You are on page 1of 120

Jadwiga Coulcmahler

© Copyright by Gustav H. Liibbe Yerlag GiibKE, Bergisch Gladbach


© Copyright for the Polish edition by EDYTOR, I°Catowice 1994
© Translation by Paweł Łatko

Pani Regina odgarnęła z czoła jasne włosy i patrząc przez okno na


ruchliwą ulicę, zamyśliła się. Naprawdę minęło już tyle lat od dnia, gdy
wyszła za Wernera Kronegga? Szczęśliwe i spokojne lata upływają
w niewiarygodnie szybkim tempie.
A wydawało się pani Reginie, że Werner oświadczył się jej dopiero
wczoraj. Był wtedy piękny letni dzień. Wszędzie pełno kwiatów, a w jej
młodym sercu radość aż kipiała. Kochała Wernera, on ją także
— wiedziała o tym na pewno, choć nie powiedział tego wyraźnie,
czekając na nadarzającą się okazję. Nie musieli o tym mówić, wystar-
czyło popatrzeć sobie w oczy, a ich spojrzenie wyrażało wszystko.
Na urodziny Werner przysłał Reginie wielki bukiet czerwonych róż
i wizytówkę, na której napisał tylko kilka słów, ale bardzo znaczących.
ISBN 83-86107-56-1
Zapowiedział też, że przyjdzie pod wieczór i osobiście złoży najserdecz-
Projekt okładki i strony tytułowej niejsze życzenia.
Marek Mosiński Stała zauroczona kwiatami i szczęśliwa z zapowiedzianych od-
wiedzin, gdy pokojówka oznajmiła, że przybył z wizytą inżynier
Redakcja
Elżbieta Kuryło
Schrott.
Rodzice wyszli do miasta,' Regina była więc w domu sama i nie
Korekta zamierzała przyjmować żadnych gości. Już miała przekazać pokojówce
Edmund Piasecki polecenie, by odprawiła Schrotta, gdy ten stanął u progu z olbrzymim
Wydanie pierwsze
bukietem w ręku.
Wydawca: Edytor s.c. Katowice 1994 — Obawiałem się, że nie zechce mnie pani przyjąć, więc za-
Ark. wyd. 17,0. Ark druk. 16,25 ryzykowałem, gdyż muszę złożyć u pani stóp wyrazy mojego najgłęb-
Skład i łamanie szego szacunku i przekazać z głębi serca płynące życzenia z okazji
Z.U. “Studio P" Katowice
Druk i oprawa
Rzeszowskie Zakłady Graficzne
Rzeszów, ul. płk. L. Lisa-Kuli 19
Zam. 6765/94
urodzin. Mam nadzieję, że zechce pani je przyjąć i wybaczy wtargnięcie W przeszklonej werandzie czułaby się bezpieczniej, ale Schrott,
do pokoju bez zaproszenia. odgadłszy jej zamiar, chwycił ją mocno za ręce i wciągnął z powrotem do
Regira poczuła się nieswojo. Nigdy nie darzyła Schrotta sympatią, pokoju.
a dziś, gdy bezceremonialnie wdarł się do domu i natarczywie zaczyna Wyznał przy tym żarliwie swoją miłość. Roztaczał świetlane wizje
zaloty, poczuła do niego nienawiść. Chciała uciec, ale zagrodził jej drogę na przyszłość, gdy zostanie już jego żoną, obiecywał spełnić każde
z dzikim błyskiem w oku i od razu było widać, że żadne argumenty do życzenie.
niego nie trafią. Zaskoczona, nie wiedziała najpierw, co odpowiedzieć, potem,
— Panie inżynierze, rodziców nie ma w domu i właśnie zamierzałam ochłonąwszy nieco, oświadczyła chłodno, że nigdy nie wyjdzie za niego,
powiedzieć pokojówce, że nie mogę pana przyjąć — rzekła chłodnym chociażby dlatego, że oddała już serce innemu.
tonem, wstawiając róże od Kronegga do wazonu. W porównaniu Na Schrotta wyznanie to podziałało jak kubek oliwy na rozżarzone
z wyszukanym bukietem Schrotta wyglądały raczej skromnie, ale .węgle. Wbił roznamiętnione oczy w śliczną twarz jasnowłosej dziewczy-
Regina ceniła je sobie tysiąc razy bardziej, podobnie zresztą traktowała ny i błagał, żeby zrezygnowała z tamtego mężczyzny, z którym nigdy nie
popmatyczne życzenia głównego inżyniera. będzie szczęśliwa, bo on jest biedny i nie będzie w stanie zapewnić jej
Schrott obrzucił czerwone kwiaty pogardliwym spojrzeniem, domy- środków na utrzymanie.
śliwszy się, kto je przysłał. Od dawna obserwował młodego inżyniera Regina słuchała w milczeniu, kręcąc tylko głową, co rozwścieczyło
Kronegga i nie miał wątpliwości, że coś go łączyło z Reginą. i tak już zdenerwowanego Schrotta.
Sam dorobił się majątku i szybko awansował, podczas gdy Kronegg — Wiem, kto pani zawrócił w głowie, Regino! — wrzasnął. — Co
ledwo wiązał koniec z końcem. Dlaczego ona woli tego nieudacznika? ten Kronegg może pani zaoferować? Nie ma złamanego szeląga
Rodzice Reginy nie byli zbyt zamożni i chętnie oddaliby córkę w kieszeni, więc czekają panią ciężkie, pełne wyrzeczeń i biedy dni.
Schrottowi, tymczasem ona nawet słyszeć nie chciała o wyjściu za mąż Miłość, w którą pani • zdaje się wierzyć, nie ma żadnych szans na
dla pieniędzy. przetrwanie, gdy natrafi na kłopoty i trudności. Niech pani nie robi
Odebrała kwiaty od Schrotta, bąknęła zdawkowe podziękowanie głupstw i przepędzi tego Kronegga, niech pani wyjdzie za mnie. Kocham
i przekazała bukiet pokojówce. Chciała zatrzymać dziewczynę w poko- panią ogromnie i będę najnieszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem,
ju, by ani przez chwilę nie zostać sama z intruzem w cztery oczy. Patrzył jeżeli mnie pani nie zechce.
na nią pożądliwie rozpromienionym wzrokiem i Regina czuła się coraz Stał tuż obok niej i patrzył półprzytomnym wzrokiem jak u szaleńca.
bardziej nieswojo. Rozglądała się bezradnie i nie zauważyła, kiedy Cofała się powoli pod ścianę, ale on złapał ją w końcu za ręce i chciał
Schrott wcisnął pokojówce do ręki monetę i dał znak, żeby zostawiła ich objąć. Uniosła się gniewem:
samych. — Jak pan śmie, bezwstydniku! Proszę natychmiast mnie puścić, bo
Dziewczyna, nie domyślając się niczego, z zadowoleniem uśmiech- uderzę pana w twarz.
nęła się i zawołała: • — Tylko jeden pocałunek, Regino, a zobaczy pani, co to znaczy
— Och, panno Regino! Muszę biec do kuchni. Zupełnie zapom- prawdziwa miłość. Pani musi być moja, jestem gotów na wszystko.
niałam, że nastawiłam mięso — i zanim Regina zdążyła ją zatrzymać, Szarpnęła się z całej siły, chcąc uwolnić ręce z uścisku.
wybiegła. — Proszę mnie puścić, bo zawołam o pomoc — krzyknęła, gdy
Zostali sami. Regina instynktownie cofnęła się ku otwartym usiłował ją pocałować.
drzwiom prowadzącym na werandę. Stamtąd schodami można było W tym momencie w drzwiach werandy stanął Werner Kronegg,
zejść do ogrodu i w razie potrzeby uciec przez furtkę na ulicę. który przechodząc ulicą usłyszał głośne słowa Reginy i bez chwili
wahania wszedł do domu przez ogród. Jednym susem pokonał schody zapowiadało żadnej poprawy, gdyż mściwy Schrott został wkrótce
wiodące na werandę i wbiegł do pokoju. potem dyrektorem firmy i bezpośrednim przełożonym Wernera.
Złapał natręta za kark i wrzasnął: Szczęścia w domu Kroneggów jednak nie brakowało, zwłaszcza gdy
— To tak traktuje się damy, doktorze Schrott? pojawiła się w nim córeczka.
Regina wyrwała się i instynktownie schowała za plecy Wernera. Dziś Urszulka była w szkole, Werner w pracy, a Regina zatopiona
— Niech pan mnie ratuje przed tym bezwstydnikiem, panie Kro- we wspomnieniach sprzed kilku lat stała w oknie i oczekiwała na nich
negg! Wszedł bez pozwolenia i prosił mnie o rękę, choć wyraźnie mu z obiadem.
powiedziałam, że nie chcę być jego żoną. Westchnęła i zajęła się drobnymi pracami wciąż zerkając to w stronę
— Proszę się uspokoić, droga Regino. Dobrze, że zjawiłem się drzwi, to okna, mimo że doskonale wiedziała, iż mąż i córka zjawią się
w samą porę. Pan doktor Schrott przeprosi teraz panią i zniknie nam najwcześniej za pół godziny.
z oczu.
Schrott nie grzeszył odwagą. Ciskał tylko pełne nienawiści spojrze-
nia na barczystą postać Kronegga, ukłonił się Reginie, wymamrotał — Słyszałeś, Wernerze? Doktor Schliiter został głównym inżynie-
jakieś zdawkowe przeprosiny i zacisnąwszy zęby odwrócił się na pięcie. rem i to jego projekt mostu zostanie zrealizowany.
Podszedł do drzwi. Popatrzył najpierw na Wernera, potem na Reginę Inżynier Werner Kronegg drgnął, a jego opalona twarz wyraźnie
i warknął: ściemniała pod rumieńcem. Odwrócił się od stołu kreślarskiego i skiero-
— Jeszcze mi za to zapłacisz! Ty i twoja jasnowłosa kochanka. wał nieco przerażony wzrok na przyjaciela, doktora Branda.
Wielka namiętność nagle przerodziła się w obłędną nienawiść nie — A więc Schluter? Tym razem on okazał się lepszy.
pozbawioną dzikiego pożądania. Pragnął zdobyć Reginę jeszcze bar- — Tak, Wernerze, choć wszyscy wiedzą, że nie dorasta tobie do pięt,
dziej niż przedtem, a ponieważ wiedział teraz, że jest to niemożliwe, a twój projekt jest wprost genialny. Ktokolwiek zna się choć trochę na
pozostała mu zemsta. rzeczy, przyzna mi rację. Najdziwniejsze, że podobnego zdania byli
Regina i Werner stali przez chwilę w milczeniu patrząc sobie w oczy wszyscy decydujący o wyborze projektów, a jednak twój szczególny
i odczytując z nich wyraźnie, jak bardzo siebie potrzebowali. przyjaciel — pan doktor Schrott — twierdził coś zupełnie innego
Objął ją bez słowa ramieniem, a ona przytuliła się mocno. i w długim wystąpieniu, skądinąd logicznym i rzeczowym, przekonywał,
Pocałowali się spontanicznie raz, potem drugi. Dopiero wtedy że realizacja twojego projektu narazi firmę na zbyt wysokie koszty
Werner uśmiechnął się i rzekł lekko stremowany: w porównaniu z propozycją doktora Schlutera. No i przekonał tych
— Przepraszam cię, Regi, że bez chwili zastanowienia dałem się panów. Dla nich pieniądze są najważniejszym argumentem i jeżeli
ponieść zmysłom, ale zobaczyłem w twoich ślicznych oczach, że kochasz można gdzieś zaoszczędzić choćby grosz, zaraz za tym głosują. Ja
mnie tak mocno jak ja ciebie. Pomyślałem, że z Bożą pomocą, choć tymczasem wcale nie jestem pewien, czy rzeczywiście projekt Schlutera
oboje jesteśmy biedakami, moglibyśmy razem być również szczęśliwi. da się zrealizować tak tanio, jak twierdzi Schrott.
Co prawda nie mogę ci zapewnić luksusów, jakie miałabyś u Schrotta, Kronegg uśmiechnął się gorzko.
ale wierz mi, najdroższa — będę cię nosić na rękach i zrobię wszystko, — To oczywiste, Heinz. Gdyby mój projekt trafił do realizacji,
byś była ze mną szczęśliwa. Bardzo cię kocham1 Chcesz być moją żoną, zająłbym się szczegółowo jego finansową stroną, i Schrott doskonale
Regi? wie, że znalazłbym wiele możliwości obniżenia kosztów.
W ten sposób dzięki Schrottowi pobrali się wtedy szybciej, niż oboje Doktor Brand spojrzał ze współczuciem na przyjaciela.
przypuszczali, i nigdy nie żałowali, że tak się stało. Żyli skromnie i nic nie — Naprawdę nie wiem, co tu jest grane, Wernerze: pracujesz z nas

7
najlepiej, twoje pomysły rozwiązań technicznych są znakomite, a mimo Werner ożywił się.
ogromnego wysiłku wciąż nie odnosisz sukcesu. Wygląda na to, że — Zacząłeś, to kończ, Heinz. Co to za posada?
dyrektor Schrott rzuca ci kłody pod nogi. — Właściwie zaproponowano ją mnie, ale odmówiłem. Jak wiesz,
— Tak jest w istocie. Traktuje mnie jak wroga i zrobi wszystko, by zaręczyłem się, a Ellen jest jedynaczką i nie mogę zabierać jej w świat,
utrudnić mi pracę. daleko od rodziców. Poza tym jestem dość bogaty i nie zależy mi
— Wszyscy wiemy, że jest do ciebie wrogo usposobiony. To mściwy specjalnie na dużych zarobkach, choć praca w Transwalu bardzo mnie
facet, ale czego on właściwie chce od ciebie? Nigdy nie mówiłeś, że pociąga. Szkoda, że to tak daleko.
doszło między wami do jakiegoś zatargu. — Posada, o której mówisz, byłaby w Południowej Afryce?
Werner odgarnął włosy z czoła. — No właśnie. Mój wuj, jedyny brat matki, jako młody czło-
— To sprawa sprzed dziesięciu lat, i w dodatku o charakterze wiek wywędrował do Transwalu i zrobił tam karierę. Dziś wraz
prywatnym. Opowiem ci, Heinz, ale proszę o dyskrecję. Otóż Schrott z pewnym Anglikiem i jednym Burem kieruje ogromną spółką akcyj-
starał się o rękę Reginy. Odmówiła mu, choć był bardzo bogaty ną budującą drogi i linie kolejowe. Firma nazywa się Vandervclde,
i awansował na stanowisko głównego inżyniera, a wybrała mnie, Kprner and Co. Vandervelde to ten Bur, wuj to Kórner, a pod Co
biedaka, który prócz wiedzy miał zaledwie lichą posadę i pensję ukrywa się mister Dudleigh, ich angielski wspólnik. Wuj urządził się
wystarczającą z biedą na własne utrzymanie. Znienawidził mnie, a ja sprytnie, dobierając sobie kompanów z dwu spierających się o Transwal
wiem, że w tej firmie nie mogę liczyć na żaden awans, dopóki rządzi tu obozów: zawsze jeden z nich cieszy się sympatią władz w Pretorii —
Schrott. Dobrze, że nie wyrzucił mnie jeszcze na bruk, bo znaleźć dziś raz Burów, raz Brytyjczyków. Właśnie rozpoczęto budowę z Kapsz-
pracę gdzie indziej, byłoby mi bardzo trudno. tadu do wschodniej Afryki autostrady, która w przyszłości ma dotrzeć
— Fatalna historia, Werner! Teraz wszystko rozumiem. Człowieku, aż do Kairu. Jak widzisz, jest to ogromne i bardzo ambitne przedsię-
jak ty znosiłeś te upokorzenia przez tyle lat? Znalazłeś się w prawdziwej wzięcie. Na terenie Związku Południowej Afryki droga przebiegać
matni, a Schrott rzeczywiście ma wielkie wpływy nie tylko w naszym będzie górami. Prace są już zaawansowane i zaczyna się budowa
mieście. mostów, wiaduktów, tuneli. Brakuje na miejscu doświadczonych spe-
Werner kiwał ze smutkiem głową. cjalistów, którzy pokierowaliby skomplikowanymi robotami. Wuj
— Niestety, to prawda. Gdybym próbował zatrudnić się gdziekol- zna naszą firmę i wie, że prowadzimy identyczne budowy tu, w Niem-
wiek w Niemczech w innej firmie, on natychmiast dotarłby tam ze czech, dlatego też napisał do mnie, że chętnie powierzyłby mi sta-
swoimi złośliwymi opiniami. Nie mogę'ryzykować utraty zarobków nowisko głównego inżyniera w swojej firmie, a jeżeli nie mogę go
i narażać żony i córki na życie z zasiłku dla bezrobotnych. A poza tym przyjąć, to prosi, żebym wskazał mu kogoś z\kolegów. Wuj ma, jak
Schrott nie zgodziłby się na polubowne zwolnienie mnie z firmy. On woli widać, wielkie zaufanie, a ja' z kolei chętnie pojechałbym do Trans-
mieć mnie pod ręką, by w każdej chwili dać upust swojej nienawiści. Sam walu, gdyby nie zmiana okoliczności. Musiałbym zrezygnować
Bóg raczy wiedzieć, jak długo jeszcze wytrzymam nerwowo tę sytuację. z małżeństwa z Ellen Lund, a o tym nie chcę nawet myśleć. Rozu-
Heinz Brand patrzył na przyjaciela w milczeniu, potem rzekł: miem wuja, że tak ważne stanowisko chce powierzyć komuś z ro-
— Gdybyś nie był żonaty, Wernerze, miałbym dla ciebie piękną dziny albo przynajmniej rodakowi. Jako cudzoziemiec musi się
posadę, gdzie mógłbyś w pełni wykorzystać swoje ogromne umiejętno- liczyć z intrygami walczących o wpływy w nowo powstałym państwie
ści. Od dziś byłbyś głównym inżynierem i zarabiałbyś bajeczne pienią- Brytyjczyków i Burów. Musi to być dla niego pilna sprawa, bo przysłał
dze, ale daleko stąd, w dziewiczym terenie, a to nie miejsce dla kobiety od razu dwa podpisane przez wspólników egzemplarze kontraktu.
i dziecka. Wystarczy tylko wpisać imię i nazwisko zainteresowanego. Zastana-
8
wiałem się, kogo mógłbym wujowi polecić, ale prócz ciebie nikog^ Pokaż mu wreszcie zęby, Werner. Jeżeli nie reagujesz na jego szykany, to
innego nie widzę. tylko go rozzuchwalasz. Idź do niego już teraz i spytaj wprost, dlaczego
Werner słuchał w napięciu. wybrał projekt Schlutera, dlaczego ty, najzdolniejszy w całej firmie,
— Prócz mnie? Sądzisz, że dałbym sobie radę? musisz ustępować młodszym pracownikom, którzy nie przepracowali
— Najzupełniej, Wernerze, i to wbrew staraniom Schrotta podda- nawet połowy tych lat co ty.
nia w wątpliwość twoich kwalifikacji. Szkopuł w tym, że wuj prosi — Ależ by się Schrott zdziwił! Dziękuję ci, Heinz, za pomysł, bo
o kandydata stanu wolnego, bo dla kobiety życie w warunkach rzeczywiście sprawa Schlutera była tą przysłowiową ostatnią kroplą,
obozowych byłoby bardzo trudne, chociaż zastrzega od razu, że nie która przelała puchar. Niech przynajmniej się zająknie, gdy będzie się
sprzeciwi się kandydatowi żonatemu. Ja jednak nie zamierzam cię tłumaczył, że mnie szykanuje i przedkłada prace Schlutera nad moje.
namawiać, chociażby przez wzgląd na twoją żonę i córeczkę. Porozmawiali jeszcze przez chwilę, a potem Kronegg zdjął fartuch
Werner patrzył na przyjaciela z poważną miną. Oczy błyszczały mu i poszedł do biura, gdzie znajdował się gabinet dyrektora.
z zachwytu. Schrott, gdy sekretarka zapowiedziała wizytę doktora Kronegga,
— Mój Boże, Heinz, przecież ty kusisz mnie wizją ziemi obiecanej! stał przy oknie. Uśmiechnął się złośliwie, a jego' ostre rysy nabrały
Ależ wyzwanie, a przy tym uwolnienie się od kłopotów finansowych, okrutnego wyrazu. Wyglądał przy tym jak zgorzkniały starzec, chociaż
z którymi borykam się od lat. Co zrobić z Reginą? Urszulką? Jaki tam był tylko o pięć lat starszy od Wernera, który skończył niedawno
jest klimat, Heinz? czterdzieści lat.
— Znośny, zwłaszcza że będziesz przeważnie wysoko w górach. Pod Po chwili wahania kazał wpuścić Kronegga.
tym względem nie ma żadnych obaw, Wernerze, ale nie wyobrażam ' Stanęli naprzeciwko siebie i w milczeniu patrzyli sobie w oczy.
sobie kobiety i dziecka w prymitywnym obozowisku drogowców. Pierwszy odezwał się Schrott wyjątkowo cierpkim tonem:
Kronegg kiwał głową, jakby sam siebie próbował przekonać. ' — Czego pan sobie życzy, doktorze Kronegg? Proszę mówić
— No nie, masz absolutną rację. zwięźle, bo nie mam czasu.
— Chociaż mógłbyś ulokować^ twoje damy w miasteczku naj- Werner podszedł bliżej, nie spuszczając wzroku z twarzy swojego
bliższym miejsca budowy. W końcu Transwal nie jest już dziką, prześladowcy.
bezludną krainą, ale nie mówię tego, żeby cię namawiać, broń Boże, — Pozwolę sobie na jedno pytanie, panie dyrektorze: czy to prawda,
chociaż wiem, że nikogo lepszego na to stanowisko nie znajdę. Z drugiej że mój projekt nowego mostu przez Wąwóz Bzów został odrzucony,
strony dla ciebie byłoby to idealne rozwiązanie: przez dziesięć lat a przyjęto projekt doktora Schlutera, którego mianował pan głównym
miałbyś pewną pracę, ciekawą i dobrze płatną. Mógłbyś sporo zaoszczę- inżynierem?
dzić i po powrocie do Niemiec nie martwić się już, czy Schrott pozwoli ci Schrott obrzucił Wernera pogardliwym spojrzeniem, nie kryjąc przy
spokojnie pracować. Przemyśl to sobie, stary. Przyniosę ci jutro ten t>m radości z udanej zemsty.
kontrakt, abyś sam mógł przeczytać i zastanowić się, czy go podpisać, — Nie wiem, dlaczego przychodzi pan z tym pytaniem do mnie
czy nie. Poczekam na twoją decyzję tydzień, dobra? Projekt wyłoniono drogą konkursu, a wynik nie został jeszcze oficjalnie
Werner zaciskał nerwowo pięści. ogłoszony. Ja jednak w drodze wyjątku zdradzę go panu: pański projekt
— Przynieś go, Heinz. Być może pokażę go Schrottowi na dowód, nie znalazł uznania w oczach komisji. Wybrano Schlutera. a ponieważ
że są ludzie, którzy doceniają moją pracę. dobrze pracuje, powierzyłem mu stanowisko głównego inżyniera.
— Dobry pomysł, chociaż wątpię, czy w ten sposób coś u niego — Mimo że mój projekt jest bez wątpienia znacznie lepszy, a ja
w
wskórasz. Na twoim miejscu nie pozwoliłbym mu tak sobą pomiatać. ciągu dziesięciu lat pracy w firmie projektowałem już rzeczy bardziej

10 11
skomplikowane, wymagające doświadczenia i odpowiedzialności? zapomnieć, że Kronegg odebrał mu kobietę, którą kiedyś uwielbiał, ba,
— spytał Werner nieco drżącym głosem. którą adoruje do dziś.
Schrott skinął głową ze złośliwym uśmiechem. Przymrużył oczy i z lubością postanowił pokazać swoją przewagę
— Owszem, mimo tego. I co z tego, że pan projektował, skoro żaden i pognębić rywala do reszty. Był pewien, że najbardziej dokuczy mu
z tych genialnych pomysłów nie mógł być zrealizowany, bo kosztowałby atakując jego żonę. Zaczął niezwykle ostrym tonem:
firmę bajońskie sumy? Projekt Schliitera da się wykonać za połowę tego, — Delikatnie mówiąc, jest pan arogancki, doktorze Kronegg.
co zaproponował nam pan. — Źle mnie pan zrozumiał. Chciałem tylko powiedzieć, że wiem, na
Werner cofnął się, a zobaczywszy w oczach Schrotta błysk nienawi- co mnie stać.
ści, poczuł, jak wzbiera w nim wściekłość. — Cóż — uśmiechnął się Schrott zjadliwie — problem w tym, że
— To pańskie odosobnione stanowisko zdołał pan wmówić wszyst- o swojej wartości musi pan przekonać także mnie.
kim członkom komisji, choć dobrze pan wie, że z prawdą nie ma nic — Doprawdy, sam nie wiem, co musiałbym jeszcze zrobić, żeby
wspólnego. Udowodnię, że mój projekt będzie kosztował tyle samo co pana przekonać.
Schliitera, a może nawet mniej. Schrott zrobił dziwną minę.
— Firma nie ma pieniędzy na pańskie eksperymenty, panie Kro- — Panu osobiście to chyba nigdy się nie uda, ale ma pan przecież
negg, i nie będzie ryzykować niepotrzebnych strat. piękną żonę, o tak! Ona wciąż jest niezwykle urocza. Niech ją pan
Krew uderzyła Wernerowi do głowy i potrzebował dłuższej chwili, przyśle kiedyś do mnie do domu. Kto wie, czy nie przekona mnie ona do
zanim zdołał wykrztusić z siebie słowo. pańskich umiejętności, o ile, oczywiście, będzie dla mnie bardzo miła.
— Pan wie równie dobrze jak ja, że projekt jest pewny i nie wiąże Pięknym kobietom niczego się nie odmawia, nieprawdaż?
się z nim żadne ryzyko. Obaj wiemy również, dlaczego robi pan W tym momencie Werner już nie wytrzymał. Nie słuchał nawet słów
wszystko, żeby mnie zniechęcić i poniżyć, a Bóg mi świadkiem, że Schrotta, ale czuł, że są obraźliwe dla jego żony. Cała złość nagromadzo-
nie chciałbym być na pana miejscu i rozkoszować się swoją przewagą na w ciągu dziesięciu lat nagle w nim wezbrała i uświadomiła mu, że
nad podwładnym. Przez lata cierpliwie znosiłem pańskie zaczepki, Schrott posunął się za daleko i w swojej nienawiści zaczyna obrażać
robiłem, co do mnie należało, ale teraz wiem, że choćbym nawet Reginę. Skoczył na niego jednym susem, oburącz chwycił za gardło
zaprojektował arcydzieło, pan nie dopuści do jego realizacji. Nigdy nie i potrząsnął kilka razy w przód i w tył, trzymając go jak worek sieczki.
przyzna pan przed członkami zarządu, że jestem dobrym inżynierem — Ty bezwstydny draniu! Śmierdzący tchórzu! Myślisz, że ujdzie ci
i zasługuję na awans, zawsze znajdzie pan za to okazję, żeby mnie to płazem jak wszystko inne? Twierdzisz, że kochałeś tę kobietę, a teraz
pognębić i upokorzyć, choć dobrze pan wie, że jestem w firmie pozwalasz sobie na sprośne aluzje pod jej adresem? O, nie! Powinienem
przydatny. Panu chodzi tylko o zemstę, i to bez względu na okoliczności, rozwalić ci łeb, ale nie daruję ci zniewagi, choćbym miał stracić posadę.
za wszelką cenę. Puścił go jedną ręką i bez chwili wahania spoliczkował raz z prawej,
W oczach Schjotta pojawił się błysk triumfu. Miał wielką ochotę raz z lewej strony, a potem jeszcze raz w odwrotnej kolejności.
krzyknąć Wernerowi prosto w twarz, że oczywiście ma rację, ale Schrott zsiniał, ledwo łapiąc oddech. Patrzył szeroko otwartymi
opamiętał się szybko; nie chciał zaryzykować opinii, że wykorzystuje oczyma w kamienną twarz zdenerwowanego Kronegga i—jak wszyscy
stanowisko w firmie do osobistych celów, a na dodatek prześladuje podli ludzie — bał się wykonać najmniejszy ruch. Zresztą z mocnego
zdolnego inżyniera, narażając przy tym firmę na straty. Nie wyrzuci go uścisku Wernera i tak by się nie uwolnił.
przecież; woli mieć go pod ręką. by dalej mu dokuczać i szykanować Ostatni siarczysty policzek zwalił Schrotta na fotel. Werner ode-
go. Cóż, urażona męska duma zaślepiła tego człowieka i nie pozwalała tchnął z ulgą i otrzepał ręce, jakby dotykał czegoś nieczystego.
12 13
— Załatwione! Przynajmniej mi ulżyło. Jeszcze jedno słowo pod __ I to on tak mnie urządził. Wpadł w furię, że przyjęliśmy projekt
adresem mojej żony, a pozbierają pana do worka i najlepszy chirurg nie Schlutera i ma do mnie pretensje, że nie mianowałem go głównym
doliczy się wszystkich kości, ty nędzna kreaturo! inżynierem. Z wielkim trudem udało mi się wyrzucić go za drzwi.
Schrott zdążył zaczerpnąć powietrza. Zerwał się nagle i podbiegł do _ Niesłychane! Aż nie mogę uwierzyć, do czego to ludzie są zdolni.
telefonu -chcąc najwyraźniej wezwać pomoc. Ciężka ręka Wernera Co tego człowieka napadło?
chwyciła słuchawkę ułamek sekundy wcześniej. _ Jest nieodpowiedzialny i niezdyscyplinowany. Pan co prawda
— Nie radzę, panie Schrott. Musiałbym powiedzieć prawdę o panu, zawsze stawał po jego stronie, ale teraz ma pan dowód, że nie zasługuje
a przy okazji padłoby imię mojej żony. Chcę zaoszczędzić jej rozgłosu on na szacunek i miejsce w naszej firmie. Czynna napaść na przełożo-
i łączenia jej osoby z takim łajdakiem jak pan. Ode mnie dostał już pan, nego to już przesada, nie uważa pan? Akurat dobry przykład dla
co się należało i uważam, że jesteśmy kwita. szeregowych pracowników, którzy już zaciskają pięści, gdy się im coś nie
Schrott odchrząknął odzyskawszy momentalnie głos. podoba.
— Ale ja nie uważam! Jest pan zwolniony, panie Kronegg, i to — Doprawdy nie wiem, co powiedzieć. Nigdy bym nie podejrzewał
dyscyplinarnie, za pobicie przełożonego. Postaram się również, żeby doktora Kronegga o podobny wybryk. To taki spokojny i sumienny
nieprędko znalazł pan pracę w innej firmie — warknął wściekle. człowiek. Co prawda zajmuję się tylko sprawami handlowymi, ale
Nie miał jednak dość odwagi, żeby podnieść rękę na Wernera, czy wszyscy koledzy technicy zawsze chwalili wysoki poziom i fachowość
choćby sięgnąć po telefon. jego projektów. To chyba prawda, ale nie możemy tolerować w firmie
Werner wyprostował się i roześmiał na cały głos. ludzi uciekających się do argumentu pięści. Złoży pan oczywiście skargę,
— Czym chciał mnie pan zaskoczyć, panie Schrott? Kreatury takie panie dyrektorze?
jak pan, gdy już taplają się w błocie, to od razu po szyję. Panu i tego Schrott machnął ręką poprawiając nieco ubranie.
mało, że od dziesięciu lat prześladuje mnie pan na każdym kroku tylko — Nie, nie! Nie chciałbym nadawać sprawie rozgłosu. Wyrzuciłem
dlatego, że uczciwa i porządna kobieta przejrzała pana na wylot i nie go i nie mam zamiaru widzieć się z tym człowiekiem jeszcze raz.
zgodziła się poślubić. Prawdę mówiąc, dla mnie to wielka ulga uwolnić Zapowiedziałem mu, że zwolnię go w trybie natychmiastowym.
się od takiego łajdaka i nie być jego podwładnym. Kara i tak pana nie Jutro kończy się miesiąc, Kronegg dostanie swoją pensję i ani feniga
minie, a gdy to nastąpi, proszę przypomnieć sobie o mnie. więcej.
Rzucił na Schrotta pełne pogardy spojrzenie i wyszedł z jego' — Naprawdę, zasłużył sobie na to swoim wybrykiem. Może mówić
gabinetu. o szczęściu, bo gdyby złożył pan skargę, trafiłby za kratki.
Tamten patrzył za nim- przez chwilę, a potem szybko, przez — Tego akurat mu nie zrobię; ma przecież żonę i dziecko.
bezpośredni telefon zawołał do siebie swojego zastępcę. — Jest pan niezwykle wyrozumiały, dyrektorze. Ponadto ma pan
W potarganym przez Wernera ubraniu, z naderwanym kołnierzy- rację, by nie nadawać sprawie rozgłosu, gdyż ludzie z pewnością
kiem i rozplatanym krawatem czekał, aż dyrektor Wend wejdzie. stanęliby po jego stronie. O dziwo, potrafi on rozmawiać z pracowni-
— Mój Boże, co się panu stało? — przeraził się tamten na jego kami, a prawie wszyscy traktują go jak nieformalnego' przełożonego
widok. i darzą wielkim szacunkiem. Szkoda, że lekkomyślnym wybrykiem
Schrott wzruszył ramionami. zniszczył swoją pozycję w firmie. Myślę, że zwolnienie go w jakimś
— Jak pan widzi, dyrektorze, znalazłem się w opałach. ' stopniu zrekompensuje panu wyrządzoną krzywdę.
.— To widzę, ale jak do tego doszło? Widziałem, jak przed — Na razie tak. Niech pan załatwi formalności, dyrektorze Wend.
kwadransem wchodził do pańskiego gabinetu doktor Kronegg. Proszę wypłacić mu pensję i wręczyć wymówienie. Oczywiście opinia

14 15
musi być odpowiednia do okoliczności. Ja w każdym razie nie chcę mieć przełożonego. Wystarczy, że wpisze mu taką u^vagę do akt osobo-
z tym człowiekiem nic do czynienia. wych.
Dyrektor Wend ukłonił się nisko. Werner podszedł prosto do swojego biurka i zaczął zbierać przy-
— Wezmę to na siebie, panie dyrektorze. bory kreślarskie, przebrał się w strój wyjściowy, a ubranie, które nosił
— Dziękuję panu. Proszę również dopilnować, żeby sprawa nie w pracy, spakował do teczki. W tym momencie podszedł do niego
wyszła poza grono zarządu firmy. Heinz Brand.
— To oczywiste. Powiadomię tylko zainteresowanych członków — Jak tam? Załatwiłeś coś ze starym?
kierownictwa. — Tak: natychmiastowe zwolnienie — odpowiedział z gorzkim
Obaj dyrektorzy rozmawiali jeszcze przez chwilę o różnych spra- uśmiechem i opowiedział szczegółowo o przebiegmi zajścia w gabinecie
wach zawodowych, po czym Wend wyszedł, a Schrott z zadowolenia
Schrotta.
zatarł ręce.
Heinz położył rękę na ramieniu przyjaciela
Dorwałem cię, draniu — pomyślał o Kroneggu — teraz możesz — Dobrze zrobiłeś, Wernerze! Schrott to kawał drania i zasłużył
z twoją piękną żoną iść żebrać pod kościołem, bo już ja się postaram, sobie na więcej niż kilka policzków, ale co z tob^?
żebyś nigdzie nie dostał posady. Wreszcie śliczna Regina zrozumie, jak Werner westchnął ciężko.
wielki błąd popełniła odrzucając moje oświadczyny, by związać się z tym — Chyba nie pozostało mi nic poza tym, że po proszę cię o wpisanie
chłystkiem bez grosza w kieszeni! , mojego nazwiska na kontrakcie, który otrzymałeś od wuja.
Cieszył się, ale w głębi duszy czuł niesmak i gorycz, że Kronegg Heinz złapał go za rękę.
spoliczkował go i poniżył, a on nie zdobył się chociażby na wzięcie go za — Mam nadzieję, że powiedziałeś to poważnie! Naprawdę, nikogo
klapy. lepszego na to stanowisko bym nie znalazł.
— Mówisz tak, bo chcesz mnie pocieszyć.
— Powiedziałem przecież przedtem dokładnie to samo.
Werner powolnym krokiem wracał do swojego biura, zamyślony, — Prawda. Jestem więcej niż pewien, że Scłirott wystawi mi złą
z kamienną, spiętą twarzą. Doskonale zdawał sobie sprawę, co dla niego opinię, a z wilczym biletem w Niemczech nigdzie pracy nie dostanę.
i rodziny oznacza natychmiastowe zwolnienie z pracy. Przez dziesięć lat Zanim jednak podejmę ostateczną decyzję, chciałbym porozmawiać
nie odłożył ani grosza na czarną godzinę, ba, ledwo wiązał koniec z żoną i w ogóle zebrać trochę myśli, bo ten bezczelny łajdak zupełnie
z końcem, a że nie brakowało im pieniędzy na najpotrzebniejs/; wytrącił mnie z równowagi.
wydatki, to tylko dlatego, że Regina była bardzo oszczędna. — Doskonale cię rozumiem. Przemyśl sobie moją propozycję
Regina! Serce ścisnęło mu się na samo wspomnienie jej imienia w spokoju, przedstaw ją Reginie, a gdy wspólnie podejmiecie decyzję,
Boże, jak ona dzielnie znosiła przez te lata wszelkie trudy i niedogod- daj mi znać. I jeszcze jedno: jeżeli wskutek dzisiejszego zajścia znalazłeś
ności! Nigdy nie poskarżyła się ani słowem, nawet gdy było już bardzo się w kłopotach finansowych, służę ci pomocą. Jesteśmy przyjaciółmi,
źle z pieniędzmi, wręcz przeciwnie — w tych trudnych chwilach potrafiła a gdybym to ja znalazł się w podobnej sytuacji, na pewno bez chwili
stworzyć w domu miłą, serdeczną atmosferę. wahania poprosiłbym cię o wsparcie. Wiesz dobrze, że po rodzicach
Biedaczko, teraz dopiero nadejdzie prawdziwa bieda, i dla ciebie, odziedziczyłem okrągłą sumkę i parę tysiączków pożyczki dla ciebie nie
i dla Urszulki! łopotu. Obiecaj, że jeżeli bodziesz potrzebował
Schrott na pewno zrobi wszystko, żeby przynajmniej w Niem- sprawi mi
Pieniędz tym do mnie.
czech nikt nie zatrudnił człowieka, który z pięściami rzucił się na ocno dłoń.
We '
16 17
— Dziękuję ci z góry, przyjacielu. Z bieżącymi wydatkami sobie ni też odradzać ci go, po prostu głośno myślę i rozważam wszystkie za
poradzę, ale gdybyśmy zdecydowali się na ten wyjazd do Transwalu, przeciw. Decyzja należy do ciebie. Jeżeli jednak przyjmiesz posadę,
zabraknie mi pieniędzy na podróż. natychmiast do mnie zadzwoń, bo muszę napisać wujowi całą prawdę
— O to się nie martw. Wystarczy, że wyślę depeszę do wuja, a on o tobie i twoich dokonaniach w( ciągu dziesięciu lat, odkąd cię znam. Nie
przyśle ci telegraficznie odpowiednią kwotę, z której kupisz bilety na wykluczam, że Schrott, gdy dowie się, że wyjeżdżasz, będzie próbował
statek w kabinie pierwszej klasy oraz pokryjesz inne wydatki zwią- rzucić ci kłody pod nogi, i dlatego muszę uprzedzić wuja, żeby nie
zane z przeprowadzką. Możesz też zażądać zaliczki w dowolnej słuchał plotek i nie czytał czyichś kłamliwych donosów na ciebie. A więc,
wysokości. zastanów się i dzwoń do mnie. Pamiętaj też, że mogę ci pożyczyć
Rozmawiali już tylko o Transwalu, a Heinz starał się przeka- pieniądze, ile tylko będziesz potrzebować. Tyle na teraz. Idziemy na
zać Wernerowi wszystko, co wiedział o tej dalekiej krainie. Na koniec obiad, życzę ci smacznego i do zobaczenia!
dodał: Uścisnęli sobie ręce, a gdy Werner został sam zbierając swoje rzeczy
— Mówiłem ci już, że w razie potrzeby możesz zostawić Reginę z biurka, posłaniec przyniósł mu zalakowaną kopertę od dyrektora
z Urszulką w Pretorii albo innym mieście bliżej budowy, gdzie mógłbyś Wenda.
je odwiedzać co tydzień, w sobotę i niedzielę, ale o tym musisz Wewnątrz znajdowała się wypłata za miniony miesiąc i pisemne
zdecydować dopiero tam, na miejscu. Tak czy inaczej byłoby to lepsze zawiadomienie o natychmiastowym zwolnieniu z pracy ze względu na
rozwiązanie niż pozostawienie ich w Niemczech. Być może w obozowis- znieważenie i napaść na przełożonego. Na dołączonym świadectwie
ku, w którym będziesz mieszkał; warunki nie będą aż tak złe i Regina pracy nie było żadnej opinii, a jedynie data przyjęcia i zwolnienia.
zdecyduje się zostać z tobą, ale o tym teraz nie możemy rozstrzygać, tym Wynikało z niego co prawda, że Werner ma dziesięcioletni staż pracy,
bardziej że obozy często zmieniają miejsce i raz jest lepiej, a raz gorzej. ale również to, że nie zrobił w tym czasie niczego znaczącego, co
Musisz o tym pamiętać, a ja nie zamierzam cię przekonywać, że czeka ?asługiwałoby na odnotowanie.
was tam lekkie życie i raj na ziemi, ale jedno jest pewne — lepszej pracy Werner zacisnął zęby i schował dokumenty do portfela. Zabrał
w Niemczech i tak nie znajdziesz, a przynajmniej raz na zawsze uwolnisz teczkę z osobistymi rzeczami i opuścił swoje dotychczasowe miejsce
się od kłopotów finansowych. Kontrakt podpisujesz na dziesięć lat, więc pracy, tym razem na zawsze.
masz pewne dochody, na dodatek ciągle wzrastające, a ponadto
będziesz zupełnie samodzielnie podejmować decyzje i wreszcie poka-
żesz, na co cię stać w swoim zawodzie. Gdybym się nie zaręczył, bez
chwili zastanowienia przyjąłbym tę posadę u wuja, chociażby dla samej
satysfakcji, bo przecież nie ze względu na pieniądze. Moja narzeczona
też nie należy do biednych, więc po co mamy tułać się po świecie?
Chętnie odstąpię fi to moje miejsce, zwłaszcza że znalazłeś się w sytuacji
nie do pozazdroszczenia. Będziesz wreszcie głównym inżynierem i jes-
tem pewien, że szybko będziesz piął się dalej w górę. Żal mi trochę, że nie
będziemy razem pracować, ale cieszę się, że pomogę ci wyjść z kłopotów.
Wiem, że dasz sobie tam radę. Potrafisz dogadywać się z ludźmi, a to jest !
najważniejsze. Cóż, wszystko byłoby jasne, gdybyś nie był obarczony
rodziną, ale porozmawiaj z Reginą. Nie chcę cię namawiać do wyjazdu
18
Patrząc na drobne, smukłe dłonie Reginy, zwinnie manipulujące
óżnymi sprzętami, nikt też nie uwierzyłby, że potrafią one dzień w dzień
yykonywać tysiące różnych czynności, a śladu tej ciężkiej pracy wcale
po nich nie było widać.
Z niecierpliwością Regina zerkała na zegar, a gdy wreszcie rozległ się
dźwięk dzwonka u drzwi, od razu rzuciła się do klamki. U progu stała
siedmioletnia dziewczynka z ogromnym tornistrem na plecach. To
właśnie była Urszulka, jedyne dziecko Kroneggów. Rzuciła się matce na
szyję i zawołała:
— Dzień dobry mamusiu! Jest tatuś w domu?
II — Nie, kochanie, jeszcze nie przyszedł.
— Och, a ja tak się spieszyłam! Bawiłam się po lekcjach z koleżan-
kami i myślałam, że zrobiło się późno. Mogłam jeszcze zostać, ale jak już
przyszłam, pomogę ci nakryć do stołu.
Pani Regina krzątała się po swoim ciasnym, przytulnym i lśniącym — Dziękuję ci bardzo, kochanie.
czystością mieszkaniu. Nie zatrudniała żadnej służby, bo przy skrom- Regina pomogła małej zdjąć płaszcz i czapkę. Wzięła grzebień
nych dochodach męża nie stać by jej było nawet na dochodzącą pomoc. i szczotkę i rozczesała długie włosy córki, o jeden tylko ton jaśniejsze od
Zdarzało się, że do najcięższych prac wynajmowała kobietę, ale tylko na koloru włosów matki. W tym czasie Urszulka opowiadała o tym, co
dwie godziny. Resztę robiła sama, a ponadto znajdowała zawsze czas zdarzyło się w szkole. Nagle dziewczynka obróciła się i objęła Reginę
dla Urszulki, na uszycie dla niej i dla siebie sukienki czy bluzki, w pasie patrząc do góry, prosto w jej oczy.
a ponieważ bardzo lubiła haftować i robić na drutach, zawsze coś — Jestem taka głodna, mamusiu!
rozpoczętego leżało pod ręką. Regina uśmiechnęła się i ze współczuciem patrzyła w drobną
Na co dzień nosiła prostą, ale bardzo twarzową suknię z niebieskiego twarzyczkę, bardzo podobną do swojej, na której wyróżniały się wiel-
lnu, na którą zakładała fartuch. Zrzucała go szybko, gdy wracał mąż kie szare oczy otoczone ciemnymi brwiami i niemal czarnymi rzę-
albo ktoś niespodziewanie przyszedł z wizytą. Nie zawsze zdążyła sami.
odwinąć rękawy, które podwijała do łokci, kiedy pracowała w kuchni — Musisz wytrzymać jeszcze kwadrans, drogie dziecko. Biegnij
lub zajmowała się gospodarstwem. Kto by jej nie znał, pomyślałby, że szybko umyć ręce, potem pomożesz mi nakryć do stołu, a gdy
jakaś księżniczka dla rozrywki przebrała się za gosposię i zabawia się skończymy, tatuś powinien już być w domu i razem siądziemy do
wykonując przeróżne prace domowe. obiadu.
Jej szczupła, ,zgrabna postać poruszała się z wdziękiem wśród — A co dzisiaj będzie? — zainteresowała się Urszulka z trudem
sprzętów, piękna twarz, otoczona puklami blond włosów, uśmiechnięta, panując nad wilczym apetytem, właściwym dla dzieci w jej wieku.
ale jakby pełna dostojeństwa, pochylała się to tu, to tam. Śliczne szare — Krupnik, kotlety z brukselką i budyń z herbatnikami dla takich
oczy błyszczały radośnie, przymrużone z zadowolenia pod gęstymi, 'akomczuchów jak ty.
ciemnymi brwiami, kontrastującymi z jasnymi włosami o złocistym — Ale pycha! Czy aby smaczny ten budyń?
odcieniu. Gdyby ktoś znienacka spojrzał teraz w te oczy, musiałby — To się okaże.
zaniemówić z wrażenia: tak intensywnie błyszczały! — Już lecę do kuchni!

20 21
— Hola, hola! Najpierw do łazienki umyć ręce. I nie zapomnij _ Tatuś kochany wrócił!
o paznokciach! Podniósł ją wysoko i wycałował w oba policzki.
Urszula wciąż trzymała matkę w objęciach. _ Moja ty kruszyno! — powtarzał zdławionym nieco głosem, ale
— Mamusiu, ja naprawdę szoruję szczotką te palce, ale plamy od mała wybuchała spontanicznymi salwami śmiechu, nie zauważywszy
atramentu nie dają się zmyć. Dziś mam tylko malutką plamkę na nawet, że rodzice mają nieco zatroskane twarze.
paluszku, którym pokazuję. _ Tatusiu, będą kotlety z brukselką i dla grzecznych dzieci budyń!
Zerwała się i pobiegła do łazienki, a Regina weszła do kuchni Jesteś bardzo głodny?
sprawdzić, czy wszystko przygotowała jak należy. Lubiła gotować _ Och, jak stary wilk — próbował żartować. s
i robiła to z wielką przyjemnością. Wcześniej niż się spodziewała, Regina, odprowadzana smutnym spojrzeniem Wernera, zniknęła
Werner zadzwonił do drzwi. w kuchni, a Urszula wzięła ojca za rękę, poprowadziła go do jadalni
— O, to ty? Czyżbym spóźniła się z obiadem, a może to ty i szybko, zręcznie ustawiła naczynia na stole.
przyszedłeś wcześniej niż zwykle? — Patrz, tatusiu, jak szybko się uwinęłam. Sprawdź, czy czegoś nie
Objął żonę i pocałował jak zwykle. zapomniałam.
— Jakiś kwadrans wcześniej dziś wyszedłem, Regi. Werner prawie nie patrząc na stół, zamyślony, rzekł tylko:
— Zaraz nakryję, żebyś nie musiał czekać o głodzie. Urszulka — Doskonale, skarbie. Wszystko jest na miejscu. Będziesz kiedyś
zresztą też mnie popędza, gdyż wróciła ze szkoły głodna jak wilk. dobrą żoną i mamusią.
Mimochodem zerknęła na twarz Wernera i zauważyła, że był — Zobaczę, czy nie trzeba pomóc mamie w kuchni. Może do-
niezwykle blady, a jego oczy dziwnie jakoś błyszczały. staniemy obiad nieco wcześniej.
— Wernerze — zawołała zaniepokojona — wyglądasz, jakbyś rie Pocałowała w biegu ojca, nie trafiając w usta, ale w sam czubek nosa.
czuł się najlepiej! Werner rozejrzał się po skromnie urządzonym pokoju. Jak długo
Spojrzał na żonę ze zbolałą miną, przypomniawszy sobie, jakie jeszcze uda mu się zapewnić spokój żonie i córeczce pod tym dachem?
czekają ją kłopoty i trudne decyzje. Westchnął głęboko, podparł ręką głowę i patrzył zamyślony przed
— Mam zmartwienie, Regi, ale porozmawiamy o tym później. siebie, nie zauważywszy, kiedy Regina wniosła wazę z zupą, a Urszula
Wzięła jego rękę i przytuliła do swojego policzka. przyniosła wielką chochlę. Uśmiechnięta od ucha do ucha wykonała
— Powiedz mi tylko, czy został przyjęty projekt twojego mostu n jd przed ojcem iście królewski pokłon i wskazując ręką na stół, wyrecyto-
Wąwozem Bzów? wała:
— Nie, Regi. Wybrano projekt Schliitera i on będzie kiero\\a! — Panie inżynierze, podano zupę. Prosimy do stołu.
budową jako główny inżynier. Zmieszany nieco wstał i pozwolił się córce zaprowadzić na wskazane
Zbladła. Przez nią miejsce.
— Teraz rozumiem, dlaczego jesteś załamany. Jestem pewna, że Ze względu na małą oboje starali się prowadzić wesołą rozmowę, ale
Schrott maczał w tym palce. Ten człowiek przynosi nam same nieszczęś- tak naprawdę, to z atmosfery była zadowolona tylko Urszula.
cia; czy on nigdy nie doceni twoich osiągnięć? Regina z narastającym niepokojem zerkała na głęboko zatroskaną
Mówiła drżącym ze zdenerwowania głosem, głaszcząc Wernera p< twarz męża. Znała go przecież bardzo dobrze i wiedziała, że tylko dzięki
dłoni. Próbował zachować spokojny wyraz twarzy. Na poważni ogromnemu wysiłkowi udaje mu się jakoś panować nad sobą. Nie
rozmowę z żoną potrzebował więcej czasu, a ponadto Urszula wybiegł, odezwała się jednak na ten temat ani słowem. Przy dziecku nigdy nie
z łazienki i rzuciła się ojcu w ramiona. rozmawiali o kłopotach.
22 23
Po obiedzie Regina wspomagana przez małą szybko sprzątnęła ze 24
stołu i odprowadziła córkę do jej pokoju, by odrobiła lekcje. Gdy tylko
Urszula zasiadła nad kajetami, Regina wróciła do salonu, gdzie Werner
zdenerwowany czekał już, chodząc w kółko bez celu. Podeszła do niego
i objęła za szyje.

,
— Teraz powiedz mi, najdroższy, co naprawdę cię dręczy. Czuję, że
musi to być coś poważnego.

i
Przytulił ją i spojrzawszy prosto w oczy, rzekł:
— Przed tobą i tak niczego nie potrafiłbym ukryć, choćbym nawet
chciał, Regi. Usiądźmy lepiej, bo mam ci dzisiaj dużo do powiedzenia,
tylko że niestety, raczej niemiłych rzeczy.
Usiedli obok siebie na kanapie. Regina pogłaskała czule męża po
włosach.
— Mnie już nic nie zaskoczy, Wernerze. Jeżeli masz kłopoty, to na
pewno będzie ci lżej znosić je ze mną. We dwoje zawsze lżej, nieprawda?
Pocałował ją w policzek.
— Wolałbym dzielić się z tobą radosnymi wiadomościami, a tym-
czasem muszę cię zmartwić, ale dzisiejsza nowina jest najgorsza, jaką
mogłem ci przynieść i będziesz potrzebowała całej twojej odwagi, by
przyjąć ją ze spokojem. Zacznę od najgorszego: zostałem zwolniony
dyscyplinarnie.
Regina zbladła, ale nie wpadła w panikę.
— Jak to się stało, Wernerze? — spytała po cichu.
Pogłaskał ją po ręku.
— Dziękuję ci, kochanie, że nie wybuchnęłaś płaczem i nie zasypałaś
mnie wymówkami, jak zrobiłaby to każda inna kobieta na twoim
miejscu. Jesteś naprawdę niezwykle dzielna, mój skarbie.
Westchnęła próbując się uśmiechnąć.
— Chyba w to nie wątpiłeś po tylu latach wspólnego życia. Jeżeli
spada na nas nieszczęście, to na oboje, więc jest jakaś pociecha. Powiedz
mi dokładnie wszystko, co się stało, bo widzę, że szukasz słów, by
zaoszczędzić mi szoku.
Ukrył twarz w dłoniach, ale otrząsnął się i jak mógł najkrócej
opowiedział o tym, co mówił mu Brand o decyzji komisji i o przebiegu
rozmowy ze Schrottem. Przemilczał jednak bezczelną propozycję tam-
tego dotyczącą spotkania z Reginą w jego mieszkaniu.
__I Od słowa do słowa doszło do tego, że wygarnąłem mu prosto
twarz, musiałem mu wygarnąć, że znam przyczynę, dla której
kwestionuje moje osiągnięcia. Wiem, że kieruje się prymitywną chęcią
fflsty, a on nawet nie próbował zaprzeczać. Wyraźnie drwił sobie ze
ie \yprost pociemniało mi przed oczyma. Powinienem był się
opanować, choćby ze względu na ciebie i Urszulę, ale ja już o niczym
innym nie potrafiłem myśleć jak tylko o tym, że nie mogę mu tego puścić
płazem. Chwyciłem drania za kark jak parszywego psa, potrząsnąłem
! kilka razy trzepnąłem na odlew w twarz. Nie uwierzysz, Regi, ale
sprawiło mi to prawdziwą przyjemność i radość, jakiej nie przeżywałem
nigdy w życiu. Popchnąłem łobuza na fotel i otrzepałem ręce, jakbym
puścił obrzydłego gada.
Wciągnął głęboko powietrze i ciągnął dalej z błyskiem w oczach:
— Wyobrażasz sobie, Regi, jak mi ulżyło? Potrafisz zrozumieć, że
wreszcie musiałem odpłacić mu za prześladowanie mnie przez tyle lat?
Przełykałem dotychczas każdą niegodziwość ze względu na ciebie
i Urszulkę, nieraz dosłownie dławiąc się. Zaciskałem zęby i cierpiałem,
gdy Schrott wszelkimi sposobami zamykał mi usta i krępował ruchy,
odbierając mi chęć do pracy i radość z jej rezultatów. Miarka się jednak
przebrała. Patrząc na jego bezczelny uśmiech, poczułem nagle w gardle
całą złość nagromadzoną przez lata i nie mogłem się opanować.
Gdybym w pewnym momencie nie przypomniał sobie o tobie i córeczce,
chyba bym drania udusił, a on, tchórzliwy kundel, wywalił tylko oczy
i nawet nie próbował się bronić. Dopiero gdy stałem już u drzwi,
zaskrzeczał jak zgrzybiała starucha, że zwalnia mnie dyscyplinarnie
i zrobi wszystko, bym nigdzie nie dostał pracy. Nie słuchałem go nawet,
zadowolony, że dostał ode mnie to, na co sobie zasłużył, choć teraz
żałuję, bo mogłem mu jeszcze dołożyć. Z drugiej strony, dla niego
największą karą było pewnie to, że pokazał przede mną, jakim jest
tchórzem i pozwolił się bezkarnie spoliczkować jak smarkacz. Dopiero
PO wyjściu z jego gabinetu uświadomiłem sobie, że szukając satysfakcji
dla siebie, właściwie skrzywdziłem ciebie.
Trzymała go za obie ręce. Teraz uśmiechnęła się.
— Jakie to ma znaczenie, Wernerze? Najważniejsze, że wyrównałeś
swoje rachunki, a ja? Potrafię wczuć się w twoją sytuację i wyobrażam
s
°bie, co się w tobie działo. Cierpiałam na równi z tobą, gdy raz po razie

25
z winy Schrotta spotykały cię niepowodzenia i często miałam już na końcu Dotknął jej zimnych rąk.
języka: “Rzuć wreszcie tę pracę i poszukaj innej", ale wiem przecież _ To również zależy od ciebie, Regi. Nawet nie dopuszczam myśli,
doskonale, że w twojej specjalności nie byłoby o nią łatwo, a zaczynać od •Q moglibyśmy żyć z dala od siebie, ale też nie śmiem namawiać cię, byś
nowa? Nie wahałabym się ci tego powiedzieć, gdybyśmy byli sami, ale jest towarzyszyła mi wraz z Urszulą w wyjeździe na antypody. Pracować
Urszulka. Skoro jednak masz to za sobą, to zupełnie szczerze powiem ci, że 'ednak gdzieś muszę, bo przecież nie pozwolę wam umrzeć z głodu
się cieszę. Wreszcie uwolnisz się od tego niegodziwca. __ dodał wyraźnie przygnębiony.
Pocałował ją w rękę. _ Mówisz, że decyzja należy do mnie? — spytała, jakby nie
— Nawet nie wiesz, Regi, jak bardzo jestem ci wdzięczny za te dowierzając. — Chciałbyś zabrać nas z sobą? Wolno ci?
słowa, ale czy zdajesz sobie sprawę, że po tym incydencie Schrott Pogłaskał ją po twarzy. Dotknął rozbieganych oczu.
postara się o to, żebym nigdzie w Niemczech nie dostał pracy? _ Czy chcę was zabrać? Mój ty Boże, co za pytanie? A czy mogę?
— Wiem, że go na to stać, Wernerze. Cokolwiek jednak się zdar/y, Oczywiście, problem tylko w tym, czy zechcesz żyć w dość prymityw-
nie rób sobie z tego powodu żadnych wyrzutów. Wytrzymałeś tyle, ile nych warunkach.
mogłeś, a gdybyś męczył się dalej, musiałbyś stracić szacunek dla Zarumieniła się, a jej oczy znów odzyskały blask. Rzuciła mu się
samego siebie. w ramiona.
Werner wspomniał też o tym, że dyrektor Wend, który zawsze sta\v ał — No, nareszcie wszystko się wyjaśniło i mogę powiedzieć: po
w jego obronie, teraz bez wahania przysłał mu kopertę z należną wypłd l ą stokroć tak! Zgódź się i przyjmij posadę, z której będziesz zadowolony,
oraz zupełnie bezwartościowe świadectwo pracy. która wreszcie da ci pełną satysfakcję zawodową, ale zabierz nas z sobą
— Pokazując je gdziekolwiek, będę musiał wyjaśniać ewentual- i nie zostawiaj tutaj samych.
nemu pracodawcy, dlaczego zostałem zwolniony. Każdy z reguły Odetchnął wyraźnie odprężony.
zasięga opinii w poprzednim miejscu pracy i nie mam wątpliwości, że — Bałaś się tylko tego, że mogę was zostawić, Regi?
Schrott natychmiast powie, że pobiłem dyrektora. Nikt w Niemczech — Tylko tego. Myślałam, że chcesz pojechać sam.
nie zatrudni inżyniera uciekającego się przy byle sprzeczce do ręko- — Przecież mnie znasz i wiesz, że bez ciebie i naszej małej szczebiotki
czynów i dlatego, Regi, zdecydowałem się powiedzieć ci o propozycji, nie ruszyłbym się na krok, ale nie chciałem cię zmuszać do wyjazdu. Nie
którą złożył mi dzisiaj po awanturze ze Schrottem Heinz Brard. będę cię też okłamywać, że czeka cię tam łatwe życie. Budowa
Mógłbym dostać pracę u jego wuja w Transwalu. autostrady posuwa się naprzód do Kraju Przylądkowego w stronę
Regina zbladła i skuliła się. Afryki Wschodniej. Drogowcy mieszkają w obozowiskach pod namio-
— W Transwalu? Aż tak daleko? tami i co pewien czas przenoszą się dalej na północ. Robotnicy zajmują
Objął ją i przytulił, gdy próbowała się uspokoić. namioty wieloosobowe, inżynierowie przeważnie mieszkają po dwóch.
— Widzę, że propozycja przeraziła nawet tak odważną kobietę j d k Dla nas trojga przydzielono by pewnie oddzielny namiot, ale i tak nie
moja żona. Sarn, też mam pewne obawy i dlatego nie dałem Heinzcm i wyobrażam sobie, jak czułabyś się w obozie wśród ludzi czasami
Wu
wiążącej odpowiedzi, zanim nie porozmawiam z tobą — rzekł i opow ie- lgarnych i nieokrzesanych, z dala od wszelkiej cywilizacji.
dział o szczegółach kontraktu, o których mówił mu Brand. —• Wernerze, tak czy inaczej będę miała do czynienia z ludźmi, a nie
1
— Co robić, Regi? Wyjeżdżać, czy zostać? Ty zdecyduj. krwiożerczymi bestiami. Będziemy jednak razem i wolę znosić
na
Patrzyli sobie prosto w oczy. Jgorsze trudy niż rozstać się z tobą.
— Wernerze, czyja wiem? To oznacza, że musiałabym zostać sam ,' Czule odgarnął jej włosy z czoła.
— dodała gorączkowo. —- Heinz Brand bardzo przejął się naszymi kłopotami. Przekonując

26 27
mnie do wyjazdu wspomniał też, że mogłabyś z Urszulką mieszkać __- Ona? Powiedziałeś, że klimat tam jest łagodny, więc wszelkie
w mieście, z którego byłoby najbliżej do miejsca budowy i obozowiska • godności wynikać będą tylko z braku komfortu. Urszula jest
Widywalibyśmy się tylko w soboty i niedziele, ale i tak byłoby to lepsze H jeckiem i szybko przystosuje się do każdych warunków, a reszta to już
rozwiązanie, niż gdybyś musiała zostać w Niemczech. ola boska. Gdyby się okazało, że warunki w obozie rzeczywiście będą
— O, nie! Będę tam, gdzie ty. Nie zostawię ciebie samego, nie hardzo trudne, to zamieszkamy w mieście, ale przypuszczam, że
zostanę też sama z Urszulą. widzimy tę sprawę w zbyt czarnych kolorach. Na miejscu okaże się, że
— Zapominasz, że w obozowisku na pewno nie będzie szkoły. obawy były przesadzone. Cieszmy się więc i wierzmy, że wszystko
Uśmiechnęła się już zupełnie odprężona. skończy się dla nas pomyślnie, a poza tym, po co martwić się na zapas.
— A ty zapominasz, że jeszcze przed naszym ślubem zdałam Jak to mówią? Przyjdzie czas, przyjdzie rada. Pomyśl, Wernerze:
egzamin nauczycielski? Gdyby nie obowiązywał przymus posyłania wreszcie znajdziesz się w sytuacji, gdy każda decyzja zależeć będzie od
dzieci do szkoły, najchętniej uczyłabym Urszulkę sama w domu. Zresztą ciebie, gdy będziesz mógł w pełni wykorzystać twoje zdolności i wiedzę
od kilku lat uczę ją angielskiego i francuskiego i możesz sprawdzić, że fachową. Powinieneś się już cieszyć.
radzi sobie z oboma językami prawie tak dobrze jak z niemieckim, Przytulił ją mocno wzruszony.
O nauczanie Urszulki możesz być spokojny, a z prowadzeniem domu też — Moja dzielna, najukochańsza żoneczko, jakże ja ci podziękuję za
sobie poradzę, nawet gdy będzie to tylko zwykły namiot. słowa otuchy i za to, że jak możesz ułatwiasz mi podjęcie trudnej decyzji?
Pocałował ją kilka razy bardzo czule. Drżałem ze strachu przed chwilą, że będę musiał przekazać ci nie-
— Naprawdę jesteś niezwykle odważna, Regi. Dałby Bóg, żebyśmi przyjemną wiadomość, a teraz aż mi wstyd, że cię nie doceniłem. Będę
nigdy nie żałowali podjętej dziś decyzji, że wyjeżdżamy do Afryki razem] dziękować Bogu za wszystko i prosić go, żeby mi pomógł urządzić naszą
Zobaczymy na miejscu, czy zamieszkamy pod namiotem, czy też rodzinkę jak najlepiej w tym dalekim kraju.
względów zdrowotnych ty z Urszulką będziecie musiały zostać w naH — Na pewno nam pomoże, Wernerze. W końcu Transwal jest
bliższym mieście. Jeżeli nie, tym lepiej. Co trzy lata przysługuje mi cywilizowanym krajem i nie będzie tam znów tak źle. A czeka nas
trzymiesięczny urlop, więc nie stracimy zupełnie kontaktu z cywilizowa-* w-spaniała podróż, poznamy nowych ludzi, przeżyjemy wspaniałą
nym światem, bo nie wiem, czy ci mówiłem, ale kontrakt musiałbym, przygodę, zobaczysz. Wcale się nie boję wyjazdu, ba, już się nań cieszę.
podpisać od razu na dziesięć lat. To szmat czasu, Regi. Możesz się rozchmurzyć i nie martwić się więcej.
Popatrzyła na męża nieco zdziwiona. Regina pocieszała męża jak mogła, choć, prawdę mówiąc, nie było
— Wernerze, przecież będzie to dziesięć lat wolnych od wszelkich Jej lekko na sercu. Nie chciała pogłębiać jego trosk, a z drugiej strony
kłopotów finansowych! Urszulką skończy siedemnaście lat, gdy wróci- wiedziała, że wyjazd i przyjęcie stanowiska w Transwalu to jedyny
my do Niemiec i za zaoszczędzone pieniądze zapewnimy jej przyszłość s
Posób na uniknięcie kłopotów i uwolnienie się od problemów finan-
na jakimś poziomie. s
owych.
— Aż dziw Jak ty z sytuacji bez wyjścia potrafisz wyciągnąć zawsze] Sięgnęła po grubą encyklopedię i odszukała hasło: “Transwal".
optymistyczne wnioski. Jboje wlepili wzrok w ksicgę i po chwili wybuchnęli niemal równocześ-
Uśmiechnęła się. nie radosnym śmiechem, gdy zatrzymali się na zdaniu, że klimat jest tam
— Mój optymizm prysłby natychmiast, gdybyś oświadczył, że la
godny, a na płaskowyżu, gdzie Werner miał budować autostradę,
zostawiasz mnie tutaj samą. Przy twoim boku potrafię patrzeć na śwuit Wr
?cz podobny do europejskiego.
przez różowe okulary, mój'drogi. ~~ Och, Regi, mam nadzieję, że pod południowoafrykańskim
— A co na to Urszula? m
ebern znajdziemy więcej szczęścia niż tu.

