerowanym, klik zadzierajcych nosa niero-
bw, rozigronych intelektualnie geniuszy, pozbawionych po-
czucia ycia i rzeczywistoci, zarozumia, a w istocie paso-
ytnicz spoecznoci elegantw i karierowiczw, ktrych
jedynym zajciem i jedyn treci ycia bya zabawa, jaowe
9 egoistyczne uciechy umysu.
Knecht do obu tych pogldw odnosi si obojtnie; nic o
nie obchodzio, czy w plotkach studenckich wysawiany b-
dzie jako cudowne zjawisko, czy wykpiwany jako parwe-
niusz i karierowicz. Wane dla by y jedynie jego studia,
a wszystkie one teraz odnosiy si do samej gry. Ponadto
wane dla byo moe jedno jeszcze pytanie, czy miano-
wicie gra stanowi doprawdy najwysze osignicie Kasta-lii
i czy warto dla niej powici ycie. Albowiem wtpliwoci
jego bynajmniej jeszcze nie umilky wraz z wgryzaniem si
w coraz to gbiej ukryte tajemnice regu i moliwoci gry, z
zadomowieniem si w barwnych labiryntach archiwum i w
rozlegym a zawiym wiecie symboliki lu-dycznej;
dowiadczy ju w sobie, i wiara i zwtpienie zale od
siebie, e warunkuj si wzajemnie jak wdech i wydech, a
wraz z postpami we wszelkich dziedzinach mi-krokosmosu
gry wzmoga si te, oczywicie, jego zdolno
postrzegania i wraliwo na wszystko, co w grze byo
problematyczne. Idylla w Gaju Bambusowym moe na
krtko uspokoia go lub zmylia: przykad Starszego Brata
pokaza mu, i mimo wszystko istniay moliwoci wyjcia
z caej tej problematyki, mona si byo, na przykad jak
tamten, przemieni w Chiczyka, odizolowa za ogrodo-

132
v;ym ywopotem i y w zadowalajco pikny, wrcz do-
skonay sposb. Mona byo sta si take Pitagorejczykiern
albo mnichem, albo scholastykiem lecz by to wybieg, re-
zygnacja z powszechnoci, dostpna i dozwolona jedynie nie-
licznym, rezygnacja z dnia dzisiejszego i jutrzejszego na rzecz
doskonaoci, ale ju minionej, bya wysublimowanym rodza-
jem ucieczki i Knecht w por ju wyczu, e nie jego to
droga. Ale jaka bya jego droga? Wiedzia, e poza wielkLii
"l&lentem do muzyki i gry szklanych paciorkw istniej w
nim inne jeszcze siy, pewna niezaleno wewntrzna, znacz-
ne wyczucie wasnej wartoci, ktre wprawdzie nie zabrania-
o mu ani nie utrudniao suby, lecz domagao si od niego,
by suy jedynie najwyszemu ponu. I owa sia, niezaleno,
poczucie wasnej wartoci stanowiy nie tylko pewne cechy
jego portretu, skierowane byy nie tylko do wntrza, dziaay
take i na zewntrz. Jzef Knecht ju w latach szkolnych.
2waszcza"za w owym okresie swojej rywalizacji z Pliniem
Designori, przekonywa si niejednokrotnie, ii niektrzy ko-
ledzy, i ci w jednym z nim wieku, i przede wszystkim ci
modsi, nie tylko lubili go i zabiegali o jego przyja, lecz
przejawiali skonno do poddawania si jego wadzy, pyta-
nia go o rad, ulegania jego wpywowi, a dowiadczenia taki3
powtarzay si od owych czasw wielekro. Owe dowiad-
czenia miay pewn nader przyjemn i pochlebn stron:
syciy ambicj i umacniay pewno siebie. Ale miay te
stron cakiem inn, ponur i straszn, gdy ju sama skon-
no do spogldania z gry na tych spragnionych rady. kie-
iimku i przykadu kolegw, na ich sabo, brak poczucia
v,'asnej wartoci i godnoci, a take pojawiajca si niekiedy
tajemna rozkosz zrobienia z nich (przynajmniej w mylach)
powolnych niewolnikw, miaa w sobie co zakazanego
i brzydkiego. A ponadto podczas owych kontaktw z Pli-
niem przekona si, jak wielk odpowiedzialnoci, wysi-
kiem i obcieniem wewntrznym paci si za kade wietne
i reprezentacyjne stanowisko; wiedzia rwnie, jak ciko
byo niekiedy mistrzowi muzyki sprawowa sw funkcj.
Pikne to byo i pontne mie wadz nad ludmi i mono
byszczenia, lecz kryo to w sobie take demonizm i niebez-

333
pieczestwo; dzieje wiata skaday si przecie z nieprze-
rwanego szeregu wadcw, wodzw, dziaaczy i dowdcw,
ktrzy nie liczc niesychanie rzadkich wyjtkw
wszyscy piknie zaczynali, a le koczyli, ktrzy wszyscy,
rzekomo przynajmniej, w imi dobra dyli do wadzy, aby
pniej, optani i oszoomieni ow wadz, ukocha j dla
niej samej. Chodzio tedy o to, aby t dan mu od natury
si uwici i uczyni zbawienn przez to, e odda si j
w sub hierarchii; byo to dla oczywiste od samego po-
cztku. Ale gdzie byo miejsce, na ktrym siy jego najle-
piej mogy suy i owocowa? Zdolno przycigania in-
nych, zwaszcza modszych, i wywierania na nich wikszego
lub mniejszego wpywu, cenna byaby dla oficera lub poli-
tyka, ale tu, w Kastalii, nie byo dla niej miejsca, tutaj tego
rodzaju zdolnoci przydatne byy waciwie tylko dla nau-
czyciela i wychowawcy, a wanie do takich zaj czu
Knecht w sobie niewiele ochoty. Gdyby wszystko pj
mcgo jedynie wedug jego wasnej woli, przedkadaby
ycie niezalenego uczonego nad wszelkie inne chyba e
zostaby graczem szklanych paciorkw. I tak oto stan znw
przed dawnym, drczcym pytaniem: czy gra ta bya do-
prawdy najwyszym osigniciem, krlow ducha? Czy mi-
mo wszystko nie bya w kocu tylko gr? Czy istotnie warta
bya cakowitego oddania i doywotniej suby? Synna owa
gra rozpocza si niegdy, przed wielu pokoleniami, jako
rodzaj namiastki sztuki, obecnie za, przynajmniej dla wielu,
stopniowo stawa si zaczynaa czym w rodzaju religii,
okazj do skupienia si, duchowego uniesienia i pobonoci
dla wysoko uksztatowanych umysw. Widzimy, i toczy si
oto w Knechcie stary spr etyki i estetyki. A nigdy w peni
nie wypowiedziane, cho nigdy te cakiem nie milknce
pytanie byo tym samym, ktre tak mrocznie i gronie
wyaniao si niekiedy z uczniowskich jego wierszy w
Waldzell, dotyczyo za nie tylko gry szklanych paciorkw,
dotyczyo w ogle Kastalii.
Wanie w okresie, gdy sprawy te drczyy go niezmier-
nie i gdy we snach przeywa czsto dysputy w Designorim,
przydarzyo mu si pewnego razu, gdy przechodzi przez
134
jeden z obszernych dziedzicw miasteczka graczy w Wald-
zell, e kto za nim gosem, ktry nie od razu rozpozna,
a ktry jednak wydawa mu si znajomy, dononie zawo-
a jego imi. Gdy si odwrci, ujrza wysokiego modzieca
z brdk, szybko ku niemu biegncego. By t o Plinio, a
Jzef w przypywie wspomnie i czuoci serdecznie go
powita. Umwili si na wieczr. Plinio, ktry dawno ju
ukoczy studia na wieckich wyszych uczelniach i by ju
urzdnikiem, przyjecha jako go na krtki urlop na jeden
z kursw gry paciorkw szklanych, podobny do tego, ktry
ju przed paru laty by ukoczy. Lecz wieczorne spotkanie
obu przyjaci wprawio niebawem w kopot. Plinio by
tutaj hospitantem, tolerowanym dyletantem z zewntrz, kt-
ry wprawdzie z wielkim zapaem uczestniczy w swym kur-
sie, ale by to kurs dla obcych i amatorw, dystans by tedy
zbyt wielki: siedzia bowiem naprzeciw specjalisty i wta-
jemniczonego, ktry ogldnoci swoj i uprzejmym podzie-
laniem zainteresowa przyjaciela dla gry szklanych pacior-
kw musia mu na dodatek da odczu, i nie jest on tutaj
koleg, jeno dzieckiem szukajcym rozrywki na peryfe-
riach pewnej nauki, ktrej tamten zgbi najwiksze tajni-
ki. Knecht usiowa odwrci rozmow od gry, proszc Pli-
nia, by opowi edz ia mu o swym ur z dzi e, swojej pra cy
i swym yciu na zewntrz. W tej dziedzinie Jzef z kolei
by zapnionym w rozwoju dzieckiem, zadajcym naiwne
pytania i ogldnie pouczanym przez tamtego. Plinio by
prawnikiem, dy do zdobycia wpyww politycznych, mia
wanie zamiar zarczy si z crk przywdcy pewnej par-
tii, przemawia jzykiem, ktry Jzef rozumia zaledwie
poowicznie, wiele czsto powracajcych tu wyrae brzmiao
dla pusto, a przynajmniej nie miao dla niego adnego zna-
czenia. Lecz mimo wszystko mona si byo zorientowa,
i Flinio tam, w swoim wiecie, co znaczy, naleycie jest
z nim obeznany i ma ambitne cele. Ale owe dwa wiaty,
ktre niegdy, dziesi lat temu, w osobach obu modziecw
zetkny si i baday wzajemnie z ciekawoci, a nie bez
sympatii, teraz by y ju wyranie od siebie oddzielone, nie

135
do pogodzenia, obce. Przyzna wprawdzie naleao, i w
wiatowiec i polityk zachowa pewne przywizanie do Ka-
stalii i ju po raz drugi powica urlop na gr szklanych
paciorkw; lecz w kocu, myla Jzef, niewielka by bya
rnica, gdyby on, Knecht, znalaz si pewnego dnia w urz-
dowym okrgu Plinia i jako zaciekawiony go pozwoli so-
bie pokaza par posiedze sdowych, kilka fabryk lub
dobroczynnych instytucji. Rozczarowani byli obaj. Knecht
stwierdzi, e dawny przyjaciel sta si bardziej prostacki
i powierzchowny, Dasignori natomiast uzna swego byego
koleg za zarozumialca, pogronego w ekskluzywnym udu-
chowieniu i ezoteryce, wyda mu si on intelektualist ?b-
solutnym", zachwyconym wycznie sob i swoim sportem.
Obaj jednak wykazali sporo dobrej woli, a Designori po-
trafi niejedno opowiedzie o swoich studiach i egzaminach.
0 podrach do Anglii i na poudnie, o zebraniach politycz
nych, o parlamencie. Raz powiedzia rwnie co, co za
brzmiao jak groba lub ostrzeenie, rzek bowiem:
Zobaczysz, niebawem nastan niespokojne czasy, moe
1 wojna, a wcale nie wykluczone, e caa wasza kastalska
egzystencja znw bdzie powanie zakwestionowana.
Jzef nie potraktowa tych sw zbyt powanie, zapyta
tylko:
A ty, Plinio? Bdziesz za, czy te przeciw Kastalii?
Ach odpar z wymuszonym umiechem Plinio.
Mnie chyba nikt o zdanie pyta nie bdzie. A poza tym,
oczywicie, jestem za niezakconym, dalszym istnie; sm
Kastalii, inaczej bym tu przecie nie przyby. Ale minio
wszystko, cho materialne wasze wymagania s tak skrom
ne, Kastalia kosztuje kraj nasz corocznie spor sum.
Tak zamia si Jzef. Suma ta, jak mi powie
dziano, wynosi mniej wicej jedn dziesit tego, co kraj
nasz w wojowniczym stuleciu wydawa rocznie na bro
i amunicj.
Spotkali si jeszcze kilkakrotnie, a im bardziej przyblia
si koniec kursu Plinia, tym usilniej przecigali si w uprzej-
mociach. Obaj jednak odczuli ulg, gdy miny owe dwa
czy trzy tygodnie i Plinio wyjecha.

136
Mistrzem gry szklanych paciorkw by podwczas Tomasz
von der Trave, czowiek sawny, znajcy wiele krajw i oby-
ty w wiecie, pojednawczy i niezwykle uprzejmy wobec ka-
dego, kto si do zblia, lecz w zagadnieniach gry odzna-
czajcy si najczujniejsz, ascetyczn surowoci, pracowity
niezmiernie, czego nawet nie przeczuwali ci, ktrzy znali
go jedynie od strony reprezentacyjnej, widujc go na przy-
kad tylko w uroczystych szatach jako kierownika wielkich
gier albo podczas przyj na cze zagranicznych delegacji.
Zarzucano mu, e jest chodnym, wrcz zimnym czowie-
kiem intelektu, zaledwie uprzejmie odnoszcym si do za-
gadnie artystycznych, a wrd modych, entuzjastycznych
wielbicieli gry szklanych paciorkw syszao si o nim nie-
kiedy raczej ujemne opinie bdne opinie, gdy cho me
by entuzjast i podczas wielkich, publicznych gier usio-
v;a w miar monoci nie tyka doniosych a podniecaj-
cych tematw, jego wietnie skonstruowane formalnie nie-
przecignione gry ujawniay przecie znawcom intymn zna-
jomo ukrytych problemw wiata ludycznego.
Magister ludi poleci pewnego dnia zaprosi do siebie J-
zefa Knechta, przyj go w swoim mieszkaniu, w stroju do-
mowym, i zapyta, czy byoby dla moliwe i przyjemne
odwiedza go w cigu nastpnych dni na p godziny, za-
wsze o tej samej porze dnia. Knecht nigdy jeszcza nie by
u niego sam i ze zdziwieniem przyj w rozkaz. Na dzi-
siaj mistrz podsun mu obszerne pismo, propozycj, ktr
otrzyma od pewnego organisty, jedn z owych niezliczonych
propozycji, ktrych badanie naley do prac naiwyszego
urzdu gier. S to przewanie proby o przyjcie nowego
materiau do archiwum: Kto na przykad opracowa nader
dokadnie histori madrygau, a w rozwoju stylistycznym do-
strzeg pewn krzyw, ktr odnotowa muzycznie i mate-
matycznie, aby mona j byo wczy do jzykowych za-
sobw gry; inny przebada rytmiczne waciwoci aciny Ju-
Jiusza Cezara i odkry w niej niezwykle uderzajce zbie-
noci z rezultatem znanych docieka, dotyczcych interwa-
w w bizantyjskim piewie kocielnym; albo znowu jaki
marzyciel wynalaz now kaba dla pisma nutowego w

137
pitnastym stuleciu; nie wspominajc ju nawet o gwatow-
nych listach pomylonych eksperymentatorw, ktrzy na
przykad z porwnania horoskopw Goethego i Spinozy po-
trafili wyciga najbardziej zdumiewajce wnioski, a czsto-
kro doczali bardzo nieraz adnie i przejrzycie wygl-
dajce, wielobarwne rysunki geometryczne. Knecht gorli-
wie zaj si dzisiejszym podaniem, sam ju niejednokrot-
nie myla o podobnych propozycjach, chocia ich nie prze-
sya; kady przecie aktywny gracz szklanych paciorkw
marzy o nieustannym rozszerzaniu dziedzin gry, iby w
kocu cay wiat objy, a raczej dokonuje owych rozszerze
we wasnej wyobrani, jak rwnie w prywatnych swych
wiczeniach gry szklanych paciorkw, pragnc, aby te spo-
rd nich, ktre wydaj mu si udatne, mogy z prywatnych
przeksztaci si w oficjalne. Waciwie ostateczna finezja
gry prywatnej u wysoko wyksztaconych graczy na tym bo-
wiem szczeglnie polega, i panuj oni tak dalece nad wy-
raajcymi, nazywajcymi i ksztat nadajcymi siami lu-
dycznych regu, e mog do dowolnej gry o obiektywnych
i historycznych wartociach wcza rwnie wyobraenia
jednorazowe na wskro indywidualne. Pewien ceniony bo-
tanik wyrazi to kiedy w zabawny sposb, mwic:
W grze szklanych paciorkw moliwe musi by wszystko,
nawet to, e na przykad pojedyncza rolina zacznie z pa-
nem Linneuszem rozmawia po acinie".
Knecht pomaga tedy magistrowi w analizowaniu nade-
sanego schematu; p godziny mino szybko, nazajutrz
zgosi si punktualnie i przychodzi tak co dzie przez dwa
tygodnie, by sam na sam pracowa przez p godziny z ma-
gistrem ludi. Ju w pierwszych dniach uderzyo go, i ma-
gister kaza mu starannie, krytycznie i a do koca opra-
cowywa nawet zupenie bezwartociowe podania, ktrych
bezuyteczno wida byo na pierwszy rzut oka; dziwio
go, e mistrz ma na to czas, i stopniowo zacz pojmowa, i
nie chodzi tutaj ani o oddawanie przysug mistrzowi, ani
c ujmowanie mu nieco roboty, lecz e prace te, cho same
przez si konieczne, miay jednak przede wszystkim dawa
xnu okazj do jak najstaranniejszego, najuprzejmiejszego

133
pizeegzatninowania jego samego, modego adepta. Stao si
wic co podobnego jak niegdy, gdy jeszcze by chopcem,
pr?y pojawieniu si mistrza muzyki: pozna to nagle rw-
nie po zachowaniu si swoich kolegw, stali si bardziej
oniemieleni, wikszy zachowywali wzgldem niego dystans,
niekiedy okazywali mu szacunek z przymieszk ironii; przy-
gotowywao si co i Jzef to czu, ale byo to mniej uszcz-
liwiajce ni wwczas.
Pc ostatnim posiedzeniu mistrz gry szklanych paciorkw
powiedzia swym nieco wysokim, uprzejmym gosem, sw
nader dokadnie akcentowan mow i bez cienia emfazy:
Wystarczy, jutro ju nie potrzebujesz przychodzi,
sprawa nasza zostaa na razie zakoczona, cho co prawda
niebawem znowu bd ci musia potrudzi. Bardzo ci dzi-
kuj za wspprac, bya dla mnie cenna. A poza tym s-
dz, i_powiniene teraz zoy podanie o przyjcie do za-
konu ; nie napotkasz trudnoci, powiadomiem ju zwierz-
chno zakonn. I, wstajc, dorzuci jeszcze: Przy
okazji jeszcze swko, prawdopodobnie i ty take, jak wik-
szo dobrych graczy szklanych paciorkw za modu, ska-
niasz si niekiedy ku temu, by wykorzystywa nasz gr ja-
ko rodzaj instrumentu do filozofowania. Same moje sowa
ci z tego nie wylecz, lecz powiem mimo to: Filozofowa
powinno si jedynie przy pomocy waciwych, czyli filozo-
ficznych rodkw. A nasza gra nie jest ani filozofi, ani re-
ligi, jest osobn dyscyplin i charakterem swym najbar-
dziej jest spokrewniona ze sztuk, jest sztuk sui generis.
Przestrzegajc tego mona wiksze poczyni postpy ni
wwczas, kiedy si to pojmie dopiero po stu porakach. Fi-
lozof Kant mao ju dzisiaj znany, cho tga to bya go-
wa powiedzia o teologicznym filozofowaniu, i jest ono
,,cz?rnoksisk latarni uroje". A naszej gry szklanych
paciorkw przemienia nam w co podobnego nie wolno.
Jzef by zaskoczony, a hamujc swe podniecenie nieomal
mimo uszu puci t ostatni przestrog. Byskawicznie prze-
nikna go myl: sowa te oznaczaj kres jego wolnoci, za-
koczenie okresu studiw, przyjcie do zakonu i ryche ju
zaszeregowanie go do hierarchii. Podzikowa z gbokim

139
ukonem i co prdzej uda si do zakonnej-kancelarii w Wad-
zell, gdzie w istocie znalaz ju swe nazwisko wpisane na
list kandydatw. Jak wszyscy studenci jego szczebla, zna
Knecht ju do dokadnie reguy zakonu i przypomnia so-
bie przepis, i kady z jego czonkw sprawujcy jaki
urzd wyszej rangi upowaniony jest do dokonywania
przyj. Wyrazi tedy prob, aby ceremonii tej dokona
rng mistrz muzyki, otrzyma legitymacj i krtki urlop
i nazajutrz pojecha do opiekuna swego i przyjaciela do
Monteport. Zasta czcigodnego starca cokolwiek cierpicego,
lecz przywitany zosta z radoci.
Zjawiasz s; jak na zawoanie powiedzia starzec
Niebawem nie miabym ju prawa przyjcia ci jako mo-
Cego brata do zakonu. Mam bowiem zamiar zoy mj
urzd i zaakceptowano ju moje zwolnienie.
Sama ceremonia bya prosta. Nastpnego dnia mistrz mu-
zyki, jak tego wymagay statuty, poprosi dwch braci za-3-
onnych na wiadkw, Knecht za otrzyma ju uprzednio
jedno zdanie z regu zakonnych jako temat do wiczenia
w medytacji. Byo to zdanie nastpujce: Jeli wysoki
urzd powoa ci na jakie stanowisko, wiedz: wszelkie
wstpowanie po urzdowych szczeblach nie jest krokiem ku
wolnoci, lecz ku zwizaniu. Im wiksza urzdowa wadza,
tym zwizanie gbsze. Im silniejsza osobowo, tym bar-
dziej potpiana samowola". Pniej zebrano si w celi mu-
zycznej magistra, tej samej, gdzie Knecht zazna niegdy
pierwszego wprowadzenia w kunszt medytacji; mistrz pole-
ci inicjantowi zagra na cze owej chwili jedno z prelu-
diw choraowych Bacha, po czym jeden ze wiadkw od-
czyta skrcon wersj zakonnej reguy, a mistrz muzyki
Esm zada rytualne pytanie i odebra luby od swego mo-
dego prz3'jaciela. Ofiarowa mu ponadto jeszcze ca go-
dzin, siedzieli w ogrodzie i mistrz udziela mu przyjaznych
wskazwek, w jaki sposb powinien przyswoi sobie regu
zakonu i y wedug niej.
To piknie powiedzia i w chwili, gdy ja odcho
dz, ty wkraczasz w ow luk, tak. jak gdybym mia syna.
ktry w przyszoci zamiast mnie spenia bdzie powin-

140
no. A gdy ujrza, e twarz Jzefa posmutniaa, doda:
Nc. nie trap si, ja te si nie trapi. Bardzo jestem zmczo-
ny i ciesz si na wolny czas, ktrym zamierzam si rozko-
SZDWP, a ty rwnie, mam nadziej, bdziesz mg czsto
bra udzia w tej rozkoszy. A przy nastpnym naszym spo-
tkaniu mw mi ju ty". Dopki byem na stanowisku, nis
mogem ci tego zaproponowa.
I odprawi go z owym ujmujcym za serce umiechem,
ktry Jzef zna ju oto od dwudziestu lat.
Knecht szybko powrci do Waldzell, otrzyma stamtd
bowiem tylko trzy dni urlopu. Ledwo wrci, zawoano go
do magistra ludi, ktry powita go z koleeskim oywie-
niem i zoy mu gratulacje z racji przyjcia do zakonu.
Abymy stali si ju w peni kolegami i towarzyszami
pracy mwi dalej brak mi ju tylko zaszeregowania
ci na okrelone miejsce w naszej strukturze.
Jzef jtroch si przestraszy. Oto mia wic utraci swoj
wolno.
Ach rzek niemiao mam nadziej, e przydani
si na jakim skromnym miejscu. Lecz wyznam wam otwar
cie, i spodziewaem si, e przez czas pewien bd ml
jeszcze swobodnie studiowa.
Magister mocno spojrza mu w oczy ze swym mdrym,
nieco ironicznym umiechem:
Czas pewien, powiadasz, ale ile to czasu?
Knecht zamia si, zmieszany:
Doprawdy, nie wiem.
Tak sobie te mylaem! potwierdzi mistrz. M-
wisz jeszcze studenckim jzykiem i mylisz studenckimi po-
jciami, Jzefie Knechcie, co, owszem, jest w porzdku, lecz
ju bardzo niedugo w porzdku nie bdzie, gdy potrzebu-
jemy ciebie. Wiesz, e i pniej, a nawet na najwyszych sta-
nowiskach naszego urzdu otrzymywa moesz urlopy na
studia, jeli tylko zdoasz przekona urzd o wartoci owych
studiw; mj poprzednik i nauczyciel na przykad dosta
jeszcze jako magister ludi i stary ju czowiek cay rok urlo-
pu na archiwalne swoje studia w Londynie. Prosi o to
i przyznano mu go. Ale urlop ten otrzyma nie na pewien

141
czas", tylko na okrelon liczb miesicy, tygodni i dni.
I z tym bdziesz si musia na przyszo liczy. A teraz
mam dla ciebie propozycj: potrzebujemy odpowiedzi'nego
a nie znanego jeszcze poza naszym krgiem czowieka do
pewnej specjalnej misji.
Chodzio o zlecenie nastpujce: klasztor benedyktynw
Mariafels, jedna z najstarszych instytucji naukowych w kra-
ju, utrzymujcy z Kastali przyjazne stosunki i od dziesit-
kw lat oddany grze szklanych paciorkw, prosi o przeka-
zanie mu na pewien czas modego nauczyciela w celu wpro-
wadzenia w gr oraz pokierowania kilku ju zaawansowa-
nymi graczami w klasztorze, a wybr magistra pad tu na
Jzefa Knechta. Dlatego Tomasz von der Trave tak wndi-
wie go egzaminowa i dlatego przyspieszy jego pr?yjcie
do zakonu.
DWA ZAKONY

od pewnymi wzgldami ycie Knechta uoyo si znowu


podobnie, jak niegdy w jego szkce aciskie] po wizycie
mistrza muzycznego. O tym, e powoanie do Ma-riafels jest
szczeglnym wyrnieniem i znacznym krokiem naprzd na
szczeblach hierarchicznej drabiny, Jzef bynajmniej nie
myla; mg to jednak, okiem mimo wszystko ju znacznie
czujniejszym ni wwczas, odczyta wyranie z zachowania i
postpowania swoich kolegw. Jeli od pewnego czasu nalea
pord elity graczy szklanych paciorkw do najcilejszego jej
krgu, zosta obecnie, dziki temu niezwykemu zleceniu,
wyrniony ze wszystkich jako kto, na kogo zwierzchno
zwrcia oczy i ktrym ma zamiar si posuy. Wczorajsi
koledzy i wspzawodnicy nie zaczli go wprawdzie unika,
nie stali si te niemili, gdy nie pozwalay na to nader
wytworne obyczaje panujce w tym arcyarystokratycznym
krgu, lecz powsta pewien dystans: wczorajszy kolega mg
sta si pojutrze przeoonym, a na tego rodzaju stopniowanie
i rnicowanie wzajemnych stosunkw odpowiada w krg
najsubtelniejszymi drgniciami i nadawa im wyraz.
Wyjtek stanowi Fritz Tegularius, ktrego obok Ferro-
montego nazwa moemy chyba najwierniejszym przyjacie-
lem w yciu Jzefa Knechta. w z racji swoich talentw do

143
najwyszych celw przeznaczony, ale z braku zdrowia, rw-
nowagi i wiary w siebie mocno upoledzony czowiek by
w tym samym wieku co Knecht, a wic w okresie przyjcia
Jzefa do zakonu mia okoo trzydziestu czterech lat; spo-
tka on go po raz pierwszy mniej wicej przed dziesiciu laty
na jakim kursie gry szklanych paciorkw, a Knecht wyczu
wwczas, jak bardzo lgn do niego w cichy, nieco me-
lancholijny chopak. Swym wyostrzonym, cho nie uwia-
domionym wwczas jeszcze wyczuciem ludzi, ktre ju wte-
dy go cechowao, pochwyci Jzef take istot i rodzaj owej
mioci: bya to przyja, gotowa do bezwarunkowego od-
dania i podporzdkowania si, przepojona nieomal religij-
nym uwielbieniem, lecz przymiona wewntrzn subtelno-
ci, poczuciem wewntrznego tragizmu i utrzymywana w
ryzach. Knecht, przewraliwiony wtedy jeszcze i wstrzni-
ty epok Designoriego, a nawet nauczony nieufnoci, z kon-
sekwentn surowoci trzyma owego Tegulariusa na dys-
tans, chocia sam take czu pocig do tego interesujcego,
niezwykego kolegi. Za charakterystyk niechaj nam po-
suy kartka z tajnych, urzdowych notatek Knechta, ktre
wiele lat pniej prowadzi na wyczny uytek najwyszej
instancji. Czytamy tam:
Tegularius. Osobicie zaprzyjaniony z referentem. Ucze
wielokrotnie wyrniany w Keuperheim, dobry filolog kla-
syczny, o duych zainteresowaniach filozoficznych, pracowa
nad Leibnizem, Bolzanem, pniej Platonem. Najzdolniejszy
i najwietniejszy gracz szklanych paciorkw, jakiego znam.
Byby predestynowany na magistra ludi, gdyby w zwizku
z wtym zdrowiem charakter jego nie czyni go do funkcji
tej absolutnie niezdatnym. T. nigdy nie wolno doj do ja-
kiego kierowniczego, reprezentatywnego lub organizacyjne-
go stanowiska, byoby to nieszczciem dla niego i dla urz-
du. Niedomogi jego przejawiaj si fizycznie w stanach de-
presji, okresach bezsennoci i w blach nerwowych, psy-
chicznie okresowo w melancholii, gwatownej potrzebie sa-
motnoci, lku przed obowizkami i odpowiedzialnoci,
przypuszczalnie rwnie w mylach o samobjstwie. Tak
ciko upoledzony, czowiek ten utrzymuje si medytacj
144
i wielk dyscyplin wewntrzn dzielnie w ryzach, do tego
stopnia, i wikszo ludzi z jego otoczenia nie ma nawet
pojcia, jak powanie cierpi, zauwaajc jedynie ogromn
jego niemiao i zamknicie w sobie. T. nie nadaje si te-
dy, niestety, do kierowania wyszymi urzdami, lecz w Vi-
cus Lusorum jest to mimo to klejnot i skarb, absolut-
nie niezastpiony. Technik gry naszej opanowa tak, jak
wielki muzyk swj instrument, na lepo utrafia w najsub-
telniejsze odcienie, a jako nauczyciel take jest godzien uwa-
gi. Na wyszych i najwyszych kursach powtrkowych
dla niszych bowiem szkoda mi go nie mgbym si ju
chyba bez niego obej; w jedyny w swoim rodzaju spo-
sb analizuje prbne gry modzikw, nigdy ich jednak nie
zniechcajc, umie wytropi wszelkie ich chwyty, bezbd-
nie wynajduje i demaskuje wszystko, co naladowane lub
co stanowi jedynie dekoracj, a nawet w dobrze pomyla-
nej, lecz niepewnej jeszcze i nadmiernie kompozycj ska-
onej grze odnajduje rda bdw i ujawnia je, niczym do-
skonae, anatomiczne preparaty. Owo bezstronne i ostre
spojrzenie przy analizowaniu i korygowaniu zapewnia mu
przede wszystkim szacunek uczniw i kolegw, gotowych
poza tym mocno w niego wtpi, wskutek jego niepewnego
i nierwnego, wstydliwie niemiaego sposobu bycia. To, co
powiedziaem o genialnoci T. jako gracza szklanych pacior-
kw, ktrego gra nie ma sobie rwnych, pragnbym zilu-
strowa przykadem. W pierwszym okresie mojej z nim
przyjani, gdy obaj niewiele ju znajdowalimy na kursach
okazji do nauczenia si czegokolwiek w dziedzinie techniki,
pozwoli mi on pewnego razu, w przypywie szczeglnego
zaufania, zajrze do kilku gier, ktre podwczas skompono-
wa. Na pierwszy rzut oka stwierdziem w nich wietn in-
wencj, a take jak nowo i oryginalno stylu, popro-
siem wic o te zanotowane ju schematy do dalszych stu-
diw i znalazem w owych kompozycjach ludycznych, praw-
dziwych poematach, co tak zdumiewajcego i jedynego w
swoim rodzaju, i wydaje mi si, e nie wolno mi tego tu-
taj przemilcze. Gry te byy maymi dramatami o niemal
wycznie monologowej strukturze, a odzwierciedlay tyle
10 Gra szklanych paciorkw -[45
zagroone, co i genialne ycie ich autora, niczym doskonay
autoportret. Nie tylko toczyy si dialektyczne koncerty
i spory pomidzy rnymi tematami i grupami tematw, na
ktrych opieraa si gra i ktrych sekwencje i przeciwsta-
wienia byy niezmiernie byskotliwe, lecz take doprowadzo-
no syntez i harmonizacj przeciwstawnych gosw do osta-
tecznoci nie w pospolity, klasyczny sposb, ale harmoniza-
cja ta doznawaa szeregu zaama, zatrzymywaa si za ka-
yai rajeni, jakby znuona i zrozpaczona, przed rozwiza-
niem i gina w dwikach, penych pyta i wtpliwoci.
Gry owe uzyskay wskutek tego nie tylko przejmujc chro-
matyk, na jak, o ile mi wiadomo, nikt dotd si nie odwa-
y, lecz staway si rwnie wyrazem tragicznego zwtpie-
nia i rezygnacji, symbolicznym stwierdzeniem problema-
tycznoci wszelkiego intelektualnego wysiku. A przy tym
w uduchowieniu swoim, jak rwnie techniczno-ludycznej
kaligrafii i doskonaoci, byy one tak niebywale pikne, e
mona byo nad nimi zapaka. Kada z tych gier dya na
wskro szczerze i powanie do rozwizania i w kocu z tak
szlachetnym wyrzeczeniem z rozwizania tego rezygnowaa,
i przypominao to doskona elegi o metrwaoci wszel-
kiego pikna i problematycznoci, zawsze przecie ukrytej
we wszystkich szczytnych, duchowych celach. Item Tegula-
rius, jeli przeyje mnie lub czas sprawowania przeze mnie
urzdu, godzien jest polecenia jako skarb niezmiernie deli-
katny, cenny, lecz zagroony. Powinien korzysta z jak naj-
wikszej swobody, a rady jego naley sucha we wszyst-
kich wanych zagadnieniach gry. Nigdy jednak nie trzeba
powierza uczniw jego wycznej opiece".
Osobliwy w czowiek sta si z biegiem lat prawdziwym
przyjacielem Knechta. By on Jzefowi, w ktrym prcz in-
telektu podziwia take co w rodzaju wadczej natury,
wzruszajco oddany i wiele wiadomoci, jakie mamy
o Knechcie, przez niego zostao przekazanych. W najci-
lejszym krgu graczy szklanych paciorkw by on moe je-
dynym, ktry nie zazdroci swemu przyjacielowi powierzo-
nego mu zadania, jedynym za na pewno, dla ktrego od-

146
woanie Knechta na czas nieokrelony byo gbokim, nie-
znonym niemal blem i strat.
Sam Jzef natomiast, gdy tylko przezwyciy niejakie
przeraenie z racji tak nagej utraty swej umiowanej swo-
body, odczuwa nowy w stan radonie, czu ochot do po-
dry, ochot do pracy i ciekawo obcego wiata, w ktry
go wysano. Modemu braciszkowi zakonnemu nie dano
zreszt od razu wyjecha do Mariafels; najpierw wsadzono
go na trzy tygodnie do policji". Tak nazywano wrd stu-
dentw w niewielki wydzia w aparacie instytucji pedago-
gicznej, ktry nazwa by mona jej departamentem poli-
tycznym lub jej ministerstwem spraw zagranicznych, gdyby
nie byy to zbyt gromkie nazwy dla maej rzeczy. Nauczono
go tam wytycznych, przeznaczonych dla braci zakonnych, i
sposobu ich zachowania si na zewntrz, w wiecie, a pan
Dubois, przeoony owego urzdu, niemal codziennie oso-
bicie powica mu ca godzin. Sumiennemu temu czo-
wiekowi wydawao si bowiem ryzykowne wysyanie na tak
zewntrzn placwk kogo jeszcze niedowiadczonego i
cakowicie nie znajcego wiata; nie ukrywa te bynaj-
mniej, i potpia decyzj mistrza gry szklanych paciorkw,
i zdwaja swe wysiki, by z yczliw troskliwoci uwiado-
mi modego zakonnego brata o zagraajcych mu w wiecie
niebezpieczestwach i wskaza mu rodki skutecznego ich
zwalczania. A ta rzetelna, icie ojcowska troskliwo przeo-
onego spotkaa si z dobr wol modego czowieka, goto-
wego do przyjcia poucze, w sposb tak szczliwy, i J-
zef Knecht podczas owych godzin wprowadzania go w reguy
obcowania ze wiatem doprawdy przypad do serca swemu
nauczycielowi, ktry w kocu uspokojony i z penym
zaufaniem mg zwolni go do penienia jego misji. Usio-
wa nawet, raczej z yczliwoci ni z racji politycznych,
przekaza mu take osobicie co w rodzaju zadania. Pan
Dubois, ju jako jeden z nielicznych politykw" Kastalii,
nalea do owej bardzo niewielkiej grupki urzdnikw, kt-
rych studia i myli powicone byy przewanie zagadnie-
niom pastwowoprawnym i gospodarczym ycia Kastalii,
jej stosunkom ze wiatem zewntrznym i jej od niego za-

147
lenoci. Przewaajca wikszo Kastalczykw, urzdnicy
tak samo jak uczeni i studiujcy, ya w swej pedagogicz-
nej prowincji i w swym zakonie jak w ustabilizowanym,
wiekuistym i na wskro oczywistym wiecie, o ktrym wie-
dzieli wprawdzie, i nie istnia zawsze, e kiedy powsta,
miano wicie w czasach najwikszej ndzy, powoli i wrd
zaciekych walk pod koniec wojowniczej epoki, zarwno
wskutek ascetycznego i heroicznego opamitania si i wy-
siku intelektualistw, jak i dziki gbokiej potrzebie adu,
norm, rozsdku, prawa i umiaru wyczerpanych, wykrwa-
wionych i wyniszczonych narodw. Wiedzieli o tym, znali
te funkcj wszelkich na wiecie zakonw i prowincji":
wstrzymywanie si od rzdzenia i konkurencji, a zapewnie-
nie w zamian staoci i trwaoci duchowych fundamentw
wszelkich praw i miar. Lecz tego, i w porzdek rzeczy
sam przez si bynajmniej nie jest zrozumiay, e zakada on
uprzednie istnienie pewnej harmonii pomidzy duchem
i wiatem, ktrej zakcenie w kadej chwili jest moliwe,
e dzieje wiata, najoglniej rozpatrywane, bynajmniej nie
d ku temu, czego pragn naley, co rozumne i pikne,
ani te tego nie popieraj, co najwyej od czasu do czasu
tolerujc jedynie to wszystko jako wyjtek, tego nie wie-
dzieli, a tajemna problematyka ich kastalskiej egzystencji
bya w istocie nie znana niemal wszystkim Kastalczykom,
a pozostawiana wanie staraniom owych nielicznych, poli-
tycznych umysw, z ktrych jednym by przeoony Du-
bois. Od niego to. od Dubois, zdobywszy jego zaufanie, do-
wiedzia si Knecht wstpnie o politycznych podstawach
Kastalii, co pocztkowo wydao mu si raczej nieinteresu-
jce i odstrczajce, podobnie jak wikszoci jego zakonnych
braci, pniej jednak obudzio w jego pamici ow uwag
Designoriego o moliwociach zagroenia Kastalii, wraz z ni
cay w pozornie od dawna ju zapomniany i przezwycio-
ny gorzki posmak modzieczych jego dysput z Pliniem, po
czym stao si to dla nagle niesychanie wane, jako pe-
wien stopie na drodze jego ku przebudzeniu.
Dubois pod koniec ostatniego ich spotkania powiedzia
mu:

148
Wydaje mi si, e teraz mog ci ju pozwoli wyru-
szy. Bdziesz cile przestrzega zlecenia, jakie da ci czci-
godny magister ludi, a nie mniej cile take zasad post-
powania, jakie my tutaj ci przekazalimy. Mio mi byo po-
mc ci; przekonasz si, e owe trzy tygodnie, ktre ci tu
przetrzymalimy, nie byy zmarnowane. A gdyby kiedy-
kolwiek mia ochot da mi dowd twego zadowolenia
z mych informacji i z naszej znajomoci, wska ci ku nie-
mu drog. Pojedziesz do klasztoru benedyktynw, a jeli
pobcdziesz tam przez czas pewien i pozyskasz zaufanie pa-
trw, usyszysz take zapewne w gronie tych czcigodnych
mw oraz ich goci rozmowy polityczne i odczujesz ich
polityczne nastroje. Gdyby przy okazji zechcia o tym mnie
powiadomi, bybym ci wdziczny. Zrozum mnie naleycie:
nie powiniene uwaa si bynajmnnej za co w rodzaju
szpiega^ani naduywa okazanego ci przez patrw zaufania.
Nie powiniene przekazywa mi jakiejkolwiek informacji,
na ktr nie pozwoli ci sumienie. Ale rcz ci za to, e owe
ewentualne informacje przyjmiemy do wiadomoci i wy-
korzystamy jedynie w interesie naszego zakonu i Kastalii.
Nie jestemy prawdziwymi politykami i adnej nie mamy
wadzy, lecz take uzalenieni jestemy od wiata, ktry po-
trzebuje nas lub toleruje. I w pewnych okolicznociach po-
yteczna moe by dla nas wiadomo, kiedy jaki m stanu
odwiedza jaki klasztor albo kiedy papie uwaany jest za
chorego, albo pojawiaj si nowi kandydaci na licie
przyszych kardynaw. Nie jestemy zdani na twoje infor-
macje, mamy rozmaite rda, ale jeszcze jedno mae r-
deko wicej nie zawadzi. Id teraz, nie musisz ju dzisiaj
odpowiedzie tak" ani nie" na t moj propozycj. I nic
sobie nie postanawiaj, prcz dobrego spenienia urzdowej
swojej misji przede wszystkim i przyniesienia nam zaszczytu
u owych duchownych. ycz ci dobrej drogi.
W Ksidze Przemian, ktr Knecht, przed rozpoczciem
swojej podry i przeprowadziwszy ca ceremoni z ody-
gami krwawnika, o rad zapyta, natrafi na znak Li, ozna-
czajcy wdrowca", wraz z wyroczni: Powodzenie przez
149
mao. Dla wdrowca wytrwao zbawienna". Na drugiej
pozycji znalaz szstk i odczyta w Ksidze wykadni:
Wdrowiec przybywa do gospody.
Dobytek swj ma przy sobie. Csiga
wytrwao modego sugi.
Poegnanie byo pogodne, jedynie ostatnia rozmowa z Te-
gulariusem bya dla nich obu cik prb wytrzymaoci.
Fritz zada sobie gwat, trwajc, jak zamroony, w narzu-
conym sobie chodzie; wraz z przyjacielem odchodzio od nie-
go najlepsze, co posiada. Natura Knechta nie pozwalaa
mu na tak namitne, a zwaszcza tak wyczne przywiza-
nie do jednego tylko przyjaciela, od biedy mg oby si
i bez przyjaci, potrafi te bez zahamowa zwrci pro-
mie swojej sympatii ku nowym obiektom i ludziom. Po-
egnanie to nie byo dla niepowetowan strat, ale zna
ju podwczas na tyle swego przyjaciela, by wiedzie, jak
wielkim wstrzsem i prb byo to rozstanie dla niego i by
si o niego martwi. Czsto ju zastanawia si nad zagad-
nieniem przyjani, pewnego razu rozmawia te na ten te-
mat z mistrzem muzyki i do pewnego stopnia nauczy si
ju rwnie krytycznie a obiektywnie patrze na wasne
przeycia i uczucia. Uwiadomi sobie przy tym, e fascyno-
way go nie tylko, a przynajmniej nie wycznie, wielkie
zdolnoci tamtego, budzc w nim co w rodzaju namit-
noci, lecz wanie poczenie owych zdolnoci z tak ci-
kim upoledzeniem, tak wielk uomnoci, oraz e jedno-
stronno i wyczno tej mioci ma nie tylko wdzik i po-
wab, lecz rwnie niebezpieczn stron: mianowicie kryje
w sobie pokus okazywania niekiedy swej wadzy tamtemu,
sabszemu, cho mocniej kochajcemu. A do ostatniej chwili
narzuci sobie w owej przyjani wielk rezerw i zdyscypli-
nowanie. A w yciu Knechta tamten, mimo i tak mu by mi-
y, nie uzyskaby gbszego znaczenia, gdyby zayo z nim
z tym delikatnym zafascynowanym silniejszym i pewniej-
szym siebie przyjacielem nie pouczya go o wasnej atrakcyj-
noci i o wadzy, jaka dana mu bya nad niektrymi ludmi.
Nauczy si wyczuwa, i ta wadza przycigania wpywa-

150
nia na innych w zasadniczy sposb naley do talentu nauczy-
ciela i wychowawcy oraz e kryje ona niebezpieczestwa,
a nakada odpowiedzialno. Tegularius by przecie tylko
jednym z wielu, Knecht bowiem naraony by na wiele
przymilnych spojrze. Jednoczenie za coraz wyraniej
i bardziej wiadomie odczuwa w cigu ostatniego roku nie-
sychanie napit atmosfer, w jakiej y w wiosce ludycz-
nej. Nalea tam do oficjalnie nie istniejcego, lecz nader
ostro odgraniczonego krgu czy te stanu, do najcilejsze-
go, wybranego grona kandydatw i repetentw gry szkla-
nych paciorkw, grona, z ktrego przycigano wprawdzie te-
go czy owego do prac pomocniczych u magistra, u archi-
wariusza czy przy kursach gry, lecz z ktrego nikt nie zo-
stawa rozkazem przeniesiony w sfer niszych albo red-
nich urzdnikw czy nauczycieli; ludzie ci stanowili bowiem
rezerw dla obsady stanowisk kierowniczych. Znano si tu
nawzajem, doskonale, a nazbyt dokadnie, nie istniay tu
iu Drawie pomyki co do talentw, charakterw i osigni.
I wanie dlatego, e tutaj, wrd owych repetentw studiw
ludycznych i aspirantw do wyszych godnoci, kady by
osobowoci siln, nieprzecitn i godn uwagi, kady z racji
osigni swoich, wiedzy i wiadectw w pierwszym sta
rzdzie, wanie dlatego owe cechy i zabarwienia charakte-
rw, predestynujce danego pretendenta na przywdc
i czowieka sukcesu, odgryway szczeglnie wielk, uy/a.iie
obserwowan rol. Troch mniej lub wicej ambicji, do-
brych manier, wzrostu lub prezencji, odrobina wicej lub
mniej uroku, wpywu na modszych lub na zwierzchno,
uprzejmoci miaa tu niezmierne znaczenie i moga zade-
cydowa przy wspzawodnictwie. I tak jak na przykad
Frltz Tegularius by jedynie tolerowany w tym krgu, na-
lea do niego jako go tylko, niejako na jego peryferiach,
poniewa najwyraniej nie posiada daru wadania, Knecht
by w najbardziej wewntrznej jego warstwie. Modzie
lgna do niego i uwielbiaa go z racji jego wieoci i na
wskro jeszcze modzieczego wdziku, pozornie dajcego
przystp namitnociom, nieprzekupnego, cho rwnie
dziecinnie nieodpowiedzialnego, a wic czego w rodzaju nie-

151
winnoci. Przeoeni natomiast cenili raczej drug stron tej
niewinnoci: jego niemal cakowity brak ambicji i marze
0 karierze.
W ostatnich czasach uwiadomi sobie Knecht owe wpy-
wy swojej osobowoci: najpierw te, ktre sigay w d,
a dopiero stopniowo, na samym kocu, take i te, ktre si-
gay -wzwy, a gdy si za siebie obejrza, ju ze stanowiska
czowieka, ktry si ockn, widzia, e obie owe linie prze-
biegaj przez cae jego ycie i ksztatuj je, sigaj a ku
epoce, w ktrej by chopcem: zapobiegliwa przyja, jak
ofiarowywali mu rwienicy i modsi, oraz yczliwa uwago,
z jak traktowao go wiciu przeoonych. Istniay te wy-
jtki, jak choby rektor Zbinden, ale w zamian take i ta-
kie wyrnienia, jak opieka mistrza muzyki, ostatnio za
rwnie pana Dubois i magistra ludi. Wszystko to byo jed-
noznaczne, a mimo to Knecht nigdy nie chcia cakowicie
tego dostrzec i uzna. Najwidoczniej pisane mu byo wsz-
dzie bez wysiku, niejako automatycznie dostawa si do eli-
ty, znajdowa penych podziwu przyjaci i wysoko posta-
wionych opiekunw; droga jego polegaa na tym, i nie wol-
no mu byo spocz w cieniu u podstaw hierarchii, lecz nie-
ustannie naleao zblia si do jej szczytw i do jasnego
blasku, ktry je opromienia. Nie zostanie podwadnym ani
prywatnym uczonym, jeno wadc. Fakt za, e spostrzeg
to pniej ni inni, w podobnej bdcy sytuacji, nie tylko
dodawa mu nieopisanego wdziku, lecz take otacza aur
niewinnoci. Dlaczeg jednak dostrzeg to tak pno, a na-
wet z tak niechci? Poniewa bynajmniej do tego wszyst-
kiego nie dy i nie chcia tego, poniewa wadanie nie by-
o dla potrzeb, a rozkazywanie przyjemnoci, ponie-
wa znacznie bardziej poda ycia kontemplacyjnego ni
aktywnego i czuby si zadowolony, gdyby pozosta mg
przez wiele jeszcze lat, jeli nie przez cae ycie, niepozor-
nym studentem, ciekawym a czci przejtym pielgrzymem
w wiecie minionych witoci, katedr muzyki, ogrodw
1 lasw, przernych mitologii, jzykw i idei. Teraz, gdy
ujrza, e nieubaganie wtrcono go w vita activa, znacznie
silniej ni dotychczas odczu napicie de, wspzawod-
152
nictwa i ambicji w swym otoczeniu, odczu, i niewinno
jego zostaa zagroona i nie zdoa jej ju zachowa. Zrozu-
mia, iz musi oto chcie i zaakceptowa to, co bez jego woli
zostao mu przydzielone i przeznaczone, by przezwyciy
uczucie osaczenia i tsknot za utracon swobod ostatnich
dziesiciu lat, a poniewa w gbi duszy nie cakiem czu
si jeszcze do tego gotowy, odczu jako wybawienie tym-
czasowe rozstanie z Waldzell i prowincj i podr w sze-
roki wiat.
Opactwo i klasztor Mariafels przez wiele stuleci swego
istnienia wsptworzyo dzieje Zachodu i wspdowiadcza-
o ich, przeywajc okresy rozkwitu, upadki, ponowne na-
rodziny i kolejne depresje, a w pewnych epokach i w r-
nych dziedzinach bywao te synne i wietne. Niegdy b-
dc sawn siedzib scholastycznej uczonoci i kunsztu po-
lemicznego, a dzi jeszcze posiadajc potn bibliotek
redniowiecznych dzie teologicznych, doszed w klasztor
po okresach uwidu i gnunoci do nowej wietnoci, tym
razem dziki uprawianiu muzyki, dziki swemu sawnemu
chrowi oraz mszom i oratoriom pisanym i wykonywanym
przez ojcw zakonnych. Od dawnych tych czasw istniaa
tutaj nadal jeszcze pikna tradycja muzyczna, z p tuzina
skrzy z orzechowego drewna, penych rkopisw nut, oraz
najpikniejsze w kraju organy. Z kolei nadesza polityczna
epoka tego klasztoru: i ona rwnie pozostawia pewn
sprawno i tradycj. W okresach okropnego wojowniczego
zdziczenia Mariafels stawao si niejednokrotnie malek
oaz rozsdku i opamitania, gdzie co lepsze gowy wojuj-
cych ze sob stron ostronie poszukiway siebie wzajem,
usiujc doszuka si moliwoci porozumienia, a pewnego
razu by to ostatni, szczytowy punkt w jego historii
stao si Mariafels miejscem narodzin pewnego traktatu po-
kojowego, ktry na moment zaspokoi tsknot wyczerpa-
nych narodw. Gdy potem nowa nastaa era i zaoona zo-
staa Kastalia, klasztor zachowa si wyczekujco, a nawet
niechtnie, prawdopodobnie zasignwszy uprzednio w tej
materii wskazwek w Rzymie. Podanie instytucji pedago-
gogicznej z prob o gocin dla pewnego uczonego, ktry

153
chcia przez czas pewien pracowa w scholastycznej biblio-
tece klasztoru, zoslao uprzejmie odrzucone, na rwni z za-
proszeniem przedstawiciela Mariafels na pewn konferen-
cj o historii muzyki. Dopiero od czasw opata Piusa, ktry
jeszcze w podeszym wieku ywo zacz interesowa si gr
szklanych paciorkw, nawizano kontakty i wymian, ktre
z czasem przeksztaciy si w niezbyt wprawdzie oywione,
lecz przyjazne slosunki. Wymieniano ksiki, udzie-lr.no
sobie nawzajem gociny; opiekun Knechta, mistrz muzyki,
take spdzi za modu kilka tygodni w Mariafels, kopiujc
tam nuty z rkopisw i grajc na synnych organach. Jzef
wiedzia o tym i cieszy si na pobyt w owym miejscu, o
ktrym mistrz nieraz mu z radoci opowiada. Powitano go,
na przekr jego przewidywaniom, z tak ostentacj i
uprzejmoci, i poczu si tym niemal zmieszany. Po raz
pierwszy zreszt zdarzyo si, e Kastalia oddawaa do
dyspozycji klasztoru na czas nieokrelony nauczyciela gry
szklanych paciorkw z krgu elity. U przeoonego Dubois
nauczy si Jzef, aby zwaszcza w pierwszym okresie
wystpowania w roli gocia traktowa siebie nie jako osob,
lecz jako przedstawiciela Kastalii, a uprzejmoci, jak rwnie
ewentualn rezerw przyjmowa do wiadomoci wycznie
w tej roli i w tym samym duchu na nie odpowiada; to
pomogo mu przezwyciy pocztkowe skrpowanie.
Opanowa rwnie chwilowe uczucie obcoci i obawy oraz
lekkie podniecenie w cigu pierwszych nocy, podczas ktrych
niewiele zazna snu, a poniewa opat Gerwazy okazywa mu
prost i dobroduszn yczliwo, szybko poczu si dobrze
w nowym otoczeniu. Cieszya go wieo i sia surowego,
grskiego krajobrazu, jego strome, skalne ciany i soczyste
pastwiska, pene dorodnego byda; uszczliwiaa go potga i
rozlego starych gmachw, z ktrych wyczyta mona
byo dzieje wielu stuleci, urzekao pikno i pena prostoty
wygoda mieszkania: dwch pokoi na grnym pitrze
dugiego skrzyda, przeznaczonego dla goci; przyjemnie mu
byo zwiedza to pokane miasteczko z dwoma kocioami,
krugankami, archiwum, bibliotek, mieszkaniem opata,
licznymi dziedzicami, rozbu-
154
dowanymi oborami penymi dobrze utrzymanego byda, try-
skajcymi fontannami, ogromnymi, sklepionymi piwnicami
na wina i owoce, z dwoma refektarzami, synn sal ka-
pituy, starannie pielgnowanymi ogrodami, a take war-
sztatami wieckich braci: bednarza, szewca, krawca i ko-
wala, tworzcymi mae osiedle wok najwikszego dzie-
dzica. Ju mia dostp do biblioteki, ju organista poka-
za mu wspaniae organy i zezwoli na nich gra, a niemao
wabiy go te skrzynie pene nut, wiedzia bowiem, i
czeka tam wiele nie publikowanych, czciowo w ogle
jeszcze nie znanych rkopisw muzycznych z wczeniejszych
epok.
Nie wygldao na to, aby w klasztorze z niecierpliwoci
oczekiwano rozpoczcia przeze penienia urzdowych funk-
cji; nie tylko wiele dni, lecz nawet tygodni upyno, za-
nim zainteresowano si powanie waciwym celem jego
tutaj ''pobytu. Wprawdzie ju od pierwszego dnia niekt-
rzy ojcowie, a zwaszcza sam opat, chtnie rozmawiali z
Jzefem o grze szklanych paciorkw, ale nie byo jeszcze
mowy o nauce ani jakiejkolwiek innej, systematycznej
dziaalnoci. Poza tym zaobserwowa Knecht w trybie y-
cia, jego stylu i w tonie rozmw ojcw duchownych pew-
ne, nie znane mu dotd tempo, pewn czcigodn powol-
no, dobroduszn cierpliwo, opart na dugim oddechu,
ktre przejawiali wszyscy ojcowie, nawet ci, ktrzy osobi-
cie nie byli bynajmniej pozbawieni temperamentu. By to
duch ich zakonu, by to tysicletni oddech prastarego,
uprzywilejowanego, w szczciu i nieszczciu setki razy wy-
prbowanego adu, a tene duch spoecznoci, w ktrej
uczestniczyli tak, jak kada pszczoa uczestniczy w losach
i przeyciach swojego roju, pi jego snem, ma udzia w jego
cierpieniach, drga jego drganiem. W porwnaniu z ka-
stalskim stylem ycia w benedyktyski wyda si Knech-
towi na pierwszy rzut oka mniej uduchowiony, mniej ruch-
liwy i wyostrzony, mniej aktywny, bardziej natomiast
zrwnowaony, mniej ulegajcy wpywom, starszy, bardziej
wyprbowany; wydawao mu si, i rzdzi tutaj sens i duch,
ktry od dawna ju ponownie sta si natur. Z ciekawo-

155
ci i wielkim zainteresowaniem, a take wielkim podzi-
wem pozwoli Knecht oddziaywa na siebie owemu kla-
sztornemu yciu, yciu, ktre w czasach, kiedy nie byo
wcale jeszcze Kastalii, istniao ju niemal zupenie takie
samo, jak dzisiaj, miao ju wwczas ptora tysica lat
i tak bardzo odpowiadao kontemplacyjnej stronie natury
Knechta. By gociem, honorowano go, honorowano znacz-
nie ponad powinno i oczekiwania, lecz czu wyranie, e
wszystko to jest tylko form i ususem, a nie dotyczy ani
jego osoby, ani ducha Kastalii, ani gry szklanych pacior-
kw i jest przejawem majestatycznej uprzejmoci wiel-
kiego a starego mocarstwa wzgldem modszego. By na
to przygotowany jedynie czciowo, a po pewnym czasie,
mimo wszelkich wygd ycia w Mariafels, poczu si tak
niepewnie, e poprosi swe wadze o dokadniejsze przepisy
zachowania si. Magister ludi osobicie napisa do kilka
sw.
Nie przejmuj si pisa e na studia swoje nad
yciem tamtejszym powicisz nieokrelon ilo czasu. Wy-
korzystuj kady dzie, ucz si, staraj si by lubianym
i uytecznym, jeli takie denia twoje uwzgldni tam ze-
chc, ale si nie narzucaj, nigdy te nie rb wraenia bar-
dziej zniecierpliwionego albo majcego mniej czasu ni
twoi gospodarze. I nawet gdyby przez cay rok traktowa
ci mieli tak, jakby pierwszy dopiero dzie goci w ich do-
mu, przyjmuj to ze spokojem i zachowuj si w taki spo-
sb, jakby ci na dwch czy dziesiciu nawet latach wcale
nie zaleao. Potraktuj to jako wspzawodnictwo w wi-
czeniu cierpliwoci. Starannie oddawaj si medytacji! A je-
li nuy ci bezczynno, przeznacz sobie co dzie par go-
dzin, nie wicej ni cztery, na regularn prac, na przy-
kad na studiowanie lub kopiowanie rkopisw. Lecz nie
sprawiaj wraenia czowieka zapracowanego, miej czas dla
kadego, kto bdzie mia ochot z tob pogawdzi".
Knecht trzyma si tych wskaza i niebawem poczu si
znw swobodniej. Dotychczas zbyt wiele myla o swym
zleceniu nauczania amatorw gry szklanych paciorkw,
ktre nadawao pewien tytu jego tutejszej misji, podczas
156
gdy zakonni ojcowie traktowali go jako wysannika zaprzy-
janionego mocarstwa, ktrego utrzymywa naley w jak
najlepszym nastroju. A gdy opat Gerwazy w kocu przy-
pomnia sobie o owym zleceniu i przyprowadzi mu na ra-
zie kilku zaledwie ojcw, ktrzy zostali ju wstpnie wpro-
wadzeni w kunszt gry szklanych paciorkw i z ktrymi
mia oto odby kurs prowadzcy ich dalej, okazao si, ku
zdumieniu i pocztkowemu te niemaemu rozczarowaniu
Knechta, i kultura owej szlachetnej gry w tym gocinnym
przybytku bya niesychanie powierzchowna i dyletancka,
wszystko za wskazywao na to, e zadowalano si tu na-
der skromn wiedz ludyczn. W lad za tym zrozumia
powoli rwnie i co innego: i prawdopodobnie przysano
go tutaj wcale nie z powodu gry szklanych paciorkw
i uprawiania tego kunsztu w klasztorze. Zadanie zachce-
nia tych kilku, opieszae zainteresowanie ow gr przeja-
wiajcych ojcw, rozszerzenia ich elementarnych wiadomo-
ci i udzielenia im pomocy w uzyskaniu satysfakcji skrom-
nego sportowego wyczynu byo atwe, zbyt atwe, a spro-
staby mu kady inny kandydat lusor, choby nawet bar-
dzo jeszcze daleki od elity. A zatem owa nauka nie moga
by waciwym celem jego misji. I zacz rozumie, i mniej
chyba mylano o tym, by naucza innych, a raczej wysa-
no go, by sam si uczy.
Co prawda wanie wwczas, gdy wydao mu si, i przej-
rza t intencj, autorytet jego w klasztorze nagle si umoc-
ni, a dziki temu wzrosa te pewno siebie Knechta, ktry
mimo wszelkich urokw i wygd swej roli gocia odczuwa
ju chwilami swj pobyt tutaj niemal jako karne
przeniesienie. Lecz oto pewnego dnia, niechccy, w rozmo-
wie z opatem wpltaa mu si jaka aluzja do chiskiego
I Gingu; opat nastawi uszu, zada kilka pyta, a gdy
stwierdzi, e jego go jest tak nadspodziewanie obyty z
chiszczyzn i Ksig Przemian, nie zdoa ukry swej ra-
doci. ywi bowiem szczeglne upodobanie do I Gingu,
a cho nie rozumia po chisku i wiedza jego o owej ksi-
dze wyroczni i o innych tajemnicach chiskich nacecho-
wana bya t sam nieszkodliw powierzchownoci, ktr

157
obecni mieszkacy klasztoru zdawali si zadowala we
wszystkich swoich naukowych zainteresowaniach, mona by-
o jednak zauway, i w mdry i w porwnaniu ze swym
gociem jake dowiadczony, obeznany ze wiatem czowiek
doprawdy ma jaki kontakt z duchem starochiskiej mdrej
nauki o 'yciu i pastwie. Wynika std niesychanie ywa
rozmowa, ktra po raz pierwszy przeamaa granice uprzej-
mi aj rezerwy, panujcej dotychczas pomidzy gospodarzem
i gociem, i doprowadzia do tego, e Knecht poproszony
zosta o udzielanie czcigodnemu opatowi dwa razy w ty-
godniu lekcji I Gingu.
Gdy tak stosunek Knechta do opata i gospodarza sta si
ywszy i aktywniejszy, gdy rozwijaa si pomylnie kole-
eska przyja z organist, a mae zakonne pastewko,
w ktrym y, stopniowo stawao si Jzefowi coraz lepiej
znane, ja. te przyblia si ku swemu spenieniu obietnica
wyroczni, ktrej rady zasiga przed wyjazdem z Ka-slalii.
Obiecana mu bowiem zostaa, wdrowcowi, dobytek swj
przy sobie noszcemu, nie tylko gospoda, do ktrej trafi,
lecz take wytrwao modego sugi". A fakt, i owa
obietnica rozwija si zaczynaa w spenienie, przyjmowa
mg w wdrowiec za dobry znak, za znak, e istotnie
,,dobytek swj nosi przy sobie", e nawet z dala od szk,
nauczycieli, kolegw, opiekunw i pomocnikw, z dala od
macierzystej, krzepicej i pomocnej atmosfery Kastalii, nosi
w sobie ducha i siy, z pomoc ktrych idzie na spotkanie
aktywnego i wartociowego ycia. Zapowiedziany mody
suga" pojawi si przed nim mianowicie w postaci du-
chownego alumna, imieniem Antoni, a cho sam w mo-
dzieniec nie odegra adnej roli w yciu Jzefa Knechta,
by on podwczas, w owym okresie osobliwie dwoistym,
w nastrojem wypenionej, pierwszej epoce pobytu w klaszto-
rze, wskazwk, zwiastunem czego nowego i wikszego,
ordownikiem nadchodzcych wydarze. Antoni, modzie-
niec milczcy, lecz o pomiennym a inteligentnym spojrze-
niu, dojrzay ju niemal do przyjcia w grono mnichw,
do czsto spotyka gracza szklanych paciorkw, ktrego
pochodzenie i kunszt wydaway mu si bardzo tajemnicze,
158
podczas gdy reszta niewielkiej gromadki uczniw w oddziel-
nym, a dla gocia niedostpnym skrzydle bya mu niemal
nie znana, najwyraniej te trzymana od niego z daleka.
Uczestniczy w kursie ludycznym uczniom zabroniono. Lecz
w Antoni mia kilka razy w tygodniu sub jako pomoc-
nik w bibliotece; tu spotyka go Knecht, niekiedy za do-
chodzio nawet do rozmw midzy nimi; Knecht przeko-
nywa sj za coraz bardziej, i w modzieniec o ciemnych,
paajcych oczach pod mocno zarysowanymi, czarnymi
brwiami oddany rnu by w ten sam peen uwielbienia i go-
towoci do usug, modzieczo-uczniowski sposb, z jakim
jake czsto si ju spotykc, a ktry od dawna ju, mimo
i za kadym razem mia ochot go unikn, unna za y-
wy i bardzo wany element w zakonnym yciu. Tutaj, w
klasztorze, postanowi Knecht okazywa podwjn rezer-
w; wykroczeniem przeciwko prawom gocinnoci wyda-
waa mu si prba wpywania na tego chopaka, podda-
nego jeszcze duchowej edukacji; wiedzia te doskonale, i
modzieniec podlega nader surowemu nakazowi czystoci,
wskutek ktrego, jak mu si zdawao, w stan chopicej
adoracji mg sta si dla niebezpieczniejszy. W kadym
razie musia Knecht unika wszelkiej okazji mogcej wy-
woa zgorszenie i odpowiednio te postpowa.
W bibliotece, jedynym miejscu, gdzie czciej spotyka
owego Antoniego, zawar rwnie znajomo z czowiekiem,
ktrego pocztkowo ledwo zauway z racji jego niepozor-
nej postaci; z czasem przecie pozna go lepiej i przez cae
ycie kocha go odtd ze czci pen wdzicznoci, tak jak
chyba tylko starego mistrza muzyki. By to pater Jakub,
najwybitniejszy chyba kronikarz zakonu benedyktynw, li-
czcy wwczas okoo szedziesiciu lat, wychudzony czo-
wiek z jastrzbi gow na dugiej ylastej szyi, z twarz,
ktra widziana od przodu, gwnie chyba dlatego, e na-
der rzadko na ludzi spoziera, miaa w sobie co martwego,
wygasego, lecz ktrej profil, o miao wygitej linii czoa,
gbokim wciciu u nasady nosa, ostro zarysowanym, orlim
nosie i nieco przykrtkiej, cho z ujmujc czystoci za-
okrglonej brodzie, wiadczy o wyrobionej i oryginalnej

159
osobowoci. Cichy w starzec, ktry zreszt przy bliszym
poznaniu okazywa niezwyky temperament, mia swj wasny,
zawsze ksikami, rkopisami i mapami pokryty st w
mniejszym, wewntrznym pomieszczeniu biblioteki i
wydawao si, e w owym, tak bezcenne ksigi posiadajcym
klasztorze, jest jedynym powanie pracujcym uczonym. Zreszt
wanie w nowicjusz Antoni zwrci niechccy uwag
Knechta na ojca Jakuba. Jzef Knecht zauway, e owo
wewntrzne pomieszczenie biblioteki, gdzie uczony mis swj st
do pracy, uwaane byo niemal za prywatny gabinet, do ktrego
wchodzili nieliczni tylko uytkownicy biblioteki, i to w razie
skrajnej koniecznoci, a i wwczas po cichutku, z szacunkiem
i na palcach, mimo i pracujcy tam pater wcale nie sprawia
wraenia, e naley do ludzi, ktrym atwo mona
przeszkodzi. Knecht, oczywicie, j niebawem rwnie
przestrzega tych samych wzgldw i ju dziki temu pracowity
w starzec sta si obiektem raczej niedostpnym dla jego
obserwacji. Lecz oto pewnego dnia ojciec Jakub kaza Antoniemu
przynie sobie kilka ksiek, a gdy ten wrci z owego we-
wntrznego pomieszczenia, Knecht zauway, i zatrzyma si
na moment w otwartych drzwiach, spojrza na zatopio- j nego
w pracy przy swoim stole starca, z rozmarzonym wyrazem czei i
podziwu, zmieszanym z owym uczuciem niemal czuej
troskliwoci i gotowoci do pomocy, jakie dobra z natury
modzie przejawia niekiedy wzgldem ludzi starych, wtych i z
si ju wyzutych. Knecht pocztkowo ucieszy si tym
widokiem, ktry jest pikny ju sam przez si, a ktry
ponadto wykaza mu, e Antoni zdolny jest, bez fizycznego
zakochania si, darzy uwielbieniem starszych, ktrych podziwia.
Lecz ju w nastpnym momencie nasuna si Jzefowi ironiczna
myl, ktrej si niemal zawstydzi, pomyla bowiem: jake
marnie przedstawia si musi uczono w tej instytucji, skoro
jedyny, powanie pracujcy uczony w owym domu ogldany jest
przez modych ze zdumieniem, niczym stwr legendarny lub
baniowe jakie zwierz. Lecz mimo wszystko owe niemal czue
spojrzenie uwielbienia i czci, jakie Antoni rzuci na starca,

160
otworzyo oczy Knechta na posta uczonego ojca, a spo-
zierajc pniej sam od czasu do czasu w jego stron od-
kry rzymski jego profil, stopniowo j te zauwaa i inne
jeszcze cechy ojca Jakuba, zdajce si wiadczy o nieprze-
citnym umyle i charakterze. O tym, e jest on history-
kiem i uchodzi za najbardziej wnikliwego znawc dziejw
zakonu benedyktynw, Jzef wiedzia ju wczeniej.
Pewnego dnia pater w sam zagadn Knechta; w gosie
jego nia byo ladu owej jowialnoci, z namysem podkre-
lanej yczliwoci i ostentacyjnej pogody dobrego wujaszka,
ktra zdawaa si nalee do stylu i tonu tego domu. Po-
prosi Jzefa, eby po nieszporach odwiedzi go w jego po-'
koju.
, -* Nie znajdzie pan we mnie wprawdzie powiedzia
cichym, niemal niemiaym gosem, lecz akcentujc sowa
? cudown dokadnoci ani znawcy historii Kastalii,
ani tym bardziej gracza szklanych paciorkw, lecz
skoro, jak si wydaje, oba nasze zakony, tak bardzo rne,
coraz bardziej si ze sob zaprzyjaniaj, nie chciabym si
z tego wykluczy, a ze swej strony pragnbym take od-
nie niekiedy z paskiego tutaj pobytu troch korzyci.
Mwi z absolutn powag, ale cichy gos i stara, mdra
twarz nadaway jego a nazbyt uprzejmym sowom ow
migotliw wieloznaczno, cudownie oscylujc pomidzy
powag i ironi, dewocj i lekk drwin, patosem i roz-
bawieniem, jak wyczu mona na przykad w grze uprzej-
moci i cierpliwoci, zoonej z nieustannych pokonw,
podczas witania si ze sob dwch witych albo dwch
ksit Kocioa. Ta, tak dobrze mu od Chiczykw znana
mieszanina wyniosoci i drwiny, mdroci i osobliwej ce-
remonialnoci, podziaaa na Jzefa niczym balsam: teraz
dcpjero zda sobie spraw z faktu, i tonu tego Tomasz,
mistrz gry szklanych paciorkw, wada nim rwnie po
mistrzowsku od duszego czasu ju nie sysza; wdzicz-
ny i uradowany przyj to zaproszenie. A gdy pod wieczr
odnalaz ustronne mieszkanie ojca Jakuba na kocu ciche-
go bocznego skrzyda i j si zastanawia, do ktrych
drzwi zapuka, usysza, zaskoczony, muzyk fortepianow.
11 Gra szklanych paciorkw 261
Zacz nasuchiwa: bya to jedna z sonat PureeUa, grana
bezpretensjonalnie i bez wirtuozerii, lecz rytmicznie i czy-
sto; przejmujco, radonie brzmiaa ta prosta, szczerze po-
godna muzyka i sodkie jej trjdwiki, przypominajc J-
zefowi lata w Waldzell, gdy z przyjacielem swoim, Ferro-
montem, wiczy tego rodzaju utwory na rnych instru-
mentach. Suchajc z przyjemnoci, doczeka zakoczenia
owej sonaty, brzmicej w tym cichym, mrocznym koryta-
rzu tak samotnie, w oderwaniu od wiata, tek dzielnie
i niewinnie, tak dziecinnie i jednoczenie wadczo, jak
wszelka dobra muzyka pord nie odkupionego milczenia
wiata. Zapuka do drzwi, pater Jakub zawoa Prosz!"
i powita go z waciw sobie, skromn godnoci; przy ma-
ym pianinie pony jeszcze dwie wiece. Tak, odpar pa-
ter Jakub na zapytanie Knechta, gra co wieczr przez p
godziny, albo i przez ca, koczy codziennie sw prac
o zmroku, a w godzinach poprzedzajcych udanie si na
spoczynek rezygnuje z czytania i pisania. Zaczli mwi
0 muzyce, o Purcellu, Handlu, prastarym zwyczaju upra
wiania muzyki wrd benedyktynw, w zakonie na wskro
artystycznym, ktrego dzieje Knecht niezmiernie chcia po
zna. Rozmowa staa si oywiona, zatrcaa o setki spraw,
historyczna wiedza tego starca wydawaa si zaiste cudow
na, lecz nie przeczy on, e niezbyt go zajmowaa i intere
sowaa historia Kastalii, myli kastalskiej i tamtejszego za
konu, nie ukrywa te bynajmniej krytycznego swego na
stawienia do tej Kastalii, ktrej zakon" uwaa za nala
downictwo kongregacji chrzecijaskich, w istocie za za
naladownictwo bluniercze, poniewa zakon kastalski nie
ma przecie fundamentu w jakiejkolwiek religii, jakimkol
wiek Bogu ani Kociele. Knecht pozosta penym uszano
wania suchaczem tej krytyki, pozwoli sobie jedynie wy
razi zastrzeenie, e prcz pogldw benedyktyskich
1 rzymskokatolickich mog na temat religii, Boga i Kocio
a istnie i istniay przecie inne te pogldy, ktrym
nie mona odmwi ani czystoci pragnie oraz de, ani
gbokiego wpywu na ycie duchowe.
Susznie rzek Jakub. Myli pan przy tym, mi-

162
dzy innymi, o protestantach. Nie zdoali oni utrzyma re-
ligii ani Kocioa, ale w pewnych okresach okazali wiele
odwagi i ludzi mieli znakomitych. Byo kilka takich lat w
moim yciu, gdy rne prby pogodzenia si wrogich so-
bie wyzna chrzecijaskich i Kociow naleay do ulu-
bionych przedmiotw moich studiw, zwaszcza epoka oko-
o 1700 roku, gdzie znajdujemy ludzi takich, jak filozofa
i matematyka Leibniza, a potem tego dziwacznego hrabie-
go Zinzendorfa, zabiegajcych o pojednanie owych zwanio-
nych braci. W ogle zreszt wiek osiemnasty, cho duch
jego wyda si moe czsto tak powierzchowny i dyletan-
cki, od strony dziejw intelektu niezmiernie jest interesu-
jcy i dwuznaczny i wanie protestanci tego okresu bar-
dzo mnie interesowali. Odkryem tam kiedy pewnego fi-
lologa, nauczyciela i pedagoga wielkiego formatu, zreszt
szwabskiego pietyst, czowieka, ktrego wpywy moralne
udowodni si daj wyranie jeszcze po penych dwustu
latach ale zbaczamy tu w inn dziedzin; powrmy do
kwestii prawowitoci i historycznego posannictwa zakonw
waciwych...
Ach, nie zawoa Jzef Knecht. Nieche pan za
trzyma si jeszcze, prosz, przy tym nauczycielu, o ktrym
wanie chcia pan mwi, wydaje mi si, em niemal go
tw odgadn, kto to.
Nieche pan zgaduje.
Pocztkowo mylaem o Franokem z Hallense, ale e
musi to by Szwab, nikt inny na myl mi nie przychodzi
jeno Johann Albrecht Bengel.
Rozleg si miech i blask radoci rozjani twarz uczo-
nego.
Zdumiewa mnie pan, mj drogi wykrzykn y
wo gdy wanie o Benglu mylaem. Skde pan o nim
wie? Czyby w tej waszej zdumiewajcej prowincji znajo
mo tak odlegych i zapomnianych spraw i nazwisk bya
rzecz powszechn? Zapewniam pana: gdyby zechcia pan
przepyta wszystkich ojcw, nauczycieli i uczniw naszego
klasztoru, a nawet jeszcze kilka ostatnich ich pokole, ani
jeden nie znaby tego nazwiska.

163
W Kastalii take znao je niewielu, nikt moe prcz
mnie i dwch moich przyjaci. Zajmowaem si niegdy
dla prywatnych jedynie celw studiami nad wiekiem osiem
nastym i krgiem pietyslw i wwczas zwrciem uwag
na paru szwabskich teologw, ktrzy wzbudzili we mnie
szacunek i podziw, a wrd nich zwaszcza na Bengla, kt
ry wydawa mi si wwczas ideaem nauczyciela i kierow
nika modziey. Tak byem oczarowany tym czowiekiem,
e daem sobie nawet sfotografowa jego portret ze starej
jakiej ksiki i przez pewien czas wisia on u mnie nad
biurkiem.
Pater mia si cigle jeszcze:
Spotykamy si oto pod osobliwymi auspicjami
stwierdzi. Dziwne jest ju to, e i pan, i ja natknli
my si w naszych studiach na tego zapomnianego czowie
ka. Ale moe jeszcze dziwniejsze, e owemu szwabskiemu
protestantowi udao si wywrze wpyw jednoczenie nie
mal na benedyktyna i na kastalskiego gracza szklanych pa
ciorkw. Wasz gr szklanych paciorkw wyobraam sobie
zreszt jako kunszt, do ktrego trzeba wiele wyobrani,
i dziwi si, e tak arcytrzewy czowiek jak Bengel pa
na wanie mg tak bardzo pociga.
Knecht take si teraz pogodnie rozemia.
No, c odpar. Jeli przypomina pan sobie wie
loletnie studia, jakie Bengel prowadzi nad Objawieniem
witego Jana, i jego system wykadania proroctw zawar
tych w tej ksidze, musi pan przecie przyzna, e przy
jacielowi naszemu nie cakiem obcy by te biegun zupe
nie od trzewoci przeciwny.
Zgoda przysta rozweselony pater. A jak pan so
bie tumaczy takie przeciwiestwo?
Gdyby mi pan zechcia pozwoli na art, powiedzia
bym: tym, czego brakowao Benglowi i czego, niewiado
mie a usilnie, poszukiwa i poda, bya gra szklanych pa
ciorkw. Zaliczam go bowiem do utajonych prekursorw
i praojcw naszej gry.
Jakub ostronie i znowu ju powaniejc, zapyta:
Nieco miae wydaje mi si anektowanie akurat Bengla
164
dla waszego drzewa genealogicznego... A czym pan to uza-
sadnia?
By to art, ale art dajcy si obroni. Bengel jeszcze
za modu, zanim zaabsorbowaa go wielka praca nad Bi
bli, przekaza swym przyjacioom pewien plan, twierdzc,
i ma nadziej uporzdkowa i zawrze w jednym, ency
klopedycznym dziele wszelk wiedz swojej epoki w ujciu
symetrycznym i synoptycznym, skierowanym ku jednemu
centrum. A wszak nic to innego ni to, co czyni gra szkla
nych paciorkw.
To myl encyklopedyczna, ktr igrao cae osiemna
ste stulecie zawoa pater.
Owszem potwierdzi Jzef. Ale Bengel dy nie
tylko do uporzdkowania wszelkich dziedzin wiedzy i ba
da obok siebie, lecz do wzajemnego ich poczenia, do a
du organicznego, wyruszy na poszukiwanie generalnego,
wsplnego mianownika. A to stanowi jedn z elementar
nych idei gry szklanych paciorkw. Chciabym nawet
stwierdzi co wicej, mianowicie: Gdyby Bengel posiada
system, podobny do naszej gry, oszczdzone by mu zostao
prawdopodobnie to wielkie bkanie si po manowcach,
wraz z przeliczaniem liczb proroczych i caym zwiastowa
niem Antychrysta i Tysicletniego Krlestwa. Bengel nie
potrafi w peni znale dla najrozmaitszych talentw, kt
re w sobie czy, wytsknionego kierunku ku wsplnemu
celowi, tak wic matematyczne jego zdolnoci, poczone
z przenikliwoci filologiczn, day w cudacznie z zacieko
ci i fantastyki zmieszany ad czasowy", ktry zajmowa
go przez kilka lat.
Dobrze chocia rzek Jakub i nie jest pan hi
storykiem, gdy doprawdy skonny pan bywa do fantazjo
wania. Ale rozumiem, o co panu chodzi; pedantem jestem
jedynie we wasnej dziedzinie wiedzy.
Duga zrobia si ta rozmowa, wyniko z niej wzajemne
poznanie si i co w rodzaju przyjani pomidzy obu
partnerami. Uczonemu wydao si czym wicej ni przy-
padkiem, a przynajmniej do osobliwym przypadkiem,
i obaj, on z racji swych benedyktyskich, a modszy,

185
Knecht, z racji kastalskich powiza, dokonali tego same-
go odkrycia i odnaleli tego ubogiego, wirtemberskiego,
klasztornego preceptora, czowieka rwnie czuego serca,
co skalnej mocy, w rwnym stopniu rozmarzonego, co
i trzewego; musiao tedy istnie co, co czyo ich obu,
skoro ten sam niepozorny magnes tak silnie na nich od-
dziaa. I poczynajc od owego wieczoru, ktry rozpocz
si sonat Purcella, doprawdy co takiego powstao, nawi-
zaa si wi pomidzy nimi. Jakub cieszy si wymian
myli z tym wyszkolonym, a chonnym jeszcze, modym
umysem, nieczsto bowiem przeywa tak rado, a dla
Knechta kontakt z historykiem i edukacja u niego, jak oto
rozpocz, byy nowym szczeblem na owej drodze ku prze-
budzeniu, za jak uwaa wasne ycie. Krtko mwic:
nauczy si dziki owemu benedyktynowi historii, zacz poj-
mowa prawidowoci i sprzecznoci bada historycznych
i dziejopisarstwa, a ponadto, w cigu nastpnych lat, wi-
dzie zacz teraniejszo i wasne ycie jako rzeczywisto
historyczn.
Rozmowy ich rozrastay si czsto do rozmiarw praw-
dziwych dysput, atakw i obrony, cho pocztkowo raczej
pater Jakub wiksz przejawia agresywno. Im lepiej po-
znawa zaczyna umys swego modego przyjaciela, tyra
bardziej aowa, i tak wiele obiecujcy mody czowiek
wyrs bez dyscypliny wychowania religijnego, wychowa-
ny jedynie w pozornej dyscyplinie formacji intelektualno--
estetycznej. Wszystko, cokolwiek mia do zarzucenia spo-
sobowi mylenia Knechta, przypisywa owemu moderni-
stycznemu" duchowi Kastalii, jego oderwaniu od rzeczywi-
stoci, jego skonnoci ku ludycznyrn abstrakcjom. Tam za.
gdzie Knecht nieoczekiwanie zdumiewa go pogldami i wy-
powiedziami zblionymi do wasnego jego sposobu myle-
nia, starzec triumfowa, ucieszony, i dobra natura mode-
go jego przyjaciela stawia tak silny opr kastalskiemu wy-
chowaniu. Jzef nader spokojnie przyjmowa ow krytyk
Kastalii, tam za, gdzie wydawao mu si, e starzec zbyt
daleko posuwa si ju w swym zacietrzewieniu, chodno
odpiera jego ataki. Wrd krytycznych wypowiedzi ojca

166
Jakuba byy nawet i takie, ktrym Jzef po czci musia
przyznawa suszno; pod pewnym wzgldem zmieni zre-
szt zasadniczo w czasie pobytu w Mariafels swe pogldy
na temat Kastalii. Chodzio mianowicie o stosunek kastal-
skiej formacji umysowej do dziejw wiata, o to, co pater
nazywa absolutnym brakiem zmysu historycznego".
Wy, matematycy i gracze szklanych paciorkw ma
wia wydestylowalicie sobie dzieje powszechne, stay
si one ju wycznie zoone z historii intelektu i sztuki;
historia wasza jest bezkrwista i nierealna; orientujecie si
doskonale w kwestii upadku konstrukcji zdania aciskie
go w drugim czy trzecim wieku, a nie macie pojcia o
Aleksandrze, Cezarze czy Jezusie Chrystusie. Traktujecie
dzieje wiata tak, jak matematyk matematyk, w ktrej
istniej jedynie prawa i wzory, lecz nie ma rzeczywistoci,
za ani dobra, czasu, nie ma wczoraj ani jutra, jedynie wie-
kuJsta, paska, matematyczna teraniejszo.
Ale jake zajmowa si histori, nie wprowadzajc
do niej adu? zapyta Knecht.
Naturalnie, e trzeba wprowadza ad do historii
grzmia Jakub. Wszelka nauka jest midzy innymi po
rzdkowaniem, upraszczaniem, aby umys mg strawi, co
dla niego niestrawne. Wydaje si nam, e poznalimy pew
ne prawa historii i usiujemy uwzgldnia je przy pozna
waniu prawdy historycznej. Podobnie jak na przykad ana
tom, ktrego przy sekcji jakiego ciaa nie zaskakuje samo,
na wskro niespodziewane odkrycie, lecz ktry wskutek
odnalezienia pod naskrkiem caego systemu narzdw,
mini, cigien i koci widzi w nim potwierdzenie sche
matu, jaki ju zna. Lecz jeli w anatom dostrzega ju tyl
ko schemat, lekcewac wskutek tego niepowtarzaln, in
dywidualn rzeczywisto swego obiektu, wwczas staje si
Kastalczykiem, graczem szklanych paciorkw i uprawia ma
tematyk na obiekcie najmniej do tego celu przydatnym.
Ten, kto rozwaa dzieje, moe, jeli zechce, ywi nawet
najbardziej wzruszajc, dziecinn wiar w porzdkujc
sil naszego umysu i naszych metod, lecz mimo to i oprcz
tego powinien szanowa niepojt prawd, rzeczywisto

167
i niepowtarzalno wydarze. Historia, mj drogi, to nie
zabawa ani nieodpowiedzialne igraszki. Zajmowa si hi-
stori to zakada ju naprzd, i dy si w tej pracy do
czego niemoliwego, a mimo to koniecznego i niesychanie
wanego. Zajmowa si histori oznacza take: odda si
na pastw chaosu, a mimo to zachowa wiar w ad i sens.
Bardzo to powane zadanie, modziecze, a moe nawet
tragiczne.
Spord wypowiedzi ojca Jakuba, ktre Knecht przeka-
zywa wwczas listownie swoim przyjacioom, warto od-
notowa, jako charakterystyczn jeszcze jedn:
Ludzie wielcy stanowi dla modziey rodzynki w ciecie
dziejw powszechnych, nale oni te do zasadniczej ic-h
substancji, z pewnoci, a wcale nie tak atwo i prosto, jakby
si wydawa mogo, odrni prawdziwie wielkich oi
wielkoci pozornych. Wielkociom pozornym w pozr wiel-
koci nadaje moment historyczny, odgadnicie go i uchwy-
cenie; nie brak te historykw i biografw, ani ju wspomi-
najc o dziennikarzach, ktrym to odgadywanie i wychwy-
tywanie, inaczej mwic: w chwilowy sukces, wydaje s^
ju cech wielkoci. Kapral, ktry z dzi na jutro staje si
dyktatorem, lub kurtyzana, ktrej uda si na chwil zawad-
n dobrym czy zym humorem jakiego wadcy wiata, to
ulubione postaci takich historykw. Natomiast idealistycz-
nie nastawieni modziecy lubuj si, przeciwnie, w tragicz-
nych rozbitkach, tych, co pojawili si o moment za wczenie
lub za pno. Dla mnie, cho jestem wprawdzie przede
wszystkim historykiem naszego zakonu benedyktyskiego,
najbardziej pocigajce, zdumiewajce i godne studiw w
dziejach wiata s nie osoby, nie zamachy, zwycistwa czy
upadki; caa moja mio i nienasycona ciekawo dotyczy
takich zjawisk, jak na przykad nasza kongregacja, tych"
organizacji o niezmiernie dugim yciu, w ktrych podejmuje
si prby skupienia, wychowania i przeksztacenia ludzi od
strony duszy i umysu, prby nadania im nie przez
eugenik, lecz przez wychowanie, nie przez krew, lecz przez
intelekt szlachectwa, ktre czyni ich zdolnymi zarwno
do suby, jak i do wadzy. W dziejach Grekw zafascyno-

168
wao mnie nie ugwiedone herosami niebo ani natarczywe
wrzaski na agorze, lecz wysiki takie, jak na przykad pita-
gorejezykw lub Akademii Platoskiej; u Chiczykw mc
mnie bardziej nie zachwycio, jak zjawisko dugowiecznoci
systemu konfucjaskiego, a w naszej, europejskiej historii
wartociami historycznymi najpierwszej jakoci wydaje mi
si przede wszystkim Koci chrzecijaski oraz suce mu
i wczone we zakony. Fakt, e jakiemu awanturnikowi
dopisao kiedy szczcie i podbi on lub zaoy jakie pa-
stwo, ktre trwa pniej ze dwadziecia, pidziesit, a na-
wet i ze sto lat, albo e jaki, peen dobrych intencji, ideali-
stycznie nastawiony krl czy cesarz dy zacznie nagle do
uczciwej polityki, lub bdzie usiowa urzeczywistni jakie
marzenia w dziedzinie kultury, albo i pewnego razu nard
jaki czy inna spoeczno, pod niesychanym naciskiem,
okazay si zdolne do dokonania niebywaych czynw lub
/niesienia straszliwych cierpie, wszystko to wcale nie wy-
daje mi si tak interesujce, jak to, i nieustannie podej-
mowano prby tworzenia takich zespow jak nasz zakon,
oraz e niektre z owych prb zdoay si utrzyma tysic,
a nawet dwa tysice lat. O samym Kociele witym mwi
nie chc, dla nas bowiem, wierzcych, znajduje si on poza
granicami wszelkich dyskusji. Ale sam fakt, i kongregacje
iakie, jak benedyktynw, dominikanw, a pniej jezuitw
i tak dalej przeyy ju kilka stuleci i po upywie tych
wszystkich wiekw, mimo rnorodnego rozwoju, wynatu-
rze, adaptacji i zadawanych im gwatw, zdoay zachowa
swe oblicze, swj gos, gest i indywidualn dusz, w fakt
jest dla mnie najosobliwszym i najbardziej godnym szacun-
ku fenomenem w historii.
Knecht podziwia ojca Jakuba nawet w jego penych
gniewnego uniesienia niesprawiedliwociach. A przy tym
nie mia wwczas jeszcze wcale pojcia, kim w istocie by
pater Jakub, widzia w nim wycznie genialnego, gbokie-
go uczonego, nie wiedzc, i by to czowiek, ktry sam zaj-
mowa wiadome miejsce w dziejach wiata i pomaga je
ksztatowa jako czoowy polityk swego zgromadzenia oraz
znawca politycznej historii i wspczesnoci, polityk, do kt-

169
rego z wielu stron zwracano si po infor macje, rady
i z probami o porednictwo. Knecht prawie przez dwa la-
ta, a do swego pierwszego urlopu, kontaktowa si z ojcem
Jakubem wycznie jako z uczonym, a z jego ycia, dzia-
alnoci, sawy i wpywu zna tylko t jedn, ku niemu
zwrcon stron. Uczony w m umia bowiem milcze,
nawet w przyjani, a klasztorni jego bracia umieli to rw-
nie, i nawet znacznie lepiej, ni Jzef si po nich spodzie-
wa.
Po dwch mniej wicej latach zy si Knecht z klaszto-
rem ju tak doskonale, jak tylko byo to moliwe dla ob-
cego i gocia. Od czasu do czasu pomaga organicie
w skromnym pielgnowaniu prastarej, czcigodnej i wielkiej
tradycji w jego niewielkim, motetowym chrze. Dokona
kilku odkry w klasztornym archiwum muzycznym i prze-
sa kilka kopii starych kompozycji do Waldzell, a zwasz-
cza do Monteport. Zgromadzi wok siebie nieliczn klas
pocztkujcych graczy szklanych paciorkw, do ktrych na-
lea obecnie rwnie, jako najgorliwszy ucze, w mody
Antoni. Nauczy opata Gerwazego wprawdzie nie chiskie-
go jzyka, lecz jednak manipulowania odygami krwawnika
i lepszej metody rozpamitywania wypowiedzi ksigi wy-
roczni; opat bardzo si do Jzefa przyzwyczai, od dawna
te zaniecha pocztkowych prb namawiania niekiedy swe-
go gocia do wypicia wina. Sprawozdania, ktrymi co p
roku oficjalnie odpowiada na pytanie mistrza gry szkla-
nych paciorkw, czy w Mariafels zadowoleni s z Jzefa
Knechta, byy hymnami pochwalnymi. W Kastalii dokad-
niej od tych sprawozda sprawdzano listy lekcji i wia-
dectw z ludycznego kursu, ktry Knecht prowadzi; poziom
jego uznano za przecitny, wyraano jednak zadowolenie,
i nauczyciel zdoa tak dobrze dostosowa si do owego po-
ziomu i w ogle do obyczajw i ducha klasztoru. Najbar-
dziej zachwycone i doprawdy zaskoczone poczuy si prze-
cie wadze Kastalii, co prawda nie dajc tego pozna de-
legatowi, jego czstymi, poufnymi, a w kocu wrcz ju
przyjaznymi kontaktami ze sawnym ojcem Jakubem.
Kontakty te owocoway w rnorodny sposb, o ktrym,

170
wybiegajc nieco naprzd w naszej relacji, pragniemy
opowiedzie, a przynajmniej o jednym z nich, dla Knechta
najmilszym. Dojrzewa w owoc powoli, powolutku, rs
tak ocigliwie i nieufnie jak nasiona wysokogrskich drzew
posiane na dole, w yznych nizinach: nasiona te, powierzone
tustej ziemi i wpywom agodnego klimatu, zachowuj w
sobie dziedziczn nieufno i rezerw swych ojcw, a po-
wolne tempo wzrostu naley do dziedzicznych ich cech. Tak
te w mdry starzec, przyzwyczajony do nieufnego kon-
trolowania wszelkiej moliwoci wywarcia na niego wpy-
wu, ocigliwie i stopniowo tylko dopuszcza do zakorzenie-
nia si w sobie wszystkiego, co mody jego przyjaciel, kolega
z przeciwnego bieguna, przekazywa mu z ducha Kastalii,
Stopniowo przecie zakiekowao to, a z wszelkiego dobra,
jakiego zazna Knecht w tych swoich klasztornych latach,
najlepsze i najcenniejsze byo dla owo skpe, z beznadziej-
nych, jak Wydawao si, pocztkw powcigliwie narasta-
jce zaufanie i otwieranie serca owego dowiadczonego star-
ca i jeszcze powolnie] przejawiane zrozumienie nie tylko
dla osoby swego modszego wielbiciela, lecz rwnie dla
wszystkiego, co stanowio w nim cechy specyficznie kastal-
skie. Krok za krokiem wid mody, pozornie tylko adept,
ucze i suchacz owego zakonnika, ktry pocztkowo sw
kastalski" oraz gracz szklanych paciorkw" uywa je-
dynie z akcentem ironicznym lub wrcz jako wyzwisk
ku uznaniu, ku pocztkowo tolerancyjnemu, pniej przecie
penemu poszanowania respektowaniu take i tej intelek-
tualnej postawy, take i tego zakonu, take i tej prby stwo-
rzenia duchowej elity. Pater przesta ju zyma si na mo-
do owego zakonu, ktry sw przeszo dwustuletni egzy-
stencj nie mg oczywicie dorwnywa benedyktynom,
istniejcym ju ptora tysica lat; przesta te upatry-
wa w grze szklanych paciorkw jedynie przejawu estetycz-
nego piknoduchostwa, przesta rwnie odrzuca, jako
rzecz niemoliw, zawarcie w przyszoci przyjani i przy-
mierza pomidzy obu tymi nierwnymi wiekiem zakona-
mi. Tego, i wadze upatryway w owym czciowym po*
zyskaniu ojca Jakuba, ktre Jzef odczuwa jako osobiste,

171
prywatne szczcie, najistotniejszy punkt jego osigni
i misji w Mariafels, Knecht przez duszy jeszcze czas nawet
nie przeczuwa. Chwilami tylko zastanawia si, bez skutku,
nad tym, jak waciwie przedstawia si kwestia jego misji
w tym klasztorze, czy w istocie robi tu cokolwiek, czy jest
przydatny, czy wysanie go tutaj, wygldajce pocztkowo
na awans i wyrnienie, ktrego mu wspzawodnicy za-
zdrocili, nie okae si na dusz met niepozorn raczej
synekur, zepchniciem na martwy tor. Nauczy si czego
mona wszdzie, dlaczeg wic i nie tutaj? Lecz w rozu-
mieniu kastalskim ten wanie klasztor, z wyjtkiem ojca
Jakuba, wcale nie by przybytkiem ani wzorem uczonoci,
a Knecht te nie potrafi stwierdzi, czy wskutek izolacji
pord samych, miernych na og, dyletantw nie zaczyna
take w grze szklanych paciorkw rdzewie i cofa si.
W niepewnoci tej z pomoc przyszed mu jednak jego zu-
peny brak denia do kariery, jak rwnie mocno w nim
ju zakorzeniony amor fati. W sumie bowiem ycie w roli
gocia i niepozornego naucz5?ciela-specjalisty w ociaym
a starowieckim klasztorze byo mu milsze ni ostatni okres
w Waldzell, spdzony w gronie elity, zeranej ambicj, i gdy-
by los zechcia go na przykad na zawsze ju pozostawi na
tym polednim, kolonialnym stanowisku, staraby si
wprawdzie zmieni to czy owo w tutejszym swoim yciu,
usiujc na przykad cign tu ktrego ze swych przyja-
ci lub wypraszajc sobie przynajmniej raz do roku du-
szy urlop do Kastalii, lecz poza tym byby zadowolony.
Czytelnik tego szkicu biograficznego oczekuje, by moe,
sprawozdania z innego rodzaju klasztornych przey Knech-
ta, mianowicie religijnych. Na ten temat omielamy si je-
dynie snu pewne ostrone napomknienia. Fakt, i Knecht
mia w Mariafels bliszy kontakt z religi i z praktyko-
wanym na co dzie chrystianizmem, jest nie tylko prawdo-
podobny, lecz wynika nawet wyranie z niektrych jego
pniejszych wypowiedzi; otwarte natomiast pozostawi mu-
simy pytanie, czy i jak dalece sta si tam na przykad
chrzecijaninem, poniewa rejony te s dla bada naszych
niedostpne. Mia on w sobie, prcz przestrzeganego w Ka-
372
stalii szacunku do rnych religii, take pewien rodzaj czci,
ktr wolno nam chyba nazwa pobonoci, a ponadto ju
w szkoach, zwaszcza za przy studiowaniu muzyki kociel-
nej, do dobrze zapozna si z nauk chrzecijask i jej
klasycznymi formami; zna przede wszystkim, dobrze sakra-
ment mszy i rytua sumy pontyfikalnej. U benedyktynw
natomiast ze zdumieniem i szacunkiem ujrza, e religia,
znana mu dotychczas jedynie od strony teoretycznej i hi-
storycznej, jeszcze yje, bra udzia w licznych naboe-
stwach, a od kiedy zapozna si z pewnymi pracami ojca Ja-
ki.ba i uleg wpywowi rozmw z nim, ujawnio mu si
w caej peni zjawisko chrystianizmu religii, ktra w cigu
wiekw tylekro stawaa si niemodna, przestarzaa,
skostniaa i niewspczesna, a mimo to nieustannie czerpa-
la ze swoich rde, odnawiajc si przy nich i pozostawia-
jc za sob to, co jeszcze wczoraj byo modne i zwyciskie.
Nie broni si te powanie przeciw sugestii podsuwanej mu
od czasu do czasu w trakcie owych rozmw, e kultura ka-
stalska stanowi, by moe, jedynie zewiecczon i nietrwa,
uboczn i pn form europejskiej kultury chrzecija-
skiej, przez ktr z czasem zostanie znowu wessana i z po-
wrotem zagarnita. Niechby tak nawet i byo, powiedzia
kiedy Knecht do ojca Jakuba, lecz mimo to jego wasne
miejsce i jego suba przeznaczone mu zostay w obrbie
adu kastalskiego, nie za na przykad benedyktyskiego;
te.m powinien wsppracowa, tam si wykaza, nie trosz-
czc si o to, czy porzdek, do ktrego naley, roci sobie
moe pretensje do wiecznej czy choby tylko dugiej trwa-
csci, a nawrcenie mgby uwaa jedynie za niezbyt godn
form ucieczki. W taki sam sposb suy przecie w swoje i
epoce czcigodny Johann Albrecht Bengel niewielkiemu
i nietrwaemu Kocioowi nie umniejszajc bynajmniej
wskutek tego swych zasug dla wiecznoci. Pobono, czyli
z wiar peniona suba i wierno a do oddania ycia
u cznie, moliwa jest W kadym wyznaniu i na kadym
szczeblu, a jedynym sprawdzianem szczeroci i wartoci
wszelkiej osobistej pobonoci jest wanie owa suba i owa
wiara.

173
Gdy pobyt Knechta u ojcw trwa ju okoo dwch lat,
pojawi si pewnego razu w klasztorze go, ktrego nader
troskliwie utrzymywano z dala od Jzefa, unikajc nawet
przelotnego przedstawienia go. Zaciekawiony tym Knecht
snu przerne domysy i obserwowa pilnie nieznajomego,
ktry zatrzyma si zreszt zaledwie na kilka dni. Wydawao
mu si, e duchowna szata, jak nosi w nieznajomy, jest
chyba przebraniem. Obcy ten czowiek odbywa z opatem,
a zwaszcza z ojcem Jakubem, dugie konferencje przy
drzwiach zamknitych, czsto odbiera ekspresowe przesy-
ki i sam rwnie takie ekspediowa. Knecht, ktry choby
z pogosek zna polityczne kontakty i tradycje klasztoru,
przypuszcza, i go w jest wielkim mem stanu w tajnej
misji lub jakim podrujcym incognito ksiciem; a gdy
tak duma nad swymi obserwacjami, j sobie i z poprzed-
nich miesicy przypomina takiego czy innego gocia, ktry
teraz, z perspektywy czasu, zacz mu si rwnie wydawa
wany i tajemniczy. Przypomnia mu si przy tej okazji take
przeoony policji", w uprzejmy pan Dubois, oraz jego
proba, by od czasu do czasu zwraca uwag na takie wa-
nie wydarzenia w klasztorze, a cho cigle jeszcze nie czu
bynajmniej ochoty ani powoania do tego rodzaju sprawo-
zda, zaczf wyrzuca sobie, i od tak dawna nie pisa do
tego yczliwego czowieka i waciwie chyba go rozczaro-
wa. Napisa tedy do niego dugi list usiujc wytumaczy
swe milczenie i, chcc temu listowi przyda nieco treci,
wspomnia w nim pokrtce o swych kontaktach z ojcem
Jakubem. Nie przeczuwa nawet, jak dokadnie i przez ile
ludzi list w zostanie przeczytany.
MISJA

ierwszy pobyt Knechta w klasztorze trwa dwa lata; w


okresie, o ktrym tutaj mowa, mia on trzydziesty sidmy
rok ycia. Pod koniec owej gociny w Mariafels, mniej
wicej w dwa miesice od daty dugiego jego listu do
przeoonego Dubois, zosta Jzef pewnego poranka wezwa-
ny do rozmwnicy opata. Pomyla, e towarzyski ten czo-
wiek poczu zapewne ochot do pogawdzenia troch na
chiskie tematy i zgosi si natychmiast. Gerwazy wyszed
mu naprzeciw z listem w rku.
Zaszczycono mnie pewnym zleceniem dla pana, mj
szanowny zawoa wesoo na swj pogodnie protekcyjny
sposb i zaraz te niemal wpad w ton kpico ironiczny,
jaki przyj si pomidzy zakonem duchownym i kastalskim,
stanowic wyraz nie w peni jeszcze wyjanionych, acz przy-
jaznych stosunkw, w istocie za by wynalazkiem ojca Ja-
kuba. Nawiasem mwic, zaimponowa mi wasz magi-
ster ludi! Ale on potrafi pisa listy! Do mnie napisa po
acinie, w dominus, Bg raczy zreszt wiedzie, czemu;
z wami, Kastalczykami, cokolwiek robicie, nigdy nie wiado-
mo, czy macie zamiar wywiadczy przez to grzeczno, czy
wykpi, uhonorowa, czy te pouczy. Tedy czcigodny w
dominus po acinie do mnie napisa, i to w takiej acinie,
jak nikt w caym naszym zakonie teraz by ju posuy

175
si nie zdoa, najwyej moe z wyjtkiem ojca Jakuba. a-
cina to jakby wprost ze szkoy Cicerona, a przecie z naley-
cie wywaon, drobn przymieszk wonnej aciny kociel-
nej, co do ktrej, oczywicie, znw nie wiadomo, czy stano-
wi ma naiwne pochlebstwo dla nas, klechw, czy ironi,
czy te powstaa po prostu z nieposkromionego popdu do
zabawy, stylizacji i dekoracji. Pisze mi wic czcigodny w
m, i uwaa si tam za rzecz podan zobaczy znowu
i uciska pana, a take stwierdzi, jak dalece pobyt wrd
nas, pbarbarzycw, podziaa na pana deprawujco pod
wzgldem moralnoci i stylu. Sowem, jeli naleycie zro-
zumiaem to obszerne a kunsztowne dzieo literackie, przy-
znano panu urlop, mnie za prosi si o odesanie mojego
gocia z powrotem do Waldzell na czas nieokrelony, nie na
zawsze jednak, rychy bowiem paski powrt, jeli bdzie
on nam miy, przewidziano ju take. No, c, zechce pan
wybaczy, daleko mi oczywicie do naleytej interpretacji
wszystkich finezji pisma. Magister Tomasz wcale si te za-
pewne tego po mnie nie spodziewa. Ten oto licik mam pa-
nu przekaza, a teraz moe pan odej i zastanowi si, czy
i kiedy pragnie pan jecha. Brak nam pana bdzie, mj dro-
gi, a nie omieszkamy, gdyby pan nazbyt dugo mia by
nieobecny, reklamowa pana znowu u paskich wadz.
W licie przekazanym Knechtowi instytucja powiadamiaa
go krtko, e zarwno dla odpoczynku, jak rwnie w celu
rozmwienia si z najwyszymi przeoonymi udzielono mu
urlopu i e oczekuje si go niebawem w Waldzell. Nie
powinien przy tym jeli opat wyranie tego nie zada
czu si skrpowany koniecznoci zakoczenia biecego
kursu gry szklanych paciorkw dla pocztkujcych. Stary
mistrz muzyki prosi, aby przekazano mu jego pozdrowienia.
Odczytujc te sowa. Jzaf zdumia si i zastanowi: w jaki
sposb magister ludi, autor listu, uzyska mg prob o
przekazanie tych pozdrowie, wcale zreszt nie pasujcych
do urzdowego pisma? Musiaa widocznie odby si jaka
konferencja caej zwierzchnoci, z udziaem rwnie starych
mistrzw. No, c, nic go nie obchodziy posiedzenia i
decyzje instytucji pedagogicznej; lecz osobliwie po-

176
ruszyo go to pozdrowienie, zabrzmiao mu dziwnie a kole-
esko. I niezalenie od tematu owej moliwej konferencji,
pozdrowienie to wiadczyo, i najwysze wadze przy tej
okazji mwiy take o Jzefie Knechcie. Czyby czekao go
co nowego? Czy mia zosta odwoany? I czy wyniknie z te-
go awans, czy degradacja? Ale list mwi tylko o urlopie.
Tak, na w urlop cieszy si szczerze, miaby najwiksz
ochot wyruszy ju nazajutrz. Musia jednak poegna si
przynajmniej ze swymi uczniami i pozostawi im pewne
wskazwki. Antoni bardzo si zmartwi jego wyjazdem.
A niektrym ojcom take winien zoy poegnalne wizyty.
Pomyla z kolei o Jakubie i niemal ze zdziwieniem odczu
w gbi duszy lekki bl, poruszenie, ktre mwio mu, i
bardziej przylgn sercem do Mariafels, ni sobie sam
uwiadamia. Brak mu byo tutaj wielu rzeczy, do ktrych
przywyk i ktre byy mu drogie, a w cigu owych dwch
lat Kastalia taa si w jego wyobrani jeszcze pikniej-
sza wskutek oddalenia i wyrzecze; ale w tej chwili poj
wyranie i to, co otrzyma w osobie ojca Jakuba, byo nie-
zastpione, i e bdzie mu tego brakowa w Kaslalii. Ja-
niej wskutek tego uwiadomi sobie rwnie to wszystko,
czego sio tu nauczy i co tutaj przey, i ogarna go pena
ufnoci rado na myl o podry do Waldzell, o spotkaniu,
grze szklanych paciorkw i wakacjach, cho rado ta by-
aby mniejsza, gdyby nie mia pewnoci powrotu.
Pod wpywem, nagego odruchu poszed do ojca Jakuba,
opowiedzia o swym odwoaniu na urlop i o tym, jak by za-
skoczony, i poza radoci z powrotu i powitania, poczu
te w sobie rado na myl o powrocie, a poniewa owa ra-
do odnosi si przede wszystkim do niego, wielebnego oj-
ca, zdobywa si oto na odwag i zwraca si do niego z wielk
prob: by, mianowicie, po powrocie zechcia go troch
pouczy, choby przez godzin czy dwie tygodniowo. Jakub
rozemia si i zajmujc pozycj obronn, znw j formu-
owa przepikne a drwice komplementy na temat niedo-
cigle wszechstronnej kastalskiej edukacji, wobec ktrej on,
prostaczek zakonny, musi jeno trwa w milczcym podzi-
wie, a ze zdumienia a gow krci; lecz Jzef spostrzeg
12 Gra szklanych paciorkw J77
ju, e to wzbranianie si nie byo powane, a gdy podawa
mu rk na poegnanie, pater powiedzia mu yczliwie, aby
si nie martwi z powodu swojej proby, chtnie bowiem
uczyni dla wszystko, co w jego mocy, i najserdeczniej si
z nim poegna.
Rdonie ruszy tedy Jzef w rodzinne strony, na wakacje,
przekonany w gbi serca, e czas, ktry spdzi w klaszto-
rze, nie poszed na marne. Przy odjedzie mia uczucie, e
jest chopcem, cho wkrtce ju musia stwierdzi, i nie
tylko chopcem, ale nawet modziecem bynajmniej ju nie
jest; spostrzeg to po uczuciu zawstydzenia i wewntrznego
oporu, jakie odezwao si w nim, gdy chcia jakim gestem,
okrzykiem, dziecinad wyrazi swj nastrj swobody i
sztubackiej, wakacyjnej szczliwoci. Nie, to, co niegdy
byoby sarno przez si zrozumiae i wyzwalajce, okrzyk
szczcia, a ku ptakom na drzewach, gono zaintonowana
marszowa pie, roztaczenie si w swobodnych rytmach
teraz ju nie uchodzio, wydaoby si sztywne i sztuczne,
byoby gupie i naiwne. Poczu, e jest mczyzn, modym
w sercu i penym modych si, lecz niezdolnym ju do
oddawania si nastrojowi chwili, ju nie swobodnym, lecz
czujnym, skrpowanym i zobowizanym wskutek czego?
Wskutek stanowiska? Wskutek koniecznoci reprezentowania
wobec braci zakonnej swego kraju i swego zakonu? Nie,
wpyw wywiera tu sam zakon, hierarchia, w ktr jak
stwierdzi przy tej nagej samoanalizie wrs oto w sposb
niepojty, albo moe zosta w ni wbudowany,
odpowiedzialno, ogarnicie go przez co powszechnego a
wyszego, co byo w stanie sprawi, i niejeden modzik
moe wyda si starcem, a starzec modziecem, co
trzymao czowieka, wspierao, a jednoczenie ograbiao
z wolnoci, niczym palik, do ktrego przywizuje si mode
drzewko, co pozbawiao niewinnoci, cho jednoczenie do-
magao si przecie coraz wikszej czystoci.
W Monteport pozdrowi starego mistrza muzyki, ktry
sam niegdy, za modu, by gociem w Mariafels i studio-
wa tam muzyk benedyktysk, obecnie za wypytywa go
o wiele rzeczy. Zasta go cokolwiek wprawdzie przygasego

178
i odwrconego od wiata, ale z wygldu silniejszego i pogod-
niejszego ni przy ostatnim ich spotkaniu: zmczenie zniko
z jego rysw od chwili, kiedy zoy swj urzd, sta si mo-
e nie modszy, lecz pikniejszy i subtelniejszy. Knechta
uderzyo, e wypytywa go o orga ny, szafy pe ne nut
i o piew chru w Mariafels, chcia take wiedzie, czy nadal
ronie drzewo w ogrjcu, ale nie przejawia najmniejszego
zaciekawienia kursem gry szklanych paciorkw, celem urlopu
Jzefa, jego dziaalnoci w klasztorze. Mimo to starzec
powiedzia mu przy poegnaniu co, co okazao si dla cenne.
Doszy mnie suchy rzek jakby artobliwym to-
nem e stae si czym w rodzaju dyplomaty. Nie jest
to waciwie pikny zawd, lecz, zdaje si, e s z ciebie za-
dowoleni. Myl sobie o tym, co zechcesz! Lecz jeli nie jest
twoj ambicj pozosta w tym zawodzie na zawsze, to miej
si na bacznoci, Jzefie; wydaje mi si bowiem, e chc
ci omota. Bro si, masz do tego prawo. Nie, o nic nie py-
taj, ani sowa wicej ci nie powiem. Sam zobaczysz.
Pomimo tej przestrogi, tkwicej w nim jak cier, Jzef
poczu przy swym przyjedzie do Waldzell tak siln rado
z powrotu do kraju i domu, jak nigdy dotd; wydawao mu
si, e owo Waldzell jest nie tylko jego ojczyzn i miejscem
najpikniejszym na wiecie, lecz e przez czas jego nieobec-
noci stao si jeszcze pikniejsze i bardziej interesujce,
a moe to on nowe ma teraz oczy i przywiz ze sob spo-
tgowan si widzenia. A odnosio si to nie tylko do bram,
wie, drzew i rzeki, dziedzicw i sal, postaci i dobrze zna-
jomych twarzy; podczas urlopu czu te t spotgowan
chonno dla ducha Waldzell, dla zakonu i gry szklanych
paciorkw, czu dla nich wzmoone a pene wdzicznoci
zrozumienie czowieka, ktry powrci, wiele ju podro-
wa, sta si dojrzalszy i mdrzejszy.
Mam wraenie rzek do przyjaciela swojego, Te-
gulariusa, na zakoczenie swej pochwalnej pieni ku czci
Waldzell i Kastalii mam wraenie, jakbym wszystkie lata
tutaj spdzi we nie, szczliwy wprawdzie, lecz pozba-
wiony wiadomoci, i jakbym teraz oto si obudzi i zo-

179
baczy wszystko jasno i ostro, potwierdzone jako rzeczy-
wisto. e te dwa lata pobytu na obczynie potrafi tak
wyostrzy wzrok!
Rozkoszowa si swoim urlopem jak witem, zwaszcza
za zabawami i dyskusjami w koleeskim gronie, w Vicus
Lusorum wrd elity; ponownym spotkaniem z przyjaci-
mi i z genius loci Waldzell. Lecz ten jego wspaniay nastrj
szczcia i radoci rozkwit dopiero w peni gdy po raz
pierwszy przyj go mistrz gry szklanych paciorkw, a do
tej chwili bowiem rado jego pomieszana bya jeszcze
z obaw.
Magister ludi zada mu mniej pyta, ni si Knecht spo-
dziewa, ledwo wspomnia o kursie gry dla pocztkujcych
i o studiach Jzefa w archiwum muzycznym, a jedynie na
temat ojca Jakuba nigdy nie do mu byo wiadomoci, nie-
ustannie nawraca do niego w rozmowie, cigle domaga si,
by Jzef opowiedzia mu o nim jeszcze wicej. Knecht
zorientowa si, e s zadowoleni, a nawet bardzo zadowoleni
zarwno z niego, jak i z jego misji u benedyktynw; pozna
to nis tylko z wielkiej yczliwoci mistrza, lecz moe bardziej
jeszcze z zachowania si pana Dubois, do ktrago magister
zaraz dalej go posa.
Znakomicie wywizae si ze swego zadania orzek
ten, dorzucajc z cichym miechem: Doprawdy, nie oka-
zaem wwczas dobrego instynktu, odradzajc wysanie cie-
bie do tego klasztoru. A fakt, e prcz opata zdoae sobie
zjedna wielkiego ojca Jakuba i przychylniej nastroi go do
Kastalii, to wicej, o wiele wicej, ni ktokolwiek mia si
spodziewa.
Dwa dni pniej mistrz gry szklanych paciorkw zaprosi
Knechta, wraz z Dubois oraz z obecnym przeoonym elitar-
nej szkoy w Waldzell, nastpc Zbindena, na obiad, a pod-
czas godzinnej rozmowy po posiku pojawi si te niespo-
dziewanie nowy mistrz muzyki oraz archiwariusz zakonu,
czyli dwaj dalsi czonkowie wadz najwyszych; a jeden
z nich zabra go jeszcze ze sob do domu, przeznaczonego
dla goci, na dug rozmow. Zaproszenie to po raz pierw-
szy i w sposb wyrany dla wszystkich wysuno Knechta

180
do najcilejszego krgu kandydatw do wysokich stano-
wisk, wznoszc te niebawem pomidzy nim a elitarn gru-
p graczy wyranie wyczuwaln barier, ktr Jzef przy
swej wzmoonej czujnoci przykro odczu. Udzielono mu
zreszt czterotygodniowego urlopu i dano uywan oglnie
przez urzdnikw legitymacj do domw prowincji, prze-
znaczonych dla goci. A cho nie obarczono go adnymi zo-
bowizaniami, nawet obowizkiem meldowania si, zdoa
zauway, i jest obserwowany, skoro bowiem naprawd
zoy kilka wizyt i odby par wycieczek, na przykad do
Keuperheim, do Hirsland i do instytutu wschodnioazjaty-
ckiego, otrzyma wkrtce rwnie i tam zaproszenia od naj-
wyszych miejscowych urzdw; i w cigu tych kilku ty-
godni zapozna si doprawdy z ca najwysz instancj za-
konu oraz z wikszoci magistrw i kierownikw studiw.
Gdyby nie byo tych nader oficjalnych zaprosze i znajo-
moci, wycieczki owe byyby dla Knechta jakby powrotem
do wiata i swobd jego lat studenckich. Ogranicza je jed-
nak, gwnie ze wzgldu na Tegulariusa, ktry ciko prze-
ywa kad przerw w ich ponownym spotkaniu, lecz tak-
e z uwagi na gr szklanych paciorkw, gdy zaleao mu
bardzo na ponownym uczestniczeniu tutaj w najnowszych
wiczeniach, na ustawianiu problemw i wykazaniu swej
sprawnoci, w czym Tegularius wiadczy mu nieocenione
usugi. Drugi z bliskich jego przyjaci, Ferromonte, nale-
a do sztabu nowego mistrza muzyki i w owym czasie zdo-
a go spotka zaledwie dwa razy; zasta go zapracowanego
i uszczliwionego prac; mia przed sob wielkie zadanie
w historii muzyki, mianowicie udowodnienie trwania ele-
mentw muzyki greckiej w tacach i ludowych pieniach
krajw bakaskich; peen ochoty do zwierze, opowiedzia
przyjacielowi o najnowszych swoich pracach i odkryciach;
dotyczyy cne epoki stopniowego schyku muzyki baroko-
wej, mniej wicej od koca osiemnastego wieku, oraz wtar-
gnicia nowej muzycznej substancji od strony sowiaskiej
muzyki ludowej.
Wiksz cz tego odwitnego, wakacyjnego czasu sp-
dza jednak Knecht w Waldzell przy grze szklanych pacior-

181
kw; powtarza z Fritzem Tegulariusem jego notatki z pri-
vatissimum, ze cisych wicze, jakie magister prowadzi
w cigu dwch ostatnich semestrw dla zaawansowanych
i po dwuletnim wyrzeczeniu wszystkimi siami powraca
znowu do owego szlachetnego, ludycznego wiata, ktrego
urok wydawa mu si tak nierozdzielnie i nieodzownie z-
czony z caym jego yciem, jak urok muzyki.
Magister ludi dopiero w ostatnich dniach tego urlopu j
znowu powraca w rozmowie do misji Jzefa w Mariafels
oraz do najbliszej jego przyszoci i zada. Najpierw w lu-
nej gawdzie, pniej ju powaniej i wnikliwiej, opowie-
dzia Jzefowi o planie zwierzchnoci, na ktrym wikszoci
magistrw oraz panu Dubois niezmiernie zaley, mianowi-
cie o planie zorganizowania w przyszoci staego przedsta-
wicielstwa Kastalii przy Stolicy Apostolskiej w Rzymie.
Nadesza ju wywodzi w swj ujmujcy a formal-
nie nieskazitelny sposb mistrz Tomasz lub co najmniej
bliska jest historyczna chwila przerzucenia mostu pomidzy
Rzymem i zakonem; w razie ewentualnych przyszych zagro-
e Rzym i zakon mie bd niewtpliwie wsplnych nie-
przyjaci, stan si naturalnymi sprzymierzecami, jednym
poczonymi losem, zreszt dotychczasowy stan rzeczy na
dusz met utrzyma si nie da, jest waciwie nie do przy-
jcia, eby dwie te wiatowe potgi, ktrych historycznym
zadaniem jest zachowanie i kultywowanie intelektu i po-
koju, yy nadal tak obok siebie, niemal sobie obce. Koci
Rzymski, mimo cikich strat, przetrwa wstrzsy i kryzy-
sy ostatniej wielkiej epoki wojennej, odnowi si przez ni
i oczyci, podczas gdy wczesne wieckie orodki wiedzy
i nauki ulegy zagadzie wraz z upadkiem caej kultury;
dopiero na ich gruzach powsta zakon i idea Kastalii. Ju
choby dlatego i z racji czcigodnego wieku przyzna naley
Kocioowi pierwszestwo: jest on starsz, szacowniejsz,
w liczniejszych i sroszych burzach ostaa potg. Najpierw
jednak chodzi o to, aby w Kociele Rzymskim obudzi i kul-
tywowa wiadomo pokrewiestwa obu potg i wzajem-
nej ich od siebie zalenoci we wszelkich ewentualnych
przyszych kryzysach.

