Professional Documents
Culture Documents
BIAA BLUZKA
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Kochana moja,
pami
etaj!
1) Kartki (!).
3) Bilety na kolej.
Kochana moja,
Droga E!
Zgubiaś torebk
e?? Poszukaj.
Krystyna
Drogi Kuratorku.
Cholernie ci
ez ki. Nie wiedziaaś o tym, Kuro, nie?
1
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Czy
zby? O świcie zerwawszy si
e poleciaam do rady narodowej po kartki. Ju
z na scho-
dach czekao mie preludium w czapce z daszkiem. Same dziwki i emerytki, tylko
dziwki i emerytki sycza pod nosem ten syfon. Syf (to jest ten syf, na który Mnie
nara
zasz). No nic, dziwki i emerytki, komplement jak dla Mnie. Miy jesteś, powie-
dziaam, i zaprosiliśmy si
e na piwo. Zgubiam go w Tip-topie i wróciam na miej-
sce straceń. Tam urz
edniczka urz
edulska urz
edujaca
w miejscu pracy. Usta czerwone,
usmarowane po sam nos. Z
eby czerwone jak we krwi. Kriss ukochana, wiesz dosko-
nale, jaki jest mój stosunek do szminki na z
ebach: potworny. Potwornie histeryczny.
Na paszcz
ek
e t
e patrzeć nie mogam. W dodatku urz
edulska zacz
ea paszcza poruszać,
buk
e czerwona po
zerać. Tego ju
z byo dla Mnie za wiele, tego ode Mnie nie mo
zesz
wymagać, sa pewne granice tolerancji. Uciekam do parku tamtejszego; park tam siwy,
popielaty, opiekuńczy; wrony syberyjskie dostojnie tam krocza,
gowami kiwaja,
bar-
dzo przyjemna atmosfera. Oddycha si
e biaym powietrzem, jakby si
e mleko pio. Przy-
szam do domu czysta i pachnaca,
chciaam, z
ebyś mnie pocaowaa. Na razie ciebie
nie byo, wi
ec zacz
eam robić jakieś plany. Nerwowa myśl na temat A. M. przeleciaa
mi przez gow
e. Przeistoczyo si
e to w lekki straszek. Miaam ch
eć wypić kropelk
e,
zajrzaam na pók
e za niebieskiego Hemingwaya i z caa stanowczościa stwierdziam,
z
eś Mi ukrada butelk
e. Suchaj, kuratorku. Nie rób Mi takich numerów! Zapami
etaj
sobie, z
e Ja nie mam z
adnej sprawki z wódka,
nie mam i nie b
ed
e miaa. Ale ci nie
wybacz
e, z
e Mi nachodzisz moje sekretne miejsca. Jestem rozdra
zniona, mam ch
eć
szorować kamieniem po szybie, a najbardziej bym chciaa, z
ebyś to ty ta szyba bya.
Ty szybo, ty!
Twoja na wieki
El
zbieta!
Wiesz, z
e jesteś menda. Menda komenda
El
zunia
Kochana.
Pralni
e zaatwiam bez kwitu, bo bya ta blondynka. Prosz
e ci
e, zrób coś z tym
dowodem. Nie mo
zesz chodzić bez dokumentów, zwaszcza w nocy.
Krystyna
Cudo moje.
Cudny dzień by dzisiaj. Wysoki, przejrzysty jak kośció. Drzewa wysokie, przej-
rzyste. Ja sama wysoka, przejrzysta. Brylantowy dzień, wymarzony na leśne spacery.
W drodze do Puszczy Biaowieskiej wstapiam
do kawiarni Ró
zanka.
Przyczepiam si
e do jakiegoś poczciwca, który wyglada,
jakby obchodzi pi
ećdziesiate
urodziny. Wszystkiego dobrego, kochanie powiedziaam wesoo i okazao si
e, z
e
2
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
traam w dziesiatk
e. Zacz
eam udawać nawrócona cór
e Koryntu, poniewa
z miaam
wi
eksza ochot
e na gadanie ni
z na cokolwiek innego. Zacz
eliśmy azić, poszliśmy a
z
za tory, rozklei si
e kompletnie. Uczony biochemik. Pisze si
e bio, wymawia si
e bijo.
Bijochemik, bijocentryk, bijoegocentryk. Jestem sawnym uczonym, mówi, bijoche-
mikiem, ale z
ona mnie nie rozumie. Chciabym nawet mieć nowa z
on
e, jakaś
inna.
Kiedyś jako uczony byem w Australii. Gościli mnie, fetowali do szaleństwa, wszyscy
profesorowie, a tak
ze prezydent i temu podobni. Utyem z przejedzenia. Któregoś dnia
prosto z koktajlu zawieźli mnie su
zbowym samolotem a
z do buszu. . . Zainteresowaa
mnie kwestia misiów koala.
Owszem, sa.
Widziaam, jak wisiay na drzewach.
Czy pozwolisz, z
e b
ed
e ci
e nazywaa Koala ?
Koala ci
ez ko reagowa na z
arty. W Australii ciagn
a epicko, znajduja si
e wielkie
tereny, wprost olbrzymie. Cae poacie. I otó
z jedna z tych poaci obsadzono topolami.
Topole i topole, po sam horyzont (tu pole i tam pole. Nic. Ściana). Wielkie bogactwo
drzewostanu. Niestety. Tragedia narodowa w skali caej Australii; nie wiadomo skad
zakrada si
e sówka chojnówka. Miliardy sówek chojnówek. Ciem takich (ćma, ćmy,
ciem). No i oni, wszyscy ci farmerzy i profesorowie, grzecznie poprosili, czy móg-
bym jako uczony światowej sawy coś im poradzić na ten swoisty kataklizm. Owszem,
powiedziaem, i poczuem coś w rodzaju patriotycznego skupienia, owszem, skupiony
wyt
ez yem si
e i poradziem im zapalić wielkie ognisko. Posuchali mnie, wykopali ta-
kie rowki, nalali do nich ropy, podpalili i wszystkie ćmy poton
ey w ogniu. Potopiy si
e.
Zona jednak w dalszym ciagu mnie nie rozumie i chciabym mieć jakaś
inna, choćby
taka jak ty, blondynk
e, czy nawet ruda,
krótko ostrzy
zona,
z pi
eknymi nogami jak u
klaczy; prosz
e si
e nie obra
zać, bo w ustach bijologa to jest komplement. I dlatego, czy
mógbym prosić o adres, czy ewentualnie telefon.
Zacz
eam si
e okropnie śmiać, a wtedy on wyskoczy z jakimiś aluzjami, z
e zapaci za
siedem budafoków i nic z tego nie ma.
Poszliśmy si
e przepraszać do Gościnnego i daam mu na pociech
e twój telefon.
Nogi masz w porzadku,
a poza tym te
z jesteś praktyczna. Sama wiesz, jesteś je
z. Na
pewno b
edziecie z Koala szcz
eśliwi, ju
z to widz
e.
Przyślijcie mi jakaś
sówk
e. W ó
zku jest troch
e leniwy, ale ty te
z jesteś bardziej śpioch
ni
z cokolwiek innego. Tylko miy masz ten puszek za uchem i za to ci
e wszyscy ko-
chamy. Bagam ci
e, nie budź mnie, jak przyjdziesz i nie trzaskaj drzwiami od lodówki.
Ugotuj Mi jakiś budyń, marz
e o cytrynowym budyniu. Jak przyjda ci ludzie z tygrysem,
wyrzuć ich na zbity pysk. Potem ci wszystko wyjaśni
e, dobranoc, pchy na noc.
Twoja na zawsze
Kleopatra Egipska
Elu.
Bya jakaś kobieta, przyniosa twój dowód, znalaza go na Dworcu Wschodnim. Pa-
mi
etaj teraz zaatwić kartki. Punkt drugi: zaświadczenie z miejsca pracy, punkt trzeci:
bilety na kolej. PS Dlaczego powiedziaaś Andrzejowi, z
e si
e upiam z Chińczykami?
Nie rób Mi tak, kocham go, to boli.
My nie z soli, tylko z roli. Boli. Oj, jak boli. Andrzej Boboli. Znam ja tego An-
drzeja. Jesteś moim wszechświatem, a potem zdzwonimy si
e. Daj spokój, gu-
piatko.
Rozejrzyj si
e po świecie. Patrz, jaki przyjemny wieczór, temat dla świerszcza,
3
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
1) Kartki (!)
2) Bilety na kolej
PS Prosz
e Ci
e, nie rozmawiaj nigdy z Andrzejem w t e n sposób. Boj
e si
e.
Otó
z zostaj
e ślusarzem. Pewne jak dwa razy trzy. Spotkaam m
ez czyzn
e mo-
jego z
ycia i to jest warunek sine qua non. Mody Rimbaud o urodzie drwala (Dwie
mode jeszcze damy w ogromnym lesie same uwaga na pończochy bardzo s
ekaty
drwal pami
etasz?) Kim on ju
z nie by? Nikim nie by, matka go pchaa na lo-
logi
e klasyczna,
skończy politechnik
e, ma rozgrzebany doktorat z póprzewodników
cieplnych, ale kiedyś usysza szczyga na dachu, zrozumia, z
e nie t
edy droga, rzuci
to wszystko, zadu
zy si
e przepotwornie i teraz otwiera fabryk
e nawozów sztucznych
oparta na formule DDT. W momencie kiedy wejda zagraniczne kapitay, wypyniemy
na szerokie wody. Zobaczysz, zobaczysz. Kupimy ci z
ywe norki i futro ze Zdzisia. Pó
nocy jeździliśmy traktorem na zaoranym ugorze i rozmawialiśmy o tobie. Kiedy skoń-
czyy si
e nam papierosy, ssaliśmy te trawki z z
ubrówki i kochaliśmy si
e w bruździe jak
koci
eta. To wszystko jest w sferze projektów, ale kiedy si
e sucha Rimbaudo-drwala, to
wyglada
niesychanie konkretnie. Chodzi tylko o to, z
ebym Ja ukończya kurs ślusar-
ski, bo on ma tylko uprawnienia na t
e cześć chemiczna,
a nie ma na maszyny. Dziś caa
noc b
ed
e spać, a jutro do roboty. Prosz
e, upierz mi biaa bluzk
e. Jutro dzień wesoy,
idzie si
e do szkoy. Cześć.
Z harcerskim pozdrowieniem
El
zunia
E!
Mo
zesz przedstawić w Zakadach zaświadczenie z kursu ślusarskiego zamiast z b.
miejsca pracy.
Dobrodziejko! Zycie jest pi
ekne. R
ebot mia taki pomys, z
eby spać caa noc, a
rano wyskoczyć po świe
ze buki i tak dalej, i marsz na kurs. Ale Ja miaam pomys
jeszcze lepszy, z
eby wypić to, co jest do wypicia, czyli winiak lubuski marki Lu-
buski i pójść na na kurs z marszu. Tak te
z si
e stao. Wybacz, z
e nie wstapiam
po
biaa bluzk
e. Maskarada odb
edzie si
e jutro. Dziś byy ciasno zaplecione warkoczyki,
lico wyszorowane szczotka,
na szyi czarna siemionówka. Pierwsza bya matematyka,
braliśmy zaokraglanie
uamków. Przez cay czas czuam si
e wewn
etrznie rozradowana,
jak prawiczek przed komunia świ
eta.
R
ebot ucz
eszcza na razie razem ze mna,
jakoś nie
mo
zemy si
e oderwać. Siedzimy w jednej awce z nobliwym starcem o spracowanych
doniach, mógby grać króla Zygmunta na obrazach Matejki. Prolem do Mnie siedzi
4
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
mody wasacz,
typ szlachetnego woźnicy ratujacego
dziecko przed sfora wilków. W
pierwszej awce siedzi prymus, in
zynier po AGH (udaje, z
e by ekspedientem w sklepie
z rowerami). Ach rowery, te krzaki, te śmieszki, och, rowerze, erotyko naszej modości!
