Professional Documents
Culture Documents
Sadowski, Marsza³kowska, 91
WARSZAWA
1923
SÉDIR
KSIÊGA
CZUWANIA
ROZMYŒLANIA
NA KA¯DY TYDZIEÑ
PRZE£O¯Y£ Z FRANCUSKIEGO
JÓZEF JANKOWSKI
1 2
niebezpieczna z racji pozornej swej nieszkodliwoœci; gdy poœwiêcaj¹c¹ siê; i chocia¿ s³aba, naga, bezbronna,
cz³owiek nie wznosi siê ju¿, na drodze w¹skiej, wtedy stacza tryumfuje ostatecznie nad wszystkiemi gwa³tami. Si³a jej
siê wty³ ku przepaœci. Napisano jest: "Bogdajbyœcie byli spoczywa w jej samorzutnoœci, bowiem ona, przez swoje
ca³kiem zimni". I jeszcze: "Letnich wyrzucê z ust mych". Ÿród³o, jest to¿sam¹ z Duchem.
Œwiêty Bernard mniema³, ¿e nawrócenie zbrodniarza jest O mi³oœæ, o ¿ar, o ogieñ, oto o co winnibyœmy siê
mniej trudne, ni¿ nawrócenie mnicha letniego. modliæ co ranki i wci¹gu dni.
Trzeba przymuszaæ siê spe³niaæ drobiazgowo nasze Prawie wszystko jest mo¿liwem dla tego, kto chce;
obowi¹zki. Kto gardzi ma³emi b³êdami, ten wpadnie w wszystko jest mo¿liwem dla tego, kto kocha. Ale trzeba
wielkie. Trzeba równie¿ przymuszaæ siê do modlenia siê, chcieæ ustawicznie, jedynie, i z ka¿d¹ godzin¹ nieco bardziej,
ilekroæ nadarza siê sposobnoœæ i chocia¿by siê nie mia³o ni¿ w poprzedzaj¹cej. Trzeba wywo³ywaæ w sobie bez
usposobienia ku temu. ustanku oblicze to dostrzegalne Boga, które jest Mi³oœci¹.
Gdy siê jest roztargnionym w modlitwie, nie bolej¹c z Trzeba przymuszaæ siê do kochania. A gdy czu³oœæ nasza
powodu tych rozproszeñ; gdy siê jest osch³ym, znudzonym, oburza siê na pewne okropnoœci fizyczne czy moralne, trzeba
gdy nie u¿ycza siê ju¿ obowi¹zkom swym czasu normalnego; przymuszaæ siê czyniæ przynajmniej gesty boskiego i
gdy pope³nia siê b³êdy, nie niepokoj¹c siê tem; gdy czyta siê ludzkiego braterstwa.
tylko dla zabicia czasu; gdy pracuje siê tylko, by nie zwróciæ Wiele dusz anemicznych mniema, ¿e wysi³ki takie nie
na siebie uwagi; gdy szuka siê swych wygód: oto jest s¹ w ich mocy, i oczekuje wszystkiego od Nieba. Jest to b³¹d.
letnioœæ. "Pomagaj sobie, Niebo ci dopomo¿e". Trzeba energji,
Lekarstwem na ni¹ -- czyn. energji udyscyplinowanej, systematycznej; natura nasza ma
Czyn z zamiarami czystemi: dla Boga, dla braci. byæ ujarzmiona, potem wytresowana, jak pies policyjny. Bez
Czyn z ³adem, dok³adnoœci¹ i spokojem. tego zapa³y jej przygodne spowodowa³yby w sumie tylko
Czyn z ¿arliwoœci¹; bez niedbalstwa; z odwag¹, nawet upadki zniechêcaj¹ce. Gdy tresura zostanie ukoñczona,
je¿eli robota nie zajmuje nas. wówczas bêdziemy mogli daæ pole entuzjazmom naszym,
Czyn z wytrwa³oœci¹; nie pozostawiaæ pracy bowiem odt¹d wybiegaæ one bêd¹ tylko ku Jezusowi.
niedokoñczonej. Ale, powtarzam to, trzeba przejœæ naprzód przez
Otó¿, czyni siê nie przez umys³; czyni siê przez uczucie, przygotowanie, przez naprawê, przez oczyszczenie.
przez namiêtnoœæ, przez oœrodek duszy, s³owem, przez Przygotowanie -- to pragnienie, jakie macie wszyscy,
mi³oœæ. Wola jest tylko mi³oœci¹; czy tryska ona z instynktu, czynienia dobrze. Naprawa ma byæ dyscyplin¹ cielesn¹,
czy okrywa siê szatami zbytkownemi umys³owoœci, czy znika moraln¹ i myœlow¹.
pod zbroj¹ pychy zasad¹ rdzenn¹ woli pozostaje Mi³oœæ. Oczyszczeniem bêd¹ to próby, przyby³e ze œwiatów
Mi³oœæ, by siê rozwin¹æ, potrzebuje tylko samej siebie; ni¿szych, eskortowane przez ajentów Przeznaczenia, w
im wiêcej siê ona oddaje, tem silniejsza i œwietniejsza nap³ywach wiêcej czy mniej powolnych, wed³ug naszej si³y
odradza siê. Nie pyta ona o widoki powodzenia, nie zna oporu i naszej dobrej woli. Bêdzie niem równie¿ praca
odwlekañ rozs¹dnych, uk³adów zrêcznych, przezornoœci niewidzialna anio³ów Jezusa nad sercem naszem zimnem i
bojaŸliwych. Jak tylko postrzega ³zê, rzuca siê, by j¹ twardem, by zwiêkszyæ je i rozgrzaæ.
osuszyæ; pomiêdzy napastnikiem i ofiar¹, widzisz j¹ Stronice, jakie czytaæ bêdziecie, odnosz¹ siê do
3 4
wtórego z trzech tych okresów, który zawiera siê ca³y w tysiêcy, zaludnionych tworami inteligentnemi i
æwiczeniu naszego Ja. odpowiedzialnemi, ziemia ta zalicza siê do ma³ej liczby tych,
Winniœmy tedy byæ pos³uszni maksymie wyrzeczenia które, dotychczas, posiada³y S³owo, zrozumiecie, dlaczego
siê w ca³ej jego surowoœci. Za ka¿dym razem, gdy bêdzie siê ci, co mog¹ siê poœwiêcaæ, mog¹ równie¿ mieæ pos³uch u
mia³o coœ zrobiæ, co nie jest jawnie obowi¹zkiem czy Tego, który jest Mow¹ Ojca.
mi³osierdziem, chocia¿by coœ najbardziej b³ahego, -- za Tematy, jakie podajê wam w tym podrêczniku, s¹ tedy
ka¿dym razem gdy zradza siê popêd nierozwa¿ny, który nie przeznaczone do nabrania tchu poœród walki, do
jest poœwiêceniem siê, bêdzie siê musia³o okie³zaæ go, zmusiæ zaprowadzenia ³adu w nas samych, do przypomnienia sobie
siê do czynu przeciwnego. Jezus nasz skaza³ siê na ca³e ¿ycie zasad, do skupienia naszej uwagi, do zacieœnienia œcis³ego
ura¿eñ, prac, pospolitoœci, nieznoœnych dla delikatnoœci zbli¿enia siê z Naszym Mistrzem. S¹ to przyk³ady; bêdziecie
wytwornej i szczytnoœci Jego natury. mogli wybraæ sobie inne; zasadnicz¹ rzecz¹ jest to, by uczeñ
Zmuœmy siê tedy i badŸmy bez pob³a¿liwoœci dla ja: oszczêdnie u¿ywa³ w przerwach czasu dla myœli swej
karmmy je obficie, ale karmmy je tylko tem, czego ono nie wytchnieñ, dziêki którym rozporz¹dzaæ on bêdzie si³ami
lubi. Wobec ka¿dego nabytku, ka¿dego doœwiadczenia, swemi z wiêkszym spokojem, jasnoœci¹, pewnoœci¹, i by
ka¿dej wygody, jak¹ daje nam ¿ycie, zapytujmy naprzód: Czy przyzwyczaja³ siê w ten sposób do prowadzenia spo³em ku
lubiê to? Czy zrobi³bym to ochotnie? Je¿eli tak, odrzucajmy, trudom s³u¿by mistycznej energij swego rozumu, swego cia³a
bierzmy postanowienie przeciwne; jedzmy, co nam nie i swego serca wed³ug harmonji coraz to g³êbszej. Jednoœæ
smakuje. Duch nasz wzlotni siê i oœwieci œwiat³em boskiem naszej istoty bêdzie wynikiem wspania³ym potrójnej tej
po ka¿dym z drobnych tych kielichów gorzkich, i stanie siê uprawy.
odrazu zdolny stykaæ siê z liczb¹ duchów coraz to wiêksz¹.
Od tej pory, Mi³oœæ pocznie rozlewaæ dooko³a nas naj-
czystsze swe œwiat³o; nie bêdzie ju¿ nam potrzeba
sylogizmów, by dochodziæ do czynu. ¯ycie prawdziwe bêdzie
w nas; wobec tworów i wydarzeñ, umys³ nasz zrozumie
odrazu, serce nasze poruszy siê odrazu, ramiona nasze
wyci¹gn¹ siê same przez siê, by ul¿yæ brzemieniu s³abych.
Nie bohaterstwa uroczne s¹ najtrudniejsze; s¹ niemi
drobne ofiary; one to wiêc s¹ najbogatsze. One to s¹
kryszta³ami najdrobniejszemi, które, miljardami roztopione
w ognisku Mi³oœci, tworz¹ mury niezniszczalne Miasta
Bo¿ego. Asceza mistyczna jest dzie³em przedziwnie jedno-
cz¹cem. Wystarcza, byœcie myœleli o Jezusie, i¿by czyny
wasze najpospolitsze, niepokoje wasze najbardziej odleg³e
skupia³y siê przez siê ku temu celowi, zarazem ca³kiem
bliskiemu i nieskoñczenie odleg³emu. I je¿eli bêdziecie
pamiêtali, ¿e ze wszystkich œwiatów, liczonych na setki
5 6
1. Poznanie siebie. przygotujê komnatê w sobie czyst¹ i gdy ozdobiê j¹
kwiatami czynu mi³osiernego, nie bêdzie móg³ œpiewaæ tam
hymnów wdziêcznoœci, bujaæ tam kadzielnicê uwie³bienia;
"Kogo szukacie?"
i póki wreszcie Pan osobiœcie nie zst¹pi tam dla zrodzenia
(Jan, XVIII, 5).
ostatecznego, które wprowadzi mnie nareszcie do
przedsionków Wiecznoœci.
Jezus jest tam; stoi On milcz¹cy u drzwi serca mojego;
czeka. Namiêtnoœci, ambicje, rozkosze, zaledwie mi
ods³oni³y smak swego popio³u. Jezus jest tam; ma On oczy
spuszczone, które wszystko widz¹, i¿by g³êbia Jego
spojrzenia nie przestrasza³a mnie; milczy On, bowiem g³os
Praca mistyczna. Robiæ, co wieczór, rachunek
Jego wstrz¹sa³by miê; ukrywa rêce swe mi³osierne, bowiem
sumienia, krótki, lecz œcis³y.
dotkniêcie ich zapali³oby nazbyt wczeœnie w mej krwi po¿ar
Mi³oœci.
