Professional Documents
Culture Documents
POEZJE WYBRANE
PRZEŁOŻYŁ I OPRACOWAŁ ZYGMUNT KUBIAK
WSTĘP
Jeśli niektóre z najpiękniejszych liryków Williama Blake’a wydają się nam wierszami
dziecięcymi, wrażenie to nie jest ani złudne, ani sprzeczne z intencją tego wielkiego poety.
Wezwanie: „Miej serce i patrzaj w serce!” znane jest nam dobrze z Romantyczności Adama
Mickiewicza. To zaś odzyskiwanie serca, serdecznego widzenia świata, było w owej epoce
nieraz pojmowane jako odzyskiwanie dziecięctwa.
Drugi obok Blake’a inaugurator romantyzmu w literaturze angielskiej, William
Wordsworth, napisze na progu XIX wieku słynną Odę o przeczuciach nieśmiertelności
czerpanych ze wspomnień o wczesnym dzieciństwie, w której czytamy o tym, jak światło
dzieciństwa mrocznieje w późniejszych latach ludzkiego życia:
Ajschylos jednak w pieśni chóru w Orestei (Agamemnon, 176–183) daje wyraz innej
teologii, powiadając o Zeusie:
On powiódł ludzi
Drogą ku mądrości.
Mocno utwierdził prawo:
Przez cierpienie wiedza.
Zamiast snu kapią w sercu
Krople pamiętnego bólu.
Mądrość nawiedza i tych,
Którzy jej nie chcą.
Nieodparta to łaska
Bóstw u wzniosłego steru.
Jest więc coś, co góruje mad siłą. O tym mówi najwięcej Biblia, której William Blake
nigdy nie przestał czytać, Biblia nieraz ukazująca względność wszelkiej siły wobec bytu
nieskończonego, na przykład wtedy, gdy prorok Eliasz po pokonaniu proroków Baala idzie w
góry (3 Kr 19, 8–13): zrywa się wicher, w którym góry drżą i skały się kruszą. „Nie w tym
wichrze .Pan.” — Potem wszystko dookoła kołysze się w trzęsieniu ziemi. „Nie w tym
trzęsieniu Pan.” — Potem wybucha ogień wielki. „Nie w ogniu Pan.” — „A po ogniu
tchnienie cichego powiewu. Gdy Eliasz je usłyszał, zakrył twarz płaszczem, a wyszedłszy
stanął u wrót jaskini. A oto głos do niego przemówił: Co tu czynisz, Eliaszu?” — Zawarte jest
tu chyba pouczenie, że w nieskończoności łoskot gromu nie jest bardziej słyszalny, niż
najcichszy powiew wiatru.
Napełniając „księgi prorocze” burzliwym wirem kosmicznej walki, Blake nie przestaje
tęsknić do tej duchowej ciszy, o której śpiewa król Dawid (Ps 41, 2–3): „Jako pragnie jeleń do
źródeł wodnych, tak pragnie dusza moja do Ciebie, Boże. Pragnęła dusza moja do Boga
mocnego, żywego: Kiedyż przyjdę, a okażę się przed obliczem Bożym?” Angielski poeta tę
tęsknotę do spokoju, do czegoś, co w samym środku mrocznego wiru byłoby strefą jasności,
wypowiada w swojej nieporównanej liryce, z którą się bynajmniej nie pożegnał po
skomponowaniu największego arcydzieła. Pieśni niewinności i doświadczenia. Przechowane
w notatnikach późniejsze wiersze siłą sztuki dorównują owemu arcydziełu. Odnajdujemy w
mich właściwą wielkim artystom świadomość,
że każda strofa prawdziwego wiersza jest dziwnym zwycięstwem nad niewyrażalnością,
tak trafnie określoną już w liryku zaczętym od słów „Nigdy nie pragnij wypowiedzieć” (ok.
1793). Słynny wiersz Rousseau, Voltaire, możecie szydzić (ok. 1800–1803) jest wyznaniem
wierności dla tradycji biblijnej:
Nie patrzy na wielkie miasto z dala, lecz żyje w nim, jak my żyjemy. Stanowi to też jedną z
różnic między nim a większością innych poetów angielskiego romantyzmu, którego William
Blake jest głównym obok Williama Wordswortha inauguratorem.
Osobliwym trafem angielski i polski przełom romantyczny są podobne do siebie przez to,
że każdy z nich miał dwie, niezależne od siebie, inauguracje. U progu polskiego romantyzmu
stoją dwa wielkie teksty: Ballady i romanse (1822) Adama Mickiewicza i Maria (1825)
Antoniego Malczewskiego, dzieła bardzo odmienne, zapowiadające rozmaitość tonu tej
naszej nowej literatury. Inauguracjami angielskiego romantyzmu są również dwie, powstałe
niezależnie, zupełnie osobno, kreacje: Pieśni niewinności i dośwadczenia (1789–1794)
Williama Blake’a i Ballady liryczne (1798) Williama Wordswortha i Samuela Coleridge’a.
