Professional Documents
Culture Documents
NR 4 (34)
kwiecień
2010
Postawiliśmy
na Jezusa
i Maryję
Samotnie,
ale razem?
Temat numeru:
Spis treści
Poczciwy człowiek Krystyna Sztramska str. 2
Kiedy dwoje się rozwodzi… s. M. Urszula Kłusek SAC str. 4
Kryzys sakramentalnego małżeństwa… ks Marek Dziewiecki str. 6
Dlaczego rozwód nie jest rozwiązaniem Jacek Pulikowski str. 8
Rodzina w stanie rozpadu… bp Stanisław Stefanek TChr str. 10
Dwa oblicza rodzicielstwa po rozwodzie Izabela Barton-Smoczyńska str. 12
Fotografia na okładce: Andrzej Pałka
www.loretanki.pl
SAMOTNIE, ALE RAZEM?
Samotny rodzic to temat trochę niezręczny, ale i otwarta rana. Trudno wtedy
mówić (choć ogólnie mówić trzeba) o tym, jakim złem i pokrzywdzeniem mał-
żonków i dzieci są rozwód i rozbicie rodziny tam, gdzie to już się stało i… się
nie odstanie. Jeśli więc już mamy mówić, to właśnie po to, by wiedzieć, co i jak
jeszcze można ratować, leczyć, jak wspomagać czy uzupełniać owego rodzica,
który sam wszystkiemu podołać nie zdoła. A tych jest i będzie wokół nas coraz
więcej. O nich też przypomniał Jan Paweł II w „Liście do rodzin”, włączając
ich w listę ludzi, o których kiedyś zapyta nas Jezus podczas egzaminu ze zwykłej
ludzkiej wrażliwości i miłości. Zamiast więc narzekać na plagi społeczne z tym
związane, dobrze byłoby pomyśleć i porozmawiać o tym, komu i jak można
pomóc, by ulżyć w osamotnieniu i nadmiernym ciężarze, a jednocześnie samemu
sobie dać szansę na poszerzenie serca, bez odwoływania się do instytucji, fundu-
szów lub czyichś w tym względzie powinności. A możliwości ma każdy z nas,
bez względu na stan czy zamożność. Wystarczą czasem „zgadujące oczy i serce”,
by komuś było mniej samotnie i obco wśród swoich.
Pisząc o tym, zachęcamy i pozdrawiamy Was serdecznie!
Redakcja
1
Krystyna Sztramska
Poczciwy człowiek
Od kiedy Dominika przedstawiła ojcu Grze- – Mogłabyś mi pomóc? – jakaś kobieta za-
sia, atmosfera w domu stała się nie do wytrzy- czepiła ją przy bramie.
mania. Nie było dnia bez wymówek, złośliwych Nie miała ochoty na przygodne towa-
uwag, krytykowania. rzystwo.
– Wybij sobie Grzegorza z głowy – ojciec – Szukam grobu przyjaciółki sprzed lat –
wpadał w furię, gdy Dominika zaczynała roz- zmartwiony głos kobiety kazał się Dominice
mowę o przyjacielu. Dziś też się wściekł, gdy do- zatrzymać. – Ewa Wojciechowska. Była kiedyś
wiedział się, że młodzi wybierają się na koncert tancerką. Młodo zmarła.
znanego rockmana. Dominika zadrżała z wrażenia. Ta kobieta
– Czy wiesz, co króluje na takich wielkich pytała o jej matkę.
imprezach? Alkohol, narkotyki i seks! – Pani też tańczyła?
– Gdyby każdy miłośnik muzyki popadał – Nie, ja śpiewałam. Ale to Ewunia miała
w nałogi, to świat byłby pełen życiowych rozbit- prawdziwy talent. Robiła fantastyczne piru-
ków – zdenerwowała się. ety, podskoki. Biletów na jej występy zawsze
– Zło czai się podstępnie jak złodziej. Twój brakowało.
Grzegorz też świętym nie jest! – Jej męża też pani znała?
– Dlaczego ty go tak nie lubisz? Za to bęb- – Oczywiście, bywałam tam u nich kilka
nienie na kotłach? razy. Franciszek to był taki poczciwy człowiek.
– Facet powinien się zajmować czymś po- Bo wiesz, ona obracała się w wielkim świecie,
ważnym, pożytecznym. A on ma fiu-bździu jeździła na występy po całej Polsce, a on siedział
w głowie. w domu z małą. Umiał się nią opiekować lepiej
– Czy ty nie jesteś o niego zazdrosny? niż niejedna matka.
Ojciec żachnął się, zaczął nerwowo spacero- – Jaka ona była?
wać po pokoju. – Ta mała? Śliczna dziewczynka. Chodziła
– Boję się o ciebie. Twoje imprezy, dyskoteki za ojcem jak mały psiaczek. Niczego nie potrafił
nie wróżą niczego dobrego. jej odmówić.
– Mama też lubiła zabawę i taniec. Te pu- – Ta pani przyjaciółka – jaka była?
chary w jej pokoju to przecież nagrody z kolej- – A, Ewunia. No cóż, jak każda artystka,
nych turniejów. Jej niczego nie broniłeś. zdolna, pracowita i bardzo ambitna. Ale za bar-
Ojciec pobladł nagle jak opłatek. dzo lubiła alkohol i mężczyzn. Ten wypadek
– Nie mówmy o matce – zakończył temat. też nie był wcale potrzebny. Często jeździła na
Odwrócił się do niej plecami. rauszu.
– Chcę o niej mówić! – rzuciła mu zaczepnie. – Gdyby nie ten tragiczny wyjazd, byłaby
– Bardzo mi jej brak. Mama by mnie rozumiała. z nimi. Z tym Franciszkiem i jego córeczką – Do-
Ty potrafisz tylko krzyczeć. Nienawidzę cię. minika chciała usłyszeć coś dobrego o mamie.
Sygnały troski 4/2010
Wybiegła z pokoju, powstrzymując łzy. Ni- – Może. Choć ją ciągnął wielki świat. Bar-
gdy się z ojcem nie dogada, nigdy! dziej kochała taniec niż własną rodzinę.