28 29
— Jestem niemal tego pewna, najdroższy. Mam wrażenie, że los się __ Bać się? Przecież jadę z wami. Cieszę się, tatusiu, zwłaszcza na
odwrócił i od tej chwili wszystko będzie lepsze. Chciałabym po. wiec który będzie kołysać się jak wielka huśtawka.
dziękować doktorowi Brandowi, że odstąpił tobie tę pracę. Zaproś go P \Vszyscy troje wybuchnęli radosnym śmiechem.
do nas jeszcze dziś, jeżeli oczywiście nie jest zajęty. Niech opowie nam _ ja tam wolę, żeby nie kołysało zbytnio — rzekła poważniejąc
coś więcej o Transwalu. Koresponduje przecież z wujem, więc ma Regina-
najświeższe informacje. _ Co ty, mamo? Nie lubisz się huśtać? To szkoda. Będziemy musieli
Rozmawiali już odprężeni, jakby mieli już wszystkie zmartwienia hodzić ostrożnie, tatusiu, żeby nie rozkołysać parowca, skoro mama
poza sobą. Snuli nawet plany na najbliższą przyszłość, gdy weszła
tego nie lubi.
Urszula.
_ jest tak wielki, że możemy nawet skakać, a on ani drgnie. Tylko
— Skończyłam lekcje, mamusiu. Mogłabyś sprawdzić, czy nie
fale potrafią rozkołysać statek, a jeżeli mama sobie nie życzy huśtania,
zrobiłam błędów? — dodała podając matce zeszyt. Popatrzyła zdziwio-
na na ojca. to na pewno prędzej ją wysłuchają niż ciebie.
— O, jeszcze jesteś w domu, tatusiu? Nie musisz iść do biura9
Wziął ją na ręce.
— Nie, skarbie. Dziś mam ferie. Wieczorem Werner zadzwonił do mieszkania doktora Branda. Na
— Wspaniale. Szkoda, że w szkole nie ma teraz ferii. szczęście zastał go w domu.
— Wkrótce będziesz je miała. Pójdę do pani nauczycielki i powiem, — Chciałem ci tylko powiedzieć, Heinz, że przyjmuję tę posadę
żeby dała ci wolne. w Transwalu. Zabieram też żonę i dziecko. Masz może wieczorem
Popatrzyła na ojca z niedowierzaniem. godzinkę czasu, czy umówiłeś się już z narzeczoną?
— I ty myślisz, że ona się zgodzi? — Chętnie przyjdę do was. Z Ellen widziałem się zaraz po
— Oczywiście. Muszę jej tylko powiedzieć, że wyjeżdżamy w daleką pracy.
podróż. — To się cieszę. Przygotuj się jednak z wiedzy o Transwalu,
— A naprawdę wyjeżdżamy, tatusiu? bo Regina przepyta cię szczegółowo. — Zaśmiali się obaj równo-
— Naprawdę. cześnie.
— Mamusia jedzie oczywiście z nami? — Wezmę na wszelki wypadek ściągi. Wezmę listy od wuja. Jest
— Co byśmy bez niej poczęli, Urszulko? « nich sporo wiadomości. Możemy niektóre przeczytać na głos.
— Prawda! Bez mamy nie pojechałabym nigdzie. Gdzie my właś- — Wspaniale. Kiedy można spodziewać się twojej wizyty?
ciwie wyjeżdżamy, tatusiu? — Jeśli pani Regina poczęstuje mnie filiżanką herbaty, to nawet
n
— Bardzo, bardzo daleko. atychmiast.
— Pociągiem czy omnibusem? — Wątpisz w jej gościnność? Dla ciebie gotowa
zaparzyć cały kocioł
— Najpierw pociągiem, a potem przesiądziemy się na ogromny herbaty.
parowiec i znowu na pociąg. — Słyszę, że jesteś w dobrym nastroju i zapomniałeś już o incy-
— Ale frajda! — skakała z radości Urszula. — Mamo, słyszysz? dencie.
— Słyszę, słyszę — rzekła Regina obejmując męża i córeczk? ~~ Dzięki tobie, Heinz, i mojej roztropnej małżonce. Przyznam się,
/e e
równocześnie. J J odważna decyzja zaskoczyła mnie zupełnie.
• — A nie boisz się wyjeżdżać w tak daleką podróż? — spytał ojciec ~~ A ja od początku wiedziałem, że tak będzie. Za pół godziny będę
a w
as, zatem do zobaczenia, Wernerze.

31
— Do widzenia, Heinz. jeżeli powiem, że pod wieloma względami jesteś o niebo lepszy ode
Rzeczywiście, pół godziny później zapukał do drzwi. Bywał u Kro.
neggów częstym gościem, zanim się zaręczył, nawet bardzo częstym. \v( Regina słuchała wyraźnie wzruszona, zaś Werner zaczerwienił się
troje spędzali razem wiele czasu, ostatnio jednak każdą wolną chwili ;ak sztubak.
Heinz poświęcał narzeczonej i tylko przez przypadek dzisiaj miał czai J
__ Ty chyba przesadzasz w tych uprzejmościach, Heinz.
odwiedzić serdecznych znajomych. _ jylój drogi, trzymam się tylko faktów. Jasno i rzeczowo przed-
Zasiedli przy stole, wszyscy w dobrym humorze, żartowali trochę na stawię cię wujowi jeszcze dzisiaj, powołując się zresztą na opinię twoich
początku, potem Heinz jednak nie wytrzymał i zadał intrygujące g( kolegów z biura. Dla potwierdzenia słuszności mojego wyboru poproszę
pytanie: wuja od razu o przysłanie zaliczki na koszty podróży i telegraficzną
— Zatem zdecydowałeś się na ten Transwal, Wernerze? informację, czy zgadza się na twoją kandydaturę, mimo że jesteś
— Tak, Heinz. Żona od razu przyklasnęła pomysłowi, chociaż zdecydowany przyjechać z żoną i dzieckiem.
przez chwilę była przerażona, bo myślała, że chcę pojechać tam sam — Dziękuję ci, Heinz. Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł ci się
Brand uśmiechnął się i popatrzył na Reginę. jakoś odwdzięczyć za wszystko, co dla mnie robisz.
— I uwierzyła pani, że on chciałby zostawić tu panią i Urszulkę? To Werner westchnął i wstał od stołu.
do niego niepodobne. — Na pewnej posadzie w Transwalu nie będzie mi gorzej niż tu,
— Widzę, że znasz nas oboje lepiej niż my siebie nawzajem. gdzie nowej, dobrze płatnej pracy w moim zawodzie i tak bym nie
— Po tylu latach znajomości? Niestety, kochani, ale tym sposobem znalazł. Zresztą od lat oboje z żoną borykamy się z kłopotami
tracę moich najbliższych pfzyjaciół. Na osłodę pozostanie mi tyłka finansowymi balansując na granicy nędzy. Oboje przyzwyczailiśmy się
świadomość, że pomogłem wam wyjść z kłopotliwej sytuacji. już do wyrzeczeń...
— Wkrótce się ożenisz i zapomnisz o nas zupełnie. Heinz uśmiechnął się i patrząc na Reginę przerwał Wernerowi:
— Na pewno nie. Ale wracając do sprawy: wyjazd za granicę to dla — ... i do dzielnego potykania się z trudnościami. Nie znudziło się to
ciebie jedyne wyjście. Twoje niespodziewane zwolnienie było dziś po pani, pani Regino?
południu tematem rozmów w całym biurze. Przebąkiwano, że skoczyłeś — Gdybym się teraz przyznała, musiałabym się zarumienić ze
Schrottowi do gardła, ale dyrektor Wend przedstawił zupełnie inną wstydu przed Wernerem, który bez słowa skargi znosił upokorzenie.
wersję niż twoja, toteż nie odmówiłem sobie przyjemności skorygowania — Podziwiam was oboje. A co na to wszystko Urszulka?
jej w kilku miejscach. Wszyscy po cichu zacierają ręce, że dałeś — Wie tylko, że wyjeżdżamy gdzieś daleko, ale co o tym myśli, niech
Schrottowi po gębie, bo nikt nie ma wątpliwości, że on specjalnie pan spyta ją sam — rzekła Regina i otworzyła po cichu drzwi do
wchodził ci w drogę i mieszał szyki. Także doktor Schliiter przyznał saloniku, gdzie Urszulka bawiła się lalkami i nawet nie wiedziała, że
otwarcie, że jego projekt był gorszy od twojego, i czuje się skrępo- Przyszedł doktor Brand.
wany wyróżnieniem. Prosił przekazać ci wyrazy współczucia i dołączył —*- Tylko mi nie płacz, Anneloro, gdy wyjedziemy, ty Basiu, też!
się do pozdrowień pozostałych kolegów, którzy szczerze żałują, że ~~ tłumaczyła z przejęciem obu lalom. — Chyba nie narobicie mi
musiałeś odejść z zespołu. Szkoda, że cię tam nie było, bo tylu pochwal wstvdu? Tatuś obiecał, że mogę was zabrać. Mamusia pomoże mi zrobić
na raz chyba jeszcze nie słyszałeś. Nikt nie kwestionował opinii, ź L a
^rutach dla was ciepłe czapeczki, bo na parowcu czasami wieje
firma straciła najzdolniejszego i najpracowitszego inżyniera. Z ra- ^razo zimny wiatr i jeszcze mi się poprzeziębiacie, i będę mieć z wami
dością napiszę o tym wszystkim wujowi, niech wie, że znalazłem r °Poty. Ja, prawdę mówiąc, też nigdy nie płynęłam parowcem i nie
najlepszego specjalistę, jakiego mógł sobie tylko wymarzyć. Nie skła- le
'Ti, czy nie będę się bała. Jak myślisz, Anneloro, bardzo duży jest taki

32 ' Jasnoutosa 53
parowiec? Większy niż dom! Głupstwa pleciesz. Ty, Basiu, czemu robis? Siedziba firmy znajdowała się w Pretorii, ale wkrótce utworzono filie
kwaśną minę? Już się pewnie boisz, tchórzu jeden. Annelora wcale się nie kze w Kapsztadzie i w Kimberley, a więc w stolicach przyłączonych do
boi, ale ona jest starsza od ciebie, to jasne. /wiązku Południowej Afryki Kraju Przylądkowego i Oranii. Zatrud-
Regina zamknęła ostrożnie drzwi i wszyscy troje roześmiali się. 'ano tysiące pracowników, głównie tubylców, ale także pracowitych
— Bawi się w ten sposób już całe popołudnie, a nie wie biedactwo, że fhińczyków, mimo że Burowie ostro sprzeciwiali się wpuszczaniu
opuści rodzinny kraj na zawsze. Azjatów na swoje terytoria. Oczywiście przyjmowano też białych. Cała
— Nie mówmy “na zawsze", pani Regino. Przecież to tylko dziesięć kadra kierownicza, wszyscy inżynierowie byli przybyszami z Europy lub
lat. wykształconymi na starym kontynencie potomkami emigrantów.
Odgarnęła włosy z czoła i zapatrzyła się przed siebie. W najnowszym liście wuj właśnie pisał o swoich najbliższych
— Tylko dziesięć, drogi doktorze. Patrząc w przód wydaje się, że współpracownikach:
mówimy o wieczności, we wspomnieniach dziesięć lat to jakby mgnienie
oka. Kto wie, czy kiedykolwiek wrócimy do ojczyzny? Vandervelde podsuwa mi Burów, Dudleigh Brytyjczyków, a ja chętnie
— Czyżby przypływ melancholii, pani Regino? widziałbym na stanowisku głównego inżyniera mojego rodaka. Cóż, jest
— O nie, nie jestem melancholiczką, ale za dziesięć lat nas może już nas tu niewielu. Przyjeżdżają ludzie młodzi, bez żadnego doświadczenia
nie być na świecie, zwłaszcza że każdego dnia narażeni będziemy na w zawodzie, a trudności, jakie napotykamy na budowach, są nieporów-
niebezpieczeństwo. A może zapuścimy na antypodach nowe korzenie nywalne z tymi, które macie w Europie. Mam wrażenie, że moi wspólnicy
i nie będzie nam się chciało wracać do starego kraju? Pański wuj został chcą wykorzystać sytuację i przejąć kontrolę nad firmą. I dogadują się jak
tam przecież na zawsze. Mówiąc “na zawsze" tylko tyle miałam na ich rodacy w Pretorii, a ja zostanę na lodzie. Pomyślałem, że Ty mógłbyś
myśli. Tu czy tam nasz los i tak spoczywa w rękach Boga. Bylebyśmy mi pomóc, Heinz. Masz już swoje łata, wiesz co chcesz w życiu osiągnąć,
tylko mogli być razem, a wszystko inne to już drobiazgi. lesteś energiczny i potrafisz kierować ludźmi. Byłbyś idealnym kan-
Heinz nie mógł się powstrzymać, by nie pocałować Reginy w rękę. dydatem na stanowisko głównego inżyniera, a ja byłbym spokojny o los
— Zazdroszczę ci, Wernerze, że znalazłeś sobie tak wierną towa- firmy. Co właściwie trzyma Cię w Niemczech? Rodzice, niestety, już nie
rzyszkę życia — rzekł patrząc w jego stronę. żyją, żony jeszcze nie masz, nie zastanawiaj się więc i przyjeżdżaj. Chyba
— Przypuszczam, że twoja narzeczona też cię nie zawiedzie. To -e są powody, o których nie wiem, a dla których musisz zostać
widać z jej oczu, choć jeszcze młoda i na pewno jeszcze sama nie wie, do "' rodzinnych stronach... W takim razie znajdź mi kogoś, kto mógłby Cię
czego jest zdolne jej zakochane w tobie serce. nastąpić. Musiałby być to jednak człowiek z inicjatywą, twórczymi
Heinz uśmiechnął się rozmarzony. pomysłami i nie bojący się pionierskich warunków pracy.
— Moja mała Ellen! Oby los oszczędził jej takich kłopotów, jakie Podjęliśmy się budowy autostrady łączącej Kapsztad z Kairem, a jej
wy przechodziliście. Ale wróćmy do Transwalu. Przyniosłem listy od P'erwszy odcinek w Związku Południowej Afryki w kierunku Rodezjijest
wuja, musimy je przecież przeczytać. , właśnie zrealizowany. Z Kapsztadu do Kimberley można już przejechać
Brand wyjął z portfela plik kopert ułożonych chronologicznie. " °bie strony, wchodzimy na płaskowyż, potem Góry Smocze, Magalisa
Otworzył leżącą na samym wierzchu. Był to pierwszy list z Transwalu, słowem Hoog Veld. Sam wiesz, co to oznacza: wysadzanie skał,
r
gdy kraj ten jeszcze należał do Burów. Wuja interesowały jednak "ł:enie tuneli i przerzucanie mostów. Dla głównego inżyniera to
głównie liczne rzeki, na których trzeba było budować mosty, a mniej prawdziwa gratka, raj na ziemi, pod warunkiem jednak, że zapanuje nad
arr
polityka, chociaż gdy Transwal dostał się pod dominację Brytyjczyków, nią pracowników wszelkich ras i języków. Najwięcej kłopotów będzie
lla
przezornie przyjął do dwuosobowej spółki także Anglika. ł, o dziwo, z białymi. Przyjeżdżają tu wszelkiej maści awanturnicy,

34 35
nierzadko z kryminalną przeszłością, uciekinierzy, którym trudno przy- nf-acając do naszego kandydata: powiedz jego żonie, że musi uzbroić
stosować się do dyscypliny i sluchania poleceń przełożonych. Z kolei cierpliwość i w razie potrzeby zacisnąć zęby. Niech sobie potrafi
tubylcy ciężko znoszą wysiłek, a na dokładkę są bojażliwi i przesądni Sl
~ • d7ieć: trudno, skoro mój stary zarabia tu kr ode, jak nigdzie indziej
i choćbyś wylazł ze skóry, nie przekonasz ich, że nie naruszą żadnego tabu. ' necie, to opłaca się nawet trochę pocierpieć.
Jak widzisz, nie każdy podoła ogromowi i różnorodności zadań na t)
rjór, mój drogi Siostrzeńcze, ufam, że znajdziesz mi takiego kan-
stanowisku. Musi to być mężczyzna i specjalista z krwi i kości. Jeżeli nie
, , ta który zadziwi moich wspólników, aż im czapki pospadają z głów.
zdecydujesz się przyjechać, znajdź mi kogoś, komu mogę na dziesięć lat\
powierzyć to odpowiedzialne zadanie. Sprawiłbyś mi wielką radość na stare lata...
Przesyłam Ci od razu podpisany już formularz kontraktu i kopię.
Heinz odłożył list i rzekł:
Wpisz tylko właściwe nazwisko, ale przeczytaj dokładnie treść, wtedy,
przekonasz się, jak wysoko wyceniłem umiejętności Twojego kandydata.
_ To był fragment, który was dotyczył, moi drodzy. Widać wujowi
Wynagrodzenie będzie ponadto wzrastać co roku, a pozostałe warunki, ja^\ bardzo zależy, bo tak długiego listu jeszcze nigdy mi nie przysłał.
sądzę, też są bardzo dobre: pełnopłatny trzymiesięczny urlop co trzy latu, Odpisałem mu już i zawiadomiłem o moich zaręczynach z Ellen Lund,
do tego zwrot kosztqw podróży pierwszą klasą tam iż powrotem. Przyfazd\ wi?c już wie, że na mnie nie może liczyć, ale dziś jeszcze wyślę mu
i powrót po dziesięciu latach też oczywiście na koszt firmy. depeszę: “Zastępstwo znalazłem. List w drodze". Jak myślisz, Werner,
Chciałbym, żeby zainteresowany przyjechał jak najprędzej. Wiem, że ile czasu potrzebujesz na przygotowanie się do wyjazdu?
wasza firma buduje drogi i przeprawy mostowe w górach, przypuszczam Werner spojrzał na żonę.
więc, że macie tam wielu zdolnych inżynierów. Rozejrzyj się, Heinz, proszę — Jak ty uważasz, Regi?
Cię, i daj mi znać. Może trzeba będzie jeszcze polepszyć warunki Zawahała się.
zatrudnienia tego fachowca, ale musi być naprawdę dobry. Nie za miody, — Ze cztery tygodnie. Wcześniej chyba nie zdążymy. Zostało sporo
ale też nie staruszek — najwyżej do czterdziestki. Cóż, przeważnie spraw do załatwienia.
w tym wieku wszyscy, są już żonaci. Najbardziej odpowiadałby mi ka-\ Werner przytaknął.
waler, ale wiem, że trudno będzie Ci takiego znaleźć, więc zbytnio nie — Tak, Heinz. Cztery tygodnie na pewno. ^Musimy przecież
szukaj. Uprzedź jednak z góry, że dla kobiet życie w obozowisku pod zlikwidować całe mieszkanie. Najlepiej byłoby sprzedać wszystko,
namiotami, które co pewien czas przenosimy w inne miejsce, nie będzie a zabrać tylko te rzeczy, których nie możemy zostawić.
usiane różami. W górach, co prawda, miejsce pod obóz znaleźć trudniej, Właściwie wszystko zostało już powiedziane i Heinz poprosił
więc i przenosin będzie mniej, a dla inżynierów spróbujemy wybudować Reginę, żeby pozwoliła mu podroczyć się trochę z Urszulką.
lekkie domki z płyt drewnianych, oczywiście rozbieralne. Nie wszędzie Wpadła jak burza i rzuciwszy się wujkowi Brandowi na szyję,
można je ustawić, więc należy się liczyć z koniecznością zamieszkania °SM'iadczyła, że wyjeżdża z tatą i mamą w daleką podróż i na pewno
pod namiotem. tW zespole mamy jednego żonatego i jemu już zdarzylo si( przywiezie mu coś pięknego na pamiątkę. Pocałował ją w oba policzki
1
wylądować w domku z drelichu. Na szczęście temperatury są tu umiar- z poważną miną popatrzył w tryskającą szczęściem twarzyczkę. Jaki los
kowane i nie szaleją tropikalne choróbska, jest tylko problem miejsca czeka to śliczne dziecko? A Reginę? Czy dobrze zrobił namawiając
pod obóz. Wemera na wyjazd do dalekiej Afryki?
W razie potrzeby głównemu inżynierowi dajemy duży namiot tylko dlO Szybko odpędził tę myśl: życzy przyjacielowi jak najlepiej, a los
siebie, pozostałym — jeden na dwóch, a dla zwykłych pracowników^ i, że będzie im tam wszystkim dobrze. Jemu będzie trudno rozstać
przewidzieliśmy namioty dziesięcioosobowe. v z nimi, ale z tym musi się pogodzić. Chodzi przecież o szczęście
blls
kich mu osób.
36
37
Heinz został jeszcze pół godziny. Przed wyjściem wyjął z koperty ob *j;e masz jednak czego żałować, Wuju, bo znalazłem Ci zastępcę,
egzemplarze kontraktu, wpisał nazwisko Wernera i podał mu je bs • • >nuJa n^e dorastam do pięt. Cieszę się, że zgodził się przyjąć posadę
słowa.
T 'oiejfirm^e' ch°ć prawdę mówiąc przyczynił się do tego niefortunny
Kronegg z kolei w milczeniu złożył dwa razy swój podpis, kop; "/ • a okoliczności. Mam zaszczyt zaproponować Ci idealnego kandydata:
kontraktu odłożył na bok, a oryginał oddał przyjacielowi. iee.o najlepszego przyjaciela, doktora Wernera Kronegga, najzdolniej-
Regina przyglądała się scenie z boku, a gdy Werner składał swój 0 i najpracowitszego inżyniera w naszej firmie. Będziesz nim oczaro-
podpis, drgnęła. Miała wrażenie, że powinna go powstrzymać, ale •anv- J£St spokojny, zrównoważony, zdecydowany i pełen energii. Znamy
równie szybko zrezygnowała. Zamiast tego jej myśli spontanicznie • Od dziesięciu lat, razem pracujemy w tej samej firmie, a że on jest
pobiegły ku Bogu i wywołały z głębi serca płynącą szczerą modlitwę. dalszym ciągu tylko szeregowym inżynierem, to wierz mi — na pewno
Tymczasem Heinz już szykował się do pożegnania. nie z lenistwa czy braku kwalifikacji. Miał po prostu pecha: główny
— W tej trudnej chwili pan okazał się znowu prawdziwym przyja- dyrektor kochał się kiedyś w kobiecie, z którą ożenił się Kronegg. Wybrała
cielem, drogi doktorze. Niech Bóg panu to wynagrodzi. jego, choć nie miał grosza przy duszy, a tamten był już głównym
— Wystarczy, pani Regino, żeby sprawił, abym nigdy nie musiał inżynierem, a w dodatku piekielnie bogatym. Sam widzisz, że musi to być
żałować, że moją interwencją zmieniłem wasze losy. Wtedy i ja będę mu niezwykła kobieta. Dyrektor Schrott nigdy nie pogodził się z tym, że
za to dziękować.
odrzuciła jego oświadczyny, i całą złość wyładował w sposób bezwzględny
— Cokolwiek się zdarzy, to przecież nie z pana winy. Nawet gdyby i bezczelny jako przełożony Wernera. Na każdym kroku blokował jego
nam się nie powiodło, nie wolno panu czynić sobie żadnych wyrzutów, inicjatywy i uniemożliwiał awans.
Dobranoc, doktorze! Myślę, że przed wyjazdem jeszcze się zobaczymy. Werner znosił szykany ze względu na rodzinę, ale dziś rano wreszcie
— Oczywiście. Muszę pani przedstawić moją narzeczoną. Dob- nie wytrzymał i wygarnął dyrektorowi prosto w oczy całą prawdę
ranoc, pani Regino, dobranoc Wernerze, a ty, szkrabie, daj mi buziaka, oświadczając, że wykorzystuje on stanowisko do osobistych porachunków.
żeby mi się smacznie spało — podniósł Urszulkę wysoko na ręce Tamten bezczelnie zapowiedział, że zmieni swoje postępowanie, jeżeli żona
i pozwolił się obcałować w oba policzki. Wernera przyjdzie do jego mieszkania i będzie miła. Wyobrażasz sobie, że
Po drodze do domu podjechał na główną pocztę i wysłał telegram do spokojnemu i zrównoważonemu Kroneggowi pociemniało przed oczyma
Pretorii: Masz głównego inżyniera. List w drodze. Heinz. i trzepnął na odlew drania po gębie. Oczywiście dyrektora stać było tylko
W domu usiadł zaraz przy biurku i zaczął pisać: na dyscyplinarne zwolnienie Wernera z pracy.
Jeszcze przed tym zajściem próbowałem namówić Kronegga na
Drogi Wuju Justusie! Pr2yjęcie Twojej propozycji, gdyż byłem pewien, że nikogo lepszego dla
Zapewne otrzymałeś już mój list, w którym pisałem Ci o moich Ciebie nie znajdę. On jest po prostu najlepszy. Wspaniały konstruktor
zaręczynach z Ellen Lund. Cóż, dochodzę już do czterdziestki, a dopiero - genialnymi, błyskotliwymi pomysłami, w dodatku potrafiący je zrealizo-
teraz zdecydowałem się na ten ważny krok. Ponadto, jak już wiesz, moja 11
ac w praktyce. Pomijając już nikczemność postępku Schrotta, spowodo-
narzeczona jest jedynaczką i nie sądzę, żeby jej rodzice zgodzili się na ut on wielkie straty dla firmy, nie wykorzystawszy tak utalentowanego
wyjazd do Afryki, który mi zaproponowałeś. Zresztą nawet nie ośmielił- PI ^cownika. Cóż, zazdrość potrafi być ślepa i w przypadku Schrotta tak
bym się wymagać od mojej młodej małżonki tak wielkiego poświęcenia, nie Wo w istocie.
mając ponadto potrzeby zarabiania pieniędzy. Gdybym dalej był wolnv, _ "• można się spodziewać, ten tchórz nie tylko wyrzucił Wernera
przyjąłbym Twoją propozycję chociażby dla satysfakcji, ale teraz mani ~ jurny, ale jeszcze zapowiedział, że zrobi wszystko, by nie znalazło się
inną perspektywę jej znalezienia, więc nie przyjadę. ~ie miejsce, gdzie mógłby znaleźć pracę. Na pewno gotów spełnić

38 39
swoją pogróżkę, więc Werner po rozmowie z żoną 'postanowił przy/c, “iec kilka wiadomości o mnie: ślub odbędzie się za dwa miesiące.
1
posadę w Transwalu, u Ciebie. Pani Regina nie bierze pod uwagę żadnymi r-nllil ' A" j"> •*-'•*• f^^^*" " ~~ r • — - ./ ~f ^
' • teściowie przesyłają
sprzeciwów, chce jedynie, żeby mąż wreszcie mógl robić spokojnie ro, t(l 'firn najbliższym. Dołączam także moje. serdeczne pozdrowienia
potrafi j JV0»« Tobie
Mój drogi Wuju, ta kobieta jest nie tylko niezwykle piękna, ale bardzo Twój siostrzeniec Heinz
dzielna, mądra i aż niewarygodnie zdolna do poświęceń. Jedyna rzec:
która moglabyjąprzerazić, to rozłąka z mężem i ich córeczką. Chce jechać
do Transwalu, a że da sobie tam radę, to mogę zaręczyć. Znam tę rodzinę
od dziesięciu lat i wiem, że nawet w najtrudniejszych sytuacjach będą
razem dzielnie się wspierać.
Dla Ciebie Werner Kronegg będzie oddanym, godnym zaufania wspól-
pracownikiem, a dla pozostałych szefem potrafiącym zjednać sobie sym-
patię i posłuch. Ileż to razy byłem świadkiem, że pod jego kierownictwem
nawet najbardziej oporni pracownicy ruszali się jak w zegarku! Do dziś nie
wiem, jakim sposobem zmusił ich do wysiłku. Może Ty go rozszyfrujesz!
Jest moim najlepszym przyjacielem; mogę powiedzieć również, że.
zaprzyjaźniłem się z jego żoną, nie dziw się więc, że proszę Cię, abyś im\
w razie potrzeby służył pomocą w miarę Twoich możliwości. Na pewno'
będą potrzebowali Twoich rad, a może również wsparcia, gdy będą chcieli
zamieszkać razem w obozowisku w pobliżu budowy.
Werner jest moim rówieśnikiem — skończy wkrótce czterdziestkę,
pani Regina zaś ma trzydzieści dwa lata. Nie słyszałem, żeby skarżyli
się na zdrowie, a ich siedmioletnia córeczka, Urszulka, jest żywym,
mądrym i silnym jak na swój wiek dzieckiem. Oboje Kroneggowie nie
mają rodziców ani bliskich krewnych, są całkowicie wolni od wszelkich
zobowiązań i właściwie mogliby wyjechać do Transwalu już jutro.
To już chyba wszystko, co powinieneś, drogi Wuju, wiedzieć o moich
przyjaciołach. Gdy poznasz ich osobiście, na pewno przyznasz, że nie
pochwaliłem ich wystarczająco. Nie mam żadnych wątpliwości, że od razu
się zaprzyjaźnicie.
Proszę Cię, drogi Wuju, gdy dostaniesz ten list, poślij mi natychmiast
depeszę, czy się zgadzasz na zatrudnienie Wernera i na jego przy/aza
z rodziną. Jestem pewien, że nie zmieniłeś zdania, by dać mi wolną rękę, alf
Twoje potwierdzenie uspokoiłoby mojego przyjaciela. Gdybyś jeszcze
telegraficznie przystał pieniądze na jego podróż, mógłby wyruszyć nie-
zwłocznie.
40
owali z Reginą, że w razie konieczności popłyną drugą klasą.
III to taniej, ale przekaz opiewał na pierwszą klasę i żadna zmiana
^h la możliwa. Heinz ostatecznie rozwiał wszelkie wątpliwości, gdy
nl£
dził że od tej chwili Werner reprezentuje firmę Vandervelde
S
tforner i nie wypada mu podróżować drugą klasą.
Dla Wernera i Reginy czas nabrał jakby przyspieszenia. NamnożylJ Gdy Regina jeszcze próbowała protestować, Werner użył przeko-
się spraw do załatwienia, a przygotowania do wyjazdu zdawały się ml nywającego argumentu:
mieć końca. Na szczęście trafili się młodzi narzeczeni, którzy zamierzalj __ Chcę, żebyście obie z Urszulą korzystały z komfortu przynaj-
się wkrótce pobrać i szukając mieszkania do wynajęcia z radośa mniej w czasie podróży, bo przez najbliższe dziesięć lat będziecie musiały
zgodzili się odkupić od Kroneggów całe wyposażenie. Tanim koszten zapomnieć, co to znaczy wygoda.
zdobyli w ten sposób już urządzone mieszkanie. Pani Regina spakowali W ten sposób spór został rozstrzygnięty.
tylko garderobę, pościel i pamiątki, z którymi nie chciała się rozstać Czternastego kwietnia wszyscy troje wyjechali pociągiem do
W sumie było tego kilka dużych walizek. Urszula dzielnie pomagała Hamburga. Heinz Brand i jego narzeczona odprowadzili ich na
przy pakowaniu, dziwiąc się tylko co chwilę, ile to wszystkiego trzebi]
dworzec. Na pożegnanie pani Regina dostała piękny bukiet kwia-
zabierać w podróż.
tów, a Urszulka wielką bombonierkę i kilka zabawek. Nie było to
Werner tymczasem wyrobił paszporty dla całej rodziny i prz; łatwe rozstanie. Pociąg już ruszał, a Werner i Heinz jeszcze ściskali
pomocy Heinza, Branda zarezerwował bilety na parowiec. Wybrał sobie ręce.
nowoczesny statek odpływający z Hamburga piętnastego kwietnia. Dc| — Niech was Bóg prowadzi. Niech wam się darzy w obcym kraju
tego czasu Heinz spodziewał się dostać przekaz od wuja i zapłacić z* — wołał Heinz, gdy pociąg odjeżdżał z peronu.
bilet a także za inne wydatki związane z podróżą Wernera. Regina machała ręką, nie mogąc ze wzruszenia wymówić słowa;
Ze sprzedaży mebli i wyposażenia domu zostało Weraerowi trochf ukradkiem ocierała łzy. Werner patrzył ze smutkiem w oczach na
gotówki. Od Heinza nie musiał pożyczać ani grosza, gdyż na bieżątf stojących na peronie przyjaciół. Żegnali nie tylko ich, ale i rodzinny kraj.
wydatki, jak,nowe walizki, ubrania i przybory niezbędne w podróż) Czyżby na zawsze?
zupełnie mu wystarczyło. Osiem dni przed planowanym odjazdem przyszł* Trzymali się za ręce, zdając się całkowicie na los szczęścia.
depesza od Justusa Kórnera: Zgadzam się. Wyślij depeszę, kiedy Kroneg Patrzyli bez słowa, jak za oknami znikały ostatnie zabudowania ich
gowie przyjadą. Pieniądze na podróż do odebrania w Deutsche Bank. miasta, później wieże kościołów na horyzoncie, znajome podmiejskie
Przekazane pieniądze starczyłyby nie tylko dla Wernera, ale i ca»; okolice. Czuli się jak wygnańcy, którym zabrano wszystko, co było im
rodziny. Nie musiał się już martwić, czy wydać także grosze odłożone na r
°gie. Uściski ich rąk stawały się coraz mocniejsze, jakby oboje
czarną godzinę.
potrzebowali coraz bardziej wzajemnego wsparcia.
, ^"czeli. Ojczyzna nie spełniła ich oczekiwań. Musieli szukać
r
odkow do życia w obcym, dalekim kraju.
Ur
szulka przykleiła się do szyby i ze zdumieniem w oczach patrzyła
zmieniający się krajobraz. Czyżby i jej dziecięce serduszko czuło,
raci korzenie łączące je z ojczystym krajem? Mała gaduła nie
się ani słowem, a jej zaróżowione zazwyczaj policzki dziś e. błąd.
42 43
Zaniepokojona zerkała od czasu do czasu na rodziców. Byli smutt, po polach? Dlaczego jedne krowy mają brązowe łaty, a inne
c
a jej w uszach ciągle dźwięczały słowa Heinza Branda: “Niech wam si ^° 9 placzego przy budkach dróżników zawsze jest mały ogródek?
darzy w obcym kraju!" czar
0 ^ia niej ważne pytania, ale co chwilę wracała do najważniej-
Nie rozumiała, że wyjeżdża z ojczyzny, i to'być może na zawsze ^ * . j^ to będzie w tym obcym kraju.
— Niech wam się darzy w obcym kraju — rzekła do siebie 7 otwartą buzią słuchała, gdy ojciec lub matka opowiadali, że jest
— W obcym kraju? — powtórzyła i zrobiła minę jak do płaczu. Nag lato gdy w Niemczech na polach leży śnieg, że mieszkają tam czarni
objęła oboje rodziców. , którzy nigdy nie będą biali, choćby szorowali się mydłem
— Tatusiu, mamusiu, gdzie my właściwie jedziemy? — spytaj • zczotką całymi dniami, że kwitną tam zupełnie inne kwiaty i żyją
drżąqym głosem. wierzęta, które w Niemczech można oglądać tylko w zoo.
Przerazili się i równocześnie przytulili córeczkę. Stali wszyscy tro To rzeczywiście będzie obcy kraj!
wzruszeni, bez słowa. W dobrym stosunkowo nastroju dotarli do Hamburga i prosto
— Jedziemy daleko, bardzo daleko, do obcego kraju, Urszulko, alt z dworca kolejowego udali się do portu, gdzie stał gotowy już do
będziemy cały czas razem-, ty, tatuś i mamusia. I będziemy bardzo sif odpłynięcia ogromny parowiec. Wyglądał imponująco. Pomalowany
kochali, jeszcze bardziej niż teraz — odpowiedział Werner dziwnie świeżo białą farbą kołysał się dostojnie na falach przycumowany linami
obcym głosem, a pocałowawszy żonę i córkę dodał głęboko przejętj do nabrzeża.
— Że też wam nie mogłem tego oszczędzić, moje skarby! . Steward zaprowadził Kroneggów na pokład pierwszej klasy, gdzie
Regina szybko przełknęła cisnące się do oczu łzy i roześmiała s|l przygotowano dla nich dwuosobową kabinę. Dla Urszulki dostawiono
niemalże radośnie. dziecięce łóżko. Bagażowy wniósł ich bagaże podręczne, zaś duże walizy
— Jedziemy po szczęście, Wernerze, uwierz wreszcie i nie zamarł dokerzy załadowali do luków obok ładowni. Pani Regina podzieliła
wiaj się. Zostawmy za sobą wszystkie troski i kłopoty. Musimy cieszył rzeczy na dwie części: potrzebne w czasie podróży i potrzebne dopiero
się i patrzeć z ufnością w przyszłość, a dobry Bóg nie zapomni o nas. w Transwalu.
Wiedziała, że Werner ciężko przeżywa rozstanie i coraz bardziej boij Zaczęli od rozpakowywania bagaży i urządzenia się w kabinie.
się o przyszłość nie tylko swoją, ale głównie żony i dziecka. Musiała np Werner próbował pomóc żonie, ale szło mu niezbyt sprawnie. Regina
dodać odwagi, musiała się uśmiechać. Raz, by nie niepokoić Urszulki uśmiechnęła się.
a dwa — by mąż nie myślał, że stał się przyczyną jej zmartwień. — Usiądź sobie z boku, kochanie, i popatrz, jak my z Urszulka
Żartowała i śmiała się, chociaż serce biło powoli, ciężko i z niepoko- szybko uporamy się z walizkami. Raz, dwa! Ruszaj się, córeczko,
jem. Poskutkowało. Najtrudniejsze chwile minęły i Werner otrząsnął sĄj podawaj mi rzeczy, a ja będę układać je w szafie i szufladach.
z przygnębienia. Dlaczego właściwie się martwi? Jest przecież mężczyz- Rzeczywiście, nie minęła nawet godzina, a w kabinie wszystko było już
ną i nie stać go na zapewnienie żonie i córce beztroskiego życia? Poukładane na swoim miejscu. Mogli wyjść na pokład i przyjrzeć się
Nonsens! Rozluźnił się i spojrzał na Reginę. P sazerom wchodzącym na statek. Oczywiście, czekało ich głównie
— Jaka ty jesteś dzielna, Regi! — szepnął ściskając mocno Powiadanie na tysiące pytań Urszuli dziwiącej się niemal wszystkiemu.
dłoń. Nigdy jeszcze nie odczuwał tak wyraźnie, że bardzo kocha ^ -rzeź megafon zaproszono pasażerów do dużej jadalni na pod-
cz
żonę. orek, ku wielkiej radości zgłodniałej już trochę Urszulki.
Urszulka też nagle ożywiła się i swoim zwyczajem zasypywał ~~ ^ez tu jest pięknie, mamusiu! — zawołała sadowiąc się za
rn
rodziców tysiącami pytań. A za oknami działo się tyle noweg0' - — Zostaniemy na tym statku dłużej, czy zaraz będziemy się
Dlaczego druty telegraficzne skaczą w górę i w dół? Czemu ludzi*

44. 45
— Będziemy, ale nie tak prędko. zauważyli oni także rodziców. Piękna para z dzieckiem
— Dopiero wieczorem, gdy będzie już ciemno? si? wyróżniała i od razu wzbudziła zainteresowanie. Nie było
— O nie! — zaśmiała się Regina. — Potrwa to wiele dni. nic niezwykłego, bo za każdym razem, gdy statek wypłynie już
— Och, wiele dni? Bomba! A ja przez cały czas nie będę chodziła d * ^ tu emocje opadają i pasażerowie zaczynają przyglądać się sobie, by
szkoły? Z
^° ntówać się, kto będzie im towarzyszył w ciągu najbliższych tygodni.
— Nie, ale codziennie będziesz się uczyła z mamusią — wyjaśn Z
° Na pierwszy rzut oka towarzystwo nie wyglądało na zbyt doborowe,
Werner.
ale nie znaczy, że mało interesujące; zwłaszcza dotyczyło to
— Bardzo lubię, gdy mama mnie uczy. Ale jak zejdziemy ze statki sażerów trzeciej klasy, gdzie przeważali wszelkiej maści awanturnicy
ta w tym obcym kraju znowu pójdę do szkoły? dacy do Afryki Południowej za przygodą, za szczęściem i fortuną
— Chyba nie. Będziesz się uczyła sama przy pomocy mamusi. w kopalniach złota i diamentów.
— To ja chętnie zostanę w obcym kraju na zawsze — ucieszyła si Werner Kronegg ani jego żona nie szukali na razie kontaktów wśród
mała i z błyskiem w oczach sięgnęła po apetycznie wyglądające ciastk współpasażerów, najchętniej przebywali sami ze sobą.
z tacy stojącej na stoliku nakrytym dla trzech osób. Podróż przebiegała spokojnie, chociaż zdarzały się dni, że fale
Wciąż przybywali nowi pasażerowie i Kroneggowie nawet nie mocniej uderzały o burty. Słońce przygrzewało coraz mocniej i trzeba
zauważyli, jak szybko minął im czas. Zdumieli się, gdy zadzwoniono na było powyjmować z szaf letnie stroje, ku wielkiemu zdziwieniu Urszulki.
kolację, a stewardowie uwijali się z półmiskami pomiędzy stolikami Przecież ledwie skończyła się zima!
' prawie już zapełnionej sali. Wieczory pasażerowie najchętniej spędzali na pokładzie pod roz-
Urszula zasnęła natychmiast, gdy tylko wrócili do kabiny, natomiast gwieżdżonym zwrotnikowym niebem. Urszulka czuła się na statku jak
rodzice długo nie mogli zmrużyć oka, ale to nie zmiana otoczenia była u siebie w domu. Dzieci tu prawie nie było, ale zawsze znalazła kogoś do
powodem, tylko głęboka troska o przyszłość i trudny do przezwycięże- zabawy, także wśród dorosłych, którzy traktowali złotowłosą małą
nia strach przed nieznanym. Obudzili się wcześnie rano nieco zmęczeni, piękność jak maskotkę.
ale już przy śniadaniu odzyskali dobry humor patrząc na pustoszejące Rodzice również znaleźli kilku sympatycznych ludzi, z którymi
przed Urszulą półmiski. spędzali czas. Wśród nich był Niemiec, lekarz, który przed laty osiedlił
Syrena zatrąbiła przeciągle, podniesiono kotwice* Kolos drgnął się w Kraju Przylądkowym, a teraz wraz z żoną odwiedził ojczysty kraj
i zakołysał się powoli. Przerażona Urszula złapała się oburącz matki, alt uczestnicząc przy okazji w światowym kongresie medyków. Żona także
ta uśmiechnęła się tylko i przytuliła ją do siebie. Orkiestra zagrała znanS była Niemką, a pobrali się dziesięć lat temu, gdy doktor Franzius po raz
melodię: “Muss i denn..." — “A więc muszę ruszyć w świat...". O dziwo P'erwszy przyjechał do Niemiec. Wyglądał na pięćdziesięciolatka, ona
znajome dźwięki natychmiast uspokoiły przestraszone dziecko. m
°gła mieć około czterdziestki.
Parowiec wypływał z portu. Potężne śruby obracały się w wodzie Regina bardzo ucieszyła się z tej znajomości, gdyż od doświadczo-
tworząc wzburzone fale za płynącym wśród pian statkiem, pozosta- -Cn osadników mogła wiele się dowiedzieć o życiu na antypodach,
wiającym na wodzie długi jak- welon ślad. 111
okazali się nadzwyczaj rozmowni.
Dla Urszuli i jej rodziców był to zupełnie nieznany widok. Wszystko oktor Franzius trafił do Związku Południowej Afryki w czasie
wokół nich było nowe i niezwykłe. Wzruszali się stadem mew od' ^°jen burskich jako ochotnik Czerwonego Krzyża. Bywał wtedy
prowadzających statek aż na pełne morze. Urszula rzucała im kawałk1 ranswalu, ale od czasu, gdy kraj ten dostał się pod dominację
chleba, które ptaki, wykonując akrobatyczne ewolucje, łapały w powie' H.
1Kow
, wiele się tam zmieniło i na lepsze, i na gorsze. Dochodziło
trzu. Jej radosne okrzyki zwróciły najpierw uwagę współpasażerów, ale 2
<* do drobnych zamieszek, a nawet potyczek między Burami
ł

46 47
a osadnikami brytyjskimi, ale były to raczej porachunki mię c \o tymczasem kilka tygodni, a podróż wcale nie wydawała się
zwaśnionymi sąsiadami, a nie rozruchy o charakterze polityczny Orn nużąca. Wręcz przeciwnie, traktowali ją jak wypoczynek
chociaż niezadowolenie było wyczuwalne na każdym kroku, jak zwy] ° a ivch i pracowitych ostatnich miesiącach, a także jako zadatek na
w kraju, któremu narzucono siłą obcą dominację. Ogólnie jedn- P°t r . '£ gdy przyjdzie im borykać się z niedogodnościami życia
w Transwalu panował spokój i nie należało bać się o bezpieczeństw ^rZ\, /owisku drogowców budujących autostradę.
Rozmowny Niemiec okazał się prawdziwą kopalnią wiedzy o utw( * °\Venier pewnego dnia objął czule żonę i rzekł:
rzonym niedawno Związku Południowej Afryki. Kraj ten zamieś __ Czy wiesz, Regi, że korzystamy z luksusowych wakacji na
kiwało prawie cztery miliony Murzynów, ćwierć miliona A/jató- dvt? Kiedyś będę to musiał odpracować.
i około półtora miliona Europejczyków różnych narodowości. R2ą( Spojrzała na niego z dumą.
usadowił się w Pretorii — w Transwalu, parlament w Kapsztada _ jestem pewna, że spłacisz firmie ten dług prędzej, niż myślisz.
— w Kraju Przylądkowym, zaś Sąd Najwyższy w Blomfontei Przecież znam twoje możliwości i wiem, co potrafisz.
— w Oranii. W ten sposób — zauważył z ironią doktor — żadn Codziennie spotykali się z Franziusami i słuchali opowieści o kraju,
z dawnych stolic nie powinna czuć się pokrzywdzona w zdominowany^ do którego się udawali.
przez Brytyjczyków nowym państwie, zwłaszcza że najważniejszyn Pewnego wieczoru pani doktorowa opowiadała, że w Górach
miastem i tak pozostaje Kimberley ze względu na znajdujące i Smoczych na pograniczu Natalu i Transwalu jeden ze szczytów do
w pobliżu kopalnie diamentów. złudzenia przypomina profil przywódcy Burów, Ohma Kriigera. Jej
— Diamenty kopie się w złożach tak zwanej błękitnej skały, będąu zdaniem, był to znak od Boga, że od stworzenia świata przeznaczył on
odmianą serpentynitu. Niegdyś znajdowano diamenty wprost na po- Transwal Burom.
wierzchni, ale okazało się, że wydobywanie ich z szybów również jeśli Doktor uśmiechnął się przekornie i zakwestionował rzekome podo-
opłacalne. Najbogatsze złoża znaleziono na głębokości ponad trzystij bieństwo.
metrów, a dziś funkcjonują tam najnowocześniejsze kopalnie, zelek — Moim zdaniem, gdyby się dobrze przyjrzeć, można się doszukać
tryfikowane i zmechanizowane. Sławę kopalni z Kimberley przyćmi w profilu podobieństwa do króla Anglii. Oczywiście Buro wie zaprze-
leżąca pięćset kilometrów dalej na północny wschód kopalnia Premier czają i upierają się przy Krugerze.
gdzie znaleziono kamienie znacznie większe, wśród nich słynny Cul- Doktorowa roześmiała się i nazwała męża ignorantem.
linan, ważący trzy tysiące dwadzieścia karatów, czyli prawie jedetj Uśmiechnął się i on.
i ćwierć funta! Wysłuchaliście, szanowni państwo, długiego wykładu — Ależ, Zuziu, dlaczego się denerwujesz? Jesteśmy najstarszą
i jestem pewien, że w duchu okrzyknęliście mnie nieznośnym gadufc Parą na pokładzie i jaki dajemy przykład młodszym? Nie będę się
2
— uśmiechnął się i spojrzał porozumiewawczo na swoją żonę, kiwają tobą kłócić i obiecuję, że będę szukać podobieństwa skały do two-
z politowaniem głową. jego idola.
Werner i Regina stanowczo zaprotestowali. Chcieli zdobyć j- "ani Zuzanna od razu odzyskała dobry humor i porwała w ramiona
najwięcej wiadomości o kraju, który miał stać się ich nową ojczyzną- szulkę, która zmęczona zabawą chciała przytulić się do matki.
Okazało się, że doktor Franzius znał także firmę Vanderveld fi ° chrzcie pasażerów po raz pierwszy przekraczających równik mała
Kórner & Co. Ucieszył się, że Werner będzie w niej pracował. się trochę niepewnie. Marynarze, jak wiadomo, nie darują
— To bardzo solidne i znane w całym Związku Południowej Afr)* nikom
U j. u _ — j—""j - -««t "-r j"" -—j— f—j • — ~—••—'
— f—J ~ ——J-
przedsiębiorstwo. Może pan być pewny, że nie splajtuje, gdyż nie wdaj* maic
s? ić nieco czas pasażerom znudzonym już długą podróżą. Na
się w żadne podejrzane i ryzykowne interesy — dodał. ?Sc'e doktor Franzius podpowiedział Wernerowi, w jaki sposób
48 49
z nowicjuszy i chcą się jak najlepiej zabawić, a przy okazji
może się wykupić wilkom morskim, by przy chrzcie potraktowali i do Justusa Kórnera informując go o przybyciu, a także
nieco łagodniej.
v\>s^ac . walizki do Pretorii, żeby nie męczyć się z nimi po drodze.
Urszulka jednak i tak nie rozumiejąc niczego z hałaśliwego wido^ na< aC
^ eli obok bagaży rozglądając się w tłumie za jakimś tragarzem,
ska, patrzyła ze strachem na wygłupy dorosłych. Przez kilka następny l podszedł do nich młody człowiek wyglądający na dwudziesto-
dni dopytywała się, czy aby znowu ktoś nie zostanie ochrzczony w t;
dziwaczny sposób. latka ' rzeki:
Wszyscy nowi znajomi starali się przekonać ją, że to tylko zabaw _- Czy mógłbym państwu w czymś pomoc?
i nikomu nie stała się krzywda. Wkrótce Urszula zapomniała o wydara Werner odwrócił się mocno zdziwiony. Pierwsze słowa, które
niu, ale w sercu pani Reginy zalągł się niepokój, czy zdoła uchroń . rowano do nich w obcym kraju, zostały wypowiedziane po niemiec-
wrażliwe dziecko przed gorszymi przeżyciami, które przecież mogą Sl i Także pani Regina zrobiła wielkie oczy i popatrzyła na przybysza.
im przytrafić w nieznanym, obcym kraju. '— Pan jest Niemcem? — spytał Werner.
Im bardziej Urszula traktowała chrzest na równiku jako niegroźn — Tak, panie. Przybyłem tym parowcem, ale dosiadłem się w Swa-
zabawę dorosłych, tym bardziej Regina czuła narastający lęk, cho kopmundzie. Z pewnością państwo mnie nie zauważyli, gdyż po-
nikomu oczywiście się nie zwierzyła. Im bliżej dopływali do celu, tyt dróżowałem trzecią klasą.
mocniej biło jej serce. Co czeka ich w obozowisku przy autostradzie _ Zatem mieszka pan w Afryce Południowo-Zachodniej?
Czy uda jej się ustrzec Urszulę przed wpływem nie zawsze zdyscyp — Od pewnego czasu. Próbowałemznaleźć tam pracę, ale mi się nie
linowanych drogowców? szczęściło. Pomyślałem sobie, że w Transwalu powinno być lepiej, i chcę
Nie powtórzyła tych pytań na głos, nie podzieliła się swoim się zaciągnąć do pracy w kopalni albo przy budowie autostrad. Za
wątpliwościami z mężem. Uśmiechnęła się, by nie burzyć beztroskiegc ostatnie grosze kupiłem bilet na statek do Kapsztadu i muszę zostać tu,
nastroju. dopóki nie zarobię na dalszą podróż. Zacznę od noszenia bagaży, więc
Trzydziestego dnia po wypłynięciu z Hamburga parowiec przybił di jeżeli państwo pozwolą, za drobną odpłatnością zaniosę ich walizki do
lądu w porcie Swakopmund. Część pasażerów wysiadła, ale przybył hotelu.
nowi, którzy udawali się do Kapsztadu. Po krótkim postoju stateł Werner popatrzył na Reginę. Stała obok i przyglądała się młodzień-
ruszył w stronę Przylądka Dobrej Nadziei. cowi ze współczuciem i sympatią, którą wzbudził w niej od razu.
Kroneggowie stawiali swoje pierwsze kroki na afrykańskim ladzu Chłopiec opuścił głowę i zaczerwienił się jak rak.
właśnie z taką nadzieją, której symbolem była widoczna już z daleka. — To chyba obojętne, Wernerze, kto zaniesie nasze walizki — rzek-
a znana im z fotografii Góra Stołowa dominująca nad Kapsztadem <a patrząc niemal błagalnym wzrokiem na męża.
Płaski szczyt spowity chmurami wyglądał rzeczywiście jak olbrzymi stó> Boże! Nawet nie wiedziałaś wtedy Regino, jak bardzo ten odruch
nakryty białym obrusem. Wrażenie to potęgowały stromo opadają^ życzliwości zostanie ci w przyszłości wynagrodzony, ile dobra uzyskasz
w
zbocza góry.. Nie była zbyt wysoka — około tysiąca metrów — a'f zamian...
wyrastając niemalże z powierzchni morza wydawała się gigantem. Werner skinął głową i uśmiechnął się.
Werner i Regina pożegnali się serdecznie z Franziusami już ~~ Dobrze, rodaku. Niech pan zaniesie nasz bagaż do hotelu. To
pokładzie parowca, gdyż po zejściu na ląd na pewno nie °,bno niedaleko. A tak przy okazji, ma pan przynajmniej pieniądze
ld
możliwości spokojnie zamienić nawet kilku słów. dzisiejszy nocleg?
Doktor polecił Kroneggom' przytulny hotelik niedaleko portu Nie mam ani grosza, panie, ale nie pierwszy raz będę nocował
Zamierzali wyruszyć do Transwalu dopiero nazajutrz. Musieli §ołym niebem. Obym tylko zarobił na coś do jedzenia, a nocleg to
1 u
drobiazg.
50
Regina przyglądała się młodzieńcowi z coraz większym zain 52
resowaniem. Jak na robotnika wyrażał się zbyt akademicką nią
czyzną, a mimo skromnego ubrania widać było, że pochodzi} 2 ;nt
ligenckiej rodziny. Popatrzyła proszącym wzrokiem na Werne
i rzekła:
— Sądzę, Wernerze, że jako rodacy powinniśmy temu młoden
człowiekowi pomóc choć trochę, a zacząć pobyt w nowej ojczyźnie
spełnienia dobrego uczynku, też byłoby nie najgorzej. Pomyśl, Q
możemy zrobić dla chłopca. Mam wrażenie, że to nie przypadel
urządził, żeśmy go spotkali zaraz po zejściu na ląd.
Werner uśmiechnął się.
— Jak zwykle rnasz rację, Regi — rzekł i odwrócił się do stojącegi
wciąż z pochyloną głową młodzieńca. — Dlaczego zagadnął nas pan p
niemiecku? — spytał.
— Usłyszałem, że rozmawiacie państwo ze sobą w tym język
a ponadto wysiedliście ze statku przypływającego z Hamburga.
— A pan, nie znając obcego języka, szukał rodaków, czy tak?
Chłopiec popatrzył zawstydzony na panią Reginę i znowu zaczer
wienił się.
— Absolutnie! Mówię płynnie po angielsku, a z francuskim
Ąrjf* C^Kia -nt c*. *-»*»• ™-»—-.--

zadał następne pytanie Werner.


te;
radzę sobie nie najgorzej.
— Jak pan się nazywa?
— Tommy Rienasch.
— Mamusiu, czy to jest Tomek Rymarz? — wyrwała się Urszula
cały czas z uwagą przysłuchując się rozmowie.
Matka często śpiewała Urszuli znaną balladę Lówego o Tomku
Rymarzu i podobne brzmienie nazwiska chłopca małej od razu skoja
rzyło się z bohaterem pieśni.
Młodzieniec dopiero teraz zauważył dziewczynkę chowającą si? 22
plecami rodziców. Wszyscy troje wybuchnęli wesołym śmiechem.
— Skądże, szkrabie! Źle zrozumiałaś; ten pan nazywa się Rienasci
— wyjaśnił Werner, a zwracając się do chłopca dodał: — Tommy
raczej niespotykane imię w Niemczech.
— W istocie, jest to angielskie zdrobnienie od Tomasza. Nazywał"
się Thomas Rienasch, ale moja matka nazywała mnie Tommy. a f
czując się samotny wśród obcych, zachowałem przynajmniej to
53

p rzy mi ukochaną osobę. Jedynie urzędnikom i


ludziom,
kt0re 'h riie lubię- przedstawiam się jako Tomasz.
^t0\v rner i Regma wymienili znaczące spojrzenia. Ten młody człowiek
t w nich coraz większe zainteresowanie i sympatię. Tak ciepło
U
, o swojej matce, że nie może być złym chłopcem.
' __ Nam przedstawił się pan imieniem Tommy; czy to oznacza, że
darzy nas pan sympatią?
Tommy popatrzył pełnym uwielbienia wzrokiem na panią Reginę,
uśmiechnął się do Urszulki, a potem poważnie spojrzał na Wernera.
_ Pozwolą państwo, że wstrzymam się z odpowiedzią, bo nie chcę
uchodzić za pochlebcę.
_ Rozumiem — rzekł Werner. — Zatem, panie Rienasch, za-
praszam pana z nami do hotelu. Opowie nam pan, w jaki sposób trafił
do Afryki, a jeżeli potwierdzi się dobre wrażenie, które pan na nas zrobił,
zabier/emy pana do Transwalu, na razie w charakterze służącego, a na
miejscu zobaczymy, co dalej.
W oczach Tommy"ego pojawił się błysk. Bez słowa zarzucił sobie
ciężkie walizy na ramiona, jakby były tekturowymi rekwizytami.
— Och, wziąłeś obie na raz! — zdziwiła się Urszula. — Nie są za
ciężkie dla ciebie?
Zaczerwienił się, ale nie z wysiłku.
— Mógłbym wziąć jeszcze ciebie na barana, panienko — rzekł,
a przełożywszy obie walizki do jednej ręki, drugą uniósł Urszulę.
Śmiała się patrząc mu prosto w twarz. Zawsze bała się trochę
obcych, a w przypadku Tommy'ego nie okazała cienia strachu.
~- Nie jestem za ciężka, Tomku Rymarzu? — spytała patrząc w jego
n
>ebieskie oczy.
Jesteś lekka jak piórko, panienko — śmiał się szczerząc białe
zę b y
~~ Nie nazywam się wcale “panienko", tylko Urszulka.
~~~ A wolno mi mówić do_ciebie po imieniu?
~~~ Wolno, bo wszyscy wołają mnie Urszulko.
~~~ W takim razie, ty musisz mówić do mnie Tommy.
T0~7. °d°ba mi się to imię. Najpierw myślałam, że jesteś tym
lern
Rymarzem, o którym śpiewała mi mamusia.
~~~ Znam tę pieśń, ale nigdy jej nie lubiłem.
— Jak ja ją zaśpiewam, na pewno ci się spodoba. Posłuchaj: . choćby dlatego, że jesteśmy w obcym kraju i przy zawieraniu
Pod zamkiem Huntley nad fosą siadł ^a h znajomości musimy postępować ostrożnie.
Rymarczyk Tomek, i cały zbladł, nowych OCZyWjście rację, kochanie, ale zrób coś, by przynajmniej
Gdy jasnowłosa dama... w bieli __. i***-

Pani Regina przerwała jej, chwytając Tommy'ego za rękę: . • 7gj nocy nie spędził pod gołym niebem — poprosiła.
— Urszulka może iść sama. Jej naprawdę nie trzeba nosić. _ To mogę ci obiecać, zwłaszcza że taki gest do niczego więcej nas
— Dla mnie to żadna różnica, proszę pani. Poniosę małą, nle zobowiązuje.
chciałbym jalcoś zasłużyć na dobroć z państwa strony. Doszli tymczasem do hotelu. W recepcji przyjęto ich sympatycznie,
Regina znowu zdziwiła się słysząc wyrażenie zupełnie nie pasująi . noj;ói dostali dopiero, gdy powołali się na doktora Franziusa, który
do młodzieńca w wyświechtanym ubraniu. ' D0|ecil udać się pod ten adres. Przy okazji znalazł się także skromny
— Tommy to prawdziwy siłacz, mamusiu — wtrąciła się Urszuli pokoik dla Tommy'ego. Gdy Werner powiedział mu, że może przenoco-
— Ale tobie nie wolno mówić panu Tommy'emu po imien wać w tym samym hotelu co oni, chłopiec od razu spojrzał na panią
— upomniała ją matka. Reginę. Był pewien, że to ona przekonała męża, by nie zostawił go na
— Mogę mu mówić wujku? Do wujka przecież wolno mów« ulicy. Zaczerwienił się jak burak, serce biło mu mocno i głośno jak
• przez ty. dzwon. Poczuł ogromną wdzięczność do pani Reginy i najchętniej
Jak każde miłe dziecko Urszula miała wielu przyszywanych wujków pocałowałby ją w rękę, ale nie zdobył się na odwagę.
Regina wahała się przez chwilę patrząc uważnie na reakcję mło — Teraz, panie Rienasch, niech pan idzie do swojego pokoju
dzieńca. Gotowa była zgodzić się na spoufalanie córki i młodegi i odświeży się trochę — rzekł Werner z uśmiechem. — Bagażu chyba pan
sympatycznego człowieka, ale rozsądek nakazywał ostrożność. T; n ie m a ?
prysła jednak pod błagalnym spojrzeniem Tommy'ego, który niczym Tommy westchnął.
nędzarz żebrał o odrobinę dobroci i zrozumienia. — Mam, ale cały mój dobytek zmieścił się w tekturowym pudle,
Uśmiechnęła się i rzekła: które zostawiłem na przechowaniu w porcie u poznanego na statku
— Cóż, jeżeli pan Rienasch się zgadza, ja nie będę się sprzeciwiać marynarza. Taszcząc ciężkie pudło, trudno byłoby rni zarobić jakiś
Popatrzył z takim oddaniem, że aż się przeraziła. grosz na ulicy. Jeżeli państwo mogą mnie zwolnić na chwilę, pobiegnę po
m
Gdy Urszulka zabawiała głośnym szczebiotem swojego nowegc °je rzeczy i chętnie zrzucę z siebie te łachmany — rzekł patrząc
wujka, Regina została trochę z tyłu i rzekła do męża: zawstydzony na obszarpane mankiety koszuli wystające spod przykrót-
kc
— Wernerze, ten młody człowiek z całą pewnością nie jest tym, ' h rękawów marynarki.
kogo się podaje. Mówi literackim językiem, zna angielski i francuski, or Oczywiście. Gdy pan się przebierze, proszę przyjść do nas. Zjemy
ra
musiał otrzeć się o uniwersytet. ^m kolację — rzekł Werner.
— Zgadzam się z tobą całkowicie, Regi. Najwyraźniej los p0' ~~ Dziękuję panu z całego serca. Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł
n
krzyżował mu plany. stwu odpłacić za dobro, którym mnie obdarzacie — odwrócił się na
pl c
— W każdym razie nie jest to żaden wykolejeniec i jakoś tai ? * i wybiegł z hotelu.
I
szczerze patrzy mu z oczu. Nie uważasz, że powinniśmy go zabrać d° ie minęło pół godziny, a zjawił się w jadalni, gdzie czekali już
Transwalu? sta e^ow'e- Miał na sobie czystą białą koszulę, krótkie spodnie
— Jeżeli po bliższym poznaniu okaże się, że zasługuje na na5^ nn- ?nie wyszczotkował, ale z wytartą marynarką pewnie sobie nie
* cl Cl 71 ł V\ '
pomoc, to oczywiście pojedzie z nami. Chcę jednak przyjrzeć mu sl- Sm , ' D0 Przyszedł bez niej. Wyglądał jednak zupełnie przyzwoicie.
a
- dobrze zbudowana sylwetka poruszała się z elegancją i szy-
54
55
kiem. Regina spojrzała porozumiewawczo na Wernera, jakby chcj- Dziękuję bardzo, naprawdę nie potrzeba. Szkoda mi było
powiedzieć: i co sądzisz teraz o moim protegowanym? jedzenie na talerzach, dlatego wyczyściłem je tak dokładnie, ale
Tommy starannie przyczesał swoją bujną blond czuprynę, kontr ^dlerfl Ri? Ju^ ^° s^a- Jestem państwu niezmiernie zobowiązany
stującą z opaloną twarzą, która z kolei wydawała się jeszcze barda . nadzieję, że w jakiś sposób będę mógł się odwdzięczyć, gdyż nie
brązowa na tle błękitnych oczu i białych połyskujących zębów pr;
każdym uśmiechu. ' trafię przyjmować podarunków nie rewanżując się.
Po tych słowach także Werner Kronegg nabrał zaufania do młodego
— Proszę usiąść, panie Rienasch — zaprosiła go uprzejm
Regina. tułacza.
Ukłonił się jak doświadczony bywalec salonów i wziąwszy delik __ Myślę, że znajdzie się niejedna okazja do spłacenia nam tak
tnie dłoń pani Kronegg, przyłożył ją do ust. drobnego długu, panie Rienasch. Powiem otwarcie: oboje z żoną od
razu odkryliśmy, że nie jest pan tym, za kogo można by pana wziąć na
— Serdecznie pani dziękuję za zaproszenie — rzekł uprzejmie.
— Wujku, jesteś taki głodny jak ja? — spytała Urszulka. pierwszy rzut oka. Bylibyśmy wdzięczni, gdyby zechciał nam pań
Uśmiechnął się nieco zakłopotany, gdyż w tym samym czasie głosi opowiedzieć, jak to się stało, że trafił do Południowej Afryki.
zaburczało mu w żołądku. Tommy spojrzał spod oka najpierw na panią Reginę, a potem
otwarcie popatrzył Wernerowi prosto w oczy.
— Tak, Urszulko, ale prawdę mówiąc, to ja zawsze byłem głodom
rem. — Tak, państwu mogę opowiedzieć swoją historię, gdyż jestem
Odsunął krzesło i usiadł nieco dalej od stołu. pewien, że znajdę u was zrozumienie. Mam do was pełne zaufanie.
Pokażę państwu moje dokumenty: paszport, świadectwo maturalne
— Proszę wybaczyć, że siadam do stołu bez marynarki; ale
• jedyna, jaką posiadam, jest już w dość opłakanym stanie i raczej n i indeks, gdyż studiowałem kilka semestrów w szkole rolniczej.
nadaje się do pokazywania przy kolacji. Wyjął skórzany portfel z woreczka zawieszonego na rzemyku pod
koszulą i położył przed Wernerem plik różnych dokumentów.
— Ostatecznie nie jesteśmy na oficjalnym przyjęciu, a wkrótce m;
również znajdziemy się w warunkach, gdzie o przebieraniu się d Gdy Kronegg przeglądał je po kolei, Tommy wyjął z portfela kilka
posiłku nikt nawet nie pomyśli. fotografii i podał je Reginie mówiąc:
— Na tym zdjęciu jest moja ukochana mateńka. Tylko tyle mi po
Podano jedzenie. Werner i Regina wymienili ukradkowe spojrzeni( ni
ej zostało.
na widok błyskawicznie opróżnionego talerza młodego Niemca. Nk
jadł bynajmniej łapczywie, ale jakoś tak zręcznie, że porcja zniknęk Regina popatrzyła na szlachetną twarz spoglądającą z pożółkłej
fotografii.
w mig i niezauważenie.
Werner uśmiechnął się. ~~ Pańska matka nie żyje?
Tak, proszę pani. Gdyby żyła, moje życie potoczyłoby się
— Coś mi się widzi, że chętnie zjadłby pan jeszcze jedną porcję ^Pełnie inaczej.
Tommy aarumienił się i spojrzał zawstydzony na panią Reginę. W
werner złożył dokumenty i oddał je Tomy'emu, który starannie
— Wybaczcie państwo, że tak rzuciłem się na jedzenie, ale... c
°\vał je do portfela i zapiął szybko guziki koszuli. Zaczął swoją
dawna nie siedziałem przy stole przy talerzu smakowitych potra* opow ieść.
Prawdę mówiąc, ostatnio dość często wręcz głodowałem.
,, - —r-v“ mówił półgłosem, jakby szukając odpowiednich słów,
Regina popatrzyła na niego ze współczuciem. 2
*iej wyraźnie się odprężył.
— Niechże pan się nie krępuje, panie Rienasch, i zamówi jeszcze co$
więcej. ^anstwo pewnie nie zrozumiecie, co dla mnie znaczy wasze miłe
ale ja od lat nie spotkałem nikogo, kto potraktowałby mnie
56 57
tak serdecznie i po ludzku. Zwątpiłem już w uczciwość i szczerość lu dwu latach małżeństwa moich rodziców zjawiłem się ja i omal nie
Nawet trudno byłoby opisać, co przeżyłem, zanim pogodziłem . Ą tragedii. Matka zaalarmowana moim krzykiem przybiegła do
O
z sytuacją, w której się znalazłem. Walczyłem z własną dumą ,a v iu i zobaczyła Kurta z ciężkim kluczem w ręku, przmierzającego się
z wrogiem, który czyha na moje życie, i przysięgam — nikomu przez te P iderzenia mnie po raz drugi. Wyrwała mu żelazo z ręki, a gdy
cały czas nie powiedziałem jeszcze, co naprawdę zmusiło mnie c ° ta}a> dlaczego to zrobił, odparł z wściekłością, że chciał mnie
opuszczenia ojczyzny, co naprawdę kryje się w moim sercu. Zdecydow;
łem się powiedzieć to państwu, ale proszę mi wierzyć — nie przychód; uśmiercić. . \. . , .
mi to z łatwością. Wyjechałem z Niemiec przed dwoma laty. Powiem o Wtedy ojciec pierwszy i ostatni raz uderzył mojego przyrodniego
razu najgorsze: zostałem wypędzony z domu przez własnego ojca, ch& hnta Ten wprawdzie zrezygnował z zamiaru pozbawienia mnie życia,
Bóg mi świadkiem — klnę się na pamięć mojej drogiej matki — potrak •ile całą nienawiść skoncentrował na matce.
tował mnie niesprawiedliwie, gdy ja doprowadzony do ostateczności, Ojciec szybko zapomniał o incydencie wzruszony skruchą okazy-
podniosłem na niego rękę. waną przez brata i kochał go znowu ślepo i bezkrytycznie jak przedtem.
Przerwał zobaczywszy, że pani Regina zadrżała i przytuliła do siebi Kurt dorósł tymczasem i nauczył się panować nad emocjami. Do nas
Urszulkę, która patrząc na jego poważną twarz spytała: odnosił się niezwykle serdecznie, gdy tylko w pobliżu był ojciec, ale poza
jego plecami dokuczał nam na każdym kroku. .Matka początkowo
— Mamusiu, dlaczego wujek Tommy jest smutny?
próbowała się skarżyć, ale ojciec zasępiał się od razu i pytał, czego
Przycisnęła główkę córeczki do piersi i rzekła:
jeszcze chce od Kurta, skoro jest dla niej uprzejmy. Zarzucał jej
Nie przeszkadzaj, skarbie. Pan Rienasch chce nam opowiedzieć co
czepianie się drobiazgów, gdy tymczasem ona żyła w ciągłym strachu, że
bardzo ważnego, więc nie odzywaj się, proszę.
pasierb zrealizuje swój plan i rzeczywiście usunie ją i mnie ze swojej
Tommy ochłonął trochę i ciągnął dalej:
drogi. Nic dziwnego, że życie w ciągłym napięciu doprowadziło ją do
— Widzę, że przestraszyłem panią mówiąc o mojej sprzecza ciężkiej choroby serca. Jeżeli nawet nie było jej bezpośrednią przyczyną,
z ojcem, ale zaraz opowiem, jak do tego doszło. Ojciec był już wdowcem to na pewno przyczyniło się do zaostrzenia dolegliwości.
gdy ożenił się z moją matką, i miał z pierwszego małżeństwa syna. Kurt Mijały lata, a ja pamiętam je jako jeden ciąg zagrożeń i strachu
mój przyrodni brat, był dziesięć lat starszy ode mnie i od pierwszego 0
bezpieczeństwo swoje i matki. Sam nie wiem, jak udało się Kurtowi
dnia, gdy ojciec wprowadził do swojego domu drugą żonę, jego syn Pokonać ojca, ale jest faktem, że traktował on nas z coraz większą
nienawidził jej z całego serca. Tak samo było ze mną, gdy tylko obojętnością. Miałem może dwanaście lat, gdy przypadkowo pod-
przyszedłem na świat. Kurt był jeszcze dzieckiem, ale w jego głów* s
uchałem rozmowę obu mężczyzn. Kurt mówił wyraźnie: — Rozwiedź
zalęgła się myśl, że matka i ja zabierzemy mu majątek. Im był starszy -z tą kobietą, ojcze! Przecież nie masz już chyba wątpliwości, że wyszła,
tym jego nienawiść do nas była większa. za
ciebie tylko dla pieniędzy.
Ojciec kochał swojego pierworodnego, wprost go ubóstwiał i pod' Vuis/ę w tym rniejscu wyjaśnić, że mój ojciec był bardzo bogaty,
porządkowywał się jego woli, że aż się później dziwiłem, jak mogło dój*
i f K ^Wa ^uze majątki ziemskie, wybudował w pobliżu cukrownię
do powtórnego małżeństwa. Brat jeszcze jako dziecko odznaczał stf
te r*' K^ konserw. Często mówił, że większą posiadłość i leżącą na jej
zdecydowaniem i silną wolą, a z biegiem lat całkowicie sobie podporzą"'
kowal ojca. Zaś do mojej matki już na początku odnosił się z jawfl* s tu' C cu'crowni? odziedziczy Kurt, a ja dostanę mniejsze gospodar-
wrogością i ku jej wielkiemu rozczarowaniu dał do zrozumienia. zt Mj • ^rzetwórnię przynoszącą zresztą niewielkie dochody. Dodam dla
choćby nie wiadomo jak się starała, nigdy nie zdobędzie sobie je? to g n'er"a' że dużą posiadłość wniosła w posagu matka Kurta, ale było
q
przychylności. ac
Pła -, arstwo zdewastowane a przy tym strasznie zadłużone. Ojciec
'ł dłu •S1 i postawił Langenfurt — tak nazywał się majątek — na
58 59
nogi. Nie protestowałem nigdy, że brat jako starszy syn odzied złapał mnie za kołnierz i wyrzucił za drzwi.
większą część dorobku ojca, i nie podważałem tej decyzji jako Wynoś się, szczurze, i przestań się tu rządzić. Nie masz żadnego
sprawiedliwej, gdy Kurt cały czas buntował go przeciwko mnie i " żadnego, rozumiesz?
wał zgarnąć cały majątek dla siebie. Z wiekiem coraz wyra? kałem wzrokiem ratunku u ojca, ale on odwrócił się plecami. Nie
zdawałem sobie sprawę, że intrygi brata mają tylko jeden cel: przeko ^miałem, o co Kurtowi chodzi, nie miałem jednak wątpliwości, że
r
°i l kolejną intrygę. Zacisnąłem zęby i gorzko żałowałem, że jestem za
ojca, żeby mnie wydziedziczył, jeżeli już nie całkowicie, to przynajnim
U
z najważniejszych części majątku. Słyszałem jak mówił: — Langenfu dv by slan%c w obronie matki.
wniosła w posagu moja matka, a co dostałeś od matki Thomasa? N,, Od tego czasu ona już ani razu nie rozmawiała z ojcem o podziale
Moim zdaniem masz prawo podzielić tylko swój majątek między mn aiatku. Stawała się z dnia na dzień smutniejsza, bardziej milcząca i nie
1
i brata. Posiadłości matki nie możesz brać w ogóle pod uwagę jako c?ęi arniftarn, czy kiedykolwiek się potem uśmiechnęła. Ojciec traktował ją
spadku. Ona należy się mnie bez żadnej dyskusji, gdyż jest spadkiem] okropnie. Nie skarżyła się nigdy, ale jej smutne spojrzenie zdradzało
matce, a nie po ojcu. całą prawdę, a we mnie narastał nie tylko żal do ojca, ale również złość.
W rezultacie Kurt dostał jeszcze fabrykę konserw, która wresza Bardziej bolał mnie sposób, w jaki traktował matkę niż jego stosunek do
unowocześniona zaczęła przynosić dochody. Dla mnie po/ostal ra n ie.
skromne gospodarstwo w Hartau. Kurt osiągnął swój cel: odsunął nas od ojca całkowicie i z tryum-
Prawdę mówiąc, sprawy majątkowe mało mnie wtedy interesowali fującym spojrzeniem siadał codziennie z nami przy stole, a były to już
bardziej denerwowała mnie postawa brata, który z ojcem rozmawia jedyne chwile w ciągu dnia, kiedy mogliśmy porozmawiać z ojcem. Im
już tylko o śmierci. Zawsze potrafiłem panować nad swoimi emocjam bardziej on odsuwał się od nas, tym bardziej ja zbliżałem się do matki,
i nie przejmować się drobiazgami, w przeciwnym razie nie wytrzymał która niedomagała już coraz wyraźniej.
bym atmosfery osaczenia, jaką Kurt wytworzył wokół mnie i matfc Lekarz stwierdził poważną chorobę serca i ostrzegł, że każde
Starałem się zachować przede wszystkim spokój i gdyby brat oświad zdenerwowanie może spowodować zawał. Potrzebowała absolutnego
czył, że przestanie szykanować nas, jeżeli ja zrzeknę się całkowici!, spokoju. Dla mnie był to cios, ojciec słuchał zaleceń lekarza z obojętno-
spadku, byłbym mu to obiecał, gdyż rzeczywiście miałem już wszysi ścią, zaś Kurt zaraz potem odciągnął go na bok, coś razem poszeptali
1
kiego dosyć. °Jciec stwierdził, że lekarz przesadza, a cała choroba matki wydaje mu
Matka cierpiała jednak bardzo widząc, że ojciec odwrócił się oi; si? zręcznie wyreżyserowaną symulacją. Brat zaczął się zabawiać
mnie zupełnie i traktuje niesprawiedliwie. Powiedziała mu to spokojrrf Przynoszeniem do domu hiobowych wiadomości, które potem przy
jak zawsze opanowana. On jednak zdenerwował się bezpodstawny ^stepnym posiłku odwoływał tłumacząc naiwnie, że dał się nabrać na
ot
i wrzasnął: — Musisz być aż tak zachłanna? Mam was oboje po ki. Był przy tym nadzwyczaj dla nas uprzejmy. Nie rozmawialiśmy
w nosie! •ym, ale oboje z matką dobrze wiedzieliśmy, że Kurt robi to celowo,
C J zc enerwo
Wybiegła blada z jego pokoju. Ojciec stał przez chwilę nie wiedz4l1 \r ^ ^ wać i spowodować śmierć.
co robić, ale Kurt był na ikt go nie lubił, a ludzie pracujący dla ojca wręcz go się bali. On
miejscu.
m c^sem zachowywał się wtedy, jakby był już gospodarzem całego
j koh U ^yrósł na przystojnego młodzieńca i na pewno podobał się
Om a e tra
— Widzisz teraz wyraźnie, tato, że chodzi o spadek — zaśmiał 5] a Zasł ' ' ktował je w sposób karygodny. Nie zamierzał się żenić,
tryumfująco. ' tem kiedyś, jak głośno oświadczył, że nie zna kobiety, której
Zerwałem się aż kipiąc z wściekłości. byłby w stanie mu zaimponować.
— Ty bezwstydniku! — ryknąłem. — Jeżeli komuś tu c
o spadek, to na pewno nie mojej matce. 61