Czeka On, bowiem chce mnie ca³ego: od cia³a mego,
pobudowanego przez Jego s³u¿ebników, a¿ do serca, w
którem anio³owie Jego wznosz¹ Jego swi¹tynie. Czeka On,
bowiem nie chce mnie braæ; chce On, bym odda³ siê; czu³oœæ
Jego kocha tylko to, co Mu ofiarowujê. W³aœnie w o-
czekiwaniu tego czynu rozmieœci³ On na mej drodze
trzêsawiska i u³udy; poniewa¿ nie chcia³em wierzyæ Mu,
muszê przechodziæ przez doœwiadczenia. Znu¿enie i lêk
zwróc¹ mnie ku Niemu. Nie chcia³em s³uchaæ Go. Takim
samym skokiem, jak cz³owiek, przeœladowany przez
dzikiego zwierza, rzuca siê do rzeki, pewnej nocy, oszala³y
z wyrzutu sumienia, zanurzê siê w potoki nieprzezwyciê¿one
Mi³oœci.
O, niech zbadam do g³êbi pustynie me wewnêtrzne; o,
niech uœcisnê wszystkie widma; niech zakosztujê wszystkich
owoców; niech siê przeœwiadczê o u³udzie powszechnej;
niech nie oczekujê ju¿ nic od nikogo, prócz od Boga!
Niech oczekiwanie to bêdzie nie bezw³adnem, lecz
czynnem! Niech bêdzie wype³nione b³aganiem poufnem,
boleœciami mego ducha, niepokojami jego, poœpiechami
jego, znojami jego, wyskokami jego! Póki Anio³, gdy
7 8
2. Lenistwo. z³e wole nasze zmuszaj¹ mi³oœæ Twojê?
A niepo¿ytecznego s³ugê
wrzuæcie do ciemnicy zew-
nêtrznej.
(Mat., XXV, 30).
9 10
3. Pragnienia nie w porê. najczarniejszego archanio³a pêka i topnieje pod tajemniczem
jej promieniowaniem.
Strzec bêdê tej lampy w komnacie najskrytszej mego
A Jezus odpowiadaj¹c rzek³:
ja, a ona da mi pokorê; bêdê obnosi³ tê lampê doko³a, pod-
Nie wiecie, czego prosicie.
nosz¹c j¹ ponad czo³a, zni¿aj¹c j¹ na b³ota, i to bêdzie
(Mat., XX, 22).
mi³osierdziem. Tym sposobem pragnienia me znikomoœci
zamr¹, by zrodziæ siê na nowo w Nieznikomoœci.
Prawo nie potêpia ¿adnej z pobudek nauki, s³awy czy
piêkna, które mnie pobudzaj¹ do dzia³ania. Jednak¿e
domyœlam siê, ¿e istniej¹ jeszcze czystsze pobudki. Bogowie
maj¹ wielu czcicieli; Bóg nie ma ich prawie wcale: ile¿ to
Praca mistyczna. Nie zaspakajaæ ¿adnego z pragnieñ
razy szuka³em pó³ - boga, demona nawet, powiadaj¹c i
osobistych.
wierz¹c, ¿e troszczê siê o jednego tylko Pana?
Ale wina ma nie jest œmiertelna; uganiaæ siê za
cieniem, to jeszcze siê ubiegaæ; a ¯ycie chce, ¿ebym ¿y³.
Bylebym przynajmniej nie wpada³ ju¿ w me u³udy; bylebym
jasno widzia³ w sobie; byle Duch ciska³ na mnie groty
olœniewaj¹cych swych jasnoœci!
Jaki¿ to cz³owiek potrafi prowadziæ swe sprawy,
sprzymierzaj¹c cierpliwoœæ wschodni¹ i inicjatywê
amerykañsk¹, a który nie interesowa³by siê miljonami
zdobytemi! Jaki¿ uczony bêdzie zna³ sw¹ niewiedzê? Jaki¿
przewodnik u¿yje ca³ego swego ducha, ca³ej swej
wytwornoœci na dobro ucznia szko³y elementarnej,
najbardziej nieokrzesanego.
Staæ siê obojêtnym na wyniki czynu, po
roznamiêtnieniu siê mem dla jego osi¹gniêcia; to antynomja
nie do rozwi¹zania, je¿eli w g³êbi mej w³asnej nie migoce
drobne œwiate³ko, zapalaj¹ce siê na samo przejœcie tchnienia
Bo¿ego. Ani pieni¹dze, ani w³adza, ani s³awa, ani mi³oœæ,
ani sztuka, ani myœl, ani wola, nie zapal¹ tej lampy, s¹ to
bowiem tylko odblaski. Ona jest p³omieniem Ÿród³owym,
istniej¹cym przez siê, nigdy nie gasn¹cym, zwyciêzkim; ona
jest sam¹ ³agodnoœci¹, i po¿ar wszelki przed ni¹ ucicha;
oœwieca ona, ogrzewa, nie spalaj¹c siê, i serce
11 12
4. NiegrzecznoϾ.
A wchodz¹c w dom
pozdrawiajcie go.
(Mat., X, 12).
13 14
5. Przes³aniec. Niechaj odosobnienie jego ka¿e mi kochaæ Samotnoœæ.
Niechaj niezale¿noœæ jego ka¿e mi mi³owaæ szczeroœæ.
. . . By³ Jan na puszczy . . .
(Marek, 1, 4).
15 16
6. Trwonienie. przypadki pozorne pozostawiaj¹ w mej mocy.
17 18
7. Niepowodzenia losu. aferzysta, nawet najniezrêczniejszy z wykolejeñców. Zawsze
bêd¹ bogaci i biedni, dopóki ludzie nie naucz¹ siê kochaæ.
Miljoner mo¿e byæ ubogim w Duchu; je¿eli ma siê tylko za
£atwiej jest wielb³¹dowi
zwyk³ego zarz¹dce swego mienia, jest on bli¿szy Prawdy,
wynijϾ przez ucho igielne,
ni¿ ¿ebrak nienawiœci¹ ziej¹cy i chytry.
ni¿ bogaczowi wnijœæ do
Królestwa Bo¿ego.
(Mar. X, 25).
19 20
8. Apatja. cierpieæ ze smutkiem, bez odwagi, bez nadziei, oto rzecz
trudna; to wiêc nale¿y, bym czyni³. I dojdê do tego przez si³ê
wszechpotê¿n¹ pokory, przez s³aboœæ nieskoñczon¹ mojej
Gwa³townicy porywaj¹
nicoœci.
Królestwo niebieskie.
(Mat., XI, 12).
21 22
9. Najœwiêtsza Panna. wszystkich mych umêczeniach przywo³ywaæ wiêc bêdê w
pamiêci jedynie istnienie nik³e Matki Chrystusa, milcz¹ce i
ukryte, gdy patrzeæ na nie od zewn¹trz, ale olœniewaj¹ce i
Oto s³u¿ebnica Pañska.
pa³aj¹ce, gdy patrzeæ na nie odwewn¹trz.
(£uk. I, 38).
23 24
10. K³ótnie ma³¿eñskie. b³êdy ciê¿kie nawet, mê¿a czy ¿ony, powinnyby s³u¿yæ tylko
do uczynienia go bardziej niezniszczalnym. Jedynie ma³-
¿eñstwo daje wszystkie powody do cierpliwoœci, do
Cz³owiek z ¿on¹ swoj¹ nie s¹ ju¿ dwoje, ale jedno cia³o
czu³oœci, do tej niezmiennej pogody, do tej s³odyczy pe³nej
Co tedy Bóg z³¹czy³, cz³owiek niech nie roz³¹cza.
³aski, do tych przebaczeñ tak bogatych w Nieskoñczonoœæ,
(Mat., XIX, 6).
które s¹ stacjami drogi Niebieskiej.
Ile¿ rozpraw na temat ma³¿eñstwa i na temat celibatu
spoczywa w bibljotekach; z punktu widzenia Nieba,
problemat jest jednak bardzo prosty. Wielk¹ nasz¹ spraw¹,
tu na padole, jest nauczenie siê dobroci. Lepiej li nauczê siê
Praca mistyczna. Niech ka¿de z ma³¿onków przyk³ada
jej ¿eni¹c siê, czy nie ¿eni¹c siê? OdpowiedŸ pozostaje
siê, tem wszystkiem, co nie jest z³em, do sprawiania
osobist¹.
szczêœcia drugiemu.
¯ycie ma³¿eñskie winnoby byæ szko³a Mi³oœci
prawdziwej. Samo ono dostarcza mym aspiracjom prób
koniecznych rzeczywistoœci codziennej; samo ono zabez-
piecza mnie od doœwiadczeñ niebezpiecznych i od uk³adów
niegodnych. Samo ono wyci¹ga na œwiat³o mary snów m³o-
doœci, pozbawia je mgie³ ich mêtnych, i czyni z nich œwiat³a
¿ywe i sta³e.
Niemasz wielkiego cz³owieka dla jego lokaja,
powiadaj¹ ludzie. Równie¿ rzadkie s¹ stare stad³a
ma³¿eñskie, zachowuj¹ce jedno dla drugiego ¿arliwoœæ
podziwiaj¹c¹ czasu narzeczeñstwa. Jakich¿ to trudów
potrzeba dla ¿ony, jak i dla mê¿a, by pozostaæ godnymi
jedno dla drugiego wyboru ich wzajemnego; jakiem¿ to
arcydzie³em jest ma³¿eñstwo, zachowuj¹ce a¿ do œmierci
piêkno swych pierwszych miesiêcy. Wszystka inteligencja,
wszystka czu³oœæ, wszystka wola, znajduj¹ tu swe u¿ycie.
¯ycie ma³¿eñskie tylko uczy us³ugi wzajemnej i
wyrzeczenia siê w drobia¿d¿kach tych, które s¹ jako
podstawa dla rzeczy wielkich. Ma³¿onkowie pracuj¹ nad
arcydzie³em, które jest wiêcej warte dla nich i dla innych,
ni¿ jaki b¹dŸ wysi³ek wyj¹tkowy; ¿adna ró¿nica uczuæ,
¿aden rozdŸwiêk nie powinienby przeszkadzaæ z³¹czeniu;
25 26
11. Dolegliwoœci serca. uprzednio zawart¹ dobrowolnie, jest to sprawa ciê¿ka;
skazuje to go, wiêzi to go na wiele byæ mo¿e tych wieków
poza grobem, których trwanie pozostaje nam tu nieznane na
Trwajcie¿ w mi³oœci mojej.
zawsze.
(Jan, XV, 9).
A wreszcie, ma³¿eñstwa s¹ zapisane w Niebie, od
pocz¹tku. ¯aden mê¿czyzna tedy nie winienby pragn¹æ
Mi³oœæ staje siê naju³udniejszym z mira¿ów, je¿eli
kobiety, ¿adna kobieta nie winnaby iœæ za namow¹ mê¿czy-
szukam w niej swego ja; je¿eli ja swoje kocham w istocie,
zny, je¿eli nie ma widoku ma³¿eñstwa.
któr¹ przek³adam nad inne; winnaby ona zwaæ siê jedynie
poszukiwaniem przyjemnoœci czy zadowoleniem egoizmu
Praca mistyczna. Gdy Istota, któr¹ kochamy, sprawia
uczuciowego. Mi³oœæ staje siê najtrwalsz¹ z rzeczywistoœci,
nam cierpienie, starajmy siê kochaæ j¹ dla niej, w Bogu,
je¿eli czyniê z niej gorliwoœæ ofiary.
zapominaj¹c o sobie.