Fot.: Patryk Nowak
3
s. M. Urszula Kłusek SAC
Pierwsze polecenie, jakie Bóg kieruje do kobiety i mężczyzny, brzmi: „Bądźcie płodni i roz-
mnażajcie się” (Rdz 1, 28). W kontekście biblijnym płodność jest nierozerwalnie związana z mi-
łością małżeńską. Bóg poleca pierwszym ludziom, żeby kobieta i mężczyzna tak mocno siebie
wzajemnie pokochali, by chcieli być ze sobą na zawsze i by pragnęli dzielić się swoją miłością
z dziećmi. Los człowieka zależy od rodziny. W rodzinach, w których dominują miłość, wierność
i poczucie bezpieczeństwa, ludzie są szczęśliwi i mocni nawet wtedy, gdy mierzą się z poważnymi
trudnościami, niedostatkiem materialnym czy z problemami zdrowotnymi. Natomiast w tych
rodzinach, w których dominują egoizm i agresja, w których pojawiają się zdrady małżeńskie
czy problem alkoholowy, ludzie dramatycznie cierpią także wtedy, gdy żyją w dobrobycie ma-
terialnym i są zdrowi.
psychikę pornografią, a swój organizm zagrożeniem jest feminizm, który postuluje walkę mię-
alkoholem, nikotyną, narkotykiem czy dzy kobietami a mężczyznami. Zagrożenie drugie to
Sygnały troski 4/2010
antykoncepcją. Własne marzenia i ide- zawieranie małżeństw przez osoby niedojrzałe, które
ały zdradzają również ci, którzy ulegają nie dorosły do tego sakramentu. Zagrożenie trzecie
popędom, lenistwu czy egoizmowi. Tacy to promowanie „wolnych związków”, czyli związków
ludzie zadowalają się karykaturą małżeń- niewiernych, niepłodnych i nieodpowiedzialnych.
stwa i rodziny, gdyż szukają łatwych więzi Zagrożenie czwarte to promowanie homoseksualizmu
i łatwego szczęścia, które na tej ziemi nie w miejsce małżeństwa i rodziny.
6
Małżonkowie ślubują sobie miłość, a nie zauroczenie emocjonalne.
miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Próba
rozdzielenia tych dwóch wymiarów miłoś-
ci sprawia, że obydwa słabną i umierają.
Współżycie czyste dokonuje się w rytmie,
który respektuje współmałżonka: jego na-
stroje, stan zdrowia, przeżycia i potrzeby,
a także rytm odpowiedzialnego rodziciel-
stwa. Kochający mąż nigdy nie zaproponuje
żonie antykoncepcji po to, by zaspokoić
swoje pożądanie. Wie, że antykoncepcja
niszczy zdrowie i prowadzi do traktowania
kobiety jak rzeczy, którą się wykorzystuje,
a nie jak osoby, którą się kocha.
Warunkiem szczęścia w małżeństwie
i rodzinie nie jest posiadanie jakiegoś szcze-
gólnego usposobienia czy wyjątkowej oso-
Rozstrzygający dla losu danego małżeństwa jest bowości, ale cierpliwe dorastanie razem
solidny punkt wyjścia. Najważniejsze pytanie przed do wyjątkowej miłości! Nikt nie rodzi się
ślubem powinno brzmieć: „Czy narzeczony (narze- jako wspaniały małżonek i rodzic. Nigdzie
czona) będzie dobrym i mądrym rodzicem dla moich na świecie nie ma „tej drugiej połówki”,
dzieci?”. Małżeństwa nie zawiera się po to, by kogoś którą wystarczy tylko spotkać, rozpo-
ratować, bo jest w kryzysie, ani dlatego, że w kimś się znać i poślubić. Bóg nikogo nikomu nie
zakochałem, gdyż małżonkowie ślubują sobie miłość, przeznacza z góry na małżonka, a jedynie
a nie zauroczenie emocjonalne. Małżeństwo zawiera wyjaśnia kryteria dorastania do miłości
się po to, by dwoje już dojrzałych i szczęśliwych ludzi wiernej i świętej! Takiej miłości trzeba się
razem byli jeszcze szczęśliwszymi. Ważnym sprawdzia- uczyć nieustannie – w narzeczeństwie,
nem dorastania do małżeństwa i rodziny jest czystość a później przez całą doczesność w małżeń-
kobiety i mężczyzny, która wynika z tego, że osoba jest stwie. Gwarancją wzrastania w miłości jest
nieskończenie ważniejsza od seksualnej przyjemności. wspólna modlitwa w małżeństwie i rodzi-
Chrystus stanowczo chroni nierozerwalną i czystą nie! Małżonkowie, którzy razem się modlą,
miłość małżeńską (por. Mt 19, 3-12). Czystość jest będą rozmawiać ze sobą językiem miłości,
gwarancją tego, że małżonkowie nie będą rozdzielać szacunku i nadziei.
Wzajemna miłość rodziców to najlepszy kurs przedmałżeński dla ich dzieci. Małżeństwo za-
warte w Kościele katolickim to nie tylko prywatna decyzja dwojga narzeczonych. To sakrament
i znak nieodwołalnej miłości Boga do człowieka. Z tego względu drugim – obok domu rodzin-
nego – miejscem dorastania do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej jest parafia. Kto pragnie
dobrze przygotować się do małżeństwa i rodziny, powinien troszczyć się o serdeczną przyjaźń
z Bogiem, o udział w niedzielnej Eucharystii, o pogłębione życie sakramentalne, o respektowanie
Sygnały troski 4/2010
Dekalogu i kierowanie się zasadami Ewangelii. W kryzysie nie znajduje się obecnie małżeństwo,
lecz człowiek. Warunkiem szczęśliwego małżeństwa i trwałej rodziny nie jest „poprawianie”
Bożych propozycji w tym względzie, lecz dojrzałe wychowanie człowieka. To nie małżeństwo
i rodzina rozczarowują. Rozczarowują niedojrzali małżonkowie i rodzice. Żaden małżonek nie
jest miłością i dlatego miłości małżeńskiej i rodzicielskiej może uczyć się jedynie od Boga, który
nas rozumie, kocha i pomaga nam kochać.
7
W kryzysie nie znajduje się małżeństwo, lecz człowiek.