Dzieło Mickiewicza i dzieło Wordswortha (bo on był głównym autorem zbioru) miały od razu
wywrzeć duży wpływ na literaturę swych narodów; utwór Malczewskiego i cykl wierszy
Blake’a miały długo pozostać niemal nieznane.
Obrazy jawiące się w Wordsworthowskich Balladach lirycznych są dalekie od
„kamiennego miasta”, po którym chodził, ciągle pamiętający o „zieleni pełnej ech”, Blake.
Fabuły ballad Wordswortha rozgrywają się wśród zieleni albo na bezkresnym polu
obsypanym śniegiem. Ale i temu poecie nie jest obca gorycz doświadczenia.
W należącym do Ballad lirycznych poemacie: Wiersze napisane w górach, w odległości
kilku mil od Opactwa Tintern, podczas powtórnych odwiedzin brzegów rzeki Wye 13 lipca
1798 roku opowiada on, jak piękność przyrody łagodzi tę gorycz, obiecując głębsze
wtajemniczenie.
Ufam,
Że temu źródłu dar jeszcze cenniejszy
Zawdzięczam: nastrój ten błogosławiony,
Gdy tajemnicy brzemię i gdy ciężar
Dotkliwy świata niezrozumiałego
Stają się lżejsze; tę pogodę błogą,
Poezja niewinności nie gaśnie w cieniu doświadczenia, a zarazem ten cień w arcydziele
Williama Blake’a trwa; towarzysząc jasności, czyni ją rzeczywistszą, bardziej nieuległą
wobec możliwości rozczarowania, głębszą, głębiej zakorzenioną w zagadkowym świecie.
Tchnienie smutku muska też krajobrazy niewinności, w krajobrazach zaś doświadczenia
piękność co chwila rozbłyska, otwierając prześwit, jakieś pocieszenie, czułość, przeczucie
jasności. Dwa zwierciadła, postawione naprzeciw siebie, odbijają się w nieskończoność.
Zygmunt Kubiak
WIERSZE
ZE „SZKICÓW POETYCKICH”
(1783)
PIOSENKA
Pamięci! Roziskrzony
Przywołaj blask, te pieśni
Dawne! Niech wiatr łagodny
Do boru je zaniesie,
DO WIOSNY
DO LATA
DO ZIMY
DO GWIAZDY WIECZORNEJ
DO JUTRZENKI
Wa l t e r
To m a s z D a g w o r t h
Wa l t e r
To m a s z D a g w o r t h
Dusz tysiące
Wyjdą z więzienia, by się wznieść do nieba,
Na owe pola, gdzie pieśni zwycięstwa
I palm gałązki; gdzie radość i miłość,
I pokój błogi pośród chmur błękitnych
Śpiewają, kwiaty rzucają — w niebiosach
Rozkwitłe — na stół uczty roziskrzonej.
Jak ciżmy, na swe stopy wzuj nadzieję
Płomienną, odziej się w strój gotowości.
Biesiada w jasnym niebie już gotowa:
Nieśmiertelności kwiaty się rozwarły.
Ci, którzy walczą, niech walczą niezłomnie,
A ci, co padną, w zwycięstwie powstaną.
Wa l t e r
To m a s z D a g w o r t h
Wa l t e r
Z „KSIĄG PROROCZYCH”
KSIĘGA THEL,
II
„O Dziewico, czy nie wiesz, że nasze rumaki poją się u złocistych źródeł,
Gdzie Luvah odnawia swe konie? Patrzysz na moją młodość
I lękasz się, że skoro znikam i już mnie nie widać,
Nic nie zostaje? Wiedz o tym, Dziewico, że kiedy odchodzę,
Odchodzę ku życiu dziesięciokrotnemu, ku miłości, ku
pokojowi, ku zachwyceniom świętym.
Zstępując niewidzialna, opieram lekkie skrzydła na balsamicznych kwiatach.
Proszę jasnooką rosę, by przyjęła mnie pod swój namiot błyszczący.
Płacząca dziewica, drżąc, klęka przed wschodzącym słońcem,
Aż unosimy się związane wstęgą złotą i już nigdy się nie rozstajemy,
Lecz kroczymy tak zjednoczone, niosąc pokarm dla wszystkich wiotkich kwiatów.”
„Naprawdę tak jest, Chmurko? Lękam się, że nie jestem podobna do ciebie.
Ja kroczę przez doliny Har, wącham kwiaty najbardziej błogiej woni,
Lecz nie niosę pokarmu kwiatom; słyszę świergocące ptaki,
Lecz nie karmię świergocących ptaków; same fruną szukając pożywienia.
I Thel już nie raduje się nimi, bo więdnę już i znikam.
I wszyscy powiedzą: «Bez pożytku żyła ta świetlista panienka —
Lub może żyła tylko po to, by po śmierci być pokarmem robaków?»”
