You are on page 1of 36

Cena 4,50 zł

VAT 0% nakład 4,5 tys. egz.


ISSN 1734-5464

NR 4 (34)
kwiecień
2010

miesięcznik dla rodziców

Postawiliśmy
na Jezusa
i Maryję
Samotnie,
ale razem?
Temat numeru:

Rodzina rozbita CD!


– samotni rodzice A
T
PŁ Y
Zmartwychwstanie Jezusa i nasze
dzieje się wciąż – gdy zmartwychwstajemy z Nim:
– ze zbytniego zamartwiania się o to,
co mniej ważne
– z grzechów, co czynią martwymi nasze dusze
i nadzieje
– z patrzenia na wszystko w cieniu umierania
– z obojętności wobec tych, których mamy kochać
– z nudy, co jest powolnym umieraniem
radości serc
do tętnienia w nas Bożej łaski, ożywiającej
nadziei, wzajemnej radości serc i zaufania
Bożej Opatrzności na przekór przeciwnościom!
Tego życzymy Wam i sobie samym!
Redakcja

Spis treści
Poczciwy człowiek Krystyna Sztramska str. 2
Kiedy dwoje się rozwodzi… s. M. Urszula Kłusek SAC str. 4
Kryzys sakramentalnego małżeństwa… ks Marek Dziewiecki str. 6
Dlaczego rozwód nie jest rozwiązaniem Jacek Pulikowski str. 8
Rodzina w stanie rozpadu… bp Stanisław Stefanek TChr str. 10
Dwa oblicza rodzicielstwa po rozwodzie Izabela Barton-Smoczyńska str. 12
Fotografia na okładce: Andrzej Pałka

Zgadujące oczy br. Tadeusz Ruciński str. 14


Niepełna rodzina to niepełne wychowanie Beata Krasoń str. 18
Dziecko a rozwód Ewa Kaczmarczyk str. 21
Czyj, czyja jestem? Anna Lipska str. 24
Nie poza Kościołem wywiad z ks. Janem Pałygą str. 27
Uczyć je życia na nowo świadectwo str. 28
Postawiliśmy na Jezusa i Maryję wywiad z J. i Z. Gąsiewskimi str. 30
Głoszą prawdę o rodzinie Katarzyna Cegielska str. 32

Wydawnictwo Sióstr Loretanek


Dyrektor Wydawnictwa – s. Andrzeja Biała. Redaktor naczelny – s. Jolanta Chodorska
Opracowanie graficzne – Agnieszka Karolak
Adres Wydawnictwa i Redakcji: ul. Żeligowskiego 16/20, 04-476 Warszawa
e-mail: sygnaly@loretanki.pl
Redakcja: tel./fax: 22 673 50 96
Prenumerata: tel.: 22 427 34 27; 22 673 58 39; fax: 22 612 93 62
Konto: PKO BP IV/O W-wa nr 74 1020 1042 0000 8102 0009 6396
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania artykułów oraz zmiany tytułów nadesłanych tekstów.

www.loretanki.pl
SAMOTNIE, ALE RAZEM?
Samotny rodzic to temat trochę niezręczny, ale i otwarta rana. Trudno wtedy
mówić (choć ogólnie mówić trzeba) o tym, jakim złem i pokrzywdzeniem mał-
żonków i dzieci są rozwód i rozbicie rodziny tam, gdzie to już się stało i… się
nie odstanie. Jeśli więc już mamy mówić, to właśnie po to, by wiedzieć, co i jak
jeszcze można ratować, leczyć, jak wspomagać czy uzupełniać owego rodzica,
który sam wszystkiemu podołać nie zdoła. A tych jest i będzie wokół nas coraz
więcej. O nich też przypomniał Jan Paweł II w „Liście do rodzin”, włączając
ich w listę ludzi, o których kiedyś zapyta nas Jezus podczas egzaminu ze zwykłej
ludzkiej wrażliwości i miłości. Zamiast więc narzekać na plagi społeczne z tym
związane, dobrze byłoby pomyśleć i porozmawiać o tym, komu i jak można
pomóc, by ulżyć w osamotnieniu i nadmiernym ciężarze, a jednocześnie samemu
sobie dać szansę na poszerzenie serca, bez odwoływania się do instytucji, fundu-
szów lub czyichś w tym względzie powinności. A możliwości ma każdy z nas,
bez względu na stan czy zamożność. Wystarczą czasem „zgadujące oczy i serce”,
by komuś było mniej samotnie i obco wśród swoich.
Pisząc o tym, zachęcamy i pozdrawiamy Was serdecznie!
Redakcja

Sygnały troski 4/2010


Fot.: Patryk Nowak

1
Krystyna Sztramska

Poczciwy człowiek
Od kiedy Dominika przedstawiła ojcu Grze- – Mogłabyś mi pomóc? – jakaś kobieta za-
sia, atmosfera w domu stała się nie do wytrzy- czepiła ją przy bramie.
mania. Nie było dnia bez wymówek, złośliwych Nie miała ochoty na przygodne towa-
uwag, krytykowania. rzystwo.
– Wybij sobie Grzegorza z głowy – ojciec – Szukam grobu przyjaciółki sprzed lat –
wpadał w furię, gdy Dominika zaczynała roz- zmartwiony głos kobiety kazał się Dominice
mowę o przyjacielu. Dziś też się wściekł, gdy do- zatrzymać. – Ewa Wojciechowska. Była kiedyś
wiedział się, że młodzi wybierają się na koncert tancerką. Młodo zmarła.
znanego rockmana. Dominika zadrżała z wrażenia. Ta kobieta
– Czy wiesz, co króluje na takich wielkich pytała o jej matkę.
imprezach? Alkohol, narkotyki i seks! – Pani też tańczyła?
– Gdyby każdy miłośnik muzyki popadał – Nie, ja śpiewałam. Ale to Ewunia miała
w nałogi, to świat byłby pełen życiowych rozbit- prawdziwy talent. Robiła fantastyczne piru-
ków – zdenerwowała się. ety, podskoki. Biletów na jej występy zawsze
– Zło czai się podstępnie jak złodziej. Twój brakowało.
Grzegorz też świętym nie jest! – Jej męża też pani znała?
– Dlaczego ty go tak nie lubisz? Za to bęb- – Oczywiście, bywałam tam u nich kilka
nienie na kotłach? razy. Franciszek to był taki poczciwy człowiek.
– Facet powinien się zajmować czymś po- Bo wiesz, ona obracała się w wielkim świecie,
ważnym, pożytecznym. A on ma fiu-bździu jeździła na występy po całej Polsce, a on siedział
w głowie. w domu z małą. Umiał się nią opiekować lepiej
– Czy ty nie jesteś o niego zazdrosny? niż niejedna matka.
Ojciec żachnął się, zaczął nerwowo spacero- – Jaka ona była?
wać po pokoju. – Ta mała? Śliczna dziewczynka. Chodziła
– Boję się o ciebie. Twoje imprezy, dyskoteki za ojcem jak mały psiaczek. Niczego nie potrafił
nie wróżą niczego dobrego. jej odmówić.
– Mama też lubiła zabawę i taniec. Te pu- – Ta pani przyjaciółka – jaka była?
chary w jej pokoju to przecież nagrody z kolej- – A, Ewunia. No cóż, jak każda artystka,
nych turniejów. Jej niczego nie broniłeś. zdolna, pracowita i bardzo ambitna. Ale za bar-
Ojciec pobladł nagle jak opłatek. dzo lubiła alkohol i mężczyzn. Ten wypadek
– Nie mówmy o matce – zakończył temat. też nie był wcale potrzebny. Często jeździła na
Odwrócił się do niej plecami. rauszu.
– Chcę o niej mówić! – rzuciła mu zaczepnie. – Gdyby nie ten tragiczny wyjazd, byłaby
– Bardzo mi jej brak. Mama by mnie rozumiała. z nimi. Z tym Franciszkiem i jego córeczką – Do-
Ty potrafisz tylko krzyczeć. Nienawidzę cię. minika chciała usłyszeć coś dobrego o mamie.
Sygnały troski 4/2010

Wybiegła z pokoju, powstrzymując łzy. Ni- – Może. Choć ją ciągnął wielki świat. Bar-
gdy się z ojcem nie dogada, nigdy! dziej kochała taniec niż własną rodzinę.
Fot.: Patryk Nowak

Dominika odwróciła się gwałtownie, puściła


Biegła prawie, chcąc jak najszybciej znaleźć rękę nieznajomej.
się na cmentarzu, przysiąść na ławeczce przy ma- – Muszę już iść! – zawołała i ruszyła ku
mie, wypłakać się jej, wyżalić. cmentarnemu wyjściu.
2
Kobieta patrzyła za nią, nic nie rozumiejąc. Póź-
niej skierowała się ku sosnowej alejce. Chyba gdzieś
tu spoczywała jej dawna przyjaciółka.

Już na korytarzu Dominika usłyszała podnie-


sione głosy. Boże! To chyba ojciec z Grzegorzem.
Nowa awantura była jednak nie do uniknięcia.
– Chodź, chodź – ojciec otworzył jej drzwi –
i zrób nam herbaty. Muszę jeszcze z tym twoim
Grzesiem pogadać. Ty wiesz, że on zna się świet-
nie na pisaniu programów w PHP, a ja się tego do-
piero uczę? – ojciec opowiadał jej o tym z dziwnym
zachwytem.
Stała, mrugając ze zdumienia oczami.
– A koncert? – przypomniała mu plany na
wieczór.
– Może innym razem? – zapytał z nadzieją
w głosie.
Popatrzyła w jego roziskrzone oczy. Przytuliła
się do niego jak za dawnych lat.
– Już dobrze, kwiatuszku – szepnął wzruszony
– też bardzo cię kocham. A ten twój Grzegorz…
to całkiem porządny gość…

Sygnały troski 4/2010

3
s. M. Urszula Kłusek SAC

Pisać o rozwodzie rodziców to znaczy Marysia miała 8 lat, gdy dowiedziała


również pisać o cierpieniu ich dzieci. Nieważ- się, że mama i tata nie będą mieszkać razem.
ne, ile lat ma dziecko rozwodzących się rodzi- Dla dziewczynki był to cios znienacka. Rodzice
ców, jaki charakter i odporność na cierpienie.
nigdy się nie kłócili. Owszem, coraz mniej roz-
Zawsze cierpi. Można mówić tylko o mniej-
mawiali ze sobą i coraz dłużej ona zostawała
szym lub większym cierpieniu, ale nie można
w szkolnej świetlicy. Często po powrocie ze
powiedzieć, że dziecko nie przeżywa boleśnie
rozpadu rodziny lub że obecnie, gdy jest tak
szkoły widziała, że mama płakała. Tylko tyle!
wiele rozwodów, dzieci przyzwyczaiły się
Nie domyślała się powagi sytuacji. Tamtego
do tego, że rodzice się rozwodzą. Owszem, dnia mama powiedziała jej, że zabiera ją na trzy-
są dzieci, które na zewnątrz udają, że ich to dniową wycieczkę. Gdy wróciły, taty już nie
nie dotyczy, że są „na luzie” wobec tego, co było. Jego rzeczy też nie. Marysia dowiedziała
stało się z małżeństwem ich rodziców, ale to się od mamy, że tata wyjechał i nie wróci, bo
tylko zewnętrzne pozory dla zatuszowania przestał je kochać, a pokochał inną panią i inną
tego, co naprawdę dzieje się w sercu i umyśle małą dziewczynkę. Mama się rozpłakała. Mary-
dziecka. sia poczuła się odpowiedzialna i winna za płacz
mamy i odejście taty. Poczuła się bardzo złą i nie-
grzeczną dziewczynką, która zasługuje na karę.
Straciła radość i odwagę, które ją zawsze cecho-
wały. Stała się wycofana i smutna, a w domu sta-
rała się wszystko robić za mamę. O tatę więcej nie
pytała. Wiedziała, dlaczego odszedł – ona była
za mało dobra, więc tata znalazł sobie inną małą
dziewczynkę, którą pokochał.

Łukasz miał 15 lat, gdy odeszła mama.