W wiêkszoœci przypadków mi³oœæ jest tylko
urzeczeniem magnetycznem; ludzie nie wiedz¹ nic o si³ach
tych tajemniczych; oto dlaczego namiêtnoœci zbijaj¹ czêsto
z tropu widza, i psychologja ich pozostaje wci¹¿
spekulatywn¹. Poniewa¿ jesteœmy niezdolni oddawaæ siê
sobie wzajem z obowi¹zku, wiêc Przyroda rozlewa nam na-
pój mi³osny; i to upojenie fluidyczne, które nas przerzuca z
zachwytu do goryczy i z szaleñstwa do obrzydzenia, uczy
nas przynaj mniej odruchów elementarnych altruizmu, albo
raczej poci¹ga nas do ich spe³niania. Nie masz zgo³a
przyk³adu, istotnie, by dwoje kochanków, chocia¿by by³o
najbardziej dobranych, nie uczu³o rychle po winnoœci
poœwiêcenia jedno dla drugiego jakichœ szczególnych
upodobañ czy jakichœ wygód. Suma tych przykroœci
przekracza zreszt¹ dosyæ prêdko sumê przyjemnoœci.
Ale co bardziej, ni¿ rozpusta, co bardziej, ni¿
namiêtnoœæ, zatruwa w nas zdolnoœæ kochania i wysusza
Ÿród³a nasze wewnêtrzne najg³êbsze, to przewrotnoœæ owa
niedotrzymywania s³owa, oszukiwania, czem niektórzy
chlubi¹ siê nêdznie.
Gdy mê¿czyzna po¿¹da niewiasty, jest to s³aboœæ, brak
przyzwoitego zachowania siê; ale gdy bez niepokoju porywa
dobro bliŸniego, burzy ognisko domowe, ³amie umowê
27 28
12. Poufa³oœæ. do mego mózgu: W czem mogê byæ u¿ytecznym temu
bratu?
.. Alem ja was obra³ i
postanowi³em was...
(Jan, XV, 16).
29 30
13. Chrystus. wszechwiedzy, w Jego wszechmocy, byæ wolnym, poniewa¿
siê zu¿y³o wszystkie ³añcuchy, wskutek obci¹¿enia siê
niemi, i ofiarowaæ Ojcu ho³d najwy¿szy z wolnoœci tej
Znajdziecie niemowl¹tko
wreszcie zdobytej, czyniæ, jak Jezus, Syn Cz³owieka,
uwinione w pieluszki i po³o¿one w ¯³obie. (£uk, II., 12).
ods³ania nam, ¿e czyni³, ¿yj¹c w Ojcu, i gdy Ojciec¿y³ w
Nim: ta postaæ naszej istoty, jedyna prawdziwa, jest jeszcze
Po wyczerpaniu przez umys³ wszystkich wyjaœnieñ tej
darem.
tajemnicy, oœwiadcza on niemoc swojê przed tem
I by otrzymaæ trzy te dary szczególne, jedna i ta sama
okreœleniem Nieskoñczonego, przed tem umiejscowieniem
tylko jest rzecz do pe³nienia: naœladowanie Pana Naszego.
Powszechnego, przed tem uszczegó³owieniem Doskona³ego.
Choæby najbardziej rozleg³ym, choæby najbardziej z³o¿onym
Praca mistyczna. Niczego nie po¿¹daæ, nawet ³ask
wyobra¿a³ on Œwiat Wzglêdny, przepaœæ nie do przebycia
duchowych.
oddziela go od Absolutu. I odk¹d ludzie myœl¹, czuli zawsze
Jednoœæ pierwiastkow¹ nieuchwytn¹, lub uchwytn¹ chyba z
unicestwieniem ostatecznem Ja.
Zrozumieæ wcielenie siê S³owa bêdzie zawsze dla
mnie niemo¿liwoœci¹, dopóki bêdê tworem w Stworzeniu.
Ale otrzymaæ w Œwiêtem Œwiêtych mojej istoty blask tego
S³owa ucz³owieczonego: mogê staæ siê przedmiotem tego
cudu. S³owo to rodzi siê z Ojca, od przedzarania wszech-
czasów; zrodzi³o siê Ono dnia pewnego w Betleem, i mo¿e
siê Ono urodziæ jeszcze w zrodzeniu, którego bezliku
spodziewa siê Ono, w duszach tych wszystkich, którzy id¹,
za Niem, na tej ziemi i na wszystkich ziemiach, gdzie ¿yj¹
istoty ludzkie.
Wierzyæ, ¿e Jezus jest Synem jedynym Boga, który
przyszed³ w ciele, jest to dar, dany ka¿demu, kto uœwiadamia
sobie sw¹, w³asn¹ i ca³kowit¹ nicoœæ. Ale ka¿dy jest zdolny
otrzymaæ to œwiat³o jedynie na pewnym etapie podro¿y
Istnienia.
Czuæ w sobie rodz¹cego siê Boga, jest to inny dar,
który siê otrzymuje z chwil¹, gdy w nas, dostatecznie
zubo¿onych, ogo³oconych, oczyszczonych, rzeczy i si³y
doczesne ust¹pi³y rzeczom wieczystym.
Czuæ w sobie Boga ¿yj¹cego, uczestniczyæ w Jego
31 32
14. Wolnoœæ i Fatalnoœæ. pcha³y je przyczyny poprzednie, w kierunkach prawdziwie
nowych; i marzenia me najpiêkniejsze dnia pewnego zostan¹
przeœcigniête.
A przeto¿ jeœli was Syn
wyswobodzi, prawdziwie
wolni bêdziecie.
(Jan, VIII, 36).
33 34
15. Pobudki naszych czynów. stosujê na zewn¹trz. Mogê tedy, w oœrodku mym najwewnê-
trzniejszym zachowaæ me skupienie, m¹ jednoœæ; mogê to
zw³aszcza, je¿eli obieram Boga, jako zasadê wszystkich
B¹dŸ Tw¹ wola; jako
mych pobudek i cel wszystkich prac moich.
w niebie, tak i na ziemi.
Odt¹d wiêc, jeden przez Mi³oœæ duchow¹, która jest
(Mat., VI, 10).
ojcem mych chceñ, wieloraki w mych w³adzach, ¿yæ bêdê,
na obraz Absolutu, w szczêœliwoœci wci¹¿ wy¿szej, w
Ostatniem s³owem wszystkich psychologij, motorem
stosunku do mej ¿arliwoœci.
pierwszym mych czynów, mych wzruszeñ i mych myœli, jest
pragnienie. I w rzeczy samej, umys³ mój i energja moja
wprawiaj¹ siê w ruch tylko pod wp³ywem bodŸca,
Praca mistyczna. ¯yæ, by s³u¿yæ Bogu.
powsta³ego, w ostatniej analizie, z mego oœrodka wzru-
szeniowego. Wra¿enie, wzruszenie, idea s¹ tylko zjawiskami
wtórnemi. Przeto, moja pobudka tajemna stanowiæ bêdzie o
jakoœci mego czynu. Tym sposobem, tej samej iloœci si³y,
jak¹ próŸniak trwoni na œcinanie traw sw¹ lask¹, terapeuta u-
¿ywa na zbieranie roœlin leczniczych. Jakoœæ utraty energji
ró¿ni siê sw¹ pobudk¹.
Winienem tedy zbadaæ me pobudki, usun¹æ te
wszystkie, które nie nale¿¹ do dziedziny najwy¿szej
moralnoœci, wybraæ pomiêdzy celami ten, który bêdzie mi
siê zdawa³ najbardziej oczyszczonym z egoizmu. Wówczas,
i tylko wówczas, czyn mój bêdzie zdrowy, harmonijny i
¿yj¹cy. Istota moja zawiera tylko po³owê odpowiedzi na
zagadkê ¿ycia; œwiat zawiera drug¹ po³owê; oboje przenikaj¹
siê wzajem: cz³owiek jest ma³ym wszechœwiatem;
wszechœwiat jest ogromnym cz³owiekiem.
Wszelki czyn jest ofiar¹ ca³opaln¹, z³o¿on¹ bo¿kowi:
mieniu, s³awie, mi³oœci, nauce; prawdziwy Bog ma tylko
nielicznych wiernych; ilu¿ chrzeœcijan, ostatecznie, jest tylko
ba³wochwalcami!
Z drugiej strony, skupienie si³y powiêksza j¹
dziesiêciokrotnie, stokrotnie. Otó¿, obowi¹zki codzienne
zmuszaj¹ mnie do rozpraszania siê na wiele przedmiotów;
ale s¹ to me si³y przyrodzone, me w³adze zewnêtrzne, które
35 36
16. Pokój serca. Duch tchnie, kêdy chce?
37 38
17. Pos³annictwo Jezusa. Grunt, który depta³y Jego stopy, otrzymywa³ od zetkniêcia
z niemi b³ogos³awieñstwo. I ka¿da z niezliczonych tych
iskier boskoœci, z³o¿onych tam i sam, w czarnej ziemicy
Jam przyszed³ by (owce)
œwiata, oczekuje, by powstaæ i owocowaæ, wspó³udzia³u
¿ywot mia³y i obficiej mia³y;
dobrej woli mojej. Ja równie¿ mogê byæ ogrodnikiem tych
... aby ka¿dy, który wierzy
kwiatów wieczystych. Mi³oœæ jest mistrzem najwy¿szym.
w miê, w ciemnoœci nie mieszka³.
(Jan X, 10; XII, 46).
Praca mistyczna. Przed ka¿dym czynem, prosiæ
Je¿eli nie wierzê, ¿e Jezus jest Synem jedynym Ojca,
Jezusa, by oœwieæi³ ten czyn i jego przedmiot.
mogê przyjmowaæ wszystkie wyk³ady ludzkie: legendy,
mity s³oneczne, symbolizmy, wtajemniczenia Egiptu, Indyj,
Chaldei czy Tybetu.
Ale je¿eli odrobina zmys³u rzeczy boskich zosta³a
mnie dana, mnie niegodnemu,-- bowiem jest siê zawsze
niegodnym otrzymania najdrobniejszego ze œwiate³
wieczystych,-- bêdê wiedzia³ niew¹tpliwie, ¿e Jezus nie by³
oœwiecony przez ¿adnego adepta, przez ¿adnego bo¿ka.
Odwrotnie ni¿ twory, które odbywaj¹ ewolucjê od do³u ku
górze, rozwin¹³ On swoje zjawienie siê ziemskie, posuwaj¹c
siê od przestrzeni wewnêtrznych ku zewnêtrznym. Odby³ on
inwolucjê. Bêd¹c Prawd¹, ¯yciem i Drog¹, nie potrzebowa³
On ¿adnych studjów, ¿eby wszystko wiedzieæ, ¿adnego
æwiczenia siê, ¿eby wszystko móc. By³ On tylko sob¹.
Chrystus jest podwójn¹ doskona³oœci¹: Cz³owiek
doskona³y, Bóg doskona³y. Nie cz³owiek bardziej posuniêty,
ni¿ inni, ale Cz³owiek. Nie Bóg wiêkszy, ni¿ Brahma,
Ahura-Mazdowie, czy Jowisz, lecz Bóg. Moce ca³kowite
stworzenia, Moce ca³kowite Boga, oto szata Jego i p³aszcz
Jego. Od narodzin tedy, móg³ On wiedzieæ wszystko i
rozkazywaæ wszystkiemu. Wyraz tylko Jego wiedzy i Jego
mocy by³ poddany prawom wzrostu fizjologicznego,
poniewa¿ zst¹pi³ On li tylko, by byæ pos³usznym wszystkim
tym prawom, które On sam wyda³ od pocz¹tku.