Chmura wsparła się na swym powietrznym tronie i tak odrzekła:
„Jeśli więc będziesz pokarmem robaków, Dziewicoz przestworza,
Jakże wielki twój pożytek, jak wielkie błogosławieństwo! Wszystko, co żyje,
Nie żyje samotnie, nie żyje tylko dla siebie. Nic lękaj się, ja wywołam
Słabego robaka z niskiego legowiska — i ty jego głos usłyszysz.
Przyjdź, robaku milczącej doliny, ku swej zadumanej królowej”.
Powstał bezsilny robak, usiadł na liściu Konwalii,
A Chmura jasna popłynęła dalej, by znaleźć towarzyszkę w dolinie.
III
IV
[1789]
„PIEŚNI NIEWINNOŚCI”
(1789)
WSTĘP
SEN
DZIEWCZYNKA ZABŁĄKANA
Proroczo zapatrzony
W przyszłość, w czasu otchłanie
(O, wyryj to głęboko!),
Wiem, że ziemia powstanie
DZIEWCZYNKA ODNALEZIONA
BARANEK
KWIAT
Wróblu wesoły!
Ten półrozwity
Szczęśliwy pąk
Widzi: jak strzała
Szybki, kołyski
Szukasz mych rąk.
Miły, najmilszy!
Słyszy wśród liści
Szczęśliwy kwiat,
Że na mej piersi,
Miły, najmilszy,
Drżysz, płaczesz tak!
BOSKI WIZERUNEK
RADOŚĆ DZIECIĘCA
PASTERZ
NOC
KOŁYSANKA
CHŁOPIEC ZABŁĄKANY
CHŁOPIEC ODNALEZIONY
WIELKI CZWARTEK
O SMUTKU INNEGO
WIOSNA
Na flecie graj!
Oto flet milknie.
Ukochał ptak
Każdą dnia chwilę.
Słowika śpiew
W zieleni, w ciszy.
Skowronka głos —
Niebo go słyszy.
Wesoło powitamy ten nadchodzący rok!
Baranku mój,
Jestem przy tobie.
Me czoło, skroń
Liżesz łagodnie.
Pogłaskać chcę
Twą wełnę miękką —
Pogłaskać tak —
Najczulszą ręką.
Wesoło powitamy ten nadchodzący rok!
MAŁY UCZEŃ
Wyjść letnim rankiem z domu,
Gdy pełne ptaków drzewa,
Myśliwskie rogi grają.
Skowronek w głębi nieba —
O, błoga to wspólnota!
PIEŚŃ ROZEŚMIANA
MURZYNEK
ODPOWIEDZ ZIEMI
GRUDA I KAMYK
WIELKI CZWARTEK
KOMINIARCZYK
ŚPIEW PIASTUNKI
CHORA RÓŻA
ŁĄTKA
Twoją zabawę,
Łątko maleńka,
Ma nieostrożna
Zniszczyła ręka.
Ja także tańczę.
Śpiew na mych wargach.
Aż ślepa ręka
Me życie starga.
Jeżeli życiem
Myśl jest i tchnieniem,
Jeśli brak myśli
Jest śmierci cieniem.
To łątką jestem
Szczęśliwą teraz —
Teraz, gdy żyję —
I gdy umieram.
ANIOŁ
TYGRYS
SŁONECZNIK
LILIA
OGRÓD MIŁOŚCI
MAŁY WŁÓCZĘGA
LONDYN
LUDZKA ABSTRAKCJA
SMUTEK DZIECIĘCY
ZATRUTE DRZEWO
CHŁOPIEC ZABŁĄKANY
DZIEWCZYNKA ZABŁĄKANA
Uściskami znużeni,
Znowu spotkać się mieli,
Gdy głębie się kołyszą,
Gdy księżyc noc rozbieli,
Gdy płacze tułacz, z długiej wracający drogi.
Powróciła do ojca
Dziewczyna pełna światła.
Z oczu pełnych miłości
Niby z księgi odgadła
To, co jak grom runęło na nią. A on patrzy
DO TIRZY*
Z „KSIĄG PROROCZYCH”
PIERWSZA KSIĘGA URIZENA
II
IV
Obłąkany trwogą
Krzepki jego umysł wypuścił gałęzie
Wokół gałęzi jego serca
Wysoko, w dwóch małych kręgach,
I utwierdził je w dwóch małych jaskiniach,
Troskliwie ukrywając je przed wichrem;
Oczy jego przezierały głębię.
I trzeci przeminął Wiek,
Stan posępnego cierpienia.
VI
Lecz Los ujrzał Niewiastę, ulitował się nad nią;
Objął ją, płakała, stroniła;
W przewrotnej, okrutnej rozkoszy
Uciekała z jego ramion, on szedł ciągle za nią.
VII
Ukształtował wagę
I ciężkie odważniki,
Ukształtował kwadrant ze spiżu
I złote kompasy.