' 60
Matka czuła się coraz gorzej i dosłownie codziennie drżałem o je;.
Zdałem maturę i zapisałem się na studia rolnicze. Dopiero vw zedłem zdruzgotany, bardziej jego chłodnym tonem niż zdecy-
uświadomiłem sobie, że po moim wyjeździe matka będzie całko\v ° odmową. Musiałem powiedzieć o tej rozmowie matce. Zapew-
zdana na łaskę niekochającego męża i dyszącego nienawiścią pasiert, °u>VaI1ją solennie, że już nigdy nie zaciągnę żadnego długu, a ona
11
Nie powiedziała ani słowa, ale czułem, że ona po prostu bała się 20J ła że pomoże mi zwrócić te dwa tysiące marek. Później
o b iec '
sama. Przyjeżdżałem na każde ferie i za każdym razem znajdowałem dowie-
nh £C
w gorszym stanie. Czekała na mój przyjazd z niecierpliwością, ojciec^ ' ' »od Christine, że zamierzała sprzedać drogocenny naszyjnik,
nawet mnie nie zauważał. Spotykaliśmy się tylko przy stole, chociaż te przekazać mnie.
nie zawsze. ' R "'łem za młody, by docenić wartość pieniądza, więc ucieszyłem się,
Matka od kilku lat zajmowała oddzielną sypialnię. Ze względu j am problem z głowy, i szybko zapomniałem o przykrym zajściu,
Z
częste ataki choroby potrzebowała stałej opieki i dlatego jej pokojówfc Iko że później nastąpiły wydarzenia, które jeszcze dziś wspominam jak
która pracowała jeszcze u rodziców mojej matki — stara Christii z ły s e n -
— sypiała w pokoiku przylegającym do sypialni matki, a drzwi łącząc Następnego ranka siedzieliśmy z matką przy śniadaniu, gdy zjawił
oba pokoje były stale otwarte. się Kurt w wyjątkowo radosnym nastroju. Był dla nas niezwykle
Cieszyłem się, że przynajmniej pokojówka — jedyna osoba godn. uprzejmy, żartował na temat przyjemności studenckiego życia, a jadł
zaufania i bardzo oddana — towarzyszyła matce w czasie mojf z apetytem jak rzadko kiedy.
nieobecności. Gdy przebywałem w domu, nie odstępowałem matki Ł Nagle do jadalni wpadł jak burza gradowa ojciec, z marsową miną
krok i dziękowałem Bogu, że zastałem ją jeszcze przy życiu. podszedł do mnie i zawołał: — Ukradłeś z mojego biurka dwa tysiące
Muszę przyznać, że jako student zachłysnąłem się wolnością i rzuci m a re k !
łem się w wir życia niezbyt rozsądnie. Ojciec, o dziwo, nie wydzielałir Skoczyłem jak oblany zimną wodą i broniłem się rozpaczliwie nie
pieniędzy na studia, a ja szybko poczułem się potomkiem bogatej? mogąc wprost uwierzyć, że ojciec oskarża mnie o kradzież. Matka
rodzica. Przed wyjazdem na wakacje ze zdumieniem stwierdziłem, żeni: krzyknęła przerażona, a ja nie myślałem o niczym innym jak o tym, żeby
stać mnie na zwrot zaciągniętego u przyjaciela długu i tym razem b?d się zbytnio nie zdenerwowała. Wstała i popatrzyła na mnie swoimi
musiał powiedzieć o tym ojcu. Dwa tysiące marek to nie była pff przepełnionymi smutkiem oczyma.
naszym majątku znacząca, suma, ale najgorsze było to, że musiałff — Mamo, na litość boską, ty chyba nie wierzysz, że to zrobiłem?
przyznać się przed ojcem, a tym samym przed Kurtem, który krzyknąłem odchodząc od zmysłów.
odstępował go na krok. Wyprostowała się dumnie i stanęła obok mnie.
Nie wątpiłem, że ojciec darzy mnie jeszcze jakimkolwiek uczucieff ~~ Nie, synu, ty nie, ale tamten — twój brat — ukradł pieniądze,
ale nie przypuszczałem, że zareaguje na mój dług aż tak ostro, Z£
by zwalić winę na ciebie — mówiła z trudem łapiąc oddech.
wielkiej uciesze brata. Kategorycznie odmówił spłacenia go. Oświa£ ~ ^hristine widziała go w nocy wychodzącego z latarką z gabinetu
czył, że dostaję dość pieniędzy na utrzymanie, co zresztą było prawd- °-'Cd- Szła po lekarstwo dla mnie do domowej apteczki. Przeraziła
a jeżeli pożyczam od kolegów, to muszę się sam martwić, jak z\vro ? sądząc, że natknęła się na włamywacza, więc schowała się w fra-
długi z tego, co mam. Tłumaczyłem, że mój przyjaciel potrzebuje t> 26
drzwi, ale odetchnęła z ulgą rozpoznawszy Kurta. Powiedziała
pieniędzy, by móc kontynuować studia, ale dla ojca nie był to zad
m
argument. — Wykluczone — krzyczał — nie dostaniesz ani feniga p°* ókał
tym, co dla ciebie przeznaczyłem. d j w
^tysiące marek, gdyż dokładnie wiedział, że tyle wynosi twój
Chciał już do końca pognębić cię w oczach ojca... To on jest
62 tym, bo była pewna, że twój brat zrobił coś złego, skoro prze-

63
korytarzem jak złodziej. Jestem pewna, że to on ukradł
Mówiła powoli i głośno, cały czas trzymając mnie mocno za
Kurt zbladł w pierwszym momencie, ale szybko ochłonął i roześi^ j. Proszę cię, wyjedź natychmiast, bo boję się, że zdarzy się coś
się szyderczo: 'tclTgorszegc,
— Tato, to przecież jawny spisek ze starą służącą! Poprosiłem Christine, by nie opuszczała mojej matki i szybko się
Ojciec poczerwieniał słysząc, że matka nazwała jego pupilka złi
jem. Rzucił się na nią i, zanim zdążyłem ją zasłonić, uderzył z całej SjJ Niech cię Bóg ma w swojej opiece, synu! Pamiętaj, że zgubić się
w twarz. . tylko ten, kto zbłądzi, kto zejdzie sam na manowce. Weź na drogę
— Kłamczucho! — wrzasnął. • błogosławieństwo. Będę modliła się za ciebie w dwójnasób, skoro
Matka zachwiała się i opadła na stojący-obok fotel. Pociemniało a wyrzekł się ciebie ojciec.

przed oczyma i bez chwili wahania skoczyłem do ojca i uderzyłem To były ostatnie słowa, które od niej, usłyszałem...
w twarz, dokładnie tak samo, jak on spoliczkował moją matkę, Tommy zamilkł. Blady, z kamienną twarzą, patrzył przed siebie.
jej krzyk obudził mnie. Słuchający także milczeli, dopiero pani Regina chwyciła dłoń chłopca
— Tommy, nie podnoś ręki na ojca! — wołała przerażona. i uścisnęła ją mocno.
Upadłem przed nią na kolana. Drgnął, zakrył twarz rękoma i zastygł w bezruchu. Po chwili
— Wybacz, mamo, ale nie mogłem patrzeć, jak on cię bije. podniósł głowę, a na jego twarzy drgał dosłownie każdy mięsień.
Kurt uznał, że był to właściwy moment, by przypodobać się ojcu — Wrzuciłem do walizki najpotrzebniejsze rzeczy, garnitur, trochę
i rzucił się na mnie od tyłu. Odwróciłem się i wstając odrzuciłem gc bielizny i poszedłem do ciotki. Po śmierci męża przeniosła się do
z całej siły. Odbił się od ściany i opadł jak worek sieczki na podłogę pensjonatu, gdzie mieszkała wygodnie, choć raczej skromnie.
— Dotknij mnie jeszcze raz, a pożałujesz — krzyknąłem w jego Z ojcem już tego dnia się nie widziałem, a jedynie przez służącego
stronę, gdy zza pleców usłyszałem ostry głos ojca. przekazałem mu wiadomość, że gdyby chciał ze mną rozmawiać,
— Wynocha z mojego domu! Dla bandytów nie ma tu miejsca znajdzie mnie u ciotki Grety. Ciotka oczywiście nie uwierzyła w moją
Zejdź mi z oczu, nędzna kreaturo. Nie jesteś już moim synem, al winę, zmartwiła się natomiast stanem zdrowia swojej siostry, do tego
zwykłym złodziejem, który miał czelność mnie uderzyć. Nie chcę ci< stopnia, że następnego ranka udała się do Langenfurtu.
więcej widzieć... Wynoś się! Dosłownie kilka minut po jej wyjściu przybył posłaniec z listem od
m
Chciałem coś powiedzieć, ale zobaczyłem, że matka opadła bezwład °jego ojca. Noszę go zawsze przy sobie, niech państwo przeczytają go
nie w fotelu, więc nic już mnie nie obchodziło prócz ratowania jej sa m i...
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni, położyłem na łóżb . ^rżącymi rękoma Tommy znowu sięgnął po skórzany portfel
1 w
i zawołałem Christine. Przy jej pomocy matka odzyskała przytoffl yjąwszy kartkę papieru, podał ją Wernerowi.
ność. Pokojówka potwierdziła, że widziała Kurta w nocy, więc m
być pewien, że matka nie wymyśliła tej historyjki, by stanąć w "° Thomosa Rienascha.
obronie. woja matka umarła dziś w nocy. Dostała zawału serca po tym, jak
K ie cz
Odpoczęła trochę i poprosiła mnie, bym opuścił dom. P n -.
i odbyłem z nią jeszcze krótką rozmowę. Przyznaję otwarcie, że
— W Langenfurt nie ma już dla ciebie miejsca, Tommy. t 'em się do tego smutnego wydarzenia — żałuję, że ją uderzyłem,
ra
działam, że Kurt nie spocznie, póki cię stąd nie wypędzi. Wyje* na na *° J ProsMern, żeby mi wybaczyła. Pierwszy raz w życiu podniosłem
chłopcze, do ciotki Grety — to jej siostra, jedyna nasza bliska krew ,.,i €' a^e zrobiłem to z Twojego powodu i to Ty jesteś winien, że

— i powiedz jej, co tu się stało. Gdy tylko trochę ozdrowieję, przyj3' ńi°~i nieszcz?ścia. Odważyłeś się podnieść rękę, tak jak odważyłeś się
>asć. Wybaczyłem matce, że oskarżyła Kurta o kradzież pieniędzy
64
65
z mojego biurka, że skłoniła pokojówkę do zeznań, które miały Osi mż matkę nieprzytomną. Oddychała z trudem i nie wypowie-
Twój haniebny postępek. Spisek był szyty zbyt grubymi nićmi i mov\ ' za5ta
zy ani słowa umarła w ciągu nocy.
sobie oszczędzić kompromitacji. Nie nacieszysz się ukradzionymi «/
dzmi, gdyż zawsze będziesz pamiętać, że to przez nie umarła Twoja mati ^^ icojówka pobiegła zawiadomić ojca. Zbladł i poszedł z Christine
Straciłeś ją, a podnosząc rękę na mnie, zmusiłeś mnie do wyrzecz? oialni, gdzie leżała zmarła. Po chwili już cały dom był na nogach.
się Ciebie jako syna. Pozostały Ci w ręku tylko skradzione mi pieniąd- d0 Wyprowadził półprzytomnego ojca przekonując go, że w obecnej
zobaczysz więc sam, jak daleko dzięki nim dojdziesz. Twój dług zapfa cii lepiej się stało, że matka umarła. Pół godziny później wezwał
ale to wszystko, na co możesz liczyć. Mam już tylko jednego syna. Jestnn r hrfstme i oznajmił, że ją zwalnia.
Kurt, a Ciebie nie chcę już nawet widzieć. _ Niech pan przynajmniej pozwoli ułożyć moją panią w trumnie.
M życzyłaby sobie, żeby ktokolwiek ją dotykał — rzekła zdecydowanie
Hermann Rienasch
p ok ojó w ka.
Kroneggowie przeczytali oboje list i patrzyli na Tommy'ego 2 ^ Gdy ciotka Greta przyszła do Langenfurtu, Christine właśnie
raźnym współczuciem. W jego opowieści było tyle szczerości, że ar kończyła matkę ubierać. Dowiedziałem się od ciotki, że matka dała
przez moment nie wątpili, że mówił prawdę. Schował list ojca i ciągn,, pokojówce naszyjnik z brylantami i kazała go sprzedać, zaś pieniądze
dalej: przekazać mnie, abym mógł spłacić długi. Nie miała żadnej gotówki,
— Jak spędziłem ten dzień, nie potrafię powiedzieć nawet dziś. K a prosić o nią ojca nie chciała. Ciotka poleciła służącej, by oddała
pewno nie myślałem o wypędzeniu mnie przez ojca, pamiętam wyłączni, naszyjnik ojcu i wyjaśniła, w jaki sposób trafił do jej rąk. Matka nie
ból po stracie matki i w pewnym sensie zadowolenie, że nie musi wniosła do Langenfurtu żadnego posagu, była po prostu biedna,
patrzeć w oczy ojcu i bratu, bo na pewno nie zapanowałbym nad sote i wszystko co miała — w tym także biżuterię — dostała od ojca.
Wiedziałem przecież że byłem niewinny temu, co się stało, i wolałby Trzeciego dnia, gdy chowano matkę, stałem obok ciotki, a z ojcem
umrzeć niż sięgnąć po pieniądze ojca. Nawet po wyjeździe z Langenfut i bratem nie zamieniłem ani słowa. Widzieliśmy się wtedy po raz ostatni.
tu, gdy nieraz przyszło mi kłaść się do snu o pustym żołądku, ni Po powrocie do pensjonatu zastanowiliśmy się wspólnie, co robić
dopuszczałem myśli, że mógłbym ukraść coś do zjedzenia. Są po prosii dalej. O studiach nie mogło być mowy, skoro nie miałem ani grosza, nie
rzeczy, których nie robi się z natury, a moim zdaniem złodziejem trzeb' mogłem też liczyć na posadę w jakimś majątku ziemskim. Ciotka ze
się urodzić. , swojej renty po mężu niewiele mogła zaoszczędzić, a tysiąc pięćset
m
Ciotka Greta wróciła z Langenfurtu dopiero za dwa dni, głebol' arek, które odłożyła na czarną godzinę, bez chwili wahania dała mi do
poruszona nagłą śmiercią swojej siostry, a mimo to starała się prz eil ?KI. Przypomniała sobie o kuzynie swojego męża, który bez grosza przy
us
wszystkim pocieszyć mnie. Przyprowadziła ze sobą Christine, gdyż Ku' zy wyjechał wiele lat temu do Afryki i zbił tam fortunę. Miał wielką
natychmiast wyrzucił starą pokojówkę za rzekome spiskowanie We, a w jednym z ostatnich listów pisał, że powodzi mu się bardzo
ciwko nienyi. Przynajmniej zapłacił jej za trzy miesiące z góry. C rze
, jednak brakuje mu odpowiedniego zarządcy, któremu mógłby
wzięła ją do siebie. Znały się przecież jeszcze z czasów ;kicf nym zaufaniem powierzyć prowadzenie gospodarstwa, gdyż chęt-
paniens*- -wtedziłby ojczyznę, a nie może ze względu na nawał obowiązków.
a ponadto Greta czuła się zobowiązana służącej za jej wieloletnią P1* Af ,Je W^em' co mi si? stało, ale natychmiast zapragnąłem pojechać do
i oddanie. - i, do tego kuzyna. Byłem gotów cierpieć głód i niewygody, byleby
Christine potwierdziła, że nie opuszczała matki, tak jak ją prośmy; Ost ^r^zeJ zniknąć z oczu ojcu i uciec od bolesnych przeżyć.
jednak musiała wyjść z pokoju, gdy przyszedł pan Rienasch i ch^J lca , CZnie, żadnej pracy się nie boję, a para silnych rąk przyda się na
rozmawiać z żoną bez świadków. Wyszedł po kwadransie, a Chris" J arniie. Nie czekając na odpowiedź, postanowiłem pojechać do

66 67
Swakopmund w Afryce Południowo-Zachodniej skąd na farmę l
najbliżej — jakiś dzień drogi. me i P° raz musiałem sięgać po topniejący w oczach kapitał
Pożegnałem się serdecznie z ciotką i pojechałem do Hamburga ,
* t Vi
mogłem począć z półtora tysiącem marek w kieszeni? Ucieszyłem cl
od ° ' je najwyraźniej mi nie sprzyjało. Przypadkowo ktoś wspo-
gdy zadekowano mnie pół legalnie pod pokładem, a proszę pamiętać
mimo złej atmosfery w domu, warunki miałem tam wręcz luksusou f ranswalu, o tamtejszych kopalniach diamentów, o autostra-
1111113
W podróż zaś zabrałem jedynie podręczną walizkę a w niej je/ , pudowy której wciąż przyjmowano nowych ludzi.
garnitur, parę butów i trochę bielizny, no i rzeczy, które miałem Skończyły się pieniądze, a żeby kupić bilet do Kapsztadu, musiałem
sobie. - rzedać mój jedyny garnitur i walizkę.
t Przez cały czas pisywałem do ciotki Grety i otrzymywałem od niej
W Hamburgu sprzedałem złoty zegarek i sygnet za jedyne cztery- domości. Oczywiście, nie mogłem napisać jej prawdy. Śmierci
marek. W sumie, gdy wreszcie znalazłem się na statku, pozostało kuzyna jej męża nie przemilczałem, ale skłamałem, że znalazłem pracę
tysiąc dwieście marek. Pięćset musiałem zapłacić za miejsce p^ na innej farmie. Prosiłem, żeby się nie gniewała, że nie mogę jeszcze jej
pokładem, pociąg do Hamburga też coś kosztował, a ponadto musiałet /wrócić pieniędzy, które mi pożyczyła, a ona odpisała, żebym się tym nie
kupić sobie zwykły zegarek, najtańszy, ale przecież nie mogłem wyry martwił, gdyż wcale ich nie potrzebuje. Życzyła mi szczęścia i zachęcała
szyć w świat bez czasomierza.
do wytrwania. W ostatnim liście napisałem jej, że jadę do Transwalu
Dwa lata temu wylądowałem w porcie Swakopmund z tysiącei i z odpowiedzią musi poczekać, aż przyślę nowy adres.
dwustu marek. Wynająłem pokój w jakimś tanim hoteliku i starnto No i przyjechałem. Za dobry znak mogę sobie poczytać fakt, że już
wysłałem list do kuzyna męża mojej ciotki z prośbą o wiadomość, czy n<| w pierwszych chwilach pobytu w tym kraju trafiłem na tak serdecznych
jego farmie znalazłaby się dla mnie jakakolwiek praca. i życzliwych mi ludzi. Może, wreszcie pech, który prześladował mnie od
Oczekując na odpowiedź próbowałem znaleźć zajęcie w Swakopj dawna, zdecydował się ustąpić?...
mund, ale poszukujących, jak się okazało, było tam wielu. Trafiały sit Tommy westchnął ciężko, gdy Regina ścisnęła mu rękę i rzekła:
oferty z portu, ale bardzo nisko płatne, gdyż czarni robotnicy nt — Tylko odwagi, panie Rienasch! Pan Bóg nie opuszcza uczciwych
stawiali wygórowanych żądań i zadowalali się każdą płacą. Za to, o ludzi, którzy potrafią i chcą pracować.
mogłem tam zarobić, nawet przy najskromniejszych wymaganiach m> — Mam wrażenie, proszę pani, że o mnie to on zupełnie zapomniał.
dało się wyżyć i, chcąc nie chcąc, musiałem naruszyć mój kapi'2
Na pewno państwo nie potraficie sobie nawet wyobrazić, co czuje
wyjściowy.
człowiek, którego od lat otacza atmosfera bezwzględnej nienawiści.
Odpowiedź nadeszła dopiero po kilku tygodniach, ale nie & Regina i Werner wymienili znaczące spojrzenia i oboje równocześnie
kuzyna, krewnego ciotki, ale od wdowy po nim. Dostał zakażenia kfl» westchnęli, zaś Werner wyjaśnił:
i zmarł kilka miesięcy temu, zaś ona sprzedała już farmę i wraz z córfc ~~ A jednak potrafimy pana doskonale zrozumieć. Nas również
przygotowywała się do wyjazdu do Niemiec. W tej sytuacji nie i •v gnała z ojczyzny złość i nienawiść bezwzględnego człowieka, ale
pomóc mi znaleźć pracy ani też w żaden inny sposób. Spotkało ^iem o tym panu przy innej okazji. A wracając do pańskiej historii:
pierwsze poważne rozczarowanie. u ^"^ pan potem żadnych wiadomości od ojca? Jego postępowanie
Tułałem się po Afryce Południowo-Zachodniej przez dwa lata. c aaje m
i się bardzo nietypowe i mam wrażenie, że musiał później
czas na granicy nędzy, jednak o szczegółach wolałbym państw u
opowiadać. Imałem się każdej pracy; ale nawet gdy harowałem ci?zK' .
przez kilka tygodni, to z ledwością zarabiałem na bardzo skrofl1' ne w
' Je§° stylu. Nie próbował nawet dowiedzieć się, co robię.
Pisała, że nie utrzymują kontaktu, ale wie, że żyje i mieszka
68 swój błąd i żałować tego, co zrobił.
Or
nmy uśmiechnął się gorzko.
ioti
a

69
z Kurtem w Langenfurcie. Pół roku po moim wyjeździe spotkar _ Brakuje mi słów, panie doktorze, żeby wyrazić to, co
przypadkowo i ciotka zdążyła powiedzieć mu, że jestem w AfSl' d° ^en > Przyj01? 0(^ Pana każdą pracę, cokolwiek by to było.
Południcwo-Zachodniej. Myślała, że zmiękł nieco, ale on rzek} ost teraZ
°No Ja myśl?) że już wkrótce będę mógł zaoferować panu posadę
tonem: — To się smarkaczowi przyda. Niech pozna prawdziwy Sft "". zcjolnościami i kwalifikacjami. W tak wielkiej firmie jak ta,
życia. Skoro w domu było mu źle, niech zobaczy, co wybrał. Dla mnie ' z
' i bed? pracować, musi się przecież znaleźć praca dla zaawan-
nie istnieje. — Ciotki spytała, czy to możliwe, że całkiem zapomn • W
eeo studenta szkoły rolniczej. Jest pan silny i zdrowy, z otwartą
o swoim drugim synu. Popatrzył toa nią dziwnym wzrokiem, s wa
° ^,i
ramionami i' f^A^^^Al l-—-' r-». . - a ec coś na pewno da się zrobić.
-°^'sił mam dosyć, chęci do pracy też, byleby tylko ją dostać
_ _ “r_~ ~ j * ^u mej iŁŁiwiiym wzroKiem, wz; _ odetchnął z ulgą.
ramionami i odszedł bez słowa. Zdążyła zawołać, że gdyby jednak soh Urszulka obudziła się nagle i zdumiona rozglądnęła się.
przypomniał, że jest moim ojcem, chętnie da mu mój adres. Widoczni! — Och, wujek Tommy już się uśmiecha. To dobrze. Nie lubię, jak
jeszcze sobie nie przypomniał. Ale... nie będę państwa zanudzai ktoś się smuci. Ale ja chyba już spałam — zdziwiła się.
osobistymi sprawami. Zrobiło się późno, a mała zdążyłajuż zasnąć — Chrapałaś nawet i nie zauważyłaś, że Tomek Rymarz rozmawiał
Zaniosę ją do pokoju. już z Królową Elfów — odpowiedział Tommy.
Werner podał mu rękę. — Z Królową? Tą, która siedzi na białym rumaku?
— Niedawno i mnie nienawiść i chęć zemsty pewnego człowiek; — A jakże! Ale opowiem ci o tym innym razem, bo nie wiesz, ale
wypędziła wraz z rodziną z kraju, gdzie groziła nam nędza. Jeder twoi rodzice pozwolili mi jechać z wami do Transwalu.
z przyjaciół znalazł mi posadę w Transwalu. Podpisałem dziesięcio — To cudownie, wujku, bo cię lubię, ale teraz chciałabym być już
letni kontrakt i będę głównym inżynierem w firmie Vandervelde w łóżku.
Kórner & Co, budującej autostradę, o której pan już słyszał. Ponie- — Zaniosę cię na rękach, żebyś nie męczyła się po schodach.
waż w biedzie ktoś przyszedł mi z pomocą, nie mogę też ja zostawić] Uniósł ją jak piórko i zaniósł na górę do pokoju. Spytał panią
pana na pastwę losu. Żona wstawiła się Już za panem twierdząc, że Reginę, czy jeszcze coś mógłby dla niej zrobić.
spełnienie dobrego uczynku już na początku naszego pobytu w tym — Dziś już nie, ale jutro pójdziemy do miasta, więc mógłby nam pan
kraju może nam tylko przynieść Boże błogosławieństwo. W jaki towarzyszyć. Dobrej nocy, panie Rienasch, i głowa do góry!
sposób będę mógł panu pomóc, zobaczę dopiero, gdy zostanie usta- Pocałował Reginę w rękę.
lony zakres moich kompetencji. Tymczasem zabieram pana do Trans- Dobranoc pani Kronegg, dobranoc panie doktorze. Jeszcze raz
walu, a żeby nie traktować tego jako objawu litości, powierzam pan" zo Państwu dziękuję. Nie idę jeszcze spać; i tak byrń nie zasnął.
obowiązki służącego. Na pewno będziemy potrzebowali kogoś dc 0
legnę wykrzyczeć swoje szczęście na ulicę.
pomocy, więc dlaczego tym kimś nie miałby być właśnie pan? Obie- yszedł na miasto, a chodząc bez żadnego planu, rozglądał się
cuję, że na miejscu rozejrzę się, czy nie znajdzie się jakaś posada w firmie- ^ ° oła i głęboko wciągał chłodne, jesienne powietrze. Po zmroku
Przepraszam, ale jeszcze się nie przedstawiłem: jestem doktor Werntf ku '1Znie s'? ochł°dziło, czyste, gwiaździste niebo jakby chciało kon-
Kronegg. ^ 'ac z tysiącami świateł nowoczesnego miasta.
Tommy zerwał się na równe nogi. Walczył z cisnącymi się do ócz" doh "v wracał jednak myślami do pani Reginy, do jej pięknych,
łzami; to bladł, to czerwienił się. Chwycił nagle rękę Reginy i ^ch oczu, które zrobiły na nim ogromne wrażenie.
przycisnął ją do ust. Ty musisz niebios być boginią
— To moja matka spowodowała, że panią spotkałem. Bardzo f Skąd twój, o pani, nieziemski blask?
dziękuję za wstawiennictwo u męża. Niechby dobry Bóg sprawił
pewnego dnia będę mógł się państwu odwdzięczyć. — Wyciągnął 71
70
Zanucił po cichu i uśmiechnął się uszczęśliwiony sam do
Będzie jej sługą, będzie cały czas blisko tej ślicznej kobiety z doh '
-lt
błyszczącymi oczyma.
Tak radośnie i szczęśliwie nie czuł się chyba jeszcze nigdy w 2v
Uśmiechnął się na wspomnienie słodko śpiącej przy stole Urs/i
spoważniał zaś przypomniawszy sobie spokojną twarz doktora Kron
ga. Wzbudzała szacunek. Temu człowiekowi można zaufać, na pe\y
Boże, jakie to szczęście, że spotkał tych ludzi! Jeszcze dziś rano czul
tak przeraźliwie samotny, a teraz ma aż troje życzliwych mu przyjacic
— Mamo najdroższa! To na pewno ty ubłagałaś, żeby doszło (j IV
tego spotkania. Pani Regina patrzy na mnie zupełnie jak ty. To cudo\\r
kobieta! On taki szlachetny, a mała Urszulka... Dziękuję ci za nic[
mamo. Teraz już nie jestem sam jak palec.
Mówił sam do siebie, jakby chciał rozwiać wszelkie wątpliwości Następnego ranka Tommy czekał na swojego nowego pracodawcę
to, co przeżył dzisiejszego dnia, nie było tylko snem. w hotelowym hallu. Było dość chłodno, jednak nie założył wytartej
Spacerował po mieście kilka godzin, zanim wrócił do hotelu. Zapad marynarki przypuszczając, że zje z Kroneggami śniadanie. Urszula
czystej wykrochmalonej pościeli wydał mu się luksusem, którego zobaczywszy go, zbiegła ze schodów.
zaznał od długich dwóch lat. — Och, wujku, jesteś naprawdę? Już myślałam, że mi się tylko
przyśniłeś — rzekła podając mu rączkę.
— Dzień dobry, Urszulko. Dobrze przespałaś pierwszą noc w ob-
cym kraju?
Spow ażniała nagle.
— To już jesteśmy w obcym kraju?
— A nie wiedziałaś?
Podeszła pani Regina, a po przywitaniu uśmiechnęła się.
~- Pozwoliłam sobie zanieść do pańskiego pokoju płaszcz i mary-
? mojego męża. Powinny pasować na pana. Wczoraj wieczorem tak
16
ochłodziło, że byłam pełna obaw, że pan się przeziębi, a byłoby
oda, bo zdrowie jest przecież pańskim jedynym majątkiem.
°mmy czuł. |ak w okolicy serca robi mu się gorąco,
^araz rozkleję się jak stara baba, pani Kronegg, jeżeli nie
D?1P1P- 3nie Pan*ta^ s'? ° mme troszczyć. Odwykłem już od czułych słów.
""~ pani bardzo.
się z wyrozumiałością i dobrocią.
Rlen takim razie znów będzie pan musiał się przyzwyczaić, panie
s
'e naJ? Skoro los złączył nasze drogi, zrobię wszystko, żeby nie stała
"" krzywda.
73
— Bardzo proszę mówić mi Tommy. Do służącego nie
wręcz mówić: pan.
Popatrzyła na męża, który właśnie podszedł.
^h ( i; przez Kimberley do Pretorii. Im dalej na północny wschód,
£C
'obraz stawał się bardziej malowniczy, w odróżnieniu
— Dobrze, Tommy, będziemy mówić panu po imieniu, aie t\m od
dlatego, że jest pan naszym służącym, ale ponieważ traktujemy Pa j równiny w okolicy, gdzie pobudowano kopalnie dia-
jako naszego podopiecznego.
Tommy był gotów uklęknąć i ucałować stopy dobrej pani. Dopie m
teraz uwierzył, że rzeczywiście zła karta odwróciła się i odtąd 'grzali się do Gór Smoczych, słusznie nazwanych południowo-
szczęście go nie opuści. Całe uwielbienie dla pani Reginy i szacunek d! r,ską Szwajcarią, które od wschodu i północy wyznaczały granicę
doktora Kronegga, których nie potrafił wyrazić słowami, skierował n v zamieszkałej przez plemiona Basuto. Gigantyczne szczyty wzno-
małą Urszulę. Porwał ją w ramiona, podrzucał, tańczył jak oszalah sie ponad trzy tysiące metrów nad poziom morza i pokryte
Dziewczynka bawiła się znakomicie. Polubiła wujka Tommy'ego oj wiecznymi śniegami majaczyły na horyzoncie, gdy pociąg wtaczał się
razu, a teraz nie ulegało już wątpliwości, że zajął on w jej matyj wyżynę, na której na wysokości tysiąca trzystu metrów leży
serduszku miejsce tuż obok tatusia i mamusi.
Pretoria.
Po śniadaniu wszyscy wyszli na spacer po mieście. Tommy w mań Miasto — stolica niedawno utworzonego Związku Południowej
narce Wernera wyglądał bardzo elegancko. Szczupły, wysoki, porusza Afryki — zrobiło na przybyszach wielkie wrażenie, gdyż znacznie
jacy się elastycznym krokiem, z wysoko podniesioną głową, zwracał Ł
bardziej niż Kapsztad przypominało im Europę, a spodziewali się, że
siebie uwagę przechodniów, zwłaszcza młodych dam.
będzie na odwrót.
Kapsztad ze swoimi domami z kamienia i przecinającymi się pot
Bez trudu znaleźli pokoje w eleganckim hotelu, skąd Werner
kątem prostym ulicami niczym szczególnym nie różnił się od mia>
europejskich, z wyjątkiem może większej ilości czarnych twarzy wśróc zatelefonował do firmy Vandervelde, Kórner & Co, informując o swoim
przechodniów. Urszulka przyglądała się Murzynom z zainteresowa przybyciu. Miał zgłosić się nazajutrz w biurze pana Kórnera.
niem, ale, o dziwo, nie reagowała wcale na widok ich nagich torsó«
Później okazało się, że po swojemu sobie to jakoś wytłumaczyła: f,
zdaniem Pan Bóg wymalował Murzynom ciemne ubrania wprost tf Zostawiwszy żonę i córkę pod opieką Tommy'ego, Werner udał się
skórze! pod wskazany adres. Justus Kórner przyjął go bardzo serdecznie. Już
pierwsze wrażenie, jakie na nim zrobił Werner, wypadło korzystnie:
Wycieczka po mieście nie była zbyt interesująca. Jedynym obiekt^j
kandydat na stanowisko głównego inżyniera był co najmniej o głowę
godnym zwiedzenia okazał się tylko uniwersytet, no, może jeszcze
wyższy od właściciela firmy! Rozmawiali już dobrą godzinę, a sądząc po
miejski, po którym pospacerowali z dobrą godzinkę. min
ie. pan Kórner był coraz bardziej zadowolony. Nie miał wątpliwo-
Tommy prawie nie zwracał uwagi na to, co działo się wokół. "- SC1 że
' angażując tego człowieka na pewno zrobił dobry interes. Pytał też
niego najważniejsze było teraz to, że nie był już sam. Od dzisiaj życie*
o swojego siostrzeńca. Werner przekazał mu informacje z pierwszej ręki,
pewno ułoży się znacznie lepiej niż dotychczas. c
°ć spóźnione już o cały miesiąc, a także serdeczne pozdrowienia, które
Wieczorem znowu zjedli wspólnie kolację. Tym razem Kronegg0** z r
Xj ° and posyłał swojemu wujowi.
opowiadali trochę o sobie, a cały wieczór minął im w przyjacielsl*
atmosferze. Wcześniej położyli się spać, bo nazajutrz musieli Justus przypomniał sobie, że doktor Kronegg przyjechał
o świcie. IVlam
dnu
U|( nadzieję, że zainstalował się pan w dobrym hotelu,
torze.
74 Specjalnie nie wybierałem, ale żona i córka są zadowolone.
porozmawiajmy, co robić dalej. Powiem otwarcie, że
75 wolałbym zatrudnić kawalera, założyliśmy].
ale lepiej mieć żonatego Hoog Veld, ale u podnóża gór,
fachowe które będzie pan musiał przecz
debiutanta bez rodziny. autostradą. Jest to najzdrowsze
Dotychczas prowadziliśmy miejsce, jeżeli chodzi o klimat, w
prace na ter całyiT
Hoog Veld, to znaczy na Transwalu i śmiało może pan tam
pokrytej sawanną wyżynie, z zabrać swoją rodzinę. Co najwys|
której dale będą wam dokuczać większe
północny wschód wyrastają różnice temperatur między nocą a
olbrzymie góry. Autostrada dnieu
będzie c a wszystko inne zupełnie
ciowo biec między szczytami Gór przypomina europejską pogodę.
Smoczych. Widział je pan z O^H Spotkaci
jadąc pociągiem. Dotychczas nie nawet znane sobie rośliny, gdyż
było specjalnych problemów z tropikalna flora rośnie tylko w
bud dol1
wą, ale teraz trzeba będzie nach, gdzie uprawia się też trzcinę
przerzucać mosty nad cukrową, cytryny, pomarańcze, ka«
przepaściami i zry« i inne egzotyczne owoce. Jak pan
skaliste zbocza gór. Z tak widzi, klimat was nie zaskoczy,
skomplikowanymi robotami nie czef,
poradził^ nie można powiedzieć o
sobie żaden z pracujących u nas warunkach życia w obozowisku. O
inżynierów. Zadanie to czeka na komforw
pat nie ma co marzyć. Jedyne, co
i mam nadzieję, że pan się nie mogłem dla pana zrobić, to
zlęknie. kazałf
Werner słuchał jak urzeczony.
zbudować drewniany domek z
— Po to tu przyjechałem, pokojem dziennym, sypialnią i
panie Kórner. Nie boję się niewiw*-
trudnym
zadań, a z doświadczenia wiem, kuchnią. W ostatniej chwili
że im trudniejsze, tym bardziej dobudowano jeszcze werandę i, jak
mm sadz?,1!
porywa. na niej pańska żona i córeczka
— Cieszę się, panie doktorze. będą najchętniej przebywać.
Plany i wyniki pomiarów dostam Wyposa? j
pan natychmiast, gdy tylko zostaną nie też będzie raczej skromne, ale
wykonane, a dalsza praca nad mir proszę mi wierzyć, na miejscu
to już pańskie zadanie. nicz$
Obozowisko dla budowniczych lepszego nie udało się znaleźć.
Zrobiłem dla pana wyjątek na przedmiotów. ? uzupełniających charakterów i
pr°^ lyrje wiem, jak panu — O, to przynajmniej jeden nie tylko: Vandervelde, potężne
mojego siostrzeńca, który wprost dziękować za tyle starań, problem ma pan z głowy. Jeżeli PISKO, ważące grubo ponad dwieście
zaklinał, żebym ułatwił paris' panie Kórner. pan funtów, był niemal przeciwień-
przejście od cywilizacji do przekonany, że żona pozwoli, drogi doktorze, ern
chudego jak szczapa Dudleigha,
obozowego życia. Więcej naprawdę szybko się przystosuje do przedstawię pana moim nie rozstającego się ani na chwilę
już zro skromnych wspólnikom, panom stad °Ją ^^' Krępy i raczej niski
nie mogę i zdaję sobie sprawę, że . £W> a córeczka pod Vandervelde i Dudleighowi. Kórner mógł co najwyżej
wszystko wyda się państwu bard* nawałem nowych Sądzę, że zrobi pan na nich równie uchodzić za
prymitywne. wrażeń w ogóle nie dobre w ^ P°średnie, jeżeli chodzi o
*a ?v że cokolwiek w domu się wrażenie jak na mnie. posturę, natomiast wyraźnie
zmieniło. Najważniejsze, że Werner ukłonił się dziękując. niedoin-
będzie- Po chwili Justus Kórner wrócił ^wane jeżeli chodzi o wzrost.
zaU
zeffl. Liczyliśmy się z do gabinetu w towarzystwiei ^ wernera cudzoziemcy z
zamieszkaniem pod namiotem, dwóch początku odnieśli się z
więc starszych panów, z którymi — od chłodną rezerwą
?
"^ tko co przewyższa ten standard, razu było widać — był w wielkiej ' §° w krzyżowy ogień '
będzie dla nas luksusem. k om ity w ie. pytań dotyczących nieraz
fts
___ cóż, namiot też pewnie Sam energiczny, zdecydowany i bardzo
Wycri za
państwa nie ominie. Gdy budowa rezolutny, jakby nie pasował do K° gadnień fachowych.
unie sję dalej na północ, w "leco fegmatycznego Bura i Egzamin wypadł pomyślnie,
górzystej okolicy trudno będzie wyniosłego, choć z typowym co
znaleźć poczuciem yio odczytać z uśmiechniętej
yeodne miejsce na postawienie m°ru, upartego Anglika. W sumie twarzy Justusa Kórnera,
namiotów, a co tu mówić o jednak stanowili zespół wzajemnie swobod-
domku!
Zanim jednak do tego dojdzie,
przywykniecie już państwo do
cygań-
skiego trybu życia i nic już was
nie zaskoczy. Ale jest jeszcze
jeden
problem: co zrobicie ze szkołą dla
małej? Można by ją zapisać do
najbliższej szkółki dla dzieci
farmerów. Są takie w okolicy.
— Nie ma takiej potrzeby,
panie Kórner. Żona jest
dyplomowaną
nauczycielką i będzie uczyła
Urszulkę w domu wszystkich
76 77
nej pozy siedzącego w fotelu Vandervelda i spokojnie wydoby\va; dś to znam, panowie — zaśmiał się Werner. — W Niemczech
się kłębów dymu z fajki pana Dudleigha. - ło inacze
l T"
C nie by J-
Rvć może, ale tutaj trzeba mieć oko otwarte na wszystko także
Pytań o żonę i córkę nie stawiano. Ta część kontraktu t "zostałe dni tygodnia.
l widocznie w sferze prywatnych spraw pana Kórnera. ^ Reagować ostro, ale sprawiedliwie, to moja zasada i dotychczas
8 wśze sprawdzała się w praktyce.
zn
' święta prawda! Większość pracowników to tubylcy z plemienia
Na biurku tymczasem zjawiły się mapy i rysunki technic
i Botswana, jest trochę Azjatów i niewielu Europejczyków.
W czterech pochylili się nad nimi, a z fachowej rozmowy wynikało ?
tematem są trudności czekające ich przy budowie autostrady i ^' . , [j ciągle poszukujemy, zwłaszcza inteligentnych i wykształconych,
łączących ją""z ośrodkami leżącymi w pobliżu. Werner słuchał uważn no oornocy dostanie pan siedmiu inżynierów. Trzej to Anglicy, dwaj
i nieco spięty, ale już po chwili włączył się do rozmowy i proponoj Burowie, jeden Szwajcar i jeden Niemiec. Wszyscy młodzi i niedoświad-
rozwiązania prostsze, tańsze lub łatwiejsze do wykonania. Kręcili; czeni, więc na pewno wymagający także nadzoru i silnej ręki, po-
zrozumieniem głowami, a Kórner wprost triumfował. wiedzmy raczej: autorytetu. Rozpuściliśmy już o panu wiele dobrych
— I co panowie sądzicie? wiadomości, więc pozostaje od razu narzucić wszystkim swoją wolę. Na
Vandervelde kiwał potakująco, zaś Dudleigh, nie wyjmując faji pewno poskutkuje.
z ust, wyrzekł swoje sakramentalne: all right. Rozmawiali dale — Dziękuję za torowanie mi drogi, panowie, ale chyba i bez tego
traktując Wernera już jako partnera w przedsięwzięciu, które realizo\w poradzę sobie z ludźmi. Przekonałem się już wielokrotnie, że najskutecz-
li. Na koniec wręczyli mu najważniejsze plany i mapy — dokumeni niejszą metodą kierowania zespołem pracowników jest po prostu dobry
zawsze pilnie strzeżone przed okiem ciekawskich. przykład.
Jutro już odpowiedzialny pracownik firmy miał zawieźć Werner Kórner poklepał go po ramieniu.
z rodziną na plac budowy i pomóc w zainstalowaniu się w obozie. — Brawo, doktorze! Takie też jest moje doświadczenie.
— Czas ucieka, drogi doktorze, a zmarnowaliśmy go już doi Werner nagle przypomniał sobie o Tommym.
czekając na pana przyjazd. Pozostali inżynierowie kończą prac? — Mówił pan, że tak trudno znaleźć pracowników inteligentnych
1
równinnym terenie i dołączą do pana, bo nie ma co ukrywać — dla pac- wykształconych?
został najtrudniejszy odcinek. Widział pan plany i mapy; trzeba będzie.1 — Oczywiście. Szukamy właśnie kogoś, kto mógłby odciążyć pana
zmienić, czy też da pan radę przeprowadzić autostradę zaplanować, Papierkowej roboty, jak choćby sporządzanie list wypłat i inne prace
Ur
trasą? — spytał Kórner. °we, które zabiorą panu wiele cennego czasu.
Werner wyprostował się, wyraźnie zadowolony. __ <T Chyba będę panom mógł pomóc. — ucieszył się Werner.
— Panowie, ten plan zostanie zrealizowany bez żadnych poprafl*1 Potkałem w Kapsztadzie młodego Niemca, który właśnie szuka
Chciałbym jednak wiedzieć, z kim będę pracować, bo od tego L^0 r°dzaju. Zdał celująco egzamin maturalny, studiował kilka
sem e strf ów w szkole rolniczej, ale ze względów rodzinnych musiał
zależy. 3
wać. Przyjechał do Afryki Południowo-Zachodniej. Nie po-
— Prawda. Wybraliśmy dla pana najlepszych ludzi, ale — c°r' m
ukrywać — są wśród nich elementy buntownicze, samowolne, ener
u się, więc wybrał się do Transwalu. To bardzo bystry,
gic^^ Po H^' ^wudziestoparoletni chłopiec, zdrowy i silny jak tur. Sądzę,
trudne do kierowania. Dlatego też od samego początku musi ich F
wziąć w karby, a w tym tyglu narodowości, ras i języków nie będ#e \\Sp Z1jby sobie z czynnościami, o których pan Kórner był łaskaw
łatwe. Szczególnie niech pan pilnuje poniedziałków. W niedziel? ^
bractwo wynosi się do najbliższego miasteczka. Wie pan: wino, kot"
i śpiew, a potem nazajutrz trudno ich zagonić do pracy. 79

78
Wszyscy trzej kiwali zgodnie głowami.
• czekała na powrót męża z narastającą niecierpliwością. Co
— Pańskie polecenie jest dla nas wystarczającym argum
panie doktorze. Od pana też zależeć będzie zakres obowiązków i^ ^ ^chodziła do okna i wyglądała na ulicę.
mu powierzymy. Niech jedzie jutro z panem na Hoog Veld. Mo?'° ch*i'? P y z Urszulą siedzieli przy stole zajęci wycinaniem z papieru
pan obiecać jedną czwartą wysokości swojej pensji; inżynierowie d " ^° 20 przeróżnych figurek. Każda oczywiście musiała mieć jakieś
jedną trzecią — wyjaśnił Vandervelde, a Dudleigh wyjął na chwil e f' g3zet° . sporom i przekomarzaniom nie było końca. Tommy jednak
1IT11?
z ust. Ji t co pewien czas na panią Reginę i coraz bardziej niepokoił się,
— Jakoś musimy nazwać posadę 1 dla chłopca. Proponuję, ^ i jid z ą c je zdenerwowanie.
J
oficjalnie młody człowiek został sekretarzem doktora Krones» Wreszcie usłyszał, jak głęboko odetchnęła i natychmiast
W końcu będzie prowadził za niego całą buchalterię, a przypuszczam j poczuł
nie tylko.
U
Werner cieszył się, jakby spotkało go jakieś szczególne wyróżnienie Gdy P° chwili Werner wszedł do pokoju, chłopiec chciał wyjść, by
— To radosna wiadomość dla tego młodzieńca. Kiedy mógłbym s m nie przeszkadzać, ale Kronegg złapał go mocno za ramię i uśmiech-
panom przedstawić? n ą ł s if .
— Nie widzę takiej potrzeby, doktorze. Wystarczy pańska ręko — Ani kroku, Tommy! Mam wiadomości także dla pana.
mendacja, a ponadto nie ma już czasu. Nasz pracownik przywiezie jutr Opowiedział najpierw żonie o drewnianym domku, w którym będą
z rana pisemne potwierdzenie przyjęcia tego młodzieńca, a poznamy gc m ie s z k a li.
gdy przyjedziemy na budowę — rzekł Justus Kórner.
— Jest wprawdzie bardzo malutki: pokój, sypialnia i kuchnia, ale
Mister Dudleigh mruknął swoje “all r,ight", a Vandervelde rozparł zawsze to coś trwalszego niż zwykły namiot.
w swoim fotelu raczył tylko skinąć głową.
Regina rzuciła mu się na szyję.
Po chwili obaj podnieśli się i, uścisnąwszy dłoń Wernera, zostawili gi — O Boże! Więc nie będziemy mieszkać pod namiotem? Jakże się
samego z Kórnerem. Wypytywał o Tommy'ego, jednak Kronegg ni; cieszę, Wernerze!
zdradził niczego, co w jakiś sposób dotyczyło rodzinnych problemó' Powtórzył szybko najważniejsze decyzje, które podjął wspólnie
chłopca. Rozmawiali jeszcze o innych sprawach, a na koniec JusJit z Kórnerem, między innymi tę o wyjeździe już jutro.
zapowiedział, że w najbliższym czasie odwiedzi Wernera na miejso — Niestety, moja droga, musisz zrezygnować z Tommy'ego w roli
budowy, by w razie potrzeby podjąć dalsze decyzje. dziewczyny do wszystkiego. Na miejscu będą pomagać ci dwie kobiety
— Wtedy przedstawi mi pan Thomasa Rienascha, no i oczywis^ 1
P'ernienia Basuto, a służącego musimy zwolnić.
swoją żonę i córeczkę. Sądzę, że jakoś się urządzicie w prowizoryczny^ lornmy zbladł i nie mógł wydobyć z siebie słowa, chociażby jęknąć.
warunkach. Miejsce jest dobre, więc obozowisko pozostanie tani rok 0
eraz z nim się stanie? Był pewien, że marzenie o wyjeździe i pracy dla
a może i dłużej, zanim przeniesiemy was gdzie indziej. Jutro pojedzie--"
wspaniałych ^ucizi PT8*0 Jak piękny sen.
tam państwo moim samochodem. Bagaże wyślemy ciężarówką, a wszy- e
§ma popatrzyła na chłopca z litością w oczach i spytała:
tkim zajmie się pracownik firmy. Państwu pozostaje tylko uzbroić * 7~ A Tommy? Co z nim będzie?
w cierpliwość i jakoś znieść wielogodzinną podróż. Przy okazji przeko tys. "rner zobaczył, że na zdenerwowanej twarzy Tommy'ego drgają
się pan, jak bardzo przydatna będzie nasza autostrada. Teraz muszej _ !e mięśnie, a z oczu wyziera gorycz i rozczarowanie. Chwycił go
pana pożegnać, doktorze, gdyż mam spotkanie w ministerstwie, a tu' • j '""""a i potrząsnął.
sze władze są wręcz przeczulone, jeżeli chodzi o punktualność. Pojedzie z nami... jako mój sekretarz!
Chl
-> półprzytomny-, wyjąkał:
80 Jak to?

81
— Sekretarz albo, jeśli wolicie — adiutant. W firmie pana Kom pogłaskał ją po włosach.
miejsce dla inteligentnego i wykształconego młodego człowieka z^' Będziesz jedyną białą kobietą w obozie, Regi. Są Murzynki,
się znajdzie. Byłem tego pewien, ale musiałem najpierw poróżniaj'' morą, sprzątają i gotują dla wszystkich pracowników w ogromnej
z szefami. Oficjalnie dostanie pan stanowisko mojego sekreta/1 hm polowej. Najlepszymi kucharkami są Botswanki i one gotują dla
a w rzeczywistości będzie pan prowadził tabele wypłat i wykony\vaj * mierów. Niektórzy robotnicy są żonaci, a ponieważ pochodzą
mnie wszystkie prace biurowe. Już ja się postaram, żeby firma mi i '" kolicznych wiosek, ich żony są częstymi gośćmi w obozie. Tak czy
pożytek, a pan odpowiedni zarobek. 1
czej, nudno to tam nie będzie, w tym tyglu ludzi' wszystkich ras.
Rzucił sumę, którą zaproponował Kórner, znacznie, ale Pocieszające jest również to, że na miejscu jest lekarz i kilku sanitariuszy.
przekraczającą całoroczny dochód Tommy'ego. Rozmawiali jeszcze o różnych sprawach, gdy ktoś cicho zapukał do
Chłopiec stał jak słup soli patrząc z niedowierzaniem na Kroneg drzwi, a gdy się otworzyły, stanął w nich Tommy z opuszczoną jasną
Nagle jego blada twarz pokryła się purpurowym rumieńcem, a Tom; c/upryną i czapką w dłoni.
bez słowa odwrócił się i rzucił do drzwi. inn
— Niech się pan nie gniewa, panie doktorze, że uciekłem z pokoju
Werner popatrzył zaskoczony na Reginę. jak dzikus, ale — Bóg mi świadkiem — nie przywykłem jeszcze, że ktoś
— Co mu się stało? może być dla mnie dobry. Wiem, że to pan wstawił się za mną u szefów,
— Jak to co? — zaśmiała się. — Nie zauważyłeś, że łzy pode- bo skąd przyszłoby im do głowy dać mi tak dobrą posadę — mówił
szły mu do oczu? Z radości biedaczysko nie potrafił zapanować nad drżącym głosem, ciągle walcząc ze wzruszeniem.
sobą.
Werner położył mu rękę na ramieniu.
— Zdążyłaś go już poznać, Regi! Wy, kobiety, rzeczywiście po- — Specjalnie nie musiałem nikogo przekonywać, Tommy. W firmie
traficie posługiwać się szóstym zmysłem, ale ja też widzę, że to dobi)| po prostu brakuje ludzi wykształconych. Jestem jednak pewien, że
chłopak i cieszę się, że udało mi się zrobić coś dla niego. gdyby pan sam poszedł prosić o pracę, nawet by pan nie wspomniał
— Przyznaję zupełnie otwarcie, że polubiłam Tommy'ego i czasara o swojej maturze i niedokończonych studiach.
mam wrażepie, jakbym znała go od dawna, jakby był członkieir — Prawda, nigdy się tym nie chwaliłem.
naszej rodziny. Co za dziwne zrządzenie losu, nie uważasz? T) — No właśnie, a niewykluczone, że znalazłby pan niqzłą pracę już
prześladowany nienawiścią nikczemnego człowieka, pomagasz tuta w
Afryce Południowo-Zachodniej. Cieszę się, że będzie pan miał ją teraz
komuś, kogo zazdrość i nienawiść wypędziła z rodzinnego domu. T' w
Transwalu.
niesamowite! Tommy ściskał mocno dłoń Wernera.
— Tak, Regi, to niezwykłe — rzekł przytulając ją. — Dla m* 7- Nigdy tego panu nie zapomnę, doktorze. Dziękuję z całego serca,
niezwykły jest już sposób, w jaki zostałem przyjęty. Tu czuj? "f °§ da, że kiedyś będę mógł się zrewanżować.
doceniany, tu pozwolą mi rozwinąć skrzydła. Nie czeka mnie ła ~~ Bez przesady, Tommy. Szczerze mówiąc, bardzo mi zależało na
praca, ale ^iem, że sobie z nią poradzę. Całe szczęście, że warunki 2
ynianm pana z czysto egoistycznych powodów. Jadę do pracy
ciebie i Urszulki nie są znowu aż tak nieznośne. nawale zajęć nie zawsze będę mieć czas dla rodziny, a W obozie
Opowiedział pokrótce, co jeszcze mówili wszyscy trzej szefa** łd • lo
żnie. Liczę więc na pana, Tommy, że w razie potrzeby
firmy, a Regina słuchała odprężona i zadowolona, że nie musi z co Pakuje się pan moją żoną i córeczką,
ką żyć z dala od ukochanego męża. i n °mmy spojrzał na panią Reginę wzrokiem pełnym uwielbienia
— Wspaniale, że będziemy mieć domek, Wernerze. To co, że ci ^*£|p r\
Zrobię wszystko, żeby był przytulny. kule "łu P0rwa* w ramiona Urszulkę, zajętą zabawą z papierowymi
"karni, i przytulił ją mocno.
82
83
y Tyle musi panu wystarczyć, Tommy — rzekł podając mu banknot
— Nikomu nie pozwolę skrzywdzić pana małżonki i
panie doktorze! — powiedział spontanicznie, bez patosu, ale barek —esjeciofuntowy, wart nieco ponad czterysta marek.
poważnie. __ O, nie! Aż tyle nie mogę wydać.
__ Nie widzę innego wyjścia, jeżeli chce pan wyglądać jak praw-
Dla Wernera słowa te zabrzmiały jak przysięga.
jziwy angielski dżentelmen. Kilka garniturów, porządny płaszcz, buty,
Tommy posadził Urszulę przy stole i pogłaskał jej kręcone blond
włosy. bielizna — to na pewno, a mocne ubranie robocze też się przyda, nie
mówiąc już o walizce, bo chyba nie zamierza pan'podróżować z tek-
— Tak mnie przycisnąłeś, wujku, że aż się przestraszyłam, zupełnie
jak tatuś, który czasami tarmosi mnie, aż wszędzie boli. Ale tylko turowym pudłem, które zresztą już się rozlatuje. Założę się, że dziesięć
troszeczkę... Mężczyźni są wielcy i silni, i pewnie nie potrafią przytulać funtów pójdzie jak woda.
tak delikatnie, jak robi to mamusia. Czasem też przyciśnie mnie mocno Tommy patrzył na banknot, który trzymał w jednej ręce, a drugą
ale to wcale nie boli. podrapał się po głowie.
— A bolało, gdy ja cię ściskałem? — Muszę się targować, jeżeli ceny będą za wysokie — rzekł
— Masz takie twarde ręce, wujku Tommy! Nie szkodzi. Troszeczkę zdecydowanie, a spojrzawszy na Wernera spytał: — Jaki będzie nasz
bólu można wytrzymać, bo gdybym za każdym razem płakała, to ani adres w Transwalu, panie doktorze?
tatuś, ani ty nigdy nie wzięlibyście mnie w ramiona, a ja myślałabym, że — Najlepiej podać adres firmy i swoje nazwisko. Pan Kórner
mnie nie kochacie. zapewnił mnie, że korespondencja zawsze trafi na miejsce gdziekolwiek
Patrzyli wszyscy troje zdziwieni, że dziecko potrafi aż tak logicznie by się pracowało.
rozumować i wyciągać wnioski. Tommy znowu się zaczerwienił.
Werner poinformował, że jutro z samego rana pojadą autem pana — A mógłbym podać taki adres: pan sekretarz Thomas Rienasch?
Kórnera do ich nowego domu, a ciężkie bagaże przywiezie ciężarówka Wie pan, chciałbym napisać do ciotki, że znalazłem porządną pracę.
zaopatrująca obozowisko w żywność. Sekretarz to ładnie brzmi, niech się starowinka ucieszy, że los wreszcie
Tommy stał ze spuszczoną głową, wyraźnie czymś zaniepokojony. uśmiechnął się do. mnie. Napiszę jej także, że gdy tylko zwrócę panu
— No, co tam, Tommy? Widzę, że coś pana dręczy. dług, zacznę spłacać jej te tysiąc pięćset marek, które mi pożyczyła.
Przestępował z nogi na nogę, ociągając się z odpowiedzią. Regina od — Oczywiście, Tommy. Śmiało może pan napisać w adresie słowo
razu domyśliła się, o co mu chodzi. sekretarz.
— Tommy chciałby poprosić cię o zaliczkę, Wernerze. Na pewno Tommy zanotował w kalendarzu pełny adres firmy i pokazał kartkę
źle się czuje w twojej marynarce i płaszczu, a licząc na pierwszą Urszuli.
wypłatę, chciałby już teraz w Pretorii zaopatrzyć się w niezbędne ~~ Widzisz, Urszulko, z kim masz teraz do czynienia? Umiesz
rzeczy, zwłaszcza że potem nie będzie miał okazji. Jako twój sekre- *'2ec'eż czytać. Jestem ważną osobą; sekretarz firmy Vandervelde,
tarz chciałby' kupić sobie coś porządniejszego. Nie mam racji- Kórner & Co. Ładnie to wygląda, co?
Tommy? Urszula przesylabizowała powoli pełny adres i zaśmiała się.
Zaczerwienił się jak burak. ~ To przecież nie ty! Jesteś wujkiem Tommym, a nie żadnym
r
— Pani jest nie tylko dobrą, ale również jasnowidzącą wróżką, PaIJ^ etarzem Thomasem Rienaschem. Thomas zupełnie do ciebie nie
Kronegg. Rzeczywiście, chciałem poprosić o zaliczkę. Pasuje.
Werner roześmiał się. 7sk~~~ Też tak myślę i dlatego wolę nazywać się Tom m y. Ty też chcesz,
— Myślę, że na drobne zakupy będę mógł sięgnąć do podręcziw ić ci Urszulko, a nie panno Urszulo.