Udawał, że „luzik”, że „spoko”, chciała, to ode-
szła. Znalazła lepszego gościa niż jego ojciec.
Miała do tego prawo. Zresztą w jego klasie więk-
szość nie miała ojca albo matki. Gdy zostawał
w domu sam, coś w nim wzbierało. Nie wiedział,
czy to był smutek czy jakaś niewysłowiona bez-
Sygnały troski 4/2010

silna wściekłość. Był zły na matkę, że odeszła,


Fot.: Agata Borajkiewicz

na ojca, że nie umiał jej zatrzymać, i na siebie, że


nie przeszkodził odejściu matki. I na tego dur-
nego faceta, który śmiał ją potraktować jak łat-
wą do poderwania panienkę! A może taka była
– łatwa do poderwania? Może one wszystkie są
4
Dziecko rozwodzących się rodziców zawsze cierpi.
Przykłady takie jak zamieszczone wyżej moż-
na mnożyć. Żaden z nich nie jest wymyślony.
Są prawdziwe, tak jak prawdziwe jest cierpienie
dziecka, którego rodzice się rozwodzą. Owszem,
są takie sytuacje, gdy rozwód jest konieczny i jest
wyborem mniejszego zła. One zachodzą wtedy,
gdy w domu jest przemoc, znęcanie się nad dziec-
kiem lub alkoholizm, który uniemożliwia normal-
ne funkcjonowanie domu i rodziny.
Czy można zrobić coś, co sprawi, że dziecko
nie będzie cierpiało z powodu rozwodu rodziców?
Można zmniejszać poziom cierpienia dziecka
przez świadome przygotowywanie go do odejścia
któregoś z rodziców przez to, że rodzice rozsta-
ną się w zgodzie i świadomie zdejmą z dziecka
poczucie winy, który się w nim rodzi. Aby tak
było, konieczna jest świadomość rodziców i ich
prawdziwa troska o dziecko. Niestety, gdy do-
chodzi do rozwodu, rodzice najczęściej myślą
p
o swoim cierpieniu i swoich doświadczeniach,,
pominają.
a o dziecku zapominają.

takie? Czuł się dotknięty i upokorzony. I jedno


wiedział! Nigdy żadnej kobiecie nie pozwoli
się upokorzyć. Z żadną nie zwiąże się na stałe!
Nie warto!
Rys.: Wojciech Siwik

Krzysztof miał 25 lat, żonę i dziecko,


gdy dowiedział się, że matka wniosła sprawę List XV
rozwodową i wzywa go jako świadka przeciwko Kryzys – jaki to modny temat!
ojcu. Nie chciał iść na rozprawę. Nie chciał świad- Rozumiem, że medialna koniun-
czyć przeciw nikomu. Był dorosły. Miał własną ktura na wszelkie kryzysy podsu-
rodzinę, ale potrzebował ich obojga. Nie do nęła Redakcji ten pomysł. Brawo!
opieki nad nim, nie jako dziadków, którym za- Może wreszcie tematyka Waszego
wsze można „podrzucić” swoje dziecko, gdy on czasopisma nie będzie się nikomu
będzie chciał wyjść z żoną do kina lub teatru. wydawała tak anachroniczna.
Tylko nie straszcie jak zwykle.
Sygnały troski 4/2010

Potrzebował ich jako ostoi i swoistego żywego


Przecież Ten, w którego wszyscy
dowodu na to, że można żyć razem, „dopóki
Fot.: Patryk Nowak

wierzymy, ceni odwagę…


śmierć nie rozłączy”. Rozwiedli się, a jego dręczą
koszmarne sny, w których po latach małżeństwa Wnikliwie Was obserwujący
Advocatus
Ola i on pałają do siebie taką niechęcią, by nie
powiedzieć nienawiścią, że nie mogą żyć razem.
5
Rozwodzący się rodzice zapominają o swoim dziecku!
ks. Marek Dziewiecki

Los ludzkości zależy od tego, czy kobiety i mężczyźni


dorastają do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej.

Pierwsze polecenie, jakie Bóg kieruje do kobiety i mężczyzny, brzmi: „Bądźcie płodni i roz-
mnażajcie się” (Rdz 1, 28). W kontekście biblijnym płodność jest nierozerwalnie związana z mi-
łością małżeńską. Bóg poleca pierwszym ludziom, żeby kobieta i mężczyzna tak mocno siebie
wzajemnie pokochali, by chcieli być ze sobą na zawsze i by pragnęli dzielić się swoją miłością
z dziećmi. Los człowieka zależy od rodziny. W rodzinach, w których dominują miłość, wierność
i poczucie bezpieczeństwa, ludzie są szczęśliwi i mocni nawet wtedy, gdy mierzą się z poważnymi
trudnościami, niedostatkiem materialnym czy z problemami zdrowotnymi. Natomiast w tych
rodzinach, w których dominują egoizm i agresja, w których pojawiają się zdrady małżeńskie
czy problem alkoholowy, ludzie dramatycznie cierpią także wtedy, gdy żyją w dobrobycie ma-
terialnym i są zdrowi.

Niemal każdy nastolatek najbardziej jest możliwe.Sakramentalna przysięga małżeńska


marzy właśnie o tym, by spotkać kogoś, to decydowanie się na najbardziej niezwykłą miłość
kto pokocha go w sposób nieodwołalny między kobietą a mężczyzną. Nic przecież nie cieszy
i wierny i kogo on potrafi pokochać bardziej jego i jej niż miłość wierna, czuła i płodna.
taką właśnie miłością. W tej dziedzinie Kto dorasta do zawarcia świętego małżeństwa, ten
nie zmieniło się nic od zarania dziejów współpracuje z Bogiem w stwarzaniu nowego świata.
ludzkości, gdyż największą potrzebą i aspi- W rodzinie opartej na Bożej miłości panują wierność,
racją człowieka jest szczęśliwe małżeństwo radość i poczucie bezpieczeństwa, a wszyscy mogą tam
i trwała rodzina. Niestety, wielu młodych uczyć się mądrze myśleć, dojrzale kochać i uczciwie
ludzi czyni to, co oddala ich od realizacji pracować. Szczęśliwa rodzina to powrót człowieka
ich największego marzenia. Tak postępuje do raju, w którym wszystko – zgodnie z pragnieniem
każdy, kto ogląda filmy czy czyta książki, Stwórcy – jest dobre.
które kpią z czystości, wierności i miłości. Obecnie obserwujemy kilka zjawisk, które stano-
Tak postępuje każdy, kto zatruwa swoją wią zagrożenie dla małżeństwa i rodziny. Pierwszym
Fot.: z Archiwum Urszuli Grabińskiej

psychikę pornografią, a swój organizm zagrożeniem jest feminizm, który postuluje walkę mię-
alkoholem, nikotyną, narkotykiem czy dzy kobietami a mężczyznami. Zagrożenie drugie to
Sygnały troski 4/2010

antykoncepcją. Własne marzenia i ide- zawieranie małżeństw przez osoby niedojrzałe, które
ały zdradzają również ci, którzy ulegają nie dorosły do tego sakramentu. Zagrożenie trzecie
popędom, lenistwu czy egoizmowi. Tacy to promowanie „wolnych związków”, czyli związków
ludzie zadowalają się karykaturą małżeń- niewiernych, niepłodnych i nieodpowiedzialnych.
stwa i rodziny, gdyż szukają łatwych więzi Zagrożenie czwarte to promowanie homoseksualizmu
i łatwego szczęścia, które na tej ziemi nie w miejsce małżeństwa i rodziny.
6
Małżonkowie ślubują sobie miłość, a nie zauroczenie emocjonalne.
miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Próba
rozdzielenia tych dwóch wymiarów miłoś-
ci sprawia, że obydwa słabną i umierają.
Współżycie czyste dokonuje się w rytmie,
który respektuje współmałżonka: jego na-
stroje, stan zdrowia, przeżycia i potrzeby,
a także rytm odpowiedzialnego rodziciel-
stwa. Kochający mąż nigdy nie zaproponuje
żonie antykoncepcji po to, by zaspokoić
swoje pożądanie. Wie, że antykoncepcja
niszczy zdrowie i prowadzi do traktowania
kobiety jak rzeczy, którą się wykorzystuje,
a nie jak osoby, którą się kocha.
Warunkiem szczęścia w małżeństwie
i rodzinie nie jest posiadanie jakiegoś szcze-
gólnego usposobienia czy wyjątkowej oso-
Rozstrzygający dla losu danego małżeństwa jest bowości, ale cierpliwe dorastanie razem
solidny punkt wyjścia. Najważniejsze pytanie przed do wyjątkowej miłości! Nikt nie rodzi się
ślubem powinno brzmieć: „Czy narzeczony (narze- jako wspaniały małżonek i rodzic. Nigdzie
czona) będzie dobrym i mądrym rodzicem dla moich na świecie nie ma „tej drugiej połówki”,
dzieci?”. Małżeństwa nie zawiera się po to, by kogoś którą wystarczy tylko spotkać, rozpo-
ratować, bo jest w kryzysie, ani dlatego, że w kimś się znać i poślubić. Bóg nikogo nikomu nie
zakochałem, gdyż małżonkowie ślubują sobie miłość, przeznacza z góry na małżonka, a jedynie
a nie zauroczenie emocjonalne. Małżeństwo zawiera wyjaśnia kryteria dorastania do miłości
się po to, by dwoje już dojrzałych i szczęśliwych ludzi wiernej i świętej! Takiej miłości trzeba się
razem byli jeszcze szczęśliwszymi. Ważnym sprawdzia- uczyć nieustannie – w narzeczeństwie,
nem dorastania do małżeństwa i rodziny jest czystość a później przez całą doczesność w małżeń-
kobiety i mężczyzny, która wynika z tego, że osoba jest stwie. Gwarancją wzrastania w miłości jest
nieskończenie ważniejsza od seksualnej przyjemności. wspólna modlitwa w małżeństwie i rodzi-
Chrystus stanowczo chroni nierozerwalną i czystą nie! Małżonkowie, którzy razem się modlą,
miłość małżeńską (por. Mt 19, 3-12). Czystość jest będą rozmawiać ze sobą językiem miłości,
gwarancją tego, że małżonkowie nie będą rozdzielać szacunku i nadziei.

Wzajemna miłość rodziców to najlepszy kurs przedmałżeński dla ich dzieci. Małżeństwo za-
warte w Kościele katolickim to nie tylko prywatna decyzja dwojga narzeczonych. To sakrament
i znak nieodwołalnej miłości Boga do człowieka. Z tego względu drugim – obok domu rodzin-
nego – miejscem dorastania do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej jest parafia. Kto pragnie
dobrze przygotować się do małżeństwa i rodziny, powinien troszczyć się o serdeczną przyjaźń
z Bogiem, o udział w niedzielnej Eucharystii, o pogłębione życie sakramentalne, o respektowanie
Sygnały troski 4/2010

Dekalogu i kierowanie się zasadami Ewangelii. W kryzysie nie znajduje się obecnie małżeństwo,
lecz człowiek. Warunkiem szczęśliwego małżeństwa i trwałej rodziny nie jest „poprawianie”
Bożych propozycji w tym względzie, lecz dojrzałe wychowanie człowieka. To nie małżeństwo
i rodzina rozczarowują. Rozczarowują niedojrzali małżonkowie i rodzice. Żaden małżonek nie
jest miłością i dlatego miłości małżeńskiej i rodzicielskiej może uczyć się jedynie od Boga, który
nas rozumie, kocha i pomaga nam kochać.
7
W kryzysie nie znajduje się małżeństwo, lecz człowiek.
Jacek Pulikowski

Zdarzają się sytuacje (nawet nieza-


winione), w których należy odseparować
czasowo męża (lub żonę) zagrażającego
zdrowiu czy nawet życiu współmałżon-
ka i dzieci. Separacja daje nadzieję na
wyzdrowienie. Oboje małżonkowie, nie
wchodząc w nowe związki, mogą pozos-
tać sobie wierni i uczestniczyć w życiu
sakramentalnym. Separacja do rozwodu
ma się tak jak choroba (nawet ciężka) do
zgonu. Rozwód bez ponownych związ-
ków jest dla mnie rodzajem separacji.
Moje rozważanie będzie dotyczyć głów-
nie sytuacji rozwodu „przypieczętowa-
nego” ponownymi związkami rozwie-
dzionych małżonków.

