You are on page 1of 5

Epikur, czyli o Ŝyciu szczęśliwym

W centrum Aten, na frontonie bramy prowadzącej do domu otoczonego ogrodem, widniał napis:
„Gościu, tutaj będzie ci dobrze, tutaj najwyŜszym dobrem jest przyjemność". Obietnica szczęścia miała
skłonić przechodnia do przekroczenia bramy, porzucenia świata, owego teatru krwawych wydarzeń—wojen,
przewrotów politycznych, wstrząsów społecznych... Bo tylko z dala od wojennego zamętu i politycznych
namiętności moŜna osiągnąć prawdziwy spokój. I tylko wiodąc Ŝycie uporządkowane i rozumne, wśród
przyjaciół, na łonie natury, z dala od walk partyjnych, moŜna zdobyć szczęście. Jest ono bowiem sprawą
indywidualnej świadomości człowieka i w nim samym się znajduje. Dlatego naleŜy usunąć się ze świata
politycznego czynu i lathe biosas — Ŝyć w ukryciu.
Taka była deklaracja nowej szkoły filozoficznej, załoŜonej w 306 roku p.n.e. przez Epikura.
Charakteryzowała ją postawa rezygnacji ze społecznego i politycznego działania, będąca wynikiem tragicznych
doświadczeń: świadomości potęgującego się kryzysu, który zapowiadał nieuchronny zmierzch świata
greckiego.
Epikur Ŝył w okresie szczególnie dramatycznym. Jako młodzieniec obserwował narodziny i rozkwit
imperium Aleksandra Wielkiego. Jako mąŜ dojrzały, był świadkiem jego rozkładu i zaŜartych walk diadochów
o sukcesję po Aleksandrze. Ojczyzna filozofa, Ateny, stała się areną wyniszczających wojen i przewrotów
politycznych. Pustoszony i podbijany przez obcych, kraj był jednocześnie osłabiany przez wewnętrzne waśnie
zwalczających się partii i nieustanne zmiany rządów, potęgujący się zaś opór niewolników coraz częściej
przeradzał się w otwarte bunty.
Epikur głęboko bolał nad nieszczęściami ojczyzny. Czuł się jednak bezradny, stronił więc programowo od
udziału w Ŝyciu politycznym. Odwracając się od polityki, cały swój wysiłek skierował ku jednostkom,
zabiegając o ich dobro i szczęście. W czasach wojennego zdziczenia i bezładu moralnego pracował nad
programem moralnej odnowy, w czasach cierpienia tworzył wizję Ŝycia szczęśliwego, zapowiadając jej
urzeczywist- nienie. To właśnie filozofia Epikura miała być czynnością, która za pomocą dociekań zapewni szczęście.
Wartość filozofii nie polega na czystej wiedzy, nie jest ona przecieŜ mądrością dla samej mądrości, sztuką
dla sztuki. Tak jak nie cenimy wiedzy lekarskiej dla niej samej — powiadał Epikur — lecz ze względu na zdrowie, tak
jak nie chwalimy sztuki sterowania dla niej samej, lecz ze względu na jej poźyteczność, tak mądrość, ta sztuka Ŝycia,
gdyby nie słuŜyła do niczego, nie byłaby godną poŜądania.
Wartość filozofii polega przede wszystkim na tym, Ŝe pozwala nam ona rozumnie i skutecznie działać.
Wynikają z niej praktyczne reguły postępowania, czyli właściwa mądrość, która jest wiedzą o tym, czego
naleŜy pragnąć, a czego unikać, aby osiągnąć szczęście. W kaŜdym momencie naszej egzystencji
znajdujemy się na rozdroŜu, mogąc wybrać najróŜniejsze moŜliwości i kierunki, choć tylko jedna droga
prowadzi do szczęścia. CóŜ więc robić, aby ją rozpoznać i wybrać? Epikur odpowiadał: filozofować, bo tylko
filozofia moŜe uczynić nasze Ŝycie świadomym, postępowanie — rozumnym, wybór zaś — szczęśliwym.
Dlatego niech nie myśli młody, Ŝe ma czas na filozofię, i niech się do niej nie zniechęca stary. Nikt bowiem nie jest
ani za młody, ani za stary na to, aby mieć zdrową duszę.