84 85
— A wiesz, wujku, co znaczy moje imię? Regina wzruszyła się słysząc, jak obojętnym tonem wspomina Tommy
— Nie wiem! swoje utracone dziedzictwo. Żadnego żalu, cienia goryczy! Także Werner
— Urszula to po łacinie mała niedźwiedzica. Tak powiedział mi poczuł do chłopca nagły przypływ jeszcze większej sympatii.
wujek Brand. Wszyscy czworo odprężeni, zadowoleni i beztroscy pierwszy raz od
— O mój Boże! Nie miałem pojęcia, że bawię się z małą niedźwiedzi- bardzo dawna, wracali powoli ulicami Pretorii do swojego hotelu.
cą — udał przestraszonego, a Urszula mruknęła groźnie i zrobiła W pokoju Tommy od razu musiał wypróbować instrument. Urszula
śmieszną minę rzucając się na Tommy'ego. nie odstępowała go na krok, dopraszając się zagrania znanych jej
Porwał ją w ramiona i uniósł wysoko. melodii. Regina i Werner przysiedli się również i z przyjemnością
— Ależ mi napędziłaś strachu, misiaczku! słuchali czystych dźwięków instrumentu i aksamitnego głosu Tom-
Werner i Regina śmiali się uradowani, że Tommy i Urszula tak my'ego.
doskonale się rozumieją. Zatopiony w myślach, zapatrzył się przed siebie i zaśpiewał:
— Pobiegnę szybko zrobić zakupy — rzekł nagle Tommy poważ- Pod zamkiem Huntley nad fosą
niejąc i postawił Urszulę na ziemi. Rymarczyk Tomek smacznie spał
— Pójdziemy wszyscy, jeżeli zaczeka pan parę minut — zapropono- Gdy ujrzał nagle jasnowłosą
wała Regina. Na białym koniu pośród skał,
Dziesięć minut później wyruszyli na miasto. Tommy kup1!! wszystko, Na białym koniu pośród skał.
co zamierzał i, o dziwo, rzeczywiście utargował chyba z dwa, trzy funty. W grzywie rumaka dzwonków kiść
Stali przed sklepem z instrumentami muzycznymi. Tommy trzymał Srebrzyście dźwięczy, jasno lśni.
Urszulę za rękę i oboje najwyraźniej nie mieli ochoty odejść od wystawy. Lecz cóż to? Dama chce już iść?
Z błyszczącymi oczyma Tommy popatrzył na Reginę i spytał: O pani, nie rób tego mi!
— Ile też może kosztować to banjo? Tomek przyklęknął, patrząc w nią
— Pan umie grać na tym instrumencie, Tommy? Królowo niebios, czekaj, stój!
— Tak, nauczył mnie kolega w czasie studiów. Dużo graliśmy Rymarczyk czapkę z głowy zdjął.
i śpiewali razem. Przypuszczam, że w obozowisku nie ma instrumentów, Skąd twój, o pani, cudny strój?
a okazji do muzykowania będzie wiele. Sądzicie państwo, że to Śpiewał po cichu balladę Carla Loewego przygrywając sobie na
nierozsądne z mojej strony, jeżeli kupię ten instrument? banjo. Pod koniec pani Regina włączyła się drugim głosem. Urszulka
Uśmiechnęli się wszyscy troje. była zachwycona.
— Z przyjemnością posłucham jak pan śpiewa, Tommy — rzekła — Pięknie zaśpiewałeś, wujku! Mamusiu, ty znasz tę całą pieśń?
Regina, a chłopiec już był w sklepie i targował się ze sprzedawcą. ~~ zdziwiła się mała.
Wyszedł po chwili z ijozpromienioną miną. Regina roześmiała się.
— Niecałe dwa funty! Ale miałem szczęście. — Oczywiście, drogie dziecko, ale nie potrafię tak pięknie śpiewać
W jednym ręku trzymając nową walizkę z zakupami, w drugim Jak wujek Tommy. Miał pan świetny pomysł z tym banjo. W obozie na
banjo, szedł między Reginą a Wernerem. Pe\\no nie będziemy się nudzić.
— Nawet gdybym odziedziczył całe Langenfurt i tlartau wraz Chłopiec jakby ocknął się z zadumy.
z fabryką cukru i konserw, nie byłbym tak zadowolony jak z tej walizki "~~ Już się cieszę na myśl, że będzie pani śpiewać przy moim
i banjo. dlc
°nipaniamencie"

86 87
Werner chwycił żonę za rękę i rzekł: zdecydowano urządzić obóz właśnie tam. Dostarczały krystalicznie
— Lubię, gdy śpiewasz, kochanie. Chyba nie zapomniałaś słów? czystej wody do picia i do celów sanitarnych.
Tommy popatrzył na Reginę. Werner uważnie przyglądał się skałom. Dominował granit, trudny
— Może zechciałaby pani spróbować już teraz? do wysadzania, ale za to wdzięczny materiał do budowy śmiałych
— Raczej nie. Pora coś zjeść. Urszulka powinna już być w łóżku, konstrukcji mostowych. Uwolniony od kłód, które rzucano mu pod
a my chyba też, skoro musimy rano wcześnie wstać. nogi w Niemczech, Werner z wielkim zapałem gotów był iść do walki ze
Tommy odniósł banjo do swojego pokoju, a potem razem zeszli skalistymi olbrzymami.
wszyscy na kolację. Słońce świeciło jeszcze wysoko na niebie, gdy wreszcie dotarli do
Później, gdy Tommy został sam, usiadł i napisał długi list do ciotki namiotowego miasteczka. Setki szarych namiotów ustawionych rzę-
Grety. Chciał go oddać jeszcze dziś recepcjoniście, bo Bóg wie kiedy dami rzeczywiście przypominało nowoczesne miasto z ulicami przecina-
nadarzy się następna okazja wysłania poczty. jącymi się pod kątem prostym.
Najbliżej zbocza stały największe namioty, w których urządzono
kantynę dla robotników, magazyny i pracownię dla inżynierów. Obok
Nazajutrz z rana mister Pot przyszedł do hotelu, by zawieźć stały cztery mniejsze. To w nich mieszkali po dwóch inżynierowie. Nieco
Kroneggów i Tommy'ego do obozowiska w miejscu, gdzie budowano na uboczu, u stóp skalnej ściany, stał jedyny w całym obozie drewniany
autostradę. Przy samochodzie wręczył Tommy'emu kopertę, w której domek, z drzwiami i oknami, a także niewielką werandą tuż obok
znajdowało się pismo potwierdzające jego angaż. wejścia. To tam miał zamieszkać doktor Kronegg ze swoją rodziną.
Chłopiec gotów był skakać z radości, ale mister Pot z poważną miną Regina rozglądała się po obozowisku, a serce wprost zamierało jej ze
przynaglał do zajmowania miejsc, sam sadowiąc się obok szofera strachu. Próbowała się opanować. Jak w modlitwie patrzyła na górujące
Murzyna. Regina i Werner usiedli na tylnych siedzeniach, a dla Urszuli nad obozem skalne kolosy i błagała je usilnie o pomoc, jakby to od nich
i Tommy'ego rozłożono boczne. Bagaże podręczne wylądowały w ba- zależało, czy czeka ją spokój, czy niepokoje.
gażniku, prócz banjo, które Tommy cały czas trzymał w ręku, a postawił Trwała przerwa na posiłek i puste zazwyczaj obozowisko zalane było
je i oparł o ścianę samochodu, dopiero gdy wszyscy usiedli. tłumem -odpoczywających po obiedzie robotników. Zwabieni klak-
Jazda nie należała do przyjemności, choć okolica, przez którą sonem samochodu wszyscy ruszyli w stronę bramy wejściowej. Zacieka-
przejeżdżali, była naprawdę urocza. Wyboje, ostre zakręty i zjazdy wione różnokolorowe twarze zwracały się ku przyjezdnym. Kilka
wszystkim odebrały humor na dobre. postaci w krótkich spodniach, wysokich do kolan butach, w szarych,
Jechali w górę płaskowyżem. Na północy majaczyły szczyty River rozpiętych pod szyją koszulach i kapeluszach z szerokim rondem,
i Waterberge, od wschodu widoczne były wierzchołki Gór Smoczych. Po odłączyło się od tłumu i szybkim krokiem szło w stronę drewnianego
kilku godzinach jazdy coraz wyraźniej zarysowywały się sylwetki domku. Byli to inżynierowie, najbliżsi współpracownicy Wernera.
poszczególnych szczytów^ był to Megalies i Witwatersrand oddzielone Stanęli w szeregu, a zobaczywszy w nadjeżdżającym samochodzie
e
od siebie wąską doliną. Z obu szczytów do doliny spływały górskie, ^ ginę, jak na komendę zdjęli kapelusze z głów. Krąg ciekawskich
2
potoki. Widok był cudowny, ale jednocześnie okolica wyglądała na bliżał się do drewnianego domku. Wszyscy słyszeli już, że ma przybyć
zupełnie wyludnioną, a przez to dziką i nieprzyjazną. główny inżynier i każdy chciał go zobaczyć z bliska.
Po dalszych pięciu godzinach jazdy skrajem płaskowyżu zobaczy' 1 Werner wyskoczył sprężystym krokiem z samochodu, pomógł
z daleka namiotowe miasteczko przycupnięte opodal zbocza wyso- ysiąść Reginie, zaś Tommy wyjął Urszulkę jak lalkę, a postawiwszy na
kiego łańcucha gór. Ze stoków spływały potoki i to zapewne dlateg0 Zle
mi, podszedł do Kronegga.

88 89
Yaugham i Brown też już dostrzegli, co się dzieje, i stanęli ob Kronegg i jej córkę. To będzie najtrudniejsze zadanie dla
Tommy'ego z bronią gotową do strzału. ^^ — rzekł Harland.
Szybko jednak schowali rewolwery, bo zbliżający się tłum \\cale ti T^^my oprzytomniał nagle. Spojrzał na bladą twarz Wernera
miał zamiaru atakować. Słychać było okrzyki, ale skierowane jakby ^
wewnątrz. Rzeczywiście, w pierwszym rzędzie robotnic} prowadzi -v . Ż y je ?
dwóch ludzi ze związanymi z tyłu rękoma, a tuż za nimi szli dw a, -^ Tak, ale jest nieprzytomny. Zaraz będzie tu lekarz. Spróbuj,
inżynierowie z bronią gotową do strzału.
Ale... gdzie był Werner? Tommy przeskoczył przez poręcz «eran-<j\ Toffrmy, jakoś przygotować żonę i córkę.
i wielkimi susami pędził w stronę nadchodzącego tłumu. Był już blisko Tommy cofnął się o krok, spojrzał jeszcze raz na leżącego na noszach
gdy nagle stanął jak wryty: za plecami inżynierów szło kilku mężczyzn przyj laciela, odwrócił się i pobiegł do domku.
z noszami, na których ktoś leżał. Nieśli go ostrożnie, a pozostali Rleeina siedziała w fotelu trzymając się za serce, jakby chciała je
dołączyli najwyraźniej głęboko poruszeni. Uspo koić.Tatrzyla przerażonym wzrokiem na Tommy'ego, zaś Urszula
Tommy'emu pociemniało przed oczyma. natychmiast podbiegła i rzuciła się mu na szyję.
— Werner! — wrzasnął jak oszalały. .^_ Wujku Tommy!
Tylko w ten sposób mógł zawołać, rozpoznając mężczyznę, którego Illeż strachu i troski było w tym zawołaniu! Regina nie mogła
z bladą twarzą i zamkniętymi oczyma niesiono na noszach Był to wydobyć z siebie słowa, pewna, że zdarzyło się coś złego.
przecież jego najlepszy, jedyny przyjaciel, choć on zawsze zwracał się do Mimo wysiłku Tommy\le<łwo panował nad sobą. Był przeraźliwie
niego z szacunkiem należnym przełożonemu. Teraz zobaczył tylko blady. To jego widok uświadomił Reginie, że się nie myliła.
przyjaciela, którego za chwilę wniosą do domu, gdzie czeka zora Wstała i jak lunatyczka wyciągnęła ręce przed siebie. Tommy objął
i córka. s/yblko Urszulę ramieniem i razbm podeszli do jej matki.
— Co się stało? — spytał jednego z inżynierów towarzyszących - Teraz musi być pani daelna^pani Regino — rzekł łamiącym się
Wernerowi. Hans Harland pokazał mu dwu spętanych mężczyzn. Byli g lo s e sm .
to agitatorzy podający się za Persów. < Regina usiadła w fotelu jalpodcięta, próbowała wstać, ale nie miała
— To oni strzelali, sukinsyny, gdy zobaczyli, że zbuntowani siły.
robotnicy przyznają rację szefowi. Kolejny raz pomieszał im szyki -- Mów, Tommy! Mów, co się stało? — krzyknęła przeraźliwym
Strzelili dranie znienacka. Trzymaliśmy ich ze Swaartem na oku. ale nie głosem.
spodziewaliśmy się, że mają broń. Pojmaliśmy ich dopiero, gdy zdążył' Urszula patrzyła na ni ego bezradnie.
wystrzelić. Szefa trafiła tylko jedna kula, ale za to bardzo paskudnie -~ Wujku! — krzyknęła także i przytuliła się do niego.
' Tommy rzucił się na związanych mężczyzn. Ochłonął trochę i wziął sif mocno w garść.
— Bandyci! Wściekłe bestie! ~~ Chodźmy, pani Regino, ty, Urszulko, też. Musimy szybko
Harland i Swaart ledwo zdołali go odciągnąć. przygotować łóżko dla Wernera. Zdarzył się... wypadek. Zaraz będzie tu
— Daj spokój, Tommy! Karę wymierzy im sąd, a my nie powinn 1" lekar"z.
śmy prowokować ludzi do bezprawnych działań. Pomyśl, że są v obo£' e J*egma zerwała się na rowie nogi.
kobiety. Ludzie opamiętali się, gdy zobaczyli upadającego szefa. N ie -~ A więc żyje? —zdołała wykrztusić z siebie.
'przypuszczali, że może dojść do tragedii. Szanowali go wszyscy imkt ntl *ak, tak — rzekł tyllo, czując ogromną ulgę, że nie musiał
pragnął jego śmierci. Teraz są po naszej stronie i przyszli z nami. & wiadomości.
ŁŁ
; ^ ^ "-~J VviaUUlllVJ3V.l.

126 ' ^eginę jakby wstąpił nowy duch.

127
— Najważniejsze, że'żyje, Urszulko! Wszystko inne się nie h c,, Lekarz zajął się rannym, a Tommy wyszedł z obiema kobietami do
Chodź szybko i pomóż mi przygotować łóżko. salonu i obiecał, że gdy tylko będzie znany wynik badań, zaraz przyjdzie
Zniknęły w sypialni, a Tommy wyszedł przed dom. Robotny j powie im prawdę. Wrócił do sypialni.
stali w milczeniu, zamyśleni, nawet ci, którzy jeszcze kilkanaści Chorego trzeba było położyć na brzuchu, żeby lekarz mógł dokład-
minut temu najbardziej krzyczeli i wygrażali pięściami. Przekonywa nie obejrzeć ranę na plecach, którędy weszła kula. Wyszła z przodu tuż
jąca mowa Wernera trafiła im do serca, gdy przestrzegał, że sann poniżej serca. Założono opatrunek i ubranego już w piżamę Wernera
na siebie ściągają nieszczęście, dając posłuch prowokatorom. Wiek. przeniesiono do czystej pościeli.
szość już przyjęła jego argumenty, gdy padły zdradzieckie strzały Kilka razy chory jęknął ciężko, ale ani na chwilę nie odzyskał
Widząc upadającego Wernera, ludzie rzucili się na zabójców i tylko przytomności.
zdecydowane wejście inżynierów uchroniło bandytów przed zlin- — I co, doktorze? — spytał Tommy błagalnym wzrokiem patrząc
czowaniem przez tłum. Sami spętali prowodyrów, szybko też sklecili lekarzowi w oczy.
prowizoryczne nosze, ktoś pobiegł po lekarza, a wszyscy czuli się Pokiwał tylko głową.
nieswojo, że niewinną ofiarą ich buntu został “pan", którego cenili — Nikła nadzieja... płuco i serce. Jeżeli serce zostało chociażby
i poważali. draśnięte, rana może okazać się śmiertelna. Tymczasem musimy bać się
Wniesiono Wernera do domku. Regina pochyliła się nad noszami o panią Reginę tak samo jak o rannego. Powiem panu w zaufaniu, że jej
z zastygłą od bólu twarzą. Urszula ze skrzyżowanymi na piersiach serce jest w bardzo kiepskim stanie.
rękoma opierała się mocno o futrynę. Tommy jęknął głucho. Dwa nieszczęścia naraz! Tego już było za
Robotnicy ostrożnie przenieśli rannego na łóżko. Tommy polecił wiele. Werner i Regina, oboje w niebezpieczeństwie? Dobrze wiedział, co
im zabrać nosze i opuścić pokój.. Po chwitizjawili się sanitariusze oznaczają tak silne emocje dla kogoś chorego na serce.
i lekarz. ^\^ Werner, być może zbudzony rozmową, otworzył oczy. Zobaczył
Ten jednak najpierw podszedł do pani Reginy. \ zatroskaną twarz Tommy'ego i wszystko zrozumiał. Popatrzył na lekarza.
— Niech pani natychmiast zażyje te pigułki — rzekł energicznym — Jak długo będę żył? — wyszeptał z trudem.
tonem i wsunął jej do ręki fiolkę z tabletkami. — Jest szansa, że pan z tego wyjdzie, panie inżynierze, ale jeżeli
Prosił, żeby obie panie opuściły pokój, aż on opatrzy i zbada chciałby pan przekazać jakieś dyspozycje, dobrze byłoby zrobić to teraz.
rannego. Werner zamknął na chwilę oczy, gdy pomyślał o żonie i córce.
Regina pochyliła się i pocałowała blade usta męża. Szybko otrząsnął się, spojrzał na Tommy'ego i wyciągnął do niego rękę.
— Wernerze! — zawołała rozdzierającym głosem. —— Tommy, przyjacielu... proszę cię bardzo... zawieź Reginę
Jej krzyk jakby obudził chorego. Werner powoli otworzył ócz) 1
Urszulę do Niemiec. Pieniądze są na koncie... powinno wystarczyć...
i popatrzył najpierw na żonę, później na Urszulę. Uśmiechnął si? r
?szta niech jest w angielskim banku. Nie zostawisz mojej żony
niewyraźnie. * 1
Urszuli... prawda, Tommy?
— To nic! — wyszeptał z trudem, a po chwili spytał: — Gdzie J eS Tommy ukląkł przy łóżku, gdyż chory mówił bardzo cicho.
Tommy? — Wernerze, jeżeli Pan Bóg cię zabierze, jeżeli taka będzie jego
Tommy podszedł strasznie zdenerwowany. Werner spojrzał i^ *°la, obiecuję, że natychmiast wyjadę do Niemiec z twoją żoną
niego, jakby chciał powiedzieć: Nie zostawiaj moich najbliższy 0 Urszulą. Nie martw się o nie, bo ich nie opuszczę. Cokolwiek się stanie,
Tommy skinął na znak, że zrozumiał, a Werner szepnął: - -

— To dobrze, Tommy! Pod moją opieką, ale wierzę, że z pomocą boską zostaniesz...
zostać z nami.
128
129
Nawet się nie zastanawiał, dlaczego nagle zaczął mówić do Wernera , Aż skuliła się z rozdzierającego bólu, krzyk rozpaczy rozsadzał jej
przez “ty". gardło, a ona zacisnęła mocno usta, aż do krwi, i... uśmiechnęła się.
— Czy na budowie jest już spokój? — Mój kochany! '
— Całkowity. Udało ci się ich przekonać. Ci dwaj dranie, którzy do Tyle miłości, poświęcenia było w tym okrzyku, że Tommy ze
-ciebie strzelali, są zatrzymani. - wzruszeniem musiał odwrócić się, bo w oczach stanęły mu łzy. Trzymał
Werner ścisnął dłoń Tommy'emu, zamknął oczy i szepnął: wciąż w ramionach Urszulę, która w tej smutnej chwili jakby instynk-
— Regi! Urszulko! townie szukała u niego schronienia. Znad jej głowy patrzył w utkwione
Tommy zrozumiał, że powinien je obie zawołać do chorego. w niego oczy Wernera i starał się usilnie zapewnić go, że weźmie te dwie
Regina uklękła natychmiast obok wezgłowia i próbowała się bezbronne istoty pod swoją opiekę.
uśmiechnąć. Jakże bolesny był to uśmiech! Na zewnątrz domku odezwały się podniesione głosy. Z pewnością
— Najdroższy, spójrz mi w oczy, a zobaczysz, jak bardzo jestem ci lekarz powiedział właśnie czekającym robotnikom, że doktor Kronegg
wdzięczna za wszystko. Będę się tobą opiekować, aż wyzdrowiejesz jest ciężko ranny i nadzieja na uratowanie mu życia jest niewielka. Gdy
zupełnie. Powiedz, kochanie, bardzo cię boli? zaczynali się już powoli rozchodzić, podjechało kilka ciężarówek
— Nic, nic! — rzekł patrząc jej w oczy. — Ach, Regi, tak mi wojskowych i wszyscy trzej szefowie firmy.
przykro, że sprowadziłem was tu, do obcego kraju... Ale Tommy Tommy wybiegł natychmiast i od razu poinformował szefów
zostanie z wami... nie opuści was... obiecał mi. o stanie Wernera, gdyż ci dopiero teraz dowiedzieli się, że został ranny,
Regina schowała twarz w kocu, którym nakryty był Werner, i stali jak sparaliżowani.
Urszula klęczała obok matki i głaskała delikatnie dłoń ojca. Justus Kórner chciał iść prosto do chorego, ale Tommy przekonał
— Tatusiu, przecież ty wyzdrowiejesz, prawda? go, że nie jest to odpowiedni moment, gdyż akurat są przy nim najbliżsi
Popatrzył na nią niezwykle czule. — żona i córka — i z pewnością mają sobie wiele do powiedzenia.
— Wszystko w ręku Boga, moje dziecko. Musisz być dzielna... Sam szybko wrócił do domku, by sprawdzić, co tam się dzieje.
i pomagaj mamie. Urszula stała w salonie, gdyż ojciec znów stracił przytomność, a matka
Urszula zerwała się i rzuciła Tommy'emu w ramiona. Przytulił ją nie chciała ruszyć się od jego łóżka. Ona zaś wyszła specjalnie, żeby o coś
i przez chwilę trzymał wzruszony, potem delikatnie i czule pocałował jej spytać. /
włosy. — Co chciałabyś wiedzieć, Urszulko? — W jego głosie była troska.
Werner akurat patrzył na nich i nagle w jego oczach pojawił się — Wujku, czy tato musi umrzeć? — spytała przejmującym
dziwny, radosny błysk. Niektórzy mówią, że umierający często widzą tonem.
przyszłość, a Werner był przecież umierający. Uśmiechnął się wyraźnie Pogłaskał ją po głowie.
uradowany. Być może Bóg pozwoli mu jeszcze zostać z nami. Ale my musimy
Popatrzył na Reginę, która przyglądała mu się z bólem r?
ymać się dzielnie, chociażby ze względu na matkę.
w oczach. ' ~~ Ona i ja bez ojca? Jak my będziemy żyć, wujku?
— Regi, najdroższa, dobrze nam było razem, zawsze się rozumie- 7~ Cokolwiek się stanie, ja będę zawsze z wami. Obiecałem to
liśmy. Wszystko ma swój koniec... nie smuć się, kiedy odejdę... zostań? jemu ojcu. Weź się w garść. Czuję ogromny ból, gdy widzę, że
przecież z tobą... nikt nas nie rozdzieli, nie pogubimy się, bo czujern)j- r
Picie, a ja nie mogę wam pomóc.
i myślimy tak samo. Byłaś taka dzielna, Regi! Nie załamuj się... l Chcę być dzielna, wujku Tommy, ale to takie trudne! — głos się
mi lżej...

130 131
— Moje biedactwo! — poklepał ją po dłoni. — Wróć teraz do ojca
i matki. Oboje cię potrzebują, a ja pójdę do szefów. Jest fyle spraw do
załatwienia.
Skinęła tylko głową i ociągając się lekko weszła do sypialni.
Justus Kórner zobaczywszy Tommy'ego podszedł natychmiast.
— Panie Rienasch, ze zdenerwowania zupełnie zapomniałem, ?e
mam dla pana telegram. Oto on.
Tommy z niedowierzaniem wziął papier do ręki i rozpieczętował.
VII
Twój ojciec i brat zginęli w wypadku samochodowym. Jesteś jedynym
spadkobiercą. Musisz natychmiast wracać* Przyślij telegram. Ciotka
Greta.
Wszedł po cichu dc^ sypialni i usiadł obok łóżka Wernera. Cały czas
Przeczytał, ale nie-zapamiętał niczego. trzymał otwarty telegram w ręku.
Ojciec nie żyje? — dotarło wreszcie do jego świadomości. Poczuł Regina pogrążona w smutku w ogóle nie zwróciła na niego uwagi,
wokół serca bolesny skurcz. Mimo tylu bolesnych wspomnień, mimo zapatrzona w bladą twarz męża, który wciąż nieprzytomny oddychał
rozłąki, coś jednak czuł do ojca i nie mógł pogodzić się z myślą, że już go ciężko.
nie zobaczy. Śmiercią brata nie przejął się wcale. Nienawiść tamtego Urszula od razu zauważyła, że Tommy'ego coś trapi. Podeszła.
zdusiła już w Tommym wszelkie braterskie uczucia. — Wujku, przyniosłeś znów jakąś straszną wiadomość? — spytała
Nie uświadomił sobie w tym momencie, że stał się nagle bardzo cicho.
bogatym człowiekiem. — Dostałem telegram z Niemiec.
Kórner stał obok i przyglądał mu się z uwagą. , Regina popatrzyła w jego stronę.
— Mam nadzieję, że nie była to zła wiadomość, panie Rienasch. — Tommy, źle się pan czuje? — przestraszyła się.
Tommy odpowiedział mechanicznie: Bez słowa podał jej depeszę.
— Ojciec i brat zginęli w wypadku samochodowym. Pozwoli pan, ze — O Boże, to pan też chce nas zostawić?
zostanę chwilę sam. Jak na raz, to dla mnie troszeczkę za dużo. Urszula zbladła jak ściana. '
Zostawił Kórnera i wszedł do drewnianego domku, w którym — Nie, wujku. Nie wyjeżdżaj! Zostań z nami.
zawsze znajdował zrozumienie i pociechę. Pokręcił głową.
— Nie wyjadę, Urszulko. Ale przeczytaj.
Oddała mu po chwili telegram i odgarnęła włosy z czoła.
— Wiem, że obaj byli niedobrzy dla ciebie, a ojciec wypędził cię
2
domu. Nie potrafię ich żałować, bo zadali ci ból — rzekła.
~~ A mimo to ja nie mogę pogodzić się z myślą, że ojciec nie żyje.
~- Tak — rzekła poważnie — ale to potrafisz tylko ty.
W tym momencie Werner otworzył oczy i popatrzył na swoich
na
Jbhższych.
133
—<— Już wieczór? — spytał. zeszła już na nizinę, jej kontynuacja będzie dziecinną igraszką i poradzą
— Tak, Wernerze. Jak się czujesz? sobie z nią inżynierowie, którzy w ciągu kilku lat współpracy z Wer-
— Nie najgorzej, Regi. Prawie nie czuję bólu. A co tam na zewnątrz nerem dużo się nauczyli. Mimo to, odejście Kronegga oznaczało dla

Tommy? firmy dużą stratę. Lekarz powiedział, że w najlepszym razie pacjent


— Spokój. Ludzie rozeszli się do pracy. Z Pretorii przyjechali przeżyje jeszcze dzisiejszą noc; na uratowanie go nie było żadnych szans.
wszyscy trzej szefowie. Chcieliby zobaczyć się z tobą. Przyjmiesz ich? Czekali prawie godzinę, zanim Werner oprzytomniał.
— Tak, niech przyjdą. Patrzył nieco zamglonym wzrokiem.
— Zaraz ich poproszę, ale chciałbym ci jeszcze coś powiedzieć. — Wybaczcie panowie, że nie mogę was podjąć jak należy.
Dostałem telegram, że mój ojciec i brat zginęli w wypadku... — prze- Kórner ściskał mocno jego dłoń.
rwał, bo dopiero teraz uświadomił sobie, że jest jedynym spadkobiercą — Jesteśmy wstrząśnięci, drogi doktorze, tym co się stało. Na
ogromnego majątku, i ucieszył się, że ta wiadomość jest ważna nie tylko pociechę mogę tylko pana zapewnić, że sprawcy zostaną surowo
dla niego. ukarani.
— A to oznacza — ciągnął już prawie radosnym tonem — że — Najważniejsze, że nie będą już podburzać ludzi. Bardzo panów
odziedziczyłem Langenfurt i Hartau, i cały majątek. Teraz możesz być proszę, nie karzcie pozostałych...
już zupełnie spokojny, bo co moje, to wasze. Gdy tylko wyzdrowiejesz, — Nie będzie żadnych sankcji, doktorze, obiecujemy, ale przy-
wracamy do Niemiec i zamieszkamy razem w Langenfurcie. Musisz szliśmy tu, żeby panu podziękować. Zrobił pan więcej, niż należało.
zerwać umowę, Wernerze. Słyszysz? O nic nie musisz się martwić, Żałujemy bardzo, że tak to się skończyło. Teraz musi pan wypocząć
rozumiesz? i zebrać siły. Zostaniemy w obozie do jutra, może będziemy mogli coś
Werner rozumiał doskonale, że on już nigdzie stąd nie wyjedzie, dla pana zrobić.
a Tommy chce mu po prostu powiedzieć, że zabierze Reginę i Urszulę do Pożegnali się przygnębieni, bo dobrze wiedzieli, że mimo najszczer-
Langenfurtu. Na jego bladej twarzy pojawił się uśmiech. szych chęci nie mogą nic pomóc. Tommy odprowadził ich do wyjścia,
— Rozumiem, mój dobry chłopcze. Wiem, że dotrzymasz 'słowa. a przed domkiem rzekł:
Niech Bóg ci to wynagrodzi. — Panowie, chciałem prosić o natychmiastowe rozwiązanie kon-
Patrzyli na siebie trzymając się za ręce. traktu.
— I tak do końca życia pozostanę twoim dłużnikiem. Możesz być Spojrzeli na siebie zdumieni.
pewny, że nie wyjadę stąd sam. — Jak\o, panie Rienasch? Pan także chce nas opuścić?
Werner odetchnął z ogromną ulgą. — Pan już wie. Panie Kórner, że mój ojciec i brat zginęli. Został po
n
— Nie mów o długach, Tommy. Już ja lepiej wiem, kto komu i za co ich majątek, którym muszę się zająć. Ponieważ zaś lekarz, niestety, nie
jest winien wdzięczność — rzekł i znowu stracił przytomność. daje panu JKroneggowi żadnych szans na przeżycie, obiecałem, że
zabiorę panią Reginę i Urszulę do Niemiec. Od lat jesteśmy za-
Tommy został jeszcze chwilę, by uspokoić obie panie, potem poszedł
przyjaźnieni i poniekąd traktuję Kroneggów jak najbliższą rodzinę.
do czekających pod domem szefów. Lepiej będzie, jeżeli wejdą i po-
Teraz, gdy jestem bogaty, mogę zapewnić obu paniom lepszą opiekę
czekają przy łóżku, aż Werner odzyska świadomość. rt
Niemczech niż tutaj. Powiedziałem to także doktorowi Kroneggowi.
Weszli wszyscy trzej ze skupionymi twarzami i z wielkim szacunkiem
— To oczywiste, że w tych okolicznościach nie możemy pana
podeszli do leżącego bez ruchu człowieka, któremu bardzo wiele
zatrzymywać, choć bardzo żałujemy, że odejdzie tak oddany pra-
zawdzięczali. Pracował jak tytan dla dobra firmy, w sposób wprost
cownik.
genialny. Przeprowadził autostradę przez góry; teraz, gdy budów3

134 135
— Firma na pewno obejdzie się beze mnie. Rozkręcona machina patrzył zrezygnowany, przytłoczony swc^ją bezsilnością- Cóż mógł
potoczy się sama, a w razie czego znajdziecie kogoś na moje miejsce. zrobić poza tym, że był przy nich i czuwał wra^ z Urszulą? Podobnie czuł
Gorzej będzie z następcą doktora Kronegga. się tylko raz w życiu, gdy umarła jego matka^ a on sam zostsał wygnany
— Obaj jesteście niezastąpieni. Nigdy nie zapomnimy, co dla nas przez ojca z domu. To Kroneggowie stworzyli mu nowydown, zaś pani
zrobiliście, ale nie możemy myśleć tylko o firmie. Proszę dać znać, kiedy Regina okazała się wzorem kobiety, jaki so bie mógł wyma_rzyć każdy
będzie pan gotów do wyjazdu. Przyślemy samochód i odwieziemy uczciwy człowiek. Gdy spotkali się w Kapsztadzie, pokcwchał ją od
przynajmniej do najbliższej stacji kolejowej. Tyle na dzisiaj, panie pierwszego wejrzenia, a jej uśmiech sprawił, że znowu poczuł się
Rienasch. Dobranoc. człowiekiem.
— Dobranoc, panowie. Teraz ta miłość wygasła jak coś, co od początku skaza^ne było na
Po burzliwym dniu nadeszła noc ciężka nie tylko dla rannego, ale obumarcie. Tommy widział w tej kobiecie już tylko raatlkę Urszuli,
i trojga bliskich mu osób czuwających przy łożu. a w pewnym sensie również swoją. Czul, j^kby patrzył naa cierpienia
Werner z rzadka odzyskiwał przytomność, za to Regina — za- własnej matki, zupełnie jak przed laty.
łamana zupełnie — mdlała już kilka razy z powodu silnego bólu Każde spojrzenie na Urszulę wywoływało u niego skuurcz wokół
w okolicy serca, nie ustępującego mimo silnej dawki leków, które dał serca. Nagle jakby wydoroślała, postarzała. się, nie było \w niej śladu
jej lekarz. dziecinności...
W końcu Urszula uprosiła matkę, żeby położyła się w swoim łóżku Straszna noc, ciężka od strachu i poważnych myśli, ustępoowała. Nad
i spróbowana zasnąć. Tommy wyszedł na chwilę z sypialni, a gdy wrócił, szczytami szarawy brzask zwiastował nadchodzący dzień _. Po chwili
Urszula spojrzała na niego błagalnym wzrokiem. pierwszy, jakby zabłąkany promyk słońca \vpadł do pokojua i oświetlił
— Boję się zostać tu sama, wujku. Proszę cię, nie odchodź. blade twarze Wernera i Reginy.
Także pani Regina wyciągnęła rękę, jakby prosiła go o to samo. Nagle on, jakby zbudzony przez słońc,^ zerwał się ciężko łapiąc
Usiadł na łóżku obok Wernera, gdy Urszulka zajęła miejsce u nóg oddech.
leżącej matki. Regina natychmiast była przy nim,
Lekarz przychodził w nocy kilka razy, prosząc panią Reginę, żeby — Wernerze! Mój najdroższy! — zawojała.
przestała się denerwować. Tommy zaś patrząc na jej bladą twarz, ciągle Otworzył oczy i popatrzył przytomnie.
miał przed oczyma obraz swojej cierpiącej matki. — Regi, kochanie! Urszulko — szepnął ^ wielkim wysiłk- iem, osunął
Werner jęczał czasami boleśnie nie odzyskując przytomności. Za si?, a z ust mu buchnął dosłownie strumień krwi barwiąc nsa czerwono
każdym razem Regina zrywała się, klękała przy jego łóżku i rozpaczliwie koszulę i pościel.
wołała męża po imieniu. Chory rozglądał się bezradnie, jakby szukając pomocy, a _ napotkaw-
Dla Urszuli to były najboleśniejsze chwile. Tommy starał się szy wzrok Tommy'ego uśmiechnął się, opądKna poduszkęs i zamknął
dodawać jej otuchy, wstawał i ujmował jej chłodne ręce. Oboje nie OC?y.
zapomną tej straszliwej nocy do końca życia. Regina rzuciła się na niego z okropnyn\ krzykiem, któnry aż zmro-
Mimo natłoku różnych myśli Tommy co chwila przypominał sobie Zl1
Urszulę i Tommy'ego. Gdy uświadomiła sobie, że ukochany
ojca. Czy przynajmniej w godzinie śmierci pomyślał o swoim wypędzo- :
nie żyje, jej serce po prostu nie wytrzymało. Osuonęła się na
nym synu? Los odebrał mu możliwość czuwania przy śmiertelny m łożu
ojca, za to kazał mu patrzeć, jak umiera człowiek o wiele bliższy mu fl' z Tommy szybko zamknął oczy Wernerowi i pochylił się ;.
ojciec, jak cierpi kobieta, którą cenił jak własną matkę. — Pani Regino! — krzyknął.

136 137
Ale ona już nie słyszała. Nie poruszyła się nawet. Pobiegł do kuchn rzed nikim, byleby tylko oszczędzić mu zmartwień. Bez słowa skargi
gdzie przy piecu czuwała Waramba. Lielnie znosiła trudy obozowego życia. Przypomnij sobie, jak oboje
— Szybko, Warambo, biegnij po lekarza! Niech tu zaraz przyjdzie kochali także ciebie. Zachowaj to piękne wspomnienie na zawsze jak
Murzynka wybiegła bez słowa, a Tommy zdążył wrócić do sypiaini najcenniejszy skarb.
akurat w chwili, gdy Urszula zrozumiała, co tu się stało przed chwilą Patrz, ja też straciłem ojca, ale on odszedł nie powiedziawszy mi ani
Wziął ją za ramię i wyprowadził do salonu, by nie musiała patrzeć na lednego dobrego słowa. Wyrzekł się mnie, nie chciał o mnie słyszeć.
wstrząsający widok. Położył ją na tapczanie, sam szybko wrócił do \Vyobrazasz sobie, jakie to dla mnie bolesne? A matkę też straciłem,
sypialni i zamknął oczy pani Reginie. Nie miał już żadnych wątpliwości iedyną osobę, która naprawdę mnie kochała. Czułem się wtedy, jakby
że ona także nie żyje. ktoś porozrywał mi serce na strzępy. Dlatego rozumiem twój ból,
Zupełnie roztrzęsiony usiadł obok Urszuli. misiaczku, i przeżywam go razem z tobą. Ale niewiele mogę zrobić, żeby
— Tatusiu! Mamo! — szlochała przerażona. cię pocieszyć, zwłaszcza że sam czuję się przybity stratą dwojga
— Zaraz będzie tu lekarz. Uspokój się, proszę cię. najbliższych mi przyjaciół. Musimy więc wspierać się nawzajem,
Spojrzała na niego bezradnie. pocieszać się i podtrzymywać na duchu. Boję się, żebyś z tego
— On już nic nie może zrobić, wujku. Ja... jawieni... że straciłam ich wszystkiego nie zachorowała. Tego byłoby już naprawdę za wiele
oboje naraz. O Boże! Jakie to straszne. i dlatego błagam cię: musisz być dzielna! Odezwij się, proszę! — przeko-
Nie wiedział, co odpowiedzieć. Sam czuł się., jakby ktoś rozrywał mu n y w a ł ją.
serce, wbijał w nie ostre sztylety... Ledwo się trzymał. Nagle poruszyła się, przytuliła do Tommy'ego, a z oczu popłynęły jej
Lekarz potwierdził tylko to, co Tommy już wiedział. Serce pani dwa strumyki łez, przynosząc wreszcie ulgę umęczonej duszy.
Reginy nie wytrzymało ciosu, ale był to dla niej dobroczynny cios — Wujku, co ja pocznę teraz sama w obcym kraju, gdy nawet nie
— dzięki niemu znów była blisko ukochanego męża... mam już ani ojca, ani matki? — zaszlochała.
Tommy nie wiedział, co począć. Był tak wzruszony, że w tych — Masz przecież mnie, Urszulko! Jesteśmy razem jak brat i siostra,
trudnych chwilach zupełnie zapomniał o Urszuli. Klęczała pomiędzy którzy stracili rodziców. Będziemy wzajemnie sobie pomagać jak
łóżkami rodziców, patrzyła na ich woskowo blade twarze i głaskała po rodzeństwo. Zaraz po pogrzebie pojedziesz ze mną do Niemiec.
zimnych już rękach. Dopiero lekarz dał Tommy'emu znak, żeby zabrał Obiecałem twojemu ojcu, że nie zostawię cię samej i bez opieki.
ją do salonu. Zamieszkasz w Langenfurcie; opowiadałem ci często, jak tam jest
Sam przy pomocy sanitariuszy ubrał zmarłych w czyste stroje, kazał P'?knie. Ogromny las, stary park wokół dworu, niewielkie jeziorko, po
zmienić pokrwawioną pościel i położyć ich oboje obok siebie. którym, gdy zamarznie, można ślizgać się na łyżwach. Zobaczysz, ja^a
to
Tommy w tym czasie siedział obok Urszuli, głaskał ją po głowie- piękna zabawa! Poprosimy ciotkę Gretę i Christine, żeby zamieszkały
ł na
próbował rozgrzać jej zimne jak lód ręce. Trochę zdążył ochłonąć. mi. Wiesz, jakie obie były dla mnie dobre, chcę im za to odpłacić.
— Moje biedactwo, musisz wziąć się w garść, musisz być dzielna- twoich rodziców będziemy codziennie wspominać. To będzie tak,
Jd
tak jak twoja matka. Jestem przecież z tobą. Nie myśl o najgorszym- kby cały czas byli z nami. Płacz, Urszulko, bo łzy naprawdę przynoszą
o tym, że ich straciłaś, a pomyśl, że oni znów są razem. Matka taK ulgę.
bardzo kochała ojca, że nie potrafiła zostawić go samego, ona ~7 Postawimy rodzicom piękny pomnik. Wiesz, gdzie położymy ich
pragnęła iść zaraz za nim. Tak było przecież przez całe ich ż} cię a
sieczny spoczynek? Na tej górze, której zbocze twój ojciec wysadzał po
rozstawali się ani na chwilę. Dla twego ojca pani Regina gotowa l1z
ostatni. Z jej szczytu oboje z matką będą pilnowali dzieła, którego tu
zrobić wszystko. Od lat wiedziała o swojej chorobie, a nie zdradziła °nali. Widać stamtąd spory kawałek autostrady, a ludzie prze-
138 139
tędy nawet za sto lat, patrząc na stojący na górze pomnik \V dniu, gdy odprowadzano Wernera Kronegga i jego żonę na
powiedzą:.J jam spoczywa ten, który wybudował te piękną droge
Q ieczny spoczynek, w obozie i na budowie zamarł wszelki ruch. Ubrani
a obok nit,0 żona, tak wierna, że nawet po śmierci nie chciała o ^świetnie robotnicy stawili się jak jeden mąż.
go
zostawić s)fego Ośmiu mężczyzn niosło trumny okryte wieńcami. Zmieniali się
Mówiły wzruszająco, by zmusić ją do jeszcze większego płaczu często, gdyż droga na szczyt góry była długa i męcząca.
Łzy rzec2)>i,£cje płynęły ciurkiem po jej policzkach, ale przynosiły Za trumnami szedł misjonarz pracujący w jednej z murzyńskich
wyraźną Ą Docierało wreszcie do jej świadomości, że nie jest zupełnie \\iosek, za nim Tommy i Urszula, trzej szefowie, wszyscy inżynierowie
sama, ze \my jest z nją j nje opuści jej nigdy. i cała rzesza robotników.
lymczasjtn sanitariusze i lekarz usunęli już ślady tragedii. Małżon- Szli powoli, zamyśleni, głęboko poruszeni. Odprowadzali do grobu
kowie leżeliObok siebie w czystej pościeli i przebrani. Pani Regina “dobrą królową" i pana, a “biały kwiatek", dziś w żałobie i z bladą
wyglądała ilwet teraz prześlicznie. Jakby odmłodniała, a jej jasnozłote twarzą, szedł smutny za trumnami.
włosy twotyły Wokół spokojnej twarzy jakby aureolę. Opalona, Na szczycie, skąd rzeczywiście było widać spory kawałek auto-
ściągnięta |i|lrz \yernera; choć nieruchoma, wciąż wydawała się pełna strady, wykuto w skale grobowiec, w którym złożono proste, skromne
zapału i cl,ft do działania. trumny. Ksiądz wygłosił wzruszającą mowę. Po kolei wszyscy pod-
rze
J %wie przyszli, gdy tylko dowiedzieli się o śmierci obojga chodzili do otwartych mogił, rzucali kwiaty lub odro*binę ziemi na
One
8§°ł Stali przejęci tragedią, nie mogąc wydobyć z siebie słowa ostatnie pożegnanie.
chwili TM^JJ^ a w domku pozostał tylko Tommy z Urszulą, gdyż obie Tak zarządził Tommy. Chciał, by w obcej ziemi drogie mu osoby
Murzynki,ijwiedziawszy się o śmierci, uciekły natychmiast i rozgłosiły pochowano zgodnie z niemieckim zwyczajem.
w całym o^j^ ze pan j dobra królowa nie żyją. Robotnicy właśnie Trzymał mocno Urszulę w ramionach, gdy mimo ogromnego
szykowali Sl,do wyjśda na budowę. wysiłku nie potrafiła opanować wybuchu rozdzierającego płaczu.
Tommypodszedł do Urszuli. I było po wszystkim. Szefowie i inżynierowie podeszli jeszcze
, wujku, jak mama ślicznie wygląda, jak oboje spokojnie do Urszuli z kondolencjami i dołączyli do odchodzących powoli
1
odpoczywaj Mam wrażenie, że zasnęli i zaraz się obudzą. w milczeniu robotników. Tommy stanął obok Urszuli zapa-
Położy^ j-ękę na ramienju zadowolony, że już się uspokoiła. trzonej w zasypane już groby. Zostali zupełnie sami. Urszula uklękła
1
Zasiij^ Urszulko, ale zanim się obudzą, musimy zachować ich modliła się chwilę. Tommy stał zamyślony. Po chwili oni także
w pamięci ma£nje takjcn jak teraz: wolnych od trosk i cierpień- odeszli.
złączonych Ig]^ sjebie. To jednak pocieszające, nie uważasz? Z szefami zostało dokładnie ustalone, jak ma wyglądać grobowiec
Zakryłaijvarz rękoma.
rp . Ł
1
Pomnik. Obiecali, że nie będą skąpić grosza i zbudują okazały
10 m
"ii straszny widok, gdy leżeli tu oboje we krwi. Muszę g° °nurnent, godny wspaniałego budowniczego i jego dzielnej żony.
czym pręd2(|Zap0minjec cncę zapamiętać to, co widzę teraz. Zosta« f-ażą też wykonać serię fotografii i przyślą je Tommy'emu i Urszuli do
mnie na crą^ samą, na pewno masz coś do załatwienia. La
ngenfurtu.
Odgarnij włos> z czoła Oboje byli gotowi do wyjazdu już następnego dnia. Urszula, prócz
•'es^tak samo dzielna jak twoja matka, Urszulko. Zosta 1 ku
pamiątek po rodzicach, nie zabierała niczego, a Tommy zaraz
z rodzicami^ ja porozmawiam z szefami o pogrzebie. Wrócę tu. j a telegram do ciotki Grety: Wyjazd 18 kwietnia z Kapsztadu,
tylko będę Wny wiadomość z Hamburga. Tommy. Tyle na razie musiało
bkmęła jlową5 a on szybko wyszedł.

140 141
Kórner odwiózł Tommy'ego i Urszulę na dworzec kolejowy d0 _— Jak to, nie masz pieniędzy? Ojciec miał konto w banku, więc
pociągu z Beltbridge do Kapsztadu. Tam w porcie czekał już parowiec \vystarczy tylko tam pójść i wybrać tyle, ile potrzebujesz. Ale chyba ja to
“Wangoni", którym mieli płynąć do Hamburga. 7ałatwię, bo ty, mała dzikusko, w ogóle nie umiesz posługiwać się
W Kapsztadzie Tommy i Urszula udali się do tego samego hotelu pjeniędzmi.
gdzie spotkali się pierwszy raz. Nazajutrz z rana wyszli na spacer Nie protestowała, bo rzeczywiście nigdy nie miała pieniędzy w ręku.
po mieście. Przechodząc obok budynku dworca morskiego, Tomnu Chodzili od sklepu do sklepu i kupowali wszystko, co uważali za
stanął w miejscu, w którym zaoferował Kroneggom swoje usługi jako niezbędne. Wspominali te pierwsze ich wspólne zakupy w Pretorii, gdy
tragarz. Tommy za resztę z dziesięciu funtów kupił banjo, które teraz, nota bene,
— Pamiętasz to zdarzenie, Urszulko? zapakowane starannie w skrzyni z bagażami czekało w porcie na
Uśmiechnęła się ledwo dostrzegalnie. zaladunk do Hamburga. Było zbyt cenne, żeby go zostawić komuś
— Tak, wujku. Wziąłeś wtedy dwie walizki do jednej ręki, a mnie na obcemu.
drugą i zaniosłeś do hotelu. Wrócili z zakupami do hotelu, a gdy przebrani w modne stroje
— A ty po drodze pierwszy raz nazwałaś mnie wujkiem, choć zobaczyli siebie po raz pierwszy, oboje wybuchnęli śmiechem.
wcześniej myślałaś, że jestem Tomkiem Rymarzem. Od tamtej chwili — Wujku, jak dziwnie wyglądasz w długich spodniach i w koszuli ze
znów miałem rodzinę. Spotkałem ludzi, którzy byli dla mnie niezmiernie sztywnym kołnierzykiem!
życzliwi. Było ziftmo, a twoja matka dała mi płaszcz ojca. Nawet sobie — Prawda? Co ci ludzie w mieście nie wymyślą! Ale nie martw się:
nie wyobrażasz, jaki ja byłem wtedy szczęśliwy. na statku znowu zobaczysz mnie w szortach, nie wiem, czy nawet nie
— To było tak dawno, wujku — rzekła przytulając się do jego \v tych wytartych. Wieczorem jednak będę występować w garniturze,
ramienia. a czasami w smokingu, gdy zdarzy się jakaś uroczystość.
Uśmiechnął się. — W smokingu? A co to takiego, wujku?
— Prawda, Urszulko. Musimy pomyśleć o dniu dzisiejszym i przede — No tak, skąd możesz wiedzieć. Oj, dużo nowego musisz się
wszystkim zrobić jakieś zakupy na podróż. Jedziemy przecież do nauczyć, misiaczku. Smoking to czarny garnitur, pod którym nosi się
Europy. Popatrz, jak ludzie tu są ubrani, a co dopiero tam! Pokazywano białą koszulę ze sztywnym kołnierzykiem. Gdy go włożę, ty będziesz
by nas palcami w tych strojach. musiała mi towarzyszyć w czarnej jedwabnej sukni, którą kupiliśmy. Na
Spojrzała na niego wyraźnie zakłopotana. szczęście, podczas podróży nie będzie mi potrzebny frak.
— Już to zauważyłam, wujku. Ale ja nie mam pieniędzy, to za co — Mój Boże, znowu coś nowego!
kupię coś do ubrania? — To bardzo dziwny strój. Wyobraź sobie, Urszulko, długą czarną
Zrozumiał, że nie może dać jej odczuć, iż w jakiś sposób zdana jest na marynarkę wyciętą z przodu powyżej brzucha, a z tyłu opadającą aż do
jego łaskę. Postanowił, że z oszczędności Wernera nie weźmie ani kolan. Gdy europejski elegant chce wyglądać naprawdę uroczyście, to
w
grosza, ale o tym też <iie powinna wiedzieć. kłada właśnie to dziwactwo. Niektórzy powiadają nawet, że jak nie
A le
Tommy rozmawiał o tym z Kórnerem. Ustalili, że pieniądz6 ' sz, w co się ubrać, to włóż frak, i chyba na tej zasadzie na weselach,
c
Wernera zostaną w angielskim banku po przepisaniu konta na Urszuli "rzcinach, balach i przyjęciach prawie wszyscy pokazują się we
ra
On zaś załatwi w Niemczech wszystkie formalności i przejmie opiek? kach. Nie wolno tylko nikogo pochować we fraku, chyba że wyraźnie
prawną do czasu, aż Urszula osiągnie pełnoletność. W ten sposób będzi£ ^°bie tego życzy w swojej ostatniej woli. Wszyscy sobie żartują z tego
15 r
mógł formalnie dysponować jej kontem. °ju, a jednak każdy, kto zalicza się do towarzystwa, z niego nie
ez
Uśmiechnął się teraz i rzekł: Ygnuje. Ludzie psioczą, przezywają frak szmatą, łachmanem, ka-

142 143-
gańcem, a potem paradują w nim dumni jak pawie. Teraz już wiesz, co tn —— Misiaczku! — przerwał jej — nad tym będziesz musiała się
jest frak. jeszcze nieraz pogłowić. Czasami miłość trwa bardzo krótko, a ludzie
— I ty będziesz w nim chodził? — zaśmiała się. mówią, że nie była to prawdziwa miłość.
. — Chyba będę musiał. Ty zresztą też, jak pójdziesz na bal, będzies? — Jednak ty wtedy musiałeś czuś się bardzo nieszczęśliwy — nie
musiała włożyć wydekoltowaną suknię, ale o to będziemy martwić się dawała za wygraną.
później. Na razie masz dwie czarne śliczne suknie wieczorowe i kilka — Wcale nie, Urszułko. To też nie była prawdziwa miłość. Spotyka-
skromniejszych, akurat pasujących do takiego podlotka jak ty. liśmy się dla zabicia czasu. Taka dziecinna zabawa. Dziś oczywiście nie
Urszula znowu zrobiła niewyraźną minę. potrafiłbym się już zakochać w podlotku, nawet na kilka dni. Jak już
— Wujku, dlaczego nazywasz mnie podlotkiem? Co to właściwie niówiłem, są to najnieznośniejsze stworzenia, te podlotki.
znaczy? Urszula zamilkła i wyglądała na zawiedzioną. Z całej rozmowy
Westchnął ciężko, ale był zadowolony, że Urszula nie wraca z Tommym zapamiętała tylko, że był już raz zakochany, że ona
myślami do niedawnych tragicznych przeżyć. w Niemczech zostanie podlotkiem, a podlotki to najgorsze istoty,
— Podlotek? Widzisz, to taka młoda osoba, która nie zdążyła z których wszyscy szydzą. Wcale nie była tym zachwycona.
jeszcze zedrzeć dziecięcych bucików, a już udaje dorosłą damę i na Ale dręczyło ją też pytanie: jak to jest, gdy ktoś się zakocha?
pewno nią zostanie. Skąd jednak ta dziwna nazwa, naprawdę nie Próbowała znaleźć jakąś odpowiedź, ale trafiała w pustkę. Nikt jej tego
wiem, w każdym razie w Niemczech będzie obejmować także twoją me powiedział. Matka podsuwała jej ostatnio różne powieści, ale pisano
osobę. tam o miłości wielkiej, mocnej, którą przerwać mogła tylko śmierć.
— Ale ty, wujku, chyba nie zamierzasz nazywać mnie podlot- Porównywała zawsze bohaterów do Tommy'ego i wyobrażała sobie, że
kiem? on też pewnego dnia pokocha jakąś kobietę i będzie jej wierny po grób.
— Skądże! Ty przecież nie masz nic wspólnego z niemieckimi A tu się okazało, że on już kochał kogoś, dawno temu, a dziś sobie z tego
podlotkami. O ile pamiętam, są to najnieznośniejsze istoty wśród kobiet, żartuje!
chociaż czasami bardzo sympatyczne. W klasie maturalnej zakochałem Tommy nie miał pojęcia, jakiego zamieszania narobił w myślach
się nawet w jednym z tych' stworzeń. Miało długie kręcone włosy Urszuli. Dawno już mówił o czymś zupełnie innym, a ona jeszcze
splecione w warkocz. roztrząsała jego słowa o podlotkach. W środku opowiadania o jakiejś
Jęknęła cicho i popatrzyła na Tommy'ego wyraźnie zaniepokojona przygodzie w Afryce Południowo-Zachodniej przerwała mu nagle
— Zakochałeś się? — spytała. i spytała:
— A jakże! — roześmiał się. — Wujku, jak długo jest się podlotkiem?
— I co stało się z tym podlotkiem, którego kochałeś? Zrobił wielkie oczy.
l c. — Nie mam pojęcia. Pewnie jest szczęśliwą żoną swojego męża — Dziecko, ty ciągle o tym dumasz? Hm, myślę, że po ukończeniu
— Jak to? Ona ciebie nie kochała? osiemnastu lat już się przestaje.
— Mówiła, że kocha — zaśmiał się znowu. Odetchnęła.
— Więc to ty ją zostawiłeś? "— To niedługo mi minie. Mam prawie szesnaście.
— Nie, ona mnie. —— Naprawdę? Już szesnaście?
Urszula zbladła. No dobrze: piętnaście i pół.
— Boże, to musiało być dla ciebie straszne. Jeżeli się kogoś koch a Jak to możliwe? — zdziwił się.
to trzeba mu być wiernym aż do śmierci... ~~ Czyżbyś nie wiedział?

144 'O Ja: 145


— Nigdy nie liczyłem, Urszulko. No tak, znamy się już od ośmiu lat
Rzeczywiście, dwudziestego października skończysz szesnaście. przv
okazji policzę też swoje lata. O rany! Mam trzydzieści cztery... 70
straszne... czuję się na dwadzieścia, a tu za chwilę posiwieją mj
skronie!
Uśmiechnęła się i poklepała go po ramieniu.
— Tak, tak, wujaszku, nie da się ukryć, że jesteś szacownym
starszym panem.
O dziwo, zrobiło mu się przykro. Nazwanie go starszym panem VIII
uderzyło go jak obuchem i uświadomiło mu, że w istocie mógłby być
ojcem Urszuli. Był o całe osiemnaście lat starszy od niej!
Spojrzał na nią ukradkiem. Dopiero teraz pierwszy raz zobaczył, że
nie jest już tą małą Urszulką, którą nosił na rękach, ale młodą kobietą, Powoli Urszula przyzwyczaiła się do przebywania wśród ludzi.
do tego bardzo podobną do swojej ślicznej matki. Tak samo musiała Z początku bała się obcych i nie wychodziłaby wcale z kabiny, gdyby
wyglądać pani Regina, gdy była w jej wieku. Tommy na siłę nie wyciągał jej na pokład. Siadywali gdzieś na uboczu
Poczuł nagle dziwny niepokój. Spoważniał i zamyślił się. Urszula nie i unikali rozmów z kimkolwiek.
zwróciła nawet na to uwagi; w ostatnich dniach oboje często zmieniali Gorzej było w czasie posiłków. Stolików dwuosobowych nie było,
nastroje, to śmiali się, to nagle poważnieli. Teraz posmutniała. Nie tylko wiec chcąc nie chcąc musieli dosiadać się do kogoś albo też ktoś przysia-
dlatego, że przypomniała sobie rodziców. Coś innego dręczyło ją dał się do nich. I w ten sposób Urszula powoli wyzbywała się tremy
i napełniało smutkiem, ale co to było, nie potrafiłaby powiedzieć. i zachowywała coraz swobodniej. Dziwiła się, że wszyscy ludzie odnoszą
— Pójdę spakować walizki, wujku. Ty też musisz gdzieś schować się do niej życzliwie, są uprzejmi. Gdy powiedziała o tym Tommy'emu,
rzeczy, które kupiłeś — rzekła niespodziewanie i poszła do swojego zaniemówił. Czy miał rozwiać jej złudzenia i wyjaśnić, że ludzie okazują
pokoju grzeczność bo tak wypada? Pewnie przeraziłaby się i załamała. Do
Z^dli potem obiad i poszli do portu, gdzie stał już “Wangoni". głowy by jej nie przyszło, że dla pozoru ludzie mogą mówić co innego,
niż myślą. Ją zawsze uczono, że należy mówić prawdę w każdej sytuacji.
Tylko czy wierząc, że wszyscy ludzie są dobrzy i mili, Urszula nie
przeżyje ogromnego zawodu w świecie pełnym dwuznaczności i za-
kłamania? Gdyby jej jednak już teraz powiedzieć o tym wprost, mogłoby
tyć gorzej.
Na szczęście, na razie nikt jeszcze nie okazał Urszuli choćby
odrobiny niechęci. Zachowywała się taktownie i bez zarzutu. Nikt nie
Powiedziałby, że spędziła większość życia wśród nieokrzesanych budo-
w
mczych autostrady na skraju buszu.
Na wszelki wypadek jednak Tommy wolał trzymać j a z
obież\ dala od
z
yświatów, jakimi byli w większości pasażerowie
luksusowego
ii". Codziennie wychodził z nią na długi spacer po pokładzie

147
albo też na parkiet, gdzie można było pograć w różne gry sporto\v e
Bardzo biakowalo im ruchu na świeżym powietrzu, do którego Rozbroiła go swoją naiwnością, niemal wzruszyła.
przywykli od lat. — To tylko uprzejmości bez znaczenia — wyjaśnił. — W towarzyst-
Tommy ze swoją wysportowaną, smukłą sylwetką, poruszając} się wie wypada damom powiedzieć komplement, ale tak naprawdę, to nikt
elegancko i sprężyście, z sympatyczną, zawsze uśmiechniętą twarzą nie traktuje poważnie tego, co mówi.