Jacek Pulikowski
nie wypełnili słów szczerze wypowiedzianej ich możliwości, ku… świętości. Czymże w tym
przysięgi? Szczegółowych odpowiedzi może kontekście jest rozwód? Życiową kapitulacją, re-
Fot.: Patryk Nowak
być mnóstwo, lecz ogólna jest zawsze taka sama: zygnacją z własnego rozwoju, z pełni możliwego
niedojrzałość. To ona czyni ludzi (mimo nieraz do osiągnięcia szczęścia, również wiecznego.
dobrych chęci) niezdolnymi do miłości (egoizm), W zamian za ułudę „łatwego szczęścia” (czytaj:
wierności (brak opanowania lub hedonistyczne przyjemności) w nowym związku.
8
Separacja do rozwodu ma się tak jak choroba do zgonu.
Popatrzmy od strony dzieci rozwodzących się
rodziców. Jest to zawsze tragedia i zaszczepienie
fałszywego wzorca, sposobu „rozwiązywania”
życiowych problemów przez… dezercję. Czego
najbardziej potrzebuje dziecko w rodzinie? Miło-
ści! Miłości matki, która jest kobietą z krwi i ko-
ści, innej od miłości ojca – prawdziwego męż-
czyzny, i wreszcie najważniejszej relacji miłości
matki i ojca. Wzajemna miłość rodziców jest
wzorcem najpiękniejszych relacji międzyludz-
kich, które w ogromnym stopniu wpływają na
wszystkie relacje wychowanych w jej atmosferze
Fot.: br. Krzysztof Dzido OFMConv.
Tytuł tego tekstu mógłby robić wrażenie stwierdzenia katastroficznego. Moglibyśmy patrzeć
na świat jak na gruzowisko domów rodzinnych po trzęsieniu ziemi na Haiti. Obraz taki pró-
buje się nawet uzasadnić statystycznie, podkreślając procentowo, jak wiele rodzin się rozpada,
jak liczne dzieci wychowują się w rodzinach niepełnych lub poza rodzinami. Statystycznymi
argumentami próbuje się także stawiać znak zapytania nad sensem zakładania rodziny. W rze-
czywistości trzeba do tego zjawiska podejść o wiele wnikliwiej i każdy dom rodzinny, ten za-
grożony, rozpatrywać osobno. Ludzkie zachowania, właściwości charakteru, uwarunkowania
zewnętrzne są niezwykle różnorodne i bardzo skomplikowane.
W jaki sposób widać na zewnątrz w po- budowania domu”, czyli nie łączyć się żadnym
szczególnych domach zapowiedź katastrofy, trwałym zobowiązaniem, węzłem sakramental-
przejawy rozpadu? nym, a nawet związkiem cywilnym. Uzależnić
Krucha więź rodzinna. Coraz łatwiej docho- wzajemne mieszkanie od aktualnego nastroju.
dzi do tzw. cichych dni. Zanika kontakt między Są to umowy, związki okazjonalne, na użytek
małżonkami, co też często owocuje chętnym konkretnych rozwiązań, od studenckiego za-
opuszczaniem domu także przez dzieci. Zgła- mieszkania, od wspólnej stancji począwszy,
szane są wzajemne oskarżenia, głośne spory aż a skończywszy na różnych zmianach w grupach
do decyzji ostatecznego rozejścia się małżonków. zawodowych, w miejscach pracy.
Sygnały troski 4/2010
Sądowe dochodzenia stają się teatrem wylicza- Trzecim, najmniej u nas widocznym, a jed-
nia wzajemnych oskarżeń i żalów. Krucha więź nak bardzo reklamowanym pomysłem z importu
Fot.: Marek Karolak
rodzinna to jest najczęstszy typ naszych kryzy- na niszczenie życia rodzinnego są różne propo-
sowych rodzin. zycje rozwiązań o charakterze patologicznym.
Jako nowe zjawisko pojawia się też pomysł na Używa się nieuzasadnionych określeń jak: zwią-
to, ażeby od początku nie przewidywać „stałego zek małżeński czy prawa rodziny w stosunku do
10
Małżonkowie nie wytrzymują kryzysu i niszczą marzenia o szczęściu rodzinnym.
układów międzyludzkich tej samej płci. Związki jest wspólnotą życia i miłości. Jest odwieczną ko-
takie nie mają nic wspólnego ani z naturą czło- munią, którą Bóg przewidział i w której w Bogu
wieka, ani z historią, ani z rzeczywistością życia na wieki, w sakramentalnej więzi, zostaliśmy
rodzinnego. wybrani. Tam jest nasze szczęście, spełnienie
naszych marzeń i obowiązków życiowych.
Polskie społeczeństwo najczęściej jest ra- Jakie powinniśmy podjąć starania, ażeby
nione zbyt kruchą więzią rodzinną. Małżonko- małżeństwa, domy rodzinne były trwałe i były
wie nie wytrzymują momentów kryzysu, czasu miejscem szczęścia?
próby i przy pierwszej trudności niszczą wspa- Oczywiście, trzeba pogłębić, i to w wymia-
niałe marzenia o szczęściu rodzinnym. rze Bożym, świadomość, kim jest mąż, kim jest
Jakie są przyczyny tych kryzysów? żona, jakie są między nimi relacje. Czyli nauczyć
Po pierwsze, świadomość, że to ja się zako- się prawdy o małżeństwie, poznać Boży zamysł
chałem, ja wybieram partnera. Nie ma głębszego o małżeństwie. To jest wielki postulat katechezy
spojrzenia na fakt, że powołanie małżeńskie jest przedmałżeńskiej, począwszy od czasu bierz-
odwieczną decyzją Boga Ojca. On widzi mnie mowania, a może i wcześniej. Najpierw młodzi
w zaplanowanej wspólnocie szczęśliwego mał- winni się uczyć na wzorcach rodzinnych, wzorcu
żeństwa. Nawet swojego partnera nie biorę pod własnych rodziców, a potem we wszystkich spo-
uwagę tak dogłębnie, nie staram się go poznać, tkaniach – czy to na katechezie szkolnej czy też
nie staram się go słuchać. Wszystko zaczyna się parafialnej. Ciągle wracamy do pierwotnego
i kończy na moim „ja”. Przy takim nastawie- obrazu Bożego i w tym Bożym zapisie szukamy
niu kwalifikacja dobrego lub złego wyboru bę- modelu naszego szczęśliwego życia.
dzie uzależniona od mojego dobrego lub złego
samopoczucia.