Troskliwie badał Otchłań;
I zasadził ogród drzew rodzących owoce.
Tymczasem Los obwarował Enitharmon
Płomieniami Proroctwa
Przed wzrokiem Urizena i Orka.
VIII
IX
[1794]
WIERSZE Z NOTATNIKÓW
* * **
* W przekładzie przyjmuję wcześniejszą wersję ostatniej linijki: Ile took her with a sigh. Późniejsza wersja:
O, was no deny.
Jakże się zatrwożyła miłość!
I oto mnie opuszcza.
[ok. 1793]
[ok. 1793]
***
W borze śpiew,
Pośród liści,
Leśnego kwiatu
Cichy:
Wzeszedłem rankiem
Mokry od rosy:
Szukałem szczęścia;
Lecz mną wzgardzono”.
[ok. 1793]
WRÓŻBY NIEWINNOŚCI
[ok. 3800—18031
PTAKI
[Ok. 1800–1803]
KRYSZTAŁOWA KLATKA
[Ok. 1800–1803]
KRAINA SNÓW
[Ok. 1800–1803]
UŚMIECH
Spojrzenie nienawiści;
I spojrzenie pogardy;
I jest spojrzenie spojrzeń —
Znak w pamięci niestarty:
[ok. 1800–1803]
***
[Ok. 1800–1803]
PORANEK
[Ok. 1800–1803]
Z POEMATU „MILTON”
(1804–1808)
[PIEŚŃ]
Czy kiedykolwiek Jego stopy
Przez zieleń naszych pastwisk szły?
Baranek Boży czy nawiedził
Tę ziemię za pradawnych dni?
NOTA BIOGRAFICZNA
William Blake urodził się 28 listopada 1757 roku jako drugi syn Jamesa Blake’a, rodem z
Irlandii, zamożnego pończosznika (hosier) londyńskiego, mającego dom i sklep przy Broad
Street, czyli w jednej z najruchliwszych części ówczesnego Londynu — Londynu, który był,
oczywiście, znacznie mniej rozległy, niż jest dziś. W zasięgu przechadzek dostępnych nawet
dla małego chłopca mieszkającego w gwarnej i zatłoczonej dzielnicy handlowej znajdowały
się wtedy (pochłonięte w ciągu następnego stulecia przez rozrastające się miasto) —
wyścielone łanami zbóż i ocienione drzewami odbijającymi się w licznych sadzawkach, pełne
krętych ścieżek pośród gajów i chat — okolice podlondynskie.
James Blake był dysydentem, nieufnym wobec Kościoła anglikańskiego; interesował się
pismami teozofa szwedzkiego, Emanuela Swedenborga (1688–1772). Syna jednak ochrzcił w
anglikańskim kościele Świętego Jakuba przy Piccadilly Circus. Chłopiec nie chodził do
żadnej publicznej szkoły, jego nauczycielką była matka. Dom rodzinny przy Broad Street
pozostanie w jego pamięci jako azyl spokoju i ciepła. Od wczesnego chłopięctwa William
wiele czytał, poznawał Biblię, Szekspira, Miltona, Ben Jonsona. Rychło skusiły go studia
językowe, uczył się francuskiego, włoskiego, łaciny, greckiego, hebrajskiego.
Jeśli mamy wierzyć temu, co podaje Alexander Gilchrist w słynnej książce Life of William
Blake (1863), chłopiec od dziecięcych lat żył nie tylko w swoim domu i w rodzinnym
mieście, lecz także w świecie niezwykłych wizji. W wieku lat ośmiu albo dziesięciu, jak
potem wspominał, podczas przechadzki miał pierwszą wizję: ujrzał na drzewie anioły,
skrzydła jaśniały wśród gałęzi. Gdy opowiedział to w domu, ojciec chciał mu przetrzepać
skórę za kłamstwo, osłoniła go matka. Innego dnia, czytamy u Gilchrista, w domu Blake’ów
gościł podróżnik prawiący wielkie dziwy o mieście ujrzanym w dalekim kraju. — „Pan to
miasto nazywa wspaniałym? — zawołał wtedy mały William. — Ja wspaniałym nazwałbym
tylko takie miasto, w którym domy byłyby ze złota, bruki ze srebra, bramy zaś iskrzyłyby się
drogimi kamieniami.” — Słysząc takie wypowiedzi małego chłopca, rodzice i inni dorośli
byli wielce zadziwieni.
William bardzo lubił odwiedzać sklepy licznych w Londynie rytowników i oglądać stare i
nowe sztychy. Zaczął się uczyć sztuki rysunku. Chciał zostać czeladnikiem któregoś ze
znanych rytowników. Ojciec zaprowadził go do niejakiego Williama Rylanda, chłopiec jednak
po ujrzeniu go powiedział, że nie będzie u niego pracował, gdyż dostrzega w nim piętno
szubienicy; w dwanaście lat później Rylanda, według okrutnego obyczaju ówczesnego,
powieszono za fałszerstwo. William został czeladnikiem Jamesa Basire’a przy Great Queen
Street, pracującego dla Stowarzyszenia Miłośników Starożytności (Society of Antiquaries).
