Professional Documents
Culture Documents
f,"l .ł I
Adam Chmielewski
Filozofia borviem.,Sokratesie,
.jestrzeczą mi|ąjeśliktośzaj.
mujesię nią umiarkowaniei w
młodymwietu; tecziesli ktoś
poświęca jej więce.jczasu niż'trzeba-,
to niszczy go ona'
Filozofiajestrzecząpięknąo [...]
ile słuĄ *y.t'o*uniu, i niejest
wstydemoddawaćsię.iej,gdyjest
się młodziericem. Ale czło.
wiek dojrzały, gdy.jeszc'ze uprawiar,tn,on.' ,ioj. się śmiesz.
ny' sokratesie;co do mnie,odczuwam
w rtosunkudo rudziza1_
muJącychsię filozofiąto samo.
co w stosunkudo tych,ktÓrzy
sepleniąi bawiąsię, niczym dzieci.
cay uo'i.' widzędziec.
ko, ktÓre seplenii bawi .się-
to p,,ystoi temu wietowi --
cieszęsię i rtydajenli się to
miłei odiowieoni. oru dziecięc-
twa cz.lowiekawolnr
j":;'.ff
mÓwiącewyraźnie,"i}#*1.'il1
T.ffii,11*:
ff1::'..;ffi
moje uszy i sprawia.wraŹcnie
.,"gos goan"go niewolnika;
i[:ifi[:";J11.H:*: n:**f
kiego i zasługującegon: baty.[..,] iaka jest pral,da
i poznasz
j4, jeślizostawisz
i zajniesz się ,,,t"i^, ,,,,i,.ti
/itozo11ę ..-
uporczywie się zapiera. Jak się bowiem wydaje, jedrrym z głÓwnych zajęć filo. przednikÓw, zrozunlielny ki|ka rzeczy: świadomię',anfyfi|ozoficzny'' charakter
zofii wspÓłczesnejjest - a raczej było - wypierarrie Platona z doĘchczaso- ich działalności intelektualnej'świadomąopozycję Platona wobec tego odrzuce-
wego, dorninującegomiejsca, z ktÓrego sanr uprzedtrio wyparł sofist w' rviel- nia oraz dialektykętradycji filozoficznych,ktÓra przenikacałąhistorięfilozofli
kich uauczycieli. e i ktÓrej wy|worenr,illrpulsern'a zaraze|nofiarąjest Platon.
Tym, co wsp<iłczesnych n,volennikÓlvPlatona niepokoić powintronajbar- WspÓłczesna filozofia na wiele sposobÓw jest areną sporu, ktÓrego praźro-
dziej, to nie zarliwość,z ja|<ąwspłczesność zapiera się wiary w Platona, lecz dełmożnaposztrkiwaćw konflikcię między relatywisĘcznąfilozofią sofistÓw
właśnie głębokiei znacząceos}abieniezar|iwości w odrztlcaniujego nauki. Wy- i Platoliską racjonalisĘczno-absoIutystycznąkoncepcjąświatanaturalnegoi spo-
daje się bowiem, żę Platorl nie tylko dawno przesta'łodgrywac rolę pozytywne- łecznego.SzczegÓlnie ważkie w kontekścięzagadnienia re|atywizlnu były so-
go wzorca do naśladowania,ale przestajebyc obecnie |akirc przykładem,ktÓry fistyczne rozwaiania o języku. Znaczęnie ich reflcksji na tęn temat ujawnia się
filozofowię sobie wskazują aby się go wystrzegać.Jest tak Zapewnędlatego,że przede wszystkinr w tYm, że Platon w swoich dziełach,starającsię zdefiniować
obęcnięwśrÓdnas coraz mniej daje o sobie znać gotowość do chodzeniaw jego i sfonrrułowaćwarunki rnożliwościwiedzy prawdziwej, wykraczającej ponad
ślady.Niewielu j uż bowiem chciałobyobecIliekroczyc jego clrogąontologiczt.tą to, co dostępne''oczoln śmierteInyclr''' swoją uwagę skierolvałna doktryny so-
lub episternologiczllą' Być nloże nieco większą liczbę wyznawcÓw przycirya fistyczne dotyozące ięzłku, tj. rra ich koncepcję językajako instrumentu reto.
jego polityka, co nie jest dziwne w czasaclr,ktÓre coraz lvzbudzająu niektÓrych rycznego i,,terapeutycznego".
znuŻenięchaosęln i nieporządkiem,lta jaki rvystawiłanas wspÓłczesna fonna Zbudorvanaprzez sofistÓw teoriajęzyka rniałacharakterinstrumentalistycz-
demokacji, clroc zarazemjednak detnokracja,z trudęln wyvalczony skarb, po- ny' .,Sztuka mÓwienia'' nidtazwiązek nielnal ze wszystkimi sferami aktywnoś-
zostajedla większościna tyle ccnna, że ta większość(być moze płocha),go- ci życiowej w demokraryazny|n społeczeóstrvieateriskim. Wygłaszanie mÓw
towa jest znosić wiele, by nada| korzystac z jej błogosławieflstw'Największe w zgromadzeniu,w sądzie' argutnerrtacja w sporze handlorvym i filozoficznym,
uznanię Platon zdobyrł'anadal jako fi|ozof ana|ityezny,obdarzony lvielką po. rozumowanie logiczne - wszystkie te umiejętności, jak się okazywało, miały
rnysłorvością w koIrstruowatriuargulnentÓw logicznych i filozoficnlych, |ccz w warunkach denrokracjiniezwykłe znaczęnięprakfyczrte'Stąd wielkie znacze-
nic w tym dziwnego, zwaŻywszy, że sztukę ,,dialektyki'', ,,mądrejrozmowy''' nie,jakie przykładanodo retorykiidialektyki.