S³owa Jego, skinienia, spojrzenia zasiewa³y ¿ycie.
39 40
18. Wspó³czucie. zajmuje siê sob¹, tem bardziej pomniejsza siebie; im
bardziej pomija siebie, tem bardziej zdobywa pogl¹d szeroki
i moc mimowoln¹.
Ratuj nas, zlitowawszy
siê nad nami.
(Mar., IX, 21).
41 42
19. Zemsta. ho³du, szacunku, dzier¿awczoœci. Chcia³bym, by inni
poczytywali mnie za wy¿szego. Gdyby nic innego nie
obchodzi³o mnie, jak tylko to, ¿eby byæ pos³usznym Bogu,
Ale wam powiadam, którzy
kto móg³by mnie zraniæ? jaki demon, jaki cz³owiek, jaki
s³uchacie: Mi³ujcie nieprzyjacio³y
bóg? A czy¿ nie jedyna jest tylko przyjaŸñ wierna
wasze: Czyñcie dobrze tym, którzy
ostateczna, zawsze powiêkszaj¹ca siê: przyjaŸñ Pana mego,
was nienawidz¹. B³ogos³awcie tym,
Chrystusa?
co was przeklinaj¹: a módlcie siê
za tych, którzy was potwarzaj¹.
(£uk., VI, 27).
Praca mistyczna. Mimo wszystko, zachowaj pogodê
twarzy, uczucia i myœli.
Nikt nie doznaje nienawiœci czy zniewagi, nie
zas³u¿ywszy na ni¹; sprawiedliwoœci tworów tylko kulej¹;
sprawiedliwoœæ twórcy jest nieomylna; jest ona równowag¹
sam¹ Wszechœwiata, w œwiecie fizycznym, moralnym i
duchowym. Je¿eli niepostrzegam motywów tej nienawiœci
czy tych zniewag, to znaczy tylko, ¿e jestem
krótkowzroczny; i winienem wszelako przebaczyæ, bowiem
nie gasi siê ognia, dok³adaj¹c drewien do niego.
Salomon g³osi i aposto³ pogan powtarza to: "Je¿eli
wróg twój g³odny, nakarm go; je¿eli ma pragnienie, napój
go; czyni¹c to, zgromadzisz wêgle p³on¹ce na jego g³owê."
Byæ mo¿e twardzi Rabini widzieli w tem wyrafinowanie
zemsty niematerjalnej; byæ mo¿e Ojcowie Koœcio³a greckie-
go mniemali, ¿e trzeba byæ bez zarzutu w ten sposób, by
nieprzyjaciele nasi œci¹gali na siê wszystk¹ reakcjê ich
gniewu. Autor Wulgaty jest bardziej chrzeœcijañski, gdy
mnie ma, ¿e wêgle te p³on¹ samym tylko ogniem wstydu i
wyrzutu sumienia. Tak jest, bolesne przebaczenie, do
którego zobowi¹zujê mi³oœæ mojê w³asn¹ zranion¹, jest
œwiat³em, które spada na serce nieprzyjaciela mego i które,
póŸniej, spowoduje tam zrodzenie siê wyrzutów, ¿alu i
pokuty.
Jestem obra¿ony dla tego tylko, ¿e jestem podleg³y
zranieniu. Trwa we mnie pragnienie uporczywe przyjaŸni,
43 44
20. Gor¹czkowoœæ. najoczywistsz¹, i pochodzacych od Boga, od³o¿ê nieco, by
dojrzalszemi je uczyniæ, Bóg nie urazi siê o to, da³ mi On
bowiem zmys³ krytyczny. Jednem s³owem, s³usznem li jest,
Zaprawdê bowiem powiadam wam:
bym mia³ siebie za dosyæ czystego, za dosyæ prawego,
A¿ przeminie niebo i ziemia, jedna
i¿bym otrzymywa³ polecenia opatrznoœciowe, nie
jota, albo jedna kryska nie odmieni
wykoszlawiaj¹c ich zgo³a?
siê w zakonie, a¿ siê wszystko stanie.
(Mat., V, 18).
45 46
21. Kuszenia Chrystusa. niespodziana, zawiera wielk¹ czêœæ pierwiastków dawnych;
nadto przeciwnik, jakiego spotykam, ma zawsze si³ê prawie
równ¹ mojej; wreszcie, jakie b¹dŸ s¹ wysi³ek czy walka,
I by³ na puszczy czterdzieœci
jakie siê nadarzaj¹, Chrystus dokona³ ju¿ jednego i
dni i czterdzieœci nocy, i by³ kuszon
wytrzyma³ drug¹ napewno, bowiem dla tego tylko przyszed³
od szatana, i by³ z bestjami, a
On.
Anio³owie s³u¿yli Mu.
(Marek, I, 13).
Praca mistyczna. We wszystkich mych obawach, we
Cz³owiek mo¿e robiæ Ÿle, b¹dŸ z siebie, b¹dŸ
wszystkich mych niepewnoœciach, we wszystkich mych
pobudzony przez czynnik zewnêtrzny. Czynnikiem tym
trwogach, przyzywaæ bêdê ze spokojem i ufnoœci¹ Tego,
mo¿e byæ uwodzenie naturalne tworu, albo te¿ napaœæ
który, oto dwa tysi¹ce lat temu, ju¿ naprzód wszystko wycier-
poplecznika Ciemnoœci. Ostatni ten wypadek, dosyæ rzadki,
pia³ na mojê intencjê.
zachodzi tylko dla uczniów bardzo posuniêtych; i nadomiar,
z pomiêdzy Œwiêtych, by³o zaledwie dwóch czy trzech, do
których zbli¿y³o siê promieniowanie przewrotne Wielkiego
Buntownika. Jezus jest jedynym "cz³owiekiem", z którym
Szatan rozmawia³ otwarcie.
Szatan, by zaatakowaæ Go, otoczy³ siê doborem
piekielnym; by³o to tak dlatego, ¿e wszystkie twory winny
przynajmniej raz jeden stan¹æ w obecnoœci S³owa, i¿by
mog³y postrzec Prawdê; bowiem nikt nie jest stracony na
zawsze.
Cz³owiek, który, pierwszy, spe³nia coœ nowego,
zu¿ywa na to wiele trudów naœladowcy jego kopjuj¹ go z
mniejszym wysi³kiem. Dlatego to, w ci¹gu swego ¿ycia
znanego, jak i w ciemnoœciach przenikanych b³yskawicami
¿ycia nieznanego, Chrystus dokona³ wszystkich typów czy-
nów, jakie istoty ludzkie bêd¹ mog³y mieæ kiedy do
spe³nienia; dlatego to przeszed³ On przez wszystkie stany
duszy mo¿liwe; dlatego to myœla³ On o wszystkich naukach,
o wszystkich wynalazkach, o wszystkich arcydzie³ach;
wst¹pi³ On na wszystkie szczyty i przeby³ wszystkie
bagniska. By³ On wszêdy.
B¹dŸ jaka okolicznoœæ, nawet najbardziej
47 48
22. Chciwoœæ. darów nieco nadmiaru. Dodam przynajmniej do mych
podzia³ów naddatek uœmiechu i s³owa czu³ego, i skarbami
Mamona niesprawiedliwego bêdê zyskiwa³ sobie przyjació³.
Jako¿ trudno, którzy
pieni¹dze maj¹, wnijd¹
do Królestwa Bo¿ego.
(Mar., X, 23).
49 50
23. Ubieganie siê o pochwa³y. oto co nale¿y osiêgn¹æ, je¿eli chce siê s¹dziæ sprawiedliwie;
innych wysi³ków w tym¿e rodzaju bêdzie siê próbowa³o
póŸniej. Ale prosta ta postawa powœci¹gliwa, snadnie
Ludzie rodzaju tego podobni
dostateczna dla naszej energji obecnej, da nam ducha
s¹ ch³opiêtom, na rynku siedz¹cym,
czystszego i charakter niezale¿niejszy.
i z sob¹ rozmawiaj¹cym, i mówi¹cym:
graliœmy wam na piszcza³kach, a nie
tañcowaliœcie: narzekaliœmy, a nie
p³akaliœcie.
Praca mistyczna. Unikaæ rozg³osu.
(£uk., VII, 32).
51 52
24. Chêæ b³yszczenia. oryginalnoœæ; przystoi ona tylko istotom wyj¹tkowym;
stanowi ona czêœæ ich charakteru.
Drzewo leœne, wyrastaj¹ce nad inne, jest równie¿
A wszystkie sprawy swe czyni¹,
bardziej wystawione na burzê i na piorun.
aby byli widziani od ludzi.
(Mat., XXIII. 5).
53 54
25. Nauka Chrystusa. Nauki, w³adze, wszystkie rodzaje œwiat³oœci zstêpuj¹
tylko w miarê, gdy we mnie skoñczonoœæ ustepuje miejsca
Nieskoñczonoœci. Oto jedyna metoda skuteczna, która mnie
Gdy¿em ja z siebie samego nie mówi³, ale Ojciec, który
odradza, od mego cia³a a¿ do szczytu jeszcze dziewiczego
mnie pos³a³, da³ mi rozkazanie, cobym mówiæ i powiadaæ
mego ducha; przez ni¹ tylko mogê staæ siê przewodnikiem
mia³.
tymczasowym dla innych zb³¹kanych.
(Jan, XII, 49).
55 56
26. Obmowa. wyzwanie; odpowie na nie; przyjdzie pokusa podobna. I
che³pliwi s¹ czêsto pobici.
Tak wiêc, obci¹¿aj¹c innego, sam na siebie nak³adam
...co pochodzi z cz³owieka,
wiêzy, skazujê siebie na cofanie siê, albo na dreptanie, które
to pokala cz³owieka. Bo z
ci¹gn¹æ siê bêd¹, a¿ póki zbieg okolicznoœci nie pozwoli mi
wnêtrznoœci serca cz³owieczego
naprawiæ mych krzywd.
wychodz¹ myœli z³e...
(Mar., VII, 20-21).
57 58
27. K³amstwo. Je¿eli szanujê mowê mojê, nie ka¿¹c jej s³u¿yæ
niczemu nieu¿ytecznemu, fa³szywemu, egoistycznemu czy
z³emu, oczyœci siê ona, odnajdzie powoli energjê swojê
...i w prawdzie nie zosta³:
rodzim¹; stanie siê twórcz¹ i cudotwórcza; bêdzie dla tych,
bo w nim niemasz prawdy. Gdy mówi
którzy ¿¹daj¹ odemnie pomocy, tem, czem S³owo Boga jest
k³amstwo, z w³asnego mówi...
dla mnie: b³ogos³awieñstwem czynnem i o¿ywiaj¹cem.
(Jan, VIII, 44).
59 60
28. Potwarz. wstydem zamilk³bym przed mymi mo¿liwymi szkalownika-
mi? Powtórzy³bym wówczas to powiedzenie s³ugi
nieznanego Niebios, któremu donoszono potwarze na niego:
...stali, usilnie nañ skar¿¹c.
"Ach! nie powiedz¹ oni o mnie nigdy wszystkiego z³ego,
(£uk., XXIII, 10).
jakie by³oby do powiedzenia".
