Professional Documents
Culture Documents
POSTMODERNIZM
Wstęp
Rozszyfrowanie pojęcia "postmodernizm" nie jest łatwe dla ludzi nie zajmujących się
zawodowo filozofią. Ma ono bowiem rodowód głównie filozoficzny i dlatego jest uwikłane w
kwestie metafizyczne, teoriopoznawcze i antropologiczne. Dodatkową trudność sprawia fakt,
że język filozoficzny jest wręcz "najeżony" pojęciami niezrozumiałymi dla przeciętnego
człowieka. Wszystko to stanowi przeszkodę w zrozumieniu pojęcia "postmodernizmu", nawet
dla człowieka wykształconego.
1. Pojęcie postmodernizmu
Słowo "postmodernizm" posiada dzisiaj szeroką recepcję, jest używane na określenie
pewnych nurtów wielu dziedzin ludzkiej aktywności intelektualnej i estetycznej. I tak np.
istnieje postmodernizm w architekturze, literaturze, muzyce i w filmie. Najczęściej jednak
mówiąc o postmodernizmie mamy na uwadze uchodzące lub postulowane zmiany o
charakterze cywilizacyjnym. Zmiany te są opisywane przez filozofów, a popularyzowane
przez środki` społecznego przekazu. Stąd też w codziennym użyciu słowo "postmodernizm"
wyraża idee odnoszące się do kultury w ogóle. Niniejsze rozważania, mające na celu
wyjaśnienie pojęcia postmodernizmu, dotyczą wyłącznie tego właśnie zakresu, a więc
chodzić będzie o znaczenie, jakie nadaje się mu w filozofii a następnie w języku potocznym.
Strona | 2
1.1. Terminologia
W języku polskim przyjęło się słowo "postmodernizm", chociaż nie zawiera ono dokładnie
tych samych treści, co francuskie le postmoderne lub angielskie postmodern. Języki te
posiadają również pojęcia le postmodernisme czy postmodernism. Różnica pomiędzy le
postmoderne i le postmodernisme dotyczy głównie zakresu znaczenia. Le postmoderne
wskazuje na kulturę braną całościowo, natomiast le postmodernisme jedynie na pewne jej
nurty. Adekwatnym więc odpowiednikiem postmodern w języku polskim byłoby pojęcie
ponowożytności (1). Ze względu jednak na zakorzenienie w naszej mowie słowa
"postmodernizm" będzie ono używane w niniejszych rozważaniach, ale z zastrzeżeniem, iż
zawsze w znaczeniu ponowożytności.
Słowo postmodernizm (postmoderne) posiada już dość długą historię, aczkolwiek przez
blisko sto lat od pierwszego użycia go przez Johna Watkinsa Chapmana (ok. 1870 r.) (2) nie
było szerzej znane. Do połowy naszego wieku co jakiś czas ktoś próbował pojęciem
postmodernizmu określać różnego rodzaju nurty w kulturze. Nikomu jednak nie udało się na
trwałe wprowadzić do języka tego pojęcia, aż do lat pięćdziesiątych naszego stulecia. Dopiero
w tej dekadzie naszego wieku w dyskusjach na temat literatury, prowadzonych w Ameryce
Północnej, słowo "postmodernizm" spotkało się z dość dobrym przyjęciem, choć pozostawało
nadal w wąskim kręgu jednej dziedziny wiedzy. Gwałtowną i wręcz powszechną recepcję
pojęcia na gruncie filozofii spowodowało wydanie w 1979 r. dzieła Jean-Francois Lyotarda
pt. La condition postmoderne.
Podstawową tezą głoszoną mniej lub bardziej wyraźnie przez zdecydowaną większość
postmodernistycznych filozofów jest twierdzenie, że wkroczyliśmy w nową epokę (3). Jej
radykalna odmienność jest analogiczna do różnic, jakie istnieją pomiędzy starożytnością,
średniowieczem i nowożytnością. Autorzy dość zgodnie też wskazują źródło załamania się
dotychczasowej ciągłości kulturowej. Miałaby nim być wręcz radykalna zmiana w sposobie
ludzkiego myślenia. Zmiana ta posiada, według nich, charakter powszechny, czyli obejmuje
przeważającą część świata, przynajmniej zachodniego.
zagrożeń dla jego życia, zdrowia i rozwoju. Projekty wiedzy praktycznej przyczyniały się do
rozbudzania nadziei na osiągnięcie życia pełnego dostatków i wolnego od cierpień. Przez
ostatnie dwa wieki wierzono, że postęp technologiczny, w sztuce, w poznaniu i wolności
przyniesie pożyteczne owoce całej ludzkości (4).