Na rozwód można patrzeć z różnej perspek-


tywy. Z pozycji rozwodzących się małżonków,
ich dzieci, reszty rodziny i wreszcie otaczającego
społeczeństwa. Wszystkie wymienione strony
głęboko zranione każdym rozwodem. Jedno
można powiedzieć na pewno: rozwód nie jest
nigdy prywatną sprawą, bo zawsze niesie ze sobą nastawienie do zażywania przyjemności) i do
szerokie i długotrwałe (wręcz idące w pokolenia) budowy trwałych więzi.
konsekwencje. Tymczasem trudności, które towarzyszą każ-
Popatrzmy od strony małżonków. Ich de- demu małżeństwu, są szansą na wzrost dojrza-
cyzja o rozwodzie bierze się najogólniej mó- łości. Uczciwe pokonywanie trudności zawsze
wiąc z faktu, że nie mogą ze sobą wytrzymać powoduje wzrost obojga i pogłębia więź mał-
i/lub wierzą, że z kim innym będzie im lepiej. żonków. Trudno znaleźć lepszy od małżeństwa
Pobierając się, prawdziwie pragnęli wspólnego teren osobistego rozwoju, a on zawsze owocuje
szczęścia i wierzyli, że będzie im ze sobą dobrze. szczęściem. Najgłębszym źródłem szczęścia czło-
Co spowodowało, że stało się inaczej? Dlaczego wieka jest jego własny rozwój ku szczytom swo-
Sygnały troski 4/2010

nie wypełnili słów szczerze wypowiedzianej ich możliwości, ku… świętości. Czymże w tym
przysięgi? Szczegółowych odpowiedzi może kontekście jest rozwód? Życiową kapitulacją, re-
Fot.: Patryk Nowak

być mnóstwo, lecz ogólna jest zawsze taka sama: zygnacją z własnego rozwoju, z pełni możliwego
niedojrzałość. To ona czyni ludzi (mimo nieraz do osiągnięcia szczęścia, również wiecznego.
dobrych chęci) niezdolnymi do miłości (egoizm), W zamian za ułudę „łatwego szczęścia” (czytaj:
wierności (brak opanowania lub hedonistyczne przyjemności) w nowym związku.
8
Separacja do rozwodu ma się tak jak choroba do zgonu.
Popatrzmy od strony dzieci rozwodzących się
rodziców. Jest to zawsze tragedia i zaszczepienie
fałszywego wzorca, sposobu „rozwiązywania”
życiowych problemów przez… dezercję. Czego
najbardziej potrzebuje dziecko w rodzinie? Miło-
ści! Miłości matki, która jest kobietą z krwi i ko-
ści, innej od miłości ojca – prawdziwego męż-
czyzny, i wreszcie najważniejszej relacji miłości
matki i ojca. Wzajemna miłość rodziców jest
wzorcem najpiękniejszych relacji międzyludz-
kich, które w ogromnym stopniu wpływają na
wszystkie relacje wychowanych w jej atmosferze
Fot.: br. Krzysztof Dzido OFMConv.

dzieci. Rozwód brutalnie zrywa, wręcz neguje


(lub odwołuje) miłość matki i ojca, co powoduje,
rzy łudzą się, że rozwód nie skrzywdzi dzieci

Fot.: ks. Tomasz Kopiczko


że grunt usuwa się dzieciom spod nóg. Dobrze
to ilustrują słowa dwunastoletniej Kasi. Na „wi- (a nawet, że będzie dla nich z pożytkiem), zasłu-
dzeniu” po rozwodzie ojciec mówi do Kasi: „Ale gują na miano nierozumnych.
przecież najważniejsze, że tatuś cię kocha”. Kasia Gdy patrzy się od strony rodziny, rozwód
odpowiedziała: „Nie chcę, żebyś mnie kochał! zawsze śmiertelnie zatruwa wzajemne relacje
Chcę, żebyś kochał mamusię!”. Ci rodzice, któ- w szerokiej rodzinie. Powstaje mnóstwo dyle-
matów, nazwijmy to „towarzyskich”. Kogo
przyjmować w domu, z kim utrzymywać kon-
takty czy nawet… której żonie składać kondo-
lencje na pogrzebie męża. To, jak szerokie skutki
w dalekiej nawet rodzinie powodują rozwód i po-
nowny związek, zasługuje z pewnością na sze-
rokie spokojne opracowanie. Choćby po to, by
zerwać z mitem, że rozwód jest prywatną sprawą
małżeństwa.
Omawianie oczywistych negatywnych skut-
ków społecznych rozwodów wykracza poza ramy
tego krótkiego artykułu.
Podsumowując, trzeba stwierdzić, że rozwód
niczego nie rozwiązuje i jest swoistą dezercją,
rezygnacją z walki o szczęście własne (zarówno
doczesne, jak i wieczne) i powierzonych sobie
bliskich.

PS Dla wierzących rozwód i ponowny


Sygnały troski 4/2010

niesakramentalny związek jest jawnym zej-


ściem z drogi do zbawienia. Lecz i dla nich
miłosierny Bóg zachował możliwość powrotu
do życia sakramentalnego i zarazem na ścież-
kę do zbawienia, po zaprzestaniu współżycia
(cudzołożnego).
9
Rozwód zawsze śmiertelnie zatruwa wzajemne relacje w szerokiej rodzinie.
bp Stanisław Stefanek TChr

Tytuł tego tekstu mógłby robić wrażenie stwierdzenia katastroficznego. Moglibyśmy patrzeć
na świat jak na gruzowisko domów rodzinnych po trzęsieniu ziemi na Haiti. Obraz taki pró-
buje się nawet uzasadnić statystycznie, podkreślając procentowo, jak wiele rodzin się rozpada,
jak liczne dzieci wychowują się w rodzinach niepełnych lub poza rodzinami. Statystycznymi
argumentami próbuje się także stawiać znak zapytania nad sensem zakładania rodziny. W rze-
czywistości trzeba do tego zjawiska podejść o wiele wnikliwiej i każdy dom rodzinny, ten za-
grożony, rozpatrywać osobno. Ludzkie zachowania, właściwości charakteru, uwarunkowania
zewnętrzne są niezwykle różnorodne i bardzo skomplikowane.

W jaki sposób widać na zewnątrz w po- budowania domu”, czyli nie łączyć się żadnym
szczególnych domach zapowiedź katastrofy, trwałym zobowiązaniem, węzłem sakramental-
przejawy rozpadu? nym, a nawet związkiem cywilnym. Uzależnić
Krucha więź rodzinna. Coraz łatwiej docho- wzajemne mieszkanie od aktualnego nastroju.
dzi do tzw. cichych dni. Zanika kontakt między Są to umowy, związki okazjonalne, na użytek
małżonkami, co też często owocuje chętnym konkretnych rozwiązań, od studenckiego za-
opuszczaniem domu także przez dzieci. Zgła- mieszkania, od wspólnej stancji począwszy,
szane są wzajemne oskarżenia, głośne spory aż a skończywszy na różnych zmianach w grupach
do decyzji ostatecznego rozejścia się małżonków. zawodowych, w miejscach pracy.
Sygnały troski 4/2010

Sądowe dochodzenia stają się teatrem wylicza- Trzecim, najmniej u nas widocznym, a jed-
nia wzajemnych oskarżeń i żalów. Krucha więź nak bardzo reklamowanym pomysłem z importu
Fot.: Marek Karolak

rodzinna to jest najczęstszy typ naszych kryzy- na niszczenie życia rodzinnego są różne propo-
sowych rodzin. zycje rozwiązań o charakterze patologicznym.
Jako nowe zjawisko pojawia się też pomysł na Używa się nieuzasadnionych określeń jak: zwią-
to, ażeby od początku nie przewidywać „stałego zek małżeński czy prawa rodziny w stosunku do
10
Małżonkowie nie wytrzymują kryzysu i niszczą marzenia o szczęściu rodzinnym.
układów międzyludzkich tej samej płci. Związki jest wspólnotą życia i miłości. Jest odwieczną ko-
takie nie mają nic wspólnego ani z naturą czło- munią, którą Bóg przewidział i w której w Bogu
wieka, ani z historią, ani z rzeczywistością życia na wieki, w sakramentalnej więzi, zostaliśmy
rodzinnego. wybrani. Tam jest nasze szczęście, spełnienie
naszych marzeń i obowiązków życiowych.
Polskie społeczeństwo najczęściej jest ra- Jakie powinniśmy podjąć starania, ażeby
nione zbyt kruchą więzią rodzinną. Małżonko- małżeństwa, domy rodzinne były trwałe i były
wie nie wytrzymują momentów kryzysu, czasu miejscem szczęścia?
próby i przy pierwszej trudności niszczą wspa- Oczywiście, trzeba pogłębić, i to w wymia-
niałe marzenia o szczęściu rodzinnym. rze Bożym, świadomość, kim jest mąż, kim jest
Jakie są przyczyny tych kryzysów? żona, jakie są między nimi relacje. Czyli nauczyć
Po pierwsze, świadomość, że to ja się zako- się prawdy o małżeństwie, poznać Boży zamysł
chałem, ja wybieram partnera. Nie ma głębszego o małżeństwie. To jest wielki postulat katechezy
spojrzenia na fakt, że powołanie małżeńskie jest przedmałżeńskiej, począwszy od czasu bierz-
odwieczną decyzją Boga Ojca. On widzi mnie mowania, a może i wcześniej. Najpierw młodzi
w zaplanowanej wspólnocie szczęśliwego mał- winni się uczyć na wzorcach rodzinnych, wzorcu
żeństwa. Nawet swojego partnera nie biorę pod własnych rodziców, a potem we wszystkich spo-
uwagę tak dogłębnie, nie staram się go poznać, tkaniach – czy to na katechezie szkolnej czy też
nie staram się go słuchać. Wszystko zaczyna się parafialnej. Ciągle wracamy do pierwotnego
i kończy na moim „ja”. Przy takim nastawie- obrazu Bożego i w tym Bożym zapisie szukamy
niu kwalifikacja dobrego lub złego wyboru bę- modelu naszego szczęśliwego życia.
dzie uzależniona od mojego dobrego lub złego
samopoczucia.
Po drugie, świadomość, że ja dla siebie wy-
bieram. Nie zdajemy sobie sprawy, jak łatwo
można ulec pokusie takiego budowania domu,
w którym troszczę się jedynie o miejsce dla sie-
bie. Nawet jeżeli mówimy o przyjęciu dziecka,
to w tych samych kategoriach: ja mam prawo do
dziecka, mnie się dziecko należy. Nie biorę pod
uwagę praw dziecka, jego sytuacji. Ciągle wybie-
ram dla siebie. Dziecko jest widziane jako wypeł-
nienie mojej pustki emocjonalnej albo staje się
elementem jakiegoś innego życiowego planu.
Po trzecie, warunkowo wybieram. To jest
przykład mentalności, wyobraźni rozwodowej.
Jeżeli relacje będą się dobrze układać i ja będę
miał z tego korzyść, to będziemy żyli razem.
Sygnały troski 4/2010

A jeżeli nastąpi, według mojej opinii, jakaś


sytuacja niekorzystna, to bardzo łatwo z tego
Fot.: Andrzej Pałka

związku zrezygnuję. Wówczas nie uznaję innych


argumentów, które mogłyby przemawiać na ko-
rzyść drugiej osoby, na korzyść dziecka, a przede
wszystkim na korzyść prawdy, iż małżeństwo
11
Młodzi winni się uczyć na wzorcach rodzinnych, wzorcu własnych rodziców.
Izabela Barton-Smoczyńska

W Polsce co roku rozwodzi się 45 tysięcy


małżeństw. Większość z nich ma dzieci, któ-
re w sytuacji rozwodu rodziców są oczywi-
ście w różnym wieku. I o ile wiek dziecka ma
znaczenie dla sposobu, w jaki manifestują się
emocje związane z przeżyciem rozwodu, o ty-
le wiek nie ma znaczenia dla faktu, iż rozwód
to zawsze kryzys, szok i tragedia. Sytuacja utrudniając proces przyswajania różnorodności
dziecka w rodzinie rozwodzących się małżon- w naturalnym środowisku dziecka. Jednakże ro-
ków jest zawsze trudna, lecz to, jaki ostatecz- dzicielstwo w pojedynkę nadal może być warto-
nie wpływ będzie miała na dziecko, zależy ściowym rodzicielstwem – świadomym i cennym
w dużym stopniu od sposobu, w jaki rodzice dla rozwoju dziecka. Dla wielu byłych partne-
się rozstają: czy i w jaki sposób rozmawiają rów (rodziców dziecka) spotykanie się „poprzez
o tym z dzieckiem, ze sobą, jak ustalają zasa- dziecko” z eksmałżonkiem i czasem jego nową
dy współpracy i dalszej egzystencji. Dlaczego rodziną jest frustrujące i poniżające. Emocje te
tak jest? oddziałują na dziecko i wypaczają relacje z rodzi-
cami. Dziecko doświadcza konfliktów lojalności
Dziecko, którego rodzice się rozstają, doś- i traci zaufanie do swoich rodziców, a z czasem
wiadcza straty. Podobnie jak w sytuacjach śmierci i do siebie samego. Często eksmałżonkowie (ro-
najbliższych przeżywa okres żałoby. Ważne jest, dzice) porównują się w oczach dziecka i budują
żeby w tym okresie dziecko wiedziało, że nie koalicje, kierując się w tej grze własnymi racjami
jest samo, że jest przy nim ktoś bliski, życzliwy, i urażonymi emocjami. To ciemna strona rodzi-
ktoś, kto wysłucha, doradzi, ale także pozwoli cielstwa po rozwodzie, gdzie górują zazdrość
się wypłakać i będzie towarzyszył w powolnym o partnera, poczucie niższości lub wyższości
powrocie do równowagi. Tutaj nieoceniona rola i rywalizacja o względy dziecka. Taka postawa
rodziców. Dziecko obawia się, że rozstanie rodzi- utrudnia zakończenie żałoby związanej z utratą
ców oznacza także zburzenie jego relacji z rodzi- rodziców u dziecka i popycha je do depresyjnych
cami. To trudne, ale można tak zbudować relacje zachowań. Badania pokazują, że dzieci po roz-
z dzieckiem i z byłym partnerem, aby potrzeby wodach rodziców częściej interesują się alko-
Fot.: ks. Tomasz Kopiczko
Sygnały troski 4/2010