Spotwarzaæ, oskar¿aæ kogoœ o b³¹d, jakiego on nie
pope³ni³, jest zabójstwem. Otó¿, co siê zawi¹zuje w pewnem
miejscu Wszechœwiata, mo¿e byæ póŸniej rozwi¹zane tylko
w tem samem miejscu. Zmazanie potwarzy wymaga, by
napastnik, ofiara i œwiadkowie zeszli siê razem, tu na ziemi
Praca mistyczna. Broniæ tych, których znies³awiaj¹,
czy gdzie indziej, przy zbiegu okolicznoœci analogicznych,
rehabilitowaæ ich, wskazywaæ ich cnoty.
i by wówczas oszczerca poprosi³ o przebaczenie i otrzyma³
je.
Z drugiej strony, ofiara potwarzy nie powinnaby ani
irytowaæ siê, ani trapiæ siê ni¹, ani dziwiæ siê jej. Nikt nie
mo¿e napaœæ na mnie, je¿eli moje Przeznaczenie nie
upowa¿ni go do tego, je¿eli ja sam, w rzeczywistoœci, nie
dam prawa do tego. Absolutnie mówi¹c, wszystko jest spra-
wiedliwem. Niesprawiedliwoœci s¹ sprawiedliwoœciami,
których przyczyn nie postrzegamy.
Wy³uszczmy migda³ z gorzkiej jego skorupy;
upokorzenia me i próby me sam ci niegdyœ zasia³em, to
pewne. Pozostaje mi je zebraæ tylko. Nie oddam siê tedy
¿adnej z namiêtnoœci, które tyranizuj¹, które odzieraj¹ i
których wymagania nigdy nie zaspokojone chcia³yby spro-
wadziæ wszystkich ludzi do ich niewolnictwa. Ach, Chrystus
mia³ racjê, powiadaj¹c: Bóg jeden jest dobry. Jesteœmy do
gruntu Ÿli; i w ilu¿ to okolicznoœciach nie by³em z³y?
Gdybym sporz¹dzi³ listê cierpieñ, jakie zada³em tym, którzy
siê do mnie zbli¿ali, zwierzêtom, roœlinom, rzeczom nawet,
gardz¹c piêknem ¿ycia, zniewa¿aj¹c s³odycz ¿ycia,
zasiewaj¹c urazê, nienawiœæ albo wydzieraj¹c z piersi nie-
winnoœci skargê tê, straszniejsza, ni¿ wszystkie krzyki
gniewu; tak jest, gdybym sporz¹dzi³ tê listê, z jakim
61 62
29. Cuda Jezusa. Wszystkie w³adze Jezusa by³y takie, Wrodzone,
samorzutne, promieniuj¹ce bez wysi³ku, przewy¿szaj¹ce
stare magje i przysz³e m¹droœci, jak nieskoñczonoœæ najbli¿-
...¿aden tych znaków czyniæ
sza przewy¿sza skoñczonoœæ najniezmierniejsz¹. A jednak,
nie mo¿e, które Ty czynisz,
nie czyni³ On nigdy cudu, nie poprosiwszy Ojca o
jeœliby z nim Bóg nie by³.
pozwolenie.
(Jan, III, 2).
63 64
30. Mizantropja. tak, jak nastepuj¹ w niej lekcje, i robiæ wszystko w swej
porze?
Wreszcie, Mistrz mój, On, którego umys³ zawiera³
A rzesza siedzia³a doko³a Niego.
wszystkie pojêcia, którego serce odbija³o i promieniowa³o
(Mar., III, 32).
wszystkie szlachetnoœci, którego spojrzenie przenika³o do
dna wszystkie nêdze, On, dla którego towarzystwo ludzkie
Kiedy towarzystwo ludzi staje siê dla mnie
by³o--to pewne--mêk¹ ci¹g³¹, zali nie znosi³ ludzi pró¿nych,
nieznoœnem, czujê jednak¿e, i¿ pomimo to nie powinienbym
g³upich, nikczemnych i upodlonych?
stroniæ od niego, i¿ cierpliwoœæ moja ma tu sposobnoœæ
wzrostu i i¿, byæ mo¿e, uprzejmoœæ moja z racji trudu, jaki
mnie kosztuje, umo¿liwi poprawy nieoczekiwane u tych,
których rozmowa mnie nu¿y.
Praca mistyczna. Powstrzymywaæ siê od s¹dzenia
Rzeczy najdrobniejsze maj¹ znaczenie. Spojrzenie
ludzi z wygl¹du osoby ich zewnêtrznej.
zamienione z przechodniem wywiera wp³yw tajemniczy na
niego, na mnie, na œwiadków. Wzbraniaæ siê od czêstych
odwiedzin jest to rodzaj pogardy; otó¿, ka¿da roœlina
przynosi owoce zgodne ze swa natur¹. U Alcesta masz uczu-
cie przesadne o w³asnej swej wartoœci.
Je¿eli mam zmartwienia albo je¿eli mój humor jest
kwaœny, wysi³ek uprzejmoœci rozerwie mnie lub umocni
mnie przeciw mnie samemu: podczas gdy samotnoϾ
uczyni³aby moje utrapienie bardziej dolegliwem i mój
charakter jeszcze bardziej podatnym do zranienia.
Zreszt¹ dlaczego¿by inni nie zas³ugiwali na mojê
uwagê? Nic nie znam z nich, prócz ich maski; istota ich
rzeczywista wymyka mi siê; wró¿bita najzrêczniejszy
dochodzi zaledwie do odgadniêcia tylko kilku cech
powierzchownych u tych, którzy siê go radz¹. ¯aden
cz³owiek, ¿aden twór nie jest bezu¿yteczny: od wszystkich
i ze wszystkiego mogê pobieraæ naukê.
Nastêpnie, upodobania moje zmieniaj¹ siê szybciej,
ni¿ wygl¹d ob³oków wiatrem gnanych. Dla tych samych
ludzi, przez których dzisiaj powstaj¹ mi w³osy na g³owie,
jutro byæ mo¿e porzucê obowi¹zek, by szukaæ ich wszêdzie.
Czy¿ nie jest m¹droœci¹ praktyczn¹ przechodziæ szko³ê ¿ycia
65 66
31. Niesmak ¿ycia. Tem lepiej, je¿eli radoœci i ambicje pospolite trac¹
swój smak. Gdy u³udy te pierzchn¹, droga moja
postêpowania stanie siê jaœniejsza i pogodniejsza; ba³wany
...Alem ja prosi³ za tob¹,
nie zatrzymaj¹ mnie ju¿. Mistrz zawsze bliski: uczeñ to wie.
aby nie usta³a wiara twoja...
Cierpienie mo¿e ju¿ byæ dla niego tylko powiewem
(£uk., XXII, 32).
b³ogos³awionym, rozniecaj¹cym p³omieñ duchowy jego
mi³oœci.
Smutek mo¿e staæ siê do tego stopnia g³êbokim, ¿e
odbiera nawet odwagê samobójstwa. Jednak¿e, je¿elim poj¹³
coœ niecoœ o ¿yciu, winienem wiedzieæ, ¿e to nie
powodzenie wywy¿sza mnie, ale wysi³ek uprzedni; ¿e to nie
mi³oœæ, któr¹ otrzymuje, upiêksza mojê dusze, ale mi³oœæ,
któr¹ dajê; ¿e to nie nauka sama przez siê rozwija umys³, ale
Praca mistyczna. Mieæ wiarê w przysz³oœæ.
praca, ¿eby j¹ zdobyæ.
Cz³owiek rozpacza dlatego tylko, ¿e nazbyt myœli o
sobie; ale gdzie jest cz³owiek, zdolny zapominaæ ci¹gle o
swych nadziejach i o swych upodobaniach? Wychowawcy
mog¹ jedno tylko: poddawaæ woli naszej pobudki coraz
wy¿sze, w miarê jak postepujemy, bez koñca;
Naœladowanie, "ksi¹¿ka najpiêkniejsza, jaka wysz³a z r¹k
ludzkich", czy¿ nie jest, wszystko uwzglêdniaj¹c, tylko
gimnastyk¹ wewnêtrzn¹, by unikn¹æ ciosów zgryzot ziem-
skich?
Jedna tylko Ewangelja œmie mi pokazaæ cel
najwy¿szy; i jedna ona tylko œmie mi powiedzieæ, ¿e osi¹gnê
cel ten w³aœnie za pomoc¹ energji, któr¹ tracê na œciganie
celów tymczasowych i kolejnych, punktów
wierzcho³kowych œwiata, szczytów mej w³asnej natury,
podleg³ych, jako takie, zmianie i œmierci. Je¿eli nadajê
¿ywotnoœæ energji tej przez zamiar osi¹gniêcia Boga,
odmieniam j¹, przemieszczam j¹ z doczesnoœci do
wiecznoœci. Otó¿, zamiar ten jest zawsze dla mnie dostêpny,
w jakiem b¹dŸ jestem po³o¿eniu, w jakim b¹dŸ stanie
umys³owoœci, bowiem Bóg pozostaje, jednem s³owem, moj¹
zasad¹ i moim kresem.
67 68
32. Rozpacz. prowadzenia mnie, nie przestaje zajmowaæ siê moim losem;
i anio³owie Jego s¹ zawsze obok mnie.
Na biednych ludzi nawet, którzy odtr¹caj¹ tê pomoc
Smêtna jest dusza ma a¿
zawsze ofiarowywana, Pasterz spogl¹da i strze¿e ich
do œmierci... ale nie to, co ja
zdaleka, chocia¿ oni nie domyœlaj¹ siê tego.
chcê, Ojcze, ale co Ty.
(Mar., XIV, 34-36).
69 70
33. Przemienienie Pañskie. tam oto Przyjaciel jest najbli¿szy. Przyszed³ On bowiem dla
chorych, i przychodziæ bêdzie zawsze tylko dla nich.
Panie, dobrze nam jest
tu byæ. (Mat., XVII, 4).
71 72
34. Roztrzepanie. Taki zabieg nie jest ju¿ obcinaniem ga³¹zek; to uprawa
normalna w czystym gruncie dzie³a materjalnego, pod
s³oñcem o¿ywczem dobrej woli; nie zabija on niczego;
Kogo szukacie? Odpowiedzieli
umacnia, organizuje i jednoczy.
mu: Jezusa Nazareñskiego.
Rzek³ im Jezus: Jam jest.
(Jan, XVIII, 4-5).
73 74
35. Upór. tem dwie bramy: sobie samemu i rzeczy tej, która mi
nadarzy³a siê. W tej chwili, zradza siê w mem Przeznaczeniu
reakcja, która, pewnego dnia, stanie siê chêci¹ konieczn¹
... i wymawia³ niedowiarstwo ich i zatwardzenie serca, i¿
wziêcia tego, co dzisiaj odrzuci³em.
tym,
Bêdê wiêc przyjmowa³ wszystko, badaj¹c wszystko
którzy go widzieli, ¿e zmatrwychwsta³, nie wierzyli.
s¹dem wolnym, porównuj¹c wszystko z wzorem, jaki Jezus
(Mar., XVI, 14).
mi podaje; a nic mnie nie uwiedzie, prócz tego Jezusa, który
zawiera idea³ wszystkiego.
Upór nie jest wol¹; wola, to robiæ ze swego cia³a, ze
swego umys³u, nawet ze swych namiêtnoœci to, co zdrowy
rozs¹dek wskazuje za stosowne. Cz³owiek woli widzi jasno.
Uparty widzi jeden punkt tylko. Nie dopuszcza, by kto inny
Praca mistyczna. Nie dowierzaæ swemu w³asnemu
móg³ myœleæ s³usznie; ca³y œwiat winien myœleæ, jak on.
zdaniu.
Otó¿, jestem li przeœwiadczony, ¿e posiadam jedyn¹ prawdê,
przynajmniej co do niektórych przedmiotów?