Kochana, wierz mi, sa to wspaniali ludzie, dzielni, prostolinijni, uparci. Mo
zesz na nich
liczyć. Umiemy ju
z dzielić do trzeciego miejsca po przecinku. Jutro mamy wycieczk
e
do Zakadów Kasprzaka. Pa, pa, causów sto dwa. W wolnej chwili wpadn
e po bluzk
e.
E!
Dzisiaj z R
ebotem uprawialiśmy d
zogging. Niepowtarzalne prze
zycia, aksamitne
powietrze, wsie i osiedla migotay nam przed oczami, do nóg asia si
e przyroda na-
szych pól i lasów, szkoda z
e pani przy tym nie byo. Pierwsza seta smakowaa potem
jak napar z leśnych oków. R
ebot wró
zy Mi z r
eki (
ze nie ma na świecie takiej drugiej
panienki).
Och, zostaw Mi, zostaw na krześle. Czysta biaa bluzeczka to jest dokadnie to, o co
chodzi.
Cauje ci
e wsz
edzie tam, gdzie nie lubisz.
1) zaświadczenie z kursów
3) Bilety
PS Bluzka le
zy tam gdzie zawsze. Musisz uprasować konierzyk.
Och, Kriss.
Miaaś racj
e! To jest jednak drań. Drań i t
epol. Zrani Mnie t
epym no
zem, zrani
Mnie, rozumiesz? Jeszcze mu to ślusarstwo bokiem wyjdzie. Ciemna masa. Gogolow-
ska hoota. Goota umysowa i zyczna. Och, kolanko Mnie boli. . . Przytul Mnie, cauj
i pieść. Jeść Mi si
e chce. . . Zrobiabyś mi kaszki. . . Prawda, z
e Ja lubiam kaszk
e, jak
byam maa?
Gdyby ten obuz dzwoni, nie wpuszczaj go do suchawki. Wiesz, co Mi drań zro-
bi?
5
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
A idź ty.
K!
6
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Ile
z one zmarnuja czasu, wysiku i pieni
edzy, zanim traa na coś odpowiednio lep-
kiego. Ale kiedy natraa na miód, to ha ha, palce lizać. Tona potem na śmierć, ale z
uśmiechem na ustach. Lepsze to ni
z w
edrowanie po suchej, z
ótej gazecie zostawionej
na pla
zy. Mo
zna si
e trywialnie zanudzić. Zreszta kto wie, co jest dla kogo lepsze.
Pajak
na przykad z natury przepada za czysta biaa wanna.
Mój pajak
imieniem Johnny
Walker, ubóstwia oczywiście Moja Wann
e. Zgadabyś? Zgadabyś, bo jesteś madrala.
A ile
z to pokoleń pajaków
musiao pracować na t
e iluminacj
e: Hosanna, hosanna,
nam odpowiada wanna.
Cauje ci
e
Elu!
Czekaam do 12.00. Teraz musze wyjść. Jedzenie zostawiam na stole. Zaatw przy-
najmniej kartki.
K!
7
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Droga Kristesso.
Mijay lata, Mody Holicynder powoli wchodzi w wiek dojrzewania, lecz biay
paw wcia
z paradowa po ście
zkach paacu. Byo parno od ró
z. Wracajac
zaś do naszych
baranów: godzina pierwsza pi
etnaście, stawiam si
e w radzie narodowej przy ulicy Bia-
ego Pawia amanej przez coś. Czekam. Godzina pierwsza dwadzieścia, wpuścio Mnie
do pokoju urz
edujacej
urz
edulskiej, wydajacej
kartki. Wra
zenia? Świetne. Tej z czer-
wonymi z
ebami nie byo; bya jakaś inna, w ogóle bez z
ebów. Sodka. Niestety: do-
wodu pani nie ma, wkadki pani nie ma, won, roku przest
epczy. Godzina pierwsza
trzydzieści: wyrzucio Mnie za drzwi.
8
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
mo
zesz mi mówić Wadziu. I odtad
si
e bardzo kochali. . . Ptaka gdzie nabya? Nie po-
wiem. Za ile? Nie powiem. Gdzie mieszka? Nie powiem. Dla kogo ptak? Dla kochanki.
No to my na komend
e pójdziemy. Cha, cha, pójdziemy ale nie na komend
e! Mnie si
e
pański romantyczny lok podoba i Ja si
e z panem tym indorem podziel
e. Podzieli si
e?
A tak. Tak? Tak. A to inna rozmowa, rozejdźcie si
e, obywatele. Tumek si
e rozszed,
a my na razie do jego znajomych, z
eby coś wypić na zgod
e i na ten mróz, no bo mróz
straszny, mróz, zamróz. Pijemy, gaw
edzimy, wiele wspólnych tematów znajdujemy;
poza tym przyjemnie Mi, z
e tamten zielony torbowy na wolności ju
z jest! Raz i
drugi fakt ten jak UFO przez gow
e Mi przelatuje. A indyk nieludzko nieszcz
eśliwy,
skuty, nawet napiać
si
e nie mo
ze. Wiesz co, Wadek, mówi
e. Ja jestem dziewczyna
czysta, leczona i wyleczona, ty jesteś nadzwyczajnie inteligentny, pójdźmy do ó
zka i
oddajmy temu tu obywatelowi Azorowi wolność. Po co go ćwiartkować, kiedy on na to
nie ma najmniejszej ochoty. Ty b
edziesz mia swoja przyjemność i Ja b
ed
e miaa; wi
ec
poszliśmy do pobliskiego aresztu, poo
zyliśmy si
e na kozetce jeszcze ciepej po jakimś
spekulancie (chestereldy pali), kochaliśmy si
e w natchnieniu jak tygrysy i nast
epnie,
zgodnie z umowa,
otworzyliśmy okno. Bo
ze ty mój, có
z to by za widok, có
z to by za
indyk! Czarodziejski dywan by uciagn
a i Mnie, i ciebie, i twojego królewicza z bajki.
Fruna
nad Targowa ulica jak po okowym niebie Argentyny. Mówi
e ci. Ci
ez kawy i z
lekka tylko pozacany, troch
e purpurowy, a troch
e czarny, fruna
ci
ez ko i dostojnie, jak
kiedyś fruway upiory. Druhno ty moja. Wszak kiedyś niebo nasze pene byo miych
potworów, dynozaurów i pterogreków, które tylko dlatego wygin
ey, z
e nie miay na
to wszystko siy. A Ja mam, a Ja mam. Wypuściam dziś na wolność dwa ptaszki i
wcale nie musz
e jeść kaszki. Przynios
e ci chleba z serem, bo Wadek odda mi drugie
śniadanie. Ma z
on
e na Targówku, która bardzo kocha. Tak wi
ec jedna spraw
e mamy
zaatwiona.
Mam troch
e w czubie, ale bardzo ci
e lubi
e. Id
e spać. Gdyby w mi
edzycza-
sie okazao si
e, z
e A.M. szaleje za Mna,
poślij go po metryk
e do Baku.
Twoja
Akuku
E!
Pami
etaj, sa dwie sprawy: zaświadczenie z m.p. i bilety. Andrzej nie dzwoni.
Twoje kartki udao Mi si
e odebrać dzi
eki uprzejmości nowej urz
edniczki.
Czyś ty oszalaa?
Ja si
e szmac
e, z
eby nie pezać. A ty? Chcesz zostać pazem?
Zgoda, zaatwi
e t
e spraw
e na wasna r
ek
e.
Pami
etaj o zaśw.
9
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Droga Kole
zanko.
Dziś cudowny dzień: środa. Mój ulubiony dzień. Wymarzony dzień. Wymarzony dzień
na zaatwianie ró
znych rzeczy. Zwaszcza zaświadczeń. Zwaszcza z b. miejsca pracy.
Ubóstwiam takie interesy. Dyskretny czar wytwornych gabinetów, szmer paproci,
szepty jak kadzideka. I ten j
ezyk! Zaświadcza si
e, z
e okaziciel niniejszego doku-
mentu dysponuje odpowiednimi kwalikacjami do prowadzenia roweru. Ba. A raczej
ha! Jedźmy, jedźmy: jad
e. Ju
z przekraczam rzek
e. Na skraju wiślanej achy tkwi w
ed-
karz, owi. Przyczajony jak zajac
w czujnym bezruchu. Za mostem wsiadaja trzy har-
cerki. Jedna cudna, usiana piegami jak pieg
za, świe
zuteńka. Chciaoby si
e jej te piegi
zlizać. Za mostem wsiadaja nast
epne trzy harcerki. Przy KC jeszcze cztery, wszystkie
piegowate. O, nie, stanowczo nie. Jestem ju
z przejedzona piegami. Obok Mnie chudy
wyrostek imponuje koledze: Sa dwa rodzaje pumy. Czarna i powa. Autobus koy-
sze si
e biodrzasto na boki jak stara baba. Wszystko nabiera ślamazarności. Nie mog
e
z ta ślamazarnościa wytrzymać, czuj
e straszny niepokój, wyskoczyabym najch
etniej
przez okno. Gdzieś tu by bar Kubuś, diabli go wzi
eli. Zapuściabym sobie nawet
coś weselszego, ale po primo nie cierpi
e zastrzyków, po drugie przepadam za wasnym
towarzystwem i nie chciaabym odjechać zbyt daleko. No, jakimś cudem dotaram do
byego miejsca pracy. Szkoa imienia Czwartego Puku Uanów wyrasta przede mna
jak z
ywa. Ta sama woźna karlica sterczy palac
fajki pod szatnia.
Ta sama szatnia z dru-
cianej siatki. Ta
z biblioteka, gdzie Mi upyn
eo rozkosznych dziesi
eć miesi
ecy; mo
zna
byo sonia urodzić. Zagladam
z ciekawości. Siedzi tam inna jakaś m
eczennica, coś
tumaczy dzieciakowi w podartej czapce. Jeszcze si
e doigra. Oboje si
e doigraja.
Mkn
e
do sekretariatu. Oczywiście. Jest ten sam ćpun, co zawsze. Trzymaja to tu przez pro-
tekcj
e. Ćpun nie poznaje Mnie. Mówi
e tak i tak, potrzebne zaświadczenie z byego
miejsca pracy. Ćpun wkr
eca papier w maszyn
e, nawet mu to idzie, i dalej
ze popra-
wiać sobie samopoczucie: Nazwisko i imi
e, urodzona, wyksztacenie, obecne miejsce
pracy. Nie mam. Jak to? Nie mam. Jak to? Nie posiadam. To dla kogo
zaświadczenie? Dla nikogo! Co znaczy dla nikogo? No, staram si
e o robot
e,
no to tam. A tak
ze ogólnie. Jak ogólnie? Bo siostra sobie z
yczy. . . Ćpun zm
eczy
si
e; wyda papier: Taka i taka, pracowaa w charakterze bibliotekarki szkolnej od dnia
tego do tego, wydalona dnia tego i tego z powodu braku odpowiednich kompetencji. . .
A niech ci
e wszyscy diabli, ćpunie! Niech was wszyscy diabli, ciebie te
z, kole-
z
anko. Wszyscy jesteście dobrzy; na pewno Bóg wie co ci tam nagadali, a tyś tylko
kiwaa ta grzeczna gówka.
A taak, a taak, siostra jest nietypowa, no waśnie, macie
Państwo racj
e, nieodpowiedzialna. . .
Ech, ty chodzaca
komisjo dyscyplinarna. Podr
e Ja to zaświadczenie na drobne ka-
waeczki i otruj
e nim twojego kota. Wi si
e b
edzie na m
ekach. O, nie. Nie takiego
papierka Ja si
e spodziewaam. Mo
ze Ja byam czasem nerwowa, mo
ze potraam si
e
spóźnić, ale niekompetentna?? Ja??
10
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
2) Bilety!!
Śliczna moja.