182
(Tu Knecht pomyla: Och, a wic do Rzymu chc mnie
wysa i moe nawet na zawsze!", a pamitajc o ostrzee-
niu starego mistrza muzyki, przygotowa si wewntrznie
do obrony).
Mistrz Tomasz mwi dalej:
Wany krok w tym, przez Kastali od dawna ju uprag-
nionym rozwoju dokonany zosta misj Knechta w Maria-
fels. Misja ta, ktra w zasadzie bya jedynie prb, gestem
uprzejmoci nie zobowizujcym do niczego, podjta zostaa
bez ubocznych intencji, na zaproszenie tamtejszego partnera,
w inym bowiem wypadku nie obarczono by ni, oczywicie,
jakiego absolutnie nie wyrobionego politycznie lu-sora
szklanych paciorkw, lecz na przykad jakiego modszego
urzdnika ze sfery pana Dubois. Lecz oto owa prba owa
drobna a niewinna misja przyniosa zdumiewajco dobry
rezultat, dziki niej bowiem jeden z czoowych umysw
wspczesnego katolicyzmu, pater Jakub, zapozna si nieco
bliej z duchem Kastalii i ma obecnie o tym duchu, do kt-
rego by dotychczas na wskro negatywnie nastawiony, wy-
obraenie nieco korzystniejsze. Jzefowi Knechtowi wyraa
si wdziczno za rol, jak przy tym odegra. Na tym bo-
wiem polega sens i sukces jego misji i pod tym ktem wi-
dzenia naley te nadal rozpatrywa i prowadzi nie tylko
ca prb zblienia, lecz zwaszcza posannictwo i prac
Knechta. Udzielono mu urlopu, ktry, jeli sobie Jzef tego
iyczy, bdzie mona jeszcze troch przeduy, rozmawiano
z nim i zapoznano z wikszoci czonkw najwyszej in-
stancji, zwierzchno okazaa mu swe zaufanie i polecia oto
jemu, mistrzowi gry szklanych paciorkw, odesa Knechta
z zadaniem specjalnym, oraz z rozszerzonymi kompetencja-
mi z powrotem do Mariafels', gdzie, na szczcie, pewien by
moe yczliwego przyjcia.
Mistrz przerwa, jakby chcc da swemu suchaczowi czas
na jakie pytanie, lecz ten jedynie uprzejmym gestem da
do zrozumienia, e sucha uwanie i pojmuje, o co chodzi.
Zlecenie, jakie mam ci przekaza rzek tedy
mistrz jest wic nastpujce: planujemy utworzenie,
wczeniej czy pniej, staego przedstawicielstwa naszego

183
zakonu przy Watykanie, jeli tylko by si dao, na zasadzie
wzajemnoci. Jako modsi, gotowi jestemy przyj wobec
Rzymu postaw wprawdzie nie poddan, lecz pen bardzo
gbokiego szacunku, chtnie te zajmiemy drugie miejsce,
jemu pozostawiajc pierwsze. By moe ani mnie, ani
panu Dubois nic o tym nie wiadomo papie gotw by-
by przyj propozycj nasz ju dzisiaj; nie moemy jednak
dopuci do odmowy Rzymu. A jednego tylko znam czo-
wieka, ktrego gos ma w Rzymie donioso ogromn: ojca
Jakuba. Twoja za misja polega na tym, e masz powrci
do klasztoru benedyktynw, y tam jak dotychczas, stu-
diowa, prowadzi niewinny kurs gry szklanych paciorkw,
a przy tym ca uwag i troskliwo skierowa na to, aby
stopniowo zdobywa dla nas ojca Jakuba, a take, by przy-
rzek ci on popieranie naszego zamiaru w Rzymie. Tym ra-
zem wic cel ostateczny twojej misji jest cile okrelony.
Ile czasu trzeba ci bdzie na to, eby go osign, to kwestia
uboczna; sdzimy, e potrwa to co najmniej jeszcze rok, lecz
mog by i dwa lata lub nawet i wicej. Znasz przecie be-
nedyktysk powolno i nauczye si do niej dostosowy-
wa. Pod adnym pozorem nie wolno nam okaza niecier-
pliwoci i apczywoci, caa ta sprawa dojrze musi niejako
sama przez si, rozumiesz? Mam nadziej, e zgadzasz si
na t misj, i prosz ci o szczere wypowiedzenie wszelkich
zastrzee, jakie by ewentualnie chcia poczyni. Jeli
chcesz, moemy ci da nawet kilka dni do namysu.
Knecht, ktrego zlecenie to po kilku uprzednio ju prze-
prowadzanych rozmowach bynajmniej nie zaskoczyo,
owiadczy, e czasu do namysu nie potrzebuje i posusznie
przyj polecenie, doda wszake:
Wiecie, i misje tego rodzaju udaj si najlepiej ww-
czas, gdy czowiek nimi obarczony nie musi przy tym zwal-
cza wasnych wewntrznych zahamowa i oporw. Wobec
samej misji oporw nie czuj, pojmuj jej donioso i ufam,
e zdoam jej sprosta. Lecz niejak obaw i przygnbienie
odczuwam z powodu mojej przyszoci: bdcie tak dobrzy,
magistrze, i zechciejcie wysucha mej na wskro osobistej,
egoistycznej proby i mego wyznania. Jestem, jak wam

184
wiadomo, graczem szklanych paciorkw, lecz oto wskutek
wysania mnie do ojcw straciem w studiach moich pene
dwa lata, a teraz dojdzie do nich co najmniej dalszy jesz-
cze rok, a prawdopodobnie nawet wicej. Nie zdoaem
wzbogaci swojej wiedzy i zaniedbaem kunszt. Ot nie
chciabym cofn si jeszcze bardziej. Dlatego te prosz
0 czste, cho krtkie urlopy do Waldzell i o stay kontakt
radiowy z wykadami i wiczeniami specjalnymi waszego
seminarium dla zaawansowanych.
Chtnie si na to zgadzam zawoa mistrz, a w tonie
jego brzmiaa ju nutka poegnania, gdy nagle Knecht pod
nis gos i doda jeszcze, i obawia si, e jeli owa misja
w Mariafels powiedzie mu si, zostanie na przykad wysany
do Rzymu albo w inny sposb nadal bdzie uywany do
suby dyplomatycznej.
A takie widoki zakoczy przygnbiayby mnie
1 hamoway mnie w moich usiowaniach w klasztorze. Nad
wyraz bowiem niepodane byoby dla mnie odsunicie na
stae do suby dyplomatycznej.
Magister zmarszczy brwi i z przygan podnis palec:
Mwisz o odsuniciu, a doprawdy niefortunnie wybra
e to okrelenie, nikt tu bowiem ani przez moment o ad
nym odsuwaniu nie mylo, raczej o wyrnieniu, o swan-
sie. Nie jestem upowaniony do udzielania ci informacji
czy dawania obietnic w sprawie pniejszej twojej suby.
Od biedy mog jednak zrozumie twe zastrzeenia, a przy
puszczalnie bd ci te mg dopomc, jeli obawy twoje
miayby istotnie okaza si suszne. A teraz suchaj: posia
dasz poniekd dar zdobywania popularnoci i sympatii, kto
niechtny mgby ci nazwa niemal uwodzicielem i praw
dopodobnie ten wanie twj dar skoni zwierzchno do
dwukrotnego wysania ci do klasztoru. Ale nie naduywaj
owego daru, Jzefie, i nie usiuj take podbija ceny swoich
powodze. Jeli poszczci ci si z ojcem Jakubem, wwczas
bdzie to odpowiedni moment, eby zwrci si do zwierz
chnoci z prob osobist. Dzi wydaje mi si to przed
wczesne. Daj mi zna, gdy gotw ju bdziesz do podry.
Jzef w milczeniu przyj owe sowa, chwytajc raczej

185
ukryty w nim ton przychylnoci ni nagany, i wkrtce potem
odjecha znowu do Mariafels.
Odczu tam dobroczynny wpyw pewnoci, jak daje wy-
ranie okrelone zlecenie. A ponadto byo to zlecenie wa-
ne i zaszczytne, pod pewnym za wzgldem zbiegao si
z najskrytszymi pragnieniami jego samego: przebywa
moliwie jak najwicej z ojcem Jakubem i pozyska jego
przyja. O tym, e nowa jego misja traktowana jest tutaj
powanie, a on sam wysz uzyska rang, wiadczya inna
ju nieco postawa wobec niego klasztornych dostojnikw,
zwaszcza za opata; byli nie mniej yczliwi, ale o wyranie
wyczuwalny stopie bardziej ni uprzednio peni szacunku.
Jzef nie by ju tylko modym gociem, bez jakiejkolwiek
rangi, ktremu okazuje si uprzejmo z racji jego
pochodzenia i przychylnoci dla jego osoby; przyjmowany
by teraz raczej jak wyszy urzdnik kastalski i traktowany
mniej wicej jak penomocny ambasador. Nie by ju lepy
na tego rodzaju sprawy i wycign z tego odpowiednie
wnioski.
U ojca Jakuba nie zdoa wprawdzie odkry adnej zmia-
ny w zachowaniu: przyja i rado, z jak go pater powi-
ta, a take fakt, e nie czekajc na prob czy przypomnie-
nie Knechta zaraz o uzgodnionej wczeniej, wsplnej pracy
napomkn, wzruszyy Jzefa gboko. Plan jego pracy
i dnia uksztatowa si obecnie zupenie inaczej ni przed
urlopem. W planie tym kurs gry szklanych paciorkw by-
najmniej nie znajdowa si tym razem na pierwszym miej-
scu, a o studiach jego w archiwum muzycznym, jak rwnie
o koleeskiej wsppracy z organist, w ogle nie byo mo-
wy. Na pierwszym miejscu znalaza si teraz nauka u ojca
Jakuba, ksztacenie si w kilku dyscyplinach historycznych
jednoczenie, pater bowiem wprowadza ulubionego swego
ucznia nie tylko w prehistori i wczesne dzieje zakonu be-
nedyktynw, lecz rwnie w umiejtno korzystania
z wczesnych redniowiecznych rde, ponadto za, podczas
specjalnie na ten cel przeznaczonej godziny, czyta wraz
z nim oryginalny tekst pewnego starego kronikarza. Ojcu
Jakubowi podobao si, i Knecht baga go usilnie, by i mo-

186
demu Antoniemu wolno byo w tych naukach uczestniczy,
z atwoci jednak zdoa go przekona, e osoba trzecia,
nawet pena najlepszych chci, hamujco wpywa bdzie
na tego rodzaju prywatne nauczanie; tak tedy Antoni, ktry
pojcia nie mia o wstawiennictwie Knechta, zaproszony
zosta jedynie do uczestniczenia w czytaniu tekstw starego
kronikarza i czu si z tego powodu niesychanie uszczli-
wiony. Godziny te stanowiy dla modego brata, o ktrego
dalszym yciu nic ju nie wiemy, niewtpliwie wyrnie-
nie, rozkosz i silniejszy bodziec; wolno mu byo w roli su-
chacza i modego rekruta uczestniczy po trosze w pracy
i wzajemnej wymianie myli dwch najczystszych intelek-
tw i najbardziej oryginalnych umysw owej epoki. Obo-
wizki Knechta wobec ojca Jakuba polegay z kolei na sta-
ym, nastpujcym zawsze tu po lekcjach epigrafiki i ko-
rzystania ze rde, wprowadzeniu go w dzieje i struktur
Kastalii oraz w przewodnie myli gry szklanych paciorkw,
przy czym ucze przeksztaca si w nauczyciela, czcigodny
za nauczyciel stawa si uwanym suchaczem, a czstokro
krytykiem, ktrego wtpliwoci nader trudno rozwia wa-
ciwymi odpowiedziami. Nieufno ojca Jakuba do mental-
noci kastalskiej nie saba ani na chwil: nie znajdujc
w niej bowiem waciwie postawy religijnej, powtpiewa,
by zdolna bya i godna wychowa czowieka, ktrego mona
by traktowa powanie, cho przecie mia przed sob, w oso-
bie Knechta, tak szlachetny rezultat owego wychowania.
I nawet wwczas jeszcze, gdy ju od dawna jeli to w
ogle byo moliwe dziki nauce i przykadowi Knechta
dozna czego w rodzaju nawrcenia i od dawna te gotw
by ju poprze zblienie si Kastalii do Rzymu, nieufno
ta nigdy cakiem w nim nie wygasa; notatki Knechta ob-
fituj w mnstwo drastycznych, na gorco w danym mo-
mencie spisywanych tego przykadw, spord ktrych jeden
tu przytaczamy:
Pater: Wy, Kastalczycy, jestecie wielkimi uczonymi
i estetami, mierzycie wag samogoski w jakim starym
wierszu i formu t czycie z wzorem toru pewnej planety.
To urocze, ale to zabawa. Zabaw jest przecie take naj-

187
wiksza wasza tajemnica i symbol, gra szklanych pacior-
kw. Chc rwnie uzna, i podjlicie prb podniesienia
owej piknej gry do rangi niemal sakramentu lub przy-
najmniej rodka uwicajcego. Lecz sakramenty z wysi-
kw takich nie powstaj: zabawa pozostaje zabaw.
Jzef: Sdzicie, ojcze, i brak nam fundamentu teologii?
Pater: Ach, nie mwmy tu o teologii, zanadto jestecie
jeszcze od niej oddaleni. Przydayby si wam ju pewne
prostsze fundamenty, na przykad antropologia, prawdziwa
nauka i prawdziwa wiedza o czowieku. Nie znacie go bo-
wiem, nie znacie czowieka ani jego zwierz-jcoci, ani jego
postaci na obraz i podobiestwo Boga. Znacie jedynie Ka-
stalczyka, twr szczeglny, kast, wydelikacony okaz hodo-
wlany.
Nader szczliwym przypadkiem byo dla Knechta, i w
cigu owych godzin otwierao si przed nim dogodne a sze-
rokie pole dla jego zadania, pozyskania ojca Jakuba dla
Kastalii i przekonania go o wartoci przymierza z ni. Mia
wskutek tego sytuacj tak doskonale odpowiadajc wszyst-
kieniu, czego tylko mona byo sobie yczy i wymarzy, i
wkrtce ju j przy tym odczuwa co na ksztat skrupu-
w, zawstydzajce bowiem i niegodne wydawao mu si, e
czcigodny m siedzi oto, peen ufnoci, naprzeciw niego lub
wraz z nim przechadza si po kruganku, a jest przecie jed-
noczenie celem i przedmiotem tajnych politycznych za-
miarw i interesw. Knecht nie potrafiby dugo znosi w
milczeniu tej sytuacji i zastanawia si ju tylko nad for-
m, jak nada powinien zdemaskowaniu samego siebie,
gdy oto, ku jego zaskoczeniu, starzec go uprzedzi.
Drogi przyjacielu rzek pewnego dnia, jakby mimo-
chodem znalelimy oto nad wyraz przyjemny i, jak si
spodziewani, rwnie owocny sposb wymiany. Oba zaj-
cia, ktre przez cae ycie byy dla mnie najmilsze: uczenie
si i nauczanie innych, poczyy si w tych wsplnych go-
dzinach naszej pracy w now, pikn kombinacj; dla mnie
nastpio to przy tym w odpowiednim momencie, gdy za-
czynam si starze i nie potrafibym doprawdy wymyli
dla siebie lepszej, bardziej odwieajcej kuracji nad te

188
wzajemne nasze studia. Co si mnie tyczy, niechybnie jestem
stron odnoszc zysk w tej wymianie. Natomiast nie je-
stem ju tak pewien, czy i pan, drogi przyjacielu, a zwasz-
cza czy ludzie, ktrych pan jest wysannikiem i ktrym pan
suy, tak wiele przy tej okazji zyska mog, jak moe si
spodziewaj. Chciabym zapobiec pniejszym rozczarowa-
niom, a ponadto pragnbym, by w kontaktach pomidzy
nami nie byo niedomwie, dlatego prosz pozwoli mi,
staremu praktykowi, na jedno pytanie: o pobycie paskim
w naszym klasztorku, mimo i tak mi on miy, czsto ja,
oczywicie, rozmylaem. Do niedawna jeszcze, mianowicie
do ostatniego paskiego urlopu, miaem wraenie, i cel
i sens paskiego u nas pobytu i dla pana nie byy cakowi-
cie jasne. Czy suszne byy te moje obserwacje? Gdy Knecht
przytakn, starzec mwi dalej:
Dobrze. Lecz od chwili powrotu pana z urlopu zmie
nio si to. Nie nkaj pana ju myli ani domysy co do ce
lu paskiego tutaj pobytu, lecz wie pan, o co chodzi. Praw
da? Dobrze, odgadem tedy trafnie. A zapewne nie myl si
te w mych przypuszczeniach co do celu paskiego tu prze
bywania. Ma pan do spenienia pewn dyplomatyczn mi
sj, a nie dotyczy ona ani naszego klasztoru, ani naszego
opata, tylko dotyczy mnie. Widzi pan, e niezbyt wiele
z tej paskiej tajemnicy pozostaje. Chcc cakowicie wy
jani sytuacj, czyni oto ostatni krok i radz panu powie
rzy mi te ca reszt tej tajemnicy. A wic na czym pole
ga paskie zadanie?
Knecht zerwa si i sta oto przed ojcem Jakubem zasko-
czony, zmieszany, niemal przeraony:
Ojciec ma racj zawoa lecz przynoszc mi ulg,
zawstydza jednoczenie, uprzedzajc mnie. Od pewnego cza
su zastanawiaem si ju, w jaki sposb nada naszym kon
taktom ow jasno, ktr ojciec oto tak szybko ustanowi.
Cae szczcie, e moja proba o udzielanie mi nauk i umo
wa nasza na temat wprowadzenia mnie w dziedzin waszej
wiedzy przypady jeszcze na czas przed moim urlopem, ina
czej bowiem mogoby doprawdy wydawa si, i wszystko

169
to byo z mej strony jedynie dyplomacj, a studia nasze tyl-
ko pretekstem!
Starzec uspokoi go yczliwie:
Chciaem jedynie dopomc nam obu w posuniciu si
0 krok naprzd. Czysto paskich zamiarw nie wymaga
adnych zapewnie. Jeli za, wyprzedzajc pana, nie wpro
wadziem niczego, czego by pan sam nie pragn, tedy
wszystko w porzdku. A na temat misji Knechta, ktrej
tre ten mu teraz wyjawi, starzec rzek:
Wy, panowie z Kastalii, jestecie nie genialnymi wpra
wdzie, lecz cakiem znonymi dyplomatami, a ponauto
szczcie wam sprzyja. Nad misj pask zastanowi si
jeszcze w spokoju, decyzja moja za po czci zalee bdzie
od tego, jak dalece uda si panu wprowadzi mnie w kastal-
sk wasz konstytucj i w wiat kastalskich pogldw
1 sprawi, by stay si one dla mnie moliwe do przyjcia.
Lecz nie spieszmy si z tym.
Widzc, i Knecht nadal jest jeszcze nieco zmieszany, oj-
ciec Jakub zamia si oschle i dorzuci:
Moe pan, jeli pan chce, uzna moje postpowanie za
co w rodzaju nauczki. Jestemy obsj dyplomatami, a spo
tkanie ich zawsze jest walk, nawet jeli przybiera przy
jazn form. W naszej walce ja byem w danej chwili sab
szy, inicjatywa wymkna mi si z rk. Pan wiedzia wi
cej ode mnie. Ale oto teraz szans si wyrwnay. Szacho
we posunicie udao si, a zatem byo suszne.
Knechtowi wydawao si cenne i wane pozyska ojca Ja-
kuba dla zamierze wadz kastalskich, lecz znacznie jeszcze
waniejsze nauczy si od niego, ile si tylko da, a ze
swej strony sta si dla tego uczonego i wiele mogcego
czowieka niezawodnym przewodnikiem po kastalskim wie-
cie. Od rnych swych przyjaci i uczniw doznawa Knecht
wielu przejaww zazdroci, tak wanie, jak zwyko si lu-
dziom wyjtkowym zazdroci nie tylko wewntrznej ich
wielkoci i energii, lecz rwnie pozornego szczcia i po-
zornego uprzywilejowania przez los. Pomniejsze jednostki
widz u wikszych to, co same dostrzec potrafi, a kariera
i wyniesienie Jzefa Knechta istotnie wydaway si kade-

190
mu obserwatorowi czym niezwykle wietnym, szybkim, po-
zornie pozbawionym te wysiku, mona wic byo dozna
pokusy okrelenia tej epoki jego ycia mianem szczcia.
Lecz nie zamierzamy podejmowa prby wyjanienia owego
szczcia" w sposb racjonalny czy moralny jako przyczy-
nowego skutku okolicznoci zewntrznych, ani jako swoi-
stej nagrody za szczegln jego cnotliwo. Szczcie nie ma
nic wsplnego z rozumem ani moralnoci, z istoty swojej
jest ono czym magicznym, przynalenym do wczesnego,
modocianego etapu rozwoju ludzkoci. Naiwny szczciarz,
obdarowany przez dobre wiki i rozpieszczany przez bo-
gw, nie jest tematem odpowiednim dla racjonalnych roz-
waa, a wskutek tego nie nadaje si te do bada biogra-
ficznych, stanowi symbol i znajduje si poza granicami tego,
co o&obiste i historyczne. A mimo to istniej ludzie wybit-
ni, z ktrych ycia nie da si wykluczy szczcia" z my-
lowych rozwaa, choby polegao ono jedynie na tym, i
oni sami i waciwe dla nich zadanie istotnie odnajduj si
i spotykaj zarwno pod wzgldem biograficznym, jak hi-
storycznym, e urodzeni oni zostali nie za wczenie, lecz
rwnie i nie za pno; i do nich zdaje si nalea Knecht.
Tak tedy ycie jego, przynajmniej przez pewien czas, spra-
wia wraenie, jaby wszystko, czego zapragn, przychodzio
mu bez najmniejszego trudu. Nie zamierzamy negowa tej
strony jego ycia ani jej zaciera, lecz rozumowo mogli-
bymy wyjani j jedynie z pomoc metody biograficznej,
ktra nie jest nasz metod, nie naley te do podanych
i dozwolonych w Kastalii, mianowicie z pomoc nieograni-
czonego niemal wnikania w sprawy najcilej osobiste i pry-
watne, sprawy choroby i zdrowia, w wahania i meandry
ycia i samopoczucia. Przekonani jestemy, i taki, niemo-
liwy dla nas do przyjcia, rodzaj biografii, doprowadziby
nas do stwierdzenia cakowitej rwnowagi pomidzy szcz-
ciem" Knechta i jego cierpieniami, lecz mimo to zafaszo-
waby wizerunek jego postaci i losu.
Dosy dygresji. Mwilimy o tym, i wiele ludzi znajcych
Knechta lub te takich, ktrzy jedynie o nim syszeli, za-
zdrocio mu. Lecz pomniejszym istotom nic chyba w y-

191
ciu Jzefa nie wydawao si tak godne zazdroci, jak jego
kontakt ze starym benedyktynem, bdcy jednoczenie sto-
sunkiem ucznia i nauczyciela, braniem i dawaniem, po-
zyskiwaniem i poddawaniem si, przyjani i jednoczenie
serdeczn, robocz wsplnot. Knecht sam zreszt od chwili
zjednania sobie Starszego Brata w Gaju Bambusowym nie
czu si jeszcze nigdy tak uszczliwiony adn swoj kon-
kiet, adn te tak bardzo wyrniony i zawstydzony jed-
noczenie, obdarowany i pobudzony. I niemal kady z p-
niejszych ulubionych jego uczniw potwierdza, jak czsto,
chtnie i radonie wspomina on ojca Jakuba. U niego bo-
wiem nauczy si czego, czego w wczesnej Kastalii chyba
by si nauczy nie mg: przyswoi sobie nie tylko ogln
wiedz o metodach i sposobach historycznej nauki i bada,
przeszed nie tylko przez pierwsze wiczenie w posugiwaniu
si nimi, lecz, co znacznie waniejsze, pozna histori n;e
jako dziedzin wiedzy, lecz jako rzeczywisto, jako ycie,
z czym poczone byo odpowiednie przeksztacenie i wzmo-
enie ycia wasnego w historii. Od zwykego uczonego nie
mgby si tego nauczy. Jakub jednak by nie tylko wizjo-
nerem i mdrcem sigajcym daleko poza granice uczonoci.
By ponadto jeszcze czowiekiem przeywajcym i wsp-
tworzcym, a miejsca, na ktrym go los postawi, nie wy-
korzystywa na to, by wygrzewa si wygodnie w kontem-
placyjnej jeno egzystencji, lecz pozwala wichrom wiata
przewiewa sw pracowni uczonego, ndze za i przeczu-
cia swojej epoki wpuci do wasnego serca, wspuczestni-
czy w wydarzeniach swoich czasw, sta si wspwinny
i wspodpowiedzialny, mia do czynienia nie tylko z ogarnia-
niem, porzdkowaniem i wyjanianiem dawno minionych
ju wydarze i nie tylko z ideami, ale w stopniu nie mniej-
szym z oporem ludzi i materii. Uwaany by na rwni ze
swym wsppracownikiem i adwersarzem, pewnym niedawno
zmarym jezuit za waciwego twrc dyplomatycznej i
moralnej siy i wysokiego uznania politycznego, jakie
Koci Rzymski zdoa odzyska po okresie rezygnacji
i wielkiej saboci. A chocia w rozmowach pomidzy
nauczycielem i ucz-

192
niem nigdy prawie nie byo mowy o aktualnoci politycz-
nej uniemoliwiao to nie tylko wywiczenie ojca Ja-
kuba w milczeniu i rezerwie, lecz w rwnej mierze take
niemiao modszego partnera obawiajcego si wcigni-
cia w sfer spraw dyplomatycznych i politycznych stano-
wisko i dziaalno polityczna benedyktyna tak dalece prze-
nikny jego sposb rozwaania historii wiata, i z kadego
jego pogldu, z kadego wejrzenia w kbowisko wiato-
wych przetargw przemawia rwnie gos polityka-prak-
tyka, nie powodowanego wprawdzie ambicj ani te nie
intrygujcego, nie regenta i przywdcy, nie karierowicza,
ale doradcy i porednika, czowieka, ktrego aktywno za-
godzona jest mdroci, denia gbokim zrozumieniem
niedostatkw i trudnoci istoty ludzkiej, ktremu jednak
jego sawa, dowiadczenie, znajomo ludzi i sytuacji, a nie
na ostatku take wasna bezinteresowno i integralno
osobowoci daway znaczn wadz. Knecht, przybywajc
do Mariafels, nic o tym wszystkim nie wiedzia, nie zna
podwczas nawet imienia ojca Jakuba. Wikszo mieszka-
cw Kastalii ya w takiej niewinnoci i niewiadomoci
politycznej, jaka nierzadko charakteryzowaa take stan
uczonych i we wczeniejszych epokach; nie posiadano tam
czynnych politycznych praw ani obowizkw, gazet niemal
nie ogldano; a jeli taka bya postawa i nawyk przecit-
nego Kastalczyka, to wrd graczy szklanych paciorkw nie-
miao wzgldem aktualnych wydarze, polityki, gazety
bya jeszcze wiksza: chtnie uwaali si oni bowiem za
waciw elit i mietank prowincji, usilnie zabiegajc o to,
by nic nie zamcao rozcieczonej, wysublimowanej atmo-
sfery ich artyslyczno-naukowej egzystencji. Knecht, przy-
bywajc do klasztoru po raz pierwszy, nie pojawi si prze-
cie take jako nosiciel dyplomatycznego zlecenia, lecz je-
dynie jako nauczyciel gry szklanych paciorkw, i nie po-
siada innych politycznych wiadomoci prcz tych, ktre
pan Dubois przyswoi mu w cigu kilku tygodni. Dzisiaj
wiedzia wprawdzie znacznie wicej ni wwczas, lecz by-
najmniej nie pozby si charakterystycznego dla kadego
mieszkaca Waldzell wstrtu do zajmowania si aktualn
13 Gra szklanych paciorkw ^93
polityk. I cho dziki kontaktom z ojcem Jakubem znacznie
rozwin si i wyedukowa pod wzgldem politycznym, nie
stao si to jednak wskutek jego wasnej potrzeby w tym
kierunku tak jak na przykad w dziedzinie historii, ktr
interesowa si wrcz zachannie lecz nastpio jakby
mimochodem, poniewa byo nieuniknione.
Knecht, chcc by naleycie przygotowanym i sprosta w
peni zaszczytnemu swemu zadaniu, i oto pater dziki jego
wykadom de rebus castaliensibus mia przeksztaci si w
ucznia, przywiz ze sob z Waldzell literatur na temat
konstytucji i dziejw prowincji, systemu szk elitarnych
oraz historii rozwoju gry szklanych paciorkw. Niektre
z owych ksiek a od tych czasw ju do nich nie za-
glda przysuyy mu si ju przed dwudziestu laty
podczas walk z Plinio Designorim; inne, do ktrych ww-
czas nie dawano mu jeszcze dostpu, poniewa napisane byy
specjalnie dla urzdnikw Kastalii, przeczyta dopiero teraz.
Wskutek tego wic w tym samym czasie, gdy dziedziny jego
studiw tak znacznie si rozszerzyy, zmuszony by na nowo
rozpatrze, zreasumowa i umocni wasne swoje podstawy
historyczno-intelektualne. Podejmujc prb ukazania ojcu
Jakubowi istoty zakonu i caego systemu kastalskiego w spo-
sb moliwie najbardziej jasny i prosty, natkn si Jzef
niebawem gdy inaczej sta si nie mogo na najsab-
szy punkt zarwno swego wasnego, jak w ogle kastal-
skiego wyksztacenia: okazao si, i sytuacja w dziejach
wiata, ktra niegdy umoliwia powstanie zakonu, i wszyst-
ko, co pniej wskutek tego wyniko, wyobraalna bya dla
Knechta jedynie w postaci schematycznego, nikego obra-
zu, pozbawionego wyrazistoci i adu. Dlatego te i po-
niewa pater nie by bynajmniej biernym uczniem doszo
do wzmoonej wsppracy i nader ywej wymiany: gdy J-
zef usiowa wykada dzieje swego kastalskiego zakonu,
ojciec Jakub pomaga mu w naleytym widzeniu i przey-
waniu rnych stron owej historii i w odnajdywaniu jej ko-
rzeni w oglnych dziejach wiata i pastw. Przekonamy si,
i te intensywne spory, czstokro wskutek temperamentu
ojca Jakuba przeksztacajce si w najgwatowniejsze dys-

194
kusje, jeszcze po wielu latach okazay si owocne i w ywy
sposb odziayway na Knechta a po kres jego ycia. Cae
natomiast pniejsze zachowanie ojca Jakuba wiadczyo
0 tym, jak z drugiej strony on sam uwanie ledzi wy
wody Knechta i jak dalece pozna i uzna zdoa dziki nim
Kastali; istniejce po dzie dzisiejszy porozumienie pomi
dzy Rzymem i Kastali, ktre rozpoczo si od yczliwej
neutralnoci i sporadycznej wymiany naukowej, a w nie
ktrych okresach rozrastao do prawdziwej wsppracy
1 przymierza zawdziczamy obu tym ludziom. Ojciec Ja
kub zapragn nawet cho z pocztku protestowa prze
ciwko temu z umiechem by wprowadzono go w kocu
take w teori gry szklanych paciorkw, czu bowiem, i
tam szuka naley tajemnicy zakonu i niejako jego wiary
czy te religii, a skoro ju zdecydowa si wtargn w w
dotychczas znany mu jedynie z pogosek i niezbyt mu miy
wiat, ruszy we waciwy sobie, tyle sprytny, co i peen
rozsdku, sposb ku jego centrum, i jeli nawet nie sta si
graczem szklanych paciorkw o wiele za stary by zreszt
na to duch owej gry, a take duch samego zakonu, nigdy
chyba dotd nie uzyskay poza Kastali rwnie powanego
i wartociowego przyjaciela, jak w wielki benedyktyn.
Od czasu do czasu, gdy Knecht egna si z nim po jakim
okresie wsplnych prac, dawa mu ojciec Jakub do zrozu-
mienia, e danego wieczoru bdzie go u siebie oczekiwa pry-
watnie; po trudach lekcji i po napiciu dyskusji nastpo-
way wwczas godziny pene spokoju. Jzef czsto pojawia
si z klawikordem lub skrzypcami, starzec z kolei zasiada do
fortepianu przy agodnym wietle jednej tylko wiecy, kt-
rej sodki zapach wosku wypenia izb na rwni z muzyk
Corelliego, Scarlattiego, Telemanna czy Bacha, jak grywali
na przemian albo i wsplnie. Starzec wczenie udawa si
na spoczynek, podczas gdy Knecht, pokrzepiony tym ma-
ym, wieczornym naboestwem muzycznym, przeciga
czas swojej pracy dugo w noc, a po granic, dozwolon
przez dyscyplin.
W tym bowiem okresie zajmowa si Knecht, poza ucze-
niem si u ojca Jakuba i nauczaniem, poza opieszale prowa-

195
dzonym kursem gry w klasztorze i odbywajcym si od
czasu do czasu chiskim kolokwium z opatem Gerwazym,
inn jeszcze, nader obszern prac: uczestniczy czego
ostatnio dwukrotnie by zaniecha w dorocznym konkur-
sie elity w Waldzell. W konkursie tym trzeba byo na pod-
stawie trzech do czterech wyznaczonych gwnych tematw
opracowa projekty gier szklanych paciorkw, a szczegln
warto miay nowe, miae i oryginalne powizania owych
tematw, przy jednoczesnym zachowaniu najwyszej czy-
stoci i przejrzystoci formalnej; przy tej, jedynej zreszt,
okazji wolno byo wspzawodnikom nawet narusza ka-
nony, czyli posugiwa si take nowymi, dotychczas nie
wczonymi jeszcze do oficjalnego kodeksu i skarbca hiero-
glifw szyframi. Konkurs w by dziki temu obok wiel-
kich, publicznych gier sakralnych najbardziej sensacyj-
nym wydarzeniem we wsi ludycznej, stawa si take kon-
kurencj najwicej obiecujcych kandydatw, usiujcych
wynale nowe znaki ludyczne; najszczytniejsze i nader
rzadko przyznawane wyrnienie zwycizcy w tym wsp-
zawodnictwie polegao na tym, i nie tylko gra jego wyko-
nywana bya uroczycie jako najlepsza gra kandydacka
w danym roku, lecz ponadto uznawano proponowane prze-
ze wzbogacenie gramatyki i zasobw sownictwa gry,
przyjmujc je do ludycznego archiwum i jzyka. Niegdy,
przed okoo dwudziestu piciu laty, wielki Tomasz von der
Trave obecny magister ludi, dostpi tego rzadkiego zaszczy-
tu dziki nowym swoim abrewiaturom dla alchemicznych
symboli krgu zodiakalnego, wiadomo zreszt, i magister
Tomasz i pniej dokona wiele w dziedzinie poznawania
alchemii i naleytego jej szeregowania, jako jednej z naj-
bogatszych w implikacje mowy tajemnej. Knecht tym ra-
zem zrezygnowa jednak z zastosowania nowych wartoci
ludycznych, cho, wzorem wszystkich niemal kandydatw,
sporo by ich mia na podordziu, nie skorzysta take z oka-
zji, by zoy wyznanie wiary w psychologiczn metod gry,
ktra waciwie bya mu bliska; skonstruowa wprawdzie
gr o wspczesnej, indywidualnej strukturze i tematyce,
lecz odznaczajc si przede wszystkim przejrzycie jasn,

196
klasyczn kompozycj i cile symetrycznym, umiarkowanie
tylko ornamentowanym a nieco starowieckim w stylu wy-
konaniem. By moe, i zmusio go do tego oddalenie od
Waldzell i od archiwum gry, moe te silne zaabsorbowanie
studiami historycznymi, pochaniajcymi jego czas i siy,
a moe wiadomie lub mniej wiadomie mia ch
wystylizowania swojej gry w taki sposb, ktry odpowiada-
by najbardziej gustom jego mistrza i przyjaciela, ojca Ja-
kuba tego nie wiemy.
Posuylimy si okreleniem psychologiczna metoda
gry", nie w peni moe i nie od razu zrozumiaym dla ka-
dego z naszych czytelnikw; za czasw Knechta byo ono
czsto uywanym hasem. W kadym chyba okresie w gronie
wtajemniczonych w gr szklanych paciorkw istniay pewne
prdy, mody, walki oraz zmieniajce si zapatrywania i po-
gldy, a w owych czasach spory i dyskusje odnosiy si do
dwch przede wszystkim rodzajw gry. Rozrniano dwa
typy gry: formalny i psychologiczny, a wiemy, i Knecht,
podobnie jak Tegularius, mimo e trzyma si z dala od spo-
rw sownych, nalea do zwolennikw drugiego z tych ro-
dzajw i popiera go, z tym jedynie, e wola mwi raczej
nie o psychologicznym", lecz o pedagogicznym" sposobie
gry. Gra formalna dya do stworzenia z rzeczowych treci
kadej gry: matematycznych, jzykowych, muzycznych i tak
dalej moliwie cisej, zwartej i doskonaej pd wzgldem
formalnym jednoci i harmonii. Gra psychologiczna nato-
miast poszukiwaa jednoci i harmonii, kosmologicznej ku-
listoci i doskonaoci nie tyle w wyborze, ukadzie, sprz-
eniu, poczeniu czy przeciwstawieniu treci, ile w medy-
tacji nastpujcej po kadym etapie gry, jej przypisujc
najwiksz donioso. Taka psychologiczna czy jak wo-
la to okreli Knecht pedagogiczna gra nie bya od ze-
wntrz obrazem doskonaoci, lecz dziki sekwencji swoich
cile przepisanych medytacji doprowadzaa grajcego do
przeywania doskonaoci i boskoci. Gra, w moim rozu-
mieniu napisa pewnego razu Knecht do starego mistrza
muzyki ogarnia grajcego po ukoczonej medytacji w
taki sposb, jak powierzchnia kuli orodek owej kuli, a po-

197
zostawia mu uczucie, i z przypadkowego, popltanego wia-
ta wyzwoli zdoa on wiat absolutnej symetrii i harmonii
i w siebie go wchon".
Ta tedy gra, ktr Knecht wzi udzia w wielkim kon-
kursie, bya oparta na konstrukcji formalnej, nie psycholo-
gicznej. By moe, i Jzef chcia w ten sposb dowie
przeoonym, a take samemu sobie, e mimo pobytu w Ma-
riafels i swojej misji dyplomatycznej nie utraci jako gracz
szklanych paciorkw niczego ze sprawnoci, elastycznoci,
elegancji i wirtuozerii i zaiste, udao mu si tego dowie.
Ostateczne wykonanie i przepisanie na czysto projektu swo-
jej gry powierzy, jako e mona byo tego dokona jedynie
w archiwum ludycznym w Waldzell, przyj arielowi swemu,
Tegulariusowi, ktry zreszt sam tako nalea co grona
uczestnikw konkursu. Zdoa te wasnorcznie przekaza
mu owe papiery i omwi je z nim, przejrzeli nawet wspl-
nie cay projekt, poniewa Knechtowi udao si cig-
n Fritza na trzy dni do siebie, do klasztoru: magister
Tomasz po raz pierwszy speni t, dwukrotnie ju do niego
kierowan, prob. Tegularius, mimo i bardzo ucieszy si
z tej wizyty, ogromn te paa ciekawoci, jednak jako
przybysz z kastalskiej samotni czu si tu niesychanie obco:
wraliwy niemal zachorowa pod naporem tak wielu
egzotycznych dla wrae, w otoczeniu miych wprawdzie,
lecz prostych, zdrowych, po trosze take i rubasznych ludzi,
z ktrych aden nie potrafiby przej si jego mylami, tro-
skami czy problemami.
yjesz tutaj na obcej planecie powiedzia Knechto-
wi, ja za nie mog poj i podziwiam ci, e ju trzy lata
tu wytrzyma. Ci twoi ojcowie s dla mnie niesychanie
uprzejmi, ale wszystko mnie tutaj odstrasza i odpycha, nic
na spotkanie mi nie wychodzi, nic nie jest samo przez si
zrozumiae, niczego nie mona sobie bez oporw i cierpie
przyswoi; czubym si jak w piekle, gdybym musia sp-
dzi tu dwa tygodnie.
Knecht mia kopoty z przyjacielem, z przykroci te, po
raz pierwszy w roli widza, zaobserwowa ow obco pomi-
dzy obu zakonami i wiatami, poczu te, i przewraliwiony

198
Tegularius wskutek bojaliwej swej bezradnoci nie wywar
tutaj dobrego wraenia. Lecz wsplnie, starannie i krytycz-
nie, przejrzeli oba projekty swych gier, przeznaczonych na
konkurs, Knecht za, gdy w godzin pniej przechodzi do
innego skrzyda, do ojca Jakuba lub na jaki posiek, rw-
nie doznawa uczucia, i oto z rodzinnego kraju przeniesio-
ny zosta nagle w kraj inny, o cakiem innej ziemi i powie-
trzu, innym klimacie i innych gwiazdach. Po wyjedzie
Fritza Knecht sprbowa sprowokowa ojca Jakuba do wy-
jawienia, jakie wraenie sprawi na nim jego przyjaciel.
Mam nadziej powiedzia Jakub i wikszo
Kastalczykw podobna jest raczej do pana ni do paskiego
przyjaciela. W jego osobie ukaza nam pan nie znany, prze-
rafinowany, sabowity, a przy tym jak si obawiam tak
e i cokolwiek zarozumiay gatunek czowieka. Wol ju na
dal trzyma si pana, inaczej stabym si wzgldem waszej
species niesprawiedliwy. Ten wraliwy, przemdrzay i ner
wowy nieborak potrafiby czowieka znowu zniechci do
caej waszej prowincji.
No, c odpar Knecht w cigu stuleci chyba te
i pord benedyktynw zjawia si niekiedy jaki chorowity,
fizycznie saby, lecz intelektualnie mimo to penowartocio-
wy czowiek, podobny do mego przyjaciela. Zapewne nie
byo mdrze zaprasza go tutaj, gdzie wszyscy maj wzrok
wyostrzony na jego saboci, nie potrafi jednak w oden
sposb dostrzec jego wielkich zalet. Lecz mnie odda on
swym przybyciem wielk przyjacielsk usug.
Po czym opowiedzia ojcu Jakubowi o swym udziale w
konkursie. Pater za cieszy si, e Knecht tak broni przyja-
ciela.
Suszna odpowied! zamia si yczliwie. Ale
wydaje si, e ma pan tylko takich przyjaci , z ktrymi
przestawa nie jest zbyt atwo. Napawa si przez chwil
zmieszaniem Knechta i zdziwionym wyrazem jego twarzy,
po czym dorzuci od niechcenia: Tym razem myl o kim
innym. Czy ma pan nowe jakie wiadomoci od swego przy
jaciela, Plinia Designori?
Jzef zdumia si jeszcze bardziej i, absolutnie zaskoczony,

199
poprosi o wyjanienia. Rzecz miaa si nastpujco: Desi-
gnori opowiedzia si w pewnym politycznym artykule po-
lemicznym bardzo gwatownie po stronie antyklerykalizmu,
atakujc przy tym nader energicznie samego ojca Jakuba.
w za uzyska od swoich przyjaci z prasy katolickiej in-
formacje o Designorim, ktre wspominay rwnie jego ata
szkolne w Kastalii oraz powszechnie znany kontakt z Knech-
tem. Jzef poprosi o artyku Plinia, chcia go przeczyta;
wynika z tego pierwsza rozmowa z ojcem Jakubem na ak-
tualne tematy polityczne, po ktrej niewiele ju podobnych
rozmw nastpio, osobliwego, a niemal przeraajcego do-
znaem uczucia" napisa do Ferromontego widzc
nagle naszego Plinia, a take, na dodatek, i siebie na wia-
towej arenie politycznej; o takiej moliwoci nigdy dotych-
czas nie mylaem". Ojciec Jakub wyraa si zreszt raczej
z uznaniem o owej polemicznej pracy Plinia, a w kadym
razie nie czu si ni bynajmniej uraony: chwali styl De-
signoriego, stwierdza, i wida doskonale, e pochodzi on
ze szkoy elitarnej, zazwyczaj bowiem zadowalano si w
aktualnej polityce znacznie niszym poziomem intelektual-
nym.
Od swego przyjaciela, Ferromontego, otrzyma Knecht
podwczas odpis pierwszej czci jego, pniej tak synnej,
pracy, a przesyka opatrzona bya tytuem: 'Wchonicie
i wykorzystanie ludowej muzyki sowiaskiej przez arty-
styczn muzyk niemieck od czasw Jzefa Haydna".
W licie, ktrym Knecht odpowiedzia na ow przesyk,
czytamy midzy innymi:
Wycigne ze swych studiw, w ktrych niegdy przez
czas pewien wolno mi byo ci towarzyszy, na wskro treci-
we wnioski: oba rozdziay o Schubercie, zwaszcza o kwar-
tetach, nale do naj celniej szych, jakie znam, we wsp-
czenie pisanej historii muzyki. Pomyl czasem o mnie; da-
leko mi do takiego niwa, jakie si tobie szczliwie zebra
udao. I chocia mog czu si prawdziwie zadowolony z tu-
tejszej mojej egzystencji moja misja w Mariafels chyba
si powioda odczuwam chwilami przygnbienie z racji tak
dugiej ju nieobecnoci w prowincji i w krgu Waldzell, do
ktrego przecie nale. Ucz si tu wiele, niesychanie wie-
le, lecz przybywa mi tu nie pewnoci i zawodowej przy-
datnoci, jeno mnstwa nowych problemw. Wprawdzie
rozszerzyy si take moje horyzonty. Spokojniejszy czuj
si te teraz w porwnaniu z niepewnoci, obcoci, bra-
kiem ufnoci, pogody i wiary we wasne siy i z innymi
przykrymi uczuciami, jakich czsto dowiadczaem, zwasz-
cza podczas pierwszych dwch lat, ktre tu spdziem; nie-
dawno by tutaj Tegularius, trzy dni tylko, lecz mimo i
tak bardzo cieszy si na spotkanie ze mn i byl taki cie-
kawy Mariafels, ju nastpnego dnia wytrzyma prawie
nie mg, tak dalece czu si tu przygnbiony i obcy. A po-
niewa klasztor jest przecie take raczej odosobnionym, spo-
kojnym i przyjaznym dla intelektu miejscem, bynajmniej nie
przypominajcym wizienia, koszar lub fabryki, wnioskuj
na podstawie wasnych dowiadcze, i my, mieszkacy na-
szej miej prowincji, znacznie bardziej jestemy wraliwi
i rozpieszczeni, ni nam si wydaje".
W tym wanie czasie, z ktrego pochodzi w list do Car-
la, Knecht zdoa nakoni ojca Jakuba do wyraenia w
krtkim pimie do kierownictwa zakonu kastalskiego zgody
w wiadomej kwestii dyplomatycznej, zgody poczonej jed-
nak z prob, aby zechciano pozostawi w Mariafels jeszcze
przez czas pewien powszechnie tutaj lubianego gracza
szklanych paciorkw, Jzefa Knechta", ktry zaszczyca ojca
Jakuba prywatnymi wykadami de rebus castaliensibus.
W Kastalii uznano, oczywicie, spenienie owej proby za
zaszczyt. Knecht natomiast, ktry niedawno jeszcze prze-
konany by, i znacznie oddalony jest od swojego niwa",
otrzyma podpisane przez kierownictwo zakonu i pana Du-
bois pismo z wyrazami uznania za wypenienie misji. W ar-
cyurzdowym owym dokumencie najwaniejsze i najra-
doniejsze wydao mu si w danej chwili (o czym niemal
z triumfem donis w krtkim liciku Fritzowi) krtkie zda-
nie, stwierdzajce, i zakon poinformowany zosta przez mi-
strza gry szklanych paciorkw o jego pragnieniu powrotu
do Vicus Lusorum i skonny jest uwzgldni owo yczenie,
z chwil gdy Knecht zakoczy obecn sw misj. Jzef od-

201
czyta to zdanie take ojcu Jakubowi, wyznajc mu, jak
ogromnie si z niego cieszy, wyznajc teraz rwnie, jak
bardzo ba si, i moe na zawsze wygnany zostanie z Ka-
stalii i wysany do Rzymu. Ojciec Jakub odpar ze mie-
chem :
Tak, przyjacielu, charakterystyczne to dla zakonw,
i chce si raczej y na ich onie nili na peryferiach czy
zgoa na wygnaniu. Moe pan spokojnie zapomnie o tej
odrobinie polityki, w ktrej nieczystym pobliu si pan tu-
taj znalaz, gdy politykiem pan nie jest. Ale historii nie
powinien si pan sprzeniewierzy, nawet gdyby miaa na
zawsze pozosta dla pana dziedzin jedynie uboczn, upra-
wian po amatorsku. Na historyka bowiem pan by si na-
dawa. A teraz skorzystajmy jeszcze ze siebie nawzajem,
dopki pana tutaj mam.
Z pozwolenia na czste odwiedzanie Waldzell Jzef
Knecht, zdaje si, niewiele korzysta; wysucha jednak
przez radio wiczebnego seminarium, a take niektrych wy-
kadw i gier. Tak tedy rwnie z oddalenia, siedzc w
swym eleganckim gocinnym pokoju w klasztorze, bra
udzia w owej uroczystoci, podczas ktrej w wielkiej auli
Vicus Lusorum ogaszano wyniki konkursu. Sam zoy nie
nazbyt osobist, wcale te nie rewolucyjn, cho wytworn
i na wskro eleganck prac, ktr miano oceni, liczy tedy
na pochwalne wyrnienie lub trzeci albo nawet drug
nagrod. Z zaskoczeniem usysza jednak, i przyznano mu
nagrod pierwsz, a zanim zdumienie zdoao przeksztaci
si w nim w rado, spiker urzdu magistra ludi czyta ju
dalej swym piknym niskim gosem, wymieniajc Tegula-
riusa jako laureata drugiej nagrody. Wzruszajce, wspaniae
byo to zaiste przeycie, i oto oni obaj, rka w rk. wy-
chodzili z konkursu jako uwieczeni zwycizcy! Knecht ze-
rwa si, dalej ju nie suchajc, zbieg po schodach i przez
dudnice echem dormitoria wypad na dwr. W licie do
starego mistrza muzyki, pisanego przez Jzefa w owych
dniach, czytamy:
Bardzo jestem szczliwy, o czcigodny, co chyba moesz
sobie wyobrazi. Najpierw przeprowadzenie mojej misji

202
i zaszczytne jej uznanie przez kierownictwo zakonu, wraz
z tak dla mnie wanymi widokami na rychy powrt do
ojczyzny, do przyjaci, i gry szklanych paciorkw, zamiast
dalszej suby dyplomatycznej, a oto teraz ta pierwsza na-
groda za gr, w ktrej stron formaln wielu wprawdzie
dooyem stara, lecz z uzasadnionych przyczyn nie wyzy-
skaem bynajmniej wszystkich swoich moliwoci, ponadto
za jeszcze rado, i mogem podzieli w sukces z przy-
jacielem doprawdy, sporo to, jak na jeden raz. Szczliwy
jestem, owszem, lecz nie mgbym rzec, em uradowany.
W tak krtkim czasie, a moe mnie tylko krtkim si on
wydaje, spenie tych jest w moim wewntrznym prze-
konaniu zbyt wiele i zbyt nagle do nich doszedem;
wdziczno moja zmieszana jest z uczuciem pewnego lku,
tak jakby brakowao ju jednej tylko kropli w wypenio-
nym po brzegi naczyniu, aby wszystkie te sukcesy znw
stay si problematyczne. Lecz, prosz, traktuj te wynurze-
nia jako niewypowiedziane: kadego sowa tu ju za wiele".
Przekonamy si, i owo po brzegi wypenione naczynie
przyj miao niebawem wicej ni jedn tylko kropl. Lecz
przez krtki okres, dzielcy go od tej chwili, Jzef Knecht
przeywa swe szczcie zmieszane z lkiem tak intensyw-
nie i z takim uniesieniem, jak gdyby przeczuwa ju ocze-
kujc go wielk zmian. Dla ojca Jakuba owych par mie-
sicy byo take okresem szczliwym, uskrzydlonym. al
mu byo, e utraci ju wkrtce tego ucznia i koleg, usio-
wa tedy ju podczas godzin pracy, a bardziej jeszcze w
swobodnych rozmowach da i przekaza mu w spadku jak
najwicej tego wszystkiego, co w pracowitym, a penym
przemyle yciu zdoa zrozumie z wyyn i nizin ycia
poszczeglnych ludzi i caych narodw. Niekiedy rozmawia
rwnie z Knechtem o treci i skutkach jego misji, o moli-
wociach i znaczeniu przyjaznych stosunkw i politycznego
pojednania pomidzy Rzymem a Kastali, zalecajc mu
przestudiowanie owej epoki, ktrej owocem byo zarwno
zaoenie zakonu kastalskiego, jak i stopniowe wydobywa-
nie si Rzymu z okresu upokarzajcych dowiadcze. Po-
leci mu rwnie dwa dziea na temat reformacji i rozbicia

203
Kocioa w szesnastym wieku, usilnie przy tym jednak na-
kaniajc go do studiowania przede wszystkim bezpored-
nich rde i do ograniczenia si za kadym razem do moli-
wych do ogarnicia dziedzin czstkowych, bez rozczytywa-
nia si w grubych tomiskach historii powszechnej; bynaj-
mniej te nie ukrywa gbokiej swej nieufnoci do wszel-
kiej historiozofii.

MAGISTER LUDI

Knecht postanowi przesun termin ostatecznego swojego


powrotu do Waldzell na wiosn, na okres wielkiej,
publicznej gry szklanych paciorkw, zwanej ludus anniver-
sarius albo solemnis. Szczytowy okres przesawnych dzie-
jw owych dorocznych gier, trwajcych wiele tygodni i od-
wiedzanych przez dygnitarzy i reprezentantw z caego
wiata, przemin ju wprawdzie i nalea do historii, lecz
wiosenne konferencje, poczone z uroczyst, przewanie
dziesi do czternastu dni trwajc gr stanowiy wielkie,
doroczne wydarzenie dla caej Kastalii, wito nie pozba-
wione rwnie wielkiego znaczenia religijnego i moralne-
go, jednoczyo bowiem przedstawicieli wszystkich, nie za-
wsze cakowicie zgodnych de caej prowincji jako sym-
bol harmonii: egoizmy poszczeglnych dyscyplin zawieray
na w czas pokj, budzio si te wspomnienie jednoci,
grujcej nad ich rnorodnoci. Dla wierzcych miao
owo wito sakramentaln si prawdziwego uwicenia,
dla ateistw stanowio co najmniej namiastk religii, za-
rwno dla jednych za, jak i dla drugich, byo kpiel w
czystych rdach pikna. Podobnie Pasje" Jana Sebastia-
na Bacha stanowiy niegdy nie tyle w okresie ich po-
wstania, co w stuleciu nastpnym po ich ponownym od-
kryciu dla wykonawcw i suchaczy po czci prawdzi-

205
wie religijny, uwicajcy akt, a po czci naboestwo i
namiastk religii, dla wszystkich razem natomiast uro-
czyste manifestacje sztuki i twrczego ducha.
Uzyskanie zgody dla swojej decyzji zarwno mnichw, jak
i rodzimej zwierzchnoci nie kosztowao Knechta wiele tru-
du. Nie wj^obraa sobie jeszcze, jaka bdzie jego sytuacja
po ponownym zaszeregowaniu do grona maej republiki
Vicus Lusorum, przypuszcza jednak, i niedugo w tej sy-
tuacji go pozostawi, lecz nader szybko obarcz i zaszczyc
jakim urzdem lub zleceniem. Na razie cieszy si na
powrt w ojczyste strony, na przyjaci, na zbliajc si
uroczysto, rozkoszowa si ostatnimi dniami obcowania
z ojcem Jakubem, uprzejmie i z humorem przyjmujc fakt,
i opat i zakon uczcili go jeszcze na poegnanie wielu prze-
jawami yczliwoci. Odjecha pniej z tego miejsca, ktre
ju zdy polubi, nie bez alu egnajc si z nim, a take
z pozostajcym za nim odcinkiem ycia, lecz nastrojony
ju odwitnie wskutek szeregu wicze kontemplacyjnych
poprzedzajcych uroczyst gr, ktrym oddawa si wpraw-
dzie bez kierownictwa i kolegw, lecz w najcilejszej zgo-
dzie z obowizujcymi przepisami. Na nastrj jego nie
wpyn ujemnie fakt, i nie udao mu si namwi ojca Ja-
kuba, aby przyj od dawna ju przekazane uroczycie przez
magistra ludi zaproszenie na ow doroczn gr i wspln
podr, pojmowa pen rezerwy postaw starego antyka-
stalczyka, sam za czu si wskutek tego na moment zwol-
niony ze wszystkich obowizkw i restrykcji, gotw do od-
dania si w peni przygotowaniom do oczekujcego go
wita.
Lecz z uroczystociami rzecz ma si niekiedy osobliwie.
Prawdziwe wito z wyjtkiem fatalnej interwencji wy-
szych mocy nigdy waciwie nie moe okaza si cakiem
nieudane; dla czowieka pobonego procesja nawet w po-
tokach deszczu zachowa sakralny swj charakter, uczta
witeczna nawet przypalona nie zdoa go rozczarowa, tak
tedy i dla graczy szklanych paciorkw kada doroczna gra
jest uroczysta i niejako uwicona. A mimo to, o czym wie
kady z nas, istniej wita i gry, podczas ktrych wszyst-

206
kie szczegy zharmonizowane s ze sob, wzajemnie si
uwietniaj, uskrzydlaj i podnosz, podobnie jak niektre
wystpy teatralne czy muzyczne, ktre bez wyranej przy-
czyny, cudem jakby, przeistaczaj si w szczytne a gbo-
kie przeycia, podczas gdy inne, bynajmniej nie gorzej przy-
gotowane, pozostaj po prostu jedynie rzetelnymi osigni-
ciami. Jeeli za powstawanie owych szczytnych przey
uzalenione jest od stanu ducha tego, ktry w nich uczest-
niczy, Jzef Knecht byby doskonale do nich przygotowa-
ny: nie przytoczony troskami, godnie wracajcy w ojczy-
ste strony, z radoci oczekiwa nadchodzcych wydarze.
Ludus solemnis nie mia jednak tym razem dostpi za-
szczytu rozwinicia si pod wpywem cudownego tchnie-
nia w szczeglnie uwicon i promienn uroczysto. Gra
owa nie staa si nawet radosna, bya wyranie pozbawiona
szczcia, niemal nieudana. I cho mimo to wielu jej uczest-
nikw poczuo si zbudowanymi i podniesionymi na du-
chu, waciwi organizatorzy, odpowiedzialni za cao impre-
zy, czuli, jak zawsze w takich wypadkach, z tym wikszym
a nieuchronnym rozgoryczeniem atmosfer otpienia, bez-
litosnej klski, skrpowania i niepowodzenia, zaciemniajc
nieboskon wita. Knecht, mimo i oczywicie take to
odczuwa i przey niejakie rozczarowanie swych, penych
napicia, oczekiwa, nie nalea bynajmniej do grona tych,
ktrzy najsilniej odczuwali porak: mg bowiem po-
niewa nie bra udziau w grze, nie ponosi wic za ni od-
powiedzialnoci w cigu owych dni, mimo i samemu
aktowi nie dostawao rozkwitu i aski, z uznaniem ledzi
jako nabony uczestnik kunsztownie skonstruowan gr, od-
dawa si bez przeszkd medytacjom i z pen wdziczno-
ci pokor dowiadcza tak dobrze wszystkim gociom
owych igrzysk znanej atmosfery uroczystoci i ofiary, mi-
stycznego zjednoczenia caej gminy u stp boskoci, czyli
doznawa uczu, ktrych nawet nieudany" uroczysty akt
dostarczy moe nielicznemu krgowi na wskro wtajemni-
czonych. Lecz nawet Jzef odczu po trochu wpyw fatal-
nej gwiazdy przywiecajcej caej tej uroczystoci. Sama
gra wprawdzie, plan jej i konstrukcja byy, jak kada gra

207
mistrza Tomasza, nienaganne, byo to nawet jedno z jego
najbardziej wyrazistych, najprostszych i najbardziej bezpo-
rednich osigni. Lecz wykonaniu owej gry przywiecaa
szczeglnie feralna gwiazda, o czym w historii Waldzell
dotychczas jeszcze nie zapomniano.
Knecht, przybywajc tam na tydzie przed rozpoczciem
si wielkiej gry, zosta po zameldowaniu si w wiosce lu-
dy cznej przyjty nie przez samego mistrza gry szklanych
paciorkw, lecz przez jego zastpc, Bertrama, ktry po-
wita go uprzejmie, lecz tylko krtko i jakby z roztargnie-
niem zawiadomi, i czcigodny mistrz w tych dniach wa-
nie zachorowa, on sam za, Bertram, nie jest dostatecznie
poinformowany o misji Knechta, aby mc przyj jego
sprawozdanie, dlatego te Jzef powinien uda si w tym
celu do kierownictwa zakonu w Hirsland, tam zameldowa
0 swoim powrocie i czeka na rozkazy przeoonych. Gdy
Knecht przy poegnaniu gosem i gestem zdradzi pewns
zdziwienie z racji tak chodnego i krtkiego przyjcia,
Bertram przeprosi go. Nieche mu kolega wybaczy, e go
rozczarowa i pojmie niezwyko sytuacji: zachorowa ma
gister, wielka gra odby si ma niebawem, a wcale jeszcze
nie wiadomo, czy magister zdoa j poprowadzi, czy te
on, zastpca, bdzie go musia zastpi. Choroba czcigod
nego wypada doprawdy w najbardziej nieodpowiedniej
1 trudnej chwili, Bertram bowiem gotw jest, jak zawsze,
zaj si w jego zastpstwie urzdowymi sprawami, lecz na
leyte przygotowanie si w tak krtkim terminie do wielkiej
gry i przejcie jej kierownictwa chyba, jak si obawia, prze
kroczy jego siy.
Knecht poaowa tego wyranie przygnbionego i cokol-
wiek wytrconego z rwnowagi czowieka, niemniej ao-
wa te, e w jego oto rkach bdzie moe musiaa spocz
odpowiedzialno za ca uroczysto. Zbyt dugo nie byo
go ju w Waldzell, by mg zrozumie, jak dalece uzasad-
niona bya troska Bertrama, ktry, co dla zastpcy zawsze
bywa najfatalniejsze, od pewnego ju czasu utraci zaufa-
nie elity, tak zwanych repetentw, i istotnie znalaz si w
nad wyraz trudnej sytuacji. Ze smutkiem wspomina

208
Knecht mistrza gry szklanych paciorkw, owego bohatera
formy klasycznej i ironii, doskonaego magistra i Kastal-
czyka; jadc tu cieszy si, e zostanie przeze powitany,
wysuchany i ponownie wprowadzony do niewielkiego grona
graczy, moe nawet na zaufane stanowisko. Pragn gorco
oglda celebrowanie caej tej uroczystoci przez mistrza
Tomasza, pracowa dalej pod jego kierunkiem, zabiega o
jego uznanie, byo dla tedy bolesnym rozczarowaniem, i
ukry si on oto za sw chorob, a Knechta skierowano do
innych instancji. Pewn rekompensat bya dla
wprawdzie pena szacunku yczliwo, a nawet kole-esko,
z jak powitali go i wysuchali sekretarz zakonu i pan
Dubois. Przy pierwszej rozmowie zdoa te zaraz stwierdzi,
e w owym rzymskim planie nie zamierzano si nim dalej
posugiwa przynajmniej na razie szanujc jego
pragnienie staego ju powrotu do gry; tymczasem poproszono
go uprzejmie o zamieszkanie w gocinnym domu Vicus
Lusorum, rozejrzenie si tu po trochu na nowo ' i
asystowanie przy dorocznej grze. Wraz z przyjacielem
swym, Tegulariusem, powici pierwsze dni postom i me-
* dytacji, pobonie i z wdzicznoci uczestniczc w owej
' osobliwej grze, ktr niektrzy zachowali w tak przykrym
wspomnieniu.
jj Sytuacja zastpcy magistra, zwanego rwnie cieniem",
jest zwaszcza w urzdzie muzyki i wrd mistrzw gry
nader osobliwa. Kady z magistrw ma swego zastpc, nie
H wyznaczanego mu bynajmniej przez urzd, lecz ktrego on
sam wybiera sobie z pomniejszego grona kandydatw i za
ktrego dziaalno i podpis ponosi pen odpowiedzialno.
Dla kandydata jest tedy wielkim wyrnieniem i oznak
najwikszego zaufania, gdy zostaje mianowany przez swe-
go magistra na jego zastpc, uznany w ten sposb za bli-
skiego wsppracownika i praw rk, sprawujc za ka-
*> dym razem, gdy magister czym innym jest zajty, jego
czynnoci urzdowe, cho, co prawda, nie wszystkie: na
przykad podczas gosowania w najwyszym urzdzie wy-
t stpowa mu wolno tylko jako przekazicielowi tak" lub
nie" w imieniu swego magistra, nigdy za nie moe ani
* 14 Gra szklanych paciorkw - 209
przemawia, ani wysuwa wnioskw, ogranicza go te, dla
ostronoci, wiele innych jeszcze przepisw. Nominacja na
zastpc, cho stawia go bardzo wysoko na miejscu bardzo
eksponowanym, jest jednoczenie czym w rodzaju odsu-
nicia, w urzdowej hierarchii izoluje go poniekd jako
przypadek wyjtkowy, a chocia czsto powierza mu naj-
waniejsze funkcje, gwarantuje najwysze zaszczyty, po-
zbawia go rwnoczenie pewnych praw i moliwoci, ja-
kimi cieszy si kady z pozostaych wspzawodnikw. Dwa
zwaszcza punkty wyranie uwydatniaj wyjtkow jego
sytuacj: zastpca nie ponosi odpowiedzialnoci za swe czyn-
noci urzdowe, nie moe rwnie dalej awansowa w hie-
rarchii. Niepisane to wprawdzie prawo, lecz atwe do od-
czytania z dziejw Kastalii: nigdy po mierci czy te re-
zygnacji z urzdu jakiego magistra jego cie" nie prze-
sun si na jego miejsce, mimo i tak czsto go zastpowa
i wydawao si, e caa jego egzystencja go na nastpc
predestynuje. Tak jakby obyczaj pragn wyranie podkre-
li, e pozornie pynna, ruchoma bariera czy granica jest
nieprzekraczalna; granica pomidzy magistrem i zastpc
jest jakby odbi ci em granicy pomi dz y urzdem i osob.
Z chwil wic, gdy jaki Kastalczyk przyjmuje wysokie a
zaufane stanowisko zastpcy, rezygnuje z widokw na to, i
sam stanie si kiedykolwiek magistrem, na prawdziwe zjed-
nocz enie si z urzdowymi szatami i insygniami, ktre
tak czsto jako zastpca, nosi, jednoczenie za zyskuje oso-
bliwie dwuznaczne prawo do obciania ewentualnymi b-
dami swego urzdowania nie siebie, lecz swego magistra,
ktry za wycznie odpowiada. I istotnie zdarzao si ju.
e jaki magister stawa si ofiar wybranego przez siebie
zastpcy, a z racji powaniejszego jakiego bdu przez owe-
go zastpc popenionego, rezygnowa musia ze stanowi-
ska. Nazwa, ktr w Waldzell okrelano zastpc mistrza
gry szklanych paciorkw, w doskonay sposb odpowiada
osobliwemu jego stanowisku, zwizkom, niemal zlaniu si
w jedn osob z m a gi str em, ja k r wn i e jego poz orn ej
i bezpostaciowej egzystencji. Zw go tam cieniem".
Magister Tomasz von der Trave od lat ju pozwala dzia-

210
a swemu cieniowi", imieniem Bertram, ktremu brakowao
raczej chyba szczcia ni zdolnoci i dobrej woli. By on
znakomitym graczem szklanych paciorkw, co zreszt rozumie
si samo przez si, by rwnie co najmniej zrcznym
nauczycielem i sumiennym urzdnikiem, bezwarunkowo
oddanym swemu mistrzowi; lecz mimo to w cigu ostat-' nich
lat by raczej nielubiany przez urzdnikw, mia te przeciwko
sobie podrastajc, najmodsz warstw elity, a - poniewa
nie posiada nieskazitelnej rycerskiej natury swego mistrza,
wszystko to razem naruszao jego spokj i pewno siebie.
Magister poparcia mu nie odmawia, od lat jednak usiowa
jak mg uchroni go od star z elit, a w ogle coraz
rzadziej wystawia go na widok publiczny, zatrudniajc
raczej w kancelariach i w archiwum. w nieskazitelny, lecz
nielubiany czy te obecnie ju nielubiany czowiek,
ktremu wyranie nie sprzyjao szczcie, ujrza si oto nagle
wskutek choroby mistrza na czele Vicus Lusorum, a gdyby
istotnie przyszo mu kierowa doroczn gr, na okres jej
trwania byby na najbardziej eksponowanym stanowisku w
caej prowincji; zdoaby stan na wysokoci tego zadania
tylko wwczas, gdyby wikszo graczy szklanych
paciorkw, lub przynaj-, mniej wikszo repetentw
wspara go swoim zaufaniem, ' co jednak, niestety, nie
nastpio. Tak tedy ludus solemnis staa si tym razem dla
Waldzell cik prb, niemal katastrof.
Dopiero na dzie przed rozpoczciem gry obwieszczono
urzdowo, i magister powanie zachorowa i nie jest w
stanie gry poprowadzi. Nie wiemy, czy tak dugie ukry-
wanie owego faktu podyktowane zostao wol samego cho-
rego, ktry, by moe, a do ostatniej chwili ywi nadziej,
e zdoa si podnie i jednak przewodniczy grze. Praw-
dopodobnie jednak zbyt by chory, aby pomyle o tym,
jego cie" za popeni chyba bd, pozostawiajc Kasta-
li a do przedostatniej chwili w niepewnoci co do sy-
tuacji w Waldzell. Mona by, oczywicie, sprzecza si je-
szcze o to, czy wahanie takie istotnie byo bdem. Niewt-
pliwie bowiem zamiar by dobry: chodzio o to, aby z gry

211
ju nie dyskredytowa uroczystoci i nie zraa wielbicieli
mistrza Tomasza, zamierzajcych przyby z wizyt. Gdyby
za wszystko poszo dobrze, gdyby pomidzy gmin graczy
z Waldzell i Bertramem panowao zaufanie, wwczas <
jak atwo sobie wyobrazi cie" zdoaby sta si praw- '
dziwym zastpc, a brak magistra mgby przej niemal
niepostrzeenie. Prno jednak snu dalsze na ten temat J
domysy; wydawao nam si jedynie godne zaznaczenia, i J;
w Bertram niekoniecznie musia by tak nieodpowiedni |
czy te wrcz niegodny, jak sdzia podwczas opinia pu- i
bliczna Waldzell. By on znacznie bardziej ofiar ni wi
nowajc. |
Odby si wic, jak co roku, wielki napyw goci na ow !
uroczyst gr. Wielu przybywao nie wiedzc o chorobie
magistra, inni za przyjedali zatroskani o jego zdrowie, ,]
przejci niedobrym przeczuciem o sprawnoci przebiegu uro- J
czystoci. Waldzell i pobliskie osiedla wypeniy si ludmi, I
kierownictwo zakonu oraz instancja wychowawcza przyby- _j
y niemal w komplecie, a z odlegych czci kraju i z za
granicy pojawili si take uroczycie nastrojeni podrni,
zapeniajc budynki gocinne. Jak zwykle rozpoczto uro
czysto wieczorem, przed sam gr, godzin medytacji, '
podczas ktrej od momentu uderzenia dzwonw caa ta
wypeniona ludmi okolica pogrya si w gbokim, na
bonym milczeniu. Nazajutrz rano nastpiy wystpy mu
zyczne oraz zapowied pierwszej czci gry, jak rwnie
medytacja nad obydwoma muzycznymi tematami owej cz
ci. Bertram, w odwitnym stroju mistrza gry szklanych pa
ciorkw, wystpowa godnie, peen opanowania, by tylko,
bardzo blady i z dnia na dzie wydawa si bardziej zm
czony, cierpicy i zrezygnowany, a w cigu dni ostatnich
doprawdy przypomina cie. Ju w drugim dniu igrzysk
rozesza si pogoska, e stan zdrowia mistrza Tomasza po
gorszy si, e ycie jego znajduje si w niebezpieczestwie,
wieczorem za tego samego dnia sycha byo tu i wdzie,
wszdzie waciwie wrd bardziej wtajemniczonych, pierw
sze gosy stopniowo powstajcej legendy o chorym mistrzu
i jego cieniu". Legenda ta, wywodzca si z najcilejsze-

212
go krgu Vicus Lusorum, z grona repetentw, gosia, i
mistrz skonny by, a take cakowicie zdolny peni obo-
wizki kierownika gry, lecz zoy z siebie ofiar ambicji
swego cienia", jemu pozostawiajc owo uroczyste zadanie.
Lecz oto teraz, z chwil gdy okazao si, e Bertram nie
potrafi jednak sprosta w peni wysokiej swej roli, sama
za gra gotuje uczestnikom rozczarowanie, chory mistrz po-
czu si odpowiedzialny i za gr, i za swj cie" wraz z
jego niekompetencj i postanowi odpokutowa za niego
ten bd: to wanie, nic innego, jest przyczyn tak nage-
go pogorszenia si stanu jego zdrowia i wzrostu gorczki.
Oczywicie nie by to jedyny sposb tumaczenia owej le-
gendy lecz tak wyjaniaa j elita, co wskazywao wyra-
nie, e elita, owo ambitne, podrastajce pokolenie, uwaa
sytuacj za tragiczn i nie ma bynajmniej ochoty tragizmu
tego agodzi, rozjania lub upiksza. Cze dla mistrza
rwna bya niechci do jego cienia", ktremu yczono nie-
powodze i upadku, choby nawet i sam mistrz mia je
wraz z nim odpokutowa. W nastpnym z kolei dniu sy-
szano opowieci, e magister z oa boleci zaklina pono
swego zastpc oraz dwch seniorw spord elity, by za-
chowano spokj i nie naraano caej uroczystoci na niebez-
pieczestwo; innego znowu dnia twierdzono, e magister
podyktowa sw ostatni wol, urzdowi za wymieni na-
zwisko czowieka, ktrego yczy sobie na swego nastpc;
paday ju take nazwiska. Wraz z wieciami o stale po-
garszajcym si stanie zdrowia magistra kryy te i inne
pogoski, a w odwitnej sali, jak rwnie w domach go-
cinnych nastrj stawa si z dnia na dzie gorszy, mimo
i nikt nie ulega panice do tego stopnia, aby zrezygnowa
z dalszego udziau w grze i wyjecha. Ciki, ponury ucisk
przytacza ca uroczysto, ktrej przebieg mimo wszyst-
ko odbywa si na zewntrz poprawnie, cho niewiele da-
wao si zauwaa owej radoci i podniosych uczu, jakie
przy tej okazji zwykle przeywano i jakich si tym razem
spodziewano, gdy za w przedostatni dzie gry twrca
owych igrzysk, magister Tomasz, na zawsze ju zamkn
oczy, a urzdowi, mimo usilnych stara, nie udao si za-

213
hamowa rozprzestrzeniania si tej wieci rzecz osobli-
wa, niektrzy uczestnicy przyjli takie rozsupanie wza
z uczuciem wyzwolenia. Uczniowie gry, a zwaszcza elita,
mimo i przed zakoczeniem ludus solemnis nie mogli ani
przywdzia aoby, ani te w najmniejszym nawet stopniu
zmieni surowo przepisanego przebiegu godzin, penych ju
to wystpw muzycznych, ju to medytacji, przeywali
ostatni w uroczysty akt i dzie w takim nastroju, jakby
by on akademi aobn ku czci uwielbianego zmarego,
stwarzajc wok przemczonego, pobladego z bezsennoci,
z na p zamknitymi oczami urzdujcego nadal Berlrama
atmosfer lodowatego osamotnienia.
Jzef Knecht, cho dziki Tegulariusowi zachowa ywy
jeszcze kontakt z elit, a jako stary gracz w peni odczu-
wa wszystkie te postawy i nastroje, nie pozwala im jed-
nak cakowicie sob zawadn, a poczynajc od czwartego
czy pitego dnia zabroni nawet swemu przyjacielowi, Fritzo-
wi, zawracajc mu gow wieciami o chorobie magistra;
odczuwa wprawdzie i rozumia doskonale tragiczne przy-
mienie caej uroczystoci, myla o mistrzu z gbok tro-
sk i smutkiem, o skazanym za jednoczenie na mier
cieniu", Bertramie, z rosncym niepokojem i wspczuciem,
broni si jednak twardo i uparcie przed wpywem praw-
dziwych czy legendarnych wiadomoci, oddawa si najci-
lejszej koncentracji, wiczeniom i tokowi piknie skon-
struowanej gry, przeywajc cae wito mimo wszelkich
przymie i zakce w powanym i podniosym nastroju.
Cieniowi" Bertramowi oszczdzano zwykego pod koniec
gry podejmowania gratulantw oraz wadz, a dzie trady-
cyjnej radoci wszystkich studiujcych gr szklanych pa-
ciorkw tym razem rwnie skrelono z programu. Natych-
miast po skoczonym muzycznym akcie wadze zawia-
domiy o zgonie magistra, a w Vicus Lusorum rozpo-
czy si dni aoby, w ktrych uczestniczy rwnie mie-
szkajcy w domu gocinnym Jzef Knecht. Pogrzeb zasu-
onego ma, do dzisiaj jeszcze cieszcego si wielkim sza-
cunkiem, odprawiony zosta ze zwyk w Kastalii prostot.
Bertram, jego cie", ktry wytajc resztki si gra pod-

214
czas uroczystoci trudn swoj rol, rozumia wasne pooe-
nie. Poprosi o urlop i powdrowa w gry.
W wiosce ludycznej, w caym nawet Waldzell, zapanowa-
a aoba. Nikt moe nie utrzymywa ze zmarym magi-
strem stosunkw bliskich czy wyranie przyjaznych, lecz
wyszo i rzetelno jego nieprzecitnej natury, wraz z je-
go mdroci i subtelnie wyksztaconym poczuciem form,
uczynia go takim reprezentantem, jakiego w istocie na
wskro demokratyczna Kastalia nigdy nie posiadaa. Wszy-
scy byli ze dumni. Im bardziej za daleki by od wszelkiej
namitnoci, mioci czy przyjani, tym atwiej stawa si
przedmiotem uwielbienia dla akncych takiego obiektu
niedorostkw, godno za i icie ksicy jego wdzik, ktre
zreszt przyczyniy si do obdarzenia go na poy czuym,
a na wp kpicym przydomkiem ekscelencji", naday mu
z biegiem lat mimo znacznych oporw rwnie w radzie
najwyszej, podczas posiedze i wsplnych prac instytucji
wychowawczej, odrbne nieco stanowisko. Kwestia
ponownego obsadzenia jego wysokiego urzdu bya, oczy-
wicie, gorco dyskutowana, a nigdzie chyba gorcej ni
wrd elity graczy szklanych paciorkw. Funkcje urzdu
magistra po odejciu cienia", ktrego upadku w owym
krgu oczekiwano, a do ktrego zreszt i doprowadzono,
rozdzielono gosowaniem elity pomidzy trzech prowizorycz-
nych zastpcw; oczywicie, jedynie funkcje wewntrzne
w Vicus Lusorum, a nie urzdowe w Radzie Pedagogicznej.
Rada za, zgodnie z tradycj, nie moga ponad trzy tygod-
nie pozostawia magistra bez nastpcy. W razie gdy jaki
magistor, umierajc lub rezygnujc ze swych funkcji, wy-
znacza pozbawionego konkurentw nastpc, urzd ten
obsadzono od razu, po jednym tylko plenarnym posiedze-
niu. Tym razem potrwa to jednak chyba musiao nieco
duej.
W dniach aoby Jzef Knecht rozmawia niekiedy ze
swym przyjacielem o ukoczonej grze i jej tak osobliwie
mrocznym przebiegu.
Ten zastpca, Bertram mwi Knecht nie tylko
niele odegra sw rol, czyli usiowa a do koca by

215
prawdziwym magistrem, ale moim zdaniem uczyni jeszcze
znacznie wicej, zoy bowiem sam siebie w ofierze temu
ludus solemnis w swej ostatniej, najbardziej uroczystej,
urzdowej czynnoci. Wy za bylicie dla niego twardzi, na-
wet okrutni, iroglicie byli bowiem uratowa uroczysto
i samego Bertrama, a nie uczynilicie tego, nie miem was
sdzi, mielicie zapewne po tomu powody. Ale teraz, gdy
biedny Bertram ju odszed, wy za przeprowadzilicie swo-
j wol, powinnicie okaza wielkoduszno. Musicie, gdy
znw si pojawi, by dla niego yczliwi i da mu do zro-
zumienia, e pojlicie jego ofiar.
Tegularius pokrci gow:
Zrozumielimy j rzek i przyjli. Ty miae
szczcie, mogc tym razem uczestniczy w grze jako go,
a wic bezstronnie, dlatego te zapewne nie tak dokadnie
j ledzie. Nie, Jzefie, nie bdziemy ju mieli okazji, by
jakiekolwiek uczucia wzgldem Bertrama przemieni w
czyn. On wie, e ofiara jego bya konieczna, nie bdzie wic
usiowa jej odwoywa.
Knecht teraz dopiero poj go w peni i, zasmucony,
umilk. Przekona si, e istotnie przeywa owe uroczyste
dni nie jako prawdziwy mieszkaniec Waldzell i kolega, lecz
raczej jako go, tak wic teraz dopiero zrozumia, jak na-
prawd rzecz si miaa z ofiar Bertrama. Dotychczas bo-
wiem Bertram wydawa mu si czowiekiem ambitnym,
ktry ugi si pod ciarem zadania ponad siy, zrezygno-
wa musia z dalszych swoich de i postara si zapo-
mnie, e by kiedy cieniem" jakiego mistrza i kierow-
nikiem dorocznej gry. Dopiero teraz, przy ostatnich sowach
swego przyjaciela milknc przy tym nagle zrozumia,
i Bertram by skazany przez swoich sdziw i e nigdy
nie powrci. Pozwolono mu doprowadzi do koca uroczy-
st gr, tyle tylko go wspomagajc, by wszystko przebiego
bez skandalu, ale nie dlatego, by chroni jego osob, lecz
aby chroni Waldzell.
Stanowisko cienia" wymagao bowiem nie tylko pene-
go zaufania magistra ktrego Bertrainowi nie zabrako
lecz nie mniejszego zaufania elity, a tego wanie nie zdo-

216
a on, niestety, zachowa. Jeli tedy popeni jaki bd,
nie staa za nim hierarchia, aby go osania jako swego pa-
na i wzr. Jeli za nie by uznawany przez swoich daw-
nych kolegw, nie wspiera go aden autorytet, a jego ko-
ledzy, repetenci, stawali si jego sdziami. Jeli za oni byli
nieugici, cie" musia by zniszczony. I rzeczywicie Ber-
tram nie powrci ju ze swej grskiej wycieczki, po pew-
nym czasie za zaczto opowiada, e zabi si, spadajc z
jakiej stromej skalnej ciany. Dalej ju o tym nie mwiono.
A tymczasem codziennie pojawiali si w wiosce ludycznej
wysocy i najwysi urzdnicy kierownictwa zakonu i insty-
tucji wychowawczej, co chwila te odwoywano poszczegl-
nych przedstawicieli elity i urzdnikw na przesuchania,
na ktrych temat mwiono to lub owo jedynie w krgu
elity. Jzef Knecht by rwnie czsto odwoywany i wy-
pytywany; raz przez dwch panw z kierownictwa zako-
nu, raz przez magistra filologii, potem przez pana Dubois
i jeszcze raz przez dwu magistrw. Tegularius, ktrego tak-
e woano, aby udziela rnych informacji, by mile pod-
niecony i dowcipkowa na temat nastrojw przypominaj-
cych jego zdaniem konklawe. Jzef ju podczas dni gry
spostrzeg doskonale, jak niewiele pozostao z jego daw-
nych, cisych zwizkw z elit, a podczas okresu konkla-
we" jeszcze wyraniej dano mu to odczu. Nie tylko mie-
szka jak obcy w domu gocinnym, a najwysi dostojnicy
zwracali si do jak do kogo cakowicie im rwnego; sa-
ma elita, repetenci, nie przyja go bynajmniej po kolee-
sku i z ufnoci, lecz z uprzejmoci pen drwiny, lub co
najmniej wyczekujcego chodu; odsuna si od niego ju
wwczas, gdy wezwany zosta do Mariafels, co zreszt byo
naturalne i suszne: ten, kto zrobi krok dzielcy swobod
od suby, grono studentw czy repetentw od hierarchii,
nie by ju koleg, ale stawa na drodze wiodcej ku wa-
dzy i wysokim, dostojestwom, nie nalea ju do elity, wie-
dzie te musia, e bdzie ona na razie krytycznie do nie-
go nastawiona. Tak dziao si z kadym w jego sytuacji.
Tyle tylko, e on wanie odczu w tym czasie w dystans
i chd szczeglnie silnie, po pierwsze dlatego, e elita, osie-

217
rocona i majca otrzyma nowego magistra, mocniej jesz-
cze zacienia swe szeregi i stana w pozycji obronnej, po
drugie za take i dlatego, e jej zdecydowanie i nieustpli-
wo tak ostro ujawniy si w losach cienia" Bertrama.
Pewnego wieczoru przybieg do domu goci niesychanie
podniecony Tegularias, odnalaz Jzefa, wcign go do ja-
kiej pustej komrki, zamkn drzwi i wybuchn:
Jzefie! Jzefie! O, Boe, powinienem by to przeczu,
powinienem wiedzie, wcale to przecie prawdopodobne...
Ach, a mi si w gowie mci, ani wiem, czy powinienem
si cieszy.
I oto on, najlepiej znajcy wszelkie rda informacji w
wiosce ludycznej, relacjonowa z zapaem: oto bardziej ni
prawdopodobne, oto prawie ju pewne, e mistrzem gry
szklanych paciorkw wybrany zostanie Jzef Knecht. Kie-
rownik archiwum, ktrego tak wielu uwaao za predesty-
nowanego na nastpc mistrza Tomasza, ju od przedwczo-
raj najwyraniej wyczony zosta ze cilejszych wyborw,
a spord trzech kandydatw elity, ktrych nazwiska do-
tychczas znajdoway si na czele wszystkich ankiet, ani je-
den nie cieszy si widocznie szczeglnym poparciem czy
poleceniem ktrego z magistrw bd te kierownictwa
zakonu, podczas gdy za Knechtem opowiedzieli si dwaj
czonkowie kierownictwa zakonu i pan Dubois, a do nich
doczy si jeszcze doniosy gos starego mistrza muzyki,
u ktrego, co dokadnie wiadomo, poja wio si w tych
dniach osobicie kilku magistrw.
Jzefie, zrobi ci magistrem wykrzykn gwatow
nie raz jeszcze, ale przyjaciel pooy mu rk na ustach.
Jzef w pierwszej chwili by takim przypuszczeniem pra-
wie tak samo zaskoczony i przejty jak Fiitz, wydao mu
si ono absolutnie iiiemoliwe, lecz ju w momencie, gdy
przyjaciel j opowiada o opiniach panujcych w wiosce
ludycznej na temat sytuacji i przebiegu caego ,.konkla-
we", zacz rozumie, i to nie pomyka. Poczu w swej
duszy co na ksztat zgody, dozna uczucia, jak gdyby wie-
dzia ju o tym, oczekiwa tego, jest to bowiem co na-
turalnego i susznego. Pooy tedy podnieconemu koledze

218
rk na ustach, spojrza na ostro, strofujco, jakby z nagle
powstaego dystansu, z dali, i rzek:
Nie gadaje tyle, amice; nie chc zna tych plotek.
Id do swoich kolegw.
Tegularius, mimo i tyle jeszcze chcia powiedzie, za-
milk pod tym spojrzeniem, ktrym oto obj go nowy jaki,
jeszcze nie znany czowiek, zamilk natychmiast, zblad
i wyszed. Opowiada potem, e dziwny spokj i chd
Knechta odczu pocztkowo jak uderzenie, jak obraz, jak
policzek, jako zdrad ich dawnej zayoci i przyjani, jako
ledwo zrozumiae podkrelenie i wyprzedzenie niebawem
go oczekujcego stanowiska najwyszego przeoonego. Do-
piero odchodzc odszed bowiem doprawdy jak pobity
j pojmowa sens tego niezapomnianego spojrzenia, tego
dalekiego, krlewskiego, niemniej przecie i cierpicego
spojrzenia, i zrozumia, e przyjaciel jego przyj to, co mu
przypado, nie z dum, lecz w pokorze. Musia te jak
opowiada przypomnie sobie peen zadumy wzrok
Jzefa Knechta i ton gbokiego wspczucia w jego go-
sie, gdy niedawno wypytywa si o Bertrama i mwi o je-
go ofierze. Cakiem tak, jak gdyby i on mia zamiar, na
podobiestwo owego cienia", powici si i zgin, dum-
nie i pokornie jednoczenie, wzniosie, i z oddaniem, tak
bardzo samotna, na przyjcie losu gotowa bya twarz, ktr
ku niemu zwrci, jakby nagle przeobrazi si w pomnik
wszystkich, kiedykolwiek istniejcych magistrw Kastalii.
,.Id do swoich kolegw", powiedzia. A wic ju w owej
sekundzie, w ktrej po raz pierwszy dowiedzia si o no-
wej swej godnoci, on, nigdy cakowicie poj si nie da-
jcy, zaszeregowa si i ujrza wiat z cakiem nowego
punktu, przesta ju by koleg, nigdy te wicej nim nie
bdzie.
Knecht mg zapewne przewidzie lub przynajmniej uwa-
a za moliw albo i prawdopodobn t swoj nominacj,
to ostatnie i najwysze powoanie; a mimo to i tym razem
zaskoczyo go ono i niemal przerazio. Mogem to odgad-
n powiedzia sobie pniej, umiechajc si na wspom-
nienie przejtego Tegulariusa, ktry wprawdzie nominacji

219
tej take nie spodziewa si od samego pocztku, lecz mimo
to na wiele dni przed decyzj i ogoszeniem zdoa j obliczy
i przepowiedzie. Nic w istocie nie przemawiao przeciwko
wybraniu Jzefa do najwyszej instancji, prcz, chyba, je
go modego wieku; wikszo jego kolegw obja swj
wysoki urzd majc przynajmniej czterdzieci pi albo
i pidziesit lat, podczas gdy Jzef mia zaledwie czter- j
dziestk. Lecz nie istniao przecie prawo, zabraniajce tak
wczesnej nominacji.

I
Gdy tedy Fritz zaskoczy przyjaciela rezultatem swych j
obserwacji i kombinacji, obserwacji wyprbowanego ju |
gracza z krgu elity, znajcego do najdrobniejszych szcze- ' ^
gw zawiy aparat malutkiej gminy w Waldzell, Knecht
poj natychmiast, i tamten ma racj, od razu te zrozu- ,i
mia swj wybr, swj los i przyj go, lecz w pierwszym
odruchu na t nowin odpdzi przyjaciela sowami, i nic \
0 tych plotkach wiedzie nie chce". Ledwie jednak tamten, ^1
dotknity i niemal obraony, odszed, Jzef uda si do j
miejsca medytacji, eby si skupi, a rozwaania jego do- <
tyczyy pewnego wspomnienia, ktre w owej chwili ogar
no go z niezmiern si. Mia przed sob wizj pustej
izdebki i stojcego w niej fortepianu, przez okno padao
chodne i jasne wiato poranka, a w drzwiach izdebki po
jawia si pikny, miy czowiek, starszy ju czowiek, o
posiwiaych wosach, o twarzy jasnej, penej dobroci i god
noci; on sam natomiast, Jzef, by maym uczniem-acin-
nikiem, ktry w tej izdebce, na p strwoony, na p
uszczliwiony, czeka na przybycie mistrza muzyki i teraz
go wanie po raz pierwszy zobaczy, czcigodnego mistrza
z legendarnej prowincji szk elity i magistrw, ktry przy-
by, eby pokaza mu, czym jest muzyka, potem za krok
za krokiem wprowadza go i przyj wreszcie do swej pro-
wincji, swego krlestwa, do elity i do zakonu, ktrego ko-
leg i bratem sta si oto, podczas gdy starzec odoy sw
czarodziejsk rdk czy te bero, przemieniajc si w
yczliwie milczcego, zawsze jeszcze dobrotliwego, zawsze
czcigodnego, zawsze tajemniczego ma, ktrego wzrok
1 przykad ogarnia cae ycie Jzefa, ktry zawsze prze-

220
wysza go wiekiem, kilkoma stopniami ycia, bezmiarem
godnoci, a jednoczenie skromnoci, mistrzostwa i tajemni-
czoci, zawsze te jednak, jako wzr jego i patron, agodnie
zmusza do naladownictwa, podobnie jak wschodzca czy
zachodzca gwiazda wiedzie za sob swych braci. Dopki
Knecht mimo woli ulega sile tej wizji, ktra, podobnie jak
we snach, powstawaa pod wpywem pocztkowego odpr-
enia, dwa przede wszystkim wyobraenia, dwa obrazy czy
te symbole, dwie jakby przypowieci wynurzay si z niej
i trway. W jednym z nich Knecht jako chopiec kroczy
poprzez rne przejcia za idcym przed nim mistrzem,
ktry wyprzedza go jako przewodnik, a za kadym razem,
gdy odwraca si ukazujc twarz, stawa si starszy, bar-
dziej milczcy i czcigodny, szybko zbliajc si do idealne-
go wizerunku ponadczasowej mdroci i godnoci, podczas
gdy on sam, Jzef Knecht, peen oddania i posuszestwa,
kroczy za owym wzorem, zawsze jednak pozostajc tym
samym chopcem, z racji czego na przemian to si wstydzi,
to znowu radowa, a nawet czu co w rodzaju upartej
satysfakcji. Drugi za obraz by taki: scena w izdebce z for-
tepianem, wkraczanie starca podchodzcego ku chopcu,
powtarza si nieustannie, niezliczon ilo razy; mistrz
i chopiec szli jeden za drugim, jakby pocigani na dru-
tach przez jaki mechanizm, tak i niebawem nie mo/na
ju byo rozezna, ktry z nich prowadzi, a ktry za rum
poda, stary czy mody. Niekiedy wydawao si, ze mo-
dzik okazuje starcowi, jego czcigodnemu autorytetowi, po-
suszestwo i uszanowanie; lecz wkrtce najwyraniej wy-
przedzajca go, lekka posta modoci, pocztkw, pogody,
zmuszaa starca do kornego, penego adoracji podania za
ni. I przypatrujc si temu bezsensownie-sensownemu wi-
zyjnemu biegowi w kko Knecht czu si we wasnym ser-
cu raz identyczny ze starcem, raz znowu z chopcem, raz
by wielbicielem, innym razem znowu wielbionym, raz prze-
wodnikiem, raz tym, ktry posusznie za przewodnikiem
dy, a w trakcie tych ulotnych przemian nastaa te chwila,
w ktrej by jednym i drugim, mistrzem i aczkiem jed-
noczenie, a moe nawet sta ponad nimi, by inicjatorem,

221
kierownikiem i widzem tego biegu, bez rezultatu a w k-
ko toczcego si wycigu pomidzy staroci i modoci,
wycigu, ktry z mieszanymi uczuciami, to zwalnia, to zno-
wu do najwikszego popdza popiechu. A z tego stadium
nowe si rozwino wyobraenie, symbol ju raczej ni sen,
pojcie ju raczej ni obraz, mianowicie wyobraenie czy
zrozumienie, i w sensownie-bezsensowny bieg w kko,
bieg mistrza i ucznia, to zabieganie mdroci o modo, a
modoci o mdro, ta bezkresna, nieopisanie lekka gra
jest symbolem Kastalii, w ogle sama gr ycia, w ktr
bez kresu wpywa wszystko, podzielone na staro i mo-
do, dzie i noc, Yang i Yin. Std te medytujcy znalaz
drog ze wiata wizji ku spokojowi, a po dugotrwaym
rozmylaniu powrci wzmocniony i peen pogody.
Gdy w kilka dni pniej kierownictwo zakonu rozkazao
mu przyby, uda si tam spokojny, przyjmujc braterskie
pozdrowienia najwyszych dostojnikw podanie rki i
ledwo tylko zaznaczone objcie z opanowaniem i pen
pogody ducha powag. Powiadomiono go o nominacji na
mistrza gry szklanych paciorkw, rozkazano te stawi si
pojutrze na inwestytur i zaprzysienie w hali gier
uroczystych, w tej samej sali, w ktrej niedawno jeszcze
zastpca zmarego mistrza zakoczy niczym przyozdobione
zotem zwierz ofiarne owe przygnbiajce uroczystoci.
Dzie wolny, przed inwestytur, przeznaczony by na do- 1
kadne i z rytualnymi medytacjami poczone przestudio-
wanie formuy przysigi oraz maej reguy magistrw"
pod kierunkiem i nadzorem dwch najwyszych dostojni-
kw, tym razem byli nimi kanclerz zakonu i magister ma-
thematicae; podczas poudniowej, na odpoczynek przezna-
czonej przerwy w cigu tego nader mczcego dnia Jzef
ywo przypomnia sobie chwil swego przyjcia do zakonu i
poprzedzajc j nauk przygotowawcz, ktrej udziela mu
mistrz muzyki. Ale tym razem rytua przyjcia nie
wprowadza go, jak setki innych co roku, przez szerok
bram do wielkiego zgromadzenia: wkracza oto przez ucho
igielne do najwyszego i najcilejszego grona, do krgu
mistrzw. Staremu mistrzowi muzyki wyzna pniej, e

222
tego dnia w cigu intensywnego badania samego siebie,
drczya go jedna myl, mieszny wrcz i bahy pomys:
ot ba si chwili, w ktrej jeden z magistrw zechce moe
da mu do zrozumienia, w jak niezwykle modym wieku
przypada mu w udziale ta godno. Cakiem serio zwalcza
musia w lk, ow myl pen dziecinnej prnoci, a tak-
e ochot, aby w razie gdy istotnie pa miaa jaka aluzja
do jego wieku, odpowiedzie: Dajcie mi si tedy spokoj-
nie zestarze, nigdy przecie do tego wywyszenia nie d-
yem". Dalsze jednak badanie samego siebie wyjawio mu,
i podwiadoma myl o nominacji i pragnienie jej nie mu-
siay by tak bardzo od niego dalekie; przyzna si do te-
go wobec samego siebie, uzna prno tego zamysu i od-
rzuci go i w istocie, ani owego dnia, ani te pniej aden
z kolegw nie przypomina mu jego wieku.
Lecz tym gorliwiej omawiano i krytykowano wybr no-
wego mistrza wrd tych wspkandydatw, do ktrych
grona Knecht dotychczas nalea. Nie mia wprawdzie zde-
cydowanych przeciwnikw, mia jednak konkurentw, a
wrd nich kilku takich, ktrzy wiekiem nad nim growali,
w tym za gronie bynajmniej nie zamierzano uzna jego
wyboru bez walki i dowodw wytrwaoci, a przynajmniej
bez czasu na niezwykle dokadn i krytyczn obserwacj.
Objcie stanowiska i pierwszy okres urzdowania s w ka-
dym prawie wypadku drog nowego magistra przez ogie
czycowy.
Inwestytura mistrza nie jest uroczystoci publiczn,
prcz najwyszej instancji wychowawczej i kierownictwa
zakonu uczestniczy w niej jedynie cz starszych uczniw,
kandydaci oraz urzdnicy tej wanie dyscypliny, ktra no-
wego magistra otrzymuje. Podczas uroczystoci w wielkiej
sali mistrz gry szklanych paciorkw mia zoy urzdo-
w przysig, przyj od urzdu insygnia wadzy, skada-
jce si z kilku kluczy i pieczci, oraz da si przez przed-
stawiciela kierownictwa zakonu przybra w ornat, uroczy-
st zwierzchni szat, ktr magister nosi musi podczas
najwikszych uroczystoci, przede wszystkim przy celebro-
waniu dorocznych igrzysk. Aktowi takiemu nie dostaje

223
wprawdzie szumu i lekkiego uniesienia wit publicznych,
z natury swojej jest on ceremonialny i raczej oschy, na-
tomiast sama ju obecno wszystkich przedstawicieli obu
najwyszych instancji przydaje mu niezwykej godnoci.
Maa republika graczy szklanych paciorkw otrzymuje oto
nowego pana, ktry ma jej przewodzi i reprezentowa j
we wadzach oglnych, a jest to wydarzenie wane i nie-
czste; choby nawet uczniowie i modsi studenci nie w
peni jeszcze jego donioso pojmowali, w caej uroczysto-
ci widzc jedynie ceremonia i rado dla oczu, wszyscy
pozostali uczestnicy wiadomi s owej doniosoci, a wystar-
czajco rwnie ze spoecznoci swoj zronici i do niej
podobni, eby cay w proces przeywa jako co, co do
wasnego ich ciaa i ycia naley. Tym razem odwitna
owa rado przymiona bya nie tylko zgonem poprzednie-
go mistrza i aob po nim, lecz take penym trwogi na-
strojem tegorocznych gier i tragedi zastpcy, Bertrama.
Obleczenia dokona przedstawiciel kierownictwa zakonu
i najwyszy archiwista gry: wsplnie podnieli ornat, po
czym woyli go na barki nowego mistrza gry szklanych
paciorkw. Krtk, uroczyst przemow wygosi magister
grammaticae, mistrz filologii klasycznej z Keuperheim, wy-
brany przez elit przedstawiciel Waldzell wrczy klucze
i pieczcie, przy organach za dostrzeono posta sdziwe-
go mistrza muzyki we wasnej osobie. Przyjecha on na in-
westytur, by zobaczy obczyny swego ucznia i sprawi
mu mi niespodziank sw nieoczekiwan obecnoci, a
moe te, aby udzieli mu kilku rad. Starzec najchtniej
wykonaby wasnorcznie uroczysty utwr, jednak nie mg
ju pozwoli sobie na tak wielki wysiek, pozostawi tedy
gr organicie wioski ludycznej, a sam stan za nim i prze-
wraca mu kartki. Spoglda z nabonym umiechem na
Jzefa, widzia, jak przyjmuje on ornat i klucze, sysza,
jak najpierw powtarza formu przysigi, a potem zwraca
si w improwizowanym przemwieniu do przyszych swych
"wsppracownikw, urzdnikw i uczniw. Nigdy w cho-
piec nie wyda mu si tak uroczy i radosny jak wanie
dzisiaj, gdy przesta ju niemal by Jzefem, a istnie za-

224
cz ju tylko jako nosiciel ornatu i urzdu, kamie w ko-
ronie, filar w konstrukcji caej hierarchii. Lecz pomwi
z tym swoim chopcem, Jzefem, zdoa zaledwie przez
krtk chwil. Umiechn si do pogodnie, po czym j
mu spiesznie tumaczy:
Staraj si przede wszystkim dobrze przetrwa najbli-
sze trzy czy cztery tygodnie, wiele bowiem od ciebie wy-
maga bd. Zawsze pamitaj o caoci, zawsze pamitaj, e
poszczeglne jakie zaniedbanie teraz niewiele ju znaczy.
Musisz si cakowicie powici elicie, o niczym innym nawet
nie myl. Przyl ci dwch ludzi do pomocy: jeden z nich,
jogista Aleksander, otrzyma ode mnie instrukcj i suchaj
go uwanie, bo zna si na rzeczy. Potrzebne ci niewzruszo-
ne przekonanie, e wadze najwysze uczyniy susznie, po-
woujc ci w swoje szeregi: ufaj im, ufaj te ludziom, kt-
rych posyaj ci do pomocy, wierz lepo we wasne siy.
Natomiast elit obdarzaj radosn a zawsze czujn nieufno-
ci, niczego innego si ona bowiem nie spodziewa. I wy-
grasz, Jzefie, wiem o tym.
Wikszo urzdowych funkcji magistra skadaa si z za-
j dobrze i od dawna znanych nowemu dostojnikowi, gdy
oddawa im si ju jako suga lub asystent; najwaniejsze
byy kursy gry, poczynajc od kursw dla uczniw poczt-
kujcych, kursw wakacyjnych i dla dzieci, a po wicze-
nia, wykady i seminaria dla elity. Czynnociom tym, z wy-
jtkiem ostatniej, mg bez trudu sprosta kady wieo
mianowany magister, podczas gdy nowe funkcje, w ktrych
wywiczy si nigdy nie mia sposobnoci, przysporzy mu
musiay znacznie wicej kopotw i trudu. Jzefowi take
si tak wiodo. Najchtniej byby zwrci si z caym za-
paem najpierw ku tym nowym, waciwym magistrowi
obowizkom: ku wsppracy w najwyszej radzie wycho-
wawczej, wspdziaaniu rady magistrw z kierownictwem
zakonu, reprezentowaniu gry szklanych paciorkw oraz Vi-
cous Lusorum w urzdzie oglnym. Pali si wprost do po-
znania tych nowych dziedzin dziaalnoci, do odjcia im
gronego posmaku spraw nieznanych, ale najchtniej by-
by pocztkowo siad na uboczu i odda si przez kilka ty-
15 Gra szklanych paciorkw 225
godni dokadnym studiom nad konstytucj, formalnocia-
mi, protokoami posiedze etc. Wyjanie i poucze mg
mu w tej dziedzinie wiedzia o tym prcz pana Du-
bois, udzieli najbardziej dowiadczony znawca i mistrz
magicznych form i tradycji, mianowicie reprezentant kie-
lownictwa zakonu, ktry wprawdzie sam nie by magistrem,
a wic w istocie rang niszy by od mistrzw, lecz rey-
serowa wszelkie posiedzenia urzdu oraz strzeg tradycyj-
nego adu, na wzr gwnego ochmistrza przy ksicym
dworze. Jake chtnie poprosiby Jzef tego mdrego, do-
wiadczonego, w uprzejmoci swej zupenie nieprzejrzystego
czowieka, ktrego rce przed chwil wanie uroczycie
obleky go w ornat, o chwil prywatnej rozmowy, gdyby
tylko mieszka .on stae w Waldzell, a nie w odlegym jed-
nak o p dnia drogi Hirsland! Jake chtnie uciekby te
Jzef na chwil do Monteport, gdzie stary mistrz muzyki
wprowadziby go we wszystkie te sprawy! Lecz nawet my-
le o tym nie byo mona, magister nie mia prawa do
tak prywatnych i studenckich pragnie! Musia natomiast
wanie w tym pierwszym okresie z intensywn a wyczn
starannoci i oddaniem powici si raczej tym wanie
funkcjom, o ktrych mniema, e chyba wcale mu trudu
nie przysporz. To, co przey podczas uroczystych igrzysk
u Bertrama, kiedy widzia magistra porzuconego przez was-
n spoeczno, przez elit, walczcego w przestrzeni po-
zbawionej powietrza i wskutek uduszenia gincego, to, co
sam przeczu i co w dzie inwestytury potwierdziy sowa
starca z Monteport, ujawnia mu obecnie kady moment w
dniach urzdowania i kada chwila rozmyla nad wasn
sytuacj: musia przede wszystkim powici si dla elity
i repetentw, dla najwyszych stopni studium, wicze se-
minaryjnych i dla cakowicie osobistych kontaktw z repe-
tentami. Archiwum mg pozostawi archiwistom, kursy
pocztkowe nauczycielom, korespondencj sekretarzom
i niewielkie wynikay std straty. Natomiast elity ani na
moment nie mg pozostawi samej sobie, musia si jej
oddawa, narzuca, uczyni si dla niej niezbdnym, prze-
kona j o wartoci swoich talentw, o czystoci swych

226
intencji, zdoby j, zabiega o ni, pozyska j, zmierzy
si z kadym z kandydatw, ktry po temu ch przeja-
wia, a kandydatw takich bynajmniej nie brakowao.
Z pomoc przychodzio mu przy tym niejedno, co przedtem
wydawao mu si pozbawione wikszego znaczenia: miano-
wicie duga jego nieobecno w Waldzell i w gronie elity,
dla ktrej by teraz nieomal homo novus. Nawet jego przy-
ja z Tegulariusem okazaa si przydatna. Tegularius bo-
wiem, w bystry a chorowity samotnik, najwidoczniej nie
wchodzi w ogle w rachub w rozgrywkach ambicjonal-
nych, sam za przejawia tak niewiele de do kariery, e
ewentualne wyrnienie go przez nowego magistra nie byo
przyjmowane jako krzywdzenie innych. Wiele najusil-
niejszych stara musia si jednak podj sam Knecht, aby
zbada i przenikn t najwysz, najbardziej yw. naj-
bardziej te wraliw i niespokojn warstw wiata ludycz-
nego i zapanowa nad ni, niczym jedziec nad szlachetnym
rumakiem. W kadym bowiem kastalskim instytucie, nie
tylko przy grze szklanych paciorkw, elita wyksztaconych
ju cakowicie, cho jeszcze dalej swobodnie studiujcych,
jeszcze nie wczonych w sub instytucji wychowawczej
lub zakonu kandydatw, nazywanych rwnie repelentami,
stanowi gromadk najcenniejsz i waciw rezerw, sam
kwiat i przyszo; wszdzie te, nie tylko w wiosce ludycz-
nej, dumny w skarbiec przyszoci nastrojony jest wobec
nowych nauczycieli i przeoonych szorstko a krytycznie,
nowej wadzy najwyszej okazuje zaledwie minimum uprzej-
moci i posuchu, trzeba go tedy koniecznie, wytajc
wszystkie siy osobicie pozyska, przekona i pokona, wte-
dy j uzna i ochotnie ju podda si nowemu kierownictwu.
Knecht podj to zadanie bez lku, lecz mimo to zdziwi si
jego trudnociom, pokonywa je jednak, wygrywa t
wyczerpujc, mczc nawet gr, a tymczasem pozostae
jego zadania i obowizki, o ktrych skonny by myle z za-
troskaniem, same jako odsuny si, mniej znacznie wyma-
gajc jego uwagi; wyzna jednemu z kolegw, e pierwsze
plenarne posiedzenie urzdowe, na ktre przyby ekstra-
poczt i z ktrego rwnie ekstrapoczt odjecha, przey

227
jakby we nie, pniej za jednej nawet myli mu powici
nie zdoa, tak dalece pochona go dorana praca; nawet
podczas samych obrad, mimo i ich temat interesowa go i
mimo i by do niespokojny, gdy mia to by pierwszy
jego wystp w urzdzie, kilkakro przyapa si na tym, i
mylami jest nie tutaj, wrd kolegw, i nie przy dyskusjach,
lecz w Waldzell, w owym niebiesko otynkowanym po-kcju
archiwum, gdzie obecnie co trzeci dzie prowadzi seminarium
z dialektyki dla piciu tylko uczestnikw, a gdzie kada
godzina wymagaa znacznie wikszego napicia i wytenia si
ni cay pozostay dzie urzdowania, ktry te pizecie
atwy nie by i przed ktrym w aden sposb' umkn nie
mg, gdy jak mu to ju zapowiedzia stary mistrz muzyki
przydano mu z urzdu na pierwszy ten okres poganiacza i
kontrolera, czuwajcego godzina po godzinie nad przebiegiem
jego dnia, udzielajcego mu porad w kwestii podziau
godzin, a majcego ustrzec go zarwno praed
jednostronnoci, jak i przed ostatecznym przemczeniem.
Knecht by mu wdziczny, lecz bardziej jeszcze wdziczny
by wysannikowi kierownictwa zakonu, mistrzowi kunsztu
medytacji, cieszcemu si wielk saw, ktry zwa si
Aleksander. Dba on o to, aby mistrz, pracujcy z
nateniem wszystkich si, odprawia codziennie po trzykro
mae" czy te krtkie" wiczenie oraz aby przebieg i
okrelony co do minuty czas na kade z takich wicze
byy jak najdokadniej przestrzegane. Z nimi dwoma, z
owym belfrem i kontemplacyjnym zakonnikiem, musia
Knecht codziennie, tu przed wieczorn medytacj, ogldajc
si wstecz na dzie swego urzdowania, przeprowadza jego
podsumowanie, stwierdza postpy lub poraki, maca
wasny puls", jak to okrelaj nauczyciele medytacji, czyli
bada i mierzy samego siebie, aktualn sw sytuacj, sa-
mopoczucie, stan swoich si, nadziei i trosk, samego siebie i
caodzienn swoj prac obiektywnie ocenia, nie zabierajc z
sob w noc i dzie nastpny spraw nie rozwizanych. Podczas
gdy repetenci czciowo z sympati, czciowo za z wrogim
zainteresowaniem przypatrywali si ogromnej pracy swego
magistra, nie przepuszczajc adnej okazji, aby
228
go wystawi na prb wytrzymaoci, cierpliwoci lub do-
wcipu, usiujc to zachci go do pracy, to znowu w niej
przeszkadza wok Tegulariusa powstaa fatalna pustka.
Pojmowa on wprawdzie, e Knecht nie moe mu obecnie
powica ani uwagi, ani czasu, ani myli, ani wspczucia,
nie zdoa jednak uzbroi si w obojtno i odporno na
owo cakowite zapomnienie, w jakie go zepchn, tym bar-
dziej i wydawao si, e nie tylko z dnia na dzie utraci
tego przyjaciela, ale i koledzy zaczli przejawia wobec nie-
go nieufno i ledwo si do odzywali. Nic w tym dziwne-
go, gdy chocia Tegularius nie mg by dla ambitnych ry-
wali powan przeszkod, stanowi mimo wszystko stron,
a mody magister ywi dla przyja. Knecht doskonale to
wszystko sobie wyobraa, a do obecnych jego zada nalea-
o, aby wraz z wszelkimi innymi osobistymi i prywatnymi
sprawami take i t przyja na czas pewien przerwa.
Uczyni to jednak, jak pniej wyzna przyjacielowi, waci-
wie niewiadomie, nie z wasnej jakby woli, po prostu za-
pomnia o przyjacielu; tak dalece uczyni z siebie narzdzie,
i sprawy prywatne, jak przyja wanie, stay si wrcz
niemoliwe, jeeli za gdziekolwiek, jak na przykad na
owym picioosobowym seminarium, pojawiaa si przed nim
twarz i posta Fritza, nie by to ju Tegularius, przyjaciel,
znajomy, osoba, lecz kto z elity, student, a raczej kandy-
dat i repetent, przedmiot jego pracy i zada, onierz z u *-
mii, ktrej wyszkolenie do zwycistwa byo jego celem.
Fritz zadra, gdy magister po raz pierwszy w ten wanie
sposb zwrci si do niego; ze spojrzenia jego poj, i owa
obco i beznamitno nie s bynajmniej udane, lecz praw-
dziwe, cho niesamowite, i e w czowiek przed nim, trak-
tujcy go z rzeczow uprzejmoci przy wielkiej czujnoci
intelektu nie jest ju jego przyjacielem, Jzefem, lecz tylko
nauczycielem i badaczem, jedynie mistrzem gry szklanych
paciorkw, otoczonym i zamknitym powag i surowoci
swego urzdu niczym poyskujc glazur, ktr go w ogniu
oblano i ktra na nim zastyga. Tegulariusowi wydarzy si
zreszt w czasie owych gorcych tygodni drobny wypadek.
Znkany bezsennoci, a wewntrznie wyczerpany przey-

229
ciami, dopuci si podczas maego seminarium drobnej nie-
grzecznoci, zwrci si niezbyt uprzejmymi sowami nie do
magistra zreszt, lecz do jednego z kolegw, ktry ironicz-
nym swym tonem dziaa mu na nerwy. Knecht spostrzeg
to natychmiast, zauway rwnie nadmierne rozdranienie
Tegulariusa, niemym ruchem palca skarci go, lecz pniej
posia do niego swojego mistrza medytacji, aby ten otoczy!
trudnego repetenta duchow opiek. Opiek t po wielu ty-
godniach wyrzecze poj Tegularius jako pierwsz oznak
ponownie budzcej si przyjani, gdy uzna j za przejaw
osobistej o niego troski, chtnie tedy pozwoli si kurowa.
W rzeczywistoci jednak Knecht prawie nie zdawa sobie
sprawy, komu ow troskliwo okaza, dziaa tu jedynie ja-
ko magister: stwierdzi oto u jednego z repelentw rozdra-
nienie i niewaciwe zachowanie, pedagogicznie wic na to
zareagowa, ani przez moment nie traktujc owego repetenta
jak osoby, ani te nie dostrzegajc wasnego z nim kon-
takzu. Gdy wiele miesicy pniej przyjaciel przypomnia
mu ow scen, zapewniajc, e niezmiernie ucieszy si wte-
dy znakiem yczliwoci i poczu si pocieszony, Jzef
Knecht, ktry o caej sprawie zapomnia, milcza i pozwo-
li mu trwa w jego bdnym mniemaniu.
Cel w kocu zosta osignity i walka wygrana, ale wiele
zaiste pracy wymagao uporanie si z elit, zmczenie jej wi-
czeniami, poskromienie zbyt ambitnych, zjednanie niezde-
cydowanych, zaimponowanie pyszakom; lecz oto praca zo-
staa wykonana, kandydaci wioski ludycznej uznali swego
mistrza i poddali mu si, nagle wszystko potoczyo si lekko,
tak jakby dotychczas brakowao jedynie kropli oleju. Bel-
fer wsplnie z Knechtem sporzdzi ostatni program robo-
czy, wyrazi mu sowa uznania w imieniu urzdu i znik;
mistrz medytacji, Aleksander, rwnie. Na miejsce poran-
nego masau powrci spacer; wprawdzie o rzeczach takich,
jak studia czy choby tylko lektura cigle jeszcze nie mo-
na byo nawet myle, lecz w niektre wieczory, przed
pjciem spa, znowu ju troch muzykowano. Podczas na-
stpnej swej wizyty w urzdzie Knecht wyczu wyranie,
cho sowami nikt tego nie wyrazi, e uchodzi teraz wrd

230
swych kolegw za wyprbowanego i rwnego im. Po go-
rczce i zapamitaniu walki podczas owej prby ogarn
go obecnie nastrj przebudzenia, chd i otrzewienie, czu
si jakby w samym sercu Kastalii, w najwyszym rzdzie hie-
rarchii, i z osobliw trzewoci, niemal z rozczarowaniem
stwierdza, i nawet tak bardzo rozrzedzonym powietrzem
mona jeszcze oddycha, lecz e on oddychajc nim tak, jak-
by adnego innego nigdy nie zazna, absolutnie si zmieni.
Okres tej twardej prby wypali jego wntrze tak. jak ad-
na inna suba, aden inny wysiek dotd tego nie doko-
nay.
Uznanie regenta przez elit znalazo tym razem wyraz
w pewnym szczeglnym gecie. Gdy Knecht poczu kres
oporw, zgod i zaufanie grona repetentw i poj, e naj-
cisz prb ma ju za sob, nadesza dla chwila wyboru
,.cienia"; istotnie, nigdy chyba bardziej nie potrzebowa
go, nie akn odcienia ni w owym momencie po odnie-
sionym zwycistwie, gdy po nadludzkiej niemal prbie sil
znalaz si nagle we wzgldnej ju swobodzie: niejeden ju
zaama si wanie na tym odcinku drogi. Knecht zrezygno-
wa jednak z przysugujcego mu prawa wyboru spord
kandydatw, proszc grono repetentw o wyznaczenie dla
cienia" wedug ich wasnego uznania. Elita, cigle jeszcze
pod wraeniem losw Bertrama, tym powaniej potrakto-
waa okazane jej zaufanie; po licznych posiedzeniach i ano-
nimowych ankietach dokonaa wyboru i przedstawia ma-
gistrowi jego zastpc, jednego z najlepszych swych ludzi,
ktry a do nominacji Knechta uchodzi za najprawdopo-
dobniejszego kandydata do godnoci mistrza.
Najtrudniejsze chwile przeminy ju tedy, wrciy spa-
cery i muzyka, z czasem mona bdzie pomyle o lekturze,
moliwa stanie si znw przyja z Tegulariusem, nieczsta
wymiana listw z Ferromontem, zdarzy si niekiedy p
wolnego dnia, kiedy moe i krtki urlop, moe podr. Ale
wszystkie te przyjemnoci przeywa bdzie kto inny, nie
dotychczasowy Jzef, ktry uwaa siebie za wprawnego gra-
cza szklanych paciorkw i raczej dobrego Kastalczyka, ktry
przecie pojcia nie ma o samym sednie kastalskiego a-

231
du! yje tak egoistycznie, tak dziecinnie, tak niewiarygodnie
prywatnie, od wszelkiej odpowiedzialnoci wolny. Pewnego
razu przypomnia sobie ironicznie napominajce sowa, kt-
re niegdy powiedzie mu musia mistrz Tomasz, gdy go-
no wyrazi yczenie, aby przez chwil jeszcze powici si
swobodnym studiom: Chwila jak dugo ona trwa? M-
wisz jeszcze jzykiem studenckim, Jzefie"'. Byo to przed
niewielu laty; sucha go z podziwem, z gbokim szacun-
kiem, a take z przytajonym w gbi serca przeraeniem
wobec bezosobowej doskonaoci i opanowania tego czowie-
ka, czu za, e Kastalia i po niego chce sign, jego take
do siebie przyssa, aby moe kiedy take uczyni ze ta-
kiego Tomasza, mistrza, regenta i sug, narzdzie doskonae.
A oto stan ju na miejscu, na ktrym sta tamten, a gdy
rozmawia ze swymi repetentami, z ktrym z owych md-
rych, w ogniach jake licznych prb ju zahartowanych gra-
czy i uczonych, tych pracowitych a zarozumiaych ksi-
tek, spoziera ku niemu widzc inny, obcy, cho pikny,
osobliwy, zamknity ju wiat, cakiem tak samo jak nie-
gdy mistrz Tomasz, ktry zaglda do jego osobliwego
wiata studenckiego.
URZD

* czkolwiek przejcie urzdu magistra zdawao si po-l\


cztkowo przysparza wicej kopotw ni korzyci,
zerajc niemal ze szcztem siy i ycie osobiste, niweczc
wszelkie nawyki i zamiowania, pozostawiajc w sercu chod-
n cisz, w gowie za wskuteK przepracowania uczucie za-
wrotu czas, ktry nastpi potem, przynis odpoczynek,
opamitanie, przyzwyczajenie, a take nowe obserwacje
i przeycia. Najwikszym z nich, po wygranej ju bitwie,
bya pena zaufania i przyjazna wsppraca z elit. Podczas
konferencji ze swym cieniem", przy pracy z Tegulariusem,
ktrego na prb zatrudni jako pomocnika w koresponden-
cji, przy stopniowym studiowaniu, badaniu i uzupenianiu
wiadectw oraz innych notatek o uczniach i wsppracowni-
kach, pozostawionych przez jego poprzednika, Knecht
z uczuciem szybko rosncej mioci zywa si z ow elit,
ktr, jak sdzi, tak dobrze ju pozna, lecz ktrej istota,
podobnie jak i osobliwa natura caej wioski ludycznej i jej
rola w yciu Kastalii, teraz dopiero w peni przed nim si
odsoniy. Sam wprawdzie przez wiele lat nalea do owej
elity i grona repetentw tej tyle muzycznej co ambitnej
wioski ludycznej w Waldzell, czujc si na wskro jej
czstk. Teraz przecie nie by ju byle jak jej czstk, nie
tylko zczony by z ow wsplnot, ale czu si jej mz-

233
giem,' wiadomoci, a take i sumieniem; nie tylko prze-
ywa jej koleje i losy, ale kierowa nimi i ponosi za nie
odpowiedzialno. W pewnej uroczystej chwili, na zakocze-
nie kursu ksztacenia nauczycieli gry dla pocztkujcych,
sam kiedy tak to wyrazi:
Kastalia to mae pastwo samo w sobie, a nasz Vicus Lu-
sorum pastewko w obrbie tego pastwa, malutka, lecz
stara republika, rwna rang i rwna prawem siostrom
swoim, w wiadomoci swej przecie podnoszona i umacnia-
na swoj artystyczn a poniekd i sakraln funkcj. Wy-
rniono nas bowiem zadaniem ochraniania istoty witoci
Kastalii, jedynej jej tajemnicy i symbolu: gry szklanych pa-
ciorkw. Kastalia wychowuje znakomitych muzykw i hi-
storykw sztuki, filologw, matematykw i innych uczo-
nych. Kady instytut kastalski i kady mieszkaniec Kastalii
dwa tylko mie winien cele i ideay: dokona moliwie naj-
doskonalszych rzeczy w swym zawodzie, a zawd ten, jak
te i samego siebie, ywym i elastycznym utrzyma dziki
temu, e stale poczony on bdzie z wszystkimi innymi dy-
scyplinami, a z wszystkimi te szczerze zaprzyjaniony. w
drugi idea, myl o wewntrznej jednoci wszelkich intelek-
tualnych wysikw czowieka, myl o uniwersalnoci, zna-
laza w znamienitej naszej grze peny wyraz. By moe, e
dla fizyka czy historyka muzyki lub innego jakiego uczo-
nego konieczne okae si w danej chwili surowe, ascetyczne
wrcz trwanie przy wasnej tylko dziedzinie, a rezygnacja z
myli o uniwersalnym wyksztaceniu korzystna dla
chwilowych, specjalistycznych i najwyszych osigni
lecz my, gracze szklanych paciorkw, nigdy nie moemy
pochwala ani uprawia tego ograniczenia i samowystar-
czalnoci, poniewa naszym wanie zadaniem jest uratowa-
nie idei universitas litterarum i ochranianie najszczytniej-
szego jej przejawu, szlachetnej gry, przed nieustannie poja-
wiajc si skonnoci poszczeglnych dyscyplin do samo-
wystarczalnoci. Ale jake zdoamy uratowa co, co samo
nie chce zosta uratowane? I jake zdoamy zmusi archeo-
logw, pedagogw czy astronomw do rezygnacji z samo-
wystarczalnej, fachowej tylko uczonoci, a nakoni ich do

234
nieustannego otwierania swych okien na wszelkie inne dzie-
dziny? Nie moemy dokona tego przymusem, czyli prze-
pisami, ktre by na przykad gr szklanych paciorkw ju
w szkoach czyniy oficjalnym przedmiotem nauczania; nie
moemy take dokona tego przez samo jedynie przypomi-
nanie o tym, co poprzednicy nasi przez ow gr rozumieli.
Gr nasz i samych siebie wtedy tylko za niezbdne przed-
stawimy, gdy zawsze utrzymywa j bdziemy na wyynie
caego ycia intelektualnego, gdy czujnie przyswaja sobie
bdziemy kade nowe osignicie, kady nowy kierunek
i krg zagadnie nauki, a uniwersalno nasz, szlachetn,
cho take niebezpieczn gr mylami o jednoci nieustan-
nie na nowo, zawsze, tak uroczo, tak przekonujco, pont-
nie a wdzicznie ksztatowa i uprawia bdziemy, e naj-
powaniejszy nawet badacz i najbardziej pracowity specja-
lista doznawa bdzie z jej strony ostrzee i pokus. Wy-
obramy sobie, e oto my, gracze, przez czas pewien praco-
wa zaczniemy z mniejszym zapaem, kursy gry dla po-
cztkujcych stan si bardziej nudne i powierzchowne, w
grach dla zaawansowanych uczeni specjalici odczuj brak
prawdziwie pulsujcego ycia, intelektualnej aktualnoci
i zainteresowa, wielka, doroczna nasza gra dwa albo i na-
wet trzy razy przeyta zostanie przez goci jako pusta jeno
ceremonia, martwy, niemodny, przestarzay relikt prze-
szoci jake szybko skoczyaby si wwczas i gra, i my
sami! Obecnie przecie nie znajdujemy si juz na wietnej
wyynie, na ktrej gra szklanych paciorkw znajdowaa si
jeszcze w minionym pokoleniu, gdy gra doroczna trwaa nie
tydzie czy dwa, lecz trzy, albo nawet cztery tygodnie, sta-
nowic szczytowy moment roku nie tylko dla Kastalii, lecz
dla caego kraju. Dzisiaj tej dorocznej grze asystuje jeszcze
przedstawiciel rzdu, lecz czsto raczej jako znudzony go
jedynie, a niektre miasta i stany przesyaj jeszcze swych
wysannikw; pod koniec igrzysk przedstawiciele owych
wieckich wadz daj niekiedy, acz w uprzejmej formie, do
zrozumienia, i dugi czas trwania uroczystoci niejedno
z miast zniechca do wysania reprezentanta, moe wic
wskazane byoby albo znacznie skrci ca uroczysto, albo

235
te w przyszoci odprawia j jedynie co drugi lub nawet
co trzeci rok. By moe, i gra nasza tam, w wiecie, nie-
bawem wcale ju rozumiana nie bdzie, e uroczysto od-
bywa si zacznie ju tylko co pi, co dziesi lat lub nawet
wcale. Zapobiec wszake moemy i musimy wszelkiemu
zdyskredytowaniu i zdewaluowaniu gry w jej wasnej oj-
czynie, w naszej prowincji. Tu walka nasza pena jest na-
dziei i nieustannie wiedzie do zwycistwa. Codziennie prze-
ywamy fakt, e modzi uczniowie elity, ktrzy bez zbytniego
zapau zgosili si na swj kurs gry i ukoczyli go grzecznie,
lecz bez entuzjazmu, nagle przejci zostaj jej duchem,
intelektualnymi jej moliwociami, czcigodn tradycj, si-
ami wstrzsajcymi dusz i przeksztacaj si w gorliwych
naszych stronnikw i zwolennikw. Co roku te w trakcie
Ludus solemnis widzimy znanych, wybitnych uczonych,
0 ktrych wiemy, i przez cay pracowity swj rok z gry
nieco patrz na nas, graczy szklanych paciorkw, a instytu
towi naszemu nie zawsze wszystkiego najlepszego ycz,
ktrzy nagle, podczas tej wielkiej gry, coraz bardziej prze
jci i urzeczeni urokami naszego kunsztu, odpreni i unie
sieni, czuj, jak wraca im modo i zapa, i egnaj nas
w kocu, pokrzepieni w swych sercach, sowami penymi
przejcia i niemal zawstydzonej wdzicznoci. Rozwamy
przez chwil rodki, jakie mamy do dyspozycji, aby wype
ni nasze zadania: widzimy oto bogaty, pikny i naleycie
skonstruowany aparat, ktrego sercem i orodkiem jest ar
chiwum gry, kadej godziny z wdzicznoci przez nas wy
korzystywane, ktremu wszyscy, od magistra i archiwariu-
sza a po ostatnich posugaczy, ochoczo suymy. Najlepsza
1 najywsza jest w naszym instytucie stara kastalska zasada
wyboru najlepszych, elity. Szkoy Kastalii gromadz najlep
szych uczniw z caego kraju i ksztac ich. Podobnie
i w wiosce ludycznej staramy si wybra najlepszych spo
rd tych, ktrzy mioci do gry s obdarzeni, zatrzyma
ich i ksztaci w sposb coraz bardziej doskonay, kursy na
sze i seminaria przyjmuj cae ich setki, pozwalajc im zno
wu odej, najlepszych przecie ksztacimy na graczy praw
dziwych, na wirtuozw gry, coraz dalej i dalej, a kady
236
z was wie, e w sztuce naszej, jak w kadej zreszt, nie
istnieje jakakolwiek granica rozwoju, e kady z nas, z chwil
gdy ju raz naleymy do elity, przez cae swoje ycie pracowa
bdzie nadal nad coraz dalszym rozwojem, wysubtel-nieniem,
pogbieniem samego siebie i naszego kunsztu, niezalenie od
faktu, czy naley do urzdnikw naszych, czy nie. Istnienie
elity uwaano niekiedy za luksus, twierdzc, e powinnimy
ksztaci tylu tylko graczy elitarnych, ilu potrzeba dla
naleytego obsadzenia urzdowych stanowisk. Lecz po
pierwsze urzdnicy nie s instytucj samowystarczaln, a
ponadto nie kady bynajmniej nadaje si te na urzdnika,
podobnie jak nie kady dobry filolog na nauczyciela si
nadaje. My, urzdnicy, w kadym razie wiemy i czujemy
doskonale, e grono repetentw stanowi nie tylko rezerwuar
utalentowanych i dowiadczonych w grze ludzi, spord
ktrych uzupenia moemy braki i dobiera nastpcw.
Gotw bybym rzec niemal, i jest to uboczna jedynie funkcja
elity graczy, cho w stosunku do nie znajcych si na rzeczy
usilnie j podkrelamy, gdy tylko mowa o sensie i prawie do
istnienia naszego zakadu. Nie, repetenci to nie przede
wszystkim przyszli magistrowie, kierownicy kursw,
urzdnicy archiwum, oni s celem sami dla siebie, szczupe
ich grono jest waciw ojczyzn i przyszoci gry szkla-
nych paciorkw; tu, w nielicznych sercach i mzgach, doko-
nuje si rozwj i dostosowanie, wzloty i starcia naszej gry
z duchem czasu i z poszczeglnymi dyscyplinami naukowy-
mi. Waciwie, naleycie, w peni i w nateniu wszystkich
si tylko tutaj nasza gra bywa grana, tu jedynie, wrd na-
szej elity, jest ona celem sama dla siebie i wit sub,
nic ju nie majc wsplnego z zamiowaniem czy zawodow
prnoci, nic z zarozumiaoci ani z przesdami. W
waszych rkach, repetenci z Waldzell, ley przyszo gry. Jest
ona bowiem sercem i sam istot Kastalii, wy natomiast
stanowicie serce naszego osiedla, sl naszej prowincji, jej
ducha i jej niepokj. Nie grozi nam, aby was byo zbyt wielu,
aby wasz zapa by zbyt gwatowny, namitno dla
wspaniaej gry zbyt gorca; wzmagajcie j tedy, wzmagaj-
cie! Dla was, jak dla wszystkich Kastalczykw, jedno tylko'

237
istnieje niebezpieczestwo, ktrego wszyscy i co dzie strzec
si musimy. Duch prowincji naszej i zakonu ns dwch
wspiera si zasadach, na obiektywnoci i umiowaniu praw-
dy w studiach oraz na uprawianiu medytatywnej mdroci
i harmonii. Jeli utrzymamy obie te zasady w rwnowadze,
okaemy si ludmi mdrymi i godnymi naszego zakonu.
Miujemy nauki, kady swoj ich dziedzin, lecz wiemy
przecie, e oddanie si nauce niekoniecznie zdoa ochro-
ni czowieka przed egoizmem, wadami czy miesznociami,
historia sporo nam tu dostarcza przykadw, posta doktora
Fausta stanowi literack ilustracj owego niebezpiecze-
stwa. Inne wieki szukay ratunku w poczeniu intelektu
z religi, bada z ascez, w ich universitas litterarum rzdzia
teologia. U nas natomiast medytacja, wielostopniowe
praktykowanie jogi, z ktrej pomoc poskromi usiujemy
zwierz w sobie, a diaba w nauce, gdy mieszka on w ka-
dej. Wiecie przecie rwnie dobrze jak i ja, e i w grze
szklanych paciorkw tkwi diabolus, ktry doprowadzi umie
do pustej wirtuozerii, egoistycznego napawania si arty-
styczn prnoci, karierowiczostwa, zdobywania wadzy
nad innymi, a wskutek tego do naduywania owej wadzy.
Dlatego potrzebne nam inne jeszcze, nie tylko intelektualne
wychowanie; podporzdkowalimy si tedy moralnoci
zakonu, nie po to, aby nasze aktywne intelektualnie ycie
przeksztaci w wegeta tywnie senne i nierealne, lecz prze-
ciwnie, po to. aby umoliwi sobie najwysze, intelektualne
osignicie. Nie powinnimy z vita activa ucieka ku vita
contemplativa ani na odwrt, lecz kry stale pomidzy ni-
mi, w obu z nich jak u siebie w domu si czujc i w obu
uczestniczc.
Zacytowalimy sowa Knechta, cho zachowao si wiele
podobnych jego wypowiedzi, zanotowanych przez uczniw,
poniewa te wanie jasno wyraaj jego pojmowanie urz-
du, przynajmniej w pierwszych latach kiedy go sprawowa.
Na fakt, i Knecht by znakomitym nauczycielem (pocztko-
wo zreszt ku wasnemu zdumieniu), wskazuje ju uderza-
jco znaczna liczba jego zapisanych i przekazanych nam
wykadw. Do odkry i niespodzianek z wysokim jego urz-

238
dem zwizanych naleao ju od samego pocztku, e na-
uczanie tyle sprawiao mu radoci i szo mu tak atwo. Nie
podejrzewaby tego, dotychczas bowiem nigdy waciwie
do nauczycielskiej dziaalnoci nie tskni. Oczywicie, jak
Kady z grona elity, ju jako starszy student otrzymywa
niekiedy krtkie zlecenia dydaktyczne, wykada jako za-
stpca na kursach gry szklanych paciorkw rnych stopni.
czciej jeszcze suy za korepetytora uczestnikom takich
kursw, swoboda studiw jednak i samotne koncentrowanie
si na wczesnych dziedzinach, ktre studiowa, tak byy
mu wane i mie, i, cho ju wwczas zrczny i lubiany ja-
ko nauczyciel, zlecenia takie traktowa raczej jak niepo-
dane przeszkody. W kocu i w klasztorze benedyktynw
prowadzi przecie kursy, lecz nie miay one wikszego zna-
czenia, rwnie dla niego samego; tam bowiem nauka u oj-
ca Jakuba i kontakt z nim sprawiy, e wszelkie inne prace
wyday mu si sprawami ubocznymi. Najsilniejszym jego
deniem byo podwczas uczy si, chon, by dobrym
uczniem, ksztaci si tego pragn wtedy przede
wszystkim. Lecz oto z ucznia sta si nauczycielem, i gwnie
jako nauczyciel upora si z wielkim zadaniem pierwszego
okresu swego urzdowania, wygra walk o autorytet i ci-
s identyfikacj osoby z urzdem. Odkry przy tym rado
przeszczepiania wartoci duchowych, ktre sam zdoby, na
innych, obserwujc przy tym nowe formy ich wyrazu i pro-
mieniowania, a wic rado z nauczania, a take rado
z walki z osobowociami uczniw i studentw, ze zdobywa-
nia autorytetu i kierowania innymi, czyli rado z wycho-
wywania. Nigdy obu tych procesw nie rozdziela, a pod-
czas swego magistrowania nie tylko wyksztaci sporo do-
brych i wrcz znakomitych graczy szklanych paciorkw, ale
te znaczn cz swych uczniw rozwin wspaniale swym
przykadem i wzorem, napomnieniami, surow cierpliwo-
ci, si swej osobowoci, czynic z nich ludzi i charaktery
najlepsze, na jakie ich tylko sta byo.
Przy tym za, o ile antycypowa nam tu wolno, dokona
charakterystycznego dowiadczenia. W pocztkach swej
urzdowej dziaalnoci mia do czynienia wycznie z elit.