Kiedy nawet pewne zdanie jest s³uszne, lepiej jest
raczej z³agodziæ jego ostrze, ni¿ poczynaæ spory
nieskoñczone, ura¿aæ, nie maj¹c pewnoœci, ¿e siê kogoœ
przekona. Nieka¿d¹ prawdê dobrze jest mówiæ.
Je¿eli zaciekam siê wzglêdem wszystkich i przeciw
wszystkim, by zadowoliæ pragnienie, które jest tylko
osobistem, nara¿am siê na zawody i na k³opoty. Bowiem
przeszkoda ta, która niecierpliwi mnie albo dra¿ni, jest
przestrog¹. Albo raczej, niecierpliwoœæ ta przykra winnaby
mi wskazaæ, ¿e zamys³ mój nie jest sz³uszny.
Je¿eli zasklepiam siê w metodach przestarza³ych,
drepcê na miejscu; trzeba mieæ szacunek dla opinij starców,
to pewna; ale czas m³odoœci, wydaj¹cy siê cz³owiekowi
dojrza³emu, jako prawie nienaganny, zawiera³ jednak¿e
brzydoty; ró¿nica miêdzy wczoraj i dzisiaj jest minimalna,
i, w ka¿dym razie, jest ona na korzyœæ lat obecnych, bowiem
ewolucja wci¹¿ siê posuwa. Ale ja postrzegam tylko zak¹tki,
tylko drobniutkie zak¹tki tego mnóstwa postêpów
poszczególnych. S¹dzê wiêc Ÿle.
Je¿eli odrzucam odwiedziny, ksia¿kê, idee, zamykam
75 76
36. Niepokój. bowiem w rêku Boga.
Nie bêdê ani zuchwa³ym, ani ma³odusznym. Pokój
œci¹ga powodzenie i promieniuje je; obraca w niwecz
... albowiem jutrzejszy dzieñ
knowania; rozprasza przeszkody; jest zwiastunem ¿ycia
sam o siê troskaæ siê bêdzie.
wewnêtrznego. Kto mo¿e mnie zatrwo¿yæ, gdy Mistrz
(Mat., VI, 34).
kroczy ze mn¹?
Lêk, nawet w odcieniach swych najbardziej
z³agodzonych, os³abia stronê moraln¹, i fizyczn¹ cz³owieka.
Czego¿ mam siê obawiaæ, skoro nic nie zachodzi, bez
dopuszczenia Bo¿ego? Nic nie zachodzi, na cobym nie
Praca mistyczna. Prosiæ o pomoc S³owa, i iœæ wprost
zas³ugiwa³, nic nie zachodzi, co nie jest dla mego dobra; nikt
na przeszkodê.
nie mo¿e napastowaæ mnie, kto jest rzeczywiœcie, duchowo,
silniejszym odemnie.
Gdybym móg³ widzieæ, ile si³ i istot pracowa³o, bym
siê urodzi³; ile, bym móg³ spo¿ywaæ jedzenie; ile, bym móg³
przejœæ przez rozstajniê ulic? Zrozumia³bym wówczas, ¿e
¿ycie moje jest drogocenne, i ¿e Przyjaciel mój kocha mnie
nieskoñczenie; ale mia³bym tylko zas³ugê, ¿e jestem roz-
s¹dny; Zaœ Przyjaciel nie chce przyjaŸni rozs¹dnej; jest ona
przyrodzona; chce On, bym wszed³ z Nim w œwiat
nadprzyrodzony, tam gdzie niemasz ju¿ rzeczy rozs¹dnych,
gdzie niemasz ju¿ logik i konwenansów; chce on, bym
wszed³ w Jego mi³oœæ. Oto dlaczego zostawia mnie On w
niewiadomoœci.
Niepokoje te, które mnie wycieñczaj¹, s¹ rozs¹dne; oto
dlaczego powinienbym je usuwaæ.
Je¿eli w³óczêga napada na mnie, to jest to dlatego, ¿e
sam by³em zbójem. Je¿eli wspólnik mój oszukuie mnie, to
jest to dlatego, ¿e jam zdradza³ zaufanie. Co cz³owiek sieje,
to zbiera.
Niepokój wzburza umys³, oœlepia intuicjê, przyciaga
nieszczêœcie, niepowodzenie, nawet chorobê, której siê
obawia. Przeczucie jasne katastrofy, gdy mój obowi¹zek
mnie wzywa, nie powinno zwróciæ mnie z drogi, jestem
77 78
37. Wieczerza Pañska. cierpienia swej natury boskiej. Oto dlaczego "cia³o Jego jest
pokarmem", ukszta³towa³o siê ono bowiem przez trudy
zst¹pienia boskiego; i "krew Jego jest napojem", cierpienia
Ten jest chleb, który
Jego bowiem nada³y ¿ycie pracom Jego.
z nieba zst¹pi³.
(Jan, VI, 58).
79 80
38. Modlitwa. dalej. Gdy staje siê pochwytnym dla czucia, znaczy to, ¿e
zni¿a siê On do mnie, by mnie zachêciæ.
Modlitwa moja tedy zostanie wys³uchana wtedy tylko,
A gdy On siê modli³, otworzy³o siê Niebo...
gdy jestem pokorny. Bêdê siê tedy korzy³ wci¹¿ ni¿ej, by
(£uk., III, 21).
spotkaæ wreszcie Tego, który, bêd¹c Najwy¿szym, zst¹pi³,
dla mnie, a¿ do nicoœci. Pokora jest podstaw¹ ca³ego gmachu
Jezus powiada mi, ¿e nie trzeba zgo³a d³ugich mów, by
wewnêtrznego: jest to atmosfera ucznia.
mówiæ do Boga. Poniewa¿ mogê i powinienem przed³o¿yæ
Mu wszystkie moje potrzeby, materjalne czy duchowe,
Praca mistyczna. Bêdê rozmyœla³ codziennie nad
winienem równie¿ prosiæ o Jego pomoc, nawet gdy zdaje mi
jednem ze zdañ Modlitwy Pañskiej.
siê, ¿e mogê podo³aæ memu zadaniu w³asnemi si³ami. Ale,
w ka¿dym razie, niewiele s³ów potrzeba; poniewa¿ zna On
moje potrzeby pierwej, ni¿ Mu je wy³o¿ê. Wszelako,
poniewa¿ kocha mnie On, rad jest, gdy widzi, ze uciekam siê
do Niego.
Jest On nieskoñczenie ponad wszelk¹, wymow¹; bedê
wiêc mówi³ do Niego poprostu.
Jest On we wszystkich wzruszeniach, jakie mogê
odczuwaæ, modl¹c siê do Niego, i we wszystkich ³askach,
jakie id¹ za tem; ale wówczas zni¿a siê On do mojej ma³oœci,
ustosunkowuje blask swój do mojej nizkoœci.
Oto dlaczego jest On bardziej obecny, gdy s³odycze
wewnêtrzne nie przychodz¹ zgo³a, gdy jeden tylko najdalszy
oœrodek serca mojego jest ustalony w Nim; bowiem
wówczas przychodzi On do mnie ze stopniem œwiat³a
w³aœnie przekraczaj¹cym stopieñ, jaki biedna moja natura
mog³aby postrzegaæ i znosiæ.
Zda³o mi siê, ¿e s³abnê, ¿e jestem samotny i osch³y;
ale je¿eli nie przestajê ³¹czyæ siê z mym Chrystusem,
uœciskiem nieprzerwanym, noc ta natury mojej staje siê
dniem jasnym wiary. Wówczas to danem mi jest
przewy¿szyæ siebie, i wówczas to posuwam siê naprzód,
podczas gdy ¿arliwoœæ i zachwycenia s¹ tylko radoœciami
osobowoœci mej, szczêœliwej ze swego stanu.
Chocia¿bym poszed³ jak najwy¿ej, Bóg jest jeszcze
81 82
39. Mi³oœæ. ze wszystkich, której uprawê odbywaæ mogê ze œcis³oœci¹,
z ca³ym rygorem æwiczenia fizycznego. W kszta³ceniu
innych cnót coœ wymyka siê mej kontroli. Podczas gdy myœl,
To jest przykazanie moje,
s³owo, ruch pomocny stworzeniu cierpi¹cemu s¹ zawsze
abyœcie siê spo³ecznie mi³owali,
poddane mej œwiadomoœci i mo¿ebne dla mej woli.
jakom was umi³owa³.
(Jan, XV, 12).
83 84
40. Pokora. wysokich stanowisk. Nie bêdê mia³ pró¿noœci; nie bêdê siê
obawia³ œmiesznoœci.
I bêdê prosi³ Mistrza mego, by mnie ods³oni³ mnie
Ktokolwiek siê tedy uni¿y,
samemu; by da³ mi widzieæ przewrotnoœæ tê ukryt¹, któr¹ nie
jako to dzieci¹tko, ten jest
zawsze postrzegam, ale o której istnieniu we mnie wiem, i
wiêkszy w Królestwie Niebieskim.
która zatruwa wszystko, co chcê robiæ dobrego.
(Mat., XVIII, 4).
85 86
41. Œmieræ i Zmartwychwstanie drzemie stworzenie, brzaski oœwiecaj¹ j¹ od czasu do czasu;
idzie ono poprzez walki, rozdzia³y, nadu¿ycia kolejne; idzie
Jezusa. ono ku harmonji i pokojowi. Jest jeden tylko Mistrz: Ten,
który wykreœli³ wszystkie plany, zgrupowa³ wszystkie gro-
Ojcze, w rêce Twoje oddajê ducha mojego. mady, przebieg³ wszystkie drogi; Ten, którego wszystko
(£uk., XXIII, 46). obowi¹zane jest s³uchaæ siê; ale który chce odemnie,
poniewa¿ mnie kocha, tylko pos³uszeñstwa z mi³oœci; który
Pobyt mój obecny jest polem bitwy ; pracowni¹ moj¹; zstapi³ a¿ do mnie, by mi j¹ wskazaæ, który, wreszcie,
ruchy mych namiêtnoœci d¹¿¹ do wyra¿enia siê tu w odszed³ ku Wysokoœciom, zapraszaj¹c mnie, bym szed³ tam
czynach; czuj¹ one potrzebê wcielenia siê, by istnieæ, i gasn¹ za Nim.
one, je¿eli nie podejmujê zgo³a trudu pobudowania dla nich
cia³a snadnie konkretnego. W nastêpstwie, istnienie to
materjalne, jakie dajê istotom tym niematerjalnym, Praca mistyczna. Ka¿dego ranka bêdê myœla³ o tem,
oddzia³uje od wewn¹trz na sam ten œwiat, na ów œwiat i¿ rzeczy z³e umar³y we mnie podczas nocy, i i¿ zradzam siê
niewa¿ki, który widzia³ ich zrodzenie. Ale prawem pier- na nowo czystszy dla nowego wysi³ku.
wotnem i ogólnem jest to, ¿e nic nie zachodzi w œwiecie
widzialnym, czego nie by³oby ju¿ w niewidzialnym. W
chorobie, w przedsiêwziêciu, w rewolucji, zjawiska
widzialne, zabiegi, spotkania, przemowy s¹ marjonetkami,
które porusza rêka ukryta.