Przygotowywał się do zawodu, który nie tylko odpowiadał jego upodobaniom, ale miał mu
też zapewnić materialne podstawy egzystencji. Zarówno bowiem sztychy, jak i rytowane
ilustracje do książek, były wówczas, przed nastaniem techniki reprodukcji, pilnie
poszukiwane przez licznych w Londynie ludzi zainteresowanych zabytkami sztuki. U
Basire’a William pracował przez siedem lat. Wśród innych zadań powierzono mu
wykonywanie sztychów rzeźb i nagrobków znajdujących się w średniowiecznych kościołach,
zwłaszcza zaś w Opactwie Westminsterskim; nabyte wówczas upodobanie do sztuki gotyckiej
William Blake miał zachować i wtedy, gdy stał się niezależnym rzemieślnikiem.
Ukończywszy terminowanie u Basire’a, młodzieniec w wieku dwudziestu jeden lat został
przyjęty do świeżo powstałej, w londyńskim pałacu Somerset House, uczelni artystycznej,
Royal Academy. Były to dla niego cenne studia, chociaż raziła go konwencjonalność
panujących w tej szkole gustów. W roku 1782 poślubił Catherine Boucher, córkę ogrodnika,
której cnoty i zalety charakteru będą sławili biografowie poety. Zamieszkał z żoną w
dzielnicy Leicester Fields, gdzie jako sąsiadów mieli sporo ludzi z kręgów sztuki i nauki,
między innymi słynnego malarza Joshuę Reynoldsa, znakomitego chirurga Johna Huntera i
wdowę po wielkim artyście, panią Jane Hogarth. W roku 1783 dwoje przyjaciół Williama,
znakomity rysownik John Flaxman (pamiętany dziś przede wszystkim jako niezwykły
ilustrator eposów Homera) i entuzjastka poezji, pani Harriet Mathew, postanowili
opublikować pierwszy zbiór jego wierszy. William Blake bowiem już od dawna pisał. Był to
dla niego drugi, obok sztuki rysunku, sposób utrwalania tego, co sobie wyobraził.
Debiutancki tomik, który się ukazał staraniem życzliwych ludzi, opatrzony był tylko
inicjałami autora: Poetical Sketches by W.D. — Szkice poetyckie pióra W.B. Zawarte w nim
wiersze, jak też cykl scen dramatycznych King Edward the Third (Król Edward III), są bliskie
stylowi ówczesnej poezji europejskiej (a był to okres neoklasycyzmu), ale dostrzegamy w
nich nieraz przebłyski i obietnice późniejszej wielkiej twórczości poety.
Był już ceniony w salonach literackich, ale swoim porachunkom z ówczesnym
środowiskiem londyńskim dal wyraz w fantastyczno–satyrycznej opowieści An Island in the
Moon — Wyspa na księżycu (1783 albo 1784), która będzie opublikowana dopiero w XX
wieku. Przeniósłszy się z dzielnicy Leicester Fields z powrotem na Broad Street (gdzie sklep
pończoszniczy pozostawiony przez zmarłego ojca prowadził starszy brat Williama, James),
założył przy tej ulicy razem z dawnym kolegą terminatorem, Jamesem Parkerem, sklep ze
sztychami. Spółka ta będzie trwała do roku 1788; w tym roku Blake’owie przeprowadzili się
na pobliską Poland Street. Był to okres, w którym William ukształtował koncepcję nowego,
niezwykłego sposobu publikowania odtąd wszystkich swoich dzieł poetyckich: nie
drukowania ich, ale rękodzielniczego sporządzania osobliwych książek będących jakby
nawrotem do iluminowanych manuskryptów średniowiecznych. W książkach tych,
odbijanych i kolorowanych własnoręcznie przez artystę, i sprzedawanych kręgom wybranych
nabywców, teksty — bliżej, niż to zazwyczaj w jakichkolwiek ilustrowanych książkach się
dzieje — kojarzyły się w jedną całość ze sztychami. Tak wydał w roku 1789 pierwsze swoje
arcydzieło poetyckie, zbiór liryków, Songs of Innocence (Pieśni niewinności) oraz poemat
The Book of Thel (Księgą Thel), najwcześniej opublikowany utwór z rozległego potem cyklu
„ksiąg proroczych”.