Po drugie, świadomość, że ja dla siebie wy-
bieram. Nie zdajemy sobie sprawy, jak łatwo
można ulec pokusie takiego budowania domu,
w którym troszczę się jedynie o miejsce dla sie-
bie. Nawet jeżeli mówimy o przyjęciu dziecka,
to w tych samych kategoriach: ja mam prawo do
dziecka, mnie się dziecko należy. Nie biorę pod
uwagę praw dziecka, jego sytuacji. Ciągle wybie-
ram dla siebie. Dziecko jest widziane jako wypeł-
nienie mojej pustki emocjonalnej albo staje się
elementem jakiegoś innego życiowego planu.
Po trzecie, warunkowo wybieram. To jest
przykład mentalności, wyobraźni rozwodowej.
Jeżeli relacje będą się dobrze układać i ja będę
miał z tego korzyść, to będziemy żyli razem.
Sygnały troski 4/2010
muś w codziennych zmaganiach. Ona, odcięta nie może być rozwiązane żadną ludzką
od możliwości kontrolowania dziecka i byłego władzą i z żadnej przyczyny, oprócz
męża, po kilkunastu miesiącach huśtawki emo- śmierci.
Kanon 1141
cjonalnej i czekania na „to najgorsze”, które nie Kodeksu Prawa Kanonicznego
tylko, że nie nastąpiło, ale i nie zapowiadało się,
13
Rodzicielstwo w pojedynkę nadal może być wartościowym rodzicielstwem.
br. Tadeusz Ruciński
„Jakie oczy miała Matka Boska? – pytam cza- winnym czy nie. I jakie to dziwne, że mamy
sem dzieci. – Nie czarne, nie piwne, nie dziwne, coraz więcej tzw. singli, emerytów i emerytek,
lecz zgadujące”. I wierzącego powinno się rozpo- ludzi skarżących się na brak przyjaciół, wrażliw-
znawać po takich właśnie oczach, które widzą nie ców współczujących wszystkim telewizyjnym
tyle to, co z daleka pokazują w telewizji – ofiary pokrzywdzonym, członków religijnych wspól-
głodu, trzęsień ziemi, tsunami – ale ofiary braku not, a z drugiej strony coraz więcej samotnych
miłości i czyjegoś przegapienia. Bo prawie każdy rodziców z dziećmi, którymi jakoś nikt się nie
w zbiorowym uniesieniu wrzuci coś do puszek na interesuje. Czyżby dar zgadujących oczu, będący
jakieś bezimienne „biedne dzieciaki”, ale kto za- szczególnie cząstką kobiecego geniuszu, był coraz
uważy i odgadnie w sąsiedztwie, w dalszej rodzi- rzadszy? Owszem, najtrudniej dostrzec potrzeby
nie, a nawet w religijnym kręgu dzieciaki także tych, co nie żebrzą, nie wymuszają, nie wołają.
biedne, bo zubożone o jednego rodzica, z niedo- Jednak o wierze i o posiadaniu serca przez czło-
karmionym sercem, a może i z żołądkiem. Może wieka świadczą owe zgadujące oczy.
jakoś niezręcznie, bo takie to tej „panny z dziec- Mówiłem kiedyś do grupy rodziców o ojcos-
kiem”, rozwódki, samotnego ojca… W końcu jest twie i jego niezbędności w wychowaniu zwłasz-
opieka społeczna, alimenty i „chyba sobie jakoś cza chłopców. Potem podeszła do mnie matka
Sygnały troski 4/2010
radzą”. Ale tylko oczy zgadujące i serce jak sejs- trzech synów i mówi, że ona to wszystko aż na-
mograf odczytają w oczach tej samotnej matki zbyt dobrze rozumie, ale ojciec tych chłopców
lub ojca bezradność czy bezsilność wobec braku zniknął z ich życia i ona nie może go zastąpić.
Fot.: Archiwum
tego, co zamiast drugiego rodzica dać dzieciom Zapytałem wtedy o ojców chrzestnych tych
nie sposób, a także wobec nadmiernych cięża- chłopców, o wujków, o mężczyzn z kręgu reli-
rów, jakie się dźwiga samotnie – czy jest się temu gijnego, do którego należała ta matka – czy oni
14
Zgadujące oczy odczytają bezradność w oczach samotnej matki lub ojca.
choć czasem nie zabraliby gdzieś chłopców, nie nia, opowiadania, zabawiania, troszczenia się
pogadali z nimi, nie zaprosili ich do siebie. Oka- o kogoś – niestety, coraz częściej zamieniającą
zało się, że ani ona, ani nikt inny o tym nie po- się w zgorzkniałość i celebrowanie swoich cho-
myślał. Po jakimś czasie słuchałem jej opowieści, rób i niedomagań. Niejednokrotnie taka babcia
jak to się udało dwom chrzestnym, a potem ca- czy dziadek są „skarbnicami”, z których mogliby
łej religijnej grupie podczas wakacyjnego obozu. udzielić wiele dzieciom, którym jeden rodzic ro-
Czasem nawet sporadyczny, ale intensywny kon- dziny naprawdę stworzyć nie może. Ponoć dziad-
takt z dziećmi pozbawionymi jednego rodzica kowie i dzieci najlepiej się dogadują… Ci pierwsi
może być owocny. Oczywiście, że muszą być to w kontakcie z drugimi młodnieją, a ci drudzy
ludzie znani i godni zaufania. Jednak tę moż- z pierwszymi lepiej dojrzewają. Ludzkie serce
liwość trzeba zauważyć i nie można zamknąć może mieć w sobie więcej troski i energii, niż
oczu ani serca. na te kilkoro własnych dzieci i wnuków potrze-
Podobnie z singlami. Ileż listów miewam od bowało. O ile nie zatęchnie i nie zgrzybieje, nie
użalających się nad swym osamotnieniem ludzi pukając do czyichś drzwi, za którymi słychać
młodych, wyedukowanych, moralnie nienagan- dziecięce głosy i wiadomo, że tato lub mama
nych, bezskutecznie szukających swojej drugiej tam nie bywają. Starość może być jeszcze przy-
połówki. Kiedyś jednej osobie skarżącej się na godą bycia nauczycielem, katechetą, bajarzem,
to, jak to nikt jej nie kocha, nie rozumie, nie przewodnikiem, autorytetem, piastunką etc.
docenia i nie chce, zaproponowałem wyjazd na Ale i tutaj potrzeba zgadujących oczu – może
obóz z niepełnosprawnymi organizowany przez już przygaszonych, ale z szansą na zabłyśnięcie,
„Arkę”. Po miesiącu otrzymałem list jakby nie od by inne przy nich rozbłysły.
tej osoby – z opisami jej perypetii z podopiecz-
nym, który okazał się nie „amebą”, ale inteli-
gentnym, przekornym, dumnym indywiduum.