dziecka były zauważone, zrozumiane i zaspo- holem, papierosami, narkotykami i seksem, co


kojone. Bo rozwodzimy się tylko z partnerem, w każdym z tych przypadków może się zakoń-
nigdy z dzieckiem. czyć co najmniej źle.
Bycie rodzicem weekendowym lub czaso- Ale są takie rodziny, które dopiero po rozwo-
wym zawsze jest umniejszeniem roli i funkcji dzie stały się partnerami dla siebie i dla swoich
rodziców – oddziałują na dziecko „osobno”, dzieci. Dziecko ma więcej czasu, który może spę-
12
Rozwodzimy się tylko z partnerem, nigdy z dzieckiem.
że ma nastąpić, zainwestowała we własny rozwój.
Odkryła przyjemność uczenia się, samotności
i możliwości wyborów. A dziecko kwitło. Z ma-
łego chuderlawego chłopczyka, który wiecznie
chorował, wyrastał coraz mężniejszy chłopiec.
Z dziecka, które było dobre we wszystkich
przedmiotach i nigdy nie sprawiało kłopotów,
wyrastał ukierunkowany i utalentowany młody
matematyk, który wiedział, czego chce, i potrafił
o to walczyć. Po kilku takich latach to rozbite
małżeństwo zbliżyło się do siebie na tyle, że
ponownie zaczęli być razem, a młode chłopię
zostało wybitnym studentem pewnej akademii.
Każde z tych trojga przeszło czas smutku i żalu
oraz adaptacji do nowych warunków. Rodzina
ta miała jeden dar – rozmowy. Oni po prostu
zaczęli mieć dla siebie czas i spędzali go na roz-
dzać ze swoimi rodzicami – jest on unormowany, mowach i poznawaniu siebie wzajemnie. To też
powtarzalny i przewidywalny. Rodzic zwraca jest oblicze rozbitego rodzicielstwa.
uwagę na dziecko, rozmawia z nim i interesuje
się jego doświadczeniami i emocjami. Myśli
o tym, jak rozwijać dziecko, jak je wspierać i jak
się do niego zbliżyć.
Znam takie małżeństwo, które rozpadło
się po kilkunastu latach. Ich dziewięcioletni
wówczas syn, dotychczas „synek mamusi”, na-
gle zaczął mieć ojca, który zabierał go ze sobą do
pracy i pokazywał mu różne swoje kompetencje.
Ojciec ten, do tej pory raczej despota i tyran,
nauczył się gotowania dla swojego dziecka, ro-
bienia zakupów, sprzątania itp. Po to, aby dom
był domem, gdy syn do niego przyjeżdżał. Za-
czął planować wakacje, myśląc o swoim dziecku
(a nie o sobie), zaczął poznawać jego potrzeby
i zainteresowania po to, aby wiedzieć, co ku-
pić na obiad, na prezent urodzinowy czy jaką
wycieczkę wykupić (dotychczas wyręczała go
żona, która w jego mniemaniu „nic nie robiła”).
Odkrył nieskończone możliwości dla siebie oraz
Sygnały troski 4/2010

niezwykłą frajdę „dawania” i towarzyszenia ko- Małżeństwo zawarte i dopełnione


Fot.: Bogumila Kopczyk

muś w codziennych zmaganiach. Ona, odcięta nie może być rozwiązane żadną ludzką
od możliwości kontrolowania dziecka i byłego władzą i z żadnej przyczyny, oprócz
męża, po kilkunastu miesiącach huśtawki emo- śmierci.
Kanon 1141
cjonalnej i czekania na „to najgorsze”, które nie Kodeksu Prawa Kanonicznego
tylko, że nie nastąpiło, ale i nie zapowiadało się,
13
Rodzicielstwo w pojedynkę nadal może być wartościowym rodzicielstwem.
br. Tadeusz Ruciński

Kim jestem, skoro człowiek jest tylko tym,


Co z siebie daje?
Czy skałą, gdy rozdaje skałę?
Czy sercem, gdy rozdaje serce?
Roman Brandstaetter

„Jakie oczy miała Matka Boska? – pytam cza- winnym czy nie. I jakie to dziwne, że mamy
sem dzieci. – Nie czarne, nie piwne, nie dziwne, coraz więcej tzw. singli, emerytów i emerytek,
lecz zgadujące”. I wierzącego powinno się rozpo- ludzi skarżących się na brak przyjaciół, wrażliw-
znawać po takich właśnie oczach, które widzą nie ców współczujących wszystkim telewizyjnym
tyle to, co z daleka pokazują w telewizji – ofiary pokrzywdzonym, członków religijnych wspól-
głodu, trzęsień ziemi, tsunami – ale ofiary braku not, a z drugiej strony coraz więcej samotnych
miłości i czyjegoś przegapienia. Bo prawie każdy rodziców z dziećmi, którymi jakoś nikt się nie
w zbiorowym uniesieniu wrzuci coś do puszek na interesuje. Czyżby dar zgadujących oczu, będący
jakieś bezimienne „biedne dzieciaki”, ale kto za- szczególnie cząstką kobiecego geniuszu, był coraz
uważy i odgadnie w sąsiedztwie, w dalszej rodzi- rzadszy? Owszem, najtrudniej dostrzec potrzeby
nie, a nawet w religijnym kręgu dzieciaki także tych, co nie żebrzą, nie wymuszają, nie wołają.
biedne, bo zubożone o jednego rodzica, z niedo- Jednak o wierze i o posiadaniu serca przez czło-
karmionym sercem, a może i z żołądkiem. Może wieka świadczą owe zgadujące oczy.
jakoś niezręcznie, bo takie to tej „panny z dziec- Mówiłem kiedyś do grupy rodziców o ojcos-
kiem”, rozwódki, samotnego ojca… W końcu jest twie i jego niezbędności w wychowaniu zwłasz-
opieka społeczna, alimenty i „chyba sobie jakoś cza chłopców. Potem podeszła do mnie matka
Sygnały troski 4/2010

radzą”. Ale tylko oczy zgadujące i serce jak sejs- trzech synów i mówi, że ona to wszystko aż na-
mograf odczytają w oczach tej samotnej matki zbyt dobrze rozumie, ale ojciec tych chłopców
lub ojca bezradność czy bezsilność wobec braku zniknął z ich życia i ona nie może go zastąpić.
Fot.: Archiwum

tego, co zamiast drugiego rodzica dać dzieciom Zapytałem wtedy o ojców chrzestnych tych
nie sposób, a także wobec nadmiernych cięża- chłopców, o wujków, o mężczyzn z kręgu reli-
rów, jakie się dźwiga samotnie – czy jest się temu gijnego, do którego należała ta matka – czy oni
14
Zgadujące oczy odczytają bezradność w oczach samotnej matki lub ojca.
choć czasem nie zabraliby gdzieś chłopców, nie nia, opowiadania, zabawiania, troszczenia się
pogadali z nimi, nie zaprosili ich do siebie. Oka- o kogoś – niestety, coraz częściej zamieniającą
zało się, że ani ona, ani nikt inny o tym nie po- się w zgorzkniałość i celebrowanie swoich cho-
myślał. Po jakimś czasie słuchałem jej opowieści, rób i niedomagań. Niejednokrotnie taka babcia
jak to się udało dwom chrzestnym, a potem ca- czy dziadek są „skarbnicami”, z których mogliby
łej religijnej grupie podczas wakacyjnego obozu. udzielić wiele dzieciom, którym jeden rodzic ro-
Czasem nawet sporadyczny, ale intensywny kon- dziny naprawdę stworzyć nie może. Ponoć dziad-
takt z dziećmi pozbawionymi jednego rodzica kowie i dzieci najlepiej się dogadują… Ci pierwsi
może być owocny. Oczywiście, że muszą być to w kontakcie z drugimi młodnieją, a ci drudzy
ludzie znani i godni zaufania. Jednak tę moż- z pierwszymi lepiej dojrzewają. Ludzkie serce
liwość trzeba zauważyć i nie można zamknąć może mieć w sobie więcej troski i energii, niż
oczu ani serca. na te kilkoro własnych dzieci i wnuków potrze-
Podobnie z singlami. Ileż listów miewam od bowało. O ile nie zatęchnie i nie zgrzybieje, nie
użalających się nad swym osamotnieniem ludzi pukając do czyichś drzwi, za którymi słychać
młodych, wyedukowanych, moralnie nienagan- dziecięce głosy i wiadomo, że tato lub mama
nych, bezskutecznie szukających swojej drugiej tam nie bywają. Starość może być jeszcze przy-
połówki. Kiedyś jednej osobie skarżącej się na godą bycia nauczycielem, katechetą, bajarzem,
to, jak to nikt jej nie kocha, nie rozumie, nie przewodnikiem, autorytetem, piastunką etc.
docenia i nie chce, zaproponowałem wyjazd na Ale i tutaj potrzeba zgadujących oczu – może
obóz z niepełnosprawnymi organizowany przez już przygaszonych, ale z szansą na zabłyśnięcie,
„Arkę”. Po miesiącu otrzymałem list jakby nie od by inne przy nich rozbłysły.
tej osoby – z opisami jej perypetii z podopiecz-
nym, który okazał się nie „amebą”, ale inteli-
gentnym, przekornym, dumnym indywiduum.
I radość z przezwyciężania siebie, z odkrywania
przygody rozmów, zmagań, zabawnych sytuacji,
czego nawet ta osoba nie przeczuwała. Wygodnie
jest uwić sobie wygodne i samolubne gniazdko
i mieć pretensje do świata, że jest nieczuły i ślepy,
gdy to samemu trzeba otworzyć oczy i serce na
tych, co może nie są z marzeń, ale owe marzenia
mogą przerosnąć. Zresztą wyręczenie samotnej
matki czy ojca na parę godzin przy dzieciach
jakąż byłoby świetną wprawką w oswajanie się
z dziećmi, w błyskanie inwencją, sprytem, fanta-
zją, umiejętnościami, no i talentem pedagogicz-
nym. I jakaż wdzięczność owego rodzica, a może
i dzieciaków… Jednak owymi dziećmi nie można
się „pobawić” i zostawić ich jak zabawki w pias-
Fot.: ks. Tomasz Kopiczko

Sygnały troski 4/2010

kownicy. „Oswoić to znaczy stworzyć więzy” –


mówił Lis do Małego Księcia. A każdemu sercu
tego bardzo potrzeba.
A „niepotrzebni” babcie i dziadkowie, co
to wnuków mają daleko czy widują rzadko,
a w sercach mają jeszcze chęć do obdarowywa-
15
Ludzkie serce może mieć w sobie więcej troski i energii, niż potrzebowało.
A czy rodzic chrzestny jest tylko od prezen- dzieciaków”, kiedy media pokrzykują: „Wszyst-
tów czy sam może bywać… żywym prezentem? kie dzieci są nasze!” lub: „Cała Polska czyta dzie-
Otóż to! Jeszcze parędziesiąt lat temu rodzice ciom”. Bardziej, gdy jakieś dziecko ma określone
chrzestni liczyli się z tym, że jeśli ich chrześniak imię, twarz i swój czasem niewesoły los.
stanie się sierotą, to oni go przygarną. To było
oczywiste od wieków, ale teraz już nie. Jednak W „Liście do rodzin” Jan Paweł II pisał:
ojcostwo czy macierzyństwo duchowe chrzest- «O zmierzchu życia sądzeni będziemy z mi-
nych nadal obowiązuje, choć może nie jest to łości» (…). Chrystus, Odkupiciel i Oblubieniec
tak oczywiste lub uświadamiane. To nie sprawa ludzkości, (…) Jego sąd będzie sądem z miłoś-
tylko „potrzymania do chrztu” i prezentu na ci – sądem, który jest ostatecznym potwierdze-
Pierwszą Komunię Świętą, ale troska o tę wiarę, niem prawdy, że Oblubieniec był z nami, a my,
którą się w imieniu dziecka obiecało razem
być może, nie wiedzieliśmy o tym. (…) On
z rodzonymi rodzicami. Może właśnie jest ona
bardziej potrzebna, gdy jedno z tych rodziców
utożsamia się z opuszczoną żoną czy mężem,
zostaje samo i nie do końca sobie z wszystkim z poczętym i odrzuconym dzieckiem: «Nie przy-
radzi? Kobieta spełnia się w macierzyństwie, jęliście Mnie!»”.
Fot.: Robert Sobkowicz

a mężczyzna w ojcostwie – także w takim poś-


rednim, duchowym, moralnym, uzupełniają- Przez życie i do nieba nie można iść… gę-
cym, jakim jest bycie rodzicem chrzestnym. siego, ale gromadami. Raz my kogoś wspie-
Oswajamy świat małymi gestami miłości. ramy i prowadzimy, raz to oni wspierają
Niekoniecznie, gdy Wielka Orkiestra „gra dla i prowadzą nas. Byleby tylko nie przegapić
tej okazji i szansy dla siebie.
Sygnały troski 4/2010

16
Kobieta spełnia się w macierzyństwie, a mężczyzna w ojcostwie, także pośrednim.
Fot.: Andrzej Pałka

Warto posłuchać
Polecamy audycje dla małżonków i rodziców w Radiu Maryja
we wtorki o godz. 21.40
6 IV 2010 – Radość – dar Zmartwychwstałego!
Elżbieta i Piotr Markowie
13 IV 2010 – Małżeństwo szkołą słuchania Pana
ks. dr Andrzej Wachowicz
20 IV 2010 – Niepodważalne prawa rodziców
ks. bp Stanisław Stefanek
Sygnały troski 4/2010

27 IV 2010 – Czy warto kochać więcej?


Krystyna Zając
4 V 2010 – Samotność dziecka
br. Tadeusz Ruciński, redaktor miesięcznika „Sygnały Troski”, siostry loretanki
Audycje archiwalne na stronie www.radiomaryja.pl – zakładka „Audycje dla Małżonków”

17
Beata Krasoń

Do prawidłowego rozwoju psychicznego dziecka jest potrzebne obcowanie zarówno z matką,


jak i z ojcem, gdyż ze względu na naturalne różnice między kobietami a mężczyznami zaspo-
kajają oni różne potrzeby dzieci. Chodzi oczywiście o czynne zaangażowanie się ojca i mat-
ki w funkcjonowanie rodziny, a zwłaszcza w proces wychowania dzieci, ponieważ na rozwój
dziecka negatywny wpływ ma nie tylko brak ojca czy matki, lecz także rodzic niewykonujący
swoich funkcji czy też wykonujący je w sposób niewłaściwy.