Pod wpływem przyjaźni z dwoma angielskimi entuzjastami rewolucji francuskiej,
Williamem Godwinem i Thomasem Paine’m, poeta żarliwie interesował się wydarzeniami we
Francji. Do dziś jednak zagadką pozostał pisany przez niego około 1791 roku poemat, także z
serii „ksiąg proroczych”, The French Revolution, A Poem in Seven Books (Rewolucja
francuska, poemat w siedmiu księgach): przechowała się dla potomności tylko pierwsza jego
księga, w szpaltach drukarskich; opublikowano ją dopiero w roku 1913. Nie wiemy, czy poeta
nie napisał dalszego ciągu, czy może zniszczył swoje dzieło, odstręczony groźnym obrotem
francuskich wydarzeń. Bliskie jednak koncepcjom rewolucyjnym idee znajdziemy w
niektórych aforyzmach prozaicznego traktatu The Marriage of Heaven and Hell (Zaślubiny
nieba i piekła), który Blake opublikował w 1790 roku. Entuzjazmem zaś dla rewolucji
amerykańskiej tchnie poemat America, a Prophecy (Ameryka, proroctwo), wydany przez
poetę w 1793 roku.
W tym roku Blake’owie znowu zmienili mieszkanie, osiedlili się w dzielnicy Lambeth. Tu,
w roku 1794, William dodał do Pieśni niewinności nowy cykl liryków, Songs of Experience
(Pieśni doświadczenia), i opublikował obie serie w jednej książce, noszącej tytuł Songs of
Innocence and of Erperience shewing the Two Contrary States of the Ihiman Soid (Pieśni
niewinności i doświadczenia, ukazujące dwa przeciwne sobie siany ludzkiej duszy). Tak
powstało jedno z największych arcydzieł poezji angielskiej i europejskiej, a zarazem jedna z
najpiękniej — w całych dziejach piśmiennictwa — wydanych książek; podziwiamy ją dziś w
pieczołowitych reprintach angielskich. Układ sztychów towarzyszących wierszom poeta
będzie zmieniał kilkakrotnie, do roku 1815. Znane są dziś na świecie dwadzieścia cztery
egzemplarze oryginalne tego dzieła.
W Lambeth Blake’owie mieszkali w jednopiętrowym domu ocienionym winoroślami,
rośliną, która odtąd miała snuć się na wielu sztychach Williama. Był to jak gdyby wstęp do
najbardziej wiejskiego okresu jego życia. W roku 1800 powędrowali do Felpham w hrabstwie
Sussex, do posiadłości zamożnego literata–dyletanta, Williama Hayleya; artysta miał
wykonywać prace zamawiane przez patrona: najpierw portret Williama Cowpera do pisanej
przez Hayleya biografii tego poety, potem zaś ilustracje do wierszy Hayleya. Obcowanie
jednak dwóch pisarzy okazało się trudne. W roku 1803 Blake’owie wrócili do Londynu.
Odtąd przez kilkanaście lat mieszkali przy ulicy South Molton, w odległości mniej więcej
mili angielskiej od domu przy Broad Street, gdzie William się urodził.
Przez wszystkie lata owych, niezbyt dalekich, wędrówek William Blake tworzył swoje
sztychy, tak sławne dziś, będące ważnym elementem sztuki europejskiej, swoiste, od razu
rozpoznawalne. Wymieńmy tu słynne ilustracje do poematu Edwarda Younga, znanego u nas
z przekładu Franciszka Ksawerego Dmochowskiego, Noce. Jednocześnie zaś pracował nad
rozległym cyklem „ksiąg proroczych”, Prophetic Books, jak nazywał swe wizyjne poematy.
Pisane są one stylem o tonacji sakralnej (wzorowanym na stylu biblijnym, a także na
Pieśniach Osjana Jamesa Macphersona), nierymowanym wierszem wolnym, przeważnie
mającym postać długich wersetów. Formie tej przypisane jest, we wstępie do poematu
Jerusalem, duże znaczenie: „…uważałem monotonną kadencję, uwolnioną od jarzma rymu,
taką, jaką się posługiwali Szekspir, Milton i wszyscy inni twórcy angielskiego wiersza
białego, za istotny i niepozbywalny element poezji. Niebawem jednak odkryłem, że dla
prawdziwego głosiciela monotonia taka jest nie tylko kłopotliwa, lecz jest jarzmem równie
ciężkim jak rym. Urozmaicałem więc każdą linijkę wiersza — zarówno pod względem
kadencji, jak i pod względem ilości sylab. Każde słowo i każda litera zostały zbadane i
umieszczone we właściwym miejscu. Rytmy groźne przeznaczono dla fragmentów groźnych,
łagodne i błogie — dla opisów łagodnych i błogich, prozaiczne zaś rytmy — dla fragmentów
poślednich; wszystkie one są w swoich miejscach konieczne”.