W nurt krytyki kompetencji rozumu wpisują się filozofowie rozwijający idee postmoderny.
Inspirację poglądów na temat rozumu czerpią oni od F. Nietzschego, który jako pierwszy
głosił, że nasz umysł nie tylko nie poznaje rzeczywistości takiej, jaka ona jest, ale wręcz ją
fałszuje. Ludzie jednak przyzwyczajają się do tworzonych przez intelekt obrazów
rzeczywistości i uznają je za prawdziwe. Obrazy te są prawdziwe dla konkretnego człowieka,
bo on w nich żyje i są częścią jego świata. Drugim filozofem inspirującym postmodernistów
jest L. Wittgenstein. Od niego przejęli oni pojęcie gry językowej, lecz nadali mu własną
interpretację.
Dopuszcza się też możliwość, a nawet potrzebę, poszukiwania prawdy przy założeniu jednak,
że nigdy jej nie odnajdziemy. Każdy bowiem opis rzeczywistości jest oparty na określonym
sposobie mówienia i pewnej wizji człowieka (7). Jedno i drugie jest uwarunkowane
subiektywnie i kulturowo, dlatego też żadnej wypowiedzi nie cechuje uniwersalność.
Samo też poszukiwanie prawdy przez postmodernistycznych filozofów jest rozumiane bardzo
specyficznie. W ich ujęciu polega ono na podtrzymywaniu gry językowej, chociaż każdy z
uczestników prowadzi ją według własnych reguł. Tymczasem gra ma sens dopiero wtedy, gdy
uczestnicy stosują się do wspólnych reguł. Wówczas kończy się ona jakimś rozstrzygnięciem,
choćby tylko remisowym. Natomiast poszukiwanie prawdy na podstawie gier językowych nie
prowadzi do żadnego rozstrzygnięcia, właśnie z powodu braku wspólnych reguł.
Sprawowanie władzy może opierać się tylko na przepisach. Panujące elity potrzebują więc,
zdaniem teoretyków ponowoczesności, drobiazgowych norm i kodeksów. Zarazem muszą to
być takie normy, których przestrzegania da się dopilnować. Tego warunku nie spełniają
normy prawa pozytywnego, stanowionego przez jakikolwiek autorytet społeczny. Potrzebne
więc były normy oparte na wyższym autorytecie, czyli takim, któremu się musi
podporządkować każdy człowiek. Warunek ten spełniają normy moralne, o ile wyprowadzi
się je z niepodważalnego fundamentu, jakim może być natura, rozum lub autorytet
nadprzyrodzony. Inaczej mówiąc, normy moralne, zdaniem postmodernistów, mogą
skutecznie służyć utrzymywaniu władzy, jeżeli ich fundamenty są oparte na idei prawdy. W
ten sposób idee prawdy o naturze rzeczywistości i o dobru moralnym są włączone w
konstytuowanie hierarchicznej struktury społecznej.
W całej swej historii filozofia Zachodu poszukiwała zasad jedności. Szczególnym okresem
takich poszukiwań był wiek XVII; należy tu wskazać zwłaszcza na program Kartezjusza,
który za pomocą metod matematycznych chciał tworzyć wiedzę ciągłą, zwartą i uniwersalną.
W postmodernizmie zaś nie tylko kwestionuje się możliwość odnalezienia zasad jedności,
lecz także neguje celowość takich poszukiwań. Po pierwsze szukanie ich nie ma sensu, gdyż
takich zasad nie ma w faktycznie istniejącym świecie. Rzeczywistość, zwłaszcza społeczno-
kulturowa, jest nieciągła i zmienna. Jest ona konstytuowana przez partykularne wydarzenia.
Strona | 5
Nie występują w niej żadne trwałe prawidłowości, jest bowiem chaotyczna. Taki jest również
sam byt człowieka.
racji żadnych wartości nie wolno nikomu narzucać, ani też zabraniać pełnienia pożądanych
przez niego czynów. Wobec wyborów dokonywanych przez innych ludzi trzeba przyjmować
postawę respektu i szacunku. Tolerancja, w ujęciu postmodernistycznych filozofów, winna iść
tak daleko, aby nikt nie potrzebował usprawiedliwiać podejmowanych decyzji ani przed
innymi, ani nawet przed sobą.