SKUTKI BRAKU OJCA


Samotne wychowywanie dzieci przez matki to z tego, że mężczyzna potrafi lepiej niż kobieta
to z wielu względów bardzo trudne zadanie, zapewnić w wychowaniu dziecka konsekwentne
stwarzające dodatkowo dużo zagrożeń, których stosowanie kar i nagród, które jest podstawowym
często matki nie umieją zauważyć. Między in- warunkiem zapewnienia dziecku równowagi
nymi jest to zbytnia koncentracja na dziecku. emocjonalnej. Dziecko ulega wpływom ojca
Matki pozostawione przez partnerów niejedno- szczególnie w takich sferach jak przekonania
krotnie czynią z wychowania dziecka jedyny cel polityczne i stosunek do pracy zawodowej.
swego życia, poświęcają się dziecku i dla dziecka. Ojciec w pewnym momencie życia syna przes-
Często starają się jak najdłużej utrzymać dziecko taje być dla niego konkretną jednostką, a staje
w sytuacji zależności emocjonalnej i hamują jego się wzorem roli męskiej i ojcowskiej. Sytuacja ta
próby usamodzielnienia się. Zdarza się, że czynią wpływa na uczenie się ról rodzicielskich. Brak
z niego ,,zastępczego partnera”, zwierzają mu się wzoru ojca może więc utrudniać dziecku prawi-
ze swoich trosk i problemów, tym samym odbie- dłowe funkcjonowanie w roli związanej z płcią,
rając dziecku dzieciństwo. a w przyszłości uniemożliwiać budowanie pra-
Dzieci wychowywane bez ojców trudniej widłowych relacji z partnerką i pełnienie ról ro-
niż rówieśnicy wychowani w rodzinach pełnych dzicielskich. Chłopiec, żeby stał się mężczyzną,
rozwiązują problemy życiowe, wykazują więcej mężem i ojcem, musi obserwować mężczyznę,
napięć emocjonalnych, mają trudności w nawią- męża i ojca.
zywaniu kontaktów, mają mniejsze poczucie bez- Mężowie, którzy w dzieciństwie zostali po-
pieczeństwa i są bardziej agresywne. zbawieni żywych kontaktów z ojcem, przejawiają
Brak ojca i nadmierna identyfikacja z matką wiele symptomów niedostosowania w życiu
może u chłopców wychowywanych przez sa- małżeńskim. Mężczyźni tacy bywają niezrów-
motne matki przyczynić się do powstawania ten- noważeni, drobiazgowi, wtrącają się do spraw
dencji homoseksualnych, jak również zaburzeń związanych z prowadzeniem domu i przejawiają
Sygnały troski 4/2010

życia seksualnego w okresie dorosłości. mniejszą aktywność płciową.


U dzieci pozbawionych kontaktów z ojcem Nieobecność ojca we wczesnym dzieciństwie
można zaobserwować niższą motywacje do syna, niemożność naśladowania ojca prowadzi
osiągnięć i mniejszą tendencję do rywalizacji. w dorosłym życiu do słabej motywacji osiągnięć,
Na ogół są one mniej cierpliwe i mniej odporne niskiej samooceny, niezdolności do rezygnacji
na bodźce negatywne niż ich rówieśnicy. Wynika z bieżących nagród dla korzyści, które można
18
Dzieci wychowywane bez ojców trudniej rozwiązują problemy życiowe.
Obecność ojca w rodzinie ma także kluczowe
znaczenie dla prawidłowego rozwoju dziewcząt.
Zachowanie się ojca wobec córek ma duże znacze-
nie przede wszystkim dlatego, iż jest on najczę-
ściej pierwszym mężczyzną, z którym kontaktuje
się dziewczynka. Z obserwacji jego zachowania
kształtuje ona sobie pogląd na mężczyzn w ogóle.
Obcowanie z ojcem pozwala poznawać psychikę
przedstawiciela płci przeciwnej i go zrozumieć,
co rzutuje na jej późniejsze kontakty z mężczy-
znami, pozwala lepiej zrozumieć męża i synów.
Sposób, w jaki ojciec traktuje córkę, powo-
duje, że dziewczynka będzie od swojego męża
oczekiwała takiego samego traktowania.
Nieobecność ojca pozostawia większe ślady
w psychice syna niż w psychice córki.
Ujemne skutki braku ojca zależą w dużym
stopniu od postawy, jaką przyjmie matka wobec
byłego męża, i sytuacji, jaka zaistniała.

SKUTKI BRAKU MATKI


Matka jest pokarmem, miłością, ciepłem
i ziemią. Najbardziej niszczącym skutkiem braku
matki jest brak poczucia bezpieczeństwa. Matka
poprzez obcowanie ze swoim dzieckiem rozwija
i wzmacnia u niego poczucie pewności i miłoś-
ci. Dzięki temu ono prawidłowo rozwija się pod
osiągnąć w przyszłości. Poza tym brak ojca łą- względem psychicznym. Dla niego najważniejszą
czy się ściśle z postawami lękowymi zarówno osobą jest właśnie matka i nieważne, czy ono ma
u dziewcząt, jak i u chłopców. dwa lata, pięć lub dziesięć. To ona zaspokaja po-
Chłopcy wychowywani tylko przez kobiety trzeby biologiczne i psychiczne dzieci, zajmuje się
są bardziej agresywni i bardziej podatni na wy- opieką oraz obdarza uczuciem.
kolejenie niż chłopcy, w których wychowaniu Ważność matki jest proporcjonalna do bez-
bierze czynny udział ojciec. Chłopiec, nie mając radności dziecka. Im więcej opieki potrzebuje
w rodzinie odpowiedniego wzorca męskiego dziecko, tym większa jest rola matki. Zerwanie
zachowania się, często tworzy sobie wypaczony takiej więzi między nimi może prowadzić do bar-
obraz tzw. prawdziwego mężczyzny, najczęściej dzo poważnych skutków, np. zaburzeń psychicz-
taki, który proponują media, a który charakte- nych, zahamowania rozwoju intelektualnego,
Sygnały troski 4/2010

ryzuje się nadmierną ilością cech agresywnych. zaburzeń osobowości.


W takiej sytuacji chłopiec przeciwstawia się Matka stwarza w rodzinie klimat uczuciowy
Fot.: Patryk Nowak

wszystkim zasadom, które wpaja mu matka, i to od tego klimatu zależy kształtowanie po-
i zachowuje się agresywnie, odrzucając naśla- stawy uczuciowej. To kobieta uczy dziecko bo-
dowanie jakichkolwiek zachowań matki, w jego gactwa odczuć psychicznych, pozwalając tym
mniemaniu przynależnych tylko kobietom. samym na lepsze zrozumienie problemów innego
19
Matka rozwija i wzmacnia w dziecku poczucie pewności i miłości.
człowieka. Matka kształtuje u dzieci uczucie mi-
łości i inne pozytywne uczucia. Ona uczy kochać
i rozumieć innych ludzi. Dzieci wychowywane
bez matek mają problemy z odczuwaniem, z wy-
rażaniem i okazywaniem uczuć.
Szczególnie ważne zadanie, jakie ma do
spełnienia matka, polega na podtrzymywaniu
więzi rodzinnych oraz na kultywowaniu trady-
cji. Matka tworzy „korzenie” rodziny i dba o nie.
Brak matki często skutkuje poczuciem braku
przynależności do kogokolwiek, pojawieniem się
poczucia, że jestem niczyj, nikt mnie nie chce.
Matka jest więc piastunką klimatu emocjonal-
nego i ciepła w rodzinie. Stara się o zachowanie
stałego rytmu życia domowego.
Od matki dziecko uczy się wiary i stosunku
do religii. Jeśli matki nie ma, dużo trudniej
kształtować religijność dziecka.
Dla dziewcząt brak matki to brak wzorca
osobowego, od którego przejmą cechy i nauczą
się, jak postępować. Zmniejsza to szanse na po-
myślne wywiązywanie się z roli żony i matki
w dorosłym życiu.
Dla syna matka często jest wzorem kobiety.
Brak tego wzoru może spowodować trudności
w znalezieniu sobie żony.
Dla odpowiedniego rozwoju społecznego
dziecka duże znaczenie ma stosunek matki do
innych ludzi. Małe dziecko obserwuje matkę i jej
relacje z innymi. Dziecko dostrzega, że są inni
ludzie, których matka kocha i których potrzeby
Fot.: Iza Andrzejewska

zaspokaja. Zanim samo zacznie nawiązywać kon-


takty z innymi osobami, uczy się przede wszyst-
kim od matki, jak należy je traktować, jak się do
nich odnosić. Jeśli nie ma się od kogo uczyć, to
ta sfera może się wcale nie rozwinąć i dorosły
człowiek zostaje skazany na samotność.

Dawanie świadectwa bezcennej war-


Sygnały troski 4/2010

tości nierozerwalności i wierności mał-


żeńskiej jest jednym z najcenniejszych
i najpilniejszych zadań małżonków
chrześcijańskich naszych czasów.
Jan Paweł II: „Familiaris consortio”

20
Brak matki często skutkuje poczuciem braku przynależności do kogokolwiek.
Ewa Kaczmarczyk

Każde dziecko marzy, by jego dom był jak „w Nazarecie dom, zwyczajny, prosty dom”. Przy-
chodzący na ziemię Bóg chciał znaleźć się w rodzinie. Jezus uświęcił więzy rodzinne swoją obec-
nością. Przyglądając się świętym i dobrym ludziom, z wdzięcznością odnosimy się do rodzin,
w których się wychowali.

Życie człowieka to nie tylko wzloty, ale także JAKIE SĄ REAKCJE DZIECI
upadki. Kryzysy, załamania, problemy mogą NA ROZWÓD RODZICÓW?
Fot.: Paweł Kula

zakłócić nasze życie, ale ich pokonanie dodaje


Dziecko w wieku od roku do 8 lat:
nam sił, a także nas rozwija. Ale pojawia się po-
♦ żyje nadzieją, że rodzice znów będą razem
ważny problem: rozpad rodziny i kryzys z tym
związany – to właśnie rozwód, który jest wbrew
♦ ma poczucie straty rodzica – może to prowa-
dzić do agresji wobec siebie, rodzeństwa, rówie-
prawu moralnemu. Często słyszy się: „Po kilku
śników i innych ludzi
latach nieustających kłótni z mężem postanowi-
łam się rozwieść”, „Ona mnie zdradziła, nie po-
♦ może brać na siebie winę – bardzo często
dzieci uważają, że swoim zachowaniem dopro-
trafię przebaczyć, nie mogę z nią być”. Spotykam
się również z takimi sytuacjami, że jedna ze stron
chce przebaczyć, uważa, że warto dla dzieci być
rodziną wyjątkową, i broni się przed samotno-
ścią, czyli statusem samotnego rodzica.
Rozpada się więc ognisko domowe – ro-
dzina. Dziecko czuje się samotne, wręcz odrzu-
cone, bezradne i traci poczucie bezpieczeństwa.
Takie poczucie opuszczenia jest bardzo nie-
bezpieczne i zostawia trwałe ślady w psychice
dziecka. Rozwodzący się rodzice są bardzo zajęci
swoimi sprawami, koncentrują się na sobie i na
przetrwaniu najtrudniejszych miesięcy (a czasem
Sygnały troski 4/2010
Fot.: Andrzej Niedźwiecki

lat), tracąc z pola widzenia opiekę nad dziećmi.