NajwyŜszym dobrem jest dla człowieka szczęście. Ale nim człowiek o szczęście pocznie zabiegać, musi
uwolnić się od strachu, który go deprawuje i niweczy wartość jego Ŝycia, czyniąc zeń koszmar. Musi tedy
uwolnić się od obawy przed bogami. Albowiem ludzie przyznali bogom wszechmoc i uroili sobie, Ŝe to bogowie
kierują światem i losem ludzkim. To urojenie sprawiło, Ŝe pogrąŜyli się w otchłani nieszczęścia. Stało się ono
źródłem fałszywej religii, opartej na lęku przed wszechmocnymi i mściwymi bogami. Religia zmusza
człowieka do pokory, uprzytomnia mu jego nędzę i małość w obliczu bezmiaru potęgi bogów, odbierając
Ŝyciu ludzkiemu samoistną wartość i autonomię. Człowiek przestaje być panem własnego losu. Okazuje się
pionkiem w rękach przeznaczenia, dominującym zaś motywem jego działań staje się strach przed pośmiertną
karą, strach, który kazi prawdziwą radość Ŝycia. Tak oto podporządkowane religii Ŝycie ludzkie traci samoistny
sens, przestaje być dobrem najwyŜszym, stając się tylko środkiem, który słuŜy uzyskaniu pośmiertnej nagrody i
uniknięciu straszliwej kary.
Uznanie wszechmocy bogów — konkludował Epikur —jest nie do pogodzenia z afirmacją Ŝycia, z pragnieniem
osiągnięcia szczęścia zgodnego z rzeczywistą naturą człowieka. Ale filozof nie negował istnienia bogów. Usunął

1
ich tylko poza obręb świata i odmówił im jakiegokolwiek wpływu na ludzkie losy. Bogowie wiodą Ŝycie
doskonałe, mądre, piękne i szczęśliwe, bez kłopotów, ale teŜ kłopotów innym nie przysparzają. Nie rządzą
światem ani teŜ dolą czy niedolą ludzką, lecz troszczą się tylko o siebie. Nie naleŜy zatem bogów się obawiać,
nie trzeba podporządkowywać im własnej egzystencji. Nie wtrącają się do losów świata, nie kierują naszym
Ŝyciem, a za nasze uczynki ani nas nie karzą, ani nie nagradzają. Jesteśmy więc panami własnego Ŝycia i tylko z
nas samych wypływają motywy naszych działań, za właściwe postępowanie otrzymujemy zaś najlepszą
nagrodę — szczęśliwe Ŝycie.
Pragnąc wywyŜszyć człowieka, nadać jego bytowaniu samoistną wartość, Epikur odrzucił wiarę we
wszechmoc bogów. W ten sposób uwolnił człowieka od strachu przed potępieniem, ale tym samym zdjął teŜ z
bogów odpowiedzialność za zło istniejące w świecie. JakŜe bowiem pogodzić tezę o wszechmocy bogów z
istnieniem zła? Albo bogowie w swojej nieskończonej dobroci widzą zło i pragną świat od niego uwolnić, lecz
nie są w stanie tego uczynić — są tedy bezsilni, albo teŜ w swojej wszechmocy mogą je ze świata usunąć, lecz
uczynić tego nie chcą i zło tolerują — nie są zatem dobrzy. Jeśli jednak pragną zło ze świata
wyeliminować i mogą tego dokonać, to dlaczego zło w dalszym ciągu w świecie istnieje? Oto pytanie, które
musi pozostać bez odpowiedzi, jeśli tylko bogom nie chcemy uwłaczać, odmawiając im siły bądź
dobroci. Lepiej więc dla bogów będzie — powiadał Epikur — jeŜeli przyjmiemy, Ŝe nie wtrącają się do
świata i nie ponoszą Ŝadnej odpowiedzialności za jego losy.
Bogowie nie są przeto twórcami naszego Ŝycia ani teŜ jego sędziami. Są tylko pewnym wzorem etycznym
do naśladowania, wzorem pełnego i szczęśliwego Ŝycia.
Epikura wyobraŜenie bogów pogrąŜonych w szczęśliwej bezczynności zdawało się bluźnierczą parodią bóstw
oficjalnych, a jego namiętna walka z ideą opatrzności i boskich rządów nad światem — zamachem na
religię. Epikur — twierdzi jeden z bohaterów Cycerońskiego dialogu — „pozbawiwszy bogów
nieśmiertelnych wszelkiej uczynności, wyplenił z dusz ludzkich doszczętnie religię [...] jakŜe bowiem moŜe być
poboŜność, jeŜeli bogowie nie troszczą się o ludzi". Jego doktryna bogów jedynie „ocala w słowach, ale w
rzeczy samej obala". Stąd właśnie brały się gwałtowne sprzeciwy oraz krytyka Epikura, której głównymi
rzecznikami byli stoicy, a następnie chrześcijanie.