Odrzucenie "wielkich opowieści" wraz z ich funkcją nadawania jedności wiedzy i stawiania
wspólnych celów praktyce socjalnej wprowadziło daleko idące zmiany w sposób pojmowania
świata i społeczeństwa. Postmodernistyczna wiedza przybiera postać luźnych informacji. Te
zaś niczego nie wyjaśniają, a jedynie wskazują na nieznane; ukierunkowane są na to, co
nierozstrzygalne, paradoksalne, konfliktowe. W praktyce społecznej zaś odrzuca się ideę
całości, jedności oraz ładu opartego na jednoznacznych zasadach. Miejsce idei jedności
zajmuje pluralizm.
Do zmienionej sytuacji kulturowej czy wręcz cywilizacyjnej winna dostosować się filozofia.
Dlatego też Lyotard filozofii postmodernistycznej stawia potrójne zadanie (15). Pierwszym z
nich byłoby uzasadnienie odrzucenia obsesji jedności, wykazanie, że ostateczna jedność może
być osiągnięta na drodze represji i w strukturach totalitarnych. Drugim zadaniem byłoby
wyeksponowanie struktur efektywnego pluralizmu; ukazanie, że uwolnienie się od idei
jedności jest równoznaczne z wyzwoleniem od panowania i przymusu; wskazanie na wartość
różnorodności we wszystkich dziedzinach życia, także w zakresie światopoglądowym.
Trzecim zaś zadaniem byłoby wyjaśnienie wewnętrznych problemów koncepcji radykalnego
pluralizmu. Różnorodność bowiem rodzi konflikty. Postmodernistyczna filozofia, zdaniem
Lyotarda, musi ukazać, w jaki sposób można je sprawiedliwie rozwiązywać.
Rorty nie neguje jednak idei prawdy w sposób totalny. Jest on jedynie przeciwny aspiracjom
do odsłonięcia czy poznania "całej" prawdy (20). Opowiada się więc za dążeniem do prawdy
w konwersacji, w której każdy z uczestników wypowiada własne zdania. Konwersacja taka
nie prowadzi do żadnych ustaleń czy uzgodnień.
Odrzucając istnienie obiektywnych wartości, Ronty przyjmuje, że ład społeczny powinien się
opierać na trzech zasadach: tolerancji, ironii i solidarności(22). Tolerancja zapewnia
bezkonfliktowość funkcjonowania społeczeństwa, które tworzą autonomiczne podmioty
(ironiści). Ironia nie jest w rozumieniu Rorty'ego kpiną czy szyderstwem, ale krytycznym
podejściem zarówno do własnych przeświadczeń moralnych, jak i do poglądów innych ludzi.
Ironista ma świadomość ułomności wszelkiego poznania.
Wiemy już, jak rodzi się solidarność. Pozostaje jeszcze pytanie, jak Rorty rozumie jej istotę.
Otóż według niego solidarność jest spontaniczną postawą zainteresowania się losem innych
ludzi, angażowania się w naprawę tego losu. W fazie początkowej solidaryzujemy się z
najbliższym otoczeniem. Postęp ,moralny polega na tym, że krąg ten ciągle poszerzamy.
Strona | 9
Kilka uwag warto też poświęcić poglądom Rorty'ego na temat wychowania. Powinno więc
ono realizować dwa cele: socjalizacji oraz indywidualizacji. W procesie socjalizacji chodzi o
przekazanie dzieciom i młodzieży wiedzy na temat przekonań przyjętych w społeczeństwie.
Celem indywidualizacji byłoby przygotowanie do zdobycia autonomii w poglądach i
postawach wychowanków. Ta koncepcja wcale nie różni się w założeniach od ujęć
klasycznych. Rorty jednak przez autonomię rozumie niezależność już nie tylko od
społecznych przekonań, ale też i od wszelkiego prawa. Autonomia jest tu pomyślana jako
stanowienie prawa dla siebie samego.