i błyszczącymi niebieskimi oczyma od razu ściągnął na siebie uwagę — To oni celowo mówili nieprawdę, wujku?
damskiej części współpasażerów, ale także mężczyźni przyglądali mu się Zacisnął usta. Za Boga nie mógł przyznać, że był po prostu
trochę z zazdrością, trochę z podziwem. zazdrosny o Urszulę widząc wokół niej krąg wielbicieli. Zrozumiał, że
Damy zaczęły krążyć wokół niego niczym ćmy przy świecy, aż czeka go, niestety, trudne zadanie i wiele wysiłku będzie musiał włożyć,
wzbudziło to niepokój Urszuli. Nie mógł być niegrzeczny, ale wykrę- zanim zdejmie z jej oczu różowe okulary, przez klore patrzyła na świat.
cał się z każdej sytuacji dość zręcznie. Mimo to Urszula denerwowała — Tak, celowo, Urszulko. W towarzystwie ludzie często udają
się, czerwieniła i złościła na każdą, która powiedziała Tommy'emu kogoś innego, niż są naprawdę. Każdy chce się podobać, chce ppkazać
coś miłego lub spojrzała na niego rozmarzonym wzrokiem, choćby się w lepszym świetle i w rezultacie wszyscy odgrywają przed sobą
z daleka. komedię. Nie możesz od razu uwierzyć we wszystko, co ktoś ci powie.
Nie wiedziała, że Tommy czuł się niezręcznie, że wymykał się Patrzyła na niego nie poczuwając się do żadnej winy.
jak piskorz. Była na niego zła, sama nie wiedząc dlaczego, i gdy tylko — To też ja nie uwierzyłam tym panom, wujku. Wiem przecież, że
damy okrążały Tommy'ego, od razu wycofywała się i stała na nie jestem piękna, a jeden z nich upierał się, że na pokładzie nie ma
uboczu. piękniejszej ode mnie. Mam oczy i widzę, że jest tu wiele ładniejszych
Ale natychmiast wokół niej zjawiali się mężczyźni z komplemen- kobiet. Nie rozumiem więc, po co tamten opowiadał głupstwa. Chyba,
tami, których albo nie rozumiała, albo reagowała na nie rumieńcem. że—jak twierdzisz — chciał mi się przypodobać, jednak ja nie powiem,
Wyglądała przy tym prześlicznie i ściągała do siebie dalszych ado- żeby mi się to podobało.
ratorów. Tommy co prawda również był zdania, że Urszula była naj-
Tommy zareagował błyskawicznie. Nie zważając na konwenanse, piękniejszą kobietą na pokładzie, ale oczywiście nie mógł jej tego
wyrwał się z kręgu otaczających go dam i stanął obok Urszuli. Patrzył powiedzieć — ze względów wychowawczych! Nagle przypomniał sobie,
przy tym tak przenikliwym wzrokiem, że panowie jeden po drugim ze jest od niej osiemnaście lat starszy, że ona mówi do niego wujku,
szybko się rozeszli. Gdy zostali z Urszulą sami, spytał nieco zagniewany: a on sam ustawia się w roli wychowawcy. Nie czuł się w niej najlepiej.
Wolałby raczej występować jako... no właśnie! Jako kto? Na to pytanie
— Czego właściwie chcieli od ciebie ci lalusie? ni
e chciał jeszcze sobie odpowiedzieć.
Wzruszyła ramionami.
Zamiast tego odezwał się jak stary pedagog:
— Pletli jakieś bzdury, chyba żeby sprawić mi przyjemność. Śmiesz-
— Poza tym nie jesteś żadną damą, której prawi się komplementy,
ne. Jeden z nich twierdził, że jestem ładna, drugi porównał moje włosy a
zwykłym podlotkiem.
do promieni wschodzącego słońca, a trzeci widział jakieś gwiazdy
Urszula skrzywiła się boleśnie. Więc jednak podlotkiem! A podlotki
w moich oczach. 0 n
ajnieznośniejsze stworzenia... Tak przecież powiedział.
— Ach, tak! — rzekł z surową miną. — A tobie to się oczywiści 2
Przez głowę przelatywały jej różne myśli, na przykład, jak byłoby jej
podobało.
Przyjemnie, gdyby Tommy powiedział jej, że jest najpiękniejsza. Serce
— Myślałam, że pęknę ze śmiechu, ale nie mogłam być niegrzeczna- z
abiło od razu radośniej, ale ona posmutniała: on mówił tylko, że jest
skoro oni starali się być dla mnie uprzejmi. pod
lotkiem.
148
149
Spacerowali obok siebie po pokładzie. Nagle Urszula spytała: pewno postacią intrygującą znudzone podróżą pasażerki. Podobał się,
— Wujku, ty też prawisz damom takie komplementy? to jasne, ale dziwnie trzymał się na uboczu. Zagadnięty zb»)wał szybko
Uśmiechnął się i wziął ją pod rękę. rozmówczynię żartem albo też odchodził, czasami wdcsi bezradny
— Nie, Urszulko, nie potrafię używać poetycznych wyrażeń. Nie sposób, gdy zaczynała zbyt otwarcie flirtować. Dziw^ne, ale cały czas
zapominaj, że spędziłem osiem lat na skraju puszczy i trochę zdziczałem. trzyma się tylko tej smarkuli, nadskakuje jej i jest zamsze:uprzejmy.
Wielu rzeczy będę musiał uczyć się od nowa. Zazdrościły Urszuli. Dlaczego ją wyróżnia? Obserwowały go bacz-
Popatrzyła na niego proszącym wzrokiem. nie i nie zauważyły, żeby zrobił dla kogokolwiek wyjątek: nniły był tylko
— Och, nie! Lepiej tego nie rób i zostań, jaki jesteś. Wolałabym nie dla tej małej w skromnej, czarnej sukience.
słyszeć, jak będziesz mówił nieprawdę. Mówiła doi niego wujku, ale czy był nim naprawdę? Ora też patrzy
— Masz rację. My dwoje umówimy się, że nie będziemy uczestni- tylko na niego i wymyka się, gdy któryś z mężczyzn chce z nią
czyć w tej komedii kłamstw. Zgoda? porozmawiać. Wpatrzona jest w tego wujka jak w ottrazf
Skinęła głową i uśmiechnęła się, a jemu serce załomotało jak szalone. Plotkowały zawzięcie i kątem oka obserwowały siedzących opodal
Stali obok orkiestry przygrywającej na relingu pasażerom i patrzyli dwoje dziwaków. Podwieczorek podawano na polkładzie. Tommy
przez balustradę na ocean, gdy jedna z dam podeszła i zagadnęła o coś usługiwał Urszuli, wyszukiwał dla niej łakocie z tacy ze słodyczami
Tommy'ego. i .ciastkami.
Urszula natychmiast odeszła i położyła się na leżaku. Otworzyła1 Każda z dam chciałaby być tak obsługiwana, a ten się uwziął i nawet
książkę i zaczęła czytać. Właściwie udawała, że czyta... nie spojrzy w ich stronę.
Co chwilę zerkała w stronę Tommy'ego i obserwowała rozma- Co tych dwoje łączy?
wiającą z nim kobietę. Była młoda, i zdaniem Urszuli, bardzo ładna. Plotki nigdzie nie rozsiewają się tak bujnie jak aa pokładzie
Urszula zazdrościła jej. Tamta była prawdziwą damą, a nie podlot- transoceanicznego parowca, gdzie ludzie obserwują, jeden drugiego
kiem, nieznośnym stworzeniem... Boże, jak ona patrzy na Tommy'ego! chociażby dla zabicia nudy. Tommy i Urszula nie= mieli zielonego
A on aż poczerwieniał. pojęcia, że to ich tym razem wzięto na języki.
Instynktownie wyczuwała intencje tej kobiety. Przerażona opuściła Pewnego dnia, gdy Urszula siedziała sama na poldadzie i czytając
wzrok i nie śmiała spojrzeć, co będzie dalej. Nie wiadomo dlaczego, do książkę czekała na Tommy'ego, który ćwiczył w sali gimnastycznej,
oczu cisnęły jej się łzy. jedna z dam przysiadła się i rozpoczęła luźną rozmowę?. Nagle ni stąd ni
z
Nagle Tommy podszedł i usiadł obok mej. Spojrzenia natrętnej «wąd spytała wprost:
kobiety irytowały go, nie bardzo wiedział, co powinien zrobić, więc — Jak blisko jest pani spokrewniona z panem Rienaschem, panno
trochę niegrzecznie przeprosił i odszedł. Siedział teraz obok Urszuli Kronegg?
i znowu był wesoły, uśmiechnięty i opiekuńczy jak przedtem. Popatrzyła w spiętą twarz ciekawskiej.
Właściwie, dlaczego się zdenerwowała? Jest wprawdzie podlotkiem, — W ogóle nie jesteśmy krewnymi, panno Bardach.
ale Tommy traktuje ją bardzo dobrze i na pewno nie zmieni swojej0 Tamta zrobiła wielkie oczy i głupią minę.
postępowania. ~~ Naprawdę? A mówi mu pani wujku...
Dama, którą Tommy potraktował dość obcesowo, rzuciła w Tak, ale zwracam się tak do niego od dziecka. Był przyjacielem
0lC
stronę sztyletujące spojrzenie i dołączyła do grupki kobiet ż h zmarłych rodziców i jest także moim.
rozmawiających kilka kroków od leżaka, na którym siedzieli Tornw Coś takiego! To bardzo interesujące,l podróżuje pani z nir
i Urszula. Nie ulegało wątpliwości, że rozmawiają o nich. Tommy był °a

l
150 151
— Nie mam już zupełnie nikogo. Pozostał mi tylko wujek Tommy. nąjbliższa osobo." — Tak powiedziała, a słowa te wciąż chodziły
Panna Bardach uśmiechnęła się kąśliwie. Urszuli po głowie. Że skończy się przyjaźń, w to na pewno nie uwierzy,
— Śmieszne. Najpierw mówi pani, że jest on tylko przyjacielem, ale że Tommy pewnego dnia się ożeni — tej myśli nie potrafiła przeboleć.
a teraz dowiaduję się, że kimś najbliższym. Ą przecież należało się liczyć, że on nie zostanie całe życie kawalerem.
— Bo tak jest. On też traktuje mnie jak najbliższą osobę. Tylko czy to możliwe, że Tommy, jej wujek Tommy, pokocha kiedyś
— Cóż, jest pani jeszcze młoda i zbyt łatwowierna. Ja na pani obcą kobietę bardziej niż ją? Tak mocno, że weźmie ją za żonę, a Urszulę
miejscu nie liczyłabym na to, że będzie tak traktował panią zawsze. odsunie od siebie na zawsze?
Pewnego dnia ożeni się z inną i... żegnaj najbliższa osobo. Tak kończy się Myśl ta nie dawała jej spokoju, a co gorsza, sprawiała ogromny ból.
przyjaźń! Właściwie dlaczego? Cóż, była zbyt młoda, by wiedzieć, że w jej sercu
Urszula zbladła nagle, ale ochłonęła szybko. powoli ale pewnie budziło się zupełnie inne Uczucie do Tommy'ego niż
— Dlaczego pani mi to mówi, panno Bardach? to, którym darzyła go dotychczas.
— Mój Boże! Po prostu mi pani żal. Jako osobę młodą i nie- Dręczyła się, ale nie powiedziała o swoim zmartwieniu ani słowa,
doświadczoną muszę panią ostrzec. Gdyby matka lub ojciec żyli, na choć zawsze zwierzała się Tommy'emu z niepokojów, które czasami
pewno nie pozwoliliby pani samej podróżować z tym mężczyzną. targały jej dziecięce serduszko. Najwyraźniej teraz powstrzymał ją przed
Urszula zerwała się. Ta kobieta była do niej wrogo nastawiona, choć zwierzeniami instynkt dorosłej już kobiety.
przecież niczego złego jej nie zrobiła. Tego już za wiele! Długo borykała się ze swoim problemem, zanim znowu wróciła do
— Pani się myli, panno Bardach. To właśnie moi rodzice prosili równowagi. Odpędzała natrętne myśli, gdy tylko Tommy znalazł się
wujka, żeby zawiózł mnie do Niemiec. Nikomu bardziej nie ufali niż u jej boku, a był blisko prawie cały czas, gdyż nikt już nie próbował ich
jemu, podobnie zresztą jak ja. To. najuczciwszy i najporządniejszy zagadywać.
człowiek na świecie i z nim czuję się absolutnie bezpieczna. A pani Na szczęście, nie docierały też do nich plotki, od których aż kipiało
ostrzeżenie, panno Bardach — tak mi się zdaje — wcale nie wypływa ze na pokładzie.
szczerego serca. Na początku ostatniego tygodnia podróży na morzu rozszalał się
Wstała i odeszła. sztorm. Pasażerowie przykuci morską chorobą do swoich koi prawie nie
Panna Bardach rzuciła za nią nienawistne spojrzenie, a gdy jedna wychodzili z kabin, a już najmniej ochoty mieli na zajmowanie się
z przyjaciółek zaraz się do niej przysiadła, syknęła ze złością: Plotkami.
— Niewiarygodne! Taka młoda, a już taka bezczelna. Tommy'ego i Urszulę jakimś cudem choroba oszczędziła. Gdy tylko
Zanim ochłonęła, zdążyła powtórzyć tamtej wszystko, czego dowie- wiatr ucichł i nie padało, wychodzili na pokład. Tommy trzymał ją
działa się o Tommym i Urszuli. mocno w ramionach, a gdy przechodzili obok oberwanych lin, poprze-
Po pokładzie rozlała się nowa fala plotek i porywała podnieconych wracanych ławek porozrzucanych drobnych sprzętów, uśmiechał się
1
odtrąconych adoratorów Urszuli i zignorowane wielbicielki Totn- Pytał: \
my'ego. — Nie boisz się, misiaczku?
Urszula nawet nie wspomniała Tommy'emu o rozmowie z panną ~~ Skądże, wujku! Przecież ty jesteś ze mną — odpowiadała pełna
Bardach, a on z zadowoleniem zauważył, że nagle przestano g° ufności.
nagabywać. Przypisał to jednak zniechęceniu natrętnych dam.
drobiło mu się gorąco i miał ochotę pocałować usta mówiące te
t Panna Bardach zdołała jednak wbić do serca Urszuli cierń, któr> Wa i OCZy patrzące z ogromnym zaufaniem, ale nie odważył się.
zadawał jej coraz większy ból. “Pewnego dnia ożeni się z inną i... żegnaJ' siałby niepotrzebnie niepokój w jej sercu, a może nawet zniweczył
752 153
bezgraniczne zaufanie, jakim go darzyła. Czuł się za nią odpowiedział- Jasny słoneczny poranek przywitał ich w Hamburgu. Tommy od
ny, a odpowiedzialność to dla niego święta rzecz, nietykalna. Lepiej razu nadał depeszę do ciotki Grety i zapowiedział swój przyjazd na
niech zostanie tak jak jest, niech dalej będzie dla niej tylko dobrym jutrzejsze popołudnie. Wyraźnie napisał “swój" i ani słowem nie
wujkiem, który opiekuje się nią od dzieciństwa, niczym więcej. Tak wspomniał, że przyjedzie z Urszulą. I tak w krótkiej depeszy nie
myślał Tommy, a różnica wieku, te osiemnaście lat, stawały mu przed potrafiłby wytłumaczyć ciotce, kim jest ta dziewczyna. Nic się nie stanie,
oczyma jak znak ostrzegawczy. jeżeli przedstawi ją już na miejscu. Cieszył się, że nie musi szukać dla
Znienawidził ten znak. Gotów był oddać wszystko, gdyby jakimś Urszuli damy do towarzystwa, bo ciotka nadaje się znakomicie i na
cudem udało się go usunąć, gdyby można było cofnąć czas o przynaj- pewno nie odmówi. Cóż, nie był to Transwal i obóz drogowców, gdzie
mniej dziesięć lat. Zresztą ciągle czuł się młodo, jakby lata spędzone wszyscy się znali i nikt nie przejmował się manierami Urszuli. Wpraw-
w Transwalu się nie liczyły, wyglądał również na dużo młodszego, ale dzie nie była już tą małą dzikuską z obozu, ale absolutnie nie można jej
prawda była tylko jedna: miał trzydzieści cztery lata, a Urszula zaledwie puścić samopas. Widział przecież, co działo się na statku, gdy wprost nie
piętnaście. I co tu można zmienić? Urszula to właściwie dziecko, mogła opędzić się od aooratorów, a on też nie może wciąż chodzić za nią
nieświadome, bez żadnego doświadczenia, które należy chronić przed jak anioł stróż. W hotelu, gdy wypisywał jej kartę meldunkową, aż się
pochopnymi decyzjami, gdyż mogłyby w przyszłości uniemożliwić jej zarumienił, kiedy recepcjonista przyglądał się, co też wpisze w rubrykę
wybór partnera zgodny z głosem serca. Tommy nie mógł wykorzystać jej ,.stopień pokrewieństwa".
nieustabilizowanych uczuć i narzucić jej swoich. Co powiedzieliby na to No i Langenfurt. Co by powiedzieli sąsiedzi, gdyby'zamieszkał tam
Werner i Regina, którzy z pełnym zaufaniem powierzyli mu ją pod z nią sam? Ciotka musi się zająć Urszulą, to nie ulegało wątpliwości, ale
opiekę? Nie, nie można ich zawieść. Rola dobrego wujka musi mu nie trzeba było pisać o tym w telegramie ani też rozmawiać z Urszulą.
wystarczyć, choć trudno będzie ją odgrywać, gdy Urszula coraz bardziej Następnego ranka wsiedli do pociągu i pod wieczór byli już w domu.
przypominać mu będzie ubóstwianą Reginę, jej matkę. Na peronie czekała starsza, szczupła i drobna kobieta. Szła wzdłuż
Sztorm ucichł, a na pokładzie zjawili się pasażerowie, bladzi stojącego pociągu i przyglądała się uważnie wszystkim wysiadającym
i wycieńczeni dolegliwościami morskiej choroby. Próbowali się uśmie- mężczyznom. Gdy natrafiła na twarz Tommy'ego, przystanęła, jakby
chać, stali się jakby życzliwsi. O plotkach na temat Tommy'ego i Urszuli me mogła uwierzyć własnym oczom. Nic dziwnego, przecież nie widzieli
nikt już nawet nie myślał. się dziesięć lat.
Tylko ona wciąż jeszcze miała w uszach słowa panny Bardach Zanim jednak nabrała pewności, że ten elegancko ubrany mężczyzna
i zadawała sobie pytanie, czy rzeczywiście Tommy kiedyś się ożeni rzeczywiście jest jej siostrzeńcem, on porwał ją już w objęcia i uniósł
i pokocha inną kobietę, na której będzie mu bardziej zależało niż na niej- lekko.
Myśli te nachodziły ją jednak tylko gdy Tommy'ego nie było ~- Ciotka Greta! Kochana cioteczko!
w pobliżu, zwłaszcza wieczorami, gdy leżała w swojej kabinie i czekała Ł/y stanęły jej w oczach.
na sen. Serce biło jej mocno, czuła zawroty głowy, była dziwnie Och, Tommy! Chłopcze, to naprawdę ty? Mój Boże, tak się
podenerwowana, niespokojna. Myślała o rodzicach. Nie, oni na pe\vn° Mieniłeś, że prawie cię nie poznałam.
nie pozwoliliby, żeby Tommy ją zostawił i odszedł z inną! Przecież on^ ^ ~~ ^-a to ty, ciociu, wyglądasz zupełnie tak, jakbym pożegnał cię
bez niego nie umie żyć, po prostu nie umie. Wolałaby raczej ui 0ra
J- No, może masz trochę więcej siwych włosów, ale dzięki Bogu
i dołączyć do matki i ojca... st£
ś zdrowa i krzepka.
^_ (~* .
tam
i Ja' chłopcze! Najważniejsze, że ty wróciłeś. Witaj
Vr
otem w ojczyźnie! Nie wierzyłam, że doczekam tej chwili. Mój
154 755
c zasami nie czekając nawet na odpowiedź. Ochłonęli dopiero przy
Boże, wypędzony syn wraca jako dziedzic Langenfurtu! Jednak Pan BÓ S
“odwieczorku, siedząc przy pięknie nakrytym stole, popijając kawęze
choć nierychliwy, to sprawiedliwy, ale porozmawiamy o tym w domu starych porcelanowych filiżanek i podjadając ułożone na srebrnych
— Oczywiście, cioteczko. A teraz włóż okulary, bo chcę ci przed- tackach wafle i kawałki pachnącej puszystej babki, których Tommy
stawić moją towarzyszkę podróży: to jest Urszula Kronegg, o którei ujadał najwięcej.
pisałem ci wiele razy z Transwahi. Stara Christine nie mogła się nadziwić, że chłopiec, którego za-
Odsunął się i popchnął Urszulę chowającą się za jego plecami. Była pamiętała, wyrósł w obcym kraju la przystojnego, prawdziwego
co najmniej o głowę wyższa od starszej damy, która patrzyła na nią mężczyznę.
z życzliwym uśmiechem. Ciotka opowiedziała o szczegółach wypadku, w którym zginali
— Urszula Kronegg? Myślałam, że to mała dziewczynka, a to ju? ojciec i brat Tommy'ego. Jechali samochodem z Langenfurtu do
panna. Bardzo się cieszę, że mogę panią poznać. Tommy pisał mi, ze Hartau. W tym dniu jednak Kurt uparł się, że on sam poprowadzi i kazał
pani rodzice zaopiekowali się nim i cały czas mu pomagali. Gdzież oni zostać szoferowi w domu. W połowie drogi, na moście, z naprzeciwka
są? Chciałabym im podziękować za wszystko. Przedstaw mnie im, chłop prowadził krowę. Zwierzę przestraszyło się i stanęło, a Kurt, żeby
Tommy. je ominąć, musiał gwałtownie skręcić kierownicą. Czy zepsuło się coś
W pierwszej chwili Urszula miała ochotę objąć starszą panią, w automobilu, czy też Kurt zrobił jakiś błąd, nie wiadomo, w każdym
o której tyle dobrego słyszała od Tommy'ego, ale teraz, gdy spytała razie — jak opowiadał potem wieśniak — samochód zjechał z droji,
o rodziców, jej natychmiast w oczach zakręciły się łzy i stanęła jak uderzył w kamień milowy na poboczu i stoczył się z nasypu przy
sparaliżowana. podjeździe na most.
Tommy wziął ciotkę pod rękę. Gdy podniesiono samochód, pod którym leżeli przygnieceni ojciec
— Niestety, cioteczko. Rodzice Urszuli oboje zmarli w tragicznych i syn, obaj już nie żyli.
okolicznościach w tym dniu, gdy ja dostałem twój telegram o śmierci O wypadku natychmiast zawiadomiono ciotkę Gretę, gdyż była
ojca. Po tym wszystkim zabrałem ją do Niemiec i przekazuję pod twoją jedyną znaną krewną ofiar. Gdy pizybyła do Langenfurtu, obaj
opiekę, ciotuniu. leżeli już w trumnach, a wszystkie pomieszczenia w dworze byty
Starsza pani ze wzruszeniem podeszła do Urszuli i podała jej ręk?. urzędowo opieczętowane. Dyrektorzy obu fabryk i zarządcy mająt-
— Moje biedne dziecko. Przeżyła pani straszliwy cios. Dla ciebie. ków oddali księgi obrachunkowe notariuszowi, a on wydał im
Tommy też musiały to być ciężkie chwile. s
pacjalne pełnomocnictwa. Od ciotki Grety zażądał adresu Tommy'ego
— Tak, ciociu. Straciłem najbliższe mi osoby, dzięki którym 1
Prosił, żeby zawiadomiła go o wypadku i konieczności powrotu do
w obcym kraju czułem się jak w domu. Ale o tym porozmawiamy domu.
później. Chodźmy już. Chodź, Urszulko.
Prowadził obie panie do wyjścia. Mecenas Nimrod wiedział już przyjeździe
o i umówił się z Tommym
Przed dworcefh złapał taksówkę, a bagażowemu dał bilet, b) Langenfurcie nazajutrz rano, by omówić najważniejsze i najpilniejsze
przyniósł ich walizki. Pomógł paniom wsiąść, sam stał zaś oboK ^Prawy. Nie ulegało wątpliwości, że Tommy będzie jedynym spadko-
ler
samochodu czekając na bagaże. cą majątku Rienaschów.
^ Ciotka opowiadała to mocno zdenerwowana, co chwilę poklepy-
Wciągnął głęboko powietrze. Miało zapach rodzinnych stron a
Tomrny'ego po rękach lub głaskała Urszulę po policzkach.
Odjechali. Urszula słuchała cały czas myśląc, jaka to dobra i miła osoba ta
Pierwsza godzina w domu ciotki Grety minęła w atmosferze chaos a
Greta, i od razu nabrała do niej wielkiego zaufania.
i zdenerwowania. Pytań było wiele, a zadawali je sobie nawzaje"
757
156
Christine przyniosła kawę i przysiadła się do stołu. Od razy — Na pewno nie. Wziąłbym cię nawet, gdybym cię tam nie
zaznaczyła, że niedługo nie stać już ich będzie na prawdziwą kawę, b 0 potrzebował.
ceny rosną, a ta “inflacyja", jak się wyraziła, to gorsze nieszczęście niż — Co ty mówisz? Do czegóż ja mogę ci być potrzebna?
wojna. — Właśnie pilnie potrzebuję starszej damy, pomijając już to, że
Zeżarła już wszystkie oszczędności, a renta pani radczyni nie starcza chcę, żebyście obie z Christine miały trochę więcej wygody niż tu,
f
prawie na nic. Gdyby nie te angielskie funty, które panicz Tomrny w mieście. Potrzebuję kogoś, kto pełniłby w Langenfurcie funkcje

przysyłał, dawno by już obie poszły żebrać, a tak, nawet sobie mogły reprezentacyjne.
pozwolić na upieczenie babki, no, ale na taką okazję, gdy panicz po tylu — Dobry Boże, do tego nadaje się raczej młodsza osoba. Gdzie
latach wraca do domu, to jakże to... bez ciasta? mnie na starość znów użerać się z gośćmi i włóczyć z wizytami? Tak
Staruszka żaliła się pilnując jednocześnie, aby talerzyki Tommy'ego sobie tu spokojnie żyjemy z Christine, jak u pana Boga za piecem.
i panienki, którą przywiózł z Afryki, nie były puste. Tommy nie — Aleja, ciociu, nie znajdę lepszej osoby od ciebie! Zapewniam, że
protestował. Pałaszował jeden kawałek po drugim i chwalił, że takich przynajmniej na razie w Langenfurcie też będziesz miała spokój, bo nie
smakołyków to nie jadł nigdy w życiu. Urszula była tego samego zdania, zamierzam prowadzić bujnego życia towarzyskiego. A muszę znaleźć
choć w jej przypadku była to absolutna prawda, a nie pochlebstwo dla kogoś dla Urszulki. Przyznasz przecież, że nie wypada, abym mieszkał
Christine. z nią sam, choć jestemjej starym wujkiem Tommym, a niebawem także
Zrobiło się miło i prawdziwie po domowemu, a ciotka opowiadała prawnym opiekunem.
dalej: Ciotka popatrzyła szybko raz na Tommy'ego, raz,na Urszulkę.
— I niech mi ktoś powie, że Pan Bóg nie jest sprawiedliwy! Czego to — A masz ci los! Nie pomyślałam, że panna Urszula będzie
twój nieszczęsny brat nie wyprawiał, żeby odebrać ci spadek i wszystko mieszkać w Langenfurcie...
zagarnąć dla siebie? I co mu zostało? Dosięgła go ręka boska i cały jego — Nie ma innej możliwości, ciociu.
wysiłek obróciła wniwecz. Ty zaś dostałeś wszystko, i to najbardziej — Rzeczywiście. Została sama, biedactwo, a ty winieneś jej pomóc,
mnie cieszy. Szkoda tylko, że moja biedna siostra nie doczekała tej chociażby ze względu na dług wdzięczności wobec jej rodziców. Tylko
chwili. czy nie byłoby lepiej, gdyby poszła na pewien czas do jakiegoś
Tommy słuchał z poważną miną. pensjonatu?
— A ja, ciociu, oddałbym cały ten spadek za jedno dobre słowo oo Urszula jęknęła po cichu i zbladła. Tommy zaś zaśmiał się' poklepał
ojca, gdybym mógł je jeszcze usłyszeć. Do końca życia będzie mnie to aotkę po ręku.
gryzło, że umarł przekonany o mojej winie. — Wykluczone, ciotuniu! Urszula zostanie przy mnie. Nie oddam
— Wierz mi, chłopcze, gdyby nie był tak ślepo zapatrzony w Kurta. Jej obcym ludziom, a ponadto obiecałem panu Kroneggowi, że będę się
już dawno by przyznał, że jesteś niewinny. Ale o zmarłych nie powinno opiekował. Nie bój się, misiaczku — dodał patrząc na przerażoną
się mówić źle. Jesteś teraz panem w Langenfurcie i Hartau, i nikt ci ntf Urszuli. — Ciotka Greta nie wie, że nas nie można rozdzielić.
wypomni, że nie masz do tego prawa. — Prawdę mówiąc — rzekł zwracając się do ciotki — Urszula nie
]
Tommy złapał ją za rękę. ałaby już czego się uczyć w pensjonacie. Wie znacznie więcej niż
7l
— Ale Langenfurt będzie także twoje, cioteczko, twoje i Christine e\vczęta w jej wieku i nie można jej porównywać z niemieckimi
Obiecajcie mi, że się tam przeprowadzicie. Pilotkami. Na pewno brakuje jej obycia towarzyskiego. W obozie nie
— Ja? — zdziwiła się ciotka. — Mam mieszkać w dworze? A cóż tai ^ rządzało się przyjęć ani też nie bywało w gościach, stąd i ja zdziczałem
po mnie! Stara baba, tylko bym przeszkadzała. °rnie, ale szybko to oboje z Urszulą nadrobimy, przy twojej, ciociu,

158 759
pomocy. Pamiętaj, że Urszula miała z kogo brać przykład: jej matka gościnny dla ciebie, ale dam go jej, zanim nie urządzisz się w Langenfur-
była prawdziwą damą od stóp do głów i nie zmieniła się ani trochę cie. Idź sobie do hotelu sam. Jutro i tak będziesz cały dzień zajęty
przebywając tyle lat wśród nieokrzesanych robotników drogowych l panem Nimrodem, to co to dziecko robiłoby samo w hotelu? U mnie
Nazwali ją dobrą królową, moim zdaniem, zupełnie zasłużenie. Ja]j będzie jej dobrze, a potem przeniesie się do swoich pokoi w dworze.
widzisz, Urszulce i mnie potrzeba tylko drobnych wskazówek: Co Tommy popatrzył na Urszulę i uśmiechnął się.
wypada, a czego nie wypada robić w Niemczech. Prawda, misiaczku? — No widzisz, misiaczku, co ci ludzie nie wymyślą? To się nazywa
Ciotka podpowie nam w razie czego, jeżeli sami wcześniej nie podpa- życie w cywilizowanym świecie, gdzie ciągle trzeba liczyć się z tym, co
trzymy. A wracając do tematu: nas rozdzielić się nie da, ciociu powiedzą inni. Właśnie zaczynam sobie przypominać, czego to nie
Trzymamy się zawsze razem jak... rodzeństwo. Prawda, Urszulko? wypada robić, i włosy stają mi dęba. Cóż nam pozostało... Musimy
Chwyciła jego rękę i przytuliła sobie do policzka. ustąpić! Ale to nie potrwa długo. Już jutro każę przygotować pokoje dla
— Jesteś taki dobry, wujku. Nie wyślesz mnie do pensjonatu? ciebie i ciotki Grety, zaś Christine może spokojnie przygotować się do
— upewniła się drżącym głosem. przeprowadzki. Myślę, ciociu, że powinnaś zabrać stąd wszystkie meble
Starsza dama przyglądała im się uważnie i po chwili uśmiechnęła się. i urządzić sobie w Langenfurcie pokoje tak, żebyś czuła się tam jak
Objęła Urszulę i przytuliła. u siebie w domu.
— Chciałam tylko twojego dobra, skarbie. Oczywiście pojadę Starsza pani odetchnęła z wyraźną ulgą.
z wami do Langenfurtu, skoro mnie potrzebujecie. Sprzeciwiłam się, bo — Właśnie chciałam cię o to prosić, Tommy. Cóż, starych drzew się
myślałam, że będę tam zawadzać. nie przesadza. Człowiek przywyka do otoczenia, w którym przeżył wiele
Urszula objęła ją za szyję. lat, i z trudem przyzwyczaja się do nowego. Gdy będę miała wokół siebie
— Obiecuję, że nie będę sprawiać pani kłopotów, pani radczyni! stare meble, a pod ręką wierną Christine, mogę się tylko cieszyć, bo
— O tym nawet nie myślałam. Daj spokój, dziecko, z tą radczynią! zamiana mieszkań jest dla mnie bardzo korzystna. Zobaczysz, Urszul-
Skoro Tommy'ego nazywasz wujkiem, to nie widzę przeszkód, żebyś do ko, jak tam jest ładnie.
mnie mówiła ciociu. — Wujek Tommy cały czas to powtarzał, ciociu — uśmiechnęła się
Pocałowała Urszulę w usta i pogłaskała po włosach, a patrząc przez Urszula.
jej ramię na Tommy'ego, uśmiechnęła się i rzekła: — Zatem zostaniesz u ciotki, aż was obie stąd zabiorę — rzekł
— Wcale się nie dziwię, że nie chcesz rozstać się z tak uroczą istotą. Tommy i pożegnał się najpierw ze starszymi paniami, a potem objął
Nie powinnam tego mówić przy Urszulce. bo będzie zadzierać nosa. Urszulę i pogładził ją po włosach.
— Mój misiaczek nawet nie wie, co to znaczy, ciociu, i lepiej będzie, — Dobranoc, Urszulko. Wyśpij się dobrze i nie martw się. U ciotki
jeżeli się tego nie nauczy. będzie ci dobrze. Mam nadzieję, że jutrzejszą noc spędzimy już
Rozmawiali aż do kolacji, którą Christine przygotowała ze szczegól- wszyscy w Langenfurcie. Dziękuję ci, ciociu, za wszystko. Dobranoc i do
ną starannością. Gd> zjedli, Tommy rzekł: Zo
°aczenia jutro!
— Na nas czas, Urszulko, bo zamkną nam przed nosem
hotelu.
Ciotka pokręciła głową.
— Ty rzeczywiście zdziczałeś w tym buszu, chłopcze! Cały
pokazywałby mnie palcami, gdybym wysłała cię z tą młodą dam4
hotelu. Co to, to nie! Urszulka zostanie u mnie. Przygotowałam

160 łosa
Ja
sn ow l
Nimrod położył mu rękę na ramieniu.
— Niech pan zapomni o przeszłości, drogi panie Rienasch. Dobry
Bóg sprawił, że wrócił pan do ojcowskiego domu.
— Czyżby pan nie wiedział, dlaczego przed z górą dziesięciu laty
musiałem opuścić ten dom?
— Prawdziwy powód poznałem całkiem niedawno i potrafię sobie
wyobrazić, co czuł pan wtedy i co myśli dzisiaj.
Tommy westchnął ciężko.
IX — Tego nikt nie potrafi, panie radco. Pan uważa, że wreszcie
sprawiedliwości stało się zadość i zapewne ma pan na myśli to, że
zostałem spadkobiercą Langenfurtu. Taka była wola Boga, owszem, ale
niewola mojego ojca. W jego oczach pozostałem złodziejem i ciągle będę
Z samego rana Tommy wyruszył do Langenfurtu. Zadzwonił, żeby o tym pamiętać.
przysłano po niego samochód. Notariusz'ze współczuciem popatrzył w rozedrganą twarz Tom-
Jechali drogą, którą Tommy znał na pamięć. Ostatni raz przemierzał my'ego.
ją na rowerze, gdy wypędzony z domu szukał schronienia u ciotki. Dziś — Myśłę, panie Rienasch, że będę mógł panu pomóc. Zanim
wracał w zupełnie odmienionych okolicznościach. przekroczy pan próg tego domu, powiem coś, co od razu poprawi panu
Piękna barokowa budowla ukazała się zza drzew, gdy byli już nastrój. Otóż ojciec umarł przekonany o pańskiej niewinności i zrobił
bardzo blisko. Pierwsze spojrzenie Tommy skierował ku oknom na wszystko, co mógł, by naprawić wyrządzoną panu krzywdę.
pierwszym piętrze, gdzie znajdowały się pokoje matki. Tommy otrząsnął się i spojrzał na notariusza zdumiony.
Mamo! Kochana, najdroższa! — zawołał w duchu, a w oczach — Co pan powiedział? To prawda, panie radco? — wyjąkał
zakręciły mu się łzy. Miał wrażenie, że wita się z matką po długiej zdenerwowany.
rozłące. — Najzupełniej! Kilka dni przed śmiercią pański ojciec przyszedł do
W pałacu rozpoczęto przygotowania do powitania zaraz po tym, mnie i najpierw opowiedział mi, co wydarzyło się w dniu, kiedy wypędził
jak Tommy zadzwonił, żeby przysłano samochód. Ludzie wylegli na Pana z domu, a potem — w jaki sposób przekonał się, że popełnił
dziedziniec i czekali na szerokich kamiennych schodach przed głów- omyłkę. Był ogromnie wstrząśnięty i chciał czym prędzej naprawić
nym wejściem, gdzie stał wysoki, siwowłosy pan odróżniający si? krzywdę, jaką panu wyrządził, ale nie wiedział, jak skontaktować się
2
z daleka od służby. Był to radca Nimrod, notariusz ojca od wielu panem bez wiedzy Kurta. O szczegółach nie będę teraz mówił; dowie
Sl
lat. ? pan wszystkiego od ojca.
Podszedł od razu, gdy tylko Tommy wysiadł z samochodu. Tommy przeraził się i jaskrawy rumieniec pokrył jego blade policzki.
— Pozwoli pan, panie Rienasch, że jako pierwszy powitam noweg" ~- Jak to od ojca? Co pan ukrywa, mecenasie?
właściciela Langenfurtu i Hartau. List od pańskiego ojca! Zostawił mi go na wypadek, gdyby nie
— Dziękuję bardzo, panie radco. To miło z pana strony, że zechd 3 °szło do spotkania i rozmowy z panem przed jego śmiercią. Od dawna
u}
pan przyjść na spotkanie z marnotrawnym synem. Przypuszczam, z się źle, chorował i obawiał się, że może nie dożyć pańskiego
Wr
jako bliski przyjaciel ojca wie pan, że zostałem przez niego wypęd z°n- °tu. Gdy kilka dni wcześniej odkrył prawdę, był już zupełnie
a
— odpowiedział Tommy z wyraźnym smutkiem. many i pewnie nie pożyłby zbyt długo, nawet gdyby nie zdarzył się

162 163
ten wypadek. Napisał w tym liście wszystko, co chciał, żeby pan Zaprosił wszystkich obecnych na obiad, zaznaczając, że teraz
wiedział. Przeczyta go pan później, a teraz chodźmy do domu. Może pan chciałby omówić z panem radcą Nimrodem bieżące i zaległe sprawy.
śmiało wejść, gdyż taka była wola nie tylko Boga, ale i pańskiego ojca Weszli z notariuszem do gabinetu ojca przylegającego do hallu.
» Tommy zacisnął usta, żeby nie stracić panowania nad sobą. Słowa — Teraz możemy spokojnie porozmawiać, panie radco — rzekł
notariusza zaskoczyły go zupełnie. Więc ojciec wiedział, że zaszła ronimy i wskazał Nimrodowi jeden z foteli. Sam usiadł w drugim.
pomyłka? Wycofał swoje oskarżenie i chciał naprawić krzywdę? Tego się Radca zaczai od rozmowy z ojcem Tommy'ego, która odbyła się
nie spodziewał. ft jego prywatnym mieszkaniu w czasie przerwy obiadowej. Ojciec rzekł
Poruszał się jak we śnie, rozglądał z niedowierzaniem, patrzył na \\tedy: “Przepraszam, że nachodzę cię w domu, ale jestem zupełnie
ludzi zgromadzonych przed domem, z którego wypędzono go jak przekonany, że w Langenfurcie szpiegują mnie na każdym kroku".
złoczyńcę. A ci ludzie przyszli go powitać jako dziedzica. Pozdrawiał ich Nimrod ciągnął dalej:
nie mogąc wydobyć z siebie słowa. Kiwał tylko ręką, skłaniał lekko — Zdziwiłem się bardzo. Nie tym, że pański brat posunął się tak
głowę. daleko, a tym, że pański ojciec wie i zdecydował się mówić. Zaczął
Wszedł w towarzystwie Nimroda po schodach i przekroczył próg lednak opowiadać o tym, co zdarzyło się przed laty, gdy wypędził pana
pałacu. L domu i jeszcze wcześniej, ale o szczegółach przeczyta pan sobie sam,
Mamo! — miał ochotę zawołać, jakby chciał, żeby w tej uroczystej drogi panie Rienasch, w liście od ojca, który mi potem zostawił.
chwili matka była obok niego. I nagle, zupełnie nieświadomie, z serca Powiedział też, że zamierza zmienić testament, w którym na jedynego
wypłynęło mu drugie zawołanie, równie przesycone czułością i miłością, spadkobiercę wyznaczył Kurta, a panu przyznał tylko tyle, ile wymagało
jak pierwsze: Tato! prawo. Zniszczył przy mnie tamten dokument; zaraz usiedliśmy w moim
Nie miał jednak czasu na zastanowienie się nad swoimi uczuciami. gabinecie i on podyktował mi inny. Według niego panu miał przypaść
W hallu czekali już pracownicy ojca: zarządcy Langenfurtu i Hartau, majątek Hartau i fabryka konserw, zaś Kurtowi Langenfurt i cukrow-
obaj dyrektorzy fabryk i kilku innych, którzy od wielu lat zajmowali nia. Natomiast gotówkę i oszczędności kazał podzielić po połowie.
różne stanowiska, a których Tommy w większości znaj. Cały czas ojciec przypominał mi, żebym przypadkiem czegoś nie
Pozdrawiali go uśmiechając się serdecznie. Córka zarządcy Langen- ominął, wszystkiego dopilnował, by ktoś nie mógł się później przyczepić
furtu, która urodziła się krótko przed wyjazdem Tommy'ego z domu, i próbować obalić ten testament. Od razu wiedziałem, że ma na myśli
wręczyła mu piękny bukiet kwiatów i w kilku słowach przywitała Kurta. Z zachowania Hermanna, to jest pańskiego ojca, wywnios-
w imieniu wszystkich obecnych. Wziął ją wraz z bukietem na ręce. kowałem, że po prostu boi się swojego starszego syna. Spytałem go o to
— Ależ ty wyrosłaś przez ten czas, gdy mnie nie było! — powiedział wprost, a on wtedy wyjął list przeznaczony dla pana i kazał mi go
wzruszony. przeczytać mówiąc, że dowiem się całej prawdy i zrozumiem, dlaczego
Jeden z urzędników wystąpił z szeregu i po powitaniu oznajmił, że chce zmienić testament. Mam tu ten dokument, ale stracił on ważność,
wszyscy są bardzo Zadowoleni ze zmiany właściciela. Podkreślił to skoro jeden ze spadkobierców nie żyje. Zgodnie z prawem teraz cały
wyraźnie, chcąc dać do zrozumienia, że z rządów Kurta byli niezadowo- ma
jątek należy się panu, a o istnieniu tamtego testamentu powiedziałem
leni. tylko po to, żeby pana przekonać, że ojciec przed śmiercią poznał
Tommy podziękował za miłe przyjęcie i wyraził nadzieję, że Prawdę i naprawił swój błąd.
im się wszystkim dobrze współpracowało i że nikt nie odejdzie Dziś, panie Rienasch, i tak nie zdążymy omówić wszystkich
swojego stanowiska. Ucieszył się w duchu, że oficjalną część miał już szczegółów. Na zapoznanie pana z całym spadkiem będziemy po-
sobą. tr
zebowali kilku dni, a może nawet tygodni. Na pewno pan nie wie, ale

164 165
ojciec należał do najbogatszych właścicieli ziemskich, a za namową Wolałbym oszczędzić Ci szczegółów tych bzdur, które Kurt wymyślił na
Kurta — tu trzeba mu oddać sprawiedliwość — wszystkie oszczędności f woj temat. W końcu jest on także moim synem i, mimo wszystko, wciąż
ulokował przed wojną w zagranicznych bankach, dzięki czemu nie “o kocham. Dziś wiem na pewno, że umyślnie wzbudził we mnie
ucierpiały wskutek szalejącej w Niemczech inflacji. wątpliwości po to, żebym Ciebie wydziedziczył, a cały majątek zapisał
Ma pan tu list od ojca i testament. Zostawię pana samego, zwłaszcza jemu.
że mam kilka spraw do obu zarządców i dyrektorów fabryk, a tak się Dowody, które miały świadczyć o zdradzie Twojej matki, a także
szczęśliwie złożyło, że wszyscy są pod ręką. D tym, że nie jesteś moim synem, okazały się zwykłym kłamstwem.
— Mam nadzieję, że zje pan z nami obiad, panie radco? Nikczemnik, którego Kurt^przekupil, by donosił na Twoją matkę,
— Chętnie. Z godzinkę, dwie i tak musiałbym zostać. Gdyby pan przestraszył się na łożu śmierci i kazał mnie wezwać. Wyznał prawdę
mnie potrzebował, będę w pobliżu. i przysiągł, że z moją żoną nigdy się nie spotykał.
Tommy został sam. Kilka razy przeszedł po pokoju, żeby się trochę Dlaczego nie wypomniałem żonie zdrady, sam nie potrafię powie-
uspokoić. Teraz dopiero poczuł się naprawdę w domu. Wiedział już, że dzieć. Nie mogłem się z tym pogodzić, słowo ,,niewierność" nie prze-
ojciec chciał, żeby wrócił, i mógł ze spokojem przeczytać, co miał mu do chodziło mi przez usta, ale za to dręczyło mnie i wywoływało złość. Dziś
powiedzenia. Usiadł za biurkiem i otworzył zalakowaną kopertę. wiem, że dobrze zrobiłem nie mówiąc jej o niczym. Byłby to dla niej
straszliwy cios, chociaż kto wie, czy przy okazji prawda nie wyszłoby na
Mój drogi synu Tommy! jaw.
Dla ojca to ciężka chwila, gdy musi prosić swoje dziecko o przebacze- Może... Los chciał inaczej. Najważniejsze, że wiem na pewno: jesteś
nie, i to ja z rozdartym sercem stoję dziś przed taką koniecznością. Od moim synem, a głos serca, które ciągle mi o Tobie przypominało, był
dawna dręczyły mnie wątpliwości, czy aby Cię nie skrzywdzilem, ale również głosem łączącej nas obu krwi.
dopiero teraz zdobyłem dowód, że to nie Ty ukradłeś wtedy z mojego Nagromadzona we mnie złość do Twojej matki wybuchła, gdy
biurka te dwa tysiące marek. Zatem jesteś niewinny, a cala winę za naglą wszystko wskazywało na to, że Ty ukradłeś z mojego biurka pieniądze.
śmierć Twojej matki i poniewierkę, którą Ty przeżyłeś, ponoszę tylko ja. Zdawałem potem, że nie dałem ci tej drobnej sumy na pokrycie długów,
Niesłusznie wypędziłem Cię z domu, synu. Podniosłeś na mnie rękę po bo gdybym to zrobił od razu, nie zmusiłbym Cię do kradzieży — jak
tym, jak uderzyłem Twoją matkę, czego zresztą od razu gorzko żalowa- wtedy myślałem — / nie doszłoby do smutnych wydarzeń przy śniadaniu
łem. Uniosleś się, stanąłeś w jej obronie. Postąpiłeś jak należało. To ja i dalszych ich konsekwencji: Twojego wygnania i śmierci matki.
popełniłem błąd, i to nie jeden. . Pozwól, że nie opiszę Ci przebiegu mojej rozmowy z Kurtem, gdy
Wierz mi, synu, od śmierci Twojej matki nie zaznałem chwili spokoju, Powiedziałem mu, iż rzekomy kochanek mojej żony wyznał przed śmiercią
choć cierpiałem już znacznie wcześniej, gdy w moim sercu ktoś posiał jad, Prawdę. Bez zająknięcia Kurt stwierdził, że ten człowiek postradał zmysły,
który zniszczył wszystkie uczucia, jakie żywiłem do Ciebie i matki ~e bredził jak wielu konających. Mimo oczywistych dowodów Kurt upierał
wcześniej. Walczyłenfz miłością do Was obojga, gdyż uwierzyłem, że żona "£ przy swojej wersji. I wtedy — milsze przyznać — zacząłem się Kurta
na nią nie zasługuje, a Ty nie masz do niej prawa. ąc. Jego postawa, jego sposób traktowania mnie zupełnie odbierały mi
Od niedawna wiem, że to Kurt z zimnym wyrachowaniem spiskowo1 £c sprzeciwiania się. Nawet sobie nie wyobrażasz, ile wysiłku kosztuje
przeciwko Wam, choć czasami miałem pewne wątpliwości, czy °n nie
napisanie tego listu i napisanie prawdy o Kurcie. Chyba tylko od
naprawdę prowadzi uczciwą grę. Mimo to ufałem mu, a teraz wiem, -^ la
rozbudzona miłość do Ciebie pozwala mi wykrzesać tę Alę. Starczy
kłamał, oszukiwał, podsuwał sfałszowane dowody, gdy przekonywał, z JeJ jeszcze na tyle, żeby sporządzić nowy testament i przywrócić Ci
Twoja matka mnie zdradzała, że Ty nie jesteś moim synem. "ale:, n
e prawo do spadku.

166 167
Wiem wprawdzie, że powodzi Ci się dobrze. Twoja ciotka mówiła ruj potrzebował tych pieniędzy, więc schował je do biurka, a potem zapomniał,
też, że doszedłeś do wysokiego stanowiska w firmie i dużo zarabiasz, ale w jaki sposób wszedł w ich posiadanie. Ukradł je wtedy jedynie po to, żeby
spadek Ci się należy, więc przyjmij go bez wahania i wybacz staremu ojcu zwalić winę na Ciebie. \
jego słabość i nieprzemyślane decyzje, gdybyśmy się już nie spotkali Ogarnęła mnie bezsilna rozpacz. Wpadłem do pokoju Kurta i bez
Kurt kazał mnie śledzić, czuję to, i kontroluje każdy mój krok, aleja osłonek wygarnąłem mu, że mam dowód na to, że jest złodziejem.
muszę znaleźć jakiś sposób, by ten Ust pisany ukradkiem po nocach oraz Wzruszył tylko ramionami i stwierdził, że banknoty przechodzą przez
nowy testament, który zamierzam napisać, jednak trafiły do Twoich rąk \viele rąk i na pewno wracają do nas po kilka razy, tylko że my o tym nie
Nie uwierzysz, synu, ale dopiero wczoraj zdobyłem dowód, że to nie Ty wiemy, bo ich przecieknie zapamiętujemy. Patrzył przy tym na mnie tak
ukradłeś wtedy pieniądze z mojego biurka, a sposób, w jaki to się stało władczym i przenikliwym wzrokiem, że bez słowa wyszedłem.
graniczy wręcz z cudem. Najdziwniejsze, że to Kurt sam zupełnie Ale wiem przynajmniej, że to nie Ty mnie wtedy okradłeś, i dlatego
nieświadomie zdradził swoją tajemnicę. muszę wynagrodzić krzywdę, którą Ci wyrządziłem. Jutro z rana idę do
Wczoraj, gdy przygotowywałem, jak zwykłe, w swoim gabinecie radcy Nimroda, mojego przyjaciela, i powiem mu całą prawdę, aby w razie
gotówkę do przekazania do banku, o czym Kurt wiedział, wszedł nagle potrzeby bronił Cię przed Kurtem, który — tu nie mam żadnej wątpliwości
i położył na biurku kilka banknotów tysiącmarkowych i rzekł: — będzie chciał podważyć mój nowy testament. A dowie się o jego istnieniu
— Znalazłem je u siebie w szufladzie, a skoro inflacja zżera ich dopiero po mojej śmierci. Boję się powiedzieć mu o tym teraz. To smutne,
wartość, wpłać je, tato, też do banku. Zupełnie zapomniałem o tych mój synu, gdy ojciec boi się własnego dziecka, ale cóż poradzę?
pieniądzach, a kiedyś była to przecież duża suma. Po podziale spadku Kurt będzie próbował odebrać Ci wszystko, ale mu
Przycisnąłem banknoty ciężkim kałamarzem, gdyż akurat wypeł- nie ustępuj, Tommy! W razie potrzeby wykorzystaj ten list, tylko
niałem księgi i nie miałem zamiaru zajmować się pieniędzmi Kurta. On — błagam Cię — nie dopuść, żeby spór o spadek przerodził się
tymczasem wyszedł nie wiedząc, że popełnił wielki błąd. Dlaczego? Żeby w bratobójczą walkę między wami. Wtedy ustąp mu.
Ci to wytłumaczyć, muszę wrócić do wydarzeń sprzed lat. Nie szukaj na nim zemsty za to, że Cię skrzywdził. On i bez tego ponosi
Otóż dzień przed awanturą o kradzież, po której w zaślepieniu )uż zasłużoną karę. Nie ma przyjaciół, nasi pracownicy też odwrócili się od
wypędziłem Cię z domu, otrzymałem dużą wpłatę w banknotach ty- niego, a nie odchodzą tylko dlatego, że ja jeszcze żyję. Zaręczył się
siącmarkowych. Leżały na biurku, a gdy przypadkowo rzuciłem okiem, z Georginą Donald, ale ta rzuciła go w popłochu, gdy dowiedziała się, jaki
zauważyłem numer biletu leżącego na wierzchu: l 9071 864. Nigdy bym lest naprawdę.
nań nie zwrócił uwagi, ale była to dokładnie data moich urodzin, czyli Bardzo chciałbym zobaczyć się z Tobą, drogi synu, choć raz, ale mam
19.07.1864! Bezwiednie chwyciłem ołówek i na krawędzi banknotu Przeczucie, że nie dożyję tej chwili. Ciężkie przeżycia i troski wyniszczyły
napisałem cyfry podzielone właśnie w ten sposób, i wrzuciłem go wrą: lr
>oje siły, a Transwal, gdzie przebywasz, leży tak daleko... Nie pojadę do
z innymi do szuflady w biurku. Nazajutrz chciałem wam pokazać tę tiebie, ale zostawię ten list, abyś wiedział, jak bardzo żałuję, że z własnej
ciekawostkę przy śniatłaniu, ale zaznaczonego banknotu nie znalazłem- 11
»y straciłem Ciebie i Twoją matkę.
Przeliczyłem wszystkie: brakowało dwóch... Co dalej, to już wiesz. Nie wiem, czy radca Nimrod wyśle Ci ten list zaraz, czy też dostaniesz
Wczoraj, gdy wreszcie zająłem się banknotami przyniesionymi pr~e~ °° już po mojej śmierci. Tak czy inaczej — wybacz synu Twojemu
Kurta — były to cztery pięćsetki i dwa po tysiąc — osłupiałem wid:4 c ^lepionemu ojcu! Wierz mi, swoją winę gorzko już odpokutowałem.
znowu na jednym z nich swoją datę urodzin! Przyjrzałem mu się dokław ne' Niech Cię Bóg prowadzi i błogosławi we wszystkich poczynaniach.
na krawędzi wciąż wyraźnie było widać cyfry napisane moją f*-' ' PrzyJQ.ć też moje błogosławieństwo, Synu, i nie zapomnij
Struchlałem. Przecież to oznaczało, że złodziejem okazał się Kurt. • Twojego udręczonego bólem ojca

168 169
Tommy był tak wzruszony, że z trudem doczytał list do końca Na strych powędrował też portret Kurta, przedstawiający jego
Dopiero teraz okazało się, jak daleko posunął się Kurt w swojej “aturalnej wielkości sylwetkę. Tommy nie zniósłby widoku jego pięknej
nikczemności, i trudno było zachować spokój tylko dlatego, że zmarłych twarzy i spojrzenia jego złych oczu, które odbierałoby mu radość i chęć
nie należy osądzać źle. Jak on śmiał poddać w wątpliwość cześć matki! dożycia.
Teraz stało się jasne, że w ten sposób skutecznie zraził ojca i do żony, i d0 Decydując o przydziale pokoi dla Urszuli, Tommy zawahał się przez
drugiego syna. chwilę- Co powinien powiedzieć majordomusowi? Jak przedstawić
Biedny ojciec! Biedna matka! Ten łobuz zniszczył im nie tylko Urszulę służbie? Mój Boże, służbie! — uśmiechnął się do siebie. Jeszcze
szczęście, ale i życie. Bawił się nimi jak piłką w swoich łajdackich łapach! niedawno to on usługiwaMnnym, a teraz znów, jak przed laty, ktoś
Głęboko przejęty jeszcze raz powoli przeczytał list ojca. Pocałował będzie usługiwał jemu. Trzeba będzie się do tego przyzwyczaić, a Urszu-
na koniec kartkę z takim nabożeństwem, z jakim zapewne pocałowałby la? Kim właściwie ona będzie w tym domu?
rękę ojca, gdyby został przy życiu. Przypomniał sobie, że ma się nią opiekować. Formalnie będzie więc
Czuł, jak ciężki kamień spada mu z serca. Do końca swoich dni ona jego wychowanką. Tak, to dobre wyjaśnienie.
dręczyłby się myślą, że wrócił do domu ojca wbrew jego woli. — W tych pokojach zamieszka meja wychowanka, panna Kro-
Siedział zamyślony i upłynęła co najmniej godzina, zanim zdecydo- negg, a te obok, aż do końca korytarza będą dla mojej ciotki, radczyni
wał się zawołać radcę Nimroda. Omawiali już tylko sprawy bieżące. Tiers. Sprowadzi się tu z własnymi meblami, więc proszę pokoje
Radca zobowiązał się dalej załatwiać problemy prawne, z wyjątkiem opróżnić i odnowić. O przeznaczeniu poszczególnych pomieszczeń
tych, gdzie konieczny był osobisty udział Tommy'ego. zdecyduje ciotka i jej pokojówka Christine. Do tego czasu jednak ciotka
Do obiadu uporali się z najważniejszymi sprawami, ale przy stole, zamieszka w pokojach sąsiadujących z tymi, które zajmie panna
gdy spotkali się wszyscy najwyżsi rangą pracownicy, rozmawiano Kronegg. Jeżeli zechce wprowadzić jakieś zmiany, proszę je uwzględnić.
głównie o tym, co jeszcze jest do zrobienia. Po obiedzie Tommy poprosił — Zrozumiałem, panie baronie — ukłonił się majordomus notujący
do swojego gabinetu zarządców obu majątków i dyrektorów obu skrzętnie każdą uwagę Tommy'ego.
fabryk. Polecił im, żeby na razie pracowali jak dawniej, a nowe Tommy uśmiechnął się, gdy wyobraził sobie, jak Urszula zareaguje
dyspozycje otrzymają, gdy on rozejrzy się trochę w gospodarstwie na widok luksusowo i bogato wyposażonych pokoi.
i złoży wizytę w fabrykach. Ale zrobisz oczy, misiaczku! — pomyślał i poczuł ogarniające go
Teraz chciał obejrzeć dom. Majordomus z notesem w ręku szedł za Przyjemne uczucie dumy, że może jej zaoferować tak piękny dom. Jeżeli
nim i zapisywał każdą uwagę. Tommy z zadowoleniem stwierdził, że * ogóle ucieszył się ze spadku, to tylko ze względu na Urszulę.
w domu prawie nic się nie zmieniło. Zdecydował się zająć pokoje ojca na —- Nie wiem, czy panu wyraźnie powiedziałem — rzekł zwracając
parterze, a leżące nad nim przeznaczyć dla Urszuli. To w nich mieszkała '?domajordomusa — ale te pokoje muszą być gotowe już dzisiaj, gdyż
niegdyś matka. Były przestrzenne, pięknie umeblowane, a z okien Panie przyjadą do Langenfurtu wieczorem.
roztaczał się imponujący widok na stary park. Sypialnia matki znaj- ~~ Jak pan rozkaże, panie baronie. Zaraz zmobilizuję służbę
dowała się dokładnie nad jego sypialnią. Pokoje dla dam zostaną przygotowane na czas.
Ciotka Greta może na razie zamieszkać w pozostałych pokojach znowu musiał się uśmiechnąć: Urszulka została oficjalnie
^dllcz,
matki, zanim nie ustawi się jej starych mebli w dotychczasowyc do kręgu dam! Już ona szybko się nauczy tej roli, nie byłaby
pomieszczeniach przeznaczonych dla gości. Pokoje gościnne zostań. chy b a
córką swojej dystyngowanej matki!
urządzone w skrzydle, które zajmował Kurt. Jego meble Tommy kaZ" ty ~~ Dobrze tu będzie twojej córce, droga pani Regino, a ty,
sprzedać albo wyrzucić na strych. Nie chciał ich nawet oglądać. ne
rze, przyjacielu, będziesz zadowolony z Tommy'ego. Na niczym

170 171
bardziej mi nie zależy jak na dobru waszej córki, drodzy, — Pani radczyni Tiers nadaje się do tej roli znakomicie. Jestem jej
przyjaciele. Jestem wam to winien. Śpijcie spokojnie tam, w dalekiej zobowiązany za pomoc w odnalezieniu pana. Nie miałem nawet
W1"
obcej ziemi. ;
Oj?cia, w jakich stronach świata pana szukać Cały czas
Nagle poczuł bolesny skurcz wokół serca. A co, jeżeli pewnego dni a
1 utrzymywaliśmy z
Urszula odejdzie stąd z mężczyzną, którego pokocha? Westchną} ifl
ciotką kontakt listowy. Ona jedna if li
i szybko odpędził tę myśl: — Odsuń się, przepadnij, przyjdź później vve uwierzyła, gdy oskarżono mnie o kradzież, i bez chwili wahania dała
właściwym czasie, gdy będzie trzeba się zastanowić, nie teraz! P^ wszystkie swoje oszczędności, abym mógł wyjechać do Afryki,
kilka najbliższych lat na pewno nic się nie zmieni — Urszula zostanie tu ^jjciałbym jej się teraz jakoś odwdzięczyć.
a później... Po co już teraz tym się martwić. — To się chwali, drogi panie Rienasch.
Zszedł do hallu, gdzie radca Nimrod skończył właśnie rozmowę — Jeżeli jest pan gotów, możemy jechać, panie radco.
z jednym z dyrektorów. Pięć minut później siedzieli już obaj w samochodzie.
— Miałby pan jeszcze chwilkę czasu, panie radco?
Notariusz spojrzał na zegarek. Wieczorem u ciotki Grety Urszula nie mogła zasnąć. Hałas prze-
— Jeżeli tylko chwilkę... Mam jeszcze w mieście kilka pilnych jeżdżających pod oknami samochodów był dla niej nie do zniesienia.
spraw. Przyjadę znów jutro z samego rana, ale jeżeli nie można \V końcu koło północy uspokoiło się, ale za to rano Urszula spała jak
poczekać... zabita.
— W takim razie zabierze się pan moim samochodem do miasta, Obudziła się, gdy Christine zapukała do drzwi i oznajmiła, że pani
panie radco. Jadę po ciotkę i moją podopieczną. Właśnie o tej młodej radczyni czeka ze śniadaniem. Zerwała się przestraszona i rozejrzała
damie chciałem z panem porozmawiać. Jej rodzice zmarli w Transwalu półprzytomnie po przytulnym pokoiku.
tego samego dnia. Ojciec został postrzelony w czasie rewolty robot- — Zaraz przyjdę, Christine — zawołała i przebrawszy się szybko
ników, a matka, chora na serce, dostała zawału. Byłem tym ludziom pobiegła do jadalni, gdzie czekała już ciotka.
bardzo zobowiązany i chcę zaopiekować się ich małoletnią córką — Dzień dobry, Urszulo! Wyspałaś się, dziecko?
Będzie mieszkać w moim domu, a ja zostanę jej prawnym opiekunem, — Och, ciociu, proszę się nie gniewać, że wstałam tak późno, ale
skończyła dopiero piętnaście lat. Chciałbym pana prosić o pomoc długo nie mogłam zasnąć. Gdyby mnie Christine nie obudziła, pewnie
w załatwieniu formalności, gdyż sam na pewno nie dałbym sobie jeszcze bym spała.
rady. — I dobrze! Młodość potrzebuje snu. Żałuję tylko, że mogłam ci
Notariusz po tylu latach praktyki nie dziwił się już niczemu, wiec zaoferować jedynie ten skromny pokoik.
rzekł spokojnie: Urszula pocałowała ją w policzek i uśmiechnęła się.
— To dla mnie rutynowa sprawa. Gdyby pan zechciał mi przekazać — Dla mnie, ciociu, to był prawdziwy luksus. Gdybyś widziała
dokumenty podopiecznej oraz świadectwa zgonu i personalia jej sypialnię w naszym drewnianym domku! Mniejsza od twojego pokoiku,
a
rodziców, wszystko pójdzie gładko. spaliśmy tam wszyscy troje na metalowych łóżkach.
— Cieszę się, panie radco. — Naprawdę? — zdziwiła się ciotka.
— Podjął pan rozsądną decyzję, panie Rienasch. Samemu w Lan- Pewnie! Nasz domek trzeba było kilka razy przenosić na inne
le
genfurcie byłoby panu smutno. Jsce, jak tylko autostrada posuwała się naprzód. Nie mógł być więc
a du
— No właśnie. Ponadto będę miał pod ręką ciotkę Gretę, która zy, a i tak byliśmy z niego bardzo zadowoleni, bo nie musieliśmy
leszkać w namiocie. Wujek Tommy spędził z panem Brownem osiem
— jak ją znam — zastąpi małej matkę. ft
t w płóciennym domku.
772
173
— Wiem, wiem. Często mi o tym pisał. Mój Boże, nie było wam tam delikatny pączek, a Tommy musi uzbroić się w cierpliwość, jeżeli chce,
łatwo. by zakwitł dla niego. Musiałabym się grubo pomylić, jeżeli Urszula
— Kłopotów nie brakowało, ale żyło nam się bardzo dobrze zainteresuje się kimś innym, a Tommy znajdzie sobie jakąś dziewczynę.
Byliśmy wszyscy razem. Miałam rodziców i Tommy'ego. Przychodził do Tym, że dzieliła ich osiemnastoletnia różnica wieku, ciotka nawet
nas codziennie na godzinkę, dwie, gdy tylko miał wolną chwilę, nie zaprzątała sobie głowy. Jej zdaniem dla czystej, prawdziwej miłości
a w niedzielę to spędzał z nami cały dzień. nie była to żadna przeszkoda. Jednak ze swoją myślą nie mogła się
Ciotka Greta miała talent do zadawania pytań, a Urszula chętnie zdradzić przed nikim. Sprawa była zbyt delikatna.
odpowiadała. Dopiero spytana o okoliczności śmierci rodziców, zała- Rozmawiały do samego obiadu. Tym razem ciotka musiała opo-
mała się, a w oczach stanęły jej łzy. Ciotka przytuliła ją serdecznie. wiadać, oczywiście o Tommym. Urszula wypytywała o okres jego
— Moje biedactwo! Taka jesteś młoda, a już tyle wycierpiałaś. studiów, lat gimnazjalnych, szkolnych, aż po kołyskę. Album ciotki
Teraz jednak musisz zapomnieć o wszystkim. Niczego nie zmienisz, Grety okazał się tu prawdziwą encyklopedią. Tommy jako niemowlak,
a tylko rujnujesz sobie zdrowie. W Langenfurcie na pewno nie będzie ci w pierwszych krótkich spodniach, na koniu na biegunach, z tor-
źle. Tam jest naprawdę pięknie i już się cieszę, że Tommy chce mnie nistrem na plecach, w mundurku gimnazjalnym, jako maturzysta
zabrać do siebie. i wreszcie jako student. Ileż to pytań przy każdej fotografii, ile
— Jakże mógłby nie zabrać swojej ukochanej ciotki Grety! To do ciekawych opowieści!
niego niepodobne. Jest najlepszym i najwspanialszym człowiekiem na Urszula chwilę przyglądała się zdjęciu matki Tommy'ego.
świecie i nie ma już drugiego takiego, od kiedy mój kochany tatuś nie — Jakie serdeczne spojrzenie i miły uśmiech. Tommy ma identyczne
żyje. Obaj identycznie postępowali, nawet myśleli. Tommy był zawsze oczy jak jego matka.
uśmiechnięty, serdeczny i wszystkim w obozie było od razu lżej, gdy — Tak, jako dziecko był zupełnie do niej podobny. Teraz bardziej
tylko się zjawiał. Mama zawsze mówiła: “Nasz przybrany syn to przypomina ojca. Zmężniał, ale oczy ma wciąż takie same.
prawdziwy dar niebios nie tylko dla nas, ale też dla całego obozowiska". Po obiedzie obie poszły na miasto. Ciotka nie mogła się nadziwić, że
Słyszałam te słowa od dziecka. Tommy bawił się ze mną, gdyż nie dziewczyna w ogóle nie umie posługiwać się pieniędzmi, zupełnie nie
zabrałam żadnych zabawek, wycinał mi papierowe kukiełki, biegał ze docenia ich wartości. Okazało się, że nigdy nie robiła zakupów! Czasami
mną, wygłupiał się. Dopiero gdy byłam starsza, zrozumiałam, że był on matka posyłała ją do kantyny po jakieś produkty, ale magazynier
od początku moim najlepszym, najwierniejszym przyjacielem. zapisywał należność do księgi, a ojciec rozliczał się z nim na koniec
Opowiadała dalej z błyskiem w oczach, czego to Tommy nie dokona! miesiąca. \
w obozie, jakby chciała ciotkę przekonać, że jest on wspaniały"1 Nie tylko kupować nie potrafiła. Zadawała pytania o najprost-
Sze
człowiekiem, który w każdej sytuacji potrafi sobie poradzić, a także sprawy, ale ciotka tłumacząc jej cierpliwie musiała stwierdzić,
pomóc innym. ^e dziewczyna uczyła się szybko i uważnie przyglądała się wszyst-
kiemu.
Ciotka tymczasem, jako doświadczona kobieta, dowiedziała si?
z tego opowiadania czegoś znacznie więcej. Ze słów Urszuli jasn° Wobec oczywistych braków ogłady zaskakujący dla ciotki był
wynikało, że Tommy znalazł w jej sercu trwałe miejsce, i to nie byle jakl£- °§rorn wiedzy ogólnej, którą posiadała Urszula. Swobodnie przeszły
choć pewnie ona sobie jeszcze z tego nie zdawała sprawy. To jeszc2^ rozmowie na francuski. Ciotkę zdziwił piękny akcent i absolutna
dziecko! — pomyślała. — Ale jak długo nim będzie? A Tornifl>' °prawność. Przy angielskim, to starsza dama się załamała, bo ciągle jej
Wygląda na to, że on też bardzo jest do małej przywiązany. Dałby B°-_ ? wydawało, że opanowała ten język, a tymczasem przy Urszuli dukała
k
żeby się to wszystko nie pokomplikówało. Trzeba będzie chronić samouk po czterech lekcjach.

174 775
Na jakikolwiek temat rozmawiały, po kilku zdaniach Urszula i tak — Wszystko poszło dobrze, wujku? — spytała poważnie Urszula.
wspominała o Tommym. Co też teraz robi? Czy dojechał już c}0 — Jak po maśle! Mam wam sporo do opowiedzenia, więc siądźmy
Langenfurtu, czy nie ma tam jakichś kłopotów, czy szybko wróci... na chwilę. Jestem tak szczęśliwy, jak nigdy w życiu: ojciec zostawił dla
Po podwieczorku Urszula prawie zamilkła. Podchodziła raz po raz 0inie list u radcy Nimroda! Nie uwierzycie, ale on wiedział, że byłem
do okna, postała chwilę i nerwowo kręciła się po pokoju. Tylu ludzi niewinny!
chodzi po ulicy, a nie ma wśród nich Tommy'ego... — Och, Tommy! Zawsze ci mówiłam, że on musiał wiedzieć.
Słońce już zachodziło, gdy siedząca już bez przerwy w oknie Urszula — Ty, misiaczku, nie możesz uwierzyć,'że ktoś myśli o mnie źle.
zerwała się i radośnie zawołała: Także twoi rodzice nie uwierzyli, że mogłem ukraść ojcu pieniądze, ani
— Wujek wraca! też ciotka Greta. A ojciec... lepiej posłuchajcie same, co do mnie napisał.
— Ależ dziecko, skąd ci to przyszło do głowy? — zdziwiła się ciotka. Powinnyście znać treść jego listu, wtedy zrozumiecie całą prawdę.
— Czuję to! — rzekła poważnie przyciskając rękę do serca. Usiedli wszyscy troje, a Tommy czytał na głos.
Podbiegła do okna i rzeczywiście zobaczyła go wysiadającego Urszula słuchała z roziskrzonymi oczyma. Wiedziała, jak bardzo
z samochodu. Wszedł do bramy i wielkimi susami wbiegł na górę. Tommy'emu zależało na przekonaniu ojca. Ciotka zaś założyła ręce
Zadzwonił. Zanim Christine doczłapała do drzwi, Urszula już tam była. i czerwieniła się lub bladła. Gdy Tommy przeczytał, że Kurt oskarżył jej
Nikt chyba tak głośno nie witał nikogo w cichym i spokojnym siostrę o zdradę męża, zerwała się i złapała za głowę.
mieszkaniu dwu starszych kobiet. Tommy porwał Urszulę w ramiona. — Co/ za niegodziwiec z tego człowieka! Teraz dopiero wiem,
— Misiaczku, tak się stęskniłem, jakbym nie widział cię sto lat dlaczego ojciec traktował żonę i ciebie z otwartą wrogością.
— śmiał się, podnosząc ją. — Czy dziecko było grzeczne, ciociu? Tommy jednak nie odezwał się, tylko czytał dalej. Gdy skończył,
— spytał stawiając ją na podłodze i głaszcząc po głowie. starsza pani rozpłakała się ze wzruszenia.
— Bardzo grzeczne i miłe, Tommy — odpowiedziała ciotka tym — Jak to wyroki boskie są nieodgadnione, mój chłopcze!
samym tonem. Urszula złapała Tommy'ego za ręce.
— A tęskniłaś za mną choć trochę, Urszulko? — Wyobrażam sobie, wujku, jak musisz być szczęśliwy wiedząc, że
— Bardzo troszeczkę! Ciotka Greta była tak dobra dla mnie, że nie ojciec umarł nie mając do ciebie żalu, a wręcz przeciwnie — udzielił ci
myślałam wcale o tobie — przekomarzała się. swojego błogosławieństwa.
— To ładnie! A ja, choć miałem pełne ręce roboty i w głowie aż mi — Masz rację, Urszulko. Jego błogosławieństwo cenię sobie bar-
huczy, cały czas myślałem o tobie. I jak ci teraz? — zaśmiał się. — Czeka dziej niż całe bogactwo, które mi zostawił. Cieszę się również, że mogę
mnie huk roboty — spoważniał nagle — i dlatego chcę, żebyście były na S1
? nim podzielić z tobą. Zobaczysz, jakie piękne pokoje kazałem ci
miejscu. Jedziemy do Langenfurtu już dzisiaj, zaraz. Co ty na to. Przygotować. Kiedyś należały do mojej matki. Część z nich na razie
Urszulko? damy ciotce Grecie, a później, gdy zostaną odnowione te obok,
Skinęła głową. Z radości odjęło jej mowę. Ściskała tylko mocno dłoń c
'oteczka ustawi w nich swoje meble i tak będziemy sobie mieszkać
Tommy'ego. ^szyscy razem. Ja osiądę na parterze w pokojach ojca i będę was
— Naprawdę już dzisiaj? — zmartwiła się ciotka. Panować. Co wy na to? Aha! Żeby nie było wątpliwości: radca Nimrod
Objął ją serdecznie. atwia Już papiery i wkrótce będę oficjalnym opiekunem Urszulki.
— Zdaj się na łaskę losu, cioteczko! Nie cieszysz się, gdy na star §°dnie z przyznanym mi prawem kategorycznie żądam, żeby
lata porywa cię młody, przystojny kawaler? I do tego samochodem. tjrs: panna
— I jak takiemu się sprzeciwić? — poddała się z uśmiechem. Kronegg była mi bez żadnych dyskusji posłuszna! Amen!
2a
zartował naśladując głos urzędnika odczytującego sentencję.
776 J lsn
' °\\łos
d
777
Urszula zaczerwieniła się lekko i szepnęła poważnym tonem: — A teraz szybko do Langenfurtu! Samochód czeka, a my tu
— A czy kiedyś nie byłam, wujku? siedzimy jakby nigdy nic i gadamy.
Potrząsnął nią dla żartu. Był podniecony, uradowany i wyjątkowo rozmowny.
— No, nie wiem? Gdy bawiliśmy się w niedźwiedzie, musiałem —— Zobaczysz, misiaczku, jak w Langenfurcie jest pięknie. Szkoda,
czasami groźnie mruknąć, zanim mnie usłuchałaś. ze nie ma teraz z nami twoich rodziców. Dla dumnej i pięknej pani
— Innymi słowy: uczyłeś mnie respektu od małego. Nie ma Reginy byłoby to wprost idealne miejsce. Pomieścilibyśmy się wszyscy,
obaw, że sprzeciwię się teraz, gdy zostaniesz moim surowym opieku- a twój ojciec mógłby pracować ze mną. Trudno. Ale nie smuć się; głowa
nem. do góry! Wiesz, że w Langenfurcie wszystko teraz kwitnie? Nigdy czegoś
Patrzyli na siebie i bez słowa, pochyliwszy głowy, dotknęli się takiego nie widziałaś. Bzy pachną, aż głowa boli. A ty w ogóle wiesz, jak
czołami. Tommy spoważniał. Obietnica posłuszeństwa właściwie go wygląda bez i jak pachnie?
zmartwiła. Czyżby wynikała z dzielącej ich różnicy wieku? Szybko — Nie, Tommy. Znam go tylko z opowiadań matki.
zmienił temat. — Zaraz każę ściąć całą gałąź i zanieść ją do twojego pokoju.
Christine zjawiła się z kawą i ciastkami. Tommy od razu pochwalił Zapach bzu zawsze wywołuje u mnie wspomnienia z dzieciństwa.
się wiernej służącej listem od ojca. Niedługo będziesz w domu, Urszulko! Polubisz Langenfurt, zobaczysz.
— Tym samym, droga Christine, ojciec zwrócił pani cześć i musiał Przecież ty, mała dzikusko, nigdy właściwie nie miałaś domu!
przyznać, że niesłusznie wtedy posądził panią o kłamstwo, a ja postaram Westchnęła z poważną miną.
się w jego imieniu wynagrodzić krzywdę, jaką pani z mojegp powodu — Ano nie miałam, wujku. Mój dom był i zawsze będzie tam, gdzie
doznała. t jesteś ty.
— Już pan to zrobił, paniczu, pozwalając mi wrócić do Langenfur- Spojrzał na nią.
tu. Będę znów pracować, bo nie chcę do śmierci pozostawać na — Zawsze? — spytał odruchowo i zaraz zaczął mówić o czymś
garnuszku u pani radczyni. innym. Urszula jednak nie słuchała. Dlaczego Tommy zdziwił się, gdy
— Na pewno źle u nas pani nie będzie, Christine. Chciałbym, żeby powiedziała “zawsze"? Czyżby chciał powiedzieć, że nie może zostać
pani przygotowała teraz walizkę ciotki Grety, bo wyjeżdżamy zaraz, gdy w Langenfurcie na zawsze?
tylko wypijemy kawę i zjemy tę pyszną babkę, którą pani upiekła. Nie miała czasu zastanawiać się dłużej. Tommy pomógł ciotce i jej
Pamiętasz, Urszulko? Tak wielką babą poczęstowała nas twoja matka, ubrać się w płaszcze. Złapał walizki, ale zaraz uśmiechnął się i postawił je
gdy wróciliśmy do domu z wycieczki w tym dniu, kiedy antylopy o mało na ziemi.
nie zrzuciły nas w przepaść. — O, nie! Teraz niestety muszę odmówić sobie tej przyjemności. Nie
Urszula popatrzyła na niego wzrokiem pełnym wdzięczności. mogę udawać tragarza we własnym domu. Co to się porobiło! Zoba-
— Pamiętam, wujku. Uratowałeś mil wtedy życie. Nie zdawałam czysz. Urszulko, ilu to różnych rzeczy nam teraz nie wolno.
sobie z tego sprawy, dopiero później marna opowiadała, jak to było — Dlaczego nie wolno, wujku? x

naprawdę. \ Roześmiał się.