I radość z przezwyciężania siebie, z odkrywania
przygody rozmów, zmagań, zabawnych sytuacji,
czego nawet ta osoba nie przeczuwała. Wygodnie
jest uwić sobie wygodne i samolubne gniazdko
i mieć pretensje do świata, że jest nieczuły i ślepy,
gdy to samemu trzeba otworzyć oczy i serce na
tych, co może nie są z marzeń, ale owe marzenia
mogą przerosnąć. Zresztą wyręczenie samotnej
matki czy ojca na parę godzin przy dzieciach
jakąż byłoby świetną wprawką w oswajanie się
z dziećmi, w błyskanie inwencją, sprytem, fanta-
zją, umiejętnościami, no i talentem pedagogicz-
nym. I jakaż wdzięczność owego rodzica, a może
i dzieciaków… Jednak owymi dziećmi nie można
się „pobawić” i zostawić ich jak zabawki w pias-
Fot.: ks. Tomasz Kopiczko
16
Kobieta spełnia się w macierzyństwie, a mężczyzna w ojcostwie, także pośrednim.
Fot.: Andrzej Pałka
Warto posłuchać
Polecamy audycje dla małżonków i rodziców w Radiu Maryja
we wtorki o godz. 21.40
6 IV 2010 – Radość – dar Zmartwychwstałego!
Elżbieta i Piotr Markowie
13 IV 2010 – Małżeństwo szkołą słuchania Pana
ks. dr Andrzej Wachowicz
20 IV 2010 – Niepodważalne prawa rodziców
ks. bp Stanisław Stefanek
Sygnały troski 4/2010
17
Beata Krasoń
wszystkim zasadom, które wpaja mu matka, i to od tego klimatu zależy kształtowanie po-
i zachowuje się agresywnie, odrzucając naśla- stawy uczuciowej. To kobieta uczy dziecko bo-
dowanie jakichkolwiek zachowań matki, w jego gactwa odczuć psychicznych, pozwalając tym
mniemaniu przynależnych tylko kobietom. samym na lepsze zrozumienie problemów innego
19
Matka rozwija i wzmacnia w dziecku poczucie pewności i miłości.
człowieka. Matka kształtuje u dzieci uczucie mi-
łości i inne pozytywne uczucia. Ona uczy kochać
i rozumieć innych ludzi. Dzieci wychowywane
bez matek mają problemy z odczuwaniem, z wy-
rażaniem i okazywaniem uczuć.
Szczególnie ważne zadanie, jakie ma do
spełnienia matka, polega na podtrzymywaniu
więzi rodzinnych oraz na kultywowaniu trady-
cji. Matka tworzy „korzenie” rodziny i dba o nie.
Brak matki często skutkuje poczuciem braku
przynależności do kogokolwiek, pojawieniem się
poczucia, że jestem niczyj, nikt mnie nie chce.
Matka jest więc piastunką klimatu emocjonal-
nego i ciepła w rodzinie. Stara się o zachowanie
stałego rytmu życia domowego.
Od matki dziecko uczy się wiary i stosunku
do religii. Jeśli matki nie ma, dużo trudniej
kształtować religijność dziecka.
Dla dziewcząt brak matki to brak wzorca
osobowego, od którego przejmą cechy i nauczą
się, jak postępować. Zmniejsza to szanse na po-
myślne wywiązywanie się z roli żony i matki
w dorosłym życiu.
Dla syna matka często jest wzorem kobiety.
Brak tego wzoru może spowodować trudności
w znalezieniu sobie żony.
Dla odpowiedniego rozwoju społecznego
dziecka duże znaczenie ma stosunek matki do
innych ludzi. Małe dziecko obserwuje matkę i jej
relacje z innymi. Dziecko dostrzega, że są inni
ludzie, których matka kocha i których potrzeby
Fot.: Iza Andrzejewska
20
Brak matki często skutkuje poczuciem braku przynależności do kogokolwiek.
Ewa Kaczmarczyk
Każde dziecko marzy, by jego dom był jak „w Nazarecie dom, zwyczajny, prosty dom”. Przy-
chodzący na ziemię Bóg chciał znaleźć się w rodzinie. Jezus uświęcił więzy rodzinne swoją obec-
nością. Przyglądając się świętym i dobrym ludziom, z wdzięcznością odnosimy się do rodzin,
w których się wychowali.
Życie człowieka to nie tylko wzloty, ale także JAKIE SĄ REAKCJE DZIECI
upadki. Kryzysy, załamania, problemy mogą NA ROZWÓD RODZICÓW?
Fot.: Paweł Kula
Fot.:
niu się w nocy, brudzeniu majtek, ssaniu kciuka,
wzmożonym przytulaniu się
♦ może przeżywać niepewność i lęk o to, co
będzie jutro – przez to miewa kłopoty z zasypia-
niem, może bać się ciemności, budzić się w nocy
z krzykiem.
Wyprowadzka jednego z rodziców, zmiana
domowych zwyczajów to dla dziecka prawdziwe
trzęsienie ziemi.
Dziecko w wieku od 8 do 12 lat:
♦ ciągle po cichu liczy, że rodzice znów będą
razem
♦ przeżywa smutek – szlocha, popłakuje,
bardzo tęskni za rodzicem, który z nim nie
mieszka
♦ odczuwa lęk przed tym, że utraci także ro-
dzica, który z nim mieszka, może złościć się na
tego rodzica, którego wini za całe zło
♦ musi wybierać, wobec kogo być lojalnym –
wobec mamy czy wobec taty?