Jeżeli jednak człowiek sam stanowi dla siebie prawa, a zasada tolerancji nakłada powinność
respektowania moralnych wyborów innych ludzi, to pojawiają się konflikty. Problem ten
dostrzegł Lyotard i próbował szukać rozwiązania. Rorty natomiast zdaje się ten problem
przemilczać. Można dopatrywać się tu ukrytego założenia, że demokracja potrafi się z nim
uporać.
Nawiązując do tekstów z tradycji filozoficznej, Derrida nie liczy się z ich pierwotnym
znaczeniem, ale stara się ukazać ukryte w nich treści. W konsekwencji z jego analizy tekstów
Platona, Heideggera, Husserla czy innych filozofów wyłaniają się poglądy zupełnie inne niż
te, które znamy z historii filozofii (27). Derrida próbuje ukazać również metafizyczne
ograniczenia poglądów poszczególnych filozofów.
Filozofii Derridy brakuje stałych terminów i metod. Jego filozofia nie posiada wyraźnej
struktury czy porządku. Myśl jego charakteryzuje się nieładem i prowizorycznością (28).
Strona | 10
Negatywne pasje nie mogą się uniwersalizować. Nie można sobie wyobrazić federacji
nienawiści bez przedmiotu. Nie jest to anemia, ale anomalia. Ta zaś, zdaniem Baudrillarda,
ogarnia nie tylko prawo, lecz także reguły. W życiu społecznym przestają już obowiązywać
jakiekolwiek reguły. Efektem jest społeczeństwo deregulacji, dezinformacji, nienawiści.
Opis stanu współczesnej kultury jest dla Baudrillarda podstawą do twierdzenia, że jest on
skutkiem nowożytnych aspiracji do zbudowania doskonałego systemu. Nienawiść, zdaniem
Baudrillarda, jest krańcową reakcją witalną przeciw perfekcjonizmowi systemu (29). Ten zaś
mógł być projektowany tylko dlatego, że w nowożytności uwierzono w nieograniczone wręcz
kompetencje rozumu. Baudrillard postuluje więc, aby w myśleniu zrezygnować z
jakichkolwiek dążeń do odkrywania prawdy o rzeczywistości. Kreśli też nowy projekt
myślenia, które nazywa radykalnym.
Program Baudrillarda jest więc następujący: szyfrować, a nie rozszyfrowywać (33); czynić
iluzje dla nich samych; sprawiać, aby to, co jasne, stawało się enigmatyczne; akcentować
Strona | 11
głupotę jawności świata; rozsiewać terrorystyczne zamieszanie, ziarno lub wirus radykalnej
iluzji, tzn. radykalnego rozczarowania rzeczywistością.
W jego poglądach na temat genezy etyki i jej negatywnego wpływu na życie moralne
odnajdujemy idee czerpane od takich myślicieli, jak: Nietzsche, Marks i Durkheim.
Nietzscheańską tezę, że to słabi wymyślili etykę w celu zapanowania nad mocnymi, Bauman
wiąże z teorią Marksa. Miejsce słabych w jego własnych poglądach zajmują elity rządzące.
One to, zdaniem Baumana, potrzebowały etyki, aby klasy niższe utrzymywać w poddaństwie
(36). W dalszych wywodach uzasadnia on, że potrzebny był nie byle jaki, ale bardzo
szczegółowy kodeks, uwzględniający wszelkie możliwe sytuacje, w jakich mogą znaleźć się
ludzie. Zarazem etyka taka musiała być wsparta na solidnym fundamencie, takim, którego
autorytetu nie można by zakwestionować. Wymyślanie fundamentów moralności ma cel
motywacyjny. Łatwiej jest bowiem ludziom podporządkować się przyjętej konwencji, jeżeli
będą posiadać świadomość, że oczekiwanych od nich postaw i czynów nie wymusza układ
społeczny, lecz żąda ich instancja stojąca ponad jednostką i społeczeństwem (37). W tezie tej
mamy do czynienia z czystym neodurkheimizmem. Kontynuatorzy myśli Durkheima,
uzupełniając swego mistrza, twierdzą, że celem obiektywizacji zasad moralnych przez
odwołanie się do jakiegoś ich fundamentu jest nadanie skuteczności stanowionemu przez
społeczeństwo porządkowi (38).