Tak mnie coś boli. Strasznie Mnie boli, cay dekolt. Gdybym umara, rozdaj moje
brylanty biednym. Och, natrzyj Mi nó
zki, jak przyjedziesz, takie mam zimne nó
zki, na-
trzyj Mi je kamfora,
poó
z Mnie na rozmarynie. Wypiam dziś strasznie du
zo rosoów
z Ufoludkami.
11
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Mówia mi Krystyna, z
e szukasz roboty.
Czy my si
e nie znamy z ó
zka?
Chodź, śpiesz
e si
e.
Kiedyś w nocy mówieś coś o studni. Ściskaeś Mnie z caej siy i przez sen
ujaeś
Mnie w taki koszyczek. . . Raczej objaeś.
. . ujaeś.
..
Chodź ju
z.
Jaki Andrzej? Pani Hania nic nie wie, pani Ania nic nie wie, pani doktor odzywa
si
e cicho jak na lotnisku.
Mody Usu
zny uśmiecha si
e wrednie, choć niby anielsko. Robi min
e pt. Znam
z
ycie. Wszystkie Anie i Hanie przygladaj
a Mi si
e anielsko, lekarka przyglada
Mi si
e
anielsko, paczki, sznurki, neski i witaminy przygladaj
a mi si
e anielsko. A to pindy
gupie przelatuje Mi przez gow
e zazdrosne pindy, schoway go przede Mna,
siedzi ukryty w tunelu, apy w kieszeni i wilczym swoim uśmieszkiem do nich si
e
szczerzy. Tymczasem Usu
zny Grzeczny szepce coś jakiejś starszej na ucho: Aha,
aha odszeptuje ta madrala.
Wszystko rozumiem. . . rozumiem. Dociera jeszcze do
Mnie sówko opiekować si
e, czy te
z zaopiekować si
e. . .
amiac
nogi uciekam z kruchty. Przy wyjściu unurzana w kau
zy le
zaa jego
zmi
eta brazowa
r
ekawiczka. Wygladaa
jakby pia wod
e. Podniosam i zacz
eam gryźć
te wstr
etne wzgardliwe palce, a
z skr
ecay si
e z bólu. Jutro, kiedy si
e mój pan obu-
dzi przy panience przyprowadzonej z wykadu; jutro, kiedy si
e panienka przy koledze
obudzi, to a
z piśnie zdziwiona:
Krew wbrew. Och, wy, och, ty, och i ty, Kristesso, jak ja was wszystkich nienawi-
12
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
dz
e! Za to, z
e nie umiecie kochać, z
e z
yjecie jak stad
dotad,
z e kamiecie tak potwornie.
Och, ty apo w kieszeni. . .
Elu.
l) Wyci
eam ci ciekawe ogoszenie z Zycia Warszawy dotyczace
pracy.
2) Pami
etaj o biletach na kolej.
Na z
ycie jak w Madrycie.
Suchaj, mamusia wcale nie bya taka za. Jak byam maa, mama pojechaa ze
Mna do Makowa i codziennie chodziyśmy na sanki. Któregoś dnia wpadyśmy do
takiego strumyka. Mama napia si
e wódki z malinami i nic jej nic byo, ale Mnie byo.
Kaszlaam caa noc i mamusia nic nie moga na to poradzić. Nie zmru
zya oka, tylko
bez końca palia świato i podawaa Mi najpierw syrop z
óty, potem syrop biay, po-
tem syrop sosnowy, potem wod
e z cukrem, potem gorace
mleko, a potem nic Mi nie
podawaa, tylko przysza do Mnie do ó
zka i koysaa Mnie luli luli. A kiedy dalej nic
nie pomagao, to ustawia poduszki w taka piramid
e i mówia, z
e najlepiej jest, kiedy
dziecko ma wysoko. I mówia, z
e jestem śliczna, bo mam rozpalone policzki i świecace
oczy, i jestem goraca
jak buka prosto z pieca. Bardzo Mi si
e to wszystko podobao,
by to wielki koncert mamusi. Śpiewaa mi, z
e na caych jeziorach coś tam, i z
e visy
na tygrysy, i katuj tratuj.
13
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
nam brazowych
grubych rajstop ani nowych piosenek. Maszerowayśmy po alejkach
wielkiego parku śpiewajac
Dzieci z RTPD i Nie papie
z nam Wybrze
ze da, i jedna
pani, literatka, powiedziaa, z
e powinnam pójść do szkoy teatralnej, a nasz kierownik
powiedzia, z
e mam wsz
edzie loczki i z
e mog
e pójść do niego do mieszkania, a nie
koniecznie mieszkać na ogólnej sali. U niego w mieszkaniu by taki pralniany zapach
jak z balii oraz wielka baba, jak te co w rosyjskim sklepie siedza na imbrykach, a
kierownik pokaza Mi ksia
zk
e na temat, jak to robia motylki i mia taki pomys, z
eby
mnie zer
znać
przez pończoch
e, ale Mnie udao si
e zwiać przez taka dziur
e w parkanie,
przespać si
e w jamie na terenie Zamku Ksia
zat
Mazowieckich w Czersku, a nast
epnie
wyladować
w nast
epnym domu dziecka. W ogóle miaam sporo szcz
eścia w z
yciu.
Wiesz, nigdy nie kochaam Andrzeja mniej. Zawsze tak. Kiedyś byo lato. By ten
strajk autobusów na Rondzie. Stan
eam koo niego jak przyklejona. Jakaś kobieta wy-
sza z kuchni hotelu Forum i zacz
ea roznosić zup
e dla szoferów. Do ludzi waściwie
nie podchodzia, ale do nas podesza, nalaa peen talerz po wr
eby i powiedziaa: Jedz-
cie, jedzcie, widać, z
eście dawno nie jedli.
Wiesz, za z
adne skarby nie chciaabym być motorniczym ani motornicza.
Przecie
z
to fatalne: nic móc ani na chwil
e skr
ecić. Choćby may skok w bok ju
z zadowala pro-
stego czowieka. Weź na przykad taka sytuacj
e: jad
e gdzieś powiedzmy z Ochoty w
stron
e mostu, mijam Metropol, no i miaabym ch
eć zanurzyć si
e w Krucza.
Mylisz
si
e, je
zeli uwa
zasz, z
e na Kruczej nic nie ma. To kiedyś tak byo. Kamienne biurowce,
kamienna pustynia i tak dalej. Byo, min
eo. Nie zasklepiaj si
e po swojemu, ju
z pra-
wie na rogu jest sklep z hawańskimi cygarami, których chwilowo nie ma, tylko sa
enerdowskie budziki. Bardzo zabawne. Po drugiej stronie: urzadzenia
do polowań, ob-
ro
ze dla maych psów, granaty i armaty oraz kulomioty. Mo
zesz tam sobie kupić cae
poro
ze. Z poro
zem posuwasz si
e naprzód i na samym rogu masz urzad
paszportowy.
Wynurzaja si
e stamtad
szykowne 11 dupeczki w plastikowych botkach. Te ju
z wiedza,
14
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
z
e jada.
Udaja Amerykanki. Pala na ulicy. Bardzo przyjemne miejsce, je
zeli chodzi o
fajki. W momentach kompletnej bryndzy przesiaduj
e tam godzinami. Bardzo prze-
praszam, czy mogaby Mnie pani pocz
estować papierosem? Brata mam umierajacego
w Kanadzie, powinnam być pojutrze w Montrealu i tak dalej. . . Cz
estuja,
pocieszaja
oczywiście, a pala nieziemskie rzeczy. Jeden pó-Holender z roztargnienia skr
eci mi
skr
eta na kilometr. Holendrowaliśmy do szóstej rano. Nie o to jednak chodzi, naprawd
e
przyjemne miejsce to jest barek na dole w Grandzie, gdzie podaja zimne piwo w
cienkim szkle przy cicho szemrzacym
telewizorku, wśród miych pind i bezszelest-
nych wind. Oczywiście twojej motorniczej mo
ze to nie interesować, poniewa
z kosz-
tuje bajońskie sumy, ale tak nie mów. Motornicza motorniczej nierówna. W ka
zdym
razie: posada odpada. W poszukiwaniu ciekawej pracy wa
esam si
e tedy po mieście.
W nowe z
ycie z nowym Zyciem. Mam tylko t
e sabość, z
e nie cierpi
e czytać gazet o
szóstej rano przy chrupiacych
bueczkach. Lubi
e przerzucać sobie stronice magazynów
wieczorkiem, kiedy pracujaca
masa kapie
ju
z dzieci w zlewach albo kolebie si
e przy
dziesiatym
piwie. A propos: ludu mój, badź
askawa wyprasować Mi bluzk
e, bo przy
tamtym podejściu wpada Mi pod szaf
e. A wi
ec w Zyciu Warszawy intrygujacy
anons: Kulturalna pani do dziecka potrzebna od czasu do czasu. Cudne. Zwaszcza
od czasu do czasu. Jad
e. Domek na przedmieściu w Pi
eknych Dzielnicach. Raczej wila
(nie popraw Mi na willa). A mo
ze raczej bunkier: chyba przez Szkota budowany, bo
wsz
edzie kratki: Na oknach, na drzwiach, na dachu i. tak dalej. We wrotach wdowiec
w sandaach na ciepych skarpetach. Jak ja to lubi
e. Rozmowa: Wi
ec tak a tak, jestem
wdowcem, a tak
ze udziaowcem, dom jest ubezpieczony, a tak
ze zabezpieczony, ale
jednak, jednak sa ró
zni ludzie, kr
eca si
e, moga i psa otruć, i zamek wysadzić cicho-
bie
znym dynamitem, poza tym dziecko dostaje kompleksów, kiedy si
e samo tucze
po dwunastu pokojach. Wchodzi dziecko, na oko dziesi
ecioletnie, nad
ete, warkocze
dugie do pasa. To chopiec czy dziewczynka? zapuszczam sond
e grzecznie. Nic.
Nieruchome czoo, morze martwe. No wi
ec tak i tak, ja czasem wyje
zd
zam w inte-
resach na czas nieokreślony, bywa, z
e i w nocy mnie nie ma, gosposia wychodzi, a
dziecko j nie rozwija si
e umysowo, wprost przeciwnie, dochodzi do tego podwórko i
nieodpowiednie towarzystwo. . .
To mo
ze Mi dziecko kolekcj
e poka
ze, to si
e zaznajomimy wtracam
przecho-
dzac
na francuski.
O nie! wrzeszczy dziecko. O, nie, mam tego dosyć! Woa psa wielkiego
jak krowa, wskakuja jedno na drugie i zaczynaja si
e uje
zd
zać. Ja ogladam
kolekcj
e: tu
to, tu tamto, tam Matejko, ale jeszcze niepewny, jutro przychodzi hrabina do eksper-
tyzy. Ramy zote, ale nie tylko. Ramy sa,
prosz
e pani, strasznie wa
zne. Nie chodzi o
snobizm ani o lokat
e kapitau, tylko o kultur
e. A najwa
zniejsze, z
eby si
e dziecko kultu-
ralnie rozwijao. Bo je
zeli my nie przeka
zemy dzieciom tej kultury, to kto im przeka
ze.
Szkoa na pewno nie, w szkole wszystkie ubikacje sa zatkane i dzieci si
e brzydza.
O,
przyjecha kierowca z warsztatu, to ja ju
z pania przeprosz
e. Pani pozwoli, z
e zamkn
e
salon na klucz, bo strze
zonego pan Bóg strze
ze, poza tym chodzi o to, z
eby pies na
dywan nie zrobi, bo to pers.
Pies Pers?
Dywan pers.