239
2 najwysz warstw swych uczniw, ze studentami i re-
petentami, z ktrych niejeden dorwnywa mu wiekiem,
wszyscy za byli ju naleycie wyksztaconymi graczami.
Dopiero stopniowo, gdy ju by pewien elity, j powoli
a ostronie, z roku na rok, pozbawia j si swoich i czasu,
a pod koniec przez dugie okresy mg niemal cakowicie
powierza j pieczy swych zaufanych wsppracownikw.
Proces w trwa cae lata, a Knecht z roku na rok dociera
w swych wykadach, kursach i wiczeniach do coraz dal-
szych, modszych warstw studenckich, w kocu za nawet,
co nader rzadko czyni magister ludi, kilkakro osobicie po-
prowadzi kursy dla pocztkujcych, uczniw zatem jeszcze,
nie studentw. Przy tym za, im modsi byli i im mniej
umieli, tym wiksz odczuwa rado z uczenia ich. Niekie-
dy, w cigu tych lat, sprawiao mu wprost przykro i kosz-
towao wiele wysiku odrywanie si od tych modych i naj-
modszych i powrt do studentw czy nawet do elity. A cza-
sami pragn wrcz cofn si dalej jeszcze, poprbowa
swych si na jeszcze modszych, takich, dla ktrych w ogle
nie organizowano kursw ani gier szklanych paciorkw;
pragn na przykad uczy przez pewien czas maych chop-
cw aciny, piewu albo algebry, gdzie atmosfera bya znacz-
nie mniej intelektualna ni na najbardziej nawet pocztko-
wym kursie gry szklanych paciorkw, lecz gdzie zetknby
si z bardziej jeszcze otwartymi, atwymi do uczenia i wy-
chowywania uczniami, gdzie dydaktyka i pedagogika jesz-
cze cilej byy ze sob zczone. W cigu dwch ostatnich
lat swego magistrowania dwakro w listach okreli siebie
jako nauczyciela", przypominajc, i tytu magister ludi,
od caych pokole oznaczajcy w Kastalii ju tylko mistrza
gry", pierwotnie by po prostu nazw nauczyciela.
O spenieniu takich nauczycielskich marze nie mogo
by, oczywicie, mowy, marzeniami pozostaway jeno, po-
dobnymi do tych, w ktrych kto sobie w szary i chodny zi-
mowy dzie bkitne niebo upalnego lata wyobraa. Dla
Knechta nie byo ju innej drogi, obowizki jego okrela
urzd, lecz poniewa urzd w w szerokim raczej stopniu
wasnemu jego poczuciu odpowiedzialnoci powierza spo-

240
sb, w jaki te obowizki zamierza wypenia, z biegiem
lat, pocztkowo chyba cakiem niewiadomie, zwraca j
stopniowo swe zainteresowanie gwnie ku sprawom wycho-
wawczym i ku najwczeniejszym, dostpnym dla granicom
wieku. Im by starszy, tym bardziej pocigaa go modzie.
Tak przynajmniej dzisiaj stwierdzi moemy. Wwczas bo-
wiem krytykowi z trudem przyszoby w jego sposobie spra-
wowania urzdu wykry gdziekolwiek co na ksztat szcze-
glnych upodoba czy samowoli. Urzd zreszt zmusza go
nieustannie do powracania ku elicie, a nawet w okresach,
gdy cakiem niemal pozostawia seminaria i archiwa pomoc-
nikom swym i cieniowi", dugotrwae prace, jak na przy-
kad doroczne konkursy gry lub przygotowania do gry pu-
blicznej wymagay ode ywego, codziennego kontaktu z eli-
l. Do przyjaciela swego, Fritza, powiedzia kiedy artem:
Bywali wadcy udrczeni przez cae ycie nieszczli-
w mioci do swych poddanych. Serce cigno ich ku
chopom, pasterzom, rzemielnikom, ku nauczycielom i ucz-
niom, lecz nader rzadko ogldali ich na oczy, zawsze otocze-
ni swoimi ministrami i oficerami, ktrzy niczym mur tkwili
pomidzy nimi i ludem. Taki te jest los magistra. Rwie si
do ludzi, a widuje tylko kolegw, rwie si do uczniw
i dzieci, a oglda jedynie studentw i przedstawicieli elity.
Lecz daleko wybieglimy naprzd, powracamy tedy teraz
do pierwszych lat urzdowania Knechta. Po zdobyciu po-
danego kontaktu z elit musia on przede wszystkim za-
pewni sobie, jako yczliwy, lecz czujny wadca, przychyl-
no urzdnikw archiwum, przestudiowa rwnie i roz-
way struktur kancelarii; nieustannie te nadchodzio
mnstwo listw, cigle take posiedzenia i oklniki wadz
oglnych wzyway go do obowizkw i zada, ktre nowi-
cjuszowi nie zawsze atwo byo naleycie poj i sklasyfi-
kowa. Czstokro dotyczyy one zagadnie, ktre intereso-
way poszczeglne wydziay piowineji i wzbudzay w nich
zazdro, choby spraw kompetencyjnych, Knecht za
stopniowo dopiero, cho ze wzrastajcym podziwem j poj-
13 Gia s"k'anyeh pacicikow 241
mowa tajne a potne funkcje zakonu, oywczej duszy pa-
stwa kastalskiego i czujnego stranika jego konstytucji.
Tak tedy upyny surowe, prac przepenione miesice,
podczas ktrych w mylach Jzefa Knechta krztyny miejsca
nie stao dla Tegulariusa; na wp instynktownie jedynie
niejedn prac porucza przyjacielowi, by uchroni go przed
nadmiarem wolnego czasu. Fritz utraci koleg, w cigu jed-
nej nocy przeistoczy si on w pana i najwyszego przeo-
onego, do ktrego nie mia ju bynajmniej prywatnego do-
stpu, ktrego musia sucha, a zwraca si do per Wy"
i Wasza Wielebno". Wszystko jednak, co magister mu
czyni nakazywa, Fritz przyjmowa za oznak osobistej
troski i myli, a jako nieco kapryny samotnik czu si,
wskutek wywyszenia przyjaciela i podnieconego nastroju
caej elity, po czci bardzo przejty, po czci za, w sposb
cakiem mu odpowiadajcy, wskutek zleconych mu prac
oywiony; w kadym razie lepiej znosi sw cakowicie
zmienion sytuacj, ni sam mg przypuci w owej chwili,
kiedy to Knecht, na wiadomo, i przeznaczony zosta na
mistrza gry szklanych paciorkw, od siebie go oddali. By
te na tyle mdry i wspczujcy, e dostrzeg, a przynaj-
mniej wyczu, niesychany wysiek i prb si. ktre przy-
jaciel jego przetrwa musia w tym okresie: widzia go, jak
stoi w ogniu i jak go ogie w przepala, wszystko za, co
uczuciowo przy takiej okazji przey byo mona, przey
sam silniej zapewne ni dowiadczany Knecht. Tegularius
dokada najwikszych stara przy spenianiu zlece, otrzy-
mywanych od magistra, jeli za kiedykolwiek powanie
ubolewa nad wasn saboci oraz brakiem odpowiedzial-
noci i zdolnoci do urzdowania, odczuwajc to jako wa-
d, to wanie wwczas, gdy z caej duszy pragn stan ja-
ko pomocnik, jako urzdnik, jako cie" u boku uwielbia-
nego przyjaciela i przyj mu z pomoc.
Bukowe lasy wok Waldzell jy si ju czerwieni, gdy
Knecht pewnego dnia zabra ze sob do ogrdka magistrw,
pooonego obok jego mieszkania, malutk ksieczk; do
tego maego, licznego ogrdka, ktry zmary mistrz Tomasz
tak ogromnie lubi i sw horacjask rk mionika cz-
242
sto sam pielgnowa, ogrdka, ktry Knecht, jak wszyscy
zreszt uczniowie i studenci, wyobraa sobie niegdy jako
azyl czcigodny, uwicone miejsce odpoczynku i skupienia
mistrza, czarowny przyldek Muz i Tusculum, a ktry tak
rzadko odwiedza, z chwil gdy sam sta si tu magistrem
i panem i ktrym nigdy niemal dotd w spokoju si nie na-
cieszy. Teraz wyszed te tylko na kwadrans po obiedzie, po-
zwalajc sobie zaledwie na przejcie beztrosko kilku krokw
pomidzy wysokimi krzewami i pnczami, pord ktrych
jego poprzednik rozmieci te sporo wiecznie zielonych ro-
lin poudniowych. Pniej za, poniewa w cieniu byo ju
chodno, przenis lekki, trzcinowy fotelik na nasonecznione
miejsce, usiad i otworzy przyniesion ksieczk.- By to
Kieszonkowy kalendarz magistra ludi", napisany przed sie-
demdziesiciu czy osiemdziesiciu laty przez wczesnego gra-
cza szklanych paciorkw, Ludwika Wassermalera i odtd
opatrywany przez kadego z jego nastpcw pewnymi aktu-
alnymi poprawkami, skreleniami lub uzupenieniami. Ka-
lendarz w pomylany by jako vademecum dla magistrw
jeszcze niedowiadczonych, w pierwszych latach ich urz-
dowania, i prowadzi ich mia przez cay urzdowy rok z ty-
godnia w tydzie, podsuwa najwaniejsze obowizki, nie-
kiedy tylko w postaci hase, niekiedy dajc dokadny ich
opis i opatrujc osobistymi radami. Knecht odszuka kartk
na tydzie biecy i uwanie j przeczyta. Nie znalaz tam
nic nieoczekiwanego ani te szczeglnie pilnego, ale na ko-
cu owego akapitu pojawiy si sowa:
,.Zacznij teraz stopniowo kierowa myli swoje ku przy-
szej dorocznej grze. Wydaje si, e to wczenie, a moe ci
si nawet wydawa za wczenie. A jednak radz ci: jeli nie
masz ju w gowie planu gry, nie przepu od tej chwili ani
tygodnia, a przynajmniej ani miesica, myli swych ku grze
przyszej nie zwracajc. Zapisz sobie swoje pomysy, co pe-
wien czas te przez wolne p godziny rozpatruj schemat
gry klasycznej, zabieraj go nawet z sob w ewentualne su-
bowe podre. Przygotowuj si nie przymuszaniem siebie do
dobrych pomysw, lecz w ten sposb, e od tej chwili cz-
ciej na ten temat myle bdziesz, pamitajc, e w nastp-

243
nych miesicach czeka ci pikne, uroczyste zadanie, dla
ktrego nieustannie winiene umacnia si, skupia i w na-
strj wprawia naleyty".
Sowa te zostay napisane jakie trzy pokolenia temu przez
mdrego starca i mistrza swego kunsztu, nadto za w okre-
sie gdy gra szklanych paciorkw osigna pod wzgldem
formalnym bodaj szczyty kultury, uzyskaa bowiem
wwczas delikatno i bogat ornamentyk wykonania, po-
dobnie jak na przykad w pnym gotyku czy epoce rokoka
osigna j sztuka budowlana i dekoracyjna; przez dwa
dziesitki lat bya to doprawdy jakby gra szklanych pacior-
kw, pozornie jakby szklana, w tre uboga, pozornie te
pena kokieterii, pozornie a nazbyt miaa, pena delikat-
nych ozdobnikw, taneczne, nawet taniec na linie przypo-
minajce bujanie w niezmiernie zrnicowanych rytmach;
byli gracze, ktrzy wspominali w dawny styl niczym utra-
cony czarodziejski klucz; inni za stwierdzali, i styl ten by
przeadowany ozdobami, dekadencki i w ich odczuciu nie-
mski. Jeden z mistrzw i wsptwrcw owego stylu by
tym wanie, ktry spisa naleycie przemylane, yczliwe
rady i napomnienia w kalendarzu dla magistrw, gdy za
Jzef Knecht uwanie drugi i trzeci raz odczyta jego so-
wa, poczu mie, radosne poruszenie serca, ogarn go na-
strj, ktry, jak mu si wydawao, jeden jedyny raz tylko
odczu dotychczas; gdy si zastanowi, poj, e byo to pod-
czas medytacji przed jego inwestytur, e by to nastrj,
ktry ogarn go przy wizji owej osobliwej wdrwki, ko-
rowodu, w ktrym wystpowa mistrz muzyki i Jzef, mistrz
i pocztkujcy ucze, starzec i modzik. Stary, sdziwy juz
czowiek spisa by niegdy owe sowa, mylc: ,.Nie prze-
pust an: tygodnia...", a take , nie przymuszaj si do do-
brych pomysw". By to czowiek, ktry przez co najmniej
dwadziecia lat, a moe duej, sprawowa wysoki urzd
mistrza gry, ktry w epoce rozigranego rokoka mia nie-
wtpliwie do czynienia z niesychanie rozpieszczon i pew-
n siebie elit, ktry wynalaz i celebrowa przeszo dwa-
dziecia, podwczas jeszcze cae cztery tygodnie trwajcych,
znakomitych dorocznych gier, czowiek stary, dla ktrego co

244
roku powracajce zadanie skomponowania wielkiej, solen-
nej gry od dawna ju nie byo jedynie wielkim zaszczytem
i radoci, lecz raczej ciarem i trudem niezmiernym, za-
daniem, do ktrego trzeba samego siebie nastroi, przeko-
na, a take nieco i zachci. Knecht czu wzgldem tego
mdrego starca i dowiadczonego doradcy nie tylko cze,
pen wdzicznoci, kalendarz jego bowiem by dla ju
czstokro cennym przewodnikiem, lecz take radosn, nie-
mal weso i siy swojej pewn przewag, przewag mo-
doci. Wrd wielu bowiem trosk mistrza gry szklanych pa-
ciorkw, ktre zdoa ju pozna, ta jedna przecie nie istnia-
a: nigdy bowiem nie byo za wczenie myle o dorocznej
grze, nigdy skupienie i rado tego zadania nie byy dosta-
teczne, nie mogo te nigdy zabrakn ani chci do gry, ani
pomysw. Nie, Knecht, ktry w cigu tych ostatnich mie-
sicy mia niekiedy wraenie, e jest ju raczej stary, po-
czu si w owej chwili mody i silny. Nie mg jednak zbyt
dugo oddawa si temu piknemu uczuciu i rozkoszowa si
nim, gdy krtka przerwa na odpoczynek ju niemal mi-
na. Lecz pikne i radosne uczucie nie opuszczao go, za-
bra je ze sob, tak tedy krtki moment wytchnienia w
ogrdku magistrw i czytanie kalendarza co przecie zro-
dziy, co mu ofiaroway. Nie tylko odprenie i chwil in-
tensywnego radosnego poczucia wasnego ycia, lecz rw-
nie dwa pomysy, ktre w teje minucie przybray ju po-
sta decyzji. Po pierwsze: postanowi, jeli sam stanie si
kiedy zmczony i stary, zrezygnowa ze swego urzdu w
momencie, w ktrym po raz pierwszy odczuje komponowa-
nie dorocznej gry jako uciliwy obowizek, a pomysw do
niej zacznie mu brakowa. Po drugie: zamierzy ju nie-
bawem rozpocz prace przygotowawcze do swej pierwszej,
dorocznej gry, a na koleg i pierwszego pomocnika przy
tej pracy zdecydowa powoa ku sobie Tegulariusa, co dla
przyjaciela byoby zadouczynieniem i radoci, dla niego
samego natomiast pierwsz prb nadania nowej formy tej
zamarej na razie przyjani. Tegularius bowiem nie mg
tu sam da pretekstu ani podj inicjatywy: musiaa ona
wyj od niego, od magistra.

245
Przyjaciel miaby zreszt przy lej okazji sporo roboty.
Od czasw Mariafels nosi si ju bowiem Knecht z projek-
tem pewnej gry szklanych paciorkw, ktry zamierza urze-
czywistni przy pierwszej swojej uroczystej grze na stano-
wiska magistra. Zasad owej gry na tym polega w
pikny pomys struktury jej i rozmiarw mia by daw-
ny, konfucjaski, rytualny schemat budowy chiskiego do-
mu, jego ukad wedug stron wiata, bramy, ciana duchw,
proporcje i przeznaczenie zabudowa i podwrcw, pod-
porzdkowanie ich poszczeglnym ciaom niebieskim, ka-
lendarzowi, yciu rodzinnemu, a ponadto symbolika i zasady
stylu ogrodowego. Niegdy, podczas studiowania pewnego
komentarza do I Ging, mityczny ukad i znaczenie owej za-
sady wyday mu si wyrazist, a szczeglnie pikn meta-
for kosmosu i miejsca czowieka w wiecie, stwierdzi te,
e prastary, mityczny duch ludowej tradycji takiej budo-
wy domu piknie i cile czy si ze spekulatywnie-uczo-
nym duchem mandarynw i magistrw. Czsto te i z wiel-
kim zamiowaniem, cho adnych przy tym nie robic no-
tatek, zajmowa si Knecht w mylach planem tej gry,
wreszcie nosi ju w sobie gotowy cay jej ukad i dopiero
od chwili objcia urzdu spraw t interesowa si prze-
sta. Teraz jednak postanowi oprze na tej chiskiej idei
ca uroczyst gr, Fritz za, jeli zdoa poj ducha tych
zamysw, powinien rozpocz studia nad rozbudowaniem
ich i przygotowa ich przeniesienie na jzyk gry. Jedna tyl-
ko bya tu przeszkoda: Tegularius nie zna chiskiego, a by-
o dla za pno na podjcie nauki tego jzyka. Lecz wedug
wskazwek, ktrych po czci udzieliby mu Knecht, a po
czci instytut studiw wschodnioazjatyckich, Tegularius
mg z pomoc literatury doskonale przenikn magiczn
symbolik domu chiskiego, gdy nie szo tu przecie o filo-
logi. Mimo wszystko trzeba byo na to sporo czasu, zwasz-
cza dla czowieka rozpieszczonego i nie co dzie skonnego
do roboty, a takim wanie czowiekiem by jego przyjaciel,
dobrze tedy byoby zaraz zabra si do pracy: a zatem, jak
stwierdzi Knecht z umiechem, mile zaskoczony, ostrony
starszy pan z kalendarza mia cakowit racj.

246
Ju nazajutrz, poniewa godziny przyj wanie bardzo
wczenie si skoczyy, kaza wezwa do siebie Tegulariusa.
w przyszed, zoy pokon z podkrelonym nieco wyrazem
oddania i pokory, do czego przyzwyczai si wobec Knechta
i poczu si niesychanie zdumiony, gdy mistrz, zazwyczaj
tak lakoniczy i oszczdny w sowach, z niejakim rozbawie-
niem gow mu skin, pytajc:
Przypominasz sobie jeszcze, jak to w studenckich na
szych latach stoczylimy co w rodzaju sprzeczki, w ktrej
nie udao mi si nawrci ciebie na moje pogldy? Chodzi
o wwczas o kwesti wartoci i doniosoci studiw wschod-
nioazjatyckich, zwaszcza za chiskich, a ja chciaem ci na
koni, iby te na czas pewien zasiad w instytucie i na
uczy si chiskiego. *Tak, pamitasz? No, c, dzisiaj raz
jeszcze auj, e nie zdoaem ci wwczas przekona.
wietnie by byo, gdyby zna teraz chiski! Moglibymy
dokona wsplnie cudownej pracy.
I tak droczy si z przyjacielem przez chwil jeszcze, w
oczekiwaniu go trzymajc, az zamys swj wreszcie wyja-
wi: chce niebawem przystpi do przygotowania wielkiej
gry, Fritz za, jeli sprawi mu to przyjemno, wykona ma
wiksz cz owych prac, podobnie jak wwczas, gdy po-
mg przygotowywa konkursow gr Knechta na uroczy-
sto, kiedy sam Knecht przebywa u benedyktynw. Fritz
spojrza na niemal z niedowierzaniem, zaskoczony nie-
zmiernie i w nader przyjemny sposb poruszony samym ju
ywym tonem i umiechnit twarz przyjaciela, ktrego
zna przecie teraz tylko jako magistra i pana. Wzruszony
i uradowany, poczu nie tylko zaufanie i zaszczyt, jakie kryy
si w owej propozycji, lecz poj i pochwyci gwne zna-
czenie tego piknego gestu: bya to bowiem prba zalecze-
nia, prba ponownego otwarcia drzwi, ktre zamkny si
pomidzy nim i przyjacielem. Zastrzeenia Knechta, odno-
szce si do jego nieznajomoci jzyka chiskiego, potrakto-
wa Fritz lekko, natychmiast deklarujc sw gotowo do
pomocy Wielebnemu oraz wszelkim przygotowaniom do je-
go gry.
Dobrze odpar magister. Przyjmuj tw obiet-

247
nic. Bdziemy tedy w pewnych godzinach znowu towarzy-
szami pracy i studiw, jak niegdy, w tych odlegych, wy-
daje si, czasach, kiedy to niejedn gr wsplnie opracowa-
limy i toczyli. Cieszy mnie to, Tegulariusie. A teraz musisz
przede wszystkim poj naleycie ide, na ktrej gr chc
skonstruowa. Musisz zrozumie, czym jest chiski dom i co
oznaczaj zasady jego budowy. Dem ci polecenie do insty-
tutu wschodnioazjatyckiego, tam ci pomog. Albo przy-
szed mi do gowy inny jeszcze, adniejszy pomys mo-
emy sprbowa zwrci si do Starszego Brata, tego cze-
ka w Gaju Bambusowym, o ktrym tyle ci wwczas opo-
wiadaem. By moe, i jest poniej jego godnoci zadawa
si z kim, kto nie rozumie chiskiego, a moe jest to zbyt
wielka przeszkoda, lecz sprbowa mimo to powinnimy.
Jeli bowiem czowiek ten zechce, to zdoa na pewno zro-
bi z ciebie Chiczyka.
Wysano tedy list do Starszego Brata, serdecznie zapra-
szajcy go, aby na czas pewien zechcia przyby do Wald-
zell jako go mistrza gry szklanych paciorkw, ktremu
urzd jego na skadanie wizyt czasu nie pozostawia; lisi- wy-
jania rwnie, o jak to przysug zamierza go si prosi.
Chiczyk jednak nie opuci swego Bambusowego Gaju, po-
saniec przynis tylko od niego licik, w ktrym wymalowa-
nymi tuszem znakami chiskimi donosi:
Zaszczytem byoby oglda wielkiego ma. Chodzenie
wiedzie jednak do przeszkd. Na ofiar uy dwch mise-
czek. Wielce Czcigodnego pozdrawia Modszy".
Knecht tedy, cho nie bez trudu, zdoa nakoni przyja-
ciela, aby sam wyruszy do Gaju Bambusowego, poprosi
0 przyjcie i nauk. Ale niewielka ta podr rezultatu nic
przyniosa. Pustelnik w gaju przyj Tegulariusa z niemal
union uprzejmoci, nie odpowiada wszake na jego py
tanie inaczej ni grzecznie sentencjami w jzyku chiskim
1 nie zaprosi go do pozostania mimo wymalowanego na
piknym papierze wspaniaego listu polecajcego magistra
ludi. Nic wic nie wskrawszy i raczej w zym humorze po
wrci Fritz do Walzel. przynoszc w darze dla magistra
kartk, na ktrej wymalowany by stary werset nad zot

248
rybk, sam za musia jednak szuka pomocy w Instytucie
Studiw Wschodnioazjatyckich. Tu polecenia Knechta lepszy
odniosy skutek; petentowi, wysannikowi magistra, okazano
jak najdalej idc pomoc, wkrtce te zdoa si on t-^k
doskonale zorientowa w temacie, jak tylko byo to bez
znajomoci chiskiego moliwe, tyle te zazna radoci z ra-
cji pomysu Knechta, by ow symbolik domu uczyni fun-
damentem caego planu, e dziki niej zdoa przebole 'a-
wd, ja ki go spotka w Bam busowym Ga ju i zapomnie
o nim.
Knecht, gdy Wysucha sprawozdania Tegulariusa z jego
odwiedzin u Starszego Brata, potem za gdy w samotnoci
przeczyta werset ze zot rybk, poczu si znowu otoczony
atmosfer owego czowieka i wspomnieniami o swym poby-
cie w jego chacie, przy rozwianych bambusach i odygach
krwawnika, i to w sposb niezwykle intensywny, byy to
bowiem jednoczenie wspomnienia o swobodzie, wolnym
czasie, okresie studenckim, barwnym raju modoci. Jak
stanowczo w dzielny a dziwaczny pustelnik umia si wy-
cofa, y swobodnie, jak dokadnie w cichy, bambusowy
gaj kry go przed wiatem, jak mocno i gboko y on po-
trafi w swojej czystej, pedantycznej a mdrej chiszczy-
nie, ktra staa si ju drug jego natur, jaki otacza go
zwarty, skoncentrowany, zagszczony urok ycia jak we
nie, rok po roku, dziesiciolecie po dziesicioleciu: ogrd
swj uczyni Chinami, chat wityni, ryby bstwami, sa-
mego siebie za mdrcem! Knecht z westchnieniem oderwa
si od tych myli. On inn poszed drog, a raczej go ni
poprowadzono, teraz chodzio jedynie o to, aby t wskairn
mu drog i prosto i wiernie, nie porwnujc jej z dro-
gami innych.
Wsplnie z Tegulariusem szkicowa i komponowa w wol-
nych, zaoszczdzonych godzinach sw gr, ca prac przy-
gotowawcz pozostawiajc archiwum, a pierwszy i drugi zr-
pis przyjacielowi. Wraz z now treci przyja ich nabraa
nowego ycia i nowych, innych ni dawniej ksztatw; gra.
nad ktr pracowali, zostaa dziki waciwociom i subtelnej
fantazji dziwaka Fritza urozmaicona i odmieniona. Fritz

2-9
nalea do tych nigdy nie zadowolonych, a przecie zadowa-
lajcych si maym ludzi, ktrzy w niespokojnej krztaninie,
mnstwem drobnych, agodnych ruchw poprawiaj caymi
godzinami ju to bukiet wieo zerwanych kwiatw, ju to
nakryty do niadania st, cho kademu innemu czowie-
kowi wydaj si one gotowe i na wskro doskonae, a z naj-
drobniejszej nawet pracy potrafi uczyni czule a pilnie
wypeniane, caodzienne zajcie. W latach nastpnych ju
tak pozostao: wielka, solenna gra bya za kadym razem
prac dwch ludzi, dla Tegulariusa za satysfakcja bya tu
podwjna, mg bowiem w tak wanej sprawie okaza si
swojemu przyjacielowi i mistrzowi uytecznym, nawet nie-
zbdnym, w publicznym za wykonaniu gry uczestniczy
jako jej anonimowy wprawdzie, lecz caej elicie doskonale
znany wsptwrca.
Pn jesieni tego pierwszego roku urzdowania, pod-
czas gdy przyjaciel jego zajty by jeszcze studiami chi-
skimi, magister natrafi pewnego dnia podczas szybkiego
przegldania zapisw w dzienniku swej kancelarii na no-
tatk :
Student Petrus z Monteport przybywa, polecony przez
magistra musicae, przekazuje specjalne pozdrowienia od sta-
rego mistrza muzyki, prosi o mieszkanie i dopuszczenie do
archiwum. Umieszczony zosta w domu gocinnym dla stu-
dentw".
C, studenta wraz z jego podaniem mg magister spo-
kojnie poruczy archiwistom, powszednia to bya sprawa.
Ale specjalne pozdrowienia od starego mistrza muzyki" je-
go tylko mogy dotyczy. Kaza wic wezwa owego stu-
denta: by to modzieniec o wygldzie zapalczywym i zara-
zem ponurym, milczcy przy tym, a najwyraniej nale-
cy do elity z Monteport. przynajmniej odnosio si wrae-
nie, e audiencja u magistra bya dla rzecz zwyczajn.
Knecht zapyta, co kaza mu przekaza stary mistrz muzyki.
Pozdrowienia odpar student. _ Bardzo serdeczne
i pene szacunku pozdrowienia dla was, Wielebny, a take
zaproszenie.

250
a*
Knecht poprosi gocia, aby usiad. Modzieniec, starannie
dobierajc sw, mwi dalej:
Czcigodny mistrz zleci mi, jako rzekem, przekaza
wam przy tej okazji pozdrowienia. Zaznaczy to, i pragn
by niebawem, moliwie najwczeniej, raz chocia was u sie
bie zobaczy. Zaprasza was, a raczej prosi, abycie go w naj
bliszym czasie odwiedzili, pod warunkiem, oczywicie, i
wizyta ta da si poczy z jak podr subow, i nie na
zbyt wiele czasu wam zajmie. Tak mniej wicej brzmiao
jego polecenie.
Knecht badawczo przyjrza si modziecowi: nalea on
z pewnoci do ulubiecw' starca. Ostronie zada pytanie:
A jak dugo zamierzasz przebywa u nas w archiwum,
studiose?
W odpowiedzi usysza:
Dokadnie tak dugo, Wielebny, a ujrz, e podr do
Monteport podejmujecie.
Knecht zastanowi si.
Dobrze rzek wreszcie. A czemu nie przekazae
mi tego, co stary mistrz zleci ci powtrzy, w dokadnym
brzmieniu jego sw, jak by spodziewa si naleao?
Petrus uparcie odpowiada spojrzeniem na wzrok Knechta
i powoli, ostronie szukajc sw, jakby mwi mia w
obcym jzyku wyjani:
Nie ma zlecenia. Wielebny, ani dokadnego brzmienia
tych sw. Znacie czcigodnego mojego mistrza i wiecie, i
by on zawsze czowiekiem niezwykle skromnym. W Monte-
port opowiadaj, e w czasach jego modoci, gdy jeszcze
by repetentem, lecz wrd caej elity uchodzi ju za pre-
destynowanego na mistrza muzyki, nadaa mu owa elita
kpice przezwisko wielkiego skromnisia". No, c, ta jego
skromno, a nie mniej i pobono, gotowo do usug, licze-
nia si z innymi i cierpliwo zwikszyy si jeszcze, gdy si
postarza, szczeglnie za od chwili, gdy zoy swj urzd.
Wiecie o tym. niewtpliwie lepiej ode mnie. Skromno ta
nie pozwoliaby mu prosi na przykad wasz wielebno
o odwiedziny, choby ich nawet jak najgorcej pragn. Tak
tedy, domine, nie zostaem zaszczycony tego rodzaju zlece-

251
niem, cho mimo to postpiem tak, jakby mi go udzielono.
Jeli to bd, wasz ju bdzie spraw uzna niebye owo
zlecenie za naprawd niebye. Knecht umiechn si lekko.
A twoja praca w archiwum gry, carlssime? Czy bya
tylko pretekstem?
O, nie. Mam tam zrobi wycig z wielu kluczy, a wic
i tak musiabym w najbliszym czasie apelowa do waszej
gocinnoci. Lecz wydao mi si wskazane raczej przyspie
szy nieco t niewielk podr.
Doskonale skin gow magister, powaniejc ju
znowu cakowicie. A czy pytanie o przyczyn tego przy
spieszenia jest dozwolone?
Modzieniec na chwil przymkn oczy, mocno zmarszczy
czoo, jakby pytanie to drczyo go niezmiernie. Potem
zwrci znowu swe mocne, badawcze, krytyczne spojrzenie
na twarz magistra.
Na pytanie to nie mona udzieli odpowiedzi, chyba
e zechcecie jeszcze cilej je sformuowa.
Dobrze wic zawoa Knecht. Czy samopoczucie
starego mistrza jest ze, czy budzi ono niepokj?
Student, mimo i mistrz mwi z najwikszym spokojem,
zauway jego pen serdecznoci trosk o starca; po raz
pierwszy od pocztku rozmowy pojawi si w jego nieco
ponurym spojrzeniu promyk yczliwoci, gos zabrzmia te
nieco bardziej bezporednio i milej, tak jakby zamierza
wreszcie szczerze si wywiza ze swego zadania.
Panie magistrze rzek bdcie spokojni, samopo
czucie Wielce Czcigodnego bynajmniej ze nie jest, by on
zawsze czowiekiem bardzo zdrowym i jest nim nadal jesz
cze, mimo i wiek sdziwy, oczywicie, znacznie go osabi.
Nie jest wic tak, eby jego wygld mia si wyranie zmie
ni czy te eby si z naga uby mu miao; robi mae cpa-
c-ery, codziennie troch muzykuje, a jeszcze do niedawna
mia dwch uczniw, ktryin lekcji przy organach udziela,
pocztkujcych zaledwie, bo zawsze najchtniej otacza si
najmodszymi. Lecz fakt, i przed paru tygodniami nawet
tych dwch ostatnich uczniw odda, jest ju jednak pewnym

252
symptomem, na ktry zwrciem uwag, i od tej chwili jem
Czcigodnego nieco pilniej obserwowa i zastanawia si nad
nim i to s przyczyny mojego tutaj pobytu. Jeli cokol-
wiek uprawnia mnie do takich myli i poczyna, to okolicz-
no, i sam byem dawniej uczniem starego mistrza, ucz-
niem niejako ulubionym, jeli wolno mi tak to okreli, i e
nastpca jego od roku ju mnie wanie przydzieli mu na
famulusa i towarzysza, zlecajc mi piecz nad jego zdro-
wiem. Bardzo mie byo mi to zlecenie, dla nikogo bowiem
nie czuj tak wielkiego szacunku i przywizania, jak dla
tego mojego starego nauczyciela i opiekuna. On to otworzy
przede mn tajemnice muzyki i uczyni mnie zdolnym do
suenia jej; a jeli co jeszcze ponadto uzyska zdoaem
w myleniu, zamiowaniu adu, w dojrzaoci i porzdku we-
wntrznym, to take od niego pochodzi i jego jest dzieem.
Tak wic od prawie roku z nim razem mieszkam, zajty
wprawdzie pewnymi studiami i kursami, zawsze jednak go-
towy do jego dyspozycji, towarzysz mu przy stole, asystuj
na spacerach, a take przy muzykowaniu, noc zas ssiaduj
7. nim przez cian. Przy tak bliskim wspyciu mog bar-
dzo dokadnie obserwowa stadia no, rzec chyba musz,
stadia jego starzenia si, fizycznego starzenia; niektrzy moi
koledzy robi pene wspczucia albo i szydercze uwagi na
temat osobliwej suby, ktra czowieka tak modego jak ja
czyni sug i towarzyszem ycia bardzo starego czowieka.
Nie wiedz oni jednak, a prcz mnie nikt chyba dokadnie
nie wie, jaki wiek przypadnie mistrzowi osign, gdy tak
ciao jego stopniowo coraz sabsze i uomniejsze si staje,
gdy coraz mniej przyjmuje pokarmu i coraz bardziej zm-
czony z niewielkich swych spacerw powraca, me bdc
przy tym przecie chory, i gdy tak w ciszy swego sdziwego
wieku coraz bardziej staje si samym tylko duchem, sam
nabonoci, godnoci i prostot. Jeli suba moja, famu-
lusa czy te pielgniarza, natrafia na pewne trudnoci, pole-
gaj one na tym jedynie, i Czcigodny bynajmniej nie chce
by obsugiwany i pielgnowany, e chciaby zawsze tylko
dawa, a nigdy nie bra. Dzikuj ci rzek Knecht.
Mio mi wiedzie, e

253
tak oddany i wdziczny ucze przebywa przy Czcigodnym.
Ale teraz powiedze mi wreszcie wyranie, skoro nie m-
wisz na zlecenie twego pana, czemu wizyta moja w Monte-
port tak ci ley na sercu?
Pytalicie przedtem z zatroskaniem o zdrowie starego v|
mistrza muzyki odpar modzieniec. Najwidoczniej wic
proba moja wzbudzia w was myl, e moe jest on chory i
moe istotnie czas ju najwyszy, aby raz jeszcze go odwiedzi.
No, c, wydaje mi si, e czas to ju najwyszy. Czcigodny nie
wydaje si wprawdzie bliski kresu, lecz jego sposb egnania
si z tym wiatem jest raczej osobliwy. Tak na przykad od
paru ju miesicy cakiem niemal odzwyczai si od
mwienia, a cho zawsze wola mow krtk od dugiej,
obecnie doszed do takich skrtw i takiego milczenia, e
mnie one nieco przeraaj. Gdy coraz czciej przydarzao si,
e kiedym si do niego zwraca czy o co pyial, pozostawia
mnie bez odpowiedzi, sdziem pocztkowo, e such jego
sabn zaczyna, lecz on syszy rwnie dobrze jak dawniej,
przeprowadziem w tym wzgldzie wiele prb. Musiaem tedy
przyj, e po prostu jest roztargniony i uwagi jako ju skupi
nie potrafi. Ale i to nie jest wystarczajce. Raczej bowiem
znajduje si on od duszego ju czasu niejako w drodze i
niecakiem pord nas yje, lecz coraz bardziej i bardziej w
swym wasnym wiecie; coraz te rzadziej kogo odwiedza
lub do siebie mu przyj pozwala, prcz mnie nikogo teraz
caymi dniami nie widuje. A od nr m^ntu kiedy si to zaczo,
to stronienie i ju-tu-nieprzebywanie, od tej chwili staraem
si przyprowadzi mu raz jeszcze tych kilku przyjaci, o
ktrych wiem. e najbardziej ich kocha. Jeli zechcielibycie
go odwiedzi, domine, uczynilibycie niewtpliwie wielk
rado waszemu staremu przyjacielowi, pewien tego jestem, a
sami zastalibycie jeszcze poniekd tego samego czowieka,
ktregocie szanowali i kochali. Za kilka miesicy, a moe
ju za par tygodni rado jego z was i reakcja jego na wasze
przybycie byyby znacznie mniejsze, a moliwe nawet, e
wcale was by nie pozna albo przynajmniej uwagi na was ju
nie zwrci.
Knecht powsta, podszed do okna i sta tam przez chwil
254
wygldajc, chonc powietrze. Gdy znowu odwrci si do
studenta, w wsta ju z krzesa, jak gdyby uwaa audien-
cj za skoczon. Magister poda mu rk:
Raz jeszcze dzikuj, Petrus rzek. Wiesz zapew-
ne, e magister wiele ma obowizkw. Nie mog tak po pro-
stu woy kapelusza i wyjecha, tizeba najpierw wszystko
podzieli i umoliwi. Mam nadziej, e do pojutrza z tym
si uporam. Czy wystarczy ci to i czy zdoasz do tej pory
zakoczy swoje prace w archiwum? Tak? W takim razie
ka ci wezwa, gdy bdzie ju czas.
Istotnie Knecht wyjecha kilka dni pniej w asycie Pe-
trusa do Monteport. Gdy weszli do pawilonu, w ktrym
pord ogrodw mieszka stary magister, do uroczego, pe-
nego niezmiernego spokoju przybytku, posyszeli z pokoju
w gbi muzyk, delikatn, cieniutk, w takcie jednak rw-
no utrzyman, niesychanie pogodn muzyk; starzec sie-
dzia tam grajc dwoma palcami dwugosow melodi
Knecht pozna natychmiast, e pochodzi ona musi z jednej
z ksig Bicinii z koca szesnastego wieku. Stanli, czekajc
3 nastanie cisza, po czym Petrus zawoa do swego mistrza,
ze oto wrci i przywiz ze sob gocia. Starzec pojawi si
we drzwiach, witajc ich spojrzeniem. w powitalny, po-
wszechnie lubiany umiech mistrza muzyki peen by za-
wsze dziecico otwartej i promiennej yczliwoci i serdecz-
noci; Jzef Knecht zobaczy go po raz pierwszy przed nie-
mal trzydziestu laty i otworzy, ofiarowa swoje serce temu
yczliwemu czowiekowi w trwonie-uszczliwiajcej chwili
poranka w pokoju muzycznym; odtd czsto i za kadym
razem z gbok radoci i osobliwym wzruszeniem widywa
ten umiech, a podczas gdy szpakowate wosy miego mistrza
stopniowo staway si siwe i stopniowo te bielay, podczas
gdy gos jego by coraz cichszy, ucisk doni sabszy, chd
coraz trudniejszy, umiech jego nie utraci nic ze swej jas-
noci, wdziku, czystoci i serdecznoci. A tym razem przy-
jaciel i ucze ujrza rzecz nie ulegajc wtpliwoci: pro-
mienne i czue wezwanie tego umiechu na starczej twarzy,
na ktrej coraz bardziej powiay z biegiem lat niebieskie
oczy i agodna rowo policzkw, nie byo tylko tym daw-

255
nym, wielekro ju widzianym wezwaniem, stao si te
bardziej przejmujce, tajemnicze i intensywne. Teraz do-
piero, przy powitaniu, Knecht poj, na czym w istocie po-
legaa proba studenta Petrusa i jak bardzo on sam, ktry
sdzi, i z racji owej proby skada ofiar, jest w tym wy-
padku obdarowany.
Przyjaciel jego, Carlo Ferromonte, ktrego odwiedzi w
kilka godzin pniej by on wwczas bibliotekarzem w
synnej muzycznej bibliotece Monteporl jeden z pierw-
szych o tym usysza. Rozmow, jak wtedy odbyli, utrwali
on pniej w licie.
Stary nasz mistrz muzyki rzek Knecht by prze
cie twoim nauczycielem i bardzo go kochae, czy czsto
waciwie teraz go widujesz?
Nie odpar Carlo. Czyli, oczywicie, widuj go
nierzadko, na przykad, kiedy odbywa swj spacer, a ja aku
rat id z biblioteki, lecz nie rozmawiaem z nim ju od mie
sicy. Coraz bardziej i bardziej wycofuje si on ze wszystkie
go i chyba towarzystwa ju nie znosi. Przedtem mia zawsze
jaki wieczr dla ludzi takich jak ja, dla dawnych swoich
repetentw, tych, ktrzy s teraz w Monteport urzdnikami,
ale to ju od roku mniej wicej skoczyo si, a fakt, e
pojecha wwczas na wasz inwestytur do Waldzell, zdu-
ir ia nas wszystkich niepomiernie.
Tak powiedzia Knecht lecz jeli jednak widu
jesz go niekiedy, czy nie dostrzege w nim adnych zmian?
O, tak, mylicie tu zapewne o jego dobrym wygldzie,
jego pogodzie, o jego osobliwym promieniowaniu. Oczywi
cie, e zauwaylimy to. I w miar, jak jego siy zanikaj,
pogoda ta nieustannie wzrasta. My ju przywyklimy do te
go, was jednak musiao to zaskoczy.
Famulus jego, Petrus zawoa Knecht widuje go
znacznie czciej ni ty, a przecie nie przywyk, jak to na
zywasz, do tego. Przyjecha, z naleytym, oczywicie, uza
sadnieniem, specjalnie do Waldzell, aby nakoni mnie do
tych odwiedzin. Co o nim sdzisz?
O Petrusie? Cakiem dobry z niego znawca muzyki,
raczej zreszt z gatunku pedantw ni geniuszy, przyciki

58
troch czy raczej moe ociay czek. Staremu mistrzowi
muzyki oddany jest cakowicie i ycie by za niego odda.
Wydaje mi si, i suba temu uwielbianemu panu i bogu
wypenia go caego, jest ni wrcz optany. A wy nie od-
nielicie rwnie takiego wraenia?
Optany? Ba, ale ten mody czowiek nie jest, jak mi
si wydaje, po prostu optany mioci, nie jest zwyczajnie
zakochany w starym nauczycielu, nie czyni z niego bstwa,
optany jest raczej i oczarowany istotnym, prawdziwym zja-
wiskiem, ktre lepiej dostrzega czy te lepiej swoim uczu-
ciem pojmuje ni wy, pozostali. Chc ci opowiedzie, jak ja
to ujrzaem. A wic przyszedem dzisiaj do starego magi-
stra, ktrego nie widziaem ju od p roku, a sdzc z aluzji
jego famulusa niczego sobie po tych odwiedzinach nie obie-
cywaem lub bardzo niewiele; przestraszyem si po prostu,
e czowiek ten moe nas niebawem nagle opuci i chcia-
em go raz przynajmniej jeszcze zobaczy. Gdy mnie po-
zna i przywita, twarz jego rozjania si, nie powiedzia
jednak ani sowa, wymieni tylko moje imi i poda mi
rk, a ten ruch i ta rka take wyday mi si promienie-
jce, on cay promienia, a moe tylko jego oczy, biae wo-
sy i jasna skra promieniay cichym, chodnym blaskiem.
Siadem obok niego, studenta odesa jednym spojrzeniem,
i oto rozpocza si najosobliwsza rozmowa, jak kiedykol-
wiek przeyem. Pocztkowo wprawdzie bardzo mi si to
wszystko wydawao obce, przykre, a take troch zawsty-
dzajce, gdy nieustannie na nowo zwracaem si do niego,
zadawaem pytania, on za adnej nie dawa odpowiedzi,
patrzy tylko, i nie mogem rozezna, czy pytania moje i in-
formacje docieraj do niego inaczej jako ni tylko jako
przykre szmery. Czuem si zmieszany, rozczarowany i zm-
czony, wydawaem si sobie niepotrzebny i natrtny, cokol-
wiek bowiem mwiem do mistrza, otrzymywaem w odpo-
wiedzi jeno umiech i krtkie spojrzenie. O, gdyby spojrze-
nia te nie byy tak pene yczliwoci i serdecznoci, pomyle
bym musia, i starzec niewtpliwie natrzsa si ze mnie,
z mych opowieci i pyta, z caego niepotrzebnego trudu
mojej podry i odwiedzin u niego. No, w istocie co ta-
17 Gra szklanych paciorkw 257
kiego kryo si te w tym jego milczeniu i umiechu, byy
one rzeczywicie samoobron i napomnieniem, ale w inny
zupenie sposb, na innej paszczynie i w innym stopniu
ni na przykad szydercze sowa. Musiaem najpierw usta
i cakowicie poniecha mych, jak mi si wydawao, cierpli-
wych a uprzejmych prb nawizania rozmowy, zanim za-
czem pojmowa, e starzec z atwoci zdoaby si upora
ze stokro nawet wiksz od mojej cierpliwoci, wytrwa-
oci i uprzejmoci. By moe, e wszystko to trwao je-
dynie kwadrans czy p godziny, mnie wydao si poow
dnia, byem ju smutny, zmczony i zniechcony, w ustach
mi zascho i zaczem aowa mojej podry. Tu oto sie-
dzia czcigodny m, mj opiekun i przyjaciel, ktry, od kie-
dy myle potrafi, posiada cae moje serce i zaufanie, ani
jednego nawet sowa mojego nigdy nie pozostawi bez od-
powiedzi, siedzia tu oto i sucha moich sw, a moe mnie
i nie sysza, i cakowicie ukry si za swym promieniowa-
niem i swym umiechem, za swoj zot mask, nieosigalny
ju z innego wiata, gdzie rzdz inne prawa, wszystko za,
co powiedzie chciaem od siebie, z naszego wiata w jego
wiat sowami przekaza, spywao po nim niczym deszcz
po kamieniu. Wreszcie a straciem ju wszelk nadziej
przebi ten zaczarowany mur, wreszcie dopomg mi, wresz-
cie powiedzia co! Jedyne to byo zdanie, jakie dzi od
niego usyszaem: Zmczysz si, Jzefie", powiedzia cicho
tym swoim gosem penym wzruszajcej yczliwoci i tro-
skliwoci, ktry znasz. I to byo wszystko. Zmczysz si,
Jzefie". Tak, jakby przez dugi czas przypatrywa mi si
podczas zbyt wyczerpujcej pracy i chcia mnie oto upo-
mnie. Wypowiedzia te sowa z pewnym trudem, jakby od
dawna ju warg swoich do mwienia nie uywa. Jedno-
czenie pooy rk na rnoim ramieniu, bya lekka jak mo-
tyl, przenikliwie spojrza mi w oczy i umiechn si. W tej
chwili zostaem zwyciony. Co z tego pogodnego spokoju,
jego cierpliwoci i ciszy przeszo na mnie, nagle te ogar-
no mnie zrozumienie dla tego starca i dla zmiany, jaka w
jego osobowoci zasza odwrcenia si od ludzi ku ciszy, od
sw ku muzyce, od myli ku jednoci. Zrozumiaem, co mi

258
oto zostao ofiarowane, zrozumiaem te teraz dopiero w
umiech i promieniowanie: wity, doskonay, pozwala mi
oto godzin jedn uczestniczy w swoim blasku, a ja, ndzny,
chciaem z nim rozmawia, pytania mu zadawa i przywie
ku konwersacji. Dziki Bogu, w por jeszcze to pojem.
Mg by mnie przecie take odprawi i w ten sposb na
zawsze odrzuci. A wwczas pozbawiony zostabym naj-
osobliwszego i najwspanialszego przeycia, jakie kiedykol-
wiek poznaem.
Widz stwierdzi w zadumie Ferromonte ecie
w starym naszym mistrzu muzyki dostrzegli co na ksztat
witego, a dobrze, e to wy wanie wspominacie mi o tym.
Wyznam, e od kadego innego z niezmiern nieufnoci
przyjbym tak opowie. Jestem w zasadzie daleki od za-
miowa do mistyki, a jako muzyk i historyk ywi szcze-
glne, pedantyczne upodobanie do czystych kategorii. Ponie-
wa za my w Kastalii nie stanowimy ani chrzecijaskiej
kongregacji, ani te taoistycznego czy hinduskiego klasztoru,
wydaje mi si zaliczanie kogokolwiek spord nas do wi-
tych, a wic do kategorii czysto religijnej, jest waciwie
niedopuszczalne, tote komu innemu, nie tobie wybacz-
cie, nie wam, domine poczytabym to za bd. Wydaje
mi si jednak, i nie zechcecie chyba wszcz procesu beaty-
fikacyjnego na cze naszego czcigodnego, starego magistra;
zreszt w zakonie naszym brak kompetentnego do takich
spraw urzdu. Nie, nie przerywajcie mi, prosz, mwi po-
wanie, bynajmniej nie mam zamiaru artowa. Opowie-
dzielicie mi pewne przeycie, a wyzna musz, i zawsty-
dzio mnie ono nieco, poniewa opisany przez was fenomen
nie uszed wprawdzie cakowicie uwagi ani mojej, ani moich
kolegw z Monteport, ale przyjlimy go po prostu tylko do
wiadomoci, a niewiele mu powicili myli. Przypominam
sobie powody tego mojego niedopatrzenia i obojtnoci.
Fakt, i przemiana starego mistrza wydaa si wam tak
wyrana, nieomal sensacyjna, podczas gdy ja ledwo j za-
uwayem, da si, oczywicie, wyjani tym, e przemiana
ta nasuna si przed oczy wasze nieoczekiwanie, jako go-
towy ju rezultat, a ja byem wiadkiem powolnego jej roz-

259
woju. Stary mistrz, ktrego ogldalicie przed miesicami,
i dzisiejszy s niezmiernie od siebie rni, podczas gdy my,
ssiedzi, od jednego spotkania do drugiego natrafialimy na
ledwo dostrzegalne zmiany. Lecz wyznaj, e takie wyja-
nienie mi nie wystarcza. Jeli przed oczami naszymi doko-
nuje si co w rodzaju cudu, choby nawet bardzo cicho
i powoli, powinnimy, jeli nie jestemy uprzedzonymi, sil-
niej si tym wzruszy, ni mnie to przej zdoao. I tu do-
chodz do przyczyny mej obojtnoci: nie byem wanie
nieuprzedzony. Zjawiska tego nie dostrzegem, poniewa do-
strzec go nie chciaem. Zauwayem, jak kady zreszt,
wzrastajc rezerw i milczenie naszego Czcigodnego i jed-
noczenie wzmagajc si jego yczliwo, coraz silniejsz
i nadzmysow ju promienno jego oblicza, gdy przy
spotkaniu w milczeniu na pozdrowienie moje odpowiada.
Sam to zauwayem i kady, oczywicie, spostrzega to rw-
nie. Ale wzbraniaem si przed dostrzeeniem w tym cze-
go wicej, a wzbraniaem si nie z braku szacunku dla
starego magistra, lecz po czci z niechci do kultu jedno-
stki i do kadego uwielbienia w ogle, po czci za z nie-
chci do takiego uwielbienia w tym szczeglnym przypad-
ku, byem bowiem przeciwny tego rodzaju kultowi, jaki
student Petrus z mistrzem swoim i bstwem uprawia. I pod-
czas opowieci waszej w peni to sobie uwiadomiem.
Oklna zamia si Knecht to bya droga, aby
sobie jednoczenie uwiadomi rwnie niech do biednego
Petrusa. Ale jak teraz sprawa si przedstawia? Czy ja rw
nie jestem egzaltowanym mistykiem? Czy te uprawiam w
zabroniony kult jednostki i witych? Czy te moe wobec
mnie przyznasz si do tego, do czego si wobec studenta
przyzna nie chciae, mianowicie, e ogldalimy i przeyli
co prawdziwego i realnego, nie marzenie bynajmniej ani
fantazj?
Oczywicie, e przyznam to wobec was powoli i z
zastanowieniem odpar Carlo nikt w przeycie wasze ani
te pikno i pogod starego mistrza, ktry tak niepraw
dopodobnie do ludzi umiecha si potrafi, wtpi nie b
dzie. Ale pytanie brzmi: gdzie umiecimy to zjawisko, jak

260
je nazwiemy, jak wytumaczymy? Brzmi to po belfersku,
lecz my, Kastalczycy, jestemy przecie nauczycielami, a
skoro pragn wasze i nasze przeycie zaklasyfikowa i na-
zwa, pragn uczyni tak nie dlatego, e z pomoc abstrak-
cji i uoglnie chciabym zniweczy jego realno i pikno,
lecz dlatego, i chc moliwie jasno i wyranie utrwali je
i odnotowa. Gdy podczas podry sysz gdzie chopa albo
dziecko, nuccych melodi, ktrej dotd nie znaem i usiuj
natychmiast i jak tylko si da najdokadniej w nutach t
melodi zapisa, nie jest to odrzucanie ani odtrcanie, lecz
uczczenie i uwiecznienie tego mojego przeycia.
Knecht skin mu yczliwie gow:
Carlo rzek ogromna szkoda, e teraz tak rzadko
widywa si moemy. Nie wszyscy przyjaciele z modych
lat odnajduj si przy kadym spotkaniu. Przyszedem opo-
wiedzie ci o starym magistrze, poniewa jeste tutaj jedy-
nym czowiekiem, na ktrego wspudziale i wspwiedzy
mi zaley. Tobie jednak pozostawi musz, co z t opowie-
ci zrobisz i jak zechcesz nazwa w stan bogoci naszego
mistrza. Cieszybym si, gdyby te zechcia go kiedy od-
wiedzi i cho przez chwil w jego aurze przebywa. Jego
stan aski, doskonaoci, starczej mdroci, bogoci czy jak
tam inaczej go nazwa zechcemy, naley, by moe, do ycia
religijnego; chocia bowiem my, Kastalczycy, nie mamy re-
ligii ani Kocioa, pobono przecie znamy, a wanie stary
nasz mistrz muzyki by zawsze czowiekiem na wskro po-
bonym. A istniej przecie relacje o obdarzonych ask,
doskonaych, promieniejcych i zachwyconych w wielu
religiach, czemuby i nasza, kastalska pobono do takiego
rozkwitu doj cho raz nie miaa? Pno ju, spa powinie-
nem i, bo jutro wczesnym rankiem musz wyjeda. Mam
nadziej powrci tu niebawem. Ale pozwl mi jeszcze kr-
ciutko opowiedzie ow histori do koca! A wic gdy po-
wiedzia do mnie: Zmczysz si", udao mi si wreszcie zre-
zygnowa z wysikw nawizania rozmowy i nie tylko za-
chowa milczenie, lecz i wol wasn odwrci od bdnego
celu, od chci przebadania tego milczka sowami i rozmow
i wykorzystania go. I od chwili, gdy zrezygnowaem, pozo-

261
stawiajc reszt tamtemu, wszystko samo ju jakby poszo.
Okrelenia moje moesz pniej dowolnie zastpi innymi,
lecz teraz wysuchaj mnie, nawet jeli wydam ci si nie-
cisy lub miesza bd kategorie. Byem u starca z godzin
czy ptorej, a nie potrafi powiedzie ci, co pomidzy nim
a mn zaszo, czy te do jakiej doszo wymiany. Sowa ad-
ne w tym czasie nie pady. Poczuem tylko, z chwil gdy
zamany ju zosta mj opr, e wczy mnie on w swj
pokj i jasno swoj, pogoda i cudowny spokj otoczyy
nas obu. I chocia wiadomie, z wasnej woli nie oddaem si
wwczas medytacji, stan w przypomina poniekd jak
szczeglnie szczliw i uszczliwiajc medytacj, ktrej
tematem byoby ycie starego mistrza. Widziaem i czuem
go i cay przebieg jego ycia od owej chwili, gdy ze mn,
chopcem jeszcze, po raz pierwszy si spotka, a do chwili
obecnej. Byo to ycie pene oddania i pracy, wolne jednak
od przymusu, wolne od ambicji, ale pene muzyki. A rozwi-
jao si ono tak, jakby on, muzykiem i mistrzem muzyki si
stajc, wybra muzyk jako jedn z drg wiodcych ku naj-
wyszemu celowi czowieka, ku wolnoci wewntrznej, czy-
stoci i doskonaoci, i jakby odtd nic innego nie czyni,
jeno pozwala muzyce coraz bardziej siebie przenika, prze-
mienia, oczyszcza, poczwszy od zrcznych a mdrych jego
rk klawesynisty i bogatej, ogromnej pamici muzycznej, a
po wszystkie czci i narzdy jego ciaa i duszy, a po ude-
rzenia pulsu i oddech, a po sen i marzenia senne, i teraz
by ju tylko symbolem czy moe raczej zjawiskiem, uoso-
bieniem muzyki. Przynajmniej wszystko, co z niego promie-
niowao czy te pomidzy nim a mn falowao niczym ryt-
miczny oddech, odczuwaem tylko jako muzyk, jak ca-
kowicie ju zdematerializowan, ezoteryczn muzyk,
wchaniajc kadego, kto przekroczy w zaczarowany krg,
niczym wielogosowa pie wchania nowo wchodzcy do
niej gos. Niemuzykowi aska ta ujawniaby si moe w in-
nych obrazach, astronom ujrzaby tutaj moe siebie w po-
staci ksiyca krcego wok planet, filolog za usysza-
by, i kto zwraca si do niego w jakim pierwotnym, ma-

262
gicznym, wszystko oznaczajcym jzyku. Do ju, egnam
ci. Wielka to bya dla mnie rado, Carlo.
Epizod w opisalimy nieco bardziej szczegowo, ponie-
wa mistrz muzyki zajmowa tak wane miejsce w yciu
i sercu Knechta; nakonia czy te przywioda nas ku temu
ta jeszcze okoliczno, i rozmowa Knechta z Ferromontem
dotara do nas w postaci wasnorcznego zapisu tego ostat-
niego, w licie. O beatyfikacji" starego mistrza muzyki
sprawozdanie to jest z pewnoci najwczeniejsze i najbar-
dziej wiarygodne, pniej bowiem a nazbyt wiele byo na
len temat legend i wyjanie.

J
DWA BIEGUNY

-|~x oroczna gra, znana dzi jeszcze pod nazw gry domu
J chiskiego" i czstokro cytowana, przyniosa Knechtowi
i jego przyjacielowi bogaty plon ich pracy, Kastalii za i
urzdowi pozwolia stwierdzi, i powoanie Knechta na
najwysze stanowisko byo na wskro suszne. Waldzell, wio-
ska ludyczna i elita znowu przeyy satysfakcj wietnej
a podniosej uroczystoci, gra doroczna od dawna bowiem
nie bya tak wielkim wydarzeniem jak tym razem, gdy naj-
modszy i najczciej wspominany magister mia po raz
pierwszy wystpi cakiem publicznie i da dowody swej
kompetencji, a ponadto jeszcze samo Waldzell skompen-
sowa musiao odniesion w roku ubiegym porak i nie-
powodzenie. Tym razem nikt nie lea zmoony chorob, nie
byo te oniemielonego zastpcy, ktry by lkliwie prze-
wodniczy wielkiej ceremonii, otoczony lodowatym chodem
czujnej a nieufnej i le mu yczcej elity, wspierany jedy-
nie przez zdenerwowanych urzdnikw, wiernie wprawdzie,
lecz w sposb pozbawiony polotu. Bezszelestnie, niedostp-
nie, cakowicie w roli arcykapana, w biel i zoto przyodzia-
nej gwnej postaci na uroczystej szachownicy symboli, ce-"
lebrowa magister dzieo wasne i przyjaciela; promieniu-
jc spokojem, si i godnoci, niedosiny dla gosu pro-
fanw, pojawi si w wielkiej sali w otoczeniu licznych mi-

234
nistrantw, otwierajc akt po akcie swojej gry rytualnymi
gestami, lnicym, zotym rysikiem wypisujc delikatnie
znak po znaku na maej tabliczce, przed ktr sta, a nie-
bawem te same znaki pojawiy si te w szyfrach gry, po-
wikszone stokrotnie, na ogromnej tablicy ciennej w gbi
sali, sylabizowane szeptem przez tysic gosw, wywoywane
dononie przez mwcw, natomiast przez sub cznoci
wysyane na cay kraj i na cay wiat; gdy za pod koniec
pierwszego aktu wywoa na tablicy wzr cay w akt stresz-
czajcy, po czym, przybierajc wdziczn a imponujc po-
staw, poda przepisy medytacji, pooy rylec, usiad i sam
przykad dajc w pozycji naleytej odda si owej medyta-
cji, wwczas nie tylko w wielkiej sali, w wiosce ludycznej
i Kastalii, lecz take i na zewntrz, w niejednym z krajw
wiata wyznawcy gry szklanych paciorkw w skupieniu do
teje medytacji zasiedli, trwajc w niej do chwili, gdy ma-
gister w sali powsta znowu. Wszystko odbywao si tak, jak
ju wielekro, a przecie wszystko byo nowe i poruszao
serca. Abstrakcyjny, pozornie ponadczasowy wiat owej
gry by do elastyczny, aby setk odcieni reagowa na
intelekt, gos, temperament i pismo danej osobowoci, a oso-
bowo ta wystarczajco wielka bya i pena kultury, by
zamysw swoich nie uwaa za waniejsze od nienaruszal-
nych, wasnych kanonw gry; pomocnicy i wspgrajcy,
czyli elita, posuszni byli jak dobrze wywiczeni onierze,
a przecie kady z nich, choby tylko wsplnie z innymi,
wykonywa pokony lub pomaga w obsugiwaniu zason
otaczajcych medytujcego mistrza, zdawa si wie gr
wasn i wasnym oywion natchnieniem. Z tumu nato-
miast, z ciby ca sal i cae Waldzell wypeniajcej gminy,
z tysica dusz, ktre kroczyy ladem mistrza fantastyczno--
hieratycznym pochodem poprzez bezkresne, wielowymiarowe
wyobraeniowe przestrzenie gry, dobywa si podstawowy
akord caej uroczystoci, gboki a dudnicy bas dzwonw,
dla bardziej dziecinnych czonkw gminy stanowicy
najwspanialsze i jedyne niemal podczas tej uroczystoci
przeycie, doznawany jednak z dreszczem penym czci take
przez dowiadczonych wirtuozw gry i krytykw z grona

265
elity, od ministrantw i urzdnikw a po samego kierow-
nika i mistrza.
Wielkie to byo wito, a czuli to i gosili take wysan-
nicy z zewntrz, niejeden te nowicjusz zosta w tych
dniach na zawszo dla gry szklanych paciorkw pozyskany.
Osobliwie brzmi jednak sowa, w ktrych Jzef Knecht
po zakoczeniu tych dziesiciodniowych uroczystoci zawar
przed przyjacielem swoim, Tegula^iusem, swe przeycie:
Moemy by zadowoleni rzek. Tak, Kastalia i gra
szklanych paciorkw to rzeczy cudowne, s one czym nie-
mal doskonaym. Lecz s nimi moe nadmiernie, s moe
zbyt pikne; tak pikne, e trudno si im przypatrywa i nie
lka si o nie. Przykro pomyle, e kiedy, jak wszystko,
przemin musz. A przecie myle o tym trzeba.
Te przekazane nam sowa zmuszaj biografa do przybli-
enia si ku najtrudniejszej i najtajniejszej czci jego za-
dania, od ktrej chtnie przez chwil wolaby jeszcze trzy-
ma si z dala, by najpierw ze spokojem i przyjemnoci,
jak jasne i jednoznaczne sytuacje sprawiaj temu, kto je
opisuje, doprowadzi do koca swe sprawozdanie o sukce-
sach Knechta, wzorowym sprawowaniu przeze urzdu
i wietnym apogeum jego ycia. Bdem jednak i nieprzy-
stojnoci wzgldem naszego tematu wydaoby si nam nie-
rozeznanie i niewykazanie ju teraz dualizmu czy te bie-
gunowoci w osobie i yciu czcigodnego mistrza, cho niko-
mu si one jeszcze, z wyjtkiem Tegulariusa, nie ujawniy.
Zadaniem naszym bdzie wic od tej chwili raczej przyj
i zaakceptowa w rozam, czy te moe nieustannie pulsu-
jc polaryzacj, w duszy Knechta, jako waciw a charak-
terystyczn cech jego osobowoci. Nietrudno bowiem byo-
by autorowi, ktry uznaby za rzecz dozwolon opisa ywot
jakiego kastalskiego magistra wycznie na zasadzie ycio-
rysu witego ad rumorem gloriam Castaliae, uksztatowa
relacj z magisterskich lat Jzefa Knechta, z jedynym wy-
jtkiem ostatnich momentw, jako absolutnie gloryfikujce
wyliczenie zasug, wypenionych obowizkw oraz sukcesw.
ycie i okres urzdowania kadego z mistrzw gry szklanych
paciorkw, nie wykluczajc choby magistra Ludwika Was-

266
sermalera z najbardziej grze przychylnej epoki w Waldzell,
nie moe wyda si oczom historyka trzymajcego si je-
dynie udokumentowanych faktw bardziej doskonae i po-
chway godne ni ycie i okres urzdowania magistra
Knechta. A przecie w okres urzdowania zakoczy si w
sposb absolutnie niezwyky, budzc sensacj, a nawet w od-
czuciu niektrych majcy posmak skandalu, koniec ten za
nie by ani przypadkiem, ani te wypadkiem nieszczliwym,
lecz przyszed jako cakiem logiczny wynik, a do zadania
naszego naley rwnie wykazanie, i bynajmniej nie stoi
on w sprzecznoci ze wietnymi a pochway godnymi osig-
niciami i sukcesami Czcigodnego. Knecht by bowiem wiel-
kim i wzorowym zarzdc i przedstawicielem wysokiego
swojego stanowiska, nieposzlakowanym mistrzem gry szkla-
nych paciorkw. Widzia jednak i odczuwa wietno Ka-
stalii, ktrej suy, jako wielko niebezpieczn a zanika-
jc; nie y tam bez przeczu czy zastrzee, jak znakomita
wikszo jego wspkastalczykw, lecz zna pochodzenie
i dzieje Kastalii, odczuwa j jako fakt historyczny, poddany
dziaaniu czasu i jego bezlitosn si opywany i wstrzsany.
Takie przebudzenie si ku ywemu odczuwaniu historii oraz
traktowaniu wasnej osoby i dziaalnoci jak komrki,
wspuczestniczcej i wspcierajcej si w nurcie stawania
si i przemian, dojrzao w nim i doszo do jego wiadomoci
dziki studiom historycznym i pod wpywem wielkiego ojca
Jakuba, cho zadatki i zalki tej postawy dawno ju w nirn
istniay, ten za, dla kogo osobowo Jzefa Knechta staa
si doprawdy ywa, kto istotnie natrafi na trop cech szcze-
glnych i sensu owego ycia, z atwoci zadatki owe i za-
lki odnale zdoa.
Ow czowiek, ktry w jeden z najbardziej promiennych
dni swego ycia, pod koniec pierwszej swojej uroczystej
gry, po niezwykle udanym i penym ekspresji wyraeniu
ducha Kastalii powiedzia: Przykro pomyle, e Kastolia
i gra szklanych paciorkw kiedy przemin musz
a przecie trzeba o tym myle", w czowiek od samego po-
cztku, nawet gdy wiele brak mu byo jeszcze, aby sta si
wtajemniczonym w histori, mia w sobie poczucie wiata

267
i zna dobrze przemijalno wszystkiego, co dokonane, a tak-
e wzgldno wszystkiego, co duch ludzki stworzy. Jeli
cofniemy si do jego lat chopicych i szkolnych, natrafimy
na wiadomo, e za kadym razem, gdy z Eschholz znika
jeden z wspuczniw, poniewa zawid nauczycieli i zosta
ponownie odesany z elity do zwykych szk, Knecht od-
czuwa gboki niepokj i przygnbienie. Tradycja nie prze-
kazaa, aby ktrykolwiek z tak odprawionych mia by oso-
bicie zaprzyjaniony z modym Knechtem; a wic nie eli-
minowanie i znikanie jakiej osoby tak go podniecao i na-
peniao blem, penym lku. Byo to raczej lekkie narusze-
nie dziecinnej jego wiary w trwao adu kastalskiego i ka-
stalskiej doskonaoci i ono sprawiao mu bl. Fakt, e mogli
istnie chopcy i modziecy, ktrych spotkaa aska i szcz-
cie przyjcia do elitarnych szk prowincji, oni za t ask
zawiedli i odrzucili, by dla niego, ktry swe powoanie trak-
towa ze wit powag, czym wstrzsajcym, dowodem
siy niekastalskiego wiata. By moe take gdy udowod-
ni si tego nie da i wydarzenia takie budziy w chopcu
pierwsze wtpliwoci w dotychczas przyjmowan bez za-
strzee nieomylno instytucji wychowawczej, bo wszak to
owa instytucja sprowadzaa co pewien czas do Kastalii ucz-
niw, ktrych si po pewnym znw czasie musiaa pozby-
wa. Lecz niezalenie od tego, czy i taka myl, najpierwszy
wic odruch krytyki wzgldem autorytetu, towarzyszya
tym doznaniom, czy nie, chopiec za kadym razem przey-
wa wykolejenie si i odprawienie jakiego ucznia elitarne-
go nie tylko jako nieszczcie, lecz nadto te jako nieprzy-
stojno, jako brzydk plam, w ktr si wpatrywa, za-
rzut jej czynic ju z samego faktu, e istniaa, a ca Ka-
stali obarczajc za to wspodpowiedzialnoci. Na tym,
wydaje si nam, polegao owo uczucie wstrzsu i zamtu,
ktrego ucze Knecht w takich razach doznawa. Istnia
bowiem na zewntrz, za granicami prowincji, jaki wiat
i jakie ludzkie ycie, sprzeczne z Kastali i jej prawami,
nie mieszczce si w tutejszym adzie i porzdku, nie da-
jce si ani poskromi, ani wysublimowa. I, oczywicie,
wiedzia o istnieniu takiego innego wiata take we was-

288
nym sercu. On take mia popdy, fantazje i zachcianki,
sprzeczne z prawami, ktrym podlega, popdy, ktre po-
skromi mg jedynie stopniowo i w cikim trudzie. Pop-
dy te mogy wic u niektrych uczniw sta si tak silne,
e opieray si wszelkim napomnieniom i karom, wiodc
tych, co im ulegali, z elitarnego wiata Kastalii z powro-
tem w w inny wiat, gdzie panoway nie ad i rozwj
intelektu, lecz po prostu naturalne odruchy, a ktry zabie-
gajcemu o cnoty kastalskie wydawa si musia raz wia-
tem zym, podziemnym, a innym znowu razem uwodziciel-
sko wabicym placem gry i zabaw. Od caych ju pokole
wiele modych sumie zrozumiao pojcie grzechu w tej
wanie, kastalskiej formie. Knecht za w wiele lat p-
niej, jako czowiek dorosy i rozmiowany w historii, mia
dokadniej poj, e historia bez materiaw i dynamiki
owego grzesznego wiata egoizmu i ulegania popdom po-
wsta nie moe, e nawet tak sublimowane twory jak za-
kon kastalski zrodzone zostay z tych brudnych odmtw
i kiedy na nowo przez nie wchonite zostan. Kastalia
tedy bya zasadnicz przyczyn wszelkich silnych wzrusze,
de i wstrzsw w yciu Knechta, a nigdy nie bya ona
dla tylko problemem mylowym, lecz zawsze czym, co
go najgbiej obchodzio i za co, czu, e ponosi take odpo-
wiedzialno. Nalea to tych natur, ktre potrafi zachoro-
wa, dugo si mczy i umrze widzc, jak choruje i cierpi
umiowana idea, w ktr wierzyli, ukochana ojczyzna i spo-
eczno.
Dalej ledzimy t ni i natrafiamy na pierwszy okres po-
bytu Knechta w Waldzell, ostatnie jego uczniowskie lata
i pene znaczenia spotkanie z gocinnie tylko przebywaj-
cym w szkole Designorim, ktre w odpowiednim miejscu
opisalimy ze szczegami. Owo spotkanie pomiennego zwo-
lennika kastalskiego ideau ze wiatowym dzieckiem, imie-
niem Plinio, stanowio nie tylko gwatowne, dugo pniej
jeszcze wpyw wywierajce, lecz take doniose, gbokie
i metaforyczne przeycie dla ucznia Knechta. Zmuszony zo-
sta bowiem wwczas do odegrania tyle doniosej, co i m-
czcej roli, ktra, cho niby przypadkowa, tak bardzo od-

269
powiadaa caej jego osobowoci, i ma si niemal ochot
rzec, e cae jego pniejsze ycie jest nieustannym roli tej
powtarzaniem, coraz bardziej doskonaym w ni wrasta-
niem, mianowicie roli obrocy i reprezentanta Kastalii;
ponownie w dziesi prawie lat pniej rol t odegra mu-
sia wzgldem ojca Jakuba, do koca za gra, jako mistrz
gry szklanych paciorkw, rol obrocy i reprezentanta za-
konu i praw jego, nieustannie i z serca gotowego i usiu-
jcego przecie uczy si od swego przeciwnika, a popiera
nie zamknicie si najszczelniejsze i sztywn izolacj Ka-
stalii, lecz ywe jej wspgranie i dyskusj ze wiatem ze-
wntrznym. Co w intelektualnej i oratorskiej konkurencji
z Designorim byo jeszcze po czci igraszk, pniej,
wzgldem tak powanego przeciwnika i przyjaciela, Jaku-
ba, stao si zadaniem powanym, a wobec obu tych kon-
kurentw osta si Knecht, wzrs dziki nim, nauczy si
od nich wiele, w walce o wymianie nie mniej da, nili
wzi, w obu te przypadkach wprawdzie nie pokona
swych przeciwnikw, co zreszt od pocztku celem jego
nie byo, lecz zdoa zmusi ich do penego szacunku uzna-
nia zarwno jego osoby, jak te przeze reprezentowanej
zasady i ideau. Nawet gdyby starcie z uczonym benedyk-
tynem nie doprowadzio bezporednio do owego praktycz-
nego rezultatu, do utworzenia wp oficjalnej reprezentacji
Kastalii przy Stolicy Apostolskiej, miaoby ono wiksz
warto, ni wikszo Kastalczykw przeczuwaa.
Zarwno dziki konkurencyjnej przyjani z Plinio De-
signorim, jak i z mdrym, starym patrem uzyska Knecht,
ktry poza tym adnych z pozakastalskim wiatem stosun-
kw nie utrzymywa, pewn znajomo czy raczej przeczu-
cie owego wiata, jakie w Kastalii z pewnoci niewielu
tylko' posiadao. Z wyjtkiem jego pobytu w Mariafels,
ktry wszak rwnie nie mg zapewni mu poznania wa-
ciwego ycia wieckiego, nigdy nie oglda Knecht tego
wieckiego ycia i nie bra w nim udziau, prcz wczesnego
dziecistwa; lecz przez Designoriego, przez Jakuba i dzi-
ki studiowaniu historii zdoby przeczucie rzaczywistoci,
gwnie na intuicji oparte i nader nikym dowiadczeniem

270
uzupeniane przeczucie, ktre jednak uczynio go mdrzej-
szym i bardziej na wiat otwartym ni bya wikszo je-
go kastalskieh wspobywateli, urzdw te prawie nie wy-
kluczajc. By zawsze i pozosta prawdziwym i wiernym
Kastalczykiem, nigdy jednak nie zapomina, i Kastalia jest
jedynie czci, ma czstk wiata, choby nawet najcen-
niejsz i najmilsz.
A jake si rzecz miaa z jego przyjani z Fritzem Te-
gulariusem, czowiekiem o tak trudnym i problematycznym
charakterze, wietnym artyst gry szklanych paciorkw,
rozpieszczonym a trwoliwym Kastalczykiem, ktremu pod-
czas jego krtkiej wizyty w Mariafels, wrd krzepkich
benedyktynw, tak byo le i trudno, i zapewnia, e ani
tygodnia tam nie wytrzyma, a przyjaciela swego, ktry
znakomicie wytrzyma tam dwa lata, z tej wanie racji
niezmiernie podziwia? Na temat tej przyjani rozmyla-
limy wiele; niektre z owych myli odrzuci pniej przy-
szo, niektre wydaway si rozsdne, a wszystkie odnosiy
si do kwestii, co mianowicie stanowio korzenie i sens tej
wieloletniej przyjani. Przede wszystkim nie wolno nam
zapomina, e we wszystkich przyjaniach Knechta, moe
z wyjtkiem benedyktyna, nie on by stron poszukujc,
zabiegajc i potrzebujc. Przeciwnie, to on wanie przy-
ciga, on by podziwiany, jemu zazdroszczono, jego kocha-
no po prostu z racji jego arystokratycznej postawy, poczy-
najc za od pewnego stopnia swego przebudzenia" on sam
wiadomy ju by tego daru. Tak wic ju w pierwszych
latach studenckich by rwnie podziwiany przez Tegula-
riusa, ktry zabiega o jego wzgldy, podczas gdy Knecht
nie dopuszcza go nigdy zbyt blisko do siebie. Pewne oznaki
jednak wskazuj, e rwnie oddany by przyjacielowi. S-
dzimy przecie, e nie tylko niezwyky talent owego czo-
wieka, jego bezgraniczna, zwaszcza za na wszelkie zagad-
nienia gry szklanych paciorkw otwarta, genialno miaa
w sobie dla Knechta co pocigajcego. Jego staa i powa-
ne zainteresowanie dotyczyo nie tylko wielkich zdolnoci
przyjaciela, lecz i jego bdw, jego chorowitoci, tego
wszystkiego wanie, co inni mieszkacy Waldzell uwaali

271
za nieznon przeszkod. Tegularius bowiem, w osobliwy
czek, by tak dalece Kastalczykiem, cay sposb jego egzy-
stencji by tak nie do pomylenia poza prowincj, tak bar-
dzo wymaga jej atmosfery i poziomu umysowego, e gdyby
nie te z nim trudnoci i nie jego dziwactwa, mona by go
nazwa arcy-Kastalczykiem. A mimo to w arcy-Kastal-czyk
nie pasowa do kolegw, nie by lubiany ani przez nich,
ani przez urzdnikw i przeoonych, przeszkadza nie-
ustannie, stale budzi zgorszenie i bez ochrony i opieki swe-
go dzielnego, mdrego przyjaciela zmarniaby zapewne ju
wczenie. To, co nazywano jego chorob, byo w rzeczywi-
stoci wad, nieprzystojnoci, wypaczeniem charakteru,
bya to mianowicie na wskro niehierarchiczna, cakowicie
indywidualistyczna postawa i sposb bycia; podporzdko-
wywa si regulaminowi na tyle tylko, ile byo konieczne,
aby go w ogle mona cierpie w zakonie. By, owszem,
dobrym, a nawet wietnym Kastalczykiem, poniewa mia
umys wszechstronny, i w naukach, i w kunszcie gry szkla-
nych paciorkw niezmordowanie i nienasycenie pracowity;
lecz nader rednim, a nawet zym by Kastalczykiem ze
wzgldu na swj charakter, ustosunkowanie si do hierar-
chii i moralnoci zakonu. Najwiksza jego wada polegaa
na staym lekcewaeniu i zaniedbywaniu medytacji, ktrej
sensem jest podporzdkowanie jednostki, a ktrej sumienne
odprawianie zdoaoby go z pewnoci wyleczy z nerwowej
choroby, gdy w poszczeglnych przypadkach zawsze tak
wanie ona na oddziaywaa, gdy po okresie zego
prowadzenia si, nadmiernego podniecenia lub melancholii
zmuszony bywa przez przeoonych do odbywania za kar
surowych wicze pod nadzorem; by to zreszt rodek,
do ktrego nawet yczliwy mu i oszczdzajcy go Knecht
czstokro musia si ucieka. Nie, Tegularius by upartym,
kaprynym, nieskonnym do powanego podporzdkowania
si charakterem; peen wprawdzie zawsze ywoci umysu
i w chwilach gorcych dysput, gdy tryska swym penym
pesymizmu humorem, a nikt powstrzyma si nie mg od
podziwiania miaoci i ponurej czstokro wspaniaoci je-
go pomysw wrcz urzekajcych lecz w istocie by nie-

272
uleczalnie chory, poniewa wcale nie pragn wyleczenia,
nie dba bynajmniej o podporzdkowanie si i harmoni,
nie kocha nic prcz wasnej wolnoci, swego wiecznego
studenckiego ycia, wola te na ca reszt swych dni po-
zosta cierpicym, nieobliczalnym i upartym samotnikiem,
genialnym baznem i nihilist, ni pj drog wczenia
do hierarchii i dotrze do spokoju. Za nic sobie mia spo-
kj, za nic te hierarchi, a z nagan i osamotnienia te nie-
wiele sobie robi. Niewygodn by wic i niestrawn cz-
stka wsplnoty, ktrej ideaem jest ad i harmonia! Ale
dziki tym wanie trudnociom, dziki temu, i by tak
niestrawny, stanowi w owym uporzdkowanym maym
wiatku nieustanny ywy niepokj, wyrzut, napomnienie
i ostrzeenie, pobudza do nowych, miaych, zakazanych
i zuchwaych myli, jak rogaty i krnbrny baran pord
stada. I dziki temu wanie, sdzimy, pozyska mimo
wszystko tego przyjaciela. W stosunku Knechta do nie-
go odgrywao te oczywicie pewn rol i wspczucie, od-
woanie si zagroonego i przewanie nieszczliwego do
rycerskich uczu przyjaciela. Lecz to nie wystarczyoby
ju po wyniesieniu Knechta do godnoci mistrza, pord
ycia urzdowego, przeadowanego prac, obowizkami
i odpowiedzialnoci do utrzymania owej przyjani. S-
dzimy, i Knechtowi w Tegularius by rwnie potrzebny
i wany, jak Designori i pater w Mariafels, by on miano-
wicie na rwni z tamtymi dwoma, elementem budzcym,
okienkiem otwartym na nowe widoki. Wydaje si nam, e
Knecht w tym osobliwym przyjacielu wyczu, a z czasem
te wiadomie ju w nim uzna przedstawiciela pewnego
typu, ktry nie istnia poza nim, niejako prekursora typu
Kastalczyka, jaki z czasem mgby si by uksztatowa,
gdyby ycie Kastalii nie zostao wzmocnione i odmodzone
nowymi impulsami. Tegularius, jak wikszo samotnych
geniuszw, by prekursorem. y istotnie w jakiej nie
istniejcej jeszcze, lecz ju jutro powsta mogcej Kastalii,
w jakiej Kastalii przed wiatem jeszcze zamknitej; we-
wntrznie przecie, wskutek staroci i rozlunienia medy-
tatywnej moralnoci zakonu, ju wynaturzonej. y w wie-
18 Gra szklanych paciorkw 273
cie, gdzie zawsze moliwe byy jeszcze najwysze wzloty
duchowe i najpeniejsze oddanie wysokim wartociom, lecz
gdzie niezwykle rozwinity i swobodnie igrajcy intelekt
nie mia ju innych celw, poza samotnym rozkoszowaniem
si nadmiernie wypielgnowanymi talentami. Tegularius
by dla Knechta jednoczenie uosobieniem owych najwy-
szych kastalskich zdolnoci i znakiem, ostrzegajcym o de-
moralizacji i zagadzie Kastalii. Cudowne to byo i wspa-
niae, e istnia w Fritz. Lecz rozsypaniu si Kastalu w
jakie krlestwo marze, zaludnione samymi tylko Tegu-
lariusami, naleao zapobiec. Niebezpieczestwo takiego
obrotu rzeczy wprawdzie byo jeszcze dalekie, ale istniao.
Kastalia, ktr zna Knecht, mogaby zaledwie nieco jesz-
cze wyej wznie mury swej eleganckiej izolacji, pogodzi
si jeszcze tylko z rozkadem zakonnego adu i upadkiem
hierarchicznej moralnoci, a Tegularius przestaby ju ww-
czas by dziwacznym samotnikiem, staby si za repre-
zentantem wynaturzonej i do upadku zmierzajcej Kastalii.
Fakt, i moliwoci, a nawet pocztek lub skonno do
upadku takiego istniej, ta najwaniejsza wiadomo i tro-
ska magistra Knechta zapewne obudziyby si w nim znacz-
nie pniej, lub nawet wcale, gdyby tu obok niego pozna-
ny przeze najdokadniej, nie y w Kastalczyk przyszo-
ci; dla czujnoci Knechta by on objawem i napomnieniem,
podobnie jak dla mdrego lekarza byby nimi w pierw-
szy, kto zapad na nie znan jeszcze chorob. A Fritz nie
by czowiekiem przecitnym, by arystokrat i czowiekiem
niesychanie zdolnym. Czy ta nie znana jeszcze, w prekur-
sorze Tegulariusie po raz pierwszy manifestujca si cho-
roba zacznie si kiedy szerzy i zmienia obraz kastalskie-
go czowieka? Gdyby prowincja i zakon przyjy t wyna-
turzon, chorobliw posta, przyszli Kastalczycy bynajmniej
nie staliby si samymi Tegulariusami, nie posiadaliby jego
wspaniaych talentw, melancholijnego geniuszu, niespokoj-
nie migotliwej, artystycznej namitnoci, natomiast wik-
szo odziedziczyaby jedynie jego niesolidno, jego skon-
no do igraszek, brak opanowania i zmysu spoecznego.

274
W chwilach zatroskania Knecht przeywa moe te ponure
wizje i przeczucia, a przezwycienie ich, po czci przez
medytacj, a po czci przez wzmocnion aktywno, z pew-
noci wiele go si kosztowao.
Wanie zreszt przykad Tegulariusa daje nam szczegl-
nie pikny a pouczajcy dowd, w jaki sposb usiowa
Knecht opanowa wszystko, co problematyczne, trudne
i chorobliwe, i jak nigdy tego nie wymija. Bez jego czuj-
noci, toskliwoci i pedagogicznego kierunku nie tylko je^o
zagroony przyjaciel zmarniaby zapewne wczenie, lecz
niewtpliwie doszoby te za jego przyczyn do nie kocz-
cych si nigdy zatargw i nieprzyjemnoci w caym Vicus
Lusorum, czego zreszt ju od chwili jego przynalenoci
do elity graczy bynajmniej nie brakowao. Kunszt, z jakim,
magister potrafi nie tylko utrzyma przyjaciela swojego
w ryzach, ale nadto wykorzysta jego talenty w subie
gry szklanych paciorkw i rozwin je a do szlachetnych
osigni, cierpliwo i ostrono, z jak znosi jego dzi-
wactwa i humory, pokonujc je niestrudzonym apelowa-
niem do wszystkiego, co w przyjacielu byo wartociowe
podziwia musimy jako icie mistrzowsk umiejtno po-
stpowania z ludmi. Pikne by to zreszt byo zadanie i do
zdumiewajcych moe wnioskw doprowadzajce a ca-
kiem powanie pragnlibymy poruczy je ktremu z na-
szych historykw gry szklanych paciorkw przestudio-
wa raz doroczne gry z okresu urzdowania Knechta z
punktu widzenia ich stylistycznych waciwoci i da do--
kadn ich analiz; owe dostojne, a przy tym iskrzce si3
mnstwem uroczych sformuowa i pomysw, wspaniae,
rytmicznie jake oryginalne, a mimo to od wszelkiej zaro-
zumiaej wirtuozerii dalekie gry, ktrych plan zasadniczy
i konstrukcja, na rwni z kierowaniem kolejnoci medy-
tacji, stanowiy wyczn intelektualn zasug Knecht?,
podczas gdy wycyzelowanie i drobiazgowe opracowanie
technicznych szczegw gry byo przewanie owocem pracy
jego wsppracownika, Tegulariusa. Gry te mogy zagin i
popa w zapomnienie, cho ycie i dziaalno Knechta nie
utraciyby wskutek tego dla przyszych pokole zbyt

275
wiele powabu ani siy oddziaywania. Na szczcie jednak
nie zaginy, zapisane s i przechowywane jak wszystkie
oficjalne gry i nie spoczywaj bynajmniej martwo w archi-
wum, lecz nadal jeszcze yj w tradycji, studiowane s
przez modzie studenck i su jako szczeglnie lubiane
przykady na niejednym kursie i niejednym seminarium
gry. A yje w nich te dalej w wsppracownik, ktry bez
nich zostaby albo zapomniany albo te byby ju tylko
dziwaczn, w niejednej jeszcze anegdocie koatajc niczym
upir postaci z dawnych lat. Tak tedy Knecht, umiejc
znale dla swego trudnego do zaszeregowania przyjaciela,
Fritza, odpowiednie miejsce i odpowiednie pole dziaalno-
ci, zdoa wzbogaci duchowy skarbiec i histori Waldzell
o cenne wartoci, zapewniajc jednoczenie pamici przy-
jaciela niejak trwao. Przypominamy przy tej okazji, i
przy swoich staraniach o przyjaciela wielki w pedagog
doskonale wykorzysta najlepszy rodek wychowawczego
oddziaywania. rodkiem tym bya mio i podziw, ktre
ywi dla przyjaciel. w podziw i mio, uwielbienie dla
silnej a penej harmonii osobowoci Knechta, dla jego pa-
skoci, spotyka Knecht nie tylko u Fritza, lecz take u
wielu innych wsptowarzyszy i uczniw, zawsze za raczej
m. nich ni na wysokiej godnoci swego urzdu opiera
swj autorytet i wadz, sprawujc j mimo swej dobrotli-
wej i zgodnej natury wobec wielu. Czu bowiem dobrze,
ile zdziaa moe sowo iiznania czy zachty, a jak wpywa
chodna rezerwa i skpienie uwagi. Jeden z najgorliwszych
jego uczniw znacznie pniej kiedy opowiada, jak to
Knecht niegdy przez cay tydzie sowa do nie przem-
wi, ani na kursie, ani na seminarium, udawa, e go nie
dostrzega, traktowa go jak powietrze, a bya to najsurow-
sza i najskuteczniejsza kara w cigu wszystkich lat jego
studiw.
Rozwaania te i wspomnienia uznalimy za konieczne, by
doprowadzi czytelnika naszego biograficznego szkicu do
zrozumienia w tym wanie miejscu obu, biegunowo prze-
ciwstawnych a zasadniczych tendencji w osobowoci Knechta
oraz, z chwil gdy zaznajomi si z naszym opisem a

276
do tego punktu, przygotowa go do ostatnich faz owego
bogatego yciorysu. Te podstawowe tendencje czy te bie-
guny jego ycia, jego Yin i Yang, bya to z jednej strony
tendencja do zachowywania, do wiernoci, do altruistyczaej
suby hierarchii, z drugiej za strony denie do przebu-
dzenia", do postpowania naprzd, chwytania i pojmowa-
nia rzeczywistoci. Dla wierzcego, gotowego do suby J-
zefa Knechta zakon, Kastalia i gra szklanych paciorkw
byy czym witym i niewtpliwie cennym; dla tego za,
ktry si budzi, dy naprzd i patrzy daleko, byy one,
niezalenie od swych wartoci, tworami wywalczonymi,
zmiennymi, na niebezpieczestwo starzenia si,' jaowienia
i rozkadu naraonymi, tworami, ktrych sama idea bya
dla wprawdzie nienaruszona i wita, lecz ktrych stan
aktualny uwaa za tymczasowy i wymagajcy krytyki. Su-
y duchowej spoecznoci, ktrej sens i siy podziwia, lecz
ktrej zagroenie dostrzega; dostrzega je w skonnoci do
traktowania siebie jako celu ostatecznego w zapominaniu
0 swym zadaniu i o potrzebie wsppracy z caym krajem
1 wiatem, wreszcie we wspaniaym, lecz coraz to bardziej
na bezpodno skazanym odrywaniu si od ycia. Niebez
pieczestwo to przeczuwa ju w owych wczesnych latach,
gdy dugo i z lkiem ociga si przed cakowitym odda
niem si w sub gry szklanych paciorkw, ujawniao mu
si ono coraz wyraniej w dyskusjach z mnichami, zwasz
cza z ojcem Jakubem, mimo i tak dzielnie broni przed
nimi Kastalii; od chwili za, gdy powrci do Waldzell i zo
sta magistrem ludi, dostrzega owo niebezpieczestwo stale
i w rnych konkretnych przejawach: w wiernej, lecz ode
rwanej od wiata i czysto formalnie prowadzonej pracy wie
lu urzdowych placwek i wasnych swoich urzdnikw, w
inteligentnej, lecz jake penej zarozumiaoci grupie spe
cjalistw, swych repetentw w Waldzell, a nie na ostatku
take w rwnie wzruszajcej, co i przeraajcej postaci
swego Tegulariusa. Po zakoczeniu trudnego pierwszego
roku swego urzdowania, w ktrym ani odrobiny czasu na
ycie prywatne znale nie zdoa, powrci te Knecht do
studiw historycznych, po raz pierwszy j z otwartymi

277
oczami bada dzieje Kastalii, i zdoby przy tym przewiad-
czenie, e stan prowincji bynajmniej nie jest taki, za jaki
go ona sama uwaa chciaa, e mianowicie stosunki jej ze
wiatem zewntrznym, wzajemne wpywy pomidzy ni a
yciem, polityk oraz owiat kraju od dziesitkw lat za-
czy ju zanika. Instytucja pedagogiczna zabieraa jeszcze
wprawdzie gos w kwestiach szkolnictwa i owiaty w ra-
dzie zwizkowej, prowincja ofiarowywaa rwnie krajowi
nadal jeszcze dobrych nauczycieli, a we wszystkich nauki
dotyczcych sprawach miaa znaczny autorytet, lecz wszyst-
ko to razem nabrao ju charakteru mechanicznego nawy-
ku. Coraz rzadziej i z mniejszym zapaem zgaszali si do-
browolnie modziecy z rnych grup elitarnych Kastalii
do pracy w szkolnictwie extra muros, coraz rzadziej te
zwracay si urzdy lub poszczeglne osoby z kraju po ra-
d do Kastalii, ktrej zdania w dawniejszych czasach za-
sigano chtnie i suchano na przykad w wanych spra-
wach sdowych. Porwnujc poziom wyksztacenia Kasta-
lii i kraju, przekona si byo mona, i bynajmniej si one
do siebie nie przybliaj, przeciwnie raczej w sposb fatalny
si oddalaj; im bardziej wypielgnowane, zrnicowane,
wychuchane stawao si intelektualne ycie Kastalii, tym
silniejsz tendencj przejawia wiat do pozostawiania
prowincji samej sobie i traktowania jej ju nie jako ko-
niecznoci i chleba powszedniego, lecz jako obcego ciaa, z
ktrego mona by wprawdzie po trochu dumnym, niczym
z jakiego cennego, staroytnego zabytku, nie chcia te ze
na razie rezygnowa ani go oddawa, lecz chtnie trzyma
si w naleytym od niego dystansie i przypisywa mu, nic
w istocie o nim dokadnie nie wiedzc, mentalno, moral-
no i ambicje nie przystosowane ju do prawdziwego, ak-
tywnego ycia. Zainteresowanie wspobywateli yciem pro-
wincji pedagogicznej, ich udzia w jej instytucjach, zwasz-
cza za w grze szklanych paciorkw, zaniky w rwnej mie-
rze, co i udzia Kastalczykw w yciu i losach kraju. Knecht
od dawna ju poj, e na tym wanie polega bd, a
martwio go, e jako mistrz gry szklanych paciorkw w
swojej wiosce ludycznej ma do czynienia wycznie z Ka-

278
stalczykami i specjalistami. Std jego denie do coraz po-
waniejszego zajmowania si kursami dla pocztkujcych
i pragnienie posiadania moliwie najmodszych uczniw
im modsi bowiem byli, tym silniej te zczeni jeszcze byli
z caym wiatem i yciem, tym mniej wytresowani i wy-
specjalizowani. Czsto odczuwa palc tsknot do wiata,
do ludzi, do ycia naiwnego jeli ono jeszcze tam, na
zewntrz, w nie znanych okolicach istniao. Co- z owei
tsknoty i owego poczucia pustki, ycia w nazbyt rozcie-
czonej atmosferze, kady z nas niekiedy odczuwa, a insty-
tucja wychowawcza zna rwnie t trudno, przynajmniej
zaczynaa co pewien czas szuka rodkw, ktrymi moga-
by jej zapobiec i usiowaa brak w wyrwna wzmoe-
niem wicze fizycznych i gier, a take prbami podejmo-
wania przernych prac rcznych i ogrodowych. Jeli ob-
serwacje nasze s suszne, to ostatnio pojawia si w kie-
rownictwie zakonu take tendencja do likwidowania nie-
ktrych specjalnoci naukowych, uznanych za nadmiernie
ju wyrafinowane, w celu intensyfikacji praktyk medyta-
cyjnych. Nie trzeba by sceptykiem, czarnowidzem ani te
zym bratem zakonnym, aby przyzna Jzefowi .Knechtowi
racj, skoro ju znacznie wczeniej od nas dojrza starzenie
si naszej republiki i potrzeb odnowienia pod niejednym
wzgldem jej skomplikowanego i jake wraliwego
aparatu.
Znajdujemy Knechta, jak ju wspominalimy, od drugie-
go roku jego urzdowania ponownie zwrconego ku stu-
diom historycznym; zajmowa si on mianowicie, poza dzie-
jami Kastalii. gwnie lektur wszystkich wielkich i ma-
ych prac, ktre pater Jakub napisa o zakonie benedyk-
tynw. Wraz z panem Dubois oraz pewnym filologiem z
Keuperheim, zawsze w roli sekretarza obecnym na urz-
dowych posiedzeniach, znalaz te Jzef okazj do wyko-
rzystania tych swoich historycznych zainteresowa w roz-
mowach, a nawet do pobudzenia ich na nowo, co zawsze
byo dla oywcze i radosne. W codziennym jego otoczeniu
brak byo, niestety, takiej okazji, a prawdziwym uosobie-
niem niechci owego otoczenia do jakiegokolwiek zajmo-

279
wania si histori bya osoba jego przyjaciela, Fritza, Zna-
lelimy midzy innymi kartk z zapisem rozmowy, w kt-
iej Tegularius namitnie dowodzi, i dzieje Kastalii s
przedmiotem absolutnie niegodnym studiw. Oczywicie:
mona w sposb inteligentny i zabawny, a gdy zajdzie po-
trzeba rwnie nader patetyczny, wyjani histori czy hi-
storiozofi, jest to rozrywka podobna do innych dziedzin
filozofii, a on nic nie ma przeciw temu, jeli kto pragnie
tym si bawi. Lecz rzecz sama, przedmiot owej zabawy,
mianowicie historia, jest czym tak brzydkim, a jednocze-
nie tak szablonowym i diabelskim, rwnie ohydnym jak
nudnym, e nie jest on w stanie poj, jak mona si ni
zajmowa. Tre jej stanowi przecie wycznie egoizm
ludzki oraz wiecznie jednaka, wiecznie siebie przeceniajca
i siebie tylko gloryfikujca walka o wadz, o materialn,
brutaln, zwierzc wadz, o co takiego wic, co w wie-
cie wyobraeniowym Kastalczyka bd nie istnieje, bd
te najmniejszej nawet wartoci nie posiada. Historia wiata
to bezkresna, nudna a nieciekawa relacja o gwaceniu
sabszych przez silniejszych, a czenie waciwej, prawdzi-
wej historii, ponadczasowej historii intelektu z ow star
jak wiat i gupi szarpanin ambicjonerw o wadz i ka-
lierowiczw o miejsce pod socem czy te nawet prby
wyjaniania tej szarpaniny, s ju waciwie zdrad ducha,
a przypominaj mu pewn w dziewitnastym czy dwudzie-
stym wieku bardzo rozpowszechnion sekt, o ktrej mu
kiedy opowiadano, a ktrej czonkowie zupenie serio wie-
rzyli, i ofiary, skadane bogom przez staroytne ludy wraz
z samymi owymi bogami, ich wityniami i wraz z mitami
o nich byy, na rwni z innymi piknymi rzeczami, skut-
kiem dajcego si realnie obliczy niedoboru lub te nad-
miaru poywienia i pracy, rezultatami napicia dajcego
si wykalkulowa z pacy i ceny chleba, a i sztuki i religie
s jedynie fasadami, nazywanymi ideologiami, ktre uno-
sz si ponad wycznie godem i arciem zajt ludzko-
ci. Knecht, ktrego bawia ta rozmowa, zapyta od nie-
chcenia, czy historia intelektu, kultury, sztuki nie jest rw-

280
nie histori i czy nie wykazuje jednak pewnych zwizkw
z reszt dziejw.
Nie gwatownie wykrzykn jego przyjaciel. Te-
niu wanie zaprzeczam. Historia wiata to bieg na wycigi
w czasie, pd do zyskw, wadzy, skarbw, chodzi w nie?
zawsze o to, komu wystarczy siy, szczcia lub podoci, by
nie przegapi odpowiedniego momentu. Akt intelektu, kul
tury, sztuki jest natomiast wanie rzecz przeciwn, jest
za kadym razem wyamaniem si z niewoli czasu, prze-
lizniciem si czowieka z bagna popdw i ociaoci nr
inn paszczyzn, w ponadczasowo, uwolnienie si od cza
su, w bosko, absolutnie ahistoryczn i z histori sprzeczn..
Knecht sucha go z przyjemnoci, zachcajc do dalszych
jeszcze, bynajmniej humoru nie pozbawionych wybuchw,
po czym zakoczy rozmow rzucon od niechcenia uwag:
Chyl czoo przed twoim umiowaniem ducha i jego
czynw! Tylko e twr duchowy jest w istocie czym, w
czym prawdziwie uczestniczy nie moemy, jak to niejeden
mniema. Dialog Platona, fraza choraowa Heinricha Isaaca
i wszystko, co nazywamy czynem duchowym lub dziee-n
sztuki czy obiektywizacj intelektu, to skutki ostateczne,
kocowe rezultaty walki o oczyszczenie i wyzwolenie; to
wszystko jest moe, jak to nazywasz, wyamywaniem si
z czasu w obszar ponadczasowy, ale w wikszoci wypad
kw te wanie dziea s najdoskonalsze, ktre niczego ju
nawet przeczu nie pozwalaj z walk i zapasw, jakie je
poprzedzay. Wielkie to szczcie, e mamy takie dziea,
a my, Kastalczycy, wycznie niemal nimi yjemy, nie je
stemy ju twrcami, reprodukujemy jeno, a przebywamy
stale w tamtej wanie strefie, czasu ani walk ju nie zna
jcej, zoonej z owych wanie dzie, bez ktrych wcale
bymy jej nie znali. A w uduchowieniu czy, jeli wolisz,
abstrahowaniu posuwamy si dalej jeszcze: w naszej grze
szklanych paciorkw rozkadamy na czci dziea artystw
i mdrcw, dobywamy z nich zasady stylu, schematy form.
wysublimowane wyjanienia, operujc owymi abstrakcja
mi, jakby to byy cegy. No, c, wszystko to bardzo pikne
i nikt ci tego nie kwestionuje. Ale nie kady moe przez ca-

81
ie ycie oddycha wycznie abstrakcjami, je je i pi. Hi-
storia gruje pod pewnym wzgldem nad tym, co repetent
z Waldzell uznaje za godne jego zainteresowa: ma do czy-
nienia z rzeczywistoci. Abstrakcje s przepikne, ale ja
opowiadam si za tym, e trzeba rwnie oddycha powie-
trzem i je chleb.
Knecht od czasu do czasu zdobywa si na krtk wizyt
u sdziwego mistrza muzyki. Dostojny starzec, ktrego siy
zanikay teraz ju wyranie i ktry ju od dawna cakowicie
od mwienia si odzwyczai, a do ostatniej chwili trwa w
swym stanie pogodnego skupienia. Nie by chory, a mier
jego nie bya waciwie umieraniem, bya w istocie jeno
postpujc dematerializacj, zanikaniem cielesnej substancji
i funkcji organicznych, podczas gdy ycie skupiao si w
sposb coraz bardziej wyczny w spojrzeniu jego oczu i w
cichym promieniowaniu zapadajcej si, starczej twarzy.
Dla wikszoci mieszkacw Monteport byo to zjawisko
znane i z szacunkiem ogldane, lecz tylko niewielu, jak
Knechtowi, Ferromontemu i modemu Petrusowi dane byo
co w rodzaju wspuczestniczenia w tym zachodzie i w
przygasajcym blasku czystego, subie dla innych powi-
conego ycia. Im kilku jedynie, gdy skupieni i przygoto-
wani wchodzili do maej izdebki, gdzie w fotelu siedzia stary
mistrz, udawao si przenikn w w agodny blask de-
materializacji, wyczu istniejc tu ju bez sw doskona-
o i przebywa jakby w zasigu niewidzialnych promieni
i przez kilka, szczciem ich napeniajcych chwil w kry-
sztaowej sferze owej duszy, uczestniczc w nieziemskiej
muzyce, powracajc potem z oczyszczonym a pokrzepionym
sercem w dzie powszedni jakby z wysokiego grskiego
szczytu. Nadszed dzie, w ktrym Knecht otrzyma wiado-
mo o mierci starego mistrza, pojecha tam spiesznie i zna-
laz go agodnie upionego, lecego na swym posaniu,
z twarzyczk drobn, nik, zapadnit w cisz, pen spo-
koju arabesk, w magiczn figur, ju odczyta si nie
dajc, przecie jakby opowiadajc o umiechu i szczciu
doskonaym. Nad grobem po mistrzu muzyki i po Ferromon-
tem przemwi take Knecht, mwi za nie o wspaniao-

282
ciach muzyki, nie o wielkim nauczycielu, nie o dobrotliwie
mdrym najstarszym czonku najwyszego urzdu, mwi
jedynie o asce jego wieku i mierci, o niemiertelnym pik-
nie ducha, ktre si w nim objawio towarzyszom dni ostat-
nich.
Wiemy z licznych wypowiedzi, i Knecht pragn opisa
ycie starego mistrza, lecz niestety urzd jego nie pozosta-
wia mu na to czasu. Nauczy si te coraz mniej miejsca
przeznacza na wasne yczenia. Jednemu ze swych repeten-
tw powiedzia kiedy:
Szkoda, e wy, studenci, niewiadomi jestecie boga-
ctwa i luksusu, w jakim yjecie. Ale i ze mn tak byo, gdy
jeszcze byem studentem. Studiuje czowiek, pracuje, nie
obija si po prnicy, sdzi, i moe uwaa siebie za pra-
cowitego, lecz nie czuje niemal, co mgby zrobi, w jak
przerozmaity sposb wykorzysta ow wolno. A potem
jawi si nagle wezwanie od urzdu, czowiek okazuje si
potrzebny, otrzymuje zlecenie nauczania, misj jak lub
stanowisko, awansuje na wysze i oto niespodzianie, uwika-
ny jest ju w ca sie przernych zada i obowizkw,
sie tym gstsz i cianiejsz, im bardziej w niej miota si
zaczyna. W istocie kade z tych zada jest drobne, lecz ka-
de trzeba przecie wykona w odpowiedniej chwili, a dzie
urzdowania ma zawsze wicej zada nili godzin. I tak jest
dobrze, inaczej by nie powinno. Ale gdy si tak "pomidzy
sal wykadow, archiwum, kancelari, audytorium, posie-
dzeniami, urzdowymi podrami wspomni cho przez chwi-
l ow wolno, ktr si miao i utracio, ow swobod wy-
konywania prac nie zleconych, nie ograniczonych, szeroko
zakrojonych studiw, wwczas przez moment mona za ni
zatskni niezmiernie i wyobraa sobie, i gdyby uzyskao
si j raz jeszcze, mona by wszelkie jej radoci i moliwo-
ci wyzyska a do dna.
Knecht nadzwyczaj subtelnie wyczuwa przydatno ucz-
niw swych i urzdnikw do suby dla hierarchii, przy ka-
dym zadaniu i kadej obsadzie ostronie dobiera ludzi,
a wiadectwa i charakterystyki, ktre w ksigach swoich za-
pisywa, wykazuj wielk pewno oceny czowieka i cha-

283
rakteru. Chtnie te zasigano jego rady co do oceny i po-
stpowania z charakterami trudnymi. By tam na przykad
w student Petrus, ostatni, ulubiony ucze starego mistrza
muzyki. Modzieniec ten, swego rodzaju cichy fanatyk, a
do samego koca naleycie si sprawowa w osobliwej roli
towarzysza, pielgniarza i penego uwielbienia ucznia czci-
godnego starca. Lecz gdy rola ta wraz ze mierci starego
magistra w naturalny sposb si skoczya, Petrus wpad
najpierw w melancholi i aob, co rozumiano i przez czas
pewien tolerowano, lecz ktrych przejawy jy niebawem
przysparza wczesnemu wadcy Monteport, mistrzowi mu-
zyki Ludwikowi, powanych kopotw. Petrus upar si mia-
nowicie, e mieszka bdzie nadal w pawilonie, gdzie schro-
ni si na staro zmary, pilnowa tego domku i umeblo-
wania, a porzdek utrzymywa w nim rwnie starannie jak
dawniej, uwaa go jednak, zwaszcza bawialni, pokj, w
ktrym zmar stary mistrz, wraz z jego fotelem, oem
mierci i klawesynem, za nietykaln, strzeon przeze
wito, a prcz starannej pieczy nad tymi relikwiami jed-
no tylko jeszcze zna zajcie i obowizek: pielgnowanie
grobu, w ktrym spoczywa jego umiowany mistrz. Uzna,
i powoany zosta do powicenia ycia staemu kultowi
zmarego w miejscach o nim przypominajcych, e powinien
strzec tych witych miejsc niczym stranik wityni, i e
by moe, stan si one nawet miejscami pielgrzymek.
W pierwszych dniach po pogrzebie odmawia przyjmowania
jakichkolwiek pokarmw, potem za ograniczy si do rw-
nie nikych i rzadkich posikw jak te, ktrymi ostatnio za-
dowala si stary mistrz; i wydawao si, e w ten wanie
sposb postanowi chyba pj ladem czcigodnego starca
i zaraz po nim sam take umrze. Lecz poniewa nie mg
dugo tego wytrzyma, przyj z kolei postaw majc po-
twierdza jego funkcj opiekuna domu i grobu, wiecznego
kustosza tych miejsc pamitkowych. Z wszystkiego tego wy-
nikao jasno, i modzieniec w, uparty zreszt w ogle,
a od duszego czasu korzystajcy ponadto z wyjtkowej,
a bardzo dla pontnej pozycji, postanowi w ten sposb
ow wyjtkow pozycj utrzyma i bynajmniej nie zamie-
284
ra powraca do powszedniej suby, czujc moe zreszt,
e przekracza ona jego si>;y. w Petrus natomiast, ktry
przydzielony zosta byemu staremu mistrzowi, zwariowa",
czytamy krtkie a chodne zdanie w pewnym bileciku Fer-
romontego.
Student muzyki z Monteport nic wprawdzie nie obcho-
dzi magistra z Waldzell, nie by on za niego odpowiedzial-
ny, niewtpliwie nie czu te potrzeby wtrcania si do
spraw Monteport i przysparzania samemu sobie roboty.
Lecz nieszczsny Petrus, ktrego si musiano wreszcie usur
n z pawilonu, wcale si nie uspokoi, a w smutku swym
i wzburzeniu wpad w stan takiej izolacji i oderwania od
rzeczywistoci, i nie mona ju byo zastosowa wzgldem
niego postpowania, podejmowanego zazwyczaj w wypad-
kach amania dyscypliny, a poniewa jego przeoony wie-
dzia o yczliwoci, jak dla ywi Knecht, z kancelarii mi-
stea muzyki wystosowano do niego prob o rad i inter-
wencj, podczas gdy samego Petrusa uznano na razie za cho-
rego i trzymano pod obserwacj w jednej z cel na oddziale
chorych. Knecht niechtnie raczej zaj si t trudn spra-
w, z chwil jednak, gdy ju zacz o niej myle i zdecy-
dowa si na udzielenie pomocy, wzi mocno ca t kwe-
sti w swoje rce. Zaproponowa, e na prb wemie Pe~
trusa do siebie, pod warunkiem, e traktowa go si bdzie
jakc cakiem zdrowego i pozwoli mu si take samodzielnie
odby podr; doczy krtkie, yczliwe zaproszenie dla
modzieca, w ktrym prosi go jeli praca mu pozwoli
o krtkie odwiedziny, napomykajc przy tym, e spodziewaj
si tu uzyska od niego par cennych informacji o ostatnich
dniach ycia starego mistrza muzyki. Lekarz z Mon-tepcrt
ocigliwie da swoj zgod, przekazano studentowi
zaproszenie, a poniewa - jak susznie przypuszcza
Knecht modziecowi temu, tak rozpaczliwie uwikanemu
w okropn sytuacj nic nie byo milsze ani przydatniejsze
ni szybkie opuszczenie miejsca tarapatw, Petrus nieba-
wem zgodzi si na podr, zjad bez protestw prawdziwy
posiek, otrzyma kart podrn i ruszy w drog. Do Wald-
zell przyby w niezym stanie, na zlecenie Knechta ignoro-

285
wano tam jego gwatowno i nerwowo, umieszczono go
pord goci archiwum; stwierdzi, e nie traktuj go ani
jak winowajcy, ani jak chorego, ani te jak czowieka, ktry
w jakikolwiek sposb znalaz si poza granicami obowizu-
jcego adu, a nie by a tak bardzo chory, by nie doceni
tej przyjemnej atmosfery i nie wykorzysta nastrczajcej
si okazji powrotu do ycia. Przez wiele tygodni swego po-
bytu dokuczy jeszcze wprawdzie mocno magistrowi, ktry
przydziela mu stale kontrolowane, pozorne tylko zajcie:
notatki na temat ostatnich wicze i studiw muzycznych
jego mistrza, a ponadto kaza, aby go w archiwum syste-
matycznie nakaniano do wiadczenia tam drobnych przy-
sug, proszono na przykad, aby, jeli czas mu pozwoli, do
tej czy innej pracy rki przyoy, poniewa wszyscy s
wanie bardzo zajci, a brak si pomocniczych. Sowem,
wykolejencowi dopomoono w powrocie na waciw drog,
a gdy si ju uspokoi i najwyraniej okazywa ochot pod-
porzdkowania si, dopiero wtedy j Knecht w krtkich
rozmowach oddziaywa na wychowawczo ju bezpored-
nio i ostatecznie wydobywa z mylnego mniemania, i ba-
wochwalcza cze, jak oddaje zmaremu, moe by rzecz
wit, a w Kastalii moliw. Poniewa biedak nie mg
jednak przezwyciy swego lku przed powrotem do Mon-
teport, wystarano si dla, gdy zdawa si ju wyleczony,
o zlecenie wyruszenia w roli pomocnika nauczyciela muzyki
do jednej z niszych szk elitarnych, gdzie sprawowa si
zreszt cakiem przyzwoicie.
Niejeden jeszcze przykad takiej wychowawczej i dusz-
pasterskiej dziaalnoci Knechta mona by przytoczy, nie
brak bowiem modych studentw, ktrzy dziki potnemu
wpywowi jego osobowoci w podobny sposb zdobyci zo-
stali dla ycia w duchu prawdziwie kastalskim, co niegdy
sam Knecht przez mistrza muzyki. Wszystkie te przykady
nie ukazuj nam magistra ludi jako charakteru powika-
nego, wszystkie te s wiadectwem jego zdrowia i rwno-
wagi. Lecz serdeczna troskliwo Czcigodnego o skryte i za-
groone charaktery, choby Petrusa czy Tegulariusa, zdaje
si wskazywa na szczegln czujno i wraliwo w tego
286
rodzaju przypadociach lub schorzeniach Kastalczykw, na
pewn, od pierwszego przebudzenia nigdy ju nie upion
uwag wzgldem spraw i niebezpieczestw, ukrytych w y-
ciu Kastalii. Ch wskutek lekkomylnoci lub wygody -
niedostrzegania tych niebezpieczestw, ktr przejawia nie-
mal wikszo naszych wspobywateli, nie licowaa abso-
lutnie z przejrzyst a odwan jego natur, zapewne te
i taktyka wikszoci jego kolegw w urzdzie, wiadomych
wprawdzie istnienia owych niebezpieczestw, z zasady prze-
cie traktujcych je jako nie istniejce, nie bya nigdy jego
taktyk. Widzia i zna je, czy przynajmniej niektre spo-
rd nich, a jego znajomo wczesnych dziejw Kastalii uka-
zywaa mu ycie pord tych niebezpieczestw jako walk,
kac mu to naraone na niebezpieczestwa ycie kocha
i akceptowa, podczas gdy tak wielu Kastalczykw wspl-
not swoj i ycie w niej uwaa wycznie za idyll. Rw-
nie z dzie ojca Jakuba na temat zakonu benedyktyskiego
pozna Knecht zakon jako wsplnot wojujc, pobono
za jako postaw bojow. Nie ma rzek kiedy wy-
szego, szlachetnego ycia bez znajomoci diabw i demo-
nw i bez nieustannej z nimi walki".
Zdeklarowane przyjanie pomidzy najwyszymi dostoj-
nikami zdarzaj si u nas nader rzadko, nie dziwimy si te-
dy, e Knecht w pierwszych latach swego urzdowania
z adnym ze swych kolegw takiego kontaktu nie nawiza.
Wiele sympatii ywi dla staroytnego filologa w Keuper-
heim, niezmierny mia szacunek dla kierownictwa zakonu,
lecz w sferze tej wszystkie sprawy prywatne i osobiste s
niemal cakowicie wykluczone i zobiektywizowane tak da-
lece, e poza wspprac urzdow niemoliwe jest prawie
powaniejsze zblienie czy przyja. A jednak i to jeszcze
mia przey.
Nie mamy do dyspozycji tajnego archiwum instytucji wy-
chowawczej ; o postawie i dziaalnoci Knechta na zebra-
niach i podczas gosowa wiemy jedynie to, co wywniosko-
wa mona z przypadkowych jego na ten temat wypowiedzi'
do przyjaci. Wydaje si, e na posiedzeniach tych nie za-
wsze rwnie wytrwale milcza, co w pierwszym okresie swe-

28?
go magistrowania, lecz te i nader rzadko gos zabiera,
chyba, e sam by inicjatorem i wnioskodawc. Powiad-
czone natomiast zostao wyranie, e bardzo szybko przy-
swoi sobie w ton, powszechnie panujcy w obcowaniu na
szczytach naszej hierarchii, a take subtelno, bogactwo in-
wencji i radosne rozigranie, jakie przy przestrzeganiu tych
form wykazywa. Jak wiadomo, szczyty naszej hierarchii,
magistrowie i przedstawiciele kierownictwa zakonu obcuj
ze sob wedug starannie przestrzeganych prawide pewne-
go ceremonialnego stylu, lecz poza tym panuje wrd nich,
cho nie potrafimy powiedzie od kiedy, skonno, lub mo-
e tajemny przepis czy regua gry, nakazujca tym surow-
sz i staranniej wycyzelowan uprzejmo, im wiksze s
rnice zda i im waniejsze s problemy sporne, o ktrych
jest mowa. Zapewne ta z dawnych tradycji wywodzca
si uprzejmo prcz innych funkcji, jakie spenia moe,
peni rwnie i przede wszystkim funkcj zasady ochronnej:
wyszukanie uprzejmy ton dyskusji nie tylko ochrania dy-
skutujcych przed uleganiem namitnociom i pozwala im
zachowa postaw na wskro nieskaziteln, ale strzee po-
nadto i broni godnoci zakonu i urzdu, osaniajc je szata-
mi ceremoniau i welonami witoci; tak tedy owa przez
studentw czstokro wykpiwana sztuka komplementowa-
nia ma swj gboki sens. Przed epok Knechta poprzednik
jego, magister Tomasz von der Trave, by szczeglnie po-
dziwianym mistrzem tego kunsztu. Knechta trudno nazwa
tu waciwie jego nastpc, a jeszcze trudniej naladowc,
by on bowiem raczej uczniem Chiczykw i jego rodzaj
kurtuazji mniej by gryzcy i ironiczny. Lecz i on uchodzi
wrd swoich kolegw za niedocigniony wzr uprzejmoci.
ROZMOWA

szkicu naszym dotarlimy obecnie do punktu, w ktrym


uwaga nasza skupia si cakowicie na przebiegu ycia
mistrza w jego ostatnich latach, ktre doprowadziy go do
rozstania si z urzdem i prowincj, do jego przejcia w
inny krg spraw i do zgonu. Mimo i do chwili tego rozstania
sprawowa on urzd z wiernoci wzorow i a do
ostatniego dnia cieszy si mioci i zaufaniem swych
uczniw i wsppracownikw, rezygnujemy w relacji naszej
z opisywania dalszego cigu tego urzdowania, teraz wa-
nie, gdy w samym sednie owego urzdu widzimy go ju
znuonym i zwrconym ku innym celom. Przekroczy
Knecht krg moliwoci, jakie w urzd dawa rozwojowi
jego si, a doszed do takiego miejsca, w ktrym natury
wielkie opuszczaj drog tradycji i posusznego podporzd-
kowania si, ufaj za najwyszym, nazwa si nie dajcym
mocom, prbuj czego nowego, nie wytyczonego jeszcze
i dotd przez nikogo nie przeytego i ponosz za to odpo-
wiedzialno.
Knecht, gdy sobie to uwiadomi, starannie i trzewo, zba-
da wasn sytuacj i moliwo jej zmiany. W niezwykle
modym wieku dotar na t wyyn, ktr zdolny i ambitny
Kastalczyk wyobraa sobie jako godn denia i pragnie,
a dotar tam nie wskutek ambicji i wysikw, lecz bez ubie-
19 Gra szklanych paciorkw 2 89
gania si i rozmylnego przygotowywania, niemal wbrew
wasnej woli, gdy niepozorne, samodzielne, adnym urz-
dowym obowizkom nie podporzdkowane ycie uczonego
lepiej odpowiadao jego pragnieniom. Spord szlachetnych
dbr i uprawnie, ktre przypady mu wraz z jego godno-
ci, nie wszystkie ceni jednako i nie wszystkie wysoko, nie-
ktre z wyrnie i penomocnictw ju po krtkim okresie
urzdowania wyday mu si wrcz nieznone. Zwaszcza
wspprac polityczn i administracyjn w najwyszym
urzdzie odczuwa zawsze jako ciar, niemniej jednak su-
miennie jej si stale powica. A take najistotniejsze, naj-
bardziej charakterystyczne zadanie zwizane z jego stano-
wiskiem, czyli przyciganie wybranej gromadki doskonaych
graczy szklanych paciorkw, cho niekiedy ogromn mu
sprawiao rado i cho gromadka ta niezmiernie bya dumna
ze swego mistrza, byo dla chyba na dusz met raczej
ciarem ni przyjemnoci. Radoci i zadowoleniem
napawao go nauczanie i wychowywanie, a dowiadczy przy
tym, e zarwno rado, jak i osignicia tym wiksze byy,
im modsi byli jego uczniowie, tak i odczuwa jako wyrze-
czenie i ofiar, e na stanowisku swym nie mg kierowa
dziemi i chopcami, lecz jedynie modziecami i ludmi do-
rosymi. Byy jednak inne jeszcze rozwaania, dowiadcze-
nia i stwierdzenia, ktre z biegiem lat jego magistratury na-
stroi go zdoay krytycznie wzgldem wasnej dziaalnoci
i wzgldem panujcych w Waldzell stosunkw, a ju przy-
najmniej do odczuwania swego stanowiska jako wielkiej
przeszkody w rozwoju swych najwikszych i najwydajniej
owocujcych zdolnoci. Niektre z tych spraw zna kady
z nas, niektrych tylko si domylamy. Rwnie i zagadnie-
nie, czy magister Knecht w deniu swoim do uwolnienia
si od ciaru stanowiska, w swym pragnieniu bardziej nie-
pozornej, lecz i bardziej intensywnej pracy, w swej krytyce
panujcych w Kastalii stosunkw mia waciwie racj, czy
naley patrze na niego jak na opiekuna i miaego bojow-
nika, czy te na co w rodzaju buntownika albo nawet de-
zertera take i to pytanie pragniemy pozostawi w spo-
koju, a nadto bowiem ju nad nim dyskutowano; spr na

290
ten temat podzieli na pewien czas Waldzell, a nawet ca
prowincj, na dwa obozy i dotd jeszcze cakiem nie wy-
gas. A chocia wyznajemy, i naleymy do grona wdzicz-
nych wielbicieli wielkiego magistra, stanowiska w tej kwe-
stii zajmowa nie chcemy; synteza z tego starcia si opinii
i ocen osoby i ycia Jzefa Knechta od dawna ju przecie
si tworzy. My za nie chcielibymy osdza ani nawraca,
lecz moliwie bezstronnie opowiedzie histori o kresie
czcigodnego naszego mistrza. Nie jest to jednak waciwie
historia i wolelibymy raczej nazwa j legend, relacj,
powsta z informacji prawdziwych i samych tylko pogo-
sek, tak wanie, jak wypywajc ze rde jasnych
i ciemnych kry oto ona pord nas, modszych obywa-
teli prowincji.
W okresie, gdy myli Jzefa Knechta jy ju zajmowa
si poszukiwaniem drogi ku wolnoci, ujrza on niespodzie-
wanie tak dobrze niegdy znan, lecz od tego czasu na poy
zapomnian ju posta z okresu swojej modoci, Plinia
Designori. w ucze, przebywajcy tu niegdy jako go
jedynie, syn starej a dla prowincji zasuonej rodziny, jako
pose, a take jako pisarz polityczny znaczny wpyw wy-
wierajcy, pojawi si nieoczekiwanie pewnego dnia w
urzdowej misji w najwyszym urzdzie prowincji. Od-
byy si bowiem, jak zwykle co par lat, nowe wybory
rzdowej komisji kontroli budetu kastalskiego, a Designori
by jednym z czonkw owej komisji. Gdy po raz pierwszy
wystpi w tej roli na posiedzeniu w domu kierownictwa
zakonu w Hirsland, obecny by tam rwnie mistrz gry
szklanych paciorkw; spotkanie to wywaro na nim wiel-
kie wraenie, nie pozostao te bez skutkw; wiemy na ten
temat sporo od Tegulariusa, a take od samego Designorie-
go, ktry w owym niezupenie dla nas jasnym okresie ycia
magistra sta si niebawem znowu jego przyjacielem, a na-
wet zaufanym. Przy tym pierwszym po dziesitkach lat po-
nownym spotkaniu, po tak dugim okresie zapomnienia,
przewodniczcy zebrania, jak zwykle, przedstawi magi-
strom panw ze wieo wybranej komisji pastwowej. Gdy
mistrz nasz posysza nazwisko Designoriego, poczu zasko-

291
czenie a nawet zawstydzenie, na pierwszy rzut oka bowiem
nie pozna niewidzianego od tak wielu lat towarzysza mo-
doci. A gdy obecnie, rezygnujc z oficjalnej formuy po-
zdrowienia i ukonu, przyjanie do wycign rk, uwanie
spojrza mu w oczy, usiujc doj, jakie to zmiany przy-
czyni si mogy do tego, i on, stary przyjaciel, rozpozna
go nie zdoa. Rwnie i podczas konferencji czstokro za-
trzymywa spojrzenie na tak niegdy znajomej twarzy. De-
signori zwrci si zreszt do niego wy", dodajc tytu ma-
gistra, i Knecht dwukrotnie prosi go musia, zanim tamten
zdecydowa si wreszcie posuy dawnym jego mianem
i mwi do po imieniu.
Knecht zna Plinia jako modzieca gwatownego i weso-
ego, bezporedniego i wietnego, dobrego ucznia, a jedno-
czenie modego wiatowca, ktry czu swoj przewag nad
nie znajcymi wiata modymi Kastalczykami, a czsto ba-
wio go nawet dranienie ich. By on moe niewolny od
prnoci, lecz z natury otwarty, wielkoduszny, dla wik-
szoci rwienikw interesujcy, pocigajcy, miy, a dla
niektrych wrcz olniewajcy dziki piknej postawie, swo-
bodnemu obejciu i atmosferze, ktra go jako hospitanta
i dziecko wiata otaczaa. Wiele lat pniej, pod koniec swe-
go okresu studenckiego, spotka go Knecht znowu, a ww-
czas wyda mu si paski, pospolity i cakowicie dawnego
swego uroku pozbawiony; rozczarowa go. Rozeszli si
chodno, zmieszani. Lecz oto teraz wyda mu si znw zu-
penie inny. Przede wszystkim wydawao si, e cakowicie
odrzuci czy te postrada modo swoj i ywo, radosn
bezporednio, ch do sporw i wymiany myli, aktywn,
zaradn i na zewntrz zwrcon natur. Podobnie jak przy
spotkaniu dawnego przyjaciela bynajmniej uwagi jego na
siebie nie zwrci ani te pierwszy go nie powita, jak jesz-
cze po wymienieniu swych imion nie tyka magistra, a po
serdecznej probie, by tak uczyni, opornie jeno do niej si
zastosowa, tak te w postawie swojej, w spojrzeniu, sposo-
bie mwienia, w rysach twarzy i ruchach przejawia teraz
zamiast dawnej wojowniczoci, otwartoci i polotu pewn
rezerw i przygnbienie, oszczdno, co w rodzaju przy-