uważałna zwlęitczęniewszelkich nauk. Podobnie jak legendarni twÓrcy retoryki, Teizjasz i Koraks, Gorgiasz trak-
WięlkośćPlatona przez wiele stuleci pozlva|ałaprzeoczać oczywisty fakt, tuje język jako instrulnentmanipulacjiprzekonaniamii sądanliludzi. W swoich
żejego dzie,lomogłosię zrodzić w swej doslioriaiiiścitylkow dialektycznej roz- tnowach popisowych' PochlpąłgHeleny i obrona Palantedesa, podkreś|am.in'
tnowie zfi|ozofiąprzedplato ską' Bez jej zrozumięnia Platon nie sięgnąłbytych ten aspekt sztuki wymowy, iLejest ona przydatna szczegÓlnie tam, gdzie nie
wY4n, za ktÓre jest podziwiany. Wyroszenie Platona wspÓłwystępujez reguty wiadomo, co naprawdę zaszł.o.Instrunrenta|ność języka czyni gcl użry,tecznym,
z lękcęważeniemdla działalrrości pospolityclr ,,mędrkÓw'',za jakich uważałosię ale instrumętltten jest niedoskonały,poniewaŻ,jak powiada' powtarzając kon-
i nada| uwaŻasofistÓw. Lekcęrvażenieto jednak winno byc powściągnięte cllo- cepcję sycylijskich trvÓrcÓw retoryki: ,,Gdyby przez słowa prawda czynlw
ciażby w ob|iczu tego faktu, ze znaczną większośÓdia|ogÓw Platona to oni mogła stac się dla słuchającychjasna i oczywista, wyrok mÓgłby być łatwy na
właśniewypełniająswoją - clroÓ rÓwnież negatywną-- obecnościąa także podstawietego, co zostałopowiedziane;ale... nie jest'',. Dowodząc niemożli-
dlatego, ię rrię wę wszystkich sporach z nimi zwycięski jest Platon. W istocie wościprzekazania wiedz1 za pomocą słÓw, Gorgiasz stwierdza:,,Tym bowiem,
chciałoby się powiedzieć odrvrotnie,że P|aton przęgrywa większośćpojedyn- czym przekazujerny[wiedzę]'jest słowo,słowozaśnie jest tym, co ishieje nie.
kÓw, trajakie ich' sofistÓw, zechciał wyrwać. Dodać rÓwnięż tvar1o,że sofiści za|ęinie od nas, ani byem; nie przekazujemyinnym tego, co istnieje, |ecz sło-
byli zgoła nieświadomitego, ze pewien rÓlvnie ambitny, co sfrustrowany arys- wo, ktÓre jest czymśinnym od tego, co istnieje nieza|ęźznię od nas. l tak Zatem
tokrata atęriski każe im staczaćw swej wyobrazni boje dialektyczne na fi|ozo- to, co widzia|ne, nie nogłoby się stać tym, co sĘsza|ne, i na odwrÓt, tak tez,
ficznąśmierćiĘcie' skoro byt iest tym, co ismieje nięzależnieod nas, nie mÓgłby się stać naszym
Zrozunrienie roli, jaką odegrali sofiściw uksztattowarriusię filozofii Platori- Słowem''3.
skiej, wymaga nie tylko i nie Ęle szczegÓłowej ana|izy poszczegÓlnych utar.
czek między nimi, co takżerzutu oka na pole toczącej się między nimi bitwy.
Nie na|eĄ przy tylr zapominać'że postawainte|ektua|na sofistÓw rodziłasię .
Por. Gorgiasz, obrona Ptllanedesa, przet'J ' Gajda, w: Janina Gajda, Soy'ści,Wiedza
lv opozycji do głÓwnych nurtÓlv filozofii italskiej ijoriskiej; gdy zrozumiemy Powszechna,Warszawa1989,s.247.
przy;zyny reakcji intelektualnejsofistÓw na propozycję ich filozoficznych po. 3
TanlŻe,s' 234.
r (
Adam Chmielewski
Cała filozofiaPlatonajest zbioremprzypisÓw.'. 13
If
lrie wiecznego światai nadaniasobie sanrym Statusuwyższegood reszĘ,,śmier-
Stwierdzenia Gorgiasza o niemozliwości poznania prawdy są zgodne z ten.
mogą być telnych''. Być możew tego rodzaju lęku miaĘ swoje źrÓdłoowe protekcjonaltle
dencją filozofii Protagorasa,ktÓry twierdził, ze o tej samej rzeczy .I-eoreĘczną sforlnu,lowaniaPlatona o podobie stwie i pokrewie stwie filozofÓw z bogami'
jednocześnieprawdzir,ver6inę, a nawet sprzecznę twięrdzenia''
Jedrryln ze sposobÓw lra uwiarygodnienię takiej tezy było wylnyślenie innej,
podstawątego stanowiskajest oczyrviścieprzekonanie, że człowiękjcst nriarą
wszęchrzęczy,istnicjących - że istnieją nieistniejących- Że nie istnieją.To ,,prawdzirvej,,rzecrywistości,do ktÓrej dostępjest otlva y ludziom o cechach
niezwyktych, obdarzonych niezwykłąr'vładzą rozulnu' inną niż zmysĘ, ktÓrylni
prorvadzi do relatyrvistyca.lej tezy, Że Żadenczłorvięk nię ma prawa zaptzecz,ać
kierująsię ludzie pospolici i dzięki czemu podobni są do zwierząt.Jak powiadał
sądorninnegoczłorvieka'ponieważdoznaniai przckonaniakazdegosą dla nie.