Tommy spoważniał nagle. — Bo niektórzy ludzie ubzdurali sobie, że jedne prace są lepsze,
— Myślę, Urszulko, że to wtedy zaczęła chorować na serce. Gdy n'e inne gorsze, a jeżeli ktoś wykonuje te gorsze, to dla niego wstyd,
groziło ci już żadne niebezpieczeństwo, ona zemdlała.
Musieli opowiedzieć ciotce Grecie o tamtym wydarzeniu, Nic a nic!
minęła godzina i Tommy, trochę zniecierpliwiony, rzekł: Ja też nie, ale tak tu jest.
17 8 179
Tommy polecił szoferowi, by poszedł na górę po walizk' 'ego Serce podchodziło jej do gardła, gdy wchodziła między nim
TO
JTI
. .na:
_ szerokie schody wyłożone dywanem, prowadzące na piętro.
i Urszuli. Kierowca popatrzył na niego zdziwiony i zrobił kwaśn ^ •
wyraźnie ociągając się. Tommy wybuchnął śmiechem i rzekł gł ^^
a
— Ucz się, Urszulko! Szofernie jest od noszenia walizek Uw • ° \ niepewnie, jakby bała się postawić nogę na stopniu. Tommy
StąP
jest to czynność poniżej jego godności. W przyszłości, gdy będz' '* f , s}użbę, a sam wziął Urszulę pod rękę i spytał czule: ,
mieć jakieś bagaże, musimy zabierać lokaja, który zechce nam je n ^ l- Co, misiaczku? Boisz się?
Zeszli we troje po schodach, a po chwili szofer z naburmuszoną ^, Westchnęła.
wracał już do samochodu z walizkami. __ Przecież to jest zamek, wujku! Ja nie mogę tu mieszkać.
— Oczywiście, że możesz. Szybko się przyzwyczaisz, naprawdę. To
^ zajny dom, w którym się mieszka. Widzisz tę poręcz? Jako chłopiec
— Mam nadzieję, że się pan nie przemęczył? Bardzo to ciężkie 1' eżdżałem po niej, gdy tylko nikt nie widział. Możesz także spróbować,
— zaczepił go Tommy.
eśh chcesz. Ja na pewno spróbuję, gdy nikogo nie będzie w domu. Przy
— Nie, panie baronie, ale dźwiganie to nie rnoja praca.
służbie jakoś mi nie wypada.
— Ho, ho! Gdybym wiedział, sam zaniósłbym bagaże.
Przez chwilę uśmiechnęła się jak dziecko, które zobaczyło nieznaną
To mówiąc wyrwał szoferowi z rąk walizki} wrzucił je do samochodu
obok jego fotela. / zabawkę. Dotknęła poręczy.
— Innym razem, dobrze? — przygarnął ją do siebie.
— Mam nadzieję, że siedzenie obok Walizek nie uwłacza pańskiej
Doszli tymczasem do jej pokoi. Były przepiękne. Stylowe meble
godności, panie kierowco?
tapicerowane, brokatowe zasłony i łóżko z baldachimem, tak szerokie,
Szofer bez słowa usiadł za kierownicą wyraźnie zbity z tropu.
ze można było na nim spać i wzdłuż, i wszerz. Poduszki z koronkami,
' — Widzisz, Urszulko, ja też nie wiem, jak dziś powinien zachować
jedwabna kapa, obok okna toaletka z wielkim owalnym lustrem, pod
się kulturalny człowiek — roześmiał się Tommy dosiadając się do dam
ścianą umywalka z wpuszczonymi w blat miednicami.
na tylne siedzenie. — Wszystkiego oboje będziemy musieli się nauczyć.
— Tu masz zimną i ciepłą wodę z kranów, Urszulko, ale obok
Czeka nas ciężka praca, cioteczko.
sypialni jest oddzielna łazienka z prysznicem i wanną — objaśnił
— Ja tam się żadnej pracy nie boję, mój drogi — podchwyciła
Tom m y.
żartobliwy ton ciotka Greta.
Wyszli do dwu dalszych pokoi przeznaczonych dla Urszuli: salonu
Urszula jednak nie słuchała, tylko delikatnie głaskała pluszowe
umeblowanego w stylu empire i pokoju dziennego, gdzie królowały
obicia foteli.
meble z hebanu z purpurowym obiciem i zasłony tego samego koloru.
— Co za piękny samochód, wujku!
Urszula oddychała z trudem. v
— Prawda? Ładniejszy niż ten, którym jeździł Justus Kórner
Ach, wujku! Tu wygląda jak w bajce, jak w książkach, które
Wyobrażasz sobie, że jestem teraz bogatszy od niego?
ostawałam od mamy. Takie duże pokoje, drogie meble... i ja mam tu
— Wiem, że nie przywiązujesz do tego wagi i bardziej cieszysz się m
'eszkać?
z listu od ojca niż ze Spadku, który po nim odziedziczyłeś — powiedzia
~~ A gdzieżby, Urszulko? Oczywiście cały dom jest do twojej
ale nagle zdała sobie sprawę z różnicy majątkowej, jaka ich teraz dzieli
Na razie świadczył o niej elegancki samochód Tommy"ego- za " P°zycji — odparł Tommy szczęśliwy, że może zapewnić jej tak dobre
chwilę Urszula zobaczy piękny barokowy pałac w Langenfurcie. na
tymczasem nagle rzuciła się na fotel, zakryła twa^z rękoma
Lokaje, wszyscy ubrani w jednakowe liberie, czekali przy schoda ^ ?ani
«sła się szlochem.
aż samochód się zatrzyma. W hallu Urszula nie mogła już wy do -
z siebie słowa, rozglądała się dookoła, co chwilę zerkając trwożliwi >, co się dzieje? — podbiegł do niej przerażony.

180 1 81
Nie odpowiadała. Trzymała ręce zaciśniętetnocno na twarzy i łkała domem. Nie chcę już więcej słyszeć, że czujesz się tu intruzem. To bardzo
jeszcze bardziej. Tommy spojrzał bezradnie na ciotkę Gretę. by mnie bolało.
— Ja chyba rozumiem Urszulę, Tommy Ty wróciłeś do domu Słuchała blada jak ściana. Gdy skończył, rzuciła mu się w ramiona.
w którym wyrosłeś. Dla ciebie dom oznacza pałac, zaś dla niej, — Wybacz, wujku. Głupio mi, że okazałam się niewdzięcznicą
wychowanej w obozowisku, dom to zaledwie drewniana chata z dwoma i zepsułam ci całą radość, ale ten przepych zupełnie mnie przytłoczył.
pokojami i prymitywne meble. Nie potrafi sobie wyobrazić, że można Dziękuję, wujku. Zawsze będę pamiętać, co dla mnie zrobiłeś. Uśmiech-
mieszkać w takim przepychu jak tutaj. Prawda,Urszulko, to właśnie cię nij się znowu. Nie chciałam sprawić ci bólu, o Boże, nigdy nie chciałam.
przestraszyło? Nie gniewaj się, proszę!
Powoli dochodziła do siebie. Wzruszył się i ucieszył, że znów może być dla niej czuły i miły. Miał
— To też, ciotko Greto, ale nagle zaczęłam się bać o siebie, o to, że wielką ochotę przytrzymać ją w ramionach i nie wypuścić już nigdy.
wujek będzie teraz dla mnie zupełnie kimś obejm. Dręczy mnie myśl, że Mój kochany mały misiaczek! — pomyślał. — Jaka szkoda, że nie
ja nie pasuję do tego domu, że w zasadzie ty, Tommy, też do nas nie jesteś dziesięć lat starsza albo ja o dziesięć młodszy! Tak cię kocham, mój
pasowałeś. Urodziłeś się w pałacu, tu są twoje korzenie, a ja czuję się jak śliczny skarbie. Kocham, ale nie tak jak wtedy, gdy bawiłem się z tobą,
intruz. I dlatego płaczę. A tak bardzo chciałam być z tobą, na zawsze lecz zupełnie inaczej. Teraz wiem, że jest to jednak miłość. Ale muszę ją
— mówiła zdenerwowana, a jej spojrzenie rzeczywiście zdradzało szczelnie zamknąć w moim sercu, żeby przypadkiem nie zdradziła się
strach, że zostanie odtrącona. .-/ przed tobą. Nie mogę dopuścić, żeby wykorzystała twój brak doświad-
Jej wujek Tommy okazał się nagle dumnym arystokratą, właś- czenia i związała cię ze mną na całe życie. Czy ty wiesz, moja mała, jak ja,
cicielem bajkowego zamku i ogromnego majątku ziemskiego, podczas biedny stary wujek, będę cierpiał, gdy pewnego dnia twoje serce
gdy ona, biedna bezdomna dziewczyna czuła się jak pisklę, co wypadło wybierze kogoś młodszego, zaś ja w milczeniu będę musiał się przy-
z gniazda, nie umiejące jeszcze latać. glądać, jak on zabierze mi ciebie?
Tommy zbladł/ Podniósł Urszulę z fotela i spojrzał jej poważnie, Takie to myśli dręczyły TQmmy'ego, gdy tuląc Urszulę głaskał ją
niemal surowo w/oczy. delikatnie po włosach. Zebra] jednak wszystkie siły i rzekł spokojnie:
— Żebym już takich słów więcej nie słyszał, Urszulo! Ty intruzem! — Już się nie gniewam, Urszulko. Ty też rozchmurz się i czuj jak
Dlaczego zadajesz mi ból? Czyżbyś nie wiedziała, że przepych i bogac- u siebie w domu. Wiem, że nie chciałaś mnie zranić, ale twoje słowa
two cieszą mnie tylko dlatego, że mogę je ofiarować tobie? A jestem to zadały mi ból, więc nie powtarzaj ich już nigdy. Najlepiej nie rozmawiaj-
winien twoim rodzicom! Zwracam dług za lo, że w waszym ciasnym my na tem temat, to szybko zapomnimy. A teraz musimy pokazać
domku przyjęli mnie jak syna, że okazali mi serce, gdy byłem bliski pokoje ciotce Grecie. Już najwyższy czas!
załamania, gdy zabrali mnie z sobą do Transwalu. Ty musisz przyjąć Ciotka przysłuchiwała się rozmowie uważnie i zauważyła zamyślenie
ten dług, skoro oni nie mogą. I nie próbuj kłaść na wagę, kto mniej Tommy'ego. Nie wiedziała jednak, jakie to myśli chodzą mu po głowie.
dał, a kto wiecpj bierze! Tu rachunki zawodzą. Jak chcesz wycenie Sądziła, że nie chce on jeszcze rozmawiać z Urszulą o miłości uważając,
wspaniałomyślność twojej matki, gdy przygarnęła mnie do waszej że jest za młoda. Bo że on ją kocha, a ona jego, nie uszło uwadze tej
rodziny? Czy ona zastanawiała się wtedy nad tym, że przygarnia 'doświadczonej kobiety.
włóczęgę i żebraka? A twój ojciec? A ty? Długo -się wahałaś, zanin1
powiedziałaś do mnie wujku? Przemyśl to sobie wszystko, Urszulo- *
uważam, że mam prawo w imieniu twojej drogiej matki i Usłyszawszy swoje imię. poruszyła się i patrząc na Tommy'ego
rz
czcigodnego ojca powitać cię w tym domu, który jest także ekła z uśmiechem:
— Mój drogi, ty chyba nie zrozumiałeś Urszuli. Mnie starej też
182 kręcą się w oczach łzy i mało nie brakowało, a rozpłakałybyśmy ci się tu

'1 8 3
obie. Nawet sobie nie wyobrażasz, co dla mnie oznacza zamie
w Langenfurcie po tylu wyrzeczeniach w czasie wojny,g(jv anie
z Christine właściwie żyłyśmy na skraju nędzy. A tu nagle rysu
perspektywa spokojnego i beztroskiego życia, i to nie byle gdzi u/
w pałacu, ze służbą i wszelkimi wygodami. Takich zmian, mój chłoń °
e
nie przeżywa się bez głębokiego wzruszenia. '
— My jednak musimy powstrzymać łzy, prawda ciociu? Żeby
sprawić Tommy'emu przykrości.
— Ja, na szczęście, już się opanowałam, a widzę, że ty także. No t
•pokażmy, że cieszymy się z odmiany losu.
Tommy otworzył drzwi łączące pokoje Urszuli i ciotki.
— Pomyślałem, że chciałybyście mieszkać obok siebie. W razie
potrzeby zostawcie otwarte drzwi i nie będziecie czuły się osamotnione Zasiedli we troje w przestronnej, pięknie urządzonej jadalni, która
bo jak wiecie, na piętrze nikt nie mieszka, prócz Christine, ale jej pokój musiała zrobić na Urszuli ogromne wrażenie. Stół był nakryty adamasz-
dopiero musimy przygotować. Ja będę mieszkać na parterze, dokładnie kowym, lekko żółtawym obrusem, na nim pyszniła się zastawa por-
pod Urszulą — uśmiechnął się i ruszył do wyjścia, żeby paniemogły się celanowa, srebrne sztućce i kryształowe, połyskujące w świetle puchary.
przebrać. Pierwsza myśl, jaka przyszła jej do głowy, to ta, że cały stół musiał być
— Ów pół do ósmej jemy kolację. Lokaj przyjdzie po was \\art majątek, ale nie powiedziała ani słowa, a zachowywała się tak,
punktualnie. Tylko chcę was widzieć wesołe i roześmiane. Nie płakać mi lakby jadała przy takim stole na co dzień.
tu! Niektóre naczynia i sztućce widziała pierwszy raz w życiu, ale sięgała
Urszula została sama. Drzwi od pokoju ciotki były otwarte, słychać po nie dopiero, gdy zrobił to Tommy lub ciotka, która zachowywała się
było krzątaninę. Za oknem rozciągał się stary park mieniący się teraz przy stole jak na książęcym przyjęciu. Urszuli nie pozostało nic innego,
światłami i cieniami zachodzącego słońca. Półksiężyc pojawił się już na jak uczyć się na jej przykładzie.
~ mebter-Urszula złożyła ręce. Dziękowała opatrzności, ale też prosiła. Ciotka była wyraźnie zadowolona. Po kolacji usiedli jeszcze na
żeby pomogła jej odwdzięczyć się Tommy'emu za jego dobroć. Po godzinkę w salonie.
modlitwie jak zwykle musiała porozmawiać w myślach z rodzicami ~ Cioteczko — zaczął Tommy —jak wiesz, Urszula ma tylko te
str
— Jesteście tu z nami. Czuję waszą miłość i wasze błogosławieństwo °je. które kupiliśmy w Kapsztadzie, a coś mi się zdaje, że musieliśmy
trd
Nigdy o was nie zapomnimy, ani ja, ani Tommy. Z jaką czułością on was h<- na wyprzedaż, bo tutaj nikt takich nie nosi. Chciałbym, żebyście
Mc
—wspomina! To wspaniały człowiek ten Tommy... Tommy! " w > brały z Urszulą do miasta i kupiły wszystko, co będzie jej
Powiedziała:, Tommy? W myślach już dawno nie nazywała g r/ebne. Ponieważ nie znam się na tych sprawach, będziesz musiała,
wujkiem, opiekunem, tylko Tommym. Właściwie dlaczego? Dziś ^'Oc|u, ubierać Urszulę także w przyszłości. A ty, misiaczku, nie żałuj
5 Os?
się zdziwiła, ale nie potrafiła sobie odpowiedzieć na to pytanie. a na stroje i przygotuj się na wydatek kilkuset funtów.
Oc
zywiście Tommy nie myślał brać tych pieniędzy z konta Urszuli,
°\Medział tak, by miała poczucie samodzielności. To raz, a po drugie
e c
»ciał. żeby ktokolwiek, nawet ciotka Greta, wiedziała, że Urszula
w
Langenfurcie całkowicie na jego koszt.

185
Urszula kręciła się niespokojnie. riebie. cioteczko, też wydatki nie ominą. Skoro jednak będziesz
— To ja mam aż tyle pieniędzy, wujku? — spytała. ntować mój dom, chętnie się dołożę, ale przy okazji też kup sobie
Także ciotka popatrzyła na Tommy'ego z zainteresowaniem , Jtko, co potrzebujesz.
kajać na odpowiedź. Roześmiał się. ' rt>
___ j 0 milo z twojej strony, drogi chłopcze, ale skoro mieszkam
°2e- ojni domu na twój koszt, to co ja zrobię z moją rentą? Na
— A jak myślisz? Twoi rodzice odkładali przez osiem lat żeb ^ onkowe za dużo, a na stroje starczy, bo cóż mnie właściwie, starej
P
powrocie do Niemiec starczyło dla was trojga. Te pieniądze są t ° u'hie potrzeba? Jak widzisz, pod tym względem — podobnie jak
tylko twoje, Leżą w angielskim banku i nie tracą na wartości, zaś s ^ , uja _ chcę być od ciebie całkowicie niezależna. Chyba że później,
?
odsetki pokryją wszystkie twoje wydatki i wcale nie musisz os/czed “dv otworzysz dom dla gości, będę potrzebowała czegoś rączej szczegól-
Lepiej będziesz się czuła dysponując swomi pieniędzmi i nie będzie nego, to się do ciebie zwrócę o wsparcie,
musiała prosić mnie za każdym razem, gdy zechcesz sobie coś kuof "pocałował ją w rękę.
Ciotka pomoże ci wybrać ładne i eleganckie rzeczy: suknie, bieliznę _ Cóż mi pozostało, jak zgodzić się z tobą, ciociu.
buty, kapelusze, pończochy — słowem: wszystko, co młoda, piękna W ogromnym łóżku z baldachimem Urszula czuła się nie najlepiej.
dama mieć powinna. Kręciła się, przewracała i choć za oknami nie było słychać hałasu
Urszula odetchnęła z ulgą. przejeżdżających aut, zasnąć nie mogła. Myślała o wszystkim po trosze;
— Cieszę się. wujku, że nie jestem tak biedna, jak myślałam. Nie jedna myśl tylko powracała uparcie i sprawiała jej wielką przyjemność:
miałam pojęcia, że rodzice oszczędzali jakieś pieniądze! jest u Tommy'ego w domu, a on sam śpi poniżej oddzielony od niej tylko
— Oj, księżniczko z Gór Smoczych! A na cóż oni mieli je wydawać podłogą. Kilka pokoi dalej śpi ciotka Greta, siwowłosa dobra wróżka.
w Transwalu? Ojciec jako znakomity fachowiec zarabiał bard/o dużo. Oboje są dla Urszuli tacy dobrzy, opiekują się nią. Co za szczęście, że ma
a przecież nic nie kupował. Póki co, możesz wydawać ile chcesz, ale Tommy'ego.
uprzedzam, że jeżeli przesadzisz, natychmiast zablokuję twoje konto Odwróciła się na drugi bok, przytuliła do poduszki i uśmiechając
— Jak to dobrze, że przynajmniej pieniędzy nie muszę brać od się s/epnęła: — Dobranoc, Tommy! Dobranoc, najdroższy! — i za-
ciebie, wujku! Prawdę mówiąc, już się tym martwiłam. M ie ł a
— Znowu zaczynasz? — zmarszczył czoło. — Wiesz dobrze, ze
chętnie oddałbym ci wszystko, ale znam cię już i jestem pewien. K
miałabyś opory. Biegałabyś po domu w wytartych sukniach, byleby nie Nazajutrz obie z ciotką wybrały się na zakupy i wróciły objuczone
narażać mnie na wydatki. A ja chcę, żebyś wyglądała ładnie i elegancko. Pakunkami, torbami, pudłami i Bóg wie czym jeszcze.
jak na moją wychowanicę przystało. Zdaję się na ciotkę Gretę. Prawda. Tommy uparł się, że Urszula musi przymierzyć wszystkie stroje -raz
cie
cioteczko, że się tym zajmiesz? Kolorowych sukien na razie nie kupuj bo on chce je zobaczyć. Nie byłaby kobietą, gdyby się
Nosimy żałobę. Nie muszą to być koniecznie czarne stroje Wolę bia • ^n\ iła. Przychodziła do salonu w coraz to piękniejszej kreacji,
zwłaszcza że Urszuji jest w tym kolorze do twarzy. Idzie lato, więc —jy emu aż dech zapierało z wrażenia. Przeważnie pokazywała się
będzie praktyczniejsza. le
'i, ale było też kilka ślicznych sukni czarnych oraz jedna taftowa
Ciotka kiwała głową, że się zgadza, Urszula też nie protestów^ ' oiab-czarną kratę.
Dopiero gdy Tommy wymienił sumę, którą ciotka mogła w)" 3 modnych sukniach Urszula wyglądała doroślej niż w tyeh, które
stroje, starsza pani zdziwiła się. Nie sądziła, że Urszula jest aż /m ^ ^aPsztadzie. Tommy nie mógł się nadziwić, że strój tak potrafi
bogata. nic
Podlotka w prawdziwą młodą damę. Był zachwycony i z trudem
Tommy uśmiechnął się.
187
186
panował nad sobą, gdyż najchętniej porwałby Urszulę w
i pocałował. ra
m i0 r, \u czorami siadywali we troje z ciotką Gretą w salonie i, jak
!ych lat w drewnianym domku, rozmawiali, śpiewali, muzy-
Uświadomił sobie, że choć oboje żyli na bliskiej, przv'
skiej stopie, ona pocałowała go tylko jeden jedyny raz, wtedy
wyratował ją spod kopyt antylop. No tak, ale wtedy niósł ją p0 ^ • Banjo wróciło znowu do łask. Urszula zauważyła jednak, że Tommy
na rękach! Darowała mu nawet połowę nazbieranych dla m ^ miej słucha pieśni śpiewanych przez nią przy akompaniamencie
kwiatów. Kilka z nich, zasuszonych, nosił stale w portfelu. Gdy soh ' tki która doskonale grała na fortepianie. Gdy tylko zostawały same,
przypomniał ten pocałunek, a zdarzało mu się to teraz dość czest6 iczyły nowe utwory, a pewnego wieczoru zaskoczyły Tommy'ego
zamykał oczy i czuł na ustach dotyk jej delikatnych dziecięcych war balladą “Tomek Rymarz". Siedział z zamkniętymi oczyma i słuchał
I ogarniało go niepowstrzymane pragnienie, żeby dotknąć tych ust rozmarzony.
jeszcze raz. Przypomniał mu się pierwszy wieczór w Kapsztadzie, gdy ze
Teraz, gdy patrzył na nią przebraną w coraz to inny strój, to szczęścia, że spotkał przyjaznych mu ludzi, wybiegł na miasto, by dać
pragnienie budziło się w nim ze zdwojoną siłą. Próbował odczytać zjei upust swojej radości. Był pod wrażeniem urody i dobroci pani Reginy
rozpromienionej twarzy, czy gdyby to zrobił, nie uciekłaby przerażona i nucił cały czas fragment ballady Loewe'go:
Musiał panować nad sobą. Ty musisz niebios być królową,
Codziennie posyłał do jej pokoju świeże bukiety z wszystkich Bo skąd, o pani, twój cudny blask?
kwiatów, jakie królowa wiosna szczodrze rozsypywała w pałacowym Jakże wtedy czuł się szczęśliwy, że ta cudowna kobieta wstawiła się
ogrodzie. za nim, przekonała męża, że trzeba mu pomóc. A dziś jej córka,
Z wielkim zapałem zabrał się do nowych zajęć, jako właściciel dwu podobna jak kropla wody, przebywa w jego domu i śpiewa:
posiadłości i dwóch fabryk. Szybko też zorientował się w ich sytuacji. I pocałował jasnowłosą,
Cóż, wracał przecież do środowiska, w którym się wychował. Dostrzegli Szczęśliwy, wesół niczym ptak.
to od razu najbliżsi współpracownicy i ucieszyli się, bo zapanowała od Urszulko, skarbie! Najsłodsza, naukochańsza istoto na ziemi! Ja też
początku normalna, partnerska atmosfera, tak różna od tej, którą jestem szczęśliwy i tak wesoły jak Wszystkie ptaki tej wiosny!
wprowadził Kurt. Dzisiejszego wieczora śpiewali do późnej nocy. Raz Tommy grał na
Po kilku tygodniach Tommy czuł się w swoich dobrach tak samo banjo, raz Urszula, a ciotka Greta nie wstawała od fortepianu dając się
swobodnie jak niegdyś na budowie autostrady i w obozowisku dro- Porwać nastrojowi tych dwojga młodych. Jakże cudownie brzmiały ich
gowców w Transwalu. Ludzie szybko dostrzegli, że zna się na robocie. głosy, gdy śpiewali w duecie. Nie dało się ukryć, że byli sobie bardzo
żadnej pracy się nie boi, potrafi też docenić to, co robią inni, i traktuje b lis cy .
wszystkich z szacunkiem, jeżeli tylko wypełniają sumiennie swój A nie był to jedyny taki wieczór. Atmosfera w Langenfurcie do
obowiązki. Poza tyjn zawsze był uśmiechnięty, uprzejmy, i nic dziw przypominała tę z drewnianego domku: spokój i harmonia.
c
nego, że taki nastrój udzielił się powoli wszystkim pracownikom, °ś jednak było inaczej...
słyszało się narzekań, a robota szła jak po sznurku. ., ommy przypomniał sobie o swojej dawnej pasji, o której w Afryce
Do Hartau, do obu fabryk, a nawet w pole Tommy wyjez ^ ^ m°gł nawet marzyć — o koniach! W stajni były dwa wspaniałe
samochodem i wtedy Urszula zabierała się z nim. Bardzo jej sl? iJZ.C Wce- półkrwi araby ze stadniny ojca. Urszula patrzyła z za-
A hvl£P gdy Tommy dosiadał ich po kolei i pędził przed siebie jak
podobało: zresztą gotowa była znosić największe niewygody, °. r
- Pewnego dnia podjechał do niej i spytał:
tylko być jak najczęściej i jak najdłużej blisko Tommy'ego. N'e miałabyś ochoty pojeździć, Urszulko?

188 189
Uśmiechnęła się niezdecydowanie. Powoli odnawiano też dawne kontafl^'1. "^^ajomości. Pani radczyni
— Miałabym... Zazdroszczę ci, gdy pędzisz jak strzała. To musi być f jers była osobą powszechnie poważaną-11(, /^-^iną, toteż gdy zjawiała się
kt
wspaniałe uczucie^ Tylko że ja nie mam po pierwsze konia, po drugie w mieście z Urszulą, zawsze znalazł się °' ^^łcogo musiały koniecznie
a
— stroju jeździeckiego, a po trzecie — nigdy nie dosiadałam żadnego Od\viedzić. Ciotka z dumą przedstawiaJ ^ -szulę jako “podopieczną
zwierzęcia! mojego siostrzeńca". ;każc^
Zrobił zafrasowaną minę. I zaczęły się rewizyty, zwłaszcza był ciekaw nowego
— Hm! Po pierwsze: trzeba kupić konia, po drugie — strój, i p 0 ^ . z iiim
trzecie — nauczyć'pannę jeździć, l koniem najmniejszy problem. Stoi właściciela Langenfurtu i chciał zawrzeć z! ^^ znajomość. Mało kto się
w stajni taka poczciwa kobyła, łagodna jak baranek i podobno przejmował, że z miasta było tam dość "a T^^3-
przyzwyczajona do wożenia na swoim grzbiecie kobiet. Zajmuje się nią Częściej przyjeżdżał też radca Nirtir°' 5^vZałatwiał różne sprawy
chłopiec stajenny, ale skoro ty chętnie garniesz się do każdej roboty, służbowe, ale chętnie zostawał czasami i»ał£. ^-10 kolacji, by pogawędzić
mogłabyś poświęcić temu sympatycznemu zwierzęciu trochę czasu, / panią radczynią i Urszulą, która już ^. ~>wszym spotkaniu wręcz
a przy okazji zwolnić koniuszego do innej pracy. Strój jeździecki można oc/arowała starszego pana. Zdarzało s* s przyjeżdżał z nim syn
chyba kupić w mieście — spytamy ciotki Grety — pozostaje problem Georg. Był również prawnikiem i od pe^*- ~^*» czasu pracował z ojcem,
nauki. Nie wiem, czy nadaję się na nauczyciela, ale możemy spróbować. gdyż w przyszłości miał przejąć po nimi ^ *-Cslarię.
Chcesz? Był to młody, przystojny kawaler, v^y$ r ^^htowany, wesoły i zawsze
Aż pisnęła z radości. Pomijając już, że bardzo chciała jeździć konno, elegancko ubrany. Idealny kompan do *°lf8 zy ^rystwa. Miał dwadzieścia
ważniejsze-dla niej było to, że nie'będzie musiała czekać na Tommy'ego, sześć lat.
że będzie mogła mu towarzyszyć. Prowadził już więcej spraw dla Te?01"" S^^go niż ojciec i dlatego
Strój jeździecki kupiono nazajutrz i można było rozpocząć naukę. przyjeżdżał do Langenfurtu przeważnie S111"' *~ł-S"ie zdarzyło się, żeby nie
Koń rzeczywiście czekał już w stajni, ale nikt nie wiedział, że został poproszono go, by został na obiedzie.
kupiony specjalnie dla Urszuli. Urszula polubiła Georga Nimroda, ^ ^^TI naturalnym zachowa-
Okazała się wyjątkowo pojętną uczennicą. Złotokasztanowata klacz niem, wesołym usposobieniem bardzo Py ^-ominął jej Tommy'ego,
ze swej strony okazała się niezwykle wyrozumiałym stworzeniem i nic a był to już wystarczający powód, żeby g0?0 ^*Jbić, a nawet zaprzyjaźnić
dziwnego, że nauka poszła gładko. Po kilku tygodniach Tomm) się z nim. Prowadzili nie kończące się? (l) ^>owy, przekomarzali się,
z podziwem patrzył na Urszulę kłusującą obok niego podczas objazdu żartowali, a Tommy stał z boku i, zam^s'oliy' *~l . prawie się nie odzywał.
pól. Martwił się, bo ten młody człowiek mia^ct * ^e osiem lat mniej niż on,
a
Szalał z radości, gdy mógł pomagać jej przy wsiadaniu i zsiadaniu. co gorsza, Urszula polubiła go od pi^ g^-^go wejrzenia.
Zapominał o dzielącej ich różnicy wieku i dokazywał jak dziecko. Zdarzało się coraz częściej, że Geo#? , -^;awał także po pbiedzie.
Wyglądali cudownie, gdy wyjeżdżali obok siebie na koniach. Ciotka 'ali z Urszulą w tenisa i nie zwracali "w°' s e uwagi na Tommy'ego,
Greta często patrzyła za nimi z tarasu i z zadowoleniem kiwała głową. który czując się nikomu niepotrzebnynr1 s" ^:g szkiem, zazdrościł Nim-
r
Starsza pani jakby odżyła w Langenfurcie. Czuła się jak u siebie °dowi młodości. Zupełnie nie przyszło ^ ^ CD głowy, że przecież sam
tj
w domu, mając przy sobie dwoje bliskich, niezwykle sympatycznych kże jest młody i wygląda jak rówieśn^ ^~i«rga.
młodych ludzi i starą Christine, która z jowialnym uśmiechem r aZ
Na szczęście, o swoim wieku myślaM11 ^*" o w obecności Nimroda.
Vj
po raz poszerzała suknie ciesząc się, że pani radczyni znów trocn? dy zostawał z Urszulą sam lub w toW^ ^^ftwie ciotki Grety, oboje
przytyła. Urabiali i szaleli jak niegdyś w obozie. *ie ^ Jt posługiwali się czasami
" u °ją niedźwiedzią mową, a poręcz pi"z! y<^*^ych schodach wciąż ich
190
/- 1 9 1
kusiła. Oczywiście po kilka zjazdów mieli już za sobą! Nie
przepuścić żadnej okazji, kiedy w zamku nie było ani ciotki, ani nikoo 0
ze służby. Ileż to było wtedy śmiechu i radości, a Tommy-nie musiał
pytać Urszuli, czy podoba jej się w Langenfurcie, ani też się martwić, ? e
jest już stary.
Smutek po stracie rodziców powoli ustępował, chociaż nie było dnia
żeby bądź Tommy, bądź Urszula o nich nie wspomnieli. Raz tylko
powrócił dawny ból, gdy Justus Kórner zgodnie z obietnicą przysłał
fotografie pomnika, który kazał wznieść nad grobowcem Wernera XI
i Reginy. Nie można było uspokoić Urszuli, zwłaszcza że Tommy tez
z trudem panował nad sobą, a i ciotka Greta ukradkiem ocierała łzy,
choć przecież nie znała Kroneggów osobiście.
Poza tymi kilkoma dniami, kiedy znów odżyły wspomnienia. Dwa lata minęły od przybycia Urszuli do Langenfurtu. Wyrosła na
Urszula czuła się już w Langenfurcie jak u siebie w domu. Nic zresztą poważną młodą damę i nawet do głowy by już jej nie przyszło, żeby
dziwnego, skoro nie tylko Tommy i ciotka, ale cała służba starali się jak zjeżdżać z Tommym po poręczy w hallu. Jeździli natomiast razem
mogli, żeby tak właśnie się stało. konno, a będąc sami na leśnej lub polnej dróżce, dokazywali czasami jak
Tommy zaś, cokolwiek robił, najpierw pomyślał, czy spodoba się to za dawnych lat.
Urszuli. Zbliżał się dzień jej szesnastych urodzin. Zaraz po śniadaniu Tommy zdążył odnowić kontakty z rodzinami, z którymi niegdyś
wszyscy podeszli do stołu z podarunkami. Ambaras w wyborem byt przyjaźnił się ojciec. Nawiązał też nowe. Przed młodym panem z Lan-
ogromny. Urszula dosłownie nie wiedziała, od czego zacząć, cieszyła się genfurtu wszystkie drzwi stały otworem, nie tylko dlatego, że był
jak dziecko pozostawione samo w pokoju pełnym zabawek. bogatym ziemianinem, ale przede wszystkim, że był uroczym i sym-
Tommy'emu trudno było wyobrazić sobie, że kiedykolwiek miałab) patycznym młodym człowiekiem.
odejść z Langenfurtu. Właściwie oczekiwał od losu już tylko jednego Z pomocą ciotki Grety wprowadził do towarzystwa Urszulę, która
żeby Urszula mogła zostać tu na zawsze. Ale zaraz potem przychodziła zadziwiająco szybko przyswoiła sobie obowiązujące tam zasady. Młode
myśl zimna jak prysznic: że kiedyś przyjdzie taki dzień, gdy obc) damy nie odstępowały Tommy'ego na krok, ale i wokół jego podopiecz-
mężczyzna zabierze Urszulę do swojego domu. Co za nieznośna mysi ne
J zawsze gromadził się tłumek wielbicieli.
Markotniał i jak ranny zwierz zamykał się w swoim pokoju, by cierpi^ Zbliżały się osiemnaste urodziny Urszuli i z tej okazji w Langenfur-
w samotności. C]
e przygotowywano pierwsze wielkie przyjęcie. Od kilku miesięcy
I przekonywał sam siebie, że zatrzymując Urszulę postąpiłby bardzo ommy nalegał, żeby nauczyła się tańczyć. Zgodziła się dopiero, gdy on
egoistycznie. Nie ma prawa utrudniać jej kontaktów z młodj-n11 d r
P oponował, że sam także weźmie udział w lekcjach. Pojawiły się
mężczyznami, nie wolno mu trzymać jej w zamknięciu. Ona musi ba« esz
tą zupełnie nowe tańce towarzyskie, więc uznał, że nie zaszkodzi
się, tańczyć, szaleć jak inne dziewczęta w tym wieku. Taka jest ko po?
nać je i być na bieżąco.
rzeczy i z tym właściwie Tommy już się pogodził. Nie potrafił natotf"' Wprawdzie jestem już starym wujem — zażartował — ale może
uporać się z myślą, że ktoś mu Urszulę zabierze, a on będzie musiał s Me
v\ H rz^'ze ktoś poprosi mnie do nowoczesnego tańca, a ja nie będę
z boku bez możliwości sprzeciwu. Zle
c. którą nogę postawić pierwszą. Skompromituję się, a ty najesz
Me
Przeze mnie wstydu.

-°*łosa J93
— Och, wujku, tego akurat bym się nie obawiała. I tak robisz Czuł się dziwnie zakłopotany.
wszystko lepiej od innych, ale nic dziwnego, skoro jesteś już taki stary — Cały czas byłaś oblegana, skarbie, a poza tym... myślałem, że
Ile to siwych włosów się doliczyłeś? wolisz tańczyć z młodszymi.
— Na szczęście jestem blondynem i siwizna jest niewidoczna, ale — O, nie! Najbardziej lubię tańczyć z tobą.
gdybym był szatynem, to ho ho! — westchnął. Chciał krzyknąć z radości, ale powstrzymał się.
Spojrzała na niego, a serce jej przyspieszyło rytm, gdy zobaczyła, jak — Ze mną, starym wujkiem Tommym? — spytał lekko drżącym
na nią patrzył. Opanowała się i spytała obojętnym tonem: głosem.
— Poważnie mówiłeś o tych lekcjach tańca, wujku? — Właśnie. Ten stary wujek prowadzi najlepiej ze wszystkich tu
— Oczywiście, głównie żeby cię zachęcić. Do zimy musisz się obecnych. Wszyscy plotą mi jakieś głupstwa. Nie uwierzyłbyś, co oni
nauczyć, bo zacznę wyprowadzać cię na bale. Jakoś nie potrafię wygadują. Dziwnie jakoś wyglądają w tych frakach! Pamiętasz, jak
wyobrazić sobie, że dołączę do grona tatusiów nadzorujących swoje w Kapsztadzie tłumaczyłeś mi, co to jest frak? Co sobie przypomnę, to
dorosłe córki. chce mi się śmiać.
— Z całą pewnością będziesz najmłodszym z nich — uśmiechnęła Tommy uspokoił się słysząc, że tych dziwnie wyglądających mło-
się przekornie. dych ludzi we frakach Urszula nie bierze poważnie, a ich komplementy
Dwa razy w tygodniu w Langenfurcie zjawiał się najlepszy mistrz uważa za głupstwa.
tańca i w dużej sali rozpoczęły się lekcje. Ciotka Greta przygrywała na Uśmiechnął się.
pianinie same najnowsze szlagiery, ale upierała się, że nie ma lepszego — A nie zauważyłaś, że ja także jestem we fraku? Też pewnie
tańca od wiedeńskiego walca. Tancmistrz był innego zdania, ale dla w twoich oczach wyglądam dziwnie.
świętego spokoju na koniec każdej lekcji tańczono walca. — Ty nie! Wyglądasz wprost imponująco, chociaż wolę cię widzieć
Próba generalna odbyła się w czasie przyjęcia w wąskim gronie, na w garniturze, w którym wychodzisz do pracy, albow stroju jeździeckim.
które zostali zaproszeni. Urszula oswoiła się już z nowymi znajomymi Bardziej przypominasz mi wtedy tego Tommy'ego z Transwalu.
i bez cienia strachu cieszyła się na swój pierwszy bal. Jak można było — Szczerze mówiąc, w tamtych strojach czuję się znacznie lepiej niż
przewidzieć, była oblegana. Tommy zaś stał z boku i z roziskrzonymi we fraku. Powiadasz więc, że ci młodzi ludzie plotą tylko głupstwa?
oczyma śledził każdy jej ruch. Z ciężkim sercem musiał przyznać, że — zmienił nagle temat.
młodzi tancerze pasowali do Urszuli znacznie bardziej niż on. Poczuł się — Dokładnie te same, jakby się umówili albo nauczyli na pamięć:
już naprawdę stary. “Pani świetnie tańczy... Ma pani śliczną sukienkę, pewnie prosto
A Urszula nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie on zdecyduje si? z Paryża... Pozwoli pani, że powiem: tak niezwykłego koloru włosów to
poprosić ją do tańca. Tańczył już prawie z wszystkimi — obserwowała jeszcze nie widziałem... Gdyby wybierano królową balu, z pewnością
go dokładnie — a jej nawet nie poprosił! Nie przypuszczała natomiast, zostałaby nią pani..." — powtarzają niemal wszyscy, no, oprócz Georga
że on tańczył raczej z*obowiązku, nie znajdując w zabawie żadnej Nimroda. Ale on to tylko wyjątek potwierdzający regułę. Potrafi
przyjemności. rozmawiać ze mną normalnie i za to go lubię.
Znów zagrała orkiestra i Urszula bez chwili namysłu podbiegła do To była ta przysłowiowa łyżka dziegciu, którą Urszula wlała do
Tommy'ego, uśmiechnięta, choć wyraźnie blada i trochę zdener- sęczki radości Tommy'ego. Zasępił się.
wowana. — Domyślam się, że z doktorem Nimrodem doskonale się rozu-
— Damskie prawo, wujku! — zawołała. — Mogę cię prosić? A' 11 miecie.
razu ze mną nie zatańczyłeś — poskarżyła się prawje szeptem. — Doskonale, wujku. Jest bardzo wesoły i naturalny.

194 795
— I nie prawi ci głupich komplementów? Nie patrzył w jej stronę, więc nie zauważył, że zbladła. Usłyszał
— Ani razu! Ma za to takie śmieszne powiedzonka, że cały czas chce tylko, gdy zawołała:
mi się z niego śmiać. Powiedział, że pojutrze przyjedzie na dłużej do — Wujku Tommy!
Langenfurtu. Prawda, wujku, że też go lubisz? — Co chciałaś, dziecko?
Tommy najchętniej odprawiłby teraz Nimroda, gdzie pieprz rośnie — Chciałabym, żebyś mi pokazał tę kobietę, z którą mógłbyś
ale ugryzł się w język. tańczyć cały czas.
— Tak, to sympatyczny młodzieniec, pilny, sumienny, choć jeszcze Przestraszył się, ale zmusił się do uśmiechu.
taki młody, aż do pozazdroszczenia młody. — Kiedyś może ci pokażę. '
Nagle przestał tańczyć, objął Urszulę ramieniem i wyprowadził ją Nie wiedział, że tą odpowiedzią sprawił Urszuli ogromny ból, chyba
w kierunku wyjścia z sali balowej. Nie mógł znieść sytuacji, że trzymają równie dotkliwy, jaki odczuwał przed chwilą on, gdy myślał, że mówiła
w ramionach, a nie może przytulić, uścisnąć, pocałować... Spojrzała na o Georgu.
niego lekko przestraszona. — Jedźmy już do domu, wujku. Chyba że chcesz jeszcze zostać
— Zmęczyłeś się, wujku? — rzekła wyraźnie zmęczonym głosem.
Próbował się uśmiechnąć. — Mówisz poważnie?
— W sali zrobiło się gorąco. Jest tylu ludzi. — Tak. Chcę wracać.
Pokiwała głową. Podeszli do ciotki Grety rozmawiającej ze znajomymi starszymi
— Jedziemy do domu? Ciotka Greta też musi być zmęczona. damami.
— Czyżbyś miała dosyć twojego pierwszego balu? — Jedziemy do domu, cioteczko. Zrobiło się późno, a mamy przed
— Jeżeli nie chcesz ze mną tańczyć, to tak. sobą jeszcze godzinę jazdy.
Poczuł bolesne ukłucie w okolicy serca. Ciotka spojrzała na nich podejrzliwie.
— Są przecież inni. Na przykład doktor Nimrod. On chyba dobrze — Nie żal wam wracać tak wcześnie?
tańczy? — Nie, nie! Naprawdę mamy już dosyć. Urszula ponadto jest
— Nie tak jak ty, wujku. Tańczyłam z nim już dwa razy i on mówi, zmęczona.
że nie wolno więcej, bo ludzie wezmą nas na języki. To znowu jeden Poszli do garderoby. Tommy pomógł obu damom założyć futra
z tych głupich przesądów. Co to szkodzi zatańczyć z kimś więcej razy? i wrócili do Langenfurtu.
Tommynie miał wątpliwości, że tym “kimś" był Georg Nimrod Do Z okazji osiemnastych urodzin Urszuli zaproszono gości na uro-
głowy mu nie przyszło, że myślała o nim. czystą kolację, po której miał odbyć się bal. W tym dniu również czekał
— Jak widzisz, takich nonsensów jest sporo, a nam pozostaje na solenizantkę stół pełen podarunków.
odgrywać komedię, czy nam się podoba, czy nie. — Czym ja sobie na to wszystko zasłużyłam, wujku? —. spytała
Spojrzała na niego badawczo. Patrząc nieco zakłopotana na leżące na stole kosztowności. — Jak ja ci
— Widzę, że ty też wolałbyś tańczyć cały czas z jedną kobietą- się zrewanżuję? t
zamiast obtańcowywać z obowiązku wszystkie. Od czasu tej rozmowy na balu Urszula jakby posmutniała, mniej się
Nie dostrzegł, że w jej stwierdzeniu zawarty był niepokój, i od- śmiała, często popadała w zadumę. Tommy szukał przyczyny takiej
powiedział bez zastanowienia: °drniany, nie mając pojęcia, że był nią właśnie on. Podejrzewał Georga
— Tak. Urszulko, najchętniej przetańczyłbym cały wieczór z jedn4 Nimroda, a tymczasem to on zasiał w jej sercu niepokój odpowiadając
na e
kobietą. J J pytanie, że jest kobieta, z którą chciałby przetańczyć całą noc.

196 797
— Wyhaftujesz mi na urodziny szlafmycę i podgłówek. abym mógł przytuleni do siebie na ławce pod oknem, Tommy obok nich na
się zdrzemnąć w fotelu — zażartował nie kryjąc nutki goryczy. bambusowym taborecie, który sam zmontował, ubrany w roboczy strój:
Spojrzała na niego jakoś dziwnie. krótkie spodnie, szarą koszulę rozpiętą pod szyją, z blond czupryną,
— Dlaczego właściwie chcesz mi wmówić, że jesteś zgrzybiały^ teraz przyczesaną na gładko, wtedy rozwichrzoną... Tak, tylko, że wtedy
staruszkiem? on należał do Urszuli, jej rodziców, i nie było kobiety, z którą on
— Ależ, Urszulko, ja ci niczego nie wmawiam! Rzeczywistość chciałby tańczyć do rana...
pst okrutna, ale ja naprawdę jestem już stary. Mam trzydzieści Otrząsnęła się. Lepiej o tym nie myśleć. Wyprostowała się i za-
osiem lat! śpiewała.
— Wcale nie wyglądasz, wujku! Jesteś młody i nikt nie dałby ci tylu O rodzinny mój domeczku,
kt, co mówisz. Rozejrzyj się dookoła: ci młodzieniaszkowie z naszego Gdy w pamięci znów cię widzę,
towarzystwa w porównaniu z tobą zachowują się, jakby mieli siódmy Niewyraźnie, jak przez mgłę,
krzyżyk na karku. To łzy w oku mym się kręcą,
— Niestety, ja mam już czwarty — westchnął. Zacierając rysy twe.
— Ale szlafmycę i podgłówek zacznę haftować dopiero na twoje O najdroższe me wspomnienie
siedemdziesiąte urodziny. To jeszcze kawał czasu, a ja miałam na myśli, Przyjdź z oddali do mnie tu...
tźym odwdzięczę ci się wcześniej: dziś, teraz.
Podszedł do stołu, na którym oprócz kwiatów od niego i ciotki Grety Przerwała nagle, głos jej uwiązł w gardle, z trudem powstrzymy-
stał też między innymi bukiet od Georga Nimroda — piękna kompozy- wała łzy.
cja z fiołków i konwalii — i sięgnął po banjo. Kupił jej nowe, znacznie Tommy podszedł do niej.
tpsze, bo to z Afryki nie sprawowało się najlepiej. Podając jej —' Urszulko! Coś ty!
kosztowny instrument uśmiechnął się. Próbowała się uśmiechnąć.
— Zaśpiewaj mi, Urszulko. Za to będę ci teraz najbardziej wdzięcz- — Dziś nic z tego nie będzie. Roztkliwiłam się i tyle. Jutro za to
ny. zaśpiewam ci tyle pieśni, ile tylko zechcesz. Przypomniałam sobie
— Och, śpiewam przecież codziennie! Myślałam o czymś wyjąt- rodziców i łzy same popłynęły mi z oczu.
kowym. Wziął banjo z jej rąk.
— Powiedzmy, że dziś wyjątkowo bardzo mi zależy na tym. żebyś — O mało nie doprowadziłem cię do płaczu. Ależ ze mnie niezdara,
ztśpiewała. Zamknę oczy i wyobrażę sobie, że znowu siedzimy w drew- prawdziwy niedźwiedź-mruk.
nianym domku u stóp Gór Smoczych. Uśmiechnęła się.
Wzięła od niego banjo i przyglądała mu się z uwagą. — Jak ja niedźwiadek-misiaczek. Czyli pasujemy do siebie!
— Wujku, przecież io profesjonalny instrument! O wiele piękniejszy Westchnął i pomyślał: — Gdybym tylko nie był prawie dwadzieścia
oj naszego starego. Oczywiście zachowam oba. Pamiętam, jaki byłeś tat starszy od ciebie, misiaczku, wtedy naprawdę pasowalibyśmy do
Siczęśliwy, gdy go kupiłeś wtedy w Pretorii. A ty pamiętasz? siebie! — Nie rzekł jednak nic, tylko głaskał ją po włosach i zaprowadził
— A mógłbym zapomnieć, Urszulko? Tak bogaty nie czułem się 2 powrotem do stołu z podarunkami.
jeszcze nigdy w życiu. Zaśpiewaj, skarbie... coś z tamtych czasów. Weszła ciotka Greta i zobaczyła tańczącą z radości Urszulę i uśmie-
13
Usiadła w fotelu i przeciągnęła palcami po strunach. Przed oczyfl chniętego, zadowolonego Tommy'ego. Gdy później została chwilę z nim
1
stanął jej widok salonu w drewnianym domku. Rodzice siedzi^' s
ama. rzekła: .

1 98 199
— To naprawdę wzruszający widok, jak Urszula potrafi się cieszy • po raz pierwszy. Zaproszono wszystkich znajomych i liczące się
Dzisiejsze młode kobiety rzadko kiedy okazują tak spontanicznie swo
uczucia. , okolicy osobistości i nie zdarzyło się, żeby ktoś odmówił. Swoje
rzybycie potwierdził także radca Donald z żoną i córką. Tommy
Kiwnął głową na znak, że się zgadza.
0(jvviedził go niedawno w jego biurze i oświadczył otwarcie:
— Dzięki Bogu, Urszula zachowuje się naturalnie i nie nabrała _— Nie widzę powodu, panie radco, do schodzenia sobie z drogi.
v
złych nawyków. Prawdę mówiąc, ciociu, boję się, jak ona da sobie rade Fakt, że pańska córka zerwała zaręczyny z moim bratem, nie ma dla
wśród obcych, gdy pewnego dnia opuści Langenfurt.
Ciotka popatrzyła na niego tajemniczo. mnie żadnego znaczenia. Bez wątpienia będziemy spotykać się w towa-
rzystwie, więc wolę postawić sprawę jasno.
—• Na pewno śpieszyć się jej z tym nie będzie — rzekła. Radca podał mu rękę.
— Jej nie, ale tamtemu. Nie zauważyłaś, że doktor Nimrod wodzi za — Jestem pewien, że żona i córka również nie będą sprzeciwiać się,
nią oczyma?
— Inni zresztą też. abyśmy utrzymywali normalne stosunki towarzyskie. Córka jest teraz
za granicą, ale będzie nam miło, jeżeli odwiedzi nas pan w naszym domu.
— Tylko że on chyba myśli poważnie, a... a Urszula, zdaje się.
bardzo go lubi. Po powrocie córki zaprosimy pana znowu.
— Tak myślisz? Kilka dni temu radca poinformował Tommy'ego, że Georgina
— Mówi o tym wyraźnie i otwarcie. właśnie wróciła, więc zaproszenie na urodziny Urszuli zostało już
Ciotka położyła mu rękę na ramieniu i uśmiechnęła się. Wystarczyło wysłane dla wszystkich trojga.
spojrzeć na niego, by zrozumieć, że jest zazdrosny o Georga Nimroda. Urszula zdążyła się już przebrać, by wraz z Tommym i ciotką Gretą
Od dawna wiedziała, że Tommy i Urszula coś przed sobą ukrywają. To wyjść na powitanie gości.
coś wyraźnie ich łączyło, ale ciotka nie zamierzała wtrącać się do ich Tommy czekał już w pokoju przyjęć, a gdy zobaczył ją wchodzącą,
spraw. Miłość napotykając na drobne przeszkody tylko się umacnia, ale aż zaparło mu dech. Jeszcze nigdy nie wyglądała tak ślicznie, nigdy też
Tommy wyglądał na zbyt załamanego, więc ciotka musiała go choć nie była tak bardzo podobna do matki jak dziś. Serce biło mu jak młot.
trochę pokrzepić na duchu. Spojrzała mu prosto w oczy i rzekła: Ubrana była w zwiewną suknię z jasnoniebieskiego welurowego
— Mój drogi chłopcze, to ty nie znasz młodych dziewcząt! Jeżeli szyfonu, u dołu ozdobioną ciemniejszym, również niebieskim ornamen-
naprawdę kogoś pokochają, to wolałyby sobie język odgryźć, niż tem. U góry wokół szyi suknia przechodziła w wąski pasek z naszytymi
zdradzić się swoim uczuciem przed kimkolwiek. O Urszulę byłabym nań perłami. Ramiona były odkryte, jeżeli nie liczyć opadających na nie
zupełnie spokojna. Dopóki otwarcie przyznaje, że lubi doktora Nim- pukli blond włosów, które w świetle żyrandoli lśniły metalicznie.
roda, na pewno nie zakochała się w nim. Tommy aż przeląkł się, nie tyle na jej widok, co pod czarującym
— Tak myślisz? — ucieszył się. spojrzeniem, jakim go przywitała. Nie było to bynajmniej spojrzenie
— Nie myślę, ale wiem. Jeżeli Nimrod chce się żenić, to musi si? dziecka! Nie był to już pąk cudownego kwiatu, ale piękny kielich, który
rozglądnąć, za inną kandydatką. Urszula nie będzie nią na pewno. rozwinął się przed chwilą i czeka, aż ludzie zaczną go podziwiać.
Westchnął głęboko. Oby ciotka miała rację! Tylko że... nie będzie to — Urszulko, ty dziś wyglądasz jak wróżka z baśni! Wiem, że
Nimrod, przyjdzie inny i zabierze kochanego misiaczka... — nie zdążył potraktujesz mój komplement jak jedno z głupstw, które plotą ci inni,
dokończyć myśli, bo w tym momencie Urszula wróciła. ale muszę ci powiedzieć, że w tej sukni wyglądasz olśniewająco.
Wieczorem rzęsiście oświetlony pałac czekał na gości. Od czasu. gd> Obróciła się przed nim dookoła.
Tommy został właścicielem Langenfurtu tak wielkie przyjęcie urzadza- — Strój czyni człowieka, wujku, prawda? Mnie też ta suknia
s
podobała się od razu i na inne nie chciałam nawet patrzeć, choć była
200
207
piekielnie droga. Dostałeś rachunek, to wiesz, ile zapłaciłam. Wiem, 2e
wydałam pieniądze zbyt lekkomyślnie, ale zaoszczędzę przy następny^ _ Doktor Nimrod zamówił już trzy tańce. Jego zdaniem, przy
zakupach. takiej okazji można zrobić wyjątek. Zatem ty też musisz; zatańczysz ze
Dotknęła zwiewnej tkaniny cudownie dopasowanej do jej szczupłej fflną cztery razy.
sylwetki. Miał ochotę przytulić ją i pocałować przy wszystkich prosto w usta.
— Spróbuj, wujku, jest tak delikatna jak płatki róży. Spytał uszczęśliwionym głosem:
Pochylił się, wziął rąbek sukni między palce. Stał tak blisko Urszuli — Cztery razy?
że czuł jej zapach. Zakręciło mu się w głowie. — Uważasz, że za dużo?
— Cudowne! — szepnął i szybko zrobił krok w tył. Nie mógł stać — Dla mnie nie, ale dla ciebie. Tancerze już ustawiają się w kolejce.
dłużej tak blisko, bo w każdej chwili mógłby stracić panowanie nad — Dlatego też przyszłam wcześniej, żeby się znów nie okazało, że
zmysłami. nie mam już wolnych tańców.
Weszła ciotka Greta w czarnej koronkowej toalecie, jak zawsze — To które zarezerwowałaś dla mnie? — spytał siląc się na spokój.
dostojna, dziś prawdziwie dystyngowana starsza dama. Pod pałac Podała mu kolejność i popatrzyła prowokującym wzrokiem.
podjeżdżały już pierwsze samochody. — Ta dama. z którą chciałbyś przetańczyć całą noc, domyślam się,
Wszyscy przybyli punktualnie, więc powitanie gości nie trwało już tu jest?
długo, a sale zapełniły się szybko. W pośpiechu Tommy nie przyglądał Otrząsnął się, ale uśmiechnięty pokiwał głową.
się nawet wszystkim przybyłym, choć z każdym zdążył zamienić kilka — Ależ, Urszulko, to był tylko żart. Zapewniam cię, że najbardziej
stów. Radca Donald z żoną i córką byli na pewno, bo zapamiętał, że będę zadowolony, jeżeli z każdą z obecnych tu dam odtańczę tylko jeden
Georgina została mu przedstawiona. obowiązkowy taniec. ,
W czasie kolacji nie przyjrzał się dokładnie pannie Donald, gdyż Spuściła oczy, żeby ukryć blask radości, który w tym momencie
siedziała po tej samej stronie stołu, dość daleko od niego. Zresztą nie w nich się pojawił, a ponieważ doktor Nimrod przyszedł poprosić ją do
zrobiła na nim specjalnego wrażenia, więc nawet nie starał się zapamię- pierwszego tańca, odeszła z promiennym uśmiechem.
tać jej twarzy. Tommy aż skulił się z zazdrości, jaką ten uśmiech wywołał w jego
Tommy długo się zastanawiał, czy posadzić obok Urszuli młodego sercu.
Nimroda. Wprawdzie słowa ciotki Grety wydawały mu się przeko- Przechadzał się wśród zajętych rozmową gości, gdy nagle jego uwagę
nywające, ale widać nie do końca. Ostatecznie siedzieli obok siebie, za to ?wrócil śledzący go wzrok pary ciemnych kobiecych oczu. Zatrzymał
naprzeciwko Tommy'ego, który cały czas mógł obserwować Urszulę się, by przyjrzeć im się dokładnie: należały do Georginy Donald. Uznał,
Rozmawiali ze sobą swobodnie, z ożywieniem, ale bez wyraźnych emocji. że powinien zamienić z nią kilka słów.
Po posiłku goście rozeszli się po przyległych pokojach, a duża sala Była to wysoka szczupła brunetka z krótko, po męsku obciętymi
była przygotowana do balu. Podawano kawę. Urszula stanęła obok włosami. Mogła mieć dwadzieścia pięć lat, może trochę więcej. Patrzyła
Tommy'ego. n
<i zebranych obojętnym, a może nawet lekceważącym wzrokiem.
— Jak, wujaszku? Dziś także będziesz cały wieczór tańczył tylko Dopiero gdy zobaczyła zbliżającego się Tommy'ego, w jej oczach
zjedna damą? Pojawił się radosny blask.
Zaczerwienił się. — Przykro mi, ale ze względu na obowiązki gospodarza, nie miałem
s
— Dziś są twoje urodziny, Urszulko. i ty decydujesz, ile razy mogę Posobności powitać panią tak, jak pragnąłem. Jeżeli pani pozwoli,
z tobą zatańczyć. ^robię to teraz. Nie mieliśmy też okazji poznać się, gdy składałem wizytę
Pani rodzicom.
202 203
Spojrzała mu prosto w oczy. Przyglądała rmi się uważnie.
— Nie mogłam odżałować tej okazji, panie Rienasch, ale stracony _ Chyba znał pan brata na tyle, żeby się nie dziwić. A może sądzi
czas można przecież nadrobić. Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek pan, że nie powinnam z nim zrywać, nawet gdy poznałam go lepiej?
moja noga stanie jeszcze w tym domu. Pan z pewnością wie, że bywałam — Nie sądzę — rzekł krótko.
tu już w charakterze narzeczonej pańskiego brata. Dotknęła ręką czoła.
— Oczywiście, panno Donald, ale nie sądzę, żebyśmy z te«o — Kochałam Kurta bardzo i byłam zdecydowana wyjść za niego,
powodu musieli sobie schodzić z drogi. choć już wiedziałam, że ma trudny charakter. Tym więcej sił po-
— Na pewno nie. trzebowałam, żeby z nim zerwać, gdy przekonałam się, że jest człowie-
— Nie wiem wprawdzie, z jakiej przyczyny podjęła pani taką kiem przesiąkniętym nienawiścią do ludzi. A wie pan, kiedy odkryłam,
decyzję, lecz domyślam się, że brat był nią zaskoczony. że Kurt nie potrafi kochać nikogo? Gdy pierwszy raz rozmawiałam
— Nie przeczę. z nim o panu. '
— Ale widać, nie zabronił pani tu przychodzić, skoro mam zaszczyt — O mnie? —spytał odruchowo.
widzieć panią w gronie moich gości. — Tak, o panu Mówił z taką nienawiścią, cynigznie, wyrażał się
Nie mógł rozszyfrować wyrazu jej twarzy. obrzydliwie o swoim ojcu, że ja nagle dostrzegłam pod jego impo-
— O mało co byłabym tu gospodynią. Ale mniejsza z tym. Podajmy nującą postacią uosobienie zła. To był jakby pierwszy akt odkrywania
sobie ręce, panie Rienasch, i zapomnijmy o przeszłości. Jeżeli nie ma pan prawdy. Dalsze stopniowo odbierały mi odwagę wyjścia za mąż za
nic przeciwko, chciałabym, żebyśmy zostali przyjaciółmi. tego człowieka, choć ciągle jeszcze go kochałam. Na szczęście prze-
Ukłonił się grzecznie, choć ta wyniosła dama wyraźnie go irytowała. konałam się, że była to tylko miłość powierzchowna. Dałam się porwać
Nie znosił tych rzekomo nowoczesnych kobiet usiłujących za wszelką tylko zmysłom, serce pozostało obojętne. Bałam się tego małżeństwa •
cenę udawać mężczyzn i przejmować inicjatywę w nawiązywaniu i nie miałam żadnych złudzeń co do tego, że będzie nieudane. Byłam
znajomości. Nie mógł jednak być niegrzeczny. młoda, ale z natury już odważna i nie wahałam się naprawić błędu,
— Będzie to dla mnie wielki zaszczyt, jeżeli uzna pani, że zasługuje jeżeli mi się przydarzył. Powiedziałam Kurtowi prosto w oczy, że
na taką przyjaźń, panno Donald. Słyszałem, że przebywała pani dłuższy nie wyjdę za niego, bo uważam go za człowieka brutalnego, złego
czas za granicą? i chciwego, który dla zdobycia spadku gotów popełnić najgorsze
Skinęła głową. okrucieństwo.
— Wprawdzie nie aż w Transwalu, ale też ładny kawałek od domu. Tommy słuchał tej niezwykłej opowieści z mieszanymi uczuciami.
Wybrałam się samochodem przez Rosję do Persji. - W ustach kobiety brzmiała dziwnie niesmacznie, choć wywołała u Tom-
Popatrzył na nią zaskoczony. my'ego coś w rodzaju współczucia dla Georginy.
— Jak na kobietę to bardzo odważne przedsięwzięcie. Jestem pełen Po jej ostatnich słowach zdumiał się.
podziwu. • — Tak mu pani powiedziała? Mimo że się kochaliście...
Wzruszyła ramionami. — Tak, mimozę moje rozpalone zmysły ciągnęły mnie do niego.
— W pewnym sensie zostałam do tego zmuszona. Po tym, jak Czy pan potrafi to zrozumieć?
zerwałam... jak musiałam zerwać zaręczyny z pańskim bratem, nie Zbladł trochę. W taki sposób nie rozmawiała z nim żadna kobieta.
mogłam sobie nigdzie znaleźć miejsca. Wie pan, dlaczego nie doszło do Denerwowała go, ale cały czas jej współczuł, bo wiedział, że bardzo
ślubu? m
usiała wtedy cierpieć, a pewnie cierpi jeszcze do tej pory, choć minęło
— Nie, nie wiem — odparł, znowu zaskoczony. Już tyle lat.