Sygnały troski 4/2010
Świadectwo
Moi rodzice się rozwiedli, jak miałam 6 lat. Ta-
Fot.: Robert Sobkowicz
23
«Kto naprawdę mnie kocha?»
Anna Lipska
Czyj, czyja
jestem?
Miałem kogoś. Mama, tata, znajome twarze. Pamiętam ich głos i to, że byli, choć czasem nie
byli dla mnie mili. Ale byli mi znani, moi, a ja byłem ich. Może nawet ich nie pamiętam, ale wiem,
że kiedyś byli. A teraz ich nie ma – obojga albo jednego z nich. Czyj więc teraz jestem? Do kogo
przynależę? Gdzie jest moje miejsce? Kim jestem? Kim mogę być?
Dzieci osierocone biologicznie lub społecz- takich dzieci, jeszcze przed wychowywaniem
nie, z rodzin rozbitych, zrekonstruowanych, i edukacją, jest zapewnienie stabilności, po-
„patchworkowych” mają trudności w budo- czucia bezpieczeństwa, całkowitej i bezwarun-
waniu swojego poczucia przynależności do ro- kowej akceptacji oraz relacji indywidualnej,
dziny, a bez tego nie ma przecież umiejętności w której dziecko może czuć się upragnione,
odnalezienia się w innych rolach społecznych, ważne i wyjątkowe. Prócz tego opiekun musi
w grupie rówieśniczej, w rodzinach, które za- być sam stabilny, pewny siebie i swojej roli,
łożą. Człowiek, który nie czuje, że jest we wła- pogodzony z miejscem, jakie zajmuje w życiu
ściwym i stabilnym gnieździe, nie nauczy się dziecka. Rodzice zastępczy nie mogą deprecjo-
latać. Obciążą go: niska samoocena, lęk, poczu- nować biologicznych, dziadkowie rywalizować
cie zagrożenia, braku stałości. Przez zaburzenia z mamą dziecka, rodzice adopcyjni nie mogą
Sygnały troski 4/2010
nerwicowe, zachowania autodestrukcyjne lub chcieć wymazać faktu, że był przed nimi ktoś,
Fot.: Wojciech Miszczak
agresywne, szeroko rozumiane niedostosowa- dzięki komu dziecko pojawiło się na świecie.
nie społeczne i zaburzenia więzi będą przebijać Ale przy pełnym uznaniu rzeczywistości i emo-
napięcie i pytania: „Czy mnie kochasz? Czy cji dziecka opiekunowie powinni odnajdować
jestem twój? Nie zostawisz mnie? Czy zasłu- się w swej roli i czuć się uprawnionymi do jej
guję?”. Jednym z pierwszych zadań opiekunów pełnienia.
24
Rodzice zastępczy nie mogą deprecjonować biologicznych.
Dziecko potrzebuje wiedzieć, kto ma być ledzy w przedszkolu obchodzą Dzień Matki jak
dla niego najważniejszy, kogo ma kochać i kto największe święto, ale przecież to do dziadków
się o nie najbardziej troszczy. Na tych osobach biegnę, gdy się przestraszę. A mama czasem mnie
wiodących opiera swoje bezpieczeństwo, relacje nawet męczy, boję się jej, nie rozumiem. To czyj
z innymi osobami, postrzeganie świata. Jeśli są jestem? Dziadkowy czy maminy? A jeśli jestem
to mama i tata, dwoje razem, w zgodzie i realnie w rodzinie zastępczej u obcych ludzi, a tata przy-
obecni, to w sposób naturalny buduje się przy- chodzi i mnie buntuje, pozwala mi na rzeczy,
należność dziecka do rodziców i rodziny i toż- na które ciocia z wujkiem nie pozwalają? Kogo
samość jako członka tej wspólnoty, czyjegoś słuchać? A jeśli tata mnie bił, a wujek przytula
synka, córki. Ale gdy równowaga zostaje zakłó- i pomaga w lekcjach, to czy mam prawo bardziej
cona, dziecko gubi się zarówno w swoich odczu- lubić wujka? I czy tata się na mnie nie zemści?
ciach, jak i w plątaninie ról, osób i nieobecności. Czyj jestem? A jeśli w rodzinie zastępczej jest mi
Trudno jest odnaleźć własne miejsce w rodzinie, dobrze, ale naprawdę tęsknię do rodziców, bo ich
w której dzieci dzielą się na „twoje”, „moje” i „na- kocham, to czy nikt nie każe mi mówić „mamo”
sze”. Trudno być sobą w pełni, jeśli mamusia nie i „tato” do osób, które przecież nie są moimi ro-
żyje i nie ma jej obok, a jej obraz i emocje z nią dzicami? I czy im nie będzie przykro, że nocą
związane powoli rok po roku bledną, co rodzi płaczę za domem? Czy nie wyrzucą mnie za to,
poczucie winy i samotności. Trudno być tylko że moje serce woli biologiczną mamę? I dlaczego
synkiem taty, jeśli mamy wcale się nie znało i nie ona mnie nie odwiedza? Czy nadal jestem jej?
wie się, dzięki komu się zacząłem. Trudno być
dzieckiem NN, znalezionym w Oknie Życia albo
na przystanku, niemającym żadnej, najmniejszej
nawet szansy na dowiedzenie się choćby o swoim
pierwszym imieniu, o tym, jakie są moje korze-
nie, dlaczego ktoś mnie oddał i jaki był.
Dziecko zupełnie bez korzeni, bez przeszło-
ści, emocjonalny „bezpaństwowiec” to rzadkość.
Ale życie stawia przed dziećmi częściej inne nie-
pewności. Czy nadal jestem „córeczką tatusia”,
jeśli tata od dwóch lat pracuje za granicą? Wiem,
że mnie kocha i zarabia dla mnie pieniążki, ale
tęsknię za nim i chcę, by tu był, a jego nie ma.
Czy nie chce już mnie widzieć? Dlaczego tatuś
mnie zostawił i odszedł do innej pani? Czy by-
łem niegrzeczny? Dlaczego nie wraca? Czy już
mnie nie lubi? Czy nadal jestem jego synkiem?