Poniewa¿ Chrystus chcia³ daæ œwiatu, przyk³ad ¿ywy,
podda³ siê On prawu œwiata, które dawniej og³osi³: pracowa³
On w³asnemi rêkoma, cierpia³ cieleœnie, i wszystko
otrzyma³o odwiedziny Jego, wszystko a¿ do królestwa
umar³ych. Œmieræ jest bogini¹ ¿yj¹c¹ i najsilniejsz¹;
tryumfuje ona nad wszystkiemi swemi siostrami
nieœmiertelnemi, a¿ do nocy szczególnej, gdy dozna³a poraz
pierwszy pora¿ki. Ona równie¿ musia³a ulec Panu swemu;
nale¿a³o, by oczekiwanie staro¿ytnych ludzi sprawiedliwych
dobieg³o do koñca, by mogli oni wst¹piæ do Nieba; nale¿a³o
uczyniæ mo¿liwem zmartwychwstanie przysz³e cia³a,
przemianê tajemnicz¹ organizmów naszych grubych i
u³omnych na cia³a niewzruszone i promieniuj¹ce.
Jakkolwiek b¹dŸ posêpna jest ciemnoœæ, w której
87 88
42. Choroba. A kiedy ozdrowiejê, pójdê odwiedzaæ chorych,
pomagaæ im, modliæ siê za nich, próbowaæ znaleŸæ w nich
wspó³czucie i mi³oœæ, na któr¹ zas³uguj¹, bowiem Mistrz
On niemocy nasze przyj¹³,
mój powiada, ¿e oni s¹ Nim samym.
i choroby nasze nosi³.
(Mat., VIII, 17).
89 90
43. ¯a³oba. bowiem dawali mi szczêœcie, pokój, si³ê. W ten sposób
Przyroda kunsztowna przywabia mnie do Mi³oœci czystej
przynêtami zastosowanemi do mego egoizmu. Powoli daje
Niechaj umarli grzebi¹
mi kochaæ istoty wy¿sze i prowadzi mnie ³agodnie na szczyt,
swe umar³e.
sk¹d odkrywaj¹ siê widnokrêgi ofiary.
(£uk., IX, 60).
Pozostanê wiêc z³¹czony z mymi umar³ymi nie temi
wiêzami ca³kiem zewnêtrznemi, ale tem samem, co mamy
Nasi najukochañsi, których œmieræ nam porywa, nie s¹
najbardziej oœrodkowego i najbardziej trwa³ego, oni i ja,
zgubieni. Pomimo przera¿aj¹cej z³o¿onoœci œwiata, wszystko
mi³oœci¹ i praktyk¹ Dobra.
tam siê odnajduje na swem miejscu o tyle szybciej, o ile
twory zechc¹ snadnie daæ siê prowadziæ. Nie s³uchaj¹c siê,
opóŸniaj¹, przeciwnie to zaprowadzenie ³adu, jakie Religje
zw¹ S¹dem ostatecznym.
Praca mistyczna. Ukrywaæ boleœæ ¿a³oby
Gdyby cz³owiek móg³ widzieæ, jakie skutki szczêœliwe
zradza rezygnacja, gdyby móg³ widzieæ, jakie zamêty
wprowadzaj¹ do podwójnego ruchu dusz ¿ale uporczywe czy
praktyki spirytystyczne oczekiwa³by on w wiêkszym pokoju
godziny odejœcia, by odnaleŸæ swych zmar³ych, zadowoli³by
siê objawami samorzutnemi ¿ycia za grobem: te jedne s¹
tylko dozwolone i stosowne.
Duch nieœmiertelny nie odpoczywa tak czêsto, jak
cia³o. Oddawszy tej ziemi narzêdzie swej pracy, otrzymuje
on inne w innym œwiecie; wszystkie religje ucz¹ tego; to
¿ycie pozaziemskie, gdy jest ono zmazywaniem win, zwie
siê piek³em lub czyœcem; gdy jest ono odpoczynkiem, zwie
siê rajem.
Gdy p³aczê po umar³ych drogich mi osobach, nie
by³o¿-by to, ¿e ¿a³ujê jednej tylko straty radoœci, jak¹ mi
dawa³a droga ich obecnoœæ? Ale czy¿ ka¿dy nie ma swej
pracy? Czy¿ nie krzywdzi³by miê ten, ktoby mi przeszkadza³
uczyæ siê? Zmarli s¹ w nowej szkole; nie mam prawa
odrywaæ ich i odci¹gaæ wstecz; je¿eli ich kocham
prawdziwie, pozostawiê ich ca³kowicie zajêciom ich
nieznanym.
Op³akujê ich, bowiem kocham ich, i kocham ich,
91 92
44. Obawa œmierci. rêkoma mocnemi Anio³ów, na rozkaz Ojca.
Znaliœmy naszych najukochañszych dawniej;
odnajdziemy ich póŸniej; odnaleŸliœmy ich ju¿ dzisiaj. I im
Ten, co s³ucha s³ów moich,
bardziej bêdê posuwa³ siê naprzód, tem bardziej bêdê
ma ¿ywot wieczny.
opada³y zas³ony, które ukrywaj¹ mi formy prawdziwe istot,
(Jan, V, 24).
tem œcislej bêdê siê ³¹czy³ z tymi, których mi³ujê, w blasku
istotnej Rzeczywistoœci.
Tem, co przera¿a w œmierci, jest mniej bojaŸñ
niewiadomego, ni¿ zerwanie tysi¹cznych wêz³ów, ³¹cz¹cych
z tym œwiatem cia³o, czuciowoœæ, charakter; wówczas oka-
zuje siê si³a na³ogu i przyzwyczajenia. Cz³owiekowi zdaje
Praca mistyczna. Myœleæ o b³ogos³awionej œmierci
siê, ¿e traci na zawsze wszystko, co kocha. A jednak, istniej¹
wyzwalaj¹cej.
niezliczone pobyty, gdzie krajobrazy s¹ piekniejsze, istoty
lepsze, czyny dostojniejsze, przyjaŸni wierniejsze.
Ale cz³owiekowi brak ufnoœci, i bojaŸñ jutra panuje;
nie chce on sobie wyobraziæ, ¿e Dobroæ Ojca nie wtr¹ci³aby
nigdy istot bezbronnych w osamotnienie czy zatracenie
niezas³u¿one.
Otó¿, nale¿y stawiæ czo³o nieprzyjacielowi. Je¿eli bêdê
œmia³ patrzeæ w oczy œmierci, straci ona sw¹ grozê.
Wszystko, co mnie otacza, co kocham albo co jest mi za¿y³e,
istoty i przedmioty, s¹ to jedynie depozyty, jakiemi
zarz¹dzam, pomoce dla mego postêpu, uczniowie równie¿,
których poruczono mi, by ich czegoœ nauczyæ. ¯aden z nich,
¿adna z nich nie nale¿y do mnie, nic nie nale¿y do nikogo,
prócz do Boga; przez Boga to, w Bogu, z racji Boga, dla
Boga, pozwolono mi mieæ pieczê, doskonaliæ, kochaæ to
wszystko i tych wszystkich, z któremi wchodzê w stosunki.
Istot, które mi³ujê mi³oœci¹ najzupe³niejsz¹, nie
winienem te¿ braæ na w³asnoœæ; zalim je wybra³ dowolnie?
Nie, zosta³em poci¹gniêty ku nim nie wiem jakiemœ czemœ,
czêsto silniejszem od mego rozumu. Znaczy to tedy, ¿e
mi³oœæ moja, chocia¿by by³a najg³êbsza, jest tylko znakiem
zwi¹zku prawdziwego, jaki je ³¹czy ze mn¹: zwi¹zku
uprzedniego, zwi¹zku mocnego, zwi¹zku zadzier¿gniêtego
93 94
45. Wniebowst¹pienie. wysi³ek Jego mi³osierdzia. Oby¿ ludzkoœæ ca³a wkroczy³a
rozpêdem pewnym na drogê tê b³ogos³awion¹, i
szybowaniem tryumfalnem dosiêg³a jak najrychlej Szczytu
I sta³o siê, gdy im b³ogos³awi³,
tego jedynego, wznosz¹cego siê ponad wszystkiem, poza
rozsta³ siê z niemi, i by³ niesion
wszystkiem, a który jednak jest wszêdy zarazem.
do Nieba.
(£uk., XXIV, 51).
95 96
46. Pogarda. wy¿szego i przyjmowaæ bêdê napaœci z uœmiechem
niedbania i mi³oœci.
Nie dawajcie psom œwiêtego.
(Mat., VII, 6).
97 98
47. Krytyka. W ten sposób nauczê siê odkrywaæ z³o w dobrem,
jakie przypisujê sobie, i dobro, drzemi¹ce w z³em, które
postrzegam u bliŸniego.
Nie s¹dŸcie, abyœcie nie
byli s¹dzeni.
(Mat., VII, 1).
99 100
48. Niecierpliwoœæ. Nadaje ona ca³emu temu ja gor¹czkowemu postawê
niezmiennoœci; udziela w³adzom mym czasu do wzrostu,
tym zw³aszcza, których istnienia nie podejrzewam nawet;
W cierpliwoœci waszej
pozwala ona nauczyæ siê gruntownie ka¿dej lekcji ¿ycia.
otrzymacie dusze wasze.
S³owem, jest ona æwiczeniem pierwszorzêdnem dla mojej
(£uk., XXI, 19).
woli.
Wszystkie wydarzenia, z których Przeznaczenie tka
osnowê istnienia mego, s¹ to æwiczenia do rozwoju mych
w³adz. Gdy pewien cel zajmuje mnie, gdy wierzê, osi¹gaj¹c
go, ¿e zdobêdê radoœæ g³êbok¹, czujê siê zdolnym do
wysi³ków nadludzkich. Energja ta jest li tylko egoizmem?
Praca mistyczna. Zmuszaæ siê byæ ³agodnym ze
Winienem móc j¹ rozwijaæ dla celów, które mi nie
wszystkimi.
przynosz¹ korzyœci. Czujê, ¿e realizator doskona³y dzia³a z
ca³ej swej mocy, jako cz³owiek ambitny, ale pozostaje
obojêtny na pora¿kê i na powodzenie.
Niecierpliwoœæ jest utrat¹ si³y. Czy powstaje ona z
przeszkody zewnêtrznej, czy z w³asnej mej niezrêcznoœci,
doprowadza ona zawsze tylko do opóŸnienia wyniku, do
jakiego d¹¿ê, m¹ci ona bowiem jasnoœæ mego rozumu,
niekiedy nawet jasnoœæ mych zmys³ów, i wrzenie jej, które
siê odbije w przysz³oœci, czyni bardziej gorzkiem
rozczarowanie, jakie nastapi po osi¹gniêciu przezemnie
powodzenia egoistyczncgo.
Jestem obci¹¿ony wiêzami czasu, przestrzeni i materji,
mogê tylko to, na co mi one pozwalaj¹. I czêsto s¹ one dla
mnie zbawienne, bowiem, czêsto, mira¿ szczêœcia chciwego,
ku któremu siê rzucam na oœlep, zamienia siê w cierpienie,
zaledwiem je osi¹gn¹³. Ale dziecko nie wierzy nigdy radom
matki; trzeba, by poczu³o oparzeliznê, i¿by strzeg³o siê
ognia.
"Czas nie szanuje tego, co siê robi bez niego".
Cierpliwoœæ, czy bêdzie oczekiwaniem, rezygnacj¹,
sta³oœci¹, wytrwa³oœci¹, pob³a¿liwoœci¹ czy ³askawoœci¹, jest
cnot¹ najskuteczniejsz¹ do uczynienia mnie panem siebie.