204 205
— Mogę tylko współczuć — odpowiedział po cichu, gdyż żadne Georgina westchnęła.
inne słowa nie przychodziły mu do głowy. Miał świadomość, że z \vin\ —- Wspaniały wiek! Jest się jeszcze młodym i głupim, a życie sprawia
jego brata została urażona jej kobieca duma. jeszcze tyle radości!
W jej wielkich, ciemnych oczach pojawił się błysk, jakby jego słowa — Czyżby pani już nie sprawiało? Jest pani również młoda. W tym
wzbudziły w nich trochę ciepła. wieku korzysta się z młodości bardziej świadomie, czyż nie?
— Przeżyłam potem straszne lata, panie Rienasch. Nikomu o tym Spojrzała mu prosto w oczy.
jeszcze nie mówiłam, nawet rodzicom. To starsi ludzie, i tak by mnie nie — Jak tu korzystać, gdy serce milczy? Chciałabym, żeby odezwało
zrozumieli, a na pewno martwiliby się o mnie i byłoby im ciężko. Panu się jeszcze raz.
zaś, jak mi się wydaje, mogę się zwierzyć, gdyż sam pan cierpią) Jej zagadkowe spojrzenie zaniepokoiło go, ale ona odezwała się
z powodu niegodziwości Kurta. Wiem, jak ten drań urządził pana, i nie zupełnie obojętnym tonem:
tylko... Żal mi pańskiego ojca. Był słabym człowiekiem i dlatego musiał — Pańska podopieczna to miła dziewczyna.
cierpieć. Pan zaś się nie ugiął i odważnie ruszył w świat. Wiem od ojca, że Odetchnął z ulgą i spytał trochę ojcowskim tonem:
budował pan autostradę w Transwalu, a to interesuje mnie szczególnie, — Podoba się pani?
jako że uwielbiam prowadzić samochód. — Bardzo. Panu chyba też?
— Zdziwiłem się, prawdę mówiąc, że wybrała się pani w tak daleką Rozzłościła go tym pytaniem, ale zachował spokój.
i niebezpieczną podróż właśnie samochodem. — Jako opiekun jestem z niej zadowolony i jeśli to pani miała na
— Niebezpieczną? A cóż ja mam do stracenia? To na pół rozbite myśli, to mi się podoba. Znam ją od dziecka i traktowałem zawsze
trochę jak ojciec.
— Nie sądzę, żeby pani pojechała kusić los. Roześmiała się sztucznie, nie ukrywając szyderstwa.
Wzruszyła ramionami. — Na ojca młodej damy jest pan stanowczo za młody.
— Wróciłam szczęśliwie, jak pan widzi. Ta autostrada w Transwalu (— Mam trzydzieści osiem lat, a czuje się o dziesięć starszy. Lata
jest już skończona? — zmieniła nagle temat. spędzone w Transwalu liczą się podwójnie.
— Do końca jeszcze daleko. Ma łączyć Kair z Kapsztadem. O ile — Aż tak? Musi mi pan o tym opowiedzieć. Tak czy inaczej, jest pan
wiem, w Egipcie prace są też już zaawansowane. Na południu dospliśm) najciekawszą osobą w całej okolicy i nie daruję, jeżeli będąc w mieście
do Rodezji. nie złoży mi pan wizyty. Postaram się, żeby nikt nam nie przerywał, gdy
— Wspaniale! Muszę się tam kiedyś wybrać. Opowie mi pan, jak będzie pan opowiadał o Afryce.
było w Afryce? Mówiła takim tonem, jakby nie było nic naturalniejszego pod
Orkiestra zagrała. Tommy'emu nie wypadało przerwać rozmowy- słońcem jak to, że młoda dama zaprasza mężczyznę do siebie i zapewnia,
2
poprosił Georginę do tańca. Przynajmniej miał z głowy kolejn) e będą sami. Tommy był zbulwersowany. Lata, gdy w Niemczech
obowiązkowy taniec.* dokonywała się rewolucja obyczajów, on spędził w dzikim kraju i nijak
n
Już na parkiecie wyjaśnił, że on bezpośrednio nie zajmował si? ie mógł się teraz przyzwyczaić do nowego -stylu bycia. Zwłaszcza
budową, którą kierował jego najlepszy przyjaciel, akurat gdy prze- denerwowały go kobiety zarozumiałe i nachalnie agresywne. Nie był
prowadzano autostradę przez najtrudniejsze górskie tereny. Przeciwny niezależności i usamodzielnianiu się kobiet, ale w obecności
— Och, to jego córka jest pańską podopieczną? To na jej czes<- )ch nowoczesnych dam czuł się nieswojo.
wydaje pan dziś przyjęcie. — Czuję się zaszczycony zaproszeniem, panno Donald, i na pewno
— Właśnie. Kończy osiemnaście lat. Przyjadę z wizytą, gdy tylko będę w mieście.

206 207
Od razu jednak pomyślał, że nie wypada mu odmówić, bo wyjdzie na Georgina, zasłuchana, chłonęła dosłownie każde słowo z opowiada-
gbura, ale na pewno będzie to wizyta krótka i bardzo formalna nia Tommy'ego i patrzyła jak urzeczona. Podobał jej się tak jak żaden
Próbował sobie wyobrazić, jak wyglądała ich znajomość z Kurtem. Ona inny mężczyzna, od czasu gdy zerwała zaręczyny z Kurtem. Mogłaby
twierdzi, że go kochała, i bez cienia kobiecej skromności wyznaje, ż e z nim przegadać cały wieczór.
dała się tylko ponieść zmysłom. Czyżby brat zrobił coś, żeby ja Orkiestra dała znak, że zacznie się następny taniec. Tommy z ulgą
oczarować, a potem doprowadził do sytuacji, że straciła panowanie nad przypomniał sobie, że zarezerwował go dla Urszuli, miał więc doskonałą
sobą? Choć nie lubił brata, często podziwiał jego sportową sylwetkę wymówkę i mógł przerwać rozmowę w połowie. Zerwał się na równe
urodę, sposób ubierania się. Skoro on zwrócił uwagę na urodę Kurta, to nogi.
co dopiero kobieta, która w nim się zakochała. — Pani wybaczy, ale ten taniec mam zamówiony.
A jednak znalazła dość siły, żeby od niego odejść, gdy poznała Skrzywiła się nie ukrywając niezadowolenia, ale wstała natychmiast.
jego prawdziwe oblicze. Trudno nie przyznać Georginie zdecydo- — Oczywiście, jako gospodarz, ma pan obowiązki. Szkoda. Roz-
wania i silnej woli. Była wtedy młodsza niż dziś, a już wówczas wy- mowa z panem była bardzo interesująca. Jeszcze do niej powrócimy.
kazała niezwykłe poczucie samodzielności i wolę niezależności. Ciekawy Weszli razem do sali balowej. Tommy nie miał pojęcia, że Urszula
typ kobiety. Tommy zainteresował się nią, choć specjalnie go nie po- z niepokojem patrzyła z daleka na drzwi pokoju, w którym siedział
ciągała. z Georgina, i zastanawiała się: czyżby zapomniał, że ma ze mną
Nagle zatrzymała się i przestała tańczyć, jakby wyczuła, że myśli zatańczyć?
o niej. Odprowadził pannę Donald do jej stolika, ukłonił się i natychmiast
— Mam dosyć. Co za nonsens tak kręcić się w kółko! Chodźmy odwrócił, szukając wzrokiem Urszuli. Zobaczył jej niebieską suknię
lepiej do jednego z pokoi, gdzie przynajmniej będziemy mogli spokojnie w drugim końcu sali i prawie pobiegł w tamtą stronę. Wyszła mu
porozmawiać. naprzeciw.
Akurat na tym najmniej mu zależało. Mógł się z łatwością wykręcić — Och, wujku, już myślałam, że o mnie zapomniałeś!
tłumacząc się obowiązkami wobec gości, ale choć denerwował go jej Uśmiechnął się na jej widok, a czuł się jak wędrowiec spragniony po
dyktatorski ton, nie mógł urazić damy, która w dodatku była gościem całodziennej spiekocie, który dopadł dzbana z czystą źródlaną wodą. Co
w jego domu. Weszli do pustego pokoju obok sali balowej i usiedli za szczęście, że nie wszystkie kobiety uległy emancypacji i zachowały
w fotelach. naturalny kobiecy wdzięk.
Rozmawiali o Afryce, o budowie autostrady, o życiu w obozie — A co to! Grubianin jakiś jestem, czy co? Wiesz, że ja zawsze
drogowców, i nie zauważyli, że Urszula przechodząc obok otwartych dotrzymuję słowa. Rozmawiałem z panną Donald, byłą narzeczoną
drzwi zajrzała do pokoju. Szukała Tommy'ego, gdyż następny taniec mojego brata. Wypytywała mnie o różne rzeczy, ale musiałem trochę
zarezerwowała dla niego. niegrzecznie przerwać jej w pół zdania, żeby zdążyć zatańczyć z tobą.
Zobaczyła go w tewarzystwie młodej damy, patrzącej na niego Uśmiechnęła się, odczuwając nagle ulgę.
z wyraźnym zauroczeniem. Jego twarzy nie widziała, gdyż siedział — Najważniejsze, że nie zapomniałeś.
plecami do drzwi i tak był zajęty rozmową, że nawet się nie odwrócił' —— Jak bawisz się, skarbie, na twoim balu?
W pierwszej chwili Urszula chciała podejść i przypomnieć mu o zamó- — Świetnie! Wszyscy składają mi życzenia i gdyby wszystkie miały
wionym tańcu, ale stała jak sparaliżowana nie mogąc zrobić kroku Sl
? spełnić, musiałabym żyć ze sto pięćdziesiąt lat! Doktor Nimrod jest
naprzód. Coś jakby trzymało ją w miejscu i sprawiało przy ty 111 uziś w wyśmienitym humorze, cały czas prowokuje mnie do śmiechu.
nieznośny ból. A tańczy... tylko trochę gorzej niż ty. Inni? Nawet nie zwracam na nich

208 209
uwagi. Rozmawiałam z kilkoma młodymi damami. Zaprosiłam je do Urszula zwróciła uwagę nai spojrzenie Georginy. Było W nim coś
nas na tenisa. Bardzo nalegały. Myślę, że nie gniewasz się na mnie, że nie niepokojącego. Tak, to była t.a kobieta, z którą rozmawiał Tor%y
spytałam o pozwolenie. w pustym pokoju, a więc była nsarzeczoną jego brata. Urszula przyjrzą
Tommy uśmiechnął się pod nosem. Nie miał wątpliwości, że tym jej się dokładnie i... nagle osłupiała. Kobieta ta patrzyła na T0mmy'ejO
młodym damom wcale nie zależało na grze w tenisa i nie wpraszałyby się gorącym, namiętnym, rozkochaanym wzrokiem! A on uśmiechał
do Langenfurtu, gdyby im me chodziło o niego, a właściwie o jego niej tajemniczo, porozumiewawczo!
majątek. Nie przyszło mu do głowy, że mógł je interesować jako To spojrzenie, ten uśmiech. ... Urszula zbladła i nie spuszczałajjż
mężczyzna. z oczu Georginy, która właśni«s żegnała się z ciotką Gretą.
— Mówisz, że nalegały? No, to zapraszaj je, ile razy zechcesz, ale — Droga pani radczyni, fcconiecznue musi nas pani wkrótce od-
uprzedź mnie, żebym zdążył wyjechać, zanim przyjadą. wiedzić, oczywiście z panną Kr-onegg! TNiestety, nie miałam dziś okjgi
— Nie chcesz się z nimi spotykać? Nie mogę cię przecież wypędzać poznać jej bliżej. Prawda, pan:no Kronegg? Musimy się poznać i licze_
z domu... na rychłą wizytę pań.
— Wcale nie musisz. Mam co robić w Hartau, w obu fabrykach, Urszula skinęła głową i wyrecytowała formułkę, że będzie jej nifo.
więc na pewno nie zmarnuję tego czasu, gdy ty będziesz grać w tenisa Nie potrafiła z siebie wydusić ani słowa "więcej, patrząc jak zaczaro\%a
Słysząc, że Tommy'ego nie interesują wizyty młodych dam, Urszula na Georginę, która znowu posłała Tomrny'emu czułe, namiętne spojtze-
ucieszyła się. On również; mógł trzymać ją w ramionach, dopóki grała nie i rzekła:
muzyka. — Proszę nie zapomnieć o obiecanej wizycie. Oczekuję
Orkiestra zamilkła, a Urszula pogroziła Tommy'emu palcem. niebawem. — Dołączyła do odchodzących już rodziców, ale od
— Tylko nie zapomnij o następnym tańcu, wujku! odwróciła się jeszcze i pomaclxała Tommy'emu.
— Gdzieżbym śmiał! — ukłonił się i popatrzył za nią, jak pod- Co nagle stało się Urszuli, sama nie wiedziała. Zrobiło jej się goq co,
biegła do grupki młodych dziewcząt i uradowana włączyła się do poczuła się nieswojo, jakby dręczył ją nieznośny ból. Miała odi0tę
rozmowy. krzyczeć. Spojrzenie Georgirty, zaborcze i pełne zafascynowąia,
Georgina, gdy została sama przy stoliku, nie spuszczała oka przeraziło ją, a jednocześnie uświadom iło, że najzwyczajniej w świ tcłe
z Tommy'ego. Podobał jej się coraz bardziej. Elastyczny chód, wysoka, jest o Tommy'ego zazdrosna. Czuła, że Tommy jest dla niej \\nś
sportowa sylwetka, dumne a zarazem swobodne zachowanie, inteligent- najważniejszym na świecie, ale nie potrafiła tego uczucia n&zwać,“ie
ne spojrzenie, kształtne czoło, słowem: stuprocentowy mężczyzna, zastanawiała się. Dopiero teraz jakb^y otworzyła oczy i zobaczą
zupełnie niepodobny do tych gogusiów kręcących się po sali, udających Tommy'ego nie jak dziecko, £tle jak k obieta. Przecież go kocha! i[je
młodych bogów. Tommy był mężczyzną, który jej imponował, przed jako towarzysza zabaw, nie jako opieloma, ale po prostu jako n?ż-
którym opłacało się skapitulować. czyznę!
Tańczył z Urszulą. Georgina zmarszczyła groźnie czoło: to dla tej Odkrycie to ogłuszyło ją, uderzyło z taką siłą, że zbladła i trześnię
gąski przerwał tak interesującą rozmowę? Nieważne. Pewnie nie chciał- na całym ciele, ledwo stojąc na. nogack. Nie miała odwagi spój rzec tia
żeby czekała, a to znaczy, że traktuje kobiety z wielkim szacunkiem Tornmy'ego stojącego tuż obok.
Niewątpliwie, trzeba mu to zapisać na plus. Półprzytomna, nie zwracała już iLwagi, z kim się żegfa, z hm
Przyjęcie dobiegało końca. Tommy, Urszula i ciotka Greta stanę'1 r
°zmawia. Myślała wciąż o swoim odkryciu i bacznie przyglądacie
przy wyjściu i żegnali odchodzących, wśród nich, jako jednych z ostat- każdej kobiecie żegnającej się 2: Tommym. Żadna nie patrzyła na ąg O
nich, radcę Donalda i towarzyszące mu żonę i córkę. a
k zaborczo, tak namiętnie, bez żenady, jak tamta.
210 211
Wreszcie wszyscy goście wyszli i Urszula pragnęła tylko jednego: jak I nagle przypomniała sobie rozmowę z panną Bardach na pokładzie
najprędzej uciec do pokoju. Wymamrotała tylko, że czuje się śmiertelnie parowca “Wangoni": Pewnego dnia zakocha się w innej kobiecie i...
zmęczona i musi natychmiast położyć się do łóżka. żegnaj najbliższa osobo!
Tommy popatrzył na nią zatroskany, nie wiedząc, że to on jest Jęknęła cicho. Wielki Boże! Ten dzień już nadszedł? Boże, czy
przyczyną nagłej niedyspozycji solenizantki. Wprawdzie zwrócił uwagę Tommy się zakochał? A co się stanie z nią?
na dziwne spojrzenie Georginy Donald, ale nie zrobiło ono na nim Nie, nie! Nie przeżyje, jeżeli będzie musiała stąd odejść. Po co żyć?
żadnego wrażenia. W Langenfurcie nie może zostać. Nie zniosłaby widoku Tommy'ego
— Połóż się, Urszulko. Takie przyjęcie urodzinowe to jednak przytulającego inną kobietę. Patrzeć z boku, być dla nich obojga
wyczerpujące zajęcie, prawda? — zażartował. ciężarem... nie, to ponad siły! Czuć się nikomu niepotrzebną... lepiej,
Uśmiechnęła się niewyraźnie, podała mu zimną jak lód dłoń najlepiej umrzeć!
i pobiegła po schodach na górę. W pokoju rozebrała się pospiesznie. Leżała bojąc się poruszyć, walcząc z niepokojącymi ją myślami.
Z ciotką żegnała się zazwyczaj ubrana już w nocną koszulę. Nagle ogarnęła ją fala przyjemnego ciepła. Wróciła świadomość, że
Dziś starsza pani też była już zmęczona i nie zdziwiła się, że Urszula kocha Tommy'ego. Strasznie go kocha. Wołała go całą duszą, całym
nie usiadła jak zwykle w jej sypialni, by porozmawiać choćby przez sercem. Czy on tego nie słyszy? Czy może spokojnie spać piętro niżej,
chwilę. Powiedziały sobie tylko dobranoc, i zniknęły w pościeli. gdy ona tak głośno go woła? O Boże! Lepiej, że nie wie! Niech nawet nie
Wreszcie Urszula była sama. Leżała bez ruchu i bezradnie patrzyła podejrzewa, co naprawdę dzieje się w jej sercu.
w sufit pogrążony w ciemnościach. Stuliła ręce na piersi, jakby chciała A może się już domyśla? Ostatnio tak dziwnie się jej przyglą-
przytrzymać szalejące jak na uwięzi serce. Wsłuchała się w jego rytm. dał, nawet dziś podczas tańca. Przytulał ją tak jakoś inaczej. Była
Biło dziś zupełnie inaczej, jakoś tak dźwięcznie i cudownie. Wyraźnie tak szczęśliwa, że aż gotowa krzyczeć z radości. Teraz już wie dla-
powtarzało: Tommy! Tommy! Kocham cię, kocham cię! czego.
Przeraziła się, omal nie krzyknęła, jakby popełniła ciężki grzech, Szkoda, że dopiero teraz, szkoda, że dopiero namiętne i pożądliwe
który musi starannie ukryć. Nikt nie może się dowiedzieć o jej odkryciu, spojrzenie tamtych ciemnych kobiecych oczu uświadomiło jej, że oddała
nikt, a już na pewno nie Tommy, bo gdyby się dowiedział... serce Tommy'emu. Czemu nie wiedziała o tym wcześniej? Teraz jest za
Mój Boże, gdyby się dowiedział, co ona do niego czuje, musiałaby późno i nikt, absolutnie nikt nie może się o tym dowiedzieć.
zapaść się ze wstydu pod ziemię, a mimo wszystko było to cudowne Tommy... kochany... najdroższy! Gdybyś wiedział, jak twoja biedna
uczucie, wspaniałe, gdy zrozumiała, że go kocha. Urszulka za tobą tęskni!
Szkoda tylko, że to niezwykłe odkrycie nastąpiło w tak przykrych Tommy... Tommy! Czy to możliwe, że odtrącisz twoją małą
okolicznościach. Gdy przypomniała sobie spojrzenie Georginy, otrząs- Urszulkę? Przecież ona chce tylko być z tobą jak do tej pory. Nie chce,
nęła się z przerażenia. Jakim prawem tamta patrzyła na Tommy'ego z
eby ta kobieta z zaborczym spojrzeniem... ani żadna inna zabrała jej
takim płomiennym, namiętnym wzrokiem? Tommy jej na to pozwolił- c
>ebie... wolałaby umrzeć... lepiej leżeć na dnie stawu w parku... Tak,
Chyba tak, bo która kobieta odważyłaby się popatrzeć w ten sposób na zasnąć na jego dnie i zachować tę gorącą miłość do ciebie...
mężczyznę? Coś musiało się stać, gdy oboje siedzieli sami w pustym Mijały godziny, a Urszula nie mogła zasnąć. Za oknami budził się
pokoju. lu
ż poranek, a ona leżała z piekącymi, szeroko otwartymi oczyma
Poczuła ogarniający ją chłód, szczękała zębami jak na siarczysty111 1
rozglądała się z niepokojem wokół siebie. I tylko jedna Już myśl
mrozie. Doszło zatem do intymnej rozmowy między nimi, a wiec... BOZ£ Powracała uparcie: jeżeli Tommy ożeni się z inną, dla niej nie ma miejsca
drogi! On ją kocha! w
Langenfurcie ani nigdzie indziej. Musi umrzeć!

272 213
Słońce już wzeszło, gdy wreszcie zasnęła, ale cierpienie i ból, tęsknota Ależ ty jesteś blada, Urszulko! Czyżbyś się nie wyspała? — spy-
i zazdrość nie dawały jej spokoju nawet we śnie. Obudziła się z krzykiem tał.
gdy przyśnił jej się Tommy, który spacerował wokół jeziora z jakąś Westchnęła, drżąc na całym ciele.
kobietą, a ta — zobaczywszy Urszulę na brzegu — popchnęła ją do — Długo nie mogłam zasnąć, wujku. Tyle myśli tłoczyło mi się po
wody. głowie. Dosłownie całe przyjęcie odtwarzało mi się w pamięci. Wreszcie
— Dziecko, co ci się stało? — usłyszała głos ciotki Grety. nad ranem zasnęłam, ale męczył mnie zły sen i obudziłam się
Otworzyła szeroko oczy i zobaczyła zatroskaną twarz starszej pani z krzykiem. Wolę powiedzieć ci o tym teraz sama, bo na pewno ciotka
pochylonej nad jej łóżkiem. Greta zrobiłaby z tego sensację — rzekła nie patrząc mu w oczy.
— Och, ciociu! To ty? Mój Boże, chyba miałam zły sen. Wziął oburącz jej głowę i podniósł przyglądając się uważnie. W jej
— Tak też mi się zdaje. Kręciłaś się i jęczałaś jak na mękach; twarzy nagle bardzo poważnej, dojrzałej nie było nic dziecinnego.
— podeszłam sprawdzić, co się dzieje. Krzyknęłaś, aż się przelękłam. — Chyba mi się nie rozchorujesz, Urszulko! Wyglądasz dość
Urszula usiadła i chwyciła się za głowę. niewyraźnie.
— Jak to jest, ciociu, że niby sen, a człowiek czuje się tak, jakby W oczach stanęły jej łzy, i to mimo ogromnego wysiłku, by je
rzeczywiście zadano mu ból? powstrzymać. Troskliwy ton jego głosu rozczulił ją zupełnie. Wy-
Ciotka usiadła na brzegu łóżka i ujęła jej ręce. rwała mu się z rąk — nie mogła dłużej wytrzymać jego spojrzenia
— Cóż to takiego się dziecku przyśniło? — uśmiechnęła się. — i wytarła oczy chusteczką. Szybko opanowała się i nawet próbowała
Urszula nie odważyła się spojrzeć jej w oczy. Patrzyła w okno. uśmiechnąć.
— Ja... właściwie już nie pamiętam, ciociu. — Wiesz, wujku, chyba wczoraj za dużo tańczyłam i —jak określiła
— To wielkie szczęście, że złe sny zapomina się zaraz po przebudze- to ciotka — wieczór był zbyt pełen wrażeń.
niu. Wygląda mi na to, że wczorajszy wieczór był dla ciebie pełen Tommy uspokoił się, przekonany, że Urszula po prostu mogła się
wrażeń. No, wynocha z pieleszy! Dziś obie przesadziłyśmy ze spaniem przemęczyć. Objął ją ramieniem i rzekł ojcowskim tonem:
i będziemy musiały zjeść śniadanie same. Tommy na pewno jest już — Trudno, w takim razie koniec z tańcami. Nie mogę pozwolić,
dawno w polu. żeby panna po każdym balu była blada i zdenerwowana. Dopóki nie
Urszula ubrała się szybko i zeszła do jadalni, gdzie ciotka czekała zobaczę błyszczących oczu i zarumienionych policzków, nie ma mowy
przy stole. Po wczorajszym przyjęciu nie było już ani śladu, a Tommy o żadnym przyjęciu.
rzeczywiście zdążył zjeść śniadanie i wyjechać. Zostawił dla pań Spojrzała na niego jak skarcone dziecko.
karteczkę, że ma ważne spotkanie z dyrektorem fabryki konserw i nie — Może to i lepiej, wujku — rzekła cicho.
wróci wcześniej niż na obiad. Dla Urszuli była to dobra wiadomość. Następnego dnia Urszula zachowywała się już normalnie, spokojna
Przynajmniej zdąży do tego czasu trochę ochłonąć i pozbierać myśli- i serdeczna jak zawsze, ale było w niej coś obcego, nieokreślonego, co
Tommy wrócił tuż pr«ed obiadem i, jak zwykle, już w hallu zawołał zaniepokoiło Tommy'ego.
Urszulę. Zeszła, jakby nic się nie stało. Była spokojna, uśmiechała si? Zauważył, że ostatnio nie zwierzała mu się ze wszystkiego, zamknęła
jakby mniej radośnie, ale serce biło jej jak młot. Miała ochotę rzucić si? się w sobie i niewątpliwie coś przed nim ukrywała.
w ramiona Tommy'ego i zawołać: Kochaj mnie, tak jak ja ciebie- Próbował wysondować, o co chodzi. Spytał znienacka w czasie
— jednak zamiast tego wymamrotała jakąś powitalną formułkę. spaceru, kiedy doktor Nimrod przyjedzie do Langenfurtu Objął ją
Przyjrzał się jej ze współczuciem. Mimo jej starań dostrzegł jednak- ramieniem zadając to pytanie, a ona poczerwieniała jak burak. Wniosek
że coś jest nie w porządku. mógł być tylko jeden: zareagowała na nazwisko Nimroda. Nie domyślił

214 275
się, że ona w tym momencie gotowa była skakać z radości, że ją objął
a równocześnie płakać z bólu, że nie może mu tego powiedzieć.
— Doktor Nimrod? Wplątał się w jakąś zawiłą sprawę i od pewnego
czasu w ogóle nie rusza się z miasta.
A więc dlatego Urszula jest smutna i przygnębiona — pomyślał
i poczuł bolesny skurcz w okolicy serca. Zazdrość o Nimroda córa?
bardziej sprawiała mu ból. Przyszło mu do głowy, że Urszula ostatnio
wydoroślała, spoważniała, stała się dojrzałą kobietą właśnie za sprawą
młodego notariusza. XII
Minęły następne dwa tygodnie i Tommy z żalem musiał stwierdzić,
że Urszula coraz bardziej zamyka się przed nim, a tylko czasami, gdy
myśli, że nikt na nią nie patrzy, rzuca na niego spojrzenia trochę
wstydliwe, trochę tęskne. Tommy często wyjeżdżał do miasta w różnych sprawach; pamiętał
Z pewnością są one wynikiem zmian dokonujących się w jej o obiecanej wizycie u Georginy Donald, ale dopiero dziś zdecydował się
świadomości. Staje się kobietą i nie wie, jak zachować się wobec ją odwiedzić, żeby mieć wreszcie problem z głowy. Dłużej po prostu nie
Tommy'ego. Żal jej dziecięcych zabaw i poufałości, a wstydzi się wypadało zwlekać.
otwarcie z nim o tym porozmawiać. Było mu przykro, gdy coraz Podjechał pod willę Donaldów i prosił o zameldowanie państwu
bardziej oddalała się od niego, ale cóż mógł poradzić? Musi pogodzić się swojego przybycia. Georgina widocznie zobaczyła go przez okno, bo
z tym, że jej myśli i uczucia odwróciły się i należą już w całości do Georga lokaj uprzedzony zaprowadził Tommy'ego wprost do jej pokoi na
Nimroda. Dla innych już ich nie starcza. piętrze.
Czasami, gdy nie mógł już znieść widoku jej smutnych, roz- Podeszła do niego z ręką wyciągniętą na powitanie.
marzonych oczu, bez żadnego powodu po prostu wyjeżdżał z domu. — Długo pan kazał na siebie czekać, panie Rienasch — rzekła
Niestety, gdy serce odkryło, że istnieje miłość, Urszula zmieniła się nie ściskając mocno jego dłoń.
do poznania. Przez myśl mu nie przeszło, że to on jest obiektem tej
— Pierwszy raz przyjechałem do miasta na dłużej i dlatego dopiero
miłości. Podejrzewał doktora Nimroda i na ninnskupił swoją zazdrość.
dziś mogłem spełnić miły obowiązek. Mam nadzieję, że zastałem
Wreszcie młody notariusz zjawił się w Langenfurcie, a Urszula jak za
dotknięciem czarodziejskiej różdżki rozweseliła się jak nigdy od czasu szanownych państwa Donaldów?
swoich urodzin. Śmiała się, żartowała, nie odstępowała gościa na krok, — Obawiam się, że moja osoba będzie musiała panu wystarczyć.
a Tommy patrząc na nich z boku, nie miał wątpliwości, że przyczyną jej Ojciec załatwia coś w sądzie, a matka ze względu na uporczywą migrenę
smutku była nieobecność Georga. nie może pana przyjąć. Postaram się wystąpić w roli reprezentanta całej
Zaciskał bezradnie pięści, z zasępioną miną przyglądał się dwojgu rodziny i nie zwieść pana oczekiwań.
młodych rozbawionych ludzi, a nie wiedział, że Urszula w obecności Georgina ubrana w jedwabną suknię w kolorze turkusu ze srebrnym
obcej osoby poczuła się mniej skrępowana swoją miłością do niego' haftem wyglądała uroczo, interesująco, wręcz fascynująco, choć wcale
n
i mniej o niej myślała. 'e należała do kobiet olśniewających urodą. Na Tommym nie zrobiła
s
Ukrywali przed sobą wzajemnie swoje uczucia i zadręczali sif Pecjalnego wrażenia. Jego serce nie przyspieszyło rytmu ani o drobny
podejrzeniami.
Obiecałem, że odwiedzę państwa, a wtedy pani życzyła sobie

217
porozmawiać ze mną chwilę na osobności, więc nie widzę okoliczności w którym momencie na niego spadnie. Najchętniej uciekłby stąd jak
która byłaby sprzeczna z moimi oczekiwaniami — rzekł formalny^ najprędzej.
tonem. Postanowił jednak traktować Georginę z szacunkiem należnym
Wskazała mu fotel i sama szybko wśliznęła się na drugi. damie z towarzystwa. Gdyby nie to, spotkanie mogłoby być interesujące
— Koniec z tłumaczeniami! Cieszę się, że pan przyszedł. Znam tak i można by je przerwać w dowolnej chwili, nawet natychmiast, ale skoro
mało ludzi, z którymi warto porozmawiać, a jeszcze mniej tych chciał zachować etykietę, musiał brnąć dalej.
z którymi rozmawia się sympatycznie. Pan zaś jest wyjątkiem speł- Lokaj wtoczył tymczasem oryginalny stolik na kółkach nakryty do
niającym oba te kryteria — rzekła kokieteryjnie. podwieczorku i nalał herbatę do filiżanek. Georgina rozmawiała cały
— Naprawdę nie wiem, czym zasłużyłem na wyróżnienie, panno czas z ożywieniem, dopóki służący przygotowywał zastawę. Potem dała
Donald. mu znak ręką, żeby odszedł.
— Jest pan po prostu mężczyzną. W dzisiejszych czasach to — Nie ma mnie dla nikogo — rzekła stanowczym tonem, a lokaj
rzadkość. Mam wrażenie, że prawie wszyscy prawdziwi mężczyźni już zniknął, skłoniwszy się nisko bez słowa.
wymarli.
Tommy obserwował Georginę — przyglądał się jej uważnie. Nagle
— To byłoby tragiczne!
spytała więc bez ogródek:
— To jest tragiczne, panie Rienasch. Niech pan się tylko rozejrzy,
jaki dziś kobiety mają wybór: młokosy albo staruszkowie! — Dlaczego pan tak na mnie patrzy?
— Zbyt czarna wizja rzeczywistości, panno Donald. Otrząsnął się i nie kryjąc wyniosłego uśmiechu odpowiedział pyta-
— Ale prawdziwa. Cóż, zajmijmy się raczej herbatą. Przywiozłam niem:
z podróży liście herbaciane wyjątkowej jakości. Na pewno tak dobrego — To znaczy jak?
naparu pan jeszcze nie pił. Tu są też rosyjskie papierosy. Proszę się — Taksujące! — odpowiedziała krótko.
poczęstować i zapalić również jednego dla mnie — rzekła podsuwając Potrząsnął głową wciąż uśmiechnięty.
mu papierośnicę i zapalniczkę. — Nie, to nie to słowo! Patrzę na panią jak na coś nowego,
Tommy walczył z zakłopotaniem. W ten sposób nie rozmawiała interesującego.
z nim jeszcze żadna kobieta. Bez ogródek wyznała, że jej się podoba, bo — Chciał pan powiedzieć, że nie spotkał jeszcze kobiety tego typu
jest mężczyzną. Omal nie zapadł się pod ziemię, a teraz ona prosi co ja?
o zapalenie jej papierosa! Co ona jeszcze wymyśli? Wzdrygnął się, ale — Można tak to ująć.
musiał przyznać, że go zainteresowała. Wyprostowała dumnie głowę.
Obojętnym ruchem, jakby robił to na co dzień, zapalił papierosa — Nie zawsze taka byłam — rzekła wyzywającym tonem, który tak
i skłoniwszy się chciał jej podać go do ręki. Ona jednak nastawiła usta działał mu na nerwy — ale dwukrotnie mężczyźni zawiedli mnie
i lekko rozchyliła czenwne, wręcz karminowe usta. Patrzyła przy tyrn okrutnie. Tak, dwa razy! Pierwszy był pański brat, a drugi... cóż, nie
tak namiętnie, że jemu aż krew uderzyła do głowy. mówmy raczej o nim. W każdym razie, nie są to wesołe wspomnienia.
W jej zachowaniu, zwłaszcza w spojrzeniu, było coś wyzywającego, Doświadczenie nauczyło mnie ostrożności i krytycyzmu. Dwukrotnie
wręcz władczego, co zamiast podniecać Tommy'ego, działało wprost mężczyźni potraktowali mnie jak przedmiot, jak środek do celu, którym
odpychająco. był mój posag, a obaj udawali, że zależy im głównie na mnie jako
Cały czas miał wrażenie, że przychodząc tu, dobrowolnie naraził się kobiecie. A ja w końcu jestem nią także, nie żadnym monstrum
na niebezpieczeństwo i musi się mieć na baczności, gdyż nie ^is- pozbawionym serca. Pan, panie Rienasch, chyba nie ożeniłby się
z
kobietą tylko dla pieniędzy?
218 219
— Tak pani uważa? — spytał ostrożnie nie wiedząc, dokąd ona załamanym, nieszczęśliwym człowiekiem. Próbowałam to zmienić
zmierza. i co? Kolejne rozczarowanie, choć tym razem byłam ostrożna
— Ja to czuję. j nie tak łatwowierna jak za pierwszym. Odeszłam nie cierpiąc już
— Jestem pewien, że to samo pani czuła w przypadku obu tak bardzo, ale za prawdziwą miłością tęskniłam jak szalona. Niech
mężczyzn, którzy jednak panią zawiedli. wreszcie ktoś pokocha mnie nie dla bogactwa, ale dlatego, że
— Oczywiście. W przeciwnym razie nie wpadłabym w ich sieci, nie jestem kobietą taką jak inne. Niech pan zaoferuje mi przynajmniej
zaręczyłabym się z pańskim bratem i omal nie popełniła tego samego przyjaźń! Tylko pan może naprawić to, co inni we mnie zniszczyli,
błędu z tym drugim. Co do pana, to sądzę, że się nie mylę. tylko pan!
— Racja, panno Donald. Nie szukałem bogatej narzeczonej, gdy Tommy'emu zrobiło się jej żal. Bezbronnej, zrozpaczonej nie mógł
byłem biedny jak mysz kościelna, tym bardziej nie zrobiłbym tego teraz. potraktować twardo i zdecydowanie jak przed chwilą, gdy próbowała
Rozpromieniła się. mu rozkazywać. Podszedł do fotela dając dd zrozumienia, że czeka, aż
— Wiedziałam i dlatego zaimponował mi pan. ona usiądzie.
Ukłonił się i rzekł chłodno: — W takim razie opowiem pani o Afryce — rzekł.
— Nie lubię pochlebstw. Mieliśmy, zdaje się, rozmawiać o Trans- Odetchnęła z ulgą i usiadła. Bitwy jeszcze nie przegrała: musi tylko
walu. zmienić taktykę.
Zbladła troszeczkę. Tommy opowiadał po kolei o swych przeżyciach na południu
— Chce pan uciec od tego tematu. Rozumiem: posunęłam się za Afryki. Nie wspomniał jedynie o uczuciach, jakimi wtedy darzył Reginę
Kronegg, a teraz jej córkę. Opowiadanie układało się w tak żywy,
daleko, ale mówiłam już, że jestem tylko kobietą i moje serce ma już
udramatyzowany ciąg zdarzeń, że Georgina słuchała z wielkim zaintere-
dosyć czekania, aż... dajmy lepiej spokój. Niech pan mówi o tym
sowaniem, w wyraźnym napięciu. Patrzyła Tommy'emu prosto w oczy,
Transwalu. Byle szybko!
raz tylko przerwała mu, gdy mówił o trudnych warunkach w prymityw-
Ostatnie słowa wypowiedziała ostrym głosem, władczym tonem.
nym obozowisku.
Wstał.
— Szkoda, że mnie tam nie było. Co za życie! Walka... a potem
— Pani wybaczy, ale nie jestem przyzwyczajony do przyjmowania zwycięstwo! Jakże panu zazdroszczę, że miał pan okazję pokazać, na co
poleceń takim tonem, nawet od kobiet. Przykro mi, ale muszę już iść. go stać!
Zerwała się i zastąpiła mu drogę, patrząc przy tym łagodnie, — Mówi pani jak mężczyzna — uśmiechnął się i kontynuował swoją
błagalnym niemal wzrokiem. opowieść.
— Bardzo proszę, niech pan zostanie. Zmusiłam pana do tak ostrej Opisał powrotną podróż do Niemiec w towarzystwie osieroconej
reakcji, moja wina, ale błagam, niech pan nie odchodzi. Proszę Urszuli. Wymawiał to imię z wielkim przejęciem i Georgina wpadła na
pamiętać, ze to pański brat swoimi zwodniczymi komplementami pomysł, że powinna wykorzystać tę młodą damę do zbliżenia się do
najpierw rozbudził we'mnie miłość, potem fałszywą namiętnością Tommy'ego.
rozpalił żar w moim sercu, by bezceremonialnie wykorzystać mój brak Musiała go zdobyć, za wszelką cenę. Domagały się tego już nie tylko
doświadczenia. Odchodziłam od zmysłów, ale zebrałam w sobie dość sił- zmysły, ale również rozbudzone na nowo serce. Na pewno nie trafi do
żeby uwolnić się od niego. Na jego sumieniu ciąży i moja, i pańska nie
go sposobem, który obmyśliła i próbowała zrealizować. Spróbuje
krzywda. I to nas łączy, panie Rienasch. Nie jesteśmy sobie zupełnie !
nnego, a w tym celu musi wykorzystać tę smarkulę. Do głowy by jej nie
obcymi, przypadkowo spotkanymi ludźmi. Gdyby pański brat mnie nie Przyszło, że Urszula Kronegg odgrywa w życiu Tommy'ego inną rolę niż
oszukał, byłabym normalną wierną, oddaną żoną, a tak... jestem
227
220
biednej sierotki, którą on się opiekuje. W żadnym wypadku nie — Zrobię, co będę mógł, panno Donald — odpowiedział, ale
pomyślała o Urszuli jako swojej rywalce. natychmiast pomyślał, że nie czuje się na siłach, by chociażby spróbo-
Najpierw sądziła, że mu zaimponuje nowoczesnym sposobem bycia, wać zrozumieć skomplikowaną naturę tej kobiety.
teraz zauważyła, że prędzej schwyta go w swoją sieć udając wrażliwą, Pocałował zdawkowo jej dłoń, ukłonił się i szybko wyszedł. Ode-
słabą, bezbronną istotę. Najczulej jak tylko potrafiła, westchnęła tchnął z wyraźną ulgą, gdy znalazł się już na ulicy. Tak pewnie musi czuć
głęboko: się mysz, gdy jakimś cudem wymknie się z pazurów kota. Poprzysiągł
— Biedna ta mała! Tak mi przykro, że nie poświęciłam jej należytej sobie solennie, że nigdy w życiu nie zostanie już z Georgina Donald sam
uwagi. Muszę to naprawić i zająć się pańską podopieczną. Potrzebuje na sam choćby na chwilę. Ostrożność w tym przypadku warta była
przecież przyjaciół. Będziemy często się odwiedzać. Pańska ciotka jest więcej niż odwaga.
wyjątkowo miłą i inteligentną osobą. W najbliższych dniach odwiedzę ją
w Langenfurcie i obie zastanowimy się, jak najlepiej pomóc pannie Upłynęło znów kilka miesięcy. Minęła zima nie wyróżniająca się
Kronegg przyzwyczaić się do nowych warunków. niczym szczególnym, a drzewa w parku pokryły się już świeżymi
Tommy struchlał na myśl, czego Georgina Donald mogłaby nauczyć wiosennymi liśćmi.
Urszulę. Nie mógł jednak sprzeciwić się w tej chwili, nie mając pod ręką Ku rozpaczy Tommy'ego Georgina Donald zadomowiła się w Lan-
żadnego przekonywającego argumentu. Ostatecznie ciotka czuwa i na genfurcie na dobre. Prowadziła sama samochód i można było spodzie-
pewno nie dopuści, by Georgina wywarła zły wpływ na Urszulę. wać się jej w każdej dogodnej lub mniej dogodnej chwili. Ponadto nie
— Na pewno ciotka i Urszula bardzo się ucieszą — wyrecytował zadowalała się krótką wizytą, ale potrafiła zasiedzieć się aż do wieczora.
formułkę grzecznościową i dodał: — Teraz muszę jednak już iść, i tak Zdarzało się, że przyjeżdżał w tym samym czasie Georg Nimrod i wtedy
zająłem już pani zbyt dużo czasu. grali wszyscy czworo w tenisa.
— Bez przesady! Przecież pan wie, że czekałam na tę wizytę. Mam Pretekstem do wizyt zawsze były interesujące rzekomo rozmowy
nadzieję, że nie była to ostatnia. Liczę też, że spotkamy się w Langenfurcie. z panią radczynią Tiers, choć tak naprawdę, to ciotka miała ich
Wstał i ukłonił się; gdy ona podała mu delikatnie rękę, uśmiechnął serdecznie dość, zaś Georgina określała je jako nudne, co wcale nie
się rozbrajająco. zniechęcało jej do przeciągania ich aż do obiadu lub podwieczorku,
— Proszę powiedzieć, że pan nie gniewa się już na mnie — po- kiedy to wypadało zaprosić ją do stołu, przy którym zasiadał także
prosiła. Tommy. Do Urszuli odnosiła się Georgina niezwykle serdecznie.
Czasami przyjeżdżała specjalnie, żeby z nią pospacerować po parku.
— Oczywiście, że się nie gniewam.
Liczyła, że dołączy do nich Tommy, ale on, gdy tylko usłyszał
— Zatem rozstajemy się jako przyjaciele?
Podjeżdżający samochód, łapał jakąś teczkę z dokumentami i tłumaczył
— Będę się starać, żeby zasłużyć na pani przyjaźń — rzekł s1
?, że ma pilne sprawy do załatwienia.
wymijająco.
Starał się nie okazywać Georginie złego humoru, ale w duchu za
— Proszę nie zapominać, że już oddał mi pan wielką przysługę: jest
każdym razem odsyłał ją tam gdzie pieprz rośnie. Gdy jednak spotkania
pan jedynym człowiekiem, który choć trochę mnie rozumie. w
żaden sposób nie dało się uniknąć, słuchał jej szczebiotu i pochlebstw
— Ma pani przecież rodziców. nie
kryjąc zniechęcenia.
Westchnęła. , Ciotka i Urszula odwiedziły Georginę kilka razy przy okazji
, zakupów w mieście, Tommy zaś zdołał się wykręcić, mając rzekomo
— Są starzy. Sądzi pan, że potrafią wczuć się w moją sytuacj?- mezw
ykle ważne sprawy do załatwienia.
Mogę liczyć tylko na przyjaciół. Niech mi pan pomoże odnaleźć si? n
nowo w życiu. 223
222
Urszula tymczasem wcale nie zauważyła taktyki Tommy'ego i każde — I mnie tak się zdaje, mądra, jasnowidząca cioteczko!
zjawienie się Georginy w Langenfurcie wyprowadzało ją z równowagi Urszula czuła się, jakby ktoś wbił jej sztylet, w samo serce. Zatem
i odbierało zdolność trzeźwego myślenia. Nie zrobiła jednak nic, żeby Tommy nie ukrywał, że Georgina przychodzi ze względu na niego, że
uniknąć spotkań z nie lubianą osobą. Wytłumaczyła sobie, że to Tomrny chce wkraść się w łaski ciotki i jej, aby zostać zaakceptowana jako jego
zaprasza Georginę i byłoby mu przykro, gdyby wyraziła się o niej źle przyszła żona.
Przechwytywała czasami czułe spojrzenia, jakie panna Donald słała Tego sobie Urszula nie potrafiła wyobrazić. Nie przeżyje dnia, kiedy
Tommy'emu. Nie zastanawiała się, jak on na nie reaguje. Przyjęła jako Tommy ożeni się z Georgina.
pewnik, że on j4 kocha, skoro pozwala patrzeć na siebie w taki sposób. Nieporozumienia między obojgiem zakochanych piętrzyły się.
Po jednej z pierwszych wizyt Georginy w Langenfurcie, Tommy Urszula była zazdrosna o Georginę. a Tommy o Georga Nimroda,
spytał: który zjawiał się w Langenfurcie coraz częściej i już niemal oficjalnie
— Jak ci się podoba panna Donald, Urszulko? zalecał się do Urszuli.
Znała go zbyt dobrze, by nie zauważyć, że postawił to pytanie Mimo że oboje byli pewni swoich uczuć, skrzętnie ukrywali je przed
z wyraźnym niepokojem. Chciał na pewno usłyszeć jej dobrą opinię, sobą i odgrywali niszczącą ich nerwy komedię.
więc choć w sercu czuła ogromny smutek, uśmiechnęła się i rzekła Tommy był o Nimroda piekielnie zazdrosny, każda wizyta tam-
zdecydowanie: tego sprawiała mu dotkliwy ból, a jednak zakładając, że Urszula go
— Och, to bardzo interesująca i miła dama. Mądra, sympatyczna kocha, postanowił nie stwarzać jej żadnych problemów. Jako
i taka zabawna. opiekun prawny nie miał zresztą do młodego notariusza żadnych
— Zatem lubisz jej towarzystwo? zastrzeżeń. Pracowity, inteligenty, rozsądny i poważny młodzieniec
Najchętniej Urszula krzyknęłaby: — Nie! Mam jej dosyć. Denerwuje byłby idealnym kandydatem na męża Urszuli. Jeżeli przyjdzie oświad-
mnie i dręczy bezwstydnymi spojrzeniami na ciebie. Nienawidzę jej za czyć się i poprosi o jej rękę, Tommy'emu nie pozostanie nic innego
to, że kocha ciebie, że ty kochasz ją! — Ale odpowiedziała spokojnie: jak zachować zimną krew i udzielić błogosławieństwa. W każdym
— Cieszę się, gdy przychodzi. Ciotka Greta też, jak mi się zdaje, razie Urszula nie powinna domyślić się, że zrobi to z ciężkim ser-
cem. Jest wrażliwa i będzie się martwiła, że odchodząc z Nimrodem,
bardzo ją lubi. sprawi Tommy'emu przykrość. Pewnie już dziś się tym przejmuje,
— Niby kogo tak bardzo lubię? — odezwała się ciotka, która w tym więc on — jako wujek i opiekun — powinien ułatwić jej podjęcie de-
momencie podeszła do nich i usłyszała ostatnie zdanie Urszuli. cyzji.
— Georginę Donald — uprzedził Tommy patrząc uważnie na
reakcję starszej pani. Nie było to niestety jedyne zmartwienie. Georgina nie dawała za
w
ygraną, wręcz przeciwnie: musiał być bardzo ostrożny, by nie wpaść
Uśmiechnęła się.
w rozwijane przez nią na każdym kroku sieci. Na szczęście niebez-
— Prawdę mówiąc, Tommy, z tak wyemancypowanymi, nowoczes-
pieczeństwo oczekiwane przestaje być groźne. A to, że Georgina
nymi kobietami jakeś nie potrafię znaleźć wspólnego języka, choć
Przychodziła ze względu na Urszulę lub ciotkę Gretę, od początku uznał
w przypadku panny Donald muszę przyznać, że stara się dopasować d° ?
a mistyfikację. Ostatnio po jednej z takich wizyt Tommy miał okazję
moich i Urszuli poglądów, choć robi to sztucznie i bez przekonania. L.o
Porozmawiać z ciotką na osobności.
mi się zdaje, że powód jej częstych wizyt i zaproszeń w odwiedziny JeS
- Ciociu, nie chciałem poruszać tego tematu przy Urszuli, ale ty
zupełnie inny.
Jesteś dyskretna i znasz mnie dobrze... Mam wrażenie, że Georgina
Urszula ze strachem popatrzyła na Tommy'ego. Co też odpowie n °nald przychodzi tu, by widywać się ze mną.
wraźną sugestię ciotki? Objął ją i uśmiechnął się.
'5 J^ou,osa 225
224
— Mój drogi, przecież ja wiem o tym od początku, tylko nie chcę się I tak minęła wiosna i nastało piękne wczesne lato. W parku
wtrącać do twoich spraw. w Langenfurcie drzewa pyszniły się soczystą. zielenią, wszystko, co
— Ty naprawdę masz szósty zmysł, cioteczko! Cieszę się, że nie tylko rodziło kwiaty, jakby na rozkaz obsypało się kwieciem. Park
muszę ci wszystkiego tłumaczyć. Proszę cię, zrób coś. żeby Urszula nie przypominał kawałek odzyskanego raju. Urszula wychodziła na
zbliżała się zbytnio do panny Donald, żeby się nie zaprzyjaźniły. Pomóż spacer przy każdej nadarzającej się okazji. Przeważnie zupełnie sama
także mnie trzymać się od niej z daleka. Sam niewiele mogę zrobić, bo zapuszczała się w okolice głębokiego stawu. Siadała na wysokim
ona od razu wypomina mi, że z powodu mojego brata wiele już brzegu i nikt nie zgadłby o czym myślała patrząc w spokojną toń.
wycierpiała, więc oczekuje mojej pomocy, wyrównania krzywd, czy Bóg Wyobrażała sobie, jak dobrze będzie, gdy spocznie na dnie stawu,
wie czego. kiedy ból serca okaże się nie do zniesienia i będzie musiała rozstać
Ciotka położyła mu rękę na ramieniu. się z życiem.
— Na mnie możesz liczyć, mój chłopcze. Dziś siedziała znowu na brzegu, trzymała w ręku książkę, ale jej nie
— Dziękuję ci, ciociu. A skoro jesteśmy już sami, poruszę jeszcze czytała. Patrzyła smutnymi oczyma w błękitną taflę stawu i wyraźnie
jeden temat. Nie wydaje ci się, że Urszula ostatnio jest milcząca, słyszała dochodzący z głębi głos: — Wskocz, nie czekaj! Zobaczysz jak
spoważniała i bardzo się zmieniła? na dnie jest przyjemnie.
Rzuciła w jego stronę badawcze spojrzenie. Otrząsnęła się z tej myśli, a w tym momencie usłyszała chrzęst czyichś
— Tak. Po przyjęciu urodzinowym wyraźnie zmarkotniała. kroków na wysypanej żwirem alejce. Przez osłaniające ją zarośla
— Masz jakieś podejrzenia co do przyczyny? dostrzegła Georginę Donald w eleganckiej letniej sukience. Prochowiec,
Ciotka roześmiała się głośno. który zawsze nosiła, gdy przyjeżdżała samochodem, pewnie zostawiła
— A ty nie? Uświadomiła sobie, że nie jest już dzieckiem. To na siedzeniu. Nie miała też nakrycia głowy, zupełnie jakby czuła się
wszystko. w Langenfurcie jak u siebie w domu.
Serce zabiło mu mocno i boleśnie. — Znowu tu jest! — Urszula nie miała już siły z nią rozmawiać.
— A więc także to zauważyłaś — rzekł, mając na myśli to, że Czuła ogarniającą ją złość. — Pewnie w domu powiedziano jej, że jestem
Urszula zakochała się w Nimrodzie. w parku, i przyszła mnie szukać.
Ciotka zaś mówiła o nim, ale wierna swojej zasadzie niewtrącania Urszula nie pokazała się, siedząc cicho za krzakami. Panna Donald
się, nie powiedziała tego wyraźnie. Nie domyśliła się jednak, że swoim wcale nie stwarzała wrażenia, że kogoś szuka. Szła prosto w stronę
milczeniem pomagała budować mur coraz bardziej dzielący tych dwoje. parkowej bramy, przez którą zazwyczaj wjeżdżał Tommy, kiedy wracał
Wiedziała, że Tommy i Urszula kochają się i była święcie przekona- z pól.
na, że pewnego dnia znajdą drogę do swoich serc. Gdyby wiedziała, że Urszula westchnęła cicho. Ostatnio unikała konnych wyjazdów
wzajemnie wyniszczają się podejrzeniami i zazdrością, przerwałaby z Tommym. Zawsze znajdowała jakąś wymówkę, aż w końcu przestał ją
swoje milczenie. Oni jednak starannie ukrywali przed nią zmartwienia i, namawiać. Wytłumaczył sobie, że Urszula woli zostać w domu, gdyż
o dziwo, to im się udało. Ciotka założyła, że Tommy chce dać Urszuli czeka na przypadkowe zjawienie się młodego Nimroda. W swojej
jeszcze trochę czasu, aż wydorośleje, dojrzeje uczuciowo, a wtedy zazdrości wymyślał aż niewiarygodne rzeczy, chyba tylko po to, żeby się
dopiero zacznie starać się ojej rękę. Uważała takie podejście za bardzo nimi zamartwiać.
rozsądne z jego strony. Pośpiech bywa złym doradcą, a młodym nic się Georgina tymczasem podeszła do bramy, wyjrzała na zewnątrz
nie stanie, jeżeli trochę poczekają. Oczekiwanie z kolei bardzo korzyst- 1
natychmiast cofnęła się. Szła w głąb parku, ale po chwili zawróciła, by
nie wpływa na pogłębienie uczuć. znaleźć się znów w pobliżu bramy. I nagle Urszula zobaczyła Tom-

226 227
Po pewnym czasie usłyszała poruszającą się klamkę w drzwiach
my'ego wjeżdżającego na koniu. Georgina podbiegła do niego, stanęła i ciche wołanie ciotki Grety. Pewnie przyszła spytać, czy ból głowy
i Rozmawiali ze sobą. ustępuje.
O Boże! Na pewno byli tu umówieni, bo Tommy zeskoczył z konia Ale Urszula nie odezwała się. Nie potrafiłaby teraz spojrzeć w oczy
i prowadząc go za uzdę, szedł powoli z Georgina w stronę domu. nikomu, nie potrafiła nawet wydobyć z siebie słowa. Mogłaby co
Urszula aż skuliła się z bólu. Jak zaczarowana patrzyła mglistym najwyżej wyć z bólu i rozpaczy. Musi cierpieć w samotności. Nikt nie
wzrokiem za odchodzącymi w głąb alejki. Podniosła się ciężko i zupełnie może widzieć jej w takim stanie.
bezwiednie szła między krzakami nie spuszczając ich z oka. Nie słyszała, Ciotka odeszła po cichu myśląc, że Urszula zasnęła.
o czym rozmawiają; była zbyt daleko, ale nawet gdyby t>zła tuż obok
nich, też by niczego nie rozumiała. Opadły ją wszystkie siły. Myślała
tylko o jednym: jak najprędzej znaleźć się w domu. Wstydziła się, że Pod Tommym, gdy zobaczył Georginę w bramie parkowej, aż ugięły
szpieguje Tommy'ego i Georginę, ale nie potrafiła się wycofać. się nogi. Nie miał wątpliwości, że czeka go ciężka przeprawa, ale
Przystanęli oboje. Georgina mówiła coś gestykulując z ożywieniem, przywitał się uprzejmie.
potem nagle rzuciła mu się na szyję i mocno przytuliła do jego piersi. — Sama na spacerze? A gdzie jest Urszula?
Urszula zamknęła oczy. Dłużej już nie mogła patrzeć, niczego więcej — Nie wiem! Pani radczyni powiedziała, że jest albo w parku, albo
wdzieć nie chciała. Odwróciła się i wąską ścieżką wśród krzaków biegła w swoim pokoju. Sama była czymś zajęta i nie mogła mi towarzyszyć.
prosto do domu. W hallu służący czyścił poręcz przy szerokich Poszłam więc szukać Urszuli, ale jej nie znalazłam. Widocznie została
schodach. Przystanęła i jak najspokojniej umiała, odezwała się: w domu. Cieszę się, że przynajmniej pana spotkałam. Poprzednio byłam
— Proszę powiedzieć pani radczyni, że nie przyjdę na obiad, bo tu dwa razy i jakoś nie miałam szczęścia zastać pana w domu.
strasznie rozbolała mnie głowa. Muszę się położyć. Akurat tego nie musiała Tommy'emu przypominać. Gdy zobaczył,
Lokaj ukłonił się. że przyjechała, zamknął się w swoim pokoju, a lokajowi kazał po-
— Zaraz przekażę, panno Kronegg. wiedzieć, że musiał nagle wyjechać do Hartau.
Ruszyła biegiem. Byle czym prędzej zamknąć się w swoim pokoju, — Przykro mi, ale siła wyższa...
sama ze swoją rozpaczą. Szybko zamknęła na klucz drzwi od sypialni — Tym bardziej jest pan mi winien chociażby chwilkę rozmowy
ciotki i rzuciła się na tapczan, zdruzgotana, bezsilna, półprzytomna. dzisiaj — przerwała mu. — Mam nadzieję, że zsiądzie pan z konia
Przenikliwy ból unieruchomił ją zupełnie. Nie próbowała walczyć i przejdziemy razem przez park.
z nim, nie chciała o niczym myśleć, nic wiedzieć. Obraz Tommy'ego Jakie miał inne wyjście, jeżeli nie chciał jej urazić i wyjść na gbura?
w objęciach tamtej kobiety przesuwał jej się przed oczyma w różnym Spełnił jej życzenie bez większego oporu, bo zdawał sobie sprawę, że
tempie, raz szybko, raz powoli jak w zwolnionym filmie. w parku ona nie zdecyduje się na jakieś odważne posunięcie, gdyż
A więc stało się to, czego bała się od dawna, a mimo to dała się w każdej chwili może nadejść ogrodnik albo ktoś ze służby.
zaskoczyć i nie przygotowała się do sytuacji, która nieuchronnie Szli rozmawiając o banałach, gdy nagle Georgina zastąpiła mu
musiała się zdarzyć. A więc Georgina Donald zostanie żoną Tom- drogę. Patrzyła mu w oczy rozgorączkowana i tak zdenerwowana jak
my'ego... nigdy dotąd.
Leżała bez ruchu, przygnieciona ogromem zawodu, jaki ją spotkał. — Jak długo jeszcze będzie pan rozmawiał ze mną o niczym?
Nie płakała, nie skarżyła się, tylko bez ruchu, jak okradziona z wszyst- — rzekła ostrym tonem.
kich sił, trzymała mocno poduszki tapczanu. Serce szalało targane Zmarszczył czoło i spojrzał na nią zdziwiony.
rozpaczą.
229
228
— Przepraszam, jeżeli rozmowa ze mną wydaje się pani mało — Czy pani nie wie, że w każdej chwili ktoś może nadejść? Co
interesująca — odpowiedział formalnie z wyraźnym chłodem. powiedzą, zastając nas w dwuznacznej sytuacji? Może to być sługa, ale
To ją rozwścieczyło. również moja ciotka albo Urszula. Co im pani powie? \
— Pan wie, panie Rienasch, że udając obojętność i rezerwę do- — Nic! Same zobaczą mnie w pańskich ramionach! Odważy się pan
prowadza mnie pan do szaleństwa? — rzekła trzęsąc się cała. mnie skompromitować? Jako człowiek honoru będzie pan musiał wziąć
Popatrzył ni to ze współczuciem, ni to z wyrzutem. winę na siebie.
— Proszę się uspokoić, panno Donald. Wydaje mi się, że znowu nie Prysnęły resztki współczucia. Dał się złapać w pułapkę kobiecie
panuje pani nad sobą. Musi się pani opamiętać. zdecydowanej postawić na swoim. Był wściekły na siebie, ale szybko
— Opamiętać? Jak ja nienawidzę tego słowa, zwłaszcza w pańskich zorientował się, że tylko spokój może go uratować. Ona gra o wszystko,
ustach! Pan ciągle udaje, że nie widzi, co się ze mną dzieje? Ja oszaleję, ja nie można jej więc traktować ulgowo.
postradam zmysły z tęsknoty za panem... Nie zniosę ciągłego od- Odsunął ją od siebie i trzymając na dystans patrzył obojętnie w jej
trącania. Co to, jestem strach na wróble? Nie ma pan serca, że potrafi ze rozdygotaną twarz.
spokojem patrzeć na moje męczarnie? Tommy, ty musisz być mój.
— Naprawdę uważa mnie pani za mięczaka, który odda swoją
Kocham cię! Mój Boże, nikogo tak nie kochałam jak ciebie. Zlituj się
wolność kobiecie, która tupnęła nogą, chcąc go do tego zmusić? To się
i przestań mnie traktować jak cień, bo dłużej tego nie wytrzymam.
pani grubo pomyliła. Gdy zechcę się ożenić, poszukam sobie żony sam,
Pocałuj mnie, Tommy! Błagam: pocałuj chociaż raz!
będę się starał zdobyć jej względy, a nigdy w życiu nie dam się otumanić
Rzuciła mu się na szyję i objęła mocno, zanim zdążył zorientować się, kobiecie zaborczej i nie panującej nad swoimi namiętnościami. Ostrze-
o co chodzi. gam, jeśli jeszcze raz spróbuje pani powtórzyć dzisiejszą scenę, a ktoś
To był właśnie ten moment, który zupełnie załamał Urszulę, po będzie świadkiem, to daję słowo honoru, że nie będę pani oszczędzał.
którym na oślep uciekła do domu myśląc, że Tommy pocałuje teraz Jeżeli pani samej nie zależy na dobrym imieniu, to proszę nie oczekiwać,
Georginę. że będę go bronić ja. Żądam, żeby się pani opamiętała!
On tymczasem wyprostował się, odchylił w tył głowę i mocnym Warknęła dziko:
chwytem uwolnił się z jej ramion, choć broniła się z całej siły. Jego kamienna — Och, wy mężczyźni! Wstrętni egoiści. Wszyscy jesteście jed-
twarz nawet nie drgnęła. Tak potrafią zachować się tylko mężczyźni, którzy nakowo bezwzględni, choć każdy na inny sposób. I wy ośmielacie się
nie kochają kobiety usiłującej narzucić im swoją miłość. potępiać kobietę, która domaga się swoich praw? Warn dobrze jest
- — Niech pani oprzytomnieje, panno Donald. Pani jest chora. Nie mówić o opamiętaniu, gdy sami wybieracie kobiety, które wpadły wam
chcę o niczym słyszeć. Nic nie poradzę... nie mogę odwzajemnić pani w oko. Nas zaś potępiacie w czambuł, jeżeli któraś odważy się pisnąć, że
uczuć. ktoś jej się podoba. Jakim prawem uważacie, że tylko wam wolno
Jęknęła jak ranny zwierz. Szarpała się chcąc uwolnić ręce, by objąć wybierać sobie partnerki? Czym sobie zasłużyliście na taki przywilej?
go jeszcze raz. Targana,namiętnościami rzeczywiście odchodziła od Westchnął głęboko trzymając ją cały czas daleko od siebie.
zmysłów. — Zacznijmy od tego, że wcale pani nie potępiam. Współczuję, ale
— Ma pan serce z kamienia? — stęknęła. — Nie stać pana na nie-potrafię odwzajemnić pani uczuć, i to jest jedyny argument, który
odrobinę litości dla cierpiącej kobiety, która nie potrafi bez pana żyć? powinien panią przekonać. Nie podzielam też zdania, że mężczyźni
Tommy, niech pan się zlituje! Błagam! zdobywają te kobiety, które sobie upatrzą. Zgodzić się muszą obie
Osunęła się, jakby chciała objąć go za kolana, ale zdążył J3 strony, czyż nie? Nie będę się upierać, ale chyba kobiety mają więcej
przytrzymać i postawić na nogi. sposobów na zdobycie mężczyzny, który im się podoba. Korzystają
230 231
z nich chętnie, ale są to sposoby kobiece. Jeżeli zawiodą, to co im miłości. W każdym razie, nie wracał w najlepszym nastr^J v Nie zawołał
pozostaje jak poddać się? Tak samo jak mężczyźnie, któremu kochana nawet Urszuli, jak zwykle; dziś nie potrafiłby spojrzeć J6^V oczy, wziąć
przez niego kobieta odmówi. Wracając do na&zdgo przypadku. Ja ani jej w ramiona, czując jeszcze dotyk roznamiętnionej ^orginy. Gdy
raz, panno Donald, nie dałem pani do zrozumienia, że czuję coś więcej ciotka powiedziała mu, że Urszula nie zejdzie na obiad, f ° W>li ją głowa,
poza współczuciem, ale pani nie chciała przyjąć tego do wiadomości. nawet się ucieszył.
Bardziej dobitnie nie mogłem już pani przekonać, by nie uciekać się do Starsza pani przyglądała mu się uważnie.
zachowań graniczących z nietaktem. Z uporem maniaka chciała pani — Ty również, chłopcze, nie wyglądasz dziś n^J ^piej. Blady,
zdobyć to, czego w grzeczny sposób odmówiłem. Mało tego: domagała spięty... x
się pani, bym bronił jej czci, gdyby przypadkiem ktoś zastał nas — Nie gniewaj się ciociu, że będę złym kompanerf 1 ^rzy stole, ale
w dwuznacznej sytuacji. Wobec tego, w pani własnym interesie będzie
odbyłem denerwującą rozmowę.
lepiej, jeżeli opuści natychmiast mój dom i nie przekroczy jego progu
— Domyślam się, że z Georginą. Była tu i p^ła o ciebie.
nigdy więcej.
Powiedziałam jej, że jesteś w polu i wrócisz dop^b na obiad.
Szarpnęła się jak pod uderzeniem bata i wyrwała mu się z rąk.
Dowiadywała się o Urszulę i poszła jej szukać w parku. " r^ed wyjściem
— W moim interesie? W moim? Gdybym miała przy sobie broń,
rzekła mi niezbyt stosownym tonem: “Dziś musi mnie )? arU zaprosić na
zastrzeliłabym pana na miejscu!
obiad, pani radczyni, bo w domu nie dostanę nic do jednia, jeśli wrócę
Opuścił bezwładnie ręce.
późno". Nie lubię takiego tonu i powiedziałam jej parę s ^w do słuchu,
— Dobrze, że pani nie nosi broni. Skończyłoby się to więzieniem.
ale ona wsiadła-do samochodu i odjechała. Skoro przytyła z tej samej
Jak pani widzi, miałem rację zakazując dla pani dobra wstępu do
strony co ty, to nie trzeba być jasnowidzem, żeby o^dnąć, że się
mojego domu, Jeżeli nie zapanuje pani nad namiętnościami,'napady jak
dzisiejszy będą się powtarzały i skończy się to zamknięciem w szpitalu spotkaliście.
dla obłąkanych. Dzisiejszy wybryk już muszę przypisać na konto — Tak jest, ciociu — odparł krótko. Doświadczona ">ądra kobieta
niedyspozycji psychicznej. wiedziała już, że nie powinna stawiać więcej pytań. Po C^ili jednak nie
Roześmiała się złowieszczo i przycisnęła pięści do ust gryząc wytrzymała:
przeguby palców. / — Te dzisiejsze nowoczesne kobiety i dziewcz:? a dziwnie się
— Jak ja pana nienawidzę! Nienawidzę! — warknęła patrząc na zachowują. Georginą, o ile ją zdążyłam poznać, j^ st: wśród nich
Tommy'ego błędnym wzrokiem. najdziwniejsza, a do tego najmniej sympatyczna. Nie po %a mi się, gdy
Zmęczony przeciągającą się sceną wzruszył tylko ramionami. stale przychodzi do Urszuli, ale cieszę się, że mała traK Hje ją z wielką
— Dla pani to chyba lepsze, niż gdyby miała mnie pani kochać. rezerwą. Boję się, czy Georginą czasami nie wygada się przM Urszulą, że
Z miłością nie wiedziałbym co począć, a z nienawiścią szybko się jest w tobie zakochana.
pogodzę. , Ani ciotka, ani Tommy nie przypuszczali, że ona j^dawno o tym
Stała przez chwilę nie wiedząc, co odpowiedzieć, potem zerwała się wie. i właśnie z tego powodu leży teraz w pokoju na gór^ e l udaje, że boli
i uciekła. Wskoczyła do samochodu i nie ubierając nawet płaszcza ją głowa.
odjechała. — O to możesz być spokojna, ciociu. Georginą ubnald już nie
Tommy wracał powoli do domu. Przygoda z Georginą kosztowała pokaże się w Langenfurcie.
go więcej nerwów, niż mu się wydawało. Dla mężczyzny to jednak Ciotka domyśliła się, że między Tommym a G^giną musiało
trudne zadanie, gdy musi przekonać kobietę, że nie zależy mu na jej dojść do gorszącej sceny, po której on zabronił jej vJ^l. Odetchnęła
z
ulgą.
232
233
— Może to i lepiej, Tommy? Tak czy siak, nie była to najlepsza przedstawię panu sprawy, która leży mi na sercu. To ona sprowadza
znajomość. rnnie dziś do Langenfurtu. Pozwoli pan?
Po obiedzie Tommy poprosił ciotkę, żeby zajrzała do Urszuli, a sam Przez moment Tommy czuł się jak porażony, ale szybko pozbierał
zamknął się w swoim gabinecie. się.
— Podejdę tylko pod drzwi, żeby jej nie zbudzić, jeżeli śpi, bo sen to — Oczywiście. Co pana dręczy, drogi doktorze? — rzekł nieco nie
najlepszy lek na ból głowy — rzekła ciotka. swoim głosem.
Ruszyła po cichu klamkę u drzwi sypialni, a gdy nikt nie od- — Jest pan niezwykle miły. Przychodzę do pana jako opiekuna
powiadał, odeszła po chwili. Urszula oczywiście słyszała, że ciotka panny Urszuli Kronegg.
sprawdza, czy śpi, ale tym razem też nie zdecydowała się poprosić ją do A więc jednak! Tommy czuł, jak serce bije mu coraz wolniej; na
środka. pewno zbladł na twarzy. A więc stało się to, czego obawiał się od dawna.
Tommy zaś, zanim wszedł do gabinetu, otworzył drzwi swojej Zacisnął mocno zęby. Chciał przynajmniej na zewnątrz zachować
sypialni i nasłuchiwał ewentualnych szmerów z góry, gdzie znajdowały spokój.
się pokoje Urszuli. Panowała tam absolutna cisza — znak, że lokatorka — Co mógłbym dla pana zrobić jako opiekun Urszuli?
śpi. Nie przypuszczał, że Urszula widziała go z Georginą w dwuznacznej Georg wahał się chwilę, kręcił nerwowo, potem wstał i rzekł drżącym
sytuacji, ale nawet gdyby wiedział, nie przyszłoby mu do głowy, że ona głosem:
tym się przejęła aż tak bardzo. — Nie będę kluczyć, panie Rienasch... proszę pana jako opiekuna
Tak czy inaczej, miał zepsuty humor do końca dnia, a cały czas nie panny Urszuli Kronegg o jej rękę.
opuszczało go przeczucie, że jeszcze zdarzy się coś nieprzyjemnego. Zapadło kłopotliwe milczenie. Nimrod nie miał pojęcia, co działo się
Ledwo zasiadł do ksiąg obrachunkowych, gdy lokaj oznajmił w tym momencie w duszy siedzącego naprzeciwko mężczyzny, a walczył
przybycie Georga Nimroda. Masz ci los! Tommy pocieszył się myślą, że on ze wszystkich sił, żeby nie zawyć z bólu.
tamten przyszedł nadaremno, bo i tak nie spotka się z Urszulą. Odzyskawszy panowanie nad sobą, Tommy spytał:
Zawstydził się jednak przed samym sobą i postanowił przyjąć gościa — Czy panna Kronegg wie, że pan stara się o jej rękę?
z serdecznością, na jaką go w tej sytuacji będzie stać. Nimrod gwałtownie zaprotestował:
Georg wszedł z poważną, wręcz uroczystą miną, wzbudzając od razu — O nie, panie Rienasch! Przyszedłem najpierw do pana. Z panną
podejrzenie Tommy'ego. Urszulą nie zamieniłem ani słowa na temat mojej miłości ani zamiarów
— Cóż pana do nas sprowadza, drogi doktorze? Coś służbo- na przyszłość. Przyznaję, że nie zawsze potrafiłem zapanować nad sobą
wego? i na pewno ona domyśla się, co do niej czuję. Jest jeszcze bardzo młoda
— Nie, panie Rienasch. Dzisiaj nie. i niedoświadczona — co jeszcze dodaje jej uroku — i być może niczego
— Przykro mi, ale będzie musiał pan zadowolić się moim towarzyst- nie zauważyła, ale jestem pewien, że przyjmie moje oświadczyny.
wem. Ciotka ucięła soljie poobiednią drzemkę i zjawi się dopiero na Zawsze była dla mnie przychylnie usposobiona i mam nadzieję, że kryje
podwieczorek, a Urszula z silnym bólem głowy też się położyła i nie się za tym coś więcej, że zgodzi się wyjść za mnie za mąż. W każdym razie
zeszła nawet na obiad. ' czuję się w obowiązku poinformowania najpierw o tym pana. Kocham
— Tak mi przykro, że panna Kronegg nie czuje się dobrze. pańską podopieczną już dawno, a tylko ze względu na jej młody wiek
Tommy podsunął mu papierośnicę i zapalniczkę. czekałem z oświadczynami do teraz. Byłbym panu wdzięczny, gdyby
— Napije się pan wina, doktorze? zechciał pan zawiadomić pannę Kronegg o oświadczynach i łaskawie
— Nie, dziękuję, panie Rienasch. Nie zapalę również, zanim nie Poprzeć moje starania. Pan przecież wie, kim jestem. Po zmarłej matce