292
guszenia czy skrpowania, a moe tylko zmczenie. Urok
jego modoci zgas i w tym zmczeniu zaton, a jednocze-
nie zatary si te niektre cechy powierzchownoci, wiad-
czce o nazbyt ostentacyjnej wiatowoci; ich take ju nie
byo. Cay w czowiek, lecz przede wszystkim jego twarz,
wydawa si teraz napitnowany, po czci zniszczony, po
czci uszlachetniony wyrazem cierpienia. I podczas gdy
mistrz gry szklanych paciorkw sucha obrad, cz jego
uwagi stale zwracaa si ku temu zjawisku, zmuszajc go do
rozmylania, jakie te cierpienie mogo tak opanowa i na-
znaczy tego ywego, piknego i radujcego si yciem czo-
wieka. Cierpienie to wydawao mu si obce, nie znane, im
bardziej za oddawa si tym mylowym poszukiwaniom,
tym silniej odczuwa peen sympatii i wspczucia pocig
ku cierpicemu, a z owymi uczuciami mioci i litoci mie-
szao si nike wraenie, jakby co by winien temu smutne-
mu przyjacielowi modych lat, jakby co powinien mu wy-
nagrodzi. Gdy za tak snu domysy na temat przyczyny
smutku Plinia, to znowu je odrzuca, nasuna mu si myl,
i cierpienie widoczne na jego twarzy nie jest pospolitej na-
tury, jest to szlachetne, tragiczne moe cierpienie, a wy-
raz tej twarzy wiadczy o czym, co nie znane jest w Kasta-
lii, przypomnia te sobie, e widywa niekiedy podobny wy-
raz na twarzach niekastalskich, u ludzi ze wiata, cho co
prawda nigdy nie by on tam tak silny i przejmujcy. Rw-
nie z portretw ludzi dawniej yjcych zna w wyraz,
z wizerunkw niektrych uczonych lub artystw, z ktrych
wyczyta mona byo wzruszajcy, na poy chorobliwy, na
poy losem przeznaczony smutek, osamotnienie i bezradno.
Dla magistra, odznaczajcego si tak subtelnym, artystycz-
nym wyczuciem tajemnic wyrazu i tak czujnym instynktem
pedagogicznym wobec charakterw, istniay ju od dawna
pewne cechy fizjonomiczne, ktrym, nie ukadajc ich w a-
den system, po prostu ufa; i tak na przykad istnia dla
specyficznie kastalski i specyficznie wiecki sposb mie-
chu, umiechu i wesooci, jak rwnie specyficznie wiecki
sposb cierpienia czy smutku. I ten wanie wiecki smutek
zdawa si dostrzega na twarzy Designoriego, tak silny,

293
tak wyrazisty, jakby twarzy tej przeznaczone byo repre-
zentowa wiele innych, ujawnia ich utajone choroby i cier-
pienia. Knecht poczu si t twarz zaniepokojony i przej-
ty. Wydao mu si doniose, e oto wiat wysa tutaj teraz
jego utraconego przyjaciela, e oto oni obaj, Plinio i Jzef,
jak niegdy podczas sownych swych utarczek w szkole, tak
tu ju naprawd i w sposb obowizujcy stali si reprezen-
tantami: jeden wiata, drugi za zakonu; lecz jeszcze wa-
niejsze i bardziej symboliczne wydao mu si to, e na tej
samotnej, smutkiem ocienionej twarzy wiat nie przysya
bynajmniej do Kastalii ani swego miechu, radoci ycia,
uciechy z wadzy, ani swej rubasznoci, lecz troski swoje
i cierpienia. Rwnie i to dawao mu do mylenia wca-
le zreszt nie czu si tym uraony, e Designori raczej go
unika ni szuka, powoli dopiero i z najwikszymi oporami
poddajc si i otwierajc. A ponadto, co zreszt Knechtowi
dopomogo, jego szkolny kolega, sam wychowany w Kasta-
lii, nie by bynajmniej trudnym, zrzdliwym czy te wrcz
nieyczliwym czonkiem swojej, tak dla Kastalii wanej ko-
misji gdy i takich tu ju widywano nalea natomiast
do wielbicieli zakonu i mecenasw prowincji i mg niejed-
n wywiadczy jej przysug. Z gry szklanych paciorkw
co prawda od wielu ju lat zrezygnowa.
Nie umiemy dokadniej opowiedzie, w jaki sposb zdo-
a magister odzyska stopniowo zaufanie przyjaciela; kady
z nas, znajc pen spokoju pogod i serdeczn uprzejmo
mistrza, moe sobie to wyobrazi na swj sposb. Knecht nie
ustawa w zabieganiu o Plinia, a kt by mu na dusz met
oprze si zdoa, gdy powanie podejmowa takie starania?
W kocu, kilka miesicy po tym pierwszym spotkaniu,
Designori przyj wielekro przez Knechta ponawiane za-
proszenie odwiedzenia Waldzell i obaj wyruszyli w pewien
chmurny a wietrzny dzie jesienny, po poudniu, poprzez
nieustannie na przemian w blaskach i cieniach zanurzone
okolice dawnych, szkolnych lat ku miejscu starej swej przy-
jani. Knecht peen agodnej pogody, jego go i towarzysz
milczcy, lecz niespokojny, na podobiestwo pustych ju

294
pl, pord soca i cienia, wstrzsany dreszczem radoci ze
spotkania i smutku z racji, i sta si tu ju tak obcy. W po-
bliu osiedla wysiedli i pieszo ju szli po dawnych drogach,
ktrymi jako uczniowie wsplnie chadzali, przypominajc
sobie rnych kolegw i nauczycieli, i niejedn te z wczes-
nych swych rozmw. Designori pozosta przez jeden dzie
gociem Knechta, ktry obieca mu, i przez cay w dzie
pozwoli mu asystowa sobie w roli widza przy wszystkich
pracach i czynnociach urzdowych. Pod koniec owego
dnia go chcia nazajutrz wczesnym rankiem wyje-
cha siedzieli razem, we dwch tylko, w bawialni Knech-
ta, bliscy sobie, niemal jak dawniej. Dzie ten, pod-
czas ktrego obcy mg godzina po godzinie obserwowa
prac magistra, wywar na nim wielkie wraenie. I tego
wanie wieczoru odbyli ze sob rozmow, ktr Designori
natychmiast po swym powrocie do domu zapisa. Chocia
zawiera ona czciowo rwnie i niewane sprawy, a prze-
rywa obiektywn nasz relacj w sposb, ktry niejednemu
z czytelnikw wyda si moe przeszkod, pragniemy jed-
nak odtworzy j tak, jak Designori j zanotowa.
Chciaem ci pokaza tak wiele mwi magister
a jednak dokona tego nie zdoaem. Na przykad mj ad
ny ogrd; przypominasz sobie jeszcze ogrd magistrw"
i sadzonki mistrza Tomasza? Tak, i wiele jeszcze innych
rzeczy. Mam nadziej, e i na to znajdzie si jeszcze sposob
ny dzie i chwila. Lecz mimo wszystko moge od wczoraj
wyprbowa trwao pewnych wspomnie, a take zdoby
niejakie wyobraenie o mych urzdowych obowizkach
i dniu moim powszednim.
Wdziczny ci jestem za to odpar Plinlo. D^i do
piero na nowo przeczuwa zaczem, czym w istocie jest wa
sza prowincja i jak osobliwe a wielkie tajemnice w sobie
kryje, chocia przez lata mej nieobecnoci te znacznie wi
cej o was mylaem, ni by przypuszcza. Pozwolie mi dzi
siaj wejrze w urzd i ycie swoje, Jzefie, a mam nadziej,
e nie byo to po raz ostatni i e czsto jeszcze zdoamy po
mwi o tym, co tu widziaem, a o czym dzisiaj mwi jesz
cze nie mog. Czuj natomiast, e zaufanie twoje i mnie zo-

295
bowizuje, wiem, e dotychczasowa moja skryto musiaa
wyda ci si dziwna. No, c, chyba i ty kiedy mnie odwie-
dzisz, aby si przekona, gdzie mieszkam. Dzisiaj niewiele
tylko mog ci o tym opowiedzie, tyle zaledwie, aby znowu
orientowa si w moich sprawach, a i mnie samemu rozmo-
wa taka, cho bdzie ona jednoczenie wstydem i kar,
z pewnoci nieco ulgi przyniesie.
Wiesz, e pochodz ze starej, dla kraju zasuonej, a z pro-
wincj wasz zaprzyjanionej rodziny, konserwatywnej ro-
dziny wacicieli dbr ziemskich i wyszych urzdnikw.
Lecz patrz: ju nawet ta prosta informacja stawia mnie
przed przepaci, ktra mnie od ciebie oddziela! Powiedzia-
em rodzina", sdzc, i wyraam w tym sowie co proste-
go, zrozumiaego samo przez si i jednoznacznego, lecz czy
doprawdy tak jest? Wy, w prowincji, macie swoje zakony
i swoj hierarchi, ale rodziny nie macie, nie wiecie, czym
ona jest, czym s wzy krwi i wsplne pochodzenie, a po-
jcia nawet nie macie o tajemnych a potnych urokach
i siach tego, co zwie si rodzin. No, tak chyba bywa zwy-
kle z wikszoci sw i poj, w ktrych wyrazi mona na-
sze ycie: te, ktre wane s dla nas, nie s nimi dla was,
bardzo wiele z nich jest dla was wprost niezrozumiaych, in-
ne za oznaczaj co cakiem innego ni dla nas. Jake tu
ze sob mwi! Patrz, gdy mwisz ze mn, wyglda to tak,
jakby zwraca si do mnie cudzoziemiec, ktrego jzyka na-
uczyem si za modu i sam nim mwiem, tedy wiksz
cz z tego, co mwi, pojmuj! Lecz odwrotnie nie jest ju
tak samo: gdy ja mwi do ciebie, ty syszysz jzyk, ktrego
wyraenia znane ci s tylko w poowie, a ktrego subtel-
noci i odcieni wcale nie rozumiesz, a suchasz historii z y-
cia czowieka, z formy pewnej egzystencji, ktra twoj nie
jest; wikszo tych spraw gdyby nawet miay ci one za-
interesowa, pozostanie dla ciebie obca, w poowie najwyej
zrozumiaa. Przypominasz sobie liczne nasze starcia orator-
skie i rozmowy w okresie lat szkolnych: z mojej strony byy
one przede wszystkim prb jedn z wielu po-
godzenia wiata i jzyka waszej prowincji z moim wiatem
i moim jzykiem. Ty by ze wszystkich najbardziej otwar-

298
ty, chtny i najuczciwszy ze wszystkich, z ktrymi kiedy-
kolwiek prby takie podejmowaem; dzielnie walczye
0 prawa Kastalii, nie bdc przy tym jednak obojtnym
wo"bec innego, mojego wiata i jego praw i wcale nimi nie
gardzc. Zbliylimy si wwczas bardzo. No, ale o tym p
niej jeszcze mwi bdziemy.
Poniewa na chwil zamilk i zaduma si, Knecht ode-
zwa si ogldnie:
Moe nie jest a tak le z t niemoliwoci zrozumie
nia. Oczywicie: dwa narody czy dwa jzyki nigdy nie zdo
aj si tak dokadnie i gboko porozumie, jak dwch po
szczeglnych ludzi, nalecych do tego samego narodu i j
zyka. Pomidzy ludmi jednego narodu i jzyka te zresz
t wznosz si bariery, utrudniajce pen informacj i pe
ne wzajemne zrozumienie: bariery wyksztacenia, wycho
wania, uzdolnie, indywidualnoci. Mona twierdzi, i w
zasadzie kady czowiek na ziemi moe porozumie si z dru
gim czowiekiem, ale mona te twierdzi, i w ogle nie
ma na caym wiecie dwch ludzi, pomidzy ktrymi moli
we jest prawdziwe, pene, intymne porozumienie i prze
kaz a przy tym pierwsze twierdzenie jest rwnie praw
dziwe, jak drugie. Oto Yin i Yang, dzie i noc; oba maj
racj, o nich obu naley w odpowiednim czasie przypomina,
ja za przyznaj ci suszno o tyle, e sam, oczywicie, take
nie wierz, abymy obaj zdoali si kiedykolwiek cakowicie
1 bez reszty porozumie. Choby jednak ty by czowiekiem
Zachodu, ja za Chiczykiem, chobymy rnymi mwili
jzykami, to przy dobrej woli bardzo wiele zdoamy sobie
przekaza, a poza tym, co cile przekaza mona, zdoamy
jeszcze bardzo wiele o sobie wzajem odgadn i wyczu.
A w kadym razie sprbujemy.
Designori skin gow i mwi dalej:
Chc najpierw da ci gar faktw, ktre zna musisz,
chcc cho troch zorientowa si w mojej sytuacji. A zatem
najpierw jest rodzina, ta najwysza wadza w yciu mode
go czowieka, czy uznaje j, czy te nie. Dobrze z ni y
em, dopki byem hospitantem waszej elitarnej szkoy.
Przez cay rok miaem u was naleyt opiek, a podczas wa-

297
kacji houbiono mnie i rozpieszczano w domu, byem bo-
wiem jedynakiem. Do matki czuem tkliw, wrcz namitn
mio, rozstanie z ni byo jedynym blem, jakiego do-
znawaem przy odjedzie. Z ojcem moje stosunki byy chod-
niejsze, cho przyjazne, przynajmniej w caym okresie lat
moich chopicych i modzieczych, ktre u was spdziem;
by to stary wielbiciel Kastalii, dumny z tego, e widzi oto,
jak ksztac mnie w elitarnych szkoach i wtajemniczaj
w sprawy tak szczytne, jak gra szklanych paciorkw. Owe
wakacje w domu byy czsto doprawdy radosne i odwit-
ne, znalimy si z rodzin poniekd ju tylko w odwit-
nych strojach. Czasami, wyjedajc na wakacje, aowaem
was, pozostajcych, e nie wiecie nic o takim szczciu. Nie
potrzebuj zreszt opowiada wiele o owych czasach, znae
mnie przecie lepiej ni ktokolwiek inny. Byem ju prawie
Kastalczykiem, nieco bardziej skaniajcym si do wiata,
topornym i moe te bardziej powierzchownym, lecz pe-
nym szczcia i zapau, lekkoci i entuzjazmu. By to naj-
szczliwszy okres mojego ycia, czego co prawda wwczas
nawet nie przeczuwaem, albowiem w czasie lat spdzonych
w Waldzell spodziewaem si szczcia i szczytw ycia do-
piero wtedy, gdy zwolniony z waszych szk powrc do
domu i z pomoc nabytej u was wyszoci cay tamten
wiat zdobd. Lecz zamiast tego zaraz po poegnaniu z tob
rozpocz si dla mnie czas prb, trwajcy do dzisiaj, a
take walki, z ktrej nie wyszedem zwycizc. Ojczyzna
bowiem, do ktrej powrciem, nie by to tym razem ju tyl-
ko mj dom rodzinny, nie czekaa te bynajmniej na chwil,
gdy bdzie moga wzi mnie w ramiona i uzna moj do-
skonao nabyt w Waldzell; nawet rodzinny dom przy-
nis niebawem rozczarowanie, nieporozumienia i trudnoci.
Do dugo trwao, zanim to spostrzegem, chronia mnie bo-
wiem naiwna ufno, chopica wiara w siebie, a take od
was przywieziona, zakonna moralno, czyli nawyk medy-
tacji. Lecz ile rozczarowa przyniosa, jak bardzo odara
ze zudze wysza uczelnia, gdzie studiowa chciaem za-
gadnienia polityczne! Atmosfera, panujca pord studen-
tw, poziom ich wyksztacenia i rozrywek, osobowo nie-

298
ktrych profesorw, jake odbijao to wszystko od tego, do
czego si wrd was przyzwyczaiem! Pamitasz, jak nie-
gdy broniem naszego wiata przed waszym, wygaszajc
przy tym istne hymny pochwalne na cze niezomnego
a naiwnego ycia. Jeli zasuyem z tej racji na kar, przy-
jacielu, to istotnie ciko zostaem ukarany. Albowiem to
naiwne, niewinne, instynktami jeno kierowane ycie, ta
dziecico i nie wytresowana genialno moe nawet gdzie
i byy, moe pord chopw lub rzemielnikw, albo jesz-
cze gdzie indziej, lecz mnie nie udao si ich odnale ani
tym bardziej w nich uczestniczy. Przypominasz sobie za-
pewne rwnie, jak nlocno w swoich przemwieniach kry-
tykowaem wywyszanie si i napuszono Kastalczykw,
zarozumiaej i zniewieciaej kasty, penej sekciarskiego du-
cha i elitarnej pychy. Lecz c: ludzie ze wiata nie mniej
byli dumni ze swoich zych manier, lichego wyksztacenia,
prostackiego i haaliwego humoru, gupawego a sprytnego
ograniczania si do praktycznych, egoistycznych celw; wy-
dawali si sobie rwnie wartociowi, mili Bogu i przez niego
wybrani w tej swojej maostkowej naturalnoci, co naj-
bardziej nawet afektowany, wzorowy ucze z Waldzell.
miali si ze mnie albo poklepywali mnie po ramieniu, nie-
ktrzy natomiast odpowiadali na to, co we mnie kastalskie
i obce, nieskrywan, jawn nienawici, jak czuje pospl-
stwo do wszystkiego co wysze, tak, i postanowiem uzna
ow nienawi za wyrnienie.
Designori zrobi krtk pauz i spojrza na Knechta, nie-
pewny, czy go nie mczy. Spojrzenie jego napotkao wzrok
przyjaciela i znalazo w nim gbok uwag i yczliwo,
ktre uagodziy go i uspokoiy. Widzia, i Knecht pilnie
chonie jego wynurzenia, nie sucha tak, jak zwyko si
sucha pogawdki lub nawet interesujcego opowiadania,
lecz z wycznoci i oddaniem, z jakimi czowiek koncen-
truje si przy medytacji, a przy tym ze szczer, serdeczn
yczliwoci, ktrej wyraz w jego spojrzeniu wzruszy Pli-
nia, gdy wyda mu si czuy i niemal dziecinny; ogarno
go te prawie zdumienie na widok takiego wyrazu twarzy
u czowieka, ktrego rnorodne caodzienne prace, urzdo-

299
w mdro i autorytet przez cay w dzie podziwia.
Z ulg wic cign dalej:
Nie wiem, czy ycie moje byo bezuytecznym jeno
nieporozumieniem, czy te ma moe sens. Jeliby sens mie
miao, to chyba taki tylko, e oto jeden, konkretny czowiek
naszych czasw przey i poj najwyraniej i najboleniej,
jak bardzo oddalia si Kastalia od swego kraju macierzy-
stego czy, jeli wolisz, i odwrotnie: jak dalece nasz kraj
obcy sta si i niewierny najszlachetniejszej swej prowincji
i jej duchowi, jak ogromna jest w kraju naszym przepa
pomidzy ciaem i dusz, ideaem i rzeczywistoci, jak mao
wzajem wiedz one o sobie i jak mao chc wiedzie. Jeli
miaem w yciu jakikolwiek idea czy zadanie, polegay one
wanie na tym, aby z wasnej osoby uczyni syntez obu
tych zasad, sta si pomidzy nimi porednikiem, tuma-
czem i rozjemc. Sprbowaem tego i odniosem porak.
A e nie mog ci przecie opowiedzie caego mego ycia,
i nie zdoaby te wszystkiego zrozumie, chc ukaza ci
jedn tylko sytuacj, charakterystyczn dla tej mojej po-
raki. Po rozpoczciu moich studiw na wyszej uczelni
trudno polegaa nie tyle na tym, by upora si z docinka-
mi lub przejawami wrogoci, ktrych nie szczdzono mi ja-
ko Kastalczykowi i wzorowemu modzianowi. Tych kilku
spord nowych kolegw, dla ktrych fakt mego pochodze-
nia ze szk elitarnych by wyrnieniem i sensacj, spra-
wiao mi nawet wicej jeszcze kopotu i w wiksze wprawiao
zmieszanie. Nie, trudnoci gwn, a nawet niemoliwoci
byo pragnienie prowadzenia na wiecie nadal wasnego ycia
w duchu kastalskim. Pocztkowo niemal tego nie
zauwaaem, przestrzegaem tych regu, ktrych si u was
nauczyem, a przez duszy czas wydawao mi si, e i tu-
taj s one na miejscu, e krzepi mnie i ochraniaj, zacho-
wuj moj ywo i zdrowie duchowe, umacniaj mnie w
postanowieniu, czyli w chci samotnego i samodzielnego
przetrwania lat studenckich na sposb kastalski, zaspokaja-
j mj gd wiedzy, a nie pozwalaj, aby kto zmusi mnie
do takiego trybu studiw, ktry nic innego nie ma na celu,
jak w moliwie najkrtszym czasie przygotowa studenta
300
moliwie najgruntowniej do specjalistycznego zawodu,
dziki ktremu zarobi on na chleb, a zabi w nim wszel-
kie przeczucie wolnoci i powszechnoci. Ochrona jednak,
ktrej przydaa mi Kastalia, okazaa si wtpliwa i niebez-
pieczna, nie chciaem bowiem rezygnowa i jak pustelnik
strzec jedynie spokoju wasnej duszy i potrzebnego do me-
dytacji skupienia umysu, chciaem przecie podbi wiat,
zrozumie go, zmusi, by i on mnie zrozumia, zaakcepto-
wa go i, jeli to moliwe, odnowi i ulepszy, chciaem we
wasnej osobie poczy i pogodzi ze sob Kastali i wiat.
Gdy po jakim rozczarowaniu, sporze, w chwili podniecenia
wycofywaem si w medytacj, bya to pocztkowo za ka-
dym razem rozkosz, odprenie, gboki oddech, powrt ku
dobrym i yczliwym mocom. Z czasem jednak spostrzegem,
e to wanie, te rozmylania, dbao o dusz i wiczenia
duchowe tak mnie izoluj, czyni mnie dla innych tak nie-
mile obcym, mnie za samemu uniemoliwiaj ich prawdzi-
we zrozumienie. Tych innych, ludzi ze wiata, zrozumie
prawdziwie zdoam jedynie jak si przekonaem gdy
znowu stan si takim, jak oni, gdy niczym nad nimi gro-
wa nie bd, nawet tym szukaniem ucieczki w rozmyla-
niach. Oczywicie, moliwe jest take, i upikszam cay
w proces, przedstawiajc go w ten wanie sposb. By
mogo, albo prawdopodobnie po prostu byo tak, e nie ma-
jc wok jednakowo wyksztaconych i podobnie mylcych
kolegw, pozbawiony kontroli nauczycieli, pozbawiony take
ochronnej i zbawiennej atmosfery Waldzell, stopniowo za-
tracaem dyscyplin, e stawaem si gnuny i nieuwany,
wpadaem w niedbalstwo, co potem, w phwilaeh wyrzutw
sumienia, tym tumaczyem. Niedbalstwo jest po prostu jed-
nym z atrybutw tego wiata, a akceptujc je, przybliaem
si do zrozumienia mego otoczenia. Wobec ciebie nie zaley
mi bynajmniej na upikszaniu, lecz nie chciabym rwnie
zaprzecza ani ukrywa, e zadawaem sobie wiele trudu,
dyem i walczyem, tam nawet^gdzie^ popeniaem bdy.
Traktowaem to wszystko powanie. Lecz niezalenie od te-
go, czy owa prba podporzdkowania si w sposb peen
zrozumienia i sensu dolegaa jedynie na wasnym moim

301
wyobraeniu, czy nie, nastpia w kadym razie rzecz natu-
ralna: wiat okaza si silniejszy ode mnie i j powoli po-
konywa mnie i wchania; byo doprawdy tak, jakby wiat
zamierza wzi mnie za sowo i cakowicie do siebie przy-
stosowa, w wiat, ktrego suszno, naiwno, si i y-
ciow przewag tak niezmiernie wychwalaem podczas dys-
put naszych w Waldzell i tak ich przed twoj logik broni-
em. Przypominasz sobie.
A teraz przypomnie ci musz co innego, o czym zapew-
ne od dawna ju zapomniae, poniewa nie miao to dla
ciebie znaczenia. Dla mnie znaczyo jednak bardzo wiele,
dla mnie byo wane, wane i straszliwe. Moje lata stu-
denckie przeminy, przystosowaem si, byem zwyciony,
lecz bynajmniej nie cakowicie, w gbi duszy bowiem nadal
jeszcze uwaaem, e nale do was, mniemaem te, e
pewnych przystosowa i przeksztace dokonaem raczej
z yciowego sprytu i dobrowolnie, a nie jako pokonany.
Tak tedy zachowaem rwnie pewne nawyki i potrzeby
modych swoich lat, pord nich i gr szklanych paciorkw,
co zapewne niewiele miao sensu, poniewa bez staych wi-
cze i staego kontaktu z rwnym sobie, zwaszcza za wy-
trawniejszymi, wsptowarzyszami nie mona si niczego
nauczy; samotna gra moe to zastpi jedynie w tym sa-
mym stopniu, co monolog prawdziw, rzeteln rozmow.
Nie widzc wic waciwie, jak si rzecz ma ze mn, z mym
kunsztem gry, wyksztaceniem i pozycj ucznia szkoy eli-
tarnej, usiowaem ratowa owe dobra albo przynajmniej
ich cz, a gdy ktremu z wczesnych moich przyjaci
prbowali oni wprawdzie zabiera gos na temat gry szkla-
nych paciorkw, nie mieli jednak pojcia o jej duchu
szkicowaem schemat takiej gry lub analizowaem jak jej
fraz, mogo si to owym cakowitym ignorantom wydawa
doprawdy chyba podobne do czarw. W trzecim czy czwar-
tym roku studiw wziem udzia w kursie gry w Waldzell,
ponowne spotkanie z t okolic, miasteczkiem, star nasz
szko "' wiosk ludyczn sprawio mi bolesn rado, lecz
ciebie lam. wwczas nie byo, studiowae wtedy gdzie w
Monteport czy Keuperheim, uchodzc za ambitnego samot-

302
nika. Mj kurs gry by jedynie kursem wakacyjnym prze-
znaczonym dla nas, biednych ludzi ze wiata i dyletantw,
a mimo to wiele mi trudu przysporzy i dumny si poczu-
em, otrzymujc na zakoczenie pospolit trjk", w sto-
pie dostateczny" na wiadectwie gry, akurat wystarcza-
jcy, by temu, kto go otrzyma, umoliwi ponowne uczest-
niczenie w nastpnym wakacyjnym kursie.
I oto, znw kilka lat pniej, raz jeszcze zebraem siy,
zgosiem si na kurs wakacyjny, prowadzony przez twego
poprzednika, staraem si te uczyni wszystko, aby moli-
wie godnie zaprezentowa si w Waldzell. Raz jeszcze przej-
rzaem dawne moje zeszyty z wiczeniami, sprbowaem
rwnie przypomnie sobie po trochu wiczenie w koncen-
tracji, sowem, na miar skromnych moich moliwoci, wi-
czyem si, nastrajaem i skupiaem przed tym kursem tak,
jak czyni to zwyk prawdziwy gracz szklanych paciorkw
przed wielk doroczn gr. Tak wic przybyem do Waldzell,
gdzie, po kilkuletniej przerwie, poczuem si jeszcze bar-
dziej obcy, lecz jednoczenie i bardziej oczarowany, tak jak-
bym powraca do piknej, utraconej ojczyzny, ktrej mow
niezbyt ju jednak biegle wadam. I tym razem, spenio
si te gorce moje pragnienie spotkania raz jeszcze ciebie.
Czy potrafisz to sobie przypomnie, Jzefie?
Knecht z powag spojrza mu w oczy, skin gow
i umiechn si lekko, sowa jednak nie wyrzek.
Dobrze mwi dalej Designori a wic przypo
minasz sobie. Ale c sobie waciwie przypominasz? Prze
lotne spotkanie z dawnym szkolnym koleg, krtkie i pene
rozczarowania; idzie si potem dalej i wicej si ju o nim
nie myli, chyba e po dziesitkach lat tamten w niegrzecz
ny sposb o sprawie przypomni. Prawda, e tak wanie
jest? Bo czy byo inaczej, czy byo to dla ciebie czym
wicej ?
Cho widocznie ze wszystkich si stara si zapanowa nad
sob, wida byo , i popad w wielkie podniecenie, rozado-
wa chcia najwyraniej co, co nagromadzio si przez wiele
lat i z czym nie potrafi si upora.
Wybiegasz naprzd bardzo ostronie powiedzia

303
Knecht. Pomwimy o tym, czym to dla mnie byo, gdy
na mnie przyjdzie kolej i ja zaczn zdawa relacj. A teraz
ty masz gos, Plinio. Widz, e owo spotkanie nie byo dla
ciebie przyjemne. Dla mnie te ono takie podwczas byo.
A teraz opowiadaj dalej, co si wtedy dziao. I mw abso-
lutnie szczerze!
Sprbuj mrukn Plinio. Nie mam przecie za-
miaru robi ci jakichkolwiek wyrzutw. Musz te stwier-
dzi, e zachowae si wwczas wzgldem mnie cakiem
poprawnie, nawet wicej ni poprawnie. Gdy przyjem
obecne twoje zaproszenie tu, do Waldzell, ktrego od cza-
sw owego drugiego kursu wakacyjnego nigdy ju nie ogl-
daem, a nawet ju w chwili, gdy przyjem wybr na czon-
ka komisji w Kastalii, postanowiem si z tob zobaczy i o
wczesnym przeyciu porozmawia, niezalenie od tego, czy
przyjemne to bdzie dla nas obu, czy nie. Lecz bd mwi
dalej. Przybyem na w kurs i zostaem zakwaterowany w
domu dla goci. Uczestnicy kursu byli wszyscy niemal w
moim wieku, niektrzy za nawet znacznie starsi; byo nas
najwyej ze dwudziestu, przewanie Kastalczykw, lecz byli
to albo li, obojtni czy te mocno zaniedbani gracze szkla-
nych paciorkw, albo te nowicjusze, ktrym dopiero tak
pno przysza ochot* zapozna si cho troch z ow gr;
ulg mi sprawio, e nie znaem nikogo z nich. Chocia kie-
rownik naszego kursu, jeden z pomocnikw archiwum,
wszelkich dokada stara i bardzo by wobec nas yczliwy,
rzecz caa niemal od samego pocztku miaa charakter ja-
kiej drugorzdnej a bezuytecznej szkki, jakby karnego
kursu, ktrego cakiem przypadkowo dobrani uczestnicy, tak
samo jak i nauczyciele, nie wierzyli w jego sens i powodze-
nie, mimo i nikt do tego si nie przyznawa. Mona byo za-
da sobie ze zdumieniem pytanie, po c ta garstka ludzi po-
czya si i dobrowolnie uprawia co, na co si jej nie wy-
starcza, jej zainteresowania bowiem nie s do silne, aby
j do wytrwaoci i ofiar nakoni, i czemu to uczony spe-
cjalista zgodzi si udziela lekcji tym ludziom, zajmowa
ich wiczeniami, po ktrych sam niewielkich musia oczeki-
wa sukcesw. Nie wiedziaem wtedy, a dopiero znacznie
304
pniej dowiedziaem si od ludzi bardziej dowiadczonych,
e miaem z owym kursem szczeglnego pecha, e zaledwie
troch odmieniony zestaw uczestnikw mgby by uczyni
go interesujcym, poytecznym, a nawet zapa wzbudzaj-
cym. Czstokro, jak mi pniej powiedziano, wystarcza
dwch uczestnikw, ktrzy wzajemnie si pobudzaj bd
te ktrzy znali si ju i wczeniej si do siebie zbliyli, aby
kursowi takiemu, wraz z wszystkimi jego uczestnikami i na-
uczycielem przyda polotu i wznie go na wyszy poziom.
Jeste wszak mistrzem gry szklanych paciorkw, zna tedy
musisz te sprawy. No, c. lecz ja miaem pecha, brak byo
takiej drobnej, oywczej komrki w przypadkowym na-
szym gronie, nie doszo do ocieplenia atmosfery, do wy-
szych wzlotw, by to i pozosta sabiutki, powtrkowy kurs
dla dorosych uczniakw. Dni przemijay, a z kadym z nich
wzrastao rozczarowanie. Lecz przecie prcz gry szklanych
paciorkw byo jeszcze i Waldzell, dla mnie miejsce witych,
troskliwie pielgnowanych wspomnie, a gdy kurs gry za-
wid, pozostawaa mi jeszcze rado z powrotu w rodzime
strony, kontakt z dawnymi kolegami, moe nawet i spolka-
nie z tym wanie koleg, o ktrym najwicej i najsilniej-
szych zachowaem wspomnie, ktry bardziej ni ktokol-
wiek inny reprezentowa dla mnie ca nasz Kastali: z to-
b, Jzefie. Gdybym spotka znw paru towarzyszy moich
modych i szkolnych lat, gdybym podczas spacerw po pik-
nej, lak umiowanej okolicy odnalaz dobre duchy mej mo-
doci, gdyby i ty zechcia znw zbliy si do mnie, a w roz-
mowach naszych, jak niegdy, gdyby doj mogo znowu do
dyskusji, nie tyle nawet pomidzy tob i mn, ile pomidzy
problemem Kastalii i mn samym, wwczas nie al by mi
byo wakacji, wwczas pogodzibym si chtnie z nieuda-
nym kursem i wszystkim innym
Dwaj moi szkolni koledzy, na ktrych najpierw si na-
tknem, naleeli do obojtnych: z radoci poklepali mnie
po ramieniu, zadajc dziecinne pytania na temat legendar-
nego ycia w wiecie. Nastpni jednak nie byli ju tak obo-
jtni: naleeli do wioski ludycznej i do modszej elity, nie
zadawali naiwnych pyta, kaniali mi si tylko, gdy spoty-
20 Gra szukanych paciorkw gQ5
kalimy si w jednym z pomieszcze witego twego przy-
bytku, nie mogc si wymin, z kliw, cokolwiek przesad-
n uprzejmoci, raczej moe nawet kordialnoci, na
wszystkie sposoby podkrelajc nadmiar swych zaj przy
wanych a niedostpnych mi sprawach, brak czasu, cieka-
wo, zainteresowanie, a take ch odnowienia dawnej zna-
jomoci. No, c, nie narzucaem si im, dawaem im spokj,
pozostawiaem ich w tym olimpijskim, pogodnym, drwi-
cym, kastalskim spokoju. Spogldaem na nich i na ich pra-
cowity a pogodny dzie niczym wizie przez kraty lub tak,
jak ludzie biedni, zgodniali a ciemieni patrz na bogaczy
i arystokratw, pogodnych, adnych, wyksztaconych, dobrze
wychowanych ludzi, naleycie wypocztych, z wypielgno-
wanymi rkami i twarzami.
I oto pojawie si ty, Jzefie, a nowa nadzieja obudzia
si we mnie, gdy ci ujrzaem. Szede przez podwrze, po-
znaem ci z tyu po chodzie i zaraz zawoaem ci po imie-
niu. Nareszcie jaki czowiek! pomylaem sobie na-
reszcie przyjaciel, moe i przeciwnik, lecz taki, z ktrym
mona mwi, arcykastalczyk wprawdzie, ale taki, w kt-
rym cechy kastalskie nie zastygy w mask ani w pancerz,
czowiek, kto, kto zrozumie!" Musiae spostrzec, jak bar-
dzo si ucieszyem i jak wiele si po tobie spodziewaem,
istotnie te z niezmiern odniose si do mnie grzecznoci.
Poznae mnie jeszcze, co dla ciebie jeszcze znaczyem,
sprawio ci rado ogldanie znowu mojej twarzy. Tak wic
nie ograniczyo si to wszystko do krtkiego radosnego po-
witania na podwrzu, lecz zaprosie mnie i powicie, ofia-
rowae mi cay wieczr. Ale, drogi Knechcie, c to by za
wieczr! Jake mczylimy si obaj, by sprawia wraenie
ludzi naleycie pogodnych i naleycie uprzejmych, by nie-
mal po koleesku do siebie si odnosi, z jakime trudem
wleklimy kulejc nasz rozmow od jednego tematu ku
drugiemu! Cho inni byli wzgldem mnie obojtni, ta spra-
wa z tob bya gorsza, to pene wysiku a bezowocne za-
bieganie o istniejc kiedy przyja bolao znacznie bar-
dziej. Wieczr w ostatecznie pooy kres moim zudze-
niom, wyjaniono mi oto bezwzgldnie, e nie jestem ju
306
koleg rwnorzdnym w deniach, nie jestem ju Kastal-
czykiem, czowiekiem na pewnym okrelonym poziomie, lecz
natrtnie narzucajcym si niezgu, obcym, niewyksztaco-
nym, a fakt, e uczyniono to w formie tak piknej i popraw-
nej, e niecierpliwo i rozczarowanie zostay przy tym tak
znakomicie zamaskowane, wyda mi si w tym wszystkim
najgorszy. Gdyby mnie aja i czyni mi wyrzuty, gdyby
oskara mnie: C si z tob, przyjacielu, stao, jake
moge tak si zaniedba?" bybym szczliwy i lody zo-
stayby przeamane. Ale nic takiego nie zaszo. Przekona-
em si, e oto ju koniec z moj Kastali, koniec z moj
mioci do was i z mymi studiami gry szklanych pacior-
kw, koniec koleeskich naszych stosunkw. Repetent
Knecht przyj uciliw moj wizyt w Waldzell, mczy
si i nudzi ze mn przez cay wieczr i w absolutnie nie-
skazitelnej formie, pord licznych komplementw za drzwi
mnie wyprawi.
Designori, walczc ze wzburzeniem, przerwa i z udrczo-
nym wyrazem twarzy podnis oczy ku magistrowi. Ow za,
cakiem zamieniony w such, siedzia, sam w najmniejszym
nawet stopniu nie wzburzony, i patrzy na swego starego
przyjaciela z umiechem penym yczliwego zainteresowa-
nia. A poniewa Plinio nie mwi dalej, Knecht ogarn go
spojrzeniem dobrotliwym, z wyrazem satysfakcji, nawet roz-
bawienia, ktre przyjaciel jego z ponur min przez minut
lub duej nawet wytrzymywa.
miejesz si? wykrzykn potem Plinio gwatownie,
cho bez gniewu. miejesz si? Uwaasz to wszystko za
suszne?
Musz powiedzie umiechn si Knecht e zna-
komicie rzecz ca przedstawie, po prostu wietnie, dokad-
nie tak bowiem byo, jak to opisae, a moe nawet jeszcze
w odcie urazy i oskarenia w twoim gosie by potrzeb-
ny, aby tak to ukaza i ow scen w peni mi znw uzmy-
sowi. A take, cho, niestety, najwidoczniej patrzysz na
ca t spraw jeszcze po trochu dawnymi oczami i z jaki-
mi jej szczegami dotd si nie uporae, obiektywnie
trafnie opowiedziae ca t swoj histori, histori dwch

307
modziecw w przykrej nieco sytuacji, w ktrej obaj mu-
sieli troch udawa, a z ktrych jeden, ty mianowicie, po-
peni bd, ukrywajc prawdziwy, powany swj bl w owej
sytuacji pod pozorami animuszu, zamiast zerwa mask.
Po trochu wydaje si nawet, e i dzi jeszcze przypisujesz
niepowodzenie tego spotkania raczej mnie ni sobie, mimo
i od ciebie przede wszystkim zmiana sytuacji zaleaa.
Czy doprawdy tego nie poj? Lecz opisae to wszystko
wymienicie, rzec musz. Doprawdy na nowo odczuem zno-
wu ca przygnbiajc a nieskadn atmosfer tego dziw-
nego wieczoru, chwilami wydawao mi si, i znw walczy
musz o zachowanie waciwej postawy i troch si za nas
obu wstydziem. Tak, wszystko w twej relacji jest na
wskro cise. Prawdziwa to przyjemno sucha takiego
opowiadania.
No odezwa si Plinio, nieco zdziwiony, a w gosie
jego pobrzmiewa jeszcze ton nieufnoci i urazy dobrze,
ze przynajmniej jednemu z nas opowiadanie moje sprawio
przyjemno. Bo trzeba ci wiedzie, e mnie o przyjemno
wcale tu nie chodzio.
Ale teraz rzek Knecht teraz widzisz przecie, jak
pogodnie potraktowa moemy t histori, bynajmniej zresz
t zaszczytu adnemu z nas nie przynoszc? mia si z niej
moemy.
mia? A niby dlaczego?
Dlatego, e historia eks-Kastalczyka Plinia, ktry za
biega o gr szklanych paciorkw i o uznanie ze strony daw
nych kolegw, przebrzmiaa ju i ostatecznie zostaa zako
czona, podobnie jak i tamta o uprzejmym repetencie Knech
cie, ktry mimo wszelkich w Kastalii obowizujcych form
tak dalece nie umia ukry swego skrpowania wobec nie
spodzianie go nachodzcego Plinia, e dzi, po tak wielu la
tach, ukaza nu je mona wyrazicie, jak w lusirze. Raz
jeszcze powtarzam, Plinio, znakomit masz pami, znako
micie opowiadae, ja bym tak nie potrafi. Szczcie to
dla nas, i caa ta historia jest ju tak cakowicie zakoczo
na i mia si z niej moemy!
Designoii by zupenie zdezorientowany. Przyjmowa
308
wprawdzie dobry humor magistra jako co przyjemnego
i serdecznego, niezmiernie dalekiego od cienia drwiny, czu
take, e za t wesooci kryje si wielka powaga, lecz pod-
czas opowiadania odya w nim zbyt bolenie caa gorycz
owego przeycia, a miao ono tak wyrany charakter spo-
wiedzi, e nie od razu gotw by zmieni ton.
Zapominasz moe jednak odezwa si z wahaniem,
cho ju na poy przekonany i to, co opowiadaem, nie
byo dla mnie tym samym, co dla ciebie. Dla ciebie bya to
bowiem najwyej nieprzyjemno, dla mnie natomiast kl
ska i zaamanie, zreszt take i pocztek pewnych wanych
zmian w yciu. Gdym wwczas, ledwo kurs si skoczy,
opuci Waldzell, postanowiem nigdy ju tu nie wraca,
bliski za byem znienawidzenia Kastalii i was wszystkich.
Straciem zudzenie, zrozumiaem, e ju do was nie nale,
moe zreszt ju dawniej nie tak cakiem do was nalea
em, jak to sobie wyobraaem, a niewiele brakowao, abym
sta si renegatem i zdeklarowanym waszym wrogiem.
Przyjaciel spojrza na pogodnie, a zarazem przenikliwie.
Zapewne rzek. I wszystko to, mam nadziej, nie
bawem te jeszcze opowiesz. Ale dzi, wydaje mi si, sy
tuacja nasza jest nastpujca: we wczesnej modoci by
limy przyjacimi, zostalimy rozdzieleni i poszlimy nader
rnymi drogami; pniej spotkalimy si znowu, a byo to
podczas feralnego kursu wakacyjnego, stae si wwczas na
poy, a moe ju cakiem, wiatowcem, ja za nieco zaro
zumiaym i usilnie form kastalskich przestrzegajcym miesz
kacem Waldzell, a dzisiaj przypomnielimy sobie to pene
rozczarowa, zawstydzajce spotkanie. Ujrzelimy ponownie
samych siebie i wczesne skrpowanie nasze i moglimy
znie w widok, a mia si moemy z niego, gdy dzi
wszystko jest ju inne. Nie zamierzam te ukrywa, i wra
enie, jakie na mnie wtedy wyware, doprawdy w wielkie
mnie wprawio zmieszanie, byo to bowiem na wskro nie
przyjemne, negatywne wraenie, nie wiedziaem absolutnie,
c
o z tob zrobi, wydae mi si nieoczekiwanie, zdumiewa
jco, a take dranico niedojrzaym, gruboskrnym, wie
ckim. Byem sam modym Kastalczykiem, ktry nie zna

309
wiata i waciwie zna go nie chcia, ty za, c, ty bye
modziecem obcym, tak dalece, i doprawdy nie mogem
poj, po co nas taki odwiedza i bierze udzia w kursie gry,
wydawao si bowiem, e nie zachowa ju nawet ladu
cech ucznia elitarnego. Dranie wwczas moje nerwy tak
samo, jak ja twoje. Ja bowiem musiaem oczywicie wyda
ci si zarozumiaym obywatelem Waldzell, bez jakichkol-
wiek zasug, usilnie zabiegajcym o zachowanie naleytego
dystansu pomidzy sob a niekastalczykiem i dyletantem
w grze. Ty natomiast wydawae mi si czym w rodzaju
barbarzycy lub pinteligenta, ktry zdawa si roci sobie
natrtne a niczym nieusprawiedliwione, sentymentalne pre-
tensje do mego zainteresowania i przyjani. Bronilimy si
przed sob, niewiele brakowao, abymy si zaczli niena-
widzi. Nic innego te zrobi nie moglimy, jak tylko si
rozej, poniewa aden nie mg drugiemu nic da, aden
te nie by w stanie innemu sprosta. Lecz dzisiaj, Plinio,
moemy odnowi to wstydliwie pogrzebane wspomnienie
i mia si z owej sceny i z nas samych, dzi bowiem spo-
tkalimy si inni, z cakiem te innymi zamiarami i moliwo-
ciami, bez sentymentalizmu, bez tumionej zazdroci i niena-
wici, bez zarozumiaoci poniewa, od dawna jestemy ju
obaj dorosymi mczyznami.
Designori umiechn si z ulg. Lecz zapyta jeszcze:
Ale czy doprawdy jestemy tego pewni? Dobr wol
bowiem mielimy w kocu i wwczas.
A pewnie! rozemia si Knecht, I dziki tej na
szej dobrej woli nieznonie si mczylimy i wysilali. Nie
znosilimy si wwczas, instynktownie, kademu z nas ten
drugi wydawa si obcy, nieznajomy, przykry i wstrtny,
a jedynie wyimaginowane poczucie obowizku i wsplnoty
zmusio nas do odgrywania przez cay wieczr wysilonej
komedii. Uwiadomiem to sobie ju wkrtce po twojej wi
zycie. Ani dawna przyja, ani rola byych przeciwnikw
nie zostaa przez adnego z nas jeszcze wtedy przezwyci
ona. I zamiast pozwoli jej zamrze, przekonani bylimy,
i naley j odgrzeba i w jaki sposb kontynuowa. Czu-

310
limy si jako wzgldem niej zadueni, nie bardzo wiedzc,
w jaki sposb spaci w dug. Czy nie tak byo?
_ Wydaje mi si stwierdzi w zadumie Plinio e
ty i dzisiaj pozosta nieco nazbyt uprzejmy. Powiadasz my",
ale to nie my obaj szukalimy wwczas siebie i znale nie
mogli. Szukanie i mio do mnie wycznie naleay, tak
samo jak rozczarowanie i cierpienie. C bowiem, pytam
ci, zmienio si w twoim yciu po tym naszym spotkaniu?
Nic! Dla mnie byo to natomiast bolesne i gbokie cicie
1 dlatego nie potrafi przyczy si do miechu, ktrym ty
ca t spraw kwitujesz.
Wybacz zaagodzi Knecht. By moe pospieszy
em si nadmiernie. Mam jednak nadziej z czasem dopro
wadzi do tego, e do mego miechu si przyczysz. Masz
racj, zraniony zostae wwczas, nie przeze mnie wpraw
dzie, jak sdzie i nadal jeszcze zdaje si przypuszczasz, lecz
z pewnoci wskutek oddalenia i obcoci pomidzy wami
i Kastali; cho podczas szkolnej naszej przyjani wydawao
nam si obu, emy ow przepa zasypali, lecz oto nagle
rozwara si ona znowu przed nami, przeraliwie szeroka
i gboka. Jeli za mnie osobicie win tu przypisujesz, pro
sz, eby cakiem szczerze oskarenie swoje wypowiedzia.
Ach, nie byo to nigdy oskarenie. Raczej skarga. Nie
suchae jej wwczas, a wydaje mi si, e i dzi nie chcesz
jej sysze. Odpowiedziae na ni wwczas umiechem i po
prawnoci i dzi w ten sam sposb odpowiadasz.
Plinio, cho wyczuwa przyja i gbok yczliwo w
spojrzeniu mistrza, nie mg powstrzyma si od podkrele-
nia tych wanie spraw, czu bowiem, e raz wreszcie zrzu-
ci musi z siebie w tak dugo i bolenie dwigany ciar.
Knecht nie zmieni wyrazu twarzy. Poduma chwil, w
kocu za ostronie si odezwa:
Chyba dopiero teraz zaczynam ci rozumie, przyja
cielu. Moe masz suszno i naley take i na ten temat
pomwi. Chciabym tylko uprzedzi ci najpierw, e wa
ciwie wtedy tylko miaby prawo spodziewa si po mnie
zrozumienia tego, co nazywasz skarg, gdyby ow skarg

311
rzeczywicie te wypowiedzia. Lecz byo tak. e podczas
wieczornej owej rozmowy w domu dla goci bynajmniej si
nie skarye, natomiast, podobnie zreszt jak i ja, wyst-
powae moliwie dziarsko i z animuszem, podobnie jak ja
odgrywae rol czowieka nieskazitelnego, ktry na nic nie
ma zamiaru si uskara. Potajemnie przecie, jak teraz sy-
sz, spodziewae si, e jednak dotrze do mnie utajona two-
ja skarga i e za mask dostrzeg prawdziwe twe oblicze.
No, c, niektre rzeczy zdoaem wwczas, owszem, zauwa-
y, cho, oczywicie, bynajmniej nie wszystkie. Lecz jake
nie dotykajc twej dumy miaem ci da do zi ogumienia, e
si o ciebie martwi, e ci wspczuj? I c by to pomogo,
gdybym wycign do ciebie rk, skoro ta moja rka bya
pusta, nic nie miaem ci do dania, ani rady, ani pociechy,
ani przyjani, skoro drogi nasze tak cakowicie si rozeszy?
Owszem, ukryte twe smutki i nieszczcia, ktre skrywae
za dziarsk swoj postaw, wyday mi si wwczas uci-
liwe i przykre, prawd mwic nawet odpychajce, krya
si w nich bowiem pretensja do zrozumienia i wspczucia,
bynajmniej nie licujca z twym zachowaniem; byo w tym
co natrtnego i dziecinnego tak mi si wydawao
a przyczynio si to jedynie do ochodzenia moich uczu.
Przejawiae roszczenia do koleestwa ze mn, chciae by
Kastalczykiem i graczem szklanych paciorkw, a wydawa-
e si przy tym tak nieopanowany, tak zagubiony w ego-
izmie! Tak oceniem ci wwczas: spostrzegem bowiem
doskonale, e z cech kastalskich nic niemal w tobie nie po-
zostao i najwyraniej zapomniae zasadniczych nawet re-
gu. Dobrze, nie moja to bya rzecz. Lecz po c w takim ra-
zie przyjedae do Waldzell i chciae wita nas jako
swoich kolegw? To wanie, jak ju mwiem, gniew we
mnie i niech budzio i miae wwczas cakowit susz-
no, tumaczc sobie nadmiern moj uprzejmo jako pro-
test. Tak, instynktownie ci odrzucaem, ale nie dlatego,
e by dzieckiem wiata, lecz dlatego, e roci sobie pre-
tensje do tego, b}r uchodzi za Kastalczyka. 1 gdy po tak
wielu latach pojawie si oto znowu, nic z Kastalii w tobie
wyczu si ju nie dawao; wygldae po wiecku, ni-
312
wie jak kto z zewntrz, a szczeglnie obcy wyda mi si
w twojej twarzy wyraz smutku, troski i nieszczcia; lecz
wszystko: twoja postawa, twoje sowa, nawet i twj smutek
jeszcze podobay mi si, byy pikne, pasoway do ciebie.
byy ciebie godne, nic z tego mi nie przeszkadzao, mogem
ci zaakceptowa i zaaprobowa bez cienia jakiegokolwiek
wewntrznego sprzeciwu, tym razem nie trzeba byo nad-
miaru uprzejmoci i naleytej postawy, tote od razu jak
przyjaciel wyszedem ci naprzeciw, starajc si okaza ci
mio i wspczucie. Tym razem raczej odwrotnie rzecz si
miaa ni dawniej, tym razem byo raczej tak, e to ja sta-
raem si i zabiegaem o ciebie, podczas gdy ty zachowy-
wa ogromn rezerw, cho co prawda ju sam fakt twego
pojawienia si w naszej prowincji i zainteresowania si jag
losami uznaem w gbi duszy za akt przywizania i wier-
noci. No, a w kocu nie odrzucie moich stara, doszlimy
ju do tego, e zwierzamy si sobie wzajem, mam tedy na-
dziej, i zdoamy odnowi nasz star przyja.
Powiedziae przed chwil, e to modziecze spotkanie
byo dla ciebie czym bolesnym, lecz dla mnie nie miao
znaczenia. Nie sprzeczajmy si na ten temat, moe masz
racj. Lecz obecne nasze spotkanie, amice, bynajmniej nie
jest pozbawione dla mnie znaczenia, oznacza o wiele wicej,
ni potrafi ci dzisiaj powiedzie i ni sam kiedykolwiek
przypuci zdoasz. Krtko mwic jest ono dla mnie tylko
powrotem utraconego przyjaciela, a dziki temu zmar-
twychwstaniem dawnych czasw z now si i w nowej
postaci. Jest ono dla mnie przede wszystkim wezwaniem,
wyjciem naprzeciw, otwiera mi drog na wasz wiat, po-
nownie stawia mnie wobec dawnego problemu jakiej syn-
tezy pomidzy wami i nami, a przychodzi to, chc ci powie-
dzie, w odpowiedniej chwili. Zew w tym razem nie za-
staje mnie guchym, jestem bardziej nawet na czujny, ni
byem kiedykolwiek, poniewa w istocie nie zaskoczy mnie
wcale, nie wydaje mi si obcy i przychodzcy z zewntrz,
wzgldem czego mona si otworzy albo te i zamkn, lecz
pojawia si jak gdyby ze mnie samego, stanowi odpowied
na niezmiernie silne i narastajce pragnienie, na pewne d-

313
eni i tsknoty we mnie samym. Lecz o tym innym j/azem,
pno ju, a obaj potrzebujemy odpoczynku.
Mwie uprzednio o mojej wesooci i twoim smutku, s-
dzc, jak mi si wydaje, e nie sprostam temu, co swoj
,skarg" nazywasz, nawet i dzisiaj nie sprostam, skoro na
ow skarg odpowiadam umiechem. I oto co, czego waci-
wie nie rozumiem. Dlaczeg nie mona wysucha skargi
z pogod, dlaczego trzeba na ni, zamiast umiechem, odpo-
wiada smutkiem? Z tego, e ze swymi troskami i ciara-
mi znowu przyby do Kastalii i do mnie, mog chyba wnio-
skowa, i moe wanie na naszej pogodzie po trosze ci
zaley. Lecz jeli nie chc naladowa twego smutku i obar-
czenia, jeli nie wolno mi da si nimi zarazi, nie oznacza
to bynajmniej jeszcze, e ich nie uznaj czy nie traktuj
powanie. Twarz, ktr nosisz, a ktr uksztatowao ycie
twoje i twj los w wiecie, w peni uznaj, przystoi ci ona.
naley do ciebie, mia mi jest i godna szacunku, cho mam
nadziej oglda jeszcze na niej zmiany. Przeczuwa za-
ledwie mog, skd si ona bierze, pniej opowiesz mi lub
przemilczysz tyle z tego, ile uznasz za stosowne. Dostrzec
mog jedynie, e cikie masz chyba ycie. Lecz dlaczego
sdzisz, e tobie i ciarom twoim sprawiedliwoci odda
ani nie chc, ani nie mog?
Designori mia znowu twarz pospn:
Niekiedy stwierdzi z rezygnacj wydaje mi si,
jakbymy mieli nie tylko dwa rne sposoby wyraania si
i dwa jzyki, ktre zaledwie aluzyjnie tumaczy mona
z jednego na drugi, ale nawet jakbymy byli w ogle i na
wskro rnymi istotami, ktre nigdy zrozumie si nie zdo-
aj. Coraz bardziej te wtpliwe mi si wydaje, aby mona
ustali, ktry z nas jest waciwie prawdziwym i w peni
wartociowym czowiekiem, wy, czy te my, czy w ogle
jeden z nas. By czas, e podnosiem oczy ku wam, ludziom
zakonu i graczom szklanych paciorkw, ze czci, niesycha-
nym poczuciem niszoci i zazdroci, niczym ku wiecznie
pogodnym, wiecznie rozigranym i rozkoszujcym si was-
n egzystencj, a dla cierpie niedostpnym bogom i nad-
ludziom. W innych okresach wydawalicie mi si na prze-
mian to godni zazdroci, to znowu wspczucia lub wzgar-
dy, jak kastraci, sztucznie w wiekuistym dziecistwie utrzy-
mywani, dziecicy i dziecinni w waszym pozbawionym
wszelkich namitnoci, czyciutko ogrodzonym, naleycie
wysprztanym wiecie przedszkola i zabawy, gdzie staran-
nie kady nosek si ociera, wszelkie za niezdrowe odru-
chy uczu czy myli agodzi si i tumi, gdzie przez cae
ycie uczestniczy si w grzecznych, niegronych i bezkrwa-
wych grach, kady za zakcajcy przejaw ycia, kade
wielkie uczucie, kad prawdziw namitno, kade wzbu-
rzenie serca natychmiast si medytatywn terapi kontro-
luje, przygina i niweluje. Czy to nie sztucznie wysteryli-
zowany, po belfersku przystrzyony wiat, pwiat ju tyl-
ko, wiat pozorny, w ktrym oto tchrzliwie wegetujecie,
wiat bez wad i namitnoci, bez godu, bez sokw i soli,
wiat bez rodziny, bez matek i dzieci, a niemal te bez
kobiet! ycie instynktw jest poskromione medytacj, nie-
bezpieczne, karkoomne a pene odpowiedzialnoci sprawy,
jak gospodark, prawo, polityk, od caych ju pokole po-
zostawiono innym, tchrzliwie i bez nadmiaru uciliwych
obowizkw wiedzie si tu pasoytniczy ywot, z obawy
przed nud zajmujc si z zapaem uczonymi specjalno-
ciami, liczc sylaby i litery, muzykujc i grajc w gr
szklanych paciorkw, podczas gdy na zewntrz, w brud-
nych odmtach wiata biedni, zapdzeni ludzie pdz praw-
dziwe ycie i wykonuj prawdziw prac.
Knecht sucha go z niestrudzon i yczliw uwag.
Drogi przyjacielu rzek spokojnie jake mi te
sowa twoje przypomniay szkolne nasze lata i wczesny
twj zapa bojowy! Tyle tylko, e dzi nie gram ju tej
samej roli co wwczas: zadanie moje nie polega dzisiaj na
obionie zakonu i prowincji przed twymi atakami, ciesz
si te. i trudne owo zadanie, przy ktrym raz ju nad-
miernie si namczyem, tym razem nic mnie nie obchodzi.
Wanie bowiem na te wspaniae szturmy, jak ten, ktry
znowu przed chwil przypuci, trudno cokolwiek odpowie-
dzie. Mwisz na przykad o ludziach, ktrzy tam, na ze-
wntrz pdz prawdziwe ycie i wykonuj prawdziw pra-

315
c"'. Brzmi to tak absolutnie i piknie, i rzewnie, niemal
jak aksjomat, a gdyby kto chcia z tym walczy, musiaby
sta si wprost niegrzecznym i przypomnie mwcy, e
przecie wasna jego prawdziwa praca" po czci potga
na wspudziale w komisji dla dobra i zachowania Kastalii.
Lecz porzumy na chwil arty! Ze sw twoich i z twoje-
go tonu wnosz, e nadal jeszcze masz serce pene nienawi-
ci do nas, lecz jednoczenie pene te rozpaczliwej ku nam
mioci, pene zazdroci czy tsknoty. Jestemy dla ciebie
tchrzami, pasoytami lub dziemi bawicym si w przed-
szkolu, cho niekiedy widziae w nas rwnie wiecznie po-
godnych bogw. Jeden tylko, jak mi si zdaje, wniosek ze
sw twoich wycign mog: za smutek twj, nieszczcie
twoje, czy jak tam nazwa to zechcemy, Kastalia chyba wi-
ny nie ponosi, musi si ono wywodzi skdind. Gdybymy
bowiem my, Kastalczycy, byli tu winni, zastrzeenia i wy-
rzuty twoje nie byyby z pewnoci dzi jeszcze takie sa-
me, jak w dyskusjach za naszych chopicych lat. W p-
niejszych rozmowach opowiesz mi wicej jeszcze, a nie
wtpi, ze znajdziemy jak drog, by uczyni ci szcz-
liwszym i pogodniejszym albo przynajmniej by stosunek
twj wzgldem Kastalii swobodniej i milej uksztatowa.
0 ile dotychczas zorientowa si mogem masz do nas i do
Kastalii, a wskutek tego rwnie do wasnej modoci
1 szkolnych lat, stosunek bdny, hamujcy a sentymental
ny, dusz wasn rozczepie bowiem na cz kastalsk
i wieck, a nadmiernie drczysz si sprawami, za ktre
adnej nie ponosisz odpowiedzialnoci. By moe jednak,
i inne z kolei sprawy traktujesz zbyt lekko, cho wanie
za nie ponosisz odpowiedzialno. Przypuszczam, e od du
szego ju czasu nie odprawiae wicze medytacyjnych.
Prawda?
Designori zamia si z przymusem:
Jake bystry jeste, domine! Od duszego czasu, po-
wiadasz? Wiele, wiele lat ju upyno od chwili gdy zrezyg-
nowaem z czarw medytacji. Jake to troszczysz si o mnie
nagle! Wwczas, gdycie mi tutaj w Waldzell, podczas me-
go wakacyjnego kursu okazali tak wiele uprzejmoci i po-

316
gardy i gdybycie zabieganie moje o wasz przyja tak ele-
gancko odtrcili, wtedy wyjechaem std z postanowieniem,
by raz na zawsze skoczy ze wszystkim, co kastalskie we
mnie. I od owych czasw zrezygnowaem z gry szklanych
paciorkw, nie oddawaem si ju take medytacji, a na-
wet muzyki przez duszy czas nie znosiem, Znalazem
natomiast nowych towarzyszy, ktrzy jli udziela mi lekcji
w uciechach wiatowych. Pilimy razem i oddawali si
rozpucie, wyprbowalimy wszelkie moliwe narkotyki,
wszystko za, co przyzwoite, godne szacunku, idealne,
oplwalimy i wykpili. W tak wielkim nasileniu wszystko
to, oczywicie, dugo nie trwao, lecz czasu tego wystarczy-
o, by zetrze ze mnie ze szcztem resztki kastalskiego po-
loru. A kiedy pniej, po latach ju, stwierdzaem niekie-
dy, i szalaem nadmiernie i niektre techniki medytacji
bardzo by mi si mogy przyda, nazbyt ju byem pyszny,
by sa nowo je podj.
Nazbyt pyszny? cicho zapyta Knecht.
Tak, nazbyt pyszny. Zanurzyem si tymczasem w
wiecie i staem si czowiekiem wieckim. Niczym innym
me chciaem by, jeno jednym z nich, y jedynie ich y
ciem, ich namitnym, dziecinnym, okrutnym, nieopanowa
nym, midzy szczciem i trwog chyboceym si yciem;
odrzucaem za z pogard myl, by waszymi rodkami przy
nie sobie nieco ulgi i uprzywilejowane zaj stanowisko.
Magister spojrza na bystro:
I wytrzymywae to przez wiele lat? Nie uciekae si
do innych rodkw, eby si z tym upora?
O, owszem przyzna Plinio. Czyniem to i dzi
jeszcze czyni. Bywaj okresy, w ktrych znowu pij, s
przewanie te, aby mc zasn, potrzebuj rnych rod
kw oszaamiajcych.
Knecht, jakby pod wpywem nagego zmczenia, na se-
kund przymkn ocz y, lecz potem na nowo wpatrzy si
w przyjaciela. W milczeniu spoglda na jego twarz, naj-
pierw badawczo i powanie, stopniowo jednak coraz a-
godniej, przyjaniej i pogodniej. Designori zanotowa, i
nigdy dotd nie spotka takiego spojrzenia ludzkich oczu,

317
ktre byoby jednoczenie tak badawcze i pene mioci, tak
niewinne i tak osdzajce, tak promiennie przyjazne i tak
wszechwiedzce. Przyznaje, i spojrzenie to pocztkowo go
dranio i wprawiao w zmieszanie, potem uspokoio, stop-
niowo za agodn przemoc pokonao. Usiowa jednak^bro-
ni si jeszcze.
Powiedziae rzek i znasz sposoby, aby uczy
ni mnie szczliwszym i pogodniejszym. Ale wcale nie py
tasz, czy waciwie tego pragn.
No, c zamia si Jzef Knecht jeli moemy
jakiego czowieka uczyni szczliwszym i pogodniejszym,
powinnimy dokona tego w kadym wypadku, niezalenie
od tego, czy prosi nas o to, czy nie. A jake by mia nie
szuka tego i nie pragn? Po to przecie tu siedzisz, po to
znalelimy si tu znw naprzeciw siebie, po to do nas
wrcie. Nienawidzisz Kastalii, gardzisz ni, o wiele za
dumny jeste ze swojej wiadomoci i swego smutku, by
chcie je zagodzi odrobin rozsdku i medytacji a prze
cie tajemna, nieposkromiona tsknota za nami i nasz po
god wioda ci i cigna przez wszystkie te lata, pki tu
nie wrcie i nie zostae zmuszony do podjcia z nami
owej prby raz jeszcze. A mwi ci, e tym razem przy
by w por, w okresie, kiedy i ja zatskniem niezmiernie
do jakiego wezwania z waszego wiata, do jakiej otwie
rajcej si furtki. Ale o tym ju innym razem! Zwierzye
mi si z niejednego, przyjacielu, dzikuj ci za to, a prze
konasz si, e i ja z wielu rzeczy przed tob si wyspowia
dam. Pno ju, wyjedasz jutro rano, mnie za czeka zno
wu dzie urzdowania, musimy tedy niebawem pj spa.
Kwadrans tylko podaruj mi jeszcze, prosz.
Wsta, podszed ku oknu i patrzy w gr, gdzie pomi-
dzy rozwianymi chmurami wida byo wszdzie pasma bar-
dzo czystego nocnego nieba, penego gwiazd. A poniewa
nie zaraz powrci, go powsta take i stan obok niego
przy oknie. Magister sta, patrzc w gr i rytmicznie wdy-
chajc rozrzedzone a chodne powietrze tej jesiennej nocy.
Rk wskaza na niebo:
Spjrz powiedzia na ten krajobraz chmur i te

318
pasma nieba! Na pierwszy rzut oka gotw czowiek przy-
puszcza, i gbia znajduje si tam, gdzie najciemniej, za-
raz spostrzega je dnak, e wsz ystko, co cie mne i mikkie,
to tylko chmury, wszechwiat natomiast z ca sw gbi
dopieje na kracach i fiordach owych gr z obokw zoo-
nych si rozpoczyna, ginc w bezmiarze, w ktrym uroczy-
cie migoc gwiazdy, dla nas, ludzi, symbole jasnoci i adu.
Nie ta m w ic g b ia wia ta i jeg o tajem nic, gdz ie ch mu ry
i czer, gbia bow iem ta m, gdzie jasno i pogo da. Jeli
mi wolno, prosz ci: popatrz przed pooeniem si do snu
przez chwil jeszcze na owe zatoki i cieniny morskie po-
rd licznych gwiazd, a nie odtrcaj myli ani marze, ktre
ci przy tym nasun si mog.
Serce Plinia zadrgao, cho nie wiedzia: blem czy te
szczciem. Przypomnia sobie, e podo bnymi sowami,
przed niepamitnym ju niemal czasem, w piknym, pogod-
nym a wczesnym okresie jego uczniowskiego ycia w Wald-
zell zachcano go do pierwszych wicze medytacyjnych.
I pozwl mi powiedzie jeszcze swko podj ci-
chym gosem mistrz gry szklanych paciorkw. Tak bar-
dzo chciabym opowiedzie ci jeszcze cho troch o pogo-
dzie, o tej pogodzie gwiazd i ducha, a take o naszym, ka-
stalskim rodzaju pogody. Niech czujesz do radoci, za-
pewne dlatego, e i musiae drog smutku, a teraz wszelka
jasno i dobry humor, zwaszcza za nasze, kastalskie,
wydaj ci si dziecinne i pytkie, a take tchrzliwe, wy-
daj ci si ucieczk przed okropnociami i przepaciami rze-
czywistoci w jasny, uporzdkowany naleycie wiat samych
ju tylko form i formu, samych abstrakcji i gadzizn. Lecz,
drogi mj a smutny, choby ucieczki takie doprawdy si
zdarzay, choby nie brak byo Kastalczykw tchrzliwych,
bojaliwych, samymi jedynie formukami igrajcych, choby
nawet oni i byli wrd nas wikszoci prawdziwej
radoci, pogodzie niebios i ducha, uszczerbku to w jej wiet-
noci i wartoci nie czyni. Tym spord nas, ktrzy atwo
znajduj zadowolenie, a pogodni s tylko z pozoru, prze-
ciwstawiaj si inni ludzie i cae ludzkie pokolenia, ktrych
Pogoda nie jest powierzchown igraszk, ale powag i g-

319-
bi. Jednego z nich znaem, by to dawny nasz mistrz mu-
zyki, ktrego sam niegdy widywae w Waldzell czasami;
czowiek ten w cigu ostatnich lat swego ycia posiad cnot
pogody w tak znacznym stopniu, e promieniowaa ze jak
wiato ze soca, e w postaci yczliwoci, radoci ycia,
dobrego humoru, ufnoci i zaufania przechodzia ona na
wszystkich dookoa, we wszystkich te dalej promieniejc,
we wszystkich tych, ktrzy prawdziwie blask jej wchonli i
pozwolili si nim przenikn. Ja rwnie owiecony
zostaem jego blaskiem, mnie rwnie udzieli on nieco swej
jasnoci i promienistoci serca, a take naszemu Ferromonte-
mu i niejednemu innemu jeszcze. Osignicie takiej pogo-
dy jest dla mnie, a wraz ze mn dla wielu, celem najwy-
szym i najszlachetniejszym. Znajdziesz ow pogod take
u niektrych ojcw z kierownictwa zakonu. A pogoda ta
nie jest ani igraszk, ani upodobaniem w samym sobie, jest
najwysz wiadomoci i mioci, jest afirmacj wszel-
kiej rzeczywistoci, czuwaniem na skraju wszelkich gbin i
przepaci, jest cnot rycerzy i witych, cnot nieznisz-
czaln, ktra wraz z wiekiem i przyblianiem si mierci
stale jeno wzrasta. Je&t ona tajemnic pikna i waciw
substancj wszelkiej sztuki. Poeta, ktry cuda i potwornoci
ycia taneczn miar swych wierszy opiewa, muzyk, co po-
zwala im rozbrzmiewa w postaci czystej wspczesnoci,
jest szafarzem wiata, pomnaa rado i jasno na zie-
mi, nawet jeli nas najpierw wiedzie przez zy i bl. Moe
w poeta, ktrego wiersze tak nas zachwycaj, jest smut-
nym samotnikiem, moe i muzyk w by pospnym ma-
rzycielem, lecz take i wwczas dzieo jego uczestniczy w
radoci gwiazd i bogw. To, co nam daje, nie jest ju jego
mrokiem, cierpieniem czy trwog, to kropla czystego wia-
ta, wiekuistej radoci. Nawet gdy cae narody czy jzyki
zgbi usiuj gbiny wiata przez mity, kosmogonie, re-
ligie, rado ta jest ostatecznym i najwyszym celem, ktry
mog osign. Przypominasz sobie starych Hindusw, na-
uczyciel nasz w Waldzell niegdy tak o nich piknie opo-
wiada: to nard cierpie, frasunkw, pokuty, ascezy, lecz
ostatnie, najwiksze pody jego ducha byy pogodne i jasne,

320
Dogodny jest umiech tych, co wiat przezwyciyli, i Bud-
dw, pogodne s postaci tych przepastnie gbokich mito-
logii. wiat jak go owe mity przedstawiaj w po-
cztkach swych rozpoczyna si na sposb boski, szczliwy,
promienny i pikny jak wiosna oto wiek zoty; potem
jednak zapada w chorob, marnieje coraz to bardziej, dzi-
czeje i podupada, a u kresu czterech, coraz to niej spada-
jcych epok, dojrzewa on ju do chwili, w ktrej zdepta
go i zniszczy moe rozemiany, taczcy Sziwa lecz na
tym si nie koczy, zaczyna si bowiem na nowo od umie-
chu nicego Wisznu, ktry rozigranymi rkami tworzy no-
wy, mody, pikny i promienny wiat. Cudowne to: w
nard, wyrozumiay i do cierpienia jak aden niemal inny
zdolny, z przeraeniem i ze wstydem przypatrywa si
okropnym igraszkom historii wiata, temu wiecznie si obra-
cajcemu kou chciwoci i cierpienia, ujrza i zrozumia
uomno wszelkiego stworzenia, chciwo i diabelstwo czo-
wieka, a jednoczenie gbok jego tsknot do czystoci
i harmonii, i znalaz dla caego pikna i tragizmu stworze
te wspaniae przypowieci o stworzeniu wiata i rozkadzie
tego, co stworzone, o potnym Sziwa, ktry wiat dosko-
nay, taczc, na szcztki rozbija, i o umiechnitym Wisz-
nu, ktry spoczywa, drzemic, a ze zocistych, boskich snw
kae, w rozigraniu swym, powsta nowemu wiatu.
Co za tyczy si naszej wasnej, kastalskiej radoci, moe
stanowi ona jedynie pn i drobn odmian owej radoci
wielkiej, lecz jest to odmiana na wskro rzetelna. Uczono
nie zawsze i nie wszdzie bywaa pogodna, chocia ni by
powinna. U nas stanowi ona kult prawdy, cile z kultem
pikna poczony, a ponadto z medytatywn trosk o du-
sz, nigdy wic cakiem radoci utraci nie moe. Nasza gra
szklanych paciorkw natomiast czy w sobie wszystkie
trzy zasady: nauk, kult pikna i medytacj, tak tedy praw-
dziwy gracz szklanych paciorkw powinien by przepojony
radoci, niczym dojrzay owoc sodkim sokiem, przede
wszystkim za winien mie w sobie pogod muzyki, ktra
nie czym innym jest, jeno odwag, pogodnym a umiech-
nitym kroczeniem i tacem poprzez sam rodek okropnoci
^ ^3*-a szklanych paciorkw 321
i pomieni wiata, uroczystym skadaniem ofiary. I o ten
rodzaj pogody zabiegaem, odkd jako ucze i student j-
em pord przeczu j pojmowa, a nie wyrzekn si jej
nawet w nieszczciu i cierpieniu.
Spa teraz pjdziemy, a jutro rano ju wyjedasz. Wr
niebawem, opowiedz mi wicej o sobie, a ja take ci opo-
wiem i dowiesz si, e take i w Waldzell, i w yciu ma-
gistra istniej wtpliwoci, rozczarowania, a nawet rozpa-
cze i optanie. Ale teraz do snu muzyka ci w uszach dwi-
cze powinna. Spojrzenie w niebo pene gwiazd i suchanie
muzyki przed udaniem si na spoczynek to znacznie lepsze
ni te twoje rodki nasenne.
Knecht usiad i zagra ostronie, bardzo cichutko jedn
tylko cz sonaty Purcella, ulubionego utworu ojca Jakuba.
Niczym krople zotego wiata paday owe dwiki w cisz,
tak cichutko, e usysze mona byo jeszcze pord nich
przypiew starego rdeka pyncego na podwrzu. agod-
nie i surowo, oszczdnie i sodko spotykay si i krzyoway
gosy wdzicznej muzyki, odwanie a pogodnie kroczyy
piknym swym korowodem przez nico czasu i przez prze-
mijanie, rozszerzajc na krtk chwil swego trwania w
pokj i nocn godzin, czynic je wielkimi jak wiat, a gdy
Jzef Knecht poegna swego gocia, ten mia twarz zmie-
nion i rozjanion i jednoczenie zy w oczach.
PRZYGOTOWANIA

udao si przeama lody, ywy i obu ich


Knechtowi
orzewiajcy kontakt rozpocz si pomidzy nim i De-
signorim. Czowiek w, od wielu ju lat yjcy w penej
rezygnacji melancholii, istotnie tskni do uleczenia, do jas-
noci, do kastalskiej pogody, i to przywiodo go z powro-
tem do prowincji pedagogicznej. Pojawia si teraz czciej,
nawet bez zlece czy spraw urzdowych, z zazdrosn nie-
ufnoci obserwowany przez Tegulariusa, a magister Knecht
wiedzia ju niebawem o nim i jego yciu wszystko, co by-
o mu potrzebne. ycic Designoriego nie byo tak niezwyke
ani te tak skomplikowane, jak to j przypuszcza Knecht
z pierwszych jego wynurze. Plinio przey ju za modu
znane nam rozczarowanie i upokorzenie swojej entuzja-
stycznej a dnej czynw natury, nie sta si porednikiem
pomidzy wiatem i Kastali i bynajmniej ich nie pogodzi,
lecz przeksztaci si w osamotnionego, pospnego dziwaka,
nie doprowadzajc te do syntezy wieckich i kastalskich
czci swego pochodzenia i charakteru. A przecie nie by
po prostu rozbitkiem, lecz w porakach i rezygnacji mimo
wszystko zdoby wasne oblicze i los szczeglny. Wydaje si,
ze wychowanie kastalskie bynajmniej nie przynioso mu
korzyci, pocztkowo przynajmniej przysparzao mu jedy-
nie konfliktw i rozczarowa, przynioso gbokie, trudne

323
przy jego naturze do wytrzymania opuszczenie i osamot-
nienie. Wydawao si, jakby, raz ju wkroczywszy na t
cierniow drog samotnika, nie dostosowanego, musia i on
sam jeszcze dokonywa przernych rzeczy, eby si ca-
kiem odseparowa i powikszy swoje trudnoci. Mianowi-
cie ju jako student j przeciwstawia si swojej rodzi-
nie, a przede wszystkim ojcu. w za, mimo i w po-
lityce nie zalicza si do waciwych przywdcw, przez
cae ycie, wzorem wszystkich Designorich, by podpor
konserwatywnej i wiernej rzdowi polityki i partii, by wro-
giem wszelkich nowinek, przeciwnikiem wszelkich roszcze
udzi pokrzywdzonych do praw i udziaw, nieufnie odnosi
si do pospolitakw bez rangi i nazwiska, dochowywa na-
tomiast wiernoci staremu porzdkowi i gotw by na ofiary
dla wszystkiego, co wydawao mu si uwicone i prawe.
Tak tedy sam nie odczuwajc potrzeb religijnych, by
przyjacielem Kocioa, zajadle, dla zasady stawia opr
mimo i zmysu sprawiedliwoci, yczliwoci ani chci do
niesienia pomocy i wiadczenia dobrych uczynkw wcale
mu nie brakowao wszelkim deniom dzierawcw
gruntu, ktrzy dyli do poprawy swej sytuacji. Upr w
usprawiedliwia z pozorn logik hasami i programem swojej
partii, w rzeczywistoci jednak nie powodowa si prze-
konaniami ani pogldami, lecz lep wiernoci dla swego
stanu i tradycji swego rodu, gdy pewna rycersko i cze
rycerska, a take podkrelane lekcewaenie dla wszystkiego,
co wspczesne, nowe i postpowe, znamienne byy dla jego
charakteru.
Czowieka tego syn rozczarowa tedy, rozdrani i rozgo-
ryczy tym, e jako student zbliy si do pewnej wyranie
opozycyjnej, modernistycznej partii i do niej si przyczy.
Powstao bowiem wwczas mode, lewicowe skrzydo sta-
rej, buruazyjno-liberalnej partii, pod przewodem Vera-
gutha, publicysty, posa i ludowego trybuna, osigajcego
wielkie a wspaniae efekty, penego temperamentu, a chwi-
lami take nieco samym sob zachwyconego i wzruszonego,
przyjaciela ludu i bohatera wolnoci, ktrego zabiegi o zjed-
nanie modziey akademickiej publicznymi wystpieniami
w miastach, gdzie znajdoway si wysze uczelnie, nie po-
zostay bez skutkw, a w gronie innych, penych entuzjaz-
mu zwolennikw i suchaczy przywiodo do take Plinia
Designoriego. Modzieniec ten, rozczarowany wysz uczel-
ni, poszukujcy oparcia i czego, co zdoaoby mu zastpi
nieistotn ju dla moralno Kastalii, nowego jakiego
ideau i programu, da si porwa wystpieniom Veragutha,
podziwia jego entuzjazm i zapa bojowy, jego dowcip,
oskarycielsk postaw, pikn posta i wymow, przy-
czy si wic do grupy studentw, utworzonej ze suchaczy
Veragutha i propagujcych jego parti i jej cele. Gdy ojciec
Plinia dowiedzia si o tym, wyruszy niebawem do syna,
po raz pierwszy zrobi mu w niesychanym gniewie wciek
awantur, zarzuci mu spiski, zdrad ojca, rodziny i rodo-
wych tradycji, rozkazujc krtko natychmiast ie bdy na-
prawi i zerwa kontakt z Veraguthem i jego parti. Nie
by to jednak odpowiedni sposb wpywania na modzia-
na, ktremu wasna postawa urosa nagle do rangi mcze-
stwa. Plinio opar si piorunujcemu ojcu, owiadczajc, e
nie po to przez dziesi lat uczszcza do szkoy elitarnej,
a przez lat par na uniwersytet, aby oto rezygnowa z was-
nych pogldw i ocen, a swoje przekonania o pastwie,
gospodarce i sprawiedliwoci kaza sobie wpaja i dykto-
wa przez ograniczonych a zarozumiaych, na wociach
swoich osiadych baronw. Przydaa mu si przy tym szkoa
Veragutha, ktry, wzorem wielkich trybunw, nigdy ani
wspomina o wasnych lub stanowych interesach i niczego
w wiecie osign nie pragn prcz czystej, absolutnej
sprawiedliwoci i humanitarnoci. Stary Designori wybuch-
n gorzkim miechem i poprosi syna, aby przynajmniej
studia ukoczy, zanim wtrca si zacznie do spraw m-
skich i wyobraa sobie, i na temat ludzkiego ycia i spra-
wiedliwoci wie cokolwiek wicej, ni czcigodne pokolenia
szlachetnych rodw, ktrych sam jest jake zmarniaym
ju potomkiem i tak niegodnie oto je zdradza. Pokcili si,
zacietrzewili i kadson sowem coraz bardziej si obraali,
a wreszcie stary, jak gdyby ujrza nagle wasn, gniewem

325
wykrzywion twarz w lustrze, zamilk, ochon w zawsty-
dzeniu i odszed, nic ju nie mwic. Od tej chwili dawne,
naiwne a ufne stosunki Plinia z domem rodzinnym nigdy
ju nie powrciy, nie tylko bowiem pozosta nadal wierny
swej grupie i nowemu jej liberalizmowi, lecz jeszcze przed
zakoczeniem studiw sta si bezporednim uczniem, po-
mocnikiem i wsppracownikiem Veragutha, kilka lat p-
niej za jego ziciem. Jeli tedy ju wychowanie w szkoach
elitarnych czy przynajmniej trudnoci w powrotnym przy-
wykaniu do wiata i ojczystych stron naruszyy rwnowag
duszy Plinia i wypeniy cae jego ycie nader absorbujcy-
mi problemami, to nowe kontakty sprawiy, i znalaz si
w kracowo eksponowanej, zawiej i trudnej sytuacji. Zdo-
by przy tym niewtpliwie pewne wartoci, mianowicie co
w rodzaju wiary, przekonania polityczne i przynaleno
partyjn, odpowiadajce jego modzieczej potrzebie spra-
wiedliwoci i postpu, a w osobie Veragutha nauczyciela,
przewodnika i starszego przyjaciela, ktrego na razie bez-
krytycznie podziwia i kocha, ktry za, wydawao si, po-
tizebuje go i ceni, zdoby take kierunek i cel, prac i y-
ciowe zadanie. Nie byo to mao, lecz drogo przyszo za to za-
paci. Cho mody czowiek pogodzi si z utrat swej natu-
ralnej i odziedziczonej pozycji w ojcowskim domu i wrd
przedstawicieli swego stanu, cho z mczesk, fanatyczn
niemal radoci znie umia wygnanie z uprzywilejowanej
kasty i jej wrogo, pozostawao sporo jeszcze spraw, z kt-
rymi nie potrafi si cakowicie upora, a zwaszcza nie
umia da sobie rady z gryzc go rnyl, e zada bl swej
ukochanej matce, postawi j w nader trudnej i przykrej
sytuacji pomidzy ojcem a sob, a zapewne te przyczyni
si wskutek tego do skrcenia jej ycia. Zmara wkrtce
po jego lubie; po jej mierci Plinio wcale ju prawie nie
zaglda do ojcowskiego domu, sam za dom, star, rodow
siedzib, po mierci ojca sprzeda.
Istniej natury gotowe pozycj swoj w yciu, urzd ja-
ki, maestwo czy zawd, opacone licznymi ofiarami,
wanie z racji tych ofiar tak pokocha i tak zy si z ni,
e daje im szczcie i zadowala cakowicie. U Designoriego
326
rzecz miaa si inaczej. Pozosta wprawdzie wierny swej
partii i jej przywdcom, swej politycznej drodze i dziaal-
noci, swemu maestwu i swym ideaom, lecz z biegiem
czasu to wszystko stao si dla rwnie problematyczne,
jak staa si te z czasem caa jego wasna istota. Polityczny
i wiatopogldowy entuzjazm jego modoci uspokoi si,
walka o prawa i w ich imieniu dawaa na dusz met
tak samo niewiele szczcia, jak cierpienia i ofiary znoszone
w imi wasnego uporu, doczyy si do tego dowiadczenia
i rozczarowania w yciu zawodowym; w kocu j wtpi,
czy doprawdy jedynie walka o prawd i prawo uczynia ze
zwolennika Veragutha, czy te w poowie przynajmniej
nie dokonay tego sztuka oratorska i postawa trybuna
ludowego tamtego, jego urok i zrczno w publicznych
wystpieniach, dwiczne brzmienie gosu, wspaniay,
mski miech oraz mdro i pikno jego crki. Coraz
bardziej wtpliwe wydawao mu si te, czy stary Designori
ze sw wiernoci dla swego stanu i surowoci wobec
dzierawcw naprawd mniej szlachetne zajmowa
stanowisko, wtpliwe ponadto wydao mu si, czy w ogle
istnieje co takiego, jak dobro i zo, prawo i bezprawie, czy
w kocu gos wasnego sumienia nie jest jedynym
prawdziwym sdzi; jeliby za tak byo, to on, Pli-nio,
wanie nie mia racji, y bowiem nie w szczciu, spokoju
i afirmacji, w pewnoci i zaufaniu, lecz w niepewnoci,
zwtpieniu i wyrzutach sumienia. Maestwo jego nie
byo wprawdzie, najoglniej rzecz wyraajc, nieszczliwe,
nie byo te omyk, lecz mimo to nie brako w nim spi,
komplikacji i przeciwnoci: byo moe czym najlepszym z
tego, co mia, lecz spokoju, szczcia i niewinnoci, uczucia
czystego sumienia, ktrego mu tak bardzo brakowao, nie
przynioso mu, wymagao natomiast wiele wyrozumiaoci
i opanowania, kosztowao wiele wysiku, a nawet adny i
utalentowany synek, may Tito, sta si ju wczenie
powodem walk i dyplomatycznych rozgrywek, zabiegw o
jego uczucie i zazdroci, a wreszcie, przez oboje rodzicw
nadmiernie kochane i rozpieszczane, dziecko coraz to silniej
jo skania si ku matce i zaczo stawa

27
po jej stronie. By to ostatni i, wydaje si, najbardziej gorz-
ki bl i najwiksza strata w yciu Designoriego. Nie za-
ma go, zdoa go bowiem przezwyciy i zachowa wa-
ciw postaw; bya to postawa pena godnoci i powagi, po-
spna i melancholijna.
Podczas gdy Knecht dowiadywa si tego wszystkiego od
przyjaciela stopniowo, przy rnych wizytach i spotkaniach,
sam take zacz mu opowiada wiele o wasnych dowiad-
czeniach i problemach, nigdy nie pozwalajc tamtemu zna-
le si w sytuacji czowieka, ktry oto wyspowiada si,
ale wraz ze zmian pory i nastroju znowu tego auje
i chciaby wszystko cofn, lecz podtrzymywa i umacnia
zaufanie Plinia wasn otwartoci i oddaniem. Stopniowo
tedy ycie jego otwaro si przed przyjacielem, pozornie
proste i prostolinijne, wzorowe i uregulowane ramami jas-
no skonstruowanej hierarchii, kariera pena powodzenia
i uznania, a mimo to ycie raczej cikie, pene ofiar i bar-
dzo samotne, jeli za nawet wiele jego spraw niezrozumia-
ych byo dla czowieka z zewntrz, gwne nurty i zasad-
nicze nastroje mg on przecie poj, niczego za tak do-
brze nie rozumia i nie wyczuwa, jak tsknoty Knechta
do modoci, do modych, nie wypaczonych jeszcze nauk
uczniw, do skromnej dziaalnoci, bez blasku i wieczne-
go przymusu reprezentacji, na przykad do pracy nauczy-
ciela aciny lub muzyki w jednej ze szk niszych. Cako-
wicie zgodne ze stylem leczniczo-artystycznej metody wy-
chowawczej Knechta byo to, e nie tylko zdoby tego pa-
cjenta swoj wielk otwartoci, lecz podsun mu take
przekonanie, i moe mu si on sta pomocny i uyteczny
i zachca go, by istotnie takim si okaza. W istocie, De-
signori zdoa pod niejednym wzgldem przyda si ma-
gistrowi, mniej moe w sprawie zasadniczej, a gwnie w
zaspokajaniu jego ciekawoci i godu wiedzy na temat nie-
zliczonych szczegw ycia wieckiego.
Dlaczego Knecht podj si nieatwego zadania nauczenia
swego penego melancholii przyjaciela z modych lat po-
nownie miechu i umiechu i czy odgrywaa przy tym te
pewn rol myl, i tamten moe mu si przysuy i oka-

328
za uytecznym nie wiemy. Designori, ktry sam przede
wszystkim wiedzie o tym powinien, nie sdzi tak. Opo-
wiada pniej:
Gdy usiowaem zda sobie spraw z tego, w jaki spo-
sb przyjaciel mj, Knecht, j wywiera swj wpyw na
czowieka tak zrezygnowanego i zamknitego w sobie jak
ja, przekonywaem si coraz wyraniej, e polegao to gw-
nie na czarach, a take, przyzna musz, na szelmostwach.
By to bowiem szelma znacznie wikszy, ni jego ludzie
przeczuwali, peen uciech y, pe en dowcipu, pe en sprytu
i radoci ze swych czarw, z udawania, z niespodziane-
go znikania i pojawiania si. Sdz, e ju w pierwszej
chwili mojego pojawienia si w urzdzie kastalskim posta-
nowi mnie schwyta, wpyn na mnie na swj sposb,
czyli obudzi i w lepszy stan wprowadzi. A przynajmniej
zaraz w tej pierwszej chwili stara si mnie zdoby. Czemu
to czyni, czemu si mn obarcza, powiedzie nie potrafi.
Mam wraenie, e ludzie jego pokroju robi to przewanie
niewiadomie, jak gdyby odruchowo, czuj, e stanli oto
wobec jakiego zadania, sysz wezwanie kogo, kto wpad
w bied, i bez namysu wezwania tego suchaj. Znalaz
mnie nieufnym i niemiaym, bynajmniej nie gotowym pa
mu w ramiona czy prosi go jeszcze o pomoc; znalaz mnie.
swego niegdy tak otwartego i penego zaufania przyja-
ciela, rozczarowanym i zamknitym w sobie, a ta przeszko-
da, ta wcale nie baha trudno chyba wanie bya dla
bodcem. Nie ustpowa przed moim oporem, wreszcie wic
osign to, czego chcia. A uy przy tym icie artystycz-
nego chwytu, jakby kontakt nasz by wzajemny, jakby sia
moja dorwnywaa jego siom, warto moja jego warto-
ci, jakby w nim rwnie, podobnie jak i we mnie bya.
potrzeba czyjej pomocy. Ju podczas pierwszej duszej
rozmowy da mi do zrozumienia, e czeka na co podobne-
go do mego przybycia, e nawet za tym tskni, stopniowo
za wtajemniczy mnie w swj plan zoenia ur^du i ^p^z-
ezenia prowincji, stale przy tym zaznaczajc, jak bardzo
liczy przy tym na moj rad, moj pomoc i dyskrecj, po-
niewa nie ma tam, na wiecie, adnego dowiadczenia

329
i oprcz mnie ani jednego przyjaciela. Wyznaj, i chtnie
tego suchaem i e w ten sposb szybko wzbudzi we mnie
pene zaufanie, e to oddao mnie niejako w jego ifce;
wierzyem mu absolutnie. Lecz pniej, z biegiem czasu,
wydao mi si to wszystko znowu bardzo wtpliwe i nie-
prawdopodobne, nie umiabym przy tym powiedzie, czy
i jak dalece naprawd czego si po mnie spodziewa ani
czy sposb, w jaki usiowa mnie usidli, by niewinny czy
przewrotny, naiwny czy podstpny, szczery czy sztuczny
i wyrafinowany. Zanadto nade mn growa i zbyt wiele
dobrego mi wywiadczy, abym omieli si w ogle przy-
stpi do takich bada. W kadym razie dzisiaj uwaam
ow fikcj, jakoby sytuacj wasn uzna za podobn do mo-
jej, jakoby te w rwnej mierze by uzaleniony od mojej
sympatii i gotowoci pomocy, co ja od jego, jedynie za
grzecznostk, ujmujc i mi, ktr mnie oplata; nie
umiabym jedynie powiedzie, jak dalece gra jego bya
wiadoma, przemylana i rozmylna, jak dalece za, mimo
wszystko, naiwna i naturalna. Magister Jzel by bowiem
wielkim artyst; z jednej strony trudno byo mu si oprze
pragnieniu wychowywania, leczenia i wspomagania, a tak-
e rozwijania, e rodki temu wszystkiemu suce byy mu
ju niemal obojtne, z drugiej przecie strony nie potrafi
najmniejszej nawet rzeczy dokona bez penego oddania si
danej sprawie. Pewne jest jeno, e zaj si mn wwczas
jak przyjaciel, a take jak wielki lekarz i przewodnik, e
nie wypuci mnie ju, a w kocu na tyle rozbudzi i ule-
czy, na ile to w ogle byo moliwe. Dziwne za, cho ca-
kowicie z jego natur zgodne, e podczas gdy udawa, iz
potrzebna mu moja pomoc przy wymykaniu si z urzdu,
podczas gdy ze spokojem, a czsto nawet z potakiwaniem
wysuchiwa mych czsto prymitywnych i naiwnych krytyk,
wtpliwoci, a nawet obelg pod adresem Kastalii, podczas
gdy sam walczy, eby si z owej Kastalii wyzwoli, w isto-
cie i naprawd z powrotem do niej mnie zwabi i przy-
wid, ponownie nakoni mnie do medytacji, z pomoc mu-
zyki i rozmyla kastalskich, pogody kastalskiej i kastal-
skiej dzielnoci wychowa mnie i przeksztaci, mnie, kt-
330
ry mimo mojej ku wam tsknoty byem tak akastalski
i antykastalski, znowu wam wrci, a nieszczliw moj
mio ku wam szczliw uczyni.
Tak rzek Designori, a mia zapewne powody do swej
penej podziwu wdzicznoci. Chocia bowiem niezbyt mo-
e trudno naszymi od dawna wyprbowanymi metodami
wychowa chopcw czy modziecw do zakonnego stylu
ycia, ale dla czowieka, ktry zblia si ju do pidziesit-
ki, zadanie to byo niesychanie trudne, nawet jeli w czo-
wiek mia wiele dobrej woli. Designori nie sta si, oczy-
wicie, penym ani tym bardziej wzorowym Kastalczykiem.
Lecz to, co sobie Knecht postanowi, udao mu si wyko-
na: zmikczy upr, usun gorzki ciar smutku, zbliy
znowu t nadmiernie wraliw i oniemielon ju dusz ku
pogodzie i harmonii, a ze nawyki zastpi dobrymi. Oczy-
wicie, mistrz gry szklanych paciorkw nie mg sam zaj
si mnstwem drobiazgw, przy pracy takiej koniecznych;
uy wic dla tego honorowego gocia caego aparatu
i wszystkich si zarwno Waldzell, jak i zakonu, a na czas
pewien przydzieli nawet Pliniowi mistrza medytacji z Hirs-
land, siedziby kierownictwa zakonu, ktry pojecha wraz z
nim do domu, aby sprawowa sta kontrol nad jego wi-
czeniami. Lecz cay plan i kierunek pozostay w rkach
Knechta.
W smym dopiero roku swego magistrowania skorzysta
Knecht po raz pierwszy z tylekro ponawianego zaprosze-
nia przyjaciela i odwiedzi go w jego domu, w stolicy.
Z pozwoleniem kierownictwa zakonu, ktrego przeoony,
Aleksander, bliski by jego sercu, powici pewien wi-
teczny dzie na t wizyt, po ktrej wiele sobie obiecywa,
a z ktr mimo to od roku nieustannie zwleka, po czci
dlatego, iz chcia si najpierw upewni co do swego przy-
jaciela, po czci za chyba pod wpywem naturalnego l-
ku, by to wszak bowiem pierwszy jego krok w w wiat
zewntrzny, skd przyjaciel jego, Plinio, przynis tak obez-
wadniajcy smutek, a ktry mia dla tak wiele wanych
tajemnic. Zasta nowoczesny dom, ktry jego przyjaciel na-
by za star siedzib Designorich, prowadzony przez okaza-

331
, bardzo mdr i pen rezerwy pani, a z ow pani robi
z kolei, co tylko chcia, jej adny, nader haaliwy i
raczej niegrzeczny synek, wok ktrego wydawao si,
wszystko si tutaj krcio, a ktry od matki chyba nauczy
si wyzywajcej i zarozumiaej, nieco nawet upokarzajcej
postawy wobec ojca. Atmosfera tego domu bya zreszt
pena chodu i nieufnoci wzgldem Kastalii, lecz ani matka,
ani syn nie zdoali dugo stawia oporu osobowoci magi-
stra, ktrego urzd by ponadto otoczony aur tajemnicy,
witoci i legendy. W kadym jednak razie ta pierwsza
wizyta bya niezmiernie sztywna i wymuszona. Knecht za-
chowa postaw obserwatora, wyczekiwa i milcza; pani
powitaa go z chodn, formaln uprzejmoci i z widocz-
nym wewntrznym oporem, mniej wicej tak, jak przyby-
wajcego na kwater wysokiego oficera wrogiej armii; sy-
nek Tito by najmniej ze wszystkich skrpowany, moe by-
wa ju zreszt niejednokrotnie obserwatorem lub rozba-
wionym wiadkiem podobnych sytuacji, ktre umia nale-
ycie wykorzysta. Ojciec jego, wydawao si, raczej od-
grywa rol pana domu, ni by nim w istocie. Pomidzy
nim a jego on panowa ton agodnej, ostronej, nieco bo-
jaliwej, jak gdyby na palcach stpajcej uprzejmoci, kt-
rym zreszt kobieta posugiwaa si znacznie swobodniej
i naturalniej ni m. Wobec syna ojciec stara si przy-
biera ton koleeski, co chopiec albo wykorzystywa, albo
w arogancki sposb odrzuca. Sowem, byo to spotkanie
z trudem podtrzymywane, pene poczucia winy, przebiegao
w dusznej atmosferze tumionych popdw, pene obaw przed
zakceniem czy wybuchem, pene spi, styl za zachowania
si i mwienia, jak i styl caego tego domu by nieco zbyt
starannie wypielgnowany i wymuszony, tak jakby
usiowano wznie tu moliwie siln i szczeln tam
ochronn przed ewentualnym wamaniem czy napaci.
I jeszcze jedn obserwacj zapamita Knecht: znaczna cz
zdobytej na nowo pogody znika znw z twarzy Plinia; on,
ktry czy w Waldzel. czy w domu kierownictwa zakonu w
Hirsland, zdawao si, cakiem niemal zatraca ju cay swj
smutek i przygnbienie, tu, we wasnym domu. ponownie
332
znika w cieniu, wzbudzajc tym zarwno krytyk, jak
i wspczucie. Dom by pikny, wiadczy o bogactwie
i zbytku, kade pomieszczenie urzdzone w nim zostao w
zgodzie z jego rozmiarami, kade stanowio miy akord dwu
lub trzech barw, tu i wdzie wida byo cenne dziea sztu-
ki; Knecht rozglda si z przyjemnoci, lecz wszystkie
te wspaniaoci wyday mu si w kocu odrobin zbyt pik-
ne, zbyt doskonae i obmylone, nic tu nie powstawao, nie
dziao si, nie odnawiao, poczu te, i rwnie pikno tych
pokoi i przedmiotw istnieje jako zaklcie, jako gest wzy-
wajcy ochrony, e owe pokoje, obrazy, wazony, kwiaty
otaczaj i asystuj jakiemu yciu tsknicemu do pikna
i harmonii, a nie mogcemu osign ich inaczej ni tylko
poprzez pielgnowanie tak zharmonizowanego otoczenia.
W okresie, ktry nastpi po tej wizycie, z ktrej wynis
czciowo niezbyt mie wraenia, posa Knecht swemu
przyjacielowi nauczyciela medytacji do domu. Odkd bo-
wiem spdzi cay dzie w tak osobliwie napitej i naado-
wanej atmosferze tego domu, zdoby wiele wiadomoci, ja-
kich wcale nie pragn, lecz sporo take takich, ktrych
mu brakowao i ktrych ze wzgldu na przyjaciela poszu-
kiwa. A sprawa nie zakoczya si na tej pierwszej wizy-
cie, powtrzona ona bowiem zostaa jeszcze kilkakro i do-
prowadzia do rozmw na temat wychowania maego Tita,
w ktrych i jego matka ywo uczestniczya. Magister zdo-
by stopniowo zaufanie i sympati tej mdrej i nieufnej
kobiety. Gdy raz, partem, powiedzia, e szkoda, i sy-
nek jej nie zosta w por wysany na wychowanie do Ka-
stalii, potraktowaa t uwag powanie, jak wyrzut, i za-
cza si broni: bardzo przecie wtpliwe, czy Tito zosta-
by tam naprawd przyjty, zdolnoci wprawdzie mu wy-
starcza, lecz trudny jest do prowadzenia, a wtrca si w
taki sposb w ycie chopca wbrew jego wasnej woli nigdy
by sobie nie pozwolia, wszak ta sama prba z jego ojcem
wcale si niegdy nie okazaa szczliwa. Ponadto oboje
z mem ani myl wykorzystywa dla swego syna przy-
wilej starego rodu Designorich, skoro zerwali przecie sto-
sunki z ojcem Plinia i ca tradycj tej starej rodziny. Na

333
koniec za dodaa z bolesnym umiechem, e nawet w ca-
kiem innych okolicznociach nie zdoaaby si rozsta ze
swoim dzieckiem, prcz niego bowiem nie ma niczego, co
by jej yciu nadawao warto. O tej mimowiednej raczej,
nie z rozmysu wypowiedzianej uwadze rozmyla Knecht
bardzo wiele. A wic pikny dom, w ktrym wszystko byo
tak wytworne, wspaniae i waciwie dobrane, m, poli-
tyka i partia, dziedzictwo uwielbianego niegdy przez ni
ojca, wszystko to razem nie wystarczao, aby yciu jej na-
da warto i sens, skoro tylko dziecko uczyni to mogo.
I wolaa raczej przysta na to, aby dziecko to wzrastao w
zych, szkodliwych warunkach, ktre miao w owym domu
i w jej maestwie, ni dla jego dobra z nim si rozsta.
Zdumiewajce wyznanie z ust tak mdrej, pozornie tak
chodnej intelektualistki. Knecht nie mg jej pomc tak
bezporednio, jak jej mowi, ani te na myl mu nawet
przyszo, by pomocy takiej prbowa. Lecz wskutek niecz-
stych jego wizyt, a take dziki temu, i Plinio znajdowa
si pod jego wpywem, doszo do pewnego umiarkowania
i opamitania w powikanych a dziwacznych stosunkach,
ktre panoway w owym domu. Dla samego magistra na-
tomiast, podczas gdy za kadym razem zyskiwa w domu
Designorich wicej autorytetu i wpywu, ycie tych ludzi
wieckich, im lepiej je poznawa, obfitowa zaczynao w
coraz to wicej zagadek. Lecz o wizytach jego w stolicy
i o tym, co tam oglda i przeywa, wiemy bardzo mao,
zadowoli tedy si musimy tym, co tu zostao zaznaczone.
Do przeoonego kierownictwa zakonu w Hirsland Knecht nie
zbliy si dotd bardziej, ni tego wymagay urzdowe
funkcje. Widywa go chyba tylko podczas tych plenarnych
posiedze instytucji pedagogicznej, ktre odbyway si w
Hirsland, a wtedy przeoony wykonywa te przewanie
tylko formalne raczej i dekoratywne czynnoci urzdowe,
witajc i egnajc kolegw, podczas gdy gwna praca kie-
rowania caym posiedzeniem przypadaa mwcy. Dotych-
czasowy przeoony, w okresie obejmowania urzdu przez
Knechta czowiek ju sdziwy, szanowany by wprawdzie
niezmiernie przez magistra ludi, nigdy jednak nie dawa

334
mu okazji do zmniejszenia dystansu, nie by dla ju nie-
mal czowiekiem i osob, lecz unosi si jak arcykapan, jak
symbol skupienia i godnoci, jak milczcy szczyt i korona
nad konstrukcj caego urzdu i caej hierarchii. Czcigodny
w m zmar, a na jego miejsce wybra zakon nowego
przeoonego, Aleksandra. Aleksander by tym wanie mi-
strzem medytacji, ktrego przed laty kierownictwo zakonu
przydao naszemu Jzefowi Knechtowi na pierwszy okres
jego urzdowania, a od owych czasw magister podziwia
i z wielk wdzicznoci kocha owego wzorowego zakon-
nika, lecz i tamten rwnie zdoa w tym okresie tak do-
brze pozna z bliska osobowo i sposb bycia mistrza gry
szklanych paciorkw, ktry co dzie by wwczas przed-
miotem jego troski i niejako penitentem, e zdoa go po-
kocha. Ukiyt t przyja uwiadomili sobie nagle obaj
i urzeczywistnili od momentu, w ktrym Aleksander sta
si koleg Knechta i prezydentem urzdu, teraz bowiem
znowu czciej si widywali i wspln mieli do wykonania
robot. Brak byo wprawdzie owej przyjani powszednio-
ci, podobnie jak nie dostawao jej rwnie wsplnych
przey modzieczych, bya to bowiem kolegialna sympa-
tia pomidzy osobami postawionymi wysoko, a przejawy
jej ograniczay si do odrobin cieplejszego powitania i po-
egnania, szybszego i bezbdnego wzajemnego zrozumie-
nia, niekiedy za jeszcze do kilkuminutowej pogawdki
podczas przerw w posiedzeniach.
Lecz cho zgodnie z konstytucj przeoony kierownictwa
zakonu, zwany take mistrzem zakonnym, nie by wyej
postawiony od kolegw swoich, magistrw, tradycja wy-
nosia go ponad nich, gdy wedug niej mistrz zakonny
przewodniczy musia na wszelkich posiedzeniach najwy-
szego urzdu, im bardziej za medytatywny i mnisi stawa
si zakon w cigu ostatnich dziesitkw lat, tym bardziej
rs autorytet zakonnego mistrza co prawda jedynie w
granicach hierarchii i prowincji, nie na zewntrz. W insty-
tucji pedagogicznej przeoony zakonu i mistrz gry szkla-
nych paciorkw stawali si coraz bardziej i bardziej dwo-
*na waciwymi przedstawicielami i reprezentantami ducha

335
kastalskiego; wobec prastarych, z prekastalskich epok prze-
jtych dyscyplin, takich jak gramatyka, astronomia, mate-
matyka czy muzyka, oparty na medytacji intelektualizm i
gra szklanych paciorkw stanowiy istotnie najbardziej dla
Kastglii charakterystyczne wartoci. Nie byo tedy pozba-
wione znaczenia, e dwaj obecni reprezentanci i kierownicy
tej spoecznoci ywili przyja dla siebie, bya ona bowiem
dla nich obu potwierdzeniem i wywyszeniem ich godnoci,
przydawaa ciepa i zadowolenia ich yciu, stanowia do-
datkowy bodziec przy wypenianiu ich zada: wzorowej i
personifikacji sakralnych dbr i najtajniejszych si Kasta-
lii w tych dwch osobach. Dla Knechta bya owa przyja
jeszcze jedn wizi z Kastali i przeciwwag wzrastajcej
w nim tendencji do zrezygnowania z tego wszystkiego i wy-
rwania si w inn, now sfer ycia. Lecz mimo to tendencja
owa niepowstrzymanie w nim rosa. Z chwil, gdy w peni
j sobie uwiadomi a nastpio to ju chyba w j szstym
czy sidmym roku jego magistrowania umocni-1 la si
ona jeszcze, on za, czowiek przebudzenia", bez j opoiw
wczy j w ramy wiadomego swego ycia i myli.
Wydaje si nam, i stwierdzi moemy, e chyba od tej
pory oswoi si ju z myl o nadchodzcym rozstaniu z
urzdem swoim i prowincj niekiedy w taki sposb, w
jaki wizie wierzy, e wydostanie si na wolno, niekiedy
znowu tak, jak czowiek ciko chory pojmuje nieuchronno
mierci. W owej pierwszej rozmowie z odzyskanym
towarzyszem modych lat, Pliniem, po raz pierwszy te
wyrazi t myl w sowach, by moe, i po to tylko,' aby
pozyska milczcego i zamknitego w sobie przyjaciela,
moe jednak rwnie po to, aby pierwszym tym zwierzeniem
si innemu czowiekowi na temat nowego swego
przebudzenia, nowego nastawienia do ycia zdoby
wsplnika, po raz pierwszy skierowa swoje myli na ze-
wntrz, po raz pierwszy zastanowi si nad moliwociami
ich urzeczywistnienia. W dalszych rozmowach z Designo-
rim pragnienie Knechta, aby zrzec si obecnej swojej egzy-
stencji i odway si na skok w now przyszo, przybrao
ju posta decyzji. A tymczasem troskliwie rozszerza jesz-
cze sw przyja z Pliniem, przywizanym teraz do niego -
ju nie tylko uczuciem podziwu, lecz w rwnej mierze
i wdzicznoci rekonwalescenta, uleczonego, gdy przyja
ta bya dla pomostem ku yciu wieckiemu, ku licznym
zagadkom, jakie kry w sobie wiat zewntrzny.
Dziwi nas nie powinno, e przyjacielowi swemu, Tegu-
lariusowi, magister Knecht bardzo pno dopiero pozwoli
wejrze w sw tajemnic i w swj plan wyrwania si. Cho
bowiem tak starannie a yczliwie ksztatowa kad ze
swych przyjani, umia take samodzielnie i dyplomatycz-
nie orientowa si w nich i kierowa nimi. Lecz oto wraz
z ponownym pojawieniem si Plinia w yciu Knechta, Fritz
dostrzeg w nim rywala, nowego, cho starego przecie
przyjaciela, roszczcego sobie prawa do zainteresowa i ser-
ca magistra, w za chyba nie by nawet zdziwiony, e Te-
gularius odpowiedzia na to pocztkowo gwatown zazdro-
ci; przez czas pewien nawet, czyli a do momentu, w
ktrym cakowicie zdoa pozyska i odpowiednio oceni
Designoriego, magistrowi moga si postawa Tegulariusa,
pena urazy i rezerwy, wyda nawet podana. Na dusz
met jednak waniejsze okazay si inne sprawy. W jaki
sposb zdoa czowiekowi takiemu jak Tegularius wyjani
i usprawiedliwi swoje pragnienie spokojnego wycofania si
z Waldzell i z godnoci magistra? Z chwil bowiem, gdy
Knecht opuci Waldzell, przyjaciel utraci go ju na zawsze;
nie ma co myle o tym, aby zabra Tegulariusa na ow
wsk, niebezpieczn ciek, jaka si przed Knechtem
otwieraa, nawet gdyby wbrew oczekiwaniom przejawi na
to do odwagi i ochoty. Magister czeka tedy, zastanawia
si i zwleka niezmiernie dugo, zanim wtajemniczy Fritzs
w swe zamiary. W kocu jednak zrobi to, gdy ju decyzja
odejcia od dawna w nim dojrzaa. Zbyt niezgodne z jego
natur byoby pozostawianie przyjaciela a do koca w nie-
wiadomoci, ukadanie planw czy podejmowanie krokw,
ktrych skutki po czci i na niego spadn, niejako za je-
go plecami. Moe chcia nawet uczyni go, podobnie jak
Plinia, nie tylko wsplnikiem tych planw, lecz nadto je-
szcze prawdziwym lub tylko urojonym pomocnikiem
2
' Gra szklanych paciorkw 337
i wspwykonawc, poniewa aktywno uatwia uporanie
T
si z kad sytuacj.
Przyjaciel Knechta zna ju, oczywicie, od dawna myli
jego o zagadzie zagraajcej Kastalii, o tyle tylko zreszt,
o ile magister mia ochot mu je przekazywa, on za po-
j je potrafi. I do tych myli nawiza Jzef, zdecydo-
wawszy si na zwierzenia wobec TeguJariusa. Wbrew jego
oczekiwaniom, co wielk mu przynioso ulg, Fritz nie przy-
j tych poufnych informacji tragicznie; przeciwnie: wie
0 tym, i magister zoy zamierza swj urzd, otrzsn
py Kastalii ze swoich stp i e wybiera ycie zgodne z
wasnym planem, zdawaa si podnieca go w przyjemny
sposb, nawet po trochu bawi. Jako samotnik, wrogi wszsl-
kim normom, Tegularius sta zawsze po stronie jednostki,
a przeciw urzdowi; zawsze te z atwoci mona go byo
nakoni do dowcipnego zwalczania oficjalnych wadz, do
droczenia si z nimi, przechytrzania ich. Tak te drog
wskaza Knechtowi, ktry oddychajc z ulg i miejc si
w gbi serca, zaakceptowa te reakcj przyjaciela. Pozo
stawi go w mniemaniu, i chodzi tu o co w rodzaju figla,
jaki wypata zamierza urzdowi i biurokratom, w figlu
tym przyznajc Tegulariusowi rol wsplnika, pomocnika
1 wspspiskowca. Naleao teraz opracowa podanie ma
gistra do urzdu, zawierajce ca list przyczyn, ktre go
skaniaj do rezygnacji ze stanowiska wraz z przyczyn
tych wyjanieniem a przygotowanie i zredagowanie tego
podania miao by gwnie zadaniem Tegulariusa. Przede
wszystkim mia on sobie przyswoi historyczne pogldy
Knechta na powstanie, rozwj oraz obecny stan Kastalii, z
kolei zebra szerszy jeszcze materia historyczny, a na jego
podstawie udokumentowa yczenia i propozycje. Fritz nie
ywi, zdaje si, niechci do tego, i musi zaj si dziedzi
n dotd przeze negowan i pogardzan, czyli histori.
Knecht za co prdzej udzieli mu odpowiednich wskaz
wek. I tak oto Tegularius z zapaem i wytrwaoci, ktra
mia zawsze w samotnych a ubocznych zajciach, pogrv
si w nowym swym zadaniu. Bdc zakamieniaym indy
widualist, znajdowa w owych studiach osobliw, cierpk
338
przyjemno, miay mu one bowiem dopomc w udowod-
nieniu hierarchii i najwyszym jej dostojnikom przer-
nych ich wad i niedocigni, a co najmniej ich rozdrani.
Jzef Knecht nie bra udziau w owej przyjemnoci, nie-
zbyt te wierzy w powodzenie studiw, ktre podj Te-
gularius. Postanowi wyzwoli si z wizw swej obecnej
sytuacji, uwolni si, aby wypeni zadania, o ktrych wie-
dzia, i na czekaj; jasno jednak pojmowa, e ani nie
zdoa przekona urzdu racjonalnymi argumentami, ani te
zrzuci choby czci tego, co sam musi wykona, na Fritza.
Bardzo mu jednak byo na rk, i ten zajty jest i uwag
ma odwrcon przez cay czas, ktry spdzi jeszcze musi w
jego pobliu. Gdy przy nastpnym spotkaniu opowiada o
tym Plinio Designoriemu, dorzuci:
Przyjaciel Tegularius jest oto zajty i dosta odszko-
dowanie za to, co, jak mu si wydawao, utraci z racji twego
powrotu. Z zazdroci ju si prawie wyleczy, a praca nad
ow akcj dla mnie, a przeciw moim kolegom dobrze mu
robi, tak, i jest niemal szczliwy. Ale nie sd, Plinio, e
obiecuj sobie cokolwiek po tej jego akcji prcz tego tylko,
e dobrze wpywa ona na Fritza samego. Absolutnie nie-
prawdopodobne jest, aby najwyszy nasz urzd zaakcepto-
wa planowane przeze mnie podanie; jest to nawet nie-
moliwe; odpowie mi w najlepszym wypadku jedynie a-
godnie karccym napomnieniem. Pomidzy zamiarami mo-
imi a ich urzeczywistnieniem stoi podstawowe prawo caej
naszej hierarchii, zreszt urzd, ktry zwalnia swego mi-
strza gry szklanych paciorkw, choby nawet na podsta-
wie jak najbardziej przekonujcego podania, i przydziela
mu jak prac poza granicami Kastalii, wcale by mi si
nie podoba. Ponadto kierownikiem zakonu jest mistrz
Aleksander, czowiek, ktrego ugi niepodobna. Nie, nie.
t walk sam ju bd musia stoczy. Ale pozwlmy naj-
pierw Tegulariusowi wiczy si w bystroci! Nic przez to,
prcz odrobiny czasu, nie stracimy, ale nieco czasu potrze-
buj przecie, aby wszystko zostawi tu tak uporzdkowa-
n
e, by odejcie moje adnej szkody Waldzell nie wyrzdzio.
Musisz mi jednak tymczasem poszuka ju tam, u was, ja-

339
kiego mieszkania i pracy, choby jak najskromniejszych,
w ostatecznoci zadowol si nawet miejscem nuczyciela
muzyki, chodzi tylko o odskoczni, o pocztek.
Designori stwierdzi, e znajd si takie moliwoci, a gdy
chwila waciwa nadejdzie, dom jego otwarty bdzie dla
przyjaciela na czas nieograniczony. Lecz Knechta propozy-
cja ta bynajmniej nie ucieszya.
Nie powiedzia. Na gocia si nie nadaj. Musz
mie prac. A ponadto pobyt w twoim domu, cho taki on
pikny, gdyby si ponad kilka dni przecign, przysporzy
by tam jeszcze tylko trudnoci i spi. Wiele mam do cie
bie zaufania, a ona twoja te yczliwie ju przywyka do
mych odwiedzin, lecz wszystko to nabraoby natychmiast
innego wyrazu, gdybym okaza si ju nie gociem i magi
strem ludi, lecz zbiegiem i rezydentem.
Zbyt chyba drobiazgowo do tego podchodzisz od
par Plinio. Z wszelk pewnoci spodziewa si moesz,
i z chwil, gdy std wreszcie si wyzwolisz i zamieszkasz
w stolicy, bardzo szybko zajmiesz odpowiednie stanowisko,
przynajmniej profesora wyszej uczelni. Ale wiesz przecie,
e wszystkie takie sprawy wymagaj czasu, ja za dopiero
wtedy zdoam co dla ciebie zrobi, gdy dokona si ju two
je std odejcie.
Oczywicie zgodzi si magister. Lecz do tej
chwili decyzja moja musi pozosta tajemnic. Nie mog od
da si do dyspozycji waszych wadz, zanim tutejsza moja
wadza nie zostanie powiadomiona i nie wyda decyzji; to
zrozumiae. Lecz na razie wcale nie poszukuj urzdowego
stanowiska. Potrzeby moje s mae, mniejsze nawet, ni
sobie zapewne potrafisz wyobrazi. Potrzebny mi jaki po
koik i chleb powszedni, lecz przede wszystkim praca i ja
kie zadanie nauczycielskie, wychowawcze, potrzebny mi
jeden ucze lub nawet kilku, przy ktrych y bd i kt
rych bd wychowywa; o wyszej za uczelni myl do
prawdy na ostatku, rwnie bowiem chtnie nie, znacznie
chtniej bybym nauczycielem domowym jakiego chop
ca czy czym w tym rodzaju. To bowiem, czego szukam
i potrzebuj, to proste, naturalne zadanie: szukam czowie-
340
ka, ktry mnie potrzebuje. A powoanie na wysz uczel-
ni od samego pocztku wczyoby mnie ju znowu w
tradycyjny, uwicony i zmechanizowany aparat urzdni-
czy, a ja pragn czego wrcz przeciwnego.
Designori wyrazi wreszcie z pewnym ociganiem prob,
z ktr do dugo ju si nosi:
Miabym dla ciebie pewn propozycj rzek a pro
sz ci, eby przynajmniej jej wysucha i yczliwie j roz
way. Moe j zdoasz przyj, wwczas i mnie wywiad
czysz przysug. Od pierwszego dnia, w ktrym byem tu
twoim gociem, dopomoge mi ju w wielu sprawach. Po
znae rwnie moje ycie i mj dom i wiesz, jak tam wszy
stko wyglda. Nie wyglda dobrze, lecz przecie lepiej ni
dawniej. Ale najtrudniejsze s moje stosunki z synem. Jest
rozpieszczony, arogancki, stworzy sobie uprzywilejowan
a chronion pozycj w domu, co zreszt zalecano mu i uat
wiano jeszcze w latach, gdy jako dziecko by otaczany
wzgldami zarwno przez matk, jak i przeze mnie. Potem
zdecydowanie opowiedzia si po stronie matki, mnie za
stopniowo pozbawiono wszelkich skutecznych metod peda
gogicznych. Pogodziem si z tym., tak samo zreszt jak z
caym moim, nieco zbakierowanym yciem. Zrezygnowa
em. Lecz teraz, gdy dziki twojej pomocy po trochu ju
ozdrawiaem, nabraem te na nowo nadziei. Widzisz, do
czego zmierzam: wiele obiecywabym sobie po tym, gdyby
Tito, ktry i tak zreszt ma trudnoci w szkole, dosta na
czas pewien wychowawc i nauczyciela. Egoistyczna to
proba, wiem o tym, nie wiem natomiast, czy zadanie ta
kie wydaoby ci si pocigajce. Ale omielie mnie do
gonego wypowiedzenia tej propozycji.
Knecht umiechn si i poda mu rk.
Dzikuj ci, Plinio. adna inna propozycja nie zdoa
aby bardziej mnie ucieszy. Brak jeszcze tylko zgody two
jej ony. A ponadto musielibycie oboje zdecydowa si na
to, aby pocztkowo cakowicie pozostawi mi waszego syna.
Aby bowiem w peni nad nim zapanowa, trzeba wyklu
czy codzienne wpywy domu rodzicielskiego. Musisz po
rozmawia na ten temat z on i doprowadzi do tego, by

341
zaakceptowaa ten warunek. Lecz podejd do sprawy ostro
nie, nie spieszcie si! '
Sdzisz zapyta Designori e zdoasz co zrobi
z Titem?
O, tak, czemu by nie? Dobrej jest rasy i dobrych
waciwoci po obojgu rodzicach, brak tu jedynie harmonii
wszystkich si. Zadaniem moim, ktre chtnie podejm, b
dzie obudzenie w nim pragnienia takiej harmonii, raczej
wzmocnienia, a w kocu uwiadomienia mu owych prag
nie.
Tak tedy Jzef Knecht wiedzia, e obaj jego przyjaciele,
cho kady z nich w cakiem inny sposb, zajci byli jego
spraw. Podczas gdy Designori omawia w stolicy z on
nowe swoje plany i usiowa namwi j na ich przyjcie,
Tegularius siedzia w Waldzell w jednej z roboczych cel
biblioteki, gromadzc wedug wskazwek Knechta materia-
y do planowanego pisma. Magister zwabi go przedkadan
mu w owej bibliotece lektur na nie byle jak przynt:
Fritz Tegularius, gardzcy histori, wgryza si w dzieje wo-
jowniczej epoki i wrcz si w nich zakocha. Bdc ponad-
to niezmiernie pracowitym, tam, gdzie si dobrze bawi, gro-
madzi ze wzrastajcym zapaem charakterystyczne dla owej
epoki anegdoty z mrocznych pocztkw istnienia zakonu,
a nazbiera ich tak wiele, i przyjaciel jego, gdy mu po wie-
lu miesicach sw prac przedoy, zdoa przejrze za-
ledwie dziesit ich cz.
W okresie tym Knecht odwiedzi kilkakrotnie stolic. Pa-
ni Designori nabieraa do coraz wikszego zaufania, zwy-
kle tak zreszt bywa, e czowiek zdrowy i peen harmonii
atwo znajduje dostp do ludzi obcionych i skompliko-
wanych, niebawem wic daa si zjedna dla mowskiego
planu. Na temat Tita wiemy, e podczas jednej z wizyt
magistra powiadomi go nieco bezczelnie, i nie yczy so-
bie, by zwraca si do niego po imieniu, poniewa wszyscy,
nawet nauczyciel w szkole, mwi do prosz pana".
Knecht uprzejmie podzikowa mu za uwag i przeprosi,
opowiadajc, i w jego prowincji nauczyciele mwi ty"
do wszystkich uczniw i studentw, nawet do takich, kt-
342
-rzy od dawna ju s doroli. A po obiedzie poprosi chop-
ca aby przeszed si z nim chwilk i pokaza mu miasto.
jja spacerze zaprowadzi go Tito take na pikn ulic sta-
rego miasta, gdzie w zwartym niemal szeregu wznosiy si
wielowiekowe domy wytwornych i bogatych rodzin patry-
cjuszowskich. Przed jednym z tych solidnych, wskich a
wysokich budynkw Tito przystan, wskaza na tarcz,
umieszczon nad portalem, i zapyta:
Zna pan to? A gdy Knecht zaprzeczy, doda:
To herb Designorich, a to stara, rodzinna nasza siedzib3,
przez trzysta lat naleaa do rodu. A my siedzimy w tym
nijakim, pospolitym domostwie tylko dlatego, e mj ojciec
po mierci dziadka wpad nagle na pomys sprzedania tego
piknego, czcigodnego, rodzinnego domu i zbudowania so
bie modnej siedziby, ktra zreszt teraz nie jest ju wcale
taka modna. Potrafi pan poj co podobnego?
A panu al tego starego domu? yczliwie zapyta
Knecht, gdy za Tito namitnie potwierdzi, powtarzajc
swoje pytanie: Potrafi pan poj co podobnego", Knecht
dorzuci: - Poj mona wszystko, gdy si rzecz naleycie
owietli. Stary dom to pikna sprawa, gdyby za w nowy
sta obok, a on mg wybiera, zapewne wybraby stary.
Tak, stare domy pikne s i czcigodne, zwaszcza pikne
tak, jak ten tutaj. Lecz samemu zbudowa dom jest te
rzecz pikn, jeli za mody ambitny czowiek ma do wy
boru: albo wygodnie i ulegle zasi w gotowym ju gnie
dzie, albo zbudowa sobie cakiem nowe, poj mona do
skonale, i gotw take wybra budowanie. Znajc za pa
skiego ojca, a znaem go, gdy jeszcze by w pana wieku,
namitny i gwatowny, wiem, e sprzedanie i utrata tego
domu nikogo chyba bardziej nie zabolaa ni jego. Wpad
w wielki konflikt ze swoim ojcem i ca rodzin i wydaje
, e wychowanie go u nas, w Kastalii, nie byo dla zu
penie odpowiednie, w kadym za razie nie zdoao ustrzec
S przed niejak gwatownoci i porywczoci. I jednym
2
tych nieprzemylanych naleycie czynw bya chyba
sprzeda tego domu. Podepta tym tradycje rodzinne, wol
ca przeszo i zaleno, chcia im
wypowiedzie

343
wojn, co wydawaoby mi si cakiem zrozumiae. Lecz czo-
wiek bywa dziwny, a zatem i cakiem inny pomys nie wy-
daby mi si bynajmniej nieprawdopodobny, mianowicie
myl, e sprzedawca tego starego domu chcia sprzeda t
zada bl nie tylko rodzinie, lecz przede wszystkim same-
mu sobie. Rodzina go rozczarowaa, wysaa do naszych
elitarnych szk, kazaa go tam na nasz sposb wychowa,
potem za, po powrocie, ja stawia mu dania, zadania
i wymagania, ktrym nie by w stanie sprosta. Lecz dalej
nie chciabym ju si posuwa w psychologicznym wyja-
nianiu tej sprawy. W kadym razie historia sprzeday tego
domu pokazuje, jak wielka jest sia konfliktw pomidzy
ojcami i synami, owa nienawi, owa w nienawi zmienia-
jc si mio. U natur ywych a zdolnych konflikt ten
pojawia si niemal zawsze, historia caego wiata pena jest
jego przykadw. A ponadto mog sobie z atwoci wy-
obrazi jakiego pniejszego modego Designoriego, ktry
za cel swego ycia uzna odzyskanie za wszelk cen owego
rodzinnego domu.
No zawoa Tito a nie przyznaby mu pan
gdyby tak zrobi?
Nie chciabym mianowa si jego sdzi, mj panie.
Jeli jaki pniejszy Designori uwiadomi sobj wielko
swojego rodu, a take obowizkw, ktre z te; wynikaj, jeli
siami swymi suy bdzie miastu, pastwu, narodowi,
prawu i dobroczynnoci, a taki si przy tym stanie mocny,
e prcz tego zdoa rwnie jeszcze w dom odkupi, okae
si on czowiekiem godnym szacunku i zdejmiemy przed
nim kapelusz. Lecz jeli adnego innego celu w yciu mie
on nie bdzie prcz wanie odkupienia owego domu, to
bdzie po prostu optacem i zakochanym, czowiekiem,
ktrym wadaj namitnoci, prawdopodobnie te takim,
ktry nigdy nie poj znaczenia modzieczych konfliktw z
ojcem i obnosi si z nimi przez cae ycie, take jako
dorosy ju mczyzna. Moemy go zrozumie:, a nawet
poaowa, ale sawy domowi swemu nie przysporzy.
Pikne to, gdy jaka rodzina czuje si zwizana mioci ze
starym domem, jednak odmodzenie i wielko za-

344
wsze std ku niej przychodz, e synowie jej su celom
wikszym' nie tylko rodzinnym.
Tito, cho podczas tego spaceru uwanie i raczej chtnie
wysuchiwa sw gocia swojego ojca, przy innych okazjach
okazywa mu znowu nieufno i upr, wyczuwajc w owym
czowieku, ktrego oboje jego. zazwyczaj tak niezgodnych,
rodzicw zdawao si tak bardzo ceni, jak si, ktra
mogaby okaza si niebezpieczna dla wasnej jego, rozka-
pryszonej niezalenoci, i by niekiedy wyranie dla niego
niegrzeczny, cho pniej za kadym razem aowa tego,
usiujc win swoj naprawi, czu bowiem sam do siebie
uraz, e tak si zbani wzgldem penej pogody uprzej-
moci, ktra niczym poyskliwy pancerz otaczaa magistra.
W gbi swego niedowiadczonego, a cokolwiek te zdzicza-
ego serca czu take, i jest to wanie czowiek, ktrego
mona by pokocha, a nawet czci.
Odczu to zwaszcza w cigu pewnej pgodziny, gdy za-
sta Knechta samego, czekajcego na jego ojca, ktremu
przeszkodziy jakie sprawy. Wchodzc do pokoju ujrza
Tito, e go siedzi nieruchomo, z na p przymknitymi
oczami, w posgowej postawie, i e promieniuje w tej swo-
jej medytacji spokojem i cisz, tak i chopiec mimo woli
przyciszy krok i na palcach chcia ju wymkn si za
drzwi. Lecz oto siedzcy otworzy oczy, przywita go yczli-
wie, wsta i wskazujc na stojcy w pokoju fortepian za-
Pyta go, czy lubi muzyk.
Tak, odpar Tito, wprawdzie od duszego ju czasu nie
bierze lekcji muzyki, ani te ju nie wiczy, bo w szkole
nienadzwy czaj nie mu si wiedzie i belfry srodze mu tam
dokuczaj, lecz suchanie muzyki zawsze sprawiao mu
Przyjemno. Knecht otworzy fortepian, usiad przy nim,
stwierdzi, e instrument jest nastrojony, i zagra pewne
Andante Scarlattiego, ktre w tych dniach wybra wanie
jako podstaw do wiczenia gry szklanych paciorkw. Po-
tem przerwa, a poniewa widzia, e chopiec sucha uwa-
ne i z ciekawoci, j w krtkich sowach wyjania mu,
c
si mniej wicej w takim wiczeniu gry szklanych pa-
ciorkw dzieje, rozoy ow muzyk na czci, ukaza kil-

345
ka rodzajw analizy, jakie do niej mona zastosowa, wska-
za rwnie drogi, wiodce do przenoszenia muzyki na hie-
roglify gry. Tito po raz pierwszy ujrza mistrza nie w roli
gocia, nie jako synnego uczonego, przeciw ktremu bun-
towa si, gdy go wielkoci sw przytacza, lecz zobaczy
go podczas pracy: czowieka, ktry wyuczy si pewnej na-
der subtelnej i cisej sztuki i po mistrzowsku j teraz wy-
konywa, sztuki, ktrej sens Tito zaledwie mg wyczu,
lecz ktra, wydawao mu si, wymaga penego i cakowi-
tego oddania. W swej osobistej godnoci chopak poczu
i mile pogaskany, oto uwaa go si za dorosego i wy-
starczajo rozgarnitego, aby budzi w nim zainteresowanie
dla tak zawiych problemw. Przycich i w cigu owej p
godziny zacz przeczuwa, z jakich to rde bierze si po-
goda i niezmcony spokj tego osobliwego czowieka.
Urzdowa dziaalno Knechta bya w tym ostatnim okre-
sie niemal rwnie intensywna jak niegdy, w trudnym
okresie obejmowania przeze urzdu. Zaleao mu na po-
zostawieniu wszystkich dzir.w swoich obowizkw we wzo-
rowym porzdku. Cel w osign zreszt, mimo i chybi
jednoczenie innego celu, mianowicie ukazania wasnej oso-
by jako zbdnej lub atwo dajcej si zastpi. Na najwy-
szych naszych urzdach zawsze niemal tak jest: magister
unosi si prawie jak szczytowa jaka ozdoba, jak samo ju
tylko insignium, nad arcyskomplikowan i rnorodn dzie-
dzin swojej wadzy; szybko przychodzi i odchodzi, lekki,
niczym jaki yczliwy duch, tu powie swko, tam potaku-
jco skinie gow, ruchem zaledwie zaznaczy jakie zlece-
nie i ju go nie ma, ju jest przy nastpnym, gra na apara-
cie urzdowym jak muzykant na swym instrumencie, wy-
daje si, e wcale wysila, a prawie te i namyla si przy
tym nie potrzebuje i e Y^szystko biegnie tak, jak biec po-
vvinno. Lecz kady urzdnik w aparacie wie, co to znaczy,
gdy magister wyjedzie albo zachoruje, co oznacza koniecz-
no zastpienia go choby przez par godzin czy przez je-
den tylko dzie! I Knecht, raz jeszcze badawczo przebiegajc
cae to mae pastewko, Vicus Lusorum zwane, szczeglnie
starajc si przy tym, by niepostrzeenie przygotowa
346
swego cienia" do koniecznoci cakowitego, prawdziwego
gastpienia go ju niebawem, mg jednoczenie stwierdzi,
jak bardzo oderwao si i oddalio od tego wszystkiego ]ego
serce, jak przestaa ju uszczliwia go i zajmowa wiet-
no tego w najdrobniejszych szczegach naleycie prze-
mylanego wiatka. Widzia Waldzell i magisterski swj
uizd niemal ju jako co, co za sob pozostawi, jako krg,
ktry ju przeszed, ktry da mu i nauczy go wiele, lecz
adnych nowych si ani czynw wykrzesa ju z niego nie
zdoa. Coraz janiej j te pojmowa w owym okresie stop-
niowego odrywania si i poegnania, e waciwa przyczyna
jego alienacji i pragnienia odejcia polega chyba nie na
wiadomoci niebezpieczestw zagraajcych Kastalii i nie
na trosce o jej przyszo, lecz e istnieje po prostu jaka
pusta, nie wykorzystana dotd cz jego samego, jego ser-
ca, jego duszy, domagajca si oto swych praw i wypenie-
nia.
Raz jeszcze przestudiowa dokadnie w tym czasie reguy
i statuty zakonu i przekona si, e ucieczka jego z prowin-
cji nie jest w istocie tak trudna, tak niemal niemoliwa do
osignicia, jak pocztkowo sobie wyobraa. Wolno mu by-
o z racji skrupuw wasnego sumienia zoy swj urzd,
a take opuci zakon, albowiem luby zakonne nie byy do-
ywotnie, chocia bardzo rzadko kto z czonkw zakonu,
nigdy za dotychczas jakikolwiek przedstawiciel najwysze-
go urzdu ze swobody tej korzysta. Nie, tym co sprawiao,
i krok w tak mu si wydawa trudny, bya nie surowo
prawa, lecz sam duch hierarchii, lojalno i wierno przy-
sidze, ktre ywi we wasnym sercu. Oczywicie, nie mia
zamiaru wymyka si po kryjomu, przygotowywa skompli-
kowane podanie, aby otrzyma wolno, a szkolarz Tegula--
IUS a palce sobie ciera przy spisywaniu materiaw na
nie przeznaczonych. Lecz sam Knecht w powodzenie takie-
go podania nie wierzy. Zaczn go ugaskiwa, napomina,
zaofiaruj mu moe urlop wypoczynkowy w Mariafels, gdzie
zmar niedawno pater Jakobus, albo nawet w Rzymie. Ale
go nie wypuszcz to z kad chwil wydawao mu si
Pewniejsze. Bo wypuszczenie go byoby sprzeczne z ca tra-

347
dycj zakonu. I gdyby urzd na to przysta, stwierdziby
jednoczenie, i roszczenia Knechta s usprawiedliwione,
przyznaby, i ycie w Kastalii. a nadto jeszcze na tak wy-
sokim stanowisku, moe w pewnych warunkach nie wystai -
cza czowiekowi, oznaczajc dla rezygnacj i niewol.
OKLNIK

rs bliamy si do koca naszej opowieci. Jak ju wspo-


J mnielimy, wiedza nasza o tym kocu jest niepena i ma
raczej charakter legendy ni historycznej relacji. Musimy
si tym zadowoli. Tym przyjemniej nam jednak, e w
przedostatni rozdzia yciorysu Knechta wypeni moemy
autentycznym dokumentem, mianowicie owym obszernym
pismem, w ktrym sam mistrz gry szklanych paciorkw
przedkada urzdowi przyczyny swojej decyzji, proszc go
o zwolnienie ze stanowiska.
Naley przy tym wprawdzie powiedzie, i Jzef Knecht
nie tylko, jak to od dawna ju wiemy, nie wierzy w powo-
dzenie tego z tak wielkim trudem przygotowywanego pisma,
lecz nawet, gdy wreszcie odpowiednia chwila nadesza, naj-
chtniej by wcale ju nie pisa ani nie wrcza swego po-
dania". Dziao si z nim to, co ze wszystkimi ludmi, ktrzy
sprawuj naturaln, pocztkowo te nie uwiadamian so-
bie wadz nad innymi: wadzy takiej nie sprawuje si bez
skutkw dla samego wadcy, a cho magister cieszy si
z pozyskania dla swych zamiarw przyjaciela swojego, Te-
gulariusa, w ten wanie sposb, e uczyni go pomocnikiem
swoim i wsppracownikiem, fakty obecnie silniejsze si sta-
y od jego wasnych pragnie i myli. Pozyska czy te sku-
si Fritza do pracy, w ktrej warto ju sam jej inicjator

349
wierzy przesta; gdy wreszcie jednak przyjaciel mu -'i
przynis, odwoa jej ani te odoy i nie wykorzysta j i;
nie mg, nie ranic przy tym i nie rozczarowujc przyj -
ciel, ktremu dziki tej pracy chcia uatwi rozstanie. W -
daje si nam, e Knechtowi odpowiadaaby raczej w ty
czasie mono zoenia po prostu swego urzdu i oznajmie-
nia, i wystpuje z zakonu, a nie okrna, w oczach jego j
niemal komedi przypominajca droga owego podania".
Ze wzgldu na przyjaciela raz jeszcze postara si jedni '-
zapanowa nad wasn niecierpliwoci.
Ciekawe byoby zapewne zapozna si z rkopisem pr
co witego Tegulariusa. Skada si on gwnie z materiaw
historycznych, zebranych w celach dowodowych, a przy-
najmniej ilustracyjnych, nie mylimy si chyba jednak, przy-
puszczajc, i zawiera te niejedno celnie a dowcipnie sfor-
muowane swko krytyki pod adresem hierarchii, a to kij
wiata i jego dziejw. Lecz gdyby nawet w, w cigu wielo
miesicy niezwykle pilnej pracy sporzdzony manuskrypt
mia, co zreszt cakiem moliwe, dotychczas istnie, a d^
nas mg by dostpny, musielibymy zrezygnowa z przs-
kazania jego treci, poniewa ksika nasza nie jest miej-
scem odpowiednim dla tego rodzaju publikacji.
Dla nas wane jest jedynie pytanie, w jaki sposb mag'-
ster ludi zuytkowa prac swego przyjaciela. Gdy mu j ".
uroczycie wrczy, Knecht przyj wszystko ze sowatr'
serdecznej podziki, a take uznania, wiedzc za, e sprav/
tym przyjacielowi rado, poprosi go nadto, aby mu L piv -
c przeczyta. I oto przez wiele dni siadywa teraz Tegul~-
rius po p godziny w ogrdku magistra, byo bowiem la"
z satysfakcj odczytujc mu liczne kartki, z jakich skad
si w manuskrypt, a czytanie to byo do czsto przeryw- -
ne gonym miechem obu. Dobre to byy dni dla Tegul--
riusa. Lecz Knecht potem odchodzi i, wykorzystujc niekfs-
re fragmenty rkopisu przyjaciela, sporzdza swoje pisrr
do urzdu, ktre przekazujemy w brzmieniu dosownych
a do ktrego wszelkie komentarze s ju zbdne.