}{eraklit, filozof lnający -wiele wspolnego z Platonem: ,,Pospcilstwonapełnia
go prawdzirve,
swe brzuchy jak bydło'',. Wiernośćzmysłom okazywała się tym sposobenr
Sofistyczna doktryna o braku związku między słowami i rzeczanti,o mozli-
czynrśniegodnyrni nieszlachetnym,nikt jednak nię chciałsię okazac zwolen-
wościwspÓłistrlieniarÓżnych prawd, miała okeślonę źrÓdło.ZrÓdłen tynl był
nikiem tego. co pospolite i nieszlachetne.Dzięki takim argunrentom,dającynl
sprzeciw wobec filozofii Parnrenidesa;to właśniez powodu radykalizmu tezy
się sprowadzić do grozby: ,'wybierającposłusze stwo zmys,lom, obierasz Ącie
Parlnenidesa o związku myślenia,nrÓwienia i byu sofiści- wypro}Vadzlwszy
godne mvierzęciai odrzucasz boski pierwiastekrozumu' ktÓry w tobie mieszka''
z niej konsekwencje logiczte - wykazali, wbręw najgorętszymintencjornfilo-
__ owe eliĘsfyczne preferencje zawładnęĘ całkowicię umysłami filozofÓw.
zofa z Elei, jej nieprarvomocność. Pragnąc skoriczyć z wielościąniesłusznych
Parnrenides odtąd ludzie zawsze nrięli trudnościz uznanięm siębie za istoĘ zwierzęce:
przekona filozoficznych o świecie,na ktÓre skazani są śnrierte[ni,
ktÓry filozof miałby doścodwagi, aby świadomie,,ponizać''siebie, obierając
sformuło.uvał ideę takiego rodzaju wiedzy, kt ra wykracza poza omylne i wza-
jernnie Sprzeczne mniemarria i jest absolutnie prarvclziwa' Potępił wszystkie zycie godrrezwierzęcia? Nie kaŹdy wszak filozof tnajej tyle' co Diogenes z Sy.
nopy, aby świadomiei celowo, pod wzg|ędenl moralnym i społecznymrÓwnać
mtlienlania i opinie.iako fałsiryrve,ofertljącw Zamiall swoją prawdę,ktÓra miała
się z psem i czerpać z tego dumę. (Fakt, że teoria Darwina, ktÓra to zwierzęce
być niepowątpiewalna.Swoją wiarę w prawdę,żeby4 istnieje i niebyt nie istnię-
je oparłna brzenrięnnejw skutki tezie,irc myśli byt sąjednym it-vm samym. pochodzeniestarałasię ludzionl uzmysłowic,do dzisiejszegodnia jest uzna-
wana za kontrowersyjnąz tego właśnięporvodu, dobitnie świadczyo sile tego
Sofistonr i ich następcomprrypadłowykazanie, do jakich skutkÓw prowadzi za-
I t a w y k uw I n y ś l e r l i u . )
warta w tego rodzaju sforlnułowattiachzasada utozsanlielriamyślenia,mÓwie.
Tego rodzaju mechanizny doprowadziły w rezultacie do raclykalnegood-
nia i by'tu.
dzielenia poznania znrysłowegood racjonalnego,a następniedo potępieniatego
Soflścijako pierwsi zbuntolvali się przeciwko pyszę i dumie teoretyk<iw
pierwszego' MoŻra się donryślać, że pojęcie władzy rozumnościbyło w sporej
zajnru1ącychsię naturą jako pierwsi bowięm zwrÓcili uwagę na fakt' Źe ich
rnierze definiowane przeciwko władzom z,mysłowym,aby ich rzekome przeci-
trvierdzęniasą formułowanew podniosĘm języku' jako ostatecznieprawdziwe
- co jest szczegÓlnie widoczrre w wypowiedziach Parmęnidesa i Heraklita - wie stwo uwydatniÓ rnożliwie najsilniej. Ta zamięszkującatylko w człowieku
- a raczej w niektÓrych tylko ludziacIroraz naturalnierv bogach __ boska wła.
Iecz sąjedynie ich wymysłami,ktÓrych mozna nie przyjąć, atakŻe ktÓrym moż-
w oparciu o zasady przyjęte przez samyah tych filozo- dza rozumu -iest,jak twierdzi Heraklit, fragmentem Logosu lub Prawa po-
na wykazać fałsą1rt,ość
wiarygodna byłar,vłaśnieteza Parmenidesa,żeBy't, czyli wszechnego, będącego praprzodkiern znanych nauce nowozytnej, powszech.
fÓw. SzczegÓlnie mało
jest jeden' nieznieru.ry'bez początku i kolica, więc nych i bezrvyjątkowych praw natury.