W Ŝyciu ludzkim nie powinno być strachu przed bogami. Od niego wyzwala człowieka filozofia,
pozwalając mu pojąć rzeczywistość i sens własnego istnienia. Poucza ona, Ŝe świat jest mechanizmem
poruszanym przez odwieczne prawa przyrody, w którym nie ma miejsca na ingerencję sił nadprzyrodzonych.
Interpretując świat, Epikur odwołał się do filozofii Demokryta, do jego koncepcji rzeczywistości jako
układu nieskończonej ilości materialnych elementów — atomów poruszających się w bezkresnej próŜni. Ale
adaptując teorię Demokryta, Epikur dokonał w niej istotnej korekty, wprowadzając ideę parenklizy, czyli
koncepcję odchyleń.
Zdaniem Demokryta, w świecie wszystko dokonuje się na zasadzie konieczności. Tak jak tor atomu jest
w kaŜdym momencie ruchu ściśle wyznaczony, tak teŜ łączenie się atomów w poszczególne obiekty mate-
rialne oraz procesy wzrostu i rozkładu są określane przez Ŝelazne prawa natury. Przypadek stanowi tylko
kategorię subiektywną, jest produktem naszej niewiedzy, wyrazem nieznajomości przyczyn. W istocie wszelkie
zdarzenia są przyczynowo uwarunkowane i konieczne, a w świecie nic się nie dzieje przypadkowo.
OtóŜ Epikur — wbrew Demokrytowi — załoŜył pewną „spontaniczność" atomów. Tor, po którym się
poruszają, nie jest bez reszty wyznaczony przez przyczyny zewnętrzne. Istnieje bowiem moŜliwość odchyleń —
i dlatego niepodobna z absolutną dokładnością przewidzieć biegu atomu. Zawsze pozostaje pewien margines
dla dowolności i indywidualnej swobody. W ten sposób Epikurejska wizja świata uwolniona została od
bezwzględnej konieczności, od fatum, i pozostało w niej miejsce na spontaniczne działanie i wolną wolę.
Nauka o parenklizie atomów stała się uzasadnieniem wolności, argumentem w walce z fatalistycznie pojętym
determinizmem. Byłoby lepiej — powiadał nawet Epikur — uwierzyć w brednie o bogach, niŜ ugiąć się pod
jarzmem przeznaczenia przyrodników. Brednie pozostawiają przynajmniej jakąś' nadzieję, Ŝe bogów moŜna czcią
przebłagać, natomiast przeznaczenie przyrodników głuche jest na wszystkie prośby.
Jeśli uznamy, Ŝe w świecie wszystko jest konieczne, to czy będziemy mogli człowieka pouczać, aby Ŝył inaczej,
niŜ Ŝyje, czy będziemy mogli jego postępowanie ganić albo chwalić? PrzecieŜ nie jest on panem własnego losu i
jego postępowanie nie od niego samego zaleŜy. Człowiek w takim ujęciu byłby tylko bezwolnym pionkiem na
szachownicy świata, pionkiem wprawionym w ruch przez ślepą konieczność. Jak moŜna Ŝądać od pionka
odpowiedzialności za przegraną partię? JakŜe chwalić go za udany ruch? JakŜe wartościować moralnie jego
postępowanie i obarczać go winą za popełnione czyny? PrzecieŜ działa on zawsze tylko tak, jak musi, nie
mając Ŝadnej moŜliwości wyboru.
Idea parenklizy otwierała — w ramach niewzruszonego systemu praw natury — szerokie pole dla działania

2
przypadku. Ani poszczególny atom, ani całe światy, ani wreszcie człowiek nie są jeńcami bezwzględnego
przymusu. Nie ma bowiem indywidualnego przeznaczenia. Znajdujemy się w rzeczywistości niczym pływacy
na rzece. Płyniemy wprawdzie z prądem, ale zawsze moŜemy obrać tor, po którym będziemy się
poruszać. MoŜemy płynąć środkiem nurtu bądź teŜ bliŜej jednego lub drugiego brzegu, moŜemy unikać
wirów i omijać mielizny. KaŜdy z nas ma swobodę poczynań, toteŜ drogi oraz style, jakimi płyniemy, mogą
się istotnie róŜnić. O tyle właśnie Ŝycie nasze jest terenem działania wolnej woli. KaŜdy sam określa
cele, do których realizacji będzie zmierzał, sarn teŜ określa właściwe postępowanie, dokonując wyboru
spośród wielu róŜnych moŜliwości — i dlatego jest panem własnego losu. Stąd bierze się jego wydarta
przeznaczeniu rozkosz, radosne poczucie autonomii.