350
PISMO MAGISTKA LUDI
DO LNSTYTUCJI PEDAGOGICZNEJ

Przerne powody skoniy mnie, magistra ludi, do prze-


kazania tej szczeglnej proby urzdowi w tym osobnym
i niejako bardziej prywatnym pimie, zamiast wczy j w
solenne me sprawozdanie. Pismo to doczam wprawdzie do
kolejnego oficjalnego sprawozdania, oczekuj te oficjalne-
go zaatwienia go, lecz uwaam je raczej za co w rodzaju
koleeskiego oklnika do wszystkich wspmagistrw.
Do obowizkw magistra naley powiadamianie urzdu
0 przeszkodach lub niebezpieczestwach, uniemoliwiaj
cych mu zgodne z regu wypenianie jego funkcji. Funk
cjom moim za zagraa (lub tak mi si wydaje), cho sta
ram si stanowisku swemu suy ze wszystkich mych si,
niebezpieczestwo, ukryte w mej wasnej osobie, cho nie
wycznie z niej tylko si wywodzce. Sam przynajmniej
uwaam moralne zagroenie, czyli osabienie osobistej przy
datnoci mojej, jako mistrza gry szklanych paciorkw, jed
noczenie za obiektywne i poza osob moj istniejce nie
bezpieczestwo. Krtko mwic: wtpi jem w me zdol
noci do naleytego sprawowania mego stanowiska, ponie
wa sam mj urzd i gr szklanych paciorkw, ktr upra
wia winienem, uzna musz za zagroone. Zamiarem ni
niejszego pisma jest ukazanie urzdowi, iz wspomniane nie
bezpieczestwo istnieje i e wanie to niebezpieczestwo
z chwil gdy raz ju je rozeznaem, usilnie wzywa mnie
1 powouje na miejsce inne ni to, na ktrym oto stoj. Nie
chaj mi wolno bdzie janiej ow sytuacj w przypowieci
wyrazi: oto gdzie na podstryszku siedzi c vek, nad zawi,
uczon prac pochylony, a spostrzega, iz na dole, w domu
owym, poar wybuchn musia. Czek taki nie bdzie si
zastanawia, czy jego to sprawa, czy nie powinien raczej ta
belek swoich na czysto przepisywa, jeno zbiegnie po scho-
ach i postara si dom w uratowa. Tak tedy i ja na jed-
n
ym z najwyszych piter kastalskiej naszej budowli siedz.
r szklanych paciorkw zajty, delikatnymi a wraliwymi
instrumentami przy pracy mej si posugujc, lecz oto
nos wasny ostrzega mnie, i gdzie tam. na dole

351
poar wybuch, e caa budowla nasza zagroona jest i znaj-
duje si w niebezpieczestwie i e nie analizowaniem muzy-
ki ani ustalaniem rozmaitych regu gry zajmowa mam si
teraz, lecz pdzi tam, skd dym bucha.
Instytucja Kastalii, zakon nasz, nauki nasze i szkoy, wraz
z gr szklanych paciorkw i wszystkim innym, wydaj si
wikszoci czonkw zakonnej naszej braci rwnie oczywi-
ste, jak kademu czowiekowi powietrze, ktrym oddycha,
i ziemia, na ktrej stoi. Mao kto dopuszcza myli, i tego po-
wietrza i ziemi tej mogoby nie by, i pewnego dnia po-
wietrza nam zabrakn by mogo lub ziemia mogaby zni-
kn spod ng naszych. yjemy szczliwie i pod naleyt
opiek w maym, czystym a pogodnym wiatku, wikszo
z nas za, jakkolwiek dziwne si to wydawa moe, yje
take fikcj, i wiat w istnia zawsze i na nim zostalimy
zrodzeni. Sam przeyem modsze moje lata w tym, jake
miym, uudzeniu, cho przecie znaem te jednoczenie rze-
czywisto, wiedzc, e nie urodziem si w Kastalii, tylko
przysany tu zostaem przez instytucje i tu wychowany,
oraz e Kastalia, zakon, urzd, szkoy, archiwa i gra szkla-
nych paciorkw bynajmniej nie zawsze istniay ani te s
dzieem natury, lecz stanowi pny, szlachetny, a na rwni
z.e wszystkim, co stworzone, przemijaniu podlegy twr ludz-
kiej woli. Wszystko to wiedziaem, lecz nie byo to dla mnie
rzeczywiste, po prostu nie mylaem o tym, pomijaem to,
a wiem, i wicej ni trzy czwarte spord nas y i umie-
ra bdzie w owym osobliwym, acz miym zudzeniu.
Lecz podobnie jak istniay wieki i tysiclecia bez zakonu
i bez Kastalii, w przyszoci take epoki takie znw istnie
bd. A jeli dzisiaj przypominam kolegom swoim i czcigod-
nemu urzdowi o tym fakcie, o tym truizmie, wzywajc ich
do skierowania wzroku ku owym zagraajcym nam niebez-
pieczestwom, jeli tedy na chwil przejmuj raczej nie lu-
bian i a nazbyt atwo kpiny budzc rol proroka, mentora
i pokut goszcego kaznodziei, to gotw jestem znie
ewentualne szyderstwa, lecz mimo to ywi nadziej, i
wikszo z was pismo moje a do koca przeczyta, a nie-
352
ktrzy spord was w pewnych punktach nawet zgodz si
ze mn- Byoby to ju wiele.
Instytucja taka, jak nasza Kastalia, mae pastewko in-
telektu, naraona jest na wewntrzne i zewntrzne niebez-
pieczestwa. Niebezpieczestwa wewntrzne, lub przynaj-
mniej niektre spord nich, znamy, obserwujemy i zwal-
czamy. Stale przecie odprawiamy ze szk elitarnych po-
szczeglnych uczniw, poniewa odkrywamy w nich wy-
tpi si nie dajce cechy lub popdy, czynice ich niezdat-
nymi i niebezpiecznymi dla naszej spoecznoci. Mamy na-
dziej, e wikszo z nich nie jest z tej racji ludmi o mniej-
szej wartoci, tyle tylko, e nie nadaj si oni do ycia ka-
stalskiego, a po powrocie do wiata zdoaj znale odpo-
wiedniejsze dla siebie warunki i sta si rzetelnymi obywa-
telami. Praktyka nasza okazaa si suszna w tym wzgldzie,
na og te o spoecznoci naszej powiedzie moemy, i ceni
ona sobie godno swoj i dyscyplin, sprosta umie swemu
zadaniu reprezentowania warstwy najwyszej, duchowej
arystokracji, i nieustannego ksztacenia nowych jej czon-
kw. Zapewne te nie wicej ludzi niegodnych czy te nie-
dbaych pord nas yje, ni znone to by moe i naturalne.
Wicej nieco zastrzee natomiast budzi ju u nas zakonna
zsiozumiao, owa pycha stanowa, do ktrej wszelka zasada
arystokracji, wszelkie uprzywilejowane stanowisko nakania,
a ktr te kadej arystokracji, raz susznie, raz niesusznie,
zazwyczaj si zarzuca. W dziejach spoeczestw wszystko
obraca si zawsze wok prb wytworzenia arystokracji, jest
ona ich szczytem i koron, a jaki rodzaj arystokracji,
rzdw ludzi najlepszych, wydaje si istotnym, cho nie
zawsze przyznawanym, celem i ideaem wszelkich prb
tworzenia spoeczestwa. Wadza czy monarchicz-na,
czy te anonimowa zawsze okazywaa gotowo po-
Pierania protekcj i przywilejami powstajcej arystokracji,
c
zy to politycznej, czy jakiejkolwiek innej, rodowej lub po-
wstaej wskutek selekcji i wychowania. Zawsze arystokracja
pod tym socem przybieraa na siach, lecz jej uprzywile-
jowanie, poczynajc od pewnego stopnia jej rozwoju, stawa-
no si dla niej pokus i doprowadzao do korupcji. Jeli te-
23 <3 r a paciorkw 353
dy zakon nasz potraktujemy jako arystokracj, a wobec tego
zbada te zechcemy, jak dalece postawa nasza wzgldem
caego narodu i wiata usprawiedliwia odrbn nasz po-
zycj, jak dalece na przykad owa charakterystyczna choroba
arystokracji, owa hybris, duma, pycha stanowa, poczucie
wyszoci, niewdziczne pasoytnictwo ju nas ogarno, ju
owadno nami, nasun si nam moe sporo zastrzee.
Dzisiejszemu Kastalczykowi nie zbywa moe na po-
suszestwie prawom zakonu, na pilnoci, na penym kultury
uduchowieniu, czstokro jednak brak mu bardzo wia-
domoci wasnego miejsca w spoecznoci ludu, w wiecie,
w dziejach wiata. Czy ma wiadomo fundamentw swej
egzystencji, czy wie, i jak li, kwiat, ga czy te korze
naley do ywego organizmu, czy choby przeczuwa, jakie
to ofiary skada mu lud, gdy tak go ywi i odziewa i nauk, a
take rnorodne jego studia mu umoliwia? A czy wiele si
troszczy o sens naszej egzystencji i specjalnej pozycji,
doprawdy realne ma wyobraenie o celu zakonu i ycia?
Zgoda, istniej wyjtki, liczne i chwalebne wyjtki skon-|
ny jestem jednak na wszystkie te pytania odpowiedzie
przeczco. Przecitny bowiem Kastalczyk traktuje czowieka
wieckiego a nieuczonego moe bez wzgardy, bez zazdroci i
zawici, lecz jednoczenie nie uwaa go za brata swegoj
nie widzi w nim swego chlebodawcy ani te w najmniej-
szym nawet stopniu nie poczuwa si do wspodpowiedzial-
noci za to, co si tam, na zewntrz, na wiecie dzieje. Ce-|
lem ycia wydaje mu si uprawianie nauk dla nich riamycl:
lub te zgoa rozkoszne przechadzanie si po ogrodzie inte-^
lektu. nadajcego sobie pozory uniwersalnoci, cho wcale
w peni takim nie jest. Sowem, kastalskie wyksztacenie,
wysokie i szlachetne, zapewne, dla ktrego gbok ywi
wdziczno, jest dla wikszoci jego posiadaczy i przedsta-
wicieli nie organem i instrumentem, nie jest aktywne i skie-
rowane ku celom, nie suy wiadomie czemu wikszemu i
gbszemu, lecz skania si odrobin ku rozkoszowaniu si
sob i chwaleniu siebie, ku ksztaceniu i kultywowaniu du-
chowych specjalnoci. Wiem, e istnieje wielu integralnych
i niezwykle wartociowych Kastalczykw, ktrzy doprawdy
354
niczego, prcz suby, nie pragn: s to u nas wychowani
nauczyciele, zwaszcza ci, ktrzy het, na wsi, z dala od mi-
}ego klimatu i duchowego komfortu naszej prowincji, w
szkoach wieckich, pord licznych wyrzecze peni nie-
zmiernie donios sub. Dzielni ci nauczyciele s tam, na
wiecie, cile rzecz biorc, jedynymi spord nas, ktrzy
prawdziwie wypeniaj cel Kastalii, a ich prac wynagra-
dzamy krajowi i ludowi wszelkie dobro, ktre nam wiad-
cz. O tym, e najwyszym i najwitszym zadaniem naszym
jest zachowa krajowi i wiatu duchowy ich fundament,
ktry okaza si rwnie niezwykle skutecznym elementem
moralnym, mianowicie pojcie prawdy, na ktrym, midzy
innymi, opiera si rwnie prawo wie wprawdzie dosko-
nale kady z nas, czonkw zakonu, lecz po zbadaniu was-
nej duszy wikszo z nas musi przyzna, e dobro wiata,
zachowanie duchowej czystoci i rzetelnoci take i poza na-
sz, w tak piknej czystoci utrzyman, prowincj bynaj-
mniej nie jest dla nich najwaniejsze, w ogle zreszt jest
niewane, i e cakiem chtnie powierzamy te sprawy owym
dzielnym nauczycielom tam, na zewntrz, by przez prac
sw, pen oddania, spacili dug nasz wzgldem wiata,
usprawiedliwiajc si poniekd, e oto my, gracze szklanych
paciorkw, astronomowie, muzycy czy matematycy rozko-
szowa si moemy naszymi przywilejami. Ze wspomnian
ju pych i duchem kastowoci czy si fakt, i wanie nie
do troszczymy si o to, czymy na te nasze przywileje
wasnymi osigniciami zasuyli, niemao za spord nas
wyobraa sobie, e nawet zakonna wstrzemiliwo po-
wszedniego naszego ycia jest jakby cnot, dla niej samej
jedynie uprawian, podczas gdy stanowi ona przecie mini-
maln jedynie odpat za to, i kraj umoliwia nam kastal-
sk nasz egzystencj.
Zadowol si wskazaniem na owe wewntrzne szkody
1
niebezpieczestwa, nie s one bowiem bahe, cho w spo-
kojnych czasach dugo jeszcze nie zagraayby naszemu
istnieniu. Lecz wszak my, Kastalczycy, zaleni jestemy nie
tylko od wasnego rozumu i moralnoci, ale rwnie, i to
w
sposb istotny, od stanu caego kraju i od woli ludu. Spo-

355
ywamy chleb nasz, korzystamy z naszych bibliotek, rozbu-
dowujemy archiwa nasze i szkoy lecz jeli lud nie ze-
chce ju duej umoliwia nam tego lub jeli kraj wsku-
tek zuboenia, wojny stanie si do tego niezdolny, w tej
samej chwili nastanie kres ycia naszego i studiw. I to, e
kraj nasz moe pewnego dnia uzna Kastali i ca nasz
kultur za luksus, na ktry go ju nie sta, a nawet, i za-
miast, jak dotychczas, dobrodusznie chlubi si nami, zacz-
nie nas pewnego dnia traktowa jak pasoytw i szkodni-
kw, a nawet jak zwodzicieli i wrogw oto niebezpiecze-
stwa od zewntrz nam zagraajce.
Jeli bym chcia sprbowa ukaza owe niebezpieczestwa
przecitnemu Kastalczykowi, musiabym chyba dokona te-
go przede wszystkim za pomoc przykadw historycznych,
a natrafibym przy tym zapewne na bierny opr, na pewn,
dziecinn niemal, niewiedz i brak zainteresowania. Zainte-
resowanie dziejami wiata jest bowiem, jak wam wiadomo,
wrd nas, Kastalczykw, nader nike, wikszoci z nas za
nie tylko brak tego zainteresowania, lecz, rzec chciabym,
take i sprawiedliwoci wzgldem historii i szacunku dla
niej. Owa z pomieszania obojtnoci z zarozumialstwem po-
wstaa niech do zajmowania si histori wiata czsto kor-
cia mnie, by j zbada; zdoaem te stwierdzi, i wywodzi
si ona z dwch przyczyn. Po pierwsze treci historyczne
nie mwi tu, oczywicie, o historii intelektu i kultury, ktr
wszak niezmiennie kultywujemy wydaj si nam niewiele
warte; dzieje wiata, jeli mamy o nich jakie takie pojcie,
skadaj si z brutalnych walk o wadz, o dobra, o ziemie, o
surowce, o pienidze, sowem, o rzeczy materialne i
ilociowe, ktre uznajemy za obce sferze ducha i traktu-
jemy raczej wzgardliwie. Dla nas wiek siedemnasty jest
epok Kartezjusza, Pascala, Frobergera, Schiitza, a nie
Cromwella czy Ludwika XIV. Druga za przyczyna naszej
niechci do dziejw wiata polega na dziedzicznej i przewa-
nie te, jak mi si wydaje, usprawiedliwionej nieufnoci
do pewnego sposobu rozpatrywania i spisywania historii,
ktry to sposb w dobie upadku, przed zaoeniem nasze-
go zakonu, bardzo by lubiany, a do ktrego my od pocztku
356
krztyny zaufania nie przejawialimy, mianowicie do tak
zwanej historiozofii, ktrej szczytowe momenty rozkwitu,
a jednoczenie najbardziej niebezpieczny wpyw znajdujemy
u Hegla, ktra jednak w stuleciu po nim nastpujcym do-
prowadzona zostaa do najohydniejszego faszowania histo-
rii i demoralizowania sensu prawdy. Zamiowanie do tak
zwanej historiozofii jest to, naszym zdaniem, jedna z gw-
nych cech charakterystycznych dla epoki duchowego uppd-
ku i walk politycznych, zakrojonych na najszersz miar,
dla okresu, ktry niekiedy nazywany wiekiem wojen", lecz
najczciej epok felietonu".
Na gruzach owej epoki, z walki i przezwyciania jej du-
cha czy te jej zego ducha powstaa obecna nasza kul-
tura, powsta zakon i Kastalia. Lecz skutkiem duchowej py-
chy odnosimy si oto do dziejw wiata, zwaszcza wsp-
czesnych, niemal tak, jak na przykad asceta czy eremita
w czasach pierwszego chrzecijastwa odnosi si do wia-
towego teatrum. Historia wydaje si nam aren, na ktrej
cieraj si przerne popdy i mody, zachanno, chciwo,
dza wadzy i mordowania, przemoc, zniszczenie i wojny,
ambitni ministrowie, przekupni generaowie, zrujnowane
pociskami miasta, a a nazbyt atwo zapominamy, i jest to
jedynie jeden z jej licznych aspektw. Przede wszystkim za'
zapominamy, e sami stanowimy kawa historii, e rwnie
jestemy stworzeni i na obumarcie skazani natychmiast gdy
stracimy zdolno do dalszego stawania si i przeksztacania.
Sami bowiem jestemy histori i wspodpowiedzialno po-
nosimy za dzieje wiata i nasze w nich miejsce. A wiado-
moci owej odpowiedzialnoci wanie brak nam bardzo.
Rzumy okiem na wasn histori, na okres powstawania
dzisiejszych prowincji pedagogicznych w naszym kraju, jak
te i wielu innych, na tworzenie si przernych zakonw
1
hierarchii, z ktrych zakon nasz te jest jednym, a rycho
Przekonamy si, e hierarchia nasza i ojczyzna, mia nasza
Kastalia, bynajmniej nie zostaa zaoona przez ludzi, kt-
rz
y odnosz si do dziejw wiata w sposb rwnie zrezy-
gnowany i rwnie peen pychy, co my. Nasi prekursorzy
1
zaoyciele podjli swe dzieo z kocem ery wojen, w zni-

357
szczonym wiecie. My przywyklimy stosunki panujce na
wiecie w owej epoce, ktra rozpocza si mniej wicej od
pierwszej tak zwanej wojny wiatowej, jednostronnie wy.
jania tym, i duch nic podwczas nie znaczy, a dla po-
tnych wczesnych wadcw by jedynie drugorzdnym,
przy pewnych tylko okazjach wykorzystywanym rodkiem
bojowym, w czym dostrzegamy skutki korupcji felietono-
wej". atwo, oczywicie, stwierdzi aintelektualizm i bru-
talno, z pomoc ktrych prowadzono wwczas walki
0 wadz. Jeli nazywam je aintelektualnymi, to nie dlate
go, ibym nie dostrzega ich potnych osigni, inteligencji
1 metodycznoci, lecz dlatego, i przywyklimy do okrelania
ducha gwnie jako woli prawdy i tej definicji przestrzega
my, duch bojowy owych czasw za, wydawao si, zaiste,
nic nie ma wsplnego ani z prawd, ani z wol prawdy.
Nieszczcie owej epoki na tym polegao, e z niepokoju
i dynamiki, wynikajcych z niebywale szybkiego wzrostu
liczby ludzi, nie powsta jako tako choby trway ad mo
ralny: pozostae za resztki takiego adu likwidowano do-
rrnymi hasami, a w trakcie wczesnych walk natrafiamy
na fakty osobliwe i straszne. Podobnie jak w dobie rozbicia
Kocioa przez Lutra, przed czterystu laty, tak te i ww
czas cay wiat napeni si nagle ogromnym niepokojem,
wszdzie tworzyy si fronty walki, wszdzie pojawiaa si
nagle gorzka, miertelna wrcz wrogo pomidzy modymi
i starymi, pomidzy ojczyzn i ludzkoci, tym, co czerwo
ne, i tym, co biae, my za, wspczeni, nie potrafimy ju
w ogle zrekonstruowa, a c dopiero poj i zrozumie
potgi i wewntrznej dynamiki owej czerwieni" i bieli",
istotnych treci i znacze wszystkich tych dewiz i zawo
a bojowych; i podobnie jak w epoce Lutra, widzimy w ca
ej Europie ba, na poowie globu ziemskiego! wierz
cych i kacerzy, modych i starych, bojownikw przeszoci
i bojownikw przyszoci, staczajcych ze sob wcieke bo
je z entuzjazmem lub rozpacz; fronty tych walk natomiast
czstokro ukosem przecinay mapy, dzieliy narody i rodzi
ny, nie wolno nam za wtpi o tym, e dla wikszoci ww
czas walczcych czy przynajmniej dla ich przywdcw
358
wszyStko to miao niesychane znaczenie, podobnie jak nie
moemy te odmwi wielu przywdcom czy mwcom
z owych czasw i walk niejakiej odpornoci i atwowierno-
ci niejakiego, jak go wwczas nazywano, idealizmu. Wsz-
dzie walczono, zabijano, niszczono, a wszdzie te, po obu
stronach, robiono to w przewiadczeniu, e walczy si z dia-
bem w imi Boga.
Dla nas szaleczy w okres niezwykych uniesie, dzikiej
nienawici i wrcz niewysowionych cierpie zapad ju po
trochu w zapomnienie, co zrozumie trudno, skoro jest on
przecie tak cile zwizany z powstaniem wszystkich naszych
instytucji, jest ich zasad i przyczyn. Satyryk mgby te
ch zapomnienia przyrwna do dystrakcji, jak przejawiaj
obdarzeni nowiutkim, arystokratycznym tytuem kariero-
wicze w stosunku do pochodzenia swego i rodzicw. Lecz
zastanwmy si jeszcze chwil nad ow epok wojen. Czy-
taem sporo dokumentw z tego okresu, mniej przy tym
interesujc si podbitymi narodami i zniszczonymi miasta-
mi, co postaw intelektualistw w owym czasie. Trudno irn
byio, tote wikszo z nich odpornoci nie wykazaa. Byli
w tej epoce mczennicy, wrd uczonych i wrd wierz-
cych, a mczestwo ich i przykad nawet w owych do po-
twornoci przywykych czasach nie pozostay bez znacze-
nia. Lecz mimo to wikszo przedstawicieli intelektu nie
zniosa nacisku czasw przemocy. Jedni spord nich pod-
dali si, oddajc do dyspozycji wczesnych wadcw swoje
talenty, wiedz i metody; znana jest wypowied jednego
z profesorw wyszej uczelni wczesnej w republice Massa-
getw: ,.Ile jest dwa razy dwa, ustala moe nie katedra,
lecz nasz pan genera". Inni z kolei tworzyli opozycj, do-
Pki tylko korzysta mogli jeszcze z poowicznej choby
osony, i wygaszali protesty. Pewien autor o wiatowej sa-
w
ie mia pono podwczas jak czytamy u Ziegenhalsa
w cigu jednego tylko roku podpisa przeszo dwiecie ta-
kich protestw, odezw, apelw do rozumu eta, wicej rno-
Ze
> ni ich w rzeczywistoci przeczyta. Wikszo jednak
nauczya si milcze, nauczya si te godowa i marzn,
a
take ebra i ukrywa si przed policj, wymieraa przede
wczenie, a kto umar, temu pozostali przy yciu zazdrocJi.
Niesychanie wielu dobrowolnie mier sobie zadao. Do-
prawdy nie byo ju bowiem ani zaszczytem, ani przyjem-
noci by uczonym czy literatem: ten, kto odda si w su-
b sprawujcych wadz i aktualnych hase, mia wprawdzie
stanowisko i chleb, lecz take i wzgard najlepszych swoich
kolegw, a przewanie te nieczyste sumienie; kto za
sub takich odmawia, musia godowa, y wyjty spod
prawa i umiera w ndzy lub na wygnaniu. Dokonano ww-
czas okrutnej, niesychanie surowej selekcji. I nie tylko ba-
dania naukowe, jeli nie suyy wadzom lub celom wojen-
nym, podupady nader szybko, lecz take i szkoy. Przede
wszystkim historia powszechna, przez kady z kolejno rej
wiodcych narodw do siebie tylko i wycznie odnoszona,
zostaa uproszczona i przeinaczona niebywale, a historiozo-
fia i felieton zapanoway powszechnie, rwnie i w szko-
ach.
Do tych szczegw. Dzikie, gwatowne byy to czasy,
chaotyczne, icie babiloskie; narody i partie, starzy i mlo-
dzi, to, co czerwone i to, co biae, przestay ju wzajem si
rozumie. A koniec tego wszystkiego, po ostatecznym wy-
krwawieniu si i wielkim zuboeniu, polega na tym, e zbu-
dzia si coraz bardziej rosnca powszechna tsknota do opa-
mitania, do odnalezienia wsplnego jzyka, do adu, mo-
ralnoci, do norm, ktre by obowizyway, do alfabetu i ta-
bliczki mnoenia, nie dyktowanych ju przez interesy wa-
dzy i co chwila zmienianych. Powstaa ogromna potrzeba
prawdy i prawa, rozsdku, przezwycienia chaosu. Owej
prni u kresu penej brutalnej przemocy, a cakowicie na
zewntrz skierowanej epoki, owej niewymownie pilnej, ba-
galnej tsknocie powszechnej do nowego pocztku i adu za-
wdziczamy nasz Kastali i nasz egzystencj. Garstka
dzielnych, na p zagodzonych, lecz nieugitych, prawdzi-
wych intelektualistw zacza z ascetyczn, heroiczn dy-
scyplin tworzy sobie ad swj i konstytucj, ja wszdzie
w maych, najmniejszych grupkach znowu pracowa, usu-
wa hasa i od samych podstaw konstruowa na nowo ruch
umysowy, nauk, badania, owiat. Konstrukcja ta udaa
360
si, stopniowo z uboutkich a heroicznych swych pocztkw
wyrastajc we wspania budowl; stworzono przez wiele
ju pokole zarwno zakon, instytucj pedagogiczn, szkoy
elitarne, archiwa i zbiory, jak i szkoy zawodowe, semina-
ria i gr szklanych paciorkw, my za jestemy dzisiaj ty-
nii, ktrzy jako dziedzice i uytkownicy w tym niemal a
nazbyt ju przepysznym gmachu mieszkamy. I, raz jeszcze
powtrzy to trzeba, mieszkamy w nim jak nie zorientowani,
wygodniccy gocie, nic ju wiedzie nie chcemy o ogrom-
nych ludzkich ofiarach, dziki ktrym wznie zdoano fun-
damenty naszej budowli, nic te o bolesnych dowiadcze-
niach, ktrych jestemy dziedzicami, ani o historii wiata,
ktra w gmach nasz wzniosa czy te tylko go tolerowaa,
ktra nadal niesie nas i toleruje, a moe jeszcze i niejedne-
go Kastalczyka i magistra po nas, ktrzy dzi yjemy, lecz
ktra kiedy znowu gmach nasz obali i pochonie, jak za-
wsze obala i pochania wszystko, czemu pozwolia wyrosn.
Powracam od historii, a rezultat tych rozwaa i zastoso-
wanie ich do dnia dzisiejszego i do nas s takie: system nasz i
zakon przekroczyy ju szczytowy punkt rozkwitu i szczcia,
ktry zagadkowy bieg powszechnych dziejw niekiedy
umoliwia temu, co pikne i upragnione. Znajdujemy si
w okresie upadku, ktry, by moe, dugo jeszcze trwa b-
dzie, bardzo dugo, lecz nic wyszego, pikniejszego i bar-
dziej upragnionego nad to, co ju posiadalimy, spotka nas
nie moe, droga nasza wiedzie bowiem w d; historycz-
nie, jak mi si wydaje, dojrzelimy ju do zniszczenia, ktre
te niewtpliwie nastpi: nie dzi, nie jutro, lecz pojutrze.
Wniosek w wysnuwam nie tylko z nazbyt moralizatorskiej
oceny naszych osigni i zdolnoci, bardziej jeszcze z racji
ruchw, do ktrych przygotowania obserwuj w zewntrz-
em wiecie. Nadchodz czasy krytyczne, wszdzie odczu
ftiona ich zapowied, wiat znw, raz jeszcze, pragnie prze-
sun swj punkt cikoci, przygotowuj si przesunicia
w
dziedzinie wadzy, a nie dokonaj si one bez wojen i
Przemocy, od strony Dalekiego Wschodu nadciga nie tylko
zagroenie pokoju, lecz take ycia i wolnoci. I choby kraj
nasz i polityka jego trway w neutralnoci, choby ca-

361
ty nasz nard jednogonie (czego zreszt nie czyni) i wier-
nie trwa pragn w stanie dotychczasowym, przy nas i przy
ideaach kastalskich, wszystko to bdzie daremne. Ju te-
raz niektrzy z czonkw naszego parlamentu do wyra-
nie mwi przy pewnych okazjach, i Kastalia stanowi nie-
co zbyt drogi luksus dla naszego kraju. Jeli za zmuszeni
zostaniemy do powanych zbroje wojennych, zbroje
obronnych jedynie, a wkrtce ju moe to nastpi, dojdzie
clo wielkich oszczdnoci, zarzdzenia te za, mimo caej
przychylnoci, jak nam rzd okazuje, nas w znacznej mie-
rze dotkn. Dumni jestemy, i zakon nasz i trwao ducho-
wej kultury, ktrej on jest gwarancj, wymagaj od kraju
stosunkowo niewielkich ofiar. W porwnaniu z innymi epo-
kami, zwaszcza wczesnym okresem felietonu, w ktrym
wysze uczelnie otrzymyway wysokie dotacje, niezliczona
wrcz bya liczba tajnych radcw i luksusowych instytutw,
ofiary te, istotnie, s niewielkie, cakiem za nike ju wy-
daj si w porwnaniu z tymi, ktre w dobie wojen pocha-
niay zbrojenia. Lecz zbrojenia te okaza si mog wanie
w najbliszym czasie znw przykazaniem najpierwszym, w
parlamencie znowu dominujc rol gra zaczn generao-
wie, jeli za nard stanie wobec alternatywy powicenia
Kastalii czy naraenia si na niebezpieczestwo wojny i za-
gady, wiemy dobrze, za czym si opowie. Niewtpliwie te
pojawi si wwczas wojowniczoci pena ideologia, jednajc
sobie szczeglnie modzie, powstanie wiatopogld hase
i sloganw, zgodnie z ktrymi uczeni i uczono, acina i ma-
tematyka, owiata i kult intelektu o tyle tylko istnienie swe
usprawiedliwi, o ile suy zdoaj celom wojennym.
Fala ta ju nadbiega, a kiedy nas pochonie. Moe okae
si to dobre, a nawet konieczne. Na razie jednak jeszcze,
wielce szacowni Koledzy, przysuguje nam na miar nasze-
go rozeznania si w rzeczywistoci, na miar przebudzenia
naszego i odwagi owa ograniczona swoboda decyzji i czynu,
jak czowiekowi przyda zechciano, a ktra dzieje wiata
czyni dziejami ludzi. Moemy, wedug woli, oczy zamkn,
niebezpieczestwo bowiem jest poniekd jeszcze dalekie;
i zapewne my, obecni magistrowie, bdziemy mogli jeszcze
362
a do koca spokojnie oddycha, w spokoju te lec na
ou mierci, zanim owo niebezpieczestwo si przybliy,
a dla wszystkich stanie widoczne. Lecz ja nie chciabym w
spokoju nadal sprawowa urzdu swego i uprawia gry
szklanych paciorkw, zadowolony z myli, i to, co nadciga,
zapewne mnie ju przy yciu nie zastanie. Nie; wydaje mi
si natomiast konieczne przypomnie sobie, e take i my,
niepolityczni, naleymy do dziejw wiata i pomagamy je
tworzy. Dlatego na pocztku tego mojego pisma wspomnia-
em, e zakres funkcji mych zosta zawony, a w kadym
razie jest zagroony, zapobiec bowiem temu nie mog, e
znaczn cz moich trosk i myli absorbuje owo przysze
niebezpieczestwo. Zabraniam wprawdzie wasnej wyobra-
ni zajmowa si pytaniami, jakie nieszczcie to przybra
by mogo formy dla nas i dla mnie. Lecz nie mog odsun
od siebie pytania, co powinnimy uczyni, co ja sam uczyni
powinienem, by odeprze to niebezpieczestwo? I na ten te-
mat niechaj mi wolno bdzie par sw jeszcze powiedzie.
Sowa Platona, i uczony, a raczej mdrzec, rzdzi po-
winien pastwem, nie maj we mnie zwolennika. wiat by
podwczas modszy. A Platon, cho by zaoycielem czego
w rodzaju Kastalii, bynajmniej nie by Kastalczykiem, lecz
arystokrat krlewskiego rodu. My wprawdzie rwnie je-
stemy arystokratami i arystokracj tworzymy, lecz arysto-
kracj duchow, nie z wizw krwi si wywodzc. Nie wie-
rz w to. i ludzie zdoaj kiedykolwiek wyhodowa arysto-
kratw krwi jednoczenie z arystokracj ducha, byby to
idea arystokracji, pozostanie on jednak marzeniem, My,
Kastalczycy, cho moralni z nas i wcale mdrzy ludzie, na
wadcw si nie nadajemy; a gdyby nam rzdzi przyszo,
R
ie wadalibymy z t si i naiwnoci, jakich prawdziwy
r
egent potrzebuje, ponadto za waciwa dziedzina i naj-
Pierwsza troska nasza, kultywowanie wzorowego ycia in-
telektualnego, zostaaby wwczas rycho zaniedbana. Wad-
ca nie musi bynajmniej by gupim ani brutalnym, jak nie-
kiedy sdz zarozumiali intelektualici, lecz mimo to rz-
dzcy odznacza si musi trwa radoci z racji swej na
2
wntrz skierowanej aktywnoci, namitnym utosamia-

363
niem siebie z celami i deniami ogu, a z pewnoci rw-
nie szybk i raczej lekkomyln decyzj w wyborze drg,
ku powodzeniu wiodcych. A wszystko to s przymioty,
ktrych uczony mdrcami bowiem nazywa siebie nie
chcemy posiada nie powinien i nie posiada; rozwaania
s przecie dla nas waniejsze od czynw, a przy wyborze
metod i rodkw do osignicia naszych celw nauczylimy
si postpowa z jak najwiksz skrupulatnoci i nieufno-
ci. Nie powinnimy tedy rzdzi, nie powinnimy te zaj-
mowa si polityk. Jestemy specjalistami w dziedzinie ba-
da, rozkadania na czstki, mierzenia, jestemy tymi, ktrzy
zachowuj i nieustannie na nowo badaj kady alfabet, ta-
bliczk mnoenia i metod; stanowimy niejako urzd nuar
i wag w dziedzinie duchowej. Oczywicie penimy te wiele
innych funkcji, potrafimy w sprzyjajcych okolicznociach
sta si rwnie nowatorami, odkrywcami, podrnikami,
zdobywcami, nowymi te interpretatorami, ale pierwsza
i najwaniejsza funkcja nasza, z racji ktrej lud potrzebuje
nas i utrzymuje, polega na utrzymywaniu w czystoci
wszystkich rde wiedzy. W handlu, polityce czy gdziekol-
wiek indziej sukcesem i objawem geniuszu moe by prze-
mienianie czarnego w biae, lecz u nas nie jest tak nigdy.
W epokach wczeniejszych wymagano niekiedy w burzli-
wych, tak zwanych wielkich", czasach, podczas wojen
i przewrotw, od intelektualistw, aby si upolityczniali".
Szczeglnie dziao si tak w pnej epoce felietonowej. -
daa ona bowiem rwnie upolitycznienia" lub zmilitaryzo-
wania intelektu. Jak dzwony kocielne suy miay za ma-
teria dla odlewu luf armatnich, a niedojrzaa jeszcze mo-
dzie szkolna do wypeniania luk w zdziesitkowanych ar-
miach, tak te chciano skonfiskowa i odpowiednio wy zy-
ska ducha dla celw wojny.
Nie moglimy, oczywicie, uzna tego dania. Na temat
tego, e w razie koniecznoci jakiego uczonego odwouje si
z katedry lub od biurka robic z niego onierza, a take, e
w odpowiednich okolicznociach moe si on zgosi do
armii dobrowolnie, ponadto za, e w wyczerpanym wojn
kraju kady uczony powinien pod wzgldem materialnym
364
podda si skrajnym ograniczeniom, z ryzykiem godu
wcznie, sw po prnicy traci nie warto. Im bardziej
wyksztacony jest jaki czowiek, im wikszymi cieszy si
przywilejami, tym wiksze te, w chwilach nieszczcia,
skada powinien ofiary; mamy nadziej, e kiedy spra-
wa ta bdzie dla kadego Kastalczyka oczywista. Jeli jed-
nak gotowi jestemy powici dobrobyt nasz, nasz wygo-
d, ycie nasze narodowi, z chwil gdy znajdzie si on w nie-
bezpieczestwie, nie jest to rwnorzdne z gotowoci na-
sz do powicenia rwnie samego ducha, tradycji i mo-
ralnoci naszego intelektu interesom dnia, ludu bd te
generaw. Tchrzem ten, kto uchyla si od prac, ofiar i nie-
bezpieczestw, na jakie cay jego nard jest naraony. Ale
tchrzem, a w nie mniejszym stopniu take zdrajc ten,
ktc zasady ycia duchowego zdradza dla materialnych in-
teresw, kto na przykad gotw sprawujcym wadz pozo-
stawi decydowanie o tym, ile jest dwa razy dwa! Skadanie
w ofierze innym interesom, rwnie ojczynie, zmysu praw-
dy, intelektualnej czystoci, wiernoci prawom i metodom
ducha jest zdrad. Jeli za w walce owych interesw i ha-
se prawda naraona zostaje na niebezpieczestwo takiej sa-
mej dewaluacji, wynaturzenia i pogwacenia, co poszcze-
glny czowiek, co jzyk, co wszelkie dziedziny sztuki,
wszystko co organiczne, a take kunsztowne leg artis wyho-
dowane, wwczas jedyny nasz obowizek polega na sprze-
ciwie i ratowaniu prawdy, a raczej na deniu ku praw-
dzie, stanowicemu najwyszy artyku naszej wiary. Uczo-
ny, ktry jako mwca, jako autor, jako nauczyciel wiado-
mie mwi nieprawd, wiadomie popiera kamstwa i fa-
szerstwa, wykracza nie tylko przeciw zasadom organicznym,
gdy ponadto jeszcze, wbrew wszelkim aktualnym pozorom,
ni
e przysparza wcale korzyci swemu narodowi, jeno cik
Wyrzdza mu krzywd, psuje mu powietrze i ziemi, yw-
n
i napoje, zatruwa myl i prawo, wspomaga za wszyst-
ko, co ze i wrogie, co grozi narodowi zagad.
Kastalczyk nie powinien zatem by politykiem; w razie
Koniecznoci powica winien swoj osob, nigdy jednak
R
ie wolno mu powica wiernoci wzgldem ducha. Inte-

365
lekt jest bowiem dobroczynny i szlachetny jedynie wtedy,
gdy posuszestwo wobec prawdy zachowuje; z chwil, kie-
dy je zdradzi, gdy odrzuci szacunek, gdy stanie si przekupny
i do dowolnych granic elastyczny, w potencjalne diabal-stwo
si przeksztaca, znacznie gorsze od zwierzcego in-
stynktownego bestialstwa, ktre zawsze jeszcze lad natu-
ralnej niewinnoci zachowuje.
Rozwaaniom kadego z Was, szanowni Koledzy, pozosta-
wiam zastanawianie si nad tym, co stanowi tre obowiz-
kw zakonu w momencie, gdy kraj i sam zakon s zagroo-
ne. Rne tu istnie bd pogldy. Ja rwnie mam swoje,
a zastanawiajc si dugo nad wszystkimi wspomnianymi tu
zagadnieniami, w odniesieniu do wasnej osoby doszedem
do jasnego przekonania, co dla mnie jest obowizkiem i ce-
lem, godnym osignicia. I to wanie skonio mnie do
osobistego tego podania, do arcyczcigodnego urzdu zwrco-
nego, ktrym memoria mj zamierzam zakoczy.
Wrd magistrw, z ktrych skada si nasz urzd, ja, ja-
ko magister ludi, z racji mego stanowiska najdalej chyba
stoj od wiata zewntrznego. Matematyk, filolog, fizyk, pe-
dagog i wszyscy inni magistrowie pracuj w dziedzinach,
wsplnych ze wiatem wieckim; w niekastalskich bowiem,
zwykych szkoach naszego i kadego kraju matematyka
i nauka jzyka stanowi podstawy nauczania, rwnie i na
wieckich wyszych uczelniach uprawia si astronomi i fi-
zyk, a ludzie absolutnie nieuczeni zajmuj si muzyk;
wszystkie te dyscypliny s prastare, znacznie starsze od na-
szego zakonu, istniay znacznie wczeniej ni on i rwnie
go przeyj. Jedynie gra szklanych paciorkw naszym jest
wynalazkiem, wasn nasz specjalnoci, ukochaniem
i igraszk, jest ona ostatnim i najbardziej zrnicowanym
przejawem nam tylko waciwego, kastalskiego rodzaju in-
telektu. Jednoczenie za jest te najcenniejszym i najmniej
przydatnym, najbardziej ukochanym, lecz i najbardziej kru-
chym klejnotem w naszej skarbnicy. I jest te pierwsz rze-
cz, ktra zaginie, gdy zakwestionowane zostanie dalsze
istnienie Kastalii; nie tylko dlatego, e stanowi najdelikat-
niejsze z dbr naszych, lecz ju choby z tej racji, i dla
366
profanw jest niewtpliwie tym, z czego w Kastalii naj-
atwiej im zrezygnowa. Jeli chodzi bdzie o zaoszczdze-
nie krajowi kadego zbdnego wydatku, zacznie si ograni-
cza szkoy elitarne, zmniejsza, a w kocu skrela cako-
wicie fundusze na utrzymanie i rozwj bibliotek i zbiorw,
zredukuje si nasze posiki, nie bdzie si ju odnawia na-
szej odziey, lecz zachowa si nadal wszelkie gwne dyscy-
pliny naszej Universitatis Litterarum, z jednym wyjt-
kiem gry szklanych paciorkw. Matematyka potrzebna
jest rwnie do wynalazkw nowych rodzajw broni, ale
nikt a zwaszcza ju nie wojskowi uwierzy nie ze-
chce, aby kraj nasz i nard najmniejsz zdoa odnie szko-
d z racji zamknicia Vicus Lusorum i zlikwidowania na-
szej gry. Gra szklanych paciorkw stanowi najbardziej
skrajn i najbardziej te zagroon cz naszego gmachu.
I by moe wanie wskutek tego magister ludi, kierujcy t
nasz najbardziej obc wiatu dyscyplin, pierwszy wyczu-
wa owo nadchodzce trzsienie ziemi, czy te raczej pierw-
szy uczuciu temu wobec urzdu daje wyraz.
Uwaam tedy w razie przewrotw politycznych, a zwasz-^
cza wojennych, gr szklanych paciorkw za zgubion. Zmar-
nieje ona szybko, nawet, jeli wiele poszczeglnych osb
przywizanie do niej zachowa, i nigdy nie zostanie przy-
wrcona. Atmosfera bowiem, ktra po nowej epoce wojen-
nej nastanie, gry tej nie cierp. Zniknie ona tak samo, jak
niektre niezwykle wysublimowane obyczaje, znane z hi-
storii muzyki, na przykad chry zawodowych piewakw
okoo 1600 roku istniejce lub niedzielne koncerty figuralnej
muzyki w kocioach okoo 1700 roku. Uszy ludzkie syszay
wwczas dwiki, ktrych adna nauka ani adne zaklcie
w caej ich anielsko promiennej czystoci nigdy ju przy-
wrci nie zdoaj. Tak tedy i gra szklanych paciorkw nie
zostanie zapomniana, pozostanie wszake bezpowrotna, ci
za
, ktrzy wwczas studiowa zaczn jej histori, okres jej
Powstawania, rozkwitu i koca, wzdycha bd i zazdroci
na
m, i wolno nam byo y w tak spokojnym, wypielgno-
wanym i czysto nastrojonym wiecie ducha.
A chocia jestem teraz magistrem ludi, bynajmniej nie

367
uwaam za swoje (czy te nasze) zadanie, zapobiec kresowi j
gry naszej lub odwlec go. Nawet to, co pikne i najpikniej- ]
sze, przemija z chwil, gdy stao si ju histori i zjawiskiem
ziemskim. Wiemy o tym, moe nam by przykro z tej racji,
nie moemy jednak powanie usiowa tego zmieni, gdy
zmieni si to nie da. Gdy gra szklanych paciorkw upadnie,
Kastalia i wiat cay ponios strat, lecz w danej chwili
wcale prawie jej nie odczuj, gdy tak bardzo bd w dobie
owego wielkiego kryzysu zajci ratowaniem tego tylko, co da
si jeszcze uratowa. Mona wyobrazi sobie Kastali bez gry
szklanych paciorkw, lecz Kastalii pozbawionej szacunku dla
prawdy i wiernoci dla ducha wyobrazi sobie niepodobna.
Instytucja pedagogiczna moe si obej bez magistra ludi.
Ale w magister ludi" oznacza przecie o czym niemal
ju zapomnielimy pierwotnie i w istocie swojej nie
specjalno, ktr tym sowem okrelamy. Magister ludi to
w pierwotnym znaczeniu po prostu nic innego jak
nauczyciel. A nauczycieli, dobrych i dzielnych nauczy-'
cieli, kraj nasz tym bardziej bdzie potrzebowa, im bar-
dziej zagroona bdzie Kastalia i im bardziej jej skarby oka- }
si przestarzae i wietrzejce. Nauczycieli bardziej nam |
potrzeba ni czegokolwiek innego, ludzi, ktrzy obudz W k
modziey zdolno pomiaru i oceny, a wzorem dla niej
bd w szacunku dla prawdy, posuszestwie wzgldem du- j;
cha, w subie sowu. A dotyczy to nie tylko i nie przede *
wszystkim naszych szk elitarnych, ktre 1e kiedy prze-
stan istnie, lecz rwnie szk wieckich, na zewntrz, w
ktrych zostali wychowani i wyksztaceni, dopki jeszcze
gitko zachowali i dziemi s, obywatele i chopi, rze-
mielnicy i onierze, politycy, oficerowie i rzdzcy. Tam to t
znajduje si fundament duchowego ycia kraju, a nie w se-
minariach ani w grze szklanych paciorkw. Zawsze dostar-
czalimy krajowi wychowawcw i nauczycieli, wspomina-
em ju o tym: s to najlepsi spord nas. Ale uczyni mu-
simy znacznie wicej ni dotd. Nie moemy ju polega
na tym, e z tamtych szk, na zewntrz istniejcych, nie-
ustannie napywa do nas elita utalentowanych, pomagajc
nam w utrzymaniu naszej Kastalii. Musimy coraz bardziej
368
uznawa i rozszerza ow pokorn, jake bardzo odpowie-
dzialn sub na rzecz szk, wieckich szk, jako najwa-
niejsza, i najzaszczytniejsz cz naszego zadania.
Tak oto doszedem do osobistego podania, ktre skiero-
wa pragnbym do arcyszlachetnego urzdu. Prosz niniej-
szym urzd o zwolnienie mnie ze stanowiska magistra ludi
i powierzenie mi tam, na zewntrz, zwykej szkoy, wiel-
kiej lub maej, oraz o pozwolenie pocignicia za sob ca-
ego sztabu braci zakonnych jako modych nauczycieli, wo-
bec ktrych pewno mie bd, e wiernie pomc mi ze-
chc we wprowadzeniu zasad naszych w serca wieckiej
modziey.
Uznaniu arcyszlachetnego urzdu pozostawiam yczliwe
rozpatrzenie mego podania, wraz z jego uzasadnieniem
i przekazanie rni wwczas odpowiednich rozkazw.
MISTHZ GRY SZKLANYCH PACIORKW

Post scriptum:
Prosz mi zezwoli na przytoczenie sw czcigodnego ojca
Jakuba, ktre zanotowaem podczas jednego z jego nieza-
pomnianych privatissimw:
Nasta mog dni przeraenia i ndzy najgbszej. Jeli
jednak w tej ndzy jeszcze szczcie istnie bdzie mogo,
to jedynie szczcie duchowe, wstecz zwrcone ku rato-
waniu edukacji z czasw wczeniejszych, w przd obrco-
ne ku pogodnej a nieustraszonej reprezentacji ducha w
e
Poce, ktra inaczej cakowicie upem materialnoci sta by
si moga".

Tegularius nie wiedzia, jak niewiele z jego pracy pozo-


stao w owym pimie; ostatniej bowiem jego wersji nie ogl-
da. Knecht da mu co prawda do przeczytania dwa wcze-
niejsze, znacznie bardziej szczegowe projekty. Wysa
Pismo i czeka na odpowied urzdu z niecierpliwoci
znacznie mniejsz ni jego przyjaciel. Doszed do wniosku,
12
nie bdzie ju wtajemnicza Tegulariusa w dalsze swe
poczynania, nakaza mu tedy milczenie w owej sprawie,
4
~ Gra szklanych paciorkom 369
dajc jedynie do zrozumienia, i sporo czasu minie, zanim
nadejdzie odpowied.
I gdy wreszcie, prdzej nawet, ni przypuszcza, odpo-
wied owa przysza, Tegularius niczego si o tym nie do-
wiedzia. A pismo z Hirsland brzmiao nastpujco:

PRZEWIELEBNY MAGISTER LUDI W WALDZELL


WIELCE SZANOWNY KOLEGO!

Z niezwykym zainteresowaniem zapoznao si zarwno


kierownictwo zakonu, jak i kolegium magistrw z Waszym
ciepym i serdecznym, a i ciekawym oklnikiem. Historycz-
na retrospekcja w owym pimie, na rwni z penym troski
wybieganiem w przyszo zaabsorboway nasz uwag, a z
pewnoci niejeden z nas nadal jeszcze rozmyla bdzie
z poytkiem dla siebie nad tymi przejmujcymi, po czci
te i usprawiedliwionymi wywodami. Z radoci i uznaniem
powitalimy motywy Wasze, uskrzydlajce Was przekona-
nia prawdziwego i altruistycznego Kastalczyka, pene szcze-
rej, w drug natur ju przeksztaconej mioci do naszej
prowincji, do ycia jej i obyczajw, mioci zatroskanej,
niekiedy te nieco przelknionej. Z rwn radoci i uzna-
niem rozeznalimy osobist a chwilow nut i nastrj owej
mioci, jej gotowo do ofiar, pd do czynu, powag jej
i zapa, heroiczne jej denia. Po wszystkich tych cechach
rozpoznajemy charakter naszego mistrza gry szklanych pa-
ciorkw, aktywn jego si, ogie jego i odwag. Jake bar-
dzo przystoi wanie jemu, uczniowi sawnego benedyktyna,
studiowa histori nie dla ostatecznego, wycznie uczonego
celu czy poniekd w estetycznym rozigraniu beznamitnego
obserwatora, lecz take, aby jej znajomo bezporednio
zastosowa do danej chwili, aby domaga si czynu i po-
mocnej gotowoci! I jake bardzo, Szanowny Kolego, odpo-
wiada charakterowi Waszemu, i cel osobistych pragnie
Waszych jest tak skromny, e nie odczuwacie pocigu do
politycznych misji ani zada, do stanowisk wpywowych
i zaszczytnych, lecz niczym innym by nie pragniecie, jeno
ludi magister, nauczycielem!

370
Oto kilka wrae i myli, ktre ju mimowiednie nasu-
waj, si przy pierwszym czytaniu Waszego oklnika.
U wikszoci kolegw byy one takie same lub podobne.
W dalszej ocenie Waszych informacji, napomnie i prb
nie zdoa jednak urzd osign tak jednolitego stanowiska.
Na konferencji w tym celu zwoanej ywo omwiono
zwjaszcza kwesti, jak dalece przyj mona pogld Wasz
na temat zagroenia naszej egzystencji, jak rwnie zagad-
nienie rodzaju, rozmiarw oraz ewentualnej bliskoci w cza-
sie owych niebezpieczestw, a wikszo czonkw doprawdy
powanie potraktowaa te sprawy i wyranie nimi si prze-
ja. Lecz musimy powiadomi Was, i w adnej z tych kwe-
stii wikszo gosw na korzy przekona Waszych nie
pada. Uznanie uzyskaa jedynie sia wyobrani, a take
szeroko ujcia Waszych historycznych i politycznych roz-
waa, szczegowo jednak ani jedno z Waszych przypusz-
cze, czy moe raczej proroctw, jak je nazwa musielibymy,
w peni za przekonujce uznane nie zostao. A take w
kwestii, jak dalece zakon i ad kastalski wspuczestnicz
w zachowaniu niezwykle dugiego okresu pokoju, a nadto,
jak dalece mog one zasadniczo i w ogle uznawane by za
elementy historii i stosunkw politycznych, za pogldami
Waszymi niewielu tylko, i to z zastrzeeniami, si opowie-
dziao. Opinia wikszoci stwierdzia, i spokj, jaki po
przeminiciu epok wojny zapanowa w naszej czci wiata,
po czci przypisa naley powszechnemu wyczerpaniu i wy-
krwawieniu si w minionych, straszliwych wojnach, w znacz-
n
ie wikszej przecie jeszcze mierze faktowi, i wiat za-
chodni przesta odtd by ju zapalnym punktem w dzie-
jach wiata i aren walk o hegemoni. Nie podajc ani przez
chwil w wtpliwo zasug zakonu, nie mona przypisy-
wa myli kastalskiej, myli odnoszcej si do wysokiego
^ksztacenia intelektu pod znakiem kontemplacyjnej, ducho-
We
J dyscypliny prawdziwie historiotwrczej siy, czyli y-
wego wpywu na polityczne na wiecie stosunki, jako i
motywy i ambicje tego rodzaju s jak najbardziej obce cae-
m
U charakterowi i duchowi kastalskiemu. Ani denia, ani
Przeznaczenie Kastalii jak podkrelono w kilku bardzo

371
powanych wypowiedziach na ten temat nie zmierzaj
do dziaalnoci politycznej i do wywierania wpywu na po-
kj czy wojn, o przeznaczeniu za takim ju choby z tego
wzgldu mowy by nie moe, e wszystko, co kastalskie
o.dnosi si do rozumu i w zasigu rationis si odbywa, czego
przecie chyba o dziejach wiata powiedzie nie mona, jeli
nie chcemy popa na powrt w teologiczno-poetyckie unie-
niesia historiozofii romantycznej i uzna caego aparatu
morderstw i zniszczenia, potg histori tworzcych za ro-
zumow zasad wiata. Ponadto pobieny ju nawet rzut
oka na histori intelektu ujawnia, i okresy najwikszego
rozwoju ducha nigdy w istocie nie daway si wyjani
istniejcymi podwczas stosunkami politycznymi, e kul-
tura, duch czy te dusza maj raczej wasn sw histori,
przebiegajc obok tak zwanych dziejw powszechnych,
czyli nigdy nie ustajcych walk o wadz materialn, niczym
druga jaka, tajemna, bezkrwawa a wita historia. Tedy
nie z prawdziw", brutaln histori wiata ma do czynie-
nia nasz zakon, nigdy te zadanie jego na tym polega nie
moe, by strzec historii politycznej lub nawet pomaga w jej
tworzeniu.
wiatowa zatem konstelacja polityczna moe doprawdy
by taka, jak rysuje Wasz oklnik, albo i nie, lecz w ka-
dym razie zakonowi nie przystoi nic innego, jak zaj wo-
bec niej wyczekujce i cierpliwoci pene stanowisko. Dla-
tego te, z wyjtkiem paru przeciwnych gosw, wikszo
zdecydowanie odrzucia Wasze zdanie, i konstelacj t
winnimy potraktowa jako wezwanie do zajcia aktywnej
postawy. Co si tyczy Waszej oceny obecnej sytuacji wiata
i napomkni Waszych o najbliszej przyszoci, to niewt-
pliwie wywary one na wikszoci kolegw pewne wraenie,
niektrym wyday si nawet wrcz sensacyjne, lecz take
i w tym punkcie, cho niemal wszyscy mwcy przejawiali
szacunek dla wiedzy Waszej i bystroci, nie zdoano stwier-
dzi wikszoci gosw, opowiadajcych si za Wami. Prze-
ciwnie, przewaaa raczej skonno do uznania Waszych
na ten temat wypowiedzi za godne wprawdzie uwagi i wiel-
ce interesujce, lecz przy tym przesadnie pesymistyczne.
372
Gos pewien zada rwnie pytanie, czy nie naley uzna
takiego straszenia urzdu przez jednego z jego magistrw,
ukazujcego mu tak ponure obrazy rzekomo nadcigajcych
ju prb i zagroe za niebezpieczne, nawet bezecne, a w ka-
dym razie lekkomylne. Oczywicie, wolno niekiedy przypo-
mina o przemijaniu wszelkich rzeczy; kady czowiek,
a zwaszcza wysokie i odpowiedzialne stanowisko piastujcy,
winien sam sobie od czasu do czasu woa memento mori;
lecz gosi w sposb tak uoglniajcy i nihilistyczny caemu
stanowi magisterskiemu, caemu zakonowi i caej hierarchii
bliski ju rzekomo koniec jest nie tylko niegodnym zaatako-
waniem spokoju duszy i wyobrani kolegw, ale rwnie za-
groeniem samego urzdu i toku jego wydajnej pracy. Praca
kadego z magistrw bowiem w aden sposb nie zyska na
tym, i co rano przystpowa bdzie do niej z myl, e
urzd jego, dziaalno, uczniowie, jego odpowiedzialno
wobec zakonu, jego ycie w Kastalii i dla niej e wszyst-
ko to ju jutro czy pojutrze zginie i istnie przestanie. A cho-
cia wikszo gosu owego nie popara, uzyska on jednak
niejaki poklask.
Pisemny wywd nasz jest krtki, lecz gotowi jestemy
do przeprowadzenia rozmowy. Ze skpej relacji naszej prze-
kona si ju moecie, Szanowny Kolego, i oklnik Wasz
nie wywar takiego wraenia, jakiegocie si moe po nim
spodziewali. Niepowodzenie to polega zapewne gwnie na
przyczynach realnych, na konkretnie istniejcych rnicach
pomidzy Waszymi obecnymi pogldami i pragnieniami
a zdaniem wikszoci. Lecz istniej take przyczyny natury
formalnej. Nam przynajmniej wydaje si, i bezporednie,
"ustne porozumienie si Wasze z kolegami przebiegoby
znacznie bardziej korzystnie i w bardziej harmonijnej atmo-
sferze. A sdzimy te, e nie tylko pisemna forma oklnika
utrudnia Warn to zadanie; znacznie bardziej wpyn na to
ft
ie praktykowany u nas na og sposb czenia kolegialnej
informacji z prob osobist, z podaniem. Wikszo dopatruje
si w takim poczeniu niefortunnej, nowatorskiej prby,
niektrzy za uznali je wrcz za niedopuszczalne.
I tak oto dochodzimy do najbardziej draliwego punktu

373
caej Waszej sprawy, do Waszego podania o zwolnienie ze
stanowiska i o wykorzystanie osoby Waszej w szkolnictwie
wieckim. Autor podania winien by z gry ju wiedzie, i
urzd na tak niespodzianie zoone, a tak osobliwie uzasad-
nione podanie przysta nie moe, w aden te sposb ani
go pochwali, ani przyj nie zdoa. Urzd udziela na oczy-
wicie odpowiedzi odmownej.
C staoby si z hierarchi nasz, gdyby nie istnia ju
zakon ani decyzja urzdu, ktra kadego ustawia na jego
miejscu! Co staoby si z Kastali, gdyby kady samowol-
nie ocenia chcia wasn osob, talenta i przydatno swoj
i wedug nich stanowiska dla siebie szuka! Zalecamy mi-
strzowi gry szklanych paciorkw pomedytowa nad tym
przez czas pewien, a nakazujemy mu nadal sprawowa za-
szczytny swj urzd, ktrego kierownictwo poruczylimy
mu.
Tak oto speniona zostaje proba Wasza o odpowied na
Wasze pismo. Nie moglimy udzieli odpowiedzi, jakiej, by
moe, spodziewalicie si. Nie zamierzamy jednak rwnie
przemilcza naszego uznania dla pobudzajcych i napomina-
jcych, wartociowych treci Waszego dokumentu. Liczy-
my na moliwo omwienia jeszcze z Wami ustnie jego
treci, i to ju wkrtce, gdy cho kierownictwo zakonu s-
dzi, i moe Was darzy zaufaniem, to jednak w punkt w
pimie Waszym, w ktrym wspominacie o uszczupleniu czy
te zagroeniu Waszych kwalifikacji do dalszego sprawowa-
nia stanowiska, budzi w kierownictwie zakonu niepokj.

Knecht przeczyta to pismo bez szczeglnych nadziei, lecz


niesychanie uwanie. Mg sobie doskonale wyobrazi, e
obudzi niepokj" urzdu, na co zreszt zdaway si wska-
zywa inne jeszcze oznaki. Niedawno pojawi si w wiosce
ludycznej jaki go z Hirsland, zaopatrzony w normaln
legitymacj i list polecajcy kierownictwa zakonu; poprosi
0 kilkudniow gocin, rzekomo z racji prac w archiwum
1 bibliotece, prosi rwnie, aby jako go mg posucha
kilku wykadw Knechta; milczcy i uwany, starszy w
374
ek pojawia si we wszystkich oddziaach i salach osiedla,
, ytywa o Tegulariusa, kilkakrotnie odwiedzi rwnie
ieszkajcego w pobliu dyrektora szkoy elitarnej w Wald-ell
Nie ulegao wtpliwoci: czowiek w by obserwatorem,
wysanym po to, aby si dowiedzia, co dzieje si w wiosce
ludycznej, czy mona tam stwierdzi jakie zaniedbania, czy
magister jest zdrw i na swoim miejscu, czy urzdnicy pilnie
pracuj, czy uczniowie nie wydaj si zaniepokojeni. Go
pozosta przez cay tydzie, nie opuci ani jednego wykadu
Knechta, a jego obserwacje i ciche wszdo-bylstwo zwrciy
uwag dwch urzdnikw. Kierownictwo zakonu doczekao
si wic jeszcze sprawozdania tego inwi-gilatora, zanim
przesao magistrowi sw odpowied.
C tedy naleao sdzi o owej odpowiedzi i kto mg
by jej autorem? Styl tego nie zdradza, by to banalny
a bezosobowy, urzdowy styl, jak tego wymagay okolicz-
noci. Lecz przy bardziej wnikliwym badaniu pismo to ujaw-
nio wicej cech wasnych i osobistych, ni mona byo to
zauway przy pierwszej jego lekturze. Podstaw caego
tego dokumentu by hierarchiczny duch zakonu, sprawie-
dliwo i umiowanie adu. Wida byo wyranie, jak nie-
podane, niewygodne, a nawet przykre i zgorszenie budzce
byo podanie Knechta, odmown na odpowied postanowi
jej autor przekaza ju przy pierwszym jego przejrzeniu i
niezalenie od innych opinii. Lecz obok tej odmowy i nie-
chci wyczu te mona byo inne nastawienie i nastrj:
wyran sympati, podkrelanie wszystkich agodnych a
yczliwych ocen, jakie wyraone zostay na posiedzeniu na
temat podania Knechta. I Knecht nie wtpi, e autorem
owej odpowiedzi by Aleksander, przeoony kierownictwa
zakonu.
Dotarlimy oto do kresu naszej drogi i mamy nadziej, e
zdoalimy opowiedzie najwaniejsze szczegy yciorysu
Jzefa Knechta. Na temat zakoczenia tego yciorysu p-
niejszy biograf zdoa jeszcze niewtpliwie ustali i przeka-
za sporo szczegw.
Rezygnujemy ze sporzdzania wasnej relacji o ostatnich
i magistra, gdy nie wicej wiemy o nich ni kady

375
student z Waldzell i nic tu lepszego dokona nie zdoaliby-
my, ni dokonaa Legenda o mistrzu gry szklanych pacior-
kw", ktra kursuje wrd nas w licznych odpisach, a kt-
rej autorami jest zapewne kilku ulubionych uczniw onego.
I niechaj ta legenda zakoczy nasz ksig.
LEGENDA

iedy suchamy rozmw naszych kolegw na temat znik-.


nicia naszego mistrza, przyczyn tego zniknicia, susznoci
lub niesusznoci jego decyzji i posuni, sensownoci czy
te bezsensownoci jego losu, przypominaj nam one
wywody Diodorusa Siculusa na temat prawdopodobnych
przyczyn wyleww Nilu; nie tylko tedy niepotrzebne, lecz i
niesuszne wydaje si nam dorzucanie nowych jeszcze
przyczynkw do tej dyskusji. Zamiast niej pragniemy za-
chowa w sercu naszym wspomnienie mistrza, ktry tak
rycho po tajemniczym swoim wyrwaniu si w wiat prze-
szed w bardziej jeszcze obce a tajemnicze zawiaty. I w imi
jake drogiej nam jego pamici odnotowa pragniemy
wszystko, co na temat owych wydarze do uszu naszych
dotaro.
Mistrz, z chwil gdy odczyta w list, w ktrym urzd
odmownej udziela na jego podanie odpowiedzi, poczu lekki
dreszcz, poranne jakby uczucie rzekoci i chodu, wska-
zujce mu, e oto chwila nadesza, a waha si i zwleka
duej ju nie mona. Osobliwe to uczucie, ktre sam zwa
"Przebudzeniem", zna z decydujcych momentw swego
ycia: byo to oywcze, a jednoczenie bolesne uczucie, roz-
stanie i pocztek jednoczenie, a silnie, niczym wiosenna
burza, wstrzsao jego podwiadomoci. Spojrza na zega-

377
rek: za godzin mia lekcj na kursie. Postanowi powici
t godzin na medytacj, uda si do zacisznego ogrdka ma-
gisterskiego. A gdy tam szed, ja mu towarzyszy jedna
linijka wiersza, jaki nagle sobie przypomnia:
Kady bowiem pocztek czarem otoczony...
i wypowiedzia j gono, nie pamitajc, u jakiego to poety
niegdy j czyta, lecz wiersz ten odpowiada mu, podoba
mu si, wydawa si te na wskro dostosowany do obec-
nego przeycia. W ogrodzie siad na przyprszonej pierw-
szymi zwidymi ju limi awce, uregulowa oddech i j
walczy o cisz wewntrzn, a z rozjanionym sercem za-
pad w medytacj, podczas ktrej konstelacja owej godziny
jego ycia uoya si w obrazy ponadosobiste, oglne. Lecz
w drodze powrotnej do maego audytorium znowu przy-
pomnia mu si w wers, znw musia si nad nim zasta-
nowi i stwierdzi, i musia on mie nieco inne brzmienie.
A nagle rozjania mu si pami i przysza z pomoc. J
mwi szeptem:
W kadym pocztku wielki czar si chowa, Co
nas ochrania i pomaga y.
Dopiero pod wieczr jednak, gdy wykad na kursie dawno
ju si odby, a wykonane zostay rwnie liczne inne prace
tego dnia, odkry Knecht pochodzenie owego wiersza. Nie
by t o utwr jakiego dawnego poet y, lecz znajdowa si
w jednym z wasnych jego wierszy, ktre pisywa niegdy
jako ucze i student, a koczy si sowami:
Nue wic, egnaj i ozdrowiej, serce!
Jeszcze tego samego wieczoru wezwa Knecht do siebie
swego zastpc, oznajmiajc mu, i nazajutrz musi wyje-3
cha na czas nieokrelony. Przekaza mu, wraz z krtkimi"!
dyspozycjami, wszystkie sprawy biece i poegna go ycz-1
liwie i rzeczowo, jak zwykle przed jak krtk subow\
podr.
Wczeniej ju zrozumia, e przyjaciela swego, Tegula-
riusa, opuci musi nie wtajemniczajc go ani te obcia-

378
. c poegnaniem. Musia tak postpi nie tylko dlatego, by
oszczdzi nader wraliwego przyjaciela, lecz rwnie, by
nie naraa caego swojego planu. Tegularius pogodzi si
zapewne z faktem ju dokonanym i z rzeczywistoci, pod-
czas gdy niespodziewana rozmowa i scena poegnania mogy
doprowadzi go do jakiego nieopanowanego, prjykrego
wybuchu. Knecht przez chwil myla nawet o tym, by wy-
jecha w ogle ju si z nim nie widzc. Lecz gdy raz jeszcze
nad tym si zastanowi, doszed do przekonania, i przypo-
minaoby to zbytnio ucieczk przed trudnociami. I cho
mdre i suszne byo zaoszczdzenie przyjacielowi scen,
wzburzenia, a take okazji do popenienia gupstwa, sam ma-
gister nie mia prawa oszczdza siebie. P godziny brako-
wao jeszcze do pory nocnej ciszy, mg wic odwiedzi
jeszcze Tegulariusa, nie przeszkadzajc ani jemu, ani in-
nym. Noc ju zapada na rozlegym, wewntrznym podwr-
cu, gdy przeze przechodzi. Zapuka do celi przyjaciela
z osobliwym uczuciem: oto ostatni raz! i zasta go samego.
Zaskoczony przy czytaniu, Tegularius powita go radonie,
odoy ksik i poprosi gocia, eby usiad.
Przypomnia mi si dzisiaj pewien stary wiersz
j gawdzi Knecht a raczej kilka jego linijek. Wiesz
moe, gdzie zdoabym odnale cao?
I zacytowa:
W kadym pocztku wielki czar si chowa...
Repetent wcale nie potrzebowa wiele czasu do namysu.
Po chwili zastanowienia rozpozna go, wsta i wydoby z pul-
Pitu zapis wierszy Knechta, oryginalny rkopis, ktry tam-
ten niegdy mu podarowa. J go przeglda i wycign
dwie kartki z pierwsz adnotacj togo wiersza. Poda je
Magistrowi:
~~ Prosz powiedzia z umiechem zechce wasza wie-
lebno z tego skorzysta. Po raz pierwszy od tak wielu lat
raczylicie przypomnie sobie o owych wierszach.
Jzef Knecht uwanie a nie bez wzruszenia przyjrza si
ym
kartkom. Jako student, podczas pobytu swego w insty-ui
wschodnioazjatyckim, zapisa niegdy obie te kartki

379
wierszami: odlega przeszo patrzya z nich oto ku niemu,
wszystko z nich mwio o zapomnianym ju prawie, napo,
minajco jednak i bolenie budzcym si znowu wczo-
raj" lekko ju poky papier, modziecze pismo,
skrelenia i poprawki w tekcie. Wydawao mu si, e przy.
pomin sobie nie tylko rok i por roku, w ktrych wiersze
owe powstay, lecz nawet dzie i godzin, a jednoczenie
take w nastrj, silne, pene dumy uczucie, ktre wwczas
przepeniao go i uszczliwiao i ktre w tych wierszach
wyrazi. Napisa je w w osobliwy dzie, kiedy dostpi du-
chowego przeycia, nazwanego przeze przebudzeniem.
Tytu wiersza powsta najwyraniej przed nim jeszcze,
jako pierwszy jego wers. Nakrelony by wielkimi literami,
pismem rozpdzonym, zamaszystym, i brzmia: Transcen-
dencja!"
Pniej dopiero, w innym ju czasie, innym nastroju i sy-
tuacji yciowej, tytu w zosta wraz z wykrzyknikiem
skrelony, a zamiast niego, cieszymi, drobniejszymi i skrom-
niejszymi literami umieszczono inny. Brzmia on: Stopnie".
Knecht przypomnia sobie teraz znowu, jak wwczas,
uskrzydlony ide swego wiersza, rzuci owe sowo trans-
cendencja!" niczym zew i rozkaz, napomnienie dla samego
siebie, na nowo sformuowane i umocnione postanowienie,
by ycie swe i prac pod znakiem tym umieci, uczyni je
transcendencj, zdecydowanym a pogodnym przekraczaniem,
wypenianiem i pozostawianiem za sob wszelkich przestrze-
ni, wszelkich drg. Pgosem odczyta fragment:
Wic przemierzajmy pogodne przestrzenie,
Lecz adna niech si ojczyzn nie stanie.
Duch wiata nie zna ciasnego sptania: Na
kadym stopniu wiksze rozszerzenie.
Zapomniaem o tych wierszach przez te lata po-
wiedzia a gdy jeden z nich przypadkiem dzi mi si przy-
pomnia, nie wiedziaem ju, skd go znam i e sam go na-
pisaem. Jakie ci si one dzi wydaj? Czy mwi ci jesz-
cze cokolwiek?
Tegularius zastanowi si.
380
__ przy tym wanie wierszu doznawaem zawsze uczu
obliwych rzek wreszcie. Naley on do nielicznych
waszych utworw, ktrych waciwie nie lubiem, w ktrych
co mi wadzio czy co razio. Ale co by to byo, tego ww-
czas nie wiedziaem. Dzi wydaje mi si, e wiem. Wiersz
wasz, Czcigodny, opatrzony jakby rozkazem wymarszu:
transcendencja!", ktrego tytu pniej zastpilicie, dziki
Bogu, lepszym, nigdy mi si w istocie nie podoba, bo ma w
sobie co rozkazujcego, moralizatorskiego czy te bel-
ferskiego. Gdyby mona pozbawi go tego elementu czy ze-
trze ze w tynk, byby jednym z najpikniejszych waszych
wierszy, teraz przekonaem si o tym na nowo. I waciwa
jego tre wcale niele wyraona zostaa w tytule Stopnie",
lecz moglicie rwnie dobrze lub nawet lepiej zaty-
tuowa go Muzyka" albo Istota muzyki". Abstrahujc
bowiem od owej moralizatorskiej czy kaznodziejskiej posta-
wy, jest on w istocie rozprawk o istocie muzyki czy moe
raczej pieni pochwaln na cze muzyki, na cze joj staej
obecnoci, pogody i zdecydowania, ruchliwoci jej, nie-
strudzonej determinacji i gotowoci do denia coraz dalej,
do opuszczania przestrzeni czy te odcinka przestrzeni, na
ktre tylko co wkroczya. I gdyby si na tych rozwaaniach
czy pieni pochwalnej o duchu muzyki skoczyo, gdybycie,
najwidoczniej ju wwczas pedagogicznymi ambicjami ogar-
nici, nie zrobili z tego napomnienia czy kazania, wiersz w
mgby by istnym klejnotem. Lecz w obecnej postaci wy-
daje mi si on nie tylko zbyt pouczajcy, zbyt belferski, ale
Wykazuje ponadto pewien bd w myleniu. Mianowicie,
jedynie ze wzgldu na mora rwna muzyk z samym y-
ciem, co, chyba co najmniej wtpliwe i godne zakwestiono-
wania, czyni z naturalnego i od wszelkich moraw wolnego
Motoru, stanowicego si napdow muzyki, samo ycie",
ktre odpowiednimi wezwaniami, rozkazami i pouczeniami
Pragnie wychowa nas i rozwin. Sowem, w wierszu tym
Pewna wizja, co jednorazowego, piknego, wspaniaego, za-
faszowane zostaje i wykorzystane w celach dydaktycznych,
1
to wanie ju od pocztku przeciwko niemu mnie nastra-
jao.

381
Magister sucha owej tyrady z przyjemnoci, widzc, jak
przyjaciel jego mwi z coraz gortszym wzburzeniem, ktre
tak u niego lubi.
Oby mia racj! zawoa wp artobliwie. Racj
masz w kadym razie w tym, co mwisz na temat stosunku
owego wiersza do muzyki. Owo przemierzanie przestrze
ni" i zasadnicza myl moich wierszy wywodz si istotnie,
cho ani o tym wiedziaem, ani na to nie zwracaem uwagi,
od muzyki. A czy myl ow wypaczyem, a wizj zafaszo
waem nie wiem; moe masz racj. Gdy pisaem owe
wiersze, nie mwiy one ju o muzyce, ale o pewnym prze
yciu, tym mianowicie, e pikna przypowie muzyczna
ukazaa mi swoj stron moraln, staa si dla mnie prze
budzeniem, napomnieniem, wezwaniem do ycia. Impera-
tywna forma tego wiersza, ktra tak szczeglnie nie przy
pada ci do gustu, nie jest przejawem chci rozkazywania
czy pouczania, bo rozkazy i pouczenie s wycznie do
mnie tylko skierowane. A gdyby ju o tym doskonale nie
wiedzia, mgby by wyczyta to z ostatniej linijki wier
sza, mj drogi. Przeyem wic jak wizj wewntrzn, po
jem co i zrozumiaem, a tre i mora tego przeycia sam
sobie pragnem przekaza i zakarbowa w pamici. I chyba
dlatego te, cho nie wiedziaem o tym, sam ten wiersz w
pamici mi pozosta. A wic zy czy dobry jest w wiersz,
cel swj w kadym razie osign: zew ten y we mnie
dalej i nie zosta zapomniany. Dzisiaj brzmi on dla mnie jak
co nowego: pikne to, acz drobne przeycie, a twoje kpiny
zepsu mi go nie potrafi. Ale czas ju i. Jake pikne
byy to czasy, miy kolego, gdy obaj, jeszcze studenci, tak
czsto moglimy sobie pozwoli na amanie regulaminu
i przegadywanie caych nocy. Magistrowi tak ju postpo
wa nie wolno, a szkoda!
Ach mrukn Tegularius mona by si na to i te
raz zdoby, jeno brak czowiekowi odwagi.
Knecht ze miechem pooy mu rk na ramieniu.
Co si tyczy odwagi, mj kochany, to gotw bybym
jeszcze do patania cakiem innych figlw. No, dobranoc,
stary zrzdo!

382
Rozweselony, opuci cel, spowania jednak znowu, gdy
ogarna go nocna cisza pustych korytarzy i podwrcw
osiedla: bya to powaga poegnania. Poegnania zawsze bu-
dz wspomnienia, Knechta za ogarno po drodze wspo-
mnienie owej pierwszej chwili, gdy chopcem bdc jeszcze,
wieo przyjtym uczniem Waldzell, po raz pierwszy szed
peen oczekiwania i nadziei przez Waldzell i Vicus Lusorum
i dopiero teraz, pod chodnymi, milczcymi wrd nocy
drzewami, w otoczeniu zabudowa, poczu z przejmujcym
blem, e wszystko to oglda po raz ostatni, po raz ostatni
syszy przycichanie i zasypianie tego za dnia tak oywione-
go osiedla, po raz ostatni dostrzega bysk maego wiateka
nad domkiem odwiernego, odbijajcego si w rdlanej
wodzie, po raz ostatni patrzy na nocne chmury, przeciga-
jce ponad drzewami magisterskiego jego ogrdka. Wol-
nym krokiem obchodzi wszystkie drogi i zaktki wioski
ludycznej, poczu ochot otworzenia raz jeszcze furtki swe-
go ogrodu i wejcia tam, nie mia jednak przy sobie klu-
cza, co pomogo mu szybko opamita si i otrzewie.
Wrci do swego mieszkania, napisa jeszcze par listw,
wrd nich take do Designoriego, zapowiadajc swoje przy-
bycie do stolicy, a potem w penej skupieniu medytacji wy-
zwoli si ze wszelkich wzrusze owej chwili, aby rankiem
mie do si na ostatni swoj prac w Kastalii: na roz-
mow z przeoonym zakonu.
Nazajutrz wsta magister o zwykej porze, zamwi po-
wz i wyjecha; niewielu tylko ludzi zauwayo ten wy-
jazd, adnych te nie wzbudzi on domysw. Rankiem,
Przez pierwsze mgy wczesnej jesieni, jecha Knecht do
Hirsland; przyby tam okoo poudnia, kaza si te zaraz
zameldowa u magistra Aleksandra, przeoonego kierow-
nictwa zakonu. Mia przy sobie, owinit w chust, pikn
metalow szkatuk, ktr wyj by z pewnego tajnego
schowka w swej kancelarii, a ktra zawieraa insygnia jego
godnoci: piecz i klucze.
wielkim" pokoju recepcyjnym kierownictwa zakonu
to go z niejakim zdziwieniem, nigdy bowiem niemal
zdarzao si, by jaki magister pojawi si tutaj nie za-

383
meldowany uprzednio ani nie wzywany. Na polecenie prze-
oonego zakonu podano mu posiek, po czym otworzono
dla niego cel odpoczynku przy starym kruganku, powia-
damiajc, i Przewielebny zdoa zapewne za dwie lub trzy
godziny znale woln chwil, eby go przyj. Knecht kaza
sobie przynie egzemplarz reguy zakonu, usiad, przeczyta
cay w zeszyt i po raz ostatni upewni si, i zamiar jego
by prosty i na wskro legalny, mimo i nawet w tej
jeszcze chwili niemoliwe wydawao mu si ujeie w
sowa waciwego jego sensu i wewntrznej susznoci.
Przypomnia sobie pewne zdanie reguy, na temat ktrego
kazano mu niegdy, w ostatnich dniach jego studiw i mo-
dzieczej swobody, medytowa: byo to tu przed przyj-
ciem go do zakonu. Raz jeszcze odczyta to zdanie, prze-
myla je i poczu, jak bardzo odmienny jest ju w tej
chwili od owego, nieco bojaliwego, modego rcpetenla,
ktrym by podwczas. Jeli wysoki urzd brzmipo
ono miejsce w regule powoa ci na jakie stanowisko,
to wiedz: wszelkie wstpowanie po stopniach urzdw nie
jest krokiem ku wolnoci, ale ku zwizaniu. Im wiksza
urzdowa wadza, tym surowsza suba. Im silniejsza oco-
bowo, tym usilniej wzbroniona samowola". Jake to
wszystko brzmiao niegdy jednoznacznie i definitywnie
i jak ogromnie zmienio si dla od owych czasw, a nawet
w przeciwiestwo swoje obrcio znaczenie niektrych sw.
zwaszcza tak dwuznacznych jak zwizanie", osobowo"
czy samowola"! A jake pikne, jasne, zwarte i
niezwykle sugestywne byy owe zdania, jake umiay wyda
si modemu umysowi absolutne, ponadczasowe i na wskro
prawdziwe! Och, i byyby nimi z pewnoci, gdyby tylko
Kastalia doprawdy bya te wiatem, cakowitym,
rnorodnym, a przecie niepodzielnym, zamiast stanowi
jeno wiatek w owym wiecie lub miao, lecz sztucznie
dokonany w nim wycinek! Gdyby ziemia bya szko eli-
tarn, zakon za wsplnot wszystkich ludzi, a kierownictwo
zakonu Bogiem, jake doskonae byyby wwczas owe zdania i
caa regua! Ach, gdyby istotnie tak byo, jake wspaniae,
kwitnce i w niewinnoci swej pikne byoby.
384 I
. je! A niegdy byo tak przecie istotnie, niegdy potra-
+} tak na to patrze i tak to przeywa: zakon i ducha
i- italskiego jako pierwiastek boski, absolutny, prowincj
'ako wiat, Kastalczykw jako ludzko, niekastalsk za
cze owej caoci jako dziecinny jaki wiatek, przedsionek
prowincji, ugr, na prawdziw kultur i wyzwolenie do-
piero czekajcy, ktry z szacunkiem spoglda ku Kastalii
i co pewien czas przysya jej goci tak miych, jak mody
Plinio.
Jake osobliwie przedstawiaa si te sytuacja jego samego,
Jzefa Knechta, i jego intelektu! Czy owej, jemu tylko
waciwej cechy pojmowania i rozumienia, przeywania
rzeczywistoci, ktr okrela mianem przebudzenia, w cza-
sach dawniejszych, a nawet wczoraj jeszcze nie uwaa za
stopniowe docieranie do serca wiata, do sedna prawdy,
nie mia niejako za absolut, za drog czy te postpowanie
napizd, krok za krokiem wprawdzie tylko moliwe, lecz
jako idea cige a prostolinijne? Czy niegdy, za modu,
nie uwaa za oznak przebudzenia i postpu, bezwarun-
kowo cenn i suszn, uznawanie wprawdzie wiata ze-
wntrznego, mianowicie w postaci Plinia, ale przy jedno-
czesnym wiadomym i dokadnym zachowaniu wzgldem
niego kastalakiego dystansu? A oznak postpu i prawdy byo
take, gdy po wielu latach zwtpienia zdecydowa si na gr
szklanych paciorkw i ycie w Waldzell. I potem jeszcze,
gdy pozwoli si mistrzowi Tomaszowi wczy do suby, a
mistrzowi muzyki przyczyni do przyjcia go do zakonu, a
pniej uzyska nominacj na magistra. Byy to wszystko
drobne albo i wielkie kroki na pozornie tylko prostej drodze
a przecie teraz, u kresu owej drogi, bynajmniej nie
dotar do serca wiata i sedna prawdy, lecz obecne
przebudzenie byo to tylko otwarciem oczu i zorientowaniem
si w nowej sytuacji, wczeniem si w no- wa. konstelacj.
I ta sama surowa, jasna, jednoznaczna a Prosta cieka,
ktra zawioda go do Waldzell, do Maria-fes, do zakonu,
do urzdu magistra, teraz oto z nich go wyprowadzaa. Szereg
owych aktw przebudzenia stanowi jednoczenie szereg
poegna. Kastalia, gra szklanych pa-
0
Gra szkiaaych paciorkw 355
ciorkw, godno mistrza byy kolejnymi tematami, ktre
naleao przeksztaci i zrealizowa, przestrzeni, ktr prze-
mierzy i przekroczy musia. I oto znajdoway si one ju
poza nim. Najwidoczniej te ju niegdy, gdy myla i po-
stpowa w sposb wrcz przeciwny do dzisiejszych swych
myli i czynw, co wiedzia ju lub przynajmniej przeczu-
wa z owej sprzecznoci: bo czy nad wierszem, ktry na-
pisa jako student, wierszem traktujcym o stopniach i po-
egnaniach, nie umieci z wykrzyknikiem sowa Transcen-
dencja" przekroczenie?
Tak tedy droga jego toczya si w kko, czy te moj
na podobiestwo elipsy albo spirali, czy inaczej moe jesz-
cze, ale nie po linii prostej, prostolinijno naleaa bowiem
najwyraniej jedynie do geometrii, a nie do natury, nie
do ycia. Wezwaniu, ku sobie samemu zwrconemu i ma-
jcemu doda mu odwagi, da przecie doprawdy posuch,
nawet wwczas, gdy od dawna zapomnia ju o tym wier-
szu i wczesnym swym przebudzeniu, usucha go wpraw-
dzie nie w peni, nie bez ocigni, zwtpie, waha i walk,
lecz kroczy przecie stopie po stopniu, jedn po drugiej,
przemierza przestrzenie, odwany, skupiony i nawet po-
godny, nie tak co prawda promieniejcy jak stary mistrz
muzyki, ale bez zmczenia i zamcenia, bez odstpstwa
i zdrady. Jeli za teraz, w pojciu Kastalii, popeni od-
stpstwo i zdrad, jeli wbrew wszelkiej moralnoci zako-
nu, pozornie na wasn jedynie korzy, a wic samowol-
nie, postpowa, dokona tego rwnie w duchu odwagi
i muzyki, czyli utrzymujc takt i pogodnie, cokolwiek by
dzia si miao. Gdyby mg wyjani i udowodni take
i innym to, co jemu samemu wydawao si tak jasne: e
mianowicie owa samowola" obecnych jego poczyna bya
w istocie sub i posuszestwem, e szed oto nie ku wol-
noci, lecz ku nowym, nie znanym i niesamowitym powi-
zaniom; nie zbiegiem by, lecz powoanym, nie z woli
wasnej, lecz w posuszestwie, nie panem, jeno ofiar!
A jake si przedstawiaa sprawa owych cnt, pogody, utrzy-
mywania taktu, odwagi? Pomniejszyy si, lecz nadal istnia-
y- I jeli nie mogo ju by mowy o chodzeniu, lecz o pro-
386
dzeniu tylko, jeli nie istniaa samodzielna transcenden-
jeno przestrze obracajca si wok niego, stojcego
orodku niej, cnoty mimo wszystko przetrway, zacho-
way warto swoj i urok, polegay na afirmacji zamiast
negacji; na posuszestwie zamiast unikw, a moe po tro-
chu i na tym, e postpowa i myla tak, jak gdyby by
panem i czowiekiem aktywnym, e przyjmowa ycie i ow
autosugesti, ow uud i pozr decydowania o sobie i was-
nej odpowiedzialnoci wcale ich nie badajc, e po prostu
i z nie znanych przyczyn by stworzony raczej do czynw
ni do wiedzy, by bardziej ziemski ni duchowy. O, gdy-
by mona odby na ten temat rozmow z ojcem Jakubem!
Myli takie i marzenia byy echem medytacji Knechta.
Przy przebudzeniu" nie chodzio bowiem o prawd i wia-
domo, lecz o rzeczywisto, o jej przeycie i wytrwanie
wrd niej. W przebudzeniu nie docierao si bowiem bli-
ej sedna rzeczy, bliej prawdy, pojmowao si jedynie,
dokonywao lub z blem przeywao nastawienie wasnego
ja" wzgldem aktualnego stanu rzeczy. Nie natrafiao si
przy tym na prawa, lecz na decyzje, nie docierao si te
do sedna wiata, jedynie do sedna wasnej osoby. I dlatego
te wszystkie te przeycia tak trudno byo innym przeka-
za, tak osobliwie trudne" byy one do wyraenia i sformu-
owania: informacje z tej dziedziny ycia, wydawao si,
nie nale do sfery moliwej do przekazania. A jeli, przy-
padkiem, kto chocia cz tego rozumia, musia by w
rozumiejcy czowiekiem w podobnej sytuacji, tak samo
cierpicym lub tak samo si budzcym. Po trochu poj go
niegdy Fritz Tegularius, jeszcze odrobin dalej sigao zro-
zumienie Plinia. Ale kog mg tu jeszcze wymieni? Ni-
kogo.
Zmierzch zacz ju zapada, a Knecht by cakowicie w
m
ylach swoich uwikany i zatopiony, gdy rozlego si pu-
kanie do drzwi. Poniewa nie zaraz si ockn i odpowie-
dzia, ten, ktry czeka za drzwiami, trwa tak przez chwili
po czym ponownie sprbowa cicho zapuka. Teraz
Knecht odpowiedzia, wsta i poszed z posacem, ktry
zaprowadzi go do budynku kancelarii, a potem, bez ad-

387
nego ju meldowania, do gabinetu przeoonego. Mistrz
Aleksander wyszed mu naprzeciw.
Szkoda rzek e przybywacie nie zapowiedziany,
dlatego te musielicie czeka. Bardzom ciekaw posysze,
co te was tak nagle tu sprowadza. Chyba nic zego?
Knecht si rozemia.
Nie, nic zego. Ale czy doprawdy pojawiam si tak
nieoczekiwanie i wcale wyobrazi sobie nie moecie, co mnie
tu sprowadza?
Aleksander z powag i trosk spojrza mu w oczy:
No, owszem przyzna pomyle mog sobie to
i owo. Mylaem na przykad w cigu ostatnich dni, i spra
wa tego waszego oklnika z pewnoci w mniemaniu wa
szym nie jest jeszcze zaatwiona. Urzd musia odpowie
dzie na krtko i w pewnym, by moe, rozczarowanie
wam, domine, przynoszcym sensie i tonie.
Nie - odpar Jzef Knecht. W istocie chyba nie
spodziewaem si czego innego ni to, co tre owej od
powiedzi urzdu zawiera. A co si tyczy jej tonu, to wa
nie on przyjemno mi sprawi. Wydedukowaem z owego
pisma, e przynioso ono jego autorowi kopot, nieomal
przykro, i e odczuwa on potrzeb przymieszania do tej
niemiej dla mnie, a troch i zawstydzajcej odpowiedzi
kilku kropel miodu, co te mu si znakomicie udao, a ja
wdziczny mu za to jestem.
I tre owego pisma, eminencjo, przyjlicie?
Do wiadomoci, owszem, w istocie zreszt te zrozu
miaem j i uznaem. Odpowied ta nie moga zreszt chy
ba przynie nic innego, prcz odmowy na moje podanie,
poczonej z agodnym upomnieniem. Oklnik mj by
czym niezwykym, a dla urzdu mocno niewygodnym, ni
gdy o tym nie wtpiem. Ponadto za, skoro zawiera jesz
cze i osobiste podanie, by te zapewne niezbyt racjonalnie
sformuowany. Trudno, abym spodziewa si innej ni od
mowa odpowiedzi.
Mio nam odezwa si nieco ostrzejszym ju tonem
przeoony zakonu e tak na to patrzycie i e pismo
nasze nie zdoao wobec tego bolenie czy choby przykro

388
zaskoczy. Bardzo nam to mie. Lecz jednej rzeczy nie
urniern jeszcze. Skoro ju przy pisaniu i formuowaniu
pisma bo chyba dobrze was rozumiem? nie w
jego skuteczno i pozytywn na nie odpo-
iey
wied, a nawet z gry ju przewiadczeni bylicie o jego
niepowodzeniu, po cecie ten wasz oklnik, ktry mimo
wszystko wielkiej przecie wymaga pracy, ukoczyli, prze-
pisali na czysto i wysali? Knecht, udzielajc odpowiedzi,
patrzy na yczliwie:
_ Panie przeoony, pismo moje dwie zawierao treci,
dwa zamiary, a nie wydaje mi si, aby oba pozostay tak
cakowicie bez rezultatu i skutku. Zawierao ono osobist
prob o zwolnienie ze stanowiska i wykorzystanie mojej
osoby na innym miejscu; osobist t prob wolno mi byo
uwaa za co raczej drugorzdnego, kady przecie magi-
ster powinien, jak tylko moe, na dalszy plan odsuwa
swe osobiste sprawy. Prob t odrzucono i z tym musia-
em si pogodzi. Ale oklnik mj zawiera ponadto jeszcze
bardzo wiele innych rzeczy, prcz owej proby, zawiera
mnstwo faktw, a po czci te myli, ktre uwaaem za
swj obowizek przekaza do wiadomoci urzdu i poleci
jego uwadze. Wszyscy magistrowie, czy te przynajmniej
wikszo magistrw, przeczytaa te moje rozwaania, by
nie rzec tu napomnienia, a cho przewanie, co zrozu-
miae, nader niechtnie spoywali oni ow straw i nie-
chci te na ni odpowiadali, mimo wszystko czytali to
i w siebie wchonli, to wanie, co sdziem, i musz im
powiedzie. Fakt, e pisma tego nie przyjli z uznaniem,
n
ie jest w mym przekonaniu niepowodzeniem, nie szukaem
przecie poklasku i afirmacji, dyem raczej wanie do
Wywoania wstrzsu i niepokoju. aowabym niezmiernie,
gdybym z wymienionych przez was powodw zrezygnowa
mia z wysania tej mojej pracy. Niezalenie bowiem od
te
go, czy wikszy, czy te mniejszy wywoaa efekt, bya,
mimo wszystko, pobudk i wezwaniem.
Zapewne ocigliwie przyzna przeoony lecz dla
mnie nie stanowi to jeszcze wcale rozwizania zagadki. Je-
li zamierzalicie przekaza urzdowi napomnienia, ostrze-

389
i
eni i pobudki, czemu osabilicie dziaanie tych waszych
zotych sw czy co najmniej na takie narazili je niebezpie,
czestwo, czc je z prywatn prob i ponadto jeszcze
z prob, w ktrej spenienie i sam nawet moliwo spe-
nienia sami waciwie nie wierzylicie? Na razie cigle je-
szcze tego nie rozumiem. Lecz rzecz si zapewne wyjani,
gdy razem wszystko to omwimy. W kadym razie na tym
polega najsabszy punkt waszego oklnika: na poczeniu
owej pobudki z podaniem, napomnienia z prob. Nie by-
licie wszak zmuszeni jak przypuszcza naley do wy-
korzystania owego podania jako vehiculum dla ostrzegaw-
czej waszej przemowy. Z atwoci moglicie przecie
ustnie lub pisemnie dotrze do waszych kolegw, skoro
uznalicie, i potrzebuj wstrzsu. A podanie poszoby ww-
czas wasn, urzdow drog.
Knecht nadal patrzy na przyjanie:
Owszem rzek lekko. Moliwe, i macie suszno.
Chocia przyjrzyjcie si raz jeszcze tej zawiej sprawie!
Zarwno ostrzegawcza ta przemowa, jak i podanie, nie
byy czym powszednim, zwykym i normalnym, s jednak
ze sob ju wskutek tego powizane, e byy niezwyke,
a powstay z rozterki i umieciy si poza granicami kon-
wencji. Nie jest rzecz przyjt ani normaln, aby jakikol-
wiek czowiek bez najgwatowniejszej, zewntrznej przy-
czyny j nagle zaklina swoich kolegw, aby przypomnieli
sobie o miertelnoci swojej i problematycznoci caej swej
egzystencji, a nadto nie jest te rzecz przyjt ani normal-
n, aby kastalski magister ubiega si o stanowisko nauczy-
ciela w szkole poza granicami prowincji. I pod tym wzgl-
dem treci obu tych moich pism doskonale do siebie pasu-
j. Dla czytelnika, ktry cae to pismo potraktowaby na-
prawd powanie, rezultat owej lektury musiaby, jak s-
dz, brzmie nastpujco: tu nie tylko zdziwaczay nieco
czowiek przeczucia swoje obwieszcza i kazania kolegom
swoim wygasza zamierza, lecz czowiek ten, wraz z roz-
terk sw i mylami, mwi to wszystko na wskro powa-
nie, gotw jest odrzuci stanowisko swoje, godno i prze-
szo i na najskromniejszym miejscu zacz wszystko na
390
wo, do ma tej godnoci, spokoju, szacunku i autorytetu n
gn ie pozby si ich, odrzuci je. A z rezultatu takie-___
nadal usiuj mylowo przeksztaci si w czytelnika
swojego pisma mona by, jak mi si wydaje, dwa wy-
snu wnioski: e autor tego moralizatorskiego kazania jest,
niestety, cokolwiek pomylony, a wic i tak ju nie nadaje
si na magistra, lub te: skoro autor tego niemiego kaza-
nia najwyraniej nie jest wariatem, lecz czowiekiem zdro-
wym i normalnym, musi za tymi jego kazaniami i pesy-
mizmem kry si co wicej ni kaprys i dziwactwo, mia-
nowicie jaka rzeczywisto, jaka prawda. Tak sobie mniej
wicej wyobraaem w proces w gowach czytelnikw
i przyzna musz, i si przy tym przeliczyem. Zamiast by
podanie i wezwanie moje wzajemnie si wspieray i umac-
niay, obu nie potraktowano powanie i oba odoono na
bok. Nie jestem ani nadmiernie zasmucony owym odrzu-
ceniem, ani te waciwie zaskoczony, w istocie bowiem, a
musz to powtrzy, spodziewaem go si mimo wszystko,
w istocie te, i z tym zgodzi si naley, na odrzucenie ta-
kie zasuyem. Podanie moje bowiem, w ktrego skutecz-
no nie wierzyem, byo swego rodzaju podstpem, gestem,
formuk.
Twarz mistrza Aleksandra staa si jeszcze bardziej po-
wana, niemal pospna. Nie przerywa jednak magistrowi.
Nie byo tak mwi dalej Knecht abym wy
syajc moje podanie powanie ywi nadziej na pozytyw
n odpowied i cieszy si na ni, lecz i nie tak, ebym
gotw by posusznie przyj odpowied odmown, jako de
cyzj przeoonych.
...nie bylicie gotowi przyj odpowiedzi waszego urz
du jako decyzji przeoonych? Czy nie przesyszaem si,
m
agistrze? przerwa mu przeoony, ostro akcentujc
kade sowo. Najwidoczniej teraz dopiero w peni poj po-
Wa
sytuacji.
Knecht skoni si lekko:
Oczywicie, nie przesyszelicie si. Byo tak, i prawie
n
ie mogem wierzy w powodzenie mojego podania, a mimo
to
sdziem, e podanie to musz zoy, aby zadouczyni

391
porzdkowi i formom. I w ten sposb dawaem arcysr'?-
chetnemu urzdowi niejako do rk moliwo zaatwi n a
caej tej sprawy polubownie. Jeliby za urzd do ro"wi-
zania takiego nie okaza si skonny, c, ju wwczas zde-
cydowaem, i nie pozwol si uspokoi i zby byle czj cn,
lecz bd dziaa.
A dziaa w jaki sposb? cichym gosem zapyla
Aleksander.
Tak, jak mi to rozum i serce nakazuje. Zdecydowa
ny byem zoy mj urzd i podj prac poza granicami
Kastalii rwnie i bez zlecenia czy urlopu, udzjelonego .ni
przez urzd.
Przeoony zakonu zamkn oczy i wydawao si, ze
ju nie sucha. Knecht poj, i wykonuje on owo ratyn-
kowe wiczenie, z ktrego pomoc czonkowie zakonu w
wypadku nagego zagroenia lub niebezpieczestwa usiuj
zapewni sobie opanowanie i spokj wewntrzny, a ktre
polegao na dwukrotnym, bardzo dugim wstrzymaniu od-
dechu przy pustych pucach. Ujrza twarz tego czowicta,
wiadomy, i winien jest jego przykrego pooenia, twarz
poblad nieco, potem za w miar powolnego, od mini
brzucha rozpoczynajcego si wdechu nabierajc znowu
barwy, ujrza otwierajce si znowu oczy tego lak wysoko
przeze cenionego, a nawet kochanego czowieka, patrzce
przez moment nieruchomo i bdnie, budzce si jednak
niebawem i nabierajce siy; z lekkim uczuciem przerae-
nia widzia to jasne, opanowane, zawsze w ryzach utrzy-
mywane spojrzenie czowieka, rwnie wielkiego w posu-
szestwie, jak i w rozkazywaniu, zwracajce si oto ku nie-
mu, przypatrujce mu si z penym opanowania chodem,
ogarniajce go i osdzajce. Dugo musia znosi owo spoj-
rzenie w milczeniu.
Wydaje mi si, e teraz was zrozumiaem powiedzia
wreszcie spokojnym gosem Aleksander. Od duszi
go ju czasu bylicie zmczeni stanowiskiem waszym, cz;
Kastali, czy te wreszcie udrczeni pragnieniem yci
wieckiego. Postanowilicie posucha raczej tego nastroju!
ni praw i obowizkw waszych, nie odczuwalicie te po-[
392
trzeby zwierzenia si nam i poszukania rady i pomocy w
ikonie. Aby wic sprosta formalnoci i odciy wasne
sumienie, zwrcilicie si do nas z tym podaniem, z poda-
niem, o ktrym wiedzielicie, e bdzie dla nas nie do przy-
ieia, na ktre moglibycie si jednak powoa wwczas,
gdyby doszo do omwienia tej sprawy. Zamy, e mieli-
cie okrelone powody tak niezwykego waszego zachowa-
nia i e zamiary wasze byy uczciwe i godne szacunku, nic
zreszt innego nie potrafi sobie wyobrazi. Ale jake si
to sta mogo, e ywic w sercu swoim takie myli, po-
stanowienia i pragnienia, w gbi duszy ju bdc dezerte-
rem, zdoalicie przez czas tak dugi w milczeniu trwa na
waszym urzdzie i, jak si wydaje, bezbdnie nadal go
sprawowa?
Przybyem tu odpar z niezmienn yczliwoci
mistaz gry szklanych paciorkw aby omwi z wami to
wszystko, odpowiedzie watn na kade pytanie, a z chwil
gdy raz ju wszedem-na ow drog samowoli, postanowi
em nie wczeniej opuci Hirsland i dom wasz, a si prze
konam, e cho po czci zdoalicie zrozumie sytuacj mo
j i postpowanie.
Mistrz Aleksander opamita si:
Czy ma to znaczy, i spodziewacie si, e kiedykol
wiek uznam za suszne zarwno wasze postpowanie, jak
i wasze plany? zapyta po chwili wahania.
Ach, o uznaniu wol nie myle. Mam tylko nadziej
i spodziewam si, e mnie zrozumiecie i e zachowam so
bie resztk waszego szacunku, gdy std odejd. Jedyne to
jeszcze poegnanie w naszej prowincji, jakiego musz do
kona. Waldzell i wiosk ludyczn opuciem ju dzisiaj na
zawsze.
Aleksander znw na kilka sekund zamkn oczy. Zbyt
gwatownie spaday na informacje tego niepojtego czo-
wieka.
Na zawsze? powtrzy. Nie macie tedy wcale ju
zamiaru powrci na swj posterunek? Musz powiedzie,
2
e umiecie robi niespodzianki. Jedno pytanie, jeli wolno:

393
czy waciwie uwaacie siebie jeszcze za mistrza gry szkla-
nych paciorkw, czy nie?
Jzef Knecht sign po szkatuk, ktr ze sob przy-
wiz.
Byem nim do wczoraj stwierdzi a sdz, e dzi
siaj zostan ju od tego uwolniony, skadajc urzdowi na-
wasze rce pieczcie i klucze. S one nietknite, a take i w
wiosce ludycznej, gdy udacie si tam na kontrol, zastanie
cie porzdek.
Przeoony zakonu podnis si teraz powoli z krzesa,
wydawa si zmczony i nagle postarzay.
Na dzisiaj pozostawimy tutaj t wasz szkatuk ]
powiedzia oschle. Jeli za przyjcie pieczci ma by
rwnoznaczne z jednoczesnym zwolnieniem was ze stanowi
ska, to i tak nie jestem tu kompetentny, musiaaby asysto
wa przy tym co najmniej jedna trzecia caego urzdu. Tak
dobrze znalicie przecie dawniej te stare obyczaje i formy,
nie mog si tak szybko przyzwyczai do nowego waszego
sposobu bycia. Moe zechcecie askawie da mi jeszcze nie
co czasu, do jutra, zanim zaczniemy kontynuowa t nasz;
rozmow?
Jestem cakowicie do waszej dyspozycji, ekscelencjo,
Znacie mnie od wielu ju lat i wiecie, jak gboki ywi
dla was szacunek: zechciejcie uwierzy, e nic si w tym
wzgldzie nie zmienio. Jestecie jedynym czowiekiem, z
ktrym egnam si, opuszczajc prowincj, a nie czyni te
go jedynie ze wzgldu na wysoki wasz urzd przeoonego
kierownictwa zakonu. I podobnie, jak owe pieczci i klu
cze, ktre do rk waszych oddaem, ywi te nadziej, do-
min, e po ostatecznym zakoczeniu naszej rozmowy,
uwolnicie mnie te z zakonnych moich lubw.
Aleksander spojrza mu w oczy smutno i badawczo, tu
mi westchnienie:
Zostawcie mnie teraz samego, czcigodny. Jak na jede:
dzie do mi przysporzylicie trosk i tematu do rozmyla;
Na dzisiaj wystarczy. Jutro porozmawiamy dalej, przyjdcii
tu znowu na jak godzin wczeniej, nim wybije poudnie!
Poegna magistra uprzejmym gestem, a gest w pee:
394
rezygnacji i rozmylnej uprzejmoci nie do kolegi ju, lecz
do cakiem obcego si odnoszcy bardziej od sw zabola
mistrza gry szklanych paciorkw.
Famulus, ktry w chwil pniej przyszed, by zaprowa-
dzi Knechta na wieczerz, zawid go do stou dla goci
i zameldowa, e mistrz Aleksander wycofa si na dusz
medytacj, a przypuszcza, i pan magister rwnie nie y-
czy sobie dzisiaj przebywa w towarzystwie: pokj gocin-
ny jest dla gotowy.
Aleksander by cakowicie zaskoczony wizyt i sowami
mistrza gry szklanych paciorkw. Od chwili, gdy redago-
wa odpowied urzdu na pismo Knechta, liczy si wpraw-
dzie z tym, e kiedy si on pojawi, z pewnym te niepo-
kojem myla o czekajcej ich obu rozmowie. Lecz uwaa
za rzecz absolutnie niemoliw, aby magister Knecht, za-
wsze bdcy wzorem posuszestwa, starannie przestrzega-
jcy waciwych form, peen taktu i pokory, mg si pew-
nego dnia pojawi przed nim nie zameldowany, samowolnie
i bez uprzedniego powiadamiania urzdu porzuciwszy swe
stanowisko, w tak zdumiewajcy sposb pogwaciwszy
wszelkie tradycje i obyczaje. Zgoda: sposb bycia Knechta,
ton jego i wyraenia, jego pena rezerwy uprzejmo by-
najmniej si nie zmieniy, lecz jake straszliwie przykra,
nowa i zdumiewajca, o, jake z gruntu niekastalska bya
tre i duch tego, co mwi! Nikt, widzc lub syszc ma-
gistra ludi, nie powziby podejrzenia, e to czowiek cho-
ry, przepracowany, rozdraniony i nie w peni wadajcy
sob; dokadne obserwacje, ktre urzd niedawno wszak
jeszcze kaza poczyni w Waldzell, take nie wykazay naj-
mniejszych oznak zaburze, nieadu lub zamtu w yciu
i pracach wioski ludycznej. A mimo to pojawi si oto tu-
taj w straszny czowiek, do wczoraj jeszcze spord
Wszystkich kolegw Aleksandrowi najmilszy, postawi szka-
tuk z urzdowymi insygniami, niczym podrn torb,
owiadczy, e przesta by magistrem, przesta by czon-
kiem urzdu, przesta by bratem zakonnym i Kastalczy-
kiem i wpad jedynie na chwil, eby si poegna. Naj-
straszliwsza, najtrudniejsza i najohydniejsza bya to sytua-

395
cja, w jak kiedykolwiek dosta si Aleksander jako przeto- 3
ony zakonu, panowa wic nad sob z niezmiernym tru- ]
dem.
A c dalej? Czy mia si uciec do przemocy, kaza na i
przykad osadzi magistra ludi w honorowym areszcie i na-j
tychmiast, teraz, zaraz, tego wieczoru jeszcze wysa piLie]
wezwanie do wszystkich czonkw urzdu, zwoujc ich na|
narad? Czy cokolwiek przemawiao przeciwko temu, czyi
nie by to pomys najprostszy i najsuszniejszy? A jednak'
co w nim samym temu si sprzeciwiao. I c waciwie
osign mona z pomoc takich krokw? Dla magistra
Knechta jedynie upokorzenie, dla Kastalii nic zgoia, najwy-^
ej dla niego, dla przeoonego tylko, niejakie odcienie i
ulg w sumieniu, gdy nie staby juz wwczas wobec
wszystkich tych ohydnych a trudnych spraw wycznie zal
nie odpowiedzialny. Jeli mona byo w ogle cokolwiek
zrobi jeszcze w fatalnej tej sprawie, apelowa m przykad
do poczucia honoru Knechta i nakoni go do zmiany za-
miarw, to osign daoby si to jedynie w ro2mowie w
cztery oczy. Oni dwaj, Knecht i Aleksander, mieli stoczy
ze sob t zacit walk, i nikt poza nimi. A mylc tak,
przyzna musia przeoony Knechtowi, e w istocie post-
puje on susznie i szlachetnie, unikajc urzdu, ktrego ju
nie uznawa, stajc jednak przed nim, Aleksandrem, do
ostatniej walki i poegnania. w Jzef Knecht, nawet czy-
nic rzeczy zakazane i wstrtne, postpowa zawsze tak-
townie i zachowujc w peni swobodn postaw.
Mistrz Aleksander Dostanowi zawierzy swoim rozmyla-
niom, a cay urzdowy aparat pomin. Teraz dopiero, gdy
powzi ow decyzj, j zastanawia si nad szczegami
sprawy, przede wszystkim zadajc sobie pytanie, czy susz-
ne, czy te niesuszne jest postpowanie magistra, ktry
sprawia wraenie czowieka na wskro przekonanego o
swym prawie do tak niesychanego kroku. Aleksander, usi-
ujc sprowadzi do wsplnego mianownika miay w za-
mys mistrza gry szklanych paciorkw i zbada go w opar-
ciu o reguy zakonu, ktrych nikt lepiej od niego nie zna,
doszed do zdumiewajcego wniosku, e istotnie czyn J-
398
zefa Knechta zgodnie z brzmieniem regu nie byl ich po-
owaceniern ani nie wiadczy o chci przekroczenia ich,
poniewa, wedug brzmienia owych zasad, od dziesitkw
lat wprawdzie ju wnikliwie pod ktem dalszej ich wa-
noci nie badanego, istotnie kady czonek zakonu mg w
kadej chwili z tej spoecznoci wystpi, rezygnujc jedno-
czenie z praw Kastalii i jej wsplnoty. Jeli tedy Knecht
oddawa swoje pieczcie, zgasza zakonowi, i z niego wy-
stpuje, i wyrusza w wiat, popenia w ten sposb wpraw-
dzie rzecz od niepamitnych czasw nie praktykowan, nie-
bywa, niezwyk, przeraajc, moe nawet bardzo nie-
przys-tojn, nie wykracza jednak przeciwko dosownemu
brzmieniu zakonnych regu. A fakt, i niepojty w, cho
z punktu widzenia prawa bynajmniej nie karygodny, krok
uczyni zamierza nie za plecami urzdu i jego kierownic-
twa, lecz niejako oko w oko z nim, wiadczy, e uczyni
nawet wicej, ni to, do czego zobowizywaa go litera
prawa. Ale jake czcigodny w czowiek, podpora hierar-
chii, w ogle do tego doszed? Jake mg dla zamiaru swo-
jego, ktry mimo wszystko by dezercj, wykorzystywa
zapis reguy, skoro przecie wzbrania mu tego powinno
byo sto nie zapisanych wprawdzie, ale nie mniej witych
i oczywistych powiza?
Posysza bicie zegara, wyrwa si z tych bezpodnych
mys3i, poszed si wykpa, przez dziesi minut oddawa
si starannym wiczeniom oddechowym, wreszcie uda si
do swej celki medytacyjnej, aby jeszcze przez godzin przed
snem nagromadzi w sobie spokj i si, a potem, a do
jutra, nie myle ju o caej tej sprawie.
Nazajutrz mody famulus z gocinnego domu kierownic-
twa zakonu zaprowadzi magistra Knechta do przeoonego
1
by wiadkiem powitania ich obu. I jemu wanie, choi.
przywyk przecie do widoku mistrzw, do medytacji, dys-
cypliny i ycia pord nich, w wygldzie, sposobie bycia
1
witania si obu czcigodnych mw co wydao si nie-
zwyke i nowe, uderzyo go niepowszednie ich skupienie
i rozjanienie. Nie byo to, jak pniej nam opowiada, zwy-
czajne powitanie dwch najwyszych dostojnikw, ktre

397

\
zalenie od okolicznoci przebiega mogo jak pogodny i lek-
ko odprawiany ceremonia albo jak radosna, lecz pompa--
tyczna uroczysto, stanowic te niekiedy co w rodzaju
wzajemnego przecigania si w uprzejmociach, podporzd-
kowaniu si i usilnie podkrelanej pokorze. Wydawao si,
e oto witaj tu obcego, z dalekich stron przybyego a wiel-
kiego mistrza jogi, ktry pragnie zoy przeoonemu usza-
nowanie i zmierzy si z nim. Sowa i gesty byy przy tym
nader skpe i skromne, natomiast spojrzenia i oblicza obu
dostojnikw pene byy ciszy, opanowania, skupienia, przy
tym take i utajonego napicia, tak jakby przewietlao je
wiato lub jakby prdem elektrycznym zostay naadowa-
ne. Lecz nic wicej ze spotkania tego relacjonista nasz ju
nie usysza i nie zobaczy. Dwaj dostojnicy znikli w gbi
komnat, przeszli zapewne do prywatnego gabinetu mistrza
Aleksandra i pozostawali tam przez wiele godzin, a niko-
mu nie wolno byo im przeszkadza. To za, co doszo z
tych rozmw do nas, pochodzi z opowiada pana delegata
Designoriego, ktremu Jzef Knecht to i owo o nich prze-
kaza.
Zaskoczylicie mnie wczoraj zacz przeoony
i nieomal wytrcili z rwnowagi. Zdoaem jednak ju za
stanowi si nad tym wszystkim. Stanowiska swego, oczy
wicie, nie zmieniem, jestem wszak czonkiem urzdu i kie
rownictwa zakonu. Zgodnie z liter reguy przysuguje wam
prawo zameldowania o wystpieniu i zrezygnowaniu ze
stanowiska. Doszlicie do punktu, w ktrym stanowisko to
wam ciy, a za konieczne uwaacie podjcie prby ycia
poza zakonem. A gdybym zaproponowa wam teraz, aby
cie si wprawdzie na prb tak odwayli, lecz nie w sen
sie tak pochopnej decyzji, jeno na przykad w formie du-|
szego lub nawet bezterminowego urlopu? Bo w istocie po-|
danie wasze wanie czego takiego si domaga.
Niezupenie rzek Knecht. Gdyby podanie moje.
zostao zaakceptowane, pozostabym wprawdzie w zakonie,
lecz nie na stanowisku. A to, co tak yczliwie proponowa
raczycie, byoby wybiegiem. Zreszt Waldzell i gra szkl-,
nych paciorkw niewiele odniosyby korzyci z magistra,|
398
t r y p r ze z d u gi , n i e ok r e l on y c za s j e s t n a u r l op i e , n i e -
be cn y, a n awet nie wia d omo, czy p owr ci, czy nie. I ch o-
on n a wet p o r ok u, p o d w ch la ta ch p owr ci , ok a za ob y j e
t ylk o, e wiel e zap omni a z ur zd owych s wych ob o-
wizk w i dzied zin y s wojej, czyli gr y szklan ych pa ci or kw,
a niczego nowego si nie nauczy.
Aleksander:
_ A moe jednak nauczyb y si niejednego. Moe prze
k on a b y si , e w wi at ze wntr zn y i n n y je st, ni my l a ,
on za r wn ie ma o go p ot r ze b u je , ja k t en wi at j e go, mo
e p owr ci b y u s p ok oj on y, a ci e s z y b y s i z p owr o t u w
da wn e, znaj ome d zied zin y.
Zbyt daleko posuwacie si w dobroci waszej. Wdzicz-
n ym za n i , a mi mo t o p r z yj j e j n i e mog . Ni e t yl e b o-
wiem s zuka m zasp ok oje nia ci eka wo ci czy czu j d z y-
cia wiatowe go, ile raczej bezwarunk owo ci. I nie ch c ru-
sza w wiat, chowajc jednoczenie w kieszeni zabezpie-
czaj c mnie p olis na w ypadek, jeli mnie w wia t roz-
czaruje, niczym ostron y podrnik, pragncy jeno troch
r ozejr ze si p o ok oli cy. Pr ze ciwnie : pra gn r yzyk a , tr ud -
noci i niebezpieczestw, akn rzeczywistoci, zada i czy-
n w, a t ak e wyr ze c ze i cie r pi e . Czy m o g p r os i , a b y-
ci e ze c h ci e l i n i e t r wa p r z y a s k a we j wa s z e j p r o p oz yc j i
i w ogle pr zy prba ch za chwiania de cyzj moj i przywa -
b ie nia mni e z p owr ot e m? Nie d opr owa d zi t o d o ni cze go.
W i z yt a m o j a u wa s u t r a c i a b y d l a m n i e n i e z w yk o c a
i wart o , gd yb ym mi a ws ku tek n iej zd ob y s p ni on , a
teraz wcale ju prze ze mnie nie upragni on zgod na moje
p od a n ie . Od ch wi li n ap is an ia go n i e za t r zyma e m s i w
ttiiejscu, a droga, na ktr wkroczyem, jest teraz dla mnie
w
s z ys t k i m: p ra we m, oj cz yzn i s u b .
Al e k s a n d e r z we s t ch n i e ni e m s ki n g ow :
A wi c pr zyj mijmy r zek cierpliwie i d opra wd y
Zmikczy was i przekona si nie da i e, wbrew mylcym
Pozor om, jestecie gusi na ws zelkie apele a utor ytetu, rozu -
Ittu
> d obroci, niczym optan y lub amokiem ogarnity s za-
teniec, ktremu nie wolno wch od zi w drog. Na razie tedy
Zre z
y g n u j z ch ci w p yw a n i a n a wa s c z y p r z e k o n yw a n i a