to' co istrrieje, nieruchonry,
wieczny' zdrowy rozsądek i doświadczenie ernpiryczne bowiem nasuwałytrud- Choć to wydaje się niezwykte, wiele jednak wskazuje na to, że ci, ktÓrzy
jest wręcz a mianowicie ze rzec.ry jest wymyślali trowy, doskonały i rozumlry światczy głębsząwarstwęśrviata,kryją-
rry do odparcia wniosek, że odwrotnie,
więlę i ze wszystkie ulegają zmianie i rnają przygodny charakter.Można poku- cą się za zmysłowym obrazem rzeczy oraz ową radykalnie oddzieloną od zmy-
słÓw władzę rozt|n.lu'zdawa|i sobie sprawę z niewiarygodnościwłasnej kon-
siÓ się o rÓżne psyclrologicznehipotezy, pozwalająceuznać racjonalistyczneod-
rzucenie wielościi przygodnościrzeczy za wynik irracjonalnego strachu przed strukcji' Potrafilijednak stworzyć mecllanizm psychologiczny, pozwalający im
wielościąi skol'lczonoŚciąwszystkiego, a zwłaszcza ludzkiego życia. Filozofo- na przekształcarlieodczuwanej nierviarygodności swych tez na jeszcze jeden ar.
g u m e n tp r z e m a w i a j ą c yz a i c h s ł u s z l o ś c i ą
tj. w retorykę wtajemnicze-
wie, ludzie podatni na tego rodzaju emocje, pragnęli - jak wszyscy inni --
n ia: gdyby wszyscy uznali je za prawdziwe, z całąpewnościąbytoby to świa-
zna|eżćsposÓb na ocalenie własnegoistnienia przed nieuniknionym upĘvem
czasu iśmiercią dlatego zaczę|iwynajdywaÓ fi|ozoficzne sposoby na zbudowa-
i
Diels-Kranz, (Herakleitosl 22, 29. Podaję przekład K.R. Poppera, Społeczeilsnrcl
4 ohrarte,PWN, Warszawa1993,t.l, s. 34.
PWN, Warszawal990, l007bl8.l009a6'
Metafizyka,przeł,K. Leśniak'
Arystoteles,
(
9 Uni.
Te słowaJohna L. Austina (A Pleafor E-tatses,w.,The Philosophy of Action, oxfor<l |2
wyrażająprzynajmniej częśÓ motywacj i, jaką Por' L. Wittgenstein,Dociekania filozo./iczne,$309' Por. także A' Chmielewski,
versity Press,oxford l 968, s. 25) znakomicie
co,giusz kierował się w swojej kryĘce,
,,antyfilozoficznej'' retorycei twÓrczości-literackiej. Szklana pułapka, ,,Kultura WspÓłczesna'', |997 oraz Metafizyka jako ciell gramatyki. P(jźna
"'o cyt.,
Go,gias,, Poihwala uit",y, DK 82, 11, przeł.J. Gajda w: J' Gajda, Sofiści'dz. filozofia Ludwiga Wittgensteina,red. A. Chmielervski,A. Orzechowski,Wyd. Uniwersytetu
s . 2 3 7. Wrocławskiego,Wrocław1996.
l I T a n l Ź es,. 2 3 8 ' " Protagorus,przel. W. Witrvicki, 334a-c.
18 AdanrChnielewski CałafilozofiaPlatonajest zbioremprzypisÓw... 19
W tym fragmencie Protagoras formułujetezę o roznaitości dÓbr, celÓw naniu, ze proces spostrzeganiajest nietI.r,vałym' przygodnym i chwilowym ',kom-
oraz rozmaitościpunktÓw widzenia, z ktÓrych rzeczy są oceniane jako dobre pronrisem''nriędzy dwonra oddziałującyIni na siebię czynnikami, dochodzi do
lub szkodliwe. Fakt, że rzęczywiścietakie było stanorvisko Protagorasa' po. podwazenia idei tożsamości osobowej,,,Zatęn ani ja nie będę taki sam jak
twicrdza Arystoteles' k.tory o sł'vnnyrnfragmencie z dzicła Protagorasa o bo- przecltenr,atri to, co na mnię działa,nie zostanie takie samo..17'
gaclr (,,człolviek jest miarąwszecltzeezy' istniejących,że istnicją inieistnieją-
cyclt, ze nie istnieją
''a) powiada, Że znacry to po prostu i jedynie tyle:
kornu wydaje' z pewtrością
,,Co się
jest takie fiak rnu się rtydaje]. Skoro tak, to Z tęgo
Taka koncepcja osobowościludzkiej pojawi się w odnowionej postaci pod
koniec XX wieku w pismach tzw. filozofÓw postlnodernistycznych'Problemy
wyłaniającesię wskutek radyka|nejdekonstrukcjiosobowościludzkiej dopro.
