Professional Documents
Culture Documents
SEDIR
RELIGIA ISTOTNA
KULT WIECZYSTY
2
SEDIR
SAKRAMENTY – EUCHARYSTIA
PYTANIE: Jak rozumieć słowa Chrystusa: „Kto spożywa moje ciało i pije moją krew,
ten będzie miał żywot wieczny”?
SEDIR
(Fragmenty z książki: „Lata dziecięce Chrystusa”, rozdz. „Trójca”)
materialne, nie chcąc podjąć niezbędnego trudu, czyż nie znaczy to żądanie od Niego,
żeby stał się wspólnikiem naszego lenistwa? Pomagaj sobie, Niebo Ci pomoże.
Wybierając pomiędzy niewierzącym, który trudzi się żeby pomagać bliźnim i żeby żyć
jak uczciwy człowiek, a skrupulatnym nabożnisiem, żyjącym w wygodnym egoizmie lub
w pysznej bezwzględności, to należy uznać, że ów niewierzący jest bardziej
chrześcijaninem; gdyż Jezus zalecał działanie i dawał nam tego przykłady. Czyny są
niezbędne, sama wiara służy jedynie jako przygotowanie czynu; Ewangelia, na każdej
stronicy głosi niezbędność działania. Waszym obowiązkiem jest powtarzanie tego, nade
wszystko przykładem.
Co zaś do tych, którzy nie odczuwają potrzeby obrzędów, Chrystus ich nie potępi, byle
tylko wypełniali nakaz miłosierdzia, żeby nie uważali się za wyższych od
praktykujących, żeby trudzili się jedynie dla Nieba. Jeżeli podzielacie mój pogląd na tę
sprawę, to bądźcie roztropni i nie zrażajcie innych od liturgii, jeśli ją kochają i czerpią z
niej użyteczne pomoce. Miejcie ponadto podwójną żarliwość w służeniu Bogu dlatego,
że jest to powinność każdego chrześcijanina a oprócz tego z powodu tytułu przyjaciół
Jego Syna. Tytuł ten jest ciężkim brzemieniem, szczególnie jeśli się zważy, że Jezus
udziela go często przed czasem; straszna odpowiedzialność ciąży na was, znajdujecie się
jakby na pomoście, z którego wasze czyny i uczucia sięgają znacznie dalej niż
przypuszczacie. Promieniujcie mimowolnie, przez sam fakt przynależności do Jezusa.
Nie usiłujcie uświadomić sobie tego wpływu; wyczerpujcie swe energie w dążeniu do
jedynego tylko celu- stawania się zupełnie uległymi wstępnym operacjom, którym Mistrz
może was poddać. Z natury jesteśmy zwierzętami – raz drapieżnymi, to znów
pełzającymi; musimy się ujarzmić; jest to jedyna praca, o którą Bóg nas prosi lub raczej
żąda od nas; a gdy nie przykładamy się do niej dobrowolnie, to ma On tysiące sposobów
by nas do tego zmusić.
Ta tyrania i ta przemoc w stosunku do samego siebie jest konieczne by stać się
uczniem. Uczeń powinien wszystko rozumieć, wszystko wybaczać, wszystko
przyjmować, naginać się do wszystkiego. Wolno mu milczeć na temat swego życia
wewnętrznego: „Moja tajemnica jest dla mnie”, powiedziała św. Teresa. Lecz uczeń
Chrystusa troszczy się zawsze o to, by nigdy nie gorszyć tych naiwnych istot, tak
cennych dla Świętej Dziewicy, które nie odróżniają religii od jej form obrzędowych,
które nie dostrzegają istotnej treści bardzo licznych religijnych przemówień (rozpraw),
i które nie rozumieją, że Bóg może nas słyszeć ponad głowami kapłanów.
Uczeń Chrystusa ściśle przestrzega nakazu: „Nie sądźcie”. Zabrania sobie wszelkiej
krytyki; powinien nawet zabronić sobie wszelkich potępiających uczuć
niewypowiadanych. Niech będzie posłuszny, jak jego Mistrz, wszystkim prawom
i obyczajom; po to, żeby ujarzmić się do głębi, żeby nauczyć się posłuszeństwa, żeby
wreszcie osiągnąć coś wyższego od posłuszeństwa. Tak jak podporządkowuje się
prawom obywatelskim, tak uczestniczy we mszy, daje ochrzcić swoje dzieci, po to, żeby
nie gorszyć, żeby „nie gasić płomyka, który jeszcze tli się”; jest możliwe, że bardzo
pokorna modlitwa takiego ucznia, wlana w sztywną formę obrzędu, ożywi go i przywróci
mu młodzieńczy żar, jaki ożywiał go niegdyś. Gdyż nic nie znika z tej ziemi, żadna
istota, żadna idea, żadna instytucja, zanim nie przejdzie całej swojej drogi, zanim nie
wyczerpie cierpliwości Sprawiedliwości i czułej wyrozumiałości bożego Miłosierdzia.
Tak więc póki nie potraficie nie zwracać uwagi na sofistyczne wykorzystywanie
7
wieków”. W słowach tych nie ma nic z retoryki. Każdy kto oddał się Bogu, stwierdza
prawdziwość tej obietnicy. Ale tylko ten, kto czuje się zupełnie mały, posiada dosyć siły
do całkowitego wyrzeczenia się siebie....
Otóż, świat nadprzyrodzony istnieje, cud jest zawsze możliwy... Gdy Jezus wędrował
po wioskach Izraela, był podróżnym podobnym do innych. Gdyby dziś powrócił, byłby
dla tłumu przechodniem jak wszyscy przechodnie; rozpoznaliby Go tylko ci, którzy mają
w sercu Jego Światło i żyją Jego życiem.
... Nie proszę was żebyście mi uwierzyli, proszę jedynie, żebyście zrobili doświadczenie,
jakie wam proponuję... Lecz należy rzetelnie przygotować elementy tego
doświadczenia...
Sedir ( Religia autentyczna. 1919)
... Nie sądzę żeby ktoś spośród moich przyjaciół kiedykolwiek krytykował dogmaty lub
dyscyplinę katolicyzmu. Podziwiamy jego świętych, jego katedry, język i myśli. Nigdy
nie pozwoliliśmy sobie na wypowiedzenie nawet jednej dwudziestej części krytyk, jakie
można znaleźć w dziełach wielu doktorów i ojców Kościoła. Wystarczy jeśli powiem, iż
w pewnych kołach antyklerykalnych twierdzono, że jesteśmy zamaskowanymi jezuitami.
I jak tu wszystkim dogodzić?...
Gdy pozwalam sobie zwracać uwagę szczerych ludzi, szukających prawdy, na ułudę
praktyk dewocyjnych, to nie dlatego, żebym uważał je za bezużyteczne, lecz że nie
stanowią one istoty życia religijnego. Uważam, że wolę Boga lepiej wypełnia matka
rodziny, która nieustannie poświęca się dla swego potomstwa, a w wolnych chwilach,
zamiast odpocząć, pomaga utrudzonej sąsiadce, niż nabożna dama, która wprawdzie
nigdy nie opuszcza mszy świętej i kwestuje na potrzeby swej parafii, lecz równocześnie
obmawia swych bliźnich i źle traktuje służbę. Zresztą Jezus powiedział nam to wyraźnie,
a wielu świętych powtórzyło to za Nim ...
... Nie zwracamy się do tych, którzy osiągnęli wewnętrzną równowagę w łonie tego czy
innego Kościoła, lecz do tych, którzy wszędzie szukają, trudzą się, goniąc za widmami
różnych deizmów czy ezetyryzmów lub też ludzkich mądrości, którzy przez długie
przeszukiwanie regionów pośrednich, utracili zdolność jasnego widzenia. Jedynie tym
ludziom staramy się ukazać Chrystusa, Światło pierworodne, niezmienne a równocześnie
najdostępniejsze.
Cóż można mówić o Bożym Miłosierdziu pokoleniom, na które zwaliły się
nieszczęścia najstraszniejsze i pozornie niewspółmierne z popełnionymi błędami? Czyż
nie należy prowadzić tych ludzi powoli, pośrednio, ukazując im to, co wiemy o
mechanizmach życia powszechnego, od przyczyn moralnych do skutków materialnych,
ku bardziej skromnemu mniemaniu o własnej wartości? Biorąc pod uwagę słabe efekty,
jakie przynoszą cierpiącym pocieszenia dewocyjne, czyż nie należy zwrócić ich
spojrzenia ku ich towarzyszom niedoli, jeszcze bardziej cierpiącym? I czyż nie należy im
mówić naprzód o Synu, zanim powie się o Ojcu?
Wszędzie głosimy, że niezbędnym warunkiem doskonałości czynów, jest spełnienie
ich nie dla zachowania godności własnej, ani w nadziei przyszłej nagrody, lecz ze
współczucia i posłuszeństwa ..., zaś posłuszeństwo ucznia Chrystusa nie jest przymusem
lecz płynie z dobrowolnej żarliwości...
... Oskarżają nas o panteizm, według jednych materialistyczny, według innych
idealistyczny, a według jeszcze innych – emanacyjny. Lecz my wierzymy w Boga
11
... Sądzę, że wiele poglądów dałoby się pogodzić, przy odrobinie tolerancyjnej
bezstronności. A więc, jeżeli mówię o światach niewidzialnych i o modlitwie, niech
racjonalista nie uważa mnie za człowieka zabobonnego. Jeżeli podziwiam dogmaty i
obrzędy katolickie, niech socjalista i człowiek postępowy nie uważają mnie za klerykała.
Jeżeli potwierdzam realność cudu, lub wielkość Marii Panny, niech protestant nie
zamyka tej broszury. Jeżeli mało praktycznego znaczenia przywiązują do egzegezy, niech
modernista nie zniechęca się. Jeżeli uznaję, że reinkarnacja jest możliwa, jeżeli żywię
nadzieję, że każdy twór będzie zbawiony, jeżeli wyrażam ubolewanie z powodu
krzewienia się bezdusznej dewocji, niech katolik nie gorszy się, gdyż św. Ireneusz, św.
Franciszek Salezy, Proboszcz z Ars byli tego samego zdania. Jeżeli twierdzę, że Jezus z
Nazaretu jest jedynym Synem Boga, przybyłym w ciele i cieleśnie zmartwychwstałym,
niech neospirytualista i zwolennik okultyzmu nie sprzeciwiają się.
Wszyscy dziś mówią o religijnym odrodzeniu. Zjawisko to wynikające z lęku przed
śmiercią, wspierane egoistycznym utylitaryzmem, kierowane ambicją, jest szczere i
prawdziwe jedynie u bardzo nielicznych osób...
... Nigdy jeszcze nie odmawiano tylu modlitw liturgicznych; nigdy tak wielu wiernych
nie przystępowało codziennie do komunii; nigdy jeszcze, z taką rozrzutnością nie
rozdawano medalików i odpustów , i nie wygłaszano tylu nabożnych formuł. A jednak,
nigdy jeszcze dewoci nie popełnili tylu oszczerstw i obmów, chciwcy nigdy nie byli
bardziej drapieżni a rozpustnicy bardziej wyuzdani.
Czy więc ośmielimy się twierdzić, że to Jezus nie dotrzymał danych nam obietnic?
Dwunastu biedakom, niezdarnym prostakom, Jezus dał najpotężniejsze moce, o jakich
nigdy nie mogła marzyć ludzka pycha; moc uzdrawiania ciał i dusz. Z pomocą jakich
środków? – Prawie żadnych, jedynie niedostrzegalnym tchnieniem współczucia. Lecz ci
ludzie byli Jego prawdziwymi uczniami. Nie pożądali już żadnego piękna w potężnej
Przyrodzie, ani niczego co istnieje. Pragnęli już tylko tego, co JEST. Ich uczniowie i
uczniowie tych uczniów wytrwali w tej abnegacji. Duch pozostawał nad nimi a cuda
nadal dokonywały się przez ich dłonie. Lecz cóż się stało później? Dlaczego słowa
Mistrza nie uzdrawiają już chorych i nie oczyszczają zbrukanych serc?
Czy wobec tego, mam się zwrócić do filozofii lub do nauki, w poszukiwaniu czegoś,
co by mi mogło zastąpić wieczyste słowa, z którymi ziemia stara się połączyć od dwóch
tysięcy lat? Poczekaj, poczekaj, mówią mistrzowie inteligencji, nie skończyliśmy jeszcze
naszych badań; brak nam jeszcze pewności co do kilku miliardów zjawisk. Czekać! Lecz
moje serce umiera z niepewności, zmęczenia i anemii!
Bez wątpienia, Wiedza i Kościół to bardzo wielcy i cenni nauczyciele. Lecz nie
wszystkim przynoszą ten głęboki spokój, który jest znakiem Prawdy. Na ich drogach
spotyka się niepokój i rozczarowania. A więc, nie są to drogi bezpośrednie.
Tylko Jezus wskazuje drogę bezpośrednią. Tak twierdzą ci, którzy po szukaniu
innych dróg, przyjęli Jego przewodnictwo...
... Zwracam się do ludzi miłujących dobro, do tych, którzy troszczą się o coś więcej niż o
pieniądze i pozycję społeczną, lub materialną. Zwracam się do tych, którzy myślą nieraz
o innych dzieciach a nie tylko o swoich, którzy chociażby rzadko, chociaż
powierzchownie odczuwają brzemię powszechnego cierpienia...
... Teologowie twierdzą, że istnienie Boga można udowodnić. Lecz cóż jest warta wiara,
oparta na rozumie? Gdy szukamy sensu życia, sił do znoszenia cierpień, środków do
pracy nad sobą (gdyż mamy stać się arcydziełami), potrzebna nam jest wizja Boga
13
A wszystkim mówię o tym w sposób prosty, po to, żeby chociaż raz to usłyszeli. Gdyż
wiem, że każda działalność jest użyteczna, że każdy człowiek idzie taką drogą, jaką jest
narazie zdolny iść. Wszystkie drogi wiodą do „wąskiej drogi” Ewangelii, którą kroczy
Miłość.
... Każde pragnienie zaspokojone, sprowadza rozczarowanie. Gdyby człowiek chciał
współuczestniczyć w planach Boga, spełniałby prace życiowe bezinteresownie, jedynie
po to, żeby wzbogacać życie. Lecz my nie jesteśmy zdolni do takiej postawy w
wypełnianiu obowiązków. Nie chcemy się trudzić bez widoków na korzyści osobiste.
Więc Przyroda traktuje nas jak dzieci, zwabia nas przynętą różnych przyjemności:
radościami ludzkiej miłości - przyciąga ludzi namiętnych, bogactwem – chciwych, sławą
– ambitnych, wiedzą – inteligentnych, nadzieją na beztroskie życie – ludzi miernych.
Dla zdobycia tych miraży, wszelki trud wydaje się nam przyjemny. A jednak pomimo
tych egoistycznych intencji, w godzinie śmierci, okazuje się, że tak czy owak
wykonaliśmy pożyteczną pracę. Stopniowo uczymy się pracować, już nie dla siebie, lecz
dla dobra ogólnego.
... Trudy i cierpienia oraz ich rodzice – pragnienia, są tylko ćwiczeniami przed
ostatecznym wysiłkiem, jakby odroślami pragnienia pierwotnego, nieustannego i
wiecznie trwałego. Należy o tym wiedzieć i ogłaszać, że każda istota ludzka nosi w sobie
namiętne pragnienie Boga. Każda istota ludzka powinna zrozumieć powszechne
cierpienie. Każda istota ludzka spełnia w zasadzie tylko jedną pracę: podbój Absolutu.
... Istnieje możliwość zachowania wewnętrznego spokoju, pośród najokropniejszych
nieszczęść. Istnieje możliwość, żeby kilka naszych słów przywróciło odwagę
człowiekowi pokonanemu przeciwnościami losu. Istnieje możliwość, żeby na naszą
pokorną prośbę, Niebo uzdrowiło chorego, zapobiegło nieszczęśliwemu wypadkowi,
wzruszyło zatwardziałe serce. Istnieje też możliwość, żeby Niebo odkryło nam Swe
tajemnice.
Jeżeli naprawdę chcecie, Chrystus weźmie was z Sobą. A wówczas, wyczerpując się
w trudach miłosierdzia, będziecie nieustannie umacniani płomieniem modlitwy.
Będziecie w Niebie, żyjąc równocześnie na ziemi i będziecie rozprzestrzeniać wokół
siebie atmosferę Nieba.
Lecz sami musicie tego chcieć. Nikt nie może za was dokonać tego trudu. Nikt –
oprócz Chrystusa - , nie może dostarczyć wam tej wody ze źródła wieczystego.
Ta woda dopływa do naszego serca przez sumienie a do naszego intelektu – przez
Ewangelię.
Cierpliwość i twarda dyscyplina moralna oczyszczają sumienie, a w miarę postępu
tego oczyszczenia, lektura Ewangelii karmi nasz umysł.
W Ewangelii jest wszystko: cała wiedza boska i ludzka, tajemna i jawna, spekulatywna i
praktyczna. Są tam zapisane tajemnice gwiazd i tajemnice duszy ludzkiej, tajemnice
sztuki i matematyki.
Człowiek nie potrzebuje drugiego człowieka, żeby zaspokoić pragnienie wodą z tych
źródeł, gdyż nikt nie jest tak blisko Boga jak każdy z nas sam. Zbyteczni są pośrednicy,
zbyteczne są inne rytuały, oprócz prostej, ufnej modlitwy, zbyteczny inny kult religijny,
oprócz czynnego miłosierdzia, zbyteczna inna dyscyplina oprócz miłości bliźniego.
15
SEDIR
PROBLEM RELIGIJNY
(artykuł w czasopiśmie „Almanacoo del Coenobium” w Lugano 1912r.)
Każda religia, każda sekta religijna, a nawet każda doktryna ezoteryczna jest odbiciem,
mniej lub bardziej zniekształconym wieczystej religii Ducha. Każda religia jest dobra dla
tego, kto urodził się pod jej obediencją. Ojciec przygotował nam chleb duchowy tak
samo jak pokarm dla ciała. Każda religia przygotowuje do zbawienia każdego, kto
wypełnia istotny i powszechnie obowiązujący nakaz miłości bliźniego.
Bóg jest samą zasadą naszego całkowitego życia. Jeśli istoty o kształcie ludzkim nie
czynią Go ośrodkiem wszystkich swych pragnień i źródłem wszystkich swych sił, to
znaczy, że posiadają one tylko ludzkie ciało i intelekt; ich dusza jest jeszcze w letargu.
Bóg jest naszym Ojcem, dbającym o wszystkie nasze potrzeby, dającym nam okazję do
wszechstronnego rozwoju, towarzyszącym nam w każdej minucie swą żywą
troskliwością, którą jest Jego Syn i Przyjaciele tego Syna.
Modlitwa jest wyrazem głodu duszy, tak jak głód jest modlitwą ciała. W całym
Stworzeniu wszystko modli się, od kamienia aż do promiennego geniusza rajskich sfer,
gdyż wszystko trudzi się. Tylko, że wiele istot modli się do rozmaitych bogów,
zapominając o Bogu. Tylko jeden twór nie modli się jeszcze – to Lucyfer.
Niemożliwością jest pojąć Boga; lecz można Go odczuć, w sposób ponad fizyczny i
ponad intelektualny, jeżeli przedtem staraliśmy się być Mu posłuszni. Nikt nigdy nie
powiedział nic istotnego o Absolucie, ani w Europie ani gdzie indziej. Liryczne wyznania
świętych są słowami bezbarwnymi.
Wschodnie abstrakcje, sentencja Bramanów: „Ani to, ani tamto”, wszystko to jest
niewystarczające. Bóg jest „i wszystkim tym i wszystkim tamtym” i jeszcze całą resztą,
wszystkim niepoznawalnym, niewyobrażalnym, niewymownym. Czy wiemy, na
przykład, w jaki sposób zero staje się jednostką? Tym bardziej nie możemy wiedzieć w
jaki sposób absolutne staje się względnym. A jednak, pewnego dnia będziemy to
wiedzieli.
Uczucie religijne – to działanie w nas organu boskiego. Istnieją zwoje (mózgowe)
pozwalające nam postrzegać barwy, liczby, kształty, porównania; istnieje inny układ,
jeszcze w fazie embrionalnej, notujący wrażenia naszego serca duchowego. Ten organ
rozwija się przez cierpienie, doświadczenie, miłość bliźniego i pokorę. To on wytwarza
wszystkie nadprzyrodzone stany mistyczne. Stany psychiczne przyrodzone, jak na
przykład mediumizm, somnambulizm, zjawiska magiczne, inne wywoływane przez
fakirów czy adeptów, pochodzą z innych ośrodków.
Właściwe wzruszenie religijne wymaga prawdziwej świętości.
Życie przyszłe istnieje; ogromna większość ciał niebieskich jest zamieszkała; ponadto
istnieją inne planety aktualnie niewidzialne i też zamieszkałe.
Ludzkie „Ja” żyje po śmierci. Jego los jest regulowany imanentną Sprawiedliwością,
łagodzoną Miłosierdziem. Miejsca, plany gdzie „ja” wypoczywa, są rajami, te gdzie
pracuje – to piekła. Piekła i raje wszystkich religii istnieją obiektywnie w światach
niewidzialnych. Oprócz tego, przy końcu tych wszystkich wędrówek, dusza powraca do
Absolutu, do królestwa Ojca. Ani raje, ani piekła nie zatrzymują swych mieszkańców na
wieczność. Reperkusje i następstwa aktów naszego życia też istnieją i trwają w planie
gdzie zostały spełnione.
17
Dogmat jest zaspokojeniem naszej intelektualnej ciekawości. Religia jest w swej istocie
miłością. W religii doskonałej, w której miłość bliźniego byłaby zupełna, nie byłoby już
narzucanych wierzeń, ani dogmatów. Lecz dusze dostrzegając to samo Światło,
samorzutnie wierzyłyby w to Światło. Dogmaty są potrzebne z powodu naszej
ułomności. Zmysł religijny rozpoczyna od wierzenia w istoty wyższe widzialne lub
niewidzialne; umacnia on swe siły, gdy osiągnie pojęcie Boga najwyższego; zaś
udoskonala się odkąd uzna dobrowolną ofiarę tego Boga, to co chrześcijanie nazywają
boskością Jezusa.
Wierzenia, mity, legendy religii przyrodzonych dają się pogodzić z wiedzą. Wiara, to
znaczy żarliwa akceptacja przez serce faktów niepojętych dla rozumu jest nie do
pogodzenia z wiedzą. A jednak właśnie taka wiara jest boską w samej swej zasadzie. Jej
funkcją nie jest dostarczanie intuicji i analogii do hipotez filozoficznych czy intuicji
ezoterycznych; funkcją wiary jest umożliwienie człowiekowi wywołania nowego
zstąpienia Absolutu na ziemię, spełnienia rzeczy niemożliwych, rozumienia rzeczy
niepojmowalnych, zadawania gwałtu Przeznaczeniu. Chrystus mówił tylko o takiej
wierze. Mędrcy tego nie uznają, gdyż ich bogiem jest ich własny rozum. Sentencja M.
Guyau: „wszystko rozumieć, żeby wszystko kochać”, dobrze wyraża ten problem, lecz z
punktu bożego jest ona niedokładna. Należy powiedzieć: „Wszystko pokochać, żeby
wszystko zrozumieć”.
Moralność bez religii, jak piękne byłyby jej pozorne owoce, jest wewnętrznie
spaczona. Jednak ludzie nabożni są tak opacznie religijni, że chociaż wierzą w bardzo
dobrego Ojca – ażeby działać potrzebują obietnicy nagrody lub groźby kary. Należy
czynić dobro dla dobra. Moralność laicka jest karykaturą religii, podobnie jak
syndykalizm (politycznie agresywne związki zawodowe) są karykaturą miłosierdzia.
Szkolnictwo bez Boga jest pozbawione żywotności. Szkolnictwo nie związane z
żadnym wyznaniem może być bardzo religijne. Minimum religijności, to uznanie
Przyczyny Pierwszej, sprawiedliwości imanentnej i braterstwa.
Urodziłem się w katolicyzmie, lecz nie spotkawszy mistycznego kierownika, szukałem
wszędzie żywego świata niewidzialnego i realnego pojęcia o troskliwości Ojca dla nas.
Zapoznałem się z teologią, ezoteryzmem, na ile było to dla mnie możliwe; spotkałem
wybitnych przedstawicieli wszelkich tradycji okultnych, zarówno w dziedzinie wiedzy
teoretycznej jak i od strony praktycznej, lecz zawsze odkrywałem w końcu słabe strony
każdego z tych systemów i każdej z tych sztuk tajemnych lub raczej to ktoś czynił mi
łaskę otwierania mi oczu podczas tych dwudziestu lat poszukiwań. Wreszcie ta sama
istota dostarczyła mi dowodów najbardziej materialnych, fizycznej rzeczywistości nauk
Ewangelii; wykazując mi, że wszystkie słowa tego Testamentu są materialnie ścisłe,
poczynając od abstrakcyjnych wzlotów św. Jana, aż do opisów cudów i do praktycznych
i prostych rad św. Mateusza. I odtąd trwam przy Ewangelii, w której znalazłem więcej
niż pozwalały mi domyślać się Wedy, King, Kabała i wiedza Hermetyczna.
Natomiast jeśli chodzi o stosunki między Kościołem a Państwem, to sądzę, że są one
konieczne dla zdrowia społecznego. Każdy organizm ziemski powinien być zawsze
związany ze światem niewidzialnym, bez czego następuje rozkład, korupcja, anarchia,
śmierć. Tylko, że kapłani powinni żyć jak uczniowie Jezusa: zadawalać się minimum
niezbędnym, modlić się, służyć biednym i oddawać im wszystko na czym im zbywa z
dóbr ruchomych i nieruchomych.
18
Wtedy Kościół byłby dawną, pierwotną społecznością chrześcijańską. Lecz jest to prawie
utopia.
Sedir (1910 – 1912)
SEDIR
„Amities Spirituelles” a Katolicyzm
Do Pana N.
Takie same zarzuty, jakie pan nam czyni, spotykają nas często, lecz od ludzi
niezdecydowanych, podczas gdy pan jest ugruntowany w swych poglądach. Całkowicie
zgadzam się z panem, że poświęcenie życia Chrystusowi jest warunkiem zasadniczym i
koniecznym, więc dla tego nie chcę prowadzić z panem dyskusji teoretycznej, gdyż tak
samo jak dla pana, tak i dla mnie najważniejsze jest samo życie, zaś teoria jest sprawą
drugorzędną. Chcę jedynie w prosty sposób sprecyzować naszą postawę.
Nie jesteśmy ugrupowaniem, którego celem jest nawracanie innych lecz służenie im
pomocą. Ponad wszystko szanujemy wolną wolę bliźniego i nie chcemy sprowadzać
żadnej istoty z jej drogi. Tym, którzy są zadowoleni z tego, co posiadają, nie staramy się
19
nawet proponować nic innego. Sądzimy jednak, że mamy prawo zachęcać ich by w
swym codziennym życiu wcielali w czyny swe zasady czy doktryny. Innymi słowy,
istniejemy dla tych, którzy szukają a nie dla tych, którzy znaleźli swą drogę.
Ponieważ jest pan zupełnie zadowolony z katolicyzmu, więc to, co panu powiem nie
będzie kontrargumentem na pana argument, lecz jedynie odpowiedzią na różne
fragmenty pana listu, w celu sprecyzowania przy tej okazji naszego punktu widzenia, tak
jak pan to uczynił.
To, co pan w moich książkach nazywa pojęciami okultyzmu, nie jest w istocie
okultyzmem, lecz pewną tradycją, uznaną za prawdziwą przez licznych Ojców Kościoła i
mistyków chrześcijańskich. Wielokrotnie potępiłem okultyzm i zabroniłem sobie
uprawiać go.
Uważam, że wśród wszystkich religii oficjalnych, katolicyzm jest najlepszy, ale
uważamy również, że religia w duchu i w prawdzie, to znaczy ta, która polega na życiu
wedle Ewangelii, bez rytuałów i bez pośredników jest ponad katolicyzmem.
Co zaś do Mszy i Eucharystii, to nigdy nie odradzamy uczestnictwa w tych obrzędach
tym, którzy odczuwają ich potrzebę. Wierzymy jednak, że jeśli komunia z Chrystusem
może odbywać się przez sakrament, to spełnia się jeszcze lepiej przez życie i
posłuszeństwo Jego nakazom. Zresztą sam pan powiedział, że bez spełnienia tego
warunku wewnętrznego Sakrament staje się bezużyteczny. Dla nas komunia z Jezusem,
to przebaczanie osobistym wrogom – tylko ci, którzy starali się to spełnić, mają pojęcie
co to znaczy – przebaczać tak jak Jezus przebaczył zdrajcy i przyjął go do swego stołu w
wieczór Ostatniej Wieczerzy i należy spełnić ten akt na pamiątkę Tego, który powiedział,
że zanim przedstawimy Bogu naszą modlitwę i złożymy dar, powinniśmy pogodzić się z
naszym bliźnim.
Podziwiamy filozofię katolicką: Summa św. Tomasza z Akwinu wydaje nam się
wspaniałym dziełem ludzkiej inteligencji. Lecz nie sądzimy, żeby można było pojąć
Boga inteligencją i uważamy, że nigdy racjonalne argumenty nie otworzą ludzkiego serca
dla Prawdy. Zresztą Chrystus dziękował Swemu Ojcu za to, że ukrył tajemnice Królestwa
przed uczonymi i mądrymi a odsłonił je małym dzieciom. Zaś w innym miejscu
powiedział, że Królestwo Boga jest dla tych, których serca staną się znów podobne do
serc małych dzieci...
... Nie, moją misją nie jest sprowadzanie do Ewangelii specjalnie okultystów. Większość
księży, którzy czytali moje książki, potępiło je dlatego, że nie głoszą niemylności
Kościoła i możliwości zbawienia tylko w nim. Jest więc rzeczą zrozumiałą, że
przychodzą do nas albo dawni okultyści albo ci, których oficjalne kościoły nie
zadawalają. Jednak jest wielu katolików, którzy darzą nas głębokim uczuciem przyjaźni,
gdyż wiedzą, że nasze serca są oddane Chrystusowi, Synowi Jedynego Boga, i że naszym
najwyższym pragnieniem jest kochać Go i służyć Mu. Ta absolutna wiara, pragnąca
wyrażać się absolutnym posłuszeństwem, jest tym najsilniejszym węzłem, łączącym tych,
którzy powołują się na Niego.
... Zapewniam Pana nade wszystko, że Pana braterskie uczucia są dla nas bardzo cenne...
Pozostaję z Panem, mimo naszych zewnętrznych rozbieżności, w duchowej komunii z
Tym, który pragnie być coraz bardziej naszym Życiem.
Sedir 1921, Lettres Mystiques.
20
SEDIR
List na temat stowarzyszenia „Les Amities Spirituelles”
„Amities Spirituelles” istnieją tylko dla tych, którzy nie odczuwają potrzeby religii
zewnętrznej.
Ci, dla których kult zewnętrzny jest niezbędny, powinni być posłuszni swej potrzebie
duchowej. Lecz jeśli chce się korzystać z pomocy jakiejś organizacji religijnej, trzeba być
w niej całą duszą. Wspomniane osoby nie wyniosą żadnej korzyści z przynależności do
naszych „A.S.”. Nie można bez popadnięcia w hipokryzję, być na przykład katolikiem
(czy wiernym jakiegoś innego kościoła) nie będąc nim jednocześnie. Duch człowieka nie
może podążać dwiema drogami naraz.
Nam też nie są potrzebni zwolennicy z zastrzeżeniami. Taka sympatia nieowocna dla
obydwu stron.
Nasze „A.S.” nie są jakimś kościołem. Nie powstały jako przeciwieństwo jakiegokolwiek
ugrupowania. Powstały dla Chrystusa. Ich jedynym celem jest okazywać, że Chrystus jest
jedynym Synem Boga, i że jedyną sprawą niezbędną jest pełnienie miłosierdzia, co też
jest Jego jedynym nakazem.
Co zaś do uczestniczenia w obrzędach religii, w której się urodziliśmy, utrzymujemy, że
jest to postawa słuszna. Jezus uczestniczył w obrzędach judaizmu. Rodzicom, którzy nas
pytają, zawsze radzimy chrzcić dzieci, prowadzić je do komunii, zawierać śluby i
urządzać pogrzeby zgodnie z ich religią. Uważamy, że nie do nas należy zajmowanie się
możliwymi wadami nauki Kościoła, godnością czy niegodnością niektórych kapłanów,
gdyż nie jesteśmy uprawnieni do sądzenia naszych bliźnich.
Gdy mówimy, że katolicyzm jest najpełniejszą z religii chrześcijańskich, to nie mamy
na myśli, że trzeba stać się katolikiem. Po prostu wyrażamy swoją opinię i to wszystko.
Poza tym, uważamy, że nie należy zmieniać religii, chyba, że w wypadku gdy
pozostawanie w tej, w której urodziliśmy się, koliduje z naszym sumieniem. Nie chcemy
ani zwracać ludzi ku kościołom, ani też odwracać ich od kościołów, wierzymy bowiem,
że religia w duchu i w prawdzie, jest w swej istocie realizowaniem nakazów Ewangelii.
Niechaj więc ci, którzy czują potrzebę kościoła i jego obrzędów, korzystają z nich. Co
zaś do tych, którzy skłaniają się ku komunii z Bogiem bez pośredników, mogą oni
zrezygnować z ceremonii kościelnych, pod warunkiem, że mimo zrezygnowania z tego
środku pomocniczego, przyłożą się do wypełniania nakazów Ewangelii, z równą stałością
jak wierni praktykujący.
SEDIR
... Jak każe Boże Światło, nauka Jezusa uległa pewnym zniekształceniom. Jednak
katolicka teologia jest nadal najpełniejsza i najprawdziwsza, pośród wszystkich innych.
Zaś pewni pseudo wtajemniczeni, którzy pragną ją zniszczyć, dają tym samym dowód, że
nie zrozumieli słów Chrystusa...
Sedir (Droga Mistyczna)
21
Ewangelia jest zasadą chrześcijaństwa, którego jedynym dogmatem jest: wiara w boskość
Chrystusa i jedynym prawem: miłość bliźniego.
Ze wszystkich doktryn chrześcijańskich, droga katolicka daje pouczenia najprawdziwsze,
piękna najbogatsze, metody najsolidniejsze. Ale zdarzają się serca, którym jej ostrożne
metody wydają się zbyt powolne a dogmaty zbyt sztywne ... Chrystus nie odrzuci ich za
ich śmiałość.
Sedir („Królestwo Boga”)
Bóg wyznaczył dla pewnej części ludzkości pewien zespół pojęć i praktyk religijnych,
stanowiących wspaniały organizm Kościoła: teologię, liturgię, ascezę, powiązane z sobą i
wzajemnie od siebie zależne.
Lecz tak samo, jak może istnieć teologia równie prawdziwa jak tomizm, lecz
odmienna, mogą też istnieć liturgia, asceza, mistyka, inne niż katolicka, a również dobre.
Ewangelia zawiera je wszystkie...
.... Ojciec otworzył dla ludzi świeckich inne drogi wiodące do tego samego celu, a być
może jeszcze wyższego.
Sedir („Uzdrowienie Chrystusa”)