Dzieci w zależności od wieku różnie mogą
odbierać rozstanie rodziców, które jest począt-
kiem nowego etapu w ich życiu. Najbardziej
szkodzą dzieciom walki w sądzie o opiekę nad
nimi, prowadzone pod sztandarem ich dobra.
21
Poczucie opuszczenia zostawia trwałe ślady w psychice dziecka.
Według ankiety przeprowadzonej w naszej
poradni dzieci w wieku 8-17 lat, których rodzice
się rozwodzili, najbardziej boją się, że:
♦ „Mama albo tata powie mi, że rozwód jest
przeze mnie”.
♦ „Mama będzie nieszczęśliwa”.
♦ „Moi krewni będą mówić brzydkie rzeczy
o moich rodzicach”.
♦ „Nie będę wiedzieć, jak powiedzieć o rozwo-
dzie rodziców moim kolegom i znajomym”.
♦ „Nie będę mogła widywać babci i dziadka
lub innych z rodziny”.
♦ „Mama będzie brzydko mówić o tacie”.
♦ „Będę musiała rozstać się z moim pieskiem
wadziły do rozwodu rodziców („tatuś odszedł, i różnymi zabawkami”.
Fot.: Paweł Kula

bo byłem niegrzeczny”) ♦ „Zakaz dzwonienia czy odbierania telefonu


♦ może się wycofać do wcześniejszych nawy- z rodziny taty”.
ków, kiedy było malutkie i miało pełną opiekę ♦ „Kłamstwo sugerowane względem rodziny
obojga rodziców – może się to wyrażać w mocze- taty, że nie chcę czegoś od nich lub spotkania”.
♦ „Spadnie na mnie wina, że nie są razem”.

Fot.:
niu się w nocy, brudzeniu majtek, ssaniu kciuka,
wzmożonym przytulaniu się
♦ może przeżywać niepewność i lęk o to, co
będzie jutro – przez to miewa kłopoty z zasypia-
niem, może bać się ciemności, budzić się w nocy
z krzykiem.
Wyprowadzka jednego z rodziców, zmiana
domowych zwyczajów to dla dziecka prawdziwe
trzęsienie ziemi.
Dziecko w wieku od 8 do 12 lat:
♦ ciągle po cichu liczy, że rodzice znów będą
razem
♦ przeżywa smutek – szlocha, popłakuje,
bardzo tęskni za rodzicem, który z nim nie
mieszka
♦ odczuwa lęk przed tym, że utraci także ro-
dzica, który z nim mieszka, może złościć się na
tego rodzica, którego wini za całe zło
♦ musi wybierać, wobec kogo być lojalnym –
wobec mamy czy wobec taty?
Sygnały troski 4/2010

Kiedy dziecko jest dorosłe:


♦ dorosłe dzieci mogą się czuć zobowiązane do
emocjonalnego wspierania rodziców – to może
odbierać im wolność w nawiązywaniu własnych
relacji i zajmowania się własnym życiem.
22
Wyprowadzka jednego z rodziców to dla dziecka prawdziwe trzęsienie ziemi.
Dzieci przeżywają walkę serca, sumie-
nia, ciągłego wyboru i niepewności, zadając
sobie pytania:
♦ „Z czyim zdaniem mam się liczyć: taty czy
mamy?”
♦ „Kto naprawdę mnie kocha?”
♦ „Czyim jestem dzieckiem?”
♦ „Kto mówi prawdę?”
♦ „Kto ma rację?”
Autorka jest założycielem i dyrektorem
Specjalistycznej Poradni
Młodzieżowo-Rodzinnej
im. Jana Pawła II w Radomsku

Świadectwo
Moi rodzice się rozwiedli, jak miałam 6 lat. Ta-
Fot.: Robert Sobkowicz

ta przez bardzo długi okres mojego życia nie miał ze


mną kontaktu. Myślałam: „Jeśli tata mnie nie kocha,
to co tam dopiero ten niby Bóg, którego nie widać,
nie słychać, który jest tak daleko”. Myślałam, że to
normalne, że ludzie się rozwodzą, a rodzice nie mają
czasu dla dzieci. Uważałam też, że nie zasługuję na
miłość… (jestem złym dzieckiem, dla którego miłość
jest nieosiągalna, bo nigdy na nią nie zasłuży). Moje
serce było jak witraż przed złożeniem – porozwalane,
nic do niczego nie pasowało.
Pewnego dnia przyjechałam na rekolekcje Oazy
Rodzin do Emaus i zobaczyłam, że rodzina może wy-
glądać inaczej. To, że moim rodzicom się nie ułożyło,
że mojego taty nie obchodzi, co u mnie słychać, i nie
potrafi pierwszy zadzwonić czy napisać SMS-a, to nie
znaczy, że w moim życiu ma nie być miłości.
Świadectwo życia rodzin, które tam przebywały,
uświadomiło mi, że mam szanse na to, by i moja ro-
dzina tak wyglądała, bo każdy zasługuje na miłość.
W Emaus na te rozwalone szkiełka mojego serca wy-
lała się miłość Pana Jezusa płynąca z Jego ran – mi-
łość ta posklejała szkiełka w piękny witraż. Wiem, że
Jezusowi nie jest wszystko jedno, czy jestem dobra czy
zła, czy cierpię czy się cieszę. Ale także wiem, że Jego
miłość jest niezawodna. Mój tata może nie pamiętać
Sygnały troski 4/2010

o moich urodzinach, o tym, by zapytać się, czy nie


chciałabym z nim i rodzeństwem spędzić weekendu
– ale Bóg nie zapomni o mnie. On się ciągle troszczy
i pokazuje mi, że to On jest moim Ojcem – Ojcem, który
kocha pomimo i zawsze.
Chwała Panu!
Kasia Didkowska

23
«Kto naprawdę mnie kocha?»
Anna Lipska

Czyj, czyja
jestem?
Miałem kogoś. Mama, tata, znajome twarze. Pamiętam ich głos i to, że byli, choć czasem nie
byli dla mnie mili. Ale byli mi znani, moi, a ja byłem ich. Może nawet ich nie pamiętam, ale wiem,
że kiedyś byli. A teraz ich nie ma – obojga albo jednego z nich. Czyj więc teraz jestem? Do kogo
przynależę? Gdzie jest moje miejsce? Kim jestem? Kim mogę być?

Dzieci osierocone biologicznie lub społecz- takich dzieci, jeszcze przed wychowywaniem
nie, z rodzin rozbitych, zrekonstruowanych, i edukacją, jest zapewnienie stabilności, po-
„patchworkowych” mają trudności w budo- czucia bezpieczeństwa, całkowitej i bezwarun-
waniu swojego poczucia przynależności do ro- kowej akceptacji oraz relacji indywidualnej,
dziny, a bez tego nie ma przecież umiejętności w której dziecko może czuć się upragnione,
odnalezienia się w innych rolach społecznych, ważne i wyjątkowe. Prócz tego opiekun musi
w grupie rówieśniczej, w rodzinach, które za- być sam stabilny, pewny siebie i swojej roli,
łożą. Człowiek, który nie czuje, że jest we wła- pogodzony z miejscem, jakie zajmuje w życiu
ściwym i stabilnym gnieździe, nie nauczy się dziecka. Rodzice zastępczy nie mogą deprecjo-
latać. Obciążą go: niska samoocena, lęk, poczu- nować biologicznych, dziadkowie rywalizować
cie zagrożenia, braku stałości. Przez zaburzenia z mamą dziecka, rodzice adopcyjni nie mogą
Sygnały troski 4/2010

nerwicowe, zachowania autodestrukcyjne lub chcieć wymazać faktu, że był przed nimi ktoś,
Fot.: Wojciech Miszczak

agresywne, szeroko rozumiane niedostosowa- dzięki komu dziecko pojawiło się na świecie.
nie społeczne i zaburzenia więzi będą przebijać Ale przy pełnym uznaniu rzeczywistości i emo-
napięcie i pytania: „Czy mnie kochasz? Czy cji dziecka opiekunowie powinni odnajdować
jestem twój? Nie zostawisz mnie? Czy zasłu- się w swej roli i czuć się uprawnionymi do jej
guję?”. Jednym z pierwszych zadań opiekunów pełnienia.
24
Rodzice zastępczy nie mogą deprecjonować biologicznych.
Dziecko potrzebuje wiedzieć, kto ma być ledzy w przedszkolu obchodzą Dzień Matki jak
dla niego najważniejszy, kogo ma kochać i kto największe święto, ale przecież to do dziadków
się o nie najbardziej troszczy. Na tych osobach biegnę, gdy się przestraszę. A mama czasem mnie
wiodących opiera swoje bezpieczeństwo, relacje nawet męczy, boję się jej, nie rozumiem. To czyj
z innymi osobami, postrzeganie świata. Jeśli są jestem? Dziadkowy czy maminy? A jeśli jestem
to mama i tata, dwoje razem, w zgodzie i realnie w rodzinie zastępczej u obcych ludzi, a tata przy-
obecni, to w sposób naturalny buduje się przy- chodzi i mnie buntuje, pozwala mi na rzeczy,
należność dziecka do rodziców i rodziny i toż- na które ciocia z wujkiem nie pozwalają? Kogo
samość jako członka tej wspólnoty, czyjegoś słuchać? A jeśli tata mnie bił, a wujek przytula
synka, córki. Ale gdy równowaga zostaje zakłó- i pomaga w lekcjach, to czy mam prawo bardziej
cona, dziecko gubi się zarówno w swoich odczu- lubić wujka? I czy tata się na mnie nie zemści?
ciach, jak i w plątaninie ról, osób i nieobecności. Czyj jestem? A jeśli w rodzinie zastępczej jest mi
Trudno jest odnaleźć własne miejsce w rodzinie, dobrze, ale naprawdę tęsknię do rodziców, bo ich
w której dzieci dzielą się na „twoje”, „moje” i „na- kocham, to czy nikt nie każe mi mówić „mamo”
sze”. Trudno być sobą w pełni, jeśli mamusia nie i „tato” do osób, które przecież nie są moimi ro-
żyje i nie ma jej obok, a jej obraz i emocje z nią dzicami? I czy im nie będzie przykro, że nocą
związane powoli rok po roku bledną, co rodzi płaczę za domem? Czy nie wyrzucą mnie za to,
poczucie winy i samotności. Trudno być tylko że moje serce woli biologiczną mamę? I dlaczego
synkiem taty, jeśli mamy wcale się nie znało i nie ona mnie nie odwiedza? Czy nadal jestem jej?
wie się, dzięki komu się zacząłem. Trudno być
dzieckiem NN, znalezionym w Oknie Życia albo
na przystanku, niemającym żadnej, najmniejszej
nawet szansy na dowiedzenie się choćby o swoim
pierwszym imieniu, o tym, jakie są moje korze-
nie, dlaczego ktoś mnie oddał i jaki był.
Dziecko zupełnie bez korzeni, bez przeszło-
ści, emocjonalny „bezpaństwowiec” to rzadkość.
Ale życie stawia przed dziećmi częściej inne nie-
pewności. Czy nadal jestem „córeczką tatusia”,
jeśli tata od dwóch lat pracuje za granicą? Wiem,
że mnie kocha i zarabia dla mnie pieniążki, ale
tęsknię za nim i chcę, by tu był, a jego nie ma.
Czy nie chce już mnie widzieć? Dlaczego tatuś
mnie zostawił i odszedł do innej pani? Czy by-
łem niegrzeczny? Dlaczego nie wraca? Czy już
mnie nie lubi? Czy nadal jestem jego synkiem?
A jeśli wraca i mnie widuje, to dlaczego nie chce
znów z nami mieszkać? Nie kocha mnie już?
Dzieci w rodzinnym środowisku zastępczym
Sygnały troski 4/2010