Uznanie wolności ludzkiej złączyło się w doktrynie Epikura z Ŝądaniem odpowiedzialności. Jeśli jestem
twórcą swojego losu, to ponoszę tego konsekwencje; jeśli dokonuję wyboru, to mój wybór moŜe być albo
dobry, albo zły. Dlatego warto człowieka pouczać, aby doskonalił swoje Ŝycie, gdyŜ będąc wolnym moŜe
korzystać z przestróg. Jego postępowanie naleŜy chwalić i nagradzać, gdy jest dobre, a ganić i karać, gdy jest złe,
albowiem jest ono efektem wolnej decyzji.
Odrzucenie wiary w opatrzność pozwala jednostce poczuć się panem własnego losu, odnaleźć radość
twórczego Ŝycia, jego właściwy sens moralny i poczucie odpowiedzialności. To oczywiście jest jednym z warun-
ków szczęścia, ale do samego szczęścia jeszcze nie wystarczy. Człowiek, uwolniwszy się od strachu przed bogami
i przestawszy Ŝebrać u bogów o to, co zdobyć moŜe sam, musi jeszcze przezwycięŜyć strach przed śmiercią. Nic
śmierci do nas — powiadał filozof. Jesteśmy, jak długo Ŝyjemy, a gdy przestajemy Ŝyć, nie ma juŜ nas.

Śmierć jest kresem ciała i kresem duszy. Dusza bowiem jest układem cielesnych elementów i nie istnieje
wcześniej niŜ ciało ani teŜ nie posiada egzystencji pośmiertnej. Dlatego człowiek nie powinien obawiać się Ŝycia
pozagrobowego. Jego dusza nie moŜe być nigdy skazana na katusze Tartaru. Cerber i Erynie — to tylko
gminne zabobony, a piekłem dla człowieka moŜe być wyłącznie Ŝycie głupca. Jedyną obietnicę szczęścia daje
nam mądre Ŝycie tu, na ziemi. Nie poniŜajmy tedy Ŝycia, poszukując nadziei na lepszy byt po śmierci. Uznajmy, Ŝe
raz się zrodziliśmy i dwa razy zrodzić się nie moŜemy, uznajmy, Ŝe mija Ŝycie i nigdy juŜ więcej nie wraca. Dlatego
nie odkładajmy radości, lecz korzystajmy z nich, pamiętając Ŝe Ŝycie szczęśliwe jest najwyŜszą wartością.
Wobec śmierci mieszkamy my, wszyscy ludzie, w mieście bez wałów. Jest ona nieuchronna i stanowi
ostateczny kres. Pozostaje nam jednak Ŝycie. Musimy umieć z niego korzystać. A nasza ludzka tęsknota
do wieczności moŜe się jedynie spełnić poprzez trwałość gatunku ludzkiego. Wtedy, gdy Ŝyjemy sprawiedliwie i
mądrze, gdy tworzymy dzieło, które nas przeŜyje, pozostajemy w pamięci potomnych i osiągamy jedyną dostępną
człowiekowi nieśmiertelność.
Człowiek wyzwolony od strachu staje w obliczu pytania: jak Ŝyć i jak postępować, ku jakiemu celowi
zmierzać? Musimy dopiero nauczyć się sztuki właściwego Ŝycia. Tu najlepszym nauczycielem jest sama
natura. NaleŜy jej tylko zaufać i Ŝyć z nią w zgodzie. Wszelkim istotom właściwe jest przecieŜ dąŜenie do
przyjemności i ucieczka przed cierpieniem. Zgodnie z nakazem natury przyjemność jest dla nas dobrem,
cierpienie zaś złem, jako Ŝe ból pomniejsza radość ustrojową organizmu i „roz-przęga go". Ale dąŜenie do
przyjemności nie polega na bezmyślnym i bezkrytycznym oddawaniu się wszelkiej rozkoszy, na realizacji
wszelkich potrzeb i pragnień. Bywają bowiem potrzeby róŜnego rodzaju. Jedne są naturalne i konieczne, jak
pragnienie zaspokojenia głodu czy zdobycia rzetelnej wiedzy. Inne są naturalne, lecz wcale niekonieczne;
mogą one, ale nie muszą być zaspokojone, jak na przykład potrzeba wykwintnego jadła czy strojnego
ubioru. Wreszcie istnieją i takie, które nie są ani naturalne, ani konieczne: są to potrzeby urojone i
sztuczne, będące nie nakazem natury, lecz płodem cywilizacji — jak dąŜenie do znaczenia, sławy,
bogactwa... Cywilizacja — twór wewnętrznie sprzeczny — daje człowiekowi olbrzymią szansę zdobycia
wiedzy i udoskonalenia Ŝycia, jednocześnie zaś rodzi przeróŜne potrzeby i pragnienia, które ludzi

demoralizują, pozbawiają ich spokoju wewnętrznego i przeciwstawiają sobie wzajemnie. Dlatego z postępem
cywilizacji powinien iść w parze postęp etyczny. W przeciwnym razie potęga techniczna i Ŝądza uŜywania
staną się źródłem konfliktów międzyludzkich, niszczycielskich wojen, a nawet zagłady rodzaju ludzkiego.