Treść „ksiąg proroczych” jest do pewnego stopnia zapowiedziana już we wczesnych
odach, jakie czytamy w tomiku Szkiców poetyckich: opiewane w tych utworach pory roku
przedstawione są jako czterej potężni władcy o wyraźnie zarysowanych konturach; dostrzega
się więc już tu dążność do personifikacji, do pojmowania zjawisk świata jako przejawu
działania sił określonych imionami i wyposażonych w cechy swoiste. Dążność ta połączyła
się z teoriami filozoficznymi i teozoficznymi. Około roku 1788 powstały cykle
aforystycznych notatek Blake’a na marginesie lektury Aforyzmów o człowieku mistyka i
poety, Johanna Kaspara Lavatera (1741–1801), i „Mądrości Aniołów dotyczącej boskiej
miłości i boskiej mądrości pióra wspomnianego już tu Emanuela Swedenborga; urzeczenie
szwedzkim myślicielem William odziedziczył po ojcu. Z tych impulsów i z własnych
medytacji i wizji poeta wysnuwa „księgi prorocze”, których szereg zaczyna się od
wymienionej już Księgi Thel i powstałego, być może, w tym samym 1789 roku poematu
Tiriel. Po zagadkowej Rewolucji francuskiej rok 1793 przynosi The Visions of the Daughters
of Albion (Wizje cór Albionu) i wspomnianą wyżej Amerykę.
Około roku 1794 wizja kosmiczna, do jakiej zmierzały te poematy, uzyskała dokładniej
określone kontury. Od tego roku powstają i są rytowane „księgi prorocze” stanowiące
ściślejszą serię, mają zaś one zawrzeć obraz dotychczasowych dziejów świata i wszechświata,
jak też wskazania moralne. Ich bohaterami są postacie symbolizujące wielkie siły kosmiczne,
najważniejsze role odgrywają wśród nich cztery postacie, ukazane już przedtem w Szkicach
poetyckich jako demony pór roku? lato to, Los (anagram łacińskiego słowa sol, „słońce”),
czyli wyobraźnia; zima to Urizen, czyli rozum; wiosna to Luvah, czyli namiętności; jesień to
Tharmas, czyli cielesność. Główne poematy owej serii wizji kosmicznych to: The First Book
oj Urizen — Pierwsza księga Urizena (1794), The Book of Ahania — Księga Ahanii (1795),
The Book of Los — Księga Losa (1795), następnie olbrzymi — podzielony na dziewięć ksiąg,
określonych jako dziewięć „nocy” — poemat Vala (1795–1804). W późniejszych „księgach
proroczych”, w poematach Milton (1804–1808) i Jerusalem (1804–1820) szczególnie ważną
rolę odgrywa wykład koncepcji moralnych, jak również polemiki artystyczne i filozoficzne.
W roku 1809 William otworzył dla publiczności londyńskiej wystawę swoich sztychów,
przeważnie barwnych. Przechował się napisany przez artystę Katalog opisowy (A Descriptive
Catalogue) owej „wystawy Blake’a pod numerem 28 na rogu Broad Street i Golden Square”.
Katalog jest napisany prozą o konsystencji niemal poetyckiej; można w nim przeczytać, jakie
zadania wyznaczał Blake uprawianej przez siebie sztuce rytowniczej.
„Właściwy naszym czasom zwyczaj odróżniania malarstwa od rytownictwa — pisze on w
komentarzu do swego sztychu przedstawiającego biblijną Rut — wynika z nieznajomości
sztuki. Zalety obrazu są takie same, jak zalety sztychu. Pacykarz pacykuje ryciny; ten zaś, kto
rytuje ryciny, rytuje obrazy. Jedyną różnicą między kartonami Rafaela a jego freskami i
obrazami jest to, że freski i obrazy są bardziej wykończone. Niegdyś, kiedy pan B. [Blake]
malował farbami olejnymi, pokazano jego obrazy wybranym malarzom i znawcom, ci zaś
orzekli, że są to bardzo piękne ryciny na płótnie, ale nie obrazy; tak samo jednak oceniali oni
obrazy Rafaela. Pan B., wbrew intencjom tych znawców, u—znał to za największą pochwałę.
Jeśli istota obrazu polega na zatracaniu i zacieraniu konturów, pan B. nigdy aż tak nie
oszaleje, żeby miał tworzyć obrazy. Taką właśnie sztuką zatracania konturów jest sztuka
Wenecjan i Flamandów; zaciera ona wszelki charakter, a pozostawia tylko to, co niektórzy
ludzie nazywają ekspresją. Ale błędne jest to pojęcie ekspresji. Ekspresja bez charakteru, jako
jej oparcia, istnieć nie może, ani charakter zaś, ani ekspresja nie mogą istnieć bez mocnych i
wyraźnych konturów. […] Oto wielka, złota reguła tak w sztuce, jak i w życiu: że im
wyraźniejsza, im ostrzejsza i bardziej sztywna jest linia odgraniczająca, tym doskonalsze jest
dzieło sztuki; im wiotsza, im mniej ostra owa linia, tym większy jest to dowód marnego
naśladownictwa, plagiatorstwa i pacykarstwa.” Jako mistrzów „ostrej linii” Blake wymieniał
Rafaela, Michała Anioła i Dürera; jako artystów „zacierających kontury” — Correggia i
Rembrandta.