399?
was. Ale opowiedzcie mi teraz to, co chcielicie opowie-
dzie przybywajc tu, histori waszego odstpstwa, wyja-
nijcie rni czyny i decyzje, ktrymi nas tak przeraacie! Czy
bdzie to spowied, usprawiedliwienie, czy oskarenie, chc
tego wysucha.
Knecht przytakn skinieniem:
Czek amokiem ogarnity dzikuje i cieszy si. Nie
przybyem tu z oskareniem. A to, co chciabym powie
dzie gdyby tylko nie byo tak trudno, tak niewiarygod
nie trudno wyrazi to w sowach w moim pojciu raczej
jest usprawiedliwieniem, wam wyda si moe spowiedzi.
Wsun si gbiej w fotel i spojrza wzwy, gdzie na
sklepionym suficie dostrzec mona byo jeszcze nike szcztki
freskw z czasw, gdy w Hirsland by klasztor: wiotkie,]
cienkie, ledwo widoczne zarysy linii i barw, kwiatw i orna-1
rnentw.
Myl, e mona w pewnej chwili mie do swego sta-|
nowiska magistra i zrezygnowa z niego, nasuna mi si]
po raz pierwszy ju w kilka miesicy po nominacji na mi-?
strza gry szklanych paciorkw. Siedziaem sobie pewnego 1
dnia, czytajc ksieczk sawnego mego poprzednika, Lud-J
wika Wassermalera, w ktrej, przebiegajc rok urzdowa-]
nia miesic po miesicu, udziela on swym nastpcom radl
i wskazwek. Wyczytaem tam jego napomnienie, aby w
por pomyle o publicznej grze szklanych paciorkw w I
nadchodzcym roku, jeli za czuoby si ku temu niech,
a nie miao te odpowiednich pomysw, aby nastroi si
naleycie koncentracj. Czytajc to napomnienie, peen je
szcze siy, jako najmodszy z magistrw, umiechnem si
wprawdzie z waciwym modoci pobaaniem dla trosk
starca, ktry je zapisa, lecz ze sw jego bia jednoczenie
take jaka powaga i niebezpieczestwo, co gronego
i przygnbiajcego. I zastanawianie si nad nimi doprowa-
dzio mnie do decyzji: gdyby kiedy nadej mia dzie, w
ktrym myl o nastpnej uroczystej grze zamiast radoci
przejmie mnie trosk, a lkiem, zamiast dum, wwczas, nie
mozolc si w utrapieniu nad ow now wielk gr, zo
mj urzd, a wadzom oddam insygnia. Po raz pierwszy
400
wwczas myl taka do gowy mi przysza, cho wanie
wwczas te, gdy dopiero co pord niebahych kopotw
wcignem si w urzdowanie, a w agle mojej odzi moc-
ny, przychylny d wiatr, w gbi duszy nie bardzo wierzy-
em, i kiedy sam stan si czowiekiem starym, znuo-
nym yciem i prac, e mgbym kiedy, znkany i skopo-
tany, stan wobec zadania, na tym wanie polegajcego,
by jak z rkawa sypa coraz to nowymi pomysami nowych
gier szklanych paciorkw. Lecz mimo wszystko tak wtedy
decyzj powziem. Dobrze znalicie mnie w tych czasach,
eminencjo, lepiej nawet moe, ni sam znaem siebie, by-
licie mym spowiednikiem i doradc w trudnym, pierwszym
okresie mego urzdowania, a wanie wtedy niedawno do-
piero wyjechalicie znw z Waldzell. Aleksander przyjrza
mu si badawczo:
Nigdy chyba nie miaem pikniejszego zadania
rzek i byem podwczas z was i samego siebie tak za
dowolony, jak rzadko. Jeli prawd jest, e za wszystko, co
w yciu mie, trzeba paci, to widocznie odpokutowa te
raz musz wczesne moje uniesienie. Bo doprawdy byem
wtedy z was po prostu dumny. A dzi nie mam po temu
powodw. Jeli zakon dziki wam przeyje rozczarowanie,
a Kastalia dozna wstrzsu, wiem, e ponosz za to wsp
odpowiedzialno. Powinienem by moe wtedy, gdym by
towarzyszcym warn doradc, jeszcze kilka tygodni duej
pozosta w ludycznym osiedlu lub nieco surowiej jeszcze
was traktowa i dokadniej kontrolowa.
Knecht pogodnie odpowiedzia na jego spojrzenie:
Nie powinnicie mie takich skrupuw, domine, ina
czej przyjdzie mi przypomnie wam niektre napomnienia,
jakich sami udziela musielicie mnie, gdym jako najmod
szy magister nazbyt powanie traktowa swe stanowisko,
Wraz ze wszystkimi z nim zczonymi obowizkami i z ca-
*% odpowiedzialnoci. Rzeklicie mi, a wanie sowa te so-
"ie przypominam, kiedy w takiej chwili: gdybym ja, ma
gister ludi, zoczyc by lub czekiem do niczego niezdat-
n
yn, gdybym te czyni wszystko, czego magistrowi robi
ni
e wolno, a nawet gdybym rozmylnie dy do tego, aby na
" Cra s.Va j ch pacorkovi Q]_
wysokim swym stanowisku moliwie najwicej szkd wy-1
rzdzi, wszystko to razem nie bardziej by dotkno mi
nasz Kastali i nie wicej jej zaszkodzio ni kamyczek
wrzucony w gb jeziora. Drobne fale lub krgi rozbiegn
si po wodzie i tyle. Tak bowiem silny i pewny jest nasz
ad kastalski, tak niewzruszony nasz duch. Przypominacie
sobie? Nie, za te moje usiowania, aby okaza si moliwie
najgorszym Kastalczykiem i jak najbardziej zaszkodzi za-
konowi, wy z pewnoci adnej winy nie ponosicie. I wiecie
take, i bynajmniej mi si nie uda i uda si nie moe
naruszy spokoju waszego w istotny sposb. Lecz pragn
opowiada dalej. Fakt, e w pocztkach mego magistrowa-
nia mogem powzi ow decyzj i e nie zapomniaem o
niej, lecz ieraz przystpuj do jej urzeczywistnienia, czy
si z pewnym duchowym przeyciem, ktrego od czasu do
czasu doznaj, a ktre nazywam przebudzeniem. Lecz o tym
ju wiecie, wspomniaem wam o tym dawniej, gdy bylic-o
mentorem moim i guru, a pamitam, e aliem si wwczas
przed wami, i od chwili, gdym obj swj urzd, przt stao
mnie ju nawiedza to przeycie, oddalajc si odr mnie
coraz bardziej.
Przypominam sobie ; potwierdzi przeoony i by-
em wtedy cokolwiek zaskoczony skonnoci wasz do ta-
kich przey, gdy wystpuje ona u nas raczej rzadko, nai
zewntrz za, na wiecie przybiera nader rnorodne formy:
na przykad pojawia si u geniuszw, zwaszcza mw
stanu lub wodzw, ale take u ludzi sabych, typw pps-
tologicznych, na og niewiele wykazujcych zdolnoci, a
jasnowidzw, telepatw, mediw. Wy za nie wykazywali-
cie adnych cech wsplnych z obydwoma tymi rodzajami
ludzi, ani z bohaterskimi wojakami, ani te z jasnowidzamij
czy rdkarzami. Natomiast i wwczas, i do wczoraj jesz*j
cze wydawalicie mi si dobrym czonkiem zakonu: roz
tropnym, jasno mylcym, posusznym. I wcale nie paso-
wa mi do was obraz czowieka nkanego i opanowanegoj
przez tajemne jakie gosy, bogw lub demonw, lub cho-|
by przez gosy z duszy wasnej pynce. Dlatego te tu-j
maczyem sobie stany owych ,.przebudze" tak, jak mi j
402
ywalicie, po prostu jako chwile uwiadamiania sobie
P woju wasnej osobowoci. Naturalne tedy byo, e du-
, wyCh tych przey wwczas przez czas duszy zabrako:
dopiero co przecie objlicie urzd i przejli zadanie, ota-
czaice was niczym zbyt obszerny paszcz, zadanie, do kt
rego musielicie stopniowo dojrze. Lecz powiedzcie, prosz:
czy uwaalicie kiedykolwiek owe przebudzenia za co w
rodzaju objawie wyszych mocy, wezwa albo przekazw
z rejonw obiektywnej, wiekuistej lub boskiej prawdy?
__ Oto rzek Knecht dochodzimy do obecnego mo
jego zadania i trudnoci, mianowicie do koniecznoci wy
raenia w sowach tego, co stale przecie sowom si wy
myka, i do uczynienia racjonalnym tego, co najwidoczniej
jest irracjonalne. Nie, przy przebudzeniach tych nigdy nie
mylaem, e mog one by objawieniami Boga albo demo
na, albo jakiej prawdy absolutnej. Potg i przekonujc
si tych przey stanowia nie prawda ich treci, wysokie
ich pochodzenie ze sfer boskich czy innych, lecz ich real
no. S one niebywale realne, tak na przykad jak gwa
towny, fizyczny bl albo jaki niespodziewany kataklizm,
burza lub trzsienie ziemi, ktre wydaj si nam zawiera
cakiem inny adunek realnoci, teraniejszoci i nieuchron
noci ni normalne czasy i stany. Poryw wichru poprzedza
jcy nadchodzc burz, ktry kae nam co prdzej biec
do domu, a prbuje nawet wydrze nam jeszcze klamk
wasnych drzwi z rki, albo ostry bl zba, przy ktrym
Wydaje nam si, e wszystkie napicia, cierpienia i kon
flikty caego wiata skoncentroway si w naszych szcz
kach to sprawy, w ktrych realno i znaczenie moe
Pniej, jeli skonni jestemy do takich artw, znw za
czynamy powtpiewa, ale ktre w momencie, gdy je prze
zywamy, zwtpie adnych nie znosz i realizmem wype
nione s a po brzegi. I podobnie wzmoon rzeczywisto
ci byy dla mnie te moje przebudzenia", std ich nazwa;
w
chwilach takich bowiem istotnie wydawao mi si, jak-
b
y*n dugi czas spdzi by we nie lub pnie, lecz oto
Oc
knem si, chonny i otwarty jak nigdy dotd. Chwile
wielkich cierpie i wstrzsw, rwnie w historii wiata,

403
maj pewn przekonywajc konieczno, budz pomienne
uczucie napicia i przytaczajcej obecnoci. Pniej za,
jako skutek wstrzsu, nsstpi moe co jasnego i piknego^
albo szaleczego i mrocznego, zawsze jednak to, co si sta
nie, bdzie mie cechy wielkoci, koniecznoci, donioso
jako e jest rne i odmienne od wydarze powszednich.
Ale pozwlcie mi podj po chwili, zaczerpnwsz tchu
ukaza t spraw od innej jeszcze strony. Czy przj
pominacie sobie legend o witym Krzysztofie? Tak|
A wic w Krzysztof by czowiekiem bardzo odwanym"
i silnym, nie chcia jednak zosta wadc i rzdzi, lec;
pragn suy, suba bya jego si i kunsztem i zna si^
na niej. Ale nie byo mu obojtne, komu suy. Musia n
by pan najwikszy, najpotniejszy. Gdy za posysza o
panu jeszcze bardziej potnym ni jego dotychczasowy^
jemu suby swoje ofiarowywa. Wielki w suga zawsze
mi si podoba i chyba jestem cokolwiek do niego podobnj
W kadym razie w jednym okresie mego ycia, kiedy sam'
mogem o sobie decydowa, w mych latach studenckich,
dugo szukaem i wahaem si, jakiemu panu mam suy.
Przez wiele lat wzbraniaem si i nieufnie odnosiem do
gry szklanych paciorkw, cho ju od dawna uznaem j
za najcenniejsrr i najbardziej wasn zdobycz naszej pro-J
wincji. Zakosztowaem ju tej przynty i wiedziaem, el
nie ma na wiecie nic bardziej wdzicznego i subtelniej-
szego nad oddanie si owej grze, wczeniej ju take poj-
em, i gra ta, pena uroku, wymaga nie naiwnych amato-
rw, uprawiajcych j tylko w wolne wieczory, lecz kogOj
kto spory jej szmat cakowicie sobie przyswoi, e da pe-
nego oddania i cakiem w sub sw wciga. A odda si
jej urokom ze wszystkimi mymi siami i zainteresowaniem
wzbrania mi jaki instynkt, jakie naiwne zamiowanie
do tego, co proste, cakowite a zdrowe i co ostrzegao mnie
przed duchem Vicus Lusorum w Waldzell, gdy by to duch
specjalistw i wirtuozw, wysoce wprawdzie kulturalny,
bogato uksztacony duch, lecz mimo to oderwany od cao-j
ksztatu ycia i ludzkoci i w pen pychy samotno uwi-
kany. Przez wiele lat wtpiem i badaem, dopki nie doj-
4C4
a we mnie decyzja i nie postanowiem, mimo wszystko, si
zaj. A uczyniem tak dlatego wanie, e istnia mnie w
pd do poszukiwania spenienia najwyszego i suenia
najwikszemu jedynie panu.
_ Rozumiem stwierdzi mistrz Aleksander. Ale jak
kolwiek na to patrz i jakkolwiek wy mi rzecz ow przed
stawiacie, stale natrafiam na t sam przyczyn osobliwych
waszych waciwoci. Macie zbyt wiele uczucia dla wasnej
osoby albo te nadmiernie jestecie od niej uzalenieni, co
bynajmniej na jedno nie wychodzi, czyli nie jest rwno
znaczne z siln osobowoci. Czowiek moe by na przy
kad gwiazd pierwszej wielkoci w swojej wytrwaoci,
sile woli i talentw, gwiazd tak przecie scentrowan, e
bsz tar i bez strat energii wspuczestniczy ona w ruchu
systemu, do ktrego naley. Inny za mie bdzie te same
i moe wiksze nawet talenty, ale o nie bdzie u niego prze
biega dokadnie przez rodek i poow si swoich zmarnu
je on na ruchy ekscentryczne, ktre jego osabi, a otocze
niu przeszkadza bd. I wy chyba do tej wanie naleycie
kategorii. Przyzna jedynie musz, e umielicie dotychczas
doskonale to ukrywa. Ale owo zo, wydaje mi si, ujawnia
si teraz z tym wiksz gwatownoci. Mwilicie mi tu
o witym Krzysztofie, ja za rzec musz, i posta ta,
cho niewtpliwie ma w sobie co wspaniaego i wzrusza
jcego, nie jest z pewnoci wzorem sugi naszej hierarchii.
Kto pragnie suy, winien temu suy panu, ktremu przy
siga, per fas et nefas, a nie z utajonym zamiarem zmiany
pana, jeli natrafi na wspanialszego. Suga czyni bowiem
wwczas siebie sdzi pana swojego i tak te i wy wanie
postpujecie. Pragniecie suy zawsze panu najwikszemu,
lecz w naiwnoci swojej sami decydujecie o randze panw,
Pomidzy ktrymi dokonujecie wyboru.
Knecht sucha uwanie, chocia cie smutku przemkn
P jego twarzy. I mwi dalej:
Ceni wasz sd, nie spodziewaem si innego. Ale po-
zwlcie mi jeszcze troch opowiedzie. Staem si tedy gra-
czem szklanych paciorkw i doprawdy przez duszy czas
przewiadczony, e su najwyszemu spord

405
wszystkich panw. A przynajmniej przyjaciel mj, Desigr ri,
ten, ktry tak nas popiera w radzie, w arcypogldov sposb
opisa mi kiedy, jakim to aroganckim, nosa zadzierajcym i
zblazowanym wirtuozem gry i superelitarnyi.. Kastalczykiem
niegdy byem. Ale musz wam jeszcze powiedzie, jak
wielkie znaczenie od lat studenckich i przebudzenia" miao
dla mnie sowo transcendencja. Przybiego ono do mnie
chyba podczas czytania jakiego filozofa epoki Owiecenia
pod wpywem mistrza Tomasza von de-Trave i odtd, na
rwni z przebudzeniem", stao si dl mnie sowem icie
magicznym, wymagajcym i popdzajcym, pocieszajcym i
wiele obiecujcym. Postanowiem sobie, i ycie moje musi
si sta transcendencj, przechodzeniem ze stopnia na
stopie, jedn po drugiej przemierza i za sob
pozostawia zamierzaem przestrzenie, podobnie jak w
utworze muzycznym temat nastpuje po temacie, jedno
tempo po drugim, wszystko odegrane zostaje dokonane,
spenione i za sob pozostawione, bez znuenia bez snu,
zawsze w czuwaniu i zawsze w peni obecnoci W
zwizku z przeyciami przy przebudzeniu" spostrzegem. e
istniej takie stopnie i takie przestrzenie i e zawsze te
ostatni okres danego odcinka ycia zawiera w sobie mo-
ment uwidu i pragnienia mierci, wiodcy z kolei do prze-
niesienia si w przestrze now, do przebudzenia i nowego
pocztku. Take w obraz transcendencji przekazuj wam
jako sposb, ktry okaza si moe przydatny w wyjanie-
niu mojego ycia. Zdecydowanie si na gr szklanych pa-
ciorkw byo wanym stopniem, podobnie jak i pierwsze
ju odczu si dajce, zaszeregowanie do hierarchii.
A jeszcze na moim stanowisku magistra przeywaem ta-
kie stopnie. Najlepszym za ze wszystkiego, co owo stano-
wisko mi przynioso, byo odkrycie, i nie tylko muzyko-
wanie i gra szklanych paciorkw s dziaalnoci uszczli-
wiajc, lecz take nauczanie i wychowywanie. I stopniowo
odkryem take jeszcze, e wychowywanie tym wiksza
sprawia mi rado, im modsi i mniej wypaczeni s wycho-
wankowie. I to, na rwni z wielu innymi przyczynami, do-
prowadzio mnie z biegiem lat do pragnienia posiadania
406
az to modszych i modszych uczniw, do tego, i naj-
hotniej zostabym nauczycielem w szkole dla pocztkuj-
ch sowem do tego, e wyobrania moja zajmowaa si
niekiedy sprawami, znajdujcymi si ju poza granicami
urzdowej mej dziaalnoci.
Przerwa, aby odpocz. Przeoony zabra gos:
_ Coraz bardziej mnie zdumiewacie, magistrze. Mwicie
oto o swoim yciu, a nic tu prawie innego nie sysz, jak re-
lacje z prywatnych, subiektywnych przey, osobistych prag-
nie czy decyzji i z wasnego rozwoju! Doprawdy nie przy-
puszczaem, aby Kastalczyk waszej rangi w taki sposb mg
patrze na siebie i na wasne ycie!
W gosie jego brzmia wyrzut i smutek, co zabolao
Knechta; opanowa si jednak i wykrzykn ywo:
Ale, eminencjo, wszak w tej chwili nie mwimy o
Kastalii, urzdzie i hierarchii, tylko wycznie o mnie, o psy
chologii czowieka, ktry, niestety, musia narobi wam
wiele nieprzyjemnoci. Nie przystoi mi mwi o penieniu
mego urzdu, wypenianiu mych obowizkw, przydatnoci
czy nieprzydatnoci mej jako magistra i Kastalczyka. Spo
sb mego urzdowania, na rwni z ca zewntrzn stron
mojego ycia, jest przed wami otwarty, moecie go zbada,
a chyba niewiele znajdziecie tam rzeczy karygodnych. A tu
taj chodzi o co cakiem innego, mianowicie o ukazanie wam
drogi, ktr sam tylko przeszedem, a ktra teraz wywioda
mnie z Waldzell, jutro za wyprowadzi z Kastalii. Bdcie
tak dobrzy i posuchajcie mnie jeszcze przez chwil!
Wiedz o istnieniu jakiego wiata poza obrbem maej
naszej prowincji zawdziczam nie studiom swoim, w kt
rych wiat w ukazany by jedynie jako odlega przeszo,
lecz przede wszystkim mojemu wspuczniowi, Designorie-
tt^u, ktry by gociem z tego zewntrznego wiata, a p
nej take pobytowi swojemu u ojcw benedyktynw i ojcu
Jakubowi. Wasnymi oczami ogldaem owego wiata bar
dzo niewiele, lecz dziki temu czowiekowi zdoaem po
"'ochu poj to, co nazywa si histori, a by moe, i w
ten sposb stworzyem ju fundament owej izolacji, w jak
Popadem po powrocie. Powrciem bowiem z klasztoru do

407
kraju niemal pozbawionego historii, do prowincji uczonych
i graczy szklanych paciorkw, w towarzystwo nader wytwor-
ne i nader mie, gdzie jednak byem ze swoim przeczuciem
i ciekawoci wiata, a take ze wspczuciem dla, chyba
cakiem osamotniony. Do tam byo rzeczy innych, mog-
cych mi ow szkod wyrwna: byli pewni ludzie, ktrych
wielce ceniem i szanowaem, zaszczycony i zawstydzony si
czujc, e jestem ich koleg, co mnie uszczliwiao, byo
tam mnstwo dobrze wychowanych i bardzo wyksztaco-
nych osb, byo take do pracy i bardzo wielu zdolnych
i miych uczniw. Lecz w okresie wasnej nauki u ojca Ja-
kuba dokonaem odkrycia, e jestem nie tylko Kastalczy-
kiem, lecz rwnie i czowiekiem, e obchodzi mnie wiat,
cay wiat, ktry domaga si, abym z nim wspy. I z od-
krycia tego wyniky potrzeby, pragnienia, dania, zobo-
wizania, ktrym w aden sposb nie mogem sprosta. y-
cie na wiecie w wyobraeniu Kastalczyka to co zacofane-
go, niewiele wartego, penego nieadu i brutalnoci, namit-
noci i dystrakcji, nic w nim piknego i godnego podania.
Ale wiat i ycie byy nieskoczenie wiksze i bogatsze ni
wyobraenie o nich Kastalczyka, dziao sie tam mnstwo
rzeczy, dziay si dzieje, nieustanne prby i wiecznie nowe
pocztki, wiat w by moe chaotyczny, lecz by te oj-
czyzn i macierzyst gleb wszelkich losw, wszelkich unie-
sie, wszelkich dziedzin sztuki, wszelkiej ludzkoci, zrodzi
jzyki, narody, pastwa, kultury, nas take i nasz Kastali,
a oglda mia take mier ich wszystkich i wszystko prze-
trwa. Do tego to wiata obudzi we mnie nauczyciel mj,
Jacobus, mio, ktra wzrastaa nieustannie, pokarmu dla
siebie szukajc, a w Kastalii nic byo nic, co by j poywi
mogo, tu istniao si poza wiatem, stanowio si samoistny,
may, doskonay, lecz nie rozwijajcy si i nie rosncy ju
wiat.
Odetchn gboko i milcza przez chwil. A poniewa
przeoony nic mu nie odpowiedzia i patrzy na tylko wy-
czekujco, skin mu w zadumie gow i mwi dalej:
Miaem oto przez wiele lat dwa ciary, ktre dwiga
musiaem. Musiaem sprawowa wysoki urzd, ponoszc za
4u8
jp0Wjedzialno, musiaem take upora si ze swoj mi-
oci- Urzd, to rozumiaem ju od samego pocztku, z racji
owej mioci ucierpie nie mg. Przeciwnie, jak sdziem,
powinien by z niej odnie korzy. I gdybym nawet, cho
ufaem, i tak nie bdzie, prac moj wykonywa nieco
mniej nienagannie i doskonale, ni si tego po magistrze
soodziewa naleao, wiedziaem przecie, e w sercu was-
nym czujniejszy jestem i ywszy od niejednego nieskazitel-
nego kolegi, a uczniom i wsppracownikom swoim take
niejedno da mog. Za zadanie swoje uwaaem nie zry-
wajc z tradycj stopniowo i agodnie rozszerza i ocie-
pla kastalskie ycie i sposb mylenia, zapewni mu dopyw
wieej krwi ze wiata i historii, a szczliwy traf sprawi,
i na zewntrz, w kraju naszym, pewien wiecki czowiek
to samo czu i myla, co ja, marzc o tym, by Kastalia
i wiat zaprzyjaniy si i jy przenika nawzajem: byl to
Plinio Designori.
Mistrz Aleksander skrzywi si odrobin i powiedzia:
No, c, po wpywie tego czowieka na was nigdy so
bie wiele dobrego nie obiecywaem, podobnie jak i po tym
waszym nieudanym podopiecznym, Tegulariusie. Designori
zatem by tym, ktry doprowadzi was do cakowitego ze
rwania z zakonem?
Nie, domine, lecz po trochu, nie wiedzc nawet o tym,
pomg mi przy tym. Nieco powietrza wpuci do mojej sa-
motni, dziki niemu uzyskaem znowu kontakt ze wiatem
zewntrznym, wskutek czego dopiero zdoaem stwierdzi
1
sam przed sob przyzna, i znajduj si u kresu tutejszej
^ojej kariery, e utraciem ju waciwie rado ze swej
pracy i e czas ju udrkom tym kres pooy. I oto znowu
jeden przeszedem stopie, jedn przestrze przemierzyem,
ale tym razem ow przestrzeni bya Kastalia.
Jak wy o tym mwicie! pokrci gow Aleksan
der. Tak, jakby przestrze, Kastalia zwana, nie do wiel
ka bya, aby wielu te ludzi godnie przez cae ich ycie za
ludnia! Czy serio mniemacie, e przemierzylicie ow
przestrzeni przezwyciyli j?
O, nie ywo zawoa Jzef nigdy czego podobne-

403
go nie sdziem. Skoro opowiadam, e dotarem do granicy
owej przestrzeni, miaem na myli jedynie to, czego jako
pojedynczy czowiek na swoim stanowisku mogem tu do-
kona i co zostao zrobione. Od dobrej chwili ju dotarem.
do granicy, gdzie praca moja, jako mistrza gry szklanych
paciorkw, staa si ju tylko wiecznym powtarzaniem,
czczym wiczeniem i formu, wykonywan bez radoci, bez
zapau, a niekiedy nawet bez wiary. Czas byo z tym juz
skoczy. Aleksander westchn.
Takie jest wasze zdanie, lecz nie zakonu ani jego regu
Nic w tym nowego ani osobliwego, e brat zakonny podleca
nastrojom, e niekiedy bywa zmczony swoj prac. Regua
wskazuje mu wwczas drog ku odzyskaniu harmonii i skon
centrowaniu si. Czy zapomnielicie o tym?
Nie wydaje mi si, eminencjo. Wolno wam przecie
sprawdzi, jak prowadziem urzd, niedawno zreszt, z chwi
l gdy otrzymalicie mj oklnik, rozkazalicie skontrolo
wa wiosk ludyczn i mnie. I udao wam si stwierdzi,
e praca jest wykonywana, kancelaria i archiwum w po
rzdku, a magister ludi nie jest ani chory, ani te nie prze
jawia jakichkolwiek nastrojw. Zawdziczam to wanie
owym reguom, w ktre niegdy mnie tak po mistrzowsku
wprowadzilicie, e wytrzymaem, si przy tym ani opano
wania nie tracc. Lecz wiele mnie to trudu kosztowao
A oto teraz, niestety, nie mniej trudu kosztuje mnie prze
konanie was, e nie kieruj si w tej sprawie nastrojami
humorami czy kaprysami. Lecz niezalenie od tego, czy zdo
am przekona was,' czy nie, prosz przynajmniej, ebycie
stwierdzi zechcieli, e osoba moja i praca, a do momentu,
w ktrym ostatniej dokonalicie kontroli, nie zamcone by
y i przydatne. Czy taka proba moja wydaje si wam wy
growana?
W oczach mistrza Aleksandra pojawi si jakby ironiczny
bysk:
Panie kolego rzek rozmawiacie ze mn tak, jak-1
bymy byli prywatnymi ludmi, wiodcymi zs sob mi
pogawdk. Lecz w istocie do was tylko si to odnosi, wy'
410
tecie teraz naprawd prywatn osob. Ja ni natomiast
]S
jestem, a to, co myl czy mwi, jest sowem nie moim, 11
kierownictwa zakonu, ktre za kade oficjalne sowo 70i'e
odpowiada. Co wy tu dzisiaj mwicie, pozostanie bez stpstw:
bo cho spraw sw traktowalibycie najpowaniej w
wiecie, pozostanie ona ujta w sowa czowieka prywatnego i
we wasnym przemawiajcego interesie. Natomiast dla
mnie urzd i odpowiedzialno nadal istniej. a
cokolwiek dzi powiem lub uczyni, moe mie nastp-
stwa, wobec was i sprawy waszej reprezentuj urzd. I nie
jest rzecz obojtn, czy urzd przyjmie, a moe nawet uzna
takie przedstawienie przez was waszych spraw. Ukazujecie
mi je bowiem w ten sposb, jakbycie do wczoraj jesz-
cze, mimo poniektrych osobliwych myli byli wzoro-
wym i nieskazitelnym Kastalczykiem i magistrem, przey-
wajcym wprawdzie pokusy i ataki znuenia stanowiskiem,
lecz regularnie je zwalczajcym i przezwyciajcym. Za-
my, e przyjbym ow tez, lecz jake mam wwczas
rozumie fakt niebyway, e w nieskazitelny, wzorowy ma-
gister, ktry wczoraj jeszcze kad regu wypenia, dzi
nagle dezerteruje? atwiej mi ju w tym wypadku wyobra-
zi sobie magistra, ktry w duszy swej od dawna odmienio-
ny by i chory, a chocia nadal jeszcze sam siebie za cakiom
dobrego Kastalczyka uwaa, w rzeczywistoci od dawna mm
ju by przesta. A take zadaj sobie pytanie, czemu wa-
ciwie tak bardzo zaley wam na potwierdzeniu, i a do
chwili ostatniej bylicie magistrem obowizkowym. Skoro
r
az ju uczynilicie w krok, zamali posuszestwo i pope-
nili dezercj, nie moe wam przecie zalee na takich opi-
niach.
Knecht j si broni:
Za pozwoleniem, reverendissime, czemu to zalee mi
na tym nie powinno? Chodzi o wasn moj opini i imi,
0
Pami, ktr po sobie tu pozostawiam. Chodzi przy tym
rwnie o to, abym na zewntrz dziaa mg na rzecz Ka-
s
talii. Nie stoj tutaj po to, by dla siebie cokolwiek rato-
wa, ani tym bardziej, by uzyska poklask urzdu dla moje-
go kroku. Liczyem si z tym i przystaj na to, e w przysz-

411
oci koledzy moi powtpiewa bd o mnie i uwaa mnie
za posta raczej problematyczn. Ale ani za zdrajc, ani zn
wariata uchodzi nie chc; to ocena, ktrej przyj nie mo-
g. -Uczyniem co, co musicie potpi, ale czynu tego doko-
naem, poniewa musiaem go dokona, poniewa zlecony rai
zosta i jest moim przeznaczeniem, w ktre wierz i z na
wskro dobr wol przyjmuj. Jeli nawet tego przyzna
mi nie zechcecie, tom przegra i na prno mwiem z wami.
Zawsze chodzi o jedno i to samo odpar Aleksan-
der. O to, abym ja uzna, e jednostka ma prawo ama
prawa, w ktre sam wierz i ktre reprezentuj. Nie mog
jednak wierzy jednoczenie w nasz ad i nadto jeszcze w
prywatne wasze prawo do jego amania. Nie przerywajcie
mi, prosz. Mog stwierdzi, e wedug wszelkich pozorw
przekonani jestecie o celowoci waszego fatalnego kroku
i wierzycie w swe powoanie do tego zamierzenia. Lecz sa-
mi nie spodziewacie si przecie, i krok w za taki uznam.
Zdoalicie natomiast tyle osign, i zrezygnowaem
z pierwotnych mych zamierze odzyskania was i wpyni-
cia na zmian waszej decyzji. Przyjmuj wiadomo o wa-
szym wystpieniu z zakonu i przeka urzdowi meldunek
o dobrowolnej waszej rezygnacji z urzdu. Bardziej wyj
wam naprzeciw nie mog ju, Jzefie Knechcie.
Mistrz gry szklanych paciorkw uczyni gest rezygnacji.
A potem doda cicho:
Dzikuj wam, panie przeoony. Szkatuk wam ju
powierzyem. Pragn jeszcze zoy na wasze rce urzdowi
troch moich notatek na temat sytuacji w Waldzell, zwasz
cza za sytuacji repetentw i tych kilku osb, do ktrych,
jak rni si wydaje, przede wszystkim odnosi si sprawa za
stpienia mnie na stanowisku.
Wycign z kieszeni kilka zoonych kartek i pooy je
na stole. Potem wsta, a przeoony podnis si take,
Knecht podszed do niego, dugo, przyjanie i ze smutkiem
patrzy mu w oczy, skoni si i powiedzia:
Miaem zamiar prosi was, abycie mi podali rk na
poegnanie, ale teraz musz z tego chyba zrezygnowa.
412
7 wsze bylicie mi szczeglnie bliscy, a dzie dzisiejszy rw-
ie tego nie zmieni. egnajcie, drogi mj i czcigodny.
Aleksander sta w milczeniu, poblady nieco; przez mo-
ment wydawao si, e chce podnie rk i poda j odcho-
dzcemu. Poczu, e oczy mu wilgotniej, skoni wwczas
gow, odpowiadajc na ukon Knechta, i da mu odej.
Gdy odchodzcy zanikn za sob drzwi, przeoony sta
bez ruchu, nasuchujc oddalajcych si krokw, gdy za
ostatnie ich echo przebrzmiao i nic ju nie byo sycha,
zacz przez chwil chodzi po pokoju, a znw w koryta-
rzu day si sysze kroki i rozlego si ciche pukanie do
drzwi. Wszed mody suga i zameldowa gocia, ktry chcia
mwi z przeoonym.
Powiedz, e mog go przyj za godzin, a prosz go,
aby si streszcza, bo piln mam prac. Nie, zaczekaj jesz
cze! Id te do kancelarii i zamelduj pierwszemu sekreta
rzowi, aby natychmiast, pilnie zwoa na pojutrze konferen
cj caego urzdu, podkrelajc, e obecno wszystkich jest
obowizkowa i tylko cika choroba moe usprawiedliwi
nieobecno. A potem id do ochmistrza i powiedz mu, e
jutro rano musz jecha do Waldzell, wz niech czeka o sid
mej...
Za pozwoleniem odezwa si modzieniec moe
by do dyspozycji wz pana magistra kidi.
Jak to?
Czcigodny przyby wczoraj wozem. Lecz dopiero co
opuci dom, mwic, e dalej pjdzie pieszo, a wz pozo
stawia tutaj do dyspozycji urzdu.
Dobrze. Wezm wobec tego jutro wz z Waldzell. Pro
sz powtrzy.
Suga powtrzy:
Go przyjty zostanie za godzin i powienien si
streszcza. Pierwszy sekretarz ma na pojutrze zwoa kon
ferencj urzdu, obecno wszystkich obowizkowa, uspra
wiedliwieniem tylko cika choroba. Jutro o sidmej rano
djazd do Waldzell powozem pana magistra ludi.
Mistrz Aleksander odetchn z ulg, gdy modzieniec od-
szed. Podszed do stou, przy ktrym siedzia by z Knech-

413
tem, a cigle jeszcze sysza echo krokw tego niepojtego
czowieka, ktrego nad wszystkich kocha, a ktry tak wielki
zada mu bl. Od czasw, kiedy wiadczy mu przysug
kocha ju tego czowieka, a spord innych cech lubi szcze-
glnie jego sposb chodzenia, w krok zdecydowany, rv*~
ny, lecz lekki, niemal pynny, godny i jakby dziecicy, ka-
paski i jakby taneczny, osobliwy, przyjemny i peen ele-
gancji sposb chodzenia, znakomicie dostosowany do lwa-,,
rzy i gosu Knechta. Pasowa on zreszt take do szczeglne go
sposobu bycia tego Kastalczyka i magistra, do rodzajii jego
paskoci i pogody, przypominajcych niekiedy arysto|
kratyczne umiarkowanie jego poprzednika, mistrza Toma-
sza, lecz niekiedy take proste a serdeczne obejcie starego
mistrza muzyki. Lecz oto odszed ju, spiesznie, pieszo od-
szed, kt wie dokd, a zapewne nigdy go ju nie zobaczy,
nigdy nie usyszy jego miechu ani nie ujrzy piknej, du-
gopalcej rki, starannie krelcej hieroglify gry szklanych
paciorkw. Mistrz Aleksander chwyci pozostawione na stole
kartki i zacz je czyta. Krtki to by zapis, nader rzeczowy
i zwizy, w hasa tylko niekiedy, zamiast w zdani i uJty, a
suy mia uatwieniu pracy urzdu przy kontroli wioski
ludycznej, jak niebawem przeprowadzi naleao i przy
nowych wyborach magistra. Drobnymi, piknymi Ji-terkami
zanotowane zostay owe uwagi pene mdroci, sowa za, i
pisma nacechowane byy niepowtarzaln osobowoci Jzefa
Knechta w ten sam sposb, co jego twarz. gos czy chd. Z
wielkim trudem chyba zdoa urzd znale czowieka jego
formatu, ktry mgby go zastpi, prawdziwi bowiem
panowie i prawdziwie pene osobowoci trafiaj si rzadko, a
istota taka szczliwym jest trafem i wielkim darem, take
tutaj, w Kastalii, prowincji elitarnej.

Piesza wdrwka sprawiaa Kiiechtowi rado, od lat bo-


wiem pieszo ju nie podrowa. A nawet, gdy gbiej nad
tym si zastanowi, wydao mu si i ostatni, prawdziw jego
wdrwk bya ta, ktra z klasztoru Mariafels wioda go
z powrotem do Kastalii, do owej gry dorocznej w Waldzell,
414
. bardzo obcionej mierci ekscelencji", magistra To-
von der Trave, wskutek ktrej zosta jego nastpc.
nias/ .
Zazwyczaj zreszt, gdy wspomina owe czasy, a zwaszcza
lata studenckie i Gaj Bambusowy, mia wraenie, jak gdyby
z pustej, chodnej celi wyjrza na rozleg i wesoo socem
opromienion okolic, jakby patrzy na co niepowtarzalnego,
co stao si ju tylko rajem wspomnie; zawsze te myli takie,
nawet pozbawione alu, byy przypomnieniem czego bardzo
ju dalekiego, odmiennego, w uroczysty a tajemniczy sposb
rnicego si od powszedniego, dzisiejszego dnia. Lecz teraz
oto, w w jasny i pogodny dzie wrzeniowy, peen z bliska
soczystych wrd tego poudnia barw, a w oddali odcieni
delikatnych, agodnych, bkitnych lub fioletowych, podczas
spokojnej wdrwki i rozgldania si wok, owa dawna
wdrwka nie wydaa mu si ju odlegym rajem wobec
penego rezygnacji dnia dzisiejszego, lecz zaczynaa
przypomina dawn, a dzisiejszy Jzef Knecht stawa si
udzco podobny do wczesnego; wszystko stawao si znw
nowe, tajemnicze, wiele obiecujce, wszystko. co byo,
mogo raz jeszcze powrci, a nawet poczy si 7, wielu
jeszcze nowymi sprawami. Dzie ani wiat od dawna nie
spoglday ju tak na niego, tak lekko, piknie i niewinnie.
Szczcie wolnoci i niezalenoci przepeniao Knechta,
oszaamiao go jak mocne wino: jake dawno ju nie odczu-
wa tak uroczych i wspaniaych zudze! Zastanowi si
i przypomnia sobie moment, w ktrym niegdy musno go
to uczucie, cho natychmiast je wwczas opanowa: byo
to podczas rozmowy z magistrem Tomaszem, pod wpywem
jego yczliwie ironicznego spojrzenia, i Jzef przypomnia
sobie dobrze owo przykre uczucie, w chwili kiedy traci sw
wolno; nie by to waciwie bl, palcy al, lecz raczej
Przeraenie, lekki dreszcz przebiegajcy po plecach, ostrze-
gawczy ucisk nad przepon, zmiana temperatury, a zwasz-
cza rytmu odczuwania ycia. I to pene trwogi, dawice
1 z
dala ju uduszeniem groce uczucie w owym decyduj-
cym momencie zostawao dzi skompensowane, czy raczej
m
e dzi dopiero mg z niego si wyleczy. Wczoraj,
podczas swej jazdy do Hirsland, Knecht posta-
415
nowi w adnym wypadku, cokolwiek by zaj tam mogo,
czynu swego nie aowa. Dzisiaj natomiast zabroni sobid
myle o szczegach rozmowy z Aleksandrem, o jego walca
z nim, jego walce o niego. Odda si cakowicie uczuciom
odprenia i swobody, wypeniajcym go tak, jak po sko-
czonej, caodziennej pracy wypenia chopa poczucie zasu-
onego odpoczynku; wiedzia, e znalaz schronienie, e do
niczego nie jest zobowizany, wiedzia, i na chwil zosta
cakowicie wyczony i zbdny, nie zobowizany do jakiej-
kolwiek pracy i jakichkolwiek myli, a jasny, barwami po-
ncy dzie otacza go promiennie i agodnie, tylko jako
obraz, jako teraniejszo, bez adnych wymaga, bez wczo-
raj i bez jutra. Zadowolony wdrowiec nuci niekiedy, idc,
jedn z marszowych pieni, ktre niegdy mali uczniowie
szkoy elitarnej z Eschholz piewali podczas wycieczek na
trzy lub cztery gosy, a podczas tego pogodnego witu jego
nowego ycia jy napywa ku niemu, niczym szczebio.,
ptakw, mie, drobne wspomnienia i dwiki.
Zatrzyma si pod jak wini o liciach ju sczerwienia-
ych i siad na trawie. Sign do kieszeni na piersiach
i wydoby pewien przedmiot, ktrego istnienia u niego
mistrz Aleksander ani nawet podejrzewa: mianowicie ma-
h~l, drewnian fujark, ktrej przypatrzy si z pewn czuo-
ci. Niezbyt dugo mia w naiwnie i dziecinnie wyglda-
jcy instrument, chyba okoo p roku, a z przyjemnoci
przypomnia sobie dzie, w ktrym go dosta. Wyjecha
wwczas do Monteport, chcc omwi z Carlem Ferromon-
tem kilka problemw z teorii muzyki; rozmowa zesza take
na drewniane instrumenty dte pewnych epok, on za po-
prosi przyjaciela o pokazanie mu zbiorw instrumentw
muzycznych w Monteport. Po ciekawej wdrwce przez kil-
ka sal penych starych manuaw organowych, harf, lutni.
Tor opianw, doszli do magazynu, gdzie przechowywano in-
strumenty dla szk. Knecht zobaczy tam ca szuflad pe-
n takich maych fujarek, przyjrza si jednej z nich, wy-
prbowa j i zapyta przyjaciela, czy moe j zabra ze so-
b. Carlo ze miechem poprosi, by wyszuka sobie najod-
powiedniejsz, ze miechem te kaza podpisa mu na ni
416
it l ecz pot em ja k na jdokadni ej wyja ni mu budow
' trunientu, sposb posugiwania si nim i technik gry
Knecht zabra ze sob t liczn zabaweczk, a poniewa
, czasw szkoy w Eschholz, gdzie grywa na prostym fle~ ; e
nigdy ju na dtym instrumencie nie gra, postanawia sobie
ju kilkakrotnie, e si tego nauczy i niekiedy na tej wanie
fujarce gra prbowa. Prcz gam gra te stare melodie,
wydane przez Ferromontego w zeszycie nut dla
pocztkujcych, i od czasu do czasu z ogrdka magistra lub
z jego sypialni dochodzi sodki a agodny dwik fujareczki.
Oczywicie do mistrzostwa wiele mu jeszcze brakowao,
lecz nauczy si gra wszystkie owe choray i pieni, zna je
na pami, nawet teksty niektrych pamita. I przysza mu
na myl jedna z owych pieni, dostosowana chyba do tej
chwili. Zanuci kilka jej wersw:
Gowa moja i nogi
W omdleniu legy srogim;
Lecz oto stoj
Z radoci i spokojem,
Niebo ogldam okiem moim.
Potem przyoy instrument do warg i zagra ow melo-
di, patrzy na agodnie poyskujce obszary, a ku dalekim,
wysokim grom sigajce, sysza dwik pogodnej i nabo-
nej piosenki, w sodki dwik fujarki, czu si zjednoczony
z niebem, grami, pieni i dniem tym i ukojony. Z przy-
jemnoci czu gadko krgego drewna pod palcami i du-
Kial o tym, e poza szat, ktr mia na sobie, fujarka ta
kya jedyn wasnoci, jak pozwoli sobie zabra z Wald-
zel]. 'W cigu lat uzbierao si wok niego sporo rzeczy,
ma
.jaeych mniej lub bardziej cechy wasnoci osobistej, przede
wszystkim notatki, zeszyty z wycigami i tym podobne;
Wsz
ystko to zostawi, w wiosce ludycznej mog wykorzysta
^> jak zechc. Fujark jednak zabra i cieszy si, e j ma
P r zy sobie: bya skromnym, lecz miym towarzyszem po-
dry.
Nastpnego dnia dotar wdrowiec do stolicy i do domu
Designorich. Plinio wybieg ku niemu na schody i ucisn
go z e wzruszeniem:
5.1
~~ Gra szklanych paciorkw 417
Czekalimy na ciebie z utsknieniem i trosk zawo.
lal. Wielki uczynie krok, przyjacielu, ktry oby si nam
wszystkim na dobre obrci. Ale e te ci wypucili! Ni-
, gdy bym w to nie uwierzy!
Knecht si rozemia:
Widzisz, e jestem. Ale o tym opowiem ci przy okazji,
A teraz chciabym przede wszystkim powita mego ucznia
i, oczywicie, take twoj on i omwi z wami wszystk
szczegy mojej funkcji. Gorco pragn ju j podj.
Plinio zawoa suc i poleci jej natychmiast wezwa
syna.
Panicza? zapytaa dziewczyna, najwidoczniej zdzi
wiona, lecz zaraz pobiega szybko, Plinio za zaprowadzi
przyjaciela do gocinnego pokoju, z zapaem opowiadajc
mu, jak starannie obmylono i przygotowano wszystko na
jego przybycie i dalsze przebywanie z Titem. Wszystko zdo
ano przysposobi wedug ycze Knechta, a nawet matka
modego Tita po niejakich oporach poja owe wskazwki
i zastosowaa si do nich. Mieli w grach adnie pooony
nad jeziorem domek letniskowy, zwany Belpunt, i tam mia
na razie przebywa Knecht wraz ze swym wychowankiem:
usugiwa miaa im stara suca, ktra ju przed kilku dnia
mi zostaa tam wysana, by wszystko przygotowa. Oczy
wicie bdzie to jedynie pobyt chwilowy, najwyej do po
cztku zimy, lecz wanie samotno taka jest nader wska
zana na pierwszy okres. Dobre i to, e Tito tak lubi gry
i w domek Belpunt, cieszy si na w wyjazd i przyjmuje
go bez sprzeciwu. Designori przypomnia sobie, e ma ca
teczk fotografii domku i jego okolic, zacign wic Knech
ta do swego gabinetu i j pilnie szuka owej teczki, a gdy
j znalaz, zacz pokazywa gociowi dom i opisywa go:
wiejsk izb, kaflowy piec, altany, kpielisko nad jeziorem,
wodospad.
Podoba ci si? pyta niekiedy. Dobrze ci tam bi
dzie?
Czemu nie? spokojnie odpowiada Knecht. Ale
gdzie ten Tito? Dobra ju chwila mina, od kiedy po nie
go posae.
418
Rozmawiali jeszcze przez pewien czas o tym, i owym, po-
tem rozlegy si kroki za drzwiami, ktre otworzyy si
i kto wszed, lecz nie by to ani Tito, ani wysana po niego
suca. Bya to matka Tita, pani Designori. Knecht powsta
na powitanie, ona wycigna ku niemu rk i umiechna
si do niego z nieco wymuszon uprzejmoci, on za do-
strzeg, e za grzecznym owym umiechem kryje si wyraz
troski lub gniewu. Ledwo te wypowiedziaa kilka sw
przywitania, zaraz zwrcia si do ma gwatownie zrzu-
cajc ciar, jaki miaa na duszy:
To doprawdy przykre zawoaa wyobra sobie,
e ten chopak znik i nigdzie go nie mona znale!
No, moe wyszed uspokaja j Plinio. Wrci
jeszcze.
Niestety niezbyt to prawdopodobne powiedziaa
matka bo nie ma go ju od rana. Zauwayam to bardzo
wczenie.
A czemu ja dopiero teraz si o tym dowiaduj?
Bo, oczywicie, kadej chwili spodziewaam si, e
wrci i nie chciaam ci niepotrzebnie denerwowa. Po
cztkowo nic zego zreszt sobie nie mylaam, sdziam, e
poszed na spacer. Dopiero gdy nie przyszed na obiad, za
czam si martwi. Ciebie na obiedzie dzi nie byo, ina
czej bowiem dowiedziaby si o tym ju wtedy. Ale i ww
czas jeszcze usiowaam wmwi sobie, e to tylko jego nie
dbalstwo, e kae mi tak dugo czeka. Ale to nie to.
Czy mog zada jedno pytanie? wtrci si Knecht.
Ten mody czowiek wiedzia przecie o rychym moim
przyjedzie, a take o planach, jakie pastwo mieli w zwiz
ku z nim i ze mn?
Oczywicie, panie magistrze, i wydawa si nawet za
dowolony z tych planw, w kadym razie wola raczej pana
wiec jako nauczyciela, ni raz jeszcze zosta wysanym do
jakiej szkoy.
No, w takim razie wszystko w porzdku stwierdzi
Knecht. Syn pani, signora, przyzwyczajony jest do wiel-
kiej swobody, zwaszcza ostatnio, wobec tego perspektywa
dostania wychowawcy i opiekuna wcale mu si nie umie-

419
cha. Dlatego te na moment, zanim mia by oddany temu
nowemu nauczycielowi, da drapaka, zapewne w nadziei, e
zdoa naprawd uciec przed swoim losem, cho moe ra-
czej przekonany tylko, e na odroczeniu caej tej sprawy nic
nie straci. A ponadto chcia zapewne i rodzicom, i nowemu
nauczycielowi da niejako kuksaca, zaprotestowa jedno-
czenie przeciwko caemu wiatu dorosych i mentorw.
Designori ucieszy si, i Knecht nie traktuje caego tego
wydarzenia tragicznie. Sam jednak peen by troski i nie-
pokoju, gdy jego kochajcemu sercu wydawao si, e sy-
nowi gro wszelkie moliwe niebezpieczestwa. Moe
myla uciek chopak naprawd, moe ma nawet zamiar
zrobi sobie co zego? Ach, wszystko, czego w wychowaniu
tego chopca zaniedbano lub co uczyniono opacznie, zdawa-
o mci si wanie teraz, gdy zamierzano owe bdy na-
prawi.
Wbrew radzie Knechta nalega, aby co robi, co przed-
siwzi; nie czu si na siach znosi takiego bolesnego cio-
su w bezczynnoci, wpad wreszcie w tak wielkie zniecier-
pliwienie i podniecenie nerwowe, e przyjacielowi bynaj-
mniej si to nie spodobao. Postanowiono tedy rozesa go-
cw do kilku domw, w ktrych Tito niekiedy odwiedza
swych rwienikw. Knecht ucieszy si, e pani Designori
wysza, by wyda to polecenie, i mg zosta z przyjacielem
sam na sam.
Plinio rzek wygldasz tak, jakby ci przyniesiono
do domu syna ju nieywego! Nie jest on ju przecie dzie-
ckiem, nie wpad wic z pewnoci pod wz ani nie najad
si wilczych jagd. A wic opanuj si, mj drogi. A skoro
nie ma synka, pozwl mi przez chwil zamiast niego zaj
si tob. Obserwowaem ci troch i stwierdzam, e po
prostu nie jeste w dobrej formie. W momencie, gdy atleta
doznaje nieoczekiwanego ciosu albo ucisku, muskulatura je-
go jakby mimowiednie wykonuje odpowiedni ruch, ciga
si albo rozciga i pomaga mu opanowa sytuacj. I tak te
powiniene ty, uczniu Plinio, w chwili gdy doznae ciosu
czy te tego, co przesadnie za cios uznae zastosowa
pierwszy rodek obronny przy atakach natury duchowej
420
i stara si oddycha powoli i z opanowaniem. A zamiast
te go oddychae jak aktor, ktry ma odgrywa wzburze-
nie. Nie jeste dostatecznie uzbrojony, wy, ludzie wieccy,
zdajecie si w szczeglny sposb wydani na up cierpie
i trosk. Jest w tym jaka wzruszajca bezbronno, a nie-
kiedy nawet, w prawdziwych cierpieniach, gdy mka taka
ma sens, take i wspaniao. Ale na co dzie taka rezygna-
cja z obrony nie jest dobr broni; zatroszcz si o to, aby
syn twj lepiej by przygotowany do chwil, w ktrych takiej
broni bdzie potrzebowa. A teraz, Plinio, bd tak dobry
i przerb ze mn kilka wicze, abym si przekona, czy do-
prawdy ze szcztem wszystkiego ju zapomniae.
Z pomoc wicze oddechowych, przy ktrych wydawa
surowe, rytmiczne komendy, zdoa Knecht oderwa przy-
jaciela od dalszego drczenia si, a potem widzia, e jest
on ju skonniejszy do wysuchania racjonalnych argumen-
tw i poniechania trosk i lkw. Poszli razem na gr do po-
koju Tita; Knecht z przyjemnoci patrzy na baagan wrd
rzeczy chopca, sign po ksik lec na stoliku przy
ku, zobaczy wystajcy z niej kawaek papieru i oto oka-
zao si, e by to list od zaginionego. Poda ow kartk
Designoriemu i rozemia si, a twarz Plinia te si ju roz-
jania. Tito oznajmia rodzicom w owej kartce, e wczes-
nym rankiem ruszy dzi w drog i sam jedzie w gry, gdzie
w Belpunt czeka bdzie na nowego nauczyciela. Nieche
pozwol mu na t ma przyjemno, zanim swoboda jego
zostanie znw tak okropnie ograniczona, czuje bowiem nie-
przezwyciony wstrt na myl, e t pikn, ma podr
miaby ju odby w asycie nauczyciela, niczym wizie
Pod dozorem.
Zupenie zrozumiae stwierdzi Knecht. Pojad
jutro za nim i zapewne zastan go ju w twoim wij^-
domku. Ale teraz id przede wszystkim do ony i zK
jej t wiadomo.
Przez reszt dnia panowa w domu nastrj pogody i od-
Prenia. Tego te wieczoru, na nalegania Plinia, opowiedzia
^u Knecht pokrtce dzieje swoich ostatnich dni, a zwasz-
cza obie rozmowy z mistrzem Aleksandrem. I tego te wie-

421
czoru zapisa na karteczce dziwny w wiersz, bdcy dzi
w posiadaniu Tita Designoriego. A rzecz miaa si nast-
pujco:
Gospodarz pozostawi Knechta przed kolacj przez godzi-
n samego. Jzef ujrza szaf pen starych ksiek, ktra
wzbudzia w nim ciekawo. Take i to byo przyjemnoci,
od ktrej odwyk ju w cigu dugich lat wyrzeczenia, o ktrej
niemal zapomnia, a ktra wzbudzia w nim teraz ciepe
wspomnienie studenckich lat: sta przed nie znanymi ksi-
kami, siga po nie, na los przypadku wyawia spomi-
dzy nich ten lub inny tom, ktrego pozota czy nazwisko
autora, format lub barwa skrzanej oprawy wyday si in-
teresujce. Z zadowoleniem przebiega najpierw wzrokiem
tytuy na grzbietach ksiek i stwierdzi, e jest to wycznie
literatura pikna z dziewitnastego i dwudziestego wieku:
ma j oto przed sob. Wreszcie wycign jaki spowiay,
w ptno oprawny tom, gdy zaciekawi go jego tytu
, Mdro braminw". Najpierw na stojco, potem ju sie-
dzc, przerzuca kartki owej ksiki, zawierajcej cae setki
pouczajcych wierszy, prawdziwe curiosum mentorskiej wy-
lewnoci i mdroci prawdziwej, filisterstwa i rzetelnej
poezji. Wydawao mu si, e tej osobliwej i wzruszajcej
ksice nie brak bynajmniej ezoterycznoci, lecz bya ona
ukryta w grubych, domowym sposobem sporzdzonych
okadzinach i nie te wiersze byy najpikniejsze, w ktrych
istotnie jaka nauka i mdro szukay dla siebie wyrazu,
lecz te, w ktrych do gosu dochodzia osobowo poety, jego
zasb uczu, jego rzetelno i mio bliniego, jego miesz-
czaski, poczciwy charakter. Gdy Knecht z mieszanymi
uczuciami szacunku i rozbawienia usiowa gbiej wejrze
w ow ksik, wpad mu w oczy wiersz, ktry odczyta
z zadowoleniem i aprobat; umiechajc si, kiwa gow
przy tej lekturze, jakby specjalnie na ten dzie mu zesa-
nej. Wiersz w brzmia nastpujco:
i, ' Dni cennych przemijania nikt z nas nie opiewa,
Skoro co cenniejszego pord nich dojrzewa:
Okaz rzadkiej roliny, ktry hodujemy,
|| Dziecko, ktre chowamy, ksieczka, ktr piszemy.

422
^ szuflad biurka, poszuka i znalaz kartk pa-
nieru i przepisa na niej w wiersz. Potem pokaza go Pli-
iiwie dzi a:
Spodobay mi si te wiersze, jest w nich co osobliwe-
a0 : tak osche niby, a przy tym tak przejmujce! Dobrze
te dostosowane s do mnie i obecnej mojej sytuacji i na-
stroju. Bo cho nie jestem ogrodnikiem i nie zamierzam dni
swoich powica na hodowanie okazw rzadkich rolin,
jestem przecie nauczycielem i wychowawc, a znajduj si
w drsdze do mego zadania, do dziecka, ktre pragn wy-
chowa. Jake si na to ciesz! A co si tyczy autora tego
wiersza, poety Riickerta, hodowa on zapewne wszystkim
trzem z tych szlachetnych pasji: ogrodnika, pedagoga i pi-
sarza, ostatnie za z tych zaj stawia chyba na pierwszym
miejscu, skoro wymienia je na samym kocu, w najwaniej-
szym momencie, a tak jest zakochany w przedmiocie tej
swojej pasji, e czule mwi nie o ksice, lecz o ksiecz-
ce". Jake to wzruszajce! Plinio si rozemia:
Kto wie rzek czy pikne to zdrobnienie nie jest
jedynie chwytem rymopisa, ktry potrzebowa w tym miej
scu trzysylabowego, a nie dwusylabowego sowa.
Naley go mimo wszystko odpowiednio oceni bro
ni si Knecht. Czowiek, ktry w yciu napisa setki ty
sicy takich wierszy, nie da si przecie do muru przycisn
bahymi wymogami rymu. Nie, nie, posuchaje, jak czule
i pewnym nawet zaenowaniem to brzmi: ksieczka, kt
r piszemy! Moe zreszt nie tylko serdeczno uczynia tUx
z
ksiki" ksieczk". Moe chodzi te o upikszntej. za
agodzenie. Moe, a nawet z pewnoci poeta w byfTa^ od
dany swojej pasji, e niekiedy odczuwa t skonno swojak
do ukadania ksiek jako namitno i nag. A wwczas '
swko ksieczka" miaoby nie tylko pene mioci brzmie-
1:116
i sens, lecz take to upikszajce, usprawiedliwiajce
1
Wybaczajce znaczenie, o ktrym myli gracz, zapraszajc
ftie do gry, lecz do gierki", albo pijak, domagajcy si jesz-
CZe
kieliszeczka" lub kufelka". No, c, to tylko domysy.
*^e w kadym razie w peni zgadzam si z owym piewc,

423
gdy pisze o dziecku, ktre pragnie chowa, i o ksieczce,
ktr zamierza pisa. Nie tylko bowiem znam namitno
pedagogiczn, ale rwnie i pisanie ksieczek jest pasj,
ktr pojmuj doskonale. A teraz, gdy uwolniem si od me-
go stanowiska, myl taka nabraa dla mnie znowu wielkiego
uroku; napisa kiedy w spokoju i dobrym humorze ksi-
k, nie: ksieczk, niewielk rozprawk dla przyjaci
i ludzi podobnie jak ja mylcych.
A o czym? z ciekawoci zapyta Designori.
Ach, wszystko jedno, temat nie jest wany w tym wy
padku. Byby on dla mnie jedynie pretekstem do snucia
mych wtkw coraz dalej i rozkoszowania si szczciem
mnstwa wolnego czasu. Lecz przede wszystkim chodzioby
mi wwczas o ton: o znalezienie odpowiedniego tonu, cze
go poredniego pomidzy szacunkiem i poufaoci, powag
i rozbawieniem, tonu me pouczajcego, lecz przyjanie in
formujcego i opowiadajcego o tym czy owym, com prze
y i czego, jak sdz, zdoaem si nauczy. Sposobem, kl-
rym Fryderyk Riickert w swych wierszach zmiesza dydak
tyk z rozwaaniami, a informacj z pogawdk, chyba byr
si nie posuy, cho i w tym rodzaju jest co przyjemnegc
co mi si podoba: to nuta osobista, a przecie nie samowol
na, rozigrana, a mimo to trzymajca si okrelonych zasac
formalnych. C, na razie nie uda mi si zaj radociar
ani trudami pisania ksieczki, innymi sprawami powinie
nem teraz si interesowa. Ale kiedy, pniej, myl,
zdoabym moe zakosztowa radoci tworzenia, takiego, ja
kie sobie uroiem: w spokoju, cho rozpatrujc starannie
rne sprawy, a nie dla wasnej jedynie przyjemnoci, lecz
stale przy tym pamitajc o nielicznych, acz dobrych przy
jacioach i czytelnikach.
Nazajutrz wyruszy Knecht rankiem do Belpunt. Designori
ofiarowa si ubiegego wieczoru, e go tam odprowadzi,
lecz Jzef stanowczo odmwi, a gdy tamten omieli si go
nadal jeszcze przekonywa, niemal go zburcza.
Twj chopak oznajmi krtko do bdzie mia
kopotu ze spotkaniem i przywitaniem swego fatalnego, no
wego nauczyciela, nie powinnimy wic ponadto naraa go
424
jeszcze na spotkanie z ojcem, ktre akurat w tym momencie
bynajmniej by go nie uszczliwio.
Jadc pord wieoci wrzeniowego poranka wynajtym
dla przez Plinia podrnym powozem, odzyska Knecht
swj dobry, wczorajszy humor podrnika. Czsto nawi-
zywa rozmow z wonic, kaza mu niekiedy stawa lub
jecha powoli, gdy interesowa go krajobraz, parokrotnie
zagra te na maej fujareczce. Pikna i ciekawa bya ta po-
dr ze stolicy i z nizin ku pogrzu i dalej jeszcze, ku wy-
sokim ju grom, a wioda ona jednoczenie rwnie z ko-
czcego si ju lata coraz bardziej i bardziej ku jesieni. Oko-
o poudnia dotarli na ostatnie wielkie wzniesienie, jadc
stromymi serpentynami przez rzedniejcy ju, iglasty las,
koo spienionych i pord ska szumicych grskich poto-
kw, przez mosty i obok samotnie stojcych chopskich za-
grd, o grubych murach i niewielkich okienkach, w kamien-
ny, coraz sroszy i surowszy grski wiat, pord powagi
i srogoci, wiat, ktrego liczne spachetki okrytych kwie-
ciem k rozkwitay bardziej jeszcze uroczo i piknie.
May, letniskowy domek, do ktrego wreszcie dotarli, po-
oony by nad grskim jeziorem i ukryty wrd szarych
ska, od ktrych niemal si nie odrnia. Podrnik na widok
owego domku odczu surowo i pewn nawet ponuro tej
architektury, dostosowanej do dzikoci wysokich ju gr; lecz
zaraz potem wesoy umiech rozjani jego twarz, gdy w
otwartych drzwiach domu ujrza posta modzika w kolorowej
kurtce i krtkich spodenkach: mg to by jedynie ucze jego,
Tito, a cho nie by t ucieczk powanie zatroskany, mimo
wszystko odetchn teraz z ulg i wdzicznoci. Skoro Tito
by tutaj i wita nauczyciela na progu,-domu, wszystko ju
byo dobrze i przestaway grozi komplikacje, ktrych
moliwo Knecht jednak rozwaa po drodze.
Chopak wyszed mu naprzeciw yczliwie umiechnity,
odrobin take zmieszany, pomg mu wysi i powiedzia
Przy tym:
Nie w zej intencji chciaem, aby pan odby t podr
samotnie. I zanim Knecht zdoa jeszcze odpowiedzie,

425
dorzuci poufnie: Wydaje mi si, e pan zrozumia, o co
mi chodzio. Bo inaczej przywizby pan tutaj z pewnoci
mego ojca. A ja daem mu ju zna, e dobrze dojechaem.
Knecht z umiechem ucisn mu rk i pozwoli zapro-
wadzi si do domu, gdzie przywitaa go rwnie suca,
obiecujc niebawem poda kolacj. Gdy jednak, ulegajc nie
znanej dotd potrzebie, pooy si przed posikiem na chwi-
l, zrozumia dopiero, e pikna podr powozem dziwnie go
zmczya, a nawet wyczerpaa, a w cigu wieczoru, kiedy
gawdzi ze swoim uczniem, ogldajc jego zbiory kwiatw
grskich i motyli, zmczenie to jo jeszcze wzrasta, Jzef
poczu nawet jak gdyby zawrt gfowy, nigdy dotd nie do-
wiadczan pustk w gowie, przykr sabo i nierwno-
mierne uderzenia serca. Posiedzia jednak z Titem a do pory
spoczynku, usiujc nie zdradza zego samopoczucia.
Ucze dziwi si nieco, e magister ani sowem nie wspomi-
na o nauce, planie lekcji, ostatnich wiadectwach i tym po-
dobnych rzeczach, a nawet, gdy usiujc wyzyska w do-
bry nastrj zaproponowa na dzie jutrzejszy wikszy spa-
cer, aby zapozna nauczyciela z now dla okolic, ten przy-
j projekt yczliwie.
Ciesz si na ten spacer dorzuci jeszcze Knecht
a jednoczenie chc te zaraz poprosi pana o pewn przy-
sug. Ogldajc paskie zbiory przyrodnicze przekonaem
si, e zna si pan na rolinnoci grskiej znacznie lepiej
ode mnie. A poniewa cel naszego wspycia polega midzy
innymi na wymianie dowiadcze i dostosowaniu si do sie-
bie wzajem, moe zaczniemy od tego, e sprawdzi pan zni-
kome zasoby mej botanicznej wiedzy i pomoe mi pj
nieco naprzd w tej dziedzinie.
Gdy wzajemnie powiedzieli sobie dobranoc, Tito poczu
si bardzo zadowolony i powzi szereg dobrych postano-
wie. w magister Knecht znowu mu si dzi bardzo spo-
doba. Bez uywania wielkich sw i wspominania o nauce,
cnocie, szlachectwie ducha i tym podobnych sprawach, co
tak bardzo lubili robi nauczyciele w szkole, mia w po-
godny i yczliwy czowiek co takiego w sposobie bycia
i mwienia, co zobowizywao i pobudzao wszystkie szla-
426
hetne, dobre, rycerskie, wysze denia i siy. Przyjemno-
jo a nawet zasug mogo by oszukiwanie lub przechy-
trzanie kadego pospolitego nauczyciela, lecz wobec tego
czowieka, myli takie nie mogy nawet przyj do gowy,
gy} kim waciwie? I jaki? Tito j zastanawia si nad
tym, co mu si w tym obcym tak podoba i jednoczenie im-
ponuje, i stwierdzi w kocu, e to szlachectwo, wytworno
i pasko. w pan Knecht by wytworny, by panem
i szlachcicem, chocia nikt nie zna jego rodziny, a jego oj-
ciec mg by nawet szewcem. Szlachetniejszy by i wy-
tworniejszy od wikszoci mczyzn, ktrych zna Tito, wy-
tworniej szy nawet od jego ojca. Chopak, wysoko cenicy
patrycjuszowskie instynkty i tradycje swego rodu, nie mo-
gcy te przebaczy ojcu, e od nich odstpi, spotka si
tu po raz pierwszy z duchowym, wytworzonym przez wy-
chowanie szlachectwem, z ow si, ktra w sprzyjajcych
warunkach potrafi dokona cudu, czyli z pominiciem du-
giego szeregu przodkw i generacji, w okresie rwnym jed-
nemu ludzkiemu yciu, uczyni z plebejskiego dziecka ary-
stokrat. W zapalczywym i dumnym chopcu ockno si
przeczucie, e przynaleno do tego rodzaju arystokracji
i suenie jej mog sta si dla obowizkiem i zaszczytem,
e moe tutaj wanie, w osobie tego nauczyciela, ktry mi-
mo caej swej yczliwoci i agodnoci by tak na wskro pa-
nem, zblia si ku niemu sens wasnego jego ycia i jego cele.
Knecht, odprowadzony do swego pokoju, nie od razu si
pooy, cho wielk mia na to ochot. Wieczr zmczy go,
trudno mu byo i ciko zachowa wobec modego chopca,
niewtpliwie bystro go obserwujcego, tak postaw, gos
i wyraz, tak si opanowa, aby nie mg on dostrzec nawet
ladu owego osobliwego, teraz silniejszego jeszcze, znuenia,
niezadowolenia czy nawet choroby. Ale chyba mu si to
udao. Lecz teraz z kolei musia opanowa t pustk, ze sa-
m
poczucie, przeraajce zawroty gowy i miertelne zm-
cz
enie, starajc si przede wszystkim rozezna je i zrozu-
mie. Udao mu si to rwnie bez trudu, cho dopiero po
uszej chwili. Przyczyn jego choroby, stwierdzi, bya je-

427
dynie dzisiejsza podr, ktra w tak krtkim czasie prze-
niosa go z niziny na wysoko okoo dwch tysicy metrw.
Z wyjtkiem kilku nielicznych wycieczek we wczesnej mo-
doci, nie przyzwyczajony by do przebywania na takich wy.
sokociach, le znis tak szybk ich zmian. Zapewne co
najmniej jeszcze dzie lub dwa bdzie si wskutek tego le
czu, a gdyby i potem ze samopoczucie nie mino, bdzie
zmuszony powrci wraz z Titem i gospodyni do domu,
a cay plan Plinia, dotyczcy tego piknego Belpunt, okae
si chybiony. Szkoda by to bya, lecz jeszcze nie nieszczcie.
Po tych rozwaaniach pooy si Knecht do ka i, niewiele
pic, spdzi noc po czci na rozpamitywaniu swej podry
od chwili poegnania Waldzell, a po czci na prbach
uspokojenia rozkoatanego serca i podekscytowanych
nerww. Rwnie o uczniu swoim myla wiele, z yczli-
woci, lecz nie robic adnych planw; wydao mu si bar-
dziej wskazane oswaja to szlachetne, cho dzikie rebi do-
broci i przyzwyczajaniem, gdy nie naleao tu z niczym
si pieszy ani nic wymusza. Mia zamiar dopiero stopnio-
wo doprowadzi chopca do uwiadomienia sobie wasnych
si i talentw, podsycajc w nim jednoczenie szlachetn cie-
kawo, dumne poczucie niedosytu, budzce z kolei zamio-
wanie do nauki, intelektu i pikna i dajce na nie siy.
Pikne to byo zadanie, a ucze jego te nie nalea do prze-
citnie zdolnych modzikw, ktrych jeno obudzi i odpo-
wiednio uksztatowa trzeba; jako syn wpywowego a bo-
gatego patrycjusza mia by te w przyszoci panem, jed-
nym z tych, ktrzy tworz spoeczn i polityczn przyszo
kraju i narodu, na wzr i dowdc by przeznaczony. Ka-
stalia winna bya co nieco staremu rodowi Designorich: nie
wychowaa bowiem niegdy naleycie powierzonego jej opie-
ce ojca Tita, nie opancerzya go odpowiednio do trudnego sta-
nowiska, jakie zajmowa musia pomidzy wiatem a in-
telektem, a wskutek tego nie tylko zdolny i miy Plinio sta
si czowiekiem nieszczliwym, a ycie jego byo nieskad-
ne i niewyrwnane, lecz take jedyny jego syn by zagro-
ony i rwnie wcignity w krg ojcowskiej problematyki.
Trzeba tu byo co uleczy i naprawi, spaci jakby pewien
428
jjug Knecht za cieszy si i suszne mu si wydao, i za-
danie to przypado wanie jemu, pozornie nieposusznemu
i odstpcy.
Z rana, gdy poczu, i dom si budzi, wsta, znalaz przy-
gotowany przy ku paszcz kpielowy, ktry narzuci na
lekk swoj nocn szat i, tak jak rnu to poprzedniego wie-
czoru pokaza Tito, wyszed przez tylne drzwi na wpkry-
ty ganek, czcy dom z kabin kpielow i jeziorem.
Mae jeziorko leao przed nim nieruchome, szarozielone,
po drugiej jego stronie wida byo wysokie i strome zbocze
skalne, ostr, spiczast grani sigajce ku przejrzystemu,
seledynowemu, chodnemu o wicie niebu, szorstk i zimn
w cieniu. Lecz za ow grani wyczu mona ju byo wscho-
dzce soce, ktrego blaski przezieray tu i wdzie drobny-
mi okruchami przy ostrych zaomach kamieni, za kilka mi-
nut zaledwie nad zbatymi szczytami grskimi pojawi si
soce, zalewajc potokami wiata jezioro i grsk dolin.
Knecht z powag i uwanie kontemplowa w obraz, odczu-
wajc jego surowo, pikno i cisz jako co nie znanego, co
jednak obchodzio go i napominao. Bardziej jeszcze ni
podczas wczorajszej podry odczu potg, chd i majesta-
tyczn obco tych wysokich gr, wiata, ktry nie wycho-
dzi czowiekowi naprzeciw, nie zaprasza go i ledwie go to-
leruje. Dziwne i znamienne wydao mu si, i pierwszy jego
krok w now swobod wieckiego ycia zaprowadzi go tu
wanie, w te obszary cichej i chodnej wielkoci.
Tito pojawi si w spodenkach kpielowych, poda magi-
strowi rk i wskazujc na przeciwleg ska, powiedzia:
W por pan przyszed, zaraz wzejdzie soce. Ach, cu-
downie tu jest na grze.
Knecht yczliwie skin mu gow. Wiedzia od dawna, e
Tito jest rannym ptaszkiem, biegaczem, zapanikiem i wd-
rowcem, ja choby z chci zaprotestowania przeciw non-
szalanckiej, wygodnej postawie i sposobowi ycia swego oj-
ca, gdy z tych samych wzgldw gardzi tez winem. Owe
nawyki i obyczaje prowadziy wprawdzie niekiedy do po-
zowania na dziecko natury i do negacji intelektu skon-
no do przesady wydawaa si u wszystkich Designorich
wrodzona ale Knecht ucieszy si z nich i postanowi wy-
korzysta rwnie koleestwo sportowe jako jeden ze rod-
kw do pozyskania i poskromienia zapalczywego modzika.
By to tylko jeden rodek spord wielu, bynajmniej nie
najwaniejszy; muzyka na przykad moga tu zaprowadzi
znacznie dalej. Knecht nie myla te oczywicie o tym, aby
dorwna modemu chopcu w wiczeniach fizycznych czy
nawet chcie go w nich przecign. Zwyky tylko udzia
w sportowych zajciach wystarczy ju, by przekona mo-
dego, e jego wychowawca nie jest ani tchrzem, ani piecu-
chem.
Tito z napiciem wpatrywa si w mroczn, skaln gra
po drugiej stronie, za ktr niebo nurzao si w blasku ju-
trzenki. Teraz kawaek skalnego grzbietu rozbys nagle
i gwatownie, niczym rozpalony i ju topicy si metal,
gra staa si niewyrana, wydaa si naraz nisza, zdawaa
si topnie i zapada, a z rozarzonej luki olepiajco wynu-
rzyo si soce. Ziemia, dom, kabina kpielowa i brzeg je-
ziora, wraz z obu na nim stojcymi postaciami, zostay na-
gle oblane wiatem, a pod wpywem silnych promieni jy
te wkrtce doznawa miego uczucia ciepa. Chopiec, prze-
jty uroczystym piknem tej chwili, uszczliwiony wasn
modoci i si, zacz si przeciga, rytmicznie porusza-
jc ramionami, a ich ladem cae jego ciao uczestniczy
zaczo w entuzjastycznym tacu ku czci wschodzcego dnia,
wyraajc gbokie porozumienie z falujcymi i promienie-
jcymi wok ywioami. Tito bieg krokiem radosnym
i kornym na spotkanie zwyciskiego soca, ze czci przed
nim si cofa, wycignitymi ramionami tuli do serca gry,
jezioro i niebo, przyklkajc, zdawa si skada hod matce--
ziemi, wycigajc rce wielbi wody jeziora i samego
siebie, modo sw i swobod, pomienne umiowanie ycia
skada tym siom w uroczystej ofierze. Na opalonych jego
plecach migotao soce, oczy jego, blaskiem olepione, byy
wpprzymknite, a moda twarz zastyga jak maska w wy-
razie entuzjastycznej, niemal fanatycznej powagi.
Magister rwnie zreszt czu si przejty i wzruszony
wspaniaym widowiskiem dnia wschodzcego pord ska-
430
listej i milczcej samotni. Lecz bardziej od tego widoku
przej go i zachwyci uroczysty, poranny, soce witajcy
taniec jego ucznia, przydajcy temu niedojrzaemu jeszcze,
kaprysom ulegajcemu chopcu kapaskiej niemal powagi,
jemu za, widzowi, odkrywajcy wszystkie jego najgbsze
i najszlachetniejsze talenty, zdolnoci i skonnoci w sposb
rwnie promienny, nagy i demaskujcy, jak owo pojawienie
si soca, ktre otwaro i przewietlio t chodn i pospn
grsk dolin. Modzieniec wyda si teraz Knechtowi
jeszcze silniejszy i bardziej wartociowy, ni uprzednio s-
dzi, ale jednoczenie te odporniejszy, niedostpniejszy,
mniej subtelny, a bardziej pogaski. Ten uroczysty ofiarny
taniec rozentuzjazmowanego chopaka by czym wicej ni
niegdy przemowy i wiersze modego Plinia: podnosi go
0 stopie wyej, czyni go jednak przy tym bardziej obcym,
nieuchwytnym i na woanie nieczuym.
Sam chopiec uleg owemu entuzjazmowi mimowolnie. Nie
wykona te jakiego znanego mu ju, powtarzanego czy
choby prbowanego taca, nie by to te znany mu czy
przez niego samego wymylony rytua wita soca i po-
ranka, a ponadto, co Knecht dopiero pniej zdoa stwier-
dzi, w tacu tym i magicznym jego optaniu uczestniczyo
nie tylko grskie powietrze, soce, poranek i uczucie swo-
body, lecz w rwnej mierze take czekajca go przemiana
1 stopie jego modego ycia, wcielone w tyle yczliw, co
szacunku wymagajc posta magistra. Do duo dokonaa
si o tej porannej porze w losach i duszy modego Tita, by
wyrni ow godzin spord tysica innych jako wielk,,
uroczyst i wit. Nie wiedzc, co czyni, bezkrytycznie
i ufnie, robi to, czego boga owa chwila od niego daa, od
taczy swe naboestwo, modli si do soca, w penych
uniesienia ruchach i gestach dawa wyraz swojej radoci,
wierze w ycie, pobonoci i czci, z dum i pokor jedno
czenie skada w owym tacu socu i bstwom nabon
dusz swoj w ofierze, w rwnym te stopniu oddajc j
Podziwianemu w lku mdrcowi i muzykowi, z tajemnych
jakich okolic przybywajcemu mistrzowi gry magicznej,
Przyszemu swemu wychowawcy i przyjacielowi.

431
Wszystko to, wraz z upojeniem blaskami wschodzcego
soca, trwao zaledwie par minut, Knecht z przejciem
patrzy na to cudowne widowisko, w ktrym ucze oto na
jego oczach zmienia si, ujawnia, ukazujc mu si od nowei
strony, obcy, lecz rwny mu. Obaj stali na pomocie pomi-
dzy domem a kabin kpielow, zanurzeni w blaskach so-
ca od wschodu, gboko przejci niedawnymi przeyciami,
gdy Tito, ledwo skoczywszy ostatni taneczny krok, ockn
si ze szczliwego oszoomienia i zatrzyma jak zwierz w
samotnoci na igraszkach zaskoczone, uwiadamiajc sobie,
i nie jest sam, e nie tylko przey i sam czyni niezwyke
rzeczy, ale mia te ich wiadka. Byskawicznie poszed za
pierwszym odruchem, umoliwiajcym mu wydobycie si
z tej sytuacji, ktra nagle wydaa mu si niebezpieczna i za-
wstydzajca, si chcc przeama czas tych osobliwych
chwil, ktre go tak urzeky i omotay.
Twarz jego, niedawno pozbawiona jeszcze wieku, surowa
jak maska, przybraa wyraz dziecinny i nieco naiwny, jak
u kogo, kogo nagle ze snu zbudzono, zakoysa si nieco
w kolanach, z tp zadum spojrza na twarz nauczyciela
i w nagym popiechu, tak jakby teraz dopiero co pilnego,
niemal ju poniechanego przyszo mu do gowy, wycign
prawe rami, wskazujc przeciwlegy brzeg, zanurzony, po-
dobnie jak i poowa jeziora, jeszcze w gbokim cieniu, cho
pobliska gra w promieniach porannego soca coraz bar-
dziej pomniejszaa w cie u swoich stp.
Popyniemy szybko, szybko zawoa chopico i
spiesznie a wtedy zdymy jeszcze przed socem na tam-
ten brzeg.
Ledwo wyrzuci z siebie te sowa, ledwo da haso pyni-
cia w zawody ze socem, ju znik w ogromnym skoku
gow naprzd w gbi jeziora, jakby z nadmiaru radoci
czy zmieszania, nie wiedzia wprost jak najszybciej std
znikn i okry zapomnieniem tamt uroczyst scen i swe
uniesienie. Woda rozbryzgaa si, strzelia wzwy i zamkn-
a si nad nim, a po chwili wynurzya si z niej jego gowa,
plecy i ramiona, widoczne na zielonobkitnej tafli, lecz
szybko si oddalajce.
432
Knecht, wychodzc, nie mia
bynajmniej zamiaru kpa si ani
pywa, byo mu o wiele za
chodno, a po nocy na poy w
chorobie spdzonej nadal jeszcze nie
czu si dobrze. Lecz teraz, przy tak
piknym socu, poruszony
wszystkim, Co przed chwil oglda,
po koleesku przez wychowanka
swego zaproszony i wezwany, nie
uwaa ju tego miaego
przedsiwzicia za tak bardzo
odstrczajce. Przede wszystkim
obawia si jednak, i to, co owa
poranna godzina rozpocza i
przyobiecaa, zniknie bezpowrotnie i
przepadnie, jeli teraz pozostawi
chopca samego i rozczaruje go, z
chodnym rozsdkiem czowieka
dorosego rezygnujc z prby si.
Ostrzegao go wprawdzie uczucie
saboci i niepewnoci, jakiego
nabawi si wskutek tak szybkiej
podry w gry, lecz moe wanie
niedyspozycja ta da si najszybciej
przezwyciy zadanym sobie
gwatem i brutaln decyzj.
Wezwanie silniejsze byo od
ostrzeenia, wola silniejsza od
instynktu. Spiesznie zdj wic
Knecht lekki paszcz kpielowy,
gboko zaczerpn tchu i rzuci
si do wody w tym samym
miejscu, w ktrym da nura jego
ucze.
Jezioro, pene polodowcowej wody
i nawet w najupalniej-sze dni lata
dostpne jedynie bardzo
zahartowanym ludziom, przywitao
go wrogim, ostrym, lodowatym
chodem. Knecht przygotowany by
na to, e wstrznie nim mocny
dreszcz, lecz nie liczy si z tak
straszliwym zimnem, ktre otoczyo
go jakby buchajcymi pomieniami, a
po momencie gwatownego
przypiekania jo szybko do jego
wntrza przenika. Po zanurzeniu si
spiesznie wynurzy si znowu, ujrza
przed sob w znacznej juz odlegoci
pyncego Tita, poczu, jak ze
wszech stron ogarnia go zajada,
wroga, wcieka lodowato, myla
jeszcze, e walczy o zmniejszenie
odstpu pomidzy sob i chopcem,
o cel tych pywackich zawodw, o
szacunek i koleestwo, o dusz
chopca, Sdy walczy ju ze
mierci, ktra dopada go i zmusia
do boju. Walczc ze wszystkich si
opiera si jej, dopki tylko Serce bio.
Mody pywak czsto oglda
si za siebie i stwierdza z
satysfakcj, e magister za jego
przykadem skoczy do '*ody.
Teraz oto obejrza si znowu, nie
dostrzeg ju tam-
tego. zaniepokoi si, j si
rozglda, woa, zawrci i po-
spieszy mu z pomoc. Nie znalaz
go ju jednak, pywajc wic i
nurkujc szuka topielca tak dugo,
a wasna jego siy jy mu
odmawia posuszestwa.
Zataczajc si, bez tchu dotar
wreszcie do brzegu. Zobaczy lecy
tam paszcz kpielowy, podnis go i
zacz machinalnie rozciera nim
ciao, rce i nogi, a zlodowaciaa
jego skra znowu si rozgrzaa. W
blaskach soca usiad, jak
oguszony, wpatrujc si w wod,
ktrej bkitnozieony chd wyda
mu si teraz dziwnie pusty, obcy i
wrogi, poczu, jak ogarnia go gboki
smutek i bezradno, gdy wraz z
ustpowaniem osabienia fizycznego
zacza powraca mu przytomno i
przeraenie tym, co si stao.
Biada, myla z ogromnym lkiem,
oto winien jestem jego mierci! I
dopiero teraz, gdy nic trzeba ju
byo trwa w dumie ani nikomu
stawia oporu, poczu w blu
przeraonego swojego serca, jak
bardzo kocha tego czowieka. A po-
niewa, mimo wszelkich zastrzee,
czu si winny mierci mistrza,
przenikno go witym dreszczem
przeczucie, ze wina ta przeksztaci go
i cae jego ycie, domagajc si ode
rzeczy stokro wikszych, ni
wszystko to, czego sam kiedykolwiek
dotychczas od siebie da ,

Koniec

PISMA POZOSTAWIONE
PRZEZ JZEFA KNECHTA
WIERSZE UCZNIA I STUDENTA

SKARGA

Istnienia dla nas nie ma. Jestemy jak woda, Co pync


wszelki ksztat przybiera, ywa: Dniem si staje i noc,
katedr i grot, A spragniona istnienia przez wszystko
przepywa.
Tak pync, rn posta przybieramy, A adna z nich
ojczyzn nam, ratunkiem, niebem, Zawsze gomi
jestemy, w drodze si mijamy, Pug nas nie woa,
pole nie poronie chlebem.
Nie wiemy, j'ak rol Bg nam przyzna raczy, '
Igia z nami, jestemy glin w rkach Pana,
Niem, podatn, co am si mieje, ani pacze, '
Gnieciona, chocia w piecu juz me wypalana.
Cho raz w kamie zastygn! Cho raz si zespoli! Oto,
ku czemu wieczna wiedzie nas tsknota, Cho pozostanie
dreszczem trwoznym z wiecznej woli, A nigdy
odpoczynkiem na drodze ywota.

-\

437
USTPSTWO '

Ludzie wiecznie naiwni, zdeterminowani, Zwtpie


naszych, rzecz jasna, podziela nie mog. wiat jest paski
stwierdzaj jednym krtkim zdaniem, A legenda o
gbiach jego bzdur srog.
Bo gdyby mne, doprawdy, wymiary
Istnie miay prcz dawnych dwch, tak dobrze znanych,
Jake mgby bezpieczny czek by w swym mieszkaniu,
Jake mgby beztrosko y w wiecie rozchwianym?
Aby w spokoju tedy si pomieci,
Najlepiej bdzie jeden wymiar skreli'
Jeli bowiem ci mdrcy tacy s rzetelni, Jeli tak
niebezpieczne bywa ycie gbi, Trzeci w
wymiar jest po prostu zbdny. * '

438
TAJEMNIE PRZECIE...

Wdziczne, ulotne jako arabesek cienie Zdaie


si nasze ycie, jako taniec wieszczek Lcitko
wok nicoci kry cigle jeszcze,
Tcianiejszo jej niosc w ofierze: istnienie.
Pikno uudnych marze sen swj ni,
Zwiewne, w zarysach tak czyste i jasne,
Lecz pod gadk powierzchni ponie w gbi blaskiem
Tsknoty do ciemnoci, barbarzystwa, krwi.
I w pustce, bez przymusu, tak lekko si krci
Swobodne ycie nasze, skore do radoci,
Tajemnie przecie chce rzeczywistoci,
Wzbudzenia i narodzin, cierpienia i mierci. i

43'J
LITERY

Bywa niekiedy, e chwytamy piro,


Znaki krelimy na papierze biaym,
Wymowne wielce zgodnie z ich natur,
Ta gra ma wszake swe zasady stae.
Lecz gdyby dzikus lub czowiek z ksiyca
Wzi tak kartk, runami zdobion,
I z ciekawoci do oczu przyblia,
wiat by w niej ujrza, dziwnie odmieniony:
Obraz magicznej, obcej, wielkiej sali,
A lub B jako zwierza lub czowieka,
Oczy, koczyny, ktrymi ruszali
Zwierz, gnane instynktem, zwierz, ktre czeka.
Czytaby niczym lady ptasich stp na niegu,
Lata wraz z nimi, cierpia, bra udzia w ich biegu.
I moliwoci wszelakie stworzenia
W tych czarnych, sztywnych znakach wyraone,
Przez ornamentw gitkich przeplecenia
Widziaby: ar miosny, cierpienia skbione.
Zdumiaby si i zadra, zamia i zapaka,
Bo za kratami tych pisarskich znakw
wiat nawet cay w swym lepym rozpdzie
Zdaby mu si zmniejszony, zawarty, a znaki
Skarlae i zaklte w sztywnym rzdzie,
Winiom podobne i wszystkie jednakie
Tak, i mier, rozkosz, ycie i cierpienia^
Brami si staj nie do rozrnienia...
Wrzasnby w kocu dzikus jak szalony
W lku ogromnym i ogie roznieci.
A pord zakl i bijc pokony

440
Bia, runiczn kartk pomieniom powici.
I przez sen moe, gdy ju tak si zmczy,
Poczuby, e w wiat zy, nieprawdziwy
Znik znowu nagle, e w nico si schowa,
Wchonity zosta w niebytu krainy I
zamia by si, westchn i ozdrowia.

4*1'
PRZY CZYTANIU STAREGO FILOZOFA
i

Co wczoraj jeszcze pikne i szlachetne byo,


Owoc licznych stuleci, najszczytniejszych myli,
Dzi nagle blaknie, widnie, sens swj zatracio
Niczym zapis nutowy, kiedy si w nim skreli
Krzyyki oraz klucze; konstrukcja zatraca Magiczny
punkt cikoci; kolebie si caa, Chyboce,
rozsypuje, w gruzy si obraca, Echem wiecznie
brzmi, co si harmoni zdawao.
Podobnie twarz starego, mdrego czowieka, Z
mioci podziwiana, w zmarszczki si rozkada,
Promienne niegdy wiato jego myli znika,
Rozdygotane w bruzdach aosnych przepada.
I uczucia podniose, zaledwie zaznane, W przesyt
si zmieni mog, wykolawi nieraz, Jak gdyby
ju od dawna wiadomo nam dana Bya, e
wszystko widnie, gnije, obumiera.
Lecz nad t mierci dolin zelyw W blu
niezmienna, nadal wiecznotrwaa Pochodnia
tsknot ducha ponie ywo, Niemiertelna, bo
mier te poskromi zdoaa.

442
V

OSTATNI GRACZ SZKLANYCH PACIORKW ,: .-

Zabawk sw, paciorki barwne w rku trzyma


I siedzi, pochylony; a wok ruina,
Kraj wojn i zaraz srodze spustoszony,
Bluszcz na gruzach wyrasta; w bluszczu brzcz pszczoy.
Znuony spokj, niczym psalm niegony,
Brzmi ponad wiatem: to cisza staroci.
Starzec paciorki barwne liczy teraz,
Tu bkitny, a wdzie znowu biay suje,
Wikszy, z kolei te mniejszy dobiera
I w piercie je do swojej gry dostosowuje.
Tak piknie niegdy mu symbole gray, <
By mistrzem sztuk rozlicznych, jzykw zna wiele,
Podrowa daleko, zna prawie wiat cay,
Sawny i saw swoj szczyccy si miele.
Otoczony gromad uczniw i kolegw,
Teraz przecie samotny, wyniszczony, stary,
Nikt z modych ju nie pragnie bogosawiestw jego^
Na dysputy magistrw nie jest zapraszany;
Wszystko przeszo, mino: ksiki i witynie,
Szk kastalskich te nie ma; starzec odpoczywa
Wrd ruin i paciorki jeno w rku trzyma,
Hieroghfy, co niegdy tak wymowne byy,
A dzi jako uamki szkieek kolorowych
Bezszelestnie wypady z palcw sdziwego
Mdrca i oto juz si w piasku zagubiy...

443
i y
DO TOCCATY BACHA ** r J
- '< * '

Pracisza trwa... Dokoa ciemno wada... Z


rozdartej chmury tylko promie pada, I
wiatw gbie dobywa z nicoci, Przestrzenie
tworzy, wiatem noc przepaja, Zbocza,
przepaci, szczyty przeczu daje, Ziemi,
powietrzu przysparza trwaoci.
Promie w przyszo, co ledwo kiekuje,
Twrczo rozszczepia na walk i czyny,
A przeraony wiat un rozwietla,
I przeistacza go ta siejba wietlna.
Lad nowy hymnem wybucha dzikczynnym:
ycie zwyciskiej wiatoci dzikuje.
I dalej jeszcze, ku Bogu zawraca
Przez wszelki rodzaj ziemskiego stworzenia
w pd ogromny ku ojcu-duehowi.
Co rado, smutek i sowo odnowi,
W uk triumfalny oto wiat przeksztaca,
W ducha i walk i mio si zmienia.

s
\

444
SEN

W klasztorze grskim niegdy o wieczorze,


Bawic, gdy inni byli na modlitwie,
Do biblioteki wszedem. W blaskach zorzy
Byskay wszdzie wok cian przeliczne
Tytuy licznych grzbietw z pergaminu.
Olniony, dny take wiedzy, czynu,
Pier\vsz-m na prb ksig tam otworzy:
Ostatni krok ku kwadraturze koa".
Wezm orzekem przyda mi si zdoa!
A inna ksiga, bogato zocona,
Miaa na grzbiecie tytu wytoczony:
Jako z drugiego drzewa Adam spoy..."
Z drugiego? Adam jad z drzewa ywota?
Wic niemiertelny? Nagrodzona cnota.
Nie prnom tutaj. A jeden z foliantw
Zdobiony gsto na grzbiecie i kantach
Rozmigotanym, barwnym ukiem tczy
Mia tytu dugi, malowany rcznie,
Co brzmia: Barw oraz dwikw wszelkich zwizki
Z dowodem, jako kolorw zawizki
Tonacjom rnym podporzdkowane".
O, barwy owe zday si wietlane,
Pene nadziei! I jem przeczuwa,
Co kada nowa ksika potwierdzaa:
Ta biblioteka chyba z raju caa!
Gdy na pytania, ktre mnie nkay, . r
Zwtpienia, co mi serce przepalay,
Odpowied tutaj i chleb dla kadego. ,
Strawa duchowa. Bowiem w kadym toflie
Ledwo otwartym, tytu ju widomie
Dla rnych strapie przynosi pomoce. ,
2 kadego drzewa byy tu owoce,

445
Po ktre ucze siga zwyk niemiao Lub
mistrzom mielej siga si zdarzao. Tre to
najczystsza i najwewntrzniejsza Wszelkiej
mdroci, poezji, nauki, Odkryte oto
czarodziejskie sztuki: Esencja ducha w nich
najsubtelniejsza. Wielkie, ukryte, niebywae
moce Zawarte w owych ksigach tajemniczych
Mistrzw, a klucze ktby je policzy
Przernych pyta sens w sobie ukryy, s
Ktre w sposobnej chwili ujawniy.
Tom jeden w drce rce pochwyciem
I na pulpicie, czyta chcc, zoyem,
Odcyfrowujc znaki obrazkowe '
Tak, jak niekiedy czynnoci nieznane
Penimy we nie. Nagym lotem w nowe
Przestrzenie pync, gwiazdami usiane, '
Zamknite przecie w zodiakalnym krgu,
Gdzie wszystko, co nam dao objawienie
I symboliczna posta wiata biegu
Stare, tak wielu wiekw dowiadczenie
W pene harmonii zwizki si ukada.
Spotyka, wzajem te na siebie wpywa,
Z dawnych si odkry, znakw, wieci splata, .
Ku coraz nowszym dziedzinom si wzbija,
Tak, i czytajc przez dugie godziny k
Przeszedem jakby skro dziejw ludzkoci. Czas
najdawniejszy i najnowszy, inny, Wsplnie
wczyem do mej wiadomoci. Widziaem setki
przernych obrazw Zczone w pary,
jednakowe zrazu, Rozbiegajce si w barwny
korowd, W inne ukady czce si znowu, A
cay zbir ten kalejdoskopowy Co moment dla
mnie sens przybiera nowy.
Lecz gdy na chwil, histori olniony, Oczy znad
ksiki podniosem w tej sali Ujrzaem, em nie
sam tutaj w oddali ' Sta jaki starzec, ku
pkom zwrcony. Czy archiwariusz
zgadn trudno jedlififc Te by powanie w
ksigach zagbiony, '*

446
A jego pracy pilnej sens rozezna
Wydao mi si celem upragnionym.
Starzec w bowiem rk lekk, drc
Wyciga ksik, czytajc na grzbiecie
Skrelony tytu; wargami zwidymi
Chuchn na tytu najpikniejszy w wiecie, ,
Treciami mami najczarowniejszymi!
Starzec ten tytu lekko palcem zmaza f<
Z umiechem piszc inny jaki, nowy.
Kry po sali, przy pkach przystawa,
Wyciga tu i wdzie grube tomy,
cierajc tytu i nowy wpisujc.
A ja patrzyem na, zmieszany mocno,
Rozumem wasnym doj nie mogc, po co
Tak czyni. I wrciem do czytania.
Lecz korowodw, co dawniej w tych zdaniach
Tak urzekay, ju nie odnalazem.
wiat owych znakw, zaledwie poznany,
Znik gdzie, jak gdyby przede mn ucieka,
A cho o sensie wiata sam orzeka,
Jl chwia si, mtnie, jakby w chmurach gin
I rozpywajc si zostawi ledwo
Szaro na pustych kartach pergaminu.
Nagle poczuem rk na ramieniu,
Wstaem. w starzec sta z umiechem w cieniu
Przy mnie i ksig moj uj w rce.
Zimne, gwatowne wstrzsny mn dreszcze.
Starzec za palcem, jak gbk, miarowo
Sun po pustej pergaminu karcie,
Nowe wpisujc tytuy, pytania, , ' ,
I odpowiedzi na dawne zadania
Kaligrafowa starannie, uparcie,
A potem piro, ksig zabra z sob.

447
SUBA i - , >

Najpierw wadali wadcy z boskiej woli


I uwicali an, pug, ziarno. Prawo Jr
Miar jak i ofiar dla wszelkich pokole '
miertelnych penic, ktrzy za ustaw
Tsknili oraz za sprawiedliwoci, Co w
rwnowadze dziery soce, ksiyc. . yli ci
wadcy wrd wiecznej jasnoci < Nie znajc
cierpie, blw ani mierci. ''
Od dawna wszake synw boskich szereg
Wygas i ludzko zostaa samotna, W
rozkoszach, mkach pozbawiona steru, Wci si
odradza, cho wci spada w otcha.
Lecz me zgino przeczucie ywota
I obowizkiem naszym jest w upadku,
Zachowa witej bojani istot
Przez piew i symbol, przez wielk gr znakw.
By moe kiedy ciemno si rozproszy,
By moe kiedy odwrc si czasy: Znw
bdzie wada soce, jak duch boy, I dar
ofiarny przyjmowa z rk naszych.

448
BAKI MYDLANE

Starzec wycedza z myli i docieka Dzieo


ostatnie w najpniejszych latach, Gdzie si
tak wiele kbi i nawleka, Gdzie wrd
zabawy mdro si przeplata.
Gorliwy student w arliwym zapale Grzebic
w archiwach i pkach ksigarni, Kiedy go
pomie ambicji ogarnie, Tworzy swe dzieo
modziecze, genialne.
Chopaczek siada i dmie w cienk somk,
Mydlane baki barwnym tchem napenia, Jak
psalm z nich kada tcz lni ogromn, W
bakach si caa dusza chopca spenia.
Wszyscy trzej: chopiec i student i starzec
Przeistaczaj wiatow uud '
W sny czarodziejskie, same bez wartoci,
Lecz w ktrych umiech odbija w wiatoci
Sw wiekuisto w przebyskach radoci.

29 -- Qra sZicianyCji paciorkw


44
9
PO LEKTURZE SUMMY CONTRA GENTILES

ycie dawniejsze bywao prawdziwsze, W


wiecie ad wikszy i umysy czystsze,
Wiedza i mdro byy nierozd^ielne, A
ludzie yli pogodniej i peniej, Czego w
Placonie, tudzie u Chiczykw Oraz
powszdy wiadectw jest bez liku. Ach, a
ilekro weszlimy w olbrzymi wityni
Summy Tomasza z Akwinu, Zdawao
nam si, ze nas tam pozdrawia wiat
dojrzaoci, czystoci i prawa. Jasne tam
wszystko, duch natur wada, Przez Boga
w bosko dusza si ukada, A ad i
prawo piknie wyoone, W nieskaziteln
cao uksztacone. Ale nam, modszym,
wydaje si, emy Na bj skazani,
bdzimy nieszczni W pustyniach
zwtpie i ironii gorzkich, Udziaem
naszym tsknota i troski.
Cho moe wnukom jak nam si przydarzy,
e ujrz w naszych rozjanionych twarzach
wito i mdro, bo w chrach skbionych
ycia naszego i skargach skconych Dosysz
jeno harmonijny pogos Walk i utrapie:
piknych mitw ogrom. A kto z nas dzisiaj
najmniej ufa sobie, Wtpi i pyta, tym moe
si stanie, Kto w przyszo swoje przeniesie
przesanie, Wzorem dla modych bdzie w
pnej dobie; A komu w duszy dzi
zwtpienie goci, Jako witemu bd mu
zazdroci,

450
Ze trwogi nie zna, cierpienia nie zazna, Ze
y rozkosz byo w jego czasach, Ze
szczcie jego byo szczciem dziecka.
W nas bowiem take wieczny duch zamieszka,
Co wszelkich czasw duchy brami zwie I
trwa, cho minie czas tobie i mnie.

L
STOPNIE

Jak widnie kady kwiat i kada modo


W staro si chyli, kwitnie kady stopie
ycia i kwitnie cnota, kwitnie mdro O
swojej porze, bo nic nie trwa wiecznie.
Serce na ycia zew niechaj ochotnie egna
si z yciem, by je wszcz od nowa, By si
odwanie, bez alw zbytecznych Wda w
nowe sprawy i snu inn ni. W kadym
pocztku wielki czar si chowa. Co nas
ochrania i pomaga y.
Wic przemierzajmy pogodnie przestrzenie,
Lecz adna niech si ojczyzn nie stanie.
Duch wiata nie zna ciasnego sptania: Na
kadym stopniu wiksze rozszerzenie.
Ledwo gdziekolwiek si zadomowimy, A
ju ospao nas i gnuno nuy, Bo
nawyk tego jedynie ominie, Kto co dzie
gotw do nowej podry.
A moe nawet i godzina mierci Nowy
nam obszar modoci otworzy, Woania
ycia i mier nie przemoe... Nue
wic, egnaj i ozdrowiej, serce!
GRA SZKLANYCH PACIORKW

Muzyki wiatw i muzyki mistrzw


Sucha bdziemy ze czci union, Aby
przywoa na gody najczystsze Duchy
czcigodne i czas uwicony.
I tajemnicy poddamy si wzniosej Znakw
magicznych, gdzie yje zaklte To, co
burzliwe, ywe i napite, Uksztatowane w
przejrzyste przenonie.
Jak gwiazdozbiory zabrzmi krystalicznie,
W ich subie sens by naszego ywota, Z ich
krgw aden z nas ju nie wyprynie,
Chyba do wewntrz, do witego rodka.
TRZY YCIORYSY

ZAKINACZ DESZCZU

BYO TO przed kilku tysicami lat, a waday wwczas


kobiety: w plemieniu i rodzinie cze i posuszestwo oka-
zywano matce oraz babce, nowo narodzon za dziewczyn-
k ceniono znacznie bardziej ni chopca.
We wsi ya starucha, sto ju chyba albo nawet wicej
lat majca, przez wszystkich czci i lkiem otaczana, ni-
czym krlowa, mimo i od niepamitnych ju czasw nader
rzadko palcem choby ruszya lub sowo przemwia. Przez
wiele dni siadywaa u wrt swojej chaty, otoczona orsza-
kiem posugujcych jej krewnych, a przychodziy do niej
kobiety ze wsi, by cze jej okaza, dzieci swe do niej przy-
wie i o bogosawiestwo dla nich prosi; ciarne te
przychodziy, proszc, by brzuchw ich dotkn zechciaa
i nada imi oczekiwanemu dziecku. Starucha niekiedy kad-
a rk, niekiedy jeno gow kiwaa albo siedziaa nieporu-
szona. Sowa wypowiadaa nieczsto, trwaa jedynie; bya,
siedziaa i panowaa, siedziaa, a siwe, poke wosy opa-
day cienkimi kosmykami wok jej orlej, w dal zapatrzo-
ne
j, pociemniaej jak wygarbowana skra, starczej twarzy,
siedziaa i przyjmowaa hody, dary, proby, wieci, rela-
cje, skargi, siedziaa i znana bya wszystkim jako mattia
siedmiu crek, jako babka i prababka wielu wnukw i pra-
Wnukw, siedziaa i krya w wyostrzonych swoich rysach
1 z
a pociemniaym czoem mdro, tradycj, prawo, obywaj
i cze caej wsi.
Nasta pewien wiosenny wieczr, chmurny, o wczesnym
Zr
aierzchu. A przed glinian chat staruchy siedziaa nie ona
Sa
ma, lecz crka jej, rwnie prawie siwa i godnoci pena,

455
niewiele te od tamtej, prastarej, modsza. Siedziaa i odpo-
czywaa, miejscem jej spoczynku by prg domowy, paski,
skalny kamie, w porze chodu przykrywany futrem, a w
oddali, na zewntrz, przykucno na ziemi, w trawie lub
piasku, kilkoro dzieci, a take par kobiet i chopcw; przy-
kucali tak tutaj co wieczr, gdy deszcz nie pada ani nie byo
zimno, chcieli bowiem sucha opowieci crki staruchy, jej
opowiada lub piewnych przypowieci. Dawniej sama sta-
rucha opowiadaa, teraz jednak zbyt ju bya stara, nie po-
trafia mwi i na jej miejscu zasiada i opowiada ja
crka, a podobnie jak wszelkie opowieci i legendy od pra-
babki przeja, od niej wzia te gos, posta, postaw pen
milczcej godnoci, sposb poruszania si i mwienia, modsi
za spord widzw lepiej j znali od jej matki, niemal te
nie pamitali ju, e siedzi tutaj na miejscu innej, przeka-
zujc histori i mdro caego plemienia. Z jej to ust py-
no co wieczr rdo wiedzy, ona pod siwymi swymi wo-
sami przechowywaa skarb plemienia, za jej agodnie zbru-
donym czoem staruszki mieszkay wspomnienia i kry si
duch caej osady. I jeli kto wiedzcym by, zna porzekada
lub opowieci, od niej je wzi. Poza ni bowiem i prasta-
ruch jeden by tylko jeszcze wiedzcy w plemieniu, pozo-
stawa jednak w ukryciu, by to czowiek tajemniczy i nie-
zmiernie milczcy, zaklinacz pogody czy te zaklinacz desz-
czu.
Pord suchaczy przykucn take chopiec Knecht,
a obok niego maa dziewczynka, imieniem Ada. Lubi on t
dziewuszk, towarzyszy jej i czsto jej broni, nie z mioci
waciwie, gdy o niej nic jeszcze nie wiedzia, sam jeszcze
dziecko, ale dlatego, e bya crk zaklinacza deszczu. Jego
za, zaklinacza deszczu, czci i podziwia Knecht niezmier-
nie, prcz prastaruchy i jej crki nikogo tak nie ceni jak
jego. Lecz one byy kobietami. Mona je byo czci i lka
si ich, ale nie mona byo myle ani w gbi serca pragn,
by sta si takim, jak one. Zaklinacz pogody natomiast by
czowiekiem raczej niedostpnym i nie przychodzio chopcu
atwo dosta si w jego poblie; oklnych tu musia szuka
drg, a jedn z owych oklnych drg bya opieka, jak
456
Knecht otacza dziecko. Jak tylko mg najczciej przycho-
dzi po dziewczynk do nieco oddalonej chaty zaklinacza po-
gody, by wieczorami przesiadywa przed chat staruchy,
sucha jej opowiada, a potem dziecko odprowadza do do-
mu. Tak te uczyni dzisiaj; przykucn teraz obok niej w
szarym tumie i sucha.
Starucha opowiadaa dzi o wiosce czarownic. Mwia:
Bywa niekiedy w jakiej wsi kobieta za, ktra niko mu
dobrze nie yczy. Kobiety takie przewanie nie maj dzieci.
A czasami ktra z tych bab jest a tak za, e wie duej jej
ju znosi nie chce. Wtedy ludzie przychodz po tak kobiet
noc, wi jej ma, choszcz kobiet rzgami, a potem
wypdzaj j daleko w lasy i bagna, przeklinajc j wielkim
przeklestwem, i tam, na wygnaniu ju pozostawiaj.
Mowi jej zdejmuj pniej wizy, a jeli nie jest za stary,
moe znale sobie inn on. Lecz wypdzona, jeli nie
zginie, bka si wrd bagien i lasw, uczy si mowy zwierzt,
a gdy ju do dugo nachodzi si i na-wdruje, znajduje
pewnego dnia ma wiosk i jest to wioska czarownic.
Zebray si w niej wszystkie ze kobiety, ktre przepdzono z
ich wasnych wsi, i same sobie zaoyy wiosk. yj tam, zo
czynic i uprawiajc czary, a zwaszcza, poniewa same
dzieci nie maj, zwabiaj chtnie do siebie dzieci z
prawdziwych wsi i jeli jakie dziecko zabka si w lesie i
nie wraca, niekoniecznie musiao uton > w bagnie lub
zosta rozszarpane przez wilka, lecz moga je zwabi taka
czarownica na bdn ciek i zabra ze sob do wioski
czarownic. Gdy byam jeszcze maa, a babka moja bya
najstarsz we wsi, posza pewnego razu jaka dziewczyna
wraz z innymi na jagody do lasu, a przy zbieraniu tych
jagd zmczya si i usna; maa bya jeszcze, zakryy j
paprocie, a inne dzieci poszy dalej i nic nie spostrzegy,
dopiero gdy wrciy do wsi i wieczr ju nasta, zauwayy,
e dziewczynki tej wrd nich nie ma. Wysano chopcw,
ktrzy jej szukali i woali po lesie, dopki noc nie zapada, a
potem wrcili, ale jej nie znaleli. Maa tymczasem, gdy 3u
si wyspaa, zacza i w las coraz dalej i dalej. A im wikszy
strach j ogarnia, tym prdzej biega, cho od daw-
457
na nie wiedziaa ju, gdzie si znajduje, pdzia tylko i od-
dalaa si coraz bardziej od wsi, a do takiego dotara
miejsca, gdzie nikt jeszcze dotychczas nie trafi. Na szyi, na
sznureczku z rafii, miaa kie dzika, ktry podarowa jej
ojciec, gdy zdoby go na polowaniu; zaostrzonym kamieniem
wywierci w owym zbie dziur, przez ktr przecign byo
mona sznurek z rafii, a przedtem trzykro kie w we krwi
dzika wygotowa, piewajc przy tym dobre zaklcia; kto
nosi przy sobie taki kie, osonity by od wielu czarw. I
oto wysza nagle spord drzew kobieta, a bya to czarow-
nica, zrobia sodk min i powiedziaa: Witaj, liczne
dziecko, czy zabdzia? Chod ze mn, zaprowadz ci do
domu". I dziecko z ni poszo. Ale przypomniao sobie, e
matka i ojciec zawsze mwili, i nie wolno nikomu obcemu
pokazywa ka, niepostrzeenie wic zsuno go ze sznurka
i wsuno za pasek. Obca kobieta biega z dziewczynk przez
wiele godzin, noc ju nastaa, kiedy przybyy do wsi, ale
nie bya to nasza wie, tylko wioska czarownic. Dziewczynk
zaraz zamknito w ciemnej stajni, a czarownica posza sobie
do swego domu spa. A rano czarownica powiedziaa: Czy
nie masz przy sobie ka dzika?" Dziecko odpowiedziao, e
nie, e miao, owszem, taki kie, ale zgubio go w lesie i
pokazao sznureczek z rafii, ktry miao na szyi, a na ktrym
nie byo ju ka. Wtedy czarownica przyniosa kamienny
garnek peen ziemi, a w tej ziemi trzy ziela rosy.
Dziewczynka zobaczya owe ziela i spytaa, co to takiego.
A czarownica wskazaa na pierwsze ziele i powiedziaa: Oto
ycie twojej matki". Potem pokazaa na drugie i powie-
dziaa: To ycie twojego ojca". A potem wskazaa trzecie:
A to twoje wasne ycie. Dopki ziela te s zielone i rosn,
ywi bdziecie wszyscy i zdrowi. Skoro jedno z nich zwid-
nie, ten, czyje ycie to ziele oznacza, zachoruje. A jeli jed-
no z nich si wyrwie, tak jak ja teraz to zrobi, wwczas
ten, czyje ycie owo ziele oznacza, musi umrze". Chwycia
w palce ziele, oznaczajce ycie ojca, i zacza je cign,
a
gdy ju troch je wycigna i wida ju byo kawaek
biaego korzonka, ziele wydao z siebie gbokie westchnie-
nie...

458
Przy tych sowach dziewuszka, siedzca obok Knechta,
skoczya, jakby ugryza j mija, krzykna gono i co tchu
ucieka. Dugo walczya ze strachem, jakiego jej napdzia
ta opowie, ale teraz wytrzyma ju nie moga. Jaka sta-
ruszka rozemiaa si. Inni suchacze bali si niemal tak
samo, jak owa maa, lecz cenili swoj godno i siedzieli
dalej. Knecht natomiast, skoro tylko ockn si z zasuchania
i lku, zerwa si rwnie i pobieg za dziewczynk. Staru-
cha opowiadaa dalej.
Zaklinacz deszczu mia swoj chat w pobliu wiejskiej
sadzawki i w tym te kierunku j szuka Knecht zbiegej
dziewczynki. Usiowa przywabi j agodnym, uspokajaj-
cym mruczeniem, nuceniem i piewem, takim gosem, jakim
posuguj si kobiety nawoujc kury, sodkim dugim, uj-
mujcym woaniem.
Ada woa i wypiewywa Ada, Adalinko, chod
tu, Ada, nie bj si, to ja, "^o ja, Knecht.
I tak piewa i piewa nieustannie, a zanim jeszcze po-
sysza j lub zobaczy, poczu nagle jej ma, mikk rcz-
k, wsuwajc si do jego doni. Staa przy drodze, przytu-
lona mocno plecami do ciany chaty, i czekaa na niego od
chwili, gdy posyszaa jego nawoywania. Oddychajc z ulg,
przyczya si do niego, bo wydawa si jej duy i silny, ju
cakiem jak mczyzna.
Zlka si, co? zapyta. Ale niepotrzebnie, nikt
ci nic nie zrobi, wszyscy lubi Ad. Chod, pjdziemy do
domu.
Draa jeszcze i pochlipywaa, lecz bya spokojniejsza i z
wdzicznoci, ufnie posza z nim.
Z drzwi chaty myo sabe czerwone wiato, a we wn-
trzu przykucn koo kuchni zaklinacz pogody: przez zwi-
sajce jego wosy przeziera jasny, czerwony blask, rozpali
bowiem ogie i co warzy w dwch maych garnczkach.
Knecht, zanim wszed z Ad, przez chwil ciekawie przy-
patrywa si z zewntrz: zaraz zrozumia, e nie straw tu
War
z, gdy poywienie gotowano w innych garnkach, a
zreszt byo na to zbyt pno. Lecz zaklinacz deszczu ju go
Posysza:

459
Kto tam stoi we drzwiach? zawoa. Nue, wcho
dzi! Czy to ty, Ada? Pooy pokrywki na swoich
garnczkach, otoczy je arem i popioem i odwrci si.
Knecht cigle jeszcze zezowa ku tajemniczym garnczkom,
czu ciekawo, szacunek i skrpowanie, jak zawsze, gdy
przestpowa prg tej chaty. A czyni to, gdy tylko mg,
stwarza sobie po temu najrozmaitsze okazje i preteksty, za-
wsze przecie doznajc przy tym lekkiego, na wp drani-
cego, na wp ostrzegawczego uczucia skrpowania, zmiesza-
nego ze zmysow ciekawoci, radoci i lkiem. Stary mu-
sia przecie spostrzec, e Knecht od dawna za nim chodzi
i pojawia si wszdzie tam, gdzie moe go si spodziewa,
e kry jego tropami jak myliwy, w milczeniu oferujc
mu usugi swoje i towarzystwo.
Turu, zaklinacz pogody, spojrza na chopca swymi jasny-
mi oczami drapienego ptaka:
Czego tu chcesz? zapyta chodno. To nie pora
na odwiedziny w cudzym domu, chopcze.
Odprowadziem do domu Ad, mistrzu Turu. Bya u
prastaruchy, suchalimy opowieci o czarownicach, a ona
nagle si przelka i zacza krzycze i dlatego j odprowa
dziem.
Ojciec odwrci si do maej:
Strachoput z ciebie, Ada. Mdre dziewczynki nie po
trzebuj ba si czarownic. A ty przecie jeste mdr
dziewczynk, co?
No, tak. Ale te czarownice znaj wszystkie ze czary,
a jak si nie ma ka dzika...
Aha, wic chciaaby kie dzika? No, zobaczymy. Ale
znam co jeszcze lepszego. Znam taki korze, przynios ci
go, jesieni musimy go poszuka i wydoby, bo chroni mdre
dziewczyny przed wszelkimi czarami i robi je nawet jeszcze
pikniejszymi.
Ada si umiechna i ucieszya, spokojna ju, gdy otoczy
j zapach chaty i odrobina blasku od ognia. Knecht zagad-
n niemiao:
A ja nie mgbym poszuka tego korzenia? Gdyby mi
go opisa...