15
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Twoja Daisy
To co, z
e ci opowiadaam t
e histori
e ju
z dwa razy. Co z tego? Mo
ze wracam do niej,
abyś ja sobie utrwalia? A mo
ze uprawiam eksperyment literacki wariacki? A ewen-
tualny mora, to co? Pies? Pers? Z pieni
edzmi sytuacja jest niejasna. Mo
ze odpyn
ey
do ciepych krajów? A mo
ze znajduje si
e w moim portfelu z ciel
ecej skóry? Kto wic,
who knows. Jestem tragik, ale magik. Bagam ci
e nie wpuszczaj tych z tygrysami, a
wszystko si
e mi
edzy nami uo
zy. Po powrocie z odzi zajm
e si
e twoimi sprawami.
16
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Szczerze oddany
D
zems D
zojs
E!
Droga Psinko.
Czing czang!
Twoja E
1) Pieniadze
pana P.D.!
2) Bilety do Zakopanego.
PS Je
zeli nie masz ju
z tych pi
eciu tysi
ecy, musisz si
e postarać o zapomog
e. Zapytaj w
b. miejscu pracy. Przedu
z (koniecznie) ksia
zeczk
e zdrowia.
Krystyna
Mia z ciebie dziewczyna, ale wachlarz tematów, to trzeba przyznać, masz dość
waski.
Miń bruzd
e, skocz w horyzont. Otó
z tak. Jad
e do odzi. Caa módź rusza pod
ódź. Jad
e do odzi, ale wysiadam w Andrzejowie. Tak mi poleci jeden pan, który Mi
e
zaprosi. Wysiadam zatem. Na dworcu oczekuje mnie bryczka zasadniczka, zaprz
ez ona
w dwa konie. Jeden biay, drugi brazowy,
jak twoje koty sieroty. Z pierwszej klasy
wysiada pan. Nie ten, który Mnie zaprosi. O, zupenie nie ten. Pan. Panisko. Popielata
anela, koc, was,
nos, neseser. Och, jak ja lubi
e takie stare pieniadze.
Niestety, pan
17
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Service? Zdzisia.
Te
z Zdzisia.
Zaczynamy gr
eplować. Trzy gatunki whisky, sześć gatunków koniaków, z
yto i
wszystko poniewiera si
e po szklanych stolikach. Trawa dla amatorów. Z kuchni za-
paszki. Z gara
zu: warkot maszyn. Zdziś plasa
samotnie pośrodku pokoju. Ja powolutku
rozbieram si
e z tym panem, co Mnie zaprosi.
Wchodzi robotnik, dwa metry i siedem centymetrów wzrostu i pyta z pokonem: Zro-
bilim pi
ećdziesiat,
tuc dalej? Tuczcie, tuczcie odpowiada askawie Zdziś. Za-
czynaja si
e plasy,
potem dasy,
potem kaczki w malinach. ysy, mody, chudy, zaczyna
falować nozdrzami. Nastrosza si
e jak cietrzew. B
edzie happening! Co? Pstro!
Dwukóka nadje
zd
za jeszcze troch
e ludzi. Mode rzemioso, a z nimi pani z telewizji.
Zmarnowana jakaś. Wyciaga
aparat i chustk
e do nosa. Gdzie jej tam do tych dawnych
pań z telewizji. Te modsze wróciy na Ślask,
tam maja przynajmniej domek po rodzi-
cach, a te starsze co? Mieszkanko nad Dolinka i drugi ma
z, jeszcze nie rozwiedziony
z ta pierwsza pania z radia. Ta moja nie mówi ju
z rma i urokliwy, tylko ciepe i
jakieś takie ciepe, i ciepeko, i kontrowersyjny. B
edzie happening? B
edzie. Oj,
ale czy nie jakiś kontrowersyjny? Oj, mo
ze i tak. Ju
z si
e stypendysta ysy rozebra do
rosou. Od razu widać, z
e zagraniczny. Kolczyki, broszki, gatki, sztruksy, wszystko w
pierwszym gatunku. Tylko jeden klips w lewym uchu zostawi. O cisz
e gestem rytual-
nym prosi. Nast
epnie o strzykawk
e! Strzykawk
e ona (brr) w z
y
e sam sobie wbija i
krew krwista przeźroczysta sam z siebie toczy. Pan domu, pi
ekny Zdziś, przybli
za si
e
nieustraszony.
Podacza
do stypendysty rurk
e. Stypendysta, diabolicznie skupiony, przez rurk
e jak
przez ody
zk
e wlewa swa krew do kieliszków. Jeden, drugi, trzeci, o matko, wojna
b
edzie. Zaczem panna cudna po teatrologii przybli
za si
e ku kieliszkom i do ka
zdego
precyzyjnie, wkada po jednej biaej ró
zy. To dla pań, tylko dla pań szepce ten
mój, obeznany. Stypendysta koysze si
e nagi i wiotki jak brzoza, jak brzoza wiatrem
oszoomiony. Dziewczyny, teraz dziewczyny szepce spod stou re
zyser, niegdyś
znany. Ju
z wi
ec ta z teatrologii rozbiera si
e jak fryga i druga,
wiochn
e, pogania. Ju
z i
wiochna goa, ydki spierzchni
ete, oko martwe jak u kury, ale uparte. Wszystko jedno,
i tak jej taniej wypadnie ni
z hotel. Ka
zdy start jest trudny.
18
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
i ju
z w cwa, i ju
z tylko py i gil w nosie i szukaj wiatru w polu. A
z tu Zdziś jedenaście
klaczy siodać ka
ze i dalej
ze w cwa, ale w las, ale hen, w bór! A za Zdzisiem robotnik
2 m i 7 cm wzrostu, za robotnikiem gr
eplarze, re
zyser i wiochna, i pani z telewizji:
Strzela si
e b
edzie. Strzela. Naboje podmienić! I wszyscy oni w p
ed, w las. Mgli
Mnie.
El
zbieta
1) Sprawa pi
eciu tysi
ecy.
2) Odnowić ksia
zeczk
e zdrowia.
Krystyna
1) Ksia
zeczka zdrowia przed.
2) Pieniadze
4) Kobieta z owicza.
Pio.
Ale
z ty jesteś pia. Daj
ze Mi spokój z ta wycinanka owicka,
wiesz, z
e nie cierpi
e
pasków, pasiaków, pawiaków, zreszta krat, kratek te
z nie. Zadnych wzorków. Tylko
gadkie. Gadka taa waa. Spotkaam efeba, id
e do nieba, spotkamy si
e na tamtym
świecie. Zapisuj
e ci mój order podwiazki,
ksia
zki, stroje, kufry i babci
e z owicza.
Mo
zesz z nia robić, co ci si
ez ywnie podoba, jest przyzwyczajona.
Twoja El
zbieta II, Hada W
egierska
19
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Pieniadze
20
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
wiedziaa, z
e si
e prześpi na amerykance w maym pokoiku, a jutro si
e wszystko uo
zy.
Posza i rozo
zya swoje chaupnictwo, które polegao na dorabianiu drucików do bom-
bek na choink
e. Sychać byo blaszki i jakieś bla-bla poj
ekiwanie. Józek powiedzia:
To mama śpiewa. Niedugo jednak to wszystko trwao, bo ledwośmy si
e rozebrali,
przysza do nas, powiedziaa, z
e jej si
e amerykanka nie chce otworzyć i poo
zya si
e na
otomanie w katku
naszego pokoju, tak z
e miaa nas jak na scenie. Na szcz
eście zaraz
zgasia świato. Waściwie Mnie to nie bardzo przeszkadzao, czuam si
e po likierze
pena jak ró
za i kochaam mego modziutkiego m
ez a nad z
ycie. Jest gadziutki jak we-
lurowa sukienka i ma ruchy leniwe i pewne jak wielkie zwierz
eta, kiedy si
e niczego nie
boja.
Mo
zna te
z przytulić go w nocy i pieścić jak dziewczyn
e, a on udaje, z
e śpi albo
z
e drzemie i jest pónieobecny, jak na wielkiej pustej pla
zy. Albo ten Cygan by jego
mistrzem w miości, albo to wielkie uczucie czyni cuda. Rano bya wcześnie pobudka,
przysza pani z chaupnictwa, matka rozozya si
e z bombkami pośrodku pokoju, Zozef
poszed sprzedawać znaczki do rady narodowej, a ja zabraam si
e do gotowania rosou.
Mijay lata. Robiliśmy bombki, sprzedawaliśmy znaczki i zmienialiśmy prześcierada
pachnace
likierem ró
zanym i nadmorska pla
za.
Amerykanka ani rusz nie chciaa si
e
otworzyć. Nad ranem budziam si
e zlana potem i z
al Mi byo modej m
ez atki. Oto
ma
z, wiotki i saby, sparali
zowany czujnym spojrzeniem mamy.
Oto jego matka, moja teściowa, pod wpywem ewolucji i rewolucji wyrabia sobie tak
zwane kocie oczy, czyli aparat, który widzi w nocy tak samo dobrze jak w dzień. Patrzy
wi
ec coraz z
aroczniej. Ja patrz
e, z
e ona patrzy, widz
e, z
e ona widzi i dostaj
e komplek-
sów. Rodz
e chore dziecko z uszkodzeniem neurologicznym, oddaj
e je do z
obka, ma
z
si
e rozpija, bije Mnie i matk
e, obie mode staruszki ladujemy
w Domu Aktora w Sko-
limowie, który widziaam, jak byam w domu dziecka, przez siatk
e, i syszaam, jak
jedna pani w kapeluszu śpiewaa Morze, nasze morze i kaniaa Mi si
e uprzejmie.
W ka
zdym razie, nie wiem czemu, sny miaam dugie i ciekawe, a tymczasem tamta
matka nie zasypiaa gruszek w popiele. Wiedziaam ju
z, z
e chce Mnie wyp
edzić, ale
szukaa dobrego sposobu na Józka. Próbowaa coś mówić na Moja Mam
e, z
e Mnie nie
wychowaa, ale to nie wypalio, wi
ec próbowaa zrobić ze Mnie brudasa. Podkreślaa
ka
zdy wos w zupie, a nawet czarne paznokcie jak w szkole. Któregoś dnia Józek by
chory i zaproponowaa, z
ebyśmy mu wspólnie natary plecy kamfora.
Bardzo to nawet
byo mie, bo jego plecy, mokre i pachnace
nowym zapachem, rozgrzay si
e pr
edko
i pociagay
Mnie goracem
i lepkościa jak świe
zy chleb. Chciaoby si
e zobaczyć, co
tam jest w środku, a jednocześnie z
al ugryźć, szkoda psuć przylepki. Ta matka jed-
nak przerzucia uwag
e na r
ece: z
e ona ma pańskie i biae, mimo roboty ci
ez kiej, a Ja
szorstkie, odmro
zone po sierocińcu. Niech jej b
edzie, ale troch
e Mnie ju
z to zacz
eo
nudzić. Nast
epnego dnia miaam okres. U nich w domu to jest koszmar, bo nie ma si
e
gdzie dziewczyna z ta sprawa obrócić. Ta matka wyciaga
moje podpaski ze śmieci,
choćby najsprytniej ukryte, i rzuca w widocznym miejscu, z
eby Józek pomyśla, z
e
jestem adra.
To ju
z jest mocniejszy numer, tylko nie na niego, a na Mnie. On Mi ka
ze
na nia mówić mamo, ale ja mówi
e niech mama. Niech mama sobie wyobrazi, z
e
jestem w cia
zy. Nie b
edzie mama za Mna musiaa chodzić i sprzatać,
to jest zawsze
jakaś ulga, nieprawda
z? Straszny powsta wrzask i lament. Zupenie przestaa udawać
dam e, wysza sprawa z tym ślubem, z e si
e od poczatku
orientowaa, i z
e ojciec, gdyby
z
y, toby nie pozwoli i tak dalej. Zozef w tym wszystkim kompletnie zamilk, zrobi si e
larwalny i tak przezroczysty jak facet, który stoi w aparacie do prześwietleń: wchodzi
z
ywy czowiek, nieraz nawet grubas, a tam, spaszczony w pudeku, cienieje niczym
kartka i na naszych oczach robi si
e jak opatek, a
z dochodzi do paskiego kawaka
celuloidu. To samo robio si
e z Józkiem, pocienia i sta si
e przezroczysty i mi
ekki jak
celofan, mogyśmy sobie przez niego do woli skakać do oczu, po prostu mysz przez ser,
Kaczor Donald przez papierowa ścian
e. Trudno. No trudno. Kochana moja, odnajdź Mi
gdzieś t
e biaa bluzk
e z konierzykiem, b
edzie Mi b. potrzebna. Cauj
e, zaraz wracam
El
zunia
PS Mo
ze pójd
e do jakiejś szkoy.