A jeśli wraca i mnie widuje, to dlaczego nie chce
znów z nami mieszkać? Nie kocha mnie już?
Dzieci w rodzinnym środowisku zastępczym
Sygnały troski 4/2010
26
Dla kogo jestem ważny i niepowtarzalny?
Rozmowa z ks. Janem Pałygą – pallotynem, pisarzem, dziennikarzem,
ważności małżeństwa.
Czy takie osoby mogą pełniej uczestniczyć w życiu
Fot.: Paweł Kula
religijnym?
Osoby, które chcą głębiej wejść w życie religijne, Zachęcamy do wysłuchania rozmowy
mogą żyć w tzw. białym małżeństwie. z ks. Janem Pałygą, która znajduje się
Co rozumiemy pod tą nazwą? na płycie dołączonej do „Sygnałów Troski”
27
Świadectwo
28
nam przyjąć dzieci tylko na czas uregulowa-
nia sytuacji prawnej. Zgodziliśmy się. Dzieci są
u nas do dziś. Pięknie się rozwijają, wrosły w ro-
dzinę i bardzo nas kochają. I tak nasza rodzina
w krótkim czasie rozrosła się do ośmiu osób. Jak
już wspomniałam, oboje z mężem pracujemy za-
wodowo, ale dobra organizacja daje możliwość
pogodzenia wszystkiego. Maluchy chodzą do
przedszkola. Dzięki pani dyrektor przedszkola,
która bardzo poruszona naszą decyzją zapisała
dzieci od razu do przedszkola, mogliśmy spełnić
nasz zamiar.
Czasami nie jest łatwo, gdyż dzieci przez lata
nienauczone żadnych zasad zachowania nieraz
trudno ogarnąć. Czujemy ogromną odpowie-
dzialność za powierzone nam życie. Dzieci po-
trzebują bardzo dużo uwagi, ciepła, przytulania,
cierpliwości, to w połączeniu z ciągłym tłumacze-
niem pomaga uczyć je życia na nowo, a w życiu
bywa różnie. Jest radość, ale też chwile zwątpie-
nia. Tylko wiara i przekonanie, że robimy coś do-
brego, pozwalają wszystko przetrwać. Jest takie
powiedzenie: „Jeśli chcesz napisać list do Pana
Boga, to zaadresuj go do człowieka, w którym On jak prawdziwych rodziców (widać to na każdym
mieszka”, a przecież wierzymy, że w każdym po- kroku). Ktoś, kto nas nie zna, myśli, że to nasze
trzebującym człowieku mieszka Pan Bóg – tym rodzone dzieci. Staramy się namówić znajome
bardziej w takim małym i bezbronnym, jakim rodziny, aby również otwarły drzwi swojego
jest dziecko, czasem skrzywione bardzo ciężkimi domu potrzebującym dzieciom, bo szczególnie
doświadczeniami, bardzo trudne dziecko. To, co w ten sposób otwieramy drzwi Chrystusowi.
robimy, przyjmujemy jako powołanie, a każde Maria i Tadeusz Kanasowie
powołanie ma swoją Niedzielę Palmową, ale też
Drogę Krzyżową i Golgotę, gdzie trzeba umieć
powiedzieć: „Ojcze, wybacz, bo nie wiedzą, co
czynią…”.
Wiemy, że dzieciom jest też nieraz trudno,
ale bez nas byłoby im jeszcze trudniej. To prze-
konanie dodaje nam siły do tego, co robimy.
Radość z ich miłości, z patrzenia, jak się roz-
wijają, nabierają ogłady i ufności do świata,
oraz wiele dobra, jakie się wyzwala w innych
ludziach pod wpływem naszego trochę innego
życia, rekompensuje wszystko. Maluchy, które
są u nas już trzeci rok, traktują nas i kochają
29
W Polsce żyje wielu rodziców, którzy nie poradzili sobie z wychowaniem swoich dzieci,
zostali pozbawieni praw rodzicielskich. Żyje więc również niemało dzieci, które straciły
rodzinę, zostały osierocone i pozbawione domu. Siedmiorgu takim właśnie dzieciom
przyszli z pomocą Joanna i Zbigniew Gąsiewscy, zakładając 12 lat temu rodzinny dom
dziecka.
Czym jest rodzinny dom dziecka? dzieć: „Wyszłam za mąż, zaraz wracam”. Jest to
Joanna: Całodobową placówką opiekuńczo- działanie stałe. A skąd siła? My zawierzyliśmy
-wychowawczą. Trafiają do nas dzieci z pogoto- wszystkich po imieniu Niepokalanemu Sercu Naj-
wia opiekuńczego i z domu dziecka. świętszej Maryi Panny, to nas bardzo wzmacnia.
Zbigniew: A tak zwyczajnie mówiąc, miej- Dziś rano była Msza święta w intencji nas tutaj
scem, gdzie dzieci znajdują swój dom, są odbie- mieszkających. Siły możemy czerpać tylko stąd.
rane i traktowane jak rodzina. Same zwracają Nie ma możliwości znalezienia żadnego człowie-
się do nas: „mamo”, „tato”. ka, który mógłby zaradzić naszym trudnościom,
Z jakimi trudnościami muszą się zmierzyć tylko Pan Bóg. Opieramy się na Nim i o rozwią-
prowadzący rodzinny dom dziecka? zanie problemów prosimy przed Najświętszym
Z.: Na pewno papiery, dokumenty. Sakramentem. Dzieciom też podpowiadamy, że
J.: Jest dużo biurokracji, trzeba pisać plan to jest jedna z dróg, najistotniejsza, żeby radzić
rozwoju każdego dziecka, prowadzić dokumen- sobie w życiu. Pracując przez lata z rodzinami
tację finansową, być gotowym na każdy rodzaj i tworząc obecnie własną, wiem, że jedyna pomoc
kontroli: z urzędu wojewódzkiego, powiatowego może być w Chrystusie, w religii i autentycznej
centrum pomocy rodzinie, ze starostwa. Nale- wierze, w zaufaniu i miłowaniu do końca. Roz-
ży również zdawać relacje z wypełniania zadań mowy z drugim człowiekiem i jego pomoc też są
statutowych. ważne, ale drugorzędne. My postawiliśmy na Je-
Musimy być także w stałym kontakcie z po- zusa i Maryję.