Nie powinniśmy zatem — podkreślał Epikur — dąŜyć do realizacji wszelkich pragnień. KaŜdemu
pragnieniu trzeba zadać to pytanie: co będzie, jeśli mi się ziści moje pragnienie, i co, jeśli mi się nie ziści.
Powinniśmy dokonywać wyborów i panować nad własnymi namiętnościami. W przeciwnym razie staniemy się
niewolnikami zmysłów, a ulegając im całkowicie, narazimy się niejednokrotnie na większy ból i cierpienie od
tego, które by nam zagraŜało z powodu niezaspokojenia owych zmysłowych poŜądań. Chwilowa
przyjemność moŜe wszak nas przyprawić o większy ból w przyszłości, w rezultacie nas unieszczęśliwiając.

3
PrzecieŜ określony ból moŜe doprowadzić nas do większej przyjemności, podobnie jak skalpel chirurga
prowadzi do zdrowia. Dlatego człowiek dojrzały przenosi niekiedy doraźny ból nad doraźną przyjemność,
rozumiejąc Ŝe nie moŜna Ŝyć przyjemnie, nie Ŝyjąc rozumnie, ani teŜ Ŝyć rozumnie, nie Ŝyjąc przyjemnie.
Sprawny rozum w kaŜdym wypadku poucza nas, czego się trzymać, i nigdy się nie myli, dokonując wyboru
zapewniającego szczęście. Powinniśmy tedy zaufać rozumowi i wysiłkiem woli zapanować nad poŜądaniami. Jeśli
pozwolimy im rozwijać się i potęgować, to rychło wezmą nad nami górę i unieszczęśliwią nas. Nie uśmierza
zamętu duszy i nie darzy Ŝadną wartościową uciechą ani majątek nawet największy, ani cześć i podziw tłumu, ani
w ogóle Ŝadna z tych rzeczy, których domagają się rozpasane Ŝądze.
Szczęście — zdaniem Epikura — polega na pogodzie duszy i bez-bolesności ciała. Jest ono rozkoszą
najwyŜszą, ale droga do niego wiedzie — rzecz paradoksalna — przez potępienie rozkoszy. Nikt chyba nie
przeciwstawiał się w sposób tak zdecydowany jak Epikur uleganiu zmysłowym pokusom i namiętnej pogoni
za przyjemnościami. Nikt chyba w świecie antycznym nie reprezentował postawy równie ascetycznej.
Pragniesz uczynić kogoś szczęśliwym i bogatym — pouczał filozof — nie dawaj mu pieniędzy, lecz raczej
ujmij mu potrzeb. Im mniej będzie miał pragnień, tym bardziej jego egzystencja będzie spokojna, bezbolesna,
szczęśliwa. Dlatego poŜądaj jak najmniej. To jest najpewniejsza droga do niecierpienia, czyli do przyjemności
stałej, a więc do szczęścia.
Hegezjasz, którego nazwano Pejsithanatosem („Nawołującym do śmierci")^ doprowadził tę ideę do
skrajnej konkluzji: otóŜ jeśli najwyŜszym celem człowieka jest szczęście, ono zaś polega na wyzwoleniu od cierpie-
nia, to taką całkowitą wolność moŜe nam zapewnić jedynie śmierć. NaleŜy ją zatem świadomie wybrać. Kiedy
jego uczniowie zaczęli postępować w zgodzie z radami mistrza, władze były zmuszone zakazać mu nauczania.
Epikur łączył pojęcie szczęścia z ataraksją — niezmąconym spokojem duszy, i aponią—bezbolesnością ciała.