często przeżywają poczucie winy i konflikt lojal-


Fot.: Wojciech Rozenek

ności – kogo bardziej kochać, kogo bardziej słu-


chać, kto powinien być ważniejszy? To dziad-
kowie się mną zajmują, oni mnie wychowują
i troszczą się o mnie, a mama tylko mnie odwie-
dza. Cały świat mówi, że ona jest ważniejsza, ko-
25
Czy nadal jestem «córeczką tatusia», jeśli tata od dwóch lat pracuje za granicą?
A kiedy moja mama ma drugiego męża, to czy własne potrzeby, i np. osoba samotna, nie dba-
mam się go słuchać? Czy jestem złym synkiem jąc o dobro dziecka i możliwości dania mu peł-
dla taty, skoro kocham ojczyma i wolę być z nej rodziny, upiera się, że musi to być „zdrowa,
nim, bo jest dla mnie dobry, robi kanapki i poś- bezproblemowa dziewczynka z niepatologicznej
więca mi czas? I mam trzy pary dziadków, to rodziny, najwyżej do piątego roku życia”, to w sa-
czy wolno mi kochać wszystkich tak samo? A je- mym swoim podejściu niesie swój egocentryzm
śli jestem adoptowany i już na zawsze mam no- i traktuje dziecko jako środek do zaspokojenia
wych rodziców, to czy nie jestem zdrajcą, skoro własnych potrzeb, towar, który ma być zgodny
ich kocham i chcę być tylko z nimi? Wcześniej z zamówieniem. Jeśli rodzina zastępcza opie-
byli przecież inni, starzy rodzice, czasem słyszę, kuje się dzieckiem z łaski i litości, a nie z troski
że „prawdziwi”. Czy ci nie są prawdziwi? I czy i miłości, wtedy daje mu sygnał, że nie jest ono
wolno mi tak zmieniać rodziców? Czy to nie jest ważne i cenne. I pytanie: „Czyj jestem?” jest
złe? Czy mogę się czasem na nich zezłościć jak wtedy przeżywane przez dziecko jako pytanie:
w normalnym domu, bez strachu, że mnie od- „Do kogo należę? Kto mną rządzi?” (co odzwier-
dadzą? Czyj naprawdę jestem? Czy jeśli mama ciedla podejście do dziecka jak do rzeczy, a do ro-
mnie nie urodziła, to na pewno mnie kocha i na dzicielstwa jako stanu posiadania). Odpowiedź
pewno jestem jej córeczką? na tak zadane i przeżywane pytanie nie zbuduje
W budowaniu tożsamości dziecka ważne dzieciństwa bezpiecznego, pełnego poczucia
jest też nastawienie jego opiekunów do samego własnej wartości, godności, akceptacji i miłości.
faktu posiadania dziecka i ich motywacja do Dbajmy o to, by nasze dzieci pytały raczej: „Czyj
opieki. Jeśli kobieta chce urodzić „sobie” dziecko jestem?”, to znaczy: „Kto mnie kocha? Dla kogo
i uważa, że ma „prawo własności”, to będzie wy- jestem ważny i niepowtarzalny? Kto się o mnie

Fot.: s. Zuzanna Chomka


kazywać przedmiotowe i użytkowe podejście do troszczy? Gdzie przynależę? Czy jestem jego,
syna lub córki, którzy w jej emocjach mają być a on jest mój? Czy jesteśmy razem?”. Oby w nas
dla niej, a nie ona dla dzieci. Jeśli ktoś adoptuje znajdowały odpowiedź.
dziecko, żeby nie być samemu, żeby nakarmić Autorka pracuje jako psycholog
w Katolickim Ośrodku
Adopcyjno-Opiekuńczym w Warszawie
Sygnały troski 4/2010

26
Dla kogo jestem ważny i niepowtarzalny?
Rozmowa z ks. Janem Pałygą – pallotynem, pisarzem, dziennikarzem,

Fot. z archiwum ks. Jana Pałygi


duszpasterzem, misjonarzem i egzorcystą. Ks. Jan Pałyga zajmuje się
także duszpasterstwem związków niesakramentalnych, małżeństw w kry-
zysie i ludzi „z pogranicza wiary” przy domu księży pallotynów w War-
szawie przy ul. Skaryszewskiej w Centrum Pomocy Duchowej.

Jak Kościół troszczy się o osoby żyjące w związ-


kach niesakramentalnych?
Osoby żyjące w związkach niesakramentalnych
dalej są dziećmi Kościoła, nie są poza Kościołem i nie Białe małżeństwo polega na tym, że oso-
są z niego wyrzucone, chociaż czasami niektóre z nich by w nim żyjące nie muszą się rozchodzić,
tak twierdzą. Mówiąc, że Kościół ich nie chce, zapomi- mają religijnie wychowywać dzieci i mogą
nają, że zawierając związek cywilny, sami zrezygno- przystępować do sakramentów świętych
wali z pełnego uczestniczenia w życiu Kościoła. Mimo pod dwoma warunkami. Po pierwsze, mu-
takiej postawy Kościół ich nie odtrąca i obejmuje ich szą zrezygnować z intymności małżeńskiej,
troską duszpasterską. ma to być za obopólną zgodą i muszą po-
Jaki jest cel duszpasterstwa osób żyjących w związ- wiedzieć o swojej decyzji księdzu, najlepiej
kach niesakramentalnych? takiemu, który rozumie problem. Po dru-
Ważne jest, żeby nie utracili wiary, żeby w wie- gie, powinni bardzo dyskretnie przyjmo-
rze wychowywali swoje dzieci i wnuki. W adhorta- wać Komunię świętą w środowisku, gdzie
cji „Familiaris consortio” Jan Paweł II zwraca uwa- są znani, żeby nie było zgorszenia dla ludzi,
gę, żeby te osoby zaangażowały się w życie społeczne, którzy nie wiedzą, że zrezygnowali oni z in-
religijne i kulturalne i by świadczyły dobro na rzecz tymności małżeńskiej.
innych. Dziękuję za rozmowę.
Jakie formy przybiera duszpasterstwo osób żyją- Rozmawiała Sylwia Sułkowska
cych w związkach niesakramentalnych? z Naczelnej Redakcji Programów
Obecnie w małych miastach przy okazji rekolekcji Katolickich Polskiego Radia
dość często jedna z konferencji jest przeznaczona dla
osób żyjących w kolejnych, tylko cywilnych związkach.
W dużych miastach organizuje się rekolekcje przezna-
czone dla osób żyjących w powtórnych związkach.
Można spotkać się z tym, że w niektórych kościołach
są w niedziele odprawiane Msze święte dla osób znaj-
dujących się w kryzysie bądź żyjących w związkach
niesakramentalnych, jak tu, na ul. Skaryszewskiej.
Są też wspólnoty, do których należą osoby żyjące w ta-
kich związkach. Na spotkaniach mówimy m.in. o pro-
blemach, z jakimi się spotykają, przyglądamy się ich
wierze, zastanawiamy się, czy małżeństwo było waż-
nie zawarte, czy udałoby się uzyskać orzeczenie o nie-
Sygnały troski 4/2010

ważności małżeństwa.
Czy takie osoby mogą pełniej uczestniczyć w życiu
Fot.: Paweł Kula

religijnym?
Osoby, które chcą głębiej wejść w życie religijne, Zachęcamy do wysłuchania rozmowy
mogą żyć w tzw. białym małżeństwie. z ks. Janem Pałygą, która znajduje się
Co rozumiemy pod tą nazwą? na płycie dołączonej do „Sygnałów Troski”

27
Świadectwo

Jesteśmy małżeństwem od 25 lat. Mamy


dwóch synów w wieku 24 i 14 lat. Oboje z mę-
żem pracujemy zawodowo. Ja jestem animator-
ką osób starszych i niepełnosprawnych w Klu-
bie Seniora, a mąż pracuje w hucie. 12 lat temu
zostaliśmy rodziną zaprzyjaźnioną z domem
dziecka. Polegało to na tym, że zabieraliśmy
dzieci na ferie, wakacje i w miarę możliwości
na weekendy. Zaobserwowaliśmy, że dzieci pod
wpływem kontaktu z nami, poświęcanego im
przez nas czasu zmieniają się. Lepiej się uczyły
i zachowywały w domu dziecka, aby gdy przyje-
dziemy, mieć się czym pochwalić. Wychowawcy
również zauważali zmiany na lepsze mimo tak
krótkiego, wydawałoby się, kontaktu.

Tak rozpoczęło się nasze życie dla dzieci.


Może trochę mniej wygodne, bo czyniące w na-
szym życiu i życiu całej rodziny pewne zmiany
i ograniczenia, ale za to pełne gwaru i radości.
I właściwie nie planowaliśmy nic więcej, ale jak
się okazało, Pan Bóg planował. W 2002 roku
przed świętami Bożego Narodzenia zadzwonił
do nas zaprzyjaźniony z naszą rodziną francisz-
kanin i powiedział, że jest dwunastoletni chło-
pak, który ma iść do domu dziecka ze względu
na złą sytuację rodzinną, i poprosił, abyśmy
przemyśleli możliwość przyjęcia go do rodziny.
Mieliśmy tydzień do zastanowienia. Po rodzin-
nej naradzie zdecydowaliśmy się przyjąć chłop-
ca do rodziny. Paweł, bo tak ma na imię, bardzo
szybko zaaklimatyzował się tak w naszym domu,
jak i w całej bliższej i dalszej rodzinie. W naszym
wiejskim środowisku oczywiście różnie to było
przyjęte, ale w sumie dużo było sympatii i miłych
Sygnały troski 4/2010

komentarzy. Na te mniej przychylne po prostu


nie zwracaliśmy uwagi, bo to nasze życie i nasza
decyzja.
Po 5 latach okazało się, że jest rodzeństwo
(troje dzieci w wieku przedszkolnym), które rów-
nież czeka na pomoc. Zawiadomiło nas o tym
Fot.:

Centrum Pomocy Rodzinie i zaproponowało

28
nam przyjąć dzieci tylko na czas uregulowa-
nia sytuacji prawnej. Zgodziliśmy się. Dzieci są
u nas do dziś. Pięknie się rozwijają, wrosły w ro-
dzinę i bardzo nas kochają. I tak nasza rodzina
w krótkim czasie rozrosła się do ośmiu osób. Jak
już wspomniałam, oboje z mężem pracujemy za-
wodowo, ale dobra organizacja daje możliwość
pogodzenia wszystkiego. Maluchy chodzą do
przedszkola. Dzięki pani dyrektor przedszkola,
która bardzo poruszona naszą decyzją zapisała
dzieci od razu do przedszkola, mogliśmy spełnić
nasz zamiar.
Czasami nie jest łatwo, gdyż dzieci przez lata
nienauczone żadnych zasad zachowania nieraz
trudno ogarnąć. Czujemy ogromną odpowie-
dzialność za powierzone nam życie. Dzieci po-
trzebują bardzo dużo uwagi, ciepła, przytulania,
cierpliwości, to w połączeniu z ciągłym tłumacze-
niem pomaga uczyć je życia na nowo, a w życiu
bywa różnie. Jest radość, ale też chwile zwątpie-
nia. Tylko wiara i przekonanie, że robimy coś do-
brego, pozwalają wszystko przetrwać. Jest takie
powiedzenie: „Jeśli chcesz napisać list do Pana
Boga, to zaadresuj go do człowieka, w którym On jak prawdziwych rodziców (widać to na każdym
mieszka”, a przecież wierzymy, że w każdym po- kroku). Ktoś, kto nas nie zna, myśli, że to nasze
trzebującym człowieku mieszka Pan Bóg – tym rodzone dzieci. Staramy się namówić znajome
bardziej w takim małym i bezbronnym, jakim rodziny, aby również otwarły drzwi swojego
jest dziecko, czasem skrzywione bardzo ciężkimi domu potrzebującym dzieciom, bo szczególnie
doświadczeniami, bardzo trudne dziecko. To, co w ten sposób otwieramy drzwi Chrystusowi.
robimy, przyjmujemy jako powołanie, a każde Maria i Tadeusz Kanasowie
powołanie ma swoją Niedzielę Palmową, ale też
Drogę Krzyżową i Golgotę, gdzie trzeba umieć
powiedzieć: „Ojcze, wybacz, bo nie wiedzą, co
czynią…”.
Wiemy, że dzieciom jest też nieraz trudno,
ale bez nas byłoby im jeszcze trudniej. To prze-
konanie dodaje nam siły do tego, co robimy.
Radość z ich miłości, z patrzenia, jak się roz-
wijają, nabierają ogłady i ufności do świata,
oraz wiele dobra, jakie się wyzwala w innych
ludziach pod wpływem naszego trochę innego
życia, rekompensuje wszystko. Maluchy, które
są u nas już trzeci rok, traktują nas i kochają

Wszyscy członkowie rodziny, każdy


Sygnały troski 4/2010

wedle własnego daru, mają łaskę i od-


powiedzialny obowiązek budowania
dzień po dniu komunii osób, tworząc
z rodziny „szkołę bogatszego człowie-
czeństwa”.
Jan Paweł II: „Familiaris consortio”

29
W Polsce żyje wielu rodziców, którzy nie poradzili sobie z wychowaniem swoich dzieci,
zostali pozbawieni praw rodzicielskich. Żyje więc również niemało dzieci, które straciły
rodzinę, zostały osierocone i pozbawione domu. Siedmiorgu takim właśnie dzieciom
przyszli z pomocą Joanna i Zbigniew Gąsiewscy, zakładając 12 lat temu rodzinny dom
dziecka.