l
lvytlika' Zę ta Samarzeczjest i nie jest,jest zła idobra i żewszystkie inr"re twier- rvadządo prÓb zna|ęzieniasposobÓw na przywrÓcenie jednościi trwałości jaźni
dzeIriaprzeciwne są rÓwniez prawdziwe, gdyż często ta sama rzecz wydaje się ludzkiej, ale już na innych, niefundacjonalistycznychpodstarvach,z ktÓrych
piękna jednym, a przeciwnie intrym, i źzęto, co wydaje się kazdentu człowie- najbardziej udanajest Zapeivnętz;w.narracyjnakoncepcja osobowościludzkiej,
kowi, jest miarąrzeczy'.''. Prowadzi to do wniosku, że dla Protagorasarealny sformuło''vana In.in. przez MacInĘre'd'
ślviatjestzupełnieodmienny w przypadku każdej osoby. To zaśsugerowałoby Malny więc u Protagorasado czynienia z koncepcją fundamentalnejpłyn-
już nie ty|e relatywizm' co stanowisko znanew okresie pÓŹniejszym jako solip. nościosobowościludzkiego podmiotu poznającegooraz poznawanejprzez,ttie-
syzm. (Husserl okreś|a je mianem relatywizmujednostkowego,rÓżtlegood rela. go rzeczyrvistości.Idea ta, o pochodzeniu heraklitejskim,jest całkowicie zgod-
tyw izmu gatunkowe go, zwanego antropologizmem). rla z intellcjami filozoficznymi Protagorasa:,,JeżeliktośmÓrvi o czymś,że ono
Doktrynę epistemologiczną Protagorasalnożemy odtworzyc na podstawie istnieje,to powinien powiedzieć' dla kogo ono istnieje,czy ze wzg|ęduna kogo,
innego Platoriskiego dialogu' Teajteta. W dialogu Ęm Platoriski Sokratęs roz- czy w stosunku do czego istrrieje,albo powstaje. AŻeby Samo w sobie cośist-
waża jeden z alternatywnyclrsposobÓw pojnlowania wiedzy jako spostrzeŹenia, rriałoa|bo się stawało,tego ani Samernunie należy rnÓwić, ani przyjmować,
Taką definicję wiedzy zapropolrowatna początkurozmowy młody Teajtet,a So. kiedy ktośdrugi tak mÓwi''l8'
katejska ana|izatego zagadnieniajest rzetelnąprÓbą nadania SęnSutej definicji W ten sposÓb zb|iŻamysię do samego sedna doktryny Protagorasa:,,Zatem
wiedzy i wykazania' ze ta definicja indnego sensu nie ma. Między rozwaŻany- prawdziwe jest dla mnie moje spostrzezeltie,przecieŻZawsze doĘczy mo.iejis-
mi interpretacjanriprzekonania,że wiedza to spostrzeżenie, jedną z najbardziej toty; ja sędziąjestenr, rvedługProtagorasa,ja ocenianl te rzeczy, ktÓrc są dla
interesujących jest teoria, iz spostrzezerrie,statrowiącewiedzę, nie istnieje samo mnie, że istnieją i ze nie istlliejąte, ktÓrych dla nlnie nie ma [...].Skoro więc
w sobie, na przykładjako odbitka demoĘtejska, |ęczjest czymś,co staje n i e o r n y l n y j e s t e m i n i e m o g ę p o k p i ćg ł o w ą k i e d y c h o d z i o t o , c o i s t n i e j e ,
się wskutek zetknięcia się czynnika działającego(np. wina) i czynrrika poala. albo staje się, to i ;hyba i wiedzę posiadam o tym, co postrzegam?''19.
jącego (tj. tego, kto wina smakrrje).Spostrzezenierodzące się w ten sposÓb ma Platoitski Sokrates rv toku daIszego wywodu prÓbuje wyszydzić to twier-
charakter unikatorvy i wyjątkowy; ,,Ja, spostrzegającw ten sposÓb, nigdy ni- dzenie, ponieważ prowadzi ono do absLrrdalnej,w jego przekonaniu' teorii, zę
czynt innym się nie stanę, bo inny przedmiot inaczej się. spostrzega i inne ',wszystko będzie stusznę i prawdziwe'', a wÓwczas Protagoras mÓgłby rÓwnie
spostrzeżenieinnym robi i odmienia tego, ktÓry spostrzega'''o' dobrze zacząć od rzekomej ,,Prawdy'', zę nie człowiek, ale świrliaczy pawian
Intplikorvanaw tynl fragmencieteoria wiedzy zaklada całkowitą pry. jest miarą wszechrzeczyz0,a skoro tak, to jakim prawem Protagoras rościsobie
rvatność pozrraniakażdejjednostki,co prowadzi do wniosku, żekomunikacja pretensjedo nauczaniakogokolwiek: przeciei na mocy samej jego koncepcji
między tymijednostkami byłabyniemoż|iwa'Zakładatakżeustawiczną zmien- wszyscy są rÓwnie mądrzy,rÓwnię nieomylni, a zatem nikt - takze Protagoras
nośćnie Ęlko dopływającychdo podmiotu danych, |ęcz takŻęSamegopodmio- - nie lna podstaw do tego, aby stawiaćsię w pozycji nauczyciela wobec kogo.
tu poznającego.Na gruncie takiej koncepcji właściwięnie mozna już mÓwić ko|wiek. Stąd wynika, że nie warto do nikogo chodzić po naukę' takżedo Pro.
o istnieniu osobnych światÓwbudowanych sobie przez poszczegÓlnych ludzi, tagorasa,skoro kaŹdy z nas jest dla siebie miarą swojej mądroŚci, czy głupi,czy
bowięm samo istnienie tych |udzi zaazyna nabierać innego sensu; podmiot po- mądry. cdyby ta niebezpieczna teoria wiedzy była prawdziwa, to te same za-
znającyjest z takiej perspektywy znriennym strumienięmprzeŻyć i doznari, nie
zaśtrwałąstnrkturąpoznawczą.Wskutek takiej teorii wiedzy opartej na przeko- " Teaitet160a.
l8
Tamże'l60bc.
ra 19
P o r .D i o g .L a e r t .t X , 5 l . TamŹe' 160cd,(podkr.- A. Ch.), Chcia|bymnvrÓciÓ uwagęna fakt, że nieomy|ność
,' Por. Teajtet,przeł.Wł. witwicki, PWN, Warszawa 1959, jest konsekwencjądoktrynyProtagorasatak samojak u lJusserla,ktÓry głosiłskajnie abso.
Metafizyka,1062b|3-I.7,
|52a Kratylos, przeł.W. Stefa ski, osso|ineum'Wroclaw l009' 386a. Iutyst1czną teorięwiedzy.