Ale Epikurejski postulat unikania bólu nie był tchórzliwą ucieczką przed cierpieniem, lecz odwaŜną z nim
walką. Filozof Ŝądał odwagi i wytrzymałości w obliczu cierpień fizycznych. UwaŜał wprawdzie, Ŝe ból jest złem,
lecz sądził, Ŝe jest on złem zawsze znośnym i wcale nie tak groźnym dla człowieka, gdyŜ moŜna nad nim
zapanować. Człowiek mimo bólu moŜe być szczęśliwy, jeśli tylko pokona go hartem i pogodą ducha. Co
prawda z Ŝycia ludzkiego nie da się wyeliminować cierpienia, ale cierpienie moŜna i naleŜy przezwycięŜać.
Dopiero zwycięstwo nad bólem rodzi prawdziwą przyjemność, szczęście godne człowieka. Nie jest nim przecieŜ
ani uganianie się za rozkoszą, ani teŜ umartwianie się dla samego umartwiania w imię ascetycznie pojętej cnoty
i pogardy dla ciała. Jest i w ograniczaniu granica — dodawał Epikur — a kto ją przekracza, temu bodaj dzieje się
tak samo, jak temu, kto cierpi zpowodu braku ograniczenia.
Człowiek łaknący szczęścia nie jest pozostawiony samemu sobie. śyje wśród innych ludzi i musi
rozumnie urządzić własną — i nie tylko własną — egzystencję. Nie wolno mu krzywdzić innych, aby
samemu od innych krzywd nie doznawać. Powinien Ŝyć w zgodzie z otoczeniem i być poŜyteczny, wspomagając
tych, którzy na to zasługują, podporządkowując się zasadom społecznego współŜycia i zabiegając o wspólne
dobro. Potrzeba bezpieczeństwa skłania człowieka do panowania nad zaborczym samolubstwem, do walki z
krzywdą — a to stanowi warunek wzajemnej współpracy i sprawiedliwości. I dopiero we właściwie
zorganizowanym społeczeństwie moŜliwa jest wzajemna Ŝyczliwość, która usuwa przyczyny krzywd i cierpień:
zazdrość, nienawiść, pogardę... MoŜliwa jest równieŜ przyjaźń, będąca niewątpliwie najcenniejszym klejnotem.
Przyjaźń wymaga dobrej woli i wysiłku, dojrzewa zaś w poŜyciu wzajemnym, uszczęśliwiając nas poczuciem
pewności pomocy.
Doktryna moralna Epikura zjednała mu „przyjaciół taką liczbę, Ŝe i miasta całe nie mogły ich
pomieścić" (Diogenes Laertios). Uznano go
za „wynalazcę etycznej mądrości", która rozpraszając „mroki cielesnego zaślepienia", umoŜliwia szczęście
człowiecze na ziemi. Dlatego uczniowie Epikura widzieli w nim dobroczyńcę rodzaju ludzkiego. Tworzyli oni
krąg przyjaciół pozostających pod urokiem Ŝycia i mądrości uwielbianego nauczyciela. Jego ogród stał się
miejscem Ŝarliwej pracy nad doskonaleniem wewnętrznym. Uczniowie zachowali w pamięci orędzie mistrza i
zgodnie z jego nakazem przepowiadali sobie, Ŝe bóstwo nie jest straszne, Ŝe śmierć jest niezawodna, Ŝe to, co jest
dobre, jest łatwe do zdobycia, a to, co jest złe, jest łatwe do zniesienia. Był to sławny czwórmian leczniczy
Epikura, mający zapewnić cierpiącej ludzkości wyzwolenie od strachu oraz uczynić Ŝycie człowieka szczęśliwym.
Ale jego doktryna miała równieŜ licznych wrogów. Paradoksalnie, to właśnie Epikura pomawiano o
tchórzliwy kwietyzm, patronowanie rozpuście i wszelakim wszeteczeństwom. Hołdował jakoby obŜarstwu
i nawet „wymiotował dwa razy dziennie z powodu przejedzenia", miał być rzecznikiem zniewieściałości i
wrogiem wszelkich szczytnych ideałów. Taką opinię o Epikurze i jego nauce rozpowszechniali myśliciele chrześ-
cijańscy. Nie bez powodu. Mógł on przecieŜ powiadać o sobie słowami poematu Lukrecjusza:

4
Uczę o wielkich rzeczach i stromą idę drogą, Rwąc religijne więzy i kłam zadając
bogom.

You might also like