Negacja wartości etyki pociąga za sobą konieczność ukazania, że ludzie mogą się obyć bez
niej. Próby takie znajdujemy w publikacjach Baumana. Trudno jednak dokonać jakiejś
syntezy jego poglądów na temat źródeł oraz istoty życia moralnego. Jego wypowiedzi na ten
temat są bowiem niespójne i dość często niejasne. Zasadniczo koncentrują się wokół postulatu
przywrócenia ludziom moralnej odpowiedziaIności, która nie posiada żadnych fundamentów i
nie jest wymuszana przez społeczeństwo. Czym jednak miałaby być owa odpowiedzialność?
Co człowieka do niej zobowiązywałoby? Jakie są jej treści? Na te pytania trudno doszukać się
klarownych odpowiedzi u Baumana. Od Levinasa przyjmuje on ideę, że źródłem moralności
jest elementarne poczucie odpowiedzialności za innego (40). Cały szereg tez Baumana
podważa jednak samą zdolność człowieka do odpowiedzialności.
Tutaj wymienić należy przede wszystkim jego stwierdzenia na temat wolności i rozumności
człowieka. Wolność pojmuje on jako uwarunkowaną historycznie relację społeczną. Zawęża
ją do niezależności od innych ludzi, wyraźnie odrzucając ideę wolności jako zdolności do
posiadania siebie i do samorealizacji. Ujęcie wolności jako uniwersalnego warunku
bytowania jednostek ludzkich znalazło, jego zdaniem, szeroką recepcję dopiero w
kapitalizmie (41). To kapitalistyczne stosunki społeczne potrzebowały spoiwa, które
umożliwiłoby sprawne funkcjonowanie systemu produkcji. Takim spoiwem miało się stać
pojęcie uniwersalnej wolności samostanowienia jednostek, co w gruncie rzeczy
sprowadzałoby się do wolności konsumowania (42). Jeżeli jednak nie istnieje wolność jako
zdolność do samostanowienia, to mówienie 0 odpowiedzialności jest już tylko pustosłowiem.
Analogicznie do idei wolności Bauman wyjaśnia koncepcję prawdy, twierdząc, że prawda jest
stosunkiem społecznym (43). Jest ona aspektem hierarchicznej struktury społecznej. Idea
prawdy jest potrzebna, jego zdaniem, do zdobycia władzy. W imię prawdy można bowiem
innych pouczać, wykazywać swą wyższość i w ten sposób panować nad nimi.
3. Postmodernistyczne antynomie
W postmodernistycznej filozofii znajdujemy sporo sprzeczności. Wiele jej twierdzeń
implikuje własną negację a nawet zakwestionowanie filozofii jako takiej, a więc i
Strona | 13
Podobne pytania należy skierować także pod adresem postmodernistycznej krytyki etyki.
Czyż postmodernistyczni filozofowie nie chcą oświecić współczesnego człowieka i zachęcić
go do odrzucenia wszelkich zasad moralnych oprócz tych, które jednostka stanowi sama dla
siebie? (48) Czyż nie podpowiadają oni w tym postulacie, na jakich zasadach należy budować
społeczeństwo w ponowoczesności? (49)
Postmodernistyczni filozofowie, głosząc swoje poglądy, propagują więc własną wizję świata.
Paradoks polega tu na tym, że krytykowani przez nich filozofowie wyraźnie ukazywali cele
(nawet jeżeli były one chybione), do których chcieli poprowadzić ludzkość. Oni zaś wskazują
drogę, ale nie wiedzą, dokąd ona prowadzi. Sami wyraźnie to przyznają (50). Czy mamy więc
pewność, że droga ta nie zaprowadzi do samozniszczenia cywilizacji?
pozwalających rozpoznać uniwersalność zasad moralnych, to żadnej z nich nie da się za taką
uznać, także zasady pluralizmu i tolerancji. W przypadku odnalezienia choćby tylko jednej
uniwersalnej zasady musimy uznać, że posiadamy narzędzie do ewentualnego
uprawomocnienia innych.
Słabość tego rozumowania polega na arbitralnym zaakceptowaniu tylko jednej zasady jako
uniwersalnej. W ten sposób Bauman wystawia siebie na zarzut, który sam kierował pod
adresem etyków: próby narzucania ludziom kodeksu moralnego. Ci ostatni jednak
odwoływali się do ludzkiej rozumności. Etycy zawsze poszukiwali racji postępowania
moralnego w ogóle oraz racji respektowania konkretnych norm. Chcieli, aby ich poglądy były
wprowadzane w praktykę ze względu na ich słuszność. Byli przy tym przekonani, że istnieją
narzędzia pozwalające weryfikować poprawność dochodzenia do prawdy. Baumanowi zaś,
który kwestionuje ich istnienie, pozostaje już jedynie arbitralne narzucanie zasady tolerancji
jako jedynej normy moralnej obowiązującej wszystkich ludzi.