\
234 235
odziedziczyłem znaczny majątek, dobrze ulokowany w papierach
/dola opanować najgorszy kryzys, zanim będzie musiał porozmawiać
wartościowych, współpracuję z ojcem i osiągam niezłe dochody jako
z Urszulą.
jego wspólnik, a w przyszłości jedyny spadkobierca, gdyż jestem
O zabraniu się do pracy nie było już mowy. W żaden sposób nie
jedynakiem. Mojej przyszłej żonie zapewnię więc beztroski byt
zdołałby się skoncentrować nad księgami! Zerwał się i zaczął chodzić po
i będę w stanie spełnić każde jej życzenie. Mogę liczyć na pańskie
pokoju bez żadnego celu, kluczył pomiędzy meblami, jakby chciał uciec
poparcie?
przed dręczącymi go myślami. Co chwilę natrętnie powracała mu w pamięci
Tommy z trudem zbierał myśli. Odczuwał nieznośny ból i roz-
scena z Georginą Donald. Czy ta kobieta nie przeżywa teraz podobnych
drażniony miał ochotę posłać Nimroda do wszystkich diabłów. Ale cóż
katuszy jak on? Otrząsnął się. Nawet jeżeli, to należy jej się kara za brak
mógł zrobić? Poddać się losowi, bo nie wątpił ani przez chwilę, że
kontroli nad sobą. On potrafi się kontrolować... Potrafi?... Musi!
Urszula kocha tego młodego człowieka. Odezwał się znów spokojnym
Urszula nie może się dowiedzieć, ile wysiłku będzie go kosztowało
tonem:
odegranie przed nią roli swatki. Musi ułatwić jej decyzję i nie wolno mu
— Porozmawiam o panu z moją podopieczną, gdy tylko poczuje się
ani przez moment zdradzić się, że cierpi. Na pewno ona też będzie
lepiej. Jeżeli przyjmie pańskie oświadczyny, to na pewno się nie
martwić się, czy nie sprawi mu bólu odchodząc z Langenfurtu z innym
sprzeciwię.
mężczyzną.
— Jestem panu wdzięczny z całego serca, panie Rienasch. Wiem, że
Nadeszła pora podwieczorku. Tommy ogarnął się szybko i udał się
panna Urszula liczy się z pańską opinią, więc...
na dół. Bał się, czy zachowa spokój, gdy zobaczy Urszulę, ale przy stole
Ten młodzieniec naprawdę nie wiedział, jak trudne zadanie postawił siedziała tylko ciotka Greta.
przed Tommym. Żeby nie dręczyć się dłużej, Tommy przerwał mu — Urszula ciągle śpi i chyba zbudzę ją dopiero na kolację. Musi coś
i rzekł: zjeść, skoro od śniadania nic nie wzięła do ust.
— Najbardziej kochający ojciec zrobiłby to ^mo na moim miejscu. Niewiele odzywali się przy podwieczorku. Tommy nie wspomniał
Lepszego męża dla swojej córki na pewno by nie znalazł. o wizycie Georga Nimroda. Nie potrafiłby jeszcze mówić o jego
Nimrod ściskał mu serdecznie dłoń. oświadczynach ze spokojem, a poza tym podjął się w pewnym sensie
— Jeszcze raz bardzo panu dziękuję — rzekł nie zauważywszy, że tajnej misji, więc lepiej nie wtajemniczać w nią osób trzecich.
ręka Tommy'ego była zimna jak lód. — Najlepiej pójdę już, a jutro Wypił zaledwie filiżankę herbaty i wstał od stołu. Ciotka żegnając
— jeśli pan pozwoli — przyjdę dowiedzieć się, co odpowiedziała panna go, uśmiechnęła się.
Urszula. — Ależ z nas biesiadnicy. Siedzimy jak na stypie. Co to będzie, jak
— Będziemy pana oczekiwać — rzekł Tommy jak automat. Urszula opuści kiedyś Langenfurt?
Georg Nimrod pożegnał się i wybiegł jak na skrzydłach. Pociemniało mu przed oczyma. Będzie smutno i ponuro. A może to
W roli starającego się o rękę nie czuł się najpewniej, jak zresztą stać się już niebawem!
wszyscy mężczyźni w podobnej sytuacji, więc gdy tylko znalazł się za Wrócił do swojego gabinetu, ale nawet nie usiadł, tylko chodził bez
drzwiami, odetchnął z ulga, że ma to za sobą. Jutro sprawa się wyjaśni- celu od drzwi do okna. Strach, że straci Urszulę, nie opuszczał go ani na
a dalej wszystko już pójdzie gładko... chwilę. Raz po raz wchodził do swojej sypialni i nasłuchiwał, czy na
Po wyjściu Nimroda Tommy jęknął głucho i bezsilnie opadł na fotel górze coś się nie poruszy. Nie poruszyło się.
Teraz nie musiał już trzymać nerwów na wodzy. Zakrył twarz rękoma Dopiero tuż przed kolacją usłyszał drobne kroki Urszuli. Odetchnął
i oparł się łokciami o biurko. Urszula, jego misiaczek, odejdzie z mn>m- ciężko. Wstała i zejdzie do jadalni, a on będzie jej musiał powiedzieć, że
Dobrze, że w tej chwili może być sam, że nikt nie widzi jego cierpienia. £e doktor Nimrod poprosił go o jej rękę.
236
XIII się teraz czujesz, mój skarbie? Ustąpił ten nieznośny ból? — pytała
ciotka, a sięgnąwszy po jej rękę zbadała puls.
Urszula przytuliła się. Jak to dobrze mieć kogoś bliskiego i ko-
chającego! — pomyślała, ale zaraz zacisnęła usta, żeby nie wybuchnąć
Urszula leżała na tapczanie i nie liczyła godzin. O niczym zresztą nie płaczem.
potrafiła myśleć tylko o swoim cierpieniu. Nie miała siły poruszyć się, — Trochę jeszcze boli, cioteczko.
bronić, zastanowić, co robić dalej. Ciągle tylko powtarzała: — Nie — Musisz wyjść na świeże powietrze, dziecko! Gorączki na szczęście
zniosę widoku Tommy'ego z inną kobietą... nie wytrzymam! Wo- nie masz, a na dworze jest teraz przyjemny chłodek. Ale najpierw musisz
lałabym umrzeć. I uciekła myślami do stawu w parku. Czemu nie coś zjeść. Przy pustym żołądku głowa też czasami potrafi rozboleć. Po
wskoczyła do niego od razu, gdy zobaczyła Georginę w objęciach kolacji wyjdziemy na pół godzinki, to nam obu dobrze zrobi.
Tommy'ego? Przynajmniej w tej chwili nie cierpiałaby już, tylko Urszula zebrała resztkę sił. Musi zobaczyć Tommy'ego, ostatni raz!
spokojnie leżała sobie na dnie i nie czuła bólu rozdzierającego jej Czy ciotka już wie, że on ożeni się z Georginą Donald? Chyba nie,
serce. Teraz nie ma już siły pobiec do stawu, nie ma nawet sił, by wstać przecież by o tym wspomniała. Zatem narzeczem utrzymują jeszcze swój
z łóżka. związek w tajemnicy. Dobrze, przynajmniej nie będzie o tym mowy przy
Słyszała, że ciotka drugi raz podeszła pod drzwi i cicho wołała ją po stole.
imieniu. Nie mogłaby spojrzeć w twarz dobrej starszej pani. Cała drżała Chęć zobaczenia Tommy'ego dodała Urszuli sił. Obmyła się szybko,
jak na mrozie. zupełnie mechanicznie, jak automat. Po drodze cały czas powtarzała
Szczękając zębami zwlokła się wreszcie z łóżka i owinęła w ciepły sobie, że musi zachować spokój, nie może się zdradzić, że widziała go
wełniany koc. Choć za oknem\był piękny czerwcowy wieczór, Urszula z Georginą w parku, że cierpi z jego powodu.
trzęsła się jak przemarznięta do szpiku kości. Straciła Tommy'ego i nic Tommy podszedł, gdy tylko zobaczył ją w drzwiach jadalni. Pa-
nie było w stanie jej rozgrzać. trzył niespokojnym wzrokiem, a Urszula czuła, że jest zdenerwowany,
Zaczęła chodzić po pokoju. Zdziwiła się, że nogi potrafią ją unieść, i nie miała wątpliwości, że z powodu Georginy. Łzy podchodziły jej
czyli ma dość siły, by dojść do stawu i przerwać swoje cierpienie! Ale do oczu.
w tym momencie ogarnęła ją straszna tęsknota za Tommym. Żeby choć — Czujesz się lepiej, Urszulo? — spytał, jej zdaniem, trochę obco.
raz jeszcze spojrzeć na niego, ostatni raz, a potem dopiero... Ciotka Co go to właściwie obchodzi? On już myśli tylko o Georginie — po-
Greta zapukała głośno do drzwi, zapraszając na kolację. Urszula niemal myślała.
bezwiednie podeszła do drzwi i przekręciła klucz. Głośno zaś oświadczyła, że czuje się dobrze, choć ból głowy nie
— Urszulko, ty śpiochu! Wiesz, że przespałaś prawie cały dzień? Jak całkiem jeszcze ustąpił. Usiadła przy stole, jak zwykle naprzeciwko
Tommy'ego. i na siłę zmusiła się do przełknięcia kawałka chleba.
Patrzyła przy tym na niego, jakby starała się zapamiętać jego
twarz.
Starał się podtrzymywać rozmowę, ale myślami błądził gdzie indziej.
Prawie nie patrzył na Urszulę, bojąc się, że nie wytrzyma i palnie jakieś
głupstwo. co tu jeszcze siedzę? Czemu nie leżę teraz na dnie stawu?
Ona zaś powtarzała sobie w kółko: — Jestem mu niepotrzebna! Po
238 239
Staw! Tam czekają ulga i ukojenie. Spokojna tafla wody stawała jej] zasługującym na to, by ożenić się z kobietą, która go kocha. W zamian,
przed oczyma, a tajemniczy głos z dna brzmiał jej w uszach: — Wskocz,,] prócz jego miłości, zyska ona także beztroski i wygodny byt. Doktor
tu jeąt tak spokojnie! Nimrod przyjedzie jutro i powie ci to wszystko sam. Chciał zrobić to już
Sama nie wiedziała, jak wytrzymała do końca posiłku, i już miała dziś, ale odłożył swój zamiar ze względu na twoją niedyspozycję.
przeprosić, że znów czuje się gorzej i musi się położyć, gdy Tommjj Kochasz go, prawda? I przyjmiesz jego oświadczyny?
odezwał się: Powiedział to szybko, jakby' całą kwestię wyrecytował z pamięci;
— Mogłabyś wejść ze mną na chwilę do gabinetu? Chćiałb> robił tylko krótkie przerwy na złapanie oddechu.
omówić z tobą pewną bardzo pilną sprawę. Pozwolisz, ciociu, że Skończył, a Urszula zwróciła tylko na jedno uwagę: nie mówił
kwadrans zostawimy cię samą? o Georginie! Jeszcze raz odtworzyła sobie w pamięci przemowę
Starsza pani zdziwiła się trochę, ale uśmiechnęła się tylko i'skinę Tommy'ego i... zbladła jeszcze bardziej.
głową. Patrzyła z zatroskaniem na oboje młodych i pomyślała: — Jeżeli Odrzuciła w tył głowę i zamknęła oczy, żeby nie patrzeć w jego twarz.
wreszcie Tommy nie wypowie decydującego słowa, będę musiała gc Nagle stał się dla niej kimś obcym, odpychającym.
ostrzec, że zwlekając naraża Urszulę na niepotrzebne zdenerwowanie| Tommy też spuścił wzrok bojąc się, że zobaczy w jej oczach błysk
Nie ma żadnego sensu, żeby oboje dalej się dręczyli. Dziewczyna jest ji radości, a tego nie wytrzymałby na pewno.
dorosła i na pewno przygotowana do przyjęcia oświadczyn. Ona zaś zrozumiała tylko jedno: Tommy nakłaniają do małżeństwa
z Nimrodem! Po to, żeby jej się pozbyć! Wykorzystał okazję, że Georg
chciał się oświadczyć, i wypędzi ją z domu, w którym nie ma już dla niej
Tommy poprosił Urszulę żeby usiadła, a sam przysunął sobie foteli miejsca. Musi opuścić Langenfurt, zanim zjawi się tu nowa pani
naprzeciwko niej. Był tak przejęty i pochłonięty własnymi problemami^ Rienasch. To jasne, po co jej w domu obca osoba?
że nie przyglądał się dziewczynie z uwagą i troską jak zwykle, bo gdyby Dreszcz wstrząsnął całym ciałem Urszuli. Tommy milczał, ona też
to zrobił, musiałby zauważyć, że wyglądała zanadto mizernie jak na nie mogła wydobyć z siebie głosu. Poruszała ustami, ale żadne słowo
zwykły ból głowy. \ z nich nie padało.
Ledwo stała na nogach, nie tyle usiadła, co upadła na fotel. Patrzyła Przestraszony jej milczeniem zdecydował się wreszcie spojrzeć na
półprzytomnymi oczyma, jak on niespokojnie kręci się i chodzi bez celu.J nią. Siedziała blada, z kamienną twarzą. Czyżby aż tak wzruszyły ją
— Zaraz mi powie, że zaręczył się z Georginą — pomyślała i zagryzła oświadczyny Nimroda? Musiała go bardzo kochać.
wargi aż do bólu. Jeszcze nigdy nie była tak podobna do matki jak teraz, ale nie do
Nagle zatrzymał się naprzeciwko niej, wciągnął głęboko powietrze] tej szczęśliwej pani Reginy, lecz do tej załamanej, której przynie-
i opanowując zdenerwowanie rzekł: siono na noszach śmiertelnie rannego męża. Ta twarz! Czy tak wygląda
— Muszę ci powiedzieć coś bardzo ważnego, Urszulko, jeszcze dziś,! szczęście?
choć wiem, że czujesz się nie najlepiej. Wiadomość ta, jak mi się zdaje,! — Urszulko! — krzyknął przerażony.
ma wielkie znaczenie i zdecyduje o twojej przyszłości. Ale najlepiejl Otrząsnęła się i spojrzała wzrokiem pełnym rezygnacji, którego on
powiem ci bez zbędnego wstępu: dziś po południu był tu doktor Nim rod l zupełnie nie rozumiał, i wstała zebrawszy resztki sił. Jak z oddali słyszała
i poprosił o twoją rękę, a także o to, bym wstawił się u ciebie za nim. To| swoje własne słowa:
jednak... jak myślę... nie będzie potrzebne, gdyż... jestem przekonany.•• — Powiedz doktorowi Nimrodowi, że bardzo żałuję zadając mu
odwzajemniasz jego miłość i z radością przyjmiesz jego oświadczyny- ból. Przykro mi, ale... nie mogę przyjąć jego oświadczyn... ani teraz...
Nie muszę cię przekonywać, że Georg Nimrod jest człowiekiem I nigdy!
240 '6 Jasnowłosa 241
Krew uderzyła Tommy'emu do głowy. Czuł się jak skazaniec, cioteczko! Będzie ci żal Urszulki. Wiem, że nie lubisz Georginy. Tommy
któremu na szubienicy ogłoszono, że został uniewinniony. też nie będzie z nią szczęśliwy. Ona go nie rozumie, ona tylko umie
— Urszulo! Więc ty go nie kochasz? — spytał drżącym głosem. patrzeć na niego namiętnie i wyzywająco. Tak, cioteczko, będziesz mnie
Wstrząsnął nią dreszcz. Patrzyła na Tommy'ego przenikliwym wspominać. I Tommy też będzie. Zaboli go trochę, że jego misiaczek
nieruchomym wzrokiem, jakby chciała na siłę zapamiętać jego twarz. wolał umrzeć niż żyć daleko wśród obcych, ale Tommy kocha Georginę,
Chciała coś powiedzieć, ale z jej ust wyrwał się tylko przeraźliwy krzyk: a ona nie pozwoli mu smucić się zbyt długo. Każe mu zapomnieć
— Nie! Nie kocham go! o wszystkim. Niech ci się poszczęści, Tommy. Mój najdroższy Tommy!
Zerwała się i jak ugodzone zwierzę rzuciła się w stronę drzwi. Żegnaj. Kocham cię... tak bardzo, że tylko śmierć pozwoli mi o tobie
W swoim pokoju ledwo przekręciła w zamku klucz, bezwładnie opadła zapomnieć...
na podłogę. Wbiła palce w gruby dywan i jęczała boleśnie. Leżała na tapczanie i czekała, aż wszyscy położą się spać. Próbowała
Tommy chce żenić się i musi pozbyć się jej z domu. Przeszkadzała się podnieść, ale natychmiast opadała z powrotem. Wytężyła wszystkie
mu, była niepotrzebna! Nie ma dla niej miejsca w Langenfurcie, gdzie siły jeszcze raz i stanęła na nogi. Podeszła do okna. Cisza. Park
będzie rządzić Georgina, nie ma dla niej miejsca w sercu Tommy'ego, pogrążony w ciemnościach, tylko blade światło ścieliło się w jednym
gdyż tamta zabrała^e całe. Dla niej nie ma już nic.... pozostał tylko staw. miejscu blisko domu — paliła się lampka w pokoju Tommy'ego
Tam skończy się jej bolesna udręka. Trzeba jedynie zebrać trochę sił, wychodzącym na taras.
stanąć na nogi, potem jeszcze kilka kroków i będzie u celu. Będzie po Urszula powoli ruszyła w kierunku drzwi. Stanęła nagle. Na biurku
wszystkim. Wreszcie upragniony spokój. Szybko zapomni o bólu, zobaczyła swój notatnik, w którym zapisywała planowane i dokonane
o miłości), o wszystkich cierpieniach. zakupy. Ołówek przywiązany na sznurku leżał obok. Chwyciła go jakby
— Tommy! Najdroższy, najokrutniejszy! Nie masz choćby kącika wbrew woli, wyrwała kartkę i zaczęła pisać:
w swoim sercu dla twojego biednego misiaczka?
Zimny dreszcz przeszedł ją od stóp do głów, myśli kłębiły się Mój drogi, najdroższy Tommy! Skoro muszę odejść, wybieram tę
w głowie jak oszalałe. Uciec stąd... jak najszybciej, by nie patrzeć już jedyną drogę, którą znam: idę do moich rodziców. Zrozumiałam, że stoję
w jego twarz, by nie czuć się intruzem. Uciec do stawu i utopić ten Ci na drodze, dopiero dzisiaj, gdy w parku zobaczyłam Georginę w Twoich
nieznośny ból. Tylko... najpierw wszyscy muszą iść spać. Nikt nie może ramionach. Dla mnie staio się jasne,' ż e muszę odejść. Wiem, że boisz się
wiedzieć, co zamierza, bo gotowi przeszkodzić... Zerwała się prze- powiedzieć mi o tym wprost, ale nawet gdybyś mi nie kazał się wynieść, też
straszona — ktoś mocno pukał do drzwi i szarpał klamkę. bym odeszła. Chciałeś, żeby zabrał mnie stąd doktor Nimrod, aleja nie
— Urszulo! Urszulo! mogę należeć do nikogo innego, nie potrafię żyć gdzie indziej, nie mogę żyć
Był to głos Tommy'ego. Ile w nim było obawy i zatroskania! Pewnie bez Ciebie. Dlatego chcę iść do rodziców; uwolnię Ciebie od kłopotów,
zrozumiał dopiero teraz, że zadał jej ból, i jest mu przykro. O, tak! a siebie od cierpień. Wybacz, jeśli zadam Ci ból, ale życz mi spokoju
Będzie żałował. Miał takie^zułe serce. Sam pewnie by jej nie wypędzał i ukojenia mojego bólu. Dziękuję Ci za kilka szczęśliwych lat w Twoim
z domu, ale Georgina go zmusiła. To ona nie życzyła sobie, żeby obca domu. Były cudowne. Życzę Ci, żeby następne były dla Ciebie jeszcze
dziewczyna kręciła się po jej domu. cudowniejsze. Życzę Ci szczęścia, Tommy, mój kochany! Po raz ostatni.
Urszula zacisnęła usta, żeby nie krzyknąć z bólu. Nie poruszyła się Twoja Urszula, Twój misiaczek
nawet, a po chwili usłyszała oddalające się kroki Tommy'ego.
Nie upłynęła nawet minuta, gdy pod drzwi podeszła ciotka Greta Położyła kartkę na biurku i rozejrzała się po pokoju, jakby żegnając
i głośno wołała ją po imieniu. Urszula nie odezwała się. Biedna, kochana się z nim na zawsze. Po cichu wyszła na korytarz, rozejrzała się
242 243
wstrzymując oddech. Nie było nikogo. W głębi paliła się słaba Teraz już ciotka była pewna, że stało się to, co myślała. Wstała.
lampa, którą włączano na noc. Oświetlała także schody prowa- — Możesz być spokojny, Tommy. Młode dziewczęta to dziwne
dzące do hallu. Urszula zeszła po cichu aż do drzwi wyjściowych. Były stworzenia i nikt naprawdę nie wie, co się z nimi dzieje. Pójdę do niej, ale
zamknięte. Przekręciła powoli klucz i ogarnęło ją ciepłe powietrze jestem więcej niż pewna, że mnie też nie wpuści. Dajmy spokój do rana,
letniej nocy. a wtedy wszystko się wyjaśni — próbowała go uspokoić.
W pokoju Tommy'ego już nie paliło się światło. Spał, jak wszyscy. — Myślisz, że można ją zostawić samą? Wyglądała na bardzo
Tommy po ucieczce Urszuli z jego gabinetu stanął jak wryty. zdenerwowaną.
Usłyszawszy jej zdławiony krzyk, że nie kocha Nimroda, przez chwilę — Trzeba zaczekać do rana, Tommy. Na pewno nie jest chora.
nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Nagle pocziił się ogromnie szczęśliwy, Sprawdzałam jej puls, a ból głowy potrafi być czasami wyjątkowo
ale zastanowił się trzeźwo, dlaczego Urszula zachowała się tak dziwnie. uporczywy. Zobaczysz, wypocznie i wszystko będzie dobrze.
Była blada i strasznie zdenerwowana, czyżby dokuczał jej tylko ból Uwierz mi!
głowy? A może jej wrażliwe serce nie mogło pogodzić się z myślą, że musi Pocałowł ciotkę w rękę i wrócił do swojej sypialni. Ciotka zaś
sprawić Nimrodowi zawód? Nie, na pewno musi to być coś poważnego, podeszła pod drzwi łączące pokoje Urszuli i swoje.
bardziej szczególnego. Dlaczego cały czas przyglądała mu się dziwnie Uśmiechnęła się do siebie i pokręciła głową. Ach ci młodzi!
zasmucona, jakby załamana? Głuptaski! Czy wy zawsze musicie wszystko skomplikować, nawet
Ogarnął go straszliwy niepokój. Co się z nią dzieje? Może jest najprostsze sprawy?
bardziej chora, niż sądzi ciotka Greta? Zerwał się i pobiegł na górę, Rozebrała się, narzuciła na siebie ciepłą podomkę, westchnęła i nie
złapał za klamkę, przerażony wołał Urszulę po imieniu. Nie odzywała zapalając światła podeszła na chwilę do okna wychodzącego na
się. Zdążyła tak mocno zasnąć? park.
Poszedł na dół i z tarasu zajrzał w stronę jej okien. W sypialni paliła Tommy wszedł do gabinetu, usiadł, ale zaraz wstał i pobiegł do
się lampka nocna. To go trochę uspokoiło. swojej sypialni i nasłuchiwał, co dzieje się na górze u Urszuli.
Zapukał do ciotki Grety, która w swoim saloniku siedziała jeszcze Długo nie było słychać nic, potem nagle rozległy się ciche kroki.
nad książką. Spojrzał na sufit, jakby spodziewał się zobaczyć Urszulę, i wstrzymał
— Ciociu Greto! — zawołał przez drzwi. oddech. Zdawało mu się, że na górze otworzyły się drzwi, a potem, że
Starsza pani aż zlękła się, gdy wszedł blady i roztrzęsiony. ktoś schodzi po schodach do hallu. Wyraźnie zaś usłyszał zgrzyt
— Mój Boże, Tommy! Co się stało? przekręcanego w zamku klucza.
— Nic, nic, ciociu! Bez paniki. Martwię się o Urszulę. Bardzo Szybko zgasił światło i wychylił się przez otwarte na oścież okno.
dziwnie zareagowała na wiadomość, którą jej przekazałem. Wybiegła Drobna, ubrana na jasno postać wyszła na taras i szła w kierunku parku.
i znowu zamknęła się w swoim pokoju. To na pewno była Urszula!
Ciotka kiwała ze z4enerwowania głową. Pomyślała, że Tommy Ostrożnie, nie robiąc hałasu, wyskoczył przez okno na taras
zdecydował się wyznać Urszuli miłość, a ona, nie przygotowana, i chowając się za drzewami szedł w pewnej odległości za nią. Nawet
przestraszyła się i uciekła. Kto to wie, co naprawdę dzieje się w dziew- gdyby się odwróciła, nie mogłaby go zobaczyć. Po co wyszła w nocy do
częcej duszy w takim momencie? parku?
— Powiedziałeś jej coś, co mogło ją zaboleć lub wprawić w za- Kroczyła jak automat nie odwracając się. W bladym świetle księ-
kłopotanie? życa jej jasna sukienka była wyraźnie widoczna. Stanęła na skraju
— Nie, ciociu. Myślę, że coś wręcz przeciwnego. parku i obejrzała się na dom. Podniosła obie ręce i pomachała jak
244 245
na pożegnanie, potem^opuściła je bezwładnie i ruszyła naprzód zu- dobiegł do drzwi wejściowych. Urszula nie zamknęła ich za sobą. Zapalił
pełnie jak lunatyczka. W pewnej chwili Tommy podszedł tak blisko, światło w hallu, wbiegł po schodach, spiesząc się do pokoi Urszuli.
że mógł zobaczyć jej twarz. W świetle księżyca wyglądała trupio Zaskoczony zobaczył stojącą przy schodach na piętrze ciotkę Gretę.
blada. Widziała przez okno Urszulę wychodzącą z domu, już miała ją zawołać,
Dokąd ona idzie? Im głębiej wchodziła w park, tym szybszym szła gdy Tommy zszedł z tarasu i poszedł za nią. Nie otworzyła nawet okna,
krokiem, zupełnie jakby spodziewała się pogoni. Tommy ledwo nadą- ale cały czas niepokoiła się. Nie potrafiła sobie wytłumaczyć nocnego
żał. Nie spuszczał jej z oka. Raz po raz jej jasna sylwetka pokazywała się wyjścia tych dwojga. Tommy najwyraźniej śledził Urszulę, ale to dobry
między drzewami, ale nagle zmknęła w miejscu, gdzie od głównej alei znak. Przynajmniej ciotka była pewna, że dziewczynie nic się nie stanie.
odchodziła boczna w stronę stawu. Nie odeszła jednak od okna i czekała, aż oboje wrócą. Tommy zjawił się
Stawu?... wreszcie, ale z Urszulą na ręku. Zerwała się i pobiegła mu naprzeciw.
Tommy zatrząsł się jak rażony prądem elektrycznym. Czego, u licha, Stała przy schodach załamując ręce.
szuka ona w nocy nad stawem? Zanim jednak spróbował znaleźć — Cicho, ciociu! Otwórz mi szybko drzwi do jej sypialni i nie budź
odpowiedź, odruchowo rzucił się pędem na skróty między drzewa. Za nikogo — rzekł omijając ją szybko.
każdą cenę musi dobiec do stawu, zanim ścieżką dojdzie tam Urszula. Ciotka bez słowa podreptała za nim, zdjęła z łóżka Urszuli kapę,
Dobiegł i w miejscu, gdzie ścieżka dochodziła do wysokiego brzegu, a Tommy położył nieprzytomną na pościeli.
ukrył się w wysokim zielsku. Wyczerpany ze zdenerwowania i strachu opadł na kolana, i przyło-
Jasna postać zbliżała się szybkimi krokami. Tommy jak zahip- żył ucho do piersi Urszuli. Bogu dzięki! Serce biło, a więc żyła...
notyzowany nie spuszczał jej z oka. Przeszła tuż obok, oświetlona Ciotka podeszła z drugiej strony łóżka. Nasmarowała skronie chorej
blaskiem księżyca. Gdy przez moment Tommy zobaczył jej twarz, serce wodą kolońską i chwyciła za rękę by zbadać puls. Szybko rozpięła jej
aż przestało mu bić z przerażenia. sukienkę pod szyją i pogłaskała czule po głowie. Oboje nie odezwali się
Szła zdecydowanym krokiem prosto do brzegu. Na skraju za- do siebie ani słowem. Dopiero teraz ciotka wstała i popatrzyła na
trzymała się, uniosła w niebo obie ręce jakby do modlitwy i zrobiła Tommy'ego z powagą w oczach.
ostatni krok już nad głęboką taflą wody. — Każ wezwać lekarza, Tommy. Moim zdaniem, to konieczne
W tym momencie Tommy rzucił się i mocno chwycił ją z tyłu — rzekła cicho.
w ramiona. Skoczył jak oparzony, rozglądnął się ze strachem i wybiegł na
— Urszulo! Na Boga! Urszulo! — krzyknął jak oszalały, zupełnie korytarz. Ostry dźwięk dzwonka przerwał nagle nocną ciszę. Po chwili
nie panując nad sobą. zjawił się zaspany lokaj.
Nie słyszała go. Z nadmiaru emocji, a może wyczerpania po pros- — Proszę szybko obudzić szofera. Niech jedzie do miasta po
tu zemdlała. Tommy patrzył na jej bladą, nieruchomą twarz. Czu- doktora. Panna Kronegg zachorowała. Ruszać się szybko!
jąc, jak bezwładnie ciąży mu w ramionach, wręcz odchodził od zmy- Wszyscy wiedzieli, że Urszula cały dzień źle się czuła, więc lokaj
słów. wcale się nie zdziwił, że trzeba wezwać lekarza. Tommy natychmiast
— Urszulko! Kochana moja... dlaczego? Dlaczego to zrobiłaś? wrócił do sypialni. Ciotka zdążyła już przebrać Urszulę, a na jej zimne
— pytał drżąc na całym ciele. jak lód stopy położyła poduszkę elektryczną. Tommy stał i patrzył na
Przytulił ją mocno do siebie, patrząc na oświetloną księżycem nią półprzytomny.
twarz. Po chwili, trzymając ją jak dziecko, biegł już w stronę domu. Ze — Nie obudziła się, ciociu? — spytał z niepokojem. v
strachu na czoło wystąpiły mu krople potu. Niewiarygodnie szybko — Nie, jeszcze nie, Tommy.
246 247
Usiadł ciężko na stojącym przy łóżku fotelu i nagle zobaczył kartkę tragedii, a tylko dlatego, że wy, głuptasy, bawiliście się w domysły, zaś ja
leżącą na biurku. Złapał ją i zaczął czytać. — stara, a głupia — nie chciałam się mieszać do waszych intymnych
Jęknął ciężko, gdy skończył. Ciotka nie wiedząc, co się stało, spraw — mówiła ciotka zdenerwowana.
rozglądała się przestraszona. Tommy podszedł na palcach do łóżka Urszuli, ukląkł u wezgłowia
— Tommy? i ukrył twarz w poduszkach, na których leżała chora. Trwał w takiej
Bez słowa podał jej kartkę i zakrył rękoma twarz. pozycji dłuższą chwilę, aż ciotka zbliżyła się i pogładziła go po włosach.
— Ciociu! Zobacz, dlaczego ona chciała wskoczyć do stawu." Spojrzał na nią bezradnie.
W ostatniej chwili zdążyłem ją złapać na brzegu — rzekł łamiącym się — Cioteczko, jeżeli Urszuli coś się stanie... Mój Boże, ja tego nie
głosem. przeżyję! Moglibyśmy być tacy szczęśliwi. Na myśl, że ją stracę, aż robi
— Tommy, co ona tu pisze o Nimrodzie? Co ty masz z Georginą? mi się słabo.
Mój Boże, dlaczego ja o niczym nie wiem? Zamiast lamentować, nachyliła się nad chorą, potem dopiero rzekła:
Usiedli w drugim kącie pokoju i Tommy szybko wyjaśnił, że doktor — Nie załamuj się, chłopcze. Zaufaj Panu Bogu, a tymczasem idź do
Nimrod chciał oświadczyć się Urszuli i prosił go o porozmawianie z nią. piwnicy i przynieś butelkę starego porto. Łyk wina Urszuli nie
Zgodnie z'obietnicą zrobił to zaraz pd kolacji. zaszkodzi.
Ciotka pogłaskała go po głowie. Wybiegł jak wystrzelony z procy, a po chwili, zdyszany, był już
— Mój ty głuptasku! Miłość, jak widać, potrafi pomieszać w głowie z powrotem.
nawet najmądrzejszym ludziom. Jak mogłeś to zrobić Urszuli? Razem unieśli nieco chorą, zaś ciotka wlała jej do ust łyżeczkę
Patrzył na nią bezradny i zakłopotany jak uczniak, którego przyła- czerwonego wina. Poruszyła się i otworzyła nieprzytomne oczy. Roz-
pano na drobnym oszustwie. glądnęła się dookoła i uśmiechnęła niewyraźnie.
— Ciociu, ja naprawdę wierzyłem, że ona kocha Nimroda. — O Boże! Już jestem w niebie, a przecież popełniłam ciężki grzech.
Uśmiechnęła się. — wyszeptała wyraźnie. Zamknęła oczy i mówiła dalej, cicho i z wy-
— I tym gryzłeś się od dłuższego czasu? siłkiem: — Nikt nie zabierze mi ciebie... Jesteś mój, Tommy! Na
— Skąd wiesz, że się gryzłem? zawsze... Tu, w niebie, jest tak pięknie. Rodzice? Patrz, Tommy, idzie
— A co to, nie mam oczu? Widzę, co się z wami dzieje. O tym, że mamusia! Tatusiu! Wybaczcie mi... nie mogłam inaczej. Zaśpiewaj mi,
Urszula ciebie kocha, wiedziałam już od dawna. Tommy... Pocałuj, proszę. Jest mi tak dobrze... Georginą odeszła?
— Ty naprawdę wierzysz, że ona mnie kocha? Ciociu, to nie- Dzięki Bogu, że jej tu nie ma... Gniewasz się na mnie, Tommy? Jest ci
możliwe! Dla niej jestem tylko starym wujkiem Tommym. smutno, że umarłam? Trochę? Musiałam, Tommy... Niech ona tak na
— Czego ty jeszcze nie wymyślisz! Oboje jesteście jednakowi. mnie nie patrzy! Odejdź stąd! Georgino, co robisz? Nie popychaj mnie
Gdybym wiedziała, dawno bym się między was wmieszała, ale cały czas do wody! Jak tu zimno... Weź banjo, Tommy, zagraj mi coś... Tak cię
byłam pewna, że poradzicie sobie sami. Czy po przeczytaniu tej kartki kocham. Och, Tommy, dlaczego wypędziłeś swojego misiaczka? Wiesz,
nie widzisz, że Urszula jest zazdrosna o Georginę? Nie widzisz, że jak to boli? Choć raz chcę cię jeszcze zobaczyć, Tommy... Oj, ale straszny
przeraziła się po rozmowie z tobą, że chcesz ją na siłę wydać za ból...
Nimroda? Ta dziewczyna kocha cię całą duszą, podobnie zresztą jak ty Mówiła bez przerwy dziwnie zdławionym głosem, a cały czas
ją. Jeżeli tego wszystkiego nie dostrzegasz, to musisz być rzeczywiście nerwowo wodziła rękoma po kołdrze, jakby czegoś szukała.
ślepy, ale zakochanym zdarza się to dość często. Wielki Boże, co za Raz wymawiała pojedyncze, oderwane słowa bez żadnego sensu, to
szczęście, że udało ci się uratować Urszulę! O mało nie doszło do znowu całe zdania. Wołała ciotkę Gretę, później rodziców, ale najczęś-

248 249

l
ciej Tommy'ego. Imię Georginy wymawiała zawsze z bólem, z wielkimi i za kilka dni, jak myślę, panna będzie zdrowa jak ryba. Gorączka jest
strachem. trochę za wysoka, ale nie ma powodów do niepokoju. Gdy szofer
odwiezie mnie do miasta, niech kupi w aptece lekarstwa, a do tego czasu
i pani radczyni wie co robić. Najważniejsze, żeby teraz pacjentki nie
— Tommy, ty widzisz? Te pędzące antylopy mają twarz Georginy... zdenerwować; musi mieć absolutny spokój. Dlatego też zaaplikowałem
Ona jest niedobra dla ciebie... Och, ona chce nas strącić w przepaść, jej środek nasenny, gdyż w jej sytuacji sen jest najlepszym lekarstwem.
Ratuj, Tommy! Nie pozwól wypędzić mnie z twojego domu... Mam | Zanim się obudzi, szofer powinien już wrócić z apteki z tabletkami,
zniknąć na siedem lat?... Na sto?... Na zawsze! Nie, nie powiem ci już: które przepisałem pannie Kronegg. Zajrzę tu jutro przed południem.
wujku... od dawna mówię ci: Tommy, ale tylko w sercu. Nie chcę, żeby No, niechże pan już weźmie się w garść!
inni wiedzieli, że bardzo cię kocham. A panna Bardach już na statku Tommy czuł się, jakby mu kamień spadł z serca. Gdy tylko doktor
wiedziała, że ożenisz się z inną. Ona kłamie! To nieprawda, wypędź wyszedł, natychmiast pobiegł do sypialni. Urszula leżała znacznie
tamtą! Ja mam odejść? A gdzie pójdę? Tylko do stawu... do stawu... spokojniej niż przedtem. Miała zamknięte oczy. Spała.
Spójrz, jaka piękna suknia. Podoba ci się. Tommy? Tak cię kocham, Usiedli z ciotką w pokoju obok, zostawiwszy otwarte drzwi tak, aby
Tommy! cały czas widzieć, co dzieje się z Urszulą.
Ostatnie zdanie wymówiła ze wzruszającą czułością. Tommy siedział Wreszcie mogli porozmawiać o przyczynach wydarzenia, które omal
na łóżku u jej stóp i zagryzał usta aż do krwi, żeby powstrzymać nie skończyło się tragicznie.
wzbierającą w jego piersi gorycz. Mówili oboje prawie jednocześnie: Tommy o tym, co czuł, a ciotka
Czas wlókł się niemiłosiernie, ale w rzeczywistości też musiały o swoich obserwacjach. Trudno mu było uwierzyć, że Urszula kocha go
upłynąć z dwie, trzy nawet godziny, zanim ciotce Grecie udało się naprawdę, że nie jest dla niej starym wujkiem, ale po prostu Tommym...
uspokoić Urszulę. kochanym Tommym! To wyglądało na sen!
Stopy i dłonie miała już cieple, tylko na rozpalone czoło trzeba było Rozczulił się zupełnie. Nie było już cienia wątpliwości, że ona kocha
jeszcze przykładać zimne kompresy. Ciotka robiła wszystko sama, go tak samo jak on ją. Wyjaśniło się wreszcie, dlaczego cały dzień leżała
czasami prosząc Tommy'ego o przytrzymanie czegoś, bo nie chciała, zamknięta w swoim pokoju. Zobaczyła Georginę rzucającą się w jego
żeby ktoś ze służby słuchał zwierzeń majaczącej Urszuli. objęcia, ale nie wiedziała, jak do tego doszło. Jakże musiało to nią
Wreszcie przybył lekarz. wstrząsnąć, kochanym białym kwiatkiem, misiaczkiem! A na to wszyst-
Starsza pani wyjaśniła mu, że chora skarżyła się od pewnego czasu ko jeszcze on wyrwał się z tymi oświadczynami doktora Nimroda; Bóg
na silne bóle głowy, dziś zaś mocno zdenerwowała się z powodów świadkiem, że z ciężkim sercem. Nic dziwnego, że wyciągnęła z obu
rodzinnych, straciła przytomność i majaczy w gorączce. Teraz uspoko- zdarzeń logiczny wniosek: przeszkadza i chcą jej się pozbyć. Wolała
iła się trochę, ale świadomości jeszcze nie odzyskała. odejść sama, wybierając śmierć, niż żyć daleko od niego.
Tommy wyszedł z pokoju, gdy doktor badał chorą. Po kilku — Ciociu, jak mogło przyjść jej do głowy, że mi przeszkadza, że chcę
minutach lekarz, gdy tylko go zobaczył, zaniepokoił się. ją usunąć z domu?
— Co pan stwierdził, doktorze? Coś poważnego? — uprzedził go Starsza pani uśmiechnęła się.
Tommy. »
— A jak tobie mogło przyjść do głowy, że ona zostawi ciebie
— Mam wrażenie, że z panem jest gorzej, panie Rienasch. Będę i wyjdzie za mąż za innego?
musiał zaaplikować panu krople na uspokojenie. Panna Kronegg zaś,
Przeciągnął ręką po włosach, które znowu stały zmierzwione jak
jak mi się zdaje, cierpi na depresję, natomiast fizycznie nic jej nie dolega.
Jest w wieku, gdy takie przypadłości się zdarzają, ale na szczęście jest dawniej.
silna i zdrowa. Przepisałem jej lek, który na pewno postawi ją na nogi
250 251
— Nawet nie dopuszczałem myśli, że ona, taka młodą może J Przekonałem go, przezwyciężyłem dla niego największy ból, więc jemu
pokochać mnie, starszego od niej o prawie dwadzieścia lat. nie pozostaje nic innego, jak zrobić to samo dla mnie.
— Od kiedy to miłość pyta o wiek? Pierwszego dnia, gdy przy- Rozmawiali niemal do samego rana, co chwilę zerkając z troską, czy
wiozłeś Urszulę z Transwalu, już zauważyłam, że lgnie do ciebie całym Urszula się nie zbudziła.
sercem, Ona jednak otworzyła oczy, gdy słońce świeciło już wysoko na
— Nie mogłaś mi o tym powiedzieć od razu albo przynajmniej dać niebie. Ciotka siedziała sama przy jej łóżku, gdyż udało jej się przekonać
jakiś znak? Tommy"ego, że powinien się położyć. Obiecała, że zbudzi go natych-
— Cóż, chłopcze, cokolwiek bym zrobiła, byłoby źle. Wydawało mi miast, gdy Urszula odzyska przytomność. Sama drzemała w fotelu obok
się, że sytuacja jest zbyt delikatna, żeby się w nią wtrącać, a milcząc] łóżka chorej.
o mało co nie przyczyniłam się do śmierci Urszuli... Dobry Boże, jakżeż Zbudziwszy się, Urszula przyglądała się ciotce z niedowierzaniem.
ci dziękuję, że nie dopuściłeś do nieszczęścia! Nie bardzo mogła sobie przypomnieć, co się działo. Ciotka uśmiechnęła
— To ja byłbym wszystkiemu winien, ciociu — jęknął boleśnie. się i pochyliła nad nią:
— Winien? A gdzież tu twoja wina? Chciałeś dla Urszuli jal — No jak, Urszulko? Wyspałaś się? — spytała, jakby nic się nie
najlepiej. Dla jej szczęścia gotów byłeś zrezygnować ze swojego. Cz stało.
człowiek może zrobić dla drugiego coś więcej? Byłoby dobrze, gdyby nie Nie odpowiedziała. Rozglądała się tylko wyraźnie zaniepokojona.
wmieszała się Georgina. Nie lubiłam tej kobiety od samego początkuj Ciotka podała jej na łyżeczce środki uspokajające przepisane w nocy
chociaż — po tym co mi powiedziałeś — należy jej bardziej współczuć! przez lekarza. Przełknęła lekarstwo bez sprzeciwu.
niż nienawidzić. Nie jest to zepsuta kobieta, a jedynie wyzbyta wszelkie!: Leżała przez chwilę bez ruchu patrząc przed siebie. Zastanawiała się,
zahamowań, co, niestety, mogło się rozwinąć z winy twojego brataj co się właściwie dzieje. Chyba jest chora, skoro w dzień leży w łóżku.
Może Bóg da, że odzyska rozsądek i nie będzie robiła więcej takich Odezwała się z wyraźnym wysiłkiem:
głupstw. — To przecież niemożliwe!
— W każdym razie ja jej pomóc nie mogę. Spróbuję jej wybaczyć, że — Co niemożliwe, dziecko? — spytała ciotka głaszcząc ją po
omal nie zrujnowała mi szczęścia, że przez nią Urszulka stała już jedną głowie.
nogą nad grobem. — Że leżę w mojej sypialni... że ty tu jesteś, ciociu. Przecież ja
Ciotka pokiwała głową. odeszłam stąd.
— Dajmy już spokój Georginie. Mamy tu jeszcze kogoś, kto będzie — Musiało ci się przyśnić, Urszulko. Dokąd niby miałaś odejść?
chyba cierpiał. Zerwała się nagle, usiadła i ze strachem w oczach rozglądała się
— Myślisz o doktorze Nimrodzie? dookoła.
— Tak. Czeka biedaka gorzkie rozczarowanie, ale raczej nie targniel — Nie! To na pewno nie był sen.
się na swoje życie. Kochał Urszulkę — któż mógłby jej nie kochać — ale! — Ależ był! Jesteś troszeczkę chora, a w gorączce przychodzą złe
to rozsądny chłopiec z otwartą, trzeźwą głową. Pomęczy się trochej sny. Zapomnij o nich i spróbuj jeszcze zasnąć.
jakżeby inaczej, ale pogodzi się i poszuka sobie innej, z którą będzie| Urszula posłusznie zamknęła oczy, ale nie żeby zasnąć. Jeszcze raz
szczęśliwy. musiała po kolei ułożyć sobie wszystko, co pamiętała.
Tommy westchnął. Powoli odróżniała zdarzenia rzeczywiste od tych, które jej się
— Ależ ja mu zazdrościłem! Nawet nie wiesz, ile kosztowało! przyśniły. Boże! Przecież szła do stawu... to jej się nie śniło. Tommy...
mnie trudu obiecanie mu, że wstawię się za nim u Urszuli. I zrobiłem to!| tak, on ożeni się z Georgina... powiedział, żeby wyszła za doktora
252 255
Nimroda. To wszystko było prawdą. Uciekła, leżała tu, w tym pokoju Ja i tak umrę, jeżeli Tommy... wujek Tommy nie potrzebuje mnie...
na dywanie i zbierała siły, żeby pójść do stawu, i... utopić się. Wyszła w swoim domu. Gdzie ja się podzieję?
z domu, tak, napisała list do Tommy'ego... Na pewno szła przez park... Ciotka wstała i pociągnęła za dzwonek, tak jak umówiła się
Tak! Stała nad stawem. Jakim cudem znalazła się tutaj? z Tommym.
Popatrzyła na ciotkę wyraźnie wystraszona. Uspokoiła się widząc — Najlepiej niech powie ci o tym Tommy sam. Zobaczysz, że
pogodną, odprężoną twarz starszej pani. naprawdę nie musisz się martwić — rzekła i pogłaskała ją po głowie.
— Ciociu Greto! Podeszła do drzwi, gdy usłyszała biegnącego po schodach Tom-
— Tak? Kochanie! my'ego.
— Ciociu, jak znalazłam się w łóżku? — Obudziła się, odzyskała świadomość, wie już, co zamierzała
Ciotka chwyciła ją za rękę; wiedziała, że musi jej to powiedzieć zrobić i to, że ty przyniosłeś ją do domu. Resztę musisz jej powiedzieć ty.
bardzo delikatnie. Im szybciej pozna prawdę, tym szybciej wyzdrowieje — powiedziała mu
— Hm, normalnie! Tommy cię przyniósł, gdy straciłaś przytom- w progu i szybko wyszła na korytarz.
ność. Miałaś tak straszny ból głowy, że nie wiedziałaś już, co robisz. Gdy Tommy podszedł do łóżka, ukląkł i objął Urszulę ramieniem. Była
zemdlałaś, Tommy wziął cię na ręce i przyniósł do łóżka. Wezwał blada jak chusta i patrzyła na niego przestraszonymi oczyma.
lekarza, który przepisał ci lekarstwo, bo miałaś tak wysoką gorączkę, że — Urszulko, słodki, kochany misiaczku! Głuptasku, wiesz jak
zaczęłaś majaczyć. Spałaś całą noc i na szczęście te męczące halucynacje wielki ból chciałaś sprawić twojemu Totnmy'emu? Napisałaś do mnie
minęły. list pożegnalny. Wiem wszystko, Urszulko. Spójrz na mnie! To niepraw-
Wszystko się zgadzało, układało się w logiczną całość, zabrakło da, że chciałem ożenić się z Georginą. Rzuciła mi się na szyję
jednak jednego: jak trafiła do domu znad jeziora? niespodziewanie, zanim mogłem ją powstrzymać. Ty zobaczyłaś ten
Usiadła raptownie i zrobiła ruch, jakby chciała uciec. Ciotka moment, ale gdybyś została jeszcze chwilę, widziałabyś, jak ją od-
przytrzymała ją i delikatnie zmusiła do położenia się na poduszkach. trąciłem, jak ona uciekła ze złości, gdy jej powiedziałem, że jej nigdy nie
— Spokojnie, moje dziecko. Nie rób nam już więcej kłopotów. pokocham, a żonę znajdę sobie sam. Po tym wszystkim przyszedł do
Urszula zamknęła oczy, ale na jej twarzy drgał każdy mięsień. mnie po południu doktor Nimrod. Byłem pewny że ty go kochasz, że
Przebierała nerwowo palcami, szarpiąc kołdrę. Po chwili popatrzyła chcesz za niego wyjść. Jak ja cierpiałem myśląc, że wkrótce mnie
smutnym wzrokiem na ciotkę. 'i opuścisz! Ale nie mogłem cię zatrzymać Twoje szczęście było dla mnie
— Ciociu, ja już wszystko sobie przypomniałam... ja chcę umrzeć! ważniejsze niż moje i dlatego obiecałem Nimrodowi, że porozmawiam
Starsza pani pogłaskała ją po ręku. z tobą i wstawię się za nim. Nie widziałaś, z jakim trudem ci o tym
— Ale Pan Bóg nie chce mieć cię u siebie ani też nie chce, żeby nam mówiłem, a potem jak ucieszyłem się, gdy oświadczyłaś, że nie kochasz
było smutno — rzekła poważnym tonem. Georga? Nie mogłem uwierzyć, że pokochałaś starego fyujka bardziej
— Dlaczego nie pozwolicie mi umrzeć? Ciociu, ja nie mogę dalej niż kogokolwiek. Nie wierzyłem, że wolałaś umrzeć niż rozstać się ze
żyć! Jak się znalazłam z powrotem w domu? mną. A ja kocham cię już od dawna, Urszulko! Serce by mi pękło,
— Tommy cię przyniósł. Widział, jak wychodziłaś, i poszedł za gdybyś odeszła ode mnie na zawsze! Ale odzyskałem ci$ w momencie,
tobą. Na szczęście zdążył cię złapać, gdy wskakiwałaś już do wody. Czy gdy stałaś już na progu wieczności. Jesteśjuż moja na zawrze, misiaczku,
ty wiesz, jak bylibyśmy nieszczęśliwi, gdybyś od nas odeszła? i nie oddam cię nikomu. Chcesz zostać moją żoną, Urszulko? Bardzo cię
Urszula poczuła, jak znowu ogarnia ją przenikliwy ból. kocham, tak bardzo, że poświęciłbym moje szczęście/ byleby tylko
— Ciociu! Kochana cioteczko, ja nie mogę dalej żyć! Ja nie chce! uczynić ciebie szczęśliwą. Ile bólu mnie to kosztował^, ile cierpień!

254 255

l\
Chciałem cię mieć tylko dla siebie, ożenić się z tobą, ,ale nie śmiałem cJ
o tym mówić, gdyż cały czas pamiętałem, że jestem o prawie dwadzieścia Przysunął sobie fotel i rozsiadł się wygodnie. Popatrzyła na niego
lat starszy. Powiedz, Urszulko, naprawdę kochasz mnie na tyle, żeby nieco zaniepokojona.
zostać moją żoną? — Tommy? Czy ktoś wie, że... że zrobiłam głupstwo?
Przytulił ją tak mocno, jakby nie zamierzał nigdy wypuścić jej z rąk. Pocałował ją w rękę i pogłaskał po głowie.
— Nikt prócz mnie i ciotki Grety. Nie myśl już o tym, proszę.
Słuchała jego słów jak przez sen, czuła mocne bicie jego serca, ciepło
Widocznie Pan Bóg tak chciał i dał mi ciebie na sto lat. Co ja mówię? Na
dłoni, którymi tulił ją do siebie. Patrzyli sobie prosto w oczy i z tych
spojrzeń jasno wynikało, że się kochają. zawsze, misiaczku!
Nie mógł się powstrzymać, żeby jej znowu nie pocałować.
Urszula nie była w stanie wymówić słowa. Objęła głowę Tom-
Po chwili Urszula rzekła cicho:
my'ego, a na jej bladej twarzy pojawił się różowy rumieniec. Wyglądała
— Mama przyszła do mnie, gdy... ja chciałam... to zrobić. Widzia-
pięknie. Wskutek cierpienia wyraźnie wydoroślała. Była już młodą
łam ją wyraźnie w świetle księżyca. Szła do mnie z drugiego brzegu,
kobietą, śliczną, rozpromienioną szczęściem.
jakby chciała mnie powstrzymać.
Po chwili odezwała się:
— Twoja mama! Boże, jaka ty jesteś do niej teraz podobna!
— Tommy! Bez ciebie nie potrafiłabym żyć. Musiałabym umrzeć. — Nie mogę uwierzyć, Tommy, że mnie kochasz i jesteś już tylko
Trzymaj mnie mocno, bo znowu zemdleję... ze szczęścia... mój. Musiałeś ostro potraktować Georginę?
Osunęła się bezwładnie na poduszki. Przestraszył się. Wzruszył ramionami. -
— Urszulko! Kochana! — Spokojne argumenty do niej nie docierały.
Uśmiechnęła się nie otwierając oczu. Przypominała matkę jak nigdy — Żal mi jej teraz trochę, choć... prawie ją znienawidziłam za to, że,
dotąd. jak myślałam, ty ją kochasz.
— Mój Tommy! Mój ukochany! — szepnęła i objęła go za szyję. — No widzisz! A ja, stary wujek Tommy, zakochałem się w mło-
x
Odwrócił się i pocałował ją w usta. dziutkiej Urszuli.
Oboje czuli, jak odpływa z nich cierpienie, jak zapominają o smutku. — Wcale nie jesteś stary! Wyglądasz młodziej od tych gogusiów,
Trzymali się w objęciach, jakby nigdy nie zamierzali się rozłączyć, którzy zasypywali mnie mdłymi komplementami i udawali znudzonych
patrzyli sobie w oczy bez słów i całowali znowu. Tommy przypomniał życiem. Pewnie i są znudzeni, za to ty aż kipisz energią i młodością.
sobie nagle, że przecież ona jest chora. Delikatnie położył ją na Pocałowali się znowu i pewnie nieprędko by przestali, gdyby nie
poduszkach. weszła ciotka Greta.
— Niestety, mój skarbie — westchnął, patrząc na nią jak urzeczony — No, dzieci, koniec na dzisiaj! Ktoś tu, zdaje się, jest chory, musi
— twoje zdrowie jest najważniejsze. Musisz wyzdrowieć, ale ja nie najpierw coś zjeść, a potem spać i jeszcze raz spać, jeżeli chce
mogłem czekać. Chciałem zdjąć ci z serca największe zmartwienie wyzdrowieć. Kto to widział, żeby nowa pani domu zaczynała rządy
i dlatego... , w Langenfurcie od leżenia w łóżku?
Przerwała mu z uśmiechem: — Cioteczko, ty jeszcze nie wiesz — szepnęła Urszula.
— Ale ja już jestem zdrowa, Tommy! Zaraz wstanę. — Czego, skarbie?
— O nie! Bez pozwolenia lekarza nie da rady — rzekł przyciskając ją — Jaka jestem szczęśliwa! Wszystko złe minęło jak upiorny sen!
do poduszki. — Przecież ci mówiłam, że jak się zbudzisz, to szybko zapomnisz
— Zostaniesz ze mną, prawda? koszmarne sny.
— Myślisz, misiaczku, że pozwoliłbym się komuś stąd przepędzić?
256 17 Jasnowłosa 257
Urszula szybko wyleczyła się z depresji. Była znów radosna, wesoła, nie wiedząc, że przyczyną wyjazdu córki były niewątpliwie nieporozu-
i wprost tryskała szczęściem. Dla obojga zakochanych nastały piękne.' mienia z Tommym.
dni. Odrabiali stracony czas i okazywali sobie nawzajem uczucia, które
jeszcze niedawno skrzętnie ukrywali na dnie swoich serc. Teraz po-
zwalali im rozwinąć skrzydła przy każdej okazji. Dopiero dwa lata później dotarła wiadomość od Georginy, i to
Termin ślubu wyznaczono na październik. Tommy oświadczył przekazana przez nią Tommy'emu osobiście. Dostał od niej list:
stanowczo, że już jest za stary, żeby zwlekać z weselem w nie-
skończoność. Wielce Szanowny Panie Rienasch!
Ciężkie chwile przeżył natomiast doktor Nimrod, gdy Tommy Proszę wybaczyć i zapomnieć, że pewnego dnia straciłam panowanie
oznajmił mu, że Urszula nie może przyjąć jego oświadczyn. Wyznał mu nad sobą, czego jeszcze do dziś się wstydzę, i na siłę chciałam zdobyć coś
jednak otwarcie, że dzięki niemu on właśnie utorował sobie drogę do dla mnie nieosiągalnego. Jak bardzo była to rzecz niemożliwa do zdobycia,
szczęścia. przekonałam się, dopiero gdy rodzice zawiadomili mnie o Pańskim ślubie
— Byłem przekonany, że Urszula kocha pana i bardzo panu z panną Urszulą.
« zazdrościłem. Mimo to obiecałem, że wstawię się u niej za panem, gdyż Teraz mogę już przekazać Panu życzenia szczęścia, choć przyznam
jej szczęście było dla mnie ważniejsze od mojego. Niech pan nie ma nam otwarcie, że przez długi czas żywiłam tylko nienawiść. Poniekąd była ona
za złe, panie doktorze. Mam nadzieję, że szybko pogodzi się pan skierowana do mnie samej, gdyż to ja siebie upokorzyłam, a nie Pan mnie.
z odmową i nie pozazdrości mi szczęścia, do którego dochodziłem z tak Przy okazji chcę Pana zawiadomić, że odnalazłam wreszcie szczęście,
wielkim trudem. którego tak bardzo pragnęłam. Znalazłam mężczyznę, który pokochał
Nimrod zbladł i zacisnął szczęki.-. Po chwili jednak wyciągnął do| mnie sądząc, że jestem tylko ubogą stenotypistką. Zgłosiłam się w tym
Tommy'ego rękę i rzekł: charakterze do pracy. Chciałam zerwać z przeszłością bogatej panienki
— Nie dam się panu zawstydzić, panie Rienasch, i też ustąpię, gdy z bogatego domu, a także sprawdzić, co jestem warta jako kobieta.
chodzi o szczęście panny Urszuli. Przychodzi mi to z wielkim trudem, Spośród wszystkich znajomych z mojej dawnej sfery Pan jeden nie
proszę wierzyć, ale muszę pogodzić się z rzeczywistością. Mam nadzieję, przywiązywał wagi do bogactwa i pewnie dlatego zawzięlam się, żeby za
że pan mnie zrozumie, jeżeli przez pewien czas nie będę przychodzić do Pana wyjść.
Langenfurtu. Wyruszyłam w świat z mocnym postanowieniem ukrycia, kim jestem.
— Oczywiście, panie doktorze. Potem jednak — mam nadzieję I spotkałam w Kalifornii mężczyznę, który pokochał mnie, choć byłam
— znów się zobaczymy. Ani ja, ani moja narzeczona nie chcielibyśmy tylko zarabiającą na liche utrzymanie maszynistką. Wyznalam mu potem
stracić w panu przyjaciela. Oboje życzymy panu z całego serca, żeby cala prawdę, a on kocha mnie nadal. Może Pan sobie wyobrazić, jaka
szybko znalazł swoje szczęście, bo pan na nie zasługuje. jestem szczęśliwa?
Uścisnęli sobie serdecznfe dłonie, a Nimrod wyszedł nie spotkawszy Będziemy mieszkać z mężem w Kalifornii. Od czasu do czasu
się z Urszulą. przyjedziemy do Niemiec odwiedzić moich rodziców, ale nie chciałabym
Kilka dni później Tommy rozmawiał z radcą Donaldem i do- się z Panem spotkać, bo jest pan jedynym człowiekiem, przed którym ze
wiedział się, że jego córka wyjechała znowu w podróż dookoła wstydu musiałabym spuścić oczy.
świata. Życzę Panu szczęścia i proszę, żeby bez urazy życzył go Pan także
— Niespokojny duch z tej Georginy. Oboje z żoną nie potrafiliśmy mnie. •'
zatrzymać jej w domu. Ta dzisiejsza młodzież! — westchnął starszy pan, Georgina Donald-Sarrow

255 259
Tommy uśmiechnął się po przeczytaniu tego listu i podał go Urszuli j
gdy oboje siedzieli na tarasie w pałacu w Langenfurcie.
Urszula westchnęła wkładając kartkę z powrotem do koperty.
— Chwała Bogu, Tommy! Mam wrażenie, jakby zniknął ostatni!
cień na naszym szczęściu. Wspominałam czasami Georgine i mirnol
wszystko było mi jej żal.
Tommy wstał i objął żonę.
— Czemu ty się wszystkim przejmujesz, misiaczku? Dla wszystkich j
musisz być taka dobra?
Przytuliła się i popatrzyła swoimi szarymi oczyma, w których aż j
lśniło prawdziwe szczęście.
— Ty chyba też się cieszysz, Tommy, że jej się poszczęściło?
— Tak, skarbie. Ja życzę dobrze wszystkim ludziom, więc także
Georginie. Jeżeli jest się samemu u szczytu szczęścia, to czemu
zazdrościć go innym?
Przytuliła swój policzek do jego twarzy.
— To ty jesteś szczęśliwy, Tommy? — przekomarzała się.
Zamiast odpowiedzieć, spojrzał jej głęboko w oczy i pocałował czule.
W tym momencie ciotka Greta weszła na taras. W ciągu ostatnich
dwóch lat starsza pani wcale się nie postarzała, ba, wyglądała' nawet
młodziej!
— Masz ci los! Ile razy wejdę niespodziewanie, ci się całują! Zróbcie
sobie przerwę na chwilę, bo idą goście. Doktor Nimrod ze swoją śliczną
żoną wrócili z podróży poślubnej i chcieliby z wami się przywitać.
— Następna dobra wiadomość, cioteczko. Tak się cieszę, że nasz
przyjaciel doktor Nimrod już wrócił. Chodź, Tommy, wyjdziemy im
naprzeciw.
— Zaraz, kochanie! Zapomniałaś mnie pocałować!
Uśmiechnęła się. Wspięła się na palcach i pocałowała go w usta.
Potem oboje poszli do salonu, gdzie-yzekali ich goście.

You might also like