21
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
. . . Postaraj si
e po
zyczyć pieniadze
od Andrzeja.
. . . Ani si
e wa
z! Ani si
e wa
z!
2) Ksia
zeczka.
Przecie
z to obiad, objadanie si
e, starodawna obiata. Wolnościa si
e objadaś! Gdybym
go zamordowaa, upieka i okrwawionego borówkami pod nos ci przyniosa, to dopiero
byś urzadzia
scen
e, dopiero by ci si
e broda trz
esa, ju
z Ja ciebie znam, historyczko.
Dobrze, dobrze, teraz mi powiesz, z
e to nie moje pieniadze
poszy, tylko Trepa. Ale
zaraz, kochana.
Masz racj
e, synu, Radar ju
z by.
Ba ba.
Ba.
Teraz Ja, teraz Ja. Chodzi o to, czy mogli go zatrzymać na czterdzieści osiem
godzin?
No nie wiem, dziecko, chyba nie, teraz to chyba musi być sprawa. Bez sprawy,
to nie. Chyba z
e zatrzymaja.
22
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
E!
El
zbieta Druga
Elu.
Kiedy wyszaś, bya u nas pani Czesawa Urbaniak, matka Józefa Urbaniaka, Zo-
zefa. Bardzo pakaa. Sp
edzia u nas czas od 16.00 do 18.00.Ona mówi, z
e od pierwszej
chwili, kiedy jej syn przyprowadzi ci
e do domu, orientowaa si
e, z
e nie jesteście ma-
z
eństwem, ale nie chciaa burzyć jego szcz
eścia. Bardzo go kocha, ale to nie jest jej
prawdziwy syn tylko adoptowany. Ona si
e boi, z
e kiedy on b
edzie mia stay meldu-
nek w Warszawie, to mo
ze ja zamordować. Syszaa od sasiadów,
z
e w adoptowanych
dzieciach wybuchaja ze instynkty i jedna kobieta na tej samej ulicy zostaa uduszona
m
eskim szalikiem zupenie bez śladu. Dlatego te
z ona go nie zameldowaa na wszelki
23
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
PS On mógby si
e ewentualnie zameldować u nas.
Krystyno!
24
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
El
zbieta!
Twoja oddana
Suchaj, chameczko!
Co tu si
e w ogóle dzieje? Jaki rachunek, jakie policz sobie, jakie powa
znie? Z
kim powa znie? O czym? I co to jest za ton, co za fochy, jaka pycha! Czy ty myślisz,
z wisi ci na wargach cudne sówko nieprzy-
e Ja nie rozumiem, co tu jest grane? Ze
stosowana? A do kogó
z Ja mam być przystosowana? Do ciebie, do pana Józka, do
jego oszalaej ze strachu matki? Do przepisów z pieka rodem? Czy ja po to zeszam z
drzewa, z
eby grać w komórki do wynaj
ecia? Zeby si
e mieścić w jakimś Stad-Dot
ad?
A mo
ze Ja chc
e dokonać czegoś wspaniaego, mo
ze Ja nie mam zbyt wiele czasu,
mo
ze ja musz
e si
e liczyć ze stratami? Mo
ze Ja dla ciebie, kuratorku, tak pr
e i po
za-
dam i znowu rw
e, i znów pr
e i po
zadam,
przecie
z swoim kosztem, swoim! Przecie
z
nie taszcz
e si
e pod ódź tylko po to, z
eby zobaczyć, jak wyglada
butelka wódki, ale
sprawdzam na wasnej skórze, czy ziemia jest okraga,
czy paska, robi
e tysiace
odkryć
i tysiace
b
edów, o których nie masz pojecia. O, ja wiem, z
e wy wszyscy wolicie moja
gorsza cz kiedy eksperymentuj
eść. . . Ze e, rwiecie wosy z gowy, a kiedy schodz
e do
pozycji paza, mówicie nareszcie jest z nami, jest jedna z nas! Co ty myślisz, co
Moje wyprawy to sa jakieś wycieczki? Giganty? Cugi? A mo
ty sobie myślisz? Ze ze
to sa podró
ze Magellana? Wyprawy Cooka? Świetne omyki Kolumba?. . .
A có
z by szkodzio w końcu takiemu panu P.D. podejść do biednej dziewczyny i
powiedzieć. Jak świ
ety Franciszek do zwierz
ecia: Masz, dziewczyno, weź sobie te
gupie pi
eć tysi
ecy, wiem, z
e jutro musisz pynać
do Indii. . . A có
z by szkodzio le-
karzowi z rejonu przyjać
Mnie bez stempelka? Co? Myślisz, ze by Mnie nie przyja?
A waśnie z
e przyjaby
Mnie, chciaby Mnie przyjać,
tylko by Mnie si
e ba! Myślaby,
oho, przyjaem
ja bez stempelka, teraz ona wie, z
e jestem mi
eczak i przy okazji trzaśnie
mnie w mi
ekkie podbrzusze. O, te stempelki toście sami przeciwko sobie wymyślili,
z
eby si
e trzymać w szachu. A tak, z
eby si
e w szachu trzymać wzajemnie i samego sie-
25
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
b
edzie, je
zeli nie zda
ze ? Nic nie b
edzie, b
edzie to, co byo, b
eda nast
epni podró
znicy
i b
eda nast
epne skrzeki, co tu kryć, takie sa koszty eksperymentu, przynajmniej czo-
to si
wiek soba nie gardzi. . . Coo? Ze e kupy nie trzyma?. . . Noo, kochana. A tamto si
e
trzyma? Nie z
artuj. Weź mikroskop i spojrzyj na z
abi skrzek. Potem porozmawiamy.
E!
A daj
ze mi spokój z waszymi środowiskowymi pogrzebami, dobrze? Na pami
eć
to znam: Nawa. Nawa gówna. Muzyka. Anielskie śpiewy. Razem z tutejszym chórem
śpiewa pewna tajemnicza zakweona mniszka.
Któ
z to, ach, któ
z? Ach, to primadonna z operetki, która chce zachować swoje in-
cognito. Pośrodku sceny (przepraszam) w ozdobnym pudeku nasz honorowy gość,
chciaoby si
e powiedzieć gospodarz imprezy, gdyby nie Pan Bóg, który podobno lubi
wtracić
swoje trzy grosze przy takich okazjach. Nasz bohater, odtwórca gównej roli,
odpoczywa po ostatnim bankiecie. Jeszcze nie wie, z
e umar. Pierwszy raz wybra si
e
do miasta ubrany na czarno. U jego stóp burza oków i lilij. W pierwszej awce,
oplatana
welonem ta czarna lisica, jego matka, znana gwiazda kina niemego. Przez
cae z
ycie nie moga na niego patrzeć, z
e nie jest taki jak tamten, co wyjecha do Ho-
nolulu albo ten jeszcze milszy, którego nie donosia. Teraz stoi dumnie oparta o tego
pana, który z nia jest. Ten pan od lat nie mo
ze na nia patrzeć, ale te
z i oderwać si
e
nie mo
ze, bo zawdzi
ecza jej rol
e Myszki Miki w dubbingu. Dalej horda panienek. Ta,
z która pi jeszcze wczoraj, ta, do której si
e wprowadzi, kiedy si
e wyprowadzi ten
architekt, co si
e zabi na Saharze, ta, która chce, z
eby jej nie widziano, i ta, z która si
e
rozwiód, kiedy mia dziesi
eć lat. Przerwa w śpiewach, gos zabiera ksiadz,
te
z malarz
i aktor, poza tym poeta. Jest z toba na ty. Mówi, z
e to Matka Boska go zabraa. Byli
umówieni na podwieczorek, przecie
z to jasne: dziś sa jej imieniny. Jest waśnie ósmy.
Pi
etnasty. Drugi. Prawda? Umiem lekcj
e? Kaczorku?
26
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
To si
e tak mówi. . . Och, znasz taka piosenk
e Sama nic wiem, czego mi dzisiaj
brak, sama nie wiem, na co mam dzisiaj smak. . . i dalej . . . Spotkaam na molo
Chińczyka, uparcie uśmiecha si
e do mnie, uparcie. . . . . . ju
z nie wiem. . . w ka
zdym
razie mam dzisiaj ochot
e mieć dugie pazurki i wbijać je w groszek ptysiowy. Mam
te
z ochot
e na jakieś longdrinki, czy landrynki, chyba pójda na to nasze lon
zinki. Co
byś powiedziaa na takiego Czarnego Jacka? Albo Ró
ze Hongkongu? Albo na Maego
Figla? Ech, z
ycie, z
ycie, jak ty mnie tarmosisz za wasy.
No trudno. Zaprowadzio mnie
do baru Bistro na placu Zbawiciela. Zaczeam od koloru ró
zowego. Przyczepi sie do
on jest ze wsi i z
mnie jakiś obywatel ze wsi. Ze ebym mu pokazaa stolic
e. Pokazaam
mu Kaukaska,
kino radzieckie Oka o trzech wymiarach (po wódce to jest cudo, ko-
lorowe ryby askocza ci
e po uszach), a nast
epnie ustaliwszy, z
e si
e przeprowadzimy do
Karpacza, udaliśmy si
e do pobliskiej Kongresowej. Poprosiam go, z
eby wrzuci do
fontanny tysiac
zotych na szcz
eście, a sama wykonaam Jezioro ab
edzie w dwóch
aktach. W przerwie kelner zwróci si
e o pomoc do wadz porzadkowych,
z
eby Mnie
zdj
eto z fontanny, ale mój ziemianin stawia caość. Poniewa
z jednak o czwartej rano
byam umówiona ze znajomymi do kina, po
zegnaam si
e z arcyksi
eciem Karpacza i po
wyowieniu tysiaca
zotych chwilowo odzyskaam niezale
zność.
Udaam si
e na dworzec do sklepu nocnego. Byo Mi smutno. Kupiam buk
e z
kruszonka za dwadzieścia dwa zote i poszam na peron je
zd
zacy
do Poznania. Byam
pewna, z
e spotkam tego myszowatego, co sprzedaje piwo z teczki, i spotkaam. Strasz-
nie jest zaszczuty, szczuja go psami, które czuja piwo. Jakoś bez sensu byo tak si
e
z
egnać, kiedyśmy si
e dopiero przywitali. Wzi
eliśmy tramwaj i pojechaliśmy do baru
Maciek przy Komunalnym. Tam ju
z go zgubiam.
Ciemno byo bardzo. Nakupiam gazet i zapaek i taka sobie z tego zrobiam po-
chodni
e. Poszed ze mna kot bardzo chudy. Przy mogice taty Andrzeja peno jeszcze
byo kwiatów i wsta
zek, wszystko pachniao jesienia i stara szafa.
Nakruszyam mu
okruszyn z tej buki, niemao. Jad i jad. Potem wyj
eam z kieszeni t
e y
zk
e, co Mi
ja po
zyczy i dugo karmiam go piwem przez ziemi
e. Pi i pi. Widzisz, dziadku,
widzisz, byli goście i poszli, tak to jest z gośćmi. Ale grunt, z
e syna masz dobrego,
prawda? Grunt to dobry syn. Wyj
eliśmy z kota budzik enerdowski, nastawiliśmy na
ósma,
postawiliśmy przy gowie. Niech si
e wyśpi. . .
Zmarzam jak pies, zapaam sto dwadzieścia dwa, ale to byo co innego, przywio-
zo mnie tylko do placu Delad; przedelowaam do Europy, ale Mnie nie wpuścio.