radnią psychologiczno-pedagogiczną, ośrodkiem Jakie owoce tego działania widzą Państwo
adopcyjno-opiekuńczym i szkołami. Jest tego już teraz?
sporo. W przypadku rodziny zastępczej czegoś J.: To w takim razie powiemy tylko nazwę
takiego nie ma. owocu, ale nie powiemy nic więcej. Jaki owoc we-
Z.: Forma rodzinnego domu dziecka jest, mo- dług ciebie? (pytanie skierowane do męża).
im zdaniem, bardziej bezpieczna dla dzieci. O ich Z.: Ja nie wiem… Jabłko?
bezpieczeństwo dbają wspomniane wcześniej J.: To ciekawe, a mnie się kojarzy z oliwką.
instytucje, które systematycznie przeprowadza- Proszę zobaczyć, jaka jest różnica pomiędzy jed-
ją kontrole funkcjonowania domu. Wszystko mu- nym a drugim owocem…
si być jasne, jest statut, regulamin, jest pewność Jakie są najradośniejsze chwile tworzenia
tego, co się dzieje w każdym momencie. Mamy takiej rodziny?
kilka kontroli w ciągu roku. (chwila ciszy)
J.: Poza tym innych trudności też jest sporo. J.: Ja kiedyś bardzo się cieszyłam, gdy jeź-
Szczególnie te w docieraniu się, tworzeniu do-
Sygnały troski 4/2010
dojść do jakiegoś finału, tak jak nie można powie- małe radości. Na przykład, gdy mówię, że opa-
30
łu nie ma w domu, ale nie proszę o przyniesie-
nie, pojawia się któreś z dzieci i samo, chcąc jak-
by zrobić niespodziankę, prędko biegnie po opał.
To są niby drobne rzeczy, ale to jest dużo.
J.: Mało łowimy tych radości w naszym ży-
ciu, nasze dzieci z pewnością więcej.
(Rodzice wołają dwie córki i pytają o najrado-
śniejsze chwile, jakie wspominają).
Dziewczynki: Najlepiej wspominam nasze
przedstawienie o Aniele Stróżu, w którym gra-
ła cała rodzina. Miało tytuł: „Nie jesteśmy anio-
łami, lecz się bardzo postaramy”, bo nasz dom
jest pod wezwaniem Aniołów Stróżów. To przed-
stawienie było ciekawe i radośnie się je tworzy-
ło! Poza tym świetna była też „czekoladowa
Wielkanoc”, kiedy tata urządzał różne konkur-
sy. Fajne były jeszcze nocne podchody z całą ro-
dziną, kopanie dołów na plaży i salta Marcina
(brata – przyp. E.S.).
J.: Dzisiejsze pączusie z racji zapustów wyko-
nane przez Ewę z dodatkiem spirytusu (ale sali-
cylowego, bo nie zdążyła, w rozpędzie prac, prze-
czytać napisu do końca).
Jakie są plusy pobytu u Państwa, a nie
w tradycyjnym zinstytucjonalizowanym domu
dziecka?
Z.: Przede wszystkim tutaj dzieci mają ro-
dziców, mają dom. Wszystko, co tu mamy, jest
ich, jest wspólne. Tam wszystko było na godzi-
ny i na zmiany.
J.: U nas jest jedna stała zmiana: 24 godzi-
ny na dobę. W ciągu dnia, w nocy, zawsze, kie-
dy potrzeba.
My funkcjonujemy identycznie jak rodzi-
na i to jest coś, czego nie da się zastąpić w ża-
den sposób, choćby byli zatrudnieni najlepsi
wychowawcy.
Co zrobić, aby stworzyć rodzinny dom dziec-
ka? Dokąd skierować pierwsze kroki?
J.: Pierwszą rzeczą powinno być zwrócenie
się do powiatowego centrum pomocy rodzinie,
by dowiedzieć się, czy jest potrzeba stworzenia
rodzinnego domu dziecka na danym terenie.
Jeśli jest, to kandydaci zostają już odpowiednio
pokierowani: na kurs przygotowawczy, bada-
nia psychologiczne. Przechodzą szereg rozmów
Sygnały troski 4/2010
31
Katarzyna Cegielska
32
Przeczytać dobrą książkę to tak, jakby Pan Bóg
komu Anioła z nieba przysłał za nauczyciela.
bł. ks. Ignacy Kłopotowski
Warto przeczytać
NOWOŚĆ
bp Władysław Bandurski: Jadwiga. Święta królowa na polskim tronie.
Opowieść dziejowa w trzech tomach
Książka autorstwa biskupa Władysława Bandurskiego (1865-1932), „opowieść dziejo-
wa” – jak głosi podtytuł – po raz pierwszy ukazała się drukiem sto lat temu, w roku 1910.
Napisana na początku ubiegłego wieku, w swej fabule sięga daleko wstecz – do schyłku
wieku XIV; do czasów, w których żyła jej tytułowa bohaterka, Jadwiga Andegaweńska,
córka Ludwika Węgierskiego i Elżbiety, księżniczki Bośni. Jest to – można by rzec –
edytorska perełka, przeznaczona dla miłośników literatury, historii, dziejów ojczystych,
bibliofilów.
oprawa twarda cena 42,00 zł
NOWOŚĆ
Marguerite A. Peeters: Globalizacja zachodniej rewolucji kulturowej.
Kluczowe pojęcia, mechanizmy działania
Książka ta porusza zagadnienie globalnej rewolucji kulturowej, której celem jest – jak
określiła Autorka we wstępie – „rozprzestrzenienie na całym świecie (...) nowej etyki,
która ma (...) charakter sekularystyczny; jest ona wynikiem rewolucji feministycznej,
seksualnej i kulturowej”. Niezwykle więc cenna to książka, tym bardziej że współcze-
śnie „panuje ogromna niewiedza na temat problemów antropologicznych związanych
z rewolucją kulturową i nową etyką”.
cena 46,00 zł
Małgorzata Nawrocka
Rys.: Barbara Malinowska