460
Turu przymruy oczy:
_ Ba, niejeden chopaczek chciaby si tego dowiedzie
odpar, lecz gos jego nie by gniewny, raczej drwicy.
Ale mamy na to jeszcze czas. Jesieni moe.
Knecht si cofn i znik w kierunku domu chopcw,
gdzie sypia. Nie mia rodzicw, by sierot i dlatego te
czu si oczarowany przez Ad i jej chat.
Zaklinacz deszczu Turu nie lubi sw, sam niechtnie m-
wi, nie lubi te, gdy mwili inni; wielu uwaao go za dzi-
waka, niektrzy za mruka. Lecz nie by taki. O wszystkim,
co dziao si wok niego, wiedzia zawsze wicej, ni spo-
dziewano si po jego uczonej i samotniczej, ale roztargnio-
nej postaci. Midzy innymi wiedzia te doskonale, e w
nieco natrtny, lecz adny i najwyraniej mdry chopiec
biega za nim i obserwuje go, zauway to ju od samego po-
cztku, a rzecz caa trwaa z rok, nawet duej. Wiedzia te
dobrze, co to znaczy. Oznaczao to wiele dla chopca, ale
rwnie wiele i dla niego, starego. Oznaczao to bowiem, e
chopak rozkocha si w zaklinaniu pogody i niczego gorcej
nad nauczenie si tego kunsztu nie pragn. Co pewien czas
zdarza si taki wanie chopiec w osiedlu. Niejeden przy-
bywa z daleka. Niejeden da si z atwoci odstraszy
i rozczarowa, inni znw nie, dwch takich chopcw mia
nawet przez wiele lat za uczniw i czeladnikw, lecz pniej
poenili si oni w odlegych wioskach i tam sami stali si
zaklinaczami deszczu lub zbieraczami zi; od tej chwili
Turu by sam, gdyby za mia jeszcze kiedykolwiek przyj
ucznia, to tylko po to, aby wychowa sobie nastpc. Tak
byo zawsze, tak byo dobrze i inaczej by nie mogo: zawsze
musia pojawi si jaki utalentowany chopiec, ktry le-
dzi i tropi dorosego ma, gdy dostrzeg w nim mistrza
w zawodzie. Knecht by zdolny, mia wszystkie potrzebne
cechy, mia te pewne oznaki, polecajce jego osob: przede
Wszystkim badawcze, wyostrzone, a rwnoczenie rozma-
rzone spojrzenie, bezszelestny i peen rezerwy sposb bycia,
a W wyrazie twarzy i gowy co tropicego, wszcego, czuj-
nego, wyczulonego na szmery i zapachy, co ptasiego i ow-
nego. Z pewnoci chopiec ten mg sta si znawc po-

461
gody, moe nawet magiem, nadawa si. Lecz nie naleao
si z tym spieszy, by jeszcze zbyt mody i bynajmniej nie
trzeba byo okazywa mu, e si go poznao, nie uatwia
mu nic, adnych mu nie oszczdza trudw. Jeli da si onie.
mieli, odstraszy, odtrci, straci odwag, to nie szkoda go.
Nieche sobie suy i czeka, nieche si skrada i zabiega
0 aski zaklinacza.
Knecht wdrowa spokojnie wrd zapadajcego zmierz-
chu w kierunku wsi, pod chmurnym niebem, ozdobionym
ledwo dwoma czy trzema gwiazdami, zadowolony i mile
podniecony. O rozkoszach, piknociach i subtelnociach,
ktre dla nas, wspczesnych, s niezbdne i oczywiste, na-
wet dla najbiedniejszych, osiedle to nic nie wiedziao, nie
znao bowiem nauki ani sztuki, nie znao te innych do-
mw, prcz krzywych chat glinianych, nie wiedziao nic o
elaznych i stalowych narzdziach, a rzeczy takie, jak psze-
nica lub wino, take byy tu nie znane, wynalazki za w
rodzaju wiecy lub lampy wydawayby si tutejszym ludziom
promiennymi cudami. Lecz ycie Knechta i jego wyobra-
nia byy mimo to niezmiernie bogate, wiat otacza go ni-
czym bezkresna tajemnica lub barwna ksika z obrazkami,
a co dzie zdobywa may okruch tej tajemnicy na nowo,
poczwszy od wiata zwierzt i rolin a po gwiadziste
niebo, a pomidzy t niem, pen tajemnic przyrod i je-
go osobn, w strwoonej chopicej piersi oddychajc du-
sz istniay wszelkiego rodzaju pokrewiestwa, wszelkie ro-
dzaje napicia, lku, ciekawoci i chci przywaszczenia, do
jakich tylko zdolna jest ludzka dusza. I cho w wiecie je-
go nie byo spisanej wiedzy ani historii, ani ksiki czy
alfabetu, cho wszystko, co znajdowao si w odlegoci
wikszej ni trzy lub cztery godziny drogi od jego wiosl,
byo dla absolutnie nie znane i nieosigalne, y w pem
1 cakowicie yciem wasnym i swojej wsi. Wioska, ojczyz
na, wsplnota plemienna pod wodz matek daway ^
wszystko, co nard i pastwo da mog czowiekowi: zie'
mi, pen tysicy korzeni, w ktrych przeplocie on satf1
jedno stanowi wkno i we wszystkim bra udzia.
Zadowolony, wdrowa wic do domu, w drzewach szele'

462
ci nocny wiatr, rozlegay si lekkie trzaski, unosi si za-
pach wilgotnej ziemi, sitowia i muu, dymu z na poy zie-
lonych jeszcze gazi, dymu tustego i nieco sodkawego,
wicej dla znaczcego od wszelkiej innej domowizny, a w
1
kocu, gdy zbliy si ju do chaty chopcw, poczu ich
zapach, zapach modych ich cia. Bezszelestnie wczoga si
pod mat z sitowia w ciep, oddychajc ciemno, uoy
na podcice i rozmyla o historii czarownic, kach dzika,
0 Adzie, zaklinaczu pogody i jego garnuszkach na ogniu,
dopki nie zasn.
Turu skpym jedynie krokiem wychodzi chopcu naprze-
ciw, nie uatwia mu sprawy. Modzik jednak stale bieg
jego ladem, cigno go ku staremu, sam czsto nawet nie
wiedzia, jak bardzo. Niekiedy, gdy starzec ustawi zasadzk
gdzie w najbardziej utajonym miejscu lasu, bagna albo
pastwiska, gdy obwchiwa jaki trop zwierzcy, wykopy-
wa korze lub zbiera nasiona, czu nagle na sobie spoj-
rzenie chopca, ktry od wielu godzin niewidocznie i bez-
szelestnie szed za nim i podpatrywa go. Stary udawa
wwczas niekiedy, i nic nie zauway, niekiedy za war-
cza i z niechci odpdza cigajcego, a niekiedy nawet
przywoywa go ku sobie i przez cay dzie zatrzymywa,
pozwala mu wiadczy sobie usugi, pokazywa to i owo,
kaza zgadywa, wystawia na prby, wymienia mu nazwy
zi, nakazywa naczerpa wody lub rozpali ogie, a dla
kadej czynnoci zna pewne chwyty, zalety, tajemnice,
formuki, usilnie nakazujc chopcu, aby zachowa je w ta-
jemnicy. W kocu, gdy Knecht podrs j^i nieco, stary
cakiem zatrzyma go przy sobie, uzna za swego ucznia
1 zabra z domu chopcw do wasnej chaty. Knecht zosta
Wskutek tego wywyszony wobec wszystkich: nie by ju
chopcem, by odtd uczniem zaklinacza pogody, a to ozna
czao, e jeli wytrzyma i okae si przydatny, zostanie je
go nastpc.
Od chwili, gdy Knecht przyjty zosta przez starego do
jego chaty, znika pomidzy nimi bariera; nie bariera czci
i posuszestwa, lecz bariera nieufnoci i rezerwy. Turu
podda si i uleg wytrwaemu podbojowi Knechta, a teraz

463
chcia ju tylko uczyni ze dobrego zaklinacza pogody
i swego nastpc. W nauce tej nie byo poj ani wskaza,
nievbyo metody, pisma czy liczb, a tylko bardzo niewiele
sw, mistrz za wychowywa raczej zmysy ni umys
Knechta. Chodzio nie tylko o zarzdzanie ogromnym bo-
gactwem tradycji i dowiadcze, ca wiedz wczesnego
czowieka o przyrodzie, i nie tylko o wykorzystanie jej, lecz
take o przekazanie jej dalej. Wielki i cisy system do-
wiadcze, obserwacji, instynktw i nawykw badacza j
si stopniowo i niejasno jeszcze otwiera przed modzikiem,
jednak nic z tego niemal nie byo ujte w pojcia, prawie
wszystko wyczuwa musia, chwyta i sprawdza wasny-
mi zmysami. A fundamentem i centralnym punktem owej
wiedzy byy wiadomoci o ksiycu, jego fazach i wpy-
wach, o nieustannym jego pcznieniu i nieustannym zani-
kaniu, o tym, e zaludniony jest duszami zmarych, ktre
na nowe wysya narodziny, by stworzy miejsce dla no-
wych, ktrzy pomarli.
I podobnie jak w wieczr, kiedy od starej bajarki dotar
do garnkw na kuchni starca, w pami Knechta zapada
inna jeszcze chwila, moment pomidzy noc i witem, gdy
mistrz zbudzi go dwie godziny po pnocy i wyszed z nim
razem w gbok ciemno, aby pokaza mu ostatnie wy-
nurzenie si zanikajcego ju sierpa ksiyca. Trwali tak,
mistrz w milczeniu i nieruchomo, chopak nieco przestra-
szony i wstrzsany dreszczami niewyspania, na lenym pa-
grku, na wysunitej pycie skalnej, dugo, dugo, a na
miejscu uprzednio przez mistrza wskazanym i w uprzednio
przeze zapowiedzianej postaci i ksztacie ukaza si cienki
ksiyc, wiotka, wygita kreska. Knecht, przejty i oczaro-
wany, wpatrywa si w wolno wstpujc planet, ktra
pyna agodnie, poprzez wysepki jasnoci na niebie, po-
rd ciemnych chmur.
Niebawem odmieni sw posta i znowu napuchnie, a
wtedy pora bdzie sia gryk powiedzia zaklinacz desz-
czu, obliczajc dni na palcach. Potem znowu zapad, jak
dawniej, w milczenie: Knecht, jakby pozostawiony sam so-
bie, skuli sie na lnicym od rosy kamieniu, drc z zimna,

464
a z gbi lasu dobieg przecigy krzyk sowy. Stary namy-
la si dugo, potem wsta, pooy rk na gowie
Knechta i powiedzia cicho, jakby przez sen:
Gdy umr, duch mj uleci na ksiyc. A ty staniesz
si mczyzn i bdziesz mia on, crka moja, Ada, b-
dzie twoj on. Jeli syna od ciebie mie bdzie, duch mj
powrci i w synu waszym zamieszka, a ty nazwiesz go Tu-
ru, jak ja Turu si zwaem.
Ucze sucha w osupieniu, sowa nie mia przemwi,
wski srebrny sierp wspina si po niebie i na poy po-
chony go ju chmury. Modzieca przenikno dziwne
przeczucie wielu pocze i zwizkw, powtrze i skrzy-
owa pomidzy przedmiotami i wydarzeniami, czu si
osobliwie: jednoczenie widzem, a rwnie wspuczestni-
kiem gry, ustawionym przed owym obcym nocnym niebem,
gdzie ponad bezkresnymi lasami i pagrkami pojawi si
ostry, cienki, przez mistrza cile przepowiedziany sierp;
cudowny wyda mu si mistrz i tysicem otoczony tajemnic,
on, ktry o wasnej myla mierci, on, ktrego duch prze-
bywa mia na ksiycu i z ksiyca w czowieka powrci,
tego czowieka, ktry ma by synem Knechta i nosi imi
jego byego mistrza. Osobliwie rozdarta i miejscami przej-
rzysta, niczym chmurne niebo, wydawaa si przyszo,
wydawa si los na czekajcy, a fakt, e mona byo zna
te sprawy, mwi o nich, okrela je, wyda mu si jak
gdyby ujawnieniem bezkresnych przestrzeni, penych cu-
dw, a przy tym penych te adu. Przez moment wydawao
mu si, e duch wszystko ogarn zdoa, wszystkiego si
dowiedzie, wszystko podsucha: owo ciche i pewne kr-
enie planet tam, w grze, ycie ludzi i zwierzt, wszystko,
cc czy ich i dzieli, spotkania i walki, wszystko, co wielkie
5
co mae, cznie z zawart we wszystkim, co ywe, mier-
ci, wszystko to ujrza lub odczu w pierwszym dreszczu
Przeczucia jako cao, siebie samego za ujrza wczonym
w
to i podporzdkowanym jak czstka uadzona, prawom
Podporzdkowana, duchowi dostpna. Pierwsze to byo
Przeczucie wielkich tajemnic, szacownoci ich i gbi, a tak-
Ze
monoci zgbienia ich, a chopak odczu je pord le-
~~ Gra szklanych paciorkw 4g5
nego chodu u schyku nocy, na skalnym szczycie, pona<j
tysicami rozszeptanych drzew, niczym dotknicia zjawi.
skowej rki. Nie potrafi nic powiedzie o tym ani ww-
czas, ani przez cae swoje ycie, lecz myl powraca do
owej chwili wielekro, a w caej dalszej nauce i w pniej,
szych dowiadczeniach moment w i przeycie nieustannie
powracay mu w pamici. Pamitaj o tym napominay
go pamitaj, e wszystko to istnieje, e pomidzy ksi-
ycem a tob i Turu, i Ad przechodz promienie i prdy,
e istnieje mier i kraina duchw i powrt z tej krainy
i e na wszystkie obrazy i zjawiska wiata istnieje odpo-
wied we wasnym twym sercu, e wszystko to i ciebie
dotyczy i e powiniene wiedzie o tym wszystkim tyle, ile
tylko czowiek poj zdoa". Tak mniej wicej mwi do
niego w gos. Knecht po raz pierwszy w taki oto sposb
usysza w gos duszy, wabicy, przycigajcy, magicznie
wymagajcy. Niejeden ju raz oglda przecie ksiyc w-
drujcy po niebie, niejeden raz sysza nocne krzyki sowy,
a z ust mistrza, mimo i tak by milkli wy, take niejeden
raz sucha sw starej mdroci lub samotnych rozwaa
lecz w tej oto chwili wszystko byo nowe, inne, byo prze-
czuciem caoci, ogarniajcym go zrozumieniem wszelkich
zwizkw i pocze, adu, ktry jego rwnie w w bieg
wcza i czyni za wspodpowiedzialnym. Ten, kto klucz
do skarbca zdoby, potrafi ju nie tylko rozezna zwierz
po ladach czy rolin po korzeniach i nasionach; umia
ogarn caoksztat wiata: gwiazdy, duchy, ludzi, zwie-
rzta, leki i trucizny, cao ogarn, a z kadej czstki
i znaku kadego wszystkie inne czci odczyta. Istnieli do-
brzy myliwi, co z tropw, znakw, wosa jednego lub re-
sztek rozezna potrafili wicej od innych: z kilku drobnych
woskw umieli odgadn nie tylko gatunek zwierzcia,
lecz take, czy jest ono mode, czy stare, czy jest samcem,
czy samic. Inni za z ksztatu chmur, woni unoszcej si
w powietrzu, z rnych sposobw zachowania si zwierzt
lub rolin umieli na wiele dni naprzd przepowiedzie po-
god, a mistrz by w tym niedocigniony i prawie nieomyl-
ny. Jeszcze inni odznaczali si wrodzon zrcznoci: byli
466
chopcy, co potrafili z odlegoci trzydziestu krokw wyce-
lowa kamieniem w ptaka, cho nigdy si tego nie uczyli,
umieli to po prostu, i to bez wysiku, ale dziki czarom
albo asce, bo kamie sam wylatywa im z rki, kamie
chcia ugodzi, ptak natomiast chcia zosta ugodzony. Po-
no byli i tacy, co umieli przepowiada przyszo: wie-
dzieli, czy chory umrze, czy nie, czy ciarna urodzi chop-
ca, czy dziewczynk; syna z tego zwaszcza crka prasta-
ruchy, a zaklinacz pogody, jak powiadano, take zna si
na tych sprawach. I oto wydao si Knechtowi w owej
chwili, e istnie musi w owej ogromnej sieci rozlegych
zwizkw jaki centralny punkt, od ktrego wychodzc
mona dostrzec i odczyta wszystko, co byo, i wszystko,
co bdzie. Do tego, kto w owym punkcie centralnym sta-
nie, wiedza przypywa winna niczym woda w dolin, zbie-
ga ku niemu musi jak zajc ku kapucie, sowo jego win-
no trafia nieomylnie i ostro, niczym kamie z rki dobo-
rowego myliwca, si wasnego ducha winien on zespoli
wszystkie te poszczeglne dary i zdolnoci w sobie i w peni
je wyzyska: oto byby czek doskonay, mdry, niedo-
cigniony ! Sta si takim, do niego si zbliy, ku niemu zd-
a, oto droga ze wszelkich drg najlepsza, oto cel nada-
jcy yciu warto i sens. Tak to mniej wicej odczuwa
Knecht, a wszystko, cokolwiek my w nie znanym mu, po-
jciowym jzyku powiedzie na ten temat usiujemy, nie
zdoa przekaza pomieni ani dreszczu jego przey. Wsta-
wanie noc, wdrwka przez ciemny, cichy las, peen nie-
bezpieczestw i tajemnic, wyczekiwanie na szczycie skalnej
pyty wrd chodnego witu, pojawienie si cienkiego wid-
nia ksiycowego, skpe sowa mdrca, samotne przebywa-
nie z mistrzem o tak niezwykej porze, wszystko to przey
Knecht jak uroczysto i misterium, przechowa w swojej
pamici jak chwil inicjacji, moment przyjcia do zwizku
pewnego i kultu, do wielce zaszczytnej suby siom nie-
wysowionym, tajemnicy wiata. W myli, a tym bardziej
W sowa, przeycia takiego, ani podobnych, uj nie mona,
a dalsza od wszelkich innych byaby choby myl taka:
Czy to ja owo przeycie tworz, czy te wywodzi si ono

467
z obiektywnej rzeczywistoci? Czy mistrz czuje to samo,
co ja, czy te umiecha si, patrzc na mnie? Czy myli
moje podczas tego przeycia s nowe, jedyne, wasne, czy
take i mistrz i niejeden przed nim jeszcze cakiem to sa-
mo przeywali i myleli?" Nie, zaama takich ani zrnico-
wania nie byo, wszystko stanowio rzeczywisto, nasycone
i przepojone byo rzeczywistoci niczym chlebowe ciasto
drodami. Chmury, ksiyc i ruchoma sceneria nieba, mo-
kry i zimny wapie pod bosymi stopami, wilgotne, chodne
krople rosy mcej w poszarzaym przed witem powietrzu,
znajomy, pocieszajcy zapach dymu z ogniska i podciki
z lici, przechowany w futrze, ktre na siebie narzuci
mistrz, majestatyczne brzmienie jego gosu, z lekkim odcie-
niem gotowoci na mier i starczej chrypki wszystko
to byo na wskro realne, przemoc niemal wdzierajce si
i docierajce do zmysw modzieca. Zmysowe za wrae-
nia s dla wspomnie lepsz poywk od najlepszych sy-
stemw i metod mylenia.
Zaklinacz deszczu nalea wprawdzie do nielicznych lu-
dzi, ktrzy wykonuj pewien zawd, szkoleni niegdy spe-
cjalnie w pewnym kunszcie czy umiejtnoci, lecz codzien-
ne jego ycie na zewntrz bynajmniej si od ycia innych
nie rnio. By wysokim urzdnikiem i cieszy si uzna-
niem, otrzymywa take daniny i zapat od szczepu, ile-
kro musia pracowa na rzecz ogu, lecz zdarzao si to
tylko przy szczeglnych okazjach. Najwaniejsz i najbar-
dziej uroczyst, a nawet sakraln jego funkcj byo ustala-
nie na wiosn dla kadego gatunku owocu lub ziela dnia,
na jego wysiew przeznaczonego; dokonywa tego bacznie
obserwujc pozycj ksiyca, po czci posuszny odziedzi-
czonym reguom, a po czci wasnemu dowiadczeniu. Lecz
uroczysta czynno samego otwarcia siewu, wysianie pierw-
szej przygarci zboa i ziarna na wsplnej ziemi, ju do
urzdu jego nie naleaa, tak wysokiej rangi bowiem nie
osign aden mczyzna; rokrocznie dokonywaa tego albo
sama pramatka, albo najstarsza jej krewniaczka. Najwa-
niejsz osob w wiosce stawa si natomiast mistrz w tych
wszystkich przypadkach, gdy urzdowa musia jako za-
468
klinacz pogody. Nastpowao to wwczas, gdy dugotrwaa
susza, wilgo lub zimno opaday pola, a szczepowi grozi
zaczyna gd. Wwczas musia Turu stosowa rodki, zna-
ne przeciwko suszy lub zym urodzajom: ofiary, zaklcia,
procesje bagalne. Wedug legendy, gdy przy uporczywej
suszy lub nie ustajcym deszczu zawodziy wszelkie inne
rodki, a duchy nie daway si przekona ani namowami,
ani baganiami, ani grobami, by jeszcze ostateczny a nie-
zawodny sposb, czsto pono stosowany w czasach matek
i babek: zoenie w ofierze samego zaklinacza pogody przez
cae plemi. Pramatka, jak wspomniano, sama to jeszcze
widziaa i przeywaa.
Prcz troszczenia si o pogod mistrz uprawia jeszcze co
w rodzaju prywatnej praktyki jako zaklinacz duchw,
dostawca amuletw i czarodziejskich rodkw, a w niekt-
rych wypadkach take jako lekarz, jeli nie byy to wy-
padki dla pramatki zastrzeone. Poza tym jednak y Turu
tak samo jak wszyscy inni. Gdy przychodzia na niego ko-
lej, pomaga uprawia wspln ziemi, a przy chacie mia
rwnie wasny niewielki ogrdek, peen zi. Zbiera owo-
ce, grzyby, drzewo na opa i przechowywa je. owi ryby
i polowa, trzyma te koz albo i dwie. Rolnikiem by ta-
kim, jak wszyscy inni, lecz polowa, owi ryby i poszu-
kiwa zi samotnie, by bowiem geniuszem, a kryy wie-
ci, e zna mnstwo naturalnych i magicznych podstpw,
chwytw, sposobw i rodkw pomocniczych. Opowiadano,
e z uplecionej przeze wiklinowej ptli raz schwytane
.zwierz wydosta si nie zdoa; przynty na ryby umia
specjalnymi dodatkami czyni szczeglnie wonnymi i smacz-
nymi, potrafi zwabia do siebie raki, a byli te ludzie prze-
konani, e zna mow wielu zwierzt. Gwnie jednak zaj-
mowa si magi: obserwowaniem ksiyca i gwiazd, ozna-
kami pogody, wyczuwaniem aury i rozrostu i wszystkim.
co
suy mogo magicznej sile. Wielkim by wic znawc 1
Pilnym zbieraczem tych tworw wiata rolin i zwierzt,
ktre mogy sta si lekarstwem lub trucizn, ktre nosiy
^ sobie czary, bogosawiestwa lub rodki chronice przed
mocami. Zna te i umia znale kade ziele, nawet

469
najrzadsze; wiedzia, gdzie i kiedy ono rozkwita, kiedy ze-
bra mona jego nasiona, kiedy za pora wykopywa ko-
rzenie. Zna te i umia znale wszelkie gatunki ww
i ropuch, zna si na sposobach wykorzystywania rogw,
kopyt, pazurw, sierci, wiedzia wszystko o zrostach, na-
rolach, ksztatach straszliwych lub dziwacznych, bulwach,
hubach czy brodawkach na drzewach, liciach, zboach, na
orzechach, rogach czy kopytach.
Knecht musia uczy si raczej zmysami, dotykiem rk
i ng, spojrzeniem, naskrkiem, suchem i powonieniem, ni
rozumem; Turu uczy go znacznie czciej przykadem i po-
kazem ni sowem i opisem. Rzadko zreszt zdarzao si,
e mistrz mwi koherentnie, a nawet wwczas sowa byy
jedynie prb podkrelania niezwykle wymownych gestw.
Terminowanie Knechta rnio si nieco od tego, ktre mo-
dy myliwy lub rybak przechodzi u dobrego majstra, spra-
wiao mu za ono wielk rado, poniewa uczy si jedy-
nie tego, co w nim samym ju tkwio. Uczy si czatowa,
podsuchiwa, skrada, obserwowa, by czujnym i uwa-
nym, wszy i tropi; lecz zwierzyn, na ktr wraz z mi-
strzem swoim czyha, by nie tylko lis i borsuk, mija i ro-
pucha, ptak i ryba, ale duch, cao, zwizek, sens. Okre-
li, rozezna, odgadn i z gry ju pozna zmienn, ka-
pryn pogod, wyczu mier ukryt w jagodach lub w
ukszeniu mii, podsucha tajemnic, wedug ktrej chmury
i wichry cz si ze stanem ksiyca, a wywieraj wpyw
swj zarwno na siewy i wschodzenie ziarna, jak te i na
korzy czy szkod ycia ludzi i zwierzt oto, czego szu-
kali. Dyli przy tym waciwie do tego samego celu, co
nauka i technika w pniejszych tysicach lat, dyli do
opanowania przyrody i do monoci igrania jej prawami,
lecz zmierzali ku temu cakiem inn drog. Nie odrywali
si bowiem od przyrody, nie usiowali przemoc wtargn
w jej tajemnice, nigdy si jej nie przeciwstawiali, nigdy nie
kyli jej wrogami, zawsze cz jej stanowic i zawsze ze
czci jej oddani. By moe, i znali j lepiej i mdrzej z
ni postpowali. Jedno tylko byo dla nich absolutnie nie-
moliwe i nawet w najmielszych mylach nigdy by si na
470
to nie odwayli: odda si i podda przyrodzie i wiatu
ducha bez strachu czy te nawet czu wasn nad ni prze-
wag. Taka dwoisto bya dla nich nie do pomylenia i nie
do pomylenia te byo inaczej ustosunkowa si do si po-
tnej przyrody, do mierci, do demonw, jak tylko ze stra-
chem. Strach panowa nad caym ludzkim yciem. I nie by-
o moliwe przemc go. Ale rnorakie systemy ofiar su-
yy wanie zagodzeniu go, przechytrzeniu, zamaskowa-
niu, przybraniu w odpowiednie formy i wczeniu w cao-
ksztat ycia. Strach by uciskiem, pod ktrym upywao
ludzkie ycie, a bez jego wielkiego cinienia ycie stracio-
by sw intensywno. Komu za udawao si wysublimo-
wa cz strachu i przeksztaci j w cze ten zyski-
wa wiele, ludzie tacy, ludzie, u ktrych strach przeistoczy
si w nabono, byli najlepsi, najbardziej postpowi w
owej epoce. Ofiar skadano wiele i w rnej postaci, a cz
z nich oraz zwizane z nimi rytuay naleay do urzdowej
dziedziny dziaalnoci zaklinacza pogody.
Obok Knechta podrastaa w chacie maa Ada, adna dziew-
czynka, ulubienica starego, a gdy pora wydaa mu si ju
odpowiednia, da mu on j za on. Knecht od tej chwili
j uchodzi za pomocnika zaklinacza deszczu, Turu przed-
stawi go matce wioski jako swego zicia i nastpc, kac
mu odtd zastpowa si w niektrych zajciach i urzdo-
wych czynnociach. Stopniowo, wraz z odmianami pr ro-
ku i lat, stary zaklinacz deszczu zapada ju coraz gbiej
w samotn zadum staroci, przekazywa te Knechtowi
cay swj urzd, a gdy zmar znaleziono go martwego,
Przykucnitego przy ogniu, schylonego nad kilkoma garncz-
kami z magicznym naparem, a siwe jego wosy nadpalone
byy przez pomie modzik, ucze jego, Knecht, znany
by ju od dawna w caej wiosce jako zaklinacz deszczu.
Zada od rady wiejskiej godnego pogrzebu dla swego mi-
strza i spali w ofierze nad jego grobem cae narcze szla-
chetnych, wonnych, leczniczych zi i korzeni. Lecz i to od
dawna naleao ju do przeszoci; wrd dzieci Knechta,
ktrych spora gromadka coraz cianiej sz czynia chat
by take chopiec, imieniem Turu: w jego to postaci

471
powrci starzec ze miertelnej swojej wyprawy na ksiyc.
Knechtowi za wiodo si tak, jak niegdy wiodo si jego
nauczycielowi. Cz jego strachu przeksztacia si w
nabono i uduchowienie. Cz modzieczych jego de
i gbokiej tsknoty zachowaa si, pozostaa ywa, inna
cz zamara i zatracia si z wiekiem w pracy, w mioci
i staraniach o Ad i dzieci. Ale najwiksz mioci i naj-
staranniej szymi badaniami zawsze otacza ksiyc i jego
wpyw na pory roku i pogod: w tym doszed do wiedzy
mistrza swojego, Turu, a w kocu nawet go przecign.
A poniewa przybywanie i zanikanie ksiyca cile czyo
si z umieraniem i narodzinami ludzi i poniewa spord
wszystkich lkw yjcych w czowieku najgbszy jest lk
przed koniecznoci mierci, czciciel i znawca ksiyca,
Knecht, zyska dziki tak ywym i bliskim kontaktom z
ksiycem rwnie nabony i peen czci stosunek do mier-
ci, w dojrzaym za wieku sabiej odczuwa lk przed mier-
ci i mniej by mu poddany ni inni ludzie. Potrafi rozma-
wia z ksiycem ze czci albo bagalnie, albo czule; wie-
dzia, e cz go z nim subtelne duchowe zwizki, zna bsr-
dzo dokadnie ycie ksiyca, bra ywy udzia w jego prze-
mianach i losach, przeywa jego zanik i nowe pojawianie
si jak misterium w gbi wasnego serca, wraz z nim cier-
pia i przeraa si, gdy przychodzia niesamowita chwila
i ksiyc wydawa si naraony na choroby i niebezpie-
czestwa, przemiany i uszkodzenia, gdy traci poysk, zmie-
nia barw, ciemnia tak, e wydawao si, i bliski jest
zganicia. W takich chwilach co prawda kady intereso-
wa si ksiycem, dra o niego, dostrzega blisko gro-
nych niebezpieczestw w jego przymieniu i ze strachem
wpatrywa si w jego stare, schorowane oblicze. Ale wa-
nie wwczas okazywao si te, e zaklinacz deszczu bar-
dziej zwizany jest z ksiycem i wicej wie o nim ni inni;
przeywa wprawdzie rwnie jego los, serce take kurczyo
mu si z lku, lecz wspomnienia podobnych przey byy u
niego ostrzejsze i lepiej zachowane, ufno jego mocniejsza,
wiara w wieczno, powrt, w mono przezwycienia
mierci wiksza, a take gbsze byo jego oddanie; w
472
chwilach takich czu, e gotw jest przeywa wsplnie z
ni los planety, od zniknicia a do ponownych narodzin,
a niekiedy odczuwa nawet co w rodzaju zuchwalstwa,
niesychanej odwagi i decyzji, pragnienie aby ducha prze-
ciwstawi mierci, wasne ja wzmocni przez zczenie go
z losami ponadludzkimi. Co z tego wszystkiego przenikno
te do jego natury, a zdoali to wyczu i inni: uchodzi za
wiedzcego i nabonego, za czowieka odznaczajcego si
wielkim spokojem i niezbyt lkajcego si mierci, za ko-
go, kto zyska sobie przychylno zawiatowych mocy.
Te dary i cnoty ujawnia musia podczas cikich prb.
Pewnego razu przetrwa musia czas nieurodzaju i zej po
gody, trwajcy ponad dwa lata; bya to najwiksza prba
w jego yciu. Przeciwnoci i ze znaki rozpoczy si ju
podczas wielokrotnie odkadanych sieww, potem za za
siewy dotknite zostay wszelkimi moliwymi szkodami
i klskami, tak i w kocu zostay niemal cakowicie znisz
czone; plemi cierpiao gd okrutny, a Knecht godowa
wraz z nim, a fakt, i przetrwa w gorzki rok, e on, za-
klinacz deszczu, nie straci zaufania i wpyww i zdoa
skoni ludzi, aby znosili nieszczcie w pokorze, a nawet z
pewnym opanowaniem, znaczy ju bardzo wiele. Lecz gdy
i w nastpnym roku, po srogiej i w liczne wypadki mierci
obfitujcej zimie, powtrzyy si wszystkie klski i biedy ro
ku ubiegego, gdy wsplna ziemia ja latem pod wpywem
uporczywej suszy twardnie i pka, myszy rozmnoyy si
okrutnie, samotnie przez zaklinacza deszczu powtarzane za
klcia i ofiary pozostay rwnie bezskuteczne i nie wy
suchane, co publiczne uroczystoci, chry z biciem bbnw
i procesje caego szczepu, gdy ujawnia si straszliwa praw
da, i zaklinacz deszczu tym razem deszczu sprowadzi nie
zdoa nie by to ju drobiazg i trzeba tu byo kogo wy
rastajcego ponad przecitno, by znie ow odpowie
dzialno i osta si wobec przeraonego i wzburzonego lu
du. Byy wwczas dwa czy trzy tygodnie, podczas ktrych
K zosta cakowicie osamotniony, stan przeciw nie-
cay szczep, cay gd i caa rozpacz, jak rwnie daw-
ludowa tradycja, e tylko zoenie w ofierze samego za-

473
kinacza pogody zdoa przebaga ze moce. Knecht zwy-
ciy przez ustpstwo. Nie stawia oporu idei ofiary, sam
si nawet na ofiar nastrcza. A ponadto z niezwykym
trudem i oddaniem pracowa nad zagodzeniem ndzy, nie-
ustannie odkrywajc nowe wody, jakie rdo, cienki stru-
myk, zapobieg te cakowitemu zniszczeniu trzd w czasie
najwikszej biedy, w szczeglnoci za zdoa uchroni w-
czesn pramatk wioski staruch w okresie tak straszliwej
prby niezmiernie i niebezpiecznie zrozpaczon i upad
na duchu pomoc swoj, rad, grobami, czarami i modli-
tw, wasnym przykadem i zastraszaniem od cakowi-
tego zaamania i dopuszczenia do tego, by wszystko poto-
czyo si bez kierunku i nierozwanie. Okazao si wwczas,
e w okresach niepokojw i powszechnej troski mczyzna
tym jest przydatniejszy, im bardziej ycie swoje i myli
kieruje ku sprawom duchowym, ponadludzkim, im lepiej
umie cze oddawa, obserwowa, wielbi, suy i skada
ofiary. Dwa owe lata, ktre prawie zniszczyy Knechta i w
ktrych omal nie zoono go na ofiar, przyniosy mu w
ostatecznym skutku wielkie uznanie i zaufanie, wprawdzie
nie pozbawionego odpowiedzialnoci posplstwa, lecz tych
nielicznych, ktrzy ow odpowiedzialno ponosili, a byli te
w stanie doceni czowieka jego pokroju.
ycie jego przeszo przez te i inne jeszcze prby, gdy
wreszcie doszed dojrzaych lat mskich i stan na szczycie
yciowych osigni. Pomaga przy pogrzebach dwch pra-
matek szczepu, straci sam adnego, szecioletniego synka,
ktrego wilk mu porwa, przeby bez obcej pomocy cik
chorob, sam si leczc. Ucierpia od godu i mrozu.
I wszystko to wyryte zostao na jego twarzy, a nie mniej
i w jego duszy. Dowiadczy te, i ludzie ducha budz u
niektrych innych pewne, osobliwego rodzaju zgorszenie
i wstrt, e ceni si ich wprawdzie z oddalenia i w razie
koniecznoci zasiga si ich rady, lecz nie lubi si ich
bynajmniej, nie uwaa za rwnych innym i raczej si ich
unika. Dowiadczy ponadto, e przekazane tradycj lub
swobodnie improwizowane zaklcia magiczne i czarodziej-
skie formuki przyjmowane s przez chorych lub nieszcz-
474
liwych znacznie chtniej ni rozsdne rady, e czowiek
woli raczej znosi przykroci i zewntrzn pokut, ni zmie-
ni si od wewntrz czy choby tylko samego siebie prze-
bada, e woli raczej wierzy w czary ni w rozum, w for-
muki ni w dowiadczenie, a wszystkie te sprawy w cigu
kilku tysicy lat, jakie od owej epoki upyny, nie zmie-
niy si z pewnoci a tak bardzo, jak twierdzi pragn
niektre podrczniki historii. Nauczy si jednak rwnie,
e czowiek ducha i badacz nie powinien traci mioci, e
powinien bez zarozumiaoci wychodzi na spotkanie prag-
nieniom i gupocie ludzkiej, natomiast nie powinien pozwa-
la, aby opanoway jego samego, e mdrca od szarlatana,
kapana od kuglarza, pomoc nioscego brata od erujcego
pasoyta krok zawsze zaledwie dzieli, ludzie za znacznie
bardziej skonni s opaca oszusta czy pozwoli si wyko-
rzystywa jarmarcznemu krzykaczowi ni przyj bezinte-
resownie udzielan pomoc. Nie chc bynajmniej odpaca
zaufaniem i mioci, raczej ju pienidzmi i towarem.
Oszukuj si wzajemnie, spodziewaj si wic, e sami oszu-
kiwani bd. Knecht musia si nauczy dostrzega w czo-
wieku istot sab, egoistyczn i tchrzliw, musia prze-
kona si te, jak dalece sam uczestniczy w niedobrych
owych cechach i popdach, a moe przecie jednoczenie
wierzy i dusz wasn karmi t wiar, e czowiek jest
rwnie duchem i mioci, e mieszka w nim co, co prze-
ciwstawia si owym popdom, i pragnie je uszlachetni.
Lecz myli te s ju chyba nazbyt oderwane i sformuowa-
ne znacznie precyzyjniej, ni mgby tego dokona Knecht.
Powiedzmy tedy, e znajdowa si on na drodze do nich,
e droga ta przywiodaby go kiedy ku nim, a poprzez nie
jeszcze dalej.
Idc za ow drog, tsknic do myli, przewanie jed-
nak yjc w sferze zmysw, w oczarowaniu ksiycem,
w
oni jakiego ziela, sonym smakiem jakiego korzenia,
cierpkoci kory, wskutek hodowania zi leczniczych, go-
towania maci, zajmowania si pogod i atmosfer wy-
ksztaci w sobie Knecht pewne zdolnoci, takie nawet, kt-
rych my. pniejsi, nie posiadamy ju i tylko na poy je

475
pojmujemy. Najwaniejsza z owych umiejtnoci polegaa,
oczywicie, na zaklinaniu deszczu. A chocia w niektrych
szczeglnych wypadkach niebo pozostawao guche, zdajc
si w okrutny sposb kpi z jego wysikw, Knecht ze sto
razy .sprowadzi jednak deszcz na ziemi, a niemal za ka-
dym nieco inaczej. Nie odwayby si wprawdzie zmieni
nawet najdrobniejszego szczegu w ofiarach, w rytuale
bagalnych procesji, zakl lub muzyki, polegajcej na bb-
nieniu. Ale bya to przecie tylko oficjalna, publiczna cz
jego dziaalnoci, urzdowo-kapaska, wizualna jej strona;
z pewnoci bardzo to byo pikne i napawao wspaniale
podniosymi uczuciami, gdy pod wieczr pewnego, od ofiar
i procesji rozpocztego, dnia niebo si poddawao, hory-
zont kryy chmury, wiatr j pachnie wilgoci i wraz z nim
spada zaczynay pierwsze krople. Ale i wwczas trzeba
byo dopiero kunsztu zaklinacza pogody, by dobrze wybra
w dzie, by na lepo nie rzuca si w prni, wolno bo-
wiem byo baga tajemne moce, nawet szturmowa do
nich, lecz z uczuciem i umiarem, z penym poddaniem si
ich woli. A milsze nawet od tych piknych, penych triumfu
przey i wywysze byy dla inne, o ktrych nikt
prcz niego samego nie wiedzia, on za take niemiao
tylko, raczej zmysami ni rozumem je sobie uwiadamia.
Byway bowiem ukady pogody, napicia w powietrzu lub
w cieple, zachmurzenia i wiatry, odmiany zapachu ziemi,
kurzu czy wody, zagroenia lub obietnice, nastroje i kapry-
sy demonw pogody, ktre Knecht skr swoj, wosami,
wszystkimi swymi zmysami ju naprzd wyczuwa, tak i
nic go nie mogo zaskoczy, nic rozczarowa, wspwibru-
jc koncentrowa w sobie pogod, nosi j w sobie w spo-
sb, ktry umoliwia mu rozkazywanie wichrom i chmu-
rom, oczywicie nie samowolnie i wedug wasnych ycze,
lecz wanie wskutek owych zwizkw i powiza, usuwa-
jcych cakowicie rozdzia pomidzy nim i wiatem, pomi-
dzy tym, co wewntrzne i co zewntrzne. Mg wwczas
sta i sucha w zachwyceniu, mg w zachwyceniu przy-
kucn i otworzy wszystkie pory skry, a ycie prdw
476 ,- ~ -
powietrznych i chmur we wasnym wntrzu nie tylko wsp-
odczuwa, lecz nadto jeszcze wytwarza je i dyrygowa nim,
mniej wicej w taki sposb, jak my dzisiaj potrafimy we
wasnym wntrzu zbudzi i odtworzy dobrze nam znan
fraz muzyczn. Wystarczyo, e w takich chwilach wstrzy-
ma oddech a wicher albo grzmot cich; wystarczyo mu
tylko gow skin lub potrzsn a wali zaczyna grad
lub te grad ustawa, wystarczyo, e umiechem wyrazi
zrwnowaenie owych walczcych w nim si a na nie-
biosach rozsuway si fady chmur, obnaajc cienk war-
stw jasnego bkitu. W pewnych okresach szczeglnie czy-
stego nastroju i duchowego adu mia w sobie dokadn
i nieomyln, a w przyszo ju sigajc wiedz o pogo-
dzie nastpnych dni, tak jakby w jego wasnej krwi zapi-
sana zostaa caa partytura, wedug ktrej na zewntrz
sprawy te miay si odegra. Byy to jego dobre, najlepsze
dni. jego nagrody i rozkosze.
Lecz jeli osobisty w zwizek ze wiatem zewntrznym
zostawa przerwany, gdy pogoda i wiat staway si obce,
niepojte i nieobliczalne, wwczas i we wntrzu samego
Knechta naruszony bywa ad i przeryway si prdy, ww-
czas czu, e nie jest prawdziwym zaklinaczem pogody, a
urzd swj i odpowiedzialno za pogod i zbiory odczuwa
jak brzemi i niesprawiedliwo. W takich okresach stawa
si domatorem, posuszny i pomocny by Adzie, wraz z ni
pilnie zajmowa si gospodarstwem, robi zabawki dla dzie-
ci i narzdj^a, gotowa rozmaite leki, pragn mioci, od-
czuwa te 'potrzeb, aby nie rni si niemal niczym od
innych mczyzn, cakowicie dostosowa si do tradycji
i obyczajw, a nawet wysuchiwa zazwyczaj raczej dla
Nucych opowieci ony i ssiadek o yciu, powodzeniu
' Postpowaniu innych ludzi. Natomiast w dobrych okre-
sach niewiele bywa w domu, kry wwczas na zewntrz,
owi ryby, polowa, szuka korzeni, lea w trawie lub czai
Sl
? na drzewach, wszy, nasuchiwa, naladowa gosy
zwierzt, rozpala malutkie ogniska, porwnujc ksztaty
dymnych oboczkw z chmurami na niebie, skr i wosy
Przesycone mia mg^-deszczem, powietrzem, socem lub

477
li '
I blaskiem ksiyca, a przy okazji, podobnie jak to przez ca-
1
e ycie czyni mistrz jego i poprzednik Turu, zbiera takie
ji, pr z e d m i ot y , kt r yc h i s t ot a i k s z t a t z e w n t r z n y z da w a y
s i na l e e ka de d o i n ne j s f e r y, w kt r yc h m dr o c z y t e
ka p r ys pr z y r o d y z d a wa y s i c z c i o w o z dr a d z a s we r e g u y
gr y i t aj e mni c e st w or z e nia , pr ze d mi ot y c z c e w s obi e
pa r a b ol i c z ni e o dr b ne dz i e dz i n y, na pr z y k a d: s ki o t wa -
rzac h l udz ki c h l ub z wie rz c yc h, wysz lif owa ne prze z wod
ka m yki , y k o wa ne t a k, j a k b y by y z dr e w na , s ka mi e ni a e
ks zt a t y prz e dhi s t or yc z nyc h z wi e rz t , wy na t ur z one l ub bl i -
nia cze pes t ki ow oc w, ka mie nie o ks zta ci e ne r ki al bo serc a.
O dc z yt y wa r ys u n ki na l i c i a c h dr z e w, l i ne a r ne s i a t ki na
ka pe l us z a c h s ma r dz w, w yc z u wa j c pr z y t y m c o t a j e m ni -
cze go, duc howe go, c o prz ysz oci owe go, c o pote ncj a lne go:
ma gi z na kw, przecz ucie licz by i pis ma, uj cie te go, c o
niesko czone i wieloksztatne, w co prostego, w po jcie,
w s ys t e m. W s z y s t ki e b o wi e m o we m o l i w o c i p oj c i a wi a t a
mieciy si, dziki duc ho wi, w nim sam ym, bezimienne
| w pr a w d z i e , ni e na z wa n e , l e c z m o l i we , d o s t p ne , z a l ki e m
i p ki e m b d c e j e s z c z e, dl a ni e g o pr z e c i e i s t ot ne , w a c iwe
i or ga ni c z ni e w ni m r os n c e . Gd y b y m y p opr z e z o we go
z a kl i na c z a de s z c z u i j e go wc z e s n , a na m pr y mi t y w n w y-
da j c s i , e p o k z d o a l i c of n s i j e s z c z e o da l s z e t ys i c -
i|j l e c i a , pr z e k o na ni j e s t e m y, i wr a z z c z o wi e ki e m ws z dz i e
j u s p ot ka li b y m y r w ni e d uc ha , te go d uc ha , kt r y ni e z na
pocztku, a zawsze ju zawiera, mieci w sobie wszyst-
ki c h i w s z y s t k o, c o k i e d y k o l w i e k p ni e j s i p oj a w i o.
N i e s d z o ne b y o z a k l i na c z o w i p o g o d y u w i e c z n i a d n e g o z e
s w oi c h pr z e c z u a ni pr z y bl i y i c h d o d o w o d u pr a w d y , k t r e g o
te zreszt wcale nie potr ze bowa y. Ni e sta si jednym z
licznyc h wynalazc w a ni pis ma, a ni ge ome-i trii, a ni
m e d y c y n y c z y a s t r o n o m i i . P o z o s t a n i e z n a n y * o g ni we m
a c uc ha , l e c z ogni we m r w ni e ni e z b d n y m, j a k k a d e :
p r z e k a z y w a d a l e j t o , c o o t r z y m a , d o r z u c a j c wsz yst ko, c o
sa m z ys ka l ub z dob y. I on bo wi e m mia ucz ni w. Dw c h s po r d
nic h wy ksz ta ci w ci gu la t na za kl i' na cz y de sz cz u, je de n z ni c h
za z os ta p ni ej j e go na s t pca P r z e z d u g i e l a t a u p r a w i a
Knecht swj zawd i spenia1

478
powinno w samotnoci, przez nikogo nie podsuchiwany,
gdy za po raz pierwszy a nastpio to wkrtce po wiel-
kiej klsce nieurodzaju i godu jaki modzik zacz go
odwiedza, obserwowa, ledzi, czci i chodzi za nim, taki
wanie chopak, ktrego zaklinanie deszczu pocigao, a
osoba mistrza urzekaa, wwczas mistrz z dziwnie smutnym
i aosnym poruszeniem serca przey chwil nawrotu wiel-
kiego przeycia wasnej modoci, doznajc przy tym po raz
pierwszy surowego, dawicego, a jednoczenie pobudzaj-
cego uczucia zenitu: e oto modo jego wasna mina,
poudnie lat zostao przekroczone, kwiat za przeistoczy si
w owoc. I, cho nigdy by tego nie przypuci, zachowywa
si wobec owego chopca zupenie tak samo, jak niegdy
stary Turu wobec niego, a szorstki w stosunek, odtrca-
jcy, wyczekujcy i odsuwajcy moment porozumienia, wy-
nik sam przez si, spontanicznie, nie by ani naladowa-
niem starego, zmarego mistrza, ani te nie zrodzi si z
rozwaa moralizatorskich i wychowawczych, jak na przy-
kad takie, e modego czowieka najpierw dugo bada na-
ley, czy doprawdy powanie myli, e nikomu nie trzeba
uatwia drogi do wtajemniczenia w sprawy zakryte, na-
tomiast trzeba j raczej szczeglnie utrudnia, i tak dalej.
Nie, Knecht odnosi si do swoich uczniw zupenie zwy-
czajnie, po prostu tak, jak kady nieco ju starzejcy si
samotnik i uczony dziwak zachowuje si wobec wielbicieli
i uczniw: ze zmieszaniem, niemiaoci, odtrcajc ich,
gotw do ucieczki, peen lku o pikn swoj samotno
i swobod, o swe wdrwki w guszy, o samotne, swobodne
swe owy i zbiory, marzenia i czaty, peen zazdrosnej mi-
oci do wszystkich swych nawykw i zamiowa, tajemnic
i rozmyla. Bynajmniej tedy nie przygarn oniemielone-
go modzieca, zbliajcego si ku niemu z pen czci cie-
kawoci, bynajmniej nie dopomg mu w przezwycieniu
oniemielenia ani go zachca, bynajmniej nie uzna za ra-
do i nagrod, uznanie i mie zwycistwo, e oto wreszcie
wiat tamtych, innych, przysya mu swego goca i owiad-
czyny miosne, e kto zabiega o jego wzgldy, e kto jest
m
u oddany, bliski i jak on odczuwa powoanie do suenia

479
tajemnicom. Nie, przede wszystkim odczu to jak uciliw
przeszkod, wtargnicie w jego prawa i przyzwyczajenia,
zagarnicie jego niezalenoci, a dopiero teraz przekona si,
jak bardzo j kocha; broni si przed tym i wiele okaza
pomysowoci w przechytrzaniu, ukrywaniu si, zacieraniu
ladw, w unikach i ucieczkach. Lecz i w tym wiodo mu
si podobnie, jak niegdy Turu, poniewa dugie, nieme za-
loty chopaka stopniowo zmikczyy jego serce, opr jego
j powoli, powoli sabn, topnie, on sam za, im wicej
chopiec miejsca sobie zdobywa, uczy si stopniowo zwra-
ca do niego, otwiera przed nim, pragnienia jego chwali,
przyjmowa jego uwielbienie i dostrzega w tym nowym,
jake nieraz uciliwym obowizku posiadania i ksztace-
nia ucznia nieuchronno, zadecydowan i zesan mu przez
los. Coraz te bardziej i bardziej musia odchodzi od swych
marze, od poczucia nieograniczonych moliwoci przy-
szych, jake urozmaiconych czasw i od rozkoszowania si
nimi. Zamiast roje o bezgranicznym postpie, o sumie
wszelkiej mdroci, pojawi si oto ucze, rzeczywisto ni-
ka, bliska, wymagajca, intruz zakcajcy mu spokj, a
przecie nieuchronny i odtrci si nie dajcy, jedyna dro-
ga ku przyszoci prawdziwej, jedyny najwaniejszy obo-
wizek, jedyna wska cieka, na ktrej ycie i uczynki,
pogldy, myli i przeczucia zaklinacza deszczu osta si zdo-
aj przed mierci i y nadal bd w nowym, drobnym
pku. Wzdychajc, zgrzytajc zbami i umiechajc si,
przyj Knecht na siebie w obowizek.
Lecz rwnie w tej wanej, najbardziej moe odpowie-
dzialnej dziedzinie jego urzdu, w przekazywaniu tradycji
i w wychowywaniu nastpcw, nie zostay zaklinaczowi po-
gody oszczdzone nader cikie i gorzkie dowiadczenia
i rozczarowania. Pierwszy ucze, ktry zabiega o jego a-
ski, a po dugim oczekiwaniu i odtrcaniu zdoby go na
swego mistrza, zwa si Maro; sta si za przyczyn roz-
czarowania, ktrego Knecht nigdy ju cakowicie nie zdoa
przebole. By usuny, schlebiajcy, przez dugi czas uda-
wa te bezwzgldnie posusznego, brak mu byo jednak
pewnych zalet, przede wszystkim odwagi, lka si miano-
480
wicie nocy i ciemnoci, z czym usiowa si kry, a co Knecht
mimo to dostrzeg, przez dugi jednak jeszcze czas uwaa
za resztki dziecistwa, ktre stopniowo znikn. Jednak nie
znikny. Brak te byo owemu uczniowi daru powicania
si ofiarnie i bez osobistych celw obserwacjom, zajciom i
pracom zwizanym z jego zawodem, mylom i przeczuciom.
Mdry by, mia umys jasny i bystry i wszystko, czego bez
owego oddania nauczy si byo mona, pojmowa szybko i
atwo. Lecz coraz janiej okazywao si, e mia cele i
zamiary egoistyczne, i dla nich zamierza nauczy si
zaklinania deszczu. Przede wszystkim chcia co znaczy,
odgrywa jak rol i wywiera wraenie, mia w sobie
prno ludzi utalentowanych, lecz nie powoanych. Dy
do poklasku, przechwala si wobec rwienikw pierwszy-"
mi swymi wiadomociami i sztuczkami moe i to byo
jeszcze dziecinne i take mg z tego wyrosn. Lecz nie
tylko poklasku szuka: dy take do panowania nad innymi
i do korzyci; gdy mistrz to spostrzeg, przerazi si i
stopniowo odwrci serce od chopca. w za dwukrotnie,
trzykrotnie nawet, gdy ju sporo lat uczy si u Knechta,
dopuci si powanych wykrocze. Da si namwi i na
wasn rk, bez wiedzy i zezwolenia mistrza, za podarki,
to kurowa chore dziecko spreparowanym przez siebie le-
kiem, to znw w pewnej chacie odmawia zaklcia przeciwko
pladze szczurw, a gdy mimo wszelkich grb i obietnic mistrz
raz jeszcze przyapa go na podobnych praktykach,
przepdzi go z nauki, donis o caej sprawie pramatce i
usiowa odtd wymaza ze swej pamici wspomnienie o
niewdzicznym i nieprzydatnym modziecu.
Wynagrodzili mu to natomr^t obaj pniejsi uczniowie,
a zwaszcza drugi, wasny jego syn, Turu. Tego najmodsze-
go i ostatniego z uczniw i chopcw bardzo^cocha, sdzi
te, e zdoa on sta si lepszym ni ojciec, widocznie duch
dziadka we wstpi. Knecht mia krzepic dusz satysfak-
cj, e oto przekaza dalej sum swej wiedzy i wiary w
Przyszo, wiedzia take, e jest kto, po dwakro syn
go, ktremu kadego dnia bdzie mg odda swj urzd,
jemu samemu zbyt ju bdzie trudno. Lecz w nieuda-
~- Gra szklanych paciorkw 4gj
ny, pierwszy ucze nie da si jednak przepdzi z ycia i
myli, nie by wprawdzie we wsi czowiekiem zbyt wy-
soko cenionym, jednak wielu bardzo go lubio, mia pe-
wien wpyw, oeni si, by popularny jako kuglarz i we-
soek, zosta nawet gwnym doboszem w chrze, wystpu-
jcym przy wtrze bbnw, pozosta przy tym przytajonym
wrogiem zaklinacza deszczu, ktremu zazdroci i ktry
znosi musia od niego sporo drobnych, a nawet powaniej-
szych przykroci. Knecht nigdy nie mia wielu przyjaci,
z ktrymi lubiby przesiadywa, potrzebowa samotnoci
i swobody, nie zabiega te nigdy o szacunek czy mio,
chyba tylko w latach chopicych, gdy pozyska pragn mi-
strza Turu. Ale oto teraz dowiadczy, co to znaczy mie
zawistnego wroga, ktry nienawici niejeden dzie ycia
potrafi zepsu.
Maro nalea do rodzaju bardzo zdolnych uczniw, kt-
rzy mimo swojego talentu zawsze s dla nauczycieli niemili
i uciliwi, poniewa talent ich nie jest u nich od podstaw
i od wntrza dobywajc si, uzasadnion, organiczn si,
nie jest delikatnym i uszlachetni]cym znakiem dobrej na-
tury, dobrej krwi i rzetelnego charakteru, lecz czym jak
gdyby przypadkowym, przydanym, a nawet uzurpowanym
lub skradzionym. Ucze o marnym charakterze, lecz o
wietnym umyle i bujnej wyobrani sprawia nauczycielo-
wi niewtpliwie kopot: powinien on bowiem uczniowi ta-
kiemu przekaza dziedzictwo wiedzy i metod, uczyni go
zdolnym do wspuczestniczenia w yciu duchowym a
czuje przecie, i waciwym, najwikszym jego obowiz-
kiem byoby wanie chroni nauk i sztuk od natrctwa
zdolnego jedynie adepta, albowiem nie nauczyciel suy ma
uczniowi, lecz obaj suy powinni sprawom ducha. I oto
dlaczego nauczyciele odczuwaj wanie co w rodzaju
oniemielenia i zgrozy wobec niektrych olniewajcych ta-
lentw, kady taki ucze bowiem wypacza cay sens i su-
ebno pracy wychowawczej. Wszelkie wymagania takiego
ucznia, gotowego wprawdzie zawsze olniewa, nigdy jed-
nak suy, s w istocie szkod dla suebnoci nauki i zdrad
ducha. W historii rnych narodw znamy okresy, ^
482 1
ktrych, jeli gboko zakcono ad duchowy, zaobserwo-
wa mona byo istny szturm zdolnych tylko adeptw na
orodki kierujce spoecznoci, na szkoy i akademie tych
pastw, gdzie we wszystkich urzdach siedzieli ludzie na-
der utalentowani, wszyscy oni jednak chcieli rzdzi, a nie
umieli suy. Z pewnoci trudne jest bardzo rozpoznanie
w por tego rodzaju talentw, zanim jeszcze opanuj one
podstawy jakiej duchowej dziedziny, i skierowanie ich, z
konieczn w tym wypadku bezwzgldnoci, na drogi
wiodce ku nieintelektualnym zawodom. Knecht rwnie
popenia bdy, zbyt dugo okazywa cierpliwo swemu
uczniowi Maro, zwierzy si temu powierzchownemu karie-
rowiczowi z niejednej, dla adeptw przeznaczonej mdroci,
cho szkoda jej dla byo. Skutki za tego postpowania
okazay si dla niego wanie znacznie gorsze, ni kiedykol-
wiek przypuszcza.
Nadszed pewien rok broda Knechta w tym czasie moc-
no ju posiwiaa gdy ad pomidzy niebem a ziemi wy-
da si zmcony : zakcony przez demony niezwykle silne
i podstpne. Zakcenia te rozpoczy si na jesieni w spo-
sb przeraajcy i majestatyczny, do gbi wstrzsajc ka-
d dusz i lkiem j przejmujc; rozpoczy si od nigdy
nie ogldanych dotd zjawisk na niebie, wkrtce po okresie
zrwnania dnia z noc, ktry to moment zaklinacz pogody
zawsze w sposb do uroczysty, peen nabonego skupie-
nia i nasilonej uwagi przeywa i obserwowa. Nadszed
wwczas pewien wieczr, lekki, wietrzny, nieco chodny,
niebo byo szklicie jasne, przemykao po nim zaledwie kil-
ka niespokojnych oboczkw, bujajcych na wielkiej wy-
sokoci, a niezwykle dugo zachowujcych row barw
3u zaszego soca: lekkie, spienione wizki wiata suny
Prd bladej i chodnej przestrzeni wszechwiata. Knecht
d kilku ju dni doznawa uczucia silniejszego i bardziej
Nobliwego od tych wszystkich, ktrych co roku w owym
okresie rozpoczynajcych si wanie krtszych dni do-
s
*iadcza: wpywu potg niebiaskich, zatrwoenia ziemi,
Rolin i zwierzt, niepokoju trwajcego w powietrzu, czego
ygoccego, wyczekujcego, penego przeraenia i przeczu

483
caej przyrody, a przynaleay do tego rwnie owe dugo
w drganiach rozarzone chmurki wieczorne, trzepocce na
niebie w sposb niezgodny z wiatrem unoszcym si nad
ziemi, z bagalnym jakby, dugo i smutno przed zgani-
ciem bronicym si, czerwonym blaskiem, po ktrego wy-
studzeniu i zanikniciu same stay si nagle niewidzialne.
We wsi panowa spokj, przed chat pramatki od dawna
rozproszya si rzesza odwiedzajcych i zasuchanych dzie-
ciakw, zaledwie paru chopcw mocowao si jeszcze z sob
i gonio, poza nimi jednak wszyscy do chat weszli, od
dawna te si posilili. Wielu ju nawet spao, a mao kto,
prcz zaklinacza deszczu, obserwowa zaczerwienione o wie-
czorze chmury. Knecht chodzi tam i na powrt po maym
ogrdku za swoj chat, zatopiony w rozwaaniach o pogo-
dzie, peen napicia, niespokojny, od czasu do czasu przy-
siadajc na pniu drzewa, rzuconym pomidzy pokrzywy
i przeznaczonym do upania drew. Kiedy zagasa ostatnia
wieca oboczkw, gwiazdy na jasnym jeszcze w zielonkawej
powiacie niebie stay si nagle bardziej widoczne, szybko
zwikszaa si ich liczba i sia ich wiata: tam, gdzie przed
chwil jeszcze dwie tylko albo trzy wida byo, ukazao si
ju dziesi i dwadziecia. Zaklinacz deszczu zna wiele
spord nich, grupy ich i rodziny, oglda je setki razy, a
nieodmienne ich powroty miay w sobie co uspokajajcego,
gwiazdy pocieszay, trway wprawdzie daleko, zimne, na
wyynach, nie promieniujc ciepem, lecz byy niezawodne,
uszeregowane w sposb stay, gosiy ad, obiecyway
trwao. I cho pozornie tak odlege od ycia na ziemi, od
ycia ludzkiego, tak obce mu i przeciwstawne, tak
niewzruszone jego ciepem, jego drganiami, ekstazami i cier-
pieniami, a do szyderstwa grujce nad nim swym wy-
twornym, majestatycznym chodem i wiecznotrwaoci, byy
przecie zwizane z nami, wiody nas, moe nawet nami
rzdziy, jeli za jakakolwiek wiedza ludzka, zdobycze du-
cha, przewaga i wadza umysu nad wszystkim, co nietrwa-
e, osignita zostaa i utrzymana, to przypominaa 0Iia
gwiazdy, na ich podobiestwo promieniowaa chodnym sp'
kojem, pocieszaa zimnym migotaniem, spogldaa odwiecZ'
484
nie i z odrobin szyderstwa. Zaklinacz deszczu czsto tak
wanie o tym myla, a cho z gwiazdami bynajmniej nie
czyy go tak bliskie, emocji pene, w nieustannych zmia-
nach i powrotach wyprbowywane stosunki jak z ksiy-
cem, ow wielk, blisk, wilgotn, tust i zaczarowan ry-
b w morzu niebios, czci je przecie gboko i zwizany
by z nimi uczuciem wiary. Niejeden te raz odczuwa du-
gie wpatrywanie si w nie i poddawanie si ich wpywom,
poddawanie wasnej mdroci, wasnego ciepa i zatrwoe-
nia ich milczcemu, chodnemu spojrzeniu jak oywcz k-
piel, jak leczniczy napj.
Dzi take gwiazdy spoglday jak zwykle, wydaway si
tylko bardzo jasne i jakby ostro wyszlifowane w rozrze-
dzonym, napitym powietrzu, Knecht za nie znalaz w so-
bie siy na cakowite zagbienie si w ich kontemplacji,
z nie znanych przestrzeni szarpaa go jaka sia, bolenie
wdzieraa si w skr, ssaa jego oczy, niemo, lecz uporczy-
wie, prd jaki, ostrzegawcze drganie. Tu obok, w chacie,
migotao mtne, czerwone, ciepe, cho sabe wiateko aru
w ognisku, pyno stamtd ciepe, nike ycie, odzywa si
to jaki okrzyk, to miech, to ziewanie, pyn stamtd za-
pach ludzi, ciepej skry, macierzystwa, dziecicego snu,
niewinn sw bliskoci jakby pogbiajc jeszcze dopiero
co rozpoczt noc, jakby odsuwajc dalej jeszcze gwiazdy na
niepojte dale i wyyny.
Teraz za, w chwili gdy Knecht posysza w gbi chaty
niski, melodyjny gos Ady, szeptem i mruczeniem uspoka-
jajcej jedno z dzieci, zacza si na niebie katastrofa, o kt-
rej wioska miaa pniej przez wiele lat jeszcze wspomina.
W cichej i jasnej siatce gwiazd pojawio si tu i wdzie ja-
kie byskanie i migotanie, jak gdyby niewidzialne zazwy-
czaj nici sieci nagle zaj pomie, po czym, rzucone niby ka-
mienie, rozbyskujc i zaraz te przygasajc, spada zaczy
sz
ybko ukosem poprzez przestrze poszczeglne gwiazdy: tu
Jedna, tam dwie, wdzie jeszcze kilka, oko za nie zdyo
jeszcze odwrci si od pierwszej, ju niewidocznej, spadaj-
feJ gwiazdy, a serce, na widok w skamieniae, na nowo i
bi nie zaczo, gdy ju znowu ukonie, po wygitej

485
lekko linii, jy ciga si cae gromady, tuziny, setki spa-
dajcych po niebie czy wyrzucanych na nie wiate, pdzc
niezliczonymi gromadami, jakby niemym a olbrzymim hu-
raganem unoszone ukonie przez milczc noc, jakby wielka
jaka jesie wiata zerwaa z niebiaskiego drzewa wszyst-
kie gwiazdy niczym zwide licie: pdziy ich tysice, ty-
sice, niby wiatrem gnane patki niegu, dalej i dalej,
i w d, znikay za grami, lasem poronitymi, w poudnio-
wo-wschodniej stronie, tam, gdzie od niepamitnych czasw
nigdy jeszcze ani jedna nie zasza gwiazda, i giny gdzie
w bezdennej przestrzeni.
Knecht ze zlodowaciaym sercem i migotaniem w oczach
sta, zadarszy gow, spoglda przeraonym, cho przecie
nienasyconym wzrokiem na tak przeksztacone, zaczarowane
niebo, oczom wasnym nie wierzy, cho jednoczenie a nadto
przekonany o prawdziwoci tej straszliwej chwili. Jak
wszyscy, ktrzy stali si wiadkami tego nocnego widowi-
ska, pewien by, e widzi oto tak dobrze znane gwiazdy roz-
chwiane, rozpdzone i w d spadajce; spodziewa si te,
e kopua niebios, jeli przedtem ziemia jej nie pochonie,
lada chwila ukae si jego oczom czarna i cakowicie pusta.
Po chwili jednak spostrzeg to, czego inni nie byli zdolni
zauway: e znajome gwiazdy tu, wdzie i gdzie indziej
istniej nadal, e rozsypka gwiezdna dokonuje si w w
straszliwy sposb nie pord dawnych, znanych gwiazd, lecz
w przestrzeni pomidzy niebem i ziemi, i e owe spadajce
czy te ciskane, nowe, tak szybko si pojawiajce i rwnie
szybko znikajce wiata pon blaskiem o nieco innej bar-
wie ni gwiazdy dawne, prawdziwe. Pocieszyo go to i po-
mogo mu odzyska panowanie nad sob, lecz niezalenie od
tego, e byy to nowe, przemijajce, inne jakie gwiazdy,
pdem swoim wypeniajce powietrze, rzecz caa okropna
bya i straszliwa, niead i nieszczcie ze sob niosca, to
te z zaschnitego garda Knechta dobyo si gbokie we
stchnienie. Popatrzy ku ziemi, nastawi uszu chcc si prze
kona, czy cae to widowisko jest jedynie omamem zych duj
chw, czy te widz je rwnie inni. Wkrtce posysza z inj|
nych chat jki, wrzaski i okrzyki przeraenia: inni tedy tak-"
486
e to widzieli, krzykiem przekazali dalej, alarmujc pi-
cych i niczego niewiadomych jeszcze i lada chwila ca wie
ogarn ju mia strach i panika. Z gbokim westchnie-
niem podj Knecht swe zadanie. Na niego przede wszyst-
kim spadao to nieszczcie, na niego, zaklinacza deszczu, na
niego, ktry niejako ponosi ca odpowiedzialno za ad
w powietrzu i na niebie. Zawsze dotychczas umia ju na-
przd wyczu i przewidzie wielkie katastrofy: powd,
grad, wielkie burze, za kadym razem przygotowywa
i ostrzega wwczas matki i najstarsze kobiety, umia zapo-
biec najgorszemu, wiedz swoj, odwag i ufno w potne
moce stawiajc jak tam pomidzy wiosk a rozpacz. Cze-
mu tym razem niczego naprzd nie przeczu i nie zarzdzi?
Czemu ani swkiem nie wspomnia nikomu o owym mrocz-
nym, ostrzegawczym uczuciu, ktrego przecie by dozna?
Unis mat zakrywajc wejcie do chaty i cicho zawoa
on po imieniu. Podesza z najmodszym przy piersi; wzi
od niej dziecko, zoy je na podcice, uj Ad za rk,
palec pooy na wargach, nakazujc milczenie, wyprowadzi
j z chaty i ujrza, jak cicha i cierpliwa jej twarz wykrzy-
wia si nagle lkiem i przeraeniem.
Dzieci niech pi, nie powinny tego widzie, sy-
szysz? wyszepta gwatownie. Nie wolno ci adnego
wypuci z chaty, nawet Turu. A sama take sied w cha-
cie. Zawaha si, niepewny, ile powinien powiedzie, ile
jej zdradzi ze swych myli, po czym dorzuci zdecydowa-
nie: Tobie ani dzieciom nic si nie stanie.
Zaraz mu uwierzya, cho ani twarz jej, ani ona sama po
doznanym wstrzsie jeszcze si nie uspokoiy.
A co to? zapytaa, znw nie na niego, tylko na nie-
bo patrzc. Czy to co bardzo zego?
Co zego odpar agodnie. Wydaje mi si, e chy-
ba nawet bardzo zego. Ale to nie dotyczy ciebie i maych.
Zostacie w chacie i mocno zasucie mat. Ja musz do lu-
dzi, musz z nimi pogada. Wracaj, Ada.
Wepchn j do wejciowego otworu chaty, starannie ma-
t? zasun, przez chwil posta tam jeszcze, z twarz zwr-
con ku nieustajcemu deszczowi gwiazd, potem opuci go-

487
w, raz jeszcze westchn z gbi utrudzonego serca i szybko
ruszy przez wie i przez noc, ku chacie pramatki.
Zebraa si tam ju poowa wsi, mamroczc przyciszony-
mi gosami, w zamroczeniu na poy tylko tumionego lku,
przeraenia i rozpaczy. Byli te zreszt ludzie, kobiety i m-
czyni, oddajcy si owym uczuciom strachu i bliskiej za-
gady z zapamitaniem i jakby rozkosz, stojc sztywno, ni-
by w zachwyceniu, bd te zapalczywie wymachujc rkami
i nogami, jedna z kobiet miaa pian na ustach, samotnie
wykonujc jaki peen rozpaczy, jednoczenie za wyuzdany
taniec i wyrywajc sobie przy tym caymi garciami dugie
wosy. Knecht przekona si, e wszystko ju ruszyo, wszys-
cy ci ludzie zatracili si ju niemal w upojeniu, zaklci i do
szalestwa doprowadzeni przez spadajce gwiazdy, lada
chwila doj mogo do orgii optania, furii i do ochoczego
niszczenia samych siebie, czas wic ju by najwyszy, aby
zebra garstk odwanych a roztropnych i doda im si. Pra-
stara pramatka bya spokojna; mniemaa, e oto nasta ko-
niec wszelkich rzeczy, nie wzbraniaa si jednak przed nim,
ukazywaa losowi twarz nieporuszon, surow, w szorstkich
i licznych zmarszczkach niemal szydercz. Knecht zdoa j
nakoni, aby go wysuchaa. Usiowa pokaza jej, e dawne,
zawsze istniejce gwiazdy nadal jeszcze s na swych miej-
scach, lecz ona poj tego nie umiaa czy dlatego, e oczy
jej nie miay ju si, aby owe gwiazdy dojrze, czy te dla-
tego, i wyobraenia jej o gwiazdach i stosunek do nich
nazbyt byy rne od przekona zaklinacza deszczu, do,
i nie mogli si porozumie. Potrzsaa gow, ukazujc na-
dal zby w szyderczym umiechu, lecz gdy Knecht j za-
klina j, by nie pozostawiaa ludzi na up optania strachem
i demonw, zgodzia si natychmiast. Wok niej i zaklina-
cza pogody utworzya si niewielka grupka przestraszonych,
lecz nie oszalaych ludzi, ktrzy byli gotowi pozwoli si
prowadzi.
Knecht jeszcze na chwil przed swym tu przybyciem y-
wi nadziej, e zdoa opanowa panik przykadem, rozwa-
g, sowem, wyjanieniem i pociech. Lecz ju krtka roz-
mowa 2 pramatka wyjania mu, e na to ju za pno. Mia
488
nadziej, e pozwoli innym uczestniczy we wasnym przey-
ciu, e im je podaruje, zdoa je na nich przenie, mia na-
dziej, e dziki jego sowom zdoaj przede wszystkim po-
j, i to nie same gwiazdy, a przynajmniej nie wszystkie
gwiazdy spadaj i unoszone s kosmicznym huraganem, i e
z bezradnie zdumionych i przeraonych przeksztac si w
obserwatorw czynnych i oka si odporni na wstrzs. Lecz,
jak szybko si zorientowa, w caej wsi bardzo niewiele tylko
ludzi poddao si takiemu wpywowi, zanim za zdoaby ich
opanowa, reszta cakowicie ulegaby ju szalestwu. Nie,
tu jak' czstokro zreszt rozsdkiem i mdrymi
sowami niczego dokona nie byo mona. Na szczcie
istniay inne jeszcze rodki. Jeli z pomoc rozsdku nie da
si umierzy miertelnego strachu, mona jednak przecie
owym strachem miertelnym pokierowa, zorganizowa go,
nada mu odpowiedni ksztat i oblicze, utworzy z bezna-
dziejnego kbowiska oszalaych jednolit jak cao,
z nieopanowanych, dzikich, pojedynczych gosw stworzy
chr. I Knecht natychmiast zabra si do dziea, natychmiast
te sposb w podziaa. Stan przed ludzk gromad, wy-
krzycza dobrze znane sowa modlitwy, ktrymi zazwyczaj
otwierano publiczne uroczystoci pokutne, aobne, pogrze-
bowe lamenty ku czci jakiej pramatki lub ofiarne wito
pokutnicze w chwilach powszechnego zagroenia zaraz czy
powodzi. Wykrzykiwa owe sowa rytmicznie, wspomaga
w rytm klaskaniem w donie i w tym samym rytmie krzy-
czc i klaszczc w donie, schyla si niemal a do ziemi,
podnosi, i oto ju dziesiciu czy dwudziestu innych ludzi
jo naladowa go, sdziwa matka wioski wstaa, mamro-
czc rytmicznie i niewielkimi ukonami zaznaczajc owe ry-
tualne ruchy. Ktokolwiek jeszcze nadbiega z innych chat,
poddawa si natychmiast duchowi i taktowi ceremonii; kil-
ku cakowicie optanych albo pado ju niebawem na ziemi
z braku si i leao nieruchomo, albo porwa ich i pokona
chralny szept i rytm pokonw. Udao si. Zamiast zrozpa-
czonej hordy szalecw sta tu oto lud nabony, gotw do
ofiar i pokuty, kadego za z osobna pocieszaa i umacniaa
myl, i lku przed mierci i straszliwego przeraenia nie

489
musi ju ukrywa we wasnym sercu lub wykrzykiwa sa-
motnie, lecz moe je w karnym chrze podporzdkowa wie,
lu, w naleytym rytmie penej zakl ceremonii. Wiele ta-
jemnych mocy dziaa podczas takich obrzdw, a najwik-
sz pociech, jak przynosz, jest jednolito formy, wzmoc-
nione poczucie wsplnoty, umiar i ad, lekarstwo najbardziej
niezawodne, rytm i muzyka.
Podczas gdy cae nocne niebo nadal byo jeszcze pokryte
legionem spadajcych komet, niczym bezszelestnie lecc
kaskad wietlistych kropel, rozsiewajc przez dalsze chyba
dwie godziny ogromne, krwiste i ogniste blaski, przeraenie
wioski przeksztacio si w poddanie i nabono, wezwanie i
pokut, a niebiosom wyrwanym ze zwykego adu ludzka
sabo i lk wyszy naprzeciw w porzdku i harmonii
kultu. I zanim jeszcze w gwiezdny deszcz znuy si i
sipi j coraz skpiej, cud ju si dokona, promieniujc
zbawcz si, gdy za niebo zdao si powoli uspokaja
i zdrowie, wszyscy miertelnie zmczeni pokutnicy doznali
bogiego uczucia, e oto te ich obrzdy uagodziy potne
moce i zdoay przywrci ad na niebie.
Owa noc przeraenia nie zostaa zapomniana; przez ca
jesie i zim mwiono o niej jeszcze, lecz wkrtce ju nie
szeptem, pord zakl, jeno tonem powszednim i z saty-
sfakcj, z jak ogldamy si zawsze na dzielnie przetrwane
nieszczcie lub skutecznie zwalczone niebezpieczestwo. Lu-
bowano si szczegami, kady bowiem w inny, swoisty spo-
sb zaskoczony zosta owym niesychanym wydarzeniem,
kady gosi, e pierwszy je odkry, omielono si nawet
podartowywa z kilku szczeglnie lkliwych i zastraszo-
nych, dugo te jeszcze trwao we wsi pewne oywienie:
przeyli co przecie wszyscy, dokonay si wielkie rzeczy,
co si wydarzyo!
Knecht nie bra udziau w owym nastroju ani te w stop-
niowym stygniciu atmosfery i zapominaniu o wielkim wy-
darzeniu. Dla niego niesamowite owo przeycie pozostao
niezapomnianym ostrzeeniem, ukuciem, ktre nigdy ju
odtd nie miao usta, a e przemino i dao si zaagodzi
procesj, modlitw i pokutnymi obrzdami, nie byo dla
490
p to bynajmniej odsunite ani odwrcone. A nawet, im
wicej czasu od owej chwili mijao, uzyskiwaa dla niego
ona tym wiksze znaczenie, wypenia j bowiem sensem
i dziki niej w peni dopiero sta si mylicielem i komen-
tatorem. Dla niego ju samo to wydarzenie, przedziwne wi-
dowisko w przyrodzie, stanowio wielki i trudny problem
0 rozlicznych perspektywach: kto, kto je oglda, mg
chyba do koca ycia nad nim si zastanawia. Jeden jedy
ny tylko czowiek w caej wiosce obserwowaby w gwiezd
ny deszcz z podobnych wychodzc zaoe i podobnym spoj
rzeniem jak on sam, a by to wasny jego syn i ucze, Turu,
1 jedynie potwierdzenie lub poprawki tego wiadka miay
by dla Knechta jakkolwiek warto. Ale synowi pozwoli
spa, a im duej rozmyla nad tym, dlaczego waciwie to
uczyni, dlaczego przy tak niesychanym wydarzeniu zrezy
gnowa z jedynego obserwatora i wiadka, ktrego trakto
wa tu byo mona powanie, tym bardziej umacniao si
w nim przekonanie, i postpi wwczas dobrze i susznie,
a posucha jakiego mdrego przeczucia. Chcia bowiem
uchroni swoich przed tym widokiem, rwnie tego swojego
ucznia i towarzysza, jego nawet szczeglnie, poniewa dla
niego najwicej mia serca. Dlatego wanie zatai i ukry
przed nim owo spadanie gwiazd, po pierwsze bowiem wie
rzy w dobre duchy snu, zwaszcza u modych, a ponadto,
jeli go pami nie mylia, waciwie ju w owej chwili, za
raz na samym pocztku pojawienia si niebiaskich znakw,
nie tyle myla o dcranym niebezpieczestwie, zagraaj
cym wszystkim, ile o zapowiedzi nieszczcia, majcego do
piero nadcign w przyszoci, i to takiego, ktre nikogo
tak blisko obchodzi i dotyczy nie bdzie, jak wycznie je
go, zaklinacza pogody. Co tu nadcigao, jakie zagroenie
i niebezpieczestwo z tej wanie sfery, z ktr czy si
jego urzd, a jakkolwiek posta przybierze to zo, bdzie
ono przede wszystkim i wyranie dotyczy jego. Czujnie
i zdecydowanie stan przed obliczem owego niebezpiecze
stwa, przygotowa si na nie w gbi duszy, przyj je, lecz
nie da mu si zgnbi ani pohabi na tym polegao
ostrzeenie, taki te wniosek wycign Knecht z owej wiel-

491
kiej zapowiedzi. Przyszy los wymaga bdzie dojrzaego
i odwanego ma i dlatego nie byoby rzecz dobr wci-
ga w to wszystko take syna, w nim mie towarzysza cier-
pienia czy choby towarzysza wiedzy tylko, mimo bowiem
i tak pochlebnie go osdza, nie wie przecie, czy mody, nie
wyprbowany jeszcze czowiek losowi takiemu sprosta.
Syn jego, Turu, natomiast bardzo by niezadowolony, e
przegapi i przespa tak wielkie widowisko. Jakkolwiek je
tumaczono, w kadym razie bya to rzecz wielka i moe w
caym jego yciu nic podobnego ju si nie powtrzy,
umkno mu tedy wspaniae przeycie, istny cud wiata,
przez duszy wic czas boczy si z tego powodu na ojca.
No, lecz uraza zostaa wreszcie przezwyciona, poniewa
stary wynagradza mu strat wzmoon a czu troskliwo-
ci, bardziej ni kiedykolwiek dopuszczajc go do rnych
zada zwizanych z jego urzdem i najwyraniej, w prze-
czuciu zbliajcych si wydarze, stara si ze zdwojonym
wysikiem wychowa Turu na moliwie najdoskonalszego,
dokadnie wtajemniczonego nastpc. I cho rzadko jedynie
rozmawia z nim na temat gwiezdnego deszczu, coraz g-
biej wciga go w swoje tajemnice, praktyki, wiedz i bada-
nia, kaza mu te towarzyszy sobie na wdrwkach, przy
dowiadczeniach, podczas podsuchiwania przyrody w
sprawach, ktrych dotychczas nie dzieli z nikim.
Zima nadesza i mina, wilgotna i raczej agodna zima.
Nie spaday ju gwiazdy, nie dziay si wielkie i niezwyke
rzeczy, wie si uspokoia, myliwi pilnie chodzili na owy,
przy palach nad chatami w wietrzne a mrone dni rozlega
si klekot zawieszonych i na kamie zmarznitych skr
zwierzcych, suszonych tak caymi pczkami, a na wyga-
dzonych, dugich kodach cigano z lasu, po niegu, cae na-
rcza drew. Wanie w czasie krtkich mrozw zmara we
wsi pewna staruszka, nie mona jej byo zaraz pochowa
i przez wiele dni, zanim ziemia znw nieco od tajaa, zwoki
jej, zesztywniae na mrozie, tkwiy, przykucnite, obok
drzwi chaty.
Dopiero wiosna potwierdzia po czci niedobre przeczucia
zaklinacza pogody. Bya to bowiem bardzo niedobra ,
492

1
i zdradzona przez ksiyc, smutna wiosna, bez pdw i bez
sokw, ksiyc nieustannie si opnia, rozmaite znaki po-
trzebne do ustalenia dnia sieww ani rusz nie chciay si
ze sob zgodzi, w guszy lenej skpo rozkwity kwiaty,
zamknite pki martwo zwisay z gazek. Knecht, cho si
z tym nie zdradza, zatroskany by niezmiernie, jedynie Ada,
a zwaszcza Turu, widzieli, jak go to wszystko gnbi. Nie
tylko odprawi zwyke zaklcia, lecz skada jeszcze ponadto
prywatne, osobiste ofiary, gotowa dla demonw wonne, do
uciech miosnych pobudzajce napary i przeciery, ostrzyg
sobie krtko brod, wosy te za spali noc, na nowiu, mie-
szajc je z ywic i wilgotn kor, z czego dym szed gsty.
Jak dugo tylko si dao, unika publicznych uroczystoci,
wsplnych ofiar, bagalnych procesji, chrw i bbnw i jak
dugo tylko si dao, stara si ow przeklt pogod trak-
towa jak osobist trosk. W kocu jednak, gdy zwyky ter-
min sieww znacznie ju zosta przekroczony, musia za-
wiadomi o tym pramatk; i oto nawet tutaj natrafi na z
chwil i przeciwnoci. Starucha pramatka, bardzo z nim za-
przyjaniona i niemal macierzysko usposobiona do niego,
w ogle go nie przyja, czua si bowiem le, leaa w o-
u, wszystkie za obowizki i sprawy przekazaa swej sio-
strze, a siostra ta nader chodno traktowaa zaklinacza desz-
czu, nie miaa surowej a prostolinijnej natury staruchy,
skonna bya raczej do rozrywek i igraszek, a owe skon-
noci przywiody ku niej grajcego na bbnie kuglarza Ma-
ro, ktry potrafi dba o jej przyjemnoci i schlebia, Maro
za by wrogiem Knechta. Zaraz te w pierwszej rozmowie
wyczu Knecht chd i niech, mimo i nie sprzeciwiono
mu si nawet jednym sowem. Wywody jego i propozycje,
by, mianowicie, poczeka jeszcze troch z siewem, a take
z ewentualnym skadaniem ofiar i procesjami, uznano za
suszne i zaakceptowano, stara przyja go jednak zimno,
jak podwadnego, i tak te potraktowaa, a wyraone prze-
ze yczenie ujrzenia chorej pramatki, lub przynajmniej
przygotowania dla niej lekarstwa spotkao si z odmow.
Zafrasowany i jakby zuboay, z niemiym posmakiem w
ustach, powrci z owej rozmowy i przez poow ksiyco-

493
wej fazy usiowa jeszcze na swj sposb stworzy pogod
umoliwiajc rozpoczcie sieww. Ale pogoda, cho czsto-
kro tak zgodna z wewntrznymi jego prdami, z uporem
trwaa w szyderstwie i wrogoci; nie pomagay ofiary ani
czarodziejskie zaklcia. Nic nie zostao zaklinaczowi pogody
oszczdzone, musia raz jeszcze uda si do siostry pramatki,
a tym razem bya to ju jakby proba o odroczenie i cier-
pliwo; spostrzeg te zaraz, e musiaa mwi o nim i jego
sprawie z wesokiem Maro, poniewa podczas rozmowy o ko-
niecznoci albo ustalenia dnia sieww, albo zarzdzenia pu-
blicznych ceremonii bagalnych starucha zanadto udawaa
wszechwiedzc, posuya si przy tym paru wyraeniami,
ktre zna moga tylko od Maro, od niedoszego ucznia za-
klinacza deszczu. Knecht uprosi jeszcze trzy dni zwoki, po
czym na nowo i ju korzystniej zestawi ca konstelacj,
ustalajc siewy na pierwszy dzie trzeciej wierci miesica.
Starucha zgodzia si, wypowiedziaa te rytualn formuk:
decyzj t ogoszono we wsi i wszyscy jli si przygotowy-
wa do wita zasieww. I oto gdy wszystko wydawao si
ju cho na chwil uadzone, demony ponownie okazay sw
nieprzychylno. Akurat na dzie przed upragnionym i przy-
gotowywanym witem zasieww zmara stara pramatka,
wito trzeba wic byo przesun, a zamiast niego zapo-
wiedzie i przygotowa pogrzeb. Bya to wietna uroczysto;
za now matk wioski, jej siostrami i crkami szed zakli-
nacz deszczu, w szatach, przeznaczonych na wielkie, bagalne
procesje i w wysokiej, spiczastej lisiej czapie, w asycie
swego syna, Turu, omoccego dwudwikow koatk
z twardego drewna. Okazano wielk cze zarwno zmarej,
jak i jej siostrze, nowej pramatce. Maro, na czele bijcych
w bbny, usilnie wysuwa si naprzd, zdobywajc uznanie
i poklask. Wioska pakaa i witowaa, delektowaa si a-
obnymi lamentami i uroczystoci, omotem bbnw i ska-
danymi ofiarami; pikny to by dzie dla wszystkich, lecz
zasiewy znowu trzeba byo odroczy. Knecht sta peen god-
noci, opanowany, lecz zasmucony gboko: wydao mu si,
e wraz z pramatka grzebie wszystkie dobre chwile wasne-
go ycia.

494
Wkrtce potem, na yczenie nowej pramatki niezwykle
uroczycie odbyy si take zasiewy. Procesja uroczycie obe-
sza pola, starucha uroczycie te wysiaa pierwsze przygar-
cie ziarna na wspln ziemi, a po obu jej stronach kroczyy
jej siostry, niosc kada worek z ziarnem, z ktrego staru-
cha czerpaa. Knecht nieco odetchn, gdy owa uroczysto
wreszcie si odbya.
Lecz tak uroczycie wysiane ziarno nie miao da ani ra-
doci, ani plonw, bezlitosny by to rok. Poczynajc od na-
wrotu zimy i mrozw, pogoda pataa podczas wiosny i lata
wszelkie moliwe a zoliwe figle i psoty, latem za, gdy
wreszcie pola pokryy si nielicznymi kpkami na p tylko
wyrosych, mizernych kosw, nadesza bieda ostatnia i
najgorsza: wprost niewiarygodna susza, jakiej najstarsi
nawet ludzie nie pamitali. Tydzie w tydzie wrzao soce
w biaawych oparach upau, co mniejsze strumyki wyschy,
z wiejskiej sadzawki pozostao jedynie brudne bajoro, istny'
raj dla tek i ogromna wylgarnia malari nioscych ko-
marw, w zeschej ziemi ziay gbokie rozpadliny i wida
byo wyranie, jak plony ulegay chorobom i wysychay. Co
chwila nadcigay chmury, lecz burze przelatyway skro su-
szy, jeli za nawet spada czasem kropla deszczu, nastpo-
way po niej dugie dni wysuszajcego, wschodniego wiatru,
czsto te piorun wali w wysokie drzewa, ktrych na poy
usche wierzchoki szybko spalay si w gwatownie bucha-
jcych pomieniach.
Turu rzek pewnego dnia Knecht do swego syna ta
sprawa nie skoczy si dobrze, demony s przeciw nam. Za-
czo si to wszystko od spadania gwiazd. I wydaje mi si,
e yciem za to zapac. Zapamitaj: jeli trzeba bdzie zo-
y mnie w ofierze, ty w tej samej chwili przejmiesz mj
urzd, a wwczas przede wszystkim zadasz, eby ciao
moje spalono i popi rozsypano po polach. Bdziecie mie
wielki gd tej zimy. Ale od owej chwili nieszczcie zosta-
nie odwrcone. Powiniene zatroszczy si o to, by nikt nie
naruszy zasobw wsplnego siewnego ziarna, za tak zbrod-
ni musi by kara mierci. Nastpny rok bdzie ju lepszy,

495
a wwczas powiedz: dobrze, e mamy tego nowego, mode-
go zaklinacza pogody.
We wsi panowaa rozpacz; Maro podjudza ludzi, nierzad-
ko wic obrzucano zaklinacza deszczu grobami i przekle-
stwami. Ada si rozchorowaa i leaa wstrzsana torsjami
i napadami gorczki. Procesje, ofiary, dugotrwae, sercami
wstrzsajce chry i omoty bbnw niczego ju naprawi
nie mogy. Knecht je prowadzi, na tym polega jego urzd,
lecz z chwil gdy ludzie znowu si rozbiegali, pozostawa
sam, sta si czowiekiem, ktrego powszechnie unikano. Wie-
dzia, co byo potrzebne, wiedzia rwnie, e Maro ju za-
da od pramatki, aby zaklinacza pogody zoono w ofie-
rze. W imi wasnej godnoci, a take z myl o synu, uczy-
ni ostatni krok: przyodzia Turu w najbardziej uroczyste
szaty, zabra go ze sob do pramatki, poleci jej jako swego
nastpc, sam za zoy urzd, proponujc siebie na ofiar.
Pramatka przez moment przypatrywaa mu si z ciekawo-
ci, potem skina gow i powiedziaa tak".
Ceremonii ofiarnej dokonano jeszcze tego samego dnia.
Przybyaby na ni caa wioska, lecz wiele ludzi leao cho-
rych na czerwonk, Ada rwnie leaa ciko chora. Turu
w swych szatach i wysokiej, futrzanej czapie omal nie uleg
poraeniu sonecznemu. Wszyscy dostojnicy i cieszcy si
szczeglnym szacunkiem jeli nie byli chorzy przybyli
wraz z pramatka, obu jej najstarszymi siostrami i kierow-
nikiem chru oraz doboszw, Maro. Za nimi bezadnie ru-
szya gromada ludu. Starego zaklinacza deszczu nikt obelga-
mi nie obrzuca, wszystko odbywao si w ciszy i przygn-
bieniu. Ruszono do lasu, ku wielkiej, okrgej polanie, ktr
sam Knecht przeznaczy na miejsce ofiary. Wikszo m-
czyzn zabraa ze sob kamienne topory, by wzi udzia
w rbaniu drew na stos ofiarny. Gdy ju dotarli na polan,
wpucili zaklinacza deszczu na jej rodek, tworzc wok
niego niewielki krg, dalej za, na zewntrz, wikszym ju
koem sta tum. A poniewa wszyscy zachowywali niezde-
cydowane i pene zmieszania milczenie, zaklinacz deszczu
sam zabra gos:
Byem waszym zaklinaczem deszczu powiedzia.
496
\

I przez wiele lat peniem swe obowizki tak dobrze, jak


t ylko umiaem. Teraz jednak demon y s przeci wko mnie
i nic ju poszczci mi si nie chce. Dlatego tez zgodziem
si sta si ofiar. Przebaga ona demony. Syn mj, Turu,
bdzie waszym nowym zaklinaczem deszczu. Teraz mnis za-
bijcie, a gdy bd ju martwy, dokadnie stosujcie si do
wskazwek mojego syna. egnajcie! A kto mnie zabije?
Poleci pragn dobosza Maro, on bowiem odpowiednim jest
czekiem do tego celu.
Umilk, a nikt si nie ruszy. Turu, ciemnopurpurowy pod
cik futrzan czap, rozglda si, udrczony, po caym
krgu, a usta jego ojca wykrzywi drwicy grymas. Wresz-
cie pramatka ze zoci tupna nog, gestem przyzwaa ku
sobie Maro, krzyczc na:
Nue! Bierzze topr i zrb to!
Maro, z toporem w garci stan przed dawnym swoim
nauczycielem; nienawidzi go bardziej niz kiedykolwiek,
a rys szyderstwa wok tych milczcych, starczych ust gorz-
ko go zabola. Podnis topr, wymachujc nim w grze,
celujc utrzyma go wysoko, w zawieszeniu, wpatrzy si
w twarz ofiary i czeka, a zamknie oczy. Ale Knecht wcale
tego nie uczyni, oczy mia otwarte i spoglda na czowie-
ka z toporem niemal bez wyrazu, ale jeli dao si zaobser-
wowa jaki cie wyrazu na jego twarzy, bya to lito, po-
mieszana z szyderstwem.
Maro z iuri odrzuci topr: Nie zrobi tego wyma-
mrota, przecisn si przez krg dostojnikw i znikn w
tumie. Kilka osb cicho si rozemiao. Pramatka a po-
blrda z wciekoci, zarwno z racji tchrzostwa na nic
niezdatnego Maro, jak i z racji dumy zaklinacza deszczu.
Gestem przywoaa jednego z najstarszych mw, milkli-
rzetelnego czeka, ktry sta wsparty o topr i zda- si
wstydzi caej tej przykrej sceny. On za wystpi, krtko i
yczliwie pokoni si ofierze, znali si obaj bogiem od lat
chopicych, a wwczas ofiara ulegle zamkna czy; mocno
zamkn swe oczy Knecht i odrobin pochyli gow. Stary
uderzy go toporem, Knecht pad, Turu, nowy z aklinacz
deszczu nie by w stanie sowa przemwi i jedy-

' ~~* Cia szklanych paciorkw 491


nie gestem wyda stosowne zarzdzenia, niebawem tez
wzniesiono wielki stos drew i zoono na nim zwoki. Uro-
czysty rytua krzesania ognia przez pocieranie dwch po-
wiconych kawakw drewna by pierwsz, urzdow czyn-
noci Turu
SPOWIEDNIK

BYO TO w czasach, gdy wity Hilarion zy jeszcze, cho


podeszy ju by w leciech, a mieszka wwczas w miecie
Gaza czek pewien, imieniem Josephus Famulus, ktry do
ti zydziestego roku ycia albo nawet duej wid ycie
wiatowe i pogaskie studiowa ksigi, po czym dziki ko-
biecie, o ktrej wzgldy zabiega, zapozna si z nauk bo-
sk i sodyczami cnt chrzecijaskich, podda obrzdowi
chiztu witego, wyrzek grzechw i wiele lat przesiedzia
u stp prezbiterw swojego miasta, z tak pomienn cie-
kawoci przysuchujc si ulubionym opowieciom o y-
ciu pobonych pustelnikw na pustyni, az wreszcie dnia
pewnego, gdy mia okoo trzydziestu szeciu lat, sam ruszy
drog, na ktrej poprzedzili go wici Pawe i Antoni, a kt-
ia odtd niejeden obra juz czek nabony. Resztki swojego
mienia przekaza najstarszemu, aby rozdzielone zostay po-
midzy ubogich w gminie, poegna si u bramy z przyja-
cimi i wywdrowa z miasta na pustyni, z przepychu
wiata przeszed do ubogiego zycia pokutnikw.
Przez wiele lat palio i suszyo go soce, zdziera kolana
podczas modw na skaach i piasku, poszczc wyczekiwa
zachodu soca, aby przegry zaledwie kilka daktyli; kiedy
drczyy go diaby podszeptami, szyderstwem i pokusami,
zwalcza je z pomoc modlitwy, pokuty i wyrzeczenia, jako
to znajdujemy opisane we wszystkich yciorysach witych
ojcw. Przez wiele nocy bez snu spoglda wzwy, ku gwiaz-
dom, lecz gwiazdy take przyprawiay go o pokusy i zgor-
szenie, wy czytywa bowiem w ich konstelacjach z ktrych
niegdy nauczy si poznawa dzieje bogw i symbole na-

499
tury ludzkiej nauk ze szcztem potpion przez prezbi-
terw, z przeladujc go dugo jeszcze wyobraeniami i my-
lami z pogaskich jego czasw.
Wszdzie, gdziekolwiek w okolicach owych pusta, jaowa
gusza przerywana bya rdem, kp zieleni, ma lub
wielk oaz, yli podwczas pustelnicy, niektrzy cakiem
samotnie, inni w niewielkich bractwach, tak jak ich na jed-
nym z obrazw na campo santo w Pizie przedstawiono, w
ubstwie i mioci bliniego si wiczc, adepci penej t-
sknoty ars moriendi, kunsztu umierania, obumierania dla
wiata i wasnego ja, a przenoszenia si przez mier ku
Niemu, Zbawicielowi, w jasno i wieczno. Nawiedzali
ich anioowie i diabli, ukadali hymny, wypdzali demony,
uzdrawiali i bogosawili, a wydawao si, i wzili na siebie
ciar zadouczynienia za wiatowe rozkosze, brutalno
i zmysow chciwo wielu minionych ju i wielu jeszcze
nadchodzcych epok potn fal entuzjazmu i oddania,
ekstatycznego a cakowitego wyrzeczenia si wiata. Niekt-
rzy z nich znali zapewne stare pogaskie praktyki oczysz-
czenia, wiczenia i metody od stuleci juz uprawianego w
Azji kultu uduchowienia, lecz nic o tym nie mwiono, me-
tod owych i wicze jogi te ju waciwie nie nauczano,
podlegay bowiem zakazowi, ktrym chrystianizm coraz to
bardziej i bardziej ogarnia wszystko, co pogaskie.
W niektrych pokutnikach ar owego ycia wyksztaci
szczeglne dary, dar modlitwy, dar uzdrawiania nakada-
niem rk, dar prorokowania, wypdzania diaba, dar sdze-
nia i karania, pocieszania i bogosawienia. W Josephusie
take drzema pewien dar, ktry z biegiem lat, gdy wos
biele mu zacz, j stopniowo rozkwita. By to dar su-
chania. Jeli jaki brat z ktrego osiedla lub jakie przez
sumienie wasne niepokojone i popdzane dzieci wiata
trafiao do Jzefa, opowiadajc mu o swoich czynach, cier-
pieniach, pokusach, wykroczeniach, o swoim yciu, walce
0 dobro i o swych porakach w walce, bd te o
stracie,
blu. aobie jakiej, Jzef umia go wysucha, otworzy
mu
1 odda serce swoje i ucho, cierpienia jego i troski przyj
i ukry w sobie, onego czeka za odprawi pozbawionego

500
ju ciarw i uspokojonego. Powoli, w cigu dugich lat,
urzd w opanowa go, uczyni go swym narzdziem, uchem
jedynie, darzonym zaufaniem. Cnota jego polegaa na pew-
nego rodzaju cierpliwoci, pewnej wchaniajcej biernoci
i ogromnej dyskrecji. Coraz czciej przychodzili do ludzie,
aby si wygada, aby pozby si nagromadzonych udrk,
niektrzy z nich za, nawet jeli dug musieli odby drog,
do trzcinowej jego chaty, po przybyciu i powitaniu nie mo-
gli jednak zdoby si na swobod i odwag wyznania, lecz
wiercili si i wstydzili, droc si z racji swoich grzechw,
wzdychajc i milczc dugo, caymi godzinami, on natomiast
do kadego jednako si odnosi, czy mwi chtnie, czy z
przymusem, pynnie, czy urywanymi jedynie sowami, czy
ze zoci wyrzuca z siebie swe tajemnice, czy te wany
chcia si wydawa z ich racji. Kady by dla jednaki, czy
Boga, czy samego siebie oskara, czy powiksza, czy prze-
ciwnie, pomniejsza grzechy swe i cierpienia, czy spowiada
si z zabjstwa, czy jedynie z nieczystoci, czy ali na nie-
wiern kochank, czy na utrat zbawienia wasnej duszy.
Nie przeraao go, gdy kto opowiada mu o zayym z de-
monami obcowaniu albo te po imieniu z diabem zdawa si
rozmawia, nie okazywa niecierpliwoci, gdy kto dugo
i wiele opowiada, najwyraniej przy tym gwn spraw
przemilczajc, ani zyma si, gdy kto o nie istniejce a
zmylone grzechy si oskara. Wszystko, co mu w postaci
skarg, wyzna, oskare lub obaw sumienia donoszono, zda-
wao si wsika w jego uszy niczym woda w piasek pusty-
ni, wydawao si, e adn miar tego nie ocenia, nie odczu-
wa te ani litoci, ani wzgardy dla spowiadajcych si,
a mimo to, lub moe wanie dlatego, to, z czego mu si
spowiadano, nie wygldao na wypowiedziane w prni,
lecz przeksztacone w sowa i usyszane przynosio ulg
i uwolnienie. Rzadko kiedy udziela jakiego napomnienia
lub ostrzeenia, rzadziej jeszcze rady czy nawet rozkazu;
wydawao si, e to nie naley do jego urzdu, a mwicy
chyba te wyczuwali, i do urzdu jego to nie naley. Za-
danie jego polegao na budzeniu zaufania, na cierpliwym
yczliwym wysuchiwaniu, dopomaganiu w ten sposb nie

501
w peni jeszcze uksztatowanej spowiedzi w uzyskaniu nale-
ytej postaci, na zachcaniu wszystkiego, co nagromadzone
czy skamieniae w duszach, do wyciekania i spywania, na
wchanianiu tego i otaczaniu owych spraw milczeniem. Je-
dynie na zakoczenie kadej spowiedzi, zarwno straszliwej,
jak niewinnej, penej skruchy czy penej pychy, kaza spo-
wiadajcym si klka obok siebie, odmawia Ojcze nasz
i, zanim czeka onego odprawi, w czoo go caowa. Nie
byo jego zadaniem zadawa pokut lub kar, nie czu si
take upowaniony do wypowiadania sw waciwej, ka-
paskiej absolucji, poniewa ani sdzenie, ani te odpusz-
czanie win nie jego byo spraw. Wskutek tego, i sucha
i rozumia, zdawa si bra na siebie cz winy, zdawa si
pomaga w dwiganiu. Wskutek tego, e milcza, wszystko
co sysza, wydawao si zatopione i przeniesione w prze-
szo. Wskutek tego, e po spowiedzi modli si wraz z pe-
nitentem, wydawao si, i uwaa go i uznaje za brata i rw-
nego sobie. Wskutek tego, e darzy go pocaunkiem, zdawa
si bogosawi go raczej po bratersku ni po kapasku,
raczej czule ni uroczycie.
Sawa jego rozesza si szeroko w caej okolicy Gazy, zna-
no go wszdzie, a niekiedy wymieniano jego imi jedno-
czenie z imieniem czcigodnego, wielkiego spowiednika
i eremity Diona Pugila, ktrego sawa wprawdzie o dziesi
ju lat bya starsza, urosa za na cakiem innych talen-
tach, ojciec Dion bowiem z tego wanie syn, e ostrzej
i szybciej w duszach jego pieczy si powierzajcych czyta
potrafi ni w wypowiedzianych sowach, tak i nierzadko
zdumiewa penego waha penitenta, gdy natychmiast wy-
licza mu nie wyznane jeszcze grzechy. Ow znawca dusz,
o ktrym Jzef sysza setki zdumiewajcych opowieci, a z
ktrym sam nie miaby nigdy si porwna, by rwnie
ask obdarzonym doradc dusz zbkanych, wielkim sdzi,
karzcym i ad zaprowadzajcym, nakada pokuty, umar-
twienia, nakazywa pielgrzymki, kojarzy maestwa, zmu-
sza wrogw do pojednania, a jego autorytet rwny by
autorytetowi biskupa. Mieszka w pobliu Askalonu, lecz
502
nawiedzali go penitenci i petenci nawet z Jerozolimy i z
jeszcze bardziej oddalonych miejscowoci.
Josephus Famulus przey, podobnie jak wikszo ere-
mitw i pokutnikw, dugie lata burzliwych, mczcych
walk. Chocia bowiem porzuci wieckie ycie, cho odda
mienie swoje i dom swj i opuci miasto, pene przer-
nych pont, kuszcych do zmysowych uciech, samego sie-
bie przecie zabra musia, istniay w nim za wszystkie po-
pdy duszy i ciaa, mogce doprowadzi czowieka do upad-
ku. Pocztkowo zwalcza przede wszystkim ciao, obchodzi
si z nim twardo i surowo, przyzwyczai je do zimna i upa-
u, godu i pragnienia, blizn i odciskw, a stopniowo
zwido i wyscho, lecz jeszcze nawet w tej wychudej, asce-
tycznej powoce potrafi go stary Adam haniebnie zasko-
czy i rozgniewa najdziwaczniejszymi chtkami i poda-
niami, marzeniami i kuglarskimi sztuczkami, a wiemy prze-
cie, e diabe szczegln trosk otacza tych, ktrzy pokutni-
kami si stali i od wiata stroni. Gdy wic z kolei jli
go niekiedy odwiedza ludzie poszukujcy pociechy i spo-
wiedzi, z wdzicznoci dostrzeg w tym zew aski, a jedno-
czenie te pewn ulg w swym pokutniczym yciu: oto
uzyskao ono sens i tre, poza wasne jego granice siga-
jce, poruczone mu zostao pewne zadanie, mg suy in-
nym lub suy Bogu jako jego narzdzie, aby dusze ku
Niemu przyciga. Cudowne to byo i doprawdy podniose
uczucie. Lecz pniej okazao si, i dobra duchowe rwnie
jeszcze nale do spraw ziemskich, a sta si potrafi pu-
apk i pokus Czstokro bowiem, gdy taki pieszo lub kon-
no wdrujcy pokutnik zatrzymywa si przed skaln jego
grot, proszc o yk wody, a potem o wysuchanie spowie-
dzi, ogarniao naszego Jzefa uczucie zadowolenia i satys-
fakcji, upodobania w samym sobie, prnoci i mioci was-
nej, a uczuciem tym, gdy tylko je rozpozna, do gbi si
przerazi. Nierzadko baga na klczkach Boga o przebacze-
nie i prosi Go, aby aden ju penitent do niego, niegodnego,
nie przybywa, ani z chat braci pokutnikw w ssiedztwie,
ani ze wieckich miast i wsi. Lecz mimo to take wwczas,
gdy istotnie przez duszy czas penitenci si nie pojawiali,

503
Jzef wcale nie czu si lepiej, a gdy pniej znowu przy-
bywao ich wielu, przyapywa si z kolei na nowym grze-
chu: przydarzao mu si teraz bowiem, e przy suchaniu
takich czy innych wyzna odczuwa chd, niech, naw^t
pogard dla penitenta. Z westchnieniem zacz i z tym rw-
nie walczy, a byway okresy, kiedy po kadej wysucha-
nej spowiedzi oddawa si w samotnoci wiczeniom w po-
korze i pokucie. Ponadto postanowi sobie niezomnie trak-
towa wszystkich penitentw nie tylko jak braci, lecz take
z pewnym szczeglnym szacunkiem, a to tym gbszym, im
mniej podoba mu si bd ich osoby: wita ich jak wy-
sacw Boga, wysanych po to, aby go zbada. I tak oto
po wielu latach, pno ju, jako starzejcy si czowiek,
zdoby pewn rwnowag w swym trybie ycia, tym za,
co w jego pobliu przebywali, wydawa si czekiem bez
skazy, ktry znalaz ju spokj w Bogu.
Lecz i spokj jest wszake czym ywym, i on, jak
wszystko, co ywe, wzrasta i zmniejsza si musi, dosto-
sowywa, przechodzi prby i rozmaite przemiany; tak tedy
byo rwnie ze spokojem Josephusa Famulusa: nielrway
by, raz widoczny, raz znowu nie, raz bliski jak wieca
trzymana w rku, raz znowu daleki jak gwiazda na zimo-
wym niebie. Z czasem za sta si osobliwym, nowym ro-
dzajem grzechu i pokusy, coraz czciej utrudniajcym mu
ycie. Nie byo to bynajmniej mocne, gwatowne porusze-
nie, wzburzenie czy bunt popdw, raczej co zupenie prze-
ciwnego. Polegao za na uczuciu, ktre pocztkowo cakiem
atwe byo do zniesienia, ledwo nawet wyczuwalne, byo
sianem pozbawionym waciwie blu i wyrzecze, mdym,
letnim, nudnym stanem duszy, dajcym si w istojie okre-
li jeno negatywnie, jako zanik, uvvid, a w kocu brak rt-
doci. Podobnie jak istniej dni, podczas ktrych ani soce
nie wieci, ani deszcz nie leje. jeno niebo w cichoci samo si
w sobie zapada i zasnuwa, szare, chocia nie czarne,
duszne, cho pozbawione napicia, jakie panuje przed bu-
rz, takie te staway si stopniowo dni starzejcego si
Jzefa; coraz trudniej rozrni w nich mona byo poranki
od wieczorw, dni witeczne od powszednich, chwile unie-

504
sieni od momentw przygnbienia: wszystko przebiegao .
ospale, w paraliujcym zmczeniu i niechci. Moe to wiek,
myla ze smutkiem Jzef. A smutny by, poniewa po sta-
rzeniu si, po stopniowym przygasaniu instynktw i namit-
noci obiecywa sobie ulg i rozjanienie wasnego ycia,
jeden krok dalej ku wytsknionej harmonii i dojrzaemu
spokojowi duszy, a oto staro zdawaa si rozczaiowywa
go i oszukiwa, nie przynosia niczego, prcz owej zmczonej,
szarej, z wszelkiej radoci wyzutej pustki, uczucia nie-
uleczalnego przesytu. Przesycony czu si bowiem wszyst-
kim: samym istnieniem, oddychaniem, snem nocnym, y-
ciem w swojej grocie na skraju maej oazy, wiekuistym na-
wrotem wieczorw i porankw, przeciganiem mimo po-
drnych, pielgrzymw, ludzi jadcych na wielbdach i
osach, a zwaszcza takich, ktrych pojawienie si i od-
wiedziny jego samego dotyczyy, owych gupich, penych
lku, a jednoczenie tak naiwnie ufnych ludzi, odczuwaj-
cych potrzeb opowiedzenia mu swojego ycia, swych obaw i
grzechw, pokus i samooskare. Niekiedy wydawao mu si,
e podobnie jak w oazie mae rdeko wody zbierao si w
kamiennym basenie, pync pniej przez traw i tworzc
niewielki strumyk, ktry wypywa z kolei na pustynne
piaski, a tam, krtk przebiegszy drog, wysycha i zamiera,
tak te wszystkie owe spowiedzi, owe rejestry grzechw,
yciorysy, wyrzuty sumienia, wielkie i mae, powane i
bahe, pyny nieustannie do jego ucha, tuzinami, setkami,
cigle, cigle na nowo. Ale ucho nie byo martwe jako
piasek pustynny, ucho byo ywe i nie potrafio wieku-lcie
pi i yka, i wsysa, czuo si znuone, naduyte, prze-
penione, tsknio ju do chwili, kiedy w plusk i potok
sw, wyzna, trosk, oskare, samooskare wreszcie usta
nie, kiedy wreszcie nastpi spokj, cisza i mier zaraiast
tego nieustannego potoku sw7. Tak, pragn ju kresu, by
zmczony, mia do i wicej ni do, ycie jego s:ao si
czcze i pozbawione wartoci, a doszo nawet do tego. i nie-
kiedy doznawa pokusy, by istnieniu swemu kres pooy,
ukara si i zagasi tak, jak uczyni to by zdrajca Judasz,
kiedy si powiesi. A diabe, ktry we wczeniejszych sta-

505
diach pokutniczego ywota usiowa przeszmuglowa do je
go duszy pragnienia, marzenia i wyobraenia rozkoszy zmy
sw i uciech wiatowych, teraz tak nka go obrazami sa
mounicestwienia, i bada musia ga kadego drzewa,
! czy zdatna, by si na niej powiesi, kad strom ska
w okolicy, czy do wysoka i stroma, by mierci zazna, gdy
si z niej runie. Opar si owej pokusie, walczy, nie ust-
powa, lecz dniem i noc y w ogniu odrazy do samego
siebie i pragnienia mierci, ycie za jego stao si nieznone
i nienawici godne.
Do tego wic ju doszo z Jzefem. A gdy pewnego dnia
znowu sta na jednej ze skalnych wyyn, ujrza w oddali.
pomidzy niebem i ziemi, dwie czy trzy drobne postaci.
Najwidoczniej podrni, moe pielgrzymi, a moe ludzie,
ktrzy szukaj go, by si przed nim wyspowiada i nagle
ogarno go nieodparte pragnienie, by czym prdzej, jak
najszybciej uj std, z tego miejsca, z tego ycia. Pragnie-
) nie to ogarno go ywioowo i z tak si, e odsuno i
od-
l rzucio wszelkie myli, obawy, zastrzeenia, bo, oczywicie,
ich take nie brako: jake by pobony pokutnik mg ulec
popdowi, nie odczuwajc drga sumienia? Lecz oto ju
bieg, ju powrci do swojej groty, miejsca, w ktrym, tyle
walk stacza przez tak wiele lat, naczynia, w ktrym zoy
lak wiele poraek swoich i uniesie. Z nieprzytomnym po
piechem zgarn kilka garci daktyli, chwyci tykw z wo-
1~ d, wepchn je do starego, podrnego worka, zawiesi gn
J' na ramieniu, wzi lask i opuci zielone zacisze swej ma-
ej ojczyzny, jak zbieg, spokoju nie znajcy, uciekajc przed
] Bogiem i ludmi, a przede wszystkim przed tym, co niegdy
t uwaa za rzecz najlepsz, za urzd swj i misj swoj. Po-
'( , cztkowo pdzi, jak cigany, jakby istotnie owe w oddali
i jawice si postaci, ktre dojrza ze skay, byy przeladuj-
l cymi go wrogami. Lecz ju w pierwszej godzinie wdrwki
!
j> lkliwy popiech opuci go, ruch zmoczy mile, a podczas
[i pierwszego odpoczynku, podczas ktrego me pozwoli sobie
| jednak na zjedzenie czegokolwiek uwicony sta si bo-
(- wiem ju dla nawyk nieprzyjmowania pokarmw przed za-
r chodem soca rozum jego, wywiczony w samotnych roz-

508
mylaniach, j znowu trzewie i badawczo rozpatrywa in-
stynktowne postpowanie. Nie potpi za owego postpowa-
nia, jeli rozumne si wydawao, lecz raczej z upodobaniem
mu si przypatrywa, po raz pierwszy bowiem od duszego
ju czasu uzna czyny wasne za nieszkodliwe i niewinne.
Ucieczka to bya, podj j wprawdzie nagle, bez zastanowie-
nia, ale rwnie bez haby. Opuci oto posterunek, do kt-
rego ju nie dorasta, ucieczk t sam przed sob, a take
przed tym, kto mg by jej wiadkiem, przyzna si do po-
raki, zrezygnowa z podejmowanej codziennie na nowo, bez-
uytecznej walki, uzna si za pobitego i pokonanego. Nie byo
to bynajmniej, stwierdzi, ani wspaniae, ani heroiczne czy
wite, lecz byo szczere, a chyba te nieuniknione; dza-wi
si teraz, e dopiero tak pno zdecydowa si na t
ucieczk, e wytrzyma tak dugo, tak bardzo dugo. I walk.
i upr, z jakim utrzymywa si na straconym posterunku,
odczuwa obecnie jako pomyk, a raczej moe ]ako walk
i skurcze swej pychy, swego starego Adama, a wydawao
mu si teraz, i pojmuje, dlaczego w upr doprowadzi do
tak fatalnych, icie diabelskich skutkw, do takiego roz-
darcia i otpienia, a nawet demonicznego optania pragnie-
niem mierci i samounicestwienia. Chrzecijanin nie powi-
nien by wrogiem mierci, to prawda, a pokutnik i wity
cae swoje ycie winien traktowa jak ofiar, lecz myl o do-
browolnej mierci bya na wskro diabelska, powsta za
moga jedynie w duszy, ktrej mistrzem i strem nie by
ju anio boy, lecz ze demony. Przez chwil siedzia Jzef
cakowicie zagubiony i zmieszany, wreszcie gboko skru-
szony i wstrznity, gdy oto z perspektywy, jak dao mu
kilka zaledwie mil wdrwki, ukazao si w jego wiado-
moci cae jego niedawne ycie, owo pene rozpaczy, zziaja-
ne ycie starzejcego si mczyzny, co omin cel swj,
a nieustannie drczy si ohydn pokus, by powiesi si
na gazi jakiego drzewa jak zdrajca Zbawiciela. I cho tak
przeraliwie lka si samobjczej mierci, w przeraeniu
tym koataa jednoczenie resztka pradawnej, przedchrzeci-
jaskiej, pogaskiej wiedzy o prastarym obyczaju ofiar
z ludzi, na ktre wyznaczany by krl, wity, wybraniec

507
caego szczepu, a ktrej to ofiary dokonywa musia nie-
rzadko wasnorcznie. Lecz nie tylko fakt, e potpiany w
obyczaj przenis si z dawnych, pogaskich czasw, czy-
ni go tak przeraajcym, ale moe bardziej jeszcze myl, e
w kocu mier, jak Zbawiciel ponis na krzyu, take
nie czym innym bya, jeno dobrowolnie zoon ofiar
z czowieka. I doprawdy, zastanowiwszy si naleycie, do-
szed Jzef do przekonania, e cie owej wiadomoci istnia
ju w odruchach jego samobjczej dzy, zy jaki, zajady,
dziki pd do zoenia w ofierze siebie samego, a w len nie-
dozwolony w istocie sposb, do naladowania Zbawiciela
lub choby, w rwnie niedozwolony sposb, do zaznaczenia,
i Tamtemu dzieo odkupienia nie ze wszystkim si udao.
Gboko przerazi si owej myli, poczu jednak rwnie,
i obecnie unikn ju niebezpieczestwa.
Dugo rozwaa natur owego Jzefa pokutnika, ktrym
si oto sta i ktry teraz, zamiast pj ladem Judasza
lub moe Ukrzyowanego rzuci si do ucieczki, a tym
samym ponownie odda w rce Boga. Wstyd i smutek ogar-
niay go coraz silniej, tym silniej, im wyraniej pojmowa
zaczyna pieko, z ktrego si wydoby, a w kocu ao
dawi go ja niczym ko w gardzieli, ucisk w wzrs nie-
znonie i nagle znalaz ujcie i kres w wybuchu paczu,
przynoszcym cudown ulg. O, jake dawno ju nie pa-
ka! Lzy spyway, oczy jego niczego ju nie mogy rozezna,
lecz miertelne dawienie ustao, a gdy przyszed do siebie
i poczu sony smak na wargach i poj, e pacze, przez
chwil mia wraenie, jakby znowu sta si dzieckiem, za
niewiadomym. Umiechn si. nieco te zawstydzi pa-
czu, wsta wreszcie i ruszy w dalsz drog. Czu si nie-
pewnie, nie wiedzia, dokd doprowadzi go ucieczka i co
z nim bdzie, wydawa si sobie zaiste dzieckiem, lecz walki
ani woli adnej ju w nim nie byo, poczu si lejszy i jak-
by prowadzony, jakby wzywany i wabiony przez jaki da-
leki, dobry gos, tak jolcby podr jego nie bya ucieczk,
lecz powrotem do domu. Zmczy si, zmczony by te je-
go umys, ktry milcza, odpoczywa lub moe uzna si w
tej chwili za zbdny.
t
[ 508
Przy wodopoju, gdzie Jzef przenocowa, odpoczywao
kilka wielbdw; a poniewa do maej gromadki podr-
nych naleay take dwie kobiety, Jzef zadowoli si ge-
stem pozdrowienia, unikajc rozmowy. Natomiast, gdy po
nastaniu ciemnoci zjad par daktyli, pomodli si i do snu
uoy, zdoa posysze cich rozmow dwch mczyzn, sta-
rego i modego, lecych tu obok niego. Zdoa zaledwie
poj niewielki fragment tego, co mwili, reszta bowiem
odbywaa si ju szeptem. Ale nawet w niewielki frag-
ment obudzi jego uwag i zainteresowanie, dajc mu przez
poow nocy do mylenia.
Cakiem susznie usysza gos starca cakiem
susznie, e wybierasz si do nabonego czeka i chcesz si-j
wyspowiada. Ci ludzie, powiadam ci, rozumiej wszystko,
a potrafi wicej, ni jeno chleb zajada, niejeden z nich
zna si i na czarach. Gdy ledwo swkiem lwa atakujcego
zawoa, rabu w skuli si, ogon wemie pod siebie i cich
cem umknie. Lwy obaskawia umiej, powiadam ci; a jed
nemu z nich, czekowi szczeglnie witemu, takie obaska
wione lwy, gdy umar, grb nawet wykopay, a ziemi nad
nim potem piknie znw zgarny i przez dugi czas dwa
takie lwy dniem i noc u grobu jego trzymay stra. Ale
nie tylko lwy obaskawia potrafi. Jeden z nich wzi kie
dy w obroty pewnego rzymskiego centuriona, najbardziej
brutalnego odaka i najwikszego kurwodruhn w caym
Askalonie, i tak jego zatwardziaym sercem potrzsa, e
drab w odszed pokorny i zastrachany jak mysz, nory ja-
kowej szukajc, by m c si w niej ukry. Ledwo potem
otra onego rozpozna byo mona, taki si sta cichy i ma
y. Cho. prawd mwic rozmaite myli to nasuwa, bo czek
w wkrtce potem pomar.
w wity?
O, nie w centurion. Varro mu byo. Od chwili
gdy pokutnik tak go zmaltretowa i obudzi w nim sumie
nie, j jako szybko zapada na zdrowiu, dwakro ogarn
a go gorczka, a po trzech miesicach ju go nie byo
wrd ywych. No, nie szkoda go. Ale, mimo wszystko, cz
sto mylaem, e ten pokutnik chyba nie tylko diaba z nie-

509
4
go wypdzi, lecz pewnie i jakie zaklcie wymwi nad
nim, co go do grobu wpdzio.
Taki nabony czek? Wierzy si nie chce.
'
Wierz sobie, albo nie wierz, mj drogi. Alici od tego
dnia czek w by jakby odmieniony, eby nie rzec, zacza-
rowany, a w trzy miesice pniej...
Przez moment panowaa cisza, a potem modszy znw za-f
cz:
Jest taki pokutnik, musi mieszka gdzie tu, w pobli
u, pono w samotnoci przy maym rdeku, obok drogi
do Gazy, a zwie si Josephus, Josephus Famulus. Wiele
o nim syszaem.
Tak? A co mianowicie?
Pobony pono jest okrutnie, zwaszcza za na niewia
st adn nigdy nie spojrzy. Gdy kiedykolwiek przez odleg
jego okolic przejeda kilka wielbdw, a na jednym
z nich przykucnita jest niewiasta, choby i najgrubszymi
omotana zasonami, plecami si odwraca i co prdzej znika
w skalnej rozpadlinie. Wielu do niego na spowied chodzio,
bardzo wielu.
Nic to chyba nadzwyczajnego, inaczej bybym take
ju o nim sysza. A c on takiego potrafi, ten twj Famu
lus?
Och, po prostu chodz si do niego spowiada, a gdy
by nie by dobry i na niczym si nie zna, ludzie by prze
cie tak tam nie biegali. Powiadaj zreszt o nim, e sowa
niemal nic mwi ani te poajanek, kar czy krzyku, nic ta
kiego u niego nie ma, jest bowiem, jak mwi, agodnym,
nawet niemiaym czowiekiem.
No, wic c tedy robi, skoro nie aje, nie karze ani
gby nie otwiera?
Sucha pono tylko i cudownie wzdycha i znak krzy
a czyni.
Ech, bzdury, piknego znalelicie sobie poktnego
witka! Chyba nie bdziesz tak gupi i nie polecisz do te
go milkliwego dziadka.
Ale tak, tego wanie chc. Znajd go jako, bo do
prawdy musi by ju niedaleko std. Sta tu dzi wieczr
510
koo wodopoju taki ubogi braciszek, jego jutro zapytam, bo
sam na pokutnika wyglda.
Stary si zacietrzewi: Zostawe ty tego swojego po-
kutnika przy rdeku i w grocie! To mi czek, co tylko su-
cha i wzdycha, i bab si boi, i nic nie umie ani potrafi! Nie.
ja ci powiem, do kogo masz i. Daleko wprawdzie std,
jeszcze za Askalonem, ale najlepszy to pokutnik i spowied-
nik, jaki w ogle istnieje. Dion si zowie, a mwi na Dion
Pugil, czyli piciarz, poniewa bije si ze wszystkimi diab-
ami, a gdy mu kto niecne swoje ucz ynki wyzna, wtedy,
mj miy, w Pugil wcale nie wzdycha ani gby nie zamy-
ka, jeno bierze si do roboty i obtacuje grzesznika a mio.
Poniektrych spra nawet pono, jednemu kaza calutk noc
goymi kolanami klcze na kamieniach, a dopiero potem
naoy mu jeszcze pokut: czterdzieci groszy musia dac
ubogim. To mi czek, braciszku, zobaczysz, a zdumiejesz si,
bo gdy tak naprawd na ciebie spojrzy, kolana zaraz si pod
tob zatrzs, przejrzy ci na wskro. O adnych wzdycha-
niach tam nie ma mowy, czek to nie byle jaki, a jeli kto
zasn ju nie potrafi albo nkaj go ze sny, zjawy i takie
rne zmory, Pugil doprowadza go wnet do adu, powia-
dam ci. A nie dlatego o tym mwi, ibym sucha babskicn
plotek. Mwi, bom u niego by. Tak jest, ja sam, cho taki
ze mnie mizerak, odwiedziem pewnego razu pokutnika
Diona, piciarza, ma boego. A poszedem tam nieszcz-
liwy, sumienie majc obcione hab i brudem, odszedem
za rozjaniony i czysty jako gwiazda zaranna, jakem Da-
wid. Zapamitaj wic: Dion si zowie, a przydomek ma Pu-
gil. Do niego pjdziesz, gdy tylko zdoasz, a niemay wstrzs
przeyjesz. Prefekci, najstarsi ludzie, nawet biskupi szukali
rady u niego.
Dobrze ozwa si tamten gdy znowu znajd si
w owej okolicy, zastanowi si nad tym. Ale dzi to dzi.
tutaj to tutaj, a skoro dzi jestem tutaj, a gdzie w pobliu
musi by w Josephus, o ktrym syszaem tak wiele do
brego...
Wiele dobrego! Ce si tak w onym Famulusie roz
miowa?

511
Spodobao mi si, e nie aje i nie straszy. Musz rzoc,
i to mi si podoba. Nie jestem ci ja centurionem ani bi-
sliupem; pospolity ze mnie czek i raczej niemiay, nie
znisbym tak wiele ognia i siarki; Bg wiadkiem, e wo
l, iby raczej agodnie obchodzono si ze mn, taki ju je
stem.
Niejeden by tego chcia. agodnie! Skoro si wyspo
wiadasz i odpokutujesz, i kar przyjmiesz, i ju si oczyi-
ciss, to owszem, nawet moe warto bdzie agodnie ci po
traktowa, ale nie wtedy, gdy nieczysty i gdy mier
dzcy jako szakal stajesz przed spowiednikiem i sdzi
swoim!
No, tak, tak, tak. Ale nie powinnimy tak gono ga
da, ludzie przecie chc spa.
Nagie zachichota, ubawiony: A zreszt co zabaw-
nego take mi o nim opowiadano.
O kim?
O nim, o tym pokutniku Josephusie. Wic ma on taki
zuyczaj, e >dy mu kto wszystkie sprawy swe opowie
i wyspowiada si, to go zegna i bogosawi na poegnanie
i cauje w policzek albo w czoo.
Tak robi? Zaiste osobliwe ma obyczaje.
No, a wiesz przecie, e jest taki niemiay wzgldem
kobiet. Tedy pono pewnego lazu jedna kurwa z tej okolicy
posza do niego w mskich szatach, a on nic nie spostrzeg
i wysucha wszystkich jej garstw, a kiedy spowied sko-
c?j la, pokoni si jej i uroczycie pocaunkiem obdarzy.
Stary ju zamierza wybuchn dononym miechem, lecz
tamten co prdzej uciszy go ,.pst! pst!" i oto Jzef nic ju
nie iisysza wicej, prcz przez chwil jeszcze nieco tu-
mionego miechu.
Spojrza na niebo, ostry i cienki widnia sierp ksiyca
za koronami palm, Jzef wzdrygn si z nocnego chodu.
Osobliwie, niczym w krzywym zwierciadle, a przecie jake
interesujco ukazaa mu ta nocna rozmowa dwch pogania-
czy wielbdw wasn osob i rol, ktrej si sprzeniewie-
rzy. A wic ladacznica jaka na taki art sobie z nim po-
zwolia. No, c, nie byo to najgorsze, cho take przykre.

512
Dugo medytowa nad rozmow obu tych obcych ludzi.
A gdy wreszcie, bardzo ju pno, zdoa zasn, moliwe to
byo dlatego tylko, e rozmylania jego nie byy daremne.
Doszed w nich do pewnego rezultatu, do pewnej decyzji
i z now t decyzj w sercu spa gboko, bez przeszkd,
a do witu.
Decyzja jego za bya ta wanie, ktrej modszy z poga-
niaczy wielbdw podj nie chcia. Polegaa na tym, aby
posucha rady starszego rozmwcy i dotrze do Diona, Pu-
gilem zwanego, o ktrym wiedzia ju od dawna i ktrego
chwa dzisiaj tak wymownie mu piewano. w sawny
spowiednik, sdzia dusz ludzkich i doradca, znajdzie i dla
niego rad, wyrok, kar i drog; przed nim chcia stan
jako przed zastpc Boga i chtnie przyj to, co mu zaleci.
Nastpnego dnia opuci ju miejsce odpoczynku, gdy obaj
nocni rozmwcy jeszcze spali, a utrudzony wdrwk dotar
tego dnia do miejsca, gdzie mieszkali poboni bracia i skd
zamierza najczciej uczszczanym szlakiem powdrowa
w okolice Askalonu.
Gdy dochodzi, pod wieczr, ujrza mi, niewielk, zielo-
n oaz, drzewa wok niej, posysza beczenie kozy, wyda-
wao mu si, e w zielonym cieniu dostrzega zarysy dachw
i czuje blisko ludzi, a gdy ocigliwie podszed bliej, po-
czu na sobie jakby czyje spojrzenie. Zatrzyma si i rozej-
rza dookoa, a wwczas pod pierwszymi drzewami ujrza
wspart o pie posta prosto siedzcego starca, o stalowo-
szarej brodzie i penej godnoci, cho surowej, nieruchomej
twarzy; patrzy on na i moe od dobrej ju chwili mu si
przyglda. Spojrzenie starca byo zdecydowane, ostre, cho
bez wyrazu, jak spojrzenie czowieka, ktry przywyk do
obserwacji, me jest jednak ani ciekawy, ani zainteresowa-
ny, pozwala ludziom i przedmiotom zblia si ku sobie, usi-
uje je rozezna, lecz ani ich ku sobie nie przyciga, ani za-
prasza.
Niech bdzie pochwalony Jezus Chrystus! rzek J
zef. A starzec szeptem mu odpowiedzia.
Za pozwoleniem rzek Jzef obcym tu jestecie
jak i ja, czy te moe mieszkacie w tym piknym osiedlu?
33 Gra szklanych paciorkw 5 \3
Obcym jestem odpar siwobrody.
Czcigodny, a zechcecie mi powiedzie, czy mona std
dotrze na drog do Askalonu?
Mona odpar stary. Po czym powoli, jako e byl
ju nieco zesztywniay, podnis si: by to wychudy ol
brzym. Sta i patrzy w rozleg pustk przed sob. Jzef
poczu, i sdziwy w olbrzym niewielk ma ochot do roz
mowy, lecz jedno jeszcze pytanie omieli si zada.
Zezwlcie mi na jedno tylko jeszcze pytanie, Czcigod
ny rzek uprzejmie, widzc, i oczy starca powrciy zno
wu z dalekiej przestrzeni. Patrzy na chodno i uwanie.
Wiecie moe, gdzie odnale mona ojca Diona, zwa
nego Dionem Pugilem?
Starzec zmarszczy nieco brwi, a spojrzenie jego stao si
jeszcze chodniejsze.
Wiem rzek krtko.
Wiecie? zawoa Jzef. Och. tedy powiedzcie mi,
gdy tam wanie, do ojca Diona, wiedzie moja podr.
Potny starzec przypatrzy mu si badawczo. Dugo ka-
za czeka na odpowied. Potem powrci do swego dczew,
znowu powoli opuci si na ziemi, usiad, wsparty o pie,
tak jak siedzia uprzednio. Nieznacznym ruchem rki kaza
Jzefowi usi take. Jzef za posusznie poszed za tym
gestem, siedzc poczu przez chwil wielkie zmczenie we
wszystkich czonkach, zapomnia jednak o nim niebawem,
ca uwag skupiajc na starcu. w za wydawa si zato-
piony w medytacji, rys jakiej odtrcajcej surowoci po-
jawi si na czcigodnym jego obliczu, za nim przecie pojawi
si wyraz inny, jakby na twarz naoono mu przejrzyst
mask, wyraz staroci i samotnego cierpienia, ktremu du-
ma i godno ujawni si nie pozwalaj.
Dugo trwao, zanim spojrzenie Czcigodnego znowu ku
niemu si zwrcio. Z wielk przenikliwoci badao go te-
raz znowu to spojrzenie, a nagle starzec zapyta rozkazu-
jcym tonem:
Kim jestecie, czecze?
Pokutnikiem jestem odpar Jzef i od wielu lat
wiodem ywot od wiata oderwany.
514
_ To wida. Pytam, kim jestecie?
_ Jzef si nazywam, o przydomku Famulus.
Gdy Jzef powiedzia swoje imi, starzec nadal zreszt
nieruchomy, tak mocno cign brwi, e przez chwil nie
byo niemal wida jego oczu, zdawa si zaskoczony, przera-
ony, czy moe rozczarowany informacj Jzefa; a moe by
to jedynie znak zmczenia oczu, spadek uwagi, drobny ja-
ki atak saboci, jakiego nieraz doznaj ludzie starzy.
W kadym razie trwa w cakowitym bezruchu, oczy mia
przez chwil przymruone, a gdy znw je otworzy, spoj-
rzenie jego wydawao si ju odmienione lub, jeli to moli-
we, bardziej jeszcze postarzae, samotne, skamieniae i wy-
czekujce. Powoli rozwar wargi, aby zada pytanie:
Syszaem o was. Wy jestecie tym, do ktrego ludzie
chodz si spowiada?
Jzef, zmieszany, potwierdzi, odczuwajc to rozpoznanie
jak przykre obnaenie i oto po raz drugi ju zawstydzony
spotkaniem ze swoj saw.
Stary znowu zapyta po swojemu obcesowo:
I teraz chcecie znale Diona Pugila? A czego chcecie
ode?
Wyspowiada si przed nim chc.
C sobie po tym obiecujecie?
Nie wiem. Mam do niego zaufanie, a wydaje mi si
nawet, jakby gos jaki z gry, przewodnik jaki sa mnie
do niego.
- A gdy wyspowiadacie si przed nim, co uczynicie?
Uczyni, co mi rozkae.
A jeli poradzi lub rozkae wam co opacznego?
Nie bd dochodzi, czy to opaczne, czy nie, bd po
suszny.
Starzec nie odezwa si ju ani sowem. Soce zeszo
nisko, jaki ptak zakrzycza na drzewie wrd lici. Ponie-
wa stary nadal trwa w milczeniu, Jzef si podnis. Nie-
miao raz jeszcze powtrzy swoj prob.
Rzeklicie, i wiecie, gdzie znale mona ojca Diona.
Czy wolno prosi, abycie zechcieli mi to wyjawi i drog
opisa?

