Professional Documents
Culture Documents
Współpraca toczy się gładko, gdy idzie o kwestie czysto resortowe. Premierzy obu
państw spotkają się dziś po raz piąty w tym roku. Bardzo dobre wrażenie zrobił
podczas wrześniowej wizyty w Berlinie wiceminister spraw zagranicznych Szymon
Szynkowski vel Sęk. Jego wystąpienie w berlińskim DGAP (Deutsche Gesellschaft
für Auswärtige Politik), jednym z najważniejszych niemieckich think tanków
zajmujących się polityką zagraniczną, jest wspominane przez ekspertów jako
otwarte, treściwe, jasno stawiające kwestię punktów spornych i będące dobrym
punktem wyjścia do rozmów.
Tych jest znacznie więcej pomiędzy idealizowanym przez polski obóz władzy
Viktorem Orbánem a Putinem niż między Putinem a Merkel. To dzięki niemieckiej
kanclerz po ataku na Ukrainę udało się nałożyć sankcje na Rosję i utrzymać je do
tej pory. Merkel dopiero co potwierdziła takie stanowisko swojego rządu podczas
czwartkowej wizyty na Ukrainie. Zwolennicy rezygnacji z sankcji znaleźliby się
prędzej w szeregach AfD. Za ich zniesieniem opowiadały się również, jeszcze w
maju, tworzące dziś włoski rząd Ruch Pięciu Gwiazd i Liga, podziwiane przez
zwolenników PiS jako niekłaniające się Brukseli. Jak widać, układanka jest
znacznie bardziej skomplikowana niż się wydaje na pierwszy rzut oka.
Miejsce analizy zajmują harcownicy władzy
Od lat przywykli do kontaktów z jedną stroną politycznej sceny, z którą nie musieli
się o nic spierać – która po prostu słuchała, co mają do powiedzenia, i kiwała
głowami. Tę jednostronność kontaktów widać w wielu tekstach o Polsce,
publikowanych w takich gazetach jak berliński "Der Tagesspiegel".
A może tak już musi być – prosty, by nie rzec: prostacki przekaz na kraj, ale
pragmatyczne działanie na zewnątrz? Tyle że to tak nie działa.
Nasi partnerzy nie dostają wyraźnego sygnału, że to tego typu kombinacja i nie
wiedzą, jak interpretować kolejne antyniemieckie szarże polityków PiS. Co gorsza,
obsesyjnie antyniemiecka retoryka wytworzyła już tak potężne oczekiwania
wyborców, że zaczyna działać sprzężenie zwrotne: politycy, którzy być może
traktowali swoje pokrzykiwania tylko jako środek retoryczny do zagrzewania
elektoratu, będą musieli zacząć spełniać oczekiwania, które sami wytworzyli.