Czym jest rodzinny dom dziecka? dzieć: „Wyszłam za mąż, zaraz wracam”. Jest to
Joanna: Całodobową placówką opiekuńczo- działanie stałe. A skąd siła? My zawierzyliśmy
-wychowawczą. Trafiają do nas dzieci z pogoto- wszystkich po imieniu Niepokalanemu Sercu Naj-
wia opiekuńczego i z domu dziecka. świętszej Maryi Panny, to nas bardzo wzmacnia.
Zbigniew: A tak zwyczajnie mówiąc, miej- Dziś rano była Msza święta w intencji nas tutaj
scem, gdzie dzieci znajdują swój dom, są odbie- mieszkających. Siły możemy czerpać tylko stąd.
rane i traktowane jak rodzina. Same zwracają Nie ma możliwości znalezienia żadnego człowie-
się do nas: „mamo”, „tato”. ka, który mógłby zaradzić naszym trudnościom,
Z jakimi trudnościami muszą się zmierzyć tylko Pan Bóg. Opieramy się na Nim i o rozwią-
prowadzący rodzinny dom dziecka? zanie problemów prosimy przed Najświętszym
Z.: Na pewno papiery, dokumenty. Sakramentem. Dzieciom też podpowiadamy, że
J.: Jest dużo biurokracji, trzeba pisać plan to jest jedna z dróg, najistotniejsza, żeby radzić
rozwoju każdego dziecka, prowadzić dokumen- sobie w życiu. Pracując przez lata z rodzinami
tację finansową, być gotowym na każdy rodzaj i tworząc obecnie własną, wiem, że jedyna pomoc
kontroli: z urzędu wojewódzkiego, powiatowego może być w Chrystusie, w religii i autentycznej
centrum pomocy rodzinie, ze starostwa. Nale- wierze, w zaufaniu i miłowaniu do końca. Roz-
ży również zdawać relacje z wypełniania zadań mowy z drugim człowiekiem i jego pomoc też są
statutowych. ważne, ale drugorzędne. My postawiliśmy na Je-
Musimy być także w stałym kontakcie z po- zusa i Maryję.
radnią psychologiczno-pedagogiczną, ośrodkiem Jakie owoce tego działania widzą Państwo
adopcyjno-opiekuńczym i szkołami. Jest tego już teraz?
sporo. W przypadku rodziny zastępczej czegoś J.: To w takim razie powiemy tylko nazwę
takiego nie ma. owocu, ale nie powiemy nic więcej. Jaki owoc we-
Z.: Forma rodzinnego domu dziecka jest, mo- dług ciebie? (pytanie skierowane do męża).
im zdaniem, bardziej bezpieczna dla dzieci. O ich Z.: Ja nie wiem… Jabłko?
bezpieczeństwo dbają wspomniane wcześniej J.: To ciekawe, a mnie się kojarzy z oliwką.
instytucje, które systematycznie przeprowadza- Proszę zobaczyć, jaka jest różnica pomiędzy jed-
ją kontrole funkcjonowania domu. Wszystko mu- nym a drugim owocem…
si być jasne, jest statut, regulamin, jest pewność Jakie są najradośniejsze chwile tworzenia
tego, co się dzieje w każdym momencie. Mamy takiej rodziny?
kilka kontroli w ciągu roku. (chwila ciszy)
J.: Poza tym innych trudności też jest sporo. J.: Ja kiedyś bardzo się cieszyłam, gdy jeź-
Szczególnie te w docieraniu się, tworzeniu do-
Sygnały troski 4/2010

dziliśmy nad jezioro, a któreś z dzieci nauczyło


brych relacji. się pływać.
Skąd Państwo biorą siłę do przezwyciężania Z.: Ja cieszę się z tego, że nasze dzieci potra-
tych trudności? W końcu tworzycie rodzinny dom fią jeździć na rowerach, pływać, wykonywać du-
dziecka już od 12 lat… żo czynności samoobsługowych w domu. Nasze
J.: Jak się coś zaczyna, to należy to skończyć, dzieci naprawdę wiele potrafią. Czasem są takie
Fot.:

dojść do jakiegoś finału, tak jak nie można powie- małe radości. Na przykład, gdy mówię, że opa-

30
łu nie ma w domu, ale nie proszę o przyniesie-
nie, pojawia się któreś z dzieci i samo, chcąc jak-
by zrobić niespodziankę, prędko biegnie po opał.
To są niby drobne rzeczy, ale to jest dużo.
J.: Mało łowimy tych radości w naszym ży-
ciu, nasze dzieci z pewnością więcej.
(Rodzice wołają dwie córki i pytają o najrado-
śniejsze chwile, jakie wspominają).
Dziewczynki: Najlepiej wspominam nasze
przedstawienie o Aniele Stróżu, w którym gra-
ła cała rodzina. Miało tytuł: „Nie jesteśmy anio-
łami, lecz się bardzo postaramy”, bo nasz dom
jest pod wezwaniem Aniołów Stróżów. To przed-
stawienie było ciekawe i radośnie się je tworzy-
ło! Poza tym świetna była też „czekoladowa
Wielkanoc”, kiedy tata urządzał różne konkur-
sy. Fajne były jeszcze nocne podchody z całą ro-
dziną, kopanie dołów na plaży i salta Marcina
(brata – przyp. E.S.).
J.: Dzisiejsze pączusie z racji zapustów wyko-
nane przez Ewę z dodatkiem spirytusu (ale sali-
cylowego, bo nie zdążyła, w rozpędzie prac, prze-
czytać napisu do końca).
Jakie są plusy pobytu u Państwa, a nie
w tradycyjnym zinstytucjonalizowanym domu
dziecka?
Z.: Przede wszystkim tutaj dzieci mają ro-
dziców, mają dom. Wszystko, co tu mamy, jest
ich, jest wspólne. Tam wszystko było na godzi-
ny i na zmiany.
J.: U nas jest jedna stała zmiana: 24 godzi-
ny na dobę. W ciągu dnia, w nocy, zawsze, kie-
dy potrzeba.
My funkcjonujemy identycznie jak rodzi-
na i to jest coś, czego nie da się zastąpić w ża-
den sposób, choćby byli zatrudnieni najlepsi
wychowawcy.
Co zrobić, aby stworzyć rodzinny dom dziec-
ka? Dokąd skierować pierwsze kroki?
J.: Pierwszą rzeczą powinno być zwrócenie
się do powiatowego centrum pomocy rodzinie,
by dowiedzieć się, czy jest potrzeba stworzenia
rodzinnego domu dziecka na danym terenie.
Jeśli jest, to kandydaci zostają już odpowiednio
pokierowani: na kurs przygotowawczy, bada-
nia psychologiczne. Przechodzą szereg rozmów
Sygnały troski 4/2010

i składają stosowne zaświadczenia.


Dziękuję za rozmowę i życzę pomyślności
w wychowaniu tej wesołej gromadki!
J., Z.: Dziękujemy.
Rozmawiała Ewa Stasieło

31
Katarzyna Cegielska

„Obiektywną prawdę o małżeństwie i rodzinie trzeba pokornie, a zarazem odważnie od-


krywać, przyjmować, pogłębiać i żyć nią bez kompromisów. Po prostu trzeba jej służyć. Nikt
bowiem nie panuje nad Prawdą – Prawdzie się służy” – mówi dokument Konferencji Episkopatu
Polski zatytułowany „Służyć prawdzie o małżeństwie i rodzinie”.

Tylko w prawdzie małżeństwa i rodziny będą nadzieją każdego małżeństwa!”, „Ciągle

Fot.: Katarzyna Cegielska


wolne od zagrożeń, o których mówi bieżący numer razem ze sobą”. Tematy audycji i ich treści
naszego miesięcznika. Prawdę tę należy stale głosić są bardzo wymowne. Podkreślają wagę
wszędzie, gdzie jest to tylko możliwe, oraz przy po- zagrożeń, jakie czyhają na współczesnego
mocy dostępnych środków. Od lat czynią to katolickie człowieka, ale także wskazują, jak ustrzec
media – Radio Maryja i Telewizja Trwam. Rodzinie się przed zgubnymi wpływami, a jeśli to
i jej problemom poświęcają wiele audycji i progra- już nastąpiło – drogę wyjścia z kryzysu.
mów. Odkrywaniu prawdy o małżeństwie i rodzi- Dlatego warto zapoznać się z audycjami
nie służą przede wszystkim wtorkowe spotkania i programami w katolickich mediach za-
dla małżonków i rodziców (zarówno te telewizyjne troskanych o zdrowe i silne rodziny.
o 18:15, jak i radiowe o 21:40), a także przedpołu-
dniowe porady pedagoga i psychologa (o 10:30 w Ra-
diu Maryja). Ich problematyka jest bardzo szeroka.
Sygnały troski 4/2010

Tylko na początku tego roku ojcowie redemptoryści


i świeccy prowadzący audycje oraz ich goście podjęli
m.in. takie tematy jak: „Przebaczenie i pojednanie
w rodzinie”, „Niepłodność i naprotechnologia”, „An-
tykoncepcja najkrótszą drogą do rozwodu”, „Wpływ
więzi matki z dzieckiem na jego rozwój”, „Chrystus

32
Przeczytać dobrą książkę to tak, jakby Pan Bóg
komu Anioła z nieba przysłał za nauczyciela.
bł. ks. Ignacy Kłopotowski

Warto przeczytać
NOWOŚĆ
bp Władysław Bandurski: Jadwiga. Święta królowa na polskim tronie.
Opowieść dziejowa w trzech tomach
Książka autorstwa biskupa Władysława Bandurskiego (1865-1932), „opowieść dziejo-
wa” – jak głosi podtytuł – po raz pierwszy ukazała się drukiem sto lat temu, w roku 1910.
Napisana na początku ubiegłego wieku, w swej fabule sięga daleko wstecz – do schyłku
wieku XIV; do czasów, w których żyła jej tytułowa bohaterka, Jadwiga Andegaweńska,
córka Ludwika Węgierskiego i Elżbiety, księżniczki Bośni. Jest to – można by rzec –
edytorska perełka, przeznaczona dla miłośników literatury, historii, dziejów ojczystych,
bibliofilów.
oprawa twarda cena 42,00 zł

NOWOŚĆ
Marguerite A. Peeters: Globalizacja zachodniej rewolucji kulturowej.
Kluczowe pojęcia, mechanizmy działania
Książka ta porusza zagadnienie globalnej rewolucji kulturowej, której celem jest – jak
określiła Autorka we wstępie – „rozprzestrzenienie na całym świecie (...) nowej etyki,
która ma (...) charakter sekularystyczny; jest ona wynikiem rewolucji feministycznej,
seksualnej i kulturowej”. Niezwykle więc cenna to książka, tym bardziej że współcze-
śnie „panuje ogromna niewiedza na temat problemów antropologicznych związanych
z rewolucją kulturową i nową etyką”.
cena 46,00 zł

Milena Kindziuk: Ksiądz Jerzy zwyciężał dobrem


Uzdrowienia, które zaskakują nawet lekarzy. Wyzwolenia z nałogów, przemiany życia,
powroty do wiary. Takich i wielu innych łask doznają ludzie przybywający do grobu
księdza Jerzego. Kim był ten skromny kapłan, który zyskał tak wielki rozgłos, że na
odprawiane przez niego Msze święte przychodzili nawet niewierzący? Na te pytania
odpowiada reporterska biografia księdza Jerzego Popiełuszki.
oprawa miękka cena 15,00 zł
oprawa twarda cena 19,00 zł

Książki można zamawiać w Wydawnictwie Sióstr Loretanek


ul. L. Żeligowskiego 16/20, 04-476 Warszawa, tel.: (22) 673 58 39; 427 34 27
prenumerata@loretanki.pl, www.loretanki.pl

W kolejnym numerze: Muzyka, muzykoterapia, muzykowanie


Mamusia z okładki
i tatuś z okładki
Mamusia z okładki z tatusiem z okładki
to widok ciekawy i w mediach nierzadki:
oboje przystojni, skrojeni na miarę,
prześliczną doprawdy stworzyli nam parę!
On w sam raz bogaty, biznesmen lub aktor,
zaradny, zabawny i silny jak traktor,
zatańczy, zaśpiewa, gdy trzeba – coś powie,
luzaczek, błazenek z kucykiem na głowie.
Mamusia cieniutka jak Miss Anoreksji,
z dekoltem, tipsami, bez zbędnych refleksji,
poglądy ma modne i modne obcasy,
Styl?… Uniwersalny. Daleki od klasy.
Ach! Morał się zgubił, choć przecież być musiał,
więc powiem: właściwie to trzecia mamusia
i tatuś z odzysku. Po przejściach oboje.
Na spółkę chowają dzieciaków ze troje,
lecz trudno ustalić, z jakiego kto związku.
Wywlekać nie mamy tu dziś obowiązku.
To sprawa prywatna. A serce nie sługa!
Nie grzebmy w papierach, bo historia długa,
lecz piejmy z radości, że miłość zwycięża!
Że pan znów ma żonę, a pani ma męża!
Że dzieci poznają i tatę, i mamę!
Choć nowi rodzice, wszak dzieci te same!

Małgorzata Nawrocka
Rys.: Barbara Malinowska

You might also like