'o ." '|
Teajtet159e. Tamże. 6lce.
t( t(
strzęie|ia dotyczytyby maieuĘcznych zabiegÓw Sokratęsa i całejjego ,'sztuki latywności stanÓw duchowych i inlplikowane lv tym kontekście twierdzenie, ze
'ktÓra
dyskutowania,,, czy|i dia|ektyki, wÓwczas przestałabybyć sztuką docho- stany duchowe za|eiąod stanÓw cielesnych, na prz-ykładod choroby. Sugerujc
dzenia do definicji, c^zyliprawdy, i stałasię jedynie ,,rozwlekĘm i donośnym to koncepcjęczłowiekajako jednościduchowo.cielesnej.Jednośćta zostarrię
nrieIerrienljęzykienr'',.. Zerwanajuż niebawenl pruez Platona, ktÓry nadałnowę, atrakcyjne sforrnuło.
Platon był zapęwlle pierwszynt filozofenl, kt ry stwierdził, Że re|atywizn wanie pitagorejskicnrudualizmowi w pojrnowatliu człolvieka jako mniej lub
statlorvi zagraiLeniędla władzy ludzkiej racjonalności, Jęszcze straszniejsząkon- bardziejnietrwałegozespoleniaduszy i ciała- dualizm ten zdominujefilozo-
sekwencją stanowiska Protagorasa jest, wedfug niego, to, że.,,każdyczłowiek ficzrremyślenieo człowiękuniemal do dzisiejszegodnia. Drugie, niezrniernię
nie będzie się niczym rÓznił od jakiegoko|wiek zwierzęcia,,,", zaśuprawianie ważne sfwierdzerrie'to sformułowarriezadania sofisty, zadania praktycznego'
geometrii - nauki forntalnej, kt<irejwyniki charakteryzują się powszechną ktÓre jest podobne do zadania |ekarza:lekarz zrnienia stany cię|esneza pomocą
obowiązyrva|nością, stanie się wÓwczas nięmożliwe.Gęomętria wszak nroie lekarshv, sofista znrięniaje za pomocą słÓw. Prawdziwą sferą działalnościso-
.fak
być t)-Ikojedna, podczas gdy z koncepcji Progatorasazdawałaby się wynikaÓ fisty jest dziedzina wy'chowania' sformułowanezadanie filozofii przypo-
absurda|nakonsekwencja,że istniejewiele geometrii' mina koncepcję antyepistemo|ogicznejfilozofii RoĄ'ego, ktÓry formułujeno-
Inną konsekwencjąbyłobyto, że gdyby teoria Protagorasabyła słuszna,nie wę zadanie d|a filozofii rvspÓłczesnejjako Bildung - ksztahowanie, edukowa.
możnabyłoby odrÓznic nlędrca,ktÓry rnożenauczać,od gtupca' ktÓry powinien nie; sofistycznynrodpowiednikiemtej idei byłakoncepcjawychowaniapaideia.
narrk poszukiwać i słuchac.A właściwienawet nie tnoina byłoby powiedzieć, Kolejnym wazkinr strvierdzeniemjest to, że jeŻe|iuważamy, iz ktośfałszylvie
kto głupi,a kto mądry, bo na gruncie takiej koncepcji każdy będzie się sobie sa. sądzi, to nie ma racjona|nejpodstawy pozwalającej wykazaÓ mu, że się rnyli,
memlt wydawał mądrym, a innych ludzi, nie podzielających takiego przekona- ani nie ma racjona|nejnretodypt.zekonania go, żejest w błędzie,ponieważpo-
nia, będzie uwazał'za glupich, a prawdziwie mądry - przy zał,oizeniu, że takie- ruszamy się rv sf'erzenierrratęrialnej,
gclzienie nra rzeczy' lecz,,tylko'' uczucia
.I.arrr
nru sfortrrułowatritt można nadaćjakikolrvięk sęns - nie będzie miał sposobu i dozrlania' zaś'gdzie ktoścośodczuwa, nie możtlago przekonać,zę on te-
wykazać mu, ie my|i się, przypisując sobie mądrość. Na terrnajpolvażnejszyza- go nie odczurva' ponieważ ma on niepodważalnąrację, że cośodczuwa: jego
rzut Protagoras odpowiada następująco:,,A jeśli o mądrośćchodzi i o mędrca, odczucia są zawsze prawdziwe - d|a niego.
to najdalszy jestern od twierdzenia, żę ich w ogÓle nie rna, tylko takiego czło- To jednak nie wszystko' Mozliwe jest bowiem, Że jeżeliktośnra duszę cho-
wieka nazywam mądrym,ktÓry jeieli się komukolrviekz nas cośwydaje złenr rą (choć kryterium choroby nie jest sformułowanei stan choroby jest najwi-
i jcst złem, rzecz potrafl odwrćlcići sprawic, ze się ta rzęcz i wydawac będzie doczniej uznawany Za SamooczywisĘ), to człowiek o zdrowej duszy potrafi tak
dobra i będzie dobra. A myślmoją Znowu nie tylko samymi słowami ścigaj,ale sprawić' aby ,,chory''nabrałnrniemafi|epszych.Te nowe mniemania to rÓwnież
tak oto jaśniejjeszcze prÓbuj zrozumieÓ, co myślę.Więc tak, jak się poprzednio tylko ,,widziadła,choćje niektÓzy - niedoświadczeni - nazywająprawdą.A ja
mÓwiło, przypomnij sobie, ze chorernujadło gorzkie wydaje się ijest gorzkie' uważam,że lepsze są mniemaniaod innych' a|e prarvdziw wca|e nie',2a.
a dla zdrowego jest przeciwnie i *1daje się' Zadnego z nich nie trzeba robić Mędrcy, eksperci lub naucryciele, ktÓrych na|eĄ stuchaÓ, są podobni do leka.