W roku 1821 Blake’owie jeszcze raz się przeprowadzili. Przenieśli się do nowego
mieszkania londyńskiego przy Fountain Court. Późny okres życia upłynął im niemal w
biedzie, którą jednak Catherine cierpliwie znosiła. Oprócz „ksiąg proroczych” William w
latach wędrówek i u schyłku życia pisał też niekiedy wierszo liryczne, niezwykłej piękności,
których jednak nie komponował w cykle i nie publikował; są one skarbem przechowanym w
notatnikach. Wydawał i ilustrował wizyjne poematy, do których przywiązywał większą wagę.
Były one w jego intencji orężem walki przeciw niektórym elementom literackiej tradycji
Europy. Jako wyraz jego skrajnych dążeń i ostrych, chyba dalekich od sprawiedliwości sądów
można zacytować tę oto inwektywę przeciw poetom klasycznym, napisaną około 1820 roku:
„Prawda święta oznajmiła, że Grecja i Rzym, tak jak Babilon i Egipt, bynajmniej nie są
rodzicami sztuk i nauk, jak to sobie wyobrażają, lecz raczej są niszczycielami wszelkiej
sztuki. Homer, Wergiliusz i Owidiusz potwierdzają tę opinię i skłaniają nas do złożenia hołdu
Słowu Bożemu, jedynemu w starożytności światłu nie wypaczonemu przez wojnę. Wergiliusz
w Eneidzie, w VI księdze, w. 848, powiada: «Niech inni studiują sztukę, Rzym ma coś
lepszego do roboty, mianowicie wojnę i panowanie». Rzym i Grecja połknęły sztukę i
zniszczyły ją; państwo wojenne nigdy nie stworzy sztuki. Będzie ono rabować i grabić, i
gromadzić, tłumaczyć, kopiować, kupować, sprzedawać, krytykować, ale nie będzie tworzyć.
Sztuka grecka to forma matematyczna, gotycka zaś jest formą żywą. Forma matematyczna
jest wieczna w rozumującej pamięci, żywa zaś forma jest wiecznym istnieniem”.
Ale poematy, wydawane w małej liczbie egzemplarzy, znane były tylko przyjaciołom. Głos
Williama Blake’a, jednego z geniuszów literatury angielskiej, nie docierał do ówczesnego
środowiska literackiego. Inni wielcy poeci tej epoki, William Wordsworth i Samuel Coleridge,
niemal nie wiedzieli o istnieniu samotnika z Fountain Court. Ten jednak pracował bez
znużenia, nieco podobnie jak nasz Cyprian Norwid. Właśnie w ostatnim swoim mieszkaniu
wykończył ilustracje do Księgi Hioba, które są dziś najsłynniejszą jego pracą rytowniczą.
Powstał też wówczas przejmujący fragment dramatyczny, The Ghost of Abel — Duch Abla
(1822), zamierzony jako polemika z Kainem George’a Byrona. W lapidarnym wstępie do tego
utworu poeta jeszcze raz streścił swoje pojmowanie sztuki: „Natura nie ma konturów, lecz ma
je wyobraźnia. Natura nie ma melodii, lecz ma ją wyobraźnia. Niczego nadnaturalnego nie ma
w naturze, toteż rozpada się ona; wyobraźnia jest wiecznością”.
Umierając 12 sierpnia 1827 roku, William Blake, jak podkreślają biografowie, nie zostawił
po sobie żadnego materialnego dobytku, ale też nikomu żadnych pieniędzy nie był winien.
Pochowano go na cmentarzu w
Bunhill Fields w nie oznaczonym grobie. Catherine przeżyła go o cztery lata, oczekując,
jak powiadają świadkowie, na połączenie z Williamem. Dziś miano Williama Blake’a jest w
panteonie największych poetów angielskich i europejskich. Jego dzieło poetyckie jest
troskliwie gromadzone i publikowane (kolejne edycje Geoffreya Keynesa, Oxford University
Press, 1966–1972, na których opiera się niniejszy przekład), jak też analizowane w
niezliczonych esejach krytycznych.
Pierwsze wydanie mojego przekładu ukazało się w roku 1972 w „Bibliotece Poetów”
Państwowego Instytutu Wydawniczego.
Zygmunt Kubiak
WIERSZE
Z „ksiąg proroczych”
Wiersze z notatników
* * * Never pain to tell thy love
Motto „Pieśni niewinności i doświadczenia” (Motto to the „Songs of Innocence and
Experience”)
* * * As I wander’d the forest
Wróżby niewinności (Auguries of Innocence)
Ptaki (The Birds)
Kryształowa klatka (The Crystal Cabinet)
Kraina snów (The Land of Dreams)
Uśmiech (The Smile)
* * * Mock on, mock on, Voltairu, Rousseau
Poranek (Morning)
Z poematu „Milton”
[Pieśń] And did those feet in ancient time