Buty miaam ubocone, wygladaam
jak ciotka z
ówia. Zreszta jestem ciotka.
Ka
zdy
jest czyjaś
ciotka,
nikt si
e od tego nie uchroni, bowiem wszyscy jesteśmy braćmi i
siostrami. Ten cieć, co Mnie wypchna
z Europy, te
z jest ciotka chocia
z w liberii.
Szturchna
mnie, ale i Ja go szturchn
eam, wtedy on Mi si
e tak odszturchna,
z e wpa-
dam w ruchome drzwi jak w paszcz
e hipopotama. Ugryz Mnie w okieć. Powlokam
si
e bez sensu. Chciao Mi si
e zapalić, ale nie miaam ognia. Przy Grobie Nieznanego
Zonierza spytaam chopców, czy nie maja ognia. Nie mieli albo mieli, tylko nie chcieli
dać. Spytaam Nieznanego Zonierza, czy nie ma ognia. Mia. Przysiadam sobie przy
nim i zapaliam papierosa od takiego kaganka. Strasznie Mi smakowao, dawno nie
paliam, poczuam w gowie miy m
et i zacz
eam si
e coraz bardziej osuwać i obni
zać
ku Nieznanemu. Przypomniay mi si
e straszne i sodkie bajki o w
edrowcach, którzy
zamarzli na śmierć, ale przedtem, tu
z przedtem, czuli przedziwna sodycz na j
ezyku.
Nabraam nagle ochoty, z
eby te
z tak cicho i agodnie umrzeć z tym miym zam
etem
i z ta nieznana sodycza w ustach, Tak trwaliśmy sobie, cicho i bezgrzesznie, a wszy-
scy parami: papieros ze swoim wujem kagankiem, wartownik z wartownikiem i Ja
z moim maomównym ukochanym. Wtem starzec nadszed, straszny i z laska.
I w
kapeluszu. I w okularach. I w butach czarnych, czysto wyczyszczonych. Prosz
e
natychmiast wstać powiedzia. Mój pradziad walczy w powstaniu styczniowym i
poleg jako jeden z pierwszych, mój dziad bi si
e w legionach, mój ojciec straci z
ycie
w obronie Warszawy, ja sam mam trzy z
elazne z
ebra i nigdy nie pozwol
e, z
eby dziwka,
pijana dziwka, poniewieraa si
e po moich pamiatkach
narodowych. Nigdy. Ja nie po-
zwalam. Nigdy. Zamachna
si
e na mnie laga.
Zapia. Papieros wylecia Mi na ziemi
e.
Odetchna
na razie. Odszed szeleszczac
z elaznymi z
ebrami.
27
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Za dziesi
eć minut by radiowóz. Jechaliśmy niedugo. Musz
e ci powiedzieć, piesku,
z
e jak Mna cisn
eo o ścian
e, kiedy Mnie panowie wprowadzali do celi, to do dziś masz
tam cudowny odlew moich pleców. Je
zeli bywasz na strzelnicy i pragniesz wziać
udzia
w zawodach pt. Strza do biegnacej
sylwetki, to polecam ci przedtem cel
e numer
cztery: trening, wy
zywienie i ciekawa rozmowa wszystko jak znalaz.
Zaatwić do dziesiatego
grudnia:
1) kartki na grudzień.
To ju
z mnie nic kochasz?
28
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Pozdrawiam ci
e z upalnej Alabamy i cauj
e wszystkie twoje pierścionki i nietoperz
na pierścionkach.
El
zunia
Krystyno!
29
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Czego si
e przestraszyeś? Chyba śmierci, tato. . . Śmierci, powiadasz,
synu? Ha, śmierci?. . . Chodź no tu do mnie. I posadzi go sobie na kolanach, uga-
ska i obaj usn
eli spokojnie pod paprocia.
Wszystko w porzadku,
wszystko syropem
polane, by kaszel, nie ma kaszlu. Waga wszystko zwa
zya.
Ejjj, co ty taki wa ci ojciec umar, co? A Mnie to mao ojców umaro?
zny jesteś? Ze
Mao? Wszyscy mi umarli, a z
aden Mnie na pogrzeb nie zaprosi. Myślisz, z
e si
e przej-
mowaam? Wcale si
e nie przejmowaam. Przynajmniej mi si
e kwiaty nie zmarnoway.
Widzisz mój wianek z ma
zy? Waśnie, ma
zeństwo z ma
zami! Mao ci jeszcze?
Ty ma
zowino uszna, bezduszna! Myślisz, z
e Ja gestem szczygem z twojej bio-
grai? A mo
ze to ty jesteś szczygem z Mojej biograi? Coo? Paatrz na mnie, paatrz.
Je
zeli nie mo
zesz, to pogderaj. Gderać te
z nie jest atwo. Tak samo jak grać i rwać.
Spytaj, kogo chcesz. Aktorstwo to ci
ez ka harówka, ci
ez sza ni
z kopanie kartoi. Same
miny, jaka to potworna robota! Twarz si
e rozciaga
od min jak guma. Do tego dochodzi
odpowiedzialność przed caym narodem, a tak
ze mapia pami
eć. Jeden narzeczony, co
go miaam na dwóch narzeczonych przed Andrzejem, by z zawodu aktorem. Artysta
scen. To ten znajomy mia taka histori
e, z
e rano gra jaseka, a wieczorem Szekspira.
Któregoś dnia zdrzemna
si
e na scenie po jasekach, bo strasznie by niewyspany jesz-
cze z sylwestra i obudziy go dopiero te ryki rannych osi. Pojmuje, z
e teraz kolej na
niego, ale mu si
e sztuki poplatay
i jak nie huknie: Jestem król Herod, odwoać mi cay
przewrót!. . . czy coś w tym sensie. Ale mapia pami
eć to jest jeszcze gupstwo. Naj-
wa
zniejsza rzecz na scenie to jest umieć si
e dobrze przewrócić. Mapiej pami
eci, czy
na przykad osobowości, to si
e mo
zna nauczyć od kolegi albo ci suer podpowie. Ale
dobrze upaść to jest sztuka! Po tym, jak kto pada na scenie, mo
zna odró
znić fachowca
od amatora. Aktor musi tak upaść, jakby w ogóle nie mia kości: spontanicznie jak
jabko od jaboni i kunsztownie jak zjawa w chińskim cyrku. I cicho, na litość Boska,
cicho!!
30
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Dobrze si
e czujesz? Dobrze. Bo gdybyś si
e źle czua, to si
e napij. Lepiej, z
ebyś
si
e napia, ni
z wiesz. Ni
z gdybyś si
e miaa źle czuć. Nie, nie. Prosz
e bardzo. No bo
rzeczywiście, czuam si
e nieźle. Mo
ze troch
e za zimno. I za lekko. Troch
e tak, jakbym
siedziaa na papierowym krześle. Zdecydowanie za lekko, za ptaszkowato. Pra
zynka
krewetkowa. Przydaby si
e jakiś ci
ez arek. Odwa
znik. Odwagi wi
ecej. Jestem waga?
Czy z
yciowa amaga? Oj, znam to mieszkanie na Ró
zanej, to ju
z chyba siódme jest.
Stale on te mieszkania zmienia. Ukrywa si
e. Przed czym? To zale
zy. Przed zymi
ludźmi, przed świństwem, przed obuzami, przed kobieta.
Czasem to jest jedna i ta
sama sprawa. Nie chce si
e w nic wdawać, w z
adne ukady. Ale ju
z jak u kogoś mieszka,
to tak troch
e tym kimś przesiaka
jak babka rumem. Babce wnuczka pohuśta, stola-
rzowi pi
e nareperuje, śpiewakowi nuty potrzyma, lekarzowi świeczk
e a diabu ogarek.
Podobno rentgen piersi kobiecej jest cudny jak s
ekacz. Baumkuchen. W Poznaniu to Ja
byam, jak byam maa. Matka caa noc Mnie tulia, bo miaam goraczk
e. Dla Andrzeja
to by nie by z
aden problem. Przeprowadzka: prosz
e bardzo. Zeglarska torba na rami
e,
buawa w plecaku, papierosy sa,
szczotka do z
ebów jest, o co chodzi. Jeszcze pet.
W
edrowny pet, pet w
edrownika. I dal. Och
edowszczyzna. Bujawy, Hohenhaga. Gdzie
oczy poniosa?
Nie, nie, to nie Andrzej, nie wciagaj
go w gitar
e. On nie taki, z
eby si
e
trelami morelami oszaamiać. Sprawa! Sprawa to jest jego kawa i awa. Kawa na aw
e.
Weszam i szcz
eście. Staliśmy w oknie przytuleni i tuliliśmy si
e. Serce czulio Mi
si
e nieprzytomnie. Staraam si
e rozpaszczyć nos o szary, szorstki sweter Andrzeja
pachnacy
ekstra-mocnymi. Na swetrze bya maa czerwona plamka. U kogo on teraz
mieszka? U malarza. Pewno pokoje maluja.
Jedna moja znajoma mówi, z
e powinni
malarzom pracownie zabierać i podciagać
pod pustostan. Ale co tam, co tam. Zamkn
e-
am oczy i czuliam si
e. Andrzej jest beznadziejny w ó
zku w porównaniu z takim na
przykad Urbaniakiem. A mo
ze to ja jestem beznadziejna? Tak zawsze si
e na poczatku
boj
e, tak si
e boj
e, z
e on gdzieś pójdzie, a potem rano tak si
e strasznie boj
e, z
e nie wróci.
Co tam. Co tam! Otworzyam oczy!
31
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
chop ze wsi, potem wyposz z psem i wszyscy powiedzieli hej albo cześć, a
Andrzej odpowiada im wszystkim hej albo hej witaj.
No nie! To ju
z jest bezczelność. A mo
ze Ja chc
e dziecko mieć? A mo
ze Ja jestem w
cia
zy? Ty, Mieszku Pierwszy, mo
ze Ja chc
e dziecko mieć, nie zastanawiaeś si
e nad
tym? Kopn
eam stoek. Trzasn
eo ksi
edza w plecy. Ruszyli na mnie. Przyleciaa
ta siwa opiekować si
e. Ju
z bez okulara. A Andrzej odwrócony. Nie ma go. aj-
dak, syszysz? ajdak jak wszyscy. A co? A co? A mo
ze Ja nie byam aktorka?
Nie
graam Elektry w Elektrze? Dlaczego nie chcesz? Boisz si
e? Ja nie popchn
eam
Orestesa. . . Sta, nieruchomy. Pociagn
eam z aszki. Prosz
e państwa, a czemu
z nie
wspomnimy na poczatek
o teatrzykach studenckich? To one rozetliy z
agiew. . . Sta-
rawy zen poruszy si
e w kacie:
Co to jest w końcu za emploi balonik w Bim-
-Bomie. . . parskna
ironicznie. Rzuciam si
e za Andrzejem do okna. Umkna
Mi.
Rozwaram na oście
z, rozdaram si
e na caa ulic
e: halo, halo, pójdźcie ludzie, cuda w
tej budzie! Godnych nakarmimy, biednych napoimy, jest panna Nika, co kozioki ka.
Kochani, jest taka sprawa, z
e jeden pan zaprosi mnie na oświadczyny. Przyszam. Ba!
Przybiegam z wielkiej miości, w drogocennym welonie, a tu nie oświadczyny, tylko
imieniny. Aha! Jak imieniny, to imieniny. Prosimy do środeczka.
Zacz
eo schodzić si
e taatajstwo. Gruba w czerwonym. Czerwony w grubym. Pro-
sz
e, prosz
e, b
edzie i gorace.
O, tutaj mamy taka maa drukarenk
e, ale mo
zna przero-
bić na bimbrowni
e. Prawda, kochanie, z
e to si
e da przerobić? Sznurki. Sznurry, same
sznurry z dou do górry. Sznury, rury, a mo
ze i w
ez e, bo strasznie piekace.