Problem ten wprawdzie dostrzega np. Zygmunt Bauman, ale jedynym rozwiązaniem, jakie
proponuje, jest przyjęcie odpowiedzialności za swoje czyny. Do tej zasady dodaje on postulat,
że w postmodernistycznych warunkach działający musi być moralnie kompetentnym
podmiotem. Postulat ten jest pięknie brzmiącym hasłem, ale niebezpiecznym. Na jakiej
podstawie owe kompetencje mają być rozpoznawane? Kto ma o tym decydować?
Postmoderniści odrzucają oczywiście - i słusznie - roszczenia jakiegokolwiek autorytetu do
rozstrzygania o sumieniu drugiego człowieka. Odrzucając jednak tezę o możliwości
znalezienia obiektywnych kryteriów oceny wartości czynów ludzkich, nie są w stanie znaleźć
innej podstawy orzekania o kompetencjach moralnych działającego podmiotu, jak tylko jego
własne, niczym nie weryfikowane przeświadczenie. Tutaj należałoby przypomnieć
spostrzeżenie Kartezjusza, że nikt nie użala się na brak rozumu. Analogicznie, każdy też
może uważać, że posiada kompetencje etyczne.
Stan generalnego zwątpienia rodzi zwykle negatywne następstwa dla tożsamości osoby i jej
zdrowia psychicznego. Człowiek jest bowiem istotą, która potrzebuje choćby minimalnie
stabilnej i subiektywnie niepodważalnej orientacji życiowej. Jej brak rodzi niepokój i lęk (55).
Próbą ucieczki od nich są m.in. narkotyki, używki, intensywny styl pracy oraz pogoń za
uciechami i rozrywkami. W niektórych przypadkach ludzie pozbawieni orientacji życiowej
opartej na fundamencie przyjętej prawdy znajdują sobie autorytety, które niekoniecznie
posiadają obiektywne walory intelektualne i moralne. W stanach lękowych bowiem,
wywołanych poczuciem niepewności, człowiek rozpaczliwie szuka solidnego oparcia i gotów
jest przyjąć za absolutną prawdę każdą ideę, która zostanie mu zręcznie podsunięta. Potrzeba
znalezienia poczucia pewności jest jedną z ważniejszych przyczyn, dla których współczesny
człowiek, skazany na indywidualne poszukiwanie sensu, łatwo daje posłuch nawet
przywódcom fanatycznych sekt (56). Tych jednak skutków odrzucenia prawdy
postmodernistyczni filozofowie nie dostrzegają. W ich teoriach negacja prawdy jest
ukazywana jako czynnik wyzwolenia człowieka.
Zakończenie
Postmodernistyczne idee są wprawdzie mocno kontrowersyjne, ale nie należy ich lekceważyć
i to nie tylko z racji ich daleko idącej obecności w praktycznym życiu. Trzeba w nich widzieć
choćby po części uzasadnioną reakcję na błędy i wypaczenia cywilizacyjne.
Postmodernistyczne teorie zawierają pewną dozę trafnej krytyki dotychczasowej tradycji
filozoficznej czy kulturowej. Wymienić tu można choćby takie zjawiska, jak: tendencja do
absolutyzowania idei prawdy; przecenianie zasady posłuszeństwa normom moralnym
kosztem deprecjonowania roli sumienia i osobistej odpowiedzialności za czyny;
niedostrzeganie zasady tolerancji w teoriach filozoficznych a nierzadko nietolerancja w
praktyce. Wprawdzie nie sposób zgodzić się z twierdzeniem postmodernistów, że nasza
cywilizacja jest totalnie spaczona, nie wolno zamykać oczu na zaistniałe w naszej tradycji
kulturowej błędne trendy, nurty i tendencje. Z tej też m.in. racji postmodernistyczna krytyka
dotychczasowej tradycji powinna skłaniać do przemyślenia roli odpowiedzialności w życiu
moralnym, autonomii sumienia, jak i kwestii pluralizmu i tolerancji. Tematy te warto czynić
podstawowym przedmiotem refleksji filozoficznej i teologicznej. Nie można pozwolić, aby
zostały zawłaszczone przez postmodernistyczną filozofię. To wprawdzie zagadnienia znane z
tradycji, ale bądź były niedostatecznie rozpracowane (bez uwzględnienia współczesnej
sytuacji), bądź nie zajmowały ważnego miejsca w praktycznym życiu.