101 102
49. Ukazania siê Chrystusa ekstazie, ¿e mo¿e siê daæ widzieæ w swem ciele, w wielu
miejscach naraz, w wielu œwiatach: jest On Panem;
po Jego œmierci. rozkazuje On wszystkim substancjom i wszystkim formom.
Jest On wszêdy, i jest On obok mnie, z ca³em swem Niebem;
A oto ja jestem z wami bylebym przynajmniej nie zamyka³ ani mych oczu ani mego
po wszystkie dni a¿ do serca na to cudowne spotkanie.
skoñczenia œwiata.
(Mat., XXVIII, 20).
Praca mistyczna. Bêdê siê zachowywa³, myœl¹c, ¿e
Istotne "dlaczego" i "jak" nawiedzin, jakie Mistrz wszystko mo¿e mi powtarzaæ s³owo Jezusa.
uczyni³ uczniom po swem zmartwychwstaniu, wymykaj¹ siê
mej umys³owoœci. Wiem tylko, ¿e œwiadkowie nie podlegali
halucynacji, ¿e niema tu mowy legendach, ani o zjawiskach,
jakie mog¹ wytwarzaæ medja, magnetyzerzy czy
uprawiaj¹cy magje; bowiem moc, w Jezusie, jest
nadprzyrodzona, i bowiem badacze ci, aczkolwiek
nieustraszeni i o¿ywieni godnym podziwu zapa³em wiedzy,
mog¹ ujmowaæ tylko si³y przyrodzone.
Rzeczywistoœæ historyczna zmartwychwstania daje siê
dowieœæ. Ale na tem powinno mi ma³o zale¿eæ, lub te¿ Chry-
stus, jakiego wyobra¿am sobie, nie jest prawdziwym
Chrystusem. Po co analizy, gdy wiem, ¿e mo¿e On
wszystko. Duch Jego unosi siê po wieczne czasy; jest On
obecny przy narodzinach, przy zgonach, przy pojednaniach.
Od Niego to przechodzieñ nieznany otrzymuje ów
promieñ niespodziany, który mnie tak ³agodnie porusza. On
to daje temu rzutowi oka, otrzymanemu przygodnie,
w³asnoœæ cudown¹ zaprowadzania duszy mojej a¿ na
wybrze¿a Piêkna wieczystego. Przez Niego to uœmiech
dziecka czy starca zsuwa z ramion moich p³aszcz
zlodowacia³y rozpaczy czy trosk. Je¿eli pragnienie Jezusa
o¿ywia mnie, postrzegaæ bêdê wszêdy obraz Jezusa.
Wiem, ¿e Chrystus mo¿e powstaæ przedemn¹ pod jak¹
b¹dŸ postaci¹, ¿e mo¿e On ukazaæ mi siê we œnie i w
103 104
50. Melancholja. bowiem mojê pró¿noœæ. Je¿elim pracowa³ dla Idea³u,
zrobi³-¿em wszystko, co nale¿a³o? A zreszt¹, czy¿ Bóg nie
wie lepiej, ni¿ ja, co nale¿y?
Wy, gdy poœcicie, nie b¹dŸcie,
jako ob³udnicy, smêtnemi
(Mat., VI, 16).
105 106
51. Krn¹brnoœæ. mnie.
Nadomiar, gdybym doszed³ do pos³uszeñstwa
doskona³ego, do pos³uszeñstwa Anio³ów, mo¿e trzebaby
WeŸmijcie jarzmo moje na siê;
jeszcze by³o byæ pos³usznym rozkazom pozornie
... ja¿mo moje wdziêczne jest, a brzemiê
bezprawnym, by daæ zbuntowanym przyk³ad ¿yj¹cy i czysty.
moje lekkie. (Mat., XI, 29, 30).
Jedna tylko niewinnoœæ jest prawdziwie twórcza.
Opory, odmowy, spory, d¹sy, niecierpliwoœci, bunty,
szemrania, odepchniêcia, rokosze, powstania, s¹ to odmiany
ró¿ne tego¿ ducha osobowoœci. Istota ludzka, bóg nawet i
czerw ziemny, rodz¹ siê tu wszyscy na padole po to tylko,
Praca mistyczna. Je¿eli chcê prêdzej postêpowaæ,
by siê nauczyæ byæ pos³usznemi. Bóg jest Ojcem rodziny,
prócz mym zwierzchnikom, staraæ siê bêdê byæ pos³usznym
który wymaga od dzieci Swych powolnoœci, nie dla Siebie,
mym równym, a nawet mym podw³adnym.
lecz dla nich samych. Wie On, ze bunt prowadzi ich do
zatracenia. Gdy jest pewien ich uleg³oœci, zwraca im ich
wolnoœæ; co wiêcej, Sam staje siê ich s³ug¹.
Gdy rozwa¿aæ rzeczy do gruntu, wszystko pochodzi od
Boga. Król, minister, policjant miejski, dozorca fabryczny,
nikt nie mia³by w³adzy nademn¹, gdyby nie da³ mu jej Bóg,
wiêcej lub mniej poœrednio. I tu jeszcze, ja sam, moje ja
uprzednie, daje memu ja obecnemu zwierzchników, którym
podlegam.
Je¿eli wybryki me dawniejsze by³y takie, ¿e dzisiaj
jestem pod jarzmem rozporz¹dzeñ gnêbi¹cych, to któ¿ temu
winien? Je¿eli prawo, które mnie tyranizuje, zdaje mi siê
nies³usznem, bunt mój zacieœni tylko jego ucisk; i
zwyciêstwo me czasowe nad niem zrodzi tylko tyranjê
jeszcze ciê¿sz¹. Gwa³t nie niszczy siê gwa³tem przeciwnym;
zmienia siê tylko forma jego. Kara œmierci, wykonana nad
zabójc¹, nie oczyszcza jego serca: potrzeba na to czegoœ
innego.
Je¿eli jestem dostatecznie panem siebie, by byæ
pos³usznym bez wysi³ku wszelkiemu rozkazowi, nikt nie
bêdzie mia³ mocy rozkazywaæ mi. ¯ycie wymaga odemnie
pos³uszeñstwa dlatego tylko, ¿e bunt mieszka jeszcze we
107 108
52. Dok³adnoœæ. Doskona³oœci nadprzyrodzonej, która przychodzi, nie aby
zniszczyæ j¹, lecz stworzyæ j¹ na nowo; nie powiêkszyæ j¹
jeszcze, ale j¹ przemieniæ, przesadziæ j¹ na tê ziemiê œwietn¹
B¹dŸcie wy tedy doskonali, jako i Ojciec wasz niebieski
i czyst¹, która zwie siê ¿yciem wiecznem.
doskona³ym jest.(Mat., V, 48).
Doskona³oœæ zwie siê: Jezus Chrystus; droga
doskona³oœci, to Jezus Chrystus; si³a, by iœæ t¹ droga, to
Nie zawiera siê ona ani w obojêtnoœci, ani w pogardzie
Jezus Chrystus; jednoϾ osobliwa, wielorakoϾ niezliczona,
dzie³ przyrody, ani w istnieniu osobliwem, ani w
marzenie niepojête, rzeczywistoœæ niezniszczalna: oto cel
przestrzeganiu drobiazgowem nabo¿eñstwa, ani w d³ugich
Wszechœwiata, oto cel mego istnienia.
mod³ach, ani w postach i umartwieniach cia³a, ani w
Praca mistyczna. Za ka¿dym razem, gdy us³yszê bicie
zbytecznej skrupulatnoœci, ani w œlepem przywi¹zywaniu siê
godziny, poproszê Boga, by zapali³ we mnie Sw¹ Mi³oœæ.
do w³asnych mych pogl¹dów duchowych, ani w ekstazach,
ani w darze cudów.
Doskona³oœæ zawiera siê w zgodnoœci mojej z Wol¹
Boga i w energji nagiêcia mego cia³a, mego serca i mego
mózgu do tego pos³uszeñstwa.
Jest ona dostêpna dla mnie, jak i dla wszystkich. Bóg
wybiera, jako proroków, jako jasnowidzów, jako
cudotwórców, jednostki, których organizm fizyczny i
psychiczny przedstawia pewne w³asnoœci specjalne. Ale
wszyscy maj¹ serce, które mog¹ oczyœciæ, i ja, którego mog¹
siê wyrzec.
Bóg ofiarowuje mi siê. Winienem Mu siê oddaæ;
poczynam dar ten od woli, której zasad¹ jest Mi³oœæ;
skoñczê go czynami. Pierwszym mym wysi³kiem bêdzie
oczyszczenie serca. Drugim mym wysi³kiem bêdzie
oczyszczenie ca³ej reszty mej istoty, wed³ug wskazañ ¿ycia.
Doskona³oœæ, to absolut; mogê tylko d¹¿yæ ku niej, ale
winienem d¹¿yæ, winienem przeœcigaæ siê nieustannie.
Doskona³oœæ jest spe³nieniem siebie samego; otó¿, poniewa¿
jestem istot¹ ludzk¹, spe³nienie moje najwy¿sze jest w Bogu,
i w Bogu jednym. Doskona³oœæ, to nie zanurzenie siê w
oceanie Nieokreœlonoœci; ani tem bardziej wywy¿szenie
indywidualnoœci; to rozwój a¿ do kresu wszystkich mych
w³adz; nastêpnie, zst¹pienie na tê doskona³oœæ przyrodzon¹
109 110
SPIS TREŒCI 34. Roztrzepanie.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 38
35. Upór.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 39
36. Niepokój.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 40
37. Wieczerza Pañska.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41
S³owo wstêpne... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 1 38. Modlitwa.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 42
1. Poznanie siebie.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 39. Mi³oœæ.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43
2. Lenistwo.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6 40. Pokora... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 44
3. Pragnienia nie w porê... . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 41. Œmieræ i Zmartwychwstanie Jezusa.. . . . . . . 45
4. NiegrzecznoϾ.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8 42. Choroba. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 46
5. Przes³aniec.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 43. ¯a³oba.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 47
6. Trwonienie.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10 44. Obawa œmierci.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 48
7. Niepowodzenia losu.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11 45. Wniebowst¹pienie.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 49
8. Apatja.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 12 46. Pogarda... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 50
9. Najœwiêtsza Panna.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13 47. Krytyka.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 51
10. K³ótnie ma³¿eñskie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14 48. Niecierpliwoœæ... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 52
11. Dolegliwoœci serca.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15 49. Ukazania siê Chrystusa .. . . . . . . . . . . . . . . . 53
12. Poufa³oœæ... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16 50. Melancholja.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 54
13. Chrystus.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17 51. Krn¹brnoœæ.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55
14. Wolnoœæ i Fatalnoœæ.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 18 52. Dok³adnoœæ.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 56
15. Pobudki naszych czynów... . . . . . . . . . . . . . . 19
16. Pokój serca.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20
17. Pos³annictwo Jezusa.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21
18. Wspó³czucie... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22
19. Zemsta.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23
20. Gor¹czkowoœæ.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24
21. Kuszenia Chrystusa... . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25
22. ChciwoϾ.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26
23. Ubieganie siê o pochwa³y.. . . . . . . . . . . . . . . 27
24. Chêæ b³yszczenia.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28
25. Nauka Chrystusa... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29
26. Obmowa.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30
27. K³amstwo.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31
28. Potwarz.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32
29. Cuda Jezusa.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33
30. Mizantropja... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 34
31. Niesmak ¿ycia.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35
32. Rozpacz.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36
33. Przemienienie Pañskie.. . . . . . . . . . . . . . . . . 37
KONIEC
KSIÊGI CZUWANIA.