Mo
ze ki-
janki. Kije. upu cupu we dwa kije. O, jest i Holender, bardzo mio, j
ezyk angielski
znam jak wasna matk
e. . . B
ec. Jakiś czowiek mocno uderzy Mnie w twarz. Czarno.
Patno. Patki czarne. Dalej szarpi
e te w
ez e. Gos grubej: Pani da spokój, to jest adap-
ter. I ju
z czarno. Cakiem. Ten sam tunel, co zawsze.
Kiedym si
e ockn
ea, siedziaam w azience. R
ece miaam przytroczone do krzesa
jak wamywacz. Wamali si
e do Mnie? Czy wyamali Mnie? Nie, nie, to tylko r
ece.
A to azienka. . . Czy nie azienka? Skadzik jakiś. Wiaderko farby czerwonej, prawie
ju
z skończone. P edzle. Dykty jakieś. Krany. Krany tak, sa.
Zyletki, szczotki, z
yletki,
to ju
z mówiam. Wata. Wata we bie. Flesz. Bysk. O nie. Przypomnienie. O nie! Tylko
nie to. Nie przypomnienie. Mnie-nie. Bagam. Mnie-nie. Ale jest: przypomnienie. O
Chryste, nie. Nie znios
e tego. Pomys. Musi być pomys. Och, jak boli. R
ece ratuj.
R
ece wyswobódź, b
edzie pomys. Swobódź. ódź. Módź. Knuć. Nie, nie. Mnie-nie,
nie przypomnienie, nie. Ju
z. Puść, no puść Mnie! Puści Mnie przekl
ety sznur. Nie gryź
Mnie. Ugryź Mnie. Tak, tak, zagryź Mnie. Zagryź Mnie na śmierć. Nie chc
e, mam
dość. Mam. Mam i pomys. Jeszcze chwila. Namys. Pomys i namys. Jest. Bryzga.
Tylko tak! Brawo. Skończyć ze soba,
skończyć z toba,
tylko tak. Lec
e, bryzgajac,
po
pokoju. Bryzg, bryzg, po wszystkich. Tam ju
z tylko malarz i Andrzej, i siwa. Tylko
tak. Bryzg, bryzg. Siwa w skowyt, malarz hyc, a Ja, taak, taak, panie malarz, r
ece,
z
yy, z
yletki jak z operetki, mieliście, panowie, mao farby, to teraz si
e wymiesza. B
e-
dzie adniej. I modniej. Bryzg, bryzg. Krew z farba,
farba z krwia,
paatrz, kochanku
mój, paatrz, paatrz i opowiadaj wnukom, bo to byo atwe. Ty lubisz atwe.. Niee? Nie
lubisz? A to dlaczego zawsze atwiejsze wybierasz? Sześćdziesiat
dni dookoa świata,
zemsta kosmosu, konspiracja: demonstracja, monstrancja, wszystko po to, z
eby si
e od
32
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
najtrudniejszego wymigać z
eby si
e co dzień przy tej samej kobiecie nie budzić, za
mlekiem nie stać, w ogonie nie trwać. . . o o o. . . ogonie. . . o o o. . . ogon. . . Ja:
O o o ogień, a oni: Krew, r
ece, banda
z. . . A ja: Krew z farba,
panie malarzu. A
Andrzej: Banda
z, banda
z. Biay. A wtedy ja w ryk, w chich! Przecie
z to farba. Tam
i tu farba. Na r
ekach farba i we wiadrze farba. Tam i tu farba. Nic krew z krwia,
a
farba z farba.
Uha ha, trzymajcie mnie! Farba z farba.
Bahaha. U ha ha. Farba z farba.
Śmiech i chich.
Twój Kich
3) Doktor b
edzie o 19.15.
Musz
e przyznać, z
e pani jest bardzo cierpliwa pacjentka,
doprawdy.
Doprawdy?
Prosz
e mi wierzyć. Niewiasty, wbrew pozorom, wcale nie sa cierpliwe. Ani
opanowane. Ju
z bardziej panowie.
Panowie opanowani?
Doprawdy?
Prosz
e mi wierzyć. Anglicy sa najbardziej opanowanymi ludźmi na świecie.
Miaem okazj
e to sprawdzić na wasne oczy, gdy byem w Wielkiej Brytanii. A pani?
Czy zna pani mo
ze Wielka Brytani
e?
Wielka to nie.
A ja, prosz
e pani, jestem w miar
e mo
zności obie
zyświatem. Zanioso mnie a
z
na druga pókul
e. Bya pani mo
ze?
Jasne.
Czy zauwa
zya pani, jak szalenie Amerykanie przypominaja Rosjan?
I odwrotnie.
Szczotki do z
ebów?
Ju
z braam.
33
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Ciesz
e si
e, z
e mamy wiele wspólnych zainteresowań. Uwa
zam, z
e wspólne za-
interesowania sa szalenie wa
zne.
Ach, tak?
Tak, prosz
e pani, mo
ze nawet wa
zniejsze ni
z dobór seksualny, stwierdzam to
jako lekarz i jako m
ez czyzna.
Oryginalna myśl.
Prosz
e zauwa
zyć, z
e b
edac
powiedzmy w średnim wieku, dotad
si
e nie o
zeni-
em. Dlaczego? Waśnie przez brak wspólnych zainteresowań, niejednokrotnie.
Pech.
Szalenie ciekawe.
No to mo
ze umówimy si
e na kawk
e? Mo
ze u mnie? Mam cakiem przytulne
gniazdko.
Mam prośb
e.
Prosz
e mówić, tylko szczerze.
Pan mi po
zyczy pi
eć tysi
ecy!
Maj
Bilety koniecznie.
Kochana z
ono modna.
No wi
ec jest taki pomys, z
e jad
e z dzieckiem w góry autostopem. Oczywiście
Trep nic nie wie. Przepraszam, z
e ci
e nie zawiadomiam wcześniej, ale to wypado
nagle po diable. Nic si
e nie martw. To jest dla dzieci bardzo zdrowe i rozwijajace.
Tak
mi doradzia matka dwóch bliźniaczek. Chyba wie, co jest dobre dla Marysi, skoro ma
w domu dwie takie same? Nie? No wi
ec.
34
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
to wybiam z gowy. Od z
ótego mo
zna si
e zarazić z
ótaczka,
oczywiście, je
zeli ktoś
nie jest szczepiony. Ma
z mój szczepić si
e nie chcia, bo potwornie si
e boi zastrzyków.
Zreszta od zastrzyków mo
zna te
z si
e zarazić z
ótaczka.
Zreszta to Jim tak mówi, bo
ja osobiście w zarazki w ogóle nie wierz
e, to jest dobre dla dzieci, jak maja odr
e. W
ka
zdym razie zdecydowaliśmy si
e na polskie dziecko, bo ja szalenie Polsk
e kocham.
Waszego j
ezyka nauczya mnie piastunka, ksi
ez na z pochodzenia. Jej rodzina miaa
majatek
na Podolu, ale wszystko im Niemcy rozkradli, nawet zegarki i caość. Tak z
e
ksi
ez na ucieka z po
zogi unoszac
tylko Bibli
e. Później si
e okazao, z
e przez pomyk
e
zamiast Biblii wzi
ea ksia
zk
e kucharska i dlatego ja znam wiele waszych ciekawych
potraw, mog
e panu zrobić kurczaki w orzechach na pi
ećdziesiat
osób.
Dziecko wcia
z przebierao nogami ze szcz
eścia. Co do mnie, to jad
e do Zakopa-
nego spotkać si
e z przyjaciómi. Sami Amerykanie, potwornie bogaci. Paca za hotel
bajońskie sumy, ale za to kolejka linowa przywozi wprost do sypialni. Bardzo prosz
e,
niech pan jedzie z nami, serdecznie zapraszamy. I invite you. Dam panu na gwiazdk
e
amerykank
e. Nie by zachwycony. Powiedzia, z
e amerykank
e ju
z ma, a na lodówk
e
jest zapisany na luty. Kaza nam wysiaść
w Kielcach. W Kielcach byo fan-tas-tycznie.
Phantastico! Pó dnia latayśmy jak op
etane po Kadzielni. Nie wiesz, co to jest Ka-
dzielnia. Oszalaaś chyba. Góra w mieście, skay w grotach, groty w skaach, biae jak
dla pazia. Uwa
zam, z
e nie ma sensu wyje
zd
zać z Kielc.
Jak si
e nazywasz Marysia. No i bardzo dobrze. Świato myk myk, kurtyna,
no i. . . tego si
e spodziewaam! Tekturowy zajac.
Jakieś Baby Jagi na y
zwach, ludziki,
hormonki, potem śpiewy z szeleszczacej
taśmy. Nuda. Strach, paniczka lekka. Potem
ju
z nielekka. Nie, nie dam rady.
Marysia, Ja musz
e na chwil
e. . . No wiesz.
Wychodz
e na korytarz. Ciemnawo. Troch
e szpital. Mae świateko. Szpital albo
sleeping. Jest pokoik: Dyrektor. Pokoik, drzwi, a potem drugie drzwi w pokoiku.
Szukam. Jest coś a la kredens, ale teraz przez te grupy operacyjne to trzeba zupenie
inaczej szukać. Dopiero gdzieś w jakiejś skrzyni z mapami wymacaam szko, nawet
jarz
ebiak, jak w szkole. Nagle, rany boskie. Drzwi. Cholera, zapomniaam zamknać
drzwi! W drzwiach dyrektor, srogi.
Okazao si
e, z
e jestem lalkarka.
Od pó roku nie mog
e znaleźć z
adnej roboty. Mia-
am, ale straciam, wszystko przez zemst
e. Zakocha si
e we mnie kierownik zdj
eć, to
znaczy re
zyser lalkarz, a jego z
ona te
z lalka zrobia mu taki numer, z
e a
z nie warto
powtarzać.
Dopiero mi kole
zanki powiedziay, z
e tu w Kielcach jest jeden dobry czowiek na świe-
cie, to znaczy pan, i waśnie chciaam kartk
e panu zostawić, i oto szukam czegoś do
pisania. Ach, do pisania. No tak. No to zobaczymy, co si
e da zrobić. No to zobaczymy,
bo jestem samotna wdowa z dzieckiem i ju
z sama nie wiem, jak si
e obrócić.
Dziewczynka.
A, dziewczynka. A to dobrze.
35
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Hej.
Bez sensu. Wiatr. Wichura. Nic nie jedzie. Szosa, wygwizdów jakiś. Kupa koksu i
gura. I tyle. Jak si
e nazywasz? Marysia, Marysia i Marysia.
A po co?
A co to sa bolszewicy?
Wiesz. Moja mama przed wojna w cyrku pracowaa. Ale przed wojna w cyrku,
to wiesz. . . byo inaczej ni
z teraz. Jak w paacu. A mama moja kostiumy szya. Kraw-
cowa. . . Ale przed wojna,
wiesz, krawcowa to bya wielka pani. A materiay, zotogo-
wie, amaranty, cekiny. . . Mama po swoje materiay z tamta pania do Pary
za jeździa. . .
Ta pani, z
ona dyrektora, to bya wielka dama. Latem po wsiach kareta jeździa i ku-
powaa od ludzi karzeki. Jakie karzeki? No wiesz, liliputy. Przed wojna jeden liliput
kosztowa tysiac
pi
ećset zotych. Ale wiesz, przed wojna tysiac
pi
ećset zotych to byo
nie tak jak teraz. . . Dla liliputa buty uszyć to jest wielka sztuka, jubilerska robota. . .
36
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
. . . No, nareszcie. Świateko, chatka, czowiek w chatce. Siedzi przy piecu i pacze.