.fo rzy ido tego, co czyniąoni z ciatenl,lub do rolnikÓw ido tego,jak postępują
mądrzejszym. narvct niemożlilve.I nie nalezy twierdzic, że chory jest gfupi,
jako iż tak nlIriema,a zdrowy jest mądry, dlatego,żęmrrięrnaprzeciwnie. Tylko oni z roś|inami. ,'Twierdząbowieln, Źe i ci roślinom,jeśliktora z nich zasłab.
jeden stan zamieniaÓ na drugi, bo ten drugi stan jest lepszy' To samo i w wy- nie, zamiast zĘchwraieil' dobre i zdrowe wrażenia- niby prawdy - wpajają
chowaniu trzeba ten drugi stan zmieniać na lepszy. Lekarz zInienia stany za po- a mędrcy i dobrzy mÓwcy sprawiają że się paristwo|nrzęczy zdrolve, zamiast
mocą lekarstw, a sofista - Za pornocąsłÓw' Bo człowieka,ktÓry tałszywie są- Iichych, lvydają sprawiedIiwe'Bo jakiekolwiekby rzeczy dane pa stwo za spra.
dzi, nikt nigdy nie doprowadzi do tego, Źeby pÓźnej prawdziwie sąclził,bo ani wiedliwe i pięknemiało,takimi tężone dla niego będ6 jak długoparistwow nie
sądÓw tam nie ma, gdzie rzeczy nie ma, anitęit sądzic nie można inaczej, niż się wierzy1,trrędrzecsprawia, że w każdym wypadku zamiast tego' co jest d|a pa .
czuje, a to, co się czuje,jest zawsze prawdziwe''..'. stwa złe, przychodzi to, co dobre i dobre się wydaje. Tak samo i sofista potrafi
tlośćwątkÓw filozoficznych w tym niepełnyrnjeszcze wykładzie koncepcji swoich wychowankÓw prowadzić' Mądry jest i godzien grubych pieniędzy z rę.
Protagorasajest ogromna.Na czoto wysuwa się podkreś|enie subiektywnościi re- ki tych, ktÓrych wychował',. Protagoras konkludrrje,że - Zjednej strony -
możnatwierdzić, iżjedni są mądrze'jsiod drugich, z drugiej zaś,Że nikt nie zy.
2|
Tantźrc,76fa, fa
12 TamŻe,|67bc'
Tatnize,762e.
'. 2s
Tamże.166d.l67a Tan'tze,l67b-d.
Adarn Chrnielewski Całaf.ilozofiaPlatonajest zbioremprzypisÓw... 23
22
na obszar metafizyki Protago- W da|szym ciągu swojego lvywodu Protagoras przedstawia nowoczesną
wi mniemania nrylnego26.Wkraczając na chwilę
H"1.uklit.., że wszystko jest w ustarvicznym ruchu i Że co kaŻ- teorię wychowaniaJJjako zbiorowego rezultatuwspÓInotowych oddziaływarina
."' i*l".J'l'
"o i istnieje .- dla prywatnego człorvieka i dla ,'ludzki tnateriał'''Teoria ta, jak się poniżejokaże,bardzo przypomina narracyj-
il il"q9 za istniejące, to też
ną koncepcję ksztattowaniaosobowościludzkiej, sformułowanąprZęZ Macln-
paristwa-
filozofii tyre'a. oto jej zasadniczetezy: ,,Skoro tylko ktośzacznię rozumieć, co się do
Ten ostatnl rragmellt uwydatllia zanicdbf,vany zazwyczajzsaspekt
się orra wyłącznie do twierdzeri o re- niego mÓwi, to już i niafika, i matka, i guwertrer,i sam ojciec o to wojuje, zeby
Protagorasa,a mianowicie, Że nie sprowadza
przez jedrrostki ludzkie: Są onę raczej rela- chłopak był najdzielniejszy' Przy kaidym postępku i zakaŻdym słowem uczą
iuty*T.,os"isąclÓw formułowanyclr
zaInieszkującej dane polis.P|a- i wskazÓwki dają ż'eto sprawicdliwe, a to niesprawiedliwe,to piękne, a to ha-
tywrre wobec,,pairstwa'' cry raczej rvspÓlnoty
spra- niebne i to zbozne, a tamto bezboine, i to rÓb, a tamtego nie rÓb. I jeżeli ma
ton, rrygłaszającpoglądy Protagorasa,pisze w Teajtecie następująco:,,W
'ua"l,,pu,i,t,uuj.z"ti chodzi o to, co piękne i szpetne, sprawiedliwe i niespra- chęć,to shtcha.A jeślinie, wÓwczas go, jak drzełvoSpaczonei skręcone,pros-
wieclliwe, zboznę i bezbożne,jak je każde parishvo wedle swego nrnieInatria tu1ąza pomocą grÓźb i krjÓw' [...] A kiedy chłopcy nalcząsię czytac i zaczy-
usta|i, to takimi juz te rzeczy są naprawdę dla kazdego ustroju i w Ęch spra- nają rozumieć pisane,jak przedtem mÓwione, dają im na ławie szkolrrej do ręki
jedno dzieła rvięlkich poetow do czy{ania i każąsię wyuczać iclr na pamięć; a tam są
wach wcale rriejest mądrzejszyjedęn człowiek prywatny od drugiego, ani
patistrvomąd.zejsze niż innę. Ięże|izaśchodzi o ustalenie tego, co pożytek liczne ulvagi przęc|ez,liczne opowiadania,opisy i pochwaly' i panegiryki daw.