I tak np. idea odpowiedzialności musi stać się przedmiotem wnikliwej refleksji. Albowiem i
obecnie, i w najbliższej przyszłości na niej można oprzeć życie moralne. Trzeba pogodzić się
z tym, że rolę fundamentu moralności utraciły normy moralne wsparte na autorytecie
społeczno-kulturowym. Z tej racji trud wkładany w wykazywanie ważności norm moralnych
staje się dzisiaj marnotrawieniem energii. Z drugiej zaś strony nie należy się obawiać, że
jeżeli tylko przestaniemy ludzi pouczać o normach, nastąpi dalszy upadek moralności. Ma
ona bowiem swoje źródło w ludzkim sumieniu. Jeżeli współcześnie obserwuje się upadek
moralności, to głównie dlatego, że w przeszłości nazbyt dużo nadziei pokładano w
wychowaniu sumień do posłuszeństwa normom. Sprowadzenie moralności do posłuszeństwa
jest skuteczne tylko wtedy, gdy osoba podlega silnej presji najbliższego środowiska.
Rozluźnienie więzi społecznych prowadzi do powolnego zaniku respektu względem norm
moralnych. Natomiast osoby, których decyzje są wyrazem autonomicznego wsłuchiwania się
w głos własnego sumienia, nie zatracają poczucia moralnego pomimo zmieniających się
struktur społecznych. Dlatego współcześnie odnowy moralnej możemy oczekiwać wtedy, gdy
w wychowaniu potrafimy uwrażliwić człowieka na głos własnego sumienia. W takim
wychowaniu chodzi też o kształtowanie postawy odpowiedzialności.
Filozofia postmodernistyczna nie musi więc być traktowana jako zamach na osobę. Ona,
inspirując do spojrzenia na wiele zagadnień z innego punktu widzenia, może wnosić pewien
wkład do postępu cywilizacyjnego. Za krytyką postmodernistycznej filozofii winny iść
Strona | 19
Przypisy
1. Por. A. L. Zachariasz, Moralność i rozum w ponowożytnoścż, w: Moralność ż etyka w
ponowoczesności, Warszawa 1996, s. 25.
2. Por. W. Welsch, Unsere postmoderne Moderne, Berlin 1993 (wyd. 4), s. 12. ' 6. Por. H.
Schnadelbach, Wandel des Vernunftbegriff's, w: Ethk, Vernunft..., s. 39.
3. Por. A. L. Zachariasz, art. cyt., s. 25.
4. Por. J.-F. Lyotard, Le postmoderne explique aux enfants, Editions Galilee 1988, s. 110n.
5. Por. B. Almond, Against Irrationalism, w: Ethik, Vernunft und Rationalitaet. Beitraege zur
33. Jahrestagung der Societas Ethica in Luzern, Schweiz 1996, M?nster 1997, s. 91.
6. Por. H. Schnadelbach, Wandel des Vernunftbegriff's, w: Ethk, Vernunft..., s. 39.
7. Por. R. Rorty, Filozofia a zwierciadło natury, Warszawa 1994, s. 335 n.
8. Por. J.-F. Lyotard, Kondycja ponowoczesna. Raport o stanie wiedzy, Warszawa 1997, s.
131 i 169 n.
9 Por. Z. Bauman, Wieloznaczność nowoczesna, nowoczesność wieloznaczna, Warszawa t
995, s. 34-78.
10. por. tamże, s. 39-42. " por. tamże, s. 57.
11. por. W. Welsch, dz. cyt., s. 36.
13. por. J.-F. Lyotard, Le postmoderne..., s. 31.
14 Por. tenże, Kondycja ponowoczesna..., s. 97-109.
60. Por. Ch. Miething, Der Absolutismus der Freiheit. Wider die
Selbstzerstoerung der Moderne, Wien 1994, s. 25.
[Ks. Zbigniew Sareło, Postmodernizm w pigułce, wyd. Pallotinum, Poznań
1998, stron 35.]