Na nasz widok zrywa si
e i na powrót w szloch, ale radosny:
Sam Pan Bóg, to chyba sam Pan Bóg mi was zsya, dziewczyny, siadajcie, roz-
bierzcie si
e, posuchajcie mojej historii. Och, Krysiu, Krysiu, posuchaj i ty, a tak go
zaraz pokochasz, jak myśmy go pokochay. Wychowa si
e sam, w starej chatce, bo mu
ojca i matk
e spekulanci zamordowali, a brat do Ameryki wyjecha. Ot, zima, lato, ko-
nik i krówka, codzienna harówka. Jedna mia istot
e na świecie, która kocha jak siebie
samego, babk e staruszk
e. A gdzie ona? A w drugim pokoju, na stole le
zy. Jak to, jak to.
Ano tak to. Zya w czystości jak polny kwiatek i umara dziewica.
Ludzie pamietaja,
ze
bya z niej kiedyś pi
ekna kobieta, ale co z tego, poprzysi
ega wierność chopcu, co do
lasu poszed. Nawet nie wiadomo, czy jak wilk samotny zgina,
czy w partyzantce, czy
od pioruna. Odtad
babka zawsze w czarnych sukniach, w czarnych pantoach i cicha
i jakby na to cae z
ycie za dobra, a do tamtego jeszcze niegotowa. Dopiero teraz od
dwóch dni na stole le
zy, a gospodarz pacze i nie wie, co robić.
Elu.
Bagam ci
e, zadzwoń do D. P. On mówi, z
e da znać na milicj
e. Je
zeli ju
z nie da.
Kochana Siostro.
A du
zo razy tak mo
zna próbować?
I ja te
z tak b
ed
e moga?
No jasne.
A czy b
ed
e moga zabrać swój rower?
37
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
w
egierskie.
Któregoś dnia znalazam taki czerwony tiul jak na ranki. Ale dlaczego czerwony?
Mo
ze ktoś przedobrzy z farba.
Och, ty byś sobie zaraz z tego sukienk
e uszya. Znam
ja ten twój guścik. Powiedz, dlaczego ubierasz si
e w te jakieś bluzeczki od siatkówki?
Ty, która powinnaś nosić futro z pawia, nosisz na grzbiecie jakieś achy. Pami
etasz, jak
ci spaliam w piecu taka ohydna nylonowa spódnic
e w kwiaty? Aleś ty miaa min
e!
Jeszcze Mi si
e teraz śmiać chce. Ale do tego tiulu tośmy si
e obie z dzieckiem zapa-
liy. Marysia upi
ea Mi go na gowie jak welon. Hi hi. Wygladaam
jak panna moda.
Panna moda w czerwonym welonie. Jak b
ed
e miaa na znaczki, wo
ze ci go do paczki
razem ze skalpem. Wiesz, z
e chciaam kiedyś Andrzejowi podarować mój skalp? Ale
on jest Grey Owl, Szara Sowa, Sejd
zio i jej bobry. On jest dla Mnie bardzo niedobry,
kochanie, gardzi Mna i podrzuci Mnie jak podrzutka, ale ty go bronisz, bo ty jesteś
przyzwyczajona. Przyzwyczajona do pogardy. Przebierańce, amańce. Akurat byam w
welonie, gdy usyszaam na podwórzu szcz
ek motocykla. Wybiegam przed dom, bom
myślaa, z
e to gospodarz, ale to ju
z byli oni po Mnie.
Ale
z musieliśmy wygladać,
ale
z musiao to wygladać!
Śnie
zne poacie, mi
edzy
poaciami ludzkie chudoby i my z sier
zantem ciasno obj
eci na niebotycznym motorze.
Nie, bo tykali Mnie wszyscy! I siebie tykali:Ty, ty, patrz, wariatk
e wioza.
Czerwony
welon furkota za mna bez sensu, a
z w końcu odfruna
i poleg bezpańsko pod lasem,
oszcz
edzajac
Mi wstydu na komendzie.
Mów im prawd
e. Nie kam. Skup si
e i mów prawd
e.
K.
Ella Mistella
Kochanie.
Kriss.
O Chryste. Czuj
e si
e jak wór fasoli. Wiesz, pytali Mnie o A.M. Czy go znam i tak
dalej. A przede wszystkim, czy mog
e podać adres. A bardzo ch
etnie, bardzo ch
etnie.
Okr
ez na 5/8, trzecie pi
etro, dwa razy dzwonić.
38
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Mo
ze zreszta pojecha kupić meble do dziecinnego pokoju. Powiedzieli, z
ebym nie
bya taka bezczelna, bo Mi poka
za.
Och, kotku, czy bardzo jest źle ze Mna?
Droga E!
Droga kole
zanko z Warszawy!
Henryk mówi, z
e wcale nie jest ze Mna tak źle. Ten gówny jest po Mojej stronie
i mówi, z
e jak tylko znajda twoje zwoki, to zamkna mnie do wariatowa. A stamtad
mo
zna, wiesz! Adieu Fruziu. Napiabym si
e kompotu z gruszek, a najbardziej chcia-
abym mieć angin
e. I z
eby mama Mi czytaa Chat
e wuja Toma. Na razie śpiewam
sobie: Przylecia do mnie na kraty przecudny goab
skrzydlaty. Znasz?
Twoja dozgonna E
El
zbieta, broń si
e, powiedz, z
eby ci dali dojść do sowa.
Nie dali.
Ratuj si
e, walcz. Powiedz, z
eby ci dali dojść do sowa. Powiedz, z
eby ci
e wysu-
chali. Powiedz im prawd
e: z
e Krystyna nie istnieje; ja nie istniej
e. Przyznaj si
e, na
litość Boska,
z e pisaaś te listy sama do siebie. Powiedz im, z
e nie jesteś wariatka.
Spytaj ich, czy nigdy im si
e nie zdarzyo zapisać na kartce albo w notesie iść do
krawca, albo oddać pieniadze,
albo przyznać si
e. Spytaj, czy im si
e nie zdarzyo
stanać
przed lustrem i powiedzieć na cay gos: No to doigraeś si
e, ty ośle, albo
jak ty wygladasz,
albo wiem, z
e umr
e. Spytaj ich o to wszystko, nie zapomnij. A
kiedy ju
z ten jeden jedyny powie w końcu, z
e te
z tak mia, to przyduś go i spytaj, czy
mu si
e nigdy nie zdarzyo, z
e ten drugi on, ten z lustra, odezwa si
e nagle i powie-
dzia uwa
zaj na siebie, albo nie b
edziesz ju
z wi
ecej pi, albo kanalia z ciebie.
A kiedy ju
z ten jeden jedyny odpowie ci, z
e powiedzmy, zaó
zmy, kiedyś mu si
e to
przytrao, to ty wtedy weź ich wszystkich w garść i wyznaj, z
e tobie, tobie waśnie,
zdarza si
e to nagminnie. Nagminnie i notorycznie. Twoje lustro zrodzio lustrzaka:
Mnie! A mo
ze twoja samotność wyonia lustrzaka? A mo
ze lustrzak sam siebie wy-
oni? Mo
ze z czasem sta si
e twoim jedynym kolega i kole
zanka?
Wyrocznia?
Deska
ratunku? Boja morska?
Rozumiesz? Boja te
z. Ale mów dalej: je
zeli to jest niedozwo-
lone, to ty si
e przestaniesz trzymać tej boi i podryfujesz w dowolnym kierunku. Albo
powiedz podryfujesz we wskazanym kierunku. Przez nich wskazanym kierunku!
Tak im powiedz, walcz, ratuj si
e!
Krystyna
39
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Oni mówia,
z e to ty.
Kriss!
To ty weź si
e w garść. Ostatecznie co mo
ze mi grozić za zabicie lustrzaka, góra
rok! Rok nie wyrok. Przyślij mi banda
z, bo Mi si
e coś robi na lewej r
ece, mo
ze b
ed
e
świ
eta.
E!
K!
Ale
z ty jesteś uparta. Nie wiedziaam, z
e ci
e stać na taka ptasz
eca tkliwość. Inne
lustrzaki w zasadzie milcza.
Przecie
z to Ja przegladam
si
e w tobie. Ty nie przegladasz
si
e we Mnie. I nie rób tego, nie radz
e ci. Co to znaczy boj
e si
e? To jest poza rola.
Och,
Kriss, tak bym chciaa, z
ebyś Mi zrobia budyń. Nie badź
wstr
etna. Przecie
z wiesz, z
e
poza toba nikt Mnie nie kocha, nie lubi, nie dba, nie szanuje. Nie chc
e tej piatki
od
Andrzeja, juz. wol
e, z
eby król Henryk wyja
z ksia
zeczki. Dlaczego mnie tak strasznie
m
eczycie? Dlaczego chcesz zniknać?
Wszystko idzie ku lepszemu. Tylko nie pisz do Mnie. Ani ja do ciebie. Nie wolno.
40
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Hej, kuratorku!
Masz racj
e, nie znaleźli twoich zwok i otworzyli Mi bram
e na wielki przeciag
świata. Och, ty, ty. . . Nic ci Mnie nie z
al? Czy
z nie jest ta chwila zbyt szara i zbyt
mysia, kiedy ci o szóstej rano zgrzyt klucza mówi jesteś wolna? Jesteś wolna, tylko
tyle. . . Ale trudno! Sama chciaaś. Pac, kończ
e z toba jednym pociagni
eciem pióra. By-
aś keksem, jesteś kleksem. Zegnaj, polihymnio, z egnaj, poligamio, witaj, pojedynko,
witaj, polityko. Waska
zota furtka zamyka si
e za Mna,
a czarna szeroka brama jak jama
si
e otwiera. Nogi nie rozchodzone, ale si
e rozchodza.
Jak wyjd
e na wolność, naszykuj
e
sobie czysta biaa bluzk
e.
Ale co to? Ach tak, porucznik Colombo wraca od drzwi. My tez znamy te metody.
Przed wyjściem mam co? Podpisać kart niby co? Ze
e zdrowia? Jaa? Ze nigdy nie b
ed
e
wysyać tych kartek? Nawet pustych? A bardzo prosz
e, bardzo prosz
e, panie doktorze.
Naprawd
e, nic nie szkodzi. . .
Uch, g
eś przesza mi po grobie. Zegnaj, Kristesso, Witaj, El
zuniu. Wiesz, jak wyjd
e
na wolność, upior
e sobie tamta biaa bluzk
e, tylko z
e,
je
zeli
E!
1) Pami
etaj o kartkach na styczeń.
41
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Posowie liryczne
Tramwajowi ludzie
Tramwajowi ludzie
sa bardziej zm
eczeni znudzeni
ni
z ludzie z liliowych lotnisk,
tramwajowi ludzie
podobni do cieni,
tylko z
e bardziej samotni.
Bo na końcowych przystankach
ranek ma szary smak,
noce sa zawsze za zimne,
a zy za gorace,
tak, tak. . .
Tramwajowi ludzie
ci niewyspani, spóźnieni
dźwigaja spowiae siatki,
tramwajowi ludzie
tak mao szaleni
dzieci, ojcowie, matki.
Bo na końcowych przystankach
ranek ma szary smak,
noce sa zawsze za zimne,
a zy za gorace,
tak, tak. . .
Sa te
z p
etle. . .
Sa p
etle pi
ekniejsze ni
z inne,
gdzie szumi z daleka rzeka. . .
Tam zaje
zdza tramwaj nadziei niewinnej
i na ten tramwaj. . . ktoś czeka.
42
Agnieszka Osiecka BIAA BLUZKA
Ta kol
eda z pretensjami chc
e Ci, Panie, dopiec,
bo te
z Ty si
e bawisz nami jak niegrzeczny chopiec
Ta kol
eda z pretensjami chc
e Ci, Panie, dopiec,
bo te
z Ty si
e bawisz nami jak niegrzeczny chopiec
Ten podró
zny, co spostrzega,
z
e si
e nagle gmatwa droga,
ta tancerka, która dusi muślinowy szal. . .
To zabawki Pana Boga, to zabawki Pana Boga,
których jednak z
al. . .
43