515
Starzec cign wargi jakby w nikym umiechu:
Czy mniemacie zapyta agodnie e podanym
bdziecie gociem?
Dziwnie przestraszony tym pytaniem Jzef milcza. Sta,
peen zmieszania. Potem powiedzia:
A czy mog przynajmniej mie nadziej spotkania was
raz jeszcze?
Starzec uczyni gest pozdrowienia i odpar:
Bd tu spa i zostan jeszcze chwil po wschodzie
soca. Idcie teraz, zmczeni jestecie i godni.
Z penym szacunku ukonem ruszy Jzef dalej i z na-
staniem zmierzchu dotar do maej osady. Mieszkali tu, po-
dobnie jak w klasztorze, tak zwani odwrceni od wiata,
chrzecijanie z rnych miast i miejscowoci, ktrzy tutaj,
na ustroniu, mieszkanie sobie znaleli, aby bez przeszkd
oddawa si prostemu, czystemu yciu w ciszy i kontempla-
cji. Dano mu wody, poywienia i posanie na noc, oszcz-
dzajc, na widok jego wielkiego zmczenia, pyta i rozmw.
Kto odmwi modlitw przed noc, w ktrej pozostali
uczestniczyli klczc, amen za wszyscy wyrzekli wsplnie.
Owa wsplnota ludzi nabonych byaby dla Jzefa w in-
nej porze wielkim przeyciem i radoci, lecz teraz o jednym
tylko myla, a o wicie popdzi na powrt do miejsca,
gdzie wczoraj pozostawi sdziwego starca. Znalaz go le-
cego na ziemi i picego, zawinitego w cienk mat, siad
tedy na uboczu pod drzewami, by doczeka chwili jego prze-
budzenia. Niebawem ju picy poruszy si, zbudzi, rozwi-
n z maty, podnis ociale, rozprostowa zesztywniae
czonki, potem za uklk na ziemi i odmwi modlitw.
Gdy znowu wsta, Jzef zbliy si i pokoni przed nim w
milczeniu.
Jade ju? zapyta nieznajomy.
Nie. Mam zwyczaj jada tylko raz dziennie i dopiero
po zachodzie soca. A wy godni jestecie, czcigodny?
Na wdrwce jestemy odpar tamten a obaj nie
naleymy ju do ludzi modych. Lepiej, abymy przegryli
cokolwiek, zanim ruszymy w dalsz drog.
Jzef otworzy worek i poczstowa starca daktylami; od
516
yczliwych udzi, u ktrych nocowa, otrzyma take kawa
chleba z prosa, ktry ze starcem podzieli.
Moemy i rzek stary, gdy zjedli.
Och, wic pjdziemy razem? zawoa Jzef, urado
wany.
Pewnie. Prosie mnie przecie, bym ci zaprowadzi do
Diona. Chod wic.
Jzef spojrza na zdumiony i uszczliwiony:
Jake dobrzy jestecie zawoa i chcia ju wybuch
n podzikowaniami, lecz nieznajomy szorstkim gestem
zmusi go do milczenia.
Dobry jest jeno Bg powiedzia. Idmy teraz.
A mw do mnie ty, jako i ja do ciebie mwi. Na c te
formy i grzecznostki pomidzy dwoma starymi pokutni
kami?
Potny starzec ruszy przed siebie, Jzef przyczy si
do niego, dzie ju si zacz. Przewodnik pewien by kie-
runku i drogi, zapowiedzia te, e okoo poudnia dotr do
zacienionego miejsca, gdzie bd mogli odpocz w czasie
paru godzin najwikszego sonecznego aru. Dalej ju w
drodze nic do siebie nie mwili.
Dopiero gdy w godzinach upau doszli na miejsce odpo-
czynku i legli w cieniu rozupanych ska, zwrci si Jzef
znowu do przewodnika. Zapyta, ilu dni marszu potrzebo-
wa bd, aby dotrze do Diona Pugila.
To tylko od ciebie zaley odpar starzec.
Ode mnie? wykrzykn Jzef. Ach, gdyby to
jeno ode mnie zaleao, dzi ju stanbym przed nim.
Starzec i teraz nie wydawa si skonny do rozmw.
Zobaczymy mrukn krtko, pooy si na boku
i zamkn oczy. Jzefowi nieprzyjemnie byo obserwowa
go podczas drzemki, cichutko wic wycofa si nieco dalej,
pooy i nieoczekiwanie zasn rwnie, poniewa noc tak
dugo lea bez snu. Przewodnik zbudzi go, gdy pora wyda
a mu si odpowiednia do wymarszu.
Pnym popoudniem doszli do placu-obozowiska, z wo-
d, drzewami i traw, napili si tam, umyli, starzec za po-

517
stanowi, e tu zostan. Jzef nie zgadza si z t decyzj
i usiowa niemiao protestowa.
Rzeke dzi powiedzia e tylko ode mnie zale
y, wczenie, czy pno dotr do ojca Diona. Gotw jestem
i jeszcze przez wiele godzin, jeli istotnie zdoam doj do
niego dzisiaj lub jutro.
O, nie odpar tamten na dzi do ju daleko
doszlimy.
Wybacz powiedzia Jzef ale czy nie potrafisz
poj mej niecierpliwoci?
Pojmuj. Lecz nie zda ci si ona na nic.
Czemu tedy mwie, e ode mnie to zaley?
Jest tak, jak mwiem. Z chwil, gdy pewien bdziesz
swej woli wyspowiadania si i bdziesz wiedzia, e gotw
ju i dojrzay do spowiedzi, spowied ow odprawisz.
Nawet dzi jeszcze?
Nawet dzi jeszcze.
Zdumiony Jzef spojrza na cich twarz starca.
Czy by moe? zawoa olniony. Wic to ty
jeste ojcem Dionem?
Starzec skin gow.
Odpocznij sobie tu, pod drzewami rzek yczli-
wie ale nie pij, jeno skup si, a ja take odpoczn i sku-
pi si. A potem moesz mi powiedzie to, co tak gorco po-
wiedzie pragniesz.
Tak oto ujrza si Jzef nagle u celu i teraz poj niemal
nie potrafi, e ju wczeniej nie pozna i nie zrozumia
czcigodnego starca, obok ktrego szed przecie przez ca-
lutki dzie. Oddali si, uklk, zacz si modli, a potem
wszystkie swoje myli skierowa na to, co mia zamiar po-
wiedzie spowiednikowi. Po godzinie powrci i zapyta, czy
Dion jest gotw.
I oto wolno mu si byo wyspowiada. Oto wszystko, co
przey od lat, a co od duszego ju czasu coraz bardziej
tracio warto swoj i sens, spywao z jego warg w formie
opowieci, skargi, pyta, samooskare, caa historia jego
ycia jako chrzecijanina i pokutnika, ycia podjtego w in-
tencji oczyszczenia i uwicenia, a pod koniec tak bardzo
518
przecie zmconego, zaciemnionego, zrozpaczonego. Nie
przemilcza rwnie ostatnich swych przey, swej ucieczki
i uczucia wyzwolenia i nadziei, jakie mu owa ucieczka przy-
niosa, uksztatowania si w nim decyzji podry do Diona,
spotkania si z nim, a take tego, jak ku niemu, starszemu,
ju wkrtce poczu wprawdzie mio i zaufanie, lecz jak
go w cigu tego dnia niejednokrotnie ocenia te jako czo-
wieka zimnego, dziwacznego, a nawet kaprynego.
Nisko ju stao soce, gdy wszystko a do koca wypo-
wiedzia. Stary Dion sucha z nie znuon uwag, powstrzy-
mujc si od wszelkiego przerywania i pyta. I nawet teraz,
gdy spowied si skoczya, ani jedno sowo z ust jego nie
pado. Podnis si ociale, spojrza na Jzefa z wielk ycz-
liwoci, schyli ku niemu, ucaowa go w czoo, krzy nad
nim nakreli. Pniej dopiero przypomniao si Jzefowi, i
by to ten sam niemy, braterski i z wszelkiego wyrokowania
rezygnujcy gest, ktrym on sam odprawia by tak wielu
penitentw.
Wkrtce potem posilili si, odmwili nocn modlitw i le-
gli spa. Jzef duma i rozmyla jeszcze przez chwil,
waciwie spodziewa si bowiem potpienia i wyrzutw,
a mimo to nie czu si zawiedziony ani niespokojny, spoj-
rzenie i braterski pocaunek Diona wystarczyy mu, cisza
w nim panowaa i niebawem zapad w dobroczynny sen.
Starzec, nie tracc sw, zabra go nazajutrz ze sob, zro-
bili do du caodzienn podr, potem szli jeszcze przez
cztery czy pi dni, a wreszcie dotarli do pustelni Diona.
Zamieszkali tam, Jzef pomaga Dionowi w drobnych co-
dziennych pracach, poznawa powszednie jego ycie, dzie-
li je z nim, nie rnio si ono nadmiernie od tego, ktre
sam przez tak wiele lat prowadzi. Nie by ju tylko teraz
sam, y w cieniu i pod opiek innego, a zatem byo to jed-
nak cakowicie inne ycie. A z okolicznych osad, z Askalo-
nu i nawet dalszych jeszcze stron nieustannie przybywali lu-
dzie, szukajcy rady lub spragnieni spowiedzi. Pocztkowo,
gdy tacy gocie przybywali, Jzef co prdzej kry si i wy-
nurza dopiero wwczas, gdy ju odeszli. Ale Dion coraz
czciej przywoywa go z powrotem, tak jak przywouje

519
si sug, kaza mu przynosi wody lub wykonywa inn
jak posug, a gdy przez pewien czas to trwao, przyzwy-
czai Jzefa do tego, e niekiedy sucha z nim razem ja-
kiej spowiedzi, jeli penitent nie mia przeciwko temu za-
strzee. Wielu jednak, a nawet wikszo wolaa nie sta
czy te nie siedzie samotnie w obliczu Diona, ktrego tak
si obawiano, nawet nie klcze przed nim pojedynczo, lecz
mie przy tym owego milczcego, yczliwie spogldajcego
i gotowego do usug pomocnika. Tak tedy Jzef stopniowo
nauczy si sposobu, w jaki Dion sucha spowiedzi, sposobu
jego pocieszania, atakowania, kierowania, sposobu karania
i udzielania rad. Rzadko kiedy pozwala sobie na zadawanie
pyta, jak na przykad uczyni to wwczas, gdy zgosi si
jaki, przejazdem tu bdcy, uczony czy piknoduch.
Czowiek w, jak z opowieci jego wynikao, mia przyja-
ci pord magw i astrologw; odpoczywajc, przesiedzia
godzin czy dwie u obu starych pokutnikw, by to go
uprzejmy i rozmowny, mwi dugo, uczenie i piknie
o gwiazdach i o wdrwce, jak czowiek wraz z bstwami
swoimi od pocztku a do koca ycia na wiecie przez
wszystkie domy zodiakalnego krgu przeby musi. Mwi
0 Adamie, pierwszym czowieku, i o tym, jak to jeden jest
on i tene sam z Jezusem, ukrzyowanym, a nazwa zba
wienie przez Niego wdrwk Adama od drzewa wiadomo
ci ku drzewu ywota, natomiast wa z raju nazwa opie
kunem witego prarda, mrocznej gbiny, z ktrego
ciemnych jak noc wd wywodz si wszelkie postaci, wszys
cy ludzie i bogowie. Dion sucha uwanie tego czowieka,
ktrego syryjska mowa mocno bya greck przetykana,
a Jzef dziwi si, a nawet gorszy, e pogaskich tych b
dw Pugil z gniewem i uniesieniem nie odtrca, nie obala
1 nie przepdza, mdrych za monologw tak wiele wiedz
cego pielgrzyma sucha jakby z zajciem i zainteresowa
niem, nie tylko bowiem sucha ich pilnie, lecz si umiecha,
a czsto nawet potakuje ^skinieniem gowy pewnym sowom
mwicego, jakby mu si one podobay.
Gdy czek w odszed, Jzef zagadn tonem penym za-
pau, niemal nawet wyrzutu:
520
Jake si to stao, e bdnych nauk tego niewierne
go poganina sucha tak cierpliwie? A nawet, jak mi si
wydaje, nie tylko cierpliwie, lecz wrcz z zainteresowaniem
i niejak przyjemnoci? Czemu przeciw nim nie wystpi
e? Czemu nie usiowae przekona tego czowieka, uka
ra go i nawrci na wiar w Pana naszego?
Dion pokrci gow na cienkiej, pomarszczonej szyi
i odpar:
Nie obalaem jego twierdze, poniewa nie zdaoby si
to na nic, a raczej, poniewa nie bybym w ogle w stanie
tego uczyni. W sowach, kombinacjach i znajomoci mito
logii oraz gwiazd czowiek ten niewtpliwie i znacznie g
ruje nade mn, niczego bym przeciwko niemu nie wskra.
A ponadto, synu mj, nie moj ani te twoj jest rzecz
wystpowa przeciwko wierze jakiego czowieka i twier
dzi, i bdem i kamstwem jest to, w co wierzy. Przyzna
j, e z niejak przyjemnoci suchaem tego mdrego
czeka, co uwagi twojej nie uszo. Przyjemno mi to spra
wiao, poniewa mwi znakomicie i wiedzia wiele, a prze
de wszystkim, poniewa przypomnia mi wasne moje mo
dziecze lata, gdy za modu wiele si zajmowaem takimi
wanie studiami i wiadomociami. A owe sprawy z mito
logii, o ktrych w nieznajomy tak adnie mwi potrafi,
bynajmniej bdami nie s. S to jedynie wyobraenia i me
tafory pewnej wiary, ktrej my ju nie potrzebujemy, po
niewa otrzymalimy wiar w Jezusa, Zbawiciela jedynego.
Ale dla tych, co nie znaleli jeszcze naszej wiary, a nawet
w ogle moe znale jej nie mog, wiara ich, wywodzca
si z prastarej mdroci ojcw, susznie czci jest godna.
Oczywicie, mj miy, nasza wiara jest inna, cakiem inna.
Lecz poniewa wiara nasza nie potrzebuje nauki o gwiaz
dach i neonach, prawdach i matkach wiata ani innych
przypowieci, nauki owe same przez si bynajmniej bda
mi, zudzeniem ani kamstwem nie s.
Ale nasza wiara zawoa Jzef jest przecie lep
sza, a Jezus umar za wszystkich; zatem ci, co go znaj,
zwalcza powinni owe przestarzae wierzenia, wprowadza
jc na ich miejsce nauk now i prawdziw!

521
Uczynilimy to ju dawno, ty, ja i tak wielu innych
spokojnie odpowiedzia Dion. Wierzymy, poniewa prze
jci jestemy wiar, wiar w potg Zbawiciela i w jego
odkupicielsk mier. Lecz tamci, owi mitologowie i teolo
gowie krgu zodiaku i dawnych nauk, nie zostali przejci
t potg, jeszcze nie, nam za nie dane jest przymusi ich,
aby si ni przejli. Czy nie zauwaye, Jzefie, jak piknie
i nader zrcznie mitolog w prawi umia i zestawia obraz
kowe swoje igraszki i jak mu przy tym byo przyjemnie, jak
spokojnie i harmonijnie yje on w tej swojej mdroci
obrazw i przypowieci? No, c, oznacza to, e czowieka
tego nie przytacza cikie cierpienie, e jest zadowolony,
e dobrze mu si wiedzie. A ludziom, ktrym si dobrze
wiedzie, tacy jak my nic nie maj do powiedzenia. Po to
bowiem, by czowiek odczu potrzeb zbawienia i zbawczej
wiary, by utraci rado z mdroci i harmonii swoich my
li, a wzi na siebie wielkie ryzyko wiary w cud zbawie
nia, musi mu si najpierw zacz le powodzi, bardzo le,
musi przey cierpienia i rozczarowania, gorycz i rozpacz,
woda musi mu sign a po szyj. Nie, Jzefie, pozostaw
my tego uczonego poganina w jego dobrym samopoczuciu, ;
pozostawmy go w szczciu jego mdroci, myli i wymowy! <
By moe, e jutro, za rok lub za lat dziesi dozna cier
pie, ktre sztuk jego i mdro zdruzgoc, moe zabij
mu on, ktr kocha, albo jedynego syna, albo wpadnie
w choroby czy ubstwo, a jeli go wwczas spotkamy, zaj
miemy si nim i opowiemy mu, w jaki sposb sami usio
walimy opanowa cierpienie. A gdyby nas wwczas zapy
ta: Czemu nie powiedzielicie mi tego ju wczoraj, ju
przed dziesiciu laty?" wtedy odpowiemy: ,,Bo nie
wiodo ci si wwczas jeszcze dostatecznie le".
Spowania i milcza przez chwil. A potem, jakby bu-
dzc si z marze i wspomnie, dorzuci jeszcze:
Sam niegdy czsto igraem mdrociami ojcw, za
bawiajc si tak nawet wwczas jeszcze, gdym znajdowa
si w drodze do krzya, teologizowanie wielekro jeszcze
wwczas rado mi sprawiao, cho po prawdzie sporo te
przysparzao kopotw. W mylach roztrzsaem najczciej
522
spraw stworzenia wiata oraz to, i na zakoczenie dziea
stworzenia wszystko waciwie miao by dobre, bo wszak
czytamy: I ujrza Bg wszystko, co stworzy, a oto byo
wszystko bardzo dobre". Lecz w rzeczywistoci jeno przez
chwil byo wszystko dobre i doskonae, przez w moment
w raju, a ju w nastpnym momencie w ow doskonao
wdara si wina i przeklestwa, bo Adam zakosztowa owocu
z tego drzewa, z ktrego mu poywa zabroniono. Byli tedy
nauczyciele, ktrzy powiadali: w Bg, ktry dziea
stworzenia dokona, a wraz z nim Adama i drzewo wiado-
moci stworzy, nie jest jedynym i najwyszym Bogiem, je-
no tylko jego czci lub niszym wzgldem niego bstwem,
demiurgiem, wiat za stworzony nie jest dobry, lecz mu
si nie uda, a teraz oto przez pewien okrelony czas
wszystko stworzone przeklte bdzie i na pastw za wyda-
ne, a pki On sam, jedyny Duch i Bg przez Syna swego
nie postanowi kres tej epoce przeklestwa wiata pooy.
Odtd uczyli oni, a ja take tak mylaem rozpoczo
si obumieranie demiurga i jego stworzenia, wiat za stop-
niowo widnie i obumiera, a w nowej jego erze niczego
ju stworzonego, adnego wiata, ciaa, chciwoci, cielesnego
podzenia, rodzenia i umierania nie bdzie, lecz powstanie
doskonay, duchowy i odkupiony wiat, wolny od prze-
klestwa Adama, wolny od wiekuistej kltwy i naporu
dz, od podzenia, rodzenia i mierci. Przypisywalimy ra-
czej demiurgowi nili pierwszemu czowiekowi win za
wszelkie obecne zo na wiecie, mniemalimy, i demiurgo-
wi, gdyby doprawdy by samym Bogiem, z atwoci przy-
szoby inaczej stworzy Adama albo oszczdzi mu pokusy.
I tak oto, pod koniec naszego rozumowania, mielimy dwch
bogw, Boga-Stworzyciela i Boga-Ojca, a nie zawahalimy
si pierwszego z nich oceni ujemnie. Istnieli nawet tacy,
ktrzy poszli jeszcze o krok dalej, twierdzc, i to, co stwo-
rzone, w ogle nie byo dzieem Boga, lecz diaba. Sdzi-
limy, i mdrociami naszymi pomagamy Odkupicielowi
i nadchodzcej epoce ducha, tak tedy przysposobilimy so-
bie bogw i wiaty, i plany na temat tych wiatw i dyspu-
towalimy. i teologi uprawiali, a ci ja pewnego dnia po-

523
padem w gorczk, a w majaczeniach gorczkowych stale
miaem do czynienia z demiurgiem, wojny prowadzi mu-
siaem i krew przelewa, a one widziada i koszmary sta-
way si coraz straszliwsze, a wreszcie pewnej nocy, gdy
najsilniejsza ogarna mnie gorczka, uwierzyem, e zabi
musz wasn matk, by zniweczy cielesne moje narodziny.
Diabe ciga mnie w tych gorczkowych przywidzeniach ca
sfor swych goczych psw. Lecz wyzdrowiaem, | a ku
rozczarowaniu dawnych moich przyjaci powrciem do
ycia jako czek gupi, milczcy i nierozgarnity, ktry
wprawdzie rycho odzyska fizyczne siy, lecz nie odzyska
ju radoci z filozofowania. Bowiem podczas owych dni
i nocy powracania do zdrowia, gdy ohydne, gorczkowe
zmory ju zniky, ja za nieustannie niemal spaem, w kadej
przytomnej chwili czuem Zbawiciela obok siebie, a czuem
te, jak sia od niego idca we mnie przenika, gdy za cakiem
ju ozdrowiaem, smuci mnie zaczo, e oto tej bliskoci nie
czuem ju. Zamiast niej jednak czuem ogromn tsknot do
owej bliskoci, po czym okazao si, e ilekro znowu
przysuchiwaem si dysputom, czuem, jak owa tsknota
wwczas dobro moje najwiksze popada w
niebezpieczestwo zaniknicia, rozpynicia si w mylach i
sowach, jako woda wsikajca w piasek. Sowem, mj drogi,
koniec to by mojej mdroci i teologii. Od tej chwili nale
do prostaczkw. Lecz ten kto filozofowa i mitolo-gizowa
umie, kto potrafi gra w one gry, ktrych i ja niegdy
prbowaem, nie jest dla mnie godzien wzgardy i nie
zamierzam mu w tym przeszkadza. Jeli sam niegdy za-
dowoli si musiaem stwierdzeniem, i demiurg i Bg-Duch,
stworzenie i odkupienie w niepojtym swym poczeniu
i zrwnaniu pozostay dla mnie nie rozwizanymi zagadkami,
musz teraz take zadowoli si stwierdzeniem, i z filozofw
nie zdoam uczyni ludzi wierzcych. Nie moje to zadanie.
Pewnego znw razu, gdy kto wyspowiada si z zabj-
stwa i zdrady maeskiej, Dion rzek do pomocnika swego:
Zabjstwo i zdrada maeska, brzmi to bardzo nik- J|
czemnie a gromko, zreszt haniebne jest zaiste, i owszem.
524
Ale powiadam ci, Jzefie, e ci wieccy ludzie w rzeczy-
wistoci w ogle nie s prawdziwymi grzesznikami. Ilekro
usiuj wmyle si cakowicie w ktrego z nich, wydaj mi
si absolutnymi dziemi. Nie s grzeczni, dobrzy, szlachet-
ni, sobkami s, rozwizymi, penymi pychy i gniewu,
z pewnoci, lecz waciwie i w istocie niewinni s, niewin-
ni w taki wanie sposb, jak niewinne s dzieci.
Ale przecie powiedzia Jzef czstokro ajesz
ich srogo i pieko przed oczy im przywodzisz.
Wanie dlatego. Dziemi s, a gdy doznaj wyrzutw
sumienia i spowiada si przychodz, chc, aby traktowa
ich powanie i powanie te strofowa. Tak przynajmniej
sdz. Ty, swego czasu, postpowae inaczej, nie ajae,
nie karae, adnej nie nakadae pokuty, lecz bye yczli
wy i odprawiae ludzi po prostu z braterskim pocaunkiem.
Nie mam zamiaru tego gani, nie, ale sam bym tego nie po
trafi.
Zapewne z wahaniem odpar Jzef. Lecz powiedz,
dlaczeg mnie, gdy wwczas spowiadaem si przed tob,
nie potraktowae tak samo, jak innych swych penitentw,
lecz ucaowae mnie w milczeniu, ani sowem nie wspo
minajc o karze?
Dion Pugil zwrci na swe przenikliwe spojrzenie:
A czy niesusznie uczyniem? zapyta.
Nie mwi, e niesusznie. Z pewnoci suszne to by
o, inaczej nie pomogaby mi tak bardzo ta spowied.
No, to daje temu spokj. A ponadto zadaem ci ww
czas surow i dug pokut, chocia bez sw. Zabraem ci
z sob i traktowaem jak swojego sug i z powrotem przy
wiodem i przymusiem do zadania twego, z ktrego si wy
cofa chciae.
Odwrci si, by bowiem wrogiem dugich rozmw. Ale
Jzef okaza si tym razem uparty:
Wiedziae wwczas ju z gry, e bd ci posuszny,
obiecaem to jeszcze przed spowiedzi, zanim ciebie pozna
em. Nie, powiedze mi: czy doprawdy z tego powodu tak
postpie ze mn?

525
Tamten przeszed kilka krokw, zawrci, stan pized J-
zefem, rk mu pooy na ramieniu i powiedzia:
Ludzie wieccy s dziemi, synu mj. A wici no,
oni do nas na spowied nie przychodz. My natomiast, ty,
ja i nam podobni, my, pokutnicy, poszukiwacze i uchodcy
ze wiata, dziemi nie jestemy ani te nie jestemy niewin
ni i umoraniajce kazanie adu nam nie przywrci. My, my
wanie jestemy prawdziwymi grzesznikami, my, wiedzcy
i mylcy, co poywalimy z drzewa wiadomoci, tedy nie
powinnimy traktowa si jak dzieci, ktre rzg przetrze
pa mona, a potem znw puci wolno. My przecie po spo
wiedzi i pokucie nie uciekamy znowu w dziecicy wiat,
gdzie wici si uroczystoci i robi interesy, a niekiedy
wzajem si morduje, nie przeywamy grzechu jak krtkie
go, zego snu, ktry przez spowied i ofiar znw z siebie
zrzuci mona: trwamy w nim, nigdy nie jestemy niewin
ni, zawsze grzesznikami jestemy, trwamy w grzechu i po
arze wasnego sumienia, a wiemy, i nigdy wielkiej naszej
winy spaci nie zdoamy, chyba e Bg po zgonie naszym
zechce wejrze na nas miosiernie i przyj do aski swo
jej. Oto, Jzefie, przyczyna, dla ktrej tobie ni sobie kaza
prawi ani pokuty dyktowa nie mog. My bowiem nie ma
my do czynienia z takim czy innym rodzajem wykolejenia
albo ze zym czynem, lecz nieustannie z prawin i dlate
go kady z nas moe drugiego zapewni jedynie o wsp-
wiedzy i braterskiej mioci, lecz kar adn uleczy go nie
zdoa. Czy o tym nie wiedziae?
Jzef odpowiedzia cichym gosem:
Tak jest. Wiedziaem o tym.
A wic nie ka nam gada po prnicy krtko
oznajmi starzec i zawrci w kierunku kamienia przed swo
j chat, na ktrym zwyk si modli.
Mino kilka lat, a ojciec Dion nawiedzany by coraz cz-
ciej przez ataki saboci, tak i Jzef rankiem pomaga mu
musia, nie by bowiem w stanie sam si podnie. Potem
szed si modli, lecz take i po modlitwie z klczek wsta
ju nie mg. Jzef musia mu pomaga, a potem starzec
siedzia przez cay dzie i patrzy w dal. Dziao si tak w

526
niektre dni, w inne bowiem mg jeszcze upora si ze
wstawaniem. I spowiedzi w kady dzie take ju sucha
nie mg, a gdy kto u Jzefa si spowiada, woa go potem
Dian do siebie, mwic mu:
Kres mj si zblia, dzieci moje, kres mj si zblia.
Powiedz ludziom, e ten oto Jzef jest mym nastpc.
A gdy Jzef wzbrania si i przerwa chcia cho sw-
kiem, starzec rzuca mu straszliwe spojrzenie, przeszywajce
czowieka jak grom.
Pewnego dnia, gdy powsta bez pomocy i wydawa si sil-
niejszy, zawoa do siebie Jzefa i zaprowadzi go na pewne
miejsce na skraju ich maego ogrdka:
Tu oto rzek jest miejsce, na ktrym mnie po
chowasz. Grb wykopiemy wsplnie, mamy chyba jeszcze
troch czasu. Przynie mi opat.
I odtd codzie o wicie kopali tam po trochu. Jeli Dion
czu si silny, sam wyrzuca kilka opat ziemi, z wielkim
utrudzeniem, lecz i niejak rzekoci, jakby owa praca
sprawiaa mu przyjemno. Rwnie i w cigu dnia nie
opuszczaa go ju owa rzeko, od chwili bowiem, gdy roz-
poczli kopa grb, zawsze by w dobrym nastroju.
Palm zasadzisz na moim grobie rzek pewnego ra
zu przy tej robocie. Moe zdoasz jeszcze pokosztowa jej
owocw. A jeli nie, skosztuje ich kto inny. Ja te od czasu
do czasu sadziem drzewa, lecz za mao, o wiele za mao.
Niektrzy powiadaj, i mczyzna nie powinien umiera,
nie posadziwszy drzewa i nic pozostawiajc syna. No, c.
ja pozostawiam drzewo i pozostawiam ciebie, synem moim
jesie.
Spokojniejszy by i pogodniejszy ni kiedykolwiek, od-
kd go Jzef zna, a coraz bardziej takim si stawa. Pew-
nego wieczoru, gdy ciemno ju byo, a obaj posilili si i po-
modlili, zawoa Jzefa ze swego posania i poprosi go, aby
posiedzia jeszcze chwilk przy nim.
Chc ci co opowiedzie powiedzia serdecznie, a nie
wydawa si zmczony ani senny. Pamitasz jeszcze, J
zefie, jak to niegdy, w twej pustelni, tam, koo Gazy, tak
zy przeywae okres i tak ci si ycie uprzykrzyo? I jak

527
potem rzucie si do ucieczki i postanowie odnale sta-
rego Diona i opowiedzie mu swoj histori? I jak poteir
w osiedlu braci spotkae starca, ktrego zapytae o mieszj
kanie Diona Pugila? No, tak. A czy nie by to jakby cu
e w starzec by Dionem we wasnej osobie? Chc ci te
raz opowiedzie, jak do tego doszo, albowiem i dla byo to
wydarzenie osobliwe i jakby cudowne.
Wiesz, jak to jest, gdy pokutnik i spowiednik si starzeje a
sysza ju tak wiele spowiedzi rnych grzesznikw, ktrzy
uwaali go za witego i bezgrzesznego, nie wiedzc, i
jest wikszym jeszcze od nich grzesznikiem. Wwczas
caa jego praca daremna mu si wydaje i prna, wszystko
za, co niegdy wite wydawao mu si i wane, mianowi-
cie, e Bg go umieci na tym miejscu i godnym uzna
wysuchiwania brudw i pokalania dusz ludzkich i przyno-
szenia im ulgi, teraz wydaje mu si wielkim, nazbyt wielkim
ciarem, nawet przeklestwem, a w kocu strach go przej-
muje na widok kadego biedaka, co z dziecinnymi swymi
grzechami do niego przychodzi, chce, by odszed, sam take
odej pragnie, choby na sznur do gazi drzewa uwizany.
Tak byo z tob. A oto i dla mnie nadesza chwila spowie-
dzi i wyznaj, mnie take wiodo si tak jak tobie, ja take
sdziem, em bezuyteczny i wygasy duchowo i e znie
ju nie zdoam, i nieustannie a z zaufaniem przybywaj do
mnie ludzie, wszelkie brudy i smrody ycia ludzkiego przy-
noszc, z ktrymi upora si nie mog, a z ktrymi ja take
ju upora si nie byem w stanie.
Lecz oto czsto syszaem o pewnym pokutniku, zwanym
Josephus Famulus. I do niego, jak si dowiedziaem, chtnie
chodzili si ludzie spowiada, wielu za chtniej szo do nie-
go nili do mnie, poniewa by pono agodnym, miym
czowiekiem, a powiadano te, e nic od ludzi nie da, nie
aje ich, traktuje jak braci, wysuchuje tylko i odprawia za
pocaowaniem. Nie mj to by sposb, wiesz o tym, a gdy po
raz pierwszy posyszaem opowie o tym Jzefie, postpo-
wanie jego wydao mi si raczej niemdre i nazbyt dziecin-
ne; lecz oto teraz, gdy tak wtpliwe wydao mi si, czy
wasny mj sposb wart jest cokolwiek, wszelkie miaem po-
528
wody po temu, aby oceny postpowania owego Jzefa i po-
czucia wasnej wyszoci poniecha. Jakie siy mg mie
w czowiek? Wiedziaem, e modszy jest ode mnie, lecz
ju przecie bliski wieku sdziwego, co mi si spodobao, bo
do modzika nie nabrabym tak atwo zaufania. Do tego
Jzefa czuem jednak pocig. Postanowiem tedy ruszy
z pielgrzymk do Josephusa Famulusa, wyzna mu rozterk
moj i prosi o rad, a gdyby adnej mi rady nie udzieli,
otrzyma od niego cho pocieszenie i umocnienie. Ju sama
ta decyzja dobrze mi zrobia i przyniosa ulg.
Ruszyem w ow podr i pielgrzymowaem ku miejscu,
gdzie, jak mwiono, mia Jzef sw pustelni. Lecz brat J-
zef tym czasem przey zupenie to samo, co ja, kady z nas
rzuci si do ucieczki, eby u drugiego znale rad. Gdy
tedy, zanim jeszcze odnalazem jego chat, ujrzaem go i roz-
poznaem ju w pierwszej rozmowie, wyglda zreszt tak,
jak w czowiek, ktrego si spodziewaem. Ale w ucieczce
le mu si wioda, tak le, jak i mnie, albo jeszcze go-
rzej, a bynajmniej nie mia zamiaru sucha spowiedzi, sam
natomiast pragn si wyspowiada i rozterki swoje zoy
w cudze rce. W owej chwili sprawio mi to osobliwy za-
wd, bardzo czuem si zasmucony. Bo skoro i w Jzef,
ktry mnie nie zna, zmczy si swoj sub i zwtpi z
rozpacz w sens ycia czy nie oznaczao to, e z obu nas
nic nie bdzie, emy obaj yli na prno i doznali poraki?
Opowiadam ci, o czym ju wiesz, tedy pozwl mi si
streszcza. Spdziem ow noc obok osady samotnie, pod-
czas gdy ty u braci znalaz przytuek, zatopiem si w me-
dytacji, wmylaem si w owego Jzefa i pomylaem sobie:
co te uczyni, skoro dowie si rano, e daremnie ucieka i da-
remnie ufno swoj w Pugilu pokada, gdy dowie si, e
i Pugil take jest zbiegiem i pokonanym? Im bardziej w nie-
go si wgbiaem, tym bardziej al mi go byo i tym bar-
dziej wydawao mi si, e przez Boga zosta mi zesany,
abym jego, a wraz z nim samego siebie pozna i uleczy.
Wtedy zdoaem zasn, a poowa nocy ju mina. Naza-
jutrz wraz ze mn w dalsz ruszye pielgrzymk i stae
si moim synem.
34 Gra szklanych paciorkw g29
T histori chciaem ci opowiedzie. Sysz, e paczesz.
Wypacz si, dobrze ci to zrobi. A skoro ju tak rozgadaem
si ponad miar, uczye mi t ask i wysuchaj i tego
jeszcze, a do serca swego przyjmij. Czowiek osobliw jest
istot, niezbyt mona na nim polega, nie jest wic wcale
wykluczone, e w pewnej chwili owe cierpienia i pokusy
na nowo ci opadn i bd usioway pokona. Oby wtedy
Pan nasz zechcia zesa ci rwnie miego, cierpliwego, a po-
ciech nioscego syna i wychowanka, jakiego mnie da w
tobie! Co za tyczy si gazi owego drzewa, o ktrej kusi-
ciel marzy ci wwczas kaza, i mierci biednego Judasza
Iskariota, jedno ci rzec mog: nie tylko grzechem jest i gup-
stwem tak sobie mier zgotowa, cho dla Zbawiciela na-
szego drobnostk jest nawet taki grzech wybaczy. Ale po-
nadto szkoda te ogromna, gdy czowiek w rozpaczy umiera.
Bg bowiem nie zsya nam rozpaczy, aby nas zabi, lecz
zsya j, aby nowe pobudzi w nas ycie. Jeli jednak
mier nam zsya, Jzefie, jeli odrywa nas od ziemi i od
ciaa i wola na inny wiat, wielka to rado: mc zasn,
gdy si jest zmczonym, mc upuci ciar, ktry tak dugo
ju si dwigao, to wspaniaa, cudowna rzecz. Odkd kopa-
limy grb a nie zapomnij, e palm na nim masz posa-
dzi od chwili, gdy zaczlimy w grb kopa, staem si
radoniej szy i bardziej zadowolony, ni w cigu wielu, wielu
lat.
Dugo gadaem, synu mj, zmczony jeste zapewne. Id
spa do swojej chaty. Bg z tob!
Nazajutrz Dion nie pojawi si na porann modlitw, nie
woa take Jzefa. A gdy Jzef zatrwoy si i cicho wszed
do chaty Diona, podchodzc ku jego posaniu, zasta starca
zmarego ju we nie, z twarz rozjanion dziecicym, ci-
chym, promiennym umiechem.
Pochowa go, zasadzi na grobie drzewo i doy jeszcze
roku, w ktrym owo drzewo wydao pierwsze owoce.
YCIORYS HINDUSKI

JEDEN z ksit demonw, zabity przez Wisznu, a raczej


przez Ram, czyli w czowieka przeksztacon cz Wisznu,
strza pksiycow, podczas jednej ze straszliwych jego
bitew z demonami, powrci znowu w ludzkiej postaci do
krgu ywych, zwa si Ravana, y za jako wielce wojow-
niczy ksi nad wielkim Gangesem. By to ojciec Dsy.
Matka Dsy zmara wczenie, a ledwo nastpczyni jej, ko-
bieta pikna i ambitna, urodzia ksiciu syna, ma y Dsa
j jej przeszkadza; chciaa, aby zamiast niego, pierworod-
nego, namaszczono kiedy na wadc wasnego jej syna,
Nal, umiaa tedy Das oddali od ojca, a przy pierwszej
okazji zamierzaa usun go z drogi. Lecz jednemu z na-
dwornych braminw Ravany, imieniem Vasudeva, na ofia-
rach si znajcemu, zamys jej si ujawni, a mdry w czo-
wiek potrafi mu zapobiec. al mu byo chopca, a ponadto
wydawao mu si, e may ksi odziedziczy po matce
skonno do pobonoci i poczucie prawa. Czuwa wic nad
Das, aby mu si nic nie stao, wyczekujc jedynie sposob-
noci, eby go zabra sprzed oczu macochy.
Rada Ravana mia stado krw, powiconych Brahmie,
uznanych za wite, z ktrych mleka i masa czsto bogu
skadano ofiary. Dla krw tych przeznaczano najlepsze w
caym kraju pastwiska.
Pewnego dnia przyby jeden z pasterzy strzegcych tych
Brahmie powiconych krw, przywoc adunek masa i do-
noszc, i w okolicy, gdzie dotd paso si owo stado, zapo-
wiada si susza, pasterze postanowili wic przeprowadzi
krowy dalej, w kierunku gr, gdzie nawet podczas najwik-

531
szej suszy nie zabraknie rdlanej wody i wieej pasz
Pasterza tego, ktrego zna od dawna, wtajemniczy brar w
swj plan, by to bowiem czek yczliwy i wierny, a
nazajutrz may Dsa, syn Ravany, znikn i nie mona gj
byo odnale, Vasudeva i w pasterz byli jedynymi ludr
znajcymi tajemnic owego zniknicia. Chopiec Dsa ze
sta bowiem zabrany przez pasterza w gry, spotkali tar
powoli wdrujce stado, a Dsa chtnie i radonie przy
czy si do niego i do pasterzy, podrasta jako pastuszej
pomaga w pasaniu i przepdzaniu krw, uczy si doicj
bawi si z cieltkami, wylegiwa pod niejednym drzewer
pi sodkie mleko, a bose nogi mia oblepione krowim
nem. Bardzo mu si to podobao, pozna pasterzy, kvo\ i
ycie ich, pozna las, wraz z jego drzewami i owocami, lubi
mango, fig len i drzewo varinga, wyawia sodki!
korzenie lotosu z zielonych, lenych sadzawek, w dni wil
teczne nosi wieniec z czerwonych kwiatw lenego pomie"
nia, uczy si od zwierzt w guszy ostronoci, unikania!
tygrysa, przyjani z mdrym mungo i wesoym jeem, a, %
przeczekiwania pory deszczowej w mrocznym szaasie;
chopcy bawili si tam w rne gry dziecice, piewali albo
wyplatali koszyki lub maty z sitowia. Dsa zapomnia o daw- '.
nej swojej ojczynie i dawniejszym yciu, nie cakiem <
wprawdzie, ale niebawem wyday mu si one snem.
A pewnego dnia, gdy stado w innej znowu znalazo si,
okolicy, Dsa poszed do lasu, chcia bowiem poszuka mio-
du. Serdecznie ukocha las, odkd go pozna, ten za wyda- (
wa mu si szczeglnie pikny, wiato dnia przewijao
przez gazie i licie jak zociste we, a podobnie jak dwi
ki, gosy ptakw, poszum wierzchokw drzew, krzyki map
splatay si w urocz, agodnie wietlist wizank, przypc
minajc przebyski wiata wrd zieleni, nadpyway
czyy i znowu rozczay zapachy, wonie kwiatw, drew-"
na, lici, wd, mchw, zwierzt, owocw, ziemi i zgnilizny,
ostre i sodkie, dzikie i znajome, orzewiajce i usypiajce,
ywe i dawice. Od czasu do czasu w niewidzialnym le-
nym wwozie zaszumiaa woda, nad kielichami biaych
kwiatw zataczy aksamitnie zielony motyl, o skrzydach
532
ozdobionych czarnymi i tymi plamami, trzasna ga,
gdzie gboko, w bkitnym cieniu zaroli, ciko opad
li, w ciemnoci zarycza zwierz dziki lub ktliwa mapa
toczya spr, jazgoczc ze swoimi. Dsa zapomnia o szuka-
niu miodu, a podsuchujc kilka barwnie poyskujcych,
malekich ptaszkw ujrza pomidzy wysokimi paprociami,
ktre niczym may, gsty gaj rosy w wielkim lesie, jaki
trop, co, co przypominao drog, wsk, niewielk ciek,
a gdy ostronie bezszelestnie ruszy ni, odkry pod wielo-
piennym drzewem ma chatk, rodzaj spiczastego namiotu,
zbudowanego i uplecionego z paproci, a obok chatki sie-
dzcego na ziemi w wyprostowanej pozycji, nieruchomego
czowieka, ktrego rce spoczyway pomidzy skrzyowany-
mi nogami, a spod siwych jego wosw i szerokiego czoa
patrzay ciche, spojrzenia pozbawione oczy, ku ziemi zwr-
cone, otwarte, lecz spogldajce do wewntrz. Dsa zrozu-
mia, e jest to czowiek wity i joga, nie pierwszy raz bo-
wiem takiego oglda, czcigodni to byli i szczeglnie przez
bogw ukochani mowie, dobrze byo skada im dary
i okazywa szacunek. Lecz ten wanie, ktry przed swoj
chat z paproci, tak piknie i doskonale ukryt, siedzia wy-
prostowany, z ramionami obwisymi, i w milczeniu oddawa
si medytacji, niezmiernie spodoba si chopcu i wyda mu
si jeszcze dziwniejszy i bardziej czcigodny od wszystkich,
jakich dotd widywa. Czowieka tego, ktry siedzia tak,
jakby unosi si w powietrzu, a nieruchomym spojrzeniem
zdawa si jednak wszystko ogarnia i wszystko wiedzie,
otaczaa aura witoci, krg wielkiej godnoci, fala i po-
mie skupionego aru i si jogi, ktrych chopiec nie
omieliby si ani przekroczy, ani te przeama pozdro-
wieniem albo okrzykiem. Godna i potna jego posta,
wiato z wntrza pynce, ktrym promieniao jego oblicze,
skupienie i spiowa nieruchomo rysw emanoway falami
i promieniami, pord ktrych krlowa jak ksiyc, a na-
gromadzona sia ducha i w milczeniu skupiona sia woli
taki czarodziejski krg tworzyy wok niego, i poj mo-
na byo od razu, e czowiek ten samym tylko pragnieniem

533
lub myl, oczu nawet nie podnoszc, potrafi zabi albo te
przywrci do ycia.
Bardziej nieruchomy ni drzewo, ktre przecie oddycha1
limi i gaziami, nieporuszony niczym kamienny pos
boga, tkwi joga na miejscu swoim, a rwnie nieporuszeniej
trwa, od chwili gdy go zobaczy, take chopiec, do ziemi
przykuty, w okowy zakuty, magicznie przez w widok przy-}
cigany. Sta i wpatrywa si w mistrza, widzia plam sc
necznego wiata na jego ramieniu, inn plam soneczneg
wiata na zoonych jego rkach, widzia, jak wietlne owi
plamy przesuwaj si powoli i jak powstaj nowe i stoja
tak w zdumieniu j pojmowa, e te plamy wietlne ni<g
wsplnego z czowiekiem owym nie maj, podobnie jalj
piew ptakw i gosy map, dochodzce z lasu dokoa, po|
dobnie jak brunatna pszczoa lena, ktra przysiada na
twarzy medytujcego, powchaa jego skr, przesza ka|
waek po jego policzku, a potem znowu uniosa si i ule
ciaa, podobnie jak cae, bogate a rnorodne ycie lasu!^
Dsa poczu, e nic z tego, co widz oczy, sysz uszy, co
pikne czy brzydkie, przyjemne czy te lk wzbudzajce, nic
nie dochodzi do tego witego czowieka, deszcz by go nie
ozibi ani mu nie dokuczy, ogie sparzy by go nie zdoa,
wiat cay wok niego jest dla jedynie powierzchni, utraci
swoje znaczenie. Przeczucie, e w istocie cay wiat jest moe
tylko igraszk i powierzchni, tchnieniem wiatru i
zmarszczeniem fal nad nieznan gbin przenikno ksi-cia-
pastuszka nie jak myl, lecz jak dreszcz fizyczny i lekki zawrt
gowy, jak uczucie grozy i niebezpieczestwa, a jednoczenie
tsknego, podliwego przycigania. Albowiem poczu
przygldajcy si chopiec w joga poprzez powierzchni
wiata, przez powierzchowny wiat osun si w d, na dno
istnienia, ku tajemnicy wszechrzeczy, rozdar czarodziejsk
sie zmysw, igraszek wietlnych, szmerw, barw i dozna,
zrzuci j z siebie, a teraz trwa, zakorzeniony mocno w tym,
co prawdziwie istotne i niezmienne. Chopiec, cho
wychowywany niegdy przez braminw i obdarowany
niejednym przebyskiem duchowego wiata, nie poj tego
rozumem, a sowami te niczego by o tym po-
534
wiedzie nie umia, lecz wyczu to, tak jak w bogosawionej
chwili wyczuwa si blisko bstwa, odczu jako dreszcz czci
i podziwu dla tego czowieka, odczu jako mio ku niemu
i jako tsknot do takiego ycia, jakim y si zdawa on,
w medytacji zatopiony i tu oto siedzcy. Tak tedy sta Dsa,
wstrznity w sercu swoim, gdy starzec w sposb osobliwy
przypomnia mu jego pochodzenie, ksico i krlewsko,
sta na skraju paprociowej guszy, pozwoli ptakom odlecie,
a drzewom wie nadal agodnie szumice rozhowory, za-
pomnia o lesie, zapomnia o stadzie, podda si czarowi
i patrzy na medytujcego pustelnika, wzruszony niepoj-
tym spokojem i nietykalnoci jego postaci, jasnym spoko-
jem oblicza, si i skupieniem z postawy jego pyncymi
i jego cakowitym oddaniem si subie.
Potem nie potrafi ju opowiedzie, czy spdzi obok tej
chaty dwie, czy trzy godziny, czy te dni cae. Gdy czar
prys, gdy bezszelestnie przekrad si z powrotem na ciek
midzy paprociami, poszuka drogi wiodcej z lasu i dotar
wreszcie do otwartych pastwisk i stada, uczyni to wszystko
niewiadomie, w duszy bowiem nadal by jeszcze zaczaro-
wany, a ockn si dopiero, gdy jeden z pasterzy go zawoa.
Pasterz w powita go poajaniem za tak dug nieobecno,
lecz gdy Dsa spojrza na wielkimi, zdumionymi oczami,
jakby sw jego nie rozumia, tamten umilk zaraz, zdumio-
ny niezwykle obcym spojrzeniem chopca i uroczyst jego
postaw.
Gdziee to by, chopcze? Czy widziae moe jakiego
boga lub spotkae demona?
Byem w lesie powiedzia Dsa cigno mnie
tam, miodu chciaem poszuka. Ale pniej zapomniaem, bo
zobaczyem tam czowieka, pustelnika, ktry siedzia i za
topiony by w rozmylaniu czy modlitwie, a gdy go zoba
czyem i gdy twarz jego tak janiaa, musiaem si zatrzy
ma i dugo na niego patrze. A wieczorem chciabym tam
pj i zanie mu dary, bo to wity.
Zrb to powiedzia pasterz zanie mu mleka
sodkiego i masa; witych trzeba czci i skada im dary.
Ale jake mam si do niego zwrci?

535
Wcale nie potrzebujesz zwraca si do niego, Dsa, po-
ko mu si tylko i postaw przed nim dary, wicej nie trze-
ba.
Tak te uczyni. Bdzi przez chwil, nim znowu znalaz I
to miejsce. Placyk przed chat by pusty, a do samej chaty
chopiec wej nie mia, postawi wic dary na ziemi, przed |
wejciem do chaty, i odszed.
A dopki pasterze ze stadem pozostawali w pobliu tegaj
miejsca, Dsa co wieczr zanosi tam dary, w dzie za pew-
nego razu poszed tam rwnie, zasta Czcigodnego oddanego i
medytacji, a take i tym razem nie opar si pokusie, by
jako uszczliwiony wiadek otrzyma dla siebie cho jeden \
promie siy i bogoci witego. I nawet gdy opucili ju t
okolic, Dsa za pomaga w przepdzeniu stada na nowe
pastwiska, przez dugi czas jeszcze nie mg o przeyciu
w lesie zapomnie, a jak to bywa u chopcw, chwilami, W j
samotnoci, oddawa si marzeniom, i take jest takim jog
i pustelnikiem. Z czasem jednak i wspomnienie, i marzenie
przyblady, tym bardziej e Dsa j oto szybko wyrasta
na krzepkiego modzieca, z radosnym zapaem oddajcego
si zabawom i zapasom z rwienikami. Cie jaki jednak
i ciche przeczucie pozostay od owej chwili w jego duszy,
tak jakby utracona godno ksicia i wadcy miaa zosta
kiedy zastpiona godnoci i si jogi.
Pewnego dnia, gdy znajdowali si w pobliu miasta, je-
den z pasterzy przynis stamtd wiadomo, i przygoto-
wuje si tam wielkie wito: stary ksi Ravana, opady
ju z si i schorowany, ustali dzie, w ktrym syn jego,
Nala, obejmie po nim rzdy i obwoany zostanie ksiciem.
Dsa chcia pj na ow uroczysto, aby obejrze znowu
miasto, o ktrym w duszy zachowa z dziecistwa zaledwie
resztki mglistych wspomnie, aby posucha muzyki, obej-
rze pochd oraz turnieje ksit i cho raz ujrze w nie
znany wiat ludzi miejskich i wielkich, tak czsto opisy-
wanych w legendach i baniach, o ktrym wiedzia, cho
i to byo ju teraz tylko legend lub bani, lub czym
mniejszym jeszcze, i niegdy, w niepamitnych czasach,
by on take i jego wiatem. Pasterze otrzymali rozkaz do-
536
starczenia adunku masa na dwr, na ofiary i uroczysty
dzie, a Dsa z radoci przyj wie, e zaliczono go do
owych trzech, ktrych gwny pasterz wyznaczy do wyko-
nania tego polecenia.
By dostarczy maso, przybyli na dwr w przeddzie, a
bramin Vasudeva przyj od nich adunek, by bowiem tyra
ktry przewodniczy ofiarnym uroczystociom, modzieca
jednak nie pozna. Z ogromn uciech wzili potem wszyscy
trzej pasterze udzia w wicie, widzieli, jak ju wczesnym
rankiem, pod kierunkiem bramina, rozpoczto ofiary: po-
mienie poary mnstwo zotego, lnicego masa, prze-
ksztacajc je w strzelajcy ku niebu ogie, wysoko, a w
bezkres wzbi si migoccy pomie i tuszczem przesycony
dym, trzykro dziesiciu bogom miy. Widzieli w uroczy-
stym pochodzie sonie z pozacanymi dachami nad platfor-
mami, na ktrych siedzieli jedcy, patrzyli na ozdobiony
kwiatami wz krlewski i na modego rad Nal, syszeli
potnie dudnic muzyk bbnw. Wszystko to byo wielce
wspaniae i wietne, a take po trochu mieszne, przynaj-
mniej takie wydao si modemu Dasie; by oszoomiony
i zachwycony, wrcz urzeczony owym haasem, powozami
i przystrojonymi komi, ca t wspaniaoci i chepliw
rozrzutnoci, olniony tancerkami, ktre poprzedzajc wz
wadcy taczyy, a rce i nogi smuke miay i mocne niczym
odygi lotosu, zdumiony by wielkoci i piknoci miasta,
a jednak, mimo wszystko, pord oszoomienia i radoci
przypatrywa si po trosze wszystkiemu trzewym wzro-
kiem pasterza, ktry w gbi serca pogardza mieszczuchami.
0 tym, e w istocie to on jest pierworodny, e oto tu, na
jego oczach, przyrodni jego brat, Nala, ktrego wcale ju
nie pamita, zostaje namaszczony, powicony i fetowany,
e waciwie to on, Dsa, powinien na jego miejscu jecha
w ozdobionym kwiatami powozie, o tym wcale nie myla.
Natomiast bynajmniej nie spodoba mu si mody Nala,
wyda mu si gupi i zy w rozpieszczeniu swoim, a take
nieznonie prny w nadtym uwielbieniu samego siebie,
1 chtnie by temu bawicemu si w ksicia modzikowi figiel
jaki wypata, albo nauczki udzieli, lecz nie byo tam po

537
temu okazji, szybko zreszt o tym zapomnia wobec nad-
miaru innych rzeczy wartych ogldania, suchania, miechu
i rozkoszowaniu si nimi. Kobiety miejskie byy adne i rzu-
cay zalotne, niepokojce swka lub spojrzenia, zwinne byy
ich ruchy, a trzej pasterze usyszeli niejeden art, ktry du-
go im jeszcze pobrzmiewa w uszach. Swka te wykrzyki-
wano wprawdzie tonem nieco drwicym, bo mieszczuch tak
samo odnosi si do pasterza, jak pasterz do mieszczucha:
jeden gardzi drugim; ale mimo to ci pikni, silni, mlekiem
i serem karmieni i przez cay niemal rok poJ goym niebem
przebywajcy chopcy bardzo si miejskim kobietom spo-
dobali.
Gdy Dsa powrci z owej uroczystoci, sta si ju m-
czyzn, zacz biega za dziewcztami i musia stoczy nie-
jedn cik walk na pici z chopakami. I oto pewnego
razu dotarli do innej znowu okolicy, gdzie ki byy paskie,
a sporo te byo wd stojcych, poronitych sitowiem
i bambusem. Tam wanie ujrza Dsa dziewczyn imieniem
Pravati i zapon szalecz mioci do piknej niewiasty.
Bya ona crk dzierawcy, Dsa za tak by zakochany, e
zapomnia o wszystkim i wszystko porzuci, byle tylko j
zdoby. Gdy pasterze po pewnym czasie odeszli znowu z
tych stron, nie sucha ich rad i napomnie, lecz poegna
si z nimi i z yciem pasterskim, ktre tak lubi, sta si
czowiekiem osiadym i doprowadzi do tego, e dano mu
Pravati za on. Uprawia proso i ry na polach swego
tecia, pomaga w mynie i przy drewnie, zbudowa onie
chat z bambusu i gliny i trzyma j tam w zamkniciu. Po-
tna musi by sia, ktra zdoa skoni modego czowieka
do zrezygnowania z dotychczasowych przyjaci, kolegw
i nawykw, do odmienienia caego ycia i przyjcia wrd
obcych bynajmniej nie do pozazdroszczenia roli zicia. Lecz
tak wielka bya pikno Pravati, tak ogromna i kusz-
ca zapowied gorcych uciech miosnych promieniajca
z jej twarzy i postaci, e Dsa olep na wszystko inne i ca-
kowicie odda si tej kobiecie i doprawdy w jej ramionach
wielkiego zaznawa szczcia. Opowiadaj historie o r-
nych bogacb i witych, e oczarowani przez przeliczn
538
kobiet, caymi dniami, miesicami i latami trzymali j w
objciach, w jedno z ni stopieni, cakowicie zatopieni w
rozkoszy, o caej reszcie ycia zapomniawszy. Takiego te
losu i takiej mioci pragn Dsa. A jednak inna czekaa
go dola i szczcie jego nie byo dugie. Trwao okoo roku,
a nawet i ten czas nie samym tylko szczciem by wype-
niony, miejsca tam byo wiele i na inne rzeczy, na uciliwe
wymagania tecia, docinki szwagrw, kaprysy modej onki.
Ale ilekro kad si przy niej na posaniu, o wszystkim za-
pomina, wszystko rozpywao si w nico, tak bowiem cza-
rodziejsko wabi jej umiech, tak sodko byo gaska
smuke jej ciao, e ogrd jego rozkoszy rozkwita tysicem
kwiatw, cieniw i woni.
Szczcie to jednak roku nawet jeszcze nie trwao, gdy
pewnego dnia wszcz si niepokj i tumult w okolicy. Po-
jawili si konno gocy, zapowiadajc przybycie modego
rady, pniej ze wit, komi i ogromnym taborem przy-
by sam mody rada, Nala, aby bawi si w tych stronach
polowaniem; tu i wdzie rozstawiono namioty, sycha byo
parskanie wierzchowcw i odgos rogw. Dsa nie troszczy
si o to, pracowa w polu i we mynie, schodzc z drogi dwo-
rakom i myliwym. Lecz gdy pewnego dnia powrci do
chaty i ony tam nie zasta, cho jak najsurowiej zabroni
jej podwczas wychodzi z domu, poczu ukucie w sercu
i poj, e nieszczcie zawiso nad jego gow. Popdzi do
tecia, lecz i tam nie byo Pravati, wszyscy te utrzymy-
wali, e jej nie widzieli. Trwozny ucisk serca rs. Dsa
przeszuka grzdy kapusty w warzywniku, przeszuka pola,
dzie cay i dwa dni biega pomidzy chat wasn i chat
tecia, czyha na polu, zlaz do studni, modli si, woa on
po imieniu, wabi j, przeklina, szuka ladw jej stp. Naj-
modszy z jego szwagrw, chopiec jeszcze, zdradzi mu w
kocu, e Pravati jest u rady, mieszka w jego namiocie,
widziano, jak jechaa na jego koniu. Dsa, niewidoczny, za-
czai si przy namiotowym obozowisku Nali, a mia ze sob
proc, ktrej niegdy uywa jako pasterz. Ilekro, w dzie
czy w nocy, namiot ksicia wydawa si cho przez chwil
nie strzeony, podkrada si tam, lecz za kadym razem nie-
539
bawem pojawiay si strae i musia ucieka. Z drzewa,
w ktrego gaziach si ukry obserwujc obz, widzia ra-
d, twarz jego zna ju z uroczystoci w miecie, bya mu
wstrtna, widzia, jak wadca wsiada na konia, odjeda,
a gdy po wielu godzinach wraca, z konia zsiada i odsuwa
pacht namiotu, Dsa widzia mod kobiet poruszajc
si w mroku namiotu i witajc powracajcego, a niewiele
brakowao, by spad z drzewa, gdy w modej kobiecie roz-
pozna Pravati, wasn on. Mia teraz pewno i ucisk
jego serca wzmg si. A cho wielkie byo jego szczcie w
mioci z Pravati, nie mniejsze, a nawet wiksze stay si
teraz jego cierpienia, zo, uczucia obrazy i straty. Tak
bywa, gdy czowiek odda cae uczucie jednemu tylko przed-
miotowi: wraz z jego utrat zapada si W nim wszystko, on
za stoi, zuboay, wrd ruin.
Cay dzie i ca noc bdzi Dsa po okolicznych lasach,
po kadym krtkim odpoczynku bl serca podrywa go,
mimo zmczenia biec musia, rusza si, zdawao mu si, e
bdzie tak bieg i wdrowa a na kraniec wiata i a do ko-
ca wasnego ycia, ktre blask i warto wszelk ju utra-
cio. Mimo to nie bieg w nieznan dal, lecz przebywa nie-
ustannie w pobliu swego nieszczcia, kry wok swej
chaty, myna, pl i ksicego, myliwskiego namiotu.
W kocu znowu si ukry na drzewie nad namiotem, sku-
lony czatowa w goryczy, rozpomieniony niczym wygod-
niay drapenik w liciastej kryjwce, a nadesza chwila,
dla ktrej resztki si trzyma w napiciu, oto rada wyszed
przed namiot. Wtedy Dsa cicho zsun si z konaru, napi
proc i polnym kamieniem ugodzi znienawidzonego wad-
c w czoo, tak i ten pad i bez ruchu lea na wznak. Wy-
dawao si, i nikogo przy tym nie byo; poprzez wzburzenie
rozkosz zemsty, ogarniajce jego zmysy, dosysza Dsa
dziwnie i przeraajco zapadajc na moment gbok ci-
sz. I zanim jeszcze haas wszcz si wok zamordowanego,
zanim zaroio si od sug, Dsa znik ju wrd drzew i po-
bliskich, ku dolinie schodzcych, bambusowych zaroli.
Gdy zeskoczy z drzewa, gdy w upojeniu czynem napi
proc i mier wypuci, czu si tak, jakby wasne ycie
540
rwnie gasi, ostatnie traci siy i lecc razem z zabjczym
kamieniem spada w przepa zagady, godzc si na ni,
byle tylko znienawidzony wrg pad na moment przed nim.
Lecz teraz, gdy odpowiedzi na jego czyn okazaa si nie-
oczekiwana chwila ciszy, dza ycia, o ktrej przed chwil
nic jeszcze nie wiedzia, odcigna go od otwartej przepaci,
pierwotny instynkt ogarn jego ciao i zmysy, kaza mu
biec do lasu, do bambusowych chaszczy, kaza ucieka i sta
si niewidzialnym. Dopiero gdy dotar do schronienia, unik-
nwszy pierwszego niebezpieczestwa, uwiadomi sobie, co
z nim si dziao. Wyczerpany niezmiernie, pad, oddychajc
z trudem, a gdy wskutek osabienia zniko upojenie doko-
nanym czynem, a na jego miejscu pojawio si otrzewienie,
poczu pocztkowo rozczarowanie i wstrt, e oto jest przy
yciu i e umkn. Ledwo jednak oddech jego si uspokoi
i usta zawrt gowy z wyczerpania, mde i przykre to uczu-
cie ustpio uporowi i woli ycia i raz jeszcze szalecza ra-
do z dokonanego czynu przepenia jego serce.
Niebawem oywio si otoczenie, rozpoczto bowiem po-
szukiwanie, polowanie na morderc, trwao ono cay dzie,
a zdoa uj przed nim tylko dlatego, e bez szelestu tkwi
w kryjwce, w ktrej zbyt gboko nikt si nie way bo-
browa w obawie przed tygrysami. Spa troch, potem znw
czuwa, popezn dalej, znowu odpocz, trzeciego dnia po
swym czynie znalaz si ju po drugiej stronie acucha
pagrkw i uporczywie wdrowa dalej, ku wysokim grom.
Bezdomne ycie wiodo go tu i wdzie, uczynio tward-
szym, obojtniejszym, take mdrzejszym i bardziej zrezyg-
nowanym, ale nocami nieustannie ni o Pravati i o dawnym
szczciu czy o tym, co teraz tak nazywa wielekro
ni te o pocigu i ucieczce, a sny to byy straszne i drcz-
ce, jak na przykad ten, e oto ucieka przez lasy, za nim
z bbnami i myliwskimi rogami pdzi pocig, on za przez
las, bagna, ciernie i zaamajce si, zmurszae mosty oo nie-
sie, ciar jaki, pak, co zawinitego, osonitego, niezna-
nego, o czym sam tylko wie, e bardzo jest cenne i w ad-
nym wypadku z rk wypuszczane by nie powinno, co
wartociowego i zagroonego, skarb, moe co kradzionego,

541
co dwiga zawinite w chust, w kolorowy materia o wzo-
rach brunatnoczerwonych i niebieskich, takich, jakie miaa
odwitna suknia Pravati i e oto, obarczony t pak,
upem czy skarbem, wrd trudw i niebezpieczestw ucie-
ka i skrada si, przemykajc pochylony pod gboko zwisa-
jcymi konarami i nawisami skalnymi, obok ww, po
zawrotnie wskich kadkach biey przez rzeki, pene kro-
kodyli, w kocu, wyczerpany i zziajany, zatrzymuje si,
duba zaczyna przy suple powroza, ktrym osznurowana
jest paka, jeden po drugim owe supy rozwizuje i chust
rozkada, a skarb w, ktry oto wyj i trzyma w zdrtwia-
ych z przeraenia rkach, to jego wasna gowa.
y w ukryciu i na wdrwce, waciwie nie uciekajc
ju od ludzi, lecz raczej tylko ich unikajc. A pewnego dnia
droga zawioda go w okolic pagrkowat, poronit bujn
traw; wydaa mu si pogodna, pikna, zdawaa si wita
go, jakby j zna: raz byy to pastwiska, z rozwianymi na
wietrze kiciami kwitncych traw, raz grupa wierzb, ktr
rozpozna, przypominajca mu mie, niewinne czasy, gdy po-
jcia nie mia jeszcze o mioci, zazdroci, nienawici i zem-
cie. Byy to te same pastwiska, gdzie niegdy z kolegami
pasa trzod, najpogodniejszy okres jego modoci z dalekiej,
niepowracalnej gbiny patrzy oto teraz na niego. Sodki
smutek w sercu odpowiada owym gosom, tu go witaj-
cym, wiatrowi, igrajcemu w srebrnie rozwianych gaziach
wierzb, skocznym, wesoym marszom maych strumyczkw,
piewom ptasim i gbokiemu, zotemu huczeniu trzmieli.
Przystani, domem brzmiao i pachniao tu wszystko, ni-
gdzie dotd, nawyky do koczowniczego, pasterskiego y-
cia, nie czu si tak zadomowiony i przynaleny do oko-
licy.
Wiedziony w duszy tymi gosami, doznajc uczu czowie-
ka, ktry powrci do domu, szed przez mi okolic, od
wielu straszliwych miesicy po raz pierwszy nie jak obcy,
cigany, mierci przypisany zbieg, lecz z sercem ochoczym,
o niczym nie mylc, niczego nie podajc, cakowicie od-
dany cichej a pogodnej teraniejszoci i bliskoci, biorc,
dzikujc, odrobin sob samym i tym nowym, niezwykym,
542
po raz pierwszy i z zachwytem przeywanym stanem duszy
zaskoczony, tym otwarciem, wyzutym z wszelkich
pragnie, t radoci bez ladu napicia, penym uwagi
i wdzicznoci sposobem rozwanej rozkoszy. Przez ziele
k cigno go do lasu, pod drzewa, w mrok, usiany drob-
nymi sonecznymi plamami, a tam wzmogo si w nim jesz-
cze uczucie powrotu i domu, wiodc po drogach, ktre nogi
jego same zdaway si znajdowa, a przez gstwin papro-
ci, gsty ich zagajnik pord wielkiego lasu, dotar do ma-
lutkiej chatki, a przed chat siedzia na ziemi nieruchomy
joga, ktrego niegdy podpatrywa i mleko mu przynosi.
Dsa stan, jakby przebudzony. Wszystko byo tu takie,
jak niegdy^ czas tu nie upywa, nie mordowano, nie cier-
piano: czas i ycie zdaway si trwa tutaj, mocne jak
kryszta, spokojne, wieczne. Przyjrza si starcowi, a do
serca wrci mu podziw, mio i tsknota, jakich niegdy
dozna widzc go po raz pierwszy. Przyjrza si chacie i po-
myla, e przed nastaniem nastpnej pory deszczowej warto
by j troch podreperowa. Potem odway si zrobi
kilka ostronych krokw, wszed do wntrza chaty, rozej-
rza si, co w niej jest: niewiele byo, nic prawie, posanie
z lici, misa z resztk wody i pusty worek z rafii. Wzi
worek, odszed z nim, poszuka w lesie jedzenia, przynis
owoce i sodk drzewn miazg, potem wzi mis i napeni
j wie wod. Zrobi, co tylko mona tu byo zrobi. Tak
mao trzeba czowiekowi do ycia. Dsa przykucn na ziemi i
zapad w marzenie. Zadowolony by z tej penej milczenia
sjesty i marze w lesie, zadowolony z siebie, z gosu
wewntrznego ktry go przyprowadzi tutaj, gdzie jeszcze
jako modzieniec odczu niegdy jakby dom, spokj i
szczcie.
Tak wic pozosta u milczcego jogi. Odnawia mu ci-
k na posaniu, szuka poywienia dla nich obu, poata sta-
r chat, zabra si do stawiania drugiej, w nieznacznej od-
legoci, dla siebie. Starzec zdawa si go tolerowa, cho
w istocie trudno byo pozna, czy go w ogle dostrzega.
Wstawa z medytacji jedynie po to, by uda si do chaty
na spoczynek, przegry co lub na ma chwil pj do

543
lasu. Dsa y obok czcigodnego ma niczym suga w pobliu
wielkiego pana lub jak drobne, domowe zwierztko,
obaskawiony ptak lub mungo, co przy czowieku yj,
usune i ledwo zauwaalne. Poniewa uciekajc przez dugi
czas y w ukryciu, niepewny, z nieczystym sumieniem, stale
mylc o pocigu, spokojne ycie, atwa praca i ssiedztwo
czowieka, zdajcego si wcale na nie zwraca uwagi,
bardzo mu dobrze robiy, nie nkay go koszmarne sny,
przez p dnia, a nawet i cay dzie potrafi zapomina o tym,
co zaszo. O przyszoci nie myla, a jeli czu tsknot Czy
pragnienie, to tylko, aby tu pozosta przyjty i wtajemniczony
przez jog w tajemnic pustelniczego ycia, sam sta si jog,
uczestniczy w jodze i dumnej niedbaoci o ziemskie sprawy.
Zacz coraz czciej naladowa pozycj Czcigodnego, siedzia,
tak jak i on, ze skrzyowanymi nogami, bez ruchu, na rwni z
nim patrzy w nie znany, nierealny wiat, obojtniejc na
wszystko, co go otaczao. Przewanie szybko si przy tym
mczy, sztywniay mu czonki, bolay go plecy, dokuczay
komary lub dziwne jakie dolegliwoci skry, wierzbienie i
podranienie, zmuszajce do poruszania si, podrapania,
wreszcie nawet i do wstawania. Lecz par razy dozna innych
jeszcze wrae, czu, jak robi si pusty, lekki, jak buja
podobnie, jak si to w snach niekiedy zdarza, dotykajc ziemi
tylko od czasu ^ . do czasu, leciutko, a agodnie od niej si
odbijajc, by znowu si unosi na podobiestwo kaczka
weny. W takich \ chwilach j przeczuwa, jak to by musi
przy cigym ta-kim bujaniu, gdy ciao i dusza zatracaj
ciar, wspdrga-jc w tchnieniu wikszego, czystszego,
sonecznego ycia, uniesione i wchonite przez wiat,
ponadczasowy i niezmienny. Momenty to byy jednak tylko i
przeczucia. A gdy, rozczarowany spada po takich chwilach
ponownie w dobrze znan powszednio, myla, i powinien
doprowadzi do tego aby mistrz sta si jego nauczycielem,
wprowadzi go w swe wiczenia i tajemny kunszt, jego take
uczyni jog. Lecz jake miao si to sta? Wydawao si, i
starzec nigdy oczami go nie dostrzega, nic te nie zapowiadao, by
kiedykolwiek mieli zamieni ze sob cho sowo. Starzec
544
zdawa si istnie poza dniem i godzin, poza lasem i chat*
a take poza wszelkimi sowami.
A przecie pewnego dnia powiedzia sowo. Nadszed te-
raz taki czas, kiedy Dsa noc w noc miewa znowu sny,
czsto oszaamiajco sodkie, czsto te oszaamiajco stra-
szliwe; albo ni o swej onie, Pravati, albo o potworno-
ciach ycia zbiega. A w dzie adnych nie robi postpw,
nie wytrzymywa dugiego siedzenia i wiczenia, myle
musia o kobietach i mioci, duo si wczy po lesie. Moe
zawinia tu pogoda, dni byy bowiem duszne, z porywami
gorcego wiatru. I oto znw nadszed taki zy dzie, komary
brzczay, Dsa mia w nocy ciki, lk i ucisk pozostawiajcy
sen, ktrego treci wprawdzie ju nie pamita, lecz na jawie
wyda mu si on aosnym, niedozwolonym waciwie i
gboko zawstydzajcym powrotem do dawnych stanw i
stopni ycia. Cay dzie wasa si chmurny i niespokojny
wok chaty, bra si do rnych robt, ktre zaraz
porzuca, kilkakrotnie zasiada do wicze w medytacji,
lecz wwczas za kadym razem ogarnia go gorczkowy
niepokj, drgawki nim wstrzsay, po nogach jakby
chodziy mu mrwki, kark pali, ledwo chwilk mg
wytrzyma, niemiao i w zawstydzeniu zerkajc ku
starcowi, ktry w, doskonaej pozycji trwa przykucnity,
a twarz jego, z oczami do wntrza zwrconymi, unosia si
niczym korona kwiatu, nieporuszona w ciszy- i pogodzie.
A gdy tego dnia joga podnis si i zwrci ku swej cha-
cie, Dsa, dugo czekajcy na t chwil, zaszed mu drog
i ze miaoci czowieka wystraszonego przemwi do:
-- Czcigodny rzek wybacz, em wtargn w twj
spokj. Szukam spokoju, szukam odpoczynku, chciabym
y tak, jak ty, i sta si teki, jak ty. Patrz, mody jeszcze
jestem, lecz musiaem ju zakosztowa wielu cierpie, okrut-
nie igra ze mn los. Urodzony zostaem na ksicia, a wy-
gnany do pasterzy, podrastaem wes i silny jak mody
byczek i niewinne miaem serce Potem oczy mi si otwo-
rzyy na kobiety, a gdym ujrza najpikniejsz, ycie w jej
oddaem suby, umarbym, gdybym jej nie dosta. Opuci-
em kolegw swoich, pasterzy, ubiegaem si o Pravati, do-
35 Gra szkianyoh paciorkw 545
staem j, byem ziciem i suyem, srodze musiaem pra-j
cowa, ale Pravati bya moja i kochaa mnie, a przynaj-l
mniej wierzyem, e mnie kocha, co wieczr powracaem |
w jej ramiona, leaem na jej sercu. Patrz, i oto rada przy-I
by w te okolice, ten sam, z powodu ktrego wygnano mnie I
niegdy jako dziecko, i zabra mi Pravati, musiaem zoba-i
czy j w jego objciach. Najwikszy to by bl, jakiego \
kiedykolwiek zaznaem, przemieni mnie i cae moje ycie \
na wskro. Zabiem tego rad, zamordowaem, wiodem y-Jj
cie zbrodniarza i zbiega, wszyscy mnie gonili, ani przez \
chwil pewien nie byem ycia, dopki tu nie dotarem. {
Gupi ze mnie czek, o, czcigodny, zabjca, ktrego moe
jeszcze schwytaj i powiartuj. Nie mog ju znie tego
okropnego ycia, chciabym si go pozby.
Joga spokojnie, ze spuszczonymi oczami wysucha lego
wybuchu. Teraz otworzy oczy i zwrci spojrzenie na twarz
Dsy, jasne, przenikliwe, niemal trudne do zniesienia, moc-
ne, skupione i promienne spojrzenie, a gdy tak wpatrywa
si w twarz Dsy i rozpamitywa spieszn jego opowie,
usta jego powoli rozcigny si w umiechu, z cichym
miechem potrzsn gow i miejc si powiedzia: Maja!
Maja!"
Dsa sta zmieszany i zawstydzony, starzec natomiast
przed posikiem przeszed si nieco po wskiej ciece wrd
paproci, miarowo i rytmicznie chodzi tam i na powrt, po
kilkuset krokach zawrci, wszed do swej chaty, twarz mia
ju tak jak zawsze, odwrcon od wiata zjawisk. A c
to by za miech, ktry z zawsze jednako nieporuszonego
oblicza odpowiedzia biedakowi Dasie! Dsa dugo o tym
rozmyla. Czy Ly to miech yczliwy, czy serdeczny, strasz-
ny miech w chwili rozpaczliwego wyznania i bagania D-
sy, pocieszajcy czy potpiajcy, boski czy demoniczny? Czy
by to tylko cyniczny, starczy chichot, oznaczajcy, i sta-
rzec niczego ju nie pojmuje, czy te miech mdrca z cu-
dzej gupoty? Czy moe by w miech oznak niechci,
poegnaniem, odprawieniem? Czy te mia by rad, we-
zwaniem Dsy, aby poszed za przykadem sdziwego pu-
stelnika i sam rwnie mia si zacz? Dsa nie potrafi
546
tego odgadn. Do pna w noc zastanawia si jeszcze nad
tym miechem, w ktry starzec zdawa si obraca cae y-
cie Dsy, szczcie jego i biedy, w myli przeuwa w
miech niczym twardy korze, ktry przecie jednak ma
jaki smak i zapach. I tak samo przeuwa owo sowo, ktre
starzec tak promiennie wykrzykn, tak wesoo i nad
podziw radonie je wrd miechu doby, mczy si i za-
stanawia nad nim: Maja, Maja!" Na poy wiedzia, co
mniej wicej oznacza to sowo, na poy wyczuwa jego zna-
czenie, a sposb, w jaki miejcy si starzec je wykrzykn,
pozwala take domyla si jego sensu. Maja to byo y-
cie Dsy, jego modo, sodkie szczcie i gorzkie nieszcz-
cie, Maja to bya pikna Pravati, Maja to mio i rozkosz
miosna, ycie cae, ycie Dsy i ycie wszystkich ludzi,
wszystko w oczach tego starego jogi byo Maj, byo jakby
dziecistwem, igraszk, teatrem, mrzonk, nicoci obleczo-
n w barwn skr, bak mydlan, nad ktr z niejakim
zachwytem mia si mona, gardzc ni jednoczenie, w
adnym jednak wypadku powanie jej nie traktujc.
Lecz jeli dla starego jogi ycie Dsy przez miech w
i sowo Maja" wydawao si zaatwione i odrzucone, dla
samego Dsy bynajmniej tak nie byo, a cho chciaby nie-
zmiernie sta si take rozemianym jog i w yciu swym
nic nie dostrzega prcz Mai, wanie podczas tych niespo-
kojnych dni i nocy ockno si i oyo w nim znowu wszyst-
ko, o czym po wielkim wyczerpaniu w okresie ucieczki tu,
w tym schronieniu zdawa si przez pewien czas zapomina.
Nika niezmiernie wydaa mu si nadzieja, i zdoa kiedy-
kolwiek naprawd nauczy si kunsztu jogi, a c dopiero
dorwna starcowi. A skoro tak jaki jeszcze sens miao
dla dalsze przebywanie w tym lesie? By mu on schronie-
niem, odetchn tutaj troch, zebra siy, oprzytomnia nie-
co, a i to byo ju wiele, i to byo cenne. A moe tymcza-
sem poniechano ju w kraju polowania na morderc ksicia
i bdzie oto mg, nie naraajc si na niebezpieczestwa,
powdrowa dalej. Postanowi tak uczyni, wyruszajc ju
nazajutrz, wiat by wielki, on za nie mg przecie stale

547
tkwi w tej kryjwce. I decyzja ta przywrcia mu po tro-|
chu spokj.
Wyruszy chcia o wicie, lecz gdy zbudzi si z dugiego I
snu, soce ju byo na niebie, joga za rozpocz ju byj
sw medytacj, a Dsa bez poegnania z nim odej niej
chcia, naj te jeszcze do niego prob. Czeka wic przez
kilka godzin, a wreszcie pustelnik wsta, przecign si i
j spacerowa. Dsa zaszed mu wwczas drog, skadajc
pokony i nie ustajc, dopki mistrz jogi nie zwrci na
pytajcego spojrzenia.
Mistrzu przemwi wwczas pokornie Dsa id 1
dalej swoj drog, nie bd ju zakca ci spokoju. Ale jesz- ||
cze ten jeden raz pozwl mi, o, czcigodny, na prob. Gdy
opowiedziaem ci moje ycie, zamiae si i zawoae Ma-
ja". Bagam ci, daj mi si czego wicej dowiedzie o Mai.
Joga zawrci do chaty, a spojrzeniem nakaza, by Dsa
poszed za nim. Starzec chwyci mis z wod, poda j Da-
sie i kaza mu umy rce. Dsa posusznie rozkaz w wy-
peni. Potem mistrz wyla reszt wody z misy na papro-
cie, podsun j, ju pust, modemu i kaza przynie wie-
ej wody. Dsa usucha i pobieg, uczucie rozstania prze-
nikao mu serce, bo oto po raz ostatni szed wsk ciek
do rda, po raz ostatni nis lekk mis, o gadkich od
zuycia wyszlifowanych brzegach ku niewielkiemu lustru
wody, w ktrym odbijay si paprocie, sklepione korony
drzew i rozsianymi, jasnymi punktami take agodny bkit
nieba, wody, w Ktrej brunatnym mroku, gdy schyli si
nad ni, take po raz ostatni ujrza wizerunek wasnej twa-
rzy. Zanurzy mis w wodzie, powoli, w zamyleniu, czu
jak niepewno, ktrej nie potrafi sobie wyjani, dziw-
nie mu byo, nie pojmowa take dlaczego, skoro zdecydo-
wa si ju przecie na wdrwk, przykro mu si zrobio,
e starzec nie zaprosi go, by zosta jeszcze troch, moe
na zawsze.
Przykucn na skraju rda, pocign yk wody, podnis
si ostronie z mis, by niczego nie uroni i ju chcia ru-
szy w krtk powrotn drog, gdy ucho jego podchwycio
dwik, zachwycajcy go i przeraajcy, gos, ktry sysza
548
w niejednym ze swoich snw i o ktrym czstokro w gorz-
kiej tsknocie rozmyla take na jawie. Sodko brzmia w
gos, sodko, dziecico i mionie wabi w lenej pomroce, a
serce Dsy zadrao z rozkoszy i lku. By to gos Pravati,
jego ony. Dsa" wabia go. Rozejrza si dokoa z niedo-
wierzaniem, nadal trzymajc jeszcze w rkach mis z wod
i oto nagle pojawia si pord pni drzewnych, smuka'
i gitka, na wysokich nogach, Pravati, jego ukochana, nie-
zapomniana, niewierna. Dsa upuci mis i pobieg naprze-
ciw miej. Staa przed nim umiechnita i nieco zawstydzo-
na, spogldajc wielkimi sarnimi oczami, a teraz z bliska,
przekona si take, e miaa sanday z czerwonej skry,
ubrana bya w bardzo pikne, bogate szaty, na rce miaa
zot bransolet, a w czarnych wosach migocce, barwne,
kosztowne klejnoty. Odskoczy od niej. Czy nadal jeszcze
bya ksic naonic? Nie zamordowa wic owego Nala.
A ona dalej biegaa, obwieszona jego darami? Jake miaa,
ozdobiona owymi klejnotami i klamrami, stan przed nim
i woa go po imieniu?
Pikniejsza bya jednak ni kiedykolwiek, a zanim zdo-
a zada od niej wyjanie, musia, mimo wszystko,
chwyci j w objcia, czoem swoim dotkn jej wosw,
twarz jej przycign ku sobie, ucaowa jej usta, a gdy to
czyni, poczu te, e oto powrcio do niego wszystko, co
kiedykolwiek posiada i znowu do naleao: szczcie, mi-
o, rozkosz, rado ycia, namitno. Wszystkimi myla-
mi by ju bardzo daleko od tego lasu i starego pustel-
nika, las, pustelnia, medytacja i joga nic dla ju nie zna-
czyy, zniky z jego pamici, nie myla ju nawet o misie
z wod, ktr mia przynie starcowi: porzuci j przy
rdle, biegnc z Pravati na skraj lasu. Ona za ja co
prdzej opowiada mu, w jaki sposb tu dotara i jak si
to wszystko odbyo.
Przedziwna bya jej opowie, przedziwna, zdumiewajca,
zachwycajca i bajeczna: Dsa doprawdy jak w bajce bieg
w nowe swoje ycie. Nie tylko bowiem Pravati znowu by-
a jego, nie tylko w znienawidzony Nala nie y ju, a
cigania jego mordercy od dawna zaniechano, okazao si

549
ponadto, e Das, pierworodnego syna ksicego, co ongi I
pastuchem zosta, ogoszono w miecie prawowitym dziedzi-1
cem i panem, pewien stary pasterz i stary bramin przy-1
pomnieli niemal zapomnian ju histori jego wygnania,!
bya ona teraz na ustach wszystkich i tego samego czowie-J
ka, ktrego przez pewien czas poszukiwano wszdzie jako I
mordercy Nali, by go torturowa i zabi, szukano obecnie!
w caym kraju znacznie skwapliwiej, by ogosi go rad I
i uroczycie wprowadzi do miasta i paacu jego ojca. Byoj
to jak sen, a zaskoczonemu Dasie spodobao si najbardziej,!
i szczliwy przypadek zdarzy, e ze wszystkich wypr-1
wionych na poszukiwania wysannikw wanie Pravati by-1
a t, ktra go odnalaza i pierwsza powitaa. Na skraju |
lasu zasta stojce namioty, unosia si tam wo dymu i dzi-
czyzny. Pravati zostaa gono powitana przez swoj wit
i niebawem, gdy ujawnia, e jest z ni ju Dsa, m jej,
rozpocza si wielka uroczysto. By tam take czowiek,
ktry niegdy wraz z Das przebywa wrd pasterzy, on
to przywid tutaj Pravati wraz z jej wit, na miejsce,
gdzie dawniej niegdy koczowali. Czek w rozemia si
radonie, poznawszy Das, wybieg mu na spotkanie i chy-
ba poklepaby go przyjanie po ramieniu albo uciska, lecz
dawny jego towarzysz by teraz przecie rad, pasterz te-
dy zatrzyma si nagle w biegu, jak poraony, j i dalej
ju powoli i z szacunkiem, a powita Das gbokim poko-^
nem. Dsa podnis go, uciska, czule powita po imieniu,]
pytajc, czym moe go obdarowa. Pasterz poprosi o ja-
wk, posano mu wic trzy jawki z najlepszej hodowli|
rady. A nowemu ksiciu nieustannie prezentowano nowyc
ludzi, urzdnikw, nadleniczych, nadwornych braminw,)
przyjmowa tedy ich powitania, zastawiono uczt, rozlega
si muzyka bbnw, gitar i piszczaek, a caa ta wspania-
o i uroczysto wydawaa si Dasie jakby snem, nie mg
w ni naprawd uwierzy, realna bya dla na razie tylko
Pravati, moda ona, ktr trzyma w objciach.
W krtkich, dziennych podrach zbliy si orszak do
miasta, przodem wysano gocw, rozgaszajcych rados
wie, e mody rada zosta odnaleziony i ju si zbliaj
550
a gdy ukazao si miasto, pene dwiku gongw i bbnw
i uroczysta, w biel przyodziana procesja braminw wysza
mu naprzeciw, na czele jej kroczy nastpca owego Vasu-
devy, ktry niegdy, przed dwudziestu chyba laty, wysa
Das do pasterzy, sam za niedawno zmar. Bramini powi-
tali Das piewajc hymny, a przed paacem,.do ktrego
go prowadzili, rozpalono kilka wielkich ofiarnych ognisk.
Das wprowadzono do jego domu, nastpiy dalsze jeszcze
powitania i hody, bogosawiestwa i rado otoczyy go i tu-
taj. A cae miasto a do pna w noc wesoo witowao.
Pouczany codziennie przez dwch braminw, przyswoi
sobie Dsa wkrtce ca niezbdn wiedz, asystowa przy
ofiarach, sprawowa sdy, wiczy si w rycerskim i wo-
jowniczym kunszcie. Bramin Gopala wprowadzi go w po-
lityk, przedstawi mu sytuacj jego samego, jego rodu
i praw takowego, roszczenia jego przyszych synw, wy-
liczy take jego wrogw. Wrd nich przede wszystkim
wymieni naleao matk Nali, t wanie, ktra niegdy
pozbawia ksicia Das jego praw i nastawaa na jego y-
cie, teraz za musiaa ponadto nienawidzie w jego oso-
bie morderc swojego syna. Ucieka ona i oddaa si pod
opiek ssiedniego ksicia Govindy, mieszkajc w jego pa-
acu, a w Govinda i rd jego od dawna naleeli do y/ro-
gw, niebezpieczni byli wielce i ju z dziadem i pradzia-
dem Dsy staczali wojny, roszczc sobie prawa do pewnych
czci jego ksistwa. Natomiast ssiad z poudnia, ksi
Gaipali, przyjani si z ojcem Dsy, a zamordowanego Nali
cierpie nie mg, wanym zatem byo obowizkiem odwie-
dzi go, obdarowa i zaprosi na najblisze polowanie.
Pravati cakowicie ju wrosa w arystokracj, umiaa za-
chowywa si jak ksina, a we wspaniaych szatach i klej-
notach wygldaa wprost cudownie, jak gdyby co najmniej
rwna bya urodzeniem maonkowi swemu i panu. Szcz-
liwie si kochajc yli oboje wiele lat, a owo szczcie oto-
czyo ich aureol i blaskiem ludzi uprzywilejowanych przez
bogw, tak i lud czci ich i miowa. A gdy po dugim, da-
remnym wyczekiwaniu Pravati urodzia Dasie wreszcie
piknego syna, ktrego po wasnym ojcu obdarzy imieniem

551
Ravana, szczcie jego stao si zupene, wszystko za, co
posiada: ziemia, wadza, domy, stajnie, mleczarnie, sta-
da i konie, uzyskao teraz w jego oczach podwjne znacze-
nie, podwjnej nabrao wartoci, wietnoci i doniosoci:
wszystkie te bogactwa bowiem cieszyy go i radoway, gdy
otaczay Pravati, przyczyniay si do uwietnienia jej stro-
jw i ozdb i do skadania jej hodw, lecz obecnie byy
jeszcze pikniejsze, milsze i waniejsze jako dziedzictwo
i przysze szczcie syna, Ravany.
Pravati cieszyy przede wszystkim uroczystoci, pochody,
liczne wspaniae stroje, klejnoty i wielka liczba suby, na-
tomiast ulubion rozrywk Dsy by ogrd, w ktrym ka-
za zasadzi cenne, rzadko spotykane odmiany drzew i kwia-
tw, trzyma tam rwnie papugi i inne barwne ptaki, gdy
mia zwyczaj codziennie je karmi i rozmawia z nimi.
Prcz tego pocigaa Das uczono i jako wdziczny ucze
braminw przyswoi sobie wiele wierszy i przysw, sztuk
pisania i czytania, trzyma te wasnego pisarczyka, umie-
jcego przygotowa zdatny do pisania materia z palmowe-
go licia, tak i pod delikatnymi jego rkami ja powsta-
wa niewielka biblioteka. Tu, wrd ksiek, w niewielkim
a bogatym pomieszczeniu o cianach z szlachetnego drewna,
pokrytego cakowicie rzebami z ycia bogw, po czci
zoconymi, wzywa Dsa niekiedy zaproszonych braminw,
elit mylicieli i uczonych spord kapanw, do dyskusji
na wite tematy: na temat stworzenia wita i Mai, wiel-
kiego Wisznu, witych Wedw, potgi ofiary i wikszej
jeszcze siy pokuty, dziki ktrym miertelnik nawet do
tego doprowadzi moe, e bogowie zadr z lku przed
nim. Ci spord braminw, ktrzy najlepiej przemawiali,
dyskutowali i argumentowali, otrzymywali wielkie dary,
niejeden w nagrod za zwycisk dyskusj odprowadza
pikn krow, tak i nie brako niekiedy rwnie wzrusza-
jcych, co zabawnych momentw, gdy owi wielcy uczeni,
ktrzy przed chwil jeszcze recytowali wersety Wedw,
objaniali je, orientujc si znakomicie we wszystkich nie-
biosach i morzach wiata, dumni teraz i nadci wyruszali
552
w powrotn drog z owymi honorowymi darami albo te,
peni zazdroci, ktnie o nie wszczynali pomidzy sob.
W ogle zreszt ksiciu Dsa wrd wszystkich bogactw,
szczcia, ogrodu i ksig wydawao si niekiedy to wszystko,
co przynalene jest do ycia i czowieka, osobliwe a podej-
rzane, wzruszajce, a jednoczenie mieszne, jak na przy-
kad owi prnoci peni mdrzy bramini; jasne, a zara-
zem ciemne, godne zarwno podania, jak i pogardy. I gdy
syci oczy widokiem kwiatw lotosu na sadzawkach w swo-
im ogrodzie, igraszkami barw, jakimi mienio si upie/ze-
nie jego pawi, baantw i dzioborocw, pozacanymi rze-
bami paacowymi, wydawao mu si to wszystko niekiedy
jakby boskie, wiecznym pomieniem ycia przesycone, lecz
w innych chwilach, a nawet rwnoczenie, czu we wszyst-
kim co nierealnego, nierzetelnego, podejrzanego, jak
skonno ku przemijaniu, rozwiewaniu si, gotowo do
zapadnicia si z powrotem w bezksztat i chaos. Podobnie
jak on sam, ksi Dsa, by ksiciem, potem pasterzem, z
kolei morderc i czekiem wyjtym spod prawa, wreszcie
znowu wstpi na tron wadcy, nie wiadomo za wsparciem
i przyczyn jakich mocy, niepewny jutra i dnia pojutrzej-
szego, yciowe igraszki Mai wszdzie zawieray jednocze-
nie to, co szczytne i co pospolite, wieczno i mier, wiel-
ko i mieszno. Nawet ona, ukochana, pikna Pravati kil-
kakro przez moment wydaa mu si czaru pozbawiona
i mieszna, zbyt wiele miaa bransolet na ramionach, nad-
miar dumy i triumfu w spojrzeniu, zbyt widoczny by w
jej sposobie chodzenia wysiek o utrzymanie godnoci.
Lecz bardziej jeszcze ni ogrd i ksiki lubi Dsa swe-
go synka, Ravan, spenienie caej mioci i istnienia, cel
wszelkich jego czuoci i trosk, delikatne, pikne dziecko,
prawdziwe ksitko, o oczach sarnich, jak matka, a skon-
ne do zadumy i marze, jak ojciec. Nieraz, gdy widzia
malca w ogrodzie, dugo stojcego przed ozdobnym jakim
drzewem lub przykucnitego na dywanie i zatopionego w
ogldaniu jakiego kamienia, rzebionej zabawki czy pta-
siego pirka, z brwiami uniesionymi nieco i spokojnym, jak-
by troch nieobecnym, nieruchomym spojrzeniem, wydawa-

553
o mu si, e syn bardzo jest do niego podobny. A jak
ogromnie go kocha, przekona si Dsa dopiero wwczas,
gdy pewnego razu musia opuci paac na czas nieokrelony.
Pewnego dnia bowiem przyby spiesznie goniec z okolic,
gdzie kraj Dsy graniczy z ziemiami ssiada, Govindy, mel-
dujc, e ludzie Govindy wdarli si tam przemoc, pokradli i
bydo, a take schwytali i uprowadzili ze sob cz ludzi.
Dsa przygotowa si natychmiast, dowdcy gwardii przy-1
bocznej kaza zabra z tuzin konnych i ruszy w pocig zaj
rabusiami, a wwczas wanie, gdy w chwili odjazdu unis]
w objciach synka i ucaowa go, mio poruszya jego ser-1
ce jak pomienny bl. A z tego pomiennego blu, ktrego
sia zaskoczya go, wydajc si jakby ostrzeeniem z nie-
znanego wiata, podczas dugiej konnej jazdy zrodzia si I
wiadomo i zrozumienie. Jadc konno, j bowiem zasta-
nawia si, z jakiego to powodu dosiad rumaka, tak spiesz-1
nie a srogo pdzc przed siebie, jaka to w istocie sia zmusza
go do takiego czynu i trudu. Rozway t spraw i poj, e
w gbi serca nie obchodzi go ani nie boli, gdy gdzie nad
granic zrabuj mu bydo i ludzi, e kradzie taka i po-'
gwacenie jego praw ksicych nie wystarczyyby jeszcze,
aby rozpomieni w nim gniew i nakoni do czynu, e bar-
dziej zgodne z jego natur byoby zby ow wie o zrabo-
wanym bydle jedynie penym wspczucia umiechem. Lecz
wiedzia, i wyrzdziby wwczas wielk krzywd gocowi,
ktry pdzi z ow wieci a do cakowitego wyczerpania,
jak rwnie ludziom, ktrzy zostali ograbieni, a take tym,
co z kraju swojego i spokojnego ycia uprowadzeni zostali
w kraj obcy i niewol. Tak, a wszystkim innym swoim pod-
danym, ktrym ani wos z gowy nie spad, take, rezygnu-
jc z wojowniczej pomsty, uczyniby krzywd, z trudem by
to znieli, poj nie mogc, e ich ksi nie broni naley-
cie swoich ziem, tak i aden z nich, gdyby i jego jaka prze-
moc kiedy dopada, liczy nie moe na pomoc i pomst. Po-
j, e obowizkiem jego jest przedsiwzi t mciw wy-
praw. Lecz czyme jest obowizek? Ile jest obowizkw,
ktre tak czsto i bez najmniejszego poruszenia serca za-
niedbujemy! Na czym wic polega, e w obowizek pomsty
554
do tych obojtnych nie naley, e zaniedba go Dsa nie
moe, nie moe te speni go niedbale, niejako poow ser-
ca lecz musi to zrobi z zapaem i namitnoci? Ledwo po-
jawio si w nim to pytanie, serce jego dao ju odpowied,
raz jeszcze zadrgawszy tym samym blem, co przy poegna-
niu z ksitkiem Ravan. Jeli ksi poj teraz da-
by sobie bez oporu zabiera bydo i ludzi, rabunek i prze-
moc zaczyby zblia si do granic jego kraju coraz bar-
dziej, a w kocu wrg stanby tu przed nim, zadajc mu
cios najwikszy i najboleniejszy, sigajc po jego sytoa! Sy-
na by mu porwali, nastpc, porwaliby go i zabili, moe
wrd mczarni, a byby to bl najwikszy, jaki by prze-
y zdoa, gorszy, stokro nawet gorszy od mierci Pravati.
Dlatego wanie tak pilnie pdzi przed siebie na koniu i tak
skorym do wypeniania swych obowizkw by ksiciem.
Nie czyni tego z wraliwoci na strat byda i ziemi ani
z dobroci wzgldem poddanych, ani w imi honoru, odzie-
dziczonej po ojcu godnoci ksicia, tylko z gwatownej, bo-
lesnej, bezsensownej mioci do dziecka, z gwatownego
i bezsensownego lku przed blem, jaki mu utrata tego
dziecka moga sprawi.
Tak podczas owej konnej jazdy porzdkowa myli. Nie
udao mu si zreszt docign ani ukara ludzi Govindy,
umknli wraz ze swym upem, by za okaza niezomn
wol i da dowd odwagi, musia z kolei Dsa przedrze si
przez granic, zniszczy ssiadowi wiosk, uprowadzi mu
nieco byda i paru niewolnikw. Nie byo ksicia przez kil-
ka dni, lecz podczas zwyciskiego powrotu do paacu zato-
pi si znowu w gbokich rozmylaniach, cichy bardzo i jak-
by zasmucony wrci do domu, w trakcie rozmyla poj
bowiem, jak mocno i na wskro beznadziejnie ca swoj
natur i dziaalnoci uwikany jest i uwiziony w zdradli-
wej sieci. Chocia bowiem stale wzrastaa jego skonno do
rozmyla, potrzeba cichej medytacji, biernego, niewinnego
ycia, z drugiej strony z mioci ku Ravanie, z lku i troski
o niego, jego ycie i przyszo, wzrasta te jednoczenie
przymus aktywnoci i wzrastay powikania: z czuoci wy-
rastay spory, z mioci wojna; ju przecie jedynie po

555
to, aby by sprawiedliwym i ukara, zrabowa stado, mier-j
telnym lkiem napeni ca wie, biednych, niewinnych lu-|
dzi uprowadzi si, a std, oczywicie, nowa wyronie
zemsta i przemoc i tak dalej i dalej, a cae jego ycie i kraj
obrci si jeno w wojn, przemoc i szczk ora. Wizja ta
czy przekonanie sprawiy, e po powrocie tak bardzo cichj
by i peen smutku.
A wrogi ssiad istotnie nie dawa spokoju. Powtarza swoje
wypady i wyprawy rabunkowe. Dsa, aby go ukaraf i
powstrzyma, musia take wyrusza, a jeli wrg prze nim
umyka, znosi musia nowe krzywdy wyrzdzane przez jego
onierzy i strzelcw ssiadowi. W stolicy pojawiao siej coraz
to wicej i wicej konnych i zbrojnych, w niektiychl /siach
przygranicznych stale teraz stali onierze na stray,1
przygotowania i narady wojenne wnosiy niepokj w kady
dzie. Dsa zrozumie nie potrafi, jaki sens i poytek mie
moe ta wieczna podjazdowa wojna, al mu byo cierpicej
ludnoci, ycia zabitych, al mu byo wasnego ogrodu
i ksiek, z ktrych coraz bardziej musia rezygnowa, al
dawnych spokojnych dni i wasnego serca. Mwi o tym
kilkakro z on swoj, Pravati, czciej jeszcze z bramiaeni
Gopal. Naley, twierdzi, dy do tego, aby jeden z sza-
nowanych, okolicznych ksit wezwany zosta na rozjemc
i uczyni pokj, on za sam, Dsa, gotw ochoczo ustpi,
jeli ustpliwoci i rezygnacj z paru pastwisk i wsi zdoa
dopomc w przywrceniu pokoju. Rozczarowany by i po
trochu zniechcony, gdy przekona si, e ani bramin, ani
Pravati nawet sysze o tym nie chc.
Rnica zda na ten temat doprowadzia nawet do nader
gwatownego starcia z Pravati: doszo midzy nimi a do
cakowitego pornienia. Usilnie a bagalnie przedstawia
jej Dsa swe powody i myli, lecz ona przyjmowaa kade
sowo tak, jakby zwrcone byo nie przeciwko wojnie i nie-
potrzebnej masakrze, lecz wycznie przeciw jej osobie.
W pomiennej i burzliwej przemowie pouczya go, e zamia-
rem wroga jest wanie wykorzysta jego dobroduszno
oraz umiowanie pokoju (by ju nie rzec: jego strach przed
wojn) na korzy wasn, doprowadzi wic do tego, e za-
536
wiera zacznie jeden pokj po drugim, za kady z nich pa-
cc niewielkimi rezygnacjami z ziemi i ludzi, w kocu za
wrg bynajmniej nie okae si zadowolony, lecz gdy tylko
dostatecznie go ju osabi, przejdzie do otwartej wojny, aby
pozbawi go ju ostatnich resztek. Nie o stada, wsie, dobre
czy ze strony tutaj chodzi, lecz o wszystko, o istnienie lub
nieistnienie. Jeli za Dsa sam nie wie, co winien swej
godnoci, synowi swemu i onie, ona wanie musi go tego
nauczy. Pony jej oczy, gos dra, od dawna nie widzia
jej Dsa tak piknej i penej namitnoci, lecz czu jedynie
smutek.
A tymczasem napady przygraniczne i naruszanie pokoju
trway nadal, dopiero wielka pora deszczowa pooya im
chwilowo kres. Natomiast na dworze Dsy utworzyy si te-
raz dwie partie. Jedna, partia pokoju, bya nader nieliczna,
prcz samego Dsy naleao do niej zaledwie kilku star-
szych braminw, uczonych, w medytacjach zatopionych m-
w. Ale partia wojenna, partia Pravati i Gopali, miaa po
swojej stronie wikszo kapanw i oficerw. Zbrojono si
z zapaem, wiedzc, e za granic wrogi ssiad czyni to sa-
mo. Chopca Ravan dowdca strzelcw uczy strzela z u-
ku, a matka zabieraa go na wszystkie przegldy wojsk.
Dsa wspomina niekiedy w owym czasie las, w ktrym
przebywa niegdy jako biedny zbieg, oraz siwowosego
starca, pustelnika, pogronego w medytacji. Wspomina go
niekiedy, pragnc go odwiedzi, ujrze znowu, usysze je-
go rady. Ale nie wiedzia, czy starzec jeszcze yje, ani te,
czy zechce go wysucha i rady mu udzieli, gdyby za istot-
nie y i da mu jak rad, wszystko mimo to potoczyoby
si swoim torem i nic zmieni by nie byo mona. Medyta-
cja i mdro byy wielce dobre i szlachetne, lecz wydawao
si, i rozwijaj si jedynie na uboczu, na skraju ycia, a
dla kadego, kto w rzece ycia pynie, walczc z jej fa-
lami, czyny jego i cierpienia nic z mdroci nie maj
wsplnego, wynikaj samorzutnie, losem s. trzeba ich do-
konywa i znosi je. Bowiem inni take nie yli wrd wiecz-
nego pokoju i wiekuistej mdroci, rwnie znali niebezpie-
czestwa i lk, walk i bitw, wiedzia o tym Dsa z licznych

557
opowieci. Tak tedy Dsa podda si, nie sprzecza ju z Pra|
vati, jedzi konno na przegldy wojsk, widzia, e zbl:
si wojna, przeczuwa j ju w nkajcych go noc snach
posta jego wychuda, twarz pociemniaa, a jednoczenie
czu, jak widnie i blednie jego szczcie i rado ycia. Po-'-
zostaa mu jedynie mio do dziecka, wzrastajc wraz z tro-f
skami, ze zbrojeniami i wiczeniami wojskowymi, bya czer- j
wonym, poncym kwiatem w jego opustoszaym ogrodzie, i
Dziwi si Dsa, jak wielk pustk i wielki brak radoci I
znie mona, jak dalece mona przywykn do trosk!
i smutkw, dziwi si take, jak pomiennie i wycznie!
rozkwitn zdoaa w sercu jego, pozornie pozbawionym ju
namitnoci, ta trwoliwa i trosk pena mio. Jeli ycie
Dsy byo moe pozbawione sensu, miao mimo wszystko
orodek swj i centrum, obracao si bowiem wok mioci
do syna. Dla niego to podnosi si rankiem z posania, cay
dzie spdzajc na zajciach i trudach, ktrych celem bya
wojna, a z ktrych kade byo mu wstrtne. Dla niego cier-
pliwie kierowa naradami dowdcw i o tyle tylko prze-
ciwstawia si uchwaom wikszoci, e przynajmniej mona
byo jeszcze czeka, a nie rzuca si cakiem ju na olep w
wojenn przygod.
I podobnie jak rado ycia, ogrd i ksika stopniowo
stay mu si obce i niewierne czy te on im obca te
i niewierna staa mu si ta, ktra przez tak wiele lat bya
szczciem i rozkosz jego ycia. Od polityki wszystko to si
zaczo: gdy Pravati wygosia do niego namitn przemo-
w, w ktrej lk jego przed grzechem i umiowanie pokoju
otwarcie niemal wyszydzia jako tchrzostwo, z rozpomie-
nion twarz prawic o honorze ksicym, bohaterstwie
i habie, wwczas zaskoczony Dsa, z nagym uczuciem za-
wrotu gowy, poczu i przekona si niespodzianie, jak bar-
dzo ona oddalia si od niego, a moe on od niej. A od tej
chwili przepa pomidzy nimi zwikszya si i stale jeszcze
powikszaa, a adne z obojga nie czynio nic, by temu za-
pobiec. A raczej Dsa powinien by tak podj prb, po-
niewa ow przepa waciwie on tylko dostrzega, a w wy-
obraeniu jego stawaa si ona coraz bardziej ogromn, istn

558
przepaci wiata pomidzy mczyzn i kobiet, midzy
Tak i Nie, midzy dusz i ciaem. Gdy cofa si mylami,
wydawao mu si, e jasno dostrzega wszystko: jak niegdy
czarodziejsko pikna Pravati wzbudzia w nim mio i igraa
z nim, dopki nie porzuci swych kolegw, przyjaci, pasterzy
i wasnego, tak dotd radosnego pasterskiego ycia, dla niej
yjc pord obcych, jak suga, ziciem bdc w domu
niedobrych ludzi, ktrzy wykorzystywali jego zakochanie, by
dla nich pracowa. Potem pojawi si w Nala i zaczo si
nieszczcie Dsy. Nala zwabi jego on, bogaty, strojny
rada, jego pikne szaty i namioty, kon^s i suba uwiody
ubog i nie nawyk do zbytku kobiet, niewiele go to z
pewnoci trudu kosztowao. Ale czy doprawdy mgby j
by tak szybko i atwo uwie, gdyby w duszy wierna bya i
skromna? C, rada zatem uwid j czy po prostu wzi,
zadajc Dasie najohydniejszy bl, jaki dotd przey. Lecz
wanie on, Dsa, pomci si, zabi zodzieja swego
szczcia, bya to dla chwila wielkiego triumfu. Ledwo
przecie tego czynu dokona, musia rzuci si do ucieczki:
dniami, tygodniami i miesicami kry si po krzakach i
zarolach, wyjty spod prawa, nie ufajc adnemu
czowiekowi. A c robia przez ten czas Pravati? Nigdy ja-
ko zbyt szczegowo mowy midzy nimi o tym nie byo.
W kadym razie do ucieczki za nim si nie rzucia, a szukaa
go i znalaza wtedy dopiero, gdy z racji swego urodzenia
ogoszony zosta ksiciem, ona za potrzebowaa go, by za-
si na tronie i wej do paacu. Wtedy si pojawia, za-
braa go z lasu i ssiedztwa czcigodnego pustelnika, przy-
odziano go w pikne szaty, uczyniono rad, wszystko prze-
mienio si wycznie w wietno i szczcie lecz w isto-
cie, c wwczas opuci i na co zamieni? Zamieni na
wietno i obowizki ksicia, pocztkowo atwe, z czasem
coraz to trudniejsze, zamieni na odzyskanie piknej ony,
na sodkie, miosne z ni chwile, a potem pojawi si syn,
mio do niego, wzrastajca troska o zagroone jego ycie
i szczcie, lak i oto teraz wojna staa u wrt. Oto, co przy-
niosa mu Pravati, gdy odkrya go wwczas w lesie, przy
rdle. C natomiast odda i porzuci? Porzuci spokj la-

559
su, nabonej samotnoci, odda ssiedztwo i przykad wiJ
tego jogi, porzuci nadziej na zostanie jego uczniem i na-j
stpc, na gboki, promienny, niewzruszony spokj duszji
mdrca i uwolnienie z walk i namitnoci ycia. Uwiedzie
ny piknoci Pravati, oczarowany kobiet, zaraony jej|
ambicj,'opuci drog, na ktrej wycznie i tylko zdoby
mona wolno i spokj. Taka wydaa mu si obecnie histo-j
ria jego ycia,, a istotnie atwo tak mona byo j wyoy|
niewielu tylko dokona naleao retuszw i opuszcze, tak j
ujrze. Albowiem, midzy innymi, pomin Dsa oko-]
liczno, e bynajmniej nie by jeszcze uczniem pustelnika!
a nawet zamierza wanie znowu i z wasnej woli go opu-j
ci. Tak to atwo wypaczaj si sprawy, gdy spogldamj
wstecz.
Cakiem odmiennie patrzya na owe sprawy Pravati, cho
znacznie mniej o nich rozmylaa ni jej maonek. Nad Na-'
l nie zastanawiaa si wcale. Natomiast, jeli jej pami *
nie mylia, ona to tylko i wycznie spowodowaa i ugrun-
towaa szczcie Dsy, znowu uczynia go rad, obdarowaa
synem, bez miary darzya mioci i szczciem, by wreszcie
przekona si, e do wielkoci nie dors i okaza si nie-
godny jej dumnych planw. Pojmowaa bowiem doskonale,
e zbliajca si wojna doprowadzi musi do zniszczenia
Govindy, a do podwojenia jej wadzy i stanu posiadania. Za-
miast cieszy si z tego i usilnie pracowa, Dsa wzbrania
si, zgoa nie po ksicemu, jak si jej wydawao, przed
wojn i podbojami, a najchtniej, nic nie robic, zestarzaby
si wrd swych kwiatw, drzew, papug i ksig. W porw-
naniu z nirn Wiszwamitra, naczelny dowdca jazdy, a oprcz
niej najbardziej te pomienny zwolennik przyszej wojny
i zwycistwa, by cakiem innym czowiekiem. I wszelka
prba porwnania tych dwch wypa musiaa na korzy
wodza.
Dsa widzia doskonale, jak bardzo ona jego zaprzyja-
nia si z owym Wiszwamitra, jak dalece go podziwiaa i po-
zwalaa siebie podziwia temu pogodnemu, dzielnemu, moe
cokolwiek powierzchownemu i niezbyt mdremu oficerowi,
o dononym miechu, piknych mocnych zbach i wypie-
560
lgnowanej brodzie. Patrzy na to z gorycz i pogard jed-
noczenie, z szydercz jak obojtnoci, ktr sam przed
sob udawa. Nie szpiegowa i wiedzie nie chcia, czy przy-
ja tych dwojga przestrzega dozwolonych granic obyczaj-
noci, czy nie. Przypatrywa si Pravati, zakochanej w przy-
stojnym jedcu, i jej gestowi, ktrym stawiaa go na miej-
scu bardziej uprzywilejowanym ni jej niezbyt bohaterski
maonek, z t sam zewntrznie obojtn, wewntrznie pe-
n jednak goryczy biernoci, z jak przyzwyczai si trak-
towa wszelkie wydarzenia. Wszystko jedno, czy maonka
zdecydowaa si zakpi z niego, czy te go zdradzi, czy moe
zachowanie jej byo jedynie przejawem wzgardy dla
przekona Dsy, fakt w istnia, sprawa si rozwijaa, rosa
naprzeciw niego jak los i jak wojna, nie byo na ni sposo-
bu, adnej innej nie mona byo zaj wobec niej postawy,
jedynie spokojnie j znosi, a nie atakowa i podbija, na
tym bowiem polegaa natura Dsy jako bohatera i m-
czyzny.
W kadym razie rozumia, i niezalenie od tego, czy po-
dziw Pravati dla kapitana jazdy lub jego dla niej utrzy-
mywa si w dozwolonych obyczajnoci granicach, czy nie,
ona mniej tu zawinia ni on sam. On bowiem, Dsa, wt-
picy myliciel, skonny by w niej dopatrywa si winy za
utrat swego szczcia lub przynajmniej obarcza j wsp-
odpowiedzialnoci za wszystko, w co uwika si i wplta:
mio, ambicj, akty zemsty i rabunki, w mylach czyni
kobiet, mio i rozkosz odpowiedzialnymi za wszystko na
ziemi, za cay w korowd czy wycig namitnoci i dz,
zdrady maeskiej, mierci, morderstwa, wojny. Lecz wie-
dzia przy tym doskonale, e Prayati nie jest przyczyn, nie
jest winna, ale sama staa si ofiar, sama wszak nie stwo-
rzya ani swojej piknoci, ani jego ku niej mioci i odpo-
wiada za to nie moe, gdy jest jedynie pykiem w sonecz-
nym promieniu, fal na rzece, jego, Dsy, natomiast wy-
cznie, spraw powinna by ucieczka przed kobiet i mi-
oci, godem szczcia i ambicj, e powinien by albo po-
zosta zadowolonym pasterzem pord pasterzy, albo te
tajemnymi sposobami jogi przemc w sobie wszystkie te
"j Gra SiklL.-iych paciorkw 561
niedostatki. Zaniecha tego, zawid, nie by powoany d<|
rzeczy wielkich, czy te nie dochowa wiernoci swemu poi
woaniu, ona jego za w kocu miaa moe suszno, dol
patrujc si w nim tchrza. Natomiast mia z ni syna, tegd
piknego, delikatnego chopca, o ktrego tak dra, a kti
rego istnienie cigle przecie jeszcze nadawao jego yciiT
warto i sens i byo wielkim szczciem, trwonym wprawi
dzie i bolesnym szczciem, lecz mimo to szczciem, jegq
szczciem. I oto paci za to szczcie gorycz i blem serfl
ca, gotowoci na wojn i mier, wiadomoci, e kro
naprzeciw zagadzie. Za granicami jego pastwa siedzia
swym kraju rada Govinda, podegany i radami obsypywa
ny przez matk zabitego Nali, tego niesawnej pamici uwo-
dziciela, coraz to czstsze i zuchwalsze staway si napady
i wyzwania Govindy, a jedynie przymierze z potnym
rad Gaipali zdoaoby Das tak umocni, by wymc mg
pokj i porozumienie z ssiadem. Ale w rada, cho ycz-
liwy Dasie, by jednak spokrewniony z Govind i nader
uprzejmie umia wymiga si od wszelkich prb pozyskania
go dla takiego przymierza. Nie byo tedy ucieczki ani na-
dziei na zwycistwo rozsdku czy ludzkich uczu, przezna-
czenie si zbliao i trzeba je byo przyj. Dsa teraz sam
ju niemal tskni do wojny, do wybuchu tych nagromadzo-
nych piorunw, do przyspieszenia biegu wydarze, ktrym
przecie zapobiec nie mg. Raz jeszcze odwiedzi ksicia
Gaipali, wymieni z nim bez rezultatu uprzejmie sw-
ka, nalega w radzie na umiarkowanie i cierpliwo, lecz
czyni to ju od dawna bez cienia nadziei; a poza tym zbroi
si. Scysje w radzie toczyy si ju tylko na temat, czy na-
stpny atak wroga winien w odpowiedzi doprowadzi do
wkroczenia na teren jego kraju i do wojny, czy te naley
zaczeka na gwne natarcie nieprzyjaciela, aby, mimo
wszystko, on wanie wobec ludu i wobec wszystkich ucho-
dzi za winowajc, ktry pogwaci pokj.
Wrg, nie troszczc si wcale o te sprawy, pooy kres
namysom, naradom i wahaniom, atakujc pewnego dnia.
Zainscenizowa wikszy rabunkowy napad, ktry natych-
miast cign nad granic Das wraz z dowdc jazdy
562
i najlepszymi jego ludmi, a podczas gdy wszyscy byli jesz-
cze w drodze, nieprzyjaciel przewag swoich si wdar si
do kra ju, od raz u wtargn do miasta Dsy, za j bram y
i otoczy paac. Dsa, dowiedziawszy si o tym, zawrci
iiatychmiast, wiedzia bowiem, e ona i syn jego zamknici
s w zagroonym paacu, natomiast na ulicach tocz si
krwawe walki, serce ciska mu tedy okrutny bl, gdy po-
myla o swoich i o grocych im niebezpieczestwach. Nie
by ju teraz wojownikiem ocigliwym i ostronym, zapo-
n blem i wciekoci, w szaleczym popiechu pdzi
wraz ze swymi ludmi do miasta, gdzie na wszystkich uli-
cach zasta walki, przedar si do paacu, stan w obliczu
nieprzyjaciela i walczy jak szaleniec, a o zmierzchu tego
krwawego dnia pad zemdlony, wyczerpany, kilkakro
ranny.
Gdy wrcia mu przytomno, by ju jecem, bitwa zo-
staa przegrana, miasto i paac znajdoway si w rkach
wroga. Zwizanego Das zaprowadzono przed Govind, ktry
powita go szyderczo, wiodc do jego wasnej komnaty: bya
to owa komnata o rzebionych, pozacanych cianach, pena
bibliotecznych rulonw. I tam wanie ze skamienia twarz
siedziaa na dywanie wyprostowana ona Dsy, Pra-vati, za
ni uzbrojone strae, a na jej kolanach spoczywa chopiec:
delikatna jego posta, martwa niczym zamany kwiat, leaa
z poszarza twarz, szaty przesiknite byy krwi. Pravati
nie odwrcia gowy, gdy wprowadzono jej ma, bez
wyrazu wpatrywaa si w maego trupka, wydaa si Dasie
dziwnie zmieniona i dopiero po chwili zauway, e wosy
jej, ktre przed kilku jeszcze dniami byy kruczo czarne,
przetkane byy teraz siwymi pasmami. Dugo chyba ju
ta k si edziaa, z dzi ecki em na kolana ch, za st yg a, z
twarz podobn do maski.
Ravana! wykrzykn Dsa. Ravana, dziecko mo-
je, kwiatku mj! Uklk, twarz pad na zmarego, jakby
w modlitwie klcza przed oniemia kobiet i dzieckiem,
oboje opakujc i hod skadajc obojgu. Poczu zapach
krwi i mierci, zmieszany z woni kwiatowego olejku, kt-

563
rym namaszczono wosy dziecka. Pravati skierowaa w d,
na nich obu, zlodowaciae spojrzenie.
Kto dotkn ramienia Dsy, by to jeden z przywdcw
Govindy, kaza mu wsta i wyprowadzi. Ani sowa nie rzek
Dsa do Pravati, ani ona do niego.
Zwizanego zoono Das na wozie i zawiezono do wizie-
nia. W miecie Govindy wizy czciowo mu zdjto, onierz
przynis dzbanek wody, postawi go na kamiennej podo-
dze, pozostawi winia w samotnoci, zamykajc i ryglujc
drzwi. Jedna z ran na jego ramieniu pali zacza jak ogie.
Dosign dzbana i spryska wod rce i twarz. Pi take
chcia, lecz nie napi si, mylc, i w ten sposb prdzej
urnr?e. Jak dugo potrwa to jeszcze, jak dugo! Tskni do
mierci, podobnie jak wysuszone jego gardo tsknio do wo-
dy. Dopiero wraz ze mierci usta miay mczarnie jego
serca, zgasn mia w nim obraz matki z martwym synem.
Lqcz pord tych udrcze gr w nim wziy litociwie
zmczenie i osabienie: pad i zasn.
Gdy ockn si z owej krtkiej drzemki, chcia, oszoomio-
ny, przetrze oczy, lecz nie mg tego zrobi, obie rce mia
ju bowiem zajte, trzymay co, a gdy do cna otrzewia
i oczy otworzy szeroko, nie otaczay go mury wizienia, je-
no zielone wiato jasn, siln strug przepywao przez li-
cie i mech, dugo mruy oczy, gdy owo wiato ugodzio go
jak bezszelestny, cho gwatowny cios, wzdrygn si, prze-
szy go dreszcz przeraenia, raz jeszcze przymruy oczy,
wy Krzywi twarz jakby w paczu i znowu szeroko oczy
otworzy. Sta oto w lesie, oburcz trzymajc mis pen
wody, u jego stp migotao brunatn i zielon barw r-
deko, dalej za, za gstwin paproci, wiedzia, e stoi chata
i czeka joga, ktry posa go po wod, ten sani joga, co
mia si tak dziwnie i ktrego Dsa prosi, by powiedzia
mu cokolwiek o Mai. A wic nie przegra bitwy ani nie stra-
ci syna, nie by ani ksiciem, ani ojcem; natomiast joga
speni jego prob i pouczy go, czyrn jest Maja: paac
i ogrd, biblioteka i hodowla ptakw, troski ksice i oj-
cowska mio, wojna i zazdro, mio do Pravati i gwa-
towna do niej nieufno, wszystko byo niczym nie, nie
niczym, byo Maj! Dsa sta wstrznity, zy spyway
po jego policzkach, misa, ktr wanie napeni wod dla
pustelnika, draa i chwiaa si w jego rkach, woda prze-
laa si wierzchem, kapic mu na nogi. Wydao mu si, e
rk mu obcito czy te moe co wyjto z jego gowy, pust-
ka w nim panowaa: odjto mu oto nagle dugie lata ycia,
skarby, ktrych pilnie strzeg, radoci, jakich zazna, ble,
ktre znosi, lki, rozpacz graniczc ze mierci, wszystko
lo zniko, zagaso, stao si niczym a jednak nie niczym!
Wspomnienia pozostay bowiem, pozostay w nim obrazy,
jeszcze widzia siedzc, wysok a nieporuszon posta Pra-
vati o nagle posiwiaych wosach, na jej kolanach lea syn,
jakby sama go zadusia, lea jak zdobycz, a jego omdlae
ju rce i nogi zwisay z jej kolan. O, jake szybko, szybko
i straszliwie, jak okrutnie i dokadnie pouczony zosta, czym
jest Maja! Wszystko ulego przesuniciu, wiele lat, penych
przey, skurczyo si do rozmiarw chwil, wszystko, co
przed chwil jeszcze przejmujc wydawao si rzeczywisto-
ci, snem byo, a moe i wszystko inne, co dziao si wcze-
niej, take byo snem: owe historie o ksicym synu, Da-
sie, jego yciu wrd pasterzy, oenku, zemcie na Nali,
ucieczce do pustelnika; obrazy to byy jeno, takie, jakie po-
dziwia mona na pokrytej rzebami cianie paacu, gdzie
pord kwiatw, gwiazd, ptakw i gazi wida take mapy
i bogw. A czy wszystko, co teraz wanie przeywa i mia
przed oczami, to przebudzenie si ze snu o yciu ksicia, woj-
nie, wizieniu, to stanie tu, przy rdle, ta misa z ktrej oto
wyla troch wody, te myli, ktre kryy mu w gowie
czy i t o ( w kocu nie z tej samej skadao si materii, nie
byo rwnie snem, iluzj, Maj? A wszystko, co jeszcze
mia przey, oglda oczami, dotyka rkami, a po chwil
mierci, ktra kiedy nastpi czy inne byo, z innej ma-
terii? Igraszk bya, iluzj, zudzeniem i marzeniem, snem,
Maj, caa ta pikna i straszliwa, zachwycajca i rozpacz-
liwa obrazkowa loteryjka ycia, wraz z wszystkimi palcymi
rozkoszami i palcymi blami.
Dsa cigle jeszcze sta jak odurzony i poraony. Misa
znowu zachybotaa w jego rkach, woda si wylaa, chod-

565
nym bryzgiem oblaa palce jego ng i rozpyna si. C
mia robi? Ponownie napeni mis, odnie j jodze, da
mu si wymia z racji wszystkiego, co w owym nie wy-
cierpia? Nie ncio go 10. Opuci mis, wyla do reszty wo-
d, rzuci naczynie na mech. Siad pord zieleni i j si
powanie zastanawia. Do mia, a nazbyt do tych mrzo-
nek, tych demonicznych splotw przernych przey, ra-
doci i cierpie, co serce uciskay, sprawiajc, e krew za-
styga w yach, a potem nagle okazyway si Maj, pozosta-
wiajc czeka wystrychnitego na dudka, do mia wszyst-
kiego, nie pragn ju ony ani dziecka, ani tronu, ani zwy-
cistwa, ani zemsty, ani szczcia, ani mdroci, ani wadzy,
ani cnoty. Niczego wicej nie pragn prcz spokoju i koca,
niczego nie chcia, jak tylko zatrzyma i zagasi to wiecz-
nie obracajce si koo, ten bezkresny kalejdoskop obrazw.
Chcia osign spokj i zgin, podobnie jak tego pragn,
gdy podczas owej ostatniej bitwy rzuci si pomidzy nie-
przyjaci, rac i sam bdc raony, rany zadajc i otrzy-
mujc, a omdla pod ciosami. Lecz c potem? Potem bya
pauza omdlenia, drzemki albo mierci. A zaraz potem
budzi si czowiek znowu, musia ponownie w oczy swoje
przyjmowa mnstwo obrazw, strasznych, piknych, prze-
raajcych, prd ycia znw przenika jego serce i tak bez
koca, bez ratunku, a do nastpnego omdlenia, do nastp-
nej mierci. Bowiem mier taka oznaczaa moe przerw,
krtki, niewielki odpoczynek, nabranie oddechu, lecz potem
trzeba byo i dalej, stajc si znowu jedn z tysica postaci
w dzikim, szaleczym i rozpaczliwym tacu ycia. Ach, nie
istniao unicestwienie, nie byo kresu.
Niepokj kaza mu zerwa si znowu. Jeli ju w przekl-
tym owym korowodzie nie byo odpoczynku, jeli jedyne
i najwiksze jego yczenie speni si nie mogo, mg prze-
cie na nowo napeni mis wod i zanie j owemu starco-
wi, co przynie sobie wody rozkaza, cho w istocie nie
mia prawa rozkazywa mu. Bya to przysuga, jakiej od
niego zadano, zlecenie, ktre posusznie mona byo wy-
peni, zawsze to lepsze, ni tak siedzie i wynajdywa so-
bie metody samounicestwienia, w ogle zreszt posusze-
566
stwo i suba lepsze byy i lejsze, znacznie bardziej niewin-
ne i zdrowe ni panowanie i odpowiedzialno, tyle Dsa
ju wiedzia. Dobrze tedy, Dsa, bierz ow mis, napenij-
e j wod i zanie swemu panu!
Gdy wrci przed chat, mistrz powita go osobliwym
spojrzeniem z lekka pytajcym, na poy wspczujcym, na
poy ubawionym i porozumiewawczym, spojrzeniem, jakie
starszy chopak moe rzuci modszemu, gdy widzi go po-
wracajcego po trudnych, nieco zawstydzajcych przygo-
dach, po prbie odwagi, ktr mu sam narzuci. w ksi--
pastuch, w biedak, ktry do niego si przybka, wraca
teraz wprawdzie tylko od rda, wod przynosi, nawet
kwadransa nie trwaa jego droga, ale mimo to powraca
rwnie z wizienia, utraci on, syna, ksistwo, cae ycie
ludzkie przey, raz jeden okiem rzuci na obracajce si
koo. Zapewne modzieca tego wczeniej ju cho raz albo
i par razy budzono i zdoa on zaczerpn haust rzeczy-
wistoci, inaczej nie przyszedby tutaj ani nie siedzia tu
tak dugo; teraz jednak wydawa si zbudzony prawdziwie,
dojrzay ju do wkroczenia na dug drog. Wiele lat stra-
wi pustelnik na tym, aby owego modzieca nauczy przy-
najmniej naleytej postawy i sposobu oddychania.
1 tylko tym spojrzeniem, leciutk oznak yczliwego za-
interesowania, bezgonym zaznaczeniem powstaego pomi-
dzy nimi kontaktu kontaktu mistrza z uczniem jedy-
nie tym spojrzeniem dokona joga przyjcia ucznia. Spoj-
rzenie to przepdzio zbdne myli z gowy ucznia, wpro-
wadzajc go w ad i sub. A wicej nie da si opowiedzie
o yciu Dsy, reszta dokonaa si bowiem poza granicami
obrazw i opowieci. Lasu nie opuci ju nigdy.
SPIS TRECI

W p r o w a d z e n i e : G r a s z k l a n y c h p a c i o r k w ................................... 9
Opis ywota magistra ludi Jzefa Knechta . . . . 43
POWOANIE .......................................................... 45
WALDZELL .................................................................................. 84
LATA STUDIOW ......................................................................... 108
DWA ZAKONY ................................................................................... 143
175
MISJA ......................................................................................
MAGISTER LUDI ...........................- ............................................ 205
URZD ......................................................................................... 2^3
DWA BIEGUNY ......................................................................... 264
ROZMOWA .................................................................................... 289
PRZYGOTOWANIA ................................................................. 323
OKLNIK ......................................................................................... 349
LEGENDA ....................................................................................... 377
Pisma pozostawione przez Jzefa Knechta . . . 435
WCH3ZE UCZNIA I STUDENIA............................................................ 437
TRZY YCIORYSY ..................................................................................... 455
1. Zaklinacz deszczu .................................................................. 45o
2. Spowiedmk ............................................................................................ 439
3. yciorys hinduski .................................................................. 531

You might also like