przynosi pun't*u albo mu poĄtku nie przynosi,to pod tym względem,
jeŻeli nych dzie|nychmęzÓw, aby się w chłopcuruszy.łaambicja, żeby ich naślado.
poj 1*initotwiek - zgodzi się znÓw Protagoras r - :2'-'i
się jeden doradca od wał,Żebysię staratZostaćtakim samym,jak oni'".,.
arugi.go i rÓżni się mnienranie jedrrego patistwa od mnięmania drugiego ze Nie istnieje przy ty:mczłowiek, ktÓry nie przeszcdłbyprzez proces tak zde-
.".|tęJu na stusznośÓ.I nie oślnieliłbysię powiedzieÓ, że cokolwiek palisfwo finiowanej socjalizacji, społecznegoksztahowania, poniewaz najmniej spra-
,".Jl" s*"go mnięmania ustali jako pożryIeczne dla siebie, to mu tei ze wszech wiedliwy ze wszystkich byłby jakoś sprawiedliwy w porÓwnaniu z istotalni,
miar pozytek przynosić będzie. W tym zakesie, o ktÓrym mÓwię' w dziedzinie ktÓre by nie nriaĘ żadnegopojęcia o sprawiedliwości.W tym miejscu Protago-
sprawiediiwoJci i niesprawiedliwości,zbożrrość i bezbożność, uparcie twierdzą ras posługujesię ideą człowieka naturalnegojako swoistym typęm idealnym,
jakiejś istoty, tylko k t Ó r e g ow r e a l n y mś w i e c i ez n a l e ź ćn i ę m o ż n a .N a u c z y o i e l a m i człowie.
niektÓrzy, ze Żadnaz tych rzeczy z natury swej rrie posiada
wtedy, kiedy się cze stwa lv danej wspÓlnocie są ,'vięcwSZyScy.tak samo jak nauczycie|ami
to, co sĘ powszechnie wydaje' to.staje się prawdzirve tylko
języka danej wspÓlnoty Są wszyscy władającyĘm językienr. W istocie wydaje
wydaje
. iiai długo,iuk się l,tydaje''29.
Protagoras był z natury detnokratą.Jego żywiołeln była demokracja, bo- się, że oba te procesy- nabywaniaumiejętności posługiwaniasię językienr i by-
cia człowiekiem- Są blisko spokrewniolle, jeże|izgołanię tozsame. Są jednak
wiem ustroj ten naclawałsensjego pracy ijego teorii. RÓwniez jego fi|ozofia ma
oczywiścieci' ktÓrzy są bardziej sprawni od innych rv nauczaniu cnÓt czy języ.
charakterdenrokratyczny.Dlatego rv odpowiedzi na pytanie Sokratesaw Prolct'
ka, wobec czego oni słuszttiesą nauczycielami i za nauczycieli sfusznie ucho-
gorasie, udzięla odpowiedzi starrowiącejwyraz demokraĘcznej wizji wiedzy'
L)waia za rzeQz słuszną Że kaidy obywatel jest dopusz- dzą3o.Taka ich pozycja jest uzasadnionaĘm, iz posiadają oni większą Spraw-
ilozofii i mora.|ności.
d. sprawiedliwość' uważa- nośći unliejętnoścw wykonywaniu określonychczynności- jest to umiejęt-
czony do głosuna radach,gdy chod:i o tę dzielność,
p.zysługuje wszystkirn3o. Twierdzi ponadto' żę owa dzielność nie nośćpraktyczna,nie zaświędza teoretyczna'
iąc, z'eon.a
jest czrymśnaturalnym ani nie uwaiajej za poclrodzącą z niczego ',ty|ko za Narzędzienr, ktÓryrn posługujesię sofista,jest oczyrviściejęzyk. Plato ski
-rzęcz
do nauki, rzęcz, ktÓrą sobie przez pilnośćzdobywać musi każdy, kto chce Sokrates powiada, Ze Są tacy' ktÓrzy umieją biegle posługiwaćsię językiem, ale
. . , -
,..11
' sąjako terrkocioł rrriedzianyi nic z ich lrałasunie wynika. A zatem,jeżeli wie-
Ją posladac
dza sofisty ma mieÓ obiecywaną przeze skuteczność, jego język musi mieć za-
razem odniesien ie do rzeczywistości. Albo inaczej,słowa sofisty - jeŻe|i
'o
Tamże l67d, są skuteczne i jeżeli satni sofiścisłuszniena tej podstawie uchodzą za facholv-
27
Tamże,168b.
28por. jeinak prace Janiny Gaidl*,prawo nalury i umov,aspolecznaw Jilozofii przedso- c Ó w w j a k i e j śd z i e d z i n i e- m u s Z ą b y c p r a w d z i w e . J e s z c z ei n a c z e jm Ó -
,I8.7.22foraz
krateiskiei,..wyd.UniwersytetuWioctawskiego,Wrocław 1986, zwtaszczas.
sofiigi,dL'cyt., s. 87-I43, gdzie zagadnieniate zostałyobszernięomÓwione'
32
Tamże,3ficde'
" Teaite! 1'l2ab. 33
3o Tamże, 3f5de-326a
Plaion, Protagoras,przeł.W. wihvicki, PWN, Warszawa 1958' 323c. 14